Europa Nieprowincjonalna Non-provincial Europe Przemiany na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej (Białoruś, Litwa, Łotwa, Ukraina, wschodnie pogranicze III Rzeczypospolitej Polskiej) w latach 1772-1999 .............. Changes on the Eastern Territories of the former Polish Republic (Belarus, Latvia, Lithuania, Ukrainę, eastern borderland of the III Republic) in 1772-1 999 . .. Praca zbiorowa pod redakcją Krzysztofa Jasiewicza Edited by Krzysztof Jasiewicz Instytut Studiów Politycznych PAN Oficyna Wydawnicza RYTM Polonia Aid Foundation Trust Warszawa / Warsaw Londyn / London ^ Projekt graficzny okładki i stron tytułowych: Wiktor Jędrzejec >> -, "'-*'" - ; ' , " •' Redakcja: ,*'»•*•», Krystyna Kanecka Korekta: • / Iwona Brzezińska ; • ' ', Antonina Wojnarowicz : Wiktoria Strzelec ' '^.'' - - - -'\.' '"'•"••' >" .* . •' ; .,-. Tłumacze: Ewa Balcerek, Ryszard Żelichowski (z języka angielskiego i na język angielski), Zygmunt Boradyn (z języka białoruskiego), Aleksander Gurjanow (z języka rosyjskiego), Laura Michajlik (z języków: białoruskiego i rosyjskiego), Jarosław Wołkonowski, Regina Jakubenas, Irena Mikłaszewicz, Czesław Malewski (z języka litewskiego), Ewa Geller (z języka jidisz), Roman Lipka (konsultacja z języka ukraińskiego) Współpraca redakcyjna: Józef Dawid Copyright by Instytut Studiów Politycznych Warszawa 1999 Wydanie I Wydanie książki umożliwiła finansowa pomoc: Komitetu Badań Naukowych Ministerstwa Obrony Narodowej Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Stowarzyszenia Wspólnota Polska Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych ISBN 83-86759-92-5 ISBN 83-87893-58-7 Skład i łamanie LOGOSCRIPT Druk i oprawa Łódzkie Zakłady Graficzne Zamówienia na książki można składać w Dziale Handlowym Oficyny Wydawniczej RYTM, ul. Górczewska 8, 01-180 Warszawa tel./fax 631-77-92, 632-02-21 w. 155 Profesorowi Tomaszowi Strzemboszowi, na Jubileusz 45-leciaJego działalności naukowej Z okazji 45-lecia działalności naukowej Profesora Tomasza Strzembosza dostojnemu Jubilatowi swoje artykuły dedykują autorzy niniejszego tomu, dołączając się również do gratulacji przesłanych przez następujące osoby: Aleksander Achmatowicz (Warszawa) Roman Aftanazy (Wrocław) Jacek Banaszkiewicz (Warszawa) Adam Baran (Lublin) ,, , Ewa Barańska (Lublin) Krzysztof Barbarski (Londyn) Władysław Bartoszewski (Warszawa) Maria Bogucka (Warszawa) Jerzy W. Borejsza (Warszawa) Anna Borkiewicz-Celińska (Warszawa) Urszula Borkowska OSU (Lublin) Włodzimierz Borodziej (Warszawa) Zbigniew Brzeziński (Waszyngton) Sławomir Brzózek (Lublin) Stanisław Bylina (Warszawa) Maria Krzysztof Byrski (Warszawa) Krzysztof Chłapowski (Warszawa) Robert Chodkowski (Lublin) Andrzej Chojnowski (Warszawa) Stanisław Ciesielski (Wrocław) Hanna Cynarska-Gaj (Warszawa) Bohdan Cywiński (Wilno) Marek Czapliński (Wrocław) Norman Davies (Oxford) ! Czesław Deptuła (Lublin) Marian M. Drozdowski (Warszawa) Janusz Durko (Warszawa) Leon Dyczewski (Lublin) Andrzej Dziubiński (Warszawa) Jerzy Eisler (Warszawa) Bożena Falkowska-Dybowska (Warszawa) Stanisław Fita (Lublin) Henryk Gapski (Lublin) Antoni Gąsiorowski (Warszawa) Marek Getter (Warszawa) Zbigniew Gluza (Warszawa) Barbara Grochulska (Warszawa) Mikołaj Iwanów (Wrocław) Ewa M. Jabłońska-Deptuła (Lublin) Zdzisława Jabłońska (Warszawa) Halina Janowska (Warszawa) Maria Jarosz (Warszawa) . ;. Jerzy Jedlicki (Warszawa) Ryszard Juszkiewicz (Warszawa) Elżbieta Kaczyńska (Warszawa) Marek K. Kamiński (Warszawa) Grażyna Karolewicz (Lublin) Andrzej Karpiński (Warszawa) Jakub Karpiński (Warszawa) Krystyna Kerstenowa (Warszawa) . Jan Kieniewicz (Warszawa) Halina Kiepurska-Szczucka (Warszawa) Jerzy Kłoczowski (Lublin) Antonina Kłoskowska (Warszawa) ks. Ryszard Knapiński (Lublin) Jan Kofman (Warszawa) Barbara Konarska (Warszawa) Stanisław Konarski (Warszawa) Jarosław Kopiński (Lublin) Jadwiga Koralewicz (Warszawa) Elżbieta Kowecka (Warszawa) Jerzy Kowecki (Warszawa) Stefan Kozak (Warszawa) Maciej Koźmiński (Warszawa) Jadwiga Kuczyńska (Lublin) Stefan K. Kuczyński (Warszawa) Marcin Kula (Warszawa) ks. Bolesław Kumor (Lublin) Joanna Kurczewska (Warszawa) Krystyna Lejko (Warszawa) Mieczysław Lejko (Warszawa) Janina Leskiewiczowa (Warszawa) Zenon Leszczyński (Białystok) Piotr Łossowski (Warszawa) Marian Maciejewski (Lublin) Jan M. Malicki (Warszawa) Zygmunt Mańkowski (Lublin) Janusz Marszalec (Lublin) Edward Mazurkiewicz (Lublin) Antoni Mączak (Warszawa) Jerzy Michalski (Warszawa) Jan Mokrzycki (Londyn) Danuta Molenda (Warszawa) •' ;.-Jan Molenda (Warszawa) Stanisław Mossakowski (Warszawa) Stanisław C. Napiórkowski (Lublin) Stanisław S. Nicieja (Opole) Maria Nietyksza (Warszawa) Albina Noskowa (Moskwa) • : Przemysław Nowak (Lublin) ;": Maria Nowak-Kiełbikowa (Warszawa) Elżbieta Ołczak (Lublin) Stanisław Ołczak (Lublin) - }l '^ Andrzej K. Olszewski (Warszawa-Lublin) Mirosława Ołdakowska-Kuflowa (Lublin) Irena Orlewiczowa (Warszawa) Jerzy Ostoja-Koźniewski (Londyn) Zofia Ostryhańska (Lublin) Kazimierz Pacuski (Warszawa) Andrzej Paczkowski (Warszawa) Andrzej Paduch (Lublin) Danuta Paluchowska (Lublin) Andrzej Paluchowski (Lublin) Krzysztof Persak (Warszawa) ks. Remigiusz Popowski (Lublin) * Jadwiga Puzynina (Warszawa) Franciszka Ramotowska (Warszawa) Jerzy Rebeta (Lublin) Magdalena Rege (Warszawa) Andrzej Rottermund (Warszawa) Henryk Rutkowski (Warszawa) '_ Stanisław Salmonowicz (Toruń) ' Henryk Samsonowicz (Warszawa) Halina B. Są wieka (Lublin) Stefan Sawicki (Lublin) Władysław A. Serczyk (Rzeszów) Andrzej Sieroszewski (Warszawa) Barbara Skarga (Warszawa) Henryk Słabek (Warszawa) Stefania Sokołowska (Warszawa) Piotr Stawecki (Warszawa) Zbigniew Stawrowski (Warszawa) Hanna Sucheni-Grabowska (Warszawa) Barbara Szacka (Warszawa) Jerzy Szacki (Warszawa) Lech Szczucki (Warszawa) Jan Sziling (Toruń) Zygmunt Szkopiak (Londyn) ks. Andrzej Szóstek (Lublin) Hanna Szwankowska (Warszawa) Wiktoria Śliwowska (Warszawa) Ryszard Śmietanka-Kruszelnicki (Lublin) Romuald Śreniawa-Szypiowski (Warszawa) Mieczysław Tanty (Wrocław) Jan Tarczyński (Londyn) Janusz Tazbir (Warszawa) Jerzy Tomaszewski (Warszawa) Andrzej Tomczak (Toruń) Tadeusz M. Trajdos (Warszawa) Stanisław Trawkowski (Warszawa) ks. Edward Walewander (Lublin) Tadeusz Wasilewski (Warszawa) Henryk Wąsowicz (Lublin) Jan Widacki (Lublin) Paweł Wieczorkiewicz (Warszawa) bp Stanisław Wielgus (Lublin-Płock) Małgorzata Wilska (Warszawa) Eugeniusz Wiśniewski (Lublin) Aleksandra Witkowska OSU (Lublin) Edmund Wnuk-Lipiński (Warszawa) ks. Henryk D. Wojtyska CP (Lublin) Elżbieta Wolicka (Lublin) Zbigniew Wójcik (Warszawa) ks. Henryk Wójtowicz (Lublin) ' ' ' Mieczysław Wrzosek (Warszawa) Krystyna Wyczańska (Warszawa) Andrzej Wyczański (Warszawa) Andrzej Wyrobisz (Warszawa) Jerzy Wyrozumski (Kraków) Krystyna Zarżycka-Stańczak (Lublin) Marian Zgórniak (Kraków) Teresa Zielińska (Warszawa) Zofia Zielińska (Warszawa) ks. Marek Zahajkiewicz (Lublin) Spis treści Wykaz skrótów 19 Wstęp (Krzysztof Jasiewicż) 21 Części Tak zwane Kresy Wschodnie jako zjawisko terytorialne, polityczne i kulturowe 27 Partl The so-called Eastern Borderland as a Territorial, Political and Cultural Phe- nomenon 1325 Piotr Eberhardt (Warszawa) - Kresy Wschodnie - granice, terytorium, ludność polska 29 Eastem Borderland - Area, boundaries, Polish population 1327 Joanna Gierowska-Kaftaur (Warszawa) - Zarząd Cywilny Ziem Wschodnich - kadra i procesy decyzyjne 40 Civil Administration of the Eastern Borderland; its cadre and decision-making proce ss 1328 Rimantas Miknys (Wilno) - Wilno i Wileńszczyzna w koncepcjach Michała Rómera i krajowców 57 Yilnius and its Area in the conception of Michal Rómer and his compatriots 1328 Wojciech Rójek (Kraków) - Kwestia Wileńszczyzny w pracach rządu RP na uchodźstwie od października 1939 do lipca 1941 roku 66 The problem ofthe Yilnius Area in the activities ofthe Polish Republic government in exile, October 1939-July 1941 1329 * Aleksandra Niemczykowa - Moje Wilno 79 My Yilnius 1377 Magdalena Hułas (Warszawa) - Brytyjskie próby rozwiązania problemu granicy polsko-radzieckiej od lutego do kwietnia 1943 roku 104 British attempts to solve the problem ofthe Polish-Soviet frontier (February-April 1943) 1330 * Larysa Kruszelnyćka - Mój Lwów 117 MyLviv .< ' • • 1377 Henryka Ilgiewicz (Wilno) - Litewska kontestacja pojęcia „Kresy Wschodnie" 124 Lithuanian contestation ofthe notion ofthe „Eastem Borderland" 1330 10_________________________________________________________________________ Tomasz Stryjek (Warszawa) - Kresy z perspektywy Ukrainy. Ziemie zachodnie Ukrainy w derżawnyćkiej (państwowej) historiografii ukraińskiej okresu międzywojennego 132 The Eastern Borderland from the Ukrainian perspective. The western lands of the Ukrainę in the stałe (derżawnyćka) Historiography of the inter-war period 1331 * Zbigniew Koźliński - Moja Czarnowszczyzna 145 My Czarnowszczyzna 1377 Hanna Dylągowa (Lublin) - Kresy Wschodnie we wspomnieniach 156 Memories of the Eastern Borderland 1332 Krzysztof Dybciak (Lublin) - Tematy kresowe w XX-wiecznej literaturze polskiej 162 The Eastern Borderland in the 20^-century Polish literaturę 1332 Mieczysław Inglot (Wrocław) - Obraz ojczyzny w liryce polskiej okupowanego Lwowa lat 1939-1945 168 The Vision of the homeland in poetry of the occupied Lviv (1939-1945) 1333 * Maria Masłowska - Moje Wilno 181 My Yilnius 1378 Tadeusz Epsztein (Warszawa) - Mecenat polskiego ziemiaństwa Wołynia, Podola i Ukrainy w latach 1864-1914 186 Polish land gentry's art and literaturę patronage in Wołyń and Podole and in Ukrainę, in 1864-1914 1333 Jan Pruszyński (Warszawa) - Grabież i niszczenie dziedzictwa kulturalnego Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej 198 Plunder and destruction of the cultural heritage of the Eastern Borderland 1334 Część II Narody i religie ziem wschodnich dawnej Rzeczypospolitej w XVIII-XX wieku 215 Partii Nations and Religions in the Eastern Borderland of the former Polish Repub- lic in the 18* and the 20th Century 1335 Algis Kasperavićius (Wilno) - Kształtowanie się narodu litewskiego 217 Forming of the Lithuanian nation 1335 Egidijus Motieka (Wilno) - Początki nowożytnego państwa litewskiego. Jonas Basanavićius - między Litwą etniczną a Wielkim Księstwem Litewskim 224 The beginnings ofthe modern Lithuanian state. Jonas Basanavicius - between the ethnic Lithuania and the Grand Duchy of Lithuania • • 1336 * Jude Bojarski - Moje Grodno 232 My Grodno 1378 Sokrat Janowicz (Krynki) - Kształtowanie się narodu białoruskiego 242 Forming of the Belorussian nation . , 1336 * Jerzy i Andrzej Samuel Kostrowiccy - Nasz Kościeniew 249 Our Kościeniew 1379 ii Regina Grejtiane (Ryga) - Wokół kształtowania się narodu łotewskiego. Narodowe odrodzenie w Latgalii w XIX i XX wieku 261 On the formation ofthe Latvian nation. National revival in Latgalia [the Polish 1336 Livonia] in the 19th and the 2ffh centuries • • . • * Wiktor Gojdź - Mój Nowogródek :-« . 270 My Nowogródek • ""'' 1379 Angelika Juszko-Szlekele (Rezekne)- Etniczne przymioty mieszkańców Latgalii (dawnych Inflant polskich). Na podstawie badań folklorystycznych w drugiej połowie XIX wieku 280 The ethnical features of Latgalia [the Polish Livonia] inhabitants. Folklore re- search in tche second half ofthe 2ffh century 1337 Eriks Jekabsons (Ryga) - Polska mniejszość narodowa na Łotwie w XIX i XX wieku Krótka charakterystyka i zarys działalności 287 The Polish national minońty in Latvia in the I9h and the 20tl> century. A short description of their actMty 1337 Yalters Sćerbinskis (Ryga) - Przedstawiciele narodów muzułmańskich oraz Karaimi na Łotwie od końca XIX wieku do czasów obecnych 299 The representatives of the Muslim nations and the Karaims in Latvia, in the 19'h and the 2ffh century 1338 * Ryszard Kiersnowski - Moje Bieniakonie ,. 309 My Bieniakonie 1379 Włodzimierz Tugaj (Mińsk) - Mniejszość łotewska na ziemiach białoruskich w XIX i XX wieku 320 The Latvian minońty on the Belorus territories in the 19th and the 2ffh century 1339 * Tadeusz Czarkowski-Golejewski - Moja Wysuczka 327 My Wysuczka 1380 Ryszard Torzecki (Warszawa) - Stosunki polsko-ukraińskie od epoki unii lubelskiej do 1945 roku 340 Polish-Ukrainian relations sińce the Lublin union to 1945 1339 * Adam Bajcar - Mój Lwów 345 MyLviv 1380 Iwan Hreczko (Lwów) - Uwagi do dziejów Cerkwi greckokatolickiej na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej (XVIII-XX w.) 355 Comments to the history of the Greek-Catholic Church in the borderland of the farmer Polish Republic (the 18th-19th century) 1340 * Anna Kowalska - Mój Nowogródek . • 3^3 My Nowogródek 1381 Irena Mikłaszewicz (Wilno) - Kościół katolicki na Wileńszczyźnie w latach 1944- 1990 368 Roman Catholic Church in the Yilnius district in 1944-1990 1340 * Eugenia Biber - Moje Wilno 375 My Yilnius 1381 12____________________________________________________________________________________ Jerzy Holzer (Warszawa) - Początki akulturacji wschodniogalicyjskich Żydów: na i rozstajach kultur 383 -[- The beginnings of the acculturation of the Jews of the eastern Galicia: At the crossroads ofcultures 1341 Józef A. Gierowski (Kraków) - Uwagi o rusyfikacji ludności żydowskiej z Kresów i Rzeczypospolitej 393 : Remarks on the Russification of the Jewish Population Uving in the Eastern . Borderland of Poland , . . . 1341 Część III Społeczeństwo ziem wschodnich dawnej Rzeczypospolitej w XIX i XX wieku. Konflikty. Współpraca. Postawy 399 { Partlll Inhabitants of the Eastern Borderland of the former Polish Republic in the 19th and the 20th Century. Conflicts. Co-operation. Attitudes 1342 Daniel Beamois (Paryż) - Rosyjsko-polska wojna o oświatę na terenie Ukrainy l (1863-1914) 401 j Russian-Polish struggle about education in Ukrainę (1863-1914) 1342 * Jan Kukurowski - Moje Waśkowce 433 My Waśkowce 1382 j Leonid Zaszkilniak (Lwów) - Geneza konfliktu polsko-ukraińskiego z lat 1918-1919 451 '. The origins ofthe Polish-Ukrainian conflict in 1918-1919 1343 f * Roman Łypka - Mój Lwów 461 Mylviv 1382 \ Yytautas Berenis (Wilno) - Problem dziedzictwa kulturowego Wielkiego Księstwa Lite- \ wskiego w ideologii litewskiego ruchu narodowego w XIX i na początku XX wieku 467 "4 ' The problem of the cultural heritage of the Grand Duchy of Lithuania in the ; ideology of the Lithuanian national movement in the 79'A and in the beginning of the 2ffh century 1343 * Marcin Wojciechowski - Nasze Bohaterowicze , 474 Ouz Bohaterowicze 1383 Wojciech Roszkowski (Warszawa) - Litewskie partie chłopskie (1905-1970) 478 Peasant parties in Lithuania (1905-1970) 1344 * Afanasij Cychun - Moja Kuncewszczyzna 493 My Kuncewszczyzna , 1384 Janis Berzirjś (Ryga) - O niektórych cechach charakterystycznych robotników 503 zatrudnionych w przemyśle na Łotwie na przełomie XIX i XX wieku On some ofthe characteristic features ofthe workers employed in Latvian Industry 1344 at the turn of the 2ffh century Inesa Pocą (Ryga) - Obraz życia Latgalii w gazecie „Gajsma" (1905-1906) 512 The image ofthe life style ofLatgalia in „Gajsma" Journal (1905-1906) 1345 * Zygmunt Podhorski (opr. Andrzej Suchcitz) - Moja Ukraina i moje Chinocze 521 My Ukrainę and my Chinocze 1384 ____________________________________________________________________________________13 Stanisław Witold Dumin (Moskwa) - Szlachta tatarska na ziemiach wschodnich daw- 536 nej Rzeczypospolitej (1795-1999) Tartar gentry in the Eastern Borderland of Poland (1795-1999) 1345 Anatol Żytko (Mińsk) - Polityka rosyjska wobec szlachty białoruskiej w latach 1861-1914 550 Russian Policy towards the Belorussian gentry in 1861-1914 1346 * Józef Smolski - Moja Nowa Mysz ; .,-. . , • • 560 My Nowa Mysz 1385 Szmuel Spektor (Jerozolima) - Żydzi wołyńscy w Polsce międzywojennej i w okresie II wojny światowej (1920-1944) 566 The Wołyń area Jews in the inter-war Poland and during the World War II (1920-1944) 1347 Grzegorz Motyka, Rafał Wnuk (Warszawa) - Żydzi w Galicji Wschodniej i na Wołyniu w latach 1939-1941 579 Jews in the eastern Galicia and in the Wofyń province in 1939-1941 1347 * Anna Sobolewska - Moje Grodno 591 My Grodno 1385 Tomasz Szarota (Warszawa) - Problem kolaboracji w Wilnie pod okupacją sowiecką. Sprawa Teodora Bujnickiego 600 Collaboration in Yilnius under the Soviet occupation (the case of Theodor Bujnicki) 1348 Ryszard Brykowski (Warszawa) - Wieś Tamawica Polna w powiecie tłumackim i zapomniana placówka AK 617 The village of Tamawica Polna in Tłumacz district and theforgotten Home Army outpost • 1348 Część IV Wojny, partyzantki i konspiracje na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej w XX wieku 627 PartlV Wars, partisans and Conspiracy in the Eastern Borderland of the former Polish Republic in the 20th Century 1349 Janusz K. Zawodny (Waszyngton) - Teoria działań partyzanckich. Wokół niekon- , ,, wencjonalnych sposobów prowadzenia wojny 629 Theory of partisan action. On non-conventional methods of the warfare ~ 1349 Marek Ney-Krwawicz (Warszawa) - Ziemie wschodnie Rzeczypospolitej Polskiej w koncepcjach walki Armii Krajowej. Zarys problemu 638 The Eastern Borderland of the second Polish Republic in the conceptions of struggling of the Home Army. Ań outline 1350 * Ryszard Kaczorowski - Mój Białystok 646 My Białystok 1386 Andrzej Chmielarz (Warszawa) - Organizacja i działalność wywiadu wschodniego ZWZ-AK 656 Organisation and activities of the Union for the armed struggle - Home Army intelligence 1350 14_____________________________________________________________________________ Andrzej Krzysztof Kunert (Warszawa) - Powołanie Komendy Obszaru Nr 3 ZWZ we Lwowie i Komendy Okupacji Sowieckiej ZWZ w świetle dokumentacji Ko-mendy Głównej ZWZ w Paryżu 662 Creation of the Commandment of the Area No. 3 of the Union for the Armed Struggle in Lviv and of the Commandment of the Soviet occupation of the U AS in the light of the documents of the headąuarter of the UAS in Pańs 1351 Grzegorz Mazur (Kraków) - Walka NKWD ze Związkiem Walki Zbrojnej na Kresach Południowo-Wschodnich w świetle dokumentów z polskich archiwów w Londynie 669 The fight between NKVD and UAS in the South-Eastern Borderland in the Light of the Polish Archiml Documents in London 1351 Jędrzej Tucholski (Warszawa) - Polskie podziemie antysowieckie w województwie wołyńskim w latach 1939-1941 w świetle materiałów NKWD 679 The Polish underground movement under Soviet occupation in 1939-1941 in the Wołyń province, in the light of NKVD documents 1352 * Mikołaj J. Awchimowicz - Mój Augustów 689 My Augustów 1386 Bernadetta Gronek (Warszawa) - Początki konspiracji antysowieckiej na terenie „Zachodniej Białorusi" (wrzesień 1939-lipiec 1940) w świetle dokumentów ,; NKWD 696 The beginnings of the anti-Soviet conspiracy in the Western Belarus, September 1939-July 1940 (an outline in the light of the NKVD documents) 1352 * Stanisław Cieduch, Józef Janewicz, Stanisław Karolkiewicz, Henryk Kukliński, Narcyza Piskorz - Nasza Augustowszczyzna 720 Our Augustowszczyzna 1386 Zygmunt Boradyn (Mińsk) - Partyzantka sowiecka a Armia Krajowa na Nowogród- czyźnie 1941-1944 729 Soviet partisan movement and the Home Army in Nowogródczyzna in 1941-1944 1353 * Antanas Patackas - Moje Troki 740 My Troki : 1387 Piotr Niwiński (Gdańsk) - Ewakuacja struktur Okręgu Wileńskiego AK z terytorium Wileńszczyzny w 1945 roku 743 The 1945 evacuation of the structures of the Yilnius Unit of the Home Army from the territory ofWileńszczyzna in 1945 1353 * Prane Dunduliene - Moje Wilno 755 j MyYilnius ' 1387 i Jarosław Wołkonowski (Wilno) - Wileński Okręg AK w świetle nieznanych dokumentów odnalezionych w kościele Bernardynów w Wilnie 757 The Vilnius Unit of the Home Army in the light of the unknown documents found in the Bernardine Church in Yilnius 1354 * Czesław Hołub - Moje Polesie . , 765 My Polesie 1387 _________________________________________________________________________________________15 Jerzy Węgierski (Katowice) - Internowanie dowódców i żołnierzy lwowskiej Armii Krajowej i organizacji NIE w latach 1944-1949 780 Intemed commanders and soldiers oj the Lviv Unit of the Home Anny and NIE organisation in 1944-1949 1355 Kazimierz Krajewski (Warszawa) - Działalność Obwodu AK Szczuczyn-Lida (nr 49/67) w latach 1945-1949 790 The activities of the HA Unit in Szczuczyn-Lida (No. 49/67) in 1945-1949 1355 Tomasz Łabuszewski (Warszawa) - Poakowskie oddziały partyzanckie w byłym Inspektoracie Grodzieńskim AK-AKO-WiN 1945-1950 806 Post-Home Army partisan divisions in the former Grodno Inspectorate - AK-AKO-WiN in 1945-1950 1356 Jerzy Kułak (Białystok) - Powstanie i działalność Narodowego Zjednoczenia Wojskowego na terenie powiatu Łomża (Komenda Okręgu NZW Białystok) 1944-1948 825 Creation and activity of the National Military Union (NZW) in the Łomża district (the Headquarter of the Białystok district NZW) 1944-1948 1356 Arvydas Anuśauskas (Wilno) - Litewska antysowiecka partyzantka i konspiracja wiatach 1944-1965 ' 845 The anti-Soviet underground in Lithuania in 1944-1965 1357 * Juozas Lebionka - Moje Glinciszki : 854 MyGlinciszki ' 1388 Nina Stużyńska (Mińsk) - Antysowiecka konspiracja i partyzantka Zielonego Dębu na terenie Białorusi w latach 1919-1945 859 Anti-Soviet conspiracy and partisan struggle of the Zielony Dąb Party in Belarus in 1919-1945 1358 Henryk Stronski (Tarnopol) - Wielka prowokacja NKWD. Sprawa Polskiej Organizacji Wojskowej na Ukrainie w latach 1933-1938 867 The NKVD big provocation. The case of the Polish Military Organisation in Ukrainę in 1933-1938 1359 Eugeniusz Mironowicz (Białystok) - Antypolska konspiracja białoruska w latach 1919-1925 877 Belorussian anti-Polish conspiracy in 1919-1925 1359 * Kazimierz Bondarewicz - Mój Kuł 885 MyKul 1388 Bohdan Skaradziński (Warszawa) - Fenomen litewsko-biaioruskich formacji Wojska Polskiego (1918-1921) , ,-,,,.. , ,- .•.,.•,,,-. . 895 The ejctraordinary phenomenon of the Lithuanian-Belorussian Units of the Polish Army (1918-1921) 1359 Ryszard Szawłowski (Warszawa) - Wywiad polski na Związek Sowiecki w 1939 roku 905 Polish intelligence in the USSR in 1939 1360 Czesław Grzelak (Warszawa) - Możliwości obrony Kresów Wschodnich w 1939 roku przed Armią Czerwoną 923 The possibilities of defence in the Eastern Borderland against the Red Army in 1939 1361 16 Roman Pawłowicz (Mińsk) - Losy okrętów Pińskiej Flotylli Rzecznej Marynarki Wojennej Rzeczypospolitej w latach 1939-1941 933 The history ofthe ships ofthe Polish Republic Pińsk river war navy in 1939-1941 1361 Janusz K. Zawodny (Waszyngton) - Teoria wojny cywilnej 941 Theory of dvii War 1362 Część V Eksterminacja ludności dawnych ziem wschodnich Rzeczypospolitej w XX wieku 949 Part V Erfermination of the population of the Eastern Borderland of the former Polish Republic in the 20th Century 1362 Tomasz Piesakowski (Londyn) - Represje sowieckie wobec obywateli polskich w latach 1939-1991 w świetle polskiej historiografii emigracyjnej i źródeł archiwal- .- nych 951 Soviet repressions towards the Polish citizens in 1939-1991in the light of the Polish emigrational historiography and archival sources 1362 Aleksander Gurjanow (Moskwa) - Sowieckie represje wobec Polaków i obywateli polskich w latach 1936-1956 w świetle danych sowieckich 972 Soviet repressions towards Poles and Polish citizens in 1936-1956, in the light of Soviet documents 1363 Daniel Boćkowski (Warszawa) - Masowe deportacje ludności polskiej z tak zwanej Zachodniej Białorusi jesienią 1939 roku 983 • Mass deportations ofthe Polesfrom the terńtory ofthe so-called Western Belarus, Autumn 1939 1363 Albin Głowacki (Łódź) - Przesiedlenie części ludności z obwodu lwowskiego do Mołdawii na przełomie lat 1940/1941 993 Displacement of a part of the population of the Lviv district to Moldavia in 1940-1941 1364 Stanisław Alexandrowicz (Toruń) - Zesłańcy polscy zmarli w Majkainie-Zołoto (marzec 1940-wrzesień 1941). Przyczynek do określenia wskaźnika zgonów spec-pieresieleńców , 1008 The Polish deportees deceased in Maikain-Zoloto (March 1940-September 1941). Index of deceased of the special displaced people (spetspereselenets) estimation. Ań outline 1365 Arunas Bubnys (Wilno) - Represje sowieckich organów bezpieczeństwa wobec Polaków mieszkających na Litwie i polskiego podziemia w latach 1940-1941 1025 • ' Soviet security police repressions against the Polish inhabitants ofLithuania and against the Polish underground in 1940-1941 1366 Ewa Siemaszko, Władysław Siemaszko (Warszawa) - Mordy ukraińskie na Wołyniu w czasie II wojny światowej 1035 Homicide committed by the Ukrainians in the Wołyń area during the World War U . 1366 17 Małgorzata Giżejewska (Warszawa) - Kołyma - północno-wschodnie obozy pracy poprawczej w latach 1932-1957 1056 Kolyma - northern-eastern camps of the re-educational labour in 1932-1957 1368 * Stanisław Bondar, Janina Rogacz, Franciszek Mikulski - Nasz Wołyń 1076 Our Wołyń , .' 1388 Dov Levin (Jerozolima) - Znaczenie okresu przejściowego lat 1939-1941 dla Holocaustu. Wschodnioeuropejscy Żydzi pod panowaniem systemu radzieckiego 1089 The importance of the transition peńod of 1939-1941 for the Holocaust. , Eastern-European Jews under the Soviet system 1368 Jan T. Gross (Nowy Jork) - Lato 1941 w Jedwabnem. Przyczynek do badań nad u;« udziałem społeczności lokalnych w eksterminacji narodu żydowskiego w latach v II wojny światowej 1097 ,>:; Summer 1941 in Jedwabne. On the commitment of the local populations in the extermination of the Jews dwing the World War 11 - an outline 1369 * Jakub Elbirt - Mój Łuck .; » ,> ; , 1104 My Łuck 1389 Dov Levin (Jerozolima) - Życie codzienne Żydów deportowanych na Syberię w okresie II wojny światowej i po jej zakończeniu 1115 V Everyday life of the Jews-deportees to Siberia during the World War H and in the post-war period 1369 Yalentinas Brandisauskas (Wilno) - Migracje i przemiany demograficzne na Litwie w latach czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku 1120 Migration and demographic changes in Lithuania in the 1940s and 1950s 1369 Selim Chazbijewicz (Olsztyn) - Represje wobec ludności tatarskiej na byłych ziemiach wschodnich Rzeczypospolitej w I połowie XX wieku 1132 Repressions towards the Tartar population in the Eastern Borderland ofthe Polish Republic in the first half of the 2ffh century , 1370 * Maksym Fedorczuk -Mój Wołyń , ..-•-., 1140 My Wolyń 1389 * Wasyl Soniak - Moje Bieszczady .,, v 1143 My Bieszczady ,,.. 1389 Roman Dzwonkowski (Lublin) - Represje władz sowieckich wobec duchowieństwa polskiego na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej w latach 1939-1941 i 1944-1966 1145 Soviet repressions against the Polish clergy in 1939-1941 and 1944-1966 1371 Natalia Lebiediewa (Moskwa) - Proces podejmowania decyzji katyńskiej 1155 The process of decision-making in the case of Katyń 1371 Wojciech Materski (Warszawa) - Z martyrologii narodu estońskiego w latach II wojny światowej. Pierwsza masowa deportacja (czerwiec 1941 roku) 1175 On the Estonian nation's martyrdom in the World War U. The first mass deporta- tion (June 1941) 1372 .18_____________________________________________________________________________________ Część VI Między przeszłością a przyszłością. Refleksje. Prognozy. Varia 1185 Parł VI ..-..,,:.. Between the past and the future. Reflections. Prognoses, Varia 1373 Andrzej Ajnenkiel (Warszawa) - Wpływ historii na stosunki z sąsiadami. Kilka uwag 0 relacjach polsko-litewskich 1187 The impact ofhistory on neighbouerly relations. Afew remarks on the Polish-Lit-huanian relations 1373 Wojciech Wrzesiński (Wrocław) - Tradycje we lwowskim Wrocławiu 1193 Lviv traditions in Wrocław 1373 Elżbieta Smułkowa (Warszawa) - Dwa etapy w życiu matki: Lwów-Sybir 1207 Two stages in my mother's life: Lviv-Siberia 1374 Konstanty Czawaga (Lwów) - Przed wywiadem z ostatnim Żydem. Skutki społeczne 1 psychologiczne nieobecności Żydów na dawnych ziemiach południowo-wschod- ' nich Rzeczypospolitej 1220 Before the inteniew with the last Jew. Social and psychological efects of the Jewish absence in the southern-eastern temtories of the former Polish Republic 1374 * Zofia Zając - Mój Mińsk 1226 My Mińsk 1390 Jadwiga Staniszkis (Warszawa) - Neotradycjonalizacja jako strategia modernizacji: przyczynek do analizy postkomunizmu 1235 Neo-traditionalisation as a modernity strategy: The analysis of the post-commu- nism, an outline 1375 Wiesław Majewski (Warszawa) - „Stateczni" - kozackie ugrupowanie lojalistyczne (1617-1638) 1247 The „stable", the Cossack loyalist faction (1617-1638) 1375 Jan Ziółek (Lublin) - Ziemie wschodnie Rzeczypospolitej w strategii powstań narodowych XIX wieku 1257 Polish Eastern Borderland in the strategy ofthe national ńses in the 19th Century 1376 Elżbieta Kolarska (Warszawa) - Lwowski aktyw epistolarny 1944-1945. Z lektury dokumentów archiwum specjalnego 1262 The Lviv „Epistle" action group (1944-1945). From the documents ofthe special archives 1376 Noty biograficzne o autorach artykułów, relacji i wspomnień 1277 Streszczenia artykułów, relacji i wspomnień w języku angielskim Summaries ofArticles, Relations and Memories , 1325 Indeks nazwisk 1391 Indeks nazw geograficznych > , * Gwiazdką oznaczono relacje i wspomnienia (red.) Wykaz skrótów (Nie uwzględniono skrótów powszechnie stosowanych; przy rozwinięciu skrótów rosyjskich zastosowano zasady polskiej pisowni) , .. AAN - Archiwum Akt Nowych .-,,. •• • AK - Armia Krajowa AKO - Armia Krajowa Obywatelska ,.: .. AŃ USRR - Akademia Nauk Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej - .,-... ASWW - Archiwum Sądu Wojewódzkiego m.st. Warszawy AUOPB - Archiwum Urzędu Ochrony Państwa Delegatura w Białymstoku AW - Archiwum Wschodnie AWIH - Archiwum Wojskowego Instytutu Historycznego Bibl. Jag. - Biblioteka Jagiellońska BiP - Biuro Informacji i Propagandy BKP - Białoruski Komitet Polityczny '.].'' BOK - Białoruska Organizacja Komunistyczna BSSR - Biełorusskaja Sowietskaja Socjalisticzeskaja Respublika - Białoruska Sowiecka Republika Socjalistyczna CAW - Centralne Archiwum Wojskowe CDAGOW - Centralnyj Dierżawnyj Archiw Gromadśkich Obiedan Ukrainy - Centralne Państwowe Archiwum Społecznych Organizacji Ukrainy w Kijowie DAWO - Dierżawnyj Archiw Winnickoj Obłasti - Państwowe Archiwum Obwodu Winnickiego DAŻO - Dierżawnyj Archiw Żytomirskoj Obłasti - Państwowe Archiwum Obwodu Żytomierskiego DAŁO - Dierżawnyj Archiw Lwiwskoj Obłasti - Państwowe Archiwum Obwodu Lwowskiego GARF - Gosudarstwiennyj Archiw Rossijskoj Fiederacji - Państwowe Archiwum Federacji Rosyjskiej GIAB - Gosudarstwiennyj Istoriczeskij Archiw Biełarusi - Państwowe Archiwum Historyczne Białorusi GUGB - Gławnoje Uprawlenije Gosudarstwiennoj Biezopasnosti - Główny Zarząd Bezpieczeństwa Państwowego GUPWI - Gławnoje Uprawlenije Po Diełam Wojennoplennych i Internirowanych - Główny Zarząd ds. Jeńców Wojennych i Osób Internowanych NKWD IH PAN - Instytut Historii Polskiej Polskiej Akademii Nauk IJP w Nowym Jorku - Instytut Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku IPMS - Instytut Polski i Muzeum Generała Władysława Sikorskiego w Londynie ISP PAN - Instytut Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk ITŁ - isprawitelno-trudowoj łagier - poprawczy obóz pracy • KBW - Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego KGB - Komitiet Gosudarstwiennoj Biezopasnosti - Komitet Bezpieczeństwa Państwowego KOK - Komitet Obrony Kresów KOP - Korpus Ochrony Pogranicza LCVA - Liettwos Centrinis Yalsytybes Archyvas - Litewskie Centralne Archiwum Państwowe LDP - Lietuvren Demokratu Partija - Litewska Partia Demokratyczna LKSZ - Ludowy Komisariat Spraw Zagranicznych , ; LLKS - Lieuwos Laisves Kovos Sajudis - Ruch Walki o Wolność Litwy LSDP - Lieturin Socijal-Demokrata Partija - Litewska Partia Socjal-Demokratyczna LSLP - Lietuvos Socjalistu Liaudininku Partija - Litewska Socjalistyczna Partia Ludowa LVS - Lietuvos Yalstecin Sajunga - Litewska Unia Chłopska 20 LYA - Lietiwos Ypatingasis Archyras - Archiwum Specjalne Litwy LWA - Lietvijas Yalsts Vesituver Arhivs - Państwowe Archiwum Łotwy MWD - Ministierstwo Wnutriennych Dieł - Ministerstwo Spraw Wewnętrznych MGB BSRR - Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Ra-dzieckiej NAHRB - Nacjonalnyj Istoriczeskij Archiw Respubliki Bielaruś - Narodowe Archiwum Historyczne Republiki Białoruś NARB - Nacjonalnyj Archiw Republiki Biełaruś - Narodowe Archiwum Republiki Białoruś NKGB - Narodnyj Komissariat Gosudarstwiennoj Biezopasnosti - Ludowy Komisariat Bezpieczeństwa Państwowego NKO - Narodnyj Komissariat Obrony - Ludowy Komisariat Obrony NKWD - Narodnyj Komissariat Wnutriennych Diet - Ludowy Komisariat Spraw Wewnętrznych NÓW - Narodowa Organizacja Wojskowa NSZ - Narodowe Siły Zbrojne NZPNP - Narodowy Związek Pracy Nowego Pokolenia '' ' l NZW - Narodowe Zjednoczenie Wojskowe - - - - ••;•-..••. ONR - Obóz Narodowo-Radykalny OMOWAK - Ośrodek Mobilizacyjny Okręgu Wileńskiego Armii Krajowej OŁP - otdielnyj łagiernyj punkt - wydzielony punkt obozowy OGPU - Objedinionnoje Gosudarstwiennoje Politiczeskoje Uprawlenije - Zjednoczony Państwowy Zarząd Polityczny OSO - osoboje sowieszczanie - kolegium specjalne OTSP - Wydział Osiedleń Roboczych i Specjalnych ' ; OUN - Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów OZON - Obóz Zjednoczenia Organizacji Narodowych PAP - Polska Armia Powstańcza POW - Polska Organizacja Wojskowa PUR - Państwowy Urząd Repatriacyjny PZP - Polski Związek Powstańczy RAPMW - Rossijskij Gosudarstwiennyj Archiw Wojenno-Morskogo Rota - Rosyjskie Archiwum Państwowe Marynarki Wojennej RGIA - Rossijskij Gosudarstwiennyj Istoriczeskij Archiw - Rosyjskie Państwowe Archiwum Historyczne RGWA - Rossijstó Gosudarstwiennyj Wojennyj Archiw - Rosyjskie Państwowe Archiwum Wojenne RGWIA - Rossijskij GosudarsWiennyj Istoriczesko-Wojennyj Archiw - Rosyjskie Państwowe Archiwum Historyczno-Wojenne RKL - Rada Komisarzy Ludowych SOE - socjalno-opasnyj eliement - społecznie niebezpieczny element SPP - Studium Polski Podziemnej w Londynie . , , SZP - Służba Zwycięstwu Polska UNDO - Ukrajińśkie Nacjonalno-Demokratyczne Obiednannja - Ukraińskie Narodowo-Demokratyczne Zjednoczenie UNDP - Ukrajińska Nacionalno-Demokratyczna Partija - Ukraińska Partia Narodowo-Demokratyczna UNR - Ukrajińska Nacjonalna Riespublika - Ukraińska Narodowa Republika UPA - Ukraińska Powstańcza Armia USS - Ukraińscy Strzelcy Siczowi USSR - Ukrajińskaja Sowietskaja Socjalisticzeskaja Riespublika UWO - Ukraińska Organizacja Wojskowa . : WSS - Wojskowy Sąd Specjalny ..••'- ZJ - Związek Jaszczurczy ZOK - Związek Obrony Kresów ZSRS - Związek Socjalistycznych Republik Sowieckich ZUNR - Zachodnioukraińska Republika Ludowa ZWZ - Związek Walki Zbrojnej Wstęp Wiekopomną zasługą Normana Daviesa mającą doniosłe konsekwencje praktyczne, stało się napisanie dzieła obejmującego dzieje kontynentu europejskiego z uwzględnieniem roli obszarów, kultur, narodów pozostających dotąd poza zainteresowaniami jego poprzedników1. Wcześniej bowiem pisane historie Europy ograniczały się do kręgu cywilizacji zachodniej, chrześcijańskiej, operując pojęciami „zachodniej Europy", „naszej historii" itp. i rozumiejąc na ogół pod nimi historię grupy kilku państw czy narodów. Były to przeważnie wybiórcze kombinacje dziejów Francji, Niemiec, Włoch, Anglii, czasami z dodatkiem Hiszpanii, ale bez Portugalii, innym razem z Niderlandami, ale bez Irlandii i Szkocji. W tych publikacjach pojawiał się problem przypisania Rosji do kontynentu europejskiego2. W efekcie jednak dzieje obszaru, czy ściślej jego części, która po I wojnie światowej zaczęła być nazywana Europą Środkowo-Wschodnią, były w tym wielkim nurcie prawie nieobecne, ograniczone do lakonicznych wzmianek, marginalne, prowincjonalne, nie zasługujące na nic. A wszak obszar ten, nazwany dla przekory Europą nieprowincjonalną, i w niniejszej pracy zbiorowej ograniczony do ziem wschodnich dawnej Rzeczypospolitej (Kresów Wschodnich) w jej zmieniających się pod wpływem różnych kataklizmów dziejowych między XVII a XX wiekiem granicach3, odegrał w najnowszych dziejach Europy ważną rolę. To jest właśnie to terytorium, na którym zaczęła się II wojna światowa (agresja sowiecka na Polskę i później na państwa bałtyckie i Rumunię; rola ZSRR w rozpętaniu 1 N. Davies. Europa. Rozprawa historyka z historią, Kraków 1998. 2 Zob. np. H. W. McNeill, History of Western Cirilization: A Handbook, Chicago 1986; M. Keen, The Pelican History ofMedieml Europę, London 1969; szerokie omówienie tego wałku zob. N. Davies, op. ci?., s. 45 i in. 3 Znajdujące się w podtytule książki pojecie „ziemie wschodnie dawnej Rzeczypospolitej", czasami zwane w polskiej literaturze przedmiotu niefortunnie „Kresami Wschodnimi", jest nieostre i było różnie interpretowane w zależności od epoki. Dla potrzeb niniejszej publikacji, pozostawiając pewną swobodę autorom, pod tym pojęciem rozumieliśmy obszar między Bałtykiem a Morzem Czarnym, którego wschodnia granica pokrywała się ze wschodnią granicą państwa polskiego w okresie przedrozbiorowym, zaś zachodnią stanowiła linia demarkacyjna z 1. 1939-1941, rozdzielająca okupację sowiecką od niemieckiej. W przybliżeniu zatem chodzi o terytoria obecnej Litwy, Łotwy, Białorusi i Ukrainy (i oczywiście niewielki skrawek obecnego terytorium Polski). Pojęcie Kresów Wschodnich w obecnym znaczeniu weszło w powszechne użycie na przełomie XIX i XX w. W XVII i XVIII w. nazwa Kresy oznaczała linię stanic wojskowych usytuowanych na południowo-wschodnim pograniczu Ukrainy. . 22 Krzysztof Jasiewicz II wojny światowej czeka jeszcze na poważne opracowanie). Tu również zderzyły się interesy, choćby przez fizyczne zetknięcie się granic, stron rozpętujących I wojnę światową; tu w pobliżu, w maju 1915 roku, miał miejsce przełom gorlicki, jeden z ważniejszych momentów I wojny światowej. Tu, po części na dawnych ziemiach wschodnich Rzeczypospolitej, w okopach, dojrzewali statyści rosyjskiej rewolucji. Tu bitwa nad Niemnem 20 września 1920 roku decyduje, obok „cudu na Wisłą", o ostatecznym wyniku wojny polsko-bolszewickiej, a polski w niej sukces zapewne chroni Europę przed „eksportem rewolucji". Również wiek wcześniej tylko sama geografia (dosłownie) tych ziem miała wielki wpływ na bieg dziejów kontynentu. Bo choćby wielka wyprawa Napoleona na Moskwę w 1812 roku - faktycznie taka pierwsza z wojen światowych (przecież koalicja napoleońska i antynapoleońska wciągnęły w wir wydarzeń całą Europę, a Europa początku XIX wieku była niemal całym politycznym światem) - podczas której należało przemierzyć terytoria o bardzo zróżnicowanym stopniu dostępności dla dużych mas wojska. Błotni-sto-lesisty trójkąt Polesia, wedle wojskowych strategów XIX i XX wieku (ale nie geografów) rozciągający się między Bobrujskiem, Kijowem i Brześciem Litewskim, roz-członkowywał ziemie między Bałtykiem a Karpatami. Jego szczególne znaczenie wynikało z faktu, że wzdłuż jego ramion prowadziły bramy smoleńska i wołyńska, co w przypadku wielkich ofensyw na kierunku zachód-wschód (lub odwrotnie) oznaczało dla strony prowadzącej działania zaczepne konieczność podzielenia sił lub koncentrację na jednym z wymienionych kierunków i wydłużenie dróg komunikacji. Jakie mogły być tego skutki, doświadczyli na sobie i Napoleon, i Hitler. Mając pretensje o ignorowanie we wcześniejszej historiografii europejskiej polskiej (w tym przypadku) obecności w dziejach kontynentu, sami nie dostrzegamy naszej niekonsekwencji i obumarcia w zbiorowej świadomości omawianego w książce obszaru. Jak wielu współcześnie żyjących Polaków wie, że słynny z internowania polskich oficerów Kozielsk to gniazdo rodowe kniaziów Puzynów? Cóż dziś komu mówi nazwisko właścicieli (sprzed 1917 roku) dóbr Iwisze koło Smoleńska, do których należał też folwark Gniezdowo - Piotra i Leokadii Koźlińskich? Leokadia z domu Lefftreu była córką angielskiego inżyniera, który nadzorował budowę kolei żelaznych w Rosji i zbudował stację Gniezdowo. W kilkadziesiąt lat później z Gniezdowa Koźlińskich do Lasu Katyńskiego, też należącego do Koźlińskich4, wożono na rozstrzelanie jeńców z obozu kozielskiego. Podobnych przykładów można przytoczyć więcej. Wreszcie ziemie wschodnie dawnej Rzeczypospolitej to wielkie, nie istniejące już centrum żydostwa, jego kultury i nurtów religijnych, ale także po części miejsce Holocaustu; to ośrodki kultury ormiańskiej, tatarskiej, karaimskiej; to ważne intelektualne centra regionalne; to ważne miejsca chrześcijaństwa Europy Środkowej; to wpływowe - 4 Z. Koźliński, Czas Wernyhory, Warszawa 1997, s. 17 i in. Wstęp 23 na forum całego kontynentu - rody magnackie i wielkie nazwiska z panteonu polsko--białorusko-litewsko-ukraińsko-żydowskiego. I niezależnie od ocen, czasami diametralnie odmiennych, łączy narody tej części kontynentu nadal wspólna przeszłość wymagająca ustawicznego dialogu, a dla niektórych Polaków być może potrzebna jest pewna pokora w ocenie naszej „misji cywilizacyjnej" na Wschodzie. -.-•-••-- Europa nieprowincjonalna dedykowana prof. Tomaszowi Strzemboszowi* nie jest księgą pamiątkową. Została ona skonstruowana wedle określonej koncepcji i składa się z dwóch różnych warstw: rozpraw i artykułów oraz relacji w odmiennej szacie graficznej, gdzie tytuł podkreśla ścisłą więź człowieka z miejscem, z jakąś szczególną przestrzenią. Pierwotnie miała to być książka obejmująca jeszcze większą liczbę zagadnień szczegółowych, ale zdrowy rozsądek, a także brak możliwości pozyskania autorów do niektórych tematów spowodowały zmianę stanowiska. Prawie wszystkie relacje są publikowane po raz pierwszy i stanowią faktycznie książkę w książce, niektóre z nich są bardzo unikalne i kontrowersyjne. Nadreprezentacja * Tomasz Strzembosz, syn Adama i Zofii z Gadomskich, urodzony 11 września 1930 r. w Warszawie, jednocześnie z siostrą Teresą (późniejszą działaczką społeczną w zakresie pomocy rodzinie i opieki nad samotną matką, współpracowniczką kardynała Stefana Wyszyńskiego; zmarła w 1970 r.) i bratem Adamem (późniejszym sędzią, profesorem prawa i I prezesem Sądu Najwyższego RP w 1. 1990-1998). Ukończył szkolę powszechną i dwie klasy gimnazjalne na tajnych kompletach w Gimnazjum i Liceum im. św. Stanisława Kostki w Warszawie. Maturę zdał w 1949 r. w Samorządowym Gimnazjum i Liceum w Palenicy i w tym roku rozpoczął studia na Wydziale Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Od jesieni 1951 r. studiuje historię na Uniwersytecie Warszawskim ze specjalizacją archiwalną. Z powodów politycznych magisterium robi dopiero w 1959 r. Od jesieni 1952 r. rozpoczął pracę zawodową w Wojewódzkim Archiwum Państwowym w Warszawie, następnie w Archiwum Głównym Akt Dawnych, skąd w sierpniu 1953 r. na wniosek Koła ZMP przy Państwowej Służbie Archiwalnej w Warszawie został usunięty z pracy. Pracował krótko jako robotnik i od 1954 r. przez następne 12 lat w Dziale Oświatowym Muzeum Historycznego m.st. Warszawy. W 1966 r. rozpoczął pracę w Pracowni Dziejów Polski w II Wojnie Światowej w Instytucie Historii PAN, w 1972 r. obronił doktorat na Uniwersytecie Warszawskim (promotor - prof. Stanisław Herbst), w 1982 r. habilitował się na Wydziale Humanistycznym KUL, w 1991 r. otrzymał tytuł profesora; od 1984 r. pracuje na KUL, a od 1991 r. także w Instytucie Studiów Politycznych PAN, gdzie jest kierownikiem Samodzielnej Pracowni Dziejów Ziem Wschodnich II RP. Zainteresowania prof Tomasza Strzembosza przez 20 lat koncentrowały się na tematyce konspiracji warszawskiej, co zaowocowało 4 książkami. Od 1982 r. zaczął badać partyzantkę antysowiecką, najpierw w Białostockiem, nad Biebrzą, potem w dawnych województwach północno-wschodnich II RP; obecnie pracuje nad obszerną monografią polskiej partyzantki na ziemiach północno-wschodnich w 1.1939-1941 oraz kończy książkę pt. Rewolucja na postronku. Sowiecki system okupacyjny na ziemiach wschodnich II RP 1939-1941. Tomasz Strzembosz od 1945 r. jest związany z harcerstwem. W 1980 r. był jednym z inicjatorów Kręgów Instruktorów im. Andrzeja Małkowskiego, w 1981 r. współtworzył Niezależny Ruch Harcerski i był jego wiceprzewodniczącym, w 1989 r. był jednym z twórców Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej, przez dwie kadencje jego przewodniczącym (1989-1992), a od 1992 r. honorowym przewodniczącym; w 1. 1972-1980 był członkiem elitarnego Polskiego Klubu Górskiego. Od jesieni 1980 r. uczestniczy w pracach NSZZ „Solidarność" w Instytucie Historii PAN jako wiceprzewodniczący Kota, w 1. 1982-1989 był członkiem podziemnej Rady Edukacji Narodowej i uczestniczył (od 1983) w pracach Społecznego Komitetu Wydawnictw Niezależnych; byt także wiceprzewodniczącym Rady Naukowej Archiwum Wschodniego w 1. 1989-1994 oraz wiceprzewodniczącym Rady Naukowej Instytutu Studiów Politycznych PAN. Jest żonaty z Marią z Dawidowskich, siostrą słynnego Macieja Aleksego Dawidowskiego (1920-1943), „Alka", uczestnika akcji pod Arsenałem w 1943 r. i jednego z głównych bohaterów najgłośniejszej książki okupowanej Warszawy Kamienie na szaniec Aleksandra Kamińskiego. Mają córkę Dorotę, syna Macieja i sześciu wnuków. 24______________________________________________________________________Krzysztof Jasiewicz materiałów wytworzonych przez nie-Polaków była działaniem zamierzonym. Chodziło o to, aby polskiemu Czytelnikowi uzmysłowić różnorodność tradycji i kultur Kresów Wschodnich. Oczywiście niektóre relacje mogą wzbudzać emocje lub wywoływać potrzebę (nieuzasadnioną) „polskiej" riposty, zwłaszcza te, kolidujące z wielką tradycją Armii Krajowej, bądź pokazujące Polaków w roli narodu ksenofobicznego i nietoleran-cyjnego. Trzeba jednak pamiętać, że podobne poglądy są za granicą pewną realnie istniejącą rzeczywistością, której nawet nie warto próbować zmieniać poprzez obrażanie się. Ziemie wschodnie dawnej Rzeczypospolitej były mozaiką różnych narodów, mieszkających tam dość zgodnie przez drugi czas. Jednak przypisywanie tym nacjom specyficznego poczucia tolerancji jest pewnym uproszczeniem. Tolerancja tamtej epoki nie ma, jak się wydaje, wiele wspólnego z obecnym znaczeniem tego pojęcia. W czasach, 0 których traktują relacje, ani Żyd w chałacie, ani inność znaku krzyża czynionego przez prawosławnych i katolików, ani odmienność mowy nie wywoływały sensacji i nie zmuszały do refleksji. Z takim zastanym światem wszyscy się rodzili i z takim umierali. Dopiero pojawienie się różnych ,,-izmów" i ludzi nimi szermujących zburzyło ten porządek. W relacjach są opisywane fakty, nie zawsze możliwe do zweryfikowania. Dotyczy to także przytaczanych w różnych kontekstach nazwisk. Dlatego w ocenach i wnioskach Czytelnicy proszeni są o wstrzemięźliwość. Artykuły, przeplatane wspomnieniami i relacjami, zostały pogrupowane ostatecznie w sześć części. Część I traktuje o ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej jako zjawisku terytorialnym, politycznym i kulturowym. Od początku mieliśmy świadomość negatywnych konotacji samego pojęcia wśród Białorusinów, Litwinów i Ukraińców. Ale też we współczesnej polszczyźnie i nauce termin ten nie ma żadnego podtekstu re-windykacyjno-imperialnego i trudno go zastąpić innym. Dwa artykuły w tej części traktują właśnie o odmiennym pojmowaniu tego pojęcia (terytorium) wśród Litwinów 1 Ukraińców. Część II książki - o narodach i religiach na tym obszarze między XVIII a XX wiekiem - nie spełniła do końca oczekiwań. Głównie nieotrzymanie części tekstów w terminie spowodowało dość duże luki, a jest to pole badawcze niewątpliwie bardzo ważne dla nauki. Część III zaplanowano znacznie szerzej, ale też z tych samych powodów udało się ją zrealizować w ograniczonym zakresie. Stosunkowo dobrze wypadły natomiast starania o pozyskanie tekstów do części IV - „Wojny, partyzantki i konspiracje na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej w XX wieku". Jak się wydaje, dają one Czytelnikowi dość dobry przegląd tych zagadnień napisany przez ścisłą czołówkę znawców problemu. Część V otwiera artykuł zasłużonego badacza emigracyjnego - prof. Tomasza Piesakowskiego. Na podstawie źródeł archiwalnych znajdujących się w Londynie i emigracyjnej historiografii opisuje on sowieckie represje wobec obywateli polskich w ostatnim kilkudziesięcioleciu. O tych samych problemach, tyle że na podstawie Wstęp 25 innej bazy źródłowej traktuje artykuł Aleksandra Gurjanowa. Co oczywiste, obaj autorzy dochodzą do odmiennych rezultatów liczbowych i konkluzji. Część VI, bardziej swobodna formalnie, zawiera teksty na ogół o charakterze najbardziej literacko-publicystyczno--eseistycznym bądź z racji tematu nie mieszczące się we wcześniejszych częściach. Analogicznie jak relacje, artykuły pisane są z różnych punktów widzenia, pod którymi rozumie się różne warsztaty, sieć różnych schematów rozumowania, nakładające się na teksty doświadczenia życiowe autorów. Nauka nie może być obarczona polityką, religią i ideologią, gdyż przestaje być nauką. Mamy przekonanie, że publikowane teksty są pisane z pozycji prawdziwej nauki dążącej do prawdy obiektywnej. Ogółem publikujemy teksty ponad 100 autorów, reprezentujących najważniejsze placówki naukowe z 10 krajów (Anglii, Białorusi, Francji, Izraela, Litwy, Łotwy, Polski, Rosji, Ukrainy, USA). Mamy więc uzasadnioną nadzieję, że nasza publikacja będzie znaczącym krokiem w badaniach nad dziejami Europy Środkowo-Wschodniej, a jej ponadnarodowy i interdyscyplinarny charakter będą dobrze służyć społeczeństwom tej części kontynentu. Będzie to zarazem pierwsza książka konsumująca poważną część polskiego i niepolskiego stanu badań nad dziejami dawnych ziem wschodnich Rzeczypospolitej na przestrzeni dwóch wieków w różnych płaszczyznach i aspektach, poruszając wiele nieznanych wątków. Europa nieprowincjonalna powstała na 45-lecie pracy naukowej Tomasza Strzem-bosza. To właśnie ta rocznica spowodowała, że niektórzy autorzy, odkładając często pilne sprawy, czasami w kolizji z własnym zdrowiem zdecydowali się napisać tekst specjalnie na zamówienie. W imieniu organizatorów bardzo serdecznie im dziękuję. Jubilat, prof. dr hab. Tomasz Strzembosz, wieloletni pracownik naukowy Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wcześniej Instytutu Historii PAN, a od 1991 roku współtwórca i kierownik Samodzielnej Pracowni Dziejów Ziem Wschodnich II RP w Instytucie Studiów Politycznych PAN jest autorem ponad 100 publikacji naukowych, w tym m.in. 8 książek (Tumult warszawski 1525 roku, Warszawa 1959; Odbijanie i uwalnianie więźniów w Warszawie 1939-1944, Warszawa 1972; Oddziały szturmowe konspiracyjnej Warszawy 1939-1944, wydanie I, Warszawa 1979, wydanie II, zmienione i rozszerzone, Warszawa 1983; Akcje zbrojne podziemnej Warszawy 1939-1944, wydanie I, Warszawa 1978, wydanie II, uzupełnione i rozszerzone, Warszawa 1983; Refleksje o Polsce i podziemiu 1939-1945, wydanie I, Warszawa-Lublin 1987, wydanie II, Warszawa 1990; Szare Szeregi jako organizacja wychowawcza, wydanie I, Warszawa 1981, wydanie II, Warszawa 1984; Saga o „Łupaszce"ppłk. Jerzym Dąmbrowskim 1889-1941, Warszawa 1996; Bohaterowie „Kamieni na szaniec" w świetle dokumentów, Warszawa 1996) oraz redaktorem naukowym kilkunastu innych pozycji. Jest prekursorem badań nad konspiracyjną walką zbrojną w okupowanej Warszawie, dziejami partyzantki i konspiracji na Kresach Północno-Wschodnich RP w czasie pierwszej okupacji sowieckiej 1939-1941 (Zob. m.in. jego artykuły i rozprawy: Partyzantka polska na pólnocno-wschodnich ziemiach Rzeczypospolitej 1939-1941. Wileńskie, Nowo- 26 Krzysztof Jasiewicz grodzkie, Grodzieńskie, „Kwartalnik Historyczny" 1992, nr 4; Konspiracja i partyzantka na ziemi augustowskiej pod okupacją radziecką 1939-1941, „Przegląd Historyczny" 1992, nr 4; Armed Resistance in the North-Eastern Provinces, 1939-1941, [w:] The Soviet Takeover of Polish Eastern Provinces, 1939-1941, London 1991; Uroczysko Kobielno. Z dziejów konspiracji i partyzantki nad Biebrzą 1939-1940, „Karta" 1991, nr 5) i znawcą sowieckiego systemu okupacyjnego. W czasie pracy na KUL wypromował kilkudziesięciu magistrantów i 8 doktorów. Europa nieprowincjonalna mogła ukazać się dzięki bezinteresownej pomocy i życzliwości wielu osób i instytucji. Szczególne podziękowania składam profesorom: Wojciechowi Roszkowskiemu, Andrzejowi Paczkowskiemu, Ryszardowi Brykowskiemu i nieżyjącemu prof. Romanowi Łypce z Politechniki Lwowskiej, wybitnemu architektowi, wielkiemu znawcy i miłośnikowi Lwowa, propagatorowi współpracy ukraińsko-polskiej, który zmarł nagle 20 maja 1999 roku w Warszawie. Serdecznie dziękujemy także panu Prezydentowi Ryszardowi Kaczorowskiemu i Sekretarzowi Honorowemu PAFT panu Ministrowi Jerzemu J. Ostoi-Koźniewskiemu. ..,.-..•- / , Krzysztof Jasiewicz Część Tak zwane Kresy Wschodnie jako zjawisko terytorialne, polityczne i kulturowe Part The so-called Eastern Borderland asaTerritorial,PoliticalandCultural Phenomenon Piotr Eberhardt (Warszawa) Kresy Wschodnie - granice, terytorium, ludność polska Zasięg geograficzny Kresów Wschodnich nie został nigdy precyzyjnie określony. Występowała w tej dziedzinie duża dowolność, gdyż brakowało na tym obszarze wyraźnych granic fizjograficznych, a granice polityczne były mało stabilne. Przyjmowano zazwyczaj, że jest to obszar położony na wschód od zwartego polskiego obszaru etnicznego. Zakładano, że są to terytoria, na których Polacy zamieszkiwali wśród Białorusinów, Litwinów, Ukraińców lub Łotyszy1. Niektórzy autorzy przyjmowali za Kresy Wschodnie obszary utracone na rzecz Rosji w trakcie trzech rozbiorów. Można tu przypomnieć, że były to terytoria powierzchniowo bardzo rozległe. W trakcie pierwszego rozbioru Rosja zagarnęła 92 tyś. km2, drugiego 250 tyś. km2, zaś ostatniego, w 1795 roku, 120 tyś. km2. Łącznie w granicach Rosji znalazło się 462 tyś. km2 ziem I Rzeczypospolitej. Granice zachodnie Rosji dotarły do Zbrucza, Bugu i Niemna. Granica ta trwała stosunkowo krótko, gdyż po kongresie wiedeńskim w składzie imperium rosyjskiego znalazły się ziemie centralnej Polski wraz z Warszawą. Dlatego też niektórzy autorzy przyjmowali za Kresy Wschodnie obszary położone między wschodnią granicą Królestwa Kongresowego a granicami Rzeczypospolitej z 1772 roku. Nie było tu konsekwencji, gdyż do Kresów Wschodnich zaliczano również Smoleńszczyznę oraz Kijów, które leżały na ziemiach utraconych przez Rzeczpospolitą jeszcze w XVII wieku po rozejmie w Andru-szowie. Granica zachodnia Kresów Wschodnich też była określana w sposób zróżnicowany. Na przykład Leon Wasilewski2 uwzględnia obok Litwy, Białorusi, Galicji Wschodniej i Ukrainy również Podlasie i Chełmszczyznę. Istniały różne opinie co do przynależności Białostocczyzny lub Grodzienszczyzny, nie mówiąc już o bardziej peryferyjnie położonej litewskiej Żmudzi albo łotewskiej Latgalii lub ukraińsko-rumuńskiej Bukowiny. Nie wnikając tu w szczegóły delimitacyjne, do Kresów Wschodnich zaliczano zazwyczaj obszary etnicznej Białorusi, Litwy, Ukrainy i południowo-wschodniej Łotwy, na których 1 Obszerna książka autora Polska ludność kresowa. Rodowód, liczebność, rozmieszczenie, Warszawa 1998, zawiera bogata, dokumentację statystyczną oraz liczne mapy pokazujące zmiany, jakie zachodziły w XX w. w rozmieszczeniu ludności polskiej na Kresach Wschodnich. 2 L. Wasilewski, Kresy Wschodnie, Warszawa-Kraków 1917. 30________________________________________________________________________Piotr Eberhardt mieszkało wielu Polaków i gdzie polska kultura odcisnęła poważne piętno zarówno w wymiarze ideowym, jak i materialnym. Były to ziemie, które po unii lubelskiej, a w przypadku Podola i części Wołynia od XIV wieku, należały do Polski. Długotrwała przynależność do Rzeczypospolitej odegrała istotną rolę w ich charakterze demograficzne-społecznym. Powstanie wspólnego państwa Rzeczypospolitej przyniosło olbrzymie konsekwencje nie tylko polityczne, ale i kulturowo-językowe. Upowszechniona została znajomość języka polskiego. W miarę współżycia w jednym wspólnym państwie, Rzeczypospolitej, powstawała coraz większa więź kulturowa i polityczna w ramach warstwy szlacheckiej. Wyraziło się to w stopniowej polonizacji szlachty rodowodu litewskiego i ruskiego. Upowszechniał się stopniowo model, który na ziemiach ukraińskich przyjął postać szlachcica mówiącego o sobie „gente Ruthenus, natione Polonus", na ziemiach białorusko--litewskich zaś „gente Lituani, natione Polonus". Na terytorium Wielkiego Księstwa Litewskiego proces polonizacji politycznej przebiegał wolniej, gdyż istniał tam pewien litewski separatyzm. Nie wpływał on jednak na kwestie kulturowe. Podobnie jak na ziemiach ukraińskich, szlachta chętnie przyjmowała język i obyczaje polskie. Procesy przyjmowania języka polskiego przez szlachtę stanowiły dopiero pierwszą fazę dochodzenia do polskości w sensie narodowym. Wytworzenie się na całych Kresach Wschodnich polskojęzycznej społeczności szlacheckiej, identyfikującej się w pełni z Polakami ze środkowej Polski, trwało dość długo. Można jednak stwierdzić, że w momencie upadku Rzeczypospolitej cała warstwa szlachecka utożsamiała się z Polską, nie tylko w wymiarze państwowym, ale i na ogół etniczno-kulturowym. Dzięki licznym koligacjom rodzinnym między szlachtą rdzennie polską a szlachtą pochodzenia litewskiego, białoruskiego, ukraińskiego, a na Inflantach niemieckiego, zanikły międzydzielnicowe różnice językowe, a po części obyczajowe i kulturowe. Na całym terytorium I Rzeczypospolitej szlachta stała się rzecznikiem jedności państwowo-narodowej. Kresy Wschodnie nie różniły się pod tym względem od środkowej lub zachodniej Polski, aczkolwiek należy dostrzegać tu pewne odrębności regionalne. W tym jeszcze okresie warstwa chłopska w zasadzie nie była świadoma swej narodowości. Różnice religijne lub językowe, występujące wśród warstw chłopskich, nie miały wówczas żadnego istotnego znaczenia. Fakt, że szlachta na całym obszarze historycznej Rzeczypospolitej, w granicach przedrozbiorowych, czuła się jednolita pod względem narodowościowym, językowym i religijnym, miał nie tylko znaczenie polityczne, ale i demograficzne. Upadek Rzeczypospolitej i włączenie Kresów Wschodnich do Cesarstwa Rosyjskiego, państwa o odmiennych tradycjach kulturowo-cywilizacyjnych, odegrały istotną rolę w życiu społeczeństwa kresowego. Podstawowym celem władz carskich było, na tym zróżnicowanym etnicznie terytorium, zatarcie śladów polskości i zunifikowanie ich w ramach wielkiego scentralizowanego imperium. Działania dyskryminacyjne wobec polskości i kościoła rzymskokatolickiego były prowadzone zwłaszcza po przegranym powstaniu listopadowym i styczniowym. Nie przyniosły one w pełni oczekiwanych Kresy Wschodnie - granice, terytorium, ludność polska 31 przez carat rezultatów. Pomimo znacznego osłabienia polskość przetrwała zarówno w sensie demograficznym, kulturowym, jak i ekonomicznym. Nie nastąpiło również wtopienie ukraińsko- i białoruskojęzycznej ludności w jeden wielki naród rosyjski, co również było oczekiwane przez przedstawicieli reprezentujących nacjonalizm wielko-ruski. W świadomości Polaków żyjących w XIX wieku istniała ciągle Polska w granicach przedrozbiorowych, tzn. tych istniejących w 1772 roku. Późniejsze przemiany graniczne, wynikające z trzech rozbiorów kraju, epoki napoleońskiej oraz traktatu wiedeńskiego, były ignorowane przez polską społeczność. Traktowano je jako rozstrzygnięcia narzucone siłą, nie mające podstaw etyczno-moralnych. Istniało mocno ugruntowane przekonanie o możliwości restytucji Rzeczypospolitej w jej historycznych granicach. Mimo iż po klęsce powstania styczniowego marzenie to stawało się coraz mniej realne, to jednak powrót do granic przedrozbiorowych, według społeczności polskiej, był jedynym warunkiem naprawienia dziejowej niesprawiedliwości, jaką było wymazanie Rzeczypospolitej z mapy Europy. Przekonanie to, nie liczące się z realiami ówczesnej sytuacji geopolitycznej, determinowało postawy i poglądy prawie wszystkich badaczy i działaczy związanych z ugrupowaniami politycznymi. Ważniejsze ugrupowania (odliczając ukształtowanych w późniejszym czasie lewicowych działaczy SDKPiL) zmierzały do odtworzenia w pełni niepodległego państwa polskiego, obejmującego w całości Kresy Wschodnie. Granice polityczne rozdzielające ziemie polskie były traktowane jako tymczasowe kordony, które w momencie odzyskania niepodległości przez Polskę ulegną likwidacji, co spowoduje powrót do stanu istniejącego w 1772 roku. Nie znaczy to, że nie zdawano sobie sprawy z różnic regionalnych i różnej specyfiki wschodnich prowincji. Mówiono o Królestwie i Litwie, Wołyniu, Polesiu, Podolu i polskich Inflantach. Wiedziano powszechnie o odrębności historyczno-kulturowej Litwy i Rusi, odróżniających się od pozostałych historycznych ziem polskich, ale uważano, że tę kwestię będzie można rozwiązać przez bliżej niesprecyzowany układ federacyjny, który nie wpłynie na geograficzną spoistość przyszłej odrodzonej Polski. Mit istnienia jednej, niepodzielnej Rzeczypospolitej, do której należały całe Kresy Wschodnie, był mocno utrwalony w świadomości działaczy zarówno opcji konserwatywnej, jak i powstających ugrupowań o charakterze socjalistycznym. Polietniczność narodowościowo-językowo-religijna tego obszaru była do końca XIX wieku dostrzegana, ale zazwyczaj bagatelizowana. Działo się to, pomimo że ostatnie dekady XIX wieku zaczęły przynosić nowe zjawiska społeczno-narodowe na wschodnich kresach historycznej Rzeczypospolitej. Nastąpiło odrodzenie narodowe wśród Litwinów, Rusinów (Ukraińców), a w późniejszym czasie również u Białorusinów. Przedstawiciele tych nowych ruchów narodowościowych reprezentowali poglądy coraz bardziej separatystyczne i wrogie wobec koncepcji odrodzenia Rzeczypospolitej w jej przedrozbiorowych granicach historycznych. Fakt ten bardzo powoli docierał do świadomości polskiej elity. Aby zaspokoić dezyderaty pojawiające się wśród przedstawicieli ludności ukraińskiej, 32________________________________________________________________________Piotr Eberhardt litewskiej i białoruskiej mieszkającej na Kresach Wschodnich, pojawiły się idee coraz bardziej luźnych związków federacyjnych, które umożliwiłyby kultywowanie miejscowych tradycji, przy zachowaniu integracji politycznej ziem Rzeczypospolitej. Początkowo odnoszono się przychylnie do narodowego odrodzenia wśród ludów kresowych (z wyjątkiem wschodniej Galicji). Liczono, że przeciwstawią się one nasilającej się rusyfikacji. Następnie jednak ugrupowania niepolskie ulegały wyraźnej ewolucji świadomościowej i zmierzały stopniowo w kierunku utworzenia samodzielnych jednostek politycznych na obszarach Kresów Wschodnich. Doprowadziło to do rozdźwieków i coraz ostrzejszych antagonizmów. W dodatku ruchy niepolskie ulegały radykalizacji społecznej i wysuwając hasła podziału ziemi, przeciwstawiały sobie środowiska polskiego ziemiaństwa, które początkowo popierały ruchy o podłożu językowo-folklorystycznym. Pojawienie się na scenie politycznej ugrupowań litewskich, ukraińskich, białoruskich i łotewskich, wysuwających hasła opozycyjne wobec idei wskrzeszenia jednolitej Rzeczypospolitej Polskiej, w sposób coraz bardziej wyraźny wysunęło problem przynależności politycznej Kresów Wschodnich oraz granic politycznych, które satysfakcjonowałyby aspiracje wszystkich narodów zamieszkałych na terytoriach historycznej Rzeczypospolitej. Okazało się to jednak problemem niezmiernie kontrowersyjnym i w zasadzie nierozwiązalnym. Należy wyraźnie stwierdzić, że inaczej układały się wzajemne stosunki polsko--ukraińskie, polsko-białoruskie, polsko-litewskie i polsko-łotewskie. Miało to też swoje konsekwencje geopolityczne i geograficzne. Najbardziej niejednoznaczna sytuacja była na ziemiach Wielkiego Księstwa Litewskiego, gdzie nastąpiło zderzenie polskiego nacjonalizmu z szybko rozwijającym się litewskim nacjonalizmem i tworzącymi się ugrupowaniami białoruskimi. Na tych ziemiach pojawił się ruch polityczny, próbujący pogodzić rozbieżne interesy narodowe. Inspiratorzy tego nurtu wywodzili się ze znanych rodzin ziemiańskich miejscowego pochodzenia i deklarowali się jako obywatele dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Koncepcja odtworzenia Wielkiego Księstwa Litewskiego, postulowana przez tzw. krajowców, nie znalazła szerszego oddźwięku wśród coraz bardziej dzielących się społeczności etnicznych. Na pograniczu południowo-wschodnim odmiennie i bardziej konfrontacyjnie układały się stosunki polsko-ukraińskie. Wystąpiły tu duże różnice między Galicją Wschodnią, należącą do zaboru austriackiego, a obszarami Wołynia lub wschodniego Podola, będącego w składzie Rosji. Silny ośrodek ukraińskiego ruchu narodowego uformował się w Galicji Wschodniej. Tu zderzenie polskiego nacjonalizmu z ukraińskim było najsilniejsze i przynosiło najbardziej tragiczne reperkusje. Symbolem niemożności rozwiązania nasilających się antagonizmów były przyszłe walki o Lwów. Uaktywnienie się ruchu narodowego wśród Ukraińców, Litwinów, Białorusinów i Łotyszy przyniosło poważne konsekwencje polityczne. Wszystkie te ugrupowania narodowe stanęły w wyraźnej opozycji do polskich aspiracji zmierzających do odtworzenia Rzeczypospolitej w jej historycznych granicach. Kresy Wschodnie - granice, terytorium, ludność polska 33 W miarę upływu czasu prawa Polski do Kresów Wschodnich były coraz wyraźniej kwestionowane w zagranicznych kręgach politycznych. Poglądy te były przez geografów, etnografów czy demografów nie tylko rosyjskich, lecz również zachodnioeuropejskich, uzasadniane argumentami etnicznymi. Autorzy ci często w sposób wyraźnie tendencyjny minimalizowali rolę Polaków na Kresach Wschodnich. Natomiast prawie we wszystkich polskich opracowaniach naukowych z zakresu historii, geografii czy statystyki do tzw. macierzystych ziem polskich zaliczano całe Kresy Wschodnie. Jako przykład można tu wskazać opublikowane jeszcze na początku I wojny światowej dzieło Adama Krzyżanowskiego i Kazimierza Kumanieckiego3. W ramach tzw. ziem polskich znalazło się dziewięć zachodnich guberni Cesarstwa Rosyjskiego, tzn. gubernie: kowieńska, wileńska, grodzieńska, mińska, mohylewska, witebska, podolska, wołyńska i kijowska. Pierwsze sześć tworzyło tzw. Litwę i Białoruś, trzy pozostałe tzw. Ruś. Łącznie stanowiły one wraz z Królestwem Polskim tzw. ziemie polskie pod panowaniem rosyjskim. Gubernie: kowieńska, wileńska, grodzieńska, mińska, mohylewska, witebska obejmowały łącznie 304,6 tyś. km2, zaś trzy gubernie ukraińskie 165 tyś. km2. Terytorium, które wówczas było utożsamiane z Kresami Wschodnimi, liczyło razem 469,6 tyś. km2 i było zamieszkałe w 1910 roku przez 25,0 min. osób, z czego Polacy stanowili ponad 2,5 min. Łącznie na terytorium współczesnych republik: Białoruskiej, Litewskiej, Łotewskiej i Ukraińskiej znajdowało się na przełomie XIX i XX wieku ponad 39 min. mieszkańców. Wśród nich żyło około 3 min. Polaków. Stanowili oni zaledwie 7,8 % ogólnego zaludnienia. Ten niski wskaźnik wynikał z faktu, że na rozległych obszarach wschodniej Ukrainy, obejmującej 1/3 analizowanego terytorium, ludności polskiej w zasadzie nie było. Niewielu Polaków mieszkało również na etnicznych obszarach łotewskich. Jeżeli pominiemy te peryferyjne obszary i ograniczymy analizę do terenów objętych wschodnią granicą Rzeczypospolitej z 1772 roku, to okaże się, że na obszarach zamkniętych od wschodu linią Dniepru, a na zachodzie tzw. później linią Curzona Polacy stanowili ponad 10% ogólnego zaludnienia. Rozmieszczenie ich na tym terytorium było bardzo nierównomierne. Skupiali się głównie w dwóch strefach: południowej, o układzie równoleżnikowym, obejmującej historyczne Podole, i o układzie bardziej południkowym, obejmującej szerokie pogranicze litewsko-bia-łoruskie, położone między Grodnem a Dyneburgiem, z odgałęzieniem w kierunku wschodnim, dochodzącym aż do Mińska Litewskiego. W tych dwóch strefach procentowy udział Polaków był znaczniejszy i zazwyczaj przekraczał 1/4 całkowitego zaludnienia. Pomimo że ludność polska prezentowała pełne spektrum społeczne, poczynając od biednych chłopów i robotników, kończąc na znakomitych rodach arystokratycznych, ludności identyfikującej się z polskością było najwięcej wśród ziemiaństwa i inteligencji. Świadomość narodowa ludności chłopskiej w ówczesnych czasach nie ' A. Krzyżanowski, K. Kumaniecki, Statystyka Polski, Kraków 1915. 34______________________________________________________________________Piotr Eberhardt była jeszcze w pełni wykrystalizowana, chociaż i tu zachodziły ewolucyjne procesy zmierzające do wyraźnego wykształcenia się identyfikacji narodowej wśród ludności wiejskiej. 5 Vi ',; Rola kulturotwórcza miast (z wyjątkiem kilku większych, takich jak Kijów, Lwów i Wilno) nie była zbyt duża. Poziom urbanizacji był bardzo niski, zaś ośrodki miejskie były zazwyczaj małe, zamieszkałe przez biedną ludność żydowską. Taka sytuacja społeczna preferowała rolę bogatego ziemiaństwa, prawie w całości związanego emocjonalnie z Kresami Wschodnimi jako integralną częścią Polski. Warstwy kulturotwórcze były związane z polskością. Pomimo stuletniego okresu prześladowań Polacy na Kresach Wschodnich reprezentowali wielką silę kulturową, intelektualną i ekonomiczną. Cechą znamienną dla całej Europy Środkowo-Wschodniej było przemieszanie etniczne ludności. Kresy Wschodnie w tej dziedzinie wyróżniały się wyjątkową rozmaitością ludów o różnym pochodzeniu etnicznym. Między poszczególnymi grupami narodowościowymi nie występowały wyraźne granice. Zazwyczaj istniały pewne szerokie strefy pośrednie, w których obok siebie mieszkała ludność różnych wyznań, języków i narodowości. Racjonalne i bezbolesne rozgraniczenie według takich lub innych kryteriów etnicznych było trudne, a często wręcz niemożliwe do zrealizowania. Sprawę komplikował fakt istnienia na Kresach Wschodnich jeszcze na początku XX wieku całych grup ludności nie w pełni świadomych swej narodowości, które podchodziły do kwestii swej identyfikacji w sposób obojętny lub koniunkturalny. Dawało to możliwość różnych politycznych manipulacji. Do tego dochodziła rozbieżność między granicami lingwistycznymi a wyznaniowymi. Na Kresach Wschodnich zazwyczaj, chociaż nie zawsze, przynależność religijna i związek z Kościołem odgrywał większą rolę od używanego na co dzień języka, który dzielił się na różne miejscowe dialekty. W takiej sytuacji w literaturze przedmiotu można było spotkać różne poglądy na temat przebiegu granic i rozmieszczenia poszczególnych narodowości. Polska ludność kresowa coraz bardziej zdawała sobie sprawę, że istniejące w jej świadomości jednolite Kresy różnicowały się pod względem etnicznym. Była też coraz bardziej pewna, że nie ma powrotu do wspólnoty opartej na tradycjach I Rzeczypospolitej. Niemniej do 1914 roku sytuacja była ustabilizowana i gwarantowała utrzymanie się dotychczasowego zhierarchizowanego układu społecznego i majątkowego. Dopiero załamanie się frontu rosyjsko-niemieckiego, a następnie rewolucja marcowa i październikowa wstrząsnęły życiem Kresów Wschodnich. Krótki okres porewolucyjny (1917-1921) przyniósł nie tylko olbrzymie przeobrażenia polityczne, ale również społeczno--ekonomiczne. Na przeważającej części Kresów (na wschód od granicy polsko-sowiec-kiej ustalonej w Rydze) nastąpiła całkowita likwidacja polskiej własności prywatnej, tworzonej przez stulecia. Polskie warstwy posiadające wydziedziczono z majątków, a ci, którzy uniknęli zagłady, uciekli do odrodzonej Polski. Równocześnie, w ramach walki z religią, prześladowaniu uległ Kościół rzymskokatolicki, stanowiący w ciężkich latach niewoli ostoję polskości. Kresy Wschodnie - granice, terytorium, ludność polska 35 W rezultacie wojny polsko-bolszewickiej Kresy Wschodnie zostały rozczłonkowane kordonami granicznymi. Oddzielony został Kamieniec Podolski od Tarnopola, Mińsk od Nowogródka, Wilno od Kowna, Brasław od Dyneburga. Polskie Kresy Wschodnie zostały zawężone w okresie międzywojennym w zasadzie do wschodnich województw II Rzeczypospolitej. Na wschód od Zbrucza i na większości obszarów białoruskich zapanował system sowiecki, ze wszystkimi tego stanu rzeczy tragicznymi konsekwencjami. Historyczne Inflanty Polskie stały się integralną częścią państwa łotewskiego. Nie udało się w sposób pokojowy rozwiązać kwestii litewskiej. Włączenie do Polski Wilna przyniosło ostry konflikt między Polską a powstałą Republiką Litewską. Byłe terytorium historycznego Wielkiego Księstwa Litewskiego zostało rozdzielone kordonami granicznymi i znalazło się w składzie trzech państw (Polski, Litwy i Związku Sowieckiego). W składzie odrodzonej Rzeczypospolitej Polskiej znalazła się jedynie zachodnia część ziemi kresowej. Etniczne ziemie ukraińskie i białoruskie zostały podzielone. Było to rozwiązanie prowizoryczne, które w bliższej lub dalszej perspektywie musiało doprowadzić do konfliktu, niebezpiecznego dla integralności terytorialnej II Rzeczypospolitej. W latach międzywojennych Kresy Wschodnie przez ówczesne polskie społeczeństwo coraz bardziej były utożsamiane ze wschodnimi województwami II Rzeczypospolitej. Nie były to ściśle tereny położone na wschód od tzw. linii Curzona, gdyż linia ta nie była w tym czasie znana polskiemu społeczeństwu i dopiero w okresie II wojny światowej, na konferencji teherańskiej i jałtańskiej, była przypomniana, a następnie stała się podstawą ustalenia wschodniej granicy Polski. Brak precyzyjności geograficznej nie odgrywał tu dużej roli. O zmienności rozumienia rozległości Kresów Wschodnich świadczy fakt, że Galicja Wschodnia (ówcześnie zwana Małopolską Wschodnią), inaczej niż przed I wojną światową, była włączana do ziemi kresowej. Bezpośrednio po włączeniu do Polski ziem położonych na zachód od granicy ustalonej w traktacie ryskim został wprowadzony nowy układ administracyjny. Utworzono na ziemiach byłego zaboru rosyjskiego województwa wileńskie, nowogródzkie, poleskie, wołyńskie i białostockie (to ostatnie, z wyjątkiem powiatu grodzieńskiego i wołkowy-skiego, znalazło się po zachodniej stronie linii Curzona), zaś w Galicji Wschodniej województwo tarnopolskie, stanisławowskie oraz lwowskie, którego zachodnie powiaty są obecnie w granicach Polski. Terytorium między linią Curzona na zachodzie a granicą ryską na wschodzie przetrwało jeszcze w stanie mało zmienionym cały okres międzywojenny, natomiast kilka burzliwych lat II wojny światowej przyniosło mieszkającym tam Polakom całkowitą katastrofę. Przechodziła ona kilka faz i ostatecznie została doprowadzona do końca w momencie powtórnego zajęcia tych obszarów przez Armię Czerwoną. Stały się one integralną częścią Związku Sowieckiego. Państwo polskie utraciło w rezultacie paktu Ribbentrop-Mołotow 201 tyś. km2, zamieszkałych przez 13 199 tyś. mieszkańców4. Stanowiło to 51,6 % terytorium II Rzeczypospolitej. 4 Mały Rocznik Statystyczny Polski (wrzesień 1939-czerwiec 1941), Londyn 1941. 36_______________________________________________________________________Piotr Eberhardt Decyzje podjęte przez trzy wielkie mocarstwa na konferencji w Teheranie i Jałcie definitywnie przesądziły o losach polskich Kresów Wschodnich należących do II Rzeczypospolitej. W rezultacie decyzji jałtańskich Polska odzyskała większą część województwa białostockiego oraz niewielkie terytorium w rejonie Przemyśla i Leska. Po tej weryfikacji linii demarkacyjnej ostatecznie w rezultacie II wojny światowej Polska utraciła na rzecz Związku Sowieckiego 178,6 tyś. km2, czyli 46 % swego terytorium. W zasadzie cały obszar historycznych Kresów Wschodnich znalazł się poza granicami Polski. Ziemie te zostały włączone do trzech republik związkowych: ukraińskiej, białoruskiej i litewskiej. Przynależność do takiej czy innej republiki nie odgrywała już istotniejszego znaczenia. Terytorium utracone przez Polskę, na którym mieszkało w 1939 roku około 4 min. Polaków, stało się obiektem totalnej sowietyzacji i rusyfikacji. Dopiero upadek komunizmu i rozpad Związku Sowieckiego przyniósł podział polityczny obszaru byłych wschodnich kresów I i II Rzeczypospolitej. Na gruzach ZSRR po wschodniej stronie granicy polskiej ukształtowały się nowe suwerenne podmioty prawa międzynarodowego: Republika Litewska, Republika Białoruska, Republika Łotewska oraz Ukraina. Byłe wschodnie ziemie I i II Rzeczypospolitej zmieniły kolejno swoją przynależność polityczną. Pojawiły się nowe linie graniczne rozdzielające terytoria, które przez kilka stuleci stanowiły jedność kulturową. Z przedstawionej analizy wynika, że zasięg terytorialny Kresów Wschodnich był różnie rozumiany przez kolejne generacje Polaków. Można przyjąć bezdyskusyjnie, że od strony zachodniej region ten jest obecnie ograniczony granicą Polski. Jednak każde ograniczenie go od strony wschodniej, jak i częściowo północnej jest łatwe do zakwestionowania. Każde ustalenie granicy będzie miało tu charakter umowny. Przyjęcie rozgraniczeń historycznych (np. wschodnich granic dawnej Rzeczypospolitej) jest nie do przyjęcia. Granice te ulegały przesunięciom i każdy wybór dowolnego przekroju czasowego (1648, 1772, 1939) budzi istotne zastrzeżenia. Na obszarze tym nie istnieją również wyraźniejsze, w układzie południkowym, granice fizjograficzne. Z tego względu dokładne określenie wschodnich granic Kresów Wschodnich staje się bezprzedmiotowe, a także niebezpieczne politycznie. Można tu wskazać, że pojęcie Kresy Wschodnie, które w języku polskim ma jedynie wydźwięk historyczno-geograficzny, u naszych wschodnich sąsiadów ma charakter pejoratywny, wyraża polski ekspansjonizm polityczny i zawiera, według naszych sąsiadów, niebezpieczne tendencje rewindykacyjne. Z tego względu rozważania nad zasięgiem terytorialnym Kresów Wschodnich nie mają już istotniejszego sensu merytorycznego, zwłaszcza że i w przeszłości Kresy Wschodnie nie były ściśle określone topograficznie. Bieżąca sytuacja geopolityczna zazwyczaj determinowała w świadomości narodowej, a następnie w literaturze, zasięg terytorialny tego pojęcia. Ewolucja przemian politycznych zmierza nieuchronnie do zmiany spojrzenia na problematykę kresową. Pojęcie to nabiera wydźwięku nie geopolityczno-geograficznego, lecz literackiego, związanego coraz bardziej z symboliką, a nie realną rzeczywistością. Daje to możliwość większej dowolności przy procedurach delimitacyjnych. Kresy Wschodnie - granice, terytorium, ludność polska 37 Ze względów praktycznych analizy poświęcone problematyce kresowej powinny dotyczyć terytorium znajdującego się w granicach politycznych współczesnej Białorusi, Litwy, Łotwy i Ukrainy. Przez to założenie wynikną pewne logiczne niedorzeczności, gdyż w ramach tzw. Kresów Wschodnich może się znaleźć wschodnia Ukraina, północna Bukowina lub położona nad Bałtykiem stolica Łotwy - Ryga. Nie trzeba przekonywać, że rejony te nigdy nie kojarzyły się Polakom z historycznymi Kresami Wschodnimi. Z punktu widzenia poznawczego nie jest to zbyt istotne. Cel praktyczny badań powinien determinować procedurę delimitacyjną. Przy pracach naukowych należy zazwyczaj operować ściśle określonym obszarem. Wiąże się to z koniecznością dezagregacji danych statystycznych do pewnych wyraźnie wyodrębnionych jednostek przestrzennych. W przypadku prac o charakterze bardziej literackim problematyka delimitacyjną może być stosowana dość elastycznie. Zazwyczaj dotyczyć będzie obszarów związanych z dziejami I lub II Rzeczypospolitej oraz tymi rejonami, gdzie występowały lub do tej pory istnieją zgrupowania polskiej ludności kresowej. Cechą charakterystyczną Kresów Wschodnich była ich złożoność etniczna. Były to obszary zamieszkałe przez ludność używającą różnych języków, wyznającą różne religie i należącą do odmiennych kręgów kulturowych. Los polskiej ludności kresowej wiązał się nieodłącznie z ogólną ewolucją stosunków zachodzących między narodami tej części Europy. Przeobrażenia te zmierzały do wytworzenia się państw narodowych, zamkniętych w swoich granicach. Idea państwa jednonarodowego zwyciężyła w Europie Środkowo-Wschodniej. W sposób definitywny zatriumfowały ideologie nacjonalistyczne. Zmierzały one do wyeliminowania mniejszości narodowych w ramach celowo zaprogramowanych „czystek etnicznych". W momencie nasilenia się antagonizmów granice państwowe po latach konfliktów dopasowywały się w dużym stopniu do rozgraniczeń etnicznych. W takiej sytuacji nie mogły istnieć już Kresy Wschodnie, kraina wielu kultur i narodów. Dobrosąsiedzka koegzystencja zróżnicowanych grup etnicznych okazała się w praktyce, w tej części Europy, nierealna. W konsekwencji ludność polska została w dużym stopniu wyeliminowana ze społeczności kresowej. Nieważne jest, że zadecydowała o tym siła zewnętrznego mocarstwa. Nieunikniona ewolucja przeobrażeń zmierzała w tym właśnie kierunku. W rezultacie polskie Kresy Wschodnie przestały być rzeczywistością geograficzną, a stały się przede wszystkim elementem polskiej historii, literatury i narodowej mitologii. Polska ludność zamieszkała na Kresach Wschodnich była wyjątkowo ciężko prześladowana. Kolejno przeprowadzane akcje deportacyjne, częściowo przybierające postać eksterminacji, miały na celu zlikwidowanie polskości. Czy można więc mówić o polskiej ludności kresowej, podobnie jak o polskich Kresach Wschodnich, jedynie jako o zjawisku historycznym? Odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie jest bardzo trudno. Polacy na Kresach Wschodnich odegrali olbrzymią rolę jako nośnik wielowiekowej tradycji, jeszcze związanej z latami świetności I Rzeczypospolitej. Polska ludność kresowa przez kilka wieków tworzyła niekwestionowane wartości ideowe i materialne. Można mówić 38_____________________________________________________________________Piotr Eberhardt nawet o pewnym fenomenie kulturotwórczym. Bez wątpienia Polacy stanowili elitę intelektualną. Byli też warstwą najbogatszą i najbardziej aktywną. W rezultacie celowej działalności caratu, a następnie bolszewików, którzy to dzieło doprowadzili do końca, zostało to wszystko prawie w całości zlikwidowane. W sensie polityczno-ideowym polskie dokonania na Kresach Wschodnich zostały unicestwione. Natomiast w wymiarze demograficznym pozostała na tych terenach rozproszona niewielka mniejszość polska która przestała odgrywać jakąkolwiek rolę polityczną lub kulturową. Jednak setki tysięcy mieszkańców tych ziem, położonych od Dyneburga na północy po Winnicę na południu, w sposób świadomy deklaruje narodowość polską i przywiązanie do Kościoła rzymskokatolickiego. W sensie demograficznym nie można mówić o pełnym zaniku ludności polskiej. Zmieniła się pozycja społeczna tej ludności. Mniejszość polska stanowi grupę o najniższym statusie społecznym. Często zatraciła ona język polski i wtopiła się w ukraińskie, białoruskie, litewskie czy rosyjskojęzyczne otoczenie. Po rozpadzie Związku Sowieckiego i uzyskaniu możliwości artykułowania swojej przynależności narodowej okazało się, że jest jej więcej niż wykazały to spisy sowieckie. Podawały one w sposób właściwy obraz rozmieszczenia ludności polskiej. Wyraźnie natomiast zaniżano globalną liczbę ludności polskiej. Wielkość tego zaniżania jest kwestią trudną do ustalenia. Na podstawie dostępnej literatury przedmiotu można postawić tezę, że rzeczywista liczba Polaków w Republice Litewskiej i Łotewskiej niewiele odbiega od danych ostatniego spisu sowieckiego przeprowadzonego w 1989 roku5. W przypadku natomiast republik Białoruskiej i Ukraińskiej zniekształcenia są znacznie większe, gdyż istniejące w czasie spisu obiektywne warunki sprzyjały zamierzonym i przypadkowym zafałszowaniom. Wynika z tego jednak, że nawet po doszacowaniu udział ludności polskiej na byłych ziemiach wschodnich I i II Rzeczypospolitej jest nieznaczny. Jedynym wyjątkiem są tereny wiejskie Wileńszczyzny i niektóre rejony Grodzieńszczyzny, gdzie ludność deklarująca narodowość polską nadal dominuje. Zaprojektowany jeszcze na początku XIX wieku przez władze carskie, a następnie realizowany przez system sowiecki program depolonizacji polskich Kresów Wschodnich zakończył się prawie pełnym powodzeniem. Poza zmniejszeniem się liczebności Polaków nastąpiło całkowite zagrabienie dorobku materialnego tworzonego przez kilkanaście kolejnych generacji ludności polskiej. Obecnie jedynie ruiny tysięcy dworów ziemiańskich oraz kościołów rzymskokatolickich świadczą o tym, że ongiś Kresy Wschodnie stanowiły integralną część Rzeczypospolitej. , , , Ukonstytuowanie się niepodległej Ukrainy, Litwy i Łotwy oraz tracącej ponownie suwerenność Białorusi odegrało niezmiernie istotną rolę w życiu pozostałej w swoich stronach ojczystych ludności polskiej. Prowadzona przez dziesięciolecia polityka indoktrynacji ideologicznej, zmierzająca do utworzenia człowieka sowieckiego, oderwanego od swojej narodowej i religijnej tożsamości, przeszła do historii. Powstały możliwości 5 Nacjonalnyj sostaw nasielenija SSSR, Moskwa 1991. Kresy Wschodnie - granice, terytorium, ludność polska 39 reaktywowania szkolnictwa polskiego oraz uczestniczenia w życiu religijnym. Zaczęła się ukazywać polska prasa na Białorusi, Ukrainie i Łotwie. Zwiększyły się nakłady polskojęzycznej prasy na Litwie. Istnieje w zasadzie wolność słowa i zgromadzeń. Ta nowa polityka wobec mniejszości polskiej wpłynęła na całokształt życia społeczno-na-rodowego. Również na warunki egzystencji Polaków, którzy tradycyjnie (z wyjątkiem Polaków na Wileńszczyźnie) są bierni i nie zajmują w życiu kulturalnym i społecznym wyraźniejszego stanowiska. Wynika to z faktu, że ludność polska grupuje się na terenach wiejskich i w małych miasteczkach, jest to ludność o najniższym poziomie wykształcenia oraz najbiedniejsza. .vS;«.«fl. ••' -•,-.. >!;> Warto się zastanowić nad dalszymi losami Polaków mieszkających po wschodniej stronie polskiej granicy. Trudno przewidzieć, jak będzie się kształtowała ewolucja świadomościowa ludności przyznającej się do narodowości polskiej. Można jedynie przypuszczać, że z czasem ulegnie zatarciu uformowany w długim okresie historycznym bardzo silny stereotyp, wiążący polskość z katolicyzmem. Ludność polska w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat miała utrudnioną możliwość kontaktu z państwem polskim. Obecnie sytuacja uległa zmianie. Młode pokolenie Polaków zaczyna odwiedzać kraj ojczysty. Tego typu konfrontacje i poznanie realnej rzeczywistości przyspieszy procesy świadomościowe, doprowadzając do postaw polaryzacyjnych, wymagających wyraźniej szego samookreślenia. Może to być przyczyną ukształtowania się zupełnie innej, w wymiarze socjologicznym i psychologicznym, mniejszości polskiej. Trudno również przewidzieć, jak będzie się układało współdziałanie władz białoruskich, litewskich, łotewskich i ukraińskich z polską mniejszością narodową. Należy sądzić, że ewolucja stosunków w wymiarze geopolitycznym będzie zmierzała do umocnienia się dobrych stosunków Polski z jej wschodnimi sąsiadami. Długoletnia okupacja sowiecka zniszczyła prawie cały polski dorobek materialny i duchowy. Niemal wszystko należy budować od podstaw. Wymaga to poniesienia poważnych kosztów finansowych. Można sądzić, że bez poważnego wsparcia ze strony rodaków w kraju oraz pomocy państwa polskiego trudno będzie stworzyć warunki umożliwiające zachowanie odrębności narodowej wśród rozproszonej mniejszości polskiej, mieszkającej na rozległych terytorialnie obszarach byłych Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej. Joanna Gierowska-Kattaur (Warszawa) Zarząd Cywilny Ziem Wschodnich - kadra i procesy decyzyjne Na terenach byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego od 19 lutego 1919 roku do 9 września 1920 roku funkcjonowała polska struktura państwowa - Zarząd Cywilny Ziem Wschodnich (ZCZW)1. Sytuację polityczną na świecie po zawieszeniu broni 11 listopada 1918 roku naj-lakoniczniej scharakteryzował Oskar Halecki. Zwrócił uwagę, iż rewolucja bolszewicka 1917 roku stała się powodem zupełnego przewrotu w sojuszach. Miejsce Rosji zajęły w koalicji Stany Zjednoczone, co dla Polski okazało się bardzo korzystne. Trzynasty z czternastu słynnych punktów prezydenta Wilsona mówił o stworzeniu niepodległego państwa polskiego. W ślad za nim posypały się daleko idące postanowienia zabezpieczające niepodległość Polski. Kwestią dyskusyjną pozostawały tylko granice. Żądania Polski dotyczące granicy zachodniej popierał cały naród. Natomiast kwestia granicy wschodniej była niezmiernie drażliwa. Przede wszystkim łączyła się ze sprawami pogrążonej w wojnie domowej Rosji. Choć nikt nie reprezentował jej oficjalnie na konferencji pokojowej w Paryżu, pozostawała jednak dawną sojuszniczką i fakt ten niezmiernie komplikował sytuację międzynarodową. Najgorsze jednak dla sprawy polskiej było to, że opinia polska nie osiągnęła w tej sprawie jednomyślności. Istniały dwie sprzeczne tezy, nie bez związku z przedwojenną jeszcze rozbieżnością zdań co do historycznej lub etnograficznej Polski. Józef Piłsudski był zdecydowanym zwolennikiem idei federacji. Koncepcja ta wychodziła z założenia, że należy dążyć do przywrócenia zarówno na wschodzie, jak i na zachodzie granic Rzeczypospolitej przedrozbiorowej, ale z równoczesnym uznaniem prawa samostanowienia niepolskich narodowości na Kresach Wschodnich: Litwinów, Białorusinów i Ukraińców, po których spodziewano się, że opowiedzą się za unią z Polską. Roman Dmowski uważał, że Polska powinna być jednolitym państwem narodowym, do którego należało po prostu wcielić te obszary Kresów Wschodnich, na których Polacy 1 Podstawowe dane dotyczące powołania i organizacji ZCZW zob. J. Gierowska-KaHaur, Zespól akt „Zarząd Cywilny Ziem Wschodnich" w zbiorach Biblioteki Publicznej mst. Warszawy, [w:] Księga jubileuszowa Biblioteki Publicznej m.st. Warszawy, Warszawa [1999 - w druku]. Zarząd Cywilny Ziem Wschodnich - kadra i procesy decyzyjne 41 stanowili choć względną większość mieszkańców, podczas gdy inne, z przewagą Białorusinów i Ukraińców, pozostałyby przy Rosji2. Sytuację komplikował fakt, iż w 1918 roku alianci uznawali jako oficjalne przedstawicielstwo państwa jedynie Polski Komitet Narodowy w Paryżu, natomiast kraj był pod władzą Piłsudskiego i powołanego przezeń rządu. Dopiero Ignacy Paderewski podjął się w styczniu 1919 roku misji pogodzenia tych dwóch rozbieżnych trendów. Sam fakt utworzenia ZCZW - polskiego aparatu administracyjnego na ziemiach o nieokreślonej według prawa międzynarodowego przynależności, należy uznać za próbę realizacji dalekowzrocznie pojętej polskiej racji stanu w sposób nie kolidujący z interesami narodowości ziemie te również zamieszkujących. Powołanie Zarządu poprzedziły dyskusje zwolenników dwóch zasadniczych koncepcji rozwiązania sprawy ziem wschodnich - inkorporacjanistów i federalistów. Niestety, publiczna debata o tym, co dla Polski lepsze, nie zakończyła się z chwilą wydania przez Józefa Piłsudskiego dekretu o powołaniu dotychczasowego szefa Sekcji MSZ i dyrektora Departamentu Kresów Wschodnich (czyli Litewsko-Białoruskie-go), Ludwika Kolankowskiego na stanowisko Generalnego Komisarza Cywilnego przy powołanym jedenaście dni wcześniej Zarządzie Wojskowym na ziemiach Litwy i Białorusi3. Jest rzeczą istotną, że całościowy bilans ZCZW obejmuje okres od 18 listopada 1918 roku, czyli od dnia powołania rządu Jędrzeja Moraczewskiego4. Jak wiadomo, gabinet ten, w zakresie programu społecznego stanowiący kontynuację rządu lubelskiego, zapisał się w pamięci obywateli całym pakietem dekretów i rozporządzeń godzących w stary porządek społeczno-ekonomiczny. Jego program pozostawał w kolizji z interesami warstw ziemiańskich, a szczególnie z interesami ekonomicznymi Polaków z Kresów, których majątki pozostały na terenie byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Dodajmy - na ich rodzinnej ziemi. Ludzie ci utracili zatem jedyne źródło utrzymania. Odpowiedzialność za los żon, sióstr i córek dodatkowo musiała ich mobilizować do czynienia wszelkich starań o przywrócenie przedrozbiorowego porządku. Jest sprawą istotną, że Polacy z Kresów za sprawą zaborcy nie mieli od ponad 50 lat żadnej możliwości zmierzenia się z nową rzeczywistością. Zamknięta droga naturalnego awansu konserwowała na tych obszarach przestarzałą strukturę społeczną i agrarną. Działająca od 1917 roku przy Tymczasowej Radzie Stanu Komisja Litewska w 1918 roku za zadanie pierwszoplanowe uznała obronę militarną Kresów. Z jej inicjatywy 2 O. Halecki, H/jtoriaPoWi, Lublin-Londyn 1992, s. 260inast. ' - :.:-.:..' 3 Dziennik Urzędowy Generalnego Komisarza Cywilnego Naczelne Dowództwo WP Zarząd Wojskowy Ziem Wschodnich Rok I nr l z 10 IV 1919.1.1. Dziennik Urzędowy Zarządu Cywilnego Ziem Wschodnich Naczelne Dowództwo WP Rok I nr M z 14 VI 1919.1.12. [błędnie wydrukowano 10] (dalej Dz.U. ZCZW NDWP). 4 Bilans ogólny obrotów pieniężnych Zarządu Cywilnego Ziem Wschodnich za okres od 18 XI 1918 r. do 31 III 1921 r. Dział Starych Druków i Rękopisów. Biblioteka Publiczna m.st. Warszawy (dalej: Dz.St.Dr. i Rkps. Bibl. Publ. m.st.W-wy). ZCZW nr akc. 1664. , 42________________________________•••--• • - • ........________ Joanna Gierowska-KaHaur kresowcy gromadzili poręczenia oparte na nieruchomościach pozostawionych na Kresach, a za uzyskane środki chcieli tworzyć siłę zbrojną zdolną do wyparcia bolszewików z Litwy i Białorusi. Poręczyciele zrzeszyli się w Związek Obrony Kresów. Organem wykonawczym Związku Obrony Kresów oraz Komisji Litewskiej był Komitet Obrony Kresów5. Na listach płac KOK można odnaleźć wiele nazwisk późniejszych wyższych urzędników Zarządu Cywilnego Ziem Wschodnich6. Obowiązki prezesa Komitetu pełnił Eustachy ks. Sapieha, znany ze swej roli w nieudanym zamachu Januszajtisa. Do ścisłego Zarządu wchodził Michał Stanisław Kossakowski. Ten z kolei od maja 1919 roku pełnił funkcję Przedstawiciela Komisarza Generalnego w Warszawie, reprezentując Jerzego Osmołowskiego przed Radą Ministrów7. Na czele sekretariatu KOK stał Czesław Krupski - późniejszy naczelnik Wydziału Narodowościowo-Wyznaniowego i Prasy ZCZW, a u schyłku ZCZW - sekretarz generalny Komisji Administracyjnej8. - .;,-,,-, , Program polityczny Zarządu określała Odezwa Wileńska Józefa Piłsudskiego z 22 kwietnia 1919 roku9, skierowana do ludności kresowej, oraz uchwała sejmowa zmierzająca do zapewnienia tej ludności decydowania o swoich losach. Wolę swą Józef Piłsudski potwierdził 9 stycznia 1920 roku w Równem10. Spotkałam się z uwagą, że Naczelnik w późniejszym okresie już swej idei „uczciwej polityki kresowej" nie potwierdzał. Nie jest to stwierdzenie prawdziwe. W wywiadzie dla „Echo de Paris" w połowie lutego 1920 roku oświadczył: Wola krajów przez nas okupowanych jest dla mnie jedynym czynnikiem decydującym. Za nic w świecie nie chciałbym, żeby Polska posiadała wielkie przestrzenie, zamieszkane przez ludność wrogo usposobioną. Historia dowiodła nam, że na długą metę te niejednolite skupienia ludności są niebezpieczne. [...] Przyniesienie wolności ludom z nami sąsiadującymi będzie chlubą mego życia, jako męża stanu i żołnierza. Znam więzy historyczne, które je z nami łączą, wiem, że więzy te zacieśniały się nieraz po rozbiorze Polski. Oswabadzając tych uciśnionych, chcę tym samym zatrzeć ostatnie ślady rozbioru. Przywiązać ich do Polski przemocą - nigdy w życiu! Byłoby to odpowiadać nowymi gwałtami na gwałty popełnione w przeszłości11. Uważam, że Naczelnik Państwa jako osoba publiczna nigdy w kwestii rozwiązania „problematu wschodniego" zdania nie zmieniająca, w przeciwieństwie np. do Sejmu, nie musiał bez końca potwierdzać swoich zamiarów. Natomiast publiczne wystąpienie byłoby tylko wówczas konieczne, gdyby swoje zdanie zmienił. 5 Zarys powstania i działalności'Komitetu Obrony Kresów Wschodnich, Warszawa 1919, s. 10. 6 Listy pracowników Komitetu Obrony Kresów Wschodnich z III 1919 roku, Lietuvos Centrinis Yalstybes Archyvas Wilno. f. 1269, ap. 3, b. 39, k. 16 verte, 13,3,4. 7 Dz. U. ZCZW NDWP RI nr 1-4 z 14 VI1919.V.21. 8 Dz. U. ZCZW NDWP RI nr 9 z 31 VII 1919.Y.86 oraz Dz. U. ZCZW RII nr 57 (101) z 6 VIII 1920.Y.1617. 9 J. Piłsudski, Pisma -Morowe, t. V, Warszawa 1937, s. 75-76. ,,•.<..•• ,•.-.,• .... 10 Ibidem, t. V, s. 106-107 oraz 131-132. ..-.-. .-•.;-..;• :, : v- 11 Ibidem, t. V, s. 147. . . • A . • ,.;•..: Zarząd Cywilny Ziem Wschodnich - kadra i procesy decyzyjne 43 Zwolennicy idei inkorporacyjnej mieli jednak silne i mocno umotywowane w swych działaniach zaplecze. Na sześć tygodni przed ogłoszeniem Odezwy Wileńskiej, na 5 marca w Warszawie zwołano walne zebranie organizacji Związek Obrony Mienia Polaków na terytorium b. cesarstwa rosyjskiego12. Zarządowi przewodniczył książę Hieronim Drucki-Lubecki. Związek miał na celu wspólną, skonsolidowaną obronę spraw obywateli polskich, byłych poddanych rosyjskich, zarówno w granicach państwa polskiego, jak i poza jego granicami. Józef Piłsudski zdawał sobie sprawę z poglądów przeciwników idei federacyjnej. Wielokrotnie mówił o współczesnych, że są to ludzie z połowy XVIII lub nawet XIX stulecia, ale rzadko z XX wieku. Zdawał sobie sprawę, że Kresy to sąsiedztwo jednego narodu z innym, jednej kultury z drugą, jednego wychowania z innym; że podstawą jakiejkolwiek polityki kresowej powinno być pozyskanie szacunku podległej społeczności dla władzy. Temu ostatniemu zadaniu miał podołać aparat polskiej cywilnej administracji państwowej. Narzędziem realizacji programu federacyjnego miał być Zarząd Cywilny Ziem Wschodnich, działający na niezmiernie rozległym terenie o ruchomych granicach. Obszar ten uległ ogromnym zniszczeniom wojennym, szczególnie dotkliwym w pasie przewlekłych działań frontowych. Dodatkowym utrudnieniem był brak organicznego powiązania olbrzymiej liczby wspólnot lokalnych pozostających de facto jedynie w mechanicznym sąsiedztwie. Według relacji Cz. Krupskiego, aparat ZCZW w chwili likwidacji zatrudniał dziesięć tysięcy ludzi na terenie 30 powiatów13. Według relacji Jerzego Osmołowskiego, złożonej w tym samym czasie, personel liczył sześć tysięcy osób14. Rozbieżność to znamienna, biorąc pod uwagę głośno stawiane zarzuty o przeroście osobowym polskiej administracji na Ziemiach Wschodnich. W 1920 roku zlikwidowano 24 86015 teczek personalnych. Jak łatwo wydedukować - chętnych do pracy było wielu. I wielu ich było w istocie potrzeba. Powierzchnia terenu podległego ZCZW znacznie przewyższała teren b. Kongresówki. Powiaty, a było ich po odłączeniu Wołynia 30, liczyły po dwadzieścia parę gmin i do każdej z nich musiały dotrzeć rozporządzenia i okólniki opracowane i przepisane w okręgach. Wobec braku łączności, komunikacji i urządzeń kopiujących uzasadnione było zatrudnienie rzeszy kancelistek, woźnych i gońców. Zwraca uwagę wysoka rotacja personelu. Zachodzi uzasadnione przypuszczenie, że do aż tak wysokiej liczby rezygnacji bądź dymisji dochodziło - szczególnie na bardziej eksponowanych stanowi- 12 Związek Obrony Mienia Polaków poszkodowanych na terytorium b. cesarstwa rosyjskiego. Warszawa br. [po 5 III 1919] s. 15. 13 Notatka Cz. Krupskiego, Dz. St. Dr. i Rkps. Bibl. Publ. m.st. W-wy ZCZW, nr akc. 1773/1, k. 218-219 verte. 14 List Jerzego Osmołowskiego do P. Prezydenta Ministrów, Dz. St. Dr. i Rkps. Bibl. Publ. m.st. W-wy, Papiery osobiste J. Osmołowskiego, nr akc. 1553/3, k.8-9. 15 Pro memoria w sprawie działalności Zastępcy Przewodniczącego Komisji Likwidacyjnej Horszowskiego w Komisji Likwidacyjnej, Dz. St. Dr. i Rkps. Bibl. Publ. m.st. W-wy, ZCZW, nr akc. 1772/3, k. 9-11. 44______________________________________________________________Joanna Gierowska-Kalłaur skach - na skutek ścierania się przeciwstawnych interesów w trakcie obsadzania posad. Nie ma możliwości sporządzenia w sposób klasyczny charakterystyki zbiorowej całego personelu, gdyż nie zachowały się wymienione teczki personalne. Osmołowski tak scharakteryzował ten zespół pracowników: byli to urzędnicy ani gorsi, ani lepsi niż na terenie b. Kongresówki16. Od siebie dodam - stanowili przekrój społeczności polskiej ziem wschodnich. A to, że społeczności tylko polskiej, nie było reżyserowane przez komisję klasyfikacyjną, lecz w istocie spowodowane zostało przez tzw. warunki miejscowe. Warunki miejscowe to po prostu z jednej strony bojkot stosowany przez środowiska litewskie i z drugiej - zachłanność polityczna Białorusinów. Światli Białorusini byli tak nieliczni, że chcąc przechwycić rząd dusz nad masą „tamtejszych", musieli szukać wykonawców. Według niektórych, mieli być nimi Polacy. Ci jednak rychło zorientowali się, że musieliby najpierw ginąć, a potem płacić za sprawę, która dopiero po poniesieniu wszelkich kosztów przez stronę polską miała być rozstrzygana przez stronę białoruską niewątpliwie wzmocnioną z powodu nieuniknionego osłabienia Polaków. Rachunek ekonomiczny nie przemawiał za takim scenariuszem. , Taktykę Białorusinów społeczność polska na Kresach potraktowała jako próbę przechytrzenia strony polskiej. Decyzje ostateczne zostały podjęte w Warszawie, ale z pewnością nie uczyniono niczego bez uwzględnienia kresowej polskiej opinii. Brak jakiegokolwiek powszechnie akceptowanego „nazwiska białoruskiego", które skonsolidowałoby tę kształtującą się dopiero narodowościowo grupę, mógł przesądzić o zrezygnowaniu z tropu białoruskiego przez stronę polską. Czy było to słuszne, to już sprawa odrębnych dociekań. Warunki miejscowe to również fakt, że na Kresach było wielu zdeterminowanych okolicznościami Polaków. Niejednokrotnie byli to ludzie żądni szybkiego odbicia swoich strat wojennych, ale też zaskakująco nieraz uczciwi. Zdarza się spotkać odręcznie dopisaną w zestawieniach kasowych rubrykę: „łapówki". Byli to ludzie niewątpliwie uwikłani w zaszłości na terenie swoich „małych wspólnot lokalnych". W zrujnowanym kraju trudno było oprzeć się tylko na przyjezdnych urzędnikach, bo, po pierwsze, wcale nie było tak wielu chętnych, a po drugie trzeba było im zapewnić dach nad głową, a nie tylko miejsce urzędowania. Miejscowa inteligencja była bezrobotna i mogła stać się pod tym względem samowystarczalna. W „polskiej" administracji pensje zawrotne nie były, ale były i ktoś tam pracować musiał. Litwini nie chcieli się w te sprawy angażować. Ignorowali organa ZCZW z godną podziwu konsekwencją17. Białorusinów należałoby najpierw nauczyć czytać i pisać, i to 16 Zob. przypis 13. 17 Minister pełnomocny St. Staniszewski w ściśle poufnej notatce pisanej w Kownie, podpisanej 10 VI 1919, informował o swojej rozmowie z ppłk. Reboulem, szefem misji francuskiej od dwóch miesięcy usiłującym [trudna i niewdzięczna praca] wytłumaczyć Litwinom konieczność unii z Polską. Reboul miał sugerować, że byloby bardzo pożądane, aby Polacy czasem oczy zamykali na różne nietakta Litwinów i sami starali się w polityce na Litwie unikać zbyt ostrych zarządzeń. Archiwum PAN III-A, Materiały Marcelego Handelsmana - 229, k. 10-21. Kazimierz Świtalski Zarząd Cywilny Ziem Wschodnich - kadra i procesy decyzyjne_________________________________45 nie tylko po polsku, ale i po białorusku. Polacy natomiast przejadali swe oszczędności, a czasem pozostawali nawet bez środków do życia. Aparat ZCZW zapewniał zaś nie tylko pieniądze, ale i deputaty, i inne korzyści. Zarząd Cywilny Ziem Wschodnich to też miejsce, gdzie można było realizować ambicję sprawowania władzy, a w każdym miejscu i w każdym pokoleniu można spotkać chętnych do jej posiadania. , Nie ulega wątpliwości, że społeczeństwo kresowe reprezentowało diametralnie inną optykę w stosunku do „problematu wschodniego", niż na Kresach wychowany Naczelny Wódz. I fakt ten musiał rzutować na tempo pracy w ZCZW. A wszelkie opóźnienia można było naprawdę wiarygodnie uzasadnić... Polskość na wszystkich ziemiach wschodnich - oprócz Wileńszczyzny - utożsamiano z katolicyzmem. Kościół katolicki nie mógł być zachwycony równouprawnieniem Kościołów. Skądinąd słuszna polityka zjednywania powszechnie utożsamianych z państwowością rosyjską popów przez opłacanie ich z kasy ZCZW musiała spotkać się z krytyką w sytuacji, gdy Kościołowi katolickiemu nie wypłacano analogicznych sum18. Więcej, nie zwrócono wszystkiego, co mu władze rosyjskie (protektor prawosławia) zabrały. A urzędnicy-Polacy byli katolikami. Postępy oręża polskiego i fakt, że Zarząd sukcesywnie obejmował zajęte przez Wojsko Polskie tereny skłaniałby ku przypuszczeniu, że młoda polska administracja powinna znaleźć w armii silne oparcie. Tak jednak nie było i fakt ten wpływał na postawę i pracę urzędników mających synów i kuzynów na froncie19. Do uzupełnienia tego tła dodać należy dwa elementy: zdecydowany nadmiar obowiązków oraz brak powszechnego entuzjazmu. Władysław Jeśman, jeszcze jako zastępca komisarza Okręgu Brzeskiego, w liście prywatnym z 16 sierpnia 1919 roku z Brześcia Litewskiego, skierowanym do komisarza generalnego Jerzego Osmołowskiego, uzasadniał swą prośbę o dymisję w ten sposób: Mam pewność, że Naczelne Dowództwo z wyjątkiem samego wodza naczelnego [!] jest względem Pana bardzo wrogo usposobione. W opinii Jeśmana Piłsudski miał silne oparcie tylko w części wojska i pewnych sferach społecznych, ale nie należał do głów państwa „zbyt mocno sytuowanych". Jeśman pisał dosłownie: / gdyby dziś Pan albo Piłsudski zadeklarowali, że stoicie na gruncie federacji z samodzielną Białorusią, wywalałoby to natychmiast wojnę domową i zamach stanu20. pisał 20 XI1919 r. w polityce wschodniej przeszkadza korek litewski, ale cierpliwością i to się da zmienić, K. Switalski, Diariusz 1919-1935, Warszawa 1992. 18 Na tajny wniosek płk. Sztabu Generalnego Hallera Nr 4968(MV NDWP z 17 X 1919 r. skierowany na ręce M.St. Kossakowskiego, J. Osmolowski podjął 27 XI1919 r. decyzję o wypłacie duchowieństwu prawosławnemu na l XII 1919 r. poborów z kasy ZCZW za cały czas okupacji w normach przez dawny zarząd rosyjski ustalonych (pismo 1863/SGK) Dz. St. Dr. i Rkps. Bibl. Publ. m.st. W-wy, ZCZW, nr akc. 1773/6/1, k. 40-41. 19 Problem ten autorka omówiła w trakcie dwóch kolejnych posiedzeń Zespołu Dziejów Politycznych Polski w XX wieku w Instytucie Historii PAN i tekst stanowi rozdział powstającej tam pod kierunkiem prof. Andrzeja Ajnenkiela rozprawy doktorskiej zatytułowanej Zarząd Cywilny Ziem Wschodnich 19II1919-9IX1920. 20 List „sługi" Władysława Jeśmana do J. Osmołowskiego z 16 VIII pisany w Brześciu Litewskim, Dz. St. Dr. i Rkps. Bibl. Publ. m.st. W-wy, Papiery osobiste J. Osmołowskiego, nr akc. 1553/2, k. 11-19. 46______________________________________________________________Joanna Gierowska-Kałłaur W obszernym piśmie Jeśman wyłuszczył swe krytyczne uwagi na temat polityki ZCZW. Twierdził, że sam zaangażował się do pracy w instytucji, która miała realizować odwieczną ideę polską i budować wielką, silną, niezależną Polskę, o której nie sposób było myśleć bez ziem wschodnich. Przypomniał Osmołowskiemu jego zapewnienia, że chodzi mu, jak i każdemu państwowo myślącemu Polakowi o przyłączenie tego kraju do Polski. Podobno Osmołowski złożył Jeśmanowi deklarację, z której wynikało, że komisarza generalnego w dążeniu do inkorporacji różnią od innych jedynie metody i środki [sic!]21. Osmołowski nie tylko nie zdymisjonował Jeśmana, ale mianował go 8 listopada 1919 roku naczelnikiem Okręgu Brzeskiego22. Fakt ten, świadczący dobitnie, że Osmołowski Jeśmanowi kłamu nie zadał, stawia pod znakiem zapytania wiarygodność osoby komisarza generalnego jako głównego wykonawcy idei Józefa Piłsudskiego. Jeśman przewidywał rozwój wypadków w sytuacji, gdyby kontynuowano dotychczasową politykę Zarządu - mianowicie ustąpienie przedstawicieli inteligencji polskiej ze swych urzędowych stanowisk w momencie, gdy skonstatują, że pracują nie w kierunku przyłączenia ziem wschodnich, lecz dla federacji z nimi. Z całą mocą wyrażał przekonanie, że polski mąż stanu (Osmołowski) może oprzeć się tylko na Polakach, gdyż oparcie się na Żydach czy Białorusinach równoznaczne jest z wypowiedzeniem wojny całemu polskiemu społeczeństwu. Co więcej, pisał: stosunek mas urzędniczych do Pana nie jest rzeczą małej wagi, jak by to się moglo zdawać na pierwszy rzut oka. Rzecz w tym, że aparat urzędniczy w ogóle jest taką siłą, z którą mężowie stanu muszą się do pewnego stopnia liczyć nawet w normalnych warunkach23. ' •••-•••• , Jaki był ten aparat urzędniczy, któremu przyszło wprowadzać w czyn światłą ideę federacji? Zróżnicowany, tak jak i zróżnicowane było społeczeństwo polskie, z którego się wywodził. Składał się tylko z Polaków i ze spolonizowanych lub nie Rosjan i ,jedynie trzech Żydów"24, co było wypadkową warunków miejscowych. Jakie poglądy reprezentowali ci Polacy zatrudnieni w Zarządzie, było poniekąd wypadkową polityki kadrowej ZCZW wobec samych kandydatów polskich. Zwolennicy „platformy politycznej Naczelnika Państwa", wydaje się, nie byli specjalnie mile widziani, choć przy powszechnym braku kompetencji i kwalifikacji kandydatów - też przyjmowani. • • Odłam zwolenników inkorporacji zainteresowany przyjmowaniem tylko Polaków, miał ułatwione zadanie przy selekcji kandydatów do posad w ZCZW. Władysław Stud-nicki w liście do redakcji „Narodu" cytował opinię Beckeratha, gubernatora wileńskiego 21 Ibidem. 22 Dz. U. ZCZW NDWP R I nr 27 z 8 XI 1919.Y.287.C. 23 List „sługi"... 24 Zob. przypis 13. , .,.,.-.. ..„, , Zarząd Cywilny Ziem Wschodnich - kadra i procesy decyzyjne 47 z okresu okupacji niemieckiej: polski żywioł jest jedynie zdolnym do objęcia rządów tego kraju, jako że Litwini nie posiadają inteligencji, a o białoruskiej inteligencji w Wileńszczyźnie poza kilkoma amatorami białoruszczyzny nie ma mowy25. . W istocie wymogi formalne byli w stanie spełnić tylko Polacy. A Rosjan, ze względów oczywistych zwolenników koncepcji federacyjnej Naczelnika Państwa, otaczano ostracyzmem towarzyskim będącym prostą kontynuacją i konsekwencją XIX-wiecznej historii tego makroregionu. -;• ^-v&?':?'• •."-.. "•'«„/ .^w;;.*^';•'»':;;»•'.-•"«/« :.y Przedstawiciele innych narodowości zamieszkujący Ziemie Wschodnie rozróżniali słowa od czynów. Idea federacji była piękna i nowoczesna. A jak z jej wykonaniem? Jacy byli ludzie mający ją realizować? Jak już wspomniałam, nie zachowały się teczki personalne. Jest jednak Dziennik Urzędowy, który w rubryce „Ruch służbowy" w ciągu ponad roku zamieścił 1435 nominacji26. Komisarzy, naczelników, kierowników, radców ministerialnych, ale też referentów, kancelistek itp. Analiza tych danych pozwala na kilka ciekawych spostrzeżeń. Według anonsów Dziennika Urzędowego w Komisariacie w Wilnie mianowano 439 pracowników, na kontrakcie zatrudniono 13, awansowano 2, a zwolniono 49. Do pracy w okręgach przeszło 10, z okręgów przyszło 15. Ze stanowiska na stanowisko przesunięto 7, a l - referent rolny - przeszedł z Komisariatu do Ekspozytury, co było ewenementem. Personel jakże ważnej Ekspozytury w Warszawie był zadziwiająco stabilny. Mianowano jedynie 54 pracowników, a w trakcie obłożnej choroby Osmołowskiego na kontrakcie zatrudniono 19, w całym okresie awansowano 2, a zwolniono 26. Ten niewielki ruch osobowy pozwala na wysnucie wniosku o jednolitym i solidarnym stanowisku tego zespołu ludzi. •• ;- ; ' ' ' •'•''•'•'•"''•' '•'•••'• '< '• •' •••"••.'..*• ;" •- •••'. Wśród ubytków kadrowych Ekspozytury uwagę zwraca nazwisko naczelnika Wydziału Likwidacji Strat Wojennych, znanego z działalności w KOK Hieronima ks. Druc-kiego-Lubeckiego, zmarłego w marcu 1920 roku, oraz ustąpienie ze stanowiska szefa Sekcji Aprowizacyjnej Olgierda Gordziałkowskiego, również działacza KOK. Notabene jego nazwisko znajdujemy na liście założycieli spółki „Len Kresowy". ]* W Okręgu Wileńskim mianowań było 397, w Okręgu Brzeskim - 228, a Okręgu Mińskim - 187. W Wilnie znajdowała się nie tylko siedziba Okręgu Wileńskiego, ale też od października 1919 roku - Komisariatu Generalnego z komisarzem generalnym na czele. 25 Władysław Studnicki, List otwarty do Redaktora „Narodu". Odpowiedź na zamieszczony 28 VIII 1920 r. w numerze 145 tejże gazety artykuł Bronisława Krzyżanowskiego zatytułowany „W sprawie administracji Ziem Wschodnich", Dz. St. Dr. i Rkps. Bibl. Publ. m.st. W-wy, Papiery osobiste Jerzego Osmołowskiego, nr akc. 1553/2, k. 20-26. 26 Rubryka: Ruch służbowy w: Dz. U. ZCZW NDWP, R 11919 nr 9, 11, 13, 15-17,20, 25, 27, 28, Dz. U. ZCZW RI: 1919 nr 31, 33-38,41-43. Dz. U. ZCZW R II: 1920 nr l, 2,4,7, 9, 10, 11, 15, 19, 20, 23, 25, 29, 31, 37, 57. 48_______________________________________________________________Joanna Gierowska-Kałłaur Należy przypuszczać, że ta właśnie funkcja centrum politycznego ziem wschodnich przesądziła o tak licznej obsadzie. Roszady na stanowiskach kierowniczych mogą świadczyć o zakulisowych posunięciach, mających na celu wyeliminowanie niewygodnych osób. Zniszczony i wyludniony Okręg Brzeski, w znacznej części obejmujący nieużytki, zatrudniał niewiele więcej osób niż najbardziej na wschód oddalony, a co za tym idzie na samym końcu zorganizowany Okręg Miński. W Okręgu Wołyńskim do stycznia 1920 roku, tj. do chwili odłączenia, było 130 nominacji. Utarło się nieuzasadnione przekonanie, że ZCZW pozbawiony był znaczących nazwisk. Wymienię tutaj niektóre z nich. Ludwik Kolankowski pełnił funkcję generalnego komisarza cywilnego przy Zarządzie Ziem Wschodnich od 19 lutego do 5 maja 1919 roku. Zorganizował zręby administracji polskiej, jednak charakter jego pracy był zasadniczo odmienny od ustalonego w Odezwie Wileńskiej (z 1919). Zarząd był tymczasowy, przejściowy, złączony z Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Kolankowski oficjalnie był zwolennikiem uregulowania granic z „ewentualnym" państwem litewskim na podstawie swobodnie wyrażonej woli ludności zamieszkującej sporne terytoria. Chociaż w swych pamiętnikach inaczej o Kresach nie pisze, jak o „naszych ziemiach". Zrezygnował ze stanowiska na własną prośbę. Na wniosek ministra rolnictwa Janickiego na stanowisko komisarza generalnego Ziem Wschodnich został wybrany - wg opinii Kolankowskiego - „krajowiec" Jerzy Marcin Osmołowski, pochodzący z Pińszczyzny. Kandydat dość osobliwy, bo był działaczem politycznym, społecznym i gospodarczym o poglądach zdecydowanie radykalnych, a w okresie od marca do września 1917 roku był nawet przewodniczącym Komitetu Wykonawczego Rad Żołnierskich i Robotniczych Delegatów Kiszyniowa oraz przewodniczącym Gubernialnego Komitetu Wykonawczego27. O zapatrywaniach Osmołowskiego trudno coś miarodąjnie powiedzieć. Na pewno nie był mężem stanu. Rzutki i energiczny, z charakteru i usposobienia - w gorącej wodzie kąpany, angażujący się z pasją w wykonywanie poleceń. Niewątpliwie znękany zatargami kompetencyjnymi z Naczelnym Dowództwem, ambiwalentnym stosunkiem Kościoła katolickiego do ZCZW, wreszcie bojkotem jego osoby przez wileńskie towarzystwo. Wszak 30 członków wybranej we wrześniu Rady Miejskiej Wilna było zwolennikami inkorporacji, a tylko jeden federacji28. Opinia 14 Żydów i 2 socjalistów nie mogła zmienić nastroju miasta stanowiącego od października siedzibę Komisariatu. Osmołowski nie bez przyczyny bezskutecznie usiłował ulokować Komisariat w Grodnie. ; f> 27 L. Kolankowski, Pamiętniki, Archiwum Polskiej Akademii Nauk, Depozyt 12, s. 1-30. 28 L. Hass Jeny Marcin Osmolowski, [w:] Polski Slownik Biograficzny (PSB) Kraków-Warszawa, z. 101, k. 375-379. Zarząd Cywilny Ziem Wschodnich - kadra i procesy decyzyjne 49 Przedstawicielem Osmołowskiego w Warszawie był stojący na czele Ekspozytury Michał Stanisław hrabia Kossakowski, również związany z KOK. Człowiek o ambicjach przerastających powierzoną mu funkcję. W okresie wcześniejszym był zwierzchnikiem Osmołowskiego jako kierownik Biura Reemigracyjnego w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Rady Regencyjnej29. Kiedy zgłaszał dymisję ze stanowiska w ZCZW, pisał: Oddaleni się pracy nad budową władzy polskiej na wschodnich j ej ziemiach®. A w liście do Naczelnika Państwa o przyćmionych półtoraroczną dyskusją koncepcjach o sposobie rozwiązania problematu Ziem Wschodnich^1. W liście tym Kossakowski użył sformułowania „balast błędów", co boleśnie ubodło Osmołowskiego, zaszczutego nagonką prasową rozpętaną przez Witolda Abramowicza, pracownika Okręgu Wileńskiego, oraz prezydenta Wilna - Krzyżanowskiego. Kossakowski uznał za konieczne odcięcie się od tej kampanii prasowej. W kolejnym liście z frontu nie pozostawił żadnych niedopowiedzeń. Miałem na myśli wyłącznie dziedzinę zasadniczej polityki, uważałem i uważam, że nie można nazbyt dlugo iść dwiema drogami jednocześnie, tym bardziej jeżeli drogi te jawnie się rozchodzą, taką zaś byla sytuacja polityczna, w jaką postawiony byl ZCZW, który też bez reorganizacji, bez zmiany swej nazwy nie mógłby teraz prowadzić innej polityki, podczas gdy obranie zupełnie określonej i jednej drogi jest najrychlej niezbędne32. Lektura obu listów nie pozostawia wątpliwości co do tego, że przedstawicielowi komisarza generalnego w Warszawie idea federacji nie była bliska. c /.f; ;• W konsekwencji zarządzenia komisarza generalnego z 7 czerwca 1919 roku powstały Okręgi Wileński i Brzeski33 oraz Zarząd Powiatów Wołyńskich, a 11 lipca ukazało się zarządzenie o organizacji i zadaniach urzędu centralnego ZCZW, jakim był Komisariat Generalny34. 9 września 1919 roku Osmołowski wydał zarządzenie dotyczące organizacji Okręgu Administracyjnego Wołyńskiego35, a 12 września 1919 - Okręgu Mińskiego36. Analiza składu osobowego kadry kierowniczej ZCZW zwraca uwagę na znamienny fakt, że duża część znaczących stanowisk w warszawskiej Ekspozyturze Komisariatu znajdowała się w gestii ludzi związanych z Komitetem Obrony Kresów. To znaczy organizacji deklarującej cele zasadniczo odmienne od tych federacyjnych, które propagował Naczelny Wódz. Z ekipy związanej z Ekspozyturą i KOK rekrutuje się poważna część przedsiębiorców tamtej epoki, prowadzących poważne interesy handlowe. 29 Ziemie Wschodnie. Sprawozdanie ze stanu kraju Wydawnictwo ZCZW, s. 63. 30 Biogram M. St. Kossakowskiego w PSB, z. 61, s. 282. 31 M. St. Kossakowski do Naczelnika Państwa i Wodza Naczelnego WP. List z 27 VIII 1920 r. podpisany M. St. K. - szeregowiec l baterii 216 P.A.P. Kopia przesiana J. Osmotowskiemu do wiadomości wraz z listem z 10 IX 1920 r., Dz. St. Dr. i Rkps. Bibl. Publ. m.st. W-wy, Papiery osobiste J. Osmołowskiego, nr akc. 1554, k. 7. 32 M. St. Kossakowski do J. Osmołowskiego. List z frontu datowany 10 września 1920 r. Dz. St. Dr. i Rkps. Bibl. Publ. m.st. W-wy, Papiery osobiste J. Osmołowskiego, nr akc. 1554, k. 6. 33 Dz.U. ZCZW NDWP RI nr z 28 VI 1919 r. III. 39 oraz 41. 34 Dz. U. ZCZW NDWP R I nr 11 z 14 VIII 1919 r. III. 90. 35 Dz. Uz. ZCZW NDWP R I nr 17 z 12 IX 1919. III. 153. 36 Dz. U. ZCZW NDWP R I nr 19 z 23 IX 1919. II. 174. 50_______________________________________________________________Joanna Gierowska-Kałłaur Hrabiemu Kossakowskiemu podlegał jego pomocnik, Michał Jastrzębski, współza-łożyciel złą sławą owianej spółki „Len Kresowy". Notabene wśród pięciu założycieli figurują cztery osoby ściśle związane z Komitetem Obrony Kresów, a trzy z nich -z Ekspozyturą ZCZW. Są to: Olgierd Gordziałkowski, Stanisław Wańkowicz i Stanisław Mohl. Naczelnikiem Wydziału Likwidacji Strat Wojennych był z kolei wspomniany tu już przewodniczący Związku Obrony Mienia... książę Hieronim Drucki-Lubecki. Jedynie zastępca komisarza rządowego przy KOK w Warszawie, Emanuel Obrąpalski, nie łączył funkcji. Najpierw złożył dymisję z ZCZW, a dopiero później jego nazwisko znalazło się wśród członków założycieli Banku Rolniczo-Przemysłowego w Mińsku. • Równie intrygująco przedstawiała się sytuacja w Wilnie. Wacław Studnicki niewątpliwie podzielał optykę KOK na sprawę wschodnią. Pełnił obowiązki kustosza archiwów wileńskich, a zarazem kierownika w Wydziale Archiwalnym ZCZW. W Wydziale Archiwalnym Sekcji I zatrudnienie znalazła Maria Obstowa. Warto przypomnieć, że redaktor Jan Obst, znany z inkorporacyjnego spojrzenia na „problemat wschodni", był w marcu 1919 roku kierownikiem Działu Prasowego Wydziału Administracji i Prasy KOK. Kierownikiem utworzonego w styczniu 1920 roku Wydziału Ogólnego w Sekcji Apro-wizacyjnej został Mieczysław Obiezierski z KOK. Nie do końca jasną rolę odgrywał w Komisariacie dr Leon Wasserberger. Formalnie sprawował urząd konsultanta do spraw l finansowo-komercyjnych o zaskakująco wysokiej (V) grupie uposażenia. Ludwik Kolan- kowski przedstawił go niepochlebnie w swoich pamiętnikach jako Iwowianina, adwokata i geszefciarza, który miał omotać Osmołowskiego w sprawie spółki drzewnej37. Podobnie w okręgach. Dopiero w lutym 1920 roku, czyli w okresie natężenia tarć Straży Kresowej z ZCZW o miejsce i rolę rad ludowych zastępcą naczelnika Okręgu Wileńskiego Konrada Niedziałkowskiego, dotychczas całkowicie samodzielnie dźwigającego swe obowiązki, został członek utworzonej 22 grudnia 1918 roku Komisji Tymczasowej Rządzącej na Litwie - Jan Piłsudski. Naczelnikiem Okręgu Brzeskiego, po przeniesionym na Wołyń Macieju Jamoncie, został wspomniany tu już Władysław Je-śman. Kierownik Wydziału Wojskowego KOK Władysław Raczkiewicz otrzymał nominację na naczelnika Okręgu Mińskiego, gdzie zastał znakomicie zorganizowane opiniotwórcze grono Polaków. Utarło się nieuzasadnione przekonanie, że personel ZCZW pozbawiony był osobowości. Jest to opinia błędna. Niewątpliwie osobą największego formatu był kierownik Biura Statystycznego ZCZW Władysław Studnicki, zdeklarowany germanofil, przywódca Klubu Państwowców Polskich, czołowy polski aktywista. Wydana przez niego w 1919 roku praca W sprawie stosunku politycznego Polski do jej Ziem Wschodnich^ nie pozostawia najmniejszych wątpliwości co do jego poglądów. Twierdził, że ewentualna federacja Polski z „kreowanym" Wielkim Księstwem Litewskim nie pozwoli 37 L. Kolankowski, Pamiętniki..'., s. 28. ..< • 38 W. Studnicki, W sprawie stosunku politycznego Polski do jej ziem wschodnich, Warszawa 1919, s. 14. Zarząd Cywilny Ziem Wschodnich - kadra i procesy decyzyjne 51 Polsce ani w parlamencie, ani w rządzie korzystać w należyty sposób z sił i zdolności politycznych Polaków ziem wschodnich. Natomiast opanowanie słabo zaludnionych polskich ziem wschodnich jest koniecznością gospodarczą Polski, która bez nich pozbawiona będzie terenu ekspansji kolonialnej mogącej rozwiązać kwestię agrarną przeludnionej wsi polskiej. Tutaj moje uwagi: powszechnie nie utożsamia się idei kolonizacji z ideą federacji. Studnicki uważał, że dopuszczenie na tych terenach do powstania innego państwa, choćby sprzymierzonego z Polską unią, stwarza niebezpieczeństwo tamowania przez nie polskiej kolonizacji. Wszelki bowiem samodzielny ustrój państwowy ma zupełną kompetencją we wlasnej polityce agrarnej^. Logiczną konsekwencją poglądów Studnickiego było niedopuszczenie do realizacji postulatów Odezwy Wileńskiej. Nie rozstrzygam, czy Studnicki rozciągnął w czasie przygotowanie wyborów na ziemiach wschodnich w porozumieniu z jakimkolwiek stronnictwem czy też działał na własną rękę. Ale grał na zwłokę, a czas pracował na niekorzyść idei federacyjnej. Ukoronowaniem dzieła rozpoczętego przez Odezwę Wileńską miało być przeprowadzenie plebiscytu. Poprzedzić go musiał spis powszechny ludności. Studnicki - wg własnych słów - dodał do tego spis bydła, inwentarza żywego, koni, statystykę posiadanej ziemi40. Pozwoliło to na zgromadzenie kapitalnego materiału statystycznego, co z kolei zaowocowało wieloma późniejszymi opracowaniami, ale bez wątpienia bardzo rozciągnęło w czasie całą akcję przygotowawczą do wyborów. Nie mówiąc już o oddźwięku wśród chłopów, którzy nie mieli zahamowań wobec podawania swoich danych osobowych dotyczących liczebności rodziny czy też nawet wyznania, ale już ogromnie byli nieufni wobec spisywania - w niewiadomym dla nich celu - posiadanej przez nich ziemi i inwentarza. Zarówno to posunięcie W. Studnickiego, jak też obalenie przez niego 8 grudnia 1918 roku na wiecu zorganizowanym przez Komitet do spraw Wschodnich uchwały o utworzeniu z ziem oderwanych od Rosji państwa litewskiego, w którym by wszystkie narodowości uzyskały stanowisko równorzędne41, zmuszają do zastanowienia się nad rolą, jaką ten nieprzeciętny człowiek odegrał w rozwiązaniu problemu wschodniego. Ja upatruję w nim ideologa tych środowisk, którym federacja była nie po drodze. Uważam też, że odegrał w tym okresie kluczową rolę sposób wywiązywania się przez personel Sekcji Aprowizacyjnej ze swoich obowiązków. Organizatorem i pierwszym szefem sekcji był Olgierd Gordziałkowski, kierownik Wydziału Zaopatrywania i Aprowizacji KOK. Kierownikiem (od kwietnia 1920 roku naczelnikiem) Wydziału 39 Ibidem, &A. ' '' ' ' • •"'•.: :'•• ••;;•:•;•. • ' 40 Stenogram posiedzenia Biura Prac Kongresowych w Wilnie 25 X 1919 r. Obecni: przewodniczący prof. Fedorowicz, [J.] Bańkowski, Wańkowicz, Umiastowski, Wl. Studnicki. W. Studnicki, Studnicka, Zawadzki, Meysztowicz, Brenstein, rektor Uniwerytetu Wileńskiego prof. Siedlecki i, Dz. St. Dr. i Rkps. Bibl. Publ. m.st. W-wy, ZCZW.nrakc. 1671, k. 12-21. 41 Papiery prof. Maurycego Handelsmana, Archiwum PAN 111-10. Według rękopiśmiennej notatki podpisanej przez Sekretarza Komitetu ds. Wschodnich Kazimierza Kellera. 52_______________________________________________________________Joanna Gierowska-Kalłaur Ogólnego w Sekcji Aprowizacyjnej został Mieczysław Obiezierski - w KOK zatrudniony aż na dwóch etatach: pomocnika kierownika Wydziału Zaopatrywania i Aprowizacji oraz szefa Wydziału Administracji i Prasy. Gordziałkowski złożył rezygnację w grudniu 1919 roku, w chwili faktycznego podporządkowania Sekcji Komisariatowi. Mogło to być echo animozji personalnych bądź przerostu osobistych ambicji. Skłaniam się ku przypuszczeniu, że w dużej mierze była to konsekwencja zasadniczej kontrowersji w kwestii sposobu realizacji polityki kresowej. Wydaje się, że Gordziałkowski emu przyświecała idea raczej wywożenia produktów żywnościowych z ziem wschodnich, niż ich wwożenia. Temu służyć mogło wadliwe funkcjonowanie Wydziału Aprowizacji. O aprowizacji ziem wschodnich można z całą pewnością powiedzieć, że była niewystarczająca; udzielenie zaś odpowiedzi na pytanie, gdzie należało szukać źródeł zaopatrzenia, przekracza ramy tego opracowania. Zaopatrzenie, które docierało na ziemie wschodnie, było rozprowadzane przez Ekspozyturę za pośrednictwem 4 inspektoratów, w sposób niezależny od Komisariatu i naczelników okręgów. W chwili, gdy Komisariat - dla dobra idei federacyjnej - zdołał wejść na drogę podporządkowania sobie spraw aprowizacyjnych, obaj - Gordziałkowski i Obiezierski -zainteresowanie swe ulokowali w działającej na Kresach spółce „Len Kresowy". Z tą różnicą, że Dziennik Urzędowy nie informuje o zwolnieniu się Obiezierskiego z ZCZW. Pięćdziesięciosześciostronicowe sprawozdanie z działalności Ekspozytury42 poświęca lakoniczną stroniczkę działalności Sekcji Aprowizacyjnej43. Zaiste, nie było o czym pisać. Zadaniem Sekcji było pozyskiwanie produktów niezbędnych do wyżywienia ludności ziem wschodnich oraz ich rozdzielanie. Produkty kupywano bądź uzyskiwano z przydziału, jaki wyznaczało Ministerstwo Aprowizacji. Pieniędzy zawsze brakowało, zatem Ministerstwo Skarbu, w którego gestii leżały celowe dotacje, pozyskiwało olbrzymią nieformalną władzę nad teoretycznie niezależnym ZCZW. Sekcja Aprowizacyjna działała od listopada 1919 roku również w Wilnie. Jej inspektor, a później kontroler i buchalter Bronisław [Bolesław] Wielhorski zatrudniony na etacie Ekspozytury od 25 sierpnia 1919 roku zmarł w marcu 1920 roku. Jest sprawą niezmiernie zastanawiającą, dlaczego w sytuacji, gdy zabrakło niemal jednocześnie obu osób pełniących ważne funkcje, które musiał przejąć niższy personel - udzielono aż miesięcznego urlopu zastępcy okręgowego inspektora aprowizacji w Wilnie. A był to okres drastycznych braków aprowizacyjnych w tym mieście. Aparat Zarządu Cywilnego wyłoniło z siebie społeczeństwo polskie. Bardzo wielu urzędników było jednak wiernych idei federacyjnej. Sam Studnicki w liście do redaktora „Narodu" we wrześniu 1920 roku pisał, że bynajmniej nie byt zwolennikiem zespołu osób stanowiących ZCZW!44. W jego ustach to 42 Zarys działalności Ekspozytury Zarządu Cywilnego Ziem Wschodnich w Warszawie w r. 1919. Warszawa, s. 56. 43 Ibidem,*. 15. 44 Zob. przypis 24. Zarząd Cywilny Ziem Wschodnich - kadra i procesy decyzyjne 53 największy komplement dla pokaźnej grupy urzędników ZCZW - zwolenników płaszczyzny politycznej reprezentowanej przez Naczelnika Pilsudskiego. O personelu ZCZW Wacław Iwanowski pisał 16 marca 1920 roku w „Memoriale w sprawie białoruskiej", że byli to ludzie o przekonaniach kastowych i zacofanych, dla których formy rządzenia czasów rosyjskich były rzeczą naturalną45. Zauważał jednocześnie, że przewaga sił intelektualnych po stronie polskiej i polski skład personelu urzędniczego sprawiły, iż administracja okręgów Wileńskiego i Brzeskiego była politycznie nie państwową, lecz nacjonalistycznopolską. Wśród konkretnych zarządzeń personelu administracyjnego krzywdzących lud białoruski jako element niepolski, nie szlachecko-obywatelski i w znacznej mierze niekatolicki przytoczył zaledwie dwa przykłady. Nietrafne, bo skierowane być powinny nie pod adresem ZCZW, lecz Rady Głównej Opiekuńczej oraz demokratycznie wybranego samorządu. Urzędnicy RGO w myśl zawartego porozumienia mieli prowadzić akcję opieki społecznej na Kresach według wskazówek ZCZW. Nie byli jednak jego urzędnikami i ze wskazówkami nie bardzo się liczyli. Praktyka dnia codziennego wykazała, że Rady Opiekuńcze, które powstawały przy starostwach, a rekrutowały się spośród polskiego społeczeństwa miejscowego, pozostawały poza wszelką kontrolą. Centrala RGO uważała ten stan za normalny, a przy tym nie wyliczała się sama z sążnistych zapomóg i subsydiów. Dodatkowo w marcu 1920 roku bez porozumienia z Zarządem Cywilnym Ziem Wschodnich Centrala RGO zużyła część od niego otrzymanej zapomogi na zaspokojenie potrzeb rad opiekuńczych Małopolski46. Zarząd nie mógł rozwiązać współpracy z niesolidną, aczkolwiek zasłużoną dla całej Polski kontrahentką. RGO działała wszak od 1916 roku i cieszyła się jak najlepszą opinią na terenie Warszawy, która o Kresach niewiele wiedziała i prawdę powiedziawszy -zajęta była własnymi problemami. W celu wyrażenia swej dezaprobaty Komisariat Generalny doprowadził 21 maja 1920 roku w Warszawie do renegocjacji umowy RGO. ZCZW stracił złudzenia co do lojalnej współpracy tej organizacji społecznej, w konsekwencji czego utraciła ona swą samodzielność finansową na rzecz Wydziału Opieki Społecznej. Druga skarga Iwanowskiego dotyczyła popierania szkół rosyjskich ze szkodą dla białoruskich. Sprawa była skomplikowana, w każdym okręgu specyfika była inna. Jest kwestią nie podlegającą dyskusji, że kontynuacja nauki w języku rosyjskim pozostawała w totalnej sprzeczności nie tylko z białoruską, ale przede wszystkim z pol- 45 Wacław Iwanowski, Memoriał w sprawie białoruskiej z 16 III 1920, Dz. St. Dr. i Rkps. Bibl. Publ. m.st. W-wy, Papiery osobiste J. Osmołowskiego, nr akc. 1553/2, k. 27-30. Memoriał został w części omówiony przez J. Turonka w pracy Waclaw Iwanowski i odrodzenie Bialorusi, Warszawa 1992, s. 83, 84. 46 Informacje w Sprawozdaniu Wydziału Opieki Społecznej Sekcji Ogólnej Komisariatu Generalnego ZCZW za okres od 12 Xl 1919 r. do 10 XII 1920 r. pióra naczelnika Wydziału Opieki Społecznej Wacława Mohla, Dz. St. Dr. i Rkps. Bibl. Publ. m.st. W-wy, ZCZW, nr akc. 1748. 54_____________________________________________________________Joanna Gierowska-Kałłaur ską racją stanu. Logika nakazywała w miarę sił i możliwości niwelować wszelkie pozostałości po zaborze rosyjskim. Ludność miejscowa Mińszczyzny czy też Grodzieńszczyzny (głównie Żydzi) chciała, by jej dzieci edukowane już od paru lat kończyły tę edukację w znanym sobie języku, którym był rosyjski. Przy licznych szkołach powszechnych rosyjskich zamieszkiwali ich byli nauczyciele, którzy pozostawali bez pracy. Nie było białoruskich nauczycieli. ZCZW organizował za swoje pieniądze kursy dla kandydatów. Jednak wykształcenie tych kadr pedagogicznych wymagało czasu, a rok szkolny nie mógł czekać. Wobec braku innych sił nauczycielskich, powoływano szkoły rosyjskie, tym bardziej że ludność nie chciała szkół białoruskich. Szkoły rosyjskie Polacy tworzyli wbrew własnemu interesowi, ale dla dobra uczniów. Lepiej było, by dzieci uczyły się w szkole rosyjskiej niż w żadnej. W tej sytuacji zarzut Iwanowskiego o popieraniu szkół rosyjskich wydaje się przewrotny i w pełni nieuzasadniony. ZCZW działał tu w interesie ludności miejscowej. Kością niezgody były pieniądze. Kasy samorządowe świeciły pustkami i stąd rozpowszechniało się przekonanie, że administracja polska powinna na wszystko dać. Ta postawa permanentnego biorcy była dla Białorusinów bardzo charakterystyczna. Natomiast za to sponsorowanie Polska nie mogła się spodziewać żadnych praw. Zarząd Okręgu, pragnąc spacyfikować sprężystą Radę Szkolną Białoruską i skierować jej energię na zniszczony Mińsk, powierzył Białorusinom Sekcję Oświaty przy magistracie tego miasta. To dalekowzroczne posunięcie zostało zniweczone tuż po wyborach samorządowych. Nowy magistrat, wybrany de facto przez mniejszość polską, powierzył tę sekcję Polakowi o przekonaniach narodowych, który wg opinii samego naczelnika Okręgu Mińskiego Władysława Raczkiewicza - wywołał wiele niepotrzebnych konfliktów z Białorusinami47. Należy jednak usilnie podkreślić, że sformułowane przez Iwanowskiego zarzuty należało kierować pod adresem nie ZCZW, lecz wybranego w wolnych wyborach miejscowego samorządu czy też organizacji społecznej współpracującej z Zarządem. Choć nie zachowały się teczki personalne pracowników ZCZW, szczęśliwym trafem przetrwało kilka wybranych, a pozostawionych bez odpowiedzi podań o przyjęcie do pracy. Być może jest to echo wzajemnego utrącania sobie kandydatów przez dwie frakcje w łonie Komisji Kwalifikacyjnej? Jest to jedyne racjonalne wytłumaczenie nieuwzględnienia dwóch znakomitych merytorycznie ofert z września 1919 roku. Nie zaliczono w poczet urzędników Wydziału Prasowego Stanisława Mackiewicza. Jego nazwisko figuruje w spisie pracowników Wydziału Administracji i Prasy KOK. W liście rekomendacyjnym redaktora „Dziennika Powszechnego" Wiktora Noskowskie-go czytamy, że zamieszczane w „Głosie Narodu" artykuły kandydata zwracały uwagę zarówno formą jak i treścią. Przyczyn braku akceptacji Mackiewicza szukać chyba 47 Sprawozdanie z działalności Inspektoratu Szkolnego Okręgu Mińskiego za czas od 10 VIII 1919 do 10 VII 1920 r. Uzupełnienie, Dz. St. Dr. i Rkps. Bibl. Publ. ni.st. W-wy ZCZW, nr akc. 1962, k. 103-104. Zarząd Cywilny Ziem Wschodnich - kadra i procesy decyzyjne_________________________________55 należy w jego własnoręcznie podpisanym życiorysie zawierającym fakty nieznane nawet autorowi jego biografii, ale niewątpliwie znane jemu współczesnym48. « v /. W tydzień później ofertę pracy w Wydziale Spraw Narodowościowych i Prasy w Okręgu Brzeskim złożył znany artysta malarz Dionizy Bojarunas. Podanie poparli: poseł Norbert Barlicki i Thor z Ministerstwa Robót Publicznych. Bojarunas był m.in. organizatorem Polskiego Białego Krzyża. Pozostawał bez pracy ze względu na czynniki ideowe. Tadeusz Gettel, urzędnik ZCZW, tak go scharakteryzował popierając jego kandydaturę. Zdolny, o twórczej inicjatywie, taktowny, politycznie wyrobiony, szczery demokrata - stoi na platformie politycznej Naczelnika Państwa49. Przypuszczam, że właśnie ta ostatnia informacja przesądziła o utrąceniu kandydatury Bojarunasa. Zdziwienie budzi udzielanie drugich urlopów osobom piastującym poważne stanowiska w działach ZCZW uchodzących za newralgiczne i co gorsza szwankujące w wykonaniu powierzonego zakresu prac. Korzystał z takiego przywileju zastępca inspektora aprowizacji w Wilnie. Pięciotygodniowego urlopu udzielono inspektorowi szkolnemu tamże i to bezpośrednio po masowych rezygnacjach nauczycieli szukających lepszych posad w administracji. Z urlopu sześciotygodniowego skorzystał Główny Inspektor kulejącego Urzędu do Spraw Zdobyczy Wojennej. Na 44 odnotowane urlopy Dziennik Urzędowy odnotował aż 30 w Komisariacie, w tym jeden urlop bezterminowy w Wydziale Rolnym Komisariatu rozpoczynający się 2 grudnia. Biorąc pod uwagę, że był to czas przygotowania kampanii wiosennej, nie sposób tych posunięć racjonalnie wytłumaczyć nie obciążając osób odpowiedzialnych za to co najmniej zarzutem niekompetencji. Taka polityka urlopowa była równoznaczna z oddaniem walkowerem pola, a pełna odpowiedzialność spada za to na szefa Biura Personalnego. Obowiązki te pełnił przeniesiony z Wołynia do Komisariatu Zdzisław Rodzynkiewicz. W podsumowaniu pozostaje zadać jedno tylko pytanie: Czy mozaika omówionych posunięć to efekt bezmyślności czy sabotażu? Wydaje się, że absolutna sprzeczność interesów urzędników ZCZW reprezentujących punkt widzenia Komitetu Obrony Kresów z założeniami polityki federacyjnej Józefa Piłsudskiego przesądziła o nieuniknionym niepowodzeniu idei przyświecającej powołaniu Zarządu Cywilnego Ziem Wschodnich. W skład personelu kierowniczego ZCZW weszli ludzie o określonej przeszłości 48 Od II do l VII 1918 r. pracował w redakcji krakowskiego „Głosu Narodu", skąd w lipcu tego roku przeszedł na służbę państwową polską najpierw w placówce krakowskiej królewsko-polskiego Departamentu Stanu, następnie pracował w poselstwie polskim w Wilnie jako sekretarz posła, w Warszawie jako sekretarz wiceministra spraw zagranicznych Tytusa Filipowicza, a po ustąpieniu tego ostatniego wyjechał do Wilna z ramienia Departamentu Litewsko-Białoruskiego. Po powrocie pracował w Wydziale Prasowym KOK, skąd wystąpił 17 III 1919 r., by wstąpić jako ochotnik do 13 Pułku Ułanów Wileńskich. Do l I 1920 r. uzyskał w pułku urlop w celu załatwienia formalności związanych ze zwolnieniem się ze służby wojskowej. Podanie z 12 IX 1919 r., Dz. St. Dr. i Rkps. Bibl. Publ. m.st. W-wy, nr akc. 1663/3, k. 7-8 verte [mikrofilm]. 49 Podanie z 29 IX 1919, Dz. St. Dr. i Rkps. Bibl.Publ. m.st. W-wy, nr akc. 1663/3, k. 25-26 verte. 56_______________________________________________________________Joanna Gierowska-Kałtaur politycznej i społecznej. Nowoczesna i „uczciwa" polityka kresowa przegrała z walczącymi o przetrwanie statusu swych rodzin działaczami Związku Obrony Mienia Polaków czy też Komitetu Obrony Kresów Wschodnich. Zwolennicy federacji, zgodnie z polityką Naczelnika Państwa, nie oddali pola bez zażartej walki. Jednak jej polem nie była Warszawa. Wydaje się, że predestynowanej do reprezentowania Wilna Ekspozyturze przyświecał całkowicie odmienny punkt widzenia wobec węzła problemów ziem wschodnich. Prawdopodobnie to było przyczyną nader częstych podróży J. Osmoło-wskiego do Warszawy. Jest smutnym paradoksem, że zwolennicy polityki Naczelnika Państwa wśród personelu Zarządu nie znajdowali poparcia światłych Białorusinów oraz gwałtownie krystalizującego się solidarnie narodu litewskiego, na rzecz których przecież federacjoniści w swym zamierzeniu działali. Nie wykluczam, że postawa społeczeństwa polskiego proces ten przyspieszyła. Gordyjski węzeł problemów ekonomiczno-społecz-no-socjalno-politycznych sprawił, że wprowadzenie w życie polityki inkorporacyjnej wydawało się jedyną szansą dla znaczącej części kadry kierowniczej aparatu ZCZW. Obecność bolszewików pod Warszawą w sierpniu 1920 roku przypieczętowała jedynie długotrwały proces unicestwiania jakże dalekowzrocznej polityki Józefa Piłsud-skiego. Rimantas Miknys (Wilno) Wilno i Wileńszczyzna w koncepcjach Michała Rómera i krajowców Sprawa Wilna była problemem numer jeden w polityce zagranicznej Polski i Litwy oraz w stosunkach polsko-litewskich okresu międzywojennego, wyrażała się w ostrym konflikcie dyplomatycznym, politycznym i narodowościowym. Nie przypadkiem ma on sporą historiografię1. Na tle tej historiografii oryginalne i ważne do dziś są rozważania Michała Piusa Paskala Rómera (lit. Remeris). Michał Rómer (1870-1945) prawnik, redaktor, publicysta, działacz społeczny i polityczny polski i litewski, legionista i historyk litewskiego odrodzenia narodowego, wolnomularz, twórca litewskiego prawa konstytucyjnego, jest jedną z najwybitniejszych postaci stosunków polsko-litewskich w I połowie XX wieku. Trzykrotnie (1927-1928, 1933-1936, 1936-1939) piastował godność rektora Uniwersytetu Witolda w Kownie, reprezentował też Litwę przed haskim Trybunałem Sprawiedliwości w sporze o Kłajpedę (1932). Był członkiem Najwyższego Trybunału w Kownie (1921-1928). Choć życie swoje związał z Litwą, do końca czuł się litewskim Polakiem, starał się pracować nad zbliżeniem obu narodów2. W czym Michał Romer dopatrywał się problemu Wilna, gdzie, w jego przekonaniu, tkwiły jego korzenie, jego istota, jakie istniały sposoby rozwiązania tego problemu i w jaki sposób mógł on wpłynąć i wpłynął na rozwój nowoczesnej państwowości Litwy? Spróbujemy odpowiedzieć na te pytania. Sedno problemu, w ogólnym zarysie określił Romer w swych dziełach poświęconych genezie i rozwojowi odrodzenia narodowego Litwinów3 oraz podwalinom państwowości Litwy4. Szczególną uwagę zwrócił na to analizując stosunki kulturalno-etnografi-czne na Litwie w XIX i XX wieku5. 1 Odnotuję tylko najnowsze prace; R. Żepkaite, Vilniaus istorijos atkarpa 1939-1940, Yilnius 1990; P. Łossowski, Konflikt polsko-litewski 1918-1920, Warszawa 1996; P. Łossowski, Stosunki polsko-litewskie 1921-1939, Warszawa 1997. - Szerzej zob. S. Kieniewicz, Michał Pius Romer, [w:] Polski Słownik Biograficzny (PSB), t. XXXI. Wrocław 1990, s. 653-655; Z. Solak, Nie dokończona autobiografia Michała Rómera, „Rocznik Biblioteki PAN w Krakowie", 1996, s. 92-122; J. Sawicki, Michał Romer a problemy narodowościowe na ziemiach byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego, Toruń 1998, s. 10-61. 3 M. Rómer, Litwa. Studium o odrodzeniu narodu litewskiego, Lwów 1908. 4 M. Romer, Yalstybe ir jos konstitucines teis e, ci. l, t. 2, Kaunas 1935, s. 233-239; M. Remeris, Lietuvos konstitucines teise paskaitos, Yilnius 1990, s. 39-46. 5 M. Romer, Stosunki etnograficzno-kulturalnie na Litwie, Kraków 1906. 58_______________________________________________________________________Rimantas Miknys Przez długie stulecia stara Litwa, w której kolebką państwowości o swoistej kulturze było Wilno, dosyć powierzchownie zapewniała współistnienie różnych elementów naro-dowo-kulturowych (litewskiego, polskiego, żydowskiego, białoruskiego). A to dlatego, że ograniczoną warstwę społeczną stanowiła społeczność obywatelska, której orientacje narodowo-kulturowe uwarunkowane były specyficznym rozwojem państwowości litewskiej, związanym z unią litewsko-polską. W XIX wieku w warunkach zaboru rosyjskiego elementy narodowo-kulturowe nie łączyły się w postawę obywatelską, ale oddzieliły się i zamknęły tworząc wspólnoty narodowe. Rozwinięty litewski ruch narodowy ujawnił skuteczność litewskiego elementu narodowo-kulturowego jako najbardziej potencjalnego czynnika w procesie modernizacji starego społeczeństwa oraz integracji kształtującego się nowego społeczeństwa. Ruch ten był zorientowany przede wszystkim na kulturę Litwinów oraz obronę i rozwój ich tożsamości narodowej. Na początku XX wieku wkroczył on w nowy etap rozwoju politycznego. Świadczą o tym programy powstałych wówczas litewskich partii politycznych i organizacji polityczno-kulturalnych oraz uchwały Wielkiego Sejmu Wileńskiego, a także aktywna działalność litewskich działaczy politycznych. W przededniu I wojny światowej i w okresie wojny powszechnie akcentowano charakter demokratyczny przyszłego nowoczesnego państwa litewskiego. Państwo to, podobne do powstającego wówczas państwa polskiego i innych państw Europy Środkowej i Wschodniej, konstruowane było w oparciu nie o naród polityczny, lecz naród etniczny na zasadzie suwerenności oraz reprezentacji większości. Faktycznie oznaczało to budowę państwa socjokratycznego, opartego na nacjonalizmie. W procesie tworzenia państwa brał udział tylko naród litewski6. Tworzenie to opierało się na spuściznie prawa historycznego Litwy (Wielkiego Księstwa Litewskiego) tj. państwa, które było ojczyzną nie jednego, lecz kilku nowoczesnych narodów, wyodrębnionych bądź już wyodrębniających się z elementów naro-dowo-kulturowych. Powyższe aspekty, według słów Rómera, stanowiły klauzulę państwowości Litwinów i nowoczesnej Litwy7, tym samym i problem Wilna. Wilno i Wileńszczyzna, zgodnie z planami polityków litewskich obejmująca również katolicką Białoruś, w aspekcie kulturalno-etnograficznym stanowiły, a w moim przekonaniu nadal stanowią, swoiste terytorium. Rómer wyodrębnił tam cztery podstawowe grupy: 1. Dosyć zwarcie zamieszkałych Białorusinów i Litwinów, 2. Autochtonów Polaków zamieszkałych w większych lub mniejszych enklawach. Traktował ich jako wytwór okoliczności historycznych, zwracając uwagę na to, że swymi cechami psychicznymi, etniczno-kulturowymi byli ściśle zintegrowani z miejscowym środowiskiem etniczno-kulturowym i dlatego znacznie różnili się od Polaków z Polski etnograficznej. 3. Rozprzestrzenionych po całym kraju Żydów8, i 4. „Tutejszych" stanowiących w jego 6 M. Remeris, op.cit., s. 1 Ibidem, s. 42. 8 Ibidem, s. 9-17; M. Romer, Dziennik, 1911-1912, t. 2, Dział Rękopisów Biblioteki Litewskiej Akademii Nauk Wilno i Wileńszczyzna w koncepcjach Michała Romera i krajowców 59 przekonaniu zdecydowaną większość zamieszkałych tu ludzi reprezentujących wielowarstwową mieszaną bałtycko-słowiańską kulturę językowo-etniczną. Jeszcze w latach 1913-1914 Romer przewidywał rozproszenie tych ostatnich w miarę rozwoju świadomości narodowej na litewskie, polskie i białoruskie grupy narodowościowe na zasadzie demokracji, wolnego wyboru. Wbrew obawom litewskiej i białoruskiej inteligencji demokratycznej nie sądził, aby rozproszenie to nastąpiło na rzecz miejscowego polskiego elementu kulturowo-etnicznego, tj. polonizacji. Co prawda pod warunkiem, iż głównym elementem samookreślenia będzie nie zasada etniczno-kulturowa, lecz obywatelska9. Według Romera, Litwini jako narodowo świadomi, najbardziej i najlepiej odczuwający potrzeby kraju, mogli pełnić funkcje czynnika organizacyjnego10. Polacy natomiast mogli stać się ogniwem łączącym Białorusinów i Litwinów z uwagi na pozytywne znaczenie kultury polskiej dla kraju11. Tymczasem priorytet zasady etniczno-kulturowej rokował chaos w kraju, konflikty narodowościowe i rozłam państwa. Romer jeszcze w 1905 roku odnotował konkurencję i sprzeczności mającego stare tradycje historyczne w Wilnie i Wileńszczyźnie elementu polskiego oraz odradzającego się i szybko ugruntowującego litewskiego elementu etniczno-kulturowego. Wtedy też sformułował tezę, która stała się swoistą „receptą" na rozstrzygnięcie problemu Wilna: Najbliższym zadaniem przyszłości jest ustalenie zasad współżycia rozmaitych kulturalnie narodowych elementów w kraju i w Wilnie na stanowisku wspólnego obywatelstwa bez wszelkich zamachów na kulturalnie-narodowe odrębności: zarówno polonizowanie Litwinów, jak litwinowanie Polaków na Litwie są szkodliwe ze stanowiska kulturalnego12. Wszelkie poszukiwania Romera sposobów i środków rozwiązania problemu Wilna oparte były na tej właśnie tezie. Chronologicznie można wyodrębnić dwa etapy tych poszukiwań: 1. Do odrodzenia i ugruntowania państwowości litewskiej (1905-1922); 2. Istnienia państwa litewskiego w okresie międzywojennym (1922-1940). W pierwszym etapie Romer, chcąc uniknąć starcia nacjonalizmów polskiego i litewskiego, próbował sformułować i wcielić w życie koncepcję odrodzenia państwowości Litwy historycznej (obecne terytorium Litwy i Białorusi). Przeciwstawiając ją wyłonionej przez litewskich działaczy politycznych i konsekwentnie rozwijanej koncepcji państwowości Litwy etnograficznej, opartej na zasadzie narodu etnicznego. Już w 1906 roku, wydając „Gazetą Wileńską", uzasadnił on swoją koncepcję, do czego posłużyła tzw. ideologia polityczna krajowców. Głosiła ona ideę integralności Litwy historycznej, opar- (dalej - BAŃ), f. 138-2229, k. 89, 227, 252,489; M. Romer, Dziennik, 1913-1914, t. 3, BAŃ, f. 138-2230, k. 62, 66; M. Romer, H. Romer-Ochenkowska, Polaki, [w:] Formy nacjonalnogo dviienija w sovremennych gosudarstvach, Petersburg 1910, s. 364-365. Własną wersję o Polakach - litewskich autochtonach Romer dokładnie zanalizował w artykule napisanym w 1933 roku Dwie teorie o Polakach Litewskich („Zeszyty Historyczne" (Paryż) 1993, z. 103, s. 137). ... 9 M. Romer, Dziennik, t. 3, BAŃ, k. 323, 324. , 10 Ibidem, t. 2, BAŃ, k. 489. 11 Ibidem, 1918-1926, t. 26, BAŃ, f. 138-2252, s. 195. 12 M. Romer, Stosunki etnograficzno-kulturalne..., s. 15-16. 60______________________________________________________________________Rimantas Miknys tej na wspólnocie historycznej, terytorialnej, ekonomicznej i kulturowej, odrzucała wyniesienie interesów któregoś z narodów ponad ogólne interesy kraju oraz interesy innych zamieszkałych tu narodów13. W latach 1906-1914 poszukiwał on zwolenników tych idei wśród inteligencji o poglądach demokratycznych oraz wśród litewskich działaczy społecznych i politycznych, Polaków litewskich, białoruskich, żydowskich (Jonas Yileisis, Mykolas Sleżevicius, Andrius Bulota, Mykolas Birżiska, Felicija Bortkeviciene, Augu-stinas Janulaitis, Jurgis Saulys, Kazimierz Okulicz, Mieczysław Niedziałkowski, Wacław Studnicki, Aleksandr Zosztawt, Wacław Łastowski, Wacław Iwanowski, Iwan i Anton Łuckiewiczowie, Jerzy Romm, Cemak Szabad). Romer starał się ich działalność orientować nie tylko na rozwój świadomości narodowej różnorodnej pod względem etniczno-kulturowym historycznej Litwy, chciał też z pomocą tej ostatniej zaszczepić ludności poczucie wspólnoty ogólnokrajowej14. Dlatego starał się zacieśniać kontakty organizacyjne wspomnianych działaczy o orientacji demokratycznej. W tym celu zainicjował w 1911 roku wydawanie gazety „Przegląd Wileński", która miała kontynuować tradycję ideową „Gazety Wileńskiej". Gdy jednak gazecie nie udało się utrzymać linii demokratycznej, aktywnie poparł demokratów białoruskich (Iwana i Antona Łuckiewiczów, Wacława Łastowskiego), którzy w 1912 roku zaczęli wydawać gazetę dla krajowców -„Kurier Krajowy"15. W tym celu ukierunkował działalność lóż masońskich „Jedność" (założona w 1909 roku), „Litwa" (1911), „Białoruś" (1914)16. W latach 1914-1915 Romer skonkretyzował koncepcję odrodzenia państwowości litewskiej, oblekając ją w szaty odnowionej Rzeczypospolitej Jagiellonów. Jej istotę wyrażało zjednoczenie się dwóch samodzielnych demokratycznych państw: Polski i historycznej Litwy na zasadach federacji, konfederacji bądź związku, zapewniającego istnienie obu państw w złożonej sytuacji geopolitycznej (między Rosją a Niemcami)17. Jednak z braku zgody między wspomnianymi działaczami w Wilnie nie udało mu się znaleźć zwolenników realizacji koncepcji, podjął więc decyzję i w maju 1915 roku udał się do legionów Józefa Piłsud-skiego, by szukać tam takiej możliwości18. Niestety istniejące realia zniweczyły wszelkie wysiłki. Zarówno Polska, jak i Litwa zorganizowały się przede wszystkim jako państwa narodowe, nie zaś demokratyczno--obywatelskie. W latach 1917-1919 potwierdziły się obawy Romera o pogłębienie się polsko-litewskiego konfliktu na Wileńszczyźnie. 23 maja 1919 roku w Dzienniku zanotował on, że Polacy litewscy są przeciwni linii Rady (Rady Państwa Litwy), która miałaby cechę panowania Litwinów w Wilnie i tym kraju, a więc panowania nad innemi, 13 (M. Romer), Artykuł redakcyjny, „Gazeta Wileńska" z 15/28 II1906 r. - • 14 M. Romer, Dziennik, t. 3, BAŃ, k. 62, 66. 15 Ibidem, t. l, BAŃ, k. 82; t. 3, k. 174, 323, 329. 16 Ibidem, t. 4, BAŃ, f.138 - 2231, k. 404. Szerzej o działalności masońskiej Romera: J. Sawicki, op.cit.. s. 21-24; Z. Solak, Michal Romer i masoneria wileńska, [w:] Lietuviu atgimimo istorijos studijos, 1.13, Mykolas Remeris, Yilnius 1996, s. 35^5. 17 M. Romer, Dziennik, t. 4, BAŃ, k. 315, 332, 333, 334, 347. 18 Ibidem, k. 369, 393. . , Wilno i Wileńszczyzna w koncepcjach Michała Romera i krajowców 61 a w tej liczbie i nad Polakami litewskimi19. Ci ostatni, w jego przekonaniu, (...)szukali i szukają wyjścia w drodze wcielenia do Polski. Ale nadzieja na to, że wszystko się obróci w pożądanym przez niego kierunku, jeszcze się tliła, że (...)jeżeli Litwini zrozumieją bląd, jaki popełniają, zamierzając budować w Wilnie i na Bialej Rusi katolickiej Litwę narodową i jeżeli zaakceptują w budowie państwowej Litwy konsekwencje płynące z historycznego skladu stosunków w kraju, znaczy jeżeli zrozumieją i przyjmą ten fakt, że Litwa jest krajem mieszanym, krajem o odrębnych strefach przewagi tej lub innej kultury narodowej i że Wilno jest w równej mierze stolicą wspólżycia, nie zaś panowania, wiązadłem kooperacji kulturalnej ludów krajowych, nie zaś narzędziem podporządkowania jednych drugimi...20 W przekonaniu Romera Litwini z racji swej chłopskiej, a więc demokratycznej natury, byli do tego gotowi, ale oczywiste już dążenie Polski do bezpośredniego panowania na ziemiach Litwy i Białorusi z Wilnem włącznie stało na przeszkodzie i skłoniło ich do obrony wąskich interesów etniczno-kulturowych i potrzeb, co prowadziło do nacjonalizmu21. - Akcja zbrojna generała Lucjana Żeligowskiego i zawarty w 1921 roku w Rydze układ między Polską a Rosją sowiecką oraz późniejsze połączenie tzw. Litwy Środkowej z Polską, uznanie Litwy Kowieńskiej jako państwa na arenie międzynarodowej, pogrzebały wyznawaną przez Romera koncepcję tworzenia państwowości Litwy historycznej. W latach 1922-1940 już jako niezaprzeczalną wartość zaakceptował on istniejącą państwowość litewską, odrodzoną na zasadzie narodu etnicznego. Osobiście przeżyta, budząca gorycz niedaleka przeszłość przekonała go, że była to jedyna droga, którą w ówczesnych okolicznościach można było skutecznie dążyć do celu: (...)W rzeczywistości inne państwo litewskie, a więc nie Litwinów, nie mogło być tworzone, gdyż tylko z narodowego ruchu litewskiego ta idea pochodziła, a gdyby inni zaczęli coś tworzyć w swoich celach społecznych i według własnego uznania, tworzyliby nie państwo litewskie, lecz inną konstrukcję polityczną - pisał on w swoich odczytach z 1937 roku22. Dlatego też Romer w 1940 roku krytycznie oceniał próby krajowców, następców Ludwika Abramowicza (Z. Jundziłła, B. Krzyżanowskiego, J. Mackiewicza), zrewidowania ówczesnej koncepcji państwowości litewskiej oraz - w oparciu o fakt odzyskania Wilna i Wileńszczyzny - przekształcenia jej w koncepcję państwowości Litwy historycznej. Dla tej ostatniej nie widział już poważnej podstawy społecznej, gdyż spadkobiercy historycznego narodu politycznego Litwy - właściciele ziemscy oraz szlachta litewska i białoruska - stali się nielicznym reliktem. Tymczasem młode pokolenie spadkobierców już uznawało się za nowoczesnych Polaków, utożsamiając się z Polską jako swoją ojczyzną. Wysiłki krajowców na rzecz rozwoju państwowości w oparciu o takie elemen- K Ibidem, t. 26, BAŃ, k. 187. 20 Ibidem. 21 Ibidem, k. 189. 22 M. Remeris, op.cit., s. 42. 62_____________________________________________________________________Rimantas Miknys ty Romer nazywał romantyzmem donkichoterii2^. Ponadto koncepcję Litwy historycznej * w ówczesnych warunkach określił jako nadającą się do obstrukcji i sabotażu w realnej Litwie24. Nie do pomyślenia jest bowiem, żeby dziś raptem mogło być przekreślone państwo, które już jest, żeby zgodzono się na to, że przyszedłszy do Wilna, Litwa powraca l do stanu tabula rasa sprzed lat 20, kiedy dopiero wszystko od samego początku stawia f się pod znak zapytania - to jest oczywiście nie do pomyślenia. Takim było zagadnienie | sprzed lat 20, ale nie dziś25. Rómer zaznaczył, że budowa Litwy rozpoczęta była wtedy J właśnie w Wilnie, ale czy Polacy wileńscy stanęli wtedy do niej! Nie, zbojkotowali i budownictwo Litwy (...) Słusznym może być tylko jedno żądanie: żeby udzielono im j normalnego obywatelskiego wpływu w państwie26. Jest to dosyć wyraźna aluzja do tego, że w rozwijającym się na fundamencie etnicznym państwie litewskim znajdzie się też miejsce na stosunki społeczne oparte na zasadach obywatelstwa, a zwłaszcza w Wilnie i na Wileńszczyźnie. Takie myśli towarzyszyły Rómerowi przez cały wyróżniony przez nas okres drugiego etapu. Po oderwaniu Wilna od Litwy i w miarę pogłębiania się konfliktu litewsko--polskiego nie widział on możliwości naturalnej syntezy społecznej i zgody, wierzył jednak, że po obu stronach kordonu jest żal i pragnienie zbliżenia, wypełnienia luki -zespolenia się. Trudno jest bez bólu rozerwać to, co od wieków było zrośnięte21. Rozstrzygnięcia problemu podziału Litwy, sporu o Wilno, jego zdaniem, należało szukać nie w subiektywnych, opartych na sentymentach argumentach, lecz w racjonalnych próbach znalezienia wspólnych interesów i celów państw polskiego i litewskiego. A za takie uważał on przede wszystkim utworzenie sojuszu państw bałtyckich jako przeciwwagi dla politycznego, ekonomicznego i wojskowego zagrożenia Niemiec i Rosji w tym regionie. Najlepsze rozwiązanie problemu można znaleźć tylko w obiektywnej kwestii bałtyckiej, która od wieków regulowała współistnienie bliskich narodów i krajów, która je reguluje i regulować będzie w przyszłości, a także kształtuje państwa na naszym regionalnym terenie Europy Północno-Wschodniej i kieruje ich polityką. Jej wyrazem była państwowość dawnej Litwy, jej wyrazem ma też być droga rozwoju zarówno Polski, jak i Litwy2*. Dopiero po zrozumieniu konieczności takiego sojuszu może być rozstrzygnięty problem Wilna, rozstrzygnięty solidarnie, słusznie i z uwzględnieniem interesów i wspólnych celów obu krajów29. Za podstawowy warunek połączenia się Wilna i Wileńszczyzny z Litwą nadal uważał stosowanie zasady obywatelskiej już na początku procesu. W 1933 roku Romer 23 M. Romer, Dziennik, t. 37, Biblioteka Uniwersytetu Wileńskiego (dalej -BUW), f. 75 - MR. 22, k. 219a. 24 Ibidem, k. 257a. 25 Ibidem, k. 258. 26 Ibidem. Nieprzypadkowo Zygmunt Jundzill w swoich wspomnieniach bardzo krytycznie oceniał postać Rómera stwierdzając, że zostal on Litwinem i od roku 1920 reprezentowat wąskie interesy państwowości litewskiej (Z. Jundzill, Z dziejów polskiej myśli politycznej na ziemiach b. W. Ks. Litewskiego (Wspomnienia wileńskie), [w:] Alma Mater Yilnensis, t. V, Londyn 1958, s. 43.). 27 M. Rómer, Yilnius irPamarys, „Zidinys" 1934, t. 20, nr 12(120), s. 488. 28 Ibidem, s. 489. *> Ibidem, s. 491. Wilno i Wileńszczyzna w koncepcjach Michała Romera i krajowców 63 odnotował, że przyłączając Wileńszczyznę do Litwy Litwini będą musieli wykazać tolerancję wobec wilnian nie znających języka litewskiego30. , ..-> .smo/f •*. 'A- .7 ;:: Rzeczywistość okazała sią o wiele trudniejsza. Gdy Litwa odzyskała Wilno na mocy układu z 10 października 1939 roku ze Związkiem Sowieckim, w swoim Dzienniku 29 października musiał skonstatować, że na przestrzeni 20-letnich dążeń do odzyskania Wilna Litwini stworzyli sobie określony ideal Wilna, niezgodny z rzeczywistością. Dlatego też po powrocie Wilna do Litwy okazalo się, że problemy związane z Wilnem nie sąproste i latwe do rozstrzygnięcia31. Jeszcze 19 grudnia 1939 roku Romer w Dzienniku odnotował, że ze strony litewskiej nasila sią nieoględna lituanizacja językowa, masowe zwalnianie z pracy miejscowych Polaków. Zauważył, że 19 lat państwowości polskiej w Wilnie uczyniło z Polaków tutejszych i spolonizowanych Litwinów oraz Białorusinów czynnik psychologiczno-państwowy polski32. Mieszkańcy byli oswojeni z państwowością polską już jako obywatele. Zmiana orientacji nie przychodziła im łatwo również z uwagi na język litewski, zwłaszcza że polityka litewska w Wilnie nie dawała czasu na zmianę tej orientacji, toteż o żadnej syntezie społeczeństwa polskiego i litewskiego nie mogło być nawet mowy33. ..•.-.-•-•;•('* /.-,- v .•.-,.; .<•,,-. \ o:;-*-'.-^; Ą :. ^- Romer boleśnie odczuwał tę „ślepą" politykę litewską, jednocześnie ostro ją krytykując. W nastawieniu wobec wilnian urzędników litewskich, studentów, inteligencji, która się przeniosła z Kowna do Wilna, widział wiele podobieństwa do autochtonów w koloniach. Mówiąc o izolacji miejscowych prawników wileńskich odnotował, że jest to jeden z objawów izolowania sią ludzi z Kowna, którzy się uważają za jakąś elitę, za koszer i sól ziemi w tym Wilnie, jak jacyś przybysze z metropolii do kolonii34. Zdaniem Romera politycy litewscy i całe społeczeństwo nie wgłębiło się w zmianę sytuacji państwowości litewskiej i nadal rozstrzygało wszystkie problemy na podstawie 20-let-niego doświadczenia Litwy Zachodniej, która pod względem narodowościowym była państwem jednolitym. Dlatego też o wszelkich przejawach polskości w Wilnie mówili oni, że (...) to są one li tylko produktem ostatniego 20-lecia polskości państwowej, czymś sztucznym, naleciałością i czadem, który przy odpowiedniej wentylacji litewskiej ulotni się bez śladu. Dlatego (...) od Polaków żąda się wdzięczności za to jedno, że się ich toleruje.35 Romer potępiał nacjonalistyczne wystąpienia młodzieży litewskiej i studentów przeciwko teatrowi „Lutnia" i inne akcje o podobnym charakterze. Chwalił protest Yincasa Kreve-Mickeviciusa, Balysa Smogi, Yincasa Mykolatisa-Putinasa i innych inteligentów przeciwko takiemu postępowaniu36. 30 V. Biciunas, Kelias i Vilniu (antras pasikalbejimas su prof. M. Roemeriu), „Trimitas", 1933, nr 27, s. 529. 31 M. Romer, Dziennik, t. 37, BUW, k. 154. 32 M. Romer, Dziennik (27 1 1939-1 1 1940), brulion, BUW, f. 75 - MR. 22, k. 41a. 33 Ibidem, k. 42. 34 M. Romer, Dziennik, t. 37, BUW, k. 204a. 36 Mcm, k. 2 15a, 245, 246. 64_____________________________________________________________ Rimantas Miknys Oceniając i krytykując stanowisko społeczeństwa litewskiego i jego działalność w Wilnie Romer znalazł ich logiczne uzasadnienie, a nawet pewne usprawiedliwienie wydarzeń niedalekiej przeszłości oraz niechęci społeczeństwa polskiego do wgłębiania sią w tę sytuację. Polską społeczność Wilna krytykował on za kategoryczne żądanie dla siebie takiej sytuacji, jaką mieli ongiś i jaką mają obecnie Szwedzi fińscy (przede wszystkim dwa równorzędne języki państwowe). W jego przekonaniu postępowanie Polaków wileńskich w latach 1918-1922 uwarunkowało obecne postępowanie Litwinów w stosunku do nich: Polacy utyskują na nienawiść antypolską Litwinów i wskazują na wzór idealny stosunków szwedzko-fińskich w Finlandii. Ale czy sami ukladali tak te stosunki, gdy byli panami sytuacji w Wilnie i czy spory swoje z Litwinami przy budowaniu państwowości litewskiej i polskiej likwidowali takimi metodami, jakimi likwidowali je Szwedzi. Co sami posieli, tego dziś mają plon. Bolesny i smutny dla nich i dla kraju plon.31 W jego przekonaniu nie mniej ważny był tu czynnik tzw. nabytego odczucia psychicznego państwowości polskiej. Nawet część wileńskiej społeczności polskiej o orientacji demokratycznej i aktywna społecznie w powstałej sytuacji po upadku państwa polskiego z jednej strony gotowa była zaakceptować państwowość litewską, z innej - rezerwowała sobie powrót do Polski po odzyskaniu państwowości polskiej. W ten sposób postępując, nie byli oni lojalni wobec państwa litewskiego, wyraźnie odizolowy-wali się w nowej społeczności i według słów Rómera nie mogli wtedy żądać od Litwy względów dla siebie^. A więc powstało błędne koło. Wyjście z tej sytuacji mogła znaleźć jedynie specjalna polityka wobec Wileńszczyzny na szczeblu państwowym. Miała się ona opierać na rozszerzeniu zasady obywatelskiej, jej dominowaniu nad zasadą narodowościową w życiu państwowym Litwy. Jednak narodowy charakter państwa oraz wypływające z niego przede wszystkim litewskie interesy etniczno-kulturowe, dążenie do ich ugruntowania w Wilnie nie pozwoliły politykom litewskim nawiązać i ukształtować stosunków wzajemnych państwa litewskiego z wielonarodowościową, na swój sposób polską społecznością Litwy Wschodniej czy Wiłeńszczyzny. Albowiem nie wydaje się im, -jak zaznaczył Romer - że stanowi to problem, nie potrafią się wglębić w istniejącą sytuację 39. Próba samego Rómera skonsolidowania w marcu-kwietniu 1940 roku działaczy polskich i litewskich (Z. Jundziłła, B. Krzyżanowskiego, Romualda Węckowicza, Adolfa Narkiewicza, Józefa Mackiewicza, Ludwika Chomińskiego, Seweryna Wysłoucha, Mariana Swięcińskiego, Witolda Staniewicza, Yiktora Ćećety, Yincasa Kreve-Mickevićiu-sa, Fabijonasa Neveravićiusa-Newerowicza, Yladasa Jurgutisa, Bronisa Untulisa, Anta-nasa Krutulisa, J. Jankauskasa, Bohdana Podolskiego, Kazysa Yaleckasa) w grupę kon- 37 Ibidem, k. 245a. 38 Ibidem, k. 208a. Wilno i Wileńszczyzna w koncepcjach Michała Romera i krajowców 65 taktową, która miała doprowadzić do rozstrzygnięcia takich problemów, nie była owocna z powodu wspomnianych sprzeczności polsko-litewskich.40 Zagrożenie, że w państwie litewskim, kontynuującym tradycje z okresu państwowości polskiej, Wilno i Wileńszczyzna mogą być traktowane jako kresy, była bardzo realna. O niej właśnie przypomniał Rómer w artykule Nie ma Ludwika Abramowicza, opublikowanym 25 stycznia 1940 roku w „Gazecie Codziennej" omawiając stratę, jaką wyrządziła Wilnu i Wileńszczyźnie polonizacja. Ubolewał nad tym, czy nie zostanie ona zastąpiona przymusową państwową lituanizacją. Było to całkowicie uzasadnione, bo, jak widzimy, przesłanki, a zwłaszcza gwarancja tego, że Wileńszczyzna zachowa tożsamość etniczno-kulturową integrując się z państwem litewskim, ciągle jeszcze nie istniały. A więc i problem wileński wciąż jeszcze czekał na rozwiązanie. Myślę, że nie jest on do końca rozwiązany i obecnie. Dlatego rozważania Romera są aktualne i warte uwagi politologów i polityków. 40 Ibidem, k. 197, 200, 206, 215, 218, 222, 232, 234, 240, 241, 250, 256-258. Szerzej o tym: P. Łossowski, Litwa a sprawy polskie 1939-1940, Warszawa 1982, s. 313 i nast. Wojciech Rójek (Kraków) Kwestia Wileńszczyzny w pracach rządu RP na uchodźstwie od października 1939 do lipca 1941 roku Problemem Wileńszczyzny gabinet gen. Władysława Sikorskiego zajmował się właściwie od początku swego istnienia. Sytuacja rządu była trudna, z jednej strony za aksjomat uznano bowiem nienaruszalność przedwrześniowych granic RP1, a z drugiej pojawiła się kwestia uchodźców2. Starano się jednak zarazem zdyskontować położenie wynikające z agresji ZSRR. Zastanawiano się, czy w obliczu ujawnionego zagrożenia przez dwa wielkie mocarstwa Kowno nie byłoby bardziej skłonne do takiego trwałego ułożenia stosunków z Polską, w ramach którego kwestia Wileńszczyzny znalazłaby rozwiązanie po myśli strony polskiej. Pewne nadzieje w tej mierze zdawało się stwarzać paryskie spotkanie ministra spraw zagranicznych RP Augusta Zaleskiego z tamtejszym posłem Litwy Petrasem Klimasem. Doszło doń 31 października, a interlokutor Klimasa nie wspomniał w ogóle, co znamienne, o kwestii wileńskiej. Dla strony polskiej najważniejsze było wówczas nawiązanie kontaktu. Sytuację komplikował fakt wyjazdu Poselstwa RP z Kowna bez zgody swego rządu3. Tymczasem sprawa Wileriszczyzny stała się przedmiotem analiz na forum różnych organów rządu. Wypłynęła ona już na pierwszym posiedzeniu nowo utworzonego Komitetu Ministrów dla Spraw Kraju4, które odbyło się w Paryżu 15 listopada 1939 roku pod przewodnictwem gen. Kazimierza Sosnkowskiego. Uzgodniono wówczas: a) sprawę 1 Strona polska nie uznawała postanowień sowiecko-litewskiego układu z 10 X 1939 r., w myśl którego rejon Wilna został przez ZSRR przekazany Litwinom; tekst układu zob. Documents on Soviet Foreign Policy 1917-1941, vol. III, ed. by J. Degras, London, New York, Toronto 1953, s. 380, protesty polskie Documents on Polish-Soviet Relations 1939-1945, vol. I, ed. by S. Biegański, London 1961, dok. nr 63, s. 63; M. K, Kamiński, Zarys polityki zagranicznej rządu RP na obczyźnie 1939-1945, [w:] Władze RP na obczyźnie podczas II wojny światowej 1939-1945,1.1, red. Z. Błażyński, Londyn 1994, s. 644. 2 Według danych litewskich, z pierwszych dni XII 1939 r. w samym Wilnie zarejestrowano 18 311 uchodźców, a pod koniec lutego 1940 r. ich liczbę szacowano na 36 000 osób, P. Łossowski, Litwa a sprawy polskie 1939-1940, Warszawa 1985, s. 194. 3 K. Tarka, Konfrontacja czy współpraca? Litwa w polityce Rządu Polskiego na uchodźstwie 1939-1945, Opole 1998, s. 23-24; H. Batowski, Polska dyplomacja na obczyźnie 1939-1941, Kraków 1991, s. 34. 4 W sprawie Komitetu zob. Protokoły zposiedzeń Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej (dalej cyt. PPRM), red. nauk. serii M. Zgórniak, 1.1, oprać. W. Rójek, A. Suchcitz, Kraków 1994, s. 65. Kwestia Wileńszczyzny w pracach rządu RP na uchodźstwie... 67 Wilna i Wileńszczyzny uznać za otwartą i praw swych Polska się nie zrzeka; b) nie przesądzając przyszłej formy współżycia obu państw i narodów podtrzymywać i rozwijać jak najlepsze stosunki z Litwinami; c) wykorzystywać jak najszerzej dla celów propagowania przyszłej ścisłej współpracy polsko-litewskiej obawy Litwy w obliczu Niemiec i Rosji Sowieckiej5. Na posiedzeniu tego organu 5 grudnia tegoż roku gen. Sosnkowski zapoznał zebranych ze stanem spraw polskich na Litwie. Określił panującą tam sytuację jako antypolską „politykę eksterminacyjną" oraz dodał dość niejasno: Kraj czuje żal do naszego rządu, że bierzemy zbyt mały udział i nie dajemy żadnych wskazówek.6 Oba te zarzuty, jeżeli rzeczywiście były przez czynniki krajowe postawione w takiej formie, wydają się -zwłaszcza w ówczesnym położeniu rządu - bezzasadne. Po pierwsze, rząd nie miał praktycznie żadnych możliwości oddziaływania na poczynania Litwy, zwłaszcza że na jej terenie przebywały rzesze uchodźców polskich, co dodatkowo ograniczało jego skromne możliwości działania. Po drugie, trudno było wówczas rządowi udzielać jakichkolwiek rad, bowiem łączność z krajem była w powijakach, a wiadomości docierały nad Sekwanę z opóźnieniem, dość wąskim strumieniem i często bywały zniekształcone. Na tymże posiedzeniu kwestia interesującego nas obszaru raz jeszcze przyciągnęła uwagę członków tego gremium. Otóż gen. Sosnkowski poinformował ich, że [...] wpłynął projekt utworzenia Towarzystwa Pomocy Ofiarom Wojny na Wileńszczyźnie. Zebrani ministrowie nie podjęli jednak w tej sprawie żadnej decyzji merytorycznej. Uchwalili jedynie, po krótkiej, jak zanotowano, dyskusji, by pomysł ów skierować do Prezydium Rady Ministrów na ręce p[ana] ministra [Henryka - przyp. W. R.] Strasburgera jako zastępującego ministra spraw wewnętrznych1. Sprawy Wileńszczyzny i Litwy nie schodziły jednak z porządku dziennego prac Komitetu. Już bowiem 12 grudnia uznano, że: Utrzymując w całej pełni treść uchwał Komitetu Ministrów z dn[ia] 15 listopada b[ieżącego] r[okuf ustala się jako zasadę, że w obecnych warunkach na terenie Litwy Kowieńskiej i na terenie Wileńszczyzny nie należy tworzyć tajnej organizacji wojskowej czynnej - inaczej mówiąc na terenach tych wyklucza się obecnie bezpośrednią akcję zbrojną. Może tam powstać obok tajnych organizacji politycznych jedynie baza orientacyjna dla celów łączności z tajną robotą wojskową prowadzoną na terenie okupacji sowieckiej i niemieckiej9. Tak więc wzięto trzeźwo pod uwagę wszelkie zasadnicze uwarunkowania w położeniu Wileńszczyzny. • x ,.-,./• ..•;.•< .,-•« •.-•,•:!-;•.=••••••.••• •>••..»- •••-;•.•.•!,-;•:> <•..••••. •»••;<• fc. 5 Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie (dalej cyt. IPMS), Prezydium Rady Ministrów (dalej cyt. PRM), K-79, k. 6; przywołując teksty źródeł starano się zachować ówczesną pisownię. 6 IPMS, PRM, K-79, k. 34. 7 IPMS, PRM, K-79, k. 35. 8 Mowa o decyzjach powziętych w sprawie utworzenia w kraju tajnej organizacji wojskowej prowadzącej czynną walkę z okupantami, IPMS, PRM, K-79, k. 3-4. 9 IPMS, PRM, K-79, k. 41. Wojciech Rójek Tymczasem stosunek władz litewskich do ludności polskiej na Wileńszczyźnie uległ, u schyłku 1939 roku, zasadniczej zmianie. Prof. Adam Żółtowski, będący na przełomie lat 1939/1940 przedstawicielem Polski w Komitecie Herberta Hoovera na Litwie10, pisał: Kiedy po kilku tygodniach nastąpiło zajęcie Wilna [przez Litwinów -przyp. W. R.], przedstawiciele społeczeństwa polskiego przeprowadzili rozmowy z kierownikami litewskimi i oświadczenia władz litewskich brzmiały raczej pojednawczo. Od grudnia11 zaczęły się wybryki antyrządowców w Wilnie i te wybryki stały się zwrotnym momentem, od którego postępowanie władz litewskich w stosunku do Polaków szło konsekwentnie po Unii nieżyczliwej walki, zmierzającej do przełamania elementu polskiego12. W obliczu nasilających się represji władz litewskich wobec ludności polskiej na Wileńszczyźnie, a zwłaszcza pewnych jej grup, Komitet dla Spraw Kraju podjął 28 grudnia uchwałę o obywatelach RP zamieszkałych tamże po roku 192013. Rząd Rzeczypospolitej Polskiej protestuje przeciw gwałceniu prawa międzynarodowego przez Rząd Litewski, który zmusza polskich funkcjonariuszy państwowych i innych obywateli polskich na terytorium okupowanej ziemi wileńskiej do przyjmowania obywatelstwa litewskiego. Wymuszone te zmiany obywatelstwa Rząd Polski uznaje za niebyłe i nie zwalnia tych obywateli polskich od powinności w stosunku do Rzeczypospolitej Polskiej14. ' • .,•..;.-.-., --..< ; •.-•...••, • < .:.••. • ;,vt- Nie ułatwiało to wzajemnych stosunków, niemniej strona polska zajmowała wówczas dość powściągliwą postawę. Na posiedzeniu 18 stycznia 1940 roku Komitet zapoznał się z raportem Emeryka Czapskiego, który twierdził, [...] że teren Wileńszczyz-ny i Litwy stanowi dziś jedną wielką beczkę prochu. W Wilnie panują przesadne nadzieje co do wkroczenia wojsk polskich, szerzą się pogłoski o bliskim przełomie. Być może, iż owe irracjonalne nastroje wynikały z przenikających tam informacji o planach pomocy Zachodu dla Finlandii. Dał temu wyraz także gen. Sosnkowski na tymże posiedzeniu Komitetu dla Spraw Kraju, mówiąc: Co się tyczy zagadnienia rozładowania obozów polskich na Litwie, należy jak najszybciej tworzyć oddziały ochotnicze dla Fin-landif5. \....." Nadto we wspomnianym raporcie była także mowa o informacji agencji Poumiera, jakoby w Wilnie zdekonspirowano organizację polską, utrzymującą łączność z War- 10 Misja prof. Żółtowskiego miała zresztą także polityczny charakter, K. Tarka, op.cit., s. 28-29. ' : " W oryginale „Po grudnia". 12 IPMS, PRM, K-79, „Posiedzenie informacyjne KSK w sprawie Wileńszczyzny odbyte dnia 24 kwietnia 1940 r."(ostatni z protokołów posiedzeń; istnieje jedynie paginacja tekstu raportu), k. 2. , •,. 13 Władze litewskie określały ich mianem „przybyszów"; IPMS, PRM, K-79, „Posiedzenie...", k. 6. 14 IPMS, PRM, K-79, k. 56. 15 IPMS, PRM, K-79, k. 86-87; wcześniej, bo 9 I tegoż roku pomysł tego rodzaju lansował gen. Sikorski na posiedzeniu Rady Ministrów. PPRM, 1.1, s. 153; K. Tarka, Z Litwy do Finlandii? Polacy w wojnie sowiecka-fińskiej, „Zeszyty Historyczne" (dalej cyt. „ZH"), (Paryż) 1996, z. 115, s. 220-221. . , -... : ,.,,; Kwestia Wileńszczyzny w pracach rządu RP na uchodźstwie... 69 szawą. Gen. Sosnkowski komentował to doniesienie następująco: (...) należy przypuszczać, iż owe związki z Warszawą powstaly w okresie, gdy w Wilnie nie była dana jeszcze uchwala Komitetu dla Spraw Kraju z dnia 12-go grudnia (...) zalecająca czynnikom polskim na Litwie zachowanie spokoju i wstrzymanie się od akcji czynnej. (...) Nie leży w naszym interesie dopuszczenie do przelewu krwi między Polakami a Litwinami, jedynym bowiem rezultatem takiej walki byłoby spowodowanie interwencji sowieckiej16. Podobnie utrzymywali: minister bez teki prof. Stanisław Kot oraz minister pracy i opieki społecznej Jan Stańczyk. Pierwszy z nich stwierdził, między innymi, (...) utrzymanie naszej bazy na Litwie jest rzeczą niesłychanej wagi dla pracy przede wszystkiem na terenie okupacji niemieckiej. Dopuszczenie w chwili obecnej do jakichkolwiek czynnych wystąpień na terenie Litwy byłoby niesłychanie niebezpieczne (...). Drugi z nich bardziej eksponował czynnik sowiecki. (...) podniecenie panujące na Wileńszczyźnie wśród ludności polskiej jest niewątpliwie w znacznej mierze dziełem prowokacji bolszewików, którzy w organizowaniu ruchów chcą znaleźć pretekst do wkroczenia wojsk sowieckich na teren Wileńszczyzny. (...) Wśród naszych studentów rozpowszechnia się wersja, że gdy bolszewicy zajmą Wilno, przywrócą naukę w języku polskim (...). Dlatego też wydanie odpowiedniego ostrzeżenia jest rzeczą bardzo wskazaną11. Tymczasem jesienią 1939 roku zasadniczym problemem, o bardzo praktycznym wymiarze, była kwestia utrzymania uchodźców polskich. Początkowo obowiązki w tej dziedzinie wzięła na siebie strona litewska, a także Komitet Hoovera. Dopiero na posiedzeniu rządu 13 lutego 1940 roku uchwalono, na wniosek min. Stańczyka, (...) przyznanie kredytu w wysokości 500 000 litów na cele uchodźstwa i ludności cywilnej na Wileńszczyźnie1*. Z kolei na posiedzeniu Rady Ministrów z l marca tegoż roku ówczesny podsekretarz stanu w Ministerstwie Opieki Społecznej Karol Popiel domagał się wezwania przebywającego na uchodźstwie znanego publicysty Stanisława Cata-Mackiewicza do potępienia postępowania jego brata Józefa, który w zajętym przez Litwinów Wilnie wydawał podówczas „Gazetę Codzienną", negatywnie nastawioną do przedwrześniowej Polski19. Na spotkaniu Komitetu 4 kwietnia prof. Kot referował wniosek gen. Sosnkowskiego w sprawie wysłania na Litwę delegata Rządu RP, który zorganizowałby tam, zarówno w obozach internowanych wojskowych, jak i w kręgach ludności cywilnej, pewną (jak to określono) „akcję ideowo-propagandową". Uznano, że: Zorganizowanie takiej akcji jest konieczne dla przeciwdziałania procesowi demoralizacji, który może posunąć się 16IPMS,PRM,K-79,k.86-87. 17IPMS, PRM, K-79, k. 87. 18 PPRM, 1.1, s. 209. 19 PPRM, 1.1, s. 218; K. Tarka, Epigoni Wielkiego Księstwa Wileńskiego - krajowcy wileńscy 1939-1940, „ZH" (Paryż) 1993, z. 103, s. 105-106. ' - , 70_________________________________________________________________________Wojciech Rójek zbyt daleko. Postulowano jedynie, by działalność rzeczonego delegata ubrać „w pewną formę". Min. Stańczyk sugerował (...) aby wysłannik ów działał w charakterze delegata dla spraw uchodźców20. ; 24 kwietnia odbyło się kolejne posiedzenie Komitetu w sprawie Wileńszczyzny. Wprowadzenie do dyskusji stanowił referat prof. Adama Żółtowskiego. Następnie doszło do ożywionej dyskusji. Charakterystyczna była ocena sytuacji dokonana przez Cata-Mac-kiewicza, który stwierdził między innymi: (...) nie wiążę z losem tych żołnierzy [to jest internowanych - przyp. W. R.] ważnych politycznych konsekwencji, tak jak z ludnością wileńską. Ludność ta jest w specjalnym stosunku do Rządu naszego w Angers, bo z Wileńszczyzną można się komunikować, czego nie ma z innymi częściami naszego kraju. Rząd Polski (...) może posyłać pieniądze i może nawet mieć tam swego półoficjal-nego przedstawiciela (...). Na tym terenie Rząd powinien starać się zrobić jak najwięcej pod każdym względem. Wileńszczyzną jest dla naszego Rządu terenem reprezentacyjnym i Rząd tam zdaje egzamin administracyjny na tamtym kawałku ziemi. Otóż pomoc dotychczasowa Rządu nie była wydatna21. Reasumując jej rezultaty, gen. Sosnkowski stwierdził: Z tego, co tu panowie mówili, najważniejszy wniosek jest ten, że dotychczasową pomoc materialną uznać należy za niedostateczną. (...) Jeśli chodzi o historyczne rozwiązanie zagadnienia Litwy, to mamy trzy ewentualności: albo aneksja, albo unia, albo - odebranie tego, co było nasze przed wojną. (...) Chcę panom zaproponować wyłonienie z obecnych tutaj osób22 podkomisji rzeczoznawców w sprawie litewskiej. Proponowałbym: prof. Żółtowskiego, pana Mac-kiewicza, profesora [Mariana Z.] Jedlickiego, pana [Wacława] Kościałkowskiego, pana Dreszera23 i pana [Emeryka Hutten-] Czapskiego. (...)24 Zadaniem tej komisji będzie (...) przygotowanie praktycznych wniosków działania dla Komitetu dla Spraw Kraju, ale nie wiążących tego Komitetu, a więc: zestawienie rozszerzenia pomocy materialnej na Litwie, określenie niezbędnego minimum środków pieniężnych, wskazanie środowisk najbardziej pomocy potrzebujących, przedstawienie organu rozdzielczego. Głównym punktem (...) jest to, żeby ratować Polaków na Litwie i wszystko jedno - 20IPMS, PRM, K-79, k. 138. '^."'•'.•' -. • ••>•,-••.• : ,;••-••;.•'• 21IPMS, PRM, K-79, „Posiedzenie...", k. 20. 22 Ponieważ posiedzenie to miało charakter informacyjny, grono obecnych na nim osób było szersze niż formalny skład Komitetu; listę obecnych zob. IPMS, PRM, K-79, k. 1. 23 Niejasne jest, o którym z Dreszerów mowa w tym wypadku. K. Tarka, Konfrontacja..., s. 39, pisze, że byt to Zygmunt, który jesienią 1939 r. wydostał się z Wilna, natomiast Mackiewicz stwierdził na przywołanym posiedzeniu: [...] nie mogę tych glosów uznać za gtosy »rzeczoznawców«, zwtaszcza po przemówieniu pana mecenasa Dreszera. Pan nie byt w Wilnie [...]. IPMS, PRM, K-79, „Posiedzenie...", k. 36; z kolei S. Pomarański, w biogramie Jana Augusta Dreszera, [w:] Polskim Slowniku Biograficznym (dalej cyt. PSB), t. V, Kraków 1939-1946, s. 369, podaje, że z jego synów Zygmunt był inżynierem, politykiem i społecznikiem, a Juliusz adwokatem oraz także politykiem i społecznikiem, lecz zmarł przedwcześnie w V 1937 r. w Warszawie, S. Pomarański, Juliusz Bronisław Dreszer, [w:] PSB, s. 370. Być może Mackiewicz popełnił błąd, a może mowa o kimś trzecim? 24 Ostatecznie dokooptowano jeszcze Wiesława Arleta; IPMS, PRM, K-79, k. 36. Kwestia Wileńszczyzny w pracach rządu RP na uchodźstwie... 71 moim zdaniem - z jakich rąk umierający otrzymają chleb: od socjalistów czy od biskupa - aby go tylko otrzymali25. Wiosną 1940 roku sytuacja uległa napięciu, także na gruncie francuskim. Premier gen. Sikorski oznajmił wówczas na posiedzeniu Rady Ministrów 8 maja, iż co prawda, zgodnie z ustaleniami z aliantami, nie dyskutujemy bardziej długofalowych celów wojennych, ale równocześnie nie można dopuszczać do wzrostu tendencji rusofilskich kwestionujących wschodnie granice RP. Jaskrawym przykładem tego rodzaju zamiarów była ingerencja cenzury francuskiej, która usiłowała nie dopuścić do opublikowania tej części jego ostatniego przemówienia, (...) która mówila o Wileńszczyźnie i powrocie wszystkich ziem do Macierzy26. Konflikt ów co prawda zażegnano, niemniej jednak wywołał on reperkusje na arenie międzynarodowej. Przemówienie to wywołało bowiem protest posła Klimasa. Publikacji jego protestu w prasie francuskiej sprzeciwił się z kolei gen. Sikorski. Nadto sekretarz stanu na Quai d'0rsay Alexandre Champetier de Ribes (...) został oficjalnie powiadomiony, że Rząd Polski nie podejmie dyskusji na równej stopie z Litwą na temat Wileńszczyzny i że podtrzymuje w pelni stanowisko premiera, zajęte przezeń w jego przemówieniu do kraju21. Na tym posiedzeniu Rady Ministrów postanowiono także rozpocząć energiczną akcję propagandową wykazującą zasadność roszczeń Rzeczypospolitej do jej Kresów Wschodnich28. Postulaty przyciągania Litwy do Polski drogą pośrednią zawierają także anonimowe uwagi, złożone rządowi RP 29 sierpnia 1940 roku, a więc już po wcieleniu Litwy do ZSRR. Ich autor postulował nawiązanie kontaktu ze środowiskami emigracyjnymi, by tym sposobem dyskredytować zamiary Niemiec wobec Litwy i zarazem zabiegać o zwrócenie się Kowna ku Polsce. W dalszej części wypowiedzi utrzymywał, że Sowietów nie trzeba nawet dyskredytować. Generalnie zakładał, że (...) jedynie w sposób dyskretny można przypominać, że rzeczywistość wykazała słuszność polskiej tezy, według której nie ma niepodległej Litwy bez niepodległej Polski; należałoby zarzucić w dyskusjach wszelki bagaż historyczno-romantyczny, stojąc na stanowisku, że najważniejszym łącznikiem między Polską a Litwą jest jednaka pozycja geopolityczna obu krajów; sprawę wileńską pomijać, mówiąc, że stanowisko Rządu RP powinno być jasne, może jednak nie szczędzić aluzyj do bliżej nie sprecyzowanego kompromisu29. Sugestie te nie wywołały podówczas, w kręgach rządowych, żadnego znaczącego oddźwięku. Klęska Francji i związana z tym konieczność przeniesienia władz naczelnych Rzeczypospolitej do Wielkiej Brytanii, jakkolwiek dokonana w dramatycznych okolicznościach, nie na długo zakłóciła normalną pracą rządu i jego organów. Już bowiem 23 lipca zebrał 25IPMS, PRM, K-79, k. 36. 26PPRM, op.c/r., s. 284. 27 PPRM, op.cit., s. 284. K. Tarka, Konfrontacja..., s. 54. 28 PPRM, op. c/f., s. 285. 29 IPMS, PRM 36, dok. nr 2, k. 7-8. K. Tarka, Konfrontacja..., s. 62-63. 72________________________________________________________________________Wojciech Rójek się w Londynie Komitet Polityczny Ministrów, który radził nad tezami polskiej polityki zagranicznej, mającymi stanowić wytyczne dla działalności rządu w tej dziedzinie. Sprawy państw bałtyckich wywołały wówczas ożywioną dyskusję. Reasumując poczynione uwagi i wnioski, minister informacji i dokumentacji prof. Stanisław Stroński tak ujął poglądy członków Komitetu na tę kwestię (...) zajęcie Litwy oraz Wileńszczyzny już bezpośrednio godzi w Polskę, gdyż co do Wileńszczyzny żądamy granicy poprzedniej z Rosją a Litwę widzimy tylko jako niepodległą i w przyjaźni z Polską. Otóż w tym względzie polityka nasza musi od razu przyjąć postawę czynną. Należy wejść w sta[łą] [lajczność, w imię walki o wolność z właściwymi czynnikami litewskimi (...)30. Takie też stanowisko zajął ostatecznie Komitet na swym kolejnym posiedzeniu 30 lipca, kiedy to w odniesieniu do tezy określającej stosunek strony polskiej do państw bałtyckich (...) jednomyślnie uznano konieczność bardzo silnego podkreślania naszego kategorycznego stanowiska w sprawie niepodległości Litwy i polskości Wileńszczyzny^. Następnie - w trakcie dwudniowego posiedzenia 26 i 28 sierpnia 1940 roku - Rada Ministrów przyjęła, uchwalone uprzednio przez Komitet Polityczny Ministrów, rzeczone tezy. Dziesiąta z nich głosiła: Zagarnięcie przez Rosję państw bałtyckich stwarza nad Bałtykiem stan rzeczy, którego Polska jako państwo nadbaltyckie nie może przyjąć. W szczególności zajęcie Litwy Kowieńskiej, a zarazem Wileńszczyzny, godzi bezpośrednio w Polskę. Sprawa Wileńszczyzny jako ziemi polskiej nie może być przedmiotem żadnej dyskusji32. Sytuacja strony polskiej była jednak bardzo trudna. Abstrahując od wyraźnie sprzecznej z interesami państwa polityki sowieckiej i takiegoż stanowiska emigracji litewskiej, dwuznaczną postawę zajmowała Wielka Brytania. Znamienna była w tym względzie deklaracja premiera Winstona Churchilla, złożona w Izbie Gmin 5 września 1940 roku. Powiedział on: Co do nas, to w żadnym momencie od wybuchu tej wojny nie przyjęliśmy zasady (linii), iżby nic nie mogło być zmienione w strukturze terytorialnej różnych krajów. Z drugiej strony - nie zamierzamy uznać zmian terytorialnych, które następują w ciągu wojny, chyba że to ma miejsce za wolną zgodą i dobrą wolą (per consent and good will) stron zainteresowanych^. Otwierało ono możliwość zmian terytorialnego status quo, zwłaszcza w świetle „plebiscytów", które władze sowieckie przeprowadziły na okupowanych przez nie terytoriach Rzeczypospolitej. 30IPMS, PRM, K-68,dok.nr2(teczkaniepaginowana). :- •• '=•:..< . 31IPMS, PRM 35, dok. nr 7, k. 86. 32 PPRM, t. II, oprać. W. Rójek, A. Suchcitz, Kraków 1995, s. 104. W protokołach parodniowych obrad rządu, traktowanych często formalnie jako jedno posiedzenie, brak informacji, w którym dniu dana decyzja zapadała; M. K. Kamiriski, op.dl, s. 666. 33 IPMS, PRM 20, dok. nr 15, k. 99. Tekst angielski: We do not propose to recognize any territorial changes which take place during the war, unless they take place with the free consent and good will ofthe ponieś concemed, zob. Poland in the British Parliament 1939-1945, ed. by W. Jędrzejewicz, vol. I (March 1939-August 1941), New York 1946, dok. nr 114, s. 443-444. Kwestia Wileńszczyzny w pracach rządu RP na uchodźstwie... Dość rychło rozwiały się również nadzieje na kontynuacje polsko-litewskiej współpracy, czy chociażby trwalszej normalizacji stosunków, której początki przyniósł - mimo pewnych zgrzytów - schyłek międzywojnia, a następnie stosunkowo pozytywne doświadczenia z okresu kampanii wrześniowej i ostatnich miesięcy 1939 roku34. Rada Ministrów została o tym w dość lapidarnej, acz jednoznacznej formie powiadomiona. Już bowiem w listopadzie 1940 roku rząd otrzymał, via Sztokholm, (...) ważną wiadomość o zwróceniu się naszych ludzi z Wilna o dyrektywy; wobec calkowitego zorientowania się Litwinów na Niemcy nie ma żadnych widoków współdziałania^. Tymczasem jesienią 1940 roku Londyn wystąpił pod adresem Moskwy z sugestią zawarcia porozumienia. W liście do ministra spraw zagranicznych RP Augusta Zaleskie-go jego brytyjski odpowiednik Edward lord Halifax ujął to następująco: Te propozycje zawierały ofertę ze strony Rządu Jego K. M. tymczasowego uznania, do czasu ogólnego uregulowania przy końcu wojny wszystkich tego rodzaju niezalatwionych spraw, sowieckiego zarządu de facto [przyp. oryg.] nad obszarami okupowanymi przez Czerwoną Armię od chwili rozpoczęcia wojny. Sprawa suwerenności pozostałaby oczywiście nie-dotknięta takim uznaniem*'. Lord Halifax starał się przy tym usilnie o rozwianie obaw swego polskiego partnera, bowiem w dalszym ciągu listu, prócz przypomnienia wspomnianego wyżej oświadczenia premiera Churchilla, z naciskiem podkreślił: Ogólnie biorąc nasze propozycje wobec Rządu Sowieckiego były tylko »tentatywne« i mogę Pana zapewnić, że było naszym zamiarem zwrócenie się do Rządu Polskiego, zanim jakiekolwiek porozumienie dotyczące polskich interesów byłoby osiągnięte. W toku rozmów, które prowadziliśmy z Rządem Sowieckim celem osiągnięcia pewnej poprawy w stosunkach angielsko-sowieckich, stało się jednak zupełnie jasne, że dopóki nie zgadzaliśmy się uznać, że Sowiety sprawują faktyczną władzę nad obszarami okupowanymi od początku wojny przez Czerwoną Armię kosztem innych krajów, trudno byłoby z przyczyn czysto praktycznych znaleźć jakąkolwiek podstawę do dyskusji*1. ^ Strona polska nie czuła się jednak usatysfakcjonowana tymi zapewnieniami. Jej zaniepokojenie i zarazem sprzeciw odzwierciedlał list, który min. Zaleski skierował 14 grudnia 1940 roku na ręce lorda Halifaxa. Sprzeciwiał się w nim stanowczo jakimkolwiek cesjom terytorialnym na rzecz ZSRR. Przypomniał w tym kontekście postanowienia art. 3 traktatu ryskiego: : : , , ; .s (...) Obie układające się strony zgadzają się, że o ile w skład ziem położonych na zachód od oznaczonej w artykule 2 Traktatu niniejszego granicy wchodzą terytoria 34 Zob.'też L. Mickiewicz, Wspomnienia kowieńskie 1938-1939, Londyn 1968, passim. 35 PPRM, t. II, s. 182. , v 36IPMS, PRM 20, dok. nr 36, k. 294. ..•;• . :> :' - ' .-.•:• 37IPMS, PRM 20, dok. nr 36, k. 295. % ', v • 74________________________________________ • -"______________________Wojciech Rójek sporne między Polską a Litwą - sprawa przynależności tych terytoriów do jednego z tych państw należy wyłącznie do Polski i Litwy3^. 6) Nadto jakiekolwiek uznanie sowieckiej aneksji terytoriów litewskich oznaczałoby nie tylko uznanie aneksji Wileńszczyzny, która stanowi integralną część Rzeczypospolitej Polskiej, lecz stworzyłoby, w swej istocie, bardzo poważny problem dla Polskfl9. Min. Zaleski przypomniał w związku z tym także stosowne postanowienia tajnego protokołu dołączonego do polsko-brytyjskiego układu o pomocy wzajemnej z 25 sierpnia 1939 roku. Zwłaszcza punktu 2 (b) tegoż protokołu: Aż do chwili kiedy oba Rządy zgodziły się na zmianę następujących postanowień niniejszego paragrafu, będą one uważać: (...) że wypadki przewidziane w paragrafie (2) Artykułu 2-go40 dotyczą Belgii, Holandii i Litwy41. W tym stanie rzeczy minister konkludował: Jestem pewien, że zgodzi się Pan ze mną, iż w tych okolicznościach Naród Polski nie mógłby nigdy zrozumieć działania rządu Jego Królewskiej Mości, które mogłoby być zrozumiane jako akceptacja lub zatwierdzenie zagrabienia polskich ziem narodowych na końcu zwycięskiej wojny42. Rząd już wcześniej obawiał się pociągnięć strony sowieckiej. Dał temu wyraz min. Zaleski na naradzie odbytej u Prezydenta Władysława Raczkiewieża 17 sierpnia 1940 roku. Stanowiła ona kontynuację dyskusji nad wspomnianym już stanowiskiem Komitetu Politycznego Ministrów wobec tez polskiej polityki zagranicznej. W kwestii tekstu tezy mówiącej o Wileńszczyźnie gen. Sikorski proponował jedynie wprowadzenie poprawek redakcyjnych.43. Szerzej na tę sprawę spojrzał min. Zaleski, którego niepokoiły działania podejmowane przez Moskwę na Zachodzie. Stwierdził on wówczas, w związku z sytuacją losów Kresów Wschodnich RP: Tu w Londynie amb. Majski rozwija b[ardzo] usilną akcję. Jest to akcja szantażowa, grająca na nieorientowaniu się Anglików. Nawiązał on dobre kontakty z komunizującą grupą labourzystów44. Rząd zdawał sobie sprawę, że rozegranie tego sporu zgodnie z polskimi zamierzeniami będzie także wymagało przynajmniej częściowego pozyskania dla tego stanowiska brytyjskiej opinii publicznej. Dał temu wyraz minister bez teki gen. Sosnkowski na posiedzeniu Rady Ministrów z 7 i 8 stycznia 1941 roku. Powiedział on wówczas między 38 Dokumenty do dziejów polskiej polityki zagranicznej 1918-1939,1.1: 1918-1932, oprać. T. Jędruszczak, M. No-wak-Kielbikowa, Warszawa 1989, dok. nr 34, s. 155. 39 PPRM, t. II, s. 227. .,-.•,..v : ^",,fci ?-' .-. . 40 (2) Jeżeli jedna ze stron umawiających się znalazlaby się w dzialaniach wojennych w stosunku do jednego z mocarstw europejskich na skutek akcji tego ostatniego, zagrażającej niezawislości albo neutralności jednego z trzecich państw europejskich w ten sposób, że stanowiłoby wyraźną groźbę dla bezpieczeństwa tej strony umawiającej się, postanowienia Artykutu l będą się stosować (...)., Diariusz i teki Jana Szembeka (dalej cyt. DTJS), t. IV, oprać. J. Za-rański, Londyn 1972, żal. nr 17, s. 764. 41 OT7S, s. 766. . 42 PPRM, t. II, s. 227. ••'••••' "-"""• '••«""'• •"• ' '•-'"••-•--• - •••"•••' .•'-••• •:--'• 43 (...) oraz zamiast zdania: „ Wileńszczyzna jest krajem polskim " - „Sprawa Wileńszczyzny jako ziemi polskiej nie może być przedmiotem żadnej dyskusji, IPMS, PRM 35, dok. nr 8, k. 90. 44 IPMS, PRM 35, dok. nr 8, k. 91; zob. też K. Tarka, Konfrontacja..., s. 60-61. Kwestia Wileńszczyzny w pracach rządu RP na uchodźstwie... 75 innymi: Za dużo jest w prasie angielskiej występów nam nieprzychylnych. Na przyklad wzmianki o Wilnie przeważnie są utrzymane w duchu pretensji litewskich. (...) Wskazuje również na przedrukowywanie w prasie map sankcjonujących rozbiory (...) oraz że stanowisko części prasy wyraźnie jest szkodliwym interesom sojuszu polsko-brytyjskiego45. Tymczasem pod koniec stycznia 1941 roku pojawiła się kolejna poważna, a nadto mająca bardzo praktyczny wymiar, kwestia w sferze stosunków polsko-litewsko-sowiec-kich. Mowa o rysującej się wówczas szansie na ewakuację niewielkiej części ludności polskiej z Wileńszczyzny. Władze sowieckie zażądały bowiem od zamieszkałych tam Polaków przyjęcia do końca stycznia tegoż roku obywatelstwa sowieckiego lub uzyskania wiz na wyjazd za granicę. W przeciwnym razie mieli oni być deportowani w głąb Rosji. Min. Zaleski donosił wówczas gen. Sikorskiemu: Do mojego resortu napływają ostatnio podania Polaków w Anglii o uzyskanie dla ich rodzin, przebywających na Wileńszczyźnie, wiz wjazdowych do Anglii, względnie do innych krajów. Liczni Polacy tutaj otrzymali telegraficzne prośby od swych rodzin na Wileńszczyźnie o uzyskanie tych wiz46. Gen. Sikorski podszedł do tej sprawy dość powściągliwie. Zalecał ministrowi (...) zwrócenie bacznej uwagi na konieczność ostrożnego układania listy osób, które mają być objęte akcją rządową. Nie można bowiem dopuścić do tego, aby starania nasze dotyczyły w głównej mierze obywateli należących do mniejszości narodowej41. Równocześnie zaznaczam, że należy uwzględnić ograniczone z naszej strony możliwości co do zapewnienia bytu tym osobom. Zasadniczo bowiem, zgodnie z wytycznymi, które wydał Rząd, powinni być wysyłani z kraju tylko ludzie nadający się do służby w wojsku. W wypadkach szczególnych, t[o] zn[aczy] dla osób politycznie zagrożonych -lub posiadających specjalną dla władzy wagę, odstąpimy od tej zasady4*. Na polecenie min. Zaleskiego zostały podjęte w tym kierunku energiczne kroki. W sprawie wiz interweniowano w Foreign Office. Władze brytyjskie skłonne są pójść nam na rękę, poleciły też ambasadorowi w Moskwie przeprowadzenie rozmów z Rządem Sowieckim w kierunku wyjaśnienia, czy Polacy, którzy otrzymają wizy do krajów brytyjskich, będą mogli opuścić terytorium sowieckie49. Zwrócono się także do Biura Wysokiego Komisarza Kanady, przy czym Kanadyjczycy wyrażali gotowość współdziałania, a zwłaszcza skłonni byli (...) udzielić Polakom pod zaborem sowieckim względnie deportowanym wiz wjazdowych, jeśli Rząd Polski zobowiąże się łożyć na utrzymanie przybyłych do Kanady. Także Ambasada RP w Waszyngtonie dostrzegała możliwości uzyskania pomocy amerykańskiej. Strona amerykańska domagała się jedynie, by Rząd RP 45 PPRM, t. II, s. 260-261. 46 IPMS, PRM 43/4, dok. nr l, k. 3. 47 Mowa zapewne o problemie żydowskim, bowiem w piśmie z 5 II 1941 r. min. Zaleski informował gen. Sikor-skiego, iż (...) posel RP w Sztokholmie komunikuje świeżo, że w związku z przeprowadzaniem na Wileńszczyźnie rejestracji obywatelstwa sowieckiego organizowana jest grupowa emigracja za granicę żydów, IPMS, PRM 43/4, dok. nr 2, k. 11. 48 IPMS, PRM 43/4, dok. nr l, k. 1-2. 49 IPMS, PRM 43/4, dok. nr l, k. 4. . : 76________________________________________________________________________Wojciech Rójek pokrył koszty przejazdu do USA. Min. Zaleski porozumiał się bezzwłocznie z ministrem skarbu Henrykiem Strasburgerem, który zobowiązał się do natychmiastowego uruchomienia kredytu w wysokości L 15 000 do rozdziału między Tokio, Sztokholm i Waszyngton50. Tymczasem na długim, bo trwającym aż trzy dni, posiedzeniu rządu na przełomie stycznia i lutego 1941 roku51 zapadła decyzja o przyznaniu (...) na akcję pomocy dla zagrożonej ewakuacją w głąb Rosji polskiej ludności z Wileńszczyzny (...) kwoty $ 60 000. Akcja ta miała być prowadzona z Nowego Jorku, Tokio i Sztokholmu52. Sytuacja była skomplikowana, zwłaszcza w Japonii. W referacie z kwietnia 1941 roku poświęconym uchodźcom min. Zaleski oświadczył między innymi: Władze japońskie domagają się od nas zabrania uchodźców, uzależniając od tego udzielenie wiz dla dalszych osób spod okupacji sowieckiej, co ma dla nas znaczenie w związku z akcją ewakuacyjną ludności polskiej z Wileńszczyzny (...). Ostatnio Japonia unieważniła wizy tranzytowe, wydane przez jej przedstawicielstwa w Rosji Sowieckiej5^. 5 lutego min. Zaleski komunikował gen. Sikorskiemu, że - jak go poinformowała strona brytyjska - Polacy na Litwie, którzy przedstawią promesę zagranicznej wizy wjazdowej, zostali widocznie zwolnieni z obowiązku opcji i Sir Stafford [Cripps - przyp. W. R.] sądzi, że uzyskają oni wizy wyjazdowe z Rosji Sowieckiej. Donosił także, że ponieważ sondaże brytyjskie w Moskwie przyniosły pozytywne rezultaty (...) Foreign Office zaproponowało Rządowi Polskiemu, że udzieli wiz angielskich przebywającym na Wileńszczyźnie rodzinom polskich wojskowych w Anglii i w Egipcie oraz rodzinom urzędników, jak i osobom wezwanym przez Rząd Polski. Propozycję tę Ministerstwo Spraw Zagranicznych zakomunikowało zaraz Sztabowi i poszczególnym Ministerstwom. Ministerstwo otrzymało dotąd listę około 120 nazwisk na Wileńszczyźnie, głównie rodzin wojskowych (...). Poseł [RP w Sztokholmie Gustaw - przyp. W. R.] Potworowski sugeruje też zorganizowanie grupowego wyjazdu Polaków przy pomocy Amerykanów lub Anglików w Moskwie. Drogi wyjazdu są na Turcję lub Japonię54. W informacji dla gen. Sikorskiego donosił, że do Szwecji przybyło już około 10 osób z Wilna. Nadto Poseł RP w Sztokholmie uzyskał ogółem około 100 wiz szwedzkich i 300 wiz do Holenderskich Zachodnich Indii, oraz Poselstwo w Helsinkach około 50 wiz fińskich. Ambasador RP w Tokio [Tadeusz Romer - przyp. W. R] uzyska wizy japońskie dla wszystkich osób, co do których będzie mógł złożyć zapewnienie, że uzyskają następnie wizy pobytowe w innych krajach. Z naszej strony wręczyliśmy dodatkowo Foreign Office listę powyżej 700 osób, nadesłaną mi przez sztab, oraz około 40 profesorów w Wilnie, jak również 20 b[yłych] 50IPMS, PRM 43/4, dok. nr l, k. 4-5. 51 Rada Ministrów obradowała 29 i 301 oraz l II1941 r. 52 PPRM, t. II, s. 265. 53PPRM,t.II,s.315. 54 IPMS, PRM 43/4, dok. nr 2, k. 10-11. Kwestia Wileńszczyzny w pracach rządu RP na uchodźstwie... 77 pracowników wraz z rodzinami Banku Polskiego i przedsiębiorstw żeglugowych, co do których instytucje te zobowiązaly się pokryć koszta przejazdu odnośnych osób jak następnie ich utrzymanie55. ; - ,; : '• '••^"•- f> •"««•';", v>,--'- •••/.. Co się tyczy rozlokowania elementu polskiego z Wileńszczyzny i krajów bałtyckich, który zdolałby wyjechać z granic Rosji Sowieckiej, prowadzimy rozmowy w tej mierze z Foreign Office, Premierem Australii, jak również Rządami Dominiów. Rząd Brytyjski rozważa możliwość skierowania uchodźców do Indii, względnie Burmy, Kanada gotowa jest przyjąć pewną ilość uchodźców56. " : ;--. «>*••&-i W wyniku tej akcji wiosną 1941 roku Do Moskwy zaczynają przybywać obywatele polscy z Wileńszczyzny, posiadający już wizy wyjazdowe sowieckie, jak również wizy pobytowe krajów obcych. Niektórzy z nich nie posiadają środków pieniężnych na oplatę przejazdu do Tokio, względnie Stambulu, zwracają się też do Ambasady Brytyjskiej w Moskwie o pomoc. Sir Stajford Cripps zwrócił się do Foreign Office z wnioskiem, by Rząd Polski postawił do jego dyspozycji kwotę funtów 500,- na pomoc w wypadkach, które jego zdaniem będą na to zasługiwały. O osobach, którym udzieli pomocy, Ambasador brytyjski będzie komunikował szczegóły telegraficznie polskim placówkom w Tokio, względnie w Stambule. Sir Stafford Cripps wskazał szczególnie na wypadek oficera polskiej marynarki handlowej, przebywającego w Moskwie, któremu należy udzielić pomocy. MSZ upoważniło Ambasadę RP w Londynie do zakomunikowania Foreign Office, że Rząd Polski zgadza się na udzielanie przez Ambasadę Brytyjską pomocy elementowi polskiemu w indywidualnych wypadkach do sumy funtów 500,- łącznie51. Znaczące zmiany w sytuacji - także w postawie emigracji litewskiej - przyniósł wybuch wojny niemiecko-sowieckiej. 18 lipca 1941 roku charge d'affaires RP w Bernie Aleksander Ładoś donosił, iż kilka dni przedtem obradowała tam litewska Rada Narodowa, powołana do życia po zajęciu Litwy przez ZSRR. W posiedzeniu tym brali udział między innymi posłowie: w Bernie Eduardas Turauskas, w Yichy Petras Klimas oraz w Rzymie Stasys Lozorajtis. W następstwie - pisał dalej Ładoś - Zgłosili się dziś do mnie w rezultacie obrad Turauskas i Klimas z oficjalną propozycją nawiązania za moim pośrednictwem rokowań z Rządem Polskim co do współpracy i porozumienia na zasadzie suwerenności Państwa Litewskiego, ale związanego z Polską w regionalną federację5*. Tymczasem politycy polscy skupieni wokół osoby premiera żywili przekonanie, że rokowania polsko-sowieckie przyniosą powrót do status quo ante helium. Na posiedzeniu rządu 21 lipca gen. Sikorski energicznie bronił idei zawarcia układu z ZSRR w wypracowanej już formie. Oświadczył jednak zarazem, iż Ma jednak nadzieję uzyskać zgodę 55IPMS, PRM 43/4, dok. nr 3, k. 12-13. 56 IPMS, PRM 43/4, dok. nr 3, k. 14. 57 IPMS, PRM 43/4, dok. nr 3, k. 15. 58 IPMS, PRM 56A, dok. nr 5, k. 15, K. Tarka, Konfrontacja..., s. i 78 Wojciech Rójek rządu brytyjskiego na przeforsowanie poprawki 'w punkcie l projektowanej umowy w kierunku stwierdzenia przez nad sowiecki, że anuluje wszystkie traktaty dotyczące rozbioru Polski, jakie zawarł od 1939 roku począwszy, a więc nie tylko umowy sowiecko-niemiec-kie59. Premier myślał o wspomnianym już sowiecko-litewskim układzie z 10 października 1939 roku o przekazaniu Litwie Wilna oraz o wzajemnej pomocy60. Podpisanie układu Sikorski-Majski zdawało się potwierdzać słuszność tej tezy. Adherenci gen. Sikorskiego mniemali, że także w stosunkach polsko-litewskich nastąpił powrót do punktu wyjścia z lata 1939 roku. Poczynania rządu RP w sprawie Wilna i Wileńszczyzny biegły dwutorowo. Z jednej strony podejmowano intensywne, wielostronne zabiegi dyplomatyczne, by uzyskać gwarancje powrotu do terytorialnego status quo ante helium. Na uwagę zasługują także postulaty nawiązania kontaktu z emigracją litewską. Sugerowano, by sprawę Wileńszczyzny traktować tak, jakby jej po prostu nie było. Z drugiej starano się wzmóc akcję propagandową, która wspierałaby poczynania dyplomatyczne rządu na szerszym forum, zwłaszcza w oczach brytyjskiej opinii publicznej. Oba te nurty nie przyniosły jednak -i przynieść nie mogły - spodziewanych rezultatów. Dostrzec to można było jednak dopiero z dłuższej perspektywy czasowej. W pierwszej z wymienionych sfer Brytyjczycy odkładali formalną decyzję do momentu spodziewanej konferencji pokojowej, a Rosjanie nie kryli, że zmiany terytorialne, dokonane jesienią 1939 roku oraz latem roku następnego, mają nieodwracalny charakter. • •.••• •• . • .•••-",- ...< Ówczesna powściągliwość Londynu miała więc dla możliwości działania rządu RP jednoznacznie negatywne znaczenie. W tym stanie rzeczy próby wzmożenia własnej działalności propagandowej i skuteczne przeciwstawienie się propagandowej ofensywie prasy sowieckiej i sporej części brytyjskiej były z góry skazane na niepowodzenie. Wydaje się jednak, że gabinet gen. Sikorskiego robił wszystko, co w jego mocy, by nie uszczuplić terytorium państwowego, a brak powodzenia był rezultatem wielce dla Rzeczypospolitej niekorzystnego splotu okoliczności zewnętrznych. 59 PPRM, t. III, oprać. W. Rójek, A. Suchcitz, Kraków 1996, s. 71. 60 J. Żmudzki, Upadek Litwy niepodleglej (1939-1940), „Studia z Dziejów Rosji i Europy Środkowo-Wschodniej", 1993, t. XXVIII, s. 74-75; J. Żołyński, Włączenie polskich ziem wschodnich do ZSRR (1939-1940). Problemy ustrojowe i prawne, seria Prawo CCXXXIII, Wrocław 1994, s. 105-109; J. Urbszys, Litwa i Związek Sowiecki w latach 1939-1940, „ZH" (Paryż) 1989, z. 90, s. 113-123. „ ........ Aleksandra Niemczykowa Moje Wilno Mieszkaliśmy w Wilnie przy ulicy Zygmuntowskiej, nad Wilią, jeszcze wtedy nie uregulowaną. Przez otwarte okna naszego pokoju czuto się wilgotny zapach rzeki i słychać było szum - dotąd nie wiem, czy płynącej Wilii, czy maszyn pracujących w elektrowni stojącej po drugiej stronie rzeki. Po wybrukowanej kamieniami ulicy jeździły konne dorożki z oponami samochodowymi na kołach, a zimą sanki. Zwykle dorożkarz siedział na swym koźle bokiem do konia, żeby móc spokojnie rozmawiać z pasażerami. Ważne to były rozmowy: o najnowszych wydarzeniach w mieście i na świecie, o kondycji konia i o tym, że jakaś wyrodna matka utopiła w studni noworodka. Dorożkarz był swoistą gazetą, słuchał, co mówili pasażerowie, i powtarzał następnym, co usłyszał z odpowiednim komentarzem. Z czasem w mieście było coraz więcej taksówek i my wybierając się wczesną wiosną pod Wilno przesiedliśmy się z dorożki do taksówki. Drogi były piaszczyste, z koleinami wyżłobionymi przez wozy, a na każdym skrzyżowaniu stał krzyż. Szofer żegnał się pobożnie przy każdym, odrywając od kierownicy ręce, co, ze względu na bezpieczeństwo jazdy, denerwowało mego ojca. Nasze wycieczki za miasto odbywały się do bliskich Wilnu lasów i miasteczek. Wyjeżdżaliśmy wtedy, kiedy jeszcze w lasach leżały płaty śniegu, a pomiędzy nimi pojawiły się pierwsze sasanki, a po tym przelaszczki. Na przejeżdżające przez wieś auto patrzyły stojące na poboczach dzieci i dorośli. Czasem wysiadaliśmy przy karczmie, takiej jak w dziewiętnastowiecznej powieści. Jeździliśmy tak we czwórkę: mama, ojciec, Basia i ja. Najdalszą naszą wycieczką w owym czasie było jezioro Narocz -największe w ówczesnej Polsce. Stojąc nad brzegiem, widziało się tylko wodę, spokojnie pluskającą, chyba że wiatr wzburzał fale. Przy końcu lat dwudziestych pojawiły się w Wilnie autobusy, nazywano je „arbonami" i bardzo krytykowano, ponieważ z 80 Wspomnienia rury wydechowej wydobywat się wstrętny, czarny dym. Nasza nauczycielka francuskiego mówiła nam z rozbawieniem, że tylko w Wilnie autobusy zatrzymują się na znak dany ręką przez przechodnia, ponieważ w całym cywilizowanym świecie stają wyłącznie na wyznaczonych przystankach. Ulice Wilna - to jeszcze ważny dla nas, kursujący rankami po mieście, wóz miejscowego hycla, do którego idący obok mężczyzna z pętlą na ogromnym kiju wrzucał złapane na tę pętlę bezdomne psy. Moje siostry: Basia i stryjeczna siostra Halusia (córka Józefa Mackiewicza), biegły za tym wozem i jak tylko hycel zajmował się łapaniem następnego psa, otwierały drzwiczki haniebnego wehikułu i wypuszczały złapane psy. Wtedy na całej ulicy robiła się straszliwa awantura, w której biedny hycel zawsze przegrywał. Już jako duża dziewczynka wracałam z teatru na Pohulan-ce (miejsce wsławione słynną „Redutą" Osterwy) z przedstawienia, na które chodziłyśmy całą klasą. Wracałam wieczorem pustymi ulicami i zaułkami, ale nikomu nie przyszło do głowy, że może to być niebezpieczne. Żadna z dwóch naszych służących nie wychodziła mi naprzeciw. Na każdym bowiem skrzyżowaniu ulic stał policjant z gwizdkiem - wiadomo było, że jak spostrzeże jakieś niebezpieczeństwo, to zagwiżdże i zbiegną się na pomoc wszyscy okoliczni policjanci. Oczywiście, słyszało się i o niebezpiecznych ulicach, ale gdzieś na peryferiach miasta. Pałacyk hr. Jana Tyszkiewicza, przyjaciela mego ojca jeszcze z 13 pułku ułanów i z czasów wojny z bolszewikami, podzielony był na cztery mieszkania i właśnie w jednym z nich spędziłyśmy nasze dzieciństwo i dorastanie. Mieszkanie było ogromne i do kuchni trzeba było iść małym korytarzykiem. Jak rodziców i starszej mej siostry nie było w domu, a zapadał zmierzch, pędem biegłam do kuchni, by spędzić tam wieczór z Marianną. Marianna była Litwinką, bardzo pobożną, chodziła do kościoła św. Mikołaja, w którym odbywały się nabożeństwa po litewsku - nie przeszkadzało jej to kochać nas i żyć naszym życiem. Gdy przerażona ciemnymi pokojami wpadałam do jasnej kuchni, Marianna stawiała na ciepłej jeszcze węglowej kuchni mały stołeczek, na którym siadałam i czymś smacznym w ręku i Marianna opowiadała mi różne religijne opowieści, czasem fragmenty Pisma św., czasem apokryfy. Zwykle jednak wieczorami, a szczególnie w niedzielę, ojciec czytał nam głośno w salonie - od czasu do czasu dodając jakiś wyjaśniający komentarz do tekstu. Byłam bardzo mała, kiedy po raz pierwszy słuchałam „Trylogii" Sienkiewicza. Mama Moje Wilno 81 szyła lub haftowała, a myśmy po prostu słuchały. Jednej niedzieli mama siedziała z założonymi rękami, zdziwiło mnie to, bo lubiła te swoje robótki. „Dlaczego nic nie robisz?" - spytałam. Mama odpowiedziała: „Bo Marianna zwróciła mi uwagę, że w niedzielę nie wolno pracować". „Ale przecież ty nie robisz tego dla zarobku". - „Nie szkodzi" - odparła mama. - „Mariannę to gorszy, muszę się do tego zastosować". Ileż lat minęło od tego czasu, a ta lekcja szacunku dla cudzych przekonań pozostała w mojej pamięci. Marianna kochała Litwę i nigdy nie zapomniała, że jest Litwinką. Mój ojciec mówił: „Marianno, proszę coś powiedzieć po litewsku, niech dziewczynki posłuchają, jaki to piękny język". Niestety, nie pomyślał o tym, że powinnyśmy się tego języka nauczyć. Tosia była Białorusinką. W czasie l wojny uciekła z rodzicami ze wsi pod Wołkowyskiem w głąb Rosji. Stamtąd przywieźli ją z powrotem jacyś sąsiedzi z drugą zgubioną dziewczynką - Daszka. Mój wuj Piotr Krahelski wziął obie dziewczynki do rodzinnego majątku Krahelskich Ułasowszczy-zny (Ułas po tatarsku znaczy „szałas"). Gdy Tosia podrosła, mama zabrała ją do Wilna, chciała, by Tosia uczyła się i opiekowała nami. Tosia nie lubiła się uczyć, skończyła jednak dwa kursy: kroju i szycia oraz gotowania. Była prawosławna, co Marianna uważała za niewłaściwe i drogą perswazji doprowadziła Tosię do przejścia na katolicyzm; w naszym domu było to uroczyście uczczone. Z mego rodzinnego domu, matki ziemianki, ojca monarchisty, mocarstwowca i konserwatysty nie wyniosłam ani cienia uprzedzeń społecznych, narodowościowych czy religijnych. Sądząc po atmosferze panującej w zaprzyjaźnionych domach oraz szkoły, do której chodziłyśmy, wilnianom obce były wszelakie ksenofobie. Odkąd pamiętam, osią naszego życia były sprawy publiczne. Tym się zajmowało „Słowo", dziennik znany w całej Polsce, którego redakcję „Żubry" powierzyły utalentowanemu Stanisławowi Mackiewiczowi w 1922 roku, memu ojcu, który miał wówczas lat 26, a mnie jeszcze na świecie nie było. „Słowo" było starsze ode mnie, od urodzenia więc przypadło mi żyć w jego cieniu. Toteż z opowiadań tylko wiem, że mistrzem w pracy dziennikarskiej był dla mego ojca Czesław Jankowski - wilnianin, krajowiec, dziennikarz, poeta. Zmarł po paru latach istnienia „Słowa". Zastrzegł sobie, by nie przemawiano na jego pogrzebie. Jak wieść głosiła, młody Mackiewicz złamał to pragnienie swego mistrza i nad grobem jego przemawiał, przy czym z tego przemówienia do moich czasów dotarło jedno 82 Wspomnienia _ Aleksandra Niemczykowa powtarzane zdanie: „Był to umyst jasny, czysty, żadną nauką nie zmącony". Wracając do początków „Stówa", muszę podkreślić, że od zawsze pojęcie Polski „czystej etnicznie" byto czymś dla „Stówa" obcym, przeciwnym pojęciu państwa - mocarstwa zdolnego przeciwstawić się potężnym sąsiadom. Najlepiej to zilustrują własne słowa redaktora naczelnego, Stanisława Mackiewicza, wydrukowane 28 grudnia 1922 roku. ...Tak jest. Wielkiej, potężnej Polski królewskiej Jagiellonów, Batorego i Władysława IV nie byłoby, gdyby dawni Polacy posiadali mentalność pp. Głąbińskich i Lutosławskich. Schodząc z gruntu dokumentów i dowodów historycznych na plastyczniejszą i popularniejszą platformę poezji, zapytamy czy „Trylogię" Sienkiewicza, na której tylu Polaków uczyło się polskości i patriotyzmu, traktować można jako utwór nacjonalistyczny? Różnorodność wspaniała języków, ras, pochodzenia, ten brak jednolitości, który maluje Sienkiewicz w obrazach królewskich obozów zbrojnej Rzeczypospolitej, ci wierni Polsce semeni, Tatarzy, Wołosi, Niemcy, Litwini, Ormianie, ta mozaika narodowości (...) Żywa twórczość polegająca na budowaniu z różnych etnicznych elementów, dzięki atrakcji kultury polskiej, jednego państwa polskiego stanowiła istotę imperializmu polskiego. Kontynuatorem takiej polityki jest dziś w Polsce tylko myśl konserwatywna. Z założenia: Polska musi być państwem potężnym, wynika wniosek... nakaz bezwzględny: Polska nie może uprawiać polityki nacjonalistycznej... Gdy przy otwarciu obecnego Sejmu niektórzy posłowie i senatorowie zamiast polskiego „ślubuję" mówili rusińskie „prysiahaju", oburzenie swe wypowiedziała zarówno nacjonalistyczna, jak i lewicowa prasa krótkowzrocznej Warszawy. Nikt nie miał cywilnej odwagi oświadczyć, iż w języku rodzinnym składana przysięga wierności państwu polskiemu szczerszą będzie, niż powtarzany za Marszałkiem tekst urzędowy. Idea tego tekstu przenikała atmosferę naszego domu. Nasze życie rodzinne urozmaicone było wizytami różnych ciekawych ludzi, wspomnę tylko niektórych. Często odwiedzała nas Kazimiera Iłłakowiczówna, już wtedy znana poetka, która ze względu na swe powiązania rodzinne zatrzymywała się w Wilnie w mieszkaniu Jana Tyszkiewicza, a więc w domu, w którym mieszkaliśmy. Litewska kuchnia Marianny bardzo jej odpowiadała, toteż uwieczniła Mariannę w swoich wierszach, zapamiętałam jeden z „Rymów dziecięcych': Moje Wilno 83 •c? Urodził się gil z czerwonym brzuszkiem - ~: • zakrył go śnieg białym kożuszkiem, , ~- jak to sroka zobaczyła, gwałtu, krzyku narobiła, . • usiadła na progu Marianny kuchni iż zazdrości puchnie, puchnie... "•%:-, r Już kiedy wyrosłam z wierszyka o gilu, przyniósł mi ojciec do czytania Ścieżkę obok drogi, zapomnianą obecnie opowieść Iłtakowiczówny o Piłsudskim. Kiedyś w naszym domu pojawił się bardzo jeszcze młody Ksawery Pruszyński, pracował wówczas jako korektor w „Słowie". Po jego wyjściu mama powiedziała do ojca: „czyż nie szkoda tak inteligentnego młodzieńca na pracę w korekcie? Przecież on powinien pisać to, co potrafi tak wspaniale opowiadać". Po paru latach odbyło się wielkie wesele w Rohoźnicy pod Wołkowyskiem panny Marii z Meysztowiczów z Ksawerym Pru-szyńskim. Było lato i moi rodzice pojechali na to wesele specjalnie przygotowanym do jazdy pasażerskiej wozem, bo w Uła-sowszczyźnie nie było żadnego reprezentacyjnego powozu. Po powrocie mama opowiadała ze śmiechem, jak żałośnie wyglądał ten „wozik" wśród powozów innych gości. Ale mój wuj Piotr Krahelski, który w tej Ułasowszczyźnie gospodarzył po zniszczeniach l wojny światowej, wolał odbudować czworaki i obejścia gospodarcze niż kupować powóz, l tak II wojna światowa nie tylko zgotowała w Katyniu grób dla Piotra Krahelskie-go, ale także zrównała z ziemią cały jego dorobek. ?ec Z Pruszyńskim „Słowo" rozstało się po jego entuzjastycznych dla rewolucjonistów reportażach z Hiszpanii, lecz przyjaźń z nim nie wygasła. Stałym naszym niedzielnym gościem była najmłodsza siostra mego dziadka - Antoniego Mackiewicza - ciocia Czesia. Dwie z czterech sióstr Antoniego wyszły za mąż za dwóch Litwinów Matułaitisów (ale nie spokrewnionych ze sobą). Obaj byli wybitnymi działaczami w niepodległościowym ruchu litewskim, tylko że jeden na prawicy, a drugi, dr med. Stasys Matułaitis, na skrajnej lewicy. Stefania Mackiewiczówna wyszła za tego z prawicy i w opisywanym przeze mnie czasie jej zięć Stasys tozoraitis był ministrem spraw zagranicznych Litwy, zaś jej wnuk Stasys junior w latach dziewięćdziesiątych naszego wieku kandydował na prezydenta niepodległej Litwy, ale przegrał wybory z Bra-zauskasem. Otóż ciocia Czesia wtedy, kiedy przychodziła do nas na niedzielne obiady, była już bardzo starszą panią. Drażniła ją ogromnie zmiana wyglądu ulicy wileńskiej, auta obok sanek i taksówki wypierające dorożki konne. Najbardziej nie znosiła motocykli. Jak 84 Wspomnienia_______________________________Aleksandra Niemczykowa przechodziłyśmy z nią przez ulicę Mickiewicza i wfaśnie nadjeżdżał motocykl, ciocia Czesia - ku naszemu zażenowaniu -stawała i wygrażała mu pięścią. Po śmierci babci Mackiewiczowej - w 1932 roku - u której zawsze byliśmy na wigilii Bożego Narodzenia, ciocia Czesia przeniosła się na wigilie do nas na Zygmuntowską. Na Wielkanoc zaś niestrudzenie przedostawała się przez zamkniętą wówczas dla Polaków granicę polsko-litewską. Czyli przechodziła w obie strony przez „zieloną granicę" i nigdy jakoś, „przekradając" się przez zarośla i straże graniczne, ta starsza, tęga pani nie miała żadnych kłopotów. Siostra cioci Czesi - Stefania Matułaitis, teściowa ministra spraw zagranicznych Litwy, mieszkając stale w Kownie, nigdy nie nauczyła się mówić po litewsku. Dzieci jej, z wyjątkiem jednej córki Janiny, która wstąpiła do zakonu ss. urszulanek w Polsce, czuły się Litwinami. A były to: najstarsza Wincentyna Łozoraitisowa, następny Jurgis - oficer wojsk litewskich - brał udział w wojnie litewsko-polskiej, co mu nie przeszkodziło w odesłaniu do Wilna wziętego do niewoli ochotnika wojsk polskich młodziutkiego Józefa Mackiewicza. Kazimierz zmarł młodo, zaś najmłodsza Grażyna była w owym czasie primadonną opery kowieńskiej. Nie byłam nigdy świadkiem rozmów sióstr Stefanii i Czesławy, ale sądząc po ostrym języku i temperamencie cioci Czesi i ogromnym jej patriotyzmie polskim - musiała być niełatwym gościem w rodzinie Matułaitisów, ale kochała ich i pewnie z wzajemnością. Ponieważ Stasys Łozaraitis (junior) byt akurat w moim wieku, więc opowieści kowieńskie, zawierające informacje o jego grzeczności, szczególnie mnie dotyczyły. Nie była to jednak gleba do hodowania narodowej wrogości, toteż na początku II wojny światowej Grażyna i Jurgis odwiedzali nas w Wilnie, w naszych nowych, tragicznych warunkach. Z „naszej" ulicy Zygmuntowskiej do redakcji „Słowa", znajdującej się na rogu ul. Zamkowej i Królewskiej, przechodziło się przez park zwany Cielętnikiem. Podobno w czasach pogańskich hodowano tu cielęta na ofiarę bogom. Z jednej strony Cielętnika stał Zamek Dolny (tam spotykał się Zygmunt August z Barbarą Radziwiłłówną), a nad nim wznosiła się Góra Zamkowa z ruinami zamku Gedymina na szczycie - z drugiej strony Cielętnika był plac Katedralny, katedra pod wezwaniem św. Stanisława Moje Wilno _ 85 i dalej wieża, stojąca według podań wileńskich na miejscu ołtarza poświęconego Perkunowi. Mój ojciec wychodził do redakcji „Słowa" wieczorem, by nadać ostateczny kształt numerowi gazety mającemu się ukazać następnego dnia rano. Wracał do domu nad ranem, przez pusty w tym czasie Cielętnik. Kiedyś napadł na niego z laską, jako argumentem w dyskusjach politycznych, młody zwolennik ONR-u. Nie wiem, jaki przebieg miała ta walka między przedstawicielami różnych poglądów, ale faktem jest, że mój ojciec opowiadał o tym zdarzeniu w domu z rozbawieniem i bez śladu uszkodzeń na ciele. Były jednak i inne wyrazy niedozwolone przeciwko redaktorowi „Słowa". Kiedyś w nocy pod oknami naszego pokoju wybuchła bomba. Nędzna to musiała być bomba, bo ku uciesze rodziny obudziła tylko moją siostrę, ja zaś spałam spokojnie. Komentarze rodzinne dotyczące tego „zamachu" odnosiły się głównie do mojego mocnego snu, a nie do niebezpieczeństwa wybuchu bomby. Ale wtedy jeszcze nie było mody na terror. W Wilnie panowały zasady postępowania wyłożone w kodeksie honorowym Boziewicza i zgodnie z tymi zasadami mój ojciec miał w czasie swojej wileńskiej działalności siedem pojedynków, nawet nie pamiętam z kim. Wiem, że z redaktorem „Kuriera Wileńskiego" Kazimierzem Okuliczem (na emigracji w Londynie bardzo się zaprzyjaźnili) - z Witoldem Hulewiczem na „lekkie szable", bodaj z prof. Morelowskim. Tyle pamiętam. Mój ojciec - różnie go pejoratywnie nazywano ze względu na pasję, z jaką pisał i robił wszystko, zaczepność w stosunku do osób, które mu się nie podobały, ostrość wypowiadanych ocen. Te pojedynki miały swe przyczyny. Pamiętam, jak otworzyłam drzwi dwóm eleganckim panom, prosiłam ich grzecznie, by weszli do salonu i namawiałam, by usiedli, czekając na mego ojca. Nie chcieli usiąść, uśmiechali się do mnie, ale jednocześnie byli bardzo oficjalni. Położyli na fortepianie wizytówki i wyszli. Byli to sekundanci jednego z przeciwników mego ojca. Nawet te ich uśmiechy do małej dziewczynki nie były zgodne z kodeksem Boziewicza. A jednak ten żubr, monarchista, konserwatysta gwałtownie protestujący przeciwko reformie rolnej, cieszył się wśród wilnian z dziada pradziada (nie tych przyjezdnych z Galicji czy Warszawy) wielką serdecznością. Dwukrotnie wygrał wybory do Sejmu i zasiadał w ławach poselskich jako przedstawiciel Wilna. Wracając rano z Warszawy, opowiadał mamie o tym, co się działo w Sejmie, komentując różne wypowiedzi, nie żałując ostrych 86 Wspomnienia _ Aleksandra Niemczykowa słów przeciwnikom politycznym i serdecznych uwag pod adresem swych przyjaciół. Wszyscy w naszym domu (pewnie z wyjątkiem Marianny) kochaliśmy generała Żeligowskiego. Jeździłam z ojcem do niego do Turgiel, gdzie starszy pan chodził w lnianym garniturze, z takiego płótna, jakie chłopki rozkładały w słońcu na trawie, by wybielało. Jako materiał na garnitur wyglądało to trochę dziwnie, ale Żeligowski byt zwolennikiem używania przede wszystkim i do wszystkiego wyrobów pochodzących z tego, co rodziła ziemia rodzinna. Pewnego razu powróciwszy z obrad Sejmu w Warszawie, Ojciec opowiadał o następującej dyskusji. Któryś z posłów powiedział: „Polska jest nad przepaścią", a na to Żeligowski, swoim specyficznym wileńskim językiem: „ona już nie jest nad przepaścią, ona się już do niej KOCI". To znaczy dla nierozumiejących - „toczy". Ten zwrot w Sejmie wywołał burzę radości... i w naszym domu też. Mackiewicz, ten monarchista, gorący przeciwnik PPS-u, wróg bolszewizmu najzaciętszy, przyjął pewnego razu w swym gabinecie w „Słowie" delegację Żydów wileńskich skarżących się na jakieś niesłuszne zarządzenie wojewody (oczywiście nie-wilnianina). „Powiedzcie temu durniowi" - rzekł redaktor „Słowa" i wytuszczył im, co mają zakomunikować wojewodzie. No cóż, pewnie jeszcze nie cała delegacja opuściła gabinet naczelnego redaktora, jak już doszło do wojewody słowo „dureń" wypowiedziane pod jego adresem. Oczywiście wynikła z tego straszliwa awantura. Stosunek mego ojca do przeciwników politycznych nie był jednoznacznie obelżywy. Stara, pochodząca jeszcze z lat przedwojennych, przyjaźń z Mieczysławem Niedziałkowskim, z którym razem działali jeszcze jako uczniowie w ruchu niepodległościowym, była prawdopodobnie przyczyną polemik „eleganckich" i chociaż np. rocznik „Robotnika" z 1938 roku pod redakcją Niedziatkowskiego w rubryce poświęconej polemikom prawie zawsze zaczynał się od słów: Red. Mackiewicz w swoim „Słowie" jak zwykle nie ma racji, udało mi się znaleźć raz: Red. Mackiewicz w numerze... „Słowa" WYJĄTKOWO wykazuje zdrowy rozsądek. Jeden z najpiękniejszych artykułów napisanych w Londynie w 1940 roku przez Cata poświęcony był pamięci nieustannego polemisty Mieczysława Niedziatkowskiego. Niewątpliwie poza młodzieńczymi kontaktami, pisząc ten piękny artykuł Stanisław Mackiewicz miał na względzie fakt, że mimo różnicy poglądów obaj dobro Najjaśniejszej Rzeczpospolitej zawsze mieli na uwa- Moje Wilno 87 ****! dze. Nie o interesy partii walcząc, lecz o państwo potężne i sprawiedliwe. Wilnianie, w zależności od przekonań politycznych, czytali przede wszystkim najpopularniejsze gazety, obok „Słowa" -„Dziennik Wileński", pismo endecji, którego redaktorem naczelnym byt za mojej pamięci Aleksander Zwierzyński. Redakcja „Dziennika" mieściła się przy ulicy Mostowej 2 na posesji należącej do Kurii Metropolitarnej. Niedaleko, po drugiej stronie placu Katedralnego, była redakcja dziennika prorządowego „Kuriera Wileńskiego" - tam z kolei redaktorem naczelnym był Kazimierz Okulicz. Gazety te nieustannie konkurowały i polemizowały ze sobą. Te pisma nadawały Wilnu charakter, chociaż ukazywało się jeszcze wiele innych po polsku i w innych językach. Szczytowym wydarzeniem w ramach konkurencji między „Słowem" a „Kurierem Wileńskim" było przejście ze „Słowa" stworzonej przez Cata grupy „Żagarów" do „Kuriera" pod zmienionym tytułem „Piony". Mimo to we współczesnej literaturze poświęconej znakomitościom, które swe ostrogi otrzymały w „Ża-garach" wspomina się przede wszystkim o „Słowie" jako ich kolebce. A do „Kuriera" przeszli dlatego, że mimo całej tolerancji, jaką tym utalentowanym, młodym ludziom z „Żagarów" okazywał naczelny redaktor „Słowa", Henryk Dembiński, swym artykułem chwalącym Związek Radziecki przekroczył granicę wytrzymałości Stanisława Mackiewicza. Obraz początku lat trzydziestych w Wilnie i wzbogacenie jego wspaniałości przyniosła nieoczekiwanie wielka powódź 1931 roku. Wiosną Wilia zalała nadbrzeżne ulice i domy, ogródki i gospodarstwa podwileńskie. Płynęła wielką falą do Niemna, niosąc w swych nurtach dobytek wielu ludzi, a także ich zbiory i często zabierając ze sobą zwierzęta. Ulica Zygmuntowska oczywiście była całkowicie pod wodą. Do naszego parterowego mieszkania mogliśmy się dostawać przez okno, bo woda zatrzymała się na wysokości okiennego parapetu. Wielka to była przygoda płynąć łódką ulicą Arsenal-ską (obecnie Wróblewskich), skręcić koło biblioteki im. Wróble-wskich (obecnie Litewskiej Akademii Nauk), by wypłynąć na ulicę Zygmuntowska i przez okno wejść do domu. Te łódki, które przewoziły pasażerów, zatrzymywały się za wieżą katedralną. Cielętnik także częściowo był zalany. Kiedyś rano widziałam, jak środkiem właściwego koryta rzeki - gdzie był tak silny prąd, że mogły go pokonać tylko wielkie, wojskowe amfi-bie - płynęła wiejska chata pokryta słomą, a przy chacie, jakby stanowiąca jej część, psia buda, z której dobywało się przejmujące wycie. , .•-..• ; ....... ., 88 Wspomnienia Aleksandra Niemczykowa Katedra podmyta była wodą, stała bowiem częściowo na ogromnych drewnianych palach tkwiących w wodzie płynącej pod ziemią rzeczki Koczergi. Teraz Wilia dotarła swymi wodami do Koczergi i, w czasie gdy wody zaczęły opadać, „zabrała" ze sobą podziemną rzeczkę. Opowiadał nam nasz wuj, inż. Pek-szo, architekt czuwający nad bezpieczeństwem katedry, że ogromne pale od wieków tkwiące w wodach Koczergi, napęcz-niate wodą i twarde jak stal, po zabraniu przez Wilię podziemnej rzeczki zaczęły próchnieć. Tkwiło w tym wielkie niebezpieczeństwo dla murów katedry. Wtedy to przy pracach asekuracyjnych odkryto groby królewskie, do których nikt dotąd nie mógł dotrzeć. Stanisław Mackiewicz (Cat) 22 września 1931 roku w „Słowie" pisał: Jest już jedenasta w nocy, kiedy dobijam się do Katedry (...) Są wszyscy: prałat Sawicki, Ruszczyc, Morelowski, Kłos, Pekszo - wzruszeni, rozrzewnieni (...) Trzeba się obrócić i wchodzić tyłem do jamy... Tubki ze światłem elektrycznym rzucają swój blask półśle-py, szukający, trwożliwy. Pierwsza rzecz, którą się dostrzega, to zieleń czaszki królewskiej Aleksandra. Potem się dostrzega koronę na czaszce, potem wzrok się oswaja, widzi goleń, widzi resztki kościotrupa. Teraz od czasu do czasu przemknie się pod światłem lampki (...) złotogłów leżący na zwłokach Barbary Radziwiłłówny. Widać fragment tego złotogłowia tak wyraźny, tak piękny, tak szlachetny w złotym deseniu na białym tle (...) wszystko takie proste i takie wspaniałe w tchnieniu tego prawdziwego wczesnego renesansu (...) A oto na uboczu nad zwłokami Elżbiety, królowej polskiej, wielkiej księżny litewskiej, z domu arcyksiężniczki habsburskiej, ta śliczna, cudna, niziutka korona o dwudziestu ogniwach, złota zewnątrz, zaśniedziała wewnątrz. Leży tam łańcuszek złoty i tabliczka. Rozróżniam litery, słowa. l tak zła powódź, która tyle szkody wyrządziła ludziom, poszła w niepamięć, pozostała po niej w sercach mieszkańców Wilna duma i radość z odkrycia grobów królewskich. Znamy najmniejsze szczegóły z tym związane i wspomnienia dumne o Rzeczypospolitej Obojga Narodów znaczone śladem konduktu pogrzebowego Barbary Radziwiłłówny, za którym szedł z Krakowa do Wilna król Zygmunt August, ostatni z Jagiellonów. To małe, niewiele przekraczające 200000 mieszkańców miasto wielu narodów, wielu religii było prawdziwym ośrodkiem nauki i kultury. Nie tylko czczone i nieustannie wspominane w szkole, w domu, na licznych uroczystościach wielkie tradycje Moje Wilno 89 fc. przesławnego Uniwersytetu Stefana Batorego. Nie tylko ulice, po których chodzili najwięksi z wieszczów polskich. Nie tylko wspomnienia, ale i rzeczywistość nadawała temu miastu piętno wielkości. Pamiętam dzień, w którym uroczyście do Wilna przywieziono szczątki Joachima Lelewela. Kondukt pogrzebowy przechodził główną ulicą miasta, dalej obok katedry ulicą Zamkową, Wielką aż na cmentarz Rossa. Tłumy zalegały chodniki. Teraz ilekroć jestem w Wilnie, widzę na grobie Lelewela świeże kwiaty. W pochodach 3 maja czy 11 listopada na czele szli powstańcy z 1863 roku, z każdym rokiem mniejszą grupą. Raz rodzice zaprowadzili mnie do jednego z nich. Staruszek siedział w fotelu, a jego długa, siwa broda sięgała do podłogi. Moi przeważnie weseli i żartujący ze wszystkiego rodzice z pobożnym szacunkiem odnosili się do powstańca. Miałam to sobie zapamiętać do końca życia, że było mi dane zobaczyć bohatera walk o Polskę. Moja babcia - matka mego ojca - była kierowniczką bursy żeńskiej dla studentek Uniwersytetu Stefana Batorego. Bursa mieściła się na II piętrze uniwersyteckiego domu przy ulicy Zamkowej 22, naprzeciwko kościoła św. Jana. Jakżeż inaczej toczyło się życie studenckie w tej bursie USB w porównaniu ze znanymi mi akademikami po II wojnie światowej. Kierowniczka bursy była przyjaciółką i powiernicą studentek. Pamiętam, jak z Halusią (moją stryjeczną siostrą, córką Józefa Mackiewicza) biegałyśmy po korytarzach bursy. Babcia nas zawołała i powiedziała: „tu panienki się uczą i nie wolno im przeszkadzać". Dziewczęta przychodziły do naszej babci ze wszystkimi swoimi sprawami, babcia miała zawsze dla nich czas, wysłuchała, poradziła, pomogła. Nic dziwnego, że po II wojnie światowej, przed kościołem Dominikanów w Krakowie zaczepiła mnie - już dorosłą - jakaś pani: „to pani jest Oleńką Mackiewiczówną, wnuczką naszej kierowniczki na Zamkowej w Wilnie". Wiele lat minęło od śmierci mojej babci, a ta dawna studentka chciała mi powiedzieć, że zawsze będzie pamiętać, jak kochaną i mądrą była pani Mackiewiczowa. W tym domu, gdzie była bursa, mieszkał wielki, wspaniały malarz i scenarzysta, współtwórca życia kulturalnego w odzyskanym Wilnie, prof. Ferdynand Ruszczyc. A jeszcze dużo, dużo wcześniej Juliusz Słowacki. Ferdynand Ruszczyc był autorem popiersia Juliusza Słowackiego umieszczonego w podwórku tego domu nad mieszkaniem, w którym w różnych czasach mieszkali. Dotąd to popiersie z polskim napisem jest na swoim miejscu. 90 Wspomnienia _ Aleksandra Niemczykowa Kiedy w Wilnie została otwarta wystawa obrazów Ferdynanda Ruszczyca, posztam na nią z ojcem. Naprzeciwko drzwi otwierał się widok na zaorane pole, a na nim para wołów ciągnąca pług i człowiek z batem w ręku. Nad polem niebo niebieskie z białymi chmurkami. Jakież to było piękne. Wspomnienie tej wystawy i obrazów Ruszczyca przetrwało do naszych czasów. Tak o tym pisze poeta wileński Jerzy Bazarewski: , Obrazy Ferdynanda Ruszczyca Na bluszczu złote plamy lata, , . < . Wileńskie drzewa wśród pagórków ., W ogrodach zapach wiejskich kwiatów -.-'.... .Q. / Cat-Mackiewicz z małą córką. Kiedy to było? Dawno, dawno... W dni tak pamiętne naszym troskom, Gdy gwiazdy bladły ponad Litwą v / pląsał koń pod Zeligowskim. • . , Wilia płynęła nurtem wartkim, Chłop orał sochą senne pole, A wiatr przewracał dziejów karty W Wilnie, w Głębokim, w Mejszagole... Ferdynand Ruszczyc, od 1919 roku dziekan Wydziału Sztuk Pięknych USB, znał Wilno w każdym szczególe, oprowadzał delegacje zagraniczne, ale również inne wycieczki odwiedzające Wilno i pokazywał im piękno tego miasta, opowiadał o jego historii. W jego pasjonujących, wydanych w 1996 roku dziennikach i listach do żony (przebywającej w majątku Bogdanów) zawarta jest kronika wydarzeń kulturalnych Wilna. Są również interesujące uwagi o ludziach i wycieczkach, które tak lubił prowadzić. Szczególnie brzmi uwaga o wycieczce z Warszawy: Wszyscy, którzy zwiedzają Wilno - pisze Ruszczyc - zachwycają się pięknem przyrody i architektury tego miasta, ci ludzie z Warszawy zauważyli tylko, że Wilno ma bardzo niewygodnie wybrukowane ulice. Rzeczywiście, jezdnie w Wilnie nazywaliśmy „kocimi łbami". Ale w tej uwadze Ruszczyca przebrzmiewa niechęć rdzennych wilnian do Warszawy i jej administracji; obywatele Wielkiego Księstwa Litewskiego kochali Kraków, gdzie podobno więcej jest jagiellońskich pamiątek niż w samym Wilnie. Ferdynand Ruszczyc to przede wszystkim wielki malarz, ale również nauczyciel kilku pokoleń artystów, autorytet żabie- Moje Wilno 91 rający głos w sprawach dotyczących Wilna, mistrz w pokazywaniu piękna tego miasta, którą to sztukę przekazywał następnym pokoleniom. W 1931 roku ukazała się książka mego ojca Myśl w obcęgach (Studia nad psychologią społeczeństwa sowietów). Tak blisko była granica ze Związkiem Radzieckim, a tak naprawdę nic się o nim nie wiedziało. Wydanie Myśli w obcęgach poprzedziły reportaże w „Słowie" z pobytu Stanisława Mackiewicza w Sowietach. Już wtedy mówiło się, że nie należy pisać listów do znajomych w Rosji, ponieważ ci, co je dostają, są prześladowani. Miałam 7 lat, jak ukazała się Myśl w obcęgach, siedziałam u babci, do której przychodzili różni profesorowie USB i winszowali jej tak świetnej książki napisanej przez syna. Wielu z nich pamiętało jeszcze Stanisława Mackiewicza jako studenta prawa, które kończył w 1924 roku. Pamiętam również, jak siedziałam na małym stołeczku w drzwiach naszego salonu na Zygmunto-wskiej, a salon wypełniony był przede wszystkim księżmi, bo ojciec mój miał mówić o losie księży prawosławnych w ZSRR. Opowiadał o ich prześladowaniu, niszczeniu cerkwi i jak musieli żebrać, by żyć, a wolno im było żebrać tylko na cmentarzach. W pewnej chwili podniósł głos i powiedział: „źle to świadczy o narodzie, który daje poniewierać swoimi i kapłanami". Koło mnie siedział Aleksander Meysztowicz, stary „Żubr", minister sprawiedliwości1. Nie można było żyć w Wilnie, nawet mając mało lat, nie zauważając bujnego życia studentów i profesorów Uniwersytetu Stefana Batorego. Nie tylko dlatego, że w komplecie szkolnym prowadzonym przez moją mamę były dzieci profesorów. Nie tylko dlatego, że nasza babcia była tak związana ze studentkami tego uniwersytetu, że znaliśmy i bywaliśmy u niektórych 1 Mam na ten temat wspomnienie własnego przykrego przeżycia. Otóż w 1972 r. jako opiekun grupy studentów Uniwersytetu Warszawskiego pojechałam w ramach „wymiany" z Instytutem Kultury w Leningradzie na praktyki do ZSRR. Moja mama podata mi adres domu, w którym mieszkała przed l wojną światową, i prosiła, żebym odwiedziła jej przyjaciółkę Rosjankę, którą jeszcze w 1931 r. odwiedzał w jej starym mieszkaniu (w jednym pokoju starego mieszkania) mój ojciec. Przed ogromną, wspaniałą kamienicą z XIX w. siedziała w bramie na malutkim stołeczku malutka staruszka, bardzo rozmowna. Z widoczną radością opowiadała o dziejach tej kamienicy i swoich, bo mieszkała tu „od zawsze", od XIX w. jeszcze. W pewnym momencie zapytałam ją o rodzinę przyjaciółki mamy. Staruszka zamilkła natychmiast. Starałam się jeszcze nawiązać z nią tak gwałtownie przerwaną rozmowę, ale nadaremnie. Milczała z posągową twarzą. Dowiedziałam się później, że po wizycie „zagranicznego" gościa z Polski w 1931 r. rodzina ta „zapadła się pod ziemię". Czyżby tak ci biedacy odpokutowali wizytę autora Myśli w obcęgach. Smutne, tragiczne. fr 92 Wspomnienia _ Aleksandra Niemczykowa profesorów (ich dzieci), lecz przede wszystkim dlatego, że był to uniwersytet tętniący życiem, a jednocześnie jakby na trwate wmurowany w historię Polski, w historię Wilna. Nieprzemijające były jego piękne dziedzińce, sale pełne pamiątek. Piękno literatury: poezji, powieści, wspomnień i pamiętników, które wyszły spod piór tak profesorów, jak i studentów tego uniwersytetu. Któż z nas mógł nie wiedzieć, kto to był Piotr Skarga, nie znać wieżyczki obserwatorium astronomicznego Poczobutta, nie słyszeć o filomatach i filaretach, o celi Konrada, o bazylianach i kaźni w kościele Dominikanów. To była nierozerwalna część naszego dzieciństwa. Bogate życie uniwersytetu nadawało swoisty koloryt miastu. Kiedy liczba mieszkańców dochodziła do 250 tyś. - studentów USB było 3 tyś. Językami rodzinnymi studentów USB byty: polski, żydowski, litewski, rosyjski, białoruski, karaimski, tatarski, niemiecki, łotewski, a nawet czeski. Tworzyły się koła studentów odpowiadających ich narodowości i ukazywały się wydawane przez nich czasopisma w ich języku. Obok kół powstałych na zasadzie więzi narodowych, były również koła studentów pochodzących z różnych miast Polski, np. Koło Łodzian (podobno wybierali Wilno, ponieważ było tańsze od Warszawy), Grodnian i innych pomniejszych miast. Było też Koło Kownian. Ten podział nie stwarzał separatyzmu, ponieważ ci sami studenci z różnych kół narodowościowych czy miejskich spotykali się i współpracowali w kotach naukowych odpowiadających kierunkowi studiów, bardzo w owym czasie czynnych i samodzielnych, w organizacjach ideowych, różnych agendach działalności Bratniej Pomocy. Działalność studentów USB wychodziła poza mury uniwersytetu i widoczna była na ulicach, niestety nie zawsze w sposób godny. Początkowo były zebrania naukowe, wspólne wycieczki, herbatki, wyprawy do teatru. Pochody ze smokiem po Wilnie. Szopki, wspaniałe, dowcipne szopki, w których znakomitości miejscowe były karykaturowane w wykonanych przez studentów Wydziału Sztuk Pięknych kukłach, a świetne teksty układane przez polonistów. Członkowie poszczególnych kół wygłaszali odczyty popularne w zakładach pracy i wyjeżdżali z odczytami na wieś. Dość wspomnieć, że w ciągu jednego roku akademickiego członkowie Koła Teologów wygłosili 88 odczytów w Wilnie i okolicach. Akcja odczytowa nie była wyłącznie wynikiem pracy kół naukowych, wyłoniła się raczej z ideologii „Odrodzenia", jednej ze studenckich organizacji katolickich, których na USB w tych latach było kilka: Juventus Christiana, Akademickie Koło Misyjne, Sodalicje Mariańskie: żeńska i męska. Wszystkie te organi- Moje Wilno 93 ****** zacje utworzyły w 1931 roku Porozumienie Akademickich Katolickich Stowarzyszeń PAKS, wydając w latach 1933-38 czasopismo „PAX". „Odrodzenie" byto zorientowane na naukę społeczną Kościoła, przeciwstawiając się teoriom marksistowskim. Byto niewątpliwie odpowiedzią na wyzwanie czasu, jakim stało się istnienie „pierwszego państwa socjalistycznego". W programie „Odrodzenia", drukowanym w czasopiśmie studenckim „Alma Mater Vilnensis", zeszyt II, Wilno 1924, czytamy: 7. nie jednostka, a rodzina jest podstawą życia społecznego; 2. prawo własności - to druga z podstaw; 3. przywrócenie PRACY należnego stanowiska w życiu społecznym. Społeczeństwo bowiem to nie zbiór jednostek, lecz organizm - to przecież podstawa. Organizowanie zawodów. 4. Stworzenie kadr inteligencji o żywym i głębokim poczuciu społecznym, uprawiającą akcję społeczną z zapałem, z wiarą w zwycięstwo chrześcijańskiej koncepcji życia, zbrojnej w potęgą czynu moralnego i gruntowną wiedzę społeczno-ekonomiczną. Conditio sine qua non - dla każdego Koła Stowarzyszenia jest prowadzenie pracy społecznej wśród robotników wszelkich odcieni pracy, a tam gdzie można tylko i wśród ludu. Ta deklaracja ideowa „Odrodzenia" ukazała się w „Alma Mater" w roku mego urodzenia, a więc nie mogę pisać jako 0 wspomnieniu własnym, tym niemniej jednak ideologia „Odrodzenia", które działało wówczas na polskich uczelniach wyższych, przetrwało do naszych czasów, stało się podwaliną „Tygodnika Powszechnego". Jerzy Turowicz należał do „Odrodzenia" we Lwowie, Stomma i Gołubiew to przedstawiciele „Odrodzenia" wileńskiego. Ze studenckiego środowiska katolickiego wyszła też inicjatywa „akademickiego czynu społecznego, który w okresie kryzysu lat trzydziestych miały pomóc rodzinom dotkniętym kryzysem. Wymienione koła, stowarzyszenia i organizacje studenckie nie stanowią pełnej listy, należy do nich dodać wiele innych organizacji politycznych, nie tylko aktywnych w działaniu, ale 1 wydających własne pisma. Takich, jak Myśl Mocarstwowa, Młodzież Wszechpolska, Legion Młodych, Związek Polskiej Myśli Demokratycznej, Młodzież Ludowa, Związek Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej „Zjednoczenie" oraz organizacje studenckie poszczególnych narodowości: Białorusinów, Rosjan, Litwinów, Ukraińców. Należy jeszcze wspomnieć o słynnym Klubie Włóczęgów; o korporacjach o długim rodowodzie sięgającym jeszcze XIX 94 Wspomnienia _ Aleksandra Niemczykowa wieku. Niestety, w latach trzydziestych i na uniwersytecie odczuwało się wolno postępującą faszyzację i nacjonalizację życia spotecznego. Pojawiły się napisy antyżydowskie, a z czasem na ulicach miasta doszło do antyżydowskich ekscesów, w których studenci USB brali żywy udział. W naszym domu mieszkał również bardzo stawny profesor neurolog, Żyd. Jak bardzo był ceniony w świecie nauki świadczy fakt, że po śmierci Marszałka Piłsudskiego jemu powierzono przeprowadzenie badań mózgu Marszałka. Miał córkę, starszą parę lat od mojej siostry, studentkę medycyny. Któregoś dnia siostra przyszła z rewelacyjną wiadomością, że Ewa (córka profesora) zamierza przejść na katolicyzm. Wiadomość była bulwersująca. Zaczynały się w tym czasie rozruchy antyżydowskie. Na uniwersytecie wyraźnie mijał czas życzliwego współżycia między narodami. Studenci wprowadzali, znany już na innych uczelniach w Polsce, „numerus clausus" przewidujący osobne miejsce dla Żydów, osobne dla aryjczyków. l otóż Ewa, córka słynnego w Europie profesora, wchodzi na wykład swego ojca i... ostentacyjnie siada po stronie żydowskiej. (Na tym skończyły się rozmowy o przejściu na katolicyzm)2. Ze wstydem wspominam ten okres życia „mojego" Wilna, kiedy bojówki studenckie widoczne były na ulicach miasta, chociaż nigdy nie widziałam w Wilnie takiego napisu, jaki umieszczony był na jednej z kawiarń warszawskich, pokazany mi przez ojca w czasie naszego pobytu w Warszawie w 1938 roku, a brzmiał on: PSOM l ŻYDOM WSTĘP WZBRONIONY. Miejscem, w którym nie było żadnych waśni narodowościowych czy religijnych, było nasze Gimnazjum im. ks. Adama Jerzego Czartoryskiego. Mieściło się przy placu im. Orzeszkowej, po drugiej stronie tego placu przechodziła ulicą Mickiewicza. Obok byt kościół pod wezwaniem św. Jerzego, w którym odbywały się niedzielne msze św. dla młodzieży i okresowe spowiedzi dla uczniów. W tej szkole, w której dyrektorką była pani Janina Boh-danowiczówna, mądra i sprawiedliwa, była pełna mozaika narodowościowa i religijna. Wszystkie uczennice miały zapewnione swoje prawa, np. w soboty Żydówki ze względów religijnych były zwolnione z pisania klasówek. W mojej klasie, o ile pamię- 2 Profesor neurolog zmart przed wojną. W czasie wojny jego córkę i żonę uratował od śmierci mtody pracownik przedwojennego „Stówa", który ku naszej zgrozie podpisał reichslistę, byt oficerem Wehrmachtu i narażając się, sam uratowat te dwie panie, okazując im serdeczność i szacunek. Wiem o tym od pani Ewy. Moje Wilno 95 tam, było siedem Żydówek. Przyjaźniłam się z Elą Hajmanówną (którą udało się ukryć przed Niemcami w czasie wojny). Byłam kiedyś sędzią w pojedynku „na kije" pomiędzy Elą a Różą. Pojedynek odbył się bez rozlewu krwi, a moja „wysoka" pozycja w tym zajściu - jako speca w tych sprawach - wynikała ze sławy, jaką w tym względzie cieszył się mój Ojciec. W jednej ławce siedziałam z Ludka G., córką prawosławnego księdza. Kiedyś Ludka miała poważne kłopoty z zachowaniem, a wychowawczyni wezwała mnie na rozmowę, prosząc, bym pomogła Ludce wyjść z kłopotów - oczywiście w całkowitej dyskrecji. Córką oficera rosyjskiego Białej Armii była prześliczna dziewczynka, która zginęła w czasie wojny od pierwszych bomb rzuconych na Wilno. Na lekcjach religii, które prowadził ks. Chalecki, dziewczynki innych wyznań mogły wychodzić albo siedzieć w klasie, zależnie od własnej woli. Najbardziej podkreślającą swoją narodowość była jedyna w klasie Białorusinka, to zresztą charakterystyczne, bo Wilno w owym czasie stanowiło centrum wolnej myśli białoruskiej. Litwinek w naszej klasie nie było, istniało bowiem w Wilnie Gimnazjum i Liceum im. Witolda Wielkiego z litewskim językiem nauczania. Jeśli dobrze pamiętam, było koedukacyjne. Wielkim autorytetem cieszyli się nasi nauczyciele. Również rada rodzicielska współpracowała zgodnie z „ciałem" pedagogicznym. Moja mama należała do rady rodzicielskiej. Mimo iż atmosfera w szkole była bardzo miła i kontakty z nauczycielami przyjazne, byliśmy zdyscyplinowani, o czym świadczy m.in. nasze zachowanie w czasie różnych uroczystości poza murami szkoły. Pamiętam noc majową 1935 roku, kiedy ojciec obudził nas bardzo wzburzony, mówiąc: „nie śpijcie, umarł Marszałek Pił-sudski". Wstałyśmy obie, było to bowiem wydarzenie doniosłe, Piłsudski był w naszym domu wielbiony. Ojciec nasz brał udział w uroczystościach pogrzebowych w Warszawie i Krakowie, ale i Wilno miało swoją część uroczystości pogrzebowych po roku, w maju 1936, kiedy składano urnę z sercem Marszałka do grobu jego matki na Rossie, na cmentarzu ofiar wojny 1920 roku, gdzie stoją jednakowe krzyże na grobach poległych. Po drugiej stronie przylegającej do cmentarza ulicy ciągnęły się zielone wzgórza rzadko porosłe drzewami i jeszcze rzadziej zabudowane drewnianymi domkami, l tam, na tych wzgórzach ogromną masą, przykrywając je całkowicie, stanęła młodzież ze wszystkich szkół Wilna. Były nas tysiące, szkoła obok 96 Wspomnienia _ Aleksandra Niemczykowa szkoty, uczeń obok ucznia. Staliśmy i czekaliśmy, a następnie asystowaliśmy przy składaniu serca Marszałka do grobu jego matki, l była CISZA, tak wielka cisza, że było słychać brzęczenie owadów i każde słowo wypowiadane przy grobie - tam w dole. Nikt nie rozmawiał, nikt nie wydał żadnego okrzyku w tej wielkiej dla Polski chwili uczczenia Pitsudskiego. Milczenie, zupełne milczenie tysięcy młodzieży było prawdziwym hołdem. Chociaż w niektórych domach zgromadzonych tu dzieci i nauczycieli krytykowano Marszałka, bo wielu było w Wilnie ende-ków, przedstawicieli innych orientacji politycznych. Sześćdziesiąt trzy lata minęły od tych wydarzeń, a ja pamiętam tę ciszę i za każdym razem, kiedy jestem na Rossie przy grobie „Matki i serca syna" i znajduję świeże kwiaty - nawet w lutym i nawet w czasach niewoli sowieckiej - przypominam sobie tę niezwykłą ciszę, jaką młodzież wileńska żegnała serce Marszałka Piłsudskie-go. W przeciwstawieniu do tej ciszy, ze zdziwieniem wspominam 1938 rok, kiedy po przekazaniu ultimatum Litwie przez rząd Polski, na jakimś wiecu koło katedry staliśmy my, młodzież wileńska, i krzyczeliśmy głupawo: „Na Kowno". Podobnie zresztą działo się po zajęciu Zaolzia. Dotąd nie mogę zrozumieć naszych mądrych i dobrych nauczycieli, którzy do tego dopuścili. Wspominając Wilno lat dwudziestych-trzydziestych nie sposób pominąć życia religijnego obywateli tego miasta, o którym młodszy kolega z USB mego ojca - Lech Beynar (Paweł Jasienica) mówił w swym przemówieniu nad grobem Stanisława Mackiewicza 20 lutego 1966 roku na Powązkach w Warszawie: Rzeczpospolita Obojga Narodów, pierwsze w dziejach państwo dla wielu narodowości. To jego ukochane Wilno w r. 1655 w chwili swego upadku i katastrofy liczyło dwadzieścia trzy kościoły katolickie, dziesięć cerkwi unickich, dwie prawosławne, świątynie ewangelickie: luterańską i kalwińską, bożnice Starego Zakonu, meczet tatarski. Już wtedy w XVII wieku mówiono, że nigdzie na świecie nie czci się Boga w sposób tak rozmaity jak w Wilnie. Prawdziwi dziedzice tych tradycji są odporni na ksenofobię, na odruchy wrogości wobec narodów, z którymi sąsiadować im przyszło o miedzę lub na kontynencie. Czy byliśmy „prawdziwymi dziedzicami tych tradycji" w okresie upojenia odzyskaniem niepodległości? Za mego dzieciństwa wystarczyło przejść po ulicach Wilna, by zobaczyć świątynie różnych wyznań i obrządków. Zwiedzałam je syste- Moje Wilno _ _ 97 matycznie z moim ojcem, opowiadał mi o ich dziejach, architekturze i sprawowanych w nich obrzędach. Pamiętam przepiękną drewnianą synagogę przy ulicy Niemieckiej. Wnętrze byto misternie wykończone koronkowymi rzeźbami w drzewie. Niemcy spalili to cudo architektury drewnianej w czasie II wojny światowej. Piękne były również cerkwie, z których jedna, stojąca nieopodal prowadzącego na Zarzecze mostku na Wilence, uważana była za najstarszą świątynię chrześcijańską w Wilnie, wzniesioną przez Mendoga. Nie byłam w świątyniach ewangelickich. Zbór kalwiński miał szczególną sławę w II Rzeczypospolitej, opowiadano bowiem, że różni wysoko postawieni dygnitarze, chcąc się rozstać z żoną, przyjeżdżają do Wilna, „przepisują się" na kalwinizm i wtedy mogą zawrzeć ślub z następną wybranką. Ale tyle jest zawsze plotek... Na ulicach Wilna spotykało się księży w sutannach i zakonnice w habitach, Żydów w charakterystycznych jarmułkach i chałatach. Nas obowiązywały mundurki i tarcze z numerem szkoły; niebieski dla gimnazjalistów, czerwony dla licealistów. Szkoły prywatne oo. jezuitów - męska, nazaretanek i benedyktynek dla dziewcząt miały swoje odrębne mundurki. Oczywiście przedstawiciele różnych zawodów także mieli swe umundurowanie: listonosze, kolejarze zawsze na służbie byli w mundurach. Niewątpliwie miało to swój sens i wprowadzało ład w życie społeczne. Wczesnym rankiem widać było kobiety z modlitewnikami w ręku, wyruszające na pierwszą mszę św. W czasie adwentu na roraty szło się z zapaloną świecą. Ponieważ było o tej porze jeszcze ciemno, blask tych świec nadawał ulicy specyficzne piękno. Za to w okresie pierwszych komunii św. nie było na ulicach dziewczynek wystrojonych w koronki i krynoliny. Owszem, ubierały się na biało, ale o wiele skromniej, niż teraz to weszło w zwyczaj. Nie dostawało się również „świeckich" prezentów, najwyżej dewocjonalia. Takim wyłomem w ówczesnych obyczajach był prezent, jaki dostała moja siostra od ojca: „Ponieważ przyjęłaś do serca Chrystusa miłosiernego, daję ci monetę (a była to moneta dużej wartości), którą masz oddać pierwszemu napotkanemu żebrakowi". Moja siostra oczywiście skrupulatnie wykonała to polecenie. Komunia św. w życiu dziecka była wydarzeniem wielkiej wagi, przygotowanie do niej odbywało się przede wszystkim w rodzinie. W moim wypadku zajmowały się tym babcia i mama. W tym samym roku co ja przystępował do komunii św. mój litewski kuzyn Stasys Łozoraitis (junior). Jego 98 Wspomnienia _ Aleksandra Niemczykowa ojciec był wtedy ambasadorem litewskim w Rzymie i dzięki nieocenione] cioci Czesi dostałam obrazek z napisem na odwrotnej stronie, po łacinie, że jest to pamiątka pierwszej komunii św., którą przyjął Stasiukas Łozoraitis z rąk Ojca św. Piusa XI w Kaplicy Watykańskiej 27 marca 1932 roku. Dziwnym trafem, mimo że straciliśmy w czasie II wojny światowej wszystko, ten obrazek mam dotąd przy sobie. Ochrzczona byłam w kościele pod wezwaniem św. Piotra i Pawła na Antokolu. Jest to kościół znany ze swego przepięknego baroku, w którym aniołowie i święci mają twarze i stroje XVII-wiecznych wilnian i chociaż są wykuci przez artystę w kamieniu, zachowali żywość wyrazów twarzy i ruchów. Ambona ma kształt Piotrowej łodzi. \-: v Ze szczytu kopuły spogląda na dół Bóg Ojciec, a u wrót kościoła stoi bęben zdobyty przez Jana Sobieskiego na Turkach. Nad wejściem do kościoła wypisane są słowa: „Regina pacis funda nos in pace". Mój kolega, bardziej biegły w łacinie, bo uczeń gimnazjum oo. Jezuitów, wytłumaczył mi, że w tym napisie zawarta jest specjalna gra słów, można go bowiem czytać: „Królowo Pokoju utwierdź nas w pokoju" lub „Królowej Pokoju ufundował Pac" (wielki hetman litewski Michał Pac). Na Kaplicy Ostrobramskiej też jest łaciński napis: „Mater Misericordiae sub Tuum Praesidium confugimus". Wewnątrz pomiędzy wotami, którymi pokryte są ściany, przewija się po polsku wykuta w srebrze litania do Matki Boskiej. Pomiędzy wotami jest mała tabliczka z napisem: „Dzięki Ci Matko za Wilno" - podobno jest to tabliczka od Marszałka Piłsudskiego. Kaplica Ostrobramska z cudownym obrazem Matki Boskiej Miłosierdzia, świętość na długo przed Watykańskim II Soborem, ekumeniczna. Pod bramą, nad którą mieści się kaplica, nie przejeżdżał żaden dorożkarz, żadne auto. To była świątynia dla wszystkich wyznań wilnian. Nie można było sobie wyobrazić, by mężczyzna przechodzący tędy nie zdjął nakrycia głowy, czy Żyd, czy protestant. A nie daj Boże, żeby nie zdjął, zawsze się wtedy koło niego pojawił jakiś ulicznik, który mu tę czapkę czy kapelusz z głowy zrzucił. W listopadzie odbywały się w Ostrej Bramie tak zwane Dni Opieki (w związku ze świętem Matki Boskiej Ostrobramskiej). Codziennie przedstawiciel któregoś z zakonów męskich odprawiał nabożeństwo i wygłaszał kazanie. Okna do kaplicy były szeroko otwarte, a ulica Ostrobramska zamieniała się w kościół pod gołym niebem. Nie wiem, jak to się działo -mimo iż nie było współczesnych nagłośnień - kazanie słyszeli wszyscy. Moje Wilno 99 Do Kaplicy Ostrobramskiej wchodziło się po stromych schodkach na prawo od wejścia do kruchty, na lewo było wejście przed ołtarz barokowego kościoła pod wezwaniem św. Teresy. Po tych stromych schodkach, według dawnych obyczajów, wchodziło się na kolanach z różańcem w ręku. Za moich czasów nikt nie robił uwag, jeżeli omijało się ten zwyczaj. Do kaplicy przychodzili nie tylko katolicy, ale i prawosławni, którzy również czcili obraz Matki Boskiej Miłosierdzia. W wędrówkach moich z ojcem po Wilnie zawsze był jakiś ważny powód do obejrzenia czegoś, co należy zapamiętać, l tak w kościele pod wezwaniem św. Ducha (podominikańskim) otwarte zostały piwnice tego kościoła ze zwłokami wilnian zmarłych w czasie zarazy w XVII wieku. Widok był przerażający, zwłoki leżały rzucone jedne na drugie, mężczyzn, kobiet, dzieci, l tak leżały w nieładzie, zmumifikowane w ubraniach, w których zmarli. Tak ciała, jak i ubrania nie ulegały rozkładowi, przeciwnie, nawet pozostały barwy poszczególnych sukien. Podobno w tych piwnicach, gdzie zwłoki po zarazie zostały zamurowane, jest taka cyrkulacja powietrza, że ciała zostają zmumifikowane. Widać, była w tym jakaś tajemnica budowy podziemi kościelnych, bo w Nieświeżu w piwnicach kościoła, gdzie stoją trumny wielu pokoleń Radziwiłłów, także zwłoki nie uległy rozkładowi. Wędrówki po kościołach wileńskich, wędrówki do Trok, do Kalwarii przepięknie położonej nad Wilią, gdzie 30 kapliczek upamiętniających drogę Męki Pańskiej zmuszało pielgrzymów do wchodzenia pod górę ze śpiewem, przeplatanym naukami, wygłaszanymi przy każdej kapliczce przez prowadzącego grupę księdza. Wyjazdy nad Zielone Jeziora, do Werek, gdzie według legendy znaleziono dziecię, które dało początek rodowi Radziwiłłów - to moje dzieciństwo. Przeplatane legendami i współczesną rzeczywistością. Idąc ku Ostrej Bramie po prawej stronie ulicy znajduje się dawny klasztor unicki bazylianów, zamieniony przez Rosjan na słynne więzienie. W latach niepodległości odbywały się tam, w celi Konrada, tak zwane Środy Literackie. Każda miała swój program, przedstawiający wielkich twórców, a także młode talenty. Chodzili na nie zgodnie skłóceni przedstawiciele inteligencji wileńskiej. Pamiętam, jak rodzice moi, którzy stale bywali na Środach Literackich - tym razem szli na wieczór autorski młodej poetki z Polesia, Krystyny Krahelskiej, kuzynki mojej mamy. Krystyna - ta dziewczyna z Polesia upamiętniona przez rzeźbiarkę jako Syrena stojąca dotąd nad Wisłą w Warszawie, autorka akowskich piosenek poległa drugiego dnia Powstania 100 Wspomnienia _ Aleksandra Niemczykowa Warszawskiego 1944 roku. Wtedy przed Środą Literacką miała wielką tremę. Takie było moje Wilno, dziewczynki z zamożnego domu, oglądającej miasto oczami ukochanego ojca, dla którego Wilno było symbolem Polski Jagiellonów; ukochanym miastem oswo-bodziciela Polski spod zaborów - Józefa Pitsudskiego. A to nie było jeszcze całe Wilno. Było w Wilnie dużo biedy, dzieci sprzedających na ulicy gazety dla podratowania domowego budżetu. Samotnych staruszków. Były więzienia i złodzieje. Gleba pod Wilnem była piaszczysta, gospodarstwa ubogie, chociaż w czasie Kaziuków odbywających się co roku 4 marca na placu Łukiskim - na chłopskich wozach pełno było kolorowych palm, przede wszystkim z malowanych nieśmiertelników; garnków glinianych o różnych kształtach i malowidłach; drewnianych wyrobów, użytecznych w każdym domu; tkanych w domu lnianych, barwionych sobie tylko znanymi sposobami, obrusów, zasłon, narzut na łóżka i tapczany. Były też pierniki jedyne na świecie i obwarzanki różnych rozmiarów nanizane na sznurki konopne. Cała wieś podwileńska z wozami zaprzęgniętymi w jednego konia z „duhą" podtrzymującą dwa dyszle. Z tych wozów w zgiełku kupowało się wiklinowe kosze o bardzo różnych kształtach i rozmiarach. Całe Wilno wylęgało na Kaziuka na plac Łukiski, by kupić kolejny dzbanuszek nowego kształtu, wielkie serce z napisem „Kocham Cię", drewnianą nieckę do zarabiania ciasta i mnóstwo innych użytecznych i nieużytecznych rzeczy. Ale z tych barwnych jarmarków nie można było wynieść obrazu biedy wsi wileńskiej. ,. , •.,:: Babcia Mackiewiczowa, która w komplecie szkolnym prowadzonym przez moją mamę uczyła na religii, że najważniejsze w nauce Chrystusa jest miłosierdzie, zorganizowała wśród dzieci takie małe „Kółko Radość". Wszystkie dzieci w tym kółku z własnych oszczędności miały się składać na biednych. Pamiętam, jak kiedyś przed Bożym Narodzeniem poszłam z babcią i kilku uczestnikami „Kółka Radość" z darami do jakiejś ubogiej rodziny. Przyjęła nas kobieta, która długo płacząc rozmawiała z naszą babcią. Takich biednych domów było w Wilnie bardzo wiele. Pod kościołami siedziało zawsze kilku żebraków, a już najwięcej pod Ostrą Bramą, także przy cmentarzach. Trzeba było każdemu z nich dać parę groszy (bułka w tym czasie kosztowała 5 groszy). Żebracy chodzili również po do- Moje Wilno 101 mach, nasza Marianna stale któregoś dokarmiała. Pamiętam również moją mamę, jak w naszym domu otulała swoim ciepłym, pięknym szalem płaczącą kobietę. Na Bakszcie, przy klasztorze sióstr, koło bramy była wnęka, a w niej coś, co przypominało podłużną nieckę do wyrabiania ciasta - od wieków służyła ona noworodkom porzucanym przez opuszczone dziewczyny, które mogły po zostawieniu dziecka mocno zadzwonić pociągając za sznurek od dzwonka i... szybko uciec w dół Bakszty. Wilno nie było uprzemysłowione, stąd lewicowe poglądy miała garstka inteligentów i grupa studentów USB. Nie pamiętam pochodów pierwszomajowych. Nie znaczy to jednak, że idąca z centrali w Mińsku Białoruskim działalność Komunistycznej Międzynarodówki nie sięgała ziem Wielkiego Księstwa Litewskiego. Wszak w latach trzydziestych odbywał się w Wilnie proces przeciwko studentom, zwolennikom komunizmu. Wśród występujących w obronie czystości ideowej oskarżonych znaleźli się dwaj duszpasterze akademiccy - ks. Walerian Mey-sztowicz (syn „żubra" Aleksandra Meysztowicza i przyjaciel mego ojca z 13 pułku ułanów, walczącego z bolszewikami w 1920 roku) oraz ks. Henryk Hlebowicz. Gwałtownie walczącym przeciwko oskarżonym był Stanisław Cat-Mackiewicz. Na terenach bardziej na południe leżących ziemi Wielkiego Księstwa Litewskiego, w okolicy Wotkowyska także „jaczejki" komunistyczne były bardzo rozpowszechnione wśród chłopów. W drugiej połowie lat trzydziestych działalność komunistów bardzo się wzmogła. Co roku w którymś z majątków płonęła jakaś stodoła, stajnia czy obora. W 1937 roku podpalono nasz nowy dom w Ułasowszczyźnie. Ogień podłożono w czterech rogach domu jednocześnie, a był on właśnie ostatecznie wykończony. Tymczasem w Polsce prowadzono zabójczą politykę wobec mniejszości. Nic dziwnego, że minister litewski Stasys Łozora-itis mówił, że taka polityka doprowadzi Polskę do utraty ziem wschodnich. Również Stanisław Cat-Mackiewicz uważał ją za obłędną, 31 lipca 1938 roku napisał artykuł o szkodliwości i skandalu burzenia przez administrację państwową cerkwi prawosławnych. Zburzono ich wtedy 114. Artykuł zakończony zdaniem: Burzenie świątyń prawosławnych to jeszcze jeden dowód, że rządzą nami ludzie niedorośli do rządzenia, którzy zmarnują mocarstwowe możliwości Polski. : r : 102 Wspomnienia _ Aleksandra Niemczykowa zostaf skonfiskowany. Ukazał się po 50 latach w „Kwartalniku Historii Prasy Polskiej" nr XXVII (IV 1988 r.) Lata trzydzieste to już czas nie tylko krzykliwości faszyzującej młodzieży, ale czas haniebnego Brześcia i obozu koncentracyjnego w Berezie Kartuskiej. Mój ojciec trafił tam za nieustanne upominanie się o dozbrojenie Polski w obliczu wzrastającej potęgi Niemiec. Był w Berezie kilka tygodni wiosną 1939 roku. Wszyscy jego polityczni przeciwnicy stanęli wtedy murem w jego obronie - obronie wolności słowa. Ojciec opowiadał później o znęcaniu się nad więźniami, stosowanym w Berezie, a także o tym, że w obozie tym przebywała mozaika narodowości (szczególnie wielu Ukraińców), jak i ludzi o różnych przekonaniach - od komunistów począwszy, na innych krytykach rządu skończywszy. Wielkie cienie padały na Polskę tak ze strony Niemiec, jak i Związku Radzieckiego. Jednocześnie żyły tęsknoty Litwinów, Ukraińców (najmniej uświadomione Białorusinów) do budowania własnej tożsamości. Tymczasem my, młodzież polska, powtarzaliśmy, że jesteśmy „silni, zwarci, gotowi" i z naiwną wiarą śpiewaliśmy: Marszałek Śmigty-Rydz, nasz drogi, dzielny wódz, gdzie każe pójdziem z nim najeźdźców tłuc... albo Morze, nasze morze, zawsze będziem ciebie strzec, mamy rozkaz cię utrzymać albo na dnie, na dnie z honorem lec. W lipcu i sierpniu objechaliśmy z ojcem autem prawie całą Polskę, byliśmy nad morzem, w Wielkopolsce, w Toruniu, Bydgoszczy, oczywiście w Warszawie i okolicach. Po przerwie z Wilna wyruszaliśmy na szlak Mickiewicza, do Nowogródka, Zaosia, nad Świteź. Zwiedzaliśmy Puszczę Bersztańską i matą miejscowość Berszty, gdzie w kościele pokazano nam XIX-wieczną księgę z adnotacją o chrzcie Bolesława Mackiewicza, pradziadka mego ojca. Byliśmy również na jego grobie na miejscowym cmentarzu. Był on sędzią ziemskim, „kolegą sędziego" z „Pana Tadeusza". 15 sierpnia nocowaliśmy w Nieświeżu u ówczesnego ordynanta nieświeskiego księcia Leona Radziwiłła. W ogromnej jadalni przy długim stole jedliśmy kolację, a ze ścian patrzyły na nas z portretów pokolenia Radziwiłłów. Pojechaliśmy następnie piaszczystymi drogami, zarośniętymi po obu stronach bujną roślinnością, charakterystyczną dla moczarów, nad którą z piskiem unosiły się chmary rozmaitego wodnego ptactwa. Spotkani chłopi chodzili przeważnie w łapciach z tyka, wiązanych specjalnym łykiem lnianych spodniach. W Pińsku trafiliśmy akurat na targ na rzece Pinie. Chłopi z łodzi kołyszących się Moje Wilno 103 **»* na rzece sprzedawali wszystko, co dostarczała im ziemia i woda. Był już 16 sierpnia 1939 roku. Wróciłam do Utasowszczyzny, a ojciec pojechał do Wilna. W Ułasowszczyźnie zastała nas wojna. Brat Mamy Piotr Krahelski został zmobilizowany, byłyśmy więc w Ułasowszczyźnie z ciocią i jej dwiema małymi córkami. 17 września bolszewicy zaatakowali Polskę. Dzieje kilku dni, które spędziłyśmy w „areszcie domowym" u okolicznych chłopów, nadają się na osobne opowiadanie. Wreszcie przyjechał oficer radziecki, żeby rozsądzić co z nami zrobić. Cała służba razem z nami stłoczona została w pokoju stołowym, za stołem siedział „sędzia". Mój wuj Piotr Krahelski był bardzo kochany przez chłopów, więc „śledztwo" toczyło się niemrawo, bez żadnych zarzutów pod naszym adresem. Wreszcie jeden z parobków, szczególnie zaprzyjaźniony z domem, powiedział: „a mąż pani Wandzi to siedział w Berezie" (pani Wandzia to moja mama). „Sledovatiel" lekko się rozjaśnił i rzekł: „puskajcie" - niech jadą. Dziwne są zaiste wyroki boskie - nigdy nie wiadomo, co się może kiedyś przydać. Ciocia z dziewczynkami została w Wołkowysku, spodziewając się, że wuj lada dzień wróci. My z mamą pojechałyśmy do Wilna. Dorożkarz wiozący nas z dworca siedział jak zwykle bokiem do konia i opowiadał z przejęciem (nie znając nas): „A tę gazetę «Stowo» to opieczętowali, redaktor Mackiewicz też gdzieś pojechał, a jego dzieci to powieźli, znaczy gdzieś w głąb Rosji". To nam starczyło, żeby zamiast do domu pojechać do przyjaciół. Bo Wilno przeżyło już pierwszą falę aresztów i wywożenia w głąb Rosji wielu zasłużonych osób. Do domu nad Wilią nie wróciłam już nigdy. Zaczęła się walka, a ja miałam 15 lat i mogłam brać w niej udział. MOJE WILNO nie przestało być dla mnie najukochańszym miejscem na świecie, mimo iż powróciło do swoich korzeni i jest stolicą niepodległej Litwy. Pozostał mi po dzieciństwie szacunek dla innych narodowości, lubię i szanuję Litwinów. Z religijnego wychowania w Wilnie wyniosłam przeświadczenie, że w chrześcijaństwie najważniejsze jest miłosierdzie. Widać tkwi to w mieście, o którym Józef Ignacy Kraszewski pisał w 1849 roku: Wilno może się tym poszczycić, że mieszkańcy nigdy nie zapomnieli słodkiego, ewangelicznego zapisu wspierania biednych. Magdalena Hulas (Warszawa) Brytyjskie próby rozwiązania problemu granicy polsko-radzieckiej od lutego do kwietnia 1943 roku Rok 1943, przez niektórych zwany „rokiem przełomu", przez innych „rokiem złych wróżb", już od pierwszych dni przynosił wydarzenia brzemienne w skutki. Radzieckie zwycięstwo w bitwie pod Stalingradem zapoczątkowało nową fazę wojny. Stanowiło przełom nie tylko w jej militarnym przebiegu, ale i w politycznym układzie sił - pozycja ZSRR wobec Zachodu uległa zdecydowanemu wzmocnieniu. Nieprzypadkowo w tym właśnie okresie Moskwa nasiliła działania mające zapewnić jej jak najkorzystniejsze rozwiązania powojenne. W stosunku do Polski posunięcia te dotyczyły przede wszystkim kwestii granic, ale zaczęto również ujawniać dodatkowy aspekt radzieckich żądań i koncepcji, a mianowicie chęć stworzenia alternatywnego wobec rządu polskiego ośrodka władzy, powolnego Moskwie, służącego przeprowadzeniu szerzej zakrojonych planów politycznych wobec Polski powojennej1. Jednak ze względu na limitowaną objętość niniejszego artykułu będziemy musieli ograniczyć swoje rozważania wyłącznie do pierwszego z wymienionych elementów, tj. do sprawy granic. Co więcej, interesować nas będą raczej proponowane sposoby rozwiązania problemu, przyjęta taktyka działania niż rozwiązania szczegółowe, tj. próby określenia przebiegu linii granicznej między ZSRR a Polską. Wiele wskazuje na to, że Wielka Brytania w kwestii granicy polsko-radzieckiej próbowała przejąć inicjatywę, ale wynikiem jej posunięć było całkowite oddanie inicjatywy stronie radzieckiej. Brytyjczycy zdawali sobie sprawę ze zmienionej z początkiem 1943 roku sytuacji militarno-politycznej. Dotychczas bardzo niechętnie mówili o celach wojny, teraz jednak - jak pisał Anthony Eden w swoich wspomnieniach - czas już było się zastanowić wraz ze Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Radzieckim nad niektórymi problemami powojennymi2. To właśnie Eden, pod nieobecność Winstona Churchilla, 1 Chodzi zwłaszcza o takie sygnały, jak: notę Ludowego Komisariatu Spraw Zagranicznych ZSRR z 16 I 1943 r. w sprawie obywatelstwa, artykuł Aleksandra Kornijczuka opublikowany 19 II na łamach pisma „Radianska Ukraina", powtórzony 21 II w „Prawdzie" i 22 II w „Soviet War News", oświadczenie TASS z l III, czy wreszcie utworzenie Związku Patriotów Polskich. 2 A. Eden, Pamiętniki. 1938-1945, t. II, Obrachunki, Warszawa 1972, s. 290. Brytyjskie próby rozwiązania problemu granicy polsko-radzieckiej od lutego do kwietnia 1943 roku 105 który nie powrócił jeszcze z Casablanki do Anglii, podjął w tej sprawie inicjatywę. 4 lutego 1943 roku polecił przebywającemu w Londynie brytyjskiemu ambasadorowi w ZSRR sir Archibaldowi Clarkowi Kerrowi zakomunikować Molotowowi o postępach, jakich dokonaliśmy w określeniu naszej polityki, oraz zapytać go o poglądy rządu radzieckiego w tej dziedzinie^1. Za szczególnie ważne uznał brytyjski minister problemy Europy Wschodniej, tłumacząc to obawami przed chaosem, jaki grozi tej części kontynentu po upadku Rzeszy. Zadaniem Kerra było też wybadanie radzieckich poglądów na kwestię ewentualnego rozczłonkowania Niemiec (w tym przyznania Polsce Prus Wschodnich) oraz ustalenia how far, and for what reasons, the Soviet Government were opposed to proposals for Polish-Czechoslovak and Graeco-Yugoslav confederations4. Inicjatywa Edena, mająca w założeniu wykluczyć sytuację, w której jedno mocarstwo prowadziło[by] swoją politykę poza plecami innych5 spaliła - jak zresztą można było się spodziewać - na panewce. Wypełniając instrukcję Edena A. Clark Kerr spotkał się z Mołotowem w nocy z 20 na 21 lutego. W trakcie rozmowy nie uzyskał żadnych informacji na temat planów Związku Radzieckiego wobec Europy Wschodniej, ani właściwie na żaden inny temat. Również próba skłonienia Wiaczesława Mołotowa do udzielenia jakichkolwiek informacji, polegająca na wystosowaniu do niego osobistego pisma, nie przyniosła pożądanych efektów. Odpowiedzią na to pismo był list Józefa Stalina z 24 lutego6 utrzymany w niezbyt przyjaznym tonie. Stalin pisał, że metoda korespondencyjnej wymiany myśli i poglądów jest mało owocna i że jedynym słusznym sposobem rozstrzygnięcia takich spraw, jak np. kwestia rozbrojenia Niemiec, jest spotkanie oficjalnych przedstawicieli Wielkiej Brytanii i Związku Radzieckiego oraz podpisanie stosownego porozumienia. Przypomniał też, że bezskutecznie proponował przyjęcie takiej metody w trakcie spotkania z Edenem w grudniu 1941 roku. Teraz byłby skłonny spotkać się z Brytyjczykami w sprawie Niemiec („lub innych państw"), gdyby rząd brytyjski sobie tego życzył. Takie postawienie sprawy natychmiast sprowadzało Wielką Brytanię do roli petenta. Nie jest pewne, czy Brytyjczycy w pełni to sobie uświadamiali. Eden - oceniając w swych wspomnieniach wyniki podjętej z Moskwą konsultacji - stwierdził, że zabiegi naszego ambasadora u Molotowa nie przyniosły nam bliższych informacji, chociaż Rosjanie wydawali się zadowoleni, a nawet zaskoczeni, że konsultujemy ich w sprawach Europy Wschodniej przed zwróceniem się o to samo do Amerykanów1. Nie pierwszy to i nie ostatni raz Brytyjczycy uznali, że o zadowolenie Rosjan warto zabiegać, zadowoleni Rosjanie są bowiem bardziej skłonni do ustępstw8. W Foreign Office nawet odpowiedź 3 Ibidem, s. 291. Na temat szczegółów instrukcji Edena zob.: L.Woodward, British Foreign Policy in the Second World War, t. II, London 1971, s. 550-552. 4 L. Woodward, op.cit., s. 552. 5 A. Eden, op.cit., s. 291. 6 L. Woodward, op.cit., s. 552. , ^ 7 A. Eden, op.cit., s. 293. 8 Brytyjczyków nie przekonywały polskie nalegania, by w stosunkach z ZSRR wykazywać stanowczość - por. list 106___________________________________________________________________Magdalena Hułas Stalina z 24 lutego potraktowano jako dającą pewne nadzieje na pozytywne rozstrzygnięcia. Churchill z kolei był zdezorientowany rozwojem wydarzeń, o czym może świadczyć notatka, jaką skierował do Edena po zapoznaniu się z listem Stalina. Pisał w niej: Please tell me what has happened to bring all this stuff up9. To, co się zdarzyło, nie stawia w najlepszym świetle brytyjskiej dyplomacji - nie osiągnięto żadnych planowanych korzyści, tj. nie otrzymano żadnych nowych informacji na temat planów polityki radzieckiej, nie uzyskano żadnych zobowiązań ani konkretnych ustaleń dotyczących ewentualnych rozmów przedstawicieli Wielkiej Trójki. Natomiast zadowolenie Rosjan bardzo łatwo jest wytłumaczyć. Dowiedzieli się oni, że Brytyjczykom zależy na wspólnym z ZSRR ustaleniu planów wobec powojennej Europy, chwilowo przynajmniej złagodzili podejrzenia, że Brytyjczycy i Amerykanie próbują za ich plecami dojść do porozumienia w sprawach rozstrzygnięć powojennych, wzmianka 0 Prusach Wschodnich przewidywanych dla Polski pośrednio wzmacniała radzieckie przekonanie o gotowości Wielkiej Brytanii do uznania linii Curzona, a pytanie o zakres 1 powody radzieckiego sprzeciwu wobec federacji pozwalało przypuszczać, że sam fakt sprzeciwu został przez Brytyjczyków przyjęty do wiadomości. Na radziecką reakcję nie trzeba było długo czekać. 6 marca Aleksander Bogomołow, radziecki ambasador przy rządzie polskim, rewizytował nowo akredytowanego przy Prezydencie RP brytyjskiego ambasadora Owena 0'Malleya10.1 chociaż 0'Malley spodziewał się, że wizyta ta - podobnie jak i pierwsze, kilka dni wcześniejsze spotkanie z Bogomołowem - sprowadzać się będzie do wymiany dyplomatycznych uprzejmości, szybko okazało się, że radziecki ambasador miał za zadanie również poruszenie spraw politycznych. Kwestią najważniejszą były oczywiście stosunki radziecko-polskie. Bogomołow twierdził, że rządowi radzieckiemu zależy na utrzymaniu dobrosąsiedzkich stosunków with a contented and independent Poland, pod warunkiem jednak, że Polska porzuci wszelką myśl o zatrzymaniu w swoich granicach ludności ukraińskiej czy białoruskiej. Dodawał, że w 1939 roku ZSRR nie anektował wschodnich terenów Polski, było to nieuniknione i naturalne zjednoczenie narodów ukraińskiego i białoruskiego, a to, czego ZSRR chce teraz, to uznania tego faktu. Kończąc te rozważania, w których szczególny nacisk położony został na etnograficzne usprawiedliwienie radzieckich żądań, Bogomołow użył sformułowania, które - jak napisał 0'Malley - madę me sit up. Radziecki ambasador stwierdził mianowicie, że gdyby polscy politycy w Londynie przy- W. Sikorskiego do W. S. Churchilla, 9 II 1943, [w:] Documents on Polish-Soviet Relations. 1939-1945, t. I (dalej: DPSR), London 1961, s. 480 i nast., rozmowa E. Raczyńskiego z A. Edenem, 19II1943, zob.: A. Eden do 0.0'Malleya, 19 II 1943 Public Record Office, Kew (dalej: PRO), PREM 3/354/2, C.1938/910/G. W podobnym kierunku - i równie bezskutecznie - próbował oddziaływać na polityków amerykańskich ambasador Ciechanowski, ibidem; zob. też: J. Ciechanowski, Defeat in Yictory, London 1948, s. 154 i nast. 9 L. Woodward, op.cit., s. 552. : 10 0.0'Malley do A. Edena, 8 III 1943 - PRO, FO 371/34565, C.2667/258/55. Sprawozdanie z rozmowy podpisał radca ambasady brytyjskiej Frank Savery, jednak nie on, a 0'Malley był rozmówcą Bogomołowa (por. J. Tebinka, Polityka brytyjska wobec problemu granicy polsko-radzieckiej 1939-1945, Warszawa 1998, s. 239). .-..,. Brytyjskie próby rozwiązania problemu granicy polsko-radzieckiej od lutego do kwietnia 1943 roku 107 stali na kompromis, wówczas możliwe byłyby dobre stosunki z ZSRR i stabilna wspólna granica. To słowo „kompromis" tak ożywczo podziałało na 0'Malleya. Próbował on ustalić, co Bogomołow rozumiał pod tym pojęciem - i chociaż nie udało mu się uzyskać konkretnej odpowiedzi, to z przebiegu rozmowy wnosił, że chodziło o „kompromis" między granicą wyznaczoną układem Ribbentrop-Mołotow a granicą ryską. To „kompromisowe" rozwiązanie miało się mniej więcej pokrywać z linią Curzona. L Omawiając rozmowę Bogomołowa z 0'Malleyem warto jeszcze zwrócić uwagę na jeden interesujący jej fragment. Otóż brytyjski ambasador - wykorzystując fakt, iż Bogomołow uzasadniając radziecką politykę terytorialną odwoływał się przede wszystkim do argumentów etnicznych - zadał pytanie o radzieckie plany wobec Rusi Zakar-packiej. Bogomołow zapewnił, że Związek Radziecki nie ma żadnych roszczeń wobec tego terytorium, które powinno zostać zwrócone przez Węgry Czechosłowacji i stanowić integralną część państwa czechosłowackiego. Gdy 0'Malley spytał, dlaczego w tym wypadku ludność ukraińska traktowana jest inaczej niż ludność ukraińska zamieszkująca terytorium państwa polskiego, Bogomołow odpowiedział, że rozmowa z 0'Malleyem była dla niego przyjemnością, ale musi już spieszyć z powrotem do ambasady. Zanim jednak się pożegnał, zapewnił o chęci dalszej dyskusji w kwestii granic, with the assi-stance ofhis maps. W Foreign Office uznano, że wątek podjęty przez Bogomołowa wart jest kontynuowania. Tymczasem 10 marca doszło do jeszcze ważniejszego spotkania brytyjsko-radziec-kiego. Wówczas to Iwan Majski odwiedził udającego się nazajutrz do Waszyngtonu Edena11. Radziecki ambasador rozpoczął od wyjaśnienia, że występuje wyłącznie we własnym imieniu, nie otrzymał bowiem w tej sprawie żadnej instrukcji z centrali i w związku z tym prosi, by jego wypowiedź traktowana była ściśle off the record. Przechodząc do sprawy wizyty Edena w USA, Majski wyraził nadzieję, że brytyjski minister nie wejdzie z Amerykanami w żadne układy dotyczące ustaleń powojennych. Uzyskał zapewnienie Edena, że nie tylko nie zostaną w Stanach Zjednoczonych podjęte żadne takie zobowiązania, ale że dodatkowo Związek Radziecki zostanie dokładnie poinformowany o przebiegu anglo-amerykańskich rozmów. Ambasador - usatysfakcjonowany takim postawieniem sprawy - przedstawił radziecki punkt widzenia na kwestie związane z powojennym układem sił w Europie. W odniesieniu do Niemiec stwierdził, że rząd radziecki życzyłby sobie ich rozczłonkowania, w odniesieniu do Polski - że nastawienie rządu radzieckiego nie uległo zmianie, w dalszym ciągu opowiada się za silną i jednolitą 11 Sprawozdanie A. Edena z rozmowy z I. Majskim z 10 III 1943, PRO, PREM 3/355/4, N. 1605/315/G. Sprawozdanie Majskiego z tej rozmowy [w:] Sowietsko-anglijskije otnoszenija wo wremija wielikoj otieczestwiennoj wojny. 1941-1945,1.1,1941-1943, Moskwa 1983, s. 350 i nast. nie zawiera żadnych informacji na temat tego, co mówił sam Majski, a wyłącznie dane na temat wypowiedzi Edena. Ciekawe byłoby ustalenie ponad wszelką wątpliwość, czy Majski rozmawiając z Edenem znał już treść opublikowanego tego dnia na lamach „The Times" słynnego artykułu Carra Security in Europę, z którego być może czerpał dodatkową zachętę do przeprowadzenia rozmowy w rym duchu. Szczegóły na temat artykułu Carra zob. J. Tebinka, op.cit., s. 243-245. ]08____________________________________________________________________Magdalena Hułas (homogenous) Polską, tzn. bez mniejszości narodowych. Jeśli chodzi o wschodnią granicę Polski, to linia zbliżona do linii Curzona byłaby dla Związku Radzieckiego do zaakceptowania, a - jak to określił Majski - Zachodnia Ukraina i Białoruś zostałyby włączone do ZSRR jako autonomiczne republiki. Rząd radziecki gotów był również uznać, że Prusy Wschodnie powinny przypaść Polsce. Majski nie poprzestał - w odniesieniu do Polski - na sprawie granic. Stwierdził również, że warunkiem dobrych stosunków radziecko-polskich jest to, by przyszły rząd polski (future Polish Government) był demokratyczny i przyjazny wobec ZSRR. Ta problematyka wychodzi jednak poza nakreślony zakres artykułu. Polska była podstawowym tematem rozmowy Majskiego z Edenem, choć ambasador wspomniał jeszcze o Litwie, Łotwie i Estonii (Russia was determined that Baltic States should be included in U.S.S.R. after war) oraz o Finlandii i Rumunii, z którymi ZSRR życzył sobie (wished for) zawarcia układów o wzajemnej pomocy i na których terytoriach pragnął (desired) mieć bazy (nie były wspomniane ani Besarabia, ani Północna Bukowina). Eden przyjął do wiadomości radzieckie żądania, chociaż zastrzegł, że nie należy tego traktować jako zgody na przedstawione warunki, ani jako zobowiązania do ich poparcia w Stanach Zjednoczonych. Jednak chyba ani on sam, ani Majski nie mieli wątpliwości, że radzieckie żądania zostaną przekazane Amerykanom. I rzeczywiście, stały się one głównym przedmiotem rozmów Edena z Franklinem Delano Rooseveltem i innymi politykami amerykańskimi. Nie oznacza to oczywiście, że brytyjski minister jadąc do Waszyngtonu nie miał przygotowanego programu rozmów z amerykańskimi partnerami, wręcz przeciwnie -jechał wyposażony w memoranda określające brytyjskie stanowisko w kwestiach szczegółowych dotyczących granic Polski12. Nie one jednak zaprzątały Roosevelta i Edena, a radziecki program rozwiązania środkowoeuropejskich problemów. Eden przedstawił go amerykańskiemu prezydentowi 15 marca13. Nieco zaskoczony był reakcją Roosevelta, który -jak się okazało - nie przewidywał większych problemów z rozwiązaniem spraw polskich i uważał, że if Poland had East Prussia and perhaps some concessions in Silesia, she would gain rather than lose by agreeing to the Curzon Linę. Jednak wydaje się, że jeszcze istotniejsze niż wstępne zarysowanie przyszłych granic Polski było ustalenie sposobu przeprowadzenia proponowanych rozwiązań. Roosevelt stwierdził mianowicie, że to Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Związek Radziecki should decide at the appropriate time what was a just and reasonable solution, Polska natomiast would have to accept. 12 Memoranda z 8 III 1943: „The Western Frontier of Poland", „The Eastern Frontier of Poland", „The Future of Germany" - zob.: J. Tebinka, op.cit., s. 239-240. W kontekście przygotowań Edena do wizyty w USA warto chyba odnotować uwagę, jaką w swoim dzienniku zanotował 9II Alexander Cadogan, który miał towarzyszyć Edenowi w tej podróży (z powodu choroby pozostał ostatecznie w Londynie). Napisał on wówczas o swojej rozmowie ze swoim szefem na temat programu wizyty w Waszyngtonie: Hę [Eden] alarmed that we haven 't got everything a point. I told him much better so - let's talk at rondom and exchange ideas - The Diaries of Sir Alexander Cadogan, OM., 1938-1945, ed. by D. Dilks, London 1971 (dalej: Diaries of Cadogan), s. 514. Nie można oczywiście przeceniać tych słów, ale wydają się one symptomatyczne. Być może więc rozmowa z Majskim rzeczywiście natchnęła Edena „nowymi ideami". 13 A. Eden do W. S. Churchilla, 16 III 1943 (telegram z Waszyngtonu do FO Nr 1273), PRO, PREM 3/355/4. Brytyjskie próby rozwiązania problemu granicy polsko-radzieckiej od lutego do kwietnia 1943 roku 109 Tak więc wydaje się, że przedwstępne sojusznicze ustalenia dotyczące granicy radziecko-polskiej podjęte zostały w trakcie wizyty Edena w Waszyngtonie i, co więcej, były to na dobrą sprawę ustalenia trójstronne, mimo iż rozmowy nie były prowadzone bezpośrednio przez trzy strony, tj. USA, Wielką Brytanię i ZSRR. Pamiętajmy jednak, że podstawą dyskusji były radzieckie żądania z 10 marca przekazane przez Edena Rooseveltowi. Wprawdzie Jan Karski twierdzi, że brytyjski minister spraw zagranicznych przedstawiał powyższe poglądy jako swoje własne, [a] odzwierciedlały one w istocie poglądy sowieckie14, ale sprawozdanie z rozmowy temu przeczy. Wynika z niego jednoznacznie, że Eden poinformował Roosevelta, iż prezentowane poglądy były poglądami Majskiego przedstawionymi mu (Edenowi) tuż przed jego wyjazdem do Waszyngtonu. Amerykański prezydent pożalił się nawet przy tej okazji, że stosunki jego administracji z rządem radzieckim nie osiągają stopnia zażyłości charakterystycznego dla kontaktów brytyjsko-radzieckich15. Nie ulega wątpliwości, że Roosevelt wiedział, że jego reakcja tak naprawdę była reakcją na żądania radzieckie, a nie brytyjskie. Musiał również wiedzieć, że Brytyjczycy żądań tych nie odrzucali, przedstawili je bowiem Amerykanom jako podstawę do dyskusji. Co więcej, impuls przekazany z Moskwy, który za pośrednictwem Brytyjczyków dotarł do Waszyngtonu, również za brytyjskim pośrednictwem powrócił do Moskwy w postaci niezwykle wprost szczegółowego sprawozdania z amerykańsko-brytyjskich rozmów i ustaleń. Jako pierwszy w roli herolda wystąpił Alexander Cadogan. 25 marca odwiedził go Iwan Majski i zapytał o przebieg brytyjskich rozmów w Waszyngtonie. Cadogan poinformował radzieckiego ambasadora, że Eden przedstawił Rooseveltowi wme indication ofviews regarding Russian aspirations expressed by Ambassador [Majski] to him [Eden] before his departure for Washington i że amerykański prezydent stwierdził, iż United Kingdom, United States and U.S.S.R. would have to decide at appropriate time what was a just and reasonable solution and, if they agreed, Poland would have to accept^6. Taką informację o swojej rozmowie z Majskim przekazał Cadogan sir A. Clarkowi Kerrowi na wyraźną prośbę tego ostatniego, telegrafującego w tej sprawie 24 marca do Foreign Office. Brytyjski ambasador w ZSRR obawiał się, że rząd radziecki mógł być powiadomiony przez swojego ambasadora w USA, Maksyma Litwi-nowa, o tym, co się dzieje w Waszyngtonie i podjąć ten temat z niczego nieświadomym Kerrem. Jak wiemy jednak, rząd radziecki nie od swojego ambasadora w USA dowiedział się o przebiegu waszyngtońskich rozmów Edena, a od Brytyjczyków. Warto tu zwrócić uwagę na jeszcze jeden element układanki. Otóż Cadogan, otrzymawszy tele- 14 J. Karski, Wielkie mocarstwa wobec Polski. 1919-1945. Od Wersalu do Jałty, Warszawa 1992, s. 382. 15 / [Eden] gave him [Roosevelt] some account ofwhat Maisky said to me before I lefi London and hę observed that unfortunateh his Government's diplomatic contacts with Russia were not comparable with ours [...]. The President also mentioned that whereas you [Churchill] and Stalin had met, hę had never done so - A. Eden do W. S. Churchilla, 16 III 1943, PRO, PREM 3/355/4. ..:'.-, -,-.,. 16 Telegram FO do A. Clarka Kerra, 27 III 1943, Nr 310, PRO, FO 371/36954, N.1847/66/38. , 110________________________________________"••••• •?.••-••-'•• •..... ' ••• -________ Magdalena Hułas gram Kerra z prośbą o informacje, napisał do Churchilla z pytaniem, czy może mu te informacje przekazać. Nie ma natomiast śladów niepokoju, czy informacje na temat rozmów można przekazać stronie radzieckiej17. Dlatego nie wydaje się przekonująca argumentacja Jacka Tebinki, który pisze, iż Brytyjczycy obawiali się, że strona radziecka dowie się o treści rozmów Edena w Waszyngtonie, dlatego 25 Ul 1943 r. Cadogan pokrótce zrelacjonował ambasadorowi Maj-skiemu wypowiedź prezydenta [...]18. Po pierwsze, nic nie wskazuje na to, że Cadogan zrelacjonował rzecz pokrótce. Nie dysponujemy bezpośrednim sprawozdaniem z jego rozmowy z Majskim, a jedynie pośrednią relacją przekazaną Clarkowi Kerrowi, o której sam Cadogan pisał, że była tylko the substance ofwhat I toldMaisky19. Po drugie, nawet dostępne informacje na temat przebiegu rozmowy z Majskim świadczą o tym, że Cadogan powiedział tak dużo o waszyngtońskich negocjacjach, że trudno uznać ten przekaz za próbę zabezpieczenia się przed ewentualnym przeciekiem, bo to świadczyłoby raczej 0 tym, że wybrano lekarstwo gorsze od samej choroby. Notabene warto odnotować, że Amerykanie (to chyba oni mieli być posądzani o dokonanie przecieku) okazali się znacznie bardziej dyskretni, o czym świadczy przebieg rozmowy sekretarza stanu Cor-della Hulla z Litwinowem (31 marca) i amerykańskiego ambasadora w ZSRR Williama Standleya z Mołotowem (2 kwietnia)20. , Nie przekonuje również stwierdzenie Elisabeth Barker, że rather unwisely, Cadogan passed on these "stray thoughts" of Roosevelt's to the Soviet ambassador21, sugeruje ono bowiem, że niedyskrecja Cadogana była przypadkowym, niefortunnym potknięciem. Tymczasem wiele wskazuje na to, że była ona wkalkulowana w brytyjskie plany, a w każdym razie w plany Foreign Office. Otóż szef Cadogana, Anthony Eden, również poinformował stronę radziecką o wynikach swoich rozmów w USA. 29 marca, jeszcze w czasie pobytu w Stanach Zjednoczonych, spotkał się z Litwinowem i zdał mu relację z rozmów z amerykańskimi politykami. Jak donosił Litwinów do centrali, Eden poinformował go, że istnieje zgodność poglądów amerykańskich 1 brytyjskich na kwestię rozczłonkowania Niemiec i przyznania Prus Wschodnich Polsce. Stwierdził również, że nie spodziewa się ze strony Stanów Zjednoczonych żadnych poważniejszych trudności w sprawie zachodnich granic ZSRR i że sądzi, iż 17 M. Maisky came to see me yesterday andasked whether J could tell him anything about the Secretary ofState's discussions in Washington. Ifyou approve I would like to send Clark Kerr urgently the attached telegram recording the substance ofwhat I told Maisky- A. Cadogan do W. S. Churchilla, 26 III 1943, PRO, FO 371/36954, N.1847/66/38. 18 J. Tebinka, op.cit.,s. 242. 19 Por. przyp. 17. Cadogan nie wspomina o tej rozmowie z Majskim w swoim dzienniku (zob. Diaries of Cadogan). 20 Sowietsko-amierikanskije otnoszenija wo wremija wielikoj otieczestwiennoj wojny 1941-1945, t. 1,1941-1943, Moskwa 1984, s. 301 i nast. Por. też: brytyjskie informacje na temat amerykańskiego memorandum wręczonego Molotowowi na początku kwietnia, memorandum, które byto briefand in very generał terms - telegram A. Clarka Kerra do FO, 28 IV 1943, Nr 314, PRO, FO 371/36955, N.2612/66/38. 21 E. Barker, Churchill and Eden at War, London 1978, s. 248. • Brytyjskie próby rozwiązania problemu granicy polsko-radzieckiej od lutego do kwietnia 1943 roku 111 Polska uspokoi się (uspokoitsia) otrzymawszy Prusy Wschodnie. Mowa była również o planach „przesiedlenia mniejszości narodowych"22. Na tym jeszcze Brytyjczycy nie zakończyli informowania Moskwy o wynikach rozmów waszyngtońskich. Po powrocie do Londynu Eden dwukrotnie (7 i 12 kwietnia) spotykał się z Majskim, aby przekazać mu informacje na temat swojej wizyty w USA23. Najprawdopodobniej w trakcie drugiej z tych rozmów brytyjski minister poinformował radzieckiego ambasadora, że Amerykanie skłonni są przyjąć linię Curzona jako wschodnią granicę Polski i w formie rekompensaty przekazać Polsce Prusy Wschodnie i część Śląska. Stwierdził również, że administracja amerykańska uznaje konieczność osiągnięcia porozumienia ze Związkiem Radzieckim - z którym nie chce się o Polskę kłócić -w sprawie granic Polski. Mowa była też o planach wobec Niemiec, państw bałtyckich, Finlandii, Rumunii, Bałkan, Francji, Dalekiego Wschodu i Afryki oraz federacyj. W sumie dwudniowe rozmowy Edena z Majskim na temat brytyjskiej wizyty w Stanach Zjednoczonych były - jak wynika ze sprawozdania radzieckiego ambasadora -bardzo szczegółowe. Tym bardziej więc interesujący jest fakt, że nie tylko nie zachowało się sprawozdanie Edena z tych rozmów, ale najwyraźniej nigdy nie zostało sporządzone24. Strona radziecka doceniła brytyjską szczerość i otwartość. 19 kwietnia Majski ponownie spotkał się z Edenem, tym razem, by - wypełniając oficjalną instrukcję Mołotowa - przekazać brytyjskiemu ministrowi spraw zagranicznych serdeczne podziękowania za pełną relację z rozmów w Waszyngtonie, która greatly gratified Soviet Government. Gdy Eden certował się, twierdząc, że zrobił tylko to, czego wymagał od niego układ brytyj-sko-radziecki, Majski ponownie zapewnił go o wdzięczności rządu radzieckiego25. Na marginesie warto odnotować, że żaden z artykułów układu radziecko-brytyjskie-go z 26 maja 1942 roku nie nakładał na umawiające się strony obowiązku wzajemnego informowania się o rozmowach prowadzonych z innymi sojusznikami26, tak więc informacje nie były przez Edena przekazane - jak twierdził - in accordance with terms of our treaty, ale najwyżej zgodnie z duchem układu. Znacznie bardziej wyraźne sformułowania dotyczące wzajemnego informowania się o ewentualnych negocjacjach z państwami trzecimi zawarte były w układzie brytyjsko-polskim z 25 sierpnia 1939 roku, a konkretnie w jego art. 6 i w art. 3 tajnego protokołu stanowiącego nierozdzielną część układu27. Można wprawdzie twierdzić, że ustalenia tych artykułów dotyczyły wyłącznie ewentualnych nowych zobowiązań pomocy przeciw agresji i jako takie nie nakładały na 22 Sowietsko-amierikanskije otnoszenija..., 1.1, s. 299 i nast. 23 Sowietsko-anglijskije olnoszenija..., 1.1, s. 363-364, 367-373. 24 Por. notatka C. F. A. Warnera (FO), l V 1943, PRO, FO 371/36955, N.2612/66/38 (We infomed the Soviet Government through M. Maisky. The Secretary of State did not mąkę a record ofwhat hę said to M. Maisky). 25 Ambassador [...} repeated that his Gowmment had been much pleased to be taken sofully into our [British] confidence - telegram A. Edena do A. Clarka Kerra, 22 IV 1943, Nr 418, PRO, FO 371/36955, N.2456/66/38. 26 Por. tekst układu, [w:] Sowietsko-anglijskije otnoszenija..., t. I, s. 237-240, przekład polski, [w:] Prawo międzynarodowe i historia dyplomatyczna. Wybór dokumentów, (oprać.] L. Gelberg, t. III, Warszawa 1960, s. 46-48. 27 Tekst układu i tajnego protokołu zob.: Diariusz i teki Jana Szembeka (1935-1945), t. IV, oprać. i. Zarański, London 1972, s. 766 i nast. 112_____________ ' .: ' ' '______________________________ Magdalena Hułas Wielką Brytanię obowiązku informowania Polaków o tych konkretnie rozmowach bry-tyjsko-amerykańskich, ale byłaby to czysta kazuistyka oddalająca nas od ducha układu. Brytyjczycy - tak wyczerpująco informujący stronę radziecką o wszystkim, co dotyczyło granicy radziecko-polskiej - w ogóle nie dzielili się tymi informacjami z rządem polskim. Minister Eden w trakcie swej waszyngtońskiej wizyty wręcz unikał polskiego ambasadora w USA, Jana Ciechanowskiego - kilka umówionych wcześniej spotkań zostało przez Edena odwołanych, polski ambasador zdołał jedynie spotkać się z towarzyszącymi Edenowi Williamem Strangiem i Oliverem Harveyem, ale i te rozmowy nie dotyczyły anglo-amerykańskich ustaleń w kwestii radzieckich żądań terytorialnych, a ogólnie stanu stosunków polsko-radzieckich i szans na anglo-amerykańską interwencję w obronie polskich interesów. Ciechanowski oceniał, że strona amerykańska wykazywała znacznie większą gotowość do takiej interwencji niż Brytyjczycy. O tym, jak niewiele o wynikach rozmów Edena wiedziano w „polskim Londynie", świadczy zapis w dzienniku Edwarda Raczyńskiego pod datą 29 marca 1943 roku: Eden jest wciąż w Ameryce. Jak się, zdaje, napotkał tam atmosferę o wiele sztywniejszą wobec terytorialnych roszczeń sowieckich (...). Wydaje mi się, że można go oczekiwać w postaci syna marnotrawnego po powrocie z Ameryki, bodaj w części nawróconego^. Najwyraźniej liczono na powtórzenie się sytuacji z 1942 roku, kiedy to uniknięto umieszczenia w traktacie brytyjsko-radzieckim klauzuli terytorialnej, co przypisywano zdecydowanemu stanowisku Amerykanów w kwestii radzieckich żądań. W przekonaniu o pomyślnym dla Polski przebiegu waszyngtońskich rozmów utwierdziła stronę polską relacja Edena złożona Sikorskiemu 8 kwietnia. Nie dysponuję sprawozdaniem ze spotkania, które się wtedy odbyło, ale jak wynika z listu Sikorskiego do ambasadora Ciechanowskiego, Eden poinformował wówczas polskiego premiera o rezultatach podróży amerykańskiej, które są dla nas oraz dla państw średnich i małych korzystne®. Wprawdzie strona polska miała wyraźne skłonności do nazbyt optymistycznej oceny anglosaskiego stanowiska w kwestiach dotyczących Polski, ale nawet biorąc to pod uwagę trudno jest sobie wyobrazić, żeby Eden - powiedziawszy Sikorskiemu choćby w przybliżeniu tyle, ile stronie radzieckiej - mógł być aż tak źle zrozumiany. Możemy więc z prawdopodobieństwem bliskim pewności przyjąć, że Eden zataił przed Sikorskim najbardziej istotne dla Polski ustalenia. Co więcej, istnieją dokumenty mogące świadczyć o tym, że strona brytyjska - zdając sobie sprawę z polskich złudzeń - nie starała się ich rozwiać. Cofnijmy się do lutego 1943 roku. Wówczas to, w sytuacji zaostrzonej radziecką notą w sprawie obywatelstwa, Polacy bardzo liczyli na anglo-amerykańskie wsparcie własnego stanowiska. 9 lutego 28 E. Raczyński, W sojuszniczym Londynie. Dziennik ambasadora ... 1939-1945, London 1960, s. 168. 29 W. Sikorski do J. Ciechanowskiego, 8 IV 1943, Instytut Polski i Muzeum im. Gen. Sikorskiego, PRM 98/1, dok. 31. Równie optymistyczną relację ze swojej rozmowy z Edenem złożył Sikorski na posiedzeniu Rady Ministrów 9IV -E. Duraczyński, Rząd polski na uchodźstwie 1939-1945. Organizacja-personalia-polityka, Warszawa 1993, s. 217. Brytyjskie próby rozwiązania problemu granicy polsko-radzieckiej od lutego do kwietnia 1943 roku 113 Sikorski w liście do Churchilla prosił brytyjskiego premiera o spowodowanie natychmiastowej interwencji brytyjskiej w sprawach polskich w Moskwie30. Churchill pisał w odpowiedzi, że Eden rozważył już tę prośbę i że powracający do Moskwy ambasador Clark Kerr został poinstruowany to look into this matter urgently in consultation with Monsieur de Romer (...) and with his United States colleague. Sir Archibald Clark Kerr was authorized to decide in the light of these consultations what representations hę could most usefully mąkę, on a personal basis at a high levePl. Na wyraźne życzenie Churchilla do listu dodany został fragment podpowiadający Sikorskiemu zwrócenie się w tej sprawie również do prezydenta Roosevelta. Z kolei Eden w rozmowie z Raczyńskim 19 lutego stwierdził, że ambasadorowie brytyjski i polski od razu po przybyciu do Moskwy podejmowali kwestię stosunków polsko-radzieckich bezpośrednio ze Stalinem32. Oświadczenia Churchilla i Edena sformułowane były w ten sposób, że ci, którzy mieli nadzieję na anglosaską interwencję na rzecz Polski, mogli je odczytać jako zapowiedź takiej interwencji (nie tylko szybkiej, ale i na wysokim szczeblu), natomiast ci, którzy jej nie planowali, również mogli się do tych stwierdzeń odwoływać. Nic dziwnego więc, że ambasador 0'Malley odniósł z rozmowy z Sikorskim wrażenie, że polski premier was under a misapprehension as to the naturę ofour instructions to Moscow. Hę apparently maintained that the Prime Minister [Churchill] had given him to understand that Sir. A. Clark Kerr was to take the matter up at once with the Soviet Governmenfl. Frank K. Roberts stwierdzał, że there is no excuse for General Sikorski 's assumption. But we need not do anything about it [podkr. - M.H.]"34. Tak więc Brytyjczycy nie zamierzali wyprowadzać Polaków z błędu. Ciekawe światło na tę sprawę rzuca również sprawozdanie Edena z rozmowy, jaką 3 marca przeprowadził w towarzystwie 0'Malleya i Stranga z Sikorskim i Raczyńskim, którym towarzyszył Józef H. Retinger35. Polscy politycy usiłowali nakłonić Brytyjczyków do ponowienia publicznej deklaracji o nieuznawaniu narzuconych jednostronnie w czasie wojny zmian dotyczących granic. Eden, podając przykłady trudności w stosunkach brytyjsko--radzieckich, stwierdzał, że nie jest to dobrze wybrany moment do takiego oświadczenia. Jednak w ostatecznej wersji sprawozdania nie znalazł się fragment zdania wykreślony przez Edena z brudnopisu, a świadczący o tym, że pozostawiano Sikorskiemu nadzieję na anglo-amerykańską interwencję. Brzmiał on: ... although ifthe initiative were taken by the United States Government hę [Eden] would consider the question offollowing the American lead. Takie sformułowanie na pewno podtrzymywało złudzenia polskiego 3(1 DPSR, 1.1, s. 482. 31 W. S. Churchill do W. Sikorskiego, 16II1943, PRO, PREM 3/354/8, s. 548 i nast. 32 A. Eden do 0.0'Malleya, 19 II1943, PRO, PREM 3/354/2, C.1983/910/G. 33 Notatka D. Allena, 23 II1943, PRO, FO 371/34564, C.2036/258/55. 34 Notatka F. K. Robertsa, 24II1943, ibidem. 35 PRO, FO 371/34565, C.2468/910/G. • - 114_____________________________________________________________________Magdalena Hulas premiera, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę optymizm, jakim natchnęła go zakończona w styczniu wizyta w Stanach Zjednoczonych. Jednak informacje o niechęci Brytyjczyków do interweniowania w sprawie Polski w Moskwie można było wyczytać z innych brytyjskich zachowań i oświadczeń. Otóż w okresie szczególnego nasilenia polskich próśb o interwencję strona brytyjska przekonywała, że jej celem jest doprowadzenie do tego, by Polska i ZSRR w bezpośrednich rozmowach doszły do porozumienia w najbardziej drażliwych sprawach, w tym w sprawie wspólnej granicy. Po rozmowie ambasadora Tadeusza Romera z Józefem Stalinem w nocy z 26 na 27 lutego część polityków polskich przekonana była o gotowości Stalina do podjęcia rozmów na temat granicy, liczyła również na brytyjską interwencję w tej sprawie. Ambasador Clark Kerr poinformował o tym Foreign Office36, gdzie podjęto dyskusję nad tym, jakie zająć w tej kwestii stanowisko. Denis Allen twierdził, że brytyjska polityka w tej sprawie zawsze polegała na zachęcaniu rządów polskiego i radzieckiego do bezpośredniego porozumienia się37. Również Frank K. Roberts uważał, że Brytyjczycy nie powinni interweniować, ponieważ -jak twierdził - Polacy nie są skłonni ustąpić w sprawie granic. Dlatego też radził, by poinformować Clarka Kerra, że rząd brytyjski woli pozostawić negocjacje całkowicie w ręku Polaków i Rosjan38. Podobne stanowisko zajął William Strang, zastępca stałego podsekretarza stanu39. W tym też duchu sporządzono w Foreign Office odpowiedź na depeszę sir A. Clarka Kerra, w której pisano: we have hitherto taken the linę that the frontier ąuestion is one that must be settled in the first place between the Polish and Soviet Governments. I should prefer to maintain this attitude and to leave the present negotiations untirely to the Poles and the Russians40. Opinie te formułowano w czasie, gdy szef Foreign Office prowadził rozmowy na temat polsko-radzieckiej granicy ze stroną radziecką i z Amerykanami. I chociaż trudno jest nazwać takie postępowanie lojalnym wobec polskiego sojusznika, należy na nie spojrzeć również przez pryzmat brytyjskich interesów. Jak wynika z dokumentów, chociażby z cytowanej wyżej notatki Robertsa, w Foreign Office dominowało - słuszne skądinąd - przekonanie, że strona polska nie jest gotowa do ustępstw w sprawie granicy ze Związkiem Radzieckim. W tej sytuacji Brytyjczycy podejmując się obrony polskiego stanowiska musieliby przeciwstawić się stanowisku radzieckiemu, a tego żadną miarą nie chcieli czynić, zwłaszcza wobec faktu, że nie byli gotowi do otwarcia drugiego frontu, a dodatkowo jeszcze zmuszeni byli do poinformowania Stalina o konieczności wstrzymania konwojów. Z brytyjskiego punktu widzenia sytuacja bynajmniej nie sprzy- 36 A. Clark Kerr do FO, 3 III 1943, Nr 130, PRO, FO 371/34565, C.2463/258/55. 37 Notatka D. Allena, 5 III 1943, ibidem. 38 Notatka F. K. Robertsa, 6 III 1943, ibidem. 39 / don 't rhink anything could be gained by our messingfora solution nów ofthe main problem that dińdes the two Govemments - W. Strang, 8 III 1943, ibidem. 40 FO do A. Clarka Kerra, 18 III 1943, Nr 258, PRO, FO 371/34565, C.2463/910/G. Brytyjskie próby rozwiązania problemu granicy polsko-radzieckiej od lutego do kwietnia 1943 roku 115 jała sprzeciwianiu się radzieckim żądaniom. Wręcz odwrotnie - wszystko wskazywało na to, że z pożytkiem byłoby zaspokojenie chociaż niektórych z nich lub przynajmniej sprawianie wrażenia, że da się to uczynić. Jednak wydarzenia kwietnia 1943 roku sprawiły, że strona brytyjska zaczęła sobie zdawać sprawę z tego, iż podejmując kroki dyplomatyczne zmierzające do załatwienia problemu granicy polsko-radzieckiej popełniła falstart (nie pierwszy zresztą, jeśli wziąć pod uwagę chociażby memorandum z 22 października 1940 roku złożone przez ambasadora Stafforda Crippsa w Moskwie41). W drugiej połowie kwietnia Brytyjczycy wyraźnie zaczęli wycofywać się z podjętych ustaleń i stali się zdecydowanie mniej chętni do podtrzymywania rozmów z rządem radzieckim na ten temat. Wydaje się, że decydujący wpływ na tę zmianę miały dwa czynniki: rosnące przekonanie, że Amerykanie jeszcze nie są gotowi pójść tak daleko, jak się Brytyjczykom wydawało oraz wydarzenia wynikające z odkrycia grobów oficerów polskich w Katyniu. Okazji do ponownego przyjrzenia się problemowi polsko-radzieckiej granicy i sposobom jego rozwiązania dostarczyło opracowane przez Orme Sargenta, zastępcę podsekretarza stanu w FO, memorandum z 15 kwietnia42. Sargent, biorąc za podstawę doniesienia z Waszyngtonu o gotowości Roosevelta do uznania linii Curzona i do dokonania rozstrzygnięć w trójkącie ZSRR-USA-Wielka Brytania, proponował rozwiązanie kwestii granicy polsko-radzieckiej jeszcze w trakcie wojny, zgodnie z zarysowaną w czasie waszyngtońskich rozmów linią postępowania. I chociaż Eden pisał, że dobrze się stało, iż Sargent poddał pod dyskusję problem uznawany dotychczas za tabu, dodał jednak, że argumenty przeciw proponowanym rozwiązaniom są w istniejącej sytuacji zbyt poważne43. Ponadto, z zanotowanych na marginesie memorandum uwag Edena wynika, że brytyjski minister zaczaj mieć wątpliwości, czy prezydent Roosevelt rzeczywiście jest gotów zaangażować się w takie rozwiązania. Po miesiącu, który minął od waszyngtońskich rozmów, Eden stwierdzał, że nie istnieją szansę na to, by Amerykanie w trakcie wojny przystali na jakiekolwiek zmiany graniczne, a gdy Sargent wyrażał przypuszczenie, że Roosevelt może zechcieć wycofać się z deklaracji złożonych Edenowi 15 marca, brytyjski minister spraw zagranicznych zapisał na marginesie: This is hardly fair on the President. Hę waśń't speaking ofnow [podkr. oryg.]. Mimo tego wyjaśnienia rozbudzone wcześniej przez Edena przekonanie o gotowości amerykańskiego prezydenta do uznania jeszcze w czasie wojny zmian granicznych nadal pokutowało w Foreign Office. Na nowo dało znać o sobie, gdy już po przerwaniu stosunków dyplomatycznych radziecko-polskich dyskutowano w FO nad sposobami wyjścia z kryzysu. Clark Kerr słał do Londynu depesze, w których sugerował, że powinien podjąć ze Stalinem 41 Zob.: M. Hutas, Memorandum Stafforda Crippsa z 22 października 1940 r. Polskie aspekty, „Dzieje Najnowsze" 1993, z. 4, s. 81-93. 42 Memorandum O. Sargenta, 15 IV 1943, PRO, FO 371/34568, C.4133/258/55. Zob. też: J. Tebinka, op.cit., s. 252-254. 43 Notatka A. Edena, 26 IV 1943, PRO, FO 371/34568, C.4133/258/55. ' •.•;-•-.• • ,,. . 116 Magdalena Hułas rozmowę na temat granicy radziecko-polskiej i nakłonić go, by ten powiedział mu franldy what the Soviet Government arę aiming at44. Tej wiary w szczerość Stalina chyba jednak nie podzielał Eden, który zalecał ambasadorowi ostrożność w podejmowaniu problematyki granic ze stroną radziecką. Twierdził, że, po pierwsze, niemożliwe jest w istniejącej sytuacji przyjęcie przez stronę piska warunków narzucanych przez Moskwę, a po drugie, prezydent Roosevelt - mimo głoszonej w Waszyngtonie gotowości do przyjęcia Unii Curzona - nie jest w stanie podjąć obecnie takiego zobowiązania45. W kolejnej depeszy46 brytyjski ambasador prosił o wskazówki, jakie ma zająć stanowisko w przypadku, gdyby to Stalin poruszył kwestię granic. Gdy w Departamencie Centralnym FO przygotowywano dlań odpowiedź, jeden z urzędników pisał: / am not surę [...] how far we can go in authorising Sir A. Clark Kerr to indicate to Stalin that President Roosevelt is. prepared to consider a settlement oj the Polish-Soviet frontier in terms ofthe Curzon Linę [podkr. - A. Eden]"47. Zaznaczona na marginesie uwaga Edena nie pozostawiała wątpliwości, że Roosevelt wcale nie był przygotowany na takie rozwiązanie (Hę is not nów [podkr. - A. Eden]). Odpowiedź przesłana Kerrowi (przygotowana z uwzględnieniem uwag Edena i Ca-dogana) nakazywała mu nieporuszanie sprawy granic. Tylko w wypadku, gdyby Stalin sam podjął ten temat, brytyjski ambasador miał przekazać swojemu rozmówcy, że w zaistniałych okolicznościach rząd brytyjski nie widzi możliwości zajęcia się tą kwestią48. W sytuacji, gdyby Stalin odniósł się konkretnie do informacji o tym, że Roosevelt wspomniał 15 marca, że to Wielka Trójka ma zadecydować o tym, jak będzie przebiegać granica polsko-radziecka49, Clark Kerr miał położyć nacisk na użyty wówczas zwrot at the appropriate time i przekonać Stalina, że odnosił się on do okresu powojennego50. Tak więc zmiana sytuacji politycznej w kwietniu 1943 roku sprawiła, że strona brytyjska uznała, iż nie jest to czas na forsowanie rozwiązań, na które miano nadzieję jeszcze w lutym i marcu. Wycofano się więc z drogi, na którą wkroczono. Ponieważ jednak żadnych posunięć w dyplomacji i polityce nie da się cofnąć i uznać ich po prostu za niebyłe, i tym razem kroki dyplomacji brytyjskiej - przedwczesne i nieprzemyślane - zostawiły swój ślad na późniejszych rozstrzygnięciach. 44 Telegram A. Clarka Kerra do FO, 30IV 1943, Nr 321, PRO, FO 371/34571, C.4806/258/55. " 45 Telegram FO do A. ClarkaKerra, l V 1943, Nr 469, PRO, FO 371/34571. 46 Telegram A. Clarka Kerra do FO, 2 V 1943, Nr 331, PRO, FO 371/ 34573, C.4970/258/55. 47 Notatka C. F. A. Wamera, 5 V 1943, ibidem. 48 Iftherefore Stalin raises the auestion of Polish-Sotiet frontiers, but not ofcourse otherwise, you should argue that there arę nevertheless most serious difficulties in the way ofreaching such a settlement at the present time, and thefact that a Polish-Russian crisis has arisen on another issue does not mąkę it any easier and morę appropriate for us to raise this auestion at the present juncture - telegram FO do A. Clarka Kerra, 6 V 1943, Nr 503, PRO, FO 371/34573, C.4970/910/G. 49 Notabene A. Cadogan dopuszczał możliwość, że Majski nie powtórzył tej informacji Stalinowi - notatka A. Cadogana, 5 V 1943. PRO, FO 371/34573, C.4970/258/55. 50 Telegram FO do A. Clarka Kerra, 7 V 1943, Nr 507, PRO, FO 371/34573, C.4970/238/55. W**! Larysa Kruszelnyćka Mój Lwów 1 września 1939 roku, gdzieś około godziny 11, siedziałam na chirurgicznym krześle w gabinecie znanego w Polsce laryngologa (niestety, nie pamiętam nazwiska), przy ulicy Leona Sapiehy. Lekarz właśnie trzymał peseta tylko co wyrwany z mego gardła (jak to się kiedyś mówiło) trzeci migdałek, mamusia skierowała swoje kroki w stronę drzwi, wybierając się po niezbędne po operacji lody, gdy nagle całym budynkiem wstrząsnął okropny huk. Doktor podskoczył do okna i jakoś dziwnie cicho, lecz wyraźnie powiedział: WOJNA. Na Lwów spadły pierwsze bomby. A my z mamusią miałyśmy już za dziesięć dni wyruszyć w daleką podróż do rumuńskiej Konstancy i dalej przez Suez do Australii, gdzie mamusia niespodzianie została zaangażowana do pracy w konserwatorium w Sydney1. Właściwie w tę podróż powinnyśmy ruszyć już na początku sierpnia. Wysprzedałyśmy meble, fortepian, babcia z ciocią przeprowadziły się do nieco mniejszego i tańszego mieszkania, wszystkie dokumenty i bilety były już załatwione. Miałyśmy nawet pocztówkę od australijskiego konsula (nie do pomyślenia w dzisiejszych czasach) z zawiadomieniem, że ponieważ mamusia zapomniała podać moje imię, on naradził się z australijskimi Ukraińcami i w paszporcie wpisano mi rozpowszechnione w ich środowisku imię Oksana. Jednak wyjazd został odroczony. Winowajcą tego był ukochany fortepian koncer- 1 Matka - Hala Łewyćka - znana w latach dwudziestych-czterdziestych pianistka, koncertowała w Wiedniu, Pradze czeskiej, Budapeszcie, w różnych miastach Polski, a najczęściej we Lwowie i Galicji Wschodniej, także wspólnie z siostrą Stefanią -skrzypaczką, i Marią - wiolonczelistką („Trio sióstr Łewyćkich"). W 1.1928-1939 -profesor Wyższego Instytutu Muzycznego im. Łysenki we Lwowie, od 1939 r. -profesor i kierownik Katedry „Fortepiano" lwowskiego Konserwatorium Państwowego. Wydała kilka naukowych i popularnonaukowych prac, m.in. Zasady współczesnej pedalizacjr, Beethoven i ukraińska pieśń ludowa; Mykota Łysenko; pracowała jako redaktor działu sztuki w różnych dziennikach. Prześladowana przez NKWD zmarta w 1949 r. w wieku 48 lat w do dziś nie wyjaśnionych okolicznościach. 118 Wspomnienia _ Larysa Kruszelnyćka towy mamusi. Nie był on dzietem żadnej sławnej firmy, lecz mamusia zawsze mówiła, że nie zamieniłaby go na żaden „Be-sendorfer" lub „Bechstein". Ten fortepian wędrował z nią z Wiednia, Pragi czeskiej i na wszystkie jej lwowskie koncerty: do sali teatru „Rozmaitości", do wielkiej sali Instytutu im. Łysenki czy do jakiejś innej, gdzie miał się odbyć koncert. Zawsze przyjeżdżała ogromna lora, zaprzężona w okazałe konie, fortepian ładowano i ... wio! Problem polegał na znalezieniu odpowiednich klientów na kupno fotepianu, „bo przecież muszę go oddać w dobre ręce". Do dnia dzisiejszego stoi on u mnie — ogromny, czarny z trzaś-niętą od wojennych mrozów deką, jak nie odpokutowany grzech. Nie wyobrażam już sobie mego mieszkania bez tragicznego rodzinnego relictum. Na drugi dzień po mojej operacji mama postanowiła jednak wyjechać, aby dostać się chociaż do Rumunii. Więc mnie, „Oksanę" z krwawiącym jeszcze gardłem, i mamusię z bardzo skąpym bagażem załadowano do taksówki. Pojechałyśmy na dworzec, a dalej pociągiem na Kołomyję-Śniatyn. Pociąg jechał powoli. Na każdej stacji wsiadała masa ludzi, przeważnie Polacy i Żydzi, z dużymi walizami i tobołami. Mama kazała mi milczeć i na nikogo nie zwracać uwagi, co z moim niespokojnym charakterem i ciekawością wszystkiego, co działo się dookoła, nie było łatwe. Tak dotarłyśmy do Śniatynia i ... pociąg dalej nie jechał. Co począć? Na szczęście mama znalazła znajomą rodzinę, o ile pamiętam — aptekarzy, u których zamieszkałyśmy. Kilka dni biegałyśmy na stację kolejową, lecz pociągi wciąż stały. Natomiast na szosie pojawiły się samochody z bardzo bogatymi pasażerami. Chociaż było ciepło, niektóre panie miały na sobie wspaniałe futra, a na ich palcach lśniły drogie pierścienie. Z każdą godziną droga była coraz bardziej zatłoczona, pojawiło się wielu wojskowych, przeważnie wysokiej rangi. „Uciekają" -orzekła mama. Niektóre samochody nie mogły jechać dalej. Pani aptekarzowa dowiedziała się, że za zwykłą furę, którą można było dotrzeć do rumuńskiej granicy, płacono brylantami. Szerzyły się okropne wieści. Mamusia niepokoiła się o losy babci i bardzo chorowitej siostry. Uświadomiłyśmy sobie, że wojna szybko postępuje. Nikt nie spodziewał się, że Polska, mając taką ilość wojska, różne wysokie urzędy, takie ambicje terytorialne, tak byskawicznie skapituluje. Jasne, że w tym tłoku nie zdążyłybyśmy na czas do Konstancy, a do tego bez brylantów. Zostawiłyśmy więc u znajomych prawie wszystkie rzeczy i różnymi sposobami wracałyśmy do Lwowa. Ja w drodze do- Mój Lwów fc. stałam gorączki i właściwie nie pamiętam, ilu i jakimi transportami dotarłyśmy do domu. Utkwił mi w pamięci tylko mały incydent. Jakaś pani obładowana rzeczami jechała z nami i w pewnym momencie zjadliwie powiedziała do wojskowego: „Pan powinien być na froncie, a nie tutaj rozkazywać babom". Po tygodniu, już u babci, wyzdrowiałam i któregoś dnia z córką naszej dozorczyni, Irenką, uciekłyśmy z domu, żeby popatrzeć na Niemców, którzy ulokowali się niedaleko naszego domu na ulicy Listopada. Dostałam potem lanie od cioci. Niemcy zachowywali się pogodnie, polewali się nawzajem wodą. Wesoły blondynek z szarotką na czapce chciał obdarować nas cukierkami, ale uciekłyśmy. Irenką chciała powtórzyć naszą wycieczkę na drugi dzień, lecz ja nie miałam odwagi. Potem krzyknęła do mnie przez okno: „Niemców już nie ma!". Na naszej ulicy zrobiło się bardzo cicho. Nie było żadnego wojska ani policji. Raz zobaczyłam, jak siostra księdza mieszkającego po sąsiedzku podawała na podwórzu stare ubranie polskiemu żołnierzowi, a on potem zakopał swój mundur w ogrodzie pod drzewem. Opowiedziałam o tym babci, a ona rozgniewała się i zabroniła mi o tym mówić. Ciocia całymi dniami siedziała ze słuchawkami od radia i mamusia, śmiejąc się, nazwała ją „Biuro informacyjne". Wiedziałyśmy już, że Polska wojnę przegrała. Czy była to dla nas, ukraińskiej rodziny, radosna wiadomość? Nie wiem. Było trwoż-nie. A jednak, kiedy wyszłyśmy po pewnym czasie do miasta i na progu Policji na ulicy Łąckiego2 zobaczyłyśmy zrzucone na kupę polskie czapki policyjne, mama sfotografowała to z wielką satysfakcją: „Skończyło się wreszcie!". Wiedziałyśmy, że Niemcy nie wrócą już do Lwowa. Dozorczyni doniosła wszystkim, że widziała sklepikarza Żyda, który uciekł przed Niemcami, a teraz wrócił do swego sklepu (potem wywieźli go Sowieci). Ten sklep byt sławny. Babcia nazywała go „Schwartz, mydło, powidło i różne delikatesy", bo tam kupowało się wszystko, „czego dusza potrzebuje". Za każdym razem, kiedy endecy bili Żydów, w sklepie byty wybite wszystkie okna. Nie lepiej było i z ukraińskimi sklepami. U Iwacha, w masarni na rogu Mączyńskiego i Szymanowiczów, gdzie zawsze tak smacznie pachniało świeżą wędliną i gdzie za 10 groszy można było kupić 10 dkg 2 Gmach Policji i więzienie przy ulicy Łąckiego stanie się potem symbolem okrucieństwa bolszewików. W 1941 r., w ostatnich miesiącach pierwszej okupacji sowieckiej, prawie we wszystkich wsiach i miastach Ukrainy Zachodniej trwaty egzekucje ludności. W więzieniu przy Łąckiego wymordowano wówczas setki niewinnych ofiar. 120 Wspomnienia Larysa Kruszelnyćka cieniutko pokrajanej mieszaniny, w tym czasie zawsze byta potłuczona witryna lub zniszczona żelazna ruleta. Dzisiaj, czytając wspomnienia Polaków o przedwojennym Lwowie, uświadamiamy sobie, jak mato społeczeństwo polskie interesowało się życiem i sprawami mniejszości narodowych i rdzennej ludności - Ukraińców. To samo można powiedzieć i o środowisku ukraińskim, które trzymało się od Polaków z daleka. Nie mogąc zajmować stanowisk państwowych (z wyjątkiem „porządnych Rusinów"3), przedstawiciele inteligencji ukraińskiej byli zazwyczaj zatrudniani w prywatnych zakładach (związanych z oświatą, nauką, sportem i in.) lub ukraińskich spółdzielniach (Masłosojuz, Centrosojuz, Narodna Torhiwla, Fortuna Nowa, Trust i innych korporacjach), które dobrze prosperowały. Na przykład sklepy Masłosojuza były zaopatrzone w najlepsze wyroby mleczne. Pamiętam, jak nasza służąca, która przed nami była w polskim domu, opowiadała, że jej pani zawsze mówiła: „Kup serek i masło z koniczynką (firmowy znak Masłosojuzu), tylko nie mów nikomu, że u mnie pracujesz". We Lwowie wszyscy trzymali się hasła: „Swój do swego po swoje!". Więc kontakty z Polakami, a raczej walka o istnienie, utrzymywały się na poziomie kierowników spółdzielni z lwowską władzą lub w środowisku robotniczym, z tym że ukraińskich robotników często zmuszano do przyjęcia rzymskokatolickiego obrządku. Kontakty rozwijały się także między lumpami, którym, jak wiadomo, zawsze jest obojętne, z kim piją „bimber". W naszej rodzinie nie odczuwaliśmy braków materialnych. Właściwie dom utrzymywała babcia, która miała dość wysoką emeryturę po dziadku4. Praca mamusi w dwóch muzycznych uczelniach: Instytucie im. Łysenki we Lwowie i jego filii w Stryju, jak we wszystkich prywatnych instytucjach ukraińskich, nie byta wysoko opłacana. Pomagały jednak lekcje prywatne. Jako znana pianistka, absolwentka Wiedeńskiej Akademii Muzycznej i uczennica sławnego Egona Petri, zawsze miała sporo uczniów. Mama już dawno, szczególnie po tragicznej śmierci ojca, marzyła o wyjeździe z Polski. Wychowana w środowisku wiedeńskiej socjaldemokracji (Hugo von Hofmannstal, Artur Schnitzler, Richard Strauss i inni) nie mogła się pogodzić z atmosferą, która panowała w przedwojennym Lwowie. 3 „Porządny Rusin" - ironiczne określenie zanadto tolerancyjnych, usługujących Polakom Ukraińców (przeważnie resztek „moskofilów"). Wyrażenie zapożyczone z polskiego: „On Rusin, ale porządny". 4 Leon Łewyćkyj - radca sądu i poseł do parlamentu austriackiego, aktywny działacz społeczny, prezes Komitetu Pomocniczego w I. 1915-1923 w Wiedniu. Po wojnie pozwolono mu pracować w Poznaniu, gdzie zmarł w 1928 r. Mój Lwów 121 Słuchy o pacyfikacjach na Wołyniu, o fizycznych rozprawach w Berezie Kartuskiej, o sztucznym tworzeniu z wieśniaków Podola rzymskokatolickiej „szlachty zagrodowej" zatruwały życie. Do tego ukrainofobska profesura na wyższych uczelniach, pycha pospólstwa polskiego w stosunku do Ukraińców i nasilające się z każdym rokiem endeckie pogromy. Ile to razy w szkole sióstr bazylianek przy ulicy Potockiego, gdzie uczyłam się w młodszych klasach, musieliśmy zrywać się z lekcji i biec na strych. Siostry ryglowały wszystkie drzwi i telefonowały na policję, która, jak zwykle, pojawiała się dopiero po pogromie. Dzieci siedziały na strychu i trzęsły się ze strachu, słysząc wrzaski i dźwięk bitych szyb. Mama nazywała endeków polskimi nazistami i mówiła, że wojna nie jest dla niej zaskoczeniem. Łapaliśmy z radia każde słowo o możliwej sowieckiej okupacji. Przypominam sobie, jak stałyśmy z mamusią pewnego dnia na ulicy Kopernika i raptem pojawiły się samoloty, inne od tych małych polskich i ciemnych niemieckich. Leciały nisko na czystym błękitnym niebie, jak srebrne. Nagle ktoś krzyknął: „Gwiazdy! Czerwone gwiazdy na skrzydłach!". Żadnego wojska nie było i poszłyśmy do centrum miasta. Wszędzie lumpy rabowały sklepy i magazyny. Rozbijano witryny, wyrywano w drzwiach zamki i z wrzaskiem wdzierano się do środka, skąd wynoszono, co się udało. Pamiętam, że nawet nasza służąca z kawalerem przywlekli do domu worek „machorki". Babcia była tym okropnie zgorszona i krzyczała: „Zabierz to świństwo z mieszkania! l to już!". Lecz „świństwo" zostało i nieraz ratowało nas w dalszych ciężkich latach wojny. Na ulicy Akademickiej stało dość dużo ludzi. Zbijali się w kupki i słuchali nowin, bo zawsze znalazł się ktoś, kto byt (raczej udawał, że jest) lepiej uświadomiony w sytuacji. Lecz tak naprawdę nikt nie byt pewien, co nas czeka w najbliższym czasie. Nagle zobaczyłyśmy biegnących ludzi od ulicy Fredry i dochodził stamtąd huk strzelaniny. Wszyscy rzucili się do ucieczki. Strzelanina stawała się coraz głośniejsza. Stałyśmy z mamusią koło Kasyna Literacko-Naukowego, mama chwyciła mnie za rękę i wciągnęła do bramy. W suterenach kasyna znajdowała się restauracja. Zeszłyśmy na dół, przy stoliku kilka osób spokojnie jadło obiad. Usiadłyśmy. Zjawił się kucharz w białym fartuchu i czepku (jak z reklamówki „Knorra") i przeprosił: „Niestety, mamy dzisiaj tylko szponderek z grochem". Zamówiłyśmy to ostatnie przedwojenne polskie danie, którego smak pamiętam do dziś. Strzelanina ucichła, na ulicy robiło się tłoczno. Na poziomie niskich okien pojawiało się coraz więcej nóg. Jedne przecho- 122 Wspomnienia _ Larysa Kruszelnyćka dzity, inne staty blisko okien. Usłyszałyśmy dziwne dźwięki, jakby ktoś ciągnął łańcuchy, l naraz ktoś wykrzyknął: „Chaj żywe Ukrajina!". Przyłączyło się do niego jeszcze kilka głosów i już cały chór skandował: „Chaj żywe...". Kucharz wyskoczył z kuchni, trzymając w ręce wielki nóż. Powtarzał ze złością: „Żeby mi się tu trafił chociaż jeden Ukrainiec, to bym go zarżnął tym nożem". Struchlałyśmy. Mamusia szturchnęła mnie nogą pod stołem, jednocześnie przyciskając palec do ust na znak milczenia i prędko zapłaciwszy za jedzenie, wybiegłyśmy na ulicę. Ze zdziwieniem zobaczyłyśmy, że wśród krzyczących ludzi najwięcej było biedoty żydowskiej. Wydawało się, że całe „Krakiedały"5 wysypały się na Akademicką. Pośrodku, z lewej strony alei, zbliżało się jakieś dziwne wojsko. Ciągnęli wózki i małe działa na kółkach. Wydawało się, że ledwo powłóczą nogami. Coraz bliżej nas podchodził skośnooki żołnierz z dziobatą od ospy twarzą. Na czapce z „rogiem" (tak zwana „budio-nowka") błysnęła czerwona gwiazda, l to mi wystarczyło. Upadłam na ziemię i miotałam się w konwulsjach, okropnie krzycząc. » Przyszłam do przytomności w pokoju obcych ludzi. Nade mną stała mamusia i jakaś pani. Rozmawiały po polsku. Wszedł pan, widocznie gospodarz domu, z jakimś lekarstwem i powiedział do mamusi: „Jak pani mogła w tak niespokojnym czasie wychodzić z dzieckiem na miasto? Po co ryzykować z tak nerwową dziewczynką". Potem dowiedziałam się, że ten pan zobaczył całą scenę przez okno, wybiegł na ulicę i zaniósł mnie do swego mieszkania. Uspokojona lekarstwem leżałam na kanapie. Mama z gospodarzami przy stole pili herbatę. Prawie zasypiając usłyszałam, jak mamusia opowiadała gospodarzom o naszej rodzinnej tragedii: - Dziecko okropnie dużo przeżyto. Dwa lata temu córka wróciła ze Związku Radzieckiego, gdzie została wyniszczona cała rodzina męża6. Wyjechali z Polski w maju 1934 roku i już 5 „Krakiedaty" - Rynek Krakowski i przyległe do niego ulice, gdzie przed wojną byto najwięcej warsztatów rzemieślniczych i sklepików żydowskich, przeważnie bardzo biednych (często sklep i mieszkanie - za kotarą - zajmowały tylko jedno pomieszczenie). Kiedy bogata część społeczeństwa żydowskiego uciekła, biedota lwowskich Żydów, rzucona na pastwę losu, została kompletnie wyniszczona przez hitlerowców. 6 Rodzina pisarza ukraińskiego Antona Kruszelnyćkiego, znanego działacza oświaty (minister oświaty Ukrainy w l. 1918-1920), organizatora i dyrektora wielu gimnazjów (w Kołomyi, Horodence, Rohatynie i in.). W 1.1919-1927 A. Kruszelnyćki organizuje w Wiedniu wydawnictwo książki ukraińskiej, przede wszystkim podręczników gimnazjalnych. Jako członek Związku Pisarzy Ukraińskich w 1934 r. zostaje zaproszony wraz z rodziną do pracy w Charkowie (wówczas stolica radzieckiej Ukrainy), gdzie już po pół roku cata rodzina została aresztowana i stracona. Mój Lwów 123 ***»? w grudniu w Charkowie aresztowano prawie wszystkich. Męża i jego brata rozstrzelano natychmiast, innych wysłano na Sołowki. - Czytałem o tym w gazecie! - wykrzyknął pan domu. - Ja miałam wyjechać do ZSRR dopiero za pół roku -opowiadała dalej mamusia. - Jednak dowiedziawszy się 0 wszystkim, zrozumiałam, że jechać tam, to znaczy jechać po śmierć. Więc postanowiłam, że trzeba zrobić wszystko, żeby wyrwać z tego piekła dziecko. - Ale dlaczego wyjechali? - zapytała gospodyni domu. - Nie było pracy. (Dziewięć wykształconych osób nie mogło żyć w takich warunkach. Chcieli wyjechać do Kanady, lecz ojciec męża chciał pracować dla swojej ojczyzny, nawet pod czerwonymi sztandarami. Pomylił się. Nie było tam „ojczyzny", byli bolszewicy. - A teraz mamy ich tutaj - z goryczą powiedział gospodarz. Zapanowało ciężkie milczenie. - W tej tragedii - ciągnęła dalej mama - wina leży w dużym stopniu w polskich stosunkach. Władze nie przyznawały i nie ceniły innych narodowości, które kochały swój naród, ale mogły także dużo dobrego zrobić dla kraju. A jednak musieli opuszczać swój kraj i szukać szczęścia po świecie... Przez okno widzieliśmy, jak na ulicy gęstniał tłum ludzi. Na wspaniałych koniach jechała kawaleria. Widząc piękne białe 1 karę konie, a na koniach kolorowo ubranych w kaukasko-ko-zackie stroje kawalerzystów, przestałam się bać i nawet chciałam wracać do domu. Lecz mamusia, która uświadomiła sobie całe niebezpieczeństwo naszej lekkomyślnej wycieczki, surowo orzekła: „Idziemy do domu bocznymi ulicami!". Żegnając się z nami pani domu rozpłakała się. Mamusia szczerze dziękowała poczciwym gospodarzom, widziałam, że w oczach też ma łzy. , Co czekało nas dalej? " To był 22 września 1939 roku. ł Henryka Ilgiewicz (Wilno) Litewska kontestacja pojęcia „Kresy Wschodnie' . W historiografii litewskiej nie używa się pojęcia „Kresy Wschodnie" w takim znaczeniu, jakie nadają mu historycy polscy1. W pracach litewskich pojęcie to zastępują, zależnie od badanego okresu, takie określenia, jak „ziemie ruskie Wielkiego Księstwa Litewskiego", „Litwa Wschodnia", „Litwa Południowo-Wschodnia", „okupowany kraj wileński", „ziemie litewskie zagarnięte przez Polskę"2. Ziemie ruskie Wielkiego Księstwa Litewskiego jako część Kresów Wschodnich Ziemie ruskie wchodzące w skład Wielkiego Księstwa Litewskiego (WKL) dotychczas nie wzbudzały większego zainteresowania historyków litewskich. Brakuje specjalnych opracowań poświęconych temu tematowi, chociaż fakt posiadania tych ziem jest powodem do dumy narodowej, jako że świadczy o dawnej potędze narodu i państwa litewskiego. We wszystkich syntezach historii Litwy, podręcznikach akademickich oraz w pracach poświęconych wielkim książętom litewskim mówi się również o podbojach litewskich na wschodzie3. Większość historyków litewskich przychylnie ocenia zaborczą politykę książąt litewskich. Podkreślają oni korzyści, jakie uzyskali mieszkańcy zagarniętych ziem ruskich po wejściu w skład państwa litewskiego. Potęga książąt litewskich broniła ich od najazdu Tatarów, od waśni książąt ruskich, od nadmiernego wyzysku feudalnego. Rzadko mówi się o korzyściach, jakie czerpała Litwa z podbojów na wschodzie. Konstatuje się fakt, że zagarnięcie olbrzymich połaci na wschodzie wzmocniło gospodarcze zaplecze i wojenne siły państwa litewskiego, co umożliwiło prowadzenie przez dłuższy czas uciążliwej walki z zakonem krzyżackim4. ' Wilno i kresy pótnocno-wschodnie. Materiały z 11 Międzynarodowej Konferencji w Białymstoku 14-17 września 1994,1.1, Białystok 1996. 2 Z. Kiaupa, J. Kiaupiee, A. Kuncevićius, Uetuvos istorija iki 1795 mętu, Vilnius 1995, s. 120-125; Z. Zienkevićius, Ryty Lietwa praeilyje ir dabar, Yilnius 1993; R. Żepkaie, Yilniaus istorijos atkarpa 1939-1940, Yilnius 1990. 3 Lietmos istorija, red. A. Śapoka, Yilnius 1990, s. 91-92, 141-143; Z. Ivinskis, Lietuws istorija iki Vytauto Didziojo mirties, Fotografuot. leid., Yilnius 1991, s. 238-246,257-269, 310-313; Lietuvos TSR istorija, red. K. Jablonskis, J. Jurginis, J. Ziugżda, 1.1, Yilnius 1957, s. 88-S9,171-174; Yytautas Didysis 1350-1410, A. Śapoka, Z. Ivinskis, V. Dedinas irkiti, Fotografuot. leid., Yilnius 1988, s. 134-140; A. Nikźentaitis, Cediminas, Yilnius 1989, s. 68-88. 4 Lietuvos istorija iki 1795..., s. 124. Litewska kontestacja pojęcia „Kresy Wschodnie"____________________________________________125 Jeszcze powściągliwiej historycy litewscy mówią o wpływach ruskich na kulturę litewską w okresie Wielkiego Księstwa Litewskiego. Wpływy te, szczególnie do przyjęcia chrztu katolickiego, były znaczne w wyższych warstwach. Znajdowały one swój wyraz w kulturze duchowej i materialnej. Sale zamkowe książąt litewskich zdobiły malowidła ruskie, wysoko postawione osobistości na uroczyste okazje przywdziewały stroje typu bizantyjskiego5. Przedstawiciele panującej dynastii Giedyminowiczów osiadali na ziemiach ruskich, gdzie przyjmowali chrzest prawosławny i kulturę ruską. Dawniejsi historycy litewscy (Antanas Alekna, Juozapas Stakauskas, Simas Suźiedelis, Zeno-nas Ivinskis i inni) widzieli w tym zagrożenie dla kultury litewskiej i podkreślali znaczenie chrztu katolickiego, który przyczynił się do zahamowania wpływów prawosławia oraz kultury ruskiej6. W pracach z okresu sowieckiego wpływy ruskie na Litwie oceniano raczej pozytywnie. Podkreślano, że ziemie te, osiągające wyższy szczebel cywilizacyjny, przyczyniły się do przyspieszenia społecznego i kulturalnego rozwoju Litwy właściwej7. Jeszcze mniej uwagi historycy litewscy poświęcają ruskiej części Wielkiego Księstwa Litewskiego w wiekach późniejszych. W okresie od unii lubelskiej (1569) do końca istnienia Rzeczypospolitej Obojga Narodów o ziemiach ruskich WKL historycy litewscy wspominają najczęściej przy okazji polityki zagranicznej Litwy jako o jednej z przyczyn konfliktu z Moskwą. Po upadku Rzeczypospolitej ziemie ruskie byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego przestają interesować badaczy litewskich. Kwestia ziem ruskich jest mało zbadana, czeka na dalsze odkrycia8. Litwa Wschodnia - główny ośrodek państwa litewskiego Litwa Wschodnia w pojęciu litewskim od wieków kojarzy się z głównym ośrodkiem państwa litewskiego. Po odzyskaniu niepodległości wzmogło się zainteresowanie początkami państwowości oraz osobą Mendoga, założyciela państwa litewskiego. Owocem tego zainteresowania była monografia o Mendogu pióra współczesnego historyka litewskiego Edvardasa Gudavićiusa. Jest to pierwsza od ponad pół wieku tak obszerna praca w języku litewskim o początkach państwa litewskiego i jego założycielu. Dotychczas była znana nieco przestarzała praca Jonasa Totoraitisa, napisana w 1905 roku w języku niemieckim i wydana w 1932 roku w języku litewskim9. E. Gudavicius w swej monografii potwierdza tradycyjny pogląd historyków polskich i litewskich na Litwę właściwą jako główny ośrodek państwotwórczy w połowie XIII I 5 T. Adamonis, Traki/ salos pilies rumu sienin enie tapyba, [w:] Menotyra, t. II, Yilnius 1969, s. 135-160; M. Matuśakaite, Portretas XVI-XVIII, a. Lietuwje, Yilnius 1984, s. 62-66. 6 A. Alekna, Katolika baznyćia Lietuwje, Kaunas 1936; J. Stakauskas, Katalikybe ir lietwiif tauta, Kaunas 1938; S. Suźiedelis, Yeidu j Katolika baźnyćią, w: „Żidinys", (Kaunas) 1937, t. 25, nr 4, s. 441-453; Z. Ivinskis, Lietuvos istorija..., s. 291-293. 7 Lietmos TSR istorija..., t. l, s. 89-90. s J. Jonynas, Lietuvos didieji kunigaikśćiai, Yilnius 1996, s. 369-375; A. Tyła, Lietuvos uzsienio politikos kryptys paskutiniajame XVI a. Deśimtmetyje, [w:] Lietuvos istorijos metraśtis, 1997 metai, Yilnius 1998, s. 76-95. 9 E. Gudavićius, Mindaugas, Yilnius 1998; J. Totoraitis, Mindaugas-Lietuvos karalius, Marijampole 1932. 126______________________________________________________________________Henryka Ilgiewicz wieku. Właśnie tutaj na początku tego wieku następowała koncentracja władzy politycznej w rękach rodu, z którego wywodził się późniejszy założyciel monarchii litewskiej Mendog (Mindaugas). Po raz pierwszy jest on wymieniony w 1219 roku razem z innymi książętami litewskimi z okazji zawarcia umowy pokojowej z książętami halickimi. Drogą krwawych rozpraw z przeciwnikami i stosowaniem przymusu udało się Mendogowi zdobyć władzę nad wszystkimi ziemiami litewskimi, co dało początek państwu litewskiemu. W toku ostrych walk z wrogami wewnętrznymi i zewnętrznymi w 1251 roku Mendog przyjął chrzest katolicki z rąk kawalerów mieczowych, a w 1253 roku był koronowany na króla Litwy przy udziale tych samych kawalerów10. W eksponowaniu Litwy Wschodniej jako odwiecznego ośrodka państwowości litewskiej poważne miejsce zajmuje kwestia pierwszej stolicy litewskiej. W źródłach z XIII wieku (inflancka kronika rymowana, kronika wołyńska, dokumenty darowizn Mendoga) nie ma wyraźnie wymienionej stolicy Mendoga, wspomina się jedynie „zamek Mendoga", „dwór Mendoga". Wymienionej jedynie w Kronice Wołyńskiej Woruty nie daje się dotychczas powiązać z jakąś konkretną miejscowością na Litwie11. Poszukiwanie stolicy Mendoga rozpoczęli historycy polscy. Już Maciej Stryjkowski wskazywał na dwie miejscowości, Kiernów i Nowogródek, gdzie mogła się znajdować stolica Mendoga. Za Kiernowem jako pierwszą stolicą litewską wypowiadali się również Teodor Narbutt oraz później Henryk Paszkiewicz. Inni historycy polscy, jak Juliusz Latkowski oraz Antoni Prochaska, utożsamiali Worutę z Wornimi na Litwie. Natomiast Ludwik Krzywicki i Wojciech Kętrzyński przenosili stolicę Mendoga na Żmudź, wymieniając przypuszczalną jej lokalizację w Lekai, Uturiai lub Ejrogale12. Spór o pierwszą stolicę litewską przejęli i kontynuują dotychczas historycy litewscy. W latach międzywojennych Kazimieras Steponaitis skłonny był szukać stolicy Mendoga na Żmudzi, w Worniach lub gdzieś nieopodal13. Zdaniem słynnego historyka litewskiego na emigracji, Zenonasa Ivinskisa, Mendog, jak większość władców wieków średnich, nie miał stałej stolicy. Jego główne zamki znajdowały się w tej części państwa, która nosiła nazwę „Litwa" („Lietuva"). Na tej ziemi Kiernów był zamkiem najważniejszym, tam prawdopodobnie Mendog miał główną rezydencję14. Romas Batura bodajże pierwszy 10 E. Gudavićius, Mindaugas... s. 138-142, 211-240. " Polnoje sobranije ruskich letopisiej, t. II, Ipatjewskaja lielopis, S. Petersburg 1843, s. 817-818. 12 M. Stryjkowski, O początkach, wywodach, dzielnościach, sprawach rycerskich i domowych stawnego narodu litewskiego, żemojdzkiego i ruskiego..., Warszawa 1978, s. 197; T. Narbutt, Dzieje narodu litewskiego, t. IV, Wilno 1835, s. 69, 70, 135; H. Paszkiewicz, Jagiellonowie a Moskwa, 1.1, Litwa a Moskwa w XIII i XIV wieku, Warszawa 1933, s. 83-84; J. Latkowski, Mendog, Kraków 1892, s. 300-453; A. Prochaska, Dwa objaśnienia do dziejów Litwy, „Kwartalnik Historyczny" 1906, z. 20, s. 58-73; L. Krzywicki, W poszukiwaniu grodu Mendoga, „Przegląd Historyczny" 1909, t. 8, z. 43, s. 20-48; W. Kętrzyński, Najdawniejsza stolica litewska, „Kwartalnik Historyczny" 1907, z. 21, s. 604-611. 13 K. Steponaitis, Mindaugas ir Yakarai. Yokiećiij militarimif ordinif veikla ir Mindaugo santykiai su Roma, Kaunas 1937,s.80-81. 14 Z. Ivinskis, Pirmasis Lietuvos karalius Mindaugas ir jo palikimas, [w:] Lietuviif Katolika Mokslo akademijos Metraśtis, Roma 1965,1.1, s. 79. Litewska kontestacja pojęcia „Kresy Wschodnie" 127 próbował udowodnić, że pierwszą i jedyną prawdziwą stolicą litewską było Wilno15. Inni badacze litewscy (E. Gudavićius, G. Zabiela) uznali wersję R. Batury za mało prawdopodobną w świetle źródeł16, tym niemniej miała ona licznych zwolenników, przede wszystkim w literaturze popularnej17. '••••.-T.--K-••:,. t : : Do poszukiwania grodu stołecznego Mendoga włączyli się również archeolodzy litewscy. Szeroki rozgłos nadano odkrytym przez Napoleonasa Kitkauskasa pod posadzką katedry wileńskiej fundamentom wcześniejszej budowli sakralnej, którą pochopnie uznano za pozostałości katedry wybudowanej na polecenie Mendoga18. Polski znawca historii Litwy Jerzy Ochmański przypuszczał, że najprawdopodobniej są to fundamenty kościółka franciszkańskiego z czasów Witenesa, o którym wspominał Giedymin w jednym ze swych słynnych listów z 1323 roku19. Inny archeolog litewski Gintautas Zabiela lokalizuje słynną Worutę nieopodal Onikszt (Anykśćiai) w miejscowości Śeiminiskieliai20. Niestety, lokalizacja ta pozostaje także hipotezą. Inni badacze ustosunkowują się do niej raczej powściągliwie21. Tym niemniej sama nazwa domniemanej stolicy Mendoga ma wielkie znaczenie dla kształtowania świadomości litewskiej. Od 1989 roku wychodzi gazeta na temat historii Litwy „Yoruta" o zabarwieniu nacjonalistycznym, 6 lipca - przypuszczalny dzień koronacji Mendoga - w odrodzonej Litwie ogłoszono świętem państwowym. Kraj wileński - kresy północno-wschodnie II Rzeczypospolitej Polskiej Pojęcia „okupowany kraj wileński", „ziemie litewskie zagarnięte przemocą przez Polskę", „okupacja polska" i temu podobne pojawiły się w terminologii litewskiej po 1920 roku w warunkach konfliktu polsko-litewskiego. Konflikt ten, jak udowadnia historyk polski Piotr Łossowski, był jednym z elementów przeobrażeń zachodzących w tej części Europy. Wyniknął ze sporu dwóch społeczeństw, przekształcając się po wojnie w konflikt dwóch odrodzonych państw. Mając wiele cech wspólnych z tym, co działo się w innych częściach Europy Środkowo-Wschodniej, wyróżniał się jednocześnie specyfiką, wynikającą z wyjątkowego splotu pogmatwania spraw polsko-litewskich, co było spuścizną historii. Miał też ów konflikt wyjątkowo ostry przebieg, wzbierając coraz to nowymi falami zatargów i napięć22. 15 R, Batura, XIII a. Lietuws sostines klausimu, [w:] Lietuvos TSR Moksly Akademijos Darbai. Serija A, 1.1, Yilnus 1966, s. 141-164. 16 E. Gudavićius, Del Lietuvos valstybes kurimosi centra ir lalko, [w:] Lietuvos TSR Mokslij Akademijos Darbai. Serija A, t. II, Yilnus 1986, s. 53-60; Mindaugas..., s. 154-163. 17 S. Maziliauskas, Lieturiif kelias krikśćionyben. Istorine apźyalga, Qikaga 1986, s. 56; A. Marma, Lietmoje krikścionybę jvede Mindaugas, Cikaga 1986. 18 N. Kitkauskas, A. Lisanka, Nauji duomenys apie viduramźiif Yilniaus katedrą, „KultOros barai" 1986, nr 4, s. 59-63; nr 5, s. 57-60; nr 6, s. 47-51; nr 7, s. 58-61; N. Kitkauskas, Yilniaus pilys: Statyba ir architektura, Yilnius 1989, s. 124; Vi7ni'fl«s arkikatedros poźemiai, Yilnius 1994, s. 10-17. 19 J. Ochmański, Historia Litwy, Wrocław 1990, s. 48^9; Gedimino laiskai, Yilnius 1966. 20 G. Zabiela, Kurstovejo Yorutospilis, [w:] Lielwos istorijos metraśtis. 1991 metai, Yilnius 1993, s. 5-21. 21 E. Gudavićius, Mindaugas..., s. 161-163. \, Konfliktpolsko-litewski 1918-1920, Warszawa 1996, s. 224. • , •- |28_____________________________________________________________________Henryka Ilgiewicz Pretekstem do niezgody stały się sporne terytoria, które rząd Rosji Sowieckiej na mocy traktatu litewsko-sowieckiego z 12 lipca 1920 roku pozostawiał po stronie litewskiej. Chodziło nie tylko o Wilno i Grodno, ale także o Brasław, Postawy, Smorgonie, Oszmianę i Lidę. Do tego Litwa rościła pretensje o całą Suwalszczyznę z Suwałkami i Augustowem włącznie23. Żądania Litwy stały się jeszcze bardziej zdecydowane po podpisaniu 7 października 1920 roku w Suwałkach porozumienia polsko-litewskiego. Strona polska podpisując tę umowę uważała ją za porozumienie techniczno-wojskowe, nie mające jakichkolwiek konsekwencji politycznych. Natomiast strona litewska postarała się przypisać umowie suwalskiej jak największe znaczenie i rangę. Podkreślano, że rząd polski uznał prawo Litwy do Wilna oraz ziemi wileńskiej i natychmiast 9 października 1920 roku podstępnie zagarnął miasto przy pomocy oddziałów generała Lucjana Żeligowskiego. Dziś historycy polscy, z perspektywy lat oceniając te wydarzenia, uważają podpisanie umowy suwalskiej za błąd polityków polskich. Nie należało podpisywać porozumienia, gdy wkrótce miała nastąpić akcja Żeligowskiego. Wraz z podpisaniem aktu dostarczono jedynie stronie przeciwnej argumentów do najostrzejszych oskarżeń, psuto dobre imię Polski na arenie międzynarodowej24. Spór o granice rząd litewski wykorzystał nie tylko w polityce zagranicznej, ale również w polityce wewnętrznej jako pretekst do bezwzględnego tępienia polskości na Litwie Kowieńskiej, a później, od października 1939 roku, w równej mierze w przyłączonym Kraju Wileńskim. Nastawienie polityczne wpłynęło zasadniczo na historiografię litewską: odrodzoną Polskę przedstawiano jako głównego wroga państwa i narodu litewskiego25. W odpowiednim duchu wychowywano młode pokolenie litewskie. W podręcznikach historii Litwy pisano o polskiej interwencji i okupacji, o cierpieniach Litwinów pod uciskiem polskich panów, o konieczności walki za Wilno. Natomiast milczeniem pomijano sprawy Polaków zamieszkujących Wileńszczyznę, ich wolę wyrażoną na sejmie wileńskim w 1922 roku, na którym zadecydowano o bezwarunkowym przyłączeniu tych ziem do Rzeczypospolitej Polskiej26. , : W historiografii Litwy sowieckiej w zasadzie utrzymała się nieprzychylna ocena stosunków polsko-litewskich w latach 1918-1940. Natomiast zmieniła się nieco terminologia. Pojawiły się takie pojęcia, jak „biali Polacy", „obszarnicy polscy", „rząd bur-żuazyjny". Akcentowano równocześnie rolę Związku Sowieckiego w obronie praw Litwy do Wilna i ziemi wileńskiej. Życie mieszkańców Wileńszczyzny w składzie państwa polskiego rysowano nadal w wyjątkowo ciemnych barwach. Kraj Wileński władze polskie miały uważać za kolonie wewnętrzne, zacofane kresy, służące jako dodatek do 23 Mokyklinis Lietmos istorijos atlaseas V-Xklasems, Yilnius 1995, s. 20-23. 24 P. Łossowski, Konflikt polsko-litewsld..., s. 166-185, 225. 25 D. Zaunius, Du Lietums ulsienio politikos deśimtmećiai, Lietuva 1918-1938, Fotografuot. leid., Kaunas 1990, s. 30-43. 26 P. Śleźas, V. Ciźiunas, Lietmos istorija, Kaunas 1940, s. 266; Lietuvos istorija, red. A. Śapoka, Fotografuot. leid., Yilnius 1990, s. 555-567. . .,.,..,.. Litewska kontestacja pojęcia „Kresy Wschodnie"_____________________________________________129 przemysłowo rozwiniętych regionów Polski. Krytykowano politykę rządu polskiego, która miała jakoby cechy polityki okupacyjnej: rozdawano parcele ziemi w pierwszej kolejności byłym wojskowym, którzy brali udział w okupacji ziemi wileńskiej, sprowadzano urzędników i specjalistów z Polski. W latach 1921-1932 w województwie wileńskim założono 2576 nowych gospodarstw, spośród których 2500 należało do osadników polskich. Natomiast miejscowi chłopi musieli zadowolić się małymi skrawkami ziemi. 7,9 proc. chłopów posiadało poniżej 2 ha, 59,3 proc. od 2 do 10 ha ziemi27. Zubożali mieszkańcy Wileńszczyzny stawali się tanią siłą roboczą dla obszarników i kapitalistów polskich. Wynagrodzenie ich było niższe, dzień pracy dłuższy w porównaniu z centralną Polską. Podkreślano również, że wyzysk socjalny szedł w parze z uciskiem narodowościowym28. Problem kraju wileńskiego wypłynął ponownie na fali odrodzenia niepodległościowego Litwy i był eksponowany zwłaszcza w pierwszych latach po ogłoszeniu niepodległości. W prasie litewskiej szeroko rozwodzono się na temat gwałtu i krzywd doznawanych przez Litwę i Litwinów ze strony Polski w okresie międzywojennym oraz w latach II wojny światowej (chodziło o działalność Armii Krajowej). Nowej siły i wymowy w warunkach prywatyzacji ziemi i nieruchomości, odrodzenia samorządności regionów nabrały określenia „polscy koloniści", „okupanci". Ze strony polskiej oczekiwano publicznego potępienia wydarzeń z 1920 roku, zwłaszcza akcji generała Lucjana Żeli-gowskiego29. Badaniem problemów Litwy Południowo-Wschodniej zajęli się także uczeni litewscy: socjolodzy, językoznawcy, historycy. Badano skład narodowościowy, sytuację gospodarczą, orientację polityczną i kulturalną mieszkańców danego regionu30. Historycy litewscy (R. Żepkaite, Ć. Laurinavićius, V. Yadapalas, V. Yilkelis) pisali o różnych aspektach kwestii wileńskiej w okresie międzywojennym oraz w latach 1939-1940. Widzimy pewne różnice w podejściu do tych drażliwych kwestii. Jedni autorzy trzymają się dawnych schematów i akcentują litewski punkt widzenia (R. Żepkaite, V. Yadapalas), inni natomiast (Ć. Laurinavićius) próbują w miarę rzetelnie i obiektywnie podejść do badanej kwestii31. r 11 Istorija Litowskoj SSR, A. Tautavićius, J. Jurginis, M. Jućas, Yilnius 1978, s. 365. : -..-,,..• . 28 Ibidem, s. 266-268. 29 R. Germanavićiute, Kovos del Lietuvos nepriklausomybes Śirvintij ir Giedraićiij apylinkese, [w:] Karo archyvas, t. XIII, 1992, s. 162-186; B. Kaśelionis, Supo mus prieśai iśabieją pusty. Kovos del Lietuvos laisves Seinif krasie, [w:] Lietuws aidas 1993, lapkr. 24, s. 9; J. Lebionka, Kunigas K. Lajauskas-Żeligovskio smurtininkey auka, [w:] Traty żerne, 1993, birźelis-liepa, s. 6,16; J. Tonkanas, Ant sutarties stało stovejo kryżius. Żeligovskio agresija turi biiti jvertinta, (w:] Yakarines naujenos, 1993, rugsejo 25, s. 6; M. Tamośiunas, Ar „ Vidurines Lietwos" seimas turcjo teisę spręsti Lietuvos likimą?, „Tiesa" 1993, liep. 23, s. 6-7. .: • .1 ., . ,, 3(1 Pietiyciy Lietwa: socialiniai teisiniai aspektai, Yilnius 1990. 31 R. Żepkaite, Yilniaus istorijos atkarpa 1939-1940, Yilnius 1990;s Lietuvos Ryty sienos klausimas 1920-1940 m., [w:] Rytą Lietuva, Yilnius 1992, s. 64-71; Lietuvos valstybes teritorijos, sienif, sostines problemos 1919-1940, [w:] Lietuvos Rytai, Yilnius 1990, s. 158-178; Ć. Laurinavićius, Lietuvos-Sovietif Rusijos Taikos sutartis (1920 m. liepos 12 d. Sutarties problema), Yilnius 1992; Del lietuviif ir lenką sutarimo galimybiif 1919 m. balandiio-birielio menesiais, 130______________________________________________________________________Henryka Ilgiewicz Niemało uwagi badacze litewscy poświęcają zagadnieniu polonizacji od czasów najdawniejszych do współczesnych części społeczeństwa Litwy. Powszechnie sugeruje się, że polonizacja miała przymusowy charakter i trwa do dziś32. ! - " ;.-,•;•;,;-:A Rozważając perspektywy Litwy Południowo-Wschodniej, autorzy litewscy wypowiadają się stanowczo za integracją tego regionu z pozostałą częścią państwa litewskiego. Po bliższym zapoznaniu się z litewskim rozumieniem integracji widać, że chodzi o całkowitą asymilację narodowościową oraz kulturalną Wileńszczyzny. Wyjątkową rolę w lituanizacji tego kraju, obok zarządzeń dotyczących języka państwowego, wyznacza się oświacie i szkolnictwu33. Po wygaśnięciu całkiem zrozumiałego entuzjazmu w pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości oraz wielokrotnym zapewnieniu przez Polskę o dobrosąsiedzkich stosunkach z Litwą kampania antypolska na łamach prasy oraz w innych środkach masowego przekazu straciła na sile, ale kwestia Polaków na Litwie, szczególnie w regionach ich zwartego zamieszkania, pozostaje nadal w centrum uwagi nie tylko polityków, ale w równej mierze i badaczy litewskich. Świadczy o tym ukazanie się dość obszernej pracy Petrasa Kalniusa Procesy etniczne na Litwie Południowo-Wschodniej w drugiej połowie XX wieku, wydanej na zamówienie Instytutu Historii Litwy34. W pracy tej omawiane są historyczne, polityczne, społeczne przesłanki współczesnych procesów etnicznych na Litwie Południowo-Wschodniej oraz zagadnienia integracji mieszkańców tego regionu z pozostałą częścią Litwy. Autor powtarza tradycyjny slogan o przymusowej polonizacji mieszkańców tego kraju od czasów unii z Polską i uważa, że proces ten trwa nadal podsycany przez działaczy polskich, którzy mniej uświadomionych narodowościowo mieszkańców omawianego regionu przeciągają na stronę polską. Dzieci „tutejszych" posyłane do szkół polskich uczą się języka, poznają kulturę polską i czują się Polakami. Autor sugeruje, że polonizacja jest niekorzystną przede wszystkim dla samych mieszkańców Wileńszczyzny, gdyż prapolska orientacja sprawia, że pozostają oni na marginesie społeczeństwa litewskiego, mają trudności z integrowaniem się w gospodarcze, polityczne, społeczne oraz kulturalne życie Litwy. Zadaniem działaczy państwo- „Lituanistikca" (Yilnius) 1993, nr 3, s. 17-25; V. Yadapalas, Yilniaus klausimas irtarptautine teise, [w:] Ryty Lietuva, Yilnius 1992, s. 45-64; G. Yilkelis, Lietuvos ir Lenkijos priesprieśa Tautif Sajungoje 1926 m, [w:] Lietuvos istorijos metraśtis, Yilnius 1994, s. 70-80; Tauty Sajungos bandymas plebiscitu iśspręsti Lietuvos ir Lenkijos konfliktą, „Lituanistica", Yilnius 1994, nr l, s. 3-17. 32 E. Yidmantas, Ryty Lietuvos lenkinimas per bawycias XIX a. antroje puseje irXXa. pradźioje, [w:] Kity Lietuva, Yilnius 1992, s. 30-44; I. Petrauskiene, Lenkijos valdSos antilietuviska politika Yilnijoje 1935-1939 m., [w:] Ryty Lietuva, Yilnius 1992, s. 72-98; J. Marcinkevićius, Lietuviy klausimas 1936 m. slaptoje Yilniaus vaivadijos saugumo referenta konferencijoje, [w:] Ryty Lietuva, Yilnius 1992, s. 98-104; Z. Zinkevićius, Ryty Lietuva praeityje ir dabar, Yilnius 1993. 33 P. Gaućas, Etnolingvistine situacija ir bendrojo lavinimo mokyklos pietryćiif Lietuvoje 1945-1991 m., [w:] Rytą Lietuva, s. 141-150; L. Grumadiene, Kokios sociolingvistines pietrycią Lietuws perspektyvos, [w:] Ryty Lietuva, Yilnius 1993, s. 236-239; Z. Zinkevićius, Rytą Lietuva praeityje ir dabar, Yilnius 1993, s. 286-305. 34 P. Kalnius, Etniniai procesai Pietryćiif Lietuvoje XX a. antroje puseje, Yilnius 1998. Litewska kontestacja pojęcia „Kresy Wschodnie" 131 wych i społecznych jest uświadomienie mieszkańcom tego regionu dwuznaczności ich położenia i niezbędności ich integracji z pozostałą częścią Litwy35. W historiografii litewskiej nie używa się pojęcia „Kresy Wschodnie". W rozumieniu litewskim jest to pojęcie negatywne, powstałe w Polsce międzywojennej dla określenia okupowanej części Litwy. W sensie terytorialnym pod pojęciem tym rozumie się ziemie, które na mocy traktatu litewsko-rosyjskiego obiecano Litwie, a w wyniku akcji generała Żeligowskiego odeszły do Polski. Pojęcie Kresów Wschodnich badacze litewscy zastępują, zależnie od badanego okresu, takimi określeniami, jak: „ziemie ruskie Wielkiego Księstwa Litewskiego", „Litwa Południowo-Wschodnia", „Yilnija", „okupowany kraj wileński". Historia ziem ruskich dotychczas nie wzbudzała większego zainteresowania historyków litewskich, chociaż sam fakt ich posiadania był i jest odbierany jako powód do dumy narodowej, świadectwo waleczności i potęgi wielkich książąt litewskich. Z tego powodu o podbojach na wschodzie mówi się we wszystkich podręcznikach, syntezach historii Litwy oraz w biografiach wielkich książąt litewskich. Litwa Wschodnia (Au-ksztota, Litwa Południowo-Wschodnia) w pojęciu litewskim kojarzy się z początkami państwowości litewskiej. Zainteresowanie tym tematem wzrosło szczególnie po odzyskaniu przez Litwę niepodległości. W eksponowaniu Litwy Wschodniej jako dawnego ośrodka państwowości litewskiej poważne miejsce zajmuje poszukiwanie pierwszej stolicy litewskiej z czasów Mendoga. Najbardziej kontrowersyjnym jest określenie kraju wileńskiego w składzie II Rzeczypospolitej Polskiej, czyli części kresów wschodnich jako okupacji polskiej. Określenie takie ma znaczenie polityczne i propagandowe. Podkreśla się tym samym prawo Litwy do Wilna i ziemi wileńskiej. Mówi się o niezbędnej integracji tego kraju z pozostałą częścią Litwy. Po bliższym zapoznaniu się z proponowaną integracją okazuje się, że chodzi o całkowitą narodową i kulturową asymilację. Neguje się tym samym prawo mieszkańców Wileńszczyzny do samookreślenia kulturowego oraz narodowego. Postawę taką motywuje się troską o samych mieszkańców Wileńszczyzny, którzy dzięki lituanizacji wrócą do kultury ojczystej i uzyskają większe możliwości udziału w politycznym, gospodarczym i społecznym życiu państwa litewskiego. 35 Ibidem, s. 181-191,202-203. Tomasz Stryjek (Warszawa) Kresy z perspektywy Ukrainy. Ziemie zachodnie Ukrainy w derżawnyćkiej (państwowej) historiografii ukraińskiej okresu międzywojennego Południowo-wschodnie Kresy Rzeczypospolitej czy ziemie zachodnie Ukrainy? Jeśli „odwrócić" perspektywę i spojrzeć na Kresy od strony ukraińskiej, od razu narzuca się ich odmienny charakter i znaczenie. Dla Ukrainy oczywista jest rola Galicji Wschodniej i Wołynia jako ziem stanowiących „pomost" w kierunku zachodnim, w największym stopniu poddanych oddziaływaniu cywilizacji zachodniej oraz reprezentujących utrzymujące się do dziś odrębności kulturowe i mentalne. Ich rola w porównaniu z sytuacją Polski dałaby się może porównać z rolą Poznania albo Krakowa, nie zaś Lwowa czy Wilna. Przynależność tych ostatnich do Polski w okresie międzywojennym i ich dla kultury polskiej niekwestionowane znaczenie znajdowało wyraz w powszechnym - jak się zdaje - przekonaniu, iż polskość bez nich istnieć nie może, jeśli zaś by istnieć musiała, to w stanie kalekim, dalece niedoskonałym. Dziś wiemy, że jeśli polskość ma się nie najlepiej, to bynajmniej nie z powodu trwałego zagospodarowania tych ośrodków dla kultury litewskiej i ukraińskiej. Jest więc oczywiste, że jak litewskość i ukraińskość mogły istnieć bez wyłącznych praw do Wilna i Lwowa w okresie międzywojnia (choć nie było to istnienie dla nich samych zadowalające), tak polskość nie potrzebuje dziś Kresów jako niezbędnego elementu przestrzeni duchowej. Nie w tego rodzaju równorzędności wyraża się jednak -jak sądzę - historyczne znaczenie tych ziem i dla Polski, i dla jej wschodnich sąsiadów. Idzie tu bardziej o różnice w interpretacjach toku historii narodowej w Polsce oraz na Litwie i Ukrainie. Rzecz w rym, że Kresy były przestrzenią powstającą w wyniku ekspansji polskiej oddalonej od momentu powstania państwa o około pół tysiąclecia, zaś Auksztota, Galicja i Wołyń należały do pierwotnego obszaru politycznego i kulturowego w dziejach Litwy i Ukrainy. W przypadku tej ostatniej więc historiograficzne ujęcia znaczenia tzw. ziem zachodnich wykraczają daleko poza znaczenie przypisywane Kresom z polskiej perspektywy. W tej sytuacji po stronie ukraińskiej samo określenie „Kresy" w żadnym razie nie mogło znaleźć zastosowania. l Kresy z perspektywy Ukrainy Podobnie jak państwo Mieszkowe wyrastające z polańskiego korzenia zintegrowało ze sobą - pozostające dotąd pod wpływem Pragi - Śląsk i Małopolskę (przed 990 rokiem), tak też Ruś Włodzimierza Wielkiego powstająca na osi Dniepru sięgnęła po ziemie w dorzeczu górnego Dniestru i Bugu (przełom 981/982 roku) po upływie około stulecia od początku swego istnienia. Jeśli przyjmiemy, że państwo ruskie ukształtowało się w czasach Włodzimierza i Jarosława Mądrego, to - bez względu na to, iż część omawianego obszaru (tzw. Grody Czerwieńskie) pozostawała w XI wieku niekiedy pod panowaniem polskim -jego przynależność kulturowa nie może budzić wątpliwości1. We wczesnej historii naszego wschodniego sąsiada były to więc obszary peryferyjne, trwale związane jednak z pierwotnym terytorium państwowym. Co do tego ostatniego historiografia ukraińska pozostaje zgodna, co do peryferyjności zaś - wiele zależy od tego, jaką kwalifikację z perspektywy historii narodowej przypisywano Rusi Kijowskiej, innymi słowy - w której epoce historycznej dostrzegano początki państwa ukraińskiego. W tym zakresie możliwa okazała się taka interpretacja, która uznaje ziemie Galicji i Wołynia nie za peryferia, lecz za kolebkę państwa ukraińskiego, cały zaś proces historii narodowej stara się przedstawić jako proces stałego rozszerzania się przestrzeni osadniczej, politycznej i kulturowej z tego zachodniego krańca ku południu i wschodowi. W takim ujęciu zachodnie ziemie współczesnej Ukrainy nabierają znaczenia absolutnie pierwszorzędnego, bez nich - bez terytorium polskich Kresów - ani państwo, ani kultura ukraińska istnieć nie mogą. Interpretacja ta, choć stanowi w obrębie ukraińskiej historiografii przypadek nieco odosobniony, w okresie międzywojennym miała istotne znaczenie. Powstała w ukraińskim środowisku naukowym, najpierw austriackiej, potem polskiej Galicji, mogła służyć - i służyła - historycznej legitymizacji koncepcji odbudowy ukraińskiej niepodległości w oparciu o kulturowe i polityczne zasoby zachodnich ziem Ukrainy. Wynikały więc z niej konsekwencje jak najbardziej polityczne, istotne także dla ówczesnego państwa polskiego i stosunków polsko-ukraińskich. ; W historiografii ukraińskiej towarzyszącej procesowi odrodzenia narodowego XIX i XX stulecia pozycję absolutnie pierwszoplanową zajmują interpretacje przedstawione przez Mychajłę Hruszewśkiego. Tzw. narodnyćka koncepcja historii Ukrainy, opierająca się na uznaniu w ludzie miejscowym (etnosie ukraińskim) głównego podmiotu dziejowego stanowiącego o ciągłości kulturowej na przestrzeni całego tysiąclecia2, zawierała 1 Według zgodnego zdania historyków ukraińskich okres panowania Włodziemierza Wielkiego (980-1015) oraz Jarosława Mądrego (1019-1054) można uznać za kulminację rozwoju wczesnego państwa ruskiego (zjednoczenie plemion wschodnioslowiańskich, chrystianizacja) - por. np. N. Polonśka-Wasytenko, Istorija Ukrajiny, 1.1, Kyjiw 1995, s. 122, M. Hruszewśkyj, Istorija Ukrajiny-Rusy, t. H, Kyjiw 1912, s. 12; S. Tomasziwśkyj, Istorija Ukrajiny. Staiynni i seredni wiky, Miinchen 1948, s. 41-45. Grody Czerwieńskie - obszar górnego zlewiska Bugu, Sanu i Dniestru, nazywany tak w XI w. najprawdopodobniej ze względu na gród Czerwień nad Huczwą. Należał do Polski być może przed 981 r., następnie w I. 1018-1031 (Bolesław Chrobry, Mieszko II) i chyba w końcowej fazie panowania Bolesława Śmiałego. 2 Por. M. Hruszewśkyj, op.cit. O tzw. szkole narodnickiej w historiografii ukraińskiej por. u N. Po- 134_______________________________________________________________________Tomasz Stryjek również interpretację historii państwowej wschodniej Słowiańszczyzny. Jako taka stworzyła następnie podstawę ukształtowania się alternatywnej koncepcji - tzw. derżawnyć-kiej. Według przedstawicieli tej ostatniej głównym podmiotem dziejowym było państwo na Ukrainie, ewentualnie miejscowe elity zdolne takie państwo zbudować3. Hruszewśkyj stanął w opozycji do dominującego na początku XX wieku schematu russkoj istorii, polegającego na konstrukcji legitymizującego następstwa pomiędzy dwoma fazami historii Słowian Wschodnich: „ogólnoruską" w postaci państwa rusko-kijowskiego (IX-XII wieku) i moskiewsko-rosyjską reprezentowaną poprzez państwo carskie powstałe w wyniku tzw. sobranija russkoj zemlji (XIII—XX wieku). Zaproponował schemat własny wyrażający się w uznaniu Rusi Kijowskiej za wytwór ukrajinśko-ruśkoji narodnosti, zarazem pierwszą formę państwowości ukraińskiej. Od jej rozkładu dalszy tok historii państwowej Ukrainy i Moskwy-Rosji wiódł - jego zdaniem - dwoma równoległymi drogami, by spotkać się dopiero w XVII-XVIII wieku. Kolejnymi fazami rozwoju Ukrainy były więc: księstwo halicko-włodzimierskie (XIII wieku), południowo-wschodnie ziemie państwa litewsko-polskiego (XIV-XVI wieku) i Kozaczyzna (XVII-XVIII wieku) aż do upadku form politycznej samodzielności tej ostatniej w II połowie XVIII wieku. Nie był to jednak upadek ostateczny, proces historii ukraińskiej odnajdywał - w jego przekonaniu - kontynuację w dążeniach państwowych Ukraińców przełomu XIX i XX wieku4. W takim ujęciu ziemie zachodnie odegrały wprawdzie okresowo istotną rolę w dziejach państwa ukraińskiego, nie była to jednak rola o wyjątkowym znaczeniu5. Szkoła derżawnyćka - osoby Zaproponowana przez Kraszewskiego interpretacja dziejów państwowych Ukrainy stała się podstawą pewnego kanonu do dziś zajmującego w obrębie historiografii narodowej pierwszorzędną pozycję6. Natomiast derżawnyćka koncepcja historii Ukrainy za- łonśkiej-Wasylenko, op.cit., s. 18-26. Według niej do szkoły tej należeli w okresie od połowy XIX w. do 1914 r. m.in.: Mychajło Markowycz, Mykoła Kostomarow, Wolodymyr Antonowycz, Dmytro Bahalij, Oleksandr Łazarewśkyj, M. Downar-Zapolśkyj, Mychajło Hruszewśkyj. 3 Tzw. szkoła państwowa w historiografii ukraińskiej zaczęła kształtować się w pierwszych dekadach XX w. przede wszystkim w osobach: Dmytra Doroszenki, Wasyla Kuczabśkiego, Wjaczesława Łypynśkiego i Stepana Tomasziwśkiego. W okresie międzywojennym i powojennym podobne koncepcje reprezentowali: Mykoła Andrusjak, Mykoła Korduba, Iwan Krypjakewycz, Iwan Krewećkyj i sama Natalija Połonśka-Wasyłenko. Czterej ostatni (oprócz Wasyłenko) oraz Tomasziwśkyj byli uczniami Kraszewskiego w latach 1894-1905, kiedy pracował on na Uniwersytecie Lwowskim. Wśród tych ostatnich zagadnieniem roli księstwa halicko-włodzimierskiego w dziejach Ukrainy zajął się przede wszystkim Krypjakewycz. Jego praca (Hatyćko-Wolynśke knjaziwstwo, Kyjiw 1984) pochodzi jednak z czasów radzieckich. Nie występuje więc w niej Ukraina jako podmiot o odrębnej od „ogólnoruskiej" (następnie - rosyjskiej) tradycji państwowej. Jest to wiec w istocie przykład realizacji tego schematu historii Słowian Wschodnich, który Hruszewśkyj usiłował podważyć - por. przyp. 4. 4 M. Hruszewśkyj, Zwyczajna schema „russkoj istoriji" ta sprawa racionalnoho układu istoriji schidnoho slowjanstwa, [w:] Sbornik stałej po stawjanowjedeniju, 1.1, S. Petersburg 1904. 5 Zdaniem Hruszewśkiego, księstwo halicko-włodzimierskie nie mogło stać się - tak jak Ruś Kijowska -„państwem ogólnoukraińskim" - ośrodkiem zjednoczenia ziem Ukrainy. Działo się tak ze względu na jego peryferyjne położenie - Istorija Ukrajiny-Rusy, t. III, Lwów 1905, s. 1. 6 W ostatnim okresie nie brak na Ukrainie przedsięwzięć mających na celu stworzenie interpretacji opierającej się Kresy z perspektywy Ukrainy 135 częła się kształtować w Galicji jeszcze przed 1914 rokiem, jednak najważniejsze prace jej przedstawicieli powstały w latach dwudziestych7. Dwa elementy powojennego położenia politycznego kwestii ukraińskiej wpływały na jej uformowanie się w sposób jak najbardziej bezpośredni. Były to: 1. porażka prób budowy niepodległości przez dwa państwa ukraińskie w czasie rewolucji narodowej w latach 1917-1920 i - w jej wyniku - emigracyjna dyskusja nad narodową strategią oraz 2. polityka w kwestii ukraińskiej prowadzona przez ZSRR i Polskę dysponujące dwoma głównymi częściami Ukrainy. W sytuacji gwałtownych przekształceń struktury gospodarczo-społecznej i polityki kore-nizacyjnej władz ZSRR, a także wobec faktycznego wyniszczenia, jak pod panowaniem radzieckim, lub słabości, jak w Polsce, ukraińskich klas posiadających oraz przewagi w środowiskach emigracyjnych przedstawicieli różnych odmian ukraińskiego socjalizmu historycy - deriawnycy stali się reprezentantami myśli konserwatywnej, choć konserwatyzm szczególnie niektórych z nich, będąc całkowitą kontestacją zaistniałej rzeczywistości, nabrał cech zgoła „rewolucyjnych". Analiza ewolucji poglądów Wiaczesława Łypynśkiego, Dmytra Doroszenki, Stepana Tomasziwśkiego i Wasyla Kuczabśkiego prowadzi do wniosku, iż pomimo istotnych podobieństw, osobistych przyjaźni i wspólnych inicjatyw partyjnych i publicystycznych ich drogi rozeszły się nieodwracalnie w II połowie lat dwudziestych, zaś przyczyną owego rozejścia była najszerzej rozumiana kwestia kulturowej lokalizacji Ukrainy na krawędzi między Wschodem i Zachodem oraz - w związku z nią - problem ról każdej z jej dwóch głównych części, tj. Naddnieprza oraz Galicji-Wołynia, w historii i w obrębie strategii walki o niepodległe państwo. Miejsce urodzin, poczucie przynależności do „małej ojczyzny" i polityczne doświadczenie w służbie ukraińskiej idei w okresie rewolucji 1917-1920 okazały się czynnikami istotnie wpływającymi na ich ostateczne wybory. Dwaj pierwsi, z miejsca urodzenia poddani rosyjscy, w 1918 roku zaangażowani na Naddnieprzu w budowę ukraińskiej monarchii hetmana Pawła Skoropadśkiego, pozostali zwolennikami uznania w tej ostatniej części Ukrainy historycznego i politycznego rdzenia ukraińskiej państwowości. Dwaj pozostali, pochodzący z Galicji, w latach 1918-1919 uczestnicy walki o ustanowienie i utrzymanie zachodnioukraińskiej państwowości (Zachodnioukraińska Republika Ludowa - ZUNR), tej właśnie ziemi przypisali rolę przewodnią tak w przeszłości, jak i najbliższej przyszłości, ich ojczyzny8. na równorzędnym wykorzystaniu kryteriów, którymi posługiwaty się obie szkoły „klasyczne" - por. N. Jakowenko, Naiys istoriji Ukrajiny z najdawniszych czasiw do kinca XVIII stolittja, Geneza, Kyjiw 1997, s. 312. 7 D. Doroszenko, Narys istoriji Ukrajiny, t. I-II, Warszawa 1932; W. Kuczabśkyj, Bolszewyzm i suczasne zawdannja ukrajinśkoho zachodu, Lwów 1925; Die WestUkraine im Kampfe mit Polen und dem Bolschewismus in den Jahren 1918-1923, Berlin 1934,;S. Tomasziwśkyj, op.cit.; W. Łypynśkyj (Wacław Lipiński), Z dziejów Ukrainy, (red.), Kijów 1912; Ukrajina na peretomi 1657-59, Wiedeń 1920; Łysty do bratiw - chliborobiw. Pro ideju i orhanizaciju ukrajinśkoho monarchizma, Wiedeń 1926. 8 Spośród tych czterech autorów pewne zainteresowanie historyków polskich zdobył jedynie Łypynśkyj - por. M. Papierzyńska-Turek, Polski trop w ideologii Wjaczestawa Łypynśkiego, „Warszawskie Zeszyty Ukrainoznawcze" 1998, t. VI-VI1, s. 226-241 oraz T. Stryjek, Dylematy konserwatysty. Wjaczesław Łypynśkyj (1882-1931) o państwie, narodzie i niepodleglości Ukrainy, „Kultura i Społeczeństwo" 1996, nr 2, s. 29-54. 136______________________________________________________________________Tomasz Stryjek yyyDla wszystkich czterech na pewnym etapie emigracyjnego życia punktem politycznej koncentracji stał się, rezydujący w Berlinie, Pawło Skoropadśkyj, żaden jednak ostatecznie nie wytrwał przy programie ukraińskiego monarchy (odbudowa hetmanatu i struktury społecznej z dominacją ziemiaństwa na Ukrainie Naddnieprzańskiej w oparciu 0 pomoc Niemiec). Łypynśkyj (ur. 1882), główny ideolog obozu konserwatywnego, po 1919 roku na stałe rezydujący w Reichenau koło Wiednia, w 1920 roku powołał Ukra-jinśkyj Sojuz Chliborobiw-Derżawnykiw (USCh-D), partię-zaplecze polityczne Skoro-padśkiego, a w latach 1920-1925 wydawał periodyk „Chliborobśka Ukrajina"9. Z Doroszenką utrzymywał przyjacielskie stosunki już od 1918 roku, bezpośrednią współpracę podjęli w latach 1926-1927 w Berlinie jako organizatorzy hetmańskiego Ukraińskiego Instytutu Naukowego (w latach 1926-1930 Doroszenko był jego dyrektorem). W 1927 roku Łypynśkyj zdecydował się wracać do Reichenau z powodów zdrowotnych (gruźlica), zaś w 1930 roku ze względu na różnice ideologiczne zerwał z hetmanem 1 założył własną partię - Bractwo Ukrajinśkych Klasokratiw-Monarchistiw (BUK-M). Zmarł jednak rychło - w czerwcu 1931 roku10. Doroszenko (ur. 1882), przynajmniej od 1910 roku przyjaciel polityczny Łypynś-kiego, w latach 1920-1926 był wykładowcą historii na ukraińskim uniwersytecie w Pradze. W 1930 roku pośredniczył w konflikcie pomiędzy Łypynśkym a hetmanem. Wtedy opowiedział się po stronie drugiego z nich, argumentując to nie względami osobistymi, lecz potrzebą zachowania jedności obozu monarchistycznego. Pozostał „hetmańcem" zawsze (zmarł w 1951), nie pozostał jednak w bezpośrednim otoczeniu Skoropadśkiego. Po upadku berlińskiego instytutu przeniósł się do Warszawy, gdzie w latach 1931-1939 wykładał na Wydziale Teologii Prawosławnej UW, współpracował wówczas ze środowiskiem, powstałego przy udziale władz polskich, Ukraińskiego Instytutu Naukowego grupującym uczonych ukraińskich związanych przeważnie z orientacjąpetlurowską11. Do pewnego stopnia podobną drogę przeszedł Tomasziwśkyj (ur. 1875). Docent Uniwersytetu Lwowskiego, wysłannik rządu ZUNR do Paryża i Londynu (1919-1921), lata 1921-1925 spędził w Berlinie w środowisku „hetmańskim" (tu m.in. z Doroszenką redagował czasopismo „Ukrajinśke Słowo"). Z Łypynśkym los zetknął go już ok. 1905 roku, gdy na Uniwersytecie Jagiellońskim wprowadzał młodszego o siedem lat kolegę w arkana warsztatu pracy historyka. Powodem zerwania przez Łypynśkiego wieloletnich dobrych stosunków były poglądy Tomasziwśkiego, jakim dał on wyraz po swoim powrocie z emigracji do Lwowa (1925). Na łamach pisma „Polityka" (1925-1926), a następnie „Nowa Zorija" (od 1928) Tomasziwśkyj opowiedział się jednoznacznie na rzecz 9 „Chliborobśka Ukrajina" (Wiedeń) 1920-1925, t. I-VI. 10 O Łypynśkym por. m.in. zeszyt „Ukrainian Harvard Studies" 1985, nr 3/4 oraz I. Łysjak-Rudnyćkyj, Wjaczeslaw Łypynśkyj i Wjaczeslaw Łypynśkyj: derżawnyj dijacz, istoryk ta politycznyj mysłytel, [w:] Istoryczni jesje, Osnowy, t. II, Kyjiw 1994, s. 125-52. " Wjaczeslaw Łypynśkyj. Archiw, t. VI, Łysty Dmytra Doroszenką do Wjaczeslawa Łypynśkoho, red. I. Korowyćkyj, Filadelfia 1973, s. XV-XLI. Kresy z perspektywy Ukrainy 137 kompromisu Ukraińców z Polską, zakwestionował ich zdolność do budowy państwa ukraińskiego za Zbruczem, czyli główną ideę polityczną obozu hetmańskiego. W oparciu o środowisko duchownych greckokatolickich współtworzył wówczas Ukrajinśką Christi-janśką Orhanizaciję opowiadającą się za strategią porozumienia z władzami w Warszawie. Od 1927 roku do śmierci (grudzień 1930 roku) wykładał historię Ukrainy na Uniwersytecie w Krakowie12. Inne doświadczenie i inny kierunek ewolucji poglądów reprezentował Wasyl Ku-czabśkyj. Młodszy od pozostałych niemal o całe pokolenie (ur. 1895) w wydarzeniach rewolucji ukraińskiej wziął udział jako oficer Ukraińskich Siczowych Strzelców (USS). Po upadku ZUNR emigrował do Berlina, gdzie związał się z nacjonalistyczną Ukraińską Organizacją Wojskową (UWO), formacją młodego pokolenia zabiegającą wówczas o wsparcie Niemiec dla walki z panowaniem polskim w Galicji Wschodniej. Ewolucja jego poglądów w kierunku konserwatywnym przebiegała stopniowo, towarzyszyła jej decyzja powrotu do Polski. Od 1925 roku przebywał znów we Lwowie (zginął tu prawdopodobnie w 1944 roku) związany ze środowiskiem Łypynśkiego. Podzielał całkowicie poglądy Łypynśkiego, poparł go też w konflikcie z hetmanem, jednak - jako galicjanin - w zachodnich ziemiach Ukrainy (a nie w Naddnieprzu) widział ośrodek ukraińskiej niepodległości13. Derżawnycy: Wschód i Zachód w historii Ukrainy Stanowisko Łypynśkiego, bezsprzecznie najwybitniejszego ideologa ukraińskiego konserwatyzmu I połowy XX wieku, w stosunku do kwestii kulturowego charakteru ziem ukraińskich wynikało z uwzględnienia przez niego roli religii i obrządku w kształtowaniu ładu społecznego. Choć opowiadał się wyraźnie za rozdziałem sfer: państwowej i kościelnej w życiu społecznym, jednak przypisywał religii istotne znaczenie w zakresie ukształtowania narodu. Niezbędność obecności religii nie implikowała, jego zdaniem, konieczności, aby wszyscy obywatele wyznawali wiarę w tym samym obrządku. Odrzucając etniczno-religijne rozumienie narodu na rzecz terytorialno-państwowego, musiał zaprzeczyć tezie, jakoby jednolitość obrządku miała być warunkiem wykrystalizowania silnego poczucia odrębności narodowej14. Podkreślał wprawdzie pozytywną rolę wpływów zachodnich w cerkwiach ukraińskich, nie po to jednak, by uzasadnić potrzebę pełnego tryumfu katolicyzmu, lecz po to, by doprowadzić do dojrzałej „syntezy" kultu- 12 UChO (później UKO - Ukrajinśką Katotyćka Orhaniwcija) reprezentowała program biskupa stanisławowskiego Grigorija Chomyszyna polegający na perspektywie stopniowej latynizacji kościoła unickiego i - poprzez nią -umacnianiu wpływów zachodnich w społeczeństwie ukraińskim. Jej nieoficjalnym organem prasowym była stanisławowska „Nowa Zorija". O Tomasziwśkym por. też: W. A. Potulnyćkyj, Istorija ukrajinśkoji politołohiji (koncepciji derżawnosti w ukrajinśkij zarubiinij istoryko-politicznij nauci), Kijów 1992, s. 119-26 i 153-161. 13 O Kuczabśkym por. J. Kuczabśkyj, Wasyl Kunabśkyj (1895-1944?), „Ukrajina w mynułomu", 1992, t. II, s. 123-135 oraz W. A. Potulnyćkyj, op.cit. 14 W. Łypynśkyj, Religija i cerkwa w istoriji Ukrajiny, Lwów 1925, s. 98. • 138______________________________________________________________________Tomasz Stryjek rowej Wschodu i Zachodu, stanowiącej rdzeń indywidualności narodowej Ukrainy. Przekładając to twierdzenie na język postulatów politycznych wskazywał: musimy, jeśli chcemy być narodem, te dwa kierunki pod hasłem jedności i indywidualności naszej narodowej w sobie caly czas harmonizować. Bez tego harmonizowania giniemy jako naród, popadamy, nie pobici nigdy przez obcą siłę, lecz zawsze przez nasz wewnętrzny rozkład, pod wpływ to wschodniej Moskwy, to zachodniej Polski15. Łypynśkyj skłonny był więc traktować Ukrainę jako obszar pogranicza, który może ocalić poczucie własnej tożsamości jedynie przez wytworzenie odrębnej jakości kulturowej polegającej na harmonijnym współistnieniu katolicyzmu i prawosławia dla dobra niepodległego państwa. Choć sam rzymski katolik i potomek szlachty polskiej urodzony na Wołyniu, nie przypisał jednak Łypynśkyj szczególnego znaczenia zachodnim ziemiom w historii Ukrainy. Wprawdzie księstwo halicko-włodzimierskie (XIII wieku), w odróżnieniu od poprzedzającej go Rusi Kijowskiej - przedstawił jako pierwszy w dziejach Ukrainy twór państwowy o „klasokratycznym" charakterze16, to jednak swoje zainteresowania skoncentrował na historii Naddnieprza (derżawnyćka interpretacja Kozaczyzny), z nim też wiązał nadzieję na odbudowę ukraińskiej państwowości. W tej sytuacji problem stosunku do Polski w jego myśleniu schodził na plan dalszy, w każdym razie nie opowiadał się za polityczną współpracą polsko-ukraińską.17 Do przeciwnych wniosków, i to zarówno w odniesieniu do historii, jak i aktualnej polityki, doszedł Tomasziwśkyj, musiało to więc skutkować ostatecznie ostrym konfliktem między nimi. Różnica stanowisk nie dotyczyła jedynie różnej interpretacji zjawisk historycznych, wynikała z zasadniczo odmiennych koncepcji narodu. Przede wszystkim jednak znacznie szerszy był zakres jego historycznych zainteresowań. W ich obrębie można wyróżnić przede wszystkim cztery tematy: Galicja, Cerkiew, Chmielnicczyzna i Zakarpacie18. Trzy pierwsze dały o sobie znać w wielu monografiach oraz wydawnictwach źródłowych (w tym ostatnim zakresie Tomasziwśkyj19 kontynuował dzieło swego pierwszego nauczyciela - Kraszewskiego), przede wszystkim jednak w generalnej syntezie dziejów Ukrainy Istorija Ukrajiny. Starynni i seredni wiky20. 15 Ibidem, s. 67. 16 W. Łypynśkyj, Łysty do bratiw chliborobiw, s. 317-318. „Klasokracja" to w typologii systemów ustrojowych Łypynśkiego stan organizacji społecznej charakteryzujący się wykształceniem hierarchicznie uszeregowanych klas i harmonijną współpracą między nimi (cechy te nie występowały w dwu pozostałych typach: „ochlokracji" i „demokracji") - por. Łysty, s. 308 i nast. 17 Problem wykształcenia się ukraińskiej odrębności w stosunku do kultury polskiej i państwa polskiego uważał Łypynśkyj za historycznie rozwiązany (przebiegał on poprzez kolejne formy kontestacji polskiej dominacji: od powstania Chmielnickiego do konfliktu o Galicję Wsch. w 1. 1918-1919). Natomiast potrzebę wyodrębnienia w stosunkach z Rosją stawiał jako najważniejsze i najbardziej aktualne zadanie życia narodowego - Łysty, s. XXV. 18 Por. S. Tomasziwśkyj. Istoryk. Polityk. Publicyst, Lwów 1932, s. 10-14. 19 S. Tomasziwśkyj, Narodni ruchy w hatyćkyj Rusy 1648 r., Lwów 1898; Z żyttja hałyćko-ruśkych sojmikiw 1648-49 r., Lwów 1898; Materijaty do istoriji Halyczyny, t. I-III, Lwów 1898-1903; Watykański materijaty do istoriji Ukrajiny, t. I, Lwów 1904; Ugorszczyna i Polszcza na początku XIII st., Lwów 1909; Perszyj pochid Bohdana Chmelnyćkoho w Hatyczynu, Lwów 1914; Die weltpolitische Bedeutung Galiziens, Munchen 1915. 20 S. Tomasziwśkyj, op.cit. (wyd. I, Lwów 1919). ••--..-. Kresy z perspektywy Ukrainy 139 W jego przekonaniu „duch historii Ukrainy" wyznaczały trzy procesy dziejowe (idee przewodnie). Były to: 1. kontrast pomiędzy dwoma strefami kulturowymi: leśną i stepo-wo-łąkową, 2. przeciwieństwo kulturowo-polityczne Zachodu i Wschodu (łacińsko-bi-zantyjskie) oraz 3. polityczno-gospodarczy - umocniony przez odrębność kulturową i „rasową" - kontrast między Północą i Południem (Moskwą i Ukrainą). W pierwszym z tych procesów stałe zmaganie się ludności osiadłej z najazdami koczowników doprowadziło w końcu do trwałego zwycięstwa kolonizacji (choć dopiero w XVIII wieku, czyli po upadku ukraińskiej państwowści), w drugim - długowieczna walka pomiędzy narodowością polską i ukraińską przyniosła ostatecznie uformowanie się tej ostatniej jako odrębnego typu narodowo-kulturowego i politycznego. Oddziaływanie trzeciego z czynników także zaczęło się w epoce średniowiecza, lecz jego istnienie Ukraińcy uświadomili sobie dopiero w XIX wieku. Doszło do tego tak późno, ponieważ przed końcem XVIII wieku wspólnota organizacji kościelnej z Moskwą stała temu na przeszkodzie. Kształtowanie się narodu ukraińskiego pomiędzy Polską (katolicyzmem rzymskim) a Rosją (prawosławiem) przedstawiał autor następująco: Długowiekowa przynależność Ukrainy do państwa polskiego sprzyjała wprawdzie wyodrębnieniu się i indywidualizacji narodu ukraińskiego w stosunku do innych plemion wschodnioslowiańskich, z drugiej strony jednak walka z katolicko-polską asymilacją rozbudziła i umocniła poczucie jego kulturowej wspólnoty ze Wschodem21. W konsekwencji w czasach nowożytnych ukształtował się na Ukrainie pośredni typ kulturowy, wyrażający się w katolicyzacji warstw wyższych i wyjątkowym konserwatyzmie chłopstwa w dziedzinie narodowo-kulturowej, czyli pozostawaniu przezeń przy wyznaniu prawosławnym. W unii brzeskiej (1596) typ ten znalazł odpowiednią formę religijną. Wpływ cywilizacji łacińskiej był na Ukrainie, zdaniem Tomasziwśkiego, dość słaby (choć rosnący) i przed XVI wiekiem osiągnął sukcesy tylko w materialnej dziedzinie życia, w znacznie mniejszym stopniu dotyczył zaś Cerkwi, czyli życia duchowego. Jeśli wziąć pod uwagę także - sądził autor - niewiele silniejszy (i stałe malejący) wpływ bizantyjski (odcięcie terytorialne Ukrainy od Konstantynopola przez nadczarno-morskich koczowników i postępujący w średniowieczu upadek Cesarstwa Wschodniego), przyczyny zacofania cywilizacyjnego Ukrainy w porównaniu z krajami zachodniej i środkowej Europy nie wymagały dodatkowego wyjaśnienia. Dotąd przedstawione interpretacje Tomasziwśkiego (może poza tym, iż wpływ łaciński on jednoznacznie i jednostronnie pozytywnie wartościował) nie różniły się jeszcze bardzo od tych, które wyraził Łypynśkyj, a nawet Hruszewśkyj. Problem w tym, że jądro i kolebkę narodu ukraińskiego - i tym samym stronę „pozytywną" w każdym z trzech wspomnianych procesów - lokalizował on nie na Naddnieprzu, lecz na północno-zachodnich ziemiach Ukrainy22. 21 Ibidem, s. II. 22 Ibidem, s. 1-9. 140____________________________________________________________________Tomasz Stryjek W istocie rzeczy kulturę rolną występującą w obszarze „strefy leśnej" wiązał on z ziemiami na Północy i Zachodzie, natomiast kulturę „barbarzyńską", „stepową" -z środkową Ukrainą. Przedstawiając początek historii politycznej Ukrainy wskazywał on na fakt koncentracji plemion pomiędzy Karpatami, Sanem, Prypecią a Dnieprem, zaś opisując ją pod kątem geograficznym podkreślał olbrzymie znaczenie zachodniego skrawka terytorium, którego posiadanie - jako należącego do zlewiska górnego Bugu -mogło chronić ją przed zbytnim uzależnieniem od potęg władających Morzem Czarnym (i cieśninami). Historia zasiedlenia Ukrainy polegać miała na przemieszczaniu się z północy i zachodu na wschód i południe przez plemię ukraińskie, jedyny substrat etniczny, który oparł się kolejnym falom najezdniczym23. Państwo kijowskie w D(-XI-wiecznej historii Rusi (do śmierci Jarosława Mądrego - 1054), nazywanej epoką „waresko-ruską", interpretował Tomasziwśkyj jako część wspólnych dziejów Słowian Wschodnich. W końcu XI wieku, wedle przekonania autora, ośrodek państwowej suwerenności przesunąć się miał ku ziemiom zachodnim i pozostawał pod pewnym wpływem katolickich sąsiadów: Polski i Węgier24. Halickie księstwo rządzone przez potomków Rościsława odegrać miało zasadniczą rolę w dziejach Ukrainy (1087-1199). Organizowane w wymiarze polityczno-administracyjnym i struktur społecznych pod wpływem Zachodu jednocześnie potrafiło oprzeć się jego ekspansji, osłaniając pogrążone w walkach dynastycznych pozostałe księstwa ruskie. Dopiero jednak zjednoczenie Galicji i Wołynia (księstwo halicko-włodzimierskie) przez Romana (1199--1205) przynieść miało pierwsze wcielenie ogólnoukraińskiej idei państwowej. W ten sposób, twierdził autor, dawna ruska państwowość rozpadła się na dwie części, które stały się ośrodkami dla wytworzenia dwóch oddzielnych narodowości: ukraińskiej (wokół Halicza i Włodzimierza) oraz rosyjskiej (wokół Włodzimierza nad Klaźmą i Suzdala), przy czym Kijów znalazłwszy się pomiędzy nimi odgrywał jedynie rolę „pośrednią"25. W przeważnie nieprzyjaznym otoczeniu (Polska, Węgry, inni książęta ruscy, w końcu Litwini i Tatarzy) państwo to trwać miało bez mała półtora stulecia (1199-1340), aż do okresu jego rozbioru pomiędzy Polskę i Wielkie Księstwo Litewskie (1340-1387). Tomasziwśkyj starał się uwypuklić w jego dziejach łacińską orientację kulturową (próby stworzenia unii z kościołem zachodnim w latach 1214-121526, koronację i unię kościelną z Rzymem księcia Daniela w 1253 roku). Utrzymywał, że dzięki rozerwaniu związku dynastycznego i cerkiewno-politycznego z Moskwą (ustanowienie odrębnej metropolii w Haliczu w związku z tym, że metropolita kijowski przeniósł się do Moskwy) pomogło ono słabszym plemionom ukraińskim wykształcić własną narodowo-polityczną kulturę, a przez swoje położenie na styku Europy łacińskiej i Azji odegrało obustronnie korzystną 23 Ibidem, s. 28-29. 24 Ibidem, s. 61-63. 25 Ibidem, s. 78-80. 26 S. Tomasziwśkyj, Petro perszyj, unijatśkyj mytropotyt Ukrajiny-Rusy, Lwów 1928. Kresy z perspektywy Ukrainy 141 rolę: z jednej strony otworzyło kulturze Zachodu drogę na Ukrainę, z drugiej - broniło ducha europejskiego przed wpływem mongolskim27. W okresie pozostawania niemal całej już Ukrainy pod rządami jagiellońskiej unii Polski i Litwy (1385-1569) czynnikiem zastoju stał się, według Tomasziwśkiego, brak unii z Rzymem, bowiem tylko ona mogła przyczynić się do ugruntowania odrębności kulturowej pomiędzy polonofilstwem katolików i moskalofilstwem prawosławnych. Dopiero w XVI wieku znów pojawić się miały czynniki sprzyjające odrodzeniu. Ożywienie religijne w całej Europie (reformacja) przyczyniło się do rozbudzania świadomości narodowej warstw niższych (wyższe wynarodowiły się), zaś zjednoczenie większości ziem ukraińskich przez Koronę (w wyniku unii lubelskiej - 1569) - mimo prowadzenia przez Polskę polityki typu kolonialnego - ponownie otwierało epokę silniejszego wpływu kultury zachodniej. W tych warunkach wyrastała -jak sądził autor - „idea kozacka" jako idea zjednoczenia Ukrainy z dwóch części: polskiej i tatarsko-tureckiej. Jej realizatorom dane było zbudować drugie państwo ukraińskie, pozostające jednak w znacznie słabszym związku niż pierwsze z cywilizacją zachodnią28. Na przełomie XVI i XVII wieku po raz drugi pojawiła się więc, zdaniem autora, w dziejach Ukrainy szansa kulturowego wykrystalizowania narodu ukraińskiego. Stać się tak mogło w przypadku konwersji całej ludności ziem ukraińskich z prawosławia na unię (unia brzeska - 1596), dzieła -jak sądził - nie państwa polskiego i - przynajmniej w pierwszym rzędzie - nie samego Rzymu, ale duchownych miejscowych, którzy dostrzegli znaczenie kościoła łacińskiego dla ukształtowania społeczeństw typu obywatelskiego oraz dla zachowania elementów kultury klasycznej. Tomasziwśkyj traktował unię jako: syntezę dwóch form historycznych i dwóch tendencji kulturowych, zaś naród ukraiński za powołany do historycznej misji dokonania organicznej syntezy między europejskim Wschodem i Zachodem. Dowodził, iż szansa, jaka stanęła wówczas przed Ukrainą, nie została wykorzystana w dużym stopniu z winy Kozaczyzny, która motywowana nastawieniem antyunijnym, inspirowanym z Moskwy, powstrzymała sukcesy unii w I połowie XVII wieku. Autor nie miał jednak wątpliwości, iż połowiczne - jak dotąd - zwycięstwo unii przyniosło zasadnicze korzyści Ukrainie, przede wszystkim uchroniło jej zachodnie ziemie od polonizacji (wynarodowienia)29. Kontekst polski w dyskusji nad znaczeniem Zachodniej Ukrainy „Synteza" Łypynśkiego i „synteza" Tomasziwśkiego rodziły więc odmienne konsekwencje, choć obaj autorzy powoływali się na to samo uzasadnienie - potrzebę ukształtowania odrębnej tożsamości pomiędzy Rosją i Polską. Osyp Nazaruk, redaktor naczelny 27 S. Tomasziwśkyj, Istorija Ukrajiny, s. 103. .... ... ... ..,....• . • . , • 28 Ibidem, s. 118-134. 29 S. Tomasziwśkyj, Pro ideji, herojiw i polityku, Widkrytyj tyst do W. Łypynśkoho z dodatkamy, Lwów 1929, s.62-85. . - ;• • • -• -.-.-•: • :.-. - -••(:-•• - > . 142_______________________________________________________________________Tomasz Stryjek „Nowoj Zoriji", dla uwypuklenia różnic między nimi zaproponował koncepcję Łypyn-śkiego nazywać projektem „symbiozy" (katolicyzmu i prawosławia), nie zaś „syntezy" Wschodu i Zachodu30. W 1929 roku doszło więc pomiędzy oboma historykami do ostrej polemiki, w której ocena zjawisk i postaci historycznych przeplatała się z krytyką propozycji strategii aktualnej polityki. Kontrowersji wokół oceny hetmanów: Bohdana Chmielnickiego, Iwana Mazepy i Pyłypa Orłyka (pierwszego aż po perejasławską decyzję bronił Łypynśkyj, dwóch pozostałych - jako reprezentujących opcję prozachodnią -Tomasziwśkyj)31 towarzyszył spór o kierunek polityki galicyjskich Ukraińców. Toma-sziwśkyj - wówczas wykładowca UJ - wytrwale przekonywał do wyboru narodowej „taktyki" mającej polegać na kompromisie z Polską w oparciu o wdrożenie w życie zasad autonomii Galicji Wschodniej uchwalonej przez Sejm 26 września 1922 roku oraz organizację ukraińskiego Uniwersytetu32. Uważał, iż istnieje tylko jedna droga wychowania społeczeństwa, która byłaby jednocześnie zgodna z tradycjami cywilizacji zachodniej oraz politycznymi realiami: walka o należne prawa w granicach wytyczonych przez porządek powersalskiej Europy. Ukraińcy - sądził - nie byli jeszcze w pełni nowoczesnym narodem (moderna nacija), cierpieli szczególnie na niedorozwój życia gospodarczego i kulturalnego. Ewentualna walka o soborną (zjednoczoną) Ukrainę - zakładał -powinna być poprzedzona okresem wzmożonej pracy nad rozbudową wielorakich sił narodu w ramach niepodległej Polski33. W istocie różnica między nim a Łypynśkym wynikała nie tylko z różnicy pochodzenia, czyli z tego, z której „małej ojczyzny" wywodził się każdy z nich i jaką rolę nadawał tejże w ramach „ojczyzny ideologicznej"34. Wynikała także z samej koncepcji 30 Osyp Nazaruk, emigrant w Austrii i USA (1919-1927), w 1. 1924-1927 był zwolennikiem ideologii Łypynśkiego. Gdy po powrocie do Galicji, od 1928 r., objął redakcję „Nowoj Zoriji" drogi ich obu rozeszły się. Za koncepcją jego i Tomasziwśkiego („synteza" w postaci greckiego katolicyzmu) poszli następnie teolodzy: Teofil Kostruba i Tyt Hałuszczynśkyj, poparł ją także sam biskup Chomyszyn. Konflikt między Łypynśkym a Nazarukiem dotyczył, poza wymienioną, jeszcze innych ważnych kwestii. Były to: sam charakter ideologiczny „Nowoj Zoriji" (którą Łypynśkyj uważał za pismo „klerykalne"), a także stosunek do Polski (Łypynśkyj odrzucał jakąkolwiek formę „ugody" z rządem w Warszawie) -1. Łysjak-Rudnyćkyj, Nazaruk i Łypynśkyj, [w:] Istoryczni jesje, s. 196-234. 31 Ocena Kozaczyzny u Tomasziwśkiego nie była wyłącznie krytyczna, starał się on jednak o zrównoważenie wpływu wzorów kulturowych i osobowych reprezentujących „Wschód" i „Zachód" w dziejach Ukrainy. Uznawał więc, iż ani Chmielnicki (z jego „moskalofilstwem") ani Mazepa (z jego „polonofilstwem") nie mogą być wyłącznymi „bohaterami" Ukrainy. Nie przedstawił jednak propozycji, w jaki sposób te „symbole" uzgodnić - S. Tomasziwśkyj, Pro ideji, herojiw i polityku, s. 35-61. 32 S. Tomasziwśkyj, Desjat' lit ukrajinśkohopytannja w Polszczi (tekst odczytu wygłoszonego w Warszawie w jęz. polskim na zaproszenie Instytutu Badań Narodowościowych 12 IV 1929), Lwów 1929, s. 26-28. Swoim wystąpieniem wywołał wówczas autor burzę ataków ze strony przedstawicieli głównej partii ukraińskiej - UNDO (Dmytro Łewyćkyj), oraz publicystów związanego z nią „Dita" (Iwan Kedryn). Ze strony polskiej spotkał się natomiast - rzecz oczywista -z wyrazami poparcia i sympatii (i to od osób tak różnych jak m.in.: Stanisław Thugutt i Stanisław Stroński). Z politykami UNDO Tomasziwśkyj podejmował już wcześniej kilkakrotnie polemiki na temat ich strategii postępowania wobec władz polskich - por. Nasza czilna partija u własnomu zerkali. Krytyczni zamitky, Lwów 1929, s. 62. 33 S. Tomasziwśkyj, Pro ideji, herojiw i polityku, s. 104-107. 34 Sam Tomasziwśkyj deklarował otwarcie, iż rozumie patriotyzm ukraiński jako uczucie realizujące się poprzez miłość do kraju własnego pochodzenia (a nie poprzez adorowanie „abstrakcji"). Dodawał, że nawet gdyby za Zbruczem istniało już suwerenne państwo ukraińskie, a proces kształtowania nowoczesnego narodu ukraińskiego byłby całkowicie zakończony, nic nie zwalniałoby go z pracy na rzecz własnej ziemi rodzinnej - Desjat' lit..., s. 44. Kresy z perspektywy Ukrainy 143 narodu. Koncepcja Łypynśkiego miała charakter geograficzny (terytorialny) i kulturowy, a nie językowy i religijny35. Autor ten kwestionował znaczenie czynnika etnicznego jako podstawy kształtowania narodów nowoczesnych, odrzucał go jako niebezpieczny na Ukrainie ze względu na zbyt słabo zaznaczoną odrębność etniczną Ukraińców w stosunku do innych Słowian Wschodnich. Prezentował wizję pozyskania dla ukraińskości osób i grup odmiennych - od chłopskiej większości - pod względem etnicznym, ale związanych „miłością do ziemi" (zwłaszcza wtedy, gdy należeli do elit ziemiańskich). Taki program odnosił przede wszystkim do Naddnieprza, podejmując polemikę z Tomasziw-śkym odniósł go jednak także do Galicji. Bez zawierania formalnej „ugody" z władzami polskimi ukraińska większość wschodniej Galicji miała pozyskać do wspólnej walki z Rosją miejscowych Polaków i Żydów, wykorzystując przede wszystkim ich poczucie regionalnej przynależności i antycentralistyczne nastawienia36. Tomasziwśkyj uważał ten program za nierealny37. Choć jego koncepcja narodu ukraińskiego także miała wymiar terytorialny i kulturowy, to jednak ten pierwszy nie był tak dominujący, drugi zaś polegał przede wszystkim na kwestii wyznaniowej (obrządek unicki). Czynnik etniczny miał zaś daleko większe niż u Łypynśkiego znaczenie. Zgodnie z nią Ukraińcy mieli się wyodrębnić w naród przede wszystkim na bazie historyczno-wyznaniowo-językowej, zgodnie z pomysłem jego adwersarza natomiast -na bazie historyczno-terytorialno-kulturowej, przy czym elementy tej „kultury" - w sytuacji ruiny dawnego świata spowodowanej przez bolszewików - pozostawały nie częścią zastanej rzeczywistości, lecz postulatem ideologa. W koncepcji Tomasziwśkiego więc dawał o sobie znać wynik organicznikowskiej pracy zbiorowej, jaka pod przewodem galicyjskiej inteligencji i greckokatolickiego duchowieństwa, prowadzona w cza- 35 W. Łypynśkyj, Łysty, s. 412 '"••'- • ' ; 36 W kontekście sporu pomiędzy Tomasziwśkym a Łypynśkym interesująco przedstawiają się też poglądy Wasyla Kuczabśkiego. Z pierwszym z nich łączyło go przekonanie o roli Galicji jako „Piemontu" Ukrainy, z drugim koncepcja narodu, strategia pozyskania dla państwa ukraińskiego przedstawicieli innych narodów żyjących w ukraińskim otoczeniu oraz konserwatywny, mistyczny etos służby wobec wyznawanych idei. Z jednej strony krytyk rozmaitych błędów i słabości, z drugiej piewca ukraińskiej państwowości (ZUNR), przekonany był o wyjątkowości dążeń państwowych Galicjan w 1. 1918-1991. Sądził mianowicie, iż ZUNR była jedynym państwem Europy Środkowo-Wschodniej, które w wyniku I wojny światowej - gdyby nie błędy miejscowej inteligencji - „powstałoby naprawdę", to znaczy powstałoby samo, zbiorowym wysiłkiem całego społeczeństwa (a nie - jak Polska - przy wydatnej pomocy państw Ententy). Jednocześnie państwo takie nie mogło wtedy - jego zdaniem - powstać na Naddnieprzu (Ukraińska Republika Ludowa - UNR), nie było tam bowiem odpowiednich elit, innymi słowy - nie było „zdolności państwowej" (bo nie było „socjologicznie pełnego" społeczeństwa). W tej sytuacji, po klęsce, to Galicja i Wołyń - przekonywał - stały się jedyną przestrzenią dla ukraińskiej aktywnej polityki narodowej. Kuczabśkyj proponował więc to wszystko, co pisał Łypynśkyj w stosunku do Naddnieprza, odnieść do zachodnich ziem Ukrainy i uczynić je ostoją akcji niepodległościowej (szczególnie pozyskanie polskich elit ziemiańskich). Wykluczał natomiast jakikolwiek kompromis z państwem polskim. Jego „synteza" Wschodu i Zachodu w kulturze Ukrainy była w istocie „syntezą" Łypynśkiego - por. Ukrajina i Pobicia. Otwerta widpowid' polśkomu konserwatystów!, Lwów 1932, Znaciinnja idej W. Łypynśkoho, Lwów 1935 oraz cykl atrykułów w: „Dzwony" 1932: II, III, V, VII-VIII, XI, XII i 1934: I. O poglądach Kuczabśkiego - por. W. A. Po-tulnyćkyj, op.cit., s. 126-132 i 161-168. 37 Program taki jako program politycznej asymilacji Polaków w Galicji Wschodniej miał -jego zdaniem - szansę powodzenia jedynie w perspektywie 50-100-letniej, był zaś bez znaczenia dla „taktyki" walki niepodległościowej -S. Tomasziwśkyj, Pro ideji.....s. 96-102. 144_______________________________________________________________________Tomasz Stryjek sach tak austriackich, jak polskich, owocowała systematycznym wzrostem poziomu świadomości narodu ukraińskiego. W koncepcji Łypynśkiego ujawniała się natomiast specyfika historii Wielkiej Ukrainy: przestrzeń, najazdy, zmienność osadnictwa i potrzeba mistycyzmu, który pomaga nadać wspólny sens różnym fazom historii. , , W istocie kulturowa odmienność i różne role polityczne, jakie odegrały w różnych okresach historii te dwie główne części Ukrainy, uzupełniają się nawzajem i mogą być dziś odczytane jako komponenty zintegrowanej tradycji. Rola Galicji Wschodniej jako „ukraińskiego Piemontu", w sensie wskazanym przez Tomasziwśkiego, parokrotnie w ciągu XX wieku doszła do znaczenia, a i w dzisiejszej sytuacji państwa ukraińskiego można by ją jako taką potraktować. Trzeba jednak pamiętać, że jest ona możliwa dzięki pewnemu zapożyczeniu, jakie Galicjanie „zaczerpnęli" od Ukrainy Naddnieprzańskiej jeszcze w dobie XIX-wiecznego odrodzenia narodowego. Ani tradycja średniowiecznego państwa halicko-włodzimierskiego, ani silne związanie świadomości społecznej z unickim obrządkiem nie okazały się być czynnikami wystarczającymi do ugruntowania poczucia transgranicznej jedności narodowej. Bez rusko-kijowskiej tradycji państwowej oraz bez kozackiego etosu niezależności, które zostały wówczas zaadaptowane przez ideologów narodowych z Galicji, nie ukształtowałby się - jak sądzę - jeden naród ukraiński obejmujący dwie historyczne części Ukrainy. W takim ujęciu te dwie części są więc nierozłącznie ważne dla narodowego istnienia. Pozwala to zrozumieć, dlaczego retoryka „polskich Kresów" w odniesieniu do części zachodniej Ukrainy wywołuje dziś u Ukraińców reakcję odrzucenia. Zbigniew Koźliński Moja Czarnowszczyzna W pokoju mojej matki wisiała makata o przedziwnym wzorze, przywieziona z Azji, pamiątka po moim dziadku. Nad nią znajdował się, zawsze w otoczeniu zasuszonego kwiecia i ziół, blaszany, wyszczerbiony ryngraf z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej. Podarowała go mojemu dziadkowi jego matka, gdy szedł do partii Narbutta1 w nadniemeńskie lasy. Ryngraf podobno przynosił szczęście. Powstanie upadło, tylko trzech z oddziału Narbutta przeżyło, w tym mój dziadek, który był ranny. Majątek został skonfiskowany przez władze carskie. Dziadkowi po kilku latach katorgi pozwolono jako „wolnemu" osiedlić się na stałe w Syberii. Pojechała za nim ofiarna polska dziewczyna, dostali zgodę na ślub. Moja matka urodziła się w Taszkiencie, wróciła sama do Czarnowszczyzny po 1920 roku, do nieznanego jej domu rodzinnego, z którego pospiesznie uciekł, ponoć do Francji, carski pułkownik. Jej rodzice zmarli daleko na wygnaniu. Wiele lat później, w tym samym miejscu, co dziadek, pod Dubiczami, zostałem również ciężko ranny i tylko cudem przeżyłem. Może to też dzięki temu wyszczerbionemu ryngrafowi? Nasza rodzina nie bez powodu miała w środowisku znajomych, a często i wśród nieznanych ludzi status bezpośrednich potomków powstańców 1863 roku. Tu nad Niemnem pamięć tamtych wydarzeń była wciąż żywa, gdyż w wielkich lasach dookoła, takim myśliwskim i często kłusowniczym zwyczajem, wojowanie z Kacapami - jak nazywano Rosjan - należało do powszechnego, wciąż wspominanego obyczaju przodków. Na ten temat krążyły najrozmaitsze opowieści. 1 Ludwik Natbutt (1832-1863) - naczelnik sit zbrojnych w Lidzkiem w czasie powstania styczniowego; polegt pod Dubiczami. . -., . 146 Wspomnienia _ Zbigniew Koźliński U nas w dworze mieszkał dziarski starowina Nestorowicz, marcowy kawaler, który wspomnienia z okresu powstania i różnych „podchodów" przeciw zaborcy opowiadał często przy ognisku i wieczorami przy lampie naftowej. W powstaniu brały udział inne rodziny, również z zaścianków i ze wsi. Temu mój ojciec, a przede wszystkim moja matka zawdzięczali multum zaproszeń na chrzciny, śluby itp. z całej okolicy. Mieliśmy dużo przyjaciół znanych i nieznanych, a nawet trochę z tym ambarasu, gdyż przyjeżdżali też „goście" w odwiedziny z daleka. Do obyczaju należały polowania zaakceptowane przez księcia Czetwertyńskiego z Żołudka, gdyż polowania te obejmowały również lasy książęce. Trwały kilka dni, poza domem, gdyż myśliwi przenosili się do coraz dalszych leśniczówek i chutorów2. Kończyły się polowaniem na wilki mające leża na błotach Łogwińskich, dostępnych tylko ostrą zimą. Kończyły się ciekawym obyczajem. W dąbrowie, gdzieś nad Niemnem, powtarzano zakopywanie pod kolejnym dębem insygniów rosyjskich carów, jak to robili pokonani powstańcy, według pogańskiego obyczaju i gusła swoistej klątwy. W związku z tą praktyką doszło do zatargu z księdzem w naszej parafii w Iszczotnie. Od kilku lat był tam wikarym przyjaciel ojca ze studiów we Lwowie i uczestnik walk z bolszewikami w 1920 roku, oficer kawalerii, który po wojnie przywdział sutannę. Taki zbieg okoliczności obfitował w częste spotkania, czasami zakropione kawaleryjską fantazją. Ksiądz wikary wziął udział w zakopywaniu cara tym pradawnym zwyczajem, który ksiądz proboszcz potępiał. Sprawa oparła się o biskupa. A biskup zabronił proboszczowi wtrącać się w tę tradycję i pamiętam, że przyjechał osobiście pokłonić się mamie sybiraczce. Po przyjęciu miał dobrze w czubie. Podarował mi święty obrazek, który zawsze potem nosiłem przy sobie. Pięknie śpiewał basem i przed wyjazdem poświęcił dom i folwark oraz wszystkich licznie zebranych na podwórku ludzi. Byliśmy rozgrzeszeni i dumni. Obowiązkiem było też coroczne pielgrzymowanie do Du-bicz na wspomniane już miejsce wymordowania przez wojska rosyjskie oddziału Narbutta. Jechało się wielką czeredą wozów drabiniastych przez lasy puszczańskie ku miejscu „Sabaki" -tak nazwanemu przez Moskali - gdzie potem postawiono po- 2 Chutor (względnie futor) - na Kresach Wschodnich potocznie pojedyncza zagroda wiejska (gospodarstwo) położona wśród pól; analogiczne znaczenie -w XVI-XVII w. pojedyncza zagroda wiejska na stabo zaludnionych obszarach Rosji, względnie na Ukrainie, Kubaniu i nad Donem - osiedle, przysiółek lub stanica kozacka. Moja Czarnowszczyzna _ 147 mnik Narbuttowi. Spotykali się tam potomkowie powstańców nawet z bardzo dalekich okolic. Palono ogniska, było bardzo poważnie, alkoholu absolutnie spożywać nie było wolno, szumiały wielkie drzewa... Starsi ludzie, często także dla znajomych, zabierali do lnianych woreczków ziemię z pobojowiska. Przemówienie miał tylko ksiądz w czasie nabożeństwa za dusze poległych, a potem dniem i nocą płonęły ogniska na obrzeżach lasów, jak wielki cichy obóz powstańczy. Przy wozach parskały konie i wkrótce zwabione ogniem zaczynały dziwny koncert sowy i puszczyki z głębi chaszczy. Znajomi spotykali się całymi rodzinami i rozmawiali do białego rana. Gdy znad mgły wynurzało się słońce, wracano do domów. Na skraju puszczy, w osadzie leśnej Korzyść, sąsiadującej z polami Czarnowszczyzny, mieszkała rodzina Walentukiewi-czów, powstańców, a także żołnierzy 1920 roku. Byli to ludzie 0 postawie niedźwiedziowatej i wszystkich czterech, z siwym, brodatym i starym ojcem, znano jako kłusowników. Starego myśliwego Grzegorza (Gregora) nie chciał przez szacunek tropić żaden leśnik, a on polował na wielkim obszarze aż po granicę z Sowietami. Być może w czasie wojny z bolszewikami był na służbie polskiego wywiadu. Znaliśmy Gregora jako dziwnego samotnika, który wyłaniał się z nocy, przynosząc skórkę bobrową lub kuny, czasami miód z barci, a nawet jakieś kamie-nie-narzędzia prehistoryczne. Nie można było odmówić ich przyjęcia, ale trzeba było też pomóc kupić naboje, proch, gilzy 1 spłonki, l pomagaliśmy mu, chociaż było to niezgodne z prawem. Na świętego Jana jechaliśmy z Gregorem i Nestorowiczem nad Niemen, na uroczysko, gdzie zbierali się rybacy-ktusownicy. Trzeba było cieszyć się wielkim zaufaniem, żeby tam trafić do tych smolarzy, koniokradów i flisaków. W wielkim zakolu Niemna zatrzymywały się na noc tratwy i wieczorem rozpoczynały się łowy szczupaków i sumów na ościenie. Rozpalano ogniska, od nich smolne łuczywa. Zwabione blaskiem światła wielkie ryby opuszczały szuwary i w półśnie płynęły prosto ku tratwom. Zwyczaj nocnego kłusowania na Niemnie był utrwalonym obyczajem w różnych miejscach, którego zwalczanie było nie do pomyślenia. Udział w nim był swoistego rodzaju wyróżnieniem. Czarnowszczyzna była otoczona wioskami katolickimi, a mimo to przetrwały tu obyczaje pochodzące z czasów pogańskich. Niedaleko Nowosad, na wygonie serwitutowym, leżał wielki głaz narzutowy. Spod niego zawsze sączyła się zimna, kryształowa woda, rozwożona na pola w czasie żniw. W nocy zabobonnie do tego głazu nikt nie odważył się zbliżyć. Mówiono, że czasami w zagłębieniu głazu, tego być może ołtarza 148 Wspomnienia _ Zbigniew Koźliński ofiarnego, zbiera się trochę krwi i że ten, który ją zobaczy i posmaruje sobie czoło, w najbliższym roku na pewno nie będzie chorował. Aby wywołać zjawisko krwawienia, trzeba było przynajmniej w trzech wioskach, leżących na obrzeżach lasu, w piękny wiosenny bądź letni wieczór odprawić śpiewy. Mimo że wszyscy uważali się za Polaków z dziada pradziada, śpiewano w języku „tutejszym", po białorusku. Chóralne głosy kobiet dobiegały kolejno z trzech stron w zapadającym zmierzchu. Moment gusła obierano przy nowiu księżyca w taki sposób, aby śpiewy kończyły się późną nocą. Obyczaj ten trwał od pradawnych czasów, niezależnie od wiary w skuteczność tej praktyki. Wody spod kamienia używano także do praktyk leczniczych. W tamtych czasach krowy pasty się również po lasach. Pastuchowie byli narażeni na ukąszenia żmij. Wówczas „swatka", jak nazywano wioskową zielarkę i jakby czarownicę, brata garnek wody, dolewała mleka i w tym topiła żaby. Powstałym w ten sposób roztworem długo moczyła miejsce ukąszenia i zagrożenie rzeczywiście mijało. Również Cyganie, systematycznie odwiedzający naszą okolicę, rozbijali obóz nieopodal kamienia i tam odprawiali swoje wróżby i wesela. Mówiono, że Cyganki pobierają od kamienia zdolności czynienia czarów. W całej okolicy nikt nie wątpił, że kamień ma moc dziwną, ale dobroczynną. Jednak jeżeli ktoś został pokrzywdzony, mógł pójść do kamienia ze skargą, l wtedy mógł zostać wyposażony w moc rzucania uroków - spojrzeniem odebrać krowie mleko lub zabarwić je na czerwono, sprowadzić chorobę na winowajcę lub piorun na jego stodołę. Mógł nawet przekląć dzieci winowajcy, że chowały się coraz gorzej. Czarnowszczyzna leżała niedaleko traktu napoleońskiego, którym podążały na Moskwę francuskie wojska. Była to bardzo szeroka droga wyrąbana w lasach i „brukowana" w miejscach podmokłych kilkoma warstwami kłód sosnowych. Drewno to bardzo dobrze zakonserwowało się i prawie do wojny jeżdżono po nim do Szczuczyna, sienkiewiczowskiego (i powiatowego) miasteczka odległego od Czarnowszczyzny o 7 km. Tutaj 3 maja odbywała się defilada harcerzy, kawalerzy-stów Krakusa3, POW oraz umundurowanych leśników państwowych i książęcych. Po tej defiladzie owym traktem napoleońskim wracali wspaniali jeźdźcy, oficerowie ostatniej wojny. W odświętnych mundurach, na pięknych koniach, z szablami, w ostrogach, jechało 3 Krakusi - konne przysposobienie wojskowe. Moja Czarnowszczyzna 149 ku naszemu gościnnemu domowi kilkunastu jeźdźców. Byt tam mój ojciec, byli porucznik Brochocki, czasami młodszy książę Czetwertyński, Wołk-Łaniewski z dwoma krzyżami Virtuti Milita-ri, czasami kilkunastu podoficerów z okolicznych chutorów. Był tam też ksiądz z Iszczołny w mundurze. Oddział ten jechał dumnie, cudownie, po bokach czekały tłumy ze wsi sąsiednich, aby tę paradę obejrzeć. Był taki zwyczaj, że matki mające małe dzieci lub kobiety w ciąży zapytywały wybranego jeźdźca, jak ma na imię. Wtedy on zeskakiwał z konia, stawał na baczność i wymawiał swoje imię. Takie samo nadawano dziecku w tej rodzinie z lasów. Wszyscy mieli dłonie przy daszkach czapek, oddział jechał dalej do następnego miejsca salutu. Sprawa była poważna i nigdy nie zrobiono z niej żartu. Po krótkim strzemien-nym w Czarnowszczyźnie patrol rozjeżdżał się do domów, a opowieści o tym, jak to kiedyś bywało na wojence z bolszewikami, starczało na długo. Nie wiadomo, dlaczego żołnierzy z 1920 roku nazywano wojskiem świętej Jadwigi, a liczni osadnicy wojskowi stanowili wśród tutejszych warstwę bogatszą dzięki pobieranym „pensjom" za rany i odznaczenia. Z wojskiem kojarzy mi się inne znamienne wydarzenie. Mieliśmy wtedy z siostrą wychowawczynię pannę Nadzię, na pewno niepospolitej urody. Niedaleko Czarnowszczyzny, za lasem, przebiegał tor kolejowy, nad którym prawie codziennie przelatywały szkolne samoloty z lotniska wojskowego w Lidzie. Czasami samoloty te zawadiacko zbaczały z trasy i krążyły tuż nad drzewami naszego parku. W ten chyba sposób bystre oczy pilotów wypatrzyły Nadzię i zaczęły z nieba spadać długie taśmy z ceraty obciążone piaskiem z pocztą lotniczą do Nadzi. Zaloty te trwały jakiś czas, aż tu razu pewnego motor zadławił się, zaczął dymić i samolot cudem wylądował na polu z koniczyną. Wydarzenie było tak niezwykłe, że całe pole zostało stratowane przez tabuny ludzi z najbliższych wiosek; gajowi z bronią zaciągnęli wartę przy samolocie, a lotnicy skorzystali z telefonu kolejowego u najbliższego dróżnika. Książę z Żotudka przysłał samochód do dyspozycji, drugi przysłał książę ze Szczuczyna4. Tym większa zrobiła się niezwykłość. Po dwóch dniach przyjechały samochody ciężarowe z mechanikami, samolot wystartował. Ciąg dalszy był taki, że sława Czarnowszczyzny wzrosła, Nadzia wkrótce wyszła za mąż za pilota, mój ojciec nie przyjął odszkodowania za straty w polu, wojsko 4 Również chodzi o przedstawiciela rodu Czetwertyńskich. 150 Wspomnienia _ Zbigniew Koźliński w rewanżu zwrócito się z propozycją uruchomienia hodowli koni dla artylerii i taborów, i w Czarnowszczyźnie powstała stadnina polskich koni pociągowych. Kilka razy w roku przyjeżdżali ka-walerzyści na inspekcje i kilka panien z okolicznych chutorów znowu wyszło za mąż. Czarnowszczyzna rozwijała się szybko i ojciec założył dużą pasiekę w sadzie. Sad nie wymarzał nawet w czasie ostrej zimy, bo gdy nadchodził siarczysty mróz i płoty trzaskały od rozpierającego je lodu, zarządzano nocne palenie ognisk z jałowca z liśćmi i specjalnie przygotowanymi badylami. Ciężki dym zalegał sady i zapobiegał wymarzaniu drzew. W tym sadzie latem i jesienią zamieszkiwał dzierżawca Boruch, handlarz owocami i właściciel bałaguły - wozu o tak szeroko rozstawionych drabinach, że nie mógł się on przewrócić na najgorszej drodze. Bałagułą przywoziło się do wsi wszelkie potrzebne dobro: naftę, sól, knoty do latarń, szkła do lamp, a nawet noże sprężynowe dla motojców. W sadzie budowano wielką budę grubo pokrytą słomą i tam mieszkał Boruch z częścią swej licznej rodziny. Zaprzyjaźniłem się z nimi, co miało potem duże znaczenie. W 1939 roku, gdy przyszli bolszewicy, mojej matce bardzo pomagali Żydzi ze Szczuczyna; posyłali jej potem paczki do Kazachstanu. Pomagał też Jasielewicz, zaprzyjaźniony bogaty handlarz drewnem, który wiele dębów wywiózł z Czarno-wszczyzny. Mogłem im się zreważować za czasów niemieckich. Z księdzem z Iszczołny pomogliśmy tym rodzinom uciec z getta i ukrywaliśmy ich w dawnych melinach. W tym czasie nikt, poza mną, z mojej rodziny nie mieszkał w Czarnowszczyźnie, bardzo ograbionej, ale istniejącej i jak dawniej zaprzyjaźnionej z okolicą. Tymczasem absolutnie nie spodziewając się kataklizmu wojennego ojciec unowocześniał folwark, który był uważany za gospodarstwo wzorcowe. Ojciec był rzeczywistym specjalistą, agronomem po studiach we Lwowie i Wiedniu. Odbywały się u nas zjazdy obywatelskie. Bywało, różnego rodzaju bryczek przyjeżdżało ze czterdzieści i oddział pań i panów szedł ku stawom, potem do stołów z desek i ław szerokich pod dębami. Podczas takiej uroczystości moja siostra z dwiema dziewczynami śpiewały kilka patriotycznych piosenek, a następnie zanuciły dumkę Pawuczok i Wino, wino zielono. Nastała konsternacja. Ojca uważano za socjalistę, jak Pitsudskiego, ale śpiewanie po „tutejszemu" uchodziło za coś bardzo nietaktownego. Dwa powozy odjechały natychmiast. Sytuację próbował ratować Wołk--Łaniewski, zatańczył kozaka dzwoniąc Krzyżami Walecznych i Virtuti, a następnie porwał do tańca panią Grabowską, Rosjankę, mimo paryskiego wykształcenia wciąż marnie mówiącą po Moja Czarnowszczyzna 151 polsku. Zaśpiewała po rosyjsku i po francusku, potem wypita toast stojąc na stole, wywijając trepaka. Również mama przejawiała aktywność na polu gospodarczym. Jako pierwsza w powiecie założyła kurnik dla zielononóżek i karmazynów, szklarnie, inspekta na rozsadę, pola pomidorów, maku, fasoli i truskawek. Ojciec skupywał krowy biało-grzbietki uważając, że właśnie one są polską rasą wymagającą odtworzenia. Obok starego wyrastał nowy sad, zostały oczyszczone i zarybione stawy, wielkie kamienie po polach wkopano w głąb ziemi. Pojawiły się mechaniczne żniwiarki; na ich widok krowy uciekały z pastwiska, psy wyły, a nawet zerwał się byk z łańcucha i ruszył do ataku, ale tuż przed maszyną zawrócił i uciekł strasząc przez kilka dni okoliczną ludność. Z inicjatywy ojca założono zlewnię mleka i szkołę średnią gospodarstwa wiejskiego w Iszczołnie. Szerzenie postępu było w rozumieniu moich rodziców najlepszą pracą społeczną na rzecz Ojczyzny. Ja byłem wychowany po staropolsku, musiałem dobrze jeździć konno, celnie strzelać ze sztucera i dubeltówki, bić się na szable z ojcem i Łuckiem. Musiałem wstawać, gdy do pokoju wchodził ojciec, nie odzywałem się nie pytany, na dobranoc należało ucałować ręce rodziców, siostry jako kobiety nie można było dotknąć nawet kwiatem, a ciocię zawsze należało serdecznie pozdrowić. Szkołę powszechną ukończyłem jeżdżąc konno do księdza w Iszczołnie na religię, i do Kiemian, do kierownika szkoły powszechnej Michny, na resztę edukacji. Ojciec uczył mnie matematyki, ale szybko machnął ręką, ciocia - języka francuskiego i dobrych manier. Tak dziwnie wykształcony zdałem do gimnazjum w Szczuczynie i zasłynąłem z tego, że jako jedyny ze zdających prawidłowo zinterpretowałem zdanie: „Nie czas żałować róż, gdy płoną lasy". Do gimnazjum dalej jeździłem konno, a zimą mieszkałem na stancji. Ze Szczuczyna przeniesiono mnie do Grodna, do męskiego Gimnazjum im. Adama Mickiewicza, gdyż mama nie chciała, abym chodził do koeduka-cyjnego liceum. Wybuchła wojna. Jako harcerz wziąłem udział w obronie lotniska pod Grodnem przed Armią Czerwoną. Zaraz po wkroczeniu Sowietów na Zaniemoniu zaczęły się tworzyć bandy, które przeszły na naszą stronę, rabując majątki. Do Czarnowszczyzny takiej pijanej bandy nie dopuścili ludzie z Nowosad, Dubiel, Korzyści i Łohwin. W lesie koło leśniczówki miała miejsce bijatyka, w wyniku której miejscowi rozgromili bandziorów. Czarnowszczyzna trwała jak dawniej, nocami została rozgrabiona, ale budynki nie zostały zniszczone. Krowy i konie 152 Wspomnienia _ Zbigniew Koźliński rozprowadzono po wsiach, nawet poukrywano książki z dworskiej biblioteki i obrazy. Nad tym co pozostato, przez całą okupację sowiecką sprawował rządy dziadek Nestorowicz. W naszym modrzewiowym dworze zaraz uruchomiono sowiecką szkołę. Część ludzi niemal samoczynnie zorganizowała się w ruch oporu i trwała w ostrym konflikcie z władzą okupanta. Prawie każda wioska miała w lasach swoje ziemianki i bunkry. Czasami pędzono w nich samogon, ale też chowali się tam ludzie zagrożeni aresztowaniem, a potem poborem do armii sowieckiej. W różnych miejscach trwały małe oddziałki Wojska Polskiego. Jednym z takich oddziałów dowodził nasz dobry znajomy Jan Skorb „Puszczyk", ten oddział przetrwał do wkroczenia Niemców w 1941 roku. Inne zakonspirowane punkty oporu, składa-ja.ce się z wojskowych i miejscowych cywilów, istniały w Iszczot-nie, Kiemianach, w koloniach koło Skidla, pod Żotudkiem. Dochodziło do ustawicznych starć z NKWD. Jesienią 1939 roku zostałem łącznikiem między tymi punktami a organizującymi się strukturami podziemia w Grodnie. Jako chłopak doskonale znający tutejszy język, teren i obyczaje, wraz z kilkoma innymi harcerzami jeździłem do punktów kontaktowych. Chodziło o koordynację działań grup zbrojnych czekających na „ortowe wezwanie". Sądziło się, że nastąpi powstanie przeciw terrorowi, kołchozom i biedzie. W Szczuczyńskiem, za pierwszej okupacji sowieckiej, były dwa takie obszary działalności polskiej paryzantki. Pierwszy obejmował rejon Iszczołna-Kiemiany-Bojary i stanowił nieformalną całość, zwaną w miejscowej gwarze „garadok". Jeden punkt kontaktowy był w Iszczołnie w żeńskiej szkole zawodowej, drugi w Kiemianach w szkole powszechnej u wspomnianego nauczyciela Michno, a trzeci w mleczarni, gdzie kręcący się obcy nie wzbudzali podejrzeń. Drugi obszar, „garadok", stanowiły: leśniczówka w Łago-dach-rejon Śliwowszczyzny-Wielka Wieś. Pomiędzy traktem napoleońskim a linią kolejową rozciągały się lasy należące do Czetwertyńskich. W tych ostępach puszczańskich były zakonspirowane ziemianki - właściciele lasów podrzucali tam niegdyś padlinę dla wilków, na które potem urządzano polowania. W rejonie Śliwowszczyzny byty leśne jeziorka określane tutaj słowem „łużok", i na piaszczystych wydmach między nimi zbudowano najbardziej zakonspirowane ziemianki. Po przyjściu Niemców ukrywali się w nich Żydzi. W jednym z takich oddziałów z początkiem okupacji sowieckiej przebywałem w tamtych lasach około miesiąca. Moja Czarnowszczyzna _ 153 Później nas, harcerzy, w październiku 1939 roku zwolniono do domów. Zostaliśmy łącznikami między lasem a miastem. Naszym zadaniem byto przekazanie dalej informacji o ukrytym w lasach wojsku, dowódcy bowiem nie znali żadnych rozkazów. Chodziło też o rozpoczęcie działań koordynujących ruchy ukrywających się oddziałów. Mieliśmy przekazać meldunki o stanie wojska zaufanym osobom, np. profesorom gimnazjum, którzy musieli sami podjąć dalsze kroki. Na tym właśnie polegał nasz kontakt z konspiracją. W tym okresie nie stosowano jeszcze haseł czy pseudonimów. Wszystko opierało się na znajomościach osobistych i chęci pomocy, która na tym terenie była wśród ludzi powszechna. Przed wojną mieszkałem w Grodnie na stancji u pana „Radcy", a Bolek u popa „Łapy". Teraz obaj przyjęli od nas pseudonimy pochodzące od sztubackich przezwisk. „Łapa" miał dwie piękne czarnobrewe córki i tutaj zagnieździł się nasz sztab operacyjny, po prostu przychodzili rzekomi narzeczeni do czarnobrewych. Wierzyliśmy początkowo, że Zachód porozumie się z ZSRR. Daremnie. Matka z siostrą zamieszkały w Szczuczynie, ciesząc się życzliwością wielu ludzi, zaopatrywane obficie przez przyjaciół z wiosek wokół Czarnowszczyzny. Ojciec ukrywał się w Lidzie i tam został aresztowany. Wkrótce matka z siostrą zostały wywiezione do Kazachstanu. Wiosną 1940 roku zostałem skierowany do Warszawy z meldunkami z naszych stron. Po kilku takich misjach, zieloną granicę przekraczałem w okolicach Małkini, zostałem w Generalnej Guberni. Do mojej Czarnowszczyzny wróciłem zaraz po wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej. Byłem już nad wiek dojrzałym żołnierzem konspiracji. Moja mata ojczyzna powitała mnie bardzo życzliwie, ale zostałem sam w naszym pustym domu. Majątek zaczął działać, gdyż z sąsiedztwa pooddawano większość krów, koni, narzędzi, uli, nakryć stołowych i książek, niektóre przedmioty nawet z pałacu w Zołudku. Zaczął się dalszy ciąg walki, tym razem przeciw okupantom niemieckim. W pierwszej kolejności chodziło o to, aby przeciwstawić się fraternizacji terenów podbitych, aby w Ostlandzie5 nie powstał sojusz na rzecz uczestnictwa miejscowych w wojsku niemieckim. Groźba, że młodzież pójdzie chętnie do niemiec- 5 Ostland - obok Ukrainy jeden z dwóch Komisariatów Rzeszy, utworzonych po zajęciu w 1941 r. przez Niemców z ziem wschodnich II RP okupowanych przez ZSRR po 17 IX 1939 r.; Ostland obejmował dawne województwa pótnocno-wschodnie. 154 Wspomnienia Zbigniew Koźliński kiego wojska przeciw bolszewikom nie była bezpodstawna. Niemcy byli tutaj witani z entuzjazmem. Dochodziło do tego, że gospodarze dobrowolnie odprowadzali im z wdzięczności swoje krowy, zamawiali msze w ich intencji, stawiali im bramy tryumfalne. Gdy przybyła w nasze strony hiszpańska Błękitna Dywizja, goszczono ją bardzo, upijano żołnierzy, którzy nie byli przyzwyczajeni do wódki i trzeba ich było później wyciągać z domów. Niemcy w pierwszych dniach ofensywy wyzwolili z sowieckich więzień wielu Polaków i to był też powód modłów za nich w kościołach. W Czarnowszczyźnie został utworzony tajny oddział „komandosów" AK, umundurowany po sowiecku; w terenie było jeszcze kilka takich oddziałów. Oprócz naszego na terenie pow. szczuczyńskiego działał „radziecki" oddział Jana Skorba (zwany oddziałem „Puszkarowa") i Józefa Zwinogrodzkiego (zwany oddziałem „Kozłowa"). Była to konspiracja w konspiracji. Tworzyliśmy mit nieustającej walki przeciwko hitleryzmowi, odstraszając chętnych do ewentualnej współpracy z Niemcami. W Czarnowszczyźnie mieszkało dwóch minerów - wspomniany Lucek, Lucjan Woźniak i Jan Wróbel, dzięki nim staliśmy się drużyną o specjalności saperskiej. Pierwszy z nich był podoficerem WP, drugi - strzałowym w kopalni, który tu przywędrował w czasie kryzysu, ożenił się z wychowanką matki, Józefą, i tu został mając pieczę nad hodowlą. Doszło jeszcze kilku chłopców zatrudnionych w folwarku i w leśniczówce Korzyść. Powstała placówka AK, którą dowodził leśniczy, syn Wot-ka-Łaniewskiego, dawnego mosterdzieja. Ja zostałem jego zastępcą. Bolek Misiura przejął nad nami komendę wojskową, a od jego pseudonimu - „Niekrasow" - drużyna przyjęła kryptonim „Niekrasowcy". Tak powstał w Szczuczyńskiem trzeci oddział „radzieckiej" partyzantki. Udawanie sowieckiego oddziału wymagało ogromnej zręczności. W terenie musieliśmy się poruszać nieraz dwie, trzy doby omijając z daleka ludzkie osady, bo gdy się wpadło na ludzi, to zaraz donosili, że kręci się ruski „atriad" i były kłopoty. Trzeba sobie zdawać sprawę, że miejscowa ludność nienawidziła Sowietów, chętnie tropiła ich oddziały i wydawała w ręce Niemców. Wysadzaliśmy pociągi, paliliśmy zbiory, młyny, mleczarnie, inne obiekty i groziliśmy, że zabijemy każdego, kto odważyłby się na jakąkolwiek współpracę z „faszystami". Była to bardzo niebezpieczna gra. Każdy mógł nas zabić i mieć ku temu swoje powody: Niemcy, bo byliśmy partyzantami, Sowieci, że się pod nich podszywamy, tutejsi, że jesteśmy wrogą partyzantką. Moja Czarnowszczyzna _ 155 Pierwszym takim sygnałem, że możemy być zdekonspi-rowani, było zdarzenie z późnej jesieni 1942 roku. Szliśmy wieczorem, po spaleniu tartaku, no i mówimy, do diabła, już się dalej nie da łazić, trzeba się ogrzać, zjeść i odpocząć. Dom stał na uboczu, wyglądał dość zasobnie. Otoczyliśmy gospodarstwo, kolega o pseudonimie „Dub Zielonyj" zapukał w okno, światło natychmiast zgasło. To znak, że trzeba mocno walić w drzwi. Byliśmy w sowieckich mundurach, z sowiecką bronią, zachowywaliśmy się też jak Sowieci. „Nu, atkroj dwieri, taka mać - ryknął „Górki" - po paru soczystych przekleństwach dodając, że „siejczas ubijom". Otworzyła kobieta. Rozglądamy się, w jednym z pokoi zastaliśmy człowieka siedzącego przy małym kaganku. „Ruki wwierch"- i stało się. To był nasz dawny dyrektor gimnazajum, do którego wszyscy chodziliśmy w Szczu-czynie. Poznał nas. Wstał i trzymając w ręku kaganek oświetlał nasze twarze. „Boże kochany - mówił przed każdym z nas -i ty tu jesteś?". Nie mógł pojąć, że udajemy właśnie ruskich. Siedliśmy potem z gospodarzami i dyrektorem do dobrej wieczerzy straceńców, po tej akcji musieliśmy ich wszystkich za-przysiąc. l tak powstała kolejna placówka, w naszej gwarze partyzanckiej zwana „gorodok-samogon". Potem były inne akcje i bój pod Dubiczami, długi okres rekonwalescencji, powrót z Polski... do Polski, trudne lata życia w PRL-u. r * ' " '- ' . ; : -" . ; ":•: •• - ' .,•-'• Pojechałem incognito do Czarnowszczyzny kilkadziesiąt lat później. Odnalazłem tylko kilka drzew z dawnego parku. Cały teren został wyrównany, przeinaczony, sfałszowany, zmieniony w polowe lotnisko. Nie ma wielkiej lipy chroniącej cieniem konarów kurhan z krzyżem - mogiłę powstańców 1863 roku. Nie ma topolowej alei ani stawów, ani rzeki wśród łąk, ani nawet łąki. Nie ma innych grobów, rodzinnego dworu wśród zieleni i kwiatów, ani budynków gospodarczych otoczonych przez pola falujące zbożem. Nie ma koni na maneżu, nie słychać krów, szczekania psów, nie słychać ptaków. Wywieziono także kamień. Podobno swoją legendą przeszkadzał w zaprowadzaniu „nowego". Patrzyłem na moją Czarnowszczyznę, pogrążoną w obcej ciszy, nieistniejącą... stanicę. Czas wracać. Hanna Dylągowa (Lublin) Kresy Wschodnie we wspomnieniach Kresy ciągle są obecne w polskiej świadomości. Dla większości oznaczają zwykle ziemie wschodnie Rzeczypospolitej. Dla pokoleń wychowanych przed odzyskaniem niepodległości w 1918 roku Kresy obejmowały także Mińszczyznę, Bracławszczyznę i Ki-jowszczyznę - sięgając do granicy sprzed I rozbioru. Dla wychowanych w Polsce niepodległej, międzywojennej, Kresy mieściły się między granicą ryską a Niemnem, Bugiem i Sanem1. Miastami kresowymi stały się wówczas Wilno i Lwów, wcześniej raczej nie zaliczane do Kresów. Próba włączenia do pojęcia Kresów ziem zachodnich Polski nigdy nie przyjęła się powszechnie, choć tu i ówdzie lansowano ją w literaturze i publicystyce2. Utrata ziem wschodnich Rzeczypospolitej Polskiej po II wojnie na rzecz ZSRR zamroziła na dziesiątki lat publiczne wypowiedzi na temat Kresów. Według obowiązującej, oficjalnej doktryny powinny były zniknąć z polskiej pamięci. Nie zniknęły, bo po prostu w szkołach różnych stopni dzieci i młodzież uczyły się o Mickiewiczu, Słowackim, Lelewelu, Sniadeckim, Orzeszkowej. Czytały, bo była to lektura obowiązkowa, Potop i Pana Wołodyjowskiego. Niektórzy czytali Ogniem i mieczem. Popularne są ciągle powieści Rodziewiczówny. Nazwiska Radziwiłłów, Czartoryskich, Potockich, Sapiehów, Chodkiewiczów były i są w historii Polski stale obecne. Nie można było wszystkiego zafałszować bez całkowitego odcięcia Polaków od ich literatury i historii. Do nielicznych uczniów docierały książki wydane na emigracji. W latach osiemdziesiątych młodzież studencka, czasem i licealna, miała dostęp do bezdebitowej literatury tzw. drugiego obiegu. Po 1989 roku nastąpił prawdziwy zalew wspomnień, w których nie tylko takie miasta, jak Wilno, Lwów, ale także mniejsze występują jako miasta i miasteczka (czasem wsie) polskie3. 1 Pisałam o tym i mówiłam na różnych sesjach i konferencjach naukowych. Por. m.in. H. Dylągowa, Koniec Rzeczypospolitej. Granica wschodnia w świadomości Polaków XIX i XX wieku. Kilka refleksji historycznych. „Przegląd Wschodni" 1992/1993, t. II, z. 4(8),; H. Dylągowa, Rzeczypospolita Obojga Narodów - tradycja i rzeczywistość, [w:] Christianitas et cultura Europae. Księga Jubileuszowa Profesora Jerzego Khczowskiego, red. H. Gapski, cz. I, Lublin 1998; H. Dylągowa, A feherorosz, litvdn, lengyel, ukran kozos tiirtenelmi órókseg problemat. Regio. Kisebbeg, Kozosseg, Tarsadalom, Budapest 1998/4. 2 Por. J. Kolbuszewski, Kresy, Wrocław 1995, s. 85-97 i nast. 3 Poza wspomnieniami cytowanymi w przypisach porównaj także m.in.: Z.S. Brzozowski, Litwa-Wilno 1910-1945, Kresy Wschodnie we wspomnieniach 157 Pamiętniki, wspomnienia, krótsze relacje pełne są nostalgii za „utraconym rajem" -krajem lat dziecinnych, krajem młodości, czasem wieku dojrzałego. Czym były, czym są Kresy, że ciągle są obecne w świadomości polskiej? Ile czasu musi upłynąć, ile pokoleń musi umrzeć, żeby Polacy przestali mówić „Kresy", co tak drażni wielu obywateli Litwy, Białorusi i Ukrainy, bo ciągle boją się, że z tym słowem wiąże się drugie - rewindykacja. Można niekiedy odnieść wrażenie, że Litwini, Białorusini, a nawet Ukraińcy (zwłaszcza z Ukrainy Zachodniej) nie są pewni prawomocności swego stanu posiadania. Coś jest widać na rzeczy i tylko realne, polityczne podejście do tematu wszystkich zainteresowanych może sprawić, że stanie się on przedmiotem już tylko rozważań historyków, historyków literatury czy sztuki. Trzeba jednak takich rzetelnych dziejopisarzy wychować i doczekać się ich dzieł, w których Polacy uznają rzeczywiste prawo tamtych narodów do własnego niepodległego bytu państwowego, a Litwini, Białorusini i Ukraińcy będą w stanie uznać polski wkład i polskie prawo do wspólnego dziedzictwa kulturowego. Kresy w ich rozumieniu historycznym - pisze Jacek Kolbuszewski w znanej serii A to Polska właśnie - stały się obszarem mitycznym, o którym warto i trzeba pamiętać, ale do którego powrotu już nie ma4. Nie ma powrotu do wielonarodowej Rzeczypospolitej. Commonwealth nie mógł być wskrzeszony - pisze Czesław Miłosz - nie mogło być wskrzeszone Wielkie Księstwo Litewskie, które już rozpadało się na narodowości nienawidzące panującej Rosji, ale również nienawidzące się wzajemnie, co tronowi (caratowi - H.D.) dawało możność wygrywania jednych przeciwko drugim5. A co niestety zachowało się na długo w świadomości ludzkiej. Pozostały więc jedynie wspomnienia. Są bardzo różne. Piszą o Kresach ludzie świadomi, że stanowią one już integralne części obcych państw. Inni relacjonują wydarzenia najczęściej wojenne, traktując swoją działalność jako służbę obywateli Rzeczypospolitej Polskiej, do której tereny te po prostu bezdyskusyjnie należą. Jest to zresztą najtrudniejszy problem dla rzeczywistego porozumienia między narodami żyjącymi w jednym niegdyś państwie - Rzeczypospolitej, czy jak chce Miłosz - Commonwealth'cię. Dla pokolenia, które musiało opuścić ziemie na wschód od granicy ryskiej po I wojnie, był to często dramat życiowy. Maria Czapska w swoich pięknych wspomnie- Paryż 1987; W. Wiśniewski, Ostatni z rodu. Rozmowy z Tomaszem Zanem, Warszawa-Paryż 1989; L. Mitkiewicz, Wspomnienia Kowieńskie 1938-1939, Warszawa 1990; W. Wiśniewski, Pani na Berżenikach. Rozmowy z Heleną z Zanów Stankiewiczową, Londyn 1991; B. Krzyżanowski, Wileński matecznik 1939-1944 (z dziejów „Wachlarza" i Armii Krajowej), Warszawa 1993; J. Mineyko, Wspomnienia z lat dawnych, Warszawa 1997; I. Slawińska, Szlakami moich wód, Lubin 1998. Ostatnio ukazały się trochę nietypowe wspomnienia pt. Dom na Kresach, spisane przez Brytyjczyka Philipa Marsdena (Ph. Marsden, Dom na Kresach. Powrót, Warszawa 1998). Niewątpliwie warto sięgnąć i do książek Daniela Beauvois, który pokazuje i ekspansję polskości, i konflikty klasowe i narodowościowe: D. Beaurois, Szkolnictwo polskie na ziemiach litewsko-ruskich 1803-1832, t. I-II, Rzym-Lublin 1991; Polacy na Ukrainie 1831-1863. Szlachta polska na Wotyniu, Podolu i Kijowszczyźnie, Paryż 1987; Walka o ziemię. Szlachta polska na Ukrainie prawobrzeżnej pomiędzy caratem a ludem ukraińskim 1863-1914, Sejny 1996. 4 J. Kolbuszewski, op.cit., s. 99. . ,. : , 5 Cz. Miłosz, Rodzinna Europa, Warszawa 1990, s. 20. ., . , 158___________________________________________________________________Hanna Dylągowa niach pisała: Większość polskiego zamożnego ziemiaństwa i duża część polskiej inteligencji miejskiej opuściła wtedy kraj. Traktatem ryskim polowa Bialorusi zostala oddana Sowietom, z setkami tysięcy, pozostałej po wsiach i miastach, polsko-bialoruskiej ludności. Michał Pawlikowski, syn tej ziemi, nazwał traktat ryski grzechem kainowym. W1920 roku my również opuściliśmy Białoruś i dom nasz bezpowrotnie6 . Pisząc po latach swoje wspomnienia, Czapska już zdawała sobie dobrze sprawę, że otoczenie siedzib ziemiańskich stanowili w większości chłopi Białorusini, że właściciele dworów, pałaców i zamków byli uznawani nie tylko za obcych klasowo - panów, ale obcych w ogóle. W okresie, kiedy Czapska rosła i mieszkała w Przyłukach, nie miała ani ona, ani nikt z jej rodziny poczucia obcości wobec współmieszkańców7. Oni się po prostu nie liczyli ani jako współobywatele, ani jako współplemieńcy, a może nawet i jako ludzie? Stanowili swego rodzaju część otoczenia, przyrody! -n, Zofia Kossak, pisząca wspomnienia świeżo pod wrażeniem konieczności opuszczenia wraz z rodziną swego domu, który znalazł się po sowieckiej stronie ustalonej w Rydze granicy, świadomości praw innych niż polskie do opuszczonej ziemi nie miała. Ziemio najmilsza mimo prześladowań, Ziemio rodzona - pisała na początku lat dwudziestych - pomimo traktatów. Ziemio polska (podkreślenie - H.D.) i ojczysta mimo planów partyj, Ziemio nasza - pomimo sądów cudzoziemskich. A chodziło autorce o ziemie ukrainne. Ukraino czarnoziemna, - Ojczyzno niewdzięczna a umiłowana, -Ziemio bezkresna, żyzna i szeroka, - urodziwa a urodzajna, leniwa a senna, tęskniąca a śpiewna, bezwolna a mocna, - nad wszystko bliska i droga ...To wszystko - to jest nasz kraj, od którego odejść trzeba..? - pisała Zofia Kossak. Dalej zaś stwierdzała: Odejdziemy od tych stron, ale przed odejściem - na wyniosłej górze, w ciszy serc bijących - ślubujemy wieczną wiarę i miłość tej ziemi. Ślubujemy jej powrócić, gdy tylko pierwsza możliwość powrotu nadejdzie - ślubujemy jej pozostać wtedy aż do końca...9 Wielowiekowe współistnienie w jednym państwie okazało się dla Polaków zbyt trudne. Po prostu Rzeczypospolitą uznali za Polskę i praw innych narodów, które budziły się do własnego życia, nie widzieli10. Pisał o tym na początku XX wieku Wilhelm Feldman, historyk myśli politycznej: Odrodzenie narodowe ukraińskie to proces dla Polaków tak malo znany, jakby o dzieje szczepu jakiego szło, ukrytego w gąszczu Afryki". Jednakże taka postawa zmuszała po 1918 roku do jednoznacznej samoidentyfikacji narodowej. Dotyczyło to zwłaszcza obywateli byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Powszechne przed rozbiorami, ale jeszcze niekiedy i w XIX wieku, mówienie o sobie 6 M. Czapska, Europa w rodzinie, Warszawa 1989, s. 263. , ..........;. ,- 7 M. Czapska, op.cit., s. 153-154 i in. 8 Z. Kossak, Pożoga. Wspomnienia i Wołynia 1917-1919, t. II, Warszawa 1988, s. 387. 9 Ibidem. 10 H. Dylągowa, Koniec Rzeczypospolitej..., s. 915-918. 11 W. Feldman, Stronnictwa i programy polityczne w Galicji 1846-1906, t. II, Kraków 1907, s. 316. Kresy Wschodnie we wspomnieniach oczywiście po polsku - „Litwin jestem", w przypadku przyjścia na świat w rodzinie tam od wieków zamieszkałej, było wówczas normalne12. Ale już w sytuacji powstania po I wojnie niepodległej Litwy, w dodatku odcinającej się wszelkimi dostępnymi środkami od Polski, zmuszało tamtejszych mieszkańców do samookreślenia. Pięknie, choć ze smutkiem pisał o tym w Rzymie były docent Uniwersytetu Stefana Batorego, ks. Walerian Meysztowicz: „Litwa Środkowa" była ostatnią próbą utrzymania zawartej w XIV wieku unii. Ostatnim wysiłkiem zachowania wspólnoty „Obojga Narodów". Ta wspólnota trwała od pół tysiąca lat z górą. Została zerwana przez nacjonalizmy, które wyrosły wraz z dojściem do głosu nowych warstw społecznych. Bronili unii ostatni przedstawiciele tego bojarstwa litewskiego, którzy unię temu lat 500 z górą zawarło. Głębokie przywiązanie do Litwy istniało u nich zawsze, najżywsze było u najbardziej świadomych warstw. „Litwin jestem" mówił Kościuszko, „Ojczyzno moja", pisał Mickiewicz. Wszyscy uważaliśmy siebie za Litwinów i za Polaków równocześnie. Do dziś na pytanie, czy jestem Litwinem, nie umiem odpowiedzieć prostym „nie"^. r ; , : Według oficjalnie obowiązującej doktryny w nowo powstałej Litwie wszyscy tam urodzeni rdzenni mieszkańcy są tym samym Litwinami. Eo ipso był nim według powyższego i ks. Meysztowicz, chociaż do końca nie był tego, jak czytamy, tak zupełnie pewien. . ..,. : •'-. ,. .•/;.• - ,•.'... . . - ,,, Byłoby błędem sądzić, że sprawy te są tylko śmieszne - pisał Czesław Miłosz -i pozbawione jakiegokolwiek znaczenia. W XX wieku, a zwłaszcza kiedy po pierwszej wojnie światowej tworzyło się państwo litewskie, dzieliły one nieraz najbliższych sobie ludzi, brata popychały przeciwko bratu. Powstało zagadnienie opcji, tym bardziej uczuciowej, że opartej na danych niejasnych, ale, jak w wypadku każdego wyboru, domagających się racjonalizacji. Do czego jednak trzeba było się uciec, żeby zasiadać nad gramatyką i uczyć się niezliczonych koniugacji, użytecznych może dla badaczy sanskrytu, natomiast mało pomocnych poza malutkim kraikiem? Czy do rasy? Ten melanż krwi polskiej, litewskiej i niemieckiej, jakiego jestem przykładem, był czymś powszechnym i niewiele pola do popisu mogliby tu znaleźć zwolennicy czystości. A cały zespół pojęć kulturalnych łączył się z Commonwealthem, a przez niego z Polską14. Większość nie chciała być Litwinami. Sprawy litewsko-polskie były dla wielu tamtejszych mieszkańców bardzo trudne. Spokojnie i chyba bardzo obiektywnie pisze o tym Stanisław Stomma. Można by tu przytoczyć cały podrozdział jego autobiograficznych 12 Por. m.in. dyskusję prasową w 1994 r. na temat „przynależności narodowej" Tadeusza Kościuszki, „wybuchłą" w związku z obchodami 200-lecia powstania 1794 r. 13 W. Meysztowicz, Gawędy o czasach i ludziach, Londyn 1986, s. 30. 14 Cz. Miłosz, op.cit, s. 27-28. Warto dodać, że Czesław Miłosz usiłuje uporać się z trudnym polsko-litewskim dziedzictwem w większości swoich, pisanych prozą, prac. Poza Rodzinną Europą, którą tu cytuję, por. także: Cz. Miłosz, Widzenia nad Zatoką San Francisco, Paryż 1969; Zaczynając od moich ulic, Paryż 1985; Rok Myśliwego, Paryż 1990; Czeslowa Miłosza autoportret przekorny. Rozmowy przeprowadzil Aleksander Fiut, Kraków 1994; Szukanie ojczyzny, Kraków 1996. 160______________________________________________________________________Hanna Dylągowa wspomnień, który najlepiej pokazuje skomplikowaną sytuację15. Jego obiektywizm zauważył już przed wojną Stanisław Swianiewicz. Kiedyś zwrócił mi uwagę profesor Stanisław Swianiewicz - pisze Stomma - (jedyny ocalały świadek Katynia), że mam nietypowy stosunek do sprawy litewskiej, bo ludzie, którzy musieli Litwę opuścić, są usposobieni do niej albo sentymentalnie, albo też nieprzejednanie wrogo. Mój stosunek obiektywnie życzliwy był więc nieschematyczny. Tak rzeczywiście było i tak zostało. Zachowałem głęboką tęsknotę za Litwą i wielki szacunek dla narodu litewskiego walczącego o swoją tożsamość i odbudowującego własną państwowość. Ale nowa, z konieczności na podłożu nacjonalistycznym odbudowywana, Litwa siłą rzeczy stanowiła obce państwo, jedno z wielu. Już w pokoju dziecinnym rodził się ten nowy obraz Litwy. Jednak wszystko to sprawy nie wyczerpuje - i sądzę, Że nie tylko dla mnie, człowieka stamtąd, ale także dla licznego grona Polaków uczulonych na dziedzictwo przeszłości. Kultura polska na Litwie miała swoje - jakby to powiedzieć - tchnienie, swojego kresowego ducha. A zresztą na początku XIX wieku pojawił się wyjątkowy geniusz, Adam Mickiewicz. Przez pryzmat swego talentu, przez czarodziejskie szkło ballad, „Sonetów krym-skich", „Dziadów", „Pana Tadeusza" pokazał nam urok Litwy. To weszło w dziedzictwo kultury polskiej i na to nie ma rady. Matka Boska Ostrobramska weszła do polskiego Sanktuariom i w nim zostanie. Toteż każdy kulturalny Polak, patrząc na Litwę, będzie miał spojrzenie szczególne i chyba pogłębione. Czy to jest źle?16 Są to bardzo interesujące uwagi, bo przed wojną mało który Polak w ogóle dopuszczał do siebie możliwość opcji litewskiej. Warto tu dla przykładu przytoczyć wypowiedź innego historyka - Ryszarda Kiersnowskiego. Patrzyliśmy na Litwinów inaczej niż większość Polaków. Błąkał się wprawdzie jeszcze mickiewiczowski sens tego wyrazu, bo pierwszych słów „Pana Tadeusza" nie można było podmienić i jeszcze moi dziadkowie Rymszowie nie mieli nic przeciw temu, że mieszkają na Litwie, ale już dla Rodziców i ich pokolenia była to sprawa nie tyle drażliwa, ile wręcz drastyczna. Ojciec mój właśnie w walce z Litwinami dorobił się krzyża Virtuti Militari, gdy w okolicy Trok z karabinem maszynowym powstrzymywał napór ich wojska. [...] Nazwanie więc Ojca Litwinem, a Wilna miastem litewskim, nawet przy wsparciu historyków i wieszczów byłoby dla niego bezsensem i obrazą. Podobnie odczuwało i młodsze pokolenie, które niemalże nie widziało żywego Litwina, a na dziedzińcu Pałacu Reprezentacyjnego gromko wołało: „ Wodzu, prowadź nas na Litwę!" Ja sam poza wspomnianą służącą Pienkaite i jej matką nie zetknąłem się przed wojną z żadnym Litwinem ani w Wilnie, ani w Pod-weryszkach11. W chwili opuszczania ziem kresowych po II wojnie światowej w ramach tzw. repatriacji bardzo wielu mieszkańców-Polaków, może nawet wszyscy, „wierzyło", że 15 S. Stomma, Trudne lekcje historii, Kraków 1998, s. 23 i nast. 16 S. Stomma, op.cit., s. 31-32. 17 R. Kiersnowski, Tam i wtedy. W Podweryszkach, w Wilnie i w puszczy 1939-1945, Warszawa 1994, s. 34. Kresy Wschodnie we wspomnieniach powrócą tam jeszcze, bo to przecież ich ojczyzna18. Nie bronimy „pomieszczikow" i ich majątków - mówił podczas śledztwa w więzieniu w Lidzie Czesław Zgorzelski, mieszkaniec tamtych ziem, później długoletni profesor KUL. Me po to powstała tu polska partyzantka. To jest nasza ziemia, byla nasza i będzie nasza!19 A zatem od słów Zofii Kossak z 1921 roku niewiele się w pojęciach Polaków 0 przynależności Kresów zmieniło. A chodzi tu przecież o ludzi wykształconych i świadomych, jak skomplikowane są sprawy ludzkie! 7 Do wyjątków należeli i należą ci, którzy rozumieli, że Polacy stanowili zaledwie garstkę wśród niepolskiej ludności i że nie byli najlepiej przez tę ludność widziani. Świadomość zagrożenia - pisze Miłosz - kształtowała mentalność ludzi „Kresów", którzy inne grupy językowe - Litwinów, Białorusinów i Ukraińców - skłonni byli traktować jako, co najmniej potencjalne, narządzie Rosji20. Polacy byli postrzegani jako „pany", „dziedzice", „Lachy". Nie przyznawano im prawa do „tutejszości", choć większość z nich od wieków była „tutejsza". Opuszczali po wojnie ziemię rodzinną - ojcowiznę - udając się do Ojczyzny przesuniętej o setki kilometrów na zachód lub w ogóle na obczyznę. Ich wspomnienia pełne są żalu, smutku 1 tęsknoty. Za mało być może zrozumienia praw innych? W kwietniu 1999 roku odwiedziłam na Białorusi miasteczko (dziś już 20-tysięczne miasto), w okresie międzywojennym leżące w województwie wileńskim (obecnie w obwodzie witebskim), w którym przeżyłam ważne wydarzenia mojego dzieciństwa - pierwsze lata szkolne, pierwszą Komunię św. Miasteczko - dla mnie wówczas - wyłącznie polskie. W sklepach, w szkole, w kościele, nie mówiąc już o domu, słyszałam język polski. Język białoruski był gdzieś w tle jako coś normalnego, ale dla podważenia polskości mojego „kraju lat dziecinnych" w ogóle nie wchodzącego w rachubę. Dziś zdumienie wywołał u przedstawicieli tamtejszej białoruskiej władzy odkopany w okolicy, podczas mojej bytności, nagrobek z 1837 roku z polskim napisem! Skąd tu polski napis?! Prędzej spodziewano się napisu francuskiego, bo wśród tamtejszych mieszkańców krążyły wieści o grobie czy grobach Francuzów jeszcze z 1812 roku. Tak zmienia się postać świata. Kiedyś Polacy nie dopuszczali myśli, że Kresy to kraj niepolski. Dziś polskiemu dziedzictwu dziwią się mieszkańcy tej ziemi - Białorusini. Niewątpliwie Kresy Wschodnie stanowią dla Polaków obszar, który się ciągle wspomina, bo ciągle się je pamięta i kocha. Sądzić jednak można, że po odejściu pokolenia, które osobiście było ze wschodnimi ziemiami Rzeczypospolitej związane, staną się one już tylko historią, pisaną przez uczonych lub ukazywaną przez pisarzy. 18 Cz. Zgorzelski, profesor KUL, pisał po latach: Wierzyliśmy wszyscy, że tu jeszcze powrócimy - Przywołane z pamięci, Lublin 1996, s. 330. 19 7tefem,s.296. 20 Cz. Miłosz, Szukanie ojczyzny, s. 210-211. : • ' ;" ; • .»-.'. Krzysztof Dybciak (Lublin) Tematy kresowe w XX-wiecznej literaturze polskiej Piśmiennictwo kresowe zrobiło wyjątkową karierę w końcowych dziesięcioleciach XX stulecia, stając się jednym z bardziej cenionych zjawisk polskiej kultury tego czasu. Przymiotnik „kresowy" wywołuje powszechnie pozytywne skojarzenia i dlatego chętnie stosuje się to określenie, aby przydać wartości danemu faktowi: publikacji prasowej, książce, konferencji, wystawie... Ta nobilitacja kresowości jest w pewnej mierze paradoksem, gdyż językowe znaczenie sugeruje coś zgoła innego - kresy leżą daleko od centrum, mają położenie peryferyjne, są na krańcach, czyli na końcu. Jednak słownikowe i geograficzne treści nazwy zostały zdominowane przez treść kulturową. .• Obecnie używa się nazwy Kresy tak często, iż owa praktyka powoduje nadanie wieloznaczności słowu i oznaczonemu przez nie zjawisku, pozbawiając je określonych treści. Mówiąc i pisząc o kresowości jako zjawisku kulturowym, o czym właściwie mówimy? Zakres i treść piśmiennictwa kresowego zmienia się zależnie od jego usytuowania wobec zjawisk sąsiednich i nadrzędnych, takich jak: region centralny, zagranica, Polska, Europa Wschodnia itp. Zwłaszcza sposób pojmowania terytorium i kultury polskiej jest kluczowy dla koncepcji oraz typologii omawianego tu nurtu literackiego. :;;i 1. Dość często nowożytną Polskę rozumiano jako polityczny i kulturalny byt usytuowany między Rosją a Niemcami (państwami niemieckojęzycznymi). W tej perspektywie literatura (czy szerzej rzecz ujmując: kultura) kresowa stanowi część pograniczną polskiej kultury, część stykającą się z potęgami zewnętrznymi. Historia trzech ostatnich stuleci spowodowała, że owo zetknięcie miało przeważnie charakter defensywny, było obroną narodu przed agresywną ekspansywnością caratu, Prus, Cesarstwa Niemieckiego, Związku Sowieckiego, III Rzeszy. Polska, aby istnieć pomiędzy potężnymi sąsiadami, musi być silna, jeżeli nie materialnie, to na pewno duchowo, musi zachować swą substancję moralną i symboliczną. Literatura kresowa jest kondensacją całej polskiej literatury, pełni funkcje podobne, ale bardziej intensywnie. W koncepcji „bycia między" Polska stanowi wschodnie Kresy Zachodu, a nasze ziemie wschodnie są Kresami do kwadratu. Dawniej miało to wymiar metaforyczny, dzisiaj jako członek Sojuszu Północnoatlantyckiego staliśmy się dokładnie Tematy kresowe w XX-wiecznej literaturze polskiej wschodnimi krańcami zachodniej, euroamerykańskiej wspólnoty. Piśmiennictwo kresowe - w przywoływanej teraz optyce - było obrońcą polskości, chroniło przed wschodnim despotyzmem i obcą cywilizacją ducha polskiego, ale także europejskiego. Stało się to bardziej oczywiste i wreszcie częściowo zrozumiałe na Zachodzie po 1945 roku, gdy komunistyczny totalitaryzm zagroził światu. • • Koncepcja „bycia między" uaktywnia, ożywia tradycję przedmurza. Tradycję tę budowano od stuleci, a wałki na krańcach Rzeczpospolitej opiewali liczni wybitni twórcy. Przypomnijmy dwa fragmenty największych poetów I Rzeczpospolitej, dotyczące tego samego zdarzenia, śmierci młodego Stanisława Strusa w bitwie z Tatarami pod Białą Cerkwią na Kijowszczyźnie, nad rzeczką Rastawicą. Jan Kochanowski we Fraszkach tak pisał o dzielnej śmierci żołnierskiej za ojczyznę: Bom legi we krwi pogańskiej, a kto mię żałuje, r Znać, że nie wie, jako śmierć ućciwa smakuje. j Stanisław Struś tu leżę: nie wchodź poganinie! Sprawiedliwa waśń i po śmierci nie ominie. v (Księgi trzecie, 49) CA Podobnie Mikołaj Sęp-Szarzyński w Pieśni VI. O Strusie, który zabit na Rastawicy od Tatarów roku Pańskiego [1571] pochwala odwagę i akceptuje ewentualność zgonu na polu bitwy: Jest śmierć i na lotu. I tak pierzchliwego Śmierci grzbiet jest odkryt, jak piersi śmiałego. » Nie wydam swych przodków, za Rzeczpospolitą Upadnę ofiarą, da Bóg znamienitą1. W wieku następnym opiewali wojny na krańcach państwa polsko-litewskiego Wes-pazjan Kochowski, Wacław Potocki, Samuel Twardowski, Józef Zimorowic, a w końcu XIX wieku przedmurzowe mity umocnił Henryk Sienkiewicz. " We współczesnej literaturze tradycję walki o przetrwanie między wrogimi mocarstwami na wschodnim pograniczu podjęło wielu autorów wspomnień i utworów fabularnych o rewolucji bolszewickiej, wojnie 1920 roku i najeździe we wrześniu 1939 roku oraz tego następstwach. Szczególnie obfita produkcja tego typu rozwijała się w międzywojennym dwudziestoleciu oraz na emigracji, a wśród masy tekstów przeciętnych i niezłych pojawiły się też znakomite. Myślę o Stanisławie Rembeku i Eugeniuszu Małacze-wskim, szpiegowsko-przemytniczych powieściach Sergiusza Piaseckiego, fragmentach Floriana Czarnyszewicza, a przede wszystkim o Lewej wolnej Józefa Mackiewicza. Zagrożenia polskości przedstawiane były nie tylko w planie militarnym, niebezpieczeństwa dominacji lub zagłady duchowej-były ciągle aktualne. Podkreślali je autorzy do niedawna znani z trzeźwości myślenia i politycznego realizmu. Jerzy Giedroyc dostrze- 1 Cyt. za: J. Kochanowski, Dzielą polskie, oprać. J. Krzyżanowski, 1.1, Warszawa 1969, s. 224; M. Sęp-Szarzyński, Rytmy albo wiersze polskie orai cykl erotyków, oprać. J. Krzyżanowski, Wrocław 1973, s. 37. 164______________________________________________________________________Krzysztof Dybciak gał niebezpieczeństwo rusyfikacji jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym: Wolę poezję rosyjską od poezji polskiej. Ale bardzo się bałem pochlonięcia Polski przez żywioł rosyjski. Takie niebezpieczeństwo było zupełnie realne. Znakomita większość zesłańców wtopiła się w społeczeństwo rosyjskie. Nawet w okresie międzywojennym to zagrożenie nie przestało istnieć. Widać to było zwłaszcza na Kresach. W Wilnie np. cała inteligencja żydowska mówiła po rosyjsku i żyła tylko kulturą rosyjską. (...) liczba i poczytność przekładów z literatury rosyjskiej, którą „Wiadomości Literackie" były zafascynowane - wszystko to świadczyło o ciśnieniu kultury rosyjskiej na Polskę2. .,:•.-,. , i W walce kulturalnej wykorzystywano najrozmaitsze elementy systemu kultury, obronie polskości służyć mógł... język francuski, co świetnie opisał jeden z najwybitniejszych eseistów pochodzący z Kresów - Jerzy Stempowski. Przedstawił on modelową sytuację z XIX wieku, ale podobne mechanizmy lingwistyczne wykorzystywano i w obecnym stuleciu: Kobiety nie uczyły się wówczas wcale rosyjskiego. W ignorancji tej była częściowo zraniona duma wydziedziczonych i pogarda dla nowych władców kraju. Zresztą Rosjanie, których widywano najczęściej na Ukrainie, urzędnicy i wojskowi, (...) orientowali się nie najgorzej w tych subtelnościach, i jeżeli któremu z nich zdarzyło się znaleźć w domu polskim, zaczynali rozmowę po francusku, dając w ten sposób do poznania, że nie są, być może, barbarzyńcami, za jakich uchodzą. Rozmówcy polscy uważali ten wstęp za uznanie ich prawa do pozostawania cudzoziemcami wobec władz rosyjskich i rozmowa toczyła się już gładko, oscylując między uprzejmością i rezerwą. Język francuski pozwalał obu stronom przenieść się na teren konwencyjny, do pewnego rodzaju strefy idealnej, w której obrębie nawet nieprzejednani wrogowie znajdowali przyjemność we wzajemnym świadczeniu sobie uprzejmości. , 2. Jednakże koncepcja Polski odrębnej, niezależnej od sąsiedzkich mocarstw była utopią, nie odpowiadała rzeczywistości historycznej ostatnich dwóch stuleci, poza okresem między wojnami światowymi. Polska między 1795 a 1990 rokiem, z małą przerwą, nie znajdowała się „między", lecz była zmuszona siłą do bycia „wewnątrz", rozczłonkowana oraz wcielona do Rosji i świata niemieckiego. Znalazła się wewnątrz obcych struktur państwowych, Polacy podlegali obcym rządom, ich reprezentacje nie rozmawiały z reprezentacjami zaborczych narodów jak równi z równymi, byli kimś podrzędnym. W sytuacji Polski zniewolonej kultura polska stawała się kulturą zbiorowości pokrzywdzonej, dyskryminowanej i często represjonowanej. Literatura nasza była więc emanacją nie republiki wielu narodów, ale społeczeństw ustrojowych wasalnych i kadłubowych: Księstwa Warszawskiego, Królestwa Kongresowego, PRL-u. ••-•••. W perspektywie trwania wewnątrz obcości, kultura kresowa jest częścią polskiej kultury, która najdłużej znajdowała się pod cudzą dominacją, a więc najdłużej rusyfiko- 2 J. Oiedroyc, Autobiografia na cztery ręce, oprać. K. Pomian, t. II, Warszawa 1994, s. 16. 3 J. Stempowski (P. Hostowiec), Od Berdyczowa do Rzvmu, Paryż 1971, s. 23. Tematy kresowe w XX-wiecznej literaturze polskiej 165 waną, najintensywniej sowietyzowaną. Tereny kresowe stały się w szczególny sposób ziemią cierpienia i niewoli. Do I wojny światowej centralne dzielnice Polski stały się pograniczem trzech mocarstw zaborczych, natomiast dawne pogranicze - centrum walki o polskość i niepodległość. W tej optyce rodziły się teorie waloryzujące wschodnie Kresy, których lapidarną wykładnią było powiedzenie przypisywane Józefowi Piłsud-skiemu, że kulturalnie Polska przypomina rogal: pożywny na obwodzie, pusty w środku. Duchowa kultura wschodnich Kresów rozrosła się bujnie właśnie dzięki negatywnym doświadczeniom, tu presja zaborcy była najsilniejsza, więc reakcja obronna Polaków podobnie. W modelu polskości, jako emanacji narodu zniewolonego, literatura kresowa to przede wszystkim zapis cierpienia i obraz zniszczeń. Zwłaszcza od 1939 roku opisy ziem zabranych to wizja apokaliptyczna, zagłada wysoko rozwiniętej cywilizacji między morzami Bałtyckim i Czarnym. Nieprzypadkowo powtarzają się określenia: Atlantyda, chaos, wydziedziczenie, ruina, zagłada Arkadii. Okrutny walec historii zmiażdżył kulturę wielu narodów między Rygą a Odessą, wielotomowe dzieło Romana Aftanazego o kresowych rezydencjach ukazuje systematycznie zniszczenie materialne i artystyczne w skali nie znanej zachodniej Europie. Jeszcze większe bodaj straty ponieśli mieszkańcy dawnych Kresów I Rzeczpospolitej w wymiarze duchowym, przeżywając niespotykany dotąd w dziejach terror okupantów, masowe mordy, zesłania, głód, upokorzenia. Najbliższą tradycją tego nurtu kresowego piśmiennictwa nie są już rycerskie pieśni, epopeje batalistyczne, lecz dzieła mówiące o ranach zadawanych narodowi, ofierze, cenie płaconej za wierność wartościom. Nie Wojna chocimska czy Ogniem i mieczem, lecz wileńskie sceny III części Dziadów, gdzie zło sięga kosmicznych rozmiarów, a sprawy społeczne i psychologiczne domagają się wyjaśnień teologicznych. To także tradycja literacka ukazująca powstania, spiski wewnętrzne, tradycja budowana kiedyś przez Juliusza Słowackiego, Stefana Żeromskiego, Władysława Reymonta w prozie o prześladowanych unitach. Kresy II Rzeczpospolitej stają się pod piórem współczesnych pisarzy często początkiem drogi w głąb ZSRR, pierwszymi taktami terroru, przedpieklem świata obozów koncentracyjnych Gułagu. Nawet klasyczne utwory obozowe mają partie (najczęściej początkowe) rozgrywające się na terenie wschodnich województwa II Rzeczpospolitej: Inny świat Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, Mój wiek Aleksandra Wata. Koncepcja Polski połkniętej przez totalitarnego molocha ma swe realizacje literackie w powieściach Józefa Mackiewicza z Drogą donikąd na czele, w prozie Włodzimierza Odojewskiego, w wielu lirykach, zwłaszcza Kazimierza Wierzyńskiego, w utworach o Holokauście z Czarnym potokiem Leopolda Buczkowskiego na miejscu centralnym. 3. Istnieje także inna teoria miejsca Polski, głosząca, iż leży ona w Europie Środkowej. Koncepcja wspomniana zyskała w ostatnich dziesięcioleciach autorytet i przyniosła spore efekty kulturalne. Region środkowoeuropejski składać się ma z wielu 166_____________________________________________________________________Krzysztof Dybciak krajów zróżnicowanych kulturowo, ale zarazem tworzących wspólnotę cywilizacyjną. Zamieszkują go narody małe i średnie, dawniej i współcześnie zdominowane przez potężnych sąsiadów ze wschodu, zachodu i południa: żywioł niemiecki, rosyjski, Turcję. Często jednak nurt niemieckojęzyczny w wydaniu austriackim przyłączany bywa do Europy Środka (jak zwano stały dział w paryskich „Zeszytach Literackich"). Wówczas środkowoeuropejska kultura zyskiwała niezwykły wpływ na najważniejsze procesy artystyczne i naukowe XX stulecia, tu bowiem narodziły się psychoanaliza, strukturalizm i neopozytywizm, muzyka awangardowa i wiele prądów literackich. W ujarzmionej przez komunizm po 1945 roku części kontynentu zrodziła się wizja pięknej przeszłości: zgodnego współżycia wielu narodów i religii, sztuki odgrywającej dużą rolę w życiu społecznym, barwnej rozmaitości obyczajów i stylów życia, wolności. Panowanie Rosji sowieckiej kazało odmiennie spojrzeć na własne polityczne tradycje, wzorami ustrojowymi stały się monarchie Jagiellonów i Habsburgów. W koncepcji środkowoeuropejskiej Polska rezygnowała z dominacji w przestrzeni Międzymorza, Polacy byli wprawdzie największym narodem regionu, ale ustawionym partnersko wobec innych; najcenniejszym wkładem naszej przeszłości do wspólnej skarbnicy stała się federacyjna Rzeczpospolita wielu narodów, republika szlachecka tak różna od zewnętrznych despotyzmów. Teraz kolejne pierwiastki kresowej literatury zaczęły doskonale pasować do mitu Europy Środkowej, liczne dzieła naszych pisarzy ukazywały teren współistnienia rozmaitych systemów znakowych oraz ich użytkowników. Inflanty w wierszach Iłłakowi-czówny i wschodnie Podkarpacie poezji Wierzyńskiego, Lauda prozy Miłosza i Hucul-szczyzna Yincenza, brzegi Berezyny w powieściach Czarnyszewicza i żydowskie miasteczka Galicji u Stryjkowskiego, Mińsk Sergiusza Piaseckiego oraz Drohobycz Schulza i Chciuka. Polskie piśmiennictwo kresowe prezentowało w pełni istotę środkowoeuro-pejskości, sugestywnie wyrażoną w definicji Milana Kundery: maksimum różnorodności na minimum przestrzeni4. W perspektywie Europy Środka piśmiennictwo kresowe staje się bardzo ekspansywne, usiłuje podporządkować sobie resztę literatury - przecież współistnienie rozmaitych grup społecznych, dialog kultur mają być cechami charakterystycznymi naszej części kontynentu. A kontakty międzyetniczne i międzyreligijne zachodziły również poza ziemiami pogranicznymi z punktu widzenia geografów. W Europie Środkowej kresy są wszędzie lub nigdzie - także w Kongresówce dzięki licznym Żydom, nawet w zaborze pruskim, gdzie dużą rolę odgrywali Niemcy. • -, Wzorem literackim piśmiennictwa współczesnego o Kresach - w koncepcji środkowoeuropejskiej - stają się dzieła przedstawiające je jako bujny ogród, odnawiające mit arkadyjski. Jako naczelne arcydzieło przywołuje się Pana Tadeusza, szczególnie w wykładni Czesława Miłosza, jako utwór o pełni bytu, metafizyczną pieśń o świecie-ogro- * M. Kundera, Zachód porwany albo tragedia Europy Środkowej, „Zeszyty Literackie" 1984, nr 5. Tematy kresowe w XX-wiecznej literaturze polskiej 167 dzie. W literaturze współczesnej, w optyce dialogu kultur i arkadyjskości, znaczenie zyskują nostalgiczne wspomnienia ojczyzny przed katastrofą, gdzie warte opisania są nawet drobiazgi życia codziennego. Powtarzają się więc opisy potraw, strojów lokalnych, świątecznych stołów, wnętrz mieszkań od dawna nie istniejących. W teorii środkowoeuropejskiej Polska nie jest już potężnym państwem między Rosją a Niemcami, ani zniewoloną ojczyzną i miejscem prześladowań, lecz wraz z sąsiedzkimi krajami tworzy odrębną strukturę duchową i cywilizacyjną między Europą Zachodnią a Wschodem (prawosławnym albo komunistycznym) i muzułmańskim Południem. Mieczysław Inglot (Wroclaw) Obraz ojczyzny w liryce polskiej okupowanego Lwowa lat 1939-1945 mam być dokładny, leci nie wiem kiedy zaciął się najazd przed dwustu laty w grudniu wrześniu może wczoraj o świcie wszyscy chorują tutaj na zanik poczucia czasu pozostało nam tylko miejsce przywiązane do miejsca jeszcze dzierżymy ruiny świątyń widmo ogrodów i domów jeśli stracimy ruiny nie pozostanie nic Zbigniew Herbert, Raport z oblężonego miasta Temat sugeruje wyrazisty podział na ojczyznę prywatną, to znaczy terytorium traktowane jako własne i osobiste, oraz ojczyznę ideologiczną - oznaczającą wspólnotę przekonań. Jak pisze autor tego rozróżnienia Stanisław Ossowski, stosunek do ojczyzny ideologicznej opiera się na pewnych przekonaniach: na przekonaniu jednostki o jej uczestnictwie w pewnej zbiorowości, na przekonaniu, że jest to zbiorowość terytorialnie związana z [określonym - M.I.] obszarem. Moja ojczyzna w tym ideologicznym znaczeniu - to ziemia mego narodu1. Tymczasem w poetyce przestrzeni utworów lirycznych omawianego okresu Lwów pojawia się paralelnie do Polski. Co więcej, jest, jak to trafnie wydobyto w tytule jednej z antologii - sercem ojczyzny2. Tak więc w obu przypadkach ideologia góruje nad psychologią. Tego typu opcja nie przeszkadza jednakże obecności licznych elementów „kolorytu lokalnego" czy - mówiąc innym językiem - regionalnych3. Ideologizacja była wynikiem ówczesnej sytuacji politycznej. Polska utraciła niepodległość i została okupowana przez dwa sąsiadujące z nią mocarstwa. W obu strefach okupacyjnych sytuacja wyglądała odmiennie. Na ziemiach okupowanych przez Niemców istniała totalna przepaść między statusem okupanta a rolą okupowanych. Polacy mieli się pożegnać nie tylko z marzeniami o niepodległości, ale również z jakąkolwiek auto- 1 St. Ossowski, Analiza socjologiczna pojęcia ojczyzny, [w:] tenże, O ojczyźnie i narodzie, Warszawa 1984, s. 26. 2 Por. Serce wydarte z polskiej piersi. Lwów w poezji, zebr. i oprać. D. B. Łomaczewska, Warszawa 1994. 3 Por. E. Wiegandt, Literatura ojczyzn prywatnych po roku 1989, [w:] Konteksty polonistycznej edukacji, red. M. Kwiatkowska-Ratajczak i S. Wystouch, Poznań 1998. Obraz ojczyzny w liryce polskiej okupowanego Lwowa lat 1939-1945 169 nomią kulturalną. Z drugiej strony Niemcy byli w stanie wojny najpierw z Europą, a potem z całym światem. Wynik tej wojny nie budził wątpliwości. Tym samym okupację traktowano jako okres przejściowy. Inaczej było na terenie sowieckiej strefy okupacyjnej. Zarówno w latach 1939-1941, jak i w latach 1944-1945 status ZSRR przedstawiał się odmiennie. W okresie pierwszej okupacji sowieckiej Rosjanie wkroczyli na ziemie polskie w wyniku umowy z hitlerowskimi Niemcami, ale tego typu zabór nie został potraktowany przez aliantów jako casus belli. Sowieci ze swej strony demonstracyjnie podkreślali swoje niezaangażowanie w rozgrywki wojenne. W polityce wewnętrznej głoszono równouprawnienie wszystkich narodowości. Usilnie podkreślano, iż Armia Czerwona przybyła na dawne ziemie polskie w roli armii wyzwolicielki ludu pracującego, cierpiącego ucisk w burżuazyjnej Polsce, rządzonej przez wyzyskiwaczy. W różnych organach ówczesnych władz regionalnych pojawiali się Ukraińcy, Polacy i Żydzi. Stąd też w latach 1939-1941 zarysowały się na terenie Lwowa dwie koncepcje ojczyzny. Jedna, podziemna i nieoficjalna, martyrologi-czno-tyrtejska, i druga, tzw. ojczyzna ludu pracującego, określana jednocześnie mianem „ojczyzny radzieckiej". Obrazy ojczyzny ujarzmionej i walczącej pojawią się w podziemiu. Ojczyznę sowiecką kreować będą poeci deklarujący chęć współpracy z nowymi władzami. W latach 1939-1941 powstało bowiem we Lwowie ciekawe środowisko literackie. Już w październiku zarysowały się w nim dwie orientacje polityczne. Zwolennicy pierwszej z nich optowali za nowymi władzami i weszli do utworzonego przez nie Klubu Pisarzy Lwowskich, będącego agendą Związku Pisarzy Ukrainy Sowieckiej. Z wojennych uchodźców znaleźli się tam tacy pisarze, jak Tadeusz Boy-Żeleński, Władysław Broniewski, Zuzanna Ginczanka, Mieczysław Jastrun, Stanisław Jerzy Lec, Jalu Kurek, Leopold Lewin, Adam Polewka, Julian Przyboś, Jerzy Putrament, Adolf Rudnicki, Anatol Stern, Elżbieta Szemplińska-Sobolewska, Wanda Wasilewska, Aleksander Wat oraz Adam Ważyk. Spośród lwowskich pisarzy i dziennikarzy dołączyli do nich Jan Brzoza, Aleksander Dań, Halina Górska, Karol Kury luk, Leon Pasternak, Wojciech Skuza, Julian Stryjkowski oraz Stanisław Wasylewski. Po drugiej stronie barykady znaleźli się tacy pisarze lwowscy, jak Beata Obertyńska, Ostap Ortwin i Teodor Parnicki, a wśród uchodźców Wacław Grubiński, Herminia Naglerowa i Tadeusz Peiper. Wszyscy oni -poza Ostapem Ortwinem - znajdą się wkrótce w sowieckim więzieniu. Jest też ówczesny Lwów miejscem podziemnych debiutów poetyckich takich mniej lub bardziej znanych później pisarzy, jak Jadwiga Czechowiczówna, Jadwiga Gamska-Łempicka, Jerzy Hor-dyriski czy Juliusz Petry. Nowe władze konsekwentnie zmierzały do wciągania „swoich" pisarzy w krąg propagandowych poczynań, zmierzających do przekształcenia Polaków w obywateli sowieckich. Hasło „radzieckiej ojczyzny" pojawiło się w deklaracji lojalności pod wymownym tytułem Pisarze polscy witają zjednoczenie Ukrainy. Można tam było przeczytać, co następuje: 170____________________________________________________________________Mieczysław Inglot Witamy Uchwalę Rady Najwyższej USRR zawierającą postanowienie Zgromadzenia Narodowego Zachodniej Ukrainy o przyłączeniu Ziem Zachodniej Ukrainy do Ukrainy Radzieckiej. Fakt ten zawiera nową erę w rozwoju zarówno spoteczno-politycznym, jak i kulturalnym byłej Zachodniej Ukrainy. (....) Kultura ziem byłej Zachodniej Ukrainy ma możność rozwijania się w myśl radzieckiego hasła braterstwa narodów. Pisarze i artyści bez względu na swoją narodowość mają przed sobą otwarte podwoje wielkiej sztuki socjalistycznej, sztuki szczerze służącej kulturalnym i moralnym ideałom ludzkości4. Pod tekstem znalazły się m.in. podpisy Broniewskiego, Borejszy, Boya, Dana, Górskiej, Kuryluka, Lecą, Pasternaka, Polewki, Skuzy, Szemplińskiej, Wata i Ważyka. 5 grudnia 1939 roku ukazał się w moskiewskiej „Literatumoj Gazietie" programowy artykuł Aleksandra Wata Polscy pisarze radzieccy. W zakończeniu artykułu pojawiła się taka oto konkluzja: Można powiedzieć, że zaczęło się dochodzenie polskich pisarzy do socjalizmu. Jedni idą z mniejszym, drudzy z większym bagażem przeszłości. Wszystkich czeka wielka praca, wymagająca mobilizacji maksimum sił wewnętrznych. Wielka radziecka rzeczywistość stawia wielkie wymagania. Ale jest ona w stanie godnie nagrodzić gorącą sympatią milionów wolnych ludzi5. •''.••""•••• .'•'•' :/," • W obu deklaracjach zarysowała się znamienna opozycja między „dawnym a nowym". Z tym, że owo „nowe" konkretyzowało się w słowach „radzieckość" i „socjalizm"6. Nic zatem dziwnego, że powstające we Lwowie poetyckie obrazy ojczyzny będą miały charakter konfrontacyjny. I to ze świadomością faktu owej konfrontacji po obu stronach barykady. Konfrontacja ta nie ograniczy się do polemiki literackiej, lecz ze strony władz przybierze charakter represyjny. W 1981 roku Czesław Miłosz opublikował na łamach paryskiej „Kultury" artykuł Szlachetność niestety. Pisał tam m.in.: Upolitycznienie wyobraźni osiągnęło stopień tak wysoki, że można go porównać tylko z jej przemianą podczas drugiej wojny światowej. I tak jak wtedy, poezji przypada pierwsze miejsce przeciwko terrorowi i okrucieństwu. (...) Wypadnie, niestety, stwierdzić, że utwory literackie powstające z protestu przeciwko nieludzkości, nieczęsto mają długie życie. W miarę upływu czasu rewelacje, czyli nazywanie zbrodni po raz pierwszy, tracą swoją świeżość skoro zło, które zwalczały, staje się znane powszechnie. Tak więc teraz kiedy wszystko wiadomo o hitleryzmie, wiersze przeciwko niemu pisane, niegdyś 4 Cyt. za: B. Urbankowski, Czerwona msza, czyli uśmiech Stalina, 1.1, Warszawa 1998, s. 107. 3 A. Wat, Polscy pisarze radzieccy, cyt. za M. Inglot, Sporo wrzesień w poezji polskiej, „Pamiętnik Literacki" 1990, z. l.s.233. 6 Jak przypomina cytowany już Ossowski w XIX w., robotnik dowiadywał się z Manifestu Komunistycznego, że proletariusz nie ma ojczyzny. Stąd hasło proletariusze wszystkich krajów lączcie się, było interpretowane jako wyzwanie rzucone nie tylko burżuazji, ale także ojczyznom w ogóle, a pieśnią ruchów robotniczych staje się z końcem wieku Międzynarodówka. (St. Ossowski, op ci?., s. 15). Otóż na terenie Lwowa lansowano i taką opcję, a Międzynarodówkę śpiewano jako hymn ZSRR. Warto dodać, że ta opcja, wzmacniając pojęcie radzieckiej ojczyzny o element intemacjo-nalistyczny, była opcją opozycyjną wobec polskiego modelu patriotyzmu. Obraz ojczyzny w liryce polskiej okupowanego Lwowa lat 1939-1945______________________________171 mocne emocjonalnie, pozostają jako szlachetne dokumenty, ale chorują na zbytnią oczywistość1. ' • rf'J''i». '3;'*5:,;ui->.«>- :;,A:?-r-;:.'*':.^ ,: .....t y: .<,-/, ,,-.. v •:•;.••.-••.-• .,, /.&*•< - Nic zatem dziwnego, że „podziemne", niepodległościowe wiersze pisane we Lwowie zarówno w latach 1939-1941 (pierwsza okupacja sowiecka), jak i w latach 1941-1944 (okupacja niemiecka) czy wreszcie w latach 1944-1945 (druga okupacja sowiecka) mają niską rangę artystyczną. Poza nieoficjalną twórczością Broniewskiego, który stanowi rozdział sam w sobie. " ••;' -tó1-:/ !,'?'«;<:•);: -"(,;r.s r • ••.• .= ^ Podobną literacko rangę będą miały, z innych zresztą powodów, wiersze polskich pisarzy radzieckich. Będą oni tworzyć w propagandowym chórze - podporządkowani cenzurze, propagandzie i sugestiom sowieckich wzorców ideowo-poetyckich, wypracowanych m.in. przez Włodzimierza Majakowskiego. -' . 2. Podstawą materiałową niniejszej wypowiedzi są w pierwszym rzędzie zbiorki podziemnej poezji lwowskiej, zebrane w tomikach bierne plamienie i Śpiew wojny. Nie udało się dotrzeć do zbioru wierszy grupy literackiej Żagiew, A imię jego jest 44, wydanego we Lwowie w 1944 roku. Ponadto wykorzystałem wiersze pojawiające się w ówczesnych, podziemnych czasopismach lwowskich, takich jak „Wytrwamy", „Biuletyn Ziemi Czerwieńskiej" ł „Słowo Polskie". Korzystałem również z antologii Serce wydarte z polskiej piersi. Lwów w poezji? oraz z własnej antologii Ze Lwowa i o Lwowie, dołączonej do mojej książki Polska kultura literacka Lwowa lata 1939-19419. Tam też zebrałem pochodzące z ówczesnych oficjalnych czasopism, takich jak „Almanach Literacki", „Czerwony Sztandar" i „Nowe Widnokręgi", wiersze radzieckich pisarzy polskich. Nie mam ambicji ogarnięcia całej ówczesnej twórczości. Była to po obu stronach barykady - chociaż z różnych powodów - twórczość stereotypowa, powielająca pewne typowe wątki i tematy. ,:,;/,: - < •:/. •-..-,,.: , .:• ^ Nie mam także ambicji ogarniania wszystkich obecnych w niej wątków i dlatego skupię się na obrazie ojczyzny. Jak wiadomo, poezja i oparta na niej pieśń tradycyjnie kreowały koncepcje ojczyzny we wszystkich niemal narodach, czego zewnętrznym przejawem było istnienie hymnów. Istotna rola poezji w tworzeniu narodowej świadomości wynikała z charakteru pojęcia ojczyzny. Jak przypominał Ossowski, ojczyzna, korelat pewnych postaw psychicznych istnieje tylko w rzeczywistości subiektywnej grup spole-cznych, które są wyposażone w pewne elementy kulturowe (...) Cechy ojczyzny są zawsze funkcją obrazów, które z jej imieniem łączą członkowie pewnej zbiorowości10. Podziemna poezja niepodległościowa była obecna przez cały omawiany okres i od niej wypadnie zacząć niniejszy przegląd. 7 Cz. Miłosz, Szlachetność, niestety, „Kultura" (Paryż) 1984, nr 9 , s. 12. 8 Serce wydarte z polskiej piersi. Lwów w poezji, red. D. B. Łomaczewska, Warszawa 1989. 9 M. Inglot, Ze Lwowa i o Lwowie, [w:] Polska kultura literacka Lwowa lata 1935-1941, Wrocław 1995. 10 St. Ossowski, op.cit., s. 18. Podkreślenie moje - M.I. _T72____________________________________________________________________•--.:• • Mieczysław Inglot Jeżeli wiersz Do poezji1' pióra Jerzego Hordyńskiego uznamy za manifest literacki, to można by się spodziewać, iż w omawianej poezji zatriumfuje nurt tyrtejski, mocno zakorzeniony w polskiej tradycji począwszy od Pieśni Legionów, a następnie Warszawianki. W utworze tym pojawia się imperatyw niezłomnej walki, aż do zwycięstwa. Ma to być walka motywowana imperatywem „zemsty na wrogu", znanym m.in. z Dziadów ci. III12. Opcja tyrtejska będzie jednak w całej omawianej poezji wyraźnie spychana na dalszy plan przez wątki martyrologiczno-mesjanistyczne. Wątki te nasilają się po konferencji w Teheranie, gdy zarysuje się wyraziście niepewność co do przynależności Lwowa do Polski. , .... Jak pisał Juliusz Słowacki, Kordian świadczy żem jest rycerzem tej nadpowietrznej walki, która się o narodowość naszą toczyć. Podobny, misteryjny podział na rzeczywistość i zaświaty został zarysowany w wierszu Dwa fronty. W pierwszej zwrotce tego dwuoktawowego utworu zarysowany został obraz wojny jako rzezi, inspirowanej przez szatana. Szatan potrafi tylko niszczyć. Konstruktorem i wskrzesicielem jest Chrystus -Mesjasz. Obiektem Jego oddziaływania jest Polska: On przez śmiertelne żary i popioły Idąc - zbliża się do tej twardej skaty Gdzie położono Polski szczątek biały, • Ażeby wskrzesić - bowiem jest Mesjaszem! - Tę , która leży i śpi w sercu naszem14. Mamy tu zatem śpiącą w grobie Polskę, przedstawioną jako niewinna ofiara15.1 sam Chrystus powraca z nieba, aby wskrzesić do życia ojczyznę prześladowaną przez Szatana. •••. • ••••".,'.- . Znamienną konwencją podziemnej liryki jest łączenie świąt religijnych z wątkami wojennej martyrologii. I tak w trawestacji kolędy Bóg się rodzi jesteśmy świadkami spotkania uciekającej przed wojną Matki Boskiej z Dzieciątkiem, z wojskiem polskim, idącym na pomoc ujarzmionej ojczyźnie16. W Minucie milczenia pojawia się Chrystus, zaktualizowany, bo wiszący na hackenkreutzu17. 1' Por. Wierne plamienie, cyt. za moją antologią Ze Lwowa i o Lwowie, s. 311. 12 O politycznym podłożu tej idei pisze W. Wrzesiński w rozprawie Polacy wobec odwetu. Z badań nad polską myślą polityczną w latach drugiej wojny światowej, „Dzieje Najnowsze"1990, nr 1-2. Por. też M. Inglot, Między zemstą a przebaczeniem. Moralno-polityczny dylemat poezji polskiej XIX i XX w., [w:] Między romantyzmem a współczesnością. Poezja w szkole, Kielce 1996. 13 J. Słowacki, Kilka stów odpowiedzi na artykuł pana K. Z. o „Poezjach" Juliusza Słowackiego, [w:] Dzielą wszystkie, red. J. Kleinert, t. III, Wrocław 1952, s. 198. •.;, . . • ; 14 Dwa fronty. Wierne plamienie, Londyn 1946 , s. 31 13 W aurze tego romantycznego mitu były wychowywane całe pokolenia Polaków. Jak pisze Irena Jurgielewiczowa przyjęlam za oczywiste, że cierpienie oznacza niewinność i doskonalość ofiary (...) niepodległa Polska stanie się wolna od wszelkiej zmazy, najsprawiedliwsza, najwspanialsza ze wszystkich ojczyzn świata (I. Jurgielewiczowa, Byłam, byliśmy. Wspomnienia, Łódź 1997, s. 148.) - . l6Por. „Biuletyn Ziemi Czerwieńskiej 1942, nr 29, s. 1. . ••, ••:-,'. . • ,. 17 Por. Śpiew wojny, Lwów 1944, s. 25. , ,:; Obraz ojczyzny w liryce polskiej okupowanego Lwowa lat 1939-1945______________________________173 W wierszu Jadwigi Gamskiej-Łempickiej Nad grobami polskimi w Katyniu, smoleński las ma symbolizować wszystkie zbrodnie dokonane przez obu okupantów w Warszawie, Bydgoszczy, Oświęcimiu i oczywiście we Lwowie. Jest to wydarzenie szczególnie wstrząsające, bo mordercy odgrywają na oczach świata komedię sprawiedliwości. A to przecież kat sądzi kata, demonstracyjnie i obłudnie krzycząc w czarne trupie oczy, w grobów dna: Nie ja!...- Nie ja!... - Nie ja/...18 Aluzja do Fortepianu Szopena jest tu kłuciem do rozumienia sensu tego utworu i dlatego przytoczmy odpowiednią strofę norwidowego poematu: / oto, jak ciało Orfeja, •• ' -i Tysiąc Pasyj rozdziera go w czyści, ' .. ~ > •• • : A każda wyje: Nie ja!, Nie ja! - • zębami chrzęści19. Norwid pisze o niszczonym przez rosyjskiego zaborcę fortepianie Mistrza, symbolizującym Polskę. Poemat kończy się wizją sądu nad tym zaborcą. Podobnie kończy się wiersz Gamskiej. Pojawia się tam zapowiedź sądnego dnia, w którym świadczyć będą przeciw mordercom smoleńscy męczennicy. W polskiej poezji podziemnej snuje się, utrzymany w tonacji martyrologicznej obraz jesieni. Tak jest m.in. w wierszu Beaty Obertyńskiej Ostatnia jesień. Zostaje ona porównana do nocy idącej ze Wschodu20. W Rozmowie o jesieni pada natomiast znamienne zdanie Polska, naprawdę polska, tragiczna jesień.21. W ten sposób autor wpisuje jesień 1939 roku do cyklu innych polskich jesieni, głownie zaś tej z 1830 roku. Parafrazując słynne zdanie Stanisława Wyspiańskiego z Nocy listopadowej, można powiedzieć, iż Wrzesień to dla Polski niebezpieczna pora. > . - W jednym z anonimowych wierszy bez tytułu, w których podkreślono niezłomność trwania w obronie niepodległości u świętych stóp Ojczyzny, pojawia się odwołanie do praojców z dawnych mitów, wieszczących Polskę w słowiańskich pragranicach22. Poza tą wzmianką - inaczej niż w romantyzmie, gdzie raz po raz przywoływano postacie Kraka, Lecha czy Wandy - takie postacie nie pojawiają się w lwowskim obszarze poetyckich zmagań. Role praojców pełni tradycja poezji romantycznej czy młodopolskiej. Tylko w wierszach o tematyce lwowskiej w roli strażników przeszłości i gwarantów polskości miasta jawią się zabytki i... duchy orląt lwowskich. Swoistego rodzaju kulturowym paradoksem, nie spotykanym w innych dystryktach Generalnego Gubernatorstwa, gdzie wywożono polskie zabytki, palono książki i niszczono pomniki, jest pojawienie się w latach 1943-1944 na łamach hitlerowskiej gadzi-nówki „Gazeta Lwowska" około 130 artykułów poświęconych przeszłości Lwowa. Nie- 18 Ibidem, s. 37. 19 C. Norwid, Fortepian Szopena, [w:] Pisma wszystkie, oprać. J. W. Gomulicki, t. III, Warszawa 1972, s. 259. 20 Por. M. Inglot, Ze Lwowa i o Lwowie, s. 317. 21 Wierne plamienie, s. 6 ' - < • 22 Por. „Biuletyn Ziemi Czerwieńskiej" 1942, nr 29, s. 12. . ; • , • 174_____________________________________________________________________Mieczysław Inglot które z tych artykułów przeradzały się w nieco egzaltowane impresje poetyckie, pisze Agnieszka Cieślikowa, stwierdzając, iż te z nich, które powstawały pod piórem Tadeusza Krzyżerskiego zawsze wyrażały miłość dla Lwowa, którą autor chciał wpoić współobywatelom, szczególnie młodym. „Ogarnij ramionami okaleczone mury, aż cię przeniknie Duch Odbudowy, mocniejszy od marazmu i śmierci", ,flie zapomnij, że ochraniać wi-nieneś wszystko, co szacowne i starożytne w twym rodzinnym mieście, lecz duchem i silą młodości dąż do nowych form, do światla i wygody mieszkań ludzkich"^. Tego typu teksty kontynuowały aurę kultu przeszłości miasta budowaną przed wojną m.in. w książce Stanisława Wasylewskiego Bardzo przyjemne miasto. Obrazy zabytków i duchy przodków pełnią zarazem istotną funkcję w poezji podziemnej o tematyce lwowskiej i nasilają się w ostatnich jej latach. O ile pierwsze, podziemne wiersze lwowskie opiewają reportażowe wydarzenia samego września - o tyle te ostatnie, z 1945 roku są wołaniem o sprawiedliwość historyczną. W wierszu Dla Ciebie Polsko!, odwołującym się do napisu na cmentarzu Orląt Lwowskich, pojawia się swoistego rodzaju rejestr cierpień otwartych walkami o polskość Lwowa i doznawanych w czasie ostatniej wojny. Mają być one atutem uzasadniającym prawo Lwowa do Polski24. W kolejnym utworze Lwów czeka, polskość miasta dokumentują zabytki z katedrą i innymi kościołami na czele25. Symbolizują one wiekowy dorobek Polaków i jawią się w intencji autora jako niepodważalny argument polskości miasta. Ostatni z omawianych tutaj utworów pisany jest przez Iwowianina z zagranicy. Nosi tytuł Lwów i nawiązuje znów do zabytków historycznych. Autor stara się ponadto skreślić obraz polskiej duszy miasta, czyli aury międzyludzkiej życzliwości, humoru i swawoli batiarów. Słowo „dusza" pojawia się w jednej z ostatnich zwrotek: Można zmienić sztandaru kolor na Ratuszu, Młotem i sierpem przybrać cokół Mickiewicza I przechrzdć nazwy ulic, zmienić ich oblicze Nie zmieni się przenigdy miasta tego duszy!26 Utwór kończy się w tonacji mesjanistycznej. Autor wzywa na pomoc duchy zmarłych męczenników narodowej sprawy. W wyraźnym nawiązaniu do romantycznej legendy o śpiących rycerzach, kreśli obraz wspólnego boju żywych i umarłych o polski Lwów. 3. Najwybitniejszym poetą był w ówczesnym Lwowie Władysław Broniewski. Znalazł się tam już we wrześniu. Początkowo hołubiły go władze. Aleksander Dań opublikował na łamach „Czerwonego Sztandaru" gloryfikujący go artykuł Poeta proletariatu. We wspomnianym już artykule Wata został, obok Wandy Wasilewskiej, zaliczony do najwybitniejszych, socjalistycznych pisarzy polskich. 23 A. Cieślikowa, Prasa okupowanego Lwowa, Warszawa 1997, s. 215 24 „Słowo Polskie" 1945, nr 48 , s. 1. 25 „Wytrwamy" 1945, nr 323, s. 1. 26 J. Relidzyński, Lwów, [w:] Serce wydarte z polskiej piersi, s. 263. Obraz ojczyzny w liryce polskiej okupowanego Lwowa lat 1939-1945_______________________________175 Broniewski był wówczas autorem słynnego „wrześniowego" wiersza Bagnet na broń. Podkreślał w nim ideę solidarnej walki całego narodu przeciw hitlerowskiemu najeźdźcy: Są w ojczyźnie rachunki krzywd, ••' Obca dłoń ich tętnie przekreśli, ' ' ' ' ' '••"' Ale krwi nie odmówi nikt: ' • "•'• Wysączymy ją z piersi i pieśni21. -•" " v'•'•*• We Lwowie powstają dwa dalsze, związane z tematyką września wiersze poety: Żołnierz polski i Syn podbitego narodu. Dwa pierwsze utwory mówiły o walce i klęsce. Trzeci kreślił polityczną wizję odrodzenia, opartą nie na mesjanistycznej utopii, lecz na kalkulacji politycznej. Broniewski zwracał się do sąsiadujących z nami republik radzieckich, Białorusi i Ukrainy o udział we wspólnej walce przeciw okupantowi. Po to, aby odrodzić zrujnowaną Warszawę, już jako stolicę przyszłej, socjalistycznej Polski. Broniewski skreślił zaiste przejmujący obraz zniszczenia. Akcentował ból i gorycz klęski oraz współczucie z męczeńską stolicą. Te doznania tworzyły fundament uzasadniający apel o pomoc. Ta pomoc miała przywrócić „moc w zaciśniętej pieści"28 bezbronnego poety29. ' Broniewski rozumował logicznie. ZSRR jawił się mu jako państwo walczące z faszyzmem, m.in. w Hiszpanii, której poświęcił parę swoich wierszy. Swojemu rozczarowaniu do paktu Ribbentrop-Mołotow dał wyraz w kolportowanym we Lwowie wierszu: / bylby nowy Grunwald byłyby nowe Płowce, gdyby nie te bombowce • • i gdyby nie te czołgi ••[•• • znad Wołgi30. ' •• ' Ten wiersz - apel był zarazem wyrazem protestu przeciwko zdradzieckiej polityce imperialistycznej Rosji, która udaremniła Polakom zwycięstwo. Stąd też ograniczenie apelu do Białorusi i Ukrainy. Tego typu utwory godziły w założenia nowej, imperialnej polityki ZSRR, państwa, które dokonywało właśnie rozbioru Europy w sojuszu z Hitlerem. Ówczesna propaganda 27 W. Broniewski, Bagnet na broń, [w:] Wiersze i poematy, Warszawa 1970, s. 157. -•'. ,, .< • 28 W. Broniewski, Syn podbitego narodu, cyt. za: Ze Lwowa i o Lwowie, s. 321. 29 Tego typu koncepcje nie były wśród ludzi lewicy odosobnione. Oto co pisze Bolesław Drobner, przebywający w pierwszych powrześniowych miesiącach w okupowanym Lwowie: Zredagowałem wówczas „Manifest do ludności polskiej pod okupacją hitlerowską ". Podkreślilem w „Manifeście " konieczność walki o Wolną, N iepodległą, Suwerenną, Socjalityczną Rzeczpospolitą Polską w sojuszu najściślejszym ze Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich. (B. Drobner, Kazimierz Kartel. Wspominki...,Kraków 1965, s. 155). Zdaniem autora ten dokument, który zresztą nie ujrzał nigdy światła dziennego, gotowi byli podpisać jego przyjaciele, profesorowie Politechniki Lwowskiej, Kazimierz Bartel i Stanisław Piłat. 30 Cyt. za Ze Lwowa i o Lwowie, s. 321. 176________________________________________________________ Mieczysław Inglot kreowała zupełnie odmienny obraz wrześniowej klęski. Polska miała być sztucznym tworem politycznym, rządzonym przez tchórzliwych i nieudolnych przywódców. Wrzesień miał tylko obnażyć jej słabość i... utopijność jej politycznego bytu. Jak mówił twórca nowej polityki i sygnatariusz nowego rozbioru naszego kraju Wieczesław Mołotow Wystarczyło krótkie uderzenie wymierzone przeciwko Polsce, początkowo armii niemieckiej, a następnie radzieckiej, aby nic nie pozostało z tego pokracznego bękarta Traktatu Wersalskiego, który istniał kosztem uciskanych narodowości nie polskich31. Broniewski nie krył się ze swoimi przekonaniami i deklamował wspomniane utwory na zebraniach w gronie przyjaciół. Władze postanowiły ingerować. 24 stycznia 1940 roku poeta został aresztowany. Jeszcze przed tym wydarzeniem w ukazujących się oficjalnych wierszach o wrześniu pojawią się wyraźne akcenty polemiki z tekstami Broniewskiego. Od jednego z nich, od wiersza Adama Ważyka Do inteligenta uchodźcy, warto zacząć przegląd polskich wierszy o radzieckiej ojczyźnie. Jest to tekst pisany z pozycji uciekiniera na Wschód. Tekst zaczyna się obrazem klęski: z jednej strony ruiny materialnej, z drugiej zaś polityczno-ustrojowej. W wyniku klęski, wśród ruin okazuje się, iż mamy zamiast wodzów półgłówki, zamiast armii -włóczęgi. Tak to po latach dwudziestu wyklarował się w burzy/ ukrywany przed tobą tych lat posępny morał. Burza nie jest tu bynajmniej, tak jak u Broniewskiego - hitlerowską nawałą. To katalizator ujawniający prawdziwe oblicze „pańskiej Polski" - rzeczywistego wroga narodu. W tej sytuacji w roli przyjaciela jawi się czerwonoarmista. Człowiek jakiś, z gwiazdą czerwoną na czole pochylił się nad tobą: „powstań, towarzyszu"... Spóźniony o lat dwadzieścia, towarzyszu, powstań, czarny lat tych rachunek zgnieść w zaciśniętej pieści. Zbudzona Ukraina, twoja piękna siostra ,-,,- r podpowie ci melodię i słowa naszej pieśni32. Dawna Polska jawi się zatem jako ojczyzna, której należy wystawić rachunek, państwo, którego ujawniona przez klęskę nieudolność wzbudza uczucie zemsty. Otóż tego rodzaju metaforyka jawi się jako otwarta polemika z wierszami Broniewskiego. Najpierw z jego wizją przyczyn tej klęski, a potem z uczuciami poety wobec utraconej ojczyzny. Dla Broniewskiego jako autora wiersza Bagnet na broń krzywdy doznane od państwa nie przekreślały zobowiązań Polaka wobec ojczyzny. W chwili najazdu trzeba było stanąć w jej obronie. Zaciśnięta pięść pojawia się u niego w wierszu 31 Przemówienie na V Nadzwyczajnej Sesji Najwyższej Rady ZSRR 31 października, cyt. za: Zmowa. IV roibiór Polski, wstęp i oprać. A. L. Szczęśniak, Warszawa 1990, s. 182. '2 A. Ważyk, Do inteligenta uchodźcy, cyt. za M. Inglot, Ze Lwowa i o Lwowie, s. 381 Obraz ojczyzny w liryce polskiej okupowanego Lwowa lat 1939-1945 177 Syn podbitego narodu jako pięść skierowana przeciw najeźdźcy. Dla Ważyka - klęska wrześniowa przekreśla wszelkie dawne zobowiązania, gdyż ujawnia ostateczny upadek tej ojczyzny. Na jej gruzach rodzi się nowa, postępowa rzeczywistość ZSRR. Na takim tle lata niepodległości jawią się jako czas utracony. Z identycznym schematem ideologicznym spotykamy się w Drodze do ojczyzny Leona Pasternaka. Poeta przemierza w ucieczce na wschód kraj ogarnięty wojną, ruiną i zniszczeniem. Rodzący klęskę wrzesień przedstawiony zostaje jako okres „pańskiej wojny", wojny imperialistycznej, obcej masom. Na tym tle 17 września jawi się jako dzień wyzwolenia. Bo poecie, porzucającemu dawną ojczyznę, wychodzi naprzeciw nowa, radziecka: symbolizowana potęgą lotniczych eskadr i czołgowych zagonów. Płyną one po niebie i suną po ziemi po to, aby wyzwolić Polaków, a nie -jak pisał Broniewski - aby udaremnić nasze zwycięstwo nad Niemcami. -: Dobitnym, bo najwyraźniej w intencji rozrachunkowej i polemicznym wobec Bro-niewskiego pisanym utworem okazał się wiersz Elżbiety Szemplińskiej Prawdziwa ojczyzna. Oto fragmenty tego utworu: Dawno ~ jeszcze byłam dzieckiem, ;: napisalam w szkolnym zeszycie -:-' na święto niepodległości: „zamieniliśmy zabór niemiecki '"'• na polski" - i siniał ze złości i grzmiał nauczyciel. A potem pańska Polska wygrażała armatami i białowłosy prezydent wyroki śmierci pisał na polskich komunardów, i pod faszyzmu zaborem proletariat ociekał krwią - my, pełni dumy i wzgardy (...) myśmy myśleli: w naszej prawdziwej ojczyźnie - inaczej - w ojczyźnie, . .:,, ., .... gdzie sierp i młot. Jakże więc teraz mamy płakać po Warszawie? Jak żałować kawiarń, kościołów, zamku? (...) kiedy dla nas Warszawa 178_____________________________________________________________________Mieczysław Inglot to stolica krzywdy, stolica terroru • •••:., , stolica bezprawia^. - ' - i Wiersz powstał przed aresztowaniem Broniewskiego i miał charakter denuncjacji. § Tak o tym pisał po latach Jan Karol Wende: Władek miał wątpliwości i nie kryl się z tym jak inni. Wykorzystywali to ludzie mali, słabi, ludzie, którzy mścili się za swoje średniactwo artystyczne czy niewypały polityczne. Byli też, rzecz jasna, zwykli oportuniści i karierowicze. Oto tło, na którym zrodziła się denuncjacja, prowokacja i tragedia Władysława Broniewskiego. (...) Właśnie w tej atmosferze (...) zrodził się osławiony wiersz Elżbiety Szemplińskiej („Jak więc mamy płakać po Warszawie..."), mający być repliką nie tylko poetycką, na dramatyczne strofy Władysława Broniewskiego („O czym i jak mam śpiewać, gdy dom mój - ruiny i zgliszcza")*4. Nie można oczywiście wykluczyć wspomnianych przez pamiętnikarza, osobistych pobudek, ale pełniły one rolę dodatkową. Ważyk, Pasternak, Szemplińska, a także inni twórcy poetyckich obrazów radzieckiej ojczyzny, tacy jak Stanisław Jerzy Lec (wiersz Stalin) czy Jerzy Putrament, autor Naszej ojczyzny, tworzyli w propagandowym chórze i według określonych dyrektyw. Ogólne zasady propagandowej strategii sformułował Wiaczesław Mołotow, ale jego wystąpienie zostało skonkretyzowane w wielu innych tekstach. Dwa z nich zasługują na szczególną uwagę. W połowie października ukazał się na łamach „Czerwonego Sztandaru" istotny ideologicznie propagandowy utwór poetycki o tematyce polskiej. Mam na myśli wiersz Wasilija Lebiediewa-Kumacza Rozmowa, zaopatrzony podtytułem o charakterze dedykacji: Inteligencji polskiej na Zachodniej Ukrainie poświęcam. Utwór ten tłumaczył na język polski Leon Pasternak. Lebiediew-Kumacz podkreślał bezpowrotność utraty „ojczyzny - ziemi - państwa - armii". Deprecjonował symbolikę narodową Polski, przedstawiając białego orła jako drapieżcę, którego szpony dławiły życie pracującego ludu. Bo dawna Polska była wolna i niepodległa jedynie w inteligenckich marzeniach i snach35, okrutnie zweryfikowanych przez klęskę. W istocie był to kraj ucisku. Autor nie posunął się do postawienia znaku równości między dawną Polską a zaborcami, ale nawoływał wahającego się inteligenta do współpracy z nową ojczyzną, ojczyzną powszechnej sprawiedliwości społecznej36. Z kolei w wierszach Ważyka i Pasternaka przebija echo wypowiedzi znamiennych dla propagandy uprawianej przez tzw. korespondentów wojennych. W eseju Wiktora 33 E. Szemplińska, Prawdziwa ojczyzna, cyt. za: M. Inglot, Ze Lwowa i o Lwowie, s. 376-377. 34 J. K. Wende, Ta ziemia od innych droższa...,Warszawa 1981, s. 80-81. 35 Jak widać autor nie brał pod uwagę wyjątkowego geniuszu malej Elżbiety, która już w szkole wiedziała, iż „pańska Polska" była ojczyzną okupującą naród. 36 W. Lebiediew-Kumacz, Rozmowa, cyt. za: M. Inglot, Spór o wrzesień, s. 227. Obraz ojczyzny w liryce polskiej okupowanego Lwowa lat 1939-1945______________________________179 Szkłowskiego Radziecki żołnierz, opublikowanym 7 listopada 1939 roku na łamach „Litieraturnoj Gaziety", spotykamy się z twierdzeniami, iż: 1. Polska dała się wciągnąć w wojnę przez anglo-francuskich imperialistów. -•"•••'•- 2. Wojna ujawniała tragiczny stan polskiej gospodarki i degrengoladę przywódców, w szczególności zaś rządzącej krajem burżuazji. Ci przywódcy w dniach klęski uciekli przed narodem za granicę. 3. Armia polska okazała się zbieraniną źle uzbrojonych żołnierzy. 4. Na tym tle uderza nowoczesność i potęga Armii Czerwonej. 5. Bohaterem eseju jest prosty czerwonoarmiejec. Pełni on rolę agitatora, misjonarza nowego ładu37. Na podobnym czarno-białym schemacie „złej" pańskiej Polski i szlachetnego, uciskanego ludu, który odzyskuje 17 września swoją prawdziwą ojczyznę, oparty został wiersz Pasternaka Lwów. Ten okolicznościowy utwór pisany dla uczczenia rocznicy robotniczych protestów z kwietnia 1936 roku staje się jednym wielkim aktem oskarżenia. Walczący z burżuazyjno-policyjną władzą robotniczy Lwów zostaje tutaj przeciwstawiony obcemu, burżuazyjnemu miastu, na którym czarny krzyż - virtuti - szponem obcych orląt krwawo się wypinać. Podziemna, niepodległościowa poezja polska była twórczością zakorzenioną w wielkiej romantycznej tradycji literackiej. Dominował w niej mesjanizm, chociaż pojawiały się również wątki tyrtejskie. Była to twórczość o orientacji katolicko-narodowej i raz pojawiło się w niej nawet hasło WIELKIEJ POLSKI39. Niezależność polskiej myśli lewicowej reprezentował samotnie Broniewski. Inaczej było w poezji oficjalnej. Sowiecka poezja polskojęzyczna powstawała w wyraźnym nawiązaniu do komunistycznej propagandy. Była to rymowana prezentacja aktualnych, taktycznych dyrektyw, dominujących w przemówieniach przywódców i w gazetowych artykułach. Była to typowa twórczość socrealistyczna, nawiązująca do agitek Włodzimierza Maj akowskiego, świadomie pozbawiona odwołań do polskiej tradycji literackiej. Jak wykazała polemika z Broniewskim, była to twórczość programowo zwalczająca etos polskiego patriotyzmu, godząca w państwową niezależność naszego narodu. Jej celem była budowa więzi społecznej między Polakami zamieszkującymi (co starannie podkreślano!) ziemie Zachodniej Ukrainy a nową, sowiecką ojczyzną. Sowiecką, bo wbrew formalnym deklaracjom, poza Broniewskim, niemal nie wspominano o Ukrainie jako układzie odniesienia. Identyfikowano się prawie wyłącznie z ZSRR, z nowym, imponującym ogromem terytorium: od Kamczatki (...) aż po San40. 37 Por. M. Inglot, Wiktora Szkiowskiego spojrzenie na 17 września 1939, [w:] Wiary i slowa, red. A. Poprawa i A. Zawada, Wrocław 1994. 38 L. Pasternak, Lwów, cyt. za: M. Inglot, Ze Lwowa i o Lwowie, s. 366. 39 Por. poświecony patronce podziemia, św. Barbarze, wiersz pt. Modlitwa, „Biuletyn Ziemi Czerwieńskiej" 1943, nr 8, s. 1.) 40 St. J. Lec, Stalin, cyt. za: M. Inglot, Ze Lwowa i o Lwowie, s. 357. 180______________________________________________________________________Mieczysław Inglot Jeden z najwybitniejszych współczesnych pisarzy czeskich Bohumil Hrabal, tak oto po latach opisze, na przykładzie rodzinnego miasteczka, walkę komunistów z narodową tradycją: - , .- • : , , ' Kiedy w pięćdziesiątym szóstym roku zapadła decyzja, żeby uprzątnąć strychy na wypadek wojny, w trakcie godzin lekcyjnych ze strychów na podwórze wypadały portrety dostojników, które kiedyś zdobiły każdą klasę i korytarz (...) Uczniowie zrzucali z góry na dół te podobizny, ale największa radość zapanowała wówczas, gdy w dół polecieli ci drewniani Chrystusowie, te krzyże, uczniowie powitali to dzikim wrzaskiem i na dole rozbijali je motykami, żeby je potem spalić, te stare złote czasy. (...) Ten obraz jest jednak także obrazem naszej historii, nie tylko dziejów miasteczka, ale i całego narodu, a nawet nie narodu, tylko tego wszystkiego, co nazywano Europą Środkową i czemu sądzony był taki sam koniec, jak tym portretom, jak tym Chrystusom41. v , Sowiecka poezja polskojęzyczna, pisana w intencji zakorzenienia Polaków w nowej ojczyźnie, powstawała w totalnej polemice zarówno z polskim patriotyzmem, jak i z polską tradycją literacką. Z agitacyjną pasją karczowała narodowe relikwie. Wprowadzała nas zarazem w pozbawiony pamięci i historii świat propagandy komunistycznej. Była pierwszą lekcją komunistycznej nowomowy. Jej twórcy: Stanisław Jerzy Lec, Leon Pasternak, Jerzy Putrament, Elżbieta Szemplińska-Sobolewska, Adam Ważyk i wspominani tutaj pośrednio Leopold Lewin oraz Wanda Wasilewska, wybrali świadomie współpracę z okupantem. W swoich wierszach o tematyce ojczyźnianej zrezygnowali z miana pisarzy polskich. Stąd też proponuję określać tych poetów adekwatnym do ich własnych przekonań mianem polskojęzycznych pisarzy sowieckich. 41 B. Hrabal, Piękna rupieciarnia.Wywiad z sobą samym, „Gazeta Wyborcza" 1999 nr z l I, s. 12 (podkreślenie moje, M.I.) Maria Masłowska xxxxMoje Wilno Jestem Tatarką, ale tak naprawdę zawsze czułam się Polką. Nie znam ojczystego języka, nie znam muzułmańskich obyczajów, wychowałam się w Polsce i jestem bardziej związana z tradycjami polskimi niż islamskimi. Urodziłam się w 1921 roku w Wilnie w rodzinie kolejarza. Nasza rodzina wynajmowała mieszkanie w domu należącym do Żydów, przy ulicy Kijowskiej 25. Ojciec, Aleksander Asanowicz, pracował jako kierownik ruchu stacji Wilno, mama, Helena z Jabłońskich, zajmowała się wychowaniem dzieci. Było nas dwoje, ja i młodszy brat, który obecnie mieszka w Białymstoku. Oboje rodzice byli z pochodzenia Tatarami. Ojciec pochodził z Lidy, mama - spod Radunia. Ojciec nasz był kierownikiem ruchu tylko na początku, później został takim tylko „kierownikiem do zastępstwa" - jeżeli ktoś chorował na sąsiedniej stacji, jechał i zastępował go na tym stanowisku. Mama była bardzo inteligentną osobą, choć urodziła się w wielodzietnej rodzinie na prowincji. Otrzymała dobre wychowanie i wykształcenie dzięki swej bogatej ciotce, która zabrała ją jeszcze jako dziecko do siebie, do Kowna. Opiekowała się mamą z całym poświęceniem do pełnoletności, a na zamążpójście ofiarowała bogaty posag. Nie byliśmy zbyt religijni, ale w określonych dniach, zgodnie z tradycją, chodziliśmy wszyscy do meczetu niedaleko ulicy Piaskowej. Gromadziło się tam sporo młodzieży, także moich kolegów i koleżanek pochodzenia tatarskiego. Modły w meczecie odbywały się po arabsku, tak że podejrzewam, że nikt z nas nic nie rozumiał. Przychodziliśmy jednak, ponieważ w rodzinach tatarskich zawsze ściśle przestrzegano obyczajów. W domu obchodziliśmy wszystkie święta państwowe i narodowe - muzułmańskie, chociaż nie pamiętam, aby mama przyrządzała w tych dniach jakieś specjalne dania tatarskie. Akceptowana była raczej kuchnia polska, kresowa. W święta przychodzili do 182 Wspomnienia Maria Masłowska nas goście, zwłaszcza często bywała pewna wyjątkowo porządna rodzina. On był pracownikiem poczty, Tatarem, a jego żona prawosławną. Dobrze pamiętam tę bardzo miłą i inteligentną kobietę. Słyszałam, że po wojnie ci państwo repatriowali się do Polski, do Elbląga. W moim życiu osobistym wyznanie nie odgrywało żadnej roli. Nie stwarzało dla mnie ani ulg, ani dodatkowych kłopotów. Tak było w szkole, w gimnazjum, na ulicy. Wydaje mi się, że na ogół nikt w tamtym czasie nie miał przykrości z powodu swojej narodowości czy wyznania. Wilno było miastem wielu narodów, mieszkali obok siebie katolicy, prawosławni, muzułmanie, Żydzi i jakoś wszystkim wystarczało miejsca. Żydzi chyba też nie czuli się wówczas pokrzywdzeni, mieli bowiem w Wilnie największe sklepy, kamienice, a nawet banki. Mogę powiedzieć, że miałam w miarę spokojne i dostatnie dzieciństwo. Mając 7 lat poszłam do polskiej Szkoły Powszechnej numer 7 w pobliżu naszego domu. Duży gmach szkoły stał na rogu ulic Narutowicza i Rydza-Śmigłego. Uczęszczały do niej dzieci różnych narodowości, przedstawiciele tych wszystkich narodów, które mieszkały w owym czasie w naszej dzielnicy. Na lekcjach siedziałyśmy razem, tylko na religię chodziłyśmy osobno, każdy do swojego duchownego. Do nas, muzułmanów, przychodził mufti1, który wykładał tradycje i zasady prawa islamskiego zawarte w Koranie. Z tej jego nauki zresztą nic nie pamiętam, choć wykłady religii odbywały się w języku polskim. Nas, dzieci wyznania muzułmańskiego, było około 10. Jakichkolwiek zadrażnień na tle wyznaniowym czy narodowościowym u nas w szkole nigdy nie było, tak że pretensji z tego powodu do nikogo nie mam. Najbliżej przyjaźniłam się z dziewczynką Polką - Marysią Bernardówną ze swojej klasy. Byłyśmy nierozłączne, spędzałyśmy razem tak dużo czasu, że kiedy wracałam ze szkoły sama, mama pytała: „Co się stało z Marysią?" Trudno mi dziś określić, do jakiej warstwy społecznej należała moja przyjaciółka. Pochodziła raczej z rodziny zamożnej. Sądzę, że była zamożniejsza ode mnie, ponieważ do szkoły ciągle przynosiła drogie ciastka i, nie żałując, częstowała wszystkich dookoła. Po szkole powszechnej kontynuowałam naukę w gimnazjum. Do gimnazjum w samym Wilnie dostać się było niełatwo ze względu na bardzo wysokie wymagania, dlatego na polecenie mamy zdawałam egzaminy do gimnazjum w Nowej Wilejce. Za rok mama przeniosła mnie do prywatnego gimnazjum Duchowny muzułmański Moje Wilno 183 ss. nazaretanek w samym Wilnie. Była to renomowana „elitarna" uczelnia dla dziewcząt, która kosztowała moich rodziców 30 złotych miesięcznie. Pensja ojca wynosiła wówczas 120 złotych. Z tej sumy płaciliśmy 50 złotych za mieszkanie, a jeszcze stać nas było na jaką taką pomoc finansową dla kuzyna, który uczył się w szkole oficerskiej w Toruniu. Byłam uczennicą 4 klasy gimnazjalnej, kiedy zmarł mój ukochany ojciec. Stało się to gwałtownie, na stacji. Tego dnia, wiosną 1939 roku, miał jechać w delegację, ale spóźnił się na pociąg. Widocznie bardzo tym się przejął, bo dostał ataku serca i zmarł na miejscu, na peronie. Mama w tym czasie przebywała u krewnych w Raduniu i przyjechała dopiero następnego dnia, tak że ta tragiczna wiadomość i wszystkie problemy z tym związane spadły na moje barki. Na szczęście telegrafistka - Tatarka z wileńskiej stacji -od razu wysłała telegram do wujka, pracującego jako zawiadowca na jednej ze stacji niedaleko Wilna. Wujek natychmiast przyjechał i razem z synami - adwokatem i mierniczym - wszystko zorganizował. Pogrzeb odbył się w tradycji muzułmańskiej z udziałem muftiego. Bardzo przeżyłam śmierć ojca, bo był on dla nas zawsze niekwestionowanym autorytetem i głównym oparciem w życiu. Po jego śmierci rodzina nie miała już tak dobrego uposażenia. Przede wszystkim od razu zabrakło pieniędzy na moją naukę. Siostra przełożona, kierowniczka gimnazjum, była tak dobra, że na prośbę mojej mamy zwolniła mnie od opłat i to pozwoliło mi kontynuować naukę. Właścicielka domu, z kolei, obniżyła nam czynsz za mieszkanie z 50 do 15 złotych. Byliśmy dobrymi lokatorami, utrzymywaliśmy wymagany porządek i nie chciało się jej nas zmieniać na nikogo innego. Są to może drobne, ale dobitne przykłady, jak w tamtych czasach ludzie byli wyczuleni na cudze nieszczęście. W wileńskim gimnazjum nazaretańskim uczyły się dziewczynki różnych wyznań: katoliczki, prawosławne, muzułmanki. Pochodzące z prowincji mieszkały w internacie, który również kosztował spore pieniądze. Wszystkie uczennice wyglądały jednakowo, w naszym gimnazjum obowiązywał ściśle określony strój - granatowa sukienka z białym „marynarskim" kołnierzykiem i czarny fartuszek. Poza innymi przedmiotami wykładano nam kilka języków: łacinę, niemiecki, francuski, no i, oczywiście, polski. Były też lekcje wychowawcze, z tzw. dobrych obyczajów, które prowadziła sama siostra przełożona. Gimnazjum miało sale rekreacyjne i salę gimnastyczną, gdzie ćwiczyłyśmy w specjalnych, również jednakowych, kostiumach sportowych. Po ukończeniu roku szkolnego w 1939 roku mama wysłała mnie do Grodna, do swojej siostry. Właśnie w Grodnie, w domu 184 Wspomnienia___________________________________Maria Masłowska stryja, poznałam swego przyszłego męża. Był on również Tatarem i pochodził z rodziny oficera armii carskiej. Do jego ojca należały dwa stojące obok siebie duże domy parterowe przy ulicy 11 Listopada. W jednym z nich mieszkam do dziś, a drugi zabrali mi Sowieci. Zabrali bezprawnie, bo uważali, że nie można „mieszkać w dwóch domach naraz". Upaństwowili w 1939 roku, gdy nie działało żadne prawo, a teraz nie wiem, jak ten dom odzyskać. Po losie mego męża można by poznawać historię, taki jest on ciekawy, choć niesamowicie trudny. Od dziecka był sierotą i tułaczem. Po śmierci matki ojciec oddał syna do korpusu kadetów w Rosji. Po jakimś czasie zaczęła się wojna z Niemcami, ojca skierowano na front, gdzie wkrótce zginął. W ten sposób mój mąż w wieku 12 lat został sierotą. W czasie „wojny domowej" korpus kadetów wędrował razem z „białym" wojskiem po całej Rosji, zanim w końcu przewieziono go za granicę. Po ucieczce z Krymu część wojska rosyjskiego stacjonowała w Jugosławii, gdzie działały różne rosyjskie instytucje i uczelnie. Mąż ukończył korpus kadetów i wstąpił na uniwersytet w Zagrzebiu, na wydział leśnictwa. Po ukończeniu studiów postanowił przenieść się do Polski. Przez konsulat polski w Zagrzebiu otrzymał polski paszport, nostryfikował dyplom we Lwowie i podjął pracę w swoim zawodzie w okolicach Krakowa. Przed samą wojną zdecydował się wrócić do Grodna, gdzie miał te swoje domy - spadek po ojcu. Tatarzy na ogół utrzymywali ze sobą kontakty, było ich w Grodnie niewielu, a więc mój stryjek spotkał go na ulicy i powiedział, że przyjechała do nich krewna - panienka z Wilna: Jak chcesz ją poznać, to przyjdź wieczorem". W ten sposób się poznaliśmy. Miał na imię Szamil, ale w paszporcie polskim był zapisany jako „Mateusz". Był to wyjątkowo dobrze wychowany człowiek, nie pił, nie palił. Taki prawdziwy szlachcic, czy jak to teraz mówią „dżentelmen". Przejmował się wówczas stanem swego majątku, wiadomo jak to bywa, gdy w domach tyle lat mieszkali obcy ludzie. Nikt niczego nie pilnuje, wszystko rozkradzione, wszystko zdewastowane. Wkrótce oświadczył mi się i postanowiliśmy się pobrać, jak minie rok po śmierci ojca. Ale zaczęła się wojna, Szamil dostał kartę mobilizacyjną i powiedział mi, że nie chciałby znów zostawiać swoich domów na łasce obcych ludzi. Namówił mnie i, za zgodą mojej mamy, pobraliśmy się. Ślubu udzielił nam mułła u mamy w Wilnie. Zlikwidowaliśmy szybko tamtejsze mieszkanie i przenieśliśmy się wszyscy do Grodna. Po kilku dniach zjawili się tam Sowieci. Zaczęły się wywózki, dużo ludzi ucierpiało, zabrali nawet kilku naszych sąsiadów, ale nas ominęli. Może dlatego, że mąż był dobrym człowiekiem Moje Wilno 185 i nikomu nigdy krzywdy nie zrobił. Pamiętam, że byta to zima, na ulicy okropny mróz, gdy na naszą ulicę zaczęły wjeżdżać ciężarówki. Stały przez noc niemal wzdłuż całej ulicy. Myśmy również byli spakowani, ale nikt do nas nie zapukał. Pewien kolejarz, którego wujek poszedł pracować do milicji radzieckiej, powiedział następnego dnia do mego męża: „Panie Szamil, niech pan się nie boi, my pana znamy i obronimy", l tak nikt nas nie wywiózł, a gdyby wywieźli, to może byłoby i lepiej, zwróciliby mi dziś obydwa moje domy, a jeszcze miałabym przywileje. Później ulokowali w naszym domu Sowieta, kierowcę z jakiegoś radzieckiego urzędu. Straszny to był człowiek, pił, bił swoją żonę, nas wyzywał brzydko. Męczyliśmy się z nim, ale niedługo. 22 czerwca 1941 roku zaczęło się bombardowanie i do miasta wkroczyli Niemcy. W czasie okupacji mąż z polecenia Arbeitsamtu pracował w fabryce tytoniowej, przy przygotowaniu surowców i jakoś sobie radziliśmy. W 1942 roku urodził się nam syn. Owszem, trudno było, ale w tym czasie ludzie pomagali sobie nawzajem, byli bliżej siebie niż dzisiaj. Po wojnie pewna znajoma poradziła mi pójść na kurs maszynopisania. Bardzo słusznie zrobiłam, że jej posłuchałam, uzyskałam bowiem zawód. Na kursie wykładano język rosyjski, którego prawie nie znałam. Nauczyłam się języka, skończyłam kurs, a dobrzy ludzie pomogli z pracą. Najpierw pracowałam w liceum wychowania fizycznego, a później w fabryce elektrotechnicznej, przez 20 lat bez przerwy. Mąż pracował jako ekonomista, a później kierownik wydziału planowania w urzędzie gospodarki leśnej. Zmarł w 1975 roku i zostałam sama. Z synem ciągle mam kłopoty, bliżsi mi teraz są nawet obcy ludzie. Aby nie odczuwać tak mocno swojej samotności, staram się mieć kilku dobrych znajomych. Od wielu lat przyjaźniłam się z najbliższymi sąsiadami, niezależnie od wyznania, choć zawsze miałam kilku zaprzyjaźnionych Tatarów. Tadeusz Epsztein (Warszawa) Mecenat polskiego ziemiaństwa Wołynia, Podola i Ukrainy w latach 1864-1914 Trudno porównywać mecenat magnacki z czasów Rzeczypospolitej z dobroczynnością przeciętnych ziemian w XIX wieku, choć niewątpliwie w świadomości społecznej oba zjawiska porównywano i traktowano jako ciągłość pewnej tradycji, czy wręcz cnoty szlacheckiej. W XIX wieku, a szczególnie w II połowie, zmienia się charakter instytucji mecenatu. Na miejsce jednostkowych wielkich fundacji, powstających z inicjatywy pojedynczych osób, coraz częściej organizowano przedsięwzięcia, w których brało udział wielu ofiarodawców, czasem anonimowych, reprezentujących różne środowiska społeczne, obok ziemiaństwa, duchowieństwa i mieszczaństwa, także chłopów oraz nową warstwę: inteligencję1. Ewoluował też stosunek ziemiaństwa do filantropii, niewielu już było stać na duże dary, budujące częściej prestiż i sławę mecenasa i jego rodziny, niż dobro publiczne, większość decydowała się na symboliczną obecność w gronie mecenasów, ale jednocześnie może bardziej świadomie uczestniczyła w tworzeniu nowych wartości na użytek publiczny i ogólnokrajowy. To nie znaczy, iż wielu darczyńców nie traktowało swoich zapisów jako pomników, stawianych sobie na wieczną pamiątkę. Bardzo było mało darów anonimowych, a fundacje i stypendia przeważnie musiały nosić imię ich twórcy. Duże sumy niechętnie przekazywano na bieżący użytek obdarowanemu, lecz z reguły nadawano mu postać kapitału żelaznego, z którego wyłącznie odsetki szły na pokrycie potrzeb instytucji. Niektóre fundusze, obwarowane dziesiątkami przepisów, były dla instytucji, które musiały nimi zarządzać, często większym obciążeniem niż realną korzyścią. Wychodząc naprzeciw potrzebom ofiarodawców, starano się wszelkie dary dokumentować i podawać do wiadomości publicznej, dlatego listy darczyńców spisywano i przeważnie publikowano w różnych wydawnictwach, gazetach i czasopis- ' Literaturę dotyczącą mecenatu porządkuje w swojej pracy J. Dybiec, Mecenat naukowy i oświatowy w Galicji 1860-1918, Wrocław 1981, s. 5 i nast. Z nowszych opracowań dotyczących mecenatu ziemiańskiego na Wołyniu, Podolu i Ukrainie należy wymienić: L. Zasztowt, Polskie fundusze i stypendia szkolne na obszarach Litwy, Białorusi i Ukrainy w latach 1832-1914, „Rozprawy z Dziejów Oświaty", 1989, t. 32, s. 3-29; T. Epsztein. Ziemianie polscy na Wolyniu, Podolu i Kijowszczyźnie (1863-1914) w walce o ziemię Daniela Beauvois, „Kwartalnik Historyczny", 1997, z. l, s. 67-69. Mecenat polskiego ziemiaństwa Wołynia, Podola i Ukrainy w latach 1864-1914_________________1t7 mach. Niektóre z tych dokumentów stały się prawdziwymi księgami adresowymi elity majątkowej i kulturalnej społeczeństwa polskiego. Większe zbiórki funduszy mogły być prowadzone na ogromnych obszarach Kresów Wschodnich, m.in. dzięki grupie osób, które pełniły funkcję „agentów" dobroczynności, z jednej strony otwartych na różnego typu inicjatywy, kwesty, prenumeraty itd., z drugiej strony posiadających umiejętności organizowania tych przedsięwzięć i pozyskiwania dla nich ciągle nowych uczestników. Te ogólnie znane, wpływowe osoby, przeważnie rekrutujące się z zamożniejszego ziemiaństwa, swoją agitację prowadziły w różnych miejscach i przy użyciu wielu środków. Przede wszystkim wykorzystywano do tego wizyty w sąsiedztwie, wspólne spotkania i większe zjazdy rodziny oraz znajomych, bale, kontrakty w Kijowie, a oczywiście najprostszym sposobem komunikacji była korespondencja2. Choć stopniowo rósł odsetek właścicieli ziemskich łożących na różne cele naukowe, kulturalne i dobroczynne, to trudno tu mówić o masowości tego zjawiska. W stosunku do zamożności wielu posiadaczy ziemskich ich ofiarność na potrzeby społeczne była niewielka. Józef Dunin-Karwicki z Mizocza, będąc zimą 1883 roku na kontraktach kijowskich, zauważył, że niestety z tej masy kapitałów, obracających sie_ swobodnie w ręku ludzi prywatnych, mimo wielu pięknych projektów, nie powstała ani jedna instytucja dobroczynna (...). Źle to wróży o naszej ofiarności publicznej. Czyżby i ta cnota u nas niepowrotnie zgasla? Podobne odczucia miał Józef Rolle, czytając spis prenumeratorów „Ogniska", księgi pamiątkowej T.T. Jeża, pisał bowiem, iż ze zdziwieniem niematym nazwisk podolskich [mieszkańców Podola - T.E.] prawie tam nie spotykam?. Siedząc wykazy ofiarodawców zauważymy, że wiele nazwisk powtarza się. Zwrócili na to uwagę także współcześni, w 1882 roku w korespondencji z Kamieńca Podolskiego drukowanej w „Kraju" narzeka autor, że niestety ziemianie skorzy do ofiarności i dźwigania obowiązków zawsze są jedni i ci samii4. Osoby raz przekonane o konieczności przekazywania pieniędzy na potrzeby publiczne czyniły to nadal, nieraz przez długi czas. Niektórzy wspierali materialnie kilka lub kilkanaście instytucji czy towarzystw, wykupywali liczne prenumeraty wydawnictw okolicznościowych, czy wielokrotnie wzbogacali zbiory publiczne przedmiotami z własnych kolekcji itd. W większości wypadków nie znamy mo- - Np. składki na Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej zbierał na Kresach Stanisław Rusiecki z Trojanki, zob. Sprawozdanie Wydziału Towarzystwa dla Popierania Nauki Polskiej za rok 1906, Lwów 1907, s. 2; Leopold Abra-mowicz z Wołodarki organizował zbiórki pieniędzy na różne cele, np. w 1877 r. usiłował zachęcić okoliczne ziemiaństwo do sfinansowania drzwi do skarbca katedralnego na Wawelu wg projektu Teofila A. Lenartowicza, w 1879 r. rozprowadzał subskrypcję na książkę Z.L. Radzimińskiego i W. Rulikowskiego, Kniaziowie i szlachta między Sanem, Wieprzem, Bugiem, Prypecią, Dnieprem, Siniuchą, Dniestrem i pótnocnymi stokami Karpat osiedleni, t. I, Kraków 1880; Korespondencja Leopolda Abramowicza, 1.1, s. 21-26,246, zbiory prywatne. 3 „Kraj" 1883, nr 11, s. 9; 1882, nr 11, s. 8, czytamy dalej w tej korespondencji Rollego: Przypuszczam, że brak poparcia [„Ogniska" - T.E. ze strony podolan jest następstwem nie przekonań, ale apatii, obojętności, wreszcie i niewiadomości może. Zbliżone wnioski wypływają z innej korespondencji (z Humania) zamieszczonej w 1895 r. w „Kraju" (nr 7, s. 30): Ze spraw szkolnych tutejszych musimy zanotować fakt smutny, że tutejsi obywatele ziemscy, ludzie zamożni, bardzo mały udział przyjmują we wspieraniu uboższej młodzieży szkolnej, choć największą, ilość biednych uczniów stanowią synowie dzierżawców {oficjalistów rolnych. 4 Ibidem, 1882, nr 24, s. 8-9. Tadeusz Epsztein tywów owej mniejszej lub większej ofiarności. Możemy się domyślać, że niekiedy przykład sąsiadów czy krewnych, ogłoszenie w gazecie czy książce mobilizowało do udziału w tej lub innej akcji dobroczynnej. Na rozwój mecenatu miała także wpływ ewolucja sytuacji politycznej na Kresach. Do 1905 roku stosunkowo niewielka liczba osób łożyła na oficjalne placówki kulturalno-naukowe ziem ukraińskich, ponieważ ich finansowanie było de facto popieraniem rusyfikacji kraju, jednocześnie szerszy udział ziemiaństwa polskiego w życiu innych części ziem polskich był źle widziany i praktycznie przez władze zabroniony. Tam, gdzie to było możliwe, władze carskie utrudniały wykonanie zapisów, testamentów itd., których celem były instytucje znajdujące się poza terytorium Rosji. Wraz ze stopniową zmianą polityki caratu wobec Polaków na początku XX wieku rośnie zainteresowanie ziemiaństwa organizacjami i placówkami naukowymi i kulturalnymi działającymi na miejscu, a także w Królestwie Polskim. Po 1905 roku rozwój polskiej prasy, stowarzyszeń, szkół i innych inicjatyw w zaborze rosyjskim nie mógł postępować bez udziału społeczeństwa, a szczególnie jego zamożniejszej części5. Ofiarność na cele oświatowe dotyczyła, obok szkolnictwa oficjalnego, także nauczania tajnego. Po 1863 roku w całym szkolnictwie na ziemiach zabranych obowiązywał język rosyjski, ale nie udało się władzom carskim całkowicie wyeliminować z oświaty języka polskiego. Tajne szkolnictwo pomimo represji rozwijało się w II połowie XIX wieku na wsi i w miastach przy dużym poparciu ziemiaństwa i inteligencji polskiej. W latach 1905-1907 szkoły polskie na krótko wyszły z podziemia, aby w następnych latach znów wrócić do warunków konspiracyjnych. Dopiero po wybuchu wojny oświata polska zaczęła działać oficjalnie6. Duże sumy na publiczne szkoły elementarne i zawodowe w swoich dobrach łożyli Braniccy7. Skromniej przedstawiały się darowizny innych rodzin kresowych, np. Konstanty Wołodkowicz w 1905 roku zapisał Katolickiemu Towarzystwu Dobroczynnemu w Odessie 30 tyś. rubli na utrzymanie istniejącej szkoły parafialnej lub budowę nowej; 5 O zmieniającej się sytuacji Polaków na Kresach poludniowo-wschodnich w II poi. XIX w. więcej piszę [w:] Edukacja dzieci i młodzieży w polskich rodzinach ziemiańskich na Wolyniu, Podolu i Ukrainie w II polowie XIX wieku, Warszawa 1998, s. 25 i nast. 6 Wg badań L. Zasztowta, Polskie szkólki ludowe na Ukrainie w latach 1905-1914, „Rozprawy z Dziejów Oświaty" 1990, t 33, s. 97, w 1. 1905-1914 władze carskie wykryły w trzech guberniach 299 szkółek tajnych, z tej liczby przynajmniej kilkadziesiąt było utrzymywanych przez ziemiaństwo, np. Sanguszków, Stadnickich, Radziwiłłów, Le-dóchowskich, Krasickich, Sobańskich, Czackich, Lubomirskich, Chodkiewiczów, Jelowickich, Kossowskich, Pruszyńskich i innych. Należy sądzić, iż wśród szkółek zamkniętych mogło być więcej finansowanych przez ziemiaństwo niż podaje autor, gdyż władze policyjne nie musiały znać prawdziwych organizatorów tych placówek. Rzeczywista liczba kompletów utrzymywanych przez dwory była z pewnością jeszcze większa, bowiem prawie każdy większy dom ziemiański prowadził nauczanie w języku polskich dla dzieci służby i pracowników, jednocześnie ziemiaństwo miało większe możliwości ukrycia swojej działalności, a przede wszystkim opłacano lokalną administrację, aby milczała. 7 Nadal wykorzystywano na ten cel ogromny zapis z 1833 r. na rzecz włościan Aleksandry z Engelhardtów Branickiej. W końcu XIX w. ten fundusz wraz z odsetkami miał przekroczyć pół miliona rubli, w tym kapitały przeznaczone na szkolnictwo stanowiły ponad połowę powyższej sumy, zob. „Kraj" 1883, nr 29, s. 15; wg autora tej korespondencji za pieniądze ofiarowane przez Branicką (266 400 rb.) można było założyć 216 szkół wiejskich!; w „Kraju" 1884, nr 3, s. 19, czytamy, że Branicką zapisała na szkoły aż 287 tyś. rb.; ibidem, 1895, nr 23, s. 32. Mecenat polskiego ziemiaństwa Wołynia, Podola i Ukrainy w latach 1864-1914 189 Włodzimierz Plater w 1883 roku ofiarował budynek i kawałek ziemi na urządzenie szkoły rzemieślniczo-rolniczej; Ignacy Bagieński z Hrycek wpłacił 10 tyś. rubli na Macierz Szkolną dla Księstwa Cieszyńskiego8. W większych miastach, gdzie istniały szkoły średnie, powoływano do życia towarzystwa wspierające uczącą się młodzież. Tego typu organizacje działały m.in. w Kamieńcu Podolskim, od 1883 roku w Równem; w Białej Cerkwi, wśród organizatorów i członków wspierających te towarzystwa było okoliczne ziemiaństwo9. Inną formą pomocy dla niezamożnych uczniów były stypendia. Największą ich liczbę fundowali Braniccy w Białej Cerkwi, np. w 1882 roku utrzymywali 47 stypendystów w miejscowej szkole realnej. Jednocześnie Braniccy prowadzili kwatery dla 30 uczniów w specjalnie kupionym do tego celu domu10. W latach 1882-1883, głównie z inicjatywy ziemian podolskich (Brunon Starorypiński, Ignacy Chełmiński, Andrzej Makowiecki i inni), zebrano kapitał w wysokości 8000 rubli, z którego ufundowano w gimnazjum kamienieckim dwa stypendia im. Aleksandra Sadowskiego po 200 rubli rocznie. W 1902 roku władze szkolne zatwierdziły stypendium Urbana Bogusza (od kapitału w wysokości 5000 rubli) przy progimnazjum w Łucku, a wybór stypendysty należał do córki ofiarodawcy, Emilii Steckiej. Istniały również stypendia przy gimnazjach kijowskich i żytomierskich11. Fundatorem licznych stypendiów dla młodzieży był Konstanty Wołodkowicz, m.in. zapisał on także Katolickiemu Towarzystwu Dobroczynnemu w Odessie 30 tyś. rubli, z których odsetki miały być użyte na wsparcie uczniów szkół średnich. Podolskie Towarzystwo Rolnicze w Winnicy dostało 20 tyś. rubli na stypendium im. K. Wołodkowicza w szkole rolniczej w Humiennem (pow. winnicki). Towarzystwu Muzycznemu w Warszawie zapisał 10 tyś. rubli na stypendia dla młodych przygotowujących się do zawodu organisty12. Niekiedy wspierano młodzież szkolną z ominięciem niepotrzebnych formalności. W 1883 roku kilku ziemian podolskich, ko- 8 Także Roman Sanguszko popierał w swoich dobrach rozwój szkolnictwa elementarnego i zawodowego, zob. Polski Slownik Biograficzny (dalej PSB) t. 34, s. 508 (biogram S.); „Dziennik Kijowski" 1909, nr 210, s. 2; „Kraj" 1883, nr 37, s. 14; [J.M. Giżycki], Spis ważniejszych miejscowości w powiecie starokonstantynowskim na Wotyniu, Stary Konstantynów 1910, s. 104; Macierz Cieszyńską wspomógł również Feliks Sobański, przekazując udział w sanatorium zakopiańskim o wartości 20 tyś. koron, zob. J. Dybiec, op. cit., s. 30-31. Znaczne sumy na potrzeby oświaty polskiej na Śląsku przekazało społeczeństwo ziem zabranych w ramach Daru Grunwaldzkiego (od 1909), ibidem, s. 31. Członkami towarzystwa wspierającego uczącą się młodzież w Kamieńcu Podolskim byli m.in.: Aleksander Orlowski, Zygmunt Czerwiński, Ignacy Chełmiński, Michał Podhorski, Józef Jaroszyński, Andrzej i Władysław Grabiankowie, Kazimierz Pułaski, Leon Gradowski, Wacław Raciborowski, Oktawian Wołoszynowski, Walery Farenholc, Ludomir Wyleżyński, Mikołaj Siciński, Tytus Michałowski, Piotr i Henryk Lipkowscy, Emeryk Mańkowski, zob. „Kraj" 1882, nr 24, s. 8-9; 1883, nr 7, s. 7; nr 14, s. 12; w 1883 r. Ignacy Chełmiński, Tytus Michałowski i Karol Starzyński za pośrednictwem Józefa Rollego opłacali wpisowe za 5 uczennic i 8 uczniów, ibidem, nr 47, s. 11; 1890, nr 13,s.4. 10 Dom dla uczniów został nabyty za 10 tyś. rb., a roczny koszt jego utrzymania wynosił 2 tyś. rb. (1882 r.), zob. „Kraj" 1882, nr 4, s. 11. 1' „Kraj" 1882, nr 24, s. 9; 1883, nr 7, s. 7; nr 18, s. 10; L. Zasztowt, Polskie fundusze..., s. 2-23. 12 Indywidualne stypendium w wysokości 5000 rb. otrzymał chrześniak Wołodkowicza Stanisław Peszyński, zob. „Dziennik Kijowski" 1909, nr 210, s. 2. 190 Tadeusz Epsztein rzystając z pośrednictwa anonimowej osoby, wnosiło półroczne opłaty w gimnazjum kamienieckim za kilkunastu uczniów13. Jednym z największych mecenasów szkolnictwa wyższego był Michał Sobański, od którego Wyższe Kursy Rolnicze w Warszawie otrzymały w 1913 roku 140 tyś. rubli na zakup dla uczelni folwarku w Chylicach14. Kilka zapisów dostał Uniwersytet Jagielloński, a w nim szczególnie wyróżnione było Studium Rolnicze, placówka, w której w latach 1890-1914 uczyło się ponad 100 młodych ludzi z Wołynia, Podola i Ukrainy. Jeszcze w trakcie przygotowań do otwarcia Studium, Stefania Moszyńska z Wołynia ofiarowała w marcu 1889 roku na koszta zakładowe utworzenia Oddzialu Rolniczego w Krakowie 12 000 rubli, kwota ta wymieniona prawie w całości na papiery krajowe zostala, zgodnie z wolą Moszyńskiej, tymczasowo złożona w depozyt Wydziału Krajowego^. Inny obywatel z Wołynia, Emanuel Małyński był członkiem konsorcjum, które w 1904 roku wykupiło z rąk prywatnych majątek Mydlniki k. Krakowa i przekazało w użytkowanie Studium Rolniczemu. Małyński wpłacił na ten cel, podobnie jak pozostałe osoby, 38 tyś. koron16. Ziemiaństwo kresowe interesowało się także rozwojem wyższych uczelni na ziemiach ukraińskich. Liczna grupa właścicieli ziemskich wzięła udział w zbiórce pieniędzy na potrzeby powstającej Politechniki Kijowskiej (1898)17. Przekazując fundusze na cele naukowe myślano także o młodzieży, szczególnie o tej niezamożnej, dla której studia na wyższej uczelni były nieosiągalne z przyczyn materialnych. Liczne stypendia dla biednych studentów, uczących się w uczelniach rosyjskich i zagranicznych fundował Władysław Branicki18. Probus Barczewski w zapisie dla Uniwersytetów w Krakowie i Lwowie na cele stypendialne przeznaczył po 100 tyś. guldenów i 10 tyś. guldenów dla Politechniki Lwowskiej19. Niektóre stypendia fundowane były w uczelniach rosyjskich, np. przy Uniwersytecie Kijowskim powstało kilka funduszy stypendialnych: w 1889 roku zatwierdzone było stypendium im. Jana Rojeckiego w wysokości 323 rubli rocznie (procent od kapitału wynoszącego 6800 rubli), dla studenta polskiego pochodzenia (katolika), bez różnicy stanów, wzorowych obyczajów i do- 13 Orłowski, Czerwiński, Podłuski i Padlewski. Zob. „Kraj" 1883, nr 36, s. 2. 14 Księga pamiątkowa ku uczczeniu potrójnej rocznicy zaczątków założenia i utrwalenia Szkoty Clównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie (1906-1911-1916-1936), Warszawa 1937. s. 18, 221. 15 W 1887 r. Roman Bniński wpłacił na konto UJ 10 tyś. rb. w imieniu Lewandowskich z Ukrainy. Zob. J. Dybiec, op. cit., s. 58; Jerzy Fierich jr pisze (J. Fierich, Studium Rolnicze (1890-1923). Wydział Rolniczy Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 1934), że dar Moszyńskiej z niewiadomych przyczyn do rąk Studium się nie dostał. 16 Ibidem, s. 41-45. 17 Niektórzy ofiarodawcy wpłacili znaczne sumy, np. Jaroszyńscy (spadkobiercy po Józefie J.) i Ignacy Szczeniowski 10 000 rb., Maria Branicka 6000, Kazimierz Sulatycki i Józef Potocki po 5000, Władysław Branicki i Feliks Sobański po 3000 itd. Zob. „Kraj" 1899, nr 3. 18 Władysław Branicki, Polski Słownik Biograficzny, 1.1, s. 413 (biogram B.) 19 Ibidem, 1.1, s. 301 (biogram B.), warto zwrócić uwagę, że Barczewski był nie tylko hojny na cele społeczne, ale również nie pożałował pieniędzy na rodzinny grobowiec, w którym kazał się pochować, a którego koszt wyniósł 50 tyś. guldenów, zob. ibidem. Mecenat polskiego ziemiaństwa Wołynia, Podola i Ukrainy w latach 1864-1914 191 brych postępów w nauce, w 1892 roku powstało stypendium Aleksandra Berezowskiego, w 1895 roku kilku ziemian z Kresów (Tadeusz Florkowski, Stanisław Syroczyński i Tadeusz Zaleski) przekazało 6000 rubli na stypendium im. Tadeusza Bobrowskiego20. Zapisy dotyczyły nie tylko młodzieży polskiej. Uniwersytet we Lwowie otrzymał w 1906 roku od Konstantego Wołodkowicza 36 tyś. rubli na stypendia na dalsze studia dla młodzieńców narodowości ruskiej, urodzonych w Galicji i mających stopień naukowy uniwersytetu lwowskiego lub krakowskiego11. Poważnym obciążeniem dla młodzieży zamiejscowej, uczącej się w mieście, były opłaty za prywatne kwatery (stancje). Niektóre szkoły średnie miały własne internaty, natomiast młodzież akademicka z reguły musiała mieszkać w często drogich kwaterach prywatnych. Aby rozwiązać ten problem, zaczęto zakładać domy studenckie, niektóre z nich powstały dzięki inicjatywie i kapitałom ziemiaństwa. Dom akademicki dla studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie ufundował Konstanty Wołodkowicz, zaś Karol Jaroszyński kupił dla polskiej młodzieży studiującej w Petersburgu dom, który nazwał „Zgoda"22. Mecenat naukowy ziemiaństwa obejmował bardzo różne dziedziny, począwszy od wspierania instytucji i towarzystw zajmujących się badaniami naukowym, np. Akademii Umiejętności czy Towarzystwa Naukowego Warszawskiego, Towarzystwa Kursów Naukowych itd., przez finansowanie wydawnictw i publikacji naukowych i wreszcie przez finansowanie badań naukowych. Pomijam tu problem prowadzenia przez ziemian własnych poszukiwań, studiów i publikacji naukowych, będących konsekwencją osobistych zainteresowań poszczególnych osób23. Adresatem niejednego zapisu była krakowska Akademia Umiejętności. Już od 1875 roku Włodzimierz Spasowicz zaczął przysyłać do Krakowa książki naukowe, będzie także dbał o to, by ofiarność publiczna Polaków rozsianych w Rosji nie pominęła Akademii. Dzięki niemu AU otrzymała m.in. dwa duże zapisy z Petersburga: Piotra Wereszczyńskiego (13 tyś. rubli i księgozbiór) i Oktawiana Augustynowicza (5000 rubli). Sam Spasowicz u schyłku życia wzbogacił Akademię znacznym darem (100 tyś. rubli) przeznaczonym na finansowanie działalności wydawniczej24. W 1880 roku Probus Barczewski zapisał Akademii 50 tyś. złotych reńskich na fundusz nagród. Z procentu od tego kapitału miano wypłacać dwie nagrody po 1250 zł reńskich, pierwszą za najlepszą rozprawę z dziedziny historii polskiej, napisaną po polsku przez Polaka, wyznania kato- 20 L. Zasztowt, Polskie fundusze..., s. 21; „Kraj" 1890, nr 4, s. 17; nr 12, s. 16. 21 K. Pułaski, Kronika polskich rodów szlacheckich Podola, Wotynia i Ukrainy, 1.1, Brody 1911, s. 237 22 K. Pułaski, op. dr., s. 237; wg innego przekazu Wołodkowicz dal tylko pieniądze (33 120 koron) w 1898 r. na zakup działki pod budowę akademika. Porównaj F. Rasiński, Polska etnograficzna, cz. II, Siły twórcy, Pietrograd 1916, s. 25&;PSB, L 11, s. 17. . ... • , ,. .. . 23 Zagadnienie to będzie przedmiotem osobnego opracowania. 24 J. Hulewicz, Akademia Umiejętności w Krakowie 1873-1918. Zarys dziejów, Wrocław 1958, s. 47, 53, 55; w 1875 r. AU otrzymała od Spasowicza 70 tomów książek i czasopism wydanych w Rosji, w 1877 r. 26 tomów, 1881 r. 15 tomów itd., zob. kolejne tomy „Rocznika Zarządu Akademii Umiejętności w Krakowie", 875 i nast. 192_______________________________________________________________________Tadeusz Epsztein lickiego, a drugą nagrodę za najpiękniejsze dzieło malarskie wykonane przez artystę polskiego. Fundacja Barczewskiego weszła w życie w 1886 roku. W 1904 roku powstało Towarzystwo Popierania Wydawnictw Akademii, kierowane przez Antoniego Osucho-wskiego, Henryka Sienkiewicza i Władysława Branickiego ze Stawiszcz. Towarzystwo przyniosło blisko 80 tyś. koron. Wspomniany już Konstanty Wołodkowicz również interesował się losem Akademii Umiejętności. Przeznaczył dla niej 8000 rubli na urządzenie i utrzymanie stacji naukowej w Rzymie. Ostatnim przed wojną większym darem był fundusz braci Augusta i Władysława Iwańskich w wysokości 120 tyś. koron przeznaczonych na wynagrodzenie za prowadzenie wykładów na Uniwersytecie Jagiellońskim z historii ziem ruskich. Fundusz był przeznaczony dla Uniwersytetu, ale zarządzany przez Akademię. Wśród ofiarodawców na rzecz Kasy im. Mianowskiego widzimy również obywateli z Kresów, np. w 1888 roku Ignacy Bagieński dał 3000 rubli, w 1905 roku (przekazane w 1911 roku) Konstanty Wołodkowicz zapisał Kasie 38 tyś. rubli na stypendia im. Bolesława Wołodkowicza, w 1906 roku Włodzimierz Spasowicz 6000 rubli. Wśród członków założycieli Kasy znaleźli się Włodzimierz Spasowicz, Roman Wierzbicki i Józef Zakrzewski. Znacznie dłuższa jest lista członków honorowych, ci ostatni wpłacali składkę w wysokości 100 rubli. Ponad 30 osób z Wołynia, Podola i Ukrainy zadeklarowało wpłaty od 5 do 10 rubli i zostało członkami rzeczywistymi25. W Towarzystwie Naukowym Warszawskim wybitną pozycję zajął Franciszek Pułaski, współzałożyciel i wieloletni sekretarz Towarzystwa, który swoją działalność naukową łączył z organizacyjną i finansową. Osobiście stale wspierał TNW, a jednocześnie pozyskiwał nowych ofiarodawców, m.in. jego zasługą było nakłonienie Józef Potockiego z Antonin do nabycia w 1911 roku za ponad 144 tyś. rubli domu w Warszawie przy Kaliksta 8 z przeznaczeniem na siedzibę Towarzystwa26. Poza Pułaskim i Potockim niewielu ziemian z kresów pamiętało o TNW, m.in. Feliks i Michał Sobańscy wpłacili po 1000 rubli w latach 1909 i 1910, Andrzej Szyszkowski z Trybuch 100 rubli w 1910 25 Kasa imienia Mianowskiego. Instytut Popierania Nauki. Dzieje, zadania, organizacja 1881-1929, Warszawa [1929], s. 28, 30-31; Członkami honorowymi Kasy byli m.in. Władysław Branicki, Wacław Jełowicki, Zygmunt Kotiużyński, Wacław Lipkowski, Ludwik Makowiecki, Dominik Moraczyński, Zygmunt Pruszyński, Szymon Rogowski, Henryk Tyszkiewicz, Adam Wolański, Leon Rohoziński; wśród rzeczywistych znaleźli się m.in. Kalikst Bądarzewski, Franciszek Humnicki, Adolf, Ludwik, Wacław i Kazimierz Jełowiccy, Olimpia Mazaraki, Stefan Moszyński, Stanisław Orlikowski, Czesław Pruszyński, Antoni Romer, Roman Sanguszko (wpłacił 25 rb.), Józef Trzeciak, Konstanty Buszczyński, Mieczysław i Stanisław Starorypińscy, Bohdan Wydżga, Helena Żukotyńska, zob. Lista założycieli Kasy Pomocy Imienia Drą Józefa Mianowskiego po dzień 31 grudnia 1894 roku, Warszawa 1894, s. 2-26; Lista czlonków Kasy Pomocy im. dr. Mianowskiego po dzień 31 grudnia 1905 r., Warszawa [1905], s. 6-45 26 Franciszek Pułaski, PSB, t. 29, s. 375. Sam Potocki potrafił też zachęcić swoich licznych pracowników w dobrach wołyńskich do ofiarności na rzecz TNW, np. w 1911 r. zebrali na ten cel blisko 800 rb. W 1912 r. Potocki wchodził w skład delegacji TNW, która pojechała do Paryża nakłonić Marię Curie-Skłodowską, by przeniosła się do Warszawy i objęła kierownictwo projektowanego laboratorium radiologicznego. W podobnym czasie zadeklarował 2000 rb. na fundusz konkursowy TNW. Zob. Józef Potocki, PSB, t. 28, s. 79; Akta TNW, j. 8, s. 249; j. 258, s. 33; j. 265, s. 17, j. 273, s. 28-34, Archiwum PAN w Warszawie, sygn. 1-2. Mecenat polskiego ziemiaństwa Wołynia, Podola i Ukrainy w latach 1864-1914 193 roku, August Iwański także 100 rubli na potrzeby pracowni antropologicznej w 1912 roku27. Pomoc ze strony wielkiej własności dla innych organizacji naukowych na ziemiach polskich była zróżnicowana. Niektóre towarzystwa potrafiły skupić wokół siebie kilkudziesięciu sponsorów, inne wspierane były przez jednostki. Źródła tej sytuacji można się doszukiwać w zaradności zarządów poszczególnych instytucji, w posiadaniu lub braku umiejętności pozyskiwania nowych ofiarodawców, autoreklamy itd. Nie mniejsze znaczenie mógł mieć program, kierunek i zasięg działalności towarzystwa. Mniejszym zainteresowaniem cieszyły się organizacje nastawione głównie na prowadzenie badań naukowych, towarzystwa regionalne o niewielkim oddziaływaniu społecznym, natomiast chętniej wspierano działalność połączoną z dydaktyką, popularyzowaniem nauki, działalnością wydawniczą itd. Bardzo duże poparcie ziemiaństwa otrzymało Towarzystwo Kursów Naukowych w Warszawie, także Towarzystwo Popierania Polskiej Nauki Rolnictwa w Krakowie, mniej sympatyków skupiło lwowskie Towarzystwo Popierania Nauki Polskiej28. Tylko pojedyncze osoby złożyły składki na Towarzystwo Przyjaciół Nauk w Wilnie, Polskie Towarzystwo Heraldyczne czy Polskie Towarzystwo Lekarskie29. Rzadziej ziemiaństwo bezpośrednio finansowało badania naukowe; m.in. organizowali i wspierali poszukiwania naukowe Aleksander, Konstanty i Ksawery Braniccy30. Także wybitnym mecenasem nauki był Józef Potocki31. Na mniejszą skalę finansował badania naukowe Benedykt Tyszkiewicz. W założonym przez niego laboratorium przy cukrowni w Pliskowie mogli pracować młodzi chemicy, a właściciel na własny koszt publikował ich prace. W 1895 roku ogłosił konkurs na dzieło naukowe o tematyce cukrowniczej i na ten cel złożył w redakcji „Gazety Cukrowniczej" 500 rubli32. Udział ziemiaństwa w organizowaniu i finansowaniu życia kulturalnego był równie znaczący jak w przypadku nauki. Najbardziej masową formą wspomagania kultury polskiej było wykupywanie prenumerat gazet i czasopism, subskrypcja wydawnictw seryjnych, zamawianie książek i innych wydawnictw. Wydawano własnym nakładem lub 11 Ibidem, j. 270, s. 105; j. 272, s. 234, 239; j. 273, s. 42; j. 274, s. 60 n Dziesięciolecie Wolnej Wszechnicy Polskiej. Sprawozdanie z działalności Towarzyswa Kursów Naukowych 1906-1916, Warszawa 1917, s. 243-265; Z. Kosiek, Zarys dziejów Towarzystwa dla Popierania Polskiej Nauki Rolnicza, „Studia i Materiały do Dziejów Nauki Polskiej" 1972, z. 23, s. 141-177; IX Sprawozdanie Wydziału Towarzystwa dla Popierania Polskiej Nauki Rolnictwa za rok 1910, Kraków 1911, s. 11-16; Sprawozdanie Wydziału Towarzystwa dla Popierania Nauki Polskiej za rok 1906, Lwów 1907, s. 27-42. M W Towarzystwie Przyjaciół Nauk w Wilnie byli m.in. Wiktor i Aleksandra Broel-PIaterowie z Dąbrowicy, Erazm Karski z Gadomiec, Bronisław Pruszyński z Rześniówki. Zob. Sprawozdanie ze stanu Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Wilnie w roku 1910, Wilno 1911, s. 20-21, 23; Polskie Towarzystwo Heraldyczne wspomagał Roman Sanguszko, a jego wieloletnim (1911-1925) prezesem był Zygmunt Luba Radzimiński. Zob. Słownik polskich towarzystw naukowych, t. II, cz. I, Wrocław 1990. s. 176-177; Stanisław Syroczyński przekazał Polskiemu Towarzystwu Lekarskiemu w Kijowie 15 tyś. rb. na budowę szpitala dla biednych. Zob. „Dziennik Kijowski" 1912, nr 261, s. 3. 30 Aleksander Branicki i Konstanty Branicki, Polski Słownik Biograficzny, t. 2, s. 397, 398,407 E. Dybowski, PSB; t. 6, s. 36^0 ; Słownik biologów polskich, Warszawa 1987. 31 Słownik biologów..., s,. 529. , • 32 „Kraj" 1895, nr 16, s. 24. • . ., 194_____________________________________________________________________Tadeusz Epsztein współfinansowano pojedyncze tytuły, całe serie, wydawnictwa itd. Ziemianie z Wołynia, Podola i Ukrainy mieli duże udziały w petersburskim „Kraju", „Słowie" (Warszawa), nie mówiąc już o „Dzienniku Kijowskim"33. Domy ziemiańskie nie tylko same były ważnymi odbiorcami polskiego słowa drukowanego, ale miały także udział w jego rozprowadzaniu wśród pozostałej ludności polskiej na Kresach34. Przedstawicieli ziemiaństwa kresowego znajdziemy wśród osób organizujących i wspierających różne towarzystwa i organizacje kulturalne. Dużym zainteresowaniem cieszyło się warszawskie Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych. Wśród członków wspierających Zachętę w latach 1860-1914 znajdziemy przynajmniej kilkadziesiąt osób z Wołynia, Podola i Ukrainy35. Emanuel Świeykowski był współzałożycielem Towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków Krakowa i należał do zarządu Towarzystwa Opieki nad Polskimi Zabytkami Sztuki i Kultury w Krakowie. Franciszek Pułaski uczestniczył w zawiązaniu Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Przeszłości (1906), wszedł do pierwszego jego zarządu i wspierał je finansowo. Członkiem wspierającym Polskie Towarzystwo Krajoznawcze był Stanisław Dunin-Karwicki, August Iwański przekazał w 1908 roku 750 rubli na Towarzystwo Biblioteki Publicznej w Warszawie. Prezesem polskiego klubu „Ogniwo" i Towarzystwa Popierania Sztuki w Kijowie oraz członkiem honorowym Towarzystwa Numizmatycznego w Krakowie był Antoni Czerwiński36. Często wspomagano organizacyjnie i finansowo różnego typu imprezy kulturalne, obchody rocznicowe, spektakle teatralne, wystawy, np. obchody 100-lecia urodzin Juliusza Słowackiego w Krzemieńcu w 1909 roku odbyły się dzięki pomocy Marii Rzysz-czewskiej, państwa Dunin-Karwickich ze Steblówki i państwa Roguskich z Nowego Stawu; podobne obchody w Płoskirowie prowadziła Maria Czosnowska37. Zima 1908 roku w Kamieńcu Podolskim została przygotowana przez Podolskie Koło Kobiet Kato- 33 Wspólfundatorem Macierzy Polskiej we Lwowie byt Bohdan Żebrowski z Podola. Zob. J. Dybiec, op. cit., s. 118; „Kraj" i „Stówo" finansował m.in. Józef Potocki z Antonin; „Dziennik Kijowski" finansowała spółka złożona z przedstawicieli ziemiaństwa i zamożnej inteligencji, na czele której stanął Leonard Jankowski. Zob. W. Grocholski, PBK, t. 7, s. 590-591 Jan Potocki, PBK, t. 28, s. 79. 34 Domy ziemiańskie były lokalnymi ośrodkami czytelnictwa, zbierały zapisy na prenumeraty, prowadziły biblioteczki „wędrowne", wypożyczały książki i czasopisma itd. Rzadziej miały miejsce czyny wyjątkowe, jak dar Michała Tyszkiewicza z Andruszówki, który zakupił 1000 egz. Pana Tadeusza do rozdania wśród biedniejszej ludności polskiej. Zob. „Kresy" 1907, nr 16, s. 23; nr 26, s. 26-27. 35 Zob. Lisia imienna członków zwyczajnych Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych za rok 1912, [Warszawa 1912], s. 2-58. 36 Członkiem Towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków Krakowa był także Adam Wolański z Rudki, zob. Sprawozdanie Towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków Krakowa za rok 1906, [w:] E. Mueller, Żydzi w Krakowie w drugiej połowie XIV stulecia, Kraków 1907, s. 66-67, 83; Sprawozdanie i wydawnictwo wydziału Towarzystwa Opieki nad Polskimi Zabytkami Sztuki i Kultury za rok 1902, Kraków 1903, s. 16; Franciszek Pułaski, PSB, t. 29, s. 375; Sprawozdanie tymczasowe z działalności Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego w Warszawie w roku 1914, Warszawa 1915, s. 4; Sprawozdanie Komitetu Towarzystwa Biblioteki Publicznej w Warszawie za rok 1908, Warszawa 1909, s. 7; [Z.J. Czerwiński], Czerwińscy h. Lubią, Warszawa 1930, s. 13; członkami Towarzystwa Numizmatycznego byli także: Kazimierz Pułaski z Zawadyniec, Władysław Jelowicki z Brykuli, Bolesław Starzyński z Zahiniec i inni. Zob. „Wiadomości Numizmatyczno-Archeologiczne", 1891, nr l (dodatek). ' • 37 „Dziennik Kijowski" 1909, nr 193, s. 1; nr 199, s. 1. Mecenat_polskiego ziemiaństwa Wołynia, Podola i Ukrainy w latach 1864-1914__________________195 lickich „Praca" wystawa wyrobów ludowych z Podola i Besarabii, katalog obejmował 350 eksponatów, w tym większość dostarczonych przez właścicieli ziemskich z guberni podolskiej. Głównym organizatorem wystawy była Maria Dunin-Borkowska z Klima-szówki, wiceprzewodnicząca Koła38. W domach ziemiańskich od pokoleń gromadzono różnego typu zbiory, nie zawsze miały one jakąś wartość artystyczną i historyczną, ale zawsze były świadectwem zmieniających się zainteresowań i mentalności swoich właścicieli, źródłem do dziejów rodziny i siedziby, kroniką życia codziennego, obyczaju itd. Dary w postaci kolekcji archiwalnych, bibliotecznych, archeologicznych, artystycznych, przyrodniczych itd. trafiały do różnych placówek i organizacji działających głównie na terenie ziem polskich. Uprzywilejowaną pozycję miały instytucje Lwowa, Krakowa i Warszawy, wśród nich należy wymienić Ossolineum we Lwowie, Akademię Umiejętności, Bibliotekę Jagiellońską i Muzeum Narodowe w Krakowie, Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych, Gabinet Zoologiczny, Muzeum Erazma Majewskiego39. Do nich trafiała zdecydowana większość darów i zapisów. Przeważnie ofiarowywano pojedyncze obiekty, rzadziej kolekcje, do tych ostatnich trzeba zaliczyć: dar Aleksandra i Konstantego Branickich dla Gabinetu Zoologicznego (zbiory przyrodnicze), w 1898 roku Stanisława Szymanowskiego z Ukrainy dla Ossolineum, obejmujący bibliotekę po generale Józefie Szymanowskim (181 dzieł polskich i 905 obcych) i Jadwigi Zaleskiej z Gorczycznej (druki i rękopisy)40; w 1887 roku Eustachego Iwanowskiego dla Biblioteki Jagiellońskiej w postaci 16 rękopisów z XVIII wieku (w 20 tomach), w 1899 i 1904 roku Bolesława Starzyńskiego (22 tomy rękopisów kolorowanych) i w latach 1902-1904 Oktawii Padlewskiej z Kotiużan, obejmujący rękopisy po jej ojcu Władysławie Górskim41; w 1884 roku wspomnianego już Probusa Barczewskiego dla Akademii Umiejętności, zawierający zbiory „historyczne i numizmatyczne złożone w 230 pakach"; w 1877 roku Władysława Branickiego także dla AU zabytki archeologiczne z Ukrainy nabyte od Witkowskiego, kolekcjonera z Ukrainy42; w 1906 roku Adama Wolańskiego dla Muzeum Narodowego w Krakowie, obejmujący bibliotekę liczącą 7500 tomów, w tym wiele starych druków, zbiór obrazów (z XVI-XVIII wieku) i inne przedmioty43; w 1874 roku Leopolda Burczak-Abramowi- 38 Kolo Kobiet Katolickich Praca zajmowało się również oświatą, prowadziło w Kamieńcu Podolskim szkolę szycia dla 40 dziewcząt katolickich, a zbierało fundusze na ogródek freblowski i ochronkę. Zob. „Kresy" 1908, nr 8, s. 11. 39 S. Stempowski, Pamiętniki 1870-1914, Wrocław 1953, s. 75; M. z Wierzbickich Kopernicka, Wspomnienia, mps, Ossolineum, sygn. 13172; k. 132; E. Chwalewik, Zbiory polskie. Warszawa 1927, t. 2, s. 355. • m Sprawozdania i czynności Zakladu Narodowego im. Ossolińskich za lata 1870-1872 i za następne lata. 41 W. Berbelicki, Dary dla Biblioteki Jagiellońskiej w latach 1868-1909 „Biuletyn Biblioteki Jagiellońskiej" 1959, z. 1-2, s. 59-84. 42 Na uwagę zasługuje jeszcze jedna darowizna, dokonana przez Rosjanina Aleksandra Nartowa z Pieniek, ofiarował on w 1878 r. AU catą kolekcję (635 szt.) monet i medali polskich i obcych. Zob. „Rocznik Zarządu Akademii Umiejętności w Krakowie" 1874 i nast. 43 Także w 1906 r. do zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie Konstanty Podhorski z Mikołajówki ofiarował 79 różnych części odzieży Czukczów przywiezionych przez niego z podróży dalekowschodnich. Zob. Sprawozdanie Dyrekcji Muzeum Narodowego w Krakowie 011906, Kraków 1907, s. 5-18 196 Tadeusz Epsztein cza z Wołodarki dla Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie, zawierający ważny fragment jego galerii obrazów44; w 1908 roku Franciszka Pułaskiego dla Muzeum Erazma Majewskiego w Warszawie, złożony z cennej kolekcji archeologicznej zebranej w trakcie kilkuletnich poszukiwań na Podolu (ponad 1200 przedmiotów)45. Represje po powstaniu styczniowym w szerokim zakresie dotknęły także Kościół katolicki. Po zerwaniu w 1866 roku konkordatu (z 1847 roku) ze Stolicą Apostolską władze carskie starały się ograniczyć autonomię administracji kościelnej na Wołyniu, Podolu i Ukrainie, m.in. przez utrudnianie obsady jedynego biskupstwa w Żytomierzu, likwidację klasztorów, usuwanie duchownych wyróżniających się niezależną postawą wobec caratu, przez zakaz budowy nowych i remontów starych kościołów oraz kaplic. Dopiero po wstąpieniu na tron Mikołaja II nastąpiła niewielka poprawa w traktowaniu Kościoła na ziemiach zabranych. W 1895 roku car w czasie wizyty w Kijowie zezwolił na budowę nowej świątyni katolickiej w tym mieście. Po 1902 roku zaczęto wydawać dalsze nieliczne pozwolenia na remonty starych kościołów i kaplic oraz budowę nowych. Te ostatnie zaczęto wznosić m.in. w Fastowie, Gniewaniu, Komargrodzie, Oryninie, Samczyńcach, Sokole, Sumbarze i Żmerynce. Najczęściej ziemianie zakładali i prowadzili komitety budowy i wpłacali większość pieniędzy potrzebnych na realizację tych inwestycji46. Najdłuższą listę ofiarodawców ma kościół św. Mikołaja w Kijowie, którego budowa pochłonęła ok. 600 tyś. rubli, z tej sumy 110 tyś. rubli do 1907 roku wpłacił Leonard Jankowski z Pij, prezes komitetu budowy47. Zdarzało się też, że fundatorami mniejszych obiektów były pojedyncze osoby, rodziny, szczególnie dotyczyło to kaplic wznoszonych na terenie prywatnych majątków. Uzupełniały one rzadką na Kresach sieć 44 Abramowicz ofiarował Zachęcie 14 obrazów. Zob. Katalog zbiorów Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie, Warszawa 1925, póz. 9, 19, 25, 27-28, 31,41-42,45,54, 65, 281. Wśród ofiarodawców widzimy również Kazimierza Podhorskiego, Zachęta od niego otrzymała dwa obrazy Gustawa Daniela Budkowskiego (Wdowa i Oświadczyny), ibidem, póz. 12 i 33; w 1914 r. Zachęta otrzymała zapis zbiorów Józefa Wyleżyńskiego z Łosijówki, zawierający kolekcję przedmiotów związanych z hippiką (książki, obrazy, ryciny, rzędy, siodła, zbroje itd.). Zob. E. Chwalewik, op. cit,. s. 362-363; J. Wiercińska, Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie, Wrocław 1968, s. 88-89, 127. 45 „Światowit" 1912, nr z października, s. 94. Do wyjątków trzeba zaliczyć tych kolekcjonerów, którzy już w trakcie tworzenia swoich zbiorów myśleli o przekazaniu ich do placówek publicznych. Władysław Górski, historyk i kolekcjoner z Podola na ponad 20 lat przed śmiercią, w 1879 r. pisał do swojego przyjaciela Józefa Rollego: pamiętaj o tym, że zbiór autografów moich jeszcze za życia mego przeznaczam i oddam do którego z zakładów narodowych. Chcialbym więc, aby to nie była prosta kolekcja, jak np. tabakierek, ale zbiór materialów dla przysziego dziejopisa naszych czasów... . Zob. A.J. Rolle, Korespondencja 1860-1894,1.1, rkps. Biblioteka Narodowa, sygn. 9937, k. 162. 46 „Kresy" 1908, nr 5, s. 12 (Sokół); „Lud Boży" nr 13, s. 156 (Samczyki); na kościół w Oryninie złożyli dary m.in. Maria Dwernicka z Hukowa (400 rb.), Aleksander Sadowski z Orynina (800 rb.), Jerzy Weryha-Darowski z Podfilipia (300 rb.), zob. „Dziennik Kijowski" 1912, nr 264, s. 5; prezesem komitetu budowy kościoła w Żmerynce był Władysław Bukraba z Zukowiec (Podole), wśród ofiarodawców znaleźli się m.in. Adam Sobański (50 tyś. cegieł + gotówka), Antoni Czerwiński, Emeryk Mańkowski, Olga Jelowicka. Zob. „Dziennik Kijowski" 1909. nr 194. s. 3. 47 Większe dary (powyżej 1000 rb.) na kościół kijowski złożyli jeszcze m.in. Maria Branicka, Władysław Branicki, Witold Czetwertyński, Karolina Jaroszyńska, Emeryk Mańkowski. Jadwiga Mańkowska, Wacław Mańkowski, Feliks Meleniewski, Władysław Montresor, Anna Podhorska, Konstanty Potocki, Roman Sanguszko, Feliks Sobański, Ignacy Szczeniowski, Eugeniusz Żurowski itd. (Ustalone na podstawie list ofiarodawców zamieszczanych w „Kraju" i „Dzienniku Kijowskim"). Mecenat polskiego ziemiaństwa Wołynia, Podola i Ukrainy w latach 1864-1914 197 kościołów parafialnych i były wykorzystywane zarówno przez mieszkańców dworu, jak i okolicznych wsi48. Ziemiaństwo fundowało również inne obiekty potrzebne do funkcjonowania Kościoła, np. dzięki wsparciu Emeryka Mańkowskiego, Henryka i Witolda Sobańskich, Karoliny Jaroszyńskiej i innych właścicieli ziemskich zbudowano w Żytomierzu dom dla kapłanów-emerytów diecezji żytomierskiej, z kolei Roman Sanguszko przez wiele lat dotował miejscowe seminarium duchowne49. Pomagano także w pracy duszpasterskiej, organizując wizytacje biskupów, fundując wydawnictwa religijne, obrazki, książki i katechizmy do nauki religii. Często dwór wspomagał materialnie parafię, wyposażał ją w naturze i pieniądzu, cmentarze zakładano na obszarach otrzymanych w darze od kolatora. Ziemianie brali też udział w działalności charytatywnej rozwijanej przez Kościół. Długi czas katolickie stowarzyszenia dobroczynne były jedynymi organizacjami społecznymi zarządzanymi przez Polaków w trzech guberniach po 1863 roku50. Interesowano się przede wszystkim Kościołem lokalnym, ale nie zapominano i o potrzebach innych wspólnot. Ziemianie kresowi łożyli na budowę i remonty świątyń oraz na inne cele kościelne w różnych częściach ziem polskich i poza ich granicami. Największe zapisy były na rzecz kościołów katolickich w Odessie". Omówione kierunki rozwoju mecenatu ziemiańskiego nie obejmują jeszcze jego wszystkich dziedzin. Niektórzy obywatele ziemscy wspierali życie artystyczne, np. płacąc za studia, zapraszając do swoich majątków młodych twórców, finansując lokalne teatry, organizując koncerty itd. Ziemiaństwo finansowało rozwój klubów i stowarzyszeń sportowych, a wśród pionierów nowych dyscyplin sportowych (np. lotnictwa, automo-bilizmu) odnajdujemy też jego przedstawicieli. Nie zmienia to jednak faktu, że w stosunku do liczebności i zamożności badanej grupy jej aktywność na polu społecznym i kulturalnym nie była imponująca i wydaje się, że przyczyny tego tkwiły nie tylko w trudnej sytuacji Polaków na ziemiach zabranych, ale u wielu też w braku poczucia współodpowiedzialności ziemiaństwa za losy kraju. 48 S. Stempowski, op. ci/., s. 343-344. :• - \ . , . . ' -,... ,, , 49 „Lud Boży" 1908, nr 10, s. 116; R. Sanguszko. PSE, t. 34, s. 508. 50 Towarzystwa dobroczynne istniały na ziemiach zabranych już w I pół. XIX w., np. w Kamieńcu Podolskim zostało powołane do życia w 1821 r., zamknięte w 1831 r., znów istniało w 1. 1852-1865 i od 29 V 1883 r. Na początku XX w. towarzystwa funkcjonowały prawie we wszystkich większych miastach trzech guberni: Kijowie, Żytomierzu, Nowej Uszycy (od 1907), Białej Cerkwi (od 1907), Latyczowie (od 1906), Ploskirowie, Jampolu itd. 51 Eustachy Iwanowski dochód z trzech swoich książek (Rozmów1)1 o polskiej koronie, t. I-I1, Kraków 1873; Wspomnienia lat minionych, t. I-II, Kraków 1876; Pielgrzymka do Ziemi Świętej, Kraków 1876) przeznaczył na wzniesienie pomnika Piusa IX na Wawelu. Zob. Tenże, Pamiątki polskie z różnych czasów, t. I, Kraków 1882 (informacja na okładce); budowę drugiego kościoła w Odessie finansowali m.in. Brzozowscy. Jaroszyńscy, Mańkowscy, Lipkowscy, Podhorscy, Rzewuscy, Sobańscy, Szczeniowscy. Stempkowscy, Ścibor-Marchoccy, Grocholscy. Zob. „Kraj" 1899, nr 25, s. 23-24, nr 50, s. 19; „Dziennik Kijowski" 1909, nr 150, s. 3; Konstanty Wołodkowicz zapisał staremu kościołowi w Odessie 28 tyś. rb. na wybudowanie przytułku dla starców, 30 tyś. rb. na szkołę parafialną i dla nowego kościoła 12 tyś. rb. na wykończenie gmachu świątyni. Zob. tamże, nr 210, s. 2; na kościół w Sewastopolu złożył dar m.in.: Erneryk Mańkowski. Zob. „Kraj" 1902, nr 30, s. 20; kościół św. Alberta w Rydze wspomagał m.in. Izydor Czosnowski. Zob. „Kraj" 1905, nr 7, s. 32. Jan Pruszyński (Warszawa) Grabież i niszczenie dziedzictwa kulturalnego Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej Kresy Wschodnie1 jawią się zarówno ostatnim z żyjących na niej niegdyś Polaków, jak i ich potomkom jako kraina wszelkiej szczęśliwości, mlekiem i miodem płynąca. Równocześnie jest to w coraz większym stopniu terra ignota. W konfrontacji z rzeczywistością historyczną można sformułować i udowodnić, że w ciągu wieków były one najeżdżane i grabione częściej niż jakiekolwiek inne ziemie Europy. Niszczyły je i rabowały czambuły tatarskie, zagony tureckie, Kozacy i rabusie wszelkiego rodzaju. Żadne jednak zniszczenia nie dadzą się porównać ze spowodowanymi przez Rosjan, zarówno w czasie rozbiorów i zaboru ziem litewskich i ruskich dawnej Rzeczypospolitej, jak i pod rządami sowieckimi. Ślady zniszczeń są bardziej widoczne niż pozostałości dawnego dziedzictwa kultury polskiej. Można sformułować i udowodnić tezę, że polityka rosyjska była nadzwyczaj konsekwentna, jej cel: depolonizacja ziem kresowych, został osiągnięty, a dziedzictwo kultury wielu pokoleń zaprzepaszczone. Czymże jest bowiem dziedzictwo kulturalne? Najogólniej jest nim wszystko to, co decyduje o kulturze narodu i jego tożsamości, dorobek kulturalny narodu - dzieła znajdujące się przez dłuższy czas w jego posiadaniu. Dziedzictwo jest łącznikiem między przeszłością, teraźniejszością i przyszłością, nośnikiem zrozumiałych i akceptowanych wartości historycznych, patriotycznych, religijnych, naukowych i artystycznych, mających znaczenie dla tożsamości i ciągłości rozwoju politycznego, społecznego i kulturalnego narodu, dowodzenia prawd i upamiętniania wydarzeń dziejowych, kultywowania poczucia piękna i wspólnoty cywilizacyjnej. Nie składa się na nie jedynie zasób rzeczy nieruchomych i ruchomych. Jest nim również historia - poczucie przynależności do wspólnoty, jej trybu życia, obyczajowości i rozmaitych, z pozoru mało ważnych przejawów egzystencji. Tradycje i związki między osobami i ich spuścizną kulturalną są nie do odtworzenia. Przedmioty ważne dla jednego narodu lub pokolenia mogą stać się bezwartościowe dla następnych generacji lub innych narodów. Słuszny jest pogląd, że 1 W eseju wykorzystano fragmenty przygotowywanej monografii Dziedzictwo kultury Polski, jego straty i ochrona prawna. Grabież i niszczenie dziedzictwa kulturalnego Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej_______________199 nie absolutna wartość dziedzictwa przeszłości... lecz stosunek do niego należy uważać za najistotniejszy wskaźnik kultury społeczeństwa1-. Nie istnieje żaden wspólny model cywilizacji i każdy z narodów dodaje do ogólnie pojmowanego dziedzictwa własne wartości. Dlatego odnieść się trzeba do używanych ostatnio pojęć dziedzictwa cudzego i wspólnego. Można uznać, że cudze dziedzictwo to nie tylko przedmioty wytworzone przez obcych twórców i nabyte za granicami. Jeśli zostały nabyte w drodze uznanej za legalną, z faktu ich pochodzenia nie wynikają żadne szczególne konsekwencje natury prawnej, ani szczególne obowiązki władz czy obywateli miejsc pochodzenia, zwanego także „ojczyzną dzieła sztuki"3. - -. ,•. ^••"' •: ;' ^ • ' -••• '•''• 1-•• •" ••'•• »' •"-:'• Zupełnie inaczej przedstawia się sytuacja prawna przedmiotów, których zawłaszczenie nastąpiło w czasie konfliktów zbrojnych albo w ich wyniku. Mogą one powodować problemy, niekiedy rozstrzygane w drodze porozumień międzynarodowych, zawsze jednak nadzwyczaj trudne do rozstrzygnięcia ex aeąuo et bono. Jeszcze inaczej należy podejść do składników zasobu pozostającego w miejscu jego wytworzenia lub długoletniego przechowywania, jeżeli w wyniku zmian granic, migracji, depatriacji albo wyniszczenia narodu znalazły się poza zasięgiem jego oddziaływania i jego prawa. Przestają one pozostawać pod ochroną spowodowaną imperatywem moralnym wielekroć silniejszym od regulacji prawnych. Utrata łączności z narodem, którego dziedzictwo stanowiły, skazuje je na zniszczenie, choćby tylko wskutek upływu czasu i braku opieki. Zasługują na nazwę dziedzictwa utraconego, choć państwa, które weszły w ich posiadanie w wyniku zaszłości historycznych, czy postanowień traktatów międzynarodowych, wolałyby uważać je za dziedzictwo wspólne. Określenie to ma jednak znaczenie polityczne, nie zaś prawne, i przedmioty takie trudno uważać za współwłasność w rozumieniu prawa. Dlatego prace i rozważania dotyczące tak pojmowanego dziedzictwa koncentrują się głównie na problemach ich rozpoznania, inwentaryzacji, a niekiedy pomocy w konserwacji4. Problematyka prawna, a zwłaszcza - dowodzenie podstaw ich własności rzadko jest argumentem powodującym zwrot ruchomych dzieł sztuki i zabytków, choćby dla aktualnych posiadaczy nie przedstawiały większej wartości5. •' ' •••• ,~••••'.: • / Od sformułowania: Posiadacz skradzionego dobra kultury winien je zwrócić6 do praktyki międzynarodowej wiedzie daleka droga i nie należy się spodziewać w najbliższej przyszłości żadnego aktu generalnego powodującego automatyczne rozwiązanie tego 2 Por. K. Pawlowski, Karta Praw Dziedzictwa - wprowadzenie do d\skusji. Materiały swnpozjum XXX-leda 1COMOS, Warszawa 1994, s. 2. 3 Pojęcia tego używa m.in. H. Nieć, Ojczyzna dzieła sztuki. Międzynarodowopmwna ochrona integralności narodowej spuścizny kulturalnej, Kraków 1980. 4 Zob. Ochrona wspólnego dziedzictwa kulturowego. Materiafy z konferencji w Krasiczynie 10-12 grudnia 1992, red. J. Kowalczyk, Warszawa 1993. 5 Jak np. dzieła sztuki sakralnej ze świątyń obrządku rzymskokatolickiego dla społeczności obrządku greckokatolickiego i prawosławnego. 6 Por. konwencja rzymska z 25 czerwca 1995 r. (Com-ention on International Return ofStolen or Ulegali)' Exported Cultural Objects) w tym przedmiocie. 200_____________________________________________________________________Jan Pruszyński rodzaju problemów w skali międzynarodowej7. Jeśli jednak twierdzenie, że odebranie narodowi jego kultury przyczynia się do jego zagłady nie zawsze jest prawdziwe, należy mocno podkreślić fakt, że odebranie kulturze jej narodu powoduje, iż staje się ona zbiorem martwych przedmiotów i niezrozumiałych rytuałów. Mówiąc o dziedzictwie kulturalnym Kresów Wschodnich musimy zdać sobie sprawę zarówno z jego historycznego bogactwa, oraz z ogromu i niewymierności strat. Stwierdzenie, że dawna Rzeczpospolita granicami sięgała za Styr, dotykała Kurlandii na północy i Akermanu na południu, że po unii z Litwą obejmowała Połock, Witebsk i Smoleńsk, sąsiadując z księstwami riazańskim i twerskim, że jeszcze w przeddzień rozbiorów w granicach znajdowały się Kamieniec Podolski i Kołomyja, Bracław i Kaniów, Homel i Mści-sław, Witebsk, Połock i Dyneburg nie oddaje jej wpływów kulturalnych sięgających daleko poza i tak rozległe granice. Różnorodność kultur i wzajemne ich przenikanie była nie w smak rosyjskim historiografom, którzy począwszy od Karamzina i Iłowajskiego po historyków sowieckich wmawiali czytelnikom, że Polska była na tych ziemiach zaborcą, gdy imperializm rosyjski miał być ich wyzwolicielem. Pod wpływem propagandy oraz ekwilibrystyki historiograficznej uprawianej w państwach, które uzyskały od niedawna niepodległość, zapominamy często, że na terenach Wielkiego Księstwa Litewskiego i terytoriach określanych jako ziemie ruskie Korony Rzeczpospolita nie była zaborcą, lecz prawowitym sukcesorem praw dynastycznych, zaś ich polonizacja i latynizacja była dobrowolna, podobnie jak w Polsce wzorce przyjmowane od Zachodu. Dziś, gdy jedynie oderwane przekazy z historii wskazują na zasięg i bogactwo kultury, coraz trudniej udowodnić, że nie była to okupacja ani kolonizacja. Ekspansja polska na wschód nie miała w sobie nic z podbojów zbrojnych w rodzaju konkwisty hiszpańskiej i portugalskiej, połączonych z wyniszczaniem etnicznym rdzennych mieszkańców zajmowanych ziem. Nie była też podyktowana przymusowymi migracjami religijnymi podobnymi do tych, które z Francji i Holandii ekspulsowały mieszczaństwo na kontynent amerykański, do angielskiego modelu pozbywania się elementów społeczeństwa uznawanych za przestępne, niemieckiego Drang nach Osten czy toutes proportions gardees sowietyzacji ludów Azji i Europy Środkowej. Przede wszystkim w procesie migracji ludność Mazowsza, Podlasia i Małopolski zasiedlała ziemie dotąd niezamieszkane. Były one - jak barwnie określił Karol Szajnocha - „zdobyczami pługa polskiego". Ponadto - o czym często zapominamy - zasiedlanie ziem „ukrainnych", tj. leżących na skraju Rzeczypospolitej, wynikało z konieczności obronnych przeciw rzeczywistemu niebezpieczeństwu zagrażającemu nie tylko Polsce ze strony Imperium Osmańskiego. Obowiązki wojskowe za zgodą i poparciem ówczesnych władców europejskich przyjęli na siebie Jagiellonowie, zaliczający się do najpotężniejszych władców naszego kontynentu. 7 Zob. S. Nahlik, Protection Internationale des biens culturels en cas de conflit arme, [w:] Recueil des Cours de 1'Academie de Droit International de la Haye.[2Q, s. 61-163; por. też M. Evans, The Relevance ofGood Faith to the Trade m Cultural Property, [w:] International Legat Protection ofCultural Property (Council of Europę) 1984, s. 121 i nast. Grabież i niszczenie dziedzictwa kulturalnego Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej 201 Dowodzenie dyskryminacji hipotetycznych ruskich i litewskich mieszkańców ziem wschodnich jest ahistoryczną manipulacją. Sygnatariuszem unii lubelskiej była osiadła szlachta, stanowiąca na ziemiach kresowych nie tyle znaczną ilościowo, co najaktywniejszą politycznie i gospodarczo warstwę ludności. Podobnie było na ziemiach ruskich Korony. Nie dziwne, że we włączeniu ziem rzadko zaludnionych, przez które biegły szlaki handlowe ze Wschodu, w krąg cywilizacji zachodniej upatrywała ona szansę podobną do dzisiejszego wchodzenia w struktury europejskie. Wzorce polskiej kultury szlacheckiej, język i wyznanie wydawały się zresztą godnymi naśladowania nie tylko na ziemiach kresowych, ale i na terenach Rosji. Mieszały się zresztą ze sobą i uzupełniały wpływy polskie i ruskie, czeskie, niemieckie, węgierskie, tureckie, ormiańskie, greckie, a nawet tatarskie, pozostawiając ślady w kulturze, zwyczajach, języku i tworząc niepowtarzalny amalgamat kulturowy i obyczajowy. Polska leżąc między Wschodem i Zachodem, należała do jednego i drugiego, stanowiła tygiel, w którym stapiały się i łączyły wpływy obydwu. To, co było orientem w domach i dworach, w ubiorach, broni i stylu - choć nie tylko ormiańskie - zawdzięczamy Ormianom. To, co nawiązywało do Zachodu - organizację miejską i budownictwo tworzyli często emigranci z terenów Włoch, Niemiec, Flandrii i Szkocji. Nie można się dziwić tym - jakbyśmy dziś powiedzieli -„gastarbeiterom", że wybierali ziemie, na których znajdowali godziwie opłaconą pracę i szacunek, jakiego nie doczekali się w opuszczonych ojczyznach. Miasta zaludniane przez niemieckich rzemieślników, greckich kupców, polskie pałace i dwory oraz świątynie wznoszone przez budowniczych z dalekiej Italii, stroje, broń, dzieła sztuki, biblioteki i archiwa dawały wyraźne świadectwo zróżnicowania będącego jedną z przyczyn bogactwa kultury. Wieś pozostawała ostoją wiary i mowy prawosławnej. Doszukiwanie się w kulturze pierwiastków narodowych jest nadzwyczaj trudne. Świadomość narodowa to zresztą zjawisko o kilka wieków późniejsze. Warto zauważyć, że siłą sprawczą bogactwa kulturalnego Polski było to, co stało się przyczyną jej słabości politycznej: policentryzm władzy. Siedziby magnackie konkurowały z rezydencjami władców i nieprzypadkowo zwano ich właścicieli „królewietami". W samym województwie ruskim liczono ponad 120 rezydencji, z których część to potężne zamki. Każdy z nich był skarbnicą sztuki. Opisy bogactw można odnaleźć w zachowanych archiwach ziemskich i sądowych. Inwentarze majątkowe, spisy dóbr posażnych i oprawnych, testamenty i kontrakty zawierały opisy przedmiotów o niewyobrażalnej dziś wartości materialnej i nie mniejszej artystycznej8. Ogromne sumy łożyli na ozdobę swych rezydencji książęta Wiśniowieccy. Skarbiec Sieniawskich zawierał srebra stołowe wartości kilkudziesięciu tysięcy talarów, a wartość schedy po Urszuli Sieniawskiej oceniono na ponad milion czerwonych złotych. W zbiorach radziwiłłow-skich odnotowano 12 figur apostołów z litego złota wysokości około 60 cm każda. Zob. Ł. Golębiowski, Ubiory w Polsce, Kraków 1861, s. 214 i nast. 202 , , jan Pniszyński Madonnę Rafaela Santi kupiono do galerii tulczyńskiej Potockich za... 10 tysięcy dukatów! Ponad 1000 dzieł malarstwa flamandzkiego, niemieckiego i włoskiego wartości około pięćset tysięcy czerwonych złotych znajdowało się w zbiorach Bogusława Radziwiłła. Bywały w tym bogactwie skarby niezwykłe, które przepadły bez śladu, rozpłynęły się nie wiedzieć jak i kiedy, jak słynny niegdyś skarb Mohylanki, zdeponowany na zamku w Podhajcach, o który w 1613 roku toczył się proces przed sądem ziemskim halickim9. Skłonność rzesz szlacheckich do naśladownictwa magnatów powodowała rosnące zapotrzebowanie na dzieła sztuki i przedmioty piękne. Nie tylko rezydencje10, ale niemal każdy dwór szlachecki przechowywał bogatą broń, zbroje, kobierce11, w których lubowali się nasi przodkowie, meble weneckie i srebrną zastawę stołową. Podobnie bogate były kościoły zarówno obrządku łacińskiego, jak i greckiego. Ich skarbce zawierały paramenty i dzieła sztuki sakralnej, wota i ofranda, których wartość artystyczna była nie mniejsza od materialnej. Fundacje pobożne i zapisy testamentalne wzbogacały świątynie 0 dzieła malarstwa, rzeźby i kamieniarki, których tworzeniem trudniły się setki rzemieślników i artystów. Wybitni historycy Stefan Kieniewicz i Jerzy Topolski wielokrotnie podkreślali w swych pracach charakter zaborów i zyski, jakie z nich płynęły dla każdego z państw rozbiorowych. Wzrost potęgi Rosji i Prus to czynnik sprawczy, ale w przygotowaniu 1 wprowadzeniu traktatów rozbiorowych główną rolę odegrała kulturalnie uboga i politycznie zacofana Rosja. Zrobiła ona najlepszy interes na zaborze ziem kresowych, zagarniając obszar 462 tysięcy km2 zamieszkiwanych przez ponad 5 milionów mieszkańców, a więc terytorium sporego państwa europejskiego. Przypomnieć ten fakt trzeba z racji przypisywania przez dzisiejszych historiografów rosyjskich kierowniczego sprawstwa Prusom i próbach dowodzenia, że Rosja działała dla dobra zanarchizowanego państwa polskiego! Historiografia polska nie chce i nie może do dziś uporać się z tym zagadnieniem. W podstawowym podręczniku historii prawa polskiego12 czytamy, że do Cesarstwa Rosyjskiego zostały przyłączone ziemie litewskie, białoruskie i ukraińskie, ze znaczną liczbą ludności polskiej, osiedlonej wyspowo, w wyniku wcześniejszych kolonizacji. Tego rodzaju półprawdy kształtują fałszywe poglądy na charakter ziem zabranych. Po pierwsze, by być przyłączone - musiałyby być one uprzednio odłączone, co, jak wiemy, nie miało miejsca. Liberalne i „oświecone" poglądy Katarzyny II nie przeszkadzały jej w grabieży dzieł sztuki. W wyniku ukazów jej następców Rosja przez 123 lata plądrowała ziemie zabrane. Już w 1772 roku wywieziono do Rosji nieświeskie zbiory sztuki i bibliotekę ' Zob. W. Łoziński, Prawem i lewem. Obyczaje na Czenvonej Rusi w piem-szej polowie XVII wieku, t. II, Kraków 1957, s. 54inast. 10 W. Łoziński, Życie polskie w dawnych wiekach, Lwów 1912. 11 S. Szuman, Dawne kilimy w Polsce i na Ukrainie, Poznań 1929, s. 45-58 12 J. Bardach, B. Leśnodorski, M. Pietrzak, Historia ustroju i prawa polskiego, Warszawa 1998, s. 341. Grabież i niszczenie dziedzictwa kulturalnego Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej_______________203 książąt Radziwiłłów. Po.wojnie polsko-rosyjskiej 1792 roku obrabowane zostały majątki, które znalazły się na drodze armii rosyjskiej. Jej oficerowie wywozili według własnego uznania wszystkie przydatne przedmioty, nie tylko dzieła sztuki, ale nawet naczynia kuchenne. Julian Ursyn Niemcewicz opisał, jak oficerowie rosyjscy wskazywali żołnierzom rzeczy godne wywiezienia. Mebli, talerzy i książek jako zbyt ambamsownych nie wynosili, lecz łamali, tlukli, darli tylko dla porządku, by napróżno nie zostały^. Po upadku powstania listopadowego do Rosji wywieziono zbiory biblioteki uniwersytetetu w Wilnie, Liceum Krzemienieckiego, słynne wileńskie gobeliny14, historyczne kolekcje dzieł sztuki książąt Czartoryskich, Radziwiłłów, Sapiehów i Sanguszków. Niszczenie żywiołu polskiego w całym zaborze rosyjskim nasiliło się w latach 1832-1847. Majątki uczestników powstania, osób skazanych na katorgę, były konfiskowane w trybie administracyjnym od 1832 roku15. Na mocy ukazów z 1832 roku i 1834 roku przejęto majątki ponad 60 tyś. rodzin przesiedlonych w ramach tzw. akcji kolonizacyjnej z guberni podolskiej, wileńskiej, grodzieńskiej, białostockiej, mohylowskiej, mińskiej, wołyńskiej i kijowskiej16. Ukazem z 1837 roku zagrabiono mienie wszystkich emigrantów nie korzystających z amnestii17. Sekwestrem objęto ponad 200 klasztorów, w tym ich bogate biblioteki18, uzasadniając to pomocą udzielaną „buntownikom" przez kler katolicki. Na ziemiach Wielkiego Księstwa Litewskiego władze administracyjne w asyście wojska niszczyły kościoły obrządku rzymsko- i greckokatolickiego19. Zakazywano również wznoszenia nowych, obalano nawet krzyże przydrożne. W trybie administracyjnym konfiskowano majątki nie tylko osób skazanych za działalność polityczną, ale i rodzin, a nawet innych osób noszących to samo nazwisko. W ten sam sposób niszczono żywioł polski po powstaniu styczniowym20. •' ; , ' Mienie kulturalne było traktowane w rozmaity sposób. Większość, a zwłaszcza biblioteki i archiwa były niszczone na miejscu. Liczne cenne przedmioty przypadały prawem zdobyczy oficerom, policji i funkcjonariuszom administracji. Część z nich zdobiła posiadłości zwycięzców w Rosji i na ziemiach zabranych. Stosunkowo niewielki zasób artystyczny trafił do rosyjskich zbiorów carskich w Moskwie, Gatczynie, Petersburgu i Kijowie. Prace historyczne poświęcają wiele miejsca wydarzeniom politycznym w zaborze rosyjskim, od wojny polsko-rosyjskiej 1792 roku i insurekcji Kościuszki, przez epopeję napoleońską, powstania listopadowe i styczniowe po rządy generał-guber- 13 J.U. Niemcewicz, Pamiętniki czasów moich, Warszawa 1957. 14 Por. Gobeliny wileńskie. Ich pochodzenie, wartość i losy, Wilno 1933. 15 W wojnie polsko-rosyjskiej 1831 r. zginęło ok. 30 tyś., wywieziono na Sybir ok. 18500 osób. 16 W tym ok. 12 500 do europejskiej części Rosji, 13 tyś. na Kaukaz i 35 tysięcy za Ural. , 17 Ponad 10 tysięcy. 18 Por. L. Zalewski, Biblioteka Seminarium Duchownego w Lublinie i biblioteki klasztorne w diecezji lubelskiej i podlaskiej, Warszawa 1926. " Przykładowy opis takiej akcji dot. kościoła w Sledzianowie w gub. grodzieńskiej - zob. Burzenie kościolów przez Moskali, Kraków 1901. 20 Zsyłka dotknęła ponad 38 tyś. osób. .,'..'• 204_________________________________________________________________________Jan Pruszyński natorów Fiodora Berga, Pawła Kotzebue'go i Josipa Hurki oraz „reformę" szkolną Apuchtina, wskutek której nawet dozwolone cenzurą dzieła autorów polskich drukowane były... cyrylicą. Napisano wiele o męczeństwie zesłańców syberyjskich21. W gruncie rzeczy najmniej świadectw pisemnych dotyczy polityki kulturalnej Rosji, polegającej na wywozie i niszczeniu zbiorów dzieł sztuki i bibliotek. Jej określenie jest zresztą trudne, gdyż cechował ją bezład i brak konsekwencji. Rosja, której celem było wchłonięcie i upodobnienie ziem zabranych pod każdym względem do cesarstwa, traktowała je również jako źródło niemałych dochodów22. Skutki rządów rosyjskich spowodowały upadek dostrzegalny w niektórych dziedzinach po dziś dzień. Regres widoczny był w każdej dziedzinie życia społecznego. Charakterystyczny był jednak jednoznacznie negatywny stosunek władz rosyjskich do wszystkiego, co mogłoby mieszkańcom ziem zabranych przypominać o ich dawnej suwerenności państwowej i bogactwie kulturalnym. Dzieła zniszczenia dziedzictwa kultury polskiej dopełniły obie wojny światowe, bolszewicki przewrót listopadowy 1917 roku, wreszcie okupacja i grabież Kresów dokonywana od 1939 roku. Dla Rosji sowieckiej biała Polska była od początku wrogiem ideologicznym i przeciwnikiem politycznym. Obok internacjonalizmu proletariackiego jako nadrzędnej zasady działania, nie bez znaczenia była zadawniona nienawiść do Polski buntującej się przeciw Rosji, pogłębiona klęską poniesioną w wojnie 1920 roku. Tajne protokoły i jawne wypowiedzi władz sowieckich nie pozostawiały wątpliwości co do intencji i kierunków polityki, maskowanej hasłami o wyzwalaniu narodów nigdy dotąd nie istniejących tworów „Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainy", a nawet działaniem w interesie kultury europejskiej1^. Choć brak inwentarzy uniemożliwia dokładne określenie strat zbiorów zarówno publicznych, jak prywatnych i precyzyjne oszacowanie szkód, z licznych opracowań historycznych, katalogów zbiorów i monografii wiadomo, że zasób zabytkowy Kresów był mimo uprzednich zniszczeń wciąż jeszcze imponujący. , Najzasobniejszy pod względem historycznym był Lwów24, znamienity ośrodek kultury polskiej, bogaty w zabytki architektury sakralnej i świeckiej25, archiwa, biblioteki, 21 Por. M. Janik, Dzieje Polaków na Syberii, Kraków 1928; A. Kuczyński, Syberia. Czterysta lat polskiej diaspory. Wrocław 1993, s. 15-123. 22 Według obliczeń W. Grabskiego Królestwo Polskie przynosiło roczny czysty dochód 42 min rubli, a więc sumę wydatkowaną na działalność naukową, kulturalną i oświatową w całej Rosji. 23 Zob. „Prawda" 1939, nr 271; W. Sukiennicki, Biała księga. Fakty i dokumenty z okresu dwóch wojen światowych, Paryż 1964. s. 99. 24 Zob. przewodniki: J. Wiczkowski, Lwów jego rozwój i stan kulturalny, Lwów 1907; B. Janusz, Przewodnik po Lwowie, Lwów 1922; M. Orłowicz, Ilustrowany przewodnik po Lwowie, Warszawa 1925; A. Medyński, Ilustrowany przewodnik dla zwiedzających miasto Lwów, Lwów 1937 (repr. 1990); B. Kaczorowski, Zabytki starego Lwowa, Warszawa 1990; St. Wasylewski, Lwów, Poznań [b.r.w.]; J. Janicki, Ni ma jak Lwów. Krótki przewodnik po Lwowie, Warszawa 1990. 2i Zob. J. Sas-Zubrzycki, Zabytki miasta Lwowa, Lwów 1928. Grabież i niszczenie dziedzictwa kulturalnego Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej_______________205 muzea i liczne kolekcje prywatne. Pałace: Arcybiskupi, Lubomirskich, Łozińskich, kamienice mieszczańskie: Bandinellich, Anczowskiego („Czarna")26, arsenały królewski i miejski, Wysoki Zamek27 były nie tylko ozdobą, ale niezbitymi dowodami polskich dziejów miasta. Choć dawny ratusz miejski, zniszczony przez Austriaków, zastąpiła w XIX wieku budowla, którą mieszkańcy miasta pogardzali i ona jednak, podobnie jak uniwersytet fundowany przez Jana Kazimierza28, politechnika, Teatr Wielki i liczne pomniki sprawiały, że Lwów był uważany za najznamienitszy gród Rzeczypospolitej. Miejscami spoczynku pokoleń jego zasłużonych obywateli były cmentarze Stryjski29 i Łyczakowski30. Nekropolia obrońców Lwowa chroniła groby obrońców miasta w 1918 roku, zwanych „orlętami"31. Wśród zabytków pierwsze miejsce zajmował „polski Luwr" -siedziba Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, którego zbiory dzieł sztuki, inkunabułów, druków i rycin nie miały równych w Polsce. Największe i najbogatsze na ziemiach polskich zbiory dzieł sztuki znajdowały się w Muzeum Lubomirskich, Muzeum Narodowym im. Jana III Sobieskiego, Muzeum Historycznym miasta Lwowa32, Muzeum Przemysłu Artystycznego oraz Muzeum Archidiecezjalnym. Biblioteki Baworowskich i Dzie-duszyckich, Lubomirskich, Pawlikowskich, Łozińskiego, Orzechowicza i Branickich, przekazane podobnie jak Ossolineum polskiej społeczności miasta zawierały regalia i pamiątki po władcach oraz wybitnych osobistościach polityki, nauki i kultury33. W Archiwum Kapituły rzymskokatolickiej, w Archiwum Królewskim Stołecznego miasta Lwowa i w Archiwum Ziemskim (bernardyńskim) zachował się ogromny zasób dokumentów34. Wśród prywatnych kolekcji wyróżniały się zbiory rycin Jana Bołoz-Antoniewicza, galerie malarstwa Stanisława Hercmanka, Stanisława Zarewicza, zbiory judaiców Maksymiliana Goldsteina35. W muzeach znajdowały się też liczne depozyty osób prywatnych opuszczających ziemie kresowe lub zagrożonych aresztowaniami36. Szczególnie bogate pod względem historycznym były księgozbiory dr. Karola Badeckiego, Aleksandra Czołowskiego, Rudolfa Mękickiego, Aleksandra Semkowicza, Mieczysława Gęba-rowicza, Józefa Tomasika i Józefa Tulei - uczonych i miłośników zabytków, bibliofilów, ale przede wszystkim obywateli grodu, mającego w herbie dewizę: „zawsze wierny" "|": Rzeczypospolitej. 26 Ł. Charewiczowa, Czarna kamienica, Lwów 1935 (repr. Warszawa 1990). 27 A. Czolowski, Wysoki Zamek, Lwów 1910. 28 F. Jaworski, Ratusz lwowski, Lwów 1907 (repr. Warszawa 1990). , 29 J. Białynia-Chołodecki, Cmentarz Stryjski we Lwowie, Lwów 1913 (repr. Warszawa 1990). 30 S. Nicieja, Cmentarz Łyczakowski we Lwowie, Wrocław 1988. 31 S. Nicieja. Cmentarz obrońców Lwowa, Wrocław 1990. 32 Ł. Charewiczowa, Muzeum historyczne miasta Lwowa. Przewodnik po zbiorach, Lwów 1936. 33 Zob. J. Pruszyński, Wnioski rewindykacyjne Ossolineum i dzieł sztuki ze zbiorów lwowskich, Warszawa 1998. 34 K. Badecki. Archiwum miasta Lwowa, jego stan obecny oraz potrzeby, Warszawa 1934. 35 Zob. M. Goldstein, K. Dresdner, Kultura i sztuka ludu żydowskiego na ziemiach polskich, Lwów 1935. 36 Zob. T. Mańkowski, Lwowskie muzea i biblioteki w latach 1939-1945 i sprawa ich rewindykacji, Biblioteka Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, arch. 162/58/3 - cyt. za M. Matwijów, Walka o lwowskie dobra kultury w latach 206_________________________________________________________________________Jan Pruszyński Drugim miastem, ściśle związanym z dziejami i kulturą Polski było Wilno - historyczna stolica Wielkiego Księstwa Litewskiego. W jego archiwach: Państwowym, Miejskim, Kapitulnym i Konsystorza rzymskokatolickiego zachowały się liczne świadczące 0 tym dokumenty. Zabytki budownictwa: Kaplica Ostrobramska, katedra św. Stanisława, XIV-wieczny kościół św. Anny, kościół oo. Jezuitów, świątynie Kanoników Laterań-skich (św. Piotra i Pawła), św. Katarzyny, św. Jerzego37, cmentarze na Rossie i Antokolu pełne były dzieł sztuki i pamiątek tworzonych i fundowanych przez zamożnych przedstawicieli arystokracji i mieszczaństwa, świadomych swych związków zarówno z Litwą, jak z Polską. Nie wymaga dowodu polskość słynnej almae matris Yilnensis, w której wykładały i kształciły się pokolenia światłych Polaków. Najbogatszy z wileńskich zbiorów publicznych: Muzeum Towarzystwa Przyjaciół Nauk, w całości powstał dzięki ofiarności obywatelskiej38 hr. Genowefy Broel-Platerowej ze Szwekszń, Marii ks. Ogiń-skiej z Płungian, Elizy Orzeszkowej, Józefa i Konstantego Przeździeckich, Wandalina Szukiewicza z Naczy, Antoniego i Feliksa Tyszkiewiczów, Antoniego Zaborskiego z Po-szuszwia i innych hojnych darczyńców. Liczył ponad 50 tysięcy (!) eksponatów39. Cenne zbiory archeologiczne, zoologiczne, etnograficzne, numizmatyczne i falerystyczne, podobnie jak pamiątki po zasłużonych Polakach, przekazywały rodziny „ku publicznej potrzebie". Wileńska Biblioteka Publiczna im. Eustachego i Emilii Wróblewskich, przekazana w bezterminowy depozyt państwu polskiemu, wraz z całym majątkiem nieruchomym testatora, mecenasa Tadeusza Wróblewskiego, zawierała nie tylko ponad 80 tysięcy druków, ale również 10 tysięcy rycin, liczne rzeźby, medale, ordery i odznaczenia oraz zbiór monet. Włączono do niej następnie zbiory Ciechanowskich z Balina, Adama Leszczyńskiego, Józefa Pawłowskiego z Porwicia, Henryka Platera z Pustynia, Józefa Weyssenhofa i in. Podobnie jak we Lwowie, również i tu liczne były zbiory prywatne potomków rodów ziemi wileńskiej, uczonych, konserwatorów, bibliofilów. Warto zwrócić uwagę na dwa z nich: ponad 5-tysięczny zbiór fotografii krajoznawczych wykonanych przez Jana Bułhaka - uważanego za ojca polskiej fotografiki oraz na kolekcję introligatorską Bonawentury Lenarta. Bogaty w zabytki był Stanisławów, założony w połowie XVII wieku przez Jędrzeja Potockiego40, ze świątyniami katolickimi i ormiańskimi, XVIII-wieczną synagogą 1 pozostałościami potężnych fortyfikacji. Istniało tam również muzeum historyczne, w którego skład weszły zbiory Muzeum Huculskiego i Pokuckiego w Żabiem, oraz liczne biblioteki. Poza wymienionymi publiczne zbiory muzealne znajdowały się w: Baranowiczach, Drohobyczu, Grodnie, Krzemieńcu, Łucku (zbiory dawnego Muzeum 37 Zob. J. Kłos, Wilno. Przewodnik krajoznawczy, Wilno 1937 (repr. Gdańsk 1983), oraz E. Malachowicz, Wilno. Dzieje, architektura, cmentarze, Wrocław 1996. 38 Zob. S. Kościatkowski, Z dziejów ofiarności na rzecz nauki i nauczania na Litwie, „Nauka Polska" 1925. t. 5. 39 Zob. E. Chwalewik, Zbiory polskie. Archiwa, biblioteki, gabinety, galerie, muzea i inne zbiory pamiątek przeszłości w Ojczyźnie i na obczyźnie, t. II, Warszawa 1927, s. 495 i nast. 411 Zob. S. Barącz, Pamiątki miasta Stanisławowa, Lwów 1858. Grabież i niszczenie dziedzictwa kulturalnego Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej_______________207 Wołyńskiego), Nowogródku, Pińsku, Słonimiu, Samborze, Tarnopolu (Muzeum Podolskie), Zaleszczykach, a nie należy zapominać o zasobach kościelnych i prywatnych. O kulturze ziem kresowych świadczyło również tysiące świątyń Wołynia, Polesia i Litwy41. Były wśród nich sanktuaria wielowiekowe, otaczane szczególną czcią miejsca 1 pielgrzymek - Ostra Brama42, katedra lwowska, kościoły w Berdyczowie, Boremlu, Czortkowie, Horodence, Kazimierce, Klewaniu, Kochawinie43, Latyczowie, Łopatynie, Łyścu44, Mariampolu, Poczajowie, Podkamieniu, Tarnorudzie, czy Żółkwi, imponujące założenia barokowe Beresteczka, Czartoryska, Dąbrowicy, Horodła, Kowna, Krystyno-pola, Łucka, Międzyrzeca Koreckiego, Ołyki, Poddębiec, Porycka, Radziechowa, Wiś-niowca, Włodzimierza i Zasławia, skromne wołyńskie kościółki drewniane Dermanki, Huty Stepańskiej, Kostopola i Zasławia, Okopów, Ptyczy, Rokitna, Sarn, Szelowowa, Wiszenek, Zabłocia oraz budowle sakralne wznoszone już w naszym stuleciu45. Każda ze świątyń była skarbnicą malarstwa i rzeźby, paramentów i ozdób, tkanin i szat liturgicznych, wotów i ksiąg, będących nie tylko dziełami sztuki, ale dowodami wiary pokoleń. - • . . •-.-; ..-,:, v •• .-. . •..-.--', •-• .• ,, , \ ,;1 .;A Zamki obronne, od Siesik, po Korzec, od Kamieńca Podolskiego, Chocimia i Okopów Św Trójcy, Paniowiec, Czarnokoziniec, po Międzybóż, Łuck i Pomorzany pozostawały w różnym stanie zachowania. Niektóre podupadły jeszcze w poprzednich wiekach, inne już w naszym. Nieliczne, jak Krewo, Mir czy Łuck były restaurowane w II Rze- i czypospolitej. Na Kresach północno-wschodnich wyróżniały się pałace: od Dobośni, Mołodowa, Nowoszyc i Wołczyna Czartoryskich, Nieświeża ks. Radziwiłłów, Birż, po Brzostowicę Wielką, Pojoście, Białą Wakę, Meyszty, Wojtkuszki. Znacznie zasobniejszy w rezydencje był Wołyń z Antoninami Potockich, Młynowem Chodkiewiczów, radzi-wiłłowską Ołyką i Romanowem oraz dziesiątkami innych pałaców i dworów. Narol, Tarnogóra, Bursztyn i Okno Cieńskich, Brzeżany, Pieniaki i Podhorce, a nawet dwory, jak Ożenin Jełowickich, Bereh Radzimińskich czy Semerynki Pruszyńskich były prawdziwymi muzeami - skarbnicami dzieł sztuki oraz pamiątek rodzinnych i narodowych. f' Zamiłowanie do pamiątek narodowych, kształtowane przez przeciwności, nakazywało zachowywać je nawet w najuboższych dworkach Żmudzi i Polesia. Ile było tych rezy- ! dencji, dworów i dworków - nie wiemy. Można miejscowość po miejscowości wymie- niać zabytki polskie, jednak nie da to wyobrażenia o dziedzictwie kultury, z którego zachowały się marne resztki. Omówienie, choćby pobieżne wszystkich zabytków, muzeów historycznych, etnograficznych i archeologicznych, kolekcji i miejsc związanych z dziejami Polski i ich zasłużonymi postaciami wymagałoby odrębnej, wielotomowej 41 Zob. S. Litak, Struktura terytorialna kościola łacińskiego w Polsce w 1772 roku, Lublin 1980; Kościól katolicki na Ukrainie (w latach 1917-1923), [w:] Pamiętnik Kijowski, t. V, red. R. Brykowski, Warszawa 1995. 42 Zob. M. Kalamajska-Saeed, Ostra Brama w Wilnie, Warszawa 1990. 43 Zob. A. WojCKchowskaKochawina-Sanktuarium Maryjne, Wrocław 1993. . 44 Zob. T. Kukiz, Madonny kresowe, Wrocław 1997. 45 Zob. o tym szerzej L. Popek, Świątynie Wolynia, Lublin 1997 (fotogr.). 208_____________________________________________________________________Jan Pruszyński pracy. Antoni Urbański w czterech tomach pracy pod znaczącymi tytułami Z czarnego szlaku i tamtych rubieży, Podzwonne na zgliszczach Litwy i Rusi, Memento kresowe i Pro memoria4b zawarł informacje o 200 siedzibach, jego zdaniem najcenniejszych. W wiekopomnym dziele Romana Aftanazego Dzieje rezydencji na dawnych Kresach Rzeczypospolitej jest ich dziesięćkroć więcej47. Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów slawiańskiech i akta ziemskie pozwoliłyby na powiększenie tej liczby, będącej nie tylko odzwierciedleniem stanu posiadania, ale kultury. Jest udokumentowanym faktem, że od początku okupacji sowieckiej trwały dewastacja i wywóz do Rosji wszystkiego, co przedstawiało jakąkolwiek wartość materialną. Na rzecz państwa sowieckiego skonfiskowano wszystkie składniki majątkowe, w tym dzieła sztuki i kolekcje zabytków. Niszczono jednak wszystko, co w jakikolwiek sposób mogło świadczyć o kulturze polskiej ziem „wyzwolonych spod ucisku polskich panów": świątynie i rezydencje, zbiory muzealne i biblioteki, archiwa publiczne i rodzinne. Władze sowieckie wiedziały, jak wielkie jest przywiązanie polskiej społeczności Kresów do imponderabiliów oraz do zabytków i pamiątek narodowych. Dlatego od początku fizycznej eksterminacji ludności polskiej towarzyszyły niszczenie, zabór i przemieszczanie mienia kulturalnego. Większość z około 4 tysięcy kościołów i klasztorów katolickich ograbionych z wyposażenia po aresztowaniu duszpasterzy i części wiernych była użytkowana początkowo na areszty, a następnie celowo zdewastowana lub zamieniona w magazyny, składy, kina, kluby i warsztaty. Brak ustawowej regulacji konfiskat majątkowych - w nadzwyczaj zbiurokratyzowanym systemie sowieckim, wynikał z założenia, że państwo polskie przestało istnieć, zajmowane terytoria stały się częścią ZSRR, a znajdujący się ich majątek jest ipso facto własnością sowiecką. Prawo zastępowały obwieszczenia i nakazy, a następnie uchwały tzw. zgromadzeń ludowych48. Na ich podstawie część ziemi i inwentarza rozdzielono między chłopów, natomiast wartościowe składniki mienia, zwłaszcza kosztowności i dzieła sztuki, wywieziono. Jedynie część zabytków znalazła się w muzeach na terenie Rosji. Większość została zdeponowana w magazynach i można zasadnie przypuszczać, że podobnie jak po 1917 roku została następnie wyprzedana przez ZSRR za granicę. Pod pozorem reorganizacji i porządkowania ograbiono zarówno muzea, jak biblioteki, archiwa i zbiory kościelne. Zlikwidowano polskie szkolnictwo wyższe, wydawnictwa i księgarnie - oddając ich zasoby na makulaturę, archiwa podporządkowano NKWD. Przykładowo biblioteka Gimnazjum oo. Jezuitów w Chyro-wie została przewieziona do Drohobycza i Sambora, zbiory z Tarnopola - do Brzeżan. Część szkolnych bibliotek wileńskich została umieszczona w Nowowilejce. Poza tym większość księgozbiorów uznawano za bezwartościowe i najczęściej palono na miejscu 46 Warszawa 1927-1929. 47 Materiały do dziejów rezydencji, t. I-XI, wyd. I, Warszawa 1986-1993, wyd. II, Wrocław 1991-1997. 48 Zob. A. Sudol. Początki sowietyzacji Kresów Wscliodnich Drugiej Rzeczypospolitej. Jesień 1939 r., Bydgoszcz 1997. ..•..•.. .,. - ' . • .. • - . Grabież i niszczenie dziedzictwa kulturalnego Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej 209 lub wyrzucano do pobliskiego stawu albo rzeki. Ustalenie dat i kolejności większości zniszczeń jest prawie niemożliwe. Od pierwszych dniu agresji trwał także, mimo chaosu i bezmyślnej dewastacji, zorganizowany rabunek polskiego mienia na wielką skalę -napisze Krzysztof Jasiewicz49. Dziś wydaje się niemożliwe nie tylko pełne określenie zasobów kultury, ale nawet postawienie przed sądem historii sprawców ich zniszczenia. Życie kulturalne pod okupacją sowiecką nie doczekało się dotąd całościowego opracowania50. Wiadomo, że jedynie część literatów i wykładowców uniwersyteckich o wyraźnych zapatrywaniach komunistycznych podjęła współpracę z władzami sowieckimi, deklarując gotowość tworzenia kultury polskiej jako części kultury radzieckiej, większość jednak pracowników polskich placówek kulturalnych kontynuowała dotychczasową działalność w warunkach nieporównanie trudniejszych niż pod okupacją niemiecką. Z braku fachowego personelu sowieckiego pozostawiono na dotychczasowych stanowiskach pracowników muzeów, bibliotek i archiwów52 oraz profesorów Uniwersytetu Jana Kazimierza i Politechniki Lwowskiej, mimo że część z nich brała udział w wojnie 1920 roku, należała do „Strzelca", zajmowała przed wojną wysokie stanowiska publiczne i prowadziła działalność, która z punktu widzenia władz sowieckich była szkodliwa dla ZSRR. Do dezorganizacji zbiorów muzealnych zabrano się jednak już w listopadzie 1939 roku, mianując dyrektorem Zakładu Narodowego im. Ossolińskich komunistę Jerzego Borejszę53 na miejsce Antoniego Lewaka, aresztowanego przez NKWD. W 1940 roku zbiory Ossolineum i Biblioteki Wiktora Baworowskiego połączono w jeden tzw. Polski Sektor Filii Biblioteki Akademii Nauk USRR w Kijowie, z którego pod nadzorem „specjalistów" delegowanych z Moskwy i Kijowa usunięto książki uznane za szkodliwe. Starodruki ze zbiorów Baworowskich przeniesiono do gmachu Ossolineum, eksponaty muzealne Ossolineum do Galerii Obrazów54. Z części zbiorów Muzeum Archidiecezjalnego, Muzeum Historycznego miasta Lwowa i Muzeum Lubo-mirskich utworzono Lwowską Galerię Obrazów, zaś z Muzeum Narodowego im. Króla Jana III i Muzeum Przemysłu Artystycznego - Lwowskie Muzeum Historyczne. W innych miejscowościach nie było lepiej. W ten sposób władze sowieckie zdezorganizowały, pod pozorem jego centralizacji i „udostępnienia ludowi pracującemu", muzealnictwo lwowskie i zatarły historyczny charakter zbiorów. Nieład i brak kwalifikacji powodował 49 K. Jasiewicz, Zagląda polskich Kresów. Ziemiaństwo polskie na Kresach Północno-Wschodnich RP pod okupacją sowiecką 1939-1941. Studium z dziejów zagłady dawnego narodu politycznego, Warszawa 1997, s. 87 i nast. 50 Pewien pogląd na zagadnienie dają prace K. Groszyńskiego, Dwadzieścia dwa miesiące, „Zeszyty historyczne", (Paryż) 1993, z. 105; oraz M. Inglota, Polska kultura literacka Lwowa lat 1939-1941, Wrocław 1995. 51 Art. wstępny „Nowe Widnokręgi", (Moskwa) 1941, nr 1. 52 Przede wszystkim kustosza Muzeum Lubomirskich - dr. Mieczysława Gębarowicza, dr. Karola Badeckiego, dr. Tadeusza Mańkowskiego, Rudolfa Mękickiego, dr. Ksawerego Piwockiego, Zbigniewa Hornunga, Jerzego Giittlera, Jana Kinela, Adama Bocheńskiego, dr. Stefana Inglota, Franciszka Pajączkowskiego, Annę Jędrzejowską, Janinę Kelles-Krauz. 53 Por. notę biograficzną w Słowniku pracowników książki polskiej, Warszawa 1972, s. 81. Jako dyrektor Ossolineum we Lwowie (listopad 1939-1 111 1940) dążył do utrzymania polskości i całości zakładu. 54 Zob. K. Oppenhauer-Średniowska, Lwowskie Ossolineum w latach 1939-1941, „Zeszyty Historyczne", (Paryż) 1993. z. 105. 210_________________________________________________________________________Jan Pruszyński niszczenie dzieł podczas transportu, wymiany dokonywanej między nowo powstającymi placówkami muzealnymi i magazynowania. Jak dowodnie stwierdził Maciej Matwijów, w swej źródłowej pracy Walka o lwowskie dobra kultury w latach 1945-1948^: Celem, który przyświecał władzom radzieckim, było zatarcie śladów polskości lwowskich zbiorów muzealnych i propagowanie ideologii komunistycznej oraz dziejów Rusi Kijowskiej i Kozaczyzny. Na czele nowo zorganizowanych muzeów stanęli Ukraińcy z Kijowa, niekiedy bez odpowiedniego przygotowania fachowego. Skutki radzieckiej polityki koma-sacyjnej, mimo entuzjastycznego tonu propagandy radzieckiej, były katastrofalne^. Kolejny okres niszczenia dziedzictwa kulturalnego Kresów rozpoczął się wraz z wybuchem wojny niemiecko-sowieckiej. Z okazji „przyłączenia Galicji do Generalnego Gubernatorstwa" Hans Frank wydał proklamację, w której oznajmił: Żołnierze Fiihrera uwolnili was wśród największych ofiar od systemu mordu, terroru i hańby kultury. Poczucie na-rodowo-kulturalne nie będzie już więcej uciskane przez metody terrorystyczne, lecz uznane przez niemieckie kierownictwo państwowe i popierane. W praktyce grabież dokonywana przez Niemców nie różniła się od sowieckiej. Skarby muzeów lwowskich, szczególnie dawnego Muzeum Historycznego i Muzeum Przemysłu Artystycznego, padły ofiarą rabunku dokonywanego przez urzędników cywilnych i wojskowych władz okupacyjnych. Przedmiotem ich zainteresowania były zwłaszcza broń, zegary, wyroby korpusowe, gobeliny, miniatury i monety oraz dzieła malarstwa europejskiego. W ten sposób przepadły liczne wytwory zachodnioeuropejskiego rzemiosła artystycznego, zakupione znacznym wysiłkiem przed wojną. Specjalny pełnomocnik do spraw zabezpieczenia dóbr kultury Kajetan Miihlmann skonfiskował osobiście kolekcję 25 rysunków Albrechta Diirera, należącą do zbiorów Muzeum Lubomirskich. Dość charakterystyczne, że Niemcy nie zadawali sobie trudu wprowadzania zmian w administracji okupowanych terytoriów. W Polsce utrzymana była w znacznej części polska, ale na ziemiach wcześniej zajętych przez ZSRR sowiecka, z pewnymi charakterystycznymi cechami. Na podstawie rozporządzenia z l sierpnia 1941 roku w sprawie tymczasowego zabezpieczenia całości sowiecko-rosyjskiego majątku państwowego w okręgu Galicji57 uznano go za własność Niemiec, jako łup wojenny. Wykonanie przepisów powierzono Urzędowi Opieki nad Dawną Sztuką58. W muzealnictwie utrzymano zastaną organizację sowiecką, ale na stanowiska kierownicze powołani zostali Polacy. Dr Władysław Podlacha objął po zmarłym Rudolfie Mękickim kierownictwo Lwowskiego Muzeum Historycznego, dr Ksawery Piwocki został dyrektorem Muzeum Przemysłu Artystycznego. Lwowska Galeria Obrazów była kierowana przez Iwana Iwań-cia, ale jej oddziałami kierowali Jerzy Giittler i Zbigniew Hornung. W lipcu 1941 roku 55 M. Matwijów, op.cit., s. 21. 56 Ibidem, s. 23-24. 57 Yerordnungsblatt der Generalgouvernement (dalej: VBL.GG) 1941, s. 447. 58 YB1.GG. 1942, nr 62 Grabież i niszczenie dziedzictwa kulturalnego Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej 211 zbiory biblioteczne Ossolineum i Biblioteki Baworowskich przestały być częścią Biblioteki AŃ USRR. Ich kierownictwo powierzono ponownie Mieczysławowi Gębarowiczo-wi59. Polski charakter i personel zachowały one nadal po utworzeniu w listopadzie 1941 roku ze wszystkich bibliotek Lwowa państwowej Staatsbibliothek Lemberg, podporządkowanej Głównemu Zarządowi Bibliotek Generalnego Gubernatorstwa. Odległość od Głównego Zarządu Bibliotek GG powodowała, że interwencje Niemców w sprawy biblioteki były formalne. Biblioteka Uniwersytecka - jako Abteilung I - była kierowana przez dr. Eustachego Gaberle, kierownikiem Abteilung II - biblioteki ZNiO i Biblioteki Baworowskich pozostał Mieczysław Gębarowicz, ich personel składał się w większości z pracowników polskich. Archiwum Państwowe (Staatsarchiv) pod kierownictwem niemieckim podlegało Dyrekcji Archiwów GG w Krakowie60. Archiwum Miejskie (Stad-tarchiy) kierowane przez Karola Badeckiego - podlegało Urzędowi Archiwów we Lwowie i w zasadzie pozostało nienaruszone. Dysponując środkami transportu, które dowożąc materiały wojenne wracałyby puste do Rzeszy, Niemcy wywozili wszystko, co miało dla nich jakąkolwiek wartość, od pozostawionego przez Rosjan wyposażenia gospodarstw, przez umeblowania i dzieła sztuki, po... ziemię, która jako żyźniejsza miała wzbogacić rolnictwo Brandenburgii i Saksonii. Kulisy grabieży niemieckiej i jej zakres pozostają dotąd mało znane. W procesie Mentena udowodniono mu m.in. grabież dzieł pochodzących z galerii dzikowskiej, w tym obrazu pędzla Rembrandta. Jak dotąd nie zidentyfikowano w zbiorach europejskich przedmiotów pochodzących z muzeów Lwowa i innych miejscowości Kresów Wschodnich. Wynika to również stąd, że w zbiorach polskich zachowała się jedynie część katalogów, zaś większość dokumentacji - w tym inwentarze - pozostaje na Ukrainie. Odnalezienie dzieł sztuki ze zbiorów prywatnych jest praktycznie niewykonalne. Zniszczenia, których sprawcami byli zarówno Rosjanie, jak i Niemcy, dotknęły zarówno wsie, jak dwory, kościoły i cerkwie, pomniki rąk ludzkich i pomniki przyrody. Nie można pominąć niszczycielskiej działalności nacjonalistów ukraińskich, wynikającej z założeń politycznych. Uchwała Centralnego Zarządu OUN z grudnia 1942 roku brzmiała: ...Nie może być mowy o wypędzeniu Polaków (...) Chodzi o fizyczną eksterminację - czyli totalne unicestwienie ich na miejscu. (...) Majątek cały spalić (...) by nie było śladów, że tam mieszkali. (...) Rzeczy cenne przekazywać na fundusz wyzwolenia Ukrainy. Zamiary utworzenia samostijnej Ukrainy na ziemiach od Dniepru po San i od Kijowa po Przemyśl powodowały nie tylko wyniszczanie etniczne ludności polskiej. Zgodnie z rozkazami dla UPA towarzyszyła im likwidacja wszelkich śladów polskości (...) kościołów i innych miejsc kultu61, burzenie domów, wycinanie parków krajobrazowych, dewastacja cmentarzy. 59 Zob. M. Matwijów, Mieczysław Gębarowicz (1893-1984) ostatni dyrektor lwowskiego Ossolineum, „Czasopismo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich" 1993, z. 2. 60 Niemcy wywieźli z niego do Wiednia austriackie, a do Oliwy - polskie akta wojskowe. 61 Zob. m.in. R. Majewski, Wojskowej polityczne aspekty Akcji „Wisła", „Na Rubieży" 1997,nr5, s. 8. 212 Jan Pruszyński Najdłuższy etap niszczenia dorobku kulturalnego Kresów rozpoczął się w 1945 roku od powstania republik radzieckich Ukrainy, Litwy i Białorusi i trwał aż do czasów utworzenia z nich niepodległych państw. Niszczono przede wszystkim symbole polskości i utożsamiane z nimi obiekty sakralne. Wysadzenie krzyżów Wiwulskiego na wileńskiej Górze Trzykrzyskiej, leśnych kaplic Kalwarii Wileńskiej, zniszczenie i zbezczeszczenie lwowskiego Cmentarza Orląt, przeznaczanie kościołów na „muzea ateizmu", magazyny i warsztaty, skuwanie tablic pamiątkowych było przejawem tej samej polityki, która kazała w najmniejszych miejscowościach wznoszenie pomników Lenina i wdzięczności armii sowieckiej za „oswobodzenie". Rezydencje po ich opróżnieniu z wyposażenia historycznego służyły na ogół jako siedziby dyrekcji państwowych i spółdzielczych gospodarstw rolnych (sowchozów i kołchozów). Kościoły nadal dewastowano i ograbiano z resztek wystroju, obalano krzyże przydrożne, niszczono nagrobki cmentarne, przy czym zniszczeniom przydano nową motywację ideologiczną tworzenia nowej kultury internacjonalistycznej na ruinach dawnej, narodowej, godnej jedynie potępienia. W powojennych opracowaniach naukowych wydanych w Polsce pomijano nie tylko sprawy najazdu sowieckiego na Polskę, ale całość problematyki ziem zwanych Kresami Wschodnimi. Prace historyczne prawie nie wspominały o zasobie zabytkowym kościołów, klasztorów, rezydencji i pomników62, a już zupełnym milczeniem pomijały fakt rabunku zabytków i dzieł sztuki, wywozu i niszczenia archiwów, bibliotek63 i kolekcji muzealnych, niszczenia wszystkiego, co było materialnym dowodem ziem inkorporowa-nych do państwa sowieckiego jako Białoruska, Litewska i Ukraińska Socjalistyczna Republika Radziecka. Było to wynikiem doktrynalnego samoograniczenia ich autorów, na równi z ingerencjami Głównego Urzędu Kontroli Publikacji Prasy i Widowisk. Dzięki wysiłkom uczonych polskich i podejmowanym bez perspektyw publikacji badaniom wiemy, jak niewielka część zasobu architektonicznego zachowała się do dziś. W czterotomowym Ilustrowanym katalogu zabytków urbanistyki i architektury Ukraińskiej SRRM próżno szukać większości dawniej udokumentowanych zabytków nieruchomych. Do naszych czasów zachowały się jedynie niektóre kościoły w Beresteczku, Kamieniu Ko-szyrskim, Łucku, Włodzimierzu Wołyńskim oraz liczne cerkwie w części przebudowane ze świątyń katolickich. W okręgu Iwano-Frankowskim (d. woj. stanisławowskie) odnotowano kościół katedralny w S tani sławo wie, kościoły w Bohorodczanach, klasztor dominikański w Maniawie, przebudowany na cerkiew, drewniane cerkiewki Czeremoszny, Jaremczy, Kołomyi, Kut i Worochty. W okręgu lwowskim - kościoły lwowskie: bernardyński, dominikański, jezuitów, karmelitów, MB Śnieżnej, kościoły w Podkamieniu, Olesku, Żółkwi i Złoczowie. Jeżeli uważać za wiarygodne informacje zawarte w wy- 62 Zob. S. Fiszman, Polonica v ZSRR, „Kuźnica" 1947, nr 31/32, s. 17. Tenże, Poszukiwania poloników w archiwach i bibliotekach ZSRR, „Kuźnica" 1947, nr 29, s. 6. 63 Zob. Biblioteki na wschodnich ziemiach II Rzeczypospolitej, [Aut.:] B. Bieńkowska [i in.], Poznań 1998. 64 J.S. Asiejew, Pamjatniki gradostroitielstwa i architiektury Ukraińsko] SSR. Ilustrowany] sprawocmik-katalog, t. I-IV, Kijów 1983-1986. Grabież i niszczenie dziedzictwa kulturalnego Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej 213 dawnictwach ukraińskich, to nie ocalał ani jeden z zespołów pałacowo-parkowych, a jedynie nieliczne zamki: w Łucku, Ołyce, Podhorcach, Olesku i Pomorzanach, oraz brama zamku w Pietniczanach. W pracy Oresta Maciuka65 często pojawia się określenie: jedyne zachowane dzielo architektury galicyjskiej, jakby autor ten chciał wzorem przyjętym przez zaborców ziem polskich pominąć nazwę narodu, któremu zawdzięcza przedmiot swych badań. Historyczne wysiłki niszczenia polskości, działanie, a niekiedy współdziałanie Rosjan, Niemców, Ukraińców i Litwinów spowodowały zagładę wielowiekowego dorobku kulturalnego, którego szczątki określa się obecnie mianem „wspólnego dziedzictwa". Prawdziwość stwierdzenia, czy rzeczywiście są nim, nie zależy jedynie od granic państw, ale od sposobu, w jaki są traktowane przez nowych posiadaczy. Granice państw nie są trwałe. Narody giną i powstają, tracą i zyskują prawa własności majątku zamieszkiwanych ziem. Niezależna od tych praw jest jednak przynależność dzieł sztuki i zabytków do'dziedzictwa kulturalnego narodu, który niegdyś przyczynił się do ich wytworzenia. Dziś strona ukraińska powołuje się na regulacje sowieckie rzekomo uzasadniające jej prawa do majątku publicznego i prywatnego należącego do państwa polskiego, jego organizacji i obywateli, skonfiskowanego w warunkach i sposób uzasadniający uznanie jej za delikt międzynarodowy66, pomijając fakt, że dobra, o których rewindykację występuje Polska: materiały biblioteczne, dzieła sztuki i zabytki, są nadal częścią dziedzictwa kulturalnego Polski i prawną własnością polskich instytucji kulturalnych z uwagi na fakt, iż gromadzone były staraniem i środkami osobistości zasłużonych dla kultury polskiej i zapisane narodowi polskiemu dla dobra jego kultury i do września 1939 roku znajdowały się na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, nie zaś na ziemiach zachodniou-kraińskich wchodzących w skład II Rzeczypospolitej61. Jeżeli niepodległa Ukraina uważa się za następcę prawnego i prawomocnego właściciela dóbr ruchomych i nieruchomych związanych z terytoriom zawłaszczonych przez ZSRR, to skutki naruszenia przezeń porozumień międzynarodowych68 są wystarczającym argumentem dowodzącym braku dostatecznej podstawy uznania za prawnie uzasadnione wejścia przez nią w posiadanie materialnych składników polskich zasobów kulturalnych. Tak czy inaczej dziedzictwo Kresów Wschodnich zda się bezpowrotnie utracone. Nie wzbogaciło ono jednak kultury jego nowych posiadaczy. Wszystko wskazuje na prawdziwość rzymskiej paremii male parta male dilabuntur. 65 Zob. O. Maciuk, Zamki i forteci Zachidnoi Ukrainy, Lwów 1997 oraz T. Polak. Zamki na Kresach. Białoruś, Liwa Ukraina, Warszawa 1997 - zawierający fotografie zamków większości w trwałej ruinie. 66 S. Nahlik, Grabież dziel sztuki. Rodowód zbrodni międzynarodowej, Wrocław 1958. 67 „Wnioski odnośnie postulatów restytucyjnych strony polskiej dotyczące kolekcji i zbiorów muzeów ukraińskich". Niedatowany maszynopis Komisji Narodowej do spraw Powrotu do Ukrainy Dóbr Kultury przy Gabinecie Ministrów Ukrainy z 1999. Tłum. zjęz. ukraińskiego - zbiory autora. 1)8 Przede wszystkim traktatu rosyjskiego z 18 III 1921 r., paktu o nieagresji z 25 VII 1932 r., protokołu z 5 V 1934 r., aktu przystąpienia ZSRR do Ligi Narodów z 17 IX 1934 r., deklaracji Krestyńskiego z 1934 r., w której ZSRR zobowiązał się przestrzegać zawartych umów, wspólnego komunikatu z 26 XI1938 r. w przedmiocie stosunków między Polską i ZSRR, a ponadto konwencji haskiej z 1907 r. i konwencji genewskiej z 1929 r. Część Narody i religie ziem wschodnich dawnej Rzeczypospolitej w XVII1-XX wieku Part II Nations and Religions in the Eastern Borderland oftheformerPolishRepublic inthe18thandthe20thCentury Algis Kasperavićius (Wilno) Kształtowanie się narodu litewskiego Pierwszy i drugi rozbiór Rzeczypospolitej Obojga Narodów nie miał wielkiego wpływu na stosunki narodowościowe na terytorium Litwy etnicznej oraz kształtowanie się narodu litewskiego. Etniczne ziemie litewskie pozostały w granicach Wielkiego Księstwa Litewskiego. Dopiero trzeci rozbiór, po upadku powstania 1794 roku, i ostateczna utrata niepodległości Rzeczypospolitej radykalnie zmieniły sytuację. Przeważająca część Litwinów etnicznych - cała Auksztota i Żmudź - została przyłączona do Rosji, mniejsza część - Litwa Zaniemeńska - tymczasowo do Prus, a ostatecznie też do Rosji. Obszar Wielkiego Księstwa Litewskiego od 1831 roku był pod bezpośrednią władzą rosyjską, która przetrwała do I wojny światowej, a ściślej mówiąc, do 1915 roku, kiedy prawie wszystkie ziemie etniczne Litwinów znalazły się pod okupacją niemiecką. Przeszło stuletnie panowanie rosyjskie miało niewątpliwie doniosłe znaczenie dla procesu rozwoju narodowego Litwinów oraz stosunków narodowościowych na obszarach nie tylko Litwy etnicznej, lecz i Litwy historycznej. Czy był to wpływ ujemny, czy dodatni, to zależy już od poglądów ideologicznych oraz koniunktury politycznej. Krańcowy przykład oceny koniukturalnej znajdujemy w wydanej w 1957 roku Historii Litewskiej SRR, która, przynajmniej częściowo, była opracowana jeszcze w okresie stalinowskim1. Historyk radziecki odmiennie ustosunkował się do zaborów ziem polskich i ziem litewskich przez Rosję, Prusy i Austrię. Rozbiory i utrata państwowości Rzeczypospolitej wyrządziły największe straty narodowi polskiemu. Odmienne zaś skutki miało dla narodu litewskiego zagarnięcie przez Rosję Litwy: Chociaż Polska nigdy nie zawojowy-wała i nie ujarzmiała Litwy, w Rzeczypospolitej dokonywał się szybki proces polonizacji Litwy i narodowi litewskiemu zagrażało niebezpieczeństwo zagłady. Nawet najbardziej postępowi działacze XVIII w. uważali Litwę za część Polski i nie uznawali jakiej bądź jej suwerenności politycznej. Spolonizowana klasa feudalów Litwy wcale nie starała się utworzyć litewskiego państwa narodowego i dlatego było rzeczą, niemożliwą w warunkach ówczesnych odrodzenie litewskiego państwa feudalnego. Chociaż po przyłączeniu Lietmos TSR istorija, 1.1, Nuo seniausiij laikif iki 1861 mety, Yilnius 1957. 218 Algis Kasperavićius Litwy do Rosji polonizowanie poprzez dwory i kościoły odbywało się nadal, nie mogło ono jednak być tak intensywne, jak poprzednio. Pomimo ciemiężczych dążeń klasy panującej Rosji powstały warunki nie tylko do przetrwania narodu litewskiego, lecz i jego utrwalenia się2. Rozumowania historyka radziecko-litewskiego nie możemy uważać za całkowicie bezpodstawne czy nawet absurdalne, przypominają one jednak rozważania rosyjskiego oficera, podpułkownika Ufniarskiego o guberni kowieńskiej. Na podstawie osobistych obserwacji przed wybuchem powstania styczniowego twierdził on: Szlachta litewska przejęła obyczaje i język Polaków, wywalczyła równe ze szlachtą polską prawa, stała się prawdziwymi Polakami, wzgardziła narodem litewskim, którego proces kształtowania się zatrzymał i obecnie niewiele się rozwinął. Nawet teraz, kiedy podnosi się kwestię narodowości, bojarzy litewscy, zamiast tego, żeby przystąpić do odradzania narodu litewskiego, myślą jedynie o dawnej sytuacji, tj. o niepodległej Polsce i zjednoczeniu się z nią, chociaż to zjednoczenie było dla narodu litewskiego zgubne i dziś nic zbawiennego Litwie nie niesie*. Zbieżność ocen historiografii radzieckiej oraz wykształconych urzędników i historyków carskiej Rosji (na przykład N. Ustrijałowa) nie dotyczyła powstań narodowych. Oficjalna historiografia carskiej Rosji potępiała je, natomiast radziecka gloryfikowała, chociaż kładła nacisk przede wszystkim na przyczyny społeczno-ekonomiczne, wyolbrzymiała rolę prądów rewolucyjnych i współpracę z rosyjskim ruchem rewolucyjnym. Reformy ostatniego dziesięciolecia Rzeczypospolitej Obojga Narodów oraz ożywienie życia gospodarczego na Litwie w owych latach nie miały wpływu na kształtowanie się narodu litewskiego. Wiek XVIII zaznaczył się w porównaniu z XVII wiekiem upadkiem piśmiennictwa w języku litewskim. Nie tylko dlatego, że wydano mniej książek litewskich, lecz również dlatego, iż język tych edycji był jak gdyby mieszaniną języka litewskiego i polskiego. Dotyczyło to nie tylko takich książek, jak osławiona Broma atwerta ing wiecznasti (Brama otwarta do wieczności), wydana w 1753 roku. Przykładem prawdziwego makaronizmu było też tłumaczenie Konstytucji 1791 roku na język litewski. Przekład tego niezwykle ważnego dokumentu został po litewsku nazwany Prowa pastanawita treczio Dieno Maios, 1791 Miatu i zapełniony zdaniami, które są prawie zrozumiałe dla czytelnika polskiego: Ant kożna Seymika wiena Miesta, o Miestie wiena wieta del Seymikowoima, kartu ani wysada paznoczyiem1^. Lekceważący stosunek do języka litewskiego nie był wynikiem jakiejś świadomej polityki polonizatorskiej Warszawy, czyli kręgów kierowniczych Korony. Taka polityka wtedy nie istniała i istnieć nie mogła. Szlachta Litwy oraz magnaci, którzy mieli rodowód litewski, tak jak Radziwiłłowie, obojętnie odnosili się do rozwoju piśmiennictwa 2 /Wdem, s. 384. ' -' •• • •-- •• ; 3 Materiały dla wojennej gieografii i wojennej statistiki Rosii sobrannyje oficierami generalnego sztaba. Wojennoje obouienje Kowienskoj Gubiemiju, Petersburg 1863, s. 256. 4 J. Tumelis, Gegużes Trećiosios konstitucijos irKetveriif mety Seimo nutarimif lietiniskas vertimas, [w:] Lietmos istorijos metraśtis. 1977 metai, Yilnius 1978, s. 106. Kształtowanie się narodu litewskiego 219 litewskiego. Nie była to sytuacja nowa i charakterystyczna tylko dla Litwy. Przecież wielki książę Witold też nie starał się stworzyć początków piśmiennictwa w języku litewskim. Przynajmniej nic o tym nie wiadomo. Już w 1697 roku Sejm Rzeczypospolitej na żądanie szlachty Litwy przyjął postanowienie, które uczyniło język polski językiem urzędowym Wielkiego Księstwa Litewskiego5. = Początkowo przyłączenie ziem Wielkiego Księstwa do imperium rosyjskiego nie zmieniło sytuacji etnicznych Litwinów, którzy byli przeważnie chłopami lub drobną szlachtą (ta ostatnia prawie wyłącznie na Żmudzi). Mówiąc o etnicznych Litwinach, mamy tu na myśli osoby posługujące się językiem litewskim w życiu codziennym. Do 1831 roku terytorium byłego Wielkiego Księstwa miało autonomię kulturalną, a jej głównym elementem był Uniwersytet Wileński, językiem urzędowym w instytucjach średniego oraz niższego szczebla pozostawał język polski. Język litewski nie budził zainteresowania naukowców uniwersytetu, propozycja bibliotekarza uniwersytetu, Kazimierza Kontrima, utworzenia katedry tego języka pozostała na papierze. Stał się natomiast Uniwersytet Wileński ośrodkiem badania historii Litwy. Z nim powiązany był tak zwany litewski narodowy ruch szlachty żmudzkiej (ściślej mówiąc, nielicznego jej odłamu), którego uczestnicy troszczyli się o zachowanie języka litewskiego, pisali w tym języku utwory literackie, tłumaczyli z języków obcych. Wychowankiem Uniwersytetu Wileńskiego był Szymon Daukantas - pierwszy historyk piszący o dziejach Litwy po litewsku. Dorobek Uniwersytetu Wileńskiego nie miał wpływu na chłopstwo litewskie, jednak stworzył atmosferę intelektualną, w której kształtowali się orędownicy wskrzeszania litewskości. Jeszcze większe znaczenie miała polska literatura romantyczna - twórczość wielkiego wieszcza Adama Mickiewicza oraz powieści historyczne Józefa I. Kraszewskiego, które wśród piśmiennych Litwinów budziły zainteresowanie przeszłością kraju, jak też, pośrednio, językiem ojczystym. Być może nie będzie zbyt śmiałe twierdzenie, iż Uniwersytet Wileński oraz polska literatura romantyczna stworzyły duchowe przesłanki odrodzenia języka litewskiego. Wydaje się wielkim uproszczeniem pogląd wyrażony w syntezie dziejów Litwy, opracowanej i wydanej w latach międzywojennych przez historyków litewskich (wznowione w 1989 roku), iż: Uniwersytet Wileński stal się wybitnie polską instytucją oraz krzewicielem polskiej kultury na Litwie. Również troską Czartoryskiego i jego pomocników zostały spolonizowane wszystkie szkoły Litwy, które ostatecznie kończyły polonizowanie szlachty litewskiej6. Klęska powstania listopadowego, represje władz carskich, w tym zamknięcie Uniwersytetu Wileńskiego, zadały cios kulturze i oświacie polskiej, lecz nie zatrzymały postępującej polonizacji na terytoriach byłego Wielkiego Księstwa, na których przewa- 5 Zob. J. Ochmański, Historia Litwy, Wrocław 1990. s. 170. 6 Lietmos istorija, red. A. Śapoka, Yilnius 1989, s. 450. 220 • Algis Kasperavićius żała ludność katolicka, tj. w większości pochodzenia litewskiego. Nie mniejszą szkodę wyrządziło to początkującemu ruchowi litewskiemu. Została zamknięta uczelnia, której studentami było wielu Litwinów, przestało istnieć ważne ognisko kultury na Litwie. Trudniej było zdobyć wykształcenie, zahamowane zostało kształtowanie się inteligencji z litewską świadomością narodową. Jednak litewska świadomość przez klęskę powstania styczniowego koegzystowała z przywiązaniem do tradycji wspólnego państwa polsko-litewskiego. Inaczej nie można wytłumaczyć uczestnictwa w powstaniu Litwinów, w tym chłopów ze Żmudzi, których znaczna część nawet nie rozumiała po polsku. Jeszcze donioślejszy pod tym względem był fakt, że prawie wszyscy nieliczni inteligenci litewscy „poszli do lasu". Klęska powstania 1863 roku stała się cezurą w procesie kształtowania współczesnego narodu litewskiego. Po pierwsze, rozwiały się nadzieje wskrzeszenia niepodległości we wspólnym państwie polsko-litewskim, okazało się, że powstańcy są słabi w zmaganiach z potężnym imperium. Rozczarowanie wyraziło się w przekonaniu wielu chłopów, że zostali oni wciągnięci przez szlachtę („panów") do beznadziejnego zrywu i przez to stali się ofiarami represji władz rosyjskich, w tym zakazu druku książek w języku litewskim czcionką łacińską. Tu trzeba podkreślić, iż w pierwszej połowie XIX wieku w porównaniu z końcem XVIII wieku nastąpił znaczny postęp: więcej wydano książek, których język litewski był już bardziej poprawny. Teraz ten dorobek został zniweczony, co też składano na karb powstania. W powszechnej świadomości chłopów powstanie rozumiano już jako „lenkmetis", tj. czasy polskie. Ujemnej ocenie powstania nie można się dziwić. Taka opinia dosyć szeroko rozpowszechniona była również w Polsce. I to nie tylko w środowisku chłopskim. Wystarczy wspomnieć głośną pracę Stanisława Koźmiana, wydaną po raz pierwszy w Krakowie w 1895 roku7. Jeszcze w latach trzydziestych naszego stulecia wykładowca Wyższej Szkoły Wojskowej ujął sprawę dość brutalnie: Jeżeli listopadowe było szaleństwem nieprzemyślanym, to styczniowe bylo szaleństwem z premedytacja^". . : Po drugie, represje popowstaniowe oraz różne ograniczenia praw ludności katolickiej, prześladowanie polskości zjednoczyły patriotów na Litwie, przede wszystkim szlachtę i duchowieństwo. Do walki o utrzymanie polskości oraz wiary katolickiej niezbędna była jedność narodu bez względu na pochodzenie - polskie, litewskie, białoruskie czy ukrańskie. Litewski ruch narodowy, a nawet wysiłki skierowane na rozszerzenie zakresu stosowania języka litewskiego w życiu społecznym, przede wszystkim w kościołach, były już uważane za łamanie jedności narodowej przed obliczem i potęgą wrogiej Rosji, „litewskim separatyzmem", oraz pogardę dla unii lubelskiej, która jak gdyby po wsze czasy związała losy Litwy z Polską. Wzrost rosyjskiego ucisku wzmógł wśród patriotów 7 S. Koźmian, Rzecz o roku 1863, t. I-JII. Warszawa 1903. 8 M.K. Dziewanowski, Jedno tycie to za malo, Toruń 1994, s .78. Kształtowanie się narodu litewskiego 221 polskich na Litwie poczucie „oblężonej twierdzy", zmuszał do skupienia się nie tylko przeciwko zakusom władz carskich, ale również przeciwko „separatyzmowi litewskiemu" albo „litwomanii". Utrata państwowości przez Rzeczypospolitą Obojga Narodów przekreśliła hipotetyczną możliwość rozwoju stosunków między Litwinami a Polakami według modelu, który został zrealizowany przez Finów i Szwedów w dziewiętnastowiecznej Finlandii. Znaczna część duchowieństwa katolickiego na Litwie podejrzliwie patrzyła na ożywienie języka litewskiego i, świadomie, z poczucia polskiego patriotyzmu, dążyła do polonizowania chłopów-Litwinów . Po stłumieniu powstania polityka władz oddziaływała niejednoznacznie. Osłabiła ona wpływy polskiego ruchu narodowego i kultury polskiej na Litwie, jednak naturalny proces polonizacji chłopów litewskich na wschodnich oraz południowo-wschodnich obszarach historycznych ziem Litwy etnicznej spotęgował zakaz druku w języku litewskim czcionką łacińską9. Pomysł M. Murawiowa i innych urzędników rosyjskich miał na celu oddzielenie Litwinów od Polaków, stopniową ich rusyfikację. W praktyce stało się inaczej. Współczesny litewski lingwista pisze o tym: Starania Murawiowa oraz jego następców, aby za pomocą zakazu litewskiego druku powstrzymać polonizację, a rozpowszechnić przez to rusyfikację, daty całkiem odwrotne skutki. Utrzymala się paradoksalna sytuacja, kiedy to żandarmi carscy zdzierali nogi na tąpaniu ludzi, przenoszących nielegalnie książki, natomiast książki polskie byty swobodnie na Litwie sprzedawane... Wpływ polskości nie tylko nie zmalał, ale nawet wzrósł (Murawiow przewróciłby się w grobie!), ponieważ zamiast trudno dostępnych modlitewników litewskich ludność modliła się z nie zabronionych i łatwo dostępnych modlitewników polskich. Dlatego też zakaz druku litewskiego, którym władza carska chciała osiągnąć cel - rusyfikację - wyszedł na korzyść nie polityce rusyfikacji, lecz ułatwił proces polonizacji10. Równolegle odbywały się dwa procesy. Pierwszy - kształtowanie nowoczesnego narodu litewskiego na Litwie Zaniemeńskiej, Żmudzi i części Auksztoty. Drugi - polo-nizacja krańców wschodnich i południowo-wschodnich, w tym Wileńszczyzny, gdzie jeszcze przed unią lubelską rozpoczął się naturalny proces słowianizacji. Po zakazie druku litewskiego w imperium rosyjskim książki litewskie były nielegalnie sprowadzane z Prus Wschodnich, lecz rzadko docierały na Wileńszczyznę. W drugiej połowie XIX wieku użycie języka litewskiego zmniejszyło się prawie dwukrotnie. Działacze litewskiego ruchu narodowego obawiali się, że językowi litewskiemu grozi całkowity zanik. Wybitną rolę w zmaganiach z przymusową rusyfikacją Litwinów i rozpowszechnianiu książek litewskich pisanych czcionką łacińską spełniło duchowieństwo litewskie pochodzenia chłopskiego. W pierwszych latach po klęsce powstania biskup M. Wołon- ' Zob. E. Aleksandravićius, A. Kulakauskas, Caru valdzioje. Lietma XIX amźiuje, Yilnius 1996, s. 312. 1(1 Z. Zinkevicius, Rytu Lietuva praeityje ir dabar, Yilnius 1993, s. 133-134. , 222___________________________________________________________________Algis Kasperayićius czewski (Yalancius) podjął taką działalność przede wszystkim z pobudek religijnych, by bronić wiary katolickiej, zagrożonej ofensywą popieranego urzędowo prawosławia, natomiast w końcu XIX wieku motywem działania kleru (przynajmniej jego części) były już uczucia narodowe. Przykładem może być tu postawa księdza, znanego pisarza i publicysty litewskiego J. Tumasa-Yaiżgantasa. Jednak prawdziwymi orędownikami odrodzenia litewskości byli inteligenci świeccy pochodzenia chłopskiego o poglądach liberalnych - J. Basanavićius, J. Śliupas, V. Ku-dirka oraz inni. J. Basanavićius założył pierwsze litewskie czasopismo „Auśra", które ukazywało się w Prusach Wschodnich w latach 1883-1886. Piszący do „Auśry" wychwalali zalety i piękno języka litewskiego, wzywali do jego zachowania i rozwoju, idealizowali przeszłość Litwy, sprzeciwiali się polonizacji, choć dobrze znali język i kulturę polską. Idealizacja świetnej przeszłości Litwy, języka i zdolności Litwinów była niekiedy naiwna, chociaż zrozumiała jako środek przekonania Litwinów, iż nie są gorsi od innych narodów, w tym także Polaków. Na przykład J. Basanavićius dowodził, że nie tylko Adam Mickiewicz, Józef I. Kraszewski, lecz też wielcy malarze Jan Matejko, Henryk Siemiradzki, kompozytor Stanisław Moniuszko, historyk Joachim Lelewel są litewskiego pochodzenia, należą do Litwinów". Tak pisał J. Basanavićius w założonym przez siebie piśmie „Auśra" w 1883 roku. Podobnymi argumentami udowadniali twórczą moc Litwinów oraz ich wyższość nad Polakami również inni autorzy. Taki sam cel miała też konsekwentnie głoszona przez Basanavićiusa teoria o przywędrowaniu Litwinów z krain Azji Mniejszej oraz Półwyspu Bałkańskiego, ich bliskiego pokrewieństwa ze starożytnymi ludami Frygów i Traków, którzy rzekomo pod względem poziomu kultury przewyższali inne ówczesne narody12. Takie poglądy Basanavićius głosił do końca życia (zmarł w 1927 roku), była to jednak dziecinna choroba litewskiego ruchu narodowego, która z czasem przechodziła. Wybitny działacz tego ruchu, założyciel w 1889 roku czasopisma „Yarpas", Yincas Kudirka w swojej publicystyce prawie nie odwoływał się do zamierzchłej, choć świetnej przeszłości, kładł nacisk na pracę organiczną. Konsekwentnie podkreślał odrębność Litwinów od Polaków, konieczność zachowania i rozwoju języka litewskiego w zmaganiu nie tylko z rusyfikacją, lecz i z polonizacją. •.-,«_- .• -• • .. Wysiłki działaczy ruchu litewskiego, czyli odrodzenia narodowego, nie poszły na marne. Zrówno w XIX, jak i XX wieku ukształtował się już nowoczesny naród litewski, mający poczucie swojej odrębności. Jakie przyczyny zadecydowały o tym fenomenie? Historiografia radziecka akcentowała warunki ekonomiczne, rozwój kapitalizmu w imperium rosyjskim, którego częścią była Litwa etniczna. Jednak takie podejście 11 „Auśra" ir „Dziennik Powańskis", [w:] J. Basanavićius, Rinkriniai raśtai, Yilnius 1970, s. 703. 12 Zob. Dvi kalbos pasakytos atidarant pirmąją lietuviif dailes paradą Vilniuje 1906 m gruodźjo 27 d., [w:] J. Basanavićius, op. cit., s. 721-723. Kształtowanie się narodu litewskiego 223 miało charakter jednostronny. Znany badacz dziejów dziewiętnastowiecznej Litwy, zmarły w 1999 roku historyk Rimantas Yebra, tak ujął zagadnienie: Przyjrzyjmy się Malej Litwie we Wschodnich Prusach. Poziom ekonomiczny był tu wyższy. A więc nasuwa się wniosek, że i przebieg odrodzenia narodowego powinien był być tu intensywniejszy i dojrzalszy. Jednak nic podobnego się nie dzialo. Ruch kulturalny drugiej polowy XIX w. nie przerost w odrodzenie narodowe i ludność coraz bardziej się ger-manizowała^. Dalej historyk wiąże litewskie odrodzenie z wyrazem ducha narodu. Można tu zastosować koncepcję wielkiego historyka angielskiego A.J. Toynbe'ego o „Wyzwaniu" i „Odpowiedzi". Podobnie jak w wiekach X11I-XIV w odpowiedzi na wyzwanie ekspansji Krzyżaków stało się rozszerzenie Wielkiego Księstwa Litewskiego na wschód i południe, tak w II połowie XIX wieku odpowiedzią na rusyfikację i kurczenie się obszaru języka litewskiego stało się odrodzenie narodowe. W latach I wojny światowej politycy litewscy poważnie rozważali kwestię relitu-anizacji Litwy Wschodniej i Południowo-Wschodniej. Jeden z twórców niepodległej Litwy P. Klimas w 1917 roku dowodził, że w dawnej Litwie etnicznej nie wolno ludzi mówiących po polsku albo na wpoi po polsku uważać za Polaków lub Białorusinów, gdyż są to wynarodowieni Litwini14. P. Klimas w swoich poglądach nie był odosobniony, podzielali je też inni działacze litewscy. Poglądy, co prawda, kontrowersyjne, lecz dowodzące prężności litewskiego ruchu narodowego. 13 R. Yebra, Lietmiif tautinis atgimimas XIX amiiuje, Kaunas 1992, s. 20. 14 Zob. P. Klimas, Lietuva, jos gyventojai ir sienos, Yilnius 1917, s. 33. Egidijus Motieka (Wilno) Początki nowożytnego państwa litewskiego. Jonas Basanavicius* - między Litwą etniczną a Wielkim Księstwem Litewskim Apologia Jonasa Basanavićiusa, datująca się od czasów II Republiki (1918-1940), przeżywa obecnie renesans. Wkład Basanavićiusa do kultury litewskiej oraz w proces formowania się idei niepodległości Litwy nie podlega dyskusji. Jednak można dyskutować o jego koncepcji Litwy, a także poglądach na niektóre grupy subkultur Litwy i Białorusi, które dążyły do integracji z tworzącymi się w epoce Basanavićiusa narodami: polskim, litewskim czy białoruskim. Nie zapominajmy, że na początku działalności społecznej Basanavićiusa Litwa w pojęciu współczesnym nie istniała, to znaczy nie istniały siły (albo były one niezauważalne), które by o taką Litwę (...) walczyły^. W owych czasach nie ukształtował się jeszcze model Litwy narodowej rozumianej w kategoriach politycznych lub Litwy w granicach etnograficznych, zaś działalność społeczna nowej inteligencji litewskiej wywodzącej się z chłopstwa nosiła charakter etnokulturowy i objęła tylko społeczność mówiącą językiem litewskim. W II połowie XIX wieku żywe były tradycje polityczne Wielkiego Księstwa Litewskiego (WKL). Szlachta byłych ziem WKL, która przejęła te tradycje, tolerowała aspiracje kulturalne Litwinów i Białorusinów, nie wierzyła jednak w to, że te podmioty kultury w przyszłości wyznaczą sobie całkowicie samodzielne cele polityczne. * Jonas Basanavićius (1851-1927) w 1873 r. ukończył gimnazjum w Mariampolu, w 1879 r. (wydział medycyny Moskiewskiego Uniwersytetu. W 1879-1882 był dyrektorem szpitala i lekarzem okręgowym w Łomie (Bułgaria), zaś w 1. 1882-1895 pracował jako lekarz w Pradze, Łomie, Blanie i Warnie. Od 1891 r. obywatel Bułgarii, od 1893 r. nadworny lekarz księcia Ferdynanda. Od 1905 r. zamieszkał w Wilnie. Polityczną działalność rozpoczął w Moskie. W 1874 r. przygotował do druku elementarz litewski, ale nie otrzymał zezwolenia na druk. W Bułgarii współpracował z liberałami, po 1894 r, działacz Demokratycznej Partii Bułgarii. W 1883 r. wydał pierwszy numer litewskiego pisma „Asra" („Zorza"). Kierował komitetem organizacyjnym zjazdu Litwinów (Sejm Wileński). Po nieudanych próbach powołania partii konserwatywnej, z inicjatywy J. Basanavićiusa powstało Towarzystwo Nauki, którym kierował do śmierci; redagował pismo tego towarzystwa „Naród litewski". WI. 1971-1918 brał udział w pracy Rady Litwy (Taryby) i wraz z innymi podpisał akty prawne mające oddzielić Litwę od Rosji sowieckiej. Były to akty proklamujące niepodległe państwo litewskie. Pracował w Wilnie dyrektorem muzeum etnograficznego. Opublikował około 40 praż z historii, archeologii, etnografii, folklorystyki, sanitarki. Napisał około 140 artykułów. 1 E. Aleksandravićius, A. Kulakauskas, Lietuw XIXamźiuje, 1.1, Yilnius 1991, s. 70. Początki nowożytnego państwa litewskiego 225 Szlachta WKL nawet po upadku wspólnego państwa polsko-litewskiego, na równi z tradycją państwowości, zachowała dwuwarstwową, a na Żmudzi nawet trójwar-stwową2 strukturę świadomości politycznej. Wspólne państwo polsko-litewskie (Rzeczpospolita Obojga Narodów) w oczach litewskich magnatów i szlachty było wyższą organizacją polityczną niż WKL, które w unii z Polską było tworem wasalnym. Również większość przedstawicieli warstw uprzywilejowanych Polski za suwerena uważała Polskę, za wasala zaś - WKL. Bez wątpienia część magnatów i szlachty Litwy i Białorusi była spolonizowana zarówno pod względem kulturalnym, jak i politycznym. W końcu XIX i na początku XX wieku wzmacniał się polityczny ruch narodowy Litwinów, wzrastała też dyferencjacja polityczna szlachty: jej orientacja etnopolityczna wahała się od dążeń do całkowitego wyeliminowania z projektów politycznych nazwy Litwa (WKL) do samodzielnego odbudowania WKL. Wciągnięcie szlachty litewskiej do narodowego ruchu politycznego Litwinów było dla Basanaviciusa i innych działaczy odrodzenia litewskiego ważne z dwóch powodów: 1) chciano wykorzystać potencjał kulturalny szlachty, 2) w dążeniu do upolitycznienia litewskiego ruchu narodowego oraz w projektach odrodzenia państwa litewskiego ważny był problem dziedzictwa tradycji państwowych. Na tej podstawie można było przygotowywać przesłanki do postawienia problemu odrodzenia państwa litewskiego na forum międzynarodowym. Co sądził Basanavićius o szlachcie litewskiej, o dawnym państwie litewskim i jak oceniał znaczenie tego państwa w procesie tworzenia nowoczesnej Litwy? Basanavićius był pierwszym i jednym z niewielu działaczy litewskiego ruchu narodowego, którzy akcentowali problem .dziedzictwa politycznego i prawnego WKL. Nieco upraszczając, możemy wyróżnić dwa okresy ewolucji poglądów Basanavićiusa: 1) lata osiemdziesiąte-dziewięćdziesiąte XIX wieku, 2) początek XX wieku. W pierwszym okresie idealizował on WKL z okresu przedchrześcijańskiego, rozciągając „złoty wiek" WKL aż do śmierci księcia Witolda. Jego zdaniem pod względem prawnym można było nowe dążenia polityczne narodu litewskiego, formujące się na podstawie etnicznej, opierać na tradycjach politycznych dawnej Litwy3. Na początku XX wieku, od 1905 roku Jonas Basanavićius nadal idealizuje dawne WKL, tyle że pod względem politycznym i obywatelskim identyfikuje się już z WKL chrześcijańskim, tj. z Litwą XV-XVIII-wieczną, pozostającą w unii z Polską4. Basanavićius uważa, że był to okres postępującej polonizacji. Jednak rozszerzając tra- 2 E. Aleksandravićius, Atgimimo istorijos slenksćiai (Progi historii odrodzenia), [w:] Lietuviu Atgimimo istorijos studijos (dalej - M/S), t. IV; Liaudis virsta tauta, Yilnius 1993, s. 239-240,246-250. 3 J. Basanavićius, Lenkai Lietuvoje, Chicago 1903, s. 26. 4 Lietuviu Memorandumas Rusijos Ministrif Taryhos Pinnininkui grafui S.J. Yitei (1905, listopad) (dalej -Memorandum Litwinów), przygotował E. Motieka, LAIS, t. III; Lietuvos valstybes ideja, Yilnius 1991, s. 344; E. Motieka, Didźiojo Yilniam Sejmo preliudija: memonmdumas Rusijos vyriausybei, s. 214-215. •- , ,.- 226______________________________________________________________________Egidijus Motieka dycję państwowości WKL do 1795 roku, tj. do trzeciego rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów, okres ten umocnił podstawy prawne i polityczne, które już na innym poziomie mogłyby stanowić odbicie ciągłości tradycji historycznych i politycznych WKL. W tamtych czasach, na początku XX wieku, problem odbudowy Rzeczypospolitej Obojga Narodów Europa rozumiała jako odbudowę państwa polskiego. Kwestia ta stała się problemem nie tylko dla Rosji, ale i dla prawa międzynarodowego. Tymczasem sprawa państwowości WKL (paradoksalnie) nie miała takiego statusu z powodu niekorzystnej sytuacji geopolitycznej, etnopolitycznej i etnosocjalnej. Od 1905 roku rządzący w Europie Zachodniej już nie propagowali odbudowy praw narodów (i byłych państw), lecz prawo narodu do swobodnego samookreślenia. Basanavićius, wysuwając prawa WKL, sformułował jednocześnie tezę, że wraz z problemem państwowości Polski w skali międzynarodowej musi być rozważana kwestia byłego WKL (lub byłych jego ziem). Problem ten szczególnie ostro był wysuwany przez niego w memorandum do rządu Rosji, które ukazało się w 1905 roku, w przededniu Wielkiego Sejmu Wileńskiego5. Koncepcja Basanavićiusa nie oznaczała, że nowa Litwa (to znaczy Litwa w granicach etnograficznych) obejmie całe dziedzictwo polityczne i kulturalne WKL. Jego zdaniem, nowa Litwa mogła pretendować jedynie do części tego dziedzictwa historyczno-polity-cznego. Deklarował on, że Litwa powinna być całkowicie niepodległa. Dlatego też Basanavićiusa w sprawie rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów najbardziej interesował aspekt oddzielenia się od Polski. Kształtowała się opinia, że można było ubiegać się tylko o część terytorium WKL, to jest o ziemie zasiedlone przez homogeniczną, z punktu widzenia kultury, społeczność Litwinów wraz z częścią etnicznego polsko-lite-wsko-bialoruskiego pogranicza (część guberni wileńskiej i grodzieńskiej)6, które historycznie należą do ziem litewskich. To wszystko w ujęciu Basanavićiusa stanowiło Litwę etniczną, która jego zdaniem oznaczała terytorium zamieszkane przez wspólnotę etno-kulturową7. Pojęcia te niewiele się różniły. Etnograficzne ujęcie koncepcji Litwy miało jednocześnie motywacje historyczne. Jak widzimy, obie wspomniane przez Basanavieiusa zasady są ze sobą ściśle powiązane, ponieważ na początku XX wieku krystalizują się żądania niepodległości wysunięte przez etnicznie homogeniczne społeczeństwo litewskie. Dlatego też można sformułować pytanie: czy istnienie byłego WKL skłoniło Basanavieiusa do poszukiwania dróg odbudowy państwa, czy też społeczeństwo mówiące po litewsku, dążące do utworzenia państwa na podstawie etnicznej (etnograficznej), by osiągnąć ten cel jako argument dodatkowy, wykorzystało kapitał historyczno-polityczny byłego państwa litewskiego? 5 Memorandum Litwinów, s. 341-350; E. Motieka, Didźiojo Yilniaus Seimo preliudija, s. 210-226. 6 Memorandum Litwinów, s. 344; E. Motieka, Didźiojo Yilniaus Seimo preliudija, s. 216-218. 7 E. Motieka, op.cit., s. 217-218. Początki nowożytnego państwa litewskiego 227 Nawet po pobieżnym przejrzeniu pism „Auśra" i „Yarpas" łatwo zauważyć, że idea niepodległości politycznej etnicznie jednorodnego społeczeństwa litewskiego dopiero dojrzewa, zaś obraz byłego WKL (na razie jako mit, nie zaś jako imperatyw prawny) w sposób naturalny staje się najważniejszym impulsem dojrzewania tej idei. Dlatego można twierdzić, że zaangażowanie polityczne narodu litewskiego (nowocześnie ujmowane), a przynajmniej jego początki były nie tyle procesem immanentnym (naturalny rozwój ducha narodu nie mógł szybko upolitycznić mentalności chłopa litewskiego), co permanentnym. Idea byłego państwa stała się bodźcem do poszukiwania nowych form niezależnego istnienia politycznego, zaś jednorodność ekspresji kulturalnej zadecydowała o tym, że odseparowano się od innych części składowych WKL - Białorusi i Ukrainy. Bez wątpienia problem ten wymaga dalszych studiów, ale można wysunąć taką hipotezę. •; W dalszych rozważaniach nad poglądami Basanavićiusa na temat dziedzictwa kulturowego WKL trzeba zwrócić uwagę na częste sprzeczności dotyczące idei i działań. Na przykład tworzył on obraz państwa narodowego, jednak punktem wyjścia i impulsem w procesie tworzenia było dawne państwo - WKL. Idealizował WKL z okresu przedchrześcijańskiego, a przecież nie było to państwo narodowe (z drugiej strony było to państwo „niepolskie"). Litwy chrześcijańskiej nie uważał już za ideał, jednak myślał, i nie bez racji, że po odrzuceniu „polskości" WKL można objąć jego dziedzictwo historyczno-polityczne. Za najważniejszą zasadę w procesie tworzenia nowego państwa Basanavićius uważał zasadę etnograficzną, która miałaby jednocześnie argumenty historyczne. Zarysowane przez niego ówczesne granice etnograficzne niewiele różniły się od wyznaczanych przez krajowców przy odbudowaniu WKL - Litwa w granicach etnograficznych i katolicka Białoruś8. Basanavieiusa bardziej interesował aspekt dziedzictwa polityczno-prawnego niż terytorialnego, lecz w zasadzie był to kontrowersyjny sposób oceny historii. Te dwie części są na ogół nierozdzielne; w przeciwnym razie różnorodne siły polityczne w zależności od sytuacji politycznej zaczynają spekulować motywami historycznymi. Chcąc usprawiedliwić Basanavieiusa, moglibyśmy twierdzić, że nie da się pominąć problemu podziału dziedzictwa na terytorialne i polityczno-prawne, ponieważ chodziło tylko o część terytorium byłego WKL. Tym samym w dążeniu do etnicznie jednorodnej integracji obywatelsko-politycznej społeczeństwa litewskiego nie można było pretendować do całego dziedzictwa państwowo-politycznego. Z drugiej zaś strony, pytanie o państwo-wo-polityczne dziedzictwo WKL nie stanowiło jedynie problemu prawnego. Zależało to od ówczesnej sytuacji ruchów narodowych Litwinów, Białorusinów (i Ukraińców), Li- 8 M. Romer, Litwa. Studyum o odrodzeniu narodu litewskiego, Lwów 1908, s. 349-350; R. Miknys, Yilniaus autonomislai irjif 1904-1905 m. Lietuvos politines autonomijos projektai (Autonomisci wileńscy i ich projekty autonomii politycznej Litwy w latach 1904-1905), [w:] LAIS, t. III, s. 192-193; E. Motieka, Nuo Lietuviit suvaziavimo Vilniuje iki Didziojo Yilniaus seimo. Istoriografine Suvażiavimo pavadinimo analizę, [w:] LAIS, t. IV, s. 271-273. 228_______________________________________________••• ________! Egidijus Motieka twinów mówiących po polsku, stosunków wzajemnych między Polakami z Litwy, Białorusi i Ukrainy i bez wątpienia od ich stosunków z siłami politycznymi w Polsce. Również nie mogło nie zrodzić się pytanie o świadomość obywatelską i możliwe jej transformacje. Wydawałoby się, że rozwiązanie tego problemu nie sprawia trudności, ponieważ świadomość obywatelsko-polityczna mogłaby się ujawnić także po oddzieleniu się Litwy etnograficznej od byłych ziem WKL. Faktycznie mogło to oznaczać obywatelską i etnopolityczną integrację litewskiej szlachty i chłopstwa, być może z zachowaniem pewnej autonomii kulturalnej obu grup. Jednak wszystko zależało od tego, jak będą rozwiązane konkretne problemy dziedzictwa kulturowego WKL i dalsze sprawy samowyrażenia tych grup kulturowych, a także od tego, czy nadal będą tolerowane procesy dezintegracji kulturalnej. Na początku XX wieku stało się jasne, że pod względem obywatelskim i etnopolitycznym magnaci i szlachta Litwy i Białorusi nie mogą być sztucznie dzieleni na zasadzie terytorialnej. Dlatego poglądy Basanavićiusa i innych działaczy narodowego ruchu na integrację polityczną i kulturalną niektórych warstw narodu litewskiego były nie do przyjęcia dla niektórych magnatów i szlachty litewskiej*. Rozwiązanie problemu dziedzictwa kulturowego Basanavićius, podobnie jak i inni działacze litewskiego ruchu narodowego, zręcznie uprościł. W zasadzie aż od czasów „Auśry" wymagano, by szlachta litewska, przystępując do politycznego ruchu narodowego, bezkompromisowo przyjęła prerogatywę czysto litewskiej tożsamości kulturalnej9. Odrzucano odrębność szlachty litewskiej, w życiu kulturalnym i codziennym posługującej się językiem polskim, będącej nośnikiem wyższej kultury. Określić się Litwinem mógł każdy litewski szlachcic, jednak nie mógł wybrać formy politycznej i kulturalnej egzystencji odrębnej od tej, którą prezentowały siły polityczne społeczeństwa mówiące po litewsku. W zasadzie oznaczałoby to asymilację szlachty litewskiej, połowiczną lituanizację. Tak więc zrezygnowano z naturalnej integracji tych dwóch rodzajów kultury szlacheckiej i chłopskiej. Udało się także utworzyć nowy wspólny podmiot polityczny, który jednocząc szlachtę byłych ziem WKL - Litwy i Białorusi (Ukrainy ?) oraz struktury społeczne litewskiego i białoruskiego (może i ukraińskiego) ruchu narodowego, a także społeczność żydowską, mógłby ubiegać się o całe dziedzictwo historyczne WKL. Oczywiście, że treści tych nie można odbierać jako bezpośredniego zarzutu wobec Basanavićiusa i całego litewskiego ruchu narodowego. Zazwyczaj w znacznym stopniu zawężano wyraz litewskiej tożsamości politycznej i kulturalnej i część byłej warstwy uprzywilejowanej nie miała innego wyjścia, jak tylko utożsamić się z narodem polskim, zachowując odrębność subpolityczną lub subkulturową tej tożsamości. Naszym zdaniem, był to problem mentalności „chłopskiego" narodu, a dokładniej -problem ograniczeń tej mentalności. Obraz byłego państwa WKL obudził dążenia do Nie mówi się tu o niemałych przeszkodach ze strony szlachty litewskiej, ponieważ jest to odrębny temat. * J. Sapalius [J. Basanavićius], Priedelis prie Iietuviśko klausimo, Chicago 1905, s. 28. Początki nowożytnego państwa litewskiego 229 odnowienia przygotowań warunków odbudowy państwa litewskiego, jednak swoista droga rozwoju narodu „chłopskiego" warunkowała też samodzielne zaangażowanie polityczne tego narodu. Działacze litewskiego ruchu narodowego nie potrafili ogarnąć ówczesnej sytuacji socjokulturalnej na Litwie z końca XIX i początku XX wieku, tym bardziej odnowić starych tradycji polityczno-obywatelskich i kulturalnych, by na ich podstawie tworzyć nowe demokratyczne, polikulturalne zasady budowy społeczeństwa obywatelskiego. Dlatego, jak sądzę, nie omylimy się twierdząc, że rozdział tych dwóch litewskich grup subkulturowych był tragedią nie tylko arystokracji litewskiej, lecz i inteligencji pochodzącej ze środowiska chłopskiego. Być może tylko inteligencja litewska wywodząca się z chłopstwa litewskiego odczuła to w mniejszym stopniu, ponieważ zawsze trudniej pojąć stratę tego, co nie było uświadomione do końca. Od ostatecznego sformułowania idei Litwy nowoczesnej, to znaczy państwa w granicach Litwy etnograficznej (za główny moment przełomu można uważać Wielki Sejm Wileński) historycz-no-prawne i obywatelsko-polityczne tradycje WKL często są wykorzystywane jako uzasadnienie tej idei. Oznacza to, że tradycje państwowe nie stały się permanentną recepcją państwowości Litwy, a przekształciły się, szczególnie w latach I wojny światowej, w czynnik wtórny, dodatkowy, jakby istniejący obok idei niepodległości narodowej Litwy, o którym wspomina się w nieprzychylnej sytuacji geopolitycznej lub pod naciskiem sił politycznych - Polaków, Białorusinów czy państw zachodnich. Co jest powodem tego wszystkiego? Spróbujemy to wytłumaczyć przez pryzmat Basanavićiusa, jako osoby i działacza politycznego. ; Przedstawiony tu układ przeciwstawnych idei Basanavićiusa oraz postulatów, które są potwierdzeniem tych idei, wskazuje, że idea WKL, jego dziedzictwo prawne i kulturowe, model świadomości obywatelsko-politycznej oraz powiązany z nim socjalno-war-stwowy charakter tej świadomości były dla niego zrozumiałe w sposób oczywisty. Z punktu widzenia Basanavićiusa w trakcie budowy społeczeństwa demokratycznego parametry obywatelsko-polityczne powinny się zmieniać, instytucja obywatelska powin-' na objąć wszystkie warstwy społeczne. Znaczy to, że świadomość obywatela WKL była j dla Basanavićiusa podstawą i motorem tworzenia państwa po odrzuceniu jej charakteru T socjalno-warstwowego. Akurat na tej świadomości opierano się w przedstawianiu kon- cepcji dziedziczenia politycznego i kulturalnego. Łatwo zauważyć, że była to teoria, która wcześniej czy później powinna znaleźć konkretne pole działania. Jednak, jak już , wspomnieliśmy, mechanizm wcielenia w życie świadomości obywatelsko-politycznej \ szwankował, ponieważ osoby zachowujące tę świadomość próbowano podzielić w sztu- czny sposób (rozdział państwowo-terytorialny „etnograficznej" Litwy i „etnograficznej" i Białorusi), cel zaś budowania społeczeństwa monolitycznego, choć uznającego nawet ' prawa mniejszości narodowych, jeszcze bardziej zaostrzał stosunki między szlachtą a in- teligencją Litwy wywodzącą się z chłopstwa. Dramatyzm sytuacji Basanavićiusa polegał na tym, że był on jednym z liderów litewskiego ruchu narodowego. To znaczy tego ruchu, który powołał do życia ideę 230_____________________________________________________________________Egidijus Motieka narodowego państwa litewskiego. Dla większości członków obywatelskiego ruchu narodowego każdy aspekt polityczny dziedzictwa WKL wydawał się niezrozumiały i zbędny. Basanavićius jako przedstawiciel litewskiego ruchu narodowego mógł rozpatrywać te pytania, jednak nie mógł przekroczyć pewnych granic. Oczywiście, że nie mógł - jako przedstawiciel ruchu narodowego, a nie jako wolny człowiek. Podstawa zaangażowania politycznego, a zwłaszcza nowoczesnego - społeczność mówiąca w języku litewskim - nie mogła się transformować tylko częściowo (np. poszerzając bazę przedstawicielstwa kosztem mniejszości narodowych itp.). Ponadto po wejściu litewskiego ruchu narodowego w ścisły kontakt ze szlachtą Litwy i Białorusi, a także białoruskim ruchem narodowym i po odsłonięciu perspektywy wspólnego istnienia państwa powinien był się zmienić status działaczy litewskiego ruchu narodowego. Dlatego też problem ten mógł być zredukowany do poziomu osobistych ambicji politycznych. Tak więc osobiste poglądy Basanavićiusa z wymienionymi zastrzeżeniami nie wykroczyły poza ramy świadomości obywatelskiej WKL, jednak tylko jako model teoretyczny, ponieważ nie mógł on odnaleźć realnego gruntu, by wyrazić tę świadomość. Natomiast wiele było prób wykorzystania nowych komponentów tej świadomości, nowych parametrów tworzenia społeczeństwa obywatelskiego. W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XIX wieku ukazały się książki i artykuły10, w lipcu 1905 roku Memorandum do rządu rosyjskiego11 i oświadczenia na Wileńskim Sejmie Wielkim12, a w końcu inspiracja pisma - gazety w języku polskim „Lietuva" (Litwa, 1908-1914) oraz inne. Jednak było to tylko połowiczne rozwiązanie problemu. Basanavićius, mówiąc o dziedzictwie WKL, nigdy nie tracił z oczu Litwy narodowej. Codzienność zawsze wymagała konkretnych praktycznych kroków, które w każdej chwili mogły ograniczać prerogatywę wolnej działalności człowieka. Uznając, iż deklarowana przez Basana-vićiusa koncepcja dziedzictwa WKL nie była koncepcją całkowitego i pełnowartościowego dziedziczenia (ubiegano się tylko o przejęcie idei polityczno-prawnej i w ogóle idei państwowości), musiała ona mieć przynajmniej dobrą podstawę. To znaczy należało ustalić konkretne sposoby rozwiązania następujących problemów: obywatelsko-politycz-nych, prawnych, terytorialnych, kulturowych, socjokulturowych, a nawet społeczno-eko-nomicznych. Bez zbudowania solidnej bazy ideowej i w rozdarciu między zasadami odbudowy dawnego państwa a zasadami odbudowy nowego państwa narodowego, także po próbach rozwiązania zadań politycznych narodu litewskiego, często ujawniała się chęć oparcia się na WKL, tyle że najczęściej nie udawało się nawet uchwycić jego cienia. Najczęściej pozostawała zaledwie Mała Litwa, to jest Litwa w jej granicach etnografi- 10 J. Basanavićius, Lenkai Lietuvoje, s. 26 i in.; J. Sapalius [J. Basanavićius], Priedelis prie lietuvisko klausimo, s. 28 i in. " Lietuviif Memorandumas, s. 341-350. 12 P. Yiśinskis, Vilniaus seimo uzraśai, Dział Rękopisów Instytutu Literatury Litewskiej w Wilnie, f. 1-681, k. 6; E. Motieka, Yieśaipakelti balsą ul tiesas..., „Kulturos Barai" 1990, nr 11, s. 6-10. Początki nowożytnego państwa litewskiego 231 cznych. To uczucie straty było udziałem nie tylko Basanavićiusa. Być może doświadczył on tego wcześniej niż inni. W latach I wojny światowej dramat ten przeżywał niejeden litewski działacz polityczny (Jurgis Śaulys, Mykolas Sleżevićius, Petras Klimas, Juozas Gabrys-Parśaitis, Antanas Smetona, Steponas Kairys i inni). Była to jak gdyby spóźniona świadomość przeszłości i teraźniejszość. Próby Basanavićiusa przypomnienia wartości politycznych i kulturalnych WKL oraz niezdolność doprowadzenia tego do końca są jednocześnie tylko chwilą stałego załamania osobowości. Basanavićius próbował szukać podstaw litewskiej tożsamości w obu wariantach odbudowy państwa litewskiego i w każdym je odnalazł. Jednak próby zjednoczenia tych elementów zawsze kończyły się niepowodzeniem. Na początku XX wieku wiele zależało od sytuacji geopolitycznej Litwy, której przyczyny upadku tkwią w mechanizmie politycznej hermetyczności. Inna sprawa, że Basanavićius zwracał się nie tyle do obywateli WKL, jako dziedziców świadomości państwowo-politycznej, ile do zmożonego ciężką pracą chłopa. W zasadzie mogło to sugerować nie tylko destrukcję, ponieważ starano się spolityzować szerokie warstwy społeczne (prymitywna demokracja), a nie zjednoczyć zasoby byłych reprezentantów państwa - szlachtę. Po pewnym zastanowieniu się można stwierdzić, że obok zagadki Basanavićiusa pozostaje bez odpowiedzi najważniejsze chyba i najtrudniejsze pytanie: jakie państwo odbudowali sygnatariusze 16 lutego 1918 roku? Jude Bojarski Moje Grodno Jestem Żydem. Urodziłem się w rodzinie niezamożnej. Mój ojciec byt dorożkarzem, mama pracowała w fabryce tytoniowej Szereszewskiego. W rodzinie było 5 dzieci: 3 synów i 2 córki. Byłem starszym z synów. Mieszkaliśmy razem z babcią w jej domu przy ulicy Kolejowej 21, która później została przemianowana na ulicę Ludwika Narbutta. Przed 1939 rokiem na naszej ulicy przeważnie mieszkali Żydzi. To jest charakterystyczne dla miejscowych rodzin żydowskich - mieszkać zwarcie, w tzw. kuczkach. Żyliśmy bardzo skromnie, zwłaszcza po 1925 roku, kiedy matka straciła pracę - w fabryce miała miejsce duża redukcja. W dawnej Polsce istniał monopol: produkcja i sprzedaż wódki, zapałek i tytoniu leżały wyłącznie w gestii państwa. Wyszło zarządzenie nakazujące zredukować produkcję wyrobów tytoniowych, Szere-szewski musiał więc zwalniać pracowników. Jako pierwsze były zwalniane kobiety z małymi dziećmi i w ten sposób mama musiała opuścić fabrykę. Ojcu samemu było trudno utrzymać tak wielką rodzinę. Z tego, co zarabiał, musiał jeszcze codziennie wydawać 2 złote i 20 groszy na żywienie konia, który potrzebował 10 kg owsa, a oprócz tego siano, koniczynę, sieczkę itd. Ojciec zarabiał od 3 do 5 złotych dziennie, najlepsze zarobki przypadały na Boże Narodzenie i na Sylwestra. W te święta szczególnie hojnie dorożkarze byli wynagradzani przez oficerów, którzy jechali na bale do restauracji lub garnizonowego Klubu Oficerskiego. Wówczas dopiero dorożkarze mieli pracę przez całą noc. W Grodnie w tych czasach było 125 dorożkarzy. Ojciec miał numer 25 i zazwyczaj stał na ulicy Brygidzkiej lub przy placu Batorego. Tamże stał mój wujek, dorożkarz z numerem 17. Stojąc w oczekiwaniu klienta rozmawiali ze sobą tylko w jidysz, z klientami zaś - jak kto woli, z Polakami - po polsku, z Rosjanami - po rosyjsku, z Białorusinami - po białorusku. Taryfa wynosiła 20-50 groszy. Dla porównania: kilo cukru kosztowało wówczas 1 złoty, kilo rąbanki -1,80-1,60 złotych, lody 5 groszy, bułka 3-4 grosze. Moje Grodno____________________________________________________233 1 W 1936 roku ojciec wspólnie ze swoją siostrą zaczął budować własny dom przy tej samej ulicy. Mieszkałem w tym parterowym domu przez 25 lat po wojnie, potem mieszkał mój syn, a teraz mieszka wnuczka. Ciotka moja była krawcową, a wujek - szewcem. Latem dzierżawili ogrody w majątku Grajna za miasteczkiem Indura koło Grodna. Nie mieli własnych dzieci, a więc latem na wakacje brali mnie do siebie. Wypoczywałem i stróżowałem. Na naszej ulicy bogatych mieszkańców nie było. Według moich obserwacji, w Grodnie przed wojną było tylko około 200 zamożnych rodzin żydowskich, może trochę więcej niż 1000 stanowiły rodziny średnio zamożne. Naprawdę bogatych było bardzo niewielu, chyba tylko właściciel zakładu mechanicznego Starowolski i kilku handlarzy. Przy placu Batorego mieścił się sklep Winnika, gdzie sprzedawano modne wówczas patefony, odbiorniki i inne rzeczy radiofoniczne. Obok znajdował się bogaty sklep z farbami, należący do Kremera, niedaleko zaś kościoła farnego był sklep Lewandowicza z dewocjonaliami katolickimi. Nawet bardzo bogaci ludzie dbali o interesy, dużo pracowali, wszystkie sklepy żydowskie, na przykład, prowadziły handel nawet po godzinach pracy - właścicielom zależało na konsumencie. Większość ludności żydowskiej była biedna. Z głodu, owszem, nie umierali, ale poziom życia był bardzo niski. Ciężko pracowali, uprawiając jakieś rzemiosło, niemniej jednak starali się budować własne domy. Ziemia była bardzo droga, dlatego wybierali takie miejsca, gdzie grunty były tańsze: na zboczach, w wąwozach, nad brzegiem rzeczki Horodniczan-ki. Nieopodal synagogi jest taki wąwóz zwany „Jurzyką". W nim stało dużo domków żydowskich, a w jednym z nich urodziła się moja mama. Jej ojciec, a mój dziadek, był szewcem. To była nędzna zabudowa, takie małe, tzw. trzyścienne domki, jak na obrazach Marca Chagalla. W latach międzywojennych Żydzi mieszkali przeważnie przy ulicach: Zamkowej, Pereca, części Dominikańskiej, na Stobódce. Ulice 11 Listopada, 3 Maja, Reymonta, Mickiewicza i przylegające do nich, czyli centrum, zamieszkiwali katolicy. Prawosławni lokalizowali się bardziej we wschodnich okolicach miasta. Historia grodzieńskich Żydów sięga czasów wielkiego księcia Witolda. Po wypędzeniu ich z Hiszpanii, książę zaprosił kilka, a może kilkadziesiąt rodzin żydowskich w celu rozwoju w mieście rzemiosła, handlu i medycyny. Po 100 latach król polski Stefan Batory potwierdził nadany im przywilej, tzn. prawo do osiedlenia. Od tamtych czasów prawie cały handel, rzemiosło - od zegarmistrza do kowala - były w rękach Żydów. Tak trwało l 234 Relacja _ Jude Bojarski przez wieki, tak też było do 1 939 roku. Na przykład, na głównej ulicy miasta - Dominikańskiej - wszystkie sklepy należały do Żydów, z wyjątkiem mięsnego sklepu Moroza, który był katolikiem. To było zrozumiałe - z reguły Żydzi mięsem i kiełbasą nie handlowali, ponieważ nie jest to żywność „koszerna"1. Religijni Żydzi nie powinni spożywać artykułów „niekoszernych", do których należy kiełbasa, mięso zawierające krew i wiele innych. Na ogół w sklepach żydowskich można było kupić dosłownie wszystko: banany, pomarańcze i inne owoce tropikalne, czekoladę, różne gatunki, ciasta od najlepszych producentów, rozmaite artykuły gospodarstwa domowego itd. Żydzi grodzieńscy mieli swoją, mówiąc współczesnym językiem, infrastrukturę, tzn. posiadali w mieście swoje uczelnie, domy opieki, szpital, apteki, biura adwokackie, należeli przeważnie do swoich partii politycznych. Wszystkie partie wówczas działały swobodnie, z wyjątkiem partii o charakterze komunistycznym. Grodzieński szpital żydowski (obecnie kolejowy) byt założony około 200 lat temu. Cały personel stanowili Żydzi, choć lekarze pochodzenia żydowskiego pracowali również w polskich szpitalach miejskich. To był najbardziej opłacalny zawód, medycyna była płatna i koszta leczenia były bardzo wysokie. Było także sporo aptek należących do Żydów. Najbardziej znanym farmaceutą był Tropkryński, którego apteka mieściła się obok farnego kościoła. W latach 1931-1932 ojciec i syn Starowolscy kupili dużą kamienicę w centrum miasta i założyli fabrykę, produkującą rowery, które nazywały się „Niemen". Kosztowały ogromne pieniądze - 120 złotych, tyle co krowa lub pół konia. Wnuk-- Starowolskiego mieszka obecnie w Izraelu. Były w Grodnie żydowskie restauracje, kawiarnie i stołówki, tzw. koszerne. W jednej takiej żydowskiej kawiarni przy Dominikańskiej podawano flaki jako danie firmowe. W każdej z nich grała 2-3 osobowa orkiestra żydowska. Nieraz odbywały się tam wesela żydowskie. Skupiały od 10 do 50 i więcej osób, w zależności od uposażenia rodziny. Młoda para tradycyjnie siedziała „pod kopułą", po naszemu „pod kupą". Jest to taki baldachim z aksamitu, który trzymają nad młodą parą. Wesela odbywały się z przestrzeganiem narodowych i religijnych tradycji. Najpierw młodą parę błogosławił rabin, później według tradycji młodzi bili kieliszki - „na szczęście" i siadali do stołu. Była taka niepisana reguła, że bogaci siadali z bogatymi, biedni z biednymi. To zrozumiałe, przecież ludzie muszą mieć wspólny temat do rozmowy. Na głowę 1 W prawie żydowskim istnieje obecnie 613 przykazań, dotyczących sposobu odżywiania. Żywność „koszerna", tzn. czysta, spożywana jest przez Żydów ortodoksyjnych. Moje Grodno _ 235 mężczyźni z reguty wkładali kipę w dowolnym kolorze2. Na weselu grała orkiestra, nie zawsze duża, ale obowiązkowo obecne byty w niej skrzypce, akordeon i kontrabas. Według moich osobistych obliczeń w Grodnie przed 1939 rokiem mieszkało 53-54 tyś. ludności, wśród których było 65-66% Żydów. W okolicznych miasteczkach mieszkało ich jeszcze więcej: w Skidlu około 90%, Jeziorach - 80%, Wołkowysku - 60%. Przez kilka wieków współżycia ludność naszych terenów - Żydzi, Słowianie, Tatarzy - wyrobiła w sobie nadzwyczaj wysoki poziom tolerancji. Mogę śmiało potwierdzić, że w okresie międzywojennym generalnie była tu zgoda, ludność miejscowa nie miała do siebie żadnych pretensji i zawsze łatwo się porozumiewała. Jeżeli zaś czasem miały miejsce jakieś wypowiedzi czy odruchy antysemickie, działo się to za sprawą niektórych ówczesnych partii politycznych, takich jak Narodowa Demokracja czy PPS. Ludzie zaś, mieszkający po sąsiedzku lub razem pracujący, na ogół przyjaźnili się, nie zważając na różnicę wyznaniową. Niektórzy przyjaźnili się na tyle blisko, że uczyli się języka swoich przyjaciół, a nawet ich modlitw. Pamiętam, że ojciec miał takiego kolegę, dorożkarza Antka, który był katolikiem, ale czytał książki w języku hebrajskim i mówił w jidysz na tyle doskonale, że nie można go było odróżnić od Żyda nawet po akcencie. Na ogół ludzie na naszych terenach łatwo się uczyli języków. Ja, na przykład, poza rosyjskim, znam polski, białoruski, litewski, trochę hiszpański, trochę angielski, nieźle mówię po hebrajsku. Gdziekolwiek bywam za granicą -zawsze sobie radzę bez tłumacza. Nie jest to, oczywiście, język doskonały, ale bez trudu można się w nim dogadać zawsze i wszędzie. Sprawdziłem to, ponieważ ostatnio dużo jeździłem po świecie, bytem w Argentynie, Hiszpanii, Szwajcarii, Kanadzie, Australii, Polsce. Odkąd otwarto granice, uzyskałem możliwość odwiedzać swoich krewnych, rozsianych po całym świecie. Do Argentyny, na przykład, zaprosił mnie wujek, który wyjechał tam w 1929 roku. Urodził się w Grodnie, był absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego, znał doskonale 6 języków, był honorowym nauczycielem miasta Salto. W Hiszpanii w Barcelonie mieszka jego syn, profesor uniwersytetu. Wracając do sprawy tolerancji, powtarzam, owszem, ona istniała, ale bardzo rzadko zdarzały się konflikty na tle narodowościowym. Ja osobiście pamiętam tylko jeden taki, zupełnie rażący, który zdarzył się w 1935 roku. Latem przyjechał w gościnę do rodziny w Grodnie 2 Maleńka okrągła czapeczka (jarmutka), wkłada się ją na gtowę mężczyzn przy wejściu do synagogi. 236 Relacja _ Jude Bojarski marynarz z Bałtyku. Gdy chodził po mieście, towarzyszyły mu ttumy, wszyscy zwracali na niego uwagę - w tamtych czasach marynarz w Grodnie to było to samo co dziś kosmonauta. Pewnego wieczoru podczas zabawy tanecznej na sali przy ulicy Brygidzkiej pokłócił się o dziewczynę z młodym Żydem, synem rzeźnika. Wyzwał go brzydko raz, drugi, a potem uderzył. Zaczęli się bić. Żyd miał przy sobie nóż, uderzył niefortunnie tak, że marynarz zmarł na miejscu. Gdy go chowali na cmentarzu farnym, ksiądz przemawiał około dwóch godzin, a po pogrzebie w mieście zaczęły się zamieszki. Miejscowi endecy wezwali młodzież do zemsty za zabitego katolika i zaczęty się wybryki antysemickie. Młodzi ludzie rozbijali wystawy w żydowskich sklepach, Żydzi bali się pokazywać.na ulicach. W centrum miasta na chodniku ulicy Dominikańskiej była narysowana czarną farbą karykatura ukazująca Żyda, który chce zagarnąć całą kulę ziemską. Pamiętam, że wówczas w Grodnie była budowana sieć wodociągowa i kanalizacyjna i wzdłuż rozkopanych ulic leżały kawałki metalowych rur. Ojciec przyniósł jedną taką rurę na podwórko dla obrony na wypadek, gdyby na naszą rodzinę napadnięto. Ale na naszej ulicy panował spokój, wszyscy sąsiedzi zachowywali się po staremu i nikt nam nie wyrządził żadnej krzywdy. Te zamieszki trwały tydzień czy dwa, zanim przyjechała z Warszawy delegacja i zażegnała tę sprawę. Konflikt nie miał podłoża politycznego, inicjatorem tych spięć była endecja, do której należała młodzież z bogatych rodzin. To oni przeważnie okazywali pogardę Żydom i innym mniejszościom. Ludność biedna tych problemów nie znała, razem pracowało się, razem klepało się biedę. Ojciec przyjaźnił się z kolegami po fachu. Moja rodzina była religijna, w soboty i w święta zawsze chodziła do synagogi w swojej dzielnicy przy ulicy Skidelskiej 3. U Żydów są synagogi dwóch typów: zwykłe domy modlitwy i synagogi chóralne. Przed wojną w Grodnie było ich dużo, ale z 43 budynków sakralnych pozostało tylko 5. Między innymi synagoga, gdzie odbywają się obecnie nasze spotkania, jest synagogą chóralną. Jest to pierwsza w Grodnie murowana, pobudowana w 1586 roku - jedna z najlepszych w Europie. Zaprojektował ją architekt z Włoch. W synagodze śpiewał chór, składający się tylko z mężczyzn, obowiązkowo był także kantor3. W 1898 roku zdarzył się olbrzymi pożar, na skutek którego spalił się dach świątyni. Carski rząd przydzielił 25 tyś. rubli w złocie na jej odbudowę i w 1905 roku świątynia była już odbudowana. ! Mężczyzna, który śpiewa w synagodze podczas modłów. Moje Grodno _ 237 Od wczesnych lat dziecięcych marzyłem o tym, aby zostać duchownym. Zadaniem rabina nie jest tylko prowadzenie nabożeństw. Owszem, są rabini do odprawiania obrzędów religijnych i prowadzenia modlitw. Taki rabin jest gospodarzem synagogi, kieruje wspólnotą, udziela obrzędów. Jest rabin tzw. szejchet -rzeźnik. Żyd ortodoksyjny, na przykład, nie może odcinać głowy kurze, bo przy tym spływa krew. Powinien to zrobić szejchet. Jest rabin tzw. mojła, który dokonuje obrzezania. Prawo żydowskie nakazuje przeprowadzać obrzezanie na 8 dzień po urodzeniu chłopaka. Czyni to rabin-chirurg mający odpowiednie wykształcenie. Jest rabin tzw. szamies, coś w rodzaju ekonoma, który zajmuje się sprawami gospodarczymi wspólnoty. Jest rabin-nauczyciel, który uczy dzieci w szkole zasad prawa żydowskiego, wykłada Torę. Wszyscy duchowni najpierw kończą kurs teologiczny w jesziwie4, a potem wybierają sobie specjalność. Mając niepełne 7 lat poszedłem do religijnej szkoły, która mieściła się w chóralnej synagodze przy ulicy Pereca. Uczęszczali do niej sami chłopacy, było nas około 20 w jednej klasie. W szkole wykładano przedmioty religijne i ogólnokształcące, po czym jej absolwenci mogli kontynuować naukę w jesziwie. U Żydów na ogół jest przyjęte zaczynanie przygotowania do stanu duchownego bardzo wcześnie. W Izraelu, na przykład, przyszłych rabinów zaczynają uczyć od 3 lat. Jesziwa mieściła się w sąsiednim z synagogą budynku. W Grodnie były dwie. Szkoła nasza była płatna, ale od biednych nie pobierano opłat. Pamiętam dobrze niektórych swoich nauczycieli, ale najlepiej wykładowcę języka jidysz Solomona Żukowskiego i kierowniczkę klasy, panią o nazwisku Gryń. Specjalnych zdolności do nauki nie miałem. Ubierałem się skromnie, idąc na lekcje dostawałem 5 groszy na bułeczkę. Ubranie i obuwie kupowano mi tylko z okazji świąt. Uczyłem się w szkole w latach 1931-1939 i gdyby nie wojna, na pewno poszedłbym dalej do jesziwy i zostałbym duchownym. W okresie międzywojennym w Polsce, w tym także w Grodnie, były żydowskie szkoły 2 typów. Zwyczajne i tzw. targuty z wykładaniem wszystkich przedmiotów w języku hebrajskim. W żydowskich szkołach dziewczynki i chłopcy siedzieli oddzielnie. Wykładowcami byli wyłącznie Żydzi, niektórzy z nich nawet wykładali w państwowych uczelniach polskich. Ale było ich mało. Na ogół w tamtych czasach praca w państwowej instytucji była uważana za prestiżową, 4 Szkota przygotowująca rabinów, akademia talmudyczna. 238 Relacja _ Jude Bojarski dawała bowiem stabilny i wysoki zarobek. Niektórzy Białorusini przechodzili na katolicyzm, aby uzyskać pracę w urzędzie państwowym. Żydzi z reguły w urzędach nie byli zatrudniani. Do wojska ich powoływano, był wśród nich nawet niewielki procent oficerów, ale w administracji państwowej oni nie pracowali. Podkreślam kwestię służby wojskowej, ponieważ w Polsce międzywojennej autorytet wojska był nadzwyczaj wysoki. O ile pamiętam, w wojsku była ostra dyscyplina. Podoficer nawet najniższego stopnia zachowywał się wobec szeregowego jak generał, wymagał salutowania, stania na baczność itd. Pamiętam, jak u jednego krawca Żyda spotkali się kapral i szeregowy, i jak kapral „ćwiczył" szeregowego. Kapral, sierżant, a tym bardziej podchorąży miał na tyle wysokie uposażenie, że mógł sobie pozwolić wejść do kawiarni, restauracji, mieć dobre mieszkanie. Co dopiero mówić o oficerach wyższych stopni, to byli bardzo bogaci ludzie! Będąc chłopakiem przyjaźniłem się tak z Żydami, jak i z katolikami. Miałem przyjaciół Słowian, sąsiadów z naszej ulicy, miałem również kumpli Żydów. Przy ulicy Skidelskiej był dom opieki dla dzieci żydowskich, utrzymywany za środki żydowskiej wspólnoty. Miałem w tym domu przyjaciela i często do niego chodziłem, aby wymienić cukier w kostkach na kawę. Ojciec zaś w dniach wolnych najczęściej chodził do swego kolegi Antosia na ulicę Lewonabrzeżną. Wówczas dzieliło ludzi nie tyle wyznanie, ile status społeczny. Bogaci przyjaźnili się z bogatymi, biedniejsi z biednymi. Człowiek biedny był pogardzany nawet przez swoich, katolików. Mówiło się o nim z pogardą „żyje jak żebrak". W mieście było duże bezrobocie. Ludzie pracowali latem, a w zimie dostawali zasiłek, który wahał się w zależności od warunków materialnych w granicach 1-3 złotych. Latem można było znaleźć pracę przy brukowaniu dróg, budowaniu kanalizacji. Przy takim bezrobociu ludzie zgadzali się na każdą pracę. Łatwiej było zawsze dobrym fachowcom. Obserwując życie, zauważyłem, że niestety istnieje jakaś reguła, że bardzo często dobrzy fachowcy, tzw. złote rączki, ulegają nałogowi pijaństwa. Przed wojną nie było ich dużo, ale byli. Na naszej ulicy mieszkało dwóch braci, nie pamiętam, czy byli oni katolicy czy prawosławni, znani jako znakomici specjaliści od wszystkiego, od każdej naprawy. Bardzo często obserwowałem obrazek: to starszy ciągnie młodszego, to młodszy starszego, a w domu czeka na nich biedna rodzina: głodne dzieci, nie mające ubrania, obuwia, a nawet pościeli. Państwo propagowało zdrowy tryb życia, w Grodnie na placu Batorego znajdowało się Muzeum Higieny, gdzie pokazywano, co bywa, gdy człowiek pije, pali, jak wyglą- Moje Grodno _ 239 da wątroba pijaka, do jakiej biedy i nędzy może doprowadzić alkoholizm itd. Na ogół wówczas nie było zbyt dużo osób pijących, nie było przynajmniej ich tyle co dziś. Z rozpoczęciem wojny we wrześniu 1939 roku ojciec musiał oddać konia i dorożkę dla wojska. Całe życie w mieście uległo zamieszaniu, ludzie przeżywali szok. Pamiętam, jak marszałek Rydz-Śmigły obiecał przez radio, że nie odda Niemcom polskiej ziemi, nawet guzika. Niestety wkrótce otoczyli oni Warszawę, a po 20 września także w Grodnie zaczęty się walki uliczne z nacierającą Armią Czerwoną. Trwały bardzo krótko, ale ja pamiętam, że w mieście spalono 3 radzieckie czołgi: jeden niedaleko mostu przez Niemen, drugi przy drodze prowadzącej ze Skidla, a trzeci w samym centrum miasta uderzył w mur kina „Apollo" i zapalił się. Z wkroczeniem wojska radzieckiego zmienił się cały układ życia. Ja zostawiłem szkołę i pracowałem w sąsiednim warsztacie przy budowaniu pomników. Ojciec razem z wujkiem zajął się ogrodnictwem. Wszędzie w mieście nowa władza wprowadzała nowe porządki, mieszkańcy musieli dostosować się do zupełnie innego stylu życia. W okresie, który nazywany jest przez miejscową ludność „okresem pierwszych Sowietów", drastycznym zjawiskiem były wywózki ludności na Syberię i do Kazachstanu. Ze swojej ulicy Kolejowej osobiście widziałem eszelony, które wywoziły ludność w okresie 15-22 czerwca 1941 roku. Mówiło się, że są w nich żony oficerów WP, ludzie posiadający jakąś większą nieruchomość i prostytutki. Ostatni eszelon nie zdążył odjechać, ponieważ zaczęło się bombardowanie miasta przez niemieckie lotnictwo. Przed wejściem Niemców ojciec razem z wujkiem zabrali swoje rodziny i pojechali dwoma wozami do Skidla. Kiedy dojechaliśmy do miasteczka, z nieba leciały już niemieckie bomby. Postanowiłem z dwoma kuzynami iść na piechotę w stronę Mińska, na wschód. Reszta rodziny po długich wahaniach pozostała w Skidlu. Od tej pory nigdy już jej nie zobaczyłem. Wszyscy, cała moja rodzina i rodzina wujka, po powrocie do Grodna zginęli w getcie. Pamiętam, jak żegnając mnie ojciec powiedział: „Idź do Rosji, tam nie zginiesz". Wyszliśmy w niedzielę, a w piątek byliśmy już w miasteczku Puchowicze, odległym o 60 km od Mińska. Stamtąd widzieliśmy, jak palił się Mińsk. Na miejscowej stacji załapaliśmy się na jakiś towarowy pociąg, idący w głąb Rosji. W ten sposób po jakimś czasie dostałem się do miasta Uralsk. W drodze zachorowałem i byłem wysadzony z pociągu; obaj zaś moi kuzyni pojechali dalej, zostali wcieleni do wojska i zginęli - jeden pod Stalingradem, 240_Relacja drugi pod Kurskiem. Byłem młody, nie powołano mnie do wojska, tylko skierowano do szkoły zawodowej, po której ukończeniu dostałem się do fabryki traktorów w Czelabińsku. Słynna przed wojną, olbrzymia fabryka produkowała wówczas czołgi. Pracowałem w niej prawie całą wojnę - przez 4,5 roku. Był to straszny okres - robotnicy, których było 80 tysięcy, głodowali, mieli nędzne ubranie, a musieli pracować po 12 godzin na dobę. Wielu umierało tuż przy swoich obrabiarkach, zwłaszcza dużo było wśród nich pochodzących z republik południowych: Uzbekistanu, Tadżykistanu i innych. Za to produkcja czołgów ciągle wzrastała. Jeżeli w 1942 roku z fabryki wychodziły dziennie 2-3 czołgi, to w 1945 roku było ich 40-45. Ja byłem strasznie chudy, co nie jest dziwne przy takiej diecie: zupa z pokrzywy, kawałek ryby i 400 g chleba na dzień. Mając 19 lat zachorowałem na wrzody i strasznie się męczyłem. Pewnego dnia spotkałem majora-czotgistę, Żyda, który przyjechał odbierać swoje czołgi. Popatrzył na mnie, zaprowadził do siebie, otworzył puszkę z konserwą, podał bułkę, kawałek masła i kazał to jeść. Nigdy nie zapomnę tego oficera i jego poczęstunku. Po ukończeniu wojny wróciłem do Grodna i dowiedziałem się o losie swojej rodziny. Wszyscy moi krewni i znajomi trafili do getta i zostali zniszczeni razem z tysiącami innych Żydów. W Grodnie byty trzy getta: pierwsze przy ulicach Zamkowej i Szkolnej, drugie przy ulicy Artyleryjskiej i trzecie na przedmieściu Folusz. Według danych archiwalnych zginęło w nich 44 tyś. Żydów. Na przedmieściu Folusz przetrzymywani byli oni razem z radzieckimi jeńcami wojennymi, których było tam około 14 tyś. Nikt ich nie rozstrzeliwał - umierali sami na skutek głodu i chorób w nieludzkich warunkach obozu. Na miejscu, gdzie grzebano ich ciała, teraz znajduje się plac ćwiczebny jednostki wojskowej. Po przyjeździe do Grodna spotkałem życzliwą mi kobietę -Polkę, koleżankę mojej mamy z fabryki tytoniowej. Wzięła mnie do siebie na czas, aż znajdę pracę i mieszkanie. Zacząłem pracować jako mechanik w zakładach krawieckich, wstąpiłem na zaoczne studia techniczne w Leningradzie. Po ich ukończeniu zostałem naczelnym mechanikiem w zakładach krawieckich. Zarabiałem niedużo, a miałem już rodzinę, więc przeniosłem się do szkoły zawodowej, a później do technikum politechnicznego. Moja żona jest Rosjanką, poznałem ją w zakładach krawieckich. Wspaniały to człowiek, dobra gospodyni, dobra matka, ale jak ja nieraz żartuję, ma jedną wadę - nie jest Żydówką. Przez ostatnie 14 lat przed emeryturą pracowałem w Zakładzie Techniki Rolniczej jako naczelnik działu zaopatrzenia. , Moje Grodno 241 Dziś całkiem poświęcam się pracy społecznej w naszej wspólnocie żydowskiej. Mówiłem już, że zawsze marzyłem, aby zostać duchownym; gdyby nie wojna, być może byłbym rabinem. Dopiero na stare lata mogę udzielać się w tym zakresie, choć w innej roli. Jestem przewodniczącym żydowskiej wspólnoty religijnej miasta Grodna. Przez 50 lat nie rozmawiałem w swoim ojczystym języku - w jidysz. Po prostu batem się, ponieważ w czasach radzieckich, kiedy spotykało się 2-3 Żydów i zaczynało mówić w swoim języku, to już było traktowane jako spisek. Najczęściej, jak spotykaliśmy się gdzieś na skwerze, mówiliśmy: „Szalom"5, pytaliśmy siebie: „Jak życie? Jak zarobki?" i żegnaliśmy się. Próbowaliśmy w latach sześć-dziesiątych-siedemdziesiątych odzyskać synagogę, ale nie oddano nam. W Mińsku dotychczas w głównej synagodze mieści się Teatr Rosyjski. Wątpię czy tamtejsi Żydzi kiedykolwiek ją będą mogli odzyskać. Myśmy także dopiero po „przebudowie" gorbaczowskiej, w 1992 roku z wielkim trudem odzyskali naszą synagogę. Kosztowało to nas dużo wysiłku, starań, chodzenia po urzędach i gabinetach. Świątynię nam zwrócono w opłakanym stanie, o jej byłej świetności świadczą tylko mury, a więc teraz trzeba dołożyć sił, aby ją odbudować. Teraz sytuacja jest taka, że państwo ani pomaga, ani przeszkadza. Pomoc świadczą Żydzi z Zachodu, pomaga Joint, prywatni ofiarodawcy, w tym także z Polski, przysyłając pomoc humanitarną. Sami jesteśmy biedni, pozostała nas garstka, coś około 2 tyś. osób w 300-tysięcznym mieście. Są to przeważnie ludzie starsi, emeryci, nie tylko, że tak powiem, „czystej krwi", a i Żydzi na 1/2, na 1/4, a nawet na 1/8 przyznający się do swojej narodowości. Młodzież nasza wyjechała do Izraela i innych krajów zachodnich. Wiadomo, że teren byłego ZSRR opuściło około 1 miliona osób pochodzenia żydowskiego. Ja też mógłbym wyjechać, mam przecież krewnych w Hiszpanii, w Argentynie itd., ale wolę zostać tu, w Grodnie. Tu leżą moi przodkowie, mieszkają moje dzieci - dwaj synowie i córka. • ;.;- A Kocham to miasto. 5 Dzień dobry, witaj (hebr.). Sokrat Janowicz (Krynki) Kształtowanie się narodu białoruskiego Prapoczątki formowania się odrębności białoruskiej, głównie etnicznej, wiążą się nie tylko z rozpadem Słowiańszczyzny na wschodnią, zachodnią i południową. Decydującą rolę w powstaniu interesującego nas zjawiska odegrała przede wszystkim daleko posunięta kolonizacja wschodniosłowiańska pierwotnego areału Bałtów. Natomiast wytworzenie się, już w okresie historycznym, prebiałoruskiego ośrodka państwowotwór-czego z centrum w Połocku na Dźwinie jedynie przyspieszyło ową slawizację. Nie na tyle jednak, by można było mówić o jakimś przełomie. Ziemia Połocka, obszarowo zajmująca ponad połowę dzisiejszej Białorusi, egzystowała jako państwowość słowiańska pozostająca w symbiozie funkcjonalnej ze strukturami plemiennymi Bałtów, konfrontując zaś z Nowogrodem Wielkim, a także z Kijowem. W księstwie Polan była to epoka Gniezna i Poznania, Mieszka I i Bolesława Chrobrego. Gwałtowne zdynamizowanie się tej kolonizacji nastąpiło dosłownie w ostatniej dekadzie X wieku i zostało wywołane aktywnością militarną i polityczną Włodzimierza Wielkiego, który, w oparciu o Nowogród Wielki, zawładnął Połockiem i Kijowem. Jego brutalne rządy, porównywalne z łupieżczą okupacją, nie odbiegały w końcu nazbyt drastycznie od tamtoczesnych obyczajów suwerenów. Prawdziwy exodus ludności na nowe tereny spowodował chrzest Rusi w 988 roku. Realizowany nader bezwzględnie, jak wszędzie w Europie (w Polsce/doszło do frondy pogańskiej palatyna Sieciecha). Opozycyjnie nastawione wobec wprowadzanego mocą władzy chrześcijaństwa rody pogan z peryferyjnych terytoriów przedzierały się przez bagna do puszcz Nadniemnia, tam, dokąd nikt z dotychczasowych władców nie sięgał (prócz ekspedycji karnych). Zwraca uwagę jednoczesne powstanie w tych dziewiczych stronach osad typu wczesnomiejskie-go, oppidiim Grodna, Wołkowyska, Słonimia, Nowogródka i in. Archeolodzy dokopują się w nich śladów budownictwa sakralnego, datowanego na stulecie później, dopiero, gdy zaczęły formować się tutaj cywilizowane struktury porządku społecznego. Do rodzicielskiego grona przyszłych Białorusinów - Krywiczów, Drehowiczów, Radymiczów - należy bezwarunkowo zaliczyć Bałtów. Kłopot polega jednak na tym, że nie bardzo wiadomo, jak nazywały się tamte autochtoniczne plemiona: z grubsza znana Kształtowanie się narodu białoruskiego 243 jest Litwa znad górnego biegu Niemna, no i Jaćwież. Kto zacz pożywał w najbliższym Naddnieprzu, na całej długości Dźwiny czy na północnym pasie Polesia? - z niesłowiań- Wielkie Księstwo Litewskie wykrystalizowało się nad środkowym Niemnem, początkowo w oparciu o kniaziów na Horodnie (Grodno), potem o Nowohorodok (Nowogródek), po czym doszlusował tamże kupiecki Połocok (Połock), jako ten z największą kasą. Charakterystyczne, że osławieni kunigasi w swych zbójeckich wyprawach na wszystkie strony świata nawet palcem nie tknęli wspomnianych miast, leżących wszakże pod samym nosem, jak gdyby na podorędziu. Jakże mogli, skoro wydawali w nich za mąż swe postawne Grażyny i żenili bitnych Budrysów!? Znaczyłoby to, że swoi rabują i gwałcą swoich, często wręcz skoligaconych. ..-<-..• Wymieszanie bałto-słowiańskie było wysoce nieproporcjonalne. Jak wskazują badania antropologiczne, Białorusini wyróżniają się wśród Słowian wybitną nordyckością i z niejaką przesadą można ich określić jako zeslawizowanych Bałtów. Proporcje demograficzne na kolonizowanym areale, zwłaszcza w przyniemeńskiej Czarnej Rusi, wynosiły jak 1:10, czyli narastająca dominacja słowiańska miała charakter cywilizacyjny, nie ilościowy. Asymilował Bałtów postęp gospodarczy, mnożenie się związków ze słowiańskimi miastami. Dokonywało się to bez pożogi jakichś konfliktów zbrojnych, ponieważ ci Krywicze i Drehowicze od dawna nie uchodzili za element obcy, zapewne jeszcze w dobie przedchrześcijańskiej, mając zresztą nieco wspólnych bogów indoeuropejskich. Ta idylla międzyetniczna i niewątpliwy bilingwizm wówczas skutkował tym, że tzw. narzecza barbarzyńskie gęsto notowano aż po schyłek dziewiętnastowiecza, od Puszczy Białowieskiej do Mińszczyzny. Oczywiście, chodzi tu o okolą z gospodarką raczej naturalną, znajdujące się poza wirowiskiem ekonomii powszechnej. Wielkie Księstwo Litewskie, ostatecznie utrwalone na przełomie XIII i XIV stulecia, stanowiło strukturę polietniczną, w zasadzie słowiano-bałtyjską, lecz całkowicie zdominowaną kulturowo przez ruskość, szybko wyodrębniającą się w białoruskość. Fonetyka białoruszczyzny ukształtowała się pod wyraźnym wpływem bałtyjskiego substratu językowego; uwidoczniło się to w dialektach przejściowych na przedmoskiew-skiej smudze doliny Oki, takoż na Siewierszczyźnie czy w regionie Wielkich Łuk, pokrywając się z pierwotnym zakresem występowania właśnie Bałtów. Natomiast w sferze leksykalnej nie jest to tak widoczne, ogranicza się do kilku procent rzeczowników i odrzeczownikowych przymiotników, głównie z dziedziny tradycyjnego rolnictwa i hodowlanego pasterstwa, co też świadczy o charakterze dawnych stosunków międzyetni-cznych. Stara terminologia rzemieślnicza zaś, kojarząca się ze średniowiecznym rynkiem towarów, etymologicznie prawie nie wyjawia cech obcych, a jeśli, to najwyżej odger-mańskie (niemieckie, duńskie, szwedzkie). Bałtowie nie byli partnerami w życiu mieszczańskim, pozaagrarny m. : •: - Inwazja polszczyzny, zapożyczeń z niej, dała o sobie znać w czasach Jagiellonów, szczególnie w Złotym Wieku. 244 Sokrat Janowicz Dalszy rozkwit kultury starobiałoruskiej, w pierwszym rzędzie literatury, nie mógł odbywać się inaczej, aniżeli na odzachodniej fali ogólnego rozwoju, co dobitnie poświadczają skutki totalnego wyizolowania Moskwy. Zanim odezwał się po polsku Mikołaj Rej, a niebawem genialny Jan Kochanowski, przykładem piśmiennictwa narodowego świeciły Czechy. Nie wdając się w dłuższe dywagacje, wystarczy wyobrazić sobie mapkę rozmieszczenia drukarń w ówczesnej Europie - na zachodzie istne ich mrowie, natomiast na wschód od Pragi czeskiej raptem dwa punkciki: Fioł w Krakowie i Skaryna w Wilnie za Zygmunta Starego. Franciszek Skaryna, Rusicz z Połocka, doktoryzujący się w Padwie, słusznie uważany jest za ojca renesansu starobiałoruskiego: jako tłumacz i wydawca Biblii Ruskiej w tejże Pradze (przeniósł się niebawem do stolicy Księstwa Litewskiego, przywożąc ze sobą czcionki). W Wielkim Księstwie Litewskim Litwinem był każdy jego mieszkaniec, najlepiej bojarzyn-szlachcic. Jeżeli wyznawał prawosławie, to nierzadko uzupełniano tę samona-zwę dodatkiem: Rusin. Wychodziło: Litwin, ale Rusin. Niestety, państwo to trzymało się nie na ekspansji do wewnątrz, jak Korona Polska, aliści niemal wyłącznie na zewnątrz, rozrastając się za Witolda do rozmiarów wprost imperium wewnątrzkontynental-nego. Nigdy nie dopracowało się ono idei scalającej, integrującej poszczególne regiony i rozległe terytoria w jakąś jedność. To główny powód jego stałej chwiejności i wreszcie degeneracji w podpaństwo polskie. Nasuwająca się analogia pod tym względem z carstwem rosyjskim wykazuje, że nie istniały szansę na pozytywną alternatywę. Jedynie na rozrost przez aneksje. Rynki ze wszystko jednoczącym kapitałem znajdowały się gdzieś w niewyobrażalnej odległości, za górami-lasami. Kultura starobiałoruska, niejako paradoksalnie szczytowała w cieniu nasuwających się procesów polonizacyjnych, będących rezultatem sojuszu słabszego z silniejszym. Polski partner dystansował litewskiego pod każdym względem, od przewag natury materialnej po większe wyrobienie umysłowo-duchowe. Polacy po prostu znaleźli się bliżej Zachodu, ustępując oczywiście Czechom i Niemcom. Póki co, ukazywały się druki cyrylickie obok polskich i łacińskich w niebawem pojawiających się, jak grzyby po deszczu, oficynach Księstwa. W ostatecznej redakcji Statutu Litewskiego, jako zbioru obowiązujących praw, umieszczono nawet zakaz oficjalnego posługiwania się - w domyśle - językiem polskim, a obywatele z Korony tracili dostęp do służby publicznej i nabywania majętności w Litwie. Skądinąd wiadomo, że skoro czegoś tak kategorycznie zabrania się, to znaczy zazwyczaj, że sprawy w danej materii stoją zdecydowanie źle. Tak też w samej rzeczy było - ruszczyzna wychodziła z użytku, zaś samookreślanie się Litwinem nabywało dwupoziomowego pojmowania w myśl łacińskiej definicji: gente Lithuani, natione Poloni. ,-. •. .v - .. •...],;• ; ;;;,;-..• •;;„,;; Obecni Litwini uważają Władysława II Jagiełłę za zdrajcę. Niepotrzebna to przesada, wynikająca z ahistorycznego myślenia. My, Białorusini, możemy mieć podobne pretensje do wcześniejszych władców Litwy, którzy jakoś nie wpadli na pomysł Kształtowanie się narodu białoruskiego 245 ochrzczenia Żmudzi w obrządku prawosławnym, dzięki czemu nie miałoby potem Księstwo dużej enklawy z ludnością katolicką... Fatalnie przysłużyła się kulturze białoruskiej reformacja. Szerzące się wśród zamożnego bojarstwa i magnatów kacerskie odstępstwo od prawosławnej wiary przodków, zastygłej w swym konserwatyzmie, co prawda reorientowało ich mentalnie na chrześcijaństwo zachodnie, konkretnie na protestantyzm, lecz zarazem skłaniało ku patriotyzmowi językowemu i własnej narodowości. W 1562 roku ukazał się w oficynie nieświeskiej pierwszy druk autorski, napisany w całości po starobiałorusku przez Szymona Budnego. Był nim protestancki Katechizm. Ostatni zaś tego rodzaju volumen wyszedł spod prasy drukarskiej u schyłku wojny północnej, w unickim monastyrze w Supraślu. W czasie zapoczątkowania uniwersyteckich wykładów po niemiecku gdzieś w Rzeszy. Gdybyż reformacja u nas się ostała... W ofensywnej kontrreformacji owi nowinkarze konfesyjni mieli do wyboru Kościół lub wygnanie. Opierali się jeno najpotężniejsi z nich (np. Radziwiłłowie). Ponieważ katolicyzm rzymski w odmianie ruskiej nie wykształcił się na skalę społecznie znaczącą, a powrót do cerkwi już unickiej odstręczał oczywistą drugorzędnością, samospolonizowanie się elit pozostawało kwestią niedługiego okresu, właściwie w wymiarze pokolenia ich dzieci. W ten sposób Wielkie Księstwo Litewskie stawało się anachronizmem politycznym. Istnieniem w inercji. , , *, Na arenie dziejowej został Rusinem jedynie chłop pańszczyźniany, nikogo nie obchodzący, owo bydło robocze rozumiejące ludzką mowę. I trochę biedoty miejsko-mało-miasteczkowej, z peryferyjnych obrzeży (elementem rzeczywiście miastotwórczym stali się Żydzi). Prawosławny - cerkiewny - naród bojarski definitywnie przepadł, przeistoczył się w kresową polskość. Pomijam tu wyjątki, które, jak wiemy, potwierdzają regułę. Nowoczesny naród białoruski miał wychynąć z kokonu chłopskości. Szedł XIX wiek, określany wiekiem narodowości. Białorusini nie mogli nie zaistnieć, skoro trwała w nienaruszonym stanie klasa chłopska. I chociaż sama Białoruś jest szerokim pasem styku dwóch wielkich cywilizacji, bizantyjskiej i łacińskiej, autochtoniczny etnos, póki co, nie uczestniczył w tej kruszącej rywalizacji między nimi. Do tego trzeba by likwidacji analfabetyzmu i włączenia mas ludzkich w życie ogólnospołeczne. Tymczasem mieszkańcy pańszczyźnianych wsi nie zdawali sobie sprawy z różnorodności świata i że mowa ich jest białoruska, a w najbliższym mieście bywał raz w życiu, albo i nie, jeno patriarcha rodu. Pierwsi heroldowie białoruskości - oczywiście wykształceni chłopomani - wywodząc się z katolickich zaścianków, nie mieli pojęcia o piśmiennictwie starobiałoruskim, zwanym ruskim w byłym Wielkim Księstwie Litewskim. Taką wreszcie wiedzę posiadł z grubsza kancelista i bibliotekarz Jan Czeczot, a najpełniej Władysław Syrokomla i później Franciszek Bahuszewicz, ojciec nowożytnej literatury białoruskiej. „Ten adwo-kacik wileński" - jak wyraził się o nim Józef Piłsudski, organizując kontrabandę jego Dudki Biełaruskaj, książeczki wydanej w austriackim Krakowie, boć w Rosji za budzi-cielstwo białoruskie czekał Sybir. Krył się ów jurysta pod pseudonimem Macieja Buraczka i to on sformułował wiekopomne zawołanie, aktualne do dziś: Nie pakidajcie mowy 246 Sokrat Janowicz bielamskaj, kab nie umiorli! Współbrzmi to w jakimś sensie z rejowskim Polacy nie gęsi... Jak znakomicie wykazał to Józef Chlebowczyk w kapitalnej pracy O prawie do bytu młodych i małych narodów, dziewiętnastowieczne mechanizmy kształtowania się narodowości wszędzie w Europie działały podobnie, a ich zasadniczą siłą napędową było demokratyzowanie się stosunków społecznych, postępujący liberalizm gospodarczy oraz upowszechnienie się wysokiej kultury dzięki szerzącej się oświacie ludowej. Skutkowało to stopniowym unaradowianiem się pierwej mas plebejskich, po czym chłopskich. Ponieważ świadomość narodowa jest produktem kulturalności, nie była ona możliwa w epokach wcześniejszych, jako jedynie zjawisko stanowe. Stąd zajaśniał czas gwiezdny polszczyźnie w stulecie potęgi Rzeczypospolitej Obojga Narodów, by później, niczym kometa wlec za sobą świetlisty ogon aż do implozji nacjonalizmów kresowych w dobie formowania się kapitalistycznej nowoczesności. Białorusini, niestety, jako jedyni nie wykazali się rzutkością nacjotwórczą. W budowaniu swych struktur narodowych i koniecznych mitów pozostali na szarym końcu, nawet w porównaniu z kilkupowiatową Żmudzią. Nie należy dopatrywać się w tym jakowejs słabości genetycznej czy fatalnego zaszczucia kolonializmem. Źródło owej anemii bije w oczy wprost: brak jakiegokolwiek zainteresowania ruchem białoruskim ze strony politycznej Europy. Po bliższym przyjrzeniu się każdemu innemu zawsze dostrzeże się mniej lub bardziej efektywne koneksje albo wręcz inspiracje pulsujące z zagranicy. Zawiązywały je nie tyle wybitne indywidualności, co gra interesów międzypaństwowych na danym terytorium. Areał Białorusi, znajdując się jednakowoż wewnątrz imperium rosyjskiego, był poza wszelkim oddziaływaniem strategicznego pogranicza. Interesowali się nim wyłącznie Polacy i to w niewiele znaczącej roli przegranego suwerena tych ziem. Zwraca uwagę identyczność warunków społeczno-gospodarczych na Żmudzi i na Białorusi, a zarazem nieporównywalnie różna intensywność odrodzenia narodowego. To zestawienie obu sąsiadujących ze sobą etnosów czytelnie tłumaczy i obiektywizuje przyczyny niedorozwoju natio Białorusinów w kontekście cywilizacji europejskiej czy -historycznie głębiej - śródziemnomorskiej. Również w istotnym stopniu zabrakło spoiwa religijnego. Ukształtowana dwukonfesyjność cerkiewno-kościelna (judaizm trwał w izolacji) stanowiła proste odbicie na tym terenie szerzącej się rosyjskości przeciwko broniącej się polskości, co w świeckim wymiarze nie wykraczało poza totalną agenturalność ościennych mocy. Nie mogło być mowy zarówno o białoruskim prawosławiu, jak i katolicyzmie; incydentalne w tej materii próby bezwzględnie tłamszono. Ów marazm w kwestii białoruskiej uległ pozytywnemu zmąceniu po politycznym trzęsieniu ziemi w Rosji w sławetne lata 1904-1905. Wymuszona liberalizacja antypolskich zachowań caratu spowodowała dostrzeżenie przez władze taktycznych korzyści ze zdjęcia zakazów wymierzonych także w białoruskość. W takiej atmosferze nie czyniono już przeszkód w pojawieniu się legalnych wydawnictw, animowanych przez środowiska młodobiałoruskie. Nieprzypadkowo zatem publicystyka polska, prócz szlachetnych wy- Kształtowanie się narodu białoruskiego 247 jątków, przyjęła je niechętnie, albo zdecydowanie wrogo, insynuując względem nich intrygę moskiewską. ,.t .; ;i,:- .-.:•:•<:;.••••••. ; r ; ' . ' : Na razie rozdwojenie wyznaniowe dawało o sobie znać, poniekąd w wersji serbo--chorwackiej dwualfabetowości. Stało się regułą drukowanie części nakładów łacinką. Integrujące upowszechnienie się świadomości białoruskiej zaobserwowano po 1916 roku, gdy okupacyjne władze niemieckie zezwoliły - w odróżnieniu od carskich - na tworzenie szkół z białoruskim językiem nauczania. Powstawały one wręcz żywiołowo, co dobrze rokowało dojrzewaniu narodowości. Niestety, trwało to zaledwie przez paru-letni moment historyczny, albowiem przejmujące teren w 1919 roku wojsko polskie drastycznie zlikwidowało te placówki, nierzadko posuwając się nawet do użycia plutonów egzekucyjnych (dla postrachu). Nie była to inicjatywa wyłącznie dowództwa sztabowego. Rzecz w tym, że w odrodzonej Polsce żadna siła polityczna, łącznie z komunistami, nie uznawała istnienia narodu Białorusinów. Również po klęsce wrześniowej 1939 roku. Kojarzy się to nieco z negowaniem Macedończyków przez Bułgarów. Na pozór zagadkowo wygląda powołanie do życia przez bolszewików Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, zignorowanej przy zawieraniu traktatu ryskiego z Polską przez sowiecką Rosję i sowiecką Ukrainę. Sowietom szło dokładnie o to samo, co caratowi - o postawienie tamy wpływom polskim na przedpolu Smoleńska, jak też na odreagowaniu na wszelki wypadek na zaistniałą na krótko w 1918 roku Białoruską Republikę Ludową, zasadnie podejrzewaną o polonofilstwo. Czerwoni włodarze w Mińsku Białoruskim zostali republikańskimi ministrami i sekretarzami na przekór swym chęciom, na rozkaz z Moskwy, serdecznie zdumieni, że muszą udawać Białorusinów. Rodzący się niebawem nacjonal-komunizm w okresie okrzyczanego NEP-u, już na przełomie lat trzydziestych złachmaniono w łagrach syberyjskich wespół z patriotyczną inteligencją. W 1933 roku zrusyfikowano pisownię białoruską. Publiczne posługiwanie się tym językiem bez wyraźnego polecenia zwierzchności kwalifikowano jako przejaw postawy anty sowieckiej. Na tym nieszczęściu skwapliwie korzystały struktury decyzyjne II Rzeczypospolitej, stawiające sobie za cel całkowite spolonizowanie Kresów w horyzoncie czasowym zakreślonym do schyłku lat czterdziestych (w przedwiośnie 1939 roku nie ocalała żadna organizacja białoruska, choćby prorządowa). Eksplodowało to konfliktami za powtórnej okupacji niemieckiej, na tyle inaczej niż na Wołyniu, że inicjatywa należała do ekstremy polskiej, wielokrotnie silniejszej zarówno organizacyjnie, jak i materiałowo. Proces kształtowania się narodowości białoruskiej dokonywał się zatem nad wyraz marudnie, propagandowo powierzchownie z braku stabilnej oświaty narodowej, i trwa po dziś dzień. Przez cały XX wiek. Republika Białoruska w warunkach szczytowej potęgi ZSRR przypominała jakieś generalne gubernatorstwo. Kulturę narodową w niej poddano swoistej muzeofikacji, język zaś - jego funkcję społeczną - zredukowano do poziomu osobliwości folklorystycznej. Całkowicie zrusyfikowano szkolnictwo, administrację. W atmosferze obowiązują- 248____________________________________________________-- • •• •____________Sokrat Janowicz cej zasady kształtowania narodu radzieckiego na bazie kulturowości rosyjskiej usiłowano oficjalnie wprowadzić do spisów ludności pojęcie narodowości radzieckiej właśnie. I tak by się stało, gdyby nie sprzeciw samych Rosjan. W rezultacie zaciekłego wynarodowia-nia powojennych pokoleń i gwałtownego rozrostu przemysłowych miast, także industrializacji rolnictwa, klasa chłopska, stanowiąca naturalne oparcie białoruszczyzny, przestała istnieć. Rzesze wieśniaków przyswajały sobie wielkomiejskie obycie w wersji rosyjskiej. Ponieważ nie istniały miasta białoruskofońskie, nie ukształtowało się mieszczaństwo autochtonicznie narodowe; założyciele zapomnianej Białoruskiej Republiki Ludowej doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że naród białoruski da się ukształtować tylko przez oddziaływanie własnego państwa. Sprawdziło się to wszędzie w paśmie narodów chłopskich, od Finlandii po Bałkany. Przykładowo w Litwie Kowieńskiej urzędy zdołały przejść na język litewski dopiero pod koniec lat dwudziestych. Dzisiejsza Republika Białoruś mentalnie jest szczątkiem ZSRR. Jej formalna niepodległość jest postrzegana przez przytłaczającą większość obywateli jako kiepski żart historii. Owo skazanie na suwerenność ma cechy trwałości. Ów pozorny paradoks to globalne odwrócenie rachunku ekonomicznego w rezultacie dokonujących się rewolucji technologicznych, skutkiem których aneksje terytorialne przestały bogacić, przeistaczając się w kłopotliwe obciążenie postimperialnych budżetów. By podwoić produkcję, nie trzeba dziś podwajać rąk do pracy. Narasta europejski problem ludzi zbytecznych, którym korzystniej jest zapewnić minimum życiowe, aniżeli tworzyć miejsca pracy. Kontynentalna Rosja zmierza ku rozpadowi. Kiedyś pruły ją procesy narodotwórcze, dzisiaj regionalne różnice rachunków. , ; Państwowość białoruska jest czymś wymuszonym, po I wojnie światowej kalkulacjami politycznymi Kremla, obecnie natomiast niechęcią tegoż Kremla do swej zachodniej zdobyczy. I to zadecyduje o ostatecznym ukształtowaniu się narodu białoruskiego, w myśl uniwersalnego prawidła, że odrębna władza tworzy równie odrębny los ogólno-ludowy, wyodrębniając z czasem samoidentyfikację. Stąd biorą się narodowości wieloet-niczne i wielojęzyczne (np. Szwajcarzy), jak i bez własnych języków (dawne terytoria angielskie, hiszpańskie, francuskie). Nie da się utrzymać dłużej sytuacji, w której salony intelektualne posługują się językiem białoruskim, lud zaś rosyjskim. Samo państwo natomiast nie jest zainteresowane przywracaniem białoruszczyzny do powszechnego użytku (per analogiom Izrael). Białoruś jest republiką socjalną, nie narodową. Problem formowania się przyszłej białoruskości często określany bywa metaforycznym pojęciem „irlandyzacji". Znaczy to, że oblicze psycho-kulturowe Białorusinów w XXI stuleciu ulegnie swego rodzaju dualizmowi: dotychczasowa kulturalność narodowa na bazie autochtoniczności, głównie językowej, skurczy się do zjawiska trwale mniejszościowego przy dominancie białoruskości rosyjskojęzycznej, białoruskiej kultury na obszarze języka rosyjskiego. Znaczące wielce różnice cywilizacyjne względem Rosji utrzymają się z tego oczywistego powodu, że Białoruś zawsze była w Europie. t Jerzy i Andrzej Samuel Kostrowiccy Nasz Kościeniew Dył biały, słoneczny dwór - Kościeniew - w którym wzrośliśmy i który w dużym stopniu ukształtował nasze charaktery, nasz sposób widzenia świata. Było to miejsce dziwne, pełne historycznych zagadek, które od chwili, gdy staliśmy się świadomi, niepomiernie nas fascynowały. Pierwsze znane nam wzmianki o Kościeniewie pochodzą z czasów Władysława Jagiełły, kiedy był on własnością wielkiego księcia Witolda, jako jeden z większych obszarów zaopatrujących dwór wielkoksiążęcy w siano (Witołdowaja sienożatwedług Metryki Litewskiej). Dalsze losy Kościeniewa, aż do potowy XVII wieku są nieznane. W tym czasie stał się on własnością Stefana Frąckiewicza-Radzimińskiego, starosty słonimskiego i chorążego nowogródzkiego, którego jedyna córka wyszła za mąż za Witolda Alexandrowicza. Był to już wówczas majątek duży - 102 dymy. Jedna z córek (czy jedyna?) wyszła za mąż za sąsiada - Samuela Kostrowickiego, stolnika nowogródzkiego, właściciela sąsiedniej Dzitwy i Papierni. Od tego czasu, tj. od połowy XVIII wieku, Kościeniew znajdował się w rękach naszej rodziny. Losy samego dworu i jego otoczenia są trudne do odtworzenia. Dom, w którym mieszkaliśmy, był stosunkowo nowy, odbudowany z wcześniejszych ruin w II połowie XIX wieku przez naszego pradziada. Czego były to ruiny, nie wiadomo. Ich ściany, a tym samym ściany odbudowanego dworu, miały blisko półtora metra grubości, zbudowane były z kamieni i cegieł. Pod domem znajdowało się osiemnaście wysokich, niekiedy dwupiętrowych piwnic, przedzielonych na przestrzał szerokim korytarzem, którym swobodnie mógł przejechać dwukonny wóz. Budowla ta usytuowana była prostopadle obok dawnego, drewnianego dworu, który spłonął prawdopodobnie na początku XIX wieku (w czasie odbudowy wewnątrz ruiny rosły wysokie, dorodne brzozy). Czym niegdyś były te ruiny i kto był twórcą 250 Wspomnienia _ Jerzy i Andrzej Samuel Kostrowiccy tego obronnego domu, nie wiadomo. Zachowane do dziś przewody kominowe, silnie okopcone w ścianach piwnic, wskazywałyby na to, że służyły ogrzewaniu podłogowemu, sugerując raczej, że był to dom mieszkalny. Jako dzieci usiłowaliśmy dokopać się do zasypanej gruzem kondygnacji piwnic. Udało nam się odkopać jedynie kilka stopni schodów prowadzących w dół, reszta była już ponad nasze siły. Przy budowie domu przez naszego pradziada maksymalnie wykorzystano zachowane ruiny, dzięki czemu nowy budynek został niejako przepołowiony. Część frontowa była około pół metra wyższa niż część ogrodowa. Sam odbudowany dom nie był specjalnie piękny, ani stylowy, był natomiast bardzo obszerny i wygodny. Przed odbudową pradziad mieszkał w oddalonym od centrum o kilkaset metrów pięknym, stylowym, drewnianym dworku, pochodzącym z końca XVIII wieku, położonym w części gospodarczej majątku. Dworek ten zachował się aż do II wojny światowej, a mieszkali w nim młynarze i służba folwarczna. Poza samym domem fascynowały nas różnego wieku ruiny zabudowań, prawdopodobnie gospodarczych, z okazałym spichlerzem, o kamienno-ceglanych ścianach, również ponad metrowej grubości, park, a zwłaszcza znajdująca się w nim lipowa aleja oraz oddalony o około kilometr kurhan tzw. Bambi-zowszczyzna. Miejsca te były doskonałym miejscem zabaw, podobnie jak sad otaczający park oraz pobliskie sadzawki i staw z młynem. Park był właściwie dość dużym fragmentem naturalnego lasu wiązowo-lipowo-dębowego, poprzecinanym zaledwie kilkoma ścieżkami, które musieliśmy często gracować, co nie należało do przyjemnych zajęć. Aleja natomiast była w swoim charakterze unikalna - była to trzystu metrowej długości prosta droga, gęsto porośnięta z obu stron lipami, które nieraz pniami zrastały się ze sobą. Lipy te, sięgające 30-40 metrów wysokości, tworzyły jak gdyby nawę główną, a ich boczne, zwisające gałęzie, dwie nawy boczne. Aleja ta, chociaż kończyła się ślepo w polu, miała swoje przedłużenie sześć kilometrów dalej, w majątku należącym niegdyś do Kostrowic-kich. Tego rodzaju alei nie widzieliśmy nigdzie, ani w kraju, ani za granicą. Bambizowszczyzna była niegdyś prawdopodobnie albo zameczkiem obronnym, albo, co bardziej prawdopodobne biorąc pod uwagę jej nazwę, pozostałością zboru kalwińskiego. Przeprowadzone po amatorsku przez naszego ojca wykopy wykazały, że byty tam grube mury, wewnątrz których znaleziono ślady pożaru oraz kilkanaście czaszek i innych szczątków ludzkich. Nasz Kościeniew 251 Te historyczno-architektoniczne zagadki oraz piękne, unikalne otoczenie - park będący lasem, dzikie olszyny, wszystko usytuowane na żyznych glebach, na wpół zarośnięty staw, sadzawki i meandrujące dwie rzeczki - nadawaty Kościeniewowi nie tylko swoisty urok, ale pobudzały wyobraźnię i chęć wyjaśniania zagadek. W dużej mierze dzięki temu otoczeniu obaj staliśmy się naukowcami. Zanim przejdziemy do omówienia życia w naszym domu, nieco słów należy poświęcić genealogii naszych rodzin zarówno ze strony ojca, jak i matki. Jesteśmy bowiem kontynuacją tradycji rodzinnych, a to, jak potoczyły się nasze losy, zależało od dziejów obu rodzin. Ród Kostrowickich wywodzi się prawdopodobnie z bojarów ruskich, choć, być może, z osiedleńców tatarskich czy tureckich, na co wskazywałby herb Bajbuza (Hrybun) o brzmieniu wyraźnie tureckim, a nie słowiańskim. Przed unią lubelską była to szlachta prawosławna osiedlona na Zadnieprzu (województwo mścistawskie i południowo-wschodnia część województwa mińskiego). Po unii lubelskiej część przeszła na katolicyzm, a część na luteranizm. Od początku była to rodzina dość zamożna i znacznie rozrodzona. Od zarania też jej członkowie brali aktywny udział w życiu społecznym. Nie było chyba ani jednego sejmu koronacyjnego, w którym nie byliby posłami. Pełnili też różne funkcje ziemskie. Stosunkowo wcześnie nastąpiło rozgałęzienie rodu na cztery linie: mścistawską, która wygasła na początku XVII wieku, połocką, mińską i lidzką. Z linii połockiej (z Doroszkiewicz) pochodziła matka poety francuskiego Guillau-me'a Apollinaire'a oraz Maria Anna Kostrowicka, primabalerina Opery Petersburskiej, a później dyrektorka Instytutu Choreografii w Leningradzie (z którą jeden z nas miał przyjemność się spotkać). Odgałęzienie to w XIX wieku prawie całkowicie się zrusyfikowało. Druga linia - mińska, wywodząca się od Gabriela Kostrowickiego, sędziego ziemskiego mińskiego, miała aż do l wojny światowej ośrodek centralny w Nowosiótkach pod Mińskiem. Z tej gałęzi wywodzi się m.in. Samuel Kostrowicki, wyższy oficer wywiadu KG AK, jego brat Daniel, oficer „Wachlarza" i co jest typowe dla rodzimej szlachty kresowej - Kazimierz Kostrowicki (Karuś Kahanec), poeta piszący po białorusku, jeden z „budzicieli" narodu białoruskiego. Prawnuczka jego -Jolanta Moczarska - była przed kilku laty z honorami przyjmo- 252 Wspomnienia _ Jerzy i Andrzej Samuel Kostrowiccy wana na Białorusi. Trzecią linię - lidzką - założył Samuel Kostrowicki, stolnik nowogródzki, poseł na sejm koronacyjny Jana III Sobieskiego. Z tej ostatniej linii wywodzimy się my obaj. Dzieje linii lidzkiej były bardzo złożone, co już bezpośrednio wiązało się z naszym Kościeniewem i nami samymi. Nie wiemy, w jaki sposób protoplasta tej linii - Samuel, a ściślej biorąc jego ojciec Jan, przeniósł się z Mińszczyzny do województwa wileńskiego. W każdym razie, w końcu XVII wieku Jan wraz z żoną, Konstancją z Narajewskich, zamieszkał w Papierni oraz zakupił dom w Wilnie, a jego syn Samuel zamieszkał w sąsiadującej z Papiernią Dzitwie. Klucz papierniański był dość duży, gdyż liczył około osiemdziesięciu dymów. Po śmierci Jana całość objął Samuel. Jego syn, również Samuel, ożeniwszy się z Ale-xandrowiczówną, przeniósł się do Kościeniewa. Mając we władaniu klucz papierniański i kościeniewski oraz kilka innych majątków, m.in. Strzelica, Mały Możejków, Szalewo, stał się pose-sjonatem, przynajmniej w skali województwa wileńskiego. Jego syn Ignacy Kostrowicki, pisarz grodzki lidzki, przyjaciel Karola Radziwiłła „Panie Kochanku", w czasie konfederacji w 1764 roku mianowany był przezeń sędzią grodzkim wileńskim, byt też przez jakiś czas, wraz z Alexandrowiczem, opiekunem dóbr radziwittowskich. Jego syn, również Ignacy, generał adiutant Stanisława Augusta, odznaczony Orderem Sw. Stanisława, brał czynny udział w insurekcji kościuszkowskiej, a po jej upadku wyemigrował do Wiednia. Od tego czasu rozpoczął się upadek rodziny. Syn Ignacego - Samuel Kostrowicki, był kapitanem gwardii koronnej, artylerzystą w Armii Księstwa Warszawskiego, odznaczony Legią Honorową, a następnie służył w armii francuskiej. Ukończył Akademię Wojskową w St. Cyr. W starszym wieku powrócił do Wiednia. Majątkami na Wileńszczyźnie (część została skonfiskowana przez cara) zarządzali początkowo plenipotenci - kuzyni, a potem jego syn Lucjan. Samuel Kostrowicki miał troje dzieci: dwie córki - Melanię i Julię - oraz syna, wspomnianego już Lucjana. Obie córki były „freilinami" dworu cesarskiego. Ich „romantyczny" grób, wraz z grobem wielkiej miłości Samuela - tancerki Fanny Elsler, znajduje się w Wiedniu na cmentarzu Hietzing. Tragedią dla rodziny była Melania Kostrowicka, która prowadząc w Wiedniu dom na wysokiej stopie, sama sprzedawała lub kazała sprzedawać bratu majątek po majątku z dóbr rodzinnych. Po śmierci całą swoją majętność, w tym okazały pałac, zapisała na Świętopietrze. W rezultacie pradziad nasz u schyłku życia miał zaledwie małą część tego, co posiadał jego ojciec. Nasz Kościeniew 253 Pradziad nasz - Lucjan - miat czworo dzieci. Najstarszy syn Wincenty zmarł młodo. Z dwóch młodszych synów - Samuel ukończył architekturę w Dorpacie i podjął pracę jako naczelny budowniczy miasta Rygi, a młodszy Marcin, nasz dziad, gospodarował w Kościeniewie. Córka Anna wyszła za mąż za sąsiada, Jerzego Brochockiego, wnosząc mu w wianie Mały Możejków. Dziad ożenił się nad wyraz romantycznie, lecz niezbyt fortunnie, z naszą babką, zrusyfikowaną Polką, księżną Marią Massalską, córką generała artylerii, o równie wielkich jak prababka Melania wymaganiach finansowych, co dodatkowo uszczupliło rodzinne majętności. Mieli oni troje dzieci: córkę Zofię i dwóch synów - Stanisława, który zmarł w 1918 roku na szalejącą wówczas „hiszpankę", i naszego ojca, Jana Lucjana, najmłodszego z rodzeństwa. Ojciec nasz byt człowiekiem wybitnie uzdolnionym. Jego pasją była hodowla ryb i „ulepszanie" majątku. Ze względu na brak odpowiedniego wykształcenia (ojciec ukończył jedynie szkołę średnią), realizacja wymarzonych przezeń zamierzeń przebiegała dość krętymi drogami, kosztowała natomiast masę pieniędzy. Założone stawy rybne funkcjonowały zaledwie kilka lat, a potem stały się jedynie pięknym obiektem rekreacyjnym. Podobnie budowa nowych pomieszczeń gospodarskich zakończyła się na fundamentach, które nb. były dla nas wspaniałym obiektem zabaw. Miat ponadto duże zdolności rzeźbiarskie. Jego dziełem były piękne meble, którymi zastąpił zniszczone w czasie wojny wyposażenie wnętrz Kościeniewa. W 1912 roku poznał naszą matkę, z którą wziął ślub tuż przed wybuchem l wojny światowej. Po rozpoczęciu wojny rodzice zostali przymusowo przesiedleni w głąb Rosji, tak że do Kościeniewa wrócili dopiero w 1920 roku, zastając właściwie tylko mury i zaledwie kilka starych mebli, obrazów oraz nieco starych książek. Zniechęcony piętrzącymi się trudnościami i nieudanymi inwestycjami ojciec w 1925 roku opuścił Kościeniew, przenosząc się do Wilna, gdzie podjął pracę w Urzędzie Wojewódzkim jako technolog połowu ryb (po II wojnie światowej uzupełnił studia i przez wiele lat był kontraktowym profesorem w Instytucie Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie; wykładał również na SGGW w Warszawie). Tak więc w zasadzie wychowywaliśmy się bez ojca, a cały nasz charakter i światopogląd ukształtowała matka. Nasza matka - Helena ze Stawińskich, urodziła się w 1890 roku w rodzinnym majątku Klenie, tuż pod Wilnem. Jej pradziad 254 Wspomnienia _ Jerzy i Andrzej Samuel Kostrowiccy - Piotr Stawiński, uczeń Jana Śniadeckiego, był pierwszym i jedynym profesorem astronomii teoretycznej na Uniwersytecie Wileńskim. Wykładał poza tym kilka lat na uniwersytetach angielskich, m.in. w Greenwich, Cambridge, Oxford, Dublin, gdzie pojechał po zakupy aparatury naukowej. Po zamknięciu Uniwersytetu Wileńskiego osiadł w Kienie. Zarówno on, jak i jego potomkowie byli gorącymi patriotami polskimi. W takim duchu wzrastała też nasza matka, która po ukończeniu gimnazjum, właściwie wbrew woli Jej ojca, a z pomocą wuja Jana Houwald-ta, pojechała do Krakowa, gdzie w latach 1908-1912 ukończyła wyższe studia dla kobiet, tzw. Baraneum (w tym czasie na uniwersytet kobiet nie przyjmowano). Lata spędzone w Krakowie, gdzie można było mówić i uczyć się po polsku, gdzie trafiła w wir działań niepodległościowych, ukształtowały jej charakter. Zaraz po przyjeździe do Krakowa wstąpiła do organizacji niepodległościowej „Znicz", a następnie do „Zarzewia". Na zebraniach tych organizacji matka nasza poznała wiele osób pełniących w wolnej Polsce wysokie funkcje państwowe, m.in. Wale-rego Sławka, Tytusa Filipowicza, Juliusza Ulrycha, Juliana Sta-chiewicza, Mieczysława Neugebauera oraz pierwszą żonę Marszałka Józefa Piłsudskiego, z którymi to utrzymywała przyjacielskie kontakty aż do wybuchu II wojny światowej. Jeżdżąc na wakacje do Wilna, matka nasza pełniła funkcje kurierki, przewożąc konspiracyjne druki do ośrodka wileńskiego, którym kierował wówczas Wacław Studnicki. Za działalność niepodległościową została odznaczona Krzyżem Niepodległości i Złotą Odznaką „Zarzewia". Po wojnie związała się, poprzez starego znajomego Czesława Jankowskiego, z ideologami powstania Litwy Środkowej - Ludwikiem Abramowiczem, Witoldem Staniewi-czem i Leopoldem Chomińskim, którzy aż do końca pozostali przyjaciółmi naszego domu. Matka nasza była urodzoną społeczniczką. Żyjąc w otoczeniu wielokulturowym, daleka była od jakichkolwiek form nacjonalizmu. Pomagała wszystkim wartym jej zdaniem pomocy, bez względu na to, czy uważali się oni za Polaków, Białorusinów, Żydów, Litwinów czy Tatarów. W latach trzydziestych, kiedy działania polonizacyjne na Kresach nasiliły się, matka nasza, nieraz ostentacyjnie, stawała po stronie mniejszości narodowych. Przykładem może być bal zorganizowany w Kościeniewie dla okolicznego ziemiaństwa i władz wojewódzkich, na którym wystąpił wiejski chór białoruski. Występ ten został życzliwie przyjęty przez większość zasiedziałych ziemian, w tym i Sapiehów ze Spuszy i Czetwertyńskich z Żołudka, a przez administrację był potraktowany jako sprzeczny z interesami Państwa. Nasz Kościeniew 255 Sprawa skończyła się tak, że skargi i donosy kierowane do Warszawy zostały odrzucone, a ich autor, ówczesny starosta szczuczyński, przeniesiony. Przykładem społecznikowskiego zaangażowania matki było oddanie połowy naszego domu na szkołę za symboliczna złotówkę (była to jedyna siedmioklasowa szkoła w zasięgu pięciu kilometrów, do której uczęszczały dzieci z sześciu sąsiednich wsi i do której jeden z nas chodził przez dwa lata), z tym że na miesiące letnie urządzenia szkolne (ławki, tablice itp.) były składowane w odrębnym pomieszczeniu. Gniazdo rodzinne to nie tylko dwór, tradycje obu połączonych rodzin, czy status materialny (kiepski, zwłaszcza po kryzysie z 1929 roku), lecz także i społeczne otoczenie, w którym wzrastaliśmy. Stosunek do ludności wiejskiej, ukształtowany głównie przez mamę, miał charakter patriarchalny, odmienny niż w centralnej Polsce. Choć zachowywało się u nas wszelkie formy „dworskie", wyrażające się m.in. w separacji towarzyskiej, to stosunki z sąsiadami ze wsi były bliskie. W okresach trudnych, np. na przednówku, dwór zawsze służył pomocą wsi, w razie klęsk żywiołowych był oparciem, nieraz jedynym, dla poszkodowanych. Z dziećmi wiejskimi i fornalskimi razem bawiliśmy się, piekliśmy kartofle w ognisku, a młodszy z nas razem się uczył. Ten przyjazny stosunek powodował, że wieś miała do nas pełne zaufanie, co sprawiło, że w trudnym wrześniu 1939 roku, gdy po wejściu bolszewików wsie zorganizowały „milicję ludową", która z własnej woli strzegła Kościeniewa, a potem furmankami, za darmo, odwiozła nas do Wilna. Po powrocie do domu w 1941 roku obaj zostaliśmy przyjęci jak najbliżsi (mama już ciężko chora została w Wilnie). Chłopi poodkopywali wszelkie skrytki, gdzie uprzednio schowali część naszych rzeczy i oddali je nam w całości. Jedynie książki uległy całkowitemu zniszczeniu, zostały bowiem zużyte jako papier do kręcenia machorki. Mili sąsiedzi skarżyli się nawet, że tak trudno było lepić papierosy, bo papier siedemnasta- i osiemnastowiecznych książek słabo się palił. Stosunki z innymi dworami bywały różne, bliższe z krewnymi i zasiedziałymi kresowymi rodami ziemiańskimi, bardziej oddalone z dworami „polskimi", których właściciele przybyli na Wileńszczyznę w XIX wieku. Byty to na ogół obustronne odwiedziny, których obaj nie lubiliśmy i często słysząc odgłos jakiejś bryczki czy samochodu, przez okna uciekaliśmy do parku. Wrą- 256 Wspomnienia _ Jerzy i Andrzej Samuel Kostrowiccy caliśmy, gdy służąca zaczynała wołać na cały głos „panicze, panicze", co nie zawsze się zdarzało, gdy nasza obecność nie była konieczna. Kościeniew, zwłaszcza po wyjeździe ojca, był zimą pusty, a latem często nadmiernie zapełniony. W latach trzydziestych, kiedy obaj chodziliśmy do szkoły w Wilnie, w Kościeniewie pozostawała jedynie mama i służba, czyli trzy osoby w tak wielkim, dwudziestopokojowym domu. Mama wypełniała czas wolny pracą społeczną w gminie, czy na wsiach, oraz czytaniem książek, wypożyczanych od jej ciotecznej siostry, która z wykształcenia była filozofem. Na wszelki wypadek mama zawsze nosiła ze sobą pistolet, którym umiała się świetnie posługiwać, chociaż ani razu nie zaszła potrzeba jego użycia. Jakie to były dobre czasy - trzy kobiety, pusty dwór, a nikt nie chciał go rabować. Ferie zimowe spędzaliśmy w domu, m.in. jeżdżąc na nartach lub włócząc się po parku. Jedynie święta były dla nas radosne. Było wówczas rojno, szumnie i wesoło, bo przyjeżdżali do Kościeniewa nasi „letni" goście. Latem Kościeniew zmieniał się nie do poznania. Na okres wakacyjny przyjeżdżali na krócej lub dłużej różnego rodzaju goście. Byli to m.in. nasi kuzyni i kuzynki - Kostrowiccy z linii mińskiej, którzy po ucieczce z Nowosiółek osiedlili się w Biało-hrudzie pod Lida. Stosunki między nami a nimi stały się tak bliskie, że traktowaliśmy ich jako najbliższą rodzinę. Przyjeżdżali również ich koledzy ze Szkoły Rolniczej w Cieszynie, spośród których Tadeusz Kalinowski z Warszawy właściwie na stałe zamieszkał w Kościeniewie. Korepetytor starszego z nas Władysław Masłowski, późniejszy konsul Rzeczypospolitej w Dyneburgu na Łotwie, a ówczesny student USB w Wilnie, ściągnął do Kościeniewa swoich kolegów z „Klubu Włóczęgów", którzy, jak np. znany podróżnik i pisarz Wacław Korabiewicz, zadomowili się u nas na dobre. Byli poza tym i inni goście, mniej lub bardziej dostojni, m.in. dawni koledzy mamy z Krakowa, a wśród nich przede wszystkim Tytus Filipowicz, ówczesny ambasador RP w Waszyngtonie, który kilka lat z rzędu spędzał u nas wakacje. Byli też „korepetytorzy", których mama zapraszała na lato, abyśmy się czegokolwiek nauczyli, a faktycznie, by mieli gdzie spędzić wakacje. Poza Władysławem Masło-wskim, który serio podchodził do obowiązków korepetytorskich, inni po kilku dniach orientowali się, o co rzeczywiście chodzi i starali się być w inny sposób użyteczni. Na przykład „biała" emigrantka z Rosji, baronowa Delden, która miała uczyć francuskiego młodszego z nas, po pewnym okresie wzajemnych podchodów i ucieczek zrezygnowała z uczenia, stając się bar- Nasz Kościeniew 257 dzo pomocną mamie w prowadzeniu domu. Wyszło to zresztą na korzyść, gdyż mówiła ona po francusku płynnie, lecz z fatalnym rosyjskim akcentem. Latem przypominali sobie o Ko-ścieniewie również sąsiedzi, zwłaszcza ci, którzy mieli córki na wydaniu. Było u nas gwarnie i wesoło. My obaj, w odróżnieniu od mamy, nie byliśmy towarzyscy (być może wpłynął na to brak ojca) i z pewnym oporem zawieraliśmy przyjaźnie, zwłaszcza z rówieśnikami. Czuliśmy się najlepiej we dwóch. Byliśmy niejako „odmieńcami", nie interesowały nas typowe ziemiańskie rozrywki, lecz przede wszystkim książki i żywa przyroda. W tajniki przyrody wprowadziła nas znakomita książka popularnonaukowa dla młodzieży, chyba nie mająca równej do dziś - Z naszej przyrody, J. Dyakowskiego. Zafascynowani byliśmy, i to od szkoły podstawowej, atlasami geograficznymi, wędrowaniem po mapach i szukaniem w literaturze geograficznej, czy podróżniczej opisów krain, zwłaszcza egzotycznych. Wiedzę historyczną uzyskaliśmy na początku nie tyle z podręczników szkolnych, co z powieści, z Trylogią na czele. Lecz już bardzo wcześnie doszliśmy do wniosku, że ciekawsze są Żywoty Marszałków Napoleona, niż Szwoleżer Stach, że ciekawszy jest Kubala niż Przyborowski, czy Thiers niż Dumas. Mając do dyspozycji dużą bibliotekę militariów, co prawda głównie z XVIII wieku, interesowaliśmy się wojskowością. Jeszcze jako uczniowie przestudiowaliśmy dokładnie Rok 1920 Józefa Piłsudskiego wraz z polemiką Tuchaczewskiego, skąd nauczyliśmy się oznaczeń stosowanych na mapach sztabowych, co wpłynęło na nasze dalsze „militarne" zabawy. Spośród tych różnorodnych zainteresowań z lat dzieciństwa i wczesnej młodości dwie dziedziny zaważyły na naszych dalszych losach i stały się fundamentem dorosłego życia. Były to biologia i historia (geografia, która stała się naszym podstawowym obiektem badań naukowych, była raczej pochodną wyjaśniającą zjawiska, a nie przedmiotem młodzieńczych fascynacji). Tak się złożyło, że starszy z nas kupił w Wilnie książeczkę W. Niesiołowskiego Praktyczny przewodnik dla zbieraczy motyli, co spowodowało, że tę grupę wybraliśmy jako przedmiot naszych szczególnych zainteresowań. Zbieraliśmy je na początku w sposób dziecinny, lecz dość szybko, po tym, jak mama kupiła dla nas w Niemczech Atlas Lamperta, zbiór nabrał charakteru stricte naukowego i objął kilkaset gatunków złowionych w Kościeniewie i najbliższych okolicach. Zbiór ten niestety przepadł w czasie wojny, lecz żyłka przyrodnicza pozostała. Zrodziła się też u nas obu, właściwie pod wpływem tych młodzieńczych doświadczeń, pasja naukowa, umiejętność widzenia złożonej 258 Wspomnienia_____________________Jerzy i Andrzej Samuel Kostrowiccy rzeczywistości w sposób pogłębiony. Właściwie dzięki motylom staliśmy się obaj profesorami. Zamiłowanie do nauki, a może nawyki z nią związane, poszły tak daleko, że obaj wybraliśmy żony, które są również pracownikami naukowymi, profesorami wyższych uczelni. Od najmłodszych lat, pod wpływem mamy, interesowaliśmy się polityką. Już jako uczniowie wiedzieliśmy kto, gdzie jest prezydentem czy premierem, jakie partie rządzą, znaliśmy wszystkie flagi i godła państwowe. Pobudziło to nasze zainteresowania geograficzne, gdyż chcieliśmy wiedzieć, gdzie te państwa leżą, jaka jest ich ludność, co jest głównym ich bogactwem itp. Atlas geograficzny stał się dla nas niewyczerpanym źródłem informacji i zabawy. Jeszcze dziś z pamięci potrafilibyśmy -chyba bezbłędnie - narysować granice poszczególnych państw i ich kolonii sprzed 1939 roku. Te wczesne zainteresowania sprawiły, że starszy z nas został geografem ekonomicznym, a młodszy biogeografem. Istotne znaczenie w kształtowaniu naszych charakterów i postaw miały lata szkolne. Obaj po ukończeniu szkoły powszechnej chodziliśmy do tego samego Gimnazjum im. Adama Mickiewicza w Wilnie, uczyli nas ci sami profesorowie. Mieszkaliśmy w Wilnie „przy rodzinie" bądź też w odnajmowanych pokojach. Weszliśmy wówczas w środowisko odmienne od domowego. W gimnazjum tym był reprezentowany cały właściwie skład narodowościowy i ekonomiczny Wileńszczyzny, może z wyjątkiem dzieci najbogatszych rodzin, które wybierały gimnazjum oo. jezuitów. Mieliśmy w klasach kolegów Polaków z Kongresówki, Polaków „krajowców", czyli rodzimych mieszkańców Wileńszczyzny, Tatarów, Żydów, Karaimów, Białorusinów, Rosjan, Litwinów itd. W tym międzykulturowym tyglu ginęły wszelkie nacjonalistyczne uprzedzenia. Obowiązkowe mundurki szkolne kryły też doskonale status ekonomiczny uczniów, wszyscy byliśmy równi i wszyscy byliśmy kolegami. Jeśli wybieraliśmy tych, a nie innych kolegów jako przyjaciół, to wynikało to jedynie z bliskości zainteresowań i charakterów, a nie z pochodzenia, wiary czy kultury. Z tą wielokulturowością, która nie była nam obca i w domu rodzinnym, młodszy z nas zetknął się przed gimnazjum w szkole powszechnej ss. nazaretanek w Grodnie, gdzie kończył ostatnią klasę. Dziwna to była szkoła zakonna, umieszczona w murach klasztoru, do której chodziły również dzieci innych wyznań i gdzie większość nauczycielek to były ss. nazaretanki. Już na pierwszej lekcji siostra przełożona, niezapomniana Maria Drozdowska, powiedziała nam: „słuchajcie dzieci, są między wami koledzy i koleżanki innych wyznań, Nasz Kościeniew 259 którzy inaczej chwalą Boga, szanujcie ich wiarę, aby i wasza byta szanowana", l rzeczywiście, w naszej klasie było kilku ewangelików, dwóch prawosławnych, a nawet dwóch Żydów, co nam zupełnie nie przeszkadzało. Ugruntowane przez lata szkolne poczucie tolerancji narodowościowej i kulturowej, spowodowało, że nawet gdy zbliżaliśmy się do wszechpolskiego nacjonalizmu (co rzeczywiście miało miejsce), to na krótko i w sposób daleki od szowinizmu. Nie byliśmy pilnymi uczniami. Znacznie bardziej interesowało nas łapanie motyli na Pospieszce, w Ponarach czy Karolince, niż siedzenie na lekcjach. Ciekawsze było zwiedzanie Wilna z doskonałym przewodnikiem Juliusza Kłosa w ręku, niż słuchanie niezbyt interesujących lekcji. Były oczywiście przedmioty, które każdy z nas lubił i w nich byliśmy dobrzy, ale byty i takie, które z trudem zdawaliśmy na trójkę. Zależało to nie tyle od samego przedmiotu, co od nauczyciela. Przykładem może być cudownie wykładana przez profesora Niewiadomskiego (brata kompozytora) łacina, która była dla młodszego z nas objawieniem, przedmiotem ulubionym. Wysoko stała też polonistyka i historia, znacznie gorzej uczono matematyki i biologii, które w bratnim Gimnazjum Zygmunta Augusta były na wysokim poziomie. Lata gimnazjum były okresem pierwszych sztubackich miłości i o dziwo obaj, niezależnie od siebie, podkochiwaliśmy się w Tatarkach, starszy z nas w Ninie Sulkiewiczównej, a młodszy w Alle Murza-Murzicz. Z tych „miłości" pozostały jedynie wspomnienia, gdyż obie dziewczyny bohatersko zginęły w czasie II wojny światowej, w szeregach Armii Krajowej. Naszą sielsko-anielską młodość przerwała wojna. Staliśmy się nagle dorośli. Do Kościeniewa wróciliśmy na kilka lat w 1941 roku, a opuściliśmy go definitywnie w 1944 roku. Nasz dom rodzinny, obecnie odremontowany, jest nadal szkołą. Cieszy nas to, gdyż żyje on i służy dzieciom i wnukom naszych niezapomnianych sąsiadów i przyjaciół z okolicznych wsi. W czasie okupacji niemieckiej był on ostoją i punktem przerzutowym dla wielu ukrywających się ludzi, m.in. Żydów, poszukiwanych w Wilnie przez gestapo żołnierzy Armii Krajowej, a nawet żon oficerów Armii Radzieckiej, którzy znaleźli w nim bezpieczne, czasowe schronienie. Był też zapleczem gospodarczym Armii Krajowej oraz przez jakiś czas siedzibą BIP, Obwodu „Łąka", tj. dawnego powiatu szczuczyńskiego, którego szefem był starszy z nas. A my, no cóż, spełniliśmy swój żołnierski obowiązek walcząc w szeregach Armii Krajowej, a po jej likwidacji przez Armię 260 Wspomnienia _ Jerzy i Andrzej Samuel Kostrowiccy Czerwoną różnymi drogami przyjechaliśmy do Polski. Lecz to jest już inna historia, historia naszego dorosłego życia. Cóż więc pozostało w nas z tamtych lat, lat naszej młodości? Przede wszystkim chyba ukształtowanie naszych charakterów i zarysowanie dalszej drogi życia. Lata spędzone w Koście-niewie i Wilnie nauczyły nas tolerancji, poszanowania odmienności kulturowych, religijnych i majątkowych. Nauczyły też poszanowania pracy, tego, że wszystko trzeba zdobyć samemu, że największym i jedynym chyba szczęściem jest świadomość spełnionego obowiązku bycia potrzebnym innym ludziom i nauce. Jesteśmy ostatnim pokoleniem wymarłego już prawie gatunku kresowych ziemian, od wieków związanych z Wielkim Księstwem Litewskim. Wraz z nami odchodzi do historii ten dziwny, wspaniały korowód przodków, których oddech stale czujemy na sobie. Ginie świat, może dziki i prymitywny, polski i niepolski, ale zawsze wierny Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Regina Grejtiane (Ryga) Wokół kształtowania się narodu łotewskiego. Narodowe odrodzenie w Latgalii w XIX i XX wieku Przez 288 lat Latgalia1 była odłączona od ziem mieszkanych przez Łotyszy. Oderwana od Widzeme (Liwlandii) - na skutek wojny w XVII wieku - weszła w skład Polski jako polska Liwlandia, czyli Inflanty. Natomiast reszta Widzeme przeszła pod panowanie Szwedów. Polska decydowała o losie Latgalii do 1772 roku. W takiej zależności od Polski (wasalnej) nie były ani Kurzeme (Kurlandia), ani Widzeme (należały do Polski przez 60 lat). • ł W 1772 roku Latgalia weszła w skład imperium rosyjskiego (Widzeme zostało mu podporządkowane w 1721 roku, zaś Kurzeme - w 1795 roku). Obwody należące do Rosji, a zamieszkane przez Łotyszy, miały wspólną granicę zewnętrzną, lecz wewnątrz były podzielone. Kiedy gubernie kurlandzka i liwlandzka były samodzielnymi jednostkami administracyjnymi, Latgalia nie została nawet jednostką administracyjną. Przez 6 lat należała do guberni pskowskiej, 16 lat była pod zarządem władz Połocka, a od 1802 roku przez ponad 100 lat wchodziła w skład guberni witebskiej. W 1801 roku Liwlandia, Kurlandia i Estlandia zostały połączone w jeden nadbałtycki okręg generał-gubernator-stwa. Ten podział administracyjny jeszcze bardziej pogłębił podział pomiędzy Łotyszami zamieszkałymi w guberni witebskiej a Łotyszami bałtyckimi; oba tereny różniły się bowiem wyznaniem, miały odrębny system prawny. Te i niektóre inne przyczyny zadecydowały, że w Latgalii wiele procesów gospodarczych, prawnych, socjalnych i kulturowych potoczyło się inaczej niż w Widzeme czy Kurzeme. v -v-.-. ... Dobitnym znakiem rozwoju krajów bałtyckich w latach pięćdziesiątych-osiemdzie-siątych XIX wieku stały się gwałtowny wzrost gospodarczy i zmiany społeczne, które zainspirowały zasadnicze przemiany w wielu dziedzinach życia. Natomiast Latgalię poddano wówczas rusyfikacji, która osiągnęła swój szczyt po powstaniu styczniowym. Ekonomiczna, polityczna i narodowa dyskryminacja wymierzo- ' Latgalia (Łatgale) - kulturowo-historyczny region we wschodniej części obecnej Łotwy. Na przełomie XIX-XX wieku zajmowała okoto 22% terytorium Łotwy i miała 26% ogółu ludności. Zob. M. Skujenieks, Nacionalais Jautajums Latvija, S. Petersburga 1913, s. 182-184; Pierwaja wsieobszczaja pierepis nasielenija Rossijskoj imperii 1897 g., [w:] Witebskaja gubiemija, S. Petersburg 1903, s. X. 262___________________________________________________________________Regina Grejtiane na przeciwko Polakom, a dokonywana na zasadzie wyznaniowej - wobec katolików -dotknęła także Łotyszy. W praktyce administracyjnej zwykło się zaliczać Łotyszy-kato-lików z Latgalii do „ludności polskiej", co ograniczało ich prawo do kupna ziemi. Ukazy władz carskich stymulowały napływ rosyjskich osadników ze wschodnich guberni Rosji2. Ciężkim ciosem dla Łotyszy z Latgalii stał się zakaz drukowania książek czcionką łacińską, wprowadzony w 1865 roku na mocy zarządzenia wileńskiego generał-gubernatora K. von Kauffmanna. Czterdziestoletnia przerwa w latgalskim drukarstwie zahamowała na kilkadziesiąt lat kulturowy rozwój etnosu. Jednocześnie rozwój systemu szkół rosyjskich, zgodnie z wydaną w 1863 roku Tymczasową regulą szkół ludowych, był uzupełnieniem barbarzyńskiej likwidacji latgalskiego druku. W związku z tymi restrykcjami latgalscy Łotysze, stanowiący część narodu łotewskiego, poczuli się zagrożeni w sensie etnicznym. Na przełomie XIX i XX wieku w społeczeństwie łotewskim zaszły poważne zmiany, które przekształciły jego strukturę i zachwiały istniejącym dotąd układem sił. Reforma z 1861 roku zniosła pańszczyznę, zasadniczo zmieniając układ stanowy i spowodowała rozwarstwienie wsi. Zamożni i postępowi chłopi uzyskali dostęp do edukacji akademickiej. Zaczęła kształtować się łotewska inteligencja Latgalii oraz rodzić się idea emancypacji całego latgalskiego społeczeństwa. Powstał latgalski ruch narodowowyzwoleńczy, znany jako latgalskie odrodzenie narodowe. Walkę Łotyszy z Latgalii o narodową emancypację spowodowały takie czynniki, jak rozwój gospodarczy i społeczny w samej Latgalii oraz reformy w Rosji i ogólne tendencje postępu ówczesnego społeczeństwa. Impulsem zewnętrznym dla latgalskiego odrodzenia stał się ruch narodowowyzwoleńczy narodów zachodniej i wschodniej Europy. Narodowe sprzeczności i konflikty nękały wówczas nie tylko carską Rosję, ale także wieloetniczne imperia, takie jak austriacko-węgierskie oraz osmańskie. Szczególny wpływ na odrodzenie w Latgalii wywierały narodowe nurty w Polsce, z którą Łotysze mieli ścisły kontakt. Historyczna pamięć Polaków o własnym mocarstwie pomagała im zachować wierność idei niezależnego państwa i jedności narodowej przez cały okres utraty suwerenności (1772-1918). Polska prasa i sztuka, szeroko znane na Łotwie, umiejętnie kultywowały pamięć historyczną, wnosząc tym samym wkład w rozwój świadomości narodowej Łotyszów3. Polacy w latach niewoli trzykrotnie stawali do walki zbrojnej o wolność narodową. Powstania z lat 1794 oraz 1863 odbiły się szerokim echem na Łotwie. Pozostawiły głęboki ślad w pamięci narodu łotewskiego. Pod wpływem tych wydarzeń w liberalnych kręgach polskiego środowiska Latgalii rodzą się idee odrodzenia latgalskiego społeczeństwa i emancypacji Latgalczyków. Na początku XIX wieku Kazimierz Bujnicki, popierany przez innych liberalnych właścicieli ziemskich, podjął działania na rzecz uwłasz- " B. Brezgo, Latgales zemniki krivu dzymtbyusanas laikus, Yilaka 1940, s. 224-226, 236, 237. 3 Kultura polska na Łowię, Ryga 1994, s. 39-44. Wokół kształtowania się narodu łotewskiego. Narodowe odrodzenie w Latgalii w XIX i XX wieku 263 czenia latgalskich chłopów, jednocześnie ze zniesieniem pańszczyzny w Kurzeme i Widzenie4. K. Bujnicki był jednym z pierwszych zwolenników idei zjednoczenia narodu łotewskiego. Na narodowy ruch w Latgalii bezpośrednio wpływały także idee młodołotyszy, tzn. idee wyzwolenia narodowego Łotyszy bałtyckich, zwłaszcza poglądy Kronwalda Atisa 0 potrzebie zjednoczenia narodu łotewskiego, podniesienia nacjonalizmu etnicznego poszczególnych grup do poziomu całej nacji w celu ukształtowania narodowości łotewskiej5. Źródłem latgalskiego ruchu wyzwoleńczego było środowisko łotewskie. W różnych warstwach istniały nurty wyrażające protest wobec społeczno-gospodarczego ustroju. Zakaz druku książek łacińską czcionką zrodził w Latgalii grupę działaczy, którzy ręcznie przepisywali wcześniej wydane książki, własne utwory, opisywali folklor ludowy, łagodząc tym samym skutki zakazu druku6. Źródłem idei narodowowyzwoleńczych były dzieła literackie o charakterze świeckim, zwłaszcza poezja Miglinieka, która odzwierciedlała dążenie narodu do sprawiedliwości społecznej7. Te dążenia przejawiały się także w innych formach: w akcjach chłopów przeciwko treści ustawy o uwłaszczeniu, w uchwałach społeczeństwa gmin w sprawie utrzymania szkół, w odmowie rodziców, obawiających się rusyfikacji, wysyłania dzieci do rosyjskich szkół itd.8 Te nurty były wyrazem dążeń poszczególnych grup narodu. Żaden z nich nie stawiał sobie za cel modernizacji społeczeństwa latgalskiego czy emancypacji etnosu łotewskiego w Latgalii. Obecność wspomnianych nurtów świadczyła nie tylko o tlejącym w kraju niezadowoleniu, ale także o istnieniu potencjalnych uczestników ruchu narodowego. ';•"'•' Czas powstania ruchu narodowego Łotyszy z Latgalii jest różnie określany przez historiografię łotewską. Przeważa pogląd, iż zrodził się on w okresie począwszy od zniesienia w Latgalii zakazu druku książek czcionką łacińską (1904), trwający do kwietnia 1917 roku, dokładniej - do formalnego przyjęcia przez kongres Łotyszy z Latgali uchwały dotyczącej wyjścia Latgali z guberni witebskiej i dołączenia jej do Widzeme 1 Kurzeme9. Istnieje potrzeba zweryfikowania dat, określających ramy chronologiczne. Najnowsze tezy socjologów na temat genezy ruchów narodowych wskazują na trzy grupy decydujące w tego typu procesach: elita intelektualna produkująca idee, oświecona warstwa średnia (nauczyciele, publicyści i in.) krzewiąca te idee wśród ludności oraz szerokie masy narodu, stanowiące podstawę ruchu10. Analiza faktów pozwala wnioskować, iż narodowe odrodzenie zaczęło kształtować się w sensie ideowym w połowie lat 4 Łotwa-Polska. Materiały i międzynarodowej konferencji naukowej, Ryga 1995, s. 39-44. 5 A. Kroiralds, Kopoti raksti, Ryga 1937, s. 382,383. 6 M. Bukss, Latgalii literaturas \-esture, [Minhene] 1957, s. 330-336. 1 Ibidem. 8 Łatvijskij gosudarstwiennyj istoriczeskij archiw, f. 5978, op.l. d. 25,1. 6,7; d. 41,1. 1-3, 15-17. 9 P. Zeile, Latgales pinna atmoda, Ryga 1994, s. 4; „Acta Latgalica", 993, nr 8, s. 200. "' G. Apals, Latviesu nacionala kustiba, [w:] 19.gs. Latvijas vesture. (Rukopis), s. 382-383, 406. 264___________________________________________________________________Regina Grejtiane osiemdziesiątych XIX wieku. Dokładnie w 1884 roku, kiedy to pochodzący z Latgalii klerycy Seminarium Duchownego w Sankt-Petersburgu Janis Wiszniewskis oraz Francis Trasuns podjęli starania o odrodzenie języka łotewskiego w ojczyźnie. Po uzgodnieniu z kierownictwem seminarium zaczęli prywatnie uczyć języka łotewskiego seminarzystów innych narodowości, którzy mieli zamiar w przyszłości podjąć pracę misyjną w Latgalii11. Oznaką narodowego odrodzenia w Latgalii stały się także niektóre wydarzenia i nowe zjawiska. Na początku lat dziewięćdziesiątych XIX wieku zarysowały się podstawy programu emancypacji etnosu latgalskiego. Jednocześnie zaczęła uaktywniać się pierwsza grupa inteligencji Latgalii, kształtowały się pojęcia o świadomości narodowej i narodowych granicach. Odrodzenie narodowe w Latgalii, podobnie jak w krajach bałtyckich, wyrażało się w pieczołowitym gromadzeniu dziedzictwa duchowego narodu oraz oczyszczeniu języka z rusycyzmów i polonizmów. Grupa latgalskiej inteligencji, przeważnie kapłanów katolickich, wspólnie z badaczami folkloru bałtyckiego, zaczęła zbierać, opracowywać i publikować ludowe pieśni jako część łotewskiego folkloru12. Kontakty pomiędzy Łotyszami z Latgalii a Łotyszami z krajów bałtyckich zaczęły zacieśniać się także w innych dziedzinach. Od połowy lat osiemdziesiątych XIX wieku w prasie bałtyckiej coraz częściej pojawiają się artykuły o Łotyszach z Inflant jako części narodu łotewskiego. Od 1901 roku zaczynają się kontakty osobiste przedstawicieli latgalskiej i bałtyckiej elity, zbliżające je do siebie13. W trakcie wspólnego działania Latgalczycy zaprezentowali się jako aktywny podmiot społeczeństwa i historii, jako siła, której carskie władze dłużej nie mogły lekceważyć. Zostały więc zmuszone do zniesienia 24 kwietnia 1904 roku zakazu druku książek łacińską czcionką. Stworzyło to nowe perspektywy rozwoju społeczeństwa latgalskiego i jego kultury oraz wzrostu świadomości narodowej Latgalczyków, ich konsolidacji i transformacji w część składową narodu łotewskiego. Od pierwszej fazy, dla której charakterystyczne było zainteresowanie poszczególnych osób kwestią narodową i działalność oświatowa, narodowe odrodzenie przeszło do fazy drugiej. Na tym etapie zostały ukształtowane poglądy narodowego wyzwolenia o znaczeniu programowym. Z ruchu kręgów inteligenckich powstał szeroki nurt społeczny, który ogarnął całe etniczne terytorium Latgalczyków. Ten nurt skupił wszystkie warstwy etnosu latgalskiego. Poglądy liderów ruchu narodowego określiły się w dużym stopniu dzięki chronologicznej zbieżności latgalskiego odrodzenia z rewolucją 1905 roku. Pierwszy ostry zryw narodu łotewskiego przeciwko carskiej samowładzy uwarunkował zasięg i głębię wysuniętych żądań, jak również dalszy kierunek i skutki tego procesu. Podczas rewolucji 1905 roku liderzy łotewskiego odrodzenia propagowali idee narodowowyzwoleńcze. W wielu artykułach w prasie były wykładane ich poglądy, stanowią- "„JaunoStraume"1993,nr32. - • .. 12 J. Kursite, A. Stafecka, Latgaliesu literatura, Ryga 1995, s. 9-11. 13 Rigas Latviesu biedriba. Gada parskats par darbosanos un rekiniem 1901 gada, Ryga 1902, s. 14. Wokół kształtowania się narodu łotewskiego. Narodowe odrodzenie w Latgalii w XIX i XX wieku 265 ce program radykalnego reformowania ustroju i stosunków społecznych. Poruszone problemy wykazują, jak dalece sięgały ich plany modernizacji społeczeństwa, do jakiego modelu społecznego dążyli. W polityce preferowane były reformy przewidziane w programie konstytucyjno-demokratycznej partii Rosji (kadetów)14. W przeciwieństwie do rosyjskich kadetów, którzy na I zjeździe swojej partii nie podjęli ostatecznej decyzji w kwestii formy ustroju państwowego, a na II zjeździe w styczniu 1906 roku opowiedzieli się za monarchią konstytucyjno-parlamentarną, liderzy narodowego ruchu Latgalii nie nadawali większego znaczenia tej kwestii. Nalegali jedynie na umożliwienie obywatelom realnego uczestnictwa w kierowaniu państwem oraz na zapewnieniu swobód demokratycznych. Opowiadali się za rozpisaniem powszechnych, bezpośrednich, równych i tajnych wyborów do parlamentu, którego prawa będą gwarantowane przez konstytucję, za uzupełnieniem władzy większości o obronę podstawowych praw każdego obywatela nietykalność osoby i mieszkania, wolność słowa, druku, zrzeszeń itd.). Wysuwane były żądania zarówno kulturowe, jak i socjalne, sprzeczne z istniejącym ustawodawstwem. Domagano się powszechnej edukacji podstawowej w języku ojczystym. W innych zaś uczelniach - nauczania języka łotewskiego jako przedmiotu; przyznania praktykującym katolikom prawa do wykonywania zawodu nauczyciela i na innych stanowiskach państwowych. Domagano się także zmiany systemu podatkowego oraz demokratyzacji samorządów terytorialnych. W maju 1906 roku została sformułowana idea zjednoczenia łotewskich ziem etnicznych z centrum w Rydze oraz autonomii terytorialnej Łotwy w Rosji15. Poglądy ekonomiczne odzwierciedlały dążenie Latgalczyków do niezależności go-spodarczo-prawnej oraz ograniczenia ekonomicznego panowania wyższych warstw, składających się z obcokrajowców. Były to dążenia przede wszystkim chłopów, jako najliczniejszej grupy społecznej w Latgalii, Kurzeme i Widzeme. Żądano też uwłaszczenia chłopów. Dla osiągnięcia tego celu proponowano dwa rozwiązania. Grupa działaczy odrodzenia na czele z F. Kempem opowiadała się za przymusowym wykupem części ziemi od obszarników i sprzedażą jej małorolnym chłopom po cenach ustanowionych przez rząd16. F. Trasun, broniący zasady nietykalności własności prywatnej, proponował inne rozwiązanie: sprzedaż chłopom ziemi obszarniczej po cenach rynkowych z możliwością zaciągnięcia kredytu w banku rolniczym17. Ważnym czynnikiem postępu w życiu chłopów, który stymulował swobodę działalności ekonomicznej, był podział ziemi należącej do wspólnoty wiejskiej i stworzenie osad zajmujących 15-16 ha. 14„Gaisma" 1906, nr 10. 15 „Auseklis" 1906, nr 2. 16„Gaisma" 1906, nr 15. "„Auseklis" 1906, nr2. 266__________• _____________________ :___________________Regina Grejtiane Działacze odrodzenia stanowczo sprzeciwiali się przesiedleniu mieszkańców Latga-lii w głąb Rosji, na tereny niezagospodarowane. Sprzeciwiali się również emigracji zarobkowej poza granicami Łotwy, prowadziłoby to bowiem do zatracenia przynależności narodowej oraz osłabienia ekonomicznego potencjału Latgalii. Proponowali chłopom modernizację własnej gospodarki oraz przechodzenie do rozszerzonej reprodukcji w celu zgromadzenia kapitału18. Żądania liderów narodowego odrodzenia Latgalii były wyrazem protestu przeciwko panującemu ustrojowi gospodarczemu oraz trwającemu od wieków uciskowi narodowemu. Przede wszystkim był to jednak protest przeciwko imperialnej polityce caratu i nieograniczonej samowoli rosyjskiej administracji. Żądania przebudowy rolnictwa były skierowane przeciwko obszarnikom, w większości Polakom i spolonizowanym Niemcom. Poglądy przywódców narodowego ruchu latgalskich Łotyszy odzwierciedlają w zasadzie interesy całego etnosu, który na przełomie XIX i XX wieku był mniej więcej jednolity, nie miał odizolowanej warstwy wyższej. W zniesieniu narodowego i socjalnego ucisku zainteresowane były wszystkie grupy socjalne: małorolni chłopi, powiększająca się liczebnie ludność miejska, młoda inteligencja itd. Sprzeczności socjalne wewnątrz etnosu, które wówczas tylko ledwo się zarysowały, nasiliły się dopiero przed I wojną światową. -•..,.>.•. * -.. ,,• Warunki do działalności o charakterze narodowym powstały w Latgalii dopiero po rewolucji 1905 roku. Przedtem centra organizacyjne latgalskiego ruchu narodowego mieściły się w Petersburgu, gdzie na początku XX wieku mieszkało około 7000 Latgal-czyków. W ciągu 6 lat w Petersburgu powstało 5 stowarzyszeń latgalskich. Jedno z nich, najbardziej wpływowe, założone jesienią 1903 roku, którym kierował F. Trasun, nosiło nazwę Petersburskiego Łotewskiego Zgromadzenia Muzycznego19. Była to organizacja otwarta dla wszystkich Latgalczyków mieszkających w Petersburgu. Na początku liczyła 150 członków, a w jej imprezach uczestniczyło nieraz ponad 1000 osób. Wszechstronną działalność Łotewskiego Zgromadzenia Muzycznego wśród latgalskiej ludności Petersburga, jak również Latgalii, można porównać do działalności ryskiego Łotewskiego Stowarzyszenia, prowadzącego pracę wśród świadomych narodowo Bałtów. Do 1908 roku krzewiła idee narodowe i organizowała aktywność społeczną prasa narodowa. Po zniesieniu zakazu druku czcionką łacińską zaczęły ukazywać się jednocześnie trzy latgalskie gazety: „Gajsma" (1905-1906), „ Sakła" (1906) oraz „Auseklis" (1906-1907). Nie ma potrzeby dzielić tytułów według orientacji, jak to było przyjęte w radzieckiej historiografii20. Wszystkie one miały jedną orientację - były to pisma narodowego odrodzenia, proponujące nieraz alternatywne rozwiązania tego samego problemu. Redaktorzy naczelni pism, a jednocześnie czołowi dziennikarze (F. Kemp, 18 F. Trasun, Dzive un darbi, red. A. Goba, A. Sprudza, Ryga 1938, s. 212-214 i 335-354. ",,Gaisma"1906,nr6. 20 Latvijas PSR vesture, Ryga 1986, s. 366. ' , Wokół kształtowania się narodu łotewskiego. Narodowe odrodzenie w Latgalii w XIX i XX wieku 267 N. Rancan, F. Trasun, K. Skrynda) byli znanymi działaczami latgalskiego odrodzenia. Ten fakt zadecydował o narodowościowym kierunku wydawnictw, a także o kręgu poruszanych problemów, z których priorytetem były dzieje latgalskich Łotyszy. Zniesienie zakazu na druk przyczyniło się do rozwoju publicystyki i literatury. W latach 1904-1917 w języku latgalskim ukazało się ponad 160 rozmaitych tytułów (łącznie z prasą), 56 o treści religijnej i 104 - świeckiej21. W literaturze świeckiej dominowały: pozytywizm promujący pracę, rozwój oświaty i gospodarki oraz romantyzm opowiadający emocjonalnie o ciężkiej przeszłości etnosu (czasy pańszczyzny, zakaz druku itd.), opiewający wyidealizowane, wolne życie dawnych Latgałów i zapowiadający nadejście lepszej przyszłości. Wiele było dzieł przesiąkniętych motywami religijnymi, akcentującymi wartości etyczne. Życie społeczne w Latgalii na jakościowo innej płaszczyźnie zaczęło się dopiero w 1908 roku, po przyspieszeniu procesu samoorganizacji latgalskich Łotyszy. W miastach i na wsiach powstawały rozmaite stowarzyszenia jako centra narodowej konsolidacji. Powstałe 30-40 lat później od stowarzyszeń Łotyszy bałtyckich, różniły się tym, że na początku słynącego z racjonalizmu wieku XX wysuwały na pierwszy plan swoje struktury ekonomiczne. Z powodu małej liczebności inteligencji świeckiej wśród warstwy średniej w roli organizatorów i kierowników stowarzyszeń występowali przeważnie księża katoliccy. W połowie 1910 roku liczba stowarzyszeń założonych przez latgalskich Łotyszy sięgnęła 8022. Wśród nich przeważały towarzystwa kredytowe, założone w celu obrony chłopów przed lichwiarzami, u których oprocentowanie kredytu było bardzo wysokie i wynosiło 50-60%. ' "- Na początku I wojny światowej tylko w trzech powiatach Latgalii istniało 67 urzędów kredytowych: 13 stowarzyszeń kredytowych, 35 kas oszczędności i kredytu, 17 urzędów kredytowych, należących do określonych grup społecznych i zawodowych, oraz 2 kasy rolnicze. Obroty tych organizacji wynosiły średnio 4 min rubli rocznie. Na jedną kasę przypadało średnio około 1350 gospodarstw chłopskich23. Głównym stowarzyszeniem rolniczym Latgalii stało się utworzone w Rezekne w 1909 roku z inicjatywy Nikodema Rancana Latgalskie Stowarzyszenie Rolnicze. Dzięki autorytetowi N. Rancana udało mu się uzyskać poparcie ze strony Ministerstwa Rolnictwa i rozwinąć szeroką działalność. W latach 1909-1913 Latgalskie Stowarzyszenie Rolnicze przeprowadziło w ponad 70 miejscowościach Latgalii bezpłatne kursy z różnych dziedzin rolnictwa24. Za jeden z sukcesów Stowarzyszenia można uważać otwarcie pierwszej w Latgalii szkoły rolniczej w Rezekne25. P. Zeile, Lalgales pirma atmoda, s. 38. „Dryva" 1910, nr 46. „Lalgolas Lauksaimniks" 1922, nr 9, s. 10. „Jaunas Zinas" 1913, nr 20. 5 Ibidem I9i2, nrl; 1913, nr 20. : . 268______________________________________________________________________Regina Grejtiane Pierwszym zaś znaczącym osiągnięciem Latgalskiego Stowarzyszenia Rolniczego stało się przeprowadzenie 5-9 września 1909 roku w Rezekne wystawy rolniczej z udziałem Rolniczego Stowarzyszenia Ekonomicznego Łotwy oraz Rolniczego Towarzystwa miejscowych Polaków. Wystawa miała nie tylko duże znaczenie promocyjne, ale również wywołała duży entuzjazm: wystawę oraz związane z nią imprezy kulturalne o charakterze narodowym odwiedziło około 10 tysięcy osób. Narodowe odrodzenie zmieniło życie Łotyszy z Latgalii, wyzwalając w nich samodzielną siłę polityczną, która dała się we znaki podczas wyborów do I i II Dumy Państwowej, kiedy to Łotyszom z Latgalii udało się wybrać swoich przedstawicieli: F. Trasuna do I Dumy i E. Kazrycza do II Dumy. F. Trasun m.in. dzielnie bronił praw nie tylko Łotyszy z Latgalii, ale także wszystkich demokratycznych sił Rosji26. Latgalscy Łotysze, dążący do ograniczenia panowania urzędników rosyjskich wyższej rangi, wzięli udział w wyborach do samorządów lokalnych. Stało się to drugą wielką akcją polityczną w okresie międzyrewolucyjnym. W marcu 1911 roku w 6 północno-zachodnich guberniach Rosji zaczęła obowiązywać ustawa z dnia l stycznia 1864 roku o samorządach lokalnych („ziemstwach")27. Antydemokratyczna treść tej ustawy zapewniła w samorządach przewagę Rosjan, jako grupy narodowościowej, oraz obszarników, jako grupy społecznej. Na powiatowych zebraniach ziemskich Łotysze stanowili mniej niż 1/5 członków, do powiatowych zaś urzędów ziemskich trafili prawie bez wyjątku sami Rosjanie28. Niemniej jednak, latgalskim Łotyszom udało się, w porozumieniu z przedstawicielami innych narodowości, przeforsować kilka korzystnych dla siebie uchwał29. , Podczas I wojny światowej wśród latgalskich Łotyszy dojrzewa idea zjednoczenia narodowego wszystkich Łotyszy. Obradujący 26-27 kwietnia 1917 roku w Rezekne Kongres Łotyszy z Latgalii przyjął uchwałę w sprawie odłączenia Latgalii od guberni witebskiej i dołączenia jej do Widzeme i Kurzeme oraz ogłoszenia autonomii Łotwy w składzie Rosyjskiej Republiki Federacyjnej z udzieleniem Latgalii prawa do samorządu30. Szczególnie entuzjastycznie poparło idee zjednoczenia około 10 tysięcy Latgalczy-ków - żołnierzy łotewskich pułków piechoty31. Efekty wielostronnej pracy na rzecz odrodzenia świadomości narodowej wyrażały się w wielu aspektach. W trakcie narodowego odrodzenia udało się uniknąć zatracenia identyczności narodowej Łotyszy z Latgalii i zachować ich jako etnos. Latgalczycy 26 Gosudarstwiennaja Duma. Steinograficzeskije otcaoty, 1906, S. Petersburg 1906, t. I, s. 35-36, 294-295, 418-419,448,553, 743; t. 2, s. 911, 984-985. 27 Sobranije uzakonenij i rasporiaienij prawitelstwa, izdawajemoje pri prawitelstwujuszczem senate, 1911. S. Petersburg 1911, s. 418-437. 28 „Jauna Dienas Łapa" 1911, nr 257. 29 „Drywa" 1913, nr 33; Jaunas Zinas" 1912, nr 4; 1913, nr 44. M„Sejejs"1936,nr6,s.657-658. 31 Łatvijskij gosudarstwiennyj istoriczeskij archiw, f. 42, op. l, d. 23,1.1-3, 8-10, 13-15, 17, 18, 20,42-43. Wokół kształtowania się narodu łotewskiego. Narodowe odrodzenie w Latgalii w XIX i XX wieku 269 osiągnęli poziom świadomości narodu, a zjednoczenie z bałtyckimi Łotyszami i wzajemna integracja zakończyły proces kształtowania narodu łotewskiego. Rozwój idei niezależności Łotwy, od autonomii aż po niezależne państwo, w programach działaczy odrodzenia oraz korzystna międzynarodowa sytuacja polityczna po I wojnie światowej przyczyniły się do pełnego sukcesu ruchu narodowego w Latgalii oraz z dniem ogłoszenia niepodległości Łotwy - 18 listopada 1918 roku. Wiktor Gojdź Mój Nowogródek Jestem Białorusinem z krwi i kości. Mam 85 lat. Urodziłem się w 1914 roku w folwarku Rowiny-Zmieściny, odległym o 8 km od Nowogródka. O pochodzeniu swojej rodziny dowiedziałem się więcej dopiero niedawno, z listu pewnego młodego człowieka o nazwisku Gojdź, zamieszkałego w mieście Lubin w Polsce. Poszukując od kilku lat swoich korzeni, odtworzył prawie całe „drzewo genealogiczne" Gojdziów. Z tych dokumentów, jakie mi przysłał, wynika, że rodzina Gojdź wywodzi się z bocznej gałęzi Sobolów - książąt tatarskich, którzy około 1500 roku otrzymali nadane grunty w powiecie lidzkim, za zasługi dla Rzeczypospolitej. Potomek Sobola, muślima litewskiego, który po ożenku z Polką przeszedł na chrześcijaństwo, nosił imię Kodź - herbu Ciołek, które następnie jako nazwisko ewolucyjne nabrało obecnej formy. Miłą niespodzianką dla mnie było też, że Gojdziowie wsławili się wiernością dla Rzeczypospolitej, odwagą i męstwem w wielu różnych bitwach w historii Polski 1 uchodzili za doskonałych gospodarzy. Przez wieki zamieszkiwali tereny Wileńszczyzny między Wilnem a Nowogródkiem, przede wszystkim w okolicach lwia. Od tego nazwiska pochodzi około 40 nazw miejscowości: Gojdziniszki, Godziany i in. Ojciec mój nazywał się Marcin i pochodził ze wsi Miszuko-wicze, położonej 9 km od lwia. Miał on 9 ha ziemi w 7 kawałkach, odziedziczonej po dziadku. Sprzedał tę ziemię w 1912 roku i kupił za te pieniądze folwark Rowiny-Zmieściny. To było wiano Julii Okuszkowej w ilości 59 ha, czyli 3,5 włóki. Za sprzedaną swoją ziemię ojciec wziął tylko 2 tysiące rubli, a na 8 tysięcy zaciągnął kredyt, m.in. w Wileńskim Banku Rolnym oraz u osób prywatnych - rozmaitych lichwiarzy. Aby go spłacić, musiał sprzedać bardzo dobry dom i przenieść się do czworaków. Ziemi ornej było mało, a więc dochody były niskie, sprzedać musiał jeszcze 20 ha dobrego lasu. Za to wszystko uzyskał 2 tysiące rubli, a więc pozostało mu jeszcze 6 tysięcy długu. Mój Nowogródek 271 Powoli spłacił wszystko, a kiedy pozostały mu tylko odsetki, rozpoczęła się l wojna światowa. We wrześniu 1915 roku, gdy Niemcy nacierali na Rosję, spaliło nam się wszystko, co było w polu, i stodoła. Mama opowiadała, że miałem tylko roczek i leżałem w kolebce, gdy przyjechali konno kozacy i kazali wynosić się gdziekolwiek, bo będzie tu front, a folwark ma być spalony. Rodzice byli w rozterce na tyle, że zapomnieli o mnie. Nic dziwnego, było nas w rodzinie 7 chłopców i 2 siostry. Ja bytem przedostatni. Życie swoje zawdzięczam ciotce, która mieszkała z nami po ucieczce z Warszawy. Podniosła krzyk, że zapomnieli dziecko, ojciec ze starszym bratem pobiegli z powrotem i wynieśli mnie w ostatniej chwili. Mama moja nazywała się Maria i pochodziła z zubożałej rodziny szlacheckiej Dobro-łowiczów z Sobotnik. Była katoliczką, ale po ślubie z ojcem przeszła na prawosławie. Po wojnie rodzina miała bardzo ciężko. Musieliśmy odbudować swoje zrujnowane gospodarstwo i ojciec ponownie zaciągnął kredyt. Gospodarstwo prowadził ojciec, mama pomagała ojcu i zajmowała się wychowaniem dzieci. Dwaj starsi bracia wyjechali do Rosji, do miasta Orzeł, gdzie mieszkali bracia mojej mamy. Jeden wujek był naczelnikiem telegrafu i zatrudnił młodszego z braci na stanowisku telegrafisty. Starszy brat zamieszkał u innego wujka, ale przed 1920 rokiem wrócił do domu. Później zawsze żałował, że nie został w ZSRR, bo byliśmy biedni, mieliśmy ogromne długi i musieliśmy ciężko pracować. Z konieczności ojciec znowu sprzedał 10 ha najlepszej ziemi i przed 1939 rokiem spłacił wszystkie długi, niestety tak jak poprzednim razem - przed samym rozpoczęciem II wojny światowej. Nasz folwark był położony w pewnej odległości od okolicznych wiosek. Najbliższy od nas sąsiad był ni to Litwinem, ni to Polakiem, żonatym z Żydówką. Z tą rodziną najczęściej kontaktowaliśmy się, a bliższych przyjaciół nie mieliśmy. Praca chłopska pochłaniała cztowieka tak, że nie chciało mu się myśleć o żadnych spotkaniach towarzyskich. Z tej samej przyczyny rodzina rzadko chodziła do cerkwi. Nie dlatego, że była mało religijna, tylko wszyscy byli ciągle zapracowani, a do cerkwi w Nowogródku był kawał drogi. My, młodzi, chodziliśmy, oczywiście, częściej. W 1932 roku ukończyłem z wyróżnieniem polską Szkołę Powszechną imienia A. Piramowicza w Nowogródku. Historia tej szkoły jest dość ciekawa. Znana w Nowogródku działaczka pani Wierzbowska założyła w 1918 roku szkółkę, do której uczęszczała moja siostra Ola. W 1919 roku przyszli bolszewicy 272 Relacja _ Wiktor Gojdź i przerobili szkółkę na swój ład. Po ustanowieniu władzy polskiej w 1921 roku szkoła znów stała się polską i otrzymała imię A. Piramowicza, znanego w tamtym czasie polskiego działacza. Istnieje ona do dziś jako l Nowogródzka Szkoła im. A. Mickiewicza, najpierw, po II wojnie światowej była to szkoła białoruska, ale w latach sześćdziesiątych, za rządów N. Chruszczowa, przekształcono ją w rosyjską z zachowaniem imienia A. Mickiewicza. Ta szkoła mieści się obecnie w budynku, gdzie w okresie międzywojennym miało powstać pierwsze w Nowogródku gimnazjum białoruskie. Gimnazjum budowano za środki wspólnoty białoruskiej, ale budowa nie została skończona. Nie pamiętam, w którym roku władze polskie zabrały ten gmach, wykończyły i otworzyły w nim gimnazjum polskie. Rodzina nasza była prawosławna i w domu rozmawiało się po białorusku. Był to klasyczny język białoruski - język Jakuba Kołasa. Pamiętam, jak śmiała się moja młoda żona, gdy usłyszała, jak skarżę się do matki: „Upau z leświcy, tracha niuchau-ki sabie nie adbiu"1. - Choć sama była miejscową Białorusinką, zapytała: „Jaki to język?" „To język młodszego Mickiewicza"2 -odrzekła mama. Zacząłem się uczyć w 1926 roku w prywatnej szkółce białoruskiej. Przedtem uczyło mnie w domu starsze rodzeństwo, dlatego dostałem się od razu do 3 klasy. Po roku nauki szkółka, do której uczęszczaliśmy ze starszym braciszkiem, rozsypała się. Nasz nauczyciel, pan Czatyrko, jednak potrafił przygotować nas na tyle dobrze, że mogliśmy w razie potrzeby zdawać egzaminy do 1 klasy gimnazjum, zarówno polskiego, jak i białoruskiego. Uczyliśmy się języka polskiego, białoruskiego, matematyki, geografii, biologii i innych przedmiotów. Z nauczycieli pamiętam jedynie swoją polonistkę panią Baranowiczównę oraz nauczyciela pana Czatyrko, który wykładał później w gimnazjum polskim. Lekcje religii prawosławnej prowadził u nas psalmista z cerkwi3. Na początku roku szkoła miała 3 oddziały i dość dużo uczniów, ale pod koniec roku zostało nas niewielu i - jak wspomniałem - szkółka upadła. Przez rok uczyłem się w domu, a jesienią oddano mnie do 5 klasy polskiej szkoły powszechnej we Wsielubiu - małym miasteczku niedaleko Nowogródka. Na początku miałem trud- 1 „Spadtem z drabiny, ledwo nosa sobie nie odbiłem" 2 Konstancin M. Mickiewicz (1882-1956), pseudonim Jakub Kołas, wybitny poeta i pisarz białoruski początku XX w., wspótzatożyciel Uniwersytetu Białoruskiego w Mińsku. 3 Najniższy stopień prawosławnej hierarchii kościelnej. Wyższe stopnie to: diakon, a następnie pop. Mój Nowogródek 273 K***! ności z opanowaniem polskiego. Kupiłem więc od sąsiada podręczniki 4 klasy szkoły polskiej i wynajęto mi na miesiąc nauczycielkę do korepetycji. Kontynuowałem naukę w 5 klasie i wkrótce zacząłem dostawać same piątki. W związku z tym, że dojeżdżać do Wsielubia było mi daleko, przeniosłem się do wspomnianej szkoły im. A. Piramowicza w Nowogródku. Do 6 klasy chodziłem już w czapce konfederat-ce z czerwono-białym otokiem, która była oznaką charakterystyczną uczniów naszej szkoły. Była to typowa polska szkoła powszechna z okresu międzywojennego. W każdej klasie nad tablicą wisiał krucyfiks. Zajęcia zaczynały się od modlitwy i kończyły się modlitwą. Przy wejściu nauczyciela wszyscy uczniowie wstawali i powtarzali chórem: „Duchu Święty, który oświecasz serce i umysły nasze, dodaj nam ochoty i zdolności, abyśmy przez tę naukę mogli Cię zawsze wielbić i wolę Twoją wypełniać, przez Chrystusa Pana naszego. Amen". Po lekcjach była odmawiana inna modlitwa: „Dziękujemy Ci, Panie, za światło w tej nauce" itd. Te modlitwy odmawiali tylko chrześcijanie, Żydzi i Tatarzy w tym momencie cichutko stali, ale kto chciał, ten oczywiście mógł się dołączyć. Zbiorową modlitwę wprowadzono dopiero w latach trzydziestych. Na początku mojej nauki, przed rozpoczęciem lekcji każdy z uczniów po kolei odmawiał przed całą klasą pacierz, klasa zaś stała milcząca. Pacierze mówiło się w języku ojczystym, tzn. katolicy po polsku, prawosławni - po rosyjsku. Pierwszą oceną na liście była ocena z religii. Do uczniów prawosławnych przychodził pop Horbacewicz, do katolików ksiądz Mysakowski, do Tatarów ich duchowny. Do dziś pamiętam niektórych nauczycieli, zwłaszcza polonistkę panią Dużyńską, która znakomicie „wyszlifowata" mi język polski. Nauczyła mnie poprawnej polszczyzny, którą poza szkołą nie posługiwałem się, ale kiedy słyszałem, jak rozmawiają nowo-gródczanie, to zawsze bywało mi przykro. Historię wykładał pan Dużyński, mąż polonistki, fizykę i geografię pan Kober, matematykę - kierownik szkoły pan Marcinowski, a katechezę prawosławną prowadził ojciec Mikołaj. Większość nauczycieli przyjechała z centralnej Polski. Pan Kober, na przykład, był poznaniakiem i bardzo chwalił Niemców, wręcz ubóstwiał ich, a jak Niemcy przyszli, to go rozstrzelali. Był w grupie zakładników razem z mniszkami z Nazaretu i księżmi. Życie czasem jest pozbawione logiki. Za naukę w szkole nie płaciliśmy, albowiem w naszym województwie nowogródzkim szkoły powszechne byty bezpłatne. Powiadają, że w Białostockiem, na przykład w Grodnie, było inaczej - uczniowie płacili. Szkoła miała internat, ale dla mnie 274 Relacja _ Wiktor Gojdź byt on niedostępny ze względu na koszta. Caty wrzesień i czerwiec chodziłem 8 km ze swojego folwarku do Nowogródka, resztę roku szkolnego mieszkałem prywatnie u ludzi. Za mieszkanie płaciłem miesięcznie 12 złotych. Szkołę ukończyłem z wynikiem „bardzo dobrym" i chciałem iść dalej uczyć się do gimnazjum. Nauka w gimnazjum stała w tamtych czasach na bardzo wysokim poziomie, ale rok nauki kosztował 200 złotych. Aby tam się dostać, ojciec musiałby sprzedać 2 krowy. Do tego dochodziły inne wydatki, m.in. uczeń powinien był posiadać 2 garnitury, jeden wyjściowy, a drugi powszedni z odpowiedniego szarego materiału. Nazywał się „sukno wołyńskie". Rodzinę nie było na to stać, a więc popłakałem i zostałem w domu. W Nowogródku mieszkali obok siebie ludzie różnej narodowości. Według obliczeń miejscowego krajoznawcy, inżyniera Żmigrodzkiego, który w latach trzydziestych wydał książkę Nowogródek i okolice, z 11 -tysięcznej ludności miasta w 1932 roku 50% stanowili Żydzi. Obok nich mieszkali Tatarzy, Białorusini i Polacy. Dużo Polaków później wywieźli Sowieci, dużo ich razem z Żydami unicestwili też Niemcy. Inżynier Żmigrodzki był znaną w mieście osobą. Był to stary kawaler - samotnik, zafascynowany historią. Latem 1932 roku urządził dla nas, absolwentów szkoły, wspaniałą wycieczkę po wszystkich zakątkach Nowogródka. Nigdy nie zapomnę tej znakomitej lekcji. Współżycie ludzi różnej narodowości układało się na ogół zgodnie. W naszej klasie było dużo dziewczynek Żydówek, były też Tatarki i Polki. Prawosławnych uczniów w klasie było 10 osób, prawie tyle samo było Polaków, o wiele więcej Żydów i najmniej Tatarów. W szkole wszyscy uczniowie, w tym Żydzi i Białorusini, rozmawiali po polsku. Gdybym powiedział, że były między nami jakieś konflikty, popełniłbym grzech ciężki. Przytoczę taki oto przykład. Przed świętami Wielkanocnymi wszyscy uczniowie szli do spowiedzi i komunii św. Katolicy szli wcześniej, my - prawostawni - później. Przed Wielkanocą katolicką nikt z klasy nie zaczepiał kolegów-katolików, nie żartował z nich, wręcz mówiło się: „Zostaw go, przecież miał dzisiaj spowiedź". To samo było przed świętami prawosławnymi. Według pewnej niepisanej reguły, żarty i szydzenie z powodu narodowości czy wyznania kolegi było najgorszym nietaktem. Ten zakaz tkwił jakby w naszej podświadomości, bo każdy z nas był inny i każdy mógłby się stać dla złośliwca obiektem wyszydzania. Potwierdzę swą myśl dobitnym przykładem. Raz tylko za mojej pamięci zdarzyło się, że w szkole we Wsielubiu pewien uczeń -katolik powiedział publicznie: „Co u prawosławnych za modlitwy! Nic, tylko ciągle powtarzają: „Gospodi pomiłuj, Go- Mój Nowogródek 275 spodi pomituj, Gospodi pomituj"4. Na to inny uczeń - prawosławny - odrzekł coś złośliwie, kopiując księdza katolickiego. Wówczas wszyscy zaśmiali się, katolicy i prawosławni, i sprawa była zażegnana. Jeśli chodzi o nauczycieli, było troszeczkę inaczej. W większości byli oni przybyszami z centralnej Polski i chociaż na ogół starali się trzymać tolerancyjnie, nieraz można było odczuć lekką pogardę. Trudno nawet określić w odniesieniu do jakiej narodowości. Dzieci są wrażliwe, może to były tylko nasze urojenia. Jak dziś mi się wydaje, było to kwestia poziomu nauczyciela. Im wyższy byt poziom kultury, tym mniej dawały się we znaki takie czy inne jego uprzedzenia. Pan Kober był starszym panem, zgorzkniałym i ciągle niezadowolonym, nie miał dzieci i chyba ich nie lubił. Nieraz przychodził na lekcje podpity i wtedy nic mu się w nas nie podobało. Chwalił Niemców, krytykował miejscowe porządki, narzekał na nas tak, że czuliśmy się „pasierbami". Zupełnie inne było zachowanie naszej polonistki pani Dużyńskiej, osoby bardzo sympatycznej i kulturalnej. Kiedy w swoim wypracowaniu popełniłem pewien błąd, używając nieodpowiedniego słowa, zapytała mnie, jak mógłbym wyrazić znaczenie tego słowa po białorusku, a potem po rosyjsku. Okazało się, że zna oba te języki i stara się mi pomóc wyrazić myśl. Zapamiętałem, jak ona zastanawiała się: „Koniczyna - po polsku, po rosyjsku - klewer, a po białorusku to będzie kaniuszyna? Dobrze mówię?" No i wreszcie przykład bardzo wymowny. Było nas trzech absolwentów, którzy ukończyli szkołę z wyróżnieniem: ja Białorusin, dziewczynka - Bia-łorusinka i chłopak - Tatar. Nie było natomiast ani jednego Polaka, ani jednego też Żyda. W szkole byłem harcerzem drużyny imienia ks. Bandurskie-go. Wstąpiłem dopiero w 7 klasie, z rozkazu, że tak powiem, wykładowcy gimnastyki pana Sedlera, który wmawiał, że wszyscy muszą być harcerzami. Napisał do moich rodziców list i choć nie miałem chęci, kupiono mi zieloną konfederatkę, krótkie spodenki i zapisano do drużyny harcerskiej. Uczestniczyłem w kilku wyprawach drużynowych, ale specjalnych przeżyć z tych wycieczek nie zachowałem. Pamiętam dobrze natomiast, jak w szkole odbywały się bale, spektakle amatorskie i inne ciekawe imprezy. Dla uczniów 5, 6, 7 klasy urządzano świetlicę. Młodzież przynosiła pateton, tańczyła i bawiła się w fanty. Przy tym zawsze był obecny ktoś z nauczycieli. Świetlicę urządzano z okazji świąt religijnych i innych. Urządzano również bale, „Panie zlituj się, Panie zlituj się" itd. 276 Relacja _ Wiktor Gojdź najpierw dla młodszych klas, później dla starszych. Mieliśmy młodego baciuszkę - wykładowcę religii prawosławnej, który zawsze chętnie tańczył. Żydzi zazwyczaj na nasze zabawy nie przychodzili, ale Tatarzy bywali zawsze. Niektórzy mówią, że przed wojną wśród młodzieży nie było rozpusty. Nieprawda! Znałem dziewczyny, które jeszcze będąc w klasie 6 chodziły na Górę Zamkową z chłopakami, puszczały się za pieniądze. Co było, to było. Przed wojną Nowogródek był zwykłym „kresowym miasteczkiem". Przemysłu prawie nie było, ludność była mało zamożna, młodzież cierpiała z powodu bezrobocia. W centrum mieściło się dużo drobnych sklepów, przeważnie żydowskich. Sklepów nie tylko białoruskich, ale nawet i polskich prawie nie było. Z Polaków pamiętam Jarmołowicza, który posiadał sklep mięsny. Niemiec Szonert miał sklep wielobranżowy, a reszta - to były drobne, przeważnie mięsne, bo Żydzi mięsem nie handlowali. Różnica narodowościowa na ogół ludzi nie dzieliła. Problemy powstały, gdy pojawił się nielegalny Komsomoł. Tamci dopiero zaczęli mącić ludziom w głowach i szukać, kto lepszy, kto gorszy. Ze Związku Radzieckiego intensywnie szła propaganda przez radio i ulotki, jakie rozrzucali nasłani agitatorzy. Opowiadało się, jak w ZSRR jest dobrze, jak szczęśliwie ludzie żyją w kołchozach i że tam jest prawdziwy raj. Ja również złożyłem odbiornik dwulampowy i słuchałem audycji z Białorusi Radzieckiej w języku białoruskim. Później dopiero ludzie przejrzeli na oczy, ale wtedy sporo młodzieży, przeważnie białoruskiej, uległo agitacji i tęskniło do tego jeszcze nieznanego radzieckiego „raju". Różnica narodowościowa, a nawet przynależność do Komsomotu nie stanowiły jednak przeszkody dla obcowania młodzieży. Chodziło się na zabawy, urządzało się potańcówki. Uczestniczyła w nich młodzież różnych narodowości. Młodzi spotykali się, obcowali, zawierali małżeństwa. Jedynie Żydzi trzymali się przeważnie w swoim gronie, mieli oni przecież swoją bardzo odrębną kulturę. Moi starsi bracia i siostry przed wojną wszyscy ożenili się i wyszły za mąż. Pobrali się z miejscowymi Białorusinami, zawierając śluby w cerkwi prawosławnej. Początek wojny i wejście Armii Czerwonej spowodowało ogromne zamieszanie w spokojnym dotychczas życiu nowo-gródczan. Część ludności witała czerwonoarmistów z chorągwiami, kwiatami i pieśniami. Byli to przeważnie Białorusini i częściowo Żydzi, chociaż trzeba przyznać, że Żydów było niewielu. Na początku oni po prostu przyglądali się i wyczekiwali. Gdy im się opłacało, szli na służbę, tak jak Tymczański - kupiec leśny. Byt to bogaty człowiek, niemniej jednak został od razu naczel- Mój Nowogródek 277 niklem Czerwonej Gwardii i chodził z karabinem i czerwoną opaską na ramieniu. Dla Polaków 17 września - to była, oczywiście, tragedia. Niektórzy nie mogli tego przeżyć. Miastem wstrząsnęła wiadomość, że powiatowy lekarz Piekarski zrobił zastrzyk z trucizny całej swojej rodzinie, zabijając siebie, żonę i dzieci. Po wejściu Sowietów z moich nauczycieli w Nowogródku został chyba tylko pan Kober, reszty później nigdy nie spotkałem. Mieszkałem wówczas już tylko z bratem Wtodkiem i rodzicami. Siostry wyszły za mąż i odeszły, zabierając działki po 6 ha, jakie dał im ojciec. Przed samą wojną, już w 1939 roku, ojciec rozparcelował ziemię: starszym braciom przydzielił po 9 ha, dwóm młodszym dał po 8, a mnie 7. Gdyby nie zdążył tego uczynić, to by po wejściu Sowietów wywieziono nas na „białe niedźwiedzie" jako kułaków. Warunki były wojenne, prawa żadnego nie było, ludzie się bali. Pamiętam, że przyszli chłopi i zabrali nam żyto, jakie zasiała moja siostra. Było to wielce niesprawiedliwe, ale przemilczeliśmy, bo już wiedzieliśmy, co może nas czekać, jak będziemy bronić swojego. Bardzo dużo zależało wówczas od stosunków z sąsiadami, ze znajomymi, bo ludzie donosili na siebie nawzajem z zazdrości lub w odwecie za jakieś stare krzywdy. Zwłaszcza dużo zależało od byłych „nielegałów" - komunistów i komsomolców. Przed wojną dość często nawiedzali oni nasz folwark, prosząc to 2 złote na więźniów politycznych, to chleba, to słoniny. Z reguły dawaliśmy, dlatego może represje nas ominęły. W 1939 roku poszedłem uczyć się do szkoły wieczorowej w Nowogródku, a za rok zgłosiłem się do studium nauczycielskiego. Przygotowywało ono nauczycieli do szkół podstawowych 4-klasowych i średnich 7-klasowych. Byłem zdolny, miałem dobre przygotowanie, znałem języki, a więc zaliczyłem od razu wszystkie 10 obowiązujących przedmiotów na same „piątki" i dostałem wyróżnienie. W wiosce, w pobliżu naszego domu, istniała 4-klasowa szkoła, w której pracowała jako nauczycielka moja znajoma, panna Mojsikówna. Zgłosiła się do rejonowego wydziału oświaty ludowej z prośbą o skierowanie mnie do tej szkoły. Motywowała tym, że zna dobrze język polski i ukraiński, ale nie zna białoruskiego i potrzebuje pomocy. W ten sposób zostałem kierownikiem szkoły i mojej znajomej Stefci, ale współpracowaliśmy niedługo - do wejścia wojska niemieckiego. 22 czerwca 1941 roku Nowogródek był mocno bombardowany, a za parę dni do miasteczka wkroczyli Niemcy i zaczęła się okupacja. Strasznym zjawiskiem w tych czasach była eksterminacja Żydów. Przy drodze między Nowogródkiem a Wsie-lubiem było miejsce ich egzekucji. Raz stałem się mimowolnym 278 Relacja _ Wiktor Gojdź świadkiem, widziatem, jak pędzili liczną kolumnę starszych i małych nad ten ogromny rów, w lesie pomiędzy Nowogródkiem a Wsielubiem. Przeraziło mnie, że część policjantów była również Żydami. Tego dnia słyszałem nawet strzały. Później ludzie opowiadali, że rozstrzelanych była ogromna ilość, rów był głęboki, niektórzy byli ranni, usiłowali z niego się wydostać, ale spadali i zakopywano ich jeszcze żywych. Ciała grzebano byle jak, nieraz ledwo przysypywano ziemią. Raz wracaliśmy z kolegą z Nowogródka na sankach, były z nami jeszcze dwie dziewczyny. Wszędzie leżał śnieg, były nim przysypane, nie pogrzebane w sposób normalny, zwłoki Żydów. Kolega zeskoczył z wozu, rozgrzebał śnieg, a spod niego pokazała się ręka trupa. Dziewczyny zaczęły wrzeszczeć. Kolega się ucieszył, że je nastraszył. Tak to było. Na ogół nie powiem, żeby ludzie bardzo żałowali Żydów. Owszem mówili: „Szkoda ich, przecież to ludzie", ale niektórzy też dodawali: „Pożyli dobrze, starczy im". Zadaję sobie pytanie: co to jest? Dlaczego tacy jesteśmy? l znajduję tylko jedno wytłumaczenie - to wszystko zazdrość ludzka. Na tle ogólnej nędzy Żydzi wydawali się ludziom bogaczami, bo potrafili w każdych warunkach robić interesy i się bogacić. Kiedy Żydów prowadzili na stracenie, niektórzy z nich mówili: „Zaczekajcie, z nas to ciasto rozczynili, ale was dodadzą". To się później sprawdziło. W latach 1942-1943 Niemcy zaczęli rozstrzeliwać Polaków i innych. Słyszałem o rozstrzelaniu sióstr nazaretanek, byt z nimi jeszcze ksiądz. Ta wiadomość wstrząsnęła całym Nowogródkiem. Zresztą jednej z mniszek katolickich zawdzięczam swoje życie. Na początku 1943 roku do Nowogródka przywieziono dużo uchodźców z obwodu mohylewskiego. My również przyjęliśmy taką rodzinę, która cała zachorowała na tyfus plamisty. Ja zaraziłem się i zachorowałem bardzo ciężko. Zazwyczaj 12 dzień jest decydujący - albo człowiek umiera, albo spada mu gorączka i pozostaje przy życiu. Gorączka mnie trzymała przez dwa tygodnie i rodzice odwieźli mnie, wycieńczonego i ledwo żywego, do szpitala okręgowego w Nowogródku, zwanego z niemiecka „Krankenhaus". Pewnej nocy poczułem, że umieram, dotknąłem chłopaka na sąsiednim łóżku i ostatkiem sił poprosiłem, żeby zawołać pielęgniarkę. Przyszła natychmiast, była zakonnicą i nazywała się siostra Dorota. Przyprowadziła lekarza, zrobiła mi zastrzyk, nagrzała w kociołku gorącej wody i ogrzała mi nogi. Jednym słowem, uratowała mi życie. Po wyjściu ze szpitala pragnąłem odwdzięczyć się tej miłej siostrzyczce. Razem z kolegą znaleźliśmy jej dom, a kiedy przy- 279 szliśmy - stała z walizką w ręku. Miała tego dnia opuścić Nowogródek, a więc cudem ją zastałem. Przywitałem się, podziękowałem za uratowanie mi życia i podarowałem jej medal. To była bardzo ładna i rzadka rzecz z wizerunkiem papieża Piusa XI na awersie. Kiedy w 1939 roku ludzie zdewastowali koło Wsielubia majątek pewnego hrabiego - Francuza z pochodzenia, do rąk prywatnych trafiło dużo drogich rzeczy. Ten medal zobaczyłem u znajomego chłopaka w kwietniu 1943 roku i poprosiłem na pamiątkę, bo już wiedziałem, komu go ofiaruję. Siostra Dorota bardzo się ucieszyła. Byłem jedyny, który przyszedł, aby jej podziękować za opiekę. Powiedziała: „Ten medal będę przechowywała przez całe życie". We wrześniu 1944 roku ożeniłem się. Wziąłem sąsiadkę -Białorusinkę pochodzenia tatarskiego. Mieszkałem w domu rodziców i pracowałem jako nauczyciel w szkołach wiejskich, w Nowosiótkach, w Żdanowiczach i wielu innych. Do Nowogródka przesiedliłem się w 1952 roku i tam również pracowałem w szkole. W 1959 roku przeniosłem się do Grodna. Bytem nauczycielem, prowadziłem zajęcia z fizyki w Wyższej Szkole Pedagogicznej. Wszędzie miałem dobrą opinię tak ze strony studentów, jak też kierownictwa. Z żoną się rozwiodłem, mam dwóch synów i córkę, cieszę się z wnuków. W ubiegłym roku odwiedziłem Nowogródek, gdzie mieszkają jeszcze mój brat i siostra. Mają już po dziewięćdziesiątce. Przy okazji odwiedziłem miejsce swojego urodzenia i stwierdziłem, że z naszego domu, byłego folwarku, nie zostało nic. Nie ma nawet fundamentów. Widać taka to logika dziejów. . . Angelika Juszko-Sztekele (Rezekne) Etniczne przymioty mieszkańców Latgalii (dawnych Inflant polskich). Na podstawie badań folklorystycznych w drugiej połowie XIX wieku Historia Latgalii jest skomplikowana i niejednoznaczna. Od XIII do XVI wieku Latgalia, podobnie jak cała Łotwa, była podporządkowana Niemcom, w latach 1561-1772 znalazła się pod panowaniem Polski, a od 1772 do 1917 roku była częścią guberni witebskiej w składzie imperium rosyjskiego. W tym ostatnim okresie można zauważyć odrębność Latgalczyków od mieszkańców pozostałej części Łotwy. Odzwierciedlają to badania folklorystyczne z XIX wieku. Etniczne przymioty Latgalczyków najlepiej dają się poznać przez ich porównanie z podobnymi cechami mieszkańców innych regionów Łotwy: Kurzeme, Zemgali oraz Widze-me*. Cechy wyróżniające Latgalczyków są następstwem historycznej, administracyjnej i kulturowej izolacji. W II połowie XIX wieku, kiedy to w centralnych rejonach Łotwy doszło do pierwszego narodowego „obudzenia", w Latgalii obserwuje się zahamowanie procesów kulturowych, spowodowane w dużym stopniu ograniczeniem działalności wydawnictw (1865-1904)1. Jednocześnie w tym jednym z najbardziej posępnych okresów historii Latgalii rozpoczynają się pierwsze znaczące badania lokalnej kultury (m.in. folkloru), najpierw przez zagranicznych badaczy, a pod koniec wieku - przez samych Latgalczyków. Badania folklorystyczne świadczą poniekąd o procesie przyznania Latgalczykom odrębności kulturowo-etnicznej. W XIX wieku w Latgalii zachodzą procesy, których nie można ocenić jednoznacznie. Jednym z nich jest migracja, wynikająca z przyczyn ekonomicznych, socjalnych i innych, zwłaszcza intensywna w Latgalii. W II połowie XIX wieku na jej terenie mieszkali także: Rosjanie, Białorusini, Polacy, Żydzi, Niemcy, Estończycy, Litwini oraz inne narodowości2. Mozaika etniczna wpłynęła na cechy narodowe Latgalczyków, które * Kurzeme - Kurlandia; Zemgalia - Senigalia; Widzeme - Liwlandia. ' P. Zeile, Latgales kuhuras vesturespamatelementi, „ŁZA vestis". A., 1992, nr 2, s. 2, 6. 2 E. Zawarina, Ob etnostaticzeskich istocznikach Łatgale wtorojpolowim XIX weka, „ŁZA vestis". A., 1992, nr 2, s. 10-17. Etniczne przymioty mieszkańców Latgalii... 281 możemy poznać z migracji folklorystycznych wątków, kontaminacji motywów, transformacji gatunków. Aby poznać etniczne przymioty Latgalczyków, trzeba najpierw prześledzić ekonomiczny rozwój tego regionu. Podkreślić trzeba też bardzo ważną rolę katolicyzmu w kształtowaniu charakteru i poglądów miejscowej ludności. W XIX wieku, mimo rzekomego zacofania (pańszczyzna została zniesiona dopiero w 1861 roku), w Latgalii intensywnie rozwijał się przemysł. W miasteczku Wilany była fabryka mechanicznej obróbki lnu (w 1853 roku w Rosji były tylko trzy podobne fabryki), a także mechaniczna garbarnia (największa w guberni witebskiej). W Latgalii działało także 18 cegielni, fabryka terpentyny w Liksnie i inne zakłady. Rozwijała się również kolej: w 1860 roku otwarto linię Dyneburg-Witebsk oraz Ryga-Dyneburg, w 1871 roku linię Ryga-Cary-cyn. W latach sześćdziesiątych rozwinął się tak zwany proces proletaryzacji, który przejawił się w nasilającej się migracji ludności. Nie mogąc utrzymać się pracy chłopskiej, a nie znajdując pracy w zakładach miejscowych, mieszkańcy Latgalii kierowali się do dużych miast z imperium, takich jak: Ryga, Warszawa, S. Petersburg3. Proletary-zacja oraz rozwój przemysłu wywarły bezpośredni wpływ na kształt etnicznych przymiotów mieszkańców Latgalii, w których wartości materialne coraz bardziej zastępują wartości moralne. Znajduje to odbicie w stosunku mieszkańców Latgalii do ludowej twórczości mówionej. Badający w końcu XIX wieku obrzędy ludowe Latgalii miejscowy zbieracz folkloru, nauczyciel Horbaczewski, zwraca uwagę, że dawne ludowe tradycje zmieniają się i prawdopodobnie z czasem całkiem zanikną pod wpływem nowoczesnych zjawisk kulturowych4. Dokładniejszą charakterystyką tej tendencji jest świadectwo ludowego poety Rajnisa (wówczas studenta). Mówi on o stosunku do dawnych tradycji w miasteczkach Wiszki i Jasmujża. Zaznacza, że młode pokolenie ma do tradycji stosunek krytyczny, a nawet lekceważący, że nie widzi potrzeby jej zachowania, że nie rozumie jej istoty i znaczenia. Polski naukowiec, S. Ulanowska, w końcu XIX wieku podkreślała, iż nie można zapisać dawnych ludowych piosenek, ponieważ nawet najstarsze mieszkanki wsi większość z nich zapomniały, a to dlatego, że nikt nie chciał ich słuchać.5 Drugim, nie mniej ważnym czynnikiem historycznym, który wpłynął na etniczny obraz Latgalczyków, było chrześcijaństwo, a dokładniej katolicyzm. Poczynając od najazdu Krzyżaków, na terenie Łotwy ujawniły się dwie antagonistyczne siły: pogaństwo i chrześcijaństwo. W ich wzajemnych relacjach można wyłonić trzy okresy: 1) okres ostrego antagonizmu (XIII-XV wiek); 2) okres przejściowy (XVI-XVII wiek); 3) okres kontaminacji (I połowa XVIII wieku-czasy nowożytne). Pierwszy okres charakteryzował 3 O. Svenne, Veca unjauna Latgale un vinas ipatnibas, Riga 1923, s. 111. 4 E. Wolter, Matierialy dla etnografii tatysykogo plemeni Witebska] gubemii, S. Petersburg 1890, s. 127. 5 S. Ulanowska, Łotysze Inflant polskich, [w:] Zbiór wiadomości do antropologii krajowej, cz. II, Kraków 1892, t. XVI, s. 105. 282________________________________________________________________Angelika Juszko-Sztekele się ostrymi animozjami i nietolerancją. Chrześcijańscy misjonarze niszczyli miejsca kultu Latgalczyków, którzy z kolei odmawiali wiary w jedynego Boga, a nawet zabijali nieproszonych gości6. Następstwa dawnych animozji można jeszcze dostrzec w świadectwach z XVII wieku. Mówią one o tym, że w Reżycy (Rezekne), Lucynie (Łudzy) oraz Marienhauzen (Wilace) jest tylko jeden kościół, nie ma natomiast ani jednego księdza.7 W relacji misjonarza G. Wolfa-Ludinhauzena z 1680 roku Latgalia jest porównywana do pogańskich Indii8. Dopiero w 1714 roku arcybiskup Szembek informuje, że Latgalię wreszcie, dzięki Bogu, można uważać za chrześcijańską9. W ten sposób w XVIII wieku powstało swoiste zjawisko kulturowe, jakim jest kontaminacja dawnego pogaństwa i chrześcijaństwa. Kontaminacja ta dokonywała się przez połączenie przez kapłanów uroczystości chrześcijańskich z obrzędami pogańskimi. Dawny ludowy kalendarz powoli przekształcił się w kościelny, w miejscach zaś, gdzie mieściły się kultowe dębowe zagajniki, zostały pobudowane kościoły lub wzniesione krzyże10. ..; Mimo zmieniających się zewnętrznych wpływów, w czasie istnienia Latgalii (nazwa Letigola po raz pierwszy jest wspomniana w kronice Nestora - 1056-1114) kształtuje się trwałe, bazujące na tradycjach jądro etnomentalne, łączące cechy charakteru, właściwości psychiki, języka, wzajemnych relacji i poglądów11. Pełną i dokładną charakterystykę właściwości etnicznych mieszkańców Latgalii z XIX wieku można znaleźć w badaniach folklorystycznych, szkicach i tekstach. Na szczególną uwagę zasługują prace obcokrajowców, mających bardziej obiektywne spojrzenie na miejscową ludność. Wśród badaczy folkloru wyróżniają się trzy osoby: Litwin z pochodzenia, profesor uniwersytetu w Petersburgu E. Wolter, Polka S. Ulanowska oraz wychowany w tradycji polskiej, szlachcic pochodzenia bałtycko-niemieckiego G. Mantejfelis (G. Manteuffel). W badaniach tych autorów ujawniają się wspomniane czynniki, które znalazły odbicie zarówno, mówionej twórczości ludowej, jak i w tradycji. Szczególnym świadectwem jest 3-tomowa rozprawa S. Ulanowskiej Łotysze Inflant polskich12. Na podstawie obserwacji mieszkańców powiatu wilariskiego przeprowadza ona obszerną charakterystykę Latgalczyków. Zdecydowanie różni się w swoich ocenach od innych świadectw tamtego czasu. Wyraźnie akcentuje bowiem negatywne cechy charakteru miejscowej ludności. S. Ulanowska zaznacza, że mieszkańcy powiatu wilań-skiego są sprytni i zdolni, ale są wśród nich kłamcy, złodzieje, a nawet mordercy. Wśród młodzieży panuje rozpusta. Jest rzeczą normalną, że dziewczyna przed zawarciem mał- 6 A. Staudzs, Pa pagotnes stygom , „Dzeive" 1963, nr 64, s. 17. 7 A. Sapunow, Pamiatniki wremien drewnieli i nowiejszych w Witebskoj gubernii, Witebsk 1903, s. 67. * N. Kaune, Garigas dvves veidosanas Latgale, „Izglitibas Ministrijas Menesraksts" 1934, nr l, s. 7. 9 Ibidem, s. 8. 10 O. Svenne, Yeca unjauna Latgale un vinas ipatnibas, Riga 1923, s. 95. " P. Zeile, Latgaliesu etnomentalitate un kultura, „Literatura un Maksla" 1992, nr 28. 12 S. Ulanowska, Łotysze Inflant polskich, [w:] Zbiór wiadomości do antropologii krajowej, cz. I, Kraków 1891, t. XV, s. 181-182, cz. II, Kraków 1892, t. XVI, s. 104-267; S. Ulanowska, Łotysze Inflant polskich, [w:] tamie, cz. III, Kraków 1895, s. 261. Etniczne przymioty mieszkańców Latgalii... 283 żeństwa rodzi dziecko, a następnie wychodzi za mąż za innego mężczyznę, który nie jest ojcem jej dziecka. Rozpowszechnionym zjawiskiem jest złodziejstwo: kradną sobie wszystko, nawet stare żelazo i kawałki drewna. Ulanowska uważa, iż ta demoralizacja nie jest związana z rozwojem przemysłu, ponieważ kradzieże są także w tych miejscowościach, gdzie nigdy nie było fabryk i zakładów przemysłowych. Ten mało pozytywny wizerunek Latgalczyków autorka uzupełnia szczegółami zewnętrznymi, zaznaczając, iż mają oni czolo niskie, a spojrzenie niewyraziste i mętne1^. Jej opinia nie jest jednak całkiem negatywna. Kilkakrotnie używa określenia nasi Łotysze, podkreślając, iż mimo ciężkich warunków życia mieszkańcy Latgalii potrafili zachować dawny dorobek swej wyobraźni, czyli folklor14. W tekstach folklorystycznych widać wyraźnie podkreślaną przez S. Ulanowska różnorodność kultury chłopskiej. Z jednej strony jest w niej otwartość, nawet naturalizm, najpełniej uwydatniony w zanotowanych przez S. Ulanowska bajkach15 i przekleństwach16. Z drugiej strony odzwierciedla ona grę wyobraźni, ogromną miłość do świata, ujawniającą się w wielorakich deminutywach, które nadane są zwykłym rzeczom i zjawiskom. Teksty folklorystyczne z książki Łotysze Inflant polskich dobitnie pokazują łączność czynników zewnętrznych (politycznych, ekonomicznych, religijnych) z właściwością myślenia i poglądami Latgalczyków w II połowie XIX wieku. W zanotowanych przez S. Ulanowska bajkach wyraźnie przejawia się mentalność katolika. Spowiadają się nawet zwierzęta, wszyscy winni ponoszą karę. Omylność losu wyrażana jest przez formułę: Będzie tak, jak Pan Bóg będzie chciał! Bardzo charakterystyczny przykład interpretacji moralności religijnej, grzechu oraz ciężaru pokuty zawiera bajka-legenda O rabusiu. Zabójca własnych rodziców oraz wielu innych ludzi, aby odkupić swój grzech, czołgając się na kolanach przenosi w ustach wodę z pobliskiego źródła na środek drogi, aby podlewać suchy kij. Ma nadzieję, że gdy zakwitnie on jako piękna jabłoń, to wtedy Pan Bóg przebaczy mu wszystkie grzechy. I rzeczywiście staje się cud. Bóg przysyła aniołów, którzy wznoszą pokutującego mordercę do niebios. W Latgalii idee katolickie wywierają wpływ nawet na język. Wyniki badań folklorystów i podróżnych z XIX wieku świadczą o całkowitej spójności kwestii ludowej i językowej. Pewien podróżny pisze o babci z Krasławia, która na pytanie, czy mówi w języku właśnie łotewskim, odpowiada: Łotewski? Nie, jest to język katolicki, mamy język katolicki. Jesteśmy katolikami i mówimy po katolicku11. W ten sposób dane folklorystyczne i historyczne ujawniają najważniejszy czynnik w kształtowaniu charakteru i światopoglądu mieszkańców Latgalii. Jest nim doświadczenie religijne. 13 S. Ulanowska. Łotysze Inflant polskich, [w:] Zbiór wiadomości do antropologii krajowej, cz. I, Kraków 1891, t. XV, s. 204. ... /•; ,• •,. • . • •, .-; 76idem,s. 182. I4 I67b«fe«,s. 192. 17M.Silins, Bridis Inflantija, \v/:]Atbalss Kalendarz, b.m. 1893, s. 40. 284__________________________________________________ Angelika Juszko-Sztekele Właściwości sposobu myślenia Latgalczyków można też zrekonstruować na podstawie ich poglądów na rzeczywistość społeczną. Najwyraźniej ujawnia się to w bajkach zawierających wątki i motywy znane w innych kulturach, a także realia i system wartości miejscowej ludności. Przykładem mogą być dwie bajki ze zbioru S. Ulanowskiej: O Po-piełuszce oraz O trzech sierotach. Gdy zła macocha i jej córki jadą na bal, porzucona w domu Popiełuszka nie przebiera ziarenek, tylko wykonuje zwykłą pracę chłopską: pilnuje domu, doi krowy, karmi świnie, przynosi wodę, gotuje obiad. Spotkanie Popie-łuszki z księciem, zgodnie z lokalną tradycją katolicką odbywa się w kościele nie w jakimś nierealnym pałacu. Swój pantofelek Popiełuszka zgubiła nie na schodach pałacu królewskiego, tylko na progu kościelnym, który przebiegły książę wysmarował dziegciem. Bohaterami znanej bajki o Genzele i Gretchen są, w interpretacji latgalskiej, trzej bracia wypędzeni z domu przez rodziców za to, że moczyli się w nocy (rozpowszechniona choroba w XIX wieku, związana z zapaleniem przewodów moczowych), nie zaś z powodu głodu w rodzinie, jak to jest u braci Grimm. Trzej bracia zabłądzili w lesie i trafili do domu baby Jagi, który w bajce braci Grimm stanowi szczyt dziecięcych marzeń. Ma ściany z pierników, a okna z miodu. W wersji latgalskiej wabiącym dzieci smakołykiem jest ser, z którego zbudowany jest dach domu baby Jagi. Po powrocie rodzice pozostawiają dzieci przy życiu tylko dlatego, że w tym czasie urośli, a więc mogą pomagać ojcu w pracy. Podobne elementy latgalskiej rzeczywistości można zaobserwować w wielu innych bajkach. Wskazuje na to słownictwo, nazwy narzędzi, przedmiotów gospodarczych, zjawisk w środowisku naturalnym itd. W materiale tym zakodowany jest etyczno-estetyczny kodeks chłopa z Latgalii, w którym dominują: zaradność, konsumpcyjność, dążenie do zapewnienia sobie bytu materialnego, mające swą praprzyczynę w biedzie panującej na tym terenie w owym czasie. Cechą właściwą mieszkańcom Latgalii jest także okrucieństwo. Można je uważać za przymiot mentalności Latgalczyków, ale tylko częściowo. Jest ono bowiem wadą ogólnoludzką, a u Latgalczyków czy Łotyszy wynika z prostolinijnego typu myślenia. Okrucieństwo to ma swoje podłoże w praktycyźmie, spowodowanym brakiem środków do życia. Otóż np., aby uzyskać pieniądze, młodszy syn - niezbyt rozgarnięty - umieszcza zmarłą matkę na drodze i pozwala przejechać ją pańskim koniom. Jego starsi bracia zazdroszczą mu zysku (opaski i sześciu koni), dlatego zabijają swoje żony z nadzieją, że na tym zarobią. Podobnych przykładów w zbiorze S. Ulanowskiej jest dużo. Okrucieństwo ujawnia się nie tylko z chęci wzbogacania się, ale również jako kara, odwet, następstwo klątwy. Jednak w rzeczywistości Latgalczycy są życzliwi, otwarci i niegroźni, akty okrucieństwa stanowią margines zachowań. Otóż w okresie najazdu Krzyżaków na teren Latgalii miejscowi mieszkańcy zamordowali misjonarza, który chciał nawrócić ich na katolicyzm18. Ale był to jedyny taki przypadek. f A. Staudzs, Papagotnes stygom, „Dzeive" 1963, nr 64. s. 17. Etniczne przymioty mieszkańców Latgalii... 285 Ostatnią właściwością charakteru Latgalczyków jest brak wstydliwości, ujawniający się w dokładnych określeniach i opisie procesów fizjologicznych (co obecnie stanowi tabu lub jest zastępowane różnymi metaforami lub eufemizmami). Potwierdzają to badania Ulanowskiej. Umieszcza ona równolegle tekst oryginalny i jego tłumaczenie na język polski, wielokropkiem zastępując słowa, które uważa za niestosowne. W bajce O tnech Niemcach^ wersja łotewska A vot mań ira taida kava, kur diersna ar vara naudu została przetłumaczona: Mam ja taką klacz, która s... miedzianymi pieniędzmi20. Jak widać słowa oznaczające w życiu chłopów latgalskich bardzo naturalne procesy, krępowały czytelników. Niemniej, oddają one swoisty koloryt życia chłopów. Notatki S. Ulanowskiej ukazują Latgalczyka w postaci nie na tyle atrakcyjnej, jak by tego chcieli Latgalczycy czy inni badacze ich kultury. Jednym z oponentów S. Ulanowskiej był G. Mantejfelis (1832-1916), badacz i wydawca. Uznawał on charakter Latgalczyka za bardziej pogodny niż złośliwy. Zwrócił uwagę, że w pracy S. Ulanowskiej cechy negatywne są na tyle uwypuklone, iż mieszkaniec Inflant wygląda wręcz jak kanibal. Zdaniem Manteuffla mieszkańcy Latgalii nie poddali się wpływom sąsiednich, moskiewskich plemion, pozostali wierzący, pokorni i uczynni21. Oskarża on również S. Ulanowską o brak profesjonalizmu, o to, że nie umie segregować faktów, odnajdywać odpowiednich pieśniarek i bajarzy. Za jej błąd uważa badanie folkloru w miejscowościach, gdzie zatracono moralność, a w roli bajarzy występują fabryczne czarownice22. Zanotowane przez Ulanowską23 przekleństwa uważa za bardzo nieprzyzwoite wypowiedzi, wydumane przez nietrzeźwych Wilańczyków. Cały zaś materiał S. Ulanowskiej - za nowo wydany zbiór idiomów prymitywnych Inflantczyków (das neuerdings veroffentliche Grobian - Idiotikon24). Trzeba podkreślić, iż materiały S. Ulanowskiej napisane są doskonałą, jak na owe czasy, polszczyzną, a stworzona przez nią postać Inflantczyka pojawia się też w pracach łotewskich działaczy kultury. Najczęściej określają Inflantczyka mianem: uciskany, okłamany, posępny, niewybredny, niepewny siebie, krępujący się, mający spuszczoną głowę25. Te stereotypy zaczynają zmieniać się dopiero w końcu XIX wieku, kiedy to w stworzeniu wizerunku ludu zaczynają uczestniczyć pierwsi Latgalczycy, mający wykształcenie teologiczne (F. Trasun, F. Laizans, P. Smelters i in.). Za podstawowe źródło uważają folklor, znajdując w nim takie wartości, jak świadomość narodowa i poczucie własnej godności. " S. Ulanowską, op.cit., s. 51-58. 2(1 Ibidem, s. 52. 21 G. Manteuffel, S. Ulanowską, Łotysze Inflant polskich, „Kwartalnik Historyczny" Lwów 1889. t. 6, s. 600. 22 Ibidem, s. 600. 2j S. Ulanowską, Łotysze Inflant polskich, [w:] Zbiór wiadomości do antropologii krajowej, ci. I, Kraków 1891, t. XV, s. 191-192. 24 G. Manteuffel, S. Ulanowską, op.cit., s. 597. 25 V. Roznieks, Polu Yidzeme, [w:] Seta. Daba. Pasanie, Jelgava 1889, s. 40-41. 286_______________________________________________________________Angelika Juszko-Sztekele Nasuwa się więc wniosek, że na przymioty etnosu, zawarte w tekstach folklorystycznych, wpływają czynniki genetyczno-mentalne (poziome), jak i zewnętrzne lokalno--temporalne (pionowe). Do tych drugich w XIX wieku należą: religia, właściwości ekonomiczne, polityczne i socjalne. Eriks Jekabsons (R}ga) Polska mniejszość narodowa na Łotwie w XIX i XX wieku Krótka charakterystyka i zarys działalności Polacy na Łotwie stanowią jedną z historycznych mniejszości narodowych, które już od wieków mieszkają na tej ziemi, związani z jej losem. W różnych okresach, w zależności od warunków politycznych i wojskowych całego regionu bałtyckiego, różny był stosunek narodu polskiego do ziem łotewskich. Jeśli w XVI-XVIII wiekach był to stosunek pana do zdobytej prowincji, to w XX wieku w dwudziestoleciu międzywojennym - Łotwa i Polska były już równoprawnymi sąsiadami. Najściślej związana z polską kulturą i polskością, a także katolicyzmem częścią Łotwy jest Latgalia (Latgale - byłe Inflanty polskie), szczególnie jej część południowa, gdzie Polacy aż do XX wieku stanowili nie tylko warstwę rządzącą (jak w północnej Latgalii), lecz także znajdowali się wśród chłopów. Po rozejmie polsko-szwedzkim 1629 roku terytorium to pozostało w składzie polsko-litewskiego państwa do pierwszego rozbioru Polski w 1772 roku, kiedy weszło w skład Rosji. Jednak ziemiaństwo polskie zachowało tu swój wpływ aż do niepowodzenia powstania 1863 roku i nawet później, do utworzenia niepodległej Łotwy w XX wieku. Polskie ziemiaństwo Latgalii miało swoje osobliwości genealogiczne, ponieważ kilka słynnych rodów (Platerowie, Manteu-ffelowie, Reuttowie, Mohlowie i inni) wywodziło się z ziemiańskich rodów niemieckich, w całości spolonizowanych1. .'• .•••.' . .••'• Na początku XIX wieku do polskich i rosyjskich majątków ziemskich w południowej Latgalii przybyło na stałe wielu chłopów prawosławnych z ziem rosyjskich i białoruskich. Zamieszkali oni obok chłopów łotewskich i przybyłych tu jeszcze w XVIII wieku rosyjskich chłopów - starowierców. W istniejących warunkach językowych znacząca część narodowo nieświadomych chłopów łotewskich stopniowo przechodziła na używanie języka białoruskiego. Z kolei z tej części pewien procent przechodził na język polski. Jest wiele świadectw wspomnianego procesu, także w historiografii polskiej. Na przykład wybitny socjalista Bolesław Limanowski, który w dzieciństwie w latach czter- 1 O postawie politycznej ziemiaństwa polskiego Latgalii zob. E. Jekabsons, Zaangażowanie pańshwwo-politycyie szlachty polskiej i Latgalii w pierwszej ćwierci XX wieku, „Przegląd Wschodni" 1997, t. 6, z. 3, s. 513-522. 288____________________________________________________________________Eriks Jekabsons dziestych i pięćdziesiątych XIX wieku mieszkał w południowej Latgalii, wspominał, że w wioskach noszących nazwy łotewskie, a położonych obok majątku jego ojca, starzy gwarzyli jeszcze po łotewsku, lecz młodzież mówila już po bialorusku. Natomiast w domach szlacheckich i kościele używano jedynie języka polskiego2. Po powstaniu styczniowym, kiedy nasiliły się represje władz rosyjskich w stosunku do ziemiaństwa polskiego, osiągnięto w pewnej mierze efekt przeciwny. Katolickie chłopstwo z niechęcią odniosło się do prób narzucenia mu prawosławia i jeszcze mocniej garnęło się do ziemiaństwa, które mimo represji umożliwiało mu posyłanie dzieci do półlegalnych szkółek katolickich w majątkach itd. W taki więc sposób proces polonizacji był kontynuowany i objął pewną liczbę chłopów. Właśnie w osobliwych warunkach Latgalii XIX wieku należy szukać wyjaśnienia dyskusji, jaką prowadzono w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku na Łotwie, a dotyczącej narodowościowych korzeni mniejszości polskiej Łotwy. Niektórzy autorzy łotewscy twierdzili, że na Łotwie nie może być takiej liczby Polaków, jak podają urzędowe statystyki, uwzględniające spolonizowanych przez ziemiafistwo Łotyszy oraz Białorusinów. Ich głównym argumentem była okoliczność, że do Latgalii, skąd pochodzi znaczna część Polaków łotewskich, nie przybywali oni nigdy masowo, jak na przykład Rosjanie. Argument, chociaż nieco przesadzony (w rzeczywistości do niektórych gmin właściciele przesiedlali znaczną liczbę chłopów nawet z Polski, na co dowodem są spisy ludności z 1897 roku), nie był bezpodstawny. Polacy przybywali do Latgalii przeważnie jako księża, nauczyciele, urzędnicy, rzemieślnicy itd. Pewnym wyjątkiem była znaczna liczba Polaków, przybyłych do powiatu iłłuksztańskiego guberni kurlandzkiej (gdzie po powstaniu 1863 roku nie obowiązywał zakaz kupowania ziemi przez Polaków) w ostatniej ćwierci XIX wieku. O pewnej podstawie tego rozważania świadczyła także łatwość, z jaką znaczna część mieszkańców niektórych gmin zmieniała swoją narodowość w kolejnych spisach ludności. Na przykład w gminie krasławskiej w 1925 roku było 984, w 1930 - 1266, a w 1935 roku - 647 Polaków, w gminie posińskiej w 1925 roku -1124, 1930 - 1814, a 1935 roku - 863 Polaków itd.3 Z kolei przedstawiciele polskich organizacji politycznych i społecznych twierdzili, że liczba Polaków jest sztucznie zmniejszana i również to twierdzenie miało pewne podstawy (szczególnie po przewrocie państwowym 1934 roku, kiedy aktywnie przeprowadzano letonizację wszystkich sfer życia państwa łotewskiego). Znaczna część osób „chwiejnych" narodowościowo daje się określić jako znani w historiografii polskiej o Kresach Wschodnich tzw. tutejsi, którzy łatwo poddawali się wpływowi z zewnątrz w kwestii określenia swojej narodowości. W przypadku „tutejszych" Łotwy, ich przynależność narodową trudno było ustalić nawet według języka codziennego, ponieważ często był on mieszanką elementów polskiego, rosyjskiego, białoruskiego i łotewskiego. 2 B. Limanowski, Pamiętniki (1835-1870), Warszawa 1957, s. 48. 3 Szerzej zob. E. Jekabsons, Poli Lah-ija, Riga 1996, s. 15. Polska mniejszość narodowa na Łotwie w XIX i XX wieku 289 W końcu XIX wieku Latgalia przestała być jedynym okręgiem Łotwy, zamieszkanym przez skupiska Polaków. Rozwój przemysłu w Rydze i Lipawie spowodował napływ Polaków i Litwinów z guberni sąsiednich (przede wszystkim witebskiej, wileńskiej i kowieńskiej), którzy poszukiwali tu pracy. W 1897 roku w Rydze było 13 415 Polaków (w 1913 roku już 45 562), a w Libawie - 6015 osób (w ogóle na całym terytorium dzisiejszej Łotwy - 65 056)4. Już w 1878 roku, wraz z utworzeniem Ryskiego Katolickiego Towarzystwa Dobroczynności, rozpoczęła się polska działalność społeczna. Później powstało jeszcze kilka organizacji polskich - towarzystwa wzajemnej pomocy, oświatowe, korporacje studenckie na Politechnice Ryskiej itd. W Rydze działało kilka prywatnych polskich szkół podstawowych i dwa gimnazja. Jednak I wojna światowa zmieniła zwykły tryb życia. Zakłady, uczelnie i inne instytucje państwowe i prywatne zostały ewakuowane w głąb Rosji, a wraz z nimi - znaczna liczba Polaków, na miejsce których przybywali uchodźcy wojenni z Litwy i Polski. 18 listopada 1918 roku w Rydze proklamowano niepodległość Republiki Łotewskiej, lecz jej Rząd Tymczasowy dopiero latem 1919 roku uzyskał kontrolę nad krajem, a latem następnego roku skończył jego uwolnienie od jednostek niemieckich, Armii Czerwonej i różnych oddziałów białych Rosjan. W niepodległej Łotwie Polacy stanowili jedną z licznych mniejszości narodowych; byli według liczebności czwartą (a po wywołanym paktem radziecko-niemieckim przesiedleniu Niemców bałtyckich na terytoria Polski, okupowane przez Niemcy jesienią 1939 roku - trzecią) mniejszością narodową po Rosjanach, Niemcach i Żydach. Tablica 1. Skład narodowościowy mieszkańców Republiki Łotewskiej 1920-1935 Narodowość 1920 1925 1930 1935 1 2 3 4 5 Łotysze 1 159 396 1 354 126 1 394 957 1472612 Rosjanie 91477 193 648 201 778 206 499 Żydzi 79368 95675 94388 93479 Niemcy 58097 70964 69855 62144 Polacy 52244 51 143 59374 48949 Białorusini 66194 38010 36029 26867 4 Pienvaja wsieobszczaja pierepis Rossijskoj imperii, 1897 g. Kurlijandskaja gubernija, S. Petersburg 1905, s. 78; Pien\'aja wsieobszczaja pierepis Rossijskoj imperii, 1897 g. Lifljandskaja gubiernija, S. Petersburg 1905, s. 78; Pierepis nasielienija w g. Rigie i Riżskom patrimonalnom okrugie ot 5 diekabria 1913 g., Riga 1914, s. 21; Piemaja wsieobszczaja pierepis Rossijskoj imperii, 1897 g. Bitewskaja gubernija, S. Petersburg 1903, s. 260. 290 Eriks Jekabsons ] 2 3 4 5 Litwini 25538 23 192 25885 22913 Estończycy 8701 7893 7708 7014 Inni* 3820 7612 8566 8946 Nieznani 51296 2542 1505 1079 Razem 1 596 131 1 844 805 1 900045 1 950 502 *Wśród „innych" największą grupę stanowili Cyganie (w 1925 r. - 2870, w 1935 - 3839 osób). Źródło: Latvijas statistikas gada gramata. 1929, Riga, 1930, s. 3-5; Latvijas statistikas gada gramata. 1936, Rlga 1937, s. 8-11. :;•,. •••,;..-. : v>- . > v • ,;,,,- ;•,,•-;. ;,;;-; •. Wszystkie mniejszości do 1934 roku mogły swobodnie rozwijać polityczną i społeczną działalność, szkolnictwo, prasę itd. Niemcy, Żydzi, Rosjanie i Polacy mieli swoich przedstawicieli w parlamencie Łotwy - Saeimie. Pewne zmiany dały się odczuć po przewrocie państwowym 15 maja 1934 roku, kiedy premier K. Ulmanis, wykorzystując paramilitarną organizację Aizsargów i wojsko, zawiesił działalność parlamentu, tworząc ustrój autorytarny. Jedną z podstawowych zasad działalności tego ustroju była letonizacja wszystkich sfer życia państwa i społeczeństwa, czego nie mogły nie odczuć mniejszości narodowe. Jednak kontynuowały swoją działalność oświatową i społeczną. Liczniejszą mniejszością byli też Rosjanie - przeważnie chłopi w Latgalii oraz niższe warstwy społeczeństwa w dużych miastach (przede wszystkim - Rydze), chociaż była wśród nich stosunkowo wpływowa grupa jeszcze „przedrewolucyjnej" inteligencji, nastawionej wrogo do rosyjskiego bolszewizmu, cieszącego się uznaniem wśród rosyjskich robotników. Ryga stała się jednym z największych centrów rosyjskiej emigracji politycznej w Europie. Rosjanie należeli do grup narodowościowych ze stosunkowo wysokim odsetkiem osób niewykształconych. Zupełnie odmienną grupę stanowili Niemcy. Przed I wojną światową w guberniach bałtyckich (liwlandzkiej i kurlandzkiej) byli to przeważnie ziemianie, przemysłowcy, handlowcy, urzędnicy państwowi itd. Pozostali na Łotwie po 1918 roku musieli dostosować się do działalności w narodowym państwie niepodległym. Większości to się udało. Aż do 1939 roku, kiedy część Niemców porzuciła Łotwę, byli najlepiej zorganizowaną, politycznie i społecznie, zjednoczoną mniejszością, z najwyższym odsetkiem osób wykształconych. W latach trzydziestych część Niemców bałtyckich (szczególnie młodzież) pociągnęły idee panującego w Niemczech narodowego socjalizmu5. Osobliwą, zwartą religijnie i narodowo grupę narodowościową na Łotwie stanowili Żydzi. Mieszkali przeważnie w dużych miastach (Rydze, Liepaja, Daugavpils) oraz 5 Zob.: A. Topij, Ludność niemiecka wobec rusyfikacji guberni bałtyckich 1882-1905, Bydgoszcz 1997; Tenże, Mniejszość niemiecka na Lotnie i w Estonii 1918-1939/41, Bydgoszcz 1998. Polska mniejszość narodowa na Łotwie w XIX i XX wieku____________________________________291 niedużych miasteczkach Latgalii. W 1930 roku prawie połowa Żydów Łotwy pracowała w handlu i tylko niecały procent - w rolnictwie (w 1935 roku liczby te spadły odpowiednio do 26,0% i 0,1%, zwiększając odsetek pracujących w przemyśle)6. Na Łotwie było bardzo dużo żydowskich szkół i organizacji, Żydzi wyznawali zarówno skrajnie lewicowe (proradzieckie i promarksistowskie), jak i nacjonalistyczne poglądy. Większość Białorusinów mieszkała w Latgale, w powiecie Ilukste i pracowała w rolnictwie. Stanowili oni najmniej świadomą swej narodowości grupę wśród mniejszości narodowych. Świadczą o tym duże zmiany liczby Białorusinów w składzie mieszkańców niektórych gmin, miast i całego państwa (np.w latach 1920-1925). Znaczna część Białorusinów, szczególnie na początku lat dwudziestych, daje się określić jako „tutejsi". Białorusini mieli jednak stosunkowo dużo swoich organizacji i sieć szkół podstawowych. Również Litwini byli przeważnie zatrudnieni w rolnictwie w rejonach przygranicznych z Litwą. Centrum litewskiej działalności społecznej była Ryga, gdzie istniało nawet litewskie gimnazjum i organizacje społeczne. Estończycy również zajmowali się rolnictwem w rejonach przygranicznych, ale też byli wśród nich robotnicy i inteligencja. W Rydze, z poparciem finansowym poselstwa Estonii, rozwijało się życie społeczne mniejszości estońskiej. ' : Cyganie w większości prowadzili tradycyjny koczowniczy tryb życia. Zgodnie ze spisem ludności z 1920 roku na Łotwie było 52 244 Polaków (3,4 % ogółu ludności), z czego 40 782 osoby to obywatele Łotwy. W Rydze mieszkało 7935 Polaków (4,3% ogółu mieszkańców miasta), w Liepaja - 2904 (5,6%), Daugavpils -8178 (28,3%), Griva - 855 (34,8%), Kraslava - 506 (14,2), Rezekne - 1231 (12,3%). Większa część Polaków - 72,7% w 1920 roku - pracowała w rolnictwie (głównie w Latgalii, w powiecie Ilukste), w przemyśle jedynie 10,4%, w transporcie - 4,2%. Odsetek osób umiejących czytać wśród Polaków w 1920 roku nie był wysoki (57,7%), lecz w 1935 roku osiągnął 82,0%. Język łotewski w 1920 roku znało 29,4% Polaków (przeważnie mieszkający w Rydze i Liepaja), jednak w 1935 roku również ta liczba wzrosła kilkakrotnie7. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych w końcu 1921 roku stwierdziło, że w Latgalii tylko kilkudziesięciu Polaków ma wyższe wykształcenie, kilkaset - średnie, pozostali - „ciemna masa", w tym wielu analfabetów. Poprawny język polski słychać było tylko w kościele. W miastach Polacy posługiwali się mieszaniną języka polskiego i rosyjskiego, a na wsi - językiem białoruskim. Zgodnie z oceną ministerstwa były to skutki represji rosyjskich8, z czym można się zgodzić tylko częściowo. Znaczenie miały tu też procesy wzajemnego mieszania się różnych narodowości w Latgalii, odbywające się pod wpływem wielu czynników, z których podstawowe to 6 L. Dribins, Ebreji Latvija, Riga 1996, s. 15. 7 Latvijas statistiskas gada gramata 1920, Riga 1921, s. 10, 13, 21, 36; Lanijas statistikas gada gramata 1939, Riga 1939, s.9. 8 Archiwum Akt Nowych, Kolekcja odpisów dokumentów, t. 4, k. 197. 292____________________________________________________________________Eriks Jekabsons polonizacja i rusyfikacja łotewskiego i białoruskiego chłopstwa. Bezpośrednim świadectwem tego była także duża liczba łotewskich nazwisk wśród absolwentów polskich szkół w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku. Jednak znaczna część spolonizowanych sprzeciwiała się czynionym przez władze łotewskie próbom ich letonizacji, co oznaczało, że nie zważając na swoje odziedziczone po łotewskich przodkach nazwiska, w odróżnieniu od spotykanych tak często „tutejszych" - osób o nieokreślonej świadomości narodowej - deklarowali się jako Polacy, mając jasno określoną świadomość narodową i mentalność polską. Stanowili i stanowią oni swoistą, łotewską gałąź narodu polskiego ze swoją szczególną historią. • ; ; ?- W latach dwudziestych i trzydziestych, a także wcześniej, niektórzy naukowcy i politycy polscy, z powodów politycznych zwiększali liczbę Polaków na Łotwie do 80 000 i nawet 120 000. Znany ze swoich skrajnie reakcyjnych w stosunku do Litwy i Łotwy poglądów W. Studnicki twierdził, że w samej tylko Latgalii Polaków jest 70 OOO9, a E. Maliszewski usiłował udowodnić, że w Latgalii Polacy stanowią co najmniej 18,47% ludności10. Współczesny historyk polski J. Albin obiektywnie stwierdza, że na przykład E. Maliszewski w swoich obliczeniach „doliczył" do Polaków wszystkich nie-Łotyszów-katolików w jednym z powiatów Latgalii i połowę z Białorusów-katolików w dwóch pozostałych powiatach11. Zupełnie nie brano pod uwagę miejscowych warunków, pod wpływem których narodowo nieświadome chłopstwo w 1897 roku wiarę katolicką kojarzyło z narodowością polską. Nie brano pod uwagę także wzrostu na początku XX wieku świadomości narodowej Łotyszów Latgalii oraz wyjazdu znacznej liczby Polaków z Łotwy podczas i po I wojnie światowej. Z kolei władze łotewskie w 1921 roku uważały, że liczba Polaków w spisie ludności została sztucznie zwiększona12. Jednak dane liczbowe spisów ludności z lat dwudziestych i trzydziestych (oprócz ostatniego spisu z 1935 roku, podczas którego w niektórych gminach powiatu Ilukste sfałszowano dane, ze względów politycznych na ankietach robiąc poprawki we wpisach o narodowości mieszkańców13) należy uznać za obiektywne i odpowiadające rzeczywistości. Wywołane różnymi okolicznościami zmiany w składzie liczebnym Polaków nie były rażące i Polacy stanowili średnio 3% ogółu ludności na Łotwie. Chociaż liczba ta nie jest wysoka, należy wziąć pod uwagę, że w Latgalii, gdzie mieszkała prawie połowa Polaków łotewskich, w życiu religijnym i społecznym nadal zachowały się pewne tradycje, powstałe pod wpływem polskim. Ponad połowa Polaków mieszkała w miastach. 9 S. Thugutt, Polska i Polacy, Warszawa 1915, s. 20; W. Wakar, Rozwój terytorialny ludności polskiej, Kielce 1917, cz. III, s. 42; W. Studnicki, Zarys państw bałtyckich. Finlandia, Łotwa, Estonia, Warszawa 1924, s. 94. 10 E. Maliszewski, Polacy i polskość na Litwie i Rusi, Warszawa 1916, s. 20; E. Maliszewski, Polacy na Łotwie, Warszawa 1922, s. 14. 11 J. Albin, Polski ruch narodowy na Łotwie wiatach 1919-1940. Wrocław 1993, s. 14. 12 Liwijas Yalstis yestures archivs (dalej LWA), 2574 f., 3 apr., 92 1., 113 Ip. , . f 13 Zob. LWA, f. 1308. 12 apr., 1. 12777-12780 (ankiety mieszkańców gminy demenskiej). Polska mniejszość narodowa na Łotwie w XIX i XX wieku 293 W 1930 roku odsetek ten przekraczał 20% w Daugavpils, Kraslava i Ilukste, a najwięcej ich było w Rydze - 16 571 osób (4,4% ogółu mieszkańców stolicy). Do 1940 roku wzrastała liczba obywateli Łotwy wśród Polaków: w 1935 roku było ich 42 390 (86,6%). Z pozostałych 4771 to obywatele Polski, inni - Litwy, Niemiec, Estonii i ZSSR, a także 1271 bezpaństwowców (tzw. nansenista). Również po 1920 roku w składzie socjalnym Polaków w dużej mierze zachowały się tendencje ujawnione podczas pierwszego spisu ludności: w 1935 roku w rolnictwie pracowało 12 818 (47%), przemyśle - 8112 (24%), handlu - 1641 i transporcie - 928 Polaków14. Położenie ekonomiczne Polaków, podobnie jak średni poziom wykształcenia, w porównaniu z mniejszością niemiecką i żydowską, wśród których byli właściciele dużych fabryk i firm, lekarze, prawnicy itd., nie było mocne (istniały tylko nieliczne nieduże firmy polskie, które szeroko reklamowano w polskiej prasie). Jednak realnie liczba przebywających na Łotwie w latach trzydziestych Polaków była większa, ponieważ z Polski na prace sezonowe i okresy dłuższe przybywali robotnicy rolni, którzy nie byli rejestrowani w spisach ludności. W momencie rozpoczęcia II wojny światowej na Łotwie było 26 000 takich robotników, z których c/ęść pozostała tu na stałe15. Już od 1919 roku Polacy byli reprezentowani w tymczasowym ciele ustawodawczym - Radzie Narodowej Łotwy, a od 1922 roku we wszystkich parlamentach -Saeimach Łotwy. Przedstawiciele Polaków byli wybierani do samorządów Rygi, Liepaja, Daugavpils, mniejszych miast i gmin w Latgalii16. W 1922 roku z okazji wyborów do I Saeimy utworzono Związek Polaków na Łotwie, który był jedyną polską organizacją polityczną w państwie (w 1932 roku organizacja zmieniła nazwę na Polskie Zjednoczenie Narodowe na Łotwie). Liczba oddanych głosów na listę wyborczą w wyborach Saeimy stopniowo rosła, jednak nie przekroczyła 17 000, co pozwalało uzyskać dwa miejsca w parlamencie. Deputowany Saeimy J. Wierzbicki przez kilka lat był wiceministrem spraw wewnętrznych. Polskie Zjednoczenie Narodowe zostało zamknięte wraz z innymi organizacjami politycznymi po przewrocie w 1934 roku. W latach 1922-1940 na Łotwie wydawano polską prasę. Od 1919 roku w niepodległej Łotwie istniało polskie szkolnictwo - szkoły podstawowe, a od początku lat dwudziestych trzy gimnazja, później - także szkoła rzemieślnicza. W 1921 roku został utworzony zarząd polskiego szkolnictwa (obok już istniejących zarządów rosyjskiego, żydowskiego i niemieckiego szkolnictwa) w Ministerstwie Oświaty, który do 1934 roku kierował pracą tych szkół (po przewrocie 1934 roku w ministerstwie pracowali tylko odpowiedni referenci do spraw wymienionych czterech 14 Latoijas statistiskas gada gramata 1939, s. 9; LWA, f. 5622,. apr 1., 1.16., Ip. 4. .; - 15 LWA, f. 2574., apr. 3,1. 3310, Ip. 127,137 szerzej zob. E. Jekabsons, Uchodźcy wojskowi i cwilni z Polski na Łotwie 1939-1940, „Studia z Dziejów Rosji i Europy Środkowowschodniej" 1995, t. 30, s. 147-148. 16 LWA, f. 3723, apr. 2,1. 146, Ip. 111,233, 362; 1.1042. : ••-.••.. 294_____________________________________________________________________Eriks Jekabsons większych mniejszości narodowych). W 1931 roku liczba polskich szkół i uczniów była najwyższa - 49 i 5992. Jednak później stopniowo malała. Po 1934 roku drogą połączenia kilku szkół oraz zamknięciem niektórych liczby te w 1939 roku wynosiły odpowiednio 18 i 2149. Znaczna liczba Polaków łotewskich po ukończeniu gimnazjów studiowała na uczelniach wyższych na Łotwie i w Polsce (w 1929 roku w Polsce studiowało 120 Polaków z Łotwy)17. , : Szczególnie żywa była działalność społeczno-kulturalna wszystkich mniejszości, również polskiej. Polskie organizacje społeczne odnowiły albo rozpoczęły swoją działalność już w 1919 roku w Liepaja i Rydze, a w 1920 roku - w Daugavpils. Początkowo były to organizacje charytatywne, oświatowe i katolickie, później - także innego charakteru - młodzieżowe, muzyczne, zawodowe (nauczycielskie), rolnicze, sportowe (sportowcy polskiego klubu „Reduta" osiągnęli dobre wyniki, kilku z nich było członkami drużyny państwowej Łotwy), od 1934 roku corocznie organizowano święta sportowe Polaków Łotwy. Działał teatr polski i kilka teatrów kukiełkowych. Od początku lat dwudziestych działały polskie drużyny harcerskie w ramach skautingu Łotwy. Organizacja aż do września 1939 roku podtrzymywała stałe kontakty z Polską (szczególnie z położonym stosunkowo niedaleko Wilnem). W 1938 roku z połączenia sześciu polskich organizacji utworzono Związek Polaków Łotwy, w którym zjednoczyło się ponad 3400 osób na całej Łotwie i który kierował polskim życiem społecznym18. Polskie organizacje szczególną uwagę poświęcały krzewieniu patriotyzmu wśród swoich członków i to się im udawało. ;>; : ; <-•.-,-,• Już podczas walk wyzwoleńczych wielu miejscowych Polaków, jako mobilizowani i ochotnicy walczyło z wrogami niepodległości Łotwy w szeregach armii łotewskiej. Dziewięciu z nich za bohaterstwo otrzymało najwyższy order bojowy - order Laćplesisa19. W czasie pokoju Polacy aktywnie włączyli się do działalności społecznej społeczeństwa łotewskiego, jako wybitni artyści, malarze itd. Na Łotwie mieszkała wybitna polska poetka O. Daukszte, malarka Z. Romerówna. Po rozpoczęciu II wojny światowej działalność społeczna Polaków na Łotwie nie osłabła, mimo zamknięcia poselstwa polskiego w Rydze (skąd więcej nie nadchodziła pomoc finansowa dla polskich organizacji na Łotwie). Przeciwnie - Polacy i polskie organizacje uaktywniły działalność, w tym także nielegalną. Z pomocą miejscowych Polaków kilkudziesięciu internowanym na Łotwie żołnierzom i oficerom polskim udało się uciec do Szwecji (organizowano ich przerzut do Skandynawii statkami albo zimą po lodzie)20. 17 Szerzej zob. E. Jekabsons, Szkolnictwo polskie na Łotwie w okresie międzywojennym, „Biuletyn Historii Wychowania" 1997, nr 1-2, s. 43^8. 18 Szerzej zob. J. Albin, passim; E. Jekabson, Mniejszość polska w Republice Łotewskiej, [w:] Polacy na Łomie, Lublin 1993,8.151-172. 19 Według materiałów: LWA, f. 1304, l apr. (teczki osobowe kawalerów orderu Laćplesisa). 20 LWA, f. 3235, apr. 1/1, l 502., Ip. 13. Polska mniejszość narodowa na Łotwie w XIX i XX wieku 3uż w pierwszych dniach września 1939 roku kilku przedstawicieli młodzieży polskiej Łotwy usiłowało ochotniczo wstąpić do Wojska Polskiego, lecz poselstwo RP w Rydze i konsulat w Dauga^pils były zmuszone im odmówić. Potem młodzież ta organizowała tajną organizację „Wyzwolenie Polski"21. Mniejszości nie utraciły możliwości rozwoju społecznego i kulturowego także po 1934 roku, chociaż było to hamowane przez zarządzenia władz, zmierzające do ograniczenia wpływów mniejszości - przede wszystkim Niemców i Rosjan, których dominacja polityczna i gospodarcza w przeszłości nadal stanowiła pewną barierę w stosunkach organizacji społecznych tych mniejszości i władz. Dzięki prawidłowej polityce gospodarczej rządu Łotwy i jego sukcesom w tej dziedzinie, mniejszości w końcu lat trzydziestych, nie tracąc swojej narodowej tożsamości, utożsamiały się także z państwem łotewskim i były w pełni lojalne. Świadczy o tym stosunkowo znaczna liczba przedstawicieli mniejszości narodowych w szeregach narodowej paramilitarnej organizacji „Aiz-sargów". W 1938 roku w tej organizacji (zadaniami i celami przypominała polski Związek Strzelecki) było 173 osób narodowości polskiej (w tym 53 panie). Stosunkowo wielu Polaków było także wśród zawodowych żołnierzy - oficerów i podoficerów armii łotewskiej, a także w policji. Na przykład w batalionie straży granicznej, który ochraniał byłą granicę łotewsko-polską, na początku 1940 roku było 15 Polaków (Litwin był tylko jeden)22. Kilku polskich działaczy społecznych zostało nagrodzonych orderami Łotwy. W czerwcu 1940 roku rozpoczęła się okupacja Łotwy przez Armię Czerwoną, a w sierpniu przyłączono ją do ZSRR. Już w lipcu i sierpniu rozpoczęły się represje NKWD przeciwko niewygodnym dla władzy radzieckiej obywatelom Łotwy. Wśród nich było także wielu Polaków, którzy przyjęli okupację kraju, podobnie jak większość Łotyszy -z żalem i obawą o przyszłość. Wśród aresztowanych, wysłanych na Syberię w dzień masowej deportacji ludności (14 czerwca 1941 roku) i wcześniej, oraz zamordowanych na mocy wyroków trybunałów radzieckich na Łotwie i w ZSRR, było wielu Polaków, głównie przedstawicieli inteligencji, polskich działaczy społecznych, księży, byłych oficerów łotewskiej armii, policjantów, aizsargów. W ciągu półrocza 1940 roku władza radziecka zamknęła prawie wszystkie organizacje społeczne, w tym także organizacje mniejszości narodowych. Na razie kontynuowały swoją działalność tylko szkoły poszczególnych mniejszości, chociaż podległy one sowietyzacji i prowadzono w nich rusyfikację23. 22 czerwca 1941 roku rozpoczęła się wojna dwóch byłych sojuszników - Niemiec i ZSRR, więc mieszkańcy Łotwy po raz kolejny w ciągu ostatniego roku, znaleźli się w zupełnie nowej, jeszcze nieznanej, ale tragicznej i ciężkiej sytuacji. Zgodnie z prze- C. Chlebowski, Cztery z tysiąca, Warszawa 1981, s. 216. 22 LWA, f. 1640, apr. 1.1. 657, Ip. 2; f. 1373, apr. 2,1. 1991. 23 N. Liberys, Polacy na Łotwie w okresie drugiej wojny światowej, „Niepodległość" (Nowy Jork, Londyn) 1985, 1.18, s. 160-163. 296_____________________________________________________________________Eriks Jekabsons prowadzonym w 1943 roku przez niemieckie władze okupacyjne spisem ludności, w tzw. generalnym okręgu Łotwy mieszkało 38 191 Polaków - znacznie mniej niż podczas ostatniego spisu ludności w 1935 roku. Polacy w tym czasie nie byli poddani znaczącym migracjom (na przykład, w odróżnieniu od Żydów, których część - kilkadziesiąt tysięcy osób - w 1941 roku wycofała się do ZSRR wraz z Armią Czerwoną). Raczej na odwrót, ponieważ w 1943 roku na Łotwie znajdowała się pewna liczba byłych polskich robotników rolnych, którzy jako cudzoziemcy nie byli rejestrowani tak jak stali mieszkańcy. Wobec tego należy wnioskować, że w warunkach okupacji niemieckiej wielu Polaków (albo osób o nieokreślonej przynależności narodowej, które z jakichkolwiek powodów siebie do nich zaliczały) wolało deklarować się jako Białorusini (ich liczba w 1943 roku wzrosła do 40 699 osób), Litwini (24 158 osób) albo Łotysze24. Stosunek niemieckich władz do mniejszości narodowych był zróżnicowany. Już w latach 1941-1942 zamordowano pozostałych na Łotwie Żydów - około 60 000-70 000 osób. Władze niemieckie pozwoliły na działalność społeczno-polityczną antybolszewic-kich kręgów rosyjskich i białoruskich, natomiast wrogo ustosunkowały się do polskiej mniejszości. Tylko jesienią 1943 roku władze pozwoliły otworzyć w Rydze jedną czteroklasową polską szkołę podstawową z dwoma nauczycielami, lecz wkrótce została ona zamknięta po aresztowaniu jednego z nich25. Stosunek Polaków do reżimu okupacyjnego był wrogi. Od 1941 roku czynnie włączyli się do polskich organizacji podziemnych. Na Łotwie działała sieć wywiadowcza Związku Walki Zbrojnej, później Armii Krajowej. Szczególnie aktywną działalność prowadził „Wachlarz". Wielu Polaków aresztowało gestapo, zostali oni zamordowani albo zamknięci w obozach koncentracyjnych26. W wyniku krwawych represji władzy radzieckiej w latach 1940-1941, tradycyjni wrogowie narodu łotewskiego - Niemcy w czerwcu i lipcu 1941 roku byli witani na ziemi łotewskiej po raz pierwszy jako wyzwoliciele, nie tylko przez Łotyszów. Zgodnie ze świadectwem polskiego działacza społecznego N. Liberisa, również Polacy przyjęli klęskę Armii Czerwonej z ulgą27. W początkowym okresie okupacji miano nadzieję, że Niemcy zwrócą Łotwie niepodległość, a krewni represjonowanych i inni chętni chcieli walczyć przeciwko znienawidzonej władzy radzieckiej w łotewskich oddziałach partyzanckich, później policji i batalionach policyjnych. Wielu żołnierzy polskich utworzonego 24. korpusu terytorialnego Armii Czerwonej latem 1941 roku weszło w skład partyzantów, zwalczających cofające się oddziały sowieckie. Pewna liczba Polaków-ochotni-ków znalazła się w szeregach policji pomocniczej miast Latgalii. Przynajmniej czterech 24 B. Meźgailis, V. Gailitis, Latvija dzlvojośie etnosi un to ciheku skaits 1897-1989. gada, Riga 1990, s. 16 A. 25 Statistikas brlvpratJgo korespondenta rokasgramata 1943. gadam, Riga 1943, s. 312. 26 Szerzej zob. C. Chlebowski, op.cit., s. 213-229; C. Chlebowski, Wachlarz, Warszawa 1983, s. 209-233; M. Cygański, Polski ruch oporu na Łotwie w czasie II wojny światowej, [w:] Polacy na Łotwie, Lublin 1993, s. 253-272; F. Skierszkan-Skierski, Walka Polonu ryskiej w podziemiu polskim, „Polak na Łotwie" 1992, nr 7, s. 24-26; 1993, nr 13, s. 19-23; W. Krukowska, Dzialalność ośrodków polskich w Rezekne, „Czas Latgalii" 1995, nr 4. 27 N. Liberys, passim. Polska mniejszość narodowa na Łotwie w XIX i XX wieku 297 Polaków jesienią 1941 roku służyło w policji w Daugavpils, a H. Szutkow - były polski harcerz i członek Związku Polaków Łotwy - w lipcu wstąpił do policji w Rezekne28. Nowi okupanci nie mieli zamiaru zwrócić państwom bałtyckim niepodległości. Na początku 1943 roku, wobec niepowodzeń na froncie, rozpoczęto tworzenie tak zwanego Legionu Łotewskiego, który walczył z Armią Czerwoną na froncie. Do legionu zmobilizowano Łotyszów i Rosjan. Trafiło tu także wielu Polaków, którzy podczas ostatniego spisu ludności z 1935 roku z jakichkolwiek powodów byli rejestrowani jako Łotysze. Niektórzy Polacy wstąpili do niego ochotniczo29. Polacy na Łotwie wrogo odnosili się zarówno do niemieckiego, jak i do radzieckiego reżimu okupacyjnego. Pod koniec wojny wielu Polaków wraz z setkami tysięcy Łotyszów, chroniąc się przed drugą okupacją radziecką, porzuciło ojczyznę i udało się na zachód. Po wojnie znaczna część uchodźców znalazła się w państwach zachodnich, a część Polaków w Polsce. Natomiast pozostali na Łotwie poddani zostali represjom radzieckim. Polacy aktywnie uczestniczyli w łotewskim antyradzieckim ruchu partyzanckim. Oprócz tego byli oni jedyną grupą narodowościową, której przedstawiciele na Łotwie organizowali zbrojną grupę partyzancką. Grupa ta pod dowództwem miejscowego chłopa Worsława, w latach 1944-1945 działała w gminie kapławskiej, a później przeniosła się do Zachodniej Białorusi30. Po wojnie ze wszystkich mniejszości narodowych tylko liczba Polaków na Łotwie pozostała podobna do przedwojennej (w latach: 1959 - 52,8, 1970 - 63,0, 1979 - 62,7, 1989 - 60,4 tysięcy). Jednak w wyniku rusyfikacji i kolonizacji Łotwy odsetek Polaków wśród mieszkańców zmniejszył się z 2,8% w 1959 roku, do 2,3% w 1989 roku. Od 1979 roku Polacy znowu stanowią czwartą według liczebności grupę narodowościową, lecz teraz - po Rosjanach, Białorusinach i Ukraińcach. Pewna liczba Polaków przybyła do Łotwy z Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainy. Polacy wraz z Łotyszami i innymi grupami narodowymi na Łotwie przeszli proces sowietyzacji i rusyfikacji Łotwy31. W 1948 roku zamknięto polską szkołę w Daugavpils, a w 1949 - w Rydze. Od tego czasu na Łotwie istniały tylko łotewskie i rosyjskie szkoły. W okręgu Latgalii było wiele obszarów, gdzie dzieci mogły uczyć się tylko w szkołach rosyjskich. Polacy podlegli dwustronnemu procesowi. W Rydze, Liepaja i tam, gdzie mieli bezpośrednią styczność z narodem łotewskim, Polacy częściowo się letonizowali. Z drugiej strony, przeważnie w Latgalii, miejscowi Polacy, Łotysze i przedstawiciele innych narodowości podlegli masowej rusyfikacji. W rezultacie tej celowej polityki władz jeszcze dzisiaj w niektórych gminach mieszka mówiąca po rosyjsku katolicka ludność. Szczególnie dotyczy to średniego i młodszego pokolenia. Osoby polskiego 28 LWA, f. 1371, apr. 1,1.31, Ip. 122; f. 1398, apr. 1,1. 31, Ip. 1; 1. 25, Ip. 18. 29 J. Vaivods, Septiąi meneśi Liepajas cietoksm, Riga 1990, s. 61. 30 Latvijas Yalsts arhivs, f. 1986, apr. l, 1. 8519, Ip. 49. 31 Szerzej zob. P. Eberhardt, Sytuacja narodowościowa w Republice Łotewskiej, „Przegląd Wschodni" 1997, z. 3, s. 487-512. 298 Eriks Jekabsons pochodzenia często tylko w domu mówią po polsku lub raczej mieszaniną polskiego, rosyjskiego i białoruskiego. W 1959 roku język polski określało swoim pierwszym ojczystym językiem 55,3%, w 1970 - 32,5%, a w 1979 - tylko 21,1% Polaków. Jednocześnie rosła liczba Polaków, których ojczystym językiem był rosyjski (w 1970 roku -37,7%, w 1979 - 44,7%). W 1989 roku tylko 16 520 Polaków przyznało, iż język polski jest ich ojczystym językiem. Pozostali podzielili się następująco: 32 734 - rosyjski, 8895 - łotewski, 1766 - białoruski, 310 - ukraiński 191 - inny. W sumie język łotewski znało 37,6%, język rosyjski - 87,9%, a język polski - 27,1% Polaków32. Wśród Ukraińców i Białorusinów znajomość języka ojczystego była i jest nadal jeszcze słabsza. Tylko w warunkach „pierestrojki" w ZSRR odnowiono życie społeczne i działalność polityczną mniejszości narodowych na Łotwie. Jedni z pierwszych zrobili to Polacy w 1988 roku. Oni też wraz z narodem łotewskim brali udział w walce o odzyskanie niepodległości Łotwy, która w sierpniu 1991 roku zakończyła się sukcesem. Obecnie na Łotwie istnieje kilka organizacji polskich, wydających swoje czasopisma, sześć państwowych szkół polskich (w tym szkoła średnia) w Rydze, Daugavpils, Rezekne, Kraslava i Jekabpils, harcerstwo polskie. Jednak w polskim życiu społecznym bierze udział zaledwie około 1500 osób, a w polskich szkołach uczy się około 800 dzieci. Chociaż liczby te nie są wysokie, pozwalają mieć nadzieję, że mniejszość polska na Łotwie zachowa się jako element niezbędny w życiu państwa łotewskiego. Jednocześnie element ten stanowi ważne ogniwo w tworzeniu dobrych stosunków łotewsko-polskich. 32 1989. gada tautas skaitiśanas rezultat! LaKija, Riga 1992; I. Meźs, Latńesi Latvija, Riga 1994, s. 25, 51. Yalters Scerbinskis (Ryga) Przedstawiciele narodów muzułmańskich oraz Karaimi na Łotwie od końca XIX wieku do czasów obecnych Muzułmanie na Łotwie od XIX wieku do 1940 roku .,.-,..<,.,. Teren Łotwy w ciągu wielu stuleci był dla przedstawicieli islamu ziemią nieznaną. Historia muzułmanów na Łotwie zaczyna się w XIX wieku, kiedy pojawiły się pierwsze informacje dotyczące obecności na tym obszarze przedstawicieli różnych narodowych grup muzułmanów. Od początku największą liczebnie grupę stanowili Tata-rzy-muzułmanie. Nie wszyscy oni byli wierzący, ale w mniejszym lub większym stopniu należeli do islamskiej grupy kulturowej, dla której religia była czynnikiem scalającym. Do końca XIX wieku obecność muzułmanów na Łotwie nie miała stałego charakteru; pojawiali się oni podczas sporadycznych najazdów wojsk rosyjskich lub innych państw sąsiadujących, w szeregach których służyli żołnierze tatarscy. Dopiero po włączeniu ziemi łotewskiej do imperium rosyjskiego przedstawiciele muzułmańskich narodów Rosji zaczęli pojawiać się w Rydze, Mitawie, Jakobsztacie, Dźwińsku. W Rydze już w końcu XIX wieku mieszkała niewielka muzułmańska wspólnota (składająca się przeważnie z Tatarów). W 1890 roku obok cmentarza katolickiego powstał cmentarz muzułmański. W 1902 roku została oficjalnie zarejestrowana wspólnota muzułmańska. Powstał dom modlitwy. Imamem wybrano Ibrahima Dawidowa1. Według spisu ludności z 1897 roku w guberni liwlandzkiej mieszkało 536 muzułmanów, w kurlandzkiej - 596 (ogółem 1132 osoby). Najwięcej było Tatarów - 1001 osób (w Kurlandii - 552, w Liwlandii - 449). Większość muzułmanów zaciągała się do wojska rosyjskiego. Około 3/4 muzułmanów było analfabetami, prawie wszyscy należeli do stanu chłopskiego. Po zakończeniu służby w wojsku najczęściej opuszczali gubernie nadbałtyckie. Obok wojskowych w Rydze mieszkało wówczas 33 drobnych handlarzy oraz 29 przedstawicieli narodowości tatarskiej, zajmujących się produkcją żywności2. 1 Lawijas Yalsts vestures arhivs (LWA), f. 1370, apr. l, l. 2799, Ip. 31. • • -• •<* ': 2 Pierwaja wsieobszczaja pierepis nasielenija Rossijskoj imperii. 1897 g. Kurlijandskaja gubernija, S. Petersburg 1905, s. 76-127, 152-210, 210-233; Pierwaja wsieobszczaja pierepis nasielenija Rossijskoj imperii. 1897 g. Liflandskaja gubernija, S. Petersburg 1905, s. 76. - 124,146-195,208-228. 300___________________________________________________________________Yalters Sćerbinskis Według spisu ludności z 1897 roku 564 z 574 muzułmanów osiedlonych w latgal-skiej części guberni witebskiej mieszkało w Dźwińsku, gdzie stacjonowało wojsko rosyjskie. Wśród tych muzułmanów było 560 Tatarów, którzy należeli do stanu chłopskiego. W większości byli analfabetami, z trudem posługującymi się językiem rosyjskim3. W latach późniejszych liczba muzułmanów się nie zmieniała. Większość nadal stanowili żołnierze armii rosyjskiej. W 1913 roku w Rydze i okolicach mieszkało 510 muzułmanów. Prawie wszyscy mieszkali na Przedmieściu Moskiewskim (434 osoby), a dla większości językiem ojczystym był turecki lub tatarski4. Jak podają sami muzułmanie, w 1914 roku wspólnota ich liczyła 1000 osób. Stale mieszkających cywilów było 0 wiele mniej niż wojskowych. W ciągu 17 lat, jakie minęły od przeprowadzenia spisu ludności w 1897 roku, liczba ludności cywilnej wyznającej islam wzrosła5. Podczas 1 wojny światowej większość miejscowych muzułmanów wyjechała. Po wojnie, w 1920 roku na Łotwie pozostało tylko kilka rodzin wyznających islam. ' ' "'•"' I wojna światowa spowodowała istotne zmiany w składzie ludności Łotwy. Jak donosiła łotewska prasa, już na początku wojny studenci Politechniki Ryskiej pochodzący z Kaukazu wyrazili chęć powrotu do ojczyzny, aby zaciągnąć się do wojska. Z kolei, po przystąpieniu do wojny Turcji, polecono aresztować i zesłać w głąb Rosji - do guberni tambowskiej - w charakterze jeńców wojennych wszystkich poddanych Turcji - muzułmanów mieszkających w guberni liwlandzkiej i estlandzkiej. Przed 1917 rokiem liczba muzułmanów na terenie Łotwy nieznacznie wzrosła. Polityka wewnętrzna prowadzona przez administrację carskiej Rosji, tradycyjne przywiązanie wielu wschodnich i południowych narodów do ziemi ojczystej, a także zacofanie ekonomiczne ograniczały migrację w granicach imperium. Liczba muzułmańskich narodów na Łotwie ciągle się zmieniała, większość stanowili wojskowi. Część muzułmanów mieszkała na stałe, większość jednak osiedlała się tu na krótko. Historyczna sytuacja Łotwy uległa zmianie po I wojnie światowej. 18 listopada 1918 roku Łotwa została niepodległą republiką. Jednak po wzmocnieniu w Rosji pozycji bolszewików do kraju zaczęła napływać duża fala uchodźców, którzy osiedlali się w niezależnych wówczas krajach nadbałtyckich. Wśród uchodźców byli nie tylko mieszkańcy guberni nadbałtyckich i witebskiej, lecz także, chroniący się przed czerwonym terrorem, emigranci polityczni. ..; ,< ••-. , >•.'••, /••,.•<-:,-.•• ••• • : ' •. 4-'.-•.»' ••.'. W 1919 roku, podczas wojny o niepodległość, do wojska Republiki Łotewskiej powołano miejscową ludność. W działaniach wojennych po stronie łotewskiego Rządu Tymczasowego uczestniczyło wielu czerwonoarmistów, byłych jeńców wojennych, 3 Pierwaja wsieobs&zaja pierepis nasielenija Rossijskoj imperii. 1897 g. Witiebskaja gubemija., S. Petersburg 1905,tab. 2-3. 4 LWA, f. 2791, apr. l, Ip. 1. 164, 20, 23, 62, 80 5 LWA, f. 1370,1.2799, Ip. 30. , ,.-, Przedstawiciel narodów muzułmańskich oraz Karaimi... 301 wśród których znalazło się kilku Tatarów. W 1920 roku dowódca sił zbrojnych Łotwy wydał rozkaz o udzieleniu trzech dni wolnych żołnierzom-muzułmanom w związku z ich świętem religijnym kurban-bajramem. Muzułmanie Łotwy, którzy przeżyli wojnę i trudne czasy, po zakończeniu wojny domowej zgromadzili się w Rydze. W kwietniu 1920 roku przybył z Helsinek do Rygi Tatar Hasan Charetdinow-Konikow, który w imieniu muzułmanów Finlandii chciał uzyskać zezwolenie na wywóz wyposażenia domu modlitwy. Motywował to tym, że ryscy wyznawcy islamu przesiedlili się do Finlandii. Jednak Departament ds. Wyznań Łotwy nie wydał pozwolenia, ponieważ wspólnota muzułmańska w Rydze nie była oficjalnie rozwiązana, a więc po przywróceniu w kraju normalnego życia muzułmanie, mieszkańcy Rygi, mogli tu wrócić. Tak też się stało. W 1920 roku zgromadzenie ryskich muzułmanów wybrało na stanowisko pełniącego obowiązki imama miejscowego właściciela tureckiej kawiarni i piekarni Szakirsa Chusnetdinowsa6. W 1928 roku wspólnota muzułmańska prosiła Departament ds. Wyznań, aby na stałe mianować go imamem Rygi i okolic. Prośba została uwzględniona i Sz. Chusnetdinows pracował jako imam do 1940 roku. Liczba wyznawców islamu na Łotwie właściwie się nie zmieniała. W większości byli to Turcy i Tatarzy. W 1920 roku na Łotwie mieszkało tylko 115 Tatarów i 19 Turków spośród 162 muzułmanów. W 1935 roku na Łotwie zostało tylko 66 muzułmanów. Ryska wspólnota muzułmańska liczyła 42 osoby, z których 32 urodziły się w tym mieście, a 35 należało do czterech dużych ryskich rodzin tatarskich (tureckich) wyznających islam. Większość z nich było już drugim pokoleniem mieszkańców Rygi, rodzice ich bowiem urodzili się tam w końcu XIX wieku. Muzułmanie Łotwy, mimo bardzo niekonkretnego i chaotycznego określania swojej narodowości, mieli trwałą świadomość religijną. Członkowie jednej i tej samej rodziny mieli w paszportach w rubryce „narodowość" nieraz „Turek", a nieraz „Tatar", co świadczy o tym, iż urzędnicy często ich mylili. Muzułmanie zamieszkujący Łotwę zazwyczaj mieli duże rodziny, liczące sześć, siedem, a czasem i więcej osób7. Niektórzy przedstawiciele południowych i wschodnich narodów uczestniczyli w życiu politycznym Łotwy, chociaż na ogół nie było to charakterystyczne dla muzułmanów. W pewnym stopniu zadziwiający wydaje się, odnotowany przez Urząd Polityczny, fakt uczestnictwa urodzonych w Rydze Turków Alimżansego i Abduły Chusnetdinowsów oraz niejakiego handlarza Kirimowsa w łotewskiej ekstremistycznej narodowej organizacji „Perkonkrusts".8 Na Łotwie na ogół mało było muzułmańskich narodowości, ich liczba zmieniała się w zależności od sytuacji politycznej w wielonarodowościowej Rosji. W czasach caratu, 6 W nazwiskach i imionach obywateli Łotwy - nie-Łotyszy - zachowana została pisownia stosowana w paszportach i oficjalnych dokumentach. 7 LWA, f. 1370, apr. l, 1. 2799, lp.3. 8 LWA, Politiskas parvaldes kartoteka. 302_________________________________________________________________Yalters Śćerbinskis gdy Łotwa była częścią imperium rosyjskiego, osiedliła się tam niewielka liczba uchodźców ze wschodu i południa. W latach niepodległości były to osoby przypadkowe, głównie uchodzący przed czerwonym terrorem z własnej ojczyzny. Niektórzy z mieszkających na Łotwie przed wojną powrócili tam po latach tułaczki. Wielu z nich, zwłaszcza stałych mieszkańców kraju, zintegrowało się ze społeczeństwem rosyjskim. Tatarzy letonizowali się; w latach trzydziestych Ryga stała się miastem prawie łotewskim. Część przedstawicieli wschodnich i południowych narodów przybyła na Łotwę jako małżonkowie obywateli Łotwy. Przybysze z południa i wschodu mogli w pełni uczestniczyć w życiu państwa, nie zrywając z własnym pochodzeniem. Mała liczebność grup narodowościowych nie sprzyjała rozwojowi kultury narodowej. Karaimi . , Obok muzułmanów na terenie Łotwy przez dłuższy czas mieszkali także Karaimi. Naród ten jest mało znany na świecie, lecz jego przedstawiciele byli wpływowymi i znanymi ludźmi na Łotwie. Pierwsze dane o Karaimach na Łotwie pochodzą z XIX wieku. W 1892 roku w Rydze powstał cmentarz karaimski. Zgodnie z powszechnym spisem ludności z 1897 roku, w guberni liwlandzkiej (głównie w Rydze) mieszkało 58 Karaimów, w kurlandzkiej - 2. Za swój język ojczysty 27 uznawało rosyjski, 21 -karaimski (kipczakski), a 5 - łotewski9. Karaimi, podobnie jak inne małe grupy narodowe, zostali poddani silnej rusyfikacji. Jednak mocna więź religijna wspólnoty pozwoliła im zachować swoje cechy etniczne. W 1913 roku w Rydze mieszkało już 95 Karaimów10. W 1887 roku powstała tytoniowa fabryka A.S. Majkapar, należąca do znanej ka-raimskiej rodziny Majkaparsów. Po śmierci jej założyciela Abrahama Majkaparsa w 1906 roku została przekształcona w spółkę akcyjną. Z czasem przedsiębiorstwo stało się jednym z największych w swojej branży. W 1940 roku zostało upaństwowione jako Ryska Fabryka Tytoniu. Jeden z synów A. Majkaparsa - Teodors Majkapars - był lekarzem marynarki wojennej w carskiej Rosji. W 1906 roku został dyrektorem spółki akcyjnej. W latach dwudziestych i trzydziestych T. Majkapars kontynuował praktykę lekarską jako znany specjalista w zakresie higieny socjalnej". W wyborach do samorządów terytorialnych był kandydatem z listy rosyjskiej. W latach dwudziestych i trzydziestych rodzina Majkaparsów aktywnie współdziałała z wieloma rosyjskimi organizacjami narodowymi. Określając swoje wyznanie, przedstawiciele rodziny Majkaparsów podawali prawosławie. W kwestionariuszu ajzsargi Teodorsa Majkaparsa podana jest narodowość - 9 Pierwaja wsieobszcwja pierepis nasielenija Rossijskoj imperii. 1897g. Kurlijandskaja gubernija, S. Petersburg 1905, s. 76-127, 152-210, 210-233; Pienvaja wsieobszaaja pierepis nasielenija Rossijskoj imperii. 1897 g. Liflandskaja gubemija, S. Petersburg 1905, s. 76-124, 146-195, 208-228. 10 LWA, f. 2791, apr. l, I. 164, Ip. 20, 80. , "„Słowo" 1928, nr z 18 II. • Przedstawiciele narodów muzułmańskich oraz Karaimi... 303 Karaim, wyznanie - prawosławny. Składając wniosek o prawo osiedlenia się na Łotwie po wojnie domowej jego brat Michał Majkapars wraz z żoną podali wyznanie luterań-skie, a jego matka Sarach - religię karaimską12. Według paszportów na dziesięciu członków rodziny Majkaparsów sześć osób uważało się za Karaimów, trzy osoby za Rosjan, a jedna kobieta nie podała narodowości. Obok tej znanej rodziny w Rydze mieszkała także rodzina Penerdży. Z czterech jej członków dwaj uważali się za Karaimów, jeden za Rosjanina, jeden w różnych dokumentach miał różną narodowość (Rosjanin lub Karaim). Natomiast czworo członków rodziny Sułtansów i pięcioro członków rodziny Panduło miało w dokumentach wpisaną narodowość - Karaimi. Według wyznania 13 członków wspomnianych rodzin zaliczało się do wyznawców religii karaimskiej, pięcioro - do prawosławnej, trzech - do luterań-skiej, jeden do katolickiej, jeden nie podał religii13. Nieliczni, rozrzuceni po całym świecie Karaimi starali się przez stulecia dostosować do warunków zewnętrznych. Jako obywatele byłego imperium rosyjskiego w niepodległej Łotwie nadal uczestniczyli w życiu społeczeństwa rosyjskiego. W czasie okupacji radzieckiej Karaimi, podobnie jak inni mieszkańcy Łotwy, zostali poddani represjom. Jako kapitalistów aresztowano braci Teodorsa (53 lata) i Samuelsa (67 lat) Majkaparsów oraz ich siostrę Nadzieję (56 lat). Bracia nie wrócili z łagrów, a Nadzieja po zwolnieniu zamieszkała w ZSRR14. W 1943 roku na Łotwie mieszkało 19 Karaimów. Podczas okupacji niemieckiej Karaimi zgodnie z nazistowskimi zasadami rasowymi, zostali zrównani z innymi tur-kojęzycznymi narodami i nie byli poddani represjom. Kiedy stało się jasne, że okupację niemiecką zastąpi sowiecka, prawie wszyscy Karaimi wraz z setkami tysięcy Łotyszy udali się na emigrację. Muzułmanie na Łotwie po 1940 roku Podczas okupacji Łotwy władze sowieckie rozpoczęły brutalne represje wobec jej obywateli. Największy cios był wymierzony w naród łotewski, ale ucierpieli też nieliczni przedstawiciele wschodnich i północnych narodów. Najazd sowiecki na krótko przerwany był przez okupację niemiecką, a więc wiele ze wspomnianych rodzin pozostało na Według danych Urzędu Statystycznego z 1943 roku na terenie Łotwy osiedliło się i mieszkało kilkudziesięciu uchodźców z Kaukazu, 40 Tatarów, 35 Turków, 5 Uzbeków i kilku przedstawicieli innych narodowości15. Część tych muzułmanów było jeńcami wojennymi Armii Czerwonej. Wśród przybyłych z ZSRR robotników były także osoby I2LVVA, f. 2575, apr. 10,1.3, lp. 164^173. 13 V. Śćerbinskis, lenaceji no talienes, Riga 1998, s. 25. 14 Latvijas Yalsts arhws (Państwowe Archiwum Łotwy), f. 1986, apr. 2, P - 8623, P - 9792, P - 6859 l. 15 V. Śćerbinskis op.cit., s. 28. 304___________________________________________________________________Yalters Sćerbinskis wyznające islam. Opiekę duchową nad nimi roztoczył mułła Sz. Eriss (Chusnetdinows), który gromadził na nabożeństwa miejscowych i przyjezdnych muzułmanów. Religijna działalność wspólnoty była kontynuowana także w latach okupacji niemieckiej. Niektórzy z zamieszkałych w Rydze muzułmanów brali udział w akcjach wojskowych po stronie Niemców. Po zakończeniu okupacji niemieckiej większość muzułmanów opuściła teren Łotwy, ich potomkowie mieszkają dzisiaj na Zachodzie. Przedstawiciele małych grup narodowych to na ogół ludzie dość zamożni i antykomunistycznie nastawieni, po wzmocnieniu reżimu komunistycznego zagrażały im represje. Po wojnie na Łotwie pozostało więc tylko niewielu przedstawicieli tych grup. Po II wojnie światowej w krajach nadbałtyckich zaostrzył się sowiecki reżim okupacyjny. Wśród setek tysięcy Słowian z różnych republik ZSRR do Łotwy przesiedlili się obywatele innych narodowości. Pierwsza fala przybyszów napłynęła w pierwszych latach po wojnie. Byli to pozostający na Łotwie oficerowie Armii Radzieckiej, ich rodziny oraz urzędnicy administracji radzieckiej. Druga fala przesiedleń przypadła na lata pięćdziesiąte. Na Łotwie mieszkało wówczas około 20 Tatarów krymskich, a po zniesieniu ograniczeń w osiedlaniu, jakie dotyczyły Tatarów krymskich, jako narodu represjonowanego, do Łotwy przyjechali krewni zamieszkałych tu oficerów. W latach 1970-1978 do mieszkających na Łotwie Tatarów dołączyli dalsi ich rodacy, różnego rodzaju poszukiwacze szczęścia oraz osoby z rodzin mieszanych. W znacznym stopniu dotyczy to też innych uchodźców ze wschodu i południa, których coraz więcej przybywało na Łotwę. W 1959 roku mieszkało tu kilka tysięcy przedstawicieli narodów z południa i wschodu. A w 1979 roku na Łotwie mieszkało więcej Tatarów (3764) niż Estończyków (3681) z sąsiedniej republiki. W dalszych latach liczba przybyszy ze wschodu i południa zwiększyła się wielokrotnie, np. w 1989 roku liczba Tatarów sięgnęła 4800 osób, a liczba Estończyków zmniejszyła się i wynosiła tylko 3312 osób16. Przesiedleńcy ze wschodu i południa mieszkali głównie w Rydze i innych dużych miastach. Pod koniec lat osiemdziesiątych i na początku dziewięćdziesiątych mieszkało w miastach 88% Tatarów. Zajmowali oni drugie miejsce po Żydach. Podobnie było z Ormianami, Gruzinami i innymi narodami pochodzącymi ze wschodu i południa. Przyjazd na Łotwę był wynikiem polityki państwa i sytuacji ekonomicznej. Ogromne przedsiębiorstwa, zbudowane na potrzeby komunistycznego imperium, potrzebowały siły roboczej. Wielu przybyszów ze wschodu przyjechało nad Bałtyk jako robotnicy lub przedstawiciele innych zawodów na tzw. ogólnozwiązkowe zamówienie; pozostawali też na Łotwie po ukończeniu tu służby w wojsku, uzyskaniu dyplomu uczelni lub zawierając małżeństwa. Ważną rolę odgrywał dość wysoki poziom życia, możliwość poprawy sy- 16 Latvijus PSR Tautu forums. Iss statistisko datu krajums, Riga 1988, s. 8-11. Przedstawiciele narodów muzułmańskich oraz Karaimi..._______________________________________305 tuacji materialnej. Część ludności stanowili oficerowie wojska okupacyjnego, osiedlający się tu po przejściu w stan spoczynku. W wyniku takich działań na Łotwie znalazła się liczna grupa muzułmańskich narodów ze wschodu i południa. Nazwiska wielu z nich były znane w szerszych kręgach społeczeństwa kraju. W czasach sowieckich organizacja jakichkolwiek imprez o charakterze etnicznym nie była możliwa, jednak wielu przybyszów podtrzymywało wzajemne kontakty, usiłując zachować swoją tożsamość narodową. Muzułmanie łotewscy już po 1945 roku stworzyli nieformalną wspólnotę, powierzając jej kierownictwo osobie duchownej pełniącej rolę mułły. M.in. opiekowali się muzułmańskim cmentarzem17. Przedstawiciele grup narodowych gromadzili się w różnych miejscowościach (po odrodzeniu się kraju nie było trudności z powołaniem towarzystw narodowych). Sowiecka polityka wyznaniowa nie mogła jednak całkiem wykorzenić życia religijnego. Ukryta polityka rusyfikacyjna także nie przyniosła oczekiwanych skutków. W dalekiej i obcej dla przesiedleńców Łotwie starali się oni zachować swój język i tradycje narodowe. Reżim sowiecki usiłował wykorzenić nierosyjską świadomość narodową. Przybysze mogli kształcić dzieci tylko w rosyjskich lub łotewskich szkołach. Wielu Azerów nie poddało się jednak rusyfikacji, zachowując w oddalonej od ojczyzny Łotwie elementy własnej kultury, układów rodzinnych, języka. Łotewski język i kultura były obce większości przyjezdnych, dlatego młode pokolenie łatwiej integrowało się z rosyjskim środowiskiem. Dystansując się od własnego narodu, nie byli zainteresowani także integracją ze środowiskiem rdzennej ludności Łotwy. Różnili się od Łotyszy swoim spojrzeniem na życie, regułami zachowania. Różnic tych nie potrafił złagodzić nawet reżim komunistyczny. W okresie rozpadu Związku Radzieckiego na Łotwie mieszkało sporo przybyszów ze wschodu i południa. Napływ ich zmniejszył się po ogłoszeniu dekretu o ograniczeniu migracji i stworzeniu granicy państwowej. W przeciwieństwie do lat okupacji, wahania liczby przedstawicieli poszczególnych grup narodowych zależeć miały tylko od przyrostu naturalnego lub intensywności repatriacji. Liczba osób należących do różnych grup narodowych powinna była się zmniejszyć. Tak działo się pod koniec lat osiemdziesiątych i na początku dziewięćdziesiątych. Przyczyny powrotu do ojczyzny były różne, a nowe państwa popierały repatriację swoich obywateli. Jednak po zmniejszeniu się liczby wyjeżdżających, liczebność grup narodowych ostatnio nawet się zwiększyła. Dzieje się tak w momencie, gdy państwo ma ujemny przyrost naturalny, a wjazd do Łotwy oficjalnie jest ograniczony. W okresie odrodzenia na terenie Łotwy mieszkało 5000 Tatarów. W 1993 roku zanotowano prawie 3500 Tatarów, a w każdym następnym roku ich liczba wzrastała o 100 osób18. Podobna sytuacja jest w innych grupach narodowych. Można 17 I. Lipsa. Musulmanu dzive Latvija - tagad un agrak, „Tev" 1993 nr z 8 XI. 18 Informacja podana autorowi przez Wydział Spraw Narodowych Departamentu Obywatelstwa i Imigracji Ministerstwa Sprawiedliwości Łotwy. 306___________________________________________________________________Yalters Scerbinskis zakładać, iż jedną z przyczyn gwałtownego wzrostu liczby przedstawicieli wspomnianych grup narodowych jest stopniowa legalizacja osób, dotąd przebywających na terenie kraju nielegalnie. Pewną rolę odgrywa też wzrost świadomości narodowej. Dane statystyczne potwierdzają fakt, że w 1989 roku 2505 z 4828 Tatarów za swój język ojczysty uważało rosyjski, a tylko 2257 - tatarski19. Nierzadko ludzi dystansuje od swojego narodu zatracenie więzi z ojczyzną, kulturą i językiem ojczystym. Obywateli Łotwy -przybyszów z Kaukazu polityka rusyfikacji dotknęła w mniejszym stopniu. Wśród Aze-rów mieszane małżeństwa są sporadyczne, co także hamuje proces ich asymilacji. Wyrażona świadomość narodowa oraz ścisłe więzi większości osób przybyłych z Kaukazu z etniczną ojczyzną sprzyjały zachowaniu tożsamości narodowej. Natomiast pokolenie, które urodziło się na Łotwie, a otrzymało wykształcenie w miejscowych szkołach rosyjskich, nieco zdystansowało się od korzeni ojczystych, słabo jest związane z ojczyzną przodków i zatraciło ojczysty język. Obecnie przedstawiciele muzułmańskich narodów Łotwy reprezentują różne warstwy społeczne. W latach poradzieckich ich życie uległo istotnym zmianom. Nieznajomość języka państwowego części z nich pozbawia możliwości zatrudnienia w urzędach państwowych. Istotnie zmniejszyła się liczba osób pracujących w przemyśle. Muszą zmieniać zawód także oficerowie wojska okupacyjnego. W świadomości części ludności łotewskiej przybysze z Kaukazu uważani są za osoby związane z działalnością przestępczą, ponieważ nazwiska przedstawicieli tych grup narodowych często są wymieniane w związku z przestępstwami kryminalnymi. Dużo uwagi poświęca się Czeczenom. W Sejmie łotewskim działa grupa poparcia dla Czeczenii, bojownicy o niepodległość tego kraju oceniani są pozytywnie. Jednocześnie utarła się opinia, że w przestępczości zorganizowanej na terenie naszego kraju pewną rolę odgrywa czeczeńska mafia. Okazuje się jednak, że wymiar sprawiedliwości Łotwy interesuje się nie stałymi mieszkańcami kraju, tylko cudzoziemcami. . Po rozpadzie reżimu sowieckiego i odzyskaniu przez Łotwę niepodległości mniejszości narodowe mogą podtrzymywać i rozwijać swoją kulturę i tradycje. Od początku najbardziej świadomi przedstawiciele poszczególnych narodowości zjednoczyli się w na-rodowo-kulfuralne stowarzyszenia. Pracę organizacyjną wzięli na siebie przedstawiciele inteligencji. W 1988 roku powstało kilka stowarzyszeń kulturalnych. Od początku ogłosiły one kierunki swojej działalności: poparcie dla narodowej kultury, nauka języka ojczystego, promocja swojej narodowości i ojczyzny. Wszystkie stowarzyszenia wyraziły swój pozytywny stosunek do niepodległości Łotwy20. Okres odrodzenia charakteryzował się ogromnym entuzjazmem, zainteresowaniem problemami narodowymi oraz wzrostem świadomości narodowej. Do stowarzyszeń zapisywały się osoby, które w czasach radzieckich utraciły więź ze swoim narodem, zapomniały też języka ojczystego. W ostat- " Etnosituacja w Łatwii (fakty i kommentarii), Riga 1994, s. 10. 20 „Literatura un Maksla" 1988, nr z 2 XII. Przedstawiciele narodów muzułmańskich oraz Karaimi... 307 nich latach stowarzyszenia kultury narodowej połączyły się w Związek Łotewskich Narodowych Stowarzyszeń Kulturalnych imienia Ity Kozakiewicz. ••' Na pierwszym etapie organizacji duże znaczenie miała działalność informacyjna. Były organizowane wystawy i koncerty, na których społeczność łotewska poznawała kulturę różnych narodów. Ukazywały się rozmaite pisma. W łotewskim radiu systematycznie nadawane są półgodzinne audycje w języku azerskim i tatarskim. W latach 1988-1989 stowarzyszenia działały bardzo prężnie. Społeczeństwo łotewskie było zainteresowane procesem odrodzenia różnych narodowości, praca działaczy narodowych była więc popierana. Zainteresowanie rdzennej ludności życiem w innych byłych republikach ZSRR wydaje się być zaspokojone. Tą dziedziną działalności stowarzyszeń obecnie zajęły się środki masowego przekazu. Kulturę narodów wschodu i południa promują też znani działacze kultury. Ostatnio działalność informacyjna stowarzyszeń jest istotnie zachwiana. Republiki Kaukazu, Nadwołża i Azji Środkowej oddzielone są od Łotwy nie tylko tysiącem kilometrów, ale też granicami kilku państw. Pod koniec lat osiemdziesiątych działacze stowarzyszeń kulturalnych przyczyniali się do nawiązania nieformalnych kontaktów między Ludowym Frontem Łotwy a ludowym ruchem w swej etnicznej ojczyźnie. Później zaczęli nawiązywać kontakty z odpowiednimi stowarzyszeniami także w innych krajach. Innym aspektem działalności stowarzyszeń jest rozwój kultury narodowej. Krzewią ją szkoły niedzielne, w programie których jest historia danego narodu oraz historia Łotwy, język ojczysty, tradycje narodowe, ludowe pieśni i tańce21. Wyznawcy islamu mają także szkołę, w której można uczyć się języka arabskiego i poznawać zasady islamu. Jednak liczba uczniów w takich szkołach jest niewielka i nie wzrasta przy powiększeniu się danej grupy narodowej. Pewną rolę w podtrzymaniu tożsamości narodowej odgrywają instytucje religijne. Kształtowanie wspólnoty muzułmańskiej rozpoczęło się na początku lat dziewięćdziesiątych. Zaczęła ją kształtować największa i najbardziej aktywna grupa Tatarów. Później dołączyły tradycyjnie muzułmańskie mniejszości, które nie zatraciły swojej narodowej i religijnej tożsamości. Na Łotwie w 1998 roku były trzy islamsko-sunickie wspólnoty - dwie w Rydze, jedna w Dyneburgu. W pierwszych zorganizowanych przez wspólnotę „Idei" uroczystościach z okazji święta kurban-bajram w lipcu 1991 roku wzięło udział około 90 osób, natomiast w świętowaniu uraz-bajramu w lutym 1997 roku w Rydze uczestniczyło już około 450 wyznawców islamu. Wspólne modlitwy, odprawiane przez muzułmanów pięć razy na dzień, odbywają się w Rydze tylko raz w tygodniu. Wspólnota opiekuje się cmentarzem muzułmańskim i powstałym od niedawna muzułmańskim fragmentem cmentarza Jaunciems. Administrator ryskich muzułmanów jest członkiem Narodowościowej Rady Konsultatywnej przy prezydencie Łotwy. ' U. Meistere, Sirds dzilumos - sapnis par atgriesanos, „Atmoda" 1990, nr z 27 III. 308___________________________________________________________________Yalters Ścerbinskis •>'••" Pomoc w sprawach religijnych świadczą wspólnocie muzułmanie z zagranicy, którzy studiują na uczelniach Rygi (Akademii Medycznej, Uniwersytecie Technicznym, Uniwersytecie Lotnictwa, Kolegium Lotnictwa). Są to Pakistańczycy, Sudańczycy, Li-bańczycy i inni, w sumie około 100 osób. Wiedzę o Koranie i odpowiednie wychowanie odebrali oni w krajach, gdzie rola islamu jest ogromna. .... W dążeniu do zachowania swojej tożsamości narodowej oraz tworzeniu wspólnot ważna wydaje się kwestia integracji mniejszości narodowych z państwem łotewskim. Poważną trudnością w tym jest zbyt mała liczba obywateli Łotwy wśród mieszkańców innych narodowości. Prawie wszyscy przybysze z krajów wschodu i południa osiedlili się na Łotwie w czasie okupacji. Większość z nich nie może uzyskać obywatelstwa Łotwy, ponieważ nie znają języka łotewskiego. Są oni z tego niezadowoleni, ponieważ w innych krajach byłego ZSRR obywatelstwo nadano wszystkim mieszkańcom. Przybysze ze wschodu i południa znają słabo język państwowy, czego przyczyną była rusyfikacja, jaka dokonała się w czasie okupacji. Część przybyszów na początku niezbyt przychylnie przyjęła odrodzenie łotewskiej państwowości. Przedstawiciele grup narodowych podkreślali, że nierosyjskie narody dobrze rozumieją troskę Łotyszy o zachowanie swojej tożsamości i języka, w tym także przez ograniczenia w nadawaniu obywatelstwa. Po rozpadzie reżimu sowieckiego narodowe grupy uzyskały możliwość prowadzenia systematycznej pracy nad zachowaniem swojej kultury i języka. W końcu lat osiemdziesiątych i na początku dziewięćdziesiątych w imprezach organizowanych przez Ludowy Front brali udział przedstawiciele wielu wspólnot narodowych. Na wiecach i pochodach obok łotewskiego godła narodowego można było dostrzec sztandary różnych grup narodowościowych. Wielu aktywnych członków kulturalnych grup narodowościowych było znanych jako działacze Ludowego Frontu. Nie można lekceważyć faktu, że znaczna część przybyszów ze wschodu i południa zmierza do integracji. Odbywa się ona zarówno w całym państwie, jak i w grupach narodowościowych, które powoli konsolidują się we wspólnoty. Jak świadczą badania, większość dzieci przedstawicieli mniejszości narodowych asymiluje się w środowisku rosyjskim, ucząc się w szkołach z rosyjskim językiem wykładowym. Liczba takich szkół, wbrew pozorom, nie zmniejszyła się. Charakterystyczne jest, że szybciej integrują się ze środowiskiem łotewskim ludzie, którzy potrafili zachować swoją tożsamość narodową. W przeciwieństwie do przybyszów zrusyfikowanych, osoby świadome odrębności narodowej mają pozytywny stosunek do Łotwy jako niezależnego, narodowego państwa. Obecnie trudno ocenić, w jakim stopniu członkowie małych grup narodowych zintegrowali się z rosyjskim lub łotewskim środowiskiem. Trzeba przyznać, że niezbyt liczne narodowe grupy muzułmanów na ogół nie zatraciły tożsamości narodowej i dlatego zajmują określone miejsce w społeczeństwie Łotwy. Ryszard Kiersnowski Moje Bieniakonie Dieniakonie1 to niewielkie miasteczko kresowe leżące pięćdziesiąt kilometrów na południe od Wilna, przed wojną w województwie nowogródzkim w powiecie lidzkim, a obecnie w granicach Białorusi. Nazwa ta nie wzbudza dziś w Polsce znaczniejszego oddźwięku, znana jest bodaj wyłącznie mic-kiewiczologom, w okresie międzywojennym była jednak wymieniana nieraz także w środowiskach ziemiańskich i uniwersyteckich oraz w kręgach wojskowych związanych z walką o Wilno w 1919 i w 1920 roku. Okoliczności te składają się w sumie na obraz różnobarwny, przedstawiający pewien skrawek ziem kresowych warty przypomnienia i opisu. Zacznijmy od opisu, by móc osadzić poszczególne zdarzenia w ramach i na tle konkretnego krajobrazu. Jest to krajobraz z lat międzywojennych i wojennych, zachowany w pamięci, ale z wolna zacierający się wraz z upływem czasu i rotacją pokoleń. W tej optyce Bieniakonie ciągną się długim pasem zabudowań niemal wyłącznie drewnianych, rozłożonych po obu stronach traktu wileń-sko-lidzkiego. Ciąg ten rozszerza się i kulminuje koło kościoła; jest tam plac targowy, a obok urząd gminy, poczta, posterunek policji, sklep kooperatywy, apteka i fryzjer, a więc rzec można city odróżniające Bieniakonie od zwykłej wsi-ulicówki. Dalej w kierunku Lidy wznosi się murowany, piętrowy budynek nowej siedmioklasowej szkoły, najokazalszy w miasteczku, a jeszcze dalej, ponad kilometr od kościoła i w bok od traktu lidzkiego, leży dwór Stare Bieniakonie, widocznie tutaj znajdował się pierwotny ośrodek osady albo drugie jej centrum, jak wskazuje opis z 1865 roku informujący też, że miasteczko należy do dóbr Gojcieniszki, stanowiących własność Rymszów i że w gminie bieniakońskiej powierzchnia gruntu płaska, lasy, bbta, wiele odłogu2. ... 1 Pierwotny tytuł Stowo o Bieniakoniach (red.). 2 Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, 11, Warszawa 1880, s. 218.; t. XV, Warszawa 1900, s. 144. 310 Wspomnienia _ Ryszard Kiersnowski Z biegiem czasu jednak obraz ten stopniowo się zmienia. W latach międzywojennych Bieniakonie mają też swoje przedmieścia i swoje zakłady przemysłowe. W kierunku Wilna przechodzą one niepostrzeżenie w wieś zwaną Bieniakońce, a tam, przy upuście piętrzącym wodę na Solczy działa młyn należący wprawdzie do dworu w pobliskich Podweryszkach3, ale obsługujący całe miasteczko i wsie okoliczne. Natomiast po drugiej stronie toru kolejowego, w pobliżu stacji znajduje się niewielki tartak zaspokajający zapotrzebowanie na deski i drewno budulcowe. Ta część Bieniakoń ma własną, dość osobliwą nazwę „Wilcza Łapa", zapewne zapożyczoną z takiejże nazwy jednego z przedmieść wileńskich, gdzie znajdował się głaz z odciskiem łapy wilka, będącej w istocie, jak wiadomo, śladem przebiegającego tam diabła. W Bieniakoniach jednak ani podobnego kamienia, ani też diabła nie było, więc nazwę tę przyswojono może ze względu na wysunięty, jak i w Wilnie, kształt tego „przedmieścia", w którym można by upatrywać wyciągniętą łapę leżącego opodal zwierza. Do Bieniakoń najłatwiej jest dojechać pociągiem, przecina je bowiem linia kolejowa łącząca Wilno z Lida, a ciągnąca się dalej do Baranowicz i aż do Lwowa. Tamte dalekie miasta i krainy nie oddziaływały już jednak na krajobraz gospodarczy i kulturowy Bieniakoń. Nawet Nowogródek nie wywierał tu znaczącego wpływu, zwłaszcza iż było to wówczas jedyne miasto wojewódzkie w Polsce nie mające połączeń kolejowych. By się tam dostać, należało dojechać z Lidy do Nowojelni i przesiąść się na wąskotorówkę, której wagoniki niespiesznie pokonywały trasę około trzydziestu kilometrów. Powiadano, że takie pozbawienie Nowogródka normalnej kolei było celową szykaną władz rosyjskich skierowaną przeciw kultowi Adama Mickiewicza, co zapewne nie jest zgodne z prawdą, domysły takie oddają wszakże społeczne przeświadczenie o sile oddziaływania wieszcza. Pojęcie „stron Mickiewiczowskich", odnoszone zwykle do Nowogródczyzny (Ktokolwiek będziesz...), w pewnym stopniu dotyczyło też Bieniakoń jako swoistego składnika ich pejzażu. Ośrodkiem grawitacyjnym Bieniakoń i ich okolic nie był więc Nowogródek ani też bliższa powiatowa i garnizonowa Lida, lecz przede wszystkim Wilno, centrum administracyjne i gospodarcze, kulturowe i kultowe, miasto niezwykłej urody i o niepowtarzalnej tożsamości. Podróż pociągiem z Bieniakoń do Wilna trwała godzinę i dziesięć minut, wliczając w to pięć przystan- Majątek należący do rodziców autora (red.). Moje Bieniakonie 311 ków, na których zatrzymywało się bodaj pięć par pociągów. Jeden z nich był określany potocznie mianem „uczniowskiego", dowoził bowiem rano wielu uczniów do szkół wileńskich i wczesnym popołudniem odwoził ich do domów. Pociąg ten, jak i kilka innych obsługujących ruch lokalny, składał się ze starych wagonów z drzwiami zewnętrznymi znajdującymi się z obu stron w każdym z przedziałów, przez które konduktor przechodził w biegu po długim stopniu umocowanym wzdłuż wagonu. Były to zapewne resztki dawnego taboru austriackiego pozostałego po wojnie, o czym świadczyły tabliczki z napisem non spułare nella carozza, mimo iż pociągiem tym chyba żaden Włoch nigdy nie jechał, a tym bardziej nie zajmował się pluciem. Dopiero na parę lat przed II wojną światową na linii tej pojawiły się dalekobieżne wagony - pulmany, a ruch lokalny zaczęły obsługiwać pojazdy motorowe, nazywane dumnie „torpedami". Pierwszym przystankiem na trasie z Wilna do Bieniakoń był Porubanek, tym znaczny, iż znajdowało się tu lotnisko, na którym można było niekiedy dojrzeć stojący samolot pasażerski obsługujący linię łączącą Wilno z Warszawą. To był oddech wielkiego świata i przedmiot zachwytu chłopców jadących pociągiem „uczniowskim". Niekiedy na Porubanku pojawiały się też mniej okazałe samoloty wojskowe. Przylatywały głównie z Lidy, gdzie stacjonował pułk lotniczy, a leciały zwykle nad torem kolejowym prowadzącym pilotów niczym nitka Ariadny. Nie był to częsty widok, ale pewnego dnia w 1936 roku trasa ta uległa niezwykłemu ożywieniu, nad Bieniakoniami przemykało nią raz po raz na małej wysokości kilkanaście samolotów zmierzających do Porubanku. Był to przedostatni etap międzynarodowych zawodów lotniczych określanych angielską nazwą challenge, prowadzących przez całą prawie Europę. Odcinek ten wiódł ze Lwowa do Wilna, by następnie zakończyć cały rajd w Warszawie. Zwycięzcą został Jerzy Bajan, a ponieważ dwa lata wcześniej, w poprzednich zawodach również zwyciężył Polak Franciszek Żwirko, i to też na samolocie polskiej konstrukcji „RWD", dla każdego stało się jasne, iż mamy najlepsze na świecie lotnictwo. Dopiero ciężkie maszyny Luftwaffe, lecące we wrześniu nad tym samym torem, rozwiały owe iluzje. Kolejnym przystankiem na drodze do Bieniakoń był Czarny Bór, podmiejska miejscowość letniskowa i wypoczynkowa odwiedzana głównie przez wileńskich Żydów, którzy tłumnie wylęgali na peron, witając lub żegnając swych współziomków, zwłaszcza w dni szabasu. Następnie pociąg zatrzymywał się w Jaszunach. Znajdował się tu murowany, dość okazały budy- 312 Wspomnienia _ Ryszard Kiersnowski nek dworcowy, taki sam jak dalej w Bieniakoniach i jeszcze dalej w Bastunach, wszystkie wzniesione widocznie wraz z budową tego odcinka kolei pod koniec ubiegłego wieku. Tylko na tych stacjach pociągi mogły się wymijać, była to bowiem linia jednotorowa wymagająca osobnych rozjazdów. W Jaszunach pociąg przejeżdżał przez most na Mereczance, omijał piękny dwór i park Balińskich, niegdyś siedzibę Jana Śniadeckiego i jego córki Ludwiki (tu wyłania się postać Juliusza Słowackiego i pierwsze sceny Kordiana), po chwili zaś zagłębiał się w las będący już częścią sąsiedniej Puszczy Rudnickiej. Ta przed wiekami była ostoją grubego zwierza i areną łowów królewskich w utrzymywanych w niej zwierzyńcach, a w czasie ostatniej wojny stała się ostoją i areną działań partyzantów i uciekinierów polskich i sowieckich, żydowskich i litewskich, kryjących się czy to przed Niemcami, czy przed bolszewikami. Na tym właśnie odcinku toru, po minięciu przystanku Stasiły, miały miejsce wielokrotne akcje wysadzania pociągów, niekiedy z armatami, a przeważnie tylko z cywilami, w czym celowali partyzanci sowieccy, wykonujący widocznie w ten sposób swój „plan dywersyjny". Kolejny postój miał miejsce w Wielkich Solecznikach, miejscowości, w której Adam Mickiewicz miał oglądać cmentarny obrzęd dziadów i dlatego notowanej w przewodnikach, a dziś wymienianej jako centrum czysto polskiego rejonu administracyjnego Litwy. Równie polskie terytorium ciągnęło się, a przeważnie i nadal rozciąga się także na wschód i na zachód, na północ i na południe od Solecznik, przecięte dziś linią graniczną oddzielającą Litwę od Białorusi. Linia ta biegnie niedaleko Bie-niakoń, w przybliżeniu wzdłuż rzeki Solczy i ma pewne antece-dencje w granicy województw wileńskiego i nowogródzkiego w latach międzywojennych, także w granicy między Litwą a Związkiem Sowieckim utworzonej w pierwszym roku ostatniej wojny, a nawet w granicy rosyjskich guberni w dobie zaborów. Była to więc linia względnie stabilna, chociaż nie tłumacząca się żadnymi okolicznościami geograficznymi, historycznymi lub etnicznymi. Kraj po obu jej stronach był taki sam, leśny, polny i polski. Także Adam z Marylą jeździli niegdyś konno z nieodległych Bolcienik przez ową „granicę guberni" do Solecznik, a może i do Gojcieniszek, prawdopodobnie pierwowzoru zamku Hore-szków (znów ten Mickiewicz!)4. 4 R. Kiersnowski, Zamek Horeszków i jego mieszkańcy, [w:] Blok-notes Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza, t. XI, 1994, s. 27 i nast. Moje Bieniakonie 313 Po wyruszeniu z Solecznik, po przejechaniu wijącej się wśród tak Solczy pociąg nasz, „uczniowski" czy też inny, zwalniał i zatrzymywał się na parę minut w Bieniakoniach - tyle czasu, by zdążyć wysiąść, bo konduktor już wołał: „proszę wsiadać, drzwi zamykać !" - i pociąg ruszał w dalszą drogę przez Werenów, Bastuny do Lidy, a może jeszcze dalej w szeroki świat. Linia kolejowa nie była jedyną arterią życiodajną łączącą Bieniakonie ze światem. Równolegle z nią biegł drugi szlak komunikacyjny, wielki trakt stanowiący główną oś miasteczka, które się przy nim rozciągało. Podobnie jak wiele innych traktów kresowych, był on wysadzany po każdej stronie dwoma rzędami ogromnych brzóz, które w okresie międzywojennym dochodziły końca swych dni, były to bowiem drzewa bardzo stare i wiele z nich wypadło już z szeregu i z kształtowanego przez nie krajobrazu. Wedle potocznego mniemania brzozy te miały być sadzone z rozkazu carycy Katarzyny, miałyby więc przed II wojną około stu czterdziestu lat. Była to wszelako legenda, jako że władztwo Katarzyny nad naszymi Kresami trwało zaledwie rok, od trzeciego rozbioru do śmierci carycy w 1796 roku, jest więc nader wątpliwe, by zdążyła ona w tym właśnie czasie zadbać 0 drogi na świeżo zagarniętych obszarach. Niemniej tradycja ta nadawała naszym traktom rozmachu nie tylko w przestrzeni, ale 1 w historycznym czasie. Rozmach ten widoczny w niekończącej się perspektywie traktów przekraczających granice horyzontów, wyrażał się też w ich szerokości sięgającej kilkudziesięciu metrów, na których rysowały się, splatały i rozdzielały koleiny wielu ciągów wyżłobionych przez wozy szukające najdogodniejszego przejazdu, zwłaszcza gdy trakt przecinał piaszczyste wzniesienia lub był wypełniony kałużami i błotem. Brzozy rozciągały nad nim z dwóch stron swe konary, przechodzące w gałęzie i gałązki chwiejące się na wietrze, a nawet gdy była cisza wychylone w jednym kierunku niczym długie włosy postaci zatrzymanych podczas wichury. Dostrzegali to artyści wyczuleni na urodę Kresów. Mistrz Jan Bułhak nie tylko odnajdywał i utrwalał na fotografiach najbardziej typowe ich fragmenty, ale też pisał o nich wiersze, jak ten: Wichurą gnany, wiatrom podany Szarych pielgrzymów rząd w ziemię wrósł Idzie do dworu przez żytnie łany . : Zgarbiony szereg stuletnich brzóz.... M., z głębokim przejęciem. 314 Wspomnienia _ Ryszard Kiersnowski Równie dobitnie potączyt te elementy mistrz Ferdynand Ruszczyc w obrazie, na którym obok chwiejących się na wichrze brzóz pośród wiosennych roztopów pędzi w mroku kareta. Obraz ten nosi wprawdzie dopełniający go tytuł „Ballada", ale jest oczywiste, że nie jest to nieokreślona baśń, lecz wierny opis dróg i brzóz Wileńszczyzny. W latach trzydziestych jednak trakt ten zaczął się zmieniać, okopano go rowami, położono nawierzchnię żwirową lub z kamieni polnych, pozostawiając wszakże obok pas drogi gruntowej dla wozów konnych, by mogły uniknąć nieznośnego turkotu na bruku i niszczenia żelaznych obręczy. Wtedy też pojawiło się określenie „szosa", wypierające z wolna „trakt" lub „gościniec" i mające już wydźwięk odmienny, zapowiedź nowoczesności. Na takiej szosie zaczęły pojawiać się samochody, a nawet autobusy, płosząc napotkane konie, zwłaszcza co bardziej narowiste. Wileńsko-lidzkim traktem, przez Bieniakonie, ciągnęły też niejednokrotnie wojska polskie i obce. Szedł tędy wiosną 1919 roku Józef Piłsudski na czele oddziałów mających uwolnić Wilno z rąk bolszewików i stanął wraz ze swym sztabem we dworze Stare Bieniakonie. Gospodarze tego dworu, państwo Golimontowie, zachowali pamiątkową fotografię ich domu z podpisami Piłsudskiego i innych dowódców, stanowiącą jakby ilustrację wersu w mieście pobliskim stanął główny sztab książęcy. Zdobycie Wilna, przeprowadzone wówczas przez ułanów pod dowództwem ppłk. Beliny-Prażmowskiego, którzy w Wielką Sobotę 19 kwietnia wdarli się do miasta, nie mogło być jednak w pełni wykonane, gdyż ułanów było zbyt mato, a bolszewicy stawiali opór wspomagani tu i tam przez Żydów strzelających z okien do polskich żołnierzy5. Niezbędne więc było wsparcie piechoty, której oddziały dowodzone przez Rydza-Śmigtego zostały w Bieniakoniach załadowane do pociągu i spiesznie dowiezione do Wilna, co przesądziło o pomyślnym zakończeniu akcji. Pamięć o tym miała utrwalić tablica wmurowana w ścianę budynku stacji kolejowej w Bieniakoniach wiosną 1939 roku w dwudziestą rocznicę tych wydarzeń. Półtora roku później traktem wileńskim szła znów przez Bieniakonie dywizja litewsko-biatoruska generała Żeligowskie-go, która 9 października 1920 roku ponownie opanowała Wilno, tym razem odbierając je z rąk litewskich. Wkrótce została też utworzona Grupa Operacyjna Bieniakonie, złożona z pułków 5 F. Ruszczyc, Dziennik, cz. l, Ku Wilnu 1894-1919, Warszawa 1994, s. 363; J. Kaden-Bandrowski, Wyprawa wileńska, Lwów 1938, s. 44 i nast. Moje Bieniakonie _ 315 ułanów: wileńskich, nadniemeńskich i grodzieńskich, formujących brygadę jazdy, a podobnie nazwano też jeden z wojskowych „powiatów etapowych" zabezpieczających tyły armii6. Bieniakonie stanowiły więc ważne centrum sił zbrojnych Litwy Środkowej i klucz do bram Wilna, a zwłaszcza do tej Bramy, którą wjeżdżali Pitsudski i Żeligowski i w której zaczyna swój bieg gościniec lidzki. Ćwierć wieku później raz jeszcze miała tędy wieść droga polskich żołnierzy do Ostrej Bramy, ale nie było im dane wkroczyć nią do swego miasta, bo była to już inna epoka. Na razie trwa jeszcze chwila oddechu w latach międzywojennych. Bieniakonie stają się znane w środowiskach agrarnych dzięki działalności Rolniczej Stacji Doświadczalnej, założonej w 1912 roku w pobliżu miasteczka przez okolicznych ziemian na podarowanych na ten cel gruntach wydzielonych z majątku Bolcieniki. Kierował nią od początku aż do 1939 roku Wacław Łastowski, który po utworzeniu w 1919 roku Uniwersytetu Stefana Batorego został tam profesorem. W latach międzywojennych stacja ta uchodziła za jedną z najlepiej zorganizowanych w Polsce. Prowadzono w niej zwłaszcza hodowlę zbóż i roślin motylkowych, starając się dostosować ich odmiany do klimatycznych i glebowych warunków Wileńszczyzny, a głównym osiągnięciem była nowa odmiana łubinu, której nadano nazwę „murzynek bieniakoński" oraz „żyto bieniakońskie" wkrótce upowszechnione na Kresach, przede wszystkim w gospodarstwach chłopskich7. W 1937 roku placówka ta obchodziła dwudzie-stopięciolecie istnienia, zjechało się około stu hodowców i pracowników naukowych z całej Polski, których profesor Łastowski podejmował przy stołach ustawionych w stodole, bo w budynku stacji, acz dość obszernym, nie było oczywiście miejsca na takie spotkanie. Więc gratulacje i życzenia! Ad multos annos! -a nikt nie przeczuwał, że będą to już tylko dwa lata, dwa sezony selekcji, siewów i badań, bo z nagła: na gościńcu pył, na gościńcu kurz, na gościńcu krasnych maków mrowie - jak postrzega autor przejmującego wiersza o wrześniowym najeździe ze wschodu. Dzieje Bieniakoń w latach ostatniej wojny to dalszy ciąg walki o Kresy i cząstka kresowej legendy. Najpierw najazd sowiecki, areszty, wywózki w lutowe mrozy z tej samej stacji, 6 T. Strzembosz, Saga o „Łupaszce" ppłk. Jerzym Dąmbrowskim 1889-1941, Warszawa 1996, s. 101 i nast.; Z. Krajewski, Geneza i dzieje wewnętrzne Litwy Środkowej (1920-1922), Lublin 1996, s. 40,80. 1 Wacław Łasterski Polski stownik biograficzny, t. XVIII, 1973, s. 258 316 Wspomnienia _ Ryszard Kiersnowski ale w wagonach dla bydła: nie ma już w nich tabliczek, więc można pluć, i nie tylko pluć, nawet krwią. Po dwóch latach przychodzą Niemcy, miasteczko na pół pustoszeje, bo wszystkich Żydów wywożą do dołów kaźni pod Werenowem, a w Bieniakoniach staje załoga litewska. Gruppe Bieniakonie to teraz zespół okolicznych majątków ziemskich, z których Niemcy usiłują utworzyć gospodarstwa działające dla potrzeb III Rzeszy, ale efekt tego niewielki, a w majątkach tych, w sąsiednich wsiach i w samych Bieniakoniach rozrasta się sieć konspiracji, kształtują się placówki państwa podziemnego, formują się akowskie oddziały. W Wielki Czwartek Q kwietnia 1944 roku żołnierze Armii Krajowej zdobywają miasteczko. Walka jest twarda, uczestniczy w niej opancerzony pociąg ściągnięty przez Niemców od strony Wilna, jakieś ciężarówki z wojskiem niemieckim zostają zatrzymane na moście, na posterunku swym próbują bronić się Litwini, ale centrum jest na pewien czas opanowane, a wiadomość o tej bitwie dociera niebawem do Londynu i trafia na antenę rozgłośni BBC8. Bieniakonie znów stają się stawne, choć nie na długo. Po ponownym przetoczeniu się frontu i kolejnym wkroczeniu wojsk sowieckich zalega tu martwa cisza zakłócana jedynie gwizdem pociągów wywożących na zachód tzw. repatriantów i ostatnimi poczynaniami polskich oddziałów partyzanckich, trwających jeszcze na Kresach. Był wszakże jeszcze jeden, i to najdawniejszy i najbardziej trwały, bo żywy do dziś dnia powód sławy Bieniakoń. Niecałe dwa kilometry od miasteczka leżą Bolcieniki, posiadłość i miejsce zamieszkania Maryi z Wereszczaków hr. Puttkamerowej zmarłej 28 grudnia 1863 r. Wieczne odpoczywanie racz jej dać Panie, jak głosi napis na kamieniu nagrobnym stojącym przy kościele w Bieniakoniach (a więc znowu, raz jeszcze Mickiewicz!)9. Nie jest to pomnik okazały, nie wyróżnia się spośród kilku sąsiednich nagrobków Puttkamerów, mimo iż wspominają o nim niezliczone prace mickiewiczologów, mimo iż ciągnęli tam i ciągną pielgrzymi wędrujący szlakiem wieszcza, mimo iż opiewają go poeci. Nie wyróżnia się, gdyż w rodzinie tej pamięć o Maryli nie była eksponowana, a nawet „budziła pewne zakłopotanie", jak stwierdza w swym pamiętniku jej prawnuczka, Janina z Puttkamerów Żóttowska dodając, iż przy wyborze dla niej imienia chrzestnego zgodnie 8 Polskie SHy Zbrojne w II wojnie światowej, t. III, Armia Krajowa, Londyn 1950, s. 608; S. Truszkowski, Partyzanckie wspomnienia, Warszawa 1968, s. 79 i nast. 9 T. Krzywicki, Szlakiem Mickiewicza, Pruszków 1998, s. 187 i nast. Moje Bieniakonie 317 odrzucono „Marię", by uniknąć drażliwych skojarzeń10. Mimo wszystko bowiem romans prababki z jakimś, chociażby nie najgorszym poetą stanowit przypadek, którym nie wypadało się chwalić. Grób ten był więc już przed wojną nieco zaniedbany, potem popadł w zupełne zapomnienie i dopiero przed niewielu laty został starannie odnowiony na fali ogólnych przemian. Nim jednak do tego doszło, mieszkańcy miasteczka stoczyli jeszcze jedną, chyba najtrudniejszą bitwę o swą tożsamość, polską i katolicką, zagrożoną przez obce potęgi. Poszło o kościół. Istniał on w Bieniakoniach od 1634 roku, najpierw drewniany, później murowany, przebudowany w 1810 roku, a obecną, okazałą postać uzyskał w pierwszych latach XX wieku. Nosił on wezwanie św. Jana Chrzciciela i stanowił ośrodek rozległej parafii. Zamknięty po wtórnym najeździe sowieckim w 1944 roku, obrabowany i zbeszczeszczony, nadał się bardzo dobrze na skład opału, kartofli i materiałów budowlanych, dzięki czemu, mimo załamywania się dachu, przetrwał w swych zrębach do początku przemian erodujących sowiecki górotwór. Wtedy zaczęła się bitwa o odzyskanie kościoła i przywrócenie go potrzebom kultu11. Prowadzili ją mieszkańcy Bie-niakoń, a zwłaszcza kobiety nacierające z uporem, odwagą i determinacją na wszystkie szczeble władzy, miejscowe, rejonowe, okręgowe w Bieniakoniach, Werenowie, Grodnie, aż po jej szczyty w Moskwie. Relacja anonimowej, sędziwej już uczestniczki i organizatorki tych starań to dokument najwyższej rangi, świadectwo trwania i zwyciężania bez wsparcia z zewnątrz i bez błysków fleszy. Gdyby krótki ten tekst z kart hermetycznej rozprawy językoznawczej przeniknął do powszechnej znajomości, gdyby znalazł się wśród lektur szkolnych, Bieniakonie stałyby się raz jeszcze sławne i to nie sławą przypadkową, lecz wywalczoną przez samych mieszkańców. Oto kilka fragmentów tej relacji, przekazanej podwileńską gwarą, nie bez wtrętów rosyjskich i fonetycznych oraz gramatycznych powikłań. To tylko próbka zaczerpnięta z kontekstu ukazującego kolejne etapy walki i euforię zwycięstwa, próbka opowieści kresowej rozgrywającej się tu, w Bieniakoniach, ale i w wielu innych miasteczkach i wsiach Wileńszczyzny12. Posłuchajmy jej przez chwilę z szacunkiem: , .............:.. .. 10 J. Żóttowska, Inne czasy, inni ludzie, Londyn 1959, s. 5. 11 l. Kabzińska-Stawarz, Odbudowa kościoła i zmiany w funkcjonowaniu spot-ecznościlokalnej. PrzykładBieniakoń, „Literatura Ludowa" 1994, nr 4-6, s. 43-57. 12 l. Maryniakowa, l. Grek-Pabisowa, A. Zieliński, Polskie teksty gwarowe z obszaru dawnych kresów pótnocno-wschodnich, Warszawa 1996, s.159-165. 318 Wspomnienia Ryszard Kiersnowski Widzi pani, u nas kościół ten zabrany był (...) wszędzie było prześladowanie, nawet mowy nie było o kościele. (Zebrały się cztery kobiety, jedna z nich) napisała nam bardzo piękne podanie do Grodna (...), że to wszystko zniszczone, wyrzucone (...) za mury kościelne, te wszystkie figury (...) Trzebaż to (podanie) komu zawieźć, idziem do tego pana Bronisława, mówię, słuchaj, zawieź to do Grodna, oj ja nie mam czasu, a wtedy wszystkie tak bali się strasznie (...) (więc szukają innego dojścia do władz, jednym z pośredników jest Franek) Frane-czek, synoczek, pomóż nam jakoś ten kościół odzyskać, wiesz, tak już chce się choć umrzeć, żeby mieć swój kościół. No i on (...) mówi, ja was posłałby do Kuźmicza, a eto bespolezna, bo trzeba do tego naczelnika jeszcze jednego po religii, ale widocznie nic zrobić nie może (...). Trzeba zaczynać z samego dołu, napisali my do sielsowieta, poniosłam te podanie, podopi-sali się wszystkie ludzie, trzebaż było chodzić po chatach, więcej takich dziewczynek podmówiłam ja i chodzili i zbierali podpisy (...) Jedziemy dalej, idziemy do Waranowa do tego Kuźmicza, a gdzie tam, my pojechali, on nas powyrzucał, z nami rozmawiać nie chciał (...). Ja mówię: naczalnik, my wsio rawno dabijomsia, kak by wy nam nie stawili uproki (...) my dojdziom, mypieszkom do Moskwy dojdziom, a my swój kościół wrócim (piszą do Grodna, otrzymują odpowiedź, że) kościół wasz oddany jest pod skład i on spisanny, nie ma już tego kościoła, oddań pod skład topliwa i nie ma nijakiego dzieła. Boże mój, co robić, znowóż bieda, ja mówię znów organizujem kobiety, zbierajcie się, pojedziem, będziem im nadojadać bez przerwy (...). Nas było szesnaście, poszli my, poszli do tego Kuźmicza (...) będą nas straszyć (...) przez registraturę musisz przejść, swoje nazwisko podać, a co mi strasznego, ja mówię chodźcie, podamy nazwisko, jak ja podpisałam się wszystkie poszli i my podpisali się (...). No i cóż, i znów nic, czekamy, czekamy znów, a denerwujem się, wtedy my zrobili zebranie, wybrali my komitet młodych (...) i wot, pojechali oni do Moskwy (...). Nie wiem na ile dni jadą, ja im tam kury smażyła, kupiła wszystko, elegancko przygotowiła duże torby z sobą, gdyby oni tydzień tam byli, to im starczyłoby. (W Moskwie mimo trudności, bo to „dzień niepryjomnyj", dotarli do odpowiednich władz i na fali „pierestrojki" uzyskali zgodę na zwrot kościoła.) Boże, mój Boże, samyj piękny, szczęśliwyj dzień wżyciu moim był kiedy W cytowanym tu tekście odstąpiono od stosowanego w powyższej pracy zapisu fonetycznego. . . Moje Bieniakonie 319 ****! powiedzieli nam, że kościół będzie otwarty, tak wszystkie cieszyli się, nie można powiedzieć, nie można opisać. (...) (Ale jeszcze nie dają nam kluczy). Co my robiem, robiem ołtarzyk koło wielkich drzwi, zbieramy się wszyscy, a chłodno dość, tak ponakrywali się, to jak ktoś miał torbę na plecy sobie narzucił i śpiewamy, swobodnie śpiewamy (...). (Wreszcie) oddają nam ten kościół, a już taki zniszczony, tam końmi jeździli po tym kościele, tam traktory chodzili, wszystko opylone, zniszczone. Boże mój, ile to było radości (...). Było dwadzieścia stopni mrozu, ludzie okna szklili, myli my kościół, marzła woda w rękach (...) nie było ciężko nikomu. Te konfesjonały (...) robili i przyjechali księży z Polski, (...) ileż to radości było, ludzi ciut do nóg nie padali, no naprawdę, no nie wypowiedzieć jak to ładnie, nie było spowiedniców, spowiadali na krzesłach, a ludzi wszyscy (tworzyli) rzędy aż do wielkich drzwi przez cały kościół (...) Cieszą się ludzie, no już odzyskali ten kościół, (ale) nie mamy księdza... potem przyjechał ksiądz Marian (Kopeć) / (...) po powolutku dostaliśmy plebanię (...) i ot już po troszku stało u nas lżej. To działo się w 1988 roku. Człowieku, zatrzymaj się w Bie-niakoniach nie tylko przy grobie Maryli. Włodzimierz Tugaj (Mińsk) Mniejszość łotewska na ziemiach białoruskich w XIX i XX wieku Historią łotewskiego ruchu przesiedleńczego od 1927 roku zajmowała się komisja Instytutu Kultury Białoruskiej, a od 1929 roku Sekcja Łotewska Instytutu Mniejszości Narodowych Akademii Nauk BSRR. Tą ostatnią instytucją kierował Karol Szkilter. W 1929 roku został sformułowany Program badania kolonii łotewskich, który przewidywał zbieranie i badanie materiałów etnograficznych i folklorystycznych. W latach 1929-1930 w rejonach zamieszkiwanych przez Łotyszy, a szczególnie na Witebszczyź-nie, pracowała ekspedycja naukowa. Na podstawie zebranych przez nią materiałów K. Szkilter napisał prace Łotewskie kolonie na Białorusi (Mińsk 1931) i Łotewski chlop na Białorusi przed i po Rewolucji Październikowej (Mińsk 1935). Pracownicy Sekcji Łotewskiej badali również kwestie etnogenezy Łotyszy, ich mowy i inne problemy etnograficzne. , -.,... Chociaż w działalności naukowców było wiele pozytywnych momentów, znaczna część ich pracy sprowadzała się do naukowego uzasadnienia nieomylności działania władz sowieckich w rozwiązywaniu problemu narodowościowego. Toteż we wszystkich publikacjach widoczny jest prymat ideologii nad zdrowym rozsądkiem. Prace te wydano w bardzo małych nakładach, nie były więc znane szerszemu ogółowi badaczy. Dodajmy, iż prawie wszystkie zgromadzone przez Sekcję Łotewską materiały zaginęły w okresie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. W niniejszym artykule przedstawimy historię przesiedleńczego ruchu łotewskiego, politykę władz sowieckich wobec Łotyszy oraz położenie chłopów łotewskich zamieszkałych na ziemiach białoruskich. Niestety, zachowało się bardzo niewiele źródeł, które przedstawiają proces osiedlenia się Łotyszy na Białorusi w okresie do XVIII stulecia. Z pośrednich wiadomości z wcześniejszych epok, pochodzących z ksiąg handlowych i sprawozdań czy zobowiązań pożyczkowych wynika, iż Łotysze zamieszkujący ziemie białoruskie nie stanowili odwiecznej (stałej) mniejszości etnicznej. Inna sprawa to kulturowo-historyczny region wschodniej Łotwy - Latgalia. Ten obszar przez dłuższy czas należał do Rzeczypospolitej (Inflanty polskie), a potem Rosji, od 1802 roku stanowił część guberni witebskiej. Z tego powodu przez dłuższy czas Mniejszość łotewska na ziemiach białoruskich w XIX i XX wieku 321 Inflanty rozwijały się w nieco inny sposób niż pozostała część Łotwy. Powstała tu oryginalna materialno-duchowa kultura miejscowej ludności. Intensywne kontakty gospodarcze i polityczne w ramach Rzeczypospolitej i Wielkiego Księstwa Litewskiego pozwalają rozpatrywać Inflanty (w okresie II połowy XVIII wieku i na początku XIX wieku) jako część etniczniej Białorusi, a jej ludność jako mniejszość narodową*. Różne źródła pozwalają stwierdzić, iż pierwsze osady łotewskie na Białorusi powstały jeszcze w XIII stuleciu. Były to nieliczne wsie łotewskie i skupiska łotewskich kupców w białoruskich miastach i miasteczkach. Ludzie ci szukali lepszych warunków życia, ratując się przed uciskiem niemieckich baronów w swojej ojczyźnie. Jednak masowe przemieszczanie się Łotyszy na ziemie białoruskie rozpoczęło się w XVIII wieku. Szczególnej intensywności proces ten nabrał w latach sześćdziesiątych-osiemdziesiątych XIX wieku. W 1870 roku na Białorusi mieszkało 800-900 rodzin łotewskich, które budowały sobie przeważnie niewielkie osady. W końcu XIX wieku dość liczne grupy Łotyszy mieszkały w powiatach witebskim (około 4000 osób), połoc-kim (około 1700), orszańskim (do 3700) i bychowskim (około 1000). Nieduże skupiska łotewskie powstały nawet w okolicach Brześcia i Homla1. Głównym powodem zmuszającym Łotyszy do przesiedlania się był wzrost obciążeń pańszczyźnianych w związku z kryzysem gospodarki rolnej w końcu XVIII i na początku XIX wieku. W 1819 roku (ponad czterdzieści lat wcześniej niż w Rosji) rząd carski zniósł pańszczyznę na terenach nadbałtyckich, nie nadając rolnikom ziemi na własność. Chłop łotewski nie miał także możliwości swobodnego przemieszczania się aż do 1868 roku. Sytuację skomplikował poważny wzrost liczby bezrolnych. Według sprawozdania senatora Rady Państwa Maneseina na terenie Liwlandii było 650 000 bezrolnych. Właśnie oni stanowili większość osadników2. Ruch przesiedleńczy z terenów nadbałtyckich, w tym i z Łotwy, nie ustawał do początku I wojny światowej. Zahamowany został po 1914 roku, ale też rozpoczął się nowy ruch - uchodźczy. Wskutek działań wojennych na Białorusi znalazła się największa liczba Łotyszy - ponad 20 000. Wraz z powstaniem Republiki Łotewskiej część uciekinierów wróciła do domu, ale koloniści łotewscy, którzy przesiedlili się wcześniej, pozostali na miejscu. , <• Życie łotewskich osadników było bardzo ciężkie. Należy podziwiać pracowitość tych ludzi, którzy przychodząc na puste miejsca przekształcali je w kwitnące osady. Jednak nie zawsze Łotysze mogli spokojnie gospodarować na wydzierżawionej ziemi. Warunki dzierżawy z reguły nie pozwalały przez dłuższy czas mieszkać w jednym miejscu. Osiedlając na niezagospodarowanej ziemi łotewskich chłopów, rosyjscy obszar- * Teza co najmniej dyskusyjna, ale odzwierciedlająca po części współczesną mentalność naszych wschodnich sąsiadów, poszukujących swych korzeni historycznych (red.). 1 Etnagrafija Bieiamsi, Mińsk 1989, s. 286. • K. Szkilter, Łatyszskija kolonii na Bielarusi, Mińsk 1932, s. 46. 322_____________________________________________________________________Włodzimierz Tugaj nicy po kilku latach podnosili opłaty za dzierżawę, a nawet zabierali nieruchomości, co z kolei zmuszało osadników łotewskich do poszukiwania nowych miejsc zamieszkania. Taka sytuacja prowadziła do bezwzględnej eksploatacji wydzierżawionej ziemi przez niektórych dzierżawców, którzy po kilku latach poszukiwali sobie nowego gospodarza. W ten sposób trochę rodzin łotewskich chłopów dotarło nawet na tereny guberni mohylewskiej. Rola gospodarcza chłopów łotewskich była dość znaczna. Pierwsze gospodarstwa spółdzielcze na Białorusi zorganizowane na zasadach wzajemnej pomocy powstały jeszcze w 1906 roku i to wśród chłopów łotewskich. Mowa tu przede wszystkim o Łosznie-wskiej Spółce Gospodarstwa Rolnego, w skład której wchodziło w 1911 roku 45 gospodarstw. Spółka ta należała do zjednoczenia Konsument przy Centralnym Towarzystwie Rolniczym w Rydze. Przy wszystkich komplikacjach wynikających z niełatwych warunków rozwoju gospodarki rolnej chłopi łotewscy, w stosunku do białoruskich, byli zamożniejsi, mieli więcej ziemi i uprawiali ją w sposób bardziej intensywny. Dlatego na Białorusi rewolucję październikową z jej hasłami zrównania wszystkich w sensie majątkowym Łotysze potraktowali nieufnie, a nawet wrogo. 3^ grudnia 1917 roku w Rezekne odbył się zjazd przedstawicieli robotników, żołnierzy i chłopów Latgalii. Tematem obrad były prawo samostanowienia narodów oraz autonomii tego regionu. Wskutek nacisku bolszewików, którzy mieli przewagę na zjeździe, podjęto decyzję o oddzieleniu latgalskich powiatów (daugawpilskiego, rezek-neńskiego i łudzieńskiego) od guberni witebskiej i zwołaniu jeszcze jednego zjazdu, tym razem w sprawie ostatecznego połączenia tych ziem ze skomunizowaną Republiką Łotewską3. W wyniku październikowych wydarzeń 1917 roku zlikwidowano gospodarstwa ob-szarnicze, ale ziemi nie wystarczyło dla wszystkich małorolnych i bezrolnych chłopów. Wówczas zorganizowane przez bolszewików Komitety Biedoty (dalej: Kombiedy) zaczęły siłą zabierać ziemię bardziej sumiennym i pracowitym gospodarzom, tzw. kułakom. Łotewscy koloniści mieli pieniądze, więc kupowali ziemię na własność. Byli oni znacznie bogatsi od rosyjskich i białoruskich chłopów. Z tego powodu między Kombie-dami, które niemiłosiernie rabowały bogatszych chłopów, a łotewskimi osadnikami często dochodziło do konfliktów. Konflikty te przybierały charakter narodowościowy, ponieważ Łotysze, zarówno bogatsi, jak i biedniejsi, trzymali się razem. Polityka władz radzieckich wywołała sprzeciw Łotyszy zamieszkałych w gminach loźnieńskiej i wysoczańskiej w guberni witebskiej. Zaczęli oni przygotowywać się do antybolszewickiego powstania zbrojnego. W latach 1918-1919 w okolicach Zaolszy (między Lozno i Wydreją) miejscowi chłopi tworzyli oddziały zbrojne. Z łotewskiej kolonii Matuszewo pochodzili trzej organizatorzy grup zbrojnych - Tancłów, Miezajs (były nauczyciel) i Frolenko. Od 1919 roku oddziały te zaczęły działać bardziej aktyw- 3 My w Łatwii, Riga 1989, s. 97. Mniejszość łotewska na ziemiach białoruskich w XIX i XX wieku 323 nie. W celu ich zlikwidowania z Witebska wysłano dziesięciu czerwonoarmistów wraz z komisarzem. Niedaleko lasu chłopi otoczyli grupę i wszystkich wystrzelali. Do stłumienia buntu wysłano wkrótce większy oddział, składający się z pięćdziesięciu spieszonych marynarzy. Wzmocnieni bronią pierwszego oddziału, łotewscy chłopi pozwolili nieprzyjacielowi podejść blisko i otworzyli ogień z karabinów i ckm-u. Nie spodziewając się takiego oporu, bolszewicy rzucili się do ucieczki; uratowało się tylko kilku marynarzy. Następnie dobrze uzbrojeni chłopi opanowali stację kolejową Zaolsze i przez pewien czas utrzymywali ją w swoich rękach. Dopiero na wieść o zbliżaniu się ponad kompanii czerwonoarmistów z działem, powstańcy wycofali się bez walki. Wkróce łotewskie oddziały chłopskie zostały rozbite4. W okresie wojny domowej liczba ludności pochodzenia łotewskiego na Białorusi znacznie spadła, w 1926 roku wynosiła około 14 000 osób. Znaczna część Łotyszy (aż 77,3%) mieszkała na wsi, najwięcej było ich w okręgu witebskim - 6800. Zmniejszenie się populacji łotewskiej na Białorusi w okresie rewolucji październikowej, wojny domowej i tzw. Nowej Polityki Gospodarczej (NEP) było: rezultatem wyjazdu znacznej liczby ludzi do niepodległej Łotwy, strat poniesionych w wyniku działań bojowych, chorób i głodu, wysiedlenia z Białorusi przez władze komunistyczne części zamożniejszych Łotyszy jako „kułaków"5. Nie należy zapominać, że po rewolucji październikowej, w II połowie lat dwudziestych naszego stulecia, rząd BSRR i inteligencja białoruska przedsięwzięły pewne kroki mające na celu rozwój kulturalny mniejszości narodowych, w tym łotewskiej. Było to jedno z założeń krótkotrwałej (do początku lat trzydziestych) „polityki białorutenizacji", realizowanej m.in. w ramach komunistycznej ideologii. Materiały komisji narodowościowych związków zawodowych, KC KP(b)B czy uchwały I Ogólnobiałoruskiego Zjazdu Chłopów Łotyszy przedstawiaj ą ciekawy obraz rozwoju oświaty i kultury w osadach łotewskich. Otóż w 1926 roku działało 17 łotewskich szkół, do których uczęszczało około 35% Łotyszy w wieku szkolnym, pozostali chodzili do szkół białoruskich. Podręczniki wydawano w Moskwie, niekiedy kupowano je na Łotwie. Była tylko jedna łotewska szkoła siedmioletnia w Witebsku, pozostałe to szkoły czteroletnie, które funkcjonowały: w okręgu witebskim - 5, mohylewskim - 3, połockim - 26. Ciekawa informacja o liczbie piśmiennych Łotyszy pochodzi z powszechnego spisu ludności BSRR z 1926 roku. Z urzędowych danych statystycznych wynikało, iż wśród Białorusinów piśmiennych było - 36%, wśród Żydów - 70%, Rosjan - 49%, Polaków - 50%, Ukraińców - 43%, Litwinów - 61%, a Łotyszy - 74%7. Łotysze, w dodatku mieszkający przeważnie na wsi, byli więc najbardziej wykształconą mniejszością narodową na Białorusi. Stąd wysoki po- 4 K.Szkilter, op.cit.,s. 62. 5 Etnografija Bielarusi, passim. 6 Nacionalnyj Archiw Respubliki Biełaruś - Narodowe Archiwum Republiki Białoruś (dalej: NARB), f. 701, op. 14, d. 7, k. 118. 7 NARB, f. 701, op. 14, d. 11, k. 131. 324_____________________________________________________________________Włodzimierz Tugaj ziom uprawy roli, spryt i umiejętność prowadzenia interesów, a w konsekwencji wysoki stopień dobrobytu łotewskiego chłopa. Liczba łotewskich szkół na Białorusi stopniowo się powiększała. Zaczęły powstawać łotewskie przedszkola, świetlice, izby-czytelnie. Utworzono również łotewskie rady wiejskie. W Leningradzie, w technikum pedagogicznym kształcono nauczycieli dla łotewskich szkół. W 1929 roku szkół tych było już 21, a w 1934 - 24. W 1930 roku w szkołach łotewskich uczyło się 77% dzieci Łotyszy. Był to najwyższy wskaźnik, bo już w następnym roku liczba szkół spadła o 10%8. Władze radzieckiej Białorusi podjęły kroki w celu prowadzenia propagandy komunistycznej w języku łotewskim nie tylko w szkole. Utworzono pismo „Komunar dnia", które ukazywało się w nakładzie blisko 3000 egzemplarzy. W 1931 roku w republikańskim centrum radiowym zaczęto emitować trzydziestominutową audycję w języku łotewskim. Nadawano ja. 12 razy w miesiącu. Oczywiście większość audycji radiowych miała charakter polityczny. • ' > ' Na Białorusi były dwie łotewskie świetlice miejskie. W 1930 roku do największej z nich w Witebsku uczęszczało około 2000 Łotyszy - robotników i urzędników, natomiast rok później w jej pracach brało udział już tylko 87 osób9. Był to skutek polityki władz sowieckich w kwestiach narodowościowych. Odstąpienie od polityki białorutenizacji zbiegło się z początkiem kolektywizacji. Łotewscy chłopi mieszkający często w chutorach wywoływali niechęć białoruskich władz komunistycznych. Po 1926 roku ten negatywny stosunek do łotewskich chłopów się nasilił. Kierownicy rejonowego i okręgowego szczebla twierdzili, iż (...) Łotysze są ludnością kułacką i od ich popierania należy się odcinać (...)10. Chociaż w 1927 roku biuro łotewskie KC WKP(b) i KC KP(b)B sprzeciwiło się ogłoszeniu całych łotewskich miejscowości „kułackimi", to jednak były to tylko słowa. Rozpoczynała się bowiem kolektywizacja. W 1928 roku pod Mohylewem powstał łotewski kołchoz „Czerwony Chłop". W kilku innych wsiach zorganizowano również grupy inicjatywne mające przyspieszyć organizację kołchozów wśród Łotyszy. Przytłaczająca większość łotewskich chłopów odniosła się wrogo do nowych porządków na wsi. Z tego powodu, jak twierdzi pewien dokument partyjny: (...) Przyszło podjąć szereg przedsięwzięć przeciwko aktywnej części kułaków kolonii łotewskiej i odizolować ją. Z inicjatywy białoruskich władz komunistycznych w sierpniu 1929 roku został zwołany Zjazd Robotników Łotyszy. Nastawiona prosowiecko większość deputowanych podjęła uchwałę o kolektywizacji wszystkich gospodarstw łotewskich. Na wyniki nie trzeba było długo czekać. W latach 1929-1930 wśród Łotyszy i na pozostałym terenie BSRR przeprowadzono całkowitą kolektywizację. Wyniki jej dla pracowitego chłopa łotewskiego były opłakane. W sprawozdaniu z rewizji działalności łotewskiej Halicz-Myzkiej rady gminnej czytamy: Sytu- 8 NARB, f. 701, op. 14, d. 17, k. 76. * K. Szkilter, op.cif.,s. 76. 10 NARB, f. 701, op. 37, d. 47, k. 34. Mniejszość łotewska na ziemiach białoruskich w XIX i XX wieku 325 acja wygląda następująco: ziemia skolektywizowana w 100%, gospodarstwa w 77,3%. Z 81 gospodarstw w kołochozie znajdują się 63. Trzech gospodarstw nie można przyjąć do kołchozu, bo ich właścicielami są kulacko-zamożne i wrogie elementy, których nie można bylo usunąć z powodu ich starości. Co do samej roboty, to należy zaznaczyć, iż w tym [1931] roku sprawy idą mniej więcej zadowalająco. Natomiast w roku ubieglym sianokosy prawie w całości nie zostały skończone i żniwa również poszły Źle. Większa część zbiorów została w polu i przepadła. W wyniku takiej pracy w ciągu tej zimy padło 50 sztuk bydła. W tym roku zbiory przebiegły zadowalająco i we właściwym czasie11. W 1934 roku w BSRR było 13 łotewskich kołchozów. Dwa lata później władze sowieckie rozpoczęły likwidację chutorów, niedużych kolonii i przesiedlanie ich mieszkańców do większych wsi i centralnych siedzib kołchozów. Łotewscy chłopi również byli zmuszeni do porzucenia tradycyjnych miejsc zamieszkania. Pogłębiało to niechęć ich do władzy sowieckiej i wzmogło chęć wyjazdu poza granice Białorusi. Należy zaznaczyć - czytamy w dokumencie - iż w ubiegłym roku w narodowej radzie gminnej istniały dwa obozy. Pierwszy, na czele z kandydatem do partii, przewodniczącym rady tow. Ceplisem, który zorganizował całą grupę do wyjazdu na Syberię, oraz drugi obóz -na czele z kułakiem Dienisem, żeby wyjechać na Łotwę. Dzięki [akcji] odpowiedzialnych organów kułak Dienis został zesłany. Nastroje te ostatecznie nie zostały wykorzenione12. Na początku lat trzydziestych sowieckie i partyjne władze dążyły do tego, żeby osiedla łotewskie niczym się nie wyróżniały. Narodowościowe cechy Łotyszy zaczęto traktować jak przejawy nacjonalizmu, a ich zachowanie uznawano za odejście od linii partyjnej. Wkrótce zlikwidowano wydziały i sekcje łotewskie w instytucjach naukowych zajmujących się badaniem życia mniejszości narodowych na Białorusi, narodowościowe rady gminne oraz pisma. Następstwem tego stał się upadek łotewskiej kultury i zmniejszenie się liczby Łotyszy. Wielu Łotyszy było represjonowanych w latach trzydziestych z powodów politycznych. Tylko spośród osadników homelskich na podstawie wyroków „trójki" zlikwidowano Annę Drejman, Karola Brynka, Karola Wejsa, Dmitrija Urbanusa-Dagilisa, Augusta Szlaka i wielu, wielu innych. Nadszedł czerwiec 1941 roku. Znaczną liczbę Łotyszy zmobilizowano do Armii Czerwonej w pierwszych dniach wojny sowiecko-niemieckiej. Łotysze pochodzący z Białorusi walczyli w szeregach baonów gwardii robotniczej, 24 korpusu narodowego, który dzielnie bił się z najeźdźcą niemieckim na terenie Łotwy, Estonii i Białorusi. Po kilku miesiącach walk regularne jednostki wojskowe Armii Czerwonej zmuszone zostały do wycofania się z BSRR. Podczas okupacji niemieckiej część Łotyszy, związana przed wojną z władzą sowiecką, poszła do lasu i podziemia. Większość, oczekując poprawy warunków życio- 11 K. Szkilter, op.cit., s. 76. i nast 12NARB,f.701,op. 31, d. 11, k. 28. 326_____________________________________________________________________Włodzimierz Tugaj wych i wiążąc swe aspiracje narodowościowe z nowym reżimem, poparła niemieckie władze. Na początku wojny partyzantom sowieckim narodowości łotewskiej nie udało się rozwinąć działalności na terenie Łotwy. Jednak pewna część Łotyszy wzięła udział w sowieckich jednostkach partyzanckich działających na terenie obwodu witebskiego BSRR. Obserwujemy nasilenie działań partyzanckich po przerzuceniu za linię frontu, z inicjatywy KC KP(b) Łotwy, oddziału specjalnego (przekształconego potem w brygadę) W. Samansa. Jednostka ta walczyła przeważnie na terenie przylegającym do etnicznej granicy Łotwy w Rosonsko-Oswiejskiej strefie partyzantki sowieckiej. Znaczącą rolę w organizacji podziemia i partyzantki antyfaszystowskiej Łotyszy na terenie obwodu witebskiego Białorusi odegrał Imant Sudmalis. W końcu 1943 roku wrócił on do Rygi i stanął na czele miejskiego komitetu komsomołu. Wkrótce jednak został ujęty przez gestapo i powieszony 25 maja 1944 roku. Jednak znaczna część Łotyszy popierała władze okupacyjne. Nie mamy dokładnych danych co do liczby osób narodowości łotewskiej urodzonych na Białorusi, które brały udział w formacjach kolaboracyjnych i współpracowały z niemieckimi władzami okupacyjnymi. Zapewne było ich niemało. Wrogie nastawienie do sowieckiej rzeczywistości doprowadziło wielu Łotyszy do zbrojnych oddziałów kolaboracyjnych, a potem do anty-sowieckiego podziemia po powrocie Armii Czerwonej latem 1944 roku13. Opisane wydarzenia doprowadziły do gwałtownego zmniejszenia się liczby osób narodowości łotewskiej na terenie Białorusi. Według danych powszechnego spisu ludności z 1959 roku na Białorusi mieszkało zaledwie 2631 Łotyszy14. Mniej więcej ta sama liczba utrzymuje się w ostatnich latach. Należy sądzić, że ponad 11 000 Łotyszy „zagubiło się" w latach trzydziestych-czterdziestych. Kolejnym powodem zmniejszenia liczby Łotyszy na Białorusi były na pewno śluby mieszane. Łotysze na ziemiach białoruskich cieszyli się wielkim szacunkiem i poważaniem miejscowej ludności. Losy tego narodu były ściśle związane z losem naszej ojczyzny. Spotkały go ciężkie doświadczenia i wiele niesprawiedliwości. W Republice Białoruskiej nielicznym Łotyszom należy stworzyć odpowiednie warunki bytu i rozwoju, przede wszystkim w zakresie kultury i edukacji. 13 W. Tugaj, Gdie pieśni s Daugtmy zwuczdi, Mińsk 1994, s. 14 Etnografija Bielarusi, s. 287. Tadeusz Czarkowski-Golejewski Moja Wysuczka Moi pradziadowie1 mieli majątek w centralnej Polsce, który im skonfliskowaty władze carskie za udział w powstaniu styczniowym. Przenieśli się więc w okolice Pokucia, gdzie mieli jeszcze malutki mająteczek, którego nazwy nie pamiętam. Jednak i tu szczęście im nie dopisywało. Popadli w długi i stracili wszystko. Sprawy te uporządkował mój dziadek, Tadeusz Czar-kowski, który potem został austriackim urzędnikiem państwowym. Był przez długi czas starostą w Nowym Sączu. Tymczasem jego cioteczna babka, Maria F. Czarkowska, de domo hrabina Golejewska, osoba bardzo majętna i bezdzietna, mieszkająca w Paryżu, zainteresowała się jego losem. Należały do niej dobra Wysuczka w Tarnopolskiem. Składały się one z pięciu folwarków, noszących nazwy: Wysuczka, Piszcza-tyńce, Strzałkowce, Wołkowce i Wierzniakowce, wszystko około 6 tyś. ha. Babka Czarkowska postanowiła ze swoich dóbr utworzyć ordynację2 i przekazać ją najbliższym krewnym. Zapis zawierał warunek, iż od tego czasu Tadeusz Czarkowski i następujący po nim spadkobiercy będą nosić podwójne nazwisko: Czarkowski-Golejewski. Siedzibą ordynacji im. Czarkowskich, powołanej do życia 16 stycznia 1885 roku na mocy uchwały obu izb parlamentu 1 Relacja nagrana przez Krzysztofa Jasiewicza w Warszawie w VII 1991 r. autoryzowana 7 XI11991 r., poprawiona i uzupełniona w 11999 r. Oryginał w Archiwum Listy Strat Ziemiaństwa Polskiego 1939-1956 (zbiory własne Krzysztofa Jasiewicza); kasety z nagraniem oraz kopia spisanej relacji znajdują się w zbiorach Archiwum Wschodniego. 2 Ordynacja - majątek rodowy, który z mocy prawa przechodził jako niepodzielny i niezbywalny na spadkobiercę, zwykle najstarszego syna. Najstarsze ordynacje w Polsce to: dawidgródecka Radziwiłłów (1586), przed 1939 r. liczyła około 155 tyś. ha; nieświeska Radziwiłłów (1586), przed 1939 r. okoto 80 tyś. ha; otycka Radziwiłłów (1586), przed 1939 r. około 27 tyś. ha; zamojska Zamoyskich (1589), przed 1939 r. okoto 64 tyś. ha. W 1939 r. na 39 ordynacji (wraz z majoratami) w II RP tylko 12 miało obszar większy niż 10 tyś. ha. 328 Wspomnienia _ Tadeusz Czarkowski-Golejewski austriackiego i za sankcją cesarza Franciszka Józefa l był zamek w Wysuczce. Na podstawie innego dokumentu z archiwum rodzinnego można dowiedzieć się, że Tadeusz zostat adoptowany - kontraktem adopcji w Salzburgu noszącym daty 21 lipca 1887 roku - przez Marię Felicję z hr. Golejewskich Cyrylową Czarkowską i otrzymał dla siebie i swoich potomków nazwisko Czarkowski-Golejewski3. Z innego dokumentu wynika, że cesarz Franciszek Józef l swoim podpisem z 7 listopada 1887 roku w Wiedniu i w Gódo 27 listopada tego samego roku wyraził zgodę na prośbę Marii Felicji z hr.. Golejewskich Czarko-wskiej i Antoniego hr. Golejewskiego, ostatniego męskiego potomka rodziny Golejewskich, na przeniesienie tytułu hrabiowskiego Golejewskich na Tadeusza Czarkowskiego-Golejew-skiego i jego potomków4. l tak zaczyna się nasz ród. Zamek w Wysuczce, w przedwojennym pow. borszczo-wskim, znajdował się około 15 km od granicy z ZSRR i około 27 km od granicy rumuńskiej. Pochodził z XVII w. i byt dawniej obronny. Od południa leżał na wysokiej skarpie u zbiegu dwóch rzek: Głęboczka i Nieczławy. Ód północy teren się obniżał, dawniej z tej strony był głęboki wykop obronny. Na rogach dawnego zamku stały cztery baszty, z których trzy zachowały się do II wojny światowej. W 1907 lub 1908 roku zamek został spalony; odbudowano go częściowo, mniej więcej 3/4 jego kubatury. W czasie l wojny został doszczętnie ograbiony, a w czasie II wojny - ograbiony i rozebrany przez miejscową ludność. Podobny los spotkał budynki gospodarcze. Dziś znajduje się tam trochę gruzów. Nazwa Wysuczka pochodzi podobno od „wysieczki", gdyż według podań załoga turecka broniła się w tym zamku przed wojskami polskimi, a po jego zdobyciu została wysieczona szablami przez Polaków. Pod zamkiem mieściły się lochy, częściowo zasypane, lecz bardzo rozległe. Gdziekolwiek coś kopano, natrafiano na podziemne przejścia i korytarze prowadzące w niewiadomym kierunku. Nieopodal zamku, około kilometra, było małe wzniesienie, zwane przez miejscową ludność „Staryj Zamok". Stryj Kajetan pewnego razu rozpoczął tam wykopy i okazało się, że i tam są podziemne kazamaty prowadzące w stronę zamku w Wysuczce. .... , 3 Zob. stosowny akt w Archiwum rodzinnym Tadeusza Czarkowskiego-Gole-jewskiego. 4 Ibidem. Moja Wysuczka 329 To były przepiękne strony. Liczne zamki lub ich ruiny, malowniczo położone w terenie, przypominały o wojnach z Turkami lub najazdy tatarskie. Około 10 km od Wysuczki była wieś Nowosiółka-Kostiukowa, w której pozostały ruiny zameczku rycerskiego rodu Kostiuków-Wołodyjowskich. Również nieopodal, nad rzeką Cyganka, we wsi Krzywcze, znajdowały się ruiny zamku zbudowanego przez Kąckich w XVII wieku (później zamek przeszedł na własność Golejewskich). Pamiętam, że wielką atrakcją dla przyjeżdżających do nas gości z centralnej Polski były wyprawy nad bolszewicką granicę. Graniczna wieś Skała była przedzielona Zbruczem na dwa inne światy. Po naszej stronie była to typowa wieś podolska, z bielonymi chatami leżącymi wśród sadów, tętniąca życiem. Zewsząd dobiegały odgłosy zwierząt: psów, kur, gęsi, kaczek; ludność kręciła się przy czynnościach gospodarskich. Po drugiej stronie rzeki widać było walące się szare chałupy ze szczelnie pozamykanymi oknami, nie było zieleni, ludzi, zwierząt. Tylko cisza. Czasami ktoś chyłkiem przemknął z chaty do chaty. W czasie wielkiego głodu na Ukrainie dużo ludzi stamtąd uciekło. Rządca jednego z naszych folwarków był takim uciekinierem. Przeszedł w bród rzekę z żoną i dziećmi i już u nas został. Dziadek Tadeusz, pierwszy ordynat na Wysuczce, był synem Kajetana i Wiktorii z Mycielskich oraz prawnukiem Jana Kantego Czarkowskiego herbu Abdank, burgrabiego podolskiego i jego żony Katarzyny z Golejewskich. Ożenił się z Marią Zaleską i miał z nią trzech synów: Cyryla, mego ojca, wspomnianego Kajetana, znanego pilota ożenionego z Sapieżanką, i Wiktora, ziemianina, właściciela majątku Janówka-Zagrobelna w pow. tarnopolskim. Ojciec przejął ordynację po l wojnie światowej. Majątki prosperowały zupełnie nieźle, sytuacja pogoszyta się znacznie w okresie wielkiego kryzysu5. Wówczas ojciec zaczął się przerzucać na sadownictwo, m.in. założył 60 ha winnic i 40 ha sadów morelowych i po kilku trudnych latach stanęliśmy na nogi. Moja matka, z domu Małachowska, była ukrainofilką. Mieliśmy znakomite stosunki z miejscowymi, gdzie ogromną większość stanowiła ludność ukraińska. Ponieważ w naszej wsi nie było kościoła, w niedziele chodziliśmy do cerkwi grekokatolic-kiej. Matka należała tam do jakiegoś kółka kobiecego typu 5 Chodzi o 1.1929-1933, w Polsce wielki kryzys, zwłaszcza w rolnictwie trwał do 1935/1936. 330 Wspomnienia _ Tadeusz Czarkowski-Golejewski religijnego. Był też taki u nas zwyczaj, że gdy jakaś dziewczyna ze służby folwarcznej wychodziła za mąż, czy chłopak się żenił, to przychodzili do dworu prosić nas na wesele. A z kolei ojciec zawsze dawał im krowę lub cielaka w posagu, albo kwity na drzewo do lasu, aby sobie mogli pobudować chałupę, l myśmy na te wesela chodzili, oczywiście z wyjątkiem ojca. Jako właściciel majątku nie mógł się za bardzo spoufalać, chociaż bardzo ich szanował. Moje siostry często bywały dróżkami, a wtedy zawsze przebierały się w ukraińskie narodowe stroje, zresztą przepiękne. W domu weselnym dla gości przygotowywano suto zastawione, olbrzymie stoły. Potrawy były w wielkich misach na 5-6 osób, obok byt drobno krojony chleb. Wszyscy goście jedli palcami, maczając je niejako w sosach, tam je płucząc i ocierając potem chlebem. Nam, przedstawicielom dworu, podawano ostentacyjnie łyżki, jako że to „państwo". Matka jednak nigdy nie pozwalała nam z nich korzystać. Jedliśmy wszyscy tak samo jak oni. Ukraińcy byli strasznie wyczuleni na punkcie swego honoru. A niestety, większość Polaków okazywała im szaloną pogardę i wyższość. Pamiętam i takich, którzy śmieli się, że trójząb - herb ukraiński, to widły do gnoju, żeby „chamy" miały czym ten gnój wybierać. Profanowali słowami flagę ukraińską, mówiąc, że żółty kolor na niej pochodzi od g..., a niebieski od oćwiczonej d.... To właśnie, w moim przekonaniu, spowodowało te straszne rzezie w Małopolsce Wschodniej w późniejszym okresie, chociaż nie brakowało Ukraińcom okrucieństwa i mściwości. Takie wypowiedzi w naszym domu, dodam, że bardzo nietypowym, bo większość polskich dworów raczej stroniła od wsi, były nie do pomyślenia. Szanowaliśmy Ukraińców. Jak chodziłem na wieś, to matka zawsze mi przypominała, że mam się grzecznie kłaniać osobom starszym i pozdrawiać po ukraińsku: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus". Często chodziłem tam z mamą, bo ona opiekowała się chorymi, zanosiła im lekarstwa, czasami woziło się ich do lekarza. W takiej chłopskiej chałupie kazała mi całować w rękę wszystkie kobiety. „Skoro możesz całować hrabinę Gotuchowską i księżnę Sapie-żynę - mówiła - to dlaczego miałbyś nie pocałować pani Mel-niczuk?". Wybuchła wojna. Początkowo nastroje były hurra-optymi-styczne. Siedzieliśmy prawie bez przerwy przy radiu i słuchaliśmy komunikatów. Ojciec najpierw komentował odwrót naszych wojsk jako planowe wycofywanie, po którym przyjdzie czas na ofensywę na Prusy Wschodnie. Jednak wieści napływające Moja Wysuczka 331 z frontu pozbawiały nas iluzji. Okoto 12 września zadzwonił do ojca starosta powiatowy z odległego około 5 km Borszczowa: „Panie ordynacie - powiedział - potrzebna jest kwatera dla polskiego generała ze sztabem". Oczywiście, ojciec bez wahania oddał paląc do dyspozycji. No i przyjechali - ciężarówka walizek i pan generał6, jakiś pułkownik, major oraz rotmistrz. Wszyscy z żonami, dziećmi, psami myśliwskimi. „Jak to, pap-ciu? - zapytałem. - My słuchamy komunikatów, Niemcy atakują, ludzie walczą na froncie, a tu ten cały majdan generalski?". Ojciec odpowiedział, że może mają jakąś specjalną misję. A tu pan generał tylko opowiada o swoich polowaniach, pokazuje swoje dwa zasłużone psy myśliwskie, tu kawusia, tu trochę ploteczek z wielkich sfer. Słowem, jest fajnie - dolce far niente! 17 września, dokładnie pamiętam, o 6 rano obudził nas jakiś dziwny, głośny szum, łoskot. W pewnym momencie zobaczyłem dwa polskie samoloty lecące w stronę granicy sowieckiej, a mniej więcej po półgodzinie ktoś przybiegł do dworu z informacją o wkroczeniu bolszewików, l zaczął się nieprawdopodobny galimatias. Co chwila takich zwiastunów do dworu przybywa. Wieści są sprzeczne. To starosta aresztowany, to inni mówią, że zwolniony, to Sowieci idą nam z pomocą lub odwrotnie. Wziąłem rower i polną drogą podjechałem do głównej szosy łączącej powiatowy Borszczów z powiatowym Czor-tkowem. Wyjaśniła się przyczyna dziwnych odgłosów. Po drodze sunął nieprzebrany potok czołgów, w tym ogromne dwu-wieżowe, z dwoma działami kolosy, liczne samochody i obskurna piechota w szpiczastych, bolszewickich czapkach z karabinami na sznurkach. Widziałem na własne oczy, jak mijali się na szosie z oddziałem naszego KOP, który opuszczał Borszczów. Oficerowie salutowali sobie wzajemnie. Wróciłem do domu. Obok nas, na głównej drodze biegnącej obok naszego dworu w stronę Zaleszczyk, teraz szły masy sowieckiego wojska, samochody, czołgi, piechota, dosłownie nie dałoby się wcisnąć szpilki między nimi. Docierają do nas coraz bardziej sprzeczne wieści. Gdzieś spod Czortkowa słychać strzały, podobno rozbrajają nasze wojsko. Tymczasem nasz generał zawezwał kapitana. Polecił mu udać się do Borszczowa, odszukać tam sztab wojsk bolszewickich i poinformować ich, że w Wysuczce onże się znajduje i chciałby z nimi nawiązać stosunki. Tak więc kapitan, ubrany 6 Chodzi o gen. bryg. Czesława Jarnuszkiewicza (1888-1988). 332 Wspomnienia _ Tadeusz Czarkowski-Golejewski w bryczesy, eleganckie buty i wiatrówkę polową, w oficerskiej czapce na głowie, wsiadł do samochodu osobowego, zabierając mnie ze sobą oraz dla towarzystawa żonę z koleżanką, i ruszyliśmy polnymi drogami do miasta. Daleko nie ujechaliśmy, przed nami pojawiły się tankietki jadące w stronę wsi. Kapitan próbował je zatrzymać. Kacapi nie reagowali. Nieco dalej zobaczyliśmy stojącą tankietkę. Kapitan wysiadł z samochodu i podszedł do niej, zaczął rozmawiać po rosyjsku z czołgistą. Ten wyszarpnął z kabury pistolet i wrzasnął „ruki wwierch". Wszystkich nas z podniesionymi do góry rękoma - wokół dużo gapiów ze wsi - poprowadzili w stronę szosy, a tam do jakiegoś oficera. „Aha, gienierał" - pamiętam, że sowiecki komandir powiedział to ni to z przekąsem, ni to z niedowierzaniem do kapitana, którego wsadzono do samochodu i w asyście krasnoarmiejców odesłano w stronę Czortkowa. Mnie i kobietom kazano się wynosić. Mimo namów ojca, aby uciekać, nasz generał postanowił czekać, bo sprawa się na pewno wyjaśni, l rzeczywiście. Kilka godzin później przyszli Sowieci, otoczyli dom i wszystkich ich zabrali do samochodów i wywieźli. Tymczasem i w naszym domu zapanował zupełny bałagan. Uciekła służba, ojciec też nie bardzo wiedział, co ze sobą robić, lecz zostawiać dorobek całego życia i uciekać - nie miał serca. Pojechał poradzić się do swego adwokata, do Borszczowa. Adwokat, bardzo przyzwoity Żyd, odradzał ucieczkę. „Może -opowiadał nam tę rozmowę ojciec - będzie trzeba trochę przeczekać, panie ordynacie. Przecież to nie ci sami bolszewicy z okresu rewolucji, co tylko wyrzynali i palili". Poczynając od 17 września zaczęły nas nękać sowieckie oddziały. Bez przerwy robiono jakieś rewizje, w czasie pierwszej zabrali broń myśliwską. Resztę broni na drugi dzień sami zakopaliśmy, pewnie tam do dziś leży w piasku. Żołnierze -trudno powiedzieć, co było powodem, może dobra opinia wsi -byli jednak bardzo grzeczni, chociaż słyszało się, że w innych dworach działy się rzeczy straszne. Jak wchodzili na pokoje, to wycierali nogi i zachowywali się bardzo poprawnie. Oczywiście, z tą ich kulturą to bym nie przesadzał, bo spluwanie na podłogę stanowiło dla nich rzecz normalną. 20 września przyjechali po ojca. To byli inni, na czapkach mieli zielone otoki wojsk pogranicznych NKWD. Zamknęli się z ojcem w kancelarii na bardzo długo, oglądali papiery, wszystko, sprawdzali. Potem kazali się ojcu ubierać. Chciał napić się wody „Vichy", którą używał w związku z chorobą żołądka, ale nie pozwolili mu. „Nielzia" -powiedzieli, mimo że matka przy nich wypiła trochę tej wody, aby rozwiać podejrzenia, że może być zatruta. Cały czas byli 333 19999 bardzo grzeczni, nawet pocieszali matkę, żeby się nie martwić, że ojciec zaraz wróci, bo to tylko przesłuchanie, trzeba coś wyjaśnić. • "^ " Po zabraniu ojca, gdy Sowieci powiedzieli chłopom, że mT^tofc \\?ifeTi ^^^M^^^TMBSa^ąwŁto^ajKi zaczął się rabunek. Co to był za rabunek! W ciągu pół dnia do czysta zrabowali wszystko! Rozgrywały się dantejskie sceny, do tego stopnia, że jeden łapał krowę za rogi, a drugi za ogon i każdy w swoją stronę ciągnął. Gdy dorwali się do gorzelni, to pili wiadrami spirytus; kilku chłopów ukraińskich utopiło się w kadziach. Ale nie smakowało im wino — bo była u nas i wytwórnia wina założona przez ojca - tysiące litrów tego trunku wylali na ziemię. Na drugi dzień jednak cały sznur furmanek miejscowych chłopów i służba folwarczna ruszyli do Borszczowa, aby prosić o zwolnienie ojca, ale proszącym odmówiono. W naszych stronach nie słyszało się o mordach na ziemianach, ale wkrótce zaczęły docierać wieści o okrutnym ich wypędzaniu. Przychodzili fornale i smagając ich batami gonili przez wieś. Zostałem w Wysuczce razem z matką; na szczęście siostry mężatki nie mieszkały z nami i nie wpadły w ręce Sowietów, a starszy brat, zawodowy oficer 14. pułku ułanów, przedostał się ze swoją jednostką do Rumunii. Dowiedzieliśmy się, że ojca trzymają w więzieniu w Borszczowie i można mu przekazywać paczki. Posyłaliśmy przez wierną służbę jedzenie, jakąś odzież, sami woleliśmy się nie pokazywać przed więzieniem. Bardzo wielu ludzi w tych trudnych dla nas chwilach okazało nam dużo serca, byli lojalni i solidarni. Kilka dni po aresztowaniu ojca stryj Kajetan, który zdążył się przedostać do Rumunii, przysłał stamtąd do Wysuczki swoich dwóch ludzi po żonę. Ponieważ ciotka z dziećmi wyjechała do Lwowa (notabene ze Lwowa pojechali na Syberię w 1940 roku), wysłannicy z kartką od mojej mamy udali się z powrotem przez zieloną granicę, do Rumunii. Na drugi dzień jednak stryj przysłał ich po nas, ale jak tu uciekać i zostawiać ojca samego na pastwę losu? Zostaliśmy. Ojciec siedział w więzieniu w Borszczowie do połowy października 1939 roku. Był bardzo często wzywany na przesłuchania, wypytywano go ustawicznie, to wiemy z wiarygodnego źródła, o ukryte rzekomo jakieś złoto. Potem wywieźli go w niewiadomym kierunku. Po wojnie dowiedziałem się, że do więzienia w Czortkowie, bo tam widziała go nasza kuzynka, wówczas także tam więziona. Trzymał się doskonale. Z Czor-tkowa wywieziono go do Tarnopola, tam podobno spotkał brata 334 Wspomnienia _ Tadeusz Czarkowski-Golejewski Wiktora. Obaj byli widziani w Kozielsku i dopiero niedawno odnalazłem ich nazwiska na liście rozstrzelanych na Ukrainie w 1940 roku na mocy decyzji katyńskiej7. Mniej więcej od listopada 1939 roku cała Wysuczka - pałac, ogrody, budynki gospodarcze - została zamieniona na koszary. Wojska było mnóstwo, l z tym wojskiem sowieckim myśmy sobie mieszkali bardzo zgodnie. Nikt nam nie robił żadnych wstrętów. Mieszkaliśmy w trzech wydzielonych pokojach z matką, służącą i boną, co mnie i moją siostrę wychowywała. Mogliśmy bez przeszkód korzystać z kuchni. Siedzieliśmy tak bardzo spokojnie, a Sowieci, to chyba NKWD, usiłowało nas wyrugować, ale rękoma miejscowej ludności. A ta ludność zrobić tego nie chciała. Radę wiejską (sielrada; sielsowiet) wzywano nawet do Borszczowa: „Kiedy wy wreszcie wyrzucicie z pałacu tę waszą carycę?", a oni udawali, że nie bardzo wiedzą, o co chodzi. W połowie stycznia 1940 roku odwiedzili nas przedstawiciele naszego sielsowieta. Tłumacząc się, że to nie ich inicjatywa, a ustawiczne naciski bolszewików, poprosili nas, abyśmy się wyprowadzili z pałacu. Wynieśliśmy się więc na wieś, do chałupy naszej byłej praczki-Polki, gdzie dostaliśmy jedną izbę. Żyło się nam dobrze, właściwie wszyscy nam pomagali: chłopi, pracownicy folwarku, dawna służba. Dostaliśmy jedną krowę, mieliśmy pod dostatkiem mąki, kaszy, słoniny i innych produktów. Nie bardzo wiedzieliśmy, co dalej ze sobą zrobić. Właściwie siedzieliśmy sobie - ojca wywieźli - i zastanawialiśmy się, czy tu siedzieć czy może wyjechać do Lwowa. Stosunki z wiejskim otoczeniem były wzorowe. Nigdy nie odczuliśmy żadnych nieprzyjaznych uczuć. Wręcz odwrotnie, ludzie użalali się nad naszym losem, a nawet płakali, że spotkała nas taka krzywda. W lutym 1940 roku zaczęty się wywózki. Widziałem to. Pamiętam taki jeden nocny transport. Saniami wieźli przez wieś kolonistów spod Zaleszczyk do stacji kolejowej w Borszczowie, dzieci okutane w słomie i nie wiem dlaczego, ale stanęli w polach i tak stali ze dwie godziny. Mróz był ponad 40°, prawie nie można było oddychać. Dwa tygodnie później przyszli do nas znowu przedstawiciele sielrady. Zaczęli tradycyjne, jak to chłopi ukraińscy, nie wprost, ale bardzo okrężnie mówić o potrzebie opuszczenia 7 Listy katyńskiej ciąg dalszy. Straceni na Ukrainie. Lista obywateli polskich zamordowanych na Ukrainie na podstawie decyzji Biura Politycznego WKP(b) i naczelnych wtadz państwowych ZSRR z 5 marca 1940 roku, Warszawa 1994, s. 15. 335 wsi. Gdy zdenerwowana matka zapytała, o co im właściwie chodzi, powiedzieli, że w Borszczowie dowiedzieli się o planach naszego aresztowania przez NKWD. Nie wiedzieliśmy, gdzie uciekać, u kogo szukać schronienia; jacyś Żydzi chcieli nas ukryć w miasteczku. Kilka dni po rozmowie, w środku nocy, usłyszeliśmy głośne stukanie w okno i głos „otwerajte". Wiadomo, co to mogło być - NKWD! Wtedy, w jednej chwili moja matka osiwiała. Po otwarciu drzwi zobaczyliśmy Stefana Kaznowskiego (syna księdza ukraińskiego z sąsiedniej wsi) i naszego fornala na saniach. Przyjechali nas zabrać w bezpieczne miejsce. Sprawa się wyjaśniła. Dwa-trzy dni wcześniej była u nas żona ukraińskiego księdza, który był w parafii w Wysuczce przez wiele lat, a przed samą wojną przeniósł się na Pokucie. Mówiliśmy jej o naszym położeniu, a ona powiedziała, że coś się wymyśli. Nawet poprosiła, aby na wszelki wypadek dać jej jakąś rzecz, znak rozpoznawczy. Matka dała jej nalepkę od produkowanego u nas wina. To był jej brat. Kaznowscy, zukrainizowana rodzina polska, czuli się Ukraińcami i byli zdecydowanie nastawieni anty polsko. Załadowaliśmy szybko trochę naszego dobytku na sanie i ruszyliśmy. Był wielki mróz. Ze Stefanem biegliśmy za saniami, aby nie zamarznąć; matka owinięta była w skóry. Zamieszkaliśmy w parafii grekokatolickiej w Nagórzance koło Kołomyi, oficjalnie jako rodzina z Wielkopolski - Irena Stiepanowna Pawluk z synem Danyło. Legenda była starannie przemyślana, bo chociaż oboje mówiliśmy biegle po ukraińsku, to mógł nas zdradzić akcent; na prześcieradłach mamy był monogram „IC" (czyli Izabela Czarkowska, co wedle cyrylicy wychodziło na Irenę Stiepanowna). A księżostwo oprócz dwóch córek miało jeszcze służbę, toteż ja ich tytułowałem wujkiem lub ciocią, aby nikt niczego się nie domyślił. Żyło się nam nie najgorzej. Trochę pasłem krowy, trochę wyrzucałem gnój. Dla mnie, panicza z arystokratycznego domu, była to swoistego rodzaju przygoda. Moja matka też chciała być pomocna, brała kij i pędziła krowy na pastwisko, a potem je pasła. Wtedy tego nie dostrzegałem, ale co ona, hrabina, musiała czuć? Zaczęła się agresja na Rumunię w 1940 roku i pech chciał, że te same wojska, co wcześniej stały dłuższy czas w Wysuczce, pojawiły się w naszej okolicy. Matka bardzo się postarzała, była siwa, więc nie rozpoznano jej, ale ja wiele się nie zmieniłem. Więc ostrzygli mnie natychmiast na zero i zaraz wywieźli na wieś pod Buczacz. Tam ojciec naszej księdzowej miał kilkunastohektarowe gospodarstwo, l ja znów wystąpiłem l 336 Wspomnienia Tadeusz Czarkowski-Golejewski w roli krewnego. Byłem u nich drugim parobkiem: siatem, orałem, pasłem krowy i przynajmniej nauczyłem się czegoś w życiu. Ale tak oni żyli, a ja z nimi - traktowali mnie bardzo dobrze. Bardzo baliśmy się wywózki. Oni, podobnie jak poprzedni gospodarze, też nienawidzili Polaków, ale szanowali moją matkę. Liczyło się też bardzo, że naszym dobrym znajomym przed wojną, często u nas bywającym, byt metropolita Szeptycki8, a to się u Ukraińców liczyło. l wreszcie przyszli Niemcy. Cieszyłem się jak wszyscy. Sam niosłem kwiaty i zsiadłe mleko na ich powitanie. Ukraińcy witali ich dosłownie na kolanach, byli szalonymi germanofilami. Powszechnie wierzono, że od razu przy ich pomocy powstanie wielka i niepodległa Ukraina, l gdy te tereny wcielono do Generalnego Gubernatorstwa i została wprowadzona polska złotówka, dla Ukraińców byt to straszny cios. Wróciliśmy do Wysuczki. Mówiło się, że Niemcy będą zwracać majątki dawnym właścicielom. Pałac byt doszczętnie zrujnowany, drzwi powyrywane, porozbijane piece kaflowe, pozabierane wszystkie meble i sprzęty. Jeszcze przed naszym przyjazdem, a zaraz po odejściu Sowietów, miejscowa ludność pozabierała resztki ocalałych rzeczy. Goryczy dopełnił fakt, gdy obok zobaczyliśmy nadgnity stos naszych książek poniewierających się na ziemi - kilkadziesiąt tysięcy voluminów w różnych językach, zbierane przez kilka pokoleń, w tym oryginalna Encyklopedia Diderota. Zamieszkaliśmy najpierw u naszego szofera, ale Niemcy kazali nam opuścić Wysuczkę. Stworzyli tam Lie-genschaft9 i zabronili mieszkać prawowitym właścicielom. Przenieśliśmy się do naszego drugiego folwarku - Piszczatyńce. 8 Andrzej Szeptycki, właściwie Roman Aleksander Maria Szeptycki (1865-1944), hrabia, brat Stanisława (1867-1950), generała WP, metropolita kościoła greckokatolickiego, od 1900 r. arcybiskup lwowski; polityk ukraiński, w l. 1901-1914 poseł na galicyjski Sejm Krajowy, w l. 1903-1914 członek austriackiej Izby Panów, w okresie międzywojennym działacz społeczny i polityczny, na początku II wojny światowej sympatyk OUN i zwolennik utworzenia ukraińskiej Dywizji SS „Galizien"; negatywnie oceniał rzezie ludności polskiej przez UPA. 9 Liegenschałt, potocznie majątek ziemski pod zarządem niemieckim. W GG naczelnym organem wywłaszczającym byt Oddział Powiernictwa i Zadań Specjalnych w Gtównym Wydziale Gospodarki. Pełnił on funkcję centralnego dyspozytora zarządzającego przedsiębiorstwami i nieruchomościami, które uległy konfiskacie lub zajęciu. Sprzedażą i wydzierżawianiem tych obiektów trudniła się specjalna instytucja (Treuhandverwertungs GmbH). W zakresie majątków ziemskich Oddział Powiernictwa przelał swe uprawnienia na kierownika Głównego Wydziału Wyżywienia i Rolnictwa, ściślej na podległą mu główną administrację nieruchomościami ziemskimi (Liegen-schaftsverwaltung), a w zakresie lasów na Główny Wydział Lasów. Niektóre majątki podlegały dystryktowym lub powiatowym urzędom rolnym. W 1942 r. w zarządzie powierniczym znajdowało się m.in. 2600 majątków ziemskich. Moja Wysuczka 337 Tam też długo nie zagrzaliśmy miejsca. Znowu przyjechał jakiś niemiecki urzędnik i z wrzaskiem nas wyrzucił. Wyprowadziliśmy się więc do trzeciego naszego folwarku - Strzałkowce, około 3 km od Wysuczki. Ziemię rozparcelowali Sowieci i tak już później zostało. Był tam bardzo ładny stary dworek i, podobnie jak w 1939 roku, zamieszkaliśmy z naszą służącą i boną. Dzięki Ukraińcom żyło nam się bardzo dobrze. Zastępcą dyrektora Liegenschaftu w Wysuczce był Ukrainiec Dmytro Tymkiw, nasz dawny leśniczy. Ponieważ był bardzo zdolnym chłopcem, mój ojciec na własny koszt wysłał go na studia leśnicze do Lwowa. A on dobrze to zapamiętał. Mieliśmy wszystko. Kradł nawet dla nas świnie i mięso. Pomagali nam także inni Ukraińcy; zachowałem ich wszystkich w mojej pamięci. W Strzałkow-cach z synem naszego dawnego rządcy robiliśmy z łoju i sody kaustycznej mydło, założyliśmy też hodowlę królików. Kiedyś zdarzył się taki incydent. Przyjechali Niemcy z Wysuczki i ze stodoły zdjęli trochę blachy. Była im do czegoś potrzebna. Gdy wieś dowiedziała się, że Niemcy zerwali kawałek blachy, to zaraz po ich wyjeździe ruszyła tłumnie na folwarczne budynki. To wyglądało nawet zabawnie. Niemcy mieli jakieś narzędzia, a chłopi gołymi rękoma, w kilka godzin, rozebrali do ostatniej cegły cały folwark. Każdy chłop swój „urobek" składał na kupkę, a dwóch najgorszych bandziorów ze wsi chodziło od kupy do kupy i nakładali na rabujących „podatek", w drzewie do palenia, na rzecz ..... pani". Aby w zimie było jej ciepło! Na naszym terenie polska partyzantka była bardzo słabiut-ka, a podziemie ukraińskie silne. Zaczęły się wielkie rzezie ludności polskiej. Poszedłem kiedyś na wieś, do chłopów ukraińskich, pograć w szachy. Tam była to dość popularna rozrywka, grywaliśmy po chałupach całymi wieczorami. Rozmowa zeszła na tematy rzezi, l ten gospodarz ukraiński powiedział mi, że my nie musimy się w ogóle bać, bo swoi nic nam nie zrobią, a obcych nie dopuszczą. „To, że twój ojciec byt dobry - powiedział chłop - że dawał krowę na posag lub drzewo, to nic. Pan powinien dawać. Ale wyście nas się nie wstydzili, chodziliście na nasze wesela, nie pogardzaliście nami i jedliście z nami z jednej miski palcami. Możecie sobie spokojnie siedzieć, tu jest wasz dom". Od około 1943 roku przechowywaliśmy w dworze w Strzat-kowcach Żydów - naszego dawnego rządcę w folwarku, bardzo porządnego człowieka, pana Ehrenkranza (?). Jego żona zmarła w getcie, a on uciekł ze szwagierką i córeczką, gdy zaczęła się likwidacja Żydów w Borszczowie. Trochę później, bo mimo ludzkiej pomocy i zajmowania się handlem żyto się nam coraz 338 Wspomnienia _ Tadeusz Czarkowski-Golejewski ciężej, znajomy naraił nam dużą żydowską rodzinę, też uciekinierów z getta, którzy chcieli się u nas schronić, z tym że na swoje życie dołożyliby się do wspólnej kasy. Byli to inteligentni, mili ludzie, mieli dwie dziewczynki - trzyletnią i ośmioletnią. Był również wśród nich mały chłopiec. Jego siostra zostawiła mojej matce rulon złota na jego potrzeby. Pod podłogą w jednym z pokoi wykopaliśmy schron. W pokoju były zabite deskami okna i tam siedzieli nasi Żydzi. W razie zagrożenia chowali się w schronie. W 1944 roku, tuż przed wkroczeniem wojsk sowieckich, ktoś tych Żydów wydał. Potem okazało się, że zrobił to ten sam Polak, który ich do nas przyprowadził. On ich szantażował, a jak wszystko od nich wyciągnął, to ich wydał, pewnie w obawie, aby sprawa się nie wydała. Przyszła do nas policja ukraińska, wiedzieli wszystko dokładnie. Był to mój najstraszniejszy dzień w życiu. Na moich oczach wywlekli ich wszystkich ze schronu i zabrali się do egzekucji. Niektórzy próbowali ucieczki, ale chłopi połapali ich i przyprowadzili z powrotem na miejsce kaźni. Wszystkich ich rozstrzelano w pokoju w naszej obecności. Te małe zamordowane dziewczynki czasami mi się jeszcze śnią. Ja wówczas utraciłem trochę swojej wiary. Zwątpiłem w Boga, bo jakże to, zabijać niewinnych ludzi? Jakże można było zabić te małe dzieci? Ocalał przypadkowo tylko ten chłopczyk. Schował się pod łóżko naszej służącej, która była chora, a ona przysłoniła go kołdrą. Potem w obawie o jego bezpieczeństwo odprawiliśmy go, mama oddała mu całe złoto. Przeżył, spotkaliśmy go po wkroczeniu Sowietów. Od momentu ujawnienia faktu ukrywania przez nas Żydów stosunki z ukraińskim otoczeniem odmieniły się nie do poznania. Znienawidzili nas. W ich oczach popełniliśmy najgorszą zbrodnię - okazaliśmy im niewdzięczność za ich troskę o nas, a to dlatego, że przechowywaliśmy Żydów, których powszechnie nienawidzono. Już na drugi dzień po egzekucji przyciągnęli nam pod próg zwłoki jakiegoś zamordowanego Żyda, tak że nie można było drzwi otworzyć. Ostrzegł nas miejscowy ksiądz grekokatolicki, że chłopi szykują się nas zamordować w nocy. Dał nam swój wóz, załadowaliśmy pospiesznie swoje rzeczy i jeszcze za dnia uciekliśmy do Borszczowa. Tylko Dmytro Tym-kiw nas nie opuścił i nadal zaopatrywał w żywność (...). Wkrótce po wkroczeniu Sowietów do Borszczowa zaczęła się branka do Armii Czerwonej. Za złoty, stary i bardzo cenny zegarek i z pomocą zaprzyjaźnionego, ocalałego Żyda Zajdma-na z Borszczowa, który miał duże chody w NKWD, nie poszedłem do wojska. Zostałem natomiast wcielony do tzw. istriebitiel- Moja Wysuczka 339 nych batalionów (IB), formacji NKWD na naszym terenie zajmujących się głównie walką z bandami UPA. Dostałem broń i opaskę z literami IB, chodziło się po cywilnemu. Ponieważ łapówkę wziął miejscowy szef NKWD, to ja raczej nie jeździłem na te polowania na bandy ukraińskie, lecz trzymałem wartę pod więzieniem NKWD w Borszczowie. To nie było przyjmne, bowiem po nocach słyszałem straszne, nieludzkie krzyki dobiegające z niektórych pomieszczeń. Dla nas młodych IB były jedyną szansą uchronienia się przed poborem do Armii Czerwonej i doczekania się na jakiekolwiek wojsko polskie. (...) Z NKWD udało mi się dostać do LWP. Próbowałem zostać radiotelegrafistą, potem elewem szkoły oficerskiej broni pancernej. Chciałem być, jak stryj, pilotem, ale miałem złe pochodzenie i ostatecznie zostałem kierowcą w kolumnie sanitarnej. Woziłem lekarzy i rannych. Stosunki z wojskowymi sowieckimi były bardzo poprawne, wśród nich było wielu miłych, porządnych ludzi. Oni mieli tylko jedną przypadłość - gwałty zbiorowe. Gwałcili bez wyjątku wszystkie Niemki, często je okaleczając lub zabijając. Tego, co działo się po wkroczeniu jednostki sowieckiej do niemieckiej wsi lub miasteczka, lepiej nie opisywać. Takiego zdziczenia i zezwierzęcenia nie można sobie nawet wyobrazić. Jako kierowca części sanitarnej trochę widziałem. Wojnę ukończyłem pod czeską Pragą. (...) Do 1947 roku byłem w wojsku, potem zamieszkałem z matką w Jeleniej Górze.(...) Bardzo tęsknię za moimi stronami, za tymi jarami podolskimi. Tam są nasze groby. Kiedyś pokazano mi zdjęcie z tamtych stron. Płakałem jak bóbr. Nie chcę tam jechać, niech moja Wysuczka zostanie w pamięci taka, jaką ją pozostawiłem w młodości. Wiele opowiadam o tamtej epoce moim dzieciom i wnukom: o lokajach w liberii podających do stołu, o podolskich krajobrazach, o Ukraińcach, ale jakże można, czy nawet w ogóle warto wychowywać dzieci w tamtej tradycji w dwóch małych pokojach w betonowym bloku w środku dużego miasta? Ryszard Tonecki (Warszawa) Stosunki polsko-ukraińskie od epoki unii lubelskiej do 1945 roku W końcu XVI wieku nie udało się zrealizować wzniosłych myśli ostatniego z Jagiellonów. Koncepcja federacji trzech narodów, choć śmiało i dalekowzrocznie podjęta w następnym wieku, została unicestwiona przez te same kręgi społeczeństwa, które ją poparły w unii lubelskiej. Utopiono ją w morzu ognia i krwi wojny domowej. Grabież ziemi różnowierców skrywano pod płaszczykiem wschodniej bizantyjskiej, rzekomo niższej kultury. To nic, że własna tonęła w rzekach krwi i alkoholu. Prywata owładnęła umysły nie tylko szlachty, ale i możnowładców, kreujących się na wschodnie królewięta. Samowola torowała drogę upadkowi państwa. Pomocna w tym była ucieczka szlachty ruskiej i kozactwa pod opiekę cara. Rzeczpospolita, chluba szlachty polskiej, runęła. Rosja skrzętnie to wykorzystywała. Przemodelowała swe państwo, ludność wykorzystała i po utworzeniu potęgi carów wysiłki poderwania ludności do poparcia Polaków w ich niepodległościowych zrywach (np. w powstaniu styczniowym) były daremne. Car sprytnie uwłaszczył chłopstwo, podzielił społeczeństwo według własnych potrzeb, a społeczeństwo polskie, odgradzając się od miejscowego prawosławnego, gdyż unitów niszczono, przekreśliło wszelkie szansę na współdziałanie. W czasach preromantyzmu stopniowo następowała restytucja dawnej kultury ruskiej i rodziło się nowe społeczeństwo w oparciu o lud, przyjmujący nazwę ukraińskiego. Rosyjskie samodzierżawie z jednej strony, jak i odgradzanie się „pańskiej" polskości wpływało na wyodrębnienie się „ukrai-nizmu". Tak rodził się nowy nacjonalizm ukraiński, który musiał walczyć o swe istnienie. Ta walka rozciągnęła się w czasie i przestrzeni. W tym czasie nie zrobiliśmy nic, aby koncepcje federalistyczne, którymi żyła część społeczeństwa w niewoli, aby odrodzone w przyszłości państwo polskie mogło egzystować i nie być zależne od państw zaborczych. Przeciwnie, w konkurencyjnej walce społecznej postaraliśmy się, aby ograniczyć nie-Polaków w prawach wyborczych (w monarchii Habsburgów), starano się, aby przy parcelacji prywatnej gruntów ziemia, pozostająca we władaniu Polaków, trafiała do rąk polskich. Nie dbano też o rozwój szkolnictwa ukraińskiego. Źle to wróżyło współżyciu bratnich, ale zwaśnionych społeczeństw. Antagonizm ten, podsycany i podtrzymywany przez władze rosyjskie już to przez rusyfikację czy nadawanie funkcji policyjno--żandarmeryjnej Kozakom, nie był na rękę ani Polakom, ani Austriakom, wobec których Stosunki polsko-ukraińskie od epoki unii lubelskiej do 1945 roku 341 zapędy imperialistyczne mogły być niebezpieczne dla Austro-Węgier. Namowy Austriaków na ugodę, a ze strony polskiej stronnictwa „stańczyków", spaliły na panewce (tzw. nowa era). Oskarżanie lub podejrzewanie Rusinów o działalność szpiegowską na rzecz Rosjan stało się w czasie wojny dodatkowo niebezpieczne dla Polaków. W tym samym kierunku zmierzały prześladowania w zaborze rosyjskim wobec unitów. I wojna światowa wniosła więc nowe elementy wrogości między społecznością polską a ukraińską. Toteż kiedy Ukraińcy postanowili budować własną państwowość, spotkało się to z wrogością strony polskiej, która nie mogła liczyć, że Ententa określi granice państwa polskiego. Południowo-wschodnie Kresy, nieokreślone co do obszaru, znalazły się znów w ogniu walki. Koncepcja federalistyczna poparta przez Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego - upadła. Piłsudski przewidywał taki obrót sprawy, starał się więc o to, aby część ziem spornych, o które toczono boje, a na których wpływy polskie były znaczne, zatrzymać. Popierał starania Ukraińców o utworzenie ich państwa, naturalnego sojusznika Polski. •... t;>;. ,-.,: , Roman Dmowski, przywódca endecji, wysunął też koncepcję włączenia do Polski części ziem etnicznie obcych, lecz to przedpole strategiczne nie miało nas poróżnić z Rosją, bo nie miano wysuwać koncepcji budowy narodowego państwa ukraińskiego, ani wspierać w tym względzie Ukraińców, a opierać swoją politykę o Rosję. Ludność słowiańską w państwie starano się sprowadzić do obywateli drugiej kategorii i możliwie zasymilować. Było to też korzystne dla Rosji. Tę politykę narzucono władzom i państwu przez całe dwudziestolecie międzywojenne. W Rydze (1921) narzucono poparcie dla przyszłej Ukraińskiej Republiki Sowieckiej. Tak więc zamierzenia Piłsudskiego wygrania sprawy ukraińskiej w walce z Rosją, choćby nawet zawieszoną w czasie, zostały unicestwione. Narodowców ukraińskich wykorzystano w walce z Polską, co sprowadziło na kraj wiele nieszczęść. Tak więc Polska, która wywalczyła sobie granice na wschodzie i została ograniczona przez narzucone jej prawa wobec mniejszości narodowych, nie zaznała prawdziwego pokoju. Uwikłało to kraj w walkę wewnętrzną z mniejszościami narodowymi, a zwłaszcza z Ukraińcami. Polska nie wywiązała się ze zobowiązań wobec Ukraińców (odrębnego samorządu terytorialnego i osobnego uniwersytetu, na domiar złego wprowadzono ograniczenia językowe w szkolnictwie), l choć w ZSRR Ukraińcy znaleźli się w okrutnym reżimie sowieckim, to w Polsce nikt im nie przyszedł z pomocą. Staliśmy się wrogiem nr 2, po Sowietach. Piłsudski nie zdołał temu zapobiec nawet przy pomocy tak zręcznych polityków, jak np. Hołówko czy Józewski, bowiem władze wojskowe, jak np. dowódca DOK na Wołyń, przeszkadzały Józewskiemu w jego polityce, a po śmierci Piłsudskiego stał się on wykonawcą polityki endecji. Generał Smorawiński był najjaskrawszym przykładem tej linii, którą zaaranżował minister spraw wojskowych Kasprzycki, a popierał marszałek Rydz-Śmigły, którzy znajdowali poparcie w terenie. Trzeba stwierdzić, że byli to administratorzy wojskowi, a nie politycy. Nie rozumieli zupełnie takich polityków jak Józewski. Nie wystarczała tu desygnacja Józefa Piłsudskiego. -, A ,r v l 342_______________________________________________________________________Ryszard Torzecki Ukształtowanie się stosunków polsko-ukraińskich zależało też nie tylko od strony polskiej, ale i postawy Ukraińców w kraju, a tu działo się bardzo źle. Utworzenie Ukraińskiej Organizacji Wojskowej (1920) doprowadziło do akcji terrorystycznych, z których nie rezygnowano. Skierowane one były na osoby i mienie głównie polskie, choć z czasem dotknęły i stronę ukraińską. Metoda tej walki była okrutna i spotkała się ze sprzeciwem Kościoła, wywoływała falę różnych reperkusji, od fali aresztowań po II akcje pacyfikacyjne ze strony polskiej. Wywoływało to liczne protesty. Tę walkę trudno było zahamować. Za młodzieżą bramy więzień zamykały się na lata. Padały wzajemne oskarżenia. Sprawy trafiały do organizacji międzynarodowych. Szkody wyrządzane ludziom i państwu rosły. Pojawił się też w Polsce obóz koncentracyjny - Bereza Kartuska. Zamykano szkoły, głównie średnie. Prowokowano ekscesy przeciwko prawosławnym, a nawet Kościołowi unickiemu, co wywoływało protesty społeczeństwa, zwłaszcza że w orbitę tych akcji wciągano nawet wojsko. Wszystkie te poczynania nastawiały Ukraińców przeciwko Polsce i Polakom, co później (w czasie wojny) srodze się zemściło. Jeśli nie doszło do wybuchu powstania w 1939 roku, to zawdzięczamy to metropolicie Andrzejowi Szeptyckiemu, który odwiódł (przez UNDO i WUO) od takich planów, wyjaśniając OUN, że nie leżało to w interesie Ukraińców. -t;;; :•':,. Poparcie przez Polskę aneksji Rusi Zakarpackiej przez Węgry i ekscesy nadgraniczne w 1939 roku również były aktem wrogim wobec Ukraińców i to przepełniało czarę goryczy w stosunkach polsko-ukraińskich. Reszty dokonała polityka kierownictwa podziemia i polityka okupantów. Tak dopełniono niefortunną politykę doby wojny. Kiedy wybuchła II wojna światowa i okupanci opanowali wschodnie tereny, na których starły się z czasem cztery nacjonalizmy: rosyjski, niemiecki, ukraiński i polski, ludność przeżywała nowe piekło nienawiści. Szef Sztabu Naczelnego Wodza (Sikorskie-go) oświadczył, że znów stanęliśmy w punkcie wyjścia z 1918 roku. Podjęto rozmowy polsko-ukraińskie na szczeblu: metropolita Szeptycki-ZWZ (Dobrowolski) w celu załagodzenia wrogich wystąpień ludności oraz sondażowe w sprawie polityki na przyszłość. Podziemie polskie przeżywało wstrząsy aresztowań, a ludność wywózki na Sybir. Podziemie polskie i ukraińskie miały rozbieżne, nie dające się pogodzić cele (restytucja państwa polskiego, a druga - stworzenie państwa ukraińskiego), co doprowadziło do walki, zwłaszcza że nie mieściło się to w planach ZSRR i Niemiec. Tak więc ugoda polsko-ukraińska, choćby z uwagi na realizację diametralnie różnych celów narodowych, była wielce utrudniona, jeśli w ogóle możliwa. Toteż rozmowy urwały się, choć podjęte w 1942 roku zakończyły się w I kwartale 1944 roku. Polska nie umiała bądź nie chciała zdobyć się na konstruktywne rozwiązanie. Natomiast okupanci robili wszystko, aby strony poróżnić i rzekomo tym sposobem zapewnić sobie władzę na terenie, z którego początkowo czerpali poważne korzyści, choćby z uwagi na ściąganie kontyngentów, a ponadto trzymając na tyłach frontów, według ich szacunków, 50 tyś. żołnierzy, walczących z powodów ideologicznych, tj. naturalnego sojusznika (podkreślały to relacje organów kierujących naborem ochotników do walki z bolszewizmem). Bolszewicy Stosunki polsko-ukraińskie od epoki unii lubelskiej do 1945 roku 343 werbowali zwolenników do partyzantki po stronie komunistycznej, korzystając z nastrojów antyniemieckich. A kiedy rozgorzały walki polsko-ukraińskie, werbowali ludność, w tym głównie Polaków, do walki w tzw. batalionach wyniszczających, do wrogiej partyzantki pod hasłem walki z UPA, wrogiej wobec Polaków. Do walki w oddziałach podległych Ukraińskiemu Sztabowi Partyzanckiemu zmobilizowano 5 tysięcy Polaków (według Kłokowa). Nie znamy liczby Polaków walczących w „Istriebitelnych Batalionach". To wrogie wystąpienie wobec UPA podnosiła literatura ukraińska. Nie inaczej postępowali Niemcy, tworząc doraźne jednostki policyjne, kordony odgraniczające osadników niemieckich (głównie z Banatu). Tak to wygrywano Polaków w tej skomplikowanej walce. Nie zawsze antagonizm polsko-ukraiński był jedynie powodem walki. Często inspiracja okupantów dolewała oliwy do ognia. Często słyszy się, że konfrontacja była planowym działaniem Ukraińców, którzy chcieli całkowicie pozbyć się Polaków mordując ich, na co dziś nie mamy żadnych dowodów. Ukraińcy podjęli decyzję usunięcia Polaków ze spornych terenów przez ich wyrugowanie, a nie wymordowanie. Dopiero kiedy to się nie powiodło, a Polacy nie chcieli opuścić terenów, doszło do użycia siły. Podziemie polskie miało przygotować wybuch powstania na terenach etnicznie polskich, na terenach wschodnich miano usytuować osłonę powstania, aby nie dać okazji Niemcom do dozbrojenia Ukraińców. Ta koncepcja strategiczna akceptowana była przez ówczesne kierownictwo podziemia, a wśród nich przez Radę Narodowościową, szczególnie przez gen. Grota-Roweckiego, Delegata Rządu J. Piekałkiewicza, tj. tych, którzy nie chcieli konfliktu z Ukraińcami, którzy zmierzali do znalezienia modus vivendi w stosunkach polsko-ukraińskich. Z pewnością nie leżało to w interesie Niemców, pragnących przeciągnąć Ukraińców na swoją stronę, gdyż w tym upatrywano ułatwienie sobie walki na wschodzie. Kiedy zabrakło w AK ludzi trzeźwiej rozumujących, a sytuacja polityczna i strategiczna bardziej skomplikowała się, kiedy nie było widoków na powtórzenie się sytuacji z 1918 roku, wyłoniła się koncepcja „Burzy" na wschodzie. Wówczas to zabrakło ludzi pokroju Grota-Roweckiego, Piekałkiewicza, a na czele podziemia stanęli, może dobrzy wojskowi, ale marni politycy, z ich poplecznikiem J. Czyżewskim, Delegatem Obwodu Lwów, a w centrali wygrywali ludzie Biura Wschodniego, którzy ponieśli klęskę dopiero wtedy, kiedy „Burzę" uruchomiono, poniósł też klęskę K. Banach na Wołyniu. Ziemie wschodnie stanęły w pożodze i krwi polsko-ukraińskiej. l tu znów zatriumfował Józef Stalin, nakazując bezwzględną walkę z „kontrrewolucyjnym podziemiem", co oznaczało krwawą pacyfikację tych ziem, by usunąć wszystkich, którzy przeciwstawiali się bolszewikom, a więc AK i UPA. Spełniły się najgorsze przewidywania. Przystąpiono do akcji wysiedleń na wschód i zachód. Akcję sowieckiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i KGB skoordynowano (gen. Sawczenko) w czasie z akcją „Wisła" po stronie polskiej. Skłócone ze sobą podziemie podjęło walkę bratobójczą, sprowokowaną także przez Sowietów. Płaciły za to oba narody: polski i ukraiński. Wzmożona nienawiść pozostała, a o to Sowietom chodziło. 344 Ryszard Torzecki Akcja „Wisła" była dziełem sowieckich Polaków, ale myliłby się ten, kto by sądził, że tylko oni odpowiadali za to, co się działo między Bugiem a Wisłą. Tam działały też dywizje KGB (64 i 59 dywizja, wojska pogranicza), które wymordowały ponad 15 tysięcy osób, zniszczyły AK i nie tylko. One to pozostały po latach 1949-1950. Działo się to za zgodą najwyższych czynników polskich, które zgodziły się też na obóz koncentracyjny w Jaworznie. Nie na wiele zdały się wysiłki nowej fali i prób, przeważnie lokalnych, ugody między Ukraińcami a Polakami, na które władze centralne podziemia niechętnie dawały swoją akceptację, ale na które generalnie się nie godziły (J. Rzepecki), obawiając się dalszych represji w obliczu jeszcze, ich zdaniem, niewykluczonej nowej wojny miedzy aliantami a ZSRR. Natomiast na Zachodzie gen. Władysław Anders wsparł wysiłki Ukraińców, aby byłych członków dywizji SS Hałyczyna nie wydawać w ręce Sowietów, mimo że część tej dywizji (pułki policyjne, które weszły w jej skład) podczas pobytu w Galicji Wschodniej i na Lubelszczyźnie biły się z oddziałami podziemia polskiego i miały na swym sumieniu niejedną krzywdę wyrządzoną ludności polskiej. Była to ze strony polskiej realna pomoc, gdyż ludziom tym groziły władze sowieckie. Jedynie płk Diaczenko, oficer kontraktowy z Polski, nie został objęty tą pomocą ze względu na jego dawną współpracę z Abwehrą, co dowodziło, że dopuścił się zdrady. Szerzej o tej sprawie i jego działalności na Suwalszczyźnie pisze Tomasz Strzembosz, który zna sprawę ze swoich badań. ******* Adam Bajcar Mój Lwów Obraz stron rodzinnych pozostawia trwały ślad w ludzkiej pamięci. Jest on tym mocniejszy, im bardziej wspomnienia z minionych lat nasycone są emocjonalnymi przeżyciami. Szczególny urok Lwowa i jego nadzwyczajna witalność sprawiają, iż związek z tym miastem oparty jest na głębokim zaangażowaniu uczuciowym. Przywołując z zakamarków pamięci różne sytuacje z odległej przeszłości warto je konfrontować niekiedy z obecną rzeczywistością, co pozwala na głębszą refleksję i budzi także nadzieje związane z przywracaniem temu miastu należnej mu rangi wśród sławnych metropolii Europy. Życie na przedmieściu Wspomnienia z mojego dzieciństwa odtwarzają obraz lwowskiego przedmieścia, które funkcjonowało własnym życiem i gdzie w okresie międzywojennym uformowała się specyficzna społeczność. Ludzie żyli tu w bliskim kontakcie wzajemnym, czemu sprzyjały niejednokrotnie związki rodzinne i wspólne miejsca pracy, a także podobne warunki bytowania. Wyrastałem na Lewandówce, zachodnim przedmieściu Lwowa, które rozrosło się na fali żywiołowej parcelacji gruntów, należały one do wsi Biłohorszcze i zostały przyłączone do obszaru miasta. Patrząc na przedwojenny plan Lwowa trudno nie zauważyć regularnego układu ulic, którym odznaczało się moje przedmieście. W rzeczywistości wykrojono tu bardzo wąskie parcele, a skromna zabudowa jednorodzinnych z reguły domów została nadmiernie stłoczona. Położona w wielkim łuku obszernych terenów kolejowych, tuż za Dworcem Głównym, była Lewandówka przede wszystkim przedmieściem kolejarzy. Mieszkały tu także rodziny tramwajarzy, pocztowców, robotników budowlanych -spotkać można było furmanów i żyjących w ubóstwie. W szkole byliśmy jednak wszyscy traktowani jednakowo ze względu na standard rodzinny. . ;; .-,-: , ;;, , ••••-.-• -. >.-v.. 346 Wspomnienia _ Adam Bajcar Nie tylko tereny kolejowe oddzielały Lewandówkę od miasta. Rozległą przerwę w zabudowie tworzyło Błonie Janowskie, gdzie istniało pierwsze lotnisko. To właśnie stąd wystartował pierwszy w dziejach polskiego lotnictwa samolot z pasażerem; zdarzyło się to na początku polsko-ukraińskich walk o Lwów, w listopadzie 1918 roku. Lotnisko przeniesiono w 1926 roku do Sknitowa i ja chodziłem tam z ojcem na pokazy lotnicze. Natomiast na Błoniu główną atrakcją dla nas, chłopców, było boisko TSL z dziurami w płocie do podglądania meczów piłkarskich. Tradycje lotnicze Lewandówki utrwalono w nazwach ulic przedmieścia, upamiętniających także znanych pilotów: Bastyra, Ste-ca, Żwirkę i Wigurę. Główną ulicę, przy której mieszkałem, nazwano Lotniczą i ta nazwa przetrwała do dziś w ukraińskiej formie jako „wułycia Powitriana". Podobnie zachowała dawną nazwę równoległa ulica Szeroka. Płynął wzdłuż niej Potok Bi-łohorski, nazywany potocznie fosą, której już nie ma. Spływała spod parowozowni, zanieczyszczona jej smarami. Nie docenialiśmy wówczas jej znaczenia, a przecież jej wody zmierzały do Morza Czarnego, podczas gdy prawie cała pozostała część miasta położonego nad Pełtwią należała do zlewiska Bałtyku. Na podmokłych torfowiskach, przylegających od północy do Lewandówki, można było spotkać karłowate drzewa, typowe dla tundry. Brodząc po tych bagnistych łąkach miało się przedsmak przygody. Zapoczątkowana podczas wojny eksploatacja torfu zniszczyła jednak ten cenny rezerwat. W dni targowe naszą ulicą sunęły powoli wozy chłopskie z towarem, sprzedawanym na Błoniu. Czepialiśmy się tych wozów dla zabawy, wołając po ukraińsku do powożących chłopów, którzy odpędzali nas batem. Wsie położone na zachód od Lwowa były przeważnie ruskie (czyli ukraińskie). Wyjątkiem była podlwowska wieś Biłohorszcze, mimo dawnej ruskiej nazwy -czysto polska. Właśnie z tej wsi pochodziła moja matka, natomiast ojciec urodził się w przyległym polskim przysiółku Parna, należącym do ruskiej wsi Rudno. W rodzinie matki wspominało się babkę pochodzenia niemieckiego, gdzieś ze Szwabii, a kuzyni z rodziny ojca byli powiązani familijnie z potomkami kolonistów austriackich. Pamiętam wizyty z ojcem w folwarku „babci" Neugebauerowej na Sygniówce; zmarła ona na syberyjskim zesłaniu, dokąd wywieziono ją w 1945 roku wraz z jej polską synową i dwiema wnuczkami; jej syn zginął w Donbasie. Życie pośród ludzi różnych nacji, wyznań i obyczajów było dla nas zjawiskiem normalnym. Polskie oblicze miasta i naszego przedmieścia przybierało inny charakter w zetknięciu z codzienną rzeczywistością. Naszymi bliskimi sąsiadami byli także Mój Lwów _ "'—"'''•-''" 347 Ukraińcy, najbliższy sklep prowadził Żyd. W polskiej szkole powszechnej od drugiej klasy uczono nas języka ruskiego, co nam pomagało niejednokrotnie w opanowaniu polskiej pisowni. Zastanawiając się na przykład, jak napisać słowo „rzeka" lub „rzadko", wystarczyło sobie przypomnieć ich ukraińskie brzmienie: „rika" i „ridko". Nasza polska szkoła mieściła się w nowym budynku, ukraińska zajmowała mały dom. Podczas przerw dochodziło czasem między nami do niegroźnych walk. W życiu sąsiedzkim nie było konfliktów narodowościowych, chociaż tuż przed wojną pojawiały się na murach i parkanach napisy antysemickie, w rodzaju: „Nie kupuj u Żyda". Stojąc kiedyś w gronie moich rówieśników krzyknąłem coś niestosownego za przechodzącym obok naszego domu Żydem. Doniósł on o tym mojemu ojcu i oberwałem solidne lanie, przyrzekając stokrotnie na piśmie, że nie będę nigdy zaczepiał nikogo na ulicy. Ojciec byt cieślą z zawodu, a budując domy na naszym przedmieściu miał dobre kontakty z Żydami, do których należały składy materiałów budowlanych. Okres świąt Bożego Narodzenia był bardzo długi. Kiedy mijały dwa pierwsze tygodnie świąteczne w rodzinach polskich, w dzień Trzech Króli zaczynały się szczedriwką (wigilią) greckokatolickie święta. Posługiwaliśmy się kantyczką, w której były także kolędy ruskie. Jak inni chłopcy z sąsiedztwa przeistaczałem się w kolędnika. Chodziliśmy z szopką i wielobarwną banią, najpierw po domach polskich, a później ukraińskich. Ruskie święta kończyły się święceniem wody na Jordana (19 stycznia). Na Lewandówce był drewniany kościółek i cerkiewka, która przetrwała do dziś. Mieszkając na przedmieściu pozostawaliśmy w ciągłym kontakcie z miastem. Trzeba było tylko przejść nad torami kolejowymi, by następnie pojechać tramwajem do śródmieścia. Największą radość sprawiały mi wyprawy na zakupy, lecz w pamięci pozostały liczne spacery, wycieczki do Brzuchowic i na odpust do Winnik. Na długo pozostały wrażenia wyniesione z obejrzenia Panoramy Racławickiej. Patriotyczne wychowanie było nieodłącznym elementem edukacji. Podczas ważnych uroczystości gościł w naszej szkole mieszkający na Lewandówce sędziwy weteran powstania styczniowego. Nosił charakterystyczny niebieski mundur z rogatywką i miał siwą brodę, czym zaskarbiał sobie nasz szczególny szacunek. Byliśmy zafascynowani wojskiem i któregoś dnia jesienią 1938 roku udałem się ze starszym ode mnie o trzy lata kuzynem Poldkiem do miasta, by witać powracających z manewrów żołnierzy. Udało się nam zająć znakomite miejsce ob- 348 Wspomnienia _ Adam Bajcar serwacyjne na cokole pomnika Adama Mickiewicz. W opowieściach ojca przewijały się wciąż jego dramatyczne przeżycia z l wojny światowej: w armii austriackiej pod Krakowem, w niewoli rosyjskiej: i znów w mundurze austriackim na froncie włoskim, gdzie został ranny. Wydarzenia te zdawały się być dla mnie bardzo odległe w czasie. Nowością okazały się natomiast szkolenia z cywilnej obrony przeciwlotniczej i przeciwgazowej, w których teraz czynnie uczestniczył ojciec. W naszym mieszkaniu pojawiło się całe wyposażenie z tym związane. Nikt z nas jednak nie przypuszczał, że wojna jest tak blisko. • : -/:- Wrzesień 1939 roku i rządy sowieckie Pierwszy dzień owego tragicznego września był wyjątkowo pogodny. Murarze kończyli tynkowanie naszego domu i na podwórzu było więcej osób. Ujrzeliśmy eskadrę samolotów lecących nad miasto. Uznaliśmy je za nasze. Wkrótce jednak daty się słyszeć odgłosy mocnych uderzeń i pojedyncze wystrzały. Po pewnym czasie z miasta nadeszły wieści o zabitych i rannych w otoczeniu Dworca Głównego. A więc zaczęło się. Wobec powtarzających się nalotów nasza rodzina przeniosła się z zagrożonej Lewandówki do sąsiedniej wsi Bitohorszcze. Zatrzymaliśmy się u naszych kuzynów. Wieś leżała na uboczu, choć związana była ściśle z miastem pracą jej mieszkańców. Bardzo wcześnie pojawiły się tu już wojska niemieckie i strzelano do nich z pobliskiego lasu. W odpowiedzi na to Niemcy, chodząc z domu do domu, zabrali wszystkich mężczyzn. Z płaczem żegnaliśmy się z zatrzymanym ojcem. Nie wiadomo jakby się potoczyły ich losy, gdyby nie interwencja sąsiada - Niemca z pochodzenia, który stanął w obronie zatrzymanych, dowodząc ich niewinności. W tym czasie oblężone miasto stawiało opór nieprzyjacielowi. Niemców zastąpili jednak kolejni najeźdźcy. Tydzień po przekroczeniu Zbrucza wojska sowieckie weszły do Lwowa. Także przez nasze przedmieście przewaliła się dziwnie odziana i zbrojna w długie piki na karabinach masa ludzka. Wśród zwierząt pociągowych pojawił się nawet wielbłąd, pierwszy raz tutaj widziany. W ślad za tą armią ze stepów przychodziły nowe porządki. Wszędzie wdzierała się natrętna propaganda, także do szkół. Na jednej z lekcji przysłany z głębi Ukrainy nauczyciel udowadniał nam, że nie ma Boga, co wywołało nasz powszechny sprzeciw. Wchodził język rosyjski, zupełnie nieznany we Lwowie. Pod sklepami ustawiały się długie kolejki po żywność i odzież. Stałem nieraz w takiej kolejce po chleb lub cukier od wczesnych godzin rannych, zwalniany przez matkę, by pójść do szkoły. Mój Lwów 349 Podczas mroźnej zimy, w lutym 1940 roku, zaczęły się masowe wywózki. Pewnego dnia nie było już rodziny aptekarskiej, potem znów kogoś zabrano nocą. Widzę wciąż to przerażenie pojawiające się w oczach mojej matki na odgłos nocnego warkotu. Dość wcześnie wywieziono naszego kuzyna Marcina. Był kolejarzem, a skazano go na 5 lat zsyłki pod chińską granicę za małe uszkodzenie wagonu kolejowego w trakcie przetokowego manewrowania. Pozostawał jednak jeszcze drobny margines wolności, skoro pod gmachem Kasy Oszczędności, u wyloty ulicy Jagiellońskiej, mogłem kupić parę książek wydanych w Polsce. Pod niemiecką okupacją Tydzień po niemieckim ataku na Związek Sowiecki pojawili się we Lwowie nowi okupanci. Odwrót czerwonoarmistów był wręcz paniczny. Pamiętam, jak matka wynosiła tym zgłodniałym żołnierzom chleb i jakiś napój. NKWD zdążyło jednak przed odwrotem wymordować tysiące ludzi w Brygidkach, na Łąckiego i Zamarstynowskiej. Wstrząśnięci tą zbrodnią, nie byliśmy wtedy świadomi nowego zagrożenia, a przecież parę dni po zajęciu Lwowa przez Niemców rozstrzelano polskich profesorów i członków ich rodzin na Wzgórzach Wuleckich. Nasze przedmieście Niemcy zajęli wjeżdżając na kilku motocyklach. Zatrzymali się koło naszego domu i rozdawali dzieciom cukierki. Prezentowali się wyśmienicie, świetnie umundurowani, uśmiechnięci. Ludzie pamiętający czasy austriackie żywili cichą nadzieję, że będzie lepiej. Ukraińcy witali przyjście Niemców z nieukrywaną radością. 30 czerwca 1941 roku proklamowali we Lwowie odbudowę państwa ukraińskiego. To zapewne w tym czasie przeżyliśmy zaskakujące zdarzenie. Na nasze podwórko weszło dwóch przedstawicieli owej władzy ukraińskiej z poleceniem natychmiastowego wywieszenia na budynku flagi ze swastyką i flagi żótto-błękitnej. Moja biedna mama musiała je szybko zszywać z jakichś kawałków, a ja pomagałem jej przy tym. Rządy ukraińskie we Lwowie skończyły się wraz z przyłączeniem Galicji Wschodniej do Generalnego Gubernatorstwa. W dystrykcie Galicji pojawiły się tzw. polskie pieniądze, działała ukraińska policja pomocnicza, a Narodna Torhiwla miała w swym ręku handel. Niemcy nie ruszyli jednak polskich pomników we Lwowie, jak to uczynili w innych miastach, za Sanem. Podczas niemieckiej okupacji udało mi się ukończyć szkołę powszechną. W ciągu roku uczęszczałem do szkoły Marii Mag- 350 Wspomnienia Adam Bajcar daleny; jest tu dziś polska Szkota Średnia nr 10. Pamiętam z tej okupacyjnej szkoły prof. Jaworskiego dzięki wycieczkom po mieście i okolicy, podczas których roztaczał przed nami wizje historycznych bitew na przedpolach Lwowa. Stąd trafiłem na rok do Szkoły Handlowej przy ulicy Skarbkowskiej. W dopuszczonym przez okupanta szkolnictwie polskim zajmowała najwyższą pozycję. W programie nauczania była stenografia, księgowość, język niemiecki i parę innych praktycznych przedmiotów. Pod okupacją niemiecką życie we Lwowie wydawało się spokojniejsze, niż w czasach sowieckich, lecz były to tylko pozory. Byłem świadkiem rozstrzelania kilkunastu zakładników (Polaków i Ukraińców) w pobliżu naszej szkoły. Za murem getta na Zamarstynowie zamknięto skazaną na zagładę ludność żydowską, a z terenu obozu janowskiego docierał do nas nieraz swąd palonych ludzkich ciał. Od lata 1943 roku dochodziły do Lwowa wieści o masowych rzeziach ludności polskiej na Wołyniu i ta nienawiść przelewała się stopniowo na obszar Galicji. W samym Lwowie nie odczuwało się tej groźby. Kiedyś przechodząc przez plac Strzelecki (pod Wysokim Zamkiem) zostałem zaatakowany przez idącą w szeregu grupę ukraińskich uczniów, którzy zerwali mi z głowy czapkę-rogatywkę i podeptali ją ze złością. W tym czasie naszymi lokatorami byli Ukraińcy, z którymi żyliśmy w zgodzie. Moim hobby było wówczas lotnictwo. Uczęszczałem na kurs modelarstwa lotniczego, prowadzony przez wykładowcę Lwowskiej Politechniki. Wraz z przyjacielem Tadziem ze Skni-łowa, którego ojciec wtedy odbywał loty bojowe na Zachodzie, obserwowaliśmy często z dachu jego domu, co się dzieje na pobliskim lotnisku. Zbieraliśmy z różnych źródeł materiały informacyjne o samolotach różnych krajów. Opracowałem m.in. duży album pod tytułem „Skrzydlata Polska". Ż czasopisma lotniczego „Der Adler" i z innych publikacji niemieckich czerpaliśmy bogate informacje. By je zdobyć, wykradaliśmy nawet książki z niemieckiej księgarni przy placu Mariackim. Staliśmy się niemal ekspertami w dziedzinie lotnictwa, oczywiście w amatorskim wydaniu. Po wkroczeniu wojsk sowieckich miało się to stać dowodem mojego „przestępstwa". Od Wielkanocy 1944 roku zaczęły się naloty sowieckie na Lwów. Bombardowania wieczorne poprzedzane były oświetlaniem celów przez opadające powoli „choinki". W miarę zbliżania się frontu naloty stawały się coraz częstsze, także w ciągu dnia. W pobliżu naszego domu zajęła stanowiska niemiecka artyleria przeciwlotnicza, a u nas kwaterowali ci żołnierze. Zachowywali Mój Lwów 351 się zupełnie przyzwoicie. Jeden z nich pochodził z Kassel i opowiadał nam o tym, jak zastał całkowicie zniszczone swoje miasto po przyjeździe na krótką przepustkę. Już po opuszczeniu tych stanowisk przez Niemców nadleciały w samo południe eskadry sowieckie i zaczęło się niemiłosierne bombardowanie naszej Lewandówki i terenów kolejowych. Zginęło wielu cywilów. Bomby padały chaotycznie na te małe domy i ogrody. Dotarta wreszcie wieść, że Niemcy się wycofują. Tu i ówdzie zaczęły się pojawiać polskie flagi. Oddział AK na Lewan-dówce podjął walkę w rejonie szkoły, lecz zmuszony został do odwrotu. Zginął wtedy mój starszy kolega. W odpowiedzi na tę akcję niemiecka artyleria ostrzeliwała spod Rzęsny Polskiej przez całą noc i następny dzień Lewandówkę. 27 lipca 1944 roku wkroczyły do miasta główne siły sowieckie. Nasze przedmieście zaroiło się od wojska i sprzętu bojowego. Była to już inna armia niż ta, którą oglądaliśmy we wrześniu 1939 roku. Była lepiej odziana, zaopatrzona w amerykańską żywność. Wojacy z pierwszych oddziałów pytali przede wszystkim o drogę do Berlina. •- "j; • ' : -' ' U ' Znów pod czerwoną gwiazdą Na naszym podwórku krasnoarmiejscy rozpalili ognisko i zabrali się do gotowania mięsa zdobytego z chłodni na Błoniu Janowskim. Otrzymaliśmy od nich sporą część tej strawy. Nastrój był wręcz swojski. Wszystko zmieniło się po paru dniach, kiedy pojawili się smutni i zadbani agenci NKWD. Przeprowadzali rewizje, dom za domem. U nas znaleźli nie tylko aparat fotograficzny, który natychmiast skonfiskowali, lecz co gorsze natrafili na moje bogate zbiory związane z lotnictwem, a w tym niemieckie książki i prasę. Kazano mi to wszystko załadować na taczki i pod eskortą musiałem wieźć na posterunek. Prowadzący mnie enkawudzista w pewnym momencie powiedział „bu-diet tieba za eto" (Będziesz ty za to miał). Na posterunku milicji stłoczono już dziesiątki zatrzymanych, prowadząc śledztwo. W tym zamieszaniu udało mi się zbiec i ukrywałem się przez pewien czas. Miałem wtedy niecałe 15 lat, mniej szczęścia miał mój bliski kuzyn Tusiu (Antoni), starszy ode mnie o dwa lata. Za przynależność do Armii Krajowej zesłany został na wiele lat do kopalni ropy naftowej w Uchcie, za kołem podbiegunowym. Lwów pod drugą okupacją sowiecką byt już całkowicie innym miastem. Nie było w nim ludności żydowskiej, zmniejszała się gwałtownie liczba Polaków, którzy pod naciskiem i w obawie przed aresztowaniami i wywózką wybierali tułaczkę, opuszcza- 352 Wspomnienia _ Adam Bajcar jąć swoje ukochane miasto. Wielu dawnych mieszkańców Lwowa, także Ukraińców, wyjechało ze Lwowa jeszcze przed wejściem Sowietów. Z głębi ZSRR napływały do tego pięknego miasta fale nowych osadników, dla których było ono obce kulturowo i cywilizacyjnie. Pogłębiała się degradacja społeczna Lwowa. Zamykano kolejne polskie szkoły, zmieniając je na rosyjskie. Najdłużej broniły się kościoły. Rok szkolny 1944-1945 upłynął mi w ósmej klasie szkoły średniej, przy ulicy Szymonowiczów. Mieliśmy dla porównania tygodniowo 8 godzin rosyjskiego, 8 godzin ukraińskiego i 2 godziny polskiego. Przedwojenna kadra nauczycielska zapewniała nam stosunkowo wysoki poziom nauczania. Przyznaję, że bojkotowaliśmy wyraźnie lekcje języka ukraińskiego, chociaż pozostał mi w pamięci nasz nauczyciel, lwowski Ukrainiec, który usiłował prowadzić z nami kulturalny dialog na szersze tematy dotyczące stosunków między naszymi narodami. Wtedy jednak były to sprawy odległe. W dniu zakończenia roku szkolnego naszą męską część klasy zatrzymano nagle i skierowano na przeszkolenie wojskowe. Szliśmy z lwowskimi pieśniami na ustach, oklaskiwani przez przechodniów i przekupki z placu Unii Brzeskiej, do miejsca skoszarowania na Kleparowie. Naszym „komandirom" nie udało się wymusić na nas pieśni sowieckich, chociaż karą była długa nocna musztra. Pewnego dnia, podczas ćwiczeń terenowych pod Lwowem, wybuchła w pobliżu strzelanina, nasi dowódcy obawiając się banderowców rozkazali nam skryć się w okopach. Na szczęście skończyło się na krótkim strachu. Nasza polska szkoła została przekształcona w rosyjską i trzeba było szukać nowego miejsca nauki. Przeniosłem się do odległej szkoły na Żelaznej Wodzie, skąd wkrótce trafiłem do popularnetgo w ówczesnym Lwowie „Kurdykla". Tak nazywano szkołę średnią przy ulicy Kordeckiego (na wschód od Dworca Głównego). W tej naszej poczciwej „budzie" świętowaliśmy konspiracyjnie Boże Narodzenie 1945 roku. Wtajemniczeni w tę uroczystość pedagodzy odwiedzali kolejne klasy, gdzie składano sobie wzajemnie życzenia. Był wśród nich wicedyrektor szkoły Ludwik Bazylow, znany później historyk. Świadomość rychłego rozstania wpłynęła na wzruszający nastrój owego spotkania. W połowie kwietnia 1945 roku nasz dobytek wciśnięty w dwie duże skrzynie załadowaliśmy do wagonu, podstawionego wraz z całym składem pociągu towarowego pod rampę przy moście na Lewandówkę. Po dłuższym postoju, związanym z kompletowaniem kolejnej grupy tzw. repatriantów, pociąg ru- Moi Lwów 353 ***»»* szył. Rozległy się szlochy kobiet, którym towarzyszyły przekleństwa mężczyzn. Jak w tradycyjnej, lwowskiej piosence, z dala widać było już niestety wieże kościoła Elżbiety. Nasz pociąg zanurzał się w zapadający mrok. Rankiem powitaliśmy z radością Przemyśl, promieniejący na każdym kroku polskością, Było to wzruszające przeżycie. Korzystając z postoju „wpadliśmy" na chwilę z ojcem do kuzynostwa; wyjechali oni wcześniej ze Lwowa. Odtąd będziemy jeszcze długo podążać śladami rodziny, rozproszonej po całym kraju, przeważnie na Śląsku. Po tygodniu repatriacyjnej eskapady dowieziono nas do zrujnowanego Wrocławia, który wkrótce okazał się być nowym Lwowem. Moje powroty do Lwowa Tradycje lwowskie miały jeszcze długo towarzyszyć wychodźcom z Lwiego Grodu. Lwowską atmosferą żyły uczelnie Wrocławia. Podczas naszych studenckich wędrówek geograficznych towarzyszyła nam zawsze piosenka lwowska. Powoli jednak zachowane w pamięci rodzinne miasto rozpływało się we mgle coraz rzadszych wspomnień. Zapadła bariera oficjalnego milczenia. Oddzielony niedostępną granicą Lwów stał się tematem tabu. Pierwsza szansa zobaczenia znów drogiego miasta nadarzyła się latem 1958 roku, w czasie politycznej odwilży. Wziąłem udział w wycieczce zorganizowanej przez Polskie Towarzystwo Geograficznne trasą wówczas niezwykłą. Pociągiem z Warszawy do Moskwy i Stalingradu, dalej statkiem do Astra-chania i deltą Wołgi oraz przez Morze Kaspijskie do Baku nasza blisko 30-osobowa grupa podróżowała bez radzieckiego pilota. Zaopiekowano się nami jednak na Kaukazie, skąd dopiero dotarliśmy pociągiem do Lwowa. Wzruszające do tez było dla mnie to spotkanie z miastem po dwunastu latach. W trakcie zwiedzania z przewodnikiem cmentarza Łyczakowskiego udało mi się wraz z kolegą oderwać od grupy i dotrzeć do Cmentarza Obrońców Lwowa. Kolumnada okazałego Pomnika Chwały jeszcze stała, a wśród zarośniętych chwastami mogił spotkaliśmy grupę miejscowych dzieci, rozmawiających ze sobą po polsku. Udałem się także na Lewandówkę i zajrzałem na chwilę do rodzinnego domu, gdzie nowi rosyjscy gospodarze przyjęli mnie życzliwie. Pochodzili z Saratowa. Do naszego lwowskiego domu zaglądała jeszcze później parę razy moja siostra z mężem i synami. Kiedy po latach znalazłem się tutaj znów, stał już w tym miejscu wielopiętrowy wieżowiec. Wysoka zabudowa zmieniła oblicze dawnej Lewandówki, pozostawiając jedynie re- 354 Wspomnienia _ Adam Bajcar likty przedwojennej zabudowy. Podobnie zmieniły swój wygląd inne przedmieścia Lwowa, a na terenach wsi Sichów wyrosła ogromna dzielnica mieszkaniowa. . ,..-... Lwów w swoim rozległym śródmieściu, bogatym w zabytki, pozostał na szczęście prawie nietknięty. Fascynuje jak dawniej piękną architekturą, wkomponowaną w malowniczy krajobraz lesistych wzgórz Roztocza. Stał się miastem stosunkowo łatwo dostępnym dla Polaków zza miedzy, jednakże po okresie wzmożonego zainteresowania na początku lat dziewięćdziesiątych opadła wyraźnie związana z nim fala emocji i dziś zdecydowanie mniej polskich wycieczek przyjeżdża do Lwowa. Jest więc wyraźna potrzeba promocji gospodarczej, kulturalnej i turystycznej tego miasta właśnie w Polsce. W ostatnim dziesięcioleciu odzyskałem mój Lwów dla siebie. Pomogły mi w tym liczne wyjazdy w różnych celach. Prowadziłem wiele wycieczek do Lwowa i dalej - na Podole, Wołyń, Huculszczyznę, Bukowinę. Działając w Towarzystwie Pol-ska-Ukraina (założonym w grudniu 1991 roku) uczestniczyłem w wielu spotkaniach i konferencjach, poświęconych sprawom sprzyjającym dialogowi i wzajemnej współpracy między naszymi krajami i narodami. Gościnnym miejscem niektórych naszych spotkań był dawny pałac Sapiehów przy ulicy Kopernika; jest on siedzibą lwowskiego oddziału Ukraińskiego Towarzystwa Ochrony Zabytków Historii i Kultury. Rozwija się nasza współpraca z Federacją Organizacji Polskich na Ukrainie. Ostatnio prezentowałem możliwości aktywizacji turystycznej miasta na międzynarodowym spotkaniu architektów w Politechnice Lwowskiej, zorganizowanym z okazji wpisania Lwowa na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Żyję na bieżąco sprawami rodzinnego miasta, widząc jego znaczną szansę rozwojową w nowej integrującej się Europie. Iwan Hreczko (Lwów) Uwagi do dziejów Cerkwi greckokatolickiej na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej (XVIH-XX w.) Historycy chrześcijaństwa na Ukrainie dzielą jego rozwój na następujące okresy: ,; 1. Początki chrześcijaństwa i okres Rusi Kijowskiej (988-1240); 2. Od upadku Rusi Kijowskiej (1240) do podziału metropolii kijowskiej na kijowską (południowo-zachodnią) i moskiewską (północno-wschodnią) w 1458 roku; 3. Cerkiew prawosławna w państwie polsko-litewskim w latach 1458-1596 (do unii brzeskiej); 4. Podział Cerkwi na prawosławną i unicką (od 1596 roku do końca XVIII wieku); -, 5. Cerkiew ukraińska w latach 1772-1991. C - Każdy z tych okresów ma swoje historyczne osobliwości, które wpływały na losy Cerkwi greckokatolickiej. Oczywiście mają one bogatą literaturę, nie zawsze co prawda obiektywną, ponieważ poglądy autorów zależały często od ich orientacji wyznaniowej. Może najwięcej sprzeczności jest w pracach poświęconych problematyce unijnej i procesów pounijnych, wynikających z przyjęcia unii brzeskiej w 1596 roku, co spowodowało podział metropolii kijowskiej na dwie części tego samego obrządku, jedną związaną z Rzymem, drugą z Konstantynopolem. Po upadku i rozbiorze Polski przez Rosję, Austrię i Prusy, ta część ukraińsko-białoruskich ziem, które weszły w skład Rosji popadła w zależność od moskiewskich patriarchów i stopniowo rusyfikuje się. Z kolei na tzw. Kresach, które przeszły do Austrii - państwa katolickiego - Cerkiew greckokatolicka rozwijała się i powoli nabierała oznak Cerkwi narodowej. Sobór zamojski w 1720 roku zreformował niektóre obrzędy i kanony według reguł synodu trydenckiego. Zgodnie z postanowieniami soboru zamojskiego Cerkiew greckokatolicka na wschodnich terenach ówczesnej Polski przetrwała do 1772 roku, tzn. do pierwszego rozbioru Polski. Od tego czasu życie polityczne, społeczne, a głównie religijne narodów ukraińskiego i białoruskiego (szczególnie narodu „ruskiego" w ówczesnej terminologii), rozdzielonego nowymi granicami politycznymi między Austrię a Rosję, potoczyło się odmiennie. Zasługuje na uwagę taki choćby fakt: za panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego prawie cała ludność prawobrzeżnej Ukrainy była wyznania greckokatolickiego (unici). Na przykład na Kijowszczyźnie i Po- 356__________________________________________________________________________Iwan Hreczko lesiu, były wówczas 1902 parafie greckokatolickie, a tylko około 20 prawosławnych. Po zajęciu tych ziem przez Rosję rozpoczęto likwidację Cerkwi greckokatolickiej, głównie w latach 1839 i 1875. W tym właśnie roku ostatecznie zlikwidowano greckokatolickie parafie na Chełmszczyźnie i Podlasiu. Natomiast na ziemiach, które po 1772 roku znalazły się w zaborze austro-węgier-skim, Cerkiew unicka urzędowo była nazwana Cerkwią greckokatolicką, utrzymując szereg przywilejów, jakimi od dawna cieszył się Kościół rzymskokatolicki. Już po dwóch latach, w 1774 roku, zorganizowano przy cerkwi św. Barbary w Wiedniu seminarium duchowne, które działało do 1784 roku, kiedy we Lwowie otwarto generalne seminarium duchowne. Cesarz Franciszek I ufundował w 1803 roku konwikt funkcjonujący do 1893 roku. Z tego konwiktu wyszło wielu oświeconych działaczy greckokatolickich. Oprócz tego w latach 1787-1809 na Uniwersytecie Lwowskim działał Wydział Teologiczno--Filozoficzny Studium Ruthenum, który przyczynił się do podniesienia oświaty kleru greckokatolickiego. Warto podkreślić, że polityczne zmiany w Galicji Wschodniej po 1772 roku pozwoliły na uporządkowanie socjalnego i prawnego statusu Cerkwi greckokatolickiej i jej wiernych w Cesarstwie Austro-Węgierskim, a także podniesienie oświaty duchowieństwa, która w Polsce przedrozbiorowej była bardzo zaniedbana. Wydaje się, że to zaniedbanie stanowiło niejako rację stanu ludności obrządku wschodniego, tj. ludności kresowej, „ruskiej". Zwrócił na to uwagę pierwszy austriacki starosta lwowski Milbacher, który w sprawozdaniu do Wiednia w 1774 roku pisał: (...) we wielkim lwowskim cyrkule (Rawa, Kamionka Strumilowa, Gródek, Bóbrka, Brody, Zborów, Za-łoice, Zloczów, Bneżany itd.) jest zaledwie 10 prawdziwych nauczycieli, z których tylko 2 (Podkamień i Zatoice) uczą dzieci pisać, czytać, rachować i początków laciny. Reszta nauczycieli uczy czytać i pisać po polsku z własnego doświadczenia i bardzo źle. Doceniając znaczenie szkolnictwa powszechnego w podnoszeniu poziomu moralnego i socjalnego swych poddanych administracja wiedeńska poleca szkolnemu referentowi Wacławowi Korandzie (Czechowi) zbadać na miejscu stan oświaty. Wtedy pojawia się kwestia wprowadzenia języka ukraińskiego (ruskiego) do publicznych szkół jako języka wykładowego. Z tego powodu już w 1776 roku zostaje utworzona komisja szkolna, ale przeciw szkolnictwu publicznemu (głównie wiejskiemu), a tym bardziej z ukraińskim językiem wykładowym, bardzo energicznie wystąpiła szlachta polska, bo kolidowało to z jej interesami stanowymi. W tych czasach sprawom szkolnictwa najwięcej przysłużyli się biskupi greckokatoliccy: lwowski Piotr Bilański (1780-1798) i przemyski Maksymilian Ryłło (1785-1794). Wspomniano już, że ludność ukraińska z tzw. Kresów przed rozbiorami Polski składała się z ciemnego pańszczyźnianego chłopstwa, a duchowieństwo parafialne poziomem bytu i oświaty nie bardzo różniło się od parafian. Jak stwierdził urzędowy referent do spraw Galicji w 1783 roku, wśród ówczesnego greckokatolickiego duchowieństwa tylko l na 30 miał jakieś wykształcenie teologiczne, a większość z nich nie umiała nawet pisać. Oprócz tego ciążył na nich obowiązek (tak samo jak i na prawo- Uwagi do dziejów Cerkwi greckokatolickiej na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej... 357 sławnych duchownych) odrabiania pańszczyzny i innych powinności dworskich. W 1777 roku wydano w Wiedniu uchwałę zabraniającą takich praktyk. W 1783 roku cesarz Józef II powołał we Lwowie seminarium diecezjalne, przekształcone potem na generalne. Wraz ze zmianą politycznych granic unickiej metropolii kijowskiej coraz wyraźniej powstaje problem odnowienia metropolii halickiej. W tej sprawie w 1796 roku biskupi greckokatoliccy Piotr Bilański i Maksymilian Ryłło interweniowali u metropolity kijowskiego i całej Rusi - Teodozjusza Rostockiego, przebywającego wówczas na rozkaz carycy Katarzyny II w Petersburgu i odsuniętego od bezpośredniego ordynowania metropolią. Oczywiście, że odpowiedzi z Petersburga nie było. W 1798 roku zmarł biskup P. Bilański, a jego następca biskup Mikołaj Skorodyński ponownie zwrócił się w tej sprawie do metropolity w Petersburgu, ale otrzymał odpowiedź odmowną. Jednocześnie biskupi Kościoła polskiego rozpoczęli usilne starania w Wiedniu, aby po śmierci greckokatolickich biskupów nie wyświęcać nowych, ale „owdowiałe" diecezje oddawać pod jurysdykcję polskich biskupów. Było to oczywiście zgodne z dawnym planem Episkopatu polskiego, mającym na celu zniszczenie Rusi. Jednak plan ten został w Wiedniu odrzucony, a papież Pius VI potwierdził rozporządzenie papieża Urbana VIII z 1624 roku o zakazanie przeciągania unitów na obrządek łaciński. W 1805 roku zmarł biskup greckokatolicki Mikołaj Skorodyński, a w następnym roku, pomimo sprzeciwu i przeciwdziałania Episkopatu polskiego, metropolia halicka obrządku wschodniego została restytuowana. Pierwszym metropolitą halickim został biskup przemyski Anton Anheło-wycz. Wielkie zasługi w odnowieniu metropolii miał generalny wikary diecezji lwowskiej baron Mychajł Harasewycz - wybitny działacz społeczny, autor historii Cerkwi ukraińskiej w języku łacińskim (Annales Ecclesiae Ruthenae). Mając dobre stosunki z dworem, a także z nuncjuszem we Wiedniu, przedstawił osobiście sprawę odnowienia metropolii halickiej cesarzowi Franciszkowi I, jak również nuncjuszowi hr. Seweroli, odpowiednio 15 czerwca oraz 11 lipca 1803 roku. Mimo iż na przeszkodzie stały najpierw sprawy kanoniczne (żył jeszcze w Petersburgu metropolita Teodozjusz z tytułem „kijowski"; zmarły 25 stycznia 1805 roku), potem wojny napoleońskie (przegrana bitwa pod Austerlitz 2 grudnia 1805 roku), a także zdecydowany sprzeciw polskich kół klerykalno-politycznych, cesarz Franciszek I swoim reskryptem z 17 lipca 1806 roku odnowił - po prawie 400 latach - historyczną metropolią halicką. Stolicą metropolii został Lwów, z sufragannymi biskupstwami przemyskim i chełmskim. Z odnowieniem metropolii halickiej w nowych warunkach politycznych imperium Habsburgów rozpoczyna się nowa era w życiu ukraińskiej Cerkwi greckokatolickiej. Uroczysty ingres pierwszego metropolity odnowionej metropolii odbył się 25 września 1808 roku. Wydawało się, że można było oczekiwać szybkiego rozkwitu metropolii, ale wojna i ponowna okupacja Galicji przez polskie legiony Napoleona utrudniały przez jakiś czas jej rozwój i umocnienie administratury metropolitalnej. Okupacyjna władza wymagała od metropolity przysięgi na wierność Napoleonowi. Odmowa złożenia przysięgi spowodowała jego aresztowanie i konfiskatę kosztowności konsystorskich i pienię- 358______________________________________• _______•_______________Iwan Hreczko dzy. Po podpisaniu 17 października 1809 roku pokoju w Schonbrun, część terytorium metropolii - cyrkuły tarnopolski i czortkowski - odeszły do Rosji, a część przemyskiej i chełmskiej diecezji - do Księstwa Warszawskiego. Dla tych terenów metropolita wyznaczył wikarnych administratorów. Kongres wiedeński w 1815 roku przywrócił te ziemie Austrii. . . ...;.; Wiele pracy włożył metropolita w sprawę organizacji i umocnienia greckokatolickich parafii na Bukowinie, przyłączonej w 1775 roku do Austrii. Oddalenie o setki kilometrów od stolicy metropolii parafii bukowińskich dyktowało potrzebę stworzenia nowego administracyjnego ośrodka zarządzania mieniem parafialnym. W tej sprawie metropolita zwrócił się do cesarza z propozycją utworzenia na granicy Galicji i Bukowiny - w Śniatyniu albo Horodence - nowego biskupstwa greckokatolickiego. Sprawa ciągnęła się latami. Dopiero w 1850 roku rozporządzeniem cesarza, za zgodą Stolicy Apostolskiej, formalnie przyjęto uchwałę o potrzebie podziału rozległej metropolii na diecezje: lwowską i stanisławowską. Z braku odpowiednich funduszy sprawa diecezji stanisławowskiej ciągnęła się jeszcze 35 lat. I wreszcie w 1885 roku bullą papieską Leona XIII i uchwałą cesarza Franciszka Józefa utworzenie tej diecezji stało się faktem. Nowo utworzone biskupstwo objęło trzy cyrkuły galicyjskie (Stanisławów, Czortków, Kołomyja) i dekanat bukowiński. , • W 1814 roku zmarł metropolita Anton Anhełowycz, pozostawiwszy po sobie wiele prac pisanych w językach: niemieckim, francuskim i polskim. Jego życiorys potwierdza jego wielką erudycję, oddanie Cerkwi i jej wiernym, a także zasługi w rozbudzeniu świadomości i patriotyzmu obywateli wyznania greckokatolickiego w Galicji. Po jego śmierci metropolią administrował wikary generalny Mychajło Harasewycz do 1816 roku, kiedy to papież Pius VII mianował biskupa przemyskiego Mychajła Lewyćkiego arcybiskupem Lwowa i metropolitą metropolii halickiej. Za zasługi dla Cerkwi i narodu został on w 1856 roku podniesiony przez papieża Piusa IX do godności kardynała. Przyczynił się on do materialnego zabezpieczenia Cerkwi, zorganizował szkolnictwo i opiekę duchowną nad wszystkimi dziedzinami życia społecznego. Swoją gorliwą pracą i staraniem wyjednał u cesarza przywilej, zgodnie z którym Cerkiew greckokatolicka została zrównana w prawach z innymi katolickimi Kościołami obrządku rzymskiego i ormiańskiego w całym imperium austro-węgierskim. Jego zasługą było nauczanie katechizmu w języku ukraińskim, a jeśli większość uczniów w szkole była ukraińskiego pochodzenia, to językiem wykładowym stawał się także język ukraiński. On też wprowadził katechetów do gimnazjów, a do wojska kapelanów greckokatolickiego obrządku. Marzeniem metropolity było utworzenie przy Uniwersytecie Lwowskim wydziału teologicznego dla alumnów greckokatolickich. Temu energicznie przeciwstawiało się duchowieństwo polskie z arcybiskupem Andrzejem Ankwiczem na czele. Ten ostatni wychowany w Wiedniu zniemczony Polak, z poparciem szlachty otrzymał z rąk cesarza tytuł prymasa Galicji i Lodomerii. Po przeniesieniu arcybiskupa Ankwicza w 1848 roku do Pragi tytuł ten otrzymał metropolita Lewyćkyj (uhonorowany również godnością Uwagi do dziejów Cerkwi greckokatolickiej na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej... 359 kardynalską). Na wręczenie sędziwemu władyce kardynalskich regaliów - do Uniowa koło Przemyśla, gdzie w tym czasie przebywał metropolita - przyjechali legat papieski Hieronim Filiciangeli z delegatem cesarza, kardynałem księciem Friedrichem Schwa-rzenbergiem. Takie wyróżnienie zasłużonego metropolity greckokatolickiego wywołało radość przedstawicieli katolickich kościołów obrządków wschodnich. Po śmierci metropolity Lewyćkiego w 1858 roku jego następcą został biskup przemyski Hrihorij Jachymowycz, wychowanek wiedeńskich szkół teologicznych, potem profesor i rektor Uniwersytetu Lwowskiego, w latach 1841-1848 biskup pomocniczy metropolity Lewyćkiego, od 1848 roku biskup przemyski, a w czasach Wiosny Ludów pierwszy przewodniczący i czołowy działacz Głównej Ruskiej Rady (Hołowna Ruska Rada). W parlamencie austriackim i Izbie Panów bronił on praw narodu ukraińskiego i publicznego charakteru języka ukraińskiego, dobrze rozumiejąc, że w warunkach bezpaństwowości Cerkiew dla narodu ukraińskiego była państwem duchowym ze wszystkimi z tego wypływającymi implikacjami. Można powiedzieć, że był on najwyższym autorytetem i władcą w tym państwie duchowym. Rozwój Cerkwi greckokatolickiej napotykał sprzeciw ze strony Kościoła katolickiego obrządku rzymskiego. Znane są protesty w Rzymie arcybiskupa lwowskiego W. Sie-rakowskiego, a potem jego następcy K. Kickiego przeciwko utworzeniu świętojurskiej kapituły, chociaż uważali lwowskich greckokatolickich biskupów za swoich wikarnych pomocników obrządkowych. Dlatego tak często wykorzystywali każdą możliwość przeciągania unitów na obrządek rzymskokatolicki. Takie stosunki między dwoma obrządkami katolicyzmu zmuszały rzymskich hierarchów do powstrzymywania polskiego duchowieństwa przed nawracaniem unitów na prawdziwą wiarę. W 1862 roku Kongregacja Propagandy została podzielona przez papieża Piusa IX na dwa oddziały. Do zadań jednego z nich należało zajmowanie się wyłącznie sprawami Kościołów wschodnich, a papież Pius XI potwierdził równoprawność obydwu obrządków - greckiego i łacińskiego. >i; -.;>;,v ;. . ;,'?' - •••'.-. ;••••'•• Wzrost siły ukraińskiej Cerkwi greckokatolickiej i jej autorytetu w Stolicy Apostolskiej nie uszedł uwagi Rosyjskiej Synodalnej Cerkwi. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XIX wieku szerzy się propaganda promoskiewska. Robi się to przy skrytej pomocy Episkopatu polskiego i polskiej elity politycznej, która miała w Galicji pełnię władzy, i to właśnie dawało jej możliwość kompromitowania i oskarżania przed Rzymem i Wiedniem Ukraińców o ich polityczną i religijną orientację na Moskwę. Z tego powodu ówczesny metropolita lwowski J. Sembratowycz wyjechał do Rzymu. Jego następcą został profesor dogmatyki na Uniwersytecie Lwowskim, archipresbiter kapituły metropolitalnej Sylwester Sembratowycz. Dzięki jego staraniom po 170 latach od synodu zamojskiego odbył się w 1891 roku lwowski synod prowincjonalny, którego uchwały są aktualne do dziś. Z inicjatywy metropolity Sylwestra Sembratowycza i za zgodą Stolicy Apostolskiej przeprowadzono wiele zmian, odpowiadających potrzebom czasu. Ufundowano instytut dla dziewcząt pod zarządem ss. bazylianek, zbudowano 360__________________________________________________________________________Iwan Hreczko nowe seminarium duchowne, założono nowe zgromadzenie zakonne ss. służebnic, ożywiono pracę wydawniczą i misyjną oraz - co może najważniejsze - ostatecznie zatwierdzono i ufundowano nową diecezję stanisławowską. •-->.•.••:. ':.'•(• -i.'-'-:-! Trzeba podkreślić, że reformy nie przebiegały gładko, spotkały się z oporem tak duchowieństwa konserwatywnego, jak i kręgów świeckich. Szczególnie ostro zaprotestowało społeczeństwo galicyjskie, kiedy okazało się, że reformowanie oo. bazylianów powierzono polskim oo. jezuitom. Obawiając się latynizacji i polonizacji Cerkwi greckokatolickiej sprawą musiał się zająć dwór, a także Stolica Apostolska, bezpośrednio papież Leon XIII. Okazało się, że obawy były płonne. Zreformowane i zdyscyplinowane młode kadry oo. bazylianów przejmowały zreformowane jeszcze klasztory i doprowadziły reformę do końca - już bez podejrzeń ze strony ukraińskiego społeczeństwa 0 polonizację i latynizację obrządku. Wielka reformatorska praca metropolity S. Sem-bratowycza i jego starania o podniesienie oświaty narodu i duchowieństwa spotkała się z silnym oporem kręgów promoskiewskich, natomiast bardzo wysoko została oceniona przez papieża Leona XIII, który w 1895 roku nadał mu godność kardynała. Także na prośbę metropolity papież ufundował w Rzymie Kolegium ukraińskie. Po śmierci kardynała S. Sembratowycza (1898) na lwowską archikatedrę na krótko wstąpił biskup stanisławowski Julian Sas Kujiłowskyj, były członek polskiej gwardii i uczestnik pochodu węgierskiego w 1848 roku. Zmarł we wrześniu 1899 roku. Jego miejsce zajął młody biskup diecezji stanisławowskiej Andrzej hr. Szeptycki. Z objęciem przez niego archidiecezji lwowskiej rozpoczęła się nowa - prawie półwie-czna - epoka w życiu Cerkwi greckokatolickiej i jej wiernych. Należy przypomnieć, że zaczynał on swoją misję arcypasterza i duchownego ojca narodu w czasach, kiedy to wśród ukraińskiej inteligencji, zresztą jak i w całej Europie, szerzyły się antyklerykalne 1 ateistyczno-nihilistyczne prądy. Młody metropolita pochodził ze spolonizowanego rodu dawnych bojarów ruskich Szeptyckich, więc ukraińskie społeczeństwo przyjęło go chłodno. Jednak cała jego działalność dla dobra Cerkwi i narodu zmieniła niebawem stosunek do niego ukraińskich kręgów patriotycznych, a zwłaszcza inteligencji. Zaufanie do siebie zdobył stając w 1901 roku po stronie tzw. secesji studentów Ukraińców na Uniwersytecie Lwowskim, domagających się równouprawnienia języka ukraińskiego, jako języka wykładowego, na równi z językiem polskim. W 1910 roku wygłosił znamienne przemówienie w austriackiej Izbie Panów o potrzebie otwarcia we Lwowie uniwersytetu ukraińskiego. Ten wielki arcykapłan był także wielkim mecenasem i szczodrym dobrodziejem wielu ukraińskich placówek naukowych. Podtrzymywał materialnie działalność Naukowego Towarzystwa im. Szewczenki? założył muzeum sztuki ukraińskiej i utrzymywał go na swój koszt, ufundował szpital „Narodna licznycia", był także fundatorem Teologicznego Naukowego Towarzystwa i wreszcie w 1929 roku otworzył pierwszy w Polsce ukraiński zakład naukowy - Akademię Teologiczną. Marzeniem metropolity było, aby w przyszłości przekształcić akademię w ukraiński uniwersytet katolicki. Wyznaczając 34-letniego mnicha bazylianina na stanowisko biskupa stanisławowskiego, a rok później Uwagi do dziejów Cerkwi greckokatolickiej na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej... 361 na metropolitę lwowskiego, papież Leon XIII był dobrze zorientowany w ówczesnej sytuacji politycznej w Europie; wojna między Zachodem a Wschodem (Austrią a Rosją) była nieunikniona. Pokładał wielką nadzieję w misji Cerkwi greckokatolickiej na Wschodzie. Dlatego w pięćdziesiątą rocznicę swych święceń kapłańskich poleca Kongregacji Szerzenia Wiary wypracować projekt stworzenia we Lwowie patriarchatu greckokatolickiego. Należałyby doń trzy diecezje galicyjskie (lwowska, stanisławowska i przemyska) i dwie zakarpackie (mukaczowska i preszowska). Niestety, ta idea papieska spotkała się z silnym sprzeciwem ze strony prymasa oraz sił politycznych Węgier i się nie powiodła. I wojna światowa przyniosła nowe, bardzo ciężkie próby dla Cerkwi greckokatolickiej i osobiście dla metropolity Andrzeja Szeptyckiego. Moskiewska okupacja Galicji od razu dała o sobie znać zamykaniem i dewastacją różnych instytucji ukraińskich (Proswi-ta, Towarzystwo Naukowe im. Szewczenki, szkoły, ochronki i in.) i aresztowaniami przedstawicieli tych instytucji. Metropolita natychmiast został aresztowany i wysłany w głąb Rosji. Wielu księży grecko-katolickich i inteligencji zostało zesłanych na Sybir. Powracając z niewoli po rewolucji 1917 roku metropolita Szeptycki na zaproszenie polskiego biskupa Cieplaka gościł u niego i zamieszkał na czas pobytu w Petersburgu w jego rezydencji. Jego uprzednie aresztowanie wzbudziło w Europie zainteresowanie Cerkwią greckokatolicką i jej problemami podczas wojny. Wspomniano przy tym o niszczeniu przez Moskwę Cerkwi unickiej na Białorusi i Ukrainie zazbruczańskiej w 1839 roku, a także na Chełmszczyźnie i Podlasiu w 1875 roku. Przypomniano także męczenników, którzy uparcie bronili swej wiary (Pratulin, Drelów). Do Lwowa władyka powrócił we wrześniu 1917 roku. Ale już po półtora roku rozpoczęły się nowe prześladowania metropolity, tym razem ze strony polskiej, w czasie wojny polsko-ukraińskiej o Lwów i Galicję Wschodnią. Aby nie dopuścić do przyłączenia terenów zachodnich UNR (Ukraińska Narodna Respublika) do nowo powstałego państwa polskiego, metropolita Szeptycki wyjeżdża do Paryża, aby tam na Radzie Ambasadorów bronić ukraińskiej sprawy. Ale bez skutku, 14 marca 1923 roku Rada Ambasadorów przyłączyła bowiem Zachodnią Ukrainę do Polski. Powracający z Paryża metropolita został aresztowany przez władze polskie, aresztowano również jego brata Klementija - archimandrytę oo. studytów w Uniowie. Korzystając później z konkordatu 1925 roku Cerkiew greckokatolicka ufundowała Akademię Teologiczną i małe seminarium duchowne (gimnazja), rozbudowała prasę katolicką, Akcję Katolicką i różne organizacje świeckie (Pax Romana), młodzieżowe i inne. II wojna światowa wniosła radykalne zmiany w życie Cerkwi greckokatolickiej i jej struktury. Pierwsza bolszewicka okupacja Zachodniej Ukrainy w latach 1939-1941 zaznaczyła się masowymi aresztowaniami księży, ludzi świeckich związanych z Cerkwią greckokatolicką, zamykaniem klasztorów, szkół, kasacją klasztornych i cerkiewnych dóbr i nieruchomości itd. Uciekając przed hitlerowcami, bolszewicy pozostawili heka-tomby w bestialski sposób pomordowanych więźniów, których nie zdążyli deportować z przepełnionych więzień. Niemiecka okupacja nieco złagodziła stosunki Cerkiew-wła- 362__________________________________________________________________________Iwan Hreczko dza, jeżeli chodzi o wewnętrzne życie samej Cerkwi. Świadomy tego, że wojna przyniesie korzyść Sowietom, z ponowną okupacją Zachodniej Ukrainy, metropolita starał się wypracować odpowiedni program dla Cerkwi w czasach następnych. Dlatego w latach 1940-1944 odbywały się sobory, na których właśnie takie programy były dyskutowane i dokumentowane. W listopadzie 1944 roku zmarł metropolita metropolii halickiej, arcybiskup Lwowa, biskup Kamieńca Podolskiego. Jego miejsce zajął biskup-koadiutor, rektor Akademii i seminarium duchownego, ks. prof. Josyp Slipyj. Nowa okupacja sowiecka Lwowa i ziem Zachodniej Ukrainy przyniosła dalsze aresztowania i masowe deportacje na Sybir i północ ZSRR ludzi pracy i niedobitków inteligencji, krwawe walki wojsk NKWD z UPA, a na tzw. lwowskim soborze w 1946 roku ukraińska Cerkiew greckokatolicka została urzędowo zlikwidowana. Cała hierarchia i kapituła została aresztowana i poszła do GUŁagu na drugie lata. Mało kto stamtąd wrócił. Większość spoczęła w wiecznej zmarzlinie dalekiej Północy ZSRR. Metropolita Slipyj odbył 18-letnią katorgę. Majątek cerkiewny - ruchomy i nieruchomy - został skonfiskowany przez reżim i rosyjską Cerkiew prawosławną. Od tego czasu aż do końca 1989 roku Cerkiew greckokatolicka istniała i działała jako Cerkiew katakumbowa, zachowując w całości swą strukturę (hierarchię, księży, zgromadzenia zakonne, seminaria i wiernych). W końcu gorbaczo-wowskiej „pieriestrojki" Cerkiew greckokatolicka zaczyna się legalizować i przeciwstawiała się temu rosyjska Cerkiew prawosławna. Od października 1989 roku masowo przechodzą legalnie istniejące parafie rosyjskiej Cerkwi prawosławnej pod jurysdykcję biskupów ukraińskiej Cerkwi greckokatolickiej, tworzą się nowe parafie, legalizują zgromadzenia zakonne i zaczynają odradzać się organizacje laickie oraz na razie „samowy-dawna" prasa katolicka. W końcu marca 1991 roku z Rzymu do Lwowa powraca na stałe kardynał Myrosław Lubacziwskij i ukraińska Cerkiew greckokatolicka w proklamowanym niepodległym państwie ukraińskim rozpoczyna nowy okres w nowych warunkach społeczno-politycznych. Anna Kowalska* Mój Nowogródek nodzice moi oboje pochodzili z centralnej Polski. Całe moje rodzeństwo, a było nas czworo, również urodziło się tam, tylko ja, najmłodsza, jestem „dzieckiem Kresów". W Polsce międzywojennej panowało bezrobocie, tatuś szukał pracy i natknął się na ogłoszenie, że potrzebni są policjanci do służby na Kresach. Zgłosił się do Komendy w Sosnowcu, przeszedł szkolenie i dostał skierowanie do miasteczka Nowojelnia w województwie nowogródzkim. Miał już wówczas troje dzieci. Rodzice nie mieli ziemi, nie mieli własnego domu, mieszkali w wynajętym mieszkaniu. Mama prowadziła małe gospodarstwo: krowę, prosiaki, gęsi, uprawiała mały ogródek. Krowę oddawało się na paszę do sąsiadów, płacąc za to jakiś pieniądz. Pensji ojca wystarczało na utrzymanie rodziny, a nawet na odłożenie skromnych oszczędności na książeczkę. Ja urodziłam się w 1930 roku w Nowogródku. Starsze siostry już się uczyły, najstarsza chodziła do państwowego gimnazjum. W Nowogródku byty dwa: prywatne i państwowe. Razem z nią uczyło się dużo Białorusinów, sporo było też Tatarów i Żydów. Na zdjęciu, z okazji ukończenia roku szkolnego, jakie ma moja siostra, wśród uczniów siedzą duchowni trzech wyznań: ksiądz katolicki, pop prawosławny i rabin żydowski. Nie przypominam sobie, żeby w tym bardzo mieszanym społeczeństwie istniały jakieś sprzeczki o podłożu narodowym. Każdy zajmował się swoją sprawą i myślał o tym, jak przeżyć. Jedni utrzymywali się z rzemiosła, jeszcze inni z ziemi, jeszcze inni z handlu. Bogatych ludzi w Nowogródku w tamtym czasie prawie nie było, ludność była średnio zamożna i biedna. Za najbogatszego uważano pewnego pana, który miał własną stację autobusową i wynajmował kierowców. Bogatymi w opinii lu- * Pseudonim; autorka - zakonnica, zamieszkała na terytorium Republiki Białoruś, nie chce ujawnić swojego nazwiska (red.). 364 Relacja _ Anna Kowalska dzi byli też ci, co mieli sklepy. Na ulicy naszej były dwa sklepy polskie i dwa żydowskie. Było także kilku bogatych lekarzy-Żydów, choć byli też i Polacy. Pewien Polak miał dobrą piekarnię, niektórzy gospodarze mieli trochę więcej ziemi, ale obszarników u nas nie było. Byli też ludzie biedni. Mieliśmy taką sąsiadkę - wdowę, której po śmierci męża pozostało troje dzieci. Miała swój dom i swój ogródek, ale była uważana za biedną, bo była wdową i nie miała stałego dochodu. Dostawała jaką taką zapomogę, ale za to nie można było normalnie przeżyć. Nam było lepiej, bo ojciec był policjantem, a więc dostawał stałą pensję i to się liczyło. Nowogródek był niewielkim miasteczkiem, ale tak jak wszędzie toczyło się w nim życie kulturalne i towarzyskie. Ludzie znajdywali czas na spotkania, wspólne spędzenie czasu i rozrywki. Moje starsze siostry należały do harcerstwa, chóru kościelnego i szkolnego, do Sodalicji Mariańskiej. Jedną z popularnych rozrywek dzieci i młodzieży było w tym czasie kino. Najwięcej dorosłych widzów ściągały filmy: „Znachor", „Trędowata", a dzieci „Królewna Śnieżka". Przyjeżdżał tu teatrzyk kukiełkowy, urządzało się ogniska, potańcówki i rozmaite zabawy dla młodzieży. Kwestia narodowa w życiu towarzyskim nie odgrywała chyba roli czołowej. Ja osobiście, jako dziecko w tym czasie, bawiłam się z dwiema dziewczynkami prawosławnymi z naszej ulicy. W mieście życie toczyło się raczej spokojnie, na wsiach zaś nie brakowało chuligaństwa, a później też i zajść politycznych. Angażowano do tego ciemnych, głupich łobuzów. Mieliśmy takiego sąsiada, który lubił wypić, a przez to wpakował się w jakąś politykę. Jego żona i matka ciężko pracowały, chodziły do ludzi prać, żeby trochę zarobić, budowały bowiem sobie domek. Mama moja, widząc nędzę, a mając dobre serce, starała się pomóc biednej praczce. Brała do siebie jej małe dziecko i opiekowała się nim w ciągu dnia, gdy sąsiadka szła do pracy. Jej mąż zaś wszystko przepijał, a na dodatek zaangażował się w jakąś antyrządową organizację polityczną. Mój ojciec pracował w wydziale śledczym policji, zatrudniono go tam za bardzo dobry charakter pisma, a więc doskonale wiedział o działalności naszego sąsiada. Do Komendy chodzit przeważnie po cywilnemu i pewnego razu przyłapał pijaka „na gorącym" uczynku, przy jakichś ulotkach czy agitacji. Zdając sobie sprawę, że ani nie jest to świadome, ani też szkodliwe, tylko głupota, powiedział: „Idź do domu. Złapią i wsadzą do więzienia, a ucierpi na tym rodzina". Nie aresztował, bo pożałował tę biedną rodzinę. Mój Nowogródek 365 : Ludzie biedni i ciemni byli podatni na łatwą agitację. Ojciec opowiadał też o pewnym chłopie ze wsi, który nasłuchał się audycji w radiu o „radzieckim raju" i postanowił wyjechać do ZSRR. Pozwolono mu wyrobić dokumenty i on wyjechał. Zostawił na wsi żonę i troje dzieci. Na początku napisał do nich kilka listów, a potem nagle zginął bez śladu. Od tego czasu nigdy go nie znaleziono. Wrzesień 1939 roku przyniósł dużo nieszczęścia, wielu ludzi straciło wszystko, włącznie z bliskimi. Jak zaczęła się wojna, ojciec wsiadł na rower i wyjechał w stronę Lidy, był przecież policjantem i wiedział, co go czeka po wejściu Sowietów. Po drodze dołączył się do jakiejś jednostki WP i razem z nią udał się na Litwę. Kiedy Litwa została dołączona do ZSRR, był wywieziony w głąb Rosji, a stamtąd z Armią Andersa wędrował po frontach, aż na końcu wojny przybył do Anglii. Z Anglii wyjechał do Argentyny i tam zmarł. Ani my, dzieci, ani nasza mama, nigdy go więcej nie zobaczyliśmy. Dopiero niedawno, „po przebudowie", gdy trafiła się taka możliwość, starszej siostrze udało się być w Argentynie. Z wielkim trudem znalazła grób ojca i ukłoniła się mu w imieniu nas wszystkich. Wejście Armii Czerwonej mieszkańcy Nowogródka odebrali niejednakowo. Jedni się bali, drudzy oczekiwali dla siebie czegoś lepszego. Starsze rodzeństwo opowiadało o takim oto wypadku. Syn miejscowego aptekarza, młody Żyd, witał Armię Czerwoną z takim entuzjazmem, że podskoczył do czołgu i pocałował czerwoną gwiazdę na nim. Nic dobrego tę rodzinę po 1939 roku jednak nie spotkało. Nie pamiętam dokładnie, co się stało, ale los jej był marny. Naszej rodziny nie wywieźli. Może dlatego, że ojciec nikomu krzywdy nie zrobił, a może dlatego, że nie mieliśmy własności. Jak pamiętam, wywożono przeważnie tych Polaków, co mieli własne domy, nieważne, czy była to kobieta z małym dzieckiem czy starszy człowiek. My też byliśmy spakowani, oczekiwaliśmy wywózki w 1941 roku, mama nawet nasuszyła sucharów. Potem, jak żołnierze radzieccy uciekali przed nacierającymi Niemcami, mama oddała im te suchary. Władza radziecka przetrwała niedługo. Przez ten czas przekształcono szkoły polskie w rosyjskie i białoruskie, a uczniów cofnięto o rok. Ja na przykład chodziłam za Polski do trzeciej klasy, a za Sowietów zaczęłam chodzić do drugiej. Szkołę powszechną i gimnazjum przekształcono w szkołę średnią, 10-latkę. Zamieniono skład nauczycieli, dyrektora gimnazjum aresztowano. W ostatnich dniach przed rozpoczęciem wojny z Niemcami, w czerwcu 1941 roku, do naszego domu zawitało kilku męż- 366 Relacja _ Anna Kowalska czyzn, którzy byli skierowani na budowę betonowych fortyfikacji obronnych. Kiedy odchodzili, mama data każdemu z nich na pożegnanie katolicki medalik na tasiemce, mimo że byli to pra-wostawni Białorusini. Miata kilka tych medalików z września 1939 roku, kiedy to kobiety kupowały takie medaliki i dawały je żołnierzom idącym na front. Kiedy ci budowlani trafili do rąk Niemców, zaczęto sprawdzać, czy są to Żydzi, czy komuniści. Ci wszyscy, co byli u nas, mieli na szyi medaliki, a więc puszczono ich wolno. W ten sposób zostali przy życiu, a wracając do domu, wstąpili do nas i dziękowali serdecznie mojej mamie za uratowanie im życia. W czasie okupacji w Nowogródku powstało getto żydowskie. Pilnowała go białoruska policja i Niemcy. Byłam jeszcze dzieckiem, ale nauczyłam się rozpoznawać ich po mundurach. Niemcy mieli mundury szarozielone, policjanci - czarne. Była w mieście w tym czasie jeszcze inna formacja - tzw. wojsko Raguli. Ubierali się w mundury niemieckie, ale mieli „Pogoń" na czapkach i jakieś własne oznaki rangi. Stacjonowali w byłej szkole i klasztorze sióstr nazaretanek. W składzie tej jednostki byli sami młodzi chłopcy, którzy porozumiewali się ze sobą po białorusku. Witając się podnosili rękę tak jak Niemcy, tylko zamiast „Heil" wykrzykiwali „Żywię Biełaruś". Nie wiem, czym zajmowali się i gdzie wyjeżdżali, pamiętam tylko, że pilnowali mostu, jakichś innych obiektów, a potem wycofali się razem z Niemcami w 1944 roku. Nowogródek był miastem wielonarodowościowym i przykładów pokojowego współżycia jego mieszkańców w każdym okresie nie brakowało, jeżeli nie mieszała się w to polityka. Tak było przed wojną, tak było w czasie wojny, tak też było po jej zakończeniu. W czasie wojny było kilka rodzin, co przechowywały Żydów. Jedna taka uratowana rodzina żydowska mieszkała na mojej ulicy. Wiedząc, że przyjaźnię się z siostrą Małgorzatą (jedną z tych 12 nazaretanek, która została przy życiu) stara Żydówka zatrzymała mnie koło swego domu i zapytała o zdrowie siostry. „Ona jest bardzo potrzebna. Niech Pan Bóg da jej zdrowie. Niech nawet weźmie ode mnie 10 lat, a odda tej siostrze. Tacy ludzie jak ona są bardzo potrzebni". Mnie bardzo wzruszyły wówczas słowa tej starej Żydówki. Nie wiedziałam, co tak dobrego zrobiła dla niej katolicka siostra, że gotowa jest ofiarować jej kawałek swego życia. Dziwne to jest, ale wkrótce ta stara Żydówka zmarła. Siostra Małgorzata również nie skorzystała z tych ofiarowanych jej 10 lat życia, bo zmarła za jakiś rok. Ja natomiast te słowa zapamiętałam na całe życie. Mój Nowogródek 367 Bardzo charakterystyczną cechą Nowogródka była mieszanka narodowościowa. W miasteczku zawsze mieszkało dużo prawosławnych, było też sporo rodzin mieszanych. Oto typowy przykład już z czasów powojennych: matka była katoliczką, ojciec prawosławny, córka wyszła za prawosławnego duchownego. Mimo to zawsze przywoziła do chorej matki księdza i składała ofiary na kościół. Kiedy zabrano nam kościół św. Michała, jej mąż, duchowny prawosławny, przechodząc obok zdewastowanej świątyni zamienionej na magazyn zboża zawsze zdejmował kapelusz i żegnał się. Takie przykłady bardzo się zapamiętuje. Zaraz po wojnie, kiedy zaczęli aresztować księży katolickich, przychodzili nieraz do nich prawosławni ze wsi, żeby uprzedzić o grożącym aresztowaniu. Opowiadali, że wzywano ich na przesłuchanie, pytano o księdza i widocznie szykuje się aresztowanie. Ja w tym czasie już pracowałam na plebanii i te rzeczy dobrze pamiętam. Całe moje życie upłynęło przy kościele, zawsze byłam do pomocy duchownym, najpierw ojcu X**, a później księdzu Y**, naszemu młodemu proboszczowi. Dziękuję za to Bogu. ** Autorka prosiła o nieujawnianie nazwisk księży (red.) Irena Miklaszewicz (Wilno) Kościół katolicki na Wileńszczyźnie w latach 1944-1990 ? Archidiecezja wileńska przed wojną obejmowała obszar 53 860 km2 całe województwo wileńskie oraz część białostockiego i nowogródzkiego. W 1939 roku liczyła l 485 484 wiernych, była podzielona na 30 dekanatów i 371 parafii, w tym 7 parafii obrządku wschodniego i 8 parafii wojskowych. Posługę duszpasterską w archidiecezji pełniło 626 kapłanów diecezjalnych (w tym 549 z archidiecezji wileńskiej) i 105 zakonnych. Wśród kapłanów było 45 narodowości litewskiej oraz około 10 białoruskiej. W wyniku działań wojennych oraz na mocy umowy litewsko-sowieckiej z 10 października 1939 roku Wilno i część Wileńszczyzny (6880 km2) zostały przekazane Litwie, która z kolei po niespełna roku weszła w skład ZSRR. Część archidiecezji (około 47 tyś. km2) została włączona do Białoruskiej SRR. Od czerwca 1941 roku do lipca 1944 roku na tych terenach trwała okupacja niemiecka, a po wkroczeniu wojsk sowieckich latem 1944 roku przywrócono tu ustrój sowiecki. Archidiecezja wileńska została podzielona między Polskę, Białoruską SRR i Litewską SRR. Metropolita wileński arcybiskup Romuald Jałbrzykowski latem 1945 roku został wydalony do Polski, z Białegostoku zarządzał więc częścią archidiecezji pozostającą w granicach Polski. Na terenie Białoruskiej SRR funkcjonowały tylko parafie, na Litwie sowieckiej władze godziły się na istnienie hierarchii kościelnej - biskupów lub rządców diecezji. Do momentu aresztowania w 1947 roku, administratorem archidiecezji wileńskiej był arcybiskup M. Reinys, później funkcję tę pełnili wikariusze kapitulni. Oceniając stan duszpasterstwa w archidiecezji wileńskiej należy stwierdzić dużą rozbieżność danych statystycznych, szczególnie dla pierwszych lat powojennych. Często dane, którymi operował pełnomocnik Rady ds. Kultów Religijnych, nawet jeżeli były przekazywane przez kurię, nie odpowiadały stanowi rzeczywistemu. Nieścisłości danych spowodowane były aresztowaniami księży, wyjazdami części duchowieństwa do Polski, zmianami struktur dekanatów, co wiązało się z włączeniem do nich parafii z dekanatów pozostających na terenie Białorusi. Z tych względów wykorzystałam tu najbardziej wiarygodne źródła: własnoręcznie sporządzony przez ks. J. Uszyłło, stanu archidiecezji z H połowy 1944 roku1, dokumenty 1 Lietuvos Centrinis Yalsytybes Archyvas - Litewskie Centralne Archiwum Państwowe dalej: LCVA , f. R-I81, ap. l, b. 24, k. 79-97. Kościół katolicki na Wileńszczyźnie w latach 1944-1990 369 sporządzone przez kurię: Catalogus ecdesiarum et cień partis Archidioecesis Yilnensis, quae ad Lithuaniam pertinet z 16 sierpnia 1945 roku2 oraz Elenchus cień Archidioecesis Yilnensis z 1953 roku3, listę kościołów i pracujących w nich księży z 9 lipca 1948 roku4, listę księży archidiecezji wileńskiej, z 1949 roku, opracowaną szczegółowo przez pełnomocnika Rady ds. Kultów Religijnych ze wskazaniem duchownych niezdolnych z różnych powodów do pracy5; dane statystyczne odzwierciedlające sytuację Kościoła katolickiego na Litwie na l stycznia 1953 roku6, a więc po zakończeniu represji okresu stalinowskiego; wreszcie listę księży archidiecezji wileńskiej z 1958 roku7, uwzględniającą przynależność narodowościową oraz znajomość języków litewskiego i polskiego przez kapłanów. Posłużyłam się także danymi dotyczącymi stanu archidiecezji w 1990 roku, a więc z roku odzyskania niepodległości przez Litwę, zamieszczone w Kataliką kalendorius iinynas, oficjalnym źródle Kościoła katolickiego na Litwie8. Tabela l ilustruje zachodzące w archidiecezji zmiany w omawianym okresie. !? ;•• I ; •, . l Tabela 1. Archidiecezja wileńska (duchowieństwo i kościoły) w latach 1944-1990 II poi. 1944 16 VIII 1945 9 VII 1948 1949 1 I 1953 25 X 1958 1 XI 1990 Księży: 212 174 102* 114 107 116 102 w tym Polaków 182 119 51* 58 51 46 12 Kościołów i kaplic 99 119 101 89 86 86 92 * Liczba księży zdolnych do pracy; wszystkie dane pomijają księży przebywających w aresztach lub na zesłaniu. W początkowym okresie okupacji Litwy przez wojska sowieckie, w II połowie 1944 roku, księży narodowości polskiej było ponad 180; z powodu wyjazdów do Polski i aresztowań już w II połowie 1945 roku ubyły 63 osoby; po zakończeniu w 1947 roku tzw. repatriacji - w 1948 roku Polaków zostało mniej niż 1/3 stanu z 1944 roku. W kolejnych latach liczba kapłanów narodowości polskiej kurczyła się z powodu naturalnej umieralności, a jednocześnie niemal całkowitego braku Polaków wśród absolwentów jedynego na Litwie seminarium duchownego w Kownie i wynosiła zaledwie kilkanaście osób. W 1958 roku ogólna liczba księży w porównaniu z 1945 rokiem zmalała o 44%, a Polaków o 62%. - Ibidem, b. 5, k. 28-35. W relacji o archidiecezji wileńskiej arcybiskupa R. Jalbrzykowskiego do Stolicy Apostolskiej z 1945 r. podaje się, że pozostająca w granicach Litwy część archidiecezji wileńskiej liczy 79 parafii, 109 kościołów i kaplic publicznych, 118 księży i 240 tyś. wiernych. 3 Elenchus den Archidioecesis Yilnensis, Yilnius 1953. . 4 LCVA,f. R-181, ap. l, b. 24, k. 38^0. 5 Ibidem,k.4l. •:?••• 6 Ibidem, ap. 3, b. 32, k. 27^7. •' 1 Ibidem, ap. l, b. 86, k. 44-46. 8 Katolika kalendorius iinynas 1991, Yilnius 1991. 370 Irena Mikłaszewicz Jedną z przyczyn ubytku kapłanów narodowości polskiej w okresie powojennym był duży procent księży-seniorów. . - • ... Na l stycznia 1953 roku, a więc po ustaniu największych represji stalinowskich, procent księży w wieku do 65 lat w archidiecezji wileńskiej wynosił około 75%, a w pozostałych diecezjach litewskich od 81 do 87%, co ilustruje tabela 2. Tabela 2. Wiek księży w Kościele katolickim na Litwie na l stycznia 1953 roku Wiek księży Archidiec. wileńska Archidiec. kowieńska Diecezja poniewieska Diecezja koszedarska Diecezja wiłkowyska Diecezja telszewska Ogółem powyż. 76 lat 12 10 8 5 8 11 54 do 75 14 21 12 5 12 19 83 do 65 23 31 27 10 12 23 126 do 55 16 40 21 13 19 12 131 do 45 26 47 40 18 27 37 195 do 35 16 20 40 16 25 35 152 ogółem 107 169 148 67 103 147 714 wtymdo651. 75 81 85 85 81 87 Polityka władz dążąca do jak najszybszej depolonizacji Wilna spowodowała, że stan duszpasterstwa polskiego kurczył się w litewskiej stolicy gwałtownie, co ilustruje tabela 3. Tabela 3. Stan Kościoła katolickiego w Wilnie w latach 1945-1990 16 VIII 1945 9 VI 1948 1949 1 I 1953 25 XI 1958 1 XI 1990 Liczba księży 76 44 17 20 30 36 w tym Polaków 54 24 6 5 7 3 Kościołów i kaplic 42 31 11 11 11 13 Bezwzględna walka z Kościołem w okresie stalinowskim spowodowała, że w 1953 roku liczba księży pracujących w Wilnie, w porównaniu z 1945 rokiem, spadła o 74%, w tym księży Litwinów o 20%, a Polaków aż o 91%. Nie da się tego faktu wytłumaczyć tylko zmianą składu narodowościowego mieszkańców Wilna i tzw. repatriacją księży do Polski. Już po jej zakończeniu w połowie 1948 roku, na ogólną liczbę 45 kapłanów Polaków było 24, a w 1949 roku na 17 księży pozostających w mieście Polaków było tylko 6, w tym 2 niezdolnych do pracy. Przyczyną tych drastycznych zmian było zaostrzenie w połowie 1948 roku kursu polityki wyznaniowej: likwidacja zakonów, przymusowa rejestracja wspólnot wyznaniowych, co prowadziło do zamykania kościołów i wydalenia z miasta kapłanów9. Jak wykazują przytoczone dane statystyczne, w Wilnie 9 I, Mikłaszewicz, A. HIebowicz, Archidiecezja wileńska w latach 1944-1953, „Przegląd Wschodni" 1995, z. 11, s. 499. Kościół katolicki na Wileńszczyźnie w latach 1944-1990 371 ostrze tej polityki skierowane było przede wszystkim w duchowieństwo polskie. W ciągu kilku miesięcy, od połowy 1948 roku do 1949 roku, liczba księży Polaków zmalała w stolicy o 85%, księży narodowości litewskiej o 40%. Czynnych kościołów po 1948 roku zostało w Wilnie 11 i stan taki trwał przez cały okres przynależności Litwy do ZSRR. Zamknięta była wówczas katedra wileńska, w pozostałych diecezjach litewskich kościoły katedralne były czynne, oprócz zniszczonej podczas wojny świątyni w Wiłko-wyszkach, której władze nie pozwoliły odbudować10. Zamknięcie głównego kościoła w Wilnie mogło być spowodowane tym, że czynna monumentalna katedra na centralnym placu miasta nie odpowiadała ideologicznej wizji stolicy radzieckiej republiki (w miastach zamknięcie kościołów na ogół motywowano np. bliskością szkoły lub innych instytucji radzieckich). Poza tym z katedrą bezpośrednio związana była kapituła, która np. w wypadku braku rządcy diecezji wybierała ze swego grona wikariusza kapitulnego i miała ogromny wpływ na życie Kościoła lokalnego. Nie bezpodstawne wydaje się więc twierdzenie, że zamknięcie katedry miało też na celu osłabienie wpływu kapituły. W archidiecezji wileńskiej tworzyli ją przede wszystkim Polacy: prałaci - J. Uszyłło, L. Żebrowski; kanonicy gremialni - J. Ellert i aresztowany w 1947 roku arcybiskup M. Reinys; kanonicy honorowi - J. Kretowicz, L. Chomski. Niektórzy członkowie kapituły przebywali w Białymstoku". Litewski pełnomocnik Rady ds. Kultów Religijnych przez cały 1949 rok czynił starania, aby przekonać moskiewskich zwierzchników do zamknięcia katedry, pisał więc m.in., że Litwini w katedrze się nie modlą, a Polaków J. Ellert „wyprowadził" do kościoła św. Ducha. Otóż jeszcze przed oficjalną decyzją Rady ds. Kultów Religijnych w Moskwie o zamknięciu katedry wileńskiej J. Ellert otrzymał zgodę pełnomocnika na prowadzenie duszpasterstwa wyłącznie w języku polskim w kościele św. Ducha, który przedtem dostępny był dla katolików Litwinów. Od 1949 roku była to jedyna położona w centrum miasta świątynia, gdzie nabożeństwa odbywały się tylko po polsku, w innych kościołach prowadzono duszpasterstwo w obu językach lub po litewsku. Jedynie w kościołach na peryferiach Wilna, gdzie bezwzględnie przeważała ludność polska - w Kalwarii, Nowej Wilejce, Kolonii Wileńskiej - nabożeństwa odprawiano wyłącznie po polsku. Z biegiem lat wraz z osiedleniem się w tych dzielnicach Wilna Litwinów wprowadzono do tych kościołów również język litewski. Wyłącznie polską parafią pozostał tylko kościół św. Ducha, O tym, że „przeprowadzka" Polaków z katedry do kościoła św. Ducha była na J. Ellercie wymuszona, może świadczyć też fakt, że przez cały czas zabiegał on o otwarcie katedry12. Czynione przez członków kapituły wileńskiej i biskupa J. Steponavićiusa 10 Funkcje katedry w Wilkowyszkach pełnił kościół katolicki pod wezwaniem Odnalezienia Krzyża; K. Misius, R. Śinkunas, Lietuvos balnyćios, Żinynas, Yilnius 1993, s. 514. " J. Pankiewicz, Kapitula Bazyliki Metropolitalnej w Białymstoku, „Wiadomości Kościelne Archidiecezji w Białymstoku" 1987, nr 2, s. 95-114. 12 B. Kviklys, Lietuvos bayiyćios, t. VI, Chicago 1987, s. 243-245. Autor zamieszcza odpisy pism J. Ellerta, jakie ten wysłał do władz w sprawie katedry wileńskiej. •:..•..! 372_____________________________________________________________________Irena Mikłaszewicz starania o odzyskanie katedry nie przyniosły jednak rezultatów, przede wszystkim ze względu na sprzeciw litewskich władz komunistycznych. Nie można też pominąć faktu, że księża archidiecezji wileńskiej stale posługiwali katolikom pozostającym w granicach Białoruskiej SRR, gdzie ograniczenia życia religijnego i prześladowania wiernych miały ostrzejszy charakter niż na Litwie. Kapłani archidiecezji wileńskiej wyjeżdżali do parafii położonych na Białorusi, obsługiwali też przybywających z tych terenów wiernych w kościołach Wilna i w parafiach graniczących z Białorusią. Katolicy ci w ogromnej większości posługę otrzymywali w języku polskim. O jej rozmiarach może świadczyć fakt, że litewski pełnomocnik pomijał w niektórych sprawozdaniach dane dotyczące skali obrzędowości w archidiecezji wileńskiej, ponieważ w odróżnieniu od innych diecezji na Litwie wykazywała ona nie spadek, lecz wzrost zawieranych w Kościele ślubów oraz chrztów13. Ogromny napływ wiernych z Białorusi utrudniał pracę księżom, szczególnie w Wilnie, gdzie po 1949 roku zostało ich niewielu w porównaniu do potrzeb. Kanclerz kurii ks. Ć. Kriwaitis wystosował nawet w tej sprawie 30 grudnia 1954 roku pismo do pełnomocnika, w którym proponował rozwiązanie tego problemu przez otwarcie w przygranicznych z Litwą miejscowościach na terenie Białoruskiej SRR kościołów: w Zabło-ciu, Porzeczu, Bieniakoniach, Wornianach, Gierwiatach, Postawach, Widzach, Sopoćki-niach, Kobylnikach, ponieważ księża wileńskich kościołów nie byli w stanie obsłużyć wszystkich przybywających stamtąd wiernych. Np. z 5 tyś. przystępujących w Ostrej Bramie do spowiedzi w okresie Wielkiego Postu - l tyś. stanowili przyjezdni z Białorusi; z 8 tyś. bierzmowanych w Hoduciszkach - 4 tyś. przypadało na sąsiadów zza miedzy; w Solecznikach spośród 9,3 tyś. bierzmowanych - 4, 5 było z Białorusi.14 Także biskup K. Paltarokas prosił władze w 1954 roku o dodatkowe zatrudnienie w Wilnie 20 księży15. Ks. J. Ellert na początku lat pięćdziesiątych starał się nawet o możliwość kształcenia kandydatów do stanu kapłańskiego z Białorusi w kowieńskim Seminarium Duchownym. Prosił o to zarządzającego archidiecezją kowieńską J. Stankevićiusa, zaznaczając przy tym, że byliby to chłopcy wyłącznie narodowości białoruskiej, a nie Polacy16. W odpowiedzi na taką propozycję przewodniczący Rady ds. Kultów Religijnych I. Polanski w liście do B. Pusinisa stwierdzał, że obywatele ZSRR, a przede wszystkim Litewskiej SRR muszą być przyjmowani do seminarium bez względu na narodowość, ale przyjęcia kandydatów z Białorusi odmówił17. 13 Sprawozdanie B. Pusinisa za 1952 r., LCVA, f. R-754, ap. 13, b. 428, k. 46. W sprawozdaniu za II kwartał 1950 r. B. Puśinis zaznaczał, że księża litewscy wyjeżdżają z posługą duszpasterską do innych republik radzieckich, szczególnie aktywni pod tym względem byli kapłani archidiecezji wileńskiej: Tutaj ciągle ktoś ylika, a potem się wyjaśnia, że „gościł" w Białoruskiej SRR - pisał B. Puśinis, ibidem, b. 269, k. 128. 14 /W•>; Kościół katolicki na Wileńszczyźnie w latach 1944-1990 373 Kwestia posługi katolikom z Białorusi nie została więc rozstrzygnięta i w całym powojennym okresie korzystali oni z usług księży archidiecezji wileńskiej, do której zresztą według prawa kanonicznego należeli. I tak w notatce informacyjnej o stanie religijności na l stycznia 1962 roku w rejonie solecznickim litewski pełnomocnik J. Ru-gienis, podając dane dotyczące obrzędowości w latach 1957-1961 (tabela 4), zaznaczał, że większą liczbę obrzędów kościelnych w porównaniu z danymi urzędu stanu cywilnego można wytłumaczyć korzystaniem z usług litewskich księży przez wiernych z Białorusi oraz krewnych przyjeżdżających do rodzin z Wilna, którzy woleli dopełnić obrzędów religijnych w parafiach wiejskich18. / •>;:,•.•,-.-: Tabela 4. Obrzędowość religijna w rejonie solecznickim w latach 1957-1961 ; Nazwa obrzędu religijnego 1957 1958 1959 1960 1961 Chrzty: dane kościelne 644 616 603 617 559 dane USC 643 645 719 685 754 Śluby: dane kościelne 355 326 265 247 224 dane USC 516 349 210 203 206 Pogrzeby: dane kościelne 249 179 177 191 162 dane USC 210 195 189 193 186 Uwzględniając nawet napływ katolików z Białorusi, dane te świadczą również o religijności mieszkańców rejonu, z których ponad 80% stanowili Polacy19. Także dane dotyczące udziału wierzących w głównych uroczystościach religijnych w II połowie roku z lat 1947-1951, odnoszące się do Wilna i rejonu wileńskiego, potwierdzają głęboką więź mieszkańców Wileńszczyzny z Kościołem katolickim20. Należy stwierdzić, że w okresie stalinowskim duchowieństwo polskie doznało szczególnie ostrych prześladowań, a polityka władz zmierzała do jak największego zredukowania liczby księży Polaków w archidiecezji wileńskiej, przede wszystkim w Wilnie. Niemalże całkowity brak Polaków wśród kleryków jedynego na Litwie kowieńskiego Seminarium Duchownego doprowadził do katastrofalnego spadku liczebności kapłanów narodowości polskiej. W tej sytuacji duszpasterstwo polskie utrzymywało się przede wszystkim dzięki księżom Litwinom, którzy w większości znali język polski lub uczyli się go po objęciu polskich parafii. Dane z 1958 roku wykazują, że spośród 69 księży Litwinów tylko 13 nie znało języka polskiego21. Sam fakt odprawiania nabożeństw po 18 Notatka o rej. solecznickim, ibidem, b. 58, k. 105-109. 19 Ibidem. 20 1. Miklaszewicz, A. Hlebowicz, op.cit., s. 504-505. 21 LCVA, f. R-181, ap. l, b. 86, k. 44-46. 374 Irena Mikłaszewicz polsku i możliwość otrzymania posługi duszpasterskiej w ojczystym języku stawał się ważnym czynnikiem zachowania polskości i hamował proces sowietyzacji społeczeństwa polskiego na Wileńszczyźnie. Było to korzystne również dla społeczeństwa litewskiego, bo pomijając kwestie języka, kultywowane na Wileńszczyźnie tradycje religijne przyczyniały się do wzmocnienia całego Kościoła katolickiego na Litwie. Dopiero po uzyskaniu niepodległości przez Litwę został uregulowany status prawny litewskiej części archidiecezji wileńskiej. Dekretem Stolicy Apostolskiej z 19 grudnia 1991 roku papież Jan Paweł II utworzył w granicach Litwy dwie prowincje kościelne: wileńską i kowieńską. Po raz pierwszy granice archidiecezji wileńskiej pokryły się z granicami państwa litewskiego. Fakt ten z ogromną satysfakcją został przyjęty przez Litwinów. Dotychczas de jurę archidiecezja wileńska obejmowała także parafie znajdujące się na terenie Polski i Białorusi. Jednocześnie (24 grudnia 1991 roku) papież Jan Paweł II mianował ordynariuszem archidiecezji wileńskiej arcybiskupa A. Baćkisa, bliskiego swego współpracownika. W 1992 roku otworzył on Wileńskie Seminarium Duchowne, co z pewnością przyczyni się do zaspokojenia potrzeb duszpasterskich archidiecezji, zarówno Litwinów, jak i Polaków: w 1998 roku spośród 48 studiujących tu kleryków było 18 Polaków. Dają się również zauważyć pozytywne zmiany w liczbie kapłanów narodowości polskiej pracujących na terenie archidiecezji wileńskiej: w 1998 roku w 102 parafiach posługę duszpasterską pełniło 117 kapłanów, w tym 36 Polaków, z tej liczby 10 księży pochodziło z Polski. W Wilnie pracowało 52 księży, w tym 13 Polaków. Niemniej w archidiecezji wileńskiej nadal odczuwalny jest brak kapłanów zarówno w parafiach litewskich, jak i polskich, dają o sobie znać także nagromadzone od lat uprzedzenia na tle narodowościowym. Wydaje się jednak, że wyważone rządy arcybiskupa A. Baćkisa sprzyjają odrodzeniu życia religijnego i powolnemu wygasaniu wzajemnych polsko-litewskich uprzedzeń wśród duchowieństwa i wiernych, choć proces ten na pewno będzie długotrwały i niełatwy. Eugenia Biber Moje Wilno L/rodziłam się w 1927 roku w Wilnie w rodzinie nauczycieli. Ojciec i matka uczyli w szkołach żydowskich. Ojciec Izrael Biber pochodził z Kołomyi, był uczestnikiem l wojny światowej. Maturę robił właściwie w okopach, później studiował biologię na Uniwersytecie w Wiedniu. Zaproszono go do Wilna do pracy w żydowskim seminarium nauczycielskim, gdzie został dyrektorem i uczył biologii. Mama Bella Heller-Biber urodziła się w Mińsku, do roku 1914 mieszkała w Warszawie. Na początku l wojny światowej wyjechała z rodziną na wschód, do Mińska, a później do Charkowa, gdzie przeżyła rosyjską rewolucję i wojnę domową. Tam też ukończyła studia wyższe. Później rodzina wróciła do Polski. Mama zaczęła pracować w Wilnie i tutaj poznała ojca. Uczyła w szkołach z językiem wykładowym hebrajskim, polskim, później jidysz. Wykładała biologię, chemię, prowadziła gimnastykę i roboty ręczne. W przedwojennej Polsce roboty ręczne były na wysokim poziomie. Pamiętam zrobione przez uczniów świeczniki, lampy itd. Ojciec był w Wilnie, i poza nim, znanym nauczycielem. Pisał podręczniki w języku jidysz i książeczki o ptakach i zwierzątkach; był w składzie redakcji żydowskiej encyklopedii, wydawanej w Paryżu. Wykładał najpierw w seminarium nauczycielskim, a później kiedy zostało ono zamknięte, bo poglądy młodzieży byty lewackie, przeszedł do realnego gimnazjum na ulicy Rudnickiej 6, które uważano za solidne żydowskie gimnazjum z językiem wykładowym jidysz. Mama pracowała w gimnazjum „Oświata". To było także gimnazjum żydowskie, ale z polskim językiem wykładowym. W Wilnie były dwa takie gimnazja: Epsztejna i Oksa („Oświata"). Mama wykładała również w szkole hebrajskiej. Chciałabym jeszcze dodać, że oboje rodzice pracowali bardzo intensywnie, z wielkim oddaniem. O ile ja pamiętam, środowisko żydowskie w Wilnie było zamknięte, czego nie było chyba w Warszawie. Może środowi- 376 Relacja _ Eugenia Biber sko inteligencji żydowskiej nie żytoby w izolacji - „zamknęły" go warunki socjalno-polityczne. Nie utrzymywano szerokich kontaktów z Polakami. Jak mi opowiadała mama, spotkania środowiska nauczycielskiego Wilna odbywały się zazwyczaj tylko w czasie letnich kursów w Trokach. Tam spotykali się nauczyciele szkół polskich, żydowskich, białoruskich i litewskich. Bliższe i cieplejsze stosunki były między nauczycielami Białorusinami, Żydami i Litwinami, bo to były mniejszości narodowe. Bliskich przyjaciół Polaków moi rodzice, jeśli dobrze pamiętam, nie mieli. Zaprzyjaźnili się z kilkoma rodzinami żydowskimi. To były rodziny lekarza Gelmana, lekarza Pomeranca oraz Wainraichów i dr. Szabada. Ten ostatni byt świetnym lekarzem i bardzo dobrym człowiekiem. Opowieść o doktorze Ojbolicie jest o nim. Kiedy umarł w 1935 roku, całe Wilno, nie tylko żydowskie, poszło na pogrzeb. To był wielotysięczny tłum ludzi. Sklepy byty zamknięte. To była demonstracja miłości i poważania tego człowieka. Rodzina Wainraichów to jego bliscy krewni (żona Wainraicha była jego córką). Maks Wainraich był znanym lingwistą, miłośnikiem i znawcą języka jidysz. Ta rodzina wyemigrowała do Ameryki. Kiedy zaczęły się straszne czasy niemieckie, nie przypominam sobie, żeby ktoś do nas przyszedł, pomógł. Ta pomoc nie musiała być niebezpieczna, trudna. A my nie mieliśmy prawa nawet wychodzić do sklepu, na rynek. Jedynym człowiekiem, który pozostał nam bliski, to nasza była służąca. Kiedy przyszła do nas do pracy, byłam zupełnie malutka. Pochodziła z biednej rodziny polskiej, która mieszkała na ulicy Kalwaryjskiej. Nazywała się Stasia Sienkiewicz. Po wojnie przyjeżdżała do Wilna, gdzie miała krewnych. Wyjechała stąd z mężem i trójką dzieci. Lata 1940-1941 (do wybuchu wojny) pamiętam jako spokojne i szczęśliwe. Nasza rodzina była politycznie niezaangażo-wana i może dlatego ominęły nas represje tych lat. Żydowskie szkoły z językiem jidysz nie były zamknięte; te z hebrajskim i polskim językiem wykładowym przeszły więc na jidysz. Mama zawsze bardzo ciepło opowiadała o panu Dmocho-wskim, który prowadził laboratoria szkolne i ogród zoologiczny. Do tych pracowni przychodziły wszystkie szkoły Wilna, również żydowskie. Przychodziły te, które były gorzej sytuowane i nie miały laboratoriów fizyki i chemii. Dmochowski został wywieziony przez sowietów w 1941 roku. Był to już bardzo stary i schorowany człowiek. Umarł prawdopodobnie jeszcze w drodze. Jeszcze jedno nazwisko Polaka należy wymienić - profesora Jan(?) Dembowskiego, biologa. Wykładał na Uniwersytecie Stefana Batorego (USB). Był to bardzo porządny człowiek o demo- Moje Wilno 377 ***»**»» kratycznych poglądach. W ostatnich latach przed 1939 rokiem na USB były oddzielne ławki dla Żydów. On nigdy nie zaczynał swych wykładów, dopóki studenci nie rozsiedli się normalnie. A byli profesorzy, którzy to tolerowali, a nawet wymagali. Moja mama przygotowała z uczniami w 1941 roku gazetkę ścienną poświęconą teorii Darwina, która była w tym okresie bardzo popularna. Profesor Dembowski pochwalił gazetkę, z czego mama była bardzo dumna. Początkowo, przed wojną, mieszkaliśmy na ulicy Kalwaryj-skiej w tzw. Zameczku, przy Zielonym Moście, na trzecim piętrze. To było bardzo romantyczne mieszkanie. Trzy pokoje i ciemna kuchnia. Moi rodzice przebili okno w kuchni. Kiedy obiad był gotowy, Stasia wywieszała w oknie biały ręcznik i był to znak dla mnie spacerującej nad Wilią, że czas wracać. Później, do początku wojny mieszkaliśmy na ulicy Sadowej. W Wilnie było ciężko o małe mieszkania, a nas było tylko troje. W końcu znaleźliśmy mieszkanie pięciopokojowe, które wynajęliśmy razem z pewną rodziną nauczycielską (Josifem i Genią Teper) z córeczką w moim wieku. Mieliśmy po dwa pokoje, a jeden pokój był dziecinny. Za domem były ogrody, gdzie bawiłyśmy się z przyjaciółkami, z dziewczynkami z podwórka, Polkami Irką i Jadzią. Irka została zabita w czasie bombardowań Wilna w 1939 roku. Pamiętam, że kiedy wyprowadzano nas z domu do getta, to Jadźka stała i patrzyła na nas tak nieładnie. Bawiłyśmy się z nimi nawet przy Niemcach. Towarzyszył nam niemiecki mechanik, bo na naszym podwórku stała grupa Niemców mechaników samochodowych. Jeden z nich był Austriakiem i jak się okazało nauczycielem wychowania fizycznego. Grał z nami w piłkę i w inne gry. Widocznie był porządnym człowiekiem, widziałem jak kilka razy rozmawiał z moim ojcem. Po kilku tygodniach, wszystko się skończyło. Stosunek Polaków do nas, Żydów, nie byt za dobry. Pamiętam przezwiska na ulicy, przeróżne chuligańskie wybryki. Pamiętam pogrom żydowski jesienią 1939 roku. To było w czasie, kiedy Wilno oddano Litwie. Uczestniczyli w tym pogromie Wil-nianie, a nie przyjezdni. Ten pogrom był w naszym rejonie koło dworca. Ja byłam w szkole na ulicy Rudnickiej. Kiedy dotarta tu wieść o tym, co się dzieje w mieście, dzieci wysłano do domów. My mieszkaliśmy prawie na rogu ulic Szopena i Sadowej. Kiedy szliśmy z ojcem do domu, brama była już zamknięta, a zza rogu ukazał się tłum. To byli miejscowi ludzie. Na szczęście w naszym domu było mieszkanie przejściowe, otworzono nam drzwi i przeszliśmy na nasze podwórko. Litewscy policjanci, którzy byli już w mieście, nie wstrzymali tych ekscesów, 378 Relacja _ Eugenia Biber a niektórzy nawet wspomagali pogrom. Wstrzymała to wszystko Armia Czerwona. Na ulicę wyjechał czołg i na tym się skończyło. Moja znajoma widziała ten czołg. Bardzo dobrze pamiętam pierwsze bombardowania niemieckie w 1939 roku. Kiedy weszła do Wilna Armia Czerwona, to była wielka radość. Myśleliśmy, że przyjdą Niemcy. Pamiętam grupki ludzi otaczające radzieckiego politrucy; z otwartymi ustami słuchali oni tych wszystkich bajek, jak oni dobrze, jak świetnie żyją itd. Nie pamiętam, żeby rodzice moi cieszyli się zmianą sytuacji politycznej. To była radość, że nie jesteśmy u Niemców. Wtedy nie mieliśmy jeszcze przeczucia ogromnego zagrożenia, jakie szło z Niemcami. Wiedzieliśmy o teorii rasizmu hitlerowskiego, ale z antysemityzmem spotykaliśmy się i w Polsce, i na Litwie. O tym czasem się teraz zapomina. Kiedy Litwa została włączona do Związku Radzieckiego szkoły nasze były otwarte. Mój ojciec odnosił się z wielkim niedowierzaniem i rezerwą do ZSRR, mama przeżyła rewolucję w Charkowie i miała bardzo romantyczne wspomnienia z tego okresu. Ona była bardziej tolerancyjna. Ten okres byt dobry. Ja nawet nie pamiętam, żeby w naszym środowisku były jakieś represje. Po tych wydarzeniach nastąpił niemiecki okres. Dzisiaj nie bardzo rozumiem, dlaczego rodzice nie próbowali stąd uciekać. Mieliśmy radio i ojciec słuchał tych audycji ze strasznym krzykiem niemieckim. Uciec z Wilna było bardzo trudno. Trzeciego dnia wojny w Wilnie byli już Niemcy. Przez pierwsze tygodnie ojciec nie wychodził wcale z mieszkania, tylko na balkon. Ja chodziłam do sklepu, były kartki. 13 lipca 1941 roku ojca zabrano. Przyszedł Niemiec i Litwin, ojciec musiał zabrać radio i ręcznik z mydłem. Powiedzieli, że wróci wieczorem. Mama przygotowała obiad, czekałyśmy ale więcej ojca już nie widziałyśmy. To były pierwsze łapanki, oni szli ze spisem żydowskiej inteligencji. Według Dziennika Kazimierza Sakowicza właśnie w tym okresie zaczęły się pierwsze rozstrzeliwania w Ponarach. Ale wtedy nic o tym nie wiedziałyśmy i czekałyśmy na ojca. Kiedy pojawili się pierwsi ludzie, którym udało się uciec z Ponar, to nie wierzono w to, co opowiadali. Myśleliśmy, że oni zwariowali. Po zabraniu ojca przyszła Stasia, razem ze swoją matką. Przynosiły różne produkty, zaczęły nam pomagać. Mama dawała im niektóre rzeczy na sprzedaż. Nie byliśmy bogaci, nie mieliśmy pieniędzy, złotych monet, nawet obrączek ślubnych. Na pierwszym piętrze w domu na ulicy Sadowej była szkoła medyczna sióstr miłosierdzia. To była szkoła żydowska, w której wykładał też mój ojciec. Później za Niemców w tym pomiesz- Moje Wilno 379 czeniu kwaterowały niemieckie siostry miłosierdzia, które pracowały na dworcu. Ja nie wiem, jak to się stało, że mama zaczęła u nich pracować. Mama i ta pani (Genia Teper), która mieszkała razem z nami z drugiej rodziny. One chodziły na dworzec, myły tam naczynia. Niemieckie Siostry Miłosierdzia karmiły rannych, a może i żołnierzy, którzy jechali na front. 6 września 1941 roku poszłyśmy z mamą do getta. W Wilnie przed wojną mieszkało około 60 tysięcy Żydów. Kiedy weszli Niemcy, było ich 56 tysięcy, bo część została wywieziona na wschód, część po przyjściu Niemców uciekła na prowincję. Do getta weszło 40 tysięcy. Getta było dwa: wielkie i małe. Po sześciu tygodniach małe getto zlikwidowano. Prawo do życia mieli tylko ci Żydzi i ich rodziny, którym wydano specjalne zaświadczenia. Mama dostała takie zaświadczenie. W końcu 1941 roku w getcie wileńskim było już tylko około 20 tysięcy ludzi, pozostali zostali zabici. W 1942 roku getto powiększono o kilka domów na ulicy Niemieckiej i myśmy dostały mieszkanie. W naszym pierwszym mieszkaniu warunki były straszne. W niewielkim pokoju ok. 20 m kw. mieszkało 12-15 osób. W rejonie wielkiego getta żyło do wojny jakieś 3-4 tysiące ludzi, a weszło od razu 28 tysięcy. Ludzie żyli z kartek, norma była niewielka. Na podstawie tych kartek dostawali w getcie żywność. Getto to było maleńkie miasto-państwo. Była administracja żydowska, która robiła to, co im kazano robić, ale w jakimś stopniu oni mogli jednak organizować życie tak, żeby nie było kryminalistów, żeby było czysto i nie było epidemii. W getcie był żydowski szpital. Mieliśmy dużo żydowskich lekarzy w Wilnie. Tak się złożyło, że jeden z lekarzy, który studiował w Niemczech, spotkał swego kolegę Niemca i dzięki niemu większa część lekarzy żydowskich otrzymała zaświadczenia, że ich do innej pracy brać nie wolno. To ich ocaliło. Służba medyczna w szpitalu i w getcie była na dobrym poziomie. Czynna była poliklinika, pogotowie ratunkowe (jeżeli było bardzo źle to można było wezwać lekarza do domu), pracowały szkoły, był teatr. Była orkiestra symfoniczna, a nawet niewielki plac sportowy. Ludzie chcieli i jakoś umieli zorganizować sobie życie. Inaczej nie umieli żyć - my to teraz nazywamy oporem moralnym. W getcie wileńskim było dużo warszawiaków. W czasie akcji wchodzili do getta Litwini, Niemcy i zabierali ludzi. Szukali schowków i wyciągali stamtąd ludzi. Często pytają, dlaczego się nie broniliśmy? A dlaczego nie bronili się rozstrzeliwani jeńcy wojskowi, dlaczego nie bronili się w Katyniu polscy oficerowie? Bo człowiek traci nadzieję, traci poczucie realności, kiedy coś podobnego się dzieje. A w getcie była 380 Relacja _ Eugenia Biber przecież ludność cywilna - starzy ludzie, kobiety, małe dzieci, choć byli oczywiście i młodzi. Opór był sporadyczny, ale był. Na początku 1942 roku w getcie Wileńskim pojawiły się odezwy FPÓ. To była Zjednoczona Partyzancka Organizacja ludzi różnych politycznych poglądów: komunistów, syjonistów, bundy-stów. To byli romantycy, nie myśleli realistycznie. Oni zdobywali broń, wykonywali akty dywersji. Uczyli się strzelać, by bronić się, kiedy getto będzie likwidowane. W latach 1942 i 1943 w lasach były już partyzanckie oddziały, proponowano im, a nawet kazano iść do lasu. Oni jednak odmawiali. Kiedy 1 września 1943 roku zaczęła się wielka akcja wywózki do Estonii, to organizacja potraktowała tę akcję jako likwidację getta. Ogłoszono mobilizację i odezwę do ludzi z getta, ale ci ich nie zrozumieli, bo wiedzieli już, że wiozą do Estonii do pracy, a nie na śmierć. Powstanie w getcie wileńskim oznaczało tylko śmierć. Zostało ono jednak ogłoszone, były nawet strzały. Jeden z domów został wysadzony. Zginęli tam mieszkańcy tego domu i partyzanci. l na tym się skończyło. Członkowie FPO zaczęli wychodzić do lasu. Kiedy getto zlikwidowano, 23 września pozostali partyzanci wyszli do lasu przez system kanalizacyjny miasta. W getcie po akcjach estońskich zostało około 10 tysięcy ludzi i rano 23 września powiedziano nam, że getto się likwiduje. Myśmy wyszły z pierwszą grupą. Później opowiadali mi, że kiedy wychodziliśmy z getta, to stały szpalery żołnierzy z psami. Stali tam Estończycy i Litwini, ale ja byłam w takim szoku, że tego nie pamiętam. Poprowadzili nas w rejon Rossy koło kościoła misjonarzy. Mężczyzn od razu oddzielono i na drugi dzień wywieziono do Estonii, do łagrów. 24 września zaczęta się segregacja kobiet: na prawą stronę posyłali ludzi starszych i małe dzieci - tę grupę przeznaczono na śmierć. Mamę zaczęli ciągnąć na prawą stronę, a mnie ciągnęli w lewo. Ja się uczepiłam matki i poszłabym z nią, chociaż rozumiałam, że ci, których kierują na prawo, skazani są na śmierć. Było ich dwóch. Jeden ciągnął mamę w prawą stronę i to był Litwin. Obok stał Niemiec i moja mama zwróciła się do niego po niemiecku. Powiedziała, że jej mąż był oficerem austriackim, a ona chciałaby pójść razem ze swoją córką. Ten Niemiec odepchnął Litwina i powiedział: „Niech pani idzie spokojnie". To byt cud. Później, kiedy stałyśmy koło pociągu, przechodzili Niemcy czy Litwini i znowu chcieli zabrać moją mamę, gdyż była za stara, ale tam było dużo kobiet, które ją zasłoniły, więc dali temu spokój. W ten sposób pojechałyśmy, około 2 tysięcy kobiet, do Rygi, do Kai-zerwaldu. To był obóz koncentracyjny. Byłyśmy tam na szczęście bardzo krótko, może tydzień, może trochę dłużej. Wystano Moje Wilno 381 nas do roboczego lagru w Dynawerku. Naczelnikiem lagru był esesman, zresztą zupełnie ludzki. Były apele i nędzne wyżywienie, ale jakoś się żyło. My, dzieci (chociaż ja miałam wtedy już 16 lat) nie wychodziłyśmy do pracy, która była ciężka. Wszystkie kobiety pracowały na budowie nad Dźwiną. To był październik 1943 roku i było już chłodno. Natomiast my pracowałyśmy w domu gdzie mieszkałyśmy. W tym samym domu pracowała grupa Polaków. To byli miejscowi łotewscy Polacy. Każdy z nich pomagał jednemu dziecku żydowskiemu, przynosili nam chleb. W tym obozie byłyśmy chyba całą zimę. Latem przeprowadzili nas do drugiego obozu przy fabryce VEF(wtedy AEG). Pracowałyśmy w fabryce, robiłyśmy jakieś części elektrotechniczne. Warunki były względnie ludzkie, chociaż oczywiście różnie bywało. Armia Radziecka rozpoczęła ofensywę i w sierpniu 1944 roku ewakuowano nas koleją do Torunia. Tam z początku byłyśmy w takim podziemnym forcie, gdzie kiedyś byli mnisi. Były tam podziemne korytarze i nietoperze. Nowy „lagerfiihrer" esesman był też ludzki. Był bardzo podobny do Żyda i, jak się okazało później, to byt mądry człowiek. On rozumiał, że to już koniec. Kiedy przybyła do Torunia wywieziona z Rygi fabryka (VEF-AEG) i zostały zainstalowane urządzenia fabryczne, przeprowadzono nas do zmontowanego dla nas baraku mieszkalnego. Obok ogrodzonego terytorium naszego obozu, także w baraku mieszkali Łotysze, którzy przyjechali z fabryką. Kiedy ja zapytałam majstra Łotysza: „Dlaczego i przed kim wy tak uciekacie?" - to on nawet nie mógł odpowiedzieć mi, tak byli ludzie zagubieni. W noworoczną noc 1945 roku przyszedł do nas nasz esesman, rozbudził nas i pozdrowił z Nowym Rokiem. Kobiety odpowiedziały, że nie ma z czym pozdrawiać, bo wiadomo co nas może czekać. On powiedział, że mylimy się. Powiedział, że jego to nic dobrego nie czeka, a nas czekają dobre czasy. Na początku lutego 1945 roku Niemcy zarządzili ewakuację obozu; pozwolili nam wziąć koce, dali po bochenku chleba i kawałku margaryny i poszłyśmy z Torunia do Bydgoszczy. Droga była ciężka, matka moja bardzo cierpiała. Kiedy weszłyśmy do Bydgoszczy, zaczęła się strzelanina. Wtedy ja, która w ogóle nigdy nie wykazywałam żadnej inicjatywy i byłam taką maminą córką, zadecydowałam, że trzeba uciekać. Było ciemno. Ja myślałam, że to już front, ale okazało się, że byt to tylko desant sowiecki. Tymczasem nasza niemiecka ochrona też gdzieś przepadła. Miasto było zupełnie ciemne i puste. Udało nam się znaleźć schron przeciwlotniczy, w którym siedzieliśmy trzy dni i trzy noce. Wygnali nas z niego niemieccy 382 Relacja _ Eugenia Biber żołnierze. Pewien Volksdeutsch, Polak, który widocznie chciał jakoś się zasłużyć, poprowadził nas do opuszczonego przez uciekających Niemców domu. Tej nocy weszła do miasta armia sowiecka. Nie zabrakło tej nocy i ostatniego doprawdy dramatycznego akordu. Byłyśmy jeszcze w pasiakach (bo i w co miałybyśmy się ubrać?), głowy ostrzyżone na zero, gdy do nas wtargnęli żołnierze niemieccy z karabinami maszynowymi. Oznajmili, że właśnie zabili w mieszkaniu nad nami siedzącego przy oknie człowieka, bo myśleli, że to partyzant (był to stary Niemiec-kaleka, który postanowił zostać). Kim jesteśmy, ci żołnierze chyba nie zrozumieli, a może ich to już po prostu nie obchodziło. Nazajutrz przyszli żołnierze sowieccy, zrobili rewizję w tym domu, spisali nasze dane, przynieśli nam jakieś ubrania. Wojsko dzieliło zupę, a później myśmy znaleźli rozgra-bianą właśnie wędzarnię, gdzie zdobyłyśmy całą skrzynię znakomitych kiełbas. Jesienią 1945 roku wróciłyśmy do Wilna, myślałyśmy, że może i ojciec tam wróci. Mama pracowała początkowo w ELTA (Litewska Agencja Telegraficzna). Później poszła do średniej Polskiej Szkoły nr 5, która była jakiś czas obok Ostrej Bramy; stąd moja znajomość języka polskiego. Wykładała biologię. Ja ukończyłam szkołę. Jeszcze w Bydgoszczy zaczęłam chodzić do szkoły dla dorosłych. Ale to trwało może miesiąc, bo potem wyjechałyśmy. W Leningradzie ukończyłam Wydział Architektury Instytutu Inżynieryjno-Budowlanego i pracowałam jako architekt w Wilnie. Kiedy przeszłam na emeryturę, zaprosili mnie do Państwowego Muzeum Żydowskiego w Wilnie na stanowisko kustosza, gdzie obecnie pracuję. Jerzy Holzer (Warszawa) Początki akulturacji wschodniogalicyjskich Żydów: na rozstajach kultur Jeżeli pod pojęciem akulturacji rozumieć w przypadku ludności żydowskiej na przełomie XVIII i XIX wieku przyswojenie sobie współczesnej oświaty i kultury europejskiej, to sytuacja wyjściowa była w Galicji ambiwalentna. Już na początku tego wieku historyk zauważał, że mężczyźni wykształceni europejsko i z pewną znajomością świata nie byli wśród galicyjskich Żydów w dobie rozbiorów tak rzadcy, jak można by sądzić z opisów z owego czasu. Znajomość pisma łacińskiego i niemieckiego, choć nie tak powszechna, nie była jednak rzadkością. Dowodem na to było składanie w tych językach projektów i denuncjacji do władz. Praktykowali w Galicji żydowscy lekarze, którzy studiowali głównie za granicą. Czołowi przedstawiciele niemieckiego i niemiecko-żydow-skiego oświecenia Lessing i Moses Mendelssohn mieli już mały krąg wyznawców. Szczególna rola przypadała w tym zakresie Brodom, ze względu na ich ogromne międzynarodowe kontakty handlowe1. Być może, że pogląd ten był nadto optymistyczny, ale nie błędny. Majer Bałaban, relacjonując dysputy związane z chrztem frankistów w 1759 roku (zresztą w ślad za wcześniejszymi badaczami), wspomina doktora medycyny Abrahama Uzjela z Brodów, który jeden z niewielu - znal język łaciński i Ojców Kościola. Innym czynnym wówczas uczestnikiem dysput był znający języki słynny pamiętnikarz Ber z Bolechowa2. Z drugiej strony ludność żydowska była całkowicie pozbawiona dostępu do współczesnej kultury europejskiej, nie znała nawet języków okolicznej ludności (poza formą potoczną, niezbędną w kontaktach z chrześcijańskim otoczeniem). Właśnie w pierwszych latach panowania austriackiego, w 1781 roku specjalna komisja państwowa (Studienhof-commision) przeprowadziła ankietę na temat stanu nauczania dzieci i młodzieży żydowskiej we Lwowie. Nie może być wątpliwości, że sytuacja w innych mniejszych miejscowościach wschodniej Galicji mogła być pod tym względem tylko gorsza, a nie lepsza. Otóż istniały wówczas wyłącznie tradycyjne szkoły żydowskie, w których uczono po 1 A J. Brawer, Galizien wie es an Ósterreich kam. Eine historisch-statistische Studie iiber die inneren Verhaltnisse des Landes im Jahre 1772, Leipzig-Wien 1910, s. 164. 2 M. Bałaban, Historia i literatura żydowska ze szczególnym uwzględnieniem historii Żydów w Polsce, t. III, Lwów-Warszawa-Kraków 1925, s. 356. 384___________________________________________________________________________Jerzy Holzer hebrajsku. W I klasie dzieci od 4 do 7 lat uczyły się alfabetu, opanowywały codzienną modlitwę i czytały niewielkie fragmenty Biblii. WII klasie dzieci w wieku od 7 do 10 lat przerabiały całą Biblię z interpretacją i poznawały wstępnie Talmud oraz doskonaliły umiejętność czytania i pisania po hebrajsku. W III klasie dzieci od 10 do 13 lat uczyły się całego Talmudu z interpretacją oraz doskonaliły ortografię hebrajską. Dzieci niezdolne do opanowania materiału tej klasy odchodziły z niej, aby terminować w rzemiośle albo handlu. Ostatnia, IV klasa przeznaczona była dla młodzieży od 13 do 20 lat, wykładano tam podstawy wiedzy niezbędne rabinom lub uczonym3. O wczesnej akulturacji Żydów galicyjskich pisano nieco od końca XIX wieku aż po II wojnę światową. Ówczesne teksty żydowskich historyków zawodowych lub amatorów mają w pewnej mierze wagę źródłową, natomiast pytania badawcze stawiane dziś w kontekście historii Polski znacznie różnią się od tego, co interesowało tych badaczy. Nad badaniami haskali ciążył obraz wytworzony przez historiografię zajmującą się dziejami Żydów niemieckich. W tym obrazie żydowska akulturacja, także na ziemiach polskich, a zwłaszcza w zaborze pruskim i austriackim, związana była w początkowym stadium, do 1848 roku, niemal wyłącznie z wpływem idei Mosesa Mendelssohna i ośrodków niemieckich. W Galicji od I rozbioru poczynając akulturacja ta związana była jednak przede wszystkim z administracyjnymi działaniami władz austriackich. Można bowiem zadać sobie pytanie, dlaczego to właśnie Żydzi stali się obiektem eksperymentów z upowszechnianiem szkolnictwa, skoro o wiele bardziej pozbawiona była oświaty wieś ukraińska i polska. W końcu przecież niemal wszyscy mężczyźni Żydzi potrafili czytać i pisać, choć tylko w alfabecie hebrajskim (ale obok hebrajskiego też w jidysz). Na wsi polskiej czy ukraińskiej te umiejętności były rzadkością. W świetle germanizacyjnych tendencji władz zaborczych odpowiedź wydaje się jasna. Połączenie akulturacji Żydów z próbą ich germanizacji odpowiadało niewątpliwie bardziej dalekosiężnym planom. Ludność żydowską uważano za nieporównanie bardziej podatną na germanizację, właśnie ze względów językowych, powszechne używanie jidysz, bliskiego przecież językowi niemieckiemu4. Charakterystyczne, że w tzw. Juden-ordnung z 1776 roku władze austriackie zabroniły używania w urzędowych działaniach kahałów jidysz i polskiego, natomiast obowiązywać miał wyłącznie język niemiecki. Współczesny historyk austriacki dość naiwnie stwierdza z kolei, że tzw. Judenpatent cesarza Józefa II pozytywnie oddziafywal na galicyjskich Żydów, gdyż zlecał utworzenie w każdej gminie żydowskiej niemieckiej szkoły5. 3 G. Wolf, Lehrerseminare in Galizien. - Tumult gegen die Juden in Prag, [w:] Zeitschrift fiir die Geschichte der Juden in Deutschland, Bd. V, Reprint Nendeln/Liechtenstein 1975, s. 173. 4 I. Bartal, The Heavenly City of Germany and Absolutism a la Modę d'Autriche. The Rise ofthe Haskalah in Galicia, [w:], TowardModernity. The European Jewish Model, New Brunswick-0xford 1987, s. 35. 5 H. Glassl, Das osterreichische Einrichtungswerk in Galizien (1772-1790), Wiesbaden 1975, s. 202, 216 i nast. Początki akulturacji wschodniogalicyjskich Żydów: na rozstajach kultur 385 Nie zajmuję się tu próbami realizacji tego patentu, przede wszystkim przez działalność Herca Homberga, gdyż jest to najbardziej znany fragment dziejów akulturacji i zarazem germanizacji Żydów galicyjskich na przełomie XVIII i XIX wieku. To, iż plany te zawiodły, z jednej strony było sukcesem stawiających im opór środowisk ortodoksyjnych i chasydzkich. Z drugiej jednak strony germanizacja Galicji poniosła tym samym klęskę, zaś poddawanie się wpływom kultury i języka niemieckiego objęło jedynie niewielkie grupy i zaledwie na kilka dziesięcioleci. Trzeba jednak zgodzić się z poglądem, iż tendencje haskali były w zasadzie uni-wersalistyczne i supranarodowe, zaś znaczenie kultury niemieckiej wynikało zarówno ze znaczenia niemieckiego oświecenia, zwłaszcza w filozofii (Kant), jak z rodowodu haskali6. Nie negując tego istotnego wpływu, warto zwrócić uwagę na odrębne tendencje żydowskiego Oświecenia, haskali galicyjskiej, jako szczególnego zjawiska wielokultu-rowości. Pierwszą z tych tendencji był w najwcześniejszym okresie akulturacji kontakt z kulturą polską. Nie zajmuję się tu skomplikowaną kwestią frankistów, której w nowszej literaturze polskiej poświęcona została jedynie praca Jana Doktora, przedstawiająca aspekty ideologiczne czy wręcz filozoficzne doktryny frankizmu7. W literaturze dawniejszej frankiści przedstawieni byli na ogół jako przedstawiciele ciemnych i nędznych rzesz żydowskich w południowo-wschodniej części Rzeczypospolitej w dziesięcioleciach poprzedzających jej upadek8. Dopiero Gershom Scholem postawił tezę o również oświeceniowym podłożu późnego żydowskiego mistycyzmu, w tym frankizmu9. Historyk dziejów Polski nie może jednak abstrahować od dziejów rodzin frankistowskich. Wiele z nich już w następnej generacji należało do polskiej elity kulturalnej. Tego rodzaju akulturacja z trudem daje się pogodzić z wyobrażeniem o ciemnej frankistowskiej biedocie. !'• Mniej dyskusyjna była rola protagonisty polskiej haskali Menachema Mendla Le-wina, zwanego Satanowerem. Urodzony około 1750 roku na granicy późniejszej Galicji w Satanowie, na lewym brzegu Zbrucza, który dopiero po II rozbiorze Polski przypadł Rosji, spędził więc początkowe lata swego życia w Polsce. Przez dalsze dziesięciolecia mieszkał w austriackiej już Galicji, do której się przeniósł (choć po kilka lat spędził też w Berlinie i Warszawie). Dla naszych rozważań szczególnie istotne jest, że Satanower otrzymał wprawdzie wychowanie ortodoksyjne, ale jako młody człowiek zaczął interesować się współczesnymi naukami, zaś podczas pobytu w Berlinie w latach 1780-1783 poznał Mendelssohna, 6 I. Bartal, op.cit., s. 38. 7 J. Doktor, Śladami Mesjasza-Apostaty. Żydowskie ruchy mesjańskie w XVII i XVIII wieku a problem konwersji, Wrocław 1998. 8 Takie stanowisko zajmował zwłaszcza A. Kraushar, Frank ifrankiści polscy 1726-1816. Monografia historyczna osnuta na źródłach archiwalnych i rękopiśmiennych, Kraków 1895. Podobnie jednak sądził w kilku swych pracach M. Bałaban. 9 G. Scholem, Mistycyzm żydowski i jego główne kierunki, Warszawa 1997. 386___________________________________________________________________________Jerzy Holzer Lessinga, Maimona oraz innych przedstawicieli oświeceniowej kultury niemieckiej i niemiecko-żydowskiej. Nie wiemy, kiedy dokładnie Satanower poznał ks. Adama Czarto-ryskiego. Zapewne musiało to jednak nastąpić nieco później. Wedle anegdoty ks. Czar-toryski podczas wizyty w należącym do niego Mikołajewie (a więc po I rozbiorze już w Galicji) wstąpił do sklepiku prowadzonego przez żonę Satanowera i zauważył tam uczone dzieła w różnych europejskich językach. Po rozmowie z Satanowerem miał mu zaproponować kształcenie syna. Tę naukę miał Satanower prowadzić przez kilka lat i napisać nawet przy tej okazji po francusku nie drukowany nigdy tekst o filozofii Kanta. Na pewno jednak w 1789 roku, zapewne tuż przed otwarciem Sejmu Czteroletniego i z inicjatywy ks. Czartoryskiego, Satanower napisał i opublikował po francusku rozpra-wkę Essai d'un plan de reformę, ayant pour objet declairer la nationjuive en Pologne et la redresser par ses moeurs. Wystąpił w niej jako zdecydowany przeciwnik chasydy-zmu, wyraźnie odwołując się do niemieckich doświadczeń haskali. Za główne zadanie uważał zorganizowanie dla ludności żydowskiej nowoczesnego szkolnictwa. Miałyby to być szkoły z polskim językiem wykładowym, zakładane w miastach. W programie szkół znalazłoby się też nauczanie Pisma Świętego, ale wychowankowie musieliby poznać znaczne jego fragmenty również w języku polskim. Po zakończeniu szkół zostaliby narzuceni rabinom jako ich sekretarze i staliby się rzecznikami ruchu kulturalnego. Satanower pragnął, aby Żydów obowiązywało powszechne prawo, ale zarazem by instytucje religijne, jak synagogi i cmentarze, cieszyły się pełną autonomią. ••:-, W następnym latach Satanower wrócił do Galicji i około 1800 roku zamieszkał w Brodach. Pod koniec życia przeniósł się jednak do rosyjskiego teraz Satanowa i zmarł tam w 1823 roku10. Znaczna część działań oświeceniowych Satanowera prowadzona była jednak i wcześniej, i w ostatnim dziesięcioleciu jego życia, w językach, którymi posługiwali się Żydzi: po hebrajsku i w jidysz. Do tej sprawy przyjdzie jeszcze wrócić. :i: Już pierwszy rodzimy organizator nowoczesnej oświaty żydowskiej w Galicji (jeżeli pominąć tu przybyłego z zewnątrz austriackiego urzędnika Herca Homberga), Józef Perl, wprowadził w swej szkole, założonej w 1809 roku podczas krótkiego panowania rosyjskiego w Tarnopolu, lecz później czynnej w austriackiej Galicji, obok języka wykładowego niemieckiego i intensywnej nauki hebrajskiego, nauczanie języka polskiego (także francuskiego)11. Współpracował również z urzędnikami polskimi12. Znacznie później, bo w 1846 roku korespondent żydowskiej gazety niemieckojęzycznej i wychodzącej 1(1 N.M. Gelber, Mendel Satanower, der Yerbreiter der Haskalah in Polen und Galizien (Ein Kulturbild aus dem judischen Polen an der Wende des XVIII. Jahrhunderts), [w:] Mitteilungen fur jiidische Yolkskunde 1914, H. I, s. 41-54. O Satanowerze jako nauczycielu syna ks. Czartoryskiego pisał już stosunkowo wcześnie M. Letteris, Salomo L Rapapon (Oberrabbiner in Prag), [w:] Jahrbuchjiir Israeliten 5618, Wien 1857, s. 208. " M. J. Friedler, Die galizischen Juden von wirtschaftlichem, kulturellem und staatsbiirgerlichem Standpunkte 1815-1848, Wien 1923 (nie drukowana dysertacja obroniona na Uniwersytecie Wiedeńskim), s. 80. 12 I. Bartal, op.cit., s. 39. - Początki akulturacji wschodniogalicyjskich Żydów, na rozstajach kultur 387 w Niemczech donosił z Tarnopola, że w tamtejszej szkole odbyły się doroczne egzaminy dla 200 chłopców i dziewcząt, m.in. z gramatyki niemieckiej i polskiej, oraz deklamowano wiersze w obu językach13. Choć znacznie później, śladem Tarnopola poszedł też Lwów. Kiedy w 1846 roku postanowiono założyć tam czteroklasową szkołę dla dzieci żydowskich, opartą na ogólnych zasadach szkolnictwa galicyjskiego, znów obok języka wykładowego niemieckiego przewidywano systematyczną naukę języka polskiego (i hebrajskiego, a dla dziewcząt też francuskiego)14. Szczególnie ważną tendencją wczesnej galicyjskiej akulturacji było jednak tworzenie nowoczesnej kultury hebrajskiej. Wprawdzie jej rodowód był zachodnioeuropejski (Włochy, Holandia, Niemcy), ale rychło w żydowskim oświeceniu dominować tam zaczęło dążenie do asymilacji kulturowej. Warto tu zauważyć, że w haskali niemieckiej i w żydowskich prądach oświeceniowych zachodniej Europy język hebrajski zachował wyłącznie znaczenie obrzędowe i historyczne. Nie odbiegało to od zasad stosowanych w chrześcijaństwie (poza do pewnego stopnia protestantyzmem), w którym podobne znaczenie miały martwe języki, łacina czy cerkiewno-słowiański. Natomiast w piśmie i mowie posługiwano się nowoczesnym językiem europejskim, z reguły tym, który powszechnie obowiązywał w danym kraju. Akulturacja była więc jednocześnie pełną językową i kulturową asymilacją. h(-* i "• To Galicja stała się natomiast centrum oświeceniowej kultury nowohebrajskiej. Tworzyła precedens, zaś w ślad za nią podobne tendencje wystąpiły na innych obszarach pobytu Żydów wschodnioeuropejskich. Językiem szczególnie intensywnie wykorzystywanym do szerzenia nowoczesnej kultury w słowie pisanym (choć wówczas jeszcze nie w mówionym) stawał się hebrajski. W tym sensie galicyjska haskala stawała się przygotowaniem do działania powstałego dopiero w następnych dziesięcioleciach ruchu syjonistycznego, który kulturę nowohebrajską uznał za podstawowy element kształtowania się nowoczesnego narodu żydowskiego15. Przyznać trzeba rację autorowi nie drukowanej rozprawy doktorskiej sprzed wielu dziesięcioleci, iż po porażce skrajnie germanizacyjnej i niechętnej ortodoksyjnym poglądom religijnym działalności Herca Homberga Haskala w Galicji odchodziła od wzorców niemieckich, zaś pod wpływem rodzimych oświeceniowców zmieniała się w odrębną galicyjską haskalę16. Dla tych działań charakterystyczna była chęć zachowania kontaktu z żydowskimi masami (wątpliwe zaś, czy w warunkach niemieckich i w ogóle zachodnioeuropejskich w ogóle mówić można o żydowskich masach). Oświeceniowców galicyjskich cechowała obok ogólnego (przeważnie przez samouctwo) wykształcenia, w tym 13 Allgemeine Zeitung des Judentums" (Leipzig) 1846, nr 45, s. 656. 14 „Allgemeine Zeitung des Judentums" 1846, nr 39, s. 545. 15 S. Halkin, Socio-historical implications of modern Hebrew literaturę, [w:] Historia Judaica , t. IX, 1947, s. 2. 16 M.J. Friedler, op.cit., s. 15. 388___________________________________________________________________________Jerzy Holzer opanowania języków niemieckiego i francuskiego (nie mamy natomiast źródłowych przekazów o opanowaniu języka polskiego), duża wiedza talmudyczna. Zachowywali oni też ściśle religijny sposób życia. • • •• A Oświeceniową literaturę w języku hebrajskim zainicjował już w końcu XVIII wieku Satanower, tłumacząc z niemieckiego popularne kompendium przyrodoznawcze, a później książkę o popularnej medycynie i popularyzację dzieł Franklina17. Stąd nie ma racji Toury, który, ograniczając się do publikacji czasopiśmiennych (były to czasami wydawnictwa jednorazowe), przyznaje pierwszeństwo w hebrajskim oświeceniu Józefowi Perłowi za opublikowanie w Tarnopolu w latach 1813-1815 kalendarza hebrajskiego18. Dokładnie zresztą określał to wydawnictwo już w 1911 roku badacz literatury nowohebrajskiej Weissberg. Podawał on, że była to wydawana przez trzy kolejne lata książeczka dla żydowskich uczniów szkoły tarnopolskiej. Miała im pomóc w staniu się pobożnymi ojcami rodziny i dobrymi obywatelami, a ponadto podawała reguły obliczania dat w różnych kalendarzach, prawdopodobne wydarzenia astronomiczne, kronikę świata, jarmarki, obyczaje rytualne, rzadkie wyczyny, artykuły przyrodnicze, opowiadania moralistyczne i zagadki oraz - ponieważ działo się to w czasie kilkuletniego panowania rosyjskiego w Tarnopolu - także genealogię rodziny carskiej19. ! , ' ' Rolę wybitnych przedstawicieli hebrajskiej haskali przyznać można przede wszystkim Krochmalowi jako uczonemu oraz Perłowi jako publicyście. Jednak informacja, jakoby Satanower już w drodze powrotnej z Berlina poznał ich obu w Brodach, jest fałszywa20. Powrót Satanowera przypadał na 1783 rok, zaś Perl urodził się w 1773, j Krochmal w 1785 roku. Natomiast można uznać za wysoce prawdopodobne, iż do kontaktów takich doszło po 1800 roku, kiedy Satanower znalazł się w Brodach. Nachman Kochen Krochmal, urodzony w 1785 roku w Brodach jako syn zamożnych rodziców, otrzymał staranne wykształcenie tradycyjne. Stał się jednak główną postacią owej hebrajskojęzycznej haskali, charakterystycznej dla Galicji. Poznał wcześnie nowe prądy duchowe, studiował języki nowożytne i tłumaczenie Mendelssohna. W wieku 14 lat ożeniony, przebywał bez kłopotów materialnych w Żółkwi, w domu bogatego teścia. Później wydzierżawił sam propinację w Mokrotynie, ale zajmował się głównie studiami filozoficznymi. Uwzględniał w nich zarówno nowoczesną filozofię niemiecką, w tym Kanta i Fichtego, jak i dawniejszą filozofię żydowską, w tym Majmonidesa i Ibn Esra21. 17 N.M.Gelber,0/7.df.,s.49. ' ' ''^ 18 J. Toury, Diejiidische Presse im Ósterreichischen Kaiserreich. Ein Beitrag żur Problematik der Akkulturation 1802-1918, Tubingen 1983, s. 19. 19 M. Weissberg, Josef Kohn-Zedek, der letzle neuhebrdische Publizist der galizischen Haskala, [w:] Monatschrift fiir Geschichte und Wissenschafi des Judentums NF19 [Breslau] 1911, s. 330. 2(1 N.M. Gelber, op.cit., s. 107. Bezkrytycznie podała tę informację B. Linner, Die Entwicklung der friihen nańonalen Theorien im osteuropaischen Judentum des 19. Jahrhunderts. Eine Studie żur Theorie und geistesgeschichtlichen Entnicklung des national-jiidischen Gedankens in seinem Zusammenhang mit der Haskalah, Frankfurt/M 1986, s. 107. "^ L. Zunz, Nachman Krochmal, [w:] Kolender und Jahrbuch jiir Israeliten aufdas Jahr 5605, Wien 1844, s. 112. Początki akulturacji wschodniogalicyjskich Żydów: na rozstajach kultur Współczesna badaczka przypisuje Krochmalowi połączenie ortodoksji (czy też, jak pisze w innym miejscu, tradycji) z haskalą, przy wykorzystaniu języka hebrajskiego i wyraźnych akcentach narodowych (czy jak w innym miejscu - tworzeniu podstaw późniejszej teorii narodowo-żydowskiej)22. Nieco dawniejszy badacz uważał Krochmalą nie tylko, jak tego chciał wybitny historyk niemiecko-żydowski Zunz, za „Mendelssohna dla Galicji", lecz za twórcę nowoczesnej historiografii żydowskiej. Nie dodawał jednak, że językiem dzieła Krochmalą, inaczej niż w przypadku wybitnych historyków niemiec-ko-żydowskich, był hebrajski23. Charakterystyczne też, że grono wczesnych galicyjskich zwolenników haskali, które koncentrowało się wokół Krochmalą, niemal bez wyjątku uprawiało pisarstwo w języku hebrajskim. Do grona tego należeli: urodzony w 1790 roku Salomo Jehuda Rapaport ze Lwowa i urodzony w 1791 roku Izaak Erter z Koniuszkowa pod Przemyślem. Pierwszy pochodził z rodziny rabinów i podobnie jak Krochmal otrzymał świetne wykształcenie talmudyczne. Poznał jednak także literaturę niemiecką i francuską. Krochmalą spotkał w 1813 roku. Później przyłączył się do nich Erter, syn biednych rodziców, który utrzymywał się z prywatnych lekcji. Tych trzech promotorów hebrajskiej haskali w Galicji przyciągało uczniów, m.in. Samsona Blocha, Jakóba Samuela Byka i Beniamina Natkesa. Cały ten krąg spotykał się potajemnie we Lwowie. Mimo prześladowań ze strony kręgów ortodoksyjnych i chasydzkich rozpoczął się wkrótce okres rozkwitu galicyjskiej haskali. Choć ze względu na miejsce publikacji Wiedeń wydawać się może centrum publikacji neohebrajskich w pierwszej połowie XIX wieku, to w istocie rzeczy jest to konsekwencją licznej emigracji do stolicy imperium Żydów galicyjskich oraz utrzymujących się intensywnych kontaktów między Wiedniem a Galicją. Perl, Rapaport, Erter i Natkes byli głównymi współpracownikami (obok nich także Abraham Goldberg pochodzący z Rawy Ruskiej i Meir Halewi Letteris pochodzący ze Lwowa) wiedeńskiego czasopisma hebrajskiego „Bikkure ha-Itim" („Pierwsze Owoce Czasu"), które ukazywało się od 1821 do 1832 roku. Ukazał się tam też tekst nestora galicyjskiej haskali Satanowera24. Po upadku tego czasopisma wychodziło do 1857 roku czasopismo „Kerem Chamed" („Miła Winnica"). Na osiemnastu jego współpracowników dwunastu mieszkało lub wywodziło się z Galicji, w tym Krochmal, Rapaport, Perl, Erter, Byk, Bloch. Redaktorem „Kerem Chamed" był Samuel Lejb Goldenberg z Bolechowa25. W samej Galicji czasopisma utrzymywały się tylko przez krótki czas. W Brodach wychodzić miało w 1817 roku rękopiśmienne czasopismo hebrajskie, wyraźnie związane z Krochmalem i bliskimi mu protagonistami galicyjskiej haskali, m.in. Jakóbem Samuelem Bykiem i Rapaportem. Wedle Toury'ego dwudziestoletni wówczas Meir Halewi 22 B. Linner, op.dt., s. 123 i nast........ 23 A. Lewkowitz, Daj Judentum und die geistigen Stromungen des 19. Jahrhunderts, Breslau 1935, s. 334. 24 J. Allerhand, Óstemich-jiidisches Geistes- und Kulturleben, Bd. 2, Wien 1988, s. 161. 25 Ibidem, s. 167 390_____________________________________________^^^_._________________Jerzy Holzer Letteris wydał w 1822 lub 1823 roku w Żółkwi hebrajski almanach „Ha'Zefirah"26. Weissberg datował ten almanach na 1824 rok, zaś wśród autorów znów wymieniał m.in. Krochmalą. W latach 1837 i 1839 miały się ukazać jeszcze dwa almanachy, ponadto w 1837 roku w Tarnopolu nigdy nie odnaleziony potem tygodnik. Zapewne o owych almanachach pisał inny badacz, wspominając czasopismo neohebrajskie we Lwowie, które miało się ukazywać w latach 1837-1839 pod redakcją poety, dramaturga i badacza starożytności Nachmana Icchaka Fischmanna oraz krytyka i satyryka Jakóba Bodka. Miało ono głównie atakować wiedeński „Kerem Chemed". To właśnie czasopismo miało zostać wznowione (zapewne więc znów we Lwowie) pod tytułem „Jerusalem 1844-5", ale miało już inny, głównie literacki profil27. n o »ćil^ Nie brakowało też obok czasopism różnych wydawnictw nowohebrajskich o oświeceniowym charakterze. Rapaport wydał już w 1814 roku historyczno-topograficzne przyczynki o Paryżu i o wyspie Elbie28. W 1834 roku ukazał się we Lwowie zbiór poezji nowohebrajskiej Arje Lóba Kinderfreunda. Wprawdzie urodził się on w 1798 roku w Zamościu, ale w Galicji spędził wiele lat. O autorze podawano, że miał ogromną wiedzę z zakresu historii, geografii i językoznawstwa, szczególnie znał języki klasyczne, niemiecki, francuski i polski29. Do grona autorów piszących po hebrajsku należał też Samson Bloch, o którym była już mowa w związku z kręgiem bliskim Krochmalowi. Urodzony w Kulikowie w zamożnej rodzinie, podobnie jak inni przedstawiciele haskali odebrał tradycyjne wychowanie. Już po nawiązaniu kontaktów z galicyjskimi oświece-niowcami został korektorem w drukarni hebrajskiej w Wiedniu. Paradoksalne może się wydawać, że wydał tam hebrajskie tłumaczenie Rettung von Juden Mendelssohna, z dużą przedmową o potrzebie nauki dla rabinów. Po powrocie Krochmal i Rapaport skłonili go do pracy nad własną publikacją i w 1822 roku wydał on hebrajską geografię Azji, dedykowaną Krochmalowi30. Najbardziej zaskakującą tendencją występującą w galicyjskiej haskali były próby posłużenia się jidysz, czyli, jak to w owym czasie określano, żargonem. Zdawało się to być całkowicie sprzeczne z dążeniami oświeceniowymi. W krajach zachodnioeuropejskich żargon został potępiony jako zepsuty i prymitywny dialekt niemieckiego i w ciągu kilku dziesięcioleci używanie jego całkowicie tam zanikło, poza środowiskami niedawnych przybyszów z Europy Wschodniej. Już Satanower postanowił używać obok hebrajskiego i języków nowożytnych także jidysz. Autor jego biografii tłumaczył to swoistą recepcją koncepcji Mendelssohna, który zdecydował przybliżyć Żydom Pismo Święte przez przetłumaczenie go na język niemie- 26 J. Toury, op.cit., s. 26. 27 M. Weissberg, op. cit., s. 331 i nast. " ' 28 M. Letteris, op.cit., s. 223. 29 Israeliti.iche Annalen. Ein Centralblattfiir Geschichte, „Literatur und Culturder Israeliten" 1839, nr 16, s. 143. 3(1 „Allgemeine Zeitung des Judentums" 1845, nr 47 s. 702. Por. L. Zunz, op.cit., s. 119. Początki akulturacji wschodniogalicyjskich Żydów: na rozstajach kultur 391 cki. Satanower uznać miał więc już podczas pobytu w Berlinie przed 1783 rokiem, iż dla polskich Żydów podobny cel można osiągnąć tylko przez przetłumaczenie Pisma Świętego na jidysz. Ten plan zrealizował jednak częściowo dopiero trzydzieści lat później. W 1813 roku opublikował bowiem w Tarnopolu tłumaczenie Miszle (Przypowieści Salomona). W rękopisie miało jeszcze istnieć tłumaczenie księgi Koheleth (Księga Eklezjastów). Ponadto Satanower pozostawić miał również w jidysz rękopis książki o chasydach. Jak dalece użycie jidysz było dla zwolenników haskali kontrowersyjne, świadczyć mogła burza wywołana publikacją Miszle. Radykalny zwolennik oświecenia Tobiasz Feder odpowiedział wydrukowanym już pamfletem i z trudem dał się przekonać do rezygnacji z jego rozprowadzania. Najgorętszym obrońcą Satanowera był jego uczeń Byk. W obronie jidysz używał on argumentów o charakterze historycznym (jest to język Żydów od czterech wieków) i społecznym (trzeba oświecić masy żydowskie)31. Dla osobowości Byka istotne jest także, iż w późniejszych latach, używając podobnych argumentów społecznych, stał się zwolennikiem chasydyzmu jako wiary żydowskich mas. "•-'••'- Sprawa używania jidysz pozostawała jednak w galicyjskiej haskali nadal otwarta. Pochodzący z Tarnopola autor, nauczyciel szkoły tarnopolskiej, wspominał w 1888 roku, iż Józef Perl jako pierwszy wprowadził w Galicji kazania po niemiecku. Zaraz dodawał jednak, że nie były one wygłaszane w hochdeutsch (czyli języku literackim), aby ówczesnemu plebsowi, na który chciał on oddziaływać, uczynić to zrozumiałym. Nie ma więc wątpliwości, iż jeden z pionierów galicyjskiej haskali wygłaszał po prostu kazania w jidysz. Nie jesteśmy w stanie dokładnie datować, kiedy to się działo, gdyż autor podawał jedynie, że miał wtedy 8-10 lat. Ponieważ określał siebie jako nauczyciela (a nie emerytowanego nauczyciela), musiało to nastąpić w latach trzydziestych lub nawet czterdziestych XIX wieku32. W 1844 roku niemiecko-żydowskie czasopismo z Lipska w korespondencji z Galicji nie kryło swej krytyki. Wśród oświeceniowców Tarnopola występować miało bowiem swoiste dążenie literackie do pisania poezji, ulotek, szkiców dramatycznych i innych utworów, głównie o charakterze satyrycznym, w żargonie. Autor korespondencji uważał, iż stosowanie jidysz jest komiczne ze względu na jego wielobarwność, gry słowne, kalambury i dowcipy, których nie ma w innych językach. Jest to więc język stworzony do komizmu i satyry. Można to akceptować, ale nie należy stosować jidysz w poważniejszej literaturze, przekraczać granic satyry i powinno się traktować używanie jidysz jako fazę przejściową33. 31 N.M. Gelber, op.cit., s. 43,50-54. 32 S. Demant, Briefe aus Galiaen, Stryj 1888, s. 37 i nast. 33 „Allgemeine Zeitung des Judentums" 1844, nr 29, s. 413. 392____________________________________________________________________________Jerzy Holzer Historyk, który z dystansu dwustu lat zajmuje się galicyjską haskalą, musi dojść do wniosku, że ma do czynienia ze zjawiskiem oryginalnym, którego nie można identyfikować z niemiecko-żydowskim oświeceniem. Po raz pierwszy tam właśnie, a przede wszystkim we wschodniej części Galicji, działania w kierunku modernizacji żydowskiego sposobu życia i żydowskiej kultury zmierzały nie ku asymilacji, lecz zachowania odrębnej świadomości. W tym sensie Galicja stała się wzorcem dla działań prowadzonych potem na innych obszarach wschodniej części Europy, zamieszkanych przez Żydów, a w pewnej mierze zapowiedzią realizowanej w Palestynie idei syjonizmu. Józef A. Gierowski (Kraków) Uwagi o rusyfikacji ludności żydowskiej z Kresów Rzeczypospolitej Rosyjscy Żydzi, którzy stanowią, czy przynajmniej do niedawna stanowili jedną z najliczebniejszych gałęzi diaspory, ukształtowali się stosunkowo późno, bo dopiero w XIX wieku, jako grupa wyróżniająca się swą akulturyzacją od innych grup żydowskich. O powstaniu jej zdecydowały dopiero rozbiory Rzeczypospolitej Polsko-Litew-skiej, w mniejszej mierze przyłączenie terytorium tureckiego na północnych wybrzeżach Morza Czarnego. Przedtem surowe przepisy carskiej i prawosławnej Rosji zakazywały osiedlania się ludności żydowskiej na obszarze państwa rosyjskiego lub dopuszczały je tylko pod warunkiem przyjęcia prawosławia, co było jednoznaczne z zerwaniem więzów z diasporą. Przemiana nastąpiła więc stosunkowo szybko, co nie przeszkodziło temu, że jej skutki były i są bardzo głębokie, w tym także dla Polski. Skłania to do zastanowienia się nad okolicznościami, które doprowadziły do tej przemiany. Ich rezultatem są poniższe uwagi, które nie opierają się na odpowiedniej kwerendzie, ale mają za cel wskazanie hipotez, dotyczących kształtowania się tej ludności, a więc mogą raczej zainspirować kierunek badań. Do pierwszego masowego kontaktu ludności żydowskiej z Rosjanami doszło podczas najazdu moskiewskiego na Rzeczpospolitą w 1654 roku. Najazd ten odbywał się pod hasłem wielkiej krucjaty prawosławnej, która miała nie tylko doprowadzić do włączenia zarówno pozyskanej traktatem perejasławskim Ukrainy, jak i Wielkiego Księstwa Litewskiego (czy przynajmniej jego większej części) do państwa carów, ale i do unifikacji religijnej. Objęci nią mieli być zarówno wierni innych wyznań chrześcijańskich (przede wszystkim unici), jak i wyznawcy innych religii, zwłaszcza judaizmu. Ze znakomitej rozprawy doktorskiej przygotowanej przez Barbarę M. Pendzich1 na jezuickim Uniwersytecie Georgetown w Waszyngtonie można się dowiedzieć, jak wyglądała ta akcja pozyskiwania Żydów dla prawosławia. W zdobytych miastach stawiano przed nimi okrutną alternatywę: albo przyjmą prawosławie, albo zostaną masowo utopieni lub spaleni. Spotkać miał ich więc los, który dotknął mieszkańców Nowogrodu po zdobyciu go 1 B.M. Pendzich, The impact ofthe Polish-Muscovite war of 1654-1667 on the towns ofthe Eastern Grand Duchy ofLithuania, mps w archiwum Georgetown University w Waszyngtonie. 394_____________________________________________________________________Józef A. Gierowski przez Iwana Groźnego. Groźba ta była realizowana i na rozkaz cara Aleksieja Michaj-łowicza zginęło wielu Żydów, którzy odmawiali odstąpienia od judaizmu. Ludność żydowska, podobnie jak zdecydowana większość ludności Wielkiego Księstwa Litewskiego, pozostawała wierna Rzeczpospolitej, która zapewniała jej swobodę wyznania i szerokie uprawnienia autonomiczne. W wielu miastach cała ludność brała udział w rozpaczliwej obronie przeciwko przeważającym liczebnie wojskom rosyjskim. Skuteczna, bohaterska obrona Starego Bychowa czy opór innych miast, jak Słuck czy Mohylew, mogą być porównywane z obroną Jasnej Góry przed Szwedami, jakkolwiek uczestniczyły w tych walkach głównie niepolskie grupy etniczne. Dominowało bowiem również na tym terenie poczucie łączności z Rzeczpospolitą i świadomość wyższości jej ustroju, zapewniającego szerokie wolności i uprawnienia nie tylko szlachcie, ale i mieszczaństwu, nad despotycznym ustrojem państwa moskiewskiego. Pierwsze masowe zetknięcie się ludności żydowskiej z państwem rosyjskim spowodowało więc odrzucenie żądań napływających z Moskwy i zdecydowane opowiedzenie się po stronie Rzeczpospolitej, po stronie „Polinu", wybranej ziemi diaspory. Postawa taka utrzymywała się do rozbiorów, jakkolwiek Rzeczpospolita była w coraz mniejszym stopniu zdolna do ochrony swych mieszkańców przed gwałtami ze strony sąsiadów, którzy przekraczali jej granice jako najeźdźcy lub sojusznicy. Osłabiało to więzi łączące poprzednio różne grupy etniczne zamieszkujące Rzeczpospolitą, jakkolwiek np. ludność żydowska, zwłaszcza z terenów Wielkiego Księstwa Litewskiego, wzięła aktywny udział w przygotowywaniu przez Sejm Wielki nowego prawa o Żydach, które miało otworzyć drogę emancypacji ludności żydowskiej, o czym niedawno pisał obszernie Artur Eisenbach2. Wniesiony w 1792 roku do Sejmu projekt ustawy „Urządzenie ludu żydowskiego w całym narodzie polskim" nie doczekał się jednak rozpatrzenia z powodu Targowicy i wojny z Rosją. Niemniej świadomość tych tendencji pozostała żywa, czego świadectwem był udział Żydów w powstaniu kościuszkowskim. Wśród ochotników nie brakło wtedy i Żydów z Wielkiego Księstwa Litewskiego. Niektórzy z nich, jak Józef Kapłan z Lucyny pod Witebskiem, brali poprzednio udział w wojnie z 1792 roku, zaś później walczyli w Legionach Dąbrowskiego. Inna rzecz, że nie było to zjawisko powszechne i już wtedy wśród Żydów na Litwie pojawiały się postawy prorosyjskie, o czym informował dwór carski dowodzący tam ks. Repnin. Przykład zresztą szedł od tych magnatów litewskich, którzy znaleźli się po stronie Targowicy czy po prostu Katarzyny II. '" /J' W wyniku rozbiorów Rzeczypospolitej pod berło carycy przeszły obszary, licznie zamieszkiwane przez ludność żydowską. 70% tej ludności znajdowało się bowiem - A. Eisenbach, Emancypacja Żydów na ziemiach polskich 1785-1870 na tle europejskim, Warszawa 1988. Do charakterystyki położenia Żydów w zaborze rosyjskim wykorzystano: D. Tollet, Histoire des Juifs en Pologne du XVI-e siecle a nosjours, Paris 1992; P. Wróbel, Zarys dziejów Żydów na ziemiach polskich w latach 1880-1918, Warszawa 1991. Uwagi o rusyfikacji ludności żydowskiej z Kresów Rzeczypospolitej____________________________395 w końcu XVIII wieku w Wielkim Księstwie Litewskim i na Ukrainie. Jakkolwiek Katarzyna II i jej otoczenie było niechętne Żydom, trzeba było zmienić dotychczasowe zasady ograniczające czy zakazujące im przebywania w państwie rosyjskim. Podobne problemy miały zresztą dwory berliński i wiedeński. Każde z państw zaborczych wprowadzało inne przepisy, zgodne tylko w kwestii pozbawienia Żydów tych praw, które im zapewniała Rzeczpospolita. Wskutek tego następowało rozczłonkowanie dość jednolitej poprzednio społeczności żydowskiej państwa polsko-litewskiego. W rezultacie tego procesu tylko część ludności żydowskiej i to głównie na terenach, gdzie utrzymała się liczebna przewaga czy specjalne uprawnienia Polaków, pozostawała nadal nosicielem tych wartości kulturalnych, które ukształtowały się wśród Żydów w Rzeczypospolitej w ciągu kilku stuleci. Gdy połączyły się z tym procesy emancypacyjne, przeprowadzone niemal wyłącznie przez władze zaborcze, większość ludności żydowskiej albo uległa daleko posuniętej akulturyzacji w ramach nowej państwowości, albo stworzyła nowe kręgi kulturalne, co najwyraźniej wystąpiło w Cesarstwie Rosyjskim, albo wyemigrowała. Jak wykazał Ezra Mendelsohn3, zmiany te skomplikowały stosunki polsko-żydowskie po odrodzeniu państwa polskiego. Pierwsze regulacje uprawnień Żydów nastąpiły w Rosji już po pierwszym rozbiorze. Obejmowały one przede wszystkim zgodę na pozostanie ludności żydowskiej na terenach włączonych do państwa rosyjskiego. Dotyczyło to zarówno obszarów uzyskanych w wyniku pierwszego rozbioru, jak i zdobytych na Turcji. Katarzyna II nie kierowała się przy tym interesem dotychczasowych wielkich właścicieli, którzy szczególnie na wschodnich ziemiach Rzeczypospolitej posługiwali się często żydowskimi arendarzami czy administratorami, ale potrzebami swego państwa, w którym następowało wówczas umocnienie gospodarki miejskiej i w ślad za tym pozycji mieszczaństwa, które miało stać się zwartym stanem bez względu na swe pochodzenie etniczne czy wyznanie. Stąd pojawiło się jednocześnie zarządzenie usuwające Żydów ze wsi (jakkolwiek mieszkała tam 1/3 ludności żydowskiej) i nakazujące im osiedlanie się wyłącznie w miastach, gdzie przyznano im w ramach regulacji z 1785 roku przy niewielkich ograniczeniach prawa, jakie przysługiwały i innym mieszczanom. Wszystkie te postanowienia zostały potwierdzone w stosunku do Żydów z terenów włączonych po drugim i trzecim rozbiorze. Po objęciu władzy przez Aleksandra I sprawami tymi zajął się specjalny Komitet Urządzenia Żydów, w którego skład wszedł m.in. Adam Czartoryski oraz Seweryn Potocki, a którym kierował odwołany z wygnania zwolennik reform, minister Michał Sperański. Komitet wahał się między konserwatywnym dążeniem do ograniczenia praw ludności żydowskiej a postulatem likwidacji wszelkich odrębności, jakie posiadała ta ludność, w celu przyspieszenia integracji różnych grup etnicznych. Komitet, podobnie jak było w Polsce podczas Sejmu Wielkiego, zwrócił się również do Żydów z apelem o składanie swych opinii i dezyderatów. Wśród deputowanych żydowskich najpoważ- ' E. Mendelssohn, Żydzi Europy Środkowo-Wschodniej w okresie międzywojennym, Warszawa 1992. 396 Józef A. Gierowski niejszą rolę odegrał przedsiębiorca Leon Newachowicz, zdobywając poważne wpływy w liberalnych kołach petersburskich i ogłosił książkę Lament córki judejskiej, w której wystąpił w obronie Żydów i ich praw w państwie rosyjskim. Ostatecznie, zgodnie z ogólnym kursem, który zwyciężył w Rosji, nie doszło do żadnej gruntownej reformy położenia Żydów, a tylko do kodyfikacji dotychczasowych przepisów. Przygotowany przez komitet i zatwierdzony 9 grudnia 1804 roku przez Aleksandra I Statut o urządzeniu Żydów stał się właściwie kodyfikacją praw odnoszących się do ludności żydowskiej. Utrzymano strefę osiedlenia Żydów, która pokrywała się z granicą między Rosją a Rzeczpospolitą sprzed wojny w 1654 roku oraz obejmowała obszary nad Morzem Czarnym i Kaspijskim. Utrzymano ograniczenia dotyczące Żydów w korzystaniu z praw miejskich oraz nakaz usunięcia ludności żydowskiej z osad wiejskich. Rusyfikacji i integracji z innymi grupami społecznymi miał służyć przymus przystosowania używanego w Rzeczypospolitej tradycyjnego ubioru żydowskiego do form panujących w Rosji, zniesienie administracji kahalnej, pozbawienie rabinów uprawnień sądowych i podporządkowanie Żydów lokalnej administracji państwowej. Pełna realizacja tych postanowień, zwłaszcza dotyczących przesiedlenia do miast, okazała się niemożliwa; w 1808 roku car musiał wstrzymać wysiedlanie ze wsi. Po kongresie wiedeńskim, gdy Aleksander I odchodził od swej liberalnej polityki, odbiło się to i na jego stosunku do ludności żydowskiej. W 1820 roku zakazano Żydom zatrudniania służby i pomocników chrześcijańskich zarówno w gospodarstwach domowych, jak i zakładach produkcyjnych. W następnych latach ponownie przystąpiono do usuwania Żydów z osad wiejskich, a nawet z całych powiatów czy guberni i z obszaru przygranicznego. Zabroniono Żydom przybywania w celach handlowych do znajdujących się poza strefą osiedlenia guberni. Mikołaj I w 1827 roku wydał ponadto ustawę o obowiązku czynnej służby wojskowej Żydów. Poprzednio Żydzi mogli się od takiej służby wykupić. Odtąd takiej możliwości już nie przewidywano, a obowiązek wyznaczania rekruta przypadł gminom żydowskim. Służba trwała 25 lat, a dla tzw. kantoni-stów, których wcześniej zaczynano przygotowywać do służby wojskowej, nawet dłużej. Służba wojskowa sprzyjała procesom rusyfikacyjnym zarówno dzięki odpowiedniemu szkoleniu, jak i zachętom do przyjmowania chrztu. Jakkolwiek postanowienia te wywoływały opór ludności żydowskiej, ostatecznie odegrały ważną rolę w procesach akultury-zacyjnych i w tworzeniu się coraz liczniejszej grupy Żydów rosyjskich, związanych gospodarczo i kulturalnie z państwem rosyjskim. Procesy te przyspieszyła wprowadzona w latach czterdziestych ubiegłego wieku reforma szkolnictwa żydowskiego, które zostało podporządkowane władzom państwowym i służyło wyraźnie celom rusyfikacyjnym. Podobne metody stosowano w tym czasie na Ukrainie wobec drobnej polskiej szlachty. Jakkolwiek więc istniały przesłanki ekonomiczne i polityczne wiążące ludność żydowską ze wschodnich ziem Rzeczypospolitej z państwem rosyjskim, postępowanie władz carskich, ograniczanie samorządnego rozwoju tej ludności i narzucanie obcych jej dotychczas wzorców kulturowych mogło się przyczynić do obrony dawnych wartości Uwagi o rusyfikacji ludności żydowskiej z Kresów Rzeczypospolitej 397 i przetrwania dawnych powiązań. Wprawdzie nie można nie doceniać faktu, że na tych tzw. ziemiach zabranych, włączonych wprost do Cesarstwa Rosyjskiego, już poprzednio istniały silne powiązania kulturalne i ekonomiczne między ludnością żydowską a przeważającą na nich liczebnie ludnością ruską (ukraińską czy białoruską), co mogło ułatwiać przejście do nowej akulturyzacji w państwie rosyjskim. Jednak wiele nadal zależało od postaw Polaków, zwłaszcza tych, którzy znaleźli się najpierw w Księstwie Warszawskim, a od 1815 roku w powiązanym przez unię personalną z Rosją Królestwie Polskim. Otwarta polityka emancypacyjna mogła umocnić poczucie dawnej wspólnoty i osłabić, jeśli nie zahamować procesy rusyfikacyjne ludności żydowskiej na ziemiach zabranych. Tak się jednak nie stało. Podobnie jak w sprawie włościańskiej, tak i w kwestii żydowskiej dominowała wśród szlachty polskiej postawa konserwatywna, odkładanie odpowiednich rozwiązań do momentu „cywilizacyjnej", jak wtedy mówiono, dojrzałości tych warstw, co w rezultacie prowadziło do zaprzepaszczenia istniejących jeszcze możliwości wykorzystania ich pomocy w walce o niepodległość. Toteż słusznie uważa się mickiewiczowskiego Jankiela za przedstawiciela ginącego, staropolskiego świata dawnej Litwy, chociaż w dobie napoleońskiej takie postaci jeszcze istniały. •r,> Wydarzenia z okresu poprzedzającego powstanie styczniowe, kiedy program emancypacji Żydów splótł się w Królestwie z polskimi dążeniami niepodległościowymi, mogą służyć za przykład, że nie są to rozważania czysto teoretyczne. W manifeście rządu narodowego z 22 stycznia 1863 roku znalazła się deklaracja równości praw dla Żydów z podkreśleniem, że istniejąca sytuacja i ograniczenia były wynikiem działań rosyjskich. Jednak wtedy były to decyzje już spóźnione. Właśnie w latach 1856-1865 Aleksander II zdołał przeprowadzić w swym państwie reformy, które zmieniły położenie ludności żydowskiej i ostatecznie związały ją z Rosją. Dla bogatych i wykształconych Żydów zniesione zostały ograniczenia osadnicze, dopuszczono ich do służby państwowej, zapewniono pełniejszy udział Żydów w wyborach municypalnych. Zmieniono również system powoływania rekrutów żydowskich, któremu odtąd podlegać miały osoby bez stałego źródła utrzymania. Zaczęły ukazywać się czasopisma żydowskie. Jakkolwiek nie były to jeszcze zmiany dające równouprawnienie całej ludności żydowskiej, odebrano je jako wstrzymanie represyjnej polityki w stosunku do Żydów i początek zasadniczych reform w tym zakresie. Jednak nie kontynuowano tych reform już za Aleksandra II. Po jego śmierci w wyniku zamachu bombowego w 1881 roku obarczono Żydów odpowiedzialnością za ten czyn i rozpoczęły się w Rosji lata pogromów organizowanych w znacznym stopniu przez władze. Wiele grup ludności żydowskiej szukało wtedy ratunku w emigracji, głównie do Ameryki. Na pełną emancypację ludności żydowskiej w Rosji przyszło czekać do XX wieku. Niemniej już w połowie XIX wieku, gdy Aleksander II przystępował do reform, cała licząca wtedy niemal 1,6 miliona ludność żydowska, zamieszkująca obszary przyłączone w dobie rozbiorów do Rosji, była już zrusyfikowana lub uległa procesowi 398____________________________________________________________________Józef A. Gierowski głębokiej akulturyzacji. W wyniku reform zjawisko to nie tylko utrwaliło się, ale zaczął się okres trwałego wkładu inteligencji żydowskiej w rozwój nie tylko jak dotąd ekonomiczny, ale i kulturalny Rosji. W każdej niemal dziedzinie, w nauce, w twórczości artystycznej, w literaturze pojawiali się twórcy żydowskiego pochodzenia, którzy przyczynili się do rozkwitu kultury nie tylko rosyjskiej, ale i europejskiej. Podobne zjawisko można w tym czasie obserwować i w Polsce jako wynik procesów emancypacyjnych i pojawienia się nowocześnie wykształconej inteligencji żydowskiej. Dla Polski rusyfikacja Żydów z dawnych Kresów Rzeczypospolitej miała negatywne skutki. Podczas procesu rusyfikacyjnego ludność ta przejmowała negatywne stereotypy, jakie w stosunku do Polaków w ciągu XIX wieku pogłębiały się wśród Rosjan. Zapominano o pozytywnych stronach dawnej Rzeczypospolitej, wyolbrzymiając jej niedostatki. Zarazem traktowano Polaków jako wiecznych malkontentów i siewców rewolucyjnego niepokoju, którzy nic wartościowego nie wnieśli do kultury europejskiej. Stanowisko takie, zbieżne zresztą ze stereotypami, jakie przejęła zgermanizowana część ludności żydowskiej, która znalazła się pod panowaniem Prus, pozostawało w mentalności żydowskiej. Dotyczy to przede wszystkim postaw tej zrusyfikowanej ludności żydowskiej, tzw. Litwaków, która była masowo przesiedlana z cesarstwa na tereny Królestwa w końcu XIX wieku. W rezultacie następowało nie tylko osłabienie pozycji polskich Żydów, ale dochodziło też do konfliktów między tymi napływowymi grupami a ludnością polską, ułatwiając krzewienie się nacjonalizmu. Również niechętna Polsce i Polakom postawa znacznej części żydowskich emigrantów z Rosji i Prus w Stanach Zjednoczonych może mieć swoje źródło przede wszystkim w przyniesionych z tych krajów uprzedzeniach i stereotypach. Problem ten wymaga dokładniejszego zbadania, podobnie jak wszystkie skutki omawianych procesów rusyfikacyjnych. Część Społeczeństwo ziem wschodnich dawnej Rzeczypospolitej w XIX i XX wieku. Konflikty. Współpraca. Postawy Part III Inhabitants of the Eastern Borderland oftheformerPolishRepublic inthe19thandthe20thCentury. Conflicts. Co-operation. Attitudes Daniel Beauvois (Paryż) Rosyjsko-polska wojna o oświatę na terenie Ukrainy (1863-1914) We wprowadzeniu do mojej książki Walka o ziemię na Ukrainie 1863-1914 pisałem, że skoncentrowałem się tylko na społeczno-etnicznych problemach związanych z posiadaniem ziemi. Obszerny materiał archiwalny, dotyczący antagonizmów kulturowych (sposobów nadzoru policyjne go, konfliktów religijnych i oświatowych)... odkladamy zatem na później, dodawałem, do następnych studiów. Wszystkie te problemy wymagają bowiem osobnego i szczególowego przeanalizowania1. Najwyższy czas dotrzymać obietnicy, inaczej nadal mógłbym być narażony na zarzuty ze strony recenzentów2. Co się tyczy konfliktów religijnych, w niedawno opublikowanym artykule3 podjąłem próbę przedstawienia ich ostrości i złożoności na terenach prawobrzeżnej Ukrainy. W niniejszej pracy chciałbym chociaż częściowo wypełnić istniejącą lukę w historii szkolnictwa polskiego i życia intelektualnego na tych samych terenach w okresie między powstaniem styczniowym a początkiem XX wieku, tzn. przerzucić pomost pomiędzy dwiema ważnymi pracami L. Zasztowta4 oraz uzupełnić moje badania na ten temat, dotyczące wcześniejszego okresu5. Istniejąca bowiem literatura, chociaż stosunkowo bogata, nie pokusiła się o syntetyczne ujęcie tego zagadnienia6 i rzadko sięgała po materiały archiwalne. ' D. Beauvois, Watta o ziemię na Ukrainie 1863-1914, Sejny 1996, s. 10-11. -.-.-•-„•• 2 T. Epsztein, Ziemianie polscy na Wołyniu, Podolu i Kijowszczyźnie (1863-1915) w Walce o ziemię Daniela Beauvois , „Kwartalnik Historyczny" 1997, nr l, s. 67-69 żałuje między innymi, że poświęciłem w sumie trzy zdania w tym dwa w przypisie sprawom kulturalnym. Co prawda T. Epsztein jest również -jak się dowiedziałem już po napisaniu niniejszego artykułu - autorem niewielkiej książki na ten temat: Edukacja dzieci i młodzieży w polskich rodzinach ziemiańskich na Wołyniu, Podolu i Ukrainie w II połowie XIX w., Warszawa 1998. 3 D. Beauvois, Religie a narody w walce rosyjsko-polskiej na Ukrainie prawobrzeżnej w latach 1863-1914, „Przegląd Historyczny" 1997, z. l, s. 73-94. 4 L. Zasztowt, Kresy 1832-1864. Szkolnictwo na ziemiach litewskich i ruskich dawnej Rzeczypospolitej, Warszawa 1977, s. 456. Tenże, Polskie szkółki ludowe na Ukrainie w latach 1905-1914, „Rozprawy z Dziejów Oświaty" 1990, t. 33, s. 87-105. 5 D. Beauvois, Polskie szkółki ludowe na Ukrainie 1840-1865", „Zeszyty Naukowe UJ", Ser. Prace Historyczne, 1987, z. 81, s. 67-75 i część o szkolnictwie w: Polacy na Ukrainie 1831-1863, Paryż 1987, s. 202-218. 6 W.K. Wierzejski, Fragmenty z dziejów polskiej młodzieży akademickiej w Kijowie 1864-1920, „Niepodległość" (Warszawa) 1939, t. 19, s. 418-470; J.E. Chmielewski, Pierwsze lata korporacji studentów Polaków w Kijowie, 1884-1892, garść wspomnień, tamże, s. 107-135; J. Komecki, Oświata polska na Rusi w czasie I wojny światowej. 402_______________________________________________________________________Daniel Beauyois Popowstaniowa antypolska obsesja caratu Powstanie niepodległej Ukrainy w 1991 roku znowu nasunęło w Rosji pytanie: dlaczego nie potrafiliśmy zrusyfikować tego kraju? Otóż wnikliwi badacze tego problemu podają jako jeden z głównych powodów brak w carskiej Rosji powszechnego nauczania ludowego, co rzekomo nie pozwoliło osiągnąć w cesarstwie tego, co tak szczęśliwie udało się zrealizować francuskiemu centralizmowi w końcu XIX wieku, a mianowicie zdławienie wszelkiej maści regionalizmów7. Mimo oczywistej różnicy uwarunkowań historycznych i stopnia zakorzenienia świadomości narodowej poszczególnych grup społecznych, nie należy chyba całkowicie odrzucać takiego argumentu. Zaraz bowiem po zniesieniu poddaństwa i likwidacji powstania styczniowego, problem roli szkolnictwa na ziemiach zabranych stanął przed władzą carską w całej swej złożoności. Na Ukrainie i w rdzennej Litwie dylemat był podwójny: z jednej strony nie pobłażać ruskiemu chłopstwu, by rosyjskie chłopstwo nie zaraziło się ideami wolnościowymi, z drugiej zaś wykorzenić tę straszną polskość, która w umysłach carskich urzędników urastała do potęgi trudnej dzisiaj do zrozumienia. Zaryzykowałbym nawet hipotezę, że priorytet polityki antypolskiej w tych guberniach aż do I wojny światowej był jedną z przyczyn ucisku Ukraińców, gdyż, jak twierdził minister Wałujew, w ruchu ukraińskim dopatrywano się absurdalnie i obsesyjnie efektów polskiej intrygi. v • ,'; W tym duchu właśnie, jak pisałem w innym miejscu, próbował postąpić generał-gu-bernator kijowski Annenkow l maja 1863 roku, kiedy to zabronił całkowicie nauczania dzieci chłopskich przy parafiach katolickich8. Świadomość potrzeby zawładnięcia już wtedy duszami ukraińskimi przez naukę nie była obca niektórym Rosjanom, ale faktem jest, jak pisze A. I. Miller, że żałosny stan szkolnictwa rosyjskiego aż do 1917 roku nie pozwalał przyjąć rzekomego modelu francuskiego. Zalążek takiego pomysłu znajdujemy już w projekcie grupy rosyjskich właścicieli ziemskich z Ukrainy, którzy wspólnie z profesorami uniwersytetu św. Włodzimierza sporządzili statut Towarzystwa dla rozpowszechniania nauczania elementarnego i prawosławnej nauki w guberniach kijowskiego okręgu naukowego9. G.P. Gałagan, przewodniczący Komisji Tymczasowej do spraw stosunków z chłopami południowo-zachodniego kraju, przekazał ten projekt ministrowi Wałujewowi, który, jak pisał w dzienniku, omówił tekst z wielką księżną Heleną Pa- „Pamiętnik Kresowy" Warszawa 1937, z. 2, s. 121 i nast.; I. Ziemiański, Zarys rozwoju POW w Żytomierzu, „Niepodległość" (Warszawa) 1934, t. 9, s. 405^28; J. Moszczeński, Mlodzieżpostępowo-niepodleglościowa na terenie Kijowa i Moskwy, „Niepodległość" (Londyn) 1958, t. 6, s. 94-111; W. Świderska, Polska macierz szkolna na Podolu, „Pamiętnik Kijowski" t. 3, (Londyn), s. 139-148; B. Olizar, Liga narodowa, tamże, s. 168-172. Kilka innych pozycji zasygnalizujemy niżej. 7 A.I. Miller, Rossija i rusifikacija Ukrainy w XIX wieke. Rossija-Ukraina: istorija wzaimootnoszenij, Moskwa, 1997, s. 145-155. 8 Centralnyj dierżawnyj istoriczeskij archiw Ukrainy - Państwowe Centralne Archiwum Historyczne Ukrainy -dalej: CDIAU, Kijów, f. 442, op. 811, d. 255. 9 Rossijskij gosudarstwiennyj istroiczeskij archiw - Rosyjskie Państwowe Archiwum Historyczne - dalej: RGIA Petersburg, Zbiór 908, P.A. Wałujewa, op. 2, d. 97). Rosyjsko-polska wojna o oświatę na terenie Ukrainy (1863-1914) 403 włowną. Rosyjscy ziemianie mieli według tego statutu otwierać szkółki10, ale ich stan posiadania ziemi był jeszcze bardzo daleki od polskiego, któremu miał dorównać, jak wiadomo, dopiero w latach dziewięćdziesiątych. Drugie opóźnienie było więc możliwe do przewidzenia, a potem nawet rusyfikacja chłopstwa postępowała z dużymi oporami. Z drugiej strony, Annenkow nie był szczególnie oburzony próbami zbliżenia studentów polskich do chłopów. Pamiętał, że było to w pewnej mierze dozwolone za czasów kuratora Pirogowa w latach 1858-1861 i wiedział, jak wrogo Ukraińcy przyjmowali wszelkie próby rozdawania ulotek napisanych łacińskim alfabetem lub złotych hramot drukowanych cyrylicą przed i w czasie powstania11. Denerwowało to ogromnie ministra spraw wewnętrznych. 15 czerwca 1864 roku zwrócił się on bezpośrednio do gubernatorów wszystkich guberni zachodnich, zawiadamiając, że cesarz zgodził się na wydanie zakazu sprzedawania wszelkich elementarzy i podręczników, które ukazały się w Warszawie i innych miastach w celach propagandowych, bo według niego miały one spowodować oderwanie od Rosji kraju północno-zachodniego. Nawet sprzedawane wszędzie elementarze dla dzieci miały na celu uczenie geografii i historii Polski takiej, jaką była w 1772 roku. Usilnie więc prosił gubernatorów, by eliminowali tego rodzaju książki według klasycznej metody rosyjskiej, tzn, nie wydając żadnych w tym celu rozporządzeń12. Tymczasem generał-gubernator Annenkow doskonale wiedział, że na uniwersytecie kijowskim istniała organizacja polskich studentów do czasu ostatecznego stłumienia powstania. 6 maja 1864 roku znalazł w bardzo dokładnym raporcie policyjnym opis tzw. Ogółu polskiego z podziałem na gminy Wołyń, Podole i Kijowszczyznę. W raporcie zaznaczono, że te grupy istniały równolegle z organizacją ukraińską, ale nie miały prawie z nią styczności. Natomiast polscy studenci mieli jeszcze wtedy swoją kasę, bibliotekę, organizowali teatr, spotkania artystyczne, dyskusje13. To nie przeszkadzało zdziecinniałemu generał-gubernatorowi, jeszcze 4 sierpnia 1864 roku, tłumaczyć niewzruszenie Wałujewowi, że Polacy mieli przecież swoje racje, domagając się nauczania po polsku, że jeszcze w 1859 roku chcieli zwrócić się do cara z prośbą, korzystając z tego, że Aleksander II był przejazdem w Kamieńcu14. Wiadomo, że za taki niedorzeczny bełkot Annenkow zapłacił utratą stanowiska. To miedziane czoło zostało zastąpione w końcu roku przez A. P. Bezaka, który wspólnie z kuratorem kijowskiego okręgu szkolnego Szyryńskim-Szychmatowem zaczął stosować znacznie ostrzejszą politykę szkolną. Poszczególni gubernatorzy z niezwykłą gorliwością donosili nowemu szefowi o wykonaniu zaleceń ministra. 25 grudnia 1865 roku żytomierski gubernator M. I. Czertkow pisał do 10 P.A. Wałujew, Dniemik, t. l, Moskwa, 1961, s. 265 . " O szkolnym liberalizmie Pirogowa i wrogości chłopów wobec studentów polskich [w:] L. Zasztowt, Kresy 1832-1864, s. 95 i 147. 12 CDlAU,f.442,op.815,d.498. 13 W. Koroljuk, G. Marachow i in., Wosstanije 1863 g. Materiały i dokumenty, Moskwa-Wroctaw-Kijów, 1963, T. 11, s. 322; CDIAU, f. 707, op. 261,1862, d. 7. 14 W. Kordjuk, G. Marachow i in., op.cit., s. 351-361; CDIAU, f. 472, op. l, d. 10. • •. • - .iv--, ! 404 Bezaka z radością inkwizytora, że wpadł na elementarz polski, w którym na stronie 53 Matkę Boską zwie się „Królową Polski", a na stronie 74 twierdzi się, że należy kochać Polskę, zaś na stronie 85, że trzeba miłować ziemię, po której płynie Wisła, a na stronie 78 napisano, że niezgoda może być przyczyną utraty wolności, co znaczy, że szlachta była skłócona, a więc to ją zgubiło. Była to książeczka wydana w Warszawie w 1862 roku. Gubernator wnioskował, iż należy położyć kres tej propagandzie, zabraniając posiadania czcionek polskich, sprzedawania książek i ustanawiając cenzurę dla tych, które mogłyby przekroczyć granicę Królestwa. 14 marca 1866 roku Bezak pochwalił się tym odkryciem Wałujewowi, co jeszcze zwiększyło gorliwość wołyńskiego gubernatora. Trzy dni później, 19 marca 1866 roku, Czertkow wysłał Bezakowi raport pełen nowych odkryć. Otóż u księgarza Budkiewicza znaleziono Kalendarz warszawski popularno-go-spodarski, gdzie pod datą 12 listopada 1866 obchodzono dzień pamięci pięciu braci Polaków, zabitych dokładnie trzy lata wcześniej. W Elementarzu dla dzieci polskich15 w każdej czytance, w modlitwach, litaniach i w katechizmie, grubą kreską podkreślono słowo Polska. Przechwycono również Elementarz dla dziatek wiejskich, autorstwa Maryji P., mały zbiorek historyjek, piosenek z ćwiczeniami rachunków, wydany najzupełniej oficjalnie w Żytomierzu nakładem samego księgarza Konstantego Budkiewicza. Ta ostatnia książka miała nawet wizę cenzora kijowskiego O. Nowickiego z 27 lutego 1862 roku i wydrukowano ją w drukarni uniwersyteckiej. Przedpowstaniowy liberalizm tak oburzył gubernatora, że wysłał Bezakowi zaszyfrowany telegram, prosząc w nim usilnie o zakazanie wszelkich polskich kalendarzy, co generał-gubernator uczynił 16 stycznia 1867 roku, po czym nowy gubernator wołyński, gen. von Haller, kazał natychmiast (20 stycznia) skonfiskować 88 egzemplarzy tych książek u Budkiewicza, żałując, że ten zdążył już sprzedać 768, m.in. w Berdyczowie. Tydzień później skonfiskowano u kupca Litowa, w Żytomierzu, 38 egzemplarzy rosyjsko-polsko-niemieckiego almanachu wydanego w Odessie.16 Jeśli tropienie polskiego słowa pisanego nabierało takiego znaczenia, to cóż mówić o oświacie! Jedną z pierwszych trosk Bezaka było, jak pisał w raporcie do ministra oświecenia publicznego, wzmocnienie i ugruntowanie narodowej oświaty na zasadach rosyjskich. Raport ten z 30 października 1865 roku wyliczał podjęte już (ale nie całkiem wykonane) decyzje: utworzenie w trzech guberniach 11 progimnazjów dla chłopców (zamiast dawnych szkół powiatowych), ufundowanie stypendiów dla najlepszych uczniów szkół ludowych, pomoc skarbu dla gorliwych Rosjan chcących otwierać szkółki prywatne, otwieranie w każdej guberni po 15 dwuklasowych szkół prawosławnych z wykładami przemiennymi dla dziewcząt, utworzenie 120 ludowych szkół rosyjskich w każdej guberni, ze specjalnym seminarium pedagogicznym dla nowych nauczycieli i osobną dyrekcją generalną17 , ..... .•, <>>. •,».•• 15 Elementarz dla dzieci polskich, Warszawa 1862. 16 CDIAU, f. 442, op. 815, d. 498. 17 Ibidem, op. S16, d. 157. ;r i - Rosyjsko-polska wojna o oświatę na terenie Ukrainy (1863-1914) 405 Nieco później Bezak poparł u ministra projekt kuratora, by w południowo-zachod-nich guberniach utworzyć 5 gimnazjów dla dziewcząt, przy pełnym braku bowiem w regionie szkół żeńskich, zorganizowanych w rosyjskim duchu, cała żeńska oświata przeszła w ręce osób pochodzenia polskiego. Zakłady przez nie kierowane mogłyby i mogą raczej służyć bardziej szerzeniu polskich idei i buntowniczych skłonności, niż nauce opartej na religii i moralności (...) Jest to najważniejszy punkt w kwestii rusyfikacji regionu. Dotąd bowiem głównymi propagatorkami buntu były przeważnie kobiety1^. Szyryńskij-Szych-matow jednak najbardziej ubolewał nad odcięciem mas ukraińskich od Rosjan i nieśmiało wyrażał swój żal, że nie ma elementarnego nauczania powszechnego. Pisał do gene-rał-gubernatora, że wspólnoty chłopskie, które chciałyby otwierać szkoły ludowe, miały otrzymywać od Ministerstwa Dóbr Rządowych darmowe przydziały drewna budowlanego. Nawoływał, by gminy podpisywały w tej sprawie umowy, by rozjemcy lub popi angażowali się w to, ale czuł, że sprawa pozyskiwania dusz ukraińskich pozostawia jeszcze wiele do życzenia: Oświata ludowa w południowo-zachodnim kraju zacznie iść dobrze i sprawnie wtedy dopiero, kiedy władza oświatowa i duchowieństwo całkowicie połączą swoje wysiłki^. Jak widać, ta ostra polityka rusyfikacyjna nie poddawała jeszcze w wątpliwość wielkiego znaczenia polskości na Uniwersytecie Kijowskim. Znowu pierwszy zwrócił na to uwagę kurator Szyryńskij-Szychmatow w raporcie, który Bezak miał dołączyć do swego sprawozdania za lata 1865-186620. Pisał, że w 1864 roku liczba studiujących Polaków spadła do 1/4 ogółu studentów, w 1865 roku stanowili już 1/3 ogółu, a w 1866 roku zaś przewidywał dalszy wzrost ich liczby, czyli prawie powrót do stanu sprzed powstania, kiedy to Polacy stanowili przeciętnie 52,61% ogółu. Polacy, pisał dalej, uspokoiwszy swoje umysły, w naturalny sposób ponownie zaczynają cenić wyższe wykształcenie i wynikające z niego przywileje. Przed powstaniem mieli oni jeszcze do wyboru, prócz Kijowa, jedną ze stolic cesarstwa, lecz teraz, kiedy dostęp Polaków do tych uczelni został ograniczony do 10%, wszyscy spieszą do Kijowa, gdzie takowe ograniczenia nie istnieją i się ich nie przewiduje. Można mieć obawy, że ta uczelnia zostanie zalana przez polski żywioł, dodawał, bowiem ta masa absolwentów polskich gimnazjów z trzech guberni z powrotem odzyska na uniwersytecie Św. Włodzimierza przewagę, jaką miała trzy lata temu, nadając mu prawie polski charakter. Nie wierzył, by otwarcie nowego uniwersytetu w Odessie cokolwiek zmieniło, bo był on za daleko. Nie można więc, konkludował, nie przewidzieć, że wszystkie te okoliczności odbiją się bardzo niekorzystnie na ogólnorosyjskich interesach w tym regionie, niewystarczająco 18 List Bezaka do Tołstoja, 31 III 1866, CDIAU, f. 442, op. 816, dz. 59, Nie wydaje się, by te plany zostały wykonane od razu, gdyż jeszcze w 1870 r. gazeta Ministerstwa Oświecenia Publicznego (ŻMNP) podaje na 1868 r. 11 gimnazjów i 4 progimnazja w okręgu kijowskim ze średnią liczbą 246 uczniów w każdym. Patrz L. Zasztowt, Kresy 1832-1864, s. 227-228. 19 List Szyryńskij-Szychmatow do Bezaka, 29IV i 23 VIII 1866, CDIAU, f. 442, op. 816, d. 59. 20 Ibidem, raport kuratora pochodzi z końca marca lub początku kwietnia 1866. •.. • 406______________________________________________________________________Daniel Beaiwois jeszcze zintegrowanym, by własnymi siłami odrzucić wrogie wpływy.21 Toteż proponował nie przekraczać już osiągniętej liczby, czyli 1/3 ogółu studentów lub podwyższyć ją nieco powyżej dozwolonego poziomu na innych uczelniach. Taki „łagodny" numerus clausus nie zadowalał w Petersburgu członków Komitetu Ministrów w związku z narastającą falą antypolską po zamachu na cara. Aleksander II przyjął 22 kwietnia 1866 roku ich propozycję, by ograniczyć liczbę studentów polskich w Kijowie do 1/5 ogółu22. 29 lipca wiceminister oświecenia Deljanow uzyskał od cara dodatkowe ograniczenie, które polegało na tym, że do tych 20% należało włączyć również wolnych studentów, by nie starali się, mimo zakazu, przystępować do egzaminów23. Wydaje się zresztą, że przyjęcie tak małej liczby Polaków na uniwersytet było wynikiem ograniczeń wprowadzonych w gimnazjach. Wykaz uczniów szkół średnich za 1869 rok podaje, że dopuszczono tam tylko 27% katolików (1068 uczniów na 3922 ogółem). Był to najniższy odsetek we wszystkich guberniach zachodnich. W tym samym roku w okręgu wileńskim, mimo terroru Murawiowa, przyjęto jeszcze 47% uczniów katolików, czyli przeważnie Polaków24, co wyraźnie wskazuje na znacznie surowszą politykę prześladowań wobec Polaków z Ukrainy niż wobec tych z północno-zachodnich guberni. Tu należy wspomnieć, że wiadomość o drugim zamachu na cara (25 maja 1867) w Paryżu nadeszła w czasie, gdy w Moskwie odbywał się bardzo antypolski Kongres Słowiański i po wiełkim jubileuszu Karamzina w Petersburskiej Akademii, w czasie którego w grudniu 1866 roku oklaskiwano przypomnienie jego Zdania obywatela rosyjskiego z 1819 roku o niebezpieczeństwie utworzenia Królestwa Polskiego. Pamiętajmy również, że zamachowiec Berezowski pochodził z Wołynia25. «. O atmosferze panującej wówczas wokół szkolnictwa i zagrożenia polskiego na Ukrainie świadczy dodatkowo ciekawy zbiór listów z 1867 roku. Otóż 5 stycznia N.P Eiler, gubernator kijowski, zwrócił się do Bezaka z prośbą, by ten odmówił paszportu Julii Jaczewskiej, ziemiance z okolic Kijowa, która chciała opuścić powiat kijowski, by przenieść się do Warszawy i tam wychowywać 3 swoich dzieci. Chociaż w zachowaniu politycznym tej kobiety nie było niczego podejrzanego, jasne było dla gubernatora, że chciała zamieszkać w Królestwie jedynie po to, by uniknąć szkół rosyjskich. Przecież istniały szkoły w pobliżu jej majątku. Nie można nie widzieć w tym chęci wpajania dzieciom polskiego fanatyzmu i odsuwania ich od wszystkiego, co rosyjskie. Bezak przyznał oczywiście rację swemu przełożonemu. Wtedy Jaczewska zwróciła się bezpośrednio do niego (30 czerwca 1867 roku), tłumacząc, że jej majątek koło Kaniowa jest za mały, mało dochodowy i że posiada ona dom w Warszawie. Generał-gubernator tym 21 J. Tabiś, Polacy na Uniwersytecie Kijowskim, Kraków, 1974, s. 34. 22 List Dymitra Tołstoja, ministra oświecenia publicznego do A.P. Bezaka, 30IV 1866, CDIAU, f. 442, op. 816, d. 157. Tołstoj zastąpił Golowina w początku IV, zaraz po zamachu Karakozowa. 23 List Deljanowa do Bezaka, 3VIII1866 r., ibidem. 24 L. Zasztowt, Kresy, s. 237-238. 25 CDIAU, f. 442, op. 817, d. 9. ' •'-v Rosyjsko-polska wojna o oświatę na terenie Ukrainy (1863-1914) 407 razem nie uległ argumentacji. Napisał na liście: Prośba nie do spełnienia i zostawił go bez odpowiedzi. Było jeszcze kilka innych podobnych próśb, jak ta, o której pisze do Bezaka gubernator wołyński von Haller 23 lutego 1867 roku. Dają one wyobrażenie 0 blokowaniu uczniom i studentom możliwości uczenia się na miejscu i za granicą. Z czasem nieco złagodzono rygory ograniczające wyjazdy. Jak zobaczymy, Galicja stała się później częstym schronieniem dla młodych Polaków z Ukrainy, ale długo jeszcze po powstaniu niemożliwość awansu i wyjazdów paraliżowała młodzież. Na przykład studentowi medycyny Władysławowi Olechnowiczowi, wymieniony Eiler prosił Bezaka 23 marca 1867 roku, by ten nie pozwolił wyjechać do warszawskiej Akademii Medyczno--Chirurgicznej, a było to już po odmowie przyjęcia w Kijowie na mocy ukazu o numerus dausus z 22 kwietnia 1866 roku. Niech jedzie, pisał gubernator, na jakiś rosyjski uniwersytet, wiedząc przecież, że tam panowały jeszcze ostrzejsze przepisy. Czasami znów stosowano do studentów, należących do rodzin powstańców, system zbiorowej odpowiedzialności. Von Haller zabronił Bolesławowi Niedziałkowskiemu, po czterech latach nauki w żytomierskim gimnazjum, wyjazdu na dalsze kształcenie do Warszawy. 1 chociaż mu osobiście nie czyniono żadnych zarzutów, to jego czterej bracia byli politycznie więcej niż podejrzani. Starszy przyłączył się do węgierskich powstańców w 1848 roku i po powrocie został zmuszony do służby wojskowej, dwóch innych zesłano na katorgę za udział w powstaniu, a czwartego pozbawiono urzędu sekretarza sądu owruckiego, oddając go pod nadzór policyjny. : ":>•'•'-> Takie szykany w odniesieniu do polskiego żywiolu mogły się wydawać dosyć skuteczne, ale szef policji kijowskiej dostrzegł jeszcze jedną szczelinę, przez którą nauczanie polskie mogło przenikać, a mianowicie lekcje prywatne. Nowy gubernator kijowski M.K. Katakazi zasygnalizował więc Bezakowi 27 września 1868 roku, że studenci i uczniowie gimnazjalni mogli jeszcze bez przeszkód korzystać z dobrodziejstw lekcji prywatnych, co naturalnie wykorzystywali uczniowie i studenci katoliccy. I tu podał takie uzasadnienie: W danym momencie nie można ich podejrzewać o nieprawomyślność, ale nie można im zaufać na przyszłość, ich skryte dążenia bowiem nie są nam znane. Gubernator powtarzał argument pułkownika, przypominający rządowe przepisy o eliminowaniu katolików ze wszystkich urzędów, gdzie mogli szkodzić sprawie rosyjskiej, a tym bardziej rosyjskiej edukacji. Proponował więc, aby zakazać im udzielania prywatnych lekcji, co niezwłocznie, 8 października 1868 roku, potwierdził generał-gubernator. Można tylko wątpić, czy rzeczywiście każdy student lub uczeń zwracał się się zgodnie z tym rozporządzeniem do uniwersytetu (a ten z kolei do policji) po upoważnienie. Ale mamy tu dobry przykład spychania kultury polskiej do podziemia. Potwierdzenie wybitnie antypolskiego charakteru tych kroków znajdujemy w pismach długoletniego gubernatora kijowskiego N.P. Hesse (1871-1881), który 15 września 1873 roku pytał Dondu-kowa-Korsakowa, następcę Bezaka, czy powyższy zakaz dotyczy wszystkich katolików łącznie z tymi z Galicji czy z zagranicy. Osobiście był za tym zakazem. Jak zwykle, generał-gubernator przystał na jego sugestię (28 września 1873 roku)26. 26 ftitfem, f. 442, op. 818, d. 219. 408_______________________________________________________________________Daniel Beaiwois Jedynie pewną, choć rzadką drogą do szkół dla Polaków było przejście na prawosławie albo (na Chełmszczyźnie) na obrzęd unicki, którego likwidacja wisiała już w powietrzu. W lipcu 1867 roku, na prośbę żytomierskiego gubernatora, Bezak pozwolił młodemu Celestynowi Łęczyckiemu - mimo że jego ojciec był od 1863 roku pod nadzorem za znieważenie imienia panującego - wstąpić do unickiego gimnazjum w Chełmie, gdyż zakład ten był już całkowicie rosyjski, tzn. kontrolowany przez Cerkiew prawosławną27 W tych warunkach pielęgnowanie języka polskiego zależało od stopnia świadomości narodowej każdej rodziny, ale nakładanie maski rosyjskiej było obowiązkowe. U niektórych magnatów ta fasadowość przybierała cechy ostentacyjne. Hr. Branicka z Białej Cerkwi przeznaczyła ogromną sumę 287 tyś. rubli na szkoły ludowe, tzn. na rusyfikację ludu ukraińskiego i nadała białocerkiewskiemu gimnazjum jeszcze bardziej rosyjski charakter niż przed 1861 roku. Wspomnienia Edmunda Brzezińskiego, który zdał maturę w 1872 roku, a więc spędził tam lata 1866-1872, oddaje dwuznaczność sytuacji w tym zakładzie. Nauczył się czytać i pisać pod kierunkiem rodziców, a mając 7 lat w 1861 roku zaczął uczyć się w domu od rana do wieczora wspólnie z młodszym bratem i czterema sąsiadami pod nadzorem nauczyciela mieszkającego w oficynie. Oprócz majątku, który posiadał, ojciec dzierżawił kilka folwarków Branickich. Chłopiec czytał gazety zaprenumerowane w Królestwie, jak również rosyjską literaturę, aby dostać się do gimnazjum, lecz także Mickiewicza, Syrokomlę, Kraszewskiego, Korzeniowskiego, Rzewuskiego, Kaczkowskiego, historię Polski, gospodarstwo domowe. Brzeziński pamięta, jak zaimponowały mu wspaniałe, luksusowe budynki gimnazjalne, z wielkim dziedzińcem, pięknym parkiem, bogatą ongiś polską biblioteką, z kaplicą przerobioną na prawosławną ze złoconą kopułą i z portretami carów zdobiącymi ściany korytarzy. Prywatny charakter fundacji pozwalał na przyjęcie 80% uczniów Polaków, o rusyfikację których dbał sam generał-gubernator, od czasu do czasu wizytując szkołę. Autor pamiętnika wspomina, jak trzech braci rzuciło się na kolana przed Bezakiem, by go błagać o uwolnienie ojca lub jak ta mata plugawa figura, obwieszona orderami, pyszna, nadęta, w otoczeniu świty... kazała jednemu z ojców (Rosjaninowi!) 25 razy spoliczkować syna za to, że rozrabiał w czasie parady. Ale widocznie to straszenie nie całkiem skutkowało, skoro w piątej klasie E. Brzeziński został wybrany na prezesa małej grupki samorządowej, inspirowanej przez studenta kijowskiego Jaroszewicza. Czytano tam sprawozdania z lektur historycznych, poezję, gramatykę polską. Tajna biblioteka była ukryta u Kazimierza Zielińskiego, syna plenipotenta hrabiego, z którym później, a także z Ludwikiem Waryńskim, wyruszył do Petersburga, ale numerus clausus nie pozwolił mu wstąpić na medycynę. Zapisał się więc, w duchu pozytywizmu, do szkoły technicznej i został chemikiem, przystając tam do Koła Ukraińskiego, niesłusznie tak nazwanego, jako że składało się ono z Polaków z Ukrainy. Wypędzony ze stolicy za socjalizm i pójście między lud, zdołał jednak wyjechać do Wiednia i tam zapisać się na medycynę. 27 List von Hallerra do Bezaka, 14 VII 1867, ibidem. Rosyjsko-polska wojna o oświatę na terenie Ukrainy (1863-1914) 409 Ten skrótowy życiorys daje nam pierwsze wyobrażenie o zjawisku, które będziemy spotykać coraz częściej, tzn. o kontaktach polsko-rosyjskich w sferze postępowych idei socjalistycznych na płaszczyźnie międzynarodowej. Odnotujmy również, że pierwsze petersburskie procesy studenckie odzwierciedlały w pewnym sensie bezradność władz wobec upolitycznienia szkół rosyjskich. Co do Polaków z guberni zachodnich, rozporządzenie Szuwałowa, szefa III oddziału żandarmerii (przyjęte 27 grudnia 1873 roku przez Komitet Ministrów i zmierzające do powierzenia nadzoru nad gimnazjami marszałkom szlachty28) nie mogło tutaj mieć dużego wpływu, ponieważ w tych guberniach szlachta polska nie pełniła już żadnych funkcji w samorządzie szlacheckim, co w pewnej mierze chroniło ją przed kontrolą i pozwalało na solidarność w działaniach konspiracyjnych. •:*v Jeśli przyjąć, że numerus clausus, ograniczający liczbę studentów Polaków do 20%, był przestrzegany do końca wieku, to znając liczbę studentów na każdym roku29, możemy łatwo obliczyć, że liczba młodzieży polskiej na Uniwersytecie Kijowskim wynosiła: ; Tabela 1. Studenci Uniwersytetu Kijowskiego w latach 1861-1899 Rok: 1861 1865 1870 1875 1880 1884 1886 1887 1890 1895 1899 Ogółem: 945 497 784 666 1041 1702 1821 2030 1908 2313 2606 Polacy: 99 156 133 208 340 364 406 380 462 520 .. Dawni absolwenci na ogół przeceniali liczebność Polaków na uniwersytetach. J. Talko-Hryncewicz, który się zapisał w 1872 roku, podaje taką liczbę studentów Polaków, jaka została osiągnięta dopiero 20 lat później (400 Polaków), ale ważniejszy jest jego opis życia konspiracyjnego. Według niego, to życie, chociaż mocno stłumione, trwało nawet w pierwszych latach popowstaniowych, a brała w nim udział połowa Polaków. Istniała podziemna kasa dysponująca kilkoma tysiącami rubli, a biblioteka, utworzona w 1862 roku i przez dłuższy czas ukrywana, została znowu otwarta w 1872 roku staraniem Alojzego Dłuskiego, studenta z Podola, późniejszego adwokata w Odessie, propagatora lewicowych idei wśród robotników30. Taka postawa była naprawdę aktem odwagi w chwili, gdy nauka uniwersytecka osiągnęła nareszcie znaczenie nadane jej wraz z powstaniem uniwersytetu w 1834 roku, ale nigdy dotąd nie realizowane. Eliminowanie ostatnich profesorów Polaków, nasilenie rusyfikacji ziem ruskich, uczyniły z uczelni kijowskiej prawdziwy przyczółek do walki 28 Zaskakującą obronę wizji imperialnej Piotra Szuwałowa i innych wysokich urzędników carskich XIX wieku (D.N. Bludowa, K. P. Pobiedonoscewa) można znaleźć w świeżo wydanym przez K. Jewtuchową, B. Gasparowa, A. Ospowata, M. von Hagena, Kazań, Moskwa, Petersburg, Rossijskaja imperija wzgljadom ii raźnych uglow, Moskwa 1997,s.414. 29 V.R. Lejkina-Swirskaja, Intelligiencija w Rossii wo wtoroj polowinie XIX wieka, Moskwa 1971, s. 56-62 podaje statystykę wg M.F. Wladimirskiego Budanowa (do 1884 r.), oraz wg Uniwiersitetu sw. Wiadimira w carstwowanije Aleksandra III, Kijów 1900, i otczetow na godicznych aktach. Liczbę za rok 1884 podajemy wg „Kraju", 1884, nr 14, s. 17. 30 J. Talko-Hryncewicz, Z przeżytych dni 1850-1908, Warszawa 1930, s. 109-111. • <' ' 410_______________________________________________________________________Daniel Beauyois z polskością. Wielu profesorów zaczęło po 1864 roku redagować rusyfikacyjne gazety. Najbardziej znany jest W.J. Szulgin ze swym „Kijewljaninem" (później redagowanym przez Pichna), ale były i „Kijewskoje słowo", „Kijewskije otkliki" itd., które wspomagały nauczanie profesorów historii i historycznych towarzystw modelujących cechy po-łudniowo-iachodniej Rosji. W.S. Ikonnikow w tym duchu napisał historię Kijowa od 1654 do 1854 roku, a potem tom o 50-leciu uniwersytetu w 1884 roku. W 1878 roku Towarzystwo Kronikarza Nestora zorganizowało wyraźnie prorosyjski zjazd archeologiczny i rok później zaczęło wydawać swoje cztenija31 na wzór cztenij moskiewskiego towarzystwa historycznego, do których dołączył jeszcze „Wiestnik Jugo-zapadnoj i Za-padnoj Rossii" oraz szereg gubernialnych gazet i innych publikacji32. W początkowym okresie zwalczania polskiego charakteru tego regionu niektórzy Ukraińcy, którzy wkrótce potem sami padli ofiarą prześladowań w 1876 roku, po emskim ukazie, uważali za zręczne dołączyć swoje głosy do głosów rosyjskich. Tak postąpił Pawło Czubińskij, któremu akademia powierzyła redagowanie pożałowania godnego sprawozdania rzekomej „Etnograficzesko-statisticzeskoj ekspedycji w zapadno-russkij kraj", gdzie w sposób karykaturalny fałszowano liczbę ludności polskiej i negowano wszelkie wpływy polskie (i żydowskie) na prawobrzeżnej Ukrainie. Wszystkie rozdziały tego raportu P. Czubińskiego: Krótki esej historyczny o spolszczeniu poludniowo-zachod-niego regionu, Katolicyzm w poludniowo-zachodnim regionie, Głębokie powody antagonizmu z Wielkorosjanami i zmiany w sytuacji Polaków od czasu niepowodzenia powstania33, były tak dalekie od prawdy i rzetelności, że inny Ukrainiec M.P. Dragomanow, znacznie rozsądniejszy historyk, zaprotestował natychmiast w „Wiestniku Jewropy"34. Według niego w interesie cesarstwa leżało uznanie odrębności wszystkich mniejszości, wprowadzenie ziemstw do guberni zachodnich, reformy wymiaru sprawiedliwości, miast, równouprawnienie religii i języków, wolność prasy. W lipcu 1875 roku, w tejże gazecie, w artykule pt. Żydzi i Polacy w guberniach zachodnich ośmieszył on pseudoetnograficz-ną ankietę Czubińskiego i zadał kłam wszystkim pseudonaukowym uzasadnieniom rosyjskiej ofensywy spod znaku Kalkowa i jego „Moskiewskich Wiadomości"35. Protest Dragomanowa zbiegał się z protestem Tadeusza Bobrowskiego, kończącego wtedy swój słynny Pamiętnik mojego życia i wytykającego w zakończeniu ten zalew niby naukowych dowodów odwiecznie rosyjskiego charakteru tej części Ukrainy, a to 31 O tej panslawistycznej roli uniwersytetu pisze z zachwytem jego ostatni przed rewolucją rektor E.W. Spektorskij, Stoletije kijewskogo uniwiersiteta Sw. Wladimira, Praga 1934, zwłaszcza s. 1-59. 32 W socjotechnicznej manipulacji „nauki" historycznej celował również P.N. Batiuszkow, autor różnych monografii m.in.: Cholmskaja Ruś, istoriczeskije sudby russkogo zabużja, Petersburg 1887; Wołyń, istoriczeskije sudby Jugo-zapadnogo krają, Petersburg 1888; Podolija, istoriczeskoje opisanie, Petersburg 1893. 33 Trudy tej „ekspedycji" do ziem zabranych ukazały się w wielotomowej serii w Petersburgu w 1872 r. P. Czubińskij redagował Jugo-zapadnyj otdil, w t. VII, zob. s. 214,219-230, 231-237, 271-273, 289. 34 Wiestnik Jewropy, luty-maj 1872, i Wschodnia polityka Niemiec i rusyfikacja, [w:] M.P. Dragomanow, Politiczeskije soczinienija, t. l, Moskwa 1908, artykuł Wschodnia polityka Niemiec i rusyfikacja, s. 1-216. 35 Ibidem, s. 217-267. Rosyjsko-polska wojna o oświatę na terenie Ukrainy (1863-1914) 411 wszystko powtarza się codziennie, pisał pamiętnikarz, niszcząc i zagrzebując co krok i co chwila ślady i zabytki cywilizacji naszej w tych prowincjach zaszczepionej, prawda na innoszczepowym gruncie, nie bez użycia przewagi i siły (...) ale bądź co bądź, jeżeli na gruncie obcym poniekąd - to zarówno odmiennym od polskiego, jak i moskiewskiego! Dziś słuchać musimy w milczeniu fałszywych i obłudnych elukubracji quasi - historycznych ukutych przez zwycięzców, którzy to samo czynią i myślą, cośmy przed trzystu laty czynili i zamierzali (...)36 •'-•''^-.\-,' .-^h1;?-.'-. •..';.-' ^ - Świadomość obcości Polaków nie zaowocowała niestety - prócz rzadkich, ale cennych przypadków chłopomaństwa, do których wrócimy - masowymi próbami zbliżenia do miejscowej ludności, a ci wybrani Polacy, którzy trafiali na Uniwersytet Kijowski, albo dalej stronili od niepolskich grup, albo coraz liczniej dawali się przekonywać, że ich miejsce jest u boku kolegów Rosjan, walczących przeciwko wspólnemu wrogowi -carowi. , Polsko-rosyjskie antyrządowe zbliżenie studentów Po latach przymusowej bierności i nieśmiałych działań u podstaw, przykład nieposkromionej rosyjskiej młodzieży uniwersyteckiej odbił się wyraźnie w Kijowie, gdzie napięcie szczególnie wzrosło w 1878 roku z powodu kolejnej wojny tureckiej i rozprawy sądowej przeciwko ruchowi rewolucyjnemu. Generał-gubernator A. Dondukow-Korsa-kow, a od 16 kwietnia 1878 roku M.I. Czertkow, otrzymał nowe pełnomocnictwa dotyczące rozmieszczenia wojsk aż do guberni czernihowskiej oraz kontrolowania między-uniwersyteckich kontaktów studenckich. Został on upoważniony przez MSW do wyrzucenia wszystkich podejrzanych, co natychmiast uczynił. Obawy policji przed demonstracją z okazji procesu socjalistów (prokurator domagał się kary śmierci dla 5 osób), nie były bezpodstawne37. Od początku roku bowiem studenci i petersburscy posłańcy zbierali się w stołówce uniwersyteckiej i protestowali przeciwko procesom politycznym. 22 lutego setka studentów zebrała się demonstracyjnie na cmentarzu w Bojkowie przy grobie kolejarza. 15 marca 300 studentów domagało się uwolnienia studenta Podolskiego, aresztowanego za zamach na prokuratora Kotljarewskiego. Codziennie zbierali się i zamykali w stołówce, aż 21 marca otoczono budynek i zmuszono młodzież do wyjścia. W tym zamieszaniu schwytano 142 młodzieńców, którzy stanęli przed radą dyscyplinarną. 49 wypędzono na 3 lata bez możliwości zapisu gdzie indziej, 75 na 2 lata na tych samych warunkach, 10 poproszono o opuszczenie uniwersytetu na własną prośbę, a 8 dostało naganę. Wszystkim zakazano pobytu w Kijowie. Stołówkę zamknięto. W nocy z 24 na 25 maja 1878 roku, baron Heyken, wysoki urzędnik policji, zginął zasztyletowany przez grupę nazywającą siebie rosyjskimi socjal-rewolucjonistami. Zamachowca 36 T. Bobrowski, Pamiętniki mojego życia, oprać. S. Kieniewicz, t. II, Warszawa 1979, s. 504. 37 Zbiór ukazów i policyjnych rozporządzeń przeciwko rewolucjonistom, CDIAU III 1878, f. 442, op. 828, d. 221. 412_______________________________________________________________________Daniel Beauvois nie odnaleziono38. Nadchodził czas, kiedy młodzież polska zmuszona była wraz z innymi mniejszościami (Żydzi, Ukraińcy), zająć jakieś stanowisko wobec tych ruchów. Od początku lat osiemdziesiątych jednolity dotąd ruch rewolucyjny studentów, chociaż nie zdradzał jeszcze wyraźnego rozłamu na zwolenników internacjonalizmu i nacjonalizmu, zaczynał być drążony przez pewne nie całkiem jeszcze jasne rozbieżności. Policja carska, dokładnie poinformowana przez szpiegów, nie odróżniała również pierwszych od drugich, a wielki galimatias wynikający z tych szpiegowskich raportów najlepiej oddaje całą złożoność procesu narodzin polskiej narodowej demokracji na Rusi, lokalnego socjalizmu, i ukazuje lewicowy rodowód późniejszych działaczy prawicowych. W każdym razie młoda inteligencja polska w Kijowie nie była już wcale bierna ani odizolowana od innych zaborów. Świadectwem tego niech będzie teka zatytułowana Polska socjal-rewolucyjna gmina na uniwersytecie kijowskim, zebrana przez policję między wrześniem 1881 a styczniem 1882 roku39. Dowiadujemy się z niej o istniejących stosunkach między uniwersytetami: moskiewskim, petersburskim, warszawskim (uniwer--sytet rosyjski w Warszawie został utworzony w 1868 roku) i kijowskim. Już w 1880 roku aresztowano 4 czy 5 studentów, wśród których był Kazimierz Sosnowski. Kolportował on z Warszawy gazetę „Równość" wydaną, jak wiadomo, w Genewie przez L. Waryńskiego. Policja wywnioskowała z marksistowskiej orientacji tej gazety, że prawdopodobnie Sosnowski, jak i Henryk Lisowski, nauczający w Warszawie, i Alojzy Dłuski, o którym wcześniej mówiliśmy, prowadzili agitację wśród robotników i młodzieży szkolnej. Wiedziała o istnieniu w Kijowie żeńskiego Koła Polskiego prowadzonego przez siostrę Lisowskiego, Wincentynę, o działalności kół prawniczych, literackich, historycznych, gospodarczych pod kierownictwem Zygmunta Halickiego, Rodziewicza, Dyrmonta. Rodziewicz przybył do Kijowa z zamiarem agitowania na rzecz uczczenia 50-lecia wybuchu powstania listopadowego. Miał list dla obecnego kierownika tajnej biblioteki przy uniwersytecie, tzn. dla studenta medycyny Biernackiego („Korczaka") oraz 3 listy dla niezidentyfikowanych odbiorców, w których były aluzje do jakiegoś Klubu Synów Ojczyzny i apel do ukrainofilów40. Z tych przechwyconych dokumentów wyłania się obraz nowej formacji narodowej, który dla policji był na razie niemożliwy do odróżnienia od ogólnego ruchu socjalisty-czno-marksistowskiego. Ale ogólnopolski charakter tej działalności i czas jej powstania (Z. Balicki utworzył przecież Zet w Krakowie dopiero w 1887 roku) są uderzające. 38 Roczny raport gubernatora kijowskiego za rok 1878 r., ibidem, f. 442, op. 532, d. 202. ' ' 39 Ibidem, i. 274, op. l, d. 250. 40 Przypomnijmy, że podobne związki rosyjsko-polsko-ukraińskie istniały również na innych uniwersytetach. Nieco później, w 1. 1888-1892, Stanisław Stempowski wspomina o swoich kontaktach w Dorpacie z synem profesora prawa w Kijowie Bohdanem Kistjakiwskym, z wnuczką Dragomanowa, z Kosaczami (z rodziny Łesi Ukrainki) i pisze byliśmy bowiem na ogól tolerancyjni i nienawiść polsko-ukraińska, którą dyswla ówczesna Galicja, do nas nie dotarta. S. Stempowski, Pamiętniki lat 1870-1914, Wrocław 1953, s. 105-133. Rosyjsko-polska wojna o oświatę na terenie Ukrainy (1863-1914) 413 Dowiadujemy się tutaj, że już w 1881 roku studenci kijowscy wysyłają trochę pieniędzy do Warszawy (50 rubli), suma niewielka, ale szpieg wiedział, że pochodziła ona z Ogólnopolskiego Funduszu, zgromadzonego w czasie kontraktów (tzn. rocznych zebrań zie-miaństwa w Kijowie), liczącego od 3 do 4000 rubli. §ama nazwa funduszu świadczyła 0 tym, że pomysł został zaczerpnięty z paryskiego Skarbu Narodowego Agatona Gillera, ale z drugiej strony kontakty z rosyjskim ruchem rewolucyjnym były oczywiste. Siostra W. Lisowskiej, Antonina, zeznała, że należy wraz ze swoim narzeczonym Michałem Kołodkiewiczem, do Narodnej Woli, co nie przeszkadzało jej w zorganizowaniu w swoim mieszkaniu klubu, jak to mówi raport, który był częścią polskiego towarzystwa patriotycznego, stawiającego sobie za cel samoksztalcenie w całkowicie polskim duchu 1 w oczekiwaniu na odrodzenie Polski. Nie udało się poznać nazwisk uczestników, a tylko to, że Z. Halicki chciał kupić nie wykorzystaną w arsenale maszynę drukarską za 300 rubli, co w końcu okazało się zbyt drogie. Ustalono również, że Jan Dłuski często jeździł z Kijowa do Warszawy, by uzgadniać akcje propagandowe między tymi miastami a Wilnem i Petersburgiem. Policja uważała, że to Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej ma jakieś powiązania z Cziornym Pieredielem, tzn. ze skrajną frakcją rewolucyjną, co nie wydawało się wtedy sprzeczne z nierosyjskim patriotyzmem: wszyscy ci ludzie mówią o nowej Polsce, która wyłoni się z rewolucji. Nieco zaskakujące wydaje się również poparcie ziemiaństwa. Wpłaty na rzecz Skarbu Narodowego można tłumaczyć tym, że ziemianie nie znali zapewne dokładnie rewolucyjnych celów organizacji, gdyż ich konserwatyzm jest nam skądinąd dobrze znany. Tym niemniej niektórzy nie wahali się udzielać bardziej konkretnego poparcia młodzieży. Podejrzewano bogatą ziemiankę Jankowską z Chodorowa, w powiecie kaniowskim, o to, że wspomagała całą tę grupę i była łącznikiem między nią a Genewą. Cenne wspomnienia jednego z inicjatorów polskiej Narodowej Demokracji na Ukrainie wskazują na to, jakim przerażeniem te kontakty napawały na ogół ziemiaństwo: Żywioly gorętsze dochodziły do wniosku, ie. radykalizm rosyjski jest naszym naturalnym sojusznikiem w walce przeciw wrogowi, jakim jest carat (...) Ludzie o przekonaniach nieraz bardzo umiarkowanych, zacofani nawet w swych poglądach społecznych i politycznych, przyjmowali bezkrytycznie światopogląd rosyjski radykalny, bo to była ideologia, godząca w naszego wspólnego wroga41 Stanisław Zieliński trafnie podkreśla to pierwotne pomieszanie ideologiczne, które kazało pewnym wykwintnym paniom czytać Bakunina lub ultralewicową prasę rosyjską i bardzo sprzyjało penetracji idei pozytywizmu. Ale skrajna rozbieżność tych dwóch kierunków - narodowego i międzynarodowego - stała się oczywista w 1884 roku przy okazji refleksji wywołanej rozruchami studenckimi w czasie obchodów 50-lecia Uniwersytetu św. Włodzimierza. Wtedy to powołano nowe kierownictwo zmierzające do zachowania największej ostrożności i do cichego pielęgnowania idei polskiej. Ta masa paniczyków, która mogła sobie zafundować uni- 41 S. Zieliński, Liga narodowa na Rusi 1890-1920, maszynopis, Ossolineum, Wrocław, 13202 II, k. 39. 414________________________________________________________________________Daniel Beauvois wersytet, nie była śmielsza od swoich rodziców, których pokazałem w Walce o ziemię. Tu możemy tylko dodać parę szczegółów do bogatych wspomnień ówczesnego studenta, Jana Euzebiusza Chmielewskiego, należącego raczej do obozu socjalistycznego42. Pa-miętnikarz ten, pochodzący z Wilna, który zapisał się na medycynę w Kijowie w 1882 roku, świetnie przedstawił, jak doszło do rozłamu między zwolennikami przytłaczającej na Ukrainie większości konserwatywno-narodowej a mniejszością pragnącą dość mgliście pracować dla dobra ludu, nie zdając sobie sprawy (jak za czasów Konarszczyzny w 1839 roku), że na Ukrainie jest tylko lud ukraiński, a nie lud polski. Toteż nie dziw, że w 1884 roku ze Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej wyłoniła się bardzo ostrożna Korporacja Studentów Polaków, licząca ok. 140-150 członków, wśród których lewicowa mniejszość wzrosła w latach 1885-1886 tylko z 10 do 30 członków.43 50-lecie uniwersytetu bezspornie przyczyniło się do rozbratu między różnymi grupami uniwersyteckimi. Jak pisał „Kraj" na pierwszej stronie 28 września 1884 roku, młodzież zebrana przed budynkiem uniwersyteckim gwizdała w czasie przemówień, po czym tłumnie udała się pod pomnik św. Włodzimierza (co wskazuje na większość Ukraińców - D.B.), podczas gdy kawiarniane filary okrążyły rezydencję rektora Ren-nenkampfa i porozbijały jego okna, obrzuciły kamieniami karetę K.P. Pobedonoscewa, honorowego gościa imprezy. Ani policja, ani kozacy carscy nie potrafili nikogo złapać44. Po znalezieniu ulotek antyrządowych, apelujących do walki z molochem wielkorosyj-skim45, obwiniono Żydów i ukrainofilów, ale najlepszy użytek z tych rozruchów zrobił Kątków w Moskwie. „Moskiewskie Wiadomości" znalazły innych winowajców, a mianowicie Polaków - przywódców wszelkich buntowniczych knowań. Natychmiast wyrzucono przeszło 100 studentów, przeważnie z l i 2 roku medycyny i zamknięto uniwersytet na pół roku, aż do października 1885 roku, kiedy to po wizycie rodziny carskiej stwierdzono, że Kijów, macierz miast rosyjskich, ma za mało rosyjski wygląd. Postanowiono więc wraz z ponownym otwarciem uniwersytetu postawić przed nim pomnik cara Mikołaja I - twórcy uczelni - tam, gdzie dziś stoi Szewczenko, a na placu Sofijskim -pomnik Chmielnickiego, rzekomego symbolu odwiecznej unii. Tymczasem studenci pozbawieni zajęć zorganizowali Towarzystwo Pomocy Najbiedniejszym i wydawali bale dobroczynne. W końcu 1885 roku złożono 190 próśb o wsparcie finansowe46, ale terror policyjny następnych lat panowania Aleksandra III nie pozwalał na intensywną działalność chociażby u podstaw. W latach 1887-1893 korporacja pozostała papierową orga- 42 J.E. Chmielewski, Pierwsze lata Korporacji studentów Polaków w Kijowie (1884-1892), garść wspomnień, „Niepodległość" (Warszawa) 1939, t. 19, s. 107-135. 43 Ibidem, s. 109-110. 44 „Kraj" 1884, nr 38, s. 1. Inne szczegóły można znaleźć u W.K. Wierzejskiego, Fragmenty z dziejów polskiej młodzieży akademickiej w Kijowie 1864-1920, „Niepodległość", 1939, s. 425. 45 „Kraj" 1884, nr 41, s. 7. 46 Ibidem, nr 42, s. l i 4; 1885, nr 31, s. 18; nr 35, s. 17-18; nr 43, s. 18; nr 47, s. 18. Aż do I wojny światowej najbogatsi ziemianie przekazywali dary i fundusze, ale z reguły szły one do Królestwa lub do Galicji, T. Epsztein, op.cit., s. 68-69. Rosyjsko-polska wojna o oświatę na terenie Ukrainy (1863-1914) 415 nizacją pod przewodnictwem wybitnego posła do Dumy po 1905 roku, adwokata Ignacego Łychowskiego i Marcina Korczyńskiego. Obaj byli wychowankami żytomierskiego gimnazjum i już wtedy utrzymywali bliskie świeckie kontakty z ziemiaństwem. Co najwyżej, jak wspomina lekarz M. Łążyński47, organizowano tajne spektakle w prywatnych mieszkaniach lub doroczne bale polskie, gdzie finansista Leonard Jankowski wspomagał studentów: coś niecoś kapnęło do naszej kasy pisze, ale było tego niewiele. Po procesie L. Waryńskiego i rozbiciu Proletariatu w Warszawie (grudzień 1886 roku), rola lewicowców w Kijowie stała się jeszcze skromniejsza, chociaż teoretyczne konflikty wśród nich wcale nie ustały. Prawnik Jordan Sołtan, lekarze L. Lewkowicz i H. Sarcewicz przyłączyli się w latach 1890-1891 do PPS (Koło Ludowe), podczas gdy Wincenty Bogucki i Stanisław Bachnicki stworzyli polską grupę socjal-demokratyczną, zwróconą w stronę Róży Luksemburg48. Czytając wspomnienia W.K. Wierzejskiego można by pomyśleć, że Uniwersytet Kijowski stał się rozsadnikiem idei rewolucyjnych, co może nie jest dalekie od prawdy, z tym tylko zastrzeżeniem, że udział w tym Polaków, szczególnie miejscowych, był minimalny. We wszystkich strajkach czy demonstracjach końca wieku widzimy przede wszystkim Rosjan lub Polaków z Białorusi i Litwy. Tak było w lutym 1889 roku w czasie akcji poparcia dla bestialsko rozpędzonych studentów na placu Kazańskim w Petersburgu. W 1894 roku dwóch Polaków wyłączono z korporacji za zorganizowanie zbiórki na kwiaty z okazji śmierci Aleksandra III 18-19 marca 1897 roku, po samospa-leniu w Petersburgu studentki Wietrowej, korporacja też wspólnie z Rosjanami organizowała masowe protesty, co spotykało się z brutalnymi represjami ze strony generała policji W.D. Nowickiego. Jednak widoczne zaangażowanie poszczególnych polskich działaczy nie może przesłonić zachowawczej postawy większości. Owszem, wśród 150 aresztowanych w początkach marca 1898 roku figurowali ukraińscy Polacy: Ludomir Skarżyński i Marian Górski, ale działali oni w Rosyjskiej Socjal-Demokratycznej Partii Robotniczej, tak samo jak K. Pietrusiewicz, E. Czarnowska, Lisieccy itd.49 Pomimo gorączkowego niepokoju policji Mikołaja II, wobec niejasnych powiązań tego ruchu z czysto polskim socjalizmem, a nawet z kiełkującą Narodową Demokracją, korespondencje i sprawozdania tych organizacji nie dadzą się porównać z popłochem wywołanym w Ochranie przez tajne misje na Ukrainie W. Sławka lub trochę później J. Piłsudskiego. Członek PPS (prawdopodobnie z Wilna) pisze 13 maja 1896 roku o swojej nieufności do kontaktów z ukraińskimi studentami: Co do Kijowa, to zastałem tam rzeczy gorzej niż myślałem. G. nie polapal się, dokąd zmierzają ci, z którymi szedł ręka w rękę, a myśmy nie wiedzieli, iż rzekomi „nasi" są tamtejszymi „tutejszymi" najczystszej wody. Wobec całkiem głupiej sytuacji naszej na tamtejszym gruncie, musia- 47 M. Łążyński, Sto lat bez mata, Warszawa 1961, s. 50-51. 48 Zob. J.E. Chmielewski, op.cit., s. 117,119-120. 49 W.K. Wierzejski, op. di., s. 430-432. 416____________________________________________________________________Daniel Beauyois łem zdecydować się na chwilowy kompromis, który należy w ciągu miesiąca zmienić, tj. rozstrzygnąć rzecz stanowczo. Sytuację nazywam glupią, gdyż oprócz tamtejszych „tutejszych", którzy przynajmniej na nas nie napadają, są tam i S.D.50 Trochę później, w tym samym roku, inny emisariusz wyraża wręcz bezsilność PPS-u wobec studentów. Najsmutniej sprawy stoją w Kijowie... W Kijowie nigdyśmy nie mieli stosunków zorganizowanych, pojedyncze zaś jednostki, które prowadziły tam naszą robotę, wyjechały nie pozostawiwszy po sobie następców51. Co do świadomości potrzeby akcji narodowej w trzech zaborach, czyli ogólnopolskiej, była ona jeszcze słabsza na Kijowszczyźnie, gdzie wśród studentów powszechne były kresowe przekonania rodziców mocno nasiąkniętych ideami kolaboracji z władzą carską. Mimo szybkiego rozwoju Ligi Polskiej i Zet-u od 1887 roku również w innych zaborach, na pierwszym zjeździe tego ostatniego ruchu w Warszawie w latach 1889-1890 nie było nikogo z Kijowa. Dopiero na przełomie 1900-1901 pod wpływem Stanisława Zielińskiego i Wilhelma Kulikowskiego powstała wyraźnie nacjonalistyczna tendencja w korporacji. Przyjęła nazwę Polonia i stopniowo rozwinęła swój biuletyn „Brat-niak". Wystąpiły wówczas ostre konflikty o pieniądze, o bibliotekę itd. z poprzednimi orientacjami52. Przebudzenie Polaków na Rusi na przełomie XIX i XX wieku nie byłoby jednak zrozumiałe, gdybyśmy ograniczyli się tylko do uniwersytetu, do którego dostęp był tak wąski, a życie umysłowo-polityczne kontrolowane. Musimy wrócić do szkolnictwa podstawowego, a zwłaszcza średniego, by dojść do samego źródła tego odrodzenia. Pod kuratelą niekończącego się urzędowania ministerialnego D.A. Tołstoja (14 lat) i I.D. Deljanowa (16 lat), a potem obskurantów Bogolepowa (zamordowanego w 1901 roku), Winnowskiego, Zengera, generała Głazowa, oświata w cesarstwie rosyjskim nie mogła nawet zbliżyć się do marzenia kuratora kijowskiego z 1866 roku ojej powszechności. W takich warunkach chociażby w formie nieliterackiej i ludowej żyły: język chłopów, tzn. język ukraiński, jidysz dla Żydów i język polski dla Polaków. Uprzywilejowana mniejszość każdej z tych trzech grup chodziła do jedynie dostępnej szkoły rosyjskiej, gdzie bądź to asymilowała się, bądź stawała się z czasem inteligencją świadomą swego pochodzenia, albo jedno i drugie. Według mało wiarygodnych, ale jedynych danych z rewizji z 1897 roku, wśród 9-milionowej ludności trzech guberni południowo-zachodnich było przeszło 4/5 analfabetów. Umiejących czytać było 17,3% (18,1% w guberni kijowskiej, 17,1% na Wołyniu, 15,5% na Podolu), wśród których proporcje mężczyzn i kobiet były następujące53: na Kijowszczyźnie 27,6%/8,9%, na Wołyniu 24,4%/9,8%, na Podolu 23,00%/6,9%. Taki 50 Materiały do historii PPS i ruchu rewolucyjnego w zaborze rosyjskim od 1893 do r. 1904, t. I, 1893-1897, Kraków 1907, s. 228. 51 Ibidem, s. 284. Nieustanne aresztowania w 1. 1898-1900 ciągle dezorganizowały wszelkie próby stworzenia nowych struktur. Zob. Materiały do historii..., t. II, Kraków 1911, s. 60,190,252, 341. 52 J.E. Chmielewski, op.cn,, s. 118-119; W.K. Wierzejski, op.cit., s. 448-454,469. 53 L. Liczkow, Jugo-zapadnyj kraj po dannym perepisi 1897 g., „Kijewskaja starina" 1905, t. 90, s. 343. Rosyjsko-polska wojna o oświatę na terenie Ukrainy (1863-1914) 417 stan rzeczy spowodowany był słabością szkolnictwa podstawowego, w stosunku do którego nie dysponujemy na razie pełną statystyką. Jeśli dodać liczby podane przez L. Zasztowta za 1891 rok, dotyczące szkół podległych Ministerstwu Oświecenia Publicznego, do danych raportu Pobiedonoscewa za 1890 rok, dotyczącego szkół cerkiewno-pa-rafialnych, otrzymamy dość pełny obraz dzieci umiejących pisać w trzech guberniach prawobrzeżnej Ukrainy w początku ostatniego dziesięciolecia XIX wieku54: Tabela 2. Dzieci z umiejętnością pisania w trzech guberniach prawobrzeżnej Ukrainy w latach 1840-1891 •• . . Szkoły Ministerstwa Kijów Podole Wołyń Uczniowie (1891) ogółem 203 277 299 51667 (poszczególne liczby uczniów nieznane) Szkoły św. Synodu 1369 1006 642 (1890) (51 015 uczniów) (30 793 uczniów) (16 174 uczniów) (97 982) 149649 Raport oberprokuratora synodu mocno podkreślał, że te szkoły odgrywały w tym regionie rolę nie tylko oświatową, ale i polityczną. Otoczona przez katolicką i polską klasę posiadającą, mówił Pobiedonoscew, ludność miejscowa tylko z tych szkół czerpie moc wiary i narodowości rosyjskiej, każda szkółka jest twierdzą przeciwko propagandzie katolickiej. -i. Obsesja rosyjska zawładnięcia duszami ukraińskimi przez Polaków nie była oczywiście bezzasadna, ale ogromny aparat represyjny po prostu nie pozostawiał żadnej możliwości takim zakusom. Wykrycie i zamknięcie tajnych szkół polskich było zjawiskiem nader rzadkim, ale tym niemniej cennym pretekstem dla władzy carskiej, która na ogół nie zwracała uwagi na fakt, że nie chodziło o uczenie dzieci ukraińskich, lecz dzieci polskich, najczęściej dawnej zdeklasowanej szlachty w miastach lub na wsi55. Do 1892 roku ustawodawstwo nie wymagało jeszcze zgody na nauczanie domowe, którego wolność była nawet zagwarantowana przez okólnik ministra oświecenia publicznego z 14 lutego 1882 roku. Kiedy w 1883 roku „Kijewljanin" podniósł głośny protest przeciwko wykryciu pięciu „tajnych" szkółek na Podolu, koło Jampola, we wsi Murafie, gdzie „katoliccy chłopi" (oczywiście zdeklasowana szlachta) utrzymywali nauczyciela, wnosząc po l rublu lub 75 kopiejek miesięcznie, to okazało się rok później, że sąd uznał 54 L. Zasztowt, Polskie szkóiki ludowe na Ukrainie, s. 101; „Kraj" 1890, nr 48, s. 8. 55 Stanisław Zieliński podaje, że w 1. 1873-1883 pojawiły się na krótko tajne szkółki w majątku Połowieckim J. Sokołowskiego koło Berdyczowa, że ksiądz Huzarski potajemnie przygotowywał dzieci do spowiedzi, a ks, Stanisław Szeptycki uczył katechizmu w Fastowie, później w Kijowie. Sześć podobnych wypadków przez niego podanych świadczy o skrajnie ograniczonych możliwościach oświaty dla Polaków. J. Kornecki, Oświata polska na Rusi w czasie wielkiej wojny, wstęp S. Zieliński, „Pamiętnik Kresowy" (Warszawa) 1937, z. 2, s. VII. 418_______________________________________________________________________Daniel Beauyois ich prawo. Tym niemniej „Kijewljanin" podnosił krzyk za każdym razem, gdy stwierdzano, że Polacy mają jeszcze czelność uczyć się sami. Tak było w tym samym 1884 roku, kiedy w mieście Kijowie odkryto 4 tajne szkółki polskie. Dopiero 6 marca 1890 roku generał-gubernator A.P. Ignatjew postanowił wrócić do rygorów popowstaniowych i zabronił otwierania szkółek bez zgody. Przy pierwszej próbie winowajcy podlegali karze 75 rubli lub 3 tygodniom aresztu, przy powtórnej - podwójnej karze. To było jeszcze za mało, gdyż 3 kwietnia 1892 roku kara pieniężna osiągnęła 300 rubli, a areszt przedłużył się do 3 miesięcy, zarówno dla tajnych szkółek, jak i dla prywatnych lekcji udzielanych bez zezwoleń. Wzywano wizytatorów do jak największej czujności56. Nikłość polskich prób i całkowity brak możliwości dla Polaków zajmowania się oświatą dla Ukraińców, nie miały nic wspólnego z wyolbrzymianiem przez carat niebezpieczeństwa polskiego na Ukrainie. Ten strach trwał niezmiennie od 40 lat, kiedy to młody Mikołaj II wstąpił na tron. Jest bardzo charakterystyczne, że w marcu 1895 roku car przyjrzał się z bliska rocznemu raportowi za 1893 roku wołyńskiego gubernatora S.P. Suchodolskiego, podkreślając niektóre zdania lub krótko komentując inne. Tekst z monarszymi adnotacjami był przekazany do wiadomości kuratorowi kijowskiemu. Powtarzano tam, że szkoła jest najlepszym sposobem wykształcenia młodzieży w duchu prawdziwie rosyjskim. Jest to całkiem prawda, pisze Mikołaj. Mówiono znowu 0 mnożeniu się szkół ludowych. Zwrócić uwagę ministrów oświecenia i finansów, komentuje car. A dalej w długim akapicie, który widocznie bardzo się spodobał carowi, mamy wyraz jego wielkich snów na temat mocy dygnitarza imperium. Co do Polaków, pisał Suchodolskij, to twarde i nieugięte wprowadzenie w ten region zasad Prawosławia, Rosyjskości i Prawomyślności już przyniosło widoczne owoce. Żelazna wola Rządu wzmacniania na Wołyniu - w tej kolebce Rusi i Prawosławia - narodowości rosyjskiej, wbrew wszystkim wysiłkom propagandy katolicko-polskiej, stopniowo prowadziła nawet najrozsądniejszych do przekonania, że wskrzeszenie Polski jest niemożliwe. Nie ulega wątpliwości, że ten punkt widzenia z czasem będzie przeważał na Wołyniu wśród ziemian, którzy muszą nieuchronnie wtopić się w ogól rosyjskiej szlachty, jak to miało miejsce w zeszłym wieku na Smoleńszczyźnie. Owszem, część ziemiaństwa i dawnej szlachty pozostaje wroga (...) ale i to z czasem zaniknie, czemu bardzo sprzyjają bliższe kontakty miejscowych Polaków z prawdziwymi Rosjanami (...) Konsekwentne wypełnianie ważnych planów Rządu, spokojny sposób działania, ciągłe ten sam, daleki od słabości, jak 1 od przesadnych prześladowań, a tym bardziej od przesadnych działań (podkreśl, cara), to wszystko wpoi miejscowej ludności nie tylko strach, ale i miłość do władzy rosyjskiej, zawsze sprawiedliwej i pelnej miłości wobec wszystkich jej poddanych. 56 „Kraj" 1883, nr 33, s. 8, nr 34, s. 12; 1884, nr 37, s. 18; O znalezieniu 4 szkółek w Kijowie, ibidem 1884, nr 14, s. 17; postanowienie Ignatjewa i ukaz rządowy: ibidem, 1890, nr 13, s. 13; 1842, nr 17, s. 21. Te przepisy dotyczyły wszystkich guberni zachodnich cesarstwa. Zob. „Żurnal Ministerstwa Narodnogo Prosweszczenija" 1892, nr z V-VI, s. 3-4. Rosyjsko-polska wojna o oświatę na terenie Ukrainy (1863-1914) 419 Jednak Mikołaja ogarnął smutek pod koniec tego wzruszającego raportu, gdzie wrócono do rzeczywistości, mianowicie do sytuacji oświatowej, znacznie gorszej niż gdzie indziej w cesarstwie - l szkoła podstawowa na 1732 mieszkańców i na 42,7 wiorst kwadratowych (l na 127 wiorst kw, w Owruckiem). Bardzo to smutne, zanotowała Jego Cesarska Mość57. Rok później gubernator wołyński dalej marzył o tym stopniowym zacieraniu różnic narodowych i pisał w swym raporcie rocznym: stroniąc od cerkiewno-parafialnych szkól, obcoplemieńcy chętnie oddają dzieci do szkól ministerstwa. Trzeba by je rozmnożyć, tam ci obcoplemieńcy dostaliby rosyjskie wychowanie i wykształcenie, a potem pomalut-ku wchodziliby w ogólny nurt rosyjskiego życia, stopniowo tracąc cechy swej narodowości, a nawet religijności^. ; ' * Skutki tej obsesyjnej polityki rusyfikacyjnej na Ukrainie prawobrzeżnej nie były zgodne z oczekiwaniami rządu, ale należy je rozważać w sposób ostrożny i zróżnicowany. Tu chodzi o szkolnictwo podstawowe ukierunkowane przede wszystkim na elementarną rusyfikację Ukraińców, a Polacy pierwszą naukę pobierali na ogół w domu, sytuacja w progimnazjach i gimnazjach potwierdza natomiast bardzo trafne spostrzeżenia Andrzeja Mencwela o różnicach w traktowaniu Polaków (i o różnicach w ich reakcjach) w Królestwie i na ziemiach zabranych. Rosjanie tutaj otwarcie nie gwałcili polskiej tożsamości, jak to robił Apuchtin w Warszawie, prowokując słynną postawę maleńkich uczonych z Syzyfowych prac S. Żeromskiego. Tam recytowano Redutę Ordona, jak się umiera za ojczyznę, na znak odrzucenia kultury zaborcy. Na Ukrainie, w gimnazjum Stanisława Brzozowskiego i w samej postawie tego pisarza, nie czuje się gwałtu, jak mówi A. Mencwel, lecz splot kultury rosyjskiej z polską59. Ten splot, jak już widzieliśmy, mówiąc o uniwersytecie kijowskim, nie dotyczył całości młodzieży polskiej, ale tych, którzy przystępowali do z reguły lewicowych kółek uczniowskich. Młody S. Brzozowski, który uczył się w gimnazjum niemirowskim w latach 1892-1896 i szczegółowo opisał swoje kontakty z młodymi rosyjskimi nihilistami-marksistami w pierwszych rozdziałach swych Plamieni, paradoksalnie realizował inną formę zlania się z żywiołem rosyjskim. Nie było to ziszczeniem marzeń gubernatorów i cara o uznaniu władzy rosyjskiej zawsze sprawiedliwej, ale dzięki obcowaniu z kolegami Rosjanami - odkryciem wyższych ogólnoludzkich ideałów. Nie było jeszcze mowy o późniejszym krachu tego ideału. Do tych wszystkich zrusyfikowanych gimnazjów na Ukrainie wkradł się nowy ideał uniwersalny tak samo obcy urzędowej Rosji, jak i bialym ścianom polskiego domu. I to novum miało niesamowitą siłę przyciągania. Spotykamy ją u wielu uczestników tego szkolnictwa, czy to u Stanisława Stempowskiego, uczącego się w gimnazjum 57 Pismo ministra oświecenia publicznego do kuratora kijowskiego, 31 III 1895, CDIAU, f. 707, op. 262, d. 6. 58 Roczny raport Suchodolskiego do cara za 1894 r., ibidem, f. 442, op. 625, d. 416. 59 A. Mencwel, Wobec Rosji - splot czy gwatt?, „Kultura" (Paryż) 1998, nr 11, s. 23-35; zob. również A. Walicki, S. Brzozowski - drogi myśli. Warszawa 1977, s. 212-221. 420_______________________________________________________________________Daniel Beauyois kamienieckim na Podolu w latach 1879-1888, czy później u jego syna Jerzego Stempo-wskiego, który zrobił maturę w Niemirowie (jak Brzozowski) w 1911 roku. Wszyscy w swych wspomnieniach kreślą specyficzny obraz rodzącego się nowego inteligenta, wyjątkowo otwartego na innych. Wszyscy oddalają się od swego środowiska. S. Stempowski zaczyna krytycznie patrzeć na swoje ciotki, u których początkowo mieszka w Kamieńcu: byla to sfera ziemiańska i zamożna kołtuneria miejska, emeryci, wolne zawody i dewotki, toteż chętnie korzysta z zakazanych lektur rosyjskich swoich rówieśników, czyta Pomiałowskiego, Gleba Uspieńskiego i licznych zachodnich autorów: Sue, Dickensa, Byrona, Schillera, Lamartine'a (Historią Żyrondystów), P. Fevala i oddala się od wiary chrześcijańskiej, przeczytawszy Drapera Historię stosunków między wiarą a rozumem. W taki sposób wychodzi spod duszącego wpływu oficjalnej szkoły, gdy odbywał się akurat najazd filologów lipskich, bardzo złych pedagogów, na rosyjskie gimnazja. Sprowadzani byli masowo przez słynnego reakcjonistą, ministra Dymitra Tołstoja, dla ogłupienia nas filologią niemiecką. Dalej pisze: Polacy w klasie dzielili się na dwa odłamy: marszałkowiczów, elegantów, bałagulów, karciany, bawidamków oraz nie czytających książki(...) Czytaliśmy po kryjomu polskie książki, na imię mojej matki abono-waliśmy „Przegląd Tygodniowy" i „Prawdę" Świętochowskiego, w ten sposób zaznajamialiśmy się z „ warszawskim postępem " i z prądami umysłowymi na zachodzie (Buckle, Taine, Darwin, Zola, Brandes) (...) Mieli ukrytą w fabryce wody gazowanej tajną biblioteczkę literatury „antyrządowej i antyklerykalnej". Nienawidzili wspólnej modlitwy, z wiekiem odkryli Marksa, ale byli raczej pod wpływem ziemlowolców i narodowolców. Ich Bóg to był Lew Tołstoj. Z właściwą naszemu wiekowi chłonnością przejęliśmy się tołstojowskim kultem prostego trybu życia i dołączyliśmy go do już u nas ugruntowanego buntu przeciwko wszelakiej przemocy. Tołstoj był naszym Russem z drugiej ręki i wywarł duży wpływ na mój rozwój duchowy. Pewnego dnia znaleziono ucznia czytającego w miejscu publicznym Ekonomią polityczną J. Stuarta Milla w tłumaczeniu Czernisze-wskiego. Policja od razu wpadła na trop nielegalnej biblioteczki, ale bibliotekarz, Żyd Epelbojm, zdążył wszystko ukryć. Tak wyglądało gimnazjalne życie za czasów słynnego rozporządzenia ministra oświecenia o zakazie dostępu do szkół synów „niebezpiecznych klas" kucharzy i robotników (1887). Autor, mimo tego zakazu, dawał prywatne lekcje i zdał maturę w 1888 roku, w którym przyjęto tylko 16 na 45 uczniów przystępujących do egzaminu, co dobrze oddaje ciągle żywą w Rosji obawą przed wykształceniem. Gore ot urna wciąż było aktualne60. Wspólną cechą wszystkich gimnazjów tego regionu była wielonarodowość (Rosjanie, Ukraińcy, Żydzi, Polacy), mieszanie się szlachty i raznoczyńców (popowiczów, kupców) oraz znacznie silniejsze braterstwo między tymi grupami niż u ich rodziców. To silnie odczuwali młodzi bohaterowie Płomieni w Niemirowie, na południu od Winnicy, Adaś Bielecki i Michał Kaniowski, którzy w tej zrusyfikowanej owszem szkole S. Stempowski, op. dr., s. 36, 50,66,87, 91-92. Rosyjsko-polska wojna o oświatę na terenie Ukrainy (1863-1914) 421 mogli jednak się odciąć, jak słusznie podkreśla A. Mencwel, od otaczającego ich świata fundamentalnie niemoralnego. I tak będzie przez cały czas za stołypinowskiej reakcji, o czym świadczy postawa proukraińska i prożydowska syna Stanisława, Jerzego Stem-powskiego, przyszłego przyjaciela Jerzego Giedroycia, który pobrawszy według nakreślonego modelu pierwsze nauki w rodzinnym Winnikowcu, podróżował z ojcem, przeczytał całą jego bibliotekę, stał się obywatelem świata, ale nigdy nie zrezygnował z ideału zbliżenia wszystkich komponentów Ukrainy, jakie zaobserwował w Niernirowie61. Oczywiście była też i inna postawa, która mogła być wyrażona otwarcie dopiero w 1905 roku, ale której pierwociny notujemy już w końcu XIX wieku. Była to postawa wzorowana na warszawskim irredentyzmie, z której, podobnie jak na uniwersytecie, miała się wyłonić później niż w innych zaborach, Narodowa Demokracja. W pamiętniku Kazimierza Fudakowskiego, wychowanka pierwszego gimnazjum kijowskiego w latach 1896-1898, czytamy o tym skupieniu się na walorach wąsko patriotycznych: Im glębiej sięgała, a w każdym razie, starała się, sięgać, rusyfikacyjna akcja, im brutalniej uderzała w owo patrimonium narodowe szczególniej, gdy chodziło o jego część duchowo-kultu-ralną tym większą i bardziej jednolitą stawała się siła oporu. Wprawdzie już wtedy prądy o charakterze społecznym, napływające do nas ze wschodu, starały się umysły młodzieży przenikać, lekceważąc wszystko, co z tradycją lub przyszłością narodu było związane (zauważmy różnicę tonu w porównaniu z poprzednimi przykładami, D.B.), ale instynkt samozachowawczy tak wyostrzył czujność społeczeństwa, że z trudem dawało się brać na lep tej propagandy62. Trzeba zastrzec, że takie twierdzenie, jeśli chodzi o okres przed 1900 rokiem jest raczej rzadkie. Studium W.K. Wierzejskiego o politycznych ruchach młodzieżowych w oficjalnych gimnazjach Ukrainy też wyraźnie pokazuje, że prym wiodły tam ruchy lewicowe czy to w Kijowie i Białej Cerkwi (pamiętnik W. Wit-kowskiego), czy też w Złotopolu (pamiętnik S. Siedleckiego), Kamieńcu (pamiętnik K. Gnoińskiego), Winnicy (pamiętnik samego Wierzejskiego), Żytomierzu (pamiętnik I. Ziemiańskiego) itd. Wszystkie te świadectwa wspominają o pewnych kontaktach między socjalistami polskimi i ukraińskimi, zwłaszcza za pośrednictwem redakcji „Promienia", gdzie w 1899 roku odbyło się zebranie reprezentantów wszystkich ukraińskich szkół średnich63. Polityczne iluzje polskie lat 1905-1908 Gimnazjalny i (słabiej) uniwersytecki trend do współpracy młodych Polaków z lewicowymi ruchami, przeważnie z rosyjską socjal-demokracją, nie powinien nam prze- 61 J. Giedroyc, J. Stempowski, Listy 1946-1969, t. II, Warszawa 1998. 62 K. Fudakowski, Moje wspomnienia 1892-1932, mps., Ossolineum. Rps 18158. II, rozdział I. k. 11-59. M W.K. Wierzejski, op.cit., s. 442-448. Najdokładniejsze dane o szkolnictwie w regionie podaje I.P.Kornilow, Sbornik materialow dlja Istorii Proswieszczenija w Rossii, izwlieczennych iż archiwa Ministierstwa proswieszczenija. Uczebnyje zawiedenija w zapadnych gubiernijach, t. I-IV, Petersburg 1818-1905. • 422________________________________________________________________________Daniel Beaiwois słaniać faktu, że masy ziemiaństwa (rodziców i dużej części młodzieży), jak już podkreśliłem, były nastrojone bardzo konserwatywnie. Zanim w latach 1907-1908 wróciły do ugodowej postawy krajowców, uwierzyły, na fali liberalizacji polityki narodowościowej, na przełomie rewolucji 1905 roku, że da się prowadzić politykę ogólnopolską i wskrzesić ginącą polskość na Ukrainie w duchu silnej już w innych zaborach i w Królestwie Narodowej Demokracji. Bez uwzględnienia tego bardzo wyraźnego zabarwienia, nie da się wytłumaczyć narodzin ruchu tworzenia polskich szkółek ludowych w latach 1904-1907 ani też zrozumieć sensu tej zadziwiająco potężnej fali. ; n--, \..•(*' W tym miejscu należy trochę skorygować tezę L. Zasztowta zawartą w jego ważnym artykule z „Rozpraw z Dziejów Oświaty" w 1990 roku: Polskie szkółki ludowe na Ukrainie w latach 1905-1914. Co i raz, jako badacz, trafiał on w źródłach rosyjskich -przeważnie policyjnych - na chłopski charakter tych szkółek, zdawał się zapominać, że w końcu XIX wieku administracja carska nie uznawała już kategorii jednodworców, czyli dawnej licznej szlachty czynszowej, oficjalnie wtedy nazywanej chłopstwem. Przyjmując więc bez zastrzeżeń nazewnictwo rosyjskie, pozwalał on sądzić, że polscy ziemianie fundując szkółki ludowe, działali w duchu czysto altruistycznym dla dobra ludu, czyli nawet w trosce o oświecenie chłopstwa ukraińskiego, co zresztą L. Zasztowt chciał lepiej udowodnić, wymieniając liczne przykłady wiosek, gdzie ludność była mieszana, co naturalnie nic nie znaczy, jeśli chodzi o skład narodowościowy szkółek. Nie ulega wątpliwości, że w myśl zasady Polak to katolik, pewien odsetek małych Ukraiń-ców-katolików znalazł się wśród uczniów tych szkółek, ale wszystkie świadectwa tej wielkiej akcji szkolnej utwierdzają nas w przekonaniu, że chodziło o akcję repolonizacji, a więc była ona ukierunkowana przede wszystkim na chłopów czynszowników, tzn. na zdeklasowaną szlachtę, uważaną za polską. Pierwsi inicjatorzy tej akcji zaczęli działać, kiedy Narodowa Demokracja ledwo kiełkowała. Byli to: Józefat Andrzejowski (1849-1939), przemysłowiec, właściciel fabryki ceramiki w Kijowie liczącej w 1903 roku 200 robotników, który przybył z Kielc i osiadł na Ukrainie w 1878 roku64, oraz Leonard Jankowski, ziemianin z powiatu skwirskiego, „biały" w czasie powstania styczniowego, późniejszy fundator banku ziemskiego. Podobno już w 1881 roku Andrzejowski stworzył tajną szkółkę w swoim zakładzie, a później ci dwaj mecenasi wspomagali kilku inteligentów, promotorów tajnej oświaty ludowej. Najwybitniejsi z nich to Stanisław Dybowski, dawny powstaniec z 1863 roku, ksiądz, któremu gubernator wołyński zakazał sprawowania funkcji duszpasterskich i który osiadł w Kijowie jako kolejarz. Dybowski organizował pierwsze programy tych szkół i od 1888 roku zjednywał dla tej sprawy wiele młodych ziemianek65 (stąd zapewne zaostrzenie prześladowań w 1892 roku). Zginął on w wypadku kolejowym w 1900 roku. J.E. Chmielewski podkreśla wielkie zasługi innego kolejarza, inżyniera 64 Biogram J. Andrzejowskiego w „Pamiętniku Kijowskim" (Londyn) 1963, t. 2, s. 77-80. 65 K. Wierzejski podaje 18 nazwisk ziemianek-nauczycielek, Fragmenty..., s. 435. Rosyjsko-polska wojna o oświatę na terenie Ukrainy (1863-1914) 423 Wincentego Maternickiego, a S. Zieliński zwraca uwagę na adwokata z Królestwa (z Warszawy) Mirosława Sawickiego, który osiadł w Humaniu. Warto podkreślić, że pierwsi przedstawiciele endecji byli tutaj, jak widzimy, przeważnie elementem napływowym. Trafili oni na początku wieku na podatny grunt, gdyż, jak pisze J.E. Chmielewski: społeczeństwo polskie na Rusi było dość konserwatywne, ale nie ugodowe (jest to pewna przesada - D.B.). Zawsze bylo w nim poczucie glębokiej łączności z innymi dzielnicami Polski i i naszą przeszłością. Zrażone do prób powstańczych, sceptycznie i z nieufnością patrzące na ruch rewolucyjny rosyjski, na nowinki socjalistyczne, na wszystko, co pochodziło ze Wschodu, ale ogarnięte wolą przetrwania, całą swoją energię skierowało na oświatę. W ówczesnych warunkach na Rusi oświata mogła być tylko tajna, konspiracyjna. W miastach większych, takich jak Kijów, Żytomierz, Humań, Kamieniec, każdy, kto się poczuwał do polskości, uważał za swój obowiązek przyczynić się do polskiego szkolnictwa^. Rozmiary inicjatyw endeckich były rzeczywiście imponujące, mniej samorzutne, bardziej zorganizowane niż chce L. Zasztowt67. Już w przededniu rewolucji, w 1904 roku, na tajnym zjeździe oświatowym, w którym - według Zygmunta Andrzejowskiego, syna Józefata - wzięło udział aż 600 osób z całej prawobrzeżnej Ukrainy (w majątku Henryka Zdanowskiego, dyrektora cukrowni w Uzinie), postanowiono wystąpić do władz o zatwierdzenie statutu towarzystwa „Oświata". Na czele tego ruchu odnajdujemy Józefata Andrzejowskiego68. Był to okres wzburzenia, kiedy wszystkie wspólnoty narodowe - w pierwszym rzędzie ukraińska, lecz także żydowska i rosyjska - domagały się uznania praw szkolnych. Przykład ukraińskiej organizacji „Proswita" w Galicji był szczególnie dynamizujący, ale dla Polaków poparcie nowego ruchu politycznego o profilu wyraźnie narodowym, zwanego Zrzeszeniem odgrywało rolę potężnego bodźca. Początkowo wśród inicjatorów tego ruchu znajdujemy te same osoby, ale hasła mgliście patriotyczne i solidarystyczne włączyły do niego również wielu magnatów, którzy dwa lata później wycofali się na pozycje kresowe. Byli to: Marian Poniatowski, któremu powierzono sekretariat generalny bez stałej siedziby, Szczęsny Potocki, Włodzimierz Grocholski, Stanisław Pfaffius, Fedorowicz itd., którzy niebawem z Bartoszewiczem mieli założyć gazetę „Dziennik Kijowski". Stanisław Zieliński, jeden z motorów tego ruchu, świetnie opisuje jego nieoczekiwane rozmiary i rolę w nim tej części młodzieży uniwersyteckiej, która nie chciała iść za socjalistami Korporacji i zaczęła kwestionować sposób, w jaki ona dysponowała kasą studencką (ogromną sumą 12 000 rubli). Już 66 J.E. Chmielewski, Pierwsze lata Korporacji..., s. 124. 67 Nie posiadamy obecnie wystarczających dowodów źródłowych, ii organizowane na Wolyniu, Podolu i Kijowszczyźnie nielegalne polskie szkółki powstawały pod wpływem działaczy towarzystwa „Oświata". Bardziej uprawomocnione... jest twierdzenie... że powstawały one samorzutnie, pisze L. Zasztowt, Polskie szkółki ludowe, s. 89-90. 68 „Pamiętnik Kijowski" (Londyn) 1963, t. 2, s. 78-79. W początkowym okresie ta grupa występowała pod różnymi nazwami: PTO: Polskie Towarzystwo Oświatowe, lub Oświata Narodowa na Rusi. Zob. J.E. Chmielewski, Pierwsze lata Korporacji, s. 126. •••-.- l 424________________________________________________________________________Daniel Beauyois w 1901 roku rozłam ten spowodował utworzenie - z inspiracji Ligi Narodowej - studenckiej grupy „Polonia" z absolwentami Gimnazjum nr l w Kijowie na czele i szeregiem emisariuszy z Warszawy. Jesienią 1902 roku Polonia miała już swój odrębny statut złożony ze 125 artykułów i, choć nie miała przewagi liczebnej wśród studentów polskich Ukrainy, mogła liczyć na mocne poparcie ziemiańskiego świata69. Znaczenie polityczne polskiej akcji szkolnej - o którym L. Zasztowt nie pisał -wyraźnie występowało po manifeście tolerancyjnym 18/30 października 1905 roku, kiedy to Oświata mogła stwierdzić, że jest ipso facto oficjalnie uznana (co jednak nie było takie oczywiste dla władz rosyjskich), a Zrzeszenie przystąpiło do ułożenia programu jawnego działania70. Samozwańcza dyrekcja tego ruchu, nie chcąc angażować się w żadną akcję rewolucyjną, musiała siłą rzeczy utożsamić się z ustalonymi wytycznymi przyjętymi przez Oświatę, co najwyżej rozciągając swoją pomoc na towarzystwa dobroczynne i na rodzące się harcerstwo. Ten Projekt programu Zrzeszenia jest niezmiernie charakterystyczny dla określenia roli, jaką szkółki miały odegrać w nowej sytuacji stworzonej przez ukaz z 11 grudnia 1905 roku, pozwalający zaliczać do wyborców do pierwszej Dumy czynszowników na równi z dzierżawcami ziemi71, to znaczy dawał zupełnie nieoczekiwaną możliwość (a nawet konieczność z punktu widzenia przewagi politycznej) repolonizacji gnębionej i odrzuconej przez wspólnotę narodowo-szlachecką bezrolnej szlachty. Projekt programu mocno podkreślał, że Zrzeszenie broni interesów narodowych Polaków na Rusi, stroni od agitacji politycznej, odrzuca idee kosmopolityczne lub ateistyczne i zmierza do solidarności bez żadnej nienawiści klasowej. Toteż pisał: Sprawa elementarnego wyksztalcenia w duchu katolickim i narodowym szerokich warstw naszego społeczeństwa, jeszcze nieoświeconych i narodowo nieuświadomionych, przede wszystkim społeczeństwo obchodzić musi, choćby dla powiększenia kadrów naszego Stronnictwa narodowego (...) Wysiłek Polaków musiał polegać na oświeceniu szerokich warstw społecznych obecnie gnuśniejących w analfabetyzmie i na zupełnym ich uświadomieniu narodowym. Uzyskanie z powrotem łask zdeklasowanej szlachty wymagało, jak dalej czytamy w projekcie, ustalenia podatku, jego wymiaru i zobowiązania każdego ziemianina do jego płacenia. Należało szukać pomocy Kościoła, by przeprowadzić ankietę na temat liczby parafian i dzieci w wieku szkolnym, by nakreślić mapę szkółek do utworzenia oraz dostosować się do przewidywanych wpływów podatkowych. Część tego budżetu musiałaby być przeznaczona na założenie seminariów pedagogicznych w Kijowie, Żytomierzu, Kamieńcu, może i w Winnicy, by później rozszerzyć sieć szkół podstawowych i średnich w duchu polskim. Jeśli nie da się uniknąć parcelacji majątków 69 S. Zieliński, Liga narodowa na Rusi, s. 6-8. podaje nazwiska głównych działaczy i rysy tej nowej organizacji. 70 Drukowany Projekt programu Zrzeszenia do przedstawienia przyszłemu plenarnemu zgromadzeniu delegatów do rozpatrzenia, b.d. (koniec 1905 r.), [w:] Luźnych materiałach do historii lat 1905-1910 na Ukrainie zwłaszcza Podola, zebrane przez Kaliskta Dunina-Borkowskiego, Biblioteka Jagiellońska, Kraków, 7990, IV, k. 176. 71 O tej rychło zawieszonej możliwości piszę w Walce o ziemie,, s. 199-200. Rosyjsko-polska wojna o oświatę na terenie Ukrainy (1863-1914) 425 prywatnych w dumie (strach był wielki! - D.B.), to przynajmniej lepiej przewidzieć parcelację na rzecz Polaków, co przyczyni się do zwiększenia liczby parafii i szkół polskich. Zrzeszenie miało nareszcie przyczynić się do powstania kółek gospodarczych, spożywczych, kas opieki naturalnie w granicach potrzeb ludności katolickiej i polskiej, bacząc na to, że podniesienie dobrobytu ludności polskiej w naszym kraju i rozwinięcie rozumnej i dzielnej samopomocy w walce ekonomicznej jest czynnikiem olbrzymiej wagi dla prawidłowego rozwoju i wzmocnienia naszego społeczeństwa na kresach. Wśród innych obozów politycznych powstających nagle w 1905 roku żaden - prócz (z podobnych pobudek) ukraińskiej narodowej demokracji z Proswitą na czele - nie przedstawiał tak rozbudowanego programu szkolnego. Socjal-demokracja była zajęta czysto rewolucyjną działalnością, a PPS ze swoim słabo rozwiniętym Kołem Oświaty Ludowej nastawiał się również na robotnicze wykłady społeczno-patriotyczne w ramach latającego uniwersytetu o całkiem innej wymowie niż endecja72. Efemeryczna partia Kadetów Polskich miała cele bardziej ogólnoludzkie, uznawała charakter mniejszościowy grupy polskiej na Ukrainie i zmierzała do uznania przez rząd oświatowych praw wszystkich grup, po ustaleniu ich wagi drogą powszechnego wyboru73. Jedynie ukraińska Proswitą w sposób równie bojowy jak polska Narodowa Demokracja przystąpiła do tworzenia sieci szkół ludowych, uzyskując to, czego odmówiono Polakom, a mianowicie oficjalne uznanie poza gubernią kijowską74. Oświata bowiem wbrew temu, co pisze L. Zasztowt (Oświata w Kijowie i jej oddziały, mimo starań ze strony polskiej inteligencji i ziemiaństwa nie uzyskała nigdy akceptacji władz carskich], została zatwierdzona, co prawda tylko w guberni kijowskiej, 14 lipca 1906 roku. J. Andrzejowski mógł wtedy ujawnić się i zorganizować nowy, otwarty już, zjazd l września tegoż roku, o którym mówił nowo utworzony „Dziennik Kijowski"75. Ale z drugiej strony, chociaż gorliwość obywateli nie była jeszcze hamowana, ruch narodowy po rozwiązaniu pierwszej Dumy 8 lipca 1906 roku był coraz bardziej penetrowany przez zwolenników kresowości czyli przez ducha arystokratycznego regionalizmu, który wyraźnie odcinał się od warszawskiego i w mniejszym stopniu litewskiego ruchu ogólnopolskiego. Zrzeszenie usuwało się już w cień i nie mniej od nich samozwańcze, ale bardziej ziemiańskie Komitety wyborcze zaczęły tworzyć mocniejsze struktury polskie i regionalne. Zachowane archiwum podolskich komitetów po- 72 O oświatowej działalności lewicowych ruchów w r. 1905, K. Wierzejski, Fragmenty, s. 459^4-60. 73 Punkt 8 drukowanej Odezwy biura organizacyjnego tego stronnictwa, w skład którego wchodzili S. Horwatt, L. Knoll, J. Kraczkiewicz, E. Rohoziński, J. Sołtan, ogłoszonej 2 XII 1905 r., Biblioteka Jagiellońska, Kraków, 7990IV, k. 180, nie występował z inicjatywą autonomicznego tworzenia szkól. Czekał na polecenia z Petersburga. Partia ta wkrótce przyjęła nazwę Partii postępowej. Ogłosiła swój program po polsku 25 Xli 1905 r. wspólnie z rosyjskim Sojuzem Kulturnogo progressa, ibidem, s. 154-155 i 156-159. 74 Nacjonalna programa Ukrajnciw Podoljan, Statut Proswity po ukraińsku, (rękopis i druk) idem po ukraińsku, i rosyjsku, z oficjalnym uznaniem Eilera, gubernatora podolskiego, 21 IV 1906, ibidem, k. 164—173. 75 L. Zasztowt, Polskie szkótki ludowe, s. 89; J.E. Chmielewski, Pierwsze lata Korporacji, s. 125-126; „Pamiętnik Kijowski" (Londyn) 1963, t. 2, s. 80. 426________________________________________________________________________Daniel Beauyois zwala stwierdzić, że brak zatwierdzenia nie przeszkadzał w działalności, ale że przywłaszczenie sobie prerogatyw ministerstwa oświaty nie mogło się odbywać bez pewnej improwizacji i nie napotykać na liczne trudności. Weźmy na przykład wyborczą radę powiatową w Jampolu na Podolu pod przewodnictwem Tomasza Michałowskiego76. 7 kwietnia 1906 roku postanowiono w Kamieńcu, że ziemianie zapłacą 10 kopiejek od dziesięciny na potrzeby szkolne. W razie dzierżawy właściciel płacił 6 kopiejek, a dzierżawca 4. Inteligencja i oficjaliści płacili 10 kopiejek od 100 rubli dochodu. Wszyscy wnosili dodatkowo 2 kopiejki na sekretariat powiatowy. Sekretariat ten zaczął w maju prowadzić statystykę i wykaz potrzeb, ale na 6000 oczekiwanych rubli napłynęło 3691. Odnajdujemy tutaj dawną rozbieżność z czasów KEN między szlachetnymi zamiarami a rzeczywistością. Stanisław Stempowski, ściągający ten podatek, wspomina w swoich Pamiętnikach, na stronie 321, że hrabia Adam Orłowski posiadający tysiące hektarów dał tylko 200 rubli. Musiano więc opierać się, poza pojedynczymi przypadkami, na dobroczynności patriarchalnej. Ziemianin P. Stankiewicz w Krasnym ofiaruje dom z ogrodem dla szkoły katolickiej, którą będzie prowadziła jego siostra. Przyznano mu sumę 350 rubli. Inne podobne szkoły w Murafie, Molczanach, Czerniowcach, Tomaszpolu dostały po 750 rubli, gdyż tam należało opłacać nauczycieli. T. Michałowski własnym sumptem otworzył szkółkę w Jampolu, nie obawiając się prześladowań, bo myślał, że zlikwidowano kary za nielegalne nauczanie. Opiekunami tych szkółek byli sami ziemianie, z wyjątkiem szkółki w Murafie, którą opiekował się ksiądz. Mieli oni prawa mianowania lub zmieniania nauczycieli, pilnowania programów, monitowania itp. Musieli tylko informować o swoich działaniach Komitet. :; • L. Zasztowt podał wiele cennych danych: o liczebności takich szkółek, o liczbie uczniów (najczęściej od 5 do 10) i nauczycieli77, do których nie ma potrzeby wracać. Chcielibyśmy tutaj jednak podkreślić, w jakim duchu odbywało się nauczanie, aby uwidocznić, jak niewiele, tak naiwnie często dzisiaj wychwalane współżycie ludności mieszanej przyczyniało się do łagodzenia antagonizmów etniczno-narodowych. Po całkowitej porażce Polaków w wyborach, coraz częściej w teorii utożsamiano katolików z Polakami, ale w praktyce duch szkolnictwa wyraźnie rozdzielał ludność ruską od polskiej. Po trzydniowym Zjeździe Polaków w Kijowie, gdzie rozłam między kategorią oficjalnie dopuszczoną do wyborów, tzn. najbogatszych właścicieli, a Zrzeszeniem zarysowywał się coraz boleśniej, „Oświata" jeszcze próbowała wmawiać sobie, że Polacy na Rusi są potęgą78. Przeprowadzono dawno planowaną ankietę na temat liczby katolików w trzech guberniach za pośrednictwem księży i organistów, którzy mieli żądać odpowiedzi w zamian za zaświadczenie o spowiedzi wielkanocnej i wysłać Joachimowi 76 Protokół posiedzenia rady powiatowej jampolskiej w Diurynie (druk), 15 IX 1906 r., Biblioteka Jagiellońska, Kraków, 7990IV, k. 5. 77 L. Zasztowt, Polskie sAólki ludowe, s. 96-98. 78 Sprawozdanie (druk) ze Zjazdu Polaków w Kijowie, 19-22 II 1907, Biblioteka Jagiellońska, Kraków. 7999 IV, k. 102. . , - Rosyjsko-polska wojna o oświatę na terenie Ukrainy (1863-1914) 427 Bartoszewiczowi, redaktorowi „Dziennika Kijowskiego". Księża otrzymywali taki oto list, drukowany przez zarząd „Oświaty": Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! , , Czcigodny księże Proboszczu! Korzystając z pozwolenia Pana General-Gubernatora (przesada, jak wiemy - D.B.) ludzie dobrej woli założyli w Kijowie Towarzystwo, mające na celu oświatę ludu na gruncie katolickim. Pragnąc przyjść z pomocą „Oświacie" w zakładaniu szkółek po wsiach, potrzebne nam są wiadomości, ile dzieci i starszych umie czytać, ile umie pisać, jak mówią w domu: po polsku, czy po rusińsku. Jakiej są narodowości, czy Polacy, czy Rusini? W których wsiach uważałby ksiądz proboszcz za potrzebne i pożyteczne urządzenie szkółki?1^. ':•.-:•..->•*• i. śiJ . .v,.,,'' .. ... V ' ' . . 20 lat później, pisząc o tych szkołach, Stanisław Zieliński jeszcze nie pozbył się kompleksu wyższości w stosunku do ludności ukraińskiej, który te szkoły charakteryzował. Utrzymuje, że chłop patrzał i milczał, ale w duszy jego świtało niejasne, niesfor-mułowane wrażenie, że w tym „pańskim" szkolnictwie jest coś lepszego, piękniejszego, dostojniejszego (podkr. w tekście) niż w tych szkołach mużyckich... i z myślą o skutkach rewolucji październikowej dodawał z pewną schadenfeunde: już muzyk rosyjski, już dziadka ruski nad Dnieprem zrozumiał o 20 lat za późno, że jest coś stokroć straszniejszego niż najgorszy pan i najsurowszy ekonom, że straszniejsza od wyzysku cukrowni czy gorzelni jest władza tych, co go pozyskali dla siebie zapowiedzią wolność f"0. ' W tym poczuciu wyższości kryje się tragizm i nieskuteczność wysiłku szkolnego ziemiaństwa polskiego, nie uświadamiającego sobie swojej słabości w związku z kolejnym zamknięciem przez Rosjan w latach 1905-1913 tych 299 szkół wyliczonych przez Zasztowta, i nie biorącego pod uwagę budzenia się ukraińskiej świadomości narodowej. Ogromne podniecenie ziemianek dobrze oddaje zachłyśnięcie się patriotyzmem, staroświecki charakter dobroczynności i ograniczenie rzeczywistych możliwości. W swoich wspomnieniach Wanda Świderska, która wraz z Janiną Orłowską prowadziła w Żytomierzu kółko oświatowe, a w Kijowie utworzyła Koło Kobiet Polek pod przewodnictwem Gabrieli Knollowej, żony adwokata, podczas gdy Maria Potocka prowadziła tanią kuchnię dla studentów kijowskich, sama przyznaje, że na tę działalność też nie uzyskała oficjalnego zezwolenia. Różne kluby dyskusyjne, muzyczne, ochronki, szwalnie, przytułki nie mogły działać jawnie. Nawet zjazd 500 ziemianek z trzech gubernii w 1908 roku nie mógł się odbyć oficjalnie. Z dystansu Świderska podkreśla, ze te damy przyjeżdżające z daleka karetą lub konno miały poczucie bohaterstwa, ale że wszystkie szkółki pod przykrywką szwalni itd. pozwalały im niewielkim kosztem przyjąć postawę siłaczek81. 79 Ibidem. . . • - - 80 J. Kornecki, Oświata polska na Rusi, s. V1II-X, wstęp S. Zielińskiego. 81 W. Świderska, Polska macierz szkolna na Podolu, „Pamiętnik Kijowski" (Londyn) 1966, t. 3, s. 139-145. 428________________________________________________________________________Daniel Beauynis Głos Heleny Kutyłowskiej również potwierdza rozpaczliwą próbę kleru nawrócenia na katolicyzm pewnych odłamów dawnych unitów lub ziemian kajających się poniewczasie: W organizowaniu szkólki (w Kumanówcach, powiat lityński, na Podolu - D.B.) brał duży udzial proboszcz ksiądz Leon Załęski, który tworzył matę grupki dzieci i pod pretekstem uczenia religii oraz tzw. kolek różańcowych, co dzień inna grupa dzieci uczyła się czytać i pisać po polsku, a starsze z nich - historii polskiej. Praca ta wymagała poświęcenia i wielkiej czujności. Było sporo chętnych, a lekcje odbywały się w kilku miejscach. Dwa razy w tygodniu dzieci przychodziły do dworu, gdzie mama uczyła. Potem, gdy byłam starsza - ja objęłam tę rolę. Poza lekcjami na dworze odbywały się jeszcze lekcje na plebanii oraz, dwa razy w tygodniu, kolejno, odbywała się nauka u gospodarzy Karpińskich i Beniowskich... Przystaw i pop przymykali oczy dzięki łapówkom. Kutyłowska też była przekonana, że chłopi wolą szkołę polską od rosyjskiej, która była na rozpaczliwie niskim poziomie82. Słowem ta nowa fala pójścia między lud była równie złudna jak ta z 1863 roku. Szansę powodzenia były podobne, ale nikt tego nie chciał widzieć. Matka Marii Lewickiej też organizowała lekcje szycia dla okolicznej tak zwanej szlachty, czyli też chłopów, ale polskich... i uczyła ich Dziejów Polski w 24 obrazach Władysława Anczyca. Nazywało się to, że dzieci z zaścianka chodzą do nas na naukę robót ręcznych, pisze ona83, lecz widocznie nie bardzo wierzyła w skuteczność tej akcji. Zresztą, kto mógł wierzyć w dominację kulturalną Polaków na Rusi, kiedy ich kierownictwo polityczne coraz wyraźniej było skłócone i doprowadziło do rozłamu? Polskie ziemiaństwo na Rusi miało teraz w drugiej Dumie jednego jedynego posła Lisowskiego i coraz bardziej odcinało się od narodowców z Królestwa i Litwy, otwarcie mówiących w Petersburgu o autonomii dawnych ziem polskich. Postawa Dmowskiego, ciągle demonstracyjnie krytykującego politykę Stołypina, odstraszała tych sezonowych patriotów i nakazywała im powrót do znacznie ostrożniejszej postawy, o której informowali W. Jełowickiego, jednego ze swoich przedstawicieli w Radzie Państwa.84 Od sierpnia 1907 roku coraz więcej mówiło się o utworzeniu odrębnego ruchu zmierzającego do zerwania z Narodową Demokracją i podjęciu współpracy z miejscowym ziemiaństwem rosyjskim w celu stworzenia partii wielkiej własności, zwanej PSK - Polskie Stronnictwo Krajowe. Drukowany projekt programu apelował do rezygnacji z marzeń o dawnej wielkości?5 Ważne miejsce w tym ruchu zajmował magnat Roman Sanguszko. Chociaż formalnie Zrzeszenie wciąż istniało na Ukrainie, a w Petersburgu potwierdzona została spójność Koła Litwy i Rusi utworzonego 6 i 7 grudnia 1906 roku, po spotkaniu kijo-wsko-wileńskim (w Kijowie 1-2 września 1907 roku), między zwolennikami autonomii 82 H. Kutylowska, Moje dzieciństwo i mtodość z lat 1898-1919, Biblioteka Narodowa, Warszawa, Akc. 10530. 83 M. Lewicka, Dzieciństwo, Warszawa 1973, s. 138 i 179. 84 W. Jetowicki do K. Dunina-Borkowskiego, Petersburg, 26 marca 1907, Biblioteka Jagiellońska, Kraków, 7990 IV, k. 109. 85 Ibidem. Projekt obejmujący dwie strony druku. Rosyjsko-polska wojna o oświatę na terenie Ukrainy (1863-1914) 429 polskiej i separatyzmu ruskiego, tzn. przymierza polsko-rosyjskiego dla wspólnego kierowania południowo-wschodnim krajem, ciągle wybuchały niesnaski. Chodziło przede wszystkim o zawładnięcie przez jedną z tych dwóch partii polskimi Komitetami wyborczymi w powiatach. Duża liczba protokołów z posiedzeń tych obozów pokazuje, że sprawy kulturalne nie zajmowały już wiele miejsca w tej rywalizacji. We wrześniu 1907 roku narodowcy jeszcze gołosłownie twierdzili, że szkoły ludowe są najważniejszą sprawą kulturalną: Na ten cel jak największe ofiary powinniśmy ponieść, bo jedynie tą drogą możemy w przyszłości szeregi nasze wzmocnić przyplywem włościan katolików... (ale) forsowne napędzanie ich do obozu naszego, bez poprzedniego uświadomienia, na malo się przyda. Oni sami powinni prosić o miejsca wśród nas. Krajowcy natomiast proponowali w numerze 16 swego organu „Kresy" (pierwsza strona dodatku „Kuryer Kresowy" 20 XI/3 XII 1907): Wprowadzenie szerokiego samorządu miejscowego, opartego na systemie wyborczym, który by zapewniał przewagę żywiołom uspołecznionym, a gwarantował przedstawicielstwo mniejszości^. Po dwóch latach wahania władz rosyjskich, taki rozbrat wśród Polaków pozwolił carskim urzędnikom już nie tylko po cichu pozamykać powstające szkółki polskie, ale i jawnie powrócić do sytuacji sprzed 1905 roku. 26 sierpnia 1908 roku kurator okręgu kijowskiego pisał do generał-gubernatora o trudnościach stworzonych przez regulamin Ministerstwa Oświecenia Publicznego z 22 lutego 1906 roku przewidujący, że rodzice sami decydują, jaki język wybierają. A często bywa, pisał Kurator, że dawni unici uważają siebie za Polaków, bo byli ongiś katolikami. Jest to skutek propagandy księży i tu podaje przykład ks. Andrzeja Koptynnika w Toporyszczach, koło Żytomierza, działającego wśród włościan mówiących po malorosyjsku. Po tajnym liście gubernatora wołyńskiego do ministra oświecenia ten długo się zastanawiał, ale odpowiedział w czerwcu 1912 roku, że nie ma sensu pytać o zdanie rodziców analfabetów, że tekst z 1906 roku uwłacza godności języka rosyjskiego, że o wyborze języka nauczania mają decydować nauczyciele oficjalnych szkół rządowych, co generał-gubernator Trepów wprowadził skwapliwie w życie w lipcu 1912 roku87. Zresztą wtedy problem polonizowania chłopów ukraińskich już nie miał znaczenia, gdyż od 4 września 1909 roku towarzystwo Oświata zostało zawieszone na Kijowszczyźnie88, to znaczy po 3 latach istnienia i w rok po likwidacji ukraińskiej sieci „Proswity" (czerwiec 1908 roku). Historia szkolnictwa polskiego na Ukrainie w latach poprzedzających I wojnę światową charakteryzuje się tą samą stagnacją, jak za panowania Aleksandra III. Znowu sparaliżowane społeczeństwo może tylko się zdobyć, pod egidą biernego PSK, na To- 86 Krytyka Statutu organizacji Podola, ibidem, k. 33-34; „Kuryer Kresowy", program PSK, uchwalony 17-18 XII 1907 z komentarzem hrabiego Józefa Potockiego, ibidem, k. 15. 87 CDIAU, f. 442, op. 858, d. 418. t: - i ,-..h 88 Zob. W. Łukasiewicz, Oświata w dobie ucisku; Warszawa 1934; L. Zasztowt. Polskie szkółki ludowe, s. 89. 430______________________________________________________________________Daniel Beauvois warzystwo niesienia pomocy studentom Polakom Uniwersytetu Kijowskiego, którego statut, ogłoszony w maju 1905 roku postanawia, że może ono fundować stypendia, wspierać stołówki, udzielać pomocy lekarskiej, pomagać w szukaniu pracy. Członkowie Towarzystwa płacą 3 ruble rocznie, organizują odczyty, bale, loterie89. Jedyną pozostałością po liberalizmie 1905 roku było istnienie niektórych elitarnych szkół prywatnych w szkolnictwie średnim, takich jak gimnazjum Naumenki. Ten stary Ukrainiec, dawny przyjaciel Antonowicza, przyjmował zarówno bogatych Rosjan, Żydów, jak i Polaków i tam właśnie Joachim Bartoszewicz, redaktor „Dziennika Kijowskiego" zapisał w 1911 roku swego syna Włodzimierza, unikając w ten sposób gimnazjum rządowego90. Było osobne, odpowiednie, prywatne gimnazjum dla dziewcząt kierowane przez Peretiatkowi-czową. Rodzicom, którzy teraz zbierali się w światowym Klubie Ogniwo, starannie unikając polityki i zbyt widocznej akcji kulturalnej, wystarczała świadomość odrębności. Śmiałków, którzy jeszcze czasem próbowali uczyć dzieci po polsku, drogo to kosztowało. 9 lutego 1911 roku generał-gubernator F. Trepów postanowił, że będą przywrócone obowiązujące od 1892 roku kary za tajne nauczanie. Toteż np. kiedy 4 lutego 1913 roku aresztowano ks. Jana Maciejewskiego i mieszczanina Piotra Janiszewskiego (prawdopodobnie były szlachcic), prowadzących tajną szkółkę w Kuliszówce, powiat Radomyślski, na plebanii, to pierwszego skazano na miesiąc więzienia, a drugiego na tydzień. Kiedy policji nie udawało się udowodnić, w jakim celu ludzie zbierali się w jakimś mieszkaniu w 10 lub 12 osób, kara wynosiła 100 rubli - za nielegalne zebranie. Archiwa zachowały ślady tego smutnego rygoru91. Wobec takiej surowości, starsze pokolenie znowu milczało, ale młodzież nie zawsze zachowywała się pokornie. W. Bartoszewicz opowiada, w jaki sposób galicyjski przykład harcerstwa, z prestiżem legii, z fascynacją mundurem, hymnem narodowym itd., działał na młode umysły na przełomie lat 1911-1912. Początkowo w policyjnych warunkach Kijowa zbiórki odbywały się w ciasnych mieszkaniach, gdzie ćwiczono musztrę i życie obozowe pod kierunkiem studenta uniwersytetu. Ale po zaznajomieniu się z prawem skautowym, uczniowie szybko dochodzili do poważnej kwestii przyszłej walki o Polskę. Po uroczystej przysiędze: Przysięgam całym życiem służyć Bogu i Ojczyźnie, nieść pomoc bliźnim, być posłusznym prawu skautowemu, młody człowiek stawał się zastępowym, potem drużynowym i miał pod sobą około 60 chłopców. Ogół tych grupek miał się ujawnić dopiero w 1917 roku i podtrzymywać ostatnie złudzenia „narodowe" na Ukrainie aż do 1920 roku. W. Bartoszewicz dumnie wspomina: Gdy po rewolucji 1917 (lutowej - D.B.) wystąpił w dniu 3 maja po raz pierwszy Hufiec Kijowski na ulicę, zdziwionym oczom Rosjan ukazał się parotysięczny, sprawnie maszerujący czwórkami 89 Druk wydany w Kijowie, Biblioteka Jagiellońska, Kraków, 7990IV, k. 233. 90 W. Bartoszewicz (syn Joachima), Wspomnienia 1900-1919. 335 stron maszynopisu, Biblioteka PAN, Kraków, rkps 7841, k. 66. 91 CDIAU, f.442,op. l, d. 3172. Rosyjsko-polska wojna o oświatę na terenie Ukrainy (1863-1914) 431 w takt polskich piosenek wojskowych, oddział harcerzy. Chłopcy, częściowo umundurowani, nieśli przed każdym zastępem proporzec, zastęp cyklistów prowadził rowery (...) Przechodnie stawali na ulicach, zapytując, skąd nagle wzięly się te zorganizowane zastępy (...) Nie wiedzieli, że byl to rezultat pięciu lat żmudnej konspiracji92. Te przygotowania nie odbywały się, jak stwierdziliśmy, bez udziału studentów-na-rodowców z uniwersytetu, gdzie po wygaśnięciu rewolucyjnego zapału, ok. 1908 roku Polonia odżyła i zorganizowała się ponownie według nowego statutu (w 1906 roku postanowiła się wycofać na pozycje wyłącznie samokształceniowe), w którym znacznie wyraźniej niż przedtem mówiło się o celach wyzwoleńczych. Policja carska, coraz czujniejsza po morderstwie Stołypina w kijowskiej operze, nie bardzo odróżniała Polonię od Korporacji, która akurat w tym momencie również mocno odżyła. Zresztą, jak wynika z policyjnych raportów, istniały jakieś kontakty między studentami socjalistami a narodowcami, czym można wytłumaczyć liczne aresztowania w obu tych grupach. Aresztowania z grudnia 1913 roku jak gdyby zamykają pół wieku działalności konspiracyjnej. Odzwierciedlając pewną dezorientację władz rosyjskich wobec różnorodności sprzeciwu, pozwalają nam uwydatnić rolę trzech głównych kierunków działania wśród młodzieży: socjal-demokratycznego, socjalistycznego i narodowego. Otóż, jak wynika z raportów szpiegów, policja wiedziała, że od 1910 roku dwaj kijowscy studenci z Kalisza: Julian i Albin Kleindienstowie, wyznania luterańskiego, utrzymywali z PPS--owską organizacją z Krakowa Spójnią stosunki, które doprowadziły w lutym 1912 roku do zgromadzenia w ramach Korporacji uczniów szkół średnich93. Z podobnego źródła dowiadujemy się, że w kwietniu 1912 roku w Irpieniu, koło Kijowa, odbyło się spotkanie 21 przedstawicieli wszystkich studentów szkół wyższych w Kijowie. Byli tam zarówno przedstawiciele socjal-demokracji jak Helena Ruszczycowa i demokracji narodowej (Polonii), jak Mieczysław Radwan, który w maju 1913 roku współredagował apel Do młodzieży w 50. rocznicę śmierci powstańców wsi Sołowiówki. Policja widziała we wszystkich tych działaczach następców Oświaty94. Odnotowała ona, że od marca 1913 roku pepeesowski odłam Korporacji zorganizował się osobno jako Filarecja. Całe kierownictwo tych organizacji zostało aresztowane w dwóch turach: 7 grudnia 1913 roku aresztowano działaczy Korporacji i Polonii, a 23 grudnia działaczy Filarecji. W teczkach pierwszych znajdujemy najdziwniejsze z oskarżeń: nielegalne zebrania, posiadanie literatury patriotycznej PPS-u, pocztówek Grottgera, kupionych w Krakowie, ulotek rozdawanych w ciągu roku, zabronionych książek rosyjskich o ruchu robotniczym i rewolucyjnym, Kautskiego, Marksa, Jauresa, Limanowskiego, Gadona, podręczników 92 O harcerstwie polskim na Ukrainie: S. Zieliński, Liga narodowa na Rusi,! s. 79-80. ; 93 Nadzór nad Kleindienstami 1910-1913, CDIAU, f. 274, op. 4, d. 201. 94 Ibidem, d. 203. -9 i W. Bartoszewicz, Wspomnienia, 432 Daniel Beauvois do nauki na kursach wieczorowych, książek na temat związków zawodowych. Wśród 10 aresztowanych było 6 autentycznych szlachciców i 3 kobiety. Radwan zwrócił na siebie szczególną uwagę, bo według ściśle tajnych wiadomości, miał być instruktorem szczególnego rodzaju sportu, zwanego harcerstwem95. O pomoc w rozszyfrowaniu tej całej masy skonfiskowanych listów szef żandarmów kijowskich poprosił B.A. Bułgakowa, szefa kancelarii generał-gubernatora i tłumaczy przysięgłych96. Bardziej polityczne oskarżenia padły pod adresem 6 aresztowanych członków Fila-recji, którzy pod hasłem Z ludem, dla ludu utrzymywali kontakty ze środowiskami petersburskimi i lwowskimi. Tutaj inicjatywa wyszła raczej z politechniki kijowskiej, gdzie od zamknięcia Kasy Brackiej Pomocy, której statut był przecież zatwierdzony 6 lutego 1908 roku, agitacja nie ustawała. Większość aresztowanych odesłano urzędowo do białoruskich guberni, dwóch z nich: Jerzego Ołdakowskiego i Józefa Warchołowskie-go sądzono osobno za zbrodnię stanu. U nich bowiem znaleziono ulotki rewolucyjne, apele terrorystyczne, fałszywe papiery, materiały propagandowe, dowody na to, że stali na czele kijowskiego oddziału PPS-POW97. „-,,. . Polacy na Ukrainie wchodzili w nowy okres swojej obecności w tym kraju. Ich wykształcona część dożywała tam swoich ostatnich lat. Po rozpaczliwych próbach zakorzenienia się98, inteligencja opuściła kraj wraz z ziemiaństwem w 1920 roku. Pozostała tylko ta najbiedniejsza warstwa Polaków, której poważne studia99 poświęcili M. Iwanów i J. Kupczak. Ale to już inne zagadnienie historii. 95 Ibidem, op. l, d. 3171. 96 Ibidem,op. l, d. 17. ,, - . . 97 Ibidem, op. l, d. 3150. 98 Obfity materiał o ostatnim wybuchu oświaty i życia naukowego Polaków na Ukrainie można znaleźć m.in. u wymienionego już W. Bartoszewicz, Wspomnienia 1900-1919, s. 117-148; S. Zieliński, Liga narodowa na Rusi, s. 16-39; J. Kornecki, W. Świderska i przede wszystkim w rozprawie J. Różewicza i L. Zasztowta, Polskie kolegium uniwersyteckie w Kijowie 1917-1919, „Rozprawy z Dziejów Oświaty" 1991, t. 34, s. 93-123. 99 M. Iwanów, Pierwszy naród ukarany. Polacy w Związku Radzieckim 1921-1939, Wrocław 1991; J.M. Kupczak, Polacy na Ukrainie w 1921-1939, Wrocław 1994. Jan Kukurowski Moje Waśkowce L/rodziłem się1 w drugim miesiącu wojny światowej we wsi Waśkowce na Wołyniu, jako syn Ksawerego2 i Marceliny z Gre-niewiczów. Trudno nawet powiedzieć, którym z kolei byłem dzieckiem, bo z relacji starszego rodzeństwa wynikało, że moja śp. matka rodziła prawdopodobnie osiemnaście razy. Sam pamiętam z dzieciństwa śmierć dwojga młodszego rodzeństwa. Moja matka zmarła w wieku lat 40., zostawiając pięcioro dzieci: a to Domicelę, jeszcze żyjącą, lat 15; śp. Józefa, lat 12; mnie Jana, lat 10; śp. Ludwika, lat 7; i Józefę - 1,5 roku3. Po trzech miesiącach od śmierci matki ojciec ożenił się z 29-letnią starą panną z biednej rodziny wyrobniczej. Lata następne to pasmo udręki dla nas półsierot ze strony też już nieżyjącej śp. macochy Joanny, niech jej Bóg da wieczne odpoczywanie, szczególnie dla naszej najmłodszej siostry Józefy. Ona to przeżyła prawdziwą dolę sieroty z książki O sierotce Marysi. Śp. macocha, analfabetka, okropny nerwus, rodziła co dwa lata, tak że było nas razem jedenaścioro dzieci. Ojciec posiadał 5 i 1/2 ha ziemi i dorabiał dodatkowo jako stolarz, cieśla, bed- 1 Rękopis pisany w maju-czerwcu 1991 r., nadesłany na konkurs „Repatrianci z Kresów Wschodnich. Dzieje jednostek, rodzin, zbiorowości", zorganizowany przez Krzysztofa Jasiewicza pod patronatem Instytutu Gospodarstwa Społecznego Szkoty Głównej Handlowej w Warszawie i Archiwum Wschodniego (AW). Oryginał w zbiorach AW. Uzupełnienia pochodzą od syna Stanisława oraz z drugiej wersji pamiętnika z 1994 r. (w posiadaniu rodziny). Z minimalnymi poprawkami redakcyjnymi zachowano język oryginału, w tym nieprawidłową pisownię niektórych wyrazów z małej litery (żydek, żyd, cyganie) lub dużej litery (np. Milicja Ukraińska itd.). 2 Ksawery Kukurowski zmarł w wieku 82 lat, pochowany w Lewinie Brzeskim w woj. opolskim. 3 Domicela, zamężna za Józefem Giżyckim (1908-1966), zmarła w 1995 r.; Józef (1912-1950) zmarł w miejscowości Mata Nowa Wieś w woj. opolskim; Józefa (ur. 1923), zamężna za Ludwikiem Oborskim, w 1999 r. żyła w miejscowości Mata Nowa Wieś w woj. opolskim. 434 Wspomnienia Jan Kukurowski narz, w ogóle robił wszystko, co wchodzito w zakres rzemiosła z drewna. W domu byt niedostatek, kłótnie i szturchańce, żelazna dyscyplina do wczesnego wstawania i pracy. Wystarczy sobie wyobrazić, że ja, mając 21 lat w 1935 roku, czyli w okresie śmierci śp. Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego, stając do poboru wojskowego, gdzie masowo klasyfikowano na komisji poborowej na zdolnych do służby wojskowej, otrzymałem kategorię D, czyli niezdolny do służby liniowej, tylko do „pospolitego ruszenia bez broni". Bo miałem w wieku 21 lat 156 cm wzrostu i 47 kg wagi. Jak 13-14 letni dzieciak. To byty skutki sierocego dzieciństwa. Trudne warunki bytowe w przedwojennej Polsce na zapadłej wsi wołyńskiej zmuszały zapobiegliwsze rodziny do ciężkiej pracy produkcyjnej na roli. Dzieci i młodzież niedosypiata przez nocne wypasanie koni i bydła w lasach państwowych, zakonnych i pańskich, bo nie stać było z 5 ha utrzymać parę koni, 6 sztuk bydła, świnie, gęsi, kury i 13 osób do codziennego wyżywienia. Mnie dobijało codzienne niedosypianie. Często bywało, że spałem od 2 do 4 godzin dziennie, co dla mnie było najgorszą udręką. Ojciec jako rzemieślnik posługiwał się nami już od siódmego roku życia. Pasienie gęsi, krów, owiec, koni, praca na polu, wszystko ręcznie. Trzeba było być kosiarzem i żniwiarzem od trzynastego roku życia. Wszystkie zebrane zboże w snopach, my jako młodzi chłopcy, musieliśmy przemtócić cepami, przewiać na małym młynku zrobionym przez ojca. Następnie młóciliśmy powtórnie snopy żyta już zmtócone, a potem się rozścielało rozwiązane snopki, czyli „okołoty" i znów młóciło szczególnie po słomie, gdzie były powrósła, aby nie zostało ani ziarnko żyta w słomie. Tę prostą słomę strzepywało się i rów-niało, tworząc ogromny snop, tzw. kuł, z którego następnie robiło się małe snopki do poszycia dachu, a także na sieczkę. W długie zimowe wieczory też nie mieliśmy odpoczynku. Łuszczenie fasoli, której dużo się siało, darcie pirza4 na poduszki i na sprzedaż, pomaganie ojcu w stolarce, bednarce, robieniu sań i innych przyborów z drewna. Nawet przewrósła ze słomy prostej też robiliśmy w zimie w mieszkaniu, przy świetle lampy naftowej. Na poduszce spałem po raz pierwszy mając lat 26, kiedy mnie ożeniono (...). W domu rodzinnym my dzieci mieliśmy kąt w kuchni, zabite w ziemię cztery kołki połączone żerdziami, na których położono deski i słomę, zaścielaną własnej tkackiej 4 Tak w oryginale; podobnie dalej w tekście, co zostało utrzymane. Moje Waśkowce 435 roboty grubym płótnem zszywanym na tzw. wereta. Na takim postaniu spało nas razem pięć osób. Sypiał razem z nami także brat Józef z żoną. Poduszki z pirza były robione dla dorastających sióstr jako wiano obowiązkowe (...), leżały na zasłanym łóżku rodziców jako dekoracja i znak, że panna do wydania i ma już poduszki. Kiedy byłem podrostkiem, to spałem od lata aż do silnych mrozów na strychu z sianem. W lecie pasłem konie na zżętych ścierniskach, a potem w lasach państwowych, gdzie musiało się czuwać całą noc trzymając konie na powrozie doczepionym do kantarów. Spanie przy koniach jesienią, na gołej ziemi, spowodowało prawdopodobnie przeziębienie pęcherza moczowego, bo często w czasie snu sikałem pod siebie. Choroba ta tak mnie gnębiła i upokarzała, bo przeszła w nałóg trwały nawet jak spałem w mieszkaniu, że stała się moją tragedią. Wyczytałem kiedyś w gazecie, że we Lwowie pan Polaczek oferuje specjalne zbiorniczki-pęcherze dla takich chorych jak ja. Zdobyłem z wielkim trudem 25 groszy na znaczek pocztowy do listu, aby poinformować się konkretnie w tej sprawie z panem Polacz-kiem. Otrzymałem odpowiedź, że pęcherz na noc ma kosztować 55 złotych, w więc 260-300 kg pszenicy lub 2-miesięczną płacę szarego robotnika. Ja znikąd pieniędzy nie miałem, a ojciec nie dbał o takie rzeczy. Przez tę chorobę nie mogłem uczyć się dalej, choć nauczyciele ciągle namawiali ojca, aby posłać mnie do wyższych szkół. Pomimo że była u nas duża rodzina, to i tak wszyscy byli zawsze czymś zatrudnieni. A my półsieroty, to szczególnie. (...) Stąd młodość swoją zawsze ciężko wspominam z bólem i żalem. Tak jak karny obóz pracy lub lagier. Ulżyło mi, kiedy odszedłem w lutym 1941 roku z domu. Wtedy i dorosłem ze wzrostem i wagą, dorównując przeciętnemu człowiekowi. Okazało się, że człowiek rośnie nawet do 30 roku życia. Ale odbiegam od tematu. Jest 1939 rok, mam 25 lat. Trochę się kawalerze. Nawet mam ukochaną dziewczynę, ale ta, podobnie jak i ja, przeznaczona jest na wydanie z domu. Nie ma żadnych warunków na nasze małżeństwo. Oboje jesteśmy bardzo religijnymi, wierzącymi katolikami. Cechuje nas dziewiczość i ani myśl o niepraworządności. Czujemy do siebie wzajemną i gorącą miłość, ale ubóstwo i brak warunków na małżeństwo nas krępuje. Wojna wisi w powietrzu. Może po wojnie zmienią się warunki? - myślałem. l stało się. Starszy brat Józef zmobilizowany 15 sierpnia. Jest już w wojsku. Wielu kolegów podobnie. Po kilku dniach wojny wzywają i mnie, wprawdzie nie do wojska, ale do policji. 436 Wspomnienia _ Jan Kukurowski Zmobilizowano nas dwudziestu mężczyzn we wsi Waśkowce, zaopatrzono tylko w zaświadczenia, że jesteśmy policją dla wsi Waśkowce, wsi dużej, zamieszkanej w dwóch trzecich przez ludność ukraińską. Mieli oni prężnie działającą organizację nacjonalistyczną „Proswita"5 z biblioteką, chórem i tajną organizację wojskową, ćwiczącą w pobliskim lesie, należącym do bractwa prawosławnego św. Cyryla i Metodego z siedzibą w odległym o 30 km Ostrogu, na granicy z ZSRR. Pełnimy służbę i wartę we wsi po 24 godziny, co drugi dzień. Mamy wartownię w majątku pana Wirtha6. Chodzimy z laskami - to nasza broń - w swoich cywilnych ubraniach. Wnet pojawiają się uciekinierzy z centralnej Polski. Ojcu dodano do domu pięć osób z Warszawy. Ludzie zamożni, mają sporo walizek i pieniędzy. Jakiś dyrektor trzech małych fabryk z księgowym i pracownikami. Pokazuje mnie zaświadczenie, że przekazał samochód osobowy Wojsku Polskiemu. Zatrzymujemy do kontroli każdego obcego nam człowieka. Sprawdzamy dokumenty, a często odprowadzamy niektórych na gminny posterunek policji w Szumsku. Osobiście dzień przed wkroczeniem do nas Armii Czerwonej zaprowadziłem podejrzanego człowieka do Szumska, ale policjanci sami szykowali się do ucieczki. Od kilku dni część rządu polskiego była w naszym Krzemieńcu. 16 września wieczorem rozpocząłem obowiązkową służbę, kiedy tu naraz zwaliła się duża kolumna furmanek i samochodów uciekinierów, żądając od nas wygodnych kwater, których my nie byliśmy im w stanie dać. Było ciepło i można było i w stodołach spać, ale oni się obrażają na nas za to, że ich tak źle traktujemy. Przyszło kilka pań, stanowczo żądających pokoi. Ofiarujemy im swój „apartament", czyli folwarczny czworak, bez mebli, z wyjątkiem stolika i paru ław. Obrażają się na nas, że one -sędziowie Sądu Najwyższego - pociągną nas do odpowiedzialności karnej za takie ich lekceważenie. Komendant Kogut poprowadził ich do dworu Wirtha, ale tam już byli ważniejsi go-ście-uciekinierzy. Ja z kolegą poszliśmy w obchód po wsi pilnować porządku. Nad ranem 17 września 1939 roku nasi uciekinierzy, widocznie powiadomieni drogą radiową, zaczęli szybko się pakować do pospiesznego odjazdu. Wnet została pustka po przemoż- 5 Towarzystwo „Proswita" powstało 8 XI11868 r. we Lwowie na fali kształtowania się ruchu narodowego mtodej inteligencji ukraińskiej w Galicji. Miato profil oświatowo-kulturalny (wydawnictwo, czytelnie ludowe, kursy, koncerty itp.); w 1914 r. liczyło 74 filie, 2944 czytelnie i 109 950 członków. 6 Majątek należał do braci Zygmunta, Edwarda i Henryka Wirthów. Moje Waśkowce 437 nych uciekinierach. Tego samego dnia zauważyliśmy, przez gęstą mgłę, loty samolotów o jakimś odmiennym dźwięku motorów, niż polskie czy niemieckie maszyny. Około 10 już wyraźnie widzieliśmy srebrzyste samoloty lecące eskadrami. Ale my jeszcze niczego się nie domyślamy. Pełnimy swoje obowiązki. Jest niedziela. Z powodu służby nie możemy iść do kościoła, 3 km, do Szumska. Stoimy na posterunku w służbie Ojczyzny. Nasz komendant Mieczysław Kogut ma w domu radio. Udaje się na obiad, a my dalej pełnimy służbę policyjną. Niedługo trwało, a nasz komendant zjawia się poirytowany i oznajmia nam, że dziś rano Sowieci przekroczyli polską granicę, rozbrajają Wojsko Polskie i zaprowadzają swoje ustawy i porządki. A rząd polski w Zaleszczykach przekracza rumuńską granicę. Nie mamy już w Szumsku posterunku policji, bo też odjechał w nieznanym kierunku. Po krótkiej naradzie i rozmowie komendant Kogut daje nam polecenie rozejść się po domach i czekać na dalszy bieg wydarzeń, bez pełnienia służby policjanta. Zanoszę tę żałosną nowinę do domu naszym uciekinierom. Obserwuję ich zmartwienie i przerażenie. Oczekujemy ze zgrozą wkroczenia bolszewików, ku ucieszeniu wielu Ukraińców, wrogo zawsze nastawionych do „pańskiej Polski" i oczekujących „samostijnu Ukrainu", choć na razie będzie to radziecka Ukraina. Ale i to ich cieszy. Polacy w Waśkowcach, choć byli mniejszością, z honorem odgrywali swój patriotyzm, swoją odrębność patriotyczną do Ojczyzny i Kościoła katolickiego. Szczególnie młodzież, która była zorganizowana w stowarzyszeniach katolickich i w „Strzelcu"7. Po sromotnej klęsce wrześniowej Wojska Polskiego czuliśmy się osamotnieni, zagubieni, zawiedzeni, tym bardziej że my tacy młodzi, nieświadomi, byliśmy pewni zwycięstwa. Wierzyliśmy w słowa hymnu Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy (...). Tymczasem dopiero następnego dnia, tj. 18 września wieczorem, wkroczyły do nas wojska sowieckie i zaczęty od razu organizować swoją władzę. Powołano milicję z najbiedniejszych 7 „Strzelcy" - Związek Strzelecki - państwowa organizacja spoteczno-wycho-wawcza utworzona w grudniu 1919 r., skupiająca mtodzież pozaszkolną (wiejską, robotniczą i rzemieślniczą) i prowadząca przysposobienie wojskowe i wychowanie fizyczne. Nawiązując do tradycji Związku Strzeleckiego z l. 1910-1914 i Polskiej Organizacji Wojskowej (POW) z okresu l wojny światowej, byta ideowo związana z obozem pitsudczykowskim. Dziatata do września 1939 r.; za czasów sowieckich dawną do niej przynależność traktowano jako przestępstwo wobec ZSRR („element społecznie niebezpieczny", tzw. SOE), karane przeważnie 8-letnim wyrokiem pobytu w lagrze. i l 438 Wspomnienia Jan Kukurowski żydków8 miasteczka Szumsk. Polacy zostali zastraszeni wypadkami i unikali styczności z bolszewikami. Ku naszemu zdziwieniu i przerażeniu okazało się wnet, że w policji w Szumsku stużył szpieg sowiecki, policjant Pietrzak, który paradował spokojnie. Również drugi policjant Smaga też był na wolności, być może dlatego, że miał żonę z aktywnych Ukraińców. A obaj ci policjanci udawali za czasów Polski patriotów, popisując się wielką aktywnością służbową, co było fikcją i obłudą względem Polski. Ja osobiście bardzo ciężko przeżywałem utratę Niepodległości9 Polski, pomimo że doznałem wielu krzywd od kapitalistycznych uwarunkowań. Byłem mocno załamany. 24 września zobaczyłem na swoje oczy jednostkę Armii Czerwonej, kiedy poszedłem w niedzielę do kościoła. Na placu obok stały tabory ich wojsk. Jakżeż mizernie oni wyglądali! Różnorodność mundurów i czapek, brudni, z karabinami często na sznurkach, parciane paski i ładownice do amunicji. Prymitywne koniki i parciana uprząż. Pod murem dzwonnicy i ogrodzenia kościoła stały kuchnie polowe. Jakiż odrażający brak kultury i higieny! Resztki jedzenia wylewali przez mur na teren przykościelny, którędy co niedziela naszym zwyczajem chodziła procesja wiernych wokół kościoła. Mieszkaliśmy tuż przy granicy z ZSRR, gdzie była strażnica KOP i co niedziela przychodzili żołnierze polscy do kościoła na mszę św. Ale to było wojsko karne, eleganckie i zdyscyplinowane. Zawsze przychodzili z karabinami. Na placu przed kościołem, na komendę, elegancko stawiali karabiny w „kozły", zostawał wartownik, a reszta szła karnie, w szyku, do kościoła. My młodzi byliśmy zżyci z karnym, czystym i kulturalnym wojskiem. A to, co zobaczyliśmy w armii sowieckiej, odstręczało nas do jakiegokolwiek szacunku tejże. Powoli utwierdzała się nowa władza sowiecka. Na razie kursowały jeszcze polskie złotówki i sowieckie ruble. Ale wnet zabrakło towarów w sklepach. Zarządzono wybory. Wieś podzielono na tzw. hurtky, czyli grupy po 10 rodzin, gdzie parę razy tygodniowo kolejno po domach odbywały się obowiązkowe szkolenia i zapoznawanie się z konstytucją sowiecką. Obecność wszystkich dorosłych była obowiązkowa, za podpisaniem 8 Określenie „żydek", niewątpliwie pogardliwe i o zdecydowanym zabarwieniu antysemickim, byto powszechne w epoce młodości autora i jest często spotykane w relacjach polskich dotyczących okresu międzywojennego i pierwszej okupacji sowieckiej z 1.1939-1941. Od okresu Holocaustu i traktujące o nim samym raczej nie występuje, pojawia się w wersji „Żyd", czasami pisany z matej litery; zob. też przypis 1. 9 Tak w oryginale. Moje Waśkowce 439 listy obecności, pod groźbą kary. To było przykre i męczące. Tak zastraszeni i sterroryzowani pod przymusem uczestniczyliśmy w pierwszych wyborach sowieckich, bo byt strach przed Sybirem. Pod koniec września dowiaduję się, że czterech kolegów, którzy należeli do „Strzelca"10, udało się w kierunku Karpat z zamiarem przekroczenia węgierskiej granicy, gdzie rzekomo organizowało się Wojsko Polskie, aby zasilić jego szeregi i walczyć o Polskę. Ja mieszkałem sporo drogi od wsi Waśkowce, na kolonii Korczówka i byłem związany obowiązującą u nas w domu dyscypliną pracy. Nadal pracowaliśmy od świtu do nocy i nie było mowy, abym w dzień powszedni mógł wyjść na wieś do kolegów. Kiedy dowiedziałem się, że Józef Kasiuba, Witold Mazurek, Leon Kwiatkowski i Sinkowski, „strzelcy"11, poszli w świat szukać Polski, byłem bardzo niezadowolony, że oni mnie nie wtajemniczyli w to, abym i ja z nimi się zabrał. Żałowałem tego bardzo, że nie mogę iść bronić naszej Ojczyzny Polski. A Sowieci zaczęli się gospodarzyć po swojemu. Zaczęli organizować lecznicę weterynaryjną na gospodarstwie osadnika wojskowego Muszyńskiego, przerabiając dom i budynki według swoich wzorów. Zaangażowali do prac ciesielsko-stolarskich ojca, płacąc względnie dobrze, bo po 10 rubli za dniówkę. Ojciec zabierał mnie do tej roboty i pobierał za mnie zapłatę. Robota przeciągnęła się do listopada 1939 roku. Ojciec jakoby zachorował i przestał chodzić na tę robotę. Wtedy ja sam chodziłem kończyć układanie podłogi i inne wykończeniowe roboty stolarskie, więc też i sam zacząłem podejmować zapłatę za pracę. Dopiero teraz poczułem się w pewnym stopniu panem swojej sytuacji. Pierwszy raz w życiu miałem trochę swoich pieniędzy i mogłem być równym partnerem dla moich kolegów. Oni od wielu lat pracowali w tartaku za marne pieniądze, ale je mieli w swojej dyspozycji, nie tak jak ja, nie mający nigdy własnego grosza. To, że ojciec mój przestał chodzić do roboty zarobkowej, nie było jego lenistwem czy chorobą. Wprost doszedł do wniosku, że ta robota przestała go zadowalać i cieszyć, jak było dotychczas. Zrozumiał też, że jemu, działaczowi społecznemu, gdyż należał do polskich organizacji i kółka rolniczego, groziło aresztowanie, względnie zsyłka na Sybir. Utwierdziło go w tym przekonaniu aresztowanie przez NKWD prezesa kółka Antoniego Bilewicza oraz Jana Charczyńskiego, skarbnika, a ostatnio 10 Zob. przypis 7. 11 Ibidem. 440 Wspomnienia Jan Kukurowski sołtysa, którego zabrano wieczorem do Szumska, do prokuratora, bijąc go bestialsko w drodze tak ciężko, że z silnego mężczyzny zrobili do końca jego żywota chorowitego człowieka z uszkodzonymi płucami, prawie niezdolnego do pracy. Po tych wydarzeniach mój ojciec Ksawery załamał się psychicznie i nic mu już nie było miłe. Kazał matce nasuszyć wór sucharów z chleba i z obranych, pokrojonych kartofli, aby być gotowym na ewentualną wysyłkę na Sybir. Natomiast ja chętnie chodziłem do tej roboty (...), byłem przejęty ewentualną wywózką, ale póki co (...) jako kawaler mogłem sobie od czasu do czasu wyskoczyć wieczorem na wieś, do swego koleżeństwa i zacząć dopiero teraz swoje kawalerstwo. Odżyłem trochę i rosłem dalej, dorównując normalnym ludziom wzrostem i wagą ciała, choć to był ciężki czas dla Polski. (...) Okres sowietyzacji Wołynia, groźba aresztowania ojca i wywózki zahamowały też znęcanie się naszej macochy i wymówki, że my, starsze rodzeństwo, przez żeniaczkę zabierzemy część ziemi, tak że mało jej zostanie sześciorgu młodszym, po niej - drugiej matce. Było więcej spokoju w domu, bo majątek trwały tracił na wartości i groziły represje (...), rozluźniła się dyscyplina w naszym domu, mieliśmy więcej wolności i samodzielności. Po dwóch miesiącach, któregoś dnia grudnia zjawiają się znów w Waśkowcach moi czterej koledzy, „strzelcy"12, którym nie udało się przejść przez granicę do Węgier. Pochodzili oni z najbiedniejszych polskich rodzin. Byli zwykłymi robotnikami pobliskiego tartaku w Malinowie. Nie mieli na tyle gotówki ani kosztowności, aby przeżyć dłuższy czas i zapłacić przewodnikowi za przeprowadzenie przez granicę i na dalszą podróż do punktów zbiorczych nowo tworzącej się Armii Polskiej. Wycieńczeni, zmęczeni, wracają z tułaczki do swych rodzin bardzo mocno upokorzeni. Miejscowi Polacy, i my koledzy, witamy ich jak bohaterów, choć nie udało im się zrealizować planu. Ja ich też podziwiam i robię wymówkę, dlaczego mnie nie wtajemniczyli. Ale niedługo cieszyli się oni swoim przybyciem do Waś-kowic. Przed Bożym Narodzeniem ich wszystkich czterech oraz jeszcze innych aktywnych czterech nieco starszych zgarnęło NKWD, w tym byłego mego komendanta rezerwowej policji obywatela Koguta, jego dwóch szwagrów Rafała Kukurowskie-go i Wojdę oraz Łabędzkiego13 (...). Pomimo że mieszkaliśmy niecałe 5 km od dawnej granicy 12 Ibidem. 13 Wszyscy czterej trafili później do armii Andersa. Wojda zmart w Iraku; Łabędzki po II wojnie światowej osiadt w Australii, tam mieszka) w 1999 r. Moje Waśkowce 441 «****! z ZSRR, a tuż za granicą była wieś Worobijówka, skąd pochodziła moja matka i cała jej liczna rodzina, za Sowietów nie wolno nam było przekraczać tej granicy. Dochodziły do nas wcześniej słuchy, że wielu Polaków wywieziono stamtąd w głąb Rosji. Pamiętam, że po 1930 roku zdarzały się wypadki ucieczki przez granice chtopów-Ukraińców, szczególnie w zimie, gdy graniczna rzeka Horyń zamarzała, a zmuszani do kołchozów chłopi ryzykowali ucieczkę do Polski. W zasadzie granica była mocno strzeżona przez bolszewików, ale mieszkający przy niej wieśniacy nie mieli studni w domostwach i codziennie gonili bydło i konie do rzeki, aby ich poić. l uciekali na koniach po lodzie. Pamiętam kobietę-uciekinierkę z Ukrainy, która opowiadała, że gdy była kolektywizacja u nich, to ludzie marli z głodu, codziennie po kilku ze wsi. Mówiła, że jedli byle jaką zieleninę i chłeptali zupę gotowaną z chwastów. A to była tylko woda. Człowiek puchł z głodu i - powiada - jak rano szli po wodę do studni wiejskiej i jak się kilku przez chwilę spotkało, stało w miejscu i rozmawiało, to wokół nich stawała woda, wydzielająca się z potu ciała, bo ludzie tylko w końcu pili wodę i tak jakoś żyli. Gdzieś na przełomie 1939/1940 roku zaryzykowaliśmy z sąsiadem Wincentym Romaszewskim nielegalnie przekroczyć byłą granicę, aby zrobić rozeznanie o naszej rodzinie i ewentualnie kupić soli kuchennej, bo u nas wyczerpały się polskie zapasy, a sklepy nasze były już puste. Chłop wołyński obowiązkowo musiał sobie kupić soli, bo cukru używało się bardzo mało, oraz nafty na oświetlenie. Było u nas przysłowie: „chleb, sól i woda - nie ma głodu". Krajało się pajdę razowego chleba, wypieczonego z własnej mąki, polewało ją wodą, a gdy było bardzo dobrze to i olejem, soliło się to i jadło popijając wodą (...). Zima była sroga. W nocy, saniami zaprzężonymi w parę koni, na przełaj przez pola, dojechaliśmy do miasteczka Jampol, gdzie sąsiad miał szwagra Ukraińca. U niego się zatrzymaliśmy. Rano udałem się do Worobiejówki. Od napotkanej pierwszej kobiety dowiedziałem się, że rodziny Greniewiczów, Pazy-nów i Wawryńczuków zostały wywiezione. Owszem, jest jeden mężczyzna, Greniewicz Piotr14, ale biedny i umysłowo chory. Żyje jak pustelnik. Od nikogo nic nie chce przyjąć, jeśli sam nie zarobi (...). Wskazała mi jego mieszkanie. Był to względnie w dobrym stanie domek drewniany, niewykończony, obłożony tzw. zahatą, czyli chwastami i liśćmi z drzew na zewnątrz ścian, 14 Piotr Greniewicz zmart w swoim domu w Worobiejówce. Rodzina Pazynów została wywieziona do Kazachstanu, tam już pozostała, rodzina Wawryńczuków wróciła w swoje strony po 1941 r. 442 Wspomnienia _ Jan Kukurowski dla ocieplenia przed mrozami (...), drzwi prawdziwych nie ma, tylko spleciona mata z tozy wierzbowej przeplatanej tatarakiem. Uniosłem to i wszedłem. Zamiast podłogi udeptana ziemia, żadnych absolutnie mebli, obrazów, stołków. Równie podobne to było do chlewka. Miejsca zostawione na okna były przeplatane wikliną i zapchane trawą z liśćmi. Tylko w jednym oknie, u góry, był wstawiony kawałek szkła, co dawało trochę światła. Akurat trafiłem na swego bliskiego, jak się okazało, niegłupiego mężczyznę, któremu się przedstawiłem, a on skojarzył, że jest stryjecznym bratem mojej matki. Zastałem go palącego chrust w piecu chlebowym i piekącym w popiele złowione w rzece ryby, którymi widocznie się żywił. Zaczął mnie nawet przepraszać za „bałagan" w domu. Mówił, że nie zdążył go jeszcze dokończyć, bo aresztowali go Sowieci. Siedział w więzieniu, bo był organistą w kościele i prowadził chór. A to wedle władzy radzieckiej była działalność wroga wobec ZSRR. Jego żonę z pięciorgiem dzieci wywieźli na Sybir. Pokazywał mi rodzinne zdjęcie i zapłakał (...). Dopiero teraz, po wzruszeniu, przyszedł obłęd do stryja Piotra. Płakał, rozmowa rzetelna się skończyła, a przeszedł stryj na tematy bezsensowne. Błądził umysłowo. Miałem ze sobą na wszelki wypadek kawałek słoniny i chleba, które usiłowałem przekazać stryjowi. Ale ten odmawiał (...). Przeszła zima 1939/1940 i jakoś ojca nie wywieźli na Sybir. Przez lato była robota w polu. Ojca znowu często zatrudniano do robót remontowo-budowlanych i rzemieślniczych. Byt potrzebny we wsi, chociażby do robienia trumien umierającym. Jak się trochę uspokoiło z wywózkami, to rodzice robili mnie nacisk na żeniaczkę byle jaką, tylko aby pozbyć się mnie z domu. Swatali mi stare wdowy, byle kogo, aby się pozbyć jednej gęby do jedzenia. A ja miałem już upatrzoną ładną, dobrą, do mego charakteru i upodobania, pobożną dziewczynę. Sęk w tym, że ona miała w domu, oprócz rodziców, już żonatego brata i dwóch młodszych - kawalerów. Była przeznaczona na wydanie z domu. Ja kalkulowałem, że jesteśmy w stanie wojny niemiecko-angielsko-francuskiej i jeśli na stałe zostaną Sowieci na Wołyniu, to sprawy majątkowe przestaną być przeszkodą naszego małżeństwa (...). Gorzej sobie to wyobrażali rodzice mojej narzeczonej. Miejscowym zwyczajem panna po dwudziestce uważana była za starą pannę. A żadna panna nie chciała staropanieństwa. Przy tym rodzice mieli dla niej już krowę na wiano. Sowieci wprowadzili obowiązkowe dostawy na wszystkie płody ziemi, z mlekiem i mięsem włącznie. Wiejskie rady, tzw. sielrada, wyznaczały, od kogo wziąć sztukę na mięso. Była groźba, że zabiorą krowę przeznaczoną na wiano. Moi rodzice Moje Waśkowce 443 robili mi różne przykrości, abym nie chodził do tej dziewczyny, bo była obawa, że ją złośliwie sprowadzę do naszego, nowo wybudowanego trzypokojowego domu. l uporczywie wyszukiwano mi przysmaków wbrew mojej woli. Przeżywałem piekło. Sowieci, gdy prowadzili wojnę z Finlandią, zmobilizowali część chłopców z naszej wsi, w tym brata mojej narzeczonej. Uważałem więc, że czas na żeniaczkę wcale nie jest odpowiedni. Macocha uważała mnie za najpracowitsze i najpostuszniejsze dziecko w naszym domu. Mówiła, że chciałaby, aby jej dzieci były takie jak ja, a pomimo wszystko robiła co mogła, aby się mnie pozbyć. W tej sytuacji zdecydowałem się dobrowolnie zapisać na jednoroczny kontrakt na wyjazd do pracy na Donbas, daleko w Rosji. Narzeczona i wiele jej koleżanek odmawiały mnie od tego, bo Rosja to kraj bezbożnictwa, bez kapłanów i kościołów. Znając moją gorliwość religijną, tym argumentem starały się mnie powstrzymać. Ja też tak uważałem. Ale myślę: rok, to nie wiek, a pozbędę się piekła domowego, l byłbym pojechał na te roboty, gdyby nie żelazna dyscyplina u nas. W dzień umówiony na przyjazd do Szumska pełnomocnika z Donbasu dla podpisania kontraktu i zabrania zbiorczo na te roboty, w domu wypadło wiązanie skoszonego wcześniej jęczmienia. Już z samego rana nadchodziły chmury i ojciec kazał mi jechać na pole. Oświadczyłem ojcu, że jestem zgłoszony w Szumsku do podpisania kontraktu i muszę się tam dziś stawić. Ojciec pierwszy raz w życiu spokojnie i rzetelnie zaczął na ten temat rozmawiać. Tak samo jak narzeczona i jej koleżanki. Że tam z dala od kościoła, że wśród bezbożników grozi mi utrata wiary. Oświadczył, że u niego jeszcze chleba nie brakuje. Przy tym, jak koniecznie zechcę jechać, to jeszcze zdążę, ale teraz musimy iść wiązać jęczmień, bo się chmurzy. Słowa ojca byty dla mnie święte. Nigdy nie odmówiłem polecenia ojca, choćby to i w ogień trzeba było iść (...). Jednak wiązanie przeciągało się (...), kiedy dojeżdżaliśmy do domu, lunął ulewny deszcz (...). Do Szumska już było za późno. Postanowiłem nazajutrz, w niedzielę, dowiedzieć się o tego agenta u żydka15 w Szumsku, czy można będzie zapisać się ponownie na te roboty. Ale żydek16 powiedział, że agent odjechał z robotnikami i trzeba się dowiadywać, czy nie będzie drugiego naboru do robót. Zostałem w domu. Ci, co się ze mną rejestrowali, jak pojechali, tak 15 Zob. przypis 8, 16 Ibidem. 444 Wspomnienia _ Jan Kukurowski z Donbasu nie wrócili. Tak z Waśkowic wyjechał mój kolega Mietek Szmatkowski i ze Starej Huty stryj Tomasz Jastrzębski, który zostawił w domu żonę z dwojgiem dzieci. (...) Tymczasem rodzice wyszukali mi dziewczynę, której nigdy nie znałem, powodując od razu swaty i w ciągu jednego tygodnia ślub, bo to było na tydzień przed postem. Po wieczorze swatania wróciłem do domu i powiedziałem, że ja tam nie pójdę, bo mnie się ona nie podoba. Rodzice na to nie zważali. Pojechali do tej dziewczyny sami, uzgodnili szczegóły. Mnie macocha powiedziała, że jeśli tam nie pojadę i nie ożenię się, to nie da mi od jutra jeść i żebym sobie szukał innego miejsca i życia. Byłem zrozpaczony. Płakałem dniami i nocami. Bytem już trzecim z kolei dzieckiem żenionym przez rodziców wbrew woli. Chciałem umrzeć. Gdybym nie był mocno wierzący, byłbym sobie życie odebrał. Nikt mnie nie chciał rozumieć, tego, że ja mówię, że jest wojna i że na razie nie chcę się żenić, bo nie wiem, gdzie mnie los może rzucić. Zwracałem się do cioci Maryni, aby przemówiła do ojca i macochy, aby mnie nie zmuszali do żeniaczki z osobą niechcianą. Ale jak na złość wszyscy mi doradzali żeniaczkę, bo wiedzieli, że w domu mam piekło, a tam będę panem swego losu. Owszem, dziewczyna była spokojna, miała starego ojca i dwie siostry poza domem, choć rościły pretensje do skromnego gospodarstwa. Raziło mnie to, że choć niespecjalnie urodziwa, to jeszcze zacofanie, zabobonna wieś i rodzina prostacka w stosunku do towarzystwa, w którym ja się do tej pory obracałem. W Załużu miałem względnie dobrze. Bytem najedzony, wyspany, nie tak przepracowany, nabrałem trochę sił i choć prymitywne miałem życie, to wolne od wyzwisk, bicia i szturchań-ców, ale na całe życie w sercu została głęboka, nigdy nie zagojona rana za wymuszenie zostawienia kochanej osoby. Nie miałem innego wyjścia (...). Nieszczęsna moja żeniaczka, choć bardzo niechciana, odmieniła moje życie. Od razu z niewolnika, zależnego we wszystkim od rozkazów rodziców, zostałem samodzielnym gospodarzem 2 hektarów ziemi w 1 1 kawałeczkach w różnych stronach wsi Załuże i około 60 arów ziemi udzielonej mnie przez moich rodziców we wsi Waśkowce. Zastałem u mojej żony 1 starą klacz, 1 krowę, 2 owce, 1 świnkę, mizerny wóz, pług i brony. Ale teścio od razu powiedział: „Rządź się, jak umiesz, i traktuj to wszystko jak swoje". To już było dobrze, aż bardzo dobrze. Za drobne podarki ślubne w sowieckich rublach kupiłem na targu prosiaka. Żona, choć mało rozgarnięta kulturalnie i wielce zabobonna, kochała Moje Waśkowce _ 445 mnie i szanowała. Była bardzo pracowitą i dobrą gospodynią. Materialnie było mi o całe niebo lepiej niż w Waśkowcach. Tylko ten nowy ustrój okupacyjny straszył Sybirem, kołchozem, prześladowaniem religijnym. Zaczęły się kłopoty ekonomiczne z podatkami podwójnymi, jak podatek gruntowy i tzw. kultzbir oraz obowiązkowe dostawy mięsa. Na moje gospodarstwo wymiar mięsa wynosił kilkadziesiąt kilogramów. Robiło się to tak, że kilku gospodarzy umawiało się i kupowało całą żywą sztukę krowy czy świni i zdawali do punktu skupu z rozpisaniem na każdego. Trudności były ze zdobyciem tych tak potrzebnych pieniędzy na wszystko. Zarobków nie było, zboża niewiele się zbierało, a żyć trzeba było. Była bieda. Oszczędzało się najedzeniu, aby sprzedać od czasu do czasu kilogram masła dla żydków17 w Szumsku, gdzie ich było 3 razy tyle co chrześcijan. Wśród nich też większość żyta bardzo biednie, ale tylko żyli z handlu i rzemiosła. Na Wołyniu my, chłopi, byliśmy niemal samowystarczalni. Całość jedzenia produkowaliśmy sobie sami, ubieraliśmy się biednie w samodziały. Owce dawały wełnę, mięso i skóry na kożuchy, które wyprawiali i garbowali wiejscy kuśnierze, kożuchy szyło się samemu, samemu robiło się obuwie. Z wełny były swetry, rękawice i pokożuszki, czyli płótno na osnowie nici z konopi, przetykane nićmi z wełny. Z tego szyto kurtki, spodnie i spódnice, zapaski i kilimy do nakrycia łóżek. Cała bielizna była z płótna swojej roboty. We wsiach było bardzo wielu rzemieślników samouków. Za pierwszych Sowietów na Wołyniu panowało zastraszenie, szczególnie nas, Polaków. Nałożone niewspółmierne obowiązkowe dostawy wszystkiego, co człowiek mógł wyprodukować w drobnej gospodarce, ledwie z biedą samowystarczalnej, musiał i oddawał na czas każdy, choć później brakowało sobie tego. Wyznaczono też świadczenia rzeczowe w usługach i pracy. Każdy, kto miał chociażby małego konika, obciążony byt obowiązkiem terminowym wywózki określonej ilości kubometrow drzewa z lasu na tartak i świadczenia darmowych usług furmanką - przewożenia osób i towarów dla celów państwowych, bez względu na porę dnia czy warunki pogodowe i drogowe. (...) W 1941 roku zawiązano kołchoz. Ja, świeży chłop małorolny, nieznany we wsi, nie byłem zbytnio przymuszany. Zresztą niewiele mogłem do niego wnieść. Jakoś pomału wypłacałem się z podatków i obowiązkowych dostaw, a nauczony od ojca ' Ibidem. 446 Wspomnienia _ Jan Kukurowski 18 Majątek należał do 3 braci Anterhoffów, byt w posiadaniu tej rodziny przynajmniej od l wojny światowej. 19 Tak w oryginale; zob. też przypis 8. . 20 Ibidem. 21 Ibidem. 22 Ibidem. tl rzemiosła robiłem usługi ludziom i dawałem sobie nieźle radę. Zasiałem pole z płachty, zaczęły się sianokosy, a tu wybuchła wojna niemiecko-sowiecka i mamy Niemców. Nas, Polaków, nie cieszyło to, bo to był nasz wróg i okupant. Ale z początku liczyliśmy, że Niemcy jako naród cywilizowany, kulturalny, wierzący da nam na Wołyniu więcej swobody od bolszewików. Niestety, nadzieje na polepszenie bytu moralnego i materialnego spełzły na niczym. Ukraińcy zaczęli organizować swoją armię i zaczęli od ludności we wsi ściągać podatki. Pierwsze omłócone swoje zboże musiałem zawieźć do magazynów na konto tej organizującej się Armii Ukraińskiej, kto-rej niedługo potem Niemcy cofnęli pozwolenie na tworzenie się. Okupacja niemiecka nie była w niczym lżejsza od sowiec-kiej. Dalej musiałem zdawać kontyngent płodów rolnych, mięsa, mleka, siana, słomy oraz warzyw. A od 1942 roku pojawiły się we wsi kontyngenty na określoną liczbę robotników przymuso-wych, na roboty do Niemiec. W pobliżu było kilka majątków ziemskich rodziny Anterhoffów18. Część ludzi poszła tam do roboty darmowej, aby nie jechać do Niemiec, ale część też wywieziono. Mnie też nagabywano, abym szedł do Anterhoffów, ale ja nie chciałem, licząc, że mnie, samodzielnego gospodarza ze staruszkiem teściem i żoną z małym dzieckiem, nie zabiorą. l jakoś się udało. W lecie 1942 roku rozpoczęła się likwidacja getta żydów-skiego w Szumsku. Było tam zgonionych około 5000 żydów19, ściśniętych w mieszkaniach tuż nad stawem. Teren ogrodzono do 3 metrów wysokim płotem, pilnowanym z zewnątrz przez zorganizowaną przez Niemców Milicję Ukraińską. Przebieg tej likwidacji relacjonował mnie naoczny świadek, stryj żony, śp. Marcin Rowiński, który pracował w warsztacie mechanicznym w Szumsku i był przymusowo zatrudniony do transportu ubrań po pomordowanych żydach20 do specjalnych magazynów, na składowanie. Niemcy, przy pomocy Ukraińskiej Milicji, codziennie grupami wyprowadzali przez cały czas trwania getta żydów21 do różnych ciężkich robót. Ale w sierpniu 1942 roku zaczęto ich mordować. Niecałe 2 km od getta, tymiż żydami22 zaczęli Niemcy kopać za miastem coś w rodzaju okopów czy Moje Waśkowce _ 447 schronów. Wykopano tam trzy dość głębokie fosy ze schodami na wejścia i zakrętami. Później okazało się, że te głębokie fosy były przygotowane na ciała mordowanych żydów23. Wujek żony, Rowiński, opowiadał nam ze zgrozą, jak odbywała się egzekucja mordowania masowego żydów24. W getcie formowano kolumny żydów25 po około 300 osób, jakoby do transportu na stację kolejową, na wywóz z rodzinami na roboty stałe. Te grupy eskortowane przez Milicję26, prowadzono za miasto, tam do tych fos, gdzie kazano schodzić po schodach do niby zie-mianek-pomieszczeń. Tam się kazano rozbierać do naga, niby do kąpieli. Potem goniono nagich żydów27 korytarzem do owych głębokich dołów, gdzie ich mordowano. Opowiadał wujek Marcin, że całą robotę doprowadzania żydów 28 do dołów wykonywali Milicjanci Ukraińscy29. A nad fosą, dołem głębokim, siedziało pięciu Niemców z pistoletami maszynowymi. Siedzieli na krzesłach. Z góry strzelali do nagich żydów30, którzy zastraszeni i rozmodleni karnie szli do dołów, l bodajże sami kładli się i byli zabijani. Potem robotnicy, w tym i tenże wujek Marcin, zmuszani byli do zabierania odzieży na furmanki. Niemcy rewidowali, wypruwając zaszyte w ubraniach złoto i kosztowności, które jeszcze niektórym żydom31 zamożniejszym udało się przechować. Potem zawozili te ubrania do magazynów, a Milicja Ukraińska dostarczała nowy konwój na miejsce stracenia. Opowiadał wujek Rowiński, że nie wszyscy żydzi32 w dołach byli zastrzeleni. Wielu poranionych ruszało się na stosach trupów i jęczało. Powiadał wujek, że cały dół trupów ruszał się i był to widok okropny. Te warstwy trupów posypywano chlorem i dalej mordowano, aż do wypełnienia fosy do pewnej wysokości. W końcu fosę zasypywano. A powiadał wujek, że nawet zasypani ziemią ruszali się żydzi33 w tym dole. Musiał to być widok przerażający. Ale powiada wujek Marcin, że oprawcy byli obojętni. Normalnie między sobą rozmawiali, palili papierosy. 23 Ibidem. 24 Ibidem. 25 Ibidem. 26 Tak w oryginale. 27 Tak w oryginale; zob. też przypis 8. 28 Ibidem. • . • „ 29 Tak w oryginale. 30 Tak w oryginale; zob. też przypis 8. 31 Ibidem. 32 Ibidem. 33 Ibidem. 448 Wspomnienia _ Jan Kukurowski Po zlikwidowaniu żydów34 z getta bezczelni Ukraińcy mówili nam wprost: zaczęto się od żydów35, a skończy się na Polakach. Usłyszałem tę gadkę od sąsiadki, Ukrainki Nadii Pietra-czuk, rzekomo przychylnej nam sąsiadki. No i zaczęła się powoli sprawdzać ta gadka. Na przełomie roku 1942/1943 w mojej rodzinnej wsi, pewnej mroźnej nocy zabrano z domu mego stryjecznego brata Franciszka Kukurowskiego, wywieziono do lasu i zastrzelono trzema kulami. Ale było ciemno. Jedna kula drasnęła go w głowę nad uchem i utkwiła w czapce zimowej, druga zraniła ramię, a trzecia utkwiła w kręgosłupie. Nakryto go gałęziami i odjechali Ukraińcy do wsi po to, by zamordować Piotra Mazurka, Pawła Kozaka i Jana Jastrzębskiego. A brat oprzytomniał. Z trudem, powoli doszedł do domu, skąd został zawieziony do szpitala w Krzemieńcu. Po dojściu do jako takiego zdrowia wyjechał z żoną i dzieckiem na roboty do Niemiec, a po wojnie wyemigrował do Kanady. W kwietniu 1943 roku banderowcy spalili wieś Zabara, mordując Polaków. 1 maja banderowcy wymordowali około 30 osób w kolonii Dąbrowa-Waskowce przez zagonienie ich do zabudowań Jasińskiego, gdzie wszyscy żywcem zostali spaleni. W tym samym dniu, już z rana, zamordowali mojego młodszego brata Ludwika. A przecież ten mój brat, sierota nieszczęsna, niedo-rośnięty, zahukany w domu, nie znający nic o polityce, ani o świecie, nie znający się w ogóle na sprawach i losach toczącej się wojny światowej, nie miał ani warunków, ani czasu należeć do choćby jakiejkolwiek organizacji. Pojmali go w południe. Przesiedział w piwnicy do następnego dnia z Jankiem Gordzylewskim. Rano ich zastrzelili w pobliskim lesie. Myśmy dowiedzieli się o tym od Ukraińca, Hawryty Mielniczuka, byłego naszego sąsiada, który pobudował się na futorze pod lasem. To w piwnicy jego domu trzymali ich przed egzekucją. 10 maja 1943 roku spalono wieś Kąty, mordując złapanych Polaków. Reszta mieszkańców, która obroniła się w kościele, została później wywieziona na roboty do Niemiec, l stało się, że wszyscy Polacy zaczęli masowo przedzierać się do miast. Tam Niemcy mieli swoje garnizony i zatrudniali do różnych robót, a częściwo wywożąc do Niemiec. My, mieszkańcy Zału-ża, co nocy uciekaliśmy do Szumska. 10 sierpnia, kiedy rano 34 Ibidem. 35 Ibidem. Moje Waśkowce ___ 449 jechali ludzie z Szumska do Załuża, do żniw, bandrowcy zrobili zasadzkę w zbożu, zbierając powracających w dole pomiędzy kopami zboża. Kiedy inni nadjeżdżający zorientowali się, to zaczęli zawracać furmanki i uciekać z powrotem do Szumska. Wtedy bandrowcy zaczęli wszystkich mordować bestialsko i palić zabudowania. Uciekający Polacy namówili jeden posterunek niemiecki, najbliższy Zatuża, gdzie w załodze byli Ślązacy, aby poszli z nimi ratować płonącą wieś. Tylko dwóch Ślązaków poszło z karabinami maszynowymi i trochę naszych Polaków, co mieli ukrytą broń. We wsi znaleźli około 50 pomordowanych osób. Zabierając zwłoki na furmanki, podpalili jednocześnie skupiska domów Ukraińców, l tak spłonęła prawie cała wieś Załuże. Ale od tego czasu przestano palić wsie polskie, choć nadal mordowano każdego napotkanego Polaka. Zaraz też Niemcy przysłali ekspedycję karną złożoną z własowców, szukając wojsk UPA po wsiach i lasach. Ale to była nieskuteczna robota. Większość Ukraińców należała do UPA i gospodarzyła we wsiach. Reszta miała dobre schrony podziemne starannie zamaskowane. Nie było bezpiecznego miejsca dla Polaków poza miastem. Tak my się męczyliśmy w miasteczku Szumsk, w resztkach ruder pożydowskich, z tym co kto zdołał wywieźć ze swego domu. Na noc kryliśmy się w kościele i pobliskich murowanych domach, bronionych kto czym miał i zdobył od Węgrów, którzy za wódkę sprzedawali nam broń. l tak w strachu trwaliśmy aż do lutego 1944 roku, aż znowu przyszli Sowieci. Stacjonująca w Szumsku jednostka zatrudniła mnie jako stolarza do robienia skrzyń na samochody ciężarowe, które Sowieci montowali z wraków samochodów zdobytych na Węgrach i Niemcach. W marcu ruszyła ofensywa dalej, a Sowieci ogłosili mobilizację 28. roczników od razu. 22 marca 1944 roku zgłosiłem się i ja do wojenkomatu, skąd mnie już nie wypuszczono. Pożegnałem się z teściem staruszkiem, dwuletnim synkiem Edziem i brzemienną żoną, zostawiając ich na pastwę losu ze skromnym zapasem żywności w cudzym domu. Zaczęła się dla mnie tułacza służba wojskowa, na razie w cywilu. Dwa tygodnie zbierano nas w punkcie zbornym za Jampolem, skąd w kwietniu przetransportowano pociągiem do Sum, za Kijowem. Tu się formowało ludowe Wojsko Polskie, tzw. berlingowcy -druga, trzecia i czwarta dywizja. Ku naszej radości spotkaliśmy się tam z mową polską, z wojskiem z dziwnymi, szerokimi orzełkami. Byłem na podniosłej uroczystości mszy polowej i wiecu, z udziałem przybyłej z USA delegacji Polonii Amerykańskiej z księdzem Orleańskim i prof. Lange z Ameryki. Wysłuchaliśmy ich przemówień, pełnych zapewnień, że Stalin im 450 Wspomnienia _ Jan Kukurowski obiecał, że Polska będzie samodzielna i niepodległa. Wlało to nam ducha wiary w Polskę, o której nam wcześniej mówili Sowieci i Ukraińcy, że jej już nigdy nie będzie. Nawet widok orła na budynku, kląbie na czapce żołnierza przywracały wiarę w Polskę, tak przez nich opluwaną (...). Przeszedłem z frontem od Kiwerc na Wołyniu w czerwcu 1944 roku przez Warszawę, Inowrocław, Bydgoszcz, Piłę, Wał Pomorski, Kołobrzeg, Szczecin, Berlin aż po Łabę, gdzie dotarłem 6 maja 1945 roku (...). Moja rodzina transportem repatriantów z okolic Szumska dotarła do Opola na przełomie maja i czerwca 1945 roku. Około 20 dni koczowali na dworcu towarowym jak cyganie36. Nieliczni starsi nieco zdrowsi mężczyźni posiadający konie jeździli w teren szukać nieoszabrowanych miejsc do osiedlenia. Ale to się skończyło tragiczne. Raz trzech gospodarzy, a to Stanisław Romaszewski, Mikołaj Błażczuk i Walery Borkowski wyjechali furmanką i już nigdy nie wrócili. Ślad po nich zaginął pewnie za sprawą sowietów, bo na pewno aż tak daleko nie odjechali.(...) Zarówno miejscowi Niemcy, jak i repatrianci doznali wiele krzywd od rozwydrzonego żołdactwa sowieckiego, łakomego na wódkę i kobiety, rabującego konie, krowy, rowery, ubrania itd., a później sprzedając to znowu innym repatriantom, by w nocy ich obrabować (...) Osiedliliśmy się w Łosiowie, 30 km od Opola. Początki były bardzo trudne. Wszystko robiliśmy ręcznie, tak jak u nas na Wołyniu (...). Tak sobie myślę, że nie miałem lekko w mojej młodości. Ze smutkiem i boleścią wspominam tamte lata, pomimo że wedle mniemania ludzi, ojca uważali za bogatego i zaradnego gospodarza. Ale my, półsieroty, wszyscy przeżywaliśmy bardzo ciężki, jeśli nie tragiczny żywot, który swoim cieniem ciąży nam do deski grobowej. Żadne z nas nie ożeniło się z miłości (...). Na moich zapadłych Kresach, obciążonych staroświecką tradycyj-nością, starym rozumowaniem rodziców, nieliczeniem się z wolą dzieci, gdzie nie było możliwości zarobkowania dla usamodzielnienia się, rodzice zmuszali do odejścia z domu, wyszukując żeniaczki wcale nie odpowiadające do gustu, a często wręcz nie lubianych osób (...). Mój upór i chęć do pracy sprawiały, że w moim życiu jakoś dawałem sobie radę. Zawsze mam pociąg do spraw społecznych, dlatego piszę te swoje wspomnienia. Może nieciekawie. Prymitywnie. To przepraszam.(...) Przeżyłem swoje życie rzetelnie i uczciwie. A prawdą żyć ciężko. Jednak wytrwałem. 36 Tak w oryginale. Leonid Zaszkilniak (Lwów) Geneza konfliktu polsko-ukraińskiego z lat 1918-1919 Osiem dziesięcioleci, które upłynęły od czasu konfliktu polsko-ukraińskiego o Galicję Wschodnią i Lwów, to wystarczająca perspektywa, by spojrzeć na sprawę i wyciągnąć wnioski oparte nie na emocjach, lecz dokumentach, wspomnieniach i publicystyce. Nowe warunki powstałe po przezwyciężeniu totalitarnych ustrojów we wschodniej Europie pozwalają otwarcie mówić o sprawach, które boleśnie zakorzeniły się w świadomości obu narodów. Trzeba mówić o tym teraz, kiedy budujemy nową Europę, przynajmniej w jej wschodniej części. Warto dokładnie wyliczać wszystkie pozycje historio-graficzne tego tematu. Trzeba jednak przypomnieć najważniejsze, które ukazały się w ostatnim dziesięcioleciu1. Wszystkie wykorzystują poważną bazę źródłową, wysuwają wyważone wnioski. Lecz i one gdzieniegdzie ujawniają minione spory o przynależność „historycznej" Galicji, Wołynia i innych ziem do wpływów cywilizacyjnych Polaków lub o ukraińskim „etnograficznym" charakterze tych ziem. Obie strony zapominają, że chodzi nie o ziemie, lecz o ludzi je zamieszkujących. Z tego wypływa ważny wniosek, trudny do rozwiązania nie tylko w Środkowo-Wschodniej Europie, który chyba przejdzie z wieku XX do XXI. •:• J 4, -; ..-..v.„. Sprawy polityczne są zrozumiałe, a do ich rozwiązania potrzebny jest czas i dobra wola ludzi. Nie można się jednak zgodzić z tym, by sprawy polityczne powiązane z konkretnymi interesami jakichś grup społecznych rozpatrywano w kategoriach „odwiecznych" czy „biologicznych" intencji. Jest niebezpieczne utrwalanie w świadomości dzisiejszych i przyszłych pokoleń „genetycznych narodowych cech" obciąża je, nie pozwala na ich przezwyciężenie. Znany i na ogół sumienny badacz stosunków polsko- 1 M. Kozlowski, Między Sanem a Zbruczem. Walki o Lwów i Galicję Wschodnią 1918-1919, Kraków 1990; L. Mroczka, Galicji rozstanie z Austriją. Zarys monograficzny, Kraków 1990; M. Wrzosek, Wojny o granice Polski Odrodzonej 1919-1921, Warszawa 1992; A. Czubiński, Walka o granice wschodnie Polski lat 1918-1921, Opole 1993; S. Łukomski, Cz. Partacz, B. Polak, Wojna polsko-ukraińska 1918-1919. Działania bojowe - aspekty polityczne -kalendarium, Koszalin-Warszawa 1994; L. Wyszczelski, Wojna o Kresy Wschodnie (1918-1921), Warszawa 1994; M. Klimecki, Polsko-ukraińska wojna o Lwów i Wschodnią Galicję 1918-1919. Aspekty polityczne i wojskowe, Warszawa 1997; M. Kugutiak, Galiczina: storinki istorii. Napis suspilno-politicznowo ruchu (XIX str.-1939 r.), Iwano-Frankiwsk 1993; M.R. Litwin, K.E. Naumienko, Istoria ZUNR, Lwów 1995; S.A. Makarczuk, Ukraińska respublika galiczan, Lwów 1997; M. Litwin, Ukraińsko-polskaja wijna 1918-1919 r., Lwów 1998. 452_________________________________________Leonid Zaszkilniak ukraińskich początku XX wieku Cz. Partacz zbyt wiele uwagi i znaczenia nadaje „rasowej" nienawiści Ukraińców do Polaków, która w jego mniemaniu w poważnym stopniu przyczyniła się do konfliktu i wojny. Ukraińcy austriaccy, co zauważyli nawet Niemcy, w sprawach polskich zawsze kierowali się nienawiścią która była większa niż nienawiść Rosjan do Polaków i polskości - notuje Cz. Partacz2. Takie podejście zawęża przyczyny konfliktu, zakłada bowiem, że innych już nie potrzeba szukać. Oczywiście, geneza konfliktu jest bardziej skomplikowana, odpowiedzialność za niego ponoszą politycy obu narodów, ukraińskiego i polskiego. Wśród wydarzeń początku XX wieku nie brakuje też przykładów dobrej współpracy i współdziałania Ukraińców i Polaków austriackiego kraju Galicji i Lodomerii3. Genezy konfliktu należy szukać w dramatycznych dziejach polsko-ukraińskich stosunków na początku XX wieku. Trzeba przypomnieć na ogół znane fakty. Galicja była prowincją sztucznie utworzoną z ziem byłej Rzeczypospolitej, zagarniętych przez Habsburgów pod koniec XVIII wieku. Kraj koronny (Królestwo Galicja i Lodomeria) łączył ziemie zasiedlone przeważnie przez Ukraińców (Wschodnia Galicja) i Polaków (Galicja Zachodnia lub Małopolska). W przeddzień I wojny światowej, według spisu z 1910 roku, w Galicji mieszkało 7,98 min ludności, z której (po odpowiednich obliczeniach związanych z wydzieleniem Żydów) Polaków było 47,6%, Ukraińców 40,3%, Żydów 11%. Lecz we Wschodniej Galicji Ukraińcy (Rusini) stanowili 71,1%, Polacy 14,4%, Żydzi 12,4%. We Lwowie, stolicy kraju, Polaków było 51,2%, Żydów 27,8%, Ukraińców 19,1%4. W drugiej połowie XIX wieku polskim kołom konserwatywnym udało się zdobyć dominującą pozycję polityczną i administracyjną w Galicji, wykorzystując to do poszerzenia i utrwalenia polskiej dominacji w całej prowincji. Przedstawiciele polskich nurtów politycznych mieli nadzieję wykorzystać swą dominację w Galicji do odnowienia państwa polskiego, patrzyli na ten kraj jak na „polski Piemont" przyszłej odrodzonej państwowości. Poglądy te podzielała większość polskiego społeczeństwa Austro-Węgier oraz innych zaborów. Wydawało się, że umowy trwałego umocnienia polskich pozycji we wszystkich gałęziach życia Galicji nie mogą być przeszkodą w urzeczewistnieniu tych zamiarów. . Tym niemniej, taka przeszkoda cały czas istniała. Jej pierwsze oznaki pojawiły się podczas rewolucji 1848 roku, kiedy to ujawnił się po raz pierwszy ukraiński („ruski" 2 S. Łukomski, Cz. Partacz, B. Polak, Wojna polsko-ukraińska 1918-1919, s. 53. 3 Odnaleźć je można w pracach: L. Zaszkilniak. Stosunki polsko-ukraińskie w XX wieku: analiza i interpretacja, [w: ] Polska-Niemcy-Ukraina w Europie. Uwarunkowania, założenia i przesłanki wzajemnej współpracy, Rzeszów 1996; O.M. Suchij, Galiczina mii Schodom i Zachodom. Naris istorii XIX-poczatku XX st., Lwów 1997; O. Arkusza, Galicziskoj sejm. Wiborczi kampanii 1889 i 1895 r., Lwów 1996; I.P. Czarnowoł, Polsko-ukraińska ugoda 1890-1894 r: Geneza, pierehig podij, naslidki. Awtorefterat dis. na zdobuttia nauk stup. kandidata istor. nauk., Lwów 1995; J. Michalskij, Polska suspilnist ta ukraińska pitannija u Galiczini w period sejmowych wyboriw 1908 r. Z istorii polsko-ukraińskich stosunkiw, Lwów 1997; J. Gruchała, Rząd austriacki i polskie stronnictwu polityczne w Galicji wobec kwestii ukraińskiej (1890-1914), Katowice 1988; Cz. Partacz, Od Badeniego do Potockiego. Stosunki polsko-ukraińskie w Galicji w latach 1888-1908, Toruń 1996 i nast. 4 S.A. Makarczuk, Ukrainskaja respublika galicyin, s. 14-16; M. Klimecki, Polsko-ukraińska wojna, s. 18-20. Geneza konfliktu polsko-ukraińskiego z lat 1918-1919_________________________453 w ówczesnym brzmieniu) ruch narodowy z odrębnymi polityczno-narodowymi postulatami podziału kraju na dwie części - polską i ukraińską - umieszczonymi w petycjach stworzonej w maju 1848 roku Hołownoji Ruśkoji Rady. Ten fakt był o tyle niespodziewany, że zrodził podejrzenia o niemiecko-austriacką „intrygę" przeciwko Polakom5. Ukraiński ruch narodowy, który kształtował się od końca XVIII wieku, w pierwszej połowie XIX stulecia przystępował do ugruntowania programu politycznego. Nic dziwnego, że polscy przywódcy narodowi nie mogli być zorientowani w ukraińskich sprawach, ponieważ na ogół traktowano „rusinów" niejako naród, a raczej warstwę chłopską lub w lepszym wypadku odłam narodowościowy6. Inaczej potoczyła się sprawa w drugiej połowie XIX wieku. Ukraiński ruch narodowy przybierający na sile w Rosji i w imperium Habsburgów sformułował dwa znane programy polityczne: Bractwa Cyryła i Methodego w Kijowie (1846) i Hołownoji Ruśkoji Rady we Lwowie (1848). Obydwa programy stawiały na utworzenie równoprawnego ukraińskiego państwa narodowego pomiędzy niepodległymi i stowarzyszonymi Polską i Rosją (w duchu romantycznych idei federacji słowiańskiej). Wielką wagę przywiązywano do zjednoczenia podzielonego i skazanego na trwałą asymilację narodu ukraińskiego. W II połowie XIX wieku ukraiński ruch narodowy umacniał się na Ukrainie Naddnieprzańskiej pod władzą Rosji, gdzie utworzono rozgałęzioną strukturę hromad, zajmujących się pracami kulturalno-naukowymi i oświatowymi. Jednak rząd rosyjski szybko położył kres ukraińskiemu ruchowi narodowemu, wydając zakaz używania języka ukraińskiego i prowadzenia działalności kulturalno-oświatowej w tym języku (ukazy cara - tzw. wałujewski 1863 roku i emski 1876 roku). Ukraińscy działacze przenieśli swoją działalność na emigrację. Tam udał się jeden z czołowych przywódców kijowskiej Starej Hromady M. Dragomanow, aby założyć w Szwajcarii niezależne pismo narodowe „Hro-mada". Po drodze do Szwajcarii zatrzymał się w Galicji i nawiązał tam kontakty z grupą młodych ukraińskich radykałów, szukających dróg społecznego i narodowego wyzwolenia (L Franko, M. Pawłyk i in.). Stosunki z galicyjskimi narodowcami, które powoli rozwijały się od lat sześćdziesiątych, tym razem otrzymały bardzo ważny impuls: wprowadzenie konstytucyjnego ustroju Austro-Węgier pozwoliło stworzyć poważne ośrodki pracy kulturalno-narodowej ukraińskiej. Jeszcze w 1873 roku ukraińscy działacze z tzw. Wielkiej Ukrainy przy udziale galicyjskich narodowców stworzyli we Lwowie literackie 5 Dokładniej zob: J. Kozik, Między reakcją a kontrrewolucją. Studia z dziejów ukraińskiego ruchu narodowego w Galicji w latach 1848-1849, Kraków 1975; O.M. Suchij, Galiczina mii Schodom i Zachodom, s. 13-32. 6 O psychologii polskich działaczy okresu rewolucji najdobitniej świadczą dokumenty Rady Narodowej Centralnej we Lwowie. 9 V 1848 r. Rada w odpowiedzi na odezwy Hołownoji Ruśkoji Rady wydrukowała Manifest do braci-Rusinów, w którym zapowiadała ochronę praw narodowości ruskiej, którzy są równymi i świętymi, lecz jakie nie mogą odróżniać się od potrzeb narodowości polskiej. - Protokoty posiedzeń Rady Narodowej Centralnej we Lwowie (14 IY-29 X 1848), Warszawa 1996, s. 50. Podtrzymaniem takich opinii było też istnienie wśród galicyjskich Ukraińców prapolskiej orientacji. To z tych kręgów osoby przybyły na posiedzenie Rady Narodowej wyznając, że chociaż są szczepem Rusinów, a jednak chcą na zawsze być narodem polskim (Ibidem, s. 53). 454_________________________________________Leonid Zaszkilniak Towarzystwo imienia Tarasa Szewczenki (w 1892 roku przemienione na Naukowe Towarzystwo imienia Tarasa Szewczenki)7. Przezwyciężając poważne przeszkody finansowe i inne Towarzystwo wydawało dwa popularne czasopisma „Prawdę" i „Zorię", propagujące ideę ukraińskiego państwa. Młodzi galicyjscy narodowcy chcieli przeciwstawić się Rosji i Polsce oraz podnieść ukraińską kulturę do poziomu cywilizowanych narodów Europy. Szczególny wpływ na szerzenie się ukraińskiej idei wywierali wybitni pisarze i naukowcy naddnieprzańcy P. Kulisz, O. Konyśkyj, I. Neczuj-Łewyćkyj, M. Dragoma-now, W. Antonowicz i inni8. Galicyjscy Ukraińcy-moskalofile w walce o samodzielność z Polakami obrali orientację na Rosję, natomiast naddnieprzańscy Ukraińcy skłonni byli do ugody z polskimi demokratami i konserwatystami, uważając Rosję za największego wroga Ukrainy i Ukraińców. Polscy konserwatyści i demokraci godzili się na pewne ustępstwa na ich korzyść w Galicji. Oprócz tego stawiali na współżycie Ukraińców i Polaków w granicach Au-stro-Węgier, a później federacyjnego państwa polskiego (pod berłem Habsburgów lub bez niego). Te ostatnie hasła nie przyciągały galicyjskich narodowców, odczuwających od dziesiątków lat (a nawet stuleci) nierównoprawne traktowanie9. Taka rozbieżność orientacji naddnieprzańskich galicyjskich Ukraińców odegrała później dramatyczną rolę w dziejach ukraińskiego ruchu narodowego początku XX wieku. W latach osiemdziesiątych XIX wieku sprawa rozbudowy ukraińskiego ośrodka w Galicji stała się paląca z powodu zaostrzenia się prześladowań ruchu ukraińskiego w Rosji. W tym okresie działacze kijowskiej Hromady ostatecznie zdecydowali się przenieść swą działalność narodową do Galicji, nawiązując stosunki z przychylnymi Ukraińcom Polakami. Jednak sprawa pertraktacji z galicyjskimi Polakami przeciągała się. W 1885 roku stosunki z kijowską Hromadą nawiązał aktywny ukraiński działacz Galicji 01. Barwinśkyj; osiągnięto porozumienie w sprawie narodowej działalności w tej prowincji Austro-Węgier. Tego samego roku W. Antonowicz odwiedził Galicję i spotkał się z miejscowymi Ukraińcami i Polakami, by zorientować się w możliwości stworzenia tam „ukraińskiego Piemontu"10. Kontakty te umożliwiły przygotowanie ugody „nowej ery" pomiędzy Ukraińcami i Polakami w 1890 roku". Trzeba podkreślić, że wpływowi 7 Wśród organizatorów Towarzystwa byli O. Konyśkyj, J. Miloradowycz, M. Żuczenko z Naddnieprza oraz S. Kaczala, M. Kossak, O. Ohonowski, J. Romanczuk z Galicji (M. Gruszewskij, Doteperisytij rozwij Naukowego Towaristwa im. Szewczenki, [w:] Chronika Naukowego Towaristwa imieni Szewczenki, Lwów 1900, s. 3-7; O. Barwin-skij, Pro zasnowanne i dotepieresznij rozwitok Towaristwa im. Szewczenki u Lwowi, [w:] Zapiski Naukowego Towaristwa im. Szewczenki, 1.1, Lwów 1892, s. 209-210). 8 M. Wozniak, I. Belej i O. Koniskij, Do zwiazkiw Galiczini z Naddiprijanszczinoju w 80 pr. XIX w., Lwów 1928, s. 3-6; O. Barwinskij, Spomini z mogo żittia, cz. II, Lwów 1913, s. 143-146. * K. Lewickij, Istoria politicznoi dumki galickich ukrainciw 1848-1914, (Lwów 1926, cz. I), s. 119-121; W. Feldman, Stronnictwa i programy polityczne w Galicji 1848-1906, t. II, Kraków 1907, s. 334-335. 10 (Dierżawnij archiw Lwiwskoj oblasti - Państwowe Archiwum Obwodu Lwowskiego we Lwowie - dalej: DAŁO), f. 350, op. l, d. 4912. k. 38^H). 1' Poza tajnym charakterem prowadzonych pertraktacji kijowskich działaczy z galicyjskimi Polakami informacje na ten temat przetrwały w dokumentach archiwalnych (zob. I.P. Czomowol, Polsko-ukraińska ugoda 1890-1894...). M. Dragomanow w swoich listach do M. Kowalewskiego pisat o tym, że polsko-ukraińska ugoda wychodziła od rosyjskich Ukraińców (M. Korduba, Związki B. Antonowicza z Galiczinoju, [w:] Ukraina, Kijew 1928, t. V, s. 72). Geneza konfliktu polsko-ukraińskiego z lat 1918-1919________________________455 Polacy w Galicji (A. Sapieha, A. Chamieć, A. Teleżyński i inni) od pewnego czasu czynnie popierali akcje kijowian w Galicji - m.in. we wznowieniu wydania „Prawdy" (od 1888). To stwarzało nadzieję, że i większość Polaków w Galicji poprze ukraińskie pragnienia narodowe. W liście do Barwinśkiego ze stycznia 1888 roku O. Konyśkyj zaznaczał, że ma wrażenie, iż Polacy opamiętają się, że właściwie już pora, by się opamiętali, i że Polacy przestaną przeczyć istnieniu Ukrainy, że życie zmusza Polaków do przełamania zapiekłego szowinizmu, który stopniowo rozwiewa się pod wpływem wzrastającej walki Ukraińców o swoje prawa narodowościowe12. Nadzieje ukraińskich działaczy częściowo zrealizowały się w latach „nowej ery" (1890-1895), kiedy ukraińskie życie zaktywizowało się13. Wydawało się, że w XX wiek Ukraińcy i Polacy wejdą jako narody utrzymujące normalne stosunki. Do tego wniosku skłaniał też na ogół pozytywny stosunek większości polskich ugrupowań politycznych Galicji do Ukraińców14. Pewien niepokój budził szeroko rozpowszechniony w świadomości Polaków pogląd o „nieprzygotowaniu" ukraińskiego ruchu narodowego do samodzielnej politycznej działalności oraz wizja przyszłego państwa polskiego w granicach „Polski historycznej". Ten utrwalony mit Kresów Wschodnich i ich roli w życiu Polaków mocno utrwalił się w świadomości narodowej jeszcze od czasów przedrozbiorowych, podsycany był duchem powstańczej walki i romantycznej literatury XIX wieku. Współczesny francuski badacz dziejów Polski D. Beauvois dokładnie prześledził formowanie się tego mitu i jego wpływ na rozwój polskiej myśli politycznej i praktyki. Nie będę powtarzał wszystkich jego wniosków, ograniczę się tylko do zacytowania najważniejszego. Mit kresów był nieodłączny od świadomości polskiej wyższości (...) - pisze D. Beauvois. -Przekonanie o wyższości i wzorowości kultury polskiej skazywało z góry wszelką myśl o prawdziwej współpracy czy o uznaniu demokratycznych praw większości na niepowodzenie. W takim układzie izolowanie się na wyspach szczęśliwości stawało się zamykaniem w oblężonej twierdzy15. W połowie lat dziewięćdziesiątych XIX wieku ukraiński ruch narodowy w Galicji szybko dojrzewał: młodzi przedstawiciele radykałów wystąpili ze skrystalizowanym programem politycznym. J. Baczynśkyj w pracy Ukraina irredenta(\%95) pisał, że jest polityczna samodzielność Ukrainy to sine qua nonjej istnienia. W tym samym roku idea niepodległości Ukrainy znalazła się w programie pierwszej politycznej partii galicyjskich 12 Biblioteka Naukowa Lwiwska im. W. Stefanika Narodowej Akademii Nauk Ukrainy (dalej - LIB), Dział Rękopisów, f. 11, d. 1434/p. 98, k. 11-11 zw. 13 Dokładniej zob.: l.P. Czarnowol, Polsko-ukrainska ugoda 1890-1894; L. Zaszkilniak, Stosunki polsko-ukra-ińskie w XX wieku... 14 J. Michalskij, Polska suspilnist ta ukraińskie pitanija u Galiczini w pieriod siejmowych wiboriw 1908 r. Z istorii potsko-ukrainskich stosunkiw, Lwów 1997, s. 7-8. 15 D. Beauvois, Mit „Kresów wschodnich", czyli jak mu polożyć kres, [w:] Polskie mity polityczne XIX i XX wieku, Wrocław 1994, s. 95, 101. 456___________________________________________Leonid Zaszkilniak Ukraińców - Rusko-Ukraińskiej Partii Radykalnej16. W 1899 roku powstała Ukraińska Partia Narodowo-Demokratyczna (UNDP), która swoim celem strategicznym uczyniła sprawę osiągnięcia niepodległości Ukrainy, a taktycznym - równouprawnienie Ukraińców i Polaków w Galicji lub podział Galicji na część ukraińską i polską17. UNDP znalazła sojuszników we wszystkich ukraińskich stronnictwach politycznych. Poza obozem narodowym pozostali tylko moskalofile, trwający przy swojej orientacji prorosyj-skiej, lecz ich wpływy wśród ludności zmalały. Polityczne programy i taktyczne plany ukraińskiego ruchu narodowego oraz wzrastająca polityczna aktywność galicyjskich narodowców w ich pragnieniu do zajęcia równoprawnego stanowiska we wschodniej części prowincji, gdzie Ukraińcy stanowili większość ludności, stały się czynnikiem poważnego zagrożenia i utraty przodujących pozycji Polaków w kraju. Ukraińskie „niebezpieczeństwo" groziło podziałem kraju, poważnymi narodowymi i społecznymi stratami, ponieważ polski element we Wschodniej Galicji składał się z warstw uprzewilejowanych. W tych warunkach zagrożone społeczeństwo polskie stało się podatne na radykalne narodowe hasła, których krzewicielami w końcu wieku byli narodowi demokraci (endecy). Poczynając od połowy lat dziewięćdziesiątych XIX stulecia, wszczęli oni szeroką propagandę w Galicji, przenosząc swoją działalność z terenów Królestwa Polskiego. W niej przejawiły się wzmożone tendencje nacjonalizmu i szowinizmu w stosunku do inych narodów, najpierw Ukraińców. Ideologowie endeków R. Dmowski i Z. Balicki prawie od razu ujawnili wrogi stosunek do galicyjskich Ukraińców, uważając tę prowincję za domenę polskich interesów państwowych na podstawie wyższości polskiej kultury w porównaniu z niską i nie rozwiniętą politycznie ukraińską18. R. Dmowski podkreślał, że Ukraińcy nie stworzyli takiej indywidualności politycznej, którą tylko stulecia państwowości mogą wytworzyć, a kultura umysłowa ruskiej inteligencji jest niezwykle niska i tylko przez polską kulturę naród ukraiński może przyłączyć się do europejskiej cywilizacji. Ukraińskie dążenia do równouprawienia endecy uznawali za zamach na prawa dziejowe Polaków, polski stan posiadania itd. Idee endeków prędko rozszerzyły się wśród galicyjskich Polaków, którzy poczuli się zagrożeni w prawach dziejowych, podważanych przez Ukraińców. Nie ominęło to większości polskich nurtów politycznych Galicji - od konserwatystów do ludowców. O tych wpływach z żalem pisał w liście do K. Lewakowskiego wpływowy działacz 16 J. Griczak, „Molodi" radikali w suspilno-politicznomu iitti Galiczini, [w:J Zapiski Naukowego Towaristwa im. T. Szewczenki, t. CCXXII, Prąci istoriko-filosofskoi sekcji, Lwów 1991, s. 91-97. 17 „Diło" 1899, nr z 24 XII. Idea podziału Galicji na część ukraińską i polską zrodziła się w 1848 r. wśród działaczy Holownoji Ruśkoji Rady jako reakcja na stanowisko polskich przywódców w ukraińskiej (ruskiej) sprawie. Później ukraińscy narodowcy zdjęli ją z programu, spodziewając się porozumienia z Polakami. Jednak kolejna nieudana próba „nowej ery" lat dziewięćdziesiątych zmusiła Ukraińców do powrotu do niej (M. Kuzumiak, Galiczina. Storinki istorii, s. 32-39). 18 B. Skrzycki [R. Dmowski], Listy warszawiaka w Galicji, „Przegląd Wszechpolski" Lwów, 1897, nr 8, nr 9, nr 12; R. Dmowski, Myśli nowoczesnego Polaka, Londyn 1953, s. 57 i nast. Geneza konfliktu polsko-ukraińskiego z lat 1918-1919_________________________457 ludowy J. Stapiński, zaznaczając, że młodzież i inteligencję mieszczańską zdemoralizowali „wszechpolaki" oraz inne pseudopatriotyczne btaźnie19. Lecz te błaźnie bardzo szybko odbiły się na programach politycznych polskich stronnictw, z których zniknęły wątki tolerancji wobec innych narodów, natomist pojawiły się tendencje wielkopaństwo-wości i zaborczości. W 1903 roku Rada Naczelna Polskiego Stronnictwa Ludowego przyjęła pierwszy program partii, w którym Galicja była traktowana jako ojczyzna Polaków oraz integralna część przyszłej niepodległej Polski. Zamiast niezależności Ukraińcom obiecano równość w historycznej federacji Polski, Litwy i Rusi20. A przez pewien czas na początku XX wieku ten sam J. Stapiński, występując przed polskimi emigrantami w Ameryce, agitował za powrotem do domu i kupowaniem ziemi w Galicji Wschodniej, ponieważ ziemia stanowi nieodlączną część Polski, i ludowcy, jak i pozostali Polacy Galicji, nie pozwolą Rusinom rozprzestrzenić się na polskiej ziemi21. Nie uniknęli wpływów wizji historycznej Polski i mitu polskiej wyższości nawet galicyjscy socjaldemokraci (PPS i PPSD)22. Można mnożyć przykłady, że atmosfera ukraińsko-polskich stosunków w końcu XIX wieku pogarszała się. Polscy politycy nie chcieli się pogodzić z pojawieniem się nowego konkurenta na ziemiach historycznej Polski. Wybitny ukraiński pisarz i myśliciel, uczestnik ówczesnych wydarzeń Iwan Franko w 1897 roku pisał, że kwestia ukraińska była kamieniem probierczym na demokratyczność wszystkich polskich programów i partii i większość z nich tej próby nie wytrzymała. Oni nie wyobrażali sobie przyszłej Polski bez ziem Rusi i Litwy23. Zalążki nowego ukraińsko-polskiego konfliktu przejawiły się podczas tzw. badeniow-skich wyborów do Rady Państwowej (wiedeńskiego parlamentu) w lutym-marcu 1897 roku. Wtedy doszło do krwawych zamieszek ukraińskiego świadomego chłopstwa i polskiej administracji kraju, która usiłowała nie dopuścić do wyboru ukraińskich posłów. Wydarzenia ujawniły chęć władzy rządzenia krajem, bez liczenia się z ukraińskim narodem. Idea ta została ujawniona na pierwszym posiedzeniu Reichsratu w specjalnym proteście ukraińskich posłów z marca 1897 roku. Mówiło się w nim, że władze krajowe Galicji postawiły naród ukraiński przed alternatywnym wyborem: albo Ukraińcy uznają polską ideę państwową i będą milczeć, albo muszę zginąć24. Ukraiński ruch narodowy pod koniec XIX wieku był już inny niż przed 10-20 laty. Działały cztery narodowe partie polityczne, rozbudowane organizacje kulturalno-oświa-towe i koopercje, wzrastały szeregi narodowej inteligencji, szybko kształtowała się 19 Listy Jana Stapińskiego i lat 1895-1928, oprać. J. Albin i J.R. Szaflik, Wrocław 1977, s. 92. Materia!)' źródlowe do historii polskiego ruchu ludowego, t. L 1864-1918, Warszawa 1966, s. 74-75. 21 „Przyjaciel Ludu" 1902, nr 51, s. 5. 22 Do swego programu z 1893 r. PPS wprowadziła ideał historycznej Polski, w którym innym narodom zaproponowano w najlepszym przypadku federację z sąsiadem, który byt na wyższym poziomie kultury i rozwoju -M. Łozinskij, Polskij i ruskij rewolucijnij ruch i Ukraina, Lwów 1908, s. 199-200. 23 I. Franko, Poliaki i ruski, [w:] I. Franko, Zibranija tworiw, t. XLVI, cz. II, Kiejw 1980, s. 321-322. 24 „Dilo" 1897, nr z l IV. 458 Leonid Zaszkilniak świadomość narodowa chłopstwa itd. Nie znajdując zrozumienia ze strony polskiej, ukraińscy przywódcy ruchu narodowego obrali taktykę zmasowanego nacisku na władze we Lwowie i Wiedniu, urządzali wiece i zebrania, prezentując ukraińskie żądania. Pierwszymi akcjami były żądania ukraińskich studentów i profesorów zabezpieczenia praw Ukraińców na Uniwersytecie Lwowskim i stworzenia w przyszłości samodzielnego ukraińskiego uniwersytetu. Jeżeli przedtem polscy profesorowie i studenci patrzyli na Ukraińców raczej z sympatią, to teraz zmienili postawę, uznając ukraińskie żądania za zagrożenie dla polskiego stanu posiadania w Galicji. W listopadzie 1901 roku z inicjatywy endeków we Lwowie odbyło się zebranie polskich studentów, na którym uchwalono Memoriał polskiej młodzieży w sprawie utrakwizacji Uniwersytetu Lwowskiego. Mówiło się w nim o tym, że uniwersytet jest ogniskiem polskiej kultury i powinien nadal służyć sprawie polskiej. Na końcu twierdzono, że interesy [polskiej] kultury narodowej bezwarunkowo wymagają utrzymania stanu posiadania i dlatego polska młodzież osądza akcję skierowaną na utrakwizacją polskiego Uniwersytetu i wzywa posłów polskich, aby zapobiegli tym działaniom25. Sprawa Uniwersytetu Lwowskiego stała się jedną z najbardziej „nerwowych" spraw polsko-ukraińskich stosunków aż do I wojny światowej, przyniosła dramatyczne i krwawe starcia młodzieży obu narodów we Lwowie oraz innych miastach Galicji Wschodniej, wskutek których zginęli zarówno studenci, jak i czołowi politycy (namiestnik A. Potocki w 1908 roku zginął z ręki ukraińskiego studenta M. Siczynśkiego). Na początku XX wieku ukraińscy przywódcy oparli się na chłopach i ich socjalnych postulatach. Jeszcze w 1897 roku ukazała się broszura radykała W. Budzynowskiego Chłopski strajk, w której podkreślano, że przy pomocy strajku i bojkotu... może lud ruski zostać posiadaczem całej ziemi w kraju. Od końca stulecia społeczne żądania chłopstwa nabierają narodowego wymiaru. Najdobitniej przejawiło się to podczas dobrze zorganizowanych strajków ukraińskiego włościaństwa latem 1902 roku. Ten strajk stał się pojednaniem narodowych i społecznych ruchów, które wskazywały na wzrost potęgi Ukraińców w Galicji oraz możliwości ich wpływu na życie polityczne kraju26. Wydarzenia przełomu stulecia zmusiły polskich polityków do przygotowania programu dalszych działań. Temu celowi służył wszechpolski narodowy zjazd polityków, który zebrał się we Lwowie w maju 1903 roku27. Wzięło w nim udział prawie 800 przedstawicieli polskich partii politycznych ze wszystkich dzielnic Polski (nie uczestniczyli tylko krakowscy konserwatyści i socjaldemokraci). Na zjeździe panowała ideologia 25 DAŁO, f. 26, op. 13, d. 47, k. 1-2. 26 J. Michalskij, Ukraimko-polski stosunki w Galiczini ta selianski strajki 1902 roku, [w:] Slawisticzni studii, Lwów 1997, s. 144-147. 27 Temu zjazdowi w polskiej historiografii poświęcono mato uwagi, polscy historycy, jak się wydaje, nie doceniali jego znaczenia dla przyszłych wydarzeń. Ukraiński badacz J. Mychalskyj odnalazł i eksponował nie opublikowane dokumenty tego zjazdu — J. Michalskij, Wsiepolskij zjzd politikiw u 1903 r. ta suspilno-politiczna situacja w Galiczini, [w:] Ukrainsko-polski widnosini w Galiczini u XXst., Iwano-Frankowsk 1997, s. 109-113. Geneza konfliktu polsko-ukraińskiego z lat 1918-1919 459 endeków, która z powodu sytuacji międzynarodowej postawiła na porządku dziennym sprawę realizowania narodowego programu odrodzenia polskiej państwowości. Galicja w tym programie była ostoją i zalążkiem przyszłego niepodległego państwa polskiego28. Byłoby to sprawą normalną i zrozumiałą, gdyby nie ignorowano ukraińskiego ruchu narodowego, rozwijającego się w Galicji obok polskiego. W tej sytuacji logiczne byłoby podzielić kraj na dwie części, ale z tym nie godzili się polscy działacze. Przyjęcie programu zjazdu oznaczało faktyczne ogłoszenie stanu wojny z Ukraińcami. Ukraińscy przywódcy przyjęli to wezwanie. W sierpniu 1903 roku ukraińska strona zorganizowała we Lwowie tajną naradę ukraińskich polityków Galicji i Bukowiny, na której omówiono sytuację Ukraińców. Na naradzie uznano, że Wiedeń traktuje Ukraińców jako drugorzędny naród imperium i oddaje ich pod lackie panowanie. W związku z tym uchwalono: ł) opierać się na własnych siłach, szukając obrony swoich praw konstytucyjnych w Wiedniu; 2) nie wchodzić w żadne kompromisy z Polakami, wybierając orientację na Niemców29. Antypolskaość tej polityki była oczywista. Uchwała narady była skierowana przeciwko polskim zamiarom uznania całej Galicji za wyłącznie „polski Piemont", miała ugruntować pozycję Ukraińców w tej części kraju, gdzie stanowili większość ludności, podzielić prowincję na dwie części i zjednoczyć ukraińskie ziemie imperium w jedno autonomiczne terytorium. Następne wydarzenia potwierdziły zamiary obu stron. Po 1903 roku walka obydwu narodowo-politycznych obozów stała się „ukrytą wojną obywatelską"30. Obydwie strony przygotowywały się do przyszłej wojny, tworząc paramilitarne organizacje (Strzelec, Sokoły, Siczwyj Sojusz, Sokół i inne), wzmacniając swoje wpływy wśród ludności. Osiągnięty w 1914 roku z inicjatywy namiestnictwa (polscy konserwatyści) i Wiednia polsko-ukraiński kompromis co do reformy Statutu krajowego i ordynacji wyborczej do Sejmu nie rozwiązał sprawy, ponieważ nie zmieniał polsko-ukraińskich stosunków. Ukraińcy nadal walczyli o zalążek ukraińskiej państwowości w ramach Austro-Węgier, Polacy przygotowywali się do wskrzeszenia niepodległego państwa, nie godzili się na żadne ustępstwa wobec Ukraińców w Galicji, rozpowszechniając pogłoski o rzekomym buncie kozackim, który zagraża cywilizowanej Polsce i Europie. W przededniu międzynarodowego konfliktu obydwie strony przygotowywały się do ostatecznych rozstrzygnięć. Przenikliwe oko uważnego obserwatora stosunków politycznych w Galicji W. Feldmana wychwyciło z politycznej mozaiki kraju rozpaczliwe pytanie: Już od dziesięciu lat kraj coraz bardziej rozpaczliwie podąża po równi pochyłej pośród coraz bardziej szaleńczych emocji po obu stronach. Dokąd go to doprowadzi?31. 28 DAŁO, f. 350, op. l, d. 4885, k. 103-107. 29 Centralni] derżawnij istoricznij archiw Ukraini y Lwów (Centralne Państwowe Historyczne Archiwum Ukrainy we Lwowie dalej, CDIAUL ), f. 146, op. 8, d. 214, k. 105-107. 30 Lisiak-Rudnickij, Polsko-ukraiński stosunki. Tiagar istorii, [w:] Ukraina i Pohza mii minulim i maibutim, Lwów 1991,s. 144-145. 31 W. Feldman, Stronnictwa i programy polityczne w Galicji, t. II, s. 361. 460_________________________________________Leonid Zaszkilniak Wkrótce można było odpowiedzieć na retoryczne pytanie polskiego historyka. Wydarzenia z lat 1917-1920 doprowadziły do głębokich przeobrażeń w Europie Śródkowo--Wschodniej. Wyłonienie się z chaosu wojny i rewolucji niepodległych państw, w tym Ukrainy i Polski, było politycznym podsumowaniem długotrwałej walki narodowowyzwoleńczej. Jednak od początku zrodził się niebywale ostry konflikt dotyczący ich granic. Ukraińska Republika Ludowa (URL), powstała na wiosnę 1917 roku, miała pewną przewagę nad Polską. Jej przedstawiciele 9 lutego podpisali w Brześciu układ z państwami centralnymi, włączając do terytorium nowego państwa tzw. ukraińskie etnograficzne ziemie, Chełmszczyznę i Podlasie, a odnośnie Galicji - tajny protokół o utworzeniu w składzie zreformowanych Austro-Węgier zjednoczonej autonomicznej ukraińskiej prowincji z ziem Galicji Wschodniej, Bukowiny i Ukrainy Zakarpackiej32. Lecz te posunięcia URL spotkały się z ostrym sprzeciwem Polaków, którzy mówili o czwartym rozbiorze Polski i winą za to obarczali państwa centralne oraz ich agentów Ukraińców. Polscy posłowie do Rady Państwa wszczęli kampanię, zmuszając rząd wiedeński do rezygnacji z zamierzeń podziału Galicji. W lipcu 1918 roku przewodniczący Polskiego Koła w Wiedniu Tertil informował swoich kolegów o spotkaniu z nowym prezydentem ministrów Austro-Węgier E. Hussarkiem, który zapewnił, że zmiany w Galicji są wykluczone, tajny protokół (brzeski - L.Z.) dla niego nie istnieje i ma on zamiar podtrzymania sprawy polskiej^. Uspokojeni polscy posłowie rozjechali się na wakacje, sądząc, iż sprawa została załatwiona. Polscy działacze byli zupełnie zaskoczeni, kiedy l listopada 1918 roku we Lwowie proklamowano powstanie Zachodnio-Ukraińskiej Republiki Ludowej na ziemiach Wschodniej Galicji, Wołynia, Bukowiny i Ukrainy Zakarpackiej. Tym aktem ukraińscy politycy pragnęli zrealizować dawne programy ruchu narodowego, a poza tym dowieść swej politycznej dojrzałości, przezwyciężenia kompleksu „mniejszej wartości", który ciągnął się za ukraińskim ruchem od XIX wieku. Nadszedł czas próby dla wszystkich stron konfliktu. Polsko-ukraińska wojna lat 1918-1919 stała się tego elementem. Dla Ukraińców z Galicji była ona przedłużeniem walki narodowowyzwoleńczej, dla Polaków - próbą wskrzeszenia „historycznej Polski", której obraz na początku XX wieku nie miał już nic wspólnego z realizmem. Z polskiej strony było to raczej wcielenie idei endeków, że Polska jest tam, gdzie jest przynajmniej trzech Polaków. Przypominało to nie zderzenie dwóch ruchów narodowowyzwoleńczych - ukraińskiego i polskiego - lecz przedłużenie trwających od stuleci walk ofiary z zaborcą. Ta ocena nie kojarzy się z rozmaitością stosunków pomiędzy Polakami i Ukraińcami oraz wzajemnych oddziaływań kulturowo-cywilizacyjnych, a wypływa tylko z logiki politycznych działań początku XX wieku. Musimy to powiedzieć otwarcie, żeby wyciągnąć należyte wnioski z cierpkich doświadczeń historii. 32 D. Doroszenko, Istorija Ukrainy, t. I, Użgorod 1932, s. 304-321; N. Polonska-Wasilenko, Istoria Ukraini 1900-1923 r., Kijew 1991, s. 67-70. , 33 CDIAULJ. 717, op. l, d. 5, k. 198. Roman Łypka Mój Lwów Kiedy w maju 1939 roku* zdałem maturę w lwowskim VI Gimnazjum im. Stanisława Staszica, przy ulicy Łyczakowskiej, wydało mi się, iż oto wyłania się przede mną świat wspaniałych możliwości. Wyrosłem w ukraińskiej rodzinie, a ukończyłem polską szkołę średnią, co dawało mi niewątpliwie większą szansę życiową, niż moim rówieśnikom z ukraińskiego gimnazjum w sąsiedztwie Politechniki Lwowskiej, nazywanego ruskim. Wchłaniałem niepowtarzalną atmosferę wielokulturowe-go Lwowa nie tylko w kontaktach ze szkolnymi kolegami, lecz doświadczałem jej na co dzień w warunkach bogatego życia miasta, fascynującego swą żywotnością, tryskającego humorem, urzekającego swoistym krajobrazem miejskim. Zachowałem z tamtej epoki w pamięci obraz podwórka na Górnym Łyczakowie. Tworzyły je dwie dwupiętrowe kamieniczki przy ulicy św. Piotra, prowadzącej do cmentarza Łyczakowskiego. Mieszkali tutaj Polacy, Ukraińcy, Żydzi, była rodzina niemiecka i ormiańska, a także rodzina emigrantów rosyjskich. Byli to ludzie z różnych klas społecznych, obok zamożnych mieszkali biedni, a nawet bardzo biedni. Moje lwowskie podwórko odzwierciedlało nastrój miasta, skupiając w tej małej społeczności, jak w soczewce, jego problemy narodowościowe, wyznaniowe, socjalne i obyczajowe. Ci ludzie żyli obok siebie zgodnie, lecz przeżywali zapewne odmiennie różne sytuacje w zależności od swojego pochodzenia klasowego czy etnicznego. Kiedyś nieodżałowanej pamięci mój przyjaciel Witold Szol-ginia1 napisał wspomnieniową książkę Dom pod Żelaznym * Wspomnienie, oparte na treści wyktadu wygłoszonego przez prof. Romana Łypkę na Uniwersytecie Warszawskim 13 V 1991 roku, przygotował Adam Bajcar (red.) 1 Docent dr hab. Witold Szolginia łączył pracę teoretyka i popularyzatora wiedzy o architekturze z dokumentowaniem obrazu dawnego Lwowa, który utrwalił w licznych publikacjach książkowych, artykułach, audycjach radiowych i programach telewizyjnych. 462 Wspomnienia _ Roman Łypka ~ Lwem, poświęconą jednej kamienicy przy ulicy Łyczakowskiej, gdzie mieszkał. Ja natomiast chciałbym utrwalić w moich lwowskich wspomnieniach, które teraz spisuję, historię jednego podwórka nieco szerzej i z innego punktu widzenia. Będzie to spojrzenie Ukraińca, więc nieco inne, niż mojego przyjaciela Polaka. Pragnę jednak dodać, że łączyła nas serdeczna przyjaźń, a nasi rodzice utrzymywali ze sobą ścisłe kontakty. Przypomina mi się w związku z tym jeden znamienny szczegół z początku wojny. Była niedziela 3 września 1939 roku. W tym dniu niemieckie bomby spadły na Zniesienie, płonęła znana wytwórnia wódek Baczewskiego i rafineria nafty, a gorąca fala powietrza docierała przez Kaiserwald do nas, na Łyczaków. W owej tragicznej chwili odwiedziła mnie kuzynka, której przekazałem moje książki, służące mi przed maturą. Postanowiłem ją odprowadzić do jej pobliskiego domu. W środkowej części ulicy Łyczakowskiej, gdzie wówczas mieszkaliśmy, natknęliśmy się na biegnącego ku nam Witka Szolginię. Witek był młodszy ode mnie o 2 lata i chodził także do VI Gimnazjum. Biegł cały rozanielony, wołając do mnie: „Romek! Wygraliśmy wojnę"! Pytam zdumiony, o co chodzi, a on mi na to: „Słuchaj, Anglia i Francja wypowiedziały Niemcom wojnę, a Anglia jeszcze nigdy wojny nie przegrała". Witek z młodszym kolegą pobiegł pod konsulaty angielski i francuski, gdzie ludność manifestowała owacyjnie swą radość z tej okazji. Niestety już 12 września w południe niemiecka jednostka zmotoryzowana przebiła się ulicą Gródecką aż pod kościół św. Elżbiety. Została wprawdzie odparta, lecz zamykał się coraz bardziej niemiecki pierścień wokół broniącego się miasta. Wtedy właśnie otrzymałem powołanie do pułku piechoty w Złoczo-wie, położonym w połowie drogi ze Lwowa do Tarnopola. Jedynym czynnym jeszcze połączeniem kolejowym była linia w kierunku na Brzeżany i Podhajce, dostępna ze stacji Lwów-Łycza-ków. Miała ona wkrótce paść. Wyjechałem ostatnim pociągiem w nocy z 13 na 14 września. Byłem bardzo zmęczony, musiałem bowiem poprzedniego dnia nanieść dużo wody do domu, na zapas i dostać chleb w kolejkach. Oblężony Lwów był bowiem bez bieżącej wody, światła i chleba. Pociąg był już prawie pusty, gdyż wszyscy uchodźcy, którzy postanowili opuścić miasto, wyjechali wcześniej. Rankiem dotarłem do stacji Potutory, skąd miało być połączenie na Tarnopol, tylko taką drogą okrężną można się było dostać do Złoczowa, który był celem mojej podróży. Węzłowa stacja w Potutorach (za Brzeżanami) była zajęta przez wojsko. Nosiła na sobie ślady bombardowań. Zwróciłem Mój Lwów 463 **»*» uwagę na dwa plakaty, mocno postrzępione, lecz dość wymowne w owej chwili. Na jednym widniało ostrzeżenie „Wróg czuwa!", drugi zawierał hasło „Silni, zwarci, gotowi" na tle husarskich skrzydeł i samolotów. A jakiś dowcipniś dopisał węglem ze spalonego od bomb płotu słowo „do ucieczki". Wisiał też plakat chodorowskiej cukrowni z hasłem reklamowym „cukier krzepi", pod którym dopisano słowa „wódka lepiej". Nie brakowało więc tutaj humoru, nawet w tych tragicznych sytuacjach. Na stacji w Potutorach spotkały się w niezwykłych okolicznościach dwie grupy ludzi. Potok uchodźców wojennych zbiegł się z falą urlopowiczów, którzy niejednokrotnie całymi rodzinami koczowali w oczekiwaniu na możliwości powrotu do domu. Legowiskiem dla wszystkich byty stogi świeżo skoszonej trawy na pobliskiej łące, za co zapłacono wieśniakom. Na tym obozowisku spotkałem Jureczka, absolwenta III Gimnazjum ze Lwowa, który z podobnym rozkazem mobilizacyjnym usiłował dotrzeć drogą okrężną do Złoczowa. Był to bardzo miły chłopak o romantycznej duszy, lubił poezję i reagował emocjonalnie w zawiłych sytuacjach. Od tej pory trzymaliśmy się razem. Przede wszystkim podzieliliśmy między siebie dyżury, by nam nie umknęła okazja do wyjazdu. Od oficerów dowiedzieliśmy się w tajemnicy, że przygotowuje się wielkie natarcie i stąd widocznie były te przegrupowania wojsk na stacji. Panował tu nieustający ruch. Te trzy dni spędzone wokół stacji w Potutorach były dla mnie prawdziwą drogą przez mękę. W pamięci utkwił mi poranek 16 września. Obudzony zostałem przez Jureczka, który wskazał mi wschodzące nad lasem w krwawej poświacie słońce i na tym tle postać ludzką. Człowiek ten rozpostartymi rękoma wyraźnie witał słońce. Po chwili podszedł do nas i zawołał barytonem po ukraińsku: „Ludzie, kajajcie się. Pan Bóg mi włożył te słowa do ust". Powtórzył, iż zbliża się koniec świata i należy się modlić za grzechy. To wywołało niesamowite wrażenie. Okazało się, że był to diak z pobliskiej wsi, któremu zamordowano wiosną córkę i on z pomieszanymi zmysłami krążył po okolicznych wsiach, głosząc taką przerażającą wieść. Miała ona w tym szczególnym momencie znaczenie wręcz symboliczne. Okazało się, że nocą 16 września uzyskaliśmy połączenie do Tarnopola, skąd zamierzaliśmy dotrzeć do Ztoczowa. Przyjechaliśmy rankiem 17 września do Tarnopola, lecz na stację naszego pociągu nie wpuszczono, była bowiem także zajęta przez wojsko. W mieście panował niesamowity rozgardiasz. Udajemy się do Powiatowej Komendy Uzupełnień sądząc, że coś zrobią z naszymi powołaniami do wojska. Pod tym budyń- 464 Wspomnienia _ Roman Łypka kiem biwakowało mnóstwo mężczyzn. Poradzono nam, abyśmy się zapisali na listę i czekali w kolejności na możliwość wcielenia do jakiegoś oddziału. Znalazłem się na tej liście powyżej numeru 650. Był więc czas, by rozejrzeć się po mieście i znaleźć coś do zjedzenia. Tarnopol głodował, brakowało chleba, z wielkim trudem dostaliśmy zupę pomidorową z ryżem. Po tym skromnym posiłku usiedliśmy odpocząć chwilę na murku i w pewnym momencie usłyszeliśmy nadawany w dziwnie brzmiącym języku komunikat radiowy, z którego wynikało, że coś ważnego się dzieje. Był to, jak się później okazało, komunikat sowieckiej agencji TASS o przekroczeniu granicy przez Armię Czerwoną. Wówczas nie zrozumieliśmy tej informacji, podanej w języku rosyjskim. Zauważyliśmy także krążący nad nami samolot, nie przypominający polskich maszyn. Usłyszeliśmy powitanie: „Czołem chłopcy!", i stanął przed nami dziarski podchorąży Leszek ze Lwowa. Dotarł tutaj także z powołaniem do Złoczowa, miał jednak więcej szczęścia od nas, zabrał się bowiem samochodem sąsiada-adwokata, który wraz z żoną wyjechał po syna, przebywającego na wakacjach u dziadka. Szczęście Leszka było tym większe, że udało mu się za protekcją dostać do podchorążówki i otrzymać mundur. Wypuszczono go na przepustkę, z pełnymi torbami chleba dla znajomych. Mieliśmy mu pomoc w tym transporcie za obietnicę wystarania się również dla nas miejsca w podchorążówce. Przyrzekliśmy sobie nawzajem działać odtąd we trójkę. Kiedy doszliśmy do znajomych Leszka, gospodarzy już nie było. Na wieść, że zbliżają się Moskale, gdzieś zniknęli. Uciekł też wraz z żoną i dzieckiem w stronę Rumunii wspomniany adwokat. Co robić dalej? Postanawiamy wrócić do podchorążówki. W pewnym momencie zauważamy żołnierzy w odmiennych mundurach, z charakterystycznymi długimi bagnetami na karabinach. Wszyscy jednakowo wygoleni i zadbani. Jak się później okazało, była to wyborowa jednostka sowiecka przygotowana do tej akcji już od dawna, l teraz co oni robią? Otóż z pomocą naszych policjantów przesuwają z jezdni na chodnik pozostawione pojazdy, by zrobić wolną drogę dla ciężkich czołgów, które wkrótce pojawiają się na moście nad torami kolejowymi. Z jednego czołgu zszedł jakiś politruk, wmieszał się w tłum i oświadczył, że przybyli tutaj, aby nas uratować od wojny. Nagle z drugiej strony mostu nadjeżdża samochód ciężarowy z polskimi oficerami dość wysokiej rangi. Oficerowie ci salutują, gdy przejeżdża wojskowy pojazd sowiecki. Nikt ich nie rusza i odjeżdżają dalej. Rozpowszechniana jest pogłoska, że czer-wonoarmiści przyszli nam z pomocą. J Mój Lwów _ 465 Już się ściemnia, gdy przechodzimy przez obszerny plac Piłsudskiego, na którym rozłożyła się na nocleg polska jednostka. Karabiny w kozłach, paruje kuchnia polowa, żołnierze chodzą swobodnie po placu. A w bocznych ulicach stoją sowieckie czołgi. Widzimy, jak spotykają się patrole obu stron, nawiązują rozmowę i częstują się nawzajem papierosami, Rosjanie machorką zwiniętą w papier. Próbujemy przedostać się na Zagrobele do jednostki wojskowej, lecz sowieckie straże nie przepuszczają nikogo. Zauważamy ich artylerię zajmującą pozycje. Wracamy więc w stronę miasta i szukając noclegu trafiamy na hotel-pensjonat „Zacisze". Był on do granic możliwości zatłoczony ludźmi i walizkami. Wiele walizek pozostało po tych, którzy uciekli przed wejściem Sowietów. Dostaliśmy kąt na strychu z materacami i usnęliśmy. Obudziła nas o trzeciej w nocy kanonada. Okazało się, że minął termin kapitulacji wyznaczonej dla polskich oddziałów i w ten sposób zaczęło się ich rozbrajanie. Patrol sowiecki wpadł do naszego hotelu i zabrał śpiącego kolejarza; zdradził go mundur wiszący na krześle. Widzieliśmy też zatrzymanych gimnazjalistów w mundurkach. Trzeba się więc było szybko pozbyć naszego podejrzanego odzienia; z tym miał głównie kłopoty Leszek. Pomogła nam się przebrać właścicielka hotelu i mogliśmy wyruszyć z Tarnopola w kierunku Lwowa. Głównymi ulicami miasta prowadzono jeńców. Przemykając się bocznymi uliczkami trafiliśmy na sowiecką kuchnię polową, ustawionym w kolejce rozdawano chleb wraz z gorącym szczi, czyli kapuśniakiem. Dochodziło przy tym do zabawnych nieporozumień językowych. Byliśmy bardzo głodni i ten posiłek postawił nas na nogi. Trzeba było jednak przedostać się przez sowieckie punkty kontrolne, ustawione już przy drodze do Lwowa. Droga za Tarnopolem przechodziła między dwoma wzgórzami. Jedno wzgórze było granatowe, drugie żółte. Na jednym stłoczeni byli policjanci, kolejarze, leśnicy, gimnazjaliści. Na drugim trzymano żołnierzy, pocztowców, harcerzy. Tak wyglądała pierwsza sowiecka segregacja. Wokół zatrzymanych stali bojcy z pikami na karabinach. Powracających uchodźców przepuszczano drogą, lecz co chwila wyciągano kogoś z tłumu, oddzielano od zrozpaczonej rodziny. Kiedy doszliśmy do pierwszego posterunku, na pytanie kim jesteśmy, odpowiedziałem: „My ra-boczyje" (tak nam radzono mówić). Sołdat spojrzał na nas, na mój zegarek i spodnie-pumpy; nie kryjąc oburzenia krzyknął w stronę oficera: „Eti burżujczyki goworiat szto oni raboczyje". A oficer wyraźnie podchmielony odpowiedział: „Oni tiebie jesz-czo skażut szto oni kriestianie" (oni ci jeszcze powiedzą, że są 466 Wspomnienia _ Roman Łypka chłopami). Na to ja z radością: „Tak, my chrześcijanie" i dodając po chwili „studenci". Oficer machnął ręką i kazał nas przepuścić. Skwitował sprawę stwierdzeniem, że u studentów wszystko jest możliwe. Powiedział też: „Na wierchu wsio równo rozbierutsia". Spojrzeliśmy na siebie z przerażeniem: czy tam na górze będą nas rzeczywiście rozbierać? Takie były nasze pierwsze lekcje rosyjskiego. Podeszliśmy pod tę górę, gdzie przy drodze urzędowało NKWD. Na moje oświadczenie, że my „kriestianie-stu-dienty", przepuszczono nas bez wahania. Droga do Lwowa stała przed nami otworem, chociaż trzeba było pokonać jeszcze wiele przeszkód. Po wsiach organizowano już propagandowe mityngi. Chłopom mówiono, że mają teraz wolną Ukrainę, więc dekorowali oni sale zebrań portretami Szewczenki, Szaszkawicza, a w jednym miejscu wywieszono nawet portret przywódcy ukraińskich nacjonalistów Konowalca. Śpiewano też hymn Szcze ne wmerła Ukraina (Jeszcze Ukraina nie zginęła), co się bardzo nie podobało komunistycznym aparatczykom. Międzynarodówki nikt na wsi nie znał. Wędrując przez wsie ukraińskie, ja przewodziłem naszej trójce, natomiast w polskich wsiach dowódcą i pośrednikiem w rozmowach byt Leszek. Powróciliśmy już do innego Lwowa. Yytautas Berenis (Wilno) Problem dziedzictwa kulturowego Wielkiego Księstwa Litewskiego w ideologii litewskiego ruchu narodowego w XIX i na początku XX wieku Jonas Sliupas (1861-1944) przed opuszczeniem Litwy w 1944 roku w rozmowie z M. Birźiską (1882-1962) zaznaczył, że: Taka Litwa, jaką jest teraz lub taka, jaką zaznaczyły ją granice umowy z Moskwą z 12 VI 1920 roku, jest dla niego zbyt mała, zbyt słaba. On chciałby ją widzieć szerszą z 8 lub z 10 milionami mieszkańców; obejmującą w swoich granicach Łotwę_ i Białoruś aż do Mińska (Estonia też mogłaby się dołączyć). On widział Litwę jako kraj kantoniczny, podzielony na poszczególne kantony, uznający równe prawa narodowe oraz prawa językowe, postępową, tolerancyjną1. Niewątpliwie ta wizja federacji pojawiała się jeszcze w młodości J. Sliupasa, odżyła później w obliczu katastrofy, która dotknęła państwo i naród. Gdybyśmy usiłowali zrozumieć różnorodne koncepcje federalistyczne oraz ich modyfikacje w XIX wieku, musielibyśmy poznać problem dziedzictwa Wielkiego Księstwa Litewskiego (WKL), typy ruchów narodowych, problem recepcji kultury WKL. Należałoby też omówić alternatywne typy Litwina, cechy jego świadomości, które chociaż bardzo słabe, ujawniły się w XIX oraz na początku XX wieku. Polski historyk Juliusz Bardach szczegółowo określił świadomość swoich rodaków, dość dokładnie odzwierciedlającą ewolucję obywatelskiej świadomości historycznej WKL: Ta forma świadomości wysuwa na plan pierwszy wspólnotę losów historycznych, traktując inne elementy, w tym również i odrębności narodowe, jako wtórne2. Zrozumiałe jest, że nie mogła ona nie zostać skonfrontowana z narodową ideologią litewską, która czynniki językowe i społeczne uważała za podstawę przynależności etnicznej. Oba te prądy ideologiczne swoje argumenty uzasadniały historycznym prawem narodów, które działa na „zasadzie bumerangu": nie było narodu, przeciwko któremu nie użyto jej jako broni politycznej. Chorwaci i Słowacy doznali tego w 1848 roku 1 J. Jakśtas, Jonas Sliupas, Chicago 1979, s. 279. " J. Bardach, O dawnej i niedawnej Litwie, Poznań 1988, s. 194. 468___________________________________________Yytautas Berenis podczas rewolucji węgierskiej, gdy Lajos Kossuth ogłosił obywatelskie zasady narodu węgierskiego, które były stosowane też wobec innych narodów, po odrzuceniu ich prawa do samookreślenia. Nie była to „reakcyjność" lub błędy rewolucji węgierskiej, raczej radykalizm myśli politycznej przejęty przez filozofię wieku3. Federalizm i przesądy mówią po bretońsku, emigracja i nienawiść do Republiki -po niemiecku, kontrrewolucja - po włosku, fanatyzm - po baskijsku. Zniszczmy te niebezpieczne narzędzia starego reżimu. Mowy wolnego narodu powinny być jednakowe dla wszystkich - w ten sposób przemawiał w 1794 roku jakobin Bertrand Barere de Yienzac4. Ideologia wielkiej rewolucji francuskiej przyniosła wszystkim narodom Europy nowe pojęcie narodu, które nie dopuszczało odrębności terytorialnej i językowej, sprzyjało natomiast asymilacji etnicznej i kulturowej. Na przykład Żydzi francuscy stali się Francuzami wyznającymi wiarę Mojżesza. Podobne pojęcie narodu propagowali polscy demokraci, co znalazło wyraz w Konstytucji 3 maja 1791 roku, która rozszerzyła to pojęcie tak, że do narodu, prócz szlachty, włączono mieszczaństwo i wolnych włościan. Hasło „Wolność, równość, braterstwo" nieuchronnie prowadziło do pojmowania narodu jako wspólnoty posiadającej jednakowe prawa polityczne, język i obyczajowość. Późniejsze wydarzenia historyczne pokazały, że w rzeczywistości nie można mówić o równych prawach dla wszystkich narodów. Odrębność narodu, unikalność jego dziejów historycznych i wyjątkowość głosili romantycy niemieccy, którzy spostrzegli w filozofii oświeceniowej niebezpieczeństwo unifikacji różnic kulturowych. : Niemiecki romantyk Ernst Moritz Arndt w 1813 roku tak określił ojczyznę przyszłych narodów niemieckich: Gdzie jest ojczyzna Niemców? Tam, gdzie rozlega się język niemiecki. Ta romantyczna lub etnokulturowa teoria narodu uznaje za prawdziwy naród tylko taką zbiorowość, która charakteryzuje się wspólnotą etniczną i językową. Długowieczność romantyzmu w literaturze litewskiej podkreślił literaturoznawca litewski V. Kubilius: Romantyzm przestał co prawda istnieć jako świadomość zbiorowa, pozostawił jednak w sobie motywy, obrazy, wzorce, do których zbiorowość ta nadal sięga. Poszczególne elementy romantycznej wizji świata wciąż wędrują od utworu do utworu, niezależnie od gatunku czy stylu. Ani czynniki polityczne, ani ideologiczne nigdy nie zdołały powstrzymać tej wędrówki5. Tyle że, jak wiadomo, romantyzm może też generować sztywne wzorce postępowania. Jednak na początku XIX wieku jeden z teoretyków polskiego romantyzmu Maurycy Mochnacki uznał romantyzm za barierę chroniącą przed polityką wynarodowienia przeprowadzaną przez władze rosyjskie (w owych czasach nieznane były jeszcze takie wyrazy jak „rusyfikacja" czy „germanizacja"). Inną nie mniej ważną przyczynę zmuszającą 3 J. Tazbir, Procesy polonizacyjne w szlachcie Rzeczypospolitej, [w:] Tryumfy i porażki, Warszawa 1989, s. 10-11. 4 Ibidem, s. 34. 5 V. Kubilius, Romantizmo tradicija !ietuviij literaturoje, Yilnius, 1993, s. 66. Problem dziedzictwa kulturowego Wielkiego Księstwa Litewskiego... 469 do unifikacji narodowej stanowiło przekonanie działaczy polskiego ruchu narodowego o reakcyjności małych narodów, spowodowanej zacofaniem ekonomicznym, politycznym i kulturowym. Przykładów potwierdzających tę tezę dostarczała zarówno historia (w XVII wieku na Ukrainie powstanie kozaków ukraińskich przeciwko szlachcie Polskiej), jak i współczesność (od zakończonego klęską powstania w Krakowie w 1846 roku po udział Chorwatów i Rumunów w zdławieniu rewolucji węgierskiej 1848 roku). Nic dziwnego, że większości demokratycznie nastawionych polskich polityków i ludzi kultury aspiracje innych narodów wydawały się historycznie uzasadnione, lecz nie zawsze celowe. Byli oni przekonani, że swobody demokratyczne w sposób oczywisty zapewniają mniejszościom narodowym wszelkie prawa. Litewscy ideolodzy narodowi, podobnie jak większość ideologów narodowych formujących się w II połowie XIX wieku, musieli przejść pewne etapy. Był to proces stopniowy. Przede wszystkim musiała powstać taka struktura społeczna, którą można określić jako naród. Po drugie, ideolodzy narodowi musieli nawiązać kontakt ze wspólnotą nazwaną przez nich narodem. Po trzecie, stworzyć ideologiczny, teoretyczny i praktyczny program rozwoju narodu. Niewątpliwie duże znaczenie w rozwoju ideologii narodowej odegrało dziedzictwo kulturowe innych narodów, kultura uniwersalna, przyswajane rodzimej kulturze słowo przez tłumaczenie. Rozumienie dzieł innej kultury oraz ich funkcjonowanie świadczyły o dojrzałości narodu oraz jego zdolności do tworzenia podobnych dzieł. To zaś w sposób nieunikniony tworzyło w ideologii narodowej prawo rozwoju narodu w oparciu o zasady analogii. Można zauważyć paralele, a nawet podobieństwo poglądów Polaków i Litwinów na historię. Decydującą rolę w formowaniu się świadomości narodu litewskiego odegrał polski romantyzm. Różnica pomiędzy świadomością racjonalistyczną a romantyczną tkwi w samej zasadzie poznania. W pierwszym przypadku przeszłość jest tylko historyczną granicą poglądu podmiotu poznania, która konceptualizuje się w trzech wymiarach czasu. W drugim przypadku świadomość naznaczona pieczęcią mitu przeszłości sama staje się obiektem poznania, dlatego rezygnuje ze zrozumienia biegu logiki wydarzeń w czasie i przestrzeni i wypiera świadomość z realnego życia. „Idea wiecznego powrotu" - to podstawowa zasada takiej zmitologizowanej świadomości. Podstawowym zaś założeniem romantycznego mesjanizmu jest „wyjątkowość w tym, co uniwersalne". Klęski kolejnych prób wyzwolenia się w powstaniach i wojnach w latach 1794, 1812 i 1831 spod ucisku rosyjskiego postawiły przed narodem polskim problem zachowania odrębności politycznej. Polski mesjanizm traktował społeczeństwo jako substancję duchową. Obca była mu koncepcja ścierania się partykularyzmu interesów poszczególnych jednostek i grup społecznych oraz poszukiwań kompromisów. Nieco trudniej jest znaleźć wpływ społecznej myśli politycznej w II połowie XIX wieku na ideologię litewską, ponieważ Litwini kategorycznie zaprzeczali jakiemukolwiek bezpośredniemu wpływowi Polaków. Podstawy historiografii litewskiego wyzwo- 470____________________________________________Yytautas Berenis lenia narodowego formowały się pod wpływem wspólnych wzorów historiografii narodów Europy Środkowo-Wschodniej (Czechów, Węgrów, Chorwatów), prac historyków Litwy piszących po polsku: Teodora Narbutta, Józefa Ignacego Kraszewskiego, Michała Balińskiego, twórczości poetów: Adama Mickiewicza, Władysława Syrokomli-Kondra-towicza. Warto zaznaczyć, że polskość wymienionych autorów była negowana przez wydawców pisma „Auśra". Inny język ich spuścizny literackiej uważali za skutek okoliczności historycznych. Romantyków litewskich I połowy XIX wieku fascynowała Litwa pogańska, która miała stanowić analogię autonomii, wolnej od obcych wpływów6. Niewielu działaczy litewskiego ruchu narodowego wątpiło w to, że język litewski w Litwie przedchrześcijańskiej był w powszechnym użyciu jako język oficjalny państwa. Dlatego też upadek tego języka do poziomu mieszanki kilku gwar świadczy o stanie narodu litewskiego. Winą za to obarczono Polaków. Prawdę mówiąc, za główną przyczynę nastrojów antypolskich należałoby uznać ówczesną sytuację społeczno-polityczną w imperium rosyjskim, prowadzącym politykę divide et impera wykonywaną przez jej warstwy oficjalne wobec mniejszości narodowych. Prawie każdy naród Europy Środkowo-Wschodniej w XIX wieku odkrywał własne powołanie do jakiejś „misji cywilizacyjnej", co wspierał argumentami historycznymi, uzasadniającymi jej aktualność. Na przykład Polacy chlubili się swoją przynależnością do chrześcijańskiej cywilizacji Zachodu, przypisując sobie funkcję „przedmurza chrześcijaństwa", oraz tym, że są obrońcami jej ostatniego bastionu na wschodzie; Bułgarzy byli dumni z wynalazców alfabetu słowiańskiego Cyryla i Metodego; Węgrzy - z heroicznej walki przeciwko inwazji Imperium Osmańskiego na kontynent europejski. ' W II połowie XIX wieku działacze litewskiego ruchu narodowego przypomnieli bohaterstwo Litwinów w obronie Europy przed agresją zakonu niemieckiego i najazdem Tatarów. Argumentów historycznych szukano w pracach historycznych romantyków Litwy piszących po polsku, korygując ich wnioski i szeroko wykorzystując zebrany przez nich materiał mitologiczno-historyczny dla okresu Litwy przedchrześcijańskiej. Pierwszy ideolog odrodzenia litewskiego Simonas Daukantas (1793-1864) w swojej interpretacji historii Litwy odwoływał się do WKL jako dzieła stworzonego przez Litwinów. Utożsamienie potęgi tego państwa z „wielkością" nie jest przypadkowe: pierwsze pojęcie powinno było wyrazić znaczenie państwa litewskiego. Uzasadniają je, zdaniem historyka, świadectwa chłopów: Chłopi litewscy mieszkający kolo Kowna, Ukmerge (Wiłkomierza), rozróżniają starą i nową Litwę; granicę starej wyznaczają w ich świadomości rzeki, miasta, granice nowej są mniejsze - zapomniane, powiększają swój kraj 6 Zob. V. Berenis, Pagoniśkosios kulturos prigimtis XIX a. I puses istorineje romantiky kuryboje Ikikrikścioniśkosios Lietuvos ku/tura, Yilnius 1992, s. 211-217. Problem dziedzictwa kulturowego Wielkiego Księstwa Litewskiego... 471 0 trzy lub cztery gubernie, naukowcy zaś już tyle nie wiedzą1. Przyczyny zaniknięcia języka ojczystego niewątpliwie tkwią w przeszłości - zdecydowały o tym obce narody 1 wpływ ich kultur. Największymi winowajcami nieszczęść narodu litewskiego, według S. Daukantasa, są Polacy: (...) wtargnęli do Litwy, w pogardzie mieli Litwinów i koniecznie chcieli z Litwinów zrobić swoich niewolników i tak rozpieścili ich arystokrację, która już ani o pieśni ani o honor, ani o swojej gospodarce nie dba tak, jak starożytni dbali, ponieważ tylko smacznie jeść i nic nie robić z powodu swojej wielkości powinni. S. Daukantas postuluje, żeby chłopi przestali ślepo naśladować wzorce życia kulturalnego szlachty, co wśród nich było bardzo rozpowszechnione; daje pierwszeństwo zasadom kultury chłopskiej i historycznie wolnego społeczeństwa. Zdaniem polskiego historyka A. F. Grabskiego są trzy podstawowe problemy historyczne romantyzmu polskiego: geneza państwa i społeczeństwa, znaczenie wprowadzenia chrześcijaństwa i jego skutki dla kultury narodowej oraz unia lubelska 1569 roku. Można stwierdzić zadziwiające podobieństwo wymienionych problemów do pytań stawianych przez formującą się historiografię litewską w XIX-XX wieku. Apoteza przedchrześcijańskiego państwa litewskiego, przypisywana mu ranga cywilizacyjna i opór jego mniemanej wysokiej cywilizacji przed światem chrześcijańskim miały pokazać tożsamość historyczną narodu litewskiego. W dziele J. Basanavićiusa (1851-1927) Polacy na Litwie możemy znaleźć podobne oceny: Kościól i szkolą -zawsze były tworem wyłącznie polskim - zaczynając od szkoły kościoła św. Jana w Wilnie, kończąc na Uniwersytecie9. Wniosek jego był następujący: W Europie naszych czasów nie ma narodu, który byłby tak bardzo egoistyczny i tak fanatyczny w sprawach narodowych, jak Polacy10. Chociaż po rewolucji demokratycznej w Rosji w 1905 roku społeczeństwo litewskie stało się nowocześniejsze, imperatyw polityki kulturalnej pozostał niezmienny, pod znakiem „Basanavićiusa" - poszukiwania czystości etnicznej w historii i współczesności oraz jej umacniania, antypolskość i lingwocentryzrn. Artykuły drukowane w nielegalnej prasie litewskiej eksponowały „litewskość", odrzucały z przeszłości dziedzictwa innych kultur i ich ocenę. Na przykład J. Tumas--Yaiżgantas (1869-1933), tolerancyjny w sprawach kultury i polityki, w interpretacji przeszłości był bardzo precyzyjny. O sztuce Wilna powiedział: Z Wilna ostrożnie wybieraj sceny, ponieważ zamiast etnograficznych można podać właściwości kosmopolityczne, czyli takie, które są wszędzie jednakowe. I to by nie dało wiadomości o nas żywych, lecz tylko potwierdzałoby zdanie o nas wymarłych i byłoby dla nas gwoździem do trumny. Taka zasada segmentacji jest charakterystyczna prawie dla wszystkich tradycji historio- 7 S. Daukantas, RaStai (Pisma), Yilnius 1976, t. 2, s. 749. 8 S. Daukantas, Rasiai, 1.1, s. 640. 9 J. Basanavićius, Lenkai Lietmoje, Chicago 1903, s. 31. 10 Ibidem, s. 36. 472___________________________________________Yytautas Berenis graficznych narodów europejskich XIX wieku, pomogła ona sformułować podstawy rozwoju historycznego świadomości historycznej i narodowej. W litewskiej gazecie „Unija", wydawanej w 1885 roku w USA, ponownie została oceniona Konstytucja 3 maja 1791 roku: Polacy cenią polską konstytucję za to, że wprowadziła ona wolność, równość, a my byliśmy uciskanymi przez pańszczyznę nędzarzami. I za to mielibyśmy cenić i chwalić polską konstytucję? Litwinów konstytucja ani wyzwoliła, ani wyrównała z panami^. W artykule wydrukowanym w litewskim piśmie „Yarpas" Za co powinniśmy być wdzięczni lub niewdzięczni Polakom oceniono całą wcześniejszą historiografię polską: chrzest 1387 roku przeniesiony został do czasów Mendoga, państwo WKL uznano za inkorporowane do Królestwa Polskiego, zaś skutkiem jej stała się degradacja społeczna i kulturalna Litwinów. Po powstaniu 1863 roku niektórzy Litwini z niepokojem obserwowali wzrastające antagonizmy narodowe. M. Akelaitis (1829-1887) narzekał w liście pisanym 11 kwietnia 1887 roku do M. Celichowskiego: Polacy, Litwini, Rusini szli ręka w rękę, wspólnie pracowali, teraz zaś zwrócili się przeciw sobie, wzmacniając w ten sposób swoich wrogów. Pogląd ten popierał biskup A. Baranauskas, który odczuwał nieuniknioną zależność litewskiego ruchu narodowego od geopolityki Rosji. Jednak M. Akelaitis i A. Baranauskas, jako zwolennicy tradycyjnego historycznego rozwoju unijnego Polski i Litwy w nowych okolicznościach, zostali zepchnięci na margines życia politycznego. Lewe skrzydła litewskiego ruchu narodowego, widząc w formowaniu się kultury litewskiej tendencje do izolacji, żądały poszerzenia poszukiwań analogii kulturowych. A. Krikśćiukaitis Aiśbe (1864-1933) w 1894 roku w piśmie „Yarpas" pisał: Zajdźmy do sąsiadów, odwiedźmy Karpaty, Dunaj, zakątki Kaukazu i inne miejsca w Europie, gdzie ludzie pragną żyć, a nie zostać nędzarzami - przyznajmy, mówię, my też zechcielibyśmy Żyć jako naród wraz z odrodzonymi narodami i jako każda cząstka organizmu z osobna zechcielibyśmy podnieść cafy naród12. Ten model poszukiwania analogii kulturowych nie był realizowany. W XX wieku w Litwie naukowcy nadal badali model kulturowy sformułowany przez działaczy litewskiego ruchu narodowego w końcu XIX wieku. Literaturę i historię zaczęto traktować jako dziedziny należące do etnokultury, chociaż np. w pracy literatu-roznawcy J. Lebedysa Kurs literatury starolitewskiej (1977) do historii doliczone zostały Roczniki Litewskie, Metryka Litewska, Statut Litewski, postacie Franciszka Skoryny, Mikołaja Hussoviusa, Adama Szretera itd. W pracy E. Ulćinaite Wykaz źródel literatury starolitewskiej wskazane zostały zadania, które zaktualizowałyby dziedzictwo kultury WKL. Jednak powstaje pytanie: na ile skuteczne może być zaszczepienie tej tradycji nielitewskiej pod względem etnicznym " J. Tumas-Yaiźgantas, Mus uźmirśo: duokime apie save linią!, Lietiwosir Zemaićiii apżvalga, 1895. nr 13. 12 „Unija" 1885, nr 2. Problem dziedzictwa kulturowego Wielkiego Księstwa Litewskiego... 473 do naszej świadomości. Skutki, moim zdaniem, mogą być różne: 1. Tradycja ta staje się swoistą inkrustacją świadomości współczesnej; 2. Jest ona aktualizowana z jednoczesnym przewartościowaniem dotychczasowo powstałej tradycji; 3. Dziedzictwo WKL staje się jednym z aspektów służących integracji Litwinów z narodami sąsiednimi. Czesi, podobnie jak i Litwini, uważają historyczność za sposób życia. W książce czeskiego filozofa J. Patoćki Kim są Czesi nacjonalizm czeski jest określany jako „mała czeskość". Jest to bardziej nacjonalizm językowy niż terytorialny. J. Patoćka krytykuje historyczny rozwój narodu czeskiego, przeciwstawiając niezrealizowaną alternatywę: bogatą kulturową tradycję Habsburgów w najnowszej historii Czechów. Uniwersalność współczesnej kultury, inwazja różnorodnych wartości do kultury Litwy rodzi problem możliwości poznawczych podmiotu kulturowego. Zrozumienie wielonarodowego dziedzictwa kultury WKL jest tym wskaźnikiem, który świadczy o naszej zdolności do samodzielnego udziału we współczesnych procesach kulturowych świata. Marcin Wojciechowski Nasze Bohaterowicze A/azywam ś\ę Teresa Bohaterowicz*. Urodziłam się tu, mieszkafam tu przez cate życie i tu umrę. Kiedyś nie było tu tak jak teraz. Przed wojną w Bohaterowiczach mieszkało ponad 80 osób. Okolica była bogata. Latem przyjeżdżali letnicy z Grodna, Suwałk, po Niemnie kursowały dwa statki. A teraz wszystko jest zarośnięte. Nazywam się Tadeusz Bohaterowicz. Jestem mężem Teresy. Mój ojciec byt średniakiem. Dziadek miał duże gospodarstwo, ale podzielił je na dwa, tak że ojciec dostał jakieś 8 hektarów. Ale to wystarczało. Mieliśmy konie, krowy, świnki. Dobrze się żyło. Nazywam się Jadwiga Bohaterowicz. Przyszłam tu za mężem. Mieszkałam koło Łunny, 15 km stąd. Mój mąż przyjeżdżał do nas, ale że był dużo starszy, myślałam, że to do moich sióstr. Aż pewnego dnia to mnie się oświadczył, l przyjechałam tu. Mąż nie żyje już ponad 20 lat. Mieszkam sobie sama. Mam krówkę, dwa prosiaczki, 10 setek zboża - jakoś idzie przeżyć. Nazywam się Bohdan Bohaterowicz. Przed wojną to ja nie wiem, jak tu było, bo miałem tylko trzy lata. Pierwsze moje wspomnienie dziecinne to jak Niemcy najechały na Związek Sowiecki. Anna Bohaterowicz: Pamiętam jak dziś, właśnie szykowaliśmy się do kościoła. Mąż zaprzęgał konie do bryczki, a tu [ nagle bu, bu, bu i bu, bu, bu. Samoloty jak te wrony lecą. A za | nimi Niemcy weszli. Jadwiga Bohaterowicz: Niemcy to kulturne ludzi byli. Nie takie chamy jak Rosjanie. W rękę całowali. Kawałek chleba dali. A jak nie wziąłeś, to bardzo źli byli. Po Rosjanach to za Niemca czuliśmy się jak w raju. Rozmowy z mieszkańcami Bohaterowicz przeprowadzono jesienią 1998 roku. Nasze Bohaterowicze 475 KKKtt Bohdan Bohaterowicz: Mój wuj Kamiński miał dwór i ponad tysiąc hektarów ziemi. Rosjanie go z synem wywieźli do lasu pod Łunnę i tak zakatowali, że nie wstał. Pomagali im chłopi białoruscy. Dopiero jak Niemcy weszli, jego żona dostała zgodę na odkopanie zwłok męża. Dzisiaj to jest pochowany razem z synem w Łunnej. Anna Bohaterowicz: Oj, ile oni tutaj ludzi na wioskach nabili. A za to, że jesteś trochę bogatszy, od razu mówili kułak. Zabierali krowy, konie. Mój mąż przez rok nie wychodził z domu, żeby go nie aresztowali. Mówiłam, że leży w łóżku chory. Bohdan Bohaterowicz: Nasze gospodarstwo to najlepiej prosperowało za Niemca. Niemcy dbali o to, dobrzy byli gospodarze. Jak się pojechało do Łunny, to komendant pytał się, co potrzeba itd. Potem przyjeżdżał i sprawdzał jak gospodarzysz. Jak był bałagan, to wyrzucał całą rodzinę na roboty do Niemiec. A jak był porządek, to dawał nagrodę - 50 marek. Dostaliśmy nawet dwie Żydówki do pomocy z getta w Łunnej. Było im u nas jak w niebie. Przyszły takie chude, a jak wyjeżdżały, to zupełnie byś ich nie poznał. Co się z nimi stało? Chyba zginęły, jak Niemcy likwidowali getto. Nigdy potem już ich nie spotkałem. Dzieje takie były, że w 1939 roku ojca wzięli do wojska. Trafił do niewoli sowieckiej. Ale potem przedostał się do armii Andersa. Walczył pod Tobrukiem - został ranny. Walczył pod Monte Cassino - drugi raz został ranny. A po wojnie to pojechał do Anglii. Tadeusz Bohaterowicz: Jak bolszewik! drugi raz przyszli, to od razu kołchoz zaczęli zakładać. Zabrali ziemię, zabrali inwentarz, rozebrali takie duże stodoły, które mieliśmy. Każdemu dali po 30 setek ziemi koło domu i kazali na nich gospodarzyć. Bohdan Bohaterowicz: Mój wuj Izydor Bohaterowicz został pierwszym szefem kołchozu. To jeszcze dało się żyć. Ale potem zrobili większy kołchoz z kilku wsi, razem z Białorusinami. Z nimi to już nie mogliśmy w ogóle się dogadać. Teresa Bohaterowicz: Po wojnie niektórzy starali się, żeby wyjechać do Polski. Ja też chciałam. Miałam już nawet wszystkie dokumenty, ale poznałam męża, wyszłam za mąż i tak zostaliśmy. A teraz żałuję. Bohdan Bohaterowicz: Do Stanisława, ojca Tadzika, przyszedł mój wuj Izydor i mówi: - Siedzisz, masz gdzie mieszkać, no to siedź. Nie wiadomo, czy tam w Polsce kto chatkę postroi. Tadeusz Bohaterowicz: Mój ojciec chciał wyjechać. On zawsze był bardzo za Polską. Ale rodzina go przekonała, że nie wiadomo, co tam będzie, i zostaliśmy. 476 Wspomnienia Marcin Wojciechowski Bohdan Bohaterowicz: W Bohaterowiczach była szkoła. Uczyliśmy się po białorusku, a potem po rosyjsku. Ja nawet nie znałem cyrylicy, więc pisałem w zeszycie po polsku. Jak nauczyciel zobaczył, to o mało ze szkoły mnie nie wyrzucili. Wszystkie przedmioty były w tej szkole zakłamane. Prawdziwa była tylko matematyka. ^ Tadeusz Bohaterowicz: Ja się kąpałem w Niemnie nie raz i nie dwa, tylko wiele razy. Woda czysta była. Pić było można. Tylko babcia mówiła: - Nie pij wody z Niemna, bo tam jakie zarazy mogą być. Bohdan Bohaterowicz: Na Niemnie pływały dwa statki: „Jagiełło" i „Jadwiga". Prowadziła je rodzina Szymańskich z Grodna. Ośmiu braci było marynarzami, a siostra Gienia była bufetową. Ale po wojnie Szymańscy uciekli. Teraz są we Wrocławiu. A statki przemianowali. Jeden to nazywał się „Puszkin". •v- Teresa Bohaterowicz: Za wsią jest mogiła Jana i Cecylii. To nasi przodkowie. Legenda głosi, że osiedlili się tu za panowania króla Stanisława Augusta. Ona była księżniczką, a on prostym rolnikiem. Dlatego uciekli z Wilna. Kiedyś król jechał tędy na polowanie i zobaczył w lesie chatkę Jana i Cecylii. Spodobało mu się, że tak dzielnie gospodarzą, nadał im nazwisko Bohate-rowiczów, bo są tacy mężni, i herb - głowę żubra na żółtym tle. Bohdan Bohaterowicz: Kobiety zawsze na mogiłę nosiły świeże kwiaty. Przyjeżdżały wycieczki. Trzymała się ta legenda w środowisku. Teresa Bohaterowicz: Kamińscy, ci z dworu, przyjaźnili się z Elizą Orzeszkową. Prawie co roku pani Eliza przyjeżdżała tu na wakacje z Grodna. Opisała całą naszą historię, tylko żeby nie urazić Kamińskich, w książce zmieniła ich nazwisko na Korczyńskich. Bohdan Bohaterowicz: Po 1956 roku mama zaczęła się starać o repatriację. Ojciec ciągle mieszkał w Anglii. Postanowiliśmy, że wyjedziemy. Trwało to ponad dwa lata. Przekroczyliśmy granicę w 1958 roku przez Kuźnicę Białostocką. Stamtąd nas wzięli do punktu repatriacyjnego w Giżycku. A po kilku dniach przyjechali nasi wujkowie z Warszawy i zamieszkaliśmy w stolicy. Tadeusz Bohaterowicz: Byłem szoferem w kołchozie. Dobra to była praca. Jeździłem po okolicy. Zawsze było można coś przywieźć. Człowiek nie był taki przywiązany do miejsca. A moja żona była dojarką. Raz nawet trafiła się jej krowa rekordzistka i dostaliśmy telewizor w nagrodę, że tyle udoiła. Jadwiga Bohaterowicz: Ja też całe życie pracowałam w kołchozie. A teraz przewodniczący nawet ciągnika na żniwa Nasze Bohaterowicze 477 nie chce pożyczyć. Żyję z emerytury i tego, co ludzie pomogą. A to Tadzik skosi trochę zboża, a to Tereska coś ugotuje. Milion rubli emerytury to tyle co 5 dolarów. Teresa Bohaterowicz: Od kilku lat przyjeżdża do nas coraz więcej wycieczek z Polski. Zakładam wtedy kalosze, wsiadam na rower i pędzę na mogiłę, żeby ją pokazać turystom. Jadwiga Bohaterowicz: Jedyny kontakt z Polską to mam przez radio. Co niedziela słucham mszy świętej. Pojechałoby się do kraju, ale nawet na paszport mnie nie stać. Teresa Bohaterowicz: My tu zostaliśmy się, a Polska tam została się. Trzeba było wszystkim nam jechać, jak było można. Nieważne, jak byłoby, bylibyśmy u siebie. Jadwiga Bohaterowicz: W Bohaterowiczach mieszka teraz tylko 14 osób - 11 kobiet i 3 mężczyzn. Młodzi wyjechali do Grodna. Przyjeżdżają czasami na soboty, na niedziele. Jak my umrzemy, to urządzą sobie w naszych domach działki. Bohdan Bohaterowicz: Od 40 lat mieszkam w Warszawie. Tęsknię do Bohaterowicz, ale boję się tam pojechać. Za dużo wzruszeń. Moja mama była tam po śmierci dziadków w latach osiemdziesiątych. Chciała sprzedać dom, a tu przyszedł sąsiad i mówi: - Co wy robicie, Francja ląduje się, Anglia desantuje się, a wy dom chcecie sprzedać? Tam ludzie do dzisiaj żyją nadzieją, że ta ziemia wróci do Polski. Ale to niemożliwe. Kiedyś napisałem w liście do ojca do Anglii: wszystko straciliśmy. A ojciec odpisał: to się nigdy nie wróci. Wojciech Roszkowski (Warszawa) Litewskie partie chłopskie (1905-1970) Litwa, która w okresie średniowiecza była wielkim państwem, pod koniec XIX wieku odrodziła się jako kraj głównie chłopski1. Wielowiekowa unia łącząca Litwę i Polskę od 1385 roku umocniła wpływy Kościoła rzymskokatolickiego oraz polską kulturę na Litwie. Do 1795 roku, tj. do rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów przez Rosję, Prusy i Austrię, szlachta litewska całkowicie się spolonizowała i myślała kategoriami gente Lithuanus natione Polonus (Litwina polskiej narodowości). Odrodzenie narodowe Litwinów w XIX wieku było wyrazem nasilającego się oporu wobec polskiego panowania ze strony gwałtownie emancypującego się chłopstwa. W warunkach zaboru rosyjskiego prowadziło to do narastania napięć pomiędzy polsko-litewską szlachtą, która pragnęła powrotu do starej unii polsko-litewskiej, a litewskim chłopstwem i młodą inteligencją, którzy odrzucali polskie aspiracje. W ciągu XIX wieku litewscy chłopi stopniowo osiągali świadomość narodową, stając się nowoczesnym narodem. Zawdzięczali to przede wszystkim swemu społecznemu awansowi z pozycji chłopów pańszczyźnianych, jaką zajmowali na początku XIX wieku. Dekretem z 19 lutego 1861 roku car zniósł poddaństwo, jednak chłopom narzucono jednocześnie spłatę, rozłożoną na 49 lat, otrzymanej w ramach dekretu ziemi. W południowej części Litwy, która stanowiła część Królestwa Kongresowego, poddaństwo zostało zniesione na mocy Kodeksu napoleońskiego w 1807 roku, jednak uwłaszczenie chłopów nastąpiło dopiero w 1864 roku, po powstaniu styczniowym z 1863 roku. 1 Literatura dotycząca narodowego odrodzenia Litwy oraz jej chłopskiego charakteru jest dość bogata. Zob. A. Alekna, Lietwos istorija, Kaunas 1919; J. Butenas, M. Mackievifius, Mykolas Slezevicius. Gyvenimas ir darbai, Chicago 1954; Dr. K. Grinlausjubiliejinis Yarpas, Kaunas 1926; K. Grinius, Atsiminimai ir mintys, 1.1, Tuebingen 1947, t. II, Chicago 1962; J. Ochmański, Litewski ruch narodowo-kulturalny w XIX wieku, Białystok 1965; A. Jusaitis, The History of the Lithuanian Nation and Its Present Aspirations, Philadeplhia 1918; S. Kairys, Lietuva budo, New York 1957; M. Kersys, Lietuviu politikos partijos, Kaunas 1919; T. Remeikis, Lithuanian Political Parties and the Agrarian Sector ofSociety in the Twentieth Century, |w:] Europaeische Bauernparteien im 20 Jahrhundert, Stuttgart-New York 1977; A. Rimka, Lietuvos ukis pries didji kara, Yilnius 1918; M. Rómer (Mykolas Romeris), Litewskie partie polityczne, Wilno 1921; M. Rómer, Litwa. Studium o odrodzeniu narodu litewskiego. Lwów 1908; A. Senn. The Emergence of Modern Lithuania, New York 1959; J. Śliupas, Lithuania in Retrospect and Prospect, New York 1915; Yinco Kudirkos jubiliejinis Varpas, Kaunas 1924; W. Wielhorski, Litwa współczesna, Warszawa 1938; W. Wielhorski, Polska i Litwa . Wzajemne stosunki w biegu dziejów, London 1947. Litewskie partie chłopskie (1905-1970) 479 Władze rosyjskie, które krwawo stłumiły powstanie na terenie Litwy, przedstawiały siebie jako dobroczyńców chłopów, chociaż zrobiły wszystko, by nie dopuścić do rozwoju litewskiej kultury narodowej. Zakaz zakupu ziemi przez katolików dotknął w równym stopniu polską szlachtę, co i litewskich chłopów. Ci ostatni byli również pozbawieni dostępu do wszelkich publikacji w języku litewskim, z wyjątkiem tych, które były drukowane cyrylicą. Zakaz był niejednokrotnie łamany: książki w języku litewskim drukowano w Prusach Wschodnich, a przemycane były tysiącami przez słynnego z tego procederu Jurgisa Bielinisa, któremu poparcia udzielali chłopi z wioski Gersviai, koło Poniewieża2. Upowszechnienie oświaty wśród ludu, w czym doniosłą rolę odegrał litewski kler katolicki, doprowadziło w przededniu I wojny światowej do powstania warstwy inteligencji narodowej oraz elity politycznej. W 1885 roku chłopom przyznano prawo nabywania ziemi, zaś w 1904 roku dopuszczono do obiegu litewskie książki drukowane alfabetem łacińskim. Aspekt narodowy litewskiego odrodzenia był związany z aspektem społecznym. Oba znajdowały odbicie w strukturze własności ziemskiej. Szacuje się, że przed I wojną światową około 25-30% powierzchni guberni kowieńskiej - co odpowiadało mniej więcej terytorium międzywojennej Republiki Litewskiej - znajdowało się w rękach wielkich polskich posiadaczy ziemskich. Ogółem Polacy posiadali 66,4% wszystkich latyfundiów, Rosjanie - 10%, Niemcy - 6,4%, a Żydzi - około 2%3. W przededniu I wojny światowej ludność guberni kowieńskiej liczyła l 857 000 osób, z czego l 662 000 żyło na wsi. 48,3% całkowitej powierzchni należało do wielkich, prywatnych właścicieli, 6,7% - do rodziny carskiej, kościołów oraz do innych instytucji, a zaledwie 45% pozostawało w rękach chłopów. Gospodarstwa chłopskie były przeważnie duże; średnia powierzchnia wynosiła 16,1 ha, z tym że w okręgu Wiłkomierz (Ukmerge) średnia ta wynosiła 15 ha, zaś w okręgu Szawle (Siauliai) - 19,9 ha. Jednak aż 17% ludności wiejskiej, tj. około 282 000, nie posiadało ziemi4. Ponieważ szlachta nie była litewska, chłopi stanowili główną siłę identyfikującą się z programem narodowym. Program ten musiał mieć wyraźnie agrarny charakter. Świadomość polityczna chłopstwa litewskiego na początku XX wieku była stosunkowo wysoka. Około 50% mieszkańców guberni kowieńskiej umiało czytać i pisać, co było wynikiem upowszechnienia zarówno tajnego, jak i oficjalnego szkolnictwa5. Dlatego też do chłopów litewskich mogła masowo docierać nielegalna prasa narodowa, drukowana w Rosji i za granicą, głównie w Tylży i Ragnecie w Prusach Wschodnich oraz w Stanach Zjednoczonych. Pod koniec XIX stulecia kultura na wsi litewskiej osiągnęła już taki poziom, że rosyjski ucisk, wyrażający się w negowaniu istnienia narodowości litewskiej 2 P. Ruseckas, Knygnesis, L l, Kaunas 1962, s. 79-101 3 E. Maliszewski, Ze statystyki Litny i Białorusi, „Wschód Polski" 1920, nr 6/7, s. 41-52. 4 B. Skalweit, Die Landwirtschaft in den litauuischen Gouvernments, Jenna 1918, s. 65-72; A. Cinikas, La reformę agraire en Lithuanie, Nancy 1937, s. 16-17. 5 T. Remeikis, o/>.df.,s. 244. 480_________________________________________Wojciech Roszkowski oraz w takich represjach, jak masakra w Krażiai w 1893 roku6, mogły tylko pobudzać Litwinów do zwiększonego oporu. W ostatnich dziesięcioleciach XIX wieku nastąpiło ożywienie litewskich ruchów politycznych. W pewnym sensie miały one źródło we wspólnym ośrodku narodowego odrodzenia. Już pierwsze pismo wydawane w języku litewskim „Auśra" („Zorza"), założone przez Jonasa Basanavićiusa i wychodzące w latach 1883-1886, świadczyło 0 różnicy między klerem katolickim a liberalnymi antyklerykałami, takimi jak np. Jonas Śliupas. Ich drogi wnet się rozeszły. W 1887 roku katoliccy przywódcy narodowego odrodzenia zaczęli wydawać nowy popularny periodyk katolicki „Śviesa" („Światło"). Pismo nawoływało do stopniowego rozwoju narodu chłopskiego zgodnie z wartościami etycznymi głoszonymi przez Kościół i stanowczo przeciwstawiało się wykorzystywaniu przemocy w walce politycznej. • ; > ; - .•••..-. Inna grupa o poglądach liberalnych, która opowiadała się za ograniczeniem wpływu Kościoła na społeczeństwo, w coraz większym stopniu ulegała ideom pozytywizmu 1 socjalizmu. Grupa ta, pod kierownictwem Yincasa Kudirki, zaczęła wydawać w 1989 roku pismo „Yarpas" („Dzwon"). Do tego kręgu ludzi, zwanego popularnie „varpinin-kai", należeli Kazys Grinius (1866-1950) oraz Petras Leonas (1864-1938), którzy wkrótce stali się przywódcami ruchu ludowego. W 1890 roku grupa ta rozpoczęła wydawanie specjalnego miesięcznika przeznaczonego dla chłopów „Ukininkas" („Rolnik"). Obie frakcje różniła postawa wobec chrześcijaństwa. Frakcja katolicka podkreślała rolę religii jako zasadniczego czynnika kształtującego tożsamość narodową, natomiast liberalni pozytywiści często sięgali do przedchrześcijańskich korzeni kultury litewskiej. „Yarpininkai" jako pierwsi podnieśli kwestię konfiskaty majoratów oraz przekazania ziemi chłopom. Odrzucili również jakiekolwiek polubowne gesty wobec caratu, odwoływali się do poczucia godności i siły litewskiego chłopstwa. Pismo „Yarpas" opowiadało się za kontynuowaniem polsko-litewskiej przyjaźni, pod warunkiem, że Polacy uznają odrębność tożsamości narodowej Litwinów. Wydawcy pisma wyrażali żal, że strona polska nie objawia przychylnej postawy w tej kwestii7. Pierwszą ideologią polityczną, która wyzwoliła się spod dominującego wpływu Kościoła katolickiego, był socjalizm. W 1896 roku powstała Litewska Partia Socjal-Demokratyczna (Lietuviu Socijal-Demokratu Partija - LSDP). Jej program, napisany w tym samym roku, miał charakter antyreligijny i zawierał koncepcję niepodległej Litwy oraz wyzwolenia wszystkich upośledzonych klas społeczeństwa. W oczach chłopów, którzy oczywiście zaliczali się do nich, idee socjalizmu mogły nabierać powabu. Socjaliści przejawiali tak silną postawę antyklerykalną, że przywódcy katoliccy utworzyli nowe pisma: „Żemaićiu ir Lietuvos Apżvalga" („Przegląd Żmudzki i Litewski", 1889-1896) i „Tevynes Sargas" („Stróż Ojczyzny", 1896-1904). Gwałtownie ata- 6 C. Jurgela, History ofthe lithuanian People, New York 1948, s. 482-486. 7 M. Rómer, Litwa, s. 83-166. Litewskie partie chłopskie (1905-1970) kowały one „bezbożnych" socjalistów. Pierwszy program chrześcijańsko-demokratycz-ny, zainspirowany encykliką Rerum Novarum z 1891 roku, został sformułowany tuż przed wybuchem rewolucji 1905 roku. Był to stosunkowo konserwatywny program, domagający się autonomii dla Litwy, a nie jej całkowitego oderwania od Rosji. Również program społeczny był bardziej umiarkowany, przyznawał pierwszeństwo postępowi kulturowemu i etycznemu przed żądaniem politycznej hegemonii chłopstwa. Zasadniczą myślą przewodnią programu było: „Kościół popiera naród, naród popiera Kościół"8. ? Działacze ruchu narodowego, którzy chcieli pozostać niezależni od Kościoła i nie podzielali jego społecznego paternalizmu, ale też nie wierzyli w socjalistyczną wizję przyszłości, wybrali trzecią drogę - drogę liberalnego populizmu. Ci ludowi przywódcy wywodzili się z kręgu „Yarpas". 17 października 1902 roku podczas spotkania „varpi-ninkai" powołano do życia Litewską Partię Demokratyczną (Lietuviu Demokratu Partija - LDP). Program LDP, ogłoszony 5 listopada 1902 roku w „Yarpas", wysuwał hasło wolnej i suwerennej Litwy. Głosił konieczność zniesienia wszelkich ograniczeń na zakup ziemi, eliminacji pozostałości pańszczyzny, zrównania chłopów wobec prawa z pozostałymi grupami społecznymi, rozdania gruntów wspólnych bezrolnym, przyznania kredytów chłopom oraz zezwolenia na tworzenie stowarzyszeń handlowych i rolniczych. Wśród liderów LDP znaleźli się: Jonas Biliunas, Jonas Bortkevićius, Kazys Grinius i Povilas Yisinskis9. Przed wybuchem rewolucji 1905 roku trzy nurty polityczne na Litwie - chrześcijańska demokracja, socjaldemokracja i ludowcy - były już dobrze zorganizowane. Wszystkie odwoływały się do chłopstwa, głównej siły politycznej w kraju. Rewolucja 1905 roku nie miała tutaj tak dramatycznego przebiegu jak w pozostałych krajach bałtyckich. Były mitingi wiejskie, bojkot szkół oraz strajki, ale ani Litewskie Zgromadzenie w Wilnie, ani przywódcy ludowi nie nawoływali do natychmiastowej parcelacji wielkich majątków. Na wsi było o wiele mniej przemocy. Sprawiła to postawa Kościoła, a także stosunkowo świeże wspomnienie straszliwych prześladowań powstańców z 1863 roku. Podczas Wielkiego Zgromadzenia (Didysis Seimas) w Wilnie, które trwało od 4 do 6 grudnia 1905 roku pod przewodnictwem Jonasa Basanavićiusa, reprezentowane były wszystkie trzy nurty polityczne. Główną rolę odegrali jednak socjaldemokraci i demokraci. Ci ostatni dzielili się wyraźnie na frakcje radykałów, umiarkowanych i narodowców. Radykałowie bronili klasowych interesów litewskiego chłopstwa oraz wyrażali pogardę dla spolonizowanej szlachty; umiarkowani wysuwali szwajcarski model demokracji oraz opowiadali się za dobrowolną relitwinizacją szlachty, podczas gdy narodowcy, tacy jak Antanas Smetona, głosili hasło „Litwy dla Litwinów". 8 Ibidem, s. 312. 9 Encyklopedia Lituanica, red. S. Suziedelis, t VI, Boston, Massachusetts 1970-1976,1. VI. s. 69-71 (cyt. dalej jako EL); Varpas ir varpininkai, Kaunas 1939, passim; M. Romer, Litwa, s. 302-304. 482________________________________________Wojciech Roszkowski W trakcie trwania Sejmu młodzi demokraci, w tym Jouzas Gabryś, powołali do życia Litewską Unię Chłopską (Lietiwos Yalsteciu Sajunga - LVS), pierwszą czysto ludową partię na Litwie. Formalnie Unia Chłopska była partią niezależną, jednak jej kierownictwo znajdowało się w rękach LDP. Jej pierwsza deklaracja z 5 grudnia 1905 roku zawierała protest przeciwko narodowemu i ekonomicznemu uciskowi litewskiego chłopstwa przez Rosjan, zapowiadała bojkot rosyjskich szkół, podatków, spisów ludności oraz administracji. Sprzeciwiała się również aktom przemocy wobec dworów i zalecała solidarność chłopską. Program Unii z 1906 roku wysuwał żądanie niepodległości Litwy oraz awansu klasy chłopskiej jako podstawy nowej państwowości. W 1905 roku Unia zaczęła wydawać tygodnik „Lietuvos Ukininkas" („Litewski Rolnik"). LVS szybko rozprzestrzeniła się na terenie całego kraju. Władze rosyjskie w 1906 roku ograniczyły upowszechnianie się partii, a nawet doprowadziły do pewnego zawężenia jej działalności. Kazys Grinius oraz inni przywódcy zostali zatrzymani. W lipcu 1906 roku przyjęto nowy program, który zawierał żądanie „wolności i ziemi". Partia odwoływała się teraz do drobnych posiadaczy i bezrolnych, domagających się dystrybucji ziemi publicznej oraz majoratów, a także nacjonalizacji lasów10. Rozczarowane atmosferą zjazdu wileńskiego duchowieństwo katolickie zareagowało stworzeniem Litewskiej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (Lietuviu Krikścioniu De-mokratu Sajunga - LKDS). Przywódcami nowej partii zostali m.in. ks. Adomas Dam-brauskas, ks. Jurgis Matulevićius i ks. Jouzas Yaizgantas-Tumas. Program partii miał również na celu przyciągnięcie chłopów. Podkreślano w nim znaczenie wartości etycznych i narodowych, które należy chronić przed wpływami obcymi i „postępowymi", wyrażano poparcie dla różnorodnych form biernego oporu i bojkotu, ale sprzeciwiano się stosowaniu przemocy". Litewscy ludowcy, którzy znaleźli się w Rosji w okresie I wojny światowej, ulegli oddziaływaniu rewolucji rosyjskiej. Na zebraniu ludowców w Piotrogradzie 26 marca 1917 roku radykalni rewolucjoniści, tacy jak Mikolajus Januskevićius i Petras Balys, zwyciężyli i utworzyli Litewską Socjalistyczną Partię Ludową (Lietuvos Socialistu Liau-dininku Partija - LSLP). Jej pierwszy kongres w Piotrogradzie, od 4 kwietnia do l maja 1917 roku, przyjął program marksistowski. Na konferencji litewskiej w Piotrogradzie, od 27 maja do 3 czerwca 1917 roku, LSLP pojawiła się jako najsilniejsze ugrupowanie. Podczas rozpatrywania kwestii niepodległości Litwy, Balys i Januskevićius argumentowali, że powinna ona zostać rozstrzygnięta przez Litewskie Zgromadzenie Narodowe. Młody prawnik, Mykolas Sleżevićius (1882-1939), zgłosił wówczas żądanie jego zwołania. W związku z radykalizacją kierownictwa LSLP, które ewoluowało w kierunku socjalrewolucyjnym, umiarkowani ludowcy, tacy jak Balys Matulionis, Albinas Rimka 10 EL, t. VI, s. 69-71; J.A. Herbaczewski, Odrodzenie Litwy wobec idei polskiej, Kraków 1905, s. 7-72; M. Rómer, Litwa, s. 398-403; „Lietiwos Ukininkas" 1906, nr 44. . • . " M. Romer, Litwa, s. 410-415. Litewskie partie chłopskie (1905-1970)_______________________________483 i Mykolas Sleżevićius, zostali usunięci 14 września 1917 roku na II Kongresie LSLP. Między 16 a 19 listopada 1917 roku ci ostatni zebrali się w Woroneżu i ogłosili powstanie Litewskiej Socjalistycznej Ludowej Partii Demokratycznej (Lietuvos Sociali-stu Liaudininku Demokratu Partija - LSLDP). W okresie rządów bolszewików żadna z tych partii nie przetrwała jako samodzielna organizacja. Radykałowie albo dołączyli do rewolucji, albo porzucili plany rewolucyjne, podczas gdy umiarkowani powrócili na Litwę12. Inna grupa litewskich uchodźców i studentów o poglądach populistycznych w Rosji stworzyła w marcu 1917 roku Demokratyczną Narodową Ligę Wolności (Demokratine Tautos Laisves Santara, w skrócie Santara). Kwatera główna Ligi mieściła się w Piotro-grodzie. Przywódcą grupy był Petras Leonas, a do jej członków zaliczali się: Jurgis Baltrusaitis, Vaclovas Sidzikauskas (1893-1973) oraz Rapolas Skipitis13. ! 18 września 1917 roku niemieckie władze okupacyjne zezwoliły na ustanowienie Litewskiej Rady Narodowej (Yalstybes Tarybe, spolszczone: Taryba) pod przewodnictwem narodowca Antanasa Smetony. Do Rady weszli przedstawiciele wszystkich głównych sił politycznych kraju, w tym polityków ludowych i chrześcijańsko-demokratycz-nych. Pod presją dowództwa Ober-Ost 11 grudnia 1917 roku Taryba ogłosiła deklarację niepodległości, która jednak przewidywała wojskowe i gospodarcze podporządkowanie Litwy Niemcom. 16 lutego 1918 roku Litwini ogłosili niepodległość bez ograniczeń. Wszystkie więzi z innymi krajami, to znaczy nie tylko z Rosją i Niemcami, ale i z Polską, zostały zerwane, a Wilno ogłoszone stolicą Litwy. •' ' Z chwilą poddania się na froncie zachodnim (11 listopada 1918 roku), Niemcy zgodzili się na utworzenie suwerennego rządu litewskiego w Wilnie. Rządowi przewodniczył narodowiec Augustinas Yoldemaras. Ludowców reprezentował Petras Leonas. Nowy rząd musiał poradzić sobie z trzema wyzwaniami: rewolucyjnie nastrojonymi oddziałami niemieckimi, które wciąż stacjonowały w okręgu kowieńskim, bolszewikami na wschodzie i Polakami w okręgu wileńskim, który był polski pod względem etnicznym, ale Litwini zgłaszali do niego pretensje historyczne. 30 grudnia 1918 roku rozmowy polsko-litewskie prowadzone w Wilnie zakończyły się fiaskiem z powodu polskich planów kontynuowania unii polsko-litewskiej oraz litewskiego żądania, by strona polska zgodziła się na powstanie państwa litewskiego z Wilnem jako stolicą. Kiedy Armia Czerwona zdobyła Wilno 5 stycznia 1919 roku, odtworzony gabinet pod przewodnictwem Mykolasa Sleżevićiusa musiał opuścić Wilno i udać się do Kowna.14 Rząd bolszewicki Republiki Litewsko-Białoruskiej został utworzony w Wilnie pod przewodnictwem Yincasa Kapsukasa-Mickievićiusa. Jego polityka rolna nie cieszyła się popularnością wśród chłopów, ponieważ bolszewicy chcieli utrzymać wielkie majątki, 12 EL, t. V, s. 248-249. 13 LŁ, t. V, s. 53. - . -. i ' 14 W. Wielhorski, Polska i Litwa, s. 288-300; A.E. Senn, op.cit., s. 65-75. 484________________________________________Wojciech Roszkowski zamieniając je po wywłaszczeniu obszarników w gospodarstwa kolektywne. Komisariat Spraw Wewnętrznych Republiki Litewsko-Białoruskiej musiał organizować specjalne „lotne" szwadrony, by chronić majątki przed chłopami, którzy chcieli je podzielić, podczas gdy prasa bolszewicka atakowała „demagogię" partii chłopskich i narodowych, opowiadających się za reformą rolną. Idea kolektywnego zarządzania gospodarstwami rolnymi nie wzbudziła entuzjazmu na Litwie, natomiast silne poparcie dla redystrybucji ziemi, zawarte w programach wszystkich partii litewskich, przyciągnęło bezrolnych i drobnych posiadaczy do koncepcji niepodległej Litwy. •-,.-.;:•••»• : Druga Konferencja Państwowa, która odbyła się w Kownie od 16 do 23 stycznia 1919 roku, miała na celu przedyskutowanie podziału władzy między Radą Narodową a rządem w Kownie. Konferencja była zdominowana przez chrześcijańskich demokratów, którzy krytykowali Sleżevićiusa i jego gabinet za ich liberalną politykę w kwestii praw obywatelskich, torującą drogę bolszewikom. Sleżevićius poddał się naciskom. 16 lutego 1919 roku jego gabinet ogłosił stan wojenny. Konferencja w Kownie przyjęła także rezolucję nawołującą do natychmiastowego rozpoczęcia przydziału ziemi bezrolnym i drobnym posiadaczom dzięki ekspropriacji wielkich majątków. Rezolucja stanowiła, że ziemia ma być przekazywana na zasadzie własności, zaś warunki ekspropriacji i nabywania ziemi miały zostać określone przez Zgromadzenie Narodowe. Te decyzje wzmocniły społeczne poparcie dla idei litewskiej państwowości15. W kwietniu i maju 1919 roku armia polska posunęła się na wschód, zdobywając 22 kwietnia 1919 roku Wilno. Równolegle rząd litewski gorączkowo organizował armię narodową. Rząd obiecał, 20 czerwca 1919 roku, że ziemia zostanie podzielona między ochotników. Tymczasem oddziały niemieckie zaczęły działać wspólnie z „białymi" Rosjanami. W październiku 1919 roku potężna armia niemiecko-białogwardyjska, licząca około 65 000 żołnierzy, przeszła przez Kurlandię i zaatakowała litewskie garnizony w północnej Żmudzi, ogłaszając jej wyzwolenie na rzecz imperium rosyjskiego. Atak został odparty dzięki współdziałaniu estońskich i łotewskich sił na terenie Inflant. W tym samym czasie polska ofensywa spychała siły bolszewickie dalej na wschód. Rokowania pokojowe zostały zakończone wraz z podpisaniem traktatu pokojowego między Litwą a Rosją Radziecką 12 lipca 1920 roku. Przygotowując ostateczny atak na Polskę, Rosja taktycznie uznała bezwarunkową niepodległość Litwy i obiecała poprzeć jej żądania zgłaszane pod adresem Wilna. Żal do Rosjan zdawał się zanikać wśród Litwinów, którzy głównego wroga postrzegali obecnie w Polakach, usiłujących skrycie obalić rząd w Kownie, gdy armia polska sprawowała kontrolę nad okręgiem wileńskim16. Jednak cała przyszłość Europy Środkowej, w tym i Litwy, zależała od wyniku wojny polsko-radzieckiej. ;, - ; x - - > • ; 15 Antroji Lietuvis Yalstybes Konferencija, Kaunas 1919, s. 6; A.E. Senn, op.cit., s. 76-83. ; 16 C. Jurgela, op.cit., s. 511-516; P. Łossowski, Po tej i po tamtej stronie Niemna. Stosunki polsko-litewskie 1863-1939, Warszawa 1985, s. 112-119. Litewskie partie chłopskie (1905-1970) 485 W czerwcu 1920 roku Aleksandras Stulginskis został prezydentem Litwy, zastępując na tym stanowisku tymczasowego prezydenta, Antanasa Smetonę. W sierpniu i wrześniu 1920 roku polska armia odsunęła zagrożenie bolszewickie od Polski i Litwy, ale także zajęła okręg wileński w październiku 1920 roku. Rząd litewski, chociaż został uznany przez Polskę w lipcu 1920 roku, nigdy nie zaakceptował tworu, jakim była Litwa Środkowa (powstała w październiku 1920 roku), wyborów do lokalnego parlamentu zorganizowanych przez polskie władze cywilne, ani też decyzji Zgromadzenia Narodowego w Wilnie o przyłączeniu do Polski w 1922 roku. Żadne z rozwiązań problemu wileńskiego nie mogło zyskać aprobaty obu stron jednocześnie. Mimo że przyłączone do Polski, Wilno było uważane przez wszystkich Litwinów za stolicę Litwy17. :V ; Na progu istnienia Litwy jako samodzielnego państwa były cztery grupy, które można było nazwać partiami chłopskimi. Przede wszystkim istniała Litewska Unia Chłopska, której patron, Partia Demokratyczna, zakończył niezależną działalność w 1920 roku. Następnie Litewska Socjalistyczna Ludowa Partia Demokratyczna, tzw. Santara, oraz chłopscy aktywiści z Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej. Unia Chłopska cieszyła się stosunkowo dużym poparciem chłopów litewskich i pozostawała poza wpływami rewolucji rosyjskiej. Jej program z kwietnia 1919 roku podkreślał liberalne koncepcje i nawoływał do reformy rolnej opartej na zasadach własności ziemi. Ludowcy-socjaliści stopniowo odrzucili skrajności programu socjalistycznego i zbliżyli swe stanowisko do Unii Chłopskiej. Kongres partii, który miał miejsce w Wilnie w sierpniu 1918 roku, nie rozstrzygnął kwestii indywidualnej własności ziemi, jednak później partia przystąpiła do wyborów w 1920 roku z programem dystrybucji ziemi wśród bezrolnych. Polityczne znaczenie Santary było ograniczone. Z drugiej strony, litewska chrześcijańska demokracja usiłowała przyciągnąć chłopów głoszeniem radykalnego hasła ekspropriacji obszar-ników-cudzoziemców18. :. Wybory powszechne z 14-15 kwietnia 1920 roku odbyły się na podstawie przepisów tymczasowej konstytucji z 2 listopada 1918 roku. Wybory przyniosły zwycięstwo chrześcijańskim demokratom. Zdobyli oni 59 mandatów ze 112 w Zgromadzeniu Konstytucyjnym (Steigiamasis Seimas). Unia Chłopska zdobyła 19 miejsc, Litewska Socjalistyczna Ludowa Partia Demokratyczna - 9, socjaldemokraci - 13, zaś mniejszości -11. W okresie wyborów Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna liczyła około 28 000 członków, obie grupy ludowe - około 7000, a socjaldemokraci - 3000 członków19. Wszystkie większe partie na Litwie popierały reformę rolną. Narodowcy, którzy nie docenili głodu ziemi Litwinów i tylko zdawkowo wspomnieli o reformie rolnej, przegrali wybory. Nowy rząd stanowiła koalicja chrześcijańskich demokratów i ludowców pod 17 A.E. Senn, op.cit., s. 215; C. Jurgela, op.cit., s. 517 i nast.; W. Wielhorski, Polska i Litwa, s. 327 i nast. ls T. Remeikis, op.cit., s. 250-254. 19 Lietuvos TSR istorijos saltiniai, t. IV, Yilnius 1963, dokument nr 45; A. Gaigalaite, Klerikaliuws Lietuvoje 1917-1940, Yilnius 1970, s. 79-81. 486________________________________________Wojciech Roszkowski przywództwem Kazysa Griniusa, przywódcy Unii Chłopskiej. Koalicja przetrwała do stycznia 1922 roku, kiedy to załamała się z powodu rozbieżności stanowisk chrześcijańskich demokratów i ludowców wobec reformy rolnej i stosunków państwo-Kościół. W końcu 1920 roku osiemnastu posłów chrześcijańskiej demokracji utworzyło odrębną Unię Litewskich Rolników (Lietuvos Ukininku Sajunga - LUS). Ich program kładł nacisk na reprezentację interesów chłopskich, demokrację i sprawiedliwość społeczną. Unia była nie tylko partią polityczną, ale organizowała także różne akcje ekonomiczne na wsi, jak np. spółdzielnie kredytowe, wzorcowe stacje hodowlane czy mleczarnie oraz dostarczała chłopom maszyn, wyselekcjonowanego ziarna i żywca hodowlanego. Przywódcą Unii był Aleksandras Stulginskis (1885-1969), prezydent kraju, zaś wśród wybitnych działaczy można wymienić: Eliziejusa Draugelisa, Kazimierasa Jonkantasa, Vy-tautasa Karoblisa, Petrasa Karvelisa, Yytautasa Petrulisa, Stasysa Silingasa, Balysa Sli-zysa czy ks. Jonasa Yailokaitisa20. Ale nawet po wyjściu z Unii Chrzęści] ańsko-Demo-kratycznej, Unia pozostała w ścisłych kontaktach z jej przywództwem oraz jej robotniczą frakcją, Federacją Pracowników. Trzy frakcje były kierowane przez sześciu liderów i zazwyczaj działały w sposób jednolity. Przywódcą bloku chrześcijańsko-demokratycz-nego był ks. Mykolas Krupavićius (1885-1970), skrajny nacjonalista, który odegrał główną rolę w realizacji reformy rolnej z 1922 roku, w wyniku której ekspropriacji uległy obce, głównie polskie, majątki obszarnicze. Podczas debaty konstytucyjnej w 1922 roku blok chrześcijańsko-demokratyczny opowiadał się za silną władzą wykonawczą prezydenta oraz szczególną rolą Kościoła katolickiego w systemie politycznym. Natomiast ludowcy sprzeciwiali się przymusowemu nauczaniu religii i chcieli raczej oddzielenia Kościoła od państwa.21 Ostateczna wersja konstytucji, przyjęta w Sejmie l sierpnia 1922 roku, była kompromisem: rząd był odpowiedzialny przed parlamentem, zaś prezydent, wybierany na trzyletnią kadencję, miał prawo rozwiązać parlament i wetować jego uchwały22. Innym problemem politycznym, rozstrzygniętym przez Zgromadzenie Konstytucyjne, było prawo o reformie rolnej. Już l grudnia 1918 roku została powołana komisja rządowa ds. reformy rolnej pod kierownictwem ludowca Albinasa Rimki, zaś 20 grudnia tymczasowy rząd Litwy wydał dekret o ekspropriacji wszystkich majoratowych majątków. 20 czerwca 1919 roku, w chwili szczególnego wysiłku wojennego armii litewskiej, rząd zadekretował, że wszyscy ochotnicy posiadający mniej niż 10 ha otrzymają ziemię. 26 lipca tego samego roku wszystkie lasy zostały objęte państwowym nadzorem, zaś majątki należące do rosyjskiego Banku Ziemi i Chłopstwa zostały znacjonalizowane. W mniejszym lub większym zakresie wszystkie partie litewskie popierały reformę rolną. Socjaldemokraci podkreślali rolę spółdzielni i kolektywnego zarządzania, ludowcy 20 EL, t. IV, s. 209-212; T. Remeikis, op.cit., s. 254-256. 21 Steigiamojo Seimo Darbai, I sesja, 218 posiedzenie, 18 VII 1922 r. 22 „Yyriausybes Zinios" 1922, nr 100. Litewskie partie chłopskie (1905-1970) 487 chcieli dystrybucji ziemi z powodów społecznych, podczas gdy Unia Rolników i chrześcijańscy demokraci nawet przelicytowali ich, podpierając się względami narodowymi. Rolę opozycji odgrywała trzyosobowa polska frakcja w parlamencie pod przewodnictwem Adolfa Grajewskiego, która początkowo broniła maksymalnego obszaru majątku na poziomie 1000 ha, następnie 300 ha, lecz za każdym razem ulegała przewadze głosów przeciwnych23. . Od 2 lipca 1920 roku wszystkie transfery własności ziemskiej, z wyjątkiem dziedziczenia, zostały zakazane. Zgodnie z postanowieniami wstępnej regulacji prawnej reformy rolnej z 18 sierpnia tego samego roku, wszystkie prywatne lasy powyżej 25 ha zostały znacjonalizowane wraz z wszelkimi nieużytkami i wodami, a 5 listopada 1920 roku wszystkie majątki powyżej 70 ha, których właściciele byli nieobecni, przejęte pod nadzór państwowy. Wreszcie 29 marca 1922 roku przyjęto akt reformy rolnej, który ustanawiał zasady ekspropriacji i parcelacji wielkich majątków powyżej 80 ha24. Kiedy Zgromadzenie Narodowe zakończyło swą pracę, 10 i 11 października 1922 roku wybrany został pierwszy parlament. Blok chrześcijańsko-demokratyczny zdobył w wyborach 38 mandatów w 78-osobowym parlamencie. W tej liczbie 12 deputowanych reprezentowało Unię Rolników. Unia Chłopska zdobyła 14 miejsc, a socjaliści ludowcy - 5. Socjaldemokraci zdobyli 11 mandatów, zaś komuniści i mniejszości narodowe po S25. W obliczu absolutnej większości bloku chrześcijańskiej demokracji obie frakcje ludowe zjednoczyły swe siły. Pod koniec 1922 roku Unia Chłopska i socjaliści ludowcy utworzyli wspólną partię - Litewską Chłopską Partię Ludową (Lietuvos Yalsteciu Liau-dininku Sajunga - LVLS). Polityczny program partii z 1922 roku rozciągał zasady reformy rolnej na wszystkie majątki powyżej 50 ha, podkreślał konieczność oddzielenia Kościoła od państwa oraz niezbędność programu spółdzielczego dla przemysłu, handlu i systemu bankowego. Unia stworzyła sieć 300 lokalnych oddziałów w 1926 roku. Posiadała popularne organy prasowe i angażowała się w różnorodne działania gospodarcze. Wybitni przywódcy partii znajdowali się również wśród najbardziej aktywnych liderów litewskiego ruchu spółdzielczego. O ile blok chrześcijańsko-demokratyczny cieszył się większą popularnością w bogatszych okręgach wiejskich, elektorat Unii rozkładał się bardziej równomiernie w całym kraju i składał się głównie ze średnich i drobnych posiadaczy oraz liberalnie zorientowanej inteligencji26. Blok chrześcijańsko-demokratyczny nie był usatysfakcjonowany wynikami wyborów 1922 roku i wierzył, że mógłby wygrać następne. Dlatego też prezydent Aleksandras 23 A. Grajewski, Ze wspomnień litewskich, Orneta 1959; rękopis pamiętników znajduje się w Archiwum Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. 24 S. Elsbergas, Lietuvos zemes reforma, Kaunas 1935, s. 7 i nast.; A. Cinikas, op.cit., s. 21-24; A. Simutis, The Economic Reconstruction ofLithuania after 1918, New York 1942, s. 25-26; „Yyriausybes Zinios" 1922, nr 83. 25 T.Remeikis, op.cit., s. 255. 26 EL, t. IV, s. 209-212; T. Remeikis, op.cit., s. 254-256. Wojciech Roszkowski Stulginskis rozwiązał parlament w marcu 1923 roku. Nowe wybory odbyły się 12 i 13 maja 1923 roku i przyniosły absolutną większość chrześcijańskiej demokracji. Trzy człony składające się na blok zdobyły 40 mandatów w 78-osobowym parlamencie, zaś Unia Rolników zdobyła 14 miejsc. Unia Ludowa musiała zadowolić się 16 mandatami, socjaldemokraci - 8, natomiast mniejszości narodowe zdobyły 14 mandatów. W nowym rządzie Ernestasa Galvanauskasa blok chrześcijańsko-demokratyczny objął większość tek. Rząd Antanasa Tumenasa, utworzony 18 czerwca 1924 roku, składał się wyłącznie z przedstawicieli tego bloku27. Chrześcijańscy demokraci utrzymali przepisy stanu wojennego, co dało dowództwu wojskowemu szczególną kontrolę nad życiem społecznym i politycznym. Rząd chrześcijańsko-demokratyczny, obejmujący kilku ministrów-członków Unii Rolników, kontynuował również politykę ograniczania praw mniejszości narodowych. Wyrażało się to na przykład wynikami spisu ludności z 1923 roku, które przeszacowywały udział ludności litewskiej (83,9%) na niekorzyść ludności żydowskiej (7,6%), polskiej (3,2%) i innych mniejszości. Zgodnie ze statystyką wyborów 1926 roku listy litewskie otrzymały 76,4% głosów, polskie - 10,0%, a żydowskie - 9,0%28. Za rządów chrześcijańskich demokratów przyspieszeniu uległa również reforma rolna. Tak więc w latach 1924-1926 rozparcelowano większość z 718 000 hektarów, składających się na wielkie majątki. Druga kadencja litewskiego parlamentu zakończyła się wiosną 1926 roku. Partiom opozycyjnym nie udało się zmusić rządu do zniesienia stanu wojennego. W czasie kampanii przedwyborczej blok chrześcijańsko-demokratyczny musiał stawić czoło skonsolidowanej opozycji ludowców, narodowców, socjaldemokratów i mniejszości narodowych, wzmocnionych głosami Niemców z okręgu Kłajpedy, którzy brali udział w wyborach po raz pierwszy, odkąd Litwa przyłączyła ów okręg w 1923 roku. Blok opozycyjny obejmował również Santarę, grupę formalnie zarejestrowaną jako Litewska Partia Rolników (Lietuvos Ukininku Partija) 14 grudnia 1925 roku. Wśród jego najwybitniejszych przywódców można wymienić Jonasa Aleksę (1879-1955), Petrasa Leonasa, Vac-lovasa Sidzikauskasa i Rapolasa Skipitisa29. Partie opozycyjne wykorzystywały różne nieprawidłowości w działaniach rządu chrześcijańsko-demokratycznego30. Najczęściej blok rządzący był oskarżany o wykorzystywanie władzy do konsolidowania własnej partii i wyciągania osobistych korzyści przez przywódców. Wybory 8-10 marca 1926 roku rzuciły wyzwanie rządzącemu blo- 27 Ibidem, s. 255. . , 28 Lietuvos gyventojai. Primojo 1923 m. Rugsejo 17 d. Yisuotino gyventoju surasymo duomenys, Kaunas b.r.w., tabela XXXVI; Statystyka narodowościowa na podstawie danych głosowania do Sejmów, Kaunas 1926, passim. 2" P. Łossowski, Kraje bałtyckie na drodze od demokracji parlamentarnej do dyktatury 1918-1934, Wrocław 1972, s. 80. 30 Chrześcijańcy demokraci nie skąpili opozycji przykładów nadużycia władzy. Kilku urzędników, nawet księży, zostało oskarżonych o zdefraudowanie funduszy publicznych. Prowadzone przez Kościół Towarzystwo Trzeźwości np. ciągnęło zyski z prowadzonych przez siebie restauracji i gospod. Por. K. Grinius, Apie 1926 m. Gruodzio 17-os dienos penersma, Chicago 1954, s. 231-232. Litewskie partie chłopskie (1905-1970) 489 kowi. Wchodzące w jego skład trzy partie zdobyły 30 mandatów w 85-osobowym parlamencie. Unia Rolników musiała zadowolić się 11 mandatami. Ludowa Unia Chłopska zdobyła 22 miejsca, narodowcy - 3, socjaldemokraci - 15, a Unia Chłopska - 2. Mniejszości narodowe zdobyły 13 mandatów31. W konsekwencji wyborów ludowiec Jonas Staugaitis został marszałkiem Sejmu, a Kazys Grinius 7 czerwca 1926 roku nowym przewodniczącym. Nowy rząd, sformowany przez Mykolasa Sleźeviciusa 14 czerwca, był koalicją ludowców, socjaldemokratów oraz Unii Chłopskiej, mającej bierne poparcie mniejszości narodowych. Chociaż chrześcijańska demokracja wskazywała na polskie zagrożenie, nowa koalicja zniosła stan wojenny 17 czerwca 1926 roku.32 Było to wynikiem silnej wiary lewicowej koalicji w rządy prawa, nie zaś siły. W swym expose, wygłoszonym 23 czerwca 1926 roku, nowy premier Sleżevićius podkreślił niezachwiane pragnienie kierowania się zasadami konstytucyjnymi. Również prezydent Grinius podniósł tę kwestię w swym przemówieniu inauguracyjnym 7 czerwca33. Koalicja ludowców i socjaldemokratów nie była ideologicznie spójna. Ludowcy podkreślali wagę sektora rolnego, interesy biedniejszych rolników oraz konieczność rozwoju gospodarki spółdzielczej, podczas gdy socjaldemokraci opowiadali się za nacjonalizacją wielkiego przemysłu, bronili interesów robotników oraz preferowali kolektywne formy własności w rolnictwie. Jednak obie partie podobnie akcentowały przestrzeganie zasad demokracji i praw człowieka oraz przejawiały podobną rezerwę w odniesieniu do kościelnego paternalizmu. Koalicja wprowadziła amnestię dla więźniów politycznych, znowelizowała kodeks karny, upowszechniła legislację socjalną, przywróciła wolność prasy i zgromadzeń oraz proklamowała demokratyzację życia publicznego. Partie koalicyjne usiłowały rozluźnić nieco atmosferę „oblężonej twierdzy", którą chrześcijańscy demokraci, narodowcy oraz Związek Strzelecki (Sauliu Sajunga) wykorzystywali w celu wzmocnienia swych wpływów. W czasie obrad kongresu Związku Strzeleckiego w czerwcu 1926 roku premier Sleżevićius zaapelował do wszystkich narodowców, by nauczyli się szanować prawo, dopuszczać odmienne poglądy oraz bronić konstytucji.34 Kilku urzędników państwowych, którzy - podobnie jak szef policji politycznej, Antanas Racys - dopuścili się nadużycia władzy, zostało zdymisjonowanych. Rząd Sleżevićiusa prowadził ostrożną politykę zagraniczną. 28 września 1926 roku zawarł traktat o nieagresji z rządem radzieckim. W obliczu silnej opozycji chrześcijań-sko-demokratycznej rząd musiał się wykazywać szczególną delikatnością w stosunkach z Kościołem katolickim. Dlatego też prezydent Grinius, znany ze swego antyklerykali- 31 P.Łossowski, Kraje, s. 82; T. Remeikis, op.d(.,s.255. , 32 „Yyriausybes Zinios" 1926, nr 229. 33 Seimo Stenogramos, l sesja, 5 posiedzenie, 8 czerwca 1926 roku; 10 posiedzenie, 22 czerwca 1926. 34 „Dzień Kowieński" 1926, nr z 20 VI. 490________________________________________Wojciech Roszkowski zmu, zaczął uczęszczać do kościoła. Kiedy Watykan zreorganizował strukturę kościelną, tworząc osobną archidiecezję kowieńską i pozostawiając archidiecezję wileńską w rękach polskiej administracji kościelnej, rząd Sleżevićiusa odmówił akceptacji tego posunięcia, zawiesił negocjacje na temat konkordatu, a nawet odmówił wizy litewskiej nuncjuszowi papieskiemu35. Koalicja ludowo-socjaldemokratyczna poprawiła również sytuację mniejszości narodowych. Rząd zgodził się na zwiększenie liczby szkół polskich, żydowskich i, w mniejszym stopniu, niemieckich. 14 sierpnia 1926 roku rząd zalecił lokalnym władzom, by wpisywano do paszportów narodowość podawaną przez obywateli36. Dla mniejszości narodowych kilka miesięcy rządów Griniusa-Sleżevićiusa w 1926 roku były okresem prawdziwego wytchnienia37. Chrześcijańscy demokraci i narodowcy oskarżali koalicję rządzącą o zaprzedanie interesów narodowych przez zaprzestanie walki ekonomicznej z obcokrajowcami, o kon-spirowanie przeciwko Kościołowi i religii oraz kumanie się z rewolucyjną lewicą. Opozycja alarmowała opinię publiczną, wskazując na domniemane zagrożenie polonizacją edukacji. Legalizacja partii komunistycznej 4 grudnia 1926 roku również służyła jako argument opozycji, która widziała w tym zamach na bezpieczeństwo kraju. Twierdzono, że komuniści powtórzą próbę przejęcia władzy za Estonią, gdzie taki zamiar zakończył się w 1924 roku niepowodzeniem. W listopadzie 1926 roku zorganizowano kilka demonstracji pod hasłem: „Precz z polskimi zakusami na nasze szkolnictwo" oraz „Precz z bolszewizmem na Litwie".38 Ironia losu sprawiła, że oba te zagrożenia zostały potraktowane łącznie. Rząd pozostał bierny w obliczu widocznych przygotowań do prawicowego zamachu stanu. Ludowcy nie wierzyli, by narodowcy i chrześcijańscy demokraci mogli uciec się do przemocy. Ponadto koalicją wstrząsała sprzeczność między lewym skrzydłem ludowców i socjaldemokratami z jednej strony, a prawym skrzydłem ludowców z drugiej. Pierwsi chętnie widzieliby rozpad prawicowej opozycji i kontynuację socjalistycznych reform. Drudzy myśleli raczej o wejściu do Chrześcijańsko-Demokratycznej Unii Rolników39. 16-17 grudnia 1926 roku doszło do zamachu stanu. Oficerowie narodowcy, z poparciem chrześcijańskich demokratów, przejęli władzę w Kownie, usuwając Gri-niusa z urzędu prezydenckiego i rozwiązując rząd Sleżevićiusa. Nowy rząd stworzył Augustinas Yoldemaras, zaś inny przywódca narodowców, Antanas Smetona, został 35 P. Łossowski, Kraje, s. 96-97. 36 K. Grinius, Apie, s. 244-245. 37 Na przykład, kiedy polska manifestacja polityczna została zakłócona przez Strzelców, którzy 26 września 1926 roku ranili parę osób w kościele Św. Trójcy w Kownie, gazeta ludowa „Lietuvos Zinios" pisała: Rząd powinien wykorzystać całą siłę aparatu państwowego, by zapobiegać takim ekscesom, zaś winni przemocy powinni zostać ukarani. „Lietiwos Zinios" 1926, nr z 28 IX. 38 K. Skirpa, Pakelui su Mykolu Slezevicium, [w:] Mykolas Slezeviaus, s. 239-251; P. Łossowski, Kraje, s. 101-104. 39 K. Grinius, Apie, s. 256-257; K. Skirpa, op.cit., s. 251 i nast. Litewskie partie chłopskie (1905-1970)_______________________________491 prezydentem. Przywódcy ludowców zostali odsunięci od władzy i stworzyli opozycję. Grinius odmówił przyjęcia emerytury rządowej i pracował jako lekarz, podczas gdy Sleźevićius powrócił do palestry. Zwyciężeni ludowcy głosili, że tylko dzięki ich poświęceniu Litwa uniknęła wojny domowej i, w ostatecznym rozrachunku, utraty niepodległości40. ••.-'* .'.-.•• •..'•"•;o ! •-;.-_: '. • ,.••.*••.•:'.•• •• Nowy rząd nacjonalistyczny ograniczył działania partii ludowej. Partię Rolników Jonasa Aleksy początkowo zapewniano, że narodowcy będą szanować konstytucję, więc oddelegowała ona dwóch członków do nowego gabinetu. W 1927 roku parlament został rozwiązany, a narodowcy przeszli do rządów dyktatorskich. Minister transportu z Partii Rolników, Jouzas Jankevicius, podał się do dymisji, a jego partia została zawieszona w 1928 roku. Minister rolnictwa Jonas Aleksa zdecydował się na współpracę z rządem narodowców i powołał do życia tzw. Jedność Rolników (Ukininku Yienybe). Podczas gdy narodowcy ograniczali inne działania ludowców, niektórzy posiadający dużo ziemi chłopi z południa kraju popierali Aleksę. Oczekiwali, że Jedność Rolników stanie się rzeczywistym przedstawicielem ich interesów, ale Aleksa nie spełnił tych nadziei. Niezadowolenie wśród rolników było tak wielkie, że zmusiło Aleksę do zgody na rozwiązanie jego partii w 1935 roku41. Chrześcijańsko-Demokratyczna Unia Rolników zasadniczo popierała zamach stanu z grudnia 1926 roku. 17 grudnia 1926 roku jej przywódca, Aleksandras Stulginskis, stał się marszałkiem Sejmu i pozostał na stanowisku do 12 kwietnia 1927 roku, kiedy to Smetona rozwiązał parlament. Wówczas Stulginskis wycofał się z życia politycznego do swego majątku w Jakubovas i konsekwentnie odmawiał przyjęcia jakiegokolwiek oficjalnego stanowiska. Wiązało się to ze stopniowym usuwaniem członków Unii Rolników z administracji. Kilku przywódców frakcji zostało obarczonych winą za nieprawidłowości w interesach prowadzonych w imieniu partii. Chociaż w niektórych przypadkach oskarżenia okazały się uzasadnione, wiązały się głównie z przeprowadzoną przez narodowców czystką w gronie państwowego establishmentu. W 1928 roku działania Unii Rolników zostały zawieszone przez rząd42. '>,'•• v * Dyktatura narodowców zmusiła partie chłopskie do milczenia. W momencie usunięcia przywódców ze sceny politycznej szeregowi członkowie zostali zniechęceni do działalności, wieś pozostała więc bierna. W następstwie strajków chłopskich, w latach 1935-1936, minister spraw wewnętrznych zarządził likwidację Unii Chrześcijańsko--Demokratycznej, jej przybudówki - Unii Rolników, Ludowej Unii Chłopskiej oraz Partii Socjaldemokratycznej 6 lutego 1936 roku. Stowarzyszenie Narodowców pozostało jedyną legalnie działającą partią polityczną w kraju43. 40 „Lietuvos Zinios" 1926, nr z 21 XII. 41 EL, t. II, s. 180-181. 42 Ibidem, s. 180. 43 T. Remeikis, op.cit.,s. 261. 492________________________________________Wojciech Roszkowski Kiedy w 1939 roku, w obliczu zewnętrznego zagrożenia reżim Smetony chciał poszerzyć bazę polityczną swego rządu, niektórzy politycy ludowcy weszli w jego skład. Jurgis Krikśćiunas i Jouzas Audenas byli ministrami rolnictwa, zaś Antanas Tamośaitis - ministrem sprawiedliwości. Po inwazji sowieckiej w czerwcu 1940 roku i włączeniu Litwy do ZSRR w lipcu 1940 roku kilku ludowych i chrześcijańsko-demokratycznych przywódców zostało aresztowanych przez NKWD, zgładzonych lub deportowanych w głąb ZSRR. Taki był na przykład los Tamośaitisa, zamęczonego przez NKWD w więzieniu w Kownie. Aleksandras Stulginskis został wywieziony na Syberię, jednak przeżył i powrócił do radzieckiej Litwy w 1956 roku. Przywódcy litewscy, którzy przeżyli pierwszą inwazję sowiecką w 1940 roku, usiłowali odtworzyć rząd w czerwcu 1941 roku, kiedy armia niemiecka napadła na ZSRR. Kazys Skirpa utworzył wówczas Tymczasowy Rząd Litwy, nie uznany jednak przez Niemców. 22 czerwca 1941 roku Grinius i Aleksa przyłączyli się do innych przywódców, którzy podpisali memorandum skierowane do Niemców, wyszczególniające działania, których Litwini nie mogliby zaakceptować, jak np. eksterminacji litewskich Żydów. Vaclovas Sidzikauskas i Rapolas Skipitis odegrali wiodącą rolę w podziemnym Najwyższym Komitecie Wyzwolenia Litwy (Yyriausias Lietuvos Islaisvinimo Komite-tas, w skrócie „Ylikas"), utworzonym w 1943 roku. Podczas drugiej inwazji sowieckiej w 1944 roku większość przywódców ludowych nie miała złudzeń co do swego losu pod rządami komunistów i wolała wyemigrować. Jednym z wyjątków był Jonas Aleksa, który wrócił na Litwę z Niemiec i natychmiast został aresztowany oraz zesłany do Krasnojarska. Litewska Ludowa Unia Chłopska wznowiła działalność w Stanach Zjednoczonych. Kazys Grinius i Kazys Skirpa wzięli udział w zorganizowaniu Międzynarodowej Unii Chłopskiej w Stanach Zjednoczonych. Ludowcy odegrali wiodącą rolę w Najwyższym Komitecie Wyzwolenia Litwy za granicą. Wraz z chrześcijańskim demokratą, ks. Mykolasem Krupavićiusem, Sidzikauskas stał na czele Komitetu przez większość lat powojennych, aż do śmierci w 1973 roku, podczas gdy Audenas był przewodniczącym w latach 1961-1964. Reprezentacja Litwy w Zgromadzeniu Zniewolonych Narodów Europejskich, założonym w 1954 roku, również częściowo opierała się na ludowcach. Sidzikauskas był wiceprzewodniczącym Zgromadzenia w 1959 roku i przewodniczącym w 1960 roku44. Pod władzą komunistów zabroniona była niezależna polityczna działalność na Litwie, a litewskie chłopstwo zostało wywłaszczone w ramach kolektywizacji po 1949 roku. ' 44 EL, 1.1, s. 53-54; t. II, s. 179-180, 389-390; t. V, s. 145-146, 326-327. Afanasij Cychun Moja Kuncewszczyzna L/rodziłem się w 1910 roku w biednej chłopskiej rodzinie w wiosce Kuncewszczyzna, położonej niedaleko miasteczka In-dura koło Grodna. Nieopodal mojej wsi urodził się wybitny filolog, slawista, założyciel białoruskiego językoznawstwa i literatu-roznawstwa Joachim Karski, autor fundamentalnej pracy Białorusini. Nazwa mojej wioski pochodzi od imienia obszarnika Jana Kunca, do którego pierwotnie należała. Później przeszła do innego właściciela - Pusłowskiego. Pałac właścicieli Kuncewsz-czyzny był fantastycznie piękny, kryty czerwoną dachówką, widoczny z odległości 10 km. W różnych okresach byt chlubą państwa Pusłowskich, a następnie Krasińskich. Majątek w Kuncewszczyźnie często odwiedzała Eliza Orzeszkowa i na podstawie dziejów tej wsi napisała swoją znaną powieść Dziur-dziowie. Najczęściej spotykane u nas nazwiska to Cychunowie i Saleje. Dawni mieszkańcy mówili, że Saleje pochodzą prawdopodobnie od osiedlonych na tym miejscu jeńców tatarskich, ponieważ większość z nich posiadała tatarskie rysy (szeroka twarz, niska krępa sylwetka, skośne oczy). Prawie wszyscy mieszkańcy, tak Saleje, jak i Cychunowie, mieli zdolności do jazdy konnej, a w okresie międzywojennym pełnili służbę zasadniczą w formacjach kawaleryjskich - w pułkach ułanów, szwoleżerów itd. Najlepsza ziemia znajdowała się na wschód od Kuncewsz-czyzny, nad rzeką Świsłoczą i należała do szlachty. Te okolice ludzie nazywali „szlacheckimi". Wokół Kuncewszczyzny mieściło się około 70 „okolic", w każdej zaś „okolicy" było od 12 do 80 zagród. O sobie szlachta mówiła z chlubą: „Szlachcic w swej zagrodzie - równy wojewodzie". Okolice szlacheckie różniły się od wiosek tym, że nie miały ulicy, otoczone wysokim parkanem zagrody były położone chaotycznie, miały bramy i tonęły w zieleni. Szlachta nazywała mieszkańców wsi „chłopami", inaczej się ubierała, przy każdej okazji starała podkreślić swoją uprzywilejowaną pozycję. 494 Wspomnienia _ Afanasij Cychun Do mojego ojca Piotra Cychuna należało gospodarstwo składające się z czterech dziesięcin ornej ziemi, jednego konia, krowy i potowy chłopskiej chałupy. Jeden z moich kuzynów, cioteczny brat Kazimierz Rohaczewski, w okresie międzywojennym był znanym na Białorusi Zachodniej rewolucjonistą. Urodzony w biednej rodzinie chłopskiej we wsi Zarubicze koło In-dury musiał ciężko pracować: parobkował u osadników, karczował pański las, rozbijał ręcznie kamienie do budowy dróg. Czuł się pokrzywdzony, wszędzie widział niesprawiedliwość, znęcanie się nad człowiekiem, a więc postanowił walczyć z władzą 0 lepsze życie dla chłopów. Po raz pierwszy został aresztowany w 1928 roku. W czasie śledztwa w areszcie w Grodnie byt brutalnie bity i torturowany. W maju 1930 roku został skazany przez sąd w Grodnie na 2 lata pozbawienia wolności. Po wyjściu na wolność kontynuował działalność rewolucyjną, przeszedł na stopę nielegalną, prowadził agitację antyrządową, organizował wiece. W potyczce z policją zranił komendanta posterunku i zabił jednego policjanta. Od 3 kwietnia 1933 roku byt poszukiwany listem gończym, za jego wydanie policja obiecała nagrodę 1000 złotych. Towarzysze chcieli przeprowadzić Kazimierza do BSRR, pewien Żyd z miasteczka Indura miał go przerzucić przez „zieloną" granicę, ale próba się nie udała. 16 kwietnia policja z Grodna, Indury, Skidla i Łunny otoczyła wieś Mazanowo, gdzie ukrywał się Rohaczewski. Nie mając możliwości ucieczki, zastrzelił się. Rewolucjoniści chcieli potajemnie wywieźć jego ciało z Grodna. To im się nie udało, po czym policja spaliła ciało. Historia śmierci Rohaczewskiego jeszcze długo nurtowała wiejską młodzież. Uważano go za bohatera narodowego, o nim się mówiło, nawet śpiewało specjalnie ułożoną piosenkę. Moja mama, Julia Cychun (z domu Krawcewicz), była uważana wśród kobiet wiejskich za wykształconą, umiała bowiem czytać i pisać. Najczęściej czytała Biblię - grubą księgę, którą przywiozła z Piotrogrodu, gdzie była na uchodźstwie. Z natury była człowiekiem bardzo dobrym, wesołym, wyczulonym na cudzą biedę. Pamiętam, jak często dawała w naszym domu nocleg biednym Żydom, którzy chodzili po wsiach, kupując włókno konopi, jajka i inne drobne rzeczy. Każdemu współczuła, starała się pomóc, jak nie materialnie, to moralnie. Pewnego dnia wzięła mnie z młodszym bratem do cerkwi we wsi Łaszą. Było jakieś święto, cerkiew wypełniały tłumy, a więc mama trzymając mnie 1 brata za ręce zaczepiła się za obity żelazem próg, przewróciła się i zraniłp "ogę. Na tym miejscu powstał wrzód, który nie goił się i ciągle jej dokuczał. Później do tego dołączyła się gruźlica. Moja Kuncewszczyzna 495 Wkrótce mama zmarła, pozostawiając nas troje: ja miałem wówczas siedem lat, braciszek - sześć, a młodsza siostra Nina - cztery lata. Niedługo po śmierci mamy ojciec ożenił się z młodą dziewczyną ze wsi Sucha Dolina, Barbarą Klincewicz. Ktoś z sąsiadów, obrażony na mego ojca, podpalił nam stodołę. Spaliło się nam całe zboże, słoma i siano, a więc nie mieliśmy czym karmić bydła. Dopiero wówczas my, sieroty, odczuliśmy, co to znaczy brak chleba. Macocha nami się nie przejmowała. Myślała, że my również jesteśmy chorzy na gruźlicę i niedługo umrzemy. Czuliśmy się osamotnieni. W tych ciężkich czasach często wracałem w myślach do wujka Maksyma, który mieszkał daleko od nas, ale był dla mnie zawsze bardzo dobry. Po zawieruchach wojennych wujek zamieszkał na terenie Rosji, w Leningradzie i stamtąd pomagał finansowo całemu rodzeństwu. Bardzo chciałem iść do szkoły białoruskiej, ale w tamtym czasie w Polsce szkół białoruskich nie było. Poszedłem więc do polskiej szkoły podstawowej we wsi Łaszą. W tej właśnie wsi urodził się wybitny naukowiec J. Karski, szkoła zaś mieściła się w budynku byłej szkoły ludowej, gdzie wykładał kiedyś ojciec profesora J. Karskiego. Na początku miałem duże trudności z językiem polskim, ponieważ nigdy dotąd nie rozmawiałem po polsku. Z biegiem czasu opanowałem język na tyle, że już drugą klasę ukończyłem z wynikiem bardzo dobrym. Kierownik szkoły pan Stanisław Kuczyński, wspaniały pedagog i wychowawca, przeniósł mnie od razu do klasy czwartej. Po jej ukończeniu kontynuowałem naukę w 7-letniej polskiej szkole powszechnej w miasteczku Indura. Byłem jedyny, który chodził z naszej wsi Kuncewszczyzna do szkoły w Indurze, pokonując codziennie 14 km. Indurską szkołę ukończyłem również z dobrym wynikiem i zacząłem przygotowywać się do egzaminów wstępnych do Seminarium Nauczycielskiego w Grodnie. Pierwszy egzamin do seminarium był ze śpiewu. Miałem dobry słuch, głos, grałem na skrzypcach, dlatego ten pierwszy egzamin poszedł mi bardzo dobrze. Kiedy zaśpiewałem przed profesorem Stanisławem Fraczkiem polską pieśń patriotyczną Me rzucim ziemi skąd, nasz ród, wziął ołówek, postukał nim po biurku, wybijając rytm. Potem usiadł przy fortepianie, zagrał melodię i kazał mi wystukać ją ołówkiem. Kiedy zacząłem to robić, przerwał szybko i orzekł: „Wystarczy, bardzo dobrze!" Ten dobry początek pomógł mi zdać resztę egzaminów, ponieważ przygotowanie jednak miałem słabe. W seminarium uczyli się wówczas prawie sami Polacy, było trochę Rosjan - dzieci emigrantów. Białorusinów było zaledwie 496 Wspomnienia Afanasij Cychun sześć osób na całe seminarium. Uczyć się było niełatwo, zwłaszcza nam, Białorusinom. Nieraz przychodziło mi znosić rozmaite kpiny i zniewagi z powodu mojego imienia i nazwiska: Afanasij Cychun. Pamiętam, jak nauczyciel wf pan Dekański raz zawołał mnie do kancelarii, aby wciągnąć na listę sportowców. Kilka razy usiłował, ale nie potrafił napisać poprawnie mojego nazwiska, aż wreszcie zdenerwował się i zapytał złośliwie: „Kim ty jesteś? Jesteś Chińczykiem czy Japończykiem? Skąd ty jesteś?". Za naukę w seminarium trzeba było płacić 80 złotych za pół roku. Kilka razy byłem zawieszany z powodu niepłacenia potrzebnej kwoty. Brak pieniędzy nie pozwalał mi również zamieszkać w internacie. Musiałem wynajmować prywatne mieszkanie, dostarczając gospodarzom ze wsi żywność, zamiast opłaty. Sporo pieniędzy szło na podręczniki, zeszyty i inne pomoce szkolne. Zwłaszcza drogo kosztowały struny do skrzypiec -kilkanaście groszy. Często mi się rwały, dlatego musiałem oszczędzać, aby je kupić. Profesorowie z pogardą traktowali Białorusinów i ich język. Zwłaszcza polonistka pani Rajsówna, przezywana przez seminarzystów „Łaszka". W moich wypraco-waniach ciągle odnajdywała rusycyzmy, mimo że wówczas rosyjskiego w ogóle nie znałem. Pamiętam, że otrzymałem zadanie napisać wypracowanie na temat „Mój ulubiony bohater z poematu »Pan Tadeusz« Mickiewicza". Napisałem, że najbardziej spodobał mi się kapitan Ryków i dostałem dwójkę. Wypracowanie było napisane nieźle, ale oceniła go w ten sposób tylko dlatego, że wyraziłem sympatię do Rosjanina. W tamtych czasach duże znaczenie miało wyznanie. Wiedziałem, że niektórzy ludzie przechodzili na katolicyzm, aby móc uzyskać pracę w urzędzie państwowym. Ksiądz Czerniawski kilka razy proponował mi przychodzenie na zajęcia z religii katolickiej, ale ja twardo trzymałem się wiary prawosławnej, wiary moich rodziców. Mimo to, ksiądz zapisał mnie do chóru studenckiego, który śpiewał w farnym kościele podczas świąt i rozmaitych religijnych uroczystości. Miałem dobry głos, a więc śpiewałem w tym chórze i nikt mnie nie pytał, czy jestem prawosławnym czy katolikiem. Miałem zaprzyjaźnione dziewczyny katoliczki, niektóre były bardzo ładne. Jedna z nich - Marysia, wówczas uczennica gimnazjum w Grodnie, pozostała moją sympatią na całe życie. Jeszcze niedawno przysłała mi z Gdańska swoje zdjęcie, napisała, że pamięta mnie i nasze spotkania. W tamtych czasach, wybierając przyjaciela, młodzież nie patrzyła na wyznanie, lecz by byt przystojny, by było z nim dobrze i wesoło. Jeżeli natomiast chodziło o małżeństwo, to liczyło się uposażenie rodziny. Dziewczyna mogła być brzydka, ale jeżeli miała Moja Kuncewszczyzna 497 K***! dużo ziemi, to długo nie zostawała panną, przysyłano do niej swatów. Będąc na czwartym roku seminarium zostałem powołany do wojska. Służbę zasadniczą odbyłem w Wilnie w artylerii, a następnie - jako rezerwista - w Suwałkach, w 2. dywizjonie 29. pułku artylerii lekkiej - pal. Podczas służby zostałem celowniczym, miałem stopień sierżanta. W naszej 3. baterii służyli chłopcy różnych narodowości: Polacy, Litwini, Białorusini, Żydzi, a nawet jeden Cygan o nazwisku Wilczewski. Z tym właśnie człowiekiem związał mnie los na czas służby. Wilczewski czuł się osamotniony, tęsknił do stron rodzinnych, nie miał z kim porozmawiać w języku ojczystym. Zaczął do mnie się zwracać w swoim języku, tłumaczyć znaczenie niektórych słów. Do dziś pamiętam niektóre wyrazy cygańskie, na przykład: „szukaro rakło" - piękna dziewczyna. Po powrocie z wojska nie mogłem kontynuować nauki w seminarium. Ojciec z macochą przenieśli się do Grodna, mnie zaś namówili, bym zajął się gospodarstwem. W 1934 roku ożeniłem się z dziewczyną ze wsi Swisłocz Dolna Marią Zien-kiewicz. Miałem wówczas 24 lata, ona - 23. W ten sposób stałem się rolnikiem i cały ciężar pracy spoczął na moich barkach. Sąsiedzi w wiosce potraktowali mnie wrogo, kpili ze mnie, mówiąc: „seminarzysta postanowił zostać gospodarzem, zobaczymy, co z tego wyjdzie". Dobry dom ojciec sprzedał, a więc musiałem mieszkać w zimnej chałupie, przerobionej ze stodoły. Gospodarstwo całe było w długach, brakowało narzędzi, był tylko jeden koń Mumy, krowa Zuczka, owce i świnie. W mojej pamięci na zawsze pozostał Mumy, który pomógł mi przeżyć ciężkie czasy i nigdy nie zawiódł. Początki pracy na roli były bardzo trudne, ale podtrzymywała mnie żona, a więc powoli zacząłem sobie radzić. Z mieszkańcami wsi również porozumiałem się, a nawet polubiłem tych prostych, szczerych ludzi, ich język, obyczaje, pieśni i przysłowia. Zwłaszcza zacieśniły się stosunki z młodzieżą, która przychodziła wieczorami i prosiła, abym zagrał dla nich na skrzypcach. Grałem prawie co wieczór polkę, krakowiaka, lawonichę, oberka, galo-pa i inne modne na wsi tańce. Młodzież była mi bardzo wdzięczna, od żony, niestety, ciągle wysłuchiwałem z tego powodu wymówki. Podczas życia w Kuncewszczyźnie poza nocnym stróżem dziadkiem Kaszką przyjaźniłem się z Żydem z miasteczka In-dura o imieniu Irszka. Był to biedny sierota, utrzymujący się z drobnego handlu. Zaczął swój „biznes" od skromnej transakcji - karczmarz Lejba dat mu na kredyt sacharynę wartości 5 zło- 498 Wspomnienia _ Afanasij Cychun tych. Irszka wymienił na wsi sacharynę na jajka, które potem sprzedał za pieniądze. Z otrzymanego zysku zwrócił kredyt i jeszcze mu został „kapitał" na rozpoczęcie własnego „interesu". Od tego czasu chodził z workiem na plecach po wsiach i osadach, a wiejskie kobiety widząc z odległości jego zgarbioną szczupłą sylwetkę, wołały do siebie radośnie: „Patrzcie, Irszka już idzie". Mężczyźni kupowali od wędrującego handlarza tytoń z Grodzieńskiej Fabryki Tytoniowej Szereszewskiego, książeczki papieru do papierosów, zapałki, które dzielili wzdłuż na dwie części, by móc skorzystać dwa razy z każdej. Swój towar Irszka wymieniał na jajka, groch, len, koński włos, szczecinę świńską i szmaty. Kobietom oferował guziki, mydło, igły, sacharynę, dziewczynom - grzebienie, broszki, agrafki i inną „biżuterię", dzieciom oczywiście słodycze. Irszka miał zamiłowanie do muzyki i dobrze grał na skrzypcach. W jego rękach skrzypce zaczynały żyć, płakały i rozmawiały jak żywa istota. Od Irszki nauczyłem się tkliwych, smutnych melodii oraz wesołych żydowskich tańców. Kiedy dziś gram polkę-szabasówkę, zawsze wspominam biednego handlarza z Indury. Łączyła mnie z nim jeszcze jedna sprawa - ja bardzo chciałem nauczyć się języka, w którym rozmawiali Żydzi. W tym celu postanowiłem wykorzystać Irszkę. On się zgodził za drobną opłatą, ale prosił ukrywać to przed Żydami. Widocznie byli oni przeciwni, aby ktoś obcy poznawał ich język. Trochę znałem niemiecki, miałem dobrą pamięć i słuch i wkrótce opanowałem jidysz. Nauczyłem się nawet niektórych pieśni żydowskich. Wielką niespodzianką dla chłopów było to, że Irszka raptem kupił sobie konia. Koń był stary i pewnego razu zdechł mu w drodze. To było wielkie nieszczęście w tamtych czasach. W Kuncewszczyźnie w latach trzydziestych nie było radia, kina, ale ludzie znajdowali sobie rozrywki. Mimo ciężkiej pracy i biedy lubili śpiewać, żartować i bawić się. Kiedy będąc jeszcze seminarzystą jechałem raz z ojcem wieczorem, miałem odczucie, że śpiewa cała ziemia. W każdej wsi koło domów zbierała się młodzież i śpiewała białoruskie pieśni ludowe. Najbardziej uroczystym wiosennym świętem była Wielkanoc. Przed świętem do naszej wsi przylatywał bocian, siadał do swojego gniazda na topoli i to było znakiem nadejścia wiosny. W Wielką Sobotę mieszkańcy Kuncewszczyzny szykowali do poświęcenia świąteczne pokarmy: wędliny, kiełbasy, sery, chrzan, masło, ciasta, malowane jajka - pisanki. Wkładali to wszystko do koszyków z wikliny i ustawiali na podwórku jednego z domów. Tego dnia z Łaszy przyjeżdżał pop z diakonem i święcili wiejskie pokarmy. U zamożnych gospodarzy koszyki były pełne, u biednych - Moja Kuncewszczyzna 499 półpuste. Po Wielkanocy chłopi chodzili po swoim polu i zakopywali resztki święconek w ziemię - aby był dobry urodzaj. Przez całą noc po pierwszym dniu świąt po domach chodzili „wołoczebnicy", śpiewając pieśni, ludzie zaś dawali im jajka, kiełbasę, a nieraz wędlinę. Dwa razy do roku, jesienią i zimą, obchodzono święto zmarłych, zwane „Dziady". Obchodzono także odpusty. W naszej cerkwi św. Mikołaja w Łaszy odpust obchodzono 22 maja, na św. Mikołaja. Z tego powodu odbywał się huczny „fest", na który przyjeżdżali młodzi i starzy ze wszystkich okolicznych wiosek. Pod cerkiew zewsząd podążali żebracy, niektórzy mieli przy sobie instrumenty muzyczne, tzw. liry. Po zakończeniu nabożeństwa na podwórko cerkiewne przychodzili muzycy z harmonią, bębnem i skrzypcami, i zaczynała się zabawa. Nasza wieś także tej nocy nie szła spać, do rana słychać były śpiewy i muzykę. Te zabawy prawie zawsze miały tragiczne skutki. Prawie każdy „kawaler", jak wówczas mówiło się o młodym chłopcu, szedł na zabawę z nożem czy „finką". Niektórzy przychodzili z przywiązanym do ręki ciężarkiem. Z reguły nie było takiej zabawy, która nie skończyłaby się pobiciem, okaleczeniem lub nawet zabójstwem jakiegoś chłopca. Polska policja nie lubiła prawosławnej „festy", ponieważ zewsząd zjeżdżali się rewolucyjnie nastawieni chłopi, bywali na nich działacze białoruskiego ruchu narodowego, tacy jak: Bronisław Ta-raszkiewicz, Ignacy Dworczanin, Grzegorz i Piotr Miotły i inni. Zaczynały się spontaniczne wiece, z przemówieniami, apelami 0 zjednoczenie itd. Nieraz „fest" kończył się aresztowaniem całej grupy osób i zamknięciem ich na posterunku lub nawet w więzieniu w Grodnie. Wiedziałem, że w mojej wsi, jak i we wsiach okolicznych 1 miasteczku Indura, odbywały się kiermasze i targi. Na takie targi przyjeżdżała kiedyś Eliza Orzeszkowa, która pisze o tym w swoich utworach, nie nazywając Indury wprost. Chłopi przywozili na sprzedaż zboże, krowy, konie, owce, cielęta i inne bydło. Dwa razy na miesiąc odbywały się kiermasze w miasteczku Łunna, sławne ze swoich wyrobów bednarskich. Ludowi mistrzowie przywozili na sprzedaż przeróżne wyroby z drewna: dzieże, masielnice, cebry, balie, szkopki, konwie i wiadra. Był szeroki wybór wyrobów garncarskich, które sprzedawali mistrzowie spod Grodna, ze wsi Hibulicze, Matachowicze, Ćwikli-cze oraz wsi Gliniany koło Skidla. Wielki popyt miały koszyki i inne rzeczy z wikliny, dostarczane z wiosek spod Jezior, oraz kuferki i koszyki ze słomy. Mieszkałem we wsi Kuncewszczyzna do 1937 roku. Trochę podreperowałem gospodarkę, spłaciłem długi i podatki. Zaczęły 500 Wspomnienia _ Afanasij Cychun się jednak sądy o ziemię i musiałem przenieść się do Grodna. Mój teść pomógł kupić mały domek, ale mieszkałem w nim niedługo. W lipcu 1939 roku powołano mnie do wojska jako rezerwistę. Musiałem stawić się do 2. dywizjonu 29. pułku artylerii w Suwałkach. Na początku wojny nasz dywizjon stacjonował niedaleko Gdańska, na Pomorzu. W nocy 1 września mało nie zostaliśmy zaskoczeni przez wroga. Z trudem wyszliśmy z okrążenia i 2 września byliśmy już w Augustowie. Stamtąd skierowano nas do Grodna. Po drodze nasz eszelon ostrzelały niemieckie samoloty, ja zostałem lekko ranny, dużo moich kolegów zginęło. Z Grodna nasz pociąg pojechał do Białegostoku, a następnie do Warszawy. Na stacjach spotykały nas płaczące kobiety i dzieci. Warszawa powitała nas jako bohaterów, dziewczęta rzucały nam kwiaty i życzyły zwycięstwa nad wrogiem, który napadł na Polskę. Nasz dywizjon z kapitanem Szyngerem na czele zajął pozycję na zachodnich rubieżach miasta jako „zapora przeciwczołgowa miasta Warszawy". Stamtąd odpieraliśmy ataki niemieckich czołgów, nie pozwalając im wkroczyć na ulice Warszawy. Przed naszą baterią w ciągu nocy piechota wykopała okopy i przygotowała się do obrony, ale Niemcy zaczęli ostrzeliwać okopy z dział. Obstrzał byt tak silny, że piechota nie wytrzymała i po trzech godzinach zaczęła uciekać. Niemcy pomyśleli, że droga jest wolna i zaczęli nacierać. Nie widzieli, że za okopem jest nasza bateria. Kiedy pierwsze szeregi Niemców zbliżyły się do okopów, zaczęliśmy strzelać, niszcząc niemiecką piechotę. Przez pół godziny na naszą baterię znów uderzały niemieckie czołgi. Armaty nasze były rozbite, do pomocy przysłano nam cekaemy i pojemniki z benzyną. Warszawa była ogarnięta ogniem i dymem. Obrona przeciwlotnicza nie działała, niemieckie samoloty swobodnie bombardowały miasto. W tym czasie otrzymaliśmy wiadomość, że „rząd polski opuścił Warszawę i wróci po skończonej wojnie". Kiedy cofaliśmy się przez stolicę, była cała w gruzach, ale broniła się zacięcie. Niemcy kilkakrotnie proponowali obrońcom poddać się, ale strzelanina trwała nadal. Obok wojskowych miasta broniła ludność cywilna. Zapamiętałem młodego chłopca, który przyszedł walczyć i zginął na moich oczach. Pamiętam, jak przeżywałem, widząc rozpacz jego rodziców, którzy przyszli, aby go pochować. Zapamiętałem także młodą dziewczynę - studentkę z karabinem w ręku i starszego pana za cekaemem, który prowadził ogień z naszej pozycji. 17 września otrzymaliśmy wiadomość o wkroczeniu na tereny Polski Armii Czerwonej. Powiedziano nam, że idzie ona na pomoc Polakom. Później dowiedzieliśmy się, że nie jest to Moja Kuncewszczyzna _ 5(H prawda. 28 września 1939 roku Warszawa skapitulowała, ale strzelanina była kontynuowana. Poszczególne oddziały nie złożyły broni, w tym nasz dywizjon. Warszawa była otoczona, z samolotów zrzucano ulotki z apelem, żeby złożyć broń i poddać się. Nasz dowódca kapitan Szynger wyszeregowat nas w parku Łazienkowskim i zwrócił się do nas z pożegnalnym przemówieniem. Potem żegnał się z każdym żołnierzem osobno, całował go i odszedł. Myśmy złożyli broń i pod ochroną niemieckich czołgów skierowano nas do obozu jenieckiego w Górze Kalwarii. To, co tam zobaczyłem i przeżyłem, przypominało prawdziwe piekło. Na szczęście byłem w obozie niedługo. Na podstawie umów pomiędzy Stalinem a Hitlerem jeńcy pochodzący z terenów Białorusi Zachodniej byli skierowani do ZSRR. Niemcy przywieźli nas do Brześcia i przekazali radzieckim żołnierzom. Następnie Rosjanie mieli nas odwieźć do Grodna, ale ja słyszałem pogłoski, że chcą nas wysłać do obozu na Syberię, a więc nie czekając na Grodno, wysiadłem przed samym miastem i poszedłem do rodziny. Gdybym tak nie zrobił, kto wie, może leżałbym dzisiaj w Kuropatach1 . Gdy wyskakiwałem z pociągu, żołnierz-ochroniarz do mnie nie strzelał, chociaż widział, że uciekam. Od tego czasu zaczęła się nowa era w moim życiu. Podjąłem pracę nauczyciela w białoruskiej szkole we wsi Łaszą i pracowałem do maja 1941 roku. Przed samym rozpoczęciem wojny z Niemcami powołano mnie do wojska radzieckiego i skierowano pod Białystok. 22 czerwca na nasze namioty spadły niemieckie bomby. W ciągu dnia łączność nie działała, a pod wieczór zjawił się sierżant i powiedział, że Niemcy załamali naszą obronę i trzeba szybko uciekać. Z pogranicznikiem doszliśmy do Białegostoku i zobaczyliśmy, jak Niemcy na rowerach z karabinami wjeżdżają do miasta. Pewien Polak pozwolił nam przenocować w jego mieszkaniu, ofiarował jakie takie ubranie cywilne. Rano poszliśmy w stronę Grodna, ukrywając się przed Niemcami. Wszystkie drogi były wypełnione niemieckimi samochodami. Podchodząc do miasteczka Indura, z dala zobaczyliśmy na telegraficznych słupach powieszonych Żydów. Omijając miasteczko skierowałem się do wsi Krugliki, gdzie mieszkał mój szwagier. Przez całe lato pracowałem u niego, pomagając prowadzić gospodarstwo. Później wróciłem do Grodna, do rodziny i prawie cały czas okupacji tam spędziłem. 1 Kuropaty, dziś dzielnica Mińska, stolicy Republiki Białoruś, w latach trzydziestych i czterdziestych stynne miejsce kaźni NKWD. 502 Wspomnienia Afanasij Cychun Po zakończeniu wojny pracowałem jako nauczyciel w szkołach wiejskich w rejonie grodzieńskim, następnie jako inspektor rejonowego kuratorium oświaty. Zajmowałem się pracą literacką i krajoznawczą, pisałem wiersze, ułożyłem słownik Skarby gwary ludowej. Zebrane są w nim białoruskie przysłowia, słowa i wyrazy, charakterystyczne dla naszego regionu. Współpracowałem z miejscową prasą, drukowałem swoje artykuły i wiersze. Opracowałem życiorys wybitnego slawisty profesora J. Karskiego, który pochodził z moich stron. Obecnie jestem emerytem, mam m.in. legitymację kombatanta WP i medal „Za obronę Warszawy w 1939 r.". Janis Berziąs (Ryga) O niektórych cechach charakterystycznych robotników zatrudnionych w przemyśle na Łotwie na przełomie XIX i XX wieku Na przełomie XIX i XX wieku terytorium etnograficzne Łotwy pozostawało w składzie imperium rosyjskiego. Dążeniom narodu łotewskiego do zjednoczenia w dużym stopniu przeszkadzał podział administracyjny. Do guberni (liwlandzkiej) widzemskiej, razem z ryskim, cesiskim i wałckim, wchodziły także powiaty estońskie. Do guberni witebskiej oprócz powiatów dyneburskiego (daugawpilskiego), rzeżyckiego (rezekne-skiego) oraz łucyńskiego (ludzańskiego), stanowiących Latgalię, wchodziły także powiaty zamieszkane przez Białorusinów. Jedynie gubernia kurzemska (kurlandzka) obejmowała wyłącznie ziemie łotewskie. Życie gospodarcze, w tym także historyczny rozwój przemysłu, w tych trzech częściach terytorium Łotwy - Liwlandii, Kurlandii i Latgalii - różniło się. Dotyczy to zwłaszcza Latgalii, której zacofanie ekonomiczne we wszystkich dziedzinach było widoczne. W Liwlandii i Kurlandii zmiany w życiu politycznym i kulturalnym dokonywały się w dużej mierze pod wpływem idei z Europy Zachodniej, w Latgalii zaś rosyjskich. Według danych z 1897 roku na Łotwie mieszkało 1929400 osób, czyli 1,5% ludności imperium, i około 2% mieszkańców europejskiej części Rosji. Udział produkcji przemysłowej Łotwy w globalnej produkcji przemysłowej imperium w 1900 roku wynosił 5,7%'. Na Łotwie szybko rozwijała się produkcja maszyn, wagonów, elektrotechniki oraz narzędzi, a także chemia i obróbka drewna. Na początku 1914 roku liczba mieszkańców Łotwy w porównaniu z 1897 rokiem wzrosła 1,3 razy, a liczba robotników przemysłowych ponad 4-krotnie2. W latach 1900-1913 liczba robotników pracujących w przemyśle ciężkim wzrosła z 62 300 do 134 800 osób3. Oznacza to, że liczba robotników przemysłowych zwiększyła się 2,2 rażą, w porównaniu z Rosją - tylko 1,6 rażą4. 1 Oczerki ekonomiczeskoj istorii Latwii 1900-1917, Riga 1968, s. 6. J. BeTzirjś, Rupniecibas stradnieku dzives limenis 1900-1914, Riga 1997, s. 7. 3 Obliczono według LaWijas Yalsts vestures archivs (dalej: LWA, f. 104, apr l, 1.4, k. 70, 71, 82, 84, 85; f. 2791, apr. l, 1. 42, k. 75-97; Wsią Rossija 1912 g., t. II, Kijew 1911-1912, s. 7-1617; Fabriczno-zawodskije priedprijatija Rossijskoj impierii (iskl. Finlandiju), red: F.A. Szober, Pietrogród 1914, s. 1-1593. 4 Obliczono według: Raboczij klass Rossii 1907-fiewral 1917 g, Moskwa 1982, s. 36. 504______________________________________________Janis Berzirjś Łotewski przemysł, z centrum w Rydze, był największym wśród krajów nadbałtyckich. Widać to na przykładzie liczby robotników. W 1900 roku w przemyśle Estonii pracowało tylko około 24 000 osób5, w przemyśle Litwy - około 18 5006. Na Litwie robotnicy stanowili około 30%, w Estonii zaś około 39% ogólnej liczby robotników łotewskiego przemysłu. Rozmieszczenie przemysłu łotewskiego oraz liczba zatrudnionych robotników w różnych regionach Łotwy były zróżnicowane. W 1913 roku w Liwlandii pracowało około 109 100, w Kurlandii 20 800, a w Latgalii tylko 4900 osób. Największa liczba robotników przemysłowych Łotwy przypadała na produkcję maszyn, przyrządów i narzędzi oraz na obróbkę metalu. W 1913 roku w tych gałęziach pracowało 29,8% wszystkich zatrudnionych w przemyśle, podczas gdy w całym imperium rosyjskim - zaledwie 18,3% robotników7. Specyficzne dla Łotwy było także rozlokowanie przemysłu. W 1900 roku 85,8%, a w 1913 roku 87,9% wszystkich robotników przemysłowych mieszkało w miastach8. W 1913 roku najwięcej - około 85,1% - pracowało w Rydze, Lipawie (Lipaja), Mitawie (Jełgawie) oraz Dyneburgu9. W imperium rosyjskim zaś w 1902 roku w miastach było tylko 31,9% zakładów przemysłowych zatrudniających 30,4% wszystkich robotników10. Liczba robotników mieszkających w miastach była więc w imperium prawie trzykrotnie mniejsza. W przemyśle łotewskim nastąpiła koncentracja robotników w dużych przedsiębiorstwach. W 1913 roku za pierwszy stopień koncentracji uważana była liczba do 100 (31,1%) robotników pracujących w jednym zakładzie. Drugi stopień od 101 do 500 (33,5%) pracujących w jednym zakładzie, a trzeci - 501-1000 osób (15,1%)". W zakładach i przedsiębiorstwach Łotwy liczących ponad 500 osób pracowało przeszło 46% ogólnej liczby robotników. Z roku na rok w procesach przemysłowych i produkcyjnych na Łotwie wzrastało wyposażenie energetyczne. W 1900 roku w przemyśle Rygi wskaźnik ten wynosił średnio na jednego robotnika 0,7 KM (koni mechanicznych), a w 1913 roku w całym przemyśle łotewskim podniósł się do 1,05 KM na jednego robotnika12. W Liwlandii, gdzie rozwój przemysłu osiągnął najwyższy poziom, najwyższe było także wyposażenie 5 Istorija Estonskoj SSR, t. II, Tallin 1966, s. 343. Dane za 1901 rok. 6 M. Mieszkauskienie, Promyszlennost Litwy wpieriod monopolisticzeskogo kapitalizma, Yilnius 1981, s. 18. 7 Raboczij klass Rossii, s. 36. 8 Obliczono według: LWA, f. 104, apr. l, I. 49, k. 7071, 82, 84-86; 2791 f., l apr., 42 L, k. 75-97; Fabriczno-zawodskije predprijatija Rossijskoj imperii (iskl. Finlandiju), passim, Wsią Rossija 1912 g., passim. Spisok fabrik i zawodów Ewropejskoj Rossii red. W.E. Warzar, S. Petersburg 1903, s. 1-839. 9 Ibidem. 10 W.A. Uszakow, Borba zajedinstwo roboczego klassa, Moskwa 1981, s. 21. " Obliczono według: LWA, f. 2791, apr. l, 1.42, k. 75-97; Wsią Rossija 1912 g., passim; Fabriczno-zawodskije predprijatija Rossijskoj imperii (iskl. Finlandiju), passim. 12 J. Berzirjś, B. Yilka, Par daziem Rigas proletariatu politiska apziniguma veidosanas aspektiem 19. un 20. gs. mija, [w:] Kapitalisma artistibas un revolucionaras kustibasproblemas Latvija, Riga 1980, s. 108; Fabriczno-zawodskije predprijatija Rossijskoj imperii (iskl. Finlandiju), passim; Wsią Rossija 1912 g., passim. 0 niektórych cechach charakterystycznych robotników zatrudnionych w przemyśle na Łotwie... 505 energetyczne - 1,08 KM. Nieco w tyle pozostawał przemysł Kurlandii - 1,01 KM, podczas gdy w Latgalii wskaźnik ten wynosił tylko 0,68 KM na jednego robotnika. Wykorzystanie osiągnięć nauki i techniki, stworzenie nowych metod organizacji i normowania pracy pozwoliło zintensyfikować pracę i zwiększyć jej wydajność. Ważnym wskaźnikiem w przemyśle Łotwy, potwierdzającym stopień mechanizacji produkcji 1 wysoki poziom organizacji pracy, był wskaźnik ogólnej wartości produkcji, przypadającej na jednego robotnika w ciągu roku. Od połowy lat dziewięćdziesiątych XIX wieku do 1913 roku wartość rocznej produkcji na jednego robotnika przemysłowego wzrosła 0 około 55%13. W przededniu I wojny światowej parametr ten, liczony w rublach, wynosił w Liwlandii 2932, Kurlandii - 2768, a Latgalii - 1923 ruble14. W tym samym okresie populacja robotników przemysłowych nie uległa szczególnym zmianom. Udział dorosłych mężczyzn nieco spadł, z 68,6% w połowie lat dziewięćdziesiątych do 66,6% w 1913 roku, a wykorzystanie pracy kobiet nieco wzrosło. W połowie lat dziewięćdziesiątych XIX wieku robotnice stanowiły 22,6%, w 1913 roku -24,5%15. W warunkach dynamiczego rozwoju liczby robotników przemysłowych wzrastała też liczba robotnic. Mechanizacja przemysłu zmniejszała fizyczny wysiłek robotnika, dzięki temu kobiety mogły się bardziej angażować w proces produkcji. Ale ich pracę wyceniano niżej. Ruch emancypacji kobiet na Łotwie nie był jeszcze masowy. Fabrykantom odpowiadało więc to, że kobiety można było podporządkować określonemu reżimowi administracyjnemu. Główną przyczyną aktywnego włączenia kobiet w produkcję było dążenie do polepszenia sytuacji materialnej. Takie były ogólne tendencje w przemyśle Łotwy oraz całej Rosji. W zakresie wykorzystania pracy kobiet w przemyśle łotewskim dały się jednak we znaki właściwości regionalne. W Liwlandii ten rodzaj siły roboczej był wykorzystywany szerzej. W guberni liwlandzkiej (a także moskiewskiej 1 petersburskiej) zaangażowanie kobiet w pracę zawodową było największe16. W przemyśle Liwlandii w połowie lat dziewięćdziesiątych XIX wieku dorosłe kobiety stanowiły 23,3% wszystkich robotników, w 1910 roku - 30,3%, a w 1913 roku - 30,4%17. W Latgalii wskaźnik ten kształtował się odpowiednio na poziomie 15%, a w 1913 roku -23%18. W Kurlandii liczba robotnic zmniejszała się: w połowie lat dziewięćdziesiątych stanowiły one 20,1%, w 1913 roku - 18,8%19. Różnice w strukturze przemysłu w Liw- 13 Obliczono według: LWA, f. 2791, apr. l, I. 42, k. 75-97; Pierieczen fabrik i zawodów. Fabńczno-zawodskaja promy szlennosti Rossii.; Fabriczno-zawodskije predprijatija Rossijskoj imperii (iskl. Finlandiju)', Wsią Rossija 1912 g., passim. 14 Ibidem. 15 Obliczono według: Pierieczen fabrik i zawodów. Fabriczno-zawodskaja promyszlennost Rossii red. W.I. Michajłowskij i N.P. Łangowoj, Peterburg 1897, s. 1-13; Swod otcziotow fabricznych inspiektorow za 1913 god, Piotrogród 1914, s. 28-78. 16 Raboczij klass Rossii, s. 51, 52. 17 Obliczono według: LWA, f. 104, apr. l, 1.49, k. 70,71,82, 84-86; f. 104, apr. l, 1.73, k. 1.-203; f. 2791, apr. l, 1. 42, k. 75-97; Pierieczen fabrik i zawodów. Fabriczno-zawodskaja promyszlennost Rossii., Swod otczotow fabricznych inspektorów za 1913 god, s. 28-78. 18 Ibidem. -1 . 19 Ibidem. , . 506 Janis Berzirjs landii, Kurlandii i Latgalii powodowały także różnice w wykorzystaniu pracy kobiet w różnych branżach przemysłu. W Liwlandii kobiety najbardziej były wykorzystywane w przemyśle włókienniczym: w połowie lat dziewięćdziesiątych stanowiły 51,3%, w 1913 roku - 66,1% wszystkich robotników tej branży; w przemyśle spożywczym i przetwórczym - 45,7% i 48,8%, w przemyśle chemicznym zaś 35,7% i 40,2%. Najmniej kobiet pracowało w przedsiębiorstwach obróbki metali, przy produkcji maszyn i narzędzi: w połowie lat dziewięćdziesiątych stanowiły - 0,8%, w 1913 roku - 7,6% zatrudnionych tej branży20. Tak w Kurlandii, jak i w Liwlandii najwięcej kobiet pracowało w przemyśle włókienniczym - 48,5%. W 1913 roku zaszły pewne przemiany. Kobiety stanowiły: w przemyśle papierniczym i poligrafii - 43,2%, we włókienniczym - 37,9%, w chemicznym -32,8% wszystkich robotników branży. W Kurlandii pracę kobiet najmniej wykorzystywano przy produkcji substancji mineralnych: w połowie lat dziewięćdziesiątych stanowiły one 5,7%, w 1913 roku - 5,4% zatrudnionych21. W przemyśle Latgalii kobiety pracowały najczęściej w przedsiębiorstwach obróbki metali, produkcji maszyn i mechanizmów - 35,1% ogółu zatrudnionych, w spożywczych odpowiednio - 25,9%, w przemyśle mineralnym - 9,6%22. W 1913 roku wykorzystanie pracy kobiet uległo zmianie - w przemyśle chemicznym stanowiły one 40%, w obróbce metali - 30%, w przemyśle spożywczym i mechanicznej obróbce drewna - 20%23. Najmniej kobiet pracowało w gospodarce hodowlanej - 4%. Struktura gałęziowa zatrudnionych robotników przemysłowych w Latgalii zasadniczo różniła się od tejże struktury w Liwlandii i Kurlandii. Porównanie poziomu wykorzystania kobiet w przemyśle Łotwy, imperium rosyjskiego oraz Niemiec pozwala dostrzec bardziej ogólną tendencję, a mianowicie - zwiększenie wykorzystania pracy kobiet. W Niemczech w 1882 roku kobiety stanowiły 13,3% robotników, w 1907 roku - 18,2%24. W imperium rosyjskim w 1913 roku ten procent wynosił 32,04%25. Jak widać, w przemyśle łotewskim praca kobiet była wykorzystywana w mniejszym stopniu niż w Rosji, ale większym niż w Niemczech. Widocznie decydowała o tym sytuacja ekonomiczna robotników, która w Niemczech była lepsza niż na Łotwie, na Łotwie zaś lepsza niż w imperium rosyjskim. Zaangażowanie kobiet w pracę zawodową z jednej strony było pozytywne, świadczyło o dalszym rozwoju wytwórczości kapitalistycznej, zaniku układów patriarchalnych, emancypacji kobiet i włączeniu ich w życie społeczne. Dotyczyło to zwłaszcza kobiet niezamężnych. Z drugiej strony, zaangażowanie kobiety zamężnej, matki w pracę 2(1 Obliczono według: LWA, f. 2791, apr. l, 1. 42, k. 75-97; Pierienen fabrik i zawodów, passim. 21 Ibidem. 22 Ibidem. , 23 Obliczono według: Swod otcziotow fabricznych inspektorów za 19]3 god, s. 28-78. 24 T. Nipperdey, Deutsche Geschichte 1866-1918. Arbeitswelt undBurgergeist, 1.1, Munchen 1990, s. 78. 25 Obliczono według: Swod otczotow fabricznych inspektorów za 1913 god, passim. IŁ O niektórych cechach charakterystycznych robotników zatrudnionych w przemyśle na Łotwie... 507 w przemyśle powodowało, przy regularnej pracy poza domem, negatywny wpływ na wychowanie młodego pokolenia. Niewielki udział w zatrudnieniu w przemyśle Łotwy miała młodzież (15-17 lat) i nieletni robotnicy (12-15 lat). Byli oni wykorzystywani przeważnie jako pomocnicy majstrów, sprzątacze itd. Ich udział wzrastał od końca XIX wieku do I wojny światowej. W 1913 roku młodzież stanowiła 7,5%, a nieletni robotnicy - 1,3% ogółu zatrudnionych26. Porównanie wskaźników z 1913 roku dla Łotwy i Rosji pozwala stwierdzić, iż w Liwlandii praca młodzieży i nieletnich była wykorzystywana w mniejszym stopniu niż przeciętnie w Rosji. W Kurlandii było podobnie, w Latgalii obce grupy wykorzystywano więcej niż w Rosji. Na przełomie XIX i XX wieku praca w przemyśle wymagała od robotnika większego fizycznego wysiłku. Wiek robotnika decydował o jego miejscu w procesie produkcyjnym. W imperium rosyjskim w 1897 roku robotnicy przemyski obróbki metali i górniczego do lat 20 stanowili 25,8%, w wieku 20-35 lat - 54,9%, od 35 lat - tylko 19,3%27. Brak danych z tamtego okresu nie pozwala ocenić składu wiekowego robotników przemysłowych na Łotwie. Istniejące dane statystyczne dotyczące robotników w Rydze przed I wojną światową pozwalają ustalić, iż mężczyźni do 19 lat stanowili 17,7% ogólnej liczby robotników, w wieku 20-29 lat - 34,3%, 30-39 lat - 24,5%, 40-49 lat - 14,1%, 50-59 lat - 6,4%, ponad 60 lat - tylko 2,9%28. Liczba robotników w wieku powyżej 40 lat gwałtownie się zmniejszała. Ciekawe świadectwa w tej sprawie można znaleźć w periodykach drukowanych. Wśród robotników fabryki produkującej linoleum M. Greb-nera w Mitawie 30^40-letni byli tak umęczeni morderczą pracą, że wyglądali na 60-let-nich starców29. Struktura wiekowa robotnic przemysłu w Rydze wyglądała nieco inaczej: w wieku do lat 19 było 27,5% ogólnej liczby; w wieku 20-29 lat - 39,5%, 30-39 lat -18,1%, 40-49 lat - 9,5%, 50-59 lat - 3,9%, ponad 60 lat - 1,4%30. Dane wskazują, że największy procent stanowiły kobiety do 29 lat (67%). Poczynając natomiast od przedziału lat 30-39, udział kobiet w pracy produkcyjnej wyraźnie się obniża. Oznacza to, iż kariera zawodowa kobiet trwała jeszcze krócej niż mężczyzn. Administracja największej na Łotwie fabryki „Przewodnik" ciągle podawała w ogłoszeniach o możliwości zatrudnienia kobiet w wieku 16-30 lat31. Jednocześnie ogłoszenia informują, że do pracy przyjmowani są mężczyźni w wieku 25-4Q lat oraz kobiety w wieku 14-28 lat32. Należy zakładać, iż po 30 latach kobieta nie mogła już zwiększać wydajności swojej pracy. 26 J. Berzii]ś, Lanńjas rupniecibas stradnieku dzives Limenis 1900-1914, s. 46-47. 27 A.G. Raszyn, Formirowanije roboczego klassa Rossii. Istoriko-ekonomiczeskije oczerki, Moskwa 1958, s. 281. 28 A. Mierina, Rigas stradnieki Pinna pasaules kara pneksvakara, [w:] Kapitalisma attistibas un revolucionaras kustibas problemas Latńja, Riga 1980, s. 130-131. 29„Arodnieks"1911,nrll,s. 174. 30 A. Mierina, passim. 31 „Jauna Dienas Łapa", 1913 z 5 XI. 32 „Arodnieks", 1910 z l IX, nr 20, s. 315. • 508_______________________________________ Janis Berzinś Przydatność w pracy kobiet była związana także z macierzyństwem, które angażowało kobietę w wychowanie dzieci. Trudna sytuacja materialna w większości przypadków nie pozwalała robotnikom utrzymywać rodziców, którzy mogliby zajmować się wychowaniem wnuków. W związku z tym wśród robotnic większość stanowiły kobiety niezamężne. • • • • •:- ' '• •' -.-'•'." .••"-;-'-.[:" To, że w przemyśle Rygi przeważali młodzi robotnicy - kobiety i mężczyźni -świadczy o wysokim poziomie intensyfikacji pracy, jej niekorzystnych warunkach, a także znacznym napływie młodych osób z prowincji. Mimo braku pełnych danych statystycznych można stwierdzić, że w łotewskich centrach przemysłowych większość robotników stanowili ludzie młodzi. Osoby, które kontynuowały swoją karierę po czterdziestce, w większości musiały mieć wysokie, specjalistyczne kwalifikacje. Skład robotników przemysłu Łotwy był wielonarodowościowy. Decydowało o tym położenie geograficzne Łotwy, przy Morzu Bałtyckim - ważnym europejskim szlaku handlowym. Związane też było z migracjami, będącymi skutkiem odwiecznych prób zachodnich, wschodnich i północnych sąsiadów podporządkowania sobie nowego terytorium. Napływowi innych narodów w ciągu ostatnich dwóch wieków sprzyjało dążenie imperium rosyjskiego do przekształcenia Łotwy w bazę wypadową dla swej działalności handlowej i wojskowej. Na przełomie XIX i XX wieku stało się to impulsem do rozwoju przemysłu w krajach nadbałtyckich. Imperialne myślenie, które ciążyło nad tym procesem, prowadziło jednak do ignorancji narodowych interesów Łotyszy. Istniejący materiał źródłowy w tej kwestii jest bardzo skromny. Dużą rolę odegrała w tym szowinistyczna polityka imperium rosyjskiego. W miarę obszerne dane statystyczne dotyczą tylko robotników przemysłowych Rygi. Wiadomo, iż w latach 1895-1913 liczba łotewskich robotników Rygi zmniejszyła się z 50,7% do 43,7%, a liczba rosyjskich wzrosła z 16,4 do 24,8%33. Skład narodowy robotników w przemyśle ryskim w 1913 roku wyglądał następująco: na 111 642 robotników Łotysze stanowili 48 782 (43,7%), Rosjanie - 27 733 (24,84%), Polacy - 10 273 (9,2%), Litwini - 8906 (7,9%), Niemcy -8707 (7,8%), Estończycy - 1974 (1,77%), przedstawiciele innych narodowości oraz osoby, o których brakuje danych - 5267 (4,71 %)34. Liczbę Polaków podaje się wraz z Litwinami. Analiza materiału z 1908 roku pozwala stwierdzić, iż liczba łotewskich robotników była większa w przedsiębiorstwach poza Rygą, na terenie Liwlandii. Otóż w 1908 roku w samej Rydze było ich 48,85%, na terenie całej Liwlandii zaś 50,81%35. Struktura narodowościowa wygląda bardziej przejrzyście przy rozpatrywaniu poszczególnych branż przemysłu. 33 Obliczono według: Swod olciotow fabricznych inspektorów za 1913 goda, passim. 34 A. Mierina, op.cit., s. 135. 35 Obliczono według: LWA, f. 104, apr. l, I. 67, k. 1-199 lp.; I. 68, k. 1-181. 510 i, , Janis Berzirjs wyglądał tu następująco: 58,25% robotników stanowili Łotysze, 15,5% Polacy37, 11,5% Niemcy, 6,5% Żydzi, 4% Rosjanie, 4,25% przedstawiciele innych narodowości38. O składzie narodowościowym robotników zatrudnionych w przemyśle Latgalii można powiedzieć tylko tyle, że wśród nich najmniej było Łotyszy, przeważali Rosjanie, Polacy, Litwini i Żydzi. Rola robotnika w procesach socjalno-ekonomicznych i społeczno-politycznych zależała od ogólnego rozwoju duchowego i poziomu kultury, co było związane m.in. z umiejętnością czytania i pisania. W 1897 roku liczba osób piśmiennych zatrudnionych w przemyśle, handlu i transporcie na Łotwie była o wiele większa niż średnia w odpowiednich branżach w guberniach europejskiej części Rosji. W Rydze wskaźnik ten wynosił 81,9%, a w europejskich guberniach Rosji - 53,6%; w podziale na płeć odpowiednio dla mężczyzn: 86,3% i 63,2%, natomiast dla kobiet wynosił odpowiednio -57,8% i 24,8%39. Wysoki wskaźnik osób piśmiennych był charakterystyczny dla głównych branż ryskiego przemysłu: obróbki metali, budowy maszyn i mechanizmów -91,5%, papierniczego i poligraficznego - 91,7%40. W przedsiębiorstwach Liwlandii, poza Rygą, robotnikami byli miejscowi, reprezentujący wyższy poziom. Należy brać tu pod uwagę fakt, iż w Liwlandii i Kurlandii było tradycyjnie rozwinięte szkolnictwo domowe. Dzięki też szkolnictwu podstawowemu kobiety tych regionów w XIX wieku mogły zdobyć wysokim poziomie edukację podstawową. Liczba osób umiejących czytać w Liwlandii stanowiła, w 1897 roku, wśród mężczyzn 77,49%, wśród kobiet - 77,91%; w Kurlandii - 71,22% oraz 70,51%. W imperium rosyjskim umiejętność czytania posiadło tylko 29,3% mężczyzn i 13,1% kobiet41. Robotnice w Rydze były również wykształcone jak mężczyźni. Wyjątek stanowiły branże szeroko wykorzystujące siłę roboczą nie wymagającą kwalifikacji, w tym pracę nieletnich dziewcząt (fabryki tytoniowe, przemysł spożywczy, obróbka drewna, produkcja korków i zapałek, sfera usług). Porównując umiejących czytać robotników z Rygi z mieszkańcami sąsiednich guberni, trzeba pamiętać, iż 60,4% z nich stanowili przybysze, w tym 36,9% z guberni liwlandzkiej i kurlandzkiej, 23,5% z innych guberni42 imperium rosyjskiego lub innych miejsc. Skupianie się ludności mieszkańców w miastach Łotwy, zwłaszcza w Rydze, umiejętność czytania przedstawicieli obu płci w Liwlandii i Kurlandii, wpłynęły na 37 Można zakładać, iż razem z Polakami policzeni zostali Litwini. 38 „Rigaer Tageblatt" 1900, nr z 14 XII; Obzor Kurlandskoj gibemii za 1900 god, Mitawa 1901, s. 75. 39 Informacja o 50 guberniach europejskiej części Rosji przytoczona na podstawie: A.G. Raszyn, Formirowanije roboczego klassa Rossii, s. 584, tabl. 146. 40 J. Berzirjś, B. Yilka, Par daziem Rigas proletariatu politiska apziniguma veidosanas aspektiem 19. un 20. gs. mija, s. 113. 41 Piemaja wsieobszczaja pieriepis nasielenija Rossijskoj imperii 1897 g., z. XIX, Kurlandskaja gubernija, S. Petersburg, 1905, s. X; A.G. Raszyn, op.cit., s. 580, tabl. 144. 41 Riga 1860-1917, Riga 1978, s. 21.1. O niektórych cechach charakterystycznych robotników zatrudnionych w przemyśle na Łotwie... 511 wysoki poziom edukacji robotników. Miał na to także wpływ czynnik migracyjny, Ryga bowiem powstała jako wielobranżowe centrum przemysłowo-handlowe, wchłaniające znaczną część młodej, przeszkolonej siły roboczej, umiejącej czytać i pisać. Podobna tendencja przejawiła się w Kurlandii. Przedstawiona charakterystyka robotników przemysłowych pozwala stwierdzić, że skład robotników miał niemałe znaczenie dla losu tej części mieszkańców w warunkach skomplikowanej społeczno-politycznej sytuacji na Łotwie na początku XX wieku. Inesa Pocą (Ryga) Obraz życia Latgalii w gazecie „Gajsma" (1905-1906) Wschodnia część Łotwy - Latgalia - była do 1919 roku odrębnym pod względem administracyjnym regionem, powstałym podczas wojny szwedzko-polskiej (1600-1660) na mocy układu pokojowego z 1629 roku w Altmarku. Po polskich powstaniach, listopadowym, a także styczniowym, w których czynny udział wzięła ludność polska byłych Inflant, rząd carski postanowił wykorzenić na Łotwie Wschodniej polskie wpływy kulturowe oraz prowadzić rusyfikację1. Do wszystkich szkół został wprowadzony język rosyjski. Zakazano rozmów w języku latgalskim; podjęta została próba zlikwidowania piśmiennictwa latgalskiego, które powstało jeszcze w XVIII wieku i posługiwało się alfabetem łacińskim na wzór polski (w tej formie wydrukowano 76 książek2). W ostatecznym rezultacie, do 1904 roku, w wyniku wprowadzonego zakazu druku Latgalczycy stracili dostęp do literatury w zrozumiałym dla nich języku i zostali poddani rusyfikacji. Dopiero pod koniec XIX wieku, z pojawieniem się średnio zamożnej warstwy chłopów, zdolnych dać wykształcenie swym dzieciom, ukształtowała się latgalska inteligencja, w tym także duchowieństwo. Miejscem jej skupienia stał się Petersburg. Tam właśnie powstało Łotewskie Stowarzyszenie Muzyczne (1903), które odegrało wielką rolę w narodowym odrodzeniu Latgalii. Ważne miejsce w tym procesie zajmowały gazety, m.in. pierwsza gazeta „Gajsma", wydawana przez F. Kempa, z zawodu inżyniera, a jednocześnie publicystę i działacza kultury. Celem niniejszego artykułu jest analiza treści pierwszej latgalskiej gazety „Gajsma", określenie idei, z którymi zwracała się do czytelnika, oraz sposobów, za pomocą których usiłowała poszerzyć jego polityczne i kulturowe horyzonty, podnieść świadomość narodową. W literaturze historycznej dotychczas nie prowadzono specjalnych badań nad pierwszymi latgalskimi gazetami. Wspominane są w pracach poświęconych narodowemu od- 1 T. Puisans, Latgale. Yesturiskas skices, Toronto 1988, s. 153-154. 2 P. Zeile, Latgales kultunesture. Programma konspekts, Rgzekne 1966, s. 51. Obraz życia Latgalii w gazecie „Gajsma" (1905-1906) 513 rodzeniu Latgalczyków, gdzie zazwyczaj zawiera się ich krótka charakterystyka bez głębszej analizy treści3. Gazeta „Gajsma" (po latgalsku „Światło") zaczęła ukazywać się 27 listopada 1905 roku w Petersburgu w czasie wydarzeń rewolucyjnych w Rosji. Rewolucja miała, zwłaszcza w krajach nadbałtyckich i Polsce, charakter nie tylko socjalno-polityczny, ale także narodowowyzwoleńczy, co znalazło odbicie w treści gazety. Ukazywała się ona w języku łatgalskim raz na tydzień, miała objętość 4 stron. Zgodnie z zaleceniem Komisji Ortograficznej, utworzonej w 1876 roku przez społeczeństwo łotewskie, była drukowana czcionką łacińską. Pismo wydawano za pieniądze Łotewskiego Stowarzyszenia Muzycznego, pochodzące ze składek od Łotyszy. Ukazało się 26 numerów. Chociaż redakcja mieściła się w Petersburgu, sama gazeta była kolportowana przeważnie w Latgalii. Większość artykułów nie miała podpisów, wiadomo jednak, iż poza F. Kempem z pismem współpracowali pisarze, publicyści i działacze społeczni, tacy jak: O. Skrynda, O. Rubins, E. Krustans, G. Mukt-Kweders, K. Daugule, E. Kindzuls, J. Zejle i inni.4 W pierwszych numerach określono, iż celem gazety jest objaśnienie i analiza najważniejszych wydarzeń życia społecznego, obrona interesów ludzi pracujących. Będziemy szukali nowych dróg do lepszego życia - obiecali wydawcy5. Na pierwsze zarzuty 0 inspirowanie działalności rewolucyjnej i przemocy redakcja stanowczo oświadczyła, iż jej pracownicy nie są socjalistami. „Gajsma" - dodali redaktorzy - pisze o zamieszkach, jakie miafy miejsce w kraju, ale nie nawołuje ludzi do buntu6. Redakcja oświadcza, iż będzie służyła interesom chłopów łotewskich7. Podkreśla też, że będzie dążyła do konsolidacji narodu łotewskiego, będzie się starała zjednoczyć nasz maleńki łotewski naród i stworzyć z niego jedną rodzinę, w której będą panowały braterstwo, miłość 1 zgoda^. Pismo także apelowało o zachowanie wiary, języka ojczystego i ojczyzny9. W ten sposób przejawiła się ideowa i polityczna orientacja redaktorów gazety, którzy opowiedzieli się po stronie konstytucyjnych demokratów (kadetów), zwłaszcza po stronie skrzydła radykalnego tej partii. Podstawowym tematem gazety były dzieje rewolucji 1905 roku; jej pierwszy numer ukazał się w momencie osłabienia caratu, po wydaniu manifestu z 17 października, który zrodził wielkie nadzieje i złudzenia. Wydawało się, że osiągnięte zostało wielkie zwycięstwo. Jeden z głównych artykułów w numerze pierwszym miał nawet tytuł: Świt jest 3 M. Bukss, Latgalu atmuda. Idejas m ceinas, Miinchen 1976, s. 224—241; V Seil. Periodiskos literaturas apskots, [w:] Rokstu krojums latgalu drukas aizliguma atcelsonas 40 godu atcerei, Daugavpils 1944, s. 319-364. 4 M. Bukss, op.cit., s. 231-232. 5 „Gajsma" 1905, nr 2. 6 „Gajsma" 1906, nr 3. 7 „Gajsma" 1906, nr 5. 8 Ibidem. ^Ibidem. 514______________________________________________Inesa Pocą blisko. Autor zachwyca się swobodą, jaką przyniósł carski manifest, tzn. wolnością zebrań, słowa, osoby ludzkiej10. Artykuł zatytułowany Co dal nam rok bieżący oceniał manifest jako wielkie zwycięstwo, albowiem naród Rosji nie był w stanie wytrzymać ucisku i powstał, domagając się innego, lepszego życia i wolności. Robotnicy fabryczni domagali się wolności i pracy, wygłodzeni chłopi - zniesienia opłat za wykup ziemi, inteligencja - wolności i prawa wyrażania swoich poglądów, katolicy - tolerancji wyznaniowej. Gazeta w sposób dostępny i klarowny wyjaśniała czytelnikom kwestie: nietykalności osoby, wolności słowa, sumienia, zakładania stowarzyszeń i organizowania zgromadzeń. Była to oświata polityczna narodu w jego języku ojczystym. Warto podkreślić, iż autor nie łączył otrzymania wolności z carską łaską, a przypisywał to zasługom rewolucjonistów. Należy się nasza wdzięczność tym, którzy przelewali za nas krew i zginęli11. Autor artykułu nawołuje chłopów do korzystania ze swobody zebrań, wysyłania swoich delegatów na pertraktacje rządowe. Rząd, jego zdaniem, powinien wsłuchać się w głos zjednoczonego chłopstwa. Wyrąbaniem lasów i rabowaniem majątków (te formy walki przeważały na Łotwie podczas rewolucji) niczego nie da się osiągnąć, bowiem rząd ma wojska pod dostatkiem - pisze dalej autor12. Gazeta proponowała chłopom legalne, pokojowe formy walki o polepszenie swojej sytuacji. Rewolucja jednak nadal trwała, a gazeta informowała czytelników o jej dziejach w „Łotwie Bałtyckiej"13. Zaznaczała m.in., że rolnicy odmawiają niemieckim baronom spłacania wysokiego czynszu za ziemię, włościanie nie płacą podatków, parobkowie i bezrolni chłopi domagają się podwyżki świadczeń i zmniejszenia godzin pracy14. Informowała także o powstaniu w końcu października w gminach Liwlandii (Widzeme) i Kurlandii (Kurzeme) „nowego rządu", o tym, że w Rydze odbył się zjazd deputowanych do gmin, na którym został powołany komitet łączący wszystkie gminy15. Pisano o potyczkach z wojskiem w miastach Windawa (Yentspils), Tukums, Kuldiga i innych oraz o wprowadzeniu stanu wojennego w Kurlandii i Liwlandii16. W rubryce „Wiadomości z Ojczyzny" gazeta szczegółowo opisywała wydarzenia rewolucyjne w Latgalii w 1905 roku. Zaznaczała, iż w Dagdzie, Aglonie, Kraslavie, Wilanach chłopi wyrąbywali las, a rosyjscy starowiercy rabowali majątki. Przyczyną tego rodzaju wydarzeń był brak chleba oraz wysokie podatki. Do uśmierzenia chłopów zostało wysłane wojsko. Autor zwraca uwagę, że dla uspokojenia chłopów potrzebne jest jednak nie wojsko, a chleb17. lo„Gajsma"1905,nrl. , , y ; , "Ibidem. '.. . :, < .. , , - 12 Ibidem. 13 Tak gazeta określała pozostałe części Łotwy: Kurzeme (Kurlandia) i Widzeme (Liwlandia). 14„Gajsma" 1905, nr 2. 15 Ibidem. 16 Ibidem. l7„Gajsma" 1905, nr l. Obraz życia Latgalii w gazecie „Gajsma" (1905-1906)________________________5\5 Gazeta podaje dalej, że w Stirnienie, z kolei, parobkowie wystąpili z żądaniem zwiększenia pensji rocznej do 120 rubli i przydzielenia 3 dziesięcin ziemi. W Borchowie chłopi wybrali nowy zarząd gminy oraz Komitet Chłopski składający się z 15 osób. Została podjęta decyzja, by nie płacić obszarnikom czynszu i zamknąć karczmy. Szwe-ryn, zarządca majątku hrabiego Platera-Zyberka, mścił się na chłopach. W odwecie chłopi spalili majątek razem z budynkami gospodarczymi i bydłem. Przewidywano wybuchy buntów chłopskich w gminach liwańskiej, stirnieńskiej i bałwskiej18. Było to odbierane przez niektórych czytelników jako pośredni apel do podjęcia działań rewolucyjnych. W numerze trzecim gazeta odcięła się od takich tematów, dając mniej informacji o wydarzeniach w Latgalii i na terenie Łotwy, podkreślając przy tym barbarzyństwo oddziałów karnych19. Ton pisma jest bardziej spokojny, autorzy potępiają formy wałki z użyciem siły. •;.. •:; ?! W artykule Bałtycka rewolucja jest pokonana czytamy: Zbyt płomienne powstanie Bałtów uważamy za niesłuszne, ale dołączając się do nich dla wspólnej pracy w zakresie spraw kulturowych i narodowych, nie możemy akceptować przelewania krwi i unicestwienia swojego narodu20. -r,' Znaczącego miejsca gazeta udzielała wydarzeniom w Rosji, na Litwie, w Polsce, na Kaukazie i Syberii, zamieszkom w wojsku w Sewastopolu, Mandżurii i Władywostoku. Mówiąc o przyczynach tych wydarzeń, podkreślała, iż rząd odbiera swobody ofiarowane przez październikowy manifest, dlatego powstanie ogarnia miasta, chłopstwo, zbuntowana jest cała Rosja, zmierzająca do wolności (...)21 •- •/. rs , Obserwując natarcie kontrrewolucji, odnotowując ofiary i osłabienie ruchu rewolucyjnego, gazeta wyciąga wniosek, że carski manifest dawał narodom Rosji te same prawa, które od dawna mają narody europejskie. Naród chciałby korzystać ze wszystkich swobód człowieka, lecz rząd hamował te dążenia. To stało się przyczyną zamieszek, które rząd usiłował stłumić siłą i przelewem krwi. W wyniku wolności osiągnęło się mniej niż przed manifestem, natomiast znęcanie się nad człowiekiem wzrosło22. Ilustracją tych refleksji były przytaczane dane o represjach w „Bałtyckiej Łotwie" i w całym regionie nadbałtyckim. Pisano o tym, że rozstrzelano lub powieszono 400 osób, spalono około 100 osad. Nadbałtyccy obszarnicy, z kolei, zażądali od władz 11 miliardów rubli odszkodowania za zdewastowane przez rewolucjonistów majątki. Zgodnie z informacją umieszczoną w gazecie mieli otrzymać tylko 3 miliardy. Pismo podaje dane dotyczące poszczególnych miejscowości, podkreślając, że wyroki śmierci orzekane są bez żadnego procesu23. 18 Ibidem. 19 „Gajsma" 1906, nr 3; nr 4; nr 5; nr 8; nr 9. 20 „Gajsma" 1905, nr 2. 21 Ibidem. 22 „Gajsma" 1906, nr 9. 23 „Gajsma" 1906, nr 10. 516_____________________________________________Inesa Pocą Gazeta poświęca wiele uwagi zwołaniu i początkom pracy Dumy Państwowej. W pierwszych numerach „Gajsma" pozytywnie oceniała ustępstwa caratu w kwestii zwiększenia praw Dumy w porównaniu z tymi, które miała ona w sierpniu, oraz w kwestii poszerzenia praw wyborców24. Pismo szczegółowo wyjaśniało funkcje Dumy Państwowej, podkreślało konieczność uchwalenia przez Dumę wszystkich ustaw. Czytelnicy byli systematycznie informowani o zasadach wyborów do Dumy, o zebraniach przedwyborczych w gminach i powiatach. Gazeta umieszczała swoje sugestie na temat wyborów, doradzała, by nie tworzyć osobnych partii ze względu na małą liczbę Łotyszy, a popierać te partie, które są mocne i „dużo obiecują"25. Jako przykład wymieniana była partia kadetów, której program był zbieżny z poglądami wydawcy - F. Kempa i jego współpracowników. W gazecie były opublikowane podstawowe żądania kadetów, które „Gajsma" popierała. Kadeci chcieli opracowania projektu konstytucji, a także zapewnienia narodowi praw i swobód demokratycznych, wprowadzenia samorządu terytorialnego i autonomii dla poszczególnych regionów Rosji, zrównania praw języków mniejszości z językiem państwowym, wprowadzenia powszechnej i obowiązkowej podstawowej edukacji, zniesienia wykupu ziemi, zwiększenia obszarów ziemi należącej do chłopów drogą przymusowego wykupu jej od obszarników, przejścia do systemu osadnictwa itd.26 Jednak w tym czasie pojawiły się sceptyczne wypowiedzi poszczególnych czytelników na temat skuteczności działania Dumy oraz wątpliwości, czy nie będzie ona rozwiązana przez cara27. '"''v- : • ••' -.'•"•': ••"••• .'••'•'•• •:-".• -y,'-.--;." Gazeta radośnie informowała o rozpoczęciu pracy Dumy Państwowej. Jednocześnie zaznaczała, iż jej uprawnienia są zasadniczo ograniczone, ma ona jedynie głos doradczy. Takie same prawa posiada Rada Stanu. Duma nie ma prawa dyskutowania nad tzw. podstawowymi ustawami. Gazeta jednak wyrażała nadzieję, że deputowani będą dyskutować o problemach narodu i domagać się dla Dumy praw ustawodawczych. Rząd jakkolwiek mocny, nie może być mocniejszy od narodu - stwierdza autor, na końcu mniej stanowczo dodając, że Duma powinna czegoś dokonać2*. W następnych numerach autorzy artykułów przyznawali, że rząd ignoruje żądania Dumy, zapisane w jej odpowiedzi na tronowe przemówienie cara. Dotyczyło to przede wszystkim amnestii, demokratycznych praw ludności, uprawnień Dumy, w tym w kwestii agrarnej29. Jednocześnie gazeta opublikowała fragmenty dość ostrych wypowiedzi de- 24 „Gajsma" 1906, nr l; nr 2. 25 „Gajsma" 1906, nr 10. 26 Ibidem. 27 „Gajsma" 1906, nr 9; nr 11 itp. 28 „Gajsma" 1906, nr 20. 29 „Gajsma" 1906, nr 21; nr 22. Obraz życia Latgalii w gazecie „Gajsma" (1905-1906) 517 legatów pod adresem rządu. Kilkakrotnie pisała o poparciu narodu dla Dumy i o próbach rządu pozbawienia Dumy tego poparcia30. Dość szczegółowo prezentowane były dyskusje w Dumie w sprawie agrarnej. Wskazywano na rozbieżność poglądów przedstawicieli chłopów z centralnych i zachodnich guberni Rosji. Pierwsi opowiadali się za wspólnym posiadaniem ziemi, drudzy zaś domagali się przekazania ziemi na własność. Donoszono, że ksiądz F. Trasun nie ujawnił swego stanowiska w tej kwestii, żądając jedynie wyprowadzenia wojska z Latgalii31. Ostatnie numery gazety podawały, że wszystkie płomienne przemówienia deputowanych rozbijają się o rządowy mur. Rząd ignorował propozycje zniesienia kary śmierci i amnestii dla rewolucjonistów, jak i żądania dymisji rządu. Pisano o możliwości rozwiązania Dumy32. Generalnie gazeta dość obiektywnie pokazywała pracę Dumy, prezentowała jej członków, a tym samym pomagała czytelnikom orientować się z życiu politycznym Rosji. ' '• • '-'/-' . . ' ' ' '••• !;'': '•••'-.•'fiA- -r.-V; •:•'.•• •••'•- "'.' Polityka carskiego rządu wobec chłopów, sytuacja na wsi i problemy rolnictwa, poszukiwanie wyjścia z ciężkiej sytuacji, w jakiej znaleźli się chłopi - te tematy były stale obecne na łamach gazety „Gajsma". Duży artykuł „Chłopska wolność" z okazji 45-lecia zniesienia pańszczyzny zawierał charakterystykę reform z 1861 roku i analizę sytuacji chłopów po reformie. Zaznaczał, iż chłop stał się wolny, ale jego życie gospodarcze, praca i ziemia pozostały w niewoli i nękają go po dzień dzisiejszy. Chodzi 0 wysokie koszta rat, jakie ma płacić za ziemię w ciągu 49 łat, brak własnego lasu 1 konieczność kupowania go od obszarników, brak pastwisk, za których użytkowanie musieli odpracować u obszarników, powinność pracy różnego rodzaju itd. Trzeba brać także pod uwagę, pisze autor, ciemnotę chłopów, nieznajomość ustaw. Wolność nie polepszyła ich życia - wnioskuje. Chłop otrzymał, co prawda, prawo przesiedlania się ze wsi do miasta, znalezienia pracy w fabryce, na budowie kolei itp. Tak też wielu uczyniło, a ci, co pozostali na wsi, muszą tak jak dawniej walczyć z głodem. Praca na roli zazwyczaj dawała małą szansę na zgromadzenie środków wystarczających na kupno ziemi. Zamiast panów, których chłop miał przed reformą, pojawili się nowi - urzędnicy, naczelnicy, wykorzystujący ciemnotę chłopów we własnym interesie. Chłop nie był właścicielem ziemi, mógł jedynie ją uprawiać, nie mógł jej sprzedać. Miał przy tym obowiązek płacić wykup, podatki, utrzymywać gminne szkoły, do których jego dzieci dopuszczane były w ostatniej kolejności - po dzieciach obszarników i przedstawicieli innych warstw. W celu otrzymania „wolnej ziemi" autor nawoływał chłopów do udziału w wyborach do Dumy Państwowej33. 30 „Gajsma" 1906, nr 22, nr 23. "„Gajsma" 1906, nr 23, nr 24. 32 „Gajsma" 1906, nr 24, nr 25. 33 „Gajsma" 1906, nr 10. 518 Inesa Pocą Sytuację chłopów, odzwierciedloną w artykule, potwierdzają informacje w rubryce „Wieści z Ojczyzny" oraz listy z Latgalii docierające do redakcji34. W artykule Chłopi i państwo zaznaczano, że o biedzie wśród chłopów najdobitniej świadczą ich długi. Stanowiły one w 1903 roku kwotę 142 min rubli. Ta suma, której nie mogli zapłacić, została anulowana przez manifest. W 1904 roku był znów nieurodzaj, dlatego podatki nie zostały zapłacone, w następstwie czego rząd zarekwirował majątek chłopów w 29 tysiącach wsi, pozbawił 27 tysięcy chłopów ziemi, a 15 tysięcy osadził wwiezieniu35. - -<- ;• . ,• • ' , •,--•' Gazeta demaskowała kolejną carską laskę - ustawę z 3 listopada 1905 roku o obniżeniu o połowę wysokości opłat za wykup ziemi z l stycznia 1906 roku i zniesienie tej możliwości od l stycznia 1907 roku. Ustawa miała na celu świadczenie pomocy niezamożnym chłopom przy kupowaniu ziemi przez Chłopski Bank36. Informowano o tym, że w 1861 roku rząd odkupił od obszarników ziemię i przekazał ją chłopom do kupienia na raty rozłożone na 49 lat. Od tego czasu chłopi wpłacili wraz z oprocentowaniem l miliard 500 milionów rubli, rząd natomiast zapłacił obszarnikom 897 rubli37. W ten sposób chłopi dwukrotnie pokryli koszta danej im ziemi, tak że carski manifest z 3 listopada wcale nie był dla nich łaską. Listy z latgalskich wsi świadczyły też o tym, że trudno było chłopom otrzymać kredyt z banku. Z łatwością natomiast dostawali go obszarnicy i handlarze ziemią38. W artykule Chlopski Bank redaktor gazety F. Kemp (pod pseudonimem Skoborga) ujawnił sposób, w jaki bank bogacił się kosztem chłopów, podwyższając cenę na ziemię o 30-40%. Kupno chociażby 10 dziesięcin ziemi wymagało posiadania 100-200 rubli, których chłop nie miał, nie mógł bowiem spłacać nawet podatków39. Gazeta popierała agrarny program partii kadetów zakładających przymusowy wykup ziemi obszarników przez rząd i dalszą sprzedaż jej chłopom na raty. Listy z Latgalii świadczyły o poparciu tego programu40. Znaczące miejsce w publikacjach poświęcono poszukiwaniu dróg wyjścia z ciężkiej sytuacji chłopów. Autorzy artykułów popierali i propagowali podział ziemi i zakładanie osad. Pisało się o sukcesach osadnictwa w Liwlandii i niektórych miejscach Latgalii (gminy: borchowska, stirneńska, liwańska)41. „Gajsma" nawoływała do zdobywania wiedzy w zakresie rolnictwa, wprowadzenia nowych metod uprawiania ziemi, używania nawozów itd.42 34 „Gajsma" 1906, nr 15; nr 22; nr 23. 35 „Gajsma" 1906, nr 20. 36 „Gajsma" 1905, nr l. "„Gajsma" 1906, nr 19. 38 „Gajsma" 1906, nr 20; nr 26. 39 „Gajsma" 1906, nr 25. 40 „Gajsma" 1906, nr 18. 41 „Gajsma" 1906, nr 14; nr 13. 42 „Gajsma" 1906, nr 18; nr 22. Obraz życia Latgalii w gazecie „Gajsma" (1905-1906)________________________519 Jednym z warunków rozwoju narodu jest szkolnictwo w języku ojczystym. Latgal-czycy byli tego pozbawieni. Prowadząc rusyfikację, o czym wspomniano, rząd carski na mocy ukazu o edukacji z 1864 roku postanowił, iż nauka w szkole powinna się odbywać w języku rosyjskim. Od tego czasu zostały zlikwidowane nieliczne szkoły parafialne, w których nauka była prowadzona w języku latgalskim43. Ukaz oraz rozporządzenie K. Kauffmanna z 1865 roku stworzyły trudną sytuację w dziedzinie oświaty. Pozostawała Latgalczykom tylko nauka domowa z wykorzystaniem starych modlitewników i śpiewników, czytanie których stanowiło pewien problem. Książki, wydawane w Kurlandii i Liwlandii, miały odrębności językowe i były pisane czcionką gotycką, dla Latgalczyków mało zrozumiałą. Na początku 1906 roku w Petersburgu było jednak 5 szkół z latgalskim językiem wykładowym44. W wielu artykułach „Gajsma" opisywała sytuację w dziedzinie oświaty w Latgalii. W artykule O naszych szkolach zaznaczało się, że istniejące szkoły niosą nam, Łotyszom, więcej zła niż dobra, nauczają bowiem wyłącznie w języku rosyjskim, proponują rosyjskie modlitwy, niepotrzebne pieśni żołnierskie itd. Nasze gminne szkoły służą nie do szerzenia oświaty, tylko do rusyfikacji Łotyszy-katolików45. Dążąc do rusyfikacji plemienia łotyskiego - pisze autor - rząd wypędzil język łotewski ze szkól i urzędów gminy, z sądów i innych miejsc, gdzie Łotysz mógl szukać prawdy i obrony (...) Tylko w Kościele naród zachował jeszcze swoją odrębność46. O świadomości następstw owej polityki świadczy list 78 chłopów z powiatu dyneburskiego, w którym piszą, że inne narody mają inżynierów, adwokatów, bogatych fabrykantów, tylko wśród Łotyszy (Latgalczyków) nie można odnaleźć takich kategorii zawodowych47. Oceniając przyczyny tego zjawiska, gazeta kilkakrotnie zwracała się do rodaków z apelem o wysyłanie dzieci do szkół, gimnazjów, liceów, by dać im możliwość wybrania sobie zawodu. Większość rodziców bowiem chciałaby widzieć swoich synów tylko w roli duchownych48. Gazeta informowała o problemach oświaty całej Łotwy. Pisała o kongresie nauczycieli łotewskich w Rydze oraz o uchwałach, zawierających żądanie udzielenia szerokich praw samorządom lokalnym, swobody w samookreśleniu się narodów i zaspokajeniu potrzeb kulturalnych. Uchwały kładły szczególny nacisk na wprowadzenie łotewskiego jako języka wykładowego. Gazeta przytaczała końcowe słowa uchwały: Niech żyje wolna szkolą w wolnej Łotwie49. 43M.Bukss, op.cit., s. 80-81. 44 „Gajsma" 1906, nr 6; „Auseklis" 1906, nr 3. 45 „Gajsma" 1905, nr 2 . 46 „Gajsma" 1906, nr 5. 47 „Gajsma" 1906, nr 4. 48 „Gajsma" 1906, nr 17. 49 „Gajsma" 1905, nr l; nr 2. 520_____________________________________________Inesa Pocą „Gajsma" nawoływała Latgalczyków do przejęcia szkolnictwa w swoje ręce tak, jak to uczynili chłopi z gminy borchowskiej, którzy zmienili kierownictwo gminy i wprowadzili język łotewski50. : ,•.-;.;;>•, ;.; -, ,,. , ....... ,„,«, M-« „; Powstała na fali wydarzeń rewolucyjnych i znajdująca się pod ich wpływem gazeta „Gajsma" wystraszyła umiarkowane i konserwatywne skrzydło latgalskiego narodowego odrodzenia, przede wszystkim duchowieństwo. Po zebraniu u dziekana F. Trasuna księża postanowili wziąć na siebie kierowanie życiem społecznym, a więc los „Gajsmy" został przesądzony. Równolegle zaczęły ukazywać się dwie gazety kontrolowane przez kler: „Sakła" („Siemię") oraz „Auseklis" („Gwiazda Zaranna"). Księża zaczęli potępiać czytelników „Gajsmy" za to, że czytają socjalistyczną, antyrządową gazetę i straszyć możliwością trafienia do więzienia. Czynniki rządowe także hamowały kolportaż „Gajsmy". W 1906 roku gazeta przestała istnieć51. Zawieszenie jej wydawania przyczyniło się do osłabienia radykalnego nurtu w lat-galskim narodowym ruchu. Przeważył w nim nurt umiarkowany, w którym przywódczą rolę odgrywało duchowieństwo katolickie. 50 „Gajsma" nr 2 z 18 XII 1905 i nr 18 z 20IV 1906. 51 M. Bukss, 0/>.d(„ s. 233-241. Zygmunt Podhorski Oprać. Andrzej Suchcitz (Londyn) Moja Ukraina i moje Chinocze1 Po powrocie z wakacji zostaliśmy wprowadzeni na wydział 1 Dla niniejszej publikacji wybrałem dwa wyjątki z pamiętników gen. bryg. inż. Zygmunta Podhorskiego (1891-1960). Rękopis pamiętników, zresztą nie dokończonych, bo obejmujący okres od 1891 do 1920 r. powstat, gdy autor byt w niewoli niemieckiej w Oflagu VII Murnau. Już po wojnie, jako uchodźca polityczny w Londynie, przepisał swoje pamiętniki na maszynie. Obejmują one 430 stron formatu B4. We wstępie do nich gen. Podhorski pisat: Pragnąłbym też, by moje dzieci mogty się wczuć w nasze przywiązanie do naszych ziem kresowych, gdzie tyle naszych pokoleń o nie walczyło, gdzie tyle pracy włożyli i skąd tyle razy byli wyzuci z mienia, narażani na ciężkie przeżycia. A jednak mimo wszystko wracali i odbudo- wywali wszystko od nowa, co było zniszczone tyle razy ogniem i mieczem. Pragnąłbym też naświetlić nasz stosunek do ludu ruskiego, z którym tyle pokoleń się zżyło, wojowało, było przez ten lud napadanych, a jednak do którego nie można nie mieć sentymentu i gdyby inne warunki współżycia były nie podżegane rządami carskimi i przez całe pokolenia podjudzanie ich przeciw dworom, to na pewno by się dzieje inaczej potoczyły i to współżycie dwóch narodów na wspólnej ziemi mogto być zgodne i dla kraju tego, tyle razy spłyniętego krwią i pożarami zbawienne". Maszynopis został w latach późniejszych opracowany i wyszlifowany pod kątem redaktorskim. Niniejsze dwa wyjątki zostały wzięte z pierwotnego maszynopisu samego autora (83-89 i 130-133). Dokonano w nich jedynie drobnych poprawek. Oryginał rękopisu i pierwotnego maszynopisu jest w posiadaniu córki Marii z Podhorskich Bobińskiej, zamieszkałej w Londynie. Wcześniej byty wydane inne wyjątki z tych pamiętników: Społeczeństwo polskie na Ukrainie wobec wydarzeń politycznych w Rosji. „Pamiętnik Kijowski", Londyn 1980, t. 4, s. 153-161; Ziemie ruskie tzw. prowincje zabrane Rzeczypospolitej w latach 1900-1914, „Pamiętnik Kijowski", Londyn 1995, t. 5, s. 21-36; O niektórych parafiach i powiatach, ibidem, s. 55-65; Wspomnienia dowódcy 203 Pułku Ułanów z walk o Ciechanów w 1920 roku., „Wojskowy Przegląd Historyczny" 1996, nr 4, s. 208-214. Rodzina Podhorskich herbu własnego wywodziła się od Wsiewotoda Mścista-wowicza (zm. 1138), księcia nowogrodzkiego, perejestawskiego i wyszohrodzkiego, potomka Ruryka. Kniaź Hrehory, uczestnik spisku przeciwko carowi Iwanowi IV Groźnemu uszedł na dwór Zygmunta II Augusta w 1563 r. Nadał mu król ziemie w Krzemienieckim. Rodzina rozgałęziła się na trzy linie: lemieszczańską, borecka i be- reżańską. Ostatnim potomkiem Hrehorego, który oficjalnie używał tytuł kniazio-wski, byt Aleksander Podhorski (1760-1812) z linii lemieszczańskiej. Rodzina posiadała olbrzymie majątki na Kijowszczyźnie. W XVI w. przeszła ona na katolicyzm. Tytuł kniaziowski nie został zatwierdzony przez władze carskie głównie z powodu odmowy rodziny przejścia na prawosławie. 522 Wspomnienia _ Zygmunt Podhorski rolniczy, gdzie rok szkolny otworzył sam rontaler2; wydział ten bowiem był jego dumą i oczkiem w głowie. Było nas tam nie tak wielu, może najwyżej trzydziestu. Z moich bliskich spotkałem Kazia Jakubowskiego3 i Władka Szaniawskiego4. Wkrótce jednak zżyliśmy się ze wszystkimi. Naszym opiekunem był pan Stefan Biedrzycki5, wykładowca mechaniki rolnej i rolnictwa specjalnego. Człowiek wykształcony, całym sercem przejęty wychowaniem młodzieży, doskonały fachowiec, w przyszłości założyciel i pierwszy, zdaje się, rektor Wyższej Szkoły Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Potrafił on wprowadzić nutę koleżeństwa do tego stopnia, że bawił się z nami w tzw. dupnika, polegającego na tym, że delikwent pochylony trzymał twarz na kolanach kolegi, a jeden z wokoło stojących kolegów walił go po pewnej części ciała. Chodziło o to, czy poznaje delikwent, kto uderzył. Jeżeli się pomylił, dalej nadstawiał się do bicia, a jak poznał, na jego miejsce wchodził poznany. Mimo iż czasem bawił się z nami w to Biedrzycki - zazwyczaj trzymał głowę delikwenta - umiał zachować i powagę, i autorytet. Choć nieraz był surowy, bar-dzośmy go lubili i powierzali mu wszystkie nasze bolączki zarówno grupowe, jak i indywidualne. Miał też duże poważanie u samego Rontalera, toteż atmosfera na wydziale rolniczym była naprawdę przyjemna i pogodna. Grono profesorów zarówno wykładających przedmioty ogólne, jak i specjalistyczne było doskonałe i naprawdę nauka szła dobrze, bardzośmy korzystali. Któregoś dnia, zaraz po przybyciu do szkoły, zostałem zawezwany przez Rontalera. Zastałem tam dwoje starszych państwa i młodego ucznia. Rontaler swoim zwyczajem zaczął mrugać oczami spod podwójnych okularów i pod wąsem uśmiechać się. „Dlaczego nie witasz się ze stryjostwem?" - zapytał. Zygmunt Podhorski pochodzi) z linii lemieszczańskiej. Byt synem Piotra Podhorskiego (1859-1916), inżyniera-architekta, właściciela dóbr Konele w powiecie Lipowiec; Horoszków, Krzewczanka i Lemieszczycha w powiecie Taraszcza oraz Chinocze, Radyżów i Rydenko w powiecie Sarny. Zob. T. Lenczewski, Genealogie rodów utytułowanych w Polsce, 1.1, Warszawa 1995-1996, s. 67-78. 2 Edward Rontaler (1846-1917), pedagog, właściciel i dyrektor szkoty w Warszawie, którą zatożyt w 1896 r. 3 Kazimierz Jakubowski, syn właściciela ziemskiego z Fatkowa koło Końskich, później w 1. pułku ułanów l Korpusu Polskiego. 4 Władysław Szaniawski, syn właściciela ziemskiego spod Siedlec, student UJ w Krakowie. 5 Stefan Biedrzycki (1876-1936), agrotechnik i mechanik. Od 1918 r. profesor mechaniki rolnej w SGGW, a od 1931 r. profesor konstrukcji maszyn na Politechnice Warszawskiej. Autor licznych prac i podręczników. Moja Ukraina i moje Chinocze _ 523 Przyznam, że nie zrozumiałem, o co mu chodzi. Okazało się, że był to stryj Józef6 ze stryjenką i przyprowadzili do szkoły swojego syna Bolka7. Nigdy ich przedtem nie widziałem, więc też nic dziwnego, że nie mogłem poznać. Po przywitaniu się, Rontaler, wskazując na Bolka, powiedział mi: „Masz jako starszy opiekować się nim w szkole". Po tym pierwszym widzeniu odwiedziłem dom stryjostwa, którzy na zimę mieli zamieszkać w Warszawie, a później dom ich był dla mnie naprawdę wielką atrakcją i często tam wpadając, zadomowiłem się. Rodzina składała się ze stryjostwa oraz starszej ode mnie córki Heleny8, zwanej Lelą, i syna, o parę lat młodszego ode mnie Bolka. Bardzo polubiłem dom stryjostwa, który gromadził w swych gościnnych progach wiele osób z Kresów i masę młodzieży. Stryj Józef, piękny typ urody męskiej i polskiej, z dużym wąsem i trochę orlim nosem, był człowiekiem o pięknych zasadach i wielkiej dobroci, bardzo uspołeczniony, odznaczający się miłym humorem. Przypominał mi z urody i powierzchowności mego dziadka Liptowskiego9. Stryjenka, z domu Malczewska, bardzo energiczna, może trochę egzaltowana, dużo pracująca społecznie, w domu miła i gościnna, miała najwięcej do powiedzenia w życiu rodzinnym. Córka ich Lela, z którą bardzośmy się zaprzyjaźnili, była pięknoduchem, bardzo melancholijna, chcąca cierpieć za innych, chętnie robiąca ofiarę na rzecz innych. Bardzo przystojna, można powiedzieć piękna uroda z wyrazem uduchowionym. Bardzo inteligentna i przejęta wolnomyślicielstwem i radykalnymi wpływami. Kochał się w niej Aleksander Taube i wiem, że i ona w nim. Jednak nie chciała za niego wyjść za mąż, bo kochał się w niej przedtem Witold Berezowski, z którym była zaręczona. Nie chciała zerwać, choć ja, dopuszczony do tajemnicy przez nią i Olka, robiłem co mogłem, żeby ją namówić 6 Józef Jan Podhorski (1863-1934), właściciel ziemski, prawnik i sędzia pokoju. Jego żoną byta Maria Kazimiera Skarbek-Malczewska (1867-1944). 7 Bolesław Podhorski (1896-1979), ppor. rez. 1 Putku Ułanów Krechowieckich. Współorganizator i prezes Zarządu Osady Krechowieckiej w l. 1921-1939. W 1.1939-1945 jeniec wojenny (rm.in. Oflag VII A Murnau). Po wyzwoleniu przebywał w 1 Putku Ułanów Krechowieckich 2 Korpusu. Od 1949 do 1958 r. byt dyrektorem Instytutu Polskiej Akcji Katolickiej w Wielkiej Brytanii. 8 Helena z Podhorskich Berezowska (1888-1965), pracownik PCK, Politechniki Warszawskiej. W 1920 r. byta sanitariuszką, a podczas II wojny światowej służyła w Armii Krajowej. 9 Benedykt Lipkowski (1835-1906), ożeniony.z Katarzyną Kossowską, gospodarował w majątku Horodnica. 524 Wspomnienia Zygmunt Podhorski na zerwanie z Berezowskim i wyjście za Taubego. Nic nie pomogło, natura jej potrzebująca się kłaść w ofierze doprowadziła do tego, że wyszła za Berezowskiego, unieszczęśliwiając Taubego, i parę lat później rozwiodła się, oddając się całkowicie wychowaniu syna jedynaka10. Bolek, przemiły chłopak, przylgnął od razu do mnie i mimo dość znacznej, jak na ten wiek różnicy lat, szybko i szczerze zaprzyjaźniliśmy się na całe życie i tak się złożyło, że razem przeszliśmy przez pułk, wojnę, niewolę i uchodźstwo, pracując w różnych dziedzinach życia wojskowego, katolickiego i społecznego. Wówczas charakter miły, pogodny, zdolny, ambitny dawał rękojmię, że wyjdzie na nieprzeciętnego człowieka. Miał duże wyczucie piękna i duże zdolności do rysunku, które później zaniedbał. Wojskowo wykazał wielkie zalety żołnierskie, zdobywając Krzyż Virtuti Militari oraz czterokrotnie Krzyż Walecznych; jako organizator osadnictwa polskiego na Wołyniu, a w szczególności 1 pułku ułanów Krechowieckich, wykazał wielkie zdolności i położył wielkie zasługi. Dom stryjostwa tętnił życiem intelektualnym, schodziło się tam wielu ciekawych ludzi i dyskutowało. Mimo że stryjostwo mieli majątek, w którym mieszkali, w Szlachowej już na tzw. Dzikich Polach, poza guberniami prowincji zabranych Kijowsz-czyzny i Podola, brali jednak czynny udział w życiu społecznym, ciążąc tak do Czehrynia, jak i do Humania. Toteż w domu stryjostwa często były rozważane sprawy naszych Kresów, bardzo mi bliskie, wzbudzające moje zaciekawienie, ponieważ wiedziałem, że gdy powrócę po ukończonych studiach, włączę się w życie społeczne i intelektualne tych tak bliskich mi ziem. Tak więc w domu stryjostwa jakbym znalazł dalszy ciąg tych tendencji i zapatrywań, które wyniosłem z własnego domu rodzinnego i rozmów z mym ojcem. W domu stryjostwa bywało sporo młodzieży: panny Tau-bówny, starsze ode mnie, Szymanowscy, a także panna Misia Szymanowska, która szybko przypadła mi do gustu i wkrótce byliśmy sobie bardzo bliscy jako przyjaciele czy jako coś więcej - zakochani. Dziś jeszcze nie mogę określić, gdyż przyjaźń nasza powstała, co ciekawe, właśnie z powodu nieszczęśliwej miłości Leli i Olka Taubego. Oboje z Misia byliśmy ich powiernikami i mocno to przeżywaliśmy, nieskończenie wspólnie radząc, jakby im przyjść z pomocą, i tak się zaprzyjaźniliśmy. 10 Kazimierz Berezowski (1912-1939), ppor. rez. Poległ pod Olszewem, stużąc wS.putkuutanów. : Moja Ukraina i moje Chinocze 525 KKKK Świetnie się razem czuliśmy, korzystając z każdej okazji, by być razem. Mimo częstego bywania u stryjostwa, nie zaniedbywałem innych domów, które tyle mi serca od początku mych lat warszawskich okazywały, jak dom ciotek Dłuskich11, wuja Augusta Iwańskiego12, wujostwa Janostwa Lipkowskich13 oraz cioci Anulki Wielhorskiej14. Nauki szły mi bardzo dobrze, a że wykładowcy byli doskonali i porywali nas swymi wykładami i doświadczeniami w dobrze wyposażonych gabinetach, więc też korzyść była duża. Sumiennie jednak zawsze wyjeżdżałem na święta Bożego Narodzenia i na Wielkanoc do domu. Nie wyobrażałem sobie, bym mógł je spędzić gdzie indziej niż w domu rodzicielskim, do którego tęskniłem i liczyłem dnie i godziny do ponownego przyjazdu. W czasie Bożego Narodzenia byłem dopuszczany i zapraszany na większe zbiorowe polowania. A więc przede wszystkim na polowania zimowe do pana Tadeusza Syroczyńskie-go15, następnie we Wołodarce u wujostwa Abramowiczów16, w Zaciszu u wuja Benedykta Lipkowskiego17, wreszcie w Babinie u Władziostwa Jaroszyńskich18. Dzięki temu poznałem wielu członków naszej rodziny. Rodzice sprawili mi już smoking, na wieczornych przyjęciach mogłem więc w nim występować. W lecie bardziej mnie interesowało gospodarstwo, chętnie przebywałem z panem Kruszyńskim, który specjalnie darzył mnie przyjaźnią. Bardzo mnie lubił i wiele cennych rzeczy z dziedziny praktycznej gospodarki rolnej mi w tych rozmowach odkrywał. Z łatwością przeszedłszy bez egzaminów na drugi 11 Siostry Maria i Henryka Dtuskie. 12 August Iwański, powstaniec 1863 r., sybirak. Właściciel majątku Ryżawka. Meloman. 13 Jan Lipkowski (1863-1936), inżynier, żonaty z Wiktorią z Gatęzowskich. Bliźniak Jana, inż. Józef Lipkowski (1863-1949), później byt generałem dywizji WP. 14 Anna z Lipkowskich Wielhorska (1865-1918), żona Cezarego Wielhorskiego. 15 Tadeusz Syroczyński, wieloletni administrator kluczy Burzanka i Olchowiec, należących do Andrzeja Potockiego, namiestnika Galicji. 16 Lucjan (1867-1930) i Wanda (zm. 1908) z Podhorskich Abramowiczowie. Lucjan był właścicielem dóbr Wotodarka i drugim mężem Wandy, siostry ojca autora wspomnień, wdowy po Józefie Rulikowskim z Sottanówki w powiecie kijowskim. 17 Benedykt Lipkowski (1867-1931), brat matki autora wspomnień, właściciel Horodnicy i Zacisza, żonaty z Marią Grocholską (1875-1945) z Pokutyniec. Po 1920 r. gospodarował w małym majątku Kiszewo pod Bydgoszczą. 18 Władysław Edward (1872-1934) i Maria ze Ztotnickich (1887-1961) Jaroszyń- scy. Dziedzic dóbr Babin, Dąbrowińce, Paryjówka i Kabatnia w powiecie lipowieckim. W 1.1919-1920 pełnomocnik PCK na froncie potudniowo-wschodnim. Po wojnie nabył hotel w Makarska nad Adriatykiem w Jugosławii. 526 Wspomnienia_____________________Zygmunt Podhorski kurs wydziału rolnego, który się równał szóstej klasie, pojechałem na wakacje do domu. Moje upodobanie chłopomaństwa jeszcze się potęgowało. Lubiłem ten lud ukraiński, a świetnie znając ich mowę z łatwością się porozumiewałem. Obcowałem też z nimi więcej, bardziej się interesując gospodarstwem, a następnie wraz z chłopakami stajennymi przejeżdżając jeszcze nie wyjeżdżone młode konie, które postawiono do stajni i przygotowywano do sprzedaży w komisji remontowej. Jazdy te odbywały się zaraz po wschodzie słońca, zazwyczaj na derkach, a młode konie często nas zrzucały, były bardzo płochliwe, trudno więc było na nich usiedzieć. To tylko zachęcało mnie do codziennych przejażdżek. Dzięki temu mogłem się stykać z tymi chłopakami i rozmawiać, poruszając różne sprawy i wczuwając się w ich psychikę poznawać te wpływy, które na nich działały. Wyczuwałem z jednej strony tendencje moskiewskie w wygrywaniu chłopów przeciw panom jako Polakom, z drugiej strony kierunki radykalne, wygrywające ich i nastawiające z punktu widzenia socjalnego, małorolnych lub bezrolnych przeciw tymże panom jako obszarnikom. Wyczuwałem, że temu się należy przeciwstawić i jeżeli my, ziemianie, nie weźmiemy się do pracy nad ludem, aby podnieść ich kulturalnie, ekonomicznie i gospodarczo, a przede wszystkim uświadomić im ich odrębność od Rosjan, to misja nasza jako ziemian może łatwo się skończyć i nie będziemy mieli nic do gadania. Z moim Tychonem bardziej się zaprzyjaźniliśmy i poruszaliśmy wiele spraw, dzięki czemu mogłem zdawać sobie sprawę z nurtujących ludzi zagadnień, a że nasze rozmowy były nacechowane szczerością, więc mogłem z nich wyciągnąć wiele ciekawych i pouczających wniosków. Przez niego mogłem się zbliżyć z naszymi rówieśnikami, zarówno chłopami jak i dziewczętami, które już z innych względów zaczęły mnie interesować. Mając już dobre kontakty, prosiłem ojca o zaprenumerowanie kilku egzemplarzy wydawanego w języku rusińskim doskonałego tygodnika „Świtowa Zirncja", redagowanego doskonale przez Wołoszynowskiego, a wydawanego właściwie za polskie pieniądze. Ten tygodnik rozdawałem częściowo przez Tychona, a częściowo imiennie bardziej wpływowym chłopom lemiesz-czańskim (...) Wkrótce zauważyłem, że to daje pozytywne wyniki ze względu na artykuły i wiadomości tam podawane, dostarcza też różnych tematów do rozmów. Często też zwracano się do mnie z uwagami na temat przeczytanych rzeczy i dawało mi tę świetną okazję do nawiązywania rozmów i rozszerzania ich zakresu. Moja Ukraina i moje Chinocze 527 ***»»»» Jest to okres, kiedy objeżdżając rodzinę czułem potrzebę kilka razy na rok być u mojego wuja Serafina Liptowskiego19 w Pohoryle. Wuj czut się coraz gorzej, rozwijał się tabes, więc był właściwie unieruchomiony i mało wyjeżdżał. Siedział w domu, oddając się całkowicie rodzinie i gospodarstwu. Był to nieprzeciętny umysł, bardzo wykształcony, poza tym sam wiele rzeczy przemyślał, a mając głęboki umysł analityczny, sformułował wiele mądrych myśli i promieniował na otoczenie. To, co mówił, było bardzo przemyślane, mądre i logiczne, to, co robił, było niezmiernie mądre i realne, przy tym wszystko na fundamencie wielkiego idealizmu i patriotyzmu. Toteż jego działalność, która szła w kierunku oświaty, doprowadziła wkrótce do realizacji jego projektu stworzenia w Kumaniu polskiego gimnazjum, którego był opiekunem finansowym i duchowym. Umiał dobrać doskonale personel z dyrektorem Piekarskim na czele i wystartować z doskonale postawionym średnim zakładem naukowym prowadzonym w języku polskim, gdzie cała okoliczna młodzież polska, a częściowo rusińska, się zgromadziła i pobierała nauki. Gospodarstwo postawił na najwyższym poziomie, stając się wkrótce wzorem dla całej okolicy. Podniósł niemal trzykrotnie dochody. Sam mi pokazywał książki, gdzie dochód czysty z hektara wynosił nie mniej niż 100 rubli. Były to cyfry całkiem rekordowe. Prowadził też piękną oborę czerwonego polskiego bydła świętokrzyskiego. Nic też dziwnego, że byłem pod jego urokiem i uważałem go za swego nauczyciela. Nie było kwestii natury ogólnej, zagadnień historii czy fachowych, w których nie był wykształcony i nie potrafił ich jasno wyłożyć, a posiadając żywy umysł i umiejętność wypowiadania, podawał wszystko w formie niezmiernie ciekawej. Przy tym był bardzo skromny, bez cienia zarozumiałości. A swego czasu za młodu miał też tendencje chłopo-mańskie. Rozumiał mnie i starał się, nie odciągając mnie od tego, wskazywać właściwą drogę postępowania w tej sprawie, którą i on oceniał, że wymagała teraz pewnych rozwiązań i posunięć ze strony polskiej, a ziemiańskiej w szczególności. Toteż nic dziwnego, że spędzone z nim chwile otwierały nowe horyzonty, a także realne podejście do ewentualnych mych przyszłych poczynań. , ; ; ; . 19 Serafin Lipkowski (1873-1925), brat matki autora wspomnień, właściciel majątku Pohoryta. Żonaty z Anną Grocholską (1881-1947), siostrą Benedyktowej Lipkowskiej (zob. przypis 9). 528_Wspomnienia _ Zygmunt Podhorski Mój brat Włodzimierz20 po ukończeniu wydziału rolniczego na Uniwersytecie Jagiellońskim wyjechał na praktykę w Poznańskie, do naszego krewnego Teodora Mańkowskiego i tam siedział, rzadko przyjeżdżając do domu. Poza praktyką, która jeśli miała być skuteczna, to musiała objąć cały rok gospodarczy, znalazł inny magnes w postaci pani Teodorowej, w której poważnie się zadurzył. Po zakończeniu praktyki miał zamieszkać w Konetach i objąć tam gospodarstwo. W 1908 roku przypadła srebrna rocznica ślubu moich rodziców. Uroczystość odbyta się w Lemieszczysze, na którą zjechali nasi najbliżsi z moją babką Lipkowską. Nabożeństwo zostało odprawione w domu. Poświęcono złote pierścionki z inkrustowaną srebrem cyfrą rzymską XXV. Maty dom lemiesz-czański pomieścił wszystkich i uroczystość ta rzeczywiście nosiła charakter rodzinny. Któregoś lata też, zaraz po ślubie Stefanostwa Podhor-skich21, którzy z pierwszą wizytą przyjechali przede wszystkim do rodziców, pojechaliśmy wszyscy do Bereźnej. Zosia Stefa-nowa, bardzo piękna, bardzo młoda, na wzór francuski, była właściwie obca, chociaż od razu bardzo się do mych rodziców garnęła. Ojciec jej, Wacław Rzewuski22, wcześnie umarł, zapi-wszy się aż do delirium tremens. Matka, jedna z wielu panien Sietow, z desek teatralnych, czy wprost z cyrkowych, wyszła ponownie za mąż za niejakiego pana Ryźnica. Słowem, częściowo wychowana przez to środowisko, częściowo przez swą babkę z domu Potocką z Daszowa, która wyszła drugi raz za mąż za Witolda Czetwertyńskiego. Trudno było wymagać od Zosi określonych zasad czy przynależności narodowej. Była raczej kosmopolitką, choć teraz zaczęta poczuwać się do polskości, zdaje się mając duże przywiązanie do stron ukrainnych. Bereźna po ożenku stała się wielkopańska. Spokrewnieni z Branickimi, dostosowywali się do życia magnaterii. Odrestaurowany pałac i unowocześniony, wprawdzie nieładny, ale obszerny i bardzo wygodny, pięknie położony tuż nad brzegiem Rosi, która tu płynęła korytem pięknym, nie zarośnię- 20 Włodzimierz Podhorski (1884-1941), najstarszy brat autora wspomnień. Inżynier rolnik, pułkownik kawalerii Wojska Polskiego. W 1.1911-1914 administrował majątkiem Chinocze na Polesiu. W 1.1920 i 1921-1929 byt dowódcą 17 pułku ułanów w Lesznie. W l. 1929-1931 był członkiem Oficerskiego Trybunału Orzekającego. Po przejściu na emeryturę pracował w poznańskim towarzystwie ubezpieczeniowym. Kawaler Orderu Virtuti Militari V klasy. Żonaty z Marią Rusiecką (1888-1976). 21 Stefan Podhorski (1873-1928) i Zofia z Rzewuskich Podhorska (zm. 1974). 22 Wacław Rzewuski, syn Adama i Marii Potockiej; secundo roto Witoldowej Czetwertyńskiej. Moja Ukraina i moje Chinocze 529 tym. Ogród - park z piękną wjazdową bramą, a po drugiej stronie rzeki piękny las - bażantarnia, powiększał jeszcze park. Pełno służby, Kozaków w granatowych kozaczkach z czerwonym pasem, oraz stary kamerdyner Miron, bardzo dostojnie wyglądający, z dużymi bokobrodami. W domu bereziańskim było dużo ładnych rzeczy, szczególnie wschodnich, gdyż stryj Stefana, a dawny właściciel Bereźnej, Kazimierz23, wykształcony, lecz fantasta, kochał się we wschodzie, część roku przebywał w Bejrucie, skąd przywoził ciekawe i wartościowe rzeczy. Między innymi były tam wielkie, piękne drzwi inkrustowane, pochodzące z jakiegoś meczetu, stanowiące rzeczywiście dzieło sztuki. Kulminacyjnym punktem dnia były posiłki w ładnej stylowej sali jadalnej, obwieszonej portretami rodzinnymi, na środku której był piękny stół z ładną zastawą, a w każdym rogu stał zawsze Kozak. Poza tym kamerdyner Miron celebrował. Kuchnia też była świetna, na której się sam Stetan doskonale znał. Stefanowie oboje otaczali wielkimi względami mych rodziców, co się udzielało całej służbie, przede wszystkim Mironowi, który specjalnie mych rodziców szanował i otaczał względami, a przez to na wszystkich, którzy nosili nazwisko Podhorskich. Na przykład ranne śniadanie sam przynosił do pokoju, nie wyłączając nawet takiego smarkacza jak ja. A skądinąd wiem, że innym utytułowanym gościom nigdy sam nie nosił, a przysyłał przez Kozaków. Tak patriotyzm i snobizm rodzinny był silny u tego starego sługi rodziny. W końcu mój brat Włodzimierz po ukończeniu praktyki w Poznańskiem na stałe zamieszkał w Konełach, gdzie objął gospodarstwo. Był to zawołany gospodarz, nad wiek poważny, bardzo dobry, o pogodnym humorze, poczuwał się do przypadającej mu roli „głowy rodziny". Toteż, mimo iż z natury lubił dokuczać młodszym, mnie oszczędzał, otaczając opieką i zawsze służąc dyskretną radą i obserwując mój rozwój. Toteż miałem do niego zaufanie i obok braterskiego uczucia duży szacunek. Mój brat Wacław24 studiując prawo na uniwersytecie ode-skim mieszkał jeszcze w Lemieszczysze. Był to młody człowiek, bardzo inteligentny, dowcipny, mający dar podpatrywania i usto- 23 Kazimierz Podhorski (1831-1898), kolekcjoner, podróżnik i mecenas sztuki, właściciel dóbr Bereźna i innych w powiecie skwirskim i w Taraszczy. 24 Wacław Podhorski (1885-1966), magister prawa, współwłaściciel Chinoczy i Radyżowa. W 1920 r. w WP. Do 1939 r. zarządzał w imieniu rodziny majątkiem Chinocze. Autor wspomnień pozostawionych w maszynopisie, tematycznie związanych z łowiectwem. Żonaty z Julią Lipkowską (1887-1956). 530 Wspomnienia Zygmunt Podhorski sunkowania się do poszczególnych osób. Zdolny, nie bardzo pracowity. Doskonale się ubierający i dbaty o swój wygląd, jak też o dobór swych rzeczy osobistych. Duży esteta lubiący dzieła sztuki, sam bardzo uzdolniony jako rysownik, doskonale podchwytujący podobizny i śmieszne cechy ludzi, które utrwalat w bardzo starannie rysowanych karykaturach. Potem przerzucił się na miniatury na kości słoniowej, które były bardzo udatne. Lubił towarzystwo, namiętny myśliwy i doskonały strzelec, bardzo poszukiwany jako towarzysz myśliwych na różnych polowaniach. Przy, zdawałoby się, zamiłowaniu do szerszego życia, umiejący doskonale zorganizować i utrzymać swój budżet, mimo że to, co kupował, było zawsze w najlepszym gatunku. W czasie wakacji i świąt Bożego Narodzenia, szczególnie w okresie polowań, często byliśmy razem, toteż z nim wytworzył się stosunek bratersko-koleżeński i wspólne zamiłowania. Byt on dla mnie wyrocznią, jeżeli chodziło o rzeczy ładne i ubieranie się, Na wakacje przyjeżdżał Władek Giinther25, teraz zaczął się z nim też inny stosunek, raczej koleżeński, przez swe zdolności i zamiłowania literacko-artystyczne był dla mnie wyrocznią w tej dziedzinie. Z chwilą zamieszkania mego brata w Konełach, dom jego stał się ogniwem łączącym okoliczną młodzież, która często zjeżdżała się tam na brydża, do czego ja miałem wielkie inklinacje, a do których nie byłem jednak dopuszczany. Zjeżdżali się tam Munio Rohoziński26 z Woronnego, Stefan Zakrzewski27 z Teolina, młodzi Jokisze28 z Popówki, Żółkiewscy z Wiktorówki oraz Walery Liptowski29, który po wuju Zygmuncie30 odziedziczył niewielki folwark, część Piatyhor, wreszcie Jakub Rusiecki31 z Pieniążkowej i Józio Kalm Podoski32. Stąd 25 Władysław Gunther-Schwarzburg (1885-1974), dyplomata. W l. 1931-1935 poseł RP w Belgradzie; 1936-1942 - poseł RP w Atenach i przy rządzie greckim na uchodźstwie; poset RP przy rządzie norweskim na uchodźstwie. Autor wspomnień Pióropusz i szpada (Paryż 1963). Żonaty z Jadwigą Rostkowską. 26 Zygmunt Rohoziński (1880-1939), ekonomista, po 1918 r. urzędnik towarzystwa ubezpieczeniowego. Żonaty ze Stanisławą Chamcówną. 27 Stefan Zakrzewski, syn Jana i Jadwigi z Madeyskich, oficer rosyjskiej marynarki handlowej. 28 Karol i Oktawian Jokisz, synowie Karola Jokisza z Popówki, sąsiada i przyjaciela ojca autora wspomnień. 29 Walery Lipkowski (1883-1934), syn Stanisława, żonaty z Heleną Gtębocką. 30 Zygmunt Lipkowski (1845-1909), gospodarz w Piatyhorach. 31 Jakub Rusiecki (1885-1943), żonaty z Jadwigą Sankowską. Wydziedziczony przez rodziców. W niepodległej Polsce m.in. zawodowy oficer kawalerii (17 pułku ułanów). 32 Józef Kalm Podoski, syn Leona; z Sulatyckich Podhorskich mieszkający w Monasteryszczach. Moja Ukraina i moje Chinocze 53 1 zbliżyłem się do starszych i właściwie stale obcowałem ze starszymi, co na pewno odbiło się na moim usposobieniu, m Często jeżdżąc z mym bratem na polowania, mieliśmy jeden incydent, który mógł się smutnie skończyć. Byliśmy zaproszeni przez wuja Władysława Liptowskiego33 do Strzyżawki odległej od Lemieszczychy o 18 wiorst*. Po obiedzie zerwała się zawieja śnieżna i silna zadymka. Jednak wyjechaliśmy z domu dwoma saniami w parę koni każde. W pierwszych jechał mój ojciec z wujem Lucjanem Abramowiczem, w drugich mój brat Wacław i ja. Wsiadając do sań, mój ojciec przestrzegał, by ze względu na zadymkę trzymać się razem i nie odstawać od siebie. Droga wiodła bezludną okolicą, równym ukraińskim traktem okopanym tylko rowami. Od dzieciństwa dla nas i dla furmana znaną. Przejechawszy kilka kilometrów, na jednym z nawianych przez śnieg watów w poprzek drogi konie się zatrzymały, gdyż sanie zaryty w zaspę. Furman zaciął konie, które szarpnęły i jeden z orczyków się oderwał. Musieliśmy się zatrzymać, by umocować orczyk, tymczasem pierwsze sanie, nie zauważywszy tego, jechały dalej. Po naprawieniu ruszyliśmy dalej, jednak po przejechaniu paruset kroków śladów poprzednich sań nie było widać, zasypał je gęsto padający i ciągle wiejący śnieg, a wkrótce wyczuliśmy, że zjechaliśmy z traktu i jedziemy polem. l Zaczęliśmy błądzić i kręcić się, parokrotnie stwierdziliśmy, że f kręcimy się w kółko, tracąc całkowicie orientację kierunku i miejsca, gdzie się znajdujemy. Śnieg się wzmagał i mróz także; konie ledwo ciągnęły sanie przez kopny śnieg. Musieliśmy wysiąść z sań i idąc pieszo, staraliśmy się odnaleźć drogę. Na nic. Wjechaliśmy w jakiś głęboki jar, z którego z trudem udało nam się wybrnąć. Noc zapadła, konie szły ostatkiem sił, a my wciąż się kręciliśmy. Dobrze po północy usłyszeliśmy dalekie ujadania psa, a idąc w tym kierunku przemarznięci, cali obsypani śniegiem, spostrzegliśmy jakieś światełko. Byliśmy uratowani. Dobrnęliśmy do chaty i okazało się, że dojechaliśmy do Piatyhor. W pół godziny później dojeżdżaliśmy do dworu ciotki Czeczelo-wej34 i znaleźliśmy się w cieple domowym. Przenocowaliśmy i nazajutrz rano dojechaliśmy do Strzyżawki, gdzie zastaliśmy mojego ojca, który nie mogąc się nas doczekać, wyjechał na nasze poszukiwanie i całą noc jeździł, bezskutecznie nas poszukując. 33 Władysław Lipkowski (1842-1911), właściciel majątku Strzyżawka koło Piatyhor. Ożeniony z Teklą Rusiecką. 34 Józefina z Liptowskich Gabrielowa Czeczelowa (1865-po 1939). * 1 wiorsta - dawna rosyjska jednostka długości równa 1066,78 m. •••• ' 532 Wspomnienia Zygmunt Podhorski W tej przygodzie odczułem po raz pierwszy niebezpieczeństwo mrozu i tzw. biała śmierć zajYzała mi w oczy. Właściwie nie była ona już tak daleko, bo i my, i konie byliśmy u kresu sił i gdybyśmy nie natknęli się szczęśliwie na światło chaty Piaty-hor, moglibyśmy zamarznąć. Mieliśmy poodmrażane uszy i częściowo palce u nóg i rąk (...). Moje Chinocze (...) W tym roku35 mój ojciec kupił duży majątek Chinocze i Radyżów na Polesiu Wołyńskim, liczący około 7 tysięcy hektarów z czterdziestokilometrową kolejką podjazdową, dużym tartakiem i przeszło czterdziestoma kilometrami wykopanych rowów odsuszających mokre łąki i bagna. Była to próba, którą niektórzy się zachwycali, inni krytycznie do tego podchodzili. Kupiony został od pana Wacława Byliny, który go przed paru laty nabył i zaczął wprowadzać meliorację, wybudował kolejkę i tych inwestycji nie wytrzymał, musiał więc go sprzedać. Dużym ciężarem był uciążliwy kontrakt z Żydami na dużą ilość drzewa, które mogli rąbać na całym terenie. Mój ojciec kupił go za 800 tyś. rubli, z tym że pożyczka bankowa wynosiła 300 tyś. Tam osiadł mój brat Włodzimierz, przekazując gospodarstwo w Konełe memu bratu Wacławowi. Byłem niezmiernie ciekawy, ponieważ nie znałem dotąd Polesia, a także z powodu legendarnej krainy wszelkiego zwierza, przede wszystkim łosia i głuszca. Toteż z Warszawy pojechałem przez Kowel do stacji Antonówki, skąd „wąskotorówką" do samych Chinoczów. Chinocze zostały kupione przez mego ojca na imię trzech synów. Było to oryginalne, ale i rozumne posunięcie. Chciał nam dać warsztat pracy i pewną samodzielną i niezależną sytuację finansową, utrzymując majątki ukraińskie jako rezerwę, aby zapewnić nam później egzystencję. W Chinoczach zastałem już mojego brata Włodzimierza, który objął administrację, mając wyznaczoną przez mego ojca w imieniu nas wszystkich pensję w sumie 3 tyś. rubli rocznie plus utrzymanie. Oczywiście pensja ta miała być pobierana od dochodów z Chinoczów. Na tych samych warunkach mój brat Wacław administrował Konełami, a z czasem ja miałem przejąć administrację Horoszkowa i Rydenki. Majątki te były teraz w dzierżawie, a termin ich odebrania przypadał na rok 1914, a więc rok, kiedy powinienem ukończyć studia. 35 W 1910 lub 1911 r. Moja Ukraina i moje Chinocze 533 «*»*! Po przybyciu do Chinoczów i przejechaniu kilometra od stacji wąskotorowej do dworu zostałem mile zaskoczony drewnianym dworkiem, podobnym do rodzinnego dworu Kościuszki w Mereczowszyźnie, położonego przy typowej wsi poleskiej i dość miłej sadybie z piętrową oficyną - lamusem o ładnym staropolskim stylu, gdzie mieściła się też kaplica. Właściwie był to już budynek zabytkowy, liczący na pewno dobre kilkaset lat. Na terenie majątku były dwie wsie Chinocze i Radyżów. Mieszkali w nich prawie wyłącznie polscy chłopi prawosławni. Poza tym trzy kolonie mazurskie: Brzeziny, inaczej Czernyż, Czajków i Dobryń, gdzie mieszkali też od pokoleń Mazurzy, Polacy i katolicy, którzy w dalszym ciągu, mimo powstań i dążenia rządów carskich do wynarodowienia, utrzymywali swą polskość, wiarę katolicką i bardzo poprawny, choć trochę archaiczny język polski. Trzeba to położyć na karb twardości chłopa polskiego, Mazura, a z drugiej strony głuszy poleskiej, gdzie silne osadnictwo polskie od wieków sięgało na całą dolinę Prypeci aż do Dniepru. Głusza ta sprzyjała utrzymaniu polskości, bo siepacze carscy nie mogli się tam zapuszczać. Przecież znane było, gdy ktoś w 1914 roku zapuścił się w głąb Polesia i trafił na osiedle zaścianek otoczone wodą, gdzie właściwie zimą z trudnością można się było dostać ścieżynkami, że jeden z mieszkańców zapytał się go czystą, choć starą polszczyzną: „A jaki nam Król Jegomość miłościwie panuje w Warszawie?". Świadomość, że Polska utraciła niepodległość, a jego osada znalazła się pod władzą cara, nie była mu znana. W Chinoczach był pan Sierociński, który jeszcze z ramienia pana Byliny zarządzał majątkiem. Słychać go było wszędzie, bo z reguły chłopów łajał, zasłużenie czy też nie. Następnie pan Frankowski zarządzający kolejką, niezmiernie miły, kulturalny i wzbudzający zaufanie człowiek. Wreszcie rodziny Dymińskich, starych sług jeszcze poprzednich właścicieli Węgrzeckich. On, Polak i katolik, był ekonomem na niewielkim folwarku, rozsianych kawałów pól pod Chinoczami i Radyżowem. Ona, Polka, zawsze w domu mówiąca i wychowująca dzieci po polsku, ale zajadła prawosławna, była świetną klucznicą, doskonale prowadzącą całe gospodarstwo dworu. Mieli czterech synów i najmłodszą córkę, podlotka Nadzię. Chłopcy służyli właściwie jako parobcy, a najstarszy tylko był gajowym. Była to rodzina tak zżyta z dworem i tak pożyteczna, że do końca byli i pozostali związani z naszą rodziną. Mój brat energicznie wziął się do poznania dodatnich i złych stron majątku. Bolączki były różne. Największą był nieszczęśliwy żydowski kontrakt eksploatujący las bez żadnego planu, po prostu rabunkowy. Drugi to serwituty, które należało 534 Wspomnienia _ Zygmunt Podhorski taktownie i sprawiedliwie uregulować, odrzucając dotychczasową metodę Sierocińskiego krzyku i negowania wszystkiego, co tylko chłopi wysuwali. Trzecim problemem był czynsz Mazurów, który należało też uregulować. Wreszcie sprawa tak zwanych zachwatów i worywania się w pola i lasy dworskie oraz szkody leśne, których pełno i tyleż prowadzonych procesów, które tylko zaogniały stosunki między dworem a chłopami, a które zamierzaliśmy unormować tak jak w naszych innych majątkach ukraińskich. Z moim bratem objechaliśmy wszystko, co można było objechać poleskimi drogami, a ja później ze strzelbą na ramieniu przeszedłem wszerz i wzdłuż lasy, łąki, bagna, poznając każdy zakątek pod względem wartości gospodarczej, a przy okazji i jako terenu łowieckiego i jakości zwierzyny. Ustrzeliłem pierwsze w moim życiu cietrzewie i jarząbki. Memu bratu wkrótce udało się ugodzić z Żydami, wykorzystując słabe punkty w umowie z jednej strony, a niedotrzymanie jej przez kupców z drugiej strony, więc resztki lasu ocalały. Sąsiedni majątek Kruszyna oraz jeden z nowych kupców drzewostanu na Dobryniu zaproponowali, że wybudują po dziesięć kilometrów kolejki od Chinoczy do Kruszyny i do Brynia i przekażą ją nam na własność za prawo przewozu, za który zobowiązali się jeszcze płacić po tańszych taryfach. Był to na pewno dobry interes. Osuszanie błot i łąk wymagało dalszych inwestycji, a ponieważ dochody z majątków zmalały, bo trzeba było wstrzymać większe cięcia, a uporządkować drzewostany, więc nasilenie tych melioracji musiało ulec zmianie. Jeżeli chodzi o las, a raczej jego resztki, to były to bardzo piękne wysokopienne sosny, były jeszcze ładne drzewostany jesionowe, a szczególniej olchowe, przedstawiające poważną wartość. Niemniej nieużytków było bardzo dużo, co najmniej połowa, bądź jako bagna z karłowatą sosną, bądź łąki z czystych bagien, ale zbyt mokre. Wreszcie spory szmat wzgórz i wydm piaszczystych, pozostałe z granicy lodowców. Wyglądało na to, że majątek ten ma dużą przyszłość, ale przyszłość daleką. Jeżeli chodzi o zwierzostan, co mnie interesowało, byty tam łosie przechodnie i wilki przechodnie, stałe dziki, sarny, niewiele, ale z ładnymi porożami. Sporo głuszczców, bardzo dużo cietrzewi, jarząbki, słonki lęgowe; na bagnach i łąkach wiele bekasów, a na rozlewiskach Stubty sporo kaczek. Oczywiście lisy, zające i trochę kuropatw. Z egzotycznych były żurawie, wielkie puchacze i czarne bociany. Oczywiście nikt tu o łowiectwo nie dbał, każdy kłusownik uważał, że zwierzyna jest niczyja, więc każdemu wolno wszę- Moja Ukraina i moje Chinocze 535 dzie na nią polować. Toteż tego zwierza, szczególniej grubego, nie było tak wiele, a i to bardzo przepłoszony. Jednak obok w sąsiednim majątku hrabiego Wiktora Platera, wspaniale administrowanego, tak pod względem gospodarki leśnej, jak i serwitutów, zabezpieczenia granic, zwierzostan był bardzo piękny. Duże ilości łosi i dzików, czasem rysi, były nie tylko wielką atrakcją tamtejszych polowań, lecz mogły być spiżarnią i dla Chinoczów, gdyby ochrona zwierzyny została zaprowadzona. Rozejrzawszy się w sytuacji i oceniwszy, że obecna straż leśna temu nie podoła, zaproponowałem przyjęcie jako gajowego i łowczego największego kłusownika, ale jednocześnie miłośnika zwierzyny i przyrody, niejakiego Wakułę Desiatskiego z Radyżowa. Poznałem go z kilku polowań i wałęsań się po lesie i oceniłem jego niebywale amatorską, doskonałą znajomość lasu i zwyczajów zwierzyny, jak też i przesmyków. Śmieli się ze mnie, że wpuszczam wilka do owczarni. Ja zaś twierdziłem, że nie zawsze wilk jest groźny, gdyż woli polować z dala od swojego gniazda, l tak się okazało. Zainteresowaliśmy Wakułę gratyfikacjami za odstrzał zwierzyny, którą każdy z nas dzięki niemu odstrzeli oraz nasi goście. Rzeczywiście pilnował zwierzyny. To był człowiek, który właściwie mieszkał w lesie tygodniami, nie nocując i nie przychodząc do domu. A przede wszystkim wiedział, co się w lesie dzieje. Zdaje się, że inni kłusownicy mieli mores przed nim i omijali od tego czasu nasze knieje. Że tam Wakuła uszczknął coś dla siebie, to się nie dziwię, ale z drugiej strony fakt, że tylko on to robił, już musiał dodatnio wpłynąć na stan zwierzyny i jej spokój. Szczęśliwie się stało, że administrację objął mój brat Włodzimierz, człowiek bardzo spokojny, zrównoważony, ostrożny, a przy tym dobry, oszczędny administrator. Postanowił po przedstawieniu nam całej sprawy stopniowo przeprowadzać inwestycje, wykorzystując tylko dochód, a nie angażując kapitału z kredytu, aby nie wpaść w tarapaty, w jakie wpadł poprzedni właściciel. Słowem, planować na dłuższą metę stopniowe powiększanie wartości majątku przez uporządkowanie gospodarki leśnej, naturalny przyrost masy drzewnej i stopniowe melioro-wanie łąk, podnosząc tym samym ich wartość. Po kilkutygodniowym pobycie w Chinoczach, przez Kijów przyjechałem do domu. Z radością powitałem domowników i służących z Tychonem na czele, który został już mym osobistym służącym i z którym jeszcze bardziej się zaprzyjaźniłem... Stanislaw Witold Dumin (Moskwa) Szlachta tatarska na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej w latach 1795-1999 Tatarzy litewscy jako grupa narodowościowo-etnograficzna i jednocześnie warstwa ludności uprzywilejowanej Wielkiego Księstwa Litewskiego (WKL) ukształtowali się na przełomie XIV i XV wieku z przesiedleńców i jeńców ordyńskich. W 1395 roku chan Tochtamysz, sojusznik wielkiego księcia Witolda po porażce w zatargu z potężnym władcą Azji Środkowej - Timurem, razem ze swym orszakiem schronił się na Litwie. Jan Długosz i litewskie utwory historyczne w XVI i XVII wieku wspominają o wyprawie Witolda w 1397 roku, skierowanej przeciwko ułusom wrogim Tochtamyszowi. Jeńców Witold osiedlił w okolicach Wilna i Trok, nadając im ziemie z obowiązkiem służby wojskowej; prawdopodobnie na czele postawił kniaziów ordyńskich z orszaku Tochta-mysza (bardziej zasługujących na zaufanie niż dotychczasowi zwierzchnicy ułusów, jeśli nawet również znaleźli się w niewoli). Na takich samych warunkach nadawano ziemie dobrowolnym przesiedleńcom (carewiczom, kniaziom i zwykłym żołnierzom ordyń-skim)1. Z ich połączenia ukształtowały się w WKL tradycyjne oddziały tatarskie, tak zwane ściahi (ściągi) lub chorągwie podporządkowane chorążym mianowanym dożywotnio. Przez dłuższy czas te właściwie dziedziczne urzędy (lecz z nominacji wielkiego księcia) piastowała w każdej chorągwi jedna rodzina wywodząca się z arystokracji ordyńskiej. Od imion rodowych tych „dynastii" chorążych w XVI wieku utrwaliły się nazwy chorągwi2. Zapewniono Tatarom wolność wyznaniową, zezwolono na budowę 1 S. Dumin. Astrynskije, [w:] Encyklapedija gistoryi Bielarusi, t. I, Mińsk 1993, s. 226; S. Dumin, Tatarskije carewići w Wielikom Kniazestwie Litowskom (XV-XVI ww.). Drievniejsije gosudarstwa na territorii SSSR:. Materiały i issledowanija 1987, Moskwa 1989; S. Dumin, Tatarskije kniazja w Yielikom Kniaiestwie Litovskom, „Acta Baltico-Slavica" 1989, t. 20, s. 7-49; S. Dumin, I.B. Kanapackij, Belaruskija talary. Minutaje i sućasnost', Mińsk 1993. Najważniejsze źródła archiwalne do tematu zob.: Rossijskij gosudarstwiennyj istoriczeskij archiw (Rosyjskie Państwowe Archiwum Historyczne - dalej: RGIA), f. 1343 (Departament Heroldii Rządzącego Senatu); Rossijskij gosudarstwiennyj wojenno-istoriczeskij archiw (Rosyjskie Państwowe Archiwum Historyczno-Wojskowe w Moskwie, dalej: RGWIA), f. 409; Gosudarstwiennyj istoriczeskij archiw Bielarusi (Państwowe Archiwum Historyczne Białorusi - dalej: GIAB), f. 319 (Deputacja szlachecka mińska); Gosudarstwiennyj istoriczeskij archiw Bielarusi (Państwowe Archiwum Historyczne Białorusi w Grodnie - dalej: GIAB), f. 92, op. l (Deputacja szlachecka grodzieńska); Lietuvos Yalstybinis Istorijos Archyvas (Litewskie Państwowe Archiwum Historyczne - dalej: LVIA), f. 391 (Deputacja szlachecka wileńska). 2 S. Dumin, Riewizija Jana Kierdeja 1631 goda (kniga 12 pieriepisiej) kak istoćnik po istorii litewskich tatar. Szlachta tatarska na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej w latach 1795-1999 537 meczetów. Najważniejszym przywilejem Tatarów służących w wojsku było prawo posiadania chłopów zależnych (zarówno nadanych, jak i nabytych). Zezwolono także na małżeństwa mieszane (Tatarzy-muzułmanie żenili się z chrześcijankami, a potomstwo zazwyczaj zachowywało wiarę ojców). Tym najczęściej tłumaczy się szybkie zatracenie przez Tatarów litewskich języka ojczystego, „slawizację" (pierwotnie ratenizację, zakończoną w połowie XVI wieku; odtąd Tatarzy litewscy stanowią grupę etniczną słowiańską, choć pochodzenia tureckiego). Najpierw pełnią służbę wojskową u wielkich książąt, następnie (doszło do tego dość szybko) również u magnatów litewskich i królewiąt ukraińskich, otrzymując od nich nadania na warunkach zbliżonych do nadań królewskich. W ten sposób powstały niektóre osiedla tatarskie w dobrach radziwiłłowskich na Białorusi (Orda, Osmołowo i Iwanowo w byłym księstwie kleckim), okolica tatarska Juwkowcy pod Ostrogiem na Wołyniu (z nadania książąt Jabłonowskich) i inne. Po znanym buncie tzw. Lipków i ich powrocie na służbę Rzeczypospolitej w latach siedemdziesiątych XVII wieku kilka chorągwi tatarskich jako rekompensatę za niewypłacony żołd otrzymało od Jana 111 Sobieskiego kilka wsi w ekonomiach królewskich (na terenie obecnego województwa podlaskiego); z tamtego czasu pochodzą, jak wiadomo, dwa najstarsze w Polsce meczety w Bohonikach i Kruszynianach. Dokładna liczba Tatarów litewskich nie jest znana, przyjmuje się zazwyczaj, że na początku XVII wieku nie przekraczała 8-9 tyś. osób, a w połowie XVII wieku - 14-16 tyś., zmniejszając się w następnym stuleciu wskutek wojen i emigracji części Tatarów do posiadłości tureckich3. W XVII wieku u Tatarów litewskich ostatecznie kształtują się nazwiska, najczęściej patronimicznie (Achmatowicz, Assanowicz, Bajrulewicz, Mustaficz, Ryzwanowicz) lub utworzone od nazw majątków albo innych posiadłości do nich należących (Korycki, Kryczyński, Łostajski, Łowczycki, Maluszycki itd.); niektóre rodziny przyjęły nazwiska rodzin szlachty litewskiej (Butler, Dowgiałło, Skirmunt itp.). Wbrew opinii pierwszych historyków zajmujących się tą grupą ludności WKL, którzy twierdzili, że nazwiska zostały przejęte przez Tatarów od ich chrześcijańskich małżonek, nie znamy ani jednego przypadku tego rodzaju4. Prawo litewskie uznawało Tatarów służących w wojsku za szlachtę, przyznając im podstawowe przywileje sądowe i majątkowe tego stanu (w tym najważniejszy - prawo posiadania poddanych wyznania chrześcijańskiego), lecz ze względu na wyznanie muzułmańskie nie otrzymali przywilejów politycznych stanu szlacheckiego, nie mieli więc prawa udziału w wyborach króla, w obradach szlacheckiego samorządu, w sejmikach lssliedovanija po istorii Litowskoj Mietriki. Sbomik naucznych trudów, Moskwa 1989, s. 229; S. Dumin, Tatrskije kniazja w Wielikom ftiia/sfwie Utowskom, „Acta Baltico-Slavica" 1989, t. 20, s. 12-17; S. Dumin, l.B. Kanapackij, Beiaruskija talary. Minulaje i sućasnost', Mińsk 1993, s. 31-41. 3 S. Dumin, l.B. Kanapackij, op.cit., s. 21-22. . • 4 Zob, S. Dumin, Herbarz rodzin tatarskich w Wielkim Księstwie Litewskim, Gdańsk 1999 (w druku); S. Dumin, Krótki herbarz szlachty tatarskiej Wielkiego Księstwa Litewskiego, „Gierbovied" 1996, nr 3, s. 5-44; S. Dumin, l.B. Kanapackij, op.cit., s. 154-156. • ,. 538_______________________________________Stanisław Witold Dumin i sejmie5. Służba wojskowa w licznych chorągwiach, pułkach lekkiej jazdy wojsk litewskich i koronnych oraz w milicjach magnackich (m.in. radziwiłłowskiej) stanowiła tradycyjne zajęcie tej ludności i, obok rolnictwa, jej podstawowe źródło utrzymania6. Jak wiadomo, większość Tatarów służących w wojsku w okresie walk o niepodległość, obok innych żołnierzy litewskich, brała czynny udział w konfederacji barskiej, uczestniczyła w powstaniu kościuszkowskim. Ostatnią ciężką bitwę z wojskiem rosyjskim stoczyli na Pradze, ponosząc znaczne straty. W przeprowadzonym rok później przez władze rosyjskie na ziemiach byłego WKL spisie ludności w okolicach tatarskich zanotowano sporo wdów, zaznaczając przy tej okazji „a mąż na Pradze zginął", zaś przy nazwiskach byłych wojskowych dość często podawano: „służył aż do Pragi"7. Po ostatnim, III rozbiorze, Tatarzy litewscy znaleźli się pod panowaniem obcych monarchów i podobnie jak cała szlachta musieli uznać ich władzę, by zachować dawny uprzywilejowany status społeczny. Pobyt części Tatarów w zaborach pruskim (1795-1806) i austriackim (1795-1809) był bardzo krótki. Najpierw na mocy traktatu w Tylży przekazany został Rosji okręg białostocki, odebrany Prusakom przez Napoleona (1806), następnie w 1809 roku zamieszkały od końca XVII wieku również przez Tatarów (w Studziance i Lebiedzie) obwód bialski został przyłączony do Księstwa Warszawskiego, a od 1815 roku w składzie Królestwa Polskiego znalazł się również pod władzą carów8. Po ostatnim rozbiorze cesarzowa Katarzyna II w specjalnej odezwie do „mężnego narodu tatarskiego" zobowiązała się do zachowania ich dawnych praw i przywilejów9. Już trzy lata później, w 1797 roku utworzony został z tych Tatarów (w znacznej części - weteranów wojsk litewskich i koronnych) litewsko-tatarski pułk lekkiej kawalerii, który liczył w 1799 roku już około 600 osób, w przytłaczającej większości Tatarów, również pochodzących z innych zaborów (było też trochę innej szlachty). W 1803 roku pułk ten podzielony został na dwa pułki - konno-litewski (do którego przeniesiono towarzyszy wyznania chrześcijańskiego) i konno-tatarski, przemianowany w 1807 roku na tatarski ułański. Brali udział w wyprawie korpusu rosyjskiego do Szwajcarii (1799), walczyli dzielnie przeciw wojskom francuskim w Prusach Wschodnich (1807), następnie na Białorusi (1812), później w Niemczech (1813-1814). Tatarzy uczestniczyli zresztą w wojnach napoleońskich również po stronie francuskiej. W 1812 roku utworzony został na Litwie szwadron tatarski, włączony następnie do pułku szwoleżerów gwardii Napoleona; odbył kampanie w Saksonii, we Francji i dopiero po abdykacji cesarza francu- 5 S. Dumin, Szlachta tatarska w Wielkim Księstwie Litewskim i zmiany w jej sytuacji prawnej w XVI-XVlll, „Roczniki Historyczne" 1991, R. 57, s. 147-165. .. . ,,.,,, 6 S. Dumin, I.B. Kanapackij, op.cit., s. 90-95, 108-118. 7 LVIA f. 515 (Wileńska Gubernialna Izba Skarbowa), op. 15, d. 53, k. 34; d. 71, k. 24; d. 149, k. 149-149 i in. 8 A. Kolodziejczyk, Rozprawy i studia z dziejów Tatarów litewsko-polskich i islamu w Polsce w XVII-XX wieku, Siedlce 1997, s. 124-125, 138-143. 9 S. Dumin, I.B. Kanapackij, op.cit., s. 128. Szlachta tatarska na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej w latach 1795-1999 539 skiego wrócił do Królestwa Polskiego, po czym w 1815 roku został rozwiązany. Trzeba zaznaczyć, że liczba Tatarów w wojsku rosyjskim była znacznie większa10. 'v?- W początku XIX wieku Tatarzy, podobnie jak cała szlachta, która znalazła się pod panowaniem Romanowów, musieli złożyć dowody szlachectwa w guberniałnych depu-tacjach szlacheckich (utworzonych na mocy przywileju cesarzowej Katarzyny II z 1785 roku dla szlachty Cesarstwa Rosyjskiego również na ziemiach litewskich, białoruskich i ukraińskich przyłączonych do cesarstwa). Niektórzy jednak przeprowadzili ten wywód szlachectwa w Heroldii Królestwa Polskiego, pierwotnie (od 1815 roku) związanego z monarchią Romanowów tylko unią dynastyczną. Według przepisów rosyjskich rodziny szlacheckie miały być zapisane do jednej z sześciu istniejących części księgi genealogicznej szlacheckiej odpowiedniej guberni. Część I przeznaczona była dla szlachty, która nie mogła udokumentować swego pochodzenia dawniej niż sto lat (liczonych od 1785 roku, daty przywileju Katarzyny II). Część II przeznaczona była dla osób, które otrzymały szlachectwo dziedziczne, uzyskując stopień oficerski w wojsku rosyjskim, część III - dla tych, którzy osiągnęli to uzyskując odpowiedni stopień urzędniczy lub order. Część IV przeznaczona była dla szlachty cudzoziemskiej osiadłej w Rosji, część V - dla szlachty utytułowanej, część VI - dla „starożytnej" szlachty nietytułowanej, która udokumentowała swoje pochodzenie sprzed 1685 roku. Kresowe deputacje szlacheckie początkowo nie bardzo zwracały uwagę na te podziały, zapisując większość szlachty (również rodziny utytułowane) do części I lub VI księgi genealogicznej. Początkowo tak samo traktowano szlachtę tatarską. Jednak 6 marca 1819 roku Senat nakazał, by do czasu ostatecznego rozpatrzenia przez rząd praw i przywilejów Tatarów litewskich ich rodziny po złożeniu dowodów szlachectwa umieszczano w osobnym spisie. Dość szybko zapomniano, że te osobne zapisy miały być tymczasowe i w księgach genealogicznych guberni litewsko-białoruskich pozostała na zawsze dodatkowa część specjalnie przeznaczona dla rodzin szlachty tatarskiej -„osobyj dla tatarskich rodów spisok" (choć jednocześnie niektóre rodziny tatarskie zapisane zostały na mocy ukazów Heroldii Senatu do części I, II, III lub VI)11. Tatarskie wywody szlachectwa są interesujące m.in. jako wyraz opinii lokalnego środowiska szlacheckiego. Uznając Tatarów za „starożytną szlachtę polską", reprezentanci szlachty wychodzili z założenia, że jak stwierdza m.in. dekret deputacji szlacheckiej wileńskiej z 1819 roku o Tatarach Lebiedziach, naprzód od książąt litewskich, później przez byłych królów polskich (podobnie jak inna ludność tatarska) miała nadane 10 S. Dumin, Tatarski] ulanskij polk russkoj armii. Licznyj soslaw w 18J4-1816 godach, „Godnast" 1997, nr l, s. 31-46; zob. również: Spis oficerów, podoficerów i towarzyszy litewsko-tatarskiego pułku 1989, RGWIA, f. 409, d. 2656; Spis oficerów i podoficerów tatarskiego ułańskiego pułku 1814 roku, ibidem, d. 2686; Spis oficerów i podoficerów tatarskiego ułańskiego pułku 1816 roku, ibidem, d. 2687. "S. Dumin, Herbarz rodzin, passim; S. Dumin, Krótki herbarz szlachty tatarskiej Wielkiego Księstwa Litewskiego, „Gierbowied" 1996, nr 3, s. 5-44; S. Dumin, S. Górzyński, Spis szlachty wylegitymowanej w guberniach grodzieńskiej, mińskiej, mohylewskiej, smoleńskiej, witebskiej, Warszawa 1992, s. V-VII. 540_______________________________________Stanisław Witold Dumin ziemskie majętności, mnogiemi przywilejami, konstytucjami i prawem wespół ze wszystkimi Tatarami w różnych województwach i powiatach W. Ks. Lit. mieszkającymi, w dostojności szlacheckiej utwierdzona została. Cały właściwie „naród tatarski" został uznany za równorzędną część składową szlachty polskiej, obejmującej potomków wszystkich feudałów wielonarodowej Rzeczypospolitej. Wspólna dola i niedola, wspólna walka przeciw zaborcom, dramatyczne losy ziem polskich, wszystko to razem umacniało poczucie solidarności stanowej, m.in. poczucie solidarności wobec władz obcych, pragnących szlachectwa papierem próbować12. , • • •>•-:; ~- : .••;••,.'. • *, Bardzo istotnym elementem tego procesu była heraldyzacja szlachty tatarskiej, ostateczne kształtowanie się jej herbów rodowych. Co prawda i wcześniej, już co najmniej w połowie XVI wieku, pojęcie herbu funkcjonowało w świadomości tej grupy ludności, lecz właśnie na początku XIX wieku szlachta tatarska zostaje całkowicie zintegrowana z polskim systemem heraldycznym. Zgodnie z miejscowym zwyczajem prawo do herbu uważane było za nieodłączny atrybut szlachectwa i nie było specjalnie rozpatrywane. Każdy szlachcic mógł zadeklarować, że używa każdego właściwie herbu według własnego uznania (stwierdzając oczywiście, że jest to herb jego przodków, czego nikt nie kwestionował i nie sprawdzał). Rodziny tatarskie pragnęły zachować swe dawne znaki rodowe, czasem w postaci herbów własnych, czasem utożsamiając z podobnymi herbami polsko-litewskimi. Zachowywano czasem dawne zawołanie, imię rodowe lub nazwę tamgi, nawet jeżeli rysunek herbu został zmieniony (na przykład nazwa herbu Tarak jest identyczna z nazwą tamgi krymskiej dynastii Girejów, lecz nie ma z tradycyjną tarak-tamgą, w kształcie trójzęba, nic wspólnego). Większość rodzin litewsko-tatarskich przyjmowała jednak istniejące herby polskie, zazwyczaj używane przez miejscowe rodziny szlacheckie o identycznych lub podobnie brzmiących nazwiskach. Podobnie zresztą jak cała miejscowa szlachta, szukali swych nazwisk w herbarzach, nie dbając specjalnie, czy informacje zaczerpnięte z Niesieckiego, Małachowskiego lub innych autorów dotyczą ich przodków. Czasem przybierano herby na innej zasadzie, zwracając uwagę na godła. Popularne wśród Tatarów litewskich są m.in. polskie herby zawierające półksiężyce i gwiazdy - Alabanda, Ancuta, Bożawola (2 rodziny), Drzewica (3 lub 4), Garczyński, Księżyc (2), Leliwa (4 lub 5), Miesiąc (4), Sas (3 rodziny), Ulanicki, serce - Akszak (4), Przyjaciel (6 lub 7 rodzin), Sawur, poza tym występuje w herbach własnych - Tuhan, Serce strzałą przebite (2 rodziny), typowe dla heraldyki polskiej herby zawierające podkowy (Bożawola, Dąbrowa, Dołęga, Niezgoda, Rudnica), strzały, szable, miecze. Czasem Tatarzy litewscy używali również bez żadnych obiekcji herbów ze znakiem krzyża (Bożawola, Dąbrowa, Dołęga, Lada, Mohyla, Nieczuja, Radwan, Syrokomla, Śreniawa). Na pewno najpopularniejszy wśród Tatarów litewskich jest również rdzennie polski, ale jakże „ordyński" w swej wymowie herb Łuk. Przyjęło go ponad 20 rodów tatarskich (a więc l2RGIA,f. 1343, op. 24, d. 989, k. 2. Szlachta tatarska na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej w latach 1795-1999 541 prawie co dziesiąty ród tatarski istniejący w XIX wieku)13. Kilka herbów tatarskich zatwierdził car Mikołaj I w 1851 roku i znajdują się w Herbarzu Królestwa Polskiego14, niektóre inne są podane w urzędowym Spisie szlachty Królestwa Polskiego15. Herby dwóch rodzin (nowy herb rodu pułkownika Assanowicza i herb Łuk rodziny Churamo-wiczów) za panowania Mikołaja II zostały umieszczone w Ogólnym herbarzu rodzin szlacheckich Cesarstwa Rosyjskiego16. W guberniach wileńskiej, grodzieńskiej, mińskiej, wołyńskiej, podolskiej, w okręgu białostockim oraz w Królestwie Polskim było ponad 200 rodów szlachty muzułmańskiej oraz kilka rodzin, które przyjęły chrzest w XVII lub XVIII wieku, zachowując jednak tradycję tatarskiego pochodzenia. Zaledwie kilka rodzin tatarskich nie zadało sobie trudu złożenia papierów do wywodu, lecz i one w dokumentach urzędowych występują zazwyczaj z tytułem szlacheckim17. Byli wśród nich nie tylko ziemianie lub mieszkańcy okolic, lecz również Tatarzy mieszkający (czasem od kilku pokoleń) w miastach i miasteczkach. : "'• '•:' • •;••'' ••'•'•' '•• •'•"'• '•'''<•''* ..: ••'•' •:':;r\-:1 Nie wszystkie rodziny doprowadziły sprawy wywodowe do pomyślnego końca. Jak zaznaczyłem, deputacje szlacheckie na początku XIX wieku uznawały szlachectwo Tatarów litewskich odwołując się do dawnych polsko-litewskich praw (statutu litewskiego, konstytucji sejmowych i przywilejów królewskich uznających za szlachtę wszystkich Tatarów służących w wojsku). Natomiast dla władz rosyjskich ostatecznie dowodem szlachectwa było posiadanie przez petenta lub przynajmniej jego przodków dziedzicznych poddanych. W ten sposób rząd pragnął usunąć ze stanu szlacheckiego zbyt liczną drobną szlachtę, która poddanych nie miała i w ogóle uważana była (zwłaszcza po powstaniu lat 1830-1831) za element politycznie niepewny. Wielu Tatarów w dawnej Rzeczypospolitej również należało do drobnej szlachty zaściankowej. Podobnie jak szlachta tych guberni, starali się o zdobycie dowodów niezgodnych może ze stanem faktycznym, lecz odpowiadających wymaganiom Heroldii petersburskiej. Rzecz ciekawa, 13 Zob. S. Dumin, Herbarz rodzin, passim; S. Dumin, Gieraldika litowsko-tatarskogo dworianstwa XVI-XIX ww., „Gierbovied" 1996, nr 2, s. 14-29; Krótki herbarz, passim. 14 Herbarz Królestwa Polskiego, cz. I, Warszawa 1851, s. 36 (Achmatowicz h. Achmat), s. 42-43 (Azulewicz h. Azulewicz), s. 51 (Smolski h. Araż), s. 65 (Bielak h. Bielak), s. 76 (Lisowski h. Bończa); ibidem, cz. II, Warszawa 1853, s. 36-37 (Juszyński h. Garczyński), s. 143 (Jabłoński h. Dąbrowa). 15 Spis szlachty Królestwa Polskiego, [Dodatek I], Warszawa 1851, s. 4 (Tuchan-Murza-Baranowski h. Tuchan), s. 21 (Buczacki h. Tarak), s. 61 (Mucha h. Kiena), s. 90 (Józefowicz h. Radwan), s. 120 (Kryczyński h. Radwan odm.), s. 170 (Okmiński h. Okmiński), s. 262 (Ułan h. Ułan); Spis szlachty Królestwa Polskiego, [Dodatek II], Warszawa 1854, s. 9 (Czymbajewicz h. Warnia), s. 19 (Józefowicz h. Radwan). 16 S. Dumin, Gieraldika..., s. 25-27; S. Dumin, Herbarz rodzin tatarskich w Wielkim Księstwie Litewskim, passim; 1999 (w druku); S. Dumin, Krótki herbarz, passim; S. Dumin, S. Górzyński, Spis szlachty wylegitymowanej w guberniach grodzieńskiej, mińskiej, mohylewskiej, smoleńskiej, witebskiej, passim. 17 S. Dumin, Herbarz rodzin, passim; S. Dumin, Szlachta tatarska w Wielkim Księstwie Litewskim i zmiany w jej sytuacji prawnej w XVI-XVIII wieku, s. 163; S. Dumin, Krótki herbarz szlachty tatarskiej Wielkiego Księstwa Litewskiego, „Gierbovied" 1996, nr 3, s. 5-44; S. Dumin, I. B. Kanapackij, op.cit., Mińsk 1993, s. 132; S. Dumin, Muchla gierba Rudnica, „Letopis Istoriko-Rodoslownogo Obszcziestwa w Moskwie" 1997, nr 4-5, s. 27-40: I. Rychlikowa, Tatarzy litewscy 1764-1831 częścią szlacheckiego stanu?, „Kwartalnik Historyczny" 1990, nr 3-4, s. 77-122. 542_______________________________________Stanisław Witold Dumin Heroldia znacznie łatwiej akceptowała rodowody wątpliwe, jednocześnie odmawiając z powodów zupełnie błahych, formalnych, w przypadkach zupełnie oczywistych18. Wobec władz rosyjskich tatarskie ziemiaństwo wykazało dużą solidarność z resztą swych pobratymców, zaznaczając wielokrotnie w podaniach i memoriałach kierowanych do rządu, że wszyscy Tatarzy na ziemiach byłej Rzeczypospolitej, niezależnie od sytuacji majątkowej, korzystają ze wspólnych praw i przywilejów szlacheckich19. Ta zdecydowana postawa oraz przychylna Tatarom opinia administracji gubernialnej (określającej ich jako obywateli spokojnych i pożytecznych)20 przyczyniła się ostatecznie do wydania przez rząd w 1840 roku decyzji uznającej prawa szlacheckie Tatarów litewskich i nawet, wbrew ogólnym ustawom cesarstwa, ich prawo do posiadania poddanych chrześcijan. Korzystać jednak z tego przywileju mogli tylko nieliczni. W 1819 roku należało do całej szlachty litewsko-tatarskiej 1250 dusz poddanych21. Zróżnicowanie majątkowe, tak samo znaczne jak wśród szlachty chrześcijańskiej, nie doprowadziło jednak do powstania wielkich majątków tatarskich, najwięksi nawet właściciele ziemscy posiadali nie więcej niż paręset dusz chłopskich. Tatarzy litewscy wyróżniali się nadal wyglądem zewnętrznym (znaczna część tej ludności zachowywała nadal typy antropologiczne mongoloidalne lub tureckie), choć spotykano też osobników o jasnych włosach i mniej wyraźnym typie wschodnim (wpływ na to miały małżeństwa mieszane)22. Ale pod względem kultury materialnej, trybu życia, obyczajów niewiele (pomijając sprawy wyznaniowe) różnili się od sąsiedniej ludności. Integrację szlachty tatarskiej z miejscowym środowiskiem szlacheckim da się zaobserwować nie tylko w Królestwie, gdzie jeden z nich, Jakub Tarak Buczacki, był nawet posłem na Sejm z powiatu bialskiego (w latach 1818-1822)23. Również w guberniach litewskich ziemianie tatarscy piastowali z wyboru stanowiska w samorządzie szlacheckim24. Przez pierwsze trzydziestolecie XIX wieku trwała dalsza polonizacja tej ludności, związana również z działalnością polskich ośrodków oświatowych. Sytuacja jednak gwałtownie się zmieniła po powstaniu w latach 1830-1831. Tatarzy wzięli w nim udział, walcząc zarówno w szeregach wojska polskiego (m.in. w utworzonym w 1831 roku pułku tatarskim pod dowództwem weterana wojen napoleońskich Samuela Ułana), jak również w oddziałach powstańczych, m.in. na Oszmiańszczyźnie25. Jednocześnie tatarski pułk ułański skierowany do Królestwa walczył przeciw powstań- 18 Zob. liczne akta szlacheckie rodzin tatarskich: RIGA, f. 1343; GIAB, f. 319; GIABG, f. 92, op. 1; LVIA, f. 391; S. Dumin, Herbarz rodzin passim; S. Dumin, Krótki herbarz...', S. Dumin, Kryczynskija [Kryczyńscy], [w:] Encyklapiedija gistoryi Białorusi, t. IV, Mińsk 1997, s. 282-283; S. Dumin, Muchla gierba Rudnica, s. 29,34-35, i nast. 19 RIGA f. 1343, op. 57, d. 93, k. 27, 31-32,45, 46; S. Dumin, I. B. Kanapackij, op.cit., s. 130-131. 20 Ibidem. ,,..,, 21 S. Dumin, I. B. Kanapackij, op.cit., s. 130. 22 Zob. Talko-Hryncewicz, Muślimowie, czyli tak zwani Tatarzy litewscy, Kraków 1924, s. 22-29, 82-96. 23 P. Borawski, A. Dubiński, Tatarzy polscy. Dzieje, obrzędy, legendy, tradycje, Warszawa 1986, s. 138. 24 GIABG, f. 92, op. 1; T. Bairasauskaite, Lietuvos Totoriai XIXamyiuje, Yilnius 1996, s. 72-84. : 2i S. Dumin, I. B. Kanapackij, op.cit., s. 136; T. Bairaśauskaite, op.cit., s. 122-129. Szlachta tatarska na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej w latach 1795-1999_______543 com (podobno jednak nie wykazał się gorliwością i właśnie z tego powodu już w 1833 roku został rozwiązany)26. . ;/ • Tatarzy brali również udział w powstaniu w latach 1863-1864 (m.in. w powiecie mariampolskim, kalwaryjskim, wołkowyskim, nowogródzkim). Kilku z nich skazano na karę śmierci (zamienioną na zesłanie), lecz większa część tej ludności, choć nastawiona wobec powstania przychylnie, zachowała bierność i nie wzięła udziału w walce zbrojnej. To stanowisko przyczyniło się do zachowania prze/ Tatarów pozycji uprzywilejowanej nawet po kolejnej fali restrykcji, które spadły w tym okresie na szlachtę kresową. Jak wiadomo, po stłumieniu powstania szlachta guberni zachodnich cesarstwa została zobowiązana do złożenia brakujących dowodów szlachectwa w ciągu paru lat; alternatywą było odebranie praw szlacheckich, przeniesienie do rejestrów mieszczan lub odnodworców (następnie chłopów) i opodatkowanie. Jednak na mocy decyzji Komitetu Zachodniego Rady Ministrów w 1865 roku właśnie Tatarzy-muzułmanie zostali zwolnieni z tego obowiązku i pozostali w spisach szlacheckich. W zasadzie obowiązek uporządkowania spraw wywodowych i zatwierdzenia szlachectwa przez Departament Heroldii Senatu oczywiście pozostał, ale nie musieli już się spieszyć; poza tym urzędy gubernialne aż do I wojny światowej traktowały jako szlachtę również rodziny litewsko--tatarskie jeszcze przez Senat nie zatwierdzone (i nawet w paru przypadkach rodziny tatarskie, które w ogóle nie pofatygowały się, by złożyć dowody). Włączano je również do spisów szlachty prowadzonych przez powiatowych marszałków szlachty, powołując się właśnie na decyzje z 1865 roku27. To również niezbyt zachęcało do dalszych, dość kosztownych zabiegów w urzędach gubernialnych i zwłaszcza petersburskich. Korzystając z przywilejów szlacheckich, a nie podlegając dotkliwym ograniczeniom dotyczącym szlachty katolickiej, wielu Tatarów litewskich korzystało w tym czasie z możliwości zdobycia wykształcenia (w powiatowych szkołach szlacheckich, gimnazjach i nawet wyższych uczelniach), podejmowało służbę wojskową lub karierę urzędniczą28. Rosyjski system nauczania przyczyniał się do przyswojenia przez warstwę wykształconą języka rosyjskiego, który z czasem prawie wypiera z użycia język polski, zwłaszcza na Mińszczyźnie (znacznie bardziej uległej wobec rusyfikacji niż Wileńszczyz-na). W miasteczkach i okolicach ludność tatarska zachowała dwujęzyczność, posługując się językami polskim i białoruskim, tym ostatnim nieco częściej (jeden z badaczy zauważył, że okoliczna szlachta tatarska język białoruski uważała za język „prosty", w obecności gości, zwłaszcza ludzi obcych, posługiwano się językiem polskim, przecho- 26 S. Dumin, I. B. Kanapackij, op.cit., s. 137. 27 GIAB, f. 319, op. l, d. 621, k. 461 v.-462 (Tatarzy Majewscy, pow. ihumieński, w m. Śmilowiczach, 1888 roku), d. 576, k. 189 (Tatarzy Konarscy, m. Mińsk, 1879 roku) i in.; S. Dumin, I. B. Kanapackij, Belaruskija talary..., s. 131-132; T. Bairaśauskaite, op.cit., s. 46-71; A. Achmatowicz, Zarys stanu prawnego wyznania muzułmańskiego w b. Rosji i współczesnej Polsce, „Rocznik Tatarski" 1932, t. l, s. 96-112; T. Bairaśauskaite, Sytuacja prawna Tatarów litewskich w guberniach zachodnich Cesarstwa Rosyjskiego, (Przed r. 1869), „Przegląd Wschodni" 1992/1993, z. 3, s. 573-593. 28 T. Bairaśauskaite, op.cit., s. 102-121. 544_______________________________________Stanisław Witold Dumin dząc na białoruski w gronie rodzinnym), a w kontaktach z przedstawicielami władz oczywiście językiem rosyjskim. Po powstaniach władze zakazały m.in. umieszczania na nagrobkach napisów polskich29 (obecnie na cmentarzach tatarskich dość łatwo można określić czas, kiedy powstały poszczególne nagrobki; napisy polskie pojawiły się ponownie po odzyskaniu niepodległości i znów zniknęły w latach czterdziestych tego wieku, na Litwie czasem zastąpione przez napisy w języku litewskim). W XIX wieku zwiększyła się liczba Tatarów litewskich, którzy uzyskali wyższe wykształcenie. Grupa młodzieży studiującej w Petersburgu w 1907 roku utworzyła tajne Koło Akademickie Muzułmanów Polskich, którego członkowie zajmowali się historią Tatarów litewskich, nawiązywali kontakty z innymi ośrodkami muzułmańskimi. Z tego grona wywodzą się przyszli działacze tatarskiego odrodzenia, m.in. bracia Leon i Olgierd Kryczyńscy30. .i.XK''.- :,.......->,,•.•; .'-••-<•.. ' - <;:/»: - ; W okresie I wojny światowej wielu Tatarów litewskich pełniło służbę wojskową w armii rosyjskiej, dosługując się rang oficerskich i nawet generalskich (w tym okresie było 18 generałów wywodzących się z tej ludności, choć nie piastowali w zasadzie stanowisk dowódczych). Ludność cywilna (zwłaszcza osoby związane z administracją rosyjską), tak samo jak znaczna część innej ludności podczas ofensywy niemieckiej, została przymusowo ewakuowana do Rosji i przez kilka lat prowadziła żywot tułaczy, wśród innych uciekinierów, bieieńców w Moskwie, Petersburgu, Kazaniu, Saratowie i innych miastach. W okresie wojny domowej w Rosji przedstawiciele Tatarów brali udział w ruchu muzułmańskim, piastując czasem poważne stanowiska w rządach efemerycznych republik powstałych na ruinach byłego cesarstwa. Najbardziej znaną postacią był na pewno Maciej Sulkiewicz, generał lejtnant armii rosyjskiej, w 1918 roku premier rządu tatarskiego Krymu, a po jego rozwiązaniu przez rosyjskich „białych" - wiceminister wojskowy rządu Azerbejdżanu (rozstrzelany po objęciu władzy przez bolszewików). Kilku innych Tatarów litewskich towarzyszyło Sulkiewiczowi zarówno na Krymie, jak i w Baku, piastując stanowiska rządowe (m.in. Olgierd Kryczyński był wiceministrem sprawiedliwości, a jego brat Leon - szefem kancelarii rządu Azerbejdżanu). Tatarzy litewscy brali też udział w walkach w Turkiestanie, na Powołżu. Część następnie wyemigrowała do Turcji, do Iranu, ale wielu, zwłaszcza potomkowie rodzin ziemiańskich, wróciło na Kresy, biorąc następnie czynny udział w ruchu kulturalno-oświatowym tatarskim dwudziestolecia międzywojennego. Już w tym okresie zresztą występowały wśród szlachty tatarskiej różne opcje polityczne i narodowościowe. Znaczna część Tatarów brała udział w walce o niepodległość 29 S. Dumin, I. B. Kanapackij, op.cit., s. 139-140; S. Kryczyński, Tatarzy litewscy. Próba monografii historyczno-etnograficznej, Warszawa 1938. 30 S. Dumin, Lavon Kryczyński [Kryczyński Leon], [w:] Encyklapiedyja gistoryi Bietarusi, t. IV, Mińsk 1997, s. 282-283; S. Dumin, I. B. Kanapackij, op.cit., s. 140-141. Szlachta tatarska na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej w latach 1795-1999_______545 Polski, m.in. były generał rosyjski Aleksander Romanowicz, mianowany generałem brygady, stanął na czele pułku tatarskiego, który walczył na froncie bolszewickim. Ale nie zabrakło ich w ruchu białoruskim, m.in. pułkownik Hasan Konopacki był w latach 1919-1920 dowódcą wojsk Białoruskiej Republiki Narodowej (z nominacji Józefa Pił-sudskiego). Jednocześnie generał Jakub Józefowicz, jeden ze współpracowników Deni-kina, dowodził dywizją w armii „białych". I jednocześnie niektórzy Tatarzy litewscy przyłączyli się do „czerwonych" (podobnie zresztą jak i część innych byłych oficerów i nawet generałów armii carskiej). Między innymi poważne stanowiska sztabowe w Armii Czerwonej piastował były generał major Aleksander Milkowski (poprzednio - minister obrony w rządzie krymskim gen. Sulkiewicza)31. Upadek Cesarstwa Rosyjskiego i odrodzenie się państwa polskiego stworzyło podstawy do odrodzenia kulturalnego i religijnego Tatarów litewskich. Jednocześnie nastąpił tragiczny w skutkach podział ziem zamieszkałych przez Tatarów litewskich. Większość zamieszkała na Kresach polskich uzyskała możliwości rozwoju, odbudowy świadomości narodowo-religijnej, tradycji historycznych. Zupełnie inaczej wyglądały sprawy pod rządami bolszewickimi na Białorusi. Na Litwie Tatarzy nie byli prześladowani, w pewnym sensie korzystali z opieki władz, m.in. zbudowano murowany meczet w Kownie32. Nasila się jednak lituanizacja, najpierw nazwisk i imion, następnie językowa, zatracony zostaje w znacznym stopniu występujący w okolicach tatarskich (podobnie jak w innych zaściankach litewskich) język polski, bardzo trudne są nadal (ze względu na złe stosunki pomiędzy Litwą a Polską oraz obu tych państw z radziecką Białorusią) kontakty z pobratymcami na Wileńszczyźnie. ,..-•,<•;. -.v.. IV W latach trzydziestych ogólną liczbę Tatarów litewskich na ziemiach ówczesnej Polski ocenia się na 5-6 tyś. osób (dokładnej liczby ustalić się nie dało, gdyż w statystykach występują zawsze łącznie z innymi muzułmanami). W 1935 roku w powiecie nowogródzkim (w Nowogródku i powiecie) mieszkało łącznie 717 Tatarów. Liczne kolonie tatarskie znajdowały się również w Słonimie, Klecku, Lachowiczach i Lidzie. W województwie wileńskim Tatarzy byli bardzo rozproszeni. Dość liczne skupiska istniały w Wilnie (225 osób w 1937 roku, z których część w dzielnicy Łukiszki, od kilkuset łat zamieszkałej przez Tatarów), w miasteczku Widzę (pow. brasławski) oraz w starych okolicach tatarskich w powiatach wileńskiem i trockim, m.in. w Niemży, Sorok Tatarach i in. W ówczesnym województwie białostockim były nadał m.in. stare osady tatarskie w Bohonikach, Kruszynianach, Suchowoli, Skidlu (w latach trzydziestych - około 150 osób). Niewielkie skupiska znajdowały się na Polesiu (61 osób w powiecie łunienieckim), Wołyniu (58 osób w 1932 roku, przeważnie w Juwkowcach pod Ostro-giem). Warszawska gmina muzułmańska liczyła w 1937 roku 197 osób, lecz byli wśród 31 S. Dumin, I. B. Kanapackij, op.cit., s. 142-143; P. Borawski, A. Dubiński, op.cit., s. 144-149; A. Chodubski, Tatarzy polscy w Azerbejdżanie w okresie przemian rewolucyjnych, „Rocznik Tatarów Polskich" 1995, s. 107-116. 32 P. Borawski, A. Dubiński, op.cit., s. 166. 546_______________________________________Stanisław Witold Dumin nich również Tatarzy krymscy, nadwołżańscy, przybysze z Kaukazu. Ponad 2 tyś. osób mieszkało na Białorusi, około l tyś. na Litwie, nie jest znana niestety liczba Tatarów litewskich mieszkających wówczas w Rosji, w Turcji i innych krajach. Dość liczna była grupa emigrantów tatarskich w USA. W Nowym Jorku skupieni byli w Muzułmańskim Stowarzyszeniu Dobroczynnym, które liczyło około 500 członków posiadali własny meczet i dom gminny w dzielnicy Brooklyn33. W sytuacji gospodarczej ludności tatarskiej na Kresach Rzeczypospolitej zmieniło się wówczas niewiele. Do znacznej poprawy rolnictwa na Wileńszczyźnie i Nowo-gródczyźnie przyczyniła się przeprowadzona na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych komasacja gruntów ornych. Nadal 43% Tatarów utrzymywało się z rolnictwa, w tym 41% posiadało mniej niż 5 ha, 40,8% - od 5 do 15 ha. Niewielu było właścicieli nieco większych majątków ziemskich (od 50 i powyżej 100 ha), ale większość z nich utrzymywała się nie tyle z gospodarstwa, co ze służby państwowej lub z wolnych zawodów. Wielu Tatarów pracowało w urzędach magistrackich, biurach sądowych, w bankowości, w policji. Ich sytuacja ekonomiczna była na ogół lepsza niż ich współwyznawców. Jak podawało w 1934 roku „Życie Tatarskie", pracowało wtedy 15 Tata-rów-prawników (4 adwokatów, 6 sędziów i 5 prokuratorów). Jeden z nich, Aleksander Achmatowicz, był nawet w latach 1928-1930 senatorem RP. Tatarzy-lekarze, inżynierowie, naukowcy, wojskowi i nauczyciele wywodzili się w znacznej części z rodzin ziemiańskich, z możliwości awansu społecznego korzystały również osoby wywodzące się z innych warstw tej ludności. W okolicach, a szczególnie w miasteczkach i miastach tradycyjnym (zapewne od czasów ordyńskich) zawodem Tatarów było garbarstwo, czasem również kuśnierstwo34. Inteligencja tatarska przyczyniła się do odrodzenia życia religijnego i kulturalnego tej ludności. Nastąpiła reaktywacja gmin muzułmańskich, jesienią 1925 roku dzięki inicjatywie profesora Uniwersytetu im. Stefana Batorego, Stefana Bazarewskiego, powstał Związek Kulturalno-Oświatowy Tatarów Rzeczypospolitej Polskiej. W grudniu tegoż roku Wszechpolski Zjazd Muzułmański w Wilnie powołał Muzułmański Związek Religijny, powierzając godność muftiego doktorowi orientalistyki Jakubowi Szynkiewi-czowi. I Wszechpolski Kongres Muzułmański w Wilnie 31 stycznia 1938 roku powołał Najwyższe Kolegium Muzułmańskie, istniejące obok muftiego. Muftiemu podlegało 19 gmin wyznaniowych35. " Na Litwie sytuacja religijna Tatarów nie zmieniła się. Obok starych meczetów, istniejących w okolicach tatarskich, wzniesiony został przez władze, o czym wspomnia- 33 A. Miśkiewicz, Mniejszość tatarska w Polsce w latach 1918-1939, „Przegląd Historyczny" 1986, R. 77, z. 2, s. 242-243; zob. również: A. Miśkiewicz, Tatarzy polscy 1918-1939, Warszawa 1990. 34 A. Miśkiewicz, Mniejszość tatarska w Polsce, s. 243-245. 35 A. Miśkiewicz, Mniejszość tatarska w Polsce, s. 245-264; S. Milczarek, Roczniki Tatarskie, „Rocznik Tatarów Polskich" 1995, s. 205-215; S. Chazbijewicz, Ideologia muzulmanówpolskich w XX wieku, Gdańsk-Poznań 1991. Szlachta tatarska na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej w latach 1795-1999 547 no, murowany meczet w Kownie. Natomiast na Białorusi gminy muzułmańskie stały się również obiektem prowadzonej przez władze bolszewickie kampanii antyreligijnej. Po II wojnie światowej Tatarzy litewscy uczestniczyli w nowej wędrówce ludów. Po przyłączeniu ziem kresowych do ZSRR część ludności tatarskiej (zwłaszcza byli mieszkańcy Wileńszczyzny) wzięła udział w akcji repatriacyjnej. Większość z nich osiadła na Ziemiach Odzyskanych, część również w województwie białostockim, w Warszawie i innych miastach. Czasem w rodzinie któryś z braci wyjeżdżał do Polski, inni zostawali w swych dawnych osadach. Łatwiej decydowała się na wyjazd ludność miejska, ludzie wykształceni, posiadający zawody lub związani z byłą administracją polską, oczywiście ziemiaństwo (osoby, którym udało się uratować przed aresztowaniem), mułłowie itd. Znaczna jednak część ludności wiejskiej, od wieków przywiązana do tej ziemi, nie zdecydowała się opuścić grobów swych przodków, pozostała więc na Litwie i Białorusi, musiała zaakceptować nowe układy polityczne i społeczne. Znaczna część tych, którzy pozostali, zachowała jednak język polski, zwłaszcza na Wileńszczyźnie. Jednocześnie upowszechnia się wśród nich, podobnie zresztą jak na Białorusi, język rosyjski. Lituanizacja nadal jest faktem po 1945 roku, na Wileńszczyźnie. Jej zewnętrznym przejawem stała się zmiana nazwisk i imion (na przybierające końcówki litewskie). W okresie radzieckim tendencja do rusyfikacji wyraźnie przeważa również na Litwie, a szczególnie na Białorusi. Lecz o ile na Litwie język polski wśród Tatarów zdołał przetrwać (dzięki polskiemu otoczeniu), o tyle na Białorusi, nawet na ziemiach należących przed 1939 rokiem do Polski, znajomość języka polskiego zanika (z wyjątkiem może niektórych terenów przygranicznych). Po latach pięćdziesiątych odbudowana została wśród Tatarów na Kresach warstwa inteligencji. Wielu zdobywa wyższe wykształcenie, uzyskuje doktoraty, pracuje na wyższych uczelniach, w instytucjach naukowych i państwowych. Współczesne prace poświęcone tej ludności wymieniają nazwiska wielu naukowców, działaczy kultury (pisarzy, kompozytorów, architektów) wywodzących się z Tatarów36. Lecz te działania, ten dorobek twórczy, poza nielicznymi wyjątkami, przeważnie nie są związane z własną grupą narodowościową. Tradycje religijne i historyczne w nieco większym stopniu kontynuowane były na Litwie (tamtejsze władze nie czyniły większych przeszkód w funkcjonowaniu ocalałych po wojnie meczetów wiejskich, choć zamknęły meczet w Kownie). Na Białorusi większość meczetów w tym okresie została zamknięta lub zniszczona (m.in. murowany meczet w Mińsku, rzekomo na życzenie wiernych!). Z kilkunastu istniejących przed wojną pozostał jedynie meczet w lwie. Właśnie tam przez dłuższy czas gromadzili się w czasie świąt muzułmańskich (bajramów) Tatarzy z różnych zakątków Białorusi oraz z sąsiedniej Litwy, czasem również ich rodacy i krewni z Polski. s S. Dumin, I. B. Kanapackij, op.cit., s. 185. 548_______________________________________Stanisław Witold Dumin W Polsce działalność organizacji religijnych i kulturalnych tatarskich została wznowiona stosunkowo wcześnie. Sprzyjały temu dwie okoliczności. Po pierwsze, repatriacja objęła najbardziej wykształcone i aktywne warstwy tej ludności (min. część aktywistów przedwojennych organizacji tatarskich), po drugie, władze PRL nie prześladowały nigdy religii na taką skalę, jak w ZSRR, a stosunkowo nieliczni wyznawcy islamu nie budzili żadnych obaw władz. Ich kontakty z rodakami na wschodzie zostały jednak znacznie utrudnione i nie wykraczały w zasadzie poza możliwość indywidualnych wyjazdów do rodzin pozostałych na Kresach37. Pierwsze próby odrodzenia ruchu tatarskiego na byłych Kresach daje się zaobserwować pod koniec lat osiemdziesiątych, w okresie liberalizacji gorbaczowowskiej. Odbywają się spotkania przedstawicieli Tatarów z Litwy, Białorusi i Polski, planowane są wspólne imprezy. Ożywia się życie religijne. Zarejestrowane ponownie gminy religijne domagają się zwrotu meczetów, odzyskując m.in. w 1991 roku meczet w Kownie. Tatarzy litewscy i ich potomkowie uczestniczą w ruchu litewskim i białoruskim, popierając walkę o niepodległość oraz w odrodzonym ruchu szlacheckim na Białorusi i w Rosji. Upadek ZSRR i powstanie niepodległych państw ułatwiły realizację wielu inicjatyw społecznych. Rozwinęły działalność towarzystwa tatarskie na Litwie i Białorusi. Na Białorusi został powołany własny mufti, odbudowano niektóre meczety (m.in. trwają przygotowania do odbudowy świątyni w Mińsku), od 1991 roku wydawane jest pismo „Al-Kitab"38. Lecz jednocześnie ze względu na wprowadzenie systemu wizowego na granicy białorusko-litewskiej znacznie utrudnione zostały kontakty Tatarów mieszkających obecnie na Litwie i na Białorusi. . Wyodrębnienie z grupy Tatarów litewskich, zgodnie z obecną przynależnością państwową i miejscem zamieszkania, Tatarów polskich i białoruskich nie jest wyłącznie zabiegiem teoretyczno-formalnym. Ci Tatarzy obracają się w różnym kręgu językowym i kulturowym, odczuwają coraz większy wpływ otoczenia, zatracają wspólne cechy, ulegając asymilacji. Lecz stałe kontakty, utrzymywane przez wszystkich Tatarów litewskich, ich związki rodzinne utrwalają poczucie jedności, przynależności do wspólnej grupy narodowościowej. Wielką manifestacją tej jedności stały się w 1997 roku obchody 600-lecia osadnictwa tatarskiego w Polsce, na Litwie i Białorusi. Najbardziej imponujące były obchody na Litwie z udziałem licznych delegacji z Polski i Białorusi, przedstawicieli najwyższych władz państwowych. Konferencje naukowe w Wilnie, Warszawie i Mińsku, inne impre- 37 S. Chazbijewicz, Prasa tatarsko-muzulmańska w Polsce w /atach 1939-1996, „Rocznik Tatarów Polskich" 1995, s. 87-102; L. Bohdanowicz, S. Chazbijewicz, J. Tyszkiewicz, Tatarzy muzułmanie w Polsce, Gdańsk 1997, s. 80-89; A. Miśkiewicz, Tatarska legenda. Tatarzy polscy, 1945-1990, Białystok 1993. 38 S. Dumin, I. B. Kanapackij, op.cit., s. 200-204; zob. również: Pierwaja miżnarodnaja nawukowa-praktycznaja kanferecyja „Tatary-musulmanie na ziemiach Bielarusi, Lihi-y i Polszczy". Da 600-goddzia tatarskaga asadnictva na ziem/ach Bielaruska-Litouskaj dziarźavy, raspaczataga pry Witauce Wialikiin, Mensk, 26-27 sakavika 1993, Mensk 1995,cz. 1-3 i in. Szlachta tatarska na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej w latach 1795-1999 549 zy, organizowane w Gdańsku, Kownie, Trokach, Nowogródku i innych miastach, miasteczkach i osadach przyczyniły się nie tylko do ożywienia badań nad historią i etnografią tej grupy, lecz również, co najważniejsze, do wzrostu zainteresowania własną historią i tradycją wśród potomków Tatarów litewskich. " v, • . Trzeba jednak zaznaczyć, że próbom odbudowy świadomości narodowej towarzyszy pewne zamieszanie, zatracenie autentycznych tradycji i szukanie wzorów w innym kręgu kulturowym. Kontakty ze światem arabskim, wspierającym budowę meczetów i naukę religii (również studia teologiczne w krajach arabskich), zmieniają obraz islamu na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej. Tatarzy litewscy nawiązuj ą koń takty z organizacjami Tatarów kazańskich i krymskich, ich przedstawiciele biorą udział w działalności tatarskich ośrodków społecznych i politycznych. Nieliczni entuzjaści podejmują nawet próby nauczania dzieci i dorosłych języka tatarskiego (najbardziej rozpowszechnionego obecnie dialektu kazańskiego, co oczywiście nie ma nic wspólnego z autentyczną tradycją Tatarów litewskich), choć liczba chętnych jest niewielka. Zespoły folklorystyczne Tatarów litewskich wykonują utwory ludowe Tatarów kazańskich (choć większe uzasadnienie miałaby tradycja miejscowa, czyli polsko-litewsko-białoruska). Są to próby szukania tożsamości, zastępowania brakujących elementów tradycji własnej przez obce wzory uznane za odpowiednie. To „zauroczenie" światem islamu, Wschodu, szukanie korzeni poza obecnym kręgiem kulturowym na pewno przyczyni się do zachowania, a może nawet pogłębienia dotychczasowej odrębności Tatarów litewskich, ale nie obejmie całej tej grupy. Asymilacja potomków szlachty tatarskiej trwa i znaczna ich część, zwłaszcza potomkowie coraz częściej zawieranych obecnie małżeństw mieszanych, wychowana w duchu kultury europejskiej, przyznaje się do tradycji tatarskiej. Czasem są z nich bardzo dumni, lecz nie czują się w żaden sposób związani ani ze światem ortodoksyjnego islamu, ani z ruchem tatarskim w odległych rejonach Rosji lub Ukrainy. My nie Talary, a szlachta muzułmanie - mówili w XIX wieku niektórzy mieszkańcy tatarskich okolic. I wydaje się bardzo prawdopodobne, że na dłuższą metę właśnie świadomość wspólnego pochodzenia i przynależności do szlachty tatarskiej Wielkiego Księstwa Litewskiego pozostanie podstawowym czynnikiem łączącym potomków Tatarów litewskich, obywateli różnych krajów, różniących się obecnie również językiem, a nawet wyznaniem. Anatol Żytko (Mińsk) Polityka rosyjska wobec szlachty białoruskiej w latach 1861-1914 Historia białoruskiej szlachty* do początku lat dziewięćdziesiątych XX stulecia była „białą plamą" w białoruskiej historiografii. Przedmiotem badań socjalnej struktury społeczeństwa były klasa robotnicza lub chłopi i obszarnicy w związku z problematyką agrarną. Takie podejście wynikało z marksistowsko-leninowskiej metodologii, której podstawą była klasowo-partyjna zasada badania historycznego. W imperium rosyjskim obszar Białorusi wyróżniał się tym, że było tutaj ponad 20% szlachty ziemskiej europejskiej części Rosji. W pięciu zachodnich guberniach szlachta stanowiła 4,5% ogółu ludności, a w 50 guberniach wielkorosyjskich - tylko 1%'. Szlachta Białorusi była wielowyznaniowa. W 1862 roku w guberniach wileńskiej, witebskiej, grodzieńskiej, mińskiej i mohylewskiej mieszkało 9929 ziemian, którzy posiadali ziemię oraz swoich chłopów pańszczyźnianych. Z tej liczby aż 9261 ziemian (93,3%) było katolikami. Szlachty prawosławnej najwięcej mieszkało w guberni witebskiej (12,6%), a najmniej - w mińskiej (1,9%).2 Do 1865 roku liczba szlachty wyznania prawosławnego w guberni mińskiej nieco się zwiększyła. Z 1668 ziemian 81 (4,9%) było prawosławnymi, 22 (1,3%) - mahometanami, 12 (0,7%) - luteranami i 1553 (93,1%) - katolikami3. Szlachta nie posiadająca ziemi w przytłaczającej większości była pochodzenia miejscowego. W swym życiu codziennym, poza wywodzącymi się z tej warstwy społecznej urzędnikami i oficerami, bardzo się zbliżała do chłopów. Według wyznania dzieliła się na katolików i prawosławnych. Prawdopodobnie prawosławnych w tej kategorii szlachty było znacznie więcej niż wśród właścicieli ziemi. Na przykład w guberni mohylewskiej wśród szlachty bezrolnej i małorolnej 21,1 tyś. osób (z rodzinami) było wyznania prawosławnego, a 16,5 tyś. - katolickiego4. * Autor uznaje szlachtę mieszkającą na ziemiach Białorusi za szlachtę białoruską, być może nawet o białoruskiej świadomości narodowej, co jest tezą zupełnie karkołomną (red.). 1 A. Żytko, Liczbowy skład szlachty Białorusi 1861-1914, [w:] Pytania historii i metodologii nauki historycznej, Mińsk 1997, s. 62,68. ~ Rossijskij gosudarstwiennyj istoriczeskij archiw - Rosyjskie Państwowe Archiwum Historyczne w S. Petersburgu (dalej: RPAH), f. 1282, op. l, d. 365, k. 96-97. 3 Nacionalnyj istoriczeskij archiw Respubliki Bielaruś - Narodowe Archiwum Historyczne Republiki Białoruś (dalej: NAHRB), f. 319, op. l, d. 1756, k. 3. 4 Opyt opisanija Mogilowskoj gubieniu, Mogilow 1882, cz. l, s. 603. Polityka rosyjska wobec szlachty białoruskiej w latach 1861-1914__________________551 Kwestia wyznania szlachty białoruskiej nie jest prosta. Ma ona zabarwienie nie tylko religijne, ale raczej polityczne i kulturowo-narodowościowe. Religijne w tym sensie, że szlachta Białorusi była podzielona na prawosławną i katolicką, co nie sprzyjało jej konsolidacji. Ten podział zdeterminował i polityczną orientację miejscowego ziemiań-stwa. Katolicy skłaniali się ku zachodowi, bliżej im było do katolickiej Polski, a prawosławni spoglądali na wschód, na Rosję. Obszar Białorusi (Wielkie Księstwo Litewskie) był ściśle związany z państwem polskim. Znaczna część szlachty białoruskiej przeszła na katolicyzm i utraciła w pewnym sensie narodowe wartości kulturalne. Z drugiej strony późniejsze rozbiory Rzeczypospolitej i włączenie Białorusi do imperium rosyjskiego doprowadziły do politycznego i religijnego ucisku białoruskiej szlachty. Walka Polaków o wyzwolenie narodowe, w tym również ziem wchodzących w skład Rzeczypospolitej przed rozbiorami, stała się jednym z politycznych czynników, który wpłynął na kształtowanie się świadomości politycznej białoruskiej szlachty katolickiej, i, poza nielicznymi wyjątkami, wyznania prawosławnego. Szlachta Białorusi oraz duchowieństwo katolickie były najbardziej wykształconą częścią społeczeństwa białoruskiego5. Z tego środowiska rekrutowała się białoruska inteligencja. A inteligencja, jak dowodzi doświadczenie historyczne, może wznieść się ponad swój interes warstwowy. Dlatego wśród inteligencji powstawała idea demokratyczna, idea walki o wyzwolenie narodowe. Inna rzecz, że na początku XX wieku grono tych ludzi było niezbyt liczne, a inne warstwy społeczeństwa białoruskiego (chłopi, robotnicy, kupcy) dopiero zaczynały uświadamiać sobie, iż są Białorusinami, a nie „tutejszymi". Nieprzypadkowo więc carska administracja rosyjska i wielkomocarstwowa historiografia, nie zwracając uwagi na rzeczywisty stan rzeczy, i w XIX, i w XX stuleciu określały ziemian prawosławnych Rosjanami, a ziemian katolików - Polakami. Staje się zatem jasne, dlaczego władze carskie pozamykały wszystkie wyższe uczelnie w kraju i przyjmowały ustawy ograniczające możliwość uzyskania wyższego wykształcenia przez szlachtę katolicką, starając się wysłać jej przedstawicieli poza granice Białorusi. Chodziło o zlikwidowanie ewentualnego separatyzmu narodowego (z punktu widzenia władz rosyjskich) białoruskiej szlachty. Aktywny udział białoruskiej szlachty wyznania katolickiego w powstaniach przeciwko imperium rosyjskiemu określił politykę rosyjską w stosunku do tej warstwy na długie lata, szczególnie po 1863 roku. Władze carskie dążyły do podważenia siły ekonomicznej szlachty i ograniczenia udziału jej przedstawicieli w systemie kierowania krajem. Podstawę stosunków kapitalistycznych w rolnictwie stanowi ziemia. Kapitalizm ostatecznie zrywał z feudalnym ustrojem patriarchalnym, ziemia stała się przedmiotem kupna-sprzedaży. Przed reformą 1861 roku tylko rodowa szlachta miała prawo nabycia ziem z chłopami pańszczyźnianymi. W latach 1861-1870 wydano szereg ustaw, które zezwalały wszystkim stanom kupować ziemię. Stało się to podstawą rozwoju kapitalizmu 5 A. Żytko, W. Fomin, Poziom edukacyjny ziemiaństwa Białorusi w końcu XIX st., „Wieści BDPU im. M. Tanka" 1996, nr 2, s. 62. 552____________________________________________Anatol Żytko w rolnictwie. Jednak ustawy te nie dotyczyły katolików, którzy mieszkali na terenach Białorusi, Litwy i prawobrzeżnej Ukrainy. Na podstawie ustawy z 10 grudnia 1865 roku posiadacze sekwestrowanych majątków oraz wszyscy zesłani z kraju za udział w powstaniu powinni byli sprzedać je w ciągu dwóch lat osobom pochodzenia rosyjskiego lub wyznania protestanckiego. Było i inne wyjście - zamienić swoje majątki na znajdujące się na terenie guberni wielkoro-syjskich6. Sekwestrowane majątki, które nie zostały sprzedane dobrowolnie, wystawiano na licytację. Jeśli licytacja się nie odbyła, majątek przechodził na własność państwa z wypłatą właścicielowi 5% renty7. Rosyjski nabywca sekwestrowanych majątków otrzymywał znaczne ulgi. Na przykład jeśli majątek był zastawiony w instytucjach kredytowych albo zadłużony wobec państwa, to osoba kupująca miała prawo do wzięcia na siebie długu nie przekraczającego wartości szacunkowej majątku. Nowy właściciel był zobowiązany w pierwszym przypadku spłacać dług zgodnie z przepisami urzędów kredytowych, a w drugim - w ciągu 37 lat wpłacając 6% rocznie8. : , -..... . ; W pięciu białoruskich powiatach guberni witebskiej skonfiskowano 17 majątków (15 746 dziesięcin 9 ziemi) i taką samą liczbę majątków o powierzchni 31 136 dziesięcin sekwestrowano10. W sześciu powiatach guberni grodzieńskiej sekwestrowi podlegało 58 majątków o powierzchni 84 999 dziesięcin. Razem w pięciu północno-zachodnich guberniach na rzecz skarbu państwa przekazano 256 skonfiskowanych majątków11. Z nich stworzono działki liczące 50-1000 dziesięcin do sprzedaży osobom pochodzenia rosyjskiego oraz mniejsze działki 20-50 dziesięcin do rozdania rosyjskim nauczycielom i wiejskim sekretarzom12. Do organizacji skupu majątków w 1866 roku powołano Towarzystwo Nabywców Majątków w Guberniach Zachodnich z kapitałem statutowym 5 min rubli. Przed Towarzystwem postawiono zadanie zrównania stanu posiadania rosyjskiej własności ziemskiej z miejscową - katolicką. Lecz niewiele osób pochodzenia rosyjskiego chciało kupić ziemię z licytacji. Z tego powodu sekwestrowane majątki podlegały jurysdykcji Ministerstwa Własności Państwowej, które sprzedawało je na bardziej dogodnych warunkach bez licytacji. W wyniku tych działań Ministerstwo zdołało sprzedać 1092 osobom ziemię o powierzchni 516 200 dziesięcin13. 6 Polnoje sobranije zakonów RossijskojImpierii (dalej PSZ RI), II, t. 40, otd. 2, nr 42 759. '•'•'' 7 Ibidem. , 8 Ibidem. , * Dziesięcina rosyjska jednostka powierzchni równa 10 925 m2 tj. około 1,1 hektara. 10 NAHRB, f. 2502, op. l, d. 104, k. 12-13; Pamiatnaja kniżka Witiebskoj gubiernii na 1866 god. cz. I, S. Petersburg 1866, s. 206-212. 11 Spisok imienij Siewiero-Zapadnogo krają, podleżaszczim obiazatie/noj prodaie w 2-ch godicznyj srok, na osnowami Wysoczajszego powielenija 10 diekabria 1865 goda. t. I. Po Grodnienskoj gubiernii, Wilna 1866, s. 6-19; RPAH, f. 1282, op. l, d. 248, k. 120. 12 Istoriczieskij obzor diejatielnosti Komitieta Ministrów, cz. I, S. Petersburg 1902, t. 3, s. 212. 13 N. Rubakin, Rossija w cyfrach, S. Petersburg 1900, s. 117. Polityka rosyjska wobec szlachty białoruskiej w latach 1861-1914___________________553 Z czasem polityka rosyjska wobec ziemian katolików zaostrzała się, natomiast właścicielom ziemskim pochodzenia rosyjskiego udzielano kolejnych ulg. Komitet Ministrów doszedł bowiem do wniosku, iż jednym z powodów niepowodzenia akcji były pewne ograniczenia, m.in. zakaz oddawania kupionych majątków w dzierżawę Żydom i katolikom. Dlatego od 1867 roku Żydzi mogli być w majątkach gorzelnianymi, dzierżawcami karczm, zarządcami młynów i zakładów przemysłowych14. Natomiast dla ziemian katolików wprowadzono nowe ograniczenia. Od 14 kwietnia 1866 roku zabroniono katolikom, których majątki zostały sekwestrowane, nabywać nieruchomości w miastach. Nawet szlachcie katolickiej, która przeszła później na prawosławie, nie pozwalano kupować ziemi. Od 17 października 1869 roku te same ograniczenia dotyczyły osób wyznania protestanckiego, żonatych z katoliczkami oraz ich dzieci wyznających wiarę katolicką15. Na przykład w 1870 roku na podstawie owego rozporządzenia wileński generał-gubernator zabronił kupna ziemi bogatemu ziemianinowi z powiatu'mińskiego, właścicielowi majątku Stańkowo, szlachcicowi - protestantowi K. Garcingowi16. W 1875 roku Komitet Ministrów po przeanalizowaniu doświadczeń w zwiększaniu rosyjskiego stanu posiadania doszedł do mało budujących wniosków. Stwierdzono, iż majątki nabyte przez Rosjan znajdują się w stanie opłakalnym, dlatego że ich właściciele często się zmieniali i samodzielnie prowadzić gospodarki nie chcieli11. Po wyczerpaniu możliwości ulgowej sprzedaży ziemi (konfiskowanej, sekwestrowanej, skarbowej), Ministerstwo Własności Państwowej od 1887 roku przestało wydawać zaświadczenia uprawniające do otrzymania ulg i pożyczek na kupno ziemi w Zachodnim Kraju. Jednocześnie zostało rozwiązane Towarzystwo Nabywców Majątków18. Według ustawy z dnia l listopada 1886 roku prawo wystawiania zaświadczeń zostało przekazane generał-gu-bernatorom i gubernatorom. Ten krok doprowadził do nieograniczonej samowoli, działali oni bowiem według własnego uznania, a ich decyzje nie mogły być zaskarżone19. Ziemianie katolicy starali się ominąć ustawy ograniczające ich prawa. Nierzadko nabywali ziemię na rzecz spółek akcyjnych lub na osoby trzecie. Zdarzało się, iż przedstawiciele tej kategorii szlachty udzielali pożyczki właścicielom ziemskim pochodzenia rosyjskiego pod zastaw majątków i faktycznie stawali się ich właścicielami. W celu zablokowania tego sposobu kupowania ziemi 27 grudnia 1884 roku ogłoszono nowe zasady, według których nie wolno było brać pieniędzy pod zastaw od prywatnej osoby pochodzenia polskiego. Zastaw uczyniony przed wprowadzeniem prawa miał być sfinalizowany przed oznaczonym terminem, a ważność bezterminowych określano tylko na 10 lat. Dla kompanii i spółek akcyjnych prawo kupna ziemi na terenie Kraju Zachodniego 14 Istoriczieskij obiór diejatielnosti, s. 212-213. 15RPAH,f. 1276, op. l, d. 106, k. 54. 16 NAHRB, f. 295, op. l, d. 1979, k. 237-241. 17 Istoriczieskij obiór diejatielnosti, passim. 18 PSZ RI, III, t. 7, nr 44 729 a. 19 RPAH, f. 1276, op. l, d. 106, k. 54. 554___________________________________ • Anatol Żytko ograniczono do powierzchni 200 dziesięcin20. Jeszcze raz podkreślono, iż wydzierżawienie majątku katolikom jest zakazane. Był jednak wyjątek. Jeśli dzierżawca katolik zobowiązywał się w ciągu pierwszych 12 lat zbudować na terenie dzierżawionego majątku zakład przemysłowy, to kontrakt mógł być przedłużony na lat 3021. W 1891 roku, w związku z niepowodzeniem prób przedstawicieli rosyjskiej własności ziemskiej, Komitet Ministrów podjął decyzję o zaostrzeniu zasad z 1884 roku, w efekcie ograniczając prawa własności ziemian katolików. Ten dodatek do zasad z 1884 roku otrzymał status ustawy z dnia 2 lutego 1891 roku22. Wiara władz w zachęcenie Rosjan do nabycia ziemi na zachodzie z pomocą ulg finansowych stawała się coraz słabsza. I tak na sprawozdaniu witebskiego gubernatora za 1895 rok, w którym złożył on propozycję udzielenia pożyczki rosyjskim nabywcom w wysokości 3/5 ceny kupowanej ziemi, połączoną ze zmniejszeniem odsetek od pożyczonego kapitału, Aleksander III napisał: Propozycje można przedstawić, ale bardzo wątpię, że to przyniesie korzyść111. Nawiązując do tego sprawozdania minister finansów Bunge zaznaczył: Wyniki, które z pomocą przedsięwziętych kroków osiągnął rząd, byfy bardzo nieznaczne. Ograniczenie działalności Polaków na niwie służby państwowej skoncentrowało ich wysiłki na prowadzeniu gospodarki, która bez wątpienia zrobiła wielkie postępy i z zaniedbanej pańszczyźnianej przekształciła się w ekonomiczną ziemską24. Ostatecznym rezultatem wymienionych ograniczeń stała się całkowita niemożność nabycia ziemi przez osoby wyznania katolickiego, z wyjątkiem chłopów. W ciągu 30 lat od przyjęcia ustawy z dnia 10 grudnia 1865 roku tylko na kilka podań w sprawie nabycia ziemi złożonych przez ziemian katolików monarcha odpowiedział pozytywnie. Większość z nich należała do biednej szlachty i prowadziła chłopski tryb życia, a część ziemian katolików otrzymała prawo nabycia ziemi za aktywny udział w wojnie rosyj-sko-tureckiej w latach 1877-187825. Do końca XIX wieku w kancelarii imperatora zgromadziło się wiele takich podań. Z tego powodu od 4 marca 1899 roku ministrowi spraw wewnętrznych zlecono osobiście rozpatrywać te sprawy i zezwalać nabywać ziemię przedstawicielom miejscowej szlachty wyznania katolickiego, ale tylko tym, którzy prowadzili chłopski tryb życia, sami pracując na roli. Ogólna powierzchnia ich gruntów nie mogła być większa niż 60 dziesięcin na rodzinę.26 Zdawałoby się, że nowe zasady były pewną ulgą w porównaniu z ustawą z 1865 roku. Jednak naprawdę było odwrotnie, gdyż do tej kategorii trafili i ziemianie Białorusini wyznania katolickiego. Oni również nie mogli mieć więcej niż 60 dziesięcin. 20 PSZ IR, III, t. 4, nr 2633. 2lftWem,nr2633. 22 Istoriczieskij obzor diejatielnosti, t. IV, s. 216. 23 Ibidem. 24 Ibidem. 25 RPAH, f. 1283, op. l, d. 41, k. 44-45. 26 Ibidem. Polityka rosyjska wobec szlachty białoruskiej w latach 1861-1914 555 Później minister spraw wewnętrzych Plewę jeszcze bardziej ograniczył stosowanie ustawy z dnia 4 marca 1899 roku. Uważał on, że nowa ustawa zagraża rosyjskiej własności ziemskiej w kraju. Według niego powstawała klasa drobnych ziemian katolików wrogo nastawionych do władz carskich. Już od lutego 1903 roku z inicjatywy ministra zostało czasowo wstrzymane wydawanie zezwoleń na kupno ziemi dla tej kategorii szlachty poza nielicznymi wyjątkami. Jeśli w latach 1865-1876 zgodę na nabycie ziemi otrzymało 25 ziemian katolików guberni mińskiej na ogólną powierzchnię 105 435 dziesięcin, to w ciągu 5 miesięcy 1904 roku - 6 ziemian - na 58 dziesięcin27. 21 lipca 1904 roku Mikołaj II zatwierdził główne pozycje sprawozdania ministra Plewę w sprawie nabywania ziemi przez katolików w Zachodnim Kraju. Nowe przepisy jeszcze bardziej ograniczały ustawę z dnia 4 marca 1899 roku. Teraz własność ziemska mogła być kupowana przez katolików tylko wtedy, gdy: 1. Kupowana ziemia była faktycznie przez pewien czas w posiadaniu nabywcy i była przez niego uprawiana; 2. Żona i dzieci były prawosławnymi; 3. Ziemię mogła nabywać tylko spółka, której pozostali członkowie otrzymali już zaświadczenia od miejscowych władz uprawniające do kupna ziemi28. A więc nowa ustawa faktycznie zabroniła kupna ziemi wszystkim katolikom, oprócz chłopów. ,: Wydarzenia polityczne rewolucji lat 1905-1907, dążenie caratu do ograniczenia separatyzmu szlachty polskiej i oderwania od niej znacznej części białoruskich ziemian katolików spowodowały przyjęcie nowej ustawy l maja 1905 roku. Zgodnie z jej przepisami osoby pochodzenia polskiego mogły dzierżawić ziemię na tych samych warunkach co i Rosjanie, bez ograniczenia terminu. Otrzymały one również prawo kupowania i dożywotniego posiadania ziemi, można też było wziąć ziemię pod zastaw, ale tylko u Polaków29. Polacy po uzyskaniu zezwolenia władz miejscowych i władz wyższych mogli kupować ziemię nie tylko od Polaków, ale i przedstawicieli innych narodowości, gdy w grę wchodziła parcelacja albo zaokrąglenie granic posiadania. Zezwolono również na nabywanie ziemi do celów przemysłowych, ale nie więcej niż 60 dziesięcin. Oprócz tego zostały zniesione dyskryminacyjne reguły z 1886 roku w sprawie porządku wystawiania zaświadczeń30. Nowe prawo zrównywało ziemian katolików z prawosławnymi, jeśli ci pierwsi udowodnili, że są Białorusinami. Lecz tryb ustalenia narodowości ziemian katolików był dosyć skomplikowany. Na przykład, żeby kupić ziemię, katolik musiał złożyć prośbę na piśmie do gubernatora. Ten ostatni zlecał ziemskiemu naczelnikowi sporządzenie kwestionariusza, zawierającego następujące punkty: 1. Narodowość proszącego według jego pochodzenia; 2. Mowa codzienna rodziny proszącego; 3. Określenie proszącego, do jakiej narodowości on siebie zalicza; 4. Wniosek osoby, która zbierała 27 Spisok ziemlewladielcew Minskoj gubiernii za 1876 god, b.m.r.w., s. 1-186; RPAH, f. 1284, op. 190, d. 52, t. 5, k. 203. • -.- , :-,-, < 28 RPAH, f. 1283, op. l, d. 41, k. 45-16. 29PSZIR, III, t. 25, nr 26162. * Ibidem. 556 Anatol Żytko informację, a dotyczący narodowości proszącego, wyciągnięty ze wszystkich uzyskanych danych; 5. Wyznanie proszącego. Przytoczmy kwestionariusz ziemianina z powiatu grodzieńskiego, Sarasiuka, który chciał kupić 5 dziesięcin ziemi. Na pierwsze i trzecie pytanie dał odpowiedź - „Białorusin", mowę określono (p. 2) jako białoruską, ale proszący rozmawia też po polsku, w punkcie 5 - wyznanie, wpisano katolik. Wniosek naczelnika brzmiał - Białorusin31. Zapewne taki porządek ustalania narodowości ziemian katolików był bardzo skomplikowany i prowadził do nadużyć ze strony miejscowej administracji. Jednak w stosunku do poprzedniej polityki, gdy narodowość szlachty określano tylko na podstawie wyznania, był to krok naprzód. Wraz z porażką rewolucji, gdy zagrożenie zostało zlikwidowane, władze carskie zaczęły ograniczać ulgi, które przyniosła ustawa z dnia l maja 1905 roku. 4 listopada 1909 roku MSW przekazało gubernatorom nową interpretację artykułu 3 ustawy. Polakom zezwalano na kupno tylko 60 dziesięcin ziemi pod budowę zakładów przemysłowych. Nie oznaczało to, iż każdy chętny Polak miał prawo kupna ziemi. Rozwój polskiego sektora handlowo-przemysłowego nie odpowiadał interesom rządu. Premier Piotr Stołypin podkreślał, że podania w sprawie nabycia ziemi należy rozpatrywać (...) nie w interesach proszącego, lecz miejscowych potrzeb handlo-wo-przemysłowych. Przy braku u naczelników gubernialnych całkowitego przekonania, że ziemię nabywa się tylko na potrzeby przemysłowe, i że wytwórczość odpowiada potrzebom miejscowym, liczę, iż na złożone prośby należy odpowiadać negatywnie. Ogólny kierunek mojej myśli sprowadza się do następującego - zastosowanie artykułu 3 powinno stać się nie regułą, lecz wyjątkiem32. Na skargę szlachcica powiatu wileńskiego Korwina-Sakowicza do Senatu na wileńskiego generał-gubernatora, który odmówił wydania zaświadczenia na kupno ziemi, został wydany nakaz Senatu z 21 czerwca 1910 roku. W dokumencie m.in. zaznaczało się, że w ustawie z dnia l maja 1905 roku brakuje dokładnych określeń pojęcia „osoba pochodzenia polskiego". Z tego tylko powodu przedstawiciele miejscowej administracji w osobie gubernatora lub generała-gubernatora są w stanie rozwiązywać podobne sprawy, tym bardziej że one mają nie prawny, ale polityczny charakter. I dalej: Twierdzenie proszącego Korwin-Sakowicza jakoby ustawa z 10 grudnia 1865 roku zabrania nabywać majątki na terenie Kraju Zachodniego tylko osobom polskiego pochodzenia (w sensie wychodźców z 10 guberni Carstwa Polskiego) nie odpowiada prawdzie. Określenie „osoba pochodzenia polskiego" należy rozumieć nie w sensie etnograficznym, ale kul-turowo-politycznym. Z tego punktu widzenia osoby pochodzenia miejscowego Litwini, Żmudzini, Białorusini Ud. mogą być osobami pochodzenia polskiego, jeśli przyswoiły narodowość polską33. W sprawie zaś tego, czy Korwin-Sakowicz jest Polakiem czy 31 Nacionalnyj istoriczeskij archiw - Narodowe Archiwum Historyczne w Grodnie (dalej: NAHG), f. l, op. 18, d. 1069, k. 6-8. 32 NAHRB, f. 1430, op. l, d. 47705, k. 5-7. • • :. . 33 NAHRB, f. 1430, op. l, d. 47705, k. 75-76. Polityka rosyjska wobec szlachty białoruskiej w latach 1861-1914__________________557 Białorusinem Senat tłumaczył, iż korzystanie w rodzinie na co dzień z polskiej mowy i przynależność do rzymskokatolickiego kościoła, interesy którego w Zachodnim Kraju często zbiegają się z interesami narodowości polskiej, dają podstawę odnieść go do grona osób „pochodzenia polskiego"^4. A więc ustawa z dnia l maja 1905 roku została znacznie ograniczona. W sumie ustawodawstwo rosyjskie wracało do ustawy z dnia 10 grudnia 1865 roku. , . , . • •', -;, Wynikiem polityki rosyjskiej wobec ziemian wyznania katolickiego w II połowie XIX i na początku XX wieku stało się zwiększenie prawosławnego rosyjskiego stanu posiadania ziemi. Według danych MSW z 1904 roku ziemian wyznania prawosławnego było w guberni mińskiej - 1760 osób, mohylewskiej - 1551, wileńskiej - 648, witebskiej - 591 i grodzieńskiej - 342. Katolików najwięcej było w guberni wileńskiej - 4071 i mińskiej -3013, najmniej w witebskiej - 1159 i grodzieńskiej - 1397 osób. Najwięcej ziemi mieli ziemianie katolicy w guberni mińskiej - l 621 337 dziesięcin, i w wileńskiej - l 050 011 dziesięcin. Najmniej miała szlachta katolicka w guberni grodzieńskiej - 513 338 dziesięcin35. Chociaż rząd podejmował kroki w celu wzmocnienia stanu posiadania rosyjskiego ziemiaństwa, to jednak i w 1904 roku szlachta katolicka posiadająca ziemię dominowała we wszystkich guberniach. W wileńskiej guberni stanowiła ona 86,3% ogólnej liczby ziemian, w grodzieńskiej - 80,3%, witebskiej - 67%, mińskiej - 63,1% i mohylewskiej - 53,2%. Jednak ziemianin niekatolik miał więcej ziemi niż szlachcic wyznania katolickiego, a w guberni mohylewskiej prawosławni, luteranie i mahometanie skoncentrowali w swych rękach 756 857 dziesięcin ziemi, czyli 53,5% wszystkich gruntów należących •do ziemiaństwa w guberni. W mińskiej guberni należało do nich l 372 060 dziesięcin (45,8%), w witebskiej - 493 562 dziesięcin (43,7%), w grodzieńskiej - 307 275 dziesięcin (37,4%), a w wileńskiej - 317 691 dziesięcin (23,2%)36. Nieprzypadkowo więc ziemski samorząd w 1911 roku wprowadzono tylko w trzech guberniach białoruskich (witebskiej, mińskiej i mohylewskiej), gdzie dominowała własność prawosławna37. Ziemiaństwo rosyjskie nie dążyło do integracji z miejscową szlachtą, nie zapisywało się do szlacheckich ksiąg rodowych. Tylko nieznaczna część mieszkała w nabytych majątkach. Nie zwracając uwagi na przepisy i instrukcje z 23 lipca 1865 roku, które zabraniały wydzierżawiać nabyte w kraju grunta osobom nierosyjskiego pochodzenia, szlachta rosyjska omijała prawo. Żydzi lub ziemianie katolicy wykorzystywali, za pewnym wynagrodzeniem, szlachtę rosyjską do kupna ziemi na Białorusi. W 1892 roku książę Urusow w liście adresowanym do wileńskiego generała-gubernatora zawiadamiał, że 95% rosyjskiego stanu posiadania wielkiej własności ziemskiej znajduje się w rękach Żydów. Właścicielami 86 dużych majątków w powiatach bielskim, brzeskim i kobryń-skim, według Urusowa, byli Żydzi38. 35 RPAH, f. 1276, op. l, d. 106, k. 65; ibidem, d. 41, k. 9-W. Zob. tabelę. , 36 Ibidem. 37 Dodajmy, iż systematyczne podziały rodzinne ziemi prowadziły do rozdrobnienia własności. 38NAHG,f. l,op. 18, d. 166, k. 118. 558____________________________________________Anatol Żytko Szeroko rozpowszechnionym zjawiskiem w kraju stała się również poddzierżawa. Oto jeden z charakterystycznych przykładów. Rosyjski ziemianin, który nabył majątek Durucze w powiecie brzeskim, wydzierżawił go miejscowemu duchownemu prawosławnemu Szpakowskiemu. W 1892 roku urzędnik rozpatrujący skargę chłopów pracujących w tym majątku dowiedział się, że właściciel nigdy się tam nie zjawiał, a rzeczywistym dzierżawcą był Żyd Najman39. Żydzi z reguły mieszkali w majątkach jako gorzelniani, producenci serów i masła, dzierżawcy karczm itd. Wykorzystując wedle opisanego schematu osoby trzecie, stawali się oni dzierżawcami lub administratorami majątków. A oto jeszcze kilka innych świadectw. W sprawozdaniu mohylewskiego gubernatora do ministra spraw wewnętrznych za 1898 rok czytamy: Nie biorąc pod uwagę ustawy, która zakazuje Żydom kupować majątki, takie transakcje są zjawiskiem dosyć częstym i odbywają się przez podstawienie osób pochodzenia rosyjskiego. W wyniku przeprowadzonego dochodzenia ustalono, że nabywanie dużych majątków jest realizowane przez osoby, które nigdy ich nie widziały lub zajeżdżały tam tylko dla pozoru. Naprawdę majątki są kupowane przez Żydów, wykorzystujących ciężką sytuację materialną właści-ciela. Po nabyciu za niewysoką cenę, wyrąbują oni wartościowy las i sprzedają ziemię chłopom po wysokiej cenie. Tylko nieznaczna część dochodu przypada osobie, w imieniu której przeprowadzono operację. Większość zatrzymuje Żyd, który przeprowadził transakcje albo za swoje środki, albo za pieniądze wzięte od chłopów-nabywców40. W jednym ze swoich przemówień w Radzie Państwa w sprawie wprowadzenia samorządu ziemskiego w Kraju Zachodnim były premier S. Witte oświadczył, że stan rosyjskiego posiadania ziemi jest tam nieznaczny. Większa część rosyjskich ziemian nie prowadzi samodzielnie gospodarki, daje swoją ziemię w dzierżawę lub zajmuje się spekulacją. Dlatego rosyjskich ziemian Zachodniego Kraju nazwał on właścicielami-gośćmi41. Podobny ton można odnaleźć we wniosku mińskiego komitetu gubernialnego: w Zachodnim Kraju ziemianie rosyjscy nie mieszkają w swoich majątkach, lecz zlecają ich prowadzenie lub dzierżawę Polakom i cudzoziemcom. Polacy zajmują się gospodarką, mieszkają na miejscu i tworzą hermetyczną grupę osób reprezentujących swoje poglądy i interesy42. ,-.,-. Aby usprawiedliwić machinacje rosyjskich nabywców, wielkomocarstwowa historiografia i publicystyka oskarżała katolicką szlachtę. Zamkniętość kasty posiadaczy ziemi, jej wrogość do wszystkiego co jest rosyjskie czyniły życie każdego nowego rosyjskiego ziemianina nieznośnym. Nic więc dziwnego, że wiele rosyjskich ziemian sprzedawało majątki lub obchodząc prawo, dzierżawiło je Polakom - pisał Wileniec43. 39NAHG,f. l,op. 18, d. 166, k. 118. 40 RPAH, f. 1282, op. 3, d. 279, k. 29. 41 Gosudarstwiennyj Sowiet. Stienograficzieskij otcziot. Sessija VI, S. Petersburg 1910, s. 816. 42 RPAH, f. 1233, op. l, d. 238, k. 30. 43 Wileniec, Russkoje liemlewladienije w Siewiero-Zapadnom Kraje, „Russkij Wiestnik" 1905, t. 297, s. 229. Józef Smolski Moja Nowa Mysz Chodziłem się w 1913 roku w miasteczku Nowa Mysz w powiecie baranowickim w rodzinie muzułmańskiej. Ojciec mój był Tatarem, miał na imię Mustafa i pochodził z Nowej Myszy. Matka również była Tatarką, na imię miała Ajsza i pochodziła z pobliskiego miasteczka Lachowicze. W rodzinie było nas dwoje dzieci, ja i starsza siostra. Rodzice zajmowali się ogrodnictwem, ziemi nie mieli, tylko tyle, ile zajmował ogród. Posiadali krowę, owce, kury - takie zwyczajne małe gospodarstwo wiejskie. Utrzymywaliśmy się ze sprzedaży warzyw: kapusty, marchwi, ziemniaków, kopru, pietruszki itd., które woziliśmy na bazar do Baranowicz. Rodzina była biedna, nie stać nas było nawet na własnego konia, kosztował bowiem wówczas 200-300 złotych. Wynajmowaliśmy sąsiada z koniem, aby odwieźć nasze warzywa do Baranowicz. Warzywa na naszych terenach były tanie, na przykład: kapusta kosztowała 10 gr za kilo, marchew -15 gr, cebula - 20 gr, buraki 10-15 gr, ziemniaki - 50 gr za pud1. Wówczas, jak za kilo chleba trzeba było zapłacić 20 gr, kilo wołowiny kosztowało 70-80 gr, słoniny - 20 gr, a ryby w ogóle były drogie, na przykład kilo karpia kosztowało 1,80 złotych. Życie było drogie, ludność ciężką pracą zarabiała swoje pieniądze. Męski garnitur dobrej jakości kosztował 120 złotych, nieco gorszy - 60-70 złotych, buty męskie można było kupić za 20 złotych, koszule „wyjściową" za 5 złotych, zwykłą „roboczą" - za 2-3 złote. Takie rzeczy, jak odbiornik czy rower w naszym miasteczku były dostępne osobom wybranym, może tylko nauczycielom czy policjantom. Zwykły rower produkcji polskiej kosztował 100-120 złotych, zagraniczny - do 150. Była to cena przeciętnej krowy, a więc jasne, że nikt na wsi na to sobie nie mógł pozwolić. 1 Rosyjska miara wagi -16,38 kg. Moja Nowa Mysz __ 561 W miasteczku była gmina, którą zarządzał sołtys i posterunek policji z 4 policjantami. W samej Nowej Myszy nie mieli wiele do roboty, życie toczyło się spokojnie, nie było u nas żadnych konfliktów na tle politycznym czy narodowościowym, ani też chuligańskich wybryków. Na wsiach - co innego, słyszeliśmy, że rozrabiali tam nasłani agitatorzy. Sołtysem był pan Mickiewicz. Człowiek ani bogaty, ani wykształcony, ale ludzie wybrali go na to stanowisko za to, że był uczciwy i sprawiedliwy. Każda rodzina płaciła sołtysowi składkę - 1 złoty za rok - za załatwianie rozmaitych formalności. Jego obowiązkiem było dopilnować zapłacenie podatków, ubezpieczeń, wypisać odpowiednie zaświadczenie itd. Lekarza w naszym miasteczku nie było, jego obowiązki pełnił felczer Nadejko z pobliskiej wsi. Był to prawosławny, znany na całą okolicę ze swoich umiejętności leczenia wszystkich bez wyjątku chorób. Nowa Mysz to było małe kresowe miasteczko, w którym mieszkało 2 tysiące ludności. Przemysłu nie było żadnego, ludzie żyli z roli i z ogrodnictwa. Ludność była przeważnie katolicka, obok katolików mieszkało około 30 rodzin żydowskich, 7 rodzin tatarskich i 1 rodzina prawosławna. Był kościół, cerkiew prawosławna i żydowski Dom modlitwy. Muzułmanie chodzili do meczetu w Lachowiczach. Bogatych właścicieli ziemskich w okolicach nie było. Około 4-5 rodzin posiadało po 15 ha ziemi ornej i uważano ich za zamożnych. Reszta mieszkańców miała po 4-6 lub 7-8 ha. Żydzi uprawiali rzemiosło i handel, należały do nich sklepy, warsztaty, apteka, zakład fryzjerski. Tatarzy, wszyscy bez wyjątku, utrzymywali się z ogrodnictwa i byli raczej niezamożni. Wokół miasteczka gospodarowali też przyjezdni osadnicy. Po ustanowieniu władzy polskiej w 1921 roku nadano im po 15-20 ha ziemi. Była to ziemia zła, której nikt nie chciał kupować - sam piasek - tak że rodziny osadników były raczej biedne. Mimo to w latach 1939-1941 wszystkie one zostały wywiezione przez Sowietów na Syberię czy do Kazachstanu. Okoliczne wioski były zasiedlone przez prawosławnych Białorusinów, którzy w niedziele i w święta przyjeżdżali do cerkwi w Nowej Myszy. W wieku 7 lat poszedłem do szkoły powszechnej. Za szkołę trzeba było płacić, ale były to jakieś nieduże pieniądze. Chodziły ze mną do jednej klasy dzieci różnej narodowości, przeważnie katolicy, ale też Tatarzy i Żydzi. Kiedy Polacy mieli wykłady z religii katolickiej, na które przychodził do nich ksiądz, my szliśmy w tym czasie na zajęcia z Koranu, które prowadziła pewna miejscowa Tatarka. Uczyła nas zasad prawa islamskiego i tradycji, za co rodzice płacili jej jakieś drobne pieniądze. 562 Relacja _ Józef Smolski Z katolikami i Żydami żyliśmy w zgodzie, razem się bawiliśmy, razem się uczyliśmy. Różnica dawata się we znaki tylko w domu, ponieważ każda rodzina przestrzegała swoich tradycji narodowych. Kiedy młodzież dorastała i wybierała sobie małżonka, także wchodziło w grę wyznanie. Moi rodzice, na przykład, byli bardzo wrażliwi na to, jakiej narodowości i wyznania byli nasi przyjaciele. Do zabawy i do tańca - owszem, może być katolik czy prawosławny, czy Żyd, ale żenić się tylko z muzuł-manką czy muzułmaninem. Nauczyciele naszej szkoły byli wszyscy przyjezdni, nie było ani jednego miejscowego, z Kresów. Zarabiali oni dobre pieniądze, od 120 do 180 złotych, w zależności od stażu pracy. Mieszkali w wynajętych mieszkaniach, często sami, bez rodzin i dzieci, które pozostawili w centralnej Polsce. Kierowniczką naszej szkoły była pani Marta Kasprzykiewiczówna, polonistów miałem dwoje: panią Lisicką i pana Wierzbowskiego, matematykę wykładał nam pan Mol. Na całą szkołę był tylko jeden nauczyciel prawosławny, od geografii, ale pochodzący również z innych terenów. Nasza rodzina należała do parafii muzułmańskiej w Lacho-wiczach. Chodziliśmy 20 km na nabożeństwa do meczetu w każdy piątek. W tych dniach, a zwłaszcza w nasze główne święta, takie jak kurban - bajram2, ramazan - bajram3, aszure4, gromadzili się w meczecie Tatarzy ze wszystkich okolicznych miejscowości. Nie było ich dużo, w każdym miasteczku mieszkało około 3-10 rodzin. Modły odbywały się w języku arabskim z udziałem mułły5. W główne islamskie święta przychodzili do nas goście, sąsiedzi - Tatarzy oraz obowiązkowo bracia ojca, mieszkający w naszym miasteczku. W tych dniach mama zawsze podawała do stołu nasze podstawowe narodowe dania: kołduny, pierogi z mielonym mięsem oraz bielusze - ciasto nadziewane gęsim mięsem. Muzułmanie świętują bez alkoholu, w naszej rodzinie ta zasada była na ogół przestrzegana, czasem tylko mężczyźni pozwalali sobie na maty kieliszek. Po ukończeniu 7-klasowej szkoły powszechnej pozostałem w miasteczku i zacząłem pomagać rodzicom przy ogrodach. Chciało mi się pójść do gimnazjum w Baranowiczach, ale było ono drogie - za miesiąc trzeba było płacić 25 złotych, a jeszcze 2 Jedno z głównych świąt muzułmańskich, kiedy składa się ofiarę na biednych. 3 Święto upamiętniające powstanie świętej księgi - Koranu. 4 Święto ku czci Noego. 5 Islamski duchowny. Moja Nowa Mysz _ 563 za internat dodatkowo połowę tej sumy. Na to rodziców nie było stać, więc zacząłem pracować. * ; ; We wrześniu 1939 roku do Nowej Myszy weszła Armia Czerwona. Ludność katolicka bardzo bała się jej przyjścia, wiedzieli, że będą zabierać im ziemię i zakładać kołchozy. Tatarzy specjalnie nie bali się, bo ziemi nie mieli, stanowisk nie zajmowali, żadnej władzy nie posiadali, a więc było im raczej obojętnie. „Pierwsi Sowieci" przetrwali niedługo, w czerwcu 1941 roku zamienili ich Niemcy. Od razu po zajęciu miasteczka zaczęta się likwidacja ludności żydowskiej. Niemcy i policjanci zebrali ich wszystkich, zaprowadzili do pobliskiego lasku i rozstrzelali nad głębokim dołem. Jak ich prowadzili ulicą do miejsca stracenia, wielu płakało i machało nam rękami. Ludzie zaś stali na swoich podwórkach i patrzyli na tę smutną kolumnę, niektórzy również płakali. W czasie okupacji w naszym miasteczku stacjonował niemiecki garnizon i oddział białoruskiej policji. Do policji poszli służyć tak prawosławni, jak i katolicy, nie było natomiast wśród nich ani jednego Tatara. Przeważnie szli młodzi niezamożni chłopcy z okolicznych wiosek, było też kilku miejscowych katolików. Ja starałem się do takich spraw nie angażować, zajmowałem się gospodarstwem do samego końca okupacji. ....... W 1944 roku po wejściu oddziałów Armii Czerwonej powołano mnie do wojska i skierowano na Ukrainę, do Żytomierza. W tym mieście nas wszystkich poborowych z Białorusi Zachodniej podzielili na dwie grupy. Białorusinów wcielili do Armii Czerwonej, Polaków - do Wojska Polskiego. Byłem Tatarem, ale na co dzień rozmawiałem w języku polskim, ukończyłem szkołę polską, a więc wzięli mnie za Polaka i wcielili do l Dywizji Wojska Polskiego imienia Tadeusza Kościuszki. Zostałem szeregowym w plutonie moździerzowym 18. pułku piechoty, którym dowodził pułkownik Worobiow. Wszyscy nasi oficerowie, od leutnanta po generała, byli Rosjanami. Dopiero po wejściu na tereny centralnej Polski zaczęli mobilizować i przysyłać nam oficerów pochodzenia polskiego. Po kilkumiesięcznym szkoleniu pod Żytomierzem nasz pułk załadowano do wagonów i skierowano na front. Pamiętam, że pierwszą stacją, jaką przejechaliśmy, był Przemyśl, a następną - Ząbki pod Warszawą. Kiedy wyładowaliśmy się w Ząbkach, w Warszawie toczyły się krwawe walki, ale myśmy o tym nic nie wiedzieli. Nasz pułk rozlokowali wokół miasteczka i kazali czekać na rozkaz. Dowództwo nam niczego nie tłumaczyło, a o tym, co się działo w 564 Relacja _ Józef Smolski Warszawie dowiedzieliśmy się później od ludności, gdy weszliśmy na przedmieścia stolicy. Okazuje się, że AK pod dowództwem generała Bora-Komorowskiego zaczęła powstanie, rozbiła niemiecki garnizon i zajęła miasto. Czekała na naszą pomoc, ale Armia Czerwona wstrzymała natarcie. Niemcy wrócili, zniszczyli obrońców Warszawy i zaczęli ją rujnować, bombardować, wysadzać w powietrze kamienice. Kiedy nasz oddział wszedł do Warszawy ze strony dzielnicy Włochy, ujrzeliśmy miasto prawie całkiem zrównane z ziemią. Ludzi nigdzie nie było widać. Dopiero później spotkało nas kilka osób, powitało bardzo serdecznie ze względu na nasze konfederatki, i opowiedziało o tym, co się stało w mieście. Kiedy zaś dowiedzieli się, że jesteśmy Wojskiem Polskim pod rosyjskim dowództwem, odwrócili się od nas, powiedzieli: „Wy jesteście »czerwonymi Polakami", jacy wy jesteście Polacy". Przemierzyliśmy zrujnowaną Warszawę w ciągu dnia i wzięliśmy kierunek na Bydgoszcz. Stamtąd poszliśmy do Płatowa i Jastrowa, a potem do Kolberga. Pod Kolbergiem toczyły się zacięte walki, a kiedy tam weszliśmy, miasto było doszczętnie zrujnowane. Pozostawał nietknięty tylko dawny czerwony ratusz w centrum miasta. W Kolbergu, na Pomorzu, zakończyła się moja służba wojskowa. Najpierw zostałem skierowany do pułku gospodarczego, który przejął niemieckie majątki wokół miasta i zaczął uprawiać rolnictwo. Bytem księgowym, prowadziłem ewidencje wszystkiego, co w tych majątkach było i co tam się działo na co dzień, ile było narzędzi, ile zasiano, ile wykopano, ile wyprodukowano. Znałem rosyjski, polski i trochę niemiecki, a więc byłem w roli tłumacza, m.in. tłumaczyłem rozkazy dowództwa z języka rosyjskiego na polski, a sprawozdania - odwrotnie. Nieźle zarabiałem, mieszkałem w dobrych warunkach w jednym z majątków poniemieckich. Z 10 takich majątków zwanych „kluczem" później założono PGR. W nim pracowałem do 1956 roku. Jeszcze wcześniej, w 1953 roku dowiedziałem się, że w Nowej Myszy zmarła moja matka. Chciałem pojechać na pogrzeb, ale bałem się, bo wówczas jeszcze żył Stalin. Koledzy straszyli: „nie jedź, zapiszą cię do kołchozu". Wówczas nie pojechałem, ale ciągle tęskniłem do stron rodzinnych. Kiedy w 1956 roku pojawiła się możliwość wrócić, wszystko rzuciłem - dobrą pracę, mieszkanie i pojechałem. Kiedy zobaczyłem, jak żyją ludzie w Nowej Myszy, przeraziłem się i postanowiłem wyjechać stamtąd gdzieś do większego miasta. W Grodnie mieszkał mój wujek, a więc pojechałem do niego. Sprzedałem dom w Nowej Myszy, dołożyłem pieniędzy zarobionych w Polsce i kupiłem dom w Grodnie. Wujek zapoznał mnie Moja Nowa Mysz _ 565 z młodą dziewczyną - Tatarką ze wsi Piaski koło Mostów i z nią się ożeniłem. Zamieszkałem w Grodnie i poszedłem pracować do fabryki zabawek dziecięcych jako zaopatrzeniowiec. Przez ostatnie kilkanaście lat pracowałem na takim samym stanowisku w hurtowni warzyw. Obecnie jestem na emeryturze, ale nadal zajmuję się warzywami. Uprawiam razem z żoną mały ogródek i sprzedaję urodzaj na bazarze, tak jak moja rodzina robiła to od lat. Szmuel Spektor (Jerozolima) Żydzi wołyńscy w Polsce międzywojennej i w okresie II wojny światowej (1920-1944) Żydzi pojawili się na Wołyniu1 po raz pierwszy w XI wieku, po włączeniu tych terenów do Rusi Kijowskiej. Byli oni prawdopodobnie pochodzenia babilońsko-bizan-tyjskiego i przybyli na Wołyń przez Kijów. Pierwsza historyczna relacja, z 1171 roku, wspomina Żyda z Włodzimierza na Wołyniu, Benjamina, który jeździł po towary do Kolonii i tam handlował. Z drugiej wzmianki, z 1288 roku, dowiadujemy się, że wśród żałobników po śmierci księcia włodzimierzowskiego, Władimira Wasilkiewicza, byli również Żydzi. W połowie XIV wieku Wołyń stanowił część Wielkiego Księstwa Litewskiego i w tym okresie zaczęły się tam rozwijać pierwsze gminy żydowskie. Pod koniec XIV wieku były to: Włodzimierz, Łuck, Luboml, w połowie XV wieku Ostróg, na początku XVI wieku Krzemieniec i Ratno. W połowie XVI wieku żyło na Wołyniu około 3000 Żydów skupionych w trzynastu miejscowościach; większość (około 1000) w Łucku i okolicach oraz w Ostrogu (także około 1000). Na mocy unii polsko-litewskiej Wołyń został włączony w 1569 roku jako województwo do Korony Polskiej. Przedstawiciele Żydów i Karaimów z Łucka wraz z innymi mniejszościami narodowymi tego rejonu zobowiązani byli potwierdzić tę uchwałę w Lublinie 25 maja 1569 roku2. Lata od unii lubelskiej do powstania kozackiego pod przywództwem Bohdana Chmielnickiego były okresem ekonomicznego i kulturalnego rozkwitu Żydów wołyńskich. W ramach organizacji autonomii żydowskiej Wołyń został uznany jako „ziemia" i przedstawiciele głównych gmin rejonu brali udział w zebraniach Sejmu Czterech Ziem Królestwa Polskiego. Żydzi uczestniczyli w kolonizacji Ukrainy przez magnatów polskich, głównie przez dzierżawę (jako arendarze szlachty). Wtedy też rozwinęły się szkoły rabiniczne (jeszy-boty), z których najważniejsza była w Ostrogu, gdzie działali rabini sławni na całą Europę, między innymi rabi Szlomo Lurie (Maharszal), rabi Jeszaja Halevi Horowic (Szela), rabi Szmuel Eliezer Eidelisz (Maharsza). ' Terminu „Wołyń" używam w odniesieniu do terenów województwa wołyńskiego w okresie międzywojennym. 2 Regesty i nadpisy, t. II-III, S. Petersburg 1899-1912 (oryginał w języku rosyjskim). Żydzi wołyńscy w Polsce międzywojennej i w okresie II wojny światowej (1920-1944)_______567 W okresie powstania Chmielnickiego Żydzi wołyńscy zostali zdziesiątkowani. Część tylko zdołała uciec na zachód, za Bug; i ci, którzy ocaleli, wrócili odnawiając życie gmin żydowskich na Wołyniu. W XVII i XVIII wieku stali na czele Sejmu Czterech Ziem między innymi przedstawiciele Sejmu Ziemi Wołyńskiej, jak na przykład Efraim Fiszel z Włodzimierza, uhonorowany tytułem Servis Regis przez króla Jana III Sobieskiego, lub Meir z Dubna, który uzyskał bullę papieską chroniącą Żydów przed oskarżeniami o mord rytualny. W 1795 roku Wołyń został ostatecznie zaanektowany przez carską Rosję i włączony do guberni wołyńskiej. Gubernia należała do strefy osiedlenia (mocą carskiego dekretu Żydzi nie mogli mieszkać poza strefą), w 1858 roku mieszkało tam 96 518 Żydów. W połowie XIX wieku utworzono żydowskie osiedla wiejskie - w 1858 roku w 23 takich osiedlach żyło 1724 Żydów. Na początku XIX wieku dotarł na Wołyń chasydyzm rozpowszechniany przez Magida Rabi Dov-Bera z Międzyrzecza Korzeckiego. Mniej więcej w tym samym czasie zaczął też być popularny ruch oświecenia żydowskiego. Jednym z pierwszych jego zwolenników był Icchak Ber Lewinzon z Krzemieńca, autor książki propagującej produktywizację Żydów w Rosji. Podczas I wojny światowej linia frontu rosyjsko-austriacko-niemieckiego przebiegała przez Wołyń, mieszkańcy ponieśli ciężkie straty w wyniku walk. Rzesze uciekinierów przebywały w miastach, gdzie gminy organizowały pomoc dla uchodźców. W latach wojny domowej (1917-1920) przez osiedla żydowskie przeszła fala pogromów organizowanych zarówno przez regularne wojsko: żołnierzy atamana Semena Petlury, żołnierzy Armii Czerwonej, żołnierzy armii generała Józefa Hallera, generała Stanisława Bułaka-Bałachowicza i innych, a także grasujące bandy. W 1921 roku Wołyń włączony został do Polski jako województwo ze stolicą w Łucku. Według powszechnego spisu ludności z 1921 roku3 na Wołyniu żyły l 449 073 osoby, z czego 164 740 (11,4%) stanowili Żydzi, którzy byli trzecią co do wielkości grupą (po Ukraińcach i Polakach). Do spisu z 1921 roku nie włączono powiatów Sarny i Kamień Koszyrski. W powszechnym spisie ludności z 1931 roku4, do którego włączono już Sarny i Kamień Koszyrski, Wołyń liczył 2 077 769 mieszkańców, w tym 207 792 (10%)) Żydów. Stanowili oni także i tym razem trzecią co do liczebności mniejszość narodową na Wołyniu. Przyrost naturalny wśród Żydów w tym rejonie wynosił 9% w ciągu 10 lat, czyli średnio prawie 1% rocznie. Żydzi na Wołyniu w okresie międzywojennym mieszkali głównie (60%) w miastach (według spisu ludności z 1931 roku), a pozostałe 40% we wsiach i miasteczkach. W wielu miastach Żydzi stanowili większość lub blisko połowę ludności. Stan ten, według danych z 1931 roku, obrazuje tabela 1. 3 Główny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej. Pierwszy spis ludności z dnia 30 września 1921, Warszawa 1923-1926. 4 Glówny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej. Drugi powszechny spis ludności z dnia 9 Xli 1931, Warszawa 1936-1938. 570___________________________________________Szmuel Spektor w odległości kilku kilometrów. W większych miastach Żydzi pracowali też jako dorożkarze. Mniej więcej połowę lekarzy i farmaceutów na Wołyniu stanowili Żydzi. W 1931 roku 10 689 Żydów (około 5%) utrzymywało się z rolnictwa. Na 304 487 gospodarstw 1652 (0,5%) o powierzchni 35 000 hektarów znajdowało się w rękach żydowskich10. Dane te nie obejmują małych gospodarstw w miasteczkach, gdzie hodowano krowy, drób lub uprawiano ogródki warzywne i sady na użytek własny. W drugiej połowie lat trzydziestych pogorszyła się sytuacja kupców i rzemieślników żydowskich. Polityka polonizacji Kresów Wschodnich, prowadzona przez rząd polski, zachęcała miejscowych Polaków do konkurencji z Żydami przez pośrednie dotacje finansowe. Popierano także politykę wypierania Żydów z gospodarki ogólnokrajowej (znane było powiedzenie premiera Sławoja-Składowskiego owszem i slogan swój do swego). Na ciężką sytuację ekonomiczną Żydów wpływały podatki, grzywny i uporczywe stosowanie wszelkich uciążliwych dla nich przepisów przez miejscowych urzędników. Duże znaczenie miał też zakaz otwierania sklepów w niedzielę, w wyniku czego sklepy żydowskie były zamknięte przez dwa dni w tygodniu. W wielu miasteczkach działały stowarzyszenia kupców i rzemieślników żydowskich jako filie ośrodków warszawskich. Walczyły one z dyskryminacją, udzielając pomocy prawnej swoim członkom i pomagając w zatwierdzaniu zezwoleń państwowych. Związki kupieckie i rzemieślnicze pośredniczyły też w uzyskaniu taniego kredytu. Niewielkie pożyczki, udzielane głównie przez banki spółdzielcze i kasy bezprocentowe, były niezbędne na zakup surowców przez rzemieślników i towarów dla kupców i handlarzy. W latach 1926-1936 działały na terenie Wołynia 43 żydowskie kasy bezprocentowe z kapitałem około pół miliona złotych11. Część banków spółdzielczych na Wołyniu nie sprostała kryzysowi ekonomicznemu lat trzydziestych i zmuszona była zaprzestać działalności. Społeczność żydowska na Wołyniu była pod względem politycznym bardzo zróżnicowana. W wyborach do Sejmu i Senatu w marcu 1928 roku uczestniczyło 68% posiadających prawo głosu obywateli żydowskich. Z partii Piłsudskiego* wybranych zostało dwóch przedstawicieli społeczności żydowskiej: do Sejmu - Wacław Wyślicki, kupiec i przedsiębiorca z Warszawy, do Senatu - Dal Lejzor z Łucka (farmaceuta), przewodniczący związku kupców w Łucku. W wyborach do Sejmu, w listopadzie 1930 roku, kandydatów wystawiły na Wołyniu trzy stronnictwa żydowskie: ugrupowanie narodowościowo-ekono-miczne, syjonistyczny Blok Mniejszości Narodowych i ugrupowanie socjalistyczne Poalej Syjon-Lewica i Bund. Żaden z kandydatów tych stronnictw nie został wybrany. Znacznie więcej danych mamy na temat uczestnictwa Żydów w wyborach do rad miejskich. Mimo iż stanowili oni większość w wielu miastach i miasteczkach na Woły- 10 S. Bronsztejn, op.cit. s. 207-208. .. ... 11 W. Pawlino, op. ci/., s. 10. * Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem. Żydzi wołyńscy w Polsce międzywojennej i w okresie II wojny światowej (1920-1944)_______571 niu, nie mogli kandydować na stanowisko burmistrza, które było zastrzeżone dla Polaków. Wielu pełniło więc funkcję wiceburmistrza lub zasiadało (jako ławnicy) w radach miejskich. Udział Żydów w radach miejskich został znacznie ograniczony w latach trzydziestych na skutek rozmaitych manipulacji rządu, głównie przez przyłączenie pobliskich wiosek. "':/•><..i;--;t?HV 'Kr; •:-,;> ?-•'' • ;; Udział w radach miejskich miał duże znaczenie dla Żydów. W wielu wypadkach po zatwierdzeniu dotacji z kasy magistratu dla organizacji i instytucji żydowskich, jak szkoły, szpitale, domy sierot, biblioteki i inne, były one zmniejszane lub wręcz anulowane przez starostę czy wojewodę. Tak na przykład w Kowlu, gdzie Żydzi stanowili 40% ludności, przeznaczono w 1927/1928 roku 3%, czyli 800 000 złotych z budżetu miejskiego dla instytucji żydowskich. Rok później suma ta została zmniejszona do 1,5% z ogólnego budżetu l 265 000 złotych, ale decyzją wojewody zatwierdzono tylko 0,5%12. Także w drugiej połowie lat trzydziestych część budżetu przeznaczona na potrzeby ludności żydowskiej nie przekraczała 0,5% budżetu miejskiego. Suma ta miała pokrywać wydatki szkół żydowskich Tarbut i Talmud Tora, szpitala żydowskiego, domu sierot, domu starców, filii organizacji Ort i Toż. W 1925 roku Żydzi w Kowlu pełnili funkcje wiceburmistrza i ławnika. W 1928 roku w radzie miejskiej zasiadało 12 Żydów (na 21), ale tylko jeden ławnik. W 1930 roku 10 Żydów było członkami rady miejskiej, a w 1937 roku - jeden ławnik13. Gminy wyznaniowe spełniały ważną rolę w życiu społeczności żydowskiej na Wołyniu. Struktura i działalność gmin adaptowały się do rzeczywistości społeczno-politycz-nej. Ich demokratyczne podstawy skrystalizowały się po rewolucji rosyjskiej 1917 roku. Rząd polski uznał 7 lutego 1919 roku te gminy, które zostały wybrane lub zorganizowały się w 1918 roku. Kompetencje gminy wyznaniowej obejmowały zaspokajanie potrzeb religijnych członków gminy, pomoc socjalną i szkolnictwo żydowskie. 24 stycznia 1928 roku Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego wydało nowe przepisy dotyczące wyborów do gmin, które odbyły się tego roku. Małe skupiska ludności żydowskiej przyłączono do większych i stworzono w ten sposób sztucznie połączone gminy. W wyborach uczestniczyły rozmaite ugrupowania i stronnictwa, niektóre z ramienia partii, inne reprezentujące grupy interesów i pojedyncze osoby. Rozbicie to przeszkadzało działalności gmin, a niekiedy wręcz je paraliżowało. Mimo pozwolenia rządu polskiego na pobieranie podatków od członków gmin, budżety ich miały zawsze deficyt. Składały się na to dwie przyczyny: potrzeby znacznie przerastające możliwości i ogólne pogorszenie sytuacji ekonomicznej społeczności żydowskiej. Aby zrównoważyć budżety starostowie obcinali wydatki gmin. Znaczna część budżetu przeznaczona była na potrzeby religijne,, tak więc tylko nieznaczne sumy kierowano na cele społeczne i oświatę. 12 S. Spektor, Encyklopedia gmin żydowskich na Wołyniu i Polesiu, Jerozolima 1990, (oryginał w języku hebrajskim), s. 161. 13 Ibidem. 572___________________________________________Szmuel Spektor Pensje rabinów i innych urzędników gminy były bardzo niskie, a i te często wypłacano z opóźnieniem. Rabin Soroczkin z Łucka, jeden z przywódców Agudat Israel i stowarzyszenia polskich rabinów, założył na początku lat trzydziestych Komitet Rabinów Wołyńskich, aby rozwiązać trudności finansowe. , , , - Ważną rolę w życiu społeczności żydowskiej na Wołyniu spełniały instytucje społeczne i oświatowe. Oprócz chederów i prywatnych szkół z rosyjskim językiem wykładowym od 1917 roku zaczęły działać szkoły postępowe, głównie w języku hebrajskim. Wojna domowa opóźniła ich rozbudowę i dopiero po odzyskaniu niepodległości przez Polskę rozpoczęto reorganizację istniejących szkół i założono nowe. Na początku 1926 roku w Równem powstało kuratorium wojewódzkie organizacji Tarbut, którym kierował działacz i pedagog Szmuel Rozenhak. Dzięki niemu i miejscowym działaczom Tarbutu rozszerzono sieć szkół - w roku 1925/1926 istniało ich już 18, a rok później - 22 szkoły podstawowe i 11 przedszkoli hebrajskich. W połowie lat trzydziestych było na Wołyniu 40 szkół podstawowych uczących w języku hebrajskim, 31 przedszkoli i 4 gimnazja14. Oprócz Tarbutu działała też sieć cyszo w języku jidysz. Do końca 1925 roku działało w ramach cyszo 20 instytucji: szkoły, przedszkola i kursy wieczorowe. Z czasem ich placówki oświatowe znacznie się przerzedziły i zostały tylko dwie szkoły. Aktywna była też sieć Javne - żydowski religijny ruch oświatowy. W latach trzydziestych działały 2 szkoły podstawowe, 23 Talmud Tora, 8 jeszybotów i nie znana bliżej liczba chederów - szkółek religijnych, gdzie głównie po południu dokształcano dzieci uczące się w szkołach polskich. Działały też szkoły zawodowe i kursy sieci Ort oraz hebrajskie gimnazjum rolnicze we Włodzimierzu Wołyńskim. W latach trzydziestych w żydowskich szkołach uczyło się ponad 15 000 dzieci, tj. połowa dzieci żydowskich w wieku szkolnym na Wołyniu. Ponad dwie trzecie z nich uczyło się w szkołach z językiem wykładowym hebrajskim. Szkolnictwo żydowskie na Wołyniu miało w tym okresie wybitne osiągnięcia na skalę krajową. Ważnym elementem życia kulturalnego były biblioteki publiczne istniejące prawie w każdym miasteczku. Były one zakładane i utrzymywane przez miejscowych działaczy lub filie partii i ruchów młodzieżowych, często przy szkołach żydowskich. Przy bibliotekach znajdowały się sale odczytowe, w których prowadzono bogatą działalność kulturalną: odbywały się tam wykłady, kursy, próby kółka dramatycznego, działały chóry i orkiestry. Nie powiodła się próba założenia zawodowej grupy dramatycznej w Równem, ale występy znanych trup teatralnych, Idy Kamińskiej z Wilna, Araratu z Łodzi czy Jonasa Turkowa, cieszyły się powodzeniem i przyciągały publiczność na występy w miasteczkach wołyńskich. Poza centralną pracą żydowską ukazywały się na Wołyniu tygodniki lokalne. Od 1922 roku przez dwa lata wychodził w Równem tygodnik „Wohliner Tageblat", który 14 Dane według: S. Rozenhak, Oświata na Wolyniu w Polsce, [w:] Ja/kut Wolyn, t. II, z. 2-4, Tel Awiw 1948 (oryginał w języku hebrajskim); A. Tartakower, Żydowska szkoła w Polsce między wojnami [w:] Jahrbuch, t. II, Tel Awiw 1962, s. 249, 253 (oryginał w jidysz). Żydzi wołyńscy w Polsce międzywojennej i w okresie II wojny światowej (1920-1944) 573 od początku 1924 do września 1939 roku zmieniał nazwę od: „Di Jidisze Woch", „Wohliner Lejbn", po „Wohliner Cajtung", „Wohliner Najes". Przez jeden rok 1932 publikowany był dwutygodnik w języku hebrajskim „Wohlinia ha-Ivrit" („Hebrajski Wołyń"). W Łucku ukazywał się od października 1926 roku tygodnik „Wohlin", który od 1928 roku do września 1939 roku wychodził pod zmienioną nazwą „Wohliner Prese". Pod koniec lat dwudziestych publikowano też w Łucku „Wohliner Gedank", w Kowlu od końca 1927 do września 1939 roku „Kowler Sztyme", we wrześniu 1936 roku „Unzer Lejbn" i „Kowler Wochenblat". W Dubnie i we Włodzimierzu ukazywały się różne tygodniki przez krótki czas, a w Krzemieńcu od 1931 roku do września 1939 roku wychodził „Kremnicer Lebn". 2 lutego 1931 roku odbył się pierwszy kongres pisarzy i dziennikarzy żydowskich na Wołyniu i Polesiu, po którym założyli oni swój związek zawodowy15. Akcje dobroczynne prowadzone były głównie lokalnie, aczkolwiek niektóre wspierały finansowo i doradzały ośrodki krajowe, przez centrum wojewódzkie w Równem. Głównym problemem była opieka nad sierotami, których na Wołyniu w latach dwudziestych było około tysiąca. Komitety miejscowe wspierały ośrodek „Centos" w Warszawie i komitet wojewódzki w Równem. Podobnie działała też organizacja Toż, zajmująca się zdrowiem ł higieną dzieci. W 1927 roku na koloniach letnich prowadzonych przez Toż przebywało 719 dzieci -10% ogółu dzieci żydowskich na koloniach w Polsce. Budżet Tozu wołyńskiego na 1931 rok wynosił 42 000 złotych, z czego 24 000 z centrum w Warszawie, z dotacji państwowych i municypalnych16. < W wielu skupiskach żydowskich na Wołyniu działały kluby sportowe, głównie piłki nożnej i lekkoatletyki. W latach trzydziestych drużyny Haszmoneai z Równego i Łucka grały w pierwszej lidze wojewódzkiej. W lipcu 1936 roku odbyła się w Równem Ma-kabiada z udziałem drużyn piłki nożnej Makabi z Warszawy, Haszmoneai z Lwowa, Haszmoneai z Łucka i Haszmoneai z Równego - ta ostatnia zwyciężyła w mistrzostwach. W Równem od 1921 roku znajdowały się biura wojewódzkie ruchu syjonistycznego: centralny oddział wojewódzki, oddział biura palestyńskiego, Keren-Kajemet i Keren ha-Jesod. Największym poparciem cieszyli się syjoniści, a w latach trzydziestych rewizjoniści. Bardzo aktywne były też organizacje młodzieżowe, głównie Ha-Szomer ha-Ca'ir z 68 oddziałami w latach trzydziestych, Bejtar z 54 oddziałami, i kilkudziesięcioma Gordonii. Organizacja Haluc założyła kibuc w Klesowie, gdzie uczono obróbki kamieni wszystkich członków tego ruchu w Polsce w ramach przygotowań do pracy w kamieniołomach w Palestynie. Pod koniec lat trzydziestych prowadził Bejtar oddział organizacji Ecel i obóz ćwiczeń z bronią, za zgodą i z pomocą wojska polskiego. >'•*>••> Na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow Polska została podzielona między Niemcy hitlerowskie i Związek Radziecki. 17 września 1939 roku armia radziecka przekroczyła 15 S. Spektor, op. cit., s. 14,60, 125,163, 199-200. 16 Ibidem,!,. 14. 574_____________________________________________Szmuel Spektor zachodnią granicę i w ciągu tygodnia opanowała Kresy Wschodnie. Wołyń stał się częścią Ukraińskiej Republiki Radzieckiej i został podzielony na dwa obwody (oblast'): wołyński i równieński. Sytuacja Żydów, tak jak i reszty ludności, zmieniła się. Sowieckie rządy odroczyły o dwa lata prześladowania i masowy mord ludności żydowskiej. Szkolnictwo wyższe i posady rządowe stały się dostępne dla Żydów - w Polsce były one przed nimi praktycznie zamknięte. Jednak od początku rządów sowieckich zlikwidowano społeczne życie żydowskie, to znaczy zabroniono działalności partiom i organizacjom żydowskim, zamknięto instytucje gmin. Zamiast szeroko rozbudowanej sieci szkolnictwa żydowskiego utworzono szkoły sowieckie z jidysz jako językiem wykładowym. Upaństwowienie handlu doprowadziło połowę ludności żydowskiej do utraty źródła utrzymania. Nieliczni tylko znaleźli pracę w handlu państwowym i administracji, reszta musiała szukać dorywczych prac fizycznych. Rzemieślnicy mogli pracować tylko w ramach spółdzielni państwowych, a właściciele warsztatów musieli przekazać wyposażenie i surowce do kooperatyw. Wszyscy byli zatrudnieni przez państwo, a niskie z reguły pensje znacznie obniżyły stopę życiową ludności. i Rząd radziecki nie zamknął co prawda synagog, ale konsekwentnie prowadził propagandę antyreligijną. --. >: Likwidacja gmin pozbawiła pracy wszystkich przez nie zatrudnionych. Ci, którzy znaleźli pracę, zobowiązani byli do pracy w soboty i święta żydowskie, czyli zmuszeni byli naruszać przepisy religijne. Rząd sowiecki nie uznawał zwolnień z pracy z powodów religijnych i winnym, jeżeli nie przedstawili zwolnienia lekarskiego, groził sąd. W ramach deportacji burżuazji i działaczy partyjnych wysiedlono 500 Żydów. W wyniku walk przybyły na Wołyń rzesze uchodźców. W początkowym okresie rządów sowieckich wielu wyjechało na północ i południe, pozostali rozproszyli się w wioskach i miasteczkach. Na początku 1940 roku zaczęto rozdzielać paszporty radzieckie. Wielu uciekinierów nie chciało przyjąć paszportów w obawie, że uniemożliwi im to powrót do domów po zakończeniu wojny. Wszyscy ci, którzy nie wyrazili zgody na przyjęcie obywatelstwa radzieckiego, zostali deportowani na północ europejskiej części Rosji i na Syberię. Na Wołyniu zostało około 40 000 uchodźców żydowskich. Z tych, którzy pozostali z miejscowymi Żydami, zginęli prawie wszyscy, z deportowanych uratowało się około 50%17. 22 czerwca 1941 roku wojska niemieckie rozpoczęły ofensywę przeciwko Związkowi Radzieckiemu. W dyrektywach dla sztabu Wehrmachtu wydanych przez Hitlera w trakcie przygotowań do wojny określił on ideologiczno-polityczny charakter wojny. Celem jej miało być zniszczenie bolszewickiego reżymu i jego przedstawicieli, wśród których, według ideologii nazistowskiej, byli Żydzi. Einsatzgruppen, zorganizowane w celu zlikwidowania działaczy sowieckich, miały wyraźne rozkazy wymordowania Żydów na terenach działań wojennych. Ofensywa na Związek Radziecki stanowi począ- ' The Holocaust of Wolhynian Jews 1941-1944, Jerusalem 1990, s. 28. Żydzi wołyńscy w Polsce międzywojennej i w okresie II wojny światowej (1920-1944)_______575 tek totalnego wyniszczenia Żydów europejskich. Wołyń, graniczący z Bugiem, stał się od razu areną walk i bombardowań niemieckich. Próby koncentracji wojsk radzieckich do kontrataku w okolicach Torczyna 24 czerwca i Dubna 26 czerwca opóźniły tylko nieznacznie postęp sił niemieckich. 4 lipca wojska niemieckie dotarły do starej granicy polsko-radzieckiej. Włodzimierz został zdobyty 23 czerwca, Łuck - 25, Równe - 28, a Ostróg - 3 lipca. Północno-wschodni zakątek za rzeką Horyń został zdobyty w drugim tygodniu lipca. Nie było zorganizowanej ewakuacji, a tylko sporadyczne ucieczki -bardzo nieliczne w zachodniej części Wołynia, na trochę większą skalę w części wschodniej. Z Łucka i Kowla ewakuowało się lub uciekło 1,5% Żydów, z Równego - około 7%, z Ostroga - 10,5%18. W pierwszych dniach walk zginęło kilka tysięcy Żydów na skutek bombardowań i masowych ostrzeliwań. Wiele domów w centrum miasteczek zostało zburzonych lub zbombardowanych, jak na przykład w Ostrogu, gdzie było duże skupisko ludności żydowskiej. Już w pierwszych dniach okupacji niemieckiej miejscowi Ukraińcy, zachęcani przez Niemców, zorganizowali pogromy antyżydowskie w 26 miasteczkach i 12 wioskach. Zamordowano wtedy około 500 Żydów, tysiące zraniono i zrabowano dużą część ich majątku. Największy pogrom odbył się w Krzemieńcu, gdzie w ramach akcji zemsty, która miała być odwetem za mord nacjonalistycznych więźniów ukraińskich przez NKWD, ukraińska policja zebrała kilkuset Żydów i wszystkich zamordowała19. W tym samym czasie Einsatzkommando 4a (należące do Einsatzgruppe C), postępujące z 6. armią von Paulusa, organizowało masowe akcje pod rozmaitymi pretekstami, w których wymordowano około 15 000 Żydów, między innymi rabinów i inteligencję. Największe tego typu akcje miały miejsce w Ostrogu, Dubnie i Łucku20. Pierwsze rozporządzenia antyżydowskie zostały ogłoszone przez niemiecki zarząd wojskowy i obejmowały ograniczenia ruchu, godzinę policyjną, specjalne oznakowanie Żydów, mianowanie Judenratów i obowiązek pracy przymusowej, l września 1941 roku wprowadzony został zarząd administracyjny (cywilny) Reichskomissariat Ukraina ze stolicą w Równem, którym kierował Gauleiter Prus Wschodnich Erich Koch. Do Wołynia dołączono okręg Kamieniec Podolski i południowe Polesie (powiaty Brześć, Kobryń i Pińsk) oraz utworzono General Bezirk Wolynien-Podolien. Zarządzał tym okręgiem kolega Kocha, generał SS i policji na Prusy, Heinrich Schoene. Do czerwca 1942 roku stolicą okręgu był Brześć, później Łuck. W połowie września 1942 roku zmieniono oznakowanie Żydów. Mieli oni teraz dwie żółte łaty naszyte z przodu i na plecach ubrania; nałożono na nich kontrybucje pieniężne oraz w biżuterii i złocie oraz innych wartościowych przedmiotów osobistego użytku. Wartość samego tylko złota i srebra sięgała 100 milionów rubli w ówczesnej walucie. Do pracy przymusowej zmuszeni byli l 18 Ibidem, s. 53. " Ibidem, s. 66-67. 20 Ibidem, s. 73,79. 576___________________________________________Szmuel Spektor mężczyźni w wieku 15-60 lat i kobiety w wieku 16-55 lat. Miejsca pracy były oddalone, do 10 godzin pracy dziennie dochodziła jeszcze godzina marszu piechotą. Podczas pracy Niemcy i miejscowi nadzorujący systematycznie znęcali się nad Żydami. Żydzi nie dostawali zapłaty, lecz w skąpych racjach artykuły spożywcze, głównie chleb, którego dzienna porcja dla pracujących wynosiła 20-30 dkg, dla innych 10-15 dkg. Żydom nie wolno było spożywać mięsa; złapanych na przekroczeniu zakazu wieszano. Ponieważ zabrano wszystkie zwierzęta i drób z gospodarstw domowych, trudno było zdobyć mleko i jego produkty. Niektóre Judenraty z trudem prowadziły kuchnie publiczne za niewielką opłatą lub bezpłatne. Na początku października 1941 roku rozpoczęto koncentrację Żydów w gettach. Do skupisk ludności żydowskiej w miasteczkach dowożono Żydów z pobliskich wiosek. Osiedlano ich w najuboższych rejonach miasteczka, często bez wody. Getta były ogrodzone płotem z desek, z drutem kolczastym na górze. W części miasteczek getto nie było ogrodzone. W niektórych miastach utworzono dwa getta: dla tzw. Żydów przedstawiających wartość dla produkcji i dla innych. Brak wody, niedożywienie i przeludnienie (10 do 20 osób w pomieszczeniach nie przekraczających 20 metrów kwadratowych) powodowały choroby zakaźne i epidemie, które pochłonęły wiele ofiar. Judenraty mianowane przez Niemców składały się przeważnie z działaczy społecznych z okresu rządów Polski i z wykształconych uchodźców władających językiem niemieckim. Jeśli zarządy gmin przed wojną zajmowały się potrzebami religijnymi, oświatą i pomocą społeczną, to zadaniem Judenratów było teraz rozwiązanie problemów sanitarnych i mieszkaniowych, utrzymanie porządku, wyżywienie, ściąganie podatków i najtrudniejsze ze wszystkich - dostawa pracowników do prac przymusowych. Wszystkie rozkazy Niemców musiały być wykonane, a najmniejszy sprzeciw karany był egzekucją członka Judenratu i jego rodziny. ..;.... ..,- • ; Obozy pracy przymusowej były przeważnie małymi placówkami, często na terenie gospodarstw rolnych lub zakładów przemysłowych. Podlegały one Gebitskomissariatom. Największe znajdowały się we Włodzimierzu i Łucku. W lipcu 1941 roku rozpoczęła się likwidacja Żydów wołyńskich. Pierwszy jej etap trwał do połowy października tego roku. Akcja masowej eksterminacji prowadzona była przez urząd SD-Sipo Wołyń-Podole, wspomagany przez duże oddziały policji niemieckiej i ukraińskiej. Urzędnicy Gebitskomissariatów koordynowali przygotowania, transport, nadzorowali spis rzeczy wartościowych zabranych przeznaczonym na śmierć i kontrolowali zbieranie rzeczy pozostałych po zamordowanych. Oddziały policji niemieckiej i ukraińskiej okrążały getto, prowadziły skazanych do wykopanych uprzednio dołów i strzegły miejsca masowej egzekucji. Strzelano do każdego, kto nie mógł dotrzymać kroku w marszu na miejsce kaźni lub okazywał choćby zamiar oporu. Tak zginęły tysiące ofiar. Przy dołach Żydzi byli masowo rozstrzeliwani przez małe oddziały Sipo-SD, a czasem także policji. Po zakończonej kaźni policjanci ukraińscy szli od domu do domu i rozstrzeliwali ukrywających się. Żydzi wołyńscy w Polsce międzywojennej i w okresie II wojny światowej (1920-1944)_______577 Druga fala akcji odbyła się między wrześniem a początkiem listopada 1941 roku. Największa z nich miała miejsce w Równem, które Reichskomissar Koch chciał „oczyścić" z Żydów. 5-6 listopada zebrano 21 000 Żydów w lasku sosnowym na skraju miasta i tam wszystkich zamordowano21. Duże akcje przeprowadzono też w Ostrogu, gdzie zamordowano 2400 osób, i w Kostopolu - 1400. Do początku listopada 1941 roku zginęło 20% wołyńskich Żydów. Ostateczną eksterminację Żydów rozpoczęto akcją w Równem 13 lipca 1942 roku, kiedy ostatnie 5000 Żydów w mieście przewieziono do lasu koło Kostopola i tam zamordowano. 13 października 1942 roku akcje masowego rozstrzeliwania odbyły się w gettach w Mizoczu i Zdołbunowie. Większość gett zlikwidowano w sierpniu 1942 roku. W masowych akcjach wymordowano 150 000 osób, około 80% z zamkniętych w gettach. 3500 Żydów pracujących dla Niemców zamordowano w listopadzie 1942 roku, w grudniu - 2000, a resztę pozostałych przy życiu - do połowy 1943 roku. Żydostwo na Wołyniu przestało istnieć. Uratowali się tylko nieliczni ukrywający się w lasach lub kryjówkach. • Ponieważ wiadomości o nadchodzącej akcji dochodziły do Żydów na krótko przed jej rozpoczęciem, reakcją była głównie próba ucieczki lub znalezienia miejsca do ukrycia się. Trudno było wyszukać odpowiedni schowek w zamieszkiwanych przez nich jednopiętrowych, drewnianych domkach. Problematyczne było też ukrywanie się u sąsiadów, gdyż większość Ukaińców miała do nich obojętny, jeżeli nie wrogi, stosunek. Należy podkreślić bohaterską postawę baptystów ukraińskich, którzy próbowali ich ratować z narażeniem własnego życia. Żydzi znajdowali też czasem schronienie w wioskach polskich do wiosny 1943 roku, kiedy to Polacy sami musieli uciekać przed zbrodniczymi atakami nacjonalistów ukraińskich. Pomagali im też niektórzy Niemcy. Najbardziej znany jest Hermann Friedrich Graebe, kierownik dużej firmy budowlanej na Ukrainie. Zatrudniał on wielu Żydów, części z nich przy pomocy AK dostarczono fałszywe papiery aryjskie. Około 15 000 ludzi próbowało się ukryć, ale większość znaleziono i zamordowano. Drugą formą reakcji były masowe próby ucieczki. 27 000 osób próbowało uciec tuż przed likwidacją, w Sarnach - 3500 osób, w Tuczynie - 2000, w Łucku - 2000, w Dąbrowicy - 150022. Większość uciekinierów nie przeżyła - wpadli w ręce policji ukraińskiej przeszukującej lasy, wydani zostali przez ukraińskich chłopów za sól lub cukier, albo nie wytrzymali w lesie bez schronu i jedzenia. Były też próby zorganizowanego ruchu oporu i wyjścia do lasu, by podjąć walkę partyzancką. Powstania na Wołyniu wyprzedziły o 8-10 miesięcy powstanie w getcie warszawskim. Zorganizowano je w krótkim czasie, stosownie do warunków tam panujących. Plan obejmował podpalenie domów, krótką walkę z okupantem i masową ucieczkę do pobliskich lasów. Najbardziej znane jest powstanie w getcie tuczyńskim. Kiedy 21 Ibidem, s. 113-114. 22 Ibidem, s. 199-200. 578___________________________________________Szmuel Spektor nadeszła wiadomość o likwidacji Żydów w Równem, w Tuczynie zorganizowała się grupa młodych pod kierownictwem przewodniczącego Judenratu z zamiarem zakupu broni oraz nafty do podpalenia domów w getcie. Z pieniędzy Judenratu zakupiono 11 karabinów, 25 pistoletów i granaty. 23 września 1942 roku zamknięto getto i nie pozwolono nikomu wyjść do pracy. Pracownicy Judenratu rozdzielili puszki z naftą i polecili na dany sygnał podpalić domy. 60 powstańców podzielono na cztery grupy, które objęły posterunki przy płocie. 24 września niemieccy i ukraińscy policjanci próbowali wejść do getta. Powstańcy odpowiedzieli ogniem, podpalono domy i w czasie walki trwającej dwa dni, pod osłoną ognia i dymu, zbiegło do pobliskich lasów około 2000 osób. Większość zginęła23. Podobne powstania wybuchły w Mizoczu (14 X 1942), w Krzemieńcu (10 VIII 1942) i w obozie pracy przymusowej w Łucku (12 XII 1942). Były też plany powstania w innych miasteczkach, których z różnych przyczyn nie udało się zrealizować. W innych gettach na Wołyniu zorganizowało się 35 grup z zamiarem zbrojnej walki z okupantem w lasach. Każda grupa liczyła od dziesięciu do kilkudziesięciu członków. Broni było za mało i przeważnie złej jakości. Kupowano ją od miejscowych mieszkańców za duże sumy, sprzedawca nie raz donosił o tym Niemcom. Wiadomo o istnieniu 13 grup, które liczyły 240 członków. Posiadali oni 18 karabinów, 10 pistoletów i trochę granatów. Część zginęła już w pierwszej potyczce z policją. Niektórym udało się zdobyć broń od miejscowych leśników lub policjantów ukraińskich i przetrzymać do końca 1942 lub początku 1943 roku, kiedy już mogli przyłączyć się do oddziałów partyzantki radzieckiej. W połowie 1942 roku pojawiły się na Wołyniu oddziały UPA - nacjonalistycznej partyzantki ukraińskiej. Służyło w niej trochę Żydów. Byli to głównie lekarze, pielęgniarki i rzemieślnicy. Większość zamordowano przez wkroczeniem wojsk radzieckich. W ramach AK Żydzi służyli w Samoobronie wsi polskich, np. Huty Stepańskiej, Przebraża, Pańskiej Doliny, Kurdybanu. Po mobilizacji AK do operacji „Burza" żydowscy rzemieślnicy przyłączyli się do 27 brygady, a także mała grupa bojowników do kompanii porucznika Władysława Cieślińskiego („Piotruś Mały")24. Większość uciekinierów znalazła w lasach schronienie w sowieckich oddziałach partyzanckich. Stanowili oni 28% Żydów walczących w oddziałach sowieckiej i ukraińskiej partyzantki. Największe grupy znalazły się w dywizji rówieńskiej - 360, w dywizji wołyńskiej Fiodorowa - 130 i w Kowpak - 100 osób. Przy oddziałach partyzanckich były obozy dla ludności cywilnej - kobiet, dzieci i starców. 1500 osób doczekało wyzwolenia. Około 3500 Żydów na Wołyniu przeżyło wojnę - 1,5% zamieszkałych tam przed wojną. Wszyscy prawie wykorzystali możliwość repatriacji do Polski i stamtąd wyemigrowali, głównie do Izraela. 23 Ibidem, s. 214-217; Ruch podziemny w gettach i obozach. Materiały i dokumenty, red. B. Ajzensztajn, Warszawa 1946, s. 100-301. 24 J. Czerwiński, Z wołyńskich lasów na berliński trakt, Warszawa 1972, s. 7. Grzegorz Motyka, Rafał Wnuk (Warszawa) Żydzi w Galicji Wschodniej i na Wołyniu w latach 1939-1941 Losy ludności żydowskiej w Galicji Wschodniej i na Wołyniu w latach 1939-1941' nie są, jak dotąd, zbyt dobrze przebadane. Poznanie tej problematyki utrudniają kontrowersje związane ze stosunkiem Żydów do władzy komunistycznej. Dość często twierdzi się bowiem, iż mieli oni uprzywilejowany status w strukturach władzy radzieckiej i czynnie zaangażowali się w tworzenie nowego porządku. Z drugiej strony pada zarzut, że tego rodzaju poglądy niewiele mają wspólnego z historią i są rozpowszechniane wyłącznie po to, by jeśli nie usprawiedliwić, to choćby częściowo zrelatywizować tragedię Holocaustu. Ten ostatni argument z pewnością nie powinien być lekceważony, nie tylko ze względu na ogrom zbrodni popełnionej na narodzie żydowskim, lecz również dlatego, że właśnie w ten sposób usprawiedliwiano bezwzględność niemieckiej polityki, np. w kolaboracyjnej prasie lwowskiej w latach 1942-19432. Na terenach wschodnich II RP zajętych w 1939 roku przez ZSRR mieszkało około 1,2 min Żydów, co stanowiło około 9,9% całej populacji. W czasie kampanii wrześniowej dodatkowo napłynęło tam jeszcze 300-350 tyś. uchodźców z zajętej przez Niemców zachodniej części Polski3. W końcu lat trzydziestych, wobec narastającej fali nastrojów antysemickich i relatywnego pogorszenia się sytuacji ekonomicznej ludności żydowskiej w Polsce, w społeczności tej zapanowało powszechnie poczucie braku perspektyw. Dlatego też wielu Żydów upatrywało szansy wyjścia z sytuacji w emigracji do Palestyny lub Stanów Zjednoczonych. Działo się tak pomimo intensywnego rozwoju żydowskiego życia kulturalnego, społeczno-politycznego, rozbudowanego systemu edukacji w języku jidysz i hebrajskim oraz pomimo dużej aktywności obdarzonego szerokimi uprawnieniami sa- 1 Tekst powstał dzięki pomocy Fundacji z Brzezia Lanckorońskich oraz Instytutu Nauk o Człowieku w Wiedniu (Institute for Human Sciences in Yienna). 2 G. Hryciuk, „Gazeta Lwowska" 1941-1944, Wrocław 1996, s. 92-118. Zob. też, M.R. Marrus, Holocaust. Historiografia, Warszawa 1993, s. 149-150. 3 B. C. Pinchuk, Shtetl Jews under Soviet Role. Eastem Poland ofthe Eve oftlie Holocaust, Oxford 1990, s. 12. O rozbieżnościach wokół liczby ludności żydowskiej zob. P. Mykietyński, Zagląda ludności żydowskiej Kresów Wschodnich w latach 1941-1944, [w:] Między dwoma totalitaryzinaini. Europa Środkowa i Poludniowo-Wschodnia, Kraków 1997, s. 129-130. ..'.., . 580___________________________________Grzegorz Motyka, Rafał Wnuk morządu gmin żydowskich. Nastroje pogarszały dodatkowo wieści napływające z Trzeciej Rzeszy. Znaczna liczba Żydów (w wielu miasteczkach Galicji stanowili oni ponad 50% populacji) potrzebowała pomocy socjalnej. Rosnącemu ubóstwu części ludności towarzyszyło przekonanie polskiego i ukraińskiego otoczenia o nadmiernym bogactwie Żydów, biorące się, między innymi, ze zdominowania przez nich takich gałęzi lokalnego rynku pracy, jak rzemiosło, handel, wolne zawody (szczególnie lekarze i prawnicy)4. Nic więc dziwnego, że w tej sytuacji znaczna część ludności żydowskiej odebrała wkroczenie wojsk sowieckich nie tylko jako ratunek przed Niemcami, ale też dostrzegała w tym fakcie nadzieje na lepszą przyszłość. W polskich relacjach można znaleźć wiele przykładów radosnego powitania Sowietów. Wchodzące oddziały witano chlebem, solą, kwiatami, wznoszono szczere toasty. I choć w gronie witających było także wielu Białorusinów, Ukraińców, a czasem nawet Polacy, to właśnie osoby pochodzenia żydowskiego zostały przede wszystkim zauważone. ;' ' Niektórzy Żydzi, najprawdopodobniej związani z ruchem komunistycznym, brali również udział w akcjach dywersyjnych skierowanych przeciwko Wojsku Polskiemu. Według polskich świadectw zjawisko to przybrało szersze rozmiary na Zachodniej Białorusi, w mniejszym stopniu wystąpiło w Galicji Wschodniej i na Wołyniu. Doszło tam np. do próby opanowania stacji kolejowej koło Stanisławowa oraz rozbrajania żołnierzy polskich we Lwowie5. Wiarygodność tego typu relacji jest nierzadko negowana. Badacze podważający ich wartość twierdzą, iż relacjoniści ulegli mechanizmowi określanemu przez psychologów jako projekcja. Według nich powstanie mitu o rzekomej współpracy Żydów z komunistami spowodowały wyrzuty sumienia nieżydowskich relacjonistów, którzy przyjęli postawę biernego obserwatora czy nawet pośredniego uczestnika w zagładzie. Aby je rozładować, zamieszkujący Kresy Polacy zmistyfikowali przeszłość przed 1941 rokiem tworząc wizję, w której relacjoniści byli ofiarami, a Żydzi współpracownikami okupantów. Hipoteza ta - prawdopodobnie w niektórych wypadkach prawdziwa - nie wytrzymuje metodologicznej krytyki i w żadnym razie nie można traktować jej w kategoriach uniwersalnego wyjaśnienia. Informacje o pozytywnym stosunku części ludności żydowskiej można bowiem znaleźć w relacjach złożonych na Zachodzie przed wkroczeniem Niemców i masowymi mordami ludności żydowskiej. Nie istnieją żadne podstawy, by sądzić, że u osób składających relacje przed 22 czerwca 1941 roku wystąpiło zjawisko projekcji, z założenia związane z rolą „biernego świadka zagłady"6. 4 Ibidem, s. 18, zob. też: E. Mendelssohn, Żyda Europy Śwdkowo-Wschodniej w okresie międzywojennym, Warszawa 1992, s. 116-117. 5 Instytut i Muzeum Generała Władysława Sikorskiego w Londynie (dalej: IMGWS), B I 89 b, relacja por. Niezabitowskiego; Protokoły Rady Ministrów (dalej: PRM), 46 b, k. 164, Sprawozdanie z okupacji sowieckiej za czas do l II1941 r. 6 J. T. Gross, Żydii Polscy pod panowaniem sowieckim w przededniu Holocaustu, [w:] Holocaust z perspektywy póiwiecza. Pięćdziesiąta rocznica powstania w Getcie Warszawskim. Materiały z konferencji zorganizowanej przez Żydowski Instytut Histor\czn\ w dniach 29-31 marca 1993 r., Warszawa 1993, s. 216-217. Żydzi w Galicji Wschodniej i na Wołyniu w latach 1939-1941______.______________581 Za wiarygodnością nieżydowskich opinii przemawia także fakt, iż ich autorzy starali się dostrzec wszelkie zachowania ludności żydowskiej, w tym i te świadczące o pozytywnym stosunku do państwa polskiego. W jednej z relacji, szczególnie ważnej ze względu na jej analityczny charakter, tak widziano postawy żydowskiej społeczności: Jedna część tego społeczeństwa, najbiedniejsi wyrobnicy, rzemieślnicy przyjęli bolszewików z niekłamanym entuzjazmem. Oni witali. Oni obrzucali kwiatami, wręczali podarunki, stawiali bramy, z ich też grona jest do dzisiaj najwięcej „urzędników". Do nich należy zaliczyć niewielki odłam inteligencji i zawodowych komunistów z czasów Polski. Ci przylgnęli bez zastrzeżeń do nowego reżimu. •< ~ - , ••,;•;. :' ••••• . •, ' Druga grupa - stan średni - zajęta stanowisko wyczekujące, raczej jednak bierne. Trzymali się zasady „zobaczymy w przyszłości" - lepiej się obecnie trzymać w rezerwie i na uboczu. • Trzecia grupa wreszcie - to grosiści, możni kupcy, właściciele ziemscy, ci zajęli od razu stanowisko wobec bolszewizmu zdecydowanie wrogie i okazywali i okazują sympatię Polsce i naprawdę szczerze pragną powrotu Polski. Nie jest to tylko slowne wyrażenie życzliwości, okazują to w miarę możności i czynnie. Są jednak skrępowani i na równi Z innymi pozbawieni domów i całego majątku1. Za szkodliwą uznał autor pierwszą grupę. Jego zdaniem: Oni dają się najwięcej we znaki ludności. Z nich są najlepsi informatorzy i konfidenci. Oni są sprawcami licznych aresztowań, rewizji, wyrzucania z domów. Oni roznoszą wszystkie wezwania władz, oni są członkami milicji. Widzimy ich w każdym urzędzie, na każdej placówce, Polaków zwalnia się masowo, ich zaś miejsca zajmują Żydzi z tej grupy, często 14-letnie dziewczęta. Są specjalistami od dokuczania, prowadzenia rewizji. Gdyby nie oni, bolszewicy byliby bezsilni, nie posiadając informacji o miejscowych stosunkach. Ci naprawdę przylgnęli do bolszewików bez żadnych zastrzeżeń, tu nie może być dwóch zdań co do ich wartości i stosunku do Państwa Polskiego. Mszczą się z wyrachowaniem i satysfakcją na swoich wczorajszych wrogach tak Polakach, jak i Rusinach. Dokuczają też zresztą i swoim współwyznawcom, bogatszym Żydom8. W dalszym ciągu tekstu autor przyznał jednak: że wielu inteligentów żydowskich z pierwszej grupy komunizujących lub komunistów wyleczyło się gruntownie po 3-4 miesiącach ze stalinowskich idei9. Jeśli chodzi o drugą grupę, to: prędko oprzytomniała, zobaczyła na własnej skórze dobrodziejstwa bolszewizmu, a kiedy zaczęto im nacjonalizować domy, niszczyć sklepy, wyrzucać z mieszkań, zabraniać handlu - wyczekujące ich stanowisko (...) zmieniło się natychmiast w tęsknotę „za utraconym polskim rajem". Szczerze też pragną powrotu Polski i dawnych prawnych i uporządkowanych stosunków10. 1 List z Małopolski Wschodniej, IMGWS, PRM, 46 B, k. 96. * Ibidem, k. 97. 9 Ibidem, k. 97-98. . ; 10 Ibidem, k. 98. . 582___________________________________Grzegorz Motyka, Rafał Wnuk Z kolei: Trzecia grupa pozostała wierna swoim pierwszym przekonaniom, stara się znosić z Polakami, w miarę możliwości pomaga biedniejszym. Są między nimi wartościowe i ofiarne jednostki. Tym społeczeństwo polskie ich stanowiska nie zapomni11. W innej polskiej relacji czytamy: Na Wołyniu, gdzie Żydzi byli od dawna kulturalnie dużo bardziej rosyjscy niż polscy (...) znaczna większość młodzieży żydowskiej była (...) zdecydowanie probolszewicka. Był to jedyny większy odłam społeczny oddany bolszewikom przez cały czas ich władzy. W Małopolsce Wschodniej procent elementu probolsze-wickiego wśród młodzieży żydowskiej był mniejszy, choć także znaczny. Na Wołyniu sympatie probolszewickie szły nierzadko w parze z nienawiścią do Polaków, z próbami odegrania się za antysemityzm czasów przedwrześniowych. W Równem wielu Żydów nie chciało ze mną rozmawiać po polsku. Inny przykład, również z Równego: w poliklinice tamtejszej (...) pracował znajomy mój, Żyd, ale o typie fizycznym zdecydowanie niese-mickim i nazwisku polskim Krowicki, w dodatku mówiący bardzo słabo po rosyjsku. Otóż do władz przychodziły ciągle ze strony Żydów donosy, iż w poliklinice przyjęto do pracy Polaka, który nie rozumie, czy też nie chce mówić po rosyjsku. Starsze społeczeństwo żydowskie zarówno na Wołyniu, jak i w Małopolsce Wschodniej było w olbrzymiej swej większości wrogie bolszewizmowi. Rzecz inna, że dawało tej wrogości swojej wyraz w sposób dużo ostrożniejszy niż Polacy czy Ukraińcy. W ogóle Żydzi, mimo iż mieli obiektywnie najmniej powodów do obawiania się bolszewików, najbardziej się ich bali. Znałem sporo Żydów, którzy palili podejrzane książki, bali się słuchać audycji londyńskich, chodzili (...) na mocno im niemiłe zebrania, akademie, odczyty. Do wyjątków na pewno należeli tacy ludzie, jak Żyd, który na słowa swojego rozmówcy „kiedy byłem w Polsce" zareagował gwałtownie, podniesionym głosem li łamaną polszczyzną/: „ A co tutaj, jeżeli nie Polska? Pan jedzie do Lwowa, zobaczy pan, jak tam wszyscy mówią po polsku. I to jakim polskim językiem. Żebym ja tak mówił po polsku!". Represje polityczne dotykały Żydów rzadziej niż Polaków, ale dotykały: w Zdołbu-nowie, gdzie Żydów miejscowych było niewiele ponad tysiąc osób, wiem o czterech procesach politycznych wytoczonych Żydom: jednego skazano za to, że był polskim oficerem, drugiego za to, że walczył jako ochotnik w 1920 roku, trzeciego - za stosunki z policją, a czwartego za nieostrożną krytykę miejscowych stosunków12. Tego typu relacji, przeważnie pisanych bardzo emocjonalnym (czytaj: niechętnym Żydom) językiem, można znaleźć znacznie więcej13. Podobnie jak w przytoczonych, znajdują się w nich również przykłady prześladowań ludności żydowskiej oraz dystansowania się jej wobec nowej rzeczywistości. n Ibidem, k. 98. 12 Polityka narodowościowa władz sowieckich w Małopolsce Wschodniej i na Wołyniu., IMGWS, Kolekcja 30/1/27. 13 Patrz np. Odpis sprawozdania ob. Romana Ludy z 15 V 1940 r., IMGWS, PRM 25, k. 95; Stosunki we Lwowie od dnia l II1940 do 11 III 1941 r., PRM 46 b, k. 121-123; Okupacja sowiecka; i inne, PRM 46 b, k. 136. Żydzi w Galicji Wschodniej i na Wołyniu w latach 1939-1941 583 Wybuch radości, jaki wśród kresowych Żydów wywołało wkroczenie armii sowieckiej, potwierdzają relacje żydowskie. Jeden z mieszkańców Czortkowa tak opisał to wydarzenie: Cale rodziny krawców, stolarzy, partaczy i innej biedoty wypływały z bocznych uliczek na główną ulicę miasteczka, by przywitać Armię Czerwoną. (...) Odczuwali dumę i szczęście - ich synowie i córki stawali się teraz ważnymi ludźmi. W tym czasie inna cześć tej społeczności, obejmująca bogate rodziny, aktywistów ruchu syjonistycznego i innych narodowych organizacji nie brała udziału w uroczystościach14. Według innej żydowskiej relacji z tych terenów, podczas gdy Polacy czuli się opuszczeni i prześladowani, to Żydzi przywitali radośnie wkraczające oddziały Armii Sowieckiej i pełni poczucia świeżego bezpieczeństwa i równości wzięli udział w organizowaniu struktur nowej władzy15. Nieco inaczej okoliczności towarzyszące wkroczeniu Sowietów zrelacjonował Mo-sze Kleinbaum: Osobiście doświadczyłem wkroczenia Armii Czerwonej do (...) Łucka. (...) Ukraińscy chłopi, którzy masowo przybyli z okolicznych wsi jak też żydowska młodzież, zwłaszcza żydowskie komunistki, witali żołnierzy toastami i okrzykami na cześć przyjaźni. Liczba żydowskich admiratorów nie była specjalnie wielka. Jednak ich zachowanie tego dnia, ich krzykliwość wzbudzały podejrzenia. W tych warunkach możliwe było nabycie fałszywego wrażenia, że Żydzi byli „najszczęśliwszymi z gości na przyjęciu^. O życzliwym przyjęciu Sowietów przez kresowych Żydów pisze też wielu żydowskich historyków. Autor najpełniejszej pracy poświęconej życiu Żydów pod okupacją sowiecką Ben-Cion Pinchuk stwierdził, iż typową żydowską reakcją na wkroczenie Sowietów był wybuch wszechogarniającej radości i ulgi. Choć byli też i tacy, którzy z lękiem i niedobrymi przeczuciami obserwowali posuwające się kolumny Armii Czerwonej. Jednak w momencie pierwszego spotkania dominującym odczuciem „żydowskiej ulicy" było wrażenie, iż zostali uratowani. Szczególnie młodsza generacja Żydów wiązała z Sowietami duże nadzieje i reagowała entuzjastycznie. Starsi oraz lepiej wykształceni mieli wątpliwości i odczuwali niepokój. Cieszyli się z powodu uniknięcia niemieckiej okupacji, lecz mieli obawy dotyczące przyszłości17. Ben-Cion Pinchuk podkreśla: Generalnie Żydzi bardzo mocno poparli sowiecką władzę. Jednak ich stosunek do Sowietów nie był umotywowany ideologicznie, lecz spowodowany antysemickim charakterem poprzedniej władzy oraz strachem przed znalezieniem się pod władzą Hitlera™. 14 B.-C. Pinchuk, op.cit., s. 24. , , 15 M. Grosman, In Farkishufin Land Fun Dzugashvili, t. l, Paris, 1950, s. 28. 16 N. Davies, A. Polonsky, Introduaion, [w:] Jews in Eastem Polandandthe USRR, 1939-46, London 1991, s. 16. 17 B.-C. Pinchuk, op.cit., s. 21-25. O pozytywnym nastawieniu Żydów wobec wkraczających oddziałów Armii Czerwonej piszą też: A. Ochs, The Dark Clouds, [w:] Alliancefor murder. The Nazi-Ukrainian Nationalist Partnership in Genocide, New York, s. 20-21; J.T. Gross, The Sovietisation of Western Ukrainę and Western Byelorussia, [w:] Jews in Eastern Polandandthe USSR, 1939-46, London 1991, s. 66, 71; D. Levin, The LesserofTwo Evils: EasterEuropean Jewry Under the Soviet Rule 1939-1941, Filadelfia 1995; J.T. Gross, Upiorna dekada. Trzy eseje o stereotypach na temat Żydów, Polaków, Niemców i komunistów 1939-1948, Warszawa 1998; J.T. Gross, Wstęp, [w:] W czterdziestym nas matko na Sybir zeslali... Polska a Rosja 1939-1942,b.m.w. 1989, s. 28-33. - ••,...-. 18 B.-C. Pinchuk, op.cit, s. 27. . 584___________________________________________________________Grzegorz Motyka, Rafał Wnuk Ciekawe, że w niektórych polskich relacjach zwracano uwagę na błędy w przedwojennej polityce narodowościowej. W jednym ze skryptów opracowanych dla potrzeb polskiego rządu problem ten (co prawda na Wileńszczyźnie, lecz wydaje się, iż w innych regionach sytuacja była analogiczna) widziano następująco: Prześladowania Żydów w Polsce, głębokie przeświadczenie o tym, że są obywatelami niższego gatunku - oto podłoże, na którym ukształtowało się nastawienie Żydów. Spotykałem w owym okresie w czasie mych wędrówek przedstawicieli wszystkich klas i środowisk społeczeństwa żydowskiego: wszędzie, niezależnie od ustosunkowania się politycznego i społecznego do ustroju sowieckiego panowało przekonanie takie: „ tam, w Sowietach będę człowiekiem, człowiekiem takim samym jak wszyscy inni". A więc faktyczna równość wobec prawa, usunięcie sztywnego nieubłaganego kryterium pochodzenia, rasy czy wyznania - oto przyczyna, dzięki której naród żydowski miał pozytywny stosunek do nowych władz19. Nieco inaczej kwestię tę widział znany pisarz Julian Stryjkowski. Po latach tak oceniał ówczesną sytuację: Przemawiała do mnie, jak do innych będących w tej samej sytuacji materialnej, sprawa bezrobocia, którego nie było w Rosji Sowieckiej. Miraż ten najbardziej podziałał na żydowską inteligencję, przede wszystkim na nauczycieli, nie mających żadnych widoków na otrzymanie posady w państwowej szkole. Komunizm więc dla mnie stawał się panaceum na antysemityzm, na rozwiązanie problemu żydowskiego, gdyż władza komunistyczna potępiała go tak skutecznie, że w ZSRR jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przestał ponoć istnieć razem z żydowskim bezrobociem. W Związku Sowieckim Żydzi mają pracę, zajmują nawet wysokie stanowiska, w Polsce dla nich niedostępne, są ministrami, generałami, dyrektorami... Czy to nie był potężny atut? Wierzyliśmy w ten raj na ziemi20. Inny literat, Artur Sandauer, w swojej Parabiografii przedstawił stosowany przez władze mechanizm wmanipulowywania Żydów w przedsięwzięcia popierające nowy ustrój. Pokazał też, jak odwołujące się do stereotypu żydo-komuny polskie otoczenie wręcz oczekiwało od Żydów postawy kolaboranckiej21. Podane przykłady wskazują, że znacząca część społeczności żydowskiej poparła włączenie Kresów Południowo-Wschodnich II RP w skład ZSRR. Czyżby zatem opinie o zdominowaniu struktur komunistycznej władzy przez osoby tej narodowości były prawdziwe? Otóż twierdzenie to nie wydaje się uzasadnione. Przede wszystkim dlatego, że cała władza wyższa nie znalazła się w rękach lokalnych komunistów, lecz przybyszy ze Wschodniej Ukrainy, tzw. wostoczników. Poziom moralny tej napływowej kadry, delikatnie mówiąc, pozostawiał wiele do życzenia - pijaństwa, wymuszenia czy gwałty " Wilno i Wileńsiczyzna 1939-1940, b.m.w. 1940 r., IMGWS, k. 194-196. 20 Ocalony na Wschodzie. Z Julianem Stryjkowskim rozmawia P. Szwarc, b.m.w. 1991, s. 73-74. Zob. też J. Stryjkowski, Wielki strach. To samo, ale inaczej, Warszawa 1990. 21 A. Sandauer, Parabiografia, Kraków 1974. Zob. też A. Sandauer, Bytem..., Warszawa 1991. Żydzi w Galicji Wschodniej i na Wołyniu w latach 1939-1941____________________________585 były wśród tej grupy na porządku dziennym. Żydzi, obywatele II RP, mogli zatem zajmować jedynie stanowiska średniego i niskiego szczebla. Olbrzymiej nadreprezentacji Żydów w strukturach aparatu władzy nie potwierdzają także znane nam dane statystyczne. I tak, na 559 235 członków Komunistycznej Partii (bolszewików) Ukrainy l stycznia 1941 roku znajdowało się 72 375 Żydów, tj. stanowili oni 12,9%. Największą grupę w KP(b)U stanowili Ukraińcy (354269 członków - 63,3%) oraz Rosjanie (109345 członków - 19,6%)22. W obwodzie stanisławowskim, gdzie Żydzi stanowili 8,1% wszystkich mieszkańców 10 kwietnia 1940 roku na 1824 członków partii i 662 kandydatów mieli oni 103 członków i 54 kandydatów. Największą grupą narodowościową w stanisławowskiej organizacji partyjnej byli Ukraińcy (1226 członków i 431 kandydatów). Ciekawe, iż w stanisławowskim KP(b)U był tylko l Polak i aż 17 Białorusinów23. W tymże obwodzie wśród 869 nowo przyjętych komsomolców było 661 Ukraińców, 182 Żydów, 13 Rosjan, 11 Polaków i 2 „innych"24. Tu zatem można mówić o pewnej nadreprezentacji Żydów, lecz już w zarządach sielsowietów (rad wiejskich) na 5928 osób Ukraińcy stanowili 5629 osób, Żydzi - 126, Polacy - 220, a „inni" - 2325. W obwodzie wołyńskim, gdzie Żydzi stanowili 10,12% mieszkańców, na zjeździe delegatów wśród 215 osób z prawem głosu i 105 z głosem doradczym były obecne 2 osoby narodowości żydowskiej z głosem doradczym26. Nie można też mówić o szczególnie wysokim odsetku wołyńskich Żydów pracujących na kolei. Do l września 1939 roku Polacy stanowili 91% wszystkich kolejarzy. Władze sowieckie potraktowały ich jako potencjalnych wrogów i zaczęły zwalniać tysiącami, dosłownie z dnia na dzień. Według danych z l kwietnia 1940 roku w obwodzie wołyńskim koleje zatrudniały 11 079 kolejarzy pochodzących z miejscowej ludności. Wśród nich Polacy stanowili już tylko 21% (2690 pracowników). Pozostali to: Ukraińcy - 6895, Rosjanie - 639, Białorusini - 287, Żydzi - 455 i „inni" - HO27. Według cytowanego już Ben-Cion Pinchuka, w wyniku wyborów z marca 1940 roku, na Ukrainie na 1495 przedstawicieli wybranych do rad tylko 20 było Żydami; ani jeden Żyd nie zasiadał w Radzie Najwyższej ZSRR. We Lwowie, gdzie Żydzi stanowili ponad 30% ludności, na 160 członków miejskiego sowietu tylko 2 było Żydami28. W Sarnach i Kołomyi, gdzie Żydzi byli absolutną większością (niemal 70% ludności), nie było żydowskich burmistrzów, podobnie jak w innych miastach Galicji Wschodniej. Także w radach większość mieli Ukraińcy29. Natomiast w organach niższych sytuacja 22 Rosyjskie Centrum Przechowywania i Badania Dokumentów Najnowszej Historii w Moskwie (dalej: RCChiUDNH), f. 17, op. 88, d. 881, k. 61. 23 Ibidem, f. 17, op. 22, d. 3423, k. 16. , . • . 24/tófem,k. 23 . : 25 Ibidem, k. 16-23. •„•,,.., .... 26Ibidem, f. 11, op. 22, d. 3021, k. 159. , ..-.., 27 Ibidem, f. 17, op. 22, d. 3023, k. 24. - : •. . : 28B.-C.Pinchuk,op.c/f.,s.49. 29 N. Davies, A. Polonsky, Introduaion, [w:] Jews itr Eastern Polandandthe USRR, 1939-1946, London, 1991, s. 18. 586_____________________________________________________Grzegorz Motyka, Rafał Wnuk była odwrotna. Bardzo duża liczba Żydów zatrudniona była w administracji i na stanowiskach technicznych. Wielu z nich pracowało w milicji i to często na stanowiskach dowódczych. W związku z organizacją nowej władzy pojawiło się mnóstwo stanowisk pracy dla młodych ludzi: urzędników, nauczycieli, sekretarzy itp. To otwierało przed młodą generacją Żydów perspektywy aktywności na polu ekonomicznym i administracyjnym. W II Rzeczpospolitej młodzież ta mogła o tym jedynie marzyć30. Podane przykłady pokazują, że Żydzi uzyskiwali nadreprezentację na niższych szczeblach administracji państwowej, w milicji, szkolnictwie i usługach. Jednocześnie, w stosunku do swej liczebności, Żydzi otrzymali niewspółmiernie mało miejsc w ciałach przedstawicielskich (sowietach) i wyższych stanowisk w administracji państwowej. Możemy też z pewnością stwierdzić, że grupą szczególnie upośledzoną byli Polacy. Zarówno znane polskie relacje (w tym te już cytowane), jak i opracowania autorów żydowskich zgodnie przyznają, że entuzjazm Żydów zaczął gasnąć po kilku miesiącach. Owo załamanie się nastrojów spowodowane zostało likwidacją przez Sowietów instytucji i organizacji żydowskich. Nowe władze doprowadziły do samorozwiązania kahałów (samorządów żydowskich gmin wyznaniowych). Skutkiem ich zniknięcia było wstrzymanie finansowania instytucji społecznych i religijnych, jak synagogi, cmentarze, rabinaty, szkoły, punkty opieki społecznej itp. Liczne, finansowane przez samorząd żydowski organizacje przestały działać. Również niekomunistyczne organizacje polityczne, od partii religijnych ortodoksów przez syjonistów na Bundzie kończąc, przestały działać, a ich liderzy zostali aresztowani i wywiezieni lub pozostawali w ukryciu31. Co interesujące, NKWD uzasadniał represje wobec Bundu oskarżeniami o trockizm oraz o: rozwinięcie w zachodnich obwodach USSR i BSSR, a także w Litewskiej SSR antysowieckiej dzialalności oraz o to, że członkowie Bundu występują przeciwko działaniom sowieckich organów, prowadzą antysowiecką agitację, zamierzają rozbić związki zawodowe32. W 1940 roku rozczarowanie obejmowało coraz szersze kręgi społeczności żydowskiej. Nacjonalizacja drobnego rzemiosła i handlu uderzyła głównie w Żydów33. Do pogorszenia nastrojów przyczyniła się też całkowita likwidacja szkolnictwa w języku hebrajskim, sukcesywne ograniczanie nauczania w jidysz, jak też zamykanie kolejnych synagog i domów modlitw34. Do tego trzeba dodać braki w zaopatrzeniu w żywność i produkty codziennego użytku (odzież, obuwie itp.)35. Takie postępowanie władz sowieckich musiało budzić niezadowolenie ludności żydowskiej. Chyba najbardziej tego widocznym przykładem była tzw. sprawa bieżeńcow. 30 Ibidem, s. 19-20. Zob. też, B.-C. Pinchuk, op.cit., s. 49. 31 B.-C. Pinchuk, op.cit., s. 28-39. 32 Organy gosudarstwiennoj bezopasnosti SSSR w Wielikoj Otieczestwiennoj Wojnie, Moskwa 1995, s.184-187. 33 A. Weiss, Some Economic and Social Problems ofthe Jews of Eastern Galicia in the Period of Soviet Rule (1939-1941), [w:] Jews in Eastern Poland and the USSR, 1939-1946, London 1991, s. 77-106. 34 B.-C. Pinchuk, op.cit., s. 66-70. 35 Ibidem, s. 59-64,92-100. . . . , Żydzi w Galicji Wschodniej i na Wołyniu w latach 1939-1941____________________587 Wielu uchodźców z Polski zachodniej i centralnej zdecydowało się nie przyjąć sowieckiego obywatelstwa. Co więcej, gdy wczesną wiosną 1940 roku zaczęto rejestrować osoby chcące wyjechać z ziem anektowanych przez ZSRR na tereny okupacji niemieckiej, wśród osób zgłaszających się do niemieckich komisji znalazło się wielu Żydów. Zachowanie to J. T. Gross określił słusznie jako zbiorową manifestację buntu36. Tak opisywał te wydarzenia jeden z polskich świadków: W kwietniu i maju zjechały komisje niemieckie rejestrujące „ bieżeńców" na powrót. Zarejestrowała się ogromna większość „bieżeńców" Polaków, zarejestrowały się też znaczne masy Żydów. Fakt ten zasługuje na podkreślenie: ZSRR okazał się jedynym krajem w świecie, z którego Żydzi masowo chcieli wracać pod okupację hitlerowską. Na decyzji takiej zaważyły nie tylko szykany władz sowieckich, trudne warunki życia, chęć połączenia się z pozostawioną po tamtej stronie kordonu rodziną, ale przede wszystkim paniczny strach przed ewentualnością pozostania na stałe w ZSRR. Ludzie ci bali się, że po ukończeniu wojny nikt się o nich nie upomni i że władze sowieckie chińskim murem odgradzające ZSRR od reszty świata nie będą chciały ich wypuścić i uważali, że dla uniknięcia tej ewentualności warto nawet przetrwać wojnę pod terrorem hitlerowskim (...) Komisje niemieckie zgodziły się na powrót wszystkich zarejestrowanych Polaków, i Żydami przepuścify tylko jeden esielon z Włodzimierza Wołyńskiego pod presją władz sowieckich, poza tym prześlizgnęły się w eszelonach polskich jednostki z polskimi nazwiskami, bądź też ci, co przekupili Niemców kosztownościami. Ogromna większość zarejestrowanych na powrót Żydów została. Władze sowieckie szybko po rejestracji wywiozły ich na Syberię, Ural, do Kazachstanu31. Niezależnie od przyczyn postaw bieżeńców, było to faktycznie odcięcie się od systemu komunistycznego. Dotykamy tu ciekawego zjawiska, a mianowicie oporu Żydów wobec władzy sowieckiej. Badacze żydowscy przyznają co prawda, że istniała np. syjonistyczna konspiracja, skłonni są jednak do lekceważenia tego zjawiska38. Tymczasem NKWD oceniał żydowskie organizacje konspiracyjne jako realne niebezpieczeństwo. Sowieci ustalili, iż po rozbiciu Polski organizacje syjonistyczne na terenie Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi oraz Besarabii przeszły do konspiracji. Na przełomie 1939/1940 roku doszło do zjednoczenia różnych formacji, w efekcie czego powstały 3 zjednoczone organizacje syjonistyczne: syjoniści lewicowi (między innymi Gordonnia i Haszomer Hacair), ogólni (m.in. Akiba) i rewizjoniści (np. Bethar). Praktyczna działalność syjonistów wyrażała się w tworzeniu 4-5-osobowych grup konspiracyjnych, które prowadziły wśród młodzieży proangielską i proamerykańską agitację, propagując *}.T. Gmss, Żydzi polscy..., s. 218 37 Polityka narodowościowa władz sowieckich w Malopolsce Wschodniej i na Wołyniu., IMGWS, Kolekcja 30/1/27, 38 Sprawdź np.: B.-C. Pinchuk, op.cit., s. 32. Autorom tego artykułu nie znane jest opracowanie szerzej omawiające zagadnienie konspiracji żydowskiej pod sowiecką okupacją w 1. 1939-1941. 588____________________________________Grzegorz Motyka, Rafał Wnuk palestynizm i starając się oderwać ją od wpływu Komsomołu39. Syjoniści wydawali nacjonalistyczną literaturę i ulotki, organizowali nielegalne przerzuty do Palestyny, zbierali środki na podziemną działalność. : - >.• * ; Podziemie syjonistyczne na Ukrainie, Białorusi, w Mołdawii i krajach nadbałtyckich utrzymywało ze sobą łączność przy pomocy kurierów i emisariuszy. Do kontaktów z zagranicą wykorzystywali członków organizacji „Joint". Organy NKWD odkryły i zlikwidowały wiele komórek syjonistycznych organizacji. Między innymi we Lwowie w grudniu 1940 roku zlikwidowano drukarnię syjonistów lewicowych. W tym samym roku, w obwodzie lwowskim, aresztowano grupę syjonistów rewizjonistów. Znaleziono u nich radiostację, granaty i materiały wybuchowe, które aresztowani wykorzystywali do bliżej nieokreślonej dywersji na państwowych obiektach. We Lwowie, Czerniowcach, Równem i innych miastach zlikwidowano grupy Haszomer Hacair. Za szczególnie niebezpieczną NKWD uznawał organizację Bethar, wchodzącą w skład syjonistów rewizjonistów. Dążyła ona do stworzenia w Palestynie państwa żydowskiego z ustrojem wzorowanym na faszyzmie włoskim. Przed 1939 roku współpracowała ona z władzami polskimi, dzięki czemu jej członkowie przechodzili przeszkolenie wojskowe. Centralne władze Betharu najpierw ukrywały się we Wilnie, a następnie w Kownie. Organizacja traktowała ZSRR jako otwartego wroga i stąd, według NKWD, współpracowała z angielskim wywiadem, a w przypadku wybuchu wojny pomiędzy ZSRR a państwami zachodnimi planowała też wykonywanie akcji dywersyjnych. Komórki Bethar wykryto i zlikwidowano w szeregu miast zachodnich obwodów USSR iBSSR40. .'..,- ,:, ;,... - Ciekawe, iż konspiracyjną działalność podjęły także środowiska religijne. Jak czytamy w raporcie NKWD: W m. Kownie na początku 1941 r. zostało utworzone nowe klerykalne centrum (...) do którego weszli rabini Litewskiej SSR, zachodnich obwodów BSSR i Wołynia. Centrum to dąży do podporządkowania sobie wszystkich żydowskich religijnych organizacji, prowadzi antysowiecką i religijną propagandę, tworzy żydowskie religijne szkoły41. Pisząc o działalności żydowskiej konspiracji w obwodzie drohobyckim zwracano uwagę, iż kontrrewolucyjna organizacja syjonistów zjednoczyła naokoło siebie wszystkich kupców z nacjonalizowanych sklepów (...) Ta zgraja spekulantów zorganizowała sabotaż na rynku, który polegał na skupieniu towarów i następnie odsprzedaniu ich po cenach nadmiernych42. ,: , Przypisywanie konspiracji żydowskiej odpowiedzialności za powstanie czarnego rynku należy chyba uznać za typowy dla systemu komunistycznego zabieg socjotech- 3<> Organy gosudarstwiennej bezopasnosti..,, s. 232-234. 41 Ibidem, s. 187. 42 RCChiUDNH, f. 17, op. 22, d. 3428, k. 189. Żydzi w Galicji Wschodniej i na Wołyniu w latach 1939-1941____________________589 niczny, polegający na obciążaniu wroga klasowego odpowiedzialnością za wszelkie niepowodzenia. Wszyscy badacze zgodni są co do tego, że rozpowszechniony pod okupacją sowiecką nielegalny handel był normalną, w warunkach gospodarki niedoborów, odpowiedzią na powszechny brak towarów na rynku. Nic niemal nie wiadomo o ewentualnych kontaktach pomiędzy polskim i żydowskim podziemiem. Polskie meldunki nic o tym nie mówią, a w jednym wypadku wręcz przeczą takiemu zjawisku. Czytamy w nim: ••••'• ;^t?i*; '-; : -."'•• '" vr ' '•> :n"'>''•'•' -' Żydzi pod okupacją okazali całkowity brak lojalności względem Państwa i Narodu Polskiego. Organizacja syjonistyczna chce współpracować z ZWZ. Współpraca nie została podjęta"42. Jednak sowieckie materiały zdają się przeczyć temu doniesieniu. I tak, pisząc o sytuacji w obwodzie stanisławowskim, władze sowieckie zauważyły: Ukraińscy, polscy i żydowscy nacjonaliści znaleźli wspólny język44. Z kolei w stenogramie I Wołyńskiej Obwodowej Konferencji, która odbyła się 24 kwietnia 1940 roku, zanotowano: Materiał, jaki znajduje się w NKWD, mówi, że na terenie naszego obwodu polscy, ukraińscy i żydowscy nacjonaliści prowadzą aktywną pracę przeciwko radzieckiej władzy. Są wypadki, iż polscy nacjonaliści skłaniają się razem z ukraińskimi i żydowskimi nacjonalistami do wspólnej walki za władzę burżuazyjną45. Biorąc pod uwagę, że przed wojną niejednokrotnie władze II RP współpracowały ze środowiskami syjonistycznymi, ewentualna współpraca polskiej i żydowskiej konspiracji nie jest niczym nieprawdopodobnym. Z drugiej strony trudno nie zauważyć, iż niepodjęcie takich kontaktów np. we Lwowie, biorąc pod uwagę skalę infiltracji polskiego podziemia przez NKWD, mogło działać wyłącznie na korzyść żydowskich konspiratorów. W latach 1939-1941 część ludności żydowskiej poparła władze komunistyczne. Jednocześnie jednak trudno się zgodzić, iż w związku z tym Żydzi stali się grupą narodową szczególnie uprzywilejowaną. Polityka sowiecka zmierzająca do stworzenia bezklasowego społeczeństwa i homo sovieticus uderzała w Żydów podobnie, jak w inne narody ZSRR. Można co najwyżej powiedzieć, że - przynajmniej do lipca 1940 roku -w Galicji Wschodniej i na Wołyniu Polacy byli szczególnie prześladowani przez Sowietów, co mogło sprzyjać powstaniu wrażenia o uprzywilejowaniu Żydów. Takie wrażenie mogła też wywoływać nadreprezentacja osób narodowości żydowskiej w niektórych sferach życia - ciekawe wszakże, iż nieobecności Żydów w innych władzach już nie dostrzegano. Inna rzecz, że w zbliżającej się wojnie ZSRR z Niemcami zwycięstwa tych drugich Ukraińcy i nawet Polacy mogli początkowo oczekiwać z nadzieją, Żydzi natomiast raczej tylko z niepokojem. W tym kontekście może dziwić, dlaczego tak niewielu Żydów ewakuowało się na wschód. Wymienia się tu różne przyczyny - ogólną inercję, 43 Budapeszt 23 VII 1940, IMGWS, PRM, 25, k. 144-146. 44 RCChiUDNH, f. 17, op. 22, d. 3423, k. 10. 45 RCChiUDNH, f. 17, op. 22, d. 3021, k. 44-45. 590___________________________________Grzegorz Motyka, Rafał Wnuk chęć pozostania z rodziną, pamięć o cywilizowanych Niemcach z I wojny światowej, także mordy dokonywane na uciekinierach przez chłopów46. Wydaje się, iż decydujący wpływ na takie zachowanie miało ogólne zniechęcenie władzą sowiecką. W efekcie trud ucieczki podejmowali najczęściej ci, którzy czynnie angażowali się w „utrwalanie władzy radzieckiej". O jeszcze jednej przyczynie można dowiedzieć się z polskiej relacji: Ludności miejscowej z reguly nie przepuszczano przez dawny kordon graniczny. Przedostawały się (...) jednostki, bądź ludzie „swoi" - zasłużeni z przepustkami, bądź prze-myślniejsze jednostki, które się tak czy inaczej (...) prześlizgiwały. Była to przeważnie młodzież żydowska, trafiały się i jednostki z młodzieży polskiej. (...) Masa żydowska czekała przyjścia Niemców biernie41. Już po odejściu Sowietów w wielu miejscowościach doszło do pogromów Żydów. Dokonywano ich przeważnie pod hasłem zemsty za udział we władzach komunistycznych, trudno wszakże nie zauważyć, iż wpływ na nie musiały mieć także nastroje antysemickie powstałe jeszcze przed 1939 rokiem. Andrzej Żbikowski na Zachodniej Ukrainie doliczył się 31 takich wypadków48. Zostały one dokonane przez Ukraińców. W innych regionach, niestety, brali w nich też udział Polacy. Na północnym Mazowszu Z chwilą wkroczenia Niemców ludność polska poczęta masowo likwidować szpiegów bolszewickich i Żydów. W Wiśnie (?) i Gaci wymordowano wszystkich Żydów49. Ówczesne polskie meldunki wieją nie skrywaną zgrozą. I tak we Lwowie: Po wyjściu bolszewików pogromu Żydów nie było. Prześladowanie zaczęło się niezwłocznie po wejściu Niemców. Namówione przez nich i podszczute męty ukraińskie i polskie spędziły Żydów do więzienia, celem umycia zwłok pomordowanych przez bolszewików. (...) Spędzonych przeganiano przez szpaler ludzi z pałkami lub kamieniami w rękach. Zanim Żydzi dotarli do trupów, byli już dotkliwie pobici. Procedura mycia tak wyglądała: 2 mężczyzn Żydów musiało podnieść w górę za głowę i nogi pełne ran lub rozkładające się na upale straszliwie cuchnące zwłoki, a Żydówka wykonać w powietrzu ich umycie prawie nie do uskutecznienia w tym stanie, po tym podnieść rękę trupa do ust i ucałować50. Z przerażeniem też pisano o poczynaniach grup egzekucyjnych SS, takich jak ta z Pińska, gdzie: w trakcie egzekucji oprawcy zrobili przerwę, zjedli śniadanie, a po tym z całym spokojem dokończyli masakry51. 46 Zob. A. Żbikowski, Lokalne pogromy Żydów w czerwcu i lipcu 1941 roku na wschodnich rubieżach II Rzeczypospolitej, „Biuletyn ŻIH" 1992, nr 2-3, s. 6 47 Polityka narodowościowa władz sowieckich w Małopolsce Wschodniej i na Wołyniu, IMGWS, Kolekcja 30/1/27. 48 A. Żbikowski, Lokalne pogromy Żydów w czerwcu i lipcu 1941 roku na wschodnich rubieżach II Rzeczypospolitej, passim. Zob. też: Ukrainian-Jewish Relations in Historical Perspective, Edmonton 1988; R. Hilberg, The Destruction of the European Jews, Chicago 1991; P. Friedman, Ukrainian-Jewish Relations During Nazi Occupation, „Y1VO Annual of Jewish Social Studies" 1958-1959, t. 12. 49 Sytuacja z 15 IX 1941 r. Studium Polski Podziemnej w Londynie, 54. 50 SPP, 73, 54. 51 SPP, MSW, NO 14, póz. 30. Patrz też: M. Gilbert, The Holocaust. The Jewish Tragedy, London 1998. Anna Sobolewska - r , Moje Grodno Odkąd zaczęli w dokumentach określać narodowość, piszę się zawsze „Rosjanka". Tak zostałam wychowana przez rodziców, którzy kazali nam, dzieciom, trzymać się swojej wiary prawosławnej i swojej narodowości rosyjskiej. Na naszych terenach mieszkała ludność mieszana, zdarzało się więc, że zakochiwali się w sobie i pobierali się ludzie różnego wyznania, ale ojciec zawsze mówił: „Każdy człowiek powinien pozostawać przy tej wierze, w jakiej został ochrzczony". Ojciec mój pochodził z naszych stron, ze wsi Jakubowicze niedaleko Grodna. Wtedy nie było czegoś takiego jak: Białorusin, Ukrainiec czy Litwin. Wszyscy byli obywatelami imperium rosyjskiego, różnili się tylko na zasadzie wyznania. Ojciec pochodził z dużej i biednej rodziny prawosławnej. O prawosławnym mówiło się - Ruski, o katoliku - Polak, a więc zawsze uważaliśmy siebie za Rosjan. Na początku wieku ojciec, jeszcze jako młody chłopiec, wyjechał do Warszawy w poszukiwaniu pracy. Przez parę lat przebywał w tym mieście, a później pojechał szukać lepszego losu do Sankt Petersburga. Tam został zatrudniony w znanej fabryce czekolady „George Borman". Jak opowiadał, zarabiał wówczas 30 rubli na miesiąc. Były to spore pieniądze w tamtych czasach, tym bardziej że administracja dawała robotnikom bezpłatne posiłki. Codziennie dostawał bułeczki, a do tego mleko, herbatę, kawę i czekoladę. Wówczas ożenił się z moją mamą, rdzenną Rosjanką z Petersburga, Marią Wasiliewną. Pracowała w dużym prywatnym zakładzie krawieckim, najpierw jako uczennica, później jako krawcowa. Właścicielka miała zatrudnionych kilkanaście dziewcząt, które szyły płaszcze i futra dla pań z otoczenia cesarzowej Aleksandry. Wśród klientek byty same hrabianki i księżne - elita rosyjskiej arystokracji, tzw. frejliny dworu Jej Cesarskiej Mości1. Rodzicom wtedy wiodło się nieźle, ale nie- 1 Nadworna dama z otoczenia cesarzowej Rosji. 592 Relacja Anna Sobolewska bawem w środowisku robotniczym Petersburga zaczęty się zamieszki. Rewolucjoniści buntowali robotników, tamci urządzali wiece i chodzili „prosić u cara chleba". Skończyło się tym, że ojciec został zwolniony z fabryki. Wyjechał do Helsinek2, znalazł pracę w stoczni i zabrał ze sobą mamę. Tam urodziło im się troje dzieci: Sergiusz, Aleksander i Olga. W Helsinkach rodzina spędziła 8 lat, które mama wspominała jako najlepsze lata swego życia. Ojciec pracował w stoczni i bardzo dobrze zarabiał. Mieli wówczas nieźle urządzony dom i zapewniony byt. Ale licho nie śpi. Nadeszły lata rewolucji 1917 roku, do rodziców zaczęły dochodzić niepokojące wiadomości o tragicznych wydarzeniach w Petersburgu, wyrzucaniu ludzi z własnych mieszkań, morderstwach, grabieżach itd. W obawie o los swoich młodszych sióstr mama namówiła ojca, żeby wyjechać do Petersburga. Kiedy tam wrócili, nie zastali nikogo z rodziny. Mieszkanie okazało się zajęte przez obcych ludzi. W tej sytuacji, kiedy toczyła się wojna, w dużych miastach panował bezład i głód, ojciec postanowił wrócić na Grodzieńszczyznę, do swojej wioski Jakubowicze. Naszą rodzinę przyjął brat ojca, ale trwało to niedługo. Na wsi panowała straszna bieda. Liczna rodzina wujka utrzymywała się z niewielkiego kawałka ziemi i ledwo wiązała koniec z końcem. Rodzice jednak przetrwali na wsi z rok, a potem przenieśli się do Grodna. Ż wielkim trudem ojcu udało się znaleźć zatrudnienie na kolei. Była to ciężka praca, tzw. czarna3. Czyścił kotły parowozowe, ale pieniądze, jakie zarabiał, byty dobre i pozwalały bez problemów utrzymać rodzinę. W Grodnie w 1920 roku urodził się młodszy brat, a później w 1923 roku urodziłam się ja. Materialna sytuacja pogorszyła się pod koniec lat dwudziestych, gdy ojciec stracił pracę. Został zwolniony niby z powodu stanu zdrowia i dostał rentę 63 złote. Wynajmowaliśmy wówczas dwupokojowe mieszkanie przy ulicy Ogrodowej, na poddaszu drewnianego piętrowego domu należącego do Żydów. Właścicielka - pani Werbluńska - pobierała od nas czynsz 20 złotych na miesiąc. Utrzymać się z renty było bardzo trudno i rodzice ciągle szukali dodatkowych zarobków. Mama zawsze coś tam szyła, ojciec zaś zazwyczaj brat piłę i siekierę, stawał na rogu naszej ulicy i czekał, aż ktoś go wynajmie do rąbania czy piłowania drewna. Gdy trafiała się taka okazja, udawało mu się zarobić 2-3 złote. 2 Mowa o stolicy Finlandii. 3 Praca nie wymagająca kwalifikacji. Moje Grodno________________________________593 Starsi bracia i siostra chodzili do szkoły. Jakie to byty szkoły polskie czy rosyjskie, nie wiem, bo byłam dzieckiem i to mnie nie interesowało. Jedynie utrwaliło mi się w pamięci, że brat Aleksander chodził do szkoły białoruskiej. Pamiętam także, że starsze rodzeństwo uczyło się w swoich szkołach języków obcych, bawiłam się bowiem ich podręcznikami z języka francuskiego i niemieckiego. W każdą niedzielę rodzina chodziła do cerkwi. Zgodnie z tradycją, nie zachwianą nawet w najtrudniejszych czasach, ubieraliśmy swoje najlepsze stroje, tanie, ale zawsze w miarę eleganckie. Pamiętam, że latem ojciec prosił mamę o podanie mu białej marynarki, kapelusza i laski i szedł na czele całej rodziny do Pokrowskiego soboru4 przy ulicy Orzeszkowej. Przestrzegaliśmy ściśle wszystkich tradycji i obyczajów prawosławnych, choć świętowaliśmy również uroczystości katolickie, państwowe. Na mszy św. w soborze gromadziło się dość dużo ludzi, zwłaszcza w święta. Wiele było między nimi znajomych, którzy kłaniali się i witali przy spotkaniu. Moi rodzice również mieli kilka zaprzyjaźnionych rodzin prawosławnych: Nowickich, Iwaszkiewiczów, Małaszkiewiczów. Niektórzy z nich chrzcili nasze dzieci, a więc byliśmy ze sobą bardzo bliscy. Często przychodzili do nas w święta i „na pogawędki" do mojej mamy. Takich serdecznych przyjaciół wśród katolików nie mieliśmy. Może dlatego, że mama była „zdeklarowaną Rosjanką" i do końca życia nie potrafiła nauczyć się polskiego. W domu i na ulicy rodzice zwracali się do nas po rosyjsku, co stwarzało nam nieraz pewne problemy. Gdy ojciec wychodził na podwórko i wołał mnie do domu po rosyjsku, sąsiednie dzieci krzyczały przez parkan: „Idź już do domu, kacapko!" Może też dlatego nie miałam, z wyjątkiem Jadzi Adamczyk, przyjaciół wśród rówieśników Polaków. Przyjaźniłam się najbardziej z Żydówką Rywką, córką właściciela bufetu w teatrze miejskim. Przed samym wkroczeniem Niemców w czerwcu 1941 roku jej ojciec zdążył wywieźć całą rodzinę w głąb Związku Radzieckiego. Dzięki temu Rywka mieszka obecnie w Stanach Zjednoczonych, o ile jeszcze żyje. Sam zaś ze starszą córką Różą - nadzwyczaj ładną dziewczyną - został w Grodnie. Szkoda mu było interesu, miał pieniądze i wydawało mu się, że dzięki nim przetrwa trudne czasy. Na początku rzeczywiście tak było, Niemcy go nie zaczepiali. Być może ze względu na dobrze prowadzony bufet czy też na urodę Róży. Później jednak zgarnęli ojca i córkę do getta i ślad po nich zaginął. •,-•-• , .. 1 Cerkiew katedralna w Grodnie pod wezwaniem Zwiastowania NMP. 594 Relacja _ Anna Sobolewska W 1930 roku rodzice oddali mnie do szkoły, tzw. ćwicze-niówki przy ulicy Liońskiej. Po ukończeniu 4 klasy wraz z innymi dziećmi zostałam przeniesiona do szkoły polskiej imienia Królowej Jadwigi, usytuowanej naprzeciwko przy ulicy Północnej. Raz na miesiąc od każdego ucznia pobierano 2 złote opłaty. Dla moich rodziców byty to jednak spore pieniądze i nieraz spóźniali się z ich wpłaceniem. Wtedy byłam upominana przez nauczycieli przed całą klasą i szłam do domu płacząc ze wstydu i rozpaczy. Gdy wreszcie rodzice zdobywali wymagane złotówki, mama z przeprosinami przynosiła je do kierowniczki szkoły. Była to krótko strzyżona i niesympatyczna stara panna 0 surowym usposobieniu. Nie lubiła ruskich i zawsze robiła mamie wymówki w rodzaju: „w polskim urzędzie czy instytucji obowiązuje język polski". Mama, rzeczywiście ledwo mówiąca po polsku, bardzo krępowała się i wtedy wychodziło jej jeszcze gorzej. W szkole uczyłyśmy się różnych przedmiotów, w tym dwa razy w tygodniu miałyśmy naukę religii. W tych dniach do szkoły przychodzili duchowni: do nas, prawosławnych - pop o. Sergiusz, do katolików ksiądz. Katecheza odbywała się w języku polskim, jedynie modlitwy i pacierze mówiłyśmy po rosyjsku. Przed wielkimi świętami obowiązywała spowiedź i przystępowanie do komunii św. W przeddzień komunii wszystkie dzieci po kolei podchodziły do o. Sergiusza, który wciągał je na listę 1 wypisywał karteczki. Z ową kartką następnego dnia w cerkwi, po złożeniu drobnej ofiary (kilka groszy), szliśmy do spowiedzi, przystępowaliśmy do komunii św. i przy wyjściu ze świątyni otrzymywaliśmy „proswirkę".5 Różnica wyznaniowa wcale nie przeszkadzała uczniom w nawiązywaniu przyjaźni. Moją serdeczną przyjaciółką z klasy była wspomniana Jadzia Adamczyk, córka woźnego ze starostwa i właścicielki pralni. Przepadałyśmy za sobą, i gdy bawiłyśmy się całymi dniami u niej w domu czy w ogrodzie, nie przeszkadzały nam żadne konwenanse. Dawało się jednak odczuć, że jej rodzice katolicy, zwłaszcza matka, nie byli zachwyceni naszą przyjaźnią. Może dlatego, że byłam „ruską", a może po prostu chcieli, aby córka obcowała z dziewczynką z zamożniejszej rodziny. Takich też nie brakowało w naszej klasie, ponieważ w tamtych czasach nawet rodzina podoficera wydawała się ludziom wzorem dobrobytu. Z reguły posiadała służącą, co świadczyło o zupełnie innym poziomie życia niż nasz. Szczytem marzeń obywateli naszego miasta w tamtych cza- 5 Poświęcona przaśna bułeczka. Moje Grodno 595 sach było posiadanie stałej pracy, najlepiej w urzędzie, dawało to bowiem stały i stosunkowo wysoki zarobek. Cały handel w Grodnie był w rękach żydowskich. Były też nieliczne sklepy polskie: Moroza, Jurkiewicza, Wierzbickiego, ale przeważnie były one spółdzielcze. Sklepów należących do prawosławnych prawie nie było. Wśród tych, co mieściły się w naszej dzielnicy, jeden był polski spółdzielczy, trzy należały do Żydów: Lubicza, Kosmodela i Badanki, a jeden, najbiedniejszy, nazywał się „ruski" ze względu na właściciela. Rodzice, wysyłając nas po chleb, cukier czy kaszę, nakazywali kupować w „ruskim", ale dzieci wolały Kosmodela, bo dawał cukierki i też chętnie rozmawiał z nami po rosyjsku. Nasza rodzina należała do tzw. Stowarzyszenia Rosyjskiego - coś w rodzaju społeczno-kulturalnego zjednoczenia skupiającego miejscowych Rosjan. W latach szkolnych byłam członkiem drużyny ruskich skautów przy tym stowarzyszeniu. Była to młodzieżowa organizacja na wzór polskich harcerzy. Razem ze swoim instruktorem panem Siedlarewiczem wyjeżdżałyśmy na wycieczki do lasu, nad rzekę, paliłyśmy ognisko, śpiewałyśmy rosyjskie piosenki itd. Siedziba skautów mieściła się w tzw. Ruskim Domu. Byt to rodzaj klubu dla społeczności rosyjskiej. Urządzano tam bale, spotkania Stowarzyszenia Rosyjskiego, loterie i rozmaite imprezy dla dzieci i dorosłych. Ruski Dom mieścił się w pałacu archireja. W pałacu była też archirej-ska kaplica, do której skauci chodzili na modlitwę. W połowie lat trzydziestych w Grodnie panowało okropne bezrobocie. Moi starsi bracia mieli tylko sezonową pracę, przeważnie latem. W miesiącach letnich łatwiej było znaleźć zatrudnienie przy budowie drogi, w cegielni czy u bogatych okolicznych chłopów. W zimie musieli utrzymywać się z zasiłku. Mimo to starali się bawić i spędzać czas tak, jak inna młodzież. Starszy brat nieraz brał mnie ze sobą do kina. Siedząc u niego na kolanach (bo wtedy dla mnie nie trzeba było biletu) z zachwytem oglądałam niemal wszystkie popularne wówczas filmy: „Znachor", „Profesor Wilczur", „Trędowata", „Wrzos", „O czym marzą kobiety", „Ach, jak przyjemnie" i inne. Bracia oczywiście chodzili na zabawy, nawiązywali znajomości z dziewczynami, jak to zawsze bywa w młodym wieku. O ile pamiętam, najczęściej chodziło się na zabawę do „Kresowii" przy ulicy Narutowicza. Każdy starał się zaoszczędzić ze swoich skromnych zarobków na garnitur, buty i inne ubranie. Było ono niedrogie, ale uszyte modnie. Siostra sama potrafiła uszyć sobie sukienkę i również chodziła razem z braćmi na zabawy. Często chodziło się na bale z okazji świąt państwowych, katolickich i świetnie 596 Relacja_________________________Anna Sobolewska --- g *»i99»*»> m- --- się bawiło. Święta prawosławne świętowaliśmy tylko w domu. Pamiętam, jak starsi radośnie szykowali się do balu „ostatko-wego" przed katolickim Postem. Gromadziło się na nim sporo młodzieży tak katolickiej, jak i prawosławnej. Podczas takich „wypadów" bracia poznali swoje przyszłe małżonki, również z rodzin prawosławnych, rosyjskich. Starszy Siergiusz ożenił się z Marią Szalimową, której rodzina trafiła do Grodna podczas wojny domowej z Samary nad Wołgą. Średni Aleksander wziął córkę byłego carskiego pułkownika Annę Matwiejewą. Jedynie siostra wyszła za miejscowego katolika Leona Litwińczyka, choć o ile pamiętam, przedtem przyjaźniła się z chłopakami pochodzenia rosyjskiego: Rudzikiem i Kolą. Rodzeństwo brało ślub w cerkwi prawosławnej, jak tego wymagali rodzice. Starszy brat był już po służbie w wojsku, którą odbywał na warszawskiej Pradze. Opowiadał, że właśnie w wojsku zaprzyjaźnił się blisko z pewnym warszawiakiem. Tamten Polak podczas przepustek zapraszał brata do siebie do domu, do rodziny, która traktowała brata bardzo życzliwie i zawsze częstowała dobrym obiadem. Po ślubie bracia i siostra wynajęli sobie oddzielne jednopokojowe mieszkania w domu pani Galskiej przy ulicy Jagiellońskiej. Po jakimś czasie do tegoż domu przenieśli się również moi rodzice. Właścicielka wynajęła ojcu bezpłatnie dwupokojo-we mieszkanie na parterze w zamian za wykonywanie obowiązków dozorcy. Pani Antonina Galska była polonistką, nauczycielką gimnazjum i znaną w mieście działaczką społeczną. Wyróżniała się inteligencją i kulturą. Miała szacunek do każdego człowieka, niezależnie jakiej on był narodowości i jakie wykonywał funkcje. Mojego ojca bardzo ceniła za gorliwość, pracowitość i uczciwość. Mnie, dziewczynkę-podlotka traktowała bardzo życzliwie. Proponowała nawet udzielenie bezpłatnych korepetycji z polskiego. Bywało często, że spotykając mnie otwierała furtkę do ogródka i mówiła: „Idź, moje dziecko, pozbieraj sobie maliny". To nieprawda, że ludzie nie pamiętają dobra. Nawet drobny gest życzliwości tkwi w pamięci człowieka przez całe życie, tym bardziej gdy okazuje go osoba, której środowisko na ogół zachowuje się inaczej. Dla mnie Galska była wielką damą, bogatą właścicielką domu, profesorką, człowiekiem reprezentującym zupełnie inny świat. A przy tym potrafiła być dobrą dla całej naszej biednej „ruskiej" rodziny. Jak teraz rozumiem, była to po prostu bardzo kulturalna i po ludzku dobra osoba. Stało się tak, że szkoły nie ukończyłam. W szóstej klasie rodzicom zabrakło pieniędzy na jakie takie zimowe ubranie dla mnie i przestałam chodzić do szkoły. Po zajęciu naszych terenów przez Armię Czerwoną dowiedziałam się, że w Biatymsto- Moje Grodno 597 ku powstało tzw. technikum radzieckiego handlu. Zdecydowałam się tam pójść i zostałam przyjęta. Uczyłam się jednak niedługo, bo za jakiś rok rozpoczęła się wojna z Niemcami i wróciłam do Grodna. Podczas nauki w technikum zaprzyjaźniłam się bardzo z dziewczyną Rosjanką, która przyjechała z Woroneża do swojej siostry w Grodnie. Pociągała mnie jej szczerość, otwartość i jakieś bardzo optymistyczne nastawienie do życia. Przyjaźniłyśmy się w czasie okupacji, przyjaźnimy się także dziś, choć jest daleko - mieszka koło Wrocławia. Pod koniec okupacji wyszła za mąż za miejscowego chłopaka, Białorusina. Po wojnie mąż postanowił wyjechać do Polski i wyjechali. Pisała, że na początku spotkały ich wielkie trudności z osiedleniem się. Z maleńkim dzieckiem na rękach przeszli dużo miejsc, szukając kogoś ze znajomych grodnian, zanim wreszcie osiedlili się w małym miasteczku pod Wrocławiem. Przez długie lata była w tamtym środowisku „ruską", ale dziś, dzięki Bogu, żyje jak wielka pani. Ma własny dom, wykształciła trzech synów, pracujących w biznesie f handlu zagranicznym. Nieraz telefonuje do mnie i zaprasza do siebie, obiecuje zapłacić za drogę, ale gdzie ja pojadę, przecież to kawał drogi, przez całą Polskę. Kiedyś nie było wolno, potem nie było pieniędzy, a teraz już nie ma zdrowia. Ale cieszę się, że o mnie pamięta. Do Polski po wojnie wyjechała również moja siostra z mężem. Ich dzieci mieszkają teraz w Olsztynie. Na początku okupacji podjęłam pracę w sklepie Wróble-wskiego przy ulicy Orzeszkowej jako ekspedientka. Właściciel mieszkał w podmiejskiej wsi Małyszczyzna i miał w Grodnie swój sklep ze wszystkim, od soli i alkoholu po naftę. Niemcy nie pozwalali miejscowej ludności handlować produktami spożywczymi, a więc niektóre artykuły, takie jak mięso, kiełbasy, bimber czy jajka sprzedawane były nielegalnie, spod lady. Po pewnym czasie gospodarza aresztowali, a sklep zamknęli. Dzisiaj mnie się wydaje, że wojna na ogół zbliżyła ludzi. Wszyscy my, miejscowi prawosławni i katolicy, a nawet Sowieci, którzy przyjechali po 1939 roku, byli jednakowo zagrożeni przez okupantów i to nas jakoś zbliżało. Ludzie starali się pomagać sobie nawzajem, okazywali pewną solidarność. Były oczywiście rażące przypadki kolaboracji, zdrady i donosicielstwa, ale takich ludzi nigdy i nigdzie nie brakuje. W owym czasie poznałam swego męża Waldka. Pochodził z rodziny katolickiej, na pół niemieckiej ze strony ojca, która miała nawet nadany przez Niemców status volksdeutscha. Był synem zamożnego mechanika, który posiadał własny warsztat remontujący rowery, motocykle i inne urządzenia mechaniczne. Często przychodził do 598 Relacja _ Anna Sobolewska sklepu Wróblewskiego, przychodziła też często jego mama. Spotykaliśmy się czasem na spacerach i na prywatkach, na które chodziłyśmy z moją „ruską" koleżanką z Woroneża. Pobraliśmy się z Waldemarem jako bardzo młodzi ludzie, mieliśmy wówczas po 20 lat. Ślub odbył się w obrządku prawosławnym w małej cerkiewce w dzielnicy zaniemeńskiej. Nasze wspólne życie niestety trwało niedługo. W połowie 1944 roku Niemcy zaczęli wycofywać się i rodzina męża postanowiła wyjechać razem z nimi. Obawiali się Sowietów, bo byli przecież znani w Grodnie jako volksdeutsche. Ja wówczas byłam w ciąży, bałam się jechać w nieznane i mimo próśb męża zostałam z rodzicami. Nigdy więcej swego męża nie zobaczyłam. Po wielu latach, będąc w Polsce, spotkałam naszych wspólnych znajomych, którzy mogli coś wiedzieć, ale nikt nie udzielił mi żadnej informacji. Tak, jakby ta rodzina rozpuściła się w wodzie. W 1945 roku urodziła się moja córka Irena. Ja poszłam pracować do fabryki tytoniowej, która dawała zatrudnienie wielu grodnianom. Tam poznałam swego drugiego męża Władysława Sobolewskiego. Był z zawodu agronomem, specjalistą od uprawy tytoniu. Pochodził z wileńskiej polskiej rodziny. Po zajęciu Wilna przez Armię Czerwoną w 1940 roku jego matka i siostry zostały zesłane w głąb ZSRR, bo posiadały własny dom. Stamtąd przez Armię Andersa siostry trafiły później: jedna do Polski, druga do Anglii. Byt to inteligentny i uczciwy człowiek. Pobraliśmy się, bo kochał mnie, troszczył się o mnie, „usynowił" od razu moje dziecko. Bardzo chciał zawrzeć ze mną ślub kościelny, w tym celu jeździł nawet do Kurii archidiecezjalnej w Wilnie. Sąd kościelny nie unieważnił jednak mojego poprzedniego małżeństwa i kiedy urodził się nam w 1948 roku syn Aleksander, ksiądz na chrzcie zapisał, że dziecko urodzone zostało z „nieprawego łoża". Bardzo nas to bolało, ale nic na to nie poradziliśmy. Córka Irena była ochrzczona w cerkwi, zaś syn Alik w kościele, ale kiedy przyszło im otrzymać paszporty i podać narodowość, obydwoje zapisali się jako Rosjanie. Byli już wówczas w miarę dojrzałymi ludźmi, mogli wybierać między ojcem Polakiem a matką Rosjanką, ale zadecydowali jednakowo. Powiedzieli: „Mówimy po rosyjsku, mamy mieszkać i pracować na tych terenach, a więc zapiszemy się jako Rosjanie". Z wielkim szacunkiem zawsze byli dla ojca i dla mnie, ale wyboru dokonali samodzielnie. W naszej rodzinie był zwyczaj świętować święta tak prawosławne, jak i katolickie, gdy szłam do cerkwi, Władek szedł ze mną, gdy mąż szedł do kościoła, szłam razem z nim. Żadne z nas nie zrezygnowało ze swojej wiary i swoich obyczajów. Mieliśmy sporo przyjaciół domu prawosławnych i kato- Moje Grodno 599 lików jeszcze z czasów przedwojennych, l tak w Grodnie przeleciało moje życie. Mąż zmart. Stato się to w pociągu na terenie Polski, gdy jechał do Łodzi do rodziny. Jakby to sobie zamówił, bo przy każdej okazji powtarzał: „Chciałbym, aby mnie pochowano w polskiej ziemi". Taki to byt patriota. Dziwne to jest, ale obaj moi mężowie byli Polakami-katolikami, a ja zawsze czułam się Rosjanką i nigdy nie udawałam Polki. Z dzieci mogę być raczej zadowolona. Córka została lekarzem, syn - nauczycielem wychowania fizycznego w szkole. Założyli rodziny, mają dorosłe dzieci. Zięć jest miejscowym Białorusinem, katolikiem, a synowa Rosjanką, oczywiście prawosławną. Mieszkam oddzielnie, około 20 lat temu dostatam dobre jednopokojowe mieszkanie. Teraz brakuje mi tylko zdrowia, ale to problem wszystkich starszych ludzi. T Tomasz Szarota (Warszawa) Problem kolaboracji w Wilnie pod okupacją sowiecką Sprawa Teodora Bujnickiego Od kilku lat wolno już w Polsce pisać i mówić o okupacji sowieckiej, po likwidacji cenzury przestał to być temat tabu. Obok prac dotyczących powstania na terenie byłych Kresów Wschodnich organizacji konspiracyjnych oraz struktur polskiego podziemia1, zbrodni sowieckiego reżimu, prześladowań ludności polskiej i akcji deportacyjnych (do których wreszcie i my powinniśmy stosować określenie „wypędzenie"), czy opisujących życie codzienne „za pierwszych (lub drugich) bolszewików"2, uwagę nie tylko publicystów, ale i badaczy coraz częściej przyciąga zagadnienie różnych form współpracy Polaków z okupantem sowieckim, przede wszystkim udział w życiu kulturalnym wiatach 1939-1941. Termin „kolaboracja", dawniej stosowany oficjalnie jedynie do ludzi, którzy współpracowali z okupantem niemieckim, zaczęto teraz stosować zarówno wobec osób wypowiadających się publicznie pod okupacją sowiecką, gdy ZSRR był sojusznikiem hitlerowskich Niemiec, jak także tych, którzy czynili to wówczas, gdy ZSRR stał się sojusznikiem naszych sojuszników, a nawet wobec tych, którzy ideologicznie poparli reżim komunistyczny i uczestniczyli w propagandzie komunistycznej w okresie tzw. Polski Ludowej. Warto może zasygnalizować, że pojawia się chęć rozciągania pojęcia „kolaboracja" także na okresy wcześniejsze, o czym świadczy choćby sesja naukowa w Olsztynie z grudnia 1997 roku, poświęcona postawom społeczeństwa polskiego wobec zaborcy w XIX wieku3. Ponieważ nie uczestniczyłem w tej sesji, a gdy piszę ten tekst, nie znam wygłoszonych tam referatów i głosów w dyskusji, trudno mi powiedzieć, czy 1 Pionierski charakter prac Tomasza Strzembosza w tej dziedzinie nie podlega dyskusji. Rozpoczął je wówczas, gdy możliwości publikacji wyników badań były znikome. 2 Dla mieszkańców Wilna „drudzy bolszewicy" przyszli w czerwcu 1940 r., dla Iwowian - latem 1944 r. Książka S. Lewandowskiej, Życie codzienne Wilna w latach II wojny światowej, Warszawa 1997, nie spełniła moich oczekiwań; sądzę, że przygotowana do druku dysertacja Grzegorza Hryciuka o życiu codziennym w okupowanym Lwowie okaże się dziełem znacznie bogatszym i wnikliwszym. 3 Obrady odbywały się pod hasłem: „Miedzy irredentum a kolaboracją". Referat wprowadzający wygłosił W. Wrzesiński, Wokół pojęć: kolaboracja-lojalność-irredenta. Tytuł referatu A. Szwarca brzmiał Zygmunt Wielopolski - ugodowiec czy kolaborant? Problem kolaboracji w Wilnie pod okupacją sowiecką. Sprawa Teodora Bujnickiego 601 ów pomysł określania mianem kolaboranta polityków ugody z zaborcą znalazł powszechną aprobatę. Moim zdaniem, słuszniej byłoby ograniczyć stosowanie pojęcia „kolaboracja" do zjawiska występującego podczas II wojny światowej na terenach znajdujących się pod okupacją wroga-najeźdźcy i dotyczącego działalności przynoszącej zarazem korzyści okupantowi, jak i szkodę własnemu krajowi lub narodowi. Zaproponowałem też w innym miejscu, by kolaborację Polaków, np. we Lwowie czy Wilnie pod okupacją sowiecką, porównywać raczej z kolaboracją z okupantem niemieckim w Paryżu niż z kolaboracją w okupowanej przez Niemców Warszawie4. Śledząc od dłuższego czasu wypowiedzi na temat kolaborantów, podejmujących współpracę bądź z okupantem niemieckim, bądź sowieckim, dostrzegam w nich niepokojącą, jak sądzę, tendencję bagatelizowania szkodliwości, a nawet próby rehabilitacji poczynań tych pierwszych, przy jednoczesnym coraz gwałtowniejszym potępieniu drugich, teraz jakoby jedynie zasługujących na epitet zdrajcy ojczyzny. Utrzymując zasadność określenia Polski krajem „bez Quislinga", w podobnej roli widzi się dziś postać Wandy Wasilewskiej. Rzecz przy tym znamienna - otóż w miarę poznawania dziejów byłych Kresów Wschodnich w latach II wojny światowej wiemy też coraz więcej o tamtejszej okupacji niemieckiej, jednakże fakty świadczące o uczestnictwie wówczas w jawnym życiu kulturalnym nie powodują bynajmniej postawienia zarzutu kolaboracji5. Przed historykiem, który zajmuje się kolaboracją z okupantem sowieckim w latach 1939-1941, wyłania się jakże istotny problem funkcjonowania na tym terenie kodeksu moralności patriotyczno-obywatelskiej oraz podziemnego wymiaru sprawiedliwości. Olbrzymie zapóźnienie kilkudziesięciu lat w podjęciu odpowiednich badań naukowych spowodowało, że w zbiorach publicznych w niewielkim tylko zakresie są przechowywane, wydawane przez Polskę Walczącą gazetki konspiracyjne czy ulotki6. W znacznej mierze straciliśmy szansę zebrania relacji świadków wydarzeń, dziś już nie żyjących. Zainteresowałem się postacią Teodora Bujnickiego (1907-1944) z trzech powodów. Po pierwsze dlatego, że w losach tego człowieka, a także w dziejach jego „białej" i „czarnej" legendy, znalazło odbicie kilka ostatnich dziesięcioleci, tak przecież skomplikowanej, pełnej kontrowersji i nagłych politycznych zwrotów, naszej narodowej historii. Po drugie, przykład Bujnickiego pozwala zrozumieć drogę, jaką odbyła ta część polskiej, lewicowej inteligencji, którą antyfaszyzm i walka z rodzimym nacjonalizmem najpierw 4 Por. T. Szarota, Zapnaniec, renegat, zdrajca. Kolaboracja z okupantem niemieckim i sowieckim, „Polityka" 1999, nr 5, s. 68-71. 5 Przykładem służyć tu mogą występy artystów polskich w okupowanym przez Niemców Wilnie, por. J. Heraik-Spalińska, Życie teatralne Wilna podczas II wojny światowej, „Pamiętnik Teatralny" 1997, z. 1-4, s. 585-684 (okres okupacji niemieckiej s. 634-661, gdzie autorka wspomina co prawda na s. 645, ale nie cytuje tekstu ważnego potępienia tych występów w konspiracyjnej „Niepodległości" 1943, nr 12). 6 Moim zdaniem powinno się koniecznie zmikrofilmować i przekazać do Biblioteki Narodowej w Warszawie tytuły prasowe z okresu II wojny światowej, wydane w jęz. polskim na terenie b. Kresów Wschodnich, przechowywane obecnie w bibliotekach i archiwach naszych wschodnich sąsiadów. 602___________________________________________Tomasz Szarota doprowadziły do pozytywnej oceny ZSRR i zaakceptowania hasła internacjonalizmu, potem zaś do współpracy z sowieckimi władzami okupacyjnymi, przede wszystkim na froncie ideologicznym, co oznaczało zdradę interesów narodowych i zostało jednoznacznie potępione przez patriotyczną opinię publiczną. Po trzecie wreszcie, sprawa Buj-nickiego pokazuje, w jaki sposób stawiane pod pręgierzem pewne, wybrane postacie, stają się kozłami ofiarnymi, podczas gdy dla innych, wcale nie mniej winnych, historia okazuje się łaskawsza, gdyż ich czyny lub twórczość, kiedyś także potępiane, z czasem podlegają abolicji lub idą w zapomnienie. ,. , • , , Wybitny poeta czy tylko autor propagandowych wierszy? Choć nie jest moim zadaniem pisanie życiorysu Teodora Bujnickiego, podanie kilku biograficznych informacji o nim wydaje mi się niezbędne7. Urodził się w Wilnie w 1907 roku. Jako chłopiec kilka lat (1914-1921) spędził z rodzicami w Petersburgu (Piotrogro-dzie), gdzie był świadkiem rewolucji. Studiował historię na Uniwersytecie Stefana Batorego, tematem jego pracy magisterskiej była działalność XVIII-wiecznego inicjatora reform włościańskich, ks. Pawła Brzostowskiego. Jako historyk podjął pracę w sowie-tologicznym Instytucie Naukowo-Badawczym Europy Wschodniej i ogłosił popularny opis zabytków Wileńszczyzny i Nowogródczyzny. W latach trzydziestych zdecydowanie przeciwstawiał się tendencjom skrajnie prawicowym w polskim życiu politycznym, m.in. podpisując sławną lwowską deklarację pisarzy w 1936 roku, z drugiej jednak strony współpracował też z konserwatywnym wileńskim „Słowem" Stanisława Cata-Mackiewi-cza. Bez wątpienia był Bujnicki w tym czasie jednym z najruchliwszych animatorów życia kulturalnego w Wilnie. Należał do grona współorganizatorów grupy poetyckiej i pisma „Żagary", ogłaszał tomiki wierszy, współpracował z teatrami, uczestniczył w audycjach radiowych, jednym słowem stał się jedną z najpopularniejszych w mieście postaci. Odczuwane w jego twórczości umiłowanie rodzinnej Wileńszczyzny przyniesie mu po latach zaszczytny przydomek ostatniego barda Wielkiego Księstwa Litewskiego^. Bohdan Urbankowski, którego tekst o Bujnickim w Czerwonej mszy ma charakter aktu oskarżenia, jeśli nie paszkwilu, nie zawaha się jednak nazwać go autorem jednego z najpiękniejszych polskich wierszy (Litwo, ojczyzno moja. Żarliwie i prosto l powtarzam 1 Zob. Słownik współczesnych pisarzy polskich, t. I, Warszawa 1963, s. 321-322; Współcześni polscy pisarze i badacze literatury. Słownik biobihliograficzny, 1.1, Warszawa 1994, s. 342-343; nota o T. Bujnickim pióra jego syna Tadeusza, wydawcy Wierszy zebranych, Bochnia 1997; list T. Bujnickiego do autora z 5 II1999 r. 8 O Teodorze Bujnickim pisano zazwyczaj, choć nie wyłącznie, z okazji edycji jego wierszy (1950, 1961, 1997). Do ważniejszych publikacji na temat jego twórczości zaliczyć należy: W. Maciąg, Godny przypomnienia poeta dwudziestolecia, „Nowa Kultura" 1951, nr 30; M. Wyka, Wizerunek poety, „Współczesność" 1961, nr 24; W.P. Szymański, Na wieczną młodość ziemi... (o poezji Teodora Bujnickiego), „Twórczość" 1968, nr 10; S. Bereś, Ostatni bard Wielkiego Księstwa, [w:] tenże, Ostatnia wileńska plejada. Szkice o poezji kręgu Żagarów, Warszawa 1990, s. 96-116; J. Swięch, Literatura polska w latach II wojny światowej, Warszawa 1997, passim', K. Lisowski, Zabójcza łatoość pisania?, „Rzeczpospolita" 1998, nr z 3 II (na tekst ten zwrócił mi uwagę Andrzej Krzysztof Kunert, za co mu pragnę serdecznie podziękować, tym bardziej, że tytuł artykułu wydaje mi się frapująco trafny). Problem kolaboracji w Wilnie pod okupacją sowiecką. Sprawa Teodora Bujnickiego_________603 slowa naszego pacierza)9. A czyż ogłoszona w „Słowie" 13 września 1939 roku Modlitwa za Warszawę nie zasługuje na przedruk w każdej antologii polskiej poezji patriotycznej?10 ' • •» : • •-••'•••-': 'i Brak informacji o zachowaniu się Bujnickiego podczas 38 dni rządów „pierwszych bolszewików". Za okupacji litewskiej współpracuje z wydawaną od 25 listopada 1939 roku przez Józefa Mackiewicza „Gazetą Codzienną". W styczniu 1940 roku krótko przebywa w litewskim więzieniu11. Kilka miesięcy okupacji litewskiej to okres wielkiej aktywności pisarskiej Bujnickiego. Niemal w każdym numerze „Gazety Codziennej" pojawia się jakiś jego wierszyk satyryczny lub okolicznościowy, z reguły podpisywany pseudonimem „Billard". Ogłasza także utwory poważne, stojące na bardzo wysokim poziomie artystycznym - te podpisuje już imieniem i nazwiskiem12. Nie brak w tej gazecie jego publikacji innego rodzaju, raz będzie to wywiad z powracającym do Wilna aktorem Janem Kurnakowiczem, kiedy indziej teatralna recenzja. Moim zdaniem na uwagę zasługują szczególnie artykuły domagające się aktywizacji życia kulturalnego Wilna13, postulujące konieczność zapoznawania się z kulturą wszystkich zamieszkujących Litwę narodów14, a także informujące o losach pisarzy polskich podczas toczącej się wojny15. Zasygnalizować też trzeba, że już podczas okupacji litewskiej dochodzi do sporu Bujnickiego ze środowiskiem skupionym wokół drugiej polskiej gazety, czyli „Kurjera Wileńskiego"16. W kwietniu 1940 roku Bujnicki popada w konflikt z Józefem Mackiewiczem, nie opuszcza redakcji, gdy ten zostaje pozbawiony stanowiska redaktora naczelnego, przyjmuje natomiast stanowisko zastępcy nowego naczelnego - Romualda Węckowicza17. 15 czerwca 1940 roku, po trwającej 232 dni okupacji litewskiej, Wilno po raz drugi znalazło się pod rządami bolszewików. „Gazeta Codzienna" przeszło dwa miesiące wychodziła nadal i dopiero 21 sierpnia 1940 roku, po połączeniu z „Kurjerem Wileń- 9 B. Urbankowski, Czerwona msza albo uśmiech Stalina, Warszawa 1995, s. 33-36, tu s. 35 (przedruk bez zmian w wyd. II, Warszawa 1998). 10 Wiersz ten zamieścił A.K. Kunert w książce Rzeczpospolita Walcząca wrzesień-grudzień 1939, Warszawa 1993, s. 54-55. " Zob. P. Łossowski, Litwa a sprawy polskie 1939-1940, Warszawa 1982, s. 165. 12 Dla przykładu: Mickiewicz, „Gazeta Codzienna" (dalej cyt. „GC") 1939, m z 24-26 XII, czy Kora, „GC" 1940, nr z 7 IV. 13 Nie tylko chlebem, „GC" 1939, nr z 27 XI; Inter arma, „GC" 1939, nr z 3 XII; Książka jest bardzo potrzebna, „GC" 1939, nr z 8 XII. 14 Uwagi o literaturze litewskiej, „GC" 1940, nr z 20IV. 15 Szczególnie ważny jest tu obszerny artykuł Geografia literatury polskiej, „GC" 1940, nr z 6-7 I i nawiązujący doń tekst Grymasy losu, „GC" 1940, nr z 13 II (z aluzją jakby krytyczną wobec postępowania T. Boya-Żeleńskiego we Lwowie). 16 W cytowanym przed chwilą artykule Geografia literatury polskiej Bujnicki cytuje zdanie prof. Konrada Górskiego o Jerzym Putramencie, który deklarując się jako komunista wykreślił się z grona literatów polskich. Według Bujnickiego ten potępiający wyrok był zbyt surowy i przedwczesny. Por. też informacje o wcześniejszym ataku prof. K. Górskiego, cieszącego się w Wilnie wielkim autorytetem, na Bujnickiego, Bujnicki na cenzurowanym, „GC" 1940, nr z 4II. 17 Por. „GC" 1940, nr z 13 IV. 604___________________________________________Tomasz Szarota skim", została przekształcona w „Prawdę Wileńską"18. Teodor Bujnicki początkowo ogranicza się do publikowania - jako „Billard" - okolicznościowych wierszyków. W „Gazecie Codziennej" z 23 lipca 1940 roku ukazuje się jego artykuł Drogi do wzajemnego poznania - zarys programu o jakże mądrych i szlachetnych intencjach. Dążymy do tego - pisał - by tu, w Wilnie, powstal ośrodek wzajemnego poznawania dorobku kulturalnego narodów Litwy. Organizujemy dekady sztuki bialoruskiej, litewskiej, polskiej, żydowskiej czy wreszcie - tatarskiej i karaimskiej, dajemy im dostęp do teatru, radia, prasy. Na tej drodze osiągniemy najlepiej i najprędzej wzajemne zrozumienia. Już dwa dni później, w tej samej gazecie pojawi się wierszyk „Billarda" zatytułowany Wczoraj i jutro, zapowiedź jakby całej serii utworów spełniających rolę politycznej deklaracji: Czerwonymi makami sztandarów /Zakwitają bałtyckie miasta/ Rosną republiki rad: / Czternasta, piętnasta, szesnasta. W innych tego typu utworach będzie mowa 0 niezawodnym Sierpie i Miocie19, ziemiach wyzwolonych od gwałtu10, o Przyszłości potężnej i wspaniałej, którą Niesie nie „Zachód, ale Wschód"21. W „Prawdzie Wileńskiej" wierszy i artykułów publicystycznych Teodora Bujnickie-go znajdziemy znacznie mniej niż w „Gazecie Codziennej", głębiej utkwiły one jednak w ludzkiej pamięci. Stało się tak między innymi dlatego, że w „Prawdzie Wileńskiej" ukazywały się jednocześnie teksty, które dla Polaka-patrioty były policzkiem wymierzonym jego narodowej godności. Jeśli dla redakcji tej gazety 19 września 1939 roku, kiedy do Wilna wkroczyła Armia Czerwona, był dniem oswobodzenia z dwudziestoletniego panowania Polski obszarniczo-burżuazyjnej22, to trudno się dziwić, że każdy współpracownik tej gazety w oczach patriotycznej opinii publicznej stawał się po prostu zdrajcą ojczyzny. Z okazji zbliżających się wyborów delegatów do Rady Najwyższej ZSRR Teodor Bujnicki opublikował 12 grudnia 1940 roku w „Prawdzie Wileńskiej" wiersz Nasz kandydat, sygnowany własnym imieniem i nazwiskiem, dedykowany Pawłowi Bołtrusz-ce, sekretarzowi Wileńskiego Miejskiego Komitetu KP(b)L. Drugi utwór o tym samym charakterze Do Towarzysza Pozdniakowa, ogłoszony pod pseudonimem M. Lidzki, dotyczył sowieckiego dyplomaty, pełnomocnika na Litwie i ukazał się w tejże gazecie 1 stycznia 1941 roku. Nikt dotychczas nie zwrócił uwagi na fakt, że oba te nieszczęsne wiersze kilkakrotnie w „Prawdzie Wileńskiej" przedrukowywano23. Do wierszy Bujnic-kiemu zapamiętanych zaliczyć też trzeba 1941, w którym pisze on o ziemi wyzwolonej z jarzma l W gwiazdozbiorze Republiki Rad24 oraz utwór Nasz marsz, opisujący dziecięcy pochód 1-majowy z takim oto zakończeniem: Dla nas wszystkich jednako nad Kremlem 18 Bardzo cennym źródłem informacji są tu Mieczysława Krzepkowskiego, Wspomnienia dziennikarza z czasów okupacji (Wilno 1939-1941), „Zeszyty Historyczne" 1978, z. 45, s. 139-170. 19 Wiersz Lekarstwo, „GC" 1940, nr z l VIII. 20 WierszMw)>fifl/nt„GC"1940,nrz5VIII. . ;,.:,.-.-. 21 WKKI Do niektórych, „GC" 1940, nr z 16 VIII. , ,. ; 22 Artykuł wstępny 19 września, „Prawda Wileńska" (dalej „PW") 1940, nr z 19 IX. 23 Wiersz Nasz kandydat przedrukowano w „PW" 1941, nr z 11, nr z 91, nr z 121, natomiast wiersz Do towarzysza Pozdniakowa (B. Urbankowski mylnie podaje, że ukazał się on w lipcu 1940 r.) w „PW" 1941, nr z 4 I, nr z 12 I. 24 „PW" 1941, nr zł I. Problem kolaboracji w Wilnie pod okupacją sowiecką. Sprawa Teodora Bujnickiego 605 / Rubinowa gwiazda się pali, l Wszystkich nas swą otacza opieką l Nasz kochany towarzysz Stalin25. Znacznie już mniej znany jest wiersz 5 maja, napisany z okazji... Dnia prasy bolszewickiej26. Jeśli dodamy do tego parę recenzji teatralnych i artykułów publicystycznych podczas trwających około roku rządów „drugich bolszewików", Teodor Bujnicki opublikował w prasie kilkanaście tekstów, a więc bez porównania mniej niż za okupacji litewskiej. • s •. ! ' '.'.•: .',<••;•'••' -ij- • Wyrok podziemia . , , >: ,; W spisanej w 1942 roku w ambasadzie RP w Kujbyszewie relacji jezuita ks. Kazimierz Kucharski, jeden z inicjatorów i głównych postaci konspiracji wileńskiej, stwierdzał: Szczególną uwagę zwracal ZWZ na wszelkie przejawy renegacji narodowej. (...) W prasie konspiracyjnej szczególniejsze cięgi brali Polacy płaszczący się przed okupantem (sowieckim - T.S.), jak np. prorektor USB, prof. Zajączkowski, który pod niebiosa wynosił opiekę, jakiej uniwersytet wileński doznaje od nowych władców oraz współpracownicy „Prawdy Wileńskiej", jak poeta Teodor Bujnicki, Putrament, Maśliński, Hała-burda, Jerzy Orda itp. Ostatnio poważnie ZWZ myślał o oddaniu ich pod sąd wojenny21. Pisząc ten artykuł nie miałem niestety dostępu do żadnej z trzech wydawanych wówczas w Wilnie gazetek konspiracyjnych (były to „Polska w Walce", „Jutro Polski" i „Za Naszą i Waszą Wolność"). Longin Tomaszewski, dokonawszy po latach analizy tekstów opublikowanych w „Prawdzie Wileńskiej" przez Jerzego Ordę, nie znalazł w nich niczego, co mogło szkodzić sprawie polskiej i doszedł do wniosku, że: Widocznie w tamtym czasie stosowano przy ocenie postaw Polaków kryteria znacznie bardziej ostre, niż dziś bylibyśmy gotowi zaakceptować2*. Przypuszczam, że przy ocenie propagandowych utworów Bujnickiego oceny ówczesne i obecne są jednak zbieżne. Ks. K. Kucharski został aresztowany przez NKWD w kwietniu 1941 roku i sądzę, że do tego czasu sprawa współpracowników „Prawdy Wileńskiej" nie została przekazana do Wojskowego Sądu Specjalnego (WSS), chyba też nie zdążono jej przekazać, a w każdym razie rozpatrzyć, przed wybuchem wojny niemiecko-radzieckiej. Jeśli posiadamy już rzetelne opracowania na temat funkcjonowania podziemnego sądownictwa Polski Walczącej na terenie okupacji niemieckiej, a właściwie tylko Generalnego Gubernatorstwa29, to w gruncie rzeczy mało wiemy o podziemnym wymiarze sprawiedliwości na terenie byłych Kresów Wschodnich, pod obu okupacjami. Dla kogoś, kto zna procedurę stosowaną przez WSS na terenie GG i wymierzanie przez te sądy albo 25 „PW" 1941, nr z 20IV. . '.' ....!.,'. 26 „PW"l941,z5V. 27 Ks. K. Kucharski, Konspiracyjny ruch niepodleglościowy w Wilnie w okresie od września 1939 r. do maja 1941 r., Bydgoszcz 1994, s. 32. 28 L. Tomaszewski, Kronika wileńska 1939-1941, wyd. II, Warszawa 1990, s. 139. .....: 29 Zob. L. Gondek, Polska karząca 1939-1945. Polski podziemny wymiar sprawiedliwości w okresie okupacji niemieckiej, Warszawa 1998; P.M. Lisiewicz, W imieniu Polski Podziemnej. Z dziejów wojskowego sądownictwa specjalnego Armii Krajowej, Warszawa 1998. , .. ..;••.- 606___________________________________________Tomasz Szarota jedynej możliwej - kary śmierci albo ogłaszanie werdyktu uniewinnienia, wyrok wileńskiego WSS, opublikowany w podziemnej „Niepodległości" pod koniec 1942 roku i na początku 1943 roku musi budzić zdziwienie30. Otóż sąd ten oprócz wydania dziesięciu imiennych wyroków śmierci, osiem osób skazał na karę więzienia od lat 3 do 15. Wyrok sądu podany został do publicznej wiadomości jako Komunikat Sądu Specjalnego R.P. Po wyjaśnieniu powodów, dla których zostało powołane do życia podziemne sądownictwo oraz wymienieniu kategorii przestępstw podlegających karze, oświadczono: Sąd Specjalny Rzplitej Polskiej wydał ostatnio szereg wyroków na zdrajców, renegatów i donosicieli. Ze znanych w Wilnie lub tu zamieszkałych osób zostali między innymi skazani: I - Za zdradę Polski i wstąpienie do wojska niemieckiego (... podano imiona i nazwiska 2 osób), II - Za wyrzeczenie się narodowości polskiej i przyjęcie służby u Niemców (... podano nazwiska 4 osób), /// - Za współprace, ze Zw. Sowieckim na szkodę Polski 1) Stefan Jędrychowski, 2) Henryk Dembiński, 3) Anatol Mikułko, 4) Teodor Bujnicki, 5) Jerzy Sztachelski, 6) Irena Dziewicka-Sztachelska, 7) Jan Dembowski, b. prof. USB, 8) Mieczysław Gutkowski, b. prof. USB, 9) Andrzej Dmitriew, b. asystent USB, radca prawny Izby Przemysłowo-Handlowej w Wilnie, 10) Jerzy Wiszniewski, b. radca Min. Handlu i Przemysłu, 11) Henryk Chmielewski, b. prac. Akcji Katolickiej, 12) Aleksander Dubicki, b. nauczyciel w Wilnie. Poza tym szereg osób skazano na karę śmierci za działalność szpiegowską i pozostawanie na służbie Gestapo i NKWD31. Dopiero z numeru 12 „Niepodległości" (15 stycznia-1 lutego 1943 roku) można było się dowiedzieć, że z podanych poprzednio w punkcie III dwunastu osób, tylko pierwszych czterech zostało skazanych na karę śmierci. Z owej czwórki Henryk Dembiński już nie żył, zamordowany przez Niemców w Hancewiczach 12 sierpnia 1941 roku, Stefan Jędrychowski był komunistycznym kandydatem Wileńszczyzny w „wyborach" z 1940 roku, a po wojnie m.in. ministrem spraw zagranicznych PRL. Anatol Mikułko ogłaszał w „Prawdzie Wileńskiej" takie same utwory jak Bujnicki32. Z osób skazanych na karę więzienia do działaczy komunistycznych zaliczyć można małżeństwo Sztachelskich. Ona, podobnie jak Jędrychowski, była kandydatem w „wyborach" z 1940 roku, on w PRL będzie piastował m.in. urząd ministra zdrowia i opieki społecznej. Jan Dembowski33 to po 30 Przy powoływaniu się na wyrok z reguły cytuje się tylko „Niepodległość" 1942, nf 10, podczas gdy konieczne jest uwzględnienie również uzupełnienia, podanego w 1943, nr 12. 31 Jako pierwsza po wojnie obszerne fragmenty tekstu wyroku opublikowała we wspomnieniach A. Jędrychowska Zygzakiem i po prostu, Warszawa 1965, s. 340-341. 32 W „Prawdzie Wileńskiej" wierszy Anatola Mikułki (1910-1955) jest znacznie więcej niż wierszy Teodora Bujnickiego, większość z nich to utwory propagandowe, wychwalające sowiecki ustrój. W 1941 r. przedostał się on do Kujbyszewa, był lekarzem wojskowym w I Armii WP, pracował potem w redakcji „Rzeczpospolitej" i był redaktorem naczelnym „Dziennika Łódzkiego". 33 W „Prawdzie Wileńskiej" od 11 III 1941 r. zaczął ukazywać się cykl artykułów popularnonaukowych prof. Dembowskiego Podstawy darwinizmu. Są one całkowicie pozbawione treści politycznych! Istnieje jednak raport władz podziemia z listopada 1941 r., dotyczący postawy nagannej trzech osób podczas okupacji sowieckiej: Stanisława Arnolda, Hanki Ordonówny i właśnie Jana Dembowskiego. O nim pisano: profesor zoologii, zachowywał się najskandaliczniej. On to byt organizatorem komsomolów na Uniwersytecie i wyglaszat ohydne enuncjacje, cykle Problem kolaboracji w Wilnie pod okupacją sowiecką. Sprawa Teodora Bujnickiego_________607 wojnie pierwszy prezes Polskiej Akademii Nauk, natomiast Mieczysław Gutkowski zginie rozstrzelany przez Niemców w Ponarach 17 września 1943 roku, stając się ofiarą masowego mordu, dokonanego na przedstawicielach polskiej inteligencji34. Wzmianki na temat zaprzyjaźnionego z Bujnickim i zbliżonego do lewicy Henryka Chmielewskiego znajdziemy we wspomnieniach Fryderyka Leskiego35. O tym, że opublikowany w podziemnej „Niepodległości" wyrok wzburzył społeczność wileńską i stał się przedmiotem gorącej dyskusji, najlepiej świadczy tekst, jaki w tejże gazetce, po pewnej zwłoce, zdecydowano się jednak zamieścić: W n-ne 10 „Niepodległości" zostały ogłoszone wyroki Sądu Specjalnego Rzplitej, skazujące szereg osób za ich przestępstwa względem Narodu Polskiego i Państwa. Ogół naszego społeczeństwa przyjął je karnie do wiadomości, znalazły się jednak jednostki, które zareagowały tak, jak gdyby ubiegłe trzy lata wojny niczego ich nie nauczyły. Wysuwano najrozmaitszego rodzaju „zastrzeżenia". Nie ma teraz możności ogłaszania szczegółowych motywów ani urządzania publicznych rozpraw sądowych. A zresztą nie ma też potrzeby wysłuchiwania tłumaczeń ze strony ludzi, którzy jawnie, wyraźnie i publicznie przeszli na stroną okupanta. Twarda konieczność polskiej egzystencji wymaga reagowania niezwłocznego. Jesteśmy w walce - aby się utrzymać, musimy ponosić raz i raz ciężkie ofiary. W takiej chwili słabość i chwiejność choćby małej części społeczeństwa ma skutki fatalne i musi pomnażać ofiary najlepszych. Dlatego musi się toczyć bezwzględna walka o hart i zdecydowaną postawę ogółu. Milczenie władz i odkładanie sądu mogłoby zacząć wytwarzać specyficzną atmosferę bezkarności. (...) Staropolska tradycja bezkarności przemawia dziś przez usta różnych niezadowolonych intelektualistów, którzy ośmielają się krytykować wyroki tajnego Sądu Specjalnego Rzeczypospolitej. Otóż dość tego. Zapamiętajmy sobie: 1) Wyroki zostały wydane przez prawomocny polski Sąd Specjalny, działający na zasadzie uprawnień udzielonych mu przez Naczelne Władze Rzplitej. 2) Sąd ten w dalszym ciągu będzie ferował wyroki. 3) Wyroki raz wydane w zapomnienie nie pójdą i wcześniej czy później zostaną wykonane. 4) Wyroki prawomocnego Sądu Specjalnego Rzeczypospolitej nie mogą być przedmiotem żadnej dyskusji^. Dla Teodora Bujnickiego szczególnie brzemienny w skutkach miał się okazać punkt 3, zapowiadający brak przedawnienia. Dziwi mnie w tym tekście jedno - owo odwoływanie się do konieczności reagowania niezwłocznego i niezwlekania z sądem wówczas, gdy ogłasza się wyrok za przestępstwa w czasie dość przecież oddalone. Dochodzi do tego aspekt jakby dodatkowy - pod pręgierzem w grudniu 1942 roku postawiono ludzi, którzy w latach artykułów o bezbożnictwie na tle rzekomo materialistycznej tezy darwinowskiej, Archiwum Akt Nowych, VI Oddział, Zespól Delegatury Rządu R.P. na Kraj, 202/111-35,1.1, k. 2. 34 Zob. Prowokacyjna zbrodnia w polskim Wilnie, „Niepodległość" 1943, nr 19. 35 F. Leski, Wspomnienia o tragicznie zmarłym poecie wileńskim i niezłomnym demokracie - Teodorze Bujnickim, „To i Owo" 1947, nr 21. Po wojnie Henryk Chmielewski byt wicedyrektorem Departamentu V Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. 36 „Niepodległość" 1943, nr 12. - ;. ...... • . 608___________________________________________Tomasz Szarota 1940-1941 współpracowali z ówczesnym naszym wrogiem, ale teraz będącym już sojusznikiem naszych sojuszników, właśnie toczącym bitwę stalingradzką. Teodor Bujnicki, który podczas okupacji niemieckiej Wilna ukrywał się w majątku swych teściów w Poniewieżu na Żmudzi, od czasu do czasu wpadał na krótko do swego rodzinnego miasta37. Nie ulega wątpliwości, że znał wyrok na niego wydany i wyroki na kilku jego przyjaciół. Trudno dociec, czy miał poczucie winy za to co robił i pisał podczas sowieckiej okupacji. Wiersze powstałe w latach 1942-1943 są świetne pod względem artystycznym, nie znajdziemy w nich jednak jakiegoś politycznego czy światopoglądowego rozrachunku. Czasem tylko zabrzmi w nich nuta samokrytyki, a może i wyrzutów sumienia38. Kto i dlaczego zabił? Jako historyk nigdy dotąd nie zajmowałem się dziejami Wilna podczas II wojny światowej. Problemem kolaboracji na tym terenie, zarówno z okupantem sowieckim, jak i niemieckim, zainteresowałem się dopiero w 1991 roku, przeczytawszy w „Gazecie Wyborczej" wywiad Adama Michnika z Czesławem Miłoszem, w którym mówiono m.in. o dwóch postaciach - Józefie Mackiewiczu i Teodorze Bujnickim39. Był to jednak głównie impuls do zapoznania się z twórczością pierwszego z nich, jeśli zaś chodzi 0 Bujnickiego, to głównie utkwił mi w pamięci fakt, że po kilkudziesięciu latach dalej nie są znane okoliczności jego śmierci i brak odpowiedzi na pytanie, kto wykonał na nim wyrok podziemia. I oto nagle, podczas pobytu we Włoszech latem 1998 roku w gościnnym domu pana Emanuela Lopatto, byłego żołnierza AK, dowiaduję się, że jego przyjaciel, zamieszkały w Toruniu pan Wiesław Mincer, również żołnierz AK z Wileńszczyzny, zna nazwiska ludzi uczestniczących w zamachu na Bujnickiego. Po pewnym czasie otrzymałem od W. Mincera pisemną relację następującej treści: Od nieżyjącego już warszawskiego dziennikarza Wiktora Malskiego dowiedziałem się, że wyrok na Teodorze Bujnickim został wykonany przez dawny zespół Kedywu w składzie: „Fakir" - Sergiusz [Zyndram] Kościałkowski, „Zeks" - Jarosław Skrodzki oraz tenże Malski [„Hektor"] w obstawie. Być może był jeszcze ktoś czwarty. „Fakir", dowódca tej grupy, był chorobliwie antybolszewicki, mógł znać Bujnickiego ze względu na swoje zainteresowanie literackie, sam bowiem także pisał wiersze. Być może taką błyskotliwą akcją chciał podkreślić niezłomnie antybolszewickie stanowisko wileńskiego AK. Stąd przypuszczenie, że być może wyrok wydał sam „Fakir" i sam go wykonał. „Fakir" 1 „Zeks" zginęli w walce z oddziałem bolszewickim pod Roubiszkami (Raubiszki) 4 lutego 1945 r.40 37 Spotkania z nim w Wilnie wspomina cytowany wcześniej F. Leski. 38 W Piosence o gramofonie z 5 I 1944 r. znajdziemy taką strofkę: Jest przecież coś, co l Czyni mię marnym jak mika: /Oto ta giętkość kośćca, /Którą mi każdy wytyka, Wiersze zebrane, Bochnia 1997, s. 224. 39 Miłosz Czesław, Wstawać rano, pisać, a potem na jagody..., z... rozm. Adam Michnik, „Gazeta Wyborcza" 1991, nr z 8 VI. 40 Relacja pisemna Wiesława Mincera z 24 VIII 1998 r.; cenne informacje na temat działalności wileńskiego Problem kolaboracji w Wilnie pod okupacją sowiecką. Sprawa Teodora Bujnickiego 609 Uznałem ten przekaz za rewelacyjny i postanowiłem wykorzystać go w tekście poświęconym sprawie Teodora Bujnickiego. Teraz dopiero zacząłem czytać wspomnienia o okupowanym Wilnie i związane z tym tematem opracowania historyczne. Przede wszystkim interesowała mnie postać samego Bujnickiego, szukałem też śladów działalności „Fakira", „Zeksa" i „Hektora". W pewnym momencie z książki Longina Toma-szewskiego Kronika wileńska 1941-1945, wydanej co prawda w 1992 roku, ale z którą zapoznałem się, przyznaję ze wstydem, dopiero w styczniu 1999 roku, dowiaduję się, że wykonawcą zamachu na Bujnickiego był Waldemar Butkiewicz, ps. „Waldek"41. Toma-szewski informację tę uzyskał od zamieszkałego w Łasku Zygmunta Kłosińskiego, ps. „Huzar", który zresztą dwa lata później sam podał ją w artykule opublikowanym w „Wojskowym Przeglądzie Historycznym"42. Chcąc skonfrontować dwa sprzeczne przekazy źródłowe (Malskiego i Kłosińskiego), najpierw nawiązałem kontakt z Longi-nem Tomaszewskim, a potem dzięki jego pomocy, za którą Mu serdecznie dziękuję, z Zygmuntem Kłosińskim43, szefem wileńskiego Kedywu jesienią 1944 roku - Zygmuntem Augustowskim44 i wreszcie Stanisławem Szostakiem45, który był świadkiem śmierci „Waldka", gdy ten zginął w Białymstoku w maju 1945 roku zastrzelony w czasie ucieczki, po wykonaniu zamachu na zdrajcę „Szarego". - •; , ' Zarówno Kłosiński, jak i Augustowski kategorycznie odrzucają wersję Malskiego. Obaj zgodnie stwierdzają, że było dwóch zamachowców, według Kłosińskiego ten drugi miał pseudonim „Urka", według Augustowskiego „Strażak", jego nazwisko nie jest znane. Fakt, że w tej akcji brało udział dwóch młodych chłopców potwierdzają też inne przekazy, przy czym źródłem była zapewne obecna w domu żona Bujnickiego46. But-kiewicza, jako chłopca 17-18-letniego, ale wyglądającego jeszcze młodziej, zapamiętał zarówno Kłosiński, jak i Szostak. Kedywu (Egzekutywy) przynoszą wspomnienia Jerzego Urbankiewicza, Szabla zardzewiała, Warszawa 1991 oraz jego tekst w: „Zeszyty Historyczne Wiana", 1991, nr l. .••.", •.••. .; ',; . 41 L. Tomaszewski, Kronika wileńska 1941-1945, Warszawa 1992, s. 120-122. 42 Z. Kłosiński, / Oddział Samoobrony Czynnej Ziemi Wileńskiej AK, „Wojskowy Przegląd Historyczny" 1994, nr 1-2, s. 51-71, tu s. 59; w swych wspomnieniach Partyzantem być, opublikowanych w tomie Koniec epopei (Bydgoszcz 1996) Kłosiński tak pisze o „Waldku": Byi niezwykle odważny i bystry. (...) Zginął śmiercią żołnierską, tak, jak ginęli najodważniejsi i najzdolniejsi, „najwartościowsi ż mych przyjaciót", s. 52. .-•..< .. 43 Rozmowa telefoniczna z 28 11999 r.; list do autora z 2 II 1999 r. 44 Rozmowa telefoniczna też z 2811999 r. , , 45 Rozmowa telefoniczna z 6 II1999 r. 46 W liście do autora z 5 II 1999 r. Tadeusz Bujnicki pisze: Matka wspominala, że w czasie przesłuchania przez NKWD miala wrażenie, że oficer przesluchujący wie coś o zamachowcach. Z. Ktosiński w cytowanych już wspomnieniach nazwie Butkiewicza najbardziej poszukiwanym przez NKWD człowiekiem w Wilnie. W archiwum Studium Polski Podziemnej w Londynie (Akcja Burza. AK w Wilnie) znajduje się meldunek mjr. Antoniego Olechnowicza z 7 VII 1945 r., z którego dowiadujemy się, że 19 III 1945 r. wileńskiemu AK przekazane zostały następujące postulaty sowieckie: wyjść z podziemi, oddać broń i amunicję, radio, legalizację i archiwum oraz tego kto podpisał wyrok na B ujni ck i eg o (podkr. moje- T.S.). Za kserokopie dokumentu serdecznie dziękuję Tadeuszowi Wolszy. W rozmowie z autorem 6 III 1999 r. T. Bujnicki potwierdził, że według relacji jego matki było dwóch zamachowców. •m* 610___________________________________________Tomasz Szarota Późnym wieczorem 27 listopada 1944 roku obaj zamachowcy zjawili się przed mieszkaniem Bujnickich przy ul. Podgórnej. Zadzwonili i spytali: „Czy pan Dorek w domu?" Żona pomyślała, że to jacyś znajomi męża. Gdy ten ukazał się w drzwiach, oddano do niego kilka strzałów. Zamachowcy zbiegli, on zmarł po pół godzinie, do końca zachowując przytomność47. Zdaniem Anny Bujnickiej, gdyby pomoc lekarska szybciej nadeszła, można go było uratować48. -.•- Nim przeprowadziłem rozmowę z Zygmuntem Augustowskim, byłem przekonany, że śmierć Teodora Bujnickiego należy wiązać z jego działalnością w latach 1940-1941 oraz zapadłym w 1942 roku wyrokiem podziemnego sądu. Teraz dowiedziałem się, że zamach na niego był fragmentem szerszej akcji o kryptonimie „Modrzew", którą przeprowadzono na rozkaz ówczesnego dowódcy Okręgu Wileńskiego AK, ppłk. Juliana Kulikowskiego, ps. „Ryngraf49, a która była skierowana przeciwko działaczom Związku Patriotów Polskich. Prawdopodobnie nie doszłoby do niej, gdyby Sowieci inaczej postępowali z żołnierzami AK, wspólnie przecież z Armią Czerwoną uczestniczącymi w wyzwoleniu Wilna. Jakże trafnie ówczesną sytuację i nastroje opisuje uczestnik wydarzeń, inż. Zygmunt Kłosiński: Fakt aresztowania i uwięzienia oficerów, jak też osadzenie 7000 żołnierzy AK w obozie w Miednikach Królewskich (skąd ok. 2000 zbieglo), a następnie wywiezienie w głąb ZSRR wywołało oczywiste wzburzenie społeczności polskiej Wilna i Wileńszczyzny. Zrozumiano, że przyszedł kolejny okupant, a nie „sprzymierzeniec naszych aliantów". Odżyły wspomnienia z lat 1939-194150. Dodajmy od siebie - przypomniano sobie także ludzi, których wówczas potępiono. Nie jest prawdą, że Teodor Bujnicki latem 1944 roku, natychmiast po wyzwoleniu Wilna, stawił się do pracy w Związku Patriotów Polskich51. W tym czasie znajdował się 47 J. Wyszkowska, Ostatnie pożegnanie, „Odrodzenie" 1945, nr 10-12; Anna Kompielska-Jędrychowska pisze jednak, że: do mieszkania przy ul, Podgórnej w Wilnie weszlo trzech zbirów w maskach i zastrzelilo poetę, „Poezja" 1981, nr 7, s. 95. 48 List Tadeusza Bujnickiego do autora z 5 II 1999 r. ' '• 49 Podczas pisania tego artykułu dowiedziałem się, że do druku złożona została rozprawa doktorska Piotra Niwińskiego, dotycząca działalności Armii Krajowej na Wileńszczyźnie w 1. 1944-1945, w której omówiona jest także akcja „Modrzew" (tej samej nocy zabito w Wilnie w jej ramach oprócz T. Bujnickiego, dalszych 11 działaczy ZPP). Andrzej Chmielarz cytuje raport sowiecki o aresztowanym 8 I 1945 r. w Wilnie „Ryngrafie", jeśli prawdziwy, to nie przynoszący mu zaszczytu: Na przesluchaniu wstępnym Kulikowski przekażą! strukturę sztabu i pododdziałów, wymienił szefów wydziałów sztabu i szereg adresów mieszkań konspiracyjno-kontaktowych, Likwidacja podziemia polskiego na Nowogródczyźnie i Wileńszczyźnie (lipiec 1944-Iipiec 1945), [w:] Z. Boradyn, A. Chmielarz, H. Piskunowicz, Armia Krajowa na Nowogródczyźnie i Wileńszczyźnie (1941-1945), Warszawa 1997, s. 171-195, tu s. 177. Niezbyt zrozumiałe jest zachowanie się „Ryngrafa" podczas narady Kierownictwa Walki Podziemnej, jaka odbyła się po zabójstwie Bujnickiego. Zygmunt Szczęsny Brzozowski relacjonuje: Zapytaliśmy komendanta, czy nie wie, kto zabił Bujnickiego i Z czyjego rozkazu? (pot&i. moje -T.S.). Komendant odpowiedzią!, że badał tę sprawę w różnych ogniwach AK, ale dotychczas wyjaśnić nie potrafił, Litwa-Wilno 1910-1945, Warszawa 1989, s. 129. 50 Z. Kłosiński, Działalność oddziałów partyzanckich na Wileńszczyźnie po 17 lipca 1944 na przykładzie 1. Oddziału Samoobrony Czynnej Ziemi Wileńskiej AK, „Wileński Przekaz" 1992, nr 6(18), s. 2. 51 Zob. J. Maśliński, Przedmowa, [w:] T. Bujnicki, Wyboru wierszy, Warszawa 1950, s. 9; za nim Leszek Herdegen napisze, że Bujnicki zginął zamordowany skrytobójczo jako jeden z organizatorów Związku Patriotów Polskich, „Twórczość" 1951, z. 5, s. 147. Problem kolaboracji w Wilnie pod okupacją sowiecką. Sprawa Teodora Bujnickiego 611 on jeszcze z rodziną na terenach dalej okupowanych przez Niemców. Do Wilna przyjechał około 10 października 1944 roku52. Na próżno szukalibyśmy jakiegoś jego tekstu w znów wydawanej „Prawdzie Wileńskiej". Rzeczywiście zgłosił się do pracy w ZPP, został jednak sekretarzem53, a nie jak sądzi do dziś Zygmunt Augustowski, przewodniczącym czy prezesem oddziału wileńskiego. Faktem jest, że nawiązał kontakty z kolegami w Lublinie i miał ponoć objąć jakieś kierownicze stanowisko w redakcji pepero-wskiego „Głosu Ludu"54. Pogrzeb poety odbył się 30 listopada 1944 roku na wileńskim Antokolu. Z notatki zamieszczonej nazajutrz w „Prawdzie Wileńskiej" dowiadujemy się, że nad jego grobem przemawiali: w imieniu ZPP prezes oddziału W. Janiszewski, w imieniu kolegów-pisarzy Józef Maśliński, w imieniu teatrów polskich w Wilnie - Stefan Martyka (jako lektor osławionej „Fali 49" zostanie zabity w zamachu 9 listopada 1951 roku), zaś w imieniu kolegów uniwersyteckich - Jerzy Orda55. Pominięto tu jakże istotny szczegół, o którym wspomina Joanna Wyszkowska. Otóż podczas tej smutnej uroczystości ks. dr Piotr Sledziewski drżącym ze wzruszenia głosem deklamował piękny wiersz Teodora Bujnickiego - litanię do Najświętszej Marii Panny56. Zamordowany poeta, ukarany kolaborant czy ofiara wojny domowej? W nekrologu Teodora Bujnickiego, zamieszczonym w „Prawdzie Wileńskiej" w dniu pogrzebu, a więc 30 listopada 1944 roku i podpisanym przez Zarząd Związku Patriotów Polskich, czytamy: bojownik o Polskę Ludową, zginął śmiercią tragiczną 27X1 1944 r. Zważmy, że celowo chyba zrezygnowano tu z takich określeń, jak „zamach" czy „mord". Anatol Mikułko, również poeta, także, jak już wiemy, skazany przez podziemie w 1942 roku na karę śmierci, kilka tygodni później w lubelskiej „Rzeczypospolitej" tak wyjaśniał przyczyny śmierci swego przyjaciela: W jego stosunku do świata i ludzi tkwiła radość i dobroć. (...) Potrafił zarazić wesołością wszystkich, rozproszyć najbardziej czarne myśli, sprowadzić jasność. I za to go pewnie zabili51. Kto zabił - o tym na razie się nie dowiadujemy. Dla innego przyjaciela Bujnickiego, tak jak i on pisującego do „Prawdy Wileńskiej" podczas sowieckiej okupacji, Andrzeja Nowickiego, zabójcami nie byli już jacyś enigmatyczni „oni". W organie PPR „Głosie Ludu", wychodzącym w Lublinie, w artykule poświęconym pamięci Bujnickiego stwierdzał w grudniu 1944 roku: Chciał Bujnicki 52 Stwierdza to w liście do autora z 5 II1999 Tadeusz Bujnicki. 53 Według cytowanego wcześniej Maślińskiego - organizował bibliotekę. 54 Wynika to ze wspomnienia o Teodorze Bujnickim, pióra Andrzeja Nowickiego, „Glos Ludu" 1944, nr z [9 XII. 55 „PW" 1944, nr z l XII. Nie udało mi się niczego dowiedzieć o prezesie wileńskiego oddziału ZPP. Dr Jerzy Orda pozostał po wojnie w Wilnie i byt jednym z najbardziej zasłużonych organizatorów życia kulturalnego tamtejszej Polonii, zmarł w 1972 r. 56 J. Wyszkowska, Sercem i uśmiechem, „Dziennik Łódzki" 1945, nr z 27 XI. 57 Rzeczpospolita" 1944, nr z 17 XII (za zwrócenie uwagi na ten tekst serdecznie dziękuję Andrzejowi K. Kunertowi). 612___________________________________________Tomasz Szarota stanąć w jednym szeregu z budowniczymi nowej, odrodzonej, demokratycznej Rzeczypospolitej. (...) Lecz zbrodnicza ręka zwyrodnialców faszystowskich przerwała jego życie. Udalo mu się uratować i wymknąć z rąk siepaczy hitlerowskich, dosięgła go kula z ręki polskiego reakcjonisty. (...) Sprzęgi się razem faszyzm polski i faszyzm niemiecki w tępieniu tego wszystkiego, co jest najlepsze i najbardziej ideowe w naszym narodzie^. Przypomnijmy, że w tym samym czasie na mocy dekretu PKWN z 31 sierpnia 1944 roku o wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną oraz zdrajców Narodu Polskiego na ławie oskarżonych sadzano żołnierzy AK, zaś na murach polskich miast rozlepiano plakat AK -zapluty karzel reakcji. Mniej więcej sześć tygodni po śmierci Bujnickiego ukazał się w Lublinie numer „Odrodzenia", w znacznej części jemu poświęcony59. Rzecz przy tym znamienna, numer ten otwiera obszerny artykuł programowy Jerzego Borejszy pod tytułem Rewolucja łagodna, jakże kontrastujący z rzeczywistością tamtych dni. Jerzy Putrament we wspomnieniu o koledze z „Żagarów" pisał: Myślę sobie - czego chcieli ci, którzy naszczuli na niego dwa osiemnastoletnie bydlątka. Wiem co gadali. Plugawili slowo „Polska". Tłumaczyli egzaltowanym bęcwałom, że on, że Dorek, że Bujnicki zagraża ... Polsce. Miętosili to święte słowo w swoich zaschłych od bezsilnej złości ustach. Zaciskając pięści, widząc, że nic z ich mrocznych zamiarów nie wychodzi, Że rozbijają sobie łby -wzięli odwet na historii. Pomścili swoją klęską - śmiercią Darka. (...) Uczmy się tego, czego nigdy nie umiał Bujnicki. Nienawiści. (...) Trzeba było znać Dorka osobiście, aby w pełni ocenić nieprawdopodobny, makabryczny nonsens tego morderstwa. Nie wydaje się, by Putrament popierał ideę „łagodnej rewolucji"... Dokładnie w rocznicę śmierci Bujnickiego wspomnienie o nim w „Dzienniku Łódzkim" ogłosiła Joanna Wyszkowska, podczas okupacji sowieckiej także pracująca w redakcji „Prawdy Wileńskiej". Pisze ona o zamachu skrytobójczym i potwornym tragizmie tej śmierci, o tym, że poeta został podstępnie zamordowany, nikczemnie. Jej zdaniem nie doszłoby do tego, gdyby wśród pewnego odłamu naszego społeczeństwa nie było jednostek ślepo oddanych hasłu ile pojętej walki o niepodległość za wszelką cenę. (...) Ludzie ci „wychowali" sobie część naszej młodzieży, będącej w ich dyspozycji i uczynili z niej posłusznego wykonawcę swoich wyroków®. Nie należy zapominać, że ówczesna działalność AK na Wileńszczyźnie była samoobroną przed represjami ze strony NKWD, a zarazem manifestacją zarówno niepodległościowych aspiracji, jak i dążeń do zachowania polskiego stanu posiadania w granicach z l września 1939 roku. Najbardziej ofiarna część polskiego społeczeństwa uważała, że toczy się tam walka o prawdziwą niepodległość ojczyzny. Posłuchajmy dalszych wypowiedzi kolegów i przyjaciół Teodora Buj- 58 Por. przyp. 54. 59 Por. przyp. 47. 60 Por. przyp. 56. Problem kolaboracji w Wilnie pod okupacją sowiecką. Sprawa Teodora Bujnickiego_________613 nickiego. Jeden z nich, Fryderyk Leski, napisze w 1947 roku: Wyrok wykonały jakieś haniebne, zbrodnicze ręce. Zamordowano wielkie ofiarne serce człowieka bez skazy. Krew jego niech będzie przekleństwem dla tego mordu i dla tych, którzy ten wyrok wykonali?1. Jerzy Wyszomirski we wspomnieniu z tegoż roku powie, że dowiedział się różnych wersji na temat śmierci Bujnickiego i uważa, że: Takie sprawy wyświetla tylko historia62. W 1950 roku Józef Maśliński we wstępie do pierwszego po wojnie Wyboru wierszy Teodora Bujnickiego napisze, że został on zamordowany przez zbirów z faszystowskiego podziemia63. W tymże roku powstało Wspomnienie o Dorku, napisane przez jednego z najbliższych jego przyjaciół, poetę-żagarystę Jerzego Zagórskiego, opublikowane dopiero w 1958 roku. Oto fragment: Miałby szansę być wielkim poetą, gdyby jej nie przecięli mordercy ... Nazwijmy ich tak po prostu. Bez żadnych epitetów. „Nikczemni", „głupi", „faszystowscy", „dolarowi" - jakże każdy przymiotnik osłabiłby nam oskarżenie. (...) Zabito człowieka. Popełniono mord. W imię czego? Walcząc o władzę? Z kim? Z Dorkiem? (...) Naszczuli dwu osiemnastoletnich Polaków, żeby zabili jednego z najzdolniejszych swoich artystów64. W 1954 roku w paryskiej „Kulturze" szkic poświęcony poecie ogłosił, tak bliski mu w latach trzydziestych, Czesław Miłosz. Ustęp dotyczący śmierci przyjaciela brzmi następująco: kim byli ludzie, którzy powzięli postanowienie? Należeli do AK, ale jaką nadawali swemu zamiarowi legalność, jaką przypieczętowali go naradą czy wyrokiem nie wiem. Postanowili zabić Bujnickiego. Bo znany, żeby miasto przekonało się, co spotyka zdrajców. (...) Zabić Bujnickiego nie musiało być trudno. Wiadomo było, gdzie mieszał. (...) Bezsens. A raczej piramida bezsensów65. Ważny wydaje mi się, nawiązujący do artykułu Miłosza, tekst Józefa Mackiewicza z tego samego roku. Według niego wokół śmierci Bujnickiego wytworzyły się jakby dwie legendy: jedna, mająca poświadczać tężyznę narodu karzącego zdrajców, druga -domagająca się uczczenia ofiary rodzimej reakcji. Bardzo to chyba trafna konstatacja. Mackiewicz pisze dalej: Pozostaje tylko pytanie po co, ściśle biorąc, Bujnicki został zastrzelony? W drugiej połowie roku 1944 moc ludzi nadawałoby się do zastrzelenia w Wilnie. Chociażby Czerniachowski i wszystkie armie jego „3-go białoruskiego frontu". Tymczasem przeciwnie, wiemy, że im pomagało się przecie w zdobywaniu Wilna, a później przyjmowano zaproszenie za wspólny bankiet. Oficjalna wersja stwierdzała, Że: „sielanka trwała niedługo", bo potem przywódcy AK zostali aresztowani. Tym samym 61 Por. przyp. 35. ' ••"••• ''• •• l ' ''••'• ' ' • ' ' 62 J. Wyszomirski, Wspomnienie o Bujnickim, „Tydzień" 1947, nr 16. " . • .• 63 Por. przyp. 51. 64 W tomie Szkice, Kraków 1958, s. 281-391, tu s. 383; w innym tekście Tropem Dorka J. Zagórski pisał, że wykonawcy „wyroku" prawdopodobnie w ogóle nie wiedzieli, kogo mordują. Przynajmniej chciałbym wierzyć, że nie wiedzieli, co czynią. Dla niego Bujnicki urasta do rangi tragicznego bohatera wojny. Jednego z najtragiczniejszych - bo tragedii okrutnych pomyłek. Szkice z podróży w przestrzeni i czasie, Kraków 1962, s. 122. 65 C. Miłosz, Teodor Bujnicki (Portrety polskich pisarzy), „Kultura" (Paryż) 1954, z. 9, s. 25-50; przedruk [w:] Zaczynając odmoich ulic, Paryż 1985 (Warszawa 1987), s. 151-182, tu s. 181. 6]4___________________________________________Tomasz Szarota jednak potwierdza się fakt, że taka sielanka była. Nie wydaje się tedy, aby sylwetka bezbronnego Bujnickiego powodowała w niej większą dysharmonię niż uzbrojonych bolszewików. Naturalnie Bujnickiego zastrzelić było nieskończenie łatwiej. Ale czyżby to był jedyny powód? Nie sądzę, nie sądzę. Przyczyny należy szukać w chaosie niekonsekwencji tamtych czasów66. W 1961 roku ukazało się kolejne wydanie Wierszy wybranych Bujnickiego, znacznie bogatsze od poprzedniego, ze wstępem tym razem Anny Jędrychowskiej. O śmierci przyjaciela z lat młodości, a zarazem w jej oczach człowieka lewicy, pisze ona, że zginął z rąk nieznanych, nie ujętych zabójców. Byli nimi zacięci wrogowie powstającej w 1944 r. Polski Ludowej, którzy nie wahali się mordować twórczych jednostek już związanych lub mogących się w przyszłości związać z socjalizmem61. W Słowniku współczesnych pisarzy polskich z 1964 roku w biogramie Bujnickiego stwierdza się, że zginął on zamordowany przez nacjonalistów polskich6^. Parę lat później na temat tragedii poety wypowiadał się Paweł Jasienica: Nie wiem, zupełnie nie wiem, kto z czyjego rozkazu, na co i po co wykonał ten wyrok69. W 1979 roku ukazał się w Paryżu jeden z najważniejszych przekazów pamiętnikarskich do dziejów Armii Krajowej na Wileńszczyźnie, a mianowicie wspomnienia Bronisława Krzyżanowskiego, ps. „Bałtruk" Wileński matecznik 1939-1944. Oto co pisze on o wykonaniu wyroku na Teodorze Bujnickim: Ubolewałem nad tym i ubolewam dotąd, uważając, że z piórem nie walczy się kulą bez przyczyn ostatecznych. W tym przypadku przyczyny takie jeszcze nie zachodziły10. W latach 1981-1982 o postaci Bujnickiego przypomniano z okazji toczącej się na łamach „Poezji" dyskusji o grupie „Żagarów". Zabierający w niej głos Józef Bujnowski użył sformułowania Tragiczna i niesławna śmierć spotkała Teodora Bujnickiego11, natomiast Anna Calikowska, niezgodnie z prawdą, napisała, że: Zginął na jednej z ulic Wilna12. W przesłanym do redakcji sprostowaniu Stefan Jędrychowski po raz pierwszy, i chyba ostatni, zabrał głos w tej sprawie: nie ulega wątpliwości - pisał - że był to mord polityczny w odwet za to, że Bujnicki w 1940 roku opowiedział się za współpracą z władzami radzieckimi. Nie można zgodzić się z Józefem Bujnowskim, który określa śmierć Bujnickiego jako „tragiczną i niesławną". Niesława okrywa nie Bujnickiego, a jego morderców™. W krótkiej notce poświęconej Bujnickiemu w wydanym w 1984 M J. Mackiewicz, O pewnej ostatniej próbie i o zastrzelonym Bujnickim, „Kultura" (Paryż) 1954, z. 11, s. 81-95, tu s. 94-95; przedruk [w:] J. Mackiewicz, B. Toporska, Droga Pani, Londyn 1984, s. 40-54, tu s. 53-54. 67 T. Bujnicki, Wiersze wybrane, Warszawa 1961, s. 5. 68 Por. przyp. 7. 69 W Pamiętniku spisanym w 1.1968-1970, cyt. wyd. II, Warszawa 1993, s. 114-115. 70 Cytuję wydanie krajowe, Warszawa 1993, s. 29. 71 J. Bujnowski, Obraz międzywojennej literatury wileńskiej, „Poezja" 1981, nr 5-6, s. 16. 72 A. Calikowska, Teodora Bujnickiego życie udręczone, ibidem, s. 97. 73 S. Jędrychowski, Ust do Redakcji, „Poezja" 1982, nr 3^1, s. 108-109. Problem kolaboracji w Wilnie pod okupacją sowiecką. Sprawa Teodora Bujnickiego_________615 roku przewodniku encyklopedycznym Literatura polska jej autor, Marian Stępień, ani słowem nie wspomina o jego twórczości z lat 1940-1941, podaje natomiast taką oto informację: 1944 działacz ZPP, zastrzelony z wyroku reakcyjnej organizacji podziemnej1 Ą. W 1991 roku „Gazeta Wyborcza" zamieściła wspomniany już przeze mnie obszerny wywiad Adama Michnika z Czesławem Miłoszem, podczas którego jednym z poruszonych tematów była właśnie sprawa Teodora Bujnickiego. Na stwierdzenie Michnika: jeżeli istnieje chemicznie czysty przykład kolaboracji z okupantem, wrogiem, to z pewnością ten właśnie Miłosz odpowiadał: uważam, że rzeczywiście wina takiego Bujnickiego jest prawdopodobnie większa niż jakichkolwiek cichych kolaborantów. (...) Prawdę mówiąc, w historii polskiej jest niezliczona liczba kolaborantów, różnej maści, w różnym, Że tak powiem, stopniu zaangażowania. Bujnicki jest jedynym pisarzem, który został zabity. Na co Michnik: Ale czy wolno pisarza zabić za najpodlejsze nawet wiersze? To jest pytanie, na które ja sam sobie nie umiem udzielić odpowiedzi. (...) Bo jeżeli by zabito Putramenta, to dlatego, że on był pisarzem-politrukiem. Bujnicki politrukiem nie był. Jego zabito za wiersze, najohydniejsze z możliwych, ale za wiersze15. Dodajmy od siebie, że gdyby Bujnicki jesienią 1944 roku nie włączył się do prac ZPP, wyrok z 1942 roku prawdopodobnie wykonany by jednak nie został, co zaś do oceny jego wierszy z lat 1940-1941, to doprawdy bez trudu można wskazać utwory jego kolegów-poetów, chyba jeszcze ohydniejsze... Ponieważ w dalszym ciągu rozmowy poruszona została także sprawa Józefa Mac-kiewicza, do obrony obu postaci ustosunkował się pisarz Kazimierz Orłoś, ogłaszając w „Gazecie Wyborczej" artykuł Kto jest kolaborantem? Dla niego publikowanie przez Mackiewicza tekstów w „Gońcu Codziennym" za okupacji niemieckiej znajduje usprawiedliwienie w tym, że nie były antypolskie - były tylko anty sowieckie. Po stronie Bujnickiego - pisze on dalej - okoliczności łagodzących nie znalazłem. Swój wiersz o dzieciach radzieckich (opublikowany 20 kwietnia 1941 roku - T.S.) pisał już po masowych deportacjach ludności polskiej, w okresie stałych wywózek, mordów, terroru. Czy rzeczywiście tak bardzo był „motylkowaty", że nie wiedział o tym? Nie wierzę. Sądzę, że miał pełną świadomość sytuacji, tego wszystkiego, co działo się naokoło i tylko nie umiał, czy nie chciał milczeć. Dlatego był kolaborantem w pełnym tego słowa znaczeniu - działał w interesie wroga własnego kraju i był antypolski. Jednocześnie Orłoś stwierdza jednak kategorycznie: jest oczywiście praktyką nie do zaakceptowania karanie ludzi śmiercią - nie tylko kolaborantów i nie tylko pisarzy (...)• Z ludzkiego, moralnego i chrześcijańskiego punktu widzenia - to sprawa poza dyskusją16. Po ukazaniu się wywiadu Michnika z Miłoszem głos zabrał syn poety, Tadeusz Bujnicki, przesyłając do „Polityki" list zatytułowany Sprawa śmierci mojego ojca. Nie 74 Warszawa 1984, s. 120. 75 Por. przyp. 39. 76 „Gazeta Wyborcza" 1991, nr z 19 VII. r 616___________________________________________Tomasz Szarota ukrywa on, że powoduje nim poczucie niesprawiedliwości wyrządzone pamięci ojca] jest przekonany o niewspółmiemości gwałtownej śmierci ojca i jego winy. Trudno odmówić mu racji, gdy pisze: W latach 1939-1941 kilkudziesięciu pisarzy przebywających we Lwowie i Wilnie co najmniej w tym samym stopniu „kolaborowało" z władzami radzieckimi. I jeśli stosować te same miary, to wielu z nich powinno otrzymać wyroki śmierci i więzienia. Natomiast im właśnie byty dane możliwości „rehabilitacji", usprawiedliwień i przemilczeń. Zabity został tylko Teodor Bujnicki. (...) Rzeczywiście, ojca było łatwo zabić; innych - polityków i wojskowych - trudniej. Być może dlatego sprawy nigdy nie wyświetlono do końca -pozostali „nieznani sprawcy"11. Rok później, w cytowanej już przeze mnie książce Longina Tomaszewskiego Kronika wileńska 1941-1945, ujawnione zostało po raz pierwszy, na podstawie relacji inż. Zygmunta Kłosowskiego, nazwisko wykonawcy zamachu. Choć autor potępia twórczość poety z lat 1940-1941, bynajmniej nie aprobuje wymierzonej mu przez patriotyczne podziemie kary. Dziś, z dystansu wielu lat - pisze - można zadać sobie pytanie: czy wykonanie na Bujnickim wyroku śmierci, nawet wobec jego oczywistej winy, było na pewno potrzebne? Czy nie wystarczyłoby potępienie i napiętnowanie? (...) Poetów, pisarzy i intelektualistów równie jak Bujnicki sprzedajnych, a często bardziej od niego szkodliwych, bylo w latach sowieckiej okupacji niemało. Nie musimy ich przypominać -są powszechnie znani™. Gdyby mierzyć ich tą samą miarą co Bujnickiego i zastosować wobec nich taką samą karę, to kultura polska stałaby się uboższa o szereg liczących się mimo wszystko nazwisk19. W 1996 roku w krakowskim „Zdaniu" ukazał się obszerny wywiad Tadeusza Skoczka z Tadeuszem Bujnickim na temat postaci jego ojca. Oto fragment dotyczący śmierci poety: Na podstawie tego co wiem, potwierdza się domysł, że zamach na ojca miał wszelkie znamiona morderstwa politycznego, dokonanego samowolnie przez jakiś odlam podziemia dla odstraszającego efektu. Wybór ojca był prosty: znany wileńskiemu środowisku, napiętnowany wcześniejszym wyrokiem, był zarazem łatwym celem zamachu^. Jeśli ze stwierdzeniem o samowolnym działaniu jakiegoś bliżej nieokreślonego „odłamu podziemia" trudno byłoby się zgodzić, bez wątpienia rację ma Tadeusz Bujnicki mówiąc o „odstraszającym efekcie" jako celu zamachu. Tak rzecz ujmowali wszyscy żołnierze wileńskiego AK, z którymi rozmawiałem na ten temat, zbierając relacje do niniejszego artykułu. Sprawa Teodora Bujnickiego, moim zdaniem, jest jakby zaprzeczeniem dwu tez: jednej, mówiącej o braku w Polsce wojny domowej i drugiej o łagodnym charakterze dokonującej się rewolucji. ......... 77 „Polityka" 1991, nr 34. .-•-.:' -v : ••.--. ;» .;,'••. ; 78 Jestem, odmiennie niż Longin Tomaszewski, przekonany, że ludzie ci bynajmniej nie są - z tej akurat strony -powszechnie znani, ale też nie jestem pewien, czy rzeczywiście powinni być powszechnie znani. Kto wie, czy bez publikacji takich, jak demona msza Bohdana Urbankowskiego utwory kompromitujące ich twórców nie odeszlyby w zapomnienie? 79 L. Tomaszewski, Kronika wileńska 1941-1945, s. 122. 80 T. Bujnicki, Wpisany w Wilno, z prof.... rozm. Tadeusz Skoczek. „Zdanie" 1996, nr 4-5, s. 34-37, tu s. 36. Ryszard Brykowski (Warszawa) Wieś Tarnawica Polna w powiecie tłumackim i zapomniana placówka AK ,, Wieś Tarnawica Polna, położona w powiecie tłumackim, leżała według Słownika geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich: (...) 9 kim. na pld.-zach. od Tłumacza (sąd. pow.), 9 kim. na płn.-wsch. od Otynii (urz. poci., st. dr. żel. i tel.). Na płn.-zach. leżą Czarnoloźce, na płn. Hryniowce, na wsch. Hryniowce i Przy-byłów, na płd. Hostów, na zach. Krzywotuły Nowe. Wzdłuż granicy wsch. płynie Tłumacz, a wzdłuż granicy płn. pot. Ruda (lewy dopływ Tłumacza). Na płn. niwy zwane „Krasna //ora"1. W 1880 roku było we wsi 1391 mieszkańców i 18 na obszarze dworskim (razem 1409), wśród nich: 1225 katolików, 163 grekokatolików i 21 izraelitów (razem 1409); pod względem narodowości miało być 1406 Polaków i 3 Rusinów2 (razem 1409), z czego można wnosić, że wszyscy izraelici określili się jako Polacy, a tylko 3 grekokatolików podało się za Rusinów. O ile w stosunku do izraelitów jest to zapewne błąd, o tyle grekokatolicy mogli być Polakami; jeszcze przed 1939 rokiem według danych statystycznych było w Polsce prawie pół miliona Polaków grekokatolików3. Ale gdyby nawet przyjąć, że określenie „grekokatolik" oznaczało wówczas również narodowość, czyli że w Tarnawicy Polnej było 1225 Polaków, 163 Rusinów i 21 Żydów, to i tak wieś ta była wsią polską. Potwierdza to spis ludności z 1923 roku. Wówczas w Tarnawicy Polnej było 1548 mieszkańców, w tym 721 mężczyzn i 827 kobiet; katolików było 1434, grekokatolików 87, innych chrześcijan 2, a wyznania mojżeszowego 25 osób. Przynależność narodowa kształtowała się nieco inaczej, co też było charakterystyczne dla wschodnich województw Rzeczypospolitej. I tak narodowość polską podało 1492 mieszkańców (o 58 osób 1 Slownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, red. Bronisław Chlebowski, t. XIV, Warszawa 1892, s. 205-206. W tekście Słownika odnotować należy następujące nieścisłości: na wsch. Hryniowce -powinno być: Korolówka i zamiast na płd. Hostów - powinno być: Konstantynówka i Mostów- tutaj informacja, że w powiecie nadwórniańskim była Tarnawica Leśna; obie miejscowości nazywano Tarnowica lub Tarnawica. 2 Dane statystyczne za: Słownik geograficzny Królestwa Polskiego, s. 206. Nazwy „Ruś-Rusin" były nazwami tradycyjnymi (od Rusi Kijowskiej czy Rusi Czerwonej) i w okresie międzywojennym nazwami urzędowymi. 3 Drugi powszechny spis ludności, Warszawa 1937, tabl. 8: Ludność według wyznania i języka ojczystego: grekokatolików mówiących językiem polskim było 487034. ••••-• 618_________________________________________Ryszard Brykowski więcej niż katolików), ruską (rusińsko-ukraińską) 40 osób (o 47 mniej niż grekokatoli-ków), żydowską 15 osób (o 10 raniej niż wyznania mojżeszowego), wreszcie l osoba była zaliczana do „innej narodowości"4. W 1818 roku sumptem ówczesnego dziedzica Maryana Obertyńskiego zbudowana została drewniana kaplica, z czasem, zapewne przed 1864 rokiem, rozbudowana staraniem całej gminy. W tym samym 1864 roku świątynia ta stała się kościołem filialnym parafii Otynia dekanatu stanisławowskiego. Nowy kościół drewniany wzniesiono w 1877 roku staraniem ks. Fel.ficjana?] Ziembowicza ze składek wyznawców. Kolejny, również drewniany, pod wezwaniem ś w. Marcina, ukończono w 1921 roku z równoczesnym powołaniem parafii5. Kościół ten mieli zbudować cieśle huculscy6. Według Schematyzmu w nowo utworzonej parafii w 1929 roku było 2405 katolików, z czego w samej Tarnawicy Polnej 1415. Do parafii należała drewniana kaplica w odległym o 3 km Hostowie, zbudowana w 1911 roku7. Natomiast wsie otaczające Tarnawicę Polną były zamieszkane w większości przez ludność rusińsko-ukraińską. Przytaczając dane według spisu ludności z 1923 roku stosunki narodowościowe w tych wsiach wyglądały następująco: Hostów - mieszkało tutaj najwięcej Polaków - 765 osób, zaś Rusinów 1078 (ponadto 4 Niemców i 12 Żydów); Hryniowce - 396 Polaków, 1280 Rusinów (13 Żydów); Przybyłów - 185 Polaków, 903 Rusinów; Krzywotuły Nowe - 160 Polaków, 652 Rusinów; Czarnołoźce - 72 Polaków, 2169 Rusinów (4 Żydów); Korolówka - 40 Polaków, 1252 Rusinów, (5 Żydów); Kon-stantynówka - l Polak, 4 Rusinów i 176 Niemców8. , 4 Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej, t. XIV, Województwo stanisławowskie, Warszawa 1923, s. 20-21. 5 Slownik geograficzny Królestwa Polskiego, s. 206; Schematismus Archidioecesis Leopoliensis Ritus Latini 1929, Lwów 1929, s. 135 (tutaj skrót imienia ks. Fel. Ziembowicza). Można przypuszczać, że konieczność budowy nowego kościoła w 1921 r. zaistniała z uwagi na ewentualne zniszczenie poprzedniego w czasie ciężkich walk prowadzonych 1-7 III 1915 r. pomiędzy wojskami austriackimi z udziałem oddziałów 2. Brygady Legionów (grupa marszałka polnego porucznika Karola Trzaski-Durskiego) a wojskami rosyjskimi w rejonie Tłumacza, Hryniowiec, Korolówki (por.: H. Lewartowski, B. Pochmarski, J.A. Teslar, Szlakiem bojowym legionów. Krótki zarys organizacji i dziejów 2. Brygady Legionów Polskich w Karpatach, Galicji i na Bukowinie, Lwów 1915, s. 61-63, 82-86). 6 Informacja ta, jak i inne dotyczące wsi i różnych wydarzeń zapamiętanych z okresu ostatniej wojny, pochodzą od dawnego mieszkańca Tarnawicy Polnej - Jana Rybeczki (ur. 1929), obecnie zamieszkałego we wsi Stary Waliszów k. Bystrzycy Kłodzkiej (w posiadaniu autora: Oświadczenie Jana Rybeczki, zamieszkałego we wsi Waliszów. W dniu 18 sierpnia 1996 r. w rozmowie z Ryszardem Brykowskim na temat konspiracji w latach ostatniej wojny oświadczylem [w obecności Zbigniewa Ringa, zam. w Bystrzycy Klodzkiej oraz mojej żony Marii z d. Hajdasz i żony R. Brykowskiego] co następuje); oświadczenie podpisane zostało 28 XI1996 r. 19 VII 1996 r. w obecności żony autora i Zbigniewa Ringa przeprowadziłem jeszcze rozmowę z dawnym, już starszym mieszkańcem Tarnawicy Polnej Janem Jakubowskim, zamieszkałym w Bystrzycy Kłodzkiej; wysłana do niego do podpisu relacja nigdy do mnie nie wróciła; zmarł w niedługi czas po bytności autora. 7 Schematismus Archidioecesis Leopoliensis, passim. 8 Zob. przypis 4. Nieco inaczej kształtowały się według tegoż spisu stosunki wyznaniowe w porównaniu z ludnościowymi: w Hostowie było 699 katolików, 1127 grekokatolików, 4 ewangelików, 29 wyznania mojżeszowego; w Hryniowcach - 139 katolików, 917 grekokatolików. 32 wyznania mojżeszowego, w Krzywotułach Nowych - 149 katolików, 663 grekokatolików; w Czarnoloźcach - 78 katolików, 2163 grekokatolików, 4 wyznania mojżeszowego; Wieś Tarnawica Polna w powiecie thimackim i zapomniana placówka AK________________619 Tarnawica Polna miała zwartą zabudowę skupioną wokół placu zwanego Rozstaje z licznymi ulicami: Borochówka, Capajówka, Krukówka, Nadstaw, Majdanówka, Ruski Koniec, Wielki Koniec, Żurykówka. Wokół wsi, w promieniu około 2 km, ciągnęły się pola, teren był równinny. Zwarta zabudowa i otwarty teren okazały się w przyszłości zbawcze dla mieszkańców. Zabudowania mieszkalne i gospodarcze były drewniane, tylko kilka domów murowanych; zarówno domy drewniane, jak i murowane były bielone lub otynkowane i bielone, dachy kryte przeważnie blachą i dachówką9. W Tarnawicy znajdowała się przed wojną szkoła10, dom kultury oraz 8 sklepów. We wsi w okresie międzywojennym działały takie polskie organizacje, jak „Strzelec", harcerstwo, Straż Pożarna, „Przysposobienie Rolnicze", amatorski Zespół Teatralny oraz chór „Orlęta"11. Przed wojną w Tarnawicy Polnej przez pewien czas wójtem był Ukrainiec Knihnicki, bardzo dobrze przez Polaków wspominany12. Ten fakt, niegdyś naturalny na dawnych Kresach Rzeczypospolitej, że w polskiej wsi wójtem był Ukrainiec, dziś, wobec zarzutów formułowanych pod adresem Polski i Polaków, trzeba specjalnie podkreślić. Moi rozmówcy, bez względu na wiek, nie podają z czasów pierwszej sowieckiej okupacji (wrzesień 1939-czerwiec 1941) żadnych konkretnych faktów czy wydarzeń. Cały ten czas jakoś dziwnie zawęził się w ich pamięci; mają o nim jedynie ogólne, jakby jednobarwne, zakodowane wspomnienie. Utrwalił się im jako czas trudny i niezrozumiały, czas wielkiego zaskoczenia i przygnębienia tym, co się stało, a zarazem czas przerażenia i ludzkiego strachu przed kołchozami, aresztowaniami i wywózką na Sybir13. Z Tarnawicy Polnej szczęśliwie w tym okresie nie wywieziono nikogo na Sybir. Wywożono natomiast z najbliższej okolicy Polaków-kolonistów, którzy otrzymali nadania w okresie międzywojennym. Czy istniała już wówczas jakaś organizacja podziemna ani Jan Rybeczka, ani Jan Jakubowski nie wiedzą i nie sądzą, żeby była, a jeżeli jakaś organizacja istniała, to mogły do niej należeć jedynie pojedyncze osoby, mające powiązania z dalszymi ośrodkami, może w Tłumaczu, Stanisławowie czy Kołomyi, które najpewniej zostały rozbite. Podziemna, wojskowa organizacja powstała dopiero podczas okupacji niemieckiej i początkowo była to grupa nieliczna - sami zaufani. Jan Rybeczka nie pamięta, czy w Koralowce - 32 katolików, 1258 grekokalolików, 7 wyznania mojżeszowego; w Konstantynówce - l katolik, 4 grekokatolików i 176 ewangelików. ' Za Janem Rybeczką (zob. przypis 6). "••>'• • ' ••--'•• 10 Za Janem Rybeczka. Szkoła etatowa, jednoklasowa, byta we wsi już w 1880 r., Słownik geograficzny Królestwa Polskiego, s. 206. " Za Janem Rybeczka. ;' •.,.:.. ••?.'•-., , , • ,,, \ : 12 Ibidem. 13 O tym strachu rozchodzącym się coraz szerszymi kręgami (od sąsiadów, znajomych, rodzin) na cale społeczeństwo interesująco pisze: A. Kuczyński, Wysiedlenie i podróż w nieznane, „Acta Universitatis Wratislaviensis" 1997, t. 130, s. 45-77; zob. też R. Brykowski, Dziecięce listy do dalekiej Kołomyi [listy z Kazachstanu], „Za i przeciw" 1989, nr 27 (też: „Biuletyn Lwów"; „Kresy" (Londyn) 1990, nr 63, s. 58-61). 620___________________________________________Ryszard Brykowski było to zaraz po wkroczeniu Niemców w II połowie 1941 roku czy dopiero w 1942 roku. Pamięta natomiast, jak w jego rodzinnym domu zbierali się sąsiedzi i czyścili broń -karabiny i pistolety. Sam do organizacji nie należał, bo był za młody, ale ojciec polecał mu czasami przenoszenie gazetek. Był to „Biuletyn Informacyjny" i do dzisiaj pamięta tytuł artykułu Wolna Polska w jednym z przenoszonych numerów14. Na czele konspiracyjnej placówki w Tarnawicy Polnej stał Sebastian Rybeczka, ojciec Jana Rybeczki. Potwierdza to również Jan Jakubowski i nie było w tym nic dziwnego, bo do kogo mieli się we wsi zgłosić emisariusze szukający kontaktu z zaufanym mieszkańcem wsi, jeżeli nie do dawnego kawalerzysty, przed wojną komendanta „Strzelca". Organizacja stopniowo się rozrastała, wciąż jednak nie była liczna. W Tarnawicy Polnej stacjonował posterunek policji ukraińskiej, a wielu policjantów rekrutowało się z Ukraińców mieszkających w najbliższej okolicy, trzeba było więc być bardzo ostrożnym. Komendantem posterunku policji był Tesla, syn księdza grekokatolickiego z niedalekiej Korolówki15. Jan Rybeczka wymienia następujących członków organizacji, których zapamiętał: Jana Jakubowskiego, który był zastępcą ojca; Ludwika Kołta; Koźbiała, leśniczego ze wsi Kolińce; Romana Sowę, miejscowego nauczyciela, kawalera; Jana Zalewskiego, karmelitę; stwierdza też, że najpewniej należał również ksiądz Józef Michalec16. Jan Jakubowski wymienia z kolei Sebastiana Rybeczkę, Ludwika Kołta, Koźbiała i Romana Sowę, dodaje Mariana Gacka, Grudnia... i Bronisława Wdowiaka, a także Józefa (nie Jana) Zalewskiego oraz karmelitę Antoniego, nazwiska nie pamięta. Niestety ani Jan Rybeczka, ani Jan Jakubowski nie pamiętają żadnych pseudonimów, może ich nie było, chociaż to wydaje się nieprawdopodobne; raczej pierwszy ich nie znał, drugi mógł zapomnieć, bo minione lata zacierają wspomnienia. Nie pamiętają też nazwisk innych, którzy należeli do konspiracji. 2 lipca 1942 roku gestapo za posiadanie radia aresztowało w Tarnawicy 4 osoby: Michała Byczka, Pawła Dyczka, Marcina Gacha i jego teścia Antoniego Hajdasza. Osadzono ich w więzieniu w Otyni. Jan Rybeczka relacjonuje to wydarzenie na podstawie listu Antoniego Hajdasza, stryja swojej żony: Skąd dowiedzieli się o tym aparacie? Michał Dyczek ożenił się z Ukrainką z Zakrzowic. I ta jego żona, chcąc się pozbyć Polaka, zameldowała o tym 14 Ten tytuł utkwił też w pamięci Jana Jakubowskiego (zob. przypis 6). . 15 Wspominali o tym Jan Rybeczka i Jan Jakubowski. 16 Ksiądz Józef Michalec (ur. 1880, wyświęcony 1917) był w 1929 r. katechetą w parafii Grzymałów (dekanat Skalat), zob. Schematismus Achidioecesis Leopoliemis Ritus Latini 1939, Lwów 1939, s. 122 (na s. 182, podano rok ur. 1890). Od 1934 r. ks. Józef Michalec był administratorem parafii Tamawica Polna (za Schematismus Archidioecesis Leopoliemis, s. 87; tutaj podano rok ur. 1888); prowadził: Bractwo Różańcowe, Katolickie Stowarzyszenie Kobiet, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Męskiej, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej, Parafialną Akcję Katolicką. Natomiast o karmelicie Janie Zalewskim lub Antonim Zalewskim brak danych. Wieś Tarnawica Polna w powiecie tlumackim i zapomniana placówka AK 621 aparacie gestapowcom. Klucznikiem w tym więzieniu byl Polak i każdemu doradzał, co mają mówić w czasie zeznania. Powiedział też, że za taką rzecz już nie będą oglądać świata. Potem przewieziono ich do aresztu do Stanislawowa. W Stanislawowie byli okrutnie torturowani. Pisze stryjek, że tak bili, że koszula pod marynarką popękała i byla zmieszana z popękanym ciałem i krwią. Więźniowie leżeli na betonie i po tych przesłuchaniach codziennie wywozili dwa lub trzy trupy na ulicę Halicką gdzie były zakopywane w rowach. W dalszym ciągu pisze, że teściowa miała brata, który był żonaty Z Niemką, a brat tej Niemki był szefem całego więzienia. Teściowa prosiła, żeby coś w tej sprawie pomogła. Na drugi dzień wszystkich czterech więźniów wyprowadził z więzienia i puścił ich wolno11. W Tarnawicy Polnej oprócz posterunku policji ukraińskiej również gmina była obsadzona przez Ukraińców. Sekretarzem gminy był Kraśniak, wójtem Bójko, obaj Ukraińcy. Kiedy kierownictwo placówki zorientowało się, że Kraśniak może być niebezpieczny, bo za bardzo kręcił się po wsi, wszędzie zaglądał i za dużo już wiedział, postanowiono go usunąć. Podrobiono wezwanie do powiatu, pod budynek gminy podjechała wyznaczona przez sekretarza bryczka, zaś w lesie ślad po nim zaginął. Jan Rybecz-ka stwierdza, że była to jedna z akcji naszej konspiracji. Wieś odetchnęła. Kiedy wydarzenie to miało miejsce - nie pamięta, podobnie jak i drugiej akcji, można jedynie domniemywać, że miało to miejsce do jesieni 1943 roku18. W nie ustalonym czasie Niemcy i Ukraińcy prowadzili przez wieś transport węgierskich Żydów i w Tarnawicy zarządzili odpoczynek. Kierownictwo placówki zorientowało się, że wśród nich znajduje się Węgierka Marysia, żona Ludwika Glazberga, węgierskiego Żyda. Błyskawicznie zorganizowano ich ucieczkę, a następnie przechowywano w ukryciu do wyrobienia dokumentów. Tylko ścisłe kierownictwo akowskiej placówki i ks. Józef Michalec wiedzieli, kim są, inni, powtarzam to za Janem Rybeczką, byli informowani, że to córka naszego ziomka, który długo przebywał w Austro-Węgrzech, a potem na Węgrzech, powróciła z mężem do kraju. Jan Jakubowski opisując to wydarzenie podkreślał też rolę ks. Władysława Piękosia w udzielaniu pomocy uciekinierom19. Sprawa się nie wydała i oboje, mówiący coraz lepiej po polsku, wyjechali z mieszkańcami wsi w ramach tzw. repatriacji do Polski20. 17 Fragment listu Jana Rybeczki z 23 V 1999 r. do autora artykułu; Antoni Hajdasz, stryj żony Jana Rybeczki, Marii z domu Hajdasz, to jeden z 4 aresztowanych. . -. 18 O obu akcjach mówił też Jan Jakubowski, a od jesieni 1943 r. nie było go już we wsi. 19 Wynikałoby z tej relacji, że ks. Władysław Piękoś również należał do organizacji podziemnej. W Tarnawicy Polnej znalazł się zapewne w czasie wojny. W 1939 r. ojciec Władysław Piękoś, bernardyn, znajdował się w miejscowości Zarudeczko, administrowanej przez oo. bernardynów ze Zbaraża (por. Schematismus Archidioecesis Leopoliensis, s. 44). 20 Małżeństwo pod przybranym polskim nazwiskiem zamieszkało we Wrocławiu; mieli dwie córki, na Węgry nie wrócili (nie jest jasne, czy nazwisko to przybrali jeszcze w Tarnawicy, chociaż realia życia okupacyjnego wskazują, że tak raczej było, czy też dopiero po repatriacji; podobnie nie wiadomo, czy imię Marysia było nadane Węgierce przez konspiratorów, czy też było jej prawdziwym imieniem, co wydaje się wręcz niemożliwe biorąc pod uwagę narodowość „Marysi"). Ci, którzy znali lub znają polskie nazwisko węgierskiego małżeństwa przyrzekli, że nie ujawnią go bez zgody 622___________________________________________Ryszard Brykowski Jesienią 1943 roku Niemcy urządzili w Tarnawicy Polnej łapankę ludzi na roboty do Yaterlandu, gdzie na szczęście nie dojechali. Jan Jakubowski pamięta, że wraz z nim zabrani zostali Marcin Gacek, Ludwik Krawczyk, Michał Szkwarek, Franciszek Sałdacz oraz inni, których już nie pamięta. Wywiezieni zostali do Tarnopola, potem do Lwowa, pracowali w rafinerii w Limanowej i w majątku rolnym volksdeutscha w Laskowej pod Limanową21. Masowe mordy na Polakach, dokonywane przez Ukraińców w powiecie tłumackim, rozpoczęły się w 1943 roku22. Z Tarnawicy Polnej zginęły z rąk banderowców tylko trzy osoby schwytane poza wsią. Byli to: Kazimierz Kolt, porwany wraz z koniem, gdy wyjechał w pole, i Mietek Krawczyk wracający ze szkoły w Stanisławowie; nazwiska trzeciej osoby Jan Rybeczka już nie pamiętał23. «.• ' ...» . /". Najbardziej wstrząsający był mord dokonany w 1943 roku w miejsowości Bohoro-dyczyn, o którym wiadomość rozniosła się po okolicy. Jeden z miejscowych Ukraińców zaprosił „na tłokę" do siebie ludzi ze wsi, a gdy wieczorem, po pracy, zasiedli starym obyczajem do poczęstunku, znienacka napadnięto na Polaków mordując 27 osób -mężczyzn i kobiet24. Na przełomie sierpnia i września 1943 roku w Hostowie zamordowano 17 Polaków25, na Wielkanoc 1945 roku całą rodzinę Bukowskich, ocaleli tylko dwaj synowie wywiezieni na roboty do Niemiec26. W tej sytuacji w 1943 roku, prawdopodobnie w drugiej połowie, powstaje w Tarnawicy Polnej zorganizowana Samoobrona Polska. Należą do niej wszyscy Polacy, a na jej czele stają żołnierze placówki Armii Krajowej. Dowództwo samoobrony objął dowódca placówki Sebastian Rybeczka27. Tak było we wszystkich wsiach i miasteczkach, gdzie zorganizowała się samoobrona ludności polskiej. Oczywiście nie oznaczało to dekonspiracji samej placówki, chociaż liczba zaprzysiężonych także wzrosła. Jan Rybeczka tak to określił: (...)moina powiedzieć, że wszyscy należeli do AK, ale o tym nie zainteresowanych. Autor niniejszego artykułu dopuszczony został do tej tajemnicy, ale też pod tym samym warunkiem, dlatego go nie ujawnia. W pewnych sprawach konspiracja trwa nadal. t 21 Po przejściu frontu Jan Jakubowski pozostał w Małopolsce; przebywał w szpitalu w Nowym Sączu i tutaj jesienią ; 1945 r. spotkał ks. Józefa Michalca, który bardzo mu pomógł; od niego też dowiedział się, dokąd kierowane były i. transporty repatrianckie z Tarnawicy Polnej - mógł odnaleźć rodzinę. 22 Henryk Komański podaje, że w powiecie tłumackim zginęło w okresie od IX 1939 r. do końca 1945 r. z rąk • różnego rodzaju ugrupowań ukraińskich nacjonalistów około 3000 Polaków; zob. H. Komański, Eksterminacja ludności polskiej wpow. Tłumacz, woj. stanisławowskie, cz. l, „Na Rubieży" 1998, nr 32, s. 27-39. 23 O obu osobach mówił też Jan Jakubowski, dodając, że z Tarnawicy Polnej zginęło 3-4 osoby. O 6 osobach pisze Henryk Komański (jw.). 24 Mord ten w sposób identyczny opisali Jan Jakubowski i Jan Rybeczka; Henryk Komański o nim nie wspomina, odnotowuje natomiast trzy inne napady dokonane w Bohorodyczynie i „co najmniej 10" ofiar (H. Komański, op.cit., s. 27). ... ..... ;.,. ...... 25 Za Janem Rybeczka i Janem Jakubowskim. 26 Za Janem Rybeczka. Henryk Komański (op.cit., s. 29) wymienia imiona i nazwiska 34 ofiar z tej wsi oraz dwie dalsze ofiary znane tylko z imion; wśród ofiar znajduje się 4-osobowa rodzina Bukowskich, a także Ukrainiec Makary Iwan. Tutaj też podane są nazwiska 25 Polaków zamordowanych w pobliskich Hryniowcach. 27 Za Janem Rybeczka i Janem Jakubowskim. Wieś Tamawica Polna w powiecie tłumackim i zapomniana placówka AK 623 wiedzieli. Okazało się, że broni było stosunkowo sporo; Polacy byli zapobiegliwi. Mieli karabiny i broń krótką, ale też broń maszynowa. Sporo broni dostarczali w 1943 roku Węgrzy, którzy stacjonowali w Tarnawicy Polnej lub przez nią przechodzili, były to głównie karabiny, amunicja i granaty28. Węgrzy postępowali tak w całej Małopolsce Wschodniej, dozbrajając struktury polskiej armii podziemnej i prawie jawną samoobronę. Po zorganizowaniu samoobrony nocami zaciągane były warty z bronią, a równocześnie do Tarnawicy uciekali Polacy z okolicznych wsi, gdzie byli w mniejszości. Ukraińcy do końca nie zaatakowali wsi. Do końca, to znaczy do opuszczenia przez Polaków rodzinnej ziemi w ramach tzw. repatriacji. Ukraińska Powstańcza Armia wiedziała, że Polacy są uzbrojeni i gotowi drogo się sprzedać, a odkryty wokół wsi teren o promieniu około 2 km nie zachęcał do ataku. Nieudana wyprawa na polską wieś Święty Stanisław w sąsiednim powiecie kołomyjskim przyniosła znaczne straty29. Ukraińcy byli ponadto przeświadczeni, iż Polacy w Tarnawicy mają artylerię. Zaraz bowiem po wkroczeniu do Tarnawicy Polnej na początku 1944 roku Sowietów nasi chłopcy -jak mówił Jan Rybeczka - ściągnęli rusznicę z samochodu wraz z nabojami; bylo to ważne, bo parę razy strzelaliśmy w kierunku wiosek, gdzie byli banderowcy, a oni nabrali respektu sądząc, że mamy armaty. W niedługim czasie po wkroczeniu wojsk bolszewickich zorganizowano we wsi „Istriebitielnyj pluton", jego dowódcą został rosyjski oficer Kola, ale „opiekę" nad plutonem wciąż sprawowało dowództwo placówki AK. Początkowo należeli do niego wszyscy, którzy posiadali broń; niebawem mężczyzn w wieku poborowym powołano do wojska polskiego, więc pluton składał się z chłopców w wieku przedpoborowym30. Było to konieczne, aby jak najdłużej utrzymać oficjalnie broń w rękach polskiej samoobrony31. Przynależność do tych jednostek pozwalała też na osłonę żołnierzy podziemia przed natychmiastową dekonspiracją i dawała niezbędny czas na podjęcie bardziej przemyślanych decyzji. Pluton liczył, według Jana Rybeczki, około 30 osób. Zapamiętał on nazwiska aż 17 żołnierzy tego plutonu - żołnierzy polskiej samoobrony. Oto one: Jan Capaja, Bronisław Gacek, Franciszek Gulij, Bronisław Hajdasz, Jan Hajdasz, Jan Kołt, Jan Krawczyk, Piotr Krawczyk, Jan Kruk, Michał Luty, Józef Rybeczka, Marian Rybeczka, Mieczysław Skwarek, Jan Sałdacz, Józef Wdowiak, Marian Wdowiak, Mieczysław Zaleski. 28 Za Janem Rybeczka. ;; • • ; • - , • • • 29 Zakodowane we własnej pamięci autora z opowiadań zasłyszanych w 1944 r. w Kotomyi. Wzmiankę o kilku napadach zob.: Eksterminacja ludności polskiej w powiecie Kolomvja woj. stanislawowskie w latach 1939-1945, cz. I zebr. i oprać. H. Komański), „Na Rubieży" 1999, nr 33/34, s. 38. 30 Za Janem Rybeczka. 31 Stawiane dzisiaj zarzuty członkom „lotnych" plutonów i batalionów, iż służyli w NKWD, są śmieszne i niewłaściwe. Mogą tak postępować jedynie ci, którzy nie znają z własnych przeżyć realiów okupacji niemieckiej i drugiej okupacji bolszewickiej oraz totalnego zagrożenia ludności polskiej ze strony Ukraińców na południowo-wschodnich ziemiach Rzeczypospolitej. 624_________________________________________Ryszard Brykowski Pluton wykonywał dzienną i nocną służbę wartowniczą, chodził na wypady przeciw banderowcom i eskortował do Tarnawicy przez wsie ukraińskie niedobitki ocalałych polskich rodzin z dalszych wsi32. »' ;"..':'••*•? .-•.•••> ^..'"'•/.•• . ........<; ;; '•-•••,'• W lipcu 1945 roku ruszyły transporty kolejowe na zachód, do Polski. Władza ludowa w Polsce nie dopuszczała do tego, aby w jednym miejscu osiedlała się cała ludność ze wsi i miast kresowych, zwłaszcza społeczność tak do końca zwarta i zorganizowana jak z Tarnawicy Polnej. Toteż pierwszy transport skierowano do Wielkopolski i w Zielonogórskie, drugi do Dzierżoniowa we Wrocławskiem, a trzeci w rejon Bystrzycy Kłodzkiej. Tu też przez dłuższy czas ściągali niektórzy Tarnawiczanie z pozostałych rejonów osiedlenia i ci rozproszeni w czas wojenny - od Sybiru po Niemcy. Zanim jednak nastąpił wyjazd w 1945 roku, aresztowano Sebastiana Rybeczkę. Początkowo siedział w niedalekiej Otyni, skąd po kilku dniach powrócił strasznie zbity, cały siny, przekłuwano mu język. Towarzyszącym Rosjanom polecił oddać pepeszę schowaną w brogu. Oddałem - mówi Jan Rybeczka - ale bez amunicji, pozostał jeszcze ukryty karabin z amunicją, jeszcze mógł się przydać. W niedługim czasie Sebastian Rybeczka został ponownie aresztowany wraz z nauczycielem Romanem Sową. Siedzieli kolejno w Otyni, Stanisławowie, Lwowie i Stanisławowie. Tutaj odbył się proces i obaj dostali po 9 lat łagrów za przynależność do Armii Krajowej. Wywieziono ich razem na Sybir, razem siedzieli w łagrze w Uchcie i razem wrócili w 1947 roku w ramach „amnestii"33. W Tarnawicy Polnej działała dobrze zakonspiowana niewielka grupa Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, o czym praktycznie do końca nie było wiadomo. Współpracując z bolszewikami donosili im o działalności Armii Krajowej na naszym terenie. Ich donosy spowodowały aresztowanie i zesłanie Sebastiana Rybeczki i Romana Sowy34. Dziwić się jedynie należy, że działalność komunistycznej jaczejki nie spowodowała większych aresztowań. - Dzieje polskiej wsi Tarnawicy Polnej spod Tłumacza oraz jej zapomnianej akowskiej placówki podległej obwodowi AK w Tłumaczu35 i działań Samoobrony Polskiej wymownie ilustrują losy setek podobnie zapomnianych polskich skupisk i ich walki o przetrwanie w latach okupacji na obszarach południowo-wschodnich województw. Potwierdzają też fakt, że mordy na ludności polskiej, dokonywane przez szowinistyczny ruch ukraiński reprezentowany przez Ukraińską Powstańczą Armię36, na wzmożoną skalę 32 Jan Rybeczka oblicza, że wcześniej w Tarnawicy Polnej mieszkało ok. 360 polskich rodzin; licząc przeciętnie 4-5 osób na rodzinę, było ok. 1650 mieszkańców. Liczba ta znacznie wzrosła w związku ze schronieniem się w Tarnawicy Polaków z innych, nawet dalszych wsi. 33 Za Janem Rybeczka. , . 34 Ibidem. 35 O obwodzie AK Tłumacz Inspektoratu AK Stanistawów zob.: J. Węgierski, Armia Krajowa w okręgach Stanisławów i Tarnopol, Kraków 1966, s. 58,60, 64,67; G. Mazur, Pokucie w latach drugiej wojny światowej. Położenie ludności, polityka okupantów, działalność podziemia, Kraków 1994, s. 99, 110, 113. 36 Używam określenia „ukraiński ruch szowinistyczny", co lepiej oddaje ideowy charakter tego ruchu Wieś Tarnawica Polna w powiecie tłumackim i zapomniana placówka AK 625 rozpoczęły się w tym samym czasie, w połowie 1943 roku, na całym obszarze czterech wschodnich województw - lwowskiego, stanisławowskiego, tarnopolskiego i wołyńskiego. Dotąd tragedia polskiej ludności na Wołyniu, najwcześniej i najobszerniej wprowadzona do świadomości polskiego społeczeństwa, oparta na rzetelnych badaniach, w dużym stopniu dzięki b. żołnierzom 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK37, przesłaniała taką samą tragedię i prawdę na Podolu, Pokuciu i Ziemi Lwowskiej. Czas najwyższy ją odsłonić! Wydobyte, szczęśliwym zbiegiem okoliczności, z zapomnienia okruchy dziejów Tarnawicy Polnej i jej akowskiej placówki z czasów okupacji, to także oskarżenie systemu władzy i jej przedstawicieli, którzy z obcego nadania rządzili Polską i polskim narodem w latach tzw. Polski Ludowej. Ich walka z zaplutym karlem reakcji oraz ze wszystkim, co mogłoby przypominać inną Polskę, a w konsekwencji zapuszczenie zasłony na dzieje ziem utraconych z wyroku Jałty, doprowadziło do nieodwracalnych luk w pamięci narodowej i w wiedzy historycznej o polskim cywilnym i wojskowym podziemiu w latach II wojny światowej, szczególnie na obszarze trzech południowo-wschod-nich województw Państwa Polskiego. przechodzącego z pozycji narodowo-niepodlegtościowych na pozycje skrajnie szowinistyczno-faszystowskie. Ponadto we współczesnym języku ukraińskim „nacjonalistyczny" oznacza „narodowy" i wypiera od dawna z użycia słowo narodnij - narodowy. 37 M.in.: J. Turawski, W. Siemaszko, Zbrodnie nacjonalistów ukraińskich dokonane na ludności polskiej na Wołyniu 1939-1945, Warszawa 1990; W. Filar, Rozwój ukraińskiego ruchu niepodległościowego na Wołyniu w latach 1939-1944. Powstanie UPA, [w:] Polska-Ukraina. Trudne pytania, t. I-II, Warszawa 1998, s. 67-92. Część IV Wojny, partyzantki i konspiracje na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej w XX wieku PartlV Wars, partisans and Conspiracy in the Eastern Borderland of the former Polish Republic in the 20th Century Janusz K. Zawodny (Waszyngton) Teoria działań partyzanckich. Wokół niekonwencjonalnych sposobów prowadzenia wojny W III wieku przed naszą erą w mieście Argos celnym rzutem nocnika został zabity Pyrrus z Epiru, znany jako Krwawy Król. Wyczynu tego z dachu domu dokonała pewna starsza niewiasta. W jej akcie znalazły wyraz podstawowe elementy tego, co dziś nazywamy niekonwencjonalnymi sposobami prowadzenia wojny1: a więc był moment zaskoczenia oraz nadzwyczajne - by nie rzec niezwyczajne - narzędzie; cel ataku miał znaczenie strategicznie ważne; atak się powiódł; wreszcie został przeprowadzony przez amatora. To aktor, nie zaś technika, jest znaczącym elementem tego epizodu. Bardzo ważną cechą niekonwencjonalnego prowadzenia wojny jest fakt, że często prowadzą ją ludzie różniący się wiekiem, pochodzeniem i płcią. Jest to więc sposób prowadzenia wojny przez lud. Sposób mas, które straciły cierpliwość, nieubłaganie gwałtowny sposób powiedzenia wrogowi na wszelkie możliwe sposoby: nienawidzimy cię; jesteśmy wszędzie; zniszczymy cię!2. Niekonwencjonalna metoda walki jest skutecznym narzędziem słabego przeciwnika. Ponadto jest to niezwykle tania broń. Amerykański podatnik musiał zapłacić około 200 000 dolarów za możliwość unicestwienia jednego wroga podczas konwencjonalnej wojny w konflikcie koreańskim. Niekonwencjonalne siły komunistyczne w Wietnamie, wydając jedynie nieznaczny ułamek tej sumy, zadawały straty szacowane od 800 do 1500 ofiar miesięcznie. Niekonwencjonalny sposób prowadzenia walki stanowi część specjalnych sposobów prowadzenia wojny, zakładających użycie przemocy. Możemy podzielić go na ofensywny i defensywny. W pierwszym przypadku jakiś rząd przyczynia się do obalenia rządu innego państwa lub ewentualnie do zmiany jego elity politycznej. W tym przypadku działania organizacyjne, manipulacyjne oraz mające na celu udzielenie poparcia są pro- 1 Zob. również na ten temat J.K. Zawodny, Uncom-entional Warfare, „The American Scholar" 1962, t. 31, nr 3, s. 384-394. 2 S. Shabad, A Nation of Rebels, „World Press Review", 1999, passim; zob. także: Ch. Dobson , R. Payne, The Terrorists: Their Weapons, Leaders, Tactics, New York 1982, s. 18-43 oraz J.R. Nash, Terrorism in the 20th Century, New York 1998, s.l87-241. 630_________________________________________Janusz K. Zawodny wadzone na obcym terytorium. W drugim przypadku mamy do czynienia ze sfrustrowaną grupą polityczną przyjmującą strukturę zdyscyplinowanej organizacji, stosującej przemoc przeciwko własnemu rządowi lub z ludnością, która zwalcza okupacyjne siły najeźdźcy3. Ta klasyfikacja nie wyklucza faktu, że obie grupy mogą mieć (i zazwyczaj mają) charakter grupy strategicznie i taktycznie ofensywnej. Niekonwencjonalne sposoby prowadzenia walki były wielokrotnie i od bardzo dawna stosowane w Europie Środkowo-Wschodniej, w tym na ziemiach I Rzeczypospolitej, wchodzących w skład Korony i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Wystarczy wspomnieć XVII- i XVIII-wieczne bunty Kozaków, w których brali udział miejscowi chłopi (tzw. czerń kozacka), a nie tylko zorganizowane oddziały Zaporożców i zbuntowanych jednostek kozackich tworzonych przez magnaterię. Wystarczy wspomnieć udział ludu miejskiego i wiejskiego w walkach powstania kościuszkowskiego 1794 roku, a w XIX wieku tzw. rabację galicyjską z jej charyzmatycznym przywódcą Jakubem Szelą. Także metody walki, charakterystyczne dla wojny partyzanckiej, od dawna stosowane były w taktyce jednostek regularnych. Nazywano je „wojną szarpaną". Stosował je m.in. hetman Stefan Czamiecki w walce z potopem szwedzkim w połowie XVII wieku, stosowali konfederaci barscy w trzeciej ćwierci XVIII wieku. Najlepiej znamy je jednak z doświadczeń XX wieku. Wydaje się, że muszą być spełnione trzy warunki rozpoczęcia wojny niekonwencjonalnej. Musi powstać organizacja popierająca tych, którzy będą stosować przemoc skierowaną przeciwko wrogowi. Kierownictwo, dostawy oraz pieniądze są niezbędne, by działalność podziemna mogła się rozpocząć i mieć szansę przetrwania. Jednostki sabotażowe i partyzanckie stanowią jedynie niewielką część owej struktury; w jej skład wchodzi również sztab główny, wywiad, służby łącznościowe, propagandowe, kadrowe (rezerwa) oraz szkoleniowe i logistyczne. , i . W Polsce podczas okupacji niemieckiej wyłoniła się regularna partyzantka ze struktur organizacyjnych dopiero mniej więcej po dwóch latach. Pomijam tu zjawisko tzw. partyzantki po wrześniowej, która narodziła się ze struktur organizacyjnych wojska II Rzeczypospolitej. Przede wszystkim konieczne jest powstanie kierownictwa, następnie musi zostać stworzona podstawowa sieć organizacji terenowych. Jednocześnie ze wzrostem organizacji podziemnej kierownictwo zostało podporządkowane polskiemu rządowi na obczyźnie. Ustanowiono kontakty z aliantami, aby zapewnić dopływ pieniędzy i dostaw. W miarę eskalacji konfliktu połączono sześcioosobowe sekcje w plutony, plutony w kompanie M, równocześnie stworzono okręgi poddane jednolitemu dowództwu. W ten sposób cały kraj został pokryty siecią podziemnych powiązanych struktur. Na każdym szczeblu struktury, w założeniu, istniało tylko jedno ogniwo (jeden człowiek) łączące podwładnych z przełożonym. Kierujący sekcją znał tylko swych sześciu podwładnych oraz swego dowódcę plutonu; dowódca plutonu znał swych pięciu dowódców ' S. Hayes, Clash in the Congo, „Scholastic Update" 1998, t. 131, nr 5, s. 17. Teoria działań partyzanckich. Wokół niekonwencjonalnych sposobów prowadzenia wojny 631 sekcji i swego dowódcę na szczeblu kompanii. Twarz i pseudonim były znane jedynie sześciu kolegom. Z kolei w organizacjach podziemnych, tworzonych przez wyszkolonych w II Rzeczypospolitej specjalistów z tzw. dywersji pozafrontowej, stosowano jeszcze bezpieczniejszy system „trójkowy"4. Intuicyjnie członek organizacji stara się nie wiedzieć o niej zbyt dużo. Chyba, że jest szpiegiem. Drugim zasadniczym warunkiem rozpoczęcia niekonwencjonalnej wojny jest czynnik kulturowy, który pozwala lub nawet promuje użycie przemocy, zaś skuteczność organizacji zależy zazwyczaj od stopnia, w jakim lokalne wartości kulturowe i tradycja zezwalają na użycie przemocy. Polski chłopiec wychowany między I a II wojną światową był zachęcany przez swych nauczycieli do śpiewania popularnej wówczas piosenki: Jak to na wojence ladnie, kiedy ułan z konia spadnie, Koledzy go nie żałują, jeszcze końmi go tratują. " ' ' ' ' Tradycyjne polskie pojmowanie męskości wymagało, by mężczyzna umiał polec w obronie ojczyzny bądź kobiety. Polska wiara w wielkie gesty i odkupienie przez cierpienie sprzyjała tworzeniu dobrych, niekonwencjonalnych bojowników. Podczas II wojny światowej najbardziej intensywne, krwawe walki toczyły te narodowe podziemia, których wartości kulturowe obejmowały cierpienie i samopoświęcenie jako część kodeksu życia. Cierpienie jest tam utożsamiane z zasługą (cnotą). Trzecim warunkiem niekonwencjonalnej wojny jest znalezienie ochotnika - partyzanta i sabotażysty - który stosowałby czynnie przemoc wobec wroga. Każdy ruch, w którym używana jest siła, gromadzi w swych szeregach ludzi, którzy czują się zagrożeni i/lub niezadowoleni. W przypadku polskiego podziemia w latach 1939-1945 resen-tyment wyzwolony okrucieństwem i uciskiem okupacji niemieckiej i sowieckiej, brak formalnych kanałów ujawniania żalów oraz wiara w możliwości zmiany sytuacji sprawiły, że ludzie garnęli się do walki. Takie jest przynajmniej zwyczajowe wyjaśnienie tego zjawiska. Spora liczba ludzi nie potrafi wyjaśnić, dlaczego walczy. Jednak wierzą oni mocno, że jest to jedyny sposób, w jaki można „coś zrobić" z gnębiącym ich problemem. Łącznik jednej z kompanii podczas Powstania Warszawskiego (1944) miał osiem lat. Nikt nie wie, dlaczego tam się znalazł, ale chłopiec chciał walczyć i był godny zaufania. W jednej z akcji brał udział sierżant, który był profesorem uniwersytetu; walczył, ponieważ uważał, że jego moralnym obowiązkiem było wspierać sprawiedliwość5. Kobiety, idąc za przykładem historycznym, były wspaniałymi bojownikami w wojnie niekonwencjonalnej. Walczyły w Powstaniu Warszawskim jak mężczyźni, wznosząc barykady i strzelając do wroga. W istocie, jak sądzi piszący te słowa, w sytuacji, kiedy potrzebny był długotrwały wysiłek, kobiety, szczególnie wiejskie, wykazywały więcej 4 Zob. prace prof. T. Strzembosza, C. Chlebowskiego, A. K. Kunerta i innych. 5 Chodzi o mojego profesora Witolda Sawickiego z Podziemnego Uniwersytetu w Warszawie 1943-1944, wykładającego prawo na Zachodzie Europy. Spotkałem go w czasie Powstania Warszawskiego w piwnicy na Starówce -biegliśmy na wsparcie zagrożonej barykady. 632___________________________________________Janusz K. Zawodny wytrwałości i odporności w porównaniu z mężczyznami. Podobnie jak mężczyźni, należały one do wszystkich kategorii wiekowych i wszystkich klas społecznych. Kobiety 0 wysokim poziomie inteligencji dochodziły do szczebli decyzyjnych w podziemiu, m.in. w Armii Krajowej (i na terenie wroga). Nie brakowało im również cechy bohaterstwa6. Należy jednak podkreślić fakt, że nie tylko najszlachetniejsze jednostki przyciąga tego typu walka. Uczestnicy należą do szerokiego przekroju społecznego, siły niekonwencjonalne stają się więc również ściekiem, w którym odnajdują się zabójcy i wszyscy ci, których aberracje psychiczne są formalnie usprawiedliwiane do używania przemocy7. Liczne były przypadki, kiedy ktoś chciał zabić jeńca, aby wyrównać jakieś mniej lub bardziej wyimaginowane rachunki. Szczególnie wśród partyzantów można spotkać bardzo różnorodne typy ludzi. Partyzanci i sabotażyści są prawdziwymi niekonwencjonalnymi bojownikami, albowiem stosują oni bezpośrednio przemoc wobec wroga. Wydaje się, że niezależnie od kraju i kultury partyzanci rekrutują się z ludzi żyjących blisko ziemi i przyrody. Nie są to na ogół bogaci chłopi (choć spotykamy też takich, np. w partyzantce antysowieckiej lat 1944-1947 w Polsce, w państwach bałtyckich oraz na Ukrainie i Białorusi). Ci, którym się dość dobrze powodzi, starają się raczej trzymać z dala od walczących. Styl życia partyzanta wymaga wytrwałości, fizycznej odporności (wyczerpujące piesze marsze po bezdrożach lub w górach, trudności aprowizacyjne, noszenie ciężkiego plecaka 1 sprzętu bojowego itp.) i raczej filozoficznej akceptacji trudnych warunków. Najtrudniejsze przeszkody, nie tylko fizyczne, mają do pokonania kobiety. Niewiele jest przyjemności. Ruchliwość jest jednym z największych atutów partyzantów, a człowiek ma tendencję do zabierania ze sobą zbyt wielu rzeczy, szczególnie ciężkiej broni, kiedy tylko ma taką okazję. Tego typu broń daje niejakie poczucie bezpieczeństwa. Innym trudnym problemem jest anonimowość, brak poczucia tożsamości. W wielu społeczeństwach wydaje się, że ludzie wolą wkładać mundur i czuć przynależność do jakiegoś wojska, niż być partyzantami. .-...•:.;..,-•,• , Życie partyzantów w ogromnym stopniu zależy od poparcia rodzimej ludności, czyli członków tego narodu lub grupy etnicznej, do których należą partyzanci. Znane są także wypadki utrzymania się w terenie oddziałów partyzanckich, tworzonych przez ludzi obcych narodowości. Partyzanci sowieccy podczas II wojny światowej potrafili przetrwać nie tylko na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej, na których mieszkali bliscy im etnicznie lub ideowo Białorusini i Ukraińcy, ale także w centrum kraju, na terenie Generalnego Gubernatorstwa, zamieszkanego przede wszystkim przez Polaków. Podobnie rajdy regularnych oddziałów Armii Czerwonej na tyły niemieckie, na Lubelszczyźnie 6 R.G. Lane, J. Wurtz, In Search ofthe Woman Warrior. Four Mythical Archetype for Modern Women, Boston 1998, s. 314inast. 7 S.H. Kim, R.H. Smith, N.L. Brigham, Effects ofpower Imbalance and the presence oftrhird Parties on Reactions to Harm. Upward and Downward Revenge, „Personality and Social Psychology Bulletin" 1998, t. 24, nr 4, s. 353-361. Teoria działań partyzanckich. Wokół niekonwencjonalnych sposobów prowadzenia wojny 633 i w Karpatach, były na ogół udane m.in. dzięki współpracy z nastawioną antyniemiecko ludnością polską. Przetrwanie partyzantki zależało także w ogromnym stopniu od warunków klimatycznych oraz ukształtowania terenu, na którym przyszło jej działać. Poza dolinami, których się raczej unika, bo mogą okazać się śmiertelnymi pułapkami, partyzanci mogą działać na dowolnym obszarze, jeśli tylko odległość między ich kryjówką (bazą) a celem akcji pozostaje stosunkowo niewielka. Kiedy zachodzi niebezpieczeństwo znalezienia się w okrążeniu, partyzanci starają się „rozpłynąć w powietrzu", rozpierzchając się i zbierając ponownie w uprzednio ustalonym miejscu zbiórki. Nie nastręcza to większych trudności, jeśli tylko klimat i warunki terenowe są sprzyjające8. W miarę możliwości, członkowie grupy starają się żyć w społeczności wiejskiej, grupując się tylko na czas akcji. W ten sposób działała „siatka konspiracyjna" Armii Krajowej, a później WiN, mobilizowana do niektórych akcji. Tak działały „grupy wypadowe" GL-AL, a na ziemiach wschodnich Ukraińskiej Armii Powstańczej (UPA), która poza oddziałami leśnymi miała na wsi sieć terenową, tzw. huszczowe oddziały samoobrony (SKW). Chińscy komuniści-partyzanci w czasie rewolucji starali się być samowystarczalni, prowadzili nawet spółdzielnie pomagające chłopom w produkcji żywności oraz innych dóbr potrzebnych w codziennym życiu. Jednocześnie zajmowali się bardzo intensywną propagandą polityczną. Takie działania przynoszą dwojakie korzyści: zachowuje się energię, którą można spożytkować w czasie akcji, i zacieśnia stosunki z miejscową ludnością. Walka partyzancka kieruje się twardymi zasadami. Ze względów bezpieczeństwa dopuszcza się nawet zastrzelenie rannego towarzysza. Partyzanci zazwyczaj nie noszą mundurów. Konwencje międzynarodowe zobowiązują ich jednak do noszenia łatwo widocznych i odróżniających odznak (np. opasek na rękawach, odznak na czapkach), ale nie jest to regułą. Co gorsza, dość często noszą mundury swoich przeciwników (Polacy - niemieckie, Ukraińcy - polskie itd.). Dlatego w razie ich złapania traktowani są jak pospolici bandyci i rozstrzeliwani. -. ..,• . ; Taktyka partyzancka ma charakter ofensywny. Praktykowana jest metoda polegająca na uderzeniu i natychmiastowej ucieczce z miejsca akcji. Im dalszy i szybszy jest „odskok" z miejsca akcji, tym większe zapewnia bezpieczeństwo wykonawcom. Konieczne do tego są: ruchliwość, element zaskoczenia i rozproszenie. Idealny partyzant przestrzega zasady: Bądź w ruchu, kiedy atakujesz; kiedy atakujesz, bądź w ruchu (Hań Wu-ti, 140 r. p.n.e.)9. Im mniejsza grupa, tym większą wykazuje aktywność w wyszukiwaniu i atakowaniu wroga. Im większa wyobraźnia dowódcy, tym lepiej przygotowane i zaskakujące są działania 8 O. Heilbrunn, Partizan Warfare, New York 1962, s. 78-107. Ta praca jest jednym z bardzo dobrych źródeł literatury o działaniach partyzanckich. Obserwacje i wnioski są oparte na przykładach z wielu krajów. 9 Zob. też inny klasyk: Sun Tzu, Art o/War, San Francisco~0xford 1994. s. 375. 634________• -• : • :_____• —_______________ Janusz K. Zawodny grupy. W lipcu 1950 roku czterech Koreańczyków w jeepie wjechało na teren amerykańskiego posterunku, aby zatankować paliwo. Po napełnieniu zbiornika odjechali otwierając ogień z karabinów automatycznych do zaskoczonych Amerykanów. Z podobną „bezczelnością" działały oddziały partyzanckie w Europie Środkowo-Wschodniej podczas II wojny światowej i po jej zakończeniu, opanowując mniejsze miasta, rozbijając więzienia, zbierając broń ze składów przeciwnika, posługując się sfałszowanymi dokumentami i ludźmi przebranymi w mundury jego żandarmerii czy wojsk regularnych. Skuteczna akcja w jakimś stopniu zależy od stopnia determinacji i umiejętności zachowania zimnej krwi. Partyzanci nie nastawiają się na zdobycie kontroli nad danym terytorium, chociaż na sowieckiej Białorusi, jak i w polskich województwach wschodnich: nowogródzkim, wileńskim i wołyńskim, wiosną 1944 roku uwolnione zostały od okupanta duże obszary (na ziemiach polskich - całe powiaty, w ZSRR - całe obwody). Ich skuteczność polega bardziej na wiązaniu sił wroga, zabijaniu i sianiu terroru, tzn. na elementach destrukcyjnych o dużym znaczeniu strategicznym i taktycznym. Co więcej, przyczyniają się do zachowania i ochrony w znaczącym stopniu ekonomicznego bogactwa i struktury wspólnoty żyjącej na danym terenie. Według danych włoskich, zimą 1943 roku partyzanci zaangażowali kilka tysięcy Niemców; we wrześniu-listopadzie 1944 roku niemal połowa armii niemieckiej we Włoszech była zajęta pogonią i zwalczaniem partyzantów; do kwietnia 1945 roku już co najmniej dwie trzecie sił niemieckich we Włoszech zajmowało się tym zadaniem. Wydaje się, że im więcej partyzantów działa na danym terenie, tym więcej sił wroga jest tam uwiązanych. Jednocześnie lęk przed atakiem partyzantów staje się dla nich wezwaniem do grupowania się i skupienia sił. Oczywiście, w ten sposób stają się tym bardziej łakomym kąskiem dla partyzantów. Dokładnie to samo zjawisko obserwujemy na zapleczu frontu wschodniego w latach 1943-1944, m.in. w Polsce i ZSRR. Jeśli chodzi o niszczenie taktycznie i wojskowo ważnych celów, można wskazać na sposoby francuskich partyzantów w zakresie sabotowania transportów niemieckich. Zasięg ich działań był szeroki: imitowanie, zmiana i odwracanie świateł sygnalizacyjnych; przegradzanie dróg ściętymi drzewami; rozsypywanie gwoździ na szosach; palenie drewnianych mostów; zaminowywanie dróg; uszkadzanie linii telefonicznych; blokowanie wewnętrznych tras rzecznych. Według źródeł francuskich, 22 czerwca 1944 roku, 200 wyładowanych barek (160 wypełnionych żywnością i 40 - smarami dla potrzeb wojskowych) zostało unieruchomionych przez wysadzenie 4 śluz. Następnego dnia wysadzono kolejne 3 śluzy w dole rzeki, a 13 sierpnia - jeszcze jedną. 200 barek nigdy nie dotarło do miejsca przeznaczenia. Podobnie w Polsce Armia Krajowa wykonywała uderzenia dywersyjne na węzły kolejowe. Były to akcje: „Wieniec I" (7/8 października 1942 roku), „Wieniec II" (31 grudnia 1942 roku/1 stycznia 1943 roku) i „Jula" (czerwiec 1944 roku). Duże osiągnięcia w tym zakresie miała również partyzantka sowiecka10. 10 Materiały, a szczególnie instrukcje w języku rosyjskim dla partyzantów II wojny światowej są niezmiernie fachowe, bo oparte na doświadczeniach. . , Teoria działań partyzanckich. Wokół niekonwencjonalnych sposobów prowadzenia wojny 635 Nie trzeba nawet przypominać, że pozbywanie się wysokich rangą oficerów czy członków elity politycznej wroga należy do zestawu działań partyzantki. W wielu przypadkach partyzanci we Włoszech i w Związku Sowieckim działali jako ochrona lokalnego przemysłu, w ostatniej chwili przeciwdziałając niemieckim próbom podzielenia i wywiezienia wyposażenia zakładów. Jednym ze sposobów, dzięki którym partyzanci mogą ochronić fabryki, jest synchronizacja tych działań z zamieszkami i strajkami generalnymi. Oba sposoby zostały wykorzystane w Chinach, Włoszech i ZSRR. : ,.>•-, . - •:••.<,<;«.<;•••'.•:. - • -...«• •,..„-•'=-r Do działań partyzantki należy też odbijanie więźniów oraz organizowanie ich ucieczek. Dotyczyło to głównie członków własnej organizacji, ale też przedstawicieli sił sojuszniczych, np. zestrzelonych lotników alianckich. W odbijaniu więźniów (z transportów, rzadziej z więzień) ogromne zasługi miała polska Armia Krajowa. W latach 1943-1945 doszło do co najmniej kilkunastu odbić oraz kilkudziesięciu uwolnień więźniów. Również po wojnie odbijano więźniów komunistycznego aparatu bezpieczeństwa, nawet w dużych miastach, jak Kielce, Radom i Hrubieszów oraz w mniejszych, jak Biała Podlaska, Łuków i Radzyń Podlaski11. Potrzebne są również zakonspirowane trasy przerzutów, ułatwiające ucieczkę przydatnych ludzi lub specjalistów, którzy dołączają do partyzantów lub do ich pomocników za granicą. Pod koniec lata 1940 roku aż 2000 ochotników francuskich chcących wstąpić do wolnych sił Francji przedostawało się miesięcznie do Anglii, mimo że rząd w Yichy oraz Niemcy usiłowali ich powstrzymać. Jakkolwiek partyzanci sprawiają wiele kłopotów wrogowi, mogą jednak sprawiać ich sporo również własnym przywódcom politycznym. Zdarza się to wtedy, gdy kraj zostaje oswobodzony lub kiedy kierownictwo polityczne czuje się zobowiązane do ogłoszenia konkretnego programu politycznego. Przywódcy starają się unikać szczegółowych ustaleń programowych na początku tworzenia się organizacji. Dzięki temu mogą dostosować się do osobistych aspiracji uczestników i w ten sposób powiększyć liczebność organizacyjną. Jeśli jednak elita czuje się wystarczająco silna, by oficjalnie przejąć władzę, lub kiedy z jakiejś przyczyny musi ogłosić swe polityczne cele, woli uczynić to w chwili, gdy partyzanci zdadzą już broń. Wtedy to zaczyna się próba sił między kierownictwem politycznym a partyzantami. Dajcie nam broń, a my wam damy program polityczny. Dajcie nam program, a my wam damy broń. Jeśli przywódcy zdobyli już etykietkę oficjalności i mają kontrolę nad jakimś terenem, starają się zazwyczaj wcielić partyzantkę do regularnych sił zbrojnych. Wtedy partyzanci zatrzymują broń, mają jednak niewiele do powiedzenia na temat programów politycznych. Jednak każdy ruch o charakterze partyzanckim nosi w sobie zarzewie gwałtownego oporu przeciwko własnemu kierownictwu politycznemu. Jeśli partyzanci są „rzemieślnikami" przemocy, to sabotażyści są „artystami" w swym „fachu". Są zawodowymi „chirurgami przemocy". Mają do czynienia z syste- 1' Polskie Sity Zbrojne w II wojnie światowej, t. III, Armia Krajowa, Londyn 1950, s. 431-541. 636____________________________ •__________Janusz K. Zawodny mem nerwowym, sercem oraz mózgiem wroga. Uderzają w stacje energetyczne, transformatory, linie wysokiego napięcia i wszelkie możliwe ośrodki komunikacyjne. Wkręcają się do sieci przemysłowej wroga, wywołując przestoje, wypuszczając wadliwe produkty, powodują opóźnienia oraz fizyczne niszczenie wszystkiego, co przedstawiałoby jakąkolwiek wartość. Przemyślność, z jaką sabotażyści wybierają i atakują cel, jest nieograniczona. Mogą wsypywać cukier do benzyny, produkować wadliwe części samolotowe, dziurawić zbiorniki z paliwem czy zmieniać oznakowania na ciężarówkach. Ta ostatnia procedura została zastosowana przez polskie podziemie, które zmieniło cel podróży metali szlachetnych używanych do produkcji wysokiej jakości stali z Berlina, na małe miasteczko w południowej Grecji. Część transportu została wysadzona przez greckich sabotażystów. Jednostki sabotażowe mogą nawet działać skuteczniej niż siły lotnicze. W czasie złej pogody, w styczniu i lutym 1944 roku, francuskie podziemie uszkodziło 570 lokomotyw. W tym samym czasie, w wyniku ataku aliantów z powietrza, uszkodzono jedynie 24 lokomotywy. Jeśli taka jednostka chce naprawdę kogoś zlikwidować, to praktycznie nie ma on szans, by ujść z życiem. Niemiecki generał, który dowodził oddziałami gestapo w Warszawie, co dzień zmieniał trasę przejazdu z domu do biura, a jednak zginął w wyniku zasadzki. Wiele udanych zamachów antyniemieckich miała także na swym koncie partyzantka sowiecka. Sabotażyści żyją „normalnie" i sami się utrzymują. Doświadczenie polskie wskazuje, że przesłanie informacji członkom grupy zajmuje około 10 godzin w dużym mieście. Przygotowanie i zgromadzenie na miejscu akcji oznacza dodatkowe 6 godzin. Należy podkreślić, że jakby nie był skuteczny taktyczny i strategiczny wkład partyzantki i jednostek sabotażowych w pokonanie wroga, nie tłumaczy to dostatecznie ich wartości w walce o władzę polityczną. Największy wkład partyzantki i sabotażystów polega na intensyfikowaniu kontrterroru, który jeszcze bardziej wyobcowuje wroga w oczach lokalnej ludności. Wróg usiłuje zawsze zrzucić odpowiedzialność za walkę z bojownikami niekonwencjonalnymi na siły zbrojne lub służbę bezpieczeństwa. Organizacje te walczą z partyzantami i sabotażystami w jedyny dostępny im sposób, tj. używając przemocy. Ponieważ trudno złapać partyzanta, a jeszcze trudniej sabotażystę, frustracja wroga znajduje ujście w przemocy, która uderza w źródło zasilania owych jednostek, w ludność miejscową. Zaczynają się represje. Tego właśnie zazwyczaj oczekują przemyślni przywódcy partyzantki. Nie ma lepszego sposobu na przeciwstawienie władzy ludności, jak zachęcić tę pierwszą do stosowania nieselektywnego terroru. Oczywistym celem terroru są partyzanci i sabotażyści. Liczebność w tych jednostkach nie zależy od liczby taktycznych zwycięstw, od ich strat, czy nawet widoków na zwycięstwo. Tempo przypływu nowych członków zależy bezpośrednio od intensywności stosowanego terroru mającego na celu zdławienie ruchu. (Bardzo ciekawe zjawisko). Każda fala terroru przysparza ruchowi nowych członków, którzy Teoria działań partyzanckich. Wokół niekonwencjonalnych sposobów prowadzenia wojny______637 w ten sposób usiłują uciec przed represjami albo chcą wziąć rewanż. W ten sposób ruch stale się odnawia. Pomimo że partyzanci również stosują terror wobec ludności, to im większe są represje wroga, tym więcej przybywa członków ruchu oporu, oczywiście, jeśli lokalna kultura pozwala na stosowanie przemocy. Jest oczywiste, że kwakrzy inaczej zareagują na terror niż polscy katolicy. Istnienie podziemia oraz jego rezultat - niekonwencjonalna wojna - świadczy o załamaniu społecznego porządku. Kiedy tak się dzieje, w wartościach i zwyczajach społecznych zachodzą poważne zmiany. To, co było przedtem uważane za przestępstwo, obecnie, w czasie toczącej się walki, jest uważane za zachowanie godne naśladowania. Zabijanie, niszczenie przydatnej własności wroga oraz spowalnianie produkcji stają się nie tylko zachowaniami godnymi szacunku, ale wręcz obowiązkiem moralnym. Ta zmiana wartości wywiera wpływ na procesy socjalizacyjne pokolenia dojrzewającego w trakcie działania podziemia. Przemoc staje się dopuszczalnym sposobem na życie, uważana jest za narzędzie rozwiązywania problemów owej generacji. Władze polskiego podziemia były świadome tego, gdyż powołały specjalną Radę Pedagogiczną mającą pilnować, by młodzi chłopcy nie stali się wyspecjalizowanymi zabójcami, ale kształcili się i rozwijali wartości moralne niezbędne do życia w normalnym, demokratycznym społeczeństwie. Ktoś, kto wzrósł w judaistyczno-chrześcijańskiej tradycji współczucia i miłości, musi przejść intelektualne przeszkolenie, by zracjonalizować swój udział w brutalnych akcjach niekonwencjonalnej walki. Inaczej jest w przypadku komunistów, którzy wszystkie tego typu działania tłumaczą i usprawiedliwiają walką klasową. Czy wojna niekonwencjonalna jest narzędziem obcej polityki mającej zastosowanie w stosunkach międzynarodowych jako element władzy i nacisku, czy też jest tylko techniką walki pieszej wykorzystywaną w czasie wojny? Jeśli mamy na myśli to ostatnie, to wtedy używamy niekonwencjonalnych sposobów prowadzenia walki w jak najbardziej „konwencjonalny" sposób12. Jeśli rozważać szeroko zagadnienie, konieczne jest postawienie sobie fundamentalnego pytania: Dlaczego pojawiła się walka partyzancka i jakie są jej wartości, cele i żądania?. Trudno wymagać od głodującego chłopa w kraju Trzeciego Świata, by walczył o wolną przedsiębiorczość - doświadczył już jej skutków ze strony swego pana. Podobnie i słowo „wolność" niewiele dla niego znaczy - wolność do czego? Partyzant ze swojego karabinu strzela w kierunku, z którego nie spodziewa się niczego dobrego. Strzela, ponieważ nie wierzy, żeby sprawiedliwość i zaspokojenie jego żądań mogły dokonać się w jakiś inny sposób. Właściwie powinno się wyjść mu naprzeciw na poziomie jego oczekiwań, bez broni skierowanej przeciwko niemu. Chociaż partyzant może całkowicie mylić się co do tego, o co walczy - niemniej jego błąd w ocenie przeciw komu walczy, jest o wiele mniejszy. 12 J.C. Donahue, Mobile Guerilla Force with the Special Forces in War Żonę D, New York 1996, s. 288. Marek Ney-Krwawicz (Warszawa) Ziemie wschodnie Rzeczypospolitej Polskiej w koncepcjach walki Armii Krajowej. Zarys problemu Przywrócenie suwerennego, opartego o własne wzorce ustrojowe państwa w granicach z sierpnia 1939 roku było jednym z pierwszoplanowych polskich celów wojennych. Jego osiągnięciu służyć miały zarówno działania polityczne, jak i czyn zbrojny, którego niezwykle istotnym czynnikiem były Siły Zbrojne w Kraju, czyli Armia Krajowa. Niniejszy artykuł zwraca uwagę na najistotniejsze kwestie związane z miejscem ziem wschodnich RP w koncepcjach działań zbrojnych Armii Krajowej w całym jej historycznym rozwoju, od Służby Zwycięstwu Polski poczynając. Siłą rzeczy więc zarys ten ogranicza się właściwie do pewnych kwestii teoretyczno-koncepcyjnych, nie wchodząc w zasadzie w sferę ich realizacji, a to zarówno ze względu na fakt, iż nie wszystkie koncepcje zostały zrealizowane, jak i na to, iż realizacja przyjętych założeń ukazana została w pozostałych materiałach składających się na tę publikację. Poza tym kwestia działań na ziemiach wschodnich w niezwykle skomplikowany sposób zazębiała się z zagadnieniami wielkiej polityki i całokształtu stosunków polsko-radziekich i naszej wschodniej granicy, co wykracza poza tematyczne ramy tego artykułu. Zadaniem powstałej 27 września 1939 roku Służby Zwycięstwu Polski (jako jedynej legitymującej się mandatem ówczesnych władz RP do działania na obszarze Polski) było przede wszystkim, jak to formułowano w Statucie SZP, podjęcie zdecydowanej i nieustępliwej walki (i to wszelkimi środkami) z najeźdźcą na każdym polu jego działalności w Polsce do czasu wyzwolenia jej w granicach sprzed rozpoczęcia wojny. Zakładało to zorganizowanie struktur SZP na całym przedwojennym terytorium państwowym RP. Zadanie to było tym trudniejsze, iż w wyniku dwustronnych uzgodnień między Niemcami i ZSRR ziemie polskie zostały okupowane przez dwóch agresorów, przy czym ponad połowa terytorium państwa została zajęta przez ZSRR. Z czasem sytuacja uległa dodatkowej komplikacji, gdy ZSRR przekazał Litwie Wileńszczyznę. Niemniej zgodnie z założeniem przystąpiono do organizowania dowództw terenowych zarówno pod okupacją niemiecką, jak i radziecką, a potem także na terenach opanowanych przez Litwę. W Dowództwie Głównym SZP po rozważeniu możliwości działań w kraju podzielono je na trzy okresy: okres organizacyjny, okres walki konspiracyjnej i okres końcowej Ziemie wschodnie Rzeczypospolitej Polskiej w koncepcjach walki Armii Krajowej 639 walki jawnej dla oczyszczenia kraju z najeźdźców. Była to więc nie w pełni jeszcze doprecyzowana idea powstania w końcowej fazie wojny. Podczas gdy w okupowanym kraju rozwijała się sieć konspiracji SZP, w wyniku decyzji najwyższych władz RP na obczyźnie (z 8 i 13 listopada 1939 roku) powołano do życia Związek Walki Zbrojnej. Pod obu okupacjami ZWZ powstawał w zasadzie przez przeorganizowanie struktury organizacyjnej SZP. Dla głównego wątku niniejszego artykułu niezwykle ważne było to, iż ZWZ (przemianowany 14 lutego 1942 roku na Armię Krajową) stanowił część Sił Zbrojnych RP, a tym samym przyjęta i realizowana przez ZWZ-AK koncepcja działań zbrojnych była wykładnią oficjalnego stanowiska najwyższych władz państwowych i wojskowych RP. Przypomnijmy więc, iż zgodnie ze Statutem ZWZ jego zadaniem było prowadzenie na terenie kraju w okresie działań konspiracyjnych akcji bojowo-dywersyjnej, szkolenie kadr oddziałów wojskowych, gromadzenie środków walki i ostatecznie - przygotowanie powstania zbrojnego na tyłach armii okupacyjnych, które w myśl pierwotnych założeń miało nastąpić z chwilą wkroczenia regularnych wojsk polskich do kraju. I to ostatnie zadanie - przygotowanie i przeprowadzenie zwycięskiego powstania wysunęło się na czoło, stając się głównym celem przygotowań i działań ZWZ-AK. Temu też zadaniu podporządkowano koncepcję bieżących działań zbrojnych. Rzecz oczywista, iż było to globalne widzenie zagadnienia przy rodzącej się dopiero wizji zadań dla różnych terenów RP w zależności od bardzo różnorodnych czynników, w tym położenia międzynarodowego, nasycenia ludnością polską danych terenów, stopnia zorganizowania struktur wojskowych. Pierwszym więc etapem do bieżącej i powstańczej akcji zbrojnej było opanowanie strukturami ZWZ terenu Rzeczypospolitej. Generalnie rzecz ujmując, było to zagadnienie o wiele trudniejsze pod okupacją radziecką niż niemiecką. Dodatkową trudnością, o której wspomniano, było przekazanie przez ZSRR Litwie rejonu wileńskiego. Biorąc pod uwagę stosunki polsko-litewskie, władze RP zadecydowały, iż w tym czasie, tj. na przełomie 1939 i 1940 roku na terenach Litwy Kowieńskiej i Wileńszczyzny nie należy tworzyć tajnej wojskowej organizacji czynnej, czyli tym samym wykluczono na tych terenach bezpośrednią akcję zbrojną. Dopiero w kwietniu 1940 roku na mocy uchwał Komitetu Ministrów dla Spraw Kraju dopuszczono powstanie na Wileńszczyźnie organizacji ZWZ, której zasadniczym zadaniem miało być w odpowiednim momencie zasilenie ludźmi i materiałami akcji powstańczej na terenie okupacji niemieckiej i radzieckiej1. W kwestii powstania zbrojnego władze na obczyźnie stały na stanowisku, iż w tym czasie, tj. na początku 1940 roku, nie istnieje sytuacja zezwalająca na podjęcie walki powstańczej. I to zarówno pod okupacją niemiecką, jak i radziecką. Nakazywano bezwzględne hamowanie dążeń do przedwczesnego wybuchu. W kwestii zaś walki bieżącej stwierdzano z całą mocą, iż Każdy akt dywersji i sabotażu musi być tak przygotowany i przeprowadzony, by byt skuteczny, Armia Krajowa w dokumentach 1939-1945 (dalej AK), 1.1, Londyn 1970, s. 226. 640________________________________________Marek Ney-Krwawicz a źródło nie wykryte, zaś reakcja władz sowieckich jak najsłabsza2. Jednocześnie (w marcu) nakazywano takie przygotowanie działań dywersyjnych i sabotażowych, aby na terenach Małopolski Wschodniej można je było uruchomić począwszy od maja 1940 roku. Działania te miały być skierowane w pierwszym rzędzie na linie i urządzenia kolejowe, sieć łączności, maszyny obsługujące dostawy do Niemiec, Finlandii, a zwłaszcza miały być wymierzone w transporty, składy i źródła materiałów pędnych. Jak meldował w marcu do KG ZWZ w Paryżu płk Rowecki, w planie działań ZWZ rozróżniono dwie fazy dywersji: 1. która może być uruchomiona na rozkaz NW od l czerwca i 2. ściśle powiązana z planem powstania. Na dynamice planowania bieżącej dywersji zaważyła klęska Francji i w jej wyniku nastawienie ZWZ na długofalowe działanie z oszczędzaniem sił do decydującego wystąpienia powstańczego w odpowiednim, końcowym momencie wojny. Aneksja Litwy przez ZSRR spowodowała, iż do ZWZ na Wileńszczyźnie miały zastosowanie dyrektywy dla pozostałych ziem okupowanych przez ZSRR. W wytycznych dla obszarów i okręgów pod okupacją radziecką KG ZWZ gen. Rowecki we wrześniu 1940 roku po rozważeniu różnych wariantów przebiegu działań wojennych nakazywał: 1. w wypadku konfliktu niemiecko-radzieckiego pozostanie ZWZ na ziemiach wschodnich w konspiracji do dalszych jego rozkazów, 2. nawet w momencie zbrojnego powstania pod okupacją niemiecką zadania ZWZ pod okupacją radziecką miały pozostać bez zmiany, tj. czekanie na rozkazy w konspiracji, 3. w wypadku marszu wojsk radzieckich na zachód ZWZ na ziemiach wschodnich musiał być zdolny (na specjalny rozkaz) do czynnej akcji w postaci masowej dywersji i partyzantki. Mając na względzie te planowane działania, nakazywano, aby w najbliższej przyszłości przede wszystkim objąć organizacyjnie i zjednoczyć pozostałą na tym terenie ludność polską, zorganizować dobrze funkcjonującą sieć wywiadowczą, a także przygotować się do masowej czynnej akcji dywersyjnej, biorąc pod uwagę w pierwszym rzędzie komunikację, mosty, węzły kolejowe i drogowe oraz zasoby materiałowe armii radzieckiej. W skierowanej do kraju z Londynu w listopadzie 1940 roku Instrukcji nr 6 w dalszym ciągu nakazywano wstrzymanie się od wszelkich akcji dywersyjnych, dopuszczając wszakże akcje odwetowe konieczne dla ochrony własnego społeczeństwa. W tym samym czasie, tj. w II połowie 1940 roku, zarówno w KG ZWZ w Warszawie, jak i w Sztabie NW w Londynie pracowano nad zagadnieniem kulminacyjnego wysiłku w końcowej fazie wojny, czyli przygotowanym przez ZWZ powstaniem powszechnym. W obu planach (powstających w sytuacji zgodnej okupacji Polski przez Niemcy i ZSRR) główny nacisk położony został na walkę zbrojną z Niemcami. Rozprawę zbrojną z Rosją Sowiecką - pisał w grudniu 1940 roku gen. Sosnkowski w raporcie do gen. Sikorskiego - odlozyć na później, natomiast wobec niepewnego stanowiska Rosji Sowieckiej i możliwości ruszenia armii czerwonej na zachód, w chwili wybuchu powsta- 2 AK, 11, s. 160. Ziemie wschodnie Rzeczypospolitej Polskiej w koncepcjach walki Armii Krajowej__________641 nią, lub podczas jego trwania, koniecznym jest zabezpieczenie walki zbrojnej z Niemcami od wschodu pewną częścią wojsk powstańczych. Z natury rzeczy rola oslony od wschodu przypadnie w pierwszym rzędzie organizacjom okupacji sowieckiej^. Zgodnie z przewodnią myślą raportu we wstępnym okresie powstania siły powstańcze przeznaczone do osłony działań od wschodu miały się skoncentrować w trzech podstawowych rejonach: W ł (Łomża-Białystok-Brześć-Siedlce), W2 (Chełm-Kowel-^Sokal-Zamość) i W3 (Rawa Ruska-Lwów-Stryj-Przemyśł). Dodajmy, iż zadanie osłony powstania przeciwniemiec-kiego od wschodu było już w bardzo wstępnych planach opracowywanych w KG ZWZ we Francji. Krytycznie do proponowanych przez gen. Sosnkowskiego rejonów Wl, W2 i W3 odniósł się w początku 1941 roku gen. Rowecki. Dwa pierwsze - pisał Rowecki - przecięte linią demarkacyjną niemiecko-sowiecką, a trzeci na obszarze okupacji sowieckiej. Do czasu konfliktu sowiecko-niemieckiego nie dają nam żadnych szans, że potrafimy tam skupić siły potrzebne do dywersji i partyzantki (...)4. W związku z tym KG ZWZ podkreślał, iż na obszarze okupacji sowieckiej o jakiejkolwiek koncentracji sil powstańczych nie możemy nawet marzyć5. Jak wspomniano nad planem powstańczym pracowano równolegle w Warszawie. W wyniku tych prac powstał Raport operacyjny nr 54, czyli pierwszy plan powstania powszechnego. W planie tym uwzględniono także „Obronę przeciw Sowietom", a w jej kontekście zaznaczono rolę ZWZ na ziemiach wschodnich. Na terenie okupacji sowieckiej - pisała KG ZWZ - polożenie nasze pod względem przygotowania powstania przedstawia się odmiennie niż w GG. Szczupłość kadr, masowe wywożenia, terror stosowany głównie przeciw bardzo nielicznym skupiskom Polaków, wrogość, a w najlepszym razie obojętność Białorusinów i Rusinów wobec państwowości polskiej, stwarzają takie warunki, które zmusiły mnie do ograniczenia pracy wojskowej, koncentrującej się na: al organizacji i utrzymaniu tylko pewnych ośrodków w ważnych punktach komunikacyjnych i tam gdzie element polski zdołał się w większej masie zachować (zwłaszcza w Łomżyńskim i Białostockim), bl przygotowaniu ich ze względu na szczupłość sił do prowadzenia jedynie dywersji, a w dogodnych rejonach i partyzantki, cl prowadzeniu wywiadu6. Było to zgodne z wydanymi wcześniej wytycznymi. Podkreślał to i sam gen. Rowecki, stwierdzając: W duchu tym wydałem w połowie ubiegłego roku odpowiednie instrukcje i w planie przeciwrosyjskim w najlepszym nawet wypadku na taki tylko rodzaj działań mogę liczyć1. Atak Niemiec na ZSRR 22 czerwca 1941 roku zmienił sytuację. Przede wszystkim ZSRR z dotychczasowego okupanta stawał się sojusznikiem, na terenie którego miano formować Wojsko Polskie. Całość zaś ziem polskich przechodziła pod jedną już tylko 3 General broni Sosnkowski l.dz.!233/A/tjn40 mp dnia 6 XII 1940, Studium Polski Podziemnej w Londynie (SPP), 2.3.2.1.2.1. 4 Meldunek nr 57, 20II 1941, SPP 3.9.1.2. ,. 5 Ibidem. •'•.... ,' • . : 6 AA:, t. VI. Londyn 1989, s. 145. ' 1 Ibidem. 642 Marek Ney-Krwawicz okupację. Poza tym teren Polski stawał się ważny ze względu na położenie na szlakach komunikacyjnych idących w kierunku frontu. Wszystkie te czynniki miały wpływ na kwestie działań zbrojnych ZWZ na ziemiach wschodnich. W pierwszym jednak rzędzie należało dokonać odbudowy sieci organizacyjnej ZWZ na tym terenie, a ściślej wielokrotnie rozpocząć budowę od podstaw. To bowiem normowało podejmowanie jakichkolwiek działań zbrojnych czy wywiadowczych. W ślad więc za przesuwającą się linią frontu wyruszyły z KG ZWZ ekipy oficerów z zadaniami organizacyjnymi. Wszelkie jednak działania partyzanckie uznano za jeszcze przedwczesne i w tym momencie mało znaczące dla ogólnego przebiegu wojny. Generalnie więc KG ZWZ nakazał podczas konfliktu niemiecko-radzieckiego pozostawanie ZWZ w konspiracji bez angażowania się po którejkolwiek stronie, przystąpienie do rozbudowy sieci dowództw oraz dążenie do uzyskania broni niemieckiej i rosyjskiej, jej zakonserwowanie i ukrycie8. Jak pamiętamy, jednym z elementów Raportu operacyjnego nr 54 była planowana na okres powstania osłona od wschodu bazy powstańczej. Wobec rozwoju wydarzeń zagadnienie to zaczęło nabierać bardziej wyrazistego znaczenia. Istotną kwestią była tu myśl, zgłoszona do KG ZWZ jeszcze przed wybuchem wojny niemiecko-radzieckiej, zorganizowania w wypadku takiego konfliktu organizacji dywersyjnej posuwającej się za frontem i obsadzającej ważne dla sprawy polskiej punkty strategiczne9. Tak więc latem 1941 roku utworzono „Wachlarz", którego teren działania podzielono na dwie strefy: A (strefę zaplecza jako teren wypadowy do właściwego rejonu działania) ograniczoną od wschodu granicą Polski z sierpnia 1939 roku i B (tj. strefę właściwego działania dywersyjnego i wykonania planu osłony powstania powszechnego) na wschód od granicy z sierpnia 1939 roku po, generalnie rzecz biorąc, linię Dźwina-Dniepr. Stosunkowo jednak szybko uległa zmianie pierwotna koncepcja użycia „Wachlarza" (tylko do osłony powstania) na rzecz prowadzenia bieżącej akcji dywersyjnej. W lutym 1942 roku NW nakazał wzmożenie akcji sabotażowej na wschodzie, z oszczędzaniem jednak terenów rdzennie polskich. W widzeniu roli ziem wschodnich coraz większego znaczenia nabierał czynnik radziecki. Jak stwierdzał w marcu 1942 roku gen. Sikorski - będzie rzeczą najważniejszą, aby bolszewicy wkraczając ewentualnie do Polski, zastali nas zorganizowanych10. Z tego względu polecał Dowódcy AK opracowanie planu, którego wykonanie zapewni ziemiom wschodnim jak najsilniejszą organizację wojskową, która w momencie załamywania się frontu wschodniego wystąpi z bronią w ręku, aby rozbroić Niemców i zapewnić pracę polskim strukturom władzy. Wydaje mi się - pisał NW - że do Wilna i Lwowa będziemy musieli w tym okresie przerzucić z centrum państwa poważniejsze oddziały wojskowe. Tymczasem w KG AK opracowano Raport operacyjny nr 154, czyli zmodyfikowany plan powstania powszechnego. Jego celem było obalenie niemieckiego okupanta, a bazą teren GG. Ziemie wschodnie, analogicznie jak włączone do Rzeszy, uznane zostały za tereny, 8 AK, t. II, Londyn 1973, s. 119. 9 Szerzej zob. C. Chlebowski, „Wachlarz". Monografia wydzielonej organizacji dywersyjnej Armii Krajowej. Wrzesień 1941-marzec 1943. Warszawa 1985. 10 Aif, t. II, s. 201. Ziemie wschodnie Rzeczypospolitej Polskiej w koncepcjach walki Armii Krajowej 643 na których siły miejscowe będą zbyt słabe, by bez pomocy z zewnątrz zapewnić powodzenie akcji powstańczej. Zakładano, iż w przypadku Lwowa może dojść do starć z Ukraińcami, przy czym: Będzie to walka obronna i trwać będzie musiala czas dłuższy, może nawet kilka tygodni, zanim wyruszy z kraju odsiecz, jako zorganizowana operacja wojskowa11. Dowódca AK przewidywał, że Wilno znajdzie się w sytuacji analogicznej do Lwowa, z tym że z Kraju akcja zbrojna będzie mogła jeszcze później wyjść na Wilno niż na Lwów. Z tego też względu w pierwszej fazie walk o opanowanie bazy powstańczej nie nakazywał powstania na Wileńszczyźnie. Zamierzał zsynchronizować je z późniejszą operacją wojskową na tym terenie. Przeciwniemieckie powstanie miało być osłonięte od wschodu akcją dywersyjną i partyzancką tak, aby na jakiś czas przerwać lub choć ograniczyć dopływ wojska niemieckiego zdążającego ze wschodu. Do tego celu użyte miały być oddziały okręgów wschodnich na terenie II RP, a na wschód od niej „Wachlarz". Początek akcji dywersyjnej miał być zsynchronizowany z wybuchem powstania. W kontekście planu osłony trzeba zwrócić uwagę, iż właśnie to, tj. działania osłonowe wpływały na organizowanie na Kresach ośrodków dywersyjnych stanowiących szkielet osłony. Po opanowaniu bazy zakładano opanowanie ziem wschodnich, przy czym początkowo miano się ograniczyć do opanowania tych terenów, które nie wymagały użycia specjalnych sił, lecz mogły być uchwycone przez lokalne oddziały powstańcze. Gdy zaś pozwoli na to położenie, miano skupić siły do działania najpierw na Lwów, a potem na Wilno. Zagadnienie ziem wschodnich, a przede wszystkim ich dwóch głównych ośrodków, Wilna i Lwowa, zyskiwało coraz szerszy kontekst międzynarodowy i stawało się coraz bardziej złożone. W początkach lutego 1943 roku Naczelny Wódz depeszował do dowódcy AK, iż w razie najbardziej niekorzystnego dla nas rozwoju zdarzeń, tj. wkroczenia Rosjan przed dotarciem na ziemie polskie aliantów zachodnich, strona polska, a więc Armia Krajowa musi uprzedzić Rosjan i stworzyć fakty dokonane przez powstanie Kraju i przejęcie władzy wojskowej i administracyjnej, stawiając na pierwszym miejscu miasta wschodnie z Wilnem i Lwowem na czele12. Zmieniająca się sytuacja militarno-polityczna skłoniła KG AK do wystąpienia z inną koncepcją finalnego wystąpienia. W lutym 1943 roku Dowódca AK meldował NW, iż: W wypadku wkroczenia Rosji w pościgu za Niemcami zachodzi konieczność nie równoczesnego powstania całego kraju, lecz kolejno strefami, poczynając od wschodu. Taka pierwsza strefa obejmowałaby ziemie wschodnie na północy z Wilnem, na południu ze Lwowem. Druga zakończyłaby się Białymstokiem, Brześciem, a dalej linią Bugu i Sanu. (...) Zachodzi konieczność upoważnienia mnie przez Pana Generała do uruchomienia powstania przynajmniej w dwu pierwszych strefach, bo moment wybuchu związany byłby z faktem wkraczania Rosjan, a nie ze stanem rozkładu Niemców.13 Jednocześnie gen. Rowecki załączał projekt wytycznych dla wschodnich okręgów AK. 11 M, t. II, s. 331. 12 AK, t. II, s. 413. 13 AK, t. II, s. 423. 644__________ '• ••''-'' :-;- ' •••'•,....... -• -' •••._____Marek Ney-Krwawicz Konieczne jest - pisał - abyśmy na Ziemiach Wschodnich zademonstrowali wobec wkraczających Rosjan naszą wolę do utrzymania tych ziem i swego stanu posiadania. Zgłoszona przez Dowódcę AK propozycja rozegrania ostatecznej walki nie jako równoczesnego powstania, a jako powstania strefowego uzależnionego nie od stanu armii niemieckiej, a wkraczania wojsk radzieckich była swego rodzaju przełomem w strategicznym myśleniu KG. Zgłoszony przez Dowódcę AK projekt został poddany dokładnej analizie w Oddziale III Sztabu NW. W jej wyniku w marcu 1943 roku gen. Sikorski zaaprobował go, polecając Dowódcy AK przygotowanie uruchomienia jawnej walki z Niemcami w proponowanych przez niego dwu strefach na Kresach Wschodnich. Tymczasem w kwietniu 1943 roku ZSRR zerwał stosunki dyplomatyczne z Rządem RP, co jeszcze bardziej skomplikowało zarówno sytuację międzynarodową Polski, jak i kwestie walki zbrojnej na Kresach. W KG AK trwały prace nad zagadnieniem powstania przy głównym nastawieniu na jednoczesny zryw powstańczy, ale i przy uwzględnieniu nowego wariantu. Na posiedzeniu Krajowej Reprezentacji Politycznej w październiku 1943 roku Dowódca AK przedstawiał jednak przede wszystkim wariant powstania powszechnego z Raportu operacyjnego nr 154. W tym samym miesiącu w Londynie przygotowano Instrukcję dla Kraju, która zakładała dwie zasadnicze alternatywy: powstanie lub w sytuacji niemożliwości jego przeprowadzenia wezwanie Kraju do wzmożonej akcji sa-botażowo-dywersyjnej przeciwko Niemcom, akcji o charakterze polityczno-demonstracyj-nym i ochronnym. W wyniku analizy Instrukcji w KG AK opracowano rozkaz precyzujący dwa warianty jawnego wystąpienia Armii Krajowej, a więc powszechnego i równoczesnego powstania w bazie z osłoną na wschodzie albo wzmożonej akcji dywersyjnej na wszystkich ziemiach polskich. W przypadku powstania pozostawały w mocy dotychczasowe ustalenia. Wzmożona akcja dywersyjna otrzymała kryptonim „Burza", a jej celem było podkreślenie woli bicia Niemców i to w przypadku niekorzystnego dla strony polskiej stosunku sił. Na terenie osłony, czyli okręgów wschodnich, realizować ją miały wszystkie uzbrojone siły i posiadane środki, zaś na terenie bazy oddziały partyzanckie i dyspozycyjne. Komenda Główna AK, wbrew stanowisku władz z Londynu, zadecydowała o konieczności ujawniania się sił AK wobec wkraczających wojsk radzieckich. Zostało to zaakceptowane przez Rząd RP w początku 1944 roku. W związku z rozwojem zdarzeń ulegała nasileniu działalność bieżąca Sił Zbrojnych w Kraju, l marca 1944 roku w meldunku za ostatnie półrocze Dowódca AK meldował NW: Rozwinięcie i nasilenie partyzantki własnej w Okręgach Wilno i Nowogródek i przejście całkowite na partyzantkę w Okręgu Wolyń{Ą. W okręgach wschodnich wzmocnieniu uległa samoobrona (na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej przed rzeziami ukraińskimi), a w Okręgach Wilno i Nowogródek przed partyzantką radziecką. Jak stwierdzał jednocześnie Dowódca AK: Liczę się z koniecznością dużej rozbudowy partyzantki z wiosną bieżącego roku, w pierwszej linii na wschodzie. Jako pierwszy przystąpił do realizacji „Burzy" na Kresach Okręg Wołyński, mobilizując i wystawiając 27 Wołyńską Dywizję Armii Krajowej. 14 AK, t. III, Londyn 1976, s. 298. Ziemie wschodnie Rzeczypospolitej Polskiej w koncepcjach walki Armii Krajowej 645 Jej działania wykraczają poza ramy niniejszego artykułu. Z jednej strony odgórne decyzje polityczno-wojskowe, z drugiej zaś zgodne z tymi decyzjami nastawienie ludności kresowej gotowej do kulminacyjnej walki o przynależność tych ziem do Rzeczypospolitej sprawiły, iż siły Armii Krajowej wystąpiły do walki na całych Kresach, a przede wszystkim o dwa główne ośrodki życia tych ziem - o Wilno i Lwów. Dodajmy, że 7 lipca 1944 roku Naczelny Wódz w depeszy do Dowódcy Armii Krajowej stwierdzał, iż: Jeśli przez szczęśliwy zbieg okoliczności w ostatnich chwilach odwrotu niemieckiego, a przed wkroczeniem oddziałów czerwonych, powstaną szansę choćby przejściowego i krótkotrwale go opanowania przez nas Wilna, Lwowa, innego większego centrum lub pewnego ograniczonego niewielkiego choćby obszaru - należy to uczynić i wystąpić w roli pełnoprawnego gospodarza15. Podczas gdy depesza była ekspediowana z Londynu, połączone siły Wileńskiego i Nowogródzkiego Okręgu AK uderzały już na Wilno, realizując plan „Ostra Brama". 22 lipca rozpoczęły się walki o Lwów. Realizacja „Burzy" na Wołyniu, walki o Wilno i Lwów były szczytowymi momentami działań zbrojnych Armii Krajowej w okręgach wschodnich. Wobec jednak międzynarodowych postanowień nie mogły już zmienić biegu wydarzeń. Bardzo dobitnie natomiast dokumentowały zarówno istnienie wojskowych, jak i cywilnych struktur państwa polskiego na ziemiach wschodnich, a także prawo Rzeczypospolitej do tego terytorium, co stanowiło kanon polityki zagranicznej konstytucyjnych władz RP w latach II wojny światowej. W zaistniałej rzeczywistości zarówno władze RP na obczyźnie, jak i w kraju nie zakładały prowadzenia działań zbrojnych przeciwko wojskom radzieckim zajmującym kolejne tereny państwowe II RP (z wyjątkiem wszakże, jak to określano, aktów samoobrony). Tak więc po przetoczeniu się linii frontu radziecko-niemieckiego przez ziemie wschodnie, przy braku stosunków dyplomatycznych między RP a ZSRR i uznawaniu tych ziem za część Związku Radzieckiego jego siły zbrojne i aparat bezpieczeństwa przystąpiły do fizycznej likwidacji wojskowych i cywilnych struktur podlegających władzom RP na obczyźnie. Pozostałe na ziemiach wschodnich siły Armii Krajowej, które uniknęły rozbrojenia i aresztowania, prowadziły w zasadzie już tylko walkę o przetrwanie. W listopadzie 1944 roku Rząd RP nakazał rozwiązanie istniejących jeszcze oddziałów konspiracyjnych i partyzanckich AK na terenach po wschodniej stronie linii radziecko-niemieckiego frontu, z jednoczesnym nakazaniem zaniechania ujawniania oporu w stosunku do NKWD w takiej formie, która powodowałaby wyniszczenie najcenniejszego elementu narodowego. Oznaczało to więc rezygnację ze zorganizowanej akcji zbrojnej, która w nowej rzeczywistości nie miała szans na powodzenie, a mogłaby oznaczać tylko dalsze straty i tak już biologicznie wyniszczonego narodu. 19 stycznia 1945 roku Armia Krajowa została rozwiązana. Wobec ustaleń w Teheranie, a potem w Jałcie zarówno Rząd RP, jak i Polskie Siły Zbrojne nie mogły już niczego zrobić. 15 AK, t. III, s. 505. Ryszard Kaczorowski •" - Mo/' Białystok 20 sierpnia 1939 roku wróciłem do Białegostoku1 z wędrówki harcerskiej po jeziorach suwalsko-augustowskich wraz z dwoma przyjaciółmi, drużynowymi w tym samym hufcu - Tadeuszem Kamińskim2 i Zdzisławem Kołodziejskim3. Następnego dnia objęliśmy służbę w pogotowiu harcerskim powołanym przez władze harcerskie w przewidywaniu wojny. Zostałem wyznaczony na zastępcę komendanta pogotowia harcerskiego przez Mariana Dakowicza, studenta Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, przebywającego na wakacjach u rodziców. W harcerstwie sprawowałem funkcję przybocznego w 6 Lotniczej Drużynie Skautów w Szczepie im. Bolesława Chrobrego. Poprzednio przez dwa lata bytem drużynowym 13 Żeglarskiej Drużyny im. Andrzeja Małkowskiego przy Szkole Powszechnej nr 10 w Białymstoku. Powołani do pogotowia harcerze objęli służbę, pełniąc funkcje w punktach informacyjnych, na dworcu kolejowym, w urzędach i koszarach. Poza tym używani byli do wszystkich czynności wynikających z potrzeby zastąpienia rezerwistów, powołanych wcześniej do wojska, l tak spośród członków Komendy Chorągwi i Hufca Białostockiego prawie wszyscy instruktorzy byli już w oddziałach wojskowych. Funkcje p.o. komendanta chorągwi objął kierownik referatu starszego harcerstwa harcmistrz (hm.) Witold Chochowski, a funkcję hufcowego podharc-mistrz (phm.) Bohdan Zielik, dotychczasowy namiestnik zuchowy. Komenda pogotowia harcerskiego znajdowała się w Szkole Powszechnej nr 1, tuż obok Zarządu Miejskiego. P.o. hufcowe- 1 Pierwszy tytuł Konspiracja harcerska w Białymstoku (red.). Zob. też „Głos" 1990 nr 64/66; wywiad przeprowadzony przez Ryszarda Czameckiego. 2 Ostatni Komendant Chorągwi Białostockiej Szarych Szeregów, zamordowany przez NKWD w 1944 roku w Baranowiczach. 3 W późniejszym okresie dziatat w Szarych Szeregach w Wilnie i na Litwie Kowieńskiej. Mój Białystok 647 go podharcmistrz Zielik każdego dnia rano odbierał instrukcje dla harcerstwa od oficera Placu Garnizonu Białostockiego, którego siedziba mieściła się przy ulicy Piłsudskiego. Po powrocie przekazywał zadania komendantowi pogotowia, podharcmi-strzowi M. Dakowiczowi, który z kolei rozdzielał je poszczególnym drużynom. Na terenie szkoły zawsze przebywała duża grupa harcerzy, których można było używać w razie potrzeby do służby. Wczesnym rankiem 1 września zbombardowane zostały pierwsze obiekty wojskowe, a w szczególności stacje kolejowe. Najbardziej ucierpiał dworzec kolejowy, dokąd wysłana została drużyna Zdzisława Kołodziejskiego. Pomagała ona w ewakuacji rannych, zorganizowaniu bufetu stacyjnego oraz kierowaniu napływających rezerwistów w odpowiednie miejsca. Od tego dnia takie wypadki i konieczność nagłej pomocy zdarzały się coraz częściej. Nie wpływało to na nasze samopoczucie i nie brakowało ochotników do pełnienia tej służby. Trwało tak do 10 września. Tego dnia hufcowy podharcmistrz Zielik wrócił z Komendy Placu z wiadomością, że wojska niemieckie zbliżają się do Białegostoku, który nie będzie broniony. Jak wiemy z późniejszego rozwoju sytuacji, obrona taka została jednak podjęta. Otrzymaliśmy polecenie zorganizowania oddziału harcerskiego ze starszych chłopców i wyprowadzenia go 2 Białegostoku do Wotkowyska. Środkiem transportu miały być rowery, a gdyby się udało należało wykorzystać transport kolejowy. Wieczorem tego dnia oddział harcerski (około 70 osób) opuścił na rowerach miasto w kierunku na Kuźnicę. Dowodził nimi najstarszy (również wiekiem) Witold Chochowski, a w komendzie byli podharcmistrz B. Zielik, podharcmistrz M. Dakowicz i R. Kaczorowski. Po drodze w okolicach Kuźnicy przeżyliśmy pierwszy nalot, ale nie zanotowaliśmy żadnych strat, chociaż kolumna nasza została zdezorganizowana. Część podróży odbywaliśmy również pociągiem i tam przeżyliśmy kilka bombardowań. Po dotarciu do Wołkowyska komendant nasz zameldował się u komendanta Ośrodka Zapasowego Kawalerii nr 3, który nasze pojawienie się przywitał bez entuzjazmu: „Nie mamy umundurowania i uzbrojenia wystarczającego dla zgromadzonych rezerwistów - co ja z wami zrobię?" Rozlokowano nas w domach, których gospodarze przyjęli niespodziewanych gości życzliwie i serdecznie dbali o nasze wygody. Wysyłano nas na patrole w okolice miasta, do wsi i majątków, bo obawiano się lądowania dywersantów. Po kilku 648 Wspomnienia _ Ryszard Kaczorowski dniach zjawił się powotany wcześniej do wojska (do Biura Cenzury) komendant chorągwi harcmistrz Stanisław Łopotecki, z zawodu aplikant sądowy. Był bardzo zaniepokojony faktem, że mieliśmy tylko mundury harcerskie. Była już połowa września, choć panowała piękna letnia pogoda. Po jego interwencji władze wojskowe skierowały nas na południe, w rejon Lwowa. 16 września wieczorem załadowaliśmy się do pociągu jadącego do Baranowicz, stamtąd mieliśmy pojechać przez Kowel i Sarny do Lwowa. W nocy pociąg kilkakrotnie stawał i wybiegaliśmy w pole, żeby ukryć się przed nalotami. Kiedy pociąg wjechał na stację kolejową w Baranowiczach był 17 września; zegar stacyjny wskazywał godzinę 8.00. Na stacji nikogo nie było, wyładowaliśmy się nie spotkawszy żadnego kolejarza lub policjanta i dopiero w drodze do miasta spotkany przechodzeń powiedział nam, że wojska sowieckie napadły na nasz kraj i wkrótce tu będą. Komendant zdecydował, że ci wszyscy, którzy chcą wrócić do domu, niech korzystają z transportu kolejowego i wracają do Wotkowyska. On z tymi, którzy chcą dołączyć do walczących oddziałów, pojadą szosą na Nowogródek do Wilna. W porze obiadowej dotarliśmy nad brzeg jeziora Świteź, gdzie po krótkim odpoczynku i posiłku ruszyliśmy dalej. Mijały nas ciężarówki wojskowe, nowe z magazynów mobilizacyjnych, puste, ale nie chciały nas zabrać, bo miały zakaz zabierania po drodze osób cywilnych. Jako ostatnia grupa 4 cyklistów w naszej kolumnie jechaliśmy jakieś 200 m za głównym członem naszego hufca. Kiedy cały hufiec przejechał przez rynek w Nowogródku, jakieś 50 m przed nami wtoczyły się sowieckie czołgi, które nas rozdzieliły. Zatrzymaliśmy się i za radą mieszkańców postanowiliśmy zmienić nasze mundury na ubranie cywilne, co nie było łatwe. Dopiero pod koniec miesiąca wracaliśmy do Białegostoku, z trudem uwalniając się po drodze z aresztu w miejscowości Dzięcioł4. Wjechaliśmy właśnie tuż za wojskami sowieckimi, którym Niemcy przekazali miasto. Rozpoczęła się sowiecka okupacja wschodnich ziem Rzeczypospolitej. Miasto nabrało innego wyglądu, było smutne i ponure. Po mieście maszerowały oddziały czerwonoarmiejców śpiewających swoje bojowe pieśni, a wieczorami powracali, nieliczni zresztą, żołnierze wojska polskiego. Z harcerskiego oddziału, w Nowogródku kolumna czołgów sowieckich, większość prze- 4 Aresztowafa nas milicja i osadziła w areszcie, zapowiadając sąd ludowy na następny dzień. W nocy udafo nam się zbiec. Mój Białystok _ _____ _ 649 kroczyła granicę litewską z oddziatami naszej kawalerii, część zatrzymała się w Wilnie, niektórzy pojedynczo wracali do domów. Sporo starszych kolegów, przeważnie wojskowych, zdecydowało się na wyjazd do Francji. Niektórym to się udało, ale większość zakończyła tę podróż w więzieniach sowieckich. W pierwszej połowie października dostałem wiadomość, żeby przyjść po południu do spółdzielni harcerskiej przy ulicy Nadrzecznej. Kiedy się tam zjawiłem, okazało się, że drzwi naszej spółdzielni są zamknięte i opieczętowane przez władze sowieckie. Było nas więcej. Zebraliśmy się na klatce schodowej, w większości drużynowi drużyn białostockich i kilku instruktorów starszych od nas. Poruszenie sprawiło pojawienie się jakiegoś robociarza, którym okazał się komendant białostockich chorągwi, harcmistrz Stanisław Łopotecki. Był tak ubrany i zmieniony, że mógłbym przejść koło niego na ulicy i nie rozpoznać go. Zagaił krótko: „Wezwałem was tu, żeby was przestrzec przed robieniem głupstw. Przegraliśmy pierwszą bitwę. Wojna toczy się dalej i będzie trwała długo. Mamy do czynienia z wrogiem bezwzględnym, chytrym i przebiegłym. Należy się przyczaić i przeczekać. Żadnych konspiracji, bo zapłacicie za to życiem i bez żadnej korzyści dla Polski. Nie próbujcie kontaktować się ze mną, bo dziś wychodzę z miasta i nie chcę narażać siebie i was. Próbujcie znaleźć pracę i zapewnić sobie egzystencję. Myślę, że do szkół was nie dopuszczą, ale też próbujcie". Na zakończenie zapytał, czy został zrozumiany i powiedział, że wyjdzie pierwszy, a my mamy się rozejść, wychodząc najwyżej po dwie osoby. Nie pamiętam, ilu nas było, ale myślę, że chyba 20 osób. Wychodziłem prawie ostatni z Marianem Dakowiczem, obydwaj byliśmy pogrążeni w myślach, nic nie mówiliśmy do siebie. Przeszliśmy kilkaset metrów. W pewnym momencie zatrzymaliśmy się i Dakowicz zapytał: „Kiedy zaczynamy?" Uważałem pytanie za zupełnie naturalne i odpowiedziałem: „Zaraz". Do przemówienia Łopateckiego nie wracaliśmy, ale Dakowicz wspomniał, że podobno w ostatnim numerze wydawanego przez Cata-Mackiewicza wileńskiego „Słowa" znalazło się hasło: „Ten jest dowódcą, kto każe strzelać". Nigdy nie udało mi się tego sprawdzić, ale to nie miało już znaczenia. Dakowicz powołał tajny hufiec harcerski, w którym zostałem pierwszym drużynowym, a z czasem zastępcą hufcowego. Byliśmy przekonani, że na pewno powstała konspiracyjna Główna Kwatera Harcerzy i trzeba będzie nawiązać z nią kontakt. Zdecydowaliśmy, że pojadę do Warszawy i spróbuję nawiązać kontakt, z kim 650 Wspomnienia _ Ryszard Kaczorowski należy, ale kto to ma być - nie wiedzieliśmy. 25 października (za datę nie ręczę) wyjechałem pociągiem do Łap, ostatniej stacji kolejowej na terenie okupacji sowieckiej, z zamiarem przejścia w nocy linii demarkacyjnej sowiecko-niemieckiej, by rano trafić na pociąg z Małkini do Warszawy. Byłem sam, zdany tylko na własne wyczucie i orientację w terenie. Na granicy co chwila rozlegały się strzały, ale nad ranem byłem już na stacji w Małkini. Ludzi było dużo. Jedni, tak jak ja, próbowali dostać się na pociąg do Warszawy, a inni wybierali się w przeciwną stronę. W Warszawie byłem koło południa, co pozwoliło mi oswoić się z innymi porządkami i dotrzeć do mieszkania mego wuja Czesława Sawickiego w Markach. Nie zabrałem żadnych notatek, ale zapamiętałem kilka adresów, którymi obarczył mnie Dakowicz. Niestety, żaden z nich nie był aktualny. Chyba w dwóch przypadkach nie było już domów, a w innych osoby poszukiwane nie wróciły z wojennej wędrówki. Nie zdradzałem wujowi celu mojej wizyty w Warszawie, zresztą chęć sprawdzenia co się dzieje z rodziną była wystarczająco uspokajająca. Szczęśliwy nie byłem, ale mogłem po powrocie przynajmniej powiedzieć, jak wygląda Warszawa i jak zachowują się Niemcy. Na moście Poniatowskiego byłem świadkiem, jak niemieccy żołnierze kolbami karabinów bili Żydów. 1 listopada 1939 roku opuszczałem Warszawę. Głównego swego zadania nie wykonałem, ale nie szukając na ślepo nie naraziłem ani siebie, ani osób trzecich. Wieczorem dotarłem do Małkini po przygodach na Dworcu Wileńskim, gdzie żołnierze niemieccy kilkakrotnie wyrzucali mnie z pociągu. Przechodziłem linię graniczną sam w nocy z 1 na 2 listopada, w Dzień Zaduszny. Przygodnie napotkana grupa uciekinierów, zagubiona w pasie przygranicznym, skorzystała z moich harcerskich umiejętności i o świcie byliśmy już przy torze kolejowym prowadzącym do Łap. Wczesny ranek pozwolił na szybsze przejście przez kontrolę i zajęcie miejsca w pociągu. Po przybyciu do Białegostoku zawiadomiłem Dakowicza, że jestem z powrotem w mieście. Po tygodniu spotkaliśmy się i zdałem sprawozdanie z wyprawy. Powiedział mi, że kiedy ja bezskutecznie próbowałem nawiązać kontakt w Warszawie, do Białegostoku dotarł wysłannik Głównej Kwatery. Zawiadomił go 0 tym komendant chorągwi, którym został wyznaczony harcmistrz Gabriel Pietraszewski, dotychczasowy hufcowy Hufca Białystok Powiat. Organizacja przyjęła nazwę Szare Szeregi 1 Dakowicz na ręce nowego komendanta chorągwi złożył ślubowanie. Tego samego dnia takie ślubowanie złożyłem na ręce Mój Białystok _ 651 podharcmistrza Mariana Dakowicza. Było to odpowiednio zmienione przyrzeczenie harcerskie zakończone słowami: „i nie zawahać się przed ofiarą życia". Tuż przed Świętem Niepodległości 1 1 listopada, obawiając się prowokacji i nieodpowiedzialnych wystąpień, wydaliśmy harcerzom rozkaz niewtączania się w żadne demonstracje. Niestety, zarządzenia nasze nie dotarły do wszystkich, a organizacja była jeszcze nieliczna. Tego dnia na cmentarzu wojskowym zgromadziła się pokaźna liczba chłopców i dziewczyn. Milicja sowiecka była na to przygotowana. Manifestację rozpędzono, a wielu młodych ludzi aresztowano. Kilka lat później, na wiosnę 1943 roku, byłem przez kilka dni w wojskowym szpitalu podziemnym w Mosulu (Irak). Pacjent na łóżku obok opowiadał mi, że organizował manifestację harcerską 11 listopada 1939 roku w Białymstoku. Nazywał się pchor. Wawrzyniak, w mieście znalazł się przypadkowo. W wojennej wędrówce spotkał kilku zapaleńców i zorganizowali wystąpienie, za które wielu harcerzy znalazło się za kratkami. Pierwsza trójka przyjętych przeze mnie do Szarych Szeregów złożyła ślubowanie z zadaniem zorganizowania zastępów: Jan Gadkowski, Marian Łukaszewicz i Janusz Podkowski. Jak zorientowałem się ze spotkań z hufcowym, powstały jeszcze inne drużyny, ale z każdym drużynowym hufcowy spotykał się oddzielnie i drużynowi mogli tylko domyślać się, kto należy do hufca. Dochodziły wiadomości, że zaczynają działać konspiracyjne organizacje wojskowe. Harcerze mieli polecenie, aby nie ujawniać swego zaangażowania. Przed kilku laty w „Zeszytach Historycznych" ukazał się pamiętnik młodego chłopca z czasów konspiracji harcerskiej w Warszawie. Redaktor opatrzył je uwagą, że publikowany pamiętnik świadczy o tym, jak nieracjonalnie była budowana konspiracja. Można taki zarzut postawić, ale nie było sposobu na powstrzymanie od służby Polsce pokolenia wychowanego w latach niepodległości. Baliśmy się jakiegoś większego wybuchu i dokładaliśmy starań, by nie doszło do jakiegoś nieszczęścia w rodzaju skutków manifestacji 1 1 listopada. Utrzymanie konspiracji i zachowanie spokoju było największą troską władz harcerskich. Wiedzieliśmy, że jeżeli będziemy potrzebni, to władze podziemne trafią do nas. Tak się też stało. Pod koniec roku hufcowy, którego właśnie zostałem zastępcą, poinformował mnie, że Organizacja Wojskowa nosi nazwę Związek Walki Zbrojnej i że mam być łącznikiem między tą organizacją, a ściślej mówiąc między Komendą Wojewódzką, a Szarymi Szeregami. Kontakt utrzymywałem przez panią Zofię 652 Wspomnienia _ Ryszard Kaczorowski Borkowską5, która mieszkała przy ulicy Artyleryjskiej i była nauczycielką polskiego w gimnazjum krawieckim. Informacje o każdorazowym spotkaniu przekazywała mi nauczycielka tego gimnazjum, pani Zofia Radomska, która od wojny mieszkała w naszym domu. Z nią na tematy organizacyjne nigdy nie rozmawiałem. Zarządzenia i instrukcje komendanta ZWZ przekazywałem Dakowiczowi, który był już zastępcą komendanta chorągwi. Poza panią Borkowską nie znałem nikogo z Komendy Wojewódzkiej ZWZ. Nawet wtedy, kiedy zostałem komendantem chorągwi, istniejący kontakt sam podtrzymywałem i nigdy nie doszło do spotkania z komendantem ZWZ, chociaż takie spotkanie było zamierzone. Do organizacji przyjmowaliśmy chłopców od 1 7 roku życia. Program pracy w Szarych Szeregach był dalszym ciągiem wychowania harcerskiego z położeniem nacisku na służbę polową, ale członkowie upominali się o przygotowanie do walki. Przekazywałem te nastroje moim przełożonym. Wiele rodzin znalazło się w bardzo trudnej sytuacji materialnej, między innymi i nasza rodzina. Pozostawiono co prawda ojca na kolei, ale zaproponowano mu znacznie gorszą pracę, którą musiał przyjąć. Znalezienie pracy dla mnie było bardzo trudne i w końcu, po porozumieniu z moimi przełożonymi, zapisałem się do sowieckiego Instytutu Handlowego. Pozwalało to na pewną swobodę poruszania się i dawało szansę uzyskania pracy po ukończeniu szkoły. Po załatwieniu tej sprawy mogłem więcej czasu poświęcić pracy organizacyjnej. Nasze doświadczenia konspiracyjne były żadne, ale wiedzieliśmy, że trzeba uzupełnić wiedzę o konspiracji, żeby zachować organizację i zapewnić bezpieczeństwo jej członkom. Na terenie miasta przebywał student Politechniki Warszawskiej, oficer rezerwy, który przed kilkoma laty byt członkiem 2 drużyny. W czasie studiów brał udział w radykalnych organizacjach narodowych i z tego tytułu wchodził w konflikt z władzami bezpieczeństwa6. Na spotkaniu z Dakowiczem i ze mną urządził krótki kurs postępowania, którego główne zasady streścić można w kilku słowach: nie robić żadnych notatek i jak najmniej wiedzieć. Metody, jakich używa NKWD, na pewno wcześniej 5 Pani Zofia Borkowską przeżyta okupację sowiecką i po wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej przeniosła się do Wilna, gdzie w dalszym ciągu pozostała w służbie Polski Podziemnej; w 1943 r. została rozstrzelana przez Niemców. 6 Stanisław Pieciul, prawdopodobnie jako dowódca oddziału partyzanckiego, poległ w walce z Niemcami. Mój Białystok _ 653 czy później spowodują, że osoba w ich rękach na pewno coś powie. Tymi przestrogami dzieliłem się z wszystkimi, z którymi miałem kontakt służbowy. W początku stycznia 1940 roku dostaliśmy zadanie wytypowania harcerzy do szkoły podchorążych. Miałem taki oddział zorganizować i potem przekazać go pod właściwą komendę. Jak się dowiedziałem, komendantem tym miał być były drużynowy 3 drużyny Marian Nejman7. W tym czasie zostałem dowódcą oddziału składającego się z 3 drużyn chłopców powyżej 17 lat i musiałem zająć się ich wyszkoleniem wojskowym, co robiłem zgodnie z Podręcznikiem dowódcy plutonu strzeleckiego. Masowe wywózki na Sybir jeszcze bardziej skomplikowały naszą sytuację. W lutym 1940 roku Dakowicz przekazał mi hufiec, w którym szczerby organizacyjne byty już znaczne. Jako hufcowy mianowałem dwóch zastępców: Mirosława Wroczyń-skiego i Tadeusza Mianowskiego. Mieli oni objąć nadzór nad drużynami w swoich rejonach. Wiem, że obydwaj przeżyli wojnę, a wielu chłopców z plutonu szkolnego w późniejszym okresie, już pod okupacją niemiecką, skończyło szkołę podchorążych. W marcu 1940 roku dostałem polecenie zameldowania się u komendanta chorągwi, harcmistrza Gabriela Pietraszewskie-go. Zgłosiłem się o wyznaczonej godzinie w jego mieszkaniu przy ulicy Grunwaldzkiej. Zastałem tam już podharcmistrza Mariana Dakowicza, komendanta chorągwi i jeszcze jakąś nieznaną osobę. Mieszkanie ubezpieczał Włodzimierz Ruszkowski, który również tam mieszkał. Przedstawiono mi nieznajomego jakimś nazwiskiem, chyba „Wolski". Podejrzewałem, że to nie jest jego nazwisko. Komendant chorągwi zagaił nasze spotkanie, witając „Wolskiego" jako wysłannika Głównej Kwatery z uprawnieniami Naczelnika Szarych Szeregów. W czasie całego spotkania wysłannik leżał na kanapie, co składałem na karb zmęczenia po odbytej podróży, ale, jak się później okazało, byt cierpiący. Powiedziano mi, że wizytator jest w drodze do Wilna i następnego dnia mam go odprowadzić do Grodna, zachowując w tajemnicy jego tu obecność. Wizytator opowiedział pokrótce, jak powstały Szare Szeregi i ustalił kolejność przejmowania funkcji komendanta chorągwi na wypadek aresztowania lub wyjazdu. Byłem na trzecim miejscu i pomyślałem sobie, że będzie już po wojnie, jak nadejdzie moja kolej. Stało 7 Podchorąży artylerii, który nigdy tej funkcji nie objąt. Spotkałem go dopiero po kilku latach, w Iraku, w 2 Korpusie Polskim. 654 Wspomnienia Ryszard Kaczorowski się to jednak dużo szybciej. Prawdopodobnie nie wszystkie sprawy byty omawiane w mojej obecności. Po odprawie odebrałem od wizytatora pas z pieniędzmi i dokumentami, uznano bowiem za bardziej bezpieczne przewożenie tego przeze mnie, bo mogłem wylegitymować się dowodem zamieszkania. Miałem doprowadzić naszego kuriera do znanego mu mieszkania w Grodnie, po czym następnym pociągiem wrócić do Białegostoku. W przedziale nie byliśmy sami - w czasie podróży nie rozmawialiśmy. W Grodnie nie znałem adresu i nie usiłowałem zapamiętać domu, gdzie na drugim piętrze pani otwierając drzwi zawołała: „Pan Domański". Był to harcmistrz Lechosław Domański, znany później z Kamieni na szaniec. Mieliśmy kilka chwil na odbiór pasa z dokumentami i pożegnanie. Tego samego wieczoru byłem z powrotem w domu. Domańskiego więcej nie spotkałem, chociaż obydwaj przebywaliśmy kilka miesięcy później w więzieniu w Mińsku. Po latach dowiedziałem się, że w Wilnie czekał na niego harcmistrz Wiktor Szyryński, ale Domański nigdy tam nie dotarł. W końcu maja Gabriel Pietraszewski musiał nagle opuścić Białystok i Komendę Chorągwi objął Dakowicz. Wkrótce Dako-wicz również został ostrzeżony, że jest śledzony i zdecydował się w czerwcu przekazać mi Chorągiew, aby w lecie próbować przejść granicę. Aresztowania i wywózki zdezorganizowały nasze harcerstwo. Próbowałem odwiedzić nasze jednostki, szczególnie na trasie kurierów, i ze zgrozą stwierdziłem, że na skutek wywozów i aresztowań drużyna Szarych Szeregów w Łapach (stacja graniczna) przestała istnieć. Czerwiec 1940 roku był dla mnie miesiącem bardzo trudnym. Przejmowałem Chorągiew z coraz gorszymi warunkami łączności. Upadek Francji pogorszył i tak nie najlepsze nastroje narodu polskiego. Po pierwszych egzaminach w sowieckiej szkole dyrektor Instytutu, jak sam się przyznał - przedwojenny szpieg na terenie Polski, zapytał, czy nie byłbym zainteresowany wyjazdem na studia do Moskwy lub Leningradu. Odpowiedziałem wtedy wymijająco, że matka jest po poważnym wypadku samochodowym (najechał na nią sowiecki wojskowy samochód) i muszę przy niej zostać. Latem odbywałem praktykę w „uniwermagu" i któregoś dnia, byłem wtedy w domu, zjawił się młody człowiek, który towarzyszył Domańskiemu przy przekraczaniu granicy i tam się zgubili. Domański zapowiedział, że ma on nasze adresy i na pewno wkrótce zjawi się. Rzeczywiście wylegitymował się hasłem i ponieważ chodziło o przejście granicy, a tego mi jeszcze Dakowicz nie przekazał, ode- Mój Białystok 655 0999993 stałem go do Dakowicza, który wyprawił go w drogę do Warszawy. Kilka dni później wezwano mnie do dyrektora uczelni, który nawiązał do naszej rozmowy w sprawie dalszych studiów, telefonując gdzieś w międzyczasie. To w jego gabinecie zostałem aresztowany i przewieziony do NKWD (w gmachu byłej Izby Skarbowej). Był 17 lipca 1940 roku. Śledztwo w Białymstoku, a później w Mińsku trwało do 29 stycznia 1941 roku i tego dnia zawieziono mnie do więzienia w Mińsku, które mieściło się w gmachu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych*. W tym budynku zaprowadzono mnie do gabinetu ministra spraw wewnętrznych" Białoruskiej Sowieckiej Republiki. Rozmowa trwała około godziny. Pierwsze pytanie dotyczyło przekonania aresztowanych Polaków o nieuchronnym wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej. Kiedy potwierdziłem, że również jestem o tym przekonany, zapytał, jakie będzie wtedy moje stanowisko. Oczywiście tej wojny na pewno nie będzie, ale gdyby? Odpowiedziałem, że o tym, jakie stanowisko zajmą obywatele polscy, zadecyduje rząd RP w Londynie. Usłyszałem kilka niezbyt pochlebnych uwag pod adresem tego rządu i następne pytanie dotyczyło tajnych organizacji harcerskich, a w szczególności Szarych Szeregów. Chyba nie bardzo był zadowolony z moich odpowiedzi, ale przez cały czas zachowywał się więcej niż poprawnie, biorąc pod uwagę zachowanie jego sędziów śledczych. Na zakończenie zapowiedział, że za dwa dni odbędzie się mój proces, w związku z którym doręczono mi poprzedniego dnia akt oskarżenia. 31 stycznia 1941 roku przewieziono mnie do jakiejś sali sądowej, gdzie spotkałem 5 znanych mi harcerzy, z których nie wszyscy byli członkami Szarych Szeregów. Gdzie indziej opisałem przebieg tego dwudniowego procesu, w wyniku którego Marian Dakowicz, Włodzimierz Ruszkowski, Zygmunt Śmigielski i Ryszard Kaczorowski zostali skazani na karę śmierci, a dwaj młodsi harcerze, Marian Łukaszewicz i Jan Gadko-wski otrzymali wyroki 10 lat łagrów. * Właściwie: Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych (red.). " Właściwie: ludowy komisarz spraw wewnętrznych (red.). Andrzej Chmielarz (Warszawa) Organizacja i działalność wywiadu wschodniego ZWZ-AK • Geograficzne położenie ziem polskich sprawiało, że miały one strategiczny charakter dla III Rzeszy prowadzącej wojnę ze Związkiem Sowieckim. Tędy bowiem przebiegały główne szlaki komunikacyjne łączące front wschodni z zapleczem. Stąd też ogromne znaczenie działań wywiadowczych prowadzonych przez Oddział Informacyj-no-Wywiadowczy (Oddział II) Komendy Głównej Związku Walki Zbrojnej i Armii Krajowej. Działania te, wspierające wysiłek zbrojny aliantów w sposób znacznie efektywniejszy od działań dywersyjnych i partyzanckich, są opracowane tylko w niewielkim stopniu. ZWZ od początku przywiązywał wielką wagę do prowadzenia działalności wywiadowczej. Już w latach 1940-1941 siatki wywiadu penetrowały wszystkie zakłady przemysłowe na terenie Generalnego Gubernatorstwa i ważniejsze centra przemysłowe na terenie Rzeszy. Sprawnie funkcjonujący wywiad ZWZ w 1941 roku trafnie rozpoznał niemieckie przygotowania do wojny ze Związkiem Sowieckim. Kilka dni po rozpoczęciu działań przeciwko Sowietom, szef Oddziału II Sztabu Naczelnego Wodza płk Józef Smoleński przekazał do kraju polecenie objęcia rozpoznaniem wywiadowczym obszary nowo okupowane przez Niemcy1. W przekazanej gen. Władysławowi Andersowi na przełomie sierpnia-września 1941 roku instrukcji gen. Władysław Sikorski informował: Poza sabotażem Org[anizacja] Wojsk[owa] wykonywa wywiad na całym terytorium Polski i Rzeszy. Po rozpoczęciu wojny sowiecko-niemieckiej wydałem rozkaz przesuwania automatycznie zasięgu wywiadu na tyły wojsk niem[iec-kich]. Wyniki wywiadu Org[anizacji] Wojskowej są doskonałe. Otrzymuję codziennie szereg depesz wywiadowczych, które niezwłocznie przekazuję Anglikom, a przez nich Misji Wojskfowej] Sow[ieckiej]2. W meldunkach przekazywanych do Londynu przez ekipy wywiadowcze posuwające się bezpośrednio za wojskami niemieckimi przesyłano informacje o napływie nowych jednostek niemieckich, podawano ich dyslokację, dane dotyczące obsady personalnej i uzbrojenia. 1 Depesza z 8 lipca 1941 r., [w:] Armia Krajowa w dokumentach 1939-1945, t. II, Londyn 1973, s. 15 (dalej: AK). 2 Ibidem, s. 57. I Organizacja i działalność wywiadu wschodniego ZWZ-AK______________________657 Intensyfikacja działań wywiadowczych prowadzonych przez Oddział II Komendy Głównej ZWZ na kierunku wschodnim wiązała się również z faktem, iż w zawartej z Sowietami umowie wojskowej rząd polski zobowiązał się do zorganizowania wywiadu na tyłach wojsk niemieckich na obszarze Rosji3. Sieć wywiadowcza na wschodzie miała obejmować tyły wojsk niemieckich od Bałtyku po Morze Czarne, ze szczególnym uwzględnieniem punktów etapowych i szlaków komunikacyjnych, a zebrane materiały miały pozwalać na wnioskowanie co do zamiarów niemieckich4. Siatka miała być prowadzona nie tylko pod kątem aktualnych potrzeb, ale i planowanego powstania powszechnego5. Instrukcje wykluczały możliwość bezpośredniej, tj. w terenie, współpracy z wywiadem sowieckim. Zakaz ten podyktowany był obawą przed penetracją wywiadowczą organizacji wojskowej w kraju. Zakładano, iż siatka wywiadu wschodniego będzie rozwijana w trzech etapach. W pierwszym etapie planowano uruchomienie placówek wywiadowczych w szczególnie ważnych węzłach komunikacji lądowej i morskiej. W drugim etapie miano położyć nacisk na rozbudowę placówek i wysuwanie ich jak najdalej na wschód. Natomiast w trzecim na ilościową rozbudowę zorganizowanych siatek wywiadu6. Wytyczne zakładały, że zdobyte informacje wywiadowcze będą przekazywane do centrali w Londynie. Przewidywano, że jedynie wiadomości bardzo pilne i ważne po zorganizowaniu łączności radiowej będą przesyłane bezpośrednio do polskiej misji wojskowej w Moskwie. Sieć wywiadu wschodniego, nosząca kryptonim „Ww-72", a następnie „Pralnia", podlegała bezpośrednio Oddziałowi II Komendy Głównej ZWZ-AK. Organizatorem i pierwszym kierownikiem sieci wywiadu wschodniego był rtm. Aleksander Stpiczyński. Funkcję szefa łączności, a od 1942 roku de facto szefa wywiadu wschód, pełniła Halina Zakrzewska „Będą"7. Sieć wschodnia organizacyjnie podzielona była na trzy ekspozytury terenowe nazywane ośrodkami. W założeniach początkowych miały one rozpoznawać poszczególne grupy armii niemieckich. Ośrodek II Grupę Armii „Nord", Ośrodek I Grupę Armii „Mitte", Ośrodek III Grupę Armii „Siid". Rozwój wydarzeń wojennych na froncie wschodnim przekreślił te założenia i poszczególne ekspozytury ukierunkowane zostały na rozpoznanie określonego terenu. Teren od wybrzeża Bałtyku z portami krajów nadbałtyckich (Litwa, Łotwa, Estonia), Wileńszczyznę, Białoruś, z rozwijaniem wywiadu w kierunku na Leningrad penetrował Ośrodek II (O-II). Ośrodkiem mającym swą bazę w Wilnie kierowali kolejno rtm. Tomasz Zań, ps. „Oleś", prowadzący wcześniej działalność wywiadowczą na terenie 3 Instrukcja Nr 8 dla gen. S. Roweckiego z 22 IX 1941 r., Matrialy i Dokumenty Wojskowego Instytutu Historycznego (dalej: MiDWIH), 111/21/19, t. XIII, k. 332. 4 Depesza nr 3195 z K) X 1941 r., |w:J AK, t. II, s. 124. 5 Zob. Instrukcja nr 8 (...), MiDWIH, k. 322. ••-.••.- 6 Ibidem. 1 Zob. H. Zakrzewska, Niepodleglość będzie twoją nagrodą..., 1.1, Warszawa 1994, s, 116-270. 658__________________________________________Andrzej Chmielarz Kowna. W lutym 1942 roku kierownictwo placówką objął rtm. Wacław Giecewicz, ps. „Monter", a po jego aresztowaniu w lipcu 1942 roku por. Franciszek Miszczak, ps. „Śliwa". Teren został podzielony na ekspozytury: I - z placówkami w Wilnie, Mołode-cznie, Dyneburgu, Rydze, Połocku i Witebsku; II - placówki Baranowicze i Mińsk oraz III - z placówkami w Kownie i Kłajpedzie. W 1943 roku w wyniku aresztowań w Wilnie placówka w Mińsku uzyskała znaczny stopień niezależności jako 0-IIb. W organizowaniu ośrodka znaczną rolę odegrali byli żołnierze oddziału mjra „Hubala" - Józef Świda, Józef Alicki, Marek Szymański. Wywiad na Ukrainie w kierunku Odessy prowadził Ośrodek III (O-III). Siedzibą ośrodka został Kijów. Ze względu na trudne warunki działania w terenie wrogo nastawionym do Polaków zorganizowano punkt oparcia w postaci bazy przerzutowej we Lwowie. Ośrodek organizował i kierował nim do końca mjr Aleksander Klotz, ps. „Wizer". O-III organizacyjnie dzielił się na cztery ekspozytury : A - Kijów z placówkami w Żytomierzu, Berdyczowie, Winnicy i Czerkasach; B - Kremieńczug: placówki Gołta, Dniepropetrowsk, Nikołajew, Znamionka, Odessa; C - Charków, D - Rostów, placówki w Połtawie i Homlu. Wywiad w pasie między Ośrodkiem II i III, obejmującym w zasadzie Polesie, organizował Ośrodek I (0-1) z bazą w Baranowiczach. Siatka Ośrodka I rozbudowywana na odcinku Brześć-Łuniniec-Pińsk-Kobryń nie osiągnęła pełnej sprawności. Stałej kontroli poddano jedynie węzły komunikacyjne. W zakresie łączności z centralą w Warszawie korzystał z pomocy O-II. Kierowali nim mjr Samuel Kostrowicki, ps. Jakub", Józef (NN), por. „Wiktor" (NN). ' ' - Pośpiech, z jakim organizowano wywiad wschodni, a który jest zaprzeczeniem skuteczności konspiracyjnego działania, ułatwił rozpoznanie polskich działań niemieckim służbom bezpieczeństwa. W styczniu 1942 roku w Kijowie aresztowano niemal całą placówkę kierowaną przez por. Stanisława Łaniewskiego, ps. „Dach". Próby odbudowy placówki nie powiodły się i aresztowania w połowie roku przeniosły się na teren bazy przerzutowej we Lwowie, a stamtąd do Warszawy. 14 stycznia 1943 roku Niemcy aresztowaniami rozbili niemal całą siatkę wschodnią Ośrodka III, z wyjątkiem bazy w Rostowie. Nie udało się jednak Niemcom aresztować szefa ośrodka mjr. Klotza, który przystąpił do ponownego organizowania siatki wywiadowczej8. Aresztowania poważnie ograniczyły możliwości wywiadowcze na tym kierunku. Organizacyjnie do końca 1943 roku udało się odtworzyć niektóre placówki, jednak siatka nie odzyskała uprzedniej sprawności. Sprawny rozwój siatki kierowanej przez Ośrodek U zahamowały aresztowania na Łotwie wiosną 1942 roku. Siatka wywiadowcza rozpoznająca porty akwenu północnego 8 S. Pempel, Aresztowania w sztabie Obszaru Poludniowo-Wschodniego Lwowskiego ZWZ-AK w czasie okupacji hitlerowskiej 1941-1944, MiDWIH 111/50/137, k. 79-82; R. Nazarewicz, Razem na tajnym froncie, Warszawa 1983, s. 139-140. Organizacja i działalność wywiadu wschodniego ZWZ-AK 659 Morza Bałtyckiego została zorganizowana w oparciu o tamtejszą Polonię. Pracę wywiadowczą na terenie Rygi organizował kpt. Jan Kaliszek, ps. „Waligóra", w Tallinie por. Kazimierz Pągowski, ps. „Dionizy", w Dyneburgu Stanisław Wieloch, ps. „Ryszard". Placówki zorganizowano w Dyneburgu, Rydze, Lipawie, Mitawie, Windawie, Tallinie i Rzeżycy. Pierwsze aresztowania nastąpiły w Rydze w kwietniu 1942 roku, w lipcu dotknęły Dyneburg oraz Lipawę. W sierpniu i wrześniu aresztowania objęły niemal całą siatkę, co doprowadziło do jej rozbicia i zawieszenia działalności. Wśród aresztowanych znalazł się m.in. kpt. Kaliszek9. •,' • W lipcu 1942 roku aresztowany zostaje szef O-II rtm. Giecewicz i rozbita siatka wileńska. Straty te rekompensowało zorganizowanie przez ekspozyturę w Mińsku placówek wywiadowczych w Smoleńsku, Witebsku i Bobruj sku10. Podjęte we wrześniu 1942 roku próby odbudowy siatki przez por. Franciszka Mi-szczaka, ps. „Śliwa" zakończyły się niepowodzeniem. Wskutek zagrożenia aresztowaniem został odwołany do Warszawy, a kierownictwo przejął Henryk Żuk, ps. „Onufry". Wiosną 1943 roku na stanowisko szefa O-II został wyznaczony cichociemny mjr Franciszek Koprowski, ps. „Dąb", który jednak już w listopadzie 1943 roku został aresztowany przez wileńskie gestapo. : ; ; , : - " Mimo ogromnego wysiłku, aresztowania, jakie miały miejsce w 1943 roku, zarówno na północnym, jak i południowym odcinku wywiadu wschodniego, zakłóciły poważnie pełną odbudowę siatek wywiadu wschodniego, co w pewnym stopniu ograniczyło możliwości rozpoznania wywiadowczego terenów w bezpośrednim zapleczu frontu wschodniego. Ze wszystkich trzech sieci wywiadowczych największy teren obejmowała i najsprawniej była zorganizowana, mimo dwóch fal aresztowań, siatka południowo-wschodnia. Z początkiem 1944 roku dokonana została reorganizacja kierownictwa wywiadu wschodniego. Dotychczasowa sieć „Ww-72" zostaje przeorganizowana w jeden z wydziałów Oddziału II KG AK. Kierownikiem wydziału, który otrzymał kryptonim „Pralnia", został mianowany mjr Franciszek Miszczak. Rok 1944 z racji postępów frontu wschodniego ograniczał stopniowo działalność wywiadowczą na kierunku wschodnim, m.in. wskutek konieczności ewakuacji pracowników placówek przed nadciągającą Armią Czerwoną. .-.,-. .-> ••• ,\,.? t •.-,.-.„• , ;.*.,-, . .• . •-.-., .•,,,..,,..,..• . _r Zdobywane przez wywiadowców Armii Krajowej wiadomości otrzymywali w pierwszej kolejności Brytyjczycy, którzy po analizie część z nich przekazywali sowieckiej misji wojskowej w Londynie. Po podpisaniu 14 sierpnia 1941 roku umowy wojskowej z Sowietami przed stroną polską otworzyła się możliwość bezpośredniego dostarczania informacji wywiadowczych stronie sowieckiej. Polacy traktowali tę możliwość jako jeden z elementów przetargowych wobec Sowietów, licząc, iż ci w zamian zezwolą na ' Szerzej zob. C. Chlebowski, Polonia łotewska w walce z okupantem, „Wojskowy Przegląd Historyczny" 1971, nr 2, s. 446-450. Szerzej o działalności ekspozytury w Mińsku zob. G. Lipińska, Jeśli yipomnę o nich..., Paryż 1988, s. 183-215. 660__________________________________________Andrzej Chmielarz utworzenie na terenie ZSRS bazy zaopatrzeniowej dla ZWZ". Efektem rozmów z Rosjanami była zgoda na uruchomienie pod Moskwą polskiej placówki łączności radiowej „Wisła". Za jej pośrednictwem miały być przekazywane z Warszawy uzyskane materiały wywiadowcze dotyczące sytuacji na zapleczu frontu wschodniego. Zgodnie z instrukcją podaną w depeszy z 20 kwietnia 1942 roku do Moskwy miały być przekazywane bezpośrednio informacje dotyczące położenia jednostek niemieckich na froncie wschodnim, o transportach zaopatrzenia, w przygotowaniach do ofensywy itp.12 Pierwszą depeszę do Moskwy wysłano z Warszawy 28 kwietnia 1942 roku. Zawierała ona informacje o miejscach wyładunku przerzucanych z zachodu jednostkach wojskowych na południowym i środkowym odcinku frontu13. Zawarte w meldunku informacje wskazują, iż zostały one uzyskane przez siatki wywiadowcze Ośrodka III i I. W drugiej depeszy, nadanej 29 kwietnia, przekazano Rosjanom informacje uzyskane przez Ośrodek II o składach paliwa i bazach lotniczych od Rygi po Mińsk14. Tego samego dnia przekazano również informację o zakończeniu niemieckiej koncentracji w rejonie Charkowa. Była ona wprost bezcenna dla dowództwa sowieckiego, które właśnie kończyło przygotowania do operacji uprzedzającej (operacja charkowska rozpoczęła się 12 maja 1942 roku). Przekazana 8 maja 1942 roku przez placówkę „Wisła" ocena przekazywanych wiadomości zamykała się w dwóch słowach: „bardzo wartościowe"15. Bezpośrednia współpraca wywiadowcza, w trakcie której przekazano wiele niezwykle cennych informacji, w tym szereg na bezpośrednie zlecenie sowieckie, trwała trzy miesiące. 29 lipca gen. Żuków zakomunikował stronie polskiej o braku celowości dalszego działania placówki „Wisła"16. Ocena sprawności wywiadowczej i wyników wywiadu wschodniego, z racji skąpego materiału źródłowego, napotyka na poważne trudności. Posiłkować możemy się opiniami wywiadu rosyjskiego i brytyjskiego. Rosjanie, choć to dla nich przekazywany materiał wywiadowczy miał najważniejsze znaczenie, nie byli skłonni do pochwał. Sądząc jednak po zleceniach, jakie przekazywali do realizacji wywiadowi wschodniemu AK, pozyskiwane informacje była wiarygodne i wartościowe17. Znacznie mniej powściągliwi byli w swych ocenach Anglicy. W brytyjskiej ocenie pracy wywiadu za pierwsze półrocze 1942 roku stwierdzono, iż jest on naszym najlepszym źródlem informacji, jeżeli chodzi o O. de B. na froncie wschodnim,18 Ocena bry- nAK, t. II, s. 57; R. Nazarewicz, op.cit, s. 121-122. 12 AA:, t. II, s. 219-220. 13 A WIH 111/21/19, t. XIII, k. 160. 14 Ibidem, k. 161. ' li Ibidem, k. 164. "•AAU II, s. 289-290. • 17 R. Nazarewicz, op.cit., s. 135. 18 AA:, t. II, s. 53, 293-295. Organizacja i działalność wywiadu wschodniego ZWZ-AK 661 tyjska z początków 1943 roku: Niezmiernie wartościowa robota (...) utrzymana na bardzo wysokim poziomie (...) meldunki podające identyfikację niemieckich i innych nieprzyjacielskich formacji na froncie wschodnim oraz w Niemczech i na terenach okupowanych były niezmiernie pożyteczne (...). Statystyki ruchów wojsk na i z frontu wschodniego były wyjątkowo wartościowe i ostatnio zyskały jeszcze na wartości (...)19. W ostatniej okresowej ocenie, pochodzącej z sierpnia 1944 roku, a będącej jakby całościową oceną pracy wywiadu wschodniego czytamy: Doniesienia polskiego O. II, szczególnie jeśli chodzi o przegrupowania dywizji na froncie wschodnim, były znakomite zarówno pod względem ścisłości jak i pod względem ciężaru gatunkowego nadesłanych informacji20. Ogromny wysiłek żołnierzy AK zaangażowanych w prace wywiadu wschodniego nie został właściwie wykorzystany wskutek zerwania współpracy wywiadowczej przez stronę sowiecką. Lata powojenne nie stwarzały możliwości mówienia o wkładzie wywiadu AK w zwycięstwo. Nowa „ludowa" władza miała w tej mierze wyrobione zdanie: Opowiada się też często, że po zawarciu układu polsko-sowieckiego w 1941 r. wywiad AK podjął pracę penetrowania tyłów frontu niemieckiego na wschodzie, i że zdobyte wiadomości przez Londyn dostarczane były d[owó]dztwu Armii Czerwonej. (...) Stosunek AK, a zwłaszcza jej wywiadu do Armii Czerwonej całkowicie wykluczał takie postępo- wanie. 21 Zamiast uznania, żołnierzy wywiadu spotykały po wojnie prześladowania i więzienie. 19 Polska Podziemna 1939-1945, [Autorzy:] W Brodziej [i in.], Warszawa 1991, s. 257. 20 Cyt. Polskie Siły Zbrojne w drugiej wojnie światowej, t. III, Armia Krajowa, Londyn 1950, s. 307. 21 Obóz reakcji polskiej w latach 1939-1945, Warszawa 1948, s. 95-96. Andrzej Krzysztof Kunert (Warszawa) Powołanie Komendy Obszaru Nr 3 ZWZ we Lwowie i Komendy Okupacji Sowieckiej ZWZ w świetle dokumentacji Komendy Głównej ZWZ w Paryżu Generał broni Kazimierz Sosnkowski 16 października 1939 roku został wyznaczony na następcę Prezydenta Rzeczypospolitej i jeszcze tego samego dnia mianowany ministrem bez teki w Radzie Ministrów RP na Uchodźstwie, kierowanej przez generała dywizji Władysława Sikorskiego. Dzień później - 17 października 1939 roku - premier W. Sikorski oświadczył podczas posiedzenia rządu, iż w najbliższym czasie K. Sosnkowski będzie powalany do kierowania pracami wojskowymi w kraju1. Zarządzenie o utworzeniu w kraju ściśle tajnej organizacji wojskowej pod nazwą Związek Walki Zbrojnej - na czele z kierowaną przez gen. broni K. Sosnkowskiego, ps. ,Józef Godziemba" Komendą Główną w Paryżu - podpisał premier i Naczelny Wódz gen. dyw. W. Sikorski 13 listopada 1939 roku2, powołując się na odpowiednią uchwałę Rady Ministrów z 8 listopada 1939 roku3. Nowa organizacja miała zastąpić w okupowanym kraju oskarżaną o sanacyjność Służbę Zwycięstwu Polski, powołaną w Warszawie w nocy z 26/27 września 1939 roku przez gen. bryg. Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego, ps. „Torwid" (choć - jak się niebawem okazało - w praktyce oznaczało to jedynie przekształcenie struktur organizacyjnych SZP w ZWZ). Prace koncepcyjno-organizacyjne przed powołaniem ZWZ rozpoczęto oczywiście jeszcze przed zarządzeniem Naczelnego Wodza z 13 listopada 1939 roku i przed uchwałą 1 Protokoły z posiedzeń Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej, 1.1, oprać. W. Rójek przy wspótpr. A. Suchcitza, Kraków 1994, s. 33. 2 Wielokrotnie przedrukowywany w różnych wydawnictwach (w ślad za: Polskimi Sitami Zbrojnymi w drugiej wojnie światowej, t. III, Armia Krajowa, Londyn 1950, s. 101 i Armią Krajową w dokumentach 1939-1945,1.1, Londyn 1970, s. 4-5) tekst zarządzenia W. Sikorskiego z 13 XI1939 r. wykazuje kilka odstępstw od oryginału - Instytut Józefa Pilsudskiego (dalej: IJP) w Nowym Jorku, Archiwum K. Sosnkowskiego, Koi. l, T. 3, t. 6, k. 451^t51v. Tekst oryginału opublikowany w pierwszym tomie wydawnictwa Prawdziwa historia Polaków. Ilustrowane wypisy źródłowe 1939-1945, oprać. D. Baliszewski i A.K. Kunert. Warszawa 1999. 3 Tekstu odpowiedniej uchwały Rady Ministrów z 8 XI 1939 r. nie zdołano dotychczas odnaleźć. W protokole posiedzenia z tego dnia odnotowano fakt dyskusji nad sprawą lączności z krajem - Protokoły z posiedzeń ..., 1.1, s. 65. Powołanie Komendy Obszaru Nr 3 ZWZ we Lwowie... 663 Rady Ministrów z 8 listopada 1939 roku. Pierwszym dokumentem statutowym nowej organizacji były Zasady organizacji pracy w kraju, nazwane w owym zarządzeniu Naczelnego Wodza regulaminem wewnętrznym, w korespondencji wewnętrznej między generałami W. Sikorskim i K. Sosnkowskim - tezami organizacyjno-politycznymi w sprawie roboty na terenie Kraju3", później zaś - Statutem ZWZ. Zasady organizacji pracy w kraju datowane były 10 listopada 1939 roku, ale wiemy, iż praca nad ich ostateczną redakcją trwała co najmniej dwa tygodnie5, zaś tydzień wcześniej - 4 listopada 1939 roku - K. Sosnkowski odesłał W. Sikorskiemu pierwotny projekt dokumentu ze swoimi poprawkami6. * '•'"'** Pełny tekst Zasad organizacji pracy w kraju1 nie został przesłany do kraju, natomiast jego obszerne fragmenty znalazły się nieco później w Instrukcjach Nr l dla komendantów ZWZ: Obszaru Nr l w Warszawie (pod okupacją niemiecką) i Obszaru Nr 3 we Lwowie (pod okupacją sowiecką). Zasady organizacji pracy w kraju zapowiadały utworzenie sześciu obszarów, kierowanych bezpośrednio przez Komendę Główną ZWZ w Paryżu, w tym dwóch na terenie okupacji sowieckiej: Nr 2 z siedzibą w Grodnie (Białymstoku)8 i Nr 3 z siedzibą we Lwowie. Instrukcja Nr I dla Obywatela Rakonia (czyli płk. dypl. Stefana Roweckiego, dotychczasowego zastępcy Dowódcy Głównego SZP, mianowanego teraz komendantem Obszaru Nr l ZWZ w Warszawie)9 nie została dostarczona z Paryża do Warszawy -wbrew wielu dotychczasowym publikacjom - 23 grudnia 1939 roku przez por. Jerzego Feliksa Szymańskiego, ps. „Konarski", lecz dopiero 4-5 stycznia 1940 roku przez kpt. Jerzego Michalewskiego, ps. „Dokładny" i Władysława Gieysztora, ps. „Hoffman", którzy wyruszyli z nią z Paryża 24 grudnia 1939 roku10. Data przywiezienia do Warszawy 4 Zob. niżej przypis 6. 5 Według M. Neya-Krwawicza (Biuro Generala Sosnkowskiego. Komenda Główna Związku Walki Zbrojnej we Francji listopad 1939-czemiec 1940, Warszawa 1996, s. 12) co najmniej od 25 X 1939 r. 6 List przewodni K. Sosnkowskiego z 4 XI1939 r. (pierwszy chronologicznie znany dokument dotyczący ZWZ) po raz pierwszy reprodukował niżej podpisany w swoim Ilustrowanym przewodniku po Polsce Podziemnej 1939-1945, Warszawa 1996, s. 30. 7 Tekst Zasad... , dołączony w formie załącznika do protokołu posiedzenia Rady Ministrów z 8 XI1939 r., został opublikowany dopiero w 1994 r. Zob. Protokoty z posiedzeń..., 1.1, s. 72-77. 8 W oryginale odręcznie przekreślono Grodno i wpisano na to miejsce Białystok. Zob. Ibidem, s. 74 i przypis 18. W publikowanym tam tekście Zasad wydrukowano mylnie komendy obwodów zamiast komendy obszarów. 9 Pełny tekst Instrukcji Nr l dla Obywatela Rakonia był już publikowany (Armia Krajowa w dokumentach ..., 1.1, s. 10-21), ale bez wskazania pierwotnego adresata, co więcej, z mylną adnotacją odredakcyjną, jakoby identyczny tekst skierowany został jednocześnie do ppłk. Włodzimierza Brayczewskiego, ps. „Pejcz" (ibidem, s. 21). W rzeczywistości Instrukcja Nr l adresowana początkowo właśnie do „Pejcza", po otrzymaniu w Paryżu wiadomości o jego aresztowaniu w Warszawie (7 XI 1939 r.) została przeadresowana na pik. dypl. Stefana Roweckiego, ps. „Rakoń" - w oryginale dokumentu pseudonim „Pejcz" został odręcznie przekreślony i zastąpiony pseudonimem „Rakoń" (IJP w Nowym Jorku, Archiwum K. Sosnkowskiego, Koi. l, T. 2, t. 3, k. 75). Owa zmiana mogła nastąpić dopiero po 12 XII 1939 r., bowiem jeszcze w podpisanej tego dnia instrukcji dla komendanta Bazy Łączności z Krajem w Budapeszcie jako nowo mianowany komendant Obszaru Nr l w Warszawie widnieje „Pejcz" (ibidem, k. 140). 10 Po raz pierwszy ustalenie tej daty (4-5 11940 r.) opublikowaliśmy w 1983 r. - A. Chmielarz, A.K. Kunert, Spiska 14. Aresztowanie generala „Grota" - Stefana Roweckiego, Warszawa 1983, s. 19. 664 Andrzej Krzysztof Kunert Instrukcji Nr l (4-5 stycznia 1940 roku) wyznacza początek tworzenia ZWZ - a właściwie przekształcania struktury SZP w ZWZ - pod okupacją niemiecką. Instrukcja Nr l dla komendanta Obszaru Nr 3 we Lwowie dotarła tam z Paryża wcześniej niż do Warszawy, co oznaczało wcześniejsze - niż pod okupacją niemiecką - rozpoczęcie tworzenia ZWZ pod okupacją sowiecką. Instrukcja ta, zawierająca dwie nominacje (dla gen. dyw. Mariana Żegoty-Januszaj-tisa, ps. „Karpiński" na stanowisko komendanta Obszaru Nr 3 we Lwowie i dla gen. bryg. Mieczysława Boruty-Spiechowicza, ps. „Kopa" na stanowisko komendanta Obszaru Nr 2 w Białymstoku), podpisana przez Komendanta Głównego ZWZ, 21 listopada 1939 roku została kontrasygnowana przez Naczelnego Wodza i ostatecznie datowana 29 listopada 1939 roku11. Według notatnika ówczesnego zastępcy Szefa Sztabu Komendy Głównej ZWZ ppłk. dypl. Franciszka Demela, ps. „Heczka", instrukcja była opracowywana już od 13 listopada 1939 roku12. Wiozący Instrukcję Nr l do Lwowa Tadeusz Strowski, ps. „Turzym"13 został odprawiony z Paryża w końcu listopada 1939 roku. Dzienna data jego wyjazdu do niedawna budziła jeszcze kontrowersje. Według pisma gen. broni K. Sosnkowskiego do Naczelnego Wodza z lutego (brak daty dziennej) 1940 roku14, a nawet podpisanej przezeń nieco wcześniej - 16 stycznia 1940 roku - Instrukcji Nr 2 dla Ob. Stolarskiego (Torwida)]5, ustaleń płk. Jana Rzepeckiego i Jerzego Węgierskiego16 - T. Strowski miał wyruszyć z Paryża 28 listopada 1939 roku. Przeczą temu zarówno sama datacja dokumentu (29 listopada 1939 roku), jak i dokumenty personalne T. Strowskiego17 oraz notatnik ppłk. dypl. F. Demela, ps. „Heczka"18, wskazujące jednoznacznie, iż T. Strowski wyjechał z Paryża 30 listopada 1939 roku. Data jego przyjazdu do Lwowa - 19 grudnia 1939 roku19 - wyznacza początek tworzenia ZWZ pod okupacją sowiecką (dwa tygodnie wcześniej niż pod okupacją niemiecką). Dopiero po odprawieniu z Paryża T. Strowskiego doszła tam ze Lwowa wiadomość o wcześniejszym aresztowaniu przez NKWD gen. dyw. M. Żegoty-Januszajtisa " IJP w Nowym Jorku, Archiwum K. Sosnkowskiego, Koi. l, T. 3, t. 3, k. 208-219. '" Instytut Polski i Muzeum im. Gen. Sikorskiego (dalej: IPMGS) w Londynie, Koi. 195/1. 13 Nie zajmuję się w tym tekście dyskusją na temat jego stopnia wojskowego. Zob. J. Węgierski, Lwów pod okupacjąsowiecką 1939-1941, Warszawa 1991,5.51-52. , 14 IPMGS w Londynie, PRM 12, k. 96. ... 15 IPJ w Nowym Jorku, Archiwum K. Sosnkowskiego, Koi. l, T. 3, t. 3, k. 198. 16 J. Węgierski, op.cit.. Warszawa 1991, s. 50. Podaje on zresztą także mylnie datę instrukcji: 21 XI zamiast: 29 XI 1939 r. 17 Studium Polski Podziemnej (dalej: SPP) w Londynie, koperta personalna Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza. 18 Pod datą 30 XI 1939 r. notuje on: Wyprawiliśmy dzisiaj Strowskiego do Lwowa (T. Turzyma). Odprawa urągała wszelkim zasadom konspiracji", IPMGS w Londynie, Koi. 195/1. Fragment ten cytował wcześniej M. Ney-Krwawicz, op.cit., s. 33. " Według J. Węgierskiego (op.cit., s. 50) - 10, 12 lub 19 XII 1939 r. Tę ostatnią datę potwierdzają: dokumenty personalne T. Strowskiego (zob. wyżej przypis 17) i sprawozdanie por. Romana Tatarskiego, ps. „Luda" złożone podczas konferencji belgradzkiej 29 V-2 VI 1940 r. (Armia Krajowa w dokumentach ... , 1.1, s. 249). Powołanie Komendy Obszaru Nr 3 ZWZ we Lwowie... 665 (27 października 1939 roku). W Komendzie Głównej ZWZ zapadła wówczas decyzja o mianowaniu na stanowisko komendanta Obszaru Nr 3 we Lwowie gen. bryg. M. Ka-raszewicza-Tokarzewskiego (pod zmienionym pseudonimem „Stolarski"), o czym pisał Komendant Główny ZWZ w instrukcji osobistej dla komendanta Bazy Łączności z Krajem w Budapeszcie z 12 grudnia 1939 roku20. Skierowany do „Stolarskiego" rozkaz objęcia tego stanowiska został dołączony do Instrukcji Nr l dla płk. dypl. S. Roweckiego, ps. „Rakoń" z 4 grudnia 1939 roku (rozkaz musiał być zatem podpisany między 30 listopada21 a 4 grudnia). Instrukcja dla „Rakonia" dotarła do Warszawy - o czym już wiemy - 4-5 stycznia 1940 roku i cztery dni później „Stolarski" w Meldunku Nr 5 potwierdził otrzymanie rozkazu: Instrukcję z załącznikami (w tym rozkaz dla mnie objęcia Obszaru Nr 3), przestaną ob. Rakoniowi, czytałem22. W tym samym czasie Komenda Główna ZWZ w Paryżu zrozumiała, iż idea bezpośredniego kierowania z takiej odległości pracą sześciu niezależnych obszarów ZWZ w okupowanym kraju jest nierealna. Postanowiono zatem utworzyć pośredni szczebel dowodzenia i powołać dwóch równorzędnych komendantów okupacji: niemieckiej i sowieckiej23. Na pierwsze z tych stanowisk został mianowany płk dypl. S. Rowecki, ps. „Rakoń", a na drugie - gen. bryg. M. Karaszewicz-Tokarzewski, ps. „Stolarski". Obie nominacje znalazły się w Instrukcji Nr 2 dla Ob. Rakonia i w Instrukcji Nr 2 dla Ob. Stolarskiego (tym razem obu podpisanych przez Komendanta Głównego ZWZ z tą samą datą 16 stycznia 1940 roku), zawierających jednobrzmiącą formułę: Ustalam Komendy Okupacji niemieckiej z siedzibą w Warszawie i sowieckiej z siedzibą we Lwowie lub w Wilnie. W instrukcji dla „Stolarskiego" Komendant Główny ZWZ zostawił mu swobodę wyboru siedziby: we Lwowie lub w Wilnie. (...) Jeśli ze względów konspiracyjnych wybierzecie siedzibę w Wilnie, musicie na obszar nr 3 (Lwów) wyznaczyć kogoś szczególnie odpowiedzialnego, nadając mu charakter swego zastępcy24. 20 IPJ w Nowym Jorku, Archiwum K. Sosnkowskiego, Koi. l, T. 3, t. 3, k. 143. 21 Warto dodać, iż jeszcze 30 XI 1939 r. w instrukcji osobistej dla komendanta Bazy Łączności z Krajem w Bukareszcie Komendant Główny ZWZ twierdził, iż organizacją wojskową (mowa o SZP) na terenie Obszaru Warszawa kieruje „Tarwid" (sic - „Torwid") i wyjaśniał: pseudonim, którego dotychczas nie można byto z całą pewnością zidentyfikować (prawdopodobnie gen. Karaszewicz-Tokarzewski) - ibidem, k. 163. 22 Armia Krajowa w dokumentach ... , t. I, s. 41. Warto zaznaczyć, iż w oryginalnym tekście Instrukcji Nr l dla Obywatela Rakonia zamieszczona została informacja o mianowaniu gen. bryg. M. Karaszewicza-Tokarzewskiego, ps. „Stolarski" komendantem Obszaru Nr 2 w Białymstoku, zaś gen. bryg. Mieczysława Boruty-Spiechowicza. ps. „Kopa" - komendantem Obszaru Nr 3 we Lwowie, i dopiero odręcznie zamieniono te dwa pseudonimy miejscami (IPJ w Nowym Jorku, Archiwum K. Sosnkowskiego, Koi. l, T. 3, t. 2, k. 80). Nie zdołałem ustalić, czy był to wynik pomyłki przy przepisywaniu tekstu, czy może ślad pierwotnie rozpatrywanej i następnie zaniechanej koncepcji wysłania „Stolarskiego" do Białegostoku? Zaprzysiężenia „Stolarskiego" na rotę ZWZ dokonał w Warszawie Władysław Gieysztor, ps. „Hoffman". Zob. Armia Krajowa w dokumentach..., t. VI, Londyn 1989, s. 36. 23 Nazwa komendant okupacji sowieckiej pojawia się po raz pierwszy w instrukcji postępowania na wypadek ogłoszenia poboru do Armii Czerwonej, datowanej 5 I 1940 r. Zob. Armia Krajowa w dokumentach , 1.1, s. 128. 24 IPJ w Nowym Jorku, Archiwum K. Sosnkowskiego, Koi. l, T. 3, t. 3, k. 198. Jeszcze w 1991 r. J. Węgierski (op.cit., s. 58) pisał o tej instrukcji: Nieznana nam z treści. 666______________________________________Andrzej Krzysztof Kunert Instrukcja ta - dostarczona do Warszawy 11 marca 1940 roku25 - nie zastała już tu „Stolarskiego", który dwa tygodnie wcześniej wyruszył do Lwowa i przy przekraczaniu granicy niemiecko-sowieckiej w nocy z 6/7 marca 1940 roku został aresztowany przez NKWD. Nie ulega zatem wątpliwości, iż „Stolarski" wyjeżdżał z Warszawy w celu objęcia stanowiska komendanta Obszaru Nr 3 we Lwowie i o swoim awansie na stanowisko komendanta całej okupacji sowieckiej ZWZ nie zdążył się dowiedzieć. Kwestia pozostawienia komendantowi okupacji sowieckiej ZWZ swobody wyboru siedziby (Lwów lub Wilno) znalazła się również w drugiej wersji Statutu ZWZ, uzupełnionego poprawkami uchwalonymi przez Radę Ministrów 13 lutego 1940 roku26. Ta druga ewentualność brzmi zaskakująco, skoro Wilno zostało „przekazane" Litwie przez ZSRR na mocy układu z 10 października 1939 roku i zajęte przez oddziały litewskie 28 października 1939 roku, zatem kierowanie stamtąd strukturami ZWZ pod okupacją sowiecką było raczej nierealne. W każdym razie wiemy, iż owo nowe sformułowanie zostało zaproponowane przez Komendanta Głównego ZWZ (wśród kilku innych poprawek i uzupełnień) 22 stycznia 1940 roku27 i po akceptacji następnego dnia przez Naczelnego Wodza i premiera W. Si-korskiego przedstawione do zatwierdzenia podczas wspomnianego posiedzenia Rady Ministrów 13 lutego 1940 roku28. Jak widzimy, formalne zgłoszenie poprawek nastąpiło po ich częściowym wprowadzeniu w życie. Sam zresztą Komendant Główny ZWZ swoją formalną propozycję z 22 stycznia 1940 roku zakończył słowami: Zmiany do Statutu, dotyczące podziału na okupację i obszary, zostały już uwzględnione w „Instrukcji Nr l i Nr 2 dla K[omen-danjtów ZWZ'29. Wróćmy do osoby „Stolarskiego", który wyjechał z Warszawy w celu objęcia stanowiska komendanta Obszaru Nr 3 we Lwowie, nie zdążywszy odebrać nominacji na komendanta całej okupacji sowieckiej ZWZ. Nie zdążył on także otrzymać listu Komendanta Głównego ZWZ z 2 lutego 1940 roku: Wyznaczenie Was pierwotną instrukcją na Komendanta Obszaru Nr 3 traktowane było jako faza wstępna i zupełnie przejściowa, w rozumieniu, że stamtąd [ze Lwowa] musi się zacząć robota porządkowania organizacyjnego i politycznego na całym terenie okupacji sowieckiej. Sprawa warunków Waszej pracy napawa nas tutaj najżywszą troską - stąd też w Instrukcji Nr 2 pozostawiam Warn swobodę wyboru miejsca postoju Komendy okupacji. Lwów dla Was na dłuższy czas zbyt niebezpieczny, w Białymstoku warunki niemożliwe, sądzę więc, że Wasz wybór zatrzyma się na Wilnie^0. 25 Armia Krajowa w dokumentach..., t.1, s. 72, 129. 26 IPJ w Nowym Jorku, Archiwum K. Sosnkowskiego, Koi. l, T. 3, t. l, k. 7. W protokole posiedzenia Rady Ministrów z 13 II 1940 r. odnotowano dyskusję nad zasadami organizacyjnymi pracy społeczno-politycznej w kraju.. Zob. Protokoly z posiedzeń..., 1.1. s. 210. 27 IPJ w Nowym Jorku, Archiwum K. Sosnkowskiego, Koi. l, T. 3, t. l, k. 22. , . 28 Ibidem, k. 24. . ... 29 Ibidem, k. 23. . » ; ; , , _:.;-,• 10 Armia Krajowa w dokumentach ..., 1.1. s. 126. •• •. . . • •'••.'' Powołanie Komendy Obszaru Nr 3 ZWZ we Lwowie... 667 W zupełnie otwarty sposób sprawę nominacji do Lwowa wyjaśniał gen. broni K. Sosnkowski w prywatnym liście do gen. bryg. Michała Karaszewicza-Tokarzewskie-go z 27 stycznia 1942 roku: Nominacja Wasza do Lwowa została postanowiona wbrew mej opinii jako sui generis kompromisowa decyzja, pod naciskiem czynników politycznych, oskarżających złośliwie i tendencyjnie od samego początku robotę wojskową w Kraju o „sanacyjność" i torowanie tzw. „sanacji" powrotu do władzy i to w formie dyktatury wojskowej. Ataki tych czynników w końcu 1939 r. i początkach 1940 r. skoncentrowały się na Waszej osobie w postaci żądań całkowitego usunięcia Was od pracy. Opór z mej strony nie mógł uzyskać całkowitego powodzenia, ponieważ walka z Organizacją Wojskową była jednocześnie jedną z form ukrytej, lecz zaciętej walki ze mną. Zdołałem jednak po pewnym czasie wyjednać poddanie pod Waszą komendę całej okupacji sowieckiej. Następną troską moją było: wybór dla Was siedziby dającej Warn bezpieczniejsze warunki pracy, niźli Lwów. Nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności kurier, który wiózlmój list z zarządzeniem dotyczącym tej sprawy, dotarł do Warszawy w dwa dni po opuszczeniu jej przez Was. List ten wymieniał Wilno jako Waszą siedzibę^. Jak pamiętamy, nominacja „Stolarskiego" na stanowisko komendanta okupacji sowieckiej ZWZ nosiła datę 16 stycznia 1940 roku. Dwa dni wcześniej, 14 stycznia 1940 roku, Komendant Główny ZWZ podpisał nominację Stanisława Zaremby vel Stanisława Turskiego na p.o. komendanta okupacji sowieckiej ZWZ do czasu przybycia stałego komendanta okupacji32, czyli „Stolarskiego". Tajemniczym Stanisławem Turskim33 był płk dypl. Stanisław Sosabowski, który przyjął rozkaz do wiadomości 20 stycznia 1940 roku, lecz ostatecznie do kraju nie wyjechał, otrzymując w końcu miesiąca nominację na stanowisko zastępcy dowódcy l. Dywizji Grenadierów we Francji34. Zapewniłem sobie przed sześcioma tygodniami - pisał w lutym (brak daty dziennej) 1940 roku gen. broni K. Sosnkowski do Naczelnego Wodza - zgodę ppłk. [sic] Turskiego, że pojedzie do Lwowa na parę miesięcy, aby możliwie najszybciej uporządkować stosunki i dopomóc wyznaczonemu Komendantowi Okupacji, Ob. Stolarskiemu. Na tę prowizoryczną rolę obywatela T. Pan Generał wyraził swoją zgodę. Przygotowania do odjazdu ob. Turskiego trwały długo i dobiegły końca w ostatnich dniach; miał on właśnie już wyruszyć w drogę, gdy otrzymałem zawiadomienie z M. S. Wojsk., że ob. Turski jechać nie może, gdyż jest niezbędny jako zastępczy dowódca l Dywizji Piechoty we Francji^. 31 IPJ w Nowym Jorku, Archiwum K. Sosnkowskiego, Koi. 2, T. 14, k. 183. n Ibidem, Koi. l, T. 3, t. l, k. 46. 33 Wydawcy Armii Krajowej w dokumentach (t. VI, s. 16, 19) uznali przybrane nazwisko Stanislaw Turski za nazwisko rodowe, zaś wydawcy Protokolów z posiedzeń (t. I, s. 139) zidentyfikowali go mylnie jako Stanisława Turskiego, znanego matematyka. 34 S. Sosabowski we wspomnieniach Droga wiodla ugorem (Londyn 1967, s. 84) pisze tylko o swojej pracy w komórce krajowej gen. Sosnkowskiego, nie wspominając nic o owej nominacji. 35 IPMGS w Londynie, PRM12, k. 97. • . • , 668______________________________________Andrzej Krzysztof Kunert W następnym miesiącu, 11 marca 1940 roku, nominację na p.o. komendanta okupacji sowieckiej ZWZ otrzymał ppłk dypl. Stanisław Pstrokoński, ps. „Stefan Łoziri-ski"36. Miał on -jak zanotował Szef Sztabu Komendy Głównej ZWZ ppłk dypl. Franciszek Demel, ps. „Heczka" 5-7 marca 1940 roku - stanu organizacyjnego i personalnego na terenie Lwowa nie zmieniać do przyjazdu Stolarskiego^1. „Łoziński" został odprawiony przez Komendanta Głównego ZWZ z Paryża 15 marca 1940 roku i w połowie maja przybył do Lwowa. Tymczasem - 14 kwietnia 1940 roku - nadeszła do Komendy Głównej ZWZ w Paryżu wiadomość o aresztowaniu gen. bryg. M. Karaszewicza-Tokarzewskiego „Stolarskiego"38. 36 Instrukcja dla ob. Łozińskiego Stefana, IPJ w Nowym Jorku, Archiwum K. Sosnkowskiego, Koi. l, T. 3, t. l, k. 42-45; Pełnomocnictwa dla ob. Łozińskiego Stefana, ibidem, po k. 45. 37 SPP w Londynie, Koi. 11/2. 38 Szef Sztabu Komendy Głównej ZWZ ppłk dypl. Franciszek Demel, ps. „Heczka" zanotował pod tą datą: Wpadka Stolarskiego - ibidem, Koi. 11/3. Grzegorz Mazur (Kraków) Walka NKWD ze Związkiem Walki Zbrojnej na Kresach Południowo--Wschodnich w świetle dokumentów z polskich archiwów w Londynie 22 września 1939 roku gen. Marian Żegota-Januszajtis utworzył we Lwowie konspiracyjną Polską Organizację Walki o Wolność (POWW)1. Jej zadaniem była walka z okupantem sowieckim. Z meldunkiem o jej powstaniu wysłał do gen. Władysława Sikorskiego kuriera Tadeusza Strowskiego. Przybył on do Francji, gdzie obdarzyli go zaufaniem zarówno gen. W. Sikorski, jak i gen. Kazimierz Sosnkowski i następnie 28 listopada 1939 roku odprawiono go z Paryża do Lwowa z rozkazami utworzenia ZWZ. Do Lwowa powrócił on w drugiej dekadzie grudnia. Niestety, trzej ludzie, którym miał doręczyć rozkazy o powstaniu ZWZ: generałowie M. Żegota-Januszajtis, Mieczysław Boruta-Spiechowicz oraz Władysław Anders, byli już aresztowani przez NKWD. Z rąk Strowskiego rozkazy i instrukcje otrzymał więc płk w stanie spoczynku Władysław Żebrowski, były komendant Korpusu Kadetów nr l we Lwowie. Tak powstała organizacja ZWZ-1 we Lwowie2. W tym samym czasie stojący na czele Służby Zwycięstwu Polski (SZP) gen. Michał Karaszewicz-Tokarzewski wysłał jako emisariusza do Lwowa mjr. dypl. Alfonsa Aleksandra Klotza. Przybył on do Lwowa w grudniu 1939 roku i zetknął się tam ze swoim kolegą z Wyższej Szkoły Wojennej, ppłk. dypl. Janem Maksymilianem Sokołowskim. Wspólnie przystąpili do organizowania SZP (późniejszego ZWZ-2) we Lwowie. Szybko doszło do animozji między grupą Żebrowskiego, wywodzącą się głównie ze środowisk 1 Możliwość przeprowadzenia kwerendy w archiwach w Londynie, niezbędnej do napisania niniejszego artykułu, zawdzięczam stypendium otrzymanemu od Funduszu Pomocy Niezależnej Literaturze i Nauce Polskiej, za które składam niniejszym serdeczne podziękowania. 2 Studium Polski Podziemnej w Londynie (dalej cyt.: SPP), teczka personalna. 1740 - Tadeusz Strowski; Zakład Narodowy im. Ossolińskich (dalej cyt.: Ossolineum), 16541/11, k. 11-14, jest to 116-stronicowe opracowanie szefa Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza, pik. dypl. Józefa Smoleńskiego, poświęcone sprawie E. Macielińskiego. Przechowywane jest ono zarówno w Ossolineum, jak i w SPP. Zob. też Polskie podziemie 1939-1941, t. I Lwów-Kołomyja^Stryj-Złoczów, Warszawa-Kijów 1998, s. 85,679-681; J. Węgierski, Lwów pod okupacją sowiecką 1939-1941, Warszawa 1991, s. 50-53; tenże, Komenda obszaru poludniowo-wschodniego Armii Krajowej, [w:] Annia Krajowa. Rozwój organizacyjny, red. K. Komorowski, Warszawa 1996, s. 250. T. Strowski w niektórych publikacjach występuje jako major, ale faktycznie był tylko plutonowym i to człowiekiem z przeszłością kryminalną, m.in. przed wojną sąd w Łunińcu skazał go na 3 miesiące więzienia za kradzież (Centralne Archiwum Wojskowe, Tadeusz Strowski, KN 9 X 1933). 670___________________________________________Grzegorz Mazur endeckich oraz grupą Klotza i Sokołowskiego, w skład której wchodzili ludzie o sympatiach sanacyjnych. Mimo prób nie udało się zjednoczyć tych grup, a w późniejszym okresie doszło nawet do kolejnych podziałów. Dodatkowo negatywne opinie o Klotzu z racji jego sanacyjnej przeszłości docierały nawet do Paryża i utrudniały uporządkowanie sytuacji we Lwowie3. l marca 1940 roku NKWD we Lwowie aresztowało byłego słuchacza lwowskiego Korpusu Kadetów, Edwarda Golę. Po złożeniu obszernych zeznań został on wypuszczony z więzienia już jako agent NKWD. Wkrótce spowodował on aresztowanie Strowskie-go i jego żony, a ten z kolei następnych osób z kierownictwa ZWZ-1, począwszy od kwietnia 1940 roku - szefa wywiadu w ZWZ-1, w tym - kpt. Romana Kędzierskiego. Jego stanowisko w konspiracji objął prawdopodobnie we wrześniu 1940 roku przyjaciel E. Goli z Korpusu Kadetów, kpt. Edward Metzger. Był on także, choć nie wiemy od kiedy, agentem NKWD4. - =• , ,•--.-.. Do innych sukcesów NKWD należało pochwycenie na granicy rumuńskiej w styczniu 1940 roku dwóch kolejnych kurierów: braci Stanisława i Józefa Żymierskich, którzy wyjechali z Paryża w grudniu 1939 roku. Nikomu jeszcze wtedy nie był znany fakt, że Stanisław już przed wybuchem wojny został wciągnięty do pracy na rzecz wywiadu sowieckiego przez swego brata Michała, byłego generała WP. Cała niesiona przez nich poczta wpadła w ręce NKWD. Dowiedziało się ono, że podstawą szyfru dla lwowskiej radiostacji było jedno z wydań Dziadów A. Mickiewicza. Już jednak po paru miesiącach w podziemiu oraz na obczyźnie wiedziano o zdekonspirowaniu tego szyfru, bowiem delegat Komendy Obszaru Nr 3 Lwowskiego na konferencji w Belgradzie 29 maja-2 lipca 1940 roku, por. Roman Tatarski, ps. „Luda" informował o tym, mówiąc że NKWD szuka tej książki przy każdej rewizji. Podejrzenia pod adresem Żymierskich o współpracę z NKWD skonkretyzowały się jednak dopiero po zwolnieniu ich z więzienia w 1941 roku i skontaktowaniu się ich z dowództwem Armii Polskiej w ZSRS5. Wydarzenia te stały się przyczyną pierwszej wielkiej wsypy. Zagrożony aresztowaniem przez NKWD płk Żebrowski próbował przedostać się za granicę, ale w niejasnych do tej pory okolicznościach zginął w okolicach Horodenki 25 kwietnia 1940 roku. 2 maja 1940 roku baza łączności „Romek" w Budapeszcie informowała Stefana Roweckiego, że Żebrowski został we Lwowie „podobno" aresztowany, ale organizacji nie zdekonspi-rowano. Jednak w świetle zeznań - złożonych w kwietniu i maju w NKWD oraz dokonanych wtedy aresztowań, o czym dość dokładnie wiemy obecnie - była to ocena 3 SPP, 2.2.2.1; J. Węgierski, op.cit., s. 45-54; A.A. Klotz Wspomnienia, mps, k. 6-10,28,33^17, kopia w zbiorach autora, który całość przygotowuje do wydania w postaci książkowej. O animozjach tych świadczą obszerne fragmenty tekstu A.A. Klotza oraz liczne dokumenty, w tym też opublikowane [w:] Armia Krajowa w dokumentach 1939-1945, Londyn 1970-1989,1.1 i II. 4 Ossolineum, 16541/11, k.13; Polskie podziemie, s. 57, 768-841 i nast.; J.Węgierski, op.cit., s. 347. 5 SPP, 2.2.2.1, teczka personalna Stanisława Żymierskiego, teczka personalna Józefa Żymierskiego; J. Poksiński, „TUN". Tatar-Utnik-Nowicki, Warszawa 1992, s. 208-211; Polskie podziemie, s. 43-15, 77. Walka NKWD ze Związkiem Walki Zbrojnej na Kresach Południowo-Wschodnich... 671 zbyt optymistyczna. Stanowisko komendanta objął po Żebrowskim w kwietniu 1940 roku ppłk Władysław Kolarski, ps. „Druh", ale 20 kwietnia 1940 roku i on został aresztowany. Wraz z nim w ręce NKWD dostało się trzynastu innych konspiratorów. Złożyli oni obszerne zeznania, po czym z wyjątkiem jednego, Adama Rodowita, zostali wszyscy rozstrzelani 24 lutego 1941 roku. Przy całej tej sprawie NKWD bardzo poszerzyło swój zasób wiedzy o ZWZ-1. W zeznaniach osób aresztowanych w tej sprawie zawarte było prawdziwe nazwisko mjr. Emila Macielińskiego, ps. „Kornel", „Pomian", „Rey", „Sas", który objął teraz jako najstarszy stopniem komendę Obszaru Lwowskiego ZWZ-1, dwa jego pseudonimy oraz rysopis6. W tej sytuacji zaskoczenie budzi stwierdzenie Macielińskiego w Raporcie nr 10 z l czerwca 1940 roku: Aresztowanie Druha nie wywołało niepożądanych nastrojów w organizacji. Trzon organizacji trwa nadal, łączność z zagranicą pracuje bez przerwy. Kadrę ZWZ bezwzględnie utrzymamy1. Tymczasem do Lwowa wyruszył w celu objęcia Komendy Dowództwa Obszaru Nr 3 i Okupacji Sowieckiej ZWZ gen. Michał Karaszewicz-Tokarzewski. Został jednak aresztowany na granicy przez sowieckich pograniczników 6/7 marca 1940 roku, nierozpoznany zesłany do łagru i dopiero po pewnym czasie zidentyfikowany. Na poszukiwanie generała wyruszył A.A. Klotz wraz z łączniczką Eleonorą Wandą Ptaszek. W trakcie swej wędrówki od czerwca do października 1940 roku dotarli oni aż do Irkucka i skupisk wielu polskich zesłańców, ale generała nie udało się odszukać. Wiosną 1940 roku A.A. Klotz i J.M. Sokołowski odeszli z ZWZ-2 i utworzyli własną organizację o charakterze sanacyjnym Wierni Polsce8. W Paryżu w dalszym ciągu nie zdawano sobie sprawy z powagi sytuacji. 15 marca 1940 roku wyjechał z Paryża jako emisariusz do Lwowa oraz pomocnik gen. Tokarzew-skiego ppłk dypl. Stanisław Pstrokoński, ps. „Łoziński". Prawdopodobnie już od samego Paryża szli za nim agenci NKWD. Dotarł on do Warszawy, gdzie otrzymał od S. Ro-weckiego kontakty na Żebrowskiego oraz Sokołowskiego. Do Lwowa Pstrokoński przybył około 15 maja 1940 roku, najpierw trafił na „kontakt" ppłk. Sokołowskiego, który doprowadził go do komendanta ZWZ-2 mjr. Zygmunta Dobrowolskiego. Od tego ostatniego zażądał namiaru na ZWZ-1, ponieważ szedł głównie do tej organizacji, ale został ostrzeżony, że Macieliński „jest niepewny". Nie potrafiono jednak przedstawić mu żadnych dowodów lub poszlak, zaś Sokołowski i Klotz ocenili Macelińskiego „dodatnio". Pstrokoński po spotkaniu z Macelińskim doszedł do wniosku, że powinien utworzyć własną organizację, ponieważ żadna z czołowych postaci lwowskiego podziemia nie 6 Centralne Archiwum Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, U I/5,6,7/F; SPP, SK 12, t. 3, k. 81; G. Mazur, J. Węgierski, Konspiracja lwowska 1939-1944. Slownik biograficzny, Katowice 1997, s. 236; Polskie podziemie, s. 679 i nast., 753-757. 7 SPP, SK 39, t. 8. 8 SPP, O.VI, L.dz.l 16/40, 3.3.1.5; Ossolineum, 16541/11, k. 105; A.A. Klotz, Wspomnienia k. 103 i nast.; G. Mazur, J. Węgierski, op.cit., s. 91-94, 255; J. Węgierski, op.cit., s. 384-385. Raport A.A. Klotza z tej podróży opublikowany został w: Z ziemi sowieckiej - z domu niewoli. Relacje, raporty, sprawozdania z londyńskiego archiwum prof. Stanisława Kota, wybór i oprać. J. Gmitruk, Z. Hemmerling, J. Salkowski, Warszawa 1995, s. 81-97. 672 Grzegorz Mazur nadaje się na stanowisko komendanta Obszaru Lwowskiego ZWZ. Już jednak 21 lub 22 czerwca 1940 roku Pstrokoński został aresztowany przez NKWD wraz z pomocnikiem, por. Stanisławem Mrozkiem. Od razu powiedziano mu, kim jest i co robi oraz zaproponowano pracę w „spacyfikowaniu" organizacji9. Przewieziono go następnie do Moskwy, gdzie, jak napisał w sporządzonym później raporcie: W śledztwie przekonałem się, że cała org[anizacja] jest w ich rękach i że wiadomości ich pochodzą ze środowiska Reya. Z rozmów moich poprzednich i depesz do Paryża wiedzieli Sowfieci], że działam powstrzymująca wobec różnych nieprzemyślanych aktów. Mam obecnie podejrzenie, że nie tylko Rey ich informował10. Zgodził się więc na propozycję współpracy z NKWD, chcąc -jak potem raportował - zlikwidować zdradę. Sam doszedł do wniosku, że zdrada wypływa od E. Macielińskiego i jego żony, przez niego NKWD ma zorganizowaną całą sieć nadzoru nad organizacją, a wiele osób jest podejrzanych. Pstrokoński po uwolnieniu z aresztu polecił literatowi Stanisławowi Wasylewskiemu rozpuścić szeroko po Lwowie wiadomość, że jest na usługach NKWD. Spowodowało to jego kolejne aresztowanie i powtórne przewiezienie do Moskwy. W sporządzonym dla Naczelnego Wodza referacie szefa Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza, ppłk. dypl. Tadeusza Rudnickiego, w sprawie Pstrokońskiego, z 5 stycznia 1942 roku, znajdujemy stwierdzenie, że ostrzegł on organizację mjr. Dobrowolskiego oraz wysłał meldunek do Paryża przez S. Wasyle-wskiego. Co ciekawe, 9 lipca 1940 roku E. Macieliński zawiadomił drogą radiową Bazę w Bukareszcie o aresztowaniu S. Pstrokońskiego, sugerując winę Kędzierskiego. Informował też, że Pstrokoński otaczał się ludźmi Dobrowolskiego, nie ufając jemu i jego ludziom. Dowódca Bazy w Bukareszcie, płk dypl. Stanisław Rostworowski, informując o tym Londyn proponował powołanie E. Macielińskiego na stanowisko komendanta okupacji sowieckiej. W. Sikorski i K. Sosnkowski uznali tę propozycję za słuszną, ale zarazem stwierdzili, że należy to do prerogatyw Roweckiego11. Natomiast na konferencji w Czerniowcach 27 sierpnia 1940 roku, w której uczestniczył delegat Macielińskiego por. Stanisław Niemczycki, ps. „Leszek" stwierdzono, że Łoziński rozpoczął całkowitą współpracę z Kornelem. Współpraca ta przerwaną została przez wyjazd Łozińskiego do Bartłomieja [Białystok - przyp. G.M.]. Cel wyjazdu i termin powrotu nie znany12. 3 maja 1940 roku E. Macieliński otrzymał awans na stopień ppłk., a 15 maja 1940 roku mianowany został komendantem Obszaru Lwowskiego ZWZ. Do Roweckiego wysłano depeszę, że „Kornelowi" powinny podporządkować się wszystkie organizacje konspiracyjne na terenie Obszaru Lwowskiego ZWZ. Absolutnie byli temu przeciwni ppłk So-kołowski i mjr Klotz13. 9 SPP, SK 39, t. 7, 3.3.1.5; Ossolineum, 16594/11, t. 5; Armia Krajowa, 1.1, s. 79-80; J. Węgierski, op.cit.. s. 137, 378-379. A.A. Klotz w spisanych po wojnie wspomnieniach (cz. I, s. 419), stwierdził, że przyczyną aresztowania Pstrokońskiego byt kontakt z „Kornelem". Kurier Zbigniew Chaszczyński, przebywający w VI 1940 r. we Lwowie napisał potem w raporcie, że po konferencji Pstrokońskiego z Macielińskim wszystko miało być w po nad ku. 10 Armia Krajowa, t. II, s. 79. 11 Ibidem. 1.1, s. 269-270, t. II, s. 79-80; SPP, 3.3.1.5; Ossolineum, 16541/H, k. 33-34. 12 SPP, SK 39, t. 8. Także w depeszy nr 231a do Roweckiego wiosną 1941 r. Macieliński pisał, że Pstrokoński wyjechaldo Białegostoku i dodziśnic o nim nie wiemy (SPP, 3.3.1.5.). , 13 Armia Krajowa, 1.1, s. 238-242; J. Węgierski, op.cit., s. 372. Walka NKWD ze Związkiem Walki Zbrojnej na Kresach Poiudniowo-Wschodnich...___________673 Tymczasem pojawiły się pierwsze podejrzenia pod adresem Macielińskiego. Baza w Bukareszcie przekazała jego depeszę z 12 lipca 1940 roku, w której znalazło się niezrozumiałe zdanie: Nie wiedzą kto to Rakoń i nie mają z nim łączności14. 16 sierpnia 1940 roku w depeszy do tej bazy gen. Sosnkowski stwierdził, że dotychczasowe wyniki wywiadowcze Kornela są bardzo nikłe15. 23 sierpnia 1940 roku Baza w Bukareszcie przesłała do centrali depeszę od Roweckiego, który pisał: System pracy i treść meldunków Kornela oceniam jako niepoważny16. W Meldunku organizacyjnym nr 31 z 2 września 1940 roku scharakteryzował go jako nierównego, nieopanowanego i pracującego bez planu komendanta, nadsyłającego nieprawdziwe informacje w meldunkach wywiadowczych. Wszystko to powodowało to rosnące niezadowolenie zarówno Roweckiego, jak i władz polskich na obczyźnie. Na konferencji w Czerniowcach zapadła więc decyzja o wysłaniu na przeszkolenie wywiadowcze do Bukaresztu kpt. E. Metzgera. Po odbyciu go w październiku 1940 roku, w drodze powrotnej został on aresztowany przez NKWD w Czerniowcach i wkrótce wypuszczony. Nie ulega więc wątpliwości, że „dzięki" niemu NKWD uzyskało obszerną wiedzę na temat Bazy w Bukareszcie i jej pracy. Nie wiemy, czy i kiedy zdano sobie z tego w pełni sprawę17. Kolejne raporty Roweckiego z 10 grudnia 1940 roku i l kwietnia 1941 roku zawierały oceny dyskwalifikujące Macielińskiego jako dowódcę, ale podejrzewano, że: Kornel nie jest osobą identyczną z ppłk. Macieliń-skim, a może być podstawiony przez NKWD 18. Ppłk Rudnicki w notatce adresowanej do gen. W. Sikorskiego (prawdopodobnie z 20 lutego 1942 roku) stwierdził, że: pierwsze podejrzenia co do osoby Kornela powzięła Baza w Bukareszcie w końcu września 1940 r.19 Wysłano więc 29 października 1940 roku do Lwowa jako kurierów Zbigniewa Chaszczyńskiego, dodatkowo przeszkolonego na oficera wywiadu, oraz Zbigniewa Pekela. Wpadli oni w ręce sowieckie jeszcze przed Czerniowcami. Chaszczyński przepadł bez wieści, natomiast Pekel zgodził się na przedstawioną mu propozycję współpracy z wywiadem sowieckim i został z powrotem przerzucony do Rumunii. Tam złożył o wszystkim raport20. W rezultacie 28 marca 1941 roku szef Bazy Łączności w Kairze, ppłk dypl. Józef Matecki, depeszował: Melina u Cezara [kryptonim Czerniowiec - przyp. G.M.] jest w rękach wywiadu sowieckiego lub jest mu znana, (...) pieniądze złożone tam przez Mariana doszły do Leszka za zgodą wywiadu sowieckiego (...), a także że Obszar Lwowski ZWZ jest opanowany przez wywiad sowiecki, który zna szyfr „S l"21. Do podobnych wniosków, o opanowaniu lwowskiej konspiracji przez wywiad sowiecki, doszedł w marcu 1941 roku kpt./mjr Jerzy 14 Ossolineum, 16541/11,k.68. .. : ,.-.-• 15 SPP, 5.2.1. " •-.-.. 16 SPP, teczka personalna 1469 - Stanisław Pstrokoński. 17 SPP, 3.1.2.1.1, 5.2.6.1,0.VI„ L.dz.520/40; Armia Krajowa, 1.1, s. 287-288; J. Węgierski, op.cit., s. 347. 18 Ossolineum, 16541/11, k. 81-87. 19 SPP, 3.3.1.5. 20 SPP, 2.3.4.3.1.1; Ossolineum, 16541/11, k.48, 68-71. 21 SPP, 5.2.7.1. 674________________________________ ••• • Grzegorz Mazur Fryzendorf, oficer wywiadu z placówki kairskiej. Uprzedzono o tym w maju 1941 roku przez Bazę w Budapeszcie Roweckiego, a także o znajomości przez przeciwnika melin w Czerniowcach i pracy Bazy Łączności w Rumunii22. We Lwowie pseudonimem „Mak" posługiwał się przybyły z Rumunii kurier Mieczysław Komarski, który zagrożony aresztowaniem w marcu 1940 roku zbiegł do Warszawy23. Następnie 22 marca 1941 roku do Stambułu przybył - z paszportem francuskim - inż. Pszczółkowski ze Lwowa, który przekazał informację od pracownika wywiadu ze Lwowa Jana Gosiewskiego, że ten ostatni, człowiek od Andrzeja podaje, że plac[ówka] Mąka zlikwidowana24. Na zapytanie skierowane do Oddziałów VI i II Sztabu Naczelnego Wodza otrzymano odpowiedź, że ani placówka „Mak", ani nazwiska wymienionych w tej depeszy ludzi nie są znane. Osoba „Mąka" nadal jednak funkcjonowała w lwowskim podziemiu, bowiem 27 kwietnia 1941 roku p.o. Delegata Rządu we Lwowie Władysław Zych depeszował do Bazy Łączności „Bey" w Stambule: Kto to jest Mak, jaka je go funkcja we Lwowie, czy Mak i Andrzej to jeden czlek25. Obu tych pseudonimów używał wtedy we Lwowie E. Gola, podający się też za pracownika Oddziału II. Być może więc NKWD na miejsce „Mąka" - Komarskiego udało się podstawić jako „Mąka" swego agenta E. Golę. Kolejny kurier z Warszawy do Lwowa, oficer policji Włodzimierz Kordecki, ps. „Marcyniuk", przeszedł granicę niemiecko-sowiecką wraz z kurierką Hanką Nehrebecką w nocy 17/18 września 1940 roku. 20 września 1940 roku poszedł na punkt kontaktowy przy ul. Zadwórzańskiej, którym było mieszkanie Halszki Wasilewskiej (siostra Wandy). Mieli oni adresy kontaktowe Macielińskiego oraz zapasowe do Dobrowolskiego. Już następnego dnia po przybyciu Kordecki spotkał się z E. Golą, przekazał mu przyniesioną pocztę, a 26 września 1940 roku został aresztowany przez NKWD. Wypuszczono go trzy dni później pod warunkiem rozpracowania gen. Roweckiego i innych dowódców ZWZ w Warszawie. Spotkał się wtedy z Macielińskim, który pokazał mu przyniesioną przezeń pocztę, po czym opuścił Lwów. Do Warszawy powrócił 10 października 1940 roku, ale - mimo iż złożył dokładny raport o pobycie we Lwowie - został posądzony o „szantaż i wprowadzenie organizacji w błąd", skazany na śmierć 4 grudnia i zastrzelony 13 grudnia 1940 roku. Można obecnie uważać, że wyrok ten był całkowicie niesłuszny, ale wtedy sprawa ta jeszcze bardziej podważyła zaufanie Roweckiego do Macielińskiego26. Mimo to 6 listopada 1940 roku poinformował on „Kornela" o planowa- 22 SPP, 2.3.4.3.2.1; Ossolineum, 16541/H, k.70. -' ' 23 Polskie podziemie, s. 469-519. 24 SPP,5.2.6.1. '•-•• "• •••'• • - - ••-•••'• 25 SPP, 5.2.6.1; Ossolineum, 16603/1, k.137; J. Węgierski, op.cit., s. 261, pisze, że otrzymano odpowiedź ze Stambułu, iż „Mak" jest pracownikiem polskiego wywiadu. 26 SPP, 3.3.1.5; Archiwum Akt Nowych (dalej cyt.: AAN), Oddz. VI, 203/IX-1, k. 8-20a, 203/K-2, k. 24-25; Ossolineum, 16541/H, k. 68-69; IPiMS, A.9.YI.22/7/2. Szczegółowo o aferze Kordeckiego pisze J. Węgierski, op.cit., s.183-193. Walka NKWD ze Związkiem Walki Zbrojnej na Kiesach Pohidniowo-Wschodnich...__________675 nym przybyciu do Lwowa komendanta Okupacji Sowieckiej płk. dypl. Leopolda Oku-lickiego, ps. „Mrówka", który z powodu afery „Marcyniuka" będzie ostrożnie podchodził do ZWZ-1. Okulicki przybył do Lwowa 3 listopada 1940 roku, ale 17 listopada Macie-liński depeszował do Roweckiego z pytaniem, czy jest on już we Lwowie, ponieważ jak napisał, boimy się podstawienia. W odpowiedzi Rowecki nakazał mu podporządkowanie się Okulickiemu, jako komendantowi Okupacji i przesyłanie depesz przez tego ostatniego. Nie doszło jednak do nawiązania kontaktu, Okulicki przyszedł bowiem nie na „kontakty" Macielińskiego, ale na „kontakty" Dobrowolskiego27. W tej sytuacji nie dziwi fakt, że Rowecki w meldunku z 21 listopada 1940 roku (który do Londynu dotarł dopiero 21 marca 1941 roku, a rozszyfrowany został 15 kwietnia 1941 roku) stwierdził, że: zarówno Dobrowolski, jak i Kornel, wzgl[ędnie] część ich organów, są w rękach lub pod ścisłą obserwacją NKWD2%. Rowecki nie wiedział jednak, że Dobrowolski miesiąc wcześniej, około 29 października 1940 roku został wydany NKWD wraz z innymi osobami przez E. Golę, swego szefa wywiadu29. Leopold Okulicki wkrótce po przybyciu do Lwowa, w nocy 21/22 stycznia 1941 roku, został aresztowany przez NKWD. Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa stało się to za sprawą Bolesława Zymona, agenta NKWD, który wcześniej spowodował wsypę na Wołyniu i aresztowanie tamtejszego komendanta ZWZ, płk. Kazimierza Majewskie-go. W depeszy z 4 kwietnia 1941 roku płk dypl. J. Smoleński informował Roweckiego, że ze Lwowa otrzymano depeszę, jakoby Okulicki mimo wyraźnych rozkazów, nie chciał rozmawiać z Macielińskim i tworzył czwarty ZWZ. Być może to właśnie stało się przyczyną aresztowania30. W raporcie, i załącznikach do niego sporządzonych przez R. Tatarskiego o sytuacji we Lwowie na podstawie rezultatów konferencji w Czerniowcach, wyraźnie widać animozje międzypartyjne i wybujałe ambicje E. Macielińskiego. Czytamy tam m.in.: Dobrowolski dalej czynny - podejrzewany jest przez ogól o brudną robotę proniemiecką'1. Ma ścisly kontakt z org[anizacją] ukr[aińską]. Stronnictwo narodowe odlączylo się zupełnie od niego. Niestety Wacława [kryptonim Warszawy - przyp. G.M.] jest właśnie Z nim w ścisłym kontakcie. Omija nas, wysyła kurierów na jego adres (Marcyniuk) -obecnie przysłali specjalnego emisariusza (Mrówka), który twierdzi, że ma pełnomocnictwa z Londynu co do reorgfanizacji] Obsz[aru] Nr 3. Przyszedł na adres Dobrfowol-skiego]. Nie rozumiemy tego. Kilkakrotnie zwracaliśmy się do Wacławy z tym - odpowiedzieli, że to przypadkowe, my zaś wiemy, że to z rozmysłem, gdyż niejaka Włada od 27 SPP, 3.3.1.5,0.VI,L.dz. 119/41,741/41. • ' , ; 28 Ossolineum, 16541/11, k. 52,66. 29 G. Mazur, J. Węgierski, op.cit., s. 55-56; J. Węgierski, op.cit., s. 362. Istnieje też wersja, jakoby Dobrowolski został aresztowany wraz z Pstrokońskim 22 VI 1940 r. (Ossolineum, 16541/11, k. 112). 30 SPP: 3.3.1.5; G. Mazur, J. Węgierski, op.cit., s. 140-141. . ' 31 Jest to insynuacja, twierdzenia tego nie potwierdzają inne źródła. ' ' 676___________________________________________Grzegorz Mazur Dobrowolskiego posila do Waclawy i tam rządzi32. Od Rakonia nie otrzymaliśmy dotąd ani grosza, pomimo że wysialiśmy dwóch kurierów z meldunkiem o podporządkowaniu i z prośbą o pieniądze. Doszli do Waclawy i nie wrócili. Załatwcie tę sprawę, gdyż jest to wszystko bardzo podejrzane i wyraźnie wygląda na robotę proniemiecką^. Jednocześnie, jak w swych wspomnieniach pisze A.A. Klotz, mimo ostrzeżeń do Lwowa przychodzili emisariusze i kurierzy, wchodzili na ścieżkę Kornela, co kończyło się następnie ich aresztowaniem. W jego opinii „Kornel" był agentem NKWD34. Ponieważ Macieliński był człowiekiem o zdecydowanych sympatiach endeckich, przez długi czas brał go w obronę szef placówki łączności w Stambule (podległej Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, czyli prof. Stanisławowi Kotowi, a nie wojsku), Jerzy Kurcyusz, także endek wszędzie węszący i zwalczający sanację. Między innymi 20 lipca 1941 roku depeszował on do Kota, że oskarżenia pod adresem Macielińskiego są nikczemną intrygą ZWZ w Warszawie. Skończyło się to dopiero w listopadzie 1941 roku ostrą interwencją S. Kota, wówczas ambasadora RP w Moskwie, który wysłał depeszę do Kurcyusza, pisząc w niej, że ludzie opuszczający sowieckie więzienia obciążają Macielińskiego35. Sytuację skomplikował wyjazd z Bukaresztu 4 lipca 1940 roku pracowników polskiej placówki dyplomatycznej w związku z zerwaniem polsko-rumuńskich stosunków dyplomatycznych i przestawienia jej na pracę konspiracyjną (jako „Bolek II"). Jedynymi możliwościami utrzymywania łączności ze Lwowem były teraz próby dotarcia do Lwowa z Warszawy i utrzymywanie radiowej łączności ze Stambułu. W grudniu 1940 roku z Bazą Łączności w Stambule nawiązał kontakt gruziński działacz emigracyjny Szałwa Beriszwili vel Karol Berik i zaproponował utworzenie szlaku przerzutowego ze Stambułu do Lwowa przez Kaukaz. Najpierw na próbę wysłano gruzińskiego kuriera z 1000 dolarów i kwarcami do radiostacji, który dotarł do Lwowa 17 maja 1941 roku. Przesyłkę otrzymał E. Macieliński potwierdzając to depeszą do Stambułu z 21 maja 1941 roku. Zaraz potem, bo 3 czerwca 1941 roku, wysłano przez gruzińskich kurierów do Lwowa 3000 dolarów, kwarce, elementy nowego szyfru itp. Nie doszli oni do Lwowa z powodu wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej, ale już w lipcu 1941 roku ustalono, że K. Berik jest współpracownikiem NKWD. Oznaczało to panowanie NKWD nad szlakiem przerzutowym do Lwowa, kontrolowanie przezeń poczty oraz rozpracowywanie polskich placówek w Turcji. Przy tej okazji wyszło na jaw, że inne organizacje gruzińskie mają kontakty z Niemcami, co z kolei naraża Polaków na penetrację ze strony gestapo lub 32 Nieprawda. Władysława Piechowska faktycznie została aresztowana 17 IX 1940 r. w pociągu pod Lwowem (J. Węgierski, op.dt., s. 378). 33 SPP, O.VI, L.dz.413/40. . .-,.,, 34 Wspomnienia A.A. Klotza, k. 40. 35 IPiMS, A.9.III.4, t. 12a, A.9.YI.22/7/2; Ossolineum, 16541/11, k. 99-101. Co ciekawe, p.o. Delegata Rządu we Lwowie W. Zych w 1941 r. występował w obronie Macielińskiego, natomiast w spisanej w 1945 r. relacji (w zbiorach SPP) uznał go za agenta NKWD. Walka NKWD ze Związkiem Walki Zbrojnej na Kresach Południowo-Wschodnich... 677 Abwehry. Spowodowało to wydanie 15 lipca 1941 roku przez J. Smoleńskiego rozkazu zerwania kontaktów z Gruzinami36. W swoim szczegółowym meldunku z 13 lutego 1942 roku ppłk Pstrokoński stwierdził, że działalność obu Baz Łączności, na Węgrzech i w Rumunii oraz Komendy Głównej ZWZ w Paryżu była w świetle terenu lwowskiego i zdobyczy NKWD nader naiwna31. Niewątpliwie miał rację, ale uświadomienie sobie tego faktu przez władze polskie nastąpiło zbyt późno. 30 maja 1941 roku płk J. Smoleński depeszował do Bazy Łączności w Stambule, iż istnieje podejrzenie poważne, że NKWD siedzi na org[anizacji] Pomiana - oparte również na obserwacjach Rakonia. Sprawdzenie w terenie konieczne3*. Według opracowania płk. Smoleńskiego, pierwszą konkretną wiadomością o zdradzie Kornela byla depesza od Rakonia (...), przekazana przez Beya (...), z 11 lipca 1941 roku, informująca o powrocie ze Lwowa specjalnego pełnomocnika, którym był mjr Klotz, potwierdzający podejrzenia wobec Macielińskiego. Spowodowało to natychmiastową reakcję Centrali celem wyjaśnienia całej sprawy oraz jej skutków i grad ostrzeżeń przed Macielińskim39. W tym samym czasie Macieliński depeszował do Stambułu ostrzeżenie adresowane do Roweckiego przed Metzgerem, który ze Lwowa udał się do Warszawy; depeszę tę z Londynu 23 sierpnia 1941 roku przesłano do Roweckiego, z adnotacją, że w świetle ostatnich podejrzeń co do Pomiana, ostrzeżenie to musicie ocenić sami40. Oznaczałoby to, że Macieliński, nawet jeśli sam był „czysty", to dopiero teraz zorientował się w faktycznej roli odgrywanej przez Metzgera. Sąd konspiracyjny wydał wyroki śmierci i najpierw zginęli Metzger i Gola, a 17 grudnia 1941 roku -jak wspomniano - sam E. Macieliński. Aresztowania emisariuszy i kurierów, działalność agentury NKWD oraz zeznania wydobyte od osób aresztowanych przyczyniły się do wzięcia ZWZ pod kontrolę. Dopiero po dłuższym czasie pojawiły się podejrzenia wobec pewnych osób, na których wykonano potem wyroki śmierci. Faktycznie jednak, co widać jasno z dokumentów polskich i postsowieckich, walka NKWD z polskim podziemiem zakończyła się prawie pełnym sukcesem tych pierwszych. Jedynie nieliczne organizacje i grupki konspiratorów przetrwały do 1941 roku do wkroczenia na te tereny Niemców i odbudowy organizacji. Wtedy też Polacy zdali sobie sprawę z rozmiarów dotychczasowych klęsk, w dużym stopniu w wyniku wiadomości uzyskanych od ludzi opuszczających sowieckie więzienia. 14 sierpnia 1941 roku J. Smoleński depeszował do Roweckiego, że na podstawie uzyskanych przez misję w Moskwie informacji ZWZ w obydwóch okupacjach [jest] znane całkowicie NKWD41. W kolejnej depeszy z 9 września 1941 roku Smoleński pisał, że 36 SPP, 5.2.6.1, 2.3.7.1.1, SK 13, t. 8; Ossolineum, 16541/11, k. 50, 70-71. Obszerniejszy tekst o tej sprawie zob.: G. Mazur, Między Stambulem a Lwowem. Z dziejów Bazy Łączności „Bey" w Stambule 1940-1941, „Zeszyty Historyczne" (Paryż) 1999, z. 127, s. 26-47. 37 SPP,3.3.1.5. ,...,... ,;,-. 38 SPP, 5.2.6.1. ".:' . " ' '..'." ' v'T ... ." '•;"....' 39 Ossolineum, 16541/11,k.87-88;AwmoATra/owa., ł. II, s. 17. . . :. „ ..,.,.;-;• •• 40 SPP, 2.3.4.3.1.1. .. : ..--. -,., -.'... - 41 SPP, 3.3.1.5; Ossolineum, 16541/11, k. 91. •.- •••'•.: 678___________________________________________Grzegorz Mazur NKWD znane są nawet kwatery konspiracyjne Roweckiego, ale sam powątpiewał w prawdziwość tych informacji, przekazanych Januszajtisowi przez Berię. Stwierdzał w niej zresztą, że zagrożenie jest mniejsze, niż początkowo sądzono, poza Lwowem, gdzie -według niego - czołowym agentem NKWD był Macieliński, natomiast jego sztab wolny był od podejrzeń. Powoływał się tutaj na świadectwa Januszajtisa, Pstrokońskiego, rtm. Jerzego Klimkowskiego, Andersa42. Z kolei L. Okulicki po wypuszczeniu z sowieckiego więzienia w raporcie z 10 września 1941 roku napisał, że agentami sowieckimi byli E. Macieliński, E. Gola i B. Zymon, radiostacja „Kornela" od maja albo czerwca 1940 roku obsługiwana była przez agentów NKWD, W. Zych jest mocno podejrzany, co do Sokołowskiego i Klotza to wywiad sowiecki wiedział wszystko i nie ruszał ich oraz że oficerowie NKWD w śledztwie mówili mi tyle szczegółów o organizacji ZWZ i Komendy Głównej u Waclawy, że tam musi być ktoś, kto ich o tym informował43. Macielińskiego obciążał też fakt, że aresztowany został przez NKWD dwukrotnie (według Adama Telmany'ego), a według innych źródeł aż czterokrotnie (A.A. Klotza), w tym po raz pierwszy w styczniu 1940 roku. Dodatkowo jeszcze w rozmowie z Kordeckim stwierdził on, że fundusze na pracę organizacyjną czerpie z pracy szofera. Trudno obecnie ustalić, od kiedy wiedziano (ale na obczyźnie, nie wiadomo, czy w kraju), że pracował on jako szofer w NKWD, co miało być ponoć przykrywką jego działalności konspiracyjnej44. Dokładna analiza dokumentów polskich, przechowywanych w archiwach w Londynie i w Polsce, przy uzupełnieniu ich zachowaną dokumentacją NKWD, pozwala na smutną konkluzję, iż dopiero po pewnym czasie zorientowano się, że przez długi okres NKWD bardzo sprawnie rozpracowywało i podporządkowywało sobie polskie podziemie. Zastępca naczelnika 3 Zarządu NKGB, Iwan Szeweliew, pisał w sprawozdaniu z 31 maja 1941 roku: w przeciągu 1940 roku polskie anty sowieckie powstańcze formacje, powstałe lub zjednoczone w Związek Walki Zbrojnej, zostały wykryte lub rozgromione prawie we wszystkich zachodnich obwodach USRS i BSRS, a także w Litewskiej SRS45. 42 SPP, 2.3.7.1.1,3.3.1.5. 43 Ossolineum, 16541/H, k.68, 96; SPP, 3.3.1.5. Dokument ten został opublikowany w: Armia Krajowa, t. II, s.62-67, ale z opuszczeniem tych szczegółów, streszczonych tutaj. W kolejnej depeszy, tym razem ppłk. Rudnickiego z 19 XII 19411., podane są przekazane przez Okulickiego informacje o wielu ludziach z KG AK, znanych już NKWD. 44 IPiMS, A.9.YI.22/7/2; Ossolineum, 16541/11, k. 22, 28, A. Telmany w relacji z 30 V 1942 r. (Ossolineum, 16594/11, t. 5), pisze, że Macieliński był szoferem u sowieckiego profesora archeologii. 45 Organy gosudarslwiennoj biezopasnosti SSSR w Wielikoj Olieczestwiennoj Wojnie. Sbomik dokumientow, t. I, cz. II, Moskwa 1995, s. 172. Jędrzej Tucholski (Warszawa) Polskie podziemie antysowieckie w województwie wołyńskim w latach 1939-1941 w świetle materiałów NKWD Odtworzenie szczegółowych struktur i działalności konspiracyjnych organizacji niepodległościowych w latach 1939-1941 na Kresach Południowo-Wschodnich II Rzeczypospolitej napotyka na poważne trudności, często wręcz nie do przezwyciężenia przez badaczy zajmujących się okupacyjną historią tych ziem. Czynnikiem hamującym jest niedostatek polskich materiałów źródłowych wytworzonych w tym okresie, dotyczących początków polskiego podziemia na terenach województw: lwowskiego, stanisławowskiego, tarnopolskiego i wołyńskiego. •: W takiej oto sytuacji ważnym źródłem poznawczym jest zachowana dokumentacja strony przeciwnej, a więc okupacyjnego aparatu NKWD prowadzącego walkę z wszelkimi przejawami polskości, zwłaszcza próbującej bronić się w sposób zorganizowany w strukturach podziemnych. .- < • - Systematyczna kwerenda zapoczątkowana w 1996 roku przez zespół pracowników Centralnego Archiwum MSWiA w archiwach Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, gdzie jest przechowywana duża część spuścizny po NKWD USRS1, dała dobre rezultaty. Powstał w kraju zespół archiwalny zawierający skserowane akta spraw karno-śledczych przeciwko członkom polskich ugrupowań konspiracyjnych, które podjęły działalność w tych czterech województwach. W większości są to sprawy z I połowy 1940 roku, kiedy w rezultacie zakrojonych na szeroką skalę działań operacyjnych sowieckich organów bezpieczeństwa została w poważnym stopniu sparaliżowana na dłuższy czas działalność niepodległościowa na tym terytorium. Podstawowy materiał zgromadzono, niemniej kwerenda w celu pozyskania dalszych dokumentów precyzujących niektóre sprawy bardziej szczegółowo, czy też wyjaśniających pewne sporne kwestie, jest kontynuowana. Poszukiwania archiwalne nie kolidują z rozpoczętymi pracami nad opracowaniem monograficznym, a ponadto równolegle 1 Część akt przepadła w zawierusze wojennej po 22 VI 1941 r. Niektóre wraz z aresztantami zabrane zostały do Moskwy i obecnie są przechowywane w archiwum Federalnej Służby Bezpieczeństwa na Łubiance, m.in. dotyczące Tadeusza Strowskiego, Władysławy Piechowskiej, Bronisławy Wyslouchowej, Leopolda Okulickiego. 680 Jędrzej Tucholski razem z ukraińskimi partnerami zapoczątkowano serię wydawniczą obejmującą wybór materiałów źródłowych. Pierwszy z tomów tej serii ukazał się drukiem pod koniec ubiegłego roku2. Materiały, o których tu mowa, można podzielić na dwie grupy: • do pierwszej należą meldunki sytuacyjne - okresowe oraz specjalne, składane centrali moskiewskiej (NKWD ZSRS) przez republikański ukraiński Ludowy Komisariat Spraw Wewnętrznych (NKWD USRS); * do drugiej, akta spraw karno-śledczych proweniencji różnych organów tej złowrogiej instytucji. W zdecydowanej większości są to materiały obwodowych zarządów (UNKWD), niekiedy wyspecjalizowanego w ochronie szlaków komunikacyjnych wydziału transportu (DTO NKWD), kiedy indziej oddziału specjalnego działającego w ramach struktury Kijowskiego Specjalnego Okręgu Wojskowego (00 NKWD KOWO). Z materiałów stanowiących zawartość akt karno-śledczych najistotniejsze z punktu widzenia poznawczego okazały się protokoły z przesłuchań i konfrontacji, szczególnie zaś składane (bardzo rzadko) zeznania na piśmie w postaci opracowań3. Prowadząc studia wszystkich wymienionych dokumentów dochodzeniowych traktowano je z dużą dozą ostrożności, pamiętając, że pomimo drakońskich metod przymusu stosowanych podczas przesłuchań, osoby badane mogły zatajać pewne fakty, czy też celowo podawać mylne informacje, zwłaszcza dotyczące danych osobowych. Na ogół jednak tak nie było. O rezultatach stosowanych metod śledczych świadczą niekiedy zachowane materiały źródłowe: Jan Leszczyński więziony w Równem uległ paraliżowi i śledztwa nie ukończono4; Stanisław Stankiewicz z Mizocza dostał pomieszania zmysłów5; rozprawa przed Lwowskim Sądem Obwodowym 27 konspiratorów z Brzuchowic musiała ulec odroczeniu, gdyż 6 oskarżonych znajdowało się po śledztwie w celach szpitalnych więzienia przy ul. Łąckiego we Lwowie6. ;, W wyniku prowadzonej analizy poddano w wątpliwość wiele materiałów. Oficerowie śledczy bowiem niejednokrotnie gwoli zwiększenia wskaźnika wykrywalności sztucznie mnożyli organizacje konspiracyjne, fabrykując materiały dowodowe (wymuszone zeznania, podstawieni świadkowie). W manipulacjach tego rodzaju celował wydział transportu NKWD kolei kowelskiej, który „wykrył" w Sarnach nieistniejącą organizację 2 Polska i Ukraina w latach trzydziestych-czterdziestych XX wieku. Nieznane dokumenty z archiwów slużb specjalnych, t.1, Polskie podziemie 1939-194]. Lwów-Kolomyja-Stryj-Zloczów, Warszawa-Kijów 1998. 3 Np. zeznanie ppłk. Władysława Kolarskiego w: Archiwum Służby Bezpieczeństwa Ukrainy we Lwowie (dalej cyt.: Arch. SBU Lwów), d. 29510 Karola Dziekanowskiego vel Olgierda Dziewońskiego i in. oraz zeznania gen. Michała Tokarzewskiego-Karaszewicza, Arch. SBU Lwów, d. 26556, akta Tadeusza Mirowego (Michała Tokarzewskiego-Kara-szewicza), gdzie dołączono materiały z przesłuchań na Łubiance 23 1-19 VIII 1941 r. 4 Archiwum Służby Bezpieczeństwa Ukrainy w Równem [dalej cyt.: Arch. SBU Równe], d. 784, akta Jana Leszczyńskiego. 5 Arch. SBU Równe, d. 21905 akta Stanisława Stankiewicza. .,•..--.-....- 6 Arch. SBU Lwów, d. 1158 akta Jana Kalitowskiego i in. Polskie podziemie antysowieckie w województwie wołyńskim w latach 1939-1941... 681 Kolejowe Przysposobienie Wojskowe7, zaś w Kowlu sześciu przywódców organizacji Strzelcy8. Inny charakter miało aresztowanie Anny Rajewskiej z Równego, oficjalnie oskarżonej o organizowanie „antysowieckich spotkań", w rzeczywistości zaś urzędowo obrabowanej dosłownie ze wszystkiego co posiadała (było tego niemało). W tym przypadku na nieprawidłowości wyjątkowo zwrócił uwagę sowiecki prokurator9. Tego rodzaju dokumenty z oczywistych względów nie mogły zostać uwzględnione przy próbie rekonstrukcji polskiej konspiracji. Powyższe uwagi i spostrzeżenia odnoszą się do całego materiału rozpatrywanego pod kątem sytuacji w podziemiu w początkowej fazie jego działalności. Dla przykładu podjęto tutaj próbę zarysu sytuacji na terenie Wołynia zgodnie z aktualnym stanem wiedzy nabytej podczas studiów omówionych dokumentów sowieckich. Opracowanie jest syntetyczne, sygnalizuje najistotniejsze, zdaniem autora, zdarzenia. Reorganizując administrację na swój sposób, 4 grudnia 1939 roku władze sowieckie podzieliły tereny przedwojennego polskiego województwa wołyńskiego na dwa obwody: obwód rówieński ze stolicą w Równem i obwód wołyński, którego stolicą został Łuck. Stąd też funkcjonowały tutaj dwa obwodowe zarządy NKWD, którym strukturalnie podlegały zarządy rejonowe. Było regułą, że wszelkie sprawy o znamionach politycznych prowadziły referaty śledcze zarządów obwodowych. Poczynając od ostatnich dni kampanii wrześniowej na Wołyniu, identycznie jak na całym obszarze obydwu okupacji - niemieckiej i sowieckiej - powstają samorzutnie grupy konspiracyjne związane z partiami politycznymi, organizacjami społecznymi, zawodowymi, młodzieżowymi czy też kołami towarzyskimi. Te niewielkie nieraz grupki dokonują heroicznych wysiłków przygotowując się do powszechnego zrywu w celu zrzucenia obcego jarzma i przywrócenia państwowości polskiej. Bardzo wcześnie docierają tu wieści o odradzającym się we Francji Wojsku Polskim pod dowództwem gen. Władysława Sikorskiego. Panuje powszechne przekonanie o rychłej interwencji aliantów Polski: Francji i Anglii. Wzmagający się sowiecki terror, liczne aresztowania, a zwłaszcza pierwsza wielka deportacja osadników i leśników wraz z rodzinami w lutym 1940 roku, która szczególnie dotknęła Wołyń, nie załamują, a wprost przeciwnie, mimo wszystko wzmagają chęć oporu. Do aktów dywersyjnych i innych zewnętrznych przejawów działalności konspiracyjnej jednak nie dochodzi; czeka się na sygnał z Francji do powstania powszechnego. " •<';"-'; ' Sowieckie organa bezpieczeństwa usadowione na Wołyniu, przez zmontowaną tu sieć agentów i informatorów, gromadziły skrzętnie wszelkie informacje o polskich poczynaniach. Generalne uderzenie nastąpiło w początkach 1940 roku. 7 Arch. SBU Równe, d. 132, akta Władysława Urbańczyka i in. 8 Archiwum Służby Bezpieczeństwa Ukrainy w Łucku [dalej cyt.: Arch. SBU Łuck], d. 215, akta Karola Niementowskiego i in. 9 Arch. SBU Równe, d. 22361, akta Anny Rajewskiej i Franciszka Pawłowskiego. 682___________:''- ••-•;••••••• ' ______________Jędrzej Tucholski W lutym aresztowano w powiatowym miasteczku Horochów członków lokalnej organizacji Legion Polskiego Wołynia10. Miesiąc wcześniej rówieńskie NKWD wpada na trop innej organizacji o podobnej nazwie: Legion Niepodległości Polski - organizacji niewielkiej, lecz zbrojnej, ośmiooso-bowej, założonej w listopadzie 1939 roku w środowisku harcerskim przez Tadeusza Stańczyka11. Aresztowanie jej członków nastąpiło w marcu, kiedy organizacja zgłosiła już swój akces do jednej z dwóch struktur organizacyjnych Związku Walki Zbrojnej*, których kierownictwa miały swe siedziby w Równem. O działalności i rozbiciu wołyńskiego ZWZ przez NKWD będzie mowa nieco dalej. , „, ,, , , , Także w marcu NKWD wszczyna śledztwo w sprawie członków przedwojennego Związku Strzeleckiego ze wsi Moszczona, Majdan i Rudniki pod Kowlem oraz z Kamienia Koszyrskiego, organizujących się obecnie w placówki i gromadzących broń. Ślady organizacji prowadzą do Kowla12. W kwietniu wpada w Łucku i pobliskich Usiczach kierownictwo wraz z archiwum trzydziestoosobowej organizacji Śmiertelne Drużyny Ludowe. Rozpoczynają się aresztowania pozostałych członków organizacji13. W maju zostaje wykryta komórka Polskiej Organizacji Wojskowej w Krzemieńcu, kierowana ze Lwowa przez niejakiego Aleksandra Wojnara, ps. „Sokół"14. Do aresztowań dochodzi również jesienią 1940 roku: w październiku rozpoczyna się śledztwo w sprawie grupy konspiracyjnej w Małyńsku k. Kostopola15, toczy się dochodzenie przeciwko żołnierzom z obozu jenieckiego przy Budowie nr l NKWD (budowa szosy Równe-Lwów), oskarżonym o szerzenie propagandy antysowieckiej i przygotowywanie zbiorowej ucieczki16. W lutym 1941 roku rówieńskie NKWD wpada w Chinoczach k. Sarn na trop Kresowych Batalionów Śmierci, aresztuje kierownika tamtejszej komórki księdza Władysława Czyżewskiego, a ponadto trzech członków organizacji. Jak wynika z materiałów śledczych, ksiądz został zaprzysiężony we Lwowie, zaś centrum organizacji miało swą siedzibę w Warszawie. Przesłuchiwany ksiądz Czyżewski odtworzył z pamięci rotę przysięgi organizacyjnej (dotychczas tekst ten był w ogóle nieznany)17. W tym samym miesiącu NKWD z Równego rozpoczęło śledztwo w sprawie organizacji młodzieżowej w Sarnach. 2 stycznia 1941 roku został zatrzymany podczas próby 10 Arch. SBU Łuck, d. 20278, akta Aleksandra i Grzegorza Hofdowańskich. " Arch. SBU Równe, d. 21131, akta Tadeusza Stańczyka i in. * Zob. wcześniejszy artykuł Grzegorza Mazura o strukturach ZWZ na Kresach Pohidniowo-Wschodnich II RP wiatach 1939-1941. 12 Arch. SBU Łuck, d. 20443, akta Edwarda Radwańskiego. . , ,. „,.,,„.. 13 Arch. SBU Równe, d. 21264, akta Franciszka Oleksiewicza i Waleriana Hyrycza. 14 Arch. SBU Równe, d. 21892, akta Bronisława Krotoszyńskiego i in. 15 Arch. SBU Równe, d. 22291, akta Mikołaja Filipka i in. 16 Arch. SBU Równe, d. 1522/42, akta Marcina Czechowicza i in. oraz Arch. SBU Łuck, d. 1538/12, akta Ludwika Kubickiego. 17 Arch. SBU Równe, d. 1504, akta Władysława Czyżewskiego i in. oraz d. 1823 , akta Tadeusza Mleczarskiego. Polskie podziemie antysowieckie w województwie wołyńskim w latach 1939-1941... 683 przekroczenia kordonu granicznego z GG harcerz Ryszard Bulski. Po wstępnym dochodzeniu białoruskie NKWD z Brześcia n. Bugiem przekazało aresztanta do Równego. W toku śledztwa wyszło na jaw, że od października 1939 roku działała w Sarnach 11-osobowa podziemna organizacja harcerska powstała z inicjatywy profesora gimnazjalnego Mariana Grzybka. Chłopcy zgromadzili dość pokaźne uzbrojenie: granaty, amunicję, broń krótką i długą, między innymi ckm. Sprawa sądowa ostatecznie się nie odbyła. Po ewakuacji więźniów na wschód, wszystkich jedenastu objęła amnestia i w grudniu 1941 roku zostali zwolnieni z więzienia18. W lutym tegoż roku wpadają jeszcze inni harcerze, członkowie nieustalonej bliżej organizacji młodzieżowej z Klewania19. Ażeby zrekonstruować przedsięwzięcia, które zostały podjęte w celu utworzenia na Wołyniu silnej organizacji wojskowej, zdolnej skupić rozproszone dotychczas wysiłki i skoordynować je do walki z najeźdźcą, należy cofnąć się do 1939 roku20. Przede wszystkim brakowało osoby o uznanym tutaj autorytecie, która mogłaby stanąć na czele tego rodzaju powszechnej organizacji. W listopadzie lub grudniu 1939 roku grupa dobrze znających się aktywistów Wołyńskiego Związku Młodzieży Wiejskiej roztrząsała ów problem. Byli to: Janina Sułkowska i Zygmunt Rumel z Krzemieńca, Teresa Trautman z Dubna oraz Pius Zaleski, który przeniósł się wówczas z Warszawy do Sarn. Młodzi ludzie doszli do wniosku, że istnieje tylko jeden człowiek cieszący się tu niezaprzeczalnym autorytetem, mogący sprostać zadaniu - były wojewoda wołyński, Henryk Józewski. Rumel i Zaleski podjęli się poszukiwań wojewody na terenie okupacji niemieckiej, gdzie zapewne przebywał, jednakże przejście granicy w mroźnym styczniu 1940 roku nie powiodło się. Obydwaj odmrozili nogi i musieli zawrócić. Na początku lutego Janina Sułkowska pojechała z niepomyślną informacją do Równego, gdzie mieszkał inny działacz związkowy, Antoni Hermaszewski21. Tu dowiedziała się, że odpowiedni oficer właśnie przybył z Warszawy. Wkrótce została przedstawiona razem z Zygmuntem Rumlem płk. Tadeuszowi Majewskiemu, ps. „Szmigiel", skierowanemu tutaj jako komendant Okręgu ZWZ Wołyń razem z adiutantem ppor. Jerzym lub Jarosławem Potapowem. , l8 Arch. SBU Równe, d. 1509, akta Ryszarda Bulskiego i in. 19 Arch. SBU Równe, d. bez nr, akta Mieczysława Steckiego i Adama Korzeniowskiego. 20 Przedstawione poniżej zdarzenia zostały odtworzone na podstawie następujących materiałów: 1. Arch. SBU Równe: d. 21905, akta Stanisława Bąka i in., gdzie m.in. włączono protokoły z przesłuchań T. Majewskiego i J. Dyna-kowskiej; d. 22118, akta Mariana Sznajdera i in.; d. 22224, akta Witolda Lazurka i in., które zawierają m.in. protokoły z przesłuchań T. Majewskiego i J. Dynakowskiej; d. 22618, akta Edwarda Głowackiego i in.; d. 1473, akta Wojciecha Góry i in. 2. Arch. SBU Lwów, d. 26556, akta Tadeusza Mirowego [Michała Tokarzewskiego-Karaszewicza] zawierające m.in. 3 protokoły z przesłuchań T. Majewskiego. 3. Arch. SBU Łuck: d. 38510, akta Antoniego Grafa i in.; d. 38950, akta Franciszka Rutkowskiego i in. Zadano sobie wiele trudu, by odnaleźć akta pik. Majewskiego, niestety bezskutecznie. Natomiast w niektórych z przytoczonych akt karno-śledczych zachowały się dołączone do nich kopie protokołów przesłuchań pułkownika, które wykorzystano. 21 Ppor. Zygmunt Rumel, ps. „Krzysztof Poręba" został zamordowany przez Ukraińców 10 VII 1943 r. we wsi Kustycze w pow. kowelskim. Zob. J. Turowski, Pożoga. Walki 27 Wołyńskiej Dywizji AK, Warszawa 1990, s. 58. 684__________________________________________Jędrzej Tucholski Płk Tadeusz Majewski, w kampanii wrześniowej dowódca Brygady ON „Pomorze", nie poszedł do niewoli. W grudniu 1939 roku w Warszawie został skontaktowany z płk. dypl. Stefanem Roweckim, wówczas zastępcą dowódcy głównego SZP, od którego otrzymał propozycję udania się na Wołyń w charakterze komendanta okręgu. > Ostateczna decyzja zapadła w połowie stycznia 1940 roku podczas spotkania z gen. Michałem Tokarzewskim-Karaszewiczem w lokalu konspiracyjnym w Alejach Niepodległości 16 lub 18, w obecności płk. Roweckiego i Janiny Karasiówny. Sam generał -jak wiadomo - miał udać się w niedługim czasie na tereny wschodnie jako komendant ZWZ na okupację sowiecką. Odprawiony przez płk. Roweckiego, wyjechał płk Majewski z Warszawy na Wołyń 31 stycznia 1940 roku w towarzystwie ppor. Jerzego Potapowa i ppor. Ryszarda Burdy22. Płk Majewski i ppor. Potapow około 8 lutego przyjechali do Równego, gdzie odszukali Antoniego Hermaszewskiego, którego rekomendował pułkownikowi jego brat Zygmunt, mieszkający wówczas w Warszawie. „Szmigiel" założył swoją kwaterę u Janiny Dynakowskiej, która stała się odtąd jego prawą ręką. Ponadto w mieście zostały zorganizowane cztery lokale kontaktowe. Dobrał sobie do pomocy kilku ludzi, mianował Hermaszewskiego swym zastępcą i rozpoczął robotę organizacyjną. Jak relacjonuje Władysław Siemaszko23, pułkownik udając się po przeprawie przez Bug do Równego, na wstępie zaprzysiągł we Włodzimierzu Wołyńskim, w obecności księdza Kazimierza Czurko, grupę kilkunastu konspiratorów. W ten sposób zapoczątkowany został pierwszy z obwodów organizacji - włodzimierski, na którego czele stanął Zbigniew Sierakowski mając za zastępcę Marcelego Kazimierczaka. Zaś w nadbużań-skim Uściługu ksiądz Franciszek Rutkowski utworzył w ramach obwodu placówkę, która odgrywała odtąd ważną rolę w organizowaniu przez jej ludzi przepraw „na zielono" przez graniczną rzekę. W lutym zostaje wyekspediowana do Łucka Janina Sułkowska, która nawiązała kontakt z Piotrem Marzeckim - przystępującym tam do organizowania drugiego z obwodów. Zastępcą jego jest przybyły z Warszawy Ryszard Burda. Sułkowska udaje się następnie do Dubna i Krzemieńca, spotyka się z Bronisławem Rumlem, bratem wspomnianego Zygmunta, po czym w obydwu miejscowościach rozpoczynają działalność niewielkie grupy konspiracyjne. 22 Tak zeznał pik Tadeusz Majewski 1-2 VI1940 r., Arch. SBU Lwów, d. 26556, akta Tadeusza Mirowego, k. 181. W innych protokołach z przesłuchań: Jarosław Potapow. Burda, to w rzeczywistości Dionizy Kasprzycki, zaś Potapow -Jerzy Bronikowski. Obydwaj zostali aresztowani przez NKWD w 1940 r. i ślad po nich zaginął. Według niesprawdzonych informacji zgładziło ich NKWD w czerwcu 1941 r. 23 R. Szawtowski, Wojna polsko-sowiecka 1939, Warszawa 1996, t. II, s. 210-214 i 226-230, gdzie m.in. przytoczone zostało in eztenso orzeczenie Sądu Obwodowego Okręgu Wołyńskiego z listopada 1940 r., mocą którego 13 członków ZWZ skazanych zostało na karę śmierci, a 21 na pobyt w poprawczych obozach pracy. Wymienieni w relacji W. Siemaszki: Z. Sierakowski, M. Kazimierczak i ks. Czurko występują wielokrotnie w dokumentach zacytowanych w przypisie 20. Zob. również: W. Siemaszko, E. Siemaszko, Z dziejów konspiracji wojskowej na Wolyniu 1939-1944, [w:] Armia Krajowa na Wołyniu, Warszawa 1994, s. 8-32. , - Polskie podziemie antysowieckie w województwie wołyńskim w latach 1939-1941..._________685 :.-: Zygmunt Rumel zostaje wyprawiony do Warszawy po dalsze instrukcje. Szczęśliwie z nimi powraca. Potem udaje się tam jeszcze raz. Potapow wyjeżdża do Janowej Doliny, następnie do Kowla, a potem do Brześcia, gdzie ma montować przejście przez granicę. Do Kowla wyprawia się wreszcie sam „Szmigiel". Przeprowadzone w mieście rozmowy, gdzie jak się okazało zawiązała się już organizacja podporządkowana lwowskiej Komendzie Obszaru nr 3 ZWZ-1 płk. Władysława Żebrowskiego (który odbierał rozkazy nie z Warszawy, ale z Paryża), niestety zakończyły się fiaskiem. Pułkownikowi Majew-skiemu odmówiono podporządkowania się. W ostatnich dniach lutego 1940 roku, a następnie w kwietniu, „Szmigiel" dwukrotnie wyjeżdżał do Lwowa na ustalony kontakt z Komendą Obszaru nr 3 ZWZ-2 płk. dypl. Jana M. Sokołowskiego (który dla odmiany utrzymywał łączność z Warszawą). Tutaj przekazano mu kilka adresów, m.in. księdza Stanisława Ziętary w Równem, a ponadto dowiedział się, że przed nim nikt z ZWZ-2 nie podejmował jeszcze działalności organizacyjnej na Wołyniu, jako że teren ten uznano za niezwykle trudny. Spotkał się także z płk. Żebrowskim, którego bezskutecznie namawiał do przekazania mu organizacji kowelskiej, natomiast od harcmistrza Leopolda Adamcio z Komendy dla Polski Wschodniej Szarych Szeregów uzyskał kontakt do komórki tejże organizacji zakonspirowanej w Zdołbunowie oraz najprawdopodobniej do harcerzy w Brześciu n. Bugiem. l Podczas jednej z krótkich bytności w Równem (był nieustannie w ruchu) spotkał | się „Szmigiel" z księdzem Ziętarą, który zaopatrzył go w środki poligraficzne oraz wyraził zgodę na objęcie komendy miasta Równe. Pułkownik wyprawił się również do ! Brześcia. W międzyczasie był w Zdołbunowie, gdzie skontaktował się z harcmistrzem j Stanisławem Bakiem z Szarych Szeregów i zawiązał tam kolejną komendę obwodu. j Komenda zdołbunowska zorganizowała placówki w Mizoczu oraz w Ostrogu i w krótkim ! czasie dysponowała 20 zaprzysiężonymi członkami. i W Równem panował w tym czasie stanowczo zbyt duży ruch. U Janiny Dynako- I wskiej pojawiali się coraz to nowi przyjezdni: kurierzy z Warszawy, łączniczki ze I Lwowa, z poszczególnych obwodów przyjeżdżali często komendanci łub ich zastępcy, przysyłano łączników. W każdej chwili mogło to zwrócić uwagę czujnego NKWD. t Pierwszy sygnał o grożącym niebezpieczeństwie nadszedł z Krzemieńca. Do Janiny Sułkowskiej przyjechał ppor. Potapow i poinformował ją, że został aresztowany w Brześciu, po czym po dwóch dniach wręczono mu bilet kolejowy do Równego i zwolniono z aresztu, jednakże przedtem fotografując. Zamiast do Równego zdecydo- ' wał się przyjechać do niej. 24 marca NKWD aresztowało Sułkowską w jej domu. Potapow, który znajdował się w sąsiednim pomieszczeniu, wyszedł cało z opresji i udał i się do Dubna do Teresy Trautman z ostrzeżeniem. Trautman niebawem również została . wzięta. O Potapowie w zachowanych dokumentach nie odnaleziono więcej żadnych i informacji. Aresztowania nasilały się. 22 kwietnia 1940 roku NKWD aresztowało w Równem księdza Stanisława Ziętarę. Antoni Hermaszewski postanowił ukryć się na wsi - wpadnie 686 Jędrzej Tucholski dopiero w marcu 1941 roku. Płk Majewski zdecydował się pozostać mimo wszystko na miejscu, co skończyło się fatalnie - 30 maja NKWD przyszło również po niego. Zanim nastało lato 1940 roku, cała struktura organizacyjna zbudowana w tak krótkim czasie przez „Szmigiela" runęła, z wyjątkiem placówki w Uściługu, która dotrwała do grudnia. Potem ją również zlikwidowało NKWD. Na marginesie nasuwa się uwaga. Podczas uważnego studiowania protokołów z przesłuchań aresztowanych konspiratorów, a było tych protokołów niemało, zwrócono uwagę, że w żadnym nie pada nazwisko ani pseudonim Bolesława Zymona, ps. „Bolek", „Waldy Wołyński", podejrzewanego o rolę prowokatora i sprawcy aresztowania płk. Majewskiego oraz o spowodowanie olbrzymich aresztowań na Wołyniu24. Jakby w ogóle nie istniał. Być może jego nazwisko zostało celowo skrzętnie usunięte z protokołów przez prowadzących zapis oficerów śledczych? W chwili obecnej trudno na to pytanie odpowiedzieć. W tym samym czasie podjęła działalność organizacyjną na Wołyniu Komenda Obszaru nr 3 ZWZ-1 płk. Władysława Żebrowskiego, ps. „Żuk". Prowadzone przez nią działania były nie mniej energiczne, a ich finał równie tragiczny, jak miało to miejsce w przypadku ZWZ-225. W sztabie Komendy Obszaru płk. „Żuka" we Lwowie powołano oddział organiza-cyjno-operacyjny do kierowania pracą komend terenowych, na którego czele został postawiony mjr Piotr Marciniak, ps. „Emil", oficer wielkiej energii. Po rozkręceniu pracy w okręgach: tarnopolskim, stanisławowskim i przemyskim z siedzibą komendy w Bory-sławiu, przyszła kolej na Wołyń. W grudniu 1939 roku, a potem jeszcze w styczniu lub lutym 1940 roku, wyjechał w sprawach służbowych ze Lwowa do Kiwerc w pow. łuckim Tadeusz Markiewicz z adiutantury płk. „Żuka". Usadowioną tam silną placówką dowodził niejaki Nowicki, ps. „Piekarski". W styczniu 1940 roku wyjeżdża ze Lwowa na Wołyń oficer łącznikowy „Emila", kpt. „Młot", który w Równem wystąpił pod pseudonimem „Tom". Po przeprowadzonym tu rekonesansie i wstępnych rozmowach udaje się on w dalszą podróż do Kowla, a także prawdopodobnie do Włodzimierza Wołyńskiego i Sarn, gdzie miał dokonać oceny możliwości organizacyjnych. Po powrocie do Lwowa kpt. „Młot" składa meldunek mjr. Marciniakowi sugerując, że najlepszym kandydatem na komendanta okręgu jest stary peowiak z Równego, por. rez. Kazimierz Jaźwiński, ps. „Blaks". Niedługo potem kapitan udaje się na teren okupacji niemieckiej, a jego dotychczasowe zadania przejmuje ppor. Józef Widawski, ps. Józek", „Wił". . . 24 firma Krajowa w dokumentach 1939-1945, t. II, Londyn 1973, s. 116. 25 Odtworzono na podstawie następujących materiałów: :;: 1. Arch. SBU Równe: d. 21131, akta Tadeusza Stańczyka i in.; d. 21265, akta Mariana Zarębskiego i in.; d. 21521, akta Kazimierza Jaźwińskiego i in.; d. 22202, akta Tadeusza Pary i in. 2. Arch. SBU Lwów: d. 25253, akta Józefa Widawskiego; d. 33033, akta Erwina Czechowskiego i in.; d. 29510, akta Karola Dziekanowskiego vel Olgierda Dziewońskiego i in.; d. 29158, akta Mieczysława Szulmińskiego i in. Zob. także: Podziemie polskie 1939-194]. Lwów-Kolomyja-Stryj-Zloczów, s. 61 i 63. Polskie podziemie antysowieckie w województwie wołyńskim w latach 1939-1941... 687 Już w styczniu wyjeżdża „Wit" do Równego, by przeprowadzić dodatkowy rekonesans w tamtejszym środowisku nauczycielskim. Wynik wypada nie najlepiej. W następnym miesiącu wyjeżdża raz jeszcze, około 22 lutego nawiązuje pierwszy kontakt z Jaźwińskim i uzyskuje jego zgodę na tymczasowe objęcie stanowiska komendanta okręgu. W skład okręgu, z siedzibą komendy w Równem, mają wejść obwody: kowelski, łucki, włodzimierski, sarneński, kostopolski, zdołbunowski, dubieński, krzemieniecki oraz rówieński. : iv" -:v : ,»• w ; «'< y/ -'->.••••'-.<•,•••. '••,:•'.- Szczególną uwagę należy poświęcić szybkiej organizacji sieci informacyjnej w redakcjach gazet, w instytucjach kulturalno-oświatowych, składach z żywnością, sztabach, gwardiach robotniczych i komitetach chłopskich. [Należy] Podjąć kroki w celu ujawnienia i aresztowania agentów i prowokatorów żandarmerii, policji politycznej i filii Oddziału II Sztabu Głównego, wykorzystując przy tym również skonfiskowane archiwa. (...) Dla zapewnienia bezpieczeństwa i ciągłości pracy transportu kolejowego, pracownicy przewozowo-transportowych grup NKWD zorganizują na każdej większej stacji działalność agenturalno-operacyjną do walki z dywersją, szpiegostwem i sabotażem k-r, prowadząc tę pracę pod kierownictwem naczelników grup operacyjnych NKWD. Wspólnie z komendantami i komisarzami stacji organizujcie ochronę dworców, parowozowni, warsztatów remontowych, magazynów dworcowych, pomp wodnych, mostów kolejowych, linii komunikacyjnych i łączności. Grupy operacyjne NKWD miały także zapewnić prawidłowe przygotowanie zaplanowanych już z góry zgromadzeń ludowych oraz czuwać, by nikt i nic nie zakłóciło realizacji przewidzianych scenariuszy. Funkcjonariusze NKWD mieli zatem wziąć udział: w przygotowaniu i realizacji przez zarządy tymczasowe zgromadzeń ludowych -ukraińskiego, białoruskiego i polskiego. Dla zapewnienia wzmożonych warunków bezpieczeństwa podczas zgromadzeń ludowych zorganizować niezbędną działalność agenturalno-operacyjną w celu wykrycia i aresztowania organizacji k-r., grup i osób przeciwstawiających się i rozbijających organizację nowej władzy. Już 20 września 1939 roku Canawa i Wiktor Boczków, naczelnik Wydziału Specjalnego Głównego Zarządu Bezpieczeństwa Państwowego NKWD ZSRR, zapewniali Berię, że: utworzone grupy operacyjno-czekistowskie, które rozpoczęły działalność w Polsce. Kierownictwo znajdowało się w Warszawie; posiadała filie w różnych miastach Polski. Utrzymywała bliskie kontakty z duchowieństwem prawosławnym. Początki konspiracji antysowieckiej na terenie „Zachodniej Białorusi"...________________701 Krupienina. Oprócz określenia charakteru organizacji (przedstawionego wyżej) zawiera ona następujące dane: datę rozpracowania, liczbę członków, ich wiek, narodowość i zawód, teren działania, strukturę organizacyjną, zadania oraz ewentualne kontakty z innym organizacjami. Notatka Krupienina jest prawdopodobnie jedynym - znanym dotychczas - dokumentem, będącym tak szczegółowym zapisem rezultatów dzialań NKWD podejmowanych przeciwko antysowieckiemu podziemiu na terenie „Zachodniej Białorusi", a z drugiej strony odbiciem jednej z form polskiego oporu przeciwko okupantowi. Należy dodać, odbiciem niepełnym, ukazuje bowiem tylko te grupy, organizacje i ich filie, które zostały wykryte i rozbite przez NKWD. A przecież, co jest truizmem, istniały wówczas inne grupy i organizacje konspiracyjne, które nie zostały wykryte i rozbite. Analizując ten dokument nasuwa się pytanie: na ile jest on wiarygodny, czy obejmuje wszystkie organizacje rozpracowane w okresie od października 1939 roku do 27 lipca 1940 roku, czy one rzeczywiście istniały, a nie tylko zostały stworzone dla potrzeb enkawudowskich sprawozdań i statystyk, czy luźnym, niezorganizowanym działaniom nie nadano rangi kontrrewolucyjnej nacjonalistycznej powstańczej organizacji? Brak szerszego dostępu do archiwów obecnego białoruskiego Komitetu Bezpieczeń-stywa Państwowego czy niektórych archiwów Federacji Rosyjskiej i przechowywanych tam choćby akt karno-śledczych NKWD uniemożliwia definitywną odpowiedź na postawione pytania. Przy tych wszystkich zastrzeżeniach warto jednak przedstawić bardziej szczegółowo ów dokument, swoistego rodzaju przewodnik po życiu konspiracyjnym „Zachodniej Białorusi" uwzględniając narzucony w nim podział administracyjny oraz układ chronologiczny i po części język13. OBWÓD BARANOWICKI Październik 1939 roku 1. Na terenie rejonu wołożyńskiego wykryto 23-osobową organizację zbudowaną według struktury terytorialnej: każdy „zamieszkały punkt" powinien mieć swą grupę. Zlikwidowano trzy takie punkty. Celem grupy było przygotowanie do zbrojnego powstania. 2. W Baranowiczach wykryto 7-osobową organizację grupującą członków działającego w Polsce Rosyjskiego Towarzystwa Dobroczynnego, związanego z terrorystyczną emigracyjną organizacją Bractwo Rosyjskiej Prawdy. Listopad 1939 roku 3. W Lidzie wykryto 36-osobową organizację składającą się z uczącej się młodzieży (byłych gimnazjalistów). Członkowie podzieleni byli na „piątki". Celem działania było przygotowanie zbrojnego powstania14. 13 W zestawieniu pominięto używane w stosunku do większości wykrytych struktur określenie „kontrrewolucyjna powstańcza organizacja". W innych przypadkach padające w dokumencie określenia zostary przytoczone. Dokument cytowany na dalszych stronach pochodzi z NARB - zob. przypis 2. 14 Organizacja grupująca pedagogów i gimnazjalistów z Gimnazjum im. K. Chodkiewicza. NKWD aresztowało: Rudolfa Gintarczuka, Genowefę Wróblewską (ur. 1920 r. w Witebsku, drużynowa miejscowej drużyny harcerek, 702___________________________________________Bernardetta Gronek Styczeń 1940 roku 4. W miejscowości Gorodieja15 w rejonie nieświeskim aresztowano 4 gimnazjalistów. Zarzucono im formowanie powstańczej organizacji młodzieżowej oraz przygotowania do wysadzenia pociągu. .,•-.-, -• Marzec 1940 roku 5. W Lidzie wykryto 28-osobową grupę, która za swoje zadanie uznała nawiązanie łączności z nieokreślonym bliżej „powstańczym centrum" w celu podjęcia walki z władzą radziecką. 6. W Baranowiczach ujawniono 63-osobową organizację młodzieży, wcześniej członków organizacji „Strzelca"16. W organizacji obowiązywał system „dziesią-tek"17. 7. Rejon iwieniecki - organizacja utworzona przez podoficerów służb granicznych oraz żołnierzy WP. Nawiązała kontakty z organizacjami konspiracyjnymi w Brześciu i Białymstoku. Cel - przygotowanie do zbrojnego powstania. Aresztowano 55 osób18. 8. Sekcja Pogotowia Obywatelskiego działająca w Baranowiczach i Lidzie. Zorganizowana już w 1937 roku przez Oddział II Sztabu Głównego WP. W jej skład wchodzili członkowie „Strzelca", a celem było prowadzenie szpiegowskiej dywersyjno-wywrotowej działalności na tyłach Armii Czerwonej w chwili wybuchu wojny między Polską a ZSRR. aresztowana 13 XI 1939 r., skazana 17 VIII 1940 r. na 8 lat ITŁ, jako SOE), Janusza Klenczona (ur. 1924 r. w Warszawie, aresztowany 13 XI 1939 r., skazany 17 VIII 1940 r. na 5 lat ITŁ, jako SOE), Stanisława Kaczyńskiego (ur. 1921 r., uczeń gimnazjum kupieckiego, aresztowany 13 XI1939 r., skazany 17 VIII 1940 r. na 5 lat ITŁ, jako SOE), Juliana Paszkowskiego, Barbarę Ercel, Reginę Piątkowską, Zofię Pietrusewicz, Stefana (Szymona) Fedorowicza, Jadwigę Mostowicz (ur. 1904 r. w GIębokiem, nauczycielka łaciny w gimnazjum, aresztowana 13 XI 1939 r., 17 VIII 1940 r. skazana na 5 lat ITŁ, jako SOE), Ryszarda Michniewicza (ur. 1909 r. w Wilnie, nauczyciel wychowania fizycznego w Szkole Powszechnej nr 5, harcmistrz ZHP, aresztowany 13 XI 1939 r., 17 VIII 1940 r. skazany na 8 lat ITŁ, jako SOE) i Jadwigę Bagdziewicz (ur. 1914 r. w Petersburgu, nauczycielka rysunku i kierowniczka Szkoły Powszechnej nr 5, opiekunka miejscowej drużyny harcerek, aresztowana 13 XI 1939 r., 17 VIII 1940 r. skazana na 5 lat ITŁ, jako SOE), Artura Maszewskiego (ur. 1922 r. w Nowogródku, aresztowany 13 XI 1939 r., skazany 17 VIII 1940 r. na 8 lat ITŁ, jako SOE). Poszukiwano także Kazimierza Mentelewicza, dyrektora Gimnazjum im. K. Chodkiewicza, Zygmunta Wencla, nauczyciela zajęć praktycznych w tymże gimnazjum, Macieja Jamiolkowskiego, profesora historii, Stanisława Sadzewicza, profesora łaciny, Witolda Majewskiego, profesora języka polskiego - jako osoby podejrzane 0 kierowanie organizacją. Zob. Zachodnia Białoruś, s. 399-401 oraz Archiwum KGB w Mińsku, d. 66316. 15 Prawdopodobnie miasteczko Horodziej. 16 Właśc. Związek Strzelecki „Strzelec". Powołana w XII 1919 r. państwowa spoleczno-wychowawcza organizacja młodzieżowa nawiązująca do tradycji ruchu strzeleckiego z okresu zaborów. Skupiała głównie młodzież robotniczą 1 wiejską. Prowadziła zajęcia sportowe z zakresu przysposobienia wojskowego. 17 Struktura „dziesiątek" byłą charakterystyczna dla POW z Grodna. Być może była to zatem filia tej organizacji. 18 Z zeznań aresztowanych członków wynika, iż organizacja nosiła nazwę POW. Podczas akcji NKWD 15 i 16 III 1940 r. aresztowano: - Bronisława Diawko, ur. 1904 r., właściciela gospodarstwa we wsi Wojciechowice, zwolniony 31 VIII 1941 r. na mocy umowy Sikorski-Majski. - Stanisława Szymańskiego, ur. 1893 r., stolarza we wsi Dubki, los nieznany; - Antoniego Żdanowicza, ur. 1913 r., kaprala WP, zamieszkałego w Kamieniu, 19 X 1940 r. skazany na 8 lat ITŁ; - Tadeusza Zanosińskiego (brak bliższych danych o nim i jego losie); - Józefa Sobolewskiego, ur. 1897 r., rolnika, 14 VI 1941 r. skazany na 5 lat zesłania. •• • , Zob. Archiwum KGB w Mińsku, d. 58038, d. 57760, d. 58043. Początki konspiracji antysowieckiej na terenie „Zachodniej Białorusi"...________________703 Struktura organizacji przedstawiała się następująco: okręgi, rejony i samodzielne bojo-wo-dywersyjne drużyny. Aresztowano 28 osób. Kwiecień 1940 roku •> - • 9. Związek Młodych Nacjonalistów. 11-osobowa grupa młodzieży ze Słonimia, która za swe podstawowe zadanie uznała przygotowanie zbrojnego powstania przeciwko władzy radzieckiej. 10. 46-osobowa organizacja działająca w Klecku i jego okolicach zorganizowana w systemie „piątkowym". Jej członkami byli kulący i nacjonaliści-patrioci. Podstawowe zadanie - powstanie faszystowskiej Polski. • ,,;., i;;: 11. Słonim. Organizacja 16-osobowa składająca się przede wszystkim z członków Stronnictwa Narodowego. Cel - przygotowanie do zbrojnego powstania. 12. Młodzi Polacy - organizacja utworzona przez uczniów baranowickich gimnazjów. Składała się z 25 osób podzielonych na „piątki". Zadanie - powstanie zbrojne. 13. Nowa Wieś[?]. 18-osobowa organizacja w Wołożynie działająca w systemie „piątkowym". Zadanie - przygotowanie zbrojnego powstania19. Maj 1940 roku 14. Obwód baranowicki - kontrrewolucyjna powstańcza szpiegowsko-dywersyjna 57-osobowa organizacja, zorganizowana w systemie „trójek" i „piątek". Organizacją dowodził sztab znajdujący się w Wilnie. Swoją działalność rozszerzyła na Nowogródek oraz rejony woronowski i juraciszkowski. Cel - przygotowanie zbrojnego powstania. 15. Rejon nieświeski - organizacja skupiająca przede wszystkim członków Stronnictwa Narodowego. 33 osoby zorganizowane były w systemie „trójkowym" i prowadziły przygotowania do zbrojnego powstania. 16. Rejon kiecki. Struktura terytorialna oparta o grupy. 24 osoby za ceł postawiły sobie przygotowanie zbrojnego powstania przeciwko władzy radzieckiej. 19 Organizacja utworzona w listopadzie 1939 r. przez Mikołaja Reuta, kaprala WP, zgodnie z poleceniami plutonowego Sokolowskiego. Członkami organizacji miała być młodzież z Wołożyna. W jej skład wchodzili: - Mikołaj Reut, ur. 1918 r., kapral, zamieszkały w Wołożynie, dowodził grupą, aresztowany 5 IV 1940 r., - Włodzimierz Lewkowicz, ur. 1920 r., zamieszkały w Zamostach, aresztowany 5 IV 1940 r., - Włodzimierz Siwy, ur. 1913 r., żołnierz WP, . •< , .- , - Aleksander Miedziński, ur. 1914 r., - Anatol (Antoni?) Nakwaś, ur. 1918 r., - - - Konstanty Reut, ur. 1921 r., monter, - Mikołaj Bielanowicz, ur. 1914 r., kapral WP, - Jan Nowak, ur. 1918 r., kapral WP, -,-.,• Nv,c - Jan Nowak. '. Aresztowani zeznali, że zamierzali wysadzić w mieście stację kolejową, elektryczną, pozbawić łączności stacjonujące oddziały RKKA i zaatakować więzienie. 8-911940 r. odbył się „proces" przed Wojennym Trybunałem Białoruskiego Specjalnego Okręgu Wojskowego. M. Reut i W. Lewkowicz skazani zostali na WMN (roś.: wyzszaja miene nakazanija - najwyższy wymiar kary) przez rozstrzelanie (Lewkowiczowi zamieniono wyrok na 10 lat ITŁ); W. Siwy i A. (Antoni?) Nakwaś otrzymali wyrok 15 lat ITŁ, a K. Reut 10 lat, J. Nowak (ur. 1918 r.) 6 lat. Nieznane są losy J. Nowaka. Zob. Archiwum KGB, d. 136. 704________________"•'.......•:' ' :" • '•''- " '- -'• '-• '•••_____Bernardetta Gronek 17. Baranowicze. Aresztowane 23 osoby uznane zostały za członków szpiegowsko--terrorystycznej organizacji przygotowującej zbrojne powstanie. 18. Związek Patriotów Polskich. Swym zasięgiem obejmował rejony administracyjne: lidzki, woronowski i juraciszkowski. 81 osób zorganizowano zgodnie z dyrektywami centrum w Wilnie. Organizacja posiadała sztab z oddziałami: wywiadowczym, wojskowym i zaopatrzenia. W jej skład wchodzili członkowie „POW", „Strzelca", „OZON" i partii politycznych. Utrzymywano łączność z Pińskiem, Brześciem i Równem20. 19. Baranowicze. Organizacja młodzieżowa „Jutro". Aresztowano 49 osób. Szpie-gowsko-powstańcza organizacja zorganizowana w systemie „piątkowym". Prowadziła działalność szpiegowską i przygotowywała się do zbrojnego powstania przeciwko władzy radzieckiej. 20. Rejon raduński. 10-osobowa organizacja, która za swój cel przyjęła przygotowania do zbrojnego powstania. •.-•• •<••, 21. Lida, Woronowo i Baranowicze. Organizacja młodzieżowa zorganizowana w systemie „piątkowym". Aresztowano 37 osób. 22. Rejon lachowicki. 11-osobowa organizacja przygotowująca zbrojne powstanie. Czerwiec 1940 roku 23. Rejon wasiliszkowski. Organizacja 15-osobowa na czele z komendantem, której celem były przygotowania do zbrojnego powstania. Posiadała łączność z organizacją w Augustowie21. 20 Związek Patriotów Polskich (ZPP) w Lidzie. Wedtug materiałów NKWD organizacja utworzona i dowodzona przez kapitana WP Michała Borkowskiego. Podporządkowana była centrum ZPP w Wilnie. Na czele organizacji stał sztab, w skład którego, poza wymienionym, wchodzili: por. Władysław Żeligowski, kpt. Wacław Sopoćko, mjr Aleksander Ripper, Jadwiga NN - urzędniczka. Sztab składał się z czterech wydziałów: Organizacyjno-Mobilizacyjnego, kierowanego przez M. Borkowskiego; Propagandy, Agitacji i Werbunku, kierowanego przez Wł. Żeligowskiego; Wojskowego, kierowanego przez Kazimierza [!] Sopoćko, Uzbrojenia i Zaopatrzenia, kierowanego przez A. Rippera. Organizacja zorganizowana była na zasadzie „trójek". Posiadała łączność z Wilnem, Baranowiczami, Lwowem i kilku innymi miastami. Nawiązano także kontakt z dowodzoną przez I. Krawczyńskiego organizacją podziemną we wsi Raduń, organizacją „Partyzantka" we wsi Hajnówka, z oddziałem leśnym z okolic Wilna, dowodzonym przez mjr. Jerzego Dąmbrowskiego. Ta ostatnia informacja nie była prawdziwa. Podpułkownik J. Dąrnbrowski (a nie major) nie działał w okolicach Wilna, lecz w Puszczy Augustowskiej. Zob. T. Strzembosz, Saga o „Łupaszce" pplk Jerzy Dąmbrowskim 1889-1941, Warszawa 1996. Według danych z początku lipca 1940 r. w Lidzie aresztowano 48 członków ZPP, z których 8 złożyło szczegółowe zeznania. NKWD prowadziło poszukiwania kolejnych 24 członków tej organizacji. W Lidzie organizacyjnie podporządkowana ZPP była młodzieżowa organizacja „Wyzwolenie" kierowana przez Romana Skibniewskiego i Antoniego Żuka, słuchaczy szkoły oficerskiej. Miała ona prowadzić na rzecz ZPP działania wywiadowcze. Zob. NARB, f. 4, op. 21, d. 2078, Notatka Ł. Canawy dla P. Ponomarienki z 8 VII 1940 r., k. 16-27. 21 Grupa wykryta wskutek doniesień agenturalnych i rozbita w nocy z 26 na 27 VI1940 r. Aresztowano wówczas: - osadnika Antoniego Kuczyńskiego, - Kazimierza Maksymowicza, kowala, -Witolda Anulewicza (ukrywał się od IV 1940 r.), • - Jana Chronowskiego, • • - Mieczysława Radziewicza (ukrywał się), J- ; : : - Edwarda Wróbla, •--.••. ' • ' ' - Józefa L[...]tika, chłopa, . • : ; - Kazimierza Antończyka (Białorusina), Początki konspiracji antysowieckiej na terenie „Zachodniej Białorusi"..._______________705 Lipiec 1940 roku 24. Baranowicze. 22 aresztowanych Polaków - głównie leśników i osadników, którzy uniknęli represji - zorganizowało grupę, której celem było zbrojne powstanie. 25. Wołożyn. Organizacja powstała zgodnie z dyrektywami warszawskiego centrum. Zorganizowana była w systemie „piątkowym", na czele stał komendant. Zadanie -przygotowanie do powstania zbrojnego. Aresztowano 20 członków - Polaków 26. Lida. Organizacja powiązana z podobnymi w Grodnie i Woronowie. W jej skład wchodzili członkowie Stronnictwa Narodowego. Aresztowano 6 osób. OB WÓD BRZESKI Listopad 1939 roku 27. Pła[...] Serce. Brześć. Młodzieżowa organizacja złożona z byłych gimnazjalistów. Sześć aresztowanych osób zajmowało się kolportowaniem ulotek wzywających do zbrojnego wystąpienia przeciwko władzy radzieckiej. 28. Narodowy Związek Pracy Nowego Pokolenia - organizacja skupiała najbardziej zażartą część białogwardyjskiej organizacji22. Działała legalnie w II Rzeczypospolitej. Kierowana była z Sofii. Przygotowywała kadry do działalności dywersyjno-terrorystycz-nej na terytorium ZSRR. Aresztowano 7 osób23. 29. Rosyjskie Powstanie Narodowe. Brześć. Czterech byłych monarchistów, którzy za zadanie stawiali sobie restaurację monarchii w Rosji. 30. Związek Walki z Komunizmem i Bezbożnictwem. Były powiat prużański. W skład organizacji wchodzili: duchowieństwo, członkowie OZN, Młodej Polski oraz osadnicy. Aresztowano 17 osób. ....,.;.,..., Styczeń 1940 roku 31. Nowa Polska. Rejony wysokieński, siemiatycki i kleszczelewski. Organizacja tworzona w oparciu o polskie podziały administracyjne. Na czele rejonów stali komendanci. Działała pod hasłem Każdy Polak-patriota winien walczyć o odrodzenie Polski. Zadanie - przygotowanie zbrojnego powstania. Aresztowano 100 Polaków. - Władysława Juchniewicza (Białorusina, chłopa), ,.s •• •-: . .: .-; - kaprala Józefa Podzielińskiego (Białorusina), ... -, . . - Jana Podzielińskiego (Białorusina), ... ;, . .>; , ,,, ; :. : -,.-,, - Jana i Wasylego Buczko (Białorusinów), ...:.•• ,•. •-.'. - Jana i Władysława Bogdziewiczów (Białorusinów). Aresztowani zeznali, że dowódcami grupy byli ukrywający się: Jan Skorb - oficer WP i Leon Letowt - agronom. Ci ostatni wielokrotnie przechodzili na Litwę, gdzie w Kownie nawiązali kontakt z ppłk. J. Dąmbrowskim. Członkowie organizacji na sygnał z Wilna mieli podjąć działania dywersyjne. Zob. NARB, f. 4, op. 21, d. 2078, Notatka Ł. Canawy do P. Ponomarienki z 9 VII 1940 r., k. 28-31. 22 NZPNP - organizacja białogwardyjska skupiająca rosyjską młodzież urodzoną i wychowaną poza granicami Rosji. Powstała na przełomie lat 1929/1930. Biuro Wykonawcze znajdowało się w Jugosławii, a jej oddziały we wszystkich krajach Europy. Najważniejszym zadaniem NZPNP była walka o obalenie władzy radzieckiej w ZSRR. W latach 30. NZPNP przejęło kierownictwo nad niektórymi innymi młodzieżowymi organizacjami białogwardyjskimi. 23 WII połowie XI 1939 r. aresztowano: Wadima Jakowlewa-Zawodińca, mieszkańca Brześcia, Wierę Sierbinową, mieszkankę Brześcia, Gieorgija Sołowiowa, mieszkańca Pińska. Złożyli oni szerokie zeznania dotyczące struktur i obsady personalnej NZPNP. Zob. „Zachodnia Bialoruś", s. 374-376. 706_________________________________________Bernardetta Gronek Luty 1940 roku 32. Brześć. Organizacja młodzieżowa zorganizowana w systemie dziesiątkowym. Posiadała swój sztab i oddziały: Wywiadowczy, Kontrwywiadowczy i Propagandy. Była filią wspomnianej wyżej Nowej Polski. Członkowie organizacji przygotowywali powstanie zbrojne. Aresztowano 44 osoby. 33. Szare Szeregi. Brześć. Zorganizowana przez przybyłego z Warszawy emisariusza z zagranicznego centrum płk. Majewskiego24 (jeden z dwóch przypadków, gdy w notatce pada nazwisko osoby związanej z organizacją). 55 aresztowanych osób zorganizowanych było w systemie „piątkowym". Organizacja posiadała sztab, dysponowała niesprawną radiostacją25. 24 Prawdopodobnie chodzi o pik. Tadeusza Majewskiego, ps. „Szmigiel", dowódcę brygady ON „Pomorze". Od stycznia 1940 r. na rozkaz ptk. dypl. Stefana Roweckiego włączył się do tworzenia konspiracji w „Zachodniej Ukrainie". Na początku 1940 r. co najmniej dwukrotnie był w Brześciu. 25 Organizacja określana jest w aktach NKWD jako kontrrewolucyjna powstańcza dywersyjno-terrorystyczna. Tworzono ją na przełomie XII 1939 r. i l 1940 r. W skład kierownictwa Szarych Szeregów w Brześciu wchodzili m.in.: - Władysław Jarmułowicz, - Edward (Zygmunt?) Jankowski, ur. 1912 r., nauczyciel szkoły średniej w Brześciu, - Franciszek Siuda, ur. 1910 r., nauczyciel, : ' ', -Jędrychowski, 28 lat, nauczyciel szkoły wieczorowej, , ,,; . , , .,,}, - Orzeł, ur. 1905 r., pracownik Przedsiębiorstwa Przemysłu Leśnego w Brześciu, -Krzysztof Mierzejewski (Mierzniewski), ur. 1921 r., uczeń szkoły średniej, Mi - Władysław Kozłowski, ur. 1922 r., uczeń szkoły średniej. : W aktach NKWD jako członkowie Szarych Szeregów występują też: Tadeusz Wiśniewski, Anatol Danilczyk, Witold Jakimowicz, Eugeniusz Poplawski, Tadeusz Brzyk (Bzyk), Jan Szafranowicz, Maciej Godecki, Stefan Olędzki, Jan Dyszewski, Dymitr Dawidiuk, Ferdynand Wysocki, Artur Zegadłowicz, Zygmunt Dołęga, Jan Dyszlewski, Mirosław Plotnicki, Ryszard Łopacki, Janusz Mieńkowski, Pawlik, Franciszek Wiśniewski, Jerzy Szafranowicz, Piotr Downar, Eugeniusz Dołęga, Dominik Skinder, Mieczysław Więckiewicz, Stefan Wiąckiewicz, Roman Kulesza, Henryk Mikołajuk, Aleksander Piotrowski, Stankiewicz. W większości byli to uczniowie szkół brzeskich. *.••", '-,-, .'.-..• :."•'.: • Organizacja miała kontakty m.in. z Warszawą i Lwowem. W Brześciu utrzymywała kontakt z miejscowym ZWZ. Aresztowania członków Szarych Szeregów trwały co najmniej do końca IV 1940 r. Znane są losy niektórych z nich. Na przykład: - Władysław Kozłowski, ur. 1922 r., działalność antyradziecką prowadził od XII 1939 r., do Sz.Sz. wstąpił w styczniu 1940 r., - Mirosław Płotnicki, ur. 1921 r., syn zamordowanego w Twerze policjanta Mieczysława Płotnickiego, - Ryszard Łopacki, ur. 1923, - Jerzy Szafranowicz, ur. 1923 r., od I 1940 r. członek Sz.Sz. 7 X 1940 r. Wojenny Trybunał w Mińsku skazał Wł. Kozlowskiego i M. Płotnickiego na WMN (zob. przypis 19) przez rozstrzelanie, a R. Łopackiego i G. Szafranowicza na 20 lat ITŁ. Wśród aresztowanych członków Sz.Sz. znaleźli się też: • •..:;:.•..•• - Walerian Serdakowski, ur. 1923 r., uczeń szkoły średniej, w Sz.Sz. od XII 1939 r., aresztowany 22 III 1940 r., - Mieczysław Kościółek, ur. 1923 r., w Sz.Sz. od II1940 r., aresztowany 30 III 1940 r. - Henryk Kot, ur. 1921 r., uczeń szkoły średniej, w Sz.Sz. od 11940 r., aresztowany 27 III 1940 r., kierownik jednej z „piątek". Wymienieni 19 X 1940 r. skazani zostali na 5 lat ITŁ. 27 IV 1940 r. aresztowany został kolejny członek Sz.Sz. Romuald Kulesza, ur. 1919 r., uczeń szkoły średniej, w Sz.Sz. od XII 1939 r. 30 X 1940 r. skazany na 8 lat ITŁ. Zob. Archiwum KGB w Mińsku, d. 57868, d. 57973, d. 57816, d. 57837. Początki konspiracji antysowieckiej na terenie „Zachodniej Białorusi"... 707 Marzec 1940 roku 34. Brześć - stacja kolejowa. Aresztowano 5 osób - byłych kolejarzy. Związana była z łuniniecką „organizacją powstańczą". 35. Harcerze. Brześć. Młodzieżowa szpiegów sko-powstańcza grupa, w skład której wchodzili członkowie przedwojennego Związku Harcerstwa Polskiego. Aresztowano 6 osób26. Kwiecień 1940 roku ; , Ł 36. Rejon siemiatycki. Grupa zajmowała się kolportowaniem ulotek wzywających do walki o odrodzenie Polski drogą zbrojnego powstania27. Aresztowano 10 osób. 37. Liga Walki z Komunizmem i Bezbożnictwem. Kosów. Pięć aresztowanych osób prowadziło agitację w celu powstania kontrrewolucyjnej organizacji powstańczej, rozpowszechniało kontrrewolucyjną literaturę. ., .,:.,,^ 38. Rejon kobryński. Organizacja posiadała swój sztab w Kobryniu, utrzymywała kontakty z Warszawą. Aresztowano 11 osób. Maj 1940 roku 39. Odrodzenie Polski. Kobryń. 3 osoby aresztowane. Cel - walka zbrojna z władzą radziecką. Czerwiec 1940 roku 40. Legion Polesia. Rejony: siemiatycki i wysokieński. Utworzona przez przybyłego z Warszawy emisariusza. Zorganizowana według podziału administracyjnego. Na czele stał komendant. Aresztowano 33 osoby. Zadanie - przygotowanie zbrojnego wystąpienia przeciw władzy radzieckiej. 41. Hajnówka. Grupa posiadała kontakty z organizacjami w Białymstoku i Barano-wiczach. 18 aresztowanych członków organizacji to żołnierze WP. Przygotowywali zbrojne powstanie przeciwko władzy radzieckiej. 42. Rejon siemiatycki. Zorganizowana według podziału administracyjnego, z grupą jako najmniejszą komórką. Aresztowano 12 osób. Cel - zbrojna walka z władzą radziecką. 26 Zapewne chodzi o Szare Szeregi. Zob. póz. 33. 27 Była to organizacja pod nazwą POW, utworzona przez Józefa Zawadzkiego. W grudniu 1939 r. zwerbował on do organizacji Mariana Grzybińskiego (ur. 1898 r., listonosz w Siemiatyczach, aresztowany 30 IV 1940 r., 19 XI 1940 r. skazany na 8 lat ITŁ) i wyznaczył go dowódcą „dziesiątki", która miała powstać w rejonie siemiatyckim. M. Grzybiński zwerbował następujące osoby: - Edwarda Jaworowskiego, ur. 1895 r., zam. w Siemiatyczach, członka organizacji od I 1940 r., aresztowanego 29 IV 1940 r.; - Aleksandra Biziuka, ur. 1906 r., ps. „Bez", plut. WP, zam. w Siemiatyczach, telefonistę, członka organizacji od IV 1940 r., aresztowanego 30IV 1940 r.; - Wacława Lewandowskiego, ur. 1896 r., ps. „Len", robotnika z Siemiatycz, członka organizacji od IV 1940 r., aresztowanego 4 V 1940 r.; - Kazimierza Szyszko, ur. 1912 r„ listonosza, zam. w Siemiatyczach, członka organizacji od I 1940 r„ aresztowanego 4 V 1940 r.; - Alfonsa Niwińskiego, ur. 1910 r., zam. w Siemiatyczach, członka organizacji od IV 1940 r., aresztowanego 29IV 1940 r.; - Józefa Tarasiuka, ur. 1915 r., elektromontera, członka organizacji od 11940 r., aresztowanego 4 V 1940 r. 19 XI 1940 r. wszyscy zostali skazani na 8 lat ITŁ. Zob. Archiwum KGB w Mińsku, d. 57993. 708__________________• •' •• -:' • --••''_______________Bernardetta Gronek OBWÓD BIAŁOSTOCKI i ? i(-. Grudzień 1939 roku 43. Liga Walki z Komunizmem i Bezbożnictwem. Białystok. Wśród 38 aresztowanych członków znaleźli się przedstawiciele OZON, „Młodej Polski" oraz duchowieństwo. Organizacja prowadziła propagandę przeciwko władzy radzieckiej. 44. Stronnictwo Narodowe. Rejon wysokomazowiecki. W jej skład wchodzili członkowie Stronnictwa Narodowego. Pięć osób oskarżono o przygotowywanie zbrojnego powstania przeciwko władzy radzieckiej. 45. Białystok i rejon białostocki. Organizacja oparta o system „piątkowy". Na czele stał komendant. Aresztowano 40 osób. Cel - zbrojne powstanie przeciwko władzy radzieckiej. Styczeń 1940 roku 46. Białystok. Organizacja w systemie „dziesiątkowym", na czele z komendantem28. Wśród 40 aresztowanych osób - według autorów notatki - przeważali nacjonaliści. Cel - przygotowanie zbrojnego powstania na wypadek wojny. Luty 1940 roku 47. Rejon wołkowyski. Organizacja funkcjonowała w oparciu o „piątki". 38 aresztowanym zarzucono przygotowywanie zbrojnego powstania przeciwko władzy radzieckiej. 48. Akcja Katolicka. Rejon ciechanowiecki. Struktura terytorialna. Głównym celem organizacji było organizowanie masowych wystąpień sprzeciwiających się aresztowaniu księdza. Aresztowano 47 osób29. 49. Niepodległość Polski30. Łomża. System „piątkowy". Zarzut - rozpowszechnianie antyradzieckich ulotek, przygotowania do zbrojnego wystąpienia przeciwko władzy radzieckiej. Aresztowano 8 osób. ,,, : v ;.'./••:•;; r .: Marzec 1940 roku 50. POW. Rejon śniadowski. System „piątkowy". Organizacja posiadała kontakt z warszawskim centrum. Aresztowanym 16 osobom zarzucono przygotowania do zbrojnego wystąpienia przeciwko władzy radzieckiej31. 28 Być może była to filia grodzieńskiej POW. 29 W dokumencie podano błędną datę aresztowań-II 1939 r. .... 30 Zapewne: Polska Niepodległa. PN działała na tym terenie. 31 Organizacja utworzona we IX 1939 r. przez por. Antoniego Iglewskiego, ps. „Susło" (inne pseudonimy podawane w dokumentach: „Marecki", „Mazecki Antoni"). Zorganizowana była w „piątki" na czele z komendantami. Utrzymywała kontakt z Warszawą, Lwowem. Posiadała swoje punkty przerzutowe na granicy oraz kurierów. Jej filie istniały we Lwowie, Białymstoku, Grodnie. Filią w rejonie śnadowskim - wieś Podbiele i okolice - kierował Aleksander Podbielski. Organizacja została rozbita 21 III 1940 r. Do jej rozbicia wykorzystano informacje aresztowanej Marii Lisowskiej oraz agenta o ps. „Wołodin", któremu udało się dotrzeć do samego A. Podbielskiego (agent dysponował nawet hasłem kontaktowym do A. Iglewskiego). Aresztowano wówczas: - Aleksandra Podbielskiego, dowodzącego grupą, . - Franciszka Podbielskiego, - Jana Podbielskiego, - . - Kazimierza Glębockiego, Początki konspiracji antysowieckiej na terenie „Zachodniej Białorusi"... 709 51. POW. Łomża. System „piątkowy". Aresztowano 33 osoby. Cel - zbrojne wystąpienie. 52. Wojsko Polskie. Łomża, Stolin, Śniadowo. Organizacja utworzona i grupująca przede wszystkim podoficerów WP. W sumie aresztowano 89 osób. Celem organizacji była zbrojna walka z władzą radziecką. 53. Partyzantka. Wołkowysk. Organizacja oparta na dziesiątkach, skupiała uczącą się młodzież. 26 aresztowanym zarzucono przygotowania do zbrojnego powstania przeciwko władzy radzieckiej32. 54. Wołkowysk. Członkowie organizacji (aresztowano 21 osób) to przede wszystkim podoficerowie WP przygotowujący powstanie przeciwko władzy radzieckiej. Kwiecień 1940 roku 55. Batalion Śmierci. Były powiat wysokomazowiecki. Zorganizowana głównie na zasadzie struktur wojskowych. Organizacja podlegała centrum w Wilnie. Aresztowano 19 osób. 56. Sokółka. Organizacja utworzona przez obszarnika Szyszko. Główny cel - rozbicie oddziałów Armii Czerwonej poprzez werbunek czerwonioarmistów. System organizacyjny - terytorialny. 17 aresztowanym osobom postawiono również zarzut przygotowywania zbrojnego powstania33. - Mieczysława Baczewskiego, - Franciszka Sikorę, - Józefa Myślińskiego, - Antoniego Niemiro, • >, - Jana Wiśniewskiego, f , , - Zofię Wiśniewską, , • - Henryka Mońko, „ - Franciszka Imilitę, - Aleksandra Mcha, - Piotra Markowskiego, - Józefa Leszczyńskiego. Ich dalsze losy są na razie nieznane. 22 III 1940 r. NKWD aresztowało Mieczysława Głębockiego, ur. 1921 r., zam. w Radwanach, rolnika. Podczas przesłuchań nie przyznał się do członkostwa w organizacji. Pozostali aresztowani w zeznaniach wskazywali jednak na niego, jako ukrywającego szefa sztabu organizacji - „Susłę". 26 III 1940 r. M. Glębocki został skazany na 8 lat ITŁ. Zob. Archiwum KGB w Mińsku, d. 53505; M. Gnatowski, Problemy SZP-ZWZ, s. 239-243. 32 Być może filia POW z Grodna. 33 Animatorem organizacji był podoficer WP Żakiewicz, który jako przedstawiciel nieokreślonej organizacji zlecił Aleksandrowi Szyszko formowanie oddziału partyzanckiego. Sformowana przez A. Szyszko organizacja przyjęła nazwę POW. Członkami jej byli: - Aleksander Szyszko, ur. 1902 r., „kułak", zamieszkały we wsi Malewicze Górne, aresztowany 27 IV 1940 r.; - Jan Rybakiewicz, ur. 1908 r., zam. Sokółka, członek organizacji od II1940 r., aresztowany 4 V 1940 r.; - Czesław Orlowski, ur. 1904 r., nauczyciel, członek organizacji od 11940 r., aresztowany 27 IV 1940 r.; - Aleksander Wróblewski, ur. 1895 r., chłop, członek organizacji od III 1940 r., aresztowany 4 V 1940 r.; - Michał Dziewiątkowski, ur. 1895 r., ślusarz-mechanik z Sokółki, członek organizacji od II 1940 r., aresztowany 4 V 1940 r.; - Władysław Adamczyk, ur. 1907 r., „kurier" w wojsku, aresztowany 4 V 1940 r.; - Jan Łapicz, ur. 1918 r., ładowacz na kolei w Sokółce, aresztowany 4 V 1940 r., skazany 19 X 1940 r. na 8 lat ITŁ; - Franciszek Zaniewski, ur. 1905 r., kpr. WP, chłop ze wsi Malewicze Górne, członek organizacji od II 1940 r., 710_________________________________________Bernardetta Gronek 57. PO W. Grodno. Sieć kontaktów z filiami w: Białymstoku, Baranowiczach, Brześciu, Pińsku i Lwowie. Zorganizowana przez centrum nacjonalistyczne w Warszawie według wskazówek polskiego rządu w Paryżu^4. Organizacja posiadała również kontakty z Wilnem. System „dziesiątkowy", na czele sztab z pięcioma oddziałami: szpiegowsko--wywiadowczym, terrorystycznym, gospodarczo-materialowym, wojskowym i sanitarnym. Aresztowanym 152 osobom zarzucono szereg aktów terrorystycznych wobec radzieckiego aktywu partyjnego. Hasło organizacji - każdy Polak-katolik członkiem organizacji^. ., , .,'..- ,,,;.. 58. POW. Filia organizacji z Grodna. Aresztowano 95 osób36. 59. Tajny Związek Polski - filia organizacji młodzieżowej. Struktura „piątkowa". Aresztowano 29 osób. aresztowany 29 IV 1940 r.; - Franciszek Putytowski, ur. 1901 r., policjant, członek organizacji od 11940 r., aresztowany 27IV 1940 r.; - Czesław Sacharko, ur. 1913 r., pracownik fabryki broni w Radomiu, w IV 1940 r. rozmawiał o wstąpieniu do organizacji z A. Szyszko, nie podjął jednak ostatecznej decyzji o przystąpieniu do niej, aresztowany 27IV 1940 r. Wszyscy skazania zostali 19 X 1940 r, na 8 lat ITŁ. NKWD poszukiwało jeszcze innych członków: Haliny Rybakiewicz oraz sierżanta WP Kaczerowskiego. Zob. Archiwum KGB w Mińsku, d. 62122. 34 Informacja nieprawdziwa. Organizacja została utworzona w Grodnie przez Tamarę Podiach z d. Horbaczewską. 35 Aresztowania członków organizacji rozpoczęły się już w końcu I 1940 r. 29 I 1940 r. aresztowano podczas kolportowania antyradzieckich ulotek Rite Żelezowską, ur. 1923 r., uczennicę, Lidię Szejnowską,. ur, 1924 r„ uczennicę, które -jak zeznały - zostały zwerbowane na początku I przez Martę Wilmus. 10II1941 r. skazane zostały na 3 lata ITŁ. Podczas przesłuchania jako członków POW w Grodnie wymieniły również: Zuzannę Zdrojewską, Cecylię Smykowską, Alicję Kościuszenko, Martę Furgalską, Halinę Karuskę, Marię Kapałową, Marię Girszewską, Wiktorię Kapałową, Marię Karulską. Zob. Archiwum KGB w Mińsku, d. 60373. 36 Zapewne chodzi o organizację powstałą w Białymstoku, którą utworzył i kierował plutonowy WP, były kapucyn Jan Lipka. Według oceny NKWD należało do niej 216 osób. Werbunek do organizacji prowadził od XI 1939 r. sam Lipka lub za pośrednictwem „kurierów-werbowników". Organizacja nawiązała kontakt z Warszawą, Lwowem, Grodnem. Wśród aresztowanych przez NKWD byli: - Roman-Wilczyńska, ps. „Krystyna Kalińska", ur. 1914 r., telefonistka, w organizacji od XI 1939 r., aresztowana 27 IV 1940 r., - Stanisława Kowalska, ps. „Ewa Łucka", ur. 1915 r., w organizacji od XI 1939 r., łączniczka ze Lwowem, aresztowana 27IV 1940 r. - Julia Masloń, ps. „Oleńka Lidnian", ur. 1910 r., nauczycielka w szkole nr 3 w Białymstoku, w organizacji od 11940 r., aresztowana 24IV 1940 r., - Bronisława Dożlanka, ur. 1889 r., nauczycielka, w organizacji od II1940 r., aresztowana 28 IV 1940 r., - Kazimierz Wojtkowski, ur. 1912 r., w organizacji od XII 1939 r., aresztowany 27IV 1940 r., - Jadwiga Olszyńska, ps. „Ola Zięba", ur. 1898 r., nauczycielka w szkole nr 3 w Białymstoku, w organizacji od III 1940 r., aresztowana 28 IV 1940 r., - Stanisława Żyniel, ur. 1918 r., pracowała w księgarni, członkini organizacji, aresztowana 28 IV 1940 r., - Antoni Sylkiewicz, ur. 1907 r., kolejarz, w organizacji od XII 1939 r., aresztowany 27 IV 1940 r., - Irena Wojciul, ur. 1921 r., sprzedawczyni, członkini organizacji, aresztowana 27IV 1940 r., - Teresa Wittich, ps. „Zofia Lipiecka", ur. 1921, w organizacji od XI 1939 r., łączniczka między J. Lipką a „piątkami", aresztowana 24 IV 1940 r., - Franciszek Zaorski, ur. 1916 r., nauczyciel, w organizacji od II1940 r., aresztowany 28 IV 1940 r., - Halina Motoszko, ur. 1919 r., studentka, członkini organizacji we Lwowie, gdzie przyjmowała kurierów Lipki, aresztowana 27 IV 1940 r., - Anna Żerman [German?], ur. 1905 r., nauczycielka, członkini organizacji, aresztowana 27IV 1940 r., -Julianna Orlowska, ur. 1905 r., nauczycielka, członkini organizacji, aresztowana 23 III 1940 r. Wszyscy w/w. 19 XI 1940 r. skazani zostali na 8 lat ITŁ. Zob. Archiwum KGB w Mińsku, d. 60471. Początki konspiracji antysowieckiej na terenie „Zachodniej Białorusi"... 711 Maj 1940 roku 60. POW. Augustów i rejon lasów augustowskich. Filia organizacji młodzieżowej, aresztowano 58 osób. 61. PAP - Polska Armia Powstańcza. Łomża. Zorganizowana przez żołnierzy WP: Na czele sztab rejonowy. Aresztowano 46 osób37. 62. PAP. Rejon zambrowski. Organizacja odpowiadała strukturalnie PAP w Łomży. Aresztowano 9 osób. 63. Młoda Wieś. Rejon białostocki. Organizacja młodzieżowa działająca w systemie „piątkowym". Cel - zbrojne powstanie przeciwko władzy radzieckiej. Aresztowano 12 osób. Czerwiec 1940 roku 64. Związek Walki Zbrojnej. Białystok. Organizacja utworzona przez podoficerów WP. Cel - przygotowanie zbrojnego powstania. Aresztowano 14 osób. 65. Rosyjski Związek Wszech wojskowy38. Organizacja byłych rosyjskich oficerów 37 Z akt karno-śledczych wynika, że raczej chodzi o „Polską Armię Wyzwolenia". Jej trzon kierowniczy powstał w pow. łomżyńskim zaraz po wkroczeniu wojsk radzieckich. W I 1940 r. większość oddziałów wchodzących w skład PAW zostało scalonych pod kierownictwem Czesława Zaborowskiego. Posiedzenie przedstawicieli poszczególnych organizacji z udziałem przedstawiciela „centrum z Warszawy" odbyło się w łomżyńskim klasztorze. Owym przedstawicielem z Warszawy był Antoni Iglewski, ps. „Susło". Struktura organizacji wzorowała się na strukturach wojskowych: „piątka" (sekcja), drużyna (dwie „piątki"), pluton (trzy drużyny), kompania (trzy plutony). W V 1940 r. organizacja została częściowo rozbita. Wśród aresztowanych członków znaleźli się: - Czesław Zaborowski, ur. 1904 r., ps. „Mściwoj", porucznik WP, z zawodu geodeta, oskarżony o zorganizowanie i kierowanie organizacją, - Aleksander Ramotowski, ur. 1904 r., porucznik WP, technik mechanik, w organizacji od I 1940 r., zastępca Cz. Zaborowskiego, - Piotr Gać, ur. 1907 r., kapucyn w klasztorze łomżyńskim, ..•..'• : - Jan Rogowski, ur. 1903 r., ps. „Jastrzębiec", porucznik WP, lekarz, - Karol Zalewski, ur. 1908 r., porucznik WP, nauczyciel, aresztowany 15 VI1940 r. Ww. 3 II 1941 r. Kolegium Wojenne Sądu Najwyższego ZSRR na sesji wyjazdowej w Mińsku skazało na najwyższy wymiar kary. J. Rogowski i K. Zalewski zostali rozstrzelani 18 II 1941 r. W tym czasie aresztowani zostali również: - Bolesław Bęczyński, ps. „Bez", ur. 1914 r., podchorąży WP, zam. w Łomży, technik leśnik, wykładowca w szkole średniej, w organizacji od lutego 1940 r., dowódca jednego z plutonów, członek kierownictwa organizacji, aresztowany 21 V 1940 r., skazany na 5 lat ITŁ, - Józef Jurkowski ps. „Bestia", ur. 1916 r., zam. w Łomży, księgowy, aresztowany 2 VI 1940 r., skazany na 5 lat ITŁ, - Paweł Kobiela, ps. „Las", ur. 1905 r., zam. w Łomży, majster w zakładzie leśnym, dowódca „piątki", aresztowany 21 V 1940 r., 30 XII 1940 r. skazany na 8 lat ITŁ, - Józef Kulesza, ps. „Sum", ur. 1905 r., zam. w Łomży, stolarz, aresztowany 24 V 1940 r., 30 XII 1940 r. skazany na 8 lat ITŁ, - Józef Wiska, ps. „Biegaj", ur. 1895 r., zam. w Łomży, stolarz, aresztowany 24 V 1940 r., 30 XII 1940 r. skazany na 8 lat ITŁ, - Jerzy Kraszewski, ps. „Zenon Gustaw", ur. 1917 r., zam. w Łomży, technik drzewny, aresztowany 24 V 1940 r., 30 XII 1940 r. skazany na 8 lat ITŁ. Jeden z aresztowanych złożył obszerne zeznania wymieniając kilkudziesięciu znanych mu członków organizacji. Zob. Archiwum KGB w Mińsku, d. 58090, d. 58094. 38 ROWS - stowarzyszenie oficerów byłej armii rosyjskiej reprezentujące monarchistyczne skrzydło emigracji. 712_________________________________________Bernardetta Gronek białej emigracji. Zadanie - przygotowanie zbrojnego wystąpienia przeciwko władzy radzieckiej. Aresztowano 18 osób. 66. Partyzantka. Jedwabne. Organizacja sformowana przez podoficerów WP. 35 aresztowanych Polaków za swoje zadanie uznało likwidację władzy radzieckiej na drodze zbrojnego wystąpienia. 67. Organizacja „przerzutowa". Lida-Małkinia. Grupa specjalizująca się w przerzucaniu członków podziemnych organizacji przez granicę. Aresztowano 14 osób. 68. Szare Szeregi. Białystok. Zorganizowana na bazie przedwojennego Związku Harcerstwa Polskiego. Aresztowano 8 osób, których celem było powstanie. Lipiec 1940 roku 69. Wojsko Polskie. Były powiat łomżyński. Organizacja utworzona na przełomie października/listopada 1939 roku przez żołnierzy WP. Kierowana przez sztaby rejonowe podporządkowane sztabowi obwodowemu w Łomży. Aresztowano 96 osób39. 70. POW - filia w Augustowie. Aresztowano 80 osób. 71. Związek Walki Zbrojnej. Rejony Jedwabne i Białystok. Organizacja działająca w systemie „piątkowym" i „dziesiątkowym". Aresztowania objęły 79 osób. Cel - zbrojne powstanie przeciwko władzy radzieckiej40. W latach 30. Związek został spenetrowany przez agentów OGPU (operacja „Trust"). Kierownictwo Związku miało swoją siedzibę w Paryżu; filie znajdowały się także w różnych miastach Polski. 39 Być może chodzi o organizację, której założycielem był kapitan WP Stempel. Po przybyciu do wsi Dąbrówka Kościelna nakazał Aleksandrowi Smolkowskiemu (ur. 1897 r., aresztowany 14 VII 1940 r., skazany na 8 lat 1TŁ) tworzenie struktur organizacji na terenie rejonu czyżewskiego. Według zeznań A. Smolkowskiego w skład utworzonej przez niego „piątkTwchodzili: - Józef Niemiiiski, - Leopold Chaimski, - Stanisław Dąbrowski, - Stanisław Gąsowski. Ci z kolei tworzyli własne „piątki", w skład których wchodzili mieszkańcy Dąbrówki Kościelnej i okolicznych wsi. Smolkowski wymienia następujących członków organizacji: „Piątka" Stanisława Gąsowskiego: Antoni Biały, Stanisław Gąsowski, Władysław Pieszczatowski, Grzegorz Krajewski.; „Piątka" Stanisława Dąbrowskiego: Paweł Wyszyński, Stanisław Budziszewski, Jan Niemicki, Antoni Żachowski; „Piątka" Leopolda Chaimskiego: Bolesław Wyszyński, Stanisław Wyszyński, Jan Perkowski, Wacław Niemiński; „Piątka" Józefa Niemińskiego: Mieczysław Wyszyński, Stanisław Biały, Franciszek Stawierej, Tomasz Żachowski. Losu tych ludzi, z których z pewnością przynajmniej część została aresztowana, nie udało się ustalić. Zob. Archiwum KGB w Mińsku, d. 58179. 40 Prawdopodobnie chodzi o organizację operującą na uroczysku Kobielno nad Biebrzą w lasach rejonu mońkowskiego i jedwabnowskiego w obwodzie białostockim. Informacje uzyskano (poza agenturą) od Bronisława Stefanina, który ujawnił się. 22 VI 1940 r. w zasadzce NKWD schwytało: Stanisława Wesolowskiego, Wacława Mietijewskiego, Henryka Dąbrowskiego. 23 VI 1940 r. podczas akcji NKWD przeciwko grupie aresztowano 7 osób, zabito 9. Aresztowani to: ppor. Jakub Chmodziński, Adam Chaliński, kapral Kazimierz Karkuż, Bolesław Porowski, Antoni Piedrzyński, Kocup Zamiecki, Julia Chławińska. Wśród zabitych byli: ppr. Adam Mickiewicz, ppr. Henryk Usiecki, ps. „Budrys", st. sierż. Antoni Odyniec, ps. „Grom", Przybylak, Jadwiga Lendzyńska, Wojslawowicz. W ręce NKWD wpadło liczne uzbrojenie oraz archiwum, w tym spis 79 członków organizacji. M. Gnatowski, Problemy SZP-ZWZ, s. 244—249. Zob. też: T. Strzembosz, Uroczysko Kobielno. Z dziejów konspiracji i partyzantki nad Biebrzą 1939-1940, „Karta" 1991, nr 5, s. 3-27. Występujący w zamieszczonych tam relacjach Stefański to zapewne Stefanin wg Początki konspiracji antysowieckiej na terenie „Zachodniej Białorusi"..._______________713 72. Partyzantka. Rejon białostocki. Organizacja tworzona w celu prowadzenia walki z władzą radziecką. Aresztowano 8 osób. OBWÓD WILEJSKI Październik 1939 roku 73. Powiat wilejski. Organizacja powstała już w pierwszych dniach władzy radzieckiej i zakładała walkę zbrojną o powstanie Polski. Aresztowano 19 osób. 74. Święty Kazimierz. Litewska organizacja nacjonalistyczna. Zadanie - zbrojne oderwanie od Białorusi rejonów litewskich. Aresztowano 16 osób. 75. Październik. Powiat wilejski. Organizacja ukraińska, która za swój cel przyjęła likwidację władzy radzieckiej. Aresztowano 12 Ukraińców. Listopad 1939 roku 76. Białoruska Organizacja Powstańcza. Utworzona na bazie Towarzystwa Białoruskiej Oświaty. Cel - likwidacja władzy radzieckiej w „zachodnich obwodach Białorusi". Aresztowano 25 osób. ' >• Grudzień 1939 roku 77. Ochotnicy Polski. Postawy, Daniłowicze, Szarkowszczyzna w rejonie głęboc-kim. Organizacja powstała w pierwszych dniach władzy radzieckiej. Zorganizowana wśród chłopów. Cel - likwidacja władzy radzieckiej drogą walki zbrojnej. Aresztowano 32 osoby. 78. Wilejka. Młodzieżowa organizacja tworzona w celu przygotowania do walki zbrojnej. Aresztowano 14 osób. 79. Powstańcy. Powiat dziśnieński. Organizacja prowadziła przygotowania do zbrojnego powstania. Aresztowano 23 osoby. ''".'•.•" 80. Strzelec. Rejon miadziołski. Cel organizacji - zbrojne powstanie przeciwko władzy radzieckiej. Aresztowano 48 osób. Styczeń 1940 roku 81. Wyzwolenie Polski. Rejon postawski. Organizacja młodzieży wiejskiej stawiająca sobie za cel likwidację władzy radzieckiej. Aresztowano 43 osoby. 82. Ochotnicy Polski. Postawy. Organizacja utworzona przez oficerów WP. Zadanie - przywrócenie Polski. Aresztowano 29 osób. Luty 1940 roku 83. Powstańcy. Rejon krywicki. Młodzieżowa organizacja chłopska. Cel - zbrojne powstanie. Aresztowano 37 osób. 84. Powstańcy. Rejon świrski, wilejski i smorgoński. Organizacja podporządkowana „centrum powstańczemu" w Wilnie. Utworzona przez osadników wojskowych. Aresztowano 53 osoby. ' • • zapisu enkawudzistów. Wśród zabitych wymienia się natomiast: por. Henryka Osieckiego, Aleksandra Odyńca, Witolda Przybylskiego, Władysławę Wojstawicz, Jadwigę Laudańską. , . 714_________________________________________Beraardetta Gronek . Marzec 1940 roku >..:.- 85. Rejon krywicki. Organizacja utworzona przez osadników i oficerów WP. Nawiązała kontakty z organizacjami konspiracyjnymi w innych rejonach. Cel - przygotowywanie zbrojnego powstania. Aresztowano 27 osób. 86. Postawy. Organizacja utworzona przez oficerów WP. Struktura terytorialna. Zadanie - odrodzenie Polski. Aresztowano 16 osób. , 87. Narodowy Związek Pracy Nowego Pokolenia. Łuniniec41. Cel - przygotowanie zbrojnego powstania przeciwko władzy radzieckiej. Aresztowano 11 osób. Kwiecień 1940 roku 88. Organizacja skupiająca członków byłego OZN. Celem było przygotowanie zbrojnego powstania. Aresztowano 21 osób. 89. Święty Kazimierz. Litewska organizacja nacjonalistyczna. Zadanie - oderwanie od Białorusi rejonów litewskich. Aresztowano 18 osób. Maj 1940 roku 90. Wilejka. Grupa stawiała sobie za cel likwidację, drogą zbrojnego wystąpienia, władzy radzieckiej. Aresztowano 4 Polaków. Czerwiec 1940 roku 91. Wilejka. W skład organizacji wchodzili członkowie OZN. Celem było zbrojne powstanie i przywrócenie niepodległego państwa polskiego. Aresztowano 21 osób. OBWÓD PIŃSKI Październik 1939 roku 92. Stolin. Organizacja utworzona bezpośrednio po wkroczeniu oddziałów RKKA na tereny „Zachodniej Białorusi". Zadanie - zbrojna walka przeciwko władzy radzieckiej. Aresztowano 69 osób. 93. Rejony łohiszyński i iwanowski. Filia kontrrewolucyjnej organizacji faszystowskiej z centrum w Warszawie. Cel - walka z władzą radziecką. Aresztowano 6 osób. Luty 1940 roku 94. POW. Pińsk. W skład organizacji wchodzili członkowie OZN, „Młodej Polski" oraz podoficerowie WP. Cel - powstanie zbrojne przeciwko władzy radzieckiej. Aresztowano 56 osób. 95. Tajna Organizacja Polska. Pińsk. System „piątkowy". Utrzymywała ścisłą łączność z organizacjami w Brześciu i Hancewiczach. Cel - zbrojna walka z władzą radziecką. Aresztowano 21 osób. ...... 96. Rejon łohiszyński. W skład organizacji wchodzili osadnicy. System „piątkowy". Przygotowywano się do zbrojnego powstania. Aresztowano 25 osób. Marzec 1940 roku 97. POW. Rejon łuniniecki. W skład wchodziła młodzież, byli członkowie organi- Tak w dokumencie. Łuniniec znajdował się w obwodzie pińskim. Początki konspiracji antysowieckiej na terenie „Zachodniej Białorusi"..._______________715 zacji „Strzelec". Powiązana z pińską i grodzieńską strukturą POW. Struktura „dziesiątkowy". Aresztowano 43 osoby42. *w 98. Legioniści, Drohiczyn. Organizacja poszukiwała łączności z centrum powstańczym. Aresztowano 8 osób. 99. Pińsk. Zorganizowana przez byłych członków OZN. Cel - walka zbrojna przeciwko władzy radzieckiej. Aresztowano 18 osób. 100. Organizacja młodzieżowa. Dowództwo znajdowało się w Pińsku. Cel - walka zbrojna przeciwko władzy radzieckiej. Aresztowano 17 osób. 101. POW. Filia organizacji POW w Pińsku. Aresztowano 15 osób. Kwiecień 1940 roku 102. POW. Rejon hancewicki. Filia centrum POW w Lidzie. Aresztowano 36 osób. 103. POW. Rejony drohiczyński i piński. Zorganizowana przez członków OZN. Wewnętrzna struktura dziesiątkowa. Aresztowano 27 osób. Maj 1940 roku ' 104. POW. Filia organizacji POW w Leninie. Aresztowano 32 osoby. 105. Pińsk. Organizacja utworzona przez podoficerów WP. Cel - zbrojna walka o przywrócenie polskiej władzy. Aresztowano 30 osób. Czerwiec 1940 roku 106. Filia organizacji z centrum w Pińsku, na terenie rejonu łohiszyńskiego. Aresztowano 25 osób. j ,' i . 107. Filia organizacji z centrum w Pińsku, na terenie rejonu dawidgródeckiego. Aresztowano 27 osób. 108. Wieś Porzecze na terenie rejonu łohiszyńskiego. Bazę stanowił Ukraiński Komitet Centralny. Organizacja utworzona przez byłych oficerów armii carskiej. Aresztowano 15 osób. 109. Rejon telechański. Organizacja zorganizowana przez podoficerów WP. Związana z pińską organizacją POW. Aresztowano 18 osób. Z zestawienia wynika, że pierwsze grupy i organizacje konspiracyjne zaczęły powstawać już w pierwszych dniach okupacji sowieckiej. Wszystkie stawiały sobie za cel 42 Wśród aresztowanych znaleźli się: - Mieczysław Strzelec, ur. 1924 r., robotnik, w organizacji od X 1939 r., aresztowany l III 1940 r.; - Józef Kupiec, ur. 1922 r., robotnik, w organizacji od II1940 r., aresztowany 20 III 1940 r.; - Eugenia Niewzorowa, ur. 17 III 1923 r., robotnica, w organizacji od XI1939 r., aresztowana 26 III 1940 r.; - Tamara Niewzorowa, ur. 1924 r., uczennica, w organizacji od XI 1939 r., aresztowana 26 III 1940 r; - Halina Jankowska, ur. 1922 r., kelnerka, w organizacji od XII 1939 r., aresztowana 26 III 1940 r.; - Franciszka Tatur, ur. 1924 r., w organizacji od XII 1939 r., aresztowana 26 III 1940 r.; - Nina Okińczyc, ur. 1924 r., w organizacji od 11940 r., aresztowana 26 III 1940 r.; - Regina Łukaszeniok (Łukaszeniuk) ur. 1922 r., w organizacji od XII 1939 r., aresztowana 26 III 1940 r. Wszyscy zostali zwerbowani przez Włodzimierza Mikulskiego, określanego w aktach jako ,jeden z dowódców organizacji" i jemu złożyli przysięgę. Zob.' Archiwum KGB w Mińsku, d. 57847. Początki konspiracji antysowieckiej na terenie „Zachodniej Białorusi"... 719 Dane zawarte w tej tabeli 6 pozwalają na stwierdzenie, że podobnie jak na pozostałych ziemiach Rzeczypospolitej, również pod okupacją sowiecką ruch oporu objął nie tylko ludzi dorosłych (jest ich jednak ogromna większość), ale także dzieci i młodzież -uczniów gimnazjów, harcerzy, którzy - jak wynika np. z dokumentów umieszczonych w publikacji „Zachodnia Białoruś" 17 IX 1939-22 VI 1941 - już od pierwszych dni okupacji organizowali się w ramach akcji sprzeciwu i oporu w stosunku do niechcianej władzy. Omówione enkawudowskie charakterystyki poszczególnych organizacji ukazują tylko niektóre elementy z całej gamy form oporu podjętego przez społeczeństwo polskie na okupowanym przez ZSRR terytorium Rzeczypospolitej. Szerzej o tym problemie pisał Tomasz Strzembosz43. ; Do dalszych badań nad tym zagadnieniem ogromne znaczenie ma rozszerzający się - ale wciąż niepełny - dostęp do archiwów państw b. ZSRR. Cennym materiałem będą z pewnością akta karno-śledcze z tamtego okresu. Przy wszystkich zastrzeżeniach wynikających m.in. z systemu działania radzieckich organów prawnych (dowieść winę nie szukając obiektywnej prawdy), akta te zawierają ogromny, trudny do przecenienia zasób informacji dotyczących zarówno struktur, powiązań, jak i składów osobowych rozbijanych przez NKWD organizacji podziemnych. I te właśnie dokumenty mogą w znacznym stopniu wyjaśnić prawdziwe rozmiary polskiego, w jakże trudnych warunkach prowadzonego oporu, eliminując przy tym, bądź uściślając, informacje zawarte w już dostępnych dokumentach, które powstały także dla podkreślenia „trudu i wysiłku" enkawudzistów. O jednym trzeba wszakże pamiętać, że już w 1939 roku na obszarach okupowanych, a następnie anektowanych w skład ZSRR, istniał szeroko rozbudowany niepodległościowy ruch oporu. Zdławić go nie zdołały podejmowane od początku przez władze radzieckie akcje pacyfikacyjne, aresztowania, rozstrzeliwania, czy masowe deportacje ludności na wschód. Walki tej nie przerwał także wybuch wojny niemiecko-radzieckiej. Zmieniał się tylko okupant, po radzieckim - na stosunkowo krótki czas - nadszedł hitlerowski, po nim znów radziecki. Zmiany te nie miały jednak zasadniczego znaczenia. Dla walczącego - jeszcze nawet kilka lat po „oficjalnym" zakończeniu wojny - podziemia podstawowe znaczenie miała nadal lojalność wobec Państwa Polskiego i jego prawowitego rządu. . -: .'-..,.. ......... 43 T. Strzembosz, Opór wobec okupacji sowieckiej w Zachodniej Białorusi 1939-1941, [w:] Studia z dziejów okupacji sowieckiej 1939-1941, s. 105-219. **** Stanisław Cieciuch, Józef Janewicz, Stanisław Karolkiewicz, Henryk Kukliński, Narcyza Piskorz Nasza Augustowszczyzna Narcyza Piskorz1: Nie wiem, kto byt inicjatorem antyso-wieckiej partyzantki na terenie Augustowszczyzny w 1939 roku Jej dowódcą zostat mój brat, Edward Stankiewicz2. Brat ukończył podchorążówkę kawalerii w Grudziądzu i przydzielono go do 3 pułku szwoleżerów w Suwałkach. We wrześniu 1939 roku był wysłany ze swoją jednostką na wschód. Zostali okrążeni i rozbici przez Niemców; dużo jego kolegów poległo. On sam przyjechał z wojny ukryty na wozie pod słomą, w płaszczu wojskowym i hełmie, i zaczął się od razu ukrywać. W Bargtowie nie było jeszcze bolszewików, ale gdy Niemcy podeszli, to ludzie z czerwonymi opaskami na rękach zaczęli do nich strzelać. Niemcy okopali się pod wsią i chcieli ją chyba spalić, ale przyszło wojsko sowieckie i do tego nie doszło. Wtedy też mój brat uciekł do ciotki mieszkającej na kolonii Bargłowo i nigdy już do domu rodzinnego nie wrócił. Narcyza Piskorz: Partyzanci przeważnie ukrywali się na wsiach u gospodarzy lub na koloniach. Spotykałam ich w Drę-stwie, Solistówce, Tajnie, Netcie, w Bargłowie - na koloniach, bo w samym Bargłowie była placówka wojsk pogranicznych NKWD. Ukrywali się także w Tajnie Starym i Łanowym. Działali w niedużych grupach, od 5 do 10 osób. Dobrze pamiętam Antoniego Połubińskiego3 z Bargłowa. 1 Zredagowano na podstawie: relacji Narcyzy Piskorz z domu Stankiewicz z 10 VIII 1986 r., relacji Józefa Janewicza z 8 II 1990 r., relacji Stanisława Karol-kiewicza z 19 VII 1984 r., relacji Henryka Kuklińskiego z 27 IX 1988 r., relacji Stanisława Cieciucha z 30 V 1996 r.; wszystkie w zbiorach własnych Tomasza Strzem-bosza. 2 Zob. m.in. o tych samych wydarzeniach traktuje relacja N. Awchimowicza opublikowana wcześniej w tej samej części. 3 W niektórych relacjach pisany jako Patubiński. Nasza Augustowszczyzna 721 Poza partyzantką istniała jeszcze sieć konspiracyjna, która jej dawała oparcie. Ja należałam do tej sieci. Woziłam partyzantom pieniądze, bieliznę, środki opatrunkowe i inne potrzebne rzeczy. Oni mi zostawiali w umówionym miejscu kartkę, a tam wszystko było napisane - gdzie mam się stawić i z czym. Ze znanych mi osób do sieci należeli lub z nią współpracowali także Henryk Kukliński oraz Stanisław i Apolinary Leńkowscy. Wiadomo mi było, że najwięcej partyzantów zaszyto się na Czerwonym Bagnie4. Józef Janewicz: Organizacja powstała na początku 1940 roku. Na jej czele stał sztab. Jego członkami byli: Antoni Połu-biński, Edward Stankiewicz, Ignacy Pawełko i Wacław Wnuko-wski. (Pawełko i Wnukowski zhańbili się potem w czasie okupacji niemieckiej; Pawełko był groźnym gestapowcem). Konspiratorzy gromadzili broń i amunicję. Każdy składał przysięgę na krzyż. Broń magazynowano, a część zbywającą oddawano na Czerwone Bagno, do obozu. Akcje były różne. Zrywano sowieckie afisze, flagi, transparenty, niszczono pomniki. Przy drodze z Augustowa do Białobrzegów stał pomnik Stalina z wyciągniętą ręką. Najpierw na tej ręce umieszczano kał, wreszcie Stankiewicz z Połubińskim rozbili pomnik młotem. Wykonywano także wyroki na aktywistach. Zabito aktywistę w Netcie. Na drodze Jaziewo-Mogilnice zabito poborcę podatkowego, mieszkańca wsi Gabowe Grądy. Przechodził tamtędy naczelnik miejscowego NKWD i widział konającego w rowie, ale zapewne myśląc, że to pijany, nie zareagował. Organizacja objęła Jaziewo, Wrotki, Polkowo i Grzędy; należeli do niej głównie mężczyźni, w różnym wieku, zorganizowani w drużyny. Każdy miał swoją broń. Stałym punktem kontaktowym dla partyzantów z Czerwonego Bagna była zagroda Sieńków, której zabudowania były położone najbliżej Kanału Augustowskiego. Stanisław Karolkiewicz: Na Czerwonym Bagnie skupiły się, począwszy od października 1939 roku, oddziały WP z DOK III Grodno, które nie złożyły broni. Dowodził nimi ppłk Jerzy Dąmbrowski5, zastępca dowódcy DOK III gen. Olszyny-Wilczyń- 4 Czerwone Bagno - część Bagien Jaćwieskich w Kotlinie Biebrzańskiej, pokryta lasami olszowo-jesionowo-brzozowymi i borem bagiennym, w większej części niedostępna dla człowieka. 5 Jerzy Dąmbrowski (1889-1941), ps. Łupaszka, pptk kawalerii, słynny zagoń-czyk, twórca i dowódca 13 pułku ułanów oraz 211 pułku ułanów. W czasie kampanii 722 Relacja Cieciuch, Janewicz, Karolkiewicz, Kukliński, Piskorz skiego6. Już od października 1939 roku ściągano tutaj broń, często z bardzo odległych okolic. Wojsko Dąmbrowskiego, klucząc po okolicy, przebiło się wkrótce na Litwę. Jacyś ludzie na bagnach jednak pozostali. Zimą kilkuosobowe patrole udawały się z Czerwonego Bagna po broń sankami lub na nartach aż po Prużany pod Wołkowyskiem, gdzie była zakopana lub ukryta, o czym wiedzieli poszczególni żołnierze. Trwało to do stycznia 1940. Broń ściągano oczekując wiosny, która -jak sądzono - miała być decydującym okresem wojny. Właściciele ziemscy z parcelowanych majątków przyprowadzali na Czerwone Bagno krowy i świnie. Tu je zabijano i robiono w beczkach zapasy solonego mięsa, przygotowując akcję zbrojną na wiosnę. Pierwszy raz udałem się na Czerwone Bagno wraz z kolegą w styczniu 1940 roku. Były już wcześniej nawiązane kontakty, po dotarciu zostałem skierowany i przez miesiąc przebywałem na placówce Dębowo, koło pierwszej śluzy na Kanale Augustowskim. Józef Janewicz: Na Czerwone Bagno nikt nie miał wstępu. Spotkania z tamtejszymi partyzantami odbywały się nad Kanałem Augustowskim. Henryk Kukliński: Na bagna uciekali różni ludzie. Było ich od kilkudziesięciu do może nawet kilkuset, zależy kiedy. Ja się ukrywałem na Czerwonym Bagnie przez dwa tygodnie późną jesienią 1939 roku. Było tam dużo ludzi. Broni było pod dostatkiem, pod dostatkiem było także granatów i amunicji. Mieszkaliśmy w namiotach, które pozostały po wojsku pułkownika Dąmbrowskiego. Później ojciec przekazał wiadomość, że we wsi nic się nie dzieje i wtedy wróciłem do domu. Wyszło wówczas ze mną sporo ludzi. Gdy Sowieci zaczęli aresztować podoficerów, a takich było po wsiach dość dużo, to jeśli na przykład w jednej wsi aresztowano jakiegoś kaprala, to z sąsiednich od razu uciekali wszyscy plutonowi, rozumując pewnie, że oni, jeszcze prędzej jako starsi stopniem, zostaną aresztowani. wrześniowej dowódca 110 putku utanów, ranny w walkach w Puszczy Augustowskiej, przewieziony na Litwę Kowieńską przez swoich żołnierzy, tam internowany w Vi Forcie w Kownie. Po aneksji Litwy dostał się w ręce sowieckie, zamordowany w V11941 r. na podwórku więziennym więzienia w Mińsku. 6 Józef Olszyna-Wilczyński (1890-1939), gen. brygady, w 1939 r. dowódca Okręgu Korpusu III Grodno, wcześniej dowódca 10 Dywizji Piechoty, a w latach 1936-1937 dyrektor Państwowego Urzędu Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego; zamordowany przez sowieckich żołnierzy 22 IX 1939 r. w miejscowości Sopoćkinie koło Grodna. Nasza Augustowszczyzna 723 ****! Po wywózkach było jeszcze więcej osób ukrywających się po lasach i bagnach. Ukrywali się również młodzi ludzie przed poborem do armii sowieckiej. ..-.-.<• -•-•••.:•, ,.^!^ ,:,;jw Stanisław Karolkiewicz: Na Czerwonym Bagnie oddziały kwaterowały plutonami na poszczególnych „grądach"7. Takim znanym partyzanckim „grądem" byt Nowy Świat. Ja sam przebywałem na „grądzie" od strony Półkowa. Były też oddziały na „grądach" Jegrzmia, Grzędy, Jaziewo i Brzozowe. Były to miejscowości znajdujące się na północ od Dolistowa, niedaleko Narwi. W sumie było nas trzystukilkudziesięciu ludzi. W dużym stopniu opieraliśmy się na ziemiaństwie. Sieć konspiracyjna była dobrze rozbudowana, gdyż patrole idąc z Czerwonego Bagna koło Trzciannego i skrajem Puszczy Kny-szyńskiej do Prużan potrzebowały na to z pięć nocy, a dzień trzeba było gdzieś spędzić. Codziennie jeden patrol wychodził po broń, a zwłaszcza po amunicję. Pierwsze działania dywersyjne miały miejsce dopiero w styczniu 1940 roku. W marcu 1940 roku Sowieci, korzystając z wyjątkowo surowej zimy i zamarznięcia bagien, zorganizowali obławę na Czerwonym Bagnie, otaczając polskie oddziały. Cześć oddziałów wycofała się wówczas na północ, w kierunku Prus Wschodnich (Grajewo-Rajgród) i złożyła broń Niemcom, a część poprzez skraj Puszczy Augustowskiej i po przeprawie przez Niemen dotarła na tzw. Białe Błota (Goriaczyj Bór) na północ od Skidla i wschód od Porzecza, w okolice miejscowości Bakszty. Na terenie Czerwonego Bagna mógł ktoś pozostać. Był to duży, trudno dostępny obszar. Józef Janewicz: W czerwcu 1940 roku obóz na Czerwonym Bagnie został znowu otoczony ze wszystkich stron przez wojska NKWD; doszło do poważnej potyczki. Partyzantów rozbito, część ludzi zginęła, część wpadła w ręce sowieckie, części udało się przedrzeć przez kordon i później w dalszym ciągu działać. Zdradził ich Antoni Sudorski z Mogilnie; był podstawiony przez NKWD. Do obozu najbliżej przylegała wieś Grzędy. Tam też wcześniej NKWD podstawiło szpicla, przebranego za ukrywającego się zakonnika z Różanegostoku. Ludzie darzyli go zaufaniem, a on potem zdemaskował całą wieś i wiele osób stamtąd zostało wywiezionych na Syberię. 7 Grąd - las liściasty lub mieszany z przewagą grabów, czasami także dębów i świerków, rosnący na wilgotnych, podmokłych glebach; względnie taka lub pastwisko położone na pobrzeżach dolin. 724 Relacja _ Cieciach, Janewicz, Karolkiewicz, Kukliński, Piskorz Józef Janewicz: Sieć konspiracyjna była rozbudowana. Była taka w Jaziewie. Należeli do niej bracia Stanisław i Wacław Chyliccy, Kazimierz Misiewicz, Jan Fabrycy, Kazimierz Mura-wski. l tam NKWD podstawiło swego szpicla, który zdobywszy zaufanie członków sieci Fabrycego i Misiewicza, w nocy z 1 na 2 marca 1941 roku wciągnął ich w pułapkę. Zostali zastrzeleni na polu Chylickiego, ich ciała kazano zwieźć furmanką Wincentemu Murawskiemu do samochodu, który stał na drodze Jazie-wo-Wrotki. Zakrwawioną słomę spalono przy samochodzie, ale gorący popiół powodował wrzenie krwi na śniegu jeszcze za dnia. To była niewinna krew. Aresztowano wówczas kilkanaście osób podejrzanych o współpracę z partyzantami. 21 marca 1941 roku aresztowano mego ojca, Wiktora Janewicza. Józef Janewicz: Podczas śledztwa w Grodnie nasz sąsiad, Wiktor Wićko, stawał do konfrontacji i zeznał, że ojciec zaopatrywał partyzantów. Po wyzwoleniu więźniów z więzienia grodzieńskiego w czerwcu 1941 roku ojciec wrócił do domu. Nikogo w nim nie zastał, bo całą rodzinę wywieźli Sowieci na Sybir. Ponieważ był to czas sianokosów, poszedł z. kosą na swoją łąkę. Obok zobaczył Wićkę, którego też Niemcy uwolnili z więzienia. Podszedłszy do niego, chciał mu uciąć głowę, ale Wićko padł na kolana, rozpłakał się i powiedział: „Rób ze mną co chcesz, bom zawinił". Wtedy ojciec też się rozpłakał, podniósł go z ziemi, wzięli się w ramiona, a potem każdy poszedł kosić swoją łąkę. Narcyza Piskorz: Partyzanci zabili dwóch komunistów w Bar-głowie - Prawdzika, przewodniczącego sielsowietu, i jeszcze innego aktywistę, którego nazwiska nie pamiętam. Pogrzeb Prawdzika8 byt demonstracyjny. Trumna owinięta w czerwoną płachtę. Było to w maju 1940 roku. Ciało pochowano na cmentarzu w pobliżu kapliczki. Ale partyzanci wykopali ciało i wyrzucili je z cmentarza. Sowieci musieli Prawdzika chować ponownie. Drugiego agenta NKWD, zabitego później, partyzanci utopili w bagnie. Po zabiciu Prawdzika specjalnych represji nie było, bo to byt Polak. Ten drugi zabity został wysłany przez Sowietów na zebranie do Bargłówka i gdy z niego wracał, został uduszony i utopiony w bagnie. Partyzanci byli postrachem dla komunistów, którzy musieli się z nimi liczyć. Mieli oni w różnych komórkach swoich zwolenników, od których wiedzieli, kto, co i gdzie mówił na zebraniu. 8 Czasami pojawia się w relacjach (N. Piskorz) nazwisko Prawdziwek zamiast Prawdzik. Nasza Augustowszczyzna _ 725 Stanisław Cieciuch: Piotra Prawdzika zabił „Pająk". Pra-wdzik zakładał kołchoz. „Pająk" zobowiązał się go zabić na mostku pod Augustowem. Ukrył się pod nim, gdy Prawdzik podjechał, wyskoczył i strzelił, ale był krótkowidzem i nie trafił. Prawdzik podciął konia batem, ale „Pająk" chwycił za wóz i strzelał, aż go zabił. Po śmierci Prawdzika napisano na jego grobie coś w rodzaju: „Śpijcie spokojnie towarzyszu, i bez was sprawy pójdą dobrze". Naprzeciw kościoła w Bargtowie stoi krzyż kamienny. Prawdzik, gdy zakładał kołchoz, uznał, że trzeba go zniszczyć. Wziął drąg i kilkanaście razy uderzył w krzyż, ale nie udało mu się go zniszczyć. Wtedy dostał list, aby się uspokoił. Przed nim w Bargtowie zastrzelono chyba jakiegoś Guzika. To ostrzeżenie było napisane w formie listu z zaświatów podpisanego przez Guzika. Narcyza Piskorz: Antka Połubińskiego Sowieci zabrali z domu wiosną 1940 roku, nie byt jeszcze wtedy w partyzantce, był uczniem liceum. Chcąc się wyrwać im z rąk powiedział, że ma schowaną broń i plany na wieży w kościele w Bargłowie. Antek był synem kościelnego i znał tam wszystkie zakamarki. Enka-wudziści przyjechali z nim w nocy do kościoła. Zaprowadził ich na wieżę. Zapalili lampę, bo chciał im wskazać skrytkę. A jak zapalili lampę, to Antek silnie uderzył w tego z lampą, enkawu-dzista się przewrócił, światło zgasło i Antek obdzierając sobie ręce do krwi zjechał na dół po sznurze od dzwonu do środka kościoła. Dzwony się rozdzwoniły i Sowieci, których kilku zostało na dole, nie rozumiejąc, co się stało, zapatrzyli się na te dzwony, a Antek wyskoczył tylnymi drzwiami od zakrystii, których nikt nie pilnował. Zrobili na niego wielką obławę po wsiach w całej okolicy. On się ukrył, podczepił pod mostek, oni tam zaglądali, ale go nie zauważyli. Ręce miał spalone liną, kurowat się parę miesięcy. Wtedy dotarł do mego brata, który ukrywał się w Dręstwie u rodziny Kuklińskich. Jadwiga Kuklińska była narzeczoną Edwarda. Narcyza Piskorz: Zadenuncjował ich Konopko. Nocą przyjechali Sowieci i zaczęli otaczać dom. Mój brat zorientował się, że coś się dzieje. Krzyknął do Antka, że są otoczeni i że muszą uciekać. Wybiegli z domu. Antek pobiegł na lewo i skrył się w budynkach, Edward na prawo, przez podwórko ku stodole, za którą było jezioro, i wpadł na skupisko Sowietów. Antek słyszał tylko wybuch granatu, kto go rzucił, nie wiadomo. To było 24 września 1940 roku. NKWD aresztowało natychmiast 726 Relacja _ Cieciuch, Janewicz, Karolkiewicz, Kukliński, Piskorz wszystkich mieszkańców domu, razem kilka osób. Zostawili tylko starych rodziców. Nad ranem ciało mego brata oraz aresztowanych przewieziono ciężarówką przez Bargłów do Augustowa. Jadwiga Kuklińska na własne oczy widziała, że mój brat nie żyje. Narcyza Piskorz: Sowieci wiedzieli, że Edward jest moim bratem. Często nas nachodzili w domu i ciągle o niego pytali. Przeważnie przychodzili Pawlikow i Chronow (?) z NKWD. Matce mówili, żeby im dać słoniny. Ale mama, mimo ich gróźb, nic nie dawała. NKWD ciągle robiło jakieś obławy na partyzantów po wsiach. Były jednostki, które współpracowały z NKWD, pewnie w każdej wsi. Bez tego by ich nie złapali. Ale też było sporo likwidacji konfidentów, a społeczeństwo było jednak scementowane. Stanisław Cieciuch: Ostatnia duża potyczka partyzantów z NKWD miała miejsce w połowie grudnia 1940 roku we wsi Tajenko, zginęło wówczas kilkunastu Sowietów. Narcyza Piskorz: W tym czasie gdy zabili Edwarda, to aresztowali różnych ludzi z Dręstwa, Brzozówki i Netty. Po mnie przyszli też tego samego dnia, 24 września 1940 roku, w południe. Zawieziono mnie do Augustowa do siedziby NKWD, która mieściła się w dawnej cukierni „U Turka" przy ulicy 3 Maja9. Byłam poddana bardzo intensywnym przesłuchaniom. Pytano mnie głównie o brata, jak był ubrany, czy chcę zobaczyć jego czapkę. Gdy powiedziałam, że nie mam z nim żadnej łączności, to kazali mi wstać. Powiedzieli, że mam się odwrócić i iść naprzód. Zrobiłam, jak kazali, i stanęłam przed lustrem. Wtedy zapytali mnie, kogo widzę. Nie bardzo wiedziałam, o co im chodzi, ale szybko się wyjaśniło. „Łącznika widzisz" - powiedział wtedy Pawlikow i dodał: „Jeszcze sobie to przypomnisz, co ci powiedziałem". Zaprowadzili mnie na dół, usiadłam na korytarzu. Siedział tam także Henryk Kukliński, który zdążył mi szepnąć, że Edwarda właśnie dziś zabili. Zrobiło mi się niedobrze, starałam się opanować. W całym budynku NKWD był straszny ruch. Widziałam Żyda-fotografa z Augustowa z aparatem fotograficznym w ręku. Poprosiłam żołnierza, aby mnie zaprowadził do ubikacji. Szłam pierwsza, a on za mną z karabinem. Wyszliśmy na podwórze, naprzeciw była stodoła. Drzwi stodoły były zdjęte z zawiasów. Leżały, a na nich leżał mój Teraz ulica 1 Maja, i mieści się tam strażnica. Nasza Augustowszczyzna _ 727 martwy brat. Podeszłam do niego, ale kazano mi się zatrzymać i odwrócić. Dostałam krwotoku z nosa i musiałam wrócić na poprzednie miejsce. Do gmachu NKWD przyjechała moja matka i chciała mi podać paczkę, ale odpowiedziano jej, że mnie nie ma. Ale enkawudzista przyjął paczkę i przyniósł ją. Zaczęłam krzyczeć, że mi nic nie trzeba i żeby nie przynosić takich rzeczy. Chodziło mi o to, aby dać jej znać, że żyję. Od razu zamknięto mnie w celi. W celi siedziała ze mną nauczycielka, Sierzputowska, która chyba była szpiclem, bo się ciągle wypytywała o różne rzeczy, szczególnie, czy widziałam się z bratem. Nic jej jednak nie odpowiadałam. Na drugi dzień zostałam wywieziona do Grodna. W transporcie spotkałam Franciszkę Zimnoch, narzeczoną brata Jadwigę Kuklińską, Henryka Kuklińskiego, trzy siostry - z Brzozówki, Bronisławę Wysocką z Netty. Jechaliśmy ciężarówką przykrytą plandeką. Zaraz po przywiezieniu do więzienia wszystkich nas wsadzono do celi nr 64. Dostawaliśmy w tym więzieniu pół kilo chleba dziennie oraz zupę z kartofli i kaszę jaglaną. Narcyza Piskorz: Siedziałam 10 miesięcy - w Grodnie, potem w Brześciu nad Bugiem, tu też byłam sądzona i dostałam 5 lat łagru. Nie traktowano mnie specjalnie źle. Mimo codziennie robionych o 4 rano rewizji, mnie nawet nikt nie próbował tknąć. Jako aresztowana, będąca pod śledztwem, byłam nietykalna, mogłyśmy się nawet naśmiewać z enkawudzistów. W tym więzieniu nie słyszałam o przypadkach gwałtów. Przeżyłam atak ślepej kiszki i wrzód w gardle. Wyzwolili mnie Niemcy w czerwcu 1941 roku, właściwie wyszłam z więzienia, bo wszyscy Sowieci w panice uciekli. Wróciłam do mego Bargtowa, ale nie zastałam w domu nikogo. Sowieci wywieźli wszystkich w głąb Rosji, do Krasnojarskiego Kraju, do wsi Sabinka w Hakaskiej Obłasti. To się stało w czerwcu 1941 roku, przed wybuchem wojny sowiecko-nie-mieckiej. Nawet dwie moje ciotki zostały wywiezione razem z moimi rodzicami. Wkrótce przyszedł do mnie jakiś mężczyzna i powiedział, abym się zgłosiła do Piotra Choroszewskiego, absolwenta seminarium nauczycielskiego w Augustowie, oficera, który da mi zdjęcia brata Edwarda. Pojechałam do niego i dostałam te zdjęcia. Na jedym z nich Edward „stał" przyczepiony pod pachami do drzwi stodoły, na udzie miał ranę, klatkę piersiową miał rozdętą. Na innych zdjęciach leżał, raz z lewym, raz z prawym otwartym okiem. Na zdjęciach był podpis po rosyjsku Rukowoditiel ujezdnoj organizacii POW Stankiewicz EJ. Mia- 728 Relacja _ Cieciach, Janewicz, Karolkiewicz, Kukliński, Piskorz łam te zdjęcia przez całą okupację niemiecką, w 1944 roku dałam je na przechowanie panu Zagórskiemu z Janówka, bojąc się je mieć u siebie, ale on też ze strachu je zniszczył. Rodzice przez całą okupację nie wiedzieli, że Edward nie żyje. Zanim wrócili, pytali mnie jeszcze w 1945 roku w listach, dlaczego o nim nie piszę. Ich adres miałam od brata ciotecznego, który został wcielony do armii sowieckiej i z nimi korespondował. Nie wiedziałam, co im odpowiedzieć. W końcu napisałam, że on sam kiedyś o tym powie. Wrócili do domu w Wielki Czwartek, w kwietniu 1946 roku. « ./ .D :•:<> -:,. Pamiętam taki dzień w więzieniu. Napisałam na ścianie korytarza: „Edek, gdzie jesteś?", l za krótki czas ktoś dopisał: „Czy to ten z Bargtowa? On już nic nie powie". • Zygmunt Boradyn (Mińsk) Partyzantka sowiecka a Armia Krajowa na Nowogródczyźnie 1941-1944 Akcje represyjne partyzantki sowieckiej wobec ludności cywilnej, członków polskiego podziemia i ujętych żołnierzy AK, a także podobne akcje prowadzone przez AK wobec podziemia komunistycznego, partyzantów sowieckich i ich sympatyków to najbardziej skomplikowane zagadnienia historii Nowogródczyzny lat 1941-1944. Historycy białoruscy oskarżają oddziały nowogródzkiej Armii Krajowej o zamordowanie tysięcy cywilnych obywateli Białorusi1. Historiografia polska, traktująca o nowogródzkiej AK, więcej uwagi poświęca organizacji, rozwojowi i działalności bojowej okręgu, jego poszczególnych jednostek oraz represjom sowieckim, pomijając prawie podobną akcję prowadzoną przez AK2. Wydaje się, że głównym powodem „milczenia" historyków polskich jest szczątkowy stan źródeł przechowywanych w archiwach krajowych i niemożność dotarcia do dokumentów znajdujących się w archiwach białoruskich. Autor niniejszego artykułu zdaje sobie sprawę z tego, jak trudny jest obrany temat. Sprawę komplikuje też brak dostępu do wszystkich źródeł Archiwum Narodowego Republiki Białoruś dotyczących działalności represyjnej zgrupowania baranowickiego partyzantki sowieckiej3. Aby więc wypełniać luki, trzeba było sięgać do źródeł polskich, wspomnień żołnierzy Nowogródzkiego Okręgu AK i świadków wydarzeń - mieszkańców Nowogródczyzny. Akcja represyjna to rozstrzeliwania, gwałty i rabunki dokonywane na ludności cywilnej współpracującej lub podejrzanej o współpracę z jedną ze stron, członkach konspiracji i wziętych do niewoli partyzantach, które były dziełem jednej lub obydwu stron jednocześnie. Pomijamy w naszych rozważaniach wypadki pospolitego bandytyzmu, zdarzające się w każdej partyzantce. Jednocześnie należy podkreślić, iż oddziały 1 W. Jermołowicz, S. Żumar, Ogniom i mięciom. Chronika polskogo nacionalisticzeskogo podpolja w Bielontssii (1939-1953 gg.), Mińsk 1994, s. 102. 2 Pewny wyjątek stanowi książka K. Krajewskiego, Na Ziemi Nowogródzkiej. „Nów" - Nowogródzki Okręg AK, Warszawa 1997, w której autor poświęca sporo uwagi omawianemu w niniejszym artykule zagadnieniu. 3 Nie są m.in. udostępniane sprawozdania wydziałów specjalnych brygad sowieckich za cały okres okupacji niemieckiej, które zawierają listy rozstrzelanych z nazwiskami, przyczynami i datami egzekucji. Do rąk autora przez przypadek trafił tylko jeden taki dokument. 730__________________________________________Zygmunt Boradyn sowieckie w odróżnieniu od zdyscyplinowanej nowogródzkiej AK w znacznie większym stopniu zarażone były bandytyzmem. Rabunki i gwałty na wsi ze strony Sowietów były zjawiskiem powszechnym, z którym dowództwo sowieckie prowadziło walkę raczej za pomocą pogróżek4. Partyzantka sowiecka i AK na Nowogródczyźnie powstawały i rozwijały się równolegle, rzadko nawiązując między sobą kontakty. Tak Białoruski Sztab Ruchu Partyzanckiego (BSzRP), jak i Komenda Główna (KG) ZWZ-AK dobrze pamiętając wydarzenia z lat 1939-1941 z nieufnością odnosiły się do działań obcych im struktur podziemnych i partyzantek. Od lata 1941 roku do wiosny 1943 roku represje były rzadkością. Partyzantka sowiecka na Nowogródczyźnie nie była jeszcze ściśle podporządkowana BSzRP. Decyzje w sprawie rozstrzeliwań podejmowali dowódcy konkretnych jednostek partyzantki sowieckiej. Pierwsze, dotyczące członków miejscowej AK i osób z nią sympatyzujących, nastąpiły w końcu 1942 roku. Kogo rozstrzeliwano i z jakich powodów? Mordowano Polaków, głównie pochodzenia ziemiańskiego i osoby wypowiadające się krytycznie o władzy sowieckiej. W grudniu 1942 roku w folwarku Juljanowo „za agitację antysowiecką" grupa partyzantów z oddziału „Iskra" zamordowała dwuosobową rodzinę ziemiańską Radkiewiczów5. W tym samym miesiącu partyzanci z brygady im. Czkałowa rozstrzelali dwóch ziemian (NN), członków konspiracji AK w powiecie stołpeckim6. 15 listopada w majątku Rozkosz rozstrzelano Marię i Antoniego Dziewczopolskich7. Można więc sądzić, iż w tym okresie stosowano kryterium klasowe. Wydaję się, iż stosunek oddziałów sowieckich do Polaków i podziemia akowskiego zależał, przynajmniej do kwietnia-maja 1943 roku, od dowódców i składu osobowego oddziałów sowieckich. Jeśli dowodził oficer zawodowy, a w oddziale większość stanowili czerwonoarmiści, to oddział taki z reguły przychylnie odnosił się do ludności polskiej i konspiracji AK. Zupełnie inny był stosunek politruków, funkcjonariuszy podziemnej władzy sowieckiej, pracowników NKWD-NKGB, których znaczenie w partyzantce sowieckiej na Nowogródczyźnie ciągle wzrastało. Odnosili się oni nieufnie, a często wrogo do Polaków i wszystkiego co polskie. Na ich postawę nie miało wpływu rozpoczęcie wojny między ZSRR a Niemcami ani wznowienie sowiecko-polskich stosunków dyplomatycznych. Wydaje się, że to właśnie oni byli inicjatorami i głównymi sprawcami mordów dokonywanych na Polakach, a szczególnie członkach podziemia akowskiego w okresie do wiosny 1943 roku8. 4 Zob. Z. Boradyn, Stosunki Armii Krajowej z partyzantką somecką na Nowogródczyźnie, [w:] Z dziejów Armii Krajowej na Nowogródczyfnie i Wileńszczyźnie (1941-1945), Warszawa 1997, s. 71-143. 5 Meldunek oddziału partyzanckiego „Iskra" z 16 XII 1942 r., Narodowe Archiwum Republiki Białoruś (NARB), f. 3613, op. l, d. 60, k. 22. 6 Rozkaz nr 20 dowództwa brygady im. Czkałowa z drugiej połowy IV 1943 r., NARB, f. 3604, op. l, d. 17, k. 50. 7 K. Jasiewicz, Lista strat ziemiaństn-a polskiego 1939-1956, t. I.Warszawa 1995, s. 265. 8 Zob. Z. Boradyn, Nikogo nie zapomnimy, „Głos znad Niemna" 1996, nr z 7-13 X. Partyzantka sowiecka a Armia Krajowa na Nowogródczyźnie 1941-1944 731 W kwietniu-maju 1943 roku obserwujemy gwałtowny wzrost liczby zamordowanych przez partyzantkę sowiecką członków konspiracji polskiej. Prawdopodobnie związane to było z przybyciem zza linii frontu kadry kierowniczej komitetu obwodowego baranowickiego KP(b)B na czele z gen. Platonem (Wasilijem Czernyszowem) i jego zastępcą do spraw operacyjno-czekistowskich, ppłk. GB (Bezpieczeństwa Państwowego) Dmitrijem Armianinowem (Donskoj). Właśnie ci ludzie, wiedząc że wkrótce powinna nastąpić zmiana nastawienia do podziemia polskiego9, w czym utwierdzało ich zapewne zerwanie przez ZSRR stosunków dyplomatycznych z Rządem Polskim 25 kwietnia 1943 roku, mogli wydać odpowiednie, najprawdopodobniej ustne, rozkazy. W kwietniu 1943 roku w Niecieczy w pow. lidzkim, spalono dwór i folwark Do-mańskich, mordując przy tym żołnierza AK Aleksandrę Wodziczko, ps. „Ola". Kilka dni później w tej samej wsi Sowieci spalili żywcem panią Tarasiewicz, ps. „Helena" z dziećmi. W Dzitrykach (pow. Nowogródek) Sowieci zabili Franciszka Czarnela, ps. „Gajowy" i Jana Krzywca z dziećmi10. W nocy z 30 kwietnia na l maja 1943 roku w Worończy partyzanci sowieccy zamordowali szczególnie bestialsko czteroosobową rodzinę ziemiańską Czarnowskich11. W maju z rąk partyzantów sowieckich zginęli należący do AK Jan Danejko z folwarku Korosno i bracia Haraburdowie z chutoru Trosiejki12. Na pytania miejscowych ludzi, dlaczego to robią, Sowieci odpowiadali: „Mamy rozkaz niszczyć polskich pomieszczyków"13. 3 maja 1943 roku grupa partyzantów sowieckich z nieustalonego oddziału w folwarku Dobromil (w pow. szczuczyńskim) podstępnie wymordowała trzyosobową delegację miejscowej konspiracji przybyłą na oficjalne rozmowy z Sowietami. Zginęli por. Stanisław Januszkiewicz, por. Kazimierz Klukowski i Józef Burzy ński14. Do największej tragedii doszło na Nowogródczyźnie 9 maja 1943 roku w Nali-bokach, gdy brygada im. Stalina i partyzanci z oddziału Bielskiego pod pozorem rozbicia miejscowej samoobrony zorganizowanej pod przymusem okupacyjnych władz niemieckich zamordowali 128 osób, głównie mężczyzn. Dowództwo sowieckie doskonale się orientowało, iż znaczna część „samoochowców" była członkami konspiracji polskiej i zamierzała wkrótce pójść z bronią do lasu15. W niewyjaśnionych do końca okolicznościach w trzeciej dekadzie czerwca 1943 roku z rąk partyzantów sowieckich zginął dowódca kompanii konspiracyjnej Kozłowszczyzna z obwodu Słonim, Wiktor Lubicz, ps. „Donat"16. 9 Już na V Plenum KC KP(b)B 27-2811 1943 r. Ponomarienko stwierdzał, że należy zwalczać „polskie podziemie nacjonalistyczne". Przemówienie końcowe P. Ponomarienki na V Plenum KC KP(b)B, NARB, f. 4, op. 3, d. 213, k. 278-279. 10 K. Krajewski, Ragnerowcy, „Goniec Kresowy" 1992, nr 10. . • " Z. Boradyn, Nikogo nie zapomnimy, passim. 12 Ibidem, wymienione rodziny pomagały partyzantce sowieckiej w zakresie zaopatrzenia w żywność, leki i broń. 13 Relacja Witolda Leńczewskiego (kopia w zbiorach autora). 14 A. Lisowski, „Antoni" w moich wspomnieniach, „Szlakiem Narbutta" 1993, nr 7, s. 16. 15 W. Nowocki, Żywe echa. Warszawa 1993, s. 102. 16 Relacja Józefa Pieprzyka, Archiwum Wschodnie (dalej AW), II/1396/2K, k. 148. r 732 Zygmunt Boradyn Sytuacja na Nowogródczyźnie wiosną 1943 roku zmusiła dowództwo AK do podjęcia adekwatnych działań mających na celu obronę własnych szeregów i miejscowej ludności, której obrabowywanie Komenda Okręgu Nowogródzkiego AK zaczęła traktować jako represje w stosunku do członków własnego podziemia i ludności go popierającej . Nie ulega wątpliwości, że działania partyzantki sowieckiej przyspieszyły organizację oddziałów zbrojnych AK, które wystąpiły w obronie ludności miejscowej i własnych szeregów. Represje w stosunku do przywódców i członków polskiego podziemia sankcjonował Komitet Centralny KP(b)B w liście okólnym O wojskowo-politycznych zadaniach pracy w zachodnich obwodach Białorusi z 22 czerwca 1943 roku, w którym m.in. zalecano przeprowadzać czystki wśród żołnierzy z oddziałów AK współpracujących z partyzantką sowiecką17. Na posiedzeniu Biura KC KP(b)B 24 czerwca tegoż roku stwierdzono, że w walce z „polskimi nacjonalistami" wolno używać wszelkich środków1*. Nasilenie akcji zbrojnej i represyjnej przeciwko AK w okolicach Żołudek-Bielica zmusiło stronę polską do podjęcia kroków odwetowych. Do początku lata 1943 roku nowogródzka AK nie stosowała represji wobec osób związanych z partyzantką radziecką, natomiast w czerwcu 1943 roku kontrwywiad Batalionu Nadniemeńskiego zlikwidował trzech sowieckich informatorów pracujących na kolei19. W ciągu dalszych dwóch miesięcy pododdziały batalionu osiągnęły brzeg Niemna i podjęły działania w kierunku miejscowości Orla (w pow. szczuczyńskim), podczas których nie obeszło się bez represji w stosunku do osób współpracujących i popierających partyzantkę sowiecką. Z meldunku Komendy Okręgu Nowogródzkiego AK za sierpień wynika, że l sierpnia 1943 roku: Spalono 5 zabudowań gospodarczych Białorusinów w Orli w odwecie za strzelanie przez mieszkańców do grupy. Przeprowadzono czystkę, w akcji tej „uziemiono" 13 osób spośród Białorusinów i komunistów, działających na korzyść band sow[ieckich], a zagrażających bezpieczeństwu naszej organizacji20. Kilka tygodni później, (...) w nocy 18 sierpnia w czasie akcji grupy na terenie Orli, w odwet za strzelanie do oddziału przez ludność białoruską, zostało spalonych 14 zabudowań. Wykonano 16 wyroków śmierci na czołowych prowodyrach białoruskich [zapewne mowa o osobach współpracujących z partyzantami sowieckimi lub Niemcmi - Z.B.]21 i komunistycznych, którzy ostatnio przejawiali wybitnie szkodliwą i w wysokim stopniu niebezpieczną akcję w stosunku do miejscowego społeczeństwa polskiego (...j22. 17 List okólny KC KP(b)B z 22 VI 1943 r. O wojskowo-politycznych zadaniach pracy w zachodnich obwodach Białorusi, NARB, f. 4, op. 3, d. 1243, k. 78-90. 18 Stenogram posiedzenia Biura KC KP(b)B z 24 VI1943 r., NARB, f. 4, op. 33a, d. 254, k. 46. 19 Meldunek wywiadowczy Brygady Leninowskiej za okres od l do 30 VI 1943 r., NARB, f. 3613, op. l, d. 5, k. 13. 20 Fragment meldunku Komendy Okręgu „Nów", b.d. (prawdopodobnie z VIII 1943 r.). Archiwum Akt Nowych w Warszawie (dalej AAN), 228/26-3, k. 79. 21 Potwierdza to w swej relacji były żołnierz Nadniemeńskiego Batalionu Kazimierz Szydtowski. . " Zob. przypis 20. .-.•,. Partyzantka sowiecka a Armia Krajowa na Nowogródczyźnie 1941-1944 733 Wydaje się, iż działania strony polskiej skierowane na likwidację agentury sowieckiej i osób współpracujących z partyzantką sowiecką wyraźnie przybrały na sile jesienią 1943 roku. Dowódca brygady im. Komsomołu Leninowskiego Anton Sienkiewicz w liście do zastępcy gen. Płatona do spraw operacyjno-czekistowskich ppłk. GB Donskoja stwierdzał, że oddział „Małopolski" „Krysi" zabija naszych łączników, agentów wśród ludności cywilnej i wszystkich, którzy pomagają partyzantom radzieckim23. Również jesienią „dwójka" Okręgu Nowogródzkiego AK wykryła i zlikwidowała siatkę partyzantki sowieckiej w obwodach Szczuczyn i Lida. Rozstrzelano 24 szpiegów sowieckich24. W wyniku podjętych przez stronę polską działań, jak również z powodu zaangażowania większości sił zgrupowania baranowickiego w walki na terenie Puszczy Naliboc-kiej z obławą niemiecką w lipcu-sierpniu 1943 roku obserwujemy znaczne zmniejszenie skali represji w stosunku do osób związanych z podziemiem polskim. Jednak już w październiku-listopadzie nastąpiło gwałtowne nasilenie akcji represyjnej ze strony partyzantki sowieckiej. Była ona słabsza na terenach opanowanych przez oddziały zbrojne AK lub tam, gdzie formacje sowieckie były nieliczne. Tak było w obwodach Lida i Szczuczyn. Natomiast w obwodach Stołpce, Iwie-Juraciszki, Nowogródek prowadzono ją z rozmachem. W listopadzie 1943 roku partyzanci sowieccy ujęli i rozstrzelali dwunastu członków konspiracji ze wsi Bajrasze i Hałunowicze (Obwód Iwie-Juraciszki)25. 19 listopada w miasteczku Brzozówka został zastrzelony przez wywiad oddziału „Iskra" brygady im. Kirowa nieznany członek konspiracji, który przybył do komendanta miejscowej placówki inż. Michalskiego. Komendantowi cudem udało się zbiec26. Na Stołpczyźnie grupa specjalna A. Świętorzeckiego zlikwidowała również agentów „polskich organizacji kontrrewolucyjnych", w tym członka komendy Obwodu Wilejka-Mo-łodeczno z Okręgu Wileńskiego AK Tadeusza Korsaka. Nie oszczędzano również członków rodzin partyzantów Batalionu Stołpeckiego27. Represje jeszcze się nasiliły po l grudnia 1943 roku, gdy konflikt między partyzantką sowiecką a AK osiągnął punkt szczytowy - przerodził się w prawdziwą wojnę. Wojna prowadzona w warunkach okupacji przez formacje partyzanckie miała charakter bezwzględny. Wziętych do niewoli z reguły rozstrzeliwano28. Bardzo często akcje zbrojne 23 List dowódcy brygady im. Komsomołu Leninowskiego A. Stankiewicza do ppłk. „Donskoja" b.d. (prawdopodobnie z XI1943 r.), NARB, f. 3601, op. l, d. 21, k. 21. 24 B. Tworzyański, Tak jak pamiętam. Warszawa 1995, s. 68-69. 25 Raport bojowy oddziału „Bolszewik" za okres 11-30 listopada 1943 r., NARB, f. 3620, op. l, d. 32, k. 10. 26 Komunikat specjalny nr 03 lidzkiego centrum miedzyrejonowego z 26 XI 1943 r., NARB, f. 3601, op. l, d. 12, k .128-129. 27 Sprawozdanie baranowickiego podziemnego obkomu KP(b)B do sekretarza KC KP(b)B Ponomarienki O sranie ruchu partyzanckiego i podziemia partyjnego obwodu baranowickiego na l października 1943 r., NARB, f. 3501, op. l, d. 50, k. 171-172. 28 Potwierdzają to następujące obliczenia dokonane przez autora niniejszego artykułu. W okresie V 1943- VII 1944 r. w około 230 walkach i potyczkach miedzy nowogródzką AK a partyzantką sowiecką z polskiej strony zginęło ok. 300 żołnierzy i ok. 230 raniono. Natomiast Sowieci stracili ok. 400 zabitych i ponad 120 rannych. Chociaż są to liczby szacunkowe, to jednak sam fakt, że rannych było mniej niż zabitych, pozwala przypuścić, że ich rozstrzeliwano. 734___________________________________________Zygmunt Boradyn łączono z represjami przeciwko osobom sympatyzującym z jedną bądź drugą stroną. Przytoczyć można wiele przykładów, gdy represje przeprowadzano według zasady odpowiedzialności zbiorowej. Dla partyzantki sowieckiej była to na pewno kontynuacja tradycji z okresu okupacji sowieckiej z lat 1939-1941. Po rozbrojeniu Batalionu Stołpeckiego AK Sowieci wcielili znaczną część jego członków do własnych oddziałów. Wielu przymusowo wcielonych zdołało zbiec do odbudowywanego Zgrupowania AK, lecz przynajmniej około 30 żołnierzy, podoficerów i oficerów z oddziału polskiego zostało rozstrzelanych29. Podjęto również akcję likwidacji członków rodzin żołnierzy Armii Krajowej i osób popierających partyzantkę polską, połączoną z rekwizycjami majątku. Początkowo działania te prowadzono siłami wydziałów specjalnych30, potem również siłami oddziałów i brygad partyzanckich. Wydział specjalny brygady im. Stalina w okresie grudzień 1943 roku-luty 1944 roku rozstrzelał: 7-osobową rodzinę Edwarda Kowalewskiego, Stanisława Wyszyńskiego, 3-osobową rodzinę Kazimierza Draczyńskiego, Aleksandra Szpakowskiego, Wincentego Prucika, Weronikę i Mieczysława Farbotków. W nocy z 8 na 9 czerwca 1944 roku, we wsi Szczepki, na podstawie rozporządzenia wydziału specjalnego brygady im. Szczorsa, rozstrzelano 7 rodzin „legionistów". W czasie ataku brygady „Wpieriod" na wsie polskie 24 lutego 1944 roku zginęło 10 mieszkańców wsi Babińsk, 6 osób z Izabelina i 4 wziętych do niewoli żołnierzy AK. Wymienione miejscowości zostały spalone31. Z meldunku bojowego brygady im. Czapajewa wynika, że na początku marca 1944 roku jej oddziały „sprawdziły" wiele wsi w rejonie lidzkim, w których wykryto 7 rodzin „białopolaków". Ich mienie zostało skonfiskowane, gospodarstwa spalone, a rodziny rozstrzelane32. 17 lutego 1944 roku za usiłowanie stworzenia samoobrony i pomoc „legionistom" partyzantka sowiecka rozstrzelała 12 mężczyzn ze wsi Prowżały. Była to egzekucja publiczna. Wieś doszczętnie ograbiono33. •-.. .......... .'..>-...... Rabunki i bandytyzm ze strony partyzantki sowieckiej na Nowogródczyźnie miały charakter powszechny, lecz najbardziej narażeni na grabieże byli mieszkańcy wsi stanowiących zaplecze oddziałów akowskich i rodziny żołnierzy AK. 24 lutego 1944 roku we wsiach Babińsk, Izabelin, Kaczewo, Doniewicze, Babińsk (w pow. wołożyńskim) partyzanci brygady „Wpieriod" zabrali 48 krów, 19 owiec, 13 koni34. 27 lutego 1944 roku we wsi Olszaniec (w powiecie stołpeckim) zwiad brygady im. Stalina spalił zabudowania i mienie rodzin „legionistów" Kazimierza Wieliczki i Kazimierza Klucznika35. W kwiet- 29 M. Podgóreczny, Doliniacy. Nieznane dzieje zgrupowania nalibockiego AK, Gdańsk 1991,1.1, s. 80. 30 Komórka NKGB działająca w każdej brygadzie i oddziale partyzantki sowieckiej. 31 Z. Boradyn, Nikogo nie zapmnimy, passim. 32 Meldunek bojowy brygady im. Czapajewa do sztabu zgrupowania lidzkiego z 10 III 1944 r, NARB, f. 3617, op. l, d. 2, k. 117. 33 T. Gasztold, Rozkaz zabić przyszedł z Moskwy, Koszalin b.r.w., s. 34. 34 Rozkaz dowództwa brygady „Wpieriod" nr 017 z 2 III 1944 r., NARB, f. 3620, op. l, d. 14, k. 15. 35 Meldunek dowództwa brygady im. Stalina do gen. „Platona" b.d. (początek III 1944 r.), NARB, f. 3603, op. l, d. 14, k. 102. . . . Partyzantka sowiecka a Armia Krajowa na Nowogródczyźnie 1941-1944_______________735 niu 1944 roku pluton z brygady im. Newskiego spalił we wsiach Woldziki i Gudzienięta (w pow. wołożyńskim) domy rodzin żołnierzy AK i zabrał 28 furmanek siana36. 20 maja 1944 roku partyzant I Brygady Baranowickiej Uszakow u mieszkańca wsi Siohda (w pow. nowogródzkim) Aleksandra Zdana poszukiwał złota, rzekomo przekazanego mu przez rozstrzelanych przedtem Annę i Janinę Czeczot. Gdy u Zdana żadnego złota nie znaleziono, zastrzelono go na oczach żony, a zwłoki Uszakow poćwiartował siekierą37. Nie ma żadnej możliwości, by policzyć ofiary wśród ludności cywilnej Nowogród-czyzny w czasie potyczek między partyzantką sowiecką i oddziałami AK. Być może, podawane przez Sowietów wygórowane liczby strat „białopolaków" dotyczą również ludności miejscowej? Na przykład według danych sowieckich 14 maja 1944 roku w Kamieniu zginęło 71 osób. Straty oddziału polskiego były znacznie mniejsze (13 zabitych, 3 zaginionych i 23 rannych). Czy pozostali byli mieszkańcami Kamienia? Według obliczeń dokonanych przez autora na podstawie dostępnych źródeł, w okresie okupacji niemieckiej na Nowogródczyźnie partyzantka sowiecka rozstrzelała ponad 500 członków konspiracji, żołnierzy AK i osób cywilnych pod zarzutem współpracy z Armią Krajową. Zdecydowaną większość zamordowano po l grudnia 1943 roku38 . W odwecie dowództwo oddziałów AK zastosowało nie mniej drastyczne środki. Jednostka ppor. „Góry" w grudniu 1943 roku po rozbrojeniu rozstrzelała podejrzanego 0 współpracę z partyzantką sowiecką Wiktora Horoszko z Rankowszczyzny i jego rodzinę oraz rodzinę Sendzewicza ze Szpaków, 5 stycznia 1944 roku w folwarku Borek - żonę i małe dziecko szpiega sowieckiego Wacława Filipowicza, w marcu w Dzienisach - 14 osób, w tym troje dzieci (zabudowania rozstrzelanych spalono)39. 26 marca ppor. A. Pilch meldował do Komendy Okręgu, iż: (...) w ostatnich dniach bandy sowieckich rozbójników rozpoczęty planową i masową akcję niszczenia dobytku polskiego i rodzin polskich. Zabudowania gospodarcze są palone, a rodziny w bestialski sposób mordowane. Jest przy tym uprawiana bezlitosna i bezwzględna grabież mienia ruchomego. Dotychczas stwierdzono kilkanaście wypadków, co wobec tego, iż akcja rozpoczęta się dwa dni temu, jest cyfrą dużą Pierwsza reakcja z mojej strony była ta, że spalilem dwa zabudowania rodzin partyzanckich, a rodziny w ilości 11 osób kazalem [sic!] wystrzelać 1 zastrzegłem, iż jeżeli akcja ta nie będzie przerwana, za każdą chatę polską będzie spalony jeden kołchoz po stronie sowieckiej4®. W odpowiedzi na rabunki dokonywane przez Sowietów na rodzinach żołnierzy AK i osobach popierających partyzantów polskich, pododdziały Zgrupowania Stołpeckiego również przeprowadzały bezwzględne 36 Meldunek dowódcy plutonu [nazwisko nieczytelne] do dowództwa brygady im. Niewskiego z 10 IV 1944 r., NARB, f. 3622, op. l, d. 3, k. 44. 37 Z. Boradyn, Nikogo nie zapomnimy, passim. 38 Ibidem 39 T. Karwat, Zgrupowanie Stoipeckie Armii Krajowej w okresie czerwiec 1943-Iipiec 1944, mps pracy magisterskiej, Lublin 1994, s. 205. 40 Meldunek dowódcy Polskiego Oddziału Partyzanckiego [zgrupowania Stołpeckiego AK] do Komendy Okręgu „Ł" [Nowogródzkiego] z 26 III 1944 r., AAN, 203/XVI-1, k. 19. 736__________________________________________Zygmunt Boradyn rekwizycje we wsiach położonych na wschód od dawnej granicy polsko-sowieckiej, których mieszkańcy współpracowali z partyzantką sowiecką. Między innymi 13 marca 1944 roku zarekwirowano żywność u rodzin partyzantów sowieckich we wsiach Padnie-wicze i Hudy (w pow. wołożyńskim), a 3 kwietnia - we wsiach Łukasze i Malawki, leżących już za granicą państwową z 1939 roku41. W warunkach ostrego konfliktu zdarzały się wypadki nieuzasadnionych represji ze strony oddziałów Zgrupowania Stołpeckiego. O takim przypadku wspomina mieszkaniec polskiej wsi Kuł, Kazimierz Bondarewicz. Stwierdza on, że 5 marca 1944 roku por. Aleksander Wolski bezpodstawnie rozstrzelał na oczach całej wsi dwóch jej mieszkańców, braci Józefa i Bolesława Romanowiczów (mieli po 16-17 lat). Rzekomo była to kara za to, że na żądanie dowódców ułanów ludzie nie przynieśli owsa; brakuje informacji o ukaraniu por. Wolskiego za ten samosąd42. , , « Odwetowe działania Zgrupowania Stołpeckiego powstrzymywały mordy i rabunki dokonywane przez Sowietów tylko na krótki czas. Jednostka polska nie miała ani siły, ani możliwości, by uchronić chociażby rodziny własnych żołnierzy mieszkające na tak dużym obszarze. Z tego powodu rodziny, które wyrażały chęć, z dobytkiem i ruchomym inwentarzem zaczęto przewozić w pobliże Iwieńca, do wsi kontrolowanych przez oddział polski43. W innych obwodach sytuacja wyglądała nieco inaczej. Na terenach kontrolowanych przez oddziały partyzanckie AK obwodów Lida, Szczuczyn i częściowo Iwie--Juraciszki represje stosowano rzadziej i w mniejszej skali. Starano się nie dopuszczać do rabunków przez partyzantkę sowiecką, a jednostki AK miały dobrze zorganizowany system zaopatrzenia. Jednak i tutaj zdarzały się wypadki rozstrzeliwania i palenia zabudowań za współpracę z partyzantką sowiecką. Jak podaje komunikat wywiadowczy oddziału „Bolszewik" z brygady „Wpieriod", w nocy z 9 na 10 grudnia 1943 roku w Łazdunach „białopolacy" rozstrzelali 2 cywilów, z których jeden w okresie wrzesień 1939 roku-czerwiec 1941 roku był deputowanym44. Meldunek Komendy Okręgu Nowogródzkiego - prawdopodobnie z lutego 1944 roku -podaje, że w odwecie za zranienie jednego z żołnierzy I batalionu 77 pp AK tenże oddział spalił dużą wieś Koniuszany, jako „melinę komunistyczną"45. Z meldunku brygady im. Komsomołu Leninowskiego z 15 lutego 1944 roku dowiadujemy się, że (...) po operacji wojskowej46 „białopolacy" spalili 28 chutorów w rejonie wsi Erzozowce 41 T. Karwat,op.cit., s. 256,258. ': ' ' " ; ' 42 Relacja Kazimierza Bondarewicza z 24 lipca 1993 r. (zbiory autora). Dokumenty partyzantki sowieckiej oparte na pogłoskach krążących wśród ludności miejscowej podają, że rzeczywistym powodem rozstrzelania braci Romanowiczów było namawianie mieszkańców Kula, by oddawali owies partyzantom sowieckim. K. Bondarewicz stanowczo odrzuca tę wersję. . .. „ . 43 T. Karwat, op.cit., s. 201. 44 Komunikat wywiadowczy oddziału „Bolszewik" b.d. (połowa grudnia 1943 r.), NARB, f. 3620, op. l, d. 6, k. 22. 45 Fragment meldunku Komendy Okręgu „Nów", b.d. (prawdopodobnie z lutego 1944 r.), AAN, 228/26 - 4, k. 80. 46 Mowa o walce pododdziałów II i III batalionu 77 pp AK w chutorze Brzozowce Wielkie z grupą partyzantów brygady im. Leninowskiego Komsomołu. Partyzantka sowiecka a Armia Krajowa na Nowogródczyźnie 1941-1944 737 Wielkie, dwa chutory koło wsi Lejki [pow. szczuczyński - Z.B.] i zabili 8 osób z liczby ludności cywilnej41. 21 maja 1944 roku, podczas próby zabrania zwłok żołnierzy AK poległych w walce pod Olchówką, oddział z batalionu ppor. Czesłwa Zajączkowskiego, ps. „Ragner" spalił kilka domów we wsi Pudzin (w pow. lidzkim) i rozstrzelał 7 osób48. Dokładne określenie liczby osób cywilnych rozstrzelanych przez oddziały AK Okręgu Nowogródzkiego z powodu braku źródeł polskich jest bardzo utrudnione. Dokumenty sowieckie, z racji swej stronniczości w tej kwestii, nie stanowią materiału, na którym można się oprzeć. Bardzo często wyolbrzymiają one niepomiernie skalę wydarzeń. Oto kilka przykładów. Dowódca Zgrupowania Szczuczyńskiego Stiepan Szupienia zameldował do BSzRP, że 24 i 25 lutego 1944 roku „Małopolskie bandy" spaliły wsie Turejsk i Zaborze. Według podanych w meldunku danych, spłonęło wówczas 350 domów i zginęło wiele ludności cywilnej49. Z polskich danych statystycznych wynika, iż wsie te w 1921 roku liczyły nie więcej niż po 30 budynków mieszkalnych50. Trudno uwierzyć, że w ciągu dwudziestu lat rozrosły się one dziesięciokrotnie. Z rozkazu oddziału „Krasnogwardiejski" z 15 marca dowiadujemy się, iż około 100 „białopolaków" ukryło się na strzechach domów (sic!) wsi Turejsk - tej, która według meldunku Szupieni spłonęła trzy tygodnie temu - i ostrzelało kompanię partyzantów sowieckich powracających z operacji gospodarczej51. Według wersji strony polskiej wsie spaliby się w czasie wałki z partyzantami sowieckimi od zapalających pocisków tych ostatnich52. Według dokumentów partyzantki sowieckiej oddziały Zgrupowania Stołpeckiego 3 kwietnia 1944 roku we wsi Łukasze, położonej po sowieckiej stronie granicy z 1939 roku, spaliły 7 domów i rozstrzelały 25 osób53. Ze źródeł polskich wynika, iż szwadron kawalerii, szwadron ckm i II kompania piechoty ze Zgrupowania Stołpeckiego AK rzeczywiście przebywały 3 kwietnia w Łukaszach. W jednym z domów został zabity ułan Jan Czujko. W odwecie rozstrzelano 6 osób powiązanych z partyzantką sowiecką i „spalono kołchoz"54. Potwierdzenia nie znajdują wprost niewiarygodne liczby dotyczące strat ludności cywilnej okręgu lidzkiego, przytaczane przez emigracyjnego historyka białoruskiego 47 Akt brygady im. Komsomołu Leninowskiego z 15 II 1944 r., NRB, f. 3614, op. l, d. 7, k. 7. 48 Dziennik wywiadu oddziału im. Ordżanikidza, ANRB, f. 3618, op. l, d. 28, k. 6. 49 Depesza radiowa S. Szupieni do BSzRP z 28 II 1944 r., NARB, f. 3500, op. 23, d. 49, k. 107. : Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej. Opracowany na podstawie pierwszego powszechnego spisu ludności z dn. 30IX1921 r. i innych źródeł urzędowych, t. VII, cz. I, Województwo nowogródzkie, Warszawa 1923, s. 24. 51 Rozkaz dowództwa oddziału „Krasnogwardiejskij" brygady Leninowskiej nr 0014 z 20 III 1944 r., NARB, f. 3613, op. l, d. 26, k. 23. 52 Raport specjalny szefa wydziału specjalnego brygady im. Aleksandra Newskiego z 10 Y1944 r. do sztabu Zgrupowania Białostockiego, NARB, f. 3500, op. 2, d. 50, k. 140. 53 Meldunek komisarza oddziału im. Berii do szefa grupy operacyjno-wywiadowczej przy wołożyńskiem podziemnym rajkomie KP(b)B z 4IV 1944 r., NARB, f. 3607, op. l, d. 4, k. 1. 54T. Karwat, op.eif., s.258. ...... . . . . . 738__________________________________________Zygmunt Boradyn Maleckiego, który twierdzi, że tylko w 1943 roku Polacy rozstrzelali 1600 osób55. Dokumenty sowieckie, mimo skłonności do przesady, podają dane o wiele niższe. Wiosną 1944 roku w Brygadzie Leninowskiej została powołana specjalna komisja w celu rejestracji zbrodni dokonanych przez „bialopolaków". Według raportu tej komisji z 30 kwietnia 1944 roku, w okolicach Żołudka-Szczuczyna-Wasiliszek, w okresie od 1943 roku „legioniści" rozstrzelali 38 osób cywilnych56. Podana przez A. Pilcha liczba 6000 zabitych partyzantów w starciach ze Zgrupowaniem Stołpeckim57 nie znajduje potwierdzenia również w źródłach sowieckich. Wymieniana jest jednak przez wielu historyków białoruskich dla potwierdzenia tezy, iż oddział „Góry" walczył głównie przeciwko ludności cywilnej. Zebrane przez autora niniejszego artykułu dane wskazują, że na terenie przedwojennego województwa nowogródzkiego pod zarzutem współpracy z partyzantką zostało rozstrzelanych przez AK 200-250 osób cywilnych i wziętych do niewoli partyzantów sowieckich. Z całą stanowczością należy stwierdzić, iż AK nie stosowała na Nowogródczyźnie represji na zasadzie „czyszczenia" etnicznego, jak utrzymują niektórzy historycy białoruscy58. To prawda, że większość rozstrzelanych przez AK, to osoby pochodzenia białoruskiego. Jednak represje wobec Białorusinów stosowano nie dlatego, że byli Białorusinami. Rozstrzeliwano ich, podobnie jak i Polaków, w przypadku stwierdzenia kolaboracji z Niemcami lub działania na szkodę państwa albo narodu polskiego. Za taką mogła być uznana współpraca z partyzantką sowiecką, na którą ludzie szli bardzo często pod przymusem, nie mając innego wyboru. , Polskie działania odwetowe nie zawsze były usankcjonowane wyrokiem Wojskowego Sądu Specjalnego. Zdarzało się, że represje, mające charakter działań prewencyjnych lub odwetowych, stosowano, by zapobiec podjęciu działań przeciwko strukturom AK lub też jako natychmiastowy odwet za podobne działania sowieckie. Konfrontacja polsko-- sowiecka na Nowogródczyźnie sprawiła, iż działania takie, mimo usiłowań Komendy Okręgu, zdarzały się. Nie ulega jednak wątpliwości, że Komenda Okręgu dążyła do wyeliminowania tych negatywnych zjawisk. Już w rozkazie nr 12 z 5 czerwca 1943 roku ppłk Janusz Prawdzic-Szlaski, ps. „Prawdzie", kategorycznie zabraniał samowolnej likwidacji członków organizacji i innych osób bez rozprawy przed Wojskowym Sądem Specjalnym59. Ponownie do tej sprawy powrócił komendant Okręgu w rozkazie nr 18 55 J. Malecki, Pad znakom Pogoni, Toronto 1976, s. 51. 56 Raport komisji specjalnej o zbrodniach dokonanych przez bandy bialopolskie na ludności cywilnej żoludeckiego, szczuczyńskiego i wasiliskiego rejonów [wchodziły w skład okupacyjnego okręgu lidzkiego] obwodu baranowickiego według stanu na dzień 30 kwietnia 1944 r., NARB, f. 3612, op. l, d. 3, k. 75-76. 57 A. Pilch, Powstanie i dzieje polskiego oddziału partyzanckiego w Obwodzie Stołpeckim, „Spotkania", (Warszawa) 1984, nr 21-22, s. 80. W innej wersji Powstania, przechowywanej w Archiwum Wojskowego Instytutu Historycznego (dalej MiDWIH) wymienia się bliższą prawdy, chociaż też nieco zawyżoną, liczbę „600 bolszewików" (zob. MiDWH, 111/49/257, k. 25.). 58 M. Zajko, Akaucy u majoj pamiaci, [w:] Tezisy czaćwiortaj nawukowaj kanfierencyi bielaruskich i polskich gistorykau, Grodna 1994, s. 89-94. •• :v ,.;, 59 Rozkaz Komendanta Okręgu „Nów" nr 12 z 25 czerwca 1943 r. (zbiory autora). Partyzantka sowiecka a Armia Krajowa na Nowogródczyźnie 1941-1944 739 z lutego 1944 roku, w którym przypominał, że każde bezprawne wykonanie wyroku będzie karane najwyższym wymiarem kary, czyli śmiercią60. Główną rolę w antyakowskiej akcji represyjnej odgrywały struktury NKWD-NKGB. W każdym oddziale i brygadzie partyzantki sowieckiej po przybyciu w teren zorganizowano wydziały specjalne. Do dyspozycji tych struktur przekazane zostały plutony specjalne, które zajmowały się głównie wydawaniem i wykonaniem wyroków na partyzantów AK i sympatyzującą z nimi ludnością cywilną. Oprócz tego w akcję represyjną zaangażowane były struktury wywiadu i kontrwywiadu, a także jednostki bojowe partyzantki sowieckiej. O sądownictwie w oddziałach i brygadach sowieckich nie można mówić. Decyzję o ukaraniu tej lub innej osoby podejmował najczęściej pełnomocnik lub szef wydziału specjalnego, dowódca oddziału lub brygady. O losie człowieka często przesądzały nie jego wrogie czyny w stosunku do partyzantki sowieckiej, lecz przynależność organizacyjna, albo podejrzenie o sympatię do podziemia akowskiego lub państwa polskiego. Szeroko zakrojona akcja represyjna prowadzona przez partyzantkę sowiecką została usankcjonowana przez wyższe władze partyjne BSRR, a koordynowana głównie przez struktury NKWD-NKGB. Pozwala to stwierdzić, iż miała ona charakter polityczny i była jednym z podstawowych środków zwalczania polskiego podziemia i partyzantki AK na Nowogródczyźnie. Straty, które poniosło w jej wyniku społeczeństwo polskie, akowskie podziemie i partyzantka, na Nowogródczyźnie były bardzo duże i dorównywały liczbie zabitych i rannych w potyczkach i walkach. Ze strony polskiej działania represyjne miały charakter defensywny, o czym najlepiej świadczy przynajmniej dwukrotnie mniejsza liczba rozstrzelanych przez AK. 1 Rozkaz Komendanta Okręgu „Nów" nr 18 z lutego 1944 r. [data dzienna nieczytelnal, (zbiory autora). Antanas Patackas > • Moje Troki W połowie kwietnia 1943 roku przeniosłem się do Trok 1. Zostałem tutaj mianowany adwokatem. Zatrzymaliśmy się z żoną u Vasiliauskasów, którzy mieli mieszkanie - oddzielny domek naprzeciw byłej synagogi, w pobliżu łaźni, nieopodal brzegu jeziora w zachodniej części miasta. Z drugiej strony jeziora2 rósł las sosnowy. Jezioro w tym miejscu nie jest szerokie, dlatego lekko można było przepłynąć tam i z powrotem. Państwo Vasiliauskasowie zdecydowali się przesiedlić do Koszedarów, nie znałem ich osobiście, lecz jako adwokata przyjęli mnie czasowo na mieszkanie. Do ich mieszkania pretendował pewien handlowiec, który pracował w sklepie spożywczym. O to mieszkanie przyszło mi walczyć, ale udało się je otrzymać. W Trokach i okolicach panował język polski. Interesanci zwracali się do mnie w języku polskim. Zwracali się i Litwini -z Siemieliszek, Onuszek; te miejscowości również podlegały sądowi w Trokach. Pełniąc funkcję sędziego w Sądzie Miejskim w Wilnie (tam miałem tłumacza) nauczyłem się trochę języka polskiego. Jednak porozumieć się po polsku było mi trudno. Początkowo kilka razy tłumaczem była moja żona, która nieźle znała polski. Po kilku tygodniach mogłem już porozumieć się po polsku i pomoc żony nie była potrzebna. Lato 1943 roku minęło w Trokach bez szczególnych wydarzeń. Na początku września rozeszły się słuchy, że na Litwie są łapanki i ludzie są wywożeni na prace do Niemiec. Przygotowaliśmy się na ten wypadek. W pokoju, gdzie pod podłogą była nieduża piwnica, wykopałem głęboką i długą norę, abym mógł tam wleźć i usiąść. Długo nie trzeba było czekać. Pewnego ranka usłyszeliśmy w pobliżu strzały. Żołnierze niemieccy oto- 1 Oryginalna nazwa artykułu: Troki 1943-1944; zob. „Vorutó' (Wilno)1990, nr 5(8). 2 Jezioro Trackie. Moje Troki 741 **** czyli Troki. Szli przez mieszkania i zabierali młodych mężczyzn i kobiety. Przyszli i do nas. Ja byłem w „schowku". Żona ze swoją matką na to miejsce postawiły dzieżę chlebną. Matka miesiła ciasto. Wchodzący Niemcy zobaczyli matkę mieszącą ciasto i moją żonę oczekującą dziecka. Zobaczyli pokoje i wyszli nikogo więcej nie znajdując. W ten dzień w Trokach złapano niemało młodych mężczyzn i kobiet. Wywieziono ich do pracy do Niemiec. 28 września 1943 roku w Trokach urodził się Algirdas3. Czasem jeździłem do Wilna do Sądu Okręgowego w sprawie procesów sądowych. Do Wilna jeździłem pociągiem. Po wspomnianym polowaniu na ludzi życie w Trokach było spokojne do marca 1944 roku. Jednej nocy, w połowie marca, na Troki napadli białopolscy partyzanci. Gospodarzyli całą noc. Obrabowali sklep spożywczy, próbowali zdobyć urząd niemiecki, ale Niemcy byli dobrze uzbrojeni i nie wpuścili. Nie udało się im zająć siedziby Urzędu Bezpieczeństwa i Komendantury. Partyzanci szli przez mieszkania, rabowali cenniejsze rzeczy, ale ludzi nie ruszali. Tylko uprowadzili Zibalasa (imienia nie pamiętam), śledczego do spraw kryminalnych w Trokach. Zibalas nie wrócił. Po miesiącu znaleziono go zamordowanego nieopodal w lesie, głowę miał rozbitą. Dlaczego został zabity śledczy od spraw kryminalnych? Wśród „białych" był Juodis (czysto litewskie nazwisko) zatrzymany za przestępstwa kryminalne. Przesłuchiwał go Zibalas. Później Juodisowi udało się zbiec do „białych"... Do mego mieszkania „biali" nie weszli. Jako nowy mieszkaniec Trok jeszcze wtedy nie wpadłem nikomu w oko. W maju 1944 roku rozformowano armię gen. P. Plechavićiusa4 pod nazwą Korpus Posiłkowy. Plechavićius miał umowę z Niemca- 3 Algirdas Patackas jest dzisiaj postem na Sejm Republiki Litewskiej z prawicowej partii konserwatystów. 4 Povilas Plechavicius, generał armii litewskiej. 16 II 1944 r. (w dniu niepodległości państwa litewskiego) ogłosił odezwę do Litwinów wzywającą do walki z bol-szewizmem pod opieką Niemców. W ciągu miesiąca został powołany Korpus Posiłkowy liczący prawie 20 tyś. litewskich żołnierzy. Po złożeniu przysięgi na wierność Hitlerowi większość z nich, po otrzymaniu broni, umundurowania, żołdu od wtadz niemieckich została przerzucona na tereny Wileńszczyzny, gdzie dokonała kilku akcji mordowania polskiej ludności cywilnej. 13-14 V bataliony litewskie zostały rozbite w miejscowości Murowana Oszmianka przez polskie brygady Wileńskiego Okręgu AK i w bieliźnie wróciły do Wilna, Jaszun i Oszmiany. Z powodu tej akcji i demoralizacji, jaka nastąpiła w tej jednostce, Niemcy, aby wprowadzić dyscyplinę i porządek, rozstrzelali kilkudziesięciu litewskich żołnierzy. W II połowie V 1944 r. władze niemieckie rozformowały tę jednostkę jako niezdolną do wykonywania powierzonych zadań, zaś resztki korpusu użyli do służby wartowniczej. 742 Wspomnienia _ Antanas Patackas mi, że będzie walczył przeciw bolszewickim partyzantom. Ale szybko powstały nieporozumienia między Niemcami i Ple-chaviciusem. Niemcy żołnierzom Korpusu Posiłkowego nie dali dostatecznej ilości broni albo dali broń złej jakości; ludzie, których nazywali plechavicziukami, źle uzbrojonych, posłano do walki z czerwoną partyzantką. Poza tym na plechavicziuków napadali „białopolacy". Ofiary i straty były duże. W tej sytuacji Plechavi6ius rozformował Korpus Posiłkowy. W połowie maja Plechavićius został aresztowany, ale w końcu lipca zwolniony, kiedy bolszewicy zajęli Wschodnią i Środkową Litwę. W maju 1944 roku widziałem uciekających ze wschodu przez Troki plechavicziuków. Przeprawiali się oni przez jezioro i ciągnęli dalej w głąb Litwy. Na początku czerwca 1944 roku w czasie zbliżania się frontu bolszewickiego ze wschodu w Trokach było niespokojnie. Niektóre rodziny Litwinów (trzy albo cztery) wyprowadziły się z Trok. Żonę z dziećmi wysłałem na ojcowiznę (wieś Miniunai, obwód Wiłkomierz). Zostałem sam. Kiedy w połowie lipca bolszewicki front zbliżył się do Wilna, zdecydowałem się opuścić Troki, ponieważ można było oczekiwać morderstw. W czasie wycofywania się Niemców z Wilna i podczas wkroczenia bolszewików rzeczywiście zostało zamordowanych kilka rodzin litewskich. Szczęśliwie dotarłem do Wilna. Tutaj przyszło mi długo czekać na Wiłkomierskiej szosie, dopóki nie udało się wprosić do jednego samochodu niemieckiego, aby podwiózł mnie do Szyrwint. Ratowała słonina, którą wiozłem w worku. Jak ustały działania wojenne, żona pierwsza pojechała do Trok. Później pojechałem i ja. Do naszego mieszkania wprowadzili się Rosjanie. W pokoju zostawiłem przedtem album ze zdjęciami. Nie odnalazłem go. Nie znalazłem również listów prof. Mikołaja Romera pisanych do mnie (na Wileńskim Uniwersytecie bytem jego asystentem). Książki znalazłem. Kiedy żona zapytała w Urzędzie Bezpieczeństwa o fotografie i listy, urzędnicy pozbyli się jej słowami „nie widzieliśmy". Tak przepadły moje cenne pamiątki. Jesienią 1944 roku przeniosłem się do Szyrwint. Piotr Niwiński (Gdańsk) Ewakuacja struktur Okręgu Wileńskiego AK z terytorium Wileń-szczyzny w 1945 roku Do jednego z najciekawszych elementów historii Polskiego Państwa Podziemnego należy bez wątpienia ewakuacja w 1945 roku struktur konspiracyjnych Okręgu Wileńskiego AK z terytorium Wileńszczyzny na tereny centralnej Polski. Ta (wydaje się dziś) bezprecedensowa akcja zakończyła się w swojej zasadniczej części pełnym sukcesem. W jej wyniku w sposób zorganizowany przerzucono przez nowo powstałą granicę tysiące żołnierzy wileńskiej i nowogródzkiej AK, zachowując przy tym strukturę i podległość. O ewakuacji żołnierzy zaczęto na Wileńszczyźnie mówić już od lipca 1944 roku. Wtedy jednak dotyczyło to jednostek, zbytnio zagrożonych przez sowiecki aparat terroru. Osoby te przerzucane były przez granicę nielegalnie tzw. zieloną drogą lub wyposażone w fikcyjne dokumenty wyjeżdżały z pierwszymi transportami repatriacyjnymi. Dobrym sposobem na wydostanie się z zaciskającego się kręgu NKWD było wtedy także zgłoszenie się do punktu rekrutacyjnego armii Berlinga. Jednak ten sposób był niechętnie odbierany przez kierownictwo polskiego podziemia, gdyż jednocześnie dawał wrogowi, czyli PKWN, argument propagandowy o zwiększającym się ochotniczym zaciągu do podległych mu formacji. Niemniej dowództwo wileńskiej AK uważało, iż cenniejsze jest życie zagrożonych ludzi. Dla ułatwienia ewakuacji 24 sierpnia 1944 roku nawiązano pierwszy kontakt z Okręgiem Białostockim AK, który miał się „zaopiekować" winianami. Ewakuacja była uważana także za ostateczność z powodu prowadzonej przez Komendę Okręgu polityki podkreślania za wszelką cenę polskości tych ziem.-Zamierzano powstrzymać planowaną przez sowieckie władze ewakuację ludności, aby w przyszłej konferencji pokojowej nie pozbawiać się argumentu o polskości tych ziem. Dopiero styczeń-luty 1945 roku stały się przełomowymi w polityce Komendy. Ogłoszenie postanowień konferencji jałtańskiej przekreśliło nadzieje na szybki powrót tych ziem do Polski. Niemal jednocześnie, bo 8 lutego 1945 roku, dotarł także do Wilna dekret prezydenta RP, odnoszący się do rozkazu Komendanta Głównego AK o rozwiązaniu Armii Krajowej. Dekret ten, ogłoszony w radiu, był pierwszym sygnałem o zmienionej 744 Piotr Niwiński sytuacji okręgu1. Nowym celem stało się uratowanie jak największej liczby ludności polskiej przed terrorem władzy sowieckiej. Był to okres ze wszech miar przełomowy, bo w styczniu rozpoczęła się także wielka fala aresztowań. NKWD zatrzymało komendanta okręgu, płk. Juliana Kulikowskiego, ps. „Ryngraf, część oficerów sztabu Komendy, w tym por. Stanisława Kiałkę, ps. „Bolesław" (dotychczas „prawa ręka" wszystkich komendantów), a także wszystkich inspektorów terenowych. Do tego doszły klęski oddziałów partyzanckich, działających w terenie jako oddziały samoobrony. NKWD zorganizowało bowiem, na podstawie uzyskanych od aresztowanych informacji, obławy w celu całkowitego rozgromienia ruchu partyzanckiego. Doszło do wielu bitew i potyczek, z reguły kończących się przebiciem części okrążonego oddziału, przy jednoczesnych dużych stratach. Do największej bodaj doszło 2 lutego 1945 roku w Rowinach, 25 kilometrów na wschód od Nowogródka. Skoncentrowane tam, w celu przerzucenia przez granicę na teren Okręgu Białostockiego, dwa Oddziały Samoobrony pod komendą „Orlicza" i „Tumrego", liczące około 150 ludzi, zostały faktycznie całkowicie rozbite. 82 partyzantów zostało zabitych, 25 dostało się do niewoli, reszta rozproszyła się w terenie. Przebili się przez pierścień obławy obydwaj dowódcy, którzy razem z ocalałymi żołnierzami po różnych perypetiach zostali w końcu przerzuceni do Polski2. Dwa dni po klęsce w Rowinach, 4 lutego 1945 roku, obława NKWD rozbiła częściowo trzeci Oddział Samoobrony pod komendą por. Sergiusza Zyndram-Kościałkowskiego, ps. „Fakir". W walce został zabity m.in. dowódca. 23 lutego tropiony nieustannie oddział pod nową komendą Włodzimierza Mikucia, ps. „Jarema" został doszczętnie rozbity we wsi Ławże, gmina Turgiele3. Początek roku przyniósł więc wileńskiej konspiracji znaczne straty. Ciosy, które spadły na okręg, w zasadzie sparaliżowały jego działalność. Trzeba było więc wszystko odbudowywać niemal od podstaw. Nowym komendantem Okręgu Wileńskiego AK został niejako automatycznie dotychczasowy szef sztabu mjr Stanisław Heilman, ps. „Wi-leńczyk". Jego pierwszym zadaniem stało się odtworzenie kontaktu z resztą siatki, aby poznać jej stan i zadane przez NKWD straty4. Meldunki, które napłynęły, nie napawały 1 L. Tomaszewski, Kronika wileńska 1941-1945, Warszawa 1992, s. 117-118; Protokoły przesłuchania Stanisława Heilmana w kwietniu 1945. Akta sprawy przeciwko Julianowi Kulikowskiemu i innym, Litewskie Archiwum Specjalne w Wilnie, 9269/t. I. 2 J. Hrybacz, Oddział Rozpoznawczy Komendanta Okręgu AK, „Wileński Przekaz" 1992, nr 2; J. Wołkonowski, Okręg Wileński ZWZ-AK w latach 1939-1945, Warszawa 1996, s. 328; Proces sądowy w sprawie organizatorów, kierowników i uczestników polskiego ruchu nielegalnego na zapleczu Armii Czer\vonej na terytorium Polski, Litwy oraz zachodnich rejonów Białorusi i Ukrainy, Warszawa 1945, s. 167-170. 3 J. Wołkonowski, op.cit. s. 329; Pacyfikacja przez NKWD 23/24 II 1945 wsi Ławże ... Akta sprawy, Archiwum Okręgowej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Łodzi, sygn. S-10/92/NK; L. Beynar, Fragment życiorysu. Archiwum personalne, Studium Polski Podziemnej w Londynie (SPP), k. 1. 4 Protokoły przesłuchania Stanisława Heilmana z IV-VI1945. Akta sprawy przeciwko J. Kulikowskiemu i innym, Litewskie Archiwum Specjalne w Wilnie, 9269/t. I; K. Pietraszkiewicz, Relacja z 20 VI 1989 i 29 VII 1990, zbiory autora; A. Sudlitz, Ekipa Wschód „Karta" 1992, nr 7; Relacja NN (W. Barsengow?). Materiały Stanisława Kiałki, Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocławiu, 16.610; Protokoły przesłuchania Stanisława Heilmana z IV-VI. 1945. Akta sprawy przeciwko Julianowi Kulikowskiemu i innym, Litewskie Archiwum Specjalne w Wilnie 9269/t. I. l Ewakuacja struktur Okręgu Wileńskiego AK z terytorium Wileńszczyzny w 1945 roku________745 optymizmem. Sieć organizacji została w znacznym stopniu zniszczona. Jej odbudowa stawała się niebezpieczna. Komendant okręgu mjr Stanisław Heilman wydał też 18 lutego rozkaz nr 10 dotyczący rozwiązania (w nawiązaniu do rozkazu Komendanta Głównego) Armii Krajowej na Wileńszczyźnie. „Wileńczyk" równolegle polecał jednak podwładnym utrzymywać dotychczasową łączność z siatką konspiracyjną, aby móc uzyskać dalsze szczegółowe wytyczne5. W dodatku mjr Heilman został wkrótce (27 marca 1945 roku) aresztowany. W nowej sytuacji mjr Antoni Olechnowicz, ps. „Pohorecki" (wyznaczony na zastępcę przez „Wileńczyka"), objąwszy komendę, nakazał natychmiastowe rozpoczęcie ewakuacji. Komenda Okręgu Wileńskiego w porozumieniu z Delegaturą Rządu, przyjęła ostatecznie następujący zakres postępowania, modyfikując dotychczasowy o umacnianiu polskości: 1. nie przeciwstawiać się werbowaniu ludzi do tzw. armii Berlinga 2. popierać ruch repatriacyjny żołnierzy6, wykorzystując do maksimum możliwości własnego działania każdego z żołnierzy " - , •••>-•••, 3. usilnie dopomagać w zaopatrywaniu się w potrzebne dokumenty repatriacyjne tym żołnierzom, którzy ze względu na grożące niebezpieczeństwo aresztowania przez władze sowieckie, sami tego zrobić nie mogą 4. umożliwiać najbardziej zagrożonym żołnierzom, pozostającym w oddziałach i od-dzialkach zwartych z bronią w ręku, przemarsz szlakiem rozpoznanym w kierunku tzw. Puszczy Grodzieńskiej, by tamtędy, po przekroczeniu zakreślonej granicy polsko-radziec-kiej przedostali się do lasów augustowsko-białostockich, gdzie w porozumieniu z oficerami Okręgu AK Białystok byli przez tychże oficerów podejmowani, tam rozbrajali się i byli zaopatrywani w potrzebne dokumenty repatriacyjne (...) 5. zabroniono bezwzględnie żołnierzom pozostającym pod bronią wchodzenie w konflikt z oddziałami sowieckimi, wyjąwszy wypadki obrony z chwilą zaatakowania przez tych ostatnich 6. Komenda Okręgu przyjęła na siebie obowiązek dostarczania pozostającym pod bronią oddziałom i oddziałkom środków na wyżywienie ustalając kwotę na jednego żołnierza 5 czerwońców (50 rubli) dziennie, pomocy tej pozbawiono tych, którzy wbrew zakazowi wymienionemu pod p. 5 wchodzili w konflikt zaczepny z oddziałami sowieckimi1. 5 J. Wołkonowski, op.cit. s. 330; Protokoły przesłuchania Stanisława Heilmana w IV 1945. Akta sprawy przeciwko Julianowi Kulikowskiemu i innym, Litewskie Archiwum Specjalne w Wilnie, 9269 1.1; Rozkaz nr 10, kopia w zbiorach autora. 6 Częściowa repatriacja ludności Wileńszczyzny trwała od XI 1944 r. Jednak nie był to jeszcze ruch masowy. M.in. spowodowane to było pierwotnym zakazem a następnie wstrzemięźliwym stanowiskiem władz Polski Podziemnej na tym terenie do wyjazdu. Teraz wydane zostało oficjalne pozwolenie na ewakuację, obejmujące także żołnierzy AK nie zagrożonych bezpośrednio przez NKWD. Te wytyczne pokrywały się zresztą z głównymi punktami uchwały Rady Ministrów z 13 III 1945 r. Zob. L. Tomaszewski, op.cit., s. 112 oraz kopia depeszy Centrali do Winnicy. Materiały prof. Herbsta, Dział Rękopisów Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, 3309. 7 B. Nowik, Relacja, Dział Rękopisów, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 16.66411 k. 243; J. Dobrzański, Wilno w walce 2. okupantem, mps Instytut Historii PAN, A-82/59; J. Wołkonowski, op.cit. s. 331. 746____________________________________________Piotr Niwiński W drugiej połowie kwietnia udało się wreszcie nawiązać kontakt z Komendą Główną w Warszawie, za pośrednictwem kpt. Zofii Dąb-Biernackiej, ps. „Jagienka", szefowej Oddziału Vk Komendy Okręgu8. Przesłane stamtąd rozkazy brzmiały, według słów Olechnowicza przekazanych po 3 latach, następująco: 1. Ewakuować z Wilna wszystkich członków AK; w pierwszej kolejności sztab Komendy Okręgu i Delegaturę Okręgową. . r ; j 2. Dalsze rozkazy odnośnie dalszego dzialania otrzymacie w kraju.9 Potwierdzało to konieczność ewakuacji. Na zwołanej natychmiast przez Komendanta Okręgu odprawie opracowano następujące wytyczne: a. Komórka legalizacyjna Okręgu, jako najistotniejsza przy ewakuacji, podzielić się miała na dwie części. Pierwsza, pod kierownictwem ppor. Michała Warakomskiego, ps. „Piotr", miała wyjechać do centralnej Polski w najbliższym możliwym terminie, celem znalezienia odpowiedniego lokalu i rozpoczęcia działalności mającej ułatwić zalegalizowanie się żołnierzy AK w Polsce. Część druga, pod dowództwem Romualda Warakomskiego, ps. „Hilary", pozostać miała w Wilnie i dalej zabezpieczać działalność Okręgu. b. Kwatermistrz Okręgu por. Kazimierz Pietraszkiewicz, ps. „Konrad" miał według własnego rozeznania podzielić ludzi z Oddziału IV na grupki, które miały zająć się przerzucaniem do Polski części skarbca okręgu (stan na dzień wyjazdu Olechnowicza z Wilna wynosił ok. 60 tyś. amerykańskich dolarów papierowych oraz pewną sumę w złotych dolarach i rublach) a także części jego archiwum. Pozostała część pieniędzy (równowartość 100 tyś. rubli, w złocie lub dolarach) zostać miała w Wilnie dla zabezpieczenia pracy organizacyjnej. Przejazd ze względów bezpieczeństwa miał się odbyć w kilku turach10. c. W Wilnie pozostać mieli, aż do odwołania, szef sztabu Komendy Okręgu mjr Wincenty Chrząszczewski, ps. „Ksawery" jako p.o. komendanta Okręgu, szef Oddziału I por. Bolesław Nowik, ps. „Majewski" oraz szef Oddziału II ppłk NN, ps. „Cichy". Obydwaj wraz z podległymi im oficerami stanowić mieli trzon konspiracji. d. Ponadto w Wilnie pozostać miało główne archiwum okręgu (liczono się widać z jego późniejszym odzyskaniem). e. W kraju natomiast miano utworzyć bazę dla przerzucanych żołnierzy z wydzielonych wyżej komórek11. 8 Protokół przesłuchania Jerzego Łozińskiego z 2 VII 1948. Teczka Antoniego Olechnowicza. Biuro Ewidencji i Archiwum UOP Warszawa, 3626/1. III k. 23; Zofia Dąb-Biernacka, Relacja z X 1996, zbiory autora. * Protokół przesłuchania Antoniego Olechnowicza. Akta sprawy przeciwko A. Olechnowiczowi i innym, Archiwum m.st. Warszawy, 1154/50 t. II, k. 112; Bolesław Nowik, Relacja, Dział Rękopisów, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 16.6641. II, k. 243. 10 Protokół przesłuchania Antoniego Olechnowicza. Akta sprawy przeciwko A. Olechnowiczowi i innym, Archiwum m.st. Warszawy, 1154/50, t. II, k. 102. '' Protokół przesłuchania Antoniego Olechnowicza. Akta sprawy przeciwko A. Olechnowiczowi i innym, Archiwum m.st. Warszawy, 1154/50, t. II, k. 159. Ewakuacja struktur Okręgu Wileńskiego AK z terytorium Wileńszczyzny w 1945 roku________747 Jednocześnie każdy z obecnych na odprawie oficerów dostał polecenie opracowania szczegółowego planu ewakuacji podległych mu żołnierzy (podobne wytyczne oczywiście otrzymali też dowódcy w terenie). I tak np. ppłk NN „Cichy", szef Oddziału II, miał przygotować część swoich ludzi do natychmiastowej repatriacji do Polski. Sam, z najaktywniejszymi członkami siatki, miał pozostać w terenie aż do zakończenia pierwszej fazy ewakuacji. W razie potwierdzenia rozkazu opuszczenia przez Polaków Wileńszczyz-ny, miał osobiście przyjechać do Polski Centralnej z podległymi mu ludźmi, przy czym na Wileńszczyźnie miała pozostać siatka wybranych przez niego osób, aby przekazywać najistotniejsze informacje z Wilna12. Taki układ był rozsądny, zważywszy na zamrożenie w zasadzie działalności przez Oddział II (zakazana była przecież działalność antysowiec-ka) i biorąc pod uwagę potencjalne niebezpieczeństwo, jakie groziło właśnie jego żołnierzom. Podobnie miały ewakuować się pozostałe oddziały sztabu. Cały plan ewakuacji rozplanowany został na 6 miesięcy - do września 1945 roku13. W związku z nową sytuacją komendant okręgu postanowił także wydelegować osobę odpowiedzialną tylko za sprawy likwidacji okręgu. Został nim por. Adam Boryczka, ps. „Tońko"14. Trzeba było także przygotować sieć, która odbierałaby przerzucanych żołnierzy AK po „drugiej" stronie granicy. Na razie w toku dotychczasowej działalności zbudowano tylko w Warszawie sieć lokali kontaktowych. Główny z nich mieścił się przy ul. Nowogrodzkiej 75 w budynku czołówki PCK, inne m.in. w lokalach przy ul. Kazimierzowskiej 49 czy Narbutta 7015. Potrzebne były także placówki „podchwytowe" na terenie Białostocczyzny, gdzie przedzierali się partyzanci i gdzie w pierwszym rzędzie docierały transporty repatriacyjne. Miały one zadbać o zaopatrzenie akowców w nowe dokumenty (jeśli zachodziła taka potrzeba) i koordynować osiedlanie się grup żołnierzy na nowych terenach. Chodziło przede wszystkim o zachowanie łączności z podwładnymi. Pierwsze grupy, mające zorganizować wymienione punkty „podchwytowe", wyruszyły do Białegostoku jeszcze w drugiej połowie marca 1945 roku. Tam też stworzono niejako centralny punkt koordynujący ewakuację po „polskiej" stronie16. W skład tej komórki wchodzili m.in.: por. Jerzy Łoziński, ps. „Jerzy", por. Zygmunt Augustowski, ps. „Hubert", por. Jerzy Michałowski - pracujący w Urzędzie Repatriacyjnym w Wilnie (zajmował się rejestracją wskazanych przez AK osób na konkretny pociąg i przesyłaniem informacji o repatriowanych akowcach), por. Wiktor Kuczyński, ps. „Wiktor", por. 12 Protokół przesłuchania Antoniego Olechnowicza z l X 1949. Teczka A. Olechnowicza. Biuro Ewidencji i Archiwum UOP Warszawa, 36261. III, k. 100. 13 Protokół przesłuchania Antoniego Olechnowicza z l XI 949. Teczka A. Olechnowicza., Biuro Ewidencji i Archiwum UOP Warszawa, 3626, t. III, k. 100; Relacja W. Chrząszczewskiego z 7 VII 1988, zbiory autora. 14 Protokół przesłuchania Antoniego Olechnowicza Akta sprawy przeciwko A. Olechnowiczowi i innym. Archiwum m.st. Warszawy, 1154/50, t. II, k. 166; A. Boryczko, relacja SPP w Londynie, 3624; J. Wolkonowski, op.cit. s. 337. 15 Irena Bukowska, relacja z IX 1996, zbiory autora; Zofia Dąb-Biernacka, Relacja z X 1996, zbiory autora. 16 Zygmunt Augustowski. Relacja z IV 1997. Zbiory własne; Protokół przesłuchania Jerzego Łozińskiego z 20 VII. 1948. Akta sprawy przeciwko J. Łozińskiemu i innym, Archiwum Sądu Wojewódzkiego w Bydgoszczy, SR.293/49, k. 154; Stanisław Szostak, Relacja z VI 1993, zbiory autora. Bolesław Nowik, Relacja, Dział Rękopisów, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 16.66411, k. 243. ! 748____________________________________________Piotr Niwiński Witold Wałuto, ps. „Witold", por. Bogdan.owicz, ps. „Burza", por. Mieczysław Kowa-lewski, ppor. Waldemar Butkiewicz, ps. „Roland", por. Antoni Malewski, ppor. Wacław Subortowicz, ps. „Hanusz" oraz grupa żołnierzy AK, głównie z OD-2317, czyli obwodu Ignalino, w tym Stanisław Szostak, ps. „Jandzin", Stanisław Szukiel, ps. „Mocny", Henryk Kiwiński, ps. „Kim", Roman Kwiatkowski, ps. „Romek", Władysław Wołko-wski, ps. „Władek". Byli to głównie oficerowie i żołnierze związani z wywiadem (Oddziałem II) lub dywersją18. Ich zadaniem było odbieranie z transportów repatriacyjnych przerzucanych żołnierzy AK i kierowanie ich do przygotowanych wcześniej punktów osiedlenia. Część z nich zajęła się także przyjmowaniem oddziałów przechodzących zbrojnie przez granicę. Zapewne w porozumieniu i powiązaniu z miejscową siatką konspiracyjną (głównie Okręgu Białostockiego)19. Pierwszym krokiem po przyjeździe wspomnianej grupy było nawiązanie przez nich kontaktów z pracownikami białostockiego Państwowego Urzędu Repatriacyjnego (PUR) przy ul. Polnej 4, także wywodzącymi się w znacznej mierze z Północno-Wschodnich Kresów20. Wielu bowiem z tych akowców, którzy wcześniej przybyli z Wilna, podjęło pracę w PUR w różnych miastach Polski. Byli w Łodzi, Olsztynie, Białymstoku, Wrocławiu (po zajęciu tego miasta przez Armię Czerwoną), Gdańsku, Warszawie, Bydgoszczy, Poznaniu, Krakowie i wielu innych21. Z tego można wnioskować, iż była to akcja planowa. Obsadzano bowiem w Polsce miejsca, z których można było pomóc ewakuowanym żołnierzom AK. W odpowiednich PUR byli oni zaopatrywani w środki do życia, a następnie kierowani do miejsc zamieszkania i pracy22. W maju rozpoczęto także zakładanie nowej centrali siatki przyjmującej w Warszawie, na bazie istniejącej tam sieci 17 OD - Odcinek Dywersyjny. ' "•"-' •' ' •'•• " - : -• ": ' 18 Stanisław Szostak, Relacja z VI 1993, zbiory autora; Zygmunt Augustowski, Relacja z II1996, zbiory autora; Zygmunt Augustowski Relacja z IV 1997, zbiory autora; Stanisław Kuczyński, Relacja z l II 1994, zbiory autora; Protokół przesłuchania Jerzego Łozińskiego z 20 VII 1948. Akta sprawy przeciwko J. Łozińskiemu i innym, Archiwum Sądu Wojewódzkiego w Bydgoszczy SR.293/49 s. 154; Bolesław Nowik, Relacja. Dział Rękopisów, Zakład Narodowy im. Ossolińskich 16.664. t. II, s. 243. 19 Bolesław Nowik, Relacja. Dział Rękopisów, Zakład Narodowy im.Ossolińskich 16.664 t. II s. 243; Zygmunt Augustowski, Relacja z VII 1996, zbiory autora. 20 Stanisław Szukiel vel Martyniuk vel Matulewski, Relacja bez daty, zbiory Stanisława Kuczyńskiego; Zygmunt Augustowski, relacja z VII 1996, zbiory autora. 21 Informacje te pojawiają się w bardzo wielu dokumentach. Jako główne źródło traktuję: Akta sprawy przeciwko Antoniemu Olechnowiczowi i innym, Archiwum m.st. Warszawy 1154/50; Protokół przesłuchania J. Łozińskiego z dn. l II 1949, Akta sprawy przeciwko J. Łozińskiemu, Wydział Ewidencji i Archiwum Delegatury UOP Bydgoszcz oraz relacje Zygmunta Augustowskiego z VII 1996, Zofii Dąb-Biernackiej z X 1996, Ireny Bukowskiej z II 1997, zbiory autora. 22 Protokół przesłuchania Jerzego Łozińskiego z 2 VII 1948. Teczka A. Olechnowicza, Biuro Ewidencji i Archiwum UOP Warszawa, s. 23; Irena Bukowska, Relacja z IX 1996, zbiory autora; Zygmunt Augustowski Okręg AK Wilno po 1944, rkps Studium Polski Podziemnej w Londynie BI-5057/2; Zygmunt Augustowski, Relacja z IV 1997, zbiory autora; Zygmunt Augustowski, Relacja z VII1996, zbiory autora; Zofia Dąb-Biemacka, Relacja z X 1996, zbiory autora; Życiorys Jerzego Łozińskiego opracowany przez Stanisława Kuczyńskiego, zbiory S. Kuczyńskiego; Krótkie sprawozdanie z działalności... Materiały prof. Herbsta, Dział Rękopisów Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, 3309; Stanisław Szostak, Relacja z VI 1993, zbiory autora; Protokół przesłuchania Łozińskiego z 20 VII 1948. Akta sprawy przeciwko J. Łozińskiemu i innym, Archiwum Sądu Wojewódzkiego w Bydgoszczy. SR. 293/49, k. 154. Ewakuacja struktur Okręgu Wileńskiego AK z terytorium Wileńszczyzny w 1945 roku 749 lokali, w mieszkaniu Marii Chrzczonowicz przy ul. Kazimierzowskiej 4923. Opiekę nad tym punktem przejęli m.in. por. Augustowski i por. Łoziński. Tam miał się znaleźć sztab okręgu. Zainstalowana w Warszawie grupa rozpoczęła od razu swoją działalność. Oczekiwano na dworcach na przyjeżdżające transporty ewakuacyjne, aby wyłuskiwać żołnierzy wileńskiej AK. Część oficerów rozpoczęła pracę w PUR, reszta przygotowywała mieszkania, rozpoznawała teren, szukała miejsc zaczepienia24. Jednocześnie zaczęto budować drogę przerzutową. Do sprawnego przeprowadzenia ewakuacji opanowano kluczowe stanowiska w Państwowym Urzędzie Repatriacyjnym w Wilnie i innych urzędach zajmujących się ewakuacją polskiej ludności. Do Związku Patriotów Polskich wstąpił wtedy mec. Stanisław Ochocki. Ten zasłużony dla AK żołnierz, przewodniczący Wojskowego Sądu Specjalnego wszedł w struktury ZPP za zgodą komendanta okręgu. Został wyznaczony Pełnomocnikiem Rządu Tymczasowego ds. Ewakuacji w randze ministra. Czyż można było znaleźć lepszą posadę do dalszego prowadzenia spraw konspiracyjnych? Na tym stanowisku mógł przecież kontrolować każdy transport repatriantów. Mógł przeszkadzać lub pomagać przy wyjeździe (w zależności od poleceń Kierownictwa Podziemia). W swojej pracy nie bał się osobistych spotkań z oficerami Komendy Wileńskiej. Mimo ryzyka dekonspiracji ułatwiało to kontakt i przyspieszało załatwienie różnych spraw. Na cele repatriacji ofiarowywał także znajdujący się w jego dyspozycji samolot. Można byłoby z niego skorzystać w sytuacji kryzysowej25. Zresztą nie tylko on jeden wszedł w struktury nowej administracji. Kierownikiem działu transportu PUR (a więc osobą bezpośrednio odpowiedzialną np. za listy repatriantów) w Wilnie został por. Franciszek Stal, ps. „Chabina", dotychczasowy komendant Obwodu Święciany26. Oprócz Stalą w Urzędzie Repatriacyjnym jako pracownik działu transportu pracował także Feliks Pawlak, mający ścisły kontakt z oficerami Oddziału Likwidacyjnego Komendy Okręgu. Także on ułatwiał wyjazd żołnierzom wileńskiej AK. Jego to obowiązkiem było m.in. konwojowanie transportów ewakuacyjnych do granicy. Miał także wpływ na sporządzanie list repatriowanych. Umieszczał na nich nazwiska osób poleconych przez konspirację27. Tymczasem rozpoczęła się akcja przerzutu sprzętu i ludzi okręgu. W akcjach tych wziął udział m.in. Stanisław Szukiel, ps. „Mocny", „Gruby Stach", przerzucając do 23 Irena Bukowska, relacja z IX 1996, zbiory autora. 24 Protokół przesłuchania Antoniego Olechnowicza Akta sprawy przeciwko A. Olechnowiczowi i innym, Archiwum m.st. Warszawy, 1154/50, s. 156; Protokół przesłuchania Jerzego Łozińskiego z 20 VII 1948. Akta spra- wy przeciwko J. Łozińskiemu i innym, Archiwum Sądu Wojewódzkiego w Bydgoszczy, SR.293/49, s. 154; Zygmunt Augustowski, relacja z VII 1996, zbiory autora. 25 Bolesław Nowik, Relacja, Dział Rękopisów, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 16.6641. II, s. 243; Kazimierz Pietraszkiewicz, relacja z dn. 20 VI1989 i 29 VII 1990, zbiory autora. 26 Stanisław Szostak, Relacja z VI 1993, zbiory autora. 27 Protokół przesłuchania Feliksa Pawlaka z 30 X 1948. Akta sprawy przeciwko F. Pawlakowi, Wydział Ewidencji i Archiwum Delegatury UOP Łódź, 1901/VIIt. I, s. 76. i 750____________________________________________Piotr Niwiński Polski broń i materiały wybuchowe28. Wytypowani do ewakuacji żołnierze przejeżdżali granicę, korzystając często z fałszywych kart ewakuacyjnych, masowo wyrabianych przez wileńską legalizację (jej działalność w tym okresie kończy się liczbą wydanych 20 tysięcy druków in blanco). Zabierali ze sobą często broń krótką, czasami także inne materiały organizacyjne. Przewożono je w skrytkach, umieszczanych zazwyczaj w meblach lub innym sprzęcie gospodarstwa domowego. Po przekroczeniu granicy byli „odbierani" przez komórkę podchwytową, najczęściej w Białymstoku, a następnie kierowani w głąb Polski. Oficerowie z punktów „podchwytowych" przekazywali także repatriowanym żołnierzom informacje o sytuacji w kraju oraz podawano odpowiednie kontakty w terenie29. W razie konieczności byli zaopatrywani w nowe komplety dokumentów, które umożliwiały zmianę tożsamości i zerwanie nici ewentualnego śledztwa30. Jednocześnie żołnierze AK przerzucani transportami otrzymywali z kasy okręgu kwotę pieniężną równą ok. 400 rublom. Miała być ona pomocą przy aklimatyzowaniu się w nowym terenie. Stanowiła zarazem część żołdu, wypłacanego żołnierzom wileńskiej konspiracji31. W zasadzie oba sąsiadujące Okręgi - Nowogródzki i Wileński - współpracowały w akcji przerzucania ludzi na teren Polski Centralnej. W okresie kwietnia-czerwca 1945 roku ewakuowano przez granicę transportami repatriacyjnymi nowogródzkie oddziały NN, ps. „Piętka", Ryszarda Kiersnowskiego, ps. „Puchacz" czy NN, ps. „Lew" z Obwodu Lida, a z powiatów Baranowicze i Nieśwież przerzucono co najmniej 300 ludzi32. W maju, po zbudowaniu placówek odbiorczych po drugiej stronie granicy, w obu Okręgach przerzut rozpoczął się na dobre. W każdym transporcie repatriacyjnym przerzucano co najmniej kilkudziesięciu akowców33. Rozpoczęto także akcję przerzucania całych oddziałów drogą poprzez „zieloną granicę". Akcja ta rozpoczęta jeszcze na początku 1945 roku, kontynuowana była, z dość dużym powodzeniem, przynajmniej do końca jesieni 1945. Pierwotnie przetarty został szlak przez Grodzieńszczyznę, prowadzący do Puszczy Białowieskiej (w przecieraniu brał udział m.in. oddział wydzielony pod komendą Olgierda Wirgiasa, ps. „Wrzos")34. Szlakiem tym następnie zaczęto przemieszczać poszczególne oddziały. Akcja podzielona była zazwyczaj na kilka części. Pierwszym etapem było skoncentrowanie w wyznaczonym punkcie kilku jednostek, dotąd działających samodzielnie. 28 Stanisław Szukiel vel Martyniuk vel Matulewski. Relacja, bez daty, zbiory St. Kuczyńskiego. 29 Zygmunt Augustowski, relacja z IV 1997, zbiory autora; Janina Kruk, relacja z VII 1996, zbiory autora; Zofia Dąb-Biernacka, Relacja z X 1996, zbiory autora; Witold Waluto, relacja z VII1994, zbiory własne; Józef Grzesiak, relacja z VIII 1995, zbiory autora; R. Warakomski, Komórka legalizacyjna Sztabu Okręgu Wileńskiego Armii Krajowej w latach 1939-1947, Bydgoszcz 1996. 30 Romuald Warakomski, Komórka legalizacyjna - relacja., Dział Rękopisów, Zakład Narodowy im. Ossolińskich 16.737 II/l. 31 Bolesław Nowik, Relacja. Dział Rękopisów, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 16.664 II s. 243. 32 T. Łabuszewski, K. Krajewski, Ewakuacja oddziałów AK z Okręgów Nowogródek i Wilno ... „Wileński Przekaz" 1995, nr 35; R. Kiersnowski, Tam i wtedy. W Podweryszkach, w Wilnie i w puszczy 1939-1945, Warszawa 1995, s. 215-217. 33 T. Łabuszewski, K. Krajewski, passim.. - • ' • 34 R. Kiersnowski, passim. > Ewakuacja struktur Okręgu Wileńskiego AK z terytorium Wileńszczyzny w 1945 roku________75] W Komendzie Okręgu panowało zapewne przeświadczenie, iż większe ugrupowania bezpieczniej przejdą granicę niż niewielkie oddziałki. Prócz tego ryzyko nie było rozłożone w czasie. Podporządkowane „dzikie" oddziały oraz jednostki okręgu udawały się więc na wyznaczony punkt zborny. Jeden z nich mieścił się przy tzw. Bunkrze Piłsud-skiego w Puszczy Rudnickiej. Stamtąd wędrowały, prowadzone przez doświadczonych przewodników, zazwyczaj przy współpracy istniejącej jeszcze sieci terenowej, w kierunku granicy. Po jej przejściu były przejmowane bądź przez placówki Okręgu Białostockiego, bądź przez wyznaczonych do tego zadania oficerów okręgu z komórek pod-chwytowych. :•=• 'v•'-•., ;•.-..•,. . .••; •;..:">?* Pierwszym znanym mi oddziałem, który skorzystał z tak przygotowanego przejścia, był oddział NN, ps. „Chorążego", który wraz z 60 ludźmi przeszedł granicę wczesną wiosną 1945 roku. Z wielu innych, które przedzierały się zbrojnie, wymienić można jako przykład dwa. M.in. pod koniec lipca przebijała się, dokładnie ustaloną przez Komendę Okręgu Wileńskiego trasą, grupa składająca się trzech oddziałów: tzw. Siódemka Wilhelma pod dowództwem Aleksandra Alesionka, ps. „Piorun", złożona z żołnierzy 7 Brygady, oddział sierż. NN, ps. „Maroczy", złożony z żołnierzy 3 Brygady oraz grupa sierż. Władysława Janczewskiego, ps. „Laluś" - razem około 50 żołnierzy (według innych danych 160 ludzi35). Inna udana przeprawa miała miejsce we wrześniu 1945 roku. 20-osobowy oddział pod komendą sierż. Wojnicza, ps. „Żuk" bez przeszkód dotarł na teren Obwodu Sokółka, gdzie przejęły go placówki terenowe Okręgu Białostockiego36. W maju 1945 roku do Warszawy wyjechała także wydzielona wcześniej część komórki legalizacyjnej. Była to jedna z najważniejszych części Okręgu Wileńskiego, dzięki której mógł on dalej trwać w konspiracji. Jej działalność maskowała przecież siatkę i zapewniała bezpieczeństwo jej żołnierzom. Podobne zadania miała wykonywać na nowym terytorium. Przygotowania do tego wyjazdu trwały już od dłuższego czasu. Selekcjonowano sprzęt, przygotowywano „na zapas" materiały i dokumenty. Kierownictwa przerzucanej komórki podjął się sam jej szef, ppor. Michał Warakomski, ps. „Piotr", zabierając ze sobą bliską współpracownicę Janinę Kruk, ps. „Laryssa"37. Po przygotowaniu siatki po drugiej stronie granicy i zapewnieniu ciągłości dalszej sprawnej ewakuacji okręgu, mjr Antoni Olechnowicz wyruszył do Warszawy. Była to, jak już wyżej wspomniałem, jego druga próba podróży. Jako jego zastępca, z wszystkimi uprawnieniami komendanta okręgu dla terenu Wileńszczyzny, pozostał mjr Wincenty Chrząszczewski, ps. „Ksawery" „Kruk". Pozostał także Delegat Rządu Jerzy Dobrzański, ps. „Maciej". Po dotarciu do Warszawy przejął komendę na ewakuowanymi, składając 35 Bolesław Nowik, Relacja, passim. 36 T. Łabuszewski, K. Krajewski, passim.; Relacja NN (W. Barsengow?), Dział Rękopisów, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 16.664 II; B. Nowik, Relacja, passim. 37 Protokół przesłuchania Janiny Kruk, Akta sprawy przeciwko A. Olechnowiczowi i innym, Archiwum m.st. Warszawy, 1154/50, k. 338; Janina Kruk, Relacja z VII 1996, zbiory autora; Michał Warakomski, Relacja. Koperta weryfikacyjna M. Warakomskiego, SPP. 752________________-• •• - ••' ____________________Piotr Niwiński jednocześnie na ręce szefa Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj płk. Rzepeckiego raport z działalności podległych mu struktur38. Jego fragmenty warto zacytować: Do dnia 10.7 br. [czyli 1945 roku] z Wilna wyjechało do Polski około 40 tyś., do tego czasu wywieziono na Wschód też okolo 40 tyś. aresztowanych Polaków^9. (...) dotychczas na terenie [Wileńszczyzny] pozostało: a. oddziały - około 400 ludzi - uzbrojeni b. siatka - około 1000 ludzi - uzbrojeni c. okolo 2 tyś. ludzi spoza AK nie mogących legalnie opuścić swego terenu4®. Końcowy punkt zawiera wnioski. Również warto chyba przytoczyć je w obszernym fragmencie: 1. W obecnych warunkach politycznych nie ma widoków na utrzymanie się na terenie Okręgu Wileńsko-Nowogródzkiego - cały wysiłek skierować na szybkie jego opuszczenie. ••'•'• ś. . ; >'• ;. ^ -^ • ' ' 2. Na terenie Polski utrzymać minimalną więź organizacyjną dla samopomocy, koleżeńskiej współpracy oraz informacji, w tym celu w większych skupiskach wilnian założyć paro-osobowe komórki (jaczejki). 3. Do poczynań Rządu tymczasowego [tak w oryginale] ustosunkowywać się ostrożnie, badając i zapewniając możność obejścia ważniejszych zarządzeń, w tym celu -rozbudować przede wszystkim legalizację. 4. Propagandą szeptaną uświadamiać otoczenie o celu poczynań bolszewickich, oraz stosowanych przez nich metodach i wyraźnym niebezpieczeństwie dla wszystkiego co polskie41. Biorąc jako wyjściowy fakt, iż okręg w okresie „Burzy" zmobilizował około 10 tyś. żołnierzy i mimo późniejszych aresztowań legalizacja wydała 20 tyś. kompletów fałszywych dokumentów umożliwiających ewakuację, liczba 1400 pozostałych do ewakuacji nie wydaje się duża. Podkreślić należy także, iż oficjalnie ewakuacja trwać miała od kwietnia do września 1945 roku. Widać z tego, iż operacja ta wchodziła w fazę końcową. Pozostały do przerzucenia tylko nieliczne grupy (o ewakuacji części z nich po lipcu 1945 roku już pisałem). W połowie lipca dotarł do Warszawy kwatermistrz okręgu por. Kazimierz Pietrasz-kiewicz, ps. „Konrad" z częścią skarbca42. Został przejęty z transportu jeszcze na dworcu. Zaraz po przyjeździe Pietraszkiewicz poinformował Olechnowicza o tym, iż przywiózł ze sobą tylko część funduszy. Dwie następne grupy, pozostające na Wileńszczyźnie pod 38 Protokół przesłuchania Antoniego Olechnowicza. Akta sprawy przeciwko A. Olechnowiczowi i innym, Archiwum m.st. Warszawy, 1154/50, k. 166. : 39 Meldunek „Lawicza" z 7 VII 1945, SPP, 3.9.2.3, k. 3. 411 Ibidem, k. 4. '',.,',' ... •••'.-..,• 41 Ibidem, k. 8. 42 Protokół przesłuchania Antoniego Olechnowicza. Akta sprawy przeciwko A. Olechnowiczowi i innym. Archiwum m.st. Warszawy, 1154/50, k. 99-102. , , Ewakuacja struktur Okręgu Wileńskiego AK z terytorium Wileńszczyzny w 1945 roku 753 komendą zastępcy kwatermistrza Zygmunta Sajdaka, ps. „Feniks", miały przewieźć resztę. Faktycznie wkrótce kolejna część skarbca przerzucona została przez ks. płk. W. Jeżniewskiego i przekazana ewakuowanym kasjerom okręgu: Janinie i Wiktorowi Jodko43. Kwatermistrzostwo rozpoczęło swoją działalność natychmiast44. Była to bowiem druga po legalizacji komórka niezbędna dla zabezpieczenia akcji ewakuacyjnej i dalszej działalności okręgu. Tymczasem w lipcu 1945 roku w Wilnie nastąpiła wsypa resztek Komendy Okręgu. 16 lipca aresztowany został p.o. komendanta mjr Wincenty Chrząszczewski, ps. „Ksa-wery", „Kruk" (pod nazwiskiem J. Michałowski)45. Tego samego dnia w kotle, zastawionym w lokalu „Ksawerego" przy ul. Pióromont, aresztowany został por. Bolesław Nowik, szef Oddziału I. Aresztowania objęły także p.o. kwatermistrza por. Antoniego Sajdaka, ps. „Feniks" (razem z nim wpadła pozostała w Wilnie część skarbca okręgu) oraz wielu innych. Kierownictwo wileńskiej AK podobnie jak sieć ewakuacyjna zostały rozbite46. Po tym ciosie siatka na Wileńszczyźnie już się nie odbudowała. Działała jeszcze tylko komórka legalizacyjna, która nie zaprzestała produkcji dokumentów, rozprowadzając je wśród pozostałych żołnierzy własnymi kanałami. Ale już w sierpniu 1945 roku wpadła i ona. Według Romulada Warakomskiego zlikwidowana została przez specjalnie w tym celu delegowanego z Moskwy mjr NKGB Brynta47. Faktycznie, już od dłuższego czasu wileńskie NKGB starało się zlokalizować komórkę legalizacyjną, „zalewającą teren fałszywymi dokumentami"48. Po tym ciosie proces zorganizowanej ewakuacji zakończył się. Była jeszcze prowadzona sporadycznie, ale w zasadzie bez pomocy siatki wileńskiego podziemia, jeśli już, to docierano do niego dzięki prywatnym kontaktom. , Okręg Wileński AK ewakuował się w swojej znacznej części na terytoria nowej Polski49. Dzięki zorganizowanej akcji zachowano łączność pomiędzy poszczególnymi skupiskami żołnierzy. Pozwoliło to na faktyczne odbudowanie struktur okręgu (choć w ograniczonym zakresie - uaktywniono tylko komendę i niektóre pododdziały). Na szerszą skalę działały tylko podporządkowane Komendzie Okręgu oddziały partyzanckie. Dowodzone przez mjr. Zygmunta Szendzielarza, ps. „Łupaszka" swoim zasięgiem obejmowały teren Pomorza od Koszalina do Elbląga oraz szeroko pojętą Białostocczyznę 43 Protokół przesłuchania Antoniego Olechnowicza. Akta sprawy przeciwko A. Olechnowiczowi i innym, Archiwum m.st. Warszawy, 1154/50, k. 297; Kazimierz Pietraszkiewicz, Relacja z 29 VII 1990, zbiory własne. J. Wołkonowski, op.cit., s. 338. 44 Protokół przesłuchania Antoniego Olechnowicza. Akta sprawy przeciwko A. Olechnowiczowi i innym, Archiwum m.st. Warszawy, 1154/50, k. 99-102. 45 Akta sprawy przeciwko Wincentemu Chrząszczewskiemu, Litewskie Archiwum Specjalne w Wilnie, 14689/3. 46 Bolesław Nowik, Relacja, Dział Rękopisów, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 16.664 II, s. 243. 47 Michał Warakomski, Życiorys, Koperta weryfikacyjna M. Warakomskiego, SPP; Romuald Warakomski, passim. 48 M. Warakomski, Życiorys, SPP. 49 Poruszam tę tematykę w swojej pracy na temat losów Okręgu Wileńskiego AK w latach 1944-1948. 754____________________________________________Piotr Niwiński (od Mazur po Mazowsze)50. Same struktury Okręgu Wileńskiego w swoim pierwszym okresie działalności na nowym terenie nastawione były zasadniczo na przetrwanie. Do połowy 1947 roku zajmowano się przede wszystkim pomocą materialną dla najbardziej potrzebujących akowców. Działającym niejako etatowo w konspiracji oficerom i żołnierzom wypłacano żołd (choć dość ograniczony), a pozostałym udzielano okolicznościowych zapomóg (np. na pokrycie leczenia czy kontynuację nauki). Zabezpieczano także ich bezpieczeństwo zaopatrując w dokumenty wykonane przez ocalałą, osiadłą w Warszawie komórkę legalizacji. Podstawowym zaś zadaniem było utrzymanie więzi pomiędzy żołnierzami. Okręg już w końcu 1945 roku nawiązał bezpośrednią łączność ze sztabem Naczelnego Wodza. Ustalono wtedy, iż organizacja jako całość pozostanie podporządkowana bezpośrednio Naczelnemu Wodzowi i dalej istnieć będzie jako struktura Okręgu Wileńskiego Armii Krajowej. Zakładano więc zachowanie struktury i nazwy AK, mimo rozkazu Komendanta Głównego AK z 19 stycznia 1945 roku. W połowie 1947 roku Okręg podjął się prowadzenia na rzecz Naczelnego Wodza działalności informacyjnej. Komendant Olechnowicz, dla większego zabezpieczenia podległych mu ludzi, skonstruował odrębną od struktur okręgu, choć opartą na jego żołnierzach, siatkę wywiadowczą, znaną jako „siatka Krzysztofa". Zbierane materiały ze wszystkich dziedzin życia cieszyły się uznaniem na Zachodzie. Jednocześnie prowadzono ewidencję żołnierzy okręgu w formie Ośrodka Mobilizacyjnego Okręgu Wileńskiego Armii Krajowej. Do połowy 1948 roku ewidencją objęto 482 osoby. Jednocześnie wiele osób, nie objętych ewidencją, uznawano jako potencjalnych członków podziemia51. Była więc to organizacja masowa. Okręgu Wileński AK przetrwał jako groźna dla komunistycznej władzy, choć ograniczona w swojej aktywnej działalności, podziemna struktura do czerwca 1948 roku, kiedy to został całkowicie rozbity w toku tzw. Akcji X. O jego znaczeniu niech powie fakt, iż jeszcze w latach siedemdziesiątych przynależność do wileńskiej AK była postrzegana negatywnie, a zapiski o niej znajdowały się w większości teczek osobowych. Oddziały „Łupaszki" uznawane były zaś za jedną z „najgroźniejszych band" walczących z Polską Ludową52. 511 T. Łabuszewski, K. Krajewski, Od Łupaszki do Miota, Warszawa 1996. 51 Lista OMOWAK. Akta sprawy przeciwko A. Olechnowiczowi i innym, Archiwum ni.st. Warszawy, 1154/50, t. VII - dowody rzeczowe. 52 Choćby w pracach T. Walichnowskiego czy J. Babczenki i R. Bolduana. Prane Dunduliene *].-,: Moje Wilno - . W lipcu 19441 roku miaty miejsce gwałtowne walki między Rosjanami i Niemcami. Ponad tydzień tkwiliśmy ukryci w piwnicy domu nr 21 (obecnie nr 23) przy ulicy Mickiewicza. Z piwnicy wychodziliśmy tylko ja i mąż mojej siostry Antanas Obolenas, aby ugotować zupę grochową. Dzieliliśmy się nią z wszystkimi, którzy byli w piwnicy, i tak broniliśmy się przed głodem. Jednego dnia strzały ucichły. Niemcy wycofali się za Wilię do parku Vingis (Zakręt), a Rosjanie jeszcze nie ośmielili się wkroczyć do Wilna. Wilno zostało bez władzy. Około godziny 11 przerwali spokój wkraczający uzbrojeni mężczyźni z biało--czerwonymi opaskami na rękawach. Wśród nich zobaczyłem Dzuka Saliukasa, mieszkającego w mieszkaniu stróża naszego domu, który ożenił się z kobietą mówiącą żargonem tutejszych. Może to był dowódca ten, który groźnym, złym głosem zakrzyczał: „Litwini są? Kobiet nie ruszać". Wszyscy milczeli. Wtedy przybysze zaczęli sprawdzać dokumenty. Niektórzy z ukrywających się w piwnicy wskazali, że ten i inny jest Litwinem. Znaleźli ich czterech: mego gospodarza lekarza Irlika (około 60 lat; przybył z Kowna), męża mojej siostry Antanasa Obolenasa i dwóch Litwinów studentów (nazwisk nie znam). Wyprowadzono ich z piwnicy, ustawiono przy murowanym płocie i załadowano broń. Jednak w tym czasie kobiety jako tako mówiące po polsku zaczęty krzyczeć, żeby zostawili żywym A. Obolenasa, który ratował wszystkich od głodu. Rirm/ydukas, pięcioletni syn A. Obolenasa, uczepił się nogi ojca i strasznie krzyczał, jakby rozumiejąc, co czeka jego ojca. Wtedy jeden z morderców chwycił A. Obolenasa za klapy i wyciągnął go z szeregu skazanych. „Idź precz, litewski psie" - burknął. 1 Tytuł oryginału: Armia Krajowa mordowała wilnian; zob. „Voruta" (Wilno) 1991, nr 13-14. 756 Wspomnienia _ Prane Dunduliene Pozostałych trzech rozstrzelano. Nigdy nie zapomnę krzyku Rirrwydukasa i zniekształconych twarzy umierających. A ja patrzyłam, patrzyłam zdrętwiała, nic nie czując, skuta nienawiścią do strasznych morderców. Kto ich takich jak Dzuk Saliukas przeobraził w najgorszych zwierzy, niepowstrzymanych wrogów swego narodu. Tacy jak Saliukas, oszukany ciemny człowieczek, tworzyli jednostki Armii Krajowej na Wileńszczyźnie. Po umocnieniu się nowej władzy poszłam do Komitetu Wykonawczego. Tam spotkałam w mundurze człowieka mówiącego po rosyjsku. Opowiedziałam o zabitych i poprosiłam o pomoc w ich pochowaniu. Z rana przyjechała ciężarówka z trzema trumnami z nie-heblowanych desek. Odkopano trupy, włożono do trumien i zawieziono na Rossę, gdzie ich pochowano. Odprowadzali ich mieszkańcy całego domu. Należy odnotować, że „bojownicy" Armii Krajowej, którzy zabili „Litwiaków", zrabowali mieszkanie Irlika (również ja tam mieszkałam). Zabrali wszystko, co tylko znaleźli: ubrania, nawet stroje ludowe, obuwie, pościel, naczynie. W tych dniach w podobny sposób w Wilnie zamordowano wielu Litwinów. Jarosław Wołkonowski (Wilno) Wileński Okręg AK w świetle nieznanych dokumentów odnalezionych w kościele Bernardynów w Wilnie W lutym 1995 roku, podczas prac remontowych w wileńskim kościele Bernardynów, zostały znalezione dwie skrzynie dokumentów Wileńskiego Okręgu Armii Krajowej. Skrzynie te znajdowały się w niszy jednej ze ścian kościoła na wysokości 6 metrów od ziemi. Dokumenty te, liczące ponad dwa tysiące stron, zamiast trafić do archiwów Litwy, gdzie mogliby zapoznać się z nimi naukowcy i specjaliści z tej dziedziny, trafiły w ręce dwóch posłów na Sejm Republiki Litewskiej - Juozasa Dringelisa i Romualdasa Ozolasa. Wykorzystali oni ten materiał do swych politycznych celów. 17 maja 1995 roku na konferencji prasowej oskarżyli AK o zamiar okupacji Litwy, o współpracę z niemieckimi strukturami wojskowymi, czego dowodem miały być materiały znalezione w bernardyńskim kościele1. 18 maja 1995 roku Ambasada RP w Wilnie wystosowała pismo z prośbą o zapoznanie się z tymi materiałami i udostępnienie ich szerokiemu gronu naukowców2. Tydzień później Juozas Dringelis, poseł na Sejm RL, opublikował pierwszy z cyklu artykułów na temat tych dokumentów wraz z kilkoma odbitkami ksero znalezionych materiałów w prawicowej gazecie „Lietuvos Aidas"3. W ten sposób doszło do wypaczenia treści znalezionych dokumentów oraz oczernienia polskiego podziemia niepodległościowego na Wileńszczyźnie. Znalezione dokumenty do końca 1995 roku nie były udostępnione żadnemu naukowcowi na Litwie, gdyż były porządkowane i restaurowane w Centralnym Państwowym Archiwum Litwy. Jeszcze w listopadzie 1995 roku dyrektor tego archiwum, Piliponys, na moją prośbę o wgląd w te dokumenty stwierdził, że żaden z naukowców litewskich dokumentów tych nie badał, gdyż były one restaurowane. Na moje pytanie, dlaczego pozwolono zapoznać się z tymi dokumentami J. Dringelisowi i R. Ozolosowi - amatorom nie znającym tematu, chociaż posłom na Sejm - dyrektor archiwum odpowiedział, 1 „LietUYos Aidas", 1995, nrz!8V, s. 4. : , , ....... ....... , 2 „Lietuvos Aidas", 1995, nr z 19 V, s. 4. 3 J. Dringelis, Tajemnica kościoła Bernardynów, „Lietiwos Aidas" 1995, nr z z 24 V, s. l i 5 oraz następne numery dziennika. 758 Jarosław Wolkonowski że nastąpiło to, zanim dokumenty trafiły do archiwum, bez jego wiedzy i zgody4. Źle się stało, że najpierw z dokumentami zapoznali się amatorzy i politycy. Jeszcze gorzej jest, że właśnie ci amatorzy utrwalili w społeczeństwie litewskim błędną i dlatego szkodliwą - dla nauki oraz interesów Polski i Litwy - opinię o znalezionych dokumentach Wileńskiej AK. Na początku 1996 roku z materiałów tych sporządzono mikrofilm, który został podzielony na cztery części. Dzisiaj są one dostępne dla każdego obywatela Litwy. Zbiór dokumentów, liczący 2266 stron (z których około 20 jest podwójnych), został podzielony na 110 teczek tematycznych. Z analizy tych materiałów wynika, że większość dokumentów pochodzi z Biura Informacji i Propagandy (BIP), a znaczna ich część z komórki Grupa D Komendy Okręgu Wileńskiego Armii Krajowej. 106 teczek odnosi się do okresu styczeń 1943 roku-czerwiec 1944 roku. Cztery teczki materiałów (b. l, b. 5, b. 72 i b. 82) obejmują dokumenty od 1938 roku (Administracja wojskowa. Skrypt do użytku hufców szkolnych szkól zawodowych, Warszawa 19385) do 1942 roku (V. Drema, Polski szowinizm pod przykrywką bolszewizmu6). W ostatnich dwóch teczkach7 zebrane są dokumenty (ogółem 170 stron), w których czytelne są oddzielne zdania lub wyrazy. Z tego powody zbadanie ich jest praktycznie niemożliwe. Biorąc powyższe pod uwagę, zostaną tu rozpatrzone materiały zgromadzone w 104 tematycznych teczkach zbioru. Największą wartość przedstawiają raporty bojowe dowódców brygad i oddziałów Wileńskiej Armii Krajowej z akcji przeprowadzonych wiosną 1944 roku. Są to meldunki bardzo dokładne, do znacznej ich części załączone są szkice bojowe z akcji. Dotyczą one takich akcji, jak: Murowana Oszmianka (meldunki inspektora „Jaremy" i dowódcy 3 Brygady „Szczerbca"), Graużyszki (raport „Jaremy"), Pawłowo (raport „Szczerbca"), Janiszki (meldunek zastępcy dowódcy 5 Brygady „Rakoczego"), Dubinki, Bołosza, Mar-cebolino, Łokciany, Rymszany, Pietryki, Koleśniki, Koniawa, Zabłoć, Ejszyszki i wiele innych8. Ogółem są tutaj raporty z około 30 akcji bojowych. Dotychczas były one znane z relacji żołnierzy AK, meldunków niemieckich lub policji litewskiej. Odnalezione meldunki bojowe polskich oddziałów są pisane na żywo i konfrontacja ich z meldunkami niemieckimi bądź litewskimi, ukazującymi te akcje, pozwala z dużą wiarygodnością odtworzyć przebieg akcji. Są wśród nich dwa raporty miesięczne oddziałów: raport miesięczny za kwiecień 1944 roku OL 1/85, który działał na Brasławszczyźnie, podpisany przez dowódcę „Lacha" oraz wyciąg z dziennika bojowego l Brygady za kwiecień 1944 roku podpisany przez dowódcę brygady por. „Juranda". 4 J. Wołkonowski, Tajemnica kościoła Bernardynów albo jak litewski poseł wyrządził szkodę Litwie i stosunkom łitewsko-polskim, „Kurier Wileński" 1996, nr z 23 VII, s. 8-9 oraz następne numery dziennika. 5 Centralne Państwowe Archiwum Litwy (ĆPAŁ), f. R 601, ap. l, b. 82. 6 ĆPAŁ, f. R601,ap. l, b. 82. • 7CPAL, f. R601,ap. l,b. 109i b. 110. " ĆPAŁ, f. R 601, ap. l, b. 56, k. 1-53. Wileński Okręg AK w świetle nieznanych dokumentów odnalezionych w kościele... 759 Do bardzo ciekawych materiałów należy zaliczyć korespondencję dowódcy 5 Brygady, „Łupaszki", z sowieckimi partyzantami w sprawie rozmów. Korespondencja ta składa się z trzech listów od oddziałów sowieckiej partyzantki, które proponują spotkanie, i trzech odpowiedzi „Łupaszki", bardzo mądrych i rozsądnych9. ś, : t, W marcu 1944 roku BIP Komendy Wileńskiego Okręgu AK oddelegowało swego pracownika A. Snarskiego, ps. „Solny" w celu zapoznania się z życiem żołnierza polskiego w partyzantce i możliwościami prowadzenia akcji propagandowej. „Solny" w okresie marzec-kwiecień 1944 roku był na inspekcji w brygadach 5 i 6, w Brygadzie „Błyskawica" oraz w Zgrupowaniu Nr 3 Inspektoratu F. Zachowały się dwa raporty i jedno sprawozdanie „Solnego" z tej inspekcji. Autor przedstawia umundurowanie i uzbrojenie żołnierza polskiego, wysoko ocenia stan moralny i stosunki panujące wśród partyzantów. Odnotowuje pojedyncze negatywne fakty, które miały miejsce przy pobraniu żywności i ubrania od ludności cywilnej (m.in. nierównomierne rozłożenie ciężaru żywienia na całą wieś), braki amunicji oraz niedocenianie roli kwestii narodowościowej (lekceważenie Białorusinów). Domaga się wprowadzenia zasady, że służbę sanitarną powinni pełnić sanitariusze mężczyźni. W swych wnioskach „Solny" odnotował niezbędność powierzenia oddziałom konkretnych działań bojowych, gdyż bezczynność będzie powodować demoralizację żołnierza, pociągającą za sobą kradzieże, rabunek, a nawet bandytyzm, czego dowodem były wypadki, które miały miejsce podczas dłuższych okresów bezczynności. Aby polepszyć istniejący stan, „Solny" widzi potrzebę powołania oficera propagandowego w każdym oddziale i wzmocnienie pracy propagandowej10. Te trzy dokumenty stanowią cenny materiał, ukazujący życie i nastroje partyzantów AK na Wileńszczyźnie wiosną 1944 roku. Zachowały się również dyrektywy o pracy propagandowo-informacyjnej i organizowania pracy kulturalno-oświatowej dla żołnierzy AK przebywających w obozach partyzanckich11. Wśród omawianych dokumentów zachowała się instrukcja ideowo-wychowawcza dla członków AK, w której podaje się wzory tłumaczenia żołnierzom AK zachodniego systemu wartości, wolności i demokracji oraz wyjaśnienie zagrożeń, które niosą bolsze-wizm i nazizm12. W materiałach Wileńskiego Okręgu AK znalezionych w kościele Bernardynów znajduje się pięć sprawozdań Grupy N, podporządkowanej BIP KO AK, które ukazują działalność tej komórki. Pochodzą one z 1943 roku i początku 1944 roku. Wszystkie są podpisane przez kierownika grupy N „Wiktora", prof. Juliusza Szweda. Dotychczasowa wiedza o działalności tej grupy jest bardzo skąpa. Z raportów wynika, że Grupa N została założona w styczniu 1943 roku z ludzi działających w Grupie „Borsuki", która rozpo- 9 ĆPAŁ, f. R 601, ap. l, b. 44, k. 1-6. 10 ĆPAŁ, f. R 601, ap. l, b. 24, k. 2-9. 11 ĆPAŁ, f. R 601, ap. l, b. 10. 12 ĆPAŁ, f. R601,ap. l, b. 18, k. 1-3. 760 Jarosław Wołkonowski częła podobną działalność jeszcze w kwietniu 1942 roku. Grupa N została podzielona na sześć komórek, z których każda miała specjalne zadania, własne kierownictwo i własny budżet. Tak np. komórka „Korniki" wykonywała wszelkie prace drukarskie, komórka „Gołębie" kolportowała wszelkiego rodzaju druki, komórka „Borsuki" zdobywała wzory druków legitymacji, komórka „Krety" dezorganizowała życie gospodarcze przez wysyłanie fałszywych instrukcji, komórka „Wyżły" prowadziła wywiad na terenie instytucji niemieckich, zaś komórka „Żbiki" zajmowała się ratowaniem z opresji zagrożonych, ubezpieczała z bronią w ręku różnorodne akcje tej grupy. Jak wynika z raportów w pierwszej połowie 1943 roku w Grupie N pracowało 47 osób. Jako przykład wykonanej pracy za styczeń-sierpień 1943 roku można podać fakt wyśledzenia siedziby kontrwywiadu niemieckiego i ustalenia składu kierownictwa, ustalenie nazwisk Pola-ków-agentów tej instytucji, a także listy 11 Polaków współpracujących z gestapo13. Jako przykład pracy tej grupy za okres sierpień-wrzesień 1943 roku może służyć działalność komórki „Korniki" zajmującej się drukiem. Komórka ta w tym okresie wykonała na powielaczu 650 egzemplarzy różnych druków, skopiowano i sfotografowano 32 dokumenty i pieczęcie, odbito na maszynie do pisania 182 egzemplarze „Informatora Specjalnego", 40 egzemplarzy Instrukcji dla kurierów i kolporterów, 60 egzemplarzy tłumaczeń artykułów z prasy niemieckiej, napisano na maszynie około 1000 egzemplarzy druków do akcji „Oktober". W komórce tej pracowały 4 osoby14. We wrześniu 1943 roku podczas łapanek i branki zakładników w ręce niemieckie wpadło 6 osób z Grupy N. . ,•..;• . .. . l? W listopadzie 1943 roku Grupa N została przeorganizowana i otrzymała nazwę Grupa D. Oprócz odcinka niemieckiego doszły odcinki rosyjski, litewski i białoruski. Z sześciu istniejących komórek zostały powołane 4 zespoły: „Krety", „Wyżły", „Żbiki" i „Borsuki". Ogółem w Grupie D w listopadzie 1943 roku były 72 osoby15. J W listopadzie 1943 roku Komenda Wileńskiego Okręgu otrzymała z Warszawy rozkaz podpisany przez komendanta Tadeusza Komorowskiego, ps. „Znicz" o powołaniu w ramach BIP specjalnych referatów K, które miały na celu zwalczenie destrukcyjnej i służącej obcym interesom akcji komunistycznej16. W grudniu 1943 roku Grupa D przejęła jeszcze jeden odcinek pracy - referat K. ,... , - , W ostatnim raporcie „Wiktora" dotyczącym Grupy D za luty 1944 roku na uwagę zasługuje udana akcja pobrania cukru z fabryki wileńskiej na ogólną wartość przeszło 60 000 marek. Doszło do użycia broni wobec interwencyjnych sił policyjnych. Zachował się szczegółowy raport „Wiktora" z przebiegu tej akcji17. Jej dziesięciu uczestników miało później ograniczenia w poruszaniu się. 13 ĆPAŁ, f. R 601, ap. l, b. 23, k. 7-9. 14 Ibidem, k. 10-11. l5Mfem,k. 1-2. 16 ĆPAŁ, f. R 601, ap. l, b. 2, k. 13. l7CPAL,f.R60l,ap. l, b. 56, k. 1-4. Wileński Okręg AK w świetle nieznanych dokumentów odnalezionych w kościele...___________761 Innym przykładem działalności grupy za luty może być sprawozdanie zespołu „Wy-żły", który wydał 6 numerów „Informatora Specjalnego", przetłumaczył 49 artykułów z prasy niemieckiej dotyczących spraw polskich, opracował instrukcję o zbieraniu materiałów antykomunistycznych, przesłał 12 raportów o współpracownikach gestapo, rozkolportował 900 egzemplarzy tajnych pism, nawiązał kontakt z żandarmerią niemiecką, policją litewską i więzieniem na Łukiszkach w celu uzyskania informacji18. Jest to ostatni raport z działalności Grupy D. , '.'.-.', :; rs -'^ ; ^ • : , ,: Kierownik Grupy D pochodzący ze Śląska, wspomniany prof. Julian Szwed, sekretarz szefa niemieckiego urzędu zaopatrzenia frontu wschodniego po akcji „Cukier dla partyzantów" musiał ukrywać się pod Wilnem. Zginął przy wymianie strzałów z patrolem litewsko-niemieckim niedaleko od kryjówki. Kończąc temat działalności Grupy D trzeba odnotować, że pięć odnalezionych raportów to dzisiaj jedyne archiwalne źródło ukazujące wszechstronnie działalność tej komórki. W Centralnym Archiwum Państwowym Litwy zachował się meldunek niemiecki, który wyjaśnia dalsze losy Grupy D. 25 marca 1944 roku litewska policja bezpieczeństwa aresztowała dwóch mężczyzn, którzy legitymowali się fałszywymi dokumentami asystentów wydziału kryminalnego. Dalsze aresztowania pozwoliły na wykrycie tajnej drukarni polskiej, zecerni, prasy ręcznej oraz zbioru stempli, pieczęci niemieckich i litewskich urzędów itp. Ogółem w tej sprawie, według niemieckich meldunków, aresztowano 23 osoby19. Podsumowując powyższe można stwierdzić, że w marcu 1944 roku okupacyjnym władzom niemieckim udało się w znacznym stopniu rozbić Grupę D i sparaliżować antyniemiecką działalność propagandową, ponieważ brak dalszych wiadomości o istnieniu tej grupy. Zachowały się również trzy instrukcje dla członków Grupy N, pochodzące z października 1943 roku, w których omawiane są szczegółowe formy działalności, takie jak przerywanie połączeń telefonicznych, powodowanie uszkodzeń w oponach samochodowych wojskowych i policyjnych, kolportaż bibuły antyhitlerowskiej przez podrzucanie jej na jadące samochody wojskowe, napady na pojedynczych Niemców i Litwinów w celu odebrania im broni, szczególnie pistoletów, automatów oraz: (...) 6) obserwowanie i notowanie nazwisk Litwinów szczególnie wrogo usposobionych względem Polaków; 7) obserwowanie i notowanie nazwisk tych osobników spośród Polaków, którzy są zdrajcami sprawy polskiej i znajdują się na usługach naszych wrogów oraz tych, którzy wyparli się swojej narodowości20. Na podstawie tych instrukcji, podpisanych przez kierownictwo Grupy N, były notowane osoby, które odpowiadały tym dwóm punktom (6, 7). Wśród dokumentów zna- 18 ĆPAŁ, f. R 601, ap. l, b. 23, k. 4-6. 19 ĆPAŁ, (mikrofilm), f 504, ap. l, jednostka 10, klatka 50. 211 ĆPAŁ, f. R601,ap. l, b. 14, k. 2. 762________________________________________Jarosław Woikonowski lezionych w wileńskim kościele Bernardynów znajdują się trzy listy osób, które odpowiadają instrukcjom. Pierwszą listą jest „Lista osób, które rzekomo pracują w gestapo", obejmująca 14 osób (w większości nazwiska o polskim brzmieniu) i datowana 5 maja 1944 roku21; drugim dokumentem jest lista 4 osób, podejrzanych o współpracę z gestapo i datowana 19 maja 1944 roku22; trzecia lista obejmująca 750 osób23, którym postawiono zarzuty wymienione w punkcie 7 (zdrajcy sprawy polskiej, są na usługach wrogów, wyparli się swej narodowości). Właśnie z powodu tej listy Litwini zarzucili AK szykowanie list osób nielojalnych. Teczka zawierająca tę listę została nazwana przez pracowników, porządkujących te materiały, następująco: „Lista nielojalnych mieszkańców wobec Polaków", mimo iż sama lista tytułu nie ma, jak również nie ma mowy o „nielojal-ności" w instrukcjach. Na liście tej, sporządzonej w postaci tabeli, obok kolumn nazwisko i imię, wiek, itp. znajduje się kolumna „powód wciągnięcia", gdzie odnotowana jest przyczyna umieszczenia danej osoby na liście. Były to na ogół rzeczy istotne: utrzymuje stosunki z Niemcami, zmienił narodowość na litewską, został volksdeutchem, utrzymuje stosunki z gestapo, utrzymuje intymne stosunki z Niemcami, wydał jeńca Polaka-oficera itp. Bardzo cenny jest meldunek do Konga (Komenda Główna AK w Warszawie) pt. Sytuacja w Wilnie pod względem wojskowo-politycznym do polowy maja 1944 roku24. Autorem tego meldunku jest komendant Okręgu ppłk Aleksander Krzyżanowski, ps. „Wilk". Przedstawione są w nim rozmowy z delegatem gen. P. Plechavićiusa, akty mordowania cywilnej ludności przez litewskich żołnierzy, rozbicie i rozbrojenie oddziałów litewskich. Bardzo cenne są ogólne wnioski, gdzie „Wilk" ocenia te wypadki, przedstawia sytuację polityczną i stosunki polsko-litewskie na tym terenie, ukazuje starania niemieckie o pozyskanie Polaków i podziemia polskiego oraz skierowania go do walki z bolszewikami25. Ważny jest również, znaleziony wśród tych materiałów, rozkaz nr 5, podpisany przez „Wilka". Pierwszy wariant tego rozkazu znajduje się w Studium Polski Podziemnej w Londynie26. Otóż odnaleziona wersja rozkazu nr 5 różni się od znanego wstępem i trzema pierwszymi punktami, a mianowicie: Mimo niejednokrotnych rozkazów i wytycznych dawanych na odprawach lub nawet przed frontem oddziałów, stwierdziłem, że nie wszyscy dowódcy i żołnierze należycie je zrozumieli i nie stosują ich po mojej myśli. W związku z tym zarządzam: 1. Żołnierz Polski walczy tylko z wrogiem, który jest uzbrojony i stawia opór. 2. Bez mego rozkazu nie wolno przekraczać granic okręgu. Wyjątek mogą tylko stanowić warunki bezpieczeństwa oddziału. 21 ĆPAŁ, f. R601,ap. l, b. 80, k. 1. Ibidem, k. 4. 23 ĆPAŁ, f.R601,ap. l, b. 81, k. 1-33. 24 ĆPAŁ, f. R 601, ap. l, b. 52, k. 226-229. 23 Ibidem, k. 228. 26 Studium Polski Podziemnej w Londynie, 3 IX 2. 3, Wilno-Nowogródek, k. 10. Wileński Okręg AK w świetle nieznanych dokumentów odnalezionych w kościele... 763 3. Bezwzględnie zabraniam odbierać silą broni z źródel sieci konspiracyjnej21. Dalej teksty obu wersji są takie same. Ciekawy jest również, nieznany dotychczas, rozkaz „Wilka" z 21 maja 1944 roku dotyczący nadużywania alkoholu przez żołnierzy AK, w którym komendant Okręgu w ostrej formie, prawdopodobnie na podstawie raportów „Solnego", reaguje na tę plagę: Uprzedzam dowódców, u których nadużywanie alkoholu będzie nadal miało miejsce, że będę ich usuwał ze stanowisk bez względu na ich dotychczasowe zasługi. Rozkaz niniejszy ma dotrzeć pisemnie do Komendantów Obwodów i D-ców Brygad.2^. Zachował się również, nieznany dotychczas, rozkaz „Znicza" z 22 maja 1944 roku, jak należy ustosunkować się do oddziałów łotewskich: 1) Nie szukać zaczepki z Łotyszami. ;, 2) Ustosunkować się do nich rycersko, szanować godność własną i ich. 3) Wejść w życzliwy kontakt, mając w dalszym planie nawiązanie stosunków w celu skupu broni i (...). 4) Pomimo okazywanej Łotyszom życzliwości, być w stosunku do nich czujnym, nie dekonspirować się, gdyż niewiadomym jest czas, kiedy ci Łotysze otrzymają rozkaz od władz niemieckich zbrojnego wystąpienia przeciw naszym oddziałom. Rozpoznawać w celu zabezpieczenia się przeciw ewentualnym zaskoczeniom29. Bardzo cennym źródłem są sprawozdania okresowe (miesięczne lub dwutygodniowe) Okręgu, pisane przez pracowników BIP na potrzeby Komendy Głównej AK w Warszawie o nastrojach społeczeństwa, działalności władz okupacyjnych, stosunkach narodowościowych, sowieckiej partyzantce i polskiej partyzantce w różnych powiatach województwa wileńskiego. Takich sprawozdań w tym zbiorze dokumentów jest dziewięć z okresu od listopada 1943 roku do maja 1944 roku włącznie; stanowią one bardzo cenny materiał, zawierający wiele faktów i szczegółów z tamtego okresu z terenu województwa wileńskiego30. Na uwagę zasługuje też kilka meldunków kwartalnych Inspektoratu A i Inspektoratu „Dwór" (miasto Wilno), zawierających wiele ciekawych informacji, pochodzących z pierwszej połowy 1944 roku. Zawarte są w nich dane na temat stanu wyposażenia inspektoratów w broń, amunicję, stany liczbowe organizacji itp.31 Ważnym źródłem faktograficznym są zeznania świadków o dokonanych rabunkach i mordach przez niemiecką i litewską policję na cywilnych mieszkańcach Wileńszczyzny32. Prócz wymienionych już dokumentów należy jeszcze odnotować dużą liczbę opracowań na tematy stosunków narodowościowych (polsko-litewskich, polsko-białoruskich, 27 ĆPAŁ, f.R601,ap. l, b. 4, k. 6. 28 ĆPAŁ, f. R 601, ap. l, b. 2, k. 9. 29 Ibidem, k. 8. 30 ĆPAŁ, f. R 601, ap. l, b. 46 oraz b. 52, k. 1-248. 31 ĆPAŁ, f. R 601, ap. l, b. 57, k. 1-10 oraz b. 58, k. 1-8. 32 ĆPAŁ, f.R601,ap. l, b. 22, k. 1-13. 764 Jarosław Wolkonowski polsko-ukraińskich, rosyjsko-polskich i innych33); bogate przeglądy prasy litewskiej (również podziemnej), białoruskiej, niemieckiej (wszystkie tłumaczone na język polski) i polskiej34 oraz grupa sprawozdań o sytuacji politycznej w Wilnie, Brasławiu, Oszmia-nie i innych miastach woj. wileńskiego35. , : Na zakończenie należy odnotować znaczny zbiór różnych pism podziemia polskiego, które ukazywały się w latach 1943-1944 na Wileńszczyźnie, takie jak: „Insurekcja", „Rzeczpospolita Polska", „Echa Leśne", „Świt Polski", „Partyzant" (pismo 5 Brygady „Łupaszki"), „Niepodległość", „Ojczysta Orka", „Jednością Silni", „Sursum Corda", „Polska w walce", „Pobudka", „Polskie Wiadomości", „Uderzenie" (pismo Uderzeniowego Batalionu Kadrowego)36. Część z tych pism znana była tylko z nazwy, dlatego egzemplarze te, chociaż w większości pojedyncze numery, w pewnym stopniu lukę tę wypełniają. ,.,,,, Znalezione materiały uzupełniają dotychczasową wiedzę o polskim niepodległościowym podziemiu na Wileńszczyźnie. Pod względem ilościowym jest to jeden z największych zbiorów archiwalnych, zawierających oryginalne materiały Wileńskiego Okręgu Armii Krajowej. Jednak nie jest to, poszukiwane od wielu lat, archiwum Komendy Wileńskiego Okręgu. Materiały z tego zbioru umożliwiają rekonstrukcję wielu faktów i szczegółów, przedstawiają sytuacje i panujące stosunki (polityczne, ekonomiczne, narodowościowe) na Wileńszczyźnie w wyjątkowym momencie dziejów. 33 ĆPAŁ, f. R 601, ap. l, b. 33, b. 34, b. 35, b. 36. 34 ĆPAŁ, f. R 601, ap. l, b. 39, b. 40, b. 41. 35 ĆPAŁ, f. R 601, ap. l, b. 45, b. 47, b. 48, b. 49, b. 50. 36 ĆPAŁ, f.R601,ap. l, b. 83-105. Czesław Hołub Moje Polesie Moje Polesie - to Polesie wojenne, bo chociaż urodziłem się i wychowałem w Brześciu nad Bugiem, który był administracyjną stolicą woj. poleskiego, lepiej znałem odległą Wileńszczy-znę. Tam spędzałem niemal wszystkie wakacje, a na Polesiu tylko niedzielne wypady do Dubicy, gdzie mieszkała moja matka chrzestna. Ograniczały się one do spacerów po lesie lub pluskania się w Bugu. Wrzesień 1939 roku objawił się hukiem bomb, natłokiem transportów uciekinierów z zachodnich rejonów kraju i wojska jadącego w przeciwnym kierunku. Mimo że od pierwszego dnia wojny lotnictwo niemieckie niemal bezkarnie latało nad Brześciem, siejąc śmierć i zniszczenie, ja i moi koledzy nie zdawaliśmy sobie sprawy z powagi sytuacji. Byliśmy bez reszty zajęci pracą w kolejowym punkcie Białego Krzyża1, roznosząc do wojskowych transportów kawę, i wydawało się nam, że wojna toczy się gdzieś na rubieżach kraju. Wreszcie transporty przestały nadchodzić, a z oddali zaczęły dobiegać odgłosy artylerii. W domu pozostaliśmy tylko ja i mama - starszy brat był w twierdzy, która szykowała się do obrony, a średni już od marca był zmobilizowany. 13 września pod wieczór weszliśmy do gabinetu ojca2. Pierwszy i ostatni raz widziałem, jak ojciec płakał. Nie, nie szlochał, po prostu po policzkach staczały się grube krople łez. Wyjmował z kasy pancernej jakieś papiery i palił je w piecu. Na stacji stał gotowy do odjazdu ostatni transport ewakuacyjny. Ojciec pożegnał się z nami i nie odwracając się poszedł do stojącej pod parą lokomotywy. Transport ruszył. Patrzyliśmy 1 Biały Krzyż - organizacja opieki nad żołnierzami. 2 Ojciec byt zawiadowcą stacji Brześć Poleski. 766 Wspomnienia _ Czesław Hołub w zapadający zmrok i naraz oślepiający błysk, a potem potężny huk. Wiedzieliśmy, że to nasi saperzy wysadzili most nad Mu-chawcem. 14 września o świcie zobaczyłem pierwszych Niemców. Tak, wiedziałem, że to wróg, ale jakoś jeszcze nie czułem do nich nienawiści, tylko ciekawość, jacy oni są. Po kilku dniach Niemcy zaczęli opuszczać miasto, a od wschodu wkroczyli bolszewicy. Na szosie kobryńskiej grupy młodych, dobrze ubranych Żydów z czerwonymi opaskami na rękawach wyczekują wejścia „wyzwolicieli", l oto nadchodzą. Patrzymy i oczom nie dajemy wiary! Toż to, co się wlecze czy nadjeżdża, podobne jest do zgrai uzbrojonych żebraków. Widać, że oczekującym Żydom też się gęby wydłużyły. Nazajutrz chcę iść do kolegi, który mieszka przy ulicy Unii Lubelskiej, ale muszę przemykać się podwórkami, bo Sowieci i Niemcy nie przepuszczają. Nie wolno! Nie wolno? To tym bardziej mnie ciekawi. U kolegi mieszkającego niemal naprzeciwko urzędu wojewódzkiego oglądam wspólną sowiecko-nie-miecką defiladę zwycięstwa. Na zaimprowizowanej trybunie wykonanej ze stołu, któremu skrócono nogi, widzę, jak przedstawiciele dwóch napastniczych armii czczą swój tryumf. Gdzieś około listopada zostają uruchomione szkoły, ale teraz już nie gimnazjum, tylko „dziesięciolatka". Niemal od pierwszych dni zaczynają wytwarzać się jakieś inne, bardziej serdeczne więzi pomiędzy uczniami polskich szkół a nauczycielami. Dla mnie wprawką do konspiracji było „zorganizowanie" jeszcze przed dokładnym przeszukaniem magazynu MOB3 przy stacji - trzech nowiutkich wisów i sześciu bagnetów, a w szkole z polecenia nauczycielki, a na złość kacapom, roznosiliśmy polskie książki z likwidowanej biblioteki szkolnej, wyselekcjonowane do zniszczenia, na plebanię kościoła przy ulicy Unii Lubelskiej. W tym czasie mego ojca w trybie nagłym zwolniono z pracy pod jakimś bzdurnym pretekstem i musieliśmy przenieść się do własnego domu na przedmieściu Nowy Brześć. Nowe otoczenie, nowi koledzy, a wśród nich Władek Pakul-ski, którego ojciec - jak mogłem się domyśleć - był policjantem czy „dwójkarzem". Mieszkali na Rzecycy tuż przy sosnowym lasku, który ciągnął się niemal do brzegu Bugu, przechodząc w dość gęste zarośla. , = Z Władkiem chodziliśmy do jednej klasy i niemal zawsze razem wracaliśmy ze szkoły. Któregoś dnia wyczułem, że Wła- 1 Magazyn MOB przechowywał broń i wyposażenie na wypadek wojny. Moje Polesie 767 dek chce mi coś ważnego powiedzieć, tylko nie wie, jak zacząć. Wreszcie stanął i mówi, że jakaś jego krewna musi koniecznie uciekać za Bug4. Ma dwójkę dzieci, więc chce, bym mu pomógł. Też pytanie! Zawsze lubiłem robić to, czego nie było wolno. Już o zmroku jestem u niego. Śniegu niemal zupełnie nie ma, ale mrozy panują siarczyste. Ruszamy. Kolega z jakimś pakunkiem pierwszy, za nim w odległości kilku kroków jego krewna z dzieckiem na ręku. Pochód zamykam ja, prowadząc sied-miolatka. Za dwie godziny byliśmy po tamtej stronie zamarzniętej rzeki, gdzie na nas czekał już chyba ojciec tych dzieci. Teraz mieliśmy czas na swoje sprawy, więc szybki spacer do Terespola. Tu Władek wymienił na zegarki i jakieś błyskotki spory zwitek polskich banknotów, które po naszej stronie Bugu dawno już byty bezwartościowe, a tu miały kurs tylko nieco mniejszy niż przed wojną. Ja miałem sto kilkanaście złotych, ale i tak kupiłem za to cztery zegarki i dwie zapalniczki. Wprawdzie zegarki nie były całkiem dobre i sprzedawca zastrzegł, by nakręcać na kilkanaście minut przed sprzedażą, ale z tym na „tatkuczce"5 nie było żadnego problemu, a zarobek przerósł wszelkie moje oczekiwania. Chodziłem przez granicę jeszcze sześć razy. Najbezpieczniej było wracać nocą za grupą Żydów uciekających „do raju" spod niemieckiej okupacji. Grupy takie, czasami do kilkudziesięciu osób, zachowywały się bardzo hałaśliwie. Niemcy nie przeciwdziałali ucieczkom, natomiast sowieccy pogranicznicy, zaalarmowani hałasem, otaczali nadchodzących i odprowadzali ich do miejsc zatrzymań. No i droga wówczas była wolna. Ostatni raz przechodziłem na prawy brzeg Bugu na początku lutego 1940 roku. Szliśmy zupełnie pewnie przekonani, że sowieciarze zajęli się poprzedzającą nas grupą. Ledwie wdrapaliśmy się na brzeg, otoczyło nas kilku „bojców" i bez przesłuchania, tylko po pobieżnej rewizji, odprowadzili do jakiejś szopy stojącej w pobliżu torów i zamknęli. Rano dwóch czubaryków prowadziło nas chyba do NKWD w Brześciu. Doszliśmy do miasta, gdzie znaliśmy niemal każdą bramę, każde przejście. Wtedy Władek z całych sił pchnął w zaspę idącego obok niego konwojenta i już rwaliśmy przez podwórka ile sił w nogach do sąsiedniej ulicy. Tam już szybko, ale spokojnie, każdy z osobna, dotarliśmy do swych domów. To 4 Na Bugu była linia demarkacyjna pomiędzy okupacją sowiecką i niemiecką. 5 Rodzaj targu obnośnego. 768 Wspomnienia _ Czesław Hołub była moja ostatnia przemytnicza wyprawa. Za kilka dni Wtadka wraz z rodziną wywieziono i już nigdy o nim nie styszałem6. Aż do czerwca 1941 roku, czyli do wkroczenia Niemców, nie angażowałem się w poważniejsze sprawy, chociaż, gdyby nie sławetna rejterada niezwyciężonej Krasnoj Armii, kilka wyskoków nie uszłoby mi na sucho. Uderzenie niemieckie nie było dla nas zbyt wielkim zaskoczeniem. O niemieckich przygotowaniach wojennych niemal w każdym dzienniku mówiło radio londyńskie. Niemal co dnia obserwowałem, jak równo z granicą przelatywały niemieckie samoloty, tylko u Sowietów brak było oznak zaniepokojenia. Na dwa dni przed niemieckim atakiem Sowieci w wielkim pośpiechu pościągali ze stanowisk i poustawiali na placach koszarowych setki dział, moździerzy i czołgów. Stanowiły one doskonały cel dla niemieckiej artylerii. Jeszcze nie przebrzmiały pierwsze salwy, gdy po naszej ulicy, najczęściej tylko w bieliźnie i oczywiście bez broni, w obłędnej panice zmiatali na wschód najpierw bojcy, a po kilku minutach w tym tłumie zaczęły przeważać kobiety stare, młode, czasami nawet ubrane i z jakimiś zawiniątkami, inne wyglądające na uciekinierki ze szpitala dla umysłowo chorych w niekompletnej bieliźnie. Do nas na podwórko wbiegł wysoki sowiecki komandir w mundurze, z którego już chyba w czasie ucieczki oderwał politruckie gwiazdy. Rysy wyraźnie wskazywały na jego semickie pochodzenie. Trzęsąc się ze strachu, prosił po polsku o ukrycie go. Dziwne, że jeszcze przed godziną był naszym śmiertelnym wrogiem, a teraz ten przerażony człowiek wzbudzał tylko litość i nikt z nas nie wykrzesał z siebie chociażby tyle złości, by mu kazać się wynosić do wszystkich diabłów. Schowaliśmy go, daliśmy jakieś cywilne łachy i po dwóch czy trzech dniach poszedł do swoich pobratymców, których miał gdzieś w okolicach Brześcia. Najdziwniejsze było, że ja, nienawidzący całego tego tałałajstwa, eskortowałem go poza miasto. Trzeba przyznać, że rozumiejąc, iż to tylko jeden nasz śmiertelny wróg zastępuje innego, cieszyliśmy się z zaistniałej sytuacji. W pierwszym okresie niemiecki terror skierowany był głównie przeciwko komunistom, a szykany i prześladowania spotykały przede wszystkim ludność żydowską. Do konspiracji, w którą byli zaangażowani nie tylko dwaj moi starsi bracia, ale jak się okazało później, również moi 6 Pierwsza masowa deportacja -10 I11940 r. Moje Polesie _ 769 rodzice7, niejako wykupiłem się bronią przechowywaną w tajemnicy przed wszystkimi od września 1939 roku i uzbieraną na szlakach czerwcowej ucieczki Sowietów. Początkowo do moich zadań należato penetrowanie sowieckich umocnień i porzuconych magazynów. Ściąganie wszystkiego, co mogło być użyteczne w walce, zwłaszcza broni. Tylko że broni, tej najbardziej dla nas użytecznej, a więc krótkiej i automatycznej, niemal się nie spotykało. Mnie udało się jeszcze 22 czerwca 1941 roku znaleźć fiński automat suomi8 porzucony przez uciekających „bojców". Za to na amunicję karabinową i granaty trzeba było budować coraz to nowe schowki. Potem było kilka wypadów poza miasto w ramach szkolenia dywersyjno-partyzanckiego, chociaż nasi instruktorzy, byli żołnierze czy podoficerowie armii polskiej, sami się musieli szkolić w tym zakresie i wypracowywać nowe metody działań. Uczestniczyłem też jesienią 1941 roku w likwidacji konfidenta, a kilka tygodni później w obserwacji i wreszcie zastrzeleniu gestapowca Weisa. Ale to wszystko nie to, o czym się we śnie i na jawie marzyło, o tej prawdziwej wojnie. Ta toczyła się gdzieś bardzo daleko, pod niebem Anglii i na bezdrożach Afryki, której echa docierały przez szumy i zgrzyty9 dzienników Radia Londyn. A tu trzeba było pracować, żeby mieć dobre i do tego prawdziwe dokumenty, uczyć się, jak gdyby miało się gwarancję na przeżycie wojny, a na co dzień przenosić jakieś papierki, polecenia, wiadomości. Aż wreszcie na początku 1942 roku bezpośredni dowódca, którym był mój brat, ppor. „Kmicic" zdejmuje ze ściany wiszący tam krucyfiks i mówi, że muszę złożyć przysięgę. Co jest? Znowu? Przecież wstępując do organizacji składałem i to bardzo uroczyście przysięgę! Ale on zaraz mi wyjaśnia, że teraz jestem żołnierzem nie „Szańca", ale Armii Krajowej. No, myślę sobie, skoro jest armia, a ja jestem żołnierzem, to z całą pewnością zacznie się jakieś przyzwoite wojowanie. Ale jak się okazało, trzeba było poczekać, przynajmniej na to większe wojowanie. W tym czasie nasz l Rejon chyba z dziesięć razy wychodził na akcje zwane „myśliwskimi", ale mnie udało się wziąć udział 7 Bracia: Henryk, ps. „Poręba" i Wiktor, ps. „Kmicic" byli wspótorganizatorami „Szańca", a od wiosny 1942 r. należeli do AK - Zgrupowanie Dywersyjne „Wachlarz". Ojciec Wtadystaw w Zgrupowaniu Dywersyjnym „Drużyna", matka Jadwiga, ps. „Jaga" w kontrwywiadzie Komendy Okręgu. 8 Postużyt Sowietom do skonstruowania pistoletu maszynowego PPSZA. 9 Niemcy i Sowieci zagłuszali audycje Radia Londyn. 770 Wspomnienia _ Czesław Hołub tylko w trzech i to nie bardzo udanych. Z reguły brał w nich udział patrol złożony z pięciu-sześciu ludzi. Pierwszy raz gdy ruszałem na taką akcję, już nie z pistoletem w kieszeni, ale z normalnym karabinem, bo posiadania własnego dobrze schowanego pistoletu maszynowego nie ujawniałem, by nie przydzielono go na stałe komuś innemu, wiele sobie obiecywałem. Zaczailiśmy się na uczęszczanej drodze w kierunku Czernaw-czyc, którą często jeździli policjanci lub żandarmi. Siedzieliśmy od wieczora niemal do północy na zakręcie drogi. Padał drobny, zimny deszcz. Przejechało kilka chłopskich furmanek, które nas nie interesowały, a potem już nikt tędy nie przejeżdżał i wreszcie odnieśliśmy długą broń na melinę, a sami przemoknięci, głodni i źli szybko rozeszliśmy się do domów. Następna wyprawa też nie pozwoliła na użycie broni. Jedyną atrakcją było spiłowanie kilku słupów telefonicznych i porozsypywanie na drodze kolczatek dziurawiących opony samochodów. No nie, nie o takim wojowaniu myślałem. Ostatnim razem było trochę lepiej. Poszło nas pięciu z jednym automatem i jednym rosyjskim dziesięciostrzałowym karabinem przerobionym na strzelanie seriami. Od pierwszych naszych strzałów polegli Niemcy siedzący z przodu. Samochód skręcił i wpadł w rów, a ciężko przestraszeni policjanci grzecznie oddali broń i mundury. Zdobyliśmy automat, dwa pistolety i cztery karabiny, no i oczywiście spaliliśmy niemiecki samochód. Wreszcie „myśliwskie" akcje zostały odwołane, bo po zapadnięciu zmroku niemieckie pojedyncze samochody nie pokazywały się poza miastem. Wreszcie gdzieś w połowie lipca pojechaliśmy rozklekotanym sowieckim samochodem ciężarowym szosą kowelską w kierunku Małoryty. Dopiero w czasie jazdy dowiedziałem się, że będzie to „kolejówka"10. Skręciliśmy w leśną drogę, kilku zostało przy samochodzie, a reszcie zapakowano na plecy paczki z trotylem. Szybkim marszem po półgodzinie doszliśmy do toru biegnącego na dość wysokim nasypie. Ja zostałem na skraju lasu, kilku poszło zaminować tor, ale coś tam chyba zapomnieli zabrać, bo dowódca akcji, kpt. „Wania"11, kazał mi brać łopatkę i biec na nasyp. A tam robota niemal dobiegła końca. Mnie tylko kazano bardzo ostrożnie przykryć założone ładunki kamieniami, by przechodzący patrol niczego nie zauważył. Wreszcie wszystko jest tak jak trzeba. Złazimy z nasypu i czekamy. Przechodzą dwa patrole, ale niczego nie zauważają. 10 „Kolejówka" - tu: wysadzenie pociągu na szlaku. 11 Kpt. „Wania" - cichociemny dr Alfred Paczkowski, dowódca III Odcinka „Wachlarza". Moje Polesie _ 1T\_ W końcu gdzieś daleko narasta dudnienie pociągu. Tak, to jedzie po swój los nasz pierwszy. Tylko czy wszystko zadziała? Nadjechał oczekiwany pociąg. Błysk eksplozji, chrzęst walącej się lokomotywy i będącego za nią pulmana. Następnych kilka wagonów towarowych stacza się z nasypu, reszta wpada na siebie, ale pozostaje na górze. Chwila ciszy, potem jakieś głosy, wołanie, jęki. Otwieramy ogień ze wszystkich luf, chociaż jest ich przeraźliwie mało i zgodnie z rozkazem podrywamy się, by zgarnąć najcenniejsze skarby: broń i amunicję. Ale z wagonów pozostałych na torach, a potem i z na wpół zwalonych zaczyna jazgotać broń maszynowa. Przypadam za jakimś pniakiem i przez huk strzałów słyszę dwa długie gwizdki. Odskok! Ale niestety nie dla wszystkich. Jeden z kolegów zginął. Pochowaliśmy go w pobliskim lesie. Widocznie dowodzący akcją uznał, że dobrze się sprawowałem w poprzedniej akcji, bo już ostatniego lipca dostałem rozkaz eskortowania dwóch fotografów z BIP12, mających towarzyszyć patrolowi dywersyjnemu przy wysadzaniu pociągu na linii Brześć-Baranowicze. Akcja musiała być wykonana w dzień i to aż koło Berezy Kartuskiej, w pobliże której dowieziono nas furmanką. Jeszcze kilka kilometrów szliśmy wzdłuż torów, wypatrując odpowiedniego miejsca. Wreszcie zostało ono wybrane. Może do zdjęć było i dobre, ale do przeprowadzenia skutecznej akcji zupełnie do niczego. Teren był płaski, las oddalony co najmniej o kilometr, a my musieliśmy przycupnąć wśród rzadkich krzaków jałowca. Minerzy szybko i sprawnie uwinęli się z założeniem ładunków, nawet dokładnie ich nie maskując, bo w ciągu dnia patrole nie chodziły jeszcze po torach. Nawet niebyt długo czekaliśmy, gdy nadjechał pociąg towarowy, tyle tylko, że jak na nasze potrzeby jechał zbyt wolno. Zapalniki zadziałały prawidłowo, lokomotywa spadła z szyn i przewróciła się na bok. Z szyn wyskoczyły też pierwsze wagony, ale reszta utrzymała się na torach. Zdjęcia zostały wykonane, więc nie mając już nic do roboty, szybkim marszem ruszyliśmy w stronę lasu. Dopóki teren byt suchy, szło się dobrze i szybko, ale dalej las okazał się podmokły i dróżka urwała się przy jakimś grzęzawisku. Nadrabiając szmat drogi przez dziką poleską knieję i niewiele odpoczywając, szliśmy niemal do wieczora. Gdy doszliśmy na skraj lasu, stanęliśmy jak wryci! Ujrzeliśmy rozcią- 12 BIP - Biuro Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK. 772 Wspomnienia Czesław Hołub gające się przed nami uprawne pola, a po prawej stronie zabudowania sporej wioski którą otaczat łańcuch niemieckich posterunków. Wiedzieliśmy co to oznacza, bo tak zwykle zaczynała się pacyfikacja wsi na Polesiu. Nadeszliśmy w najtragiczniejszym momencie, który nastąpił 1 sierpnia 1942 roku we wsi Derewlany, gdzie mieliśmy wypocząć i dostać podwody. Była jakaś przerażająca cisza. Nagle w samym środku wsi buchnął wysoki słup ognia, huknęło kilka granatów i rozległ się podnoszący włosy na głowie nieludzki wprost krzyk palonych żywcem ludzi. Słychać było krótkie serie z broni maszynowej. Widocznie ktoś usiłował wyrwać się z płomieni, ale daremnie. Niemcy dobrze pilnowali swych ofiar. Potem zaczęły płonąć wszystkie zabudowania wioski i już w blaskach łuny zwinięto kordon otaczający miejsce zagłady. Wiele widziałem strasznych zdarzeń, o wielu bestialstwach i zbrodniach opowiadali mi naoczni świadkowie, ale to czego sam byłem świadkiem, było tak nieprawdopodobnie przerażające, że nawet po upływie dziesięcioleci przeżywam to na nowo, jak wtedy, gdy z bezsilnej złości i żalu gryźliśmy własne palce. Pamiętam, że maszerując całą noc, nie odzywaliśmy się do siebie. Jak gdybyśmy byli winni, że nie pospieszyliśmy mordowanym z pomocą, bo przecież zdawaliśmy sobie doskonale sprawę, iż byłoby to starcie komara z niedźwiedziem. Bez najmniejszych szans, dla nich i dla nas. Jesienią nastąpiła likwidacja przepełnionego do granic możliwości brzeskiego getta. Widziałem, jak żandarm i kilku ukraińskich policjantów prowadziło ulicą Jagiellońską w kierunku bocznicy koło twierdzy stuosobowe partie Żydów głośno płaczących i rozpaczających. Oprócz współczucia ogarniało mnie zdumienie, że świadomi swego losu nie próbują przeciwstawiać się siepaczom czy chociażby uciekać. Nawet jeśli szansę ratunku były znikome. Jak się potem okazało, równocześnie z zagładą brzeskich Żydów mordowano ich we wszystkich miastach i miasteczkach, a potem w Brześciu u zbiegu ulic Dąbrowskiego i Kościuszki powieszono na drzwiach kilkunastu mężczyzn, którzy próbowali ocalić uciekinierów z getta. Późną jesienią, na rozkaz komendanta odcinka, wyjechali do Warszawy „Jastrząb", por. Zbigniew Słonczyński i mój brat, ppor. „Kmicic". Minął jednak wyznaczony czas powrotu, a ich nie było. Dopiero po dwóch dniach zjawili się zmęczeni. Okazało się, że fałszywe rozkazy wyjazdu i przepustki graniczne były wykonane nieprawidłowo i straż graniczna w Terespolu ich zatrzymała. W czasie rewizji znaleziono przy nich większą sumę pieniędzy, którą wieźli na potrzeby organizacji. Zamknięto ich Moje Polesie 773 w areszcie i następnego dnia mieli być przekazani brzeskiemu gestapo. Nocą rozebrali piec, przedostali się na korytarz, a stamtąd na dach i uciekli. Następnie przepłynęli zimny w tym czasie Bug. Niemal dobę zabrało im dotarcie do Brześcia. Mnie w tym czasie zagoniono do nadrabiania zaległości w nauce na tajnych kompletach. W dalszym ciągu koledzy wysadzali pociągi, płonęły samochody i wagony, waliły się słupy telefoniczne, a ja musiałem ślęczeć nad łaciną, której z każdym dniem coraz bardziej nie znosiłem. Aż przyszedł styczeń 1943 roku. Działo się coś niedobrego. Nikt nic nie mówi, ale to się wyczuwa. Nie pytam, wiadomo -konspiracja. Zanosiło się na jakąś poważną akcję, sądząc po krzątaninie z kompletowaniem zespołu i zaaferowanej minie „Kmicica". W przekonaniu o ważności sprawy utwierdzał mnie fakt, że od dwóch dni bezskutecznie starałem się wkręcić do zespołu. Tylko choroba kogoś przewidzianego na akcję przesądziła sprawę. Chociaż i mnie w przeddzień wyjazdu dopadła grypa, nie przyznałbym się do tego za nic w świecie. Jedziemy rozklekotaną ciężarówką do Pińska, ale o zadaniu, które mieliśmy wykonać, nie wiedział nikt z brzeskiej grupy. Dopiero przed samą akcją dowodzący nią por. „Ponury"13 zapoznał nas ze szczegółami i przydzielił każdemu zadanie. Mieliśmy zbrojnym uderzeniem uwolnić z więzienia naszego dowódcę, kpt. „Wa-nię", i pozostałych więźniów, w tym dwóch z „Wachlarza". Tyle już razy sprawa rozbicia pińskiego więzienia w styczniu 1943 roku była opisywana, więc nie będę tego powtarzać. Dodam tylko, że zostałem pierwszy raz ranny, za akcję dostałem Krzyż Walecznych i zaziębiłem grypę, z czego wywiązało się obustronne zapalenie płuc, które w konsekwencji uratowało mi życie, gdyż w czasie mojej nieobecności gestapo aresztowało mojego brata „Porębę" i zorganizowało w mieszkaniu zasadzkę, w którą wpadł „Kmicic". Natomiast mnie chorego zostawiono w bezpiecznym miejscu na melinie. Jako odwet Niemcy w Janowie Podlaskim rozstrzelali 30 zakładników, mieszkańców Pińska. Gdy już stanąłem na nogi, mimo że byłem „spalony", nowy dowódca odcinka kpt. „Żmudzin"14 zlecił mi nawiązanie kontaktu z ludźmi związanymi z kontrwywiadem, a podległymi „Porębie", z którymi wielokrotnie spotykałem się z jego polecenia. Zadanie 13 Por. „Ponury" - cichociemny Jan Piwnik. Polegt na Nowogródczyźnie w czerwcu 1944 r. 14 Kpt. „Żmudzin" -cichociemny Bolesław Kontrym, aresztowany w 1948 r., stracony w Warszawie w 11953 r. Pośmiertnie zrehabilitowany. 774 Wspomnienia udało mi się wykonać, chociaż mogłem nawiązać kontakt tylko z jednym - strażnikiem więziennym. Niestety, meldunku przekazać nie mogłem, gdyż w lokalu przy ulicy Pierackiego, gdzie miałem się spotkać ze „Żmudzinem", był już gestapowski kocioł. Dosłownie w ostatniej chwili zorientowałem się w sytuacji i tylko dzięki sprawnym nogom oraz umiejętności celnego strzelania -zabiłem dwóch goniących mnie gestapowców - wywinąłem się z matni. Teraz już w Brześciu nie mogłem pozostać, a wiedząc o formowaniu oddziału partyzanckiego, nie zgodziłem się na wyjazd na teren Generalnego Gubernatorstwa i dostałem kontakt na oddział w lasach małoryckich, kilkanaście kilometrów na południe od Brześcia. Za miasto odprowadzała mnie „Jarzą"15, sympatia nieżyjącego już w tym czasie brata Henryka, która opiekowała się mną po akcji pińskiej, kiedy leżałem chory na melinie. Okazało się, że nie był to właściwie oddział partyzancki, tylko Leśna Szkoła Młodszych Dowódców, czyli po prostu podchorążówka składająca się z trzech plutonów. Dowódcą naszej szkoły był ppor. „Dziadzio"16, a jego zastępcą ppor. „Edward"17. Instruktorami byli przedwojenni podoficerowie zawodowi, a co jakiś czas na dzień lub dwa „wpadało" dwóch oficerów z Brześcia. Naukę z zakresu minerki i sabotażu prowadził „Bazyli"18. Szkolenie trwało około trzech miesięcy i było bardzo ostre. Aż trudno uwierzyć, że to wszystko wytrzymaliśmy. Chociaż tylko jeden z naszych instruktorów, wywodzący się z przedwojennych „zupaków", zaczął nam dawać w kość, jak gdyby nie rozumiejąc, że nie jesteśmy poborowymi i każdy z nas przeszedł już niejedno, zanim trafił tutaj. Było to możliwe na początku kursu, zanim się wiara trochę nie zgrała, potem to my mu pokazaliśmy, gdzie pieprz rośnie i ostatecznie porucznik „Dziadzio" przeniósł go do plutonu gospodarczego. Na początku z bronią było gorzej niż źle. Każdy nosił to, co przyniósł ze sobą. Była to zbieranina nadająca się raczej do muzeum, niż do prowadzenia szkolenia, a już zupełnie nie do walki. Trafiliśmy kiedyś do starszego już wiekiem gajowego, który litując się nad nami wskazał miejsce, gdzie we wrześniu 15 „Jarzą" - Zofia Tuszowska, aresztowana i zamordowana w V11943 r. 16 Por. „Dziadzio" - cichociemny Jan Grycz. Poległ w VII11943 r. na Polesiu koło wsi Hłuszna. 17 Ppor. „Edward" - personalia i dalsze losy nieznane. 18 Mjr „Bazyli" - Jan Kowal, szef Kedywu Komendy Okręgu Polesie. Aresztowany wiosną 1944 r., zamordowany. Moje Polesie 775 1939 roku rozformowująca się jednostka Obrony Narodowej schowała swoją broń. Z oczyszczeniem jej mieliśmy sporo kłopotu, bo zalana była żywicą, a częściowo i smołą, ale za to nie było nawet śladu rdzy. Teraz już wszyscy, cały „Młodnik", uzbrojeni byli w radomskie mauzery. Mieliśmy do nich bagnety, ładownice i zupełnie nam nieprzydatne hełmy. W podsufitce gajówki czekało na nas jeszcze sześć nowiutkich, bo prosto z magazynów mobilizacyjnych, erkaemów typu Browning z zapasowymi magazynkami. Dostaliśmy też sporo amunicji i granatów obronnych, nazywanych popularnie „karbowanymi". W końcu czerwca stanęło niedaleko naszego obozu kilka szałasów, w których zamieszkały dziewczęta z kursu sanitarnego. Jak się dowiedzieliśmy, przeszły one kurs teoretyczny w Brześciu w którymś ze szpitali, a teraz smakowały życia leśnego. Ich instruktorki były bardzo rygorystyczne i żaden z chłopaków nawet bliżej podejść do ich obozu nie miał odwagi, bo zaraz urządzały taki jazgot, że lepiej było nie próbować. Na zakończenie szkolenia nasz pierwszy pluton wysadził na linii kowelskiej niemiecki pociąg urlopowy, a drugi pluton zaatakował i rozbił posterunek ukraińskiej policji. 10 lipca odbyła się uroczysta promocja, przed którą zamieniliśmy to, co kiedyś było ubraniami, na całkiem przyzwoite mundury i berety, a do nich ładne, chociaż wykonane z cynkowej blachy orzełki. Po promocji był wspólny posiłek z dziewczętami z kursu sanitarnego, a potem, prosto od stołów, w trybie alarmowym wymarsz. ; ;\ ; ' O celu i kierunku naszego marszu dowiedzieliśmy się na pierwszym postoju. Szliśmy na Polesie Wołyńskie ratować zamieszkałą tam ludność polską przed rzeziami ukraińskich nacjonalistów. Cośmy się wtedy nasłuchali pouczeń, jak to mamy się grzecznie zachowywać w stosunku do zamieszkałej tam ludności ukraińskiej, której nie należy utożsamiać z „rezunami" spod znaku tryzuba. Wydaje się, że wygłaszający te prawdy nasz dowódca, pochodzący z Poznańskiego i jeszcze nie oswojony z realiami Kresów, święcie wierzył w to, co mówił. Ale bardzo szybko się przekonał, że jest zupełnie inaczej. Na partyzanckich szlakach zapiekły się do reszty i stwardniały serca. Zabrakło w nich miejsca na litość. Do oddziału tłumnie zgłaszali się mężczyźni, ale wcielenie ich limitowała możliwość właściwego ich uzbrojenia. Zdobyczna broń o niestandardowych kalibrach, która wpadała w nasze ręce, przekazywana była miejscowym samoobronom, l tak pod koniec naszego wojowania na Polesiu Wołyńskim, mimo ponoszenia strat w walkach, oddział powiększył swój stan niemal 776 Wspomnienia _ Czesław Hołub dwukrotnie. Mnie bardzo imponowało, że nowo przybyli do wszystkich z „Młodnika" zwracali się per „panie podchorąży". Nowo przybyli - których my nazywaliśmy „ochotnikami" (tak jak my bylibyśmy z poboru!) - byli dobrymi kompanami, a ich zapał i zaangażowanie rekompensowały brak wyszkolenia, czasami tylko odstawali kondycją. A oddział musiał być sprawny i szybko przemieszczać się na sporych przestrzeniach. Dwa większe starcia z niemieckimi oddziałami antyparty-zanckimi, które wpadły w nasze zasadzki, oraz zdobycz z upo-wskich baz zaspokajały w zupełności nasze potrzeby w zakresie amunicji, żywności i wyposażenia. Na początku sierpnia Niemcy ostro zabrali się za nas, prawdopodobnie znacznie przeceniając nasze siły, organizując szeroko zakrojoną obławę, w którą zaangażowali - oprócz miejscowych garnizonów i sił policyjnych - oddziały węgierskie i samoloty obserwacyjne. Najniebezpieczniejszym dla nas przeciwnikiem, który bez wahania szedł przez bagna i dziką poleską knieję, byli własowcy19. Wywijaliśmy się brodząc po bagnach i bezdrożach. Było coraz ciężej i głodniej. W jednej z potyczek, gdyśmy usiłowali przebić się nagłym uderzeniem przez coraz szczelniej opasujący nas kordon prześladowców, poległ nasz komendant, por. „Dziadzio". Dowództwo przejął jego zastępca, ppor. „Edward". Po kilku dniach nieustannych marszów i utarczek wpędzono nas w matnię na grzęzawiskach, porosłą bagienną puszczą, czarną, dziką, jaką spotkać można było tylko na Polesiu. Koczowaliśmy na kępach, podkładając pod siebie gałęzie, by zmniejszyć nasiąkanie wodą. Zjedliśmy nie tylko ostatki prowiantu, ale i ostatniego chudego jak my konia i to niemal na surowo, by nie wypatrzyły dymu krążące samoloty obserwacyjne. Wydawało się, że nie wykrzeszemy z siebie już tylu sił, by godnie zginąć, ale na nasze szczęście oprócz otaczających nas Niemców i wtasowców, okrążały nas też oddziały Armii Węgierskiej. Gdy ci wreszcie zorientowali się, że to Polacy znaleźli się w potrzasku, z własnej inicjatywy umożliwili nam przejście na własnym odcinku, z czego skwapliwie skorzystaliśmy. Doprawdy do dzisiaj nie wiem, skąd znalazło się w nas jeszcze tyle sit i woli życia, by kilkanaście kilometrów bardzo szybkim marszem przejść do gęstych sosnowych lasów łączących się z kompleksem małoryckim. 19 Własowcy - kolaboracyjna formacja utworzona z jeńców sowieckich. Moje Polesie________________________________777 Po wyjściu z okrążenia i dowleczeniu się do zupełnie już nie wiadomo przez kogo zdewastowanego dawnego obozowiska, oddział był w opłakanym stanie. Większość chorowała na biegunkę, wszyscy byli wprost niewiarygodnie wymęczeni i przeraźliwie głodni. Byliśmy brudni i w większości obszarpani, ale broni nie zgubił nikt, nawet ranni. Z pomocą przyszły nam miejscowe placówki AK, a następnie Komenda Okręgu zaopatrując nas w lekarstwa, czystą bieliznę i żywność. Po kilku dniach, kiedy już byliśmy trochę podobni do ludzi, zaczęło się rozformowywanie „Młodnika". Spaleni, którzy nie mogli wrócić do swych domów, kierowani byli do działających na Polesiu oddziałów partyzanckich Armii Krajowej, a pozostali i ochotnicy do Kedywów i ośrodków dy-wersyjno-wywiadowczych w terenie. Ja wraz z dwoma kolegami dostaliśmy przydział do oddziału partyzanckiego „Watra l", dowodzonego przez por. „Jura"20. Oddział był niewielki, słabo uzbrojony i nie umundurowany. Działał na dużym obszarze w trójkącie Brześć-Kobryń-Wyso-kie Litewskie, małymi ruchliwymi patrolami przemykając pomiędzy niemieckimi patrolami oraz gęsto rozstawionymi posterunkami policji i żandarmerii a wrogo do nas nastawionymi oddziałami partyzantów sowieckich. Tak naprawdę to nie byli partyzanci, tylko zwiadowczo-propagandowe grupy NKWD. Zaraz po zameldowaniu się dowódcy oddziału ogarnęło mnie zdumienie, gdy por. „Jur" powiedział, że jest to Oddział Dyspozycyjny Komendy Okręgu. Bo czymże ten oddział miał walczyć, kiedy nawet nie każdy partyzant miał pełnosprawny karabin, a z broni maszynowej to były dwa rosyjskie erkaemy, chyba trzy pistolety maszynowe, razem z tym moim „empia-kiem", który przyniosłem z „Młodnika". Z wyszkoleniem i dyscypliną też nie było za różowo. Jedyne, co imponowało, to to, że mimo takiej mizerii i bardzo trudnego terenu oddział trwał, walczył i odnosił sukcesy. Niemal od pierwszego dnia nie byliśmy zbyt lubiani przez większość kolegów. Zazdroszczono nam broni, pełnego, chociaż już nieco sfatygowanego umundurowania, ale najbardziej drażniła ich nasza wojskowa postawa, którą przekornie przy każdej okazji demonstrowaliśmy, ponadto żaden z nas nie palił i nie pił. Nazywano nas „harcerzykami". Dowódca też, chociaż starał się tego nie okazywać, nie darzył nas sympatią i ciągle 20 Por. inż. Wojciech Zbilut wraz z oddziałem został siłą w 1944 r. włączony do sowieckiej brygady partyzanckiej, a następnie aresztowany i skazany na 10 lat łagrów. Do kraju powrócił w 1955 r. 778 Wspomnienia_______________________Czesław Hołub wysyłał na dalekie i długie patrole, co właściwie nam bardzo odpowiadało. Dwa tygodnie po naszym przybyciu do oddziału dołączył ppor. „Stanisław"21, z którym od razu nawiązała się nić serdecznej przyjaźni. Razem z nim przybyła do oddziału bardzo „morowa" sanitariuszka „Koi"22. Oddział nie miał stałej bazy, zwykle kwaterowaliśmy w polskich wioskach, zaściankach szlacheckich lub małych majątkach. 27 października, w dwie godziny po naszym powrocie z kilkudniowego patrolu, gdy kwaterowaliśmy w Siechnowi-czach, uderzyli na nas Niemcy i ukraińska policja. Ja z trzema kolegami pierwsi wybiegliśmy ze stodoły i zostaliśmy wyznaczeni przez ppor. „Stanisława" do osłony oddziału przy mostku przez rzeczkę. Tylko wzajemnej wymianie ognia pomiędzy z dwóch stron nadchodzącymi przeciwnikami udało się nam trzem, chociaż rannym, ujść z życiem. U mnie, oprócz rany prawej ręki, z niewielkiego zadrapania wywiązało się zakażenie krwi i odesłano mnie do lekarza w Żabince, a po podleczeniu wysłano na okres rekonwalescencji do Brześcia i już do „Jura" nie wróciłem. Zbliżał się czas „Burzy", a na Polesiu po sowieckich czystkach i niemieckich represjach coraz mniej było młodych ludzi zdolnych do walki. Po zameldowaniu się u por. „Cezarego"23 kazano mi objąć komendę nad plutonem Szarych Szeregów w Brześciu. „Grzechotka", bo taki kryptonim nosił pluton, w założeniu miała być przeznaczona na okres powstania do służby łącznikowej. Założenia założeniami, a życie dyktowało swoje warunki, więc używano nas do działań bezpośrednich. Mnie jako częściowo wyszkolonemu w minerce przypadła rola wysadzenia pociągu z amunicją koło mijanki Tewle na linii Brześć-Baranowicze. Zadanie zostało wykonane, ale ja oberwałem kulę i 16 odłamków granatu, więc przez pewien czas nie nadawałem się do służby. Zostałem przewieziony na czas rekonwalescencji do placówki Planta, w której od początków konspiracji leczono rannych. Ale była już wczesna wiosna 1944 roku. W okolicy pojawiło się coraz więcej niemieckiego wojska. Swoją osobą narażałem ludzi, u których przebywałem, bo rany, chociaż już częściowo zaleczone, od razu by mnie zdekonspirowaty. Było mi 21 Ppor. „Stanisław" - Stanisław Murawski, poległ 27 X 1943 r. pod Siechnowi-czami na Polesiu. 22„Koi"-Wanda Boruch, obecnie Mazowiec. 23 Por. „Cezary" - Zygmunt Szkudelski. Moje Polesie 779 tam naprawdę wspaniale, ale należało wracać do oddziału. Otrzymałem kontakt i już w początkach czerwca meldowałem się w oddziale „Watra IV", dowodzonym przez ppor. „Marka"24, stacjonującym na środkowym Polesiu. Niedługo po moim przybyciu odbyła się uroczystość poświęcenia partyzanckiego sztandaru25 oraz ślub naszego dowódcy z sanitariuszką. Tej samej nocy oddział liczący 52 żołnierzy zgodnie z rozkazem wy maszerował do Puszczy Białowieskiej, która miała być miejscem formowania się 30 Poleskiej Dywizji Piechoty AK. Niestety, tylko nasz oddział jako jedyny zdołał się tutaj przedrzeć. Najpierw gdzieś z daleka, a potem z każdą godziną coraz bliżej i bliżej grzmiały działa. To zbliżał się front. Stosownie do wcześniej wydanych rozkazów oddział zaczął atakować odchodzących Niemców i blokować im drogi puszczańskie. Trwało to zaledwie dwa dni. 18 lipca jeden z naszych patroli natknął się na wkraczających Sowietów. Od razu było ich pełno w naszym obozie i kazali nam maszerować do szosy, a potem spokojnie, ale stanowczo złożyć broń. Tak zupełnie to nas nie internowali, bo na rozkaz dowódcy nie ujawnialiśmy, iż jesteśmy z AK. Kazali nam iść w kierunku Chełma, bo tam jest „Bierling i jewo armia". Tylko że „myląc" drogę stanęliśmy nad Bugiem, koło Siemiatycz. Tam spotkaliśmy oddziały 30 DP AK i po przęsłach wysadzonego mostu kolejowego przeszliśmy na lewy brzeg rzeki „co podzieliła nasz kraj". Potem pomaszerowaliśmy na pomoc walczącej Warszawie i to już był koniec wojennej poleskiej epopei. 24 Ppor. „Marek" - Stanisław Nabiatek. Zmarł w sowieckim łagrze. 25 Adaptowany do nowych potrzeb ze sztandaru Gimnazjum im. Marii Rodziewi- czówny w Kobryniu. Obecnie w Muzeum Wojska w Poznaniu. Jerzy Węgierski (Katowice) Internowanie dowódców i żołnierzy lwowskiej Armii Krajowej i organizacji NIE w latach 1944-1949 Od 22 do 27 lipca 1944 roku na ulicach Lwowa i wokół miasta toczyły się walki, które doprowadziły do wyparcia wojsk niemieckich okupujących od lipca 1941 roku Lwów i Małopolskę Wschodnią. Walki rozpoczęły się od dość nieoczekiwanego wtargnięcia do miasta od południowego wschodu oddziałów sowieckiej 4. Armii Pancernej gen. płk. D. Leluszenki. Natychmiast przyłączyły się oddziały Armii Krajowej podejmujące akcję „Burza", choć w planach tej akcji nie przewidywano udziału AK w walkach przeciw Niemcom w mieście1. Po wdarciu się sowieckich wojsk pancernych do miasta i wszczęciu przez nie walk, wycofujące się na południowy wschód spod Lwowa, znajdujące się po jego wschodniej stronie wojska niemieckie z grupy armii gen. płk. J. Harpego - może w sposób niezamierzony - odcięły walczący w mieście sowiecki korpus od reszty armii i tyłów. W swoich wspomnieniach pisał potem gen. Leluszenko: Choć według twardo ustalonych poglądów, walki dla opanowania miasta prowadzi się piechotą wspomaganą przez artylerię, wojska inżynieryjne i czołgi (...) tu w tym przypadku stało się tak, że Lwów przyszło wyzwalać czolgistom. Już pierwsi żołnierze sowieccy z oddziałów pancernych wkraczający bez wsparcia piechoty do Lwowa uważali, że idą na pewną śmierć2. Nic więc dziwnego, że wojska sowieckie chętnie przyjęły pomoc, jakiej zaczęły im udzielać ujawniające się w mieście oddziały AK. Jeszcze 24 lipca zanotował jeden z politruków 63. brygady pancernej, A. Denisow: Przeciwnik odciął drogę do Lwowa i odciął tyły armii. Zaczęliśmy odczuwać braki amunicji, paliwa, żywności [...]. A piechota jeszcze nie nadeszła f...j3. Dopiero następnego dnia dotarły do Lwowa oddziały strzeleckie 38. armii gen. płk. K. Moskalenki, idącej za 4. Armią Pancerną. Jednak oddziały AK aż do całkowitego oczyszczenia miasta 1 Materiały i Dokumenty Wojskowego Instytutu Historycznego (dalej: MiDWIH), 111/33/38, k. 100. - A. Leluszenko, Moskwa-Stalingrad-Berlin-Praga. Zapiski komandarma, Moskwa 1975, s. 286; rei. Mirosława Żuławskiego Biblioteka Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu Dział Rękopisów (dalej: Ossolineum). 49/98. Tak dobywalas Pobieda. Wospominanija, 1.1, Czelabinsk 1973, s. 93. Internowanie dowódców i żołnierzy lwowskiej Armii Krajowej i organizacji NIE... 781 z Niemców 27 lipca wspomagały wojska sowieckie, na wschodzie na przedpolu Lwowa osłaniając od wciąż jeszcze obecnych tam Niemców i tocząc walki kolejno w dzielnicach wschodniej , śródmiejskiej i zachodniej. Wydatną pomoc okazaną przez AK we Lwowie wojskom sowieckim podkreślał ostatnio jeden z historyków ukraińskich, K. Naumienko4. Gdy ze Lwowa wyparto Niemców i pomoc AK nie była już potrzebna, 28 lipca zmuszono AK do złożenia broni i rozwiązania oddziałów. Na propozycję komisarza bezpieczeństwa państwowego, gen. Gruszki, 31 lipca rano dowódca AK i Sił Zbrojnych na Obszar Południowo-Wschodni, gen. bryg. W. Filipkowski, bez aprobaty zresztą Komendanta Głównego AK, ale upoważniony przez Okręgowego Delegata Rządu, wyleciał z kilkoma oficerami do Żytomierza na spotkanie z gen. Michałem Żymierskim. Miano tam uzgodnić organizowanie 5. dywizji piechoty AK, na co obiecywało zgodzić się dowództwo sowieckie5. Już tego samego dnia, 31 lipca, po odlocie gen. Filipkowskiego rozpoczęły się we Lwowie podstępne aresztowania członków AK, a wieczorem gen. I. Sierow, występujący jako Iwanów, wezwał oficerów sztabu Okręgu Lwów AK na rzekomą odprawę, gdzie ich rozbrojono i aresztowano. W nocy z 2 na 3 sierpnia w Żytomierzu, po spotkaniu z gen. Żymierskim, został aresztowany gen. Filipkowski i czterech towarzyszących mu oficerów. Byli to pierwsi później internowani6. , AK zeszło we Lwowie do podziemia, przekształcając się w przygotowywaną już wcześniej organizację NIE (Niepodległość). Jednocześnie NKWD-NKGB i wojskowy sowiecki kontrwywiad (kontrrazwiedka - SMIERSZ, podległy Ludowemu Komisariatowi Obrony - NKO) rozpoczęły trwające aż do 1948 roku wyłapywanie członków AK i NIE, kończące się osadzaniem w obozach, nawet gdy już i NIE dawno - we Lwowie od końca 1945 roku - nie istniało7. Obozy sowieckie, do których dostawali się Polacy, były kilku rodzajów: • aresztowanych i następnie sądzonych - najczęściej przez Wojenne Trybunały Wojsk NKWD, czasem zaocznie przez kolegia specjalne (Osoboje Sowieszczanie -OSO) - osadzano zależnie od wyroku, w poprawczych obozach pracy (isprawitielno-tru-dowoj łagier - ITŁ; wyroki do 10 lat, potem też 25 lat), w obozach dla katorżan (KTR; wyroki 15-20 lat), w więzieniach specjalnych (wyroki skazujące na więzienie)8; • aresztowanych w ramach akcji „państwowej weryfikacji" (gosprowierka) - w obozach kontrolno-filtracyjnych (prowieroczno-filtracjonnyj łagier - PFŁ), gdzie osadzonych, nie skazanych, poddawano śledztwu; •:••:,:• • ponadto pewną część członków AK i NIE osadzano w obozach dla internowanych i o nich będzie mowa w dalszym ciągu. 4 K. Naumienko, Prawda pro 27 b/pnia. Pro te, chto i jak wyzwolaw Lwiw, „Wysokyj Zamok" 1997, nr z 22 VII. 5 H. Pohoski, Wspomnienia z pracy konspiracyjnej w sztabie Obszaru Południowo-Wschodniego Armii Krajowej, Warszawa 1968, mps w zbiorach Instytutu Historii PAN. 6 Tamże; MiDWIH, HI/33/19/II, k. 21a-26a; 1II/33/19/IY, k. l Ic. 7 J. Węgierski, Aresztowania czlonków organizacji NIE w Malopolsce Wschodniej, „Zeszyty Historyczne WiN-u" 1994, nr 5, s. 30. 8 Łagry. Przewodnik encyklopedyczny, Warszawa 1998, s. 46, 49. 782___________________________________________Jerzy Węgierski Wydaje się, że do tych ostatnich obozów dostawali się tylko ci, których aresztował wojskowy kontrwywiad, a nie NKWD. , •: Jak piszą redaktorzy wydanej w 1997 roku pracy Uwięzieni w Borowiczach, dotychczas nie udało się odnaleźć w archiwach sowieckich aktów normatywnych, które były podstawą do stosowania internowania wobec Polaków, uczestników podziemnych organizacji9. Na terenie Małopolski Wschodniej pierwszymi, skierowanymi następnie do obozów jako internowani, byli członkowie AK aresztowani we Lwowie po zakończeniu akcji „Burza" 31 lipca 1944 roku. Nieco wcześniej, w drugiej połowy lipca, osadzono w obozie w Miednikach pod Wilnem żołnierzy i oficerów wileńsko-nowogródzkiego zgrupowania AK, następnie w obozie w Kałudze próbowano wcielić szeregowych i podoficerów do Armii Czerwonej10. Nie są natomiast znane przypadki, by członkowie AK z części Okręgów Tarnopol i Stanisławów, zajętych przez wojska sowieckie w marcu i kwietniu 1944 roku, znaleźli się następnie w obozach internowanych. Pierwszymi obozami, do których przybyli uwięzieni akowcy określani jako internowani, były obozy w Riazaniu (zespół obozów nr 454, pierwszy transport 29 sierpnia 1944) i Charkowie (2 września 1944). Wcześniej - 11 sierpnia 1944 roku - umieszczono pierwszych więźniów tej kategorii w Kijowie, ale nie wiadomo, czy ten obóz (faktycznie: więzienie) był formalnie obozem internowanych. I. Caban podaje, że obóz w Riazaniu miał oficjalną nazwę: Diagilewo 179 - poprawczy obóz pracy, ale wydany ostatnio i cytowany wcześniej przewodnik encyklopedyczny Łagry w wykazie poprawczych obozów pracy (ITŁ) takiego obozu nie wymienia. Według I. Cabana, z relacji wynika, że w Charkowie władze obozowe początkowo nie wiedziały, jak traktować osadzonych tu członków polskiego podziemia i dopiero z czasem zaczął tam obowiązywać, z pewnymi ograniczeniami regulamin obozowy dla internowanych oficerów11. ; Formalnie obozy internowanych w ZSRR zaczęto tworzyć w lipcu 1944 roku, a właścieiw dopiero na jesieni. Większość obozów internowanych była poprzednio lub nadal obozami jenieckimi, które podlegały zresztą Głównemu Zarządowi NKWD-MWD ZSRR do Spraw Jeńców Wojennych i Osób Internowanych (Gławnoje uprawlenije po dielam wojennoplennych i intiemirowannych - GUPWI)12. Nie można zgodzić się z tym, co podano w pracy Uwięzieni w Borowiczach, że internowani to byli ci, którym postawiono zarzuty nie mogące być podstawą do formalnego skazania, nawet w świetle prawa ZSRR i sowieckiej praktyki sądowej, a więc np. oskarżenie o udział w konspiracji tylko w okresie okupacji niemieckiej. Przede wszystkim w 1939 roku sądzono Polaków za samą działalność przed wojną. Był tu też po zakończeniu akcji „Burza" taki przypadek: 31 lipca 1944 roku w ciągu dnia zostali 9 Uwięzieni w Borowiczach, Warszawa 1997, s. 8. 101. Caban, Polacy internowani w ZSRR w latach 1944-1947, Lublin 1990, s. 11, 51. " Ibidem, s. 25-26, 47, 58 12iaL0',s.90. -H , Internowanie dowódców i żołnierzy lwowskiej Armii Krajowej i organizacji NIE... 783 niemal jednocześnie aresztowani podstępnie we Lwowie - szef kontrwywiadu Komendy Obszaru, ppor. J. Polaczek, z kilkoma współpracownikami, oraz szef wywiadu Komendy Okręgu Lwów, ppor. M. Borodej. Każdy z tych oficerów został aresztowany przez innych funkcjonariuszy, ujawniwszy przedtem swoje - podobne - stanowisko w AK. Ppor. Polaczek został uwięziony w areszcie kontrwywiadu 1. Frontu Ukraińskiego na rogu ulic Ponińskiego i Racławickiej (willa lwowskiego kupca Antoniego Uwiery przy ul. Racławickiej 1), ppor. Borodej - w więzieniu przy ul. Łąckiego. Miejsce osadzenia nie miało wpływu na dalsze losy, bo w więzieniu przy ul. Łąckiego trzymano przez sierpień część internowanych. Ppor. Borodej został osądzony i skazany na 20 lat katorgi, mimo iż jego „przewinienie" nie różniło go od ppor. Polaczka, tylko internowanego. Zapewne zadecydował fakt, kto ich aresztował13. Gen. Filipkowski i razem z nim zatrzymani w Żytomierzu zostali aresztowani przez kontrwywiad 1. Frontu Ukraińskiego i z Kijowa zostali przewiezieni do przyfrontowych więzień kontrwywiadu pod Rawą Ruską, a potem pod Sokołowem Małopolskim (Trze-buska), skąd na początku września wysłano ich do aresztu kontrwywiadu w willi Uwiery. Tam też trafili w większości internowani potem członkowie AK, aresztowani w sierpniu i wrześniu 1944 roku. Nie więziono tam, jak się wydaje, tych, którzy byli później sądzeni. W pierwszej połowie września wszystkich stamtąd zabrano. Kolejnym miejscem pobytu internowanych w okresie od ostatniej dekady września 1944 roku do końca 1945 roku było więzienie przy ul. Kadeckiej 20 we Lwowie. Obok późniejszych internowanych w obozach w Charkowie i Riazaniu byli w tym więzieniu i w tych samych celach trzymani więźniowie sądzeni przez Wojenny Trybunał Wojsk NKWD: był tu skazany następnie por. inż. W. Haydenberg z wywiadu Komendy Okręgu Lwów oraz Czesława Hnatów z NÓW. Oboje byli jednak aresztowani przez kontrwywiad i w wyniku śledztwa zostali przekazani organom NKWD i trafili do więzienia przy ul. Łąckiego. Jednocześnie - na szczęście dla organizacji - nie było współpracy między kontrwywiadem a obwodowym NKWD. Przykładem może być niemal jednoczesne aresztowanie we Lwowie przez kontrwywiad komendanta Dzielnicy Wschodniej NIE, rtm. J. Dunina (pod nazwiskiem Kucharski) i uwięzionego przy ul. Łąckiego jego bezpośredniego współpracownika, ppor. inż. J. Węgierskiego. Nigdy ich nie skonfrontowano, ale też obaj w śledztwie wzajemnie się nie zdradzili. Takich zdarzeń było więcej. Z terenu lwowskiego Obszaru AK-NIE od 31 lipca 1944 do końca grudnia 1945 roku zostało aresztowanych, a następnie internowanych około 130 osób. Jak doszło do ich aresztowań i do jakich szczebli organizacji należeli? 31 lipca 1944 roku o godz. 18 aresztowano wspomniane już cztery osoby z kontrwywiadu Komendy Obszaru. Prowadziły one rozmowy z kontrwywiadem 1. Ukraińskiego Frontu i zaproszono ich na kolejną naradę do willi Uwiery, z której już nie powróciły. 13 G. Mazur, J. Węgierski, Konspiracja lwowska 1939-1944. Słownik biograficzny, Katowice 1997, s. 33, 152; Uwięzieni w Borowinach, s. 7. 784_____________________________________________Jerzy Węgierski Wieczorem tego samego dnia, na życzenie dowództwa sowieckiego, szef sztabu Okręgu Lwów, mjr dypl. K. Stasiewicz, zwołał na godz. 21 odprawę, na której rzekomo miała być omawiana sprawa formowania dywizji AK. Mieli na nią przybyć oficerowie sztabu okręgu, komendanci dzielnic, ich zastępcy oraz dowódcy kompanii i zgrupowań oddziałów leśnych - razem około sześćdziesięciu osób. Część oficerów w ogóle się nie zgłosiła, kilku ostrzeżonych poufnie przez mjr. Stasiewicza wycofało się z budynku sztabu przy ul. Kochanowskiego 27. Resztę - około 25-30 osób - zabrano samochodami do dawnego pałacu Biesiadeckich na tyłach gmachu sądów przy ul. Batorego i tam po rozbrojeniu aresztowano. '' ! ~s Przed północą tego dnia zaskoczono, rozbrojono i aresztowano kilku żołnierzy AK nadal pełniących wartę przed budynkiem sztabu AK przy ul. Kochanowskiego 27. Również ich uwięziono przy ul. Łąckiego. * „Kocioł" w budynku przy ul. Kochanowskiego 27 trwał przez dwa dni; l sierpnia zatrzymano tam 48 osób i po przesłuchaniach trwających do wieczora wyselekcjonowano 12 mężczyzn i 2 kobiety, a następnego dnia jeszcze jedną. Wszystkich aresztowanych na „odprawie" i potem przy ul. Kochanowskiego 27 umieszczono na razie w więzieniu przy ul. Łąckiego, ale wkrótce zaczęto przeznaczonych do internowania rozwozić - w pierwszej połowie września do aresztu kontrwywiadu w willi Uwiery, a później głównie do obozu internowanych w Charkowie. Tak samo postąpiono z aresztowanymi w sierpniu i wrześniu w różnych okolicznościach, już w mieście. Aresztowania odbywały się w sposób starannie przygotowany, podstępny i dyskretny. 27 osób, w tym 5 kobiet, początkowo umieszczono również w więzieniu przy ul. Łąckiego, potem w willi Uwiery, a wreszcie w więzieniu przy ul. Kadeckiej 20, wywożąc stamtąd do obozu w Charkowie bądź do obozu w Riazaniu. Wśród tych ostatnich aresztowanych było kilku oficerów i osób na stanowiskach kierowniczych w AK-NIE: z Komendy Obszaru W. Jamiołkowska (aresztowana pod nazwiskiem Jelska), referentka WSK; z Komendy Okręgu Lwów z Wydziału I Sztabu kpt. F. Jednoróg i mgr T. Smenda oraz por. M. Mądracki (Dawidowicz, aresztowany l sierpnia w budynku Komendy); por. R. Madurowicz, dowódca 3. szwadronu oddziału leśnego 14. pułku ułanów AK i komendant rejonu Dzielnicy Wschodniej NIE, kilku referentów z wywiadu Komendy Obszaru. 4-5 września przywieziono, jak wspomniano, do aresztu w willi Uwiery gen. Filip-kowskiego i oficerów z jego grupy, których wywieziono do obozu internowanych w Charkowie. Do willi Uwiery w pierwszej połowie sierpnia przywieziono też kilka osób spoza Lwowa. Dostali się tu dwaj podoficerowie z Inspektoratu Stryj (Okręg Stanisławów), którzy w ostatnich dniach lipca 1944 roku zostali wysłani przez miejscowe dowództwo AK do dowództwa nacierających jednostek sowieckich z meldunkiem o rozmieszczeniu obrony niemieckiej. Przedarli się przez linię frontu, dostarczyli meldunek, przez kilka Internowanie dowódców i żołnierzy lwowskiej Armii Krajowej i organizacji NIE...____ 785 dni towarzyszyli jednostce sowieckiej pozornie wolni, po czym przewieziono ich do Lwowa i uwięziono. ;.•< ,^V, - ;:.:> ; A,,../. ; Tu też przywieziono z Jarosławia dwóch członków ujawniającej się tam administracji z ramienia Delegatury Rządu. Jednym z nich był były komendant IX Okręgu BCh we Lwowie, kpt. J. Schram, burmistrz Jarosławia14. W sierpniu pierwszym transportem internowanych, który przybył 27 sierpnia już wprost do obozu w Riazaniu, przywieziono wśród ok. 250 osób - 100 oficerów AK, a wśród nich tych, którzy zgłosili się ochotniczo do armii Berlinga w Majdanku pod Lublinem. Tak zostali internowani dwaj korespondenci wojenni, przysłani do Lwowa z Warszawy przed akcją „Burza" oraz kilku innych z Małopolski Wschodniej. Transport został wysłany 23 sierpnia ze stacji kolejowej Lublin-Tatary15. ' '•'•'• W Rudniku nad Sanem 18 sierpnia zostało rozbrojone zgrupowanie oddziałów leśnych AK z Inspektoratu Zachodniego (Gródek Jagielloński) Okręgu Lwów, maszerujące spod Przemyśla na wezwanie gen. Bora-Komorowskiego na odsiecz walczącej Warszawie. Otoczyły ich oddziały sowieckie, zmusiły do złożenia broni, a czterech oficerów zabrano na rzekomą odprawę „do generała". Generała nigdy nie zobaczyli, zostali brutalnie rozbrojeni i aresztowani, osadzeni w areszcie w Ulanowie, potem przez Jarosław przewiezieni do Lwowa i po krótkim przetrzymaniu w więzieniu przy ul. Kadeckiej 20, a następnie w willi Uwiery, osadzeni w obozie w Bakończycach pod Przemyślem, skąd wraz z innymi w nocy z 4 na 5 października wywieziono ich do obozu internowanych w Riazaniu. Byli wśród nich dowódcy oddziałów leśnych: 7. kompanii 26. pułku piechoty - kpt. Z. Kubski (pod nazwiskiem Zakrzewski) i 1. kompanii sam-borskiej - chór. A. Ekiert. Do Riazania przywieziono ich 15 października16. Ostatni transport ze Lwowa do obozów w Charkowie i Riazaniu odszedł 19 lutego 1945 roku. W Kijowie transport podzielono; do Riazania przybyli 3 marca, do Charkowa zapewne wcześniej. Ale we Lwowie aresztowania z przeznaczeniem do obozów internowanych trwały nadal przez cały 1945 rok. Aresztowanych trzymano już tylko w więzieniu przy ul. Kadeckiej 20. Warunki pobytu w obozach internowanych były przykre. Regulamin wprowadzony w Charkowie nie zezwalał na korespondowanie i na swobodne poruszanie się po terenie obozu, który był dawnymi koszarami. Do pracy nie zmuszano i jedynie podoficerowie i szeregowi zgłaszali się ochotniczo do pracy. Pokoje były początkowo zamykane, ale po ogłoszonej w czerwcu 1945 roku głodówce, pozwolono internowanym swobodnie opuszczać sale. Przez dłuższy czas nie otrzymywali książek ani gazet, tak że o końcu wojny domyślono się z nocnej strzelaniny i okrzyków radości poza obozem. 14 J. Polaczek, Epilog „Burzy" we Lwowie, „Tygodnik Powszechny" 1988, nr 41, s. 4-5; J. Węgierski, Lwowski Obszar ZWZ-AK i losy jego żołnierzy, Katowice 1991, rozdz. 31, k. 43^9; rozdz. 33, k. 38-46, mps, Ossolineum, 40/98. 151. Caban, op.cit., s. 12. ' ' , , 16 Ibidem, s, 15-16. • ; • ; - 786 Jerzy Węgierski Prócz ciepłych posiłków, początkowo dość obfitych i smacznych, internowani otrzymywali 800 g chleba i 20 g cukru dziennie. Pomimo odcięcia od świata Iwowiacy zaczęli pod koniec pobytu w tym obozie wydawać co kilkanaście dni gazetkę „Semper Fidelis". Potem podjęli działalność samokształceniową i kulturalną, a w okresie świąt Bożego Narodzenia wystawiono jasełka. W obozie w Riazaniu niemal od początku organizowano amatorskie przedstawienia, które z czasem stały się zaczątkiem „prawdziwego" teatru obozowego. Ale warunki pobytu w obozie były i tu ciężkie. Internowani, aresztowani latem lub wczesną jesienią, nie mieli ciepłej odzieży, a spali początkowo na gołych pryczach, ponieważ z opóźnieniem wydano sienniki i koce. Tu także nie wolno było prowadzić korespondencji, a wysłanie listu przy okazji wyjścia do pracy poza obóz było karane. Od początku zaczęły się długie przesłuchania prowadzone przez śledczych, dotyczące życiorysów i działalności konspiracyjnej. -•;... •:• .. - •;. i .'•:••< ' "• • '' --../: Wyżywienie było tu niewystarczające: 800 g chleba i czarna kawa zbożowa rano i wieczorem, a na obiad litr zupy i 8 g cukru. Potem i to uległo zmniejszeniu w okresie zimy 1944/1945 roku. W rezultacie na przedwiośniu 1945 roku internowani zorganizowali głodówkę protestacyjną - podobno rozpoczętą 3 marca - żądając poprawy warunków życia, prawa do korespondencji, wyjaśnienia powodów internowania i odesłania do Polski. Głodujących próbowano namawiać do przerwania głodówki, a gdy to nie odniosło skutku, zabrano do więzienia kilku oficerów. Jednego z nich, kpt. W. Cybadzego, jako - według władz obozowych - organizatora głodówki skazano na 25 lat pobytu w obozach poprawczych. Gdy głodówka nie dawała rezultatu, po 9 dniach przerwano ją, ale miesiąc później, 14 kwietnia, wszystkich internowanych przegnano do innego obozu - nr 454/178 w Dia-gilewie, kilka kilometrów od Riazania, gdzie był poprzednio obóz jeniecki dla Niemców. Tu już przybył ostatni transport internowanych ze Lwowa, wyprawiony 31 grudnia 1945 roku, a przybyły na miejsce 9 stycznia 1946 roku. W transporcie tym z oficerów NIE ze Lwowa byli: z Dzielnicy Wschodniej jej komendant rtrn. J. Dunin (pod nazwiskiem Kucharski), ppor. K. Kruczkowski (S. Adamski); z Dzielnicy Zachodniej por. W. Róg; z NÓW redaktorzy „Słowa Polskiego", K. Dunajewski i J. Paszyński, oraz wyznaczony na prezydenta Lwowa z ramienia Delegatury Rządu inż. K. Żardecki. W tym całym okresie w obozach dla internowanych przebywało w Charkowie ponad 130 osób, w tym około 45 osób ze Lwowa; w Riazaniu - ponad 500 osób, w tym ok. 100 osób ze Lwowa; w Diagilewie, w którym znaleźli się wszyscy lwowscy internowani - ogółem około 2000 osób (w tym około 500 oficerów), a wśród nich ponad 130 ze Lwowa. W gronie lwowskich internowanych było 7 starszych oficerów i co najmniej 35 młodszych oraz 21 kobiet. W Diagilewie wyżywienie się poprawiło. Oficerowie oprócz 800 g chleba otrzymywali na śniadanie i kolację zupę, na obiad dwa dania. Podoficerom dawano 600 g chleba, ale mogli sobie pomagać wychodząc do pracy m.in. w kołchozach. Internowanie dowódców i żołnierzy lwowskiej Armii Krajowej i organizacji NIE...__________787 Obowiązywał ciągle zakaz korespondowania, ale niektórym udawało się wysyłać listy i skomunikować się z bliskimi m.in. dzięki udanym ucieczkom z obozu. Nadchodzących listów nie zatrzymywano, a czasem dochodziły paczki żywnościowe, w 1947 roku także ze Lwowa, oraz pieniądze. W Diagilewie kontynuowano działalność kulturalną, a latem 1945 i 1946 roku organizowano nawet mecze siatkówki. ;> Czterech księży, w tym ze Lwowa o. Rafał Kiernicki, franciszkanin, szef łączności konspiracyjnej Okręgu Lwów AK, a później biskup lwowski, organizowało życie religijne w obozie. Śmiertelność w tych obozach była mała: spośród 2000 zmarło 25 osób, z Iwowia-ków tylko inż. H. Zaleski z wywiadu Komendy Obszaru. : 29 czerwca 1947 roku ponownie podjęto głodówkę, mającą być protestem przeciw długoletniemu i bezterminowemu przetrzymywaniu, pomimo że wojna dawno się zakończyła, także przeciwko zakazowi korespondencji, ciągle jeszcze trwającym przesłuchaniom, przetrzymywaniu w areszcie, wywożeniu do więzienia w Riazaniu, skąd więźniowie nie powracali już do obozu. Władze sowieckie próbowały zmusić głodujących do przerwania głodówki, zaczynając od generałów i stosując wobec nich nawet przymusowe karmienie. Wówczas to zmarł komendant Okręgu Lublin AK, gen. K. Tumidajski. Wreszcie przybyła komisja z Moskwy i zapowiedziała stopniowe zwalnianie i odsyłanie do Polski oraz poprawę wyżywienia. Nic na razie z tych obietnic nie wyszło. Ażeby zmniejszyć zdolność oporu internowanych, władze zdecydowały się przenieść ich w mniejszych grupach do pięciu zespołów obozów17. Jako pierwszy 6 lipca odszedł transport 71 osób - starszych oficerów, osób z kierownictw delegatur i księży do obozu nr 150 w Griazowcu w obwodzie wołogodzkim. W tym transporcie było ze Lwowa około 10 oficerów, m.in. gen. Filipkowski, jego zastępca płk. F. Studziński, komendant Okręgu Lwów, płk S. Czerwiński. Transport skierowany do Griazowca był częścią transportu liczącego ogółem 328 osób, z których większość przewieziono do obozu nr 437 w Bogorodskoje (według I. Cabana: Biełogo-rodskoje Sieło), będącego podobozem obozu nr 158 w Czerepowcu. Osobno do obozu nr 158 wyprawiono 111 osób - młodszych oficerów, podchorążych i nielicznych szeregowców oraz 20 kobiet. Czerepowiec, także w obwodzie wołogodzkim, był położony nad jeziorem Rybińskim. 8 lipca wysłano transport 359 osób na stację kolejową w Borowiczach w obwodzie nowogrodzkim, gdzie był punkt centralny zespołu obozów nr 270 i skąd internowanych doprowadzono piechotą do podobozów w Kowance i Szibotowie (Szepietowie?). Ostatnią grupą wysłaną 9 lipca było 305 osób - podoficerów, podchorążych, kilkunastu oficerów, którzy nie ujawnili swych stopni, oraz 25 chorych ze szpitala i dwie kobiety - skierowanych do stacji kolejowej Susłongier w Maryjskiej ASRR, skąd przewieziono 17 J. Węgierski, Lwowski Obszar ZWZ-AK, rozdz. 43, k. 4-16 i 21-22. 788___________________________________________Jerzy Węgierski ich samochodami do odległego o około 40-50 km obozu nr 171 w Ust'szorze. Grupę 200-300 osób pozostawiono w Diagilewie18. W Czerepowcu znalazło się 50 łwowiaków, w tym 15 kobiet; w Borowiczach - 45 Iwowiaków, w tym 5 kobiet; w Susłongier - 20, w tym jedna kobieta. Tymczasem 26 lipca 1947 roku Rada Ministrów ZSRR podjęła uchwałę o zwalnianiu i kierowaniu do Polski obywateli polskich przebywających pod strażą na terytorium ZSRR. Toteż w ostatnich miesiącach 1947 roku zaczęto wyprawiać internowanych do Polski przez obóz przejściowy w Brześciu nad Bugiem19. Ale nie skończyło się przerzucanie internowanych przed ostatecznym zwolnieniem ich z obozów. W sierpniu 1947 roku część internowanych w obozie w Ust'szorze przerzucono do sąsiedniego podobozu w Moczyliszczu. 4 października 1947 roku czterech lwowskich oficerów przerzucono z Czerepowca do Griazowca; z nich trzech mieszkańców Lwowa w kwietniu-maju 1948 roku powróciło do tego miasta, a czwarty -ppor. Polaczek - w styczniu 1948 roku został znów przewieziony do Czerepowca. Od października 1947 roku ze wszystkich obozów internowanych, o których tu była mowa, poszły transporty do Brześcia, do obozu utworzonego na terenie byłego getta przy ul. Stalina. Niektórzy przebywali tu przez wiele miesięcy, nawet do połowy 1949 roku, zanim wysłano ich do Białej Podlaskiej. Byli i tacy, których przetrzymano i przesłuchiwano jeszcze przez kilka tygodni w Białej Podlaskiej w 1949 roku. Z zespołu obozów Susłongier podczas wyprawiania transportu do Brześcia zatrzymano 19 internowanych, w tym kilku Iwowiaków, i w kwietniu 1948 roku trzech wysłano do Brześcia, a pozostałych przerzucono do obozu nr 265 w Wołżsku, potem do obozu w Zielonodolsku, obu położonych nad Wołgą. Dopiero w końcu listopada 1948 roku znaleźli się w Brześciu20. Niektórzy Iwowiacy zostali uznani za obywateli ZSRR i tym pozwolono jedynie powrócić do Lwowa. Z obozu w Czerepowcu byli to m.in.: zastępca dowódcy oddziałów leśnych 14. pułku ułanów por. A. Chołoniewski, a ze sztabu Komendy Okręgu Lwów kierownicy - referatu legalizacji por. M. Laskowski i Wydziału Va, por. S. Turowicz. Wszyscy oni zostali aresztowani na „odprawie" 31 lipca 1944 roku. Do Lwowa skierowano też komendanta rejonu Dzielnicy Wschodniej, por. M. Madurowicza, z obozu w Borowiczach. Do Polski udało im się powrócić w 1950 roku, a por. Laskowskiemu w 1956 roku. Por. Turowiczowi przywrócono obywatelstwo polskie dopiero w 1955 roku. Zniszczony przeżyciami i przejściami gen. Filipkowski21 zmarł w 1950 roku w wieku 58 lat. 181. Caban, op.cit., s. 32, 39,41,47,70 (błędnie; stacja kolejowa w Usfszorze); NKWD o Polsce i Polakach. Rekonesans archiwalny, red. W. Materski, A. Paczkowski, Warszawa 1993, s. 74-75; J. Polaczek, Żołnierze AK w obozach w Maryjskiej ASSR, „Zeszyty Historyczne" (Paryż) 1991, z. 97, s. 155-156; J. Węgierski, Lwowski Obszar ZWZ-AK, rozdz. 43, k. 23-24. 19 W. Materski, A. Paczkowski, op.cit., s. 75 20 J. Polaczek, op.cit., s. 170-174; J. Węgierski, Lwowski Obszar ZWZ-AK, rozdz. 43, k. 27-28. 21 G. Mazur, J. Węgierski, op.cit., s. 42-43, 66, 108, 114, 210. Internowanie dowódców i żołnierzy lwowskiej Armii Krajowej i organizacji NIE... 789 X S Tt O r Kazimierz Krajewski (Warszawa) Działalność Obwodu AK Szczuczyn-Lida (nr 49/67) w łatach 1945-1949 Katastrofa operacji „Ostra Brama" i rozbrojenie nowogródzkich i wileńskich oddziałów AK pod Wilnem nie zakończyło pracy niepodległościowej w Okręgu AK Nowogródek. Czterech kolejnych oficerów, pełniących obowiązki komendanta okręgu, podjęło wysiłek odtworzenia komendy oraz struktur konspiracyjnych AK na ziemi nowogródzkiej1. Początkowo zamiarem odtworzonej Komendy Okręgu było doprowadzenie organizacji nowogródzkiej AK do stanu umożliwiającego przetrwanie ponownej okupacji sowieckiej, która -jak błędnie oceniano - miała być stanem krótkotrwałym i przejściowym. Dlatego też Komenda Okręgu początkowo dążyła do zahamowania odpływu na zachód żołnierzy AK, a także ludności cywilnej. Oceniała, że okupacja wschodnich ziem polskich przez ZSRR potrwa tylko do końca wojny, zaś o losach tych terytoriów zadecyduje konferencja pokojowa. Starała się przy tym ograniczyć działalność podległych sobie sił do trwania w terenie i najbardziej niezbędnej samoobrony. Zalecała unikanie walk z wojskami sowieckimi. Losy Nowogródczyzny, podobnie jak całych polskich Kresów Wschodnich, przesądzone zostały jednak już podczas konferencji jałtańskiej. Tereny te znalazły się w strefie przyznanej przez aliantów Związkowi Radzieckiemu. Polski opór, aczkolwiek bohaterski i pełen poświęcenia, nie mógł wywrzeć żadnego wpływu na przyszłość województw wschodnich. Co więcej, pozostał całkowicie nieznany światowej opinii publicznej. Straty ponoszone przez Armię Krajową i polskie społeczeństwo Nowogródczyzny od początku ponownej okupacji sowieckiej należą do najdotkliwszych, nawet w porównaniu z okresem okupacji niemieckiej. Już 21 sierpnia 1944 roku pod Surkontami w walce z grupą operacyjną 32 zmotoryzowanego pułku strzeleckiego Wojsk Wewnętrznych NKWD poległ wraz z 36 podkomendnymi ze swego oddziału osłonowego p.o. komendanta Okręgu Nowogródek ppłk 1 Byli to: ppłk Maciej Kalenkiewicz, ps. „Kotwicz" (poległ 21 VIII 1944 r. w Surkontach w walce z NKWD), kpt. Stanisław Sędziak, ps. „Warta" (do XI1944 r.), rtm. Jan Skorb, ps. „Boryna" (do IV 1945 r.), ppor. Ludwik Nienarto-wicz, ps. „Miedzianka", „Mazepa" (do VIII 1945 r.). Działalność Obwodu AK Szczuczyn-Lida (nr 49/67) w latach 1945-1949______________79J cc Maciej Kalenkiewicz, ps. „Kotwicz"2. We wrześniu 1944 roku wpadła radiostacja Komendy Okręgu (aresztowano wówczas szefa łączności okręgu por. J. Orechwo, ps. „Już"). Jesienią 1944 roku NKWD aresztowało kilku oficerów Komendy Okręgu. Szczególnie dotkliwym ciosem było ujęcie zastępcy komendanta okręgu kpt. Stanisława Rybki, ps. „Ikar" (skazany na karę śmierci i stracony w Lidzie) oraz szefa saperów por. Józefa Łubikowskiego, ps. „Sybirak". Wkrótce w walce z bronią w ręku zginęli najsłynniejsi dowódcy partyzanccy z okresu okupacji niemieckiej - dowódca Zgrupowania „Południe" ppor. Czesław Zajączkowski, ps. „Ragner" (3 grudnia 1944 roku w walce z NKWD koło Niecieczy)3 i dowódca Zgrupowania „Północ" por. Jan Borysewicz, ps. „Krysia" (12 stycznia 1945 roku pod Kowalkami)4. 16 lutego 1945 roku została aresztowana grupa kadry okręgu, w tym komendant Ośrodka Iwie-Juraciszki ppor. Stanisław Trzeciakiewicz, ps. „Set" (zginął z rąk NKWD) i szef BIP Okręgu Jerzy Wroński, ps. „Janosik", „Stopa"5. Dość szybko przekonano się, że na jakąkolwiek pomoc ze strony aliantów liczyć nie można i że godzą się oni na anektowanie województw wschodnich RP przez ZSRR. W tej sytuacji utrzymywanie licznej organizacji podziemnej okazało się niepotrzebne i przynoszące jedynie straty społeczeństwu polskiemu. Głównym zadaniem Komendy Okręgu stało się wówczas przeprowadzenie „rozładowania lasów", demobilizacji istniejących oddziałów partyzanckich oraz przerzut żołnierzy AK z grup leśnych i sieci konspiracyjnej przy pomocy organizacji za linię Curzona. Komenda Okręgu wyraziła także zgodę na ewakuowanie się „do Polski" ludności cywilnej i przestała powstrzymywać ją przed wyjazdem. Akcja ewakuacyjna skoordynowana była z podobnymi działaniami prowadzonymi przez Komendę Wileńską AK*. Ewakuacja aktywów organizacyjnych wileńskiego i nowogródzkiego okręgu AK rozpoczęła się już zimą 1945 roku. W styczniu 1945 roku „marsz do Polski" podjęły z Puszczy Nalibockiej dwa duże oddziały partyzanckie AK rtm. Władysława Kitowskiego, ps. „Grom", „Orlicz" i por. Witolda Turonka, ps. „Tumry", „Tur". Operacja zakończyła się niepowodzeniem, zaś oba oddziały zostały rozbite przez siły trzech pułków NKWD 29 stycznia 1945 roku pod Rowinami (82 zabitych, 24 jeńców)6. Wiosną 1945 roku rozformowane zostały oddziały kpr. Ryszarda Kiersnowskiego, ps. „Puchacz", kpr. Józefa Zarzyckiego, ps. „Piętka", NN, ps. „Filar", 2 Raport szczegółowy ludowego komisarza spraw wewnętrznych BSRR komisarza bezpieczeństwa państwowego Siergieja S. Bielczenki o zagrożeniu rejonów zachodnich obwodów Białoruskiej SRR przez polskie nacjonalistyczne bandy powstańcze, Archiwum Wschodnie (materiały z Rosyjskiego Państwowego Archiwum Wojskowego), M/11/9/3. Raport ten określa straty polskie na 53 zabitych i 4 jeńców. 3 Raport państwowego komisarza spraw wewnętrznych BSRR S. S. Bielczenki do państwowego komisarza spraw wewnętrznych ZSRR Ł. Berii, Archiwum Wschodnie (materiały z Rosyjskiego Państwowego Archiwum Wojskowego), M/II/2OTS/1; Opracowanie Zarządu Wojsk Wewnętrznych NKWD Okręgu Białoruskiego z XII 1944 r. na temat oddziału „Ragnera", Centralne Archiwum Wojskowe (CA W), kolekcja akt rosyjskich, 1832. 4 J. Wilbik, Relacja; T. Hryckiewicza, R. Bardzyński, Relacja, zbiory autora. 5 J. Wroński, Relacja, zbiory autora. ; ~- .••,,• . • ..,. * Zob. na ten temat wcześniejszy artykuł P. Niwińskiego (red.). 6 Raport o likwidacji bandy „Tura" i „Orlika" przeprowadzonej przez 284 strzel, p. i 287 strzel, p. WW NKWD Białoruskiego Okręgu z 7 II 1945 r., CA W, kolekcja akt rosyjskich, 1530. 792_________________________________________Kazimierz Krajewski Michała Tietiaiica, ps. „Myśliwy", NN, ps. „Poręba" (pow. Lida), kpr. Bolesława Za-błockiego, ps. „Oczko", Józefa Ussa, ps. „Śmigły", Jana Wasiewicza, ps. „Lew" (ośrodek Iwie-Juraciszki), sierż. Czesława Rymaszewskiego, ps. „Nagan", plut. Jana Kancelarczy-ka, ps. „Skiba", (pow. Baranowicze i Nieśwież). Ich żołnierze zostali przerzuceni do Polski wraz z ludnością w transportach Państwowego Urzędu Repatriacyjnego. Kilka oddziałów, złożonych w całości z ludzi całkowicie zdekonspirowanych i poszukiwanych przez NKWD, przechodziło przez granicę z bronią w ręku (oddziały „Lalusia", „Śmiałego", „Żuka" i inne). , , W sierpniu 1945 roku w transporcie repatriacyjnym wyjechał ostatni p.o. komendanta Okręgu Nowogródek, ppor. Ludwik Nienartowicz, ps. „Mazepa". Od tego momentu należy uznać pracę Komendy Okręgu za zakończoną. Czynności likwidacyjne struktur terenowych i oddziałów partyzanckich AK trwały jeszcze przez co najmniej trzy miesiące. W październiku 1945 roku w sposób zorganizowany, „na fałszywych papierach", wyjeżdżali żołnierze oddziału Bolesława Zabłockiego, ps. „Oczko" z Puszczy Naliboc-kiej7. Ostatnie operacje przerzutowe żołnierzy AK z Nowogródczyzny miały miejsce w listopadzie 1945 roku. - W strukturze Nowogródzkiego Okręgu AK najmocniejszymi ogniwami organizacyjnymi były Ośrodki: Szczuczyn o kryptonimie „Łąka" i Lida o kryptonimie „Bór". Jeszcze zimą 1944 roku, w okresie okupacji niemieckiej, teren Ośrodka „Bór" został podzielony na część północną i południową (Zgrupowania „Północ" i „Południe"). W pierwszych miesiącach ponownej okupacji sowieckiej podział ten został utrzymany. Jednak zimą 1945 roku, po śmierci dowódców obu zgrupowań, z terenów powiatu lidzkiego utworzony został Obwód Lidzki nr 678, dowodzony przez ppor. L. Nienarto-wicza, ps. „Mazepa" (wcześniej, po śmierci por. „Krysi", był on komendantem Zgrupowania „Północ"). Organizacją AK na terenach nadniemeńskich i w centralnej części powiatu (teren Zgrupowania „Południe") dowodził sierż. Anatol Urbanowicz, ps. „Laluś" - adiutant ppor. „Ragnera". Po wyjeździe rtm. „Boryny" za linię Curzona, ppor. „Mazepa" objął funkcję p.o. komendanta Okręgu Nowogródek i kontynuował rozpoczęte przez rtm. „Borynę" działania zmierzające do likwidacji aktywów nowogródzkiej AK9. Być może wówczas na krótko formalną funkcję komendanta Obwodu nr 67 powierzono sierż. A. Urbanowiczowi, ps. „Laluś". W tym samym czasie z dawnego Ośrodka Szczuczyn utworzono Obwód Szczuczyński nr 49. Dowodził nim ppor. Anatol Radziwonik, ps. „Olech", „Mruk", „Stary", „Ojciec"10. 7 B. Zablocki, Relacja, zbiory autora. 8 Źródła sowieckie na ogół określają Obwód Lida jako Obwód nr 76, a następnie Obwód Szczuczyn-Lida jako Obwód nr 49/76. Jednak niektóre dokumenty z 1945 r. określają Obwód Lida jako Obwód Nr 67 (np. rozkaz wydany przez ppor. „Mazepę" funkcji komendanta obwodu). Mając na względzie wspomniane dokumenty przyjąłem oznaczenie Obwodu Szczuczyn-Lida kryptonimem „Nr 49/67". 9 L. Nienartowicz, Relacja, zbiory autora; J.W. Jermołowicz, S.W. Żumar, Ogniem i mieczem. Kronika polskiego nacjonalistycznego podziemia na Białorusi 1939-1953, Mińsk 1994, s. 84. 111Z relacji ppor. Józefa Raubo „Zenita" wynika, że wyjeżdżając w lutym 1945 r. „do Polski", funkcję komendanta Działalność Obwodu AK Szczuczyn-Lida (nr 49/67) w latach 1945-1949 793 Wiosną 1945 roku Obwód Lidzki nr 67 i Obwód Szczuczyński nr 49 zostały połączone w jedną jednostkę organizacyjną - Obwód nr 49/67. Komendantem Obwodu nr. 49/67 został ppor. A. Radziwonik, ps. „Olech". Trzeba jednak odnotować fakt, iż źródła sowieckie podają, że pierwszym komendantem tego obwodu miał być sierż. A. Urbanowicz, ps. „Laluś" i dopiero po jego śmierci 27 maja 1945 roku dowództwo Obwodu przejął ppor. „Olech" („Olech" jakoby początkowo miał być tylko dowódcą oddziału partyzanckiego). Sierż. „Laluś" zginął osaczony przez wywiadowców 34. zmotoryzowanego pułku strzeleckiego Wojsk Wewnętrznych NKWD pod Lida". Raporty sowieckie donosiły, że przy zwłokach „Lalusia" znaleziono rozkaz rtm. „Boryny", nakazujący mu przekazanie oddziału partyzanckiego ppor. „Olechowi", w związku z objęciem funkcji komendanta Obwodu nr 49/67. Zastępcą ppor. „Olecha" był sierż. Paweł Klikowicz, ps. „Irena" (do maja 1947 roku), zaś po jego śmierci - ppor. Witold Maleń-czyk, ps. „Cygan". Funkcję adiutanta pełnił Leon Doroch, ps. „Twardowski" (do 11 listopada 1945 roku). Następnie objął ją Zygmunt Olechnowicz, ps. „Zygma". Kilka zdań warto poświęcić tym ludziom. Sam ppor. „Olech", pochodzący z Woł-kowyska, był przedwojennym harcerzem i wiejskim nauczycielem w Iszczołnie w powiecie szczuczyńskim. W okresie okupacji niemieckiej był żołnierzem Ośrodka „Łąka", zaś od marca 1944 roku dowodził plutonem w 2 kompanii YII/77. pp AK. Dowodził w kilku udanych akcjach bojowych przeciwko niemieckim siłom okupacyjnym. Sierż. „Irena", stary konspirator, pełnił odpowiedzialną funkcję oficera do zadań specjalnych w Ośrodku „Łąka" (w oddziałach AK służył także jego syn - ciężko ranny w walce z NKWD). Sierż. „Laluś" do partyzantki poszedł jeszcze w 1943 roku, później został adiutantem ppor. „Ragnera". Ppor. „Cygan", żołnierz armii Berlinga, do partyzantki trafił w sposób niezaplanowany. Gdy przyjechał odwiedzić rodzinę w Starodworcach, w jego domu zjawili się funkcjonariusze NKWD, by go aresztować. Zastrzelił wówczas 2 enkawudzistów i zbiegł do lasu. „Zygma" w okresie okupacji niemieckiej był partyzantem IY/77. pp AK „Ragnera". Obwód nr 49/67 przejął wszystkie aktywa organizacyjne dawnych Ośrodków Szczuczyn i Lida oraz Zgrupowań „Północ", „Południe" i „Zachód". Można oceniać, że w 1945 roku, mimo stale zmieniającej się w wyniku aresztowań obsady dowódczej i zmniejszających się stanów osobowych, nadal istniały i działały wszystkie placówki i kompanie terenowe zorganizowane w okresie okupacji niemieckiej. Dopiero akcja repatriacyjna i masowy wyjazd żołnierzy AK „do Polski" wpłynęły zasadniczo na zmniejszenie się stanów organizacyjnych. Tylko częściowo udało się odtworzyć obsadę placówek terenowych AK w powiecie szczuczyńskim i lidzkim po lipcu 1944 roku. Kompanią terenową Wasiliszki dowodził Obwodu Szczuczyn przekazał ppor. „Olechowi". Według materiałów sowieckich funkcję tę miał jednak początkowo pełnić sierż. „Laluś". " Sprawozdanie dowódcy 34 zmot. p. strzel. WW NKWD z operacji likwidacji komendanta obwodu i dowódcy bandy sierż. „Lalusia", CAW, kolekcja akt rosyjskich, 1531. 794__________________________________________Kazimierz Krajewski Józef Poczobut, ps. „Wilk", placówką 311 (Bieńkiewicze) Joanna Gordon-Lalewska, ps. „Rusałka", a po jej aresztowaniu w lipcu 1945 roku Feliks Kozaryn, ps. „Grek", placówką Szlachtowszczyzna dowodził Józef Stasiukiewicz, ps. „Kosa", Ryłowce -Adolf Tyrkin, Dajnowo - Antoni Kapcewicz, ps. „Puchacz", Jewsiewicze - Witold Burak, ps. „Soroka" (a od maja 1945 roku Czesław Tyrkin), Falkiowicze - Henryk Krzywiec, ps. „Brodacz", Apollonowo - NN, ps. „Cygan", Stankiewicze - Roman Kulesza, ps. „Andrzej", Zieniewicze - Wiktor Zmitriewicz, Jodki - Stanisław Kuczyński, Nieciecz - Henryk Chodźko ps. „Huragan" (?), zaś placówką miałczańską miał dowodzić Bolesław Makianiec ps. „Ciemny"12. Placówką Dierwieniki koło Hermaniszek miał dowodzić Jan Jankowski, zaś placówkami w rejonie Myta i Zabłocia Skorb (komendantem AK w Zabłociu miał być Michał Machnacz, ps. „Kot")13. Oprócz sił znajdujących się w konspiracji, ppor. „Olechowi" podlegały też oddziały partyzanckie operujące w polu. Sam „Olech" od początku swej działalności podziemnej po lipcu 1944 roku funkcjonował „na nielegalnej stopie", przebywając w oddziałach partyzanckich z bronią w ręku. Działalność konspiracyjną podjął po powrocie spod Wilna na rozkaz ówczesnego p.o. komendanta okręgu, ppłk. „Kotwiczą"14. Już w sierpniu 1944 roku ukrywał się wraz z grupą żołnierzy AK w dwóch ziemiankach (tzw. bunkrach) w lasach koło Lucjanowa. Z czasem, wiosną 1945 roku grupa rozrosła się do rozmiarów sporego oddziału liczącego przeciętnie kilkudziesięciu ludzi (od 65 do 75). W oddziale zastępcą ppor. „Olecha" był Bolesław Mickiewicz, ps. „Niedźwiedź" (sierż. „Irena" operował odrębnie z własną grupą partyzancką). Oddział dzielił się w tym okresie na 6 drużyn. Dowodzili nimi m.in. NN, ps. „Blondyn", NN, ps. „Perkun", Woronowicz, ps. „Lejtnant", plut. NN, ps. „Natan", Bolesław NN, (z Wilna) i Leon Łapot, ps. „Magik" (ten ostatni był partyzantem od „Ragnera", w okresie okupacji niemieckiej sowieccy partyzanci wymordowali jego rodzinę). Jeszcze w czasie służby u „Ragnera" dał się poznać jako dzielny i prawy żołnierz (znany był z wyczynów indywidualnych). Trzeba dodać, że drużyna „Magika" operowała zazwyczaj jako samodzielny patrol na terenie powiatu lidzkiego. Większość partyzantów miała za sobą służbę w oddziałach AK w okresie okupacji niemieckiej (m.in. w I, II, III, IV i VII/77. pp AK), paru wywodziło się z Obwodu AK Grodno. Uzbrojenie oddziału „Olecha" w 1945 roku składało się z 12 rkm (po 2 na drużynę), kilkadziesięciu MP, PPSZ i SWT oraz około 10 zwykłych kb. Większość żołnierzy posiadała broń krótką. Oddział dysponował też l granatnikiem. Partyzanci umundurowani byli w mundury polskie lub sowieckie - stosowane dla zmylenia przeciwnika. Np. drużyna „Magika" w całości używała mundurów sowieckich. Ppor. „Olechowi" w 1945 roku podlegał także oddział partyzancki dowodzony przez Stanisława Rytkowskiego, ps. „Wodny" (w sile 40-50 ludzi). Ponadto wszystkie kom- ^^^H ( 12 Cz. Tyrkina, Relacja, zbiory autora; J.E. Jermołowicz, S.W. Żumar, passim; materiały ISP PAN. 13 Wykaz dzialających grup bandyckich, formacji bandyckich i antysowieckich organizacji AK, UPA na odcinkach operacvjnej dzialalności Wojsk Wewnętrznych NKWD Okręgu Białoruskiego według stanu na dzień l II 1946 r., Archiwum Wschodnie, M/II/9/2. 14 S. Szorkin, Relacja, „Szlakiem Narbutta" 1997, nr 8. Działalność Obwodu AK Szczuczyn-Lida (nr 49/67) w latach 1945-1949______________795 panie, a nawet placówki terenowe, miały patrole dyspozycyjne, których zadaniem było prowadzenie samoobrony. Patrolem kompanii Wawiórka - „Wygon" dowodził osobiście jej komendant J. Poczobut, ps. „Wilk", patrolem placówki 311 - J. Gordon-Lalewska, ps. „Rusałka", patrolem placówki Ryłowce - A. Tyrkin. Dwa oddziały partyzanckie z powiatu szczuczyńskiego zostały rozbite przez NKWD stosunkowo szybko (oddział sierż. Bolesława Koleśnika, ps. „Smok" 27 grudnia 1944 roku w Kamionce, zaś oddział kpr. Wacława Weremowicza, ps. „Kuna" w końcu lutego 1945 roku we wsi Pieckowce)15. Można oceniać, że liczne oddziały i grupy partyzanckie AK istniejące w 1945 roku w północnej części powiatu lidzkiego podlegały bezpośrednio ppor. L. Nienartowiczowi, ps. „Mazepa", w związku z czym ppor. „Olech" nie miał wpływu na ich działalność. Dlatego też nie będziemy jej tu omawiać. ! ' ;i Podległe ppor. „Olechowi" siły prowadziły aktywne działania z zakresu samoobrony przeciw NKWD. Według źródeł sowieckich oddziały podlegające mu miały w okresie od początku 1945 roku do czerwca 1946 roku wykonać 115 różnorodnych akcji, w tym niemal 70 określonych jako „akty terrorystyczne". Prawdopodobnie na konto grup partyzanckich ppor. „Olecha" władze sowieckie zaliczały wystąpienia zbrojne wykonane przez placówki terenowe. Podległy mu patrol spod Wasiliszek zlikwidował koło Bojarów uciążliwą dla ludności grupę czerwonych milicjantów, a pod Hołowiczpolem miał pomyślną potyczkę z wojskiem sowieckim16. Jednak początkowemu okresowi formowania się partyzantki ppor. „Olecha" towarzyszyło kilka niepowodzeń. 18 stycznia 1945 roku NKWD z Wasiliszek w sile kompanii w operacji przeciw drużynie terenowej AK Wacława Boryse-wicza zabiła pod Markowiczami 9 osób, zaś 9 aresztowała17. 19 stycznia 1945 roku, po nieudanym zamachu patrolu sierż. „Lalusia" na funkcjonariusza NKWD, sowiecka grupa operacyjna zabiła 22 i aresztowała 11 osób (Sowieci strzelali do przypadkowo napotkanej ludności cywilnej)18. 6 marca 1945 roku szczuczyński Rejonowy Oddział (RO) NKWD przeprowadził akcję przeciw jednej z kompanii terenowych Obwodu nr 49 (zabito 7 żołnierzy AK, 14 osób aresztowano)19. W połowie marca 1945 roku grupa operacyjna NKWD okrążyła partyzancki bunkier w lesie pod Lucjanowem. W wyniku zaskoczenia poległo 5 partyzantów, a 5 rannych zostało ujętych (tragedia była wynikiem donosu)20. Jednocześnie Sowieci przeprowadzili aresztowania Polaków w pobliskiej Wielkiej Wsi. 15 A. Żywuszko, Pięć wieków miasteczka Kamionka, „Goniec Kresowy" 1994, nr 3; J. Czapla, W. Dzieżyc, Tragedia w Pieckowcach, „Glos znad Niemna" 1994, nr 8; informacje Wincentego Filipczuka, Franciszka Łukaszewicza i Jana Strokowskiego. Oddział „Kuny" został zlikwidowany przez prowokacyjny oddział NKWD udający rosyjskoję-zyczną partyzantkę antykomunistyczną poszukującą kontaktu z oddziałami polskimi. 16 A. Kostrowicki, Relacja, „Szlakiem Narbutta" 1997, nr 8. 17 Sprawozdanie z likwidacji bandgrupy w rejonie Markowicz l S11945 r.. CA W, kolekcja akt rosyjskich, 1530. ls A. Hajdukiewicza, Relacja, z 6 XI 1988 r., zbiory autora; Raport ludowego komisarza spraw wewnętrznych BSRR S. Bialczenki dla Ł. Berii za okres 19-26 11945 r„ Archiwum Wschodnie, teczka Stalina, M/H/26/TS/1. 19 S. Szorkin, Relacja, „Szlakiem Narbutta" 1997, nr 8; A. Hajdukiewicz, Relacja, zbiory autora. 20 Raport ludowego komisarza spraw wewnętrznych BSRR S. Bielczenki dla Ł. Berii za okres 19-26 I 1945 r„ Archiwum Wschodnie, teczka Stalina, M/II/26/TS/1. 796________________________________________Kazimierz Krajewski Po sformowaniu jednolitego oddziału partyzanckiego pod dowództwem ppor. „Ole-cha" zakończyły się łatwe sukcesy NKWD. W odwet za likwidację oddziału „Kuny" przez grupę pozorowaną NKWD, oddział „Olecha" wykonał zasadzkę na grupę operacyjną NKWD na trasie pomiędzy Hołdowem i Lida (brak dokładnej daty, prawdopodobnie miało to miejsce w marcu 1945 roku)21, l kwietnia 1945 roku w rejonie Kazimiero-wo-Niewierzyszki oddział „Olecha" pomyślnie przebił się przez obławę pododdziałów 34. zmotoryzowanego pułku strzeleckiego Wojsk Wewnętrznych NKWD. Ze strony sowieckiej zginął m.in. naczelnik operacyjny RO NKWD lidzkiego kpt. bezpieczeństwa państwowego Dobronrawow. Również nocą 23/24 maja 1945 roku oddział „Olecha" przy stosunkowo nieznacznych stratach przebił się z okrążenia 3 batalionu 135 strzeleckiego pułku Wojsk Wewnętrznych NKWD pod Iszczołną (oddział miał 3 rannych, którzy ocaleli, tymczasem w sowieckim raporcie podawano, że 5 Polaków zostało zastrzelonych, 4 rannych i 4 aresztowanych)22. Partyzancki patrol ukarał później 3 osoby w Isz-czołnie odpowiedzialne za złożenie donosu NKWD. W lipcu 1945 roku oddział ppor. „Olecha" w zasadzce na szosie Lida-Grodno rozbił sowiecki samochód wojskowy, zadając przeciwnikowi straty w ludziach (straty własne - l zabity). W sierpniu 1945 roku oddział napadł na sowiecką załogę w Tobole. Odbito kilku aresztowanych żołnierzy AK, spalono siedzibę rady gminnej i pomimo pościgu NKWD wycofano się bez strat. W tym samym miesiącu (brak dokładnej daty) ppor. „Olech" zaatakował na szosie lidzkiej sowiecką kolumnę samochodową z wojskiem przerzucanym tu z zachodu po zakończeniu wojny. Spalono dwie ciężarówki, prawdopodobnie zabito kilku i raniono kilkunastu żołnierzy, tracąc l poległego. Była to akcja odwetowa za rabunki i gwałty, jakich czerwonoarmiści dopuszczali się na polskiej ludności cywilnej. W lecie 1945 roku (brak dokładnych dat) „Olech" poprowadził oddział na wypady do Ejszyszek i Sobakińców. W obu miejscowościach ukarano donosicieli i agentów NKWD, wyróżniających się w prześladowaniu ludności polskiej. We wrześniu 1945 roku zlikwidowano pod Lida trzech oficerów NKWD. W tym samym miesiącu ppor. „Olech" poprowadził oddział na kolejny wypad aż pod lwie. Doszło wówczas do nocnej bitwy z silną jednostką sowiecką (Rosjanie użyli artylerii). Pomimo przewagi bolszewików oddział wycofał się bez strat. Kilka akcji wykonał też oddział „Wodnego" (rozbił załogę istriebitieli*, a podczas wypadu za Niemen stoczył bój z obławą sowiecką, zadając jej znaczne straty)23. Oddział ten został jednak rozwiązany, a jego żołnierze w większości wcieleni do oddziału „Olecha" (sam „Wodny" został zlikwidowany przez jednego ze swych podkomendnych, zapewne na polecenie ppor. „Olecha"). ' 21 A.Kostrowicki, Relacja, „Szlakiem Narbutta" 1997, nr 8. 22 Sprawozdanie dowódcy 135 p.strzel. WW NKWD z operacji w rejonie Iszczolny 23-24 V 1945 r., CA W, kolekcja akt rosyjskich, 1531. * Istriebitielnyj batalion - batalion likwidacyjny. 23 Z. Czarneckiego vel Stanisława Sierko, Relacja, „Szlakiem Narbutta" 1997, nr 8. Działalność Obwodu AK Szczuczyn-Lida (nr 49/67) w latach 1945-1949 797 Działania w zakresie samoobrony prowadzone były też przez patrole placówek terenowych. Sporo akcji tego rodzaju wykonała placówka Ryłowce. Źródła sowieckie przypisują jej zlikwidowanie wielu osób oskarżonych o donosicielstwo, zwłaszcza 38 bieieńców (uchodźców sowieckich) w okolicach Dajnowa24. Trudno powiedzieć, czy rzeczywiście wszyscy ci ludzie zginęli z rąk grupy A. Tyrkina z Ryłowców i czy istotnie byli oni konfidentami NKWD, jest jednak powszechnie wiadome, że wysyłanie w teren agentów zamaskowanych jako handlarze czy uchodźcy (dokwaterowywani do mieszkań prywatnych) - było jedną ze stale stosowanych metod pracy operacyjnej NKWD. Spośród akcji placówki Ryłowce źródła sowieckie wymieniają też m.in.: zlikwidowanie 5 maja 1945 roku pełnomocnika lidzkiego Rejonowego Komitetu KP/b/B Zawadzkiego, zlikwidowanie w czerwcu 1945 roku w Zapolu 6-osobowej rodziny Szikasa (sowieckich współpracowników), zlikwidowanie w lipcu 1945 roku 11 osób oskarżonych o donosicielstwo - w Dajnowie, Wancewiczach, Ryłowcach, Bielskich, Kulbakach, zastrzelenie 17 sierpnia 1945 roku 2 funkcjonariuszy NKWD w Dajnowie, zlikwidowanie 29 sierpnia 1945 roku sekretarza sielsowietu w Zapolu - Szaguna25. Grupa samoobrony placówki Bieńkiewicze (nr 311) dowodzona przez J. Gordon-Lalewską, ps. „Rusałka" (22 osób uzbrojonych w l rkm, 8 pm, 2 kb i 4 pistolety) miała - według źródeł sowieckich - przeprowadzić do czerwca 1945 roku włącznie - 11 likwidacji donosicieli i sowieckich funkcjonariuszy26. Żołnierze AK z placówki Nieciecz mieli w 1945 roku przeprowadzić 10 akcji, w tym 4 likwidacyjne27. Najaktywniejszą grupą terenową w powiecie szczuczyńskim był zapewne patrol kompanii terenowej Wawiórka kryptonim „Wygon". O jej zakresie działania pewne wyobrażenie dają informacje zawarte w aktach sprawy prowadzonej przed Trybunałem Wojskowym MWD Grodzieńskiego Obwodu. Miała ona do stycznia 1946 roku przeprowadzić 40 różnego rodzaju wystąpień przeciw władzom sowieckim, w tym 15 określanych jako „terrorystyczne" (patrol zabił w tym okresie 15 osób, w tym 12 to przedstawiciele sowieckiego aparatu władzy i współpracownicy sowieccy, zaś 3 osoby zlikwidowano za przestępstwa pospolite). Tymczasem NKWD zaciekle tropiło ppor. „Olecha". Gdy 9 kwietnia 1945 roku pododdział 267. pułku strzeleckiego Wojsk Wewnętrznych NKWD zlikwidował jedną z placówek Obwodu nr 49/67 na terenie gminy Ej szyszki (zastrzelono wówczas 7 osób, a 4 aresztowano), dowództwo tej jednostki zameldowało swym przełożonym w Białoruskim Okręgu Wojsk Wewnętrznych NKWD, iż wśród zabitych znajduje się także „Olech", co było nieprawdą28. W kwietniu (lub maju) 1945 roku NKWD aresztowało 24 J.E. Jermolowicz, S.W. Żumar, op.cit., s. 237-238. 25 J.E. Jermolowicz, S.W. Żumar, op.cit., s. 83 (protokoły przesłuchań żołnierzy placówki Ryłowce - Kozlowskiego i Szeszki); także NKWD o polskim podziemiu 1944-1948. Konspiracja polska na Nowogródczyźnie i Grodzieńszczyźnie, red. T. Strzembosz, Warszawa 1997, s. 134-135. 26 E. Siemaszko, Armia Krajowa na Białorusi, Mińsk 1994, s. 224. 27 NKWD o polskim podziemiu., s. 136. '^ Sprawozdanie o rezultatach czekistowsko-wojskonych operacji prowadzonych metodami blokad przez oddziały 6. i 10. Strzeleckiej Dywizji Wojsk Wewnętrznych NKWD Bialoruskiego Okręgu w rejonach Motodeczańskiego i Grodzieńskiego Obwodu BSRS i gmin Ejsz\skiej i Dziewiniskiej LSRS od 15 marca do 12 k\vietnia 1945 r., Archiwum Wschodnie, MIII/911. 798________________________________________Kazimierz Krąjewski 15 osób w Jewsiewiczach, w tym komendanta placówki Witolda Buraka, ps. „Soroka"29. 20 lipca 1945 roku aresztowana została komendantka placówki 311, Joanna Gordon-La-lewska, ps. „Rusałka" oraz dwóch jej podkomendnych. 16 lipca 1945 roku 8 komp. 135. pułku strzeleckiego Wojsk Wewnętrznych NKWD podczas akcji na placówkę AK w Szlachtowszczyźnie zabiła 3 osoby (w tym komendanta Józefa Stasiukiewicza, ps. „Kosa"), a 14 osób aresztowała30. W sierpniu 1945 roku lidzkie NKWD rozpoczęło operację likwidacji placówki Ryłowce. Spośród żołnierzy AK z tej wioski zwerbowano 2 agentów, którym nadano kryptonimy „Chutorskoj" i „Stary". Zdrajcy dostarczyli informacje o swoich towarzyszach broni, co umożliwiło NKWD aresztowanie od 3 do 15 września 1945 roku 29 osób (wśród ujętych znalazł się Alfons Tyrkin i jego zastępca Stanisław Burak)31. Trzeba odnotować, że podległe sierż. „Lalusiowi" i ppor. „Olechowi" aktywa Obwodu nr 49/67 miały również zostać objęte akcją ewakuacyjną za linię Curzona. Śmierć sierż. „Lalusia" przerwała przygotowania do demobilizacji oddziału partyzanckiego i przerzutu partyzantów w transportach repatriacyjnych „do Polski". Jeszcze w kwietniu 1945 roku na polecenie rtm. „Boryny" na punkcie kontaktowym w wiosce nad Dzitwą odbyło się spotkanie sierż. „Lalusia" z kpr. Jerzym Kuligowskim, ps. „Gó-ra"(żołnierzem AK) zatrudnionym w PUR w Wilnie. Obaj oni pojechali do Wilna po czyste blankiety repatriacyjne32. Wydaje się jednak, że wykorzystano je do przerzutu żołnierzy AK z placówek terenowych, gdyż przez 5 miesięcy oddział partyzancki działał nieprzerwanie, zwiększając nawet swój skład osobowy. Tymczasem od wiosny do jesieni 1945 roku żołnierze AK z terenu Obwodu nr 49/67 wraz z ludnością cywilną nieprzerwanie opuszczali swą rodzinną ziemię i wyjeżdżali w transportach PUR za linię Curzona. We wrześniu około 40-osobowa grupa żołnierzy AK z terenu powiatu szczuczyń-skiego dowodzona przez sierż. Woynicza [?], ps. „Żuk" przeszła przez granicę na teren powiatu sokolskiego. Pomimo natychmiast zorganizowanej obławy UBP, KBW i NKWD, „rozpłynęła się" bez śladu przy pomocy miejscowej siatki AKO-WiN33. Sprawa ewakuacji „do Polski" oddziału ppor. „Olecha" odżyła ponownie dopiero w początkach listopada 1945 roku. Ppor. „Olech" wydał wówczas „Niedźwiedziowi" rozkaz rozwiązania oddziału i przygotowania ludzi do wyjazdu. Organizacja dostarczyła potrzebne fałszywe dokumenty. Sam „Olech" zdecydował się pozostać na Nowogród-czyźnie i jak określały to dokumenty sowieckie, „koordynować dalszą pracę podziemną". O przebiegu operacji ewakuacyjnej przesądził jednak fakt, że w wyniku zdrady znalazła się ona pod kontrolą NKWD. Agentka o kryptonimie „Bystra" wywodząca się ze środo- 29 Cz. Tyrkin, Relacja, zbiory autora. , 30 Sprawozdanie komendanta 135 pp WW NKWD ppłk. Charczenko z operacji likwidacji grupy bandyckiej dowodzonej przez Stasiukiewicza, ps. „Kos" na terytorium rejonu wasiliskiego grodzieńskiego obwodu, Archiwum Wschodnie, M/II/26/TS/1. 31 NKWD o polskim podziemiu..., s. 134. 32 Jerzy Kuligowski, Wspomnienia, rkps udostępniony autorowi. 33 CA MSWiA, 17/DC/l, t. II. Działalność Obwodu AK Szczuczyn-Lida (nr 49/67) w latach 1945-1949 799 wiska akowskiego wskazała NKWD nazwiska niektórych partyzantów z ich sfałszowanych dokumentów, jak również określiła czas i miejsce ewakuacji jednej z przerzucanych grup34. 5 listopada 1945 roku NKWD otoczyło pociąg, do którego wsiedli w Lidzie żołnierze „Olecha". Akowcy zadenuncjowani przez agentkę zostali „wyłowieni" z tłumu repatriantów i aresztowani35. Ujęto w ten sposób 9 znanych partyzantów (wśród nich Leonarda Mickiewicza vel Leona Raubo, ps. „Kmicic" - brata „Niedźwiedzia" -szefa wywiadu oddziału, Wacława Woronowicza, ps. „Lejtnant" - dowódcę patrolu, Helenę Troicką vel Górską - sanitariuszkę oddziału). Można też oceniać, że jednym z elementów operacji NKWD było także zlikwidowanie grupy akowców przygotowanych do przerzutu na „melinie" pod Lida (zastrzelono wówczas 6 osób, a 11 aresztowano)36. Część partyzantów zdołała szczęśliwie wyjechać w innych transportach PUR, zaś 7-osobowy patrol dowodzony przez Czesława Tyrkina, ps. „Pałajew" przeszedł przez granicę z bronią w ręku37. J : ' Nie powiodło się natomiast NKWD ujęcie ppor. „Olecha". 11 listopada 1945 roku grupa operacyjna NKWD z Lidy okrążyła chutor Dajnowszczyzna, gdzie w domu akowca Antoniego Merlaka przebywał „Olech" wraz ze swym patrolem dyspozycyjnym. Doszło do walki, podczas której poległo 2 partyzantów, w tym adiutant „Olecha" -L. Doroch, ps. „Twardowski", 2 zostało ujętych, jednak „Olech" zdołał przebić się przez obławę38. Nie były to jedyne uderzenia NKWD w Obwód nr 49/67 w tym okresie. W listopadzie 1945 roku (brak dokładnej daty) agent „Mietkowski" doniósł do RO NKWD w Raduniu o istnieniu we wsi Śmielginie sieci konspiracyjnej AK kompanii „Wygon"39. 30 listopada 1945 roku NKWD aresztowało w Trojgach, Śmielginiach i okolicznych wioskach 17 osób oskarżonych o przynależność do kompanii „Wygon". W okresie listopad-grudzień 1945 roku lidzkie NKWD działając na podstawie informacji dostarczonych przez agenta o kryptonimie „Ojciec" aresztowało 23 osoby oskarżone o przynależność do placówki AK Nieciecz. 22 grudnia 1945 roku grupa operacyjna 34. zmotoryzowanego pułku strzeleckiego Wojsk Wewnętrznych NKWD aresztowała w Mycie i Zabłociu (rejon Wasiliszki) 13 osób oskarżonych o przynależność do AK (w tym komendanta placówki M. Machnacza, ps. „Kot"). Dwa dni później pododdział tego samego pułku aresztował w Owsiadowie (rejon Lida) 11 osób oskarżonych o przynależność do AK. 30 grudnia 1945 roku grupa operacyjna ponownie tegoż pułku i Lidzkiego Miejskiego Oddziału NKWD, działając na podstawie donosów agenta „Brzozy", areszto- 34 NKWD o polskim podziemiu , s. 131. 35 Cz. Tyrkin, Relacja, M. Sokolowska, Relacja, zbiory autora. 36 Cz. Jakimowicz, Relacja, nagrana 22 11992 r. przez T. Gleba, Archiwum Wschodnie. 37 Cz. Tyrkin, Relacja, zbiory autora. 38 NKWD o polskim podziemiu..., s. 132. 39 Ibidem. 800__________________________________________Kazimierz Krajewski wała w Falkowiczach 19 osób, w tym słynnego partyzanta od „Ragnera" - Henryka Krzywca, ps. „Brodacz", który przygotowywał się właśnie do wyjazdu za linię Curzona40. Pomimo tych strat ppor. „Olech" kontynuował działalność. Na nowo zorganizował oddział partyzancki. Działała również grupa „Magika", który nie zdecydował się na wyjazd i rozwiązanie swej drużyny. Jak donosiły raporty sowieckie w listopadzie 1945 roku, popełnił 4 akty terroru wobec aktywistów partyjnych w wioskach w rejonie Lidy. W tym też czasie w potyczkach z NKWD poległo 2 partyzantów tej grupy (NN ps. „Waligóra" i NN, ps. „Frak")41. Inny patrol (terenówki) w grudniu 1945 roku miał zlikwidować 12 osób oskarżonych o współpracę z władzami sowieckimi we wsiach Kulesze i Zamościany. Po wyjeździe ppor. „Mazepy" i zakończeniu funkcjonowania Komendy Okręgu AK Nowogródek nie można właściwie mówić już o działalności Nowogródzkiego Okręgu AK, lecz jedynie o działalności struktur poakowskich. Najsilniejszą jednostką organizacyjną tego rodzaju stał się wówczas Obwód nr 49/67 kierowany przez ppor. „Olecha". Nie miał on jednak kontaktu z dowództwem polskiego podziemia niepodległościowego „w Polsce", czyli na zachód od linii Curzona. Nie miał nawet łączności z niedalekim Białostockim Okręgiem AKO-WiN. W skali północno-wschodnich „ziem utraconych" odgrywał jednak poważną rolę w koordynacyji działalności struktur poakowskich. Wiadomo, że ppor. „Olech" miał łączność z ppor. Mieczysławem Niedzińskim, ps. „Men", „Ren,", „Niemen" - dowódcą poakowskich struktur i partyzantki w powiecie grodzieńskim, oraz z dowódcą silnego oddziału w powiecie wołkowyskim - Chwiedukiem, ps. „Cietrzew". Kierowany przez ppor. „Olecha" Obwód nr 49/67 cały czas występował pod nazwą Armii Krajowej (pomimo iż dawno została ona już rozwiązana). Jeszcze w końcu lat czterdziestych partyzanci i konspiratorzy Nowogródczyzny używali tej nazwy. Uczestnicy ówczesnej działalności niepodległościowej na ziemi nowogródzkiej wywodzili się z patriotycznie nastawionej ludności wiejskiej, która próbowała bronić się przed narzucanym jej siłą nieludzkim ustrojem komunistycznym i okupacyjnymi władzami sowieckimi, dążącymi do wyniszczenia świadomego elementu polskiego na anektowanych ziemiach. Byli to dzielni, prości ludzie, którzy mimo wszystko chcieli wierzyć, że sytuacja polityczna się zmieni, że alianci nie opuszczą legalnego rządu polskiego w Londynie, że wybuchnie trzecia wojna światowa, po której wróci tu Polska. Do czynnej samoobrony zmuszała ludność polską wyniszczająca polityka władz sowieckich. Stan liczebny Obwodu nr 49/67 oceniany był przez NKWD BSRR w 1945 roku na około 800 ludzi, w większości pozostających w konspiracji. W następnych latach liczba ta musiała się stopniowo zmniejszać. Obwód był zorganizowany w liczne placówki 40 Wykaz działających grup bandyckich, formacji bandyckich i antysowieckich organizacji AK, UPA na odcinkach operacyjnej działalności Wojsk Wewnętrznych NKWD Okręgu Białoruskiego rozpracowanych przez nas wedlug stanu na dzień l II1946 r., podpisany przez ppłk. Sawickiego, Archiwum Wschodnie, M/II/9/2; także J. Andruszkiewicz, Relacja, zbiory autora. 41 Ibidem. Działalność Obwodu AK Szczuczyn-Lida (nr 49/67) w latach 1945-1949 801 terenowe rozsiane w wioskach zamieszkanych głównie przez ludność polską42. Znaczna część żołnierzy Obwodu nr 49/67 posiadała broń i w razie potrzeby mogła być mobilizowana do akcji z zakresu samoobrony. Wielu żołnierzy ppor. „Olecha" wywodziło się z szeregów Armii Krajowej jeszcze z okresu okupacji niemieckiej. Jednak bardzo wielu spośród nich wyjechało w 1945 roku w ramach tzw. akcji repatriacyjnej za linię Curzona. W tej sytuacji liczny był udział w konspiracji ludzi, którzy w okresie okupacji niemieckiej byli za młodzi, by służyć w AK. Obecnie pokolenie tej młodzieży uzupełniało luki w szeregach organizacji. Innym charakterystycznym zjawiskiem tego ostatniego etapu walki było włączanie przez „Olecha" do pracy na rzecz organizacji konspiracyjnej niektórych pracowników i funkcjonariuszy sowieckich władz administracyjnych najniższego szczebla (priedsiedatieli i sekretarzy niektórych sielsowietów, pełnomocników wiejskich itp., m.in. w Wasiliszkach, Wawiórce i Niecieczy). Jedni nie byli zwolennikami bolszewizmu, inni słuchali poleceń „Olecha" w obawie przed karą, jaką mogła wymierzyć im partyzantka. Byli wśród nich ludzie narodowości białoruskiej i rosyjskiej. Zwraca uwagę fakt uruchomienia przez ppor. „Olecha" działalności propagandowej (dokumenty sowieckie stwierdzały występowanie polskich ulotek antykomunistycznych, m.in. w rejonie Wasiliszek). Również po likwidacji szczególnie szkodliwych funkcjonariuszy sowieckich partyzanci pozostawiali ulotki, w których wyjaśniali powody swego działania43. Z ludzi całkowicie „spalonych" i poszukiwanych przez NKWD ppor. „Olech" zorganizował oddziały partyzanckie. Z czasem partyzantka Obwodu nr 49/67 znów się rozrosła do tego stopnia, że „Olech" podzielił podległe sobie siły na kilka samodzielnie operujących pododdziałów. Jeden z nich stanowił jego przyboczną grupę dyspozycyjną, z którą poruszał się po całym Obwodzie nr 49/67. W latach 1946-1949 podlegały mu ponadto cztery większe grupy partyzanckie (wszystkie określane przez źródła sowieckie po prostu jako oddział „Olecha"). W rejonach Szczuczyna i Wasiliszek działały grupy sierż. Pawła Klikiewicza, ps. „Irena", ppor. Witolda Maleńczyka, ps. „Cygan", Wacława Szwarobowicza, ps. „Kiepura". W rejonie Nowego Dworu i Ostryny operowała grupa NN „Petera" (Alzatczyka służącego w AK). W 1948 roku siły te liczyły łącznie blisko 100 ludzi, bardzo dobrze uzbrojonych. Brak jest pełnego rozeznania, czy ppor. „Olech" podporządkował sobie głośne oddziały „poakowskie" dowodzone przez Michała Durysa, Jana Bukatkę i Bronisława Jurgiela, ps. „Jeleń", działające w latach 1945-1949 w środkowej i wschodniej części powiatu lidzkiego. Można sądzić, że kontakt miała z nim grupa M. Durysa44. Działania represyjne wobec ludności i operacje przeciw partyzantce prowadzone przez NKWD przerzedzały placówki terenowe, jednak do wiosny 1949 roku nie były 42 E. Siemaszko, op.cit., s. 228. ...... 43 J. Berdowski, Relacja, zbiory autora. 44 Z relacji Wacława Jocza, ps. „Żbik" wynika, że w 1947 r. Bukatko planował spotkanie z ppor. „Olechem", do którego jednak nie doszło. 802_______________ " ' •_________________ Kazimierz Krajewski w stanie zlikwidować ich i złamać polskiego oporu. 2 stycznia 1946 roku grupa operacyjna wspomnianego 34 pułku ścigając patrol partyzancki, który w Pożyźmie zastrzelił 3 osoby współpracujące z Sowietami, aresztowała 3 osoby pod zarzutem przynależności do AK. Od 6 do 10 stycznia 1946 roku NKWD aresztowało we wsiach Kimiesze, Pomideź i Rackuny (rejon Raduń) 17 członków AK, w tym dowódcę plutonu Wiktora Walukiewicza vel Kuźmickiego. 10 stycznia 1946 roku grupa operacyjna Lidzkiego OM NKWD i 34 zmotoryzowanego pułku strzeleckiego Wojsk Wewnętrznych NKWD przeczesała Dajnowo, Jewsiewicze i Morgi, aresztując 5 żołnierzy Obwodu nr 49/67 (działania te były wynikiem pracy 4 informatorów Lidzkiego OM NKWD pozyskanych na tym terenie). 18 stycznia 1946 roku grupa operacyjna RO NKWD z Radunia aresztowała (min. w Nowosadach i Naczy) 29 osób45. Aresztowania na terenie kompanii Wawiórka - „Wygon", rozpoczęte w styczniu 1946 roku powracały jeszcze dwukrotnie falami w lipcu i wrześniu tego roku, w miarę wyników pracy agentury i postępów śledztwa (aresztowano 45 osób oskarżonych o przynależność lub współpracę z AK). Wśród ujętych byli min. Józef Poczobut, ps. „Wilk"46. Wiosną i latem 1946 roku operacje NKWD mające miejsce w Lidzkiem wymierzone były głównie przeciw „Olechowi". W wyniku pracy „agenturalno-śledczej" grupy operacyjne NKWD zabiły lub aresztowały tu 14 czynnych uczestników polskiej konspiracji oraz 17 osób współpracujących (wzięto 3 rkm i 7 pm). Aresztowano też kilku przedstawicieli terenowych władz sowieckich oskarżonych o współpracę z ppor. „Olechem" oraz ks. Koniewskiego z Niecieczy cieszącego się dużym autorytetem wśród ludności (pod zarzutem współpracy z AK). W październiku 1946 roku agent o kryptonimie „Kimon" przekazał NKWD informację o istnieniu placówki AK we wsi Widówka w rejonie Wasiliszki (NKWD aresztowało 5 członków AK). Na przełomie 1946/1947 roku NKWD zlikwidowało pozostałości placówki 311. W walce z bronią w ręku polegli Feliks Koza-ryn, ps. „Grek" i Albin Trzeciak, zaś 7 żołnierzy AK i 8 osób oskarżonych o współpracę z organizacją zostało aresztowanych. W końcu 1946 roku NKWD rozbiło placówkę AK w Zieniewiczach (17 osób), placówkę mialczańską (15 osób), a także grupę partyzancką „Bociana" spod Werenowa. Oddziały ppor. „Olecha" przede wszystkim zwalczały agenturę NKWD, karały szkodliwych dla ludności funkcjonariuszy NKWD, pracowników sowieckiej administracji i aktywu partyjnego, niszczyły dokumentację sielsowietów \ dokumentację podatkową. Należy zaznaczyć, że surowe kary stosowane przez podziemie w stosunku do donosicieli, agentów NKWD i nadgorliwych funkcjonariuszy sowieckiej administracji sprawiały, że władze sowieckie niemal do końca lat czterdziestych nie były w stanie zapanować nad terenem byłych powiatów szczuczyńskiego i lidzkiego. W końcowym okresie 45 Wykaz działających grup bandyckich [...] według stanu na dzień l II1946 r., podpisany przez ppłk. Sawickiego, Archiwum Wschodnie, M/II/9/2. ^Ibidem. Działalność Obwodu AK Szczuczyn-Lida (nr 49/67) w latach 1945-1949______________803 działalności polskiej samoobrony Obwodu nr 49/67 walka stawała się coraz bardziej bezwzględna, nie było już miejsca na pobłażliwość dla zdrajców, donosicieli i sowieckich agentów. W niektórych przypadkach stosowano nawet zasadę odpowiedzialności zbiorowej wobec rodzin donosicieli. Wobec całkowitego osamotnienia polskich partyzantów i nasilającego się terroru okupacyjnych władz sowieckich, było to zjawisko nieuniknione. Nie uda się zapewne odtworzenie wszystkich akcji oddziału podlegającego „Ole-chowi" w latach 1946-1949. W styczniu 1946 roku ppor. „Cygan" dokonał przed posterunkiem milicji w Wasiliszkach udanego zamachu na funkcjonariusza NKWD Filinowi-cza47. Zimą 1946/1947 roku ubezpieczenie kwaterujących w okolicach Wawiórki grup „Petera" i „Ireny" ujęło i zlikwidowało funkcjonariusza NKWD. 12 lutego 1947 roku patrol oddziału „Olecha" zastrzelił w Iszczołnianach 9 osób oskarżonych o współpracę z władzami sowieckimi. 15 kwietnia 1947 roku w Brzozowcach oddział „Olecha" zlikwidował 2 funkcjonariuszy MGB BSRR. 17 maja 1947 roku oddział „Ireny" stoczył walkę z NKWD pod Starodworcami. Partyzanci zdołali wycofać się, jednak w czasie odwrotu został ciężko ranny w obie nogi sierż. P. Klikowicz, ps. „Irena" (osłaniał odwrót podkomendnych, po czym zastrzelił się)48. ; -i ,- ; . ,;\ •-:\ Można oceniać, że największe nasilenie wystąpień oddziałów „Olecha" przypada na drugą połowę 1948 roku. Podjęły one wówczas intensywną akcję przeciw kolektywizacji wsi, przeprowadzanej wówczas przez administrację sowiecką. Zniszczono kilkanaście organizujących się kołchozów, likwidując jednocześnie najbardziej szkodliwych aktywistów sowieckich. Działania te zahamowały pierwszą fazę kolektywizacji na terenie objętym działalnością partyzantki Obwodu nr 49/67. Dopiero po całkowitym zlikwidowaniu zorganizowanego polskiego oporu udało się władzom sowieckim zakończyć tworzenie kołchozów, zapędzając do nich ludność rujnującymi podatkami i obowiązkowymi dostawami niemożliwymi do realizacji. 10 września 1948 roku grupa „Cygana" rozbiła urząd pocztowy (bank) w Wawiórce, zdobywając 24 tyś. rubli (zastrzelono urzędnika Ministerstwa Finansów BSRR, Tarasowa)49. 7 września 1948 roku grupa „Petera" zlikwidowała kołchoz im. Woroszyłowa pod Nowym Dworem. Wykonano wyroki śmierci na szczególnie szkodliwych aktywistach sowieckich - radnym sielsowietu z Nowego Dworu Chomiczu, priedsiedatielu (przewodniczącym) kołchozu Buńce i znienawidzonej przez ludność nauczycielce Purwinej. 21 września 1948 roku grupa „Cygana" zlikwidowała we wsi Krzywosiółki (Kudzierki) 10 osób oskarżonych o donosicielstwo, a grupa „Małego Ziuka" 2 sowieckich informatorów w Starodworcach. 27 września 1948 roku zastrzelono sowieckiego informatora w Serafinach (rejon Lida). W październiku 1948 47 Człowiek ten był przechowany przez Polaków w okresie okupacji niemieckiej, znal doskonale miejscowe stosunki i przyczyniał się do aresztowań wśród ludności. 48 J. Berdowski, Relacja, zbiory autora. , - , , / . 49 E. Siemaszko, op.cit., s. 228. : . . • •; 804 Kazimierz Krajewski roku podczas koncentracji oddziałów w Puszczy Nackiej wykonano wyroki śmierci na dwóch osobach zajmujących się rabowaniem ludności. Nocą 10/11 listopada 1948 roku grupa „Cygana" spaliła wielki wzorcowy kołchoz im. Stalina w Kulbaczynie, niszcząc budynki, obory z inwentarzem i sterty ze zbiorami (rozbito 15-osobowy posterunek wojskowy ochraniający obiekt)50. 15 grudnia 1948 roku w Papierni (rejon Lida) zlikwidowano oficera NKWD - Iwana Strelnikowa, a 14 lutego 1949 roku oficera NKWD Iwana N. Noskowa (brak miejsca akcji). 20 stycznia 1948 roku patrol Józefa Berdowskiego, ps. „Mały Ziuk" zniszczył mleczarnię pod Ostryną i zlikwidował uciążliwego dla ludności funkcjonariusza administracji. Brak jest daty likwidacji urzędników sowieckich określanych przez ludność jako „instruktorzy przysłani z Moskwy", odznaczających się wybitnie bezlitosnym stosunkiem do chłopów (powieszono ich na słupach telegraficznych przy drodze wiodącej do Szczuczyna - na postrach innym nadgorliwym pracownikom aparatu sowieckiego). Nie znamy też dokładnych dat likwidacji dowódcy sowieckiego garnizonu w Wasiliszkach - Mieczysława Bojarskiego oraz akcji na kołchozy w Hołdowie, Gudach i Wielkim Siole. -., •..• ; <:- - •?-A>.•» A •••••. . Zimą 1949 roku siły bezpieczeństwa ZSRR przystąpiły do ostatecznej rozprawy z oddziałami „Olecha". Rozpoczęła się seria obław i operacji, poprzedzonych pracą agentury. Użyto do nich olbrzymich sił Wojsk Wewnętrznych NKWD. Rejony, w których agentura lokalizowała obecność grup partyzanckich, otaczane były kilkakrotnymi pierścieniami żołnierzy NKWD i dokładnie penetrowane. Szansę na przebicie się z takich „kotłów" były minimalne. 10 lutego 1949 roku grupa operacyjna szczuczyńskiego RO NKWD dowodzona przez kpt. Kudrawcewa ujęła J. Berdowskiego, ps. „Mały Ziuk" (ciężko ranny podczas próby ucieczki). 19 marca 1949 roku roku w zasadzce NKWD zginął ppor. W. Maleń-czyk, ps. „Cygan". Również w marcu 1949 roku grupa operacyjna NKWD zniszczyła grupę „Petera" kwaterującą w leśnej ziemiance w rejonie Nowego Dworu. Poległ „Peter" i większość jego podkomendnych (prawdopodobnie około 10 żołnierzy). 23 kwietnia 1949 roku grupa operacyjna NKWD zaatakowała oddział „Olecha" kwaterujący nad Lebiodą w pobliżu Stankiewicz. Partyzanci przebili się z okrążenia, tracąc l zabitego i l rannego. Jednak już 12 maja 1949 roku kolejna operacja sowiecka zlokalizowała oddział „Olecha" w rejonie Raczkowszczyzny51. Do akcji użyto oddziałów NKWD w sile pułku, okrążenie składało się z czterech pierścieni. Ppor. „Olech" zdołał przebić się przez 3 sowieckie linie, jednak w walce z czwartą poległ wraz z większością swych podkomendnych52. , , ,, , 50 J. Berdowski, Relacja, zbiory autora; Źródła sowieckie określają datę akcji w Kulbaczynie na 22 K 1948 r. 51 Ibidem. 52 Polegli m.in. ppor. Anatol Radziwonik, ps. „Olech", Józef Bogusławski, ps. „Bolek" z Dworczan, Bronisław Ma-karo, ps. „Przybysz" z Kiemian, Bronisław NN, ps. „Potęga" z Gaudziszek, Wacław Szwarobowicz, ps. „Słowik" z Sam-bora. Ciężko ranni wpadli w ręce Rosjan: Zygmunt Olechnowicz, ps. „Grom", Witold Wróblewski, ps. „Dzięcioł" i Genowefa Wróblewska, ps. „Stokrotka". Działalność Obwodu AK Szczuczyn-Lida (nr 49/67) w latach 1945-1949 805 Operacjom przeciw oddziałom partyzanckim towarzyszyły masowe aresztowania w polskich wioskach podejrzanych o nastawienie antysowieckie i wspomaganie „band". Np. w lutym 1948 roku NKWD aresztowało 22 mieszkańców wsi Doliniany (3 wyroki po 25 lat ITŁ, reszta po 10 lat)53, w Stankiewiczach aresztowano wiosną 1949 roku 30 osób, które zostały oskarżone o udzielanie pomocy „Olechowi" i skazane na wysokie wyroki ITŁ54. Działania podejmowane przez sowieckie siły bezpieczeństwa doprowadziły w ciągu 1949 roku do złamania polskiego zorganizowanego oporu w Szczuczyńskiem i Lidz-kiem. Większość placówek rozbiły aresztowania, oddziały partyzanckie wykruszyły się w czasie walk i potyczek, Komenda Obwodu nr 49/67 nie została już nigdy odtworzona. Polski opór tlił się tutaj jeszcze przez kilka lat, lecz nie miał już zorganizowanego charakteru. Działały kilku, a nawet kilkunastoosobowe grupki partyzanckie, wybijane przez kolejne obławy i operacje NKWD. Jeszcze w latach pięćdziesiątych opór stawiali pojedynczy partyzanci w rosyjskim żargonie zwani terroristy adinoczki, błąkający się w Szczuczyńskiem i Lidzkiem. 53 List Józefa Dzierżąca do autora z 5119911. s* Informacje zebrane przez Michała WottejUę. Tomasz Łabuszewski (Warszawa) Poakowskie oddziały partyzanckie w byłym Inspektoracie Grodzieńskim AK-AKO-WiN 1945-1950 Faza przejmowania przez Zrzeszenie WiN aktywów Białostockiego Okręgu AKO zbiegła się z demontażem struktur terenowych, a tym samym i oddziałów bojowych Inspektoratu Grodzieńskiego1. Większość z istniejących dotąd oddziałów partyzanckich obwodów grodzieńskich i Obwodu Wołkowysk, zgodnie z czerwcowym rozkazem mjr. Władysława Szymborskiego, ps. „Bąk", „odpłynęła" na zachód, bądź też padła ofiarą działań operacyjnych wojsk pogranicznych NKWD2. Warto przy tym zaznaczyć, że w momencie przekazywania organizacjom obwodowym treści dokumentu wśród dowódców obwodów dała się zauważyć pewna różnica poglądów dotycząca kwestii utrzymania za linią Curzona niewielkich choćby grup samoobrony. W wyjściowym rozkazie przewodnika Rejonu „G" problem ten uregulowany był w następujący sposób: Dawniejszy dowódca kedyw: Utrzymanie małych, zdecydowanych i ruchliwych oddziałów do celów samoobrony lub wykonania specjalnych zadań. Nie mogą to być duże oddziały, jak plutony, kompanie. Dowódcy samoobrony winni posiadać swobodę ruchu w terenie i być dobrze zakonspirowani*. Stanowisko to zostało dookreślone przez samego inspektora 1 Inspektorat Grodzieński w strukturze Okręgu Białostockiego AK-AKO-WiN oznaczony był następującymi kryptonimami: nr VI (do 20 IX 1944 r.), „Lasy" nr XII (do l III 1945 r.), w ramach AKO (Armii Krajowej Obywatelskiej) - Rejon „G" (do listopada 1945 r.), a następnie w Zrzeszeniu WiN - „Grzegorz", „Gabriel", „Grab", „Grecja". Tworzyły go trzy obwody: Grodno Prawy Niemen, Grodno Lewy Niemen oraz Wołkowysk obejmujące obszar dwóch b. powiatów, grodzieńskiego oraz wołkowyskiego. Po rozwiązaniu AK na terenie Okręgu Białostockiego 15 II 1945 r. utworzona została przez jego komendanta ppłk. Władysława Liniarskiego, ps. „Mścistaw" organizacja o nazwie Obywatelska Armia Krajowa (zamiennie stosowano także nazwę i skrót AKO). Przejęła ona w całości aktywa konspiracyjne AK, stanowiąc niejako pomost w działalności niepodległościowej, do momentu utworzenia Zrzeszenia WiN. W ramach AKO jako jeden z elementów wyróżniających wprowadzone zostały wiosną 1945 r. charakterystyczne określenia dowódcze-przewodnik, odnoszące się do stanowisk - od inspektora, poprzez komendanta, aż do dowódców drużyn. 2 Spośród trzech istniejących wiosną i latem 1945 r. oddziałów samoobrony Obwodu AKO Wołkowysk, dwa zostały rozbite przez grupy operacyjne NKWD. 3 VII 1945 r. w rejonie Porozowa zniszczony został oddział noszący kryptonim „Reduta" (liczący ponad 40 ludzi), tracąc od 6 do 11 poległych (w tym dowódcę i zastępcę dowódcy). Około 12 IX 1945 r. w lesie pomiędzy wsiami Hubczyce i Szambelin rozbita została grupa o kryptonimie „Wicher" (licząca około 12 partyzantów). W wyniku starcia poległo jej 3 członków, w tym zastępca dowódcy. 3 Rozkaz nr 6 z 30 VI1945 r. inspektora Grodzieńskiego AK, przewodnika Rejonu „G" AKO, prezesa Inspektoratu Grodzieńskiego WiN mjr. Władysława Szymborskiego „Bąka", „Krystyny", „Rocha", materiały ze zbiorów prywatnych, kopia w zbiorach autora. Poakowskie oddziały partyzanckie w byłym Inspektoracie Grodzieńskim AK-AKO-WiN_______807 w rozkazie skierowanym do ppor. Józefa Pyszki, ps. „Sokół", „Jarosław" 12 sierpnia 1945 roku: W uzupełnieniu rozkazu z 30.6 br. wyjaśniam: AK faktycznie rozwiązana przeszła do innej formy działania tzw. samoobrony (...). Samoobrona jest konieczna celem zabezpieczenia swobody pracy. Są to matę oddziały, bardzo ruchliwe i działające sprężyście i energicznie. Obecny okres wymaga zmniejszenia komend i stanów oddziałów. Część oddziałów musi ulec demobilizacji i przejść do pracy społecznej, zachowując należytą postawę żołnierską i warunki bezpieczeństwa. (...) Nie prowadzić działań zaczepnych, nie kierować ludzi do lasu. W samoobronie pozostawić ludzi takich, którzy mają warunki i bezpieczeństwo utrzymania się w terenie4. Trudno obecnie o potwierdzenie faktu, czy podobne szczegółowe wytyczne dotyczące przyszłości pionu walki czynnej pozostawionego za linią Curzona zostały skierowane także i do pozostałych dwóch przewodników obwodowych. Faktem jest jednak, że w rozkazie wydanym 6 sierpnia 1945 roku przez przewodnika Obwodu AKO Wołkowysk kpt. Władysława Piekarskiego, ps. „Pik", „Ordon", nawiązującym wprost do wspomnianego już dokumentu mjr. „Bąka", „Rocha", pominięty został w całości fragment odnoszący się właśnie do tego problemu5. Jedynym sygnałem świadczącym o konieczności dalszego istnienia formacji samoobrony była informacja o zachowaniu w nowej - mocno uszczuplonej strukturze Komendy Obwodu - funkcji przewodnika samoobrony. Także i ona, co należy zaznaczyć, nie miała jednak w praktyce większego znaczenia, gdyż mianowany na to stanowisko l sierpnia 1945 roku ppor.cz.w. Stefan Pabiś, ps. „Stefan" od połowy września przebywał wraz z dowodzonym przez siebie oddziałem BOA na zachód od linii Curzona, nie mając jakiegokolwiek wpływu na rozwój sytuacji w obwodzie. Brak omawianego fragmentu rozkazu przewodnika Rejonu „G" w dokumencie wydanym przez kpt. „Pika", „Ordona" nie był, jak się wydaje, wynikiem prostego przeoczenia. Świadczył raczej o chęci „wyciszenia" przez miejscowe dowództwo sytuacji na terenie obwodu, najaktywniejszego przecież pod względem bojowym w okresie funkcjonowania AKO6. Teoretycznie cel ten został, przynajmniej na pewien czas, osiągnięty. W dokumentacji Inspektoratu Grodzieńskiego WiN aż do końca prowadzenia sprawozdawczości, tj. do wczesnej jesieni 1946 roku nie pojawiły się praktycznie żadne wzmianki mówiące o istnieniu na obszarze Obwodu „Irys", „Irena" patroli bojowych, czy też oddziałów partyzanckich. W meldunku z l lutego 1946 roku zamieszczona została nawet opinia poddająca w wątpliwość istnienie szczątkowych choćby struktur poakowskiego podziemia niepodległościo- 4 Rozkaz mjr. Władysława Szymborskiego „Rocha" do Komendanta (Przewodnika) Obwodu AK-AKO Grodno Lewy Niemen ppor ./por. Józefa Pyszki „Jarosława", „Sokoła", „Grzesia", „Zbigniewa", „Znicza" z 12 VIII 1945 r., materiały Delegatury Urzędu Ochrony Państwa (dalej: DUOP) w Białymstoku, kopia w zbiorach autora. 5 Rozkaz Komendanta (Przewodnika) Obwodu AK-AKO Wołkowysk kpt. Władysława Piekarskiego „Ordona", „Pika" z 6 VIII 1945 r., materiały ze zbiorów prywatnych, kopia w zbiorach autora. 6 W I połowie 1945 r. na terenie Obwodu AKO Wołkowysk działały cztery oddziały partyzanckie noszące następujące kryptonimy: „Żagiew", „Reduta", „BOA" i „Wicher" o łącznych stanach osobowych około 100 partyzantów. Jedynie grupie „BOA" dowodzonej przez ppor.cz.w. Stefana Pabisia, ps. „Stefan" udało się we wrześniu 1945 r. przejść linię Curzona. Pozostałe rozbite zostały przez oddziały sowieckie. Tomasz Łabuszewski wego. Warunki pracy konspiracyjnej są bardzo ciężkie, kompletny brak ludzi. Z miast wyjechało do kraju przeciętnie 80%, z wiosek do 50% Polaków. Pozostał element ludzi malowartościowych, którzy pod wpływem strachu przeszli na współpracę z sowietami1. Pogląd ten z pewnością jednak nie oddawał rzeczywistego stanu aktywności konspiracji polskiej na wspomnianych terenach. Brak zarówno w Komendzie Obwodu, jak i Inspektoratu wiedzy o odradzających się na wschód od linii Curzona strukturach i działających tam nadal niewielkich oddziałach partyzanckich wynikał przede wszystkim z faktu utracenia przez nie już w listopadzie 1945 roku kontaktu z pozostającymi jeszcze po drugiej stronie granicy członkami miejscowego dowództwa. Potwierdzał to w meldunku z 31 grudnia 1945 roku mjr Władysław Szymborski, ps. „Roch": Pik pozostawił w terenie zastępcę - pełniącego obowiązki przewodnika obwodu, komórkę propagandy i informacji. Przewodnikiem obwodu był obywatel Wyga, łączność była nawiązana. Przy końcu miesiąca listopada (sic) wpadł obywatel Wyga komórka informacyjno-propagandowa. Od tego czasu łączność została zerwana i trudna jest do nawiązania. Kurierka już druga z kolei wysłana w miesiącu grudniu dotychczas nie wróciła i nie ma żadnych wiadomości. Podobne rezultaty przyniosła też misja ppor. cz.w. Stefana Pabisia ps. „Stefan", który wraz ze Stanisławem Kozłowskim, ps. „Gryf (członkiem oddziału BOA) na początku stycznia 1946 roku przeszedł granicę, docierając na teren placówek: Swisłocz i Mścibów. Podczas kilkudniowego pobytu nie udało mu się jednak ani nawiązać kontaktu z dowództwem wołkowyskich struktur i oddziałów poakowskich, ani nawet uzyskać wiarygodnych informacji świadczących w ogóle o ich istnieniu9. Do końca funkcjonowania Inspektoratu Grodzieńskiego WiN tak mjr Władysław Szymborski, ps. „Roch", jak i prezes Obwodu Wołkowysk NN, ps. „Nil", od czerwca zaś por./kpt. Józef Pyszko, ps. „Grześ", „Znicz" pozostawali więc w całkowitej nieświadomości co do rzeczywistej aktywności konspiracyjnej i bojowej organizacji polskich na podległych sobie terenach. Przełom lat 1945/1946 stanowił szczególnie ciężki okres dla pozostałych na wschód od linii Curzona członków organizacji. Po ewakuacji dowództwa obwodu (w październiku 1945 roku wyjechał kpt. Władysław Piekarski, ps. „Pik") oraz aresztowaniach z listopada tegoż roku w terenie nie funkcjonowały już praktycznie żadne kierownicze struktury konspiracyjne koordynujące działalność rozproszonych ośrodków. Niesłabnące 7 Meldunek sytuacyjny za miesiąc styczeń 1946 r. z l II 1946 r. mjr. Władysława Szymborskiego „Rocha", materiały DUOP w Białymstoku, kopia w zbiorach autora. 8 Meldunek mjr. Władysława Szymborskiego „Rocha" z 31 XII 1945 r., materiały DUOP w Białymstoku, kopia w zbiorach autora. 9 O trudnościach związanych z utrzymaniem łączności mjr Władysław Szymborski, ps. „Roch" informował w meldunku z l O II1946 r.: Łączność z obwodami za linią Curzona istnieje przy pomocy patroli bojowych. Patrol wysiany na teren Grodna w dn. 31 wrócił powiększony (wyszlo 1+6, wróciło 1+18). Patrol wysłany 51 na teren Wolkowyska, w składzie 1+4, wrócił w skladzie 1+32. Po przejściu powrotnym linii Curzona sowieci i „polacy" (sic) urządzili za nimi pościg samochodami, kawalerią i psami. Patrol nie zauważył pościgu i zamelinował broń, a załadował się na drugiej stacji od granicy [w Waliłach pow. sokolski] do pociągu. Pociąg zatrzymało w drodze NKWD i UB, przeprowadziło rewizję i aresztowało 25 podejrzanych. Dowódca patrolu z 7 ludźmi przerwał się przez obławę, materiały DUOP w Białymstoku, kopia w zbiorach autora. Poakowskie oddziały partyzanckie w byłym Inspektoracie Grodzieńskim AK-AKO-WiN 809 represje sowieckiego aparatu bezpieczeństwa powodowały jednak, że konieczność powołania na miejsce dotychczasowych struktur obwodowych chociaż niewielkich sieci terenowych obsługujących tzw. oddziały przetrwania była szczególnie paląca. Pierwsza, i jak się wydaje, jedyna inicjatywa tego typu została podjęta wiosną 1946 roku na terenie gminy Krzemienica Kościelna. Jej inicjatorami byli: proboszcz miejscowej parafii ks. Antoni Bańkowski (były kapelan 3. pułku strzelców konnych) oraz były partyzant z oddziału „Reduta" Bronisław Chwieduk, ps. „Cietrzew". Jak wspomina w relacji „Cietrzew", podczas pierwszego spotkania w Krzemienicy uzgodniono, żeby pozbierać rozbitków i utworzyć grupkę i objaśnić im, żeby jakiś akcji nie robili, tylko stać w obronie swego życia10. Dowódcą grupy liczącej w II połowie 1946 roku od kilkunastu do 28 partyzantów wyznaczony został Antoni Szot, ps. „Burza", stanowisko jej szefa objął „Cietrzew". W jej skład wchodzili w przeważającej większości mieszkańcy gminy Krzemienica - częściowo tylko mający za sobą działalność konspiracyjną w szeregach AK- AKO. Byli to m.in.: Izydor Szuszko, ps. „Łusta", Michał Cisłowski, ps. „Gołąb", Piotr Marko, ps. „Wołodyjowski", Franciszek Giecołd, ps. „Ślązak", Józef Karnacewicz, ps. „Kwiat", Kazimierz Sałata, ps. „Kulbacki", Antoni Wieliczko, ps. „Kierownica", Jan Bartnik , ps. „Makowski", Piotr Hryniewiecki, ps. „Dąb", Hreszczyk, ps. „Tygrys", NN, ps. „Pszczoła", NN, ps. „Wilk", Stanisław Bujwid ps. „Kula" i inni". Utworzenie tak dużego oddziału partyzanckiego wiązało się z koniecznością szybkiego zbudowania odpowiedniego zaplecza zdolnego do zapewnienia mu względnej swobody ruchów przez sprawnie działającą aprowizację oraz budowę całego systemu bunkrów zapewniających schronienie dla jego członków w sytuacjach bezpośredniego zagrożenia. Sieć taką budowano przede wszystkim wykorzystując szeroko rozgałęzione związki rodzinne, rzadziej sięgając do rozpracowanych już wcześniej przez NKWD powiązań organizacyjnych. Sprzyjała temu struktura społeczna ludności polskiej zamieszkującej wschodnie gminy powiatu wołkowyskiego (szczególnie zaś gminy Krzemienica), składająca się w znacznej części z patriotycznie nastawionych rodzin drobnej szlachty, zamieszkujących takie zaścianki, jak: Leonowicze, Pacewicze, Lachowicze, Stanielewicze, Hryckiewicze, Awdziejewicze, Wojtkiewicze, Samarowicze. W ciągu kilku miesięcy pracy siatka taka objęła obszar gmin: Krzemienica, częściowo Zelwa, Mosty, Roś, Biskupice, Piaski (jej rdzeniem pozostawała jednak cały czas Krzemienica)12. Jeszcze w 1946 roku starano się rozszerzyć ją na obszar gmin południowych: Izabelin i Międzyrzecz. W tym między innymi celu zorganizowana została już w lecie tegoż roku narada we wsi Derkacze, w której uczestniczył dowódca struktur poakowskich z ww. terenów NN „Misiek". Niestety na skutek zdrady uczestnicy spotkania okrążeni zostali w nocy przez wojska NKWD. Podczas przebijania się przez pierścień obławy zginął śmiertelnie 10 List Bronisława Chwieduka „Cietrzewia" z 16 IV 1997 r., zbiory autora. " Materiały Bronisława Chwieduka „Cietrzewia", zbiory autora. 12 Ibidem. ••<"• '"•• ''-' ' 810_______' • ' • '' • '•-'•• • •..'.••-•-•-•______________Tomasz Łabuszewski ranny dowódca grupy „Burza", w ręce sowieckie dostał się NN, ps. „Misiek", co definitywnie przekreśliło plany znacznego powiększenia struktur terenowych. Jednym z elementów zachowania pewnej ciągłości pracy konspiracyjnej z okresem funkcjonowania AK-AKO (poza używaniem tej samej nazwy) było zastosowanie przez nowe dowództwo przy tworzeniu siatki tego samego schematu strukturalnego opierającego się na drużynach - plutonach i placówkach. W sumie do początku 1947 roku utworzono 4 plutony złożone prawie całkowicie z młodych ludzi, nie mających za sobą wcześniejszych doświadczeń konspiracyjnych. Pierwszy pluton dowodzony przez Bronisława Wieliczkę, ps. „Odrowąż" obejmował rejon miejscowości Podbłocie oraz Rogoźnica. Podzielony był na 4 drużyny po 12 osób każda. Drugi pluton dowodzony przez Władysława Pankiewicza, ps. Jaskółka" zorganizowany został z zaścianków i wsi: Hryckiewicze, Marcinowicze, Świnaszki, Olszynowe, Kondaki, trzeci (jego dowódcą był Izydor Kupryjańczyk, ps. „Łusta") obejmujący rejon Zabłocia i Rogoźnicy i czwarty (nie mające pełnej obsady) w rejonach Strubnicy, Plebanowców i Klepacz13. Poza tworzeniem siatki już na samym początku funkcjonowania nowej organizacji przystąpiono także do wydzielenia w jej ramach dwóch pionów łączności, które objął Marian Zając, ps. „Bahniewicz" oraz wywiadu, do którego zawerbowano podoficera Armii Czerwonej Nikołaja Iwanowa, pełniącego funkcję dowódcy tzw. istriebków* w Zelwie14. Głównym rejonem operowania oddziału noszącego kryptonim „Reduta 2", dowodzonego początkowo przez Antoniego Szota, ps. „Burza", a po jego śmierci osobiście przez „Cietrzewia", były okolice miejscowości: Podbłocie, Rogoźnica, Derkacze, aż po Las Zamkowy na północ od Wołkowyska. Poza funkcjami ochronnymi wobec poszukiwanych przez NKWD członków nowej organizacji, którzy właśnie w jego szeregach szukali schronienia, oddział pełnił także rolę porządkową, nie tylko likwidując przedstawicieli sowieckiego aparatu bezpieczeństwa, ale także broniąc miejscową ludność przed bandami rabunkowymi działającymi nierzadko przy cichym poparciu miejscowych władz. O jednej z takich właśnie akcji wspominał „Cietrzew": Jednego razu przyszła depesza dla mnie, że na terenie Podbłocia jest banda w polskich mundurach, która grabi ludzi podając się za partyzantów. A więc złapaliśmy ich, odjęliśmy im broń. Wleliśmy dobrze i wystawiliśmy do wiadomości narodu. Podbłocie to byla duża wieś, miala 186 domów i różni ludzie tam żyli i komuniści i striebki. I wlaśnie te striebki utworzyli bandę złożoną z 5 ludzi A byli to: Maciej Chwieduk, Cezary Chwieduk, Józef Siekiewicz, Tadeusz Guścik, Kasz-czyc i Jan Busłowicz. Od tamtego czasu walczyłem nie tylko z bolszewikami, ale i takimi 13 Ibidem oraz list Mariana Zająca „Bahniewicza" z 10 VIII 1999 r., zbiory autora. * Potoczna nazwa żołnierza należącego do oddziałów likwidacyjnych. Istriebitielnyje otriady - oddziały likwidacyjne tworzone były przez władze sowieckie głównie spośród byłych partyzantów oraz miejscowych aktywistów komunistycznych. Pozostając na stałe w miejscach swojego zamieszkania ich członkowie stanowili istotne niebezpieczeństwo dla polskich organizacji niepodległościowych, prowadząc także na co dzień działalność agenturalną na rzecz sowieckiego aparatu bezpieczeństwa. 14 List i relacja Mariana Zająca „Bahniewicza" z 2 IV 1998 r. i V 1998 r., zbiory autora. Poakowskie oddziały partyzanckie w byłym Inspektoracie Grodzieńskim AK-AKO-WiN 811 „cywilbandami"'. Drugiej bandy niestety nie złapałem, która była we wsi Zadworze i koloniach Krzemienicy, ponieważ oni wiedzieli już, że są ścigani15. W ramach wspomnianych akcji porządkowych nie unikano także stosowania kar najsurowszych, zwłaszcza w przypadkach udowodnionych morderstw, czy też rabunków. W każdej z takich spraw ostateczną decyzję podejmował dowódca oddziału, zlecając jej wykonanie szeregowym członkom. Przez cały okres swojej działalności oddział starał się unikać jakichkolwiek starć z wojskami NKWD, bądź też milicją i istriebkami, co przy ogromnej dysproporcji sił i środków mogło skończyć się tylko jego całkowitą likwidacją. Nie znaczy to jednak, że nie podejmowano w ograniczonym chociażby zakresie aktywnych działań bojowych - rozpracowując i likwidując szpicli sowieckiego aparatu bezpieczeństwa. Poza sferę planów nie wyszła niestety przygotowywana na początku 1947 roku akcja przejęcia magazynu broni i amunicji istriebków w Zelwie, którą ułatwić miał wspomniany już wcześniej N. Iwanów16. Zimą 1946/1947 roku oddział dowodzony przez „Cietrzewia" podzielony został według ustalonego wcześniej planu na kilkuosobowe zespoły, którym przydzielono kwatery w przygotowanych uprzednio bunkrach. Wspominał o tym w swojej relacji „Cietrzew": Zima [19]46 roku była zabezpieczona w bunkry i oddział swobodnie się chował u gospodarzy. Prawda, nie wszyscy partyzanci byli z tego zadowoleni. Było i takich mądrali, że nie chcieli siedzieć w bunkrach, ponieważ to było dla nich nudnym i trzeba było wypełniać nakazy gospodarzy i nie wychodzić w publiczne miejsca i nie pić alkoholu, bowiem to zagrażało ich życiu, a gospodarza stawiali pod „udar" bolszewików. Niektórym chciało się mieć wybryki z kobietami, co było także surowo zabronione. Było nieposłusznych trzech, których ukarano srogo i wyrzucono ich z bunkra. Dzięki taktyce dowództwa kryjący się partyzanci nie znali bunkrów swoich kolegów11. Przyjęcie i konsekwentne egzekwowanie ścisłych zasad konspiracyjnych pozwoliło na przetrwanie bez strat całego oddziału i obsługującej go siatki terenowej aż do wiosny 1947 roku. Wobec stale powiększającej się liczby członków nowej organizacji na początku tegoż roku nastąpiły pewne zmiany w obsadzie kluczowych stanowisk. Bronisław Chwieduk, ps. „Cietrzew" - jako osoba mająca największe doświadczenie partyzanckie - objął funkcję instruktora dywersji zarówno w oddziałach, jak i plutonach terenowych. Na stanowisko dowódcy grupy noszącej teraz kryptonim „Żądło" wyznaczony został przez kolektywne kierownictwo organizacji Józef Karnacewicz, ps. „Kwiat". Tworzyło ją łącznie 11 żołnierzy, w tym: NN, ps. „Wilk", Jan Bartnik, ps. „Makowski", Piotr Marko, ps. „Wołodyjowski", NN, ps. „Litwin", Stanisław Bujwid, ps. „Kula", Stanisław Bujwid, ps. „Lis", Franciszek Giecołd, ps. „Ślązak", Michał Cisło-wski, ps. „Gołąb", NN, ps. „Lotnik", Kazimierz Sałata, ps. „Kulbacki"18. Stan taki trwał 15 List Bronisława Chwieduka „Cietrzewia". " Przygotowywana przez kilka tygodni akcja zakończyła się niepowodzeniem w związku z aresztowaniem Józefa Karnacewicza, ps. „Kwiat", u którego NKWD znalazło spis broni przekazany wcześniej przez N. Iwanowa; relacja M. Zająca z V 1998 r., zbiory autora. 17 List Bronisława Chwieduka „Cietrzewia", zbiory autora. 18 Materiały Bronisława Chwieduka „Cietrzewia", zbiory autora. 812________________________________________Tomasz Łabuszewski do maja 1947 roku, tj. do pierwszej poważnej wsypy w szeregach rok już działającej organizacji. Zaczęła się ona od aresztowania na początku tego miesiąca w miejscowości Derkacze dowódcy oddziału „Kwiata", a następnie objęła praktycznie całe dowództwo miejscowej konspiracji, w tym ks. Antoniego Bańkowskiego, ps. „Eljasz", Mariana Zająca, ps. „Bahniewicz". Ten ostatni tak wspomina okoliczności tych wydarzeń: W maju 1947 r. dowódca oddziału „Kwiat" opuścił swój oddział i odwiedził swoją dziewczynę w miejscowości Derkacze. Do domu wszedł, ale już nie wyszedł, bo był okrążony wojskami NKWD. Po aresztowaniu „Kwiata" był aresztowany Jan Bartnik „Makowski". Po aresztowaniu „Kwiata" i „Makowskiego" rozpoczęły się aresztowania. Dowódca sztabu „Eljasz" był zatrzymany z początkiem maja. Ja zostałem aresztowany 27 V 1947 r. Z łączników: Albina Jezierska, Wiszniewska, Jan Biały, Stanisław Karnacewicz i wielu innych. W czerwcu 1947 r. był aresztowany szef naszego wywiadu Mikołaj Iwanów. W sierpniu na ławie oskarżonych zasiadło około 20 osób^. Uderzenie sowieckich sił bezpieczeństwa, aczkolwiek bardzo bolesne, nie objęło jednak, głównie dzięki zdecydowanej postawie w śledztwie „Eljasza" i „Bahniewicza", siatki terenowej, bez której działający cały czas oddział partyzancki nie mógłby dalej istnieć. Najgroźniejszym rezultatem tych wydarzeń, poza utratą dostępu do niezwykle ważnych informacji wywiadowczych, był fakt odkrycia przez NKWD poakowskich struktur konspiracyjnych na terenie wschodnich gmin powiatu wołkowyskiego. Stale zwiększający się od tej pory nacisk na ludność polską ze strony sowieckiego aparatu bezpieczeństwa, dążącego do całkowitej likwidacji grupy, prowadził w konsekwencji do ciągłego powiększania się kręgu osób pozostających na nielegalnej stopie. Stan taki był szczególnie niebezpieczny, zwłaszcza że część z poszukiwanych ukrywała się na własną rękę, stwarzając niejednokrotnie poważne niebezpieczeństwo dla siatki terenowej i samego oddziału. Starając się chociaż w części zapanować nad tym zjawiskiem, późną wiosną 1947 roku sformowana została na terenie gminy Krzemienica druga grupa, licząca około 13 ludzi, której dowództwo objął Michał Cisłowski, ps. „Gołąb" (faktycznym dowódcą był jednak Bronisław Chwieduk, ps. „Cietrzew"). W jej skład wchodzili m.in.: Izydor Kupryjańczyk-Szuszko ps. „Łusta" (pełnił funkcję instruktora), Alfons Chwieduk, ps. „Orzeł", Wacław Cisłowski, ps. „Sikora", Tadeusz Hryszkiewicz, Jan Mazyrko i Walerian Sosnowski. W niedługim czasie stan osobowy grupy „Gołębia" powiększył się aż do około 18 osób, głównie na skutek rozpadu oddziału „Żądło", który po zatrzymaniu Józefa Karnacewicza oraz „Makowskiego" podzielił się na dwie części. Pierwsza w składzie: „Wołodyjowski", „Litwin", „Kulbacki", „Pszczoła", „Ślązak", „Lotnik" zwróciła się do „Cietrzewia" z prośbą o włączenie do nowo utworzonej grupy, na co wyraził on zgodę. Druga część, dowodzona przez NN, ps. „Wilk", w składzie: „Lis", „Kula"i „Tygrys", z powodu zatargów personalnych postanowiła ukrywać się samodzielnie20. Konflikt w ramach jedno- " List Mariana Zająca „Bahniewicza", zbiory autora. 20 Materiały Bronisława Chwieduka „Cietrzewia", zbiory autora. Poakowskie oddziały partyzanckie w byłym Inspektoracie Grodzieńskim AK-AKO-WiN 813 litego jak dotąd dowództwa okazał się w dłuższej perspektywie fatalny w skutkach, przyczyniając się pośrednio do prawie całkowitej likwidacji polskiej organizacji konspiracyjnej na tym terenie. Jak wynika z relacji uczestników tamtych wydarzeń, „Wilk" nie tylko nie chciał uznać dowództwa „Gołębia" i „Cietrzewia", ale ogłosił się wprost komendantem organizacji poakowskiej na obszarze gmin: Mosty, Krzemienica, Piaski, Zelwa, Międzyrzecz. Aureliusz Pryzwan -jeden z łączników wspominał: Gdy oddziałem dowodził „Gołąb" to już w oddziale były rozgrywki, ponieważ „Wilk" już walczył o dowodzenie oddziałem, ale większość członków go nie akceptowała. (...) Mówili, że „Wilk" był porywczy, nieobliczalny, a do tego lubił popić i nie dopuszczono go do dowodzenia oddziałem21. Już w 1948 roku podczas jednej z prób nawiązania z nim kontaktu przez „Cietrzewia" i „Gołębia" doszło do wymiany ognia pomiędzy obydwiema grupami, w wyniku której poległ Franciszek Giecołd, ps. „Ślązak", ranny zaś został „Tygrys". Według Bronisława Chwieduka wydarzenia te miały następujący przebieg: Kazałem grupie „Gołębia" iść na te tereny, gdzie chował się „Wilk". Łącznikowi dałem hasło i odzew, ażeby przekazał „Wilkowi". Gdy podeszliśmy na punkt, gdzie miało być spotkanie, „Wilk" i „Tygrys" nie stawili się. Wtedy poprosiłem „Gołębia" o pogotowie, a sam wziąłem „Ślązaka" i poszliśmy, gdzie się oni prawdopodobnie skrywali. Odeszliśmy 200 metrów, gdy spostrzegłem dwie figury pełznące w naszym kierunku. Wtedy krzyknąłem hasło. Lecz zamiast otrzymać odzew, w naszym kierunku padł strzał i trafił „Ślązaka". Ja dałem trzy strzały w ich kierunku, a wtenczas oni zaczęli uciekać. Na to ja wypuściłem rakietę, aby cała grupa wyszła na pomoc. Ścigaliśmy jego przez dwa tygodnie, łecz bez rezultatu22. Poza fatalnym wydźwiękiem propagandowym tego bratobójczego starcia, w jego wyniku sowieckim władzom bezpieczeństwa udało się wreszcie trafić na ślad struktur terenowych obsługujących grupę „Cietrzewia" i „Gołębia". Pomimo bowiem starannego ukrycia zwłok, NKWD nie tylko szybko zlokalizowało miejsce pochówku „Ślązaka", ale zidentyfikowało także jego tożsamość. W toku dalszego rozpoznania operacyjnego wyodrębniono grupę osób, z którymi przed pójściem do partyzantki utrzymywał kontakty. Znalazł się w niej m.in. Franciszek Jakowczyk, ps. „Karny", pełniący funkcję jednego z łączników. Dzięki uzyskanym od niego informacjom NKWD trafiło w końcu na trop dowódcy l placówki (obejmującej rejon wsi Podbłocie) Bronisława Wieliczki, ps. „Odrowąż". W czasie rewizji przeprowadzonej w jego domu znaleziono spis członków podległej mu struktury terenowej, co spowodowało rozszerzenie aresztowań na blisko 40 osób i faktyczną likwidację organizacji na tym terenie23. Część członków siatki w porę uciekło i dołączyło do oddziału „Gołębia", który pomimo pewnych strat liczył już 21 żołnierzy (dołączyli np. Stanisław Wieliczko, ps. „Czajkowski", Bronisław Jaśkiewicz, ps. „Ogonowski" i Władysław Żamojcin, ps. „Lewandowski"). 21 List Aureliusza Pryzwana „Białego" z 24 III 1998 r., zbiory autora. ~ B. Chwieduk „Cietrzew", Relacja, z V 1998 r., zbiory autora. 23 List Stanisława Wieliczko „Czajkowskiego" z 7IV 1998 r., zbiory autora. 814________________________________________Tomasz Łabuszewski W składzie takim grupa, mająca oparcie już tylko w trzech placówkach terenowych, działała do czerwca 1948 roku. Z uwagi na stale pogarszającą się sytuację i kłopoty aprowizacyjne oddział zmuszony był do stałego poruszania się po terenie - przede wszystkim nocami - mając za główną bazę wypadową największy kompleks leśny na tym obszarze, tzw. las zamkowy. Podczas jednego z patroli we wsi Wojdziewicze doszło do przypadkowego starcia, w rezultacie którego oddział uległ częściowemu rozproszeniu, tracąc przy tym 3 zabitych. Wydarzenia te zapoczątkowały likwidację grupy, która nastąpiła ostatecznie we wrześniu tegoż roku. Według Stanisława Wieliczki miały one następujący przebieg: Ponieważ zabrakło nam czasu na dojście do Lasu Zamkowego nocą, więc dowódca postanowił zatrzymać się na jeden dzień we wsi Wojdziewicze u państwa Hryniewieckich. Mieliśmy pecha, gdyż akurat w tym dniu chodziło po wsi trzech pełnomocników skupu. Owszem byli ubrani po cywilnemu, ale broń mieli. Oni po prostu chodzili po gospodarzach i spisywali kto co i czego ma i potem po tym spisie nakładali na gospodarzy kontyngenty. (...) Myśleliśmy, że po wyjściu z mieszkania pójdą sobie dalej, lecz oni zajrzeli jeszcze do chlewa i szli prosto do stodoły. Jak otworzyli drzwi, to wtenczas kilku z naszych żołnierzy otworzyło do nich ogień i dwóch z nich zostało od razu zabitych, a ten trzeci, co szedł kilkadziesiąt metrów z tyłu, zaczął wężykiem uciekać i cudem uniknął śmierci. „Cietrzew" dał rozkaz uciekać do lasu, który był około 2-3 kilometry od tej wsi. I myśmy zaczęli uciekać. To zajście było przecież w biały dzień i wszyscy nas widzieli jak żeśmy uciekali. Potem naszymi śladami wojsko NKWD trafiło za nami, ale myśmy mieli 2 godziny czasu, żeby uciec dalej do Lasu Zamkowego, ale my zatrzymaliśmy się w tym lesie. Zapłaciło za to Życiem naszych trzech żołnierzy, tzn. „Gołąb" z synem i Szuszko „Łusta" i jeden został ranny, ale uciekł14. Straty sowieckie poza dwoma zabitymi urzędnikami są niestety nieznane. Wiadomo jednak, że w trakcie pościgu za główną grupą dołączyło do niej dwóch agentów NKWD, których rozpoznano, a następnie rozstrzelano w Lesie Zamkowym25. Z powodu dużego nasycenia terenu oddziałami sowieckimi nastąpił faktyczny rozpad oddziału. Kilkuosobowy patrol utrzymywał jedynie Bronisław Chwieduk, ps. „Cietrzew". Reszta partyzantów zaczęła ukrywać się na własną rękę, wykorzystując przygotowane uprzednio bunkry. Ostatecznie pododdział dowodzony przez „Cietrzewia" zlokalizowany został przez Sowietów 13 września 1948 roku we wsi Stanielewicze. To była walka wręcz i to ostatnia - wspominał „Cietrzew" - w walce zginął mój brat Alfons „Orzeł" i Maziec Jadwiga „Róża", a mnie ranili i „Litwina" ciężko ranili, który na drugi dzień zmarł w więzieniu, a Józefa Łapicza ranili w prawą rękę, Bronisława Jaśkiewicza w lewy wielki palec26. Schwytanie przez Sowietów „Cietrzewia" zamykało 2< Ibidem. , ' ' " '. :* :'-' - 25 B. Chwieduk „Cietrzew", Relacja. 26 List Bronisława Chwieduka „Cietrzewia" z 18 XI 1997 r., zbiory autora: Gdy mnie zatrzymano i wbili dochodzenie, to dla potwierdzenia dali na „oczną stawkę" lejtnanta, który do mnie strzelał, a ja do niego. W wyniku on mnie ranił w prawy bok lekko, a ja ranilem w lewą raka ciężko. To jemu i żołnierzowi, który walnął mnie z tyłu w głowę kolbą karabinu podzielona była ta premia 60000 rubli. Nazwisko lejtnanta Wiśniewski, a żołnierza Zotow. Ja do dzisiaj nie wierzę, że ten człowiek, który nas wydał, był ostatnio agentem bolszewickim. A taki był dobry gospodarz. Siedem razy Poakowskie oddziały partyzanckie w byłym Inspektoracie Grodzieńskim AK-AKO-WiN 815 etap skoordynowanego oporu ludności polskiej na terenie powiatu wołkowyskiego. Współtworzonej przez niego w 1946 roku organizacji przez ponad dwa lata, pomimo skrajnie niekorzystnych warunków, udawało się prowadzić działalność tak w ramach struktur terenowych, jak i operującego w terenie oddziału partyzanckiego. Dowodzony najpierw przez Antoniego Szota, ps. „Burza", a następnie Józefa Karnacewicza ps. „Kwiat", Michała Cisłowskiego, ps. „Gołąb" i samego „Cietrzewia" oddział przeprowadził w tym okresie planowe akcje bojowe, pozwalające zakwalifikować go jako grupę bojową, nie zaś typową dla tamtego okresu i obszaru, jedną z wielu grup przetrwania. Z wielu akcji warto wymienić likwidacje: predsiedatiela przewodniczącego sielsowietu w Samarowiczach, radnego deputata sielsowietu w Krzemienicy, dwóch striebków w Lachowiczach, oficera bezpieczeństwa w Rogoźnicy, szpicla i radnego sielsowietu w Podbłociu, drużyny striebków dowodzonych przez Szpaka, koło wsi Parfienowicze oficera bezpieczeństwa Tamkowa, na kolonii wsi Szaulicze grupy agentów, którymi kierował lejt-nant „Czorny"27. ,:. , Likwidacja patrolu dowodzonego przez Bronisława Chwieduka nie oznaczała jednak ostatecznego końca oporu ludności polskiej na terenie powiatu. Z kilku ukrywających się jeszcze żołnierzy oddziału „Gołębia" utworzony został niebawem jeszcze jeden patrol dowodzony przez Alfonsa Kopacza, ps. „Alfonek", „Wróbel". Przetrwał on według różnych relacji do 1951 lub 1952 roku. Zlikwidowano go w całości w bunkrze w Samarowiczach28. Do 19 grudnia 1948 roku na pograniczu gmin Krzemienica, Zelwa i Międzyrzecz funkcjonował też 4-osobowy patrol, dowodzony przez wspominanego już „Wilka", zlikwidowany ostatecznie w bunkrze koło Dąbrowniki29. Niektórym partyzantom, jak np. Stanisławowi Mowlikowi, ps. „Jeleń", udało się dotrwać w ukryciu aż do amnestii w 1956 roku30. Wspomniany już kilkakrotnie rozkaz mjr. Władysława Szymborskiego ps. „Bąk", „Krystyna", „Roch" z 30 czerwca 1945 roku dotarł do Obwodu Grodno Prawy Niemen około połowy lipca. 17 tegoż miesiąca przekazany został w formie rozkazu okresowego wszystkim dowódcom - przewodnikom kompanii oraz niektórym członkom komendy: I, II zastępcy przewodnika obwodu, przewodnikowi samoobrony i wywiadu31. Podobnie jak w przypadku kpt. Władysława Piekarskiego, ps. „Pik", „Ordon", przewodnik Obwodu nr 10 ppor. Franciszek Ziemkowski, ps. „Wroński", „Zmiana" przekazując swoim podkomendnym treść tego dokumentu szczególny akcent położył na kwestię faktycznego byliśmy na dniówce w jego gospodarstwie, gdzie karmił moją grupę w składzie 17 osób, a ostatnio sprzedał nas, w zbiorach autora. 27 Materiały Bronisława Chwieduka „Cietrzewia". W ciągu całego okresu działalności grupy podległe „Cietrzewiowi" straciły 9 żołnierzy, 6 zostało rannych. 28 List Mariana Hryniewieckiego z 20 V 1998 r. oraz Aureliusza Pryzwana „Białego" z 241111998 r., zbiory autora. :. M List Bolesława Kołtuna z 20IV 1998 r., zbiory autora. 30 Stanisław Mowlik, ps. „Jeleń" ujawnił się w na wiosnę 1957 r., jak podaje Bolesław Kołtun: Wczesną wiosną 1957 r. z zapakowanym automatem w walizce zgtosil się w Grodnie do NKWD. Wypuszczono go, dano zaświadczenie. Z trudem dostał pracę w Wolkowysku. Z oporami otrzymal dokumenty na wyjazd do Polski. Zamieszkał w Wałbrzychu. 31 Rozkaz przewodnika Obwodu AKO Grodno Prawy Niemen ppor. Franciszka Ziemkowskiego „Wrońskiego", „Zmiany" z 17 VII 1945 r., materiały ze zbiorów prywatnych, kopia w zbiorach autora. 816________________________________________Tomasz Łabuszewski demontażu struktur terenowych i dowódczych podległej sobie organizacji. Zalecał on, aby: Żołnierzy AKO chcących wyjechać za linię Curzona nie zatrzymywać. Chcącym odejść ulatwić wyjazd wszelkimi sposobami. Społeczeństwo powinno być zorientowane w tym kierunku^2. Stanowisko zajęte przez ppor. „Zmianę" nie było dla nikogo zaskoczeniem. Od kilku już miesięcy, pomimo apeli i gróźb na terenie obwodu trwał prawdziwy exodus ludności polskiej na zachód, w tym i członków organizacji. W tej sytuacji wyrażenie przez miejscowe dowództwo oficjalnej zgody na wyjazd było już tylko kwestią czasu. Sankcjonowało ono tylko w rzeczywistości stan faktyczny. Trudno zatem się dziwić, że w cytowanym już rozkazie nie znalazły się jakiekolwiek wzmianki o zachowaniu na wschód od linii Curzona niewielkich choćby oddziałów samoobrony, aczkolwiek to właśnie w tym obwodzie, w ramach ścisłego kierownictwa organizacji występowały na ten temat dosyć zasadnicze różnice zdań. Przewodnik Obwodu nr 10 ppor. Franciszek Ziemkowski, ps. „Zmiana" opowiadał się, jak wynika z treści omawianego dokumentu i pewnych decyzji personalnych, za definitywnym zakończeniem już w lecie 1945 roku działań pionu walki czynnej na podległym sobie terenie. Świadczyło o tym przede wszystkim mianowanie przez niego na stanowisko głównego koordynatora ewakuacji właśnie referenta - przewodnika samoobrony, który otrzymał także zadanie przeprowadzenia akcji „rozładowywania terenu". Pomimo zdawałoby się powszechnej zgody członków organizacji na ostateczne zamknięcie etapu działalności konspiracyjnej w trakcie przygotowywania przerzutu sierż.pchor./ppor. Alfons Haponik, ps. „Głóg" napotkał na spore trudności, głównie ze strony II zastępcy przewodnika obwodu ppor. Mieczysława Niedzińskiego, ps. „Men", „Ren", „Niemen", który otwarcie zakwestionował koncepcję przyjętą przez komendę obwodu33. Stanowisko, jakie zajął on w tej sprawie, miało dla organizacji znaczenie zasadnicze. Pomimo funkcji w komendzie, sprawował on bowiem bezpośredni nadzór nad dwiema kompaniami terenowymi nr 5 i nr 6, liczącymi w lecie 1945 roku 398 żołnierzy (oraz dwoma pełnymi plutonami z Rejonu VI - Wiesieja Litwa), co stanowiło w przybliżeniu jedną trzecią wszystkich sił, jakie posiadało dowództwo AKO w całym obwodzie34. Co więcej, dysponował on w tym czasie jedynym w obwodzie, obok lotnego patrolu kpr.pchor. Witolda Wilczyń- K Ibidem. 33 W meldunku z 12 V 1945 r. ppor. Mieczysław Niedziński, ps. „Men", „Ren", „Niemen" domagał się sądu doraźnego dla b. dowódcy Kedywu 5. kompanii za samowolne opuszczenie terenu i wyjazd za linię Curzona. W kolejnym meldunku z 24 V 1945 r. napisał: Zapytuję, czy moje stanowisko w sprawie zapisywania się na wyjazd jest sluszne: jak najmniej wyjeżdżać i możliwie jak najmniej zapisywać się. Dodatkową osią konfliktu stała się sprawa podległości utworzonej na bazie 5 kompanii drużyny partyzanckiej, którą na mocy rozkazu przewodnika obwodu starał się przejąć przewodnik samoobrony sierż.pchor. Alfons Haponik, ps. „Głóg". W związku z tym ppor. „Men" skierował do ppor. Franciszka Ziemkowskiego, ps. „Zmiana" oficjalne zapytanie: Kedyw - partyzancki z komp. 5 zostal wytaczany i wcielony do plut. kedyw ob. Sępa, który jest zastępcą Głogu. Zapytuję posłusznie, czy działalność w tym wypadku referenta samoobrony jest zgodna z rozkazami Przewodnika Obwodu, którego rozkazy wykonuję i przeprowadzam kontrole, aby byly ściśle wykonywane, materiały ze zbiorów prywatnych, kopie w zbiorach autora. 34 Raporty stanów 5. kompanii z 22 VI1945 r. i 6. kompanii z 28 V 1945 r., materiały ze zbiorów prywatnych, kopie w zbiorach autora. ...... • , . . . .. ...... Poakowskie oddziały partyzanckie w byłym Inspektoracie Grodzieńskim AK-AKO-WiN 817 skiego, ps. „Sęp II" i sierż. Władysława Eskterowicza, ps. „Wicher" stałym oddziałem leśnym (w sile 15 partyzantów) prowadzącym planowe akcje bojowe w rejonie Dru-skiennik, Przewałki i Przełomu. Podjęcie przez ppor. „Mena", „Rena" jednoznacznej decyzji o pozostaniu na wschód od linii Curzona zahamowało w znacznym stopniu tzw. akcję repatriacyjną na terenie części Rejonu II (placówki nr 7 - Druskienniki) oraz części III - Jeziory (placówki nr 9 - Porzecze, i 11 - Jeziory) i VI - Wiesieja Litwa. Jak się wydaje, już w lecie 1945 roku pozostałe dowództwo grodzieńskiej organizacji uznało tę sytuację za fakt dokonany, koncentrując się od tego momentu raczej na demontażu struktur organizacyjnych w samym Grodnie oraz we wschodnich placówkach terenowych wchodzących niegdyś w skład Obwodu Augustów. Kontakty pomiędzy członkami komendy koordynującymi ewakuację a II zastępcą przewodnika obwodu uległy znacznemu ograniczeniu. Trudno nawet jednoznacznie stwierdzić, czy był on w ogóle powiadomiony o wyjazdach kolejnych funkcyjnych. Faktem jest, że w sporządzanych od jesieni 1945 roku miesięcznych meldunkach czy to prezesa Obwodu WiN Grodno ppor./por./kpt. Wojciecha Jakubczyka, ps. „Korwin", „Burzan" czy też inspektora „Rocha" nie znalazła się jakakolwiek wzmianka o działalności operującego w północno--wschodniej części byłego powiatu grodzieńskiego dużego oddziału partyzanckiego i obsługującej go siatki terenowej. W meldunku z 31 grudnia 1945 roku mjr Władysław Szymborski, ps. „Roch" pisał wręcz jednoznacznie o całkowitej likwidacji struktur po-akowskich na obszarze byłego Obwodu AK-AKO Grodno Prawy Niemen. W terenie nie istnieją oddziały związane organizacyjnie, natomiast istnieją komórki informacyjno-pro-pagandowe, tam gdzie istnieją jeszcze większe skupiska ludności polskiej. Na stanowiskach kierowniczych przeważnie kobiety i mlodzi księża^. Zamiast rzetelnych informacji w niektórych raportach już z 1946 roku pojawiły się zupełnie bałamutne doniesienia mówiące o aktach terroru dokonywanych przez rosyjskie organizacje antykomunistyczne. W dokumencie z 10 lutego 1946 roku sygnowanym przez inspektora czytamy np.: Na terenie Grodna miało miejsce w miesiącu styczniu kilka dywersji - sabotaży, których wykonanie przypisuje się tajnej organizacji antysowieckiej o nieustalonej na razie nazwie (prawdopodobnie „Czornyj Kot" lub „Czornyj Arol") rekrutującej się z oficerów i iol-nierzy Armii Czerwonej - przeważnie zdemobilizowanych. Organizacja przeciwna jest obecnemu reżymowi bolszewickiemu, zajmuje się sabotażem, dywersją i rabunkiem^. Utrzymywanie i firmowanie przez dowództwo grodzieńskiego WiN podobnej fikcji w sprawozdawczości było tym bardziej interesujące, że do lutego 1946 roku dysponowało ono jednak możliwością dotarcia za pomocą patroli bojowych do pozostałych jeszcze w rejonie Sopoćkin, Hołynki i Łabna struktur AK-AKO. Te zaś musiały mieć chociaż niepełną wiedzę na temat rozwoju partyzantki np. na pograniczu polsko-lite- 35 Meldunek mjr. Władysława Szymborskiego „Rocha" z 31 XII 1945 r. 36 Meldunek sytuacyjny zza linii Curzona za miesiąc styczeń 1946 z 10II1946 r., materiały DUOP w Białymstoku, kopia w zbiorach autora. Tomasz Łabuszewski wskim. Fakt świadomej, jak można przypuszczać, cenzury, eliminującej z dokumentacji wiadomości o partyzantce „Mena", „Rena", „Niemna" potwierdzał m.in. dokument z 14 sierpnia 1946 roku sporządzony przez por./kpt. Wojciecha Jakubczyka, ps. „Burzan". W ramach struktury sztabu Obwodu WiN Grodno na stanowisku I zastępcy prezesa figurował bowiem nie kto inny, jak właśnie nieobecny we wszystkich wcześniejszych i późniejszych meldunkach i raportach por. Mieczysław Niedziński, ps. „Ren", jedyny członek komendy pozostający ciągle na terenach na wschód od linii Curzona37. Początek osamotnionych działań podległych mu struktur terenowych był niezwykle trudny. W lipcu 1945 roku uległ likwidacji cały operujący do tej pory w rejonie Dru-skiennik, Jeziorek i Przewałki oddział partyzancki dowodzony przez starszego strzelca Piotra Szymanowskiego, ps. „Ossowski". Tym samym organizacja traciła, niejako już na starcie, nie tylko możliwość prowadzenia planowych działań bojowych, ale także stałą bazę, do której można było kierować ukrywających się członków AK-AKO-WiN. Dodatkowo przez całe lato i wczesną jesień 1945 roku obszary leśne północno-wschodniej części byłego powiatu grodzieńskiego penetrowane były przez liczne jednostki Armii Czerwonej i NKWD, co uniemożliwiało w praktyce reaktywowanie niewielkiej choćby grupy. Pewne trudności z utrzymaniem się w terenie miał zresztą nawet sam por. „Men", „Ren", „Niemen", który, jak wynika z relacji Jana Jurkanisa, ps. „Grom", zmuszony był w lecie do przejścia wraz ze swoimi najbliższymi współpracownikami w rejon Wierz-chpola i Porzecza38. Była to jednak tylko kilkumiesięczna przerwa w działalności bojowej organizacji poakowskiej na tym terenie. Już na jesieni spośród zagrożonych aresztowaniem b. członków AK-AKO zaczęto formować nowy oddział dowodzony w zastępstwie por. „Niemna" przez Józefa Mikłaszewicza, ps. „Fala" oraz Stanisława Zawtryka vel Zautrę, ps. Jurand". Działalność grupy, nastawionej, jak się wydaje, w tym okresie głównie na przetrwanie obław (tzn. do wycofania jednostek frontowych Armii Czerwonej) koncentrowała się na terenach nadniemeńskich, w rejonach miejscowości: Druskien-niki, Przewałka, Przełom. Jej rozwój zahamowany został w pewnym stopniu w \vyniku starcia z jednostkami NKWD, do którego doszło zimą w okolicy miejscowości Kunab-le39. W trakcie walki ranny w bok został m.in. por. Mieczysław Niedziński, ps. „Niemen", co na kilka miesięcy wyłączyło go z aktywnej działalności konspiracyjnej. Grupa nie została jednak rozbita, stając się na wiosnę 1946 roku zalążkiem dużego oddziału partyzanckiego operującego na znacznym już obszarze północno-wschodniej Grodzień-szczyzny oraz pograniczu Litwy Kowieńskiej: od Przetoki, Kadysza, Sonicz, Hołłowień-czyc przez Hożą, Przełom, Bugiedę, Szabany, Świętojańsk, Przewałkę, Druskienniki, Rotnicę, aż po Porzecze, Wierzchpole, Zapurwie, Jeziorki, Hłuszniewo, Nową Rudę, 37 Wykaz imienny obsady sztabu Obwodu WiN Grodno z 14 VIII 1946 r. sporządzony przez prezesa Obwodu por./kpt. Wojciecha Jakubczyka „Burzana", „Jaszczura", materiały ze zbiorów prywatnych, kopia w zbiorach autora. 38 J. Jurkanis „Grom", Relacja i V1993 r., zbiory autora. 39 List Jana Jurkanisa „Groma" z 13 VI 1994 r., zbiory autora. Poakowskie oddziały partyzanckie w byłym Inspektoracie Grodzieńskim AK-AKO-WiN 819 Skidel. W momencie największego napływu nowych członków liczył on do 70 żołnierzy podzielonych na trzy drużyny. Ich dowódcami byli: I - Bronisław Maziuk, ps. „Rdza", II - Wacław Zieliński vel Żyliński, ps. „Borówko", III - Kisielewski, ps. „Krukowski". Ścisły sztab grupy tworzyli wspomniani już „Fala" i „Jurand"40. W tym samym czasie po lewej stronie Niemna, po obu stronach byłej polsko-litewskiej granicy funkcjonował jeszcze jeden niewielki, kilkunastoosobowy oddział poakowski, podporządkowany „Niemnowi", dowodzony przez Bronisława Maciukiewicza, ps. „Bąk", „Bawarski". Obydwie grupy dysponowały na podległych sobie terenach rozbudowaną siecią bunkrów, wystarczającą do zapewnienia schronienia wszystkim swoim członkom, a także szeroko rozgałęzioną siatką terenową stanowiącą pozostałość struktur Obwodu AK-AKO Grodno Prawy Niemen. Trudno obecnie o precyzyjne określenia siły owej konspiracji. Jej trzon stanowiła z całą pewnością część ze wspomnianych już blisko 400 członków organizacji wchodzących w 1945 roku w skład 5 i 6 kompanii terenowej oraz kilkudziesięcioosobowa grupa żołnierzy z Rejonu VI - Wiesieja Litwa, szczególnie aktywna w ostatnim okresie działalności konspiracji polskiej. Dynamiczna rozbudowa głównego oddziału partyzanckiego, forsowana przez por. Mieczysława Niedzińskiego wiosną 1946 roku miała niestety stosunkowo krótką historię. Do jej fiaska przyczyniły się zarówno krwawe walki z Sowietami, do których doszło jeszcze w lecie tegoż roku, jak i trudności aprowizacyjne związane z utrzymaniem przez siatkę terenową tak licznej jednolitej grupy. Do pierwszego znaczącego starcia z grupami operacyjnymi NKWD doszło 21 lipca w rejonie miejscowości Wierzchpole. W jego wyniku poległo trzech partyzantów, w tym jednak aż dwóch dowódców drużyn - Bronisław Maziuk, ps. „Rdza" oraz Wacław Zieliński vel Żyliński, ps. „Borówka", a także Swiokło, ps. „Czarny"41. Kolejną znaczącą stratę oddział zanotował już w kilkanaście dni później w okolicy litewskiej wsi Łot-Jezioro. W zasadzkę zorganizowaną przez Sowietów wpadł wtedy szef wywiadu organizacji por. „Niemna" - Stanisław Zawrtryk vel Zautra, ps. „Jurand". Jak wspomina jeden z partyzantów: Natknąl się on na NKWD przebrane w damskie ubrania i zbierające jagody. Nie zdążyl dojść do nich i trafiła go kula w głowę. Leżał potniej na rynku w Druskiennikach. Potem był wyrzucony za jeziorem i tam go zakopała kobieta o nazwisku Surowcowa42. Strata w ciągu niespełna miesiąca 3 osób ze ścisłego dowództwa spowodowała podjęcie przez por. „Niemna" decyzji o podziale głównego oddziału na trzy niezależne grupy. Nad pierwszą, najliczniejszą -kilkunastoosobową, przy której bardzo często przebywał sam Mieczysław Niedziński, dowództwo objął Józef Mikłaszewicz, ps. „Fala". Operowała ona na stosunkowo dużym obszarze pasa nadniemeńskiego, od Druskiennik, Szandubrę, aż po Przełom i Hożą. Jej główne bazy (bunkry) w latach 1946-1947 znajdowały się w rejonach miejscowości: 40 List Jana Jurkanisa „Groma" z 13 III 1993 r., zbiory autora. 41 Ibidem. 42 Ibidem. 820________________________________________Tomasz Łabuszewski Szabany i Swiętojańsk. Grupą drugą dowodził Franciszek Talewicz, ps. „Komar". W jej skład wchodziło około 10 osób, w tym: „Góra", „Pająk", „Szum", „Gałązka", „Roland", „Ford", Jan Szematowicz, ps. „Lewkowicz", Kisielewski, ps. „Balon", Talewicz, ps. „Zawadzki" (brat „Komara") i jedna kobieta (siostra „Gałązki") oraz przez pewien czas: Lis, ps. „Łubin", „Sokół" i „Granat". Działała ona głównie po litewskiej stronie Niemna, na obszarze ograniczonym w zasadzie do rodzinnych miejscowości dowódcy i poszczególnych członków grupy, tzn. do wsi: Swiętojańsk, Bugieda, Warwiszki, Przetok, Szabany, Mielniki. W latach 1946-1947 główne bunkry tego pododdziału zlokalizowane były w okolicy Bugiedy. Trzecią grupą dowodził Markisz, ps. „Niedźwiedź". Jako jedyna nie operowała ona tylko w bezpośrednim sąsiedztwie Niemna, prowadząc ograniczone działania w okolicach rodzinnych miejscowości swoich członków, tj.: Porzecza, Jeziorek, Wierzchpola, Sobolan, Rybnicy, Mostków. Tworzyło ją około 10 partyzantów, w tym m.in.: Markisz, ps. „Sosnowski", Józef Stasiewicz, ps. „Samotny", „Kowadło", Maziuk, ps. „Koń" (brat „Rdzy"), „Malinowski" oraz przez pewien czas „Pokorny", „Sosna", „Sikorka" i „Czajka". W latach 1946-1947 dysponowała ona punktami oparcia (bunkrami) w rejonach miejscowości Hoża i Kamienista43. ',,•:• Poza trzema wymienionymi pododdziałami powstałymi z oddziału partyzanckiego por. Mieczysława Niedzińskiego, ps. „Niemen" na terenach najbardziej wysuniętych na północny zachód (rejon miejscowości: Hołłowieńczyce, Kadysz, Sieniewicze, Sonicze) operowała przez cały czas wspominana już niezależna grupa dowodzona przez Bronisława Maciukiewicza, ps. „Bawarski", „Bąk". Jej skład osobowy i liczebność była dosyć płynna, często bowiem na krótki okres dołączali do niej partyzanci z pododdziału ,fali" i „Komara". Z jej stałego składu warto wymienić m.in.: Jana Jurkanisa, ps. „Grom", Stanisława Burbę, ps. „Skoczek", Bronisława Mikutę, ps. „Wysocki", Adolfa Horackie-wicza, ps. „Sokół", „Granata", Lisa, ps. „Łubin", „Mąka", „Kruka", „Lisa" i „Graba"44. W latach 1946-1948 grupa miała stałe bazy w okolicach wsi Hołłowieńczyce, pomiędzy Soniczami i Kadyszem. Pomimo utrzymywania przez wszystkie grupy ścisłych zasad konspiracji NKWD dosyć szybko udało się zidentyfikować znaczną część partyzantów. Dzięki informacjom uzyskanym m.in. od torturowanych członków ich rodzin sowieckie grupy operacyjne już w 1946 roku zlokalizowały część z przygotowanych uprzednio przez siatkę terenową bunkrów. Sam por. „Niemen" przybywający z grupą „Fali" dwukrotnie zmuszony był do przebijania się przez pierścień obławy, najpierw po „namierzeniu" bunkra w Szaba-nach, a następnie na kolonii wsi Czeszczewlany. Mimo strat wszystkim pododdziałom por. Mieczysława Niedzińskiego udało się jednak przetrwać szczególnie niebezpieczny okres zimy 1946/1947 roku i ponownie przystąpić na wiosnę do działań bojowych. Był to jednak ostatni już rok działalności wszystkich wspomnianych wcześniej grup. Kolejnej 43 Listy Jana Jurkanisa „Groma" z 13 III 1993 r., z 5 V 1995 r. i 611997 r., zbiory autora. 44 Ibidem. Poakowskie oddziały partyzanckie w byłym Inspektoracie Grodzieńskim AK-AKO-WiN_______821 zimy 1947/1948 roku Sowietom udało się zlokalizować bunkry aż dwóch z nich: „Komara" i „Niedźwiedzia". W wyniku walk pierwsza w całości przestała istnieć, rozbitków z drugiej ponownie zorganizował Józef Stasiewicz, ps. „Samotny"45. Na wiosnę 1948 roku w pole wyszły więc już tylko trzy pododdziały: „Fali", „Bąka" i „Samotnego", liczące nie więcej niż 4(M5 partyzantów. Działalność największego z nich, „Fali", liczącego około 15 ludzi nie trwała jednak długo. Już na początku maja w wyniku donosu oddział został otoczony przez Sowietów na koloniach wsi Czeszczewlany i całkowicie zniszczony. W trwającej kilka godzin walce poległo 9 partyzantów, w tym: por. Mieczysław Niedziński, ps. „Men", „Ren", „Niemen", jego zastępca Józef Mikłaszewicz, ps. „Fala", „Śmiały", „Morowy", „Społem", „Kalina", „Czortek", „Żelazo", „Wesoły". Trzem - „Balonowi", „Czarnemu" i „Topolowi" (był to partyzant pochodzenia litewskiego) - udało się przebić i dołączyć do polskich grup działających nadal na byłym pograniczu polsko-litewskim. Trzech rannych dostało się w ręce funkcjonariuszy białoruskiego MWD. Według relacji „Balona" i „Czarnego" przekazanych Witoldowi Chitru-szce, ps. „Jaskółka" w kilka tygodni po walce wydarzenia te miały następujący przebieg: W maju 1948 r. 15-osobowy oddział pod dowództwem por. „Niemna" udał się w bezleśne tereny okolic Grodna na akcję likwidacyjną szpicli. Po kilku akcjach zacierając ślady ich oddział zatrzymał się na dniówkę we wsi Czeszczewlany, na kolonii u gospodarza. Widocznie ktoś ich śledził i doniósł do jednostki NKWD w Grodnie. 5 maja przed świtem oddział „Niemna" został otoczony ze wszystkich stron i przyjął walkę. Na rozkaz „Niemna " ci chłopcy schwytali konie, a że była szarówka, to udało się im ujść z okrążenia i dostarczyć rozkaz „Niemna" do grupy „Samotnego". W tej nierównej walce wraz Z „Niemnem" poległo 9 partyzantów, zginęło też kilku rusków i sporo zostało rannych46. Śmierć por. „Niemna" zakończyła trwający blisko 3 lata okres skoordynowanych działań polskich oddziałów poakowskich obejmujących swoim zasięgiem całą północną część byłego powiatu grodzieńskiego. Prowadzone przez nie akcje bojowe w przytłaczającej większości skierowane były przeciwko szeroko rozgałęzionej siatce agenturalnej sowieckiego aparatu bezpieczeństwa. Trzeba przyznać, że w miarę zaostrzających się represji walka ta przybierała szczególnie drastyczny charakter. W jej ramach niejednokrotnie stosowano zasadę odpowiedzialności zbiorowej47. Znana jest chociażby akcja grupy „Fali" na Przewałkę z czerwca 1946 roku, w czasie której nie tylko rozbito 45 Jak podaje w relacji Markisz, ps. „Wicher", likwidacja grupy „Niedźwiedzia" miała następujący przebieg: Jak wojsko ruskie nadchodziło, to warta zobaczyła i stoczyla walkę. Wszyscy wyskoczyli, stryj („Niedźwiedź") nie. Stryj spal. Mówili, ie pijany. Partyzanci odstąpili, nikt nie zostal ranny. Jak niskie przyszli to nie wchodzili do bunkra, tylko wrzucili granat. Granat wybuchl, jednak jego nie zranil. Dopiero jak weszli, to jego obudzili. Wzięli żywcem, związali, wynieśli na śnieg i wtedy się dowiedzieli, kogo wzięli. 46 Listy Witolda Chitruszki „Jaskółki" z 8 III 1993 r. i 20IV 1993 r., zbiory autora. 47 Witold Chitruszko, ps. „Jaskółka" wspomina: Pamiętam, że w sierpniu 1947 r. we wsi Lichacze zostal zlikwidowany przez grupę „Niemna" rzekomy szpicel NKWD wraz z rodziną - to jest żoną i I7-letnią córką Stasia i 15-letnią Stefcią ich ojciec Wincenty Kisiel z przezwiska „Bastruk". Zostali wszyscy rozstrzelani w mieszkaniu, a mieszkanie podpalono i ci nieszczęśnicy splonęli na węgiel, relacja W. Chitruszka w zbiorach autora. l 822________________________________________Tomasz Łabuszewski miejscową spółdzielnię, ale także wykonano 6 wyroków śmierci. Trudno obecnie ustalić, ile podobnych akcji wykonano. Faktem jest, że sam por. „Niemen" traktował je jako priorytetowe. Jeszcze w maju 1948 roku, o czym była wcześniej mowa, podjął on kolejny raz szeroko zakrojoną akcję przeciwko szpiclom MWD, przechodząc w tym celu z grupą .fali" przez wiele miejscowości aż pod samo Grodno. Nie mniej ważnym obiektem ataków polskich grup partyzanckich, zwłaszcza w latach 1945-1947 byli także funkcjonariusze sowieckiego aparatu bezpieczeństwa oraz urzędy administracji lokalnej. Na skutek wielokrotnie powtarzanych akcji w rejonie Druskiennik, Przewałki, Przełomu aż do II połowy 1946 roku nie udało się Sowietom zainstalować na stałe swoich placówek terenowych, co z kolei powodowało znaczące opóźnienia w ściąganiu kontyngentów, podatków, później zaś w procesie kolektywizacji48. W fazie największej rozbudowy, w 1946 roku główny oddział por. „Niemna" nie unikał też starć z grupami operacyjnymi NKWD, czasami likwidując nawet mniejsze patrole. O podobnych starciach wspominał jeden z partyzantów, Jan Jurkanis, ps. „Grom": W1946 r. była akcja na gminny personel i nieoczekiwany bój pod Chomątami. Zginął przy RKM, ps. Zrąb. Żył mocno raniony l godzinę. Pochowaliśmy go w lesie niedaleko wsi Podbiale. Było nas około 60 AK-ow-ców. NKWD nie goniło za nami, dostali dobrze49. Likwidacja największego oddziału partyzanckiego podległego por. „Niemnowi" nie oznaczała całkowitego końca partyzantki polskiej na Grodzieńszczyźnie. W terenie w dalszym ciągu pozostawały jeszcze trzy oddziałki grupujące ostatnich już członków organizacji dowodzonej przez por. Mieczysława Niedzińskiego. Najliczniejszym z nich była w 1948 roku grupa „Bawarskiego", „Bąka", która właśnie z powodu napływu nowych żołnierzy rozdzieliła się na dwa pododdziały. Pierwszym, operującym głównie po polskiej stronie Niemna, dowodził osobiście Bronisław Maciukiewicz. Jego skład osobowy, w porównaniu do pierwotnego z lat 1946-1947 uległ zasadniczym zmianom. Ze starych partyzantów pozostali w nim jedynie: Jan Jurkanis, ps. „Grom", Albin Żukowski, ps. „Znany" oraz Stanisław Sypytko, ps. „Grab". W czerwcu 1948 roku dołączyli do nich ukrywający się od lutego 1947 roku na własną rękę: Witold Chitruszko, ps. Jaskółka", Józef Bura, ps. „Maks" oraz Piotr Pocałujko, ps. „Sokół". Dowództwo nad drugą grupą, działającą przede wszystkim na terenach litewskich, objął Stanisław Burba, ps. „Skoczek". W jej skład wchodziło około 10 partyzantów, w tym m.in.: Talewicz, ps. „Szum", Bronisław Mikuta, ps. „Wysocki", Jastrząb", „Gałązka", „Mak", „Kruk", „Magiłek" oraz dwaj byli żołnierze z oddziału „Fali" - „Balon" i „Czarny"50. Na wschód od obydwu wymienionych pododdziałów, w rejonie miejscowości: Jeziory, Mostki, Nowa Ruda cały czas w terenie utrzymywała się jeszcze kilkuosobowa grupa dowodzona przez Józefa Stasiewicza, ps. „Samotny". Pododdziały te z uwagi na brak 48 J. Jurkanis „Grom", Relacje, oraz J. Łopaciński „Skowroński", Relacja, zbiory autora. 49 List Jana Jurkanisa „Groma" z 13 VI1944 r., zbiory autora. 50 List Józefa Bury „Maks" z 20 VI 1993 r.; P. Pocalujka „Sokof", Relacja, z IX 1993 r.; listy Witolda Chitruszki „Jaskółki" i Jana Jurkanisa „Groma". Poakowskie oddziały partyzanckie w byłym Inspektoracie Grodzieńskim AK-AKO-WiN_______823 centralnego dowództwa nie stanowiły jednak dla władz sowieckich już takiego zagrożenia jak organizacja por. „Niemna". Nie prowadziły one też, z powodu zbyt szczupłych sił, aktywnych działań bojowych, ograniczając się praktycznie wyłącznie do likwidacji agentów stanowiących bezpośrednie, realne zagrożenia dla ich egzystencji. Wszystkie wymienione pododdziały utrzymywały ze sobą dosyć ścisłe kontakty. Dotyczyło to zwłaszcza grup „Bąka" i „Skoczka", które często użyczały sobie wsparcia w sytuacjach bezpośredniego zagrożenia obławami. Jeden z partyzantów Witold Chitruszko, ps. „Jaskółka" wspominał: W lipcu 1948 r. nasza grupa przebywała około trzech tygodni w oddziale Stanisława Burby i żyliśmy jak bracia. Chodziliśmy na akcje wspólnie z nimi. We wsi Studzianka urządziliśmy zasadzkę na NKWD-zistę o przezwisku Mongol. Ze wsi Kalety zostali ujęci i zlikwidowani dwaj szpicle, którzy wcześniej wydali kryjówkę partyzancką czekistom i w czasie jej likwidacji zginął nasz żołnierz. Pamiętam, że ci szpicle nazywali się Czyluki51. Warto podkreślić, że główny ciężar działań dwóch wspomnianych grup poakowskich przeniesiony został w tym okresie na tereny Litwy Kowieńskiej. Możliwość taka powstała dzięki wypracowaniu zarówno przez „Bąka", jak i „Skoczka" nieformalnych porozumień z dowódcami partyzantki litewskiej, „Danielisem" z Rolnicy oraz oddziałem „Pabiarżys", które to okazjonalnie udzielały grupom polskim schronienia, informując na bieżąco o planowanych obławach organizowanych przez litewskie MWD oraz oddziały istriebków. O kontaktach tych wspominali Józef Bura, ps. „Maks" i Witold Chitruszko, ps. „Jaskółka": Stosunki były dobre, powiadamiali nas o obławach, czyli przeczesywaniu lasów przez NKWD, zapraszali nas na swoje miejsca postoju. Ostatni raz mieliśmy spotkanie z grupą Danielisa w 1948 r. Był też „Bawarski". Uzgodnione było hasło, bo chodziliśmy po ich terenach. (...) Braliśmy też udział w spotkaniu z partyzantką litewską w celu omówienia wspólnego działania przeciwko szpiclom i li-tewsko-ruskim striebkom, którzy urządzali na nas i na nich obławy i zasadzki, a przy tej okazji na kolonii we wsi Podlipkaj trafiliśmy na huczne litewskie wesele, na którym do rana potańczyliśmy52. Podjęcie przez ostatnich dowódców poakowskiej partyzantki na Grodzieńszczyźnie decyzji o skoncentrowaniu działań właśnie na terenach litewskich nie było tylko i wyłącznie zabiegiem taktycznym. Zostało ono w pewien sposób wymuszone na skutek likwidacji przez sowiecki aparat bezpieczeństwa resztek siatki terenowej pozostałej po organizacji por. „Niemna". Bez jej pomocy, głównie aprowizacyjnej, ale i wywiadowczej wykrycie miejsc stacjonowania (po polskiej stronie Niemna) ostatnich grup partyzanckich było już tylko kwestią czasu. Najwcześniej, bo 23 marca 1949 roku białoruskiemu MWD udało się namierzyć bunkier grupy Bronisława Maciukiewicza, ps. „Bawarski", „Bąk" znajdujący się na wypalonym kwartale lasu pomiędzy wsiami Zapur-wie i Łot-Jezioro. Wrzucony przez Sowietów do środka bunkra granat zabił na miejscu jego dowódcę, pozostałych siedmiu partyzantów ranił. Zostali schwytani, a następnie 51 Ibidem. 52 Ibidem. 824________________________________________Tomasz Łabuszewski osądzeni w Grodnie na 25 lat katorgi53. Kolejną zlikwidowaną przez Sowietów grupą był pododdział dowodzony przez Józefa Stasiewicza ps. „Samotny". W momencie zlokalizowania jego bazy (znajdującej się w okolicy miejscowości Krasne) przez grupę operacyjną białoruskiego MWD 17 stycznia 1950 roku liczył on w sumie 8 osób, w tym jedną kobietę. Wydarzenia te tak wspomina jeden ze schwytanych wtedy partyzantów Szymon Nadziejko, ps. „Tęcza": Zdradził nas osobisty łącznik o nazwisku Andruszkie-wicz ze wsi Krasne. Dnia 17 stycznia 1950 r. o świcie wydał nas naprowadzając masę wojska sowieckiego. (...) W takiej sytuacji powstało od razu zamieszanie. Dowódca widząc sytuację bez wyjścia w kilku słowach przeprowadził naradę, a w międzyczasie z zimną krwią zdążył spalić wszystkie dokumenty oraz pozwalając na wyjście i poddanie się sowietom, kto tego sobie życzy. Partyzanci wychodzili z baraku na zewnątrz z podniesionymi rękami, a sowieci strzelali po tych rękach z automatów. W ten sposób zostali ranni żołnierze, „Ryś" i „Żbik", których to potem w sądzie skazano na karę śmierci i stracono. (....) Z baraku wyszło 5 partyzantów, a trzech popełniło samobójstwo w baraku. Dowódca oddziału „Samotny" - „Kowadło" strzelił sobie z pistoletu w usta, a „Iskra" z Łuszniewa strzelił sobie pod brodę z pistoletu, natomiast „Benak" rozerwał się granatem54. Trzech pozostałych partyzantów: „Tęcza", Maziuk, ps. „Piłsudski", jego syn „Ryś" oraz przebywająca w oddziale pani Ościsławska zasądzeni zostali w Grodnie na 25 lat katorgi. Ostateczne zamknięcie historii oddziałów bojowych zorganizowanych w 1945 roku przez por. Mieczysława Niedzińskiego, ps. „Men", „Ren", „Niemen" nastąpiło w 1952 roku wraz z likwidacją liczącej już tylko kilka osób grupy Stanisława Burby, ps. „Skoczek"55. 53 Ibidem. 54 Sz. Nadziejka „Tęcza", Relacja, udostępniona przez Jana Łopacińskiego „Skowrońskiego", zbiory autora. 55 J. Jurkanis „Grom", Relacja, zbiory autora. Jerzy Kułak (Białystok) Powstanie i działalność Narodowego Zjednoczenia Wojskowego na terenie powiatu Łomża (Komenda Okręgu NZW Białystok) 1944_1948 Sytuacja w obozie narodowym na przełomie lat 1944-1945 na terenie powiatu Łomża W 1943 roku na terenie Okręgu Białystok Narodowej Organizacji Wojskowej1 (kryptonim „Cyryl") doszło do rozłamu. Część sił przeszła do nowo powstającej organizacji konspiracyjnej - Narodowych Sił Zbrojnych. Podział ten nie ominął także powiatu łomżyńskiego. Tereny położone na północ od Narwi podporządkowane zostały Komendzie Powiatu NSZ Łomża (kryptonim: XIII/9), a południe powiatu pozostało w strukturach Narodowej Organizacji Wojskowej (Komenda Powiatu NÓW Łomża -kryptonim „Łukasz"). Liczebność łomżyńskiej NÓW nie jest znana, natomiast o łomżyńskich NSZ wiadomo, że w czerwcu 1944 roku liczyły 1305 żołnierzy zorganizowanych w 3 batalionach podzielonych na 9 kompanii2. Teren podporządkowany Komendzie Powiatu NSZ Łomża (kryptonim XIII/9) był nieco większy niż północna część przedwojennego powiatu łomżyńskiego i dodatkowo sięgał w głąb powiatu ostrołęckiego. W wyniku zatrzymania się we wrześniu 1944 roku letniej ofensywy sowieckiej powiat łomżyński został podzielony przez linię frontu na dwie części. Łomża, co prawda, została zajęta 13 września, ale północna część powiatu pozostawała pod okupacją niemiecką jeszcze do stycznia 1945 roku. Przecięcie powiatu łomżyńskiego linią frontu miało jeszcze i ten skutek, że spowodowało odseparowanie nowo mianowanego komendanta Okręgu NSZ Białystok (kryp- 1 Narodowa Organizacja Wojskowa (NÓW) - konspiracyjna organizacja wojskowa, założona w kraju przez podziemne Stronnictwo Narodowe w 1939 r. W 1942 r. na tle podporządkowania Armii Krajowej - w Komendzie Głównej NÓW, a następnie w całej organizacji doszło do rozłamu. Część oficerów sztabu głównego, przeciwnych scaleniu z AK, w porozumieniu z dowódcami niektórych okręgów NÓW oraz z pozostającymi dotychczas poza NÓW organizacjami konspiracyjnymi o charakterze narodowym, utworzyło Narodowe Siły Zbrojne. Na Białostocczyźnie NSZ powstały w X 1942 r. na bazie części struktur NÓW oraz pozostających dotychczas poza tą organizacją: Konfederacji Zbrojnej (KZ) i Związku Jaszczurczego (ZJ). 2 K. Litwiejko, XIII Okrąg Narodowych Sil Zbrojnych. Zarys dziejów, [w:] Dzieje polskiego podziemia na Bialo-stocczyźnie 1939-1956, Warszawa 1992, s. 58. 826_____________________________________________Jerzy Kułak tonim XIII) kpt. Wacława Nestorowicza, ps. „Kalina" od reszty jego sił. Do chwili zajęcia pozostałej części powiatu przez Armię Czerwoną przebywał on na terenach na północ od Narwi. Latem 1944 roku, w wyniku rozłamu w Komendzie Głównej NSZ (na tle stosunku do AK), doszło do powstania dwóch Komend Głównych: - dowodzonej przez Stanisława Nakoniecznikoffa, ps. „Kmicic"3 (który reprezentował część NSZ wywodzącą się ze Związku Jaszczurczego4) - dowodzonej przez Albina Raka, ps. „Lesiński" (który reprezentował część NSZ wywodzącą się z NÓW), dążącej do scalenia z AK. Kpt. „Kalina" kierujący Komendą Okręgu NSZ Białystok na terenach znajdujących się jeszcze pod okupacją niemiecką, podporządkował się Komendzie Głównej kierowanej przez „Lesińskiego". Z kolei działająca na terenach zajętych przez Sowietów Komenda Okręgu Białystok NSZ dowodzona od września 1944 roku przez Romana Jastrzębskiego, ps. „Mścisła-wski"5 opierała się na kadrach wywodzących się z NSZ-ZJ, czyli siłach, które stanowiły zaplecze Komendy Głównej dowodzonej przez „Kmicica". Jednocześnie obie Komendy Okręgu NSZ Białystok („Kaliny" i „Mścisławskiego") opowiadały się za scaleniem z AK. Scalenie NSZ i NÓW na terenie powiatu Łomża Wiosną 1945 roku sytuacja w obu organizacjach: NÓW i NSZ na terenie powiatu łomżyńskiego zaczęła się powoli normalizować. Najpóźniej w marcu 1945 roku dotychczasowy komendant Okręgu NÓW Białystok Mieczysław Grygorcewicz, ps. „Bohdan" (w NZW: „Morski", „Miecz") rozpoczął - w oparciu o NÓW - tworzenie Komendy Okręgu NZW Białystok (kryptonim „Chrobry"), której podporządkowane miały być także NSZ, co w najbliższej przyszłości okazało się nie takie proste. Pomimo oporu poszczególnych komendantów powiatowych NSZ, którzy nastawieni byli na scalenie z AK, poszczególne kompanie NSZ stopniowo wypowiadały posłuszeństwo i przechodziły do NZW. Tak też działo się na terenie powiatu Łomża. Komendant Powiatu NÓW Łomża Jerzy Klimaszewski, ps. „Konrad" (w NZW: „Ikar", „Grom") podporządkował się wraz z podległym mu terenem Komendzie Okręgu 3 Stanisław Nakoniecznikoff, ps. „Kmicic" - były komendant Okręgu NSZ Białystok, komendant główny NSZ (ZJ), zamordowany w X 1944 r. w Częstochowie z wyroku ONR, jako podejrzany o chęć podporządkowania NSZ (ZJ) komunistom. 4 Związek Jaszczurczy -jedna z pierwszych polskich prawicowych organizacji konspiracyjnych. Powstał w 1939 r., założony przez działaczy przedwojennego Obozu Narodowo-Radykalnego „ABC". W 1942 r. wszedł w skład NSZ. 5 Mjr Roman Jastrzębski, ps. „Mścisławski", „Ślepowron" - aresztowany w XII 1944 r., wywieziony do obozu w ZSRR. do kraju powrócił w 1956 r., zmarł w 1970 r. w Olsztynie. Powstanie i działalność Narodowego Zjednoczenia Wojskowego na terenie powiatu Łomża... 827 NZW Białystok. Dotychczasowa Komenda Powiatu NÓW „Łukasz", obejmująca tereny powiatu łomżyńskiego leżące na południe od Narwi, otrzymała w NZW kryptonim „Zaporoże". Wykorzystując kontakty z dowódcą kompanii NSZ z sąsiedniego powiatu (Wysokie Mazowieckie) „Huraganem", „Ikar" podjął rozmowy scaleniowe z NSZ także z powiatu Wysokie Mazowieckie. Po kilku tygodniach cała Komenda Powiatu NSZ Wysokie Mazowieckie także podporządkowała się Komendzie Okręgu NZW Białystok6. Przeprowadzona pomiędzy 10 a 13 maja przez szefa Wydziału I (Organizacyjnego) Komendy Okręgu NZW kpt. „Dunajewskiego" inspekcja terenów podległych Komendzie Powiatu „Zaporoże" wypadła jednak bardzo niepomyślnie dla „Ikara". „Dunajewski" stwierdził m.in. bardzo słaby kontakt komendanta powiatu z dowódcą egzekutywy, całkowity brak opieki Komendy Powiatu nad żołnierzami egzekutywy7, brak odpraw sztabu Komendy Powiatu z dowódcami poszczególnych kompanii, a także wykorzystywanie przez łączność wojskową Komendy Powiatu tras łączności prasowej Komendy Okręgu. Ten ostatni fakt wynikał z niedorozwoju łączności wojskowej, co powodowało, że łącznicy byli przeciążeni pracą i często ułatwiali sobie zadanie wykorzystując do przekazywania meldunków i rozkazów organizacyjnych punkty kolportażu prasy narażając je tym samym na zwiększone niebezpieczeństwo. Jednocześnie kpt. „Dunajewski" zapowiedział swoje ponowne przybycie na teren Komendy Powiatu w następnym tygodniu. Tym razem mieli mu towarzyszyć szef II Wydziału (wywiad) Komendy Okręgu NZW Jan Szklarek vel Florian Lewicki, ps. „Lis" oraz dowódca powiatowej egzekutywy Henryk Gawkowski, ps. „Rola"8. Te niedociągnięcia w pracy organizacyjnej stały się później przyczyną odwołania „Ikara" z funkcji komendanta powiatu. Na razie jednak, chcąc zmienić opinię na swój temat w Komendzie Okręgu NZW, wziął się do pracy. Już kilka dni po drugim spotkaniu z przedstawicielami KO NZW wydał rozkaz dla egzekutywy powiatowej, tej - jak ją określił - ręki sprawiedliwości i wykonawcy Woli Narodu, w którym wzywał jej członków do karności, uczciwości, solidności pod każdym względem oraz zapowiadał przekształcenie patrolu w grupę dywersyjną, co wiązało się ze zwiększeniem stanu liczbowego oddziału oraz nowymi zadaniami, jakie miały być przed nim stawiane. ' Problem odciążenia łączników, a tym samym zapobieżenie wykorzystywaniu punktów kolportażu prasy okręgowej przez łączność wojskową Komendy Powiatu próbował 6 „Postanowienie", dokument z 6 VI 1945 r., Archiwum Urzędu Ochrony Państwa Delegatura w Białymstoku (dalej: AUOPB), 322. 7 Egzekutywa - kilkunastoosobowy patrol do wykonywania zadań specjalnych, podporządkowany bezpośrednio komendantowi powiatu. W NZW były to oddziały Pogotowia Akcji Specjalnej (PAS), które stanowiło odpowiednik Kedywu w AK. 8 Pismo Szefa Wydziału I Komendy Okręgu NZW do Komendanta Powiatu „Łukasz" „Ikara" z 13 V 1945 r., AUOPB, 85. , •--. • , . • , 828 rozwiązać przez wykorzystywanie gołębi pocztowych9. Chyba nie udało mu się to, gdyż nic nie wiadomo, by później wykorzystywano ten - dosyć oryginalny i niespotykany w konspiracji - środek łączności. Być może gołębie nie dały się zmilitaryzować. „Ikar", przystąpił także do prób odbudowy Stronnictwa Narodowego. 27 maja informował Komendę Okręgu NZW: „(...) przygotowałem sieć organizatorów na całym terenie [powiatu - J.K.]. Przewiduję wciągnięcie do pracy nie tylko polityków z naszej organizacji, lecz również niezorganizowanych oraz l innych organizacji NSZ i PZP"10. W tym celu proponował, by Komenda Okręgu mianowała go pełnomocnikiem SN na teren Komendy Powiatu „Zaporoże", co też niebawem się stało. „Ikarowi" nawet udało się utworzyć Zarząd Powiatu SN, który rozkazem z 10 czerwca 1945 roku „Dunajewski" polecił mu rozbudować11. Niestety, w dokumentach, jakie zachowały się po KP NZW „Zaporoże", nie ma więcej mowy o działalności SN. Jak wiadomo, próby odrodzenia tej partii miały miejsce także na terenie całego kraju i zakończyły się niepowodzeniem. Wolno zatem chyba przypuszczać, że podobnie rzecz miała się i na terenie Okręgu NZW Białystok, w tym i w Łomżyńskiem. Również Komenda Powiatu NSZ Łomża, dowodzona przez kpt. Bolesława Kozłow-skiego, ps. „Grot", niemal w całości wyłamała się spod rozkazów Komendanta Okręgu NSZ płk. „Kaliny" i podporządkowała się komendzie Okręgu NZW Białystok. Kpt. „Grot" mianowany został zastępcą komendanta Okręgu NZW, jednocześnie zachowując dotychczasowe stanowisko komendanta Powiatu Łomża (kryptonim Komendy Powiatu NZW Łomża: „Łaba"). Liczbę żołnierzy przekazanych do NZW przez Komendę Powiatu NSZ Łomża można ustalić - dzięki zachowanym dokumentom - na 2750 osób12. Działalność zbrojna oddziałów NSZ-NOW na terenie powiatu Łomża Zanim obie organizacje NSZ i NÓW połączyły się w NZW, ich oddziały zbrojne miały już za sobą wiele udanych akcji wymierzonych w aparat bezpieczeństwa i administracji PKWN. Dopóki na terenie powiatu łomżyńskiego stały sowieckie wojska, wszelka działalność zbrojna była niemożliwa. Gdy jednak 12 stycznia ruszył wreszcie front wschodni i Armia Czerwona opuściła wsie i miasteczka, NSZ i NÓW zaczęły odbudowywać porwane więzi organizacyjne. Straty poniesione od września 1944 roku do lutego 1945 roku były jeszcze niewielkie. By zapobiec dalszym aresztowaniom, kilkunastoosobowe patrole przystąpiły do tępienia zdrajców i donosicieli. Pierwsze wyroki grupy NSZ wykonały w marcu 1945 9 Dodatek do rozkazu nr 151 KP NSZ „Zaporoże" z 26 V 1945 r., AUOPB, 346. 10 PZP - Polski Związek Powstańczy, kryptonim Armii Krajowej. Nie wiadomo, czy plany wciągnięcia do pracy przy organizacji SN członków AK powiodły się. Najprawdopodobniej nie. , 1' Pismo KO „Chrobry" do KP „Zaporoże" z 10 VI 1945 r., AUOPB, 22. 12 Akta sprawy karnej Stanisława Kuchcińskiego, protokół przesłuchania z 9 X 1945 r., Archiwum Sądu Wojewódzkiego m.st. Warszawy (dalej: ASWW), odpis w zbiorach autora. Na podstawie zachowanych dokumentów sądzić można, że od VI1944 r. łomżyńskie NSZ powiększyły stan posiadania o ok. 100%. Powstanie i działalność Narodowego Zjednoczenia Wojskowego na terenie powiatu Łomża..._____829 roku w Elżbiecinie w gminie Drozdowo, Pieniążkach w gminie Stawiski, Kuleszce w gminie Miastkowo i Rogienicach13. W tej ostatniej wsi oddział utworzony z ludzi z „siatki"14, a dowodzony przez Jerzego Karwowskiego, ps. „Newada" rozbroił posterunek MO i wykonał wyrok śmierci na komendancie tego posterunku. Przy zabitym znaleziono listę członków organizacji podziemnych. Po akcji oddział został rozwiązany, a „Newada" wrócił do nauki w Liceum Handlowym w Łomży15. W terenie działały również inne grupy NSZ. Były to oddziały Eugeniusza Kozłow-skiego, ps. „Biebrza" i Antoniego Zduńczyka, ps. „Ołówek". Obydwa miały za sobą walki z Niemcami w 1944 roku. W oddziale „Biebrzy" była nawet szkoła podchorążych NSZ. Miał on na swym koncie m.in. walkę z wracającą wraz z aresztowanymi z Jedwabnego do Łomży grupą operacyjną UB. Przewaga ognia była jednak po stronie UB i 17-osobowy oddział musiał się wycofać z jednym zabitym16. Na prośbę ludności Ratowa k. Kolna oddziały „Biebrzy", „Ołówka" i zmobilizowana z „siatki" grupa dowodzona przez zastępcę dowódcy batalionu terenowego Henryka Wiśniewskiego, ps. „Jeleń" otoczyły tę miejscowość i wystrzelały czerwonoarmistów ze stacjonującej tam jednostki pancernej. Według miejscowej ludności dopuszczali się oni rabunków i gwałtów. Przeprowadzano również akcje wspólnie z oddziałami AKO17. Gdy 9 maja oddziały inspektoratu łomżyńskiego AKO, dowodzone przez mjr. Jana Tabortowskiego, ps. „Bruzda" opanowały Grajewo, oddział NSZ „Biebrzy" ubezpieczał tę akcję od strony Szczuczyna18. Szczególnie aktywny w pierwszym okresie był oddział NÓW Henryka Gawkowskie-go, ps. „Rola". Tylko w marcu dwukrotnie rozbroił posterunek MO w Rutkach, następnie koło wsi Kruszę w gminie Kołaki, stoczył walkę z grupą operacyjną UB-MO oraz dokonał kilku likwidacji konfidentów i współpracowników NKWD w latach 1939-1941. W maju, po raz pierwszy chyba, dał o sobie znać oddział NSZ dowodzony przez Henryka Jastrzębskiego, ps. „Zbych", który wspólnie z oddziałem „Roli" rozbroił posterunek milicji w Sniadowie. Nie minął miesiąc, gdy posterunek ten ponownie został rozbrojony przez inny oddział NSZ, zaś w sierpniu rozbroił go oddział Henryka Cichoń-skiego, ps. „Osa" z zambrowskiego obwodu AKO19. 13 „Księga pamiątkowa SB i MO", AUOPB. 14 „Siatka" - konspiracyjna struktura cywilna obejmująca miasteczka i wsie. Członkowie organizacji, na co dzień najczęściej chłopi bądź - w miastach - uczniowie czy pracownicy często brali udział w różnych akcjach przeprowadzanych przez oddziały partyzanckie, sami także doraźnie tworzyli takie grupy, które rozwiązywały się po przeprowadzeniu akcji. 15 Relacja Jerzego Karwowskiego, ps. „Newada", Archiwum Wschodnie (dalej: AW), kopia w zbiorach autora. 16 Relacja Jana Sokolowskiego, ps. „Lis", AW; „Księga pamiątkowa SB i MO", AUOPB. 17 AKO - Armia Krajowa Obywatelska (lub: Obywatelska Armia Krajowa, Armia Krajowa Obywateli) - nowa nazwa Armii Krajowej wprowadzona przez komendanta Okręgu AK Białystok ppłk. Władysława Liniarskiego, ps. „Mścisław" w II 1945 r. 18 Relacja J. Sokotowskiego, ps. „Lis", AW. „Jeleń" był zastępcą dowódcy batalionu Kolno, którego komendantem był Tadeusz Pusz, ps. „Niemka". 19 „Księga pamiątkowa SB i MO", AUOPB. . 830_____________________________________________Jerzy Kułak Po kolei rozbrajano posterunki milicji w Małym Płocku, Lubotyniu, Drozdowie, Lachowie, Stawiskach. W rozbijanych urzędach gminnych, m.in. w Miastkowie, Pucha-łach, Drozdowie palono dokumentację, uniemożliwiając administracji gminnej tym samym ściąganie kontyngentów żywnościowych. - '- • Jak wynika z danych zawartych w Księdze pamiątkowej SB i MO grupy operacyjne KBW-MO-UB, działając na podstawie danych dostarczonych przez NKWD i UB, aresztowały w ciągu 7 miesięcy 1945 roku kilkuset ludzi, z czego za działalność w NÓW i NSZ aresztowano blisko 100. Około 30 żołnierzy NOW-NSZ zginęło w tym czasie w walkach z siłami bezpieczeństwa20. '••"' ''• Stosunki z Armią Krajową Chociaż oficjalnie l czerwca 1944 roku białostocka Komenda Okręgu NÓW „Cyryl" weszła w II fazę scalenia z AK, to jednak faktycznie nigdy ono nie nastąpiło. Przed nadejściem Armii Czerwonej Komenda Okręgu NÓW zdążyła przekazać do AK jedynie kilka oddziałów. Zresztą komendant okręgu NÓW mjr „Bohdan" był przeciwny akcji scaleniowej i wstrzymał ją jesienią 1944 roku. Jednak aż do lutego 1945 roku podtrzymywał on w Komendzie Okręgu AK wrażenie o swej gotowości wznowienia akcji scaleniowej. Nadal więc odbywały się spotkania dowódców różnego szczebla AK i NÓW, na których omawiano te sprawy. M.in. 15 lutego 1945 roku doszło do spotkania inspektora NÓW i kpt. Ferdynanda Tokarzewskiego, ps. „Kruk", Komendanta Obwodu AK Zambrów, którego większa część pokrywała się z terenem podległym Komendzie Powiatu „Zaporoże". Omówiono na nim techniczne sprawy [dotyczące - J.K.] scalenia, chociaż „Kruk" uważał postępowanie NÓW za niewłaściwe i rozbijające społeczeństwo pod względem politycznym21. W kwietniu kpt. „Kruk" poinformował Komendę Okręgu AKO o tym, że Komenda Okręgu NÓW22 12 marca wydała rozkaz zabraniający żołnierzom NÓW współpracy z AK. Dodał przy tym, że zdarzają się napady członków NÓW na żołnierzy AK i przytoczył przykład z terenu 8. kompanii (gmina Andrzejewo), gdzie pobito dwóch żołnierzy AK: „Lwa" (NN) i „Olszynę" (NN)23. W maju „Kruk" informował Komendę Okręgu AKO o dalszym zaostrzeniu się stosunków z NÓW. Meldował również o tym, że: Działalność patroli NÓW i NSZ ogranicza się do likwidacji elementu szpiegowskiego i wrogiego im politycznie"24. ^Ibidem. ... . . 21 Akta sprawy karnej Władysława Liniarskiego i Ferdynanda Tokarzewskiego (dalej: AskWLiFT). Raport sytuacyjny za II 1945 r. Komendy Obwodu Jabłoń 29" z l III 1945, ASWW, k.10. „Jabłoń 29" - kryptonim obwodu AK Zambrów. 22 W tym czasie NÓW przekształciło się już w NZW, o czym w AKO najprawdopodobniej jeszcze nie wiedziano. 23 Meldunek sytuacyjny za III 1945 r., AskWLiFT, ASWW, k. 10. 24 Meldunek sytuacyjny za IV 1945 r., AskWLiFT, ASWW, k. 23. Powstanie i działalność Narodowego Zjednoczenia Wojskowego na terenie powiatu Łomża..._____831 W comiesięcznych meldunkach sytuacyjnych składanych Komendzie Okręgu kpt. „Kruk" wystawiał NÓW złą opinię, chociaż czasami na wyrost. Świadczy o tym np. sprawa - jak to nazwał - rabunku świniaka u gospodarza w Zawadach, przeprowadzonego podobno dlatego, że przechowywał oficera polskiego, który wrócił z niewoli i odmówił współpracy z NÓW15. Był to przykład, który przytoczył aż dwukrotnie w meldunkach sytuacyjnych za kwiecień i maj, dzięki czemu sprawa świniaka z Zawad urosła do rangi symbolu napięć pomiędzy NÓW a AK na tym terenie. A przecież przykładów wrogiego odnoszenia się żołnierzy AK do narodowców było również niemało. Przysłowiowy świniak nieraz jeszcze będzie gwoździem do trumny porozumienia obu organizacji. Niemniej jednak kontakty pomiędzy obiema organizacjami na szczeblu komendy powiatu (NZW) i obwodu (AKO-WiN) istniały nadal, o czym świadczą zachowane pisma późniejszego komendanta Powiatu NZW Łomża por. Tadeusza Narkiewicza, ps. „Ciemny" kierowane do komendanta Obwodu WiN Zambrów Henryka Cichońskiego, ps. „Osa". W jednym z nich (w listopadzie 1946 roku) „Ciemny", który w tym czasie pełnił funkcję szefa Pogotowia Akcji Specjalnej w Komendzie Powiatu NZW „Łaba Południowa", informował „Osę", że na terenie gmin: Zambrów, Jabłonka i Rosochate grasuje banda rabunkowa składająca się częściowo z członków WiN. „Ciemny" wymienił ich przestępstwa, podał nazwiska, miejsca zamieszkania i prosił o ukaranie winnych. Z kolei dowódca placówki NZW noszący pseudonim „Kanar" informował komendanta obwodu WiN „Osę" za pośrednictwem swego komendanta powiatu o najściu oddziału WiN, który określił jako bandę. Ludzie z tego oddziału zabrali „Kanarowi" broń i rower, po czym w obecności świadków wyzywali narodowców od złodziei, bandytów i faszystów. Odgrażali się przy tym, że załatwią się z najważniejszymi złodziejami i bandytami, jak „Iskra", „Bury" czy „Ciemny"26. Były komendant okręgu NSZ (na terenach pozostających do stycznia 1945 roku pod okupacją niemiecką) płk „Kalina", po utracie wpływów na terenie całego Okręgu, wyjechał w nieznanym kierunku. W ślad za nim wielu znanych dowódców NSZ z terenu powiatu łomżyńskiego, nie widząc dla siebie miejsca w NZW, postanowiło wycofać się z dalszej walki. Wydawało im się, że jeżeli wrócą do domów i będą prowadzili spokojny żywot, to UB powinno zostawić ich w spokoju. Tak jednak nie było. Przekonali się o tym m.in. Tadeusz Pusz, ps. „Niemira", dowódca terenowego batalionu, oraz Henryk Wiśniewski, ps. Jeleń" z Pawełk, jego zastępca. Obydwaj zostali aresztowani, chociaż z konspiracją nie mieli już nic wspólnego. „Jeleń" został stracony z wyroku sądu, 25 Ibidem oraz Meldunek sytuacyjny za VI1945 r., k. 46. Pismo „Ciemnego" do „Osy" z 12 XI46 r„ AUOPB, 378; Zeznanie „Kanara" z 8 IX 46 r., tamże, 368; „Iskra" - ppłk Władysław Żwański, ps. „Błękit" - ostatni komendant Okręgu NZW; „Bury" - kpt. Romuald Rajs, szef PAS Komendy Okręgu NZW. 26J.Sokołowski, Relacja, AW. ... . ... 832_______________________________________________Jerzy Kułak a „Niemira" opuścił więzienie dopiero w latach pięćdziesiątych27. „Biebrza" i „Ołówek", którzy latem 1945 roku również zaprzestali dalszej walki, postąpili bardziej roztropnie, gdyż wyjechali na Ziemie Odzyskane i tam przetrwali do amnestii w 1947 roku. Oddział „Ołówka" został rozwiązany, natomiast oddział „Biebrzy" przejął jego zastępca Michał Bierzyński, ps. „Sęp", który podporządkował się Komendzie Powiatu NZW Łomża28. Połączenie Komend Powiatowych NZW „Zaporoże" i „Łaba". Rozbicie pierwszej Komendy Powiatu NZW „Łaba"' =- ; r ; ..... Rozkazem Komendy Okręgu NZW „Chrobry" z 6 listopada 1945 roku obydwie Komendy Powiatu: „Zaporoże" i „Łaba" zostały scalone pod tymczasowym dowództwem kpt. „Grota", zaś „Dcar" - jak już wspominałem - za stwierdzone w czasie majowej inspekcji powiatu niedociągnięcia i braki w pracy organizacyjnej został przeniesiony na stanowisko szefa propagandy w Komendzie Powiatu „Łaba"29. Jednak już po kilku dniach komendant okręgu ustalił nowy skład Komendy Powiatu „Łaba", który wyglądał następująco: ' ; ';; komendant powiatu - Mikołaj Kuroczkin, ps. „Leśny", .••.-•• szef I wydziału - Stanisław Janczak, ps. „Gliwic", szef II wydziału - Ignacy Ramotowski, ps. „Wawer", szef III wydziału - vacat, szef PAS - Kazimierz Filipkowski, ps. „Malina". „Ikar", już jako „Chmura", objął Komendę Powiatu Grajewo krypt. „Orkan"30. „Leśny" nie zdołał objąć komendy, gdyż niebawem został aresztowany. Dowodzenie komendą powiatu przejął więc „Gliwic". Nowa Komenda Powiatu dosyć szybko została rozbita przez UB, które zaktywizowało działalność agenturalną, w krótkim czasie osiągając poważne wyniki. 27 Relacje: Michała Bierzyńskiego i Jana Sokotowskiego ..Sępa". AW, do końca VII 1944 r. był żołnierzem lubelskiego oddziału NSZ dowodzonego przez por. „Jacka II". Jesienią 1944 r. zgłosił się do punktu werbunkowego H Armii WP w Mińsku Mazowieckim i został skierowany do 9. zapasowego pułku piechoty w Lublinie, skąd trafił do 5. pułku artylerii zmotoryzowanej w Chełmie Lubelskim. W październiku, za zatajenie przynależności organizacyjnej, został aresztowany. Po kilku dniach skazany został na służbę w kompanii karnej i skierowany na front. Na przełomie października i listopada trafił do obozu w Woli Karczewskiej k. Otwocka. Po miesięcznym pobycie w tym obozie, trafił do IV kompanii karnej. W wyniku kontuzji, jaką odniósł w chwili bliskiego wybuchu pocisku (stracił słuch), trafił do szpitala w Otwocku, skąd ponownie przeniesiono go do obozu w Woli Kraczewskiej. Był tam świadkiem mordowania żołnierzy przez NKWD. Z obozu uciekł tuż przed ruszeniem zimowej ofensywy. Przez kilka miesięcy ukrywał się w Warszawie i jej okolicach, aż w kwietniu przypadkowo nawiązał kontakt z łączniczką NSZ, która pochodziła z Łomżyńskiego. Skierowała go do swojej rodziny, gdzie miał bezpiecznie zamelinować się. W Łomżyńskie przyjechał w kwietniu i nawiązał kontakt z szefem II Wydziału Komendy Okręgu NSZ Białystok „Lisem", przez którego skierowany został do oddziału „Biebrzy", gdzie objął funkcję oficera wyszkoleniowego. 28 Relacja J. Sokołowskiego, AW. 29 Rozkaz KO NZW „Chrobry" z 28 IX 1945 r., AUOPB. kopia w zbiorach autora. 30 Rozkaz KO NZW „Chrobry" nr 1641 z 10 XI1945 r., AUOPB, kopia w zbiorach autora. Powstanie i działalność Narodowego Zjednoczenia Wojskowego na terenie powiatu Łomża..._____833 Jednym z najważniejszych sukcesów UB było pozyskanie do współpracy byłego dowódcy kompanii NZW w gminie Przytuły Edwarda Skrodzkiego, ps. „Kmicic". Na przełomie października i listopada 1945 roku za pijaństwo został on ukarany usunięciem ze stanowiska dowódcy kompanii. Rozżalony na dowództwo i urażony w swych ambicjach zgłosił się do UB. Człowiek ten był w konspiracji niemal od początku. W majątku jego rodziców na przełomie lat 1944/1945 ukrywał się komendant Okręgu NSZ Białystok płk „Kalina". Skrodzki miał więc rozległe kontakty, co groziło narażeniem organizacji na wielkie straty, dlatego też zastępca komendanta okręgu kpt. B. Kozłowski, ps. „Grot" nakazał jego natychmiastową likwidację. Wiedząc o tym „Kmicic" starał się przekonać niedawnych kolegów z organizacji o swej dalszej pracy na jej rzecz, tym razem w charakterze „wtyczki" w łomżyńskim UB. Kpt. „Grot" postanowił wykorzystać jego rzekomą chęć dalszej współpracy do rozpracowania łomżyńskiego UB i likwidacji „Kmicica", któremu nie wierzył. W tym celu żołnierz z ochrony osobistej „Grota", Jerzy Karwowski, ps. „Newada", najbliższy kolega „Kmicica", mający z nim kontakt przez jego rodzinę, dostał polecenie przyjęcia listownej oferty Skrodzkiego współpracy z UB. Swoją decyzję przejścia do UB, zgodnie z umową ze Skrodzkim, „Newada" miał uwiarygodnić zabijając dowódcę oddziału, a zarazem szefa PAS w batalionie Jedwabne - M. Bierzyńskiego, ps. „Sęp". Śmierć „Sępa" zaaranżowano w sklepie w Dobrzyjałowie. Wielu świadków widziało, jak „Newada", pomimo obecności całego oddziału „Sępa", zabił go, po czym uciekł. W UB został przyjęty przez sowieckiego doradcę oraz szefa UB i - po kilkudniowej kwarantannie - skierowany do pracy operacyjnej, w trakcie której poznał kilka punktów kontaktowych UB w Łomży. Niestety, dobrze rozwijająca się akcja dosyć szybko została przerwana, gdyż ktoś wypatrzył ukrywającego się „Sępa" i doniósł o tym na UB. „Newada" musiał uciekać. Przez krótki czas był nawet podejrzewany przez „Sępa" i paru innych oficerów o współpracę z UB. Jako spalony na tym terenie został dzięki kpt. „Grotowi" skierowany do jego brata, który był komendantem Okręgu NZW Olsztyn. „Newada" został szefem PAS na Okręg Olsztyn. Skrodzki natomiast o mało nie zginął w czasie zasadzki urządzonej przez oddział „Sępa" pod Wyrzykami, gdzie zaatakowano z powodzeniem kolumnę aut UB. Znajdował się jednak w ostatniej ciężarówce, która wycofała się. Po niepowodzeniu akcji likwidacji „Kmicica" nastąpiły kolejne aresztowania członków sztabu Komendy Powiatu NZW Łomża. W grudniu 1945 roku został aresztowany „Leśny", a 20 lutego 1946 roku wpadł również „Wawer", który zdradził, za co wynagrodzono go stopniem porucznika i etatem w Wojewódzkiem UBP. Z kolei „Malinę" z jakichś powodów zdjęto ze stanowiska szefa PAS Powiatu i skierowano na szefa PAS w batalionie Kolno. Zginął w grudniu 1946 roku w walce z grupą operacyjną31. 31 Sądzony byt wraz z komendantem okręgu NZW Białystok mjr. „Kotwiczeni" w Warszawie. Obydwaj skazani zostali w 1946 r. na karę; śmierci. Wyroki wykonano. 834_____________________________________________Jerzy Kułak UB zlikwidowało również kilka punktów druku wydawanych przez łomżyńskie NZW pism; brak jednak bliższych danych na ten temat. Działalność oddziałów PAS „Sępa", „Zbycha" i „Roli" W październiku 1945 roku, po naradzie w Stryjakach, aresztowani zostali: zastępca dowódcy batalionu Franciszek Zawadzki, ps. „Koza", dowódca kompanii Szymon Cwalina, ps. „Orzeł", dowódca plutonu Zajer, ps. „Szklanka", były szef PAS w Komendzie Powiatu NZW Białystok - Franciszek Borsuk, ps. „Solidny", szef wywiadu na miasto Łomża -Zygmunt Szabłowski, ps. „On". Łomżyńskie UB uzyskało od niego dane dotyczące punktów kontaktowych oddziału „Sępa". Następnego dnia, 23 października, grupa operacyjna złożona z funkcjonariuszy Wojewódzkiego UBP w Białymstoku, Powiatowego UBP w Łomży i milicji przeprowadziła pacyfikację gmin Jedwabne i Bożejewo. Aresztowano 6 ludzi, na ślad oddziału jednak nie natrafiono. Tego dnia na kolonii przy szosie pod Jedwabnem kwaterowały oddziały „Sępa" i „Zbycha". „Sęp" widział przejazd kolumny 3 ciężarówek z funkcjonariuszami UB, które - jak dowiedział się niebawem od szefa wywiadu kompanii Jedwabne „Lisa" -minęły miasteczko i pojechały w kierunku na Przytuły. Wiadomo było, że jeżeli będą wracać z aresztowanymi, to tylko przez Jedwabne, bo tędy prowadziła najkrótsza droga do Łomży. Tak też się stało. Zaatakowana z zasadzki grupa operacyjna została rozbita. Uratowali się tylko ci, którzy jechali w ostatniej ciężarówce i nie próbując nawet pomagać kolegom od razu zawrócili i uciekli. Zginęło 9 funkcjonariuszy UB i milicjantów, 6 było rannych. Aresztowani mieszkańcy okolicznych wiosek zostali odbici. Oddział zdobył również duże ilości broni (w tym nawet cekaemy) i amunicji. Oczywiście uciekinierzy natychmiast powiadomili Białystok o wydarzeniach, w związku z czym jeszcze tego samego dnia wieczorem z Białegostoku wyruszyła z zadaniem ścigania oddziału „Sępa" kolejna grupa operacyjna. Szukając śladów oddziału wpadli do Jedwabnego - niemal oficjalnej stolicy „Sępa" - gdzie aresztowali 3 ludzi, których zostawiono na posterunku milicji pod strażą dwóch milicjantów i komendanta posterunku. Jednak 3 ludzi z oddziału „Sępa" odbiło jednego z aresztowanych, zabijając przy tym komendanta posterunku32. Pomimo klęski pod Jedwabnem UB nasiliło aresztowania. M.in. 27 października aresztowano 21 członków NZW z terenu gminy Śniadowo, a 7 listopada kolejnych 10 mieszkańców wsi z gminy Rogienice. Tego samego dnia dostali się w obławę we wsi Grabowo Małe: dowódca batalionu NZW Stanisław Drozdowski, ps. „Czarny", dowódca kompanii NZW Władysław Chojnowski, ps. „Michał", dowódca plutonu NZW Jan Krzy-żanowski, ps. „Sosna". Do końca roku UB aresztowało w tych okolicach jeszcze około 50 członków NZW33. 32 Relacje M. Bierzyńskiego i J. Sokołowskiego, AW; „Księga pamiątkowa SB i MO", AUOPB. Komendant posterunku Zygmunt Jakubowski zginął chyba przypadkowo, gdyż od dłuższego już czasu współpracował z „Sępem". 33 „Księga pamiątkowa SB i MO", AUOPB. Powstanie i działalność Narodowego Zjednoczenia Wojskowego na terenie powiatu Łomża..._____835 Oddziały partyzanckie nie pozostawały dłużne. Rozbrojono kolejne posterunki milicji w Radziłowie, Wąsoszu, Małym Płocku. Oddział „Sępa" ponownie zajął Jedwabne, w którym rozbroił posterunek milicji i przejął dary z UNRRA. 22 grudnia po raz kolejny „Sęp" rozbił grupę operacyjną, tym razem pod Wyrzykami w gminie Drozdowo. W trakcie walki zginął m.in. dowódca kompanii KBW z Łomży, Orłów. Oddział „Sępa" jak zwykle strat nie poniósł. Z rozpędu ponownie opanował Jedwabne i rozbroił posterunek MO. Dwa tygodnie później wpadł do Stawisk, gdzie rozbił urzędy gminy i miasta oraz rozbroił posterunek milicji. W międzyczasie oddział „Roli" rozbroił posterunki w Rutce oraz w Wygodzie, zaś oddział „Zbycha" posterunek milicji w Śniadowie. 15 lutego 1946 roku połączone oddziały „Zbycha" i „Roli" rozbiły pod Uśnikiem w gminie Szczepankowo kolejną grupę operacyjną. W trakcie walki zginęło 5 jej członków. 30 żołnierzy KBW wzięto do niewoli, rozbrojono i rozmundurowano, po czym wypuszczono na wolność. Zdobyto również duże ilości broni maszynowej (w tym 2 ce-kaemy) i amunicji. Zdobycz ta dosyć szybko przepadła, gdyż „Wawer", który pomagał zamelinować tę broń, zdradził UB wszystkie znane sobie magazyny organizacji, a wraz z nimi i ludzi34. Podział terenu powiatu Łomża na dwie Komendy Powiatu NZW ; , Po częściowej dezorganizacji Komendy Powiatu spowodowanej aresztowaniem komendanta powiatu „Leśnego" i jego szefa wywiadu „Wawra", w czerwcu 1946 roku Komenda Okręgu ustaliła nowy skład Komendy Powiatu „Łaba". Wyglądał on następująco: Komendant powiatu - Stanisław Janczak, ps. „Gliwic", ! szef I wydziału - Dominik Żurawski, ps. „Franek", „Norwid", szef II wydziału - Jan Sokołowski, ps. „Lis", ' szef III wydziału - Ignacy Kołakowski, ps. „Piast II", ' szef PAS - Henryk Jastrzębski, ps. „Zbych"35. : Jak można się domyślać na podstawie zachowanych dokumentów, chociaż nie ma na to bezpośrednich dowodów, w drugiej połowie 1946 roku teren Komendy Powiatu NZW Łomża (kryptonim: „Łaba") został podzielony na dwie części: tereny na północ od Narwi podporządkowane zostały Komendzie Powiatu „Łaba Północna", zaś leżące na południe od Narwi podlegały Komendzie Powiatu „Łaba Południowa". Na czele Komendy Powiatu „Łaba Północna" stanął por. „Franek"36. Prawdopodobnie, „Lis", „Piast II" i „Zbych" pozostali na swych stanowiskach. Nie wiadomo, kto objął 34 Relacje: Bronisława Karwowskiego, ps. „Dzik", Edwarda Daniszewskiego, ps. „Tygrys", Edwarda Dłużniew-skiego, ps. „Gołąb", J. Sokotowskiego, M. Bierzyńskiego, AW. 35 Akta sprawy karnej Romualda Rajsa, rozkaz KO XV 1/46 z 30 VI1946 r., ASWB, k. 107, kopia w zbiorach autora. 36 Rozkaz organizacyjny Komendy Okręgu NZW z 19 03 1947 r., AUOPB, kopia w zbiorach autora. 836_____________________________________________Jerzy Kułak po „Franku" wydział I. Por. „Gliwic" został przeniesiony na stanowisko komendanta powiatu „Łaba Południowa". Skład tej komendy nie jest znany. Wiadomo jedynie, że szefem PAS został Tadeusz Narkiewicz, ps. „Ciemny", który później, po aresztowaniu „Gliwica", awansował na stanowisko komendanta powiatu37. . Na początku 1947 roku skład obu Komend Powiatowych NZW wyglądał następująco: Komendant Komendy Powiatu „Łaba Północna" - Dominik Żurawski, ps. „Franek", szef I wydziału - „Konopka" (NN) szef II wydziału - „Łoś" (nowy pseudonim „Lisa"?) szef PAS - Michał Bierzyński, ps. „Sęp". Do Komendy Powiatu „Łaba Północna" została wcielona - przejęta z Komendy Powiatu Wysokie Mazowieckie (kryptonim „Mazur") - gmina Rutki. Komendant Komendy Powiatu „Łaba Południowa" - Tadeusz Narkiewicz, ps. „Ciemny", „Rymicz" (jednocześnie pełnił funkcję komendanta powiatu NZW Wysokie Mazowieckie) szef I wydziału - Mieczysław Jastrzębski, ps. „Szpak" („Woronicz"), szef II wydziału - „Wilk" (NN), szef PAS - Henryk Jastrzębski, ps. „Bohun" (nowy pseudonim „Zbycha"), , podoficer gospodarczy - Paweł Kotowski, ps. „Komar"38. -.- , Teren Komendy Powiatu „Łaba Południowa" został powiększony przez wcielenie terenów i gminy Gąsewo z Komendy Powiatu Ostrołęka (krypt. „Orawa")39. Członkowie NZW z terenu tej komendy byli zorganizowani w trzech batalionach: dowódcą l. batalionu o kryptonimie „Burza" (gmina Śniadowo, Szczepankowo) był Kazimierz Żebrowski, ps. „Bąk", dowódcą 2 batalionu o kryptonimie „Wicher" (gmina Szumowo, Wygoda) był Franciszek Głębocki, ps. „Roch", dowódcą 3 batalionu o kryptonimie „Błyskawica" (gmina Długobórz, Andrzejewo) był Piotr Groszfeld, ps. „Hiszpan", , dowódcą 4 batalionu o kryptonimie „Grom", który wcześniej podporządkowany był Komendzie Powiatu Ostrołęka (kryptonim „Orawa"), był „Jabłoń" (NN)40. 37 Pismo z 12 11 1946 „Ciemnego" do dowódcy plutonu WiN „Grela", AUOPB, 379. 38 Rozkaz organizacyjny KO XV nr 102 z 19 03 1947 r., AUOPB; Muzeum Historyczne w Białymstoku (dalej: MHB), rozkaz Komendanta Powiatu „Podhale" „Rymicza" z 12 III 1947 r. 39 Rozkaz organizacyjny KO XV nr 102 z 19 03 1947 r., AUOPB. 40 Rozkaz Komendanta Powiatu „Podhale" „Rymicza" z 12 III 1947 r., MHB. Powstanie i działalność Narodowego Zjednoczenia Wojskowego na terenie powiatu Łomża..._____837 Amnestia 22 lutego 1947 roku Sejm PRL uchwalił ustawę o amnestii. Początkowo poszczególne dowództwa powiatowe NZW negatywnie ustosunkowywały się do tego faktu, podejrzewając komunistów o kolejny podstęp mający ułatwić aresztowanie ujawnionych i bezbronnych już żołnierzy NZW, dlatego też surowo zakazały ujawniania się. Rozkaz taki wydał m.in. komendant „Łaby Południowej" - „Ciemny" („Rymicz"), który ujawniającym się żołnierzom groził sądem doraźnym41. 17 marca 1947 roku na odprawie komendantów powiatów w Komendzie Okręgu NZW, doszło do rozłamu na tle stosunku do akcji amnestyjnej. Większość komendantów powiatów z zastępcą komendanta okręgu, kpt. „Grotem" na czele, opowiedziała się za ujawnieniem. Natomiast „Ciemny" i „Zbych" podporządkowali się płk. „Błękitowi", który był przeciwny ujawnieniu organizacji. Komendant okręgu nie przyjął do wiadomości postawy większości swego sztabu i dwa dni później wydał rozkaz o nieujawnianiu się. Pisał w nim - niezgodnie z prawdą - że decyzja o pozostaniu w konspiracji była jednogłośna. W tej sytuacji rozkaz taki mógł doprowadzić do bratobójczych walk, na szczęście zgodnie z brzmieniem punktu 4 żołnierze „spaleni", a „nieproduktywni" mogli ujawnić się. W rzeczywistości „Ciemny" i „Zbych" w zasadzie nie zabraniali podwładnym ujawniać się, niektórych do tego wręcz namawiali42. W rezultacie w łomżyńskim PUBP ujawniło się 920 żołnierzy NZW, co według szacunków pracowników UB stanowiło 5-10% rzeczywistych stanów NZW na terenie powiatu łomżyńskiego. Są to oceny mocno przesadzone, gdyż przyjąć można z dużym prawdopodobieństwem, że liczba ujawnionych członków NZW z powiatu łomżyńskiego stanowiła ok. 50% stanu organizacji na tym terenie43. Co prawda nie istnieją żadne dokumenty stwierdzające liczbę zaprzysiężonych żołnierzy NZW na terenie powiatu łomżyńskiego, podległych obu komendom: „Łaba Północna" i „Łaba Południowa", niemniej jednak na podstawie dowodów pośrednich, takich jak np. rozdzielniki rozkazów organizacyjnych, lektura akt spraw karnych członków NZW, można przyjąć, że liczba 920 ujawnionych stanowi mniej więcej 1/3-1/2 wszystkich żołnierzy łomżyńskiego NZW. Po amnestii - stopniowa likwidacja podziemia Pozostający w ukryciu dowódcy, ppor. „Ciemny" i inni, nie mieli większych trudności z odbudowaniem nadszarpniętych amnestią kontaktów konspiracyjnych, większość z nich współpracowała z tymi samymi ludźmi. 41 Ibidem. 42 Relacje: Zygmunta Głębockiego, ps. „Ran", Lucjana Krajewskiego, ps. „Groźny", Władysława Dlużniewskiego, ps. „Gołąb", Edwarda Daniszewskiego, ps. „Tygrys", AW. 43 Charakterystyka terenu pow. łomżyńskiego wojewódzka biatostockiego, [w:] Akta sprawy karnej Franciszka Łapińskiego, APB, k. 33. 838_____________________________________________Jerzy Kułak Naczelnik Wydziału III (ds. walki z bandytyzmem) WUBP Bezpokojew tak charakteryzował w 1950 roku w jednym z dokumentów zaplecze NZW: Większość terenu powiatu łomżyńskiego jest zamieszkała przez bogatą szlachtę, wśród której rekrutuje się wrogie podziemie, która dopomaga do dalszego istnienia bandytyzmu na tymże terenie. Jak również sieje wrogą propagandę przeciwko ustrojowi Państwa Polskiego jak o bliskiej wojnie, podsyca młodzież do walki przeciwko Demokracji44, Wiosną 1947 roku odtworzono (poza oddziałem „Sępa") rozwiązane przed ujawnieniem, a dotychczas działające oddziały powiatowego PAS, którymi dowodzili „Ciemny", „Zbych" i Henryk Gawkowski, ps. „Rola". Tak jak i w poprzednim roku często łączyły się one w zgrupowanie, którego liczebność sięgała 70 żołnierzy. W takich wypadkach całością sił dowodził ppor. „Ciemny". W 1947 roku zgrupowanie to przyjęło nazwę: I Brygada Podlaska NZW. W pierwszej połowie 1947 roku w działalności zbrojnej wymienionych oddziałów nadal dominowało zwalczanie sił bezpieczeństwa oraz organów administracyjnych i milicji. Np. w końcu stycznia patrol „Roli" podjął nieudaną próbę rozbrojenia posterunku we wsi Rutka. Urząd gminny zdemolowano bez przeszkód. Po kilku dniach powtórzono tę akcję, tym razem z pozytywnym skutkiem45. 7 lutego 1947 roku oddziały pod dowództwem „Ciemnego" opanowały miejscowość Czyżew, zaś trzy dni później Kołaki, Szczepankowo, Puchały i Nowogród, w których zdemolowano urzędy gminne oraz zniszczono dokumentację. Akcję powtórzono niebawem w Rutkach i Miastko wie46. 10 maja połączone oddziały „Zbycha", „Roli" i „Ciemnego" urządziły zasadzkę na szosie Białystok-Warszawa w okolicach wsi Zambrzyce w gminie Rutki. Wpadły w nią samochody Armii Czerwonej. W trakcie walki zginęło 8 czerwonoarmistów. Na zdobytych samochodach oddziały udały się do Zambrowa, gdzie zatrzymano trzech milicjantów, których po wycofaniu się z miasteczka zabito. Następnego dnia oddział „Zbycha" zajął Miastkowo, gdzie - jak zwykle - zdemolowano urząd gminny47. Oczywiście na akcje te UB odpowiedziało wzmożonymi pacyfikacjami zagrożonego terenu, wysyłając w pościg grupy operacyjne KBW. Jedna z nich natknęła się w połowie maja na zgrupowanie „Ciemnego" w okolicach wsi Chmielewo, ale partyzanci - po krótkiej walce - zdołali wyrwać się z „kotła". Grupa operacyjna miała jednego zabitego. Był nim funkcjonariusz milicji z Białegostoku48. W czerwcu funkcjonariusze UB zajechali do wsi Łady Borowe i zamordowali rodziców „Roli". Z pogromu uratował się tylko jego młodszy brat, który dołączył do 44 Ibidem. 45 Ibidem „Księga pamiątkowa SB i MO", AUOPB. 46 Ibidem. 47 Ibidem. 48 Ibidem. Powstanie i działalność Narodowego Zjednoczenia Wojskowego na terenie powiatu Łomża..._____839 grupy. „Ciemny" natychmiast uruchomił wywiad, który szybko ustalił głównych inicjatorów tej akcji, jak również donosicieli ze wsi Łady Borowe. Na wszystkich wydano wyroki śmierci. Zrozpaczony „Rola" wykonywał je osobiście. W rezultacie w lipcu we wsiach Łady Borowe i Wybrane zginęło 8 osób. Szczególnego rozgłosu nabrało zabicie starosty powiatowego z Łomży i przewodniczącego Powiatowej Rady Narodowej w Łomży, którzy brali udział w naradzie sołtysów we wsi Zawady w gminie Chlebiotki. Według „Ciemnego" i „Roli" byli oni bezpośrednio odpowiedzialni za śmierć rodziców „Roli". Wysłana w pościg grupa operacyjna nie natrafiła na ślad zgrupowania49. Od tej chwili oddziały działały już oddzielnie i stopniowo ich liczebność malała. Podejmowane przez UB wysiłki mające na celu zniszczenie partyzantki zaczęły w końcu dawać pierwsze poważne rezultaty. Coraz częściej w otoczeniu poszczególnych dowódców zaczęli pojawiać się zdrajcy i agenci. Jeszcze w styczniu 1947 roku została zlikwidowana łączniczka „Ciemnego", a zarazem jego przyjaciółka Lucyna D. Śledztwo w jej sprawie, z pomocą szefa wywiadu w Komendzie Powiatu „Łaba Północna" „Lisa", prowadził szef PAS „Sęp". Ustalił on, że co najmniej od kilku miesięcy Lucyna przekazywała informacje o punktach kontaktowych „Ciemnego" szefowi UB w Łomży -Szarale. Przesłuchana w obecności „Ciemnego" przyznała się do współpracy z UB i wydawania członków NZW50. Na przełomie marca i kwietnia 1947 roku z rozkazu „Ciemnego" został zastrzelony jeden z oficerów sztabu Komendy Powiatu - ppor. „Śruba" (NN), który próbował go otruć częstując w czasie kolacji na kwaterze zatrutą kiełbasą51. Pół roku później szczęście opuściło „Ciemnego", gdy 6 września 1947 roku, będąc tylko z szefem wywiadu „Sępem" (Tadeusz Mroziński), został otoczony przez grupę operacyjną KBW w okolicach wsi Czochania Góra. Odebrał sobie życie strzałem w głowę52. Tydzień wcześniej, jakby przeczuwając zbliżające się zagrożenie, zdążył wydać rozkaz, w którym m.in. pisał: W związku z sytuacją (...) oraz silną pacyfikacją, mając na celu utrzymanie szeregów naszych do późniejszej i decydującej walki zarządzam: a) zabraniam pod karą śmierci wykonywania przez patrole baonowe jakichbądź-kolwiek akcji b) dowódcom baonów i patroli baonowych polecam natychmiast [...] patrole roz-melinować (...) oraz zabronić surowo najmniejszego poruszania się w terenie53. 49 Ibidem. 50 Relacje: M. Bierzyńskiego, J. Karwowskiego i J. Sokotowskiego, AW. 51 „Ciemnego" uratował przypadek. Zatrutą kiełbasę zjadł jego pies, który zaraz zdechł. 52 Relacja Zygmunta Glębockiego, ps. „Ran", AW; „Księga pamiątkowa SB i MO", AUOPB. 53 Rozkaz komendanta Powiatu „Podhale" „Roji" z l IX 1947 r., AUOPB, kopia w zbiorach autora. 840_____________________________________________Jerzy Kułak Zmiany w dowództwie powiatowym NZW W maju nastąpiły kolejne zmiany w składzie Komendy Powiatu „Łaba Południowa", której nowy - od ujawnienia - kryptonim brzmiał: „Podhale". Szefem I wydziału został mianowany dotychczasowy dowódca l batalionu, st. sierż „Bąk", szefem II wydziału -„Pająk" (NN), a „Komara", który został zabity przez ujawnionego żołnierza z oddziału „Zbycha" w trakcie kłótni, jaka wybuchła na wiejskiej zabawie, na stanowisku podoficera gospodarczego zastąpił „Ryś" (NN)54. Obsada dowódców poszczególnych batalionów również zmieniała się. Po przejściu „Bąka" do Komendy Powiatu dowództwo nad 1. batalionem przejął „Szary" (NN). Jeszcze w lutym 1947 roku aresztowany został dowódca 2 batalionu „Roch", którego zastąpił na tym stanowisku jego brat Jan Głębocki, ps. „Brzytwa". „Hiszpan" - dowódca 3. batalionu - za niedokładne pełnienie obowiązków został zdjęty przez „Ciemnego", który, jak wspomniałem, niebawem zginął pod Czochanią Górą55. Po jego śmierci dowodzenie Komendą Powiatu „Łaba Południowa" przejął dotychczasowy szef PAS „Zbych", zaś szef I wydziału - „Bąk" przeniesiony został na stanowisko komendanta powiatu Wysokie Mazowieckie „Mazur"56. W rezultacie, po licznych zmianach spowodowanych aresztowaniami i wyjazdem poszczególnych dowódców na Ziemie Odzyskane, struktura dowódcza batalionów na początku 1948 roku przedstawiała się następująco: dowódca 1. batalionu - „Szary" (N.N.), od l września 1947 roku - „Ponury" (NN). dowódca 2. batalionu - Mieczysław Jastrzębski, ps. „Szpak" dowódca 3. batalionu - „Szary" (od 17 grudnia 1947 roku) dowódca 4. i 5. batalionu - „Góra" (N.N.) W każdym batalionie istniało stanowisko szefa batalionowego PAS, któremu podporządkowane były działające na jego terenie kilku- i kilkunastoosobowe patrole PAS. Zwykle na terenie każdego batalionu działał jeden taki patrol. Do zadań patroli baono-wych należały: 1. Likwidacje szpicli „przechodnich i miejscowych", 2. Likwidacje band złodziejsko-rabunkowych, 3. Likwidacje milicji57. 54 Akta sprawy karnej M. Bierzyńskiego, akt oskarżenia, ASWB, odpis w zbiorach autora. 55 Rozkaz Komendy Powiatu „ Podhale" z 30 V 1947 r., AUOPB, kopia odpisu w zbiorach autora. 56 Rozkaz Komendy Powiatu „Podhale" z 17 XII 1947 r., AUOPB; H. Majecki, Reakcyjne podziemie na Bialostoccyźnie w latach 1944-1956, Białystok 1979, s. 151. 57 H. Majecki, passim. Rozkaz KP „Podhale" nr 2/48, AUOPB, kopia w zbiorach autora. Powstanie i działalność Narodowego Zjednoczenia Wojskowego na terenie powiatu Łomża... 841 Jak więc widać, patrole PAS miały za zadanie nie tylko zwalczanie sił bezpieczeństwa i konfidentów, ale ścigały również zwykłe bandy rabunkowe, które były zmorą ówczesnej wsi i niejednokrotnie dokonywały rabunków i mordów podszywając się pod NZW. To oczywiście mogło niezorientowanych w sprawie chłopów ustosunkować wrogo do organizacji i uczynić ich podatnymi na komunistyczną propagandę oraz skłonić do współpracy z UB. Tak więc ochraniając chłopów przed napadami band rabunkowych, oddziały ochraniały również siebie, gdyż bez poparcia chłopów żaden oddział nie utrzymałby się w terenie. Szefem PAS w 1. i 3. baonie był Jerzy Dominiak, ps. „Cygan", w 2 baonie -Tadeusz Tadaj, ps. „Wrzos" (od listopada 1947 roku - „Zbigniew"), w 4. i 5. baonie -Jan Iwanicki, ps. „Czarnota"58. Nie minęły dwa lata, gdy żaden z nich już nie żył. Rozbicie organizacji ; W pierwszej połowie 1948 roku UB niemal całkowicie rozbiło Komendę Powiatu „Podhale" i podległe jej jednostki organizacyjne. Tę wielką operację zapoczątkowano jeszcze w połowie 1947 roku, gdy w maju aresztowany został dowódca 2. batalionu „Brzytwa", szwagier „Zbycha". Nie wytrzymał metod stosowanych w łomżyńskim UB i zgodził się na współpracę. Został zwolniony w czerwcu. Jego zadaniem było nawiązanie kontaktu ze „Zbychem" i zwerbowanie go do współpracy z łomżyńskim UB, które w ten sposób chciało dotrzeć do komendanta okręgu NZW Białystok - płk. Władysława Żwańskiego, ps. „Błękit"59. Aresztowanie lub zabicie go pozbawiało NZW najwybitniejszego wówczas dowódcy, o niekwestionowanym w podziemiu autorytecie. Białostocka Komenda Okręgu NZW jako jedyna w kraju działała tak długo. Zlikwidowanie „Błękita" osłabiłoby komandę, dlatego też UB podejmowało ogromne wysiłki, by problem ten rozwiązać jak najprędzej, stosując na szeroką skalę prowokację. „Zbych", po spotkaniu z „Brzytwą", powiadomił pułkownika Żwańskiego o zamiarach UB i prawdopodobnie uzyskał jego zgodę na podjęcie współpracy. Jak wolno się domyślać, „Błękit" chciał w ten sposób zbadać, jak głęboko organizacja jest spenetrowana przez UB. Już we wrześniu „Zbych", początkowo przez „Brzytwę", a później osobiście, nawiązał kontakt z UB. Informacje przekazywane przez niego UB były bezwartościowe (...) przekonaliśmy się, że oskarżony [„Brzytwa" - J.K.] i „Zbych" nie podają prawidłowych informacji -skarżył się na rozprawie „Brzytwy" w białostockim sądzie jeden z funkcjonariuszy łomżyńskiego UB. - Mówili, że organizacja na tym terenie nie istnieje, że nie ma komendanta powiatu, co się później okazało, że jest inaczej. Ukrywali pseudonimy niektórych członków m'e/eg[alnej] org[anizacji], z którymi kontaktowali się, a podawali fikcyjne - uzupełnił por. WUBP Mieczysław Wolny. 58 Ibidem. 59 Akta sprawy karnej Jana Gtębockiego, protokół rozprawy, APB. 842______• • • • -•-•..-..______.-. _______Jerzy Kułak Jeśli świadectwa te są wiarygodne, a wobec faktu, że złożone były w 1948 roku przed sądem po wyłączeniu jawności rozprawy, a więc tylko w obecności składu sędziowskiego, oskarżonego i funkcjonariuszy UB, trudno przypuszczać, by mogło być inaczej. Łomżyńskie UB dosyć długo, bo przynajmniej przez kilka miesięcy, prawdopodobnie było skutecznie dezinformowane przez „Zbycha". Czy w zamian udało mu się uzyskać od funkcjonariuszy UB, w czasie spotkań z nimi, interesujące go informacje - nie wiadomo. W tym czasie na terenie powiatu Łomża zaczynają ginąć po kolei z wyroku organizacji dowódcy patroli NZW. Najpierw 28 października 1947 roku zginął wraz z dwoma żołnierzami „Rola". Rozstrzelał ich żołnierz z patrolu „Roli" na rozkaz komendanta powiatu „Zbycha", rzekomo za rabunki i wyłamanie się spod rozkazów. Trzy dni później zginął z wyroku „Zbycha" szef PAS 2. batalionu - „Wrzos". Nie wiadomo, dlaczego rozeszła się plotka, że „Zbych" wydał na niego wyrok za ujawnienie się bez rozkazu. Wielu jest o tym przekonanych do dziś, że „Zbych" nakazał likwidację ujawnionych żołnierzy NZW, dlatego już wtedy wielu niedawnych przyjaciół zaczęło się go bać. Przyczyny likwidacji „Wrzosa" mogły być jednak inne. Wyjaśnił je „Zbych" \y meldunku sytuacyjnym wysłanym w lutym 1948 roku do komendanta okręgu płk. „Błękita": Został zlikwidowany kol.[ega] Wrzos za defraudację pół miliona zł i za wyłamanie się spod rozkazów Kom. Pow. (...) strzelał do niewinnych ludzi, rabował i bił kijami ludzi bez żadnych podstaw (...). Kiedy była w terenie pacyfikacja Wrzos zabrał pieniądze organizacyjne i wyjechał pod czeską granicę. Po dwóch tygodniach wrócił z powrotem na teren i zaczął rabować ludzi. Żołnierzom ogłosił, że organizacja już nie istnieje, kazał (...) żeby każdy szedł na swoją rękę®. Śmierć „Roli" i „Wrzosa" mogła też być wynikiem prowokacji UB, które lubowało się w takich metodach. Czy Zbych" był jednak jego nieświadomym narzędziem? Dowódca o wieloletnim stażu partyzanckim? Bez dostępu do akt operacyjnych UB odpowiedź na te pytania nie jest możliwa. Fakt kontaktowania się „Zbycha" z funkcjonariuszami UB pozostawał oczywiście w tajemnicy przed innymi dowódcami, dlatego też nadal dochodziło do starć z UB i milicją. W połowie grudnia 1947 roku patrol milicyjny z Szumowa stracił jednego zabitego w czasie walki z oddziałem „Zbycha", zaś w noc sylwestrową grupa operacyjna z Łomży wpadła w zasadzkę na kolonii Krajewo-Brzozowo, w gminie Zambrów. Oddział „Zbycha" po krótkiej walce zdołał wycofać się bez strat, natomiast po stronie wroga było 2 rannych61. W początkach 1948 roku prowadzący sprawę „Brzytwy" i „Zbycha" funkcjonariusze UB zorientowali się, że nie doprowadzą ich do „Błękita" i postanowili aresztować 60 Meldunek sytuacyjny „Bohuna" do KO XV z 13 II1948 r., AUOPB, kopia w zbiorach autora. 61 „Księga pamiątkowa SB i MO", AUOPB. Powstanie i działalność Narodowego Zjednoczenia Wojskowego na terenie powiatu Łomża... 843 obydwu. Na rozprawie „Brzytwy" por. Wolny dokładniej wyjaśnił przyczyny zakończenia tej gry: Otrzymałem poufną wiadomość, że tak oskarżony, jak i „Zbych" kontaktuje się l nami za wiedzą nieleg.[alnej] org.[anizacji] celem wykonania zadania nałożonego przez te, organizację. [...] przekonaliśmy się" - dodał - „że u oskarżonego kwaterowal „Błękit", mimo że ten [„Brzytwa" - J.K.] zaprzeczał temu"62. Aresztowanie nastąpiło 4 kwietnia 1948 roku. „Zbych" i „Brzytwa" stawili się na wyznaczony przez UB punkt - był nim most koło wsi Zagroby - po czym udali się ze znanymi sobie z wcześniejszych kontaktów funkcjonariuszami UB do Zambrowa na posterunek milicji, gdzie mieli wziąć udział w libacji. Po kilku toastach, gdy mieli już porządnie w „czubie", do pokoju wtargnęli czekający za ścianą z bronią gotową do strzału żołnierze KB W i funkcjonariusze łomżyńskiego UB. Całkowicie zaskoczeni „Zbych" i „Brzytwa" zostali rozbrojeni bez wystrzału63. Po zastosowaniu typowych dla UB metod przesłuchiwania, obaj aresztowani podali wiele nazwisk i kontaktów organizacyjnych. Najważniejszą informacją uzyskaną przez UB w toku tej operacji, oprócz rozszyfrowania struktury poszczególnych batalionów i kontaktów prowadzących do niektórych ich dowódców, było nazwisko łączniczki „Błękita" - Henryki Wyszyńskiej zamieszkałej we wsi Grodzisk w gminie Andrzejewo, pow. Ostrów Mazowiecka. Wojewódzki UBP natychmiast zorganizował operację mającą na celu pochwycenie komendanta okręgu. Jednak ze względu na nieufność Wyszyńskiej i dociekliwość jednego z partyzantów akcja się nie udała64. Załamany „Zbych" kilka dni później powiesił się w celi białostockiego aresztu WUBP przy ul Mickiewicza 5, natomiast Jan Głębocki, ps. „Brzytwa" skazany został na 12 lat więzienia65. M Akta sprawy karnej J. Głębockiego, protokół rozprawy, APB. 63 Relacja L. Krajewskiego, AW. 64 Akta sprawy karnej H. Wyszyńskiej, APB; Relacja Henryki Wyszyńskiej, AW. Operacja ta wyglądała następująco: 5 IV w nocy grupa operacyjna skrycie podeszła do wsi Grodzisk i zakwaterowała się w stodole sąsiada Wyszyńskich, do których wysiano dwóch funkcjonariuszy UB. Podali się oni za członków NZW szukających kontaktu z „Błękitem". Dziewczyna, widząc obcych mężczyzn, stwierdziła, że nie zna takiego i odprawiła ich, po czym poszła do sąsiedniej wsi, by na punkcie „Błękita" zostawić wiadomość o szukających go rzekomych partyzantach. Będący w pobliżu z patrolem szef wysokomazowieckiego PAS Zygmunt Wiśniewski „Burza" - pomimo ostrzeżenia - postanowił sprawdzić, co to za oddział kwateruje w stodole w Grodzisku. Zginął po wejściu do tej stodoły. Strzelanina spowodowała zdemaskowanie przygotowanej zasadzki. Zaalarmowany strzałami „Błękit" wycofał się z zagrożonego terenu, a Wyszyńska wróciła do domu następnego dnia i została aresztowana. Skazana została na 5 lat więzienia. Płk. „Błękit" zginął trzy miesiące później - l VIII 1948 r. we wsi Tworki, zabity przez - pozorującą oddział NZW - grupę UB. 65 Relacje L. Krajewskiego, Z. Głębockiego, H. Wyszyńskiej, AW; akta sprawy karnej Mariana Dmochowskiego, notatka urzędowa, APB, k. 49; Akta sprawy karnej J. Głębockiego, wyrok, APB; Śmierć „Zbycha" dla wielu ludzi była niewiarygodna, chociaż żyją naoczni tego świadkowie, z którymi autor tekstu rozmawiał. Do dziś krążą legendy w Łomżyńskiem o tym, że „Zbych" żyje gdzieś na ziemiach zachodniej Polski i od czasu do czasu przyjeżdża w rodzinne strony. Nadal bywa przedmiotem ataków postkomunistycznej, lokalnej prasy. 844_____________________________________________Jerzy Kułak Po aresztowaniu „Zbycha" dowodzenie Komendą Powiatu „Podhale" przejął Kazimierz Żebrowski, ps. „Bąk", który pełnił jednocześnie funkcję komendanta powiatu Wysokie Mazowieckie (kryptonim „Mazur"). Zginął 3 grudnia 1949 roku śmiercią samobójczą, otoczony przez oddział KBW na kolonii pod Mężeninem, zabijając uprzednio swego syna Jerzego, ps. „Konar"66. Z chwilą jego śmierci uległa likwidacji ostatnia Komenda Powiatowa NZW na terenie Okręgu Białystok. W terenie pozostały jeszcze nieliczne grupki straceńców, ale pozbawione dowództwa, nastawione były tylko na przetrwanie. Wszystkie zostały zlikwidowane w ciągu kilku najbliższych lat. Likwidację ostatnich patroli NZW (grupa „Dziadka" podzielona na trzy 3-4-osobowe patrole) UB zakończyło w grudniu 1952 roku. Potem został już tylko były inspektor łomżyński WiN - mjr Jan Tabortowski, ps. „Bruzda" z grupą ukrywających się wraz z nim rozbitków. Zginęli w 1954 roku. W 1957 roku w Jeziorku, w powiecie łomżyńskim, a więc rok po wydarzeniach październikowych w Polsce, został zabity przez grupę operacyjną UB - KBW w bunkrze na skraju zabudowań wsi ostatni ukrywający się na terenie województwa białostockiego członek podziemia, z grupy mjr. „Bruzdy" - ppor. Stanisław Marchewka, ps. „Ryba". Ludziom tym władze bezpieczeństwa nie dały żadnej szansy na wyjście z podziemia, gdyż nawet po ujawnieniu się w 1947 roku byli nadal nękani przez UB. Ponosi ono całkowitą odpowiedzialność za to, że wielu byłych dowódców oddziałów partyzanckich musiało ukrywać się, gdyż nie chcieli wydawać swych towarzyszy broni w ręce „bezpieki", na tortury i śmierć. Woleli „pójść do lasu", co oznaczało ponowne odtworzenie niektórych oddziałów „leśnych". Ci ludzie nie mieli żadnej szansy na przetrwanie. Mogli tylko zginąć z bronią w ręku, często samotnie. Dziś niewiele już o nich wiadomo, gdyż władze komunistyczne robiły przez 50 lat wszystko, by ludzie o nich zapomnieli. 66 Relacja Józefa Lipki, AW. Arvydas Anuśauskas (Wilno) Litewska antysowiecka partyzantka i konspiracja w latach 1944-1965 W ciągu pięćdziesięciu lat na temat litewskiego antysowieckiego podziemia napisa- ' no wiele prac. Pierwszym opracowaniem, najbardziej popularnym na Zachodzie, było studium J. Luksy, Partizanai uz gelezines uzdangos (Partyzanci za żelazną kurtyną) [ i wydane w 1950 roku w Chicago. Na podstawie nielicznych, najczęściej tendencyjnych, źródeł, ukazujących się w prasie sowieckiej, za Atlantykiem powstały pierwsze publicystyczne i naukowe prace poświęcone wojnie partyzanckiej na Litwie. Były to m.in. ! książka J. Brazaitis-Suduvis, Vienu vieni (Sam na sam) wydana w Brooklynie w 1964 j .i roku; monografia, V.S. Yardisa, Lithuania under the Soviets, wydana w 1965 roku j ; w Nowym Jorku i T. Remeikisa, Oposition to Soviet Rule in Lithuania 1945-1980, : wydana w 1980 roku w Chicago czy też wydana w 1987 roku książka K. Girniusa Partizanu kovos Lietuvoje (Walki partyzanckie na Litwie)1. Po odzyskaniu niepodległości przez Litwę pierwsze prace naukowe na temat wojny partyzanckiej ukazały się w 1992 roku. Zespołowa praca Lietmos partizanai 1944-1953 m. (Partyzanci Litwy w latach 1944-1953) autorstwa N. Gaśkaite, D. Kuadyte, A. Kaseta, B. Ulevićius to studium, opracowane na podstawie zachowanych archiwów partyzanckich na Litwie i dokumentów z archiwum byłego KGB2. W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych litewski rynek czytelniczy został wzbogacony o dalsze ważne pozycje. Były to edycje dokumentów oraz monografie, wykorzystujące liczne i ważne źródła3. Ruch oporu na Litwie w latach 1944-1953 walczył o odrodzenie niepodległej Republiki Litewskiej. Nasz cel - wolna i niepodległa Litwa, ze stolicą w Wilnie i portem w Kłajpedzie4 - pisano w piśmie podziemnym „Nepriklausoma Lietuva" („Niepodległa 1 K. Girnius, Partizanu kovos Lietuvoje, Chicago 1987. 2 Lietwospartizanai 1944-1953 m., Kaunas 1996. 3 A. Anuśauskas, Lietuviu tautos sovietinis naikinimas 1940-1958 m., Yilnius 1996. Zob. też Laisves kovos 1944-1953, Kaunas 1996; Lietuvos partizanu kovos irju slopinimas MYD-MGB dokumentuose 1944-1953 m., Kaunas 1996; N. Gaśkaite-Żemaitiene, Pasiprieśinimo istorija 1944-1953 m., Yilnius 1997; Żuvusinjij prezidentas Yilnius. 1998; Partizartizanai apie pasauli politiką ir save, Yilnius 1998; L. Mockonasa, Pavargęs herojus Yilnius 1997; J. Starkauskasa, Qekistine kariuomene Lietuvoje 1944-1953 metais, Yilnius 1998. 4 „Nepriklausoma Lietuva" 1942, nr 9. 846_________________________________________Aryydas Anusauskas Litwa"). Nadzieja na odrodzenie wolnej demokratycznej Republiki Litewskiej była łączona z zakończeniem II wojny światowej i przyszłą konferencją pokojową. Litewskie antyfaszystowskie organizacje ruchu oporu, które powstały podczas okupacji niemieckiej, uważały bolszewizm za „wroga nr l", a narodowy socjalizm za „wroga nr 2". Jeden z uczestników oporu antyfaszystowskiego Algirdas Yokietaitis tak pisał o tym: naród litewski wybrał metodę oporu pasywnego przeciw wrogowi nr 2 (Niemcom), ponieważ uważał, że samobójstwem jest opór zbrojny na zapleczu frontu przeciw armii niemieckiej, by tym samym ulatwić wrogowi nr l (bolszewikom) wkroczenie na Litwę. (...) Jedynym wyjściem z tego dylematu, nie tylko dla Litwy, ale i dla pozostałych państw bałtyckich - jest pasywny opór antyfaszystowski, polegający na, o ile to możliwe, zachowaniu żywotnych sil narodu i unikaniu sprowokowania oporem zbrojnym niemieckich represji, co może doprowadzić do całkowitej zagłady nasz mały naród 5. Cechą szczególną Litwy było to, że obok litewskich organizacji oporu działały tu polskie organizacje podziemne utrzymujące łączność z rządem polskim w Londynie. Stosunki podziemia litewskiego z polskim narodowym ruchem oporu na wschodzie Litwy były szczególnie skomplikowane. Armia Krajowa uważała Wileńszczyznę za integralną część państwa polskiego. Oba narody różniły się w poglądach na swych wrogów, ich wzajemną nienawiść pobudzały okupacyjne władze niemieckie, wykorzystując bataliony litewskiej policji i litewskiej policji bezpieczeństwa w operacjach karnych przeciw Polakom. Mimo to starały się one unikać zbrojnych konfliktów, a dowódcy litewskiego i polskiego podziemia próbowali się naradzać. Spotkania odbywały się w latach 1942-1944, lecz różnice w poglądach na rozstrzygnięcie problemu przynależności Wilna nie pozwoliły ostatecznie uzgodnić stanowisk. Kiedy na początku 1944 roku część organizacji litewskiego podziemia antyfaszystowskiego poparła tworzenie litewskiej jednostki wojskowej - Yietine Rinktine (Korpus Posiłkowy) jako zalążku przyszłej armii niepodległej Litwy, konfrontacja litewsko-polska osiągnęła swą kulminację. Korpus Posiłkowy, który miał być alternatywą wojska podziemnego i zalążkiem przyszłej armii odrodzonego państwa litewskiego, został politycznym zakładnikiem okupacyjnych władz niemieckich. Siedem batalionów Korpusu Posiłkowego, wysłanych do Litwy Wschodniej, starło się z brygadami Armii Krajowej. Na początku 1944 roku AK rozgromiła poszczególne jednostki Korpusu Posiłkowego. W tym czasie Niemcy zlikwidowali te formacje, ponieważ Korpus Posiłkowy odmówił wyjazdu na front wschodni i złożenia przysięgi Hitlerowi. Rozstrzelano około 100 żołnierzy, około 3000 aresztowano i wywieziono do Niemiec. Kilka tysięcy żołnierzy z Korpusu Posiłkowego ukryło się na Litwie. W obliczu zbliżania się do Litwy niemiecko-rosyjskiego frontu dowódcy antyfaszystowskiego podziemia widzieli nieuchronność powtórnej okupacji sowieckiej, rozważali więc sposoby oporu. Jedna z najliczniejszych organizacji podziemnych, Lietuvos Laisves s A. Yokietaitis, Laisves besiekiant, Chicago 1983, s. 9-10. Litewska antysowiecka partyzantka i konspiracja w latach 1944-1965 847 Kovotoji{ Sajunga (Związek Bojowników o Wolność Litwy), przyznała, że opór powinien utrzymywać kwestię Litwy na arenie międzynarodowej i zachęcić zaprzyjaźnione państwa do przyjścia z pomocą. Inna aktywna organizacja podziemna Lietuvos Laisves Armija (Armia Wolnej Litwy) twierdziła, że nie ma żadnego zaufania do sąsiednich państw, los Litwy wiąże nie z losem innych dużych państw, lecz z największym wysilkiem swoim i innych Litwinów6. Doświadczenia sowieckiej okupacji z lat 1940-1941 wskazywały, że nie ma gwarancji ocalenia narodu bez aktywnego oporu. Dlatego latem 1944 roku dowódcy wszystkich organizacji podziemnych uważali, że aktywny zbrojny opór przeciw okupantom w zbliżającej się ku końcowi wojnie będzie sprzyjał poruszeniu na konferencjach międzynarodowych kwestii odbudowy państwowości Litwy. Po wkroczeniu Armii Czerwonej rozpoczął się nowy etap oporu. Bierny opór przekształcił się w opór zbrojny przeciw okupantowi. Chociaż Armia Wolnej Litwy rozpoczęła wcześniej przygotowania organizacyjne do oporu partyzanckiego przeciwko nowej sowieckiej okupacji, nie osiągnięto gotowości do wojny partyzanckiej. Znaczna część oficerów litewskich została zlikwidowana jeszcze w latach 1940-1941, a organizacje podziemne działające w czasie okupacji nazistowskiej, rozpadły się albo zostały zlikwidowane. Dlatego organizowano opór nie na podstawie dyrektyw organizacji podziemnych, a przez łączenie się we wsiach i miasteczkach całkowicie samodzielnych zbrojnych oddziałów ochotniczych. Już w sierpniu 1944 roku w powiatach zarasajskim, trockim, wiłkomierskim, poniewieskim, uciańskim i olickim zaczęły powstawać duże jednostki partyzanckie. Stopniowo formacje partyzanckie, w których było od kilkudziesięciu do kilkuset bojowników, powstały w całym kraju. Większość partyzantów była mieszkańcami wsi, uczniami, studentami. Struktura organizacyjna formacji partyzanckich była taka sama jak w regularnym wojsku litewskim. Okręgami i zgrupowaniami dowodzili oficerowie byłej Republiki Litewskiej (37% dowódców okręgów), nauczyciele (10%), policjanci (10%), studenci i gimnazjaliści (10%) oraz ludzie innych zawodów7. Od pierwszych dni istnienia ich działalność regulowały odpowiednie statuty i przepisy; uczestnicy składali przysięgę, nosili mundury i znaki rozpoznawcze. Nie przeszkadzali oni w działaniach Armii Czerwonej przeciw hitlerowskim Niemcom i nie walczyli z regularnymi jednostkami wojska (jeżeli nie zostali napadnięci). Głównym przeciwnikiem literwskiego podziemia zbrojnego były Wojska Wewnętrzne NKWD terroryzujące ludność cywilną (na Litwie stacjonowały: 4 dywizja strzelecka NKWD, dziewięć pułków wojsk pogranicznych NKWD, cztery pułki ochrony zaplecza NKWD). W 1945 roku doszło do największych potyczek między partyzantami i wojskami okupacyjnymi: 12 stycznia 1945 roku w powiecie wiłkomierskim, w lesie Użulenis, 6 Lietuvos Laisves Kovotoju Sąjungos 1944 r. 12 maja. Pro memoria. Laisves kovos 1944-1953 metais: Dokumentu rinkinys, Kaunas 1996, s. 50-52. 7 N. Gaskaite-Żemaitiene, Lietuvos partizaninis karaś 1944-1953 m, Yilnius 1998, mps, k. 12, zbiór A. Anu-śauskasa. Arvydas Anuśauskas zginęło 24 partyzantów; 9 lutego w powiecie poniewieskim w lasach Trośkunai - 68 partyzantów; 27 marca w tym samym powiecie w lesie Ażagis - poległo 75 partyzantów, 10-12 marca w powiecie uciańskim w Puszczy Labanorskiej - kolejnych 83 partyzantów, 16 maja w powiecie olickim, w lesie Kalniśkes - zabito 44 partyzantów, 19 lipca w powiecie rosieńskim, w lesie Yirtuki - 15 partyzantów8 itd. Mimo że przeciw partyzantom użyto lotnictwa rozpoznawczego i artylerii, straty jednostek NKWD były duże. , • :, . ;..< Partyzanci Litwy rozpoczęli napady na miasteczka (w 1944 roku napadnięto na 17 miasteczek, a w 1945 roku na 13), niszczyli urzędy i dokumenty władzy okupacyjnej, wyzwalali aresztowanych, niszczyli dokumenty mobilizacyjne, przeciwstawiali się sowieckiej reformie rolnej i mobilizacji do Armii Czerwonej, likwidowali kolaborantów, którzy pomagali okupantom dokonywać represji. Na Litwie Wschodniej w 1944 roku AK również odbudowała swe formacje, w których, według oceny sowieckich organów bezpieczeństwa, było około 1000 bojowników. Rozpoczęta repatriacja Polaków, oraz rozwiązanie AK wpłynęły na sytuację i strukturę polskiego ruchu oporu. Jesienią 1945 roku w okolicach Wilna praktycznie nie było już oddziałów polskich partyzantów. Litewski ruch oporu istniał nadal zmieniając taktykę. Dopóki była pewna nadzieja, że niepodległość Litwy może być odbudowana drogą dyplomatyczną (gdyby duże państwa, na podstawie Karty Atlantyckiej, zażądały wycofania się Związku Sowieckiego z okupowanych krajów) albo zbrojną (konflikt zbrojny między zachodnimi państwami demokratycznymi i Związkiem Sowieckim), dopóty opór zbrojny był szczególnie silny. Do jesieni 1945 roku litewscy partyzanci prowadzili nawet walki pozycyjne z pułkami Wojsk Wewnętrznych NKWD. Dla pierwszego etapu walk na Litwie (1944-1946) charakterystyczne są elementy powstania powszechnego i wojny obronnej. Dążąc do zdławienia oporu, represyjne instytucje okupanta nasiliły terror. Od grudnia 1944 roku do końca 1945 roku NKWD na Litwie zabiło albo zamordowało 12 tysięcy ludzi, z których 5 tysięcy to osoby cywilne, które stały się ofiarami karnych operacji wojsk NKWD. Gospodarstwa osób, które zginęły, oraz uczestników podziemia lub osób ich wspierających, były konfiskowane. Rodziny uczestników podziemia były więzione w łagrach lub zostały wywiezione na Syberię. Przemocą oraz propozycją amnestii reżym okupacyjny osiągnął to, że od II połowy 1945 roku dobrowolnie odeszło z oddziałów zbrojnych albo przestało ukrywać się ponad 43 tysiące mężczyzn. Na skutek strat i legalizacji liczebność partyzanckich oddziałów zmalała z 20 tysięcy (wiosna 1945 roku) do 5-6 tysięcy (jesień 1945 roku). Pomimo tych ilościowych zmian od 1946 do 1949 roku litewscy partyzanci utrzymywali pewną inicjatywę. Wsie nocą, a często i dniem, były kontrolowane przez partyzantów. Operacje wojskowo-karne, organizowane przez NKWD, a później przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego, najczęściej 8 Ibidem, s. 1. Litewska antysowiecka partyzantka i konspiracja w latach 1944-1965________________849 były odpowiedzią na dokonywane napady zbrojne partyzantów na urzędy władzy okupacyjnej i wspierających władzę sowiecką. Poza tym w latach 1945-1949 władza okupacyjna zastosowała najbardziej barbarzyńskie metody - bezczeszczenie zwłok zabitych partyzantów. Ciała poległych całymi dniami leżały na placach w miasteczkach, a później potajemnie zakopywano je na śmietniskach albo wrzucano do studzien9. W ten sposób próbowano zastraszyć mieszkańców. Dlatego okrążeni partyzanci, nie chcąc poddać się do niewoli i doznać cierpień w czasie śledztwa oraz chcąc uchronić swe rodziny przed represjami, popełniali samobójstwa. Po zmianie sytuacji międzynarodowej i zgromadzeniu na Litwie sporych sił przez Związek Sowiecki, od początku 1946 roku zbrojne podziemie zmieniło taktykę walki. W latach 1946-1949 liczba partyzantów zmalała z 4-5 tysięcy do 2-4 tysięcy. Unikano więc otwartych walk z wielokrotnie liczniejszymi jednostkami wojsk NKWD, partyzanckie oddziały podzieliły się na mniejsze grupy, zamiast warownych obozów zaczęto urządzać dobrze zamaskowane bunkry pod ziemią albo w gospodarstwach mieszkańców. Operacje zbrojne tego okresu to najczęściej zasadzki, w czasie których udawało się likwidować najbardziej aktywnych funkcjonariuszy represyjnych urzędów i zdobyć broń. Od 1946 roku sowieckie służby bezpieczeństwa w walce z podziemiem wykorzystywały specjalne grupy agentów-niszczycieli. Agenci ci, udając partyzantów, szukali kontaktów z uczestnikami zbrojnego podziemia i mordowali ich, jeżeli była taka możliwość. Mordowali i cywilnych mieszkańców wspierających partyzantów. Takie prowokacje sowieckich służb bezpieczeństwa zmusiły podziemie do wzmocnienia łączności między organizacjami terytorialnymi. Oprócz tego, po nawiązaniu łączności z działającym na Zachodzie Naczelnym Komitetem Wyzwolenia Litwy (jednoczącym polityczne organizacje Litwinów) postanowiono powołać jednolitą organizację partyzancką, reprezentującą okupowany i walczący kraj. Jeszcze przed 1949 rokiem podziemie zbrojne próbowało zjednoczyć swe siły, lecz próby te były niepomyślne. Armia Wolnej Litwy, Związek Partyzantów Litwy, Rada Wyzwolenia Litwy i inne podziemne organizacje nie potrafiły powołać jednolitego dowództwa litewskiego ruchu oporu. Łączenie się drobnych oddziałów partyzanckich według zasady terytorialnej trwało od 1944 roku. Tworzono stosunkowo duże jednostki terytorialne - okręgi i obwody. W 1947 roku nawiązano łączność między okręgami i dowódcami okręgów, którzy nabyli już wojskowe i organizacyjne doświadczenie, próbując powołać wspólne kierownictwo podziemia. Od 10 do 20 lutego 1949 roku w bunkrze sztabu Okręgu Zmartwychwstania (we wsi Minaićiai między Radviliśkami i Bejsagołą) odbyła się narada dowódców i pełnomocników partyzantów wszystkich regionów Litwy. Został powołany Ruch Walki ' N. Gaśkaite, Pasiprieśinimo istorija 1944-1953 metai, Yilnius 1997, s. 51. 850_________________________________________Aryydas Anusauskas o Wolność Litwy (Lietuvos laisves kovos sąjudis - LLKS), jednoczący w tym okresie około 2 tysięcy partyzantów, a którym kierowało demokratycznie wybrane prezydium rady LLKS. Liderem LLKS wybrano kapitana wojska Litwy Jonasa Żemaitisa. Jednocześnie przyznano mu stopień generała partyzantów. Podczas tej narady omówiono cele podziemia w warunkach okupacji, przyjęto najważniejsze dokumenty regulujące działalność: statut, programy przygotowania wojskowego i wychowania moralnego oraz inne. Ustalono, że na Litwie od 15 czerwca 1940 roku, tj. od momentu wkroczenia Sowietów jest stan wojenny. Partyzanckie oddziały przyjęły nazwę Sił Obrony Republiki Litewskiej10. '- " .• .-.-•••' •'••••: •••'• • :~ -•'•• ' • 16 lutego 1949 roku z okazji święta państwowego - dnia proklamowania Niepodległości Litwy - zjazd dowódców partyzantów przyjął deklarację polityczną, w której wskazał, że rada LLKS jest najwyższym organem politycznym narodu, kierującym walką wyzwoleńczą. Przewidziano odbudowę państwa na podstawie konstytucji z 1922 roku. Naczelne dowództwo partyzantów zwróciło się do demokratycznego świata o pomoc w realizacji wyznaczonych celów. LLKS zjednoczył wszystkie terytorialne organizacje - dziewięć okręgów tworzyło trzy obwody. Taka struktura organizacyjna utrzymała się do 1952 roku. I tak z dziewięciu okręgów okręg Pogoni działał od grudnia 1944 roku do stycznia 1953 roku, Wielkiej Walki - od lutego 1945 roku do listopada 1950 roku, Żmudzki - od marca 1945 roku do sierpnia 1953 roku, Witolda - od sierpnia 1945 roku do grudnia 1951 roku, Tura -od sierpnia 1945 roku do czerwca 1952 roku, Dainawy - od listopada 1945 roku do sierpnia 1952 roku, Kiejstuta - od września 1946 roku do czerwca 1953 roku, Algiman-tasa - od maja 1947 roku do listopada 1950 roku, Zmartwychwstania - od kwietnia 1948 roku do czerwca 1950 roku11. Każdy okręg składał się z 2-5 drużyn, które jednoczyły partyzantów jednego okręgu. Okręgi z kolei dzieliły się na jednostki mniejsze: rejony (partyzanci 3-8 gmin) lub ojcowizny (partyzanci 2-4 gmin, od 1950 roku 3-8 gmin) albo bojowe jednostki jak w regularnym wojsku: kompanie, plutony, drużyny. Trzy obwody miały na czele struktury swoje sztaby. Utworzono regionalne sztaby obwodów: Morski Sztab Obwodowy (od 5 maja 1948 roku) koordynował działalność partyzanckich okręgów Żmudzi i Litwy Środkowej, Obwód Króla Mendoga (od 2 stycznia 1947 roku) - okręgi Litwy Północno-Wschodniej, a Obwód Niemen (od 9 kwietnia 1946 roku) -okręgi Litwy Południowej. Władze sowieckie zakazały korzystania z książek wydanych w czasach niepodległej Litwy i większość z nich spalono (około 600 tysięcy), zniszczono też zbudowane w tym okresie pomniki, zakazano używania symboli narodowych. Dlatego ważnym zadaniem zbrojnego podziemia było moralne wsparcie terroryzowanego narodu i walka z wpływa- 10 N. Gaśkaite-Żemaitiene, Źuvusiuju presidentas, Yilnius 1998, s. 182-185. " N. Gaiśkaite, Pasiprieśinimo istorija 1944-1953 metai, Yilnius 1997, s. 153-164. Litewska antysowiecka partyzantka i konspiracja w latach 1944-1965________________851 mi propagandy komunistycznej. Zgrupowania partyzanckie wydawały gazety i ulotki, które rozpowszechniano wśród mieszkańców. W czasie wojny partyzanckiej, do 1957 roku na Litwie wydawano około 54 periodyczne pisma (w nakładzie do 5000 egzemplarzy) i 18 ukazujących się nieregularnie12. *.,••,••• ,:• :••.:-... .%•; : •' » •: <-.••'• Nie mogąc złamać partyzanckiego oporu, władze okupacyjne postanowiły zniszczyć bazę materialną osób wspierających podziemie. Przemocą kolektywizowano gospodarstwa. Ci, którzy odmówili przekazania swojej ziemi i majątku kołchozom, byli wpisywani na listy „kułaków" i wywożeni na Syberię, jako osoby wspierające podziemie zbrojne. Od 22 do 27 maja 1948 roku wywieziono ponad 40 tysięcy Litwinów. W 1949 roku masowe wywózki powtórzyły się: wywieziono 33 tysiące Litwinów13. Tych, którzy przygarnęli uciekające przed wywózką dzieci, osadzono w więzieniach na pięć lat. W obawie przed represjami pozostali na Litwie chłopi tworzyli kołchozy. To bardzo ograniczyło wsparcie wsi dla partyzantów. Na skutek działalności agentów sowieckiego aparatu bezpieczeństwa, zmniejszenia się liczby osób wspierających, od 1949 roku partyzanci ograniczyli przyjęcie nowych bojowników. Postanowiono nie zwiększać szeregów uzbrojonych partyzantów, lecz utrzymać istniejące i działające sztaby podziemia. Partyzanci ograniczyli również liczbę akcji zbrojnych. Z powodu strat sztaby partyzanckie obwodów, okręgów i ojcowizn szykowały się do działań samodzielnych. Mimo tych starań, od 1949 roku litewskie narodowe podziemie stale słabnie. 9 września 1949 roku został zlikwidowany Morski Sztab Obwodu Litwy Zachodniej, 28-31 października -Sztab Obwodu Litwy Wschodniej Króla Mendoga. W 1952 roku było jeszcze około 500 partyzantów LLKS, którzy jednoczyli się w sztaby okręgów i obwodów, wydawali prawie dwadzieścia podziemnych pism. W latach 1952-1953 litewskie podziemie narodowe zostało zniszczone. 30 maja 1953 roku został aresztowany dowódca Ruchu Wyzwolenia o Wolność Litwy Jonas Żemaitis, który na rozkaz Ławrientija Berii szybko został przewieziony do Moskwy. 25 czerwca Beria osobiście spotkał się z J. Zemaitisem, ale następnego dnia sam został aresztowany i „pertraktacje" nie były kontynuowane. 26 listopada 1954 roku J. Żemaitis został w Moskwie rozstrzelany14. Ostatni żyjący członek naczelnego dowództwa LLKS A. Ramanauskas został aresztowany w 1956 roku, kiedy na Litwie ukrywało się 25 ostatnich bojowników zbrojnego podziemia15. Większość z nich zginęła w latach 1956-1959. Dopiero w 1965 roku zostali okrążeni i, nie chcąc się poddać, zastrzelili się dwaj partyzanci Litwy, którzy dwadzieścia lat przebywali w podziemiu - Antanas Kraujelis i Pranas Konćius. Ostatni partyzant "lbidem,s.%. . .'.•,v-.'.,- ":-.;-;\j W ::•,:;- • • ' . ,' - • -..<•• 13 Lietuvos gyventoju tremimai 1940-1941, 1944-1953 metais sovietines okupadnes valdzios dokumentuose, Yilnius 1995, s. 92-97. 14 N. Gaśkaite-Żemaitiene, op.cit. s. 323. 15 Informacja „O walce KBG z podziemiem nacjonalistycznym i antysowieckimi wypadkami w 1955 r.", Lietiwos Ypatingasis Archyvas (Archiwum Specjalne Litwy), f. K-l, ap. 3, b. 67/41, k. 13; Informacja naczelnika 4 zarządu mjr. Obukauskasa „O wynikach pracy KGB w 1956 r.", ibidem, k. 254-256. 852_________________________________________Aryydas Anuśauskas Litwy Stasys Guiga, którym opiekowała się wiejska kobieta, ukrywał się 33 lata (we wsi Ćinćiki rejonu święciańskiego) do śmierci w 1986 roku. Po zakończeniu otwartej wojny partyzanckiej rozpoczął się następny etap oporu. Co roku na Litwie wykrywano po kilkanaście młodzieżowych organizacji podziemnych (w 1954 roku wykryto 19 organizacji, w 1955 roku - 12), które różnymi metodami przypominały o konieczności odbudowy niepodległości Litwy. Demonstracje w Polsce i powstanie na Węgrzech w 1956 roku wywarły szczególny wpływ na aktywizację walki 0 niepodległość Litwy. Zaczęła się ona w Wilnie i Kownie w Zaduszki. Podczas rozpraszania demonstracji KGB i milicja tylko w Kownie aresztowała 80 osób. W latach 1956-1959 KGB zlikwidowało 66 podziemnych organizacji młodzieżowych16. Z czasem opór zyskał nowe, pokojowe formy protestu, ale wojna partyzancka z lat 1944-1953 zostawiła jednak głęboki ślad w świadomości wielu Litwinów i w historii walki o niepodległość. '•'•;"•• :.. 'H'vr- ••'•'• .*•:'•*«'<; . ,i; ,«;.---:/.; • ••• -i: • • Partyzancka wojna była nie tylko nieposłuszeństwem wobec okupującej Litwę władzy Związku Sowieckiego. Społeczeństwo traktowało partyzantów jako prawowitą władzę wojskową i polityczną w podziemiu, nie podtrzymywaną przez nikogo z zewnątrz. Narodowe litewskie podziemie zaufało zasadom Karty Atlantyckiej, później - Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka przyjętej 5 grudnia 1948 roku przez ONZ, genewskiej konwencji z 12 sierpnia 1949 roku. Ale te międzynarodowe akty prawne okupowanym krajom bałtyckim nie gwarantowały niepodległości. Orientacja wielkich mocarstw na utrzymanie pokoju i równowagi sił w spustoszonej przez wojnę Europie zmusiła liderów \ litewskiego podziemia do wyboru innego celu - zachowania sił narodu, jako potencjału • gospodarczego i kultury w warunkach okupacji sowieckiej. Dlatego przeszkadzano l w tworzeniu okupacyjnych organów władzy, bojkotowano przymusową mobilizację do ! okupującej kraj Armii Czerwonej, sprzeciwiano się wywózce mieszkańców, niszczeniu l gospodarki i własności prywatnej, przymusowej kolektywizacji rolnictwa. Po rozpoczę- j ciu zimnej wojny, szczególnie w latach 1948-1949 podczas stalinowskiej blokady Ber- t lina, a w latach 1950-1953 podczas wojny w Korei, oczekiwano na konflikt wojenny j 1 pomoc krajów Zachodu w odzyskaniu niepodległości. Dowództwo zbrojnego podzie- l mia miało zamiar podjąć odbudowę państwowych i wojskowych instytucji Litwy i zor- j ganizować demokratyczne wybory parlamentarne. k W czasie wojny partyzanckiej do szeregów zbrojnych bojowników włączyło się p około 50 tysięcy osób, z czego około 20,2 tyś. zginęło. Inni zostali wzięci do niewoli, f aresztowani, uwięzieni w łagrach albo rozstrzelani. W czasie wielkiego terroru komuni- \ stycznego około 143 tysięcy mieszkańców Litwy wywieziono do łagrów, około 40 16 „Lista zlikwidowanych, wziętych do niewoli i zalegalizowanych partyzantów" mjr. Obukauskasa z 27 I 1957, ibidem, k. 270-273; Meldunek K. Liaudisa do naczelnika 4 zarządu KGB ZSSR gen. lejtnanta Pitowranowa z 1711958, ibidem, b. 70/2, k. 105-108. Litewska antysowiecka partyzantka i konspiracja w latach 1944-1965_________________853 tysięcy rodzin litewskich (około 120 tysięcy osób) deportowano na Syberię. Były to szczególnie duże straty dla narodu, który w tym czasie liczył 2 miliony. Wojna partyzancka stała się najtragiczniejszym przykładem walki narodu litewskiego o przetrwanie i wolność, burzyła jednak mit sowieckiej propagandy o dobrowolnym wstąpieniu Litwy w skład stalinowskiego Związku Sowieckiego. Juozas Lebionka Moje Glinciszki l/l4ród działaczy AK na Wileńszczyźnie1 szczególnie zwraca na siebie uwagę zagadkowa osoba Władysława Komara, ps. Malutki, dotychczas mało znanego w historiografii tej podziemnej organizacji. Nawet w takim dziele jak Polska Walcząca, w której opisana jest działalność AK w naszym kraju, nie jest wspomniany nawet jednym słowem tak zasłużony dla tej organizacji człowiek. Wyjątek stanowi książka Longina Toma-szewskiego Kronika Wileńska 1941-1945, w której jest podana bardzo krótka biografia Wł. Komara. Jednak autor powierzchownie naświetlił kulisy jego działalności w okresie okupacji niemieckiej i nie dokonał oceny jego współpracy z władzą okupacyjną (niemiecką - dop. tłumacza) dla Armii Krajowej na Litwie. Władysław Komar urodził się w 1910 roku w majątku Raguvele (Rogówek). Przodkowie i rodzice pochodzili z bogatego ziemiaństwa, nowocześnie gospodarząc w swoim majątku. Wybudowali dwukondygnacyjny pałac w stylu klasycystycznym i stworzyli na początku naszego stulecia jeden z najpiękniejszych dworów na Litwie. W 1928 roku Komar ukończył gimnazjum w Poznaniu, następnie studiował agronomię w Akademii Rolniczej w Belgii i na uniwersytecie w Poznaniu. W 1934 roku wrócił na Litwę i do czerwca 1940 roku gospodarzył w swoim majątku. Ponieważ byt wychowywany w duchu ówczesnego polskiego patriotyzmu i atmosferze wrogo nastawionej do niepodległej Litwy, można wnioskować, że już wówczas nawiązał kontakty z wywiadem polskim. Zimą 1939/1940 roku zajmował się działalnością konspiracyjną i szpiegowaniem na rzecz strony polskiej. O jego działalności z tego okresu L. Tomaszewski napisał: Po kampanii 1 Tytuł od redakcji; pierwotny - Prekursor współpracy z Niemcami wileńskiej AK, [w:] Armia Krajova Lietwoje, Vilnius-Kaunas 1999, s. 17-21. Moje Glinciszki _ 855 wrześniowej był jednym z głównych organizatorów pomocy polskim żołnierzom internowanym na Litwie, wydając na ten cel niemałe swoje osobiste fundusze2. Ta pomoc przejawiała się w tym, że jedni wojskowi uciekinierzy z miejsc internowania z dokumentami wydanymi przez przedstawicielstwa państw zachodnich w Kownie przedostawali się za granicę, a inni (większość) przez Komara byli skierowani do Wilna do powstającej polskiej podziemnej organizacji. Komar nawiązał kontakty z organizacją Związek Walki Zbrojnej i emisariuszem polskiego rządu emigracyjnego w Kownie ppłk. Tadeuszem Rudnickim-Wie-rzbą, który kierował komórką wywiadowczą Baza „Anna"3. Na początku okupacji niemieckiej Komar nieoczekiwanie znalazł się w Wilnie i tu razem z administracją komisarza Okręgu Wileńskiego H. Vulfa organizował Landbewirtschaftungsge-sellschaft Ostland (LO) - Zarząd Gospodarstw Rolnych na Wileńszczyźnie. Początkowo byt zastępcą dyrektora tego urzędu, Niemca Kolbe, z bardzo szerokimi pełnomocnictwami. Wykorzystując to, Komar wyznaczał zarządcami majątków Polaków należących do konspiracji, którzy później zaopatrywali oddziały akowców w żywność i uzupełniali rezerwy ludzkie4. Naturalnie powstaje pytanie, w jaki sposób Polak Komar zdobył zaufanie Niemców i otrzymał odpowiedzialne stanowisko, kto gwarantował jego wierność Rzeszy oraz niemieckim interesom w Ostland? Według panującego w hitlerowskich Niemczech porządku mogło to zrobić gestapo lub Abwehra (wywiad wojskowy). A więc jeszcze przed rozpoczęciem wojny między Niemcami a Związkiem Sowieckim Komar zapewne byt dobrze znany wywiadowi niemieckiemu lub organom bezpieczeństwa. Na razie nie wiadomo, gdzie przebywał Komar od czerwca 1940 roku do czerwca 1941 roku. Może jako ziemianin ukrywał się przed represjami NKWD na Litwie lub był za granicą? Gdyby ten czas spędził w Niemczech, wówczas byłoby jasne, gdzie i kiedy wywiad niemiecki nawiązał z nim kontakt lub przygotował go do pracy w okupowanej Litwie. Jakby to nie było, taki człowiek jak Komar byt bardzo potrzebny niemieckim władzom, bo pasował jako pośrednik między nimi a wojskowym polskim podziemiem. Obydwie strony i pośrednika powinny łączyć nienawiść do Sowietów i wspólna walka z sowiecką partyzantką, a trochę później, po niepowodzeniach Wechrmachtu na froncie wschodnim, również groźba sowieckiej inwazji na kraje bałtyc- 2 L. Tomaszewski, Kronika Wileńska 1941-1945, Warszawa 1991, s. 188. 3 Ibidem; A. Bubnys, Lenkupogrindis Lietuvoj'e 1939-1940, Kaunas 1994, s. 15. 4 L. Tomaszewski, op.cit., s. 188-189. 856 Wspomnienia _ Juozas Lebionka kie. Niemcy mogli zaufać Komarowi, ponieważ ze względu na pochodzenie był on wrogiem Sowietów. Komisarz Okręgu Wileńskiego H. Vulf i inni wysocy dygnitarze niemieccy na Litwie na pewno dobrze wiedzieli, że Komar jest pełnomocnikiem AK („wtyczką"), i to było im na rękę. Byli pewni, że AK również mu wierzy. Inaczej mówiąc, Komar miał pełnomocnictwa do działania obydwu stron. Przez krótki okres pracując we wspomnianym urzędzie, stworzył podwaliny zaopatrzenia w produkty spożywcze niezbędne do egzystencji oddziałów AK. Zasługi Komara dla Armii Krajowej na Litwie są nie mniejsze niż jej dowódcy A. Krzyżanowskiego, ps. Wilk, który sprawował tylko dowództwo wojskowe. Znaczenie Komara nie zmniejszyło się w wileńskim AK po jego odejściu ze stanowiska zastępcy dyrektora, na którym zmienił go Niemiec Hofmann. Został on administratorem ano-wilskiej grupy gospodarstw rolnych, najsilniejszej na Wileńszczyźnie. Gospodarstwa te znajdowały się opodal Wilna, tworzyły bazę ekonomiczną i rezerwę kadrową, szczególnie potrzebną Armii Krajowej szykującej się do operacji „Ostra Brama". Jak ważną rolę pełnił Komar w Armii Krajowej, współpracując z okupacyjnymi władzami niemieckimi na Litwie, pozwala zrozumieć pilny telegram policji bezpieczeństwa na Litwie z 24 czerwca 1944 roku do dowódcy policji bezpieczeństwa Ostlan-du w Rydze, podpisany przez SS sturmbahnfurera Boehme. Opisując wydarzenia z 20 czerwca w Glinciszkach - rejon wileński - i śmierć Komara, autor telegramu poświęcił mu prawie połową tekstu. Niezadługo po tym incydencie (starcie litewskiego batalionu policji z oddziałem AK Łupaszki i rozstrzelanie cywilnej ludności w Glinciszkach - J. L.) z wileńskiego 10 centrum przybył baron polski von Komar, pełnomocnik oddziału Wileńskiego 10, w towarzystwie Niemca Hofmanna do oglądnięcia gospodarstwa rolnego. Litwini, mimo sprzeciwu Niemca z Rzeszy, Komara uprowadzili i natychmiast rozstrzelali. Bliscy von Komara zamieszkali w Wilnie poprosili przewieźć zwłoki do Wilna i tam pochować. Taką samą prośbę powtórzyło i kierownictwo 10, zwracając się do filii wileńskiej mego urzędu. 23 czerwca 1944 r. wydałem takie rozporządzenie: W sprawie pogrzebu barona von Komara nie ma żadnych zastrzeżeń. Zwłoki muszą być włożone do trumny w tym samym miejscu, gdzie są teraz, i przewiezione do Wilna bez żadnych uroczystości, nie wzbudzając powszechnego zainteresowania. Ponieważ proces zepsucia zwłok mógł być zaawansowany, w interesach zdrowotnych nie może być mowy o przebywaniu trumny w kościele. Zwłoki natychmiast muszą być Moje Glinciszki 857 wiezione na cmentarz i od razu pochowane. W żadnym wypadku nie można ogłaszać daty pogrzebu. W uroczystościach pogrzebowych mogą uczestniczyć tylko najbliżsi. Całą ceremonię muszą śledzić uważnie i niezauważalnie dla otoczenia urzędnicy w cywilnym ubraniu. Poza tym 10 doniosto, że w swoich pomieszczeniach w Wilnie razem z współpracownikami przewiduje się zorganizować skromny żałobny obiad. Do tego nie ma żadnych zastrzeżeń. Jeżeli przedstawiciele 10 chcą uczestniczy ć wpogrzebie, muszą jechać na cmentarz, nie wzbudzając powszechnego zainteresowania5. 29 czerwca 1944 roku policja bezpieczeństwa Ostlandu w Rydze udzieliła zgody na to wspomnianemu SS sturmbahn-furerowi Boehme6. Zmarły został pochowany na cmentarzu Rossa. W telegramie Komar byt nazwany „polskim baronem". Sprawdzając dokumenty rodziny Komarów, znajdujące się w Litewskim Archiwum Historycznym (f. 391), a także inne informacje na temat pochodzenia szlachty litewskiej i samego W. Komara oraz metryki chrztu7 jego i jego braci i sióstr nie wynika, by rodzina Komarów miała jakieś tytuły. Nie wiadomo więc, czy sam Komar nazywał siebie baronem, czy celowo przypisał mu ten tytuł kierownik policji bezpieczeństwa na Litwie SS sturmbahnfurerowi Boehme. Naszym zdaniem mniej wiarygodny jest wariant pierwszy. Tytułując W. Komara „polskim baronem", Boehme prawdopodobnie chciał wyolbrzymić winę litewskiego batalionu policji w Podbrodziu*. Zamordowany został nie tylko szeregowy Polak, lecz baron, odpowiedzialny niemiecki urzędnik, którego pochodzenie na pewno było niemieckie... l jeszcze jedno pytanie: przed kim administracja niemiecka chciała zachować w tajemnicy pogrzeb Komara i swoje w nim uczestnictwo? Można przypuszczać, iż chciano to ukryć przed społecznością litewską i polską, by nie ujawnić wciąż wzmacniającej się współpracy hitlerowców i wileńskiego AK. Znamienne i to, że LO, w którym Komar pracował przez cały czas okupacji niemieckiej, zdążyło jeszcze w ostatnim numerze wy- * Wtadystaw Komar został zaktuty bagnetami w Podbrzeziu w czasie większej akcji pacyfikacyjnej w Glinciszkach prowadzonej przez żołnierzy Litewskiego Korpusu Pomocniczego. Zamordowali oni wówczas 39 osób narodowości polskiej, w tym dzieci i starców (red.). 5 Państwowe Archiwum Rosyjskiej Federacji, f. 504, op. 1, d. 10. Tekst telegramu przedstawi) A. Bubnys. 6 Ibidem. 7LVIA, f. 1375, ap. 1,b. 12, k. 47. 858 Wspomnienia Juozas Lebionka dawanej przez okupantów w Wilnie gazecie „Goniec Codzienny" z 28 czerwca 1944 roku, nr 898, wydrukować poświęcony mu nekrolog: 20 czerwca 1944 r., będąc na stanowisku służbowym, zginął ś.p. Władysław Komar, administrator anowilskiej grupy gospodarstw. Był zasłużonym organizatorem LO w okręgu wileńskim, potem jako administrator tej grupy. Był on godnym zaufania i serdecznym współpracownikiem. Serdecznie ubolewamy z powodu jego zgonu. Landbewitrschaftungsgesellschaft Ostland m.b. H. Nebenstelle Wilna. Ubolewanie i zatroskanie Niemców z powodu śmierci pełnomocnika AK i hitlerowskiego sługusa Komara, ps. Malutki, telegram gestapo i zemsta na jego zabójcach - żołnierzach batalionu policji litewskiej i nareszcie nekrolog w gazecie „Goniec Codzienny" - wszystko to wskazuje, że zmarły był ważną „polską kartą" w ich rękach. Bez wątpienia był on jedną z najważniejszych osób działających w polskim podziemiu. Z danych o bliskich Komara, ich kontaktach z niemiecką administracją można przypuszczać, że dowództwo Rzeszy miało go w rezerwie, by w razie potrzeby wciągnąć do marionetkowego polskiego rządu w Generalnym Gubernatorstwie. Dwóch najważniejszych opiekunów wspierających ich na Litwie - Władysława Komara, ps. Malutki i komisarza okręgu wileńskiego Horsta Vulfa - doczekało się podobnego końca: pierwszego za próbę uchylenia się od odpowiedzialności za zdradę interesów Ojczyzny zastrzelili litewscy żołnierze, drugi wkrótce po operacji „Ostra Brama" został, zdaje się, zastrzelony przez samych Niemców8 za to, że uzbroił i popierał akowców, którzy w czasie ofensywy sowieckiego wojska na Wilno, bojąc się odwetu za kolaborację z Niemcami i walkę z sowieckimi partyzantami, otrzymaną broń od Niemców zwrócili przeciwko nim. 8 Z.S. Brzozowski, Litwa-W/lno 1910-1945, Londyn 1987, s. 108. Z.A. Siemaszko, Wileńska AKa Niemcy, „Zeszyty Historyczne" (Paryż) 1994, z. 110. Nina Stużyńska (Mińsk) Antysowiecka konspiracja i partyzantka Zielonego Dębu na terenie Białorusi w latach 1919-1945 Jeszcze w 1919 roku w białoruskich pismach ukazały się wiadomości o działalności bojowej „zielonych partyzantów", nazywanych żołnierzami Armii Zielonego Dębu1. Autorem drukowanego wtedy dziennika członka Zielonego Dębu był młody, ale już dosyć znany pisarz białoruski Wiaczesław Adamowicz, używający pseudonimu literackiego „Dziergacz"2. Ówczesne europejskie gazety pisały o nieznanych zielonych mścicielach i bojownikach o niezależność Białorusi, rosyjska prasa emigracyjna o białoruskich terrorystach, a sowiecka - o bandytach. Etykieta bandytów w stosunku do zielonodębowców rozpowszechniała się w historiografii radzieckiej i dominowała aż do początku lat dziewięćdziesiątych3. Właśnie wtedy zniknęły archiwalne, ideologiczne i polityczne przeszkody poznania prawdy o anty-bolszewickim ruchu oporu na Białorusi. W tym czasie, gdy w świadomości radzieckiego czytelnika przez długi czas Zielony Dąb (ZD) był typowo bandycką organizacją, zagraniczne źródła, w pierwszej kolejności polskie, zawierały dosyć obiektywne informacje. I tak w 1928 roku polski informator podawał: (...) początek [ZD] bierze z tego czasu, gdy armia rosyjska pod naciskiem wojska niemieckiego wycofała się z białoruskiego terytorium. Żołnierze i Białorusini, którzy podlegali mobilizacji i nie chcieli nikomu służyć, zorganizowali w lasach własne oddziały partyzanckie nazywając je „zielonymi". Początkowo byli to dezerterzy bez określonego planu działalnia, ale o pewnym politycznym i narodowym zabarwieniu. W okresie okupacji bolszewickiej w latach 1918-1919 „zieloni" prowadzili akcję dywersyjną. Z biegiem czasu działacze białoruscy próbowali wziąć ten ruch w swoje ręce. W1919 roku powstała białoruska partia chłopska Zielony Dąb, która dążyła do utworzenia Białoruskiej Republiki Ludowej znajdującej się w so- 1 „Zwon" 1919, nr 12, 13, 21; „Biełaruś" 1919, nr z 29-30 XI. 2 Tego samego pseudonimu Adamowicz używał jako członek partii i przywódca oddziału zbrojnego. 3 A. Sidorienko, Klassowaja borba w biehrusskoj dieriewnie w pierwyj god wosstanowitielnogo pierioda (1921), Mińsk 1951; W. Krutalewicz, Bież narodnaj apory, „Połymia" 1967, nr 2; Tenże, Na krutym pawarocie, „Połymia" 1978, nr 2; N. Staszkiewicz, Prigowor riewolucii. Kruszenije antisowietskogo dwiienija w Bietorussii, 1917-1925, Minskl985. ., -...,... . , . 860___________________________________________Nina Stużyńska juszu z Polską. Partia wspólnie z Wojskiem Polskim tworzyła oddziały przeciwko bolszewikom i ich stronnikom4. Należy podkreślić, iż inne źródła pozwalają udzielić innych odpowiedzi na pytania o czas powstania organizacji, jej politycznych i wojennych sojuszników. Są to materiały Archiwum Narodowego Republiki Białoruś i akta śledcze członków Zielonego Dębu, których w różnym okresie aresztowało GPU-NKWD. Analizując i porównując zeznania szefa Sztabu Głównego ZD Włodzimierza Ksieniewicza, ps. „Gracz", który dobrowolnie poddał się GPU w październiku 1924 roku, atamanów ZD Włodzimierza Kruka (Kon-stantin Wiediukow, Wadim Chołodnyj) i Antona Samusiewicza, rozstrzelanych w Mińsku w 1923 roku, ze „wspomnieniami" Iwana Pieszki, ps. „Gustoles" z 1939 roku, jak również z materiałami agenturalnymi, możemy wyciągnąć nowe wnioski. Czasem powstania Zielonego Dębu, jako ruchu opozycyjnego w stosunku do władzy sowieckiej, mającego szerokie podłoże społeczne, ale żywiołowego i nieukształtowanego (kilkadziesiąt samodzielnych oddziałów partyzanckich) jest naprawdę rok 1919. Uważam, że Zielony Dąb jako ukształtowana organizacja polityczna - białoruska partia chłopska, pojawiła się na jesieni 1920 roku. Do dzisiejszego dnia nie było nic wiadomo o istnieniu w strukturach ZD centrum bojowego - Głównego Sztabu oddziałów partyzanckich. Z zeznań Ksieniewicza, ps. „Gracz" wynika, iż „ojcem chrzestnym", opiekunem, i, trzeba się domyślać, inicjatorem Głównego Sztabu już istniejącego „zielonego" ruchu partyzanckiego był Białoruski Komitet Polityczny (dalej BKP) - prawicowa polonofilska organizacja polityczna. Organizacja ta ogłosiła się rządem przy Naczelniku Państwa Białoruskiego, generale Bułaku-Bałachowiczu po zajęciu w październiku 1920 roku Pińska i Mozyrza. Komitet, starając się zabezpieczyć generałowi, a przede wszystkim ruchowi „zielonych", szerokie poparcie ludowe, zwrócił się do Białorusinów z odezwą. Członkowie Zielonego Dębu! - czytamy w niej - Nastąpił moment historyczny wyzwolenia ojczystej ziemi od opieki bolszewickiej, od znęcania się i przemocy komisarzy, od tego terroru krwawego, co panuje z tego czasu, jak przyszli moskiewscy bolszewicy. 25 października [ 1920] prawdziwy syn Białorusi, dowódca Ludowej Armii Ochotniczej - białoruski „ bać-ka" Bułak-Bałachowicz, którego jeszcze zeszłego roku oczekiwali wszyscy zielonodębow-cy, przeszedł linię demarkacyjną ustaloną przez ryski pokój preliminaryjny i zatknął nasz sztandar na wyzwolonej ziemi białoruskiej i idzie dalej, żeby wypędzić z naszej Białorusi - męczenniczki, jej zajadłych wrogów - bolszewików komunistów i oświadczyć całemu światu, że my Białorusini, jak i inne narody możemy żyć niezależnie i nie dopuścimy do tego, żeby na naszej ziemi gospodarzył ktoś inny5. W odezwie zostały podkreślone i zasługi „zielonych": Wasze sławne sprawy (...) w lasach i błotach Polesia, w powiecie borysowskim, na Smoleńszczyźnie i w innych miejscach, są dobrze znane 4 Krótki zarys zagadnienia białoruskiego, Warszawa 1928, s. 98-99. 5 Akta śledcze W. Ksieniewicza, Archiwum KGB Republiki Białoruś (dalej KGB RB). Antysowiecka konspiracja i partyzantka Zielonego Dębu na terenie Białorusi w latach 1919-1945 861 poza granicami Białoruś?1. BKP wzywał do zjednoczenia się w walce o niepodległą Białoruś i obiecał, że: historia na swych stronach zlotymi literami wpisze imiona zie-lonodębowców, którzy podnieśli sztandar walki o wolność i niepodległość i ratowali swoją ojczyznę od cudzoziemców1. Naprawdę jednak na razie nie historia, a CzK-GPU-NKWD ujawniły w śledczych i sądowych sprawach imiona zielonodębowców, a Gułag starł ich w proch obozowy. Przewodniczący BKP Wiaczesław Adamowicz, znany polityk białoruski, wcześniej pułkownik armii carskiej, był ojcem Wiaczesława Adamowicza, ps. „Dziergacz". Adamowicz senior, według świadectwa Ksieniewicza, ps. „Gracz", zajmował się formowaniem zdatnego do boju, wpływowego sztabu, poszukiwał sojuszników politycznych i źródeł finansowego zabezpieczenia. W pierwszym okresie pomagał mu Sztab Generalny i wywiad Polski. Adamowicz senior utrzymywał dobre stosunki z Naczelnikiem Państwa Polskiego Józefem Piłsudskim. Przedstawiciele Zielonego Dębu wychodzili z założenia, iż sojuszników trzeba mieć wielu, interesy Białoruś ma jednak swoje. W różnych okresach swej działalności zielonodębowcy współpracowali więc z różnymi społecznymi i politycznymi kołami Polski, Rosji (od sawinkowinców do monarchistów), ukraińskimi atamanami (Petlurą) i innymi. Jesień 1920 roku była czasem decydującego określenia białoruskiej strategii politycznej, zaznaczenia narodowych interesów, których celem było stworzenie niepodległego państwa. W tym okresie zostało przygotowane i przeprowadzone powstanie słuckie (październik-grudzień 1920 roku), największa antysowiecka akcja zbrojna. Przebiegało ono następująco. Kiedy w czasie rozmów w Rydze Rosja i Polska gotowe były zaspokoić własne interesy kosztem rozbioru Białorusi, 14 listopada 1920 roku 107 delegatów na zjeździe Słucczyzny (obecnie terytorium rejonów słuckiego, kopylskiego, kleckiego, soligorskiego i częściowo mińskiego) postanowiło ogłosić Słucczyznę terenem niepodległej Białoruskiej Republiki Ludowej (Biełaruskaja Narodnaja Respublika - BNR)8 i nie wpuszczać Armii Czerwonej w granice powiatu słuckiego. O uchwałach zjazdu powiadomiono społeczność międzynarodową. Decyzją zjazdu zostały również zorganizowane tymczasowe władze cywilne - Białoruska Rada Słucczyzny. Ogłoszono mobilizację i w ciągu trzech dni powstała Pierwsza Brygada BNR, licząca około 4000 szeregowych i 50 oficerów9. Kierownictwo polityczne należało do przedstawicieli białoruskich socjalistów-rewolucjonistów, liderów słuckiej organizacji partyjnej - Włodzimierza Prokulewicza, Pawła Za wryda, Marka Oświęcimskiego i innych10. ''Ibidem. . • 1 Ibidem. 8 Ibidem. 9 Gosudarstwinnyj Archiw Rossijskoj Fiedieracji (Państwowe Archiwum Federacji Rosyjskiej (dalej: GARF), f.5875,op. l, d. 24, k. 17. 10 W Archiwum KGB RB w sprawie śledczej „Związku Wyzwolenia Białorusi" zachowały się własnoręcznie spisane zeznania W. Prokulewicza pt. Powstanie sluckie 1920 r. 862___________________________________________Nina Stużyńska Porażkę powstania przyspieszył brak jedności w sprawie wyboru sojuszników. So-cjaliści-rewołucjoniści (eserzy) byli za samodzielnym prowadzeniem akcji, nie chcieli poparcia Polski; politycy o nastawieniu polonofilskim, głównie oficerowie sztabowi brygady powstańczej, szukali sojuszu z dowództwem Wojska Polskiego. Zjazd poparł jednak eserów i podjął uchwałę w duchu: Nie z panami, nie z komunistami, Przeciwko t Polsce i Moskwie. Rada Słucczyzny nie zawarła sojuszu również z S. Bułakiem-Ba-łachowiczem, którego armia znajdowała się w odwrocie po nieudanej wyprawie poleskiej, oskarżając go o współpracę „z lachami" i pogromy żydowskie11. Dążenie do zachowania „czystości" ruchu źle wpłynęło na działania wojenne. Po walkach (działania L bojowe rozpoczęły się 27 listopada 1920 roku) i potyczkach zbrojnych, szczególnie l zaciętych pod miastem Kopyl i w miasteczkach Siemieżowo i Wyzna (obecnie miejsco- : wość Krasnaja Słabada rejonu soligorskiego, obwód miński), powstańcy przekroczyli granicę i w końcu grudnia 1920 roku zostali internowani w Polsce12. • ••'. '•:•• Jak oświadczał w GPU W. Ksieniewicz, ps. „Gracz", zielonodębowcy pomagali w za- l opatrzeniu powstańców w broń. Do Łunińca, głównego miejsca pobytu ZD, przyjeżdżali przedstawiciele brygady BNR. Sztab ZD - na czele którego w tym gorącym momencie stanął kapitan Ksieniewicz - umówił się z Polakami w sprawie przekazania powstańcom sprzętu i broni internowanych bałachowców. Zdołano przekazać kilka skrzyń materiałów | wybuchowych. Było ich pod dostatkiem w pociągu pancernym „Bałachowiec". Co prą- | wda Polacy rozbroili już pociąg i wyposażenie wojskowe zostało przejęte i zarerejestro- l wane, ale udali, iż „kradzieży" tej nie zauważyli. W ciągu jednej nocy zielonodębowcy | przekazali broń powstańcom. Ksieniewicz, ps. „Gracz" podkreślał, że pomoc słucczanom polegała na przekazaniu kilkudziesięciu karabinów i około dziesięciu skrzynek materiałów wybuchowych. Oprócz tego wysłano 10 osób do Słucka, by nawiązały łączność. Jednak jak wynika z jego zeznań, dowodzony przez niego Sztab organizował 20^0-oso-bowe oddziały zbrojne i kierował je w miejsca potyczek do rejonu Siniawki-Siemieżo-wo. Ataman Dziergacz z 60-osobowym oddziałem przeprowadzał rajdy w okolice Sta-robina, w rejon walk powstańców z jednostkami Armii Czerwonej13. W związku ze słuckimi i poleskimi wydarzeniami w dokumentach po raz pierwszy | wspomina się Główny Sztab Oddziałów Partyzanckich ZD. Stąd można wyciągnąć wnio- r sęk, iż wyraźne formy organizacyjne, strukturę ZD przyjął jesienią 1920 roku. W tym samym okresie pojawiają się pierwsze wzmianki o nim w prasie europejskiej. Oprócz wymienionego już Włodzimierza Ksieniewicza w skład Głównego Sztabu weszli: starszy adiutant Mikołaj Kriwoszein, ps. „Korcz", były student z Mińska Iwan Pieszko, ps. ji „Gustales", sekretarz sztabu, znany pisarz białoruski Anton Jadwigin, ps. „Lewicki", pułkownik Żukowski i kapitan Fiodorow14. Sztab zaopatrywał partyzantów w dokumen- 11 Akta śledcze W. Prokulewicza, Archiwum KGB RB. 12 Ibidem. 13 Akta śledcze W. Ksieniewicza, Archiwum KGB RB. 14Ibidem. Antysowiecka konspiracja i partyzantka Zielonego Dębu na terenie Białorusi w latach 1919-1945 863 ty, drukowane blankiety, instrukcje. Dostarczano partyzantom ulotki z wezwaniami do walki z władzą sowiecką. Zaświadczenia dowódców oddziałów partyzanckich podpisane przez generała Bułaka-Bałachowicza, który piastował godność naczelnego dowódcy „zielonego" ruchu, upoważniały do otrzymywania wyżywienia z polskich magazynów w Barano-wiczach. Polacy dawali mało i niechętnie. Dlatego zielonodębowcy sporządzali nieprawdziwe listy bojowników i fałszywe sprawozdania o dokonanych bohaterskich czynach15. •••--.' Według zeznań „Gracza" zielonodębowcy często głodowali. Jeśli tylko była możliwość, łapali ryby, wymieniali tytoń na chleb. Czasem pomoc żywnościową otrzymywali z amerykańskiej kuchni dla dzieci, znajdującej się w Pińsku. Lekarstwa pochodziły z amerykańskiej misji Czerwonego Krzyża. W czasie całego okresu pobytu w Łunińcu (do wiosny 1921 roku) nie wypłacano im żadnych pieniędzy. Z tego powodu działalność bojową zielonodębowcy łączyli z handlem, a właściwie z przemytem16. , • • Główny wysiłek sztabu ZD został skierowany na koncentrację sił i koordynację działań oddziałów partyzanckich. Łuniniec odgrywał rolę tymczasowego miejsca postoju, przede wszystkim odpoczynku i przeformowania. Z całej sowieckiej strefy Białorusi zbierały się tutaj oddziały byłych bałachowskich i słuckich dowódców. Po akcjach dywersyjnych w powiatach bobrujskim i słuckim do Łunińca wracał z oddziałem Metody Korotkiewicz, współtowarzysz Bułaka-Bałachowicza, jeden z tych „niezależnych" ata-manów, którzy mieli zamiar utrzymywać dystans do różnego rodzaju organizacji politycznych takich jak Białoruski Komitet Polityczny lub Narodowy Związek Obrony Ojczyzny i Wolności, II Oddział (wywiadowczy) polskiego Sztabu Generalnego i korzystać z ich poparcia. Władze polskie przez palce przyglądały się działaniom „baćki" w Łunińcu, słuchając hymnu białoruskiego Ad wieku my spali..)1. Prasa bolszewicka najwięcej uwagi poświęcała M. Korotkiewiczowi. „Zwiazda" podała, iż jego oddział (liczący ponad 800 szabel!) prawie w całości składał się z chłopów powiatu bobrujskiego, skąd ataman pochodził. W okresie operacji bojowych przeciwko jednostkom Armii Czerwonej Korotkiewicz cieszył się poparciem ludności miejscowej, za co mieszkańcy wsi Wjuniszcze, Krukowszczyzna, Światoje, chutorów Cho-roszewo i Swachy gminy głuskiej zostali ukarani zwiększeniem podatku żywnościowego o 50%, a przewodniczącego krukowieckiej rady sołeckiej rozstrzelano18. Metody Korotkiewicz i jego dwudziestu partyzantów zostali zabici nocą 28 lipca 1921 roku w walce z czerwonoarmistami. Atamana zastrzelił przewodniczący bobrowic-kiej rady sołeckiej S. Bogomolja, który wkrótce sam zmarł z ran w wieku 24 lat. „Zwiazda", barwnie opisująca walkę, wytłumaczyła, że wśród dokumentów zabitego atamana odnaleziono odezwę do Ligi Narodów z prośbą o pomoc w walce z bolszewi- 15 Ibidem. 16 Akta śledcze Anny Dowgierd, Archiwum KGB RP. 17 Akta śledcze W. Ksieniewicza, Archiwum KGB RB. 18 „Zwiazda" 1921, z 5 X. 864___________________________________________Nina Stużyńska karni, meldunki bojowe do Bułaka-Bałachowicza i tekst rozkazu nr 15 Korotkiewieża. Treść tego ostatniego pismo przekazało w następujący sposób: „baćka" ogłosił mobilizację partyzantów, za odmowę zagroził zniszczeniem mienia i ukaraniem członków rodzin19. Brutalność i brak tolerancji to rysy charakterystyczne tego czasu. Wojna zmieniła psychikę i zachowania ludzi niezależnie od sztandarów, pod którymi walczyli. Oprócz Łunińca ZD miał bazy w rejonach nowogródzkim i mołodeckim. Sztab Główny utrzymywał stosunki z innymi organizacjami politycznymi, które działały w podobny sposób i w tym samym celu. Jedna z nich znajdowała się w rejonie miasteczka Głębokie (obecnie obwód witebski Republiki Białoruś). Bardzo mało wiemy o organizacji Za Baćkauszczyznu (Za Ojcowiznę), na jej czele stał porucznik Fiedosienia, a sztabem kierował porucznik Sokolski, członek BKP. Według zeznań „Gracza" sztaby tych organizacji współpracowały ze sobą, udzielały też sobie pomocy bojowej. Zastanawiano się również nad zjednoczeniem, ale „Dziergacz" sądził, że zaszkodzi ono czystości partii ZD, gdyż do szeregów organizacji nieświeskiej trafiły elementy przypadkowe ze skłonnością do rabunku®. Zielonodębowcy nie dążyli do zwiększenia szeregów kosztem sawinkowców. Chociaż z Ludowym Związkiem Obrony Ojczyzny i Wolności został zawarty sojusz polityczny, stosunki z nim były napięte. W 1921 roku sawinkowcy próbowali zabić „Dzierga-cza", który w wyniku zamachu został ranny. W 1921 roku, w okresie najwyższego rozwoju zielonej partyzantki, oddziały ZD działały we wszystkich powiatach Białorusi Radzieckiej. „Dziergacz" dowodził silnym zgrupowaniem partyzanckim w rejonie białoruskiego Polesia, gdzie był powszechnie znany jako ataman „Groźny". Jak twierdzi historiografia sowiecka, wyprawy dywersyjne przygotowywano na terenie „pańskiej Polski". Jednak granica z 1921 roku, która, jak pisał poeta, rozsiekła nasz kraj na pół, dla Białorusinów przez długi czas była czymś nienaturalnym. Zielonodębowcy, przeważnie pochodzący z tych terenów, czuli się jak u siebie w domu i po tej, i po tamtej stronie granicy. Rok 1921 przyniósł duże zmiany w stosunkach z Polską, która, po zaspokojeniu własnych interesów ekspansjonistycznych w wyniku traktatu ryskiego i zmuszona do wykonania jego warunków, dążyła do wydalenia ze swego terenu formacji antysowiec-kich. Samodzielna linia polityczna zielonodębowców nie podobała się polskim kołom rządzącym i późniejszym sojusznikom ZD - rosyjskiej partii monarchistycznej Bractwo Ruskiej Prawdy. Byli to sojusznicy, którzy zjednoczyli się, kierując się doraźnym interesem. Jesienią prawie całe kierownictwo ZD zostało aresztowane przez Polaków. Początkowo osadzono ich w areszcie w Nowogródku, potem umieszczono w obozie dla internowanych. Szef sztabu „Gracz" pięć miesięcy siedział w więzieniu w Grodnie. W wileńskim więzieniu Łukiszki Zielonodębowcy byli okrutnie bici. Przed organizacją poja- 19 „Zwiazda" 1921, nr z 24 VI; nr 9 VIII. 20 Akta śledcze W. Ksieniewicza, Archiwum KGB RB. Antysowiecka konspiracja i partyzantka Zielonego Dębu na terenie Białorusi w latach 1919-1945 865 wiło się pytanie: co robić dalej? „Dziergacz" proponował powrót na gospodarstwa, do normalnego życia. Jego kolega Anton Kosiński nawoływał do zachowania trzonu bojowego. Uważał, że na pewien czas należy ukryć się na poleskich bagnach, gdzie znalazł już schronienie oddział kapitana Macela, jednego z wojskowych kierowników powstania słuckiego. Tymczasowe kierownictwo organizacji razem ze starszym Adamowiczem znalazło się w Wilnie21. •> <".•••-. Na początku lat dwudziestych Sowieci, nie bez pewnych sukcesów, próbowali rozegrać białoruską kartę narodową. Dotyczyło to przede wszystkim kultury i edukacji. Być może właśnie to było jednym z powodów przejścia na stronę sowiecką niektórych atamanów ZD. Pierwszy wraz z rodziną 31 sierpnia 1922 roku przybył dobrowolnie do Mińska Michaił Kruk22. W imieniu Zielonego Dębu zaproponował on swoje usługi misji sowieckiej w Warszawie, która przygotowała jego przerzut. Jednak GPU wkrótce wyjaśniło, że Krukowi nikt żadnych poleceń nie dawał i działa on na własną rękę. Obieżyświat, awanturnik, czlowiek bez żadnego poczucia obywatelskiego - do takiego wniosku doszedł śledczy GPU23. Ciekawe, że tę opinię czekisty podzielał dowódca oddziału zielonodębowców z Ihumeńszczyzny, kapitan W. Garkowienko, który siedział w jednej celi z „Krukiem". Typowa historia typowego awanturnika i chyba nie warto byłoby poświęcać jej większej uwagi, ale historia się powtórzyła. Nocą z 7 na 8 października 1924 roku granicę przekroczył szef Sztabu Głównego ZD Ksieniewicz, ps. „Gracz". Zaproponował współpracę władzy sowieckiej w walce z polskimi okupantami. Co to było? Operacja przygotowana przez GPU, której celem była likwidacja kierownictwa organizacji czy coś innego? Wsiewołod Ignatowski, ówczesny komisarz ludowy oświaty BSRR, przesłuchiwany jako świadek w sprawie „Gracza", oświadczył, iż wysłanników ze strony polskiej nie oczekiwał i że sprawa z Graczem wygląda na prowokację24. Możemy przypuścić, że część członków ZD zawiodła się na antybiałoruskiej polityce rządu polskiego i szukała współpracy z Sowietami. Ale działalność organizacji w latach 1922-1925, a świadczą o tym dane operacyjne GPU, miała wyraźnie antyso-wiecki charakter. Zaryzykowałabym przypuszczenie, że cała intryga była sprawą Oddziału II Polskiego Sztabu Generalnego. Akcja została przeprowadzona w celu zdobycia udokumentowanych dowodów o organizacji oddziałów partyzanckich na terenie BSRR do prowadzenia dywersji po polskiej stronie Białorusi, informacji o kierunkach ruchu, bazach itd. „Gracz" sam mówił, że jest pionkiem w wielkiej grze. 2t Ibidem. n Ibidem. 23 Michaił Kruk nazywał siebie również Konstantinem Wiediukowem. Pseudonim literacki - Wadim Chołodnyj. Urodził się w 1892 r. w Kazaniu, Rosjanin. Służył w białej i czerwonej armiach, u Pellury. W 1919 r. przez pewien czas był szefem policji granicznej m. Mińska. Nawet żona dopiero po aresztowaniu poznała jego prawdziwe nazwisko. Został rozstrzelany 5 maja 1923 r. 24 Akta śledcze W. Ksieniewicza, Archiwum KGB RB. 866_____________________________________________Nina Stużyńska W latach 1922-1924 ZD aktywnie prowadził mobilizację sił. Do oddziałów brano ochotników po dokładnym ich sprawdzeniu. „Dziergacz" bał się prowokatorów. I trzeba stwierdzić, że nie bezpodstawnie - meldunki do urzędu zagranicznego GPU były sporządzane przez bliską mu osobę, mającą kontakty z generałem Bułakiem-Bałachowiczem i przedstawicielami Dwójki polskiego Sztabu Generalnego. W końcu stycznia 1923 roku dowódcy oddziałów zebrali się w Warszawie, by omówić plan działań na najbliższy okres. Okazało się, że nieduże oddziały, łącznie do 300 ludzi, nad którymi dowództwo sprawował kapitan Korotkiewicz (brat zabitego Metodego), rozmieściły się wzdłuż granicy w powiecie Łuniniec. Oddziały specjalne i tzw. grupy działań aktywnych operowały w rejonie miasteczek Mir i Radoszkowicze. Agent GPU podkreślał, że znaczna część ludzi w oddziałach to osadnicy z Galicji i Poznańskiego. Tylko kierownictwo było miejscowe. Wydaje się, iż świadczy to o tym, że Białorusini, a przede wszystkim chłopi, zaczęli tracić wiarę w zielony ruch, porzucali oddziały i wracali na gospodarkę. Anty-białoruska polityka polskich władz okupacyjnych popychała ich do tego kroku. W połowie lat dwudziestych ZD przeżywa głęboki kryzys. Wśród chłopów coraz większy sukces odnosi propaganda komunistyczna. Obiecana amnestia rodzi wiarę w pokojowe życie na własnej gospodarce. Nie sprzyjają popularności ZD jego stosunki z polskim wywiadem. Zwykli ludzie sądzą, że zielonodębowcy „sprzedali się polskiej defensywie". Przeciwko terrorystycznej działalności ZD wystąpili białoruscy posłowie na sejm. W 1924 roku powołali oni nową organizację polityczną - Białoruską Włościań-sko-Robotniczą Hromadę, której celem było osiągnięcie odrodzenia narodowego środkami pokojowymi. Hromada szeroko propagowała reformy demokratyczne, walczyła o polityczne prawa i wolność Białorusinów, którzy w wyniku traktatu ryskiego stali się mniejszością narodową na swej ziemi. Program Hromady zyskiwał coraz większe poparcie. Najbardziej atrakcyjnym jej punktem była pokojowa (parlamentarna) droga rozwiązania narodowościowych i społecznych problemów. Ludzie byli zmęczeni wojną. Nawoływania do kontynuowania walki z bronią w ręku nie znajdowały poparcia. Poważnym ciosem dla organizacji były decyzje konferencji berlińskiej, na której część przedstawicieli ruchu białoruskiego odmówiła walki o Białoruską Republikę Ludową, akceptując państwowość w formie BSRR. Jesienią 1925 roku do atamana „Dzier-gacza" nie stawił się już ani jeden ochotnik. Henryk Stroński (Tarnopol) Wielka prowokacja NKWD. Sprawa Polskiej Organizacji Wojskowej na Ukrainie w latach 1933-1938 Po rozbiorach państwa polskiego rozpoczęły się antypolskie represje, zwłaszcza w zaborze rosyjskim. Carat konsekwentnie tępił niepodległościowe dążenia Polaków, ograniczał ich życie religijne, kulturalne i spychał na margines życia gospodarczego i społecznego imperium. Kataklizm dziejowy na początku XX wieku, choć przyczynił się do odrodzenia państwa polskiego, sprawił jednak, iż rzesze ludności polskiej pozostały poza granicami II Rzeczypospolitej. Na Ukrainie sowieckiej, według spisu z 1926 roku, zamieszkiwało 476,4 tyś. Polaków. W czasach sowieckiego totalitaryzmu ludność polska na wschód od Zbrucza poniosła ogromne straty. Ta nieporównywalna pod każdym względem tragedia lat 1933-1938 jest odczuwalna po dziś dzień, rzutując na obecną kondycję polskiej mniejszości narodowej na Ukrainie. Po dokładnym zbadaniu stosunku stalinizmu do Polaków na Ukrainie uzasadnione staje się stwierdzenie, że represje wobec tej grupy etnicznej wyróżniały się okrucieństwem i rozmachem nawet na tle panującego w tamtych czasach terroru i bezprawia1. Aby zrozumieć i uświadomić sobie motywy i przyczyny stosunku władzy sowieckiej do polskiej ludności, należy wziąć pod uwagę, iż był to konflikt cywilizacyjny, który wynikał stąd, że azjatycko-rosyjski sposób i tryb sprawowania władzy przez bolszewików był sprzeczny z charakterem tradycji, której depozytariuszami byli Polacy. Faktycznie polonofobia w Rosji i na Ukrainie miała korzenie historyczne. Stalin i jego otoczenie tylko ją ożywili i nasilili, wykorzystując do celów politycznych. Chodziło przede wszystkim o stworzenie jeszcze jednego „straszaka", który pomógłby w zaostrzeniu kursu polityki wewnętrznej państwa. Fakt, że znaczna część Polaków na Ukrainie sowieckiej była zwolennikami idei Polski sowieckiej, stał się mniej znaczący niż ich pochodzenie. W dobie stalinizmu przemoc wobec społeczeństwa jako sposób rozwiązywania problemów państwa oraz utrzymania i sprawowania władzy przez jedną partię i jedną osobę 1 Zob. M. Iwanów, P/ewsz}1 naród ukarany. Polacy w Związku Radzieckim 1921-1939, Warszawa-Wroctaw 1991; J. Kupczak, Polacy na Ukrainie w latach 1921-1939, Wrocław 1994: R. Dzwonkowski, Kościół katolicki w ZSRR 1917-1939. Zarys dziejów, Lublin 1997 i inne. Henryk Stroński doprowadziło do uniwersalizmu terroru. Przemoc i ekstermizm państwowy zastosowano także w stosunkach narodowościowych, przez ograniczenie i redukcję uprawnień republik związkowych i autonomicznych, unifikację życia narodowego i łamanie odrębności grup etnicznych, przyspieszenie procesów asymilacji i rusyfikacji oraz rozproszenie narodów po całym imperium, czystki etniczne, wreszcie ludobójstwo. Nieprzypadkowe było nasilenie represyjnych działań w przededniu zbliżającej się wojny. Sowiecki dyktator dążył do usunięcia domniemanej „piątej kolumny", jej socjalnego i narodowego zaplecza, najpierw na prawobrzeżnej Ukrainie, gdzie mieszkało najwięcej ludności polskiej. Polacy na Ukrainie, w mniemaniu stalinowców, w wypadku wojny mogli stanowić poważne zagrożenie dla reżimu nie tylko z powodu miejsca zamieszkiwania, ale i niemałej ich liczby. Przywiązanie tej ludności do tradycji narodowych (przeważnie byli to potomkowie polskiej drobnej szlachty Podola, Wołynia i Ki-jowszczyzny), publiczna ich demonstracja i brak uległości wobec sowietyzacji wzmagały niechęć i wrogość ze strony władz. Organa bezpieczeństwa, mające nieograniczone prerogatywy, przedstawiały Polaków jako szpiegów, dywersantów i wrogów, doskonale pasujących do wizerunku wroga. Polacy zostali wykorzystani przez organa GPU-NKWD do nasilenia psychozy strachu i wykazania swoich zasług w zwalczaniu przeciwników „państwa robotników i chłopów". , ,,.,•.-..•• Wśród form i kierunków antypolskich represji, zastosowanych w latach trzydziestych, można wymienić: eliminację Kościoła rzymskokatolickiego oraz prześladowanie księży i osób wierzących, deportacje w głąb imperium, zniesienie autonomii terytorialnej, zamknięcie instytucji kulturalno-oświatowych i likwidację szkolnictwa2. Szczególnie dotkliwa dla całej grupy etnicznej była fizyczna zagłada ludzi, której skala zasługuje na miano zbrodni. Ostatnim akordem antypolskiej fobii było sfingowanie głośnej sprawy Polskiej Organizacji Wojskowej (POW). Po upadku reżimu komunistycznego i rozwiązaniu ZSRR oraz powstaniu niepodległego państwa ukraińskiego możliwe stało się dotarcie do materiałów archiwalnych, dotyczących sprawy POW na Ukrainie. Ich analiza pozwala stwierdzić, że była to wielka prowokacja ze strony organów GPU-NKWD. Jej celem stała się eksterminacja tysięcy Polaków, których główną winą było ich pochodzenie narodowościowe. : " Sprawa Polskiej Organizacji Wojskowej w latach 1933-1935 Geneza prowokacji sięga lat wojny i rewolucji bolszewickiej, kiedy POW rzeczywiście działała na rzecz odrodzenia niepodległego państwa polskiego, także na terenie Ukrainy. Stalinowskie organa bezpieczeństwa w nowych warunkach posłużyły się sprawą POW do rozpętania antypolskich represji w całym państwie. Na początku lat trzydziestych o przynależność do POW zostali oskarżeni członkowie kierownictwa Komu- 2 Szerzej o tym zob. H. Stroński, Represje stalinizmu wobec ludności polskiej na Ukrainie w latach 1929-1939, Warszawa 1998. Wielka prowokacja NKWD. Sprawa Polskiej Organizacji Wojskowej na Ukrainie...__________869 nistycznej Partii Polski (KPP), przebywający na emigracji w ZSRR3. W lipcu-wrześniu 1933 roku jednocześnie w Moskwie i na Ukrainie aresztowano wysoko postawionych polskich działaczy komunistycznych. Zarzucono im, że są agentami i prowokatorami należącymi do POW. Pod tym zarzutem na Ukrainie w latach 1933-1934 aresztowano ponad sto osób, przeważnie polskiej inteligencji i działaczy polonijnych. Z materiałów „śledztwa" wynikało, że tzw. Ukraińskie Centrum POW działało w ścisłym powiązaniu z polskim podziemiem w Moskwie, a do jego kierowniczego grona należeli jakoby znani polscy działacze na Ukrainie: Bolesław Skarbek-Szacki, Henryk Politur-Radziejowski, Stefan Sochacki, Konstanty Wiśniewski, Stanisław Dobrzyński i inni. Organa śledcze przypisywały POW jej dążenie do oderwania Ukrainy od Związku Radzieckiego i włączenie jej do „polsko-ukraińskiej federacji"4. Wedle GPU-NKWD, POW na Ukrainie miała rozgałęzioną strukturę. Kierownictwo miało się znajdować w Kijowie, a jego przewodniczącym miał być Bolesław Skarbek, dawny dyrektor Instytutu Polskiej Kultury Proletariackiej przy Wszechukraińskiej Akademii Nauk. Placówka ta nie miała nic wspólnego z nauką, a była jedną z instytucji komunistycznych używanych do spraw propagandowych. Natomiast oddziały POW, jak „stwierdzały" organy bezpieczeństwa, istniały w Charkowie (kierowali Jan Saulewicz i Józef Teodor), w Winnicy (Andrzej Gregorowicz), Berdyczowie (Szmidt, Strutyński) i innych miejscowościach. Zdaniem organów śledczych, członkowie POW przeniknęli do organów partyjnych i państwowych, redakcji polskojęzycznych gazet, polskich szkół i instytucji kulturalno-oświatowych, kierownictwa polskiego rejonu autonomicznego, tzn. Marchlewszczyzny5. Aresztowane osoby, jak wynika z protokołów przesłuchania, przyznały, że zajmowały się szpiegostwem, przekazując informacje do Polski. Zaznaczmy, że nie było w aktach dowodów potwierdzających owe zarzuty. Wszystko zostało oparte wyłącznie na świadectwach i zeznaniach aresztowanych. Te ostatnie były zazwyczaj wymuszane na aresztowanych torturami fizycznymi i psychicznymi oraz innymi metodami. GPU, od 1934 roku włączone do struktur NKWD, dążyło do pokazania więzi POW z „ukraińskim podziemiem nacjonalistycznym", zwłaszcza z Ukraińską Organizacją Wojskową (UWO). Miało to świadczyć o stopniu zagrożenia dla władzy sowieckiej, a także usprawiedliwić surowe postępowanie i pokazać skuteczność działań organów bezpieczeństwa. Ich szef na Ukrainie, Wsiewołod Balicki, z trybuny XII zjazdu Komunistycznej Partii (bolszewików) Ukrainy w styczniu 1934 roku, kiedy śledztwo w sprawie POW jeszcze nie było zakończone, stwierdził: My wiemy, że ukraińska nacjonalistyczna kontrrewolucja prowadziła działalność wywrotową w ścisłym związku z polskimi elemen- 3 F. Pirsów, I. Jażborowska, Międzynarodówka Komunistyczna a Komunistyczna Partia Polski, [w:] Tragedia Komunistycznej Partii Polski, Warszawa 1989, s. 47. 4 Derżawnyj Archiw Żytomyrśkoji Obtasti (dalej - DAŻO), f. R-5013, op. 2., d. 5721, t. VII, k. 319. 5 Centralny] Derżawnyj Archiw Hromadśkych Objednań Ukrainy (dalej - CDAHOU), f. 263, op. I, d. 45916,1.1, k. 86. ••"• - : .-. •'•• 870___________________________________________Henryk Stroński tami burżuazyjno-nacjonalistycznymi, zdemaskowanymi w sprawie Polskiej Oraganizacji Wojskowej6. Wkrótce zapadły wyroki. Sądowa trójka Kolegium GPU USSR wiosną 1934 roku osądziła 70 osób, przeważnie z Kijowa i Charkowa, skazując je na 3 do 10 lat łagrów, a B. Skarbka - na śmierć. Jeden z osądzonych, H. Politur, który otrzymał 10 lat łagrów, w marcu 1935 roku napisał obszerne podanie do KC WKP(b), prosząc o powtórne rozpatrzenie jego sprawy. Oświadczam - twierdził - że moje „przyznanie się" było Mamstwem, wymuszonym przez oficerów śledczych - Borysowa i Fiodorowa1. Podanie to zostało jednak bez odpowiedzi. We wrześniu 1937 roku Politura, jak i wielu innych przebywających w łagrach Polaków, wezwano na dodatkowe śledztwo, związane z rozpoczęciem w całym państwie - na podstawie rozkazu komisarza ludowego NKWD ZSRR Mikołaja Jeżowa - „operacji polskiej". Politur już 13 września ponownie został oskarżony, że zgodnie z zadaniem otrzymanym od polskiego wywiadu zajmował się na Ukrainie szpiegostwem i działalnością dywersyjną, należąc do kierownictwa P ÓW na Ukrainie*. I tym razem znów Politur przyznał się, zapewne nie bez fizycznego przymusu, do stawianych mu zarzutów. Oświadczył także, że w 1932 roku od polskiego Sztabu Generalnego otrzymał rozkaz wysadzenia mostów na Dnieprze, i nawet zaczął szykować się do jego wykonania (zadanie wręcz nieprawdopodobne), l października 1937 roku zapadł nowy wyrok -Politur otrzymał karę śmierci9. Jednocześnie z aresztowaniami Polaków w stolicy Ukrainy za rzekomą przynależność do POW fala aresztowań objęła prowincję. W lutym 1934 roku GPU w Winnicy zakończyło sporządzanie 100-stronicowego aktu oskarżenia przeciwko członkom organizacji POW na Podolu, jakoby filii wszechukraińskiej POW. Zaznaczono w nim, że powstała w 1929 roku organizacja miała powiązania i bezpośredni kontakt z polskim Sztabem Generalnym, a także z defensywą (kontrwywiadem) w Korcu i Ostrogu10. W akcie oskarżenia napisano, że placówki POW istniały w 24 rejonach obwodu winnickiego, a jej agenci najliczniej przeniknęli do polskich szkół, zakładów przemysłowych, kołchozów i Armii Czerwonej. Członkowie polskiej nielegalnej organizacji, czytamy w dokumencie, zostali wysłani przez polski wywiad na Ukrainę. Tam zwiększyli liczebność organizacji przez rekrutację wśród miejscowej polskiej inteligencji i kleru katolickiego. Na liście oskarżonych umieszczono 52 osoby. Do kierowniczego grona mieli należeć: inspektor szkół polskich obwodu winnickiego Andrzej Gregowowicz, zastępca dyrektora polskiej szkoły w Winnicy Ryszard Pakulski, wykładowca technikum elektrycznego w Winnicy Henryk Terżański, wykładowca instytutu farmaceutycznego Ka- 6 Xli ijM KP(b)U, 18-23 sicznia 1934 r. Stenohraficznyj iwit, Charkiw 1934, s. 120. 7 DAŻO, f. R-5013, op. 2., d. 5721, t. VII, k. 368. * Ibidem, k. 372. 9 Ibidem, k. 373. 1(1 Derżawnyj Archiw Winnyćkoj Oblasti (dalej - DAWO), f. P-6023, op. 4, d. 8069, t. VI, k. 2412. Wielka prowokacja NKWD. Sprawa Polskiej Organizacji Wojskowej na Ukrainie...__________871 zimierz Jankowski, dyrektor technikum w Płoskirowie Paweł Titow (Andrzej Walisz-czak)11. Jako główne kierunki działania POW na Podolu, GPU w akcie oskarżenia wskazało: tworzenie bojówek powstańczych, szpiegowsko-wywiadowczą pracę w Armii Czerwonej, zdobywanie i posiadanie broni, szkodnictwo w dziedzinie kultury i w rolnictwie. Podobnie jak w Kijowie, nie podano żadnych konkretnych dowodów „kontrrewolucyjnej działalności" POW na Podolu, a jedynie zeznania samych aresztowanych. Do sprawy dołączono narysowaną przez pracowników GPU strukturę POW z zaznaczeniem osób oraz miejscowości ich prawdopodobnego działania. Jedyna znajdująca się fotografia kilkudziesięciu karabinów przypomina raczej zdjęcie gabloty muzealnej aniżeli arsenału „szpiegowsko-powstańczej" organizacji. W winnickim akcie oskarżenia można znaleźć więcej tego rodzaju niedorzecznych, nieprawdopodobnych i bzdurnych oskarżeń, ponieważ pracownicy GPU na prowincji nie wyróżniali się zbytnio fantazją i inteligencją. Biblioteki polskie - odnotowano na przykład w oskarżeniach - nabywały dzielą starych polskich Masyków-nacjonalistów: Mickiewicza i innych. Portrety Mickiewicza, jako bojownika za narodową Polskę, umieszczono w szkołach, patriotycznych jego utworów uczono w klasach i kółkach dramatycznych. (...) Poszczególni członkowie POW podważali idee ruchu pionierskiego, tworzyli kolka nauczające historii Polski z nacjonalistycznego punktu widzenia12. Bojówki POW na Podolu były również oskarżone o przygotowania do zbrojnego powstania przeciwko władzy sowieckiej, szkodnictwo i wrogość wobec systemu kołchozowego. A wszystko znowu ograniczało się do zamiarów oskarżonych, bo dowodów w tej sprawie nie przedstawiono. Sądowa trójka przy Kolegium GPU USRR 26 lutego 1934 roku skazała: 25 osób na 3 lata łagrów, 18 osób - na 5 lat i 5 osób - na 10 lat. Pozostałych czterech aresztowanych wyłączono ze sprawy i wznowiono wobec nich nowe śledztwo13. W latach 1934-1935 zapadały wyroki stosunkowo łagodne, ponieważ represje stalinowskie dopiero się zaczynały i represyjna maszyna nabierała obrotów. W lipcu 1935 roku organa NKWD aresztowały kilka osób, jako członków POW na Wołyniu, należących przeważnie do kierownictwa polskiego rejonu, który na początku października tegoż roku został rozwiązany. Wśród nich znaleźli się: były pierwszy przewodniczący rady wykonawczej Eugeniusz Ołdakowski, były kierownik kuratorium oświaty Bolesław Biegański, były sekretarz komitetu partii Adam Kalinowski, były sekretarz komitetu komsomołu Stanisław Maj. Aresztowani zostali oskarżeni o „polonizowanie ludności ukraińskiej" na zlecenie kierownictwa POW w Moskwie i Kijowie, do czego niby miał służyć utworzony rejon polski. Chociaż oskarżeni przed aresztowaniem pracowali i mieszkali w różnych miastach (na przykład A. Kalinowski mieszkał w Mo- l " Ibidem, k. 2411. 12 Ibidem, k. 2468. 13 Ibidem, k. 2505-2509. 872____________________________________________Henryk Stroński skwie i pracował w budownictwie), w toku śledztwa dążono do przedstawienia wzajemnych powiązań między nimi w ramach POW. Zwykłe spotkania, narady, konferencje, organizowane przez polskie biura przy komitetach partyjnych (istniały do 1930 roku) z udziałem tych wymienionych osób przedstawiano teraz jako celowe działania na rzecz organizowania i koordynacji pracy „nacjonalistycznej i kontrrewolucyjnej". Podczas śledztwa i w sądzie tylko A. Kalinowski nie przyznał się do winy i stawianych mu zarzutów, ale jak pokazał wyrok, nie miało to większego znaczenia. Rozprawa toczyła się przy drzwiach zamkniętych. 15-17 lutego 1936 roku Wojskowy Trybunał Kijowskiego Okręgu Wojskowego skazał wszystkich oskarżonych na karę śmierci, a A. Kalinowskiego - na 10 lat łagrów. 7 kwietnia 1936 roku Wojskowe Kolegium Sądu Najwyższego ZSRR zmieniło częściowo wydany wyrok i wszystkich oskarżonych skazano na 10 lat łagrów14. Jednak jesienią 1937 roku decyzją trójki zapadały w łagrach wyroki śmierci. Równolegle z rozprawą nad Polakami na różnego rodzaju forach partyjnych, w ustnej propagandzie i prasie rozpętano antypolską propagandę oraz nienawiść wobec wszystkiego, co było związane z Polską i Polakami. Nieufność i podejrzliwość wobec Polaków wyrażała się w ich zwolnieniach z zakładów zbrojeniowych, kolei, deportacjach z rejonów przygranicznych do wschodnich obwodów ZSRR i do Kazachstanu. W lutym 1936 roku W. Halicki w okólniku rozesłanym do podległych obwodowych urzędów NKWD pod tytułem Orientacja w pracy polskiej zaznaczał, że do likwidacji zjawiska jeszcze jest daleko. W miejsce komórek rozgromionych, jego zdaniem, zostało utworzone nowe i mocniejsze kijowskie centrum POW, zrzeszające przybyłych z Polski „emisariuszy po linii partyjnej", w tym zajmującego stanowisko zastępcy agitpropu (wydział propagandy i agitacji) KP(b)U Józefa Konieckiego, redaktora polskojęzycznej gazety „Sierp" Janusza Sosnowicza, przedstawiciela polskiej sekcji Kominternu W. Sta-siaka i innych. Oskarżono ich, chociaż rozprawy sądowej jeszcze nie było, o przynależność do POW oraz „propagowanie ideologii nacjonalistycznej" i „kontrrewolucyjnej"15. W sprawie POW w latach 1933-1935 organa GPU-NKWD bezpodstawnie represjonowały polskich działaczy komunistycznych oraz inteligencję. Ale prowokacja ta okazała się zręcznym posunięciem, ułatwiającym antypolskie represje, więc posługiwano się tą metodą w latach wielkiego terroru. Sprawa Polskiej Organizacji Wojskowej w latach 1937-1938 Sfabrykowany na Ukrainie materiał o POW i jej rzekomo dywersyjno-terrorystycz-nej i szpiegowsko-wywiadowczej działalności postanowiono wykorzystać w Moskwie, Mińsku i wszędzie, gdzie w państwie sowieckim byli Polacy. Jeszcze we wrześniu 1935 14 DAŻO, f. R-5013, op. 2, d. 5721, t. VII, k. 377. 15 O. Rublow, W. Repryncew, Represji protyw Polakiw w Ukrajini u 1930-ti rok); „Z Archiwiw WUCzK-GPU--NKWD-KGB" Kyjiw 1995, nr 1-2, s. 140. Wielka prowokacja NKWD. Sprawa Polskiej Organizacji Wojskowej na Ukrainie...__________873 roku W. Balicki i sekretarz KC KP(b)U Mikołaj Popów decyzją Politbiura KC WKP(b) zostali zobowiązani, by na podstawie materiałów NKWD USRR przygotowali i nadesłali do KC WKP(b) obszerną notatkę o POW i związkach członków tej organizacji z osobami z polskiej sekcji Kominternu, piastującymi przeważnie wysokie partyjne i państwowe stanowiska w Moskwie16. Ówczesny komisarz ludowy spraw wewnętrznych ZSRR Mikołaj Jeżów, który zmienił na tym stanowisku Henryka Jagodę, wykorzystując i uwzględniając doświadczenia organów NKWD Ukrainy, zaczął niszczyć rzekomą „sieć POW" w stolicy, masowo aresztując Polaków w aparacie NKWD, komisariatach ludowych, instytucjach kulturalno-oświatowych i zakładach pracy. 16 stycznia 1937 roku Jeżów w raporcie dla Stalina, podając pierwsze skutki rozprawy z POW, sygnalizował w sensacyjnym tonie przystąpienie jego resortu do rozbicia najsilniejszej w Związku [Radzieckim] polskiej dywersyjno-terrorystycznej i szpiegowskiej rezydentury11. Jeżów powtórzył ową tezę na plenum KC WKP(b) w czerwcu 1937 roku, a za główną przyczynę „długiej i bezkarnej działalności" POW w ZSRR uznał to, że kierowali nią obdarzeni wielkim autorytetem, wpływowi działacze partyjni i państwowi: Tomasz Dąbal, Józef Unszlicht, Stanisław Messing, Jan Olski, Mieczysław Łogano-wski18. Wkrótce antypolskie represje rozpoczęły się z wielkim rozmachem w całym państwie. Jeżów i jego podwładni z NKWD doskonale zdawali sobie sprawę, że właśnie na „polskim materiale" mogą zebrać największe żniwo krwawych represji i wykazać się w oczach sowieckiego dyktatora. Toteż 11 sierpnia 1937 roku ukazał się rozkaz operacyjny nr 00485 z jego podpisem, poświęcony wyłącznie sprawie POW. Analiza tego dokumentu pozwala stwierdzić, iż był wzorowany na sfingowanych materiałach z lat 1933-1935 z Ukrainy. W rozkazie podkreślano, że po zlikwidowaniu lokalnych grup POW praca nie została zakończona, dlatego organom NKWD nakazywano przeprowadzenie od 20 sierpnia do 20 listopada „operacji polskiej". W praktyce trwała ona cały rok. W dokumencie nakazywano aresztować wszystkich Polaków, którzy w latach poprzednich pojawiali się w sprawie POW, jeńców wojennych i emigrantów z Polski, aktywnych działaczy ruchu polonijnego itp. Zaznaczono, żeby najaktywniej likwidować POW na Ukrainie, gdzie jakoby aparat NKWD Ukrainy nie rozwinąl wtedy (w latach 1933-1935 - H.S.) śledztwa w zakresie potrzebnym do calkowitego zdemaskowania POW na Ukrainie. (...)19. Ta sugestia została przyjęta ze szczególną żarliwością przez kierownictwo NKWD na Ukrainie i jej nowego szefa, Izraela Leplewskiego, i służyła jako zachęta do intensywnych antypolskich represji. Już do l listopada 1937 roku na Ukrainie aresztowano 19 030 obywateli, zakończono śledztwo wobec 7069 osób, z których na śmierć skazano 16 CDAHOU, f. l, op. 16, d. 12, k. 275. 17 N. Pietrow, Polska operacja NKWD, „Karta" 1993, nr 2, s. 25. 18 Ibidem. 19 J. Szapowal, W. Prystajko, W. Zolotariow, CzK-GPU-NKWD w Ukrajini: osoby, fakty, dokumenty, Kyjiw 1997, s. 376-377. 874___________________________________________Henryk Stroński 4 885, a pozostałych zazwyczaj na 8-10 lat łagrów20. Najwięcej Polaków represjonowano w Winnicy, Kijowie, Żytomierzu, Dniepropetrowsku, Odessie oraz w miasteczkach i wsiach Podola i Wołynia. Szczególnie dbano o usunięcie Polaków spośród pracowników stacji kolejowych. W marcu 1938 roku do Żmerynki, gdzie znajdowała się największa na zachodnim kierunku kolejowa stacja węzłowa, przybył nowo mianowany naczelnik winnickiego obwodowego urzędu NKWD Iwan Korabiów i na zwołanej naradzie miejscowych enkawudzi-stów powiadomił o ujawnieniu w Winnicy „szeroko rozgałęzionej polskiej organizacji kontrrewolucyjnej". Poinformował także, że aresztowani jej członkowie przyznali się do winy i w kategorycznej formie zażądał, by w ciągu 2-3 dni zdemaskować u siebie PO W21. Mikołaj Smirnow, w owym czasie pracownik NKWD w Żmerynce, po latach zeznawał: Po tej naradzie rozpoczęty się masowe aresztowania Polaków: kolejarzy, robotników, kołchoźników, a także innych bliskich nam socjalnie ludzi. Aresztowań dokonywano bez dostatecznych dowodów kompromitujących, przeważnie kierowano się tylko pochodzeniem narodowościowym, i w rezultacie mało kto z Polaków pozostał na wolności22. W kwietniu 1938 roku w Żmerynce i okolicach aresztowano setki Polaków. Szantażem, strachem i biciem zmuszano ich, by przyznawali się do przynależności do POW, o której nie mieli pojęcia. Protokolantom nakazano, by nie notowali w protokołach zaprzeczeń oraz pozytywnych opinii świadków o aresztowanych. Potrzebne NKWD zeznania otrzymywano w wyniku zbiorowych przesłuchań przy zastosowaniu wobec aresztowanych fizycznego nacisku i tortur. Podobne przesłuchania enkawudziści nazywali pomiędzy sobą „koncertami". Aby przyspieszyć rozprawę nad ludnością polską do Żmerynki przybył naczelnik oddziału śledczego drogowo-transportowego wydziału NKWD w Winnicy, Bogdanów, który oświadczył miejscowym pracownikom NKWD: Z wrogami żartować nie będziemy. Jeżeli dwu-trzech zdechnie, nic strasznego nie będzie, nikt z was odpowiadać nie będzie, odpowiadam ja swoją głową i legitymacją partyjną2^. I tak biciem i torturami wymuszano na niewinnych ludziach przyznanie się do przynależności do POW. Z podpisanych przez nich protokołów wynikało, że systematycznie przekazywali polskiemu wywiadowi informacje o węźle kolejowym, wojskowym garnizonie, stanie dróg oraz ilości ziarna w magazynach. Wyrokiem trójki Polacy zostali rozstrzelani jesienią 1938 roku24. W lutym 1938 roku M. Jeżów przybył do Kijowa w celu przedstawienia nowego komisarza ludowego spraw wewnętrznych republiki Aleksandra Uspieńskiego. W swoim 20 Ibidem,!,. 169. 21 A. Malyhin, Czerwona akula. (Jezowszczyzna na Winnyczyni), Winnycia 1995, s. 25. 22 Czenvonio żorna. Spohady represowanych, czleniw jkh rodyn, swidkiw represji, Winnycia 1994, s. 10. 23 A. Malyhin, op.cit., s. 25. 24 Ibidem, s. 26. Wielka prowokacja NKWD. Sprawa Polskiej Organizacji Wojskowej na Ukrainie... 875 wystąpieniu przed funkcjonariuszami NKWD ostro skrytykował poprzednią ich działalność i wyraził niezadowolenie z żółwiego tempa demaskowania i rozgromienia ukraińskich, polskich, niemieckich i innych „nacjonalistów". „Żelazny komisarz" zarządził w najbliższym czasie rozstrzelanie na Ukrainie jeszcze 30 tyś. „wrogów"25. W tym samym czasie nastąpiła zmiana politycznego kierownictwa Ukrainy. Dotychczasowy I sekretarz KC KP(b)U Stanisław Kosior, Polak z pochodzenia, został przeniesiony do Moskwy, a na jego miejsce Stalin przysłał Nikitę Chruszczowa. Los Kosiora okazał się przesądzony. Wkrótce w Kijowie został aresztowany i rozstrzelany jego brat Kazimierz Kosior, zastępca komisarza ludowego gospodarki leśnej Ukrainy. Wymuszono na nim przyznanie się do członkostwa w Komendzie Głównej POW na Ukrainie, a także do bycia agentem wywiadu niemieckiego oraz do współpracy z trockistami i ukraińskimi nacjonalistami26. W praktyce NKWD liczyły się nieprawdopodobne oskarżenia. W maju 1938 roku w Moskwie został aresztowany S. Kosior, któremu zarzucono przynależność do kierownictwa POW i kontakty ze służbami specjalnymi obcych państw. Przez pewien czas odrzucał on oskarżenia, ale w końcu został złamany, przyznał się do „winy" i w maju 1939 roku został rozstrzelany27. Po głośnym i efektownym pogromie POW w Kijowie i na Podolu wielu funkcjonariuszy NKWD awansowało na wysokie stanowiska, otrzymało z tym związane poważne materialne korzyści i przywileje. Jesienią 1937 roku, po utworzeniu obwodu żytomier-skiego, miejscowi enkawudziści przystąpili do fabrykowania sprawy tzw. Wołyńskiego Centrum POW, co przyniosło apogeum ludobójstwa ludności polskiej w omawianym czasie. Od marca do maja 1938 roku na Wołyniu trwały intensywne aresztowania Polaków, a 23 czerwca naczelnik obwodowego urzędu NKWD Grigorij Wiatkin podpisał 124-stronicowy „Końcowy akt oskarżenia w sprawie uczestników Polskiej Organizacji Wojskowej - POW", a właściwie jej wołyńskiej centrali. Jak podano w dokumencie, od 1935 roku POW na Wołyniu kierował dyrektor polskiej szkoły nr 14 w Żytomierzu Włodzimierz Fojna, a w jej skład wchodziło 100 mieszkańców Żytomierza i rejonu28. Ciekawe, że wśród tej grupy rzekomych peowiaków, oprócz Polaków, znalazło się 9 Ukraińców, 2 Rosjan, Łotysz i Żyd. Ogólnikowe sformułowania, powtarzanie typowych stwierdzeń, wyolbrzymione i nieprawdopodobne zamiary - oto charakterystyczne cechy stawianych zarzutów. Zwraca uwagę fakt, że aresztowani pracowali w polskich szkołach, piekarni miejskiej, sieci wodociągowej, leśnictwie, kołchozach, co ułatwiało fabrykowanie powiązań między ludźmi w ramach rzekomej organizacji podziemnej. Oskarżenia musiały odpowiadać protokołom zeznań aresztowanych, które zostały dołączone do sprawy. Ich analiza świadczy bez wątpienia o wytwarzaniu treści pasujących do wizji i potrzeb kierownictwa NKWD, starającego się przedstawić spreparowane zamiary POW. W sprawie nie wy- 25 DAŻO, f. R-5013, op. 2, d. 5721, t. VII, k. 39. 26 J. Szapowat, Ukrajina 20-50-ch rokiw: storinky nenapysanoji istoriji, Kyjiw 1993, s. 246. 27 Ibidem. 28 DAŻO, f. R-5013, op. 2, d. 5721, t. VII, k. 1-124. 876___________________________________________Henryk Stroński mieniono prawie żadnych konkretnych czynów ludzi czy organizacji, odnotowano jedynie zamiary zrelacjonowane przez samych oskarżonych. Na mocy decyzji trójki urzędu NKWD żytomierskiego obwodu z 22 września 1938 roku 100 osób po tej sprawie zostało skazanych na śmierć; wyrok wykonano 28 września tegoż roku29. Następnego dnia przed trójką w Żytomierzu postawiono następną grupę rzekomych członków POW, w sumie 129 osób. Byli wśród nich przeważnie mieszkańcy byłej Marchlewszczyzny i rejonu baranowskiego, aresztowani z powodu polskiego pochodzenia. 29 września wszyscy oni zostali rozstrzelani w Żytomierzu30. Najliczniejszą znaną nam do tej pory grupą Polaków represjonowanych na mocy decyzji trójki z 28 września 1938 roku była grupa zwykłych kołchoźników, robotników zakładów przemysłowych, nauczycieli szkół polskich i innych mieszkańców żytomierskiego obwodu. Sprawa śledcza, obejmująca 19 grubych tomów, zawiera oskarżenia, zeznania aresztowanych i świadków, które miały demaskować kontrrewolucyjną i wywrotową działalność polskiego podziemia na Ukrainie. W związku z tą sprawą 4 października 1938 roku rozstrzelano 408 osób31. Technologię tego ludobójstwa znamy dzięki zachowanym i dostępnym dzisiaj materiałom śledczym dotyczącym sprawców i wykonawców represji - byłych oficerów śledczych żytomierskiego urzędu NKWD. Otóż jeden z nich, Grigorij Basaj 19 lutego 1939 roku zeznawał, że z polecenia swoich zwierzchników ze spisu mieszkańców wypisywał Polaków i sporządzał przeciwko nim fikcyjne oskarżenia, a następnie wydawał rozkazy aresztowania32. Podobna praktyka była wtedy przyjęta w Winnicy, Kijowie, Berdyczowie, Płoskirowie i innych miastach. „Operacja polska" została przeprowadzona z olbrzymim rozmachem. Liczba ofiar była najwyższa wśród narodowości, które objęła akcja NKWD. Na Ukrainie wyróżniała się ona szczególnym okrucieństwem. Według niekompletnych danych tylko w latach 1937-1938 w ZSRR było represjonowanych 134 519 Polaków (dane na 10 lipca 1938 roku), w tym na Ukrainie - 53 64133. Inne dane świadczą, iż w tych latach w sprawie POW na Ukrainie aresztowano 56 516 osób, w tym 44 467 Polaków. Z wymienionej liczby 39 644 osoby zostały skazane na karę śmierci, kilkuletnie więzienia, łagry34. Rewizje wszystkich wymienionych spraw w latach pięćdziesiątych wykazały całkowitą bezpodstawność wysuniętych oskarżeń. Żadne dane potwierdzające istnienie POW w latach trzydziestych na Ukrainie nie istnieją. Cała sprawa była prowokacją stalinowskich organów bezpieczeństwa, sfingowaną do rozpętania antypolskich represji. ® Ibidem, t. VI, k. 5. 30 Ibidem, d. 5450, t. VII, k. 563-565. 31 Ibidem, d. 5411,'t. XIX, k. 560-588. 32 Ibidem, k. 426. 33 N. Pietrow, op.cit., s. 39-40. 34 O. Rublow, W. Repryncew, op.cit., s. 146. Eugeniusz Mironowicz (Białystok) Antypolska konspiracja białoruska w latach 1919-1925 Antypolska opozycja białoruska w latach 1919-1925 wypływała z kilku źródeł. Rozwój świadomości narodowej elit białoruskich na początku XX wieku rodził aspiracje niepodległościowe, których z kolei nie sposób było pogodzić z polską racją stanu. Drugą przyczyną konfliktu polsko-białoruskiego były stosunki społeczne na Białorusi, gdzie większość elit stanowiło polskie lub spolonizowane ziemiaństwo, natomiast przytłaczającą większość mieszkańców - białoruskie chłopstwo. W 1919 roku pojawiła się ponadto nowa sytuacja polityczna. Skonfliktowane z Polską Niemcy, Litwa i Rosja Radziecka zainteresowane były jej osłabieniem. Dlatego każdy ruch, w tym białoruski niepodległościowy lub rewolucyjny, sprzyjający destabilizacji sytuacji politycznej w II Rzeczypospolitej mógł liczyć na poparcie z zewnątrz. Propaganda szlacheckich rewolucjonistów w czasie powstania styczniowego, kierowana do środowisk chłopskich, idealizująca przedrozbiorową Rzeczypospolitą oraz wspólnotę interesów Polski i Białorusi jako jej prowincji, ułatwiała jedynie władzom rosyjskim mobilizację miejscowych elit prawosławnych. Rzecznikom idei jedności Polski i Białorusi przeciwstawiono koncepcję trój szczepowego narodu rosyjskiego tworzonego przez Wielkorusów (Rosjan), Małorusów (Ukraińców) i Zachodniorusów (Białorusinów)1. Główny ideolog ruchu „zachodnioruskiego", białoruski szlachcic Michał Koja-łowicz, z jednej strony domagał się w czasie powstania styczniowego przesiedlenia katolików „do Polski" (Kongresówki), z drugiej zaś języka „zachodnioruskiego" w szkołach i urzędach na Białorusi2. Z kręgów „zachodnioruskich" w 1884 roku wyszła propozycja nadania autonomii politycznej Białorusi w ramach „przyszłej demokratycznej Rosji"3. Powstające na początku XX wieku białoruskie organizacje polityczne w swoich programach aż do I wojny światowej nie przekraczały granic tego postulatu „zachodnio-rusów", mimo iż dominowali w nich socjaliści pochodzący ze środowisk szlacheckich i katolickich. 1 A. Ćwikiewicz, Zapadną - rusiim. Narysy z historyi hramadzkaj myśli na Bielarusi u XIX i początku XX wieka, Mińsk 1993, s. 318. 2 Ibidem, s. 161. ,. ... * Narysy historyi Bielarusi, 1.1, Mińsk 1994, s. 353. : , 878________________________________________Eugeniusz Mironowicz Działacze Białoruskiej Socjalistycznej Hromady (BSH) nie mogli porozumieć się z miejscowymi przywódcami Polskiej Parti Socjalistycznej (PPS) w kwestii agrarnej. Program BSH, zakładający w przyszłości parcelację wielkiej własności ziemskiej, był nie do przyjęcia dla PPS, chociaż podobne rozwiązania partia ta proponowała dla ziem etnicznie polskich4. Parcelacja majątków oznaczałaby, że ziemia należąca do ziemiań-stwa polskiego znalazłaby się w posiadaniu białoruskich chłopów. Pojawienie się białoruskiego czynnika narodowego na przełomie XIX i XX wieku, chociaż w symbolicznym wymiarze, naruszało jednak polityczną przestrzeń dotychczas szczelnie wypełnianą polską lub rosyjską racją stanu. Dla Białorusinów trwanie oznaczało negację tej rzeczywistości, a to z kolei nieuchronnie prowadziło do polsko-bia-łoruskiego i rosyjsko-białoruskiego konfliktu. W miarę upływu czasu białoruski ruch narodowy odrzucał nie tylko istniejący ład polityczny i porządek społeczny, lecz także utrwalone przez wieki schematy życia religijnego i kulturalnego5. Ruch narodowy w jednakowym stopniu absorbował środowiska prawosławne i katolickie, których wyznanie było dotychczas głównym wyznacznikiem orientacji prapolskiej lub proro-syjskiej. Jego istnienie, chociaż podważało przede wszystkim imperialny dogmat o jedności ziem ruskich, w konsekwencji prowadziło także do konfliktu z polską racją stanu na obszarze dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego. W polskiej myśli politycznej bowiem wciąż dominowało przekonanie o możliwości odbudowania własnego państwa w granicach przedrozbiorowych, bez udziału elementu białoruskiego jako politycznego podmiotu6. I wojna światowa, a później rewolucje rosyjskie nadały dynamiki procesom naro-dotwórczym w całej Europie Wschodniej. W podzielonej linią frontu Białorusi pojawiły się liczne partie i organizacje polityczne, w programach których dotychczas dominujące kwestie społeczne i kulturalne zostały zastąpione sprawą przyszłego bytu narodowego. Najwcześniej, w końcu 1915 roku pojawił się pomysł odtworzenia Wielkiego Księstwa Litewskiego jako państwa Białorusinów, Żydów, Polaków i Litwinów, lecz w dobie renesansu myśli narodowej propozycja ta nie znajdowała wielu zwolenników7. Największą popularnością wśród inteligencji, części kleru i ziemiaństwa (z tych grup rekrutowała się wówczas większość polityków białoruskich) cieszyły się koncepcje autonomii dla Białorusi w ramach przyszłej demokratycznej Rosji8. Nie było natomiast ze strony 4 J. Turonek, PPS wobec białoruskiego ruchu rewolucyjnego w latach 1902-1906, [w:] Studia po/sko-litewsko--bialoruskie, Warszawa 1988, s. 105. 5 A. Łuckiewicz, Za dwadcać piać hadou, Wilnia 1928, s. 9-12; A Stankiewicz, Chryścijanstn-a i bielaruski naród, Wilnia 1940, s. 87-90. 6 J. Tomaszewski, Kresy Wschodnie w polskiej myśli politycznej XIX i XX w., [w:] Między Polską etniczną a historyczną. Polska myśl polityczna XIX i XX w., t. VI, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1988; Z. Hemmer-ling, A, Łuczak, Miejsce kresów i słowiańskich mniejszości narodowych w koncepcjach ruchu ludowego; ibidem. R. Wa-piński, Kresy: alternatywa czy zależność? tamże. 1 Z. Ponarski, Konfederacja Wielkiego Księstwa Litewskiego 1915-1916, „Białoruskie Zeszyty Historyczne" 1998, nr 10, s. 56-68. 8 J. Ochota, Z historiipaństwowotwórczych poczynań białoruskich, „Sprawy Narodowościowe" 1928, nr l, s. 4. Antypolska konspiracja białoruska w latach 1919-1925________________________879 białoruskiej poważniejszych propozycji odwołujących się do tradycji przedrozbiorowej Rzeczypospolitej. Wydarzenia na Białorusi toczyły się zresztą zgodnie z rytmem wydarzeń w Rosji. W kwietniu i lipcu 1917 roku odbyły się w Mińsku dwa zjazdy partii i organizacji białoruskich, które próbowały uzgodnić wspólne stanowisko w sprawie przyszłości Białorusi9. Propozycję autonomii zdecydowanie odrzucał rosyjski Rząd Tymczasowy. Takie stanowisko władz demokratycznej Rosji przyspieszyło dojrzewanie wśród elit białoruskich myśli o niepodległości kraju. Ostatecznie postawa bolszewików, będąca w rzeczywistości kontynuacją polityki carskiej Rosji i Rządu Tymczasowego, negująca odrębność narodową Białorusinów, przesądziła o porzuceniu postulatów autonomicznych na rzecz niepodległościowych. 25 marca Rada, pełniąca rolę białoruskiego parlamentu i stanowiąca szeroką reprezentację narodową, ogłosiła niepodległość Białoruskiej Republiki Ludowej (BRL)10. Obszar BRL - według koncepcji Rady - miał obejmować Miń-szczyznę, południową Wileńszczyznę, Grodzieńszczyznę (z Białymstokiem), Witeb-szczyznę, Mohylewszczyznę, zachodnią Smoleńszczyznę i północną Czernihowszczy-znę. Postanowienia te zostały podjęte w warunkach okupacji niemieckiej i wbrew woli Niemców. Latem 1918 roku rząd BRL zdołał zorganizować podległe sobie struktury administracyjne na terenie całej Białorusi, a jesienią wysłał misje dyplomatyczne do 16 krajów11. Tworzenie się struktur państwa polskiego na wschodzie wiosną 1919 roku dokonywało się zatem na obszarze, który był także przedmiotem aspiracji białoruskich elit politycznych. Konflikt polsko-białoruski był zatem nieuchronny, ponieważ racje stanu obu stron wzajemnie się wykluczały. Nieuchronny z tych samych powodów był także konflikt białorusko-rosyjski, lecz bolszewicy łagodzili go tworząc różne formy imitacji białoruskiej państwowości12. Polacy natomiast na hasło „państwo białoruskie" reagowali wprost alergicznie. Wiosną 1919 roku do obozów koncentracyjnych w Białymstoku i Krakowie trafiło większość animatorów białoruskiego życia kulturalnego i nauczycieli szkół białoruskich z Grodzieńszczyzny13. Latem 1919 roku, po kilku miesiącach rządów bolszewickich, wprawdzie entuzjastycznie witano wodza armii polskiej Józefa Piłsud-skiego, jednak fakty stwarzane przez wojsko i Zarząd Cywilny Ziem Wschodnich (ZCZW) niewiele odbiegały od obrazu kreowanego przez propagandę komunistyczną. Według oceny II Oddziału Sztabu Generalnego Wojska Polskiego początkowy entuzjazm białoruski wobec obecności polskiej szybko przerodził się w niechęć, a później niena- ' J. Najdziuk, J. Kasiak, Bielaruś uczora i siannia, Miensk 1993, s. 151; U. Ihnatouski, Historyia Bielarusi XIX i początku XX stakccia, Miensk 1926, s. 239. 10 Biełoruski wopros k momientu Wiersalskoj Mirnoj Konferencji, Kowna 1919, s. 43-54. " N. Nidasiek, Komunizm i „bietaruski nacyjanalizm", „Zapisy" 1962, nr l, s. 161-164. 12 Chrestomattja po islorii BSSR, Mińsk 1984, s. 63; Iz istorii utworienija sowietskoj wtasti w Bielorussii i obrazowanija BSSR, [w:] Dokumienty i matieriaty po istorii Bielorussii, t. IV, Mińsk 1954, s. 444-449. 13 I. Antonau, Uspaminy ab polskaj okupacji Haradzienszczyny u 1919-1921 hh. Malunki hwattau i zdziekau facetnych polskich panou na Bielarusi, Kowno 1921. Eugeniusz Mironowicz wiść do Polaków14. Deklaracjom Naczelnego Wodza o swobodzie i wolności wyboru formy życia politycznego15 przeczyły działania wojska i administracji polskiej kierowanej przez komisarza ZCZW Jerzego Osmołowskiego. Wszystkie urzędy na Białorusi zostały obsadzone miejscowymi obszarnikami - Polakami, którzy stanowiska wykorzystywali do rozprawy z białoruskimi chłopami, odreagowując w ten sposób skutki rządów bolszewickich. Wójtami w gminach mianowano wyłącznie Polaków i katolików, osoby często znienawidzone przez miejscową ludność białoruską. Gwałty i rekwizycje dokonywane na mieszkańcach wsi przez oddziały wojskowe, żandarmerię i policję zacierały negatywne wrażenia wyniesione z okresu panowania sowieckiego. Grabieże mienia, terror i rozstrzeliwania podejrzanych o działalność komunistyczną nadawały obecności polskiej cech władzy okupacyjnej16. Pospiesznie i bezwzględnie przekazywano katolikom świątynie unickie, które przez prawie sto lat były we władaniu prawosławnych. Działo się to także w tych miejscowościach, gdzie katolicy stanowili znikomy procent ludności. Konfiskatami i sądami szykanowano niezależne gazety białoruskie, w Mińsku zabroniono wystawiania w teatrach dzieł najbardziej popularnych pisarzy białoruskich -Janki Kupały i Karusia Kahanca. Propaganda na łamach, pisma „Straż Kresowa" uprawiana przez Komitet Obrony Kresów pozbawiała złudzeń największych zwolenników zbliżenia z Polską. / Jesienią 1919 roku zaistniały naturalne przesłanki do powstania białoruskiego antypolskiego ruchu będącego konsekwencją polityki polskiej administracji i faktów stwarzanych przez wojsko. Tworzeniem antypolskiej konspiracji ze zrozumiałych względów zainteresowane były także władze sowieckie. W listopadzie 1919 roku została podpisana w Smoleńsku umowa między Białoruską Partią Socjalistów Rewolucjonistów (BPSR) i Rosyjską Komunistyczną Partią (bolszewików) - RKP(b) przewidująca organizację przez stronę białoruską oddziałów powstańczych na terenach zajętych przez Polaków17. BPSR (eserzy) była najbardziej radykalną i najbardziej wpływową organizacją obozu niepodległościowego, miała struktury na terenie całej Białorusi oraz przedstawicieli w Radzie BRL. Eserzy podjęli walkę z Polakami pod hasłami obrony niepodległości BRL. Współpraca z bolszewikami nie mogła być atutem propagandowym, ponieważ pamięć po rządach komunistycznych w latach 1918-1919 wciąż była zbyt żywa. Eserzy otrzymywali od władz sowieckich środki na tworzenie oddziałów powstańczych oraz na propagandę, nie afiszowali się natomiast sojuszem z bolszewikami18. Tworzenie antypolskich struktur konspiracyjnych dokonywało się jednak niezwykle opieszale, a jednym z głównych czynników powstrzymujących ten proces był brak 14 Krótki zarys zagadnienia białoruskiego, fWarszawa 1928], s. 85-86. 15 J. Piłsudski, Pisma - Mowy - Rozkazy, t. V, Warszawa 1933, s. 34. 16 Krótki zarys..., s. 86-88; J. Lewandowski, Mitohistoria, „Słowo" 1988, nr 36, s. 22; A. Łuckiewicz, Okupacja polska na Białorusi, Wilno 1920, s. 9-19; M. Ulaszczyk, Nawałnica, „Skarynicz" 1997, nr 3, s. 123. 17 O. Łatyszonek, Białoruskie formacje wojskowe 1917-1923, Białystok 1995, s. 129-130. 18 Krótki zarys..., s. 89. Antypolska konspiracja białoruska w latach 1919-1925________________________881 poparcia dla działań antypolskich ze strony działaczy umiarkowanych na czele z Antonim Łuckiewiczem zajmujących kierownicze funkcje w Radzie. Wierzyli oni, że jedynym możliwym rozwiązaniem problemu białoruskiego może być zakończona sukcesem realizacja federalistycznej koncepcji Józefa Piłsudskiego. Mogła ona być realizowana jedynie w przypadku wygrania wojny przez Polaków, dlatego osłabianie potencjału polskiego uznawano za sprzeczne z dalekosiężnymi interesami białoruskimi. Sporą grupę w białoruskim obozie niepodległościowym stanowili także ci, którzy byli w jednakowym stopniu przeciwni współpracy zarówno z Polakami, jak i bolszewikami. Takie stanowisko reprezentowali przywódcy Białoruskiej Partii Socjalistów Federalistów - Piotr Kre-czewski, Bazyli Zacharka i Eutymiusz Bielewicz, a także jeden z wybitnych działaczy BPSR - Wacław Łastowski. Spór wokół sprawy niepodległości oraz stosunek do Polski podzielił białoruskich polityków na zwolenników i przeciwników układania się z Polakami19. Wśród tych pierwszych znaleźli się Antoni Łuckiewicz, Wacław Iwanowski, Bronisław Taraszkiewicz, Iwan Sereda, Paweł Aleksiuk, Szymon Rak-Michąjłowski, Kuźma Tereszczenko. Byli oni gotowi zrezygnować z niepodległości w zamian za autonomię polityczną w państwie tworzonym przez Polaków20. Represje ze strony wojska i administracji cywilnej w stosunku do Białorusinów tłumaczyli nadzwyczajną sytuacją polityczną i koniecznością zwalczania komunistów. Łuckiewicz w porozumieniu z Pił-sudskim zaapelował do Rady BRL, aby przestała być reprezentacją państwową, a stała się narodową i przemianowała się na Narodową Radę Białoruską. Większość członków Rady oceniła jednak obecność polską na Białorusi jako jej okupację. Rada powołała nowy rząd z Wacławem Łastowskim na czele, który przeniósł się do Kowna, gdzie przy wsparciu Litwy i Niemiec przystąpił do formowania wojska białoruskiego oraz struktur konspiracyjnych na obszarze opanowanym przez Polaków21. Wiosną 1920 roku eserowcy utworzyli w Mińsku Białoruski Komitet Powstańczy i przystąpili do realizacji umowy smoleńskiej22. Na prowincji organizowali niewielkie oddziały zwane drużynami włościańskimi. W tym samym czasie przystąpili także do budowy własnych struktur partyzanckich komuniści, którzy na początku 1920 roku powołali Białoruską Organizację Komunistyczną (BOK) i sztab powstańczy. W kwietniu 1920 roku w wyniku działań polskiego kontrwywiadu organizacja komunistyczna została poważnie osłabiona i w związku z tym kierownictwo BOK zdecydowało się włączyć resztki organizacji do eserowskiego Białoruskiego Komitetu Powstańczego23. Najwięcej drużyn włościańskich BOK zorganizowała w okolicy Lidy, Mołodeczna, Mińska, Słucka, Oszmiany i Borysowa. Znaczenie " L. Wasilewski, Litwa i Białoruś. Zarys historyczno-polityczny stosunków narodowościowych, Warszawa-Kraków 1925, s. 196. 20 E. Woyniłowicz, Wspomnienia 1847-1928, Wilno 1931, s. 248; U. Ihnatouski, Historia Bietamsi u XIX i początku XX staleccia, Miensk 1926, s. 247-248; Krótki zarys..., s. 96. 21 K. Srokowski, Sprawa narodowościowa na Kresach Wschodnich, Kraków 1924, s. 11. 22 O. Łatyszonek, op.cit., s. 131. 231. Ihnacienka, A. Karol, Usien-alod Ihnatouski ijaho czas, Mińsk 1991, s. 15-16. 882 Eugeniusz Mironowicz militarne tych drużyn w wojnie polsko-sowieckiej 1920 roku okazało się niewielkie. W lipcu 1920 roku Armia Czerwona szybkim marszem w kierunku Warszawy opanowała Białoruś, część drużyn została wcielona do jej szeregów i wysłana do Rosji. Jednocześnie rządy bolszewickie spowodowały zawiązanie się nowych białoruskich struktur konspiracyjnych pod nazwą „Zielonego Dębu". Formacje te były tworzone przez współpracujący z Polakami Białoruski Komitet Polityczny, który od 1920 roku znajdował się w Warszawie24. Podpisanie traktatu ryskiego było zaskoczeniem dla wszystkich polityków białoruskich, niezależnie po której stronie się opowiadali. Zawiedzeni byli zarówno ci, którzy liczyli na federację Białorusi z komunistyczną Rosją, jak i ci, którzy oczekiwali rozwiązania problemu białoruskiego w oparciu o Polskę. Szybko rosła liczba zwolenników emigracyjnego rządu Wacława Łastowskiego konsekwentnie broniącego legitymizmu Białoruskiej Republiki Ludowej. We wrześniu 1921 roku z inicjatywy premiera Łastowskiego została zwołana do Pragi czeskiej Białoruska Narodowo-Polityczna Konferencja z udziałem przedstawicieli większości białoruskich partii politycznych. Uczestnicy konferencji nazwali traktat ryski rozbiorowym, a zaistniały po obu stronach granicy ryskiej porządek prawny okupacją Białorusi przez dwa sąsiednie państwa. W wydanej rezolucji działacze białoruscy wezwali wszystkie aktywne siły białoruskie do wałki wszelkimi dostępnymi środkami przeciwko okupacji i podziałowi Białorusi25. Chociaż wszystkie przyjęte w Pradze dokumenty jednakowo oceniały stronę polską i sowiecką, w praktyce ruch partyzancki był organizowany tylko po zachodniej stronie granicy ryskiej. Prawdopodobnie wynikało to z woli litewskich i niemieckich protektorów rządu Wacława Łastowskiego. Niemcy i Litwa udzielały bowiem wsparcia finansowego oraz zaopatrywały w broń i amunicję formujące się oddziały białoruskie26. Ponadto jedna z głównych partii tworzących białoruski rząd kowieński - BPSR - tradycyjnie hołdowała idei „zachodniorusizmu". Początek polityki białorutenizacyjnej na Białorusi Radzieckiej sprzyjał traktowaniu przez eserów mińskich komunistów jako potencjalnych sojuszników. Rząd Łastowskiego wychodził z założenia, że konflikt litewsko-polski o Wilno jest nieunikniony. W wypadku wojny miał zamiar wywołać powstanie na ziemiach białoruskich, które w wyniku traktatu ryskiego znalazły się w państwie polskim. W Kownie powołano Główny Sztab Białoruski (GSzB), który pozostawał w ścisłej łączności ze sztabem armii litewskiej. GSzB podlegały dowództwa czterech grup powstańczych ze sztabami w Oranach, Ucinach, Mereczu (na Litwie) i prawdopodobnie w Wilnie. Na początku 1922 roku z luźnych grup zbrojnych tworzono większe związki taktyczne, które w przypadku konfliktu polsko-litewskiego miały podjąć walkę z Polakami. Zgodnie 24N. Stużyńskaja, „Zialony Dub", „Biełaruski Histaryczny Czasopis" 1995, nr l, s. 59-62. 25 „Sialanskaja Dola" 1921, nr 4. 26 O. Łatyszonek, op.cit., s. 102-103. Antypolska konspiracja białoruska w latach 1919-1925 z dyrektywą GSzB struktury militarne powinny w celach konspiracyjnych działać jako kółka oświatowe, organizacje spółdzielcze, bractwa cerkiewne. Wojskowe struktury organizowane przez eserów nosiły nazwę Bractwa Białorusinów. Niektórzy dowódcy chcąc przyciągnąć chłopów do konspiracji posługiwali się nazwą Bractwa Włościan Białorusinów27. Własne struktury powstańcze organizowali komuniści i wszyscy zwolennicy przyłączenia zachodniej Białorusi do BSRR. Ich największa organizacja nosiła nazwę Związek Samoobrony Włościańskiej. ••• i '••'''• <;;';. Sztaby poszczególnych grup miały prowadzić działalność organizacyjną, polityczną, wywiadowczą i operacyjną. W ramach działalności operacyjnej przygotowywano plany akcji dywersyjno-sabotażowych wobec obiektów strategicznych - mostów, wiaduktów, dworców kolejowych, stacji telefonicznych i telegraficznych oraz przeprowadzenie akcji zaczepnych przeciwko mniejszym oddziałom wojska polskiego. Z Litwy przerzucano dla powstańców broń, amunicję, materiały wybuchowe, pieniądze. Dowódca czwartej grupy, której sztab mieścił się w Mereczu, Wiaczesław Razumowicz, ps. „Chmara", kierował strukturą konspiracyjną liczącą prawie 8 tyś. ludzi28. Większość z nich zajmowała się pracą na roli i nigdy nie brała udziału w żadnych akcjach organizowanych przez lokalnych dowódców. Prawdopodobnie potencjalni powstańcy niezbyt dobrze orientowali się także, w jakim kontekście politycznym odbywała się ich działalność konspiracyjna. W wydawanym przez dowódcę oddziału powstańczego, działającego w okolicy Puszczy Białowieskiej, Hermana Szymaniuka, ps. „Skamaroch" czasopiśmie „Biełaruski Party-zan" pisano przede wszystkim o okrucieństwach popełnianych przez stronę polską. Udział w ruchu białoruskim miał być obroną, a zarazem zemstą za krzywdy narodu. Idea państwowa w treści zamieszczanych tam publikacji była ledwie zarysowana. Ponieważ struktury białoruskiej organizacji powstańczej tworzone były głównie z myślą o włączeniu się do wojny polsko-litewskiej, działalność białoruskich konspiratorów ograniczała się do niezamierzonych przez GSzB akcji podejmowanych przez lokalnych dowódców. Były to przeważnie napady na posterunki policji, pociągi, magazyny, sklepy, więzienia, leśniczówki, dwory. Władze państwowe tego typu akcje traktowały jako przejawy bandytyzmu. Ujęci w obławach partyzanci z reguły byli skazywani na karę śmierci. Pierwsza egzekucja pojmanych partyzantów z oddziału Hermana Szymaniuka odbyła się 24 maja 1922 roku29. Wśród organizatorów białoruskiej antypolskiej konspiracji byli ludzie z różnych środowisk. W sztabie w Mereczu, oprócz oficerów, pracowało dwóch duchownych katolickich, jeden prawosławny oraz nauczyciel30. Na Białostocczyźnie polityczne zaplecze 27 J. Kalina, Bractwo Włościan Białorusinów, „Białoruskie Zeszyty Historyczne" 1994, nr l, s. 38. 28 A. Strażą, Ataman Chmara-Razumowicz - biografia białoruskiego irredentysty, Warszawa 1928, s. 20. 29 Archiwum Państwowe w Białymstoku, akta Prokuratora Sądu Okręgowego w Białymstoku, 86, k. 131--I32; „Biełaruski Partyzan" 1922, nr 1. 30 A. Strażą, Ataman, op.cit., s. 18. - Eugeniusz Mironowicz ruchu partyzanckiego organizowali m.in. dwaj posłowie Sejmu polskiego - Sergiusz Baran i Szymon Jakowiuk. W maju 1923 roku przed sądem w Białymstoku stanęło 45 konspiratorów białoruskich. Oprócz wspomnianych posłów, na ławie oskarżonych zasiedli nauczyciele, byli oficerowie armii rosyjskiej, urzędnicy, kolejarze, lekarze, leśnicy, prywatni przedsiębiorcy31. 15 marca 1923 roku Rada Ambasadorów Ligi Narodów uznała wschodnie granice Polski z ZSRR i Litwą. Perspektywa wojny polsko-litewskiej stawała się nierealna. Przesądziło to o wstrzymaniu pomocy przez władze Litwy dla rządu Wacława Łasto-wskiego. Zmiana polityki Kowna spowodowała konieczność przeniesienia siedziby władz Białoruskiej Republiki Ludowej do Berlina, a później do Pragi. Pozbawione poparcia z Litwy oraz osłabione działalnością polskiego kontrwywiadu struktury konspiracyjne podległe rządowi Łastowskiego zaczęły ulegać rozpadowi. Wzmogło się jednak w tym czasie zainteresowanie nimi ze strony Mińska i Moskwy. Emisariusze ze wschodu z łatwością przejmowali kontrolę nad wszystkimi ośrodkami konspiracji antypolskiej. Ułatwiała im zadanie polityka narodowościowa władz polskich. Jesienią 1923 roku z grup Bractwa Białorusinów oraz Związku Samoobrony Włościańskiej powstawały struktury Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi. Do 1925 roku partia ta prowadziła przygotowania do powstania zbrojnego na Białorusi32. Nie była to jednak konspiracja reprezentująca białoruską, lecz sowiecką rację stanu. W 1924 roku liczba antypolskich wystąpień na ziemiach białoruskich znacznie wzrosła33. Rok później władze sowieckie radykalnie zmieniły taktykę budowy swojego zaplecza politycznego na ziemiach polskich. Zdecydowały się tworzyć prokomunistyczny ruch społeczny w postaci legalnie funkcjonujących organizacji, które działały metodami akceptowanymi prawem. 31 Proces 45 - ci Bielarusau u Bielastoku, Wilnia 1923. 32 J. Pacuk, Kształtowanie się stosunku KPP i KPZB do powstania zbrojnego (1924-1925), „Zeszyty Naukowe Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego" 1972, nr 2; T. Dąbal, Ruch partyzancki w Polsce, „Nowy Przegląd" 1924-1925, s. 291. 33 K. Srokowski, op.cit., s. 24; W. Potujan, I. Polujan, Rewolucjonnoje i nacjonalno-oswoboditielnoje dwitenije w Zapadnoj Bielorussii, Mińsk 1962, s. 60-69. ****! Kazimierz Bondarewicz Mój Kul (/rodziłem się 1 maja 1925 roku we wsi Kuł (w gminie Rubieżewicze powiatu Wołożyn województwa nowogródzkiego), położonej 7 kilometrów od granicy polsko-sowieckiej. Moja wieś liczyła 51 gospodarstw. Trudno ją nazwać bogatą. Chociaż ludzie mieli ziemi niemało, to była złej jakości - w większości piasek. Mój ojciec, Antoni Bondarewicz, uważany za jednego z najbogatszych gospodarzy, miał 6 ha własnej ziemi i dzierżawił 18 ha u pana Radziewicza, właściciela majątku Kuł. Płacił za to 1/3 zbiorów, zwożąc je własną furmanką do jego gumna. Kuł byt wsią katolicką i w 90% polską. W czasie wojny polsko-bolszewickiej w latach 1919-1920 siedmiu mieszkańców wsi na ochotnika poszło do Wojska Polskiego (jak u nas mówiono, do „legionów Pitsudskiego"). Wśród nich znajdował się i mój ojciec. Pytałem go później, dlaczego tak postąpił? W odpowiedzi usłyszałem, iż zaciągnął się do WP, bo w latach 1918-1919 na własnej skórze doświadczył, co to jest władza sowiecka, jakim barbarzyństwem jest bolszewizm, jaką nędzę i poniżenie człowieka przynosi. Ostatnio u nas* w prasie piszą o tym, że „piłsudczycy" podczas tej wojny zajmowali się rabunkami i mordowali niewinnych Białorusinów. Stanowczo zaprzeczam tym wymysłom. Ojciec mój opowiadał, że Wojsko Polskie było zdyscyplinowane i z szacunkiem odnosiło się do cywilnej ludności. Ludzie u nas żyli różnie. Byli biedni i byli zasobni. Pragnę jednak podkreślić, że wiele zależało od gospodarza: jak on pracował. Nasz sąsiad, który miał nieco więcej własnej ziemi od mego ojca, na wiosnę zawsze przychodził i prosił o kilka pudów ziemniaków lub żyta, obiecując odpracować to latem lub jesienią. Nie każdy gospodarz mógł się doczekać do „nowego Autor mieszka w Republice Białoruś - zob. jego biogram (red.). 886_Relacja _ Kazimierz Bondarewicz chleba". Sądzę, że przyczyną biedy nie mogły być rzekomo wysokie podatki egzekwowane przez państwo polskie. W naszej wsi było zaledwie kilka wypadków, gdy dla wypłacenia podatków nasi sąsiedzi zmuszeni byli do sprzedania prosiaka lub cielaka. Parę kilometrów od Kula w Kletnej mieszkały trzy rodziny osadników: Małych, Buczków i Romanowskich. Ziemi oni mieli niedużo i pod względem materialnym prawie niczym nie różnili się od reszty mieszkańców naszej wsi i traktowaliśmy ich jak równych sobie. Często zajeżdżaliśmy do nich po drodze z kościoła, by napoić konia i porozmawiać. Kto dobrze pracował, temu się wiodło nieźle. Nasza rodzina liczyła się bogatą, ponieważ miała dwa konie i dwie krowy. A oprócz tego opracowywaliśmy ziemię na czas i mieliśmy niezłe zbiory. Ojciec zbierał pieniądze, by wykupić dzierżawioną u pana Radziewicza ziemię. Skąd on je zdobywał? Znał się na hodowli koni. Kupował źrebaka, hodował go i sprzedawał wojsku. A Wojsko Polskie płaciło za to dobre pieniądze. W ten sposób udało mu się zebrać kilka tysięcy złotych i nawet w 1939 roku zapłacić za część ziemi. Gdy miałem siedem lat, poszedłem do początkowej czteroklasowej szkoły, znajdującej się w naszej wsi. Z jej zakończeniem miałem pewne trudności, ponieważ zaczęła się wówczas reforma szkolnictwa. Musiałem więc w trzeciej klasie skończyć jakieś dwa kursy A i B. Z tego powodu przesiedziałem w niej dwa lata. Po zakończeniu czwartej klasy wstąpiłem do podstawówki w lwieńcu. Uczyłem się nieźle. Pozostało mi jednak jedno bardzo nieprzyjemne wspomnienie z lat nauki. Szliśmy kiedyś po lekcjach z moim szkolnym kolegą i sąsiadem Edkiem Przyjemką i na ulicy zaczęliśmy między sobą rozmawiać po białorusku. Na nieszczęście spotkał nas dyrektor iwienieckiej szkoły. Co zrobił: za to, że rozmawialiśmy w języku białoruskim, spoliczkował nas. Nawet nie myśleliśmy zaskarżać jego działania do kogoś czy jakiegoś urzędu. Baliśmy się, że nas wyrzucą ze szkoły. W stosunkach międzyludzkich jednak nie odczuwaliśmy jakichś podziałów na tle narodowościowym. Wieś Słodka, znajdująca się od Kula w odległości kilku kilometrów, zamieszkana była prawie wyłącznie przez prawosławnych Białorusinów. W tej wsi była nawet cerkiew. Jednak ludzie żyli w zgodzie. Nie potrafię przypomnieć sobie żadnych poważnych konfliktów. W 1939 roku ukończyłem sześć klas iwienieckiej szkoły i według przyrzeczeń mego ojca miałam dostać się do warszawskiego gimnazjum. W Warszawie mieszkał mój stryjek Wincenty Bondarewicz, który miał własne mieszkanie na Saskiej Kępie. Mój Kuł _ 887 Miałem wyjeżdżać do Warszawy 3 września, a tu - wojna. Nigdzie nie pojechałem. Panowało w naszej rodzinie jakieś przygnębienie. Wiedzieliśmy, że Polska nie pokona Niemców, a tu pod bokiem bolszewicy. 17 września 1939 roku był chyba punktem zwrotnym w losach naszej rodziny. Runęły moje plany co do dalszej nauki w Warszawie. Ojciec nie skorzystał z nabytej już ziemi. Polska odeszła na zawsze. O świcie 17 września 1939 roku do Kula na koniu wpadł kopista ze strażnicy znajdującej się niedaleko Rubieżewicz z wieścią, że idą Sowieci. Wszyscy obudzili się i wyszli na ulice. Przez kilka godzin na drodze koło wsi patrzyliśmy na maszerujące jednostki Armii Czerwonej. Była to piechota, artyleria i broń pancerna. Dziwny widok miało to wojsko: żołnierze obdarci, karabiny na sznurkach, kawaleria nie na koniach, lecz na jakichś „chudobach", krzywe jakieś furmanki. Jakież to miało porównanie z polskim wojskiem? Chodziliśmy przecież, jako uczniowie podstawówki, do koszar baonu KÓP-u w lwieńcu, widzieliśmy żołnierzy WP, pamiętaliśmy dobrze, jak pomagali oni organizować nam święta narodowe. Gdzie się to wszystko w ciągu kilku godzin podziało? Dobrze wiedzieliśmy o porządkach panujących na terenie BSRR. Była prowadzona propaganda przez KOP. A zdarzało się, że docierały do nas wiadomości zza granicy wschodniej od krewnych naszych sąsiadów, tak że widok czerwonoarmistow byt jaskrawym potwierdzeniem posiadanych już przez nas informacji. Omalże cała wieś z niepokojem i zdziwieniem wyszła popatrzeć na „Krasnuju Armiju". Nie było żadnych uroczystych powitań. Byliśmy wszyscy zaszokowani i zdumieni. Jakaś jednostka artylerii zatrzymała się w lesie blisko Kula. Zbliżających się chłopów żołnierze sowieccy zaczęli obdarowywać solą (jeden kubek na kilka osób) i częstować „korieszkami". Tak nazywała się machorka z łodyg tytoniu. Nikomu ona nie przypadła do gustu, ponieważ polski tytoń był lepszy i nie zakręcano go w kawałek gazety. Sowieci do domów nie zachodzili. Nikogo nie ruszali i gotowali kaszę w lasku. Żadnych rabunków nie było. Natomiast 18 września 1939 roku doszło do grabieży majątku Kuł. Kilka biedniejszych rodzin ze wsi, na czele z miejscowymi sympatykami władzy sowieckiej Franciszkiem Przyjemko i Sonią Makasiową, nie zwracając uwagi na protesty zarządcy Przytulskiego (pan Rodziewicz niedługo przed wojną zmarł), rzuciły się do rabunku. Rabusie zabrali kilka sztuk koni i bydła rogatego, drób, meble i ubrania. Większość mieszkańców wsi 888 Relacja _ Kazimierz Bondarewicz nie wzięta udziału w tej akcji. Zdziwiło nas jednak, że wśród rabujących znalazła się żona jednego z naszych sąsiadów -osadników. Nie pamiętam teraz, czy była to Romanowiczowa, Buczek czy Mała. Jej zdobyczą stał się indyk. Ciekawe, że wojsko sowieckie biernie przyglądało się grabieży. Zaczęto się życie za władzy sowieckiej. W październiku 1939 roku powstał u nas sielsowiet, który przejął zbiory z majątku. Zostały one częściowo wywiezione do rejonu. Rozpoczęto parcelację pańskiej ziemi. Praktycznie każdy, liczący się małorolnym, chłop na podstawie zwykłego podania mógł otrzymać ziemię. Mój ojciec żadnych podań nie składał, a nawet nie wziął tej ziemi, co przed wojną wykupił. Prawdopodobnie, jak inni mieszkańcy wsi, zdawał sobie sprawę z tego, że to jest ziemia cudza, a oprócz tego ciężko ją będzie obrobić. Przypuszczam, iż bał się również, że wciągną go na listę „kułaków". Ustanowione zostały nowe podatki. Miały one przeważnie charakter naturalny. Pieniędzy, jak mi się wydaje, płaciliśmy mniej niż za Polski. Natomiast czymś niezwykłym i nie słyszanym przedtem były liczne szarwarki. Ojcu rozkazano spiłować i wywieźć do miejscowości położonej blisko Niemna 50 m3 lasu z Puszczy Nalibockiej i 20 m3 kamienia na budowę lotniska w pobliżu lwieńca. W pojedynkę tej pracy nie można było wykonać. Zapraszano więc do pomocy sąsiadów i znajomych. Dawano również łapówki „uczotczykom", by dopisywali jakąś tam ilość metrów sześciennych. Trzeba było jednak iść do szkoły, w której również zaszły zasadnicze zmiany. Do kulskiej szkoły przystano nowego nauczyciela ze Wschodu, który spalił wszystkie polskie książki z biblioteki. Z iwienieckiej podstawówki również powyrzucano wszystkich polskich nauczycieli i zastąpiono „wostocznikami"1. Zmieniły się programy. Nie uczyliśmy się już historii i geografii Polski, literatury polskiej. Zmienił się również język wykładania. Jeśli z językiem białoruskim dawaliśmy sobie jakoś radę, to lekcje rosyjskiego wszystkim uczniom szły bardzo ciężko. Przez dłuższy czas nie mogłem na przykład zrozumieć, co to jest „stakan". Okazało się, że tak po rosyjsku nazywa się szklanka. Zmieniły się i stosunki międzyludzkie. Zniknęła panująca przedtem szczerość i otwartość. Jakoś wszyscy podzielili się na nieduże grupy. Wieczorami często rozmawiano szeptem. Przedmiotem tych rozmów przeważnie były sprawy wielkiej polityki. We wsi było kilka radioodbiorników na baterie. Niektórzy 1 Potoczne określenie osób z terenów ZSRR przybyłych do pracy w b. wschodnich województwach RP. Mój Kuł_____ słuchali audycji polskich z Paryża i Londynu, a potem przekazywali swym sąsiadom i znajomym. Wiedzieliśmy, że początkowo we Francji, a potem w Wielkiej Brytanii walczy Wojsko Polskie. Traktowaliśmy obecność Sowietów jako stan przejściowy. Czekaliśmy na powrót Polski. Pamiętam również wywózki na Sybir. Pierwsza miata miejsce w lutym 1940 roku. Zabrano wtedy trzy rodziny osadników, zamieszkałe niedaleko Kula, rodziny byłego nauczyciela kul-skiej szkoły początkowej i gajowego. Chłopów zmuszono do przewiezienia ich własnymi sańmi na stację kolejową. Mój ojciec wiózł liczne rodzeństwo gajowego. Sądzę, że to co zobaczył wywarło na nim ogromne wrażenie. Po powrocie do domu przez dłuższy czas nie mógł się opanować. Opowiadał, że deportowanym nie pozwolono wziąć ciepłych rzeczy, zapędzono ich do wagonów bydlęcych. Nas na razie NKWD nie ruszało. Ale w czerwcu 1941 roku znajomy z sielsowietu powiedział ojcu, że zamierzają wywieźć i naszą rodzinę jako „kułacką". Pamiętam, siedzieliśmy wszyscy razem wieczorem przy stole i radziliśmy, „co robić dalej"? Uciekać nie było gdzie. Ojciec powiedział, iż wyjścia nie ma i musimy pogodzić się z losem. Zaczęliśmy nawet zbierać potrzebne na Syberii, według zdania rodziców, rzeczy, ale rozpoczęła się wojna sowiecko-niemiecka i nas nie ruszono. Kilka dni po 22 czerwca 1941 roku było spokojnie. Ale wkrótce zobaczyliśmy wycofujące się w bezładzie zdemoralizowane jednostki Armii Czerwonej. W rejonie naszej wsi przez kilku Niemców została wzięta do niewoli około trzydziestoosobowa grupa czerwonoarmistów. Chociaż mieli broń, nie padł ani jeden strzał. Wzięci do niewoli żołnierze sowieccy ubrani byli w poniszczone mundury, niektórzy nie mieli butów. Dobrze pamiętam, jak oficerowie, chyba politrucy, zrywali dystynkcje. Tę gromadę żołnierze niemieccy popędzili potem gdzieś w stronę lwieńca. Zaczęła się nowa okupacja - niemiecka. Nasza wieś znajdowała się na uboczu, z tego powodu Niemcy bardzo rzadko zjawiali się u nas. Obłożono gospodarzy stosunkowo niedużym podatkiem naturalnym. Poza tym mieliśmy spokój. Z pierwszego okresu rządów niemieckich zapamiętałem jedno tragiczne wydarzenie. Bodajże na wiosnę 1942 roku przyjechał do naszej wsi szef niemieckiej żandarmerii Sowinul, potocznie nazywany „Czechem". Prawdopodobnie chodziło mu o ściągnięcie kontyngentów. Patrzyliśmy, jak rozmawiał on z kilkunastoletnią naszą sąsiadką. Ona zawróciła i poszła do domu. A ten zbir wyciągnął pistolet, strzelił jej w plecy i zabił. 890 Relacja _ Kazimierz Bondarewicz W 1942 roku zjawiła się w naszych okolicach partyzantka sowiecka. Była to brygada im. Stalina. Z tego powodu Niemcy u nas praktycznie więcej się nie zjawiali. Zaznaczę, że spośród mieszkańców Kula nikt do partyzantki sowieckiej nie wstąpił. Wśród Sowietów zdarzali się różni ludzie. Do nas do domu często zachodził partyzant Saszka, urodzony w Moskwie, którego moja matka bardzo polubiła. Żałowaliśmy bardzo, gdy dowiedzieliśmy się, że zginął w lipcu 1943 roku podczas blokady na Puszczę Nalibocką. Natomiast na początku 1944 roku Żydzi z oddziału Zorina wpadli do stojącego na końcu wsi domu, w którym mieszkała wdowa z małymi dziećmi. Zabrali jej ostatni woreczek grochu. Kobieta wyskoczyła na dwór i zaczęła krzyczeć. A tu jedzie na saniach zwiad z brygady im. Stalina. Pytają: „Co się stało?" Mówi im, że rabują. Zaraz wysiedli z sań, postawili Żydów pod ścianę i rozstrzelali. Na tym się sprawa nie skończyła, bo za kilka godzin przyjechał Zorin i chciał zabić rabowaną kobietę. Jakoś się jednak obeszło. Chyba domówili się między sobą. Jeden z sowieckich partyzantów zabrał mojej małej siostrze ostatnią sukienkę. Nie wiadomo, po co mu była potrzebna. Świat jednak jest ciasny. Kiedyś w latach siedemdziesiątych jechałem samochodem do domu. Patrzę, idzie jakiś starszy pan z orderami na urządzane wtedy coroczne święto na miejscu obozów partyzantów sowieckich. Zaprosiłem go do samochodu i wiozę do Puszczy. Patrzę, a to ten sam facet, co nas rabował. Pytam go, czy pamięta „Antka Dużego" z Kula (tak zwano mego ojca). Odpowiedział twierdząco. Mówię więc, że ja też dobrze pamiętam, jak on zabrał sukienkę mojej siostrze. Zatrzymałem samochód i powiedziałem, że jeśli nie zawróci natychmiast, to pójdę na to zebranie i wszystkim opowiem, jakim był partyzantem. Nic mi nie odpowiedział. Wysiadł i poszedł na przystanek autokarowy. Przychodziły do nas i rodziny partyzantów sowieckich spoza wschodniej granicy. Właśnie one odznaczały się największą chciwością. Tymczasem zaczęła w naszych stronach powstawać ZWZ. W tej organizacji mieszkańcy naszej wsi wzięli minimalny udział. Tylko Stanisław Lembowicz został żołnierzem stotpeckiego batalionu AK. Jednak jeszcze w 1942 roku, co prawda na krótki okres, zarządcą majątku Kuł został chorąży Zdzisław Nurkie-wicz, późniejszy dowódca 27. pułku ułanów w składzie Stotpeckiego Zgrupowania AK. Jako zarządca często przychodził do mego ojca i prosił o radę w sprawach gospodarczych. Mieszkańcy naszej wsi zapamiętali Nurkiewicza jako... muzyka. Z rana wychodził na ganek byłego domu Radziewicza i grał na trąbce. Mój Kuł__________________________________m ------=«WJ9O»»»^------ Cała wieś wylęgała, by posłuchać muzykowania tej tęgiej i już niemłodej osoby. Któż mógłby przypuszczać, że właśnie w okolicach naszej miejscowości powstanie jeden z pierwszych oddziałów zbrojnych Armii Krajowej Okręgu Nowogródzkiego? Jednak już w czerwcu 1943 roku zobaczyliśmy kilkudziesięciu partyzantów ubranych w mundury Wojska Polskiego na czele z por. Kacprem Miłaszewskim. Od razu nazwaliśmy ich „legionami". Z ciekawością przyglądaliśmy się temu, jak razem z partyzantami radzieckimi jechali furmankami na jakieś akcje. Po rozbiciu niemieckiego garnizonu w lwieńcu 19 czerwca 1943 roku oddział polski zaczął szybko rozrastać się i przeszedł z kulskiego lasu do Puszczy Nalibockiej w okolice jeziora Kro-mań. W połowie lipca tegoż roku zaczęła się blokada Puszczy. Na szczęście nie objęła naszej wsi, ponieważ znajdowała się ona w odległości kilkunastu kilometrów od rejonu działań bojowych. Dowiedzieliśmy się wkrótce o poważnych stratach, które poniósł oddział polski. Wśród poległych wymieniano i mego nauczyciela z iwienickiej szkoły Jastrzębskiego. Akcja pacyfikacyjna objęła jednak rodzinę mojej przyszłej żony Jadwigi z domu Grygorcewicz, zamieszkałej na chutorze Prudiszcze, położonym tuż przy obozie stołpeckiego baonu AK. Zamierzano ją wywieźć do Rzeszy. Jechali oni, konwojowani przez żołnierzy niemieckich, furmanką do Stołpec. Gdzieś niedaleko stacji kolejowej zaczęła się burza. Furmankę i członków rodziny Niemiec z ochrony zapędził do jakiejś stodoły i zamknął na kłódkę. Po zakończeniu ulewy Grygorcewicze zobaczyli przez szparę w drzwiach, jak podszedł ten sam żołnierz niemiecki, postał przed wejściem, machnął ręką i odszedł. Dzięki temu nieznanemu żołnierzowi niemieckiemu rodziny żony nie wywieziono. Za kilka dni wróciła ona na stałe miejsce zamieszkania. Wkrótce po blokadzie w naszej wsi znów zjawiły się „legiony" i partyzanci sowieccy. Na jesieni 1943 roku kapral Mieczysław Filipowicz ze stołpeckiego baonu Armii Krajowej mocno zbił nahajką mego ojca. Nie wiem, o co im poszło. Widziałem, jak okładał ojca krzycząc: „Ja nauczę ciebie, jak kochać Polskę!" Ojciec wrócił do domu, wziął siekierę i chciał go zabić. Rzuciliśmy się z siostrą mu na ręce i nie puściliśmy go na ulicę. Wtedy również okrutnie pobito mieszkankę naszej wsi Pietrasz-kiewicz, której męża przedtem rozstrzelali partyzanci sowieccy. Wkrótce okazało się, że Filipowicz byt sowieckim szpiegiem, którego rodzinę w grudniu 1943 roku rozstrzelała miejscowa AK. Rozbrojenie polskiego oddziału partyzanckiego 1 grudnia 1943 roku stworzyło inną sytuację w naszej wsi. Wieczorem 6 grudnia w naszej wsi zanocowała brygada im. Frunzego. 892 Relacja _ Kazimierz Bondarewicz W każdej chacie byto po 15-20 partyzantów sowieckich. Na końcach ulicy Sowieci wystawili warty i położyli się spać. Tymczasem, po rozbrojeniu wart sowieckich, do wsi wkroczyła kawaleria polska. Polacy mieli zamiar wziąć do niewoli śpiących partyzantów sowieckich, l zrobili to już w czterech domach. Gdy wkroczyli do piątego, zostali ostrzelani przez jednego z dowódców oddziału radzieckiego, który miał „finkę"2 pod ręką. Zginął wtedy ułan Żybul i kilku Sowietów, w tym dowódca czy szef sztabu oddziału. Wobec przewagi nieprzyjaciela Polacy po wypuszczeniu ujętych partyzantów sowieckich zmuszeni byli się wycofać. Rano Sowieci rozstrzelali czterech gospodarzy domów, gdzie rozbrojono ich partyzantów. Zabito również jeszcze jednego staruszka z naszej wsi. Po akcji polskiego oddziału dowództwo radzieckie zabroniło mieszkańcom wsi wychodzić z domów. A ten stary człowiek wyszedł na ulicę. Był głuchy, nie słyszał nawoływań patrolu partyzantki sowieckiej do zatrzymania się i dostał kulę w plecy. W domu naszych sąsiadów znajdował się sowiecki sztab. Jak dowiedzieliśmy się od nich później, na jego posiedzeniu mówiono nawet o spaleniu naszej wsi. Na szczęście do tego nie doszło. Znalazł się ktoś rozumny wśród dowództwa brygady im. Frunzego, co zabronił przeprowadzenia tej akcji. Po tym, jak powstał konflikt między partyzantką sowiecką i legionami, oddział polski rzadko zjawiał się w Kulu, ponieważ był to teren kontrolowany przez partyzantkę sowiecką. Jeśli przyjeżdżali, to z reguły dużymi sitami. Celem tych odwiedzin byto pobieranie kontyngentów. Przeważnie brali owies, chyba że Niemcy karmili ich chlebem. 5 marca 1944 roku do Kula przyjechali Wolski i Nurkiewicz z oddziałem. Przyjechali i mówią do ludzi; dawajcie nam owsa. Wszyscy mówią, że nie ma. Wtedy ułani z użyciem siły (z pomocą nahajek i kolb) zebrali akurat naprzeciwko naszego domu mieszkańców wsi. Pobitych zostało z dwadzieścia osób. Por. Aleksander Wolski wyprowadził braci Romanowskich, Józefa i Bolesława (mieli po 16-17 lat), położył ich na ziemię i zabił strzałem w tył głowy. Jeden z Romanowskich, chyba młodszy, nie wierzył, że wszystko się dzieje na serio. Odwrócił twarz, uśmiechnął się... i dostał swoje. Wtedy Wolski mówi: „Jeśli za pół godziny nie będzie owsa, to to samo będzie z mieszkańcami całej wsi". Cóż było robić? Ludzie poszli i przynieśli wszystko, co mieli. A Wolski przyszedł do naszego domu, postawił butelkę wódki na stół i rozkazał, by „Finka" - radziecka pepesza. Mój Kuł _____________________ 893 ---^---- matka dawała jeść. Po tym wypadku wszyscy ludzie mówili o „legionach" jak o złodziejach i barbarzyńcach. Kiedy chowano tych chłopców, to na pogrzeb przyszli mieszkańcy wszystkich okolicznych wsi. Do dziś dnia nie mogę przypomnieć sobie takiego tłumu ludzi. Wszyscy mówili, że musi to być ukarane. Od razu poszły pogłoski, iż rodzina Ro-manowskich przed wrześniem 1939 roku pracowała w majątku Wolskiego pod Rubieżewiczami i źle wykonywała swe obowiązki lub jej członkowie wzięli coś z rzeczy właściciela po przyjściu Armii Czerwonej. Wyglądało to na zwykłą zemstę. Ale jak było naprawdę, tego nie mogę dokładnie powiedzieć. Po tych wydarzeniach Polacy kilkakrotnie zjawiali się w Ku-lu. Podczas jednego z pobytów w maju 1944 roku ułani zabrali mi źrebaka. Lubiłem go bardzo. Nikt go oprócz mnie nie mógł dosiąść. A chodził za mną jak pies. Tylko gwizdnę - od razu biegnie do mnie. Jadę do domu z łąki, a tu widzę - polska kawaleria. Spodobał się chyba nasz źrebak legionistom. Zatrzymują mnie i mówią, bym złaził z konia i że jest im potrzebny. W zamian obiecują dać innego. Ułan dosiadł mego konia i pojechał. Oddalił się już na kilkaset metrów, a ja gwizdnąłem. Zrzucił mój źrebak nieznajomego jeźdźca i biegnie do mnie z powrotem. Śladem galopuje kilkuosobowa grupa polskich partyzantów, a ich dowódca mówi, że jeśli jeszcze raz tak zrobię, to mnie zastrzeli. Złapali więc konie i pojechali sobie. Do domu przyprowadziłem więc nie naszego konia, ale jakąś starą i ślepą szkapę, co wprawiło ojca w stan zdumienia. Ale cóż mogliśmy zrobić i komu się poskarżyć? Nastąpił lipiec 1944 roku. Rozpoczęła się ofensywa Armii Czerwonej. „Legiony" wycofały się na zachód. Obserwowaliśmy nieduże grupy wycofujących się żołnierzy niemieckich. Niektórzy z nich prosili jeść i ludzie co mogli dawali. A u mieszkańca sąsiedniej wsi Sierkule Szalkiewicza przez cały miesiąc mieszkał Austriak. Ostatniemu udało się przeżyć wojnę i kilka lat temu przyjeżdżał w odwiedziny do swego wybawiciela i bardzo dziękował za pomoc. W 1943 roku poszedłem uczyć się do seminarium nauczycielskiego w Nieświeżu. Nauczycieli wtedy nie starczało, dlatego od razu przeniesiono mnie na wydział zaoczny i powiedziano, że będę pracować w szkole. Przyjechałem do Kula, by potem udać się do rejonu przeznaczenia. Tymczasem do wsi przybył urzędnik z Rejonowego Wydziału Oświaty. Zaszedł do mnie do domu i poprosił o wódkę. Obszedłem całą wieś -u nikogo nie ma. Przychodzę i mówię mu, że wódki nie ma. „No to popamiętasz mnie" - odpowiedział i poszedł, l naprawdę, gdy 894 Relacja _ Kazimierz Bondarewicz za kilka dni stawiłem się w Urzędzie, jako miejsce pracy wyznaczono mi szkołę we wsi Naliboki. W tej miejscowości po wojnie ocalały tylko dwa budynki, z których jeden to była szkoła. Trzeba powiedzieć, iż Naliboki znajdowały się w środku Puszczy Nalibockiej, a szkoła położona była przy samym lesie. Jeszcze w 1945 roku słyszałem od ludzi, że w puszczy działa jakaś partyzantka polska. Teraz miałem okazję z nią się spotkać. Zdarzyło się to w 1946 roku od razu po rozpoczęciu pracy nauczyciela. Podczas lekcji nagle otwierają się drzwi i do klasy wchodzi kilka uzbrojonych osób i pytają mnie przy dzieciach: - Co robisz? - Uczę dzieci - odparłem. - Czego uczysz? - Dobra, być ludźmi. Zrewidowali mnie (chyba myśleli, że mam broń) i poszli z powrotem do lasu. Kilka miesięcy później w zimie 1947 roku dużo mówiono o akcji partyzantów przeprowadzonej we wsi Mieszyce czy Cies-nowa. Już wtedy władze sowieckie zaczęły agitację do kołchozów. Do wsi przyjechali przedstawiciele z rejonu i wieczorem zebrali ludzi w budynku na wiec, by namawiać wstępować do kołchozu. Raptem otwierają się drzwi, do izby wpada kilka osób uzbrojonych w automaty i krzyczą: „Padnij!" Wszyscy ludzie w sali położyli się na podłodze, a oni wystrzelali całe prezydium, wsiedli do sań i odjechali. Po tych wydarzeniach już nie słyszałem o żadnej partyzantce na terenie Puszczy Nalibockiej. Potem przez 41 lat, do 1987 roku uczyłem wiejskie dzieci. Przy okazji poznałem wielu ciekawych ludzi. Jestem przekonany, że zwykły człowiek jest największym bogactwem naszej ziemi. Przez różne koleje losu udało mu się przenieść i zachować takie cechy, jak pracowitość, dobroć, życzliwość i gościnność. Właśnie zwykłemu chłopu miejscowemu poświęcam garść tych wspomnień. Bohdan Skaradziński (Warszawa) Fenomen litewsko-białoruskich formacji Wojska Polskiego (1918-1921) (...) Są ludzie, grupy ludzkie, kraje, narody, które (...) prześladuje pech. 1. dywizja litewsko-białoruska była to jednostka, która nie miała szczęścia. Tworzyła się ona w czasie, w którym kresy, skąd miała czerpać swój materiał ludzki, były zalane przez wroga, dzikiego, niszczącego. (...) Sama nazwa tej dywizji, choć do niej jesteście przywiązani, jak była nieszczęśliwą i śmieszną. Litewsko-białoruska dywizja, w której nie było ani jednego Litwina i ani jednego Białorusina, a tylko źle mówiące Polaki (...) Postawiona potem w miejscu, skąd wychodziły wszystkie burze ze wschodu, biła 1. dywizja litewsko-białoruska i była bita sama, jak na żołnierzy przystało. Były w dziejach dywizji karty bardzo niedobre (...) ale nie było w niej nigdy załamania ducha, paniki. Żartowano z niej, że nie robi paniki, bo zanim domyśli się niebezpieczeństwa, już tego niebezpieczeństwa nie ma. Dywizja spełniała swoje obowiązki jak umiała, czasem dobrze, czasem źle, ale robiła swoje. Józef Piłsudski, Fragment przemówienia wygłoszonego z okazji dekorowania orderem „Virtuti Mili-tari" sztandarów pułków 19. dywizji, Wilno 19 kwietnia 1922 roku1. Proces formowania się Polski XX wieku to w pierwszym rzędzie proces społeczno--kulturowy. Wydarzenia polityczne i militarne, jakkolwiek ważkie, tworzyły dziejowe tło: stanowiły przejawy wielkiej zmiany polskich zachowań na społeczną skalę i stymulowały nową ich motywację. Bez idealizowania. Ambicje ideowe Polaków musiały tu sprzęgać się ze zwykłymi ludzkimi dążeniami do sukcesu, kariery, polepszenia bytu. Historyczny mit Polski niepodległej - rozległej oraz zasobnej - stawał do konfrontacji z realiami danej chwili dziejowej. Motorem tej konfrontacji musiały być nie tylko ludzkie tęsknoty i przekonania, ale również praktyczna siła kreowania nowej, narodowej rzeczywistości. Zbiorowa siła. Realistyczna synteza polskich cnót i wad. Ich społeczna przeciętność, bo walory jednostkowe - chociażby wręcz pomnikowe bądź diabelskie -w pojedynkę biegu historii nie kreują. To już prędzej uwarunkowania społeczno-kulturowe, które moderują, po swojemu, tak indywidualne przypadki, jak całe zbiorowości. Zaborów i prowincji, miast większych i mniejszych, wsi bardziej zasobnych oraz uboższych. W tamtych czasach rzucały się w oczy odmienności dawnego zaboru pruskiego z Wielkim Księstwem Poznańskim na czele. Dwukrotnie wyższa zamożność niż w Kró- 1 J. Piłsudski, Pisma zbiorowe, t. V, Warszawa 1937, s. 233. r Bohdan Skaradziński lestwie i Galicji na rok 1913, czyli jeszcze sprzed zniszczeń wojennych. To i odmienność rzemiosła oraz handlu, gospodarki ziemiańskiej i chłopskiej, szkolnictwa i higieny... Czyż może dziwić, że te ziemie inaczej rozumiały i odczuwały polską niepodległość? Z rezerwą odnosiły się do „porządków" warszawsko-krakowskich. Były sceptyczne wobec inicjatyw oraz taktyki nadwiślańskiej. W szczególności wschodnich. I były też powściągliwe w stosunku do koniecznych świadczeń, tak finansowych, jak i wojennych. Może z wyjątkiem krytycznego lata 1920 roku. Śmiesznie brzmiała poznańska auto-re-klama, że oni jedni potrafią organizować zwycięskie powstania narodowe. Ale nie dało się zaprzeczyć, iż w polskim zaprzęgu wielkopolskie „konie" ciągnęły dobrze, może i więcej od innych. Zabór austriacki wniósł Polsce w wianie przede wszystkim ukraińską wojnę; wcześniej jeszcze nim ta Polska w ogóle powstała. Jeśli nawet i była ona nieunikniona, to pozostaje faktem, że w Galicji nie ruszono palcem, by tej wojny uniknąć albo jakoś się do niej przygotować. Gruchnęła fama „lwowskich orląt". Ale nigdy nie padło pytanie, czym wówczas trudzili się galicyjscy dorośli, że aż wypadło słać na wojnę dzieci. Zaś Królestwu - improwizowane posiłki z hasłem „bij, kto w Boga wierzy"; inaczej ta wojna nieszczęsna na lata by się chyba zaniosła. Powściągliwi „poznańczycy", acz bez entuzjazmu, też ręki pod Lwowem przyłożyli. Galicja rewanżowała się pomocą innym w szkolnictwie oraz administracji, co miało swoją wartość. Krakowiakom i góralom niejedno można jeszcze wytknąć, ale nie to przecież, by przed nieuniknioną wojaczką chowali się za piece. Hallerczykom się pamięta, że przybyli w godzinach próby z Paryża i Ameryki; nie dość jednak powtarzać, iż z górą co drugi z nich, etnicznie, pochodził spod Tarnowa, Rzeszowa albo i zgoła Nowego Targu. Centrum kraju przypadły główne splendory władzy. Ale i wielkie kłopoty kraju nie nazbyt rozwiniętego, odwykłego od samorządzenia się, zniszczonego na ogół wielką światową wojną, z trudem orientującego się w nowej rzeczywistości Europy, a lokującego się - po staremu - między gigantyczną Rosją i przepotężnymi Niemcami. Nie popisała się specjalnie Warszawa z polityczną odpowiedzialnością i wyobraźnią. Ideał dostatku musiał pozostać w sferze ideałów. Program wschodni nazbyt był utożsamiany z jagiellońskim testamentem. Autorytet rządów częściej bywał przedmiotem kpin Poznania i Krakowa, aniżeli respektu. Szczęśliwie, na krótszą metę, nie całkiem wygasły powstańcze tradycje Mazowsza i Podlasia, więc podstawowy obowiązek wobec sąsiedzkich wyzwań oraz zagrożeń nie był realizowany aż tak źle. Starczyło rozmachu - z walną pomocą innych dzielnic - na próbę z wielką Ukrainą, jak wiadomo, chybioną. Zatarg z Litwą nie rozgorzał aż tak, by wyprawy na Wilno parły aż na Kowno. Kwestii białoruskiej nie ruszono z martwego punktu, lecz nie była to kwestia łatwa... Z Rosją wypadło jedynie trudne prowizorium; komunizm stanowił w tym novum, którego z polskiej strony zaczęto doświadczać właśnie w łatach 1918-1921. Obszar Wielkiego Księstwa Litewskiego nie miał dla siebie żadnej analogii wśród ziem przedrozbiorowej Rzeczypospolitej. Rozległość, rzadkość zaludnienia i słabość Fenomen litewsko-białoruskich formacji Wojska Polskiego (1918-1921)_______________897 urbanizacji. Poziom oświaty. Monopolistyczna pozycja dość prymitywnego rolnictwa. Niedorozwój komunikacji. Ubóstwo tych ziem szacuje się, także na 1913 rok, na mniej niż jedną trzecią poziomu Królestwa i Galicji, bądź jedną ósmą zaboru niemieckiego. To już stanowiło „inny świat". Dywersyfikacja etniczna i jej przestrzenne przemieszanie oraz zróżnicowanie religijne - tę inność wręcz potęgowały. Żywioł polski wyróżniał się tu pozycją społeczną, względną zamożnością, wykształceniem, ale liczebnie stanowił mniejszość wobec społeczności litewskiej - zwartej i świadomej nie gorzej od Polaków - oraz ludności białoruskiej; dodajmy dominujących w miastach i miasteczkach Żydów. Charakterystyczna jest sytuacja Wilna; to największe w byłym Księstwie miasto o skali 200 tysięcy mieszkańców i największe tam skupisko Polaków ledwo odznaczało się naszą dominacją liczebną wobec właśnie... Żydów; będąc główną „kością" polsko-litewskiego antagonizmu i zgoła kandydatem na stolicę niepodległej Litwy, miało ludność litewską w proporcjach jedynie śladowych. Podobnie rzecz się miała w innych ośrodkach miejskich, jakoś liczących się, choć Wilnu jaskrawo ustępujących. Wymieńmy Mińsk, zwany wówczas „litewskim", o skali jednak ledwo stutysięcznej, Grodno - o dobrą połowę jeszcze mniejsze - oraz Lidę z kilkunastotysięczną liczbą mieszkańców. Osobną pozycję ma w tym czasie Kowno, faktyczna wtedy litewska stolica, lecz z dominacją ludności... polskiej, tyle że w samym centrum etnicznych Litwinów. Operując tak jednoznacznymi kategoriami „Polacy", „Litwini", „Białorusini" - bardzo sobie tamtejszą rzeczywistość upraszczamy. Ostre przedziały narodowościowe regułą nie były. Tę stanowiło raczej przemieszanie krwi, kultur oraz wielojęzyczność, ułatwiające jednostkowo właściwie każdą narodową opcję. Z przekonania bądź z wyrachowania. Nawet religia była w tym utrudnieniem względnym; jak wiadomo Polacy i Litwini jednako należeli do Kościoła rzymskokatolickiego, podobnie cząstka Białorusinów, obok deklarujących się prawosławnych Polaków i Litwinów. Przykład katolickiej, ziemiańskiej rodziny spod Lidy - Iwanowskich - jest zbyt drastyczny, ale dużo dający do myślenia; z czterech rodzonych braci, trzech było wybitnymi działaczami narodowymi -białoruskim, polskim oraz litewskim2. Publicznie opcję litewską oraz białoruską skonstatować można nawet w tak historycznych rodach, jak Tyszkiewicze bądź Radziwiłłowie. Cóż musiało się dziać w zapadłych miasteczkach bądź wsiach tej prowincji? W szczególności, gdy narodowych deklaracji nikt nie dochodził, a mogły je na ludziach wymuszać jedynie wyjątkowe okoliczności? Wydarzenia dobiegającej końca I wojny 2 J. Turonek, Waclaw Iwanowski i odrodzenie Białorusi, Warszawa 1992. Nazwisko sugeruje ruską pragenezę całej rodziny, jej dzieje - polszczenie się, stopniowo, kulturowe i nabywanie polskiej świadomości narodowej w znaczeniu przedrozbiorowym, co przetrwało czasy zaboru Wielkiego Księstwa Litewskiego. Najstarszy z braci, Jerzy, był piłsudczykiem i poważnym działaczem politycznym polskim, aż po wysokie urzędy oraz emigrację po 1939 r. Następny, Wacław, z czasem profesor Politechniki Warszawskiej (chemik), piastował ministerialną funkcję u samych pierwocin państwowotwórczych Białorusinów (1918), ale wchodził i do rządu Litwy Środkowej gen. Żeligowskiego; podjął on na nowo próby już podczas II wojny światowej, pod okupacją niemiecką Białorusi, by paść ofiarą komunistycznego zamachu w Mińsku. Bohdan Skaradziński światowej znakomicie cały układ narodowościowy dynamizowały. Pierwsze samodzielne kroki Litwy właśnie w Kownie i Wilnie oraz analogiczne polskie nad odległą Wisłą prowokowały do jakiegoś samookreślenia się3. Praktycznie, nie tylko ideowo. Próby białoruskie musiały być od konkretów jeszcze dalekie. W każdym przypadku najpilniejsze było przeciągnięcie na daną stronę licznych elementów niezdecydowanych, ze sfer pogranicza. Były po temu również silne bodźce doraźne. Okupacja niemiecka miała przede wszystkim charakter metodycznej grabieży; od żywności i drewna poczynając, a na dzwonach kościelnych kończąc. Rozkład tej okupacji rabunki nasilał i brutalizował. Otwierało się pole dla rodzimego bandytyzmu, a i samowolnych „regulacji" konfliktów społecznych. Rewolucja w Rosji mogłaby właśnie szykować sobie obchody pierwszej rocznicy; informacje o tej rewolucji spływały do Księstwa równie wartko, jak fale reemigrantów stamtąd oraz uciekinierów. Armia Czerwona ukazała się od Połocka i Smoleńska. Było oczywiste, że będzie chciała zająć miejsce ustępujących z wolna Niemców. Reakcja polska ujawniała się stopniowo i powściągliwie. Luźne komitety społeczne, w tym inicjatywy byłych rosyjskich wojskowych miejscowego pochodzenia, były fazą wstępną. Ogólnopolska POW nie dała tu większych dowodów swej aktywności. Otwarta manifestacja polskości Wilna miała miejsce dopiero 20 października 1918 roku między katedrą a Ostrą Bramą. Była tłumna i poważnie potraktowali ją Niemcy; uderzyła policja i szarżowała kawaleria. Zaraz po 11 listopada 1918 roku nawiązany został tajny kontakt z Warszawą. Uznano jej strategiczne kierownictwo; istniał dylemat, czy sposobić siły do miejscowej, tradycyjnej „insurekcji" - wypatrującej odsieczy znad Wisły - czy raczej organizować się na terenach Królestwa i stamtąd, połączonymi siłami, ruszyć „za Niemen" w stosownych okolicznościach. Miały miejsce pertraktacje z czynnikami litewskimi, białoruskimi i żydowskimi, lecz nie dały one żadnych praktycznych rezultatów. Z Warszawą - inaczej. Jeszcze przed powrotem Józefa Piłsudskiego z Magdeburga, a więc fomalnie z agendami Rady Regencyjnej, wymieniono pierwsze informacje i wytyczne. Ważna w tym rola Władysława Raczkiewicza, mińszczanina, późniejszego Prezydenta RP na uchodźstwie. W początkach grudnia wyprawia się do stolicy osobiście Władysław Wejtko, były rosyjski generał-saper, kierownik wojskowych prac przygotowawczych na Litwie i Białorusi4. Uzyskuje nominację oficjalną. Mowa w niej o wszy- 3 Sytuacja narodowościowa w samym Wilnie i regionie wileńskim jest dosyć znana; do dziś mamy jej sygnały. Była ona jeszcze bardziej skomplikowana na Mińszczyźnie, z tej i tamtej strony późniejszej ryskiej granicy z ZSRR. Zob. np. J. Zaremba, Stosunki narodowościowe w województwie nowogródzkim (z uwzględnieniem tlą socjalnego). Warszawa 1939. Tamże stwierdzenie, iż (...) poczucie przynależności narodowościowej większości mieszkańców województwa (...) nie jest jeszcze skrystalizowane (podkr. B.S.). W 1939 r., to i cóż mówić o 1918. 4 Napisał z tego cenną relację: Samoobrona Litwy i Bialorusi. Szkic historyczny, Wilno 1930, reprint Warszawa 1992. Nie idealizuje swych prac. Stwierdza szczerze społeczne opory i dominującą bierność. Akcentuje aktywność wileńskich pań i sfer medycznych. Wytyka ziemianom, że w klubie szlacheckim, gdzie przegrywano setki tysięcy marek, w puszce ofiar na Samoobronę znalazło się tychże marek ledwo 25. Czytamy, iż (...) byli tacy, którzy umywali ręce Fenomen litewsko-białoruskich formacji Wojska Polskiego (1918-1921)_______________899 stkich formacjach Samoobrony Krajowej (...) oraz wszelkich innych polskich oddziałów wojskowych i milicyjnych(...) Otrzymuje trochę pieniędzy. Nie mniej ważna jest informacja, że w Warszawie działa już społeczny Komitet Obrony Kresów i że podjęta została organizacja specjalnej dywizji Litewsko-Bialoruskiej, która ma zebrać kresowiaków przebywających w Królestwie i być oparciem dla „przybyszów" zza Niemna. J. Pilsudski nałegał, by spróbować wytrwania na miejscu do czasu nadejścia z Warszawy odsieczy; oddziały łitewsko-białoruskie stanowiłyby jej straż przednią. W rzeczywistości wypadło inaczej. W tychże pierwszych dniach grudnia bolszewicy podchodzą pod Mińsk Białoruski. Miejscowa Samoobrona - ponoć 1000 zwerbowanych ludzi z 200 karabinami5 - rozwiązuje się, zalecając bardziej zdeterminowanym zbiórkę w ... Zambrowie, już w Królestwie. Tam prace organizacyjne mińskiego pułku strzelców ruszają jeszcze przed Bożym Narodzeniem. Lecz to pionierstwo jest dyskusyjne. Zalążki formacji strzelców kowieńskich oraz suwalskich formują się na ziemi łomżyńskiej -równolegle ze stosownych przybyszów, a i z miejscowych, mazowieckich niespokojnych duchów. Te ostatnie zbiera jednak głównie pułk białostocki w Łapach nad Narwią, na samej królewieckiej granicy. Nie udało się podlasiakom opanowanie Białegostoku, bo twardo trzymali go Niemcy, jako kluczowego węzła ich odwrotu z Ukrainy (Kowel-Brześć-Grajewo-Ełk). Ale za Narew można było stąd dostać się nawet piechotą. I nie było konieczności, by tylko pieszo służyć Ojczyźnie; tuż pod Łapami jął zaraz tworzyć się pułk ułański, który szybko nazwano litewskim, bo przygarniał on chętnych z całego dawnego Wielkiego Księstwa. Dzięki autobiograficznej powieści Józefa Mackiewicza, Lewa wolna6, mamy owych ułanów nie tylko w rejestrach narodowej militarystyki, ale również w literaturze polskiej najwyższej próby. Już w styczniu 1919 roku przybywa do Zambrowa i Ostrowi Mazowieckiej zwarty oddział Samoobrony z Wilna: 123 oficerów i 1169 szeregowych. Z niemiecką pomocą, koleją przez Białystok-Łapy, tyle że z bronią złożoną w zaplombowanych wagonach. „z zasady", i lista tych abnegatów jest niestety zbyt długa, aby ją przytaczać... (s. 14). Unikalny jest zapis długiej nocnej, przy winie, rozmowy z J. Piłsudskim, który miał generałowi powiedzieć: (...) wjadę do Wilna na swej „Kasztance" - na której miałem wjechać do Warszawy, co nie udało się, więc obiecałem jej wjechać do Wilna i czuję w sobie tę niezłomną wota (...) trzymajcie się w Wilnie do Bożego Narodzenia najpóźniej -ja do was skoczę z odsieczą, ale nie dojdę od razu, bo daleko, wypadnie po drodze odetchnąć, chociażby w Grodnie, nabrać sit do ostatecznego skoku. (Ibidem, s. 20) 5 Zob. S. Mieczkowski, 86 Miński Pułk Piechoty, Warszawa 1928, s. 6. Autonomiczną inicjatywę podjął Centralny Komitet Związku Tatarów Polski, Litwy, Białorusi i Ukrainy, tworząc - mimo ogromu trudności - Pułk Jazdy Tatarskiej, 0 mieszanym zresztą składzie: mahometańsko-katolicko-prawosławnym. Oddział ten wsławił się w 1920 r. udziałem m.in. w wyprawie kijowskiej i swoją hekatombą w obronie mazowieckiego Płocka; lista ofiar była tu „bogata", gdyż bolszewicy nie brali Tatarów do niewoli. 6 Wyd. II, Londyn 1981. Fenomen tego szczególnego wojska nie ma, niestety, swej socjologicznej monografii 1 mieć jej już nie będzie. W zachowanych informacjach dominuje militarystyka. Toteż ubożuchne pamiętnikarstwo oraz śladowa beletrystyka nabiera tu znaczenia wyjątkowego, jeśli następne pokolenia mają te zjawiska społecznie w ogóle rozumieć. Ot, przekrój takiego konnego litewskiego pułku - pióra Józefa Mackiewicza: Byli między ułanami starzy Żołnierze, którym po czterech latach wojny iść było donikąd, byli gimnazjaliści porwani batalistyczną literaturą dla młodzieży, byli inteligenci różnego stopnia, z patriotycznego powalania; wielkomiejskie andrusy, wiejscy parobczacy, synowie szlacheckich rodzin (...) dla których slużba w kawalerii stanowiła tradycję rodową; kilku zbłąkanych kozaków; Rosjanie i jeszcze wielu różnego autoramentu. 900__________________________________________Bohdan Skaradziński Przejścia tych ludzi opisano ostatnio: zatargi z Niemcami, próba obrony Wilna wobec bolszewików, wreszcie rozłam w polskich szeregach na tych, którzy udadzą się za Narew, oraz tych, którzy podejmą partyzantkę między cofającymi się Niemcami a napierającymi Rosjanami. To właśnie inicjatywa „Łupaszki" i kilkuset jego ludzi, konnych i pieszych7. Łączy się w marszu z nimi Samoobrona z Lidy, jeszcze kilka setek „bagnetów". Podobnie wypadają koleje losów grodzieńszczan. Relacje mówią o tysiącu ochotnikach8. Wszystko to razem było jeszcze dywizją tylko na wyrost, ale stanowiło już jej niezły fundament; braków nie zliczyć, także ilościowych, a w szczególności ciążył brak artylerii, oddziałów technicznych i służb. : „ Nie dało się spokojnie doczekać wiosny, bo sytuację między Narwią a Niemnem i Szczarą determinował, z jednej strony, niemiecki odpływ, a z drugiej - bolszewicka aktywność. Ze zmiennym szczęściem zawiązują się walki o Słonim oraz Lidę, początkowo wyłącznie siłami litewsko-białoruskimi, jakie tam one wówczas były. Stawka w nich jest jednak wyższa, niż by to sugerowały nadniemeńskie wertepy, błota, śnieżyce. Po rosyjskiej stronie mamy zachodnią dywizję strzelców, o walnym udziale „czerwonych" Polaków, z pułkami m.in. warszawskim, siedleckim i lubelskim, a nawet mazowieckich czerwonych ułanów. Front frontem, ale przychodzi pacyfikować białoruskie wsie. Cała pociecha, iż jednocześnie przygarnia się naszych ochotników, nawet całymi oddziałkami. Do brawurowego, wielkanocnego rajdu na bolszewickie wówczas Wilno Piłsudski angażuje jednak wyłącznie oddziały legionowe z głębi Polski. Pewnie kondycji swoich wojsk litewsko-białoruskich nie przecenia. Ich dalszy szlak to mickiewiczowski Nowogródek, węzłowe Baranowicze, radziwiłłowski Nieśwież, w oczekiwaniach - Mińsk. Zaiste fortuna kołem się toczy. Dziś przemykamy tędy kolejową magistralą - lub autostradą - na Smoleńsk i Moskwę. Ambicję równoległą stanowiło teraz dopełnienie polskich szeregów. W danej sytuacji narodowościowej i politycznej, regularnego poboru nawet nie próbowano. Tym skwapliwiej uruchomione zostały inspektoraty zaciągu ochotniczego: w Suwałkach, Bia- 7 T. Strzembosz, Saga o „Łupaszce" pplk. Jerzym Dąmbrowskim 1889-1941, Warszawa 1996. Bohater książki to największa osobowość formacji litewsko-bialoruskich, czlowiek-symbol, publicznie zaprezentowany właściwie dopiero przez prof. Strzembosza. Prosi się o podobne „odkrycie" osobowość, sądzę, numer 2 - ppłk Stanisław Bobiatyński, dowódca wileńskich strzelców. Z wykształcenia lekarz, ochotnik w wojnie... turecko-serbskiej, inwalida, medyk w wojsku carskim, organizator wileńskiej samoobrony od podstaw, talent taktyczny, wyróżniony przez bolszewików nagrodą „w złocie" za jego głowę; też próbował w 1939 r. kreować antybolszewicką partyzantkę. I niesamowity z wyglądu. Artylerzysta, późniejszy płk Stefan Brzeszczyński, tak go opisuje: Quasimodo, psiakrew. Niski, z opasłym brzuchem (...) o ogromnej głowie w formie ściętego stożka(...) Wiechcie rudawych wlosów tącząc się z takimiż bokobrodami (...) - ,J)zika fywizja". Wspomnienia z lat 191&-1922, Poznań 1996, s. 89. 8 J. Dąbrowski, 81 Pulk Strzelców Grodzieńskich, Warszawa 1928, s. 5-6. Był to, po „wilniukach", drugi filar dywizji Litewsko-Białoruskiej. Stanowi przejmujący symbol, iż ich dowódca nazywał się (Bronisław) B o h a t y r e wieź, ekshumowany w 1943 r. przez Niemców... w Katyniu. Dziś miasto Radzymin metodycznie organizuje kolonie letnie dla dzieci z Grodna; na pytanie, dlaczego akurat z tego miasta, odpowiedziano mi, żebym sobie zobaczył, ilu „strzelców grodzieńskich" kryje radzymiński cmentarz z VIII 1920 r. , Fenomen litewsko-białoruskich formacji Wojska Polskiego (1918-1921)_______________901 łymstoku, Wilnie, Kobryniu9. I miały swoje powodzenie. Rozwinięto oddziały, które przyszły zza Narwi bądź z partyzantki. Z rozpędu powołane zostały dwa pułki całkiem nowe: strzelców nowogródzkich oraz słuckich. A jedną dotąd dywizję przeformowano na dwie. Granice powiatów, oczywiście, nie były dla ochotników regułą. Nie stanowiła jej również dawna granica Królestwa. We frontowych warunkach, bywało, dowództwo przydzielało dywizjom ludzi, jakich akurat miało pod ręką, ale to nie zmieniło specyfiki oddziałów. Miały one szczęście, iż w pomyślnym dla Polaków roku 1919 - okresie naszej przewagi liczebnej oraz technicznej - wypadło im konsolidować się i hartować. Prawdziwa próba ognia miała dopiero nadejść. Była nią letnia ofensywa Tuchaczewskie-go - smoleńskim szlakiem aż na Warszawę; całą siłą, na jaką wtedy sowiecką Rosję było stać. Sprawdzały się opinie Józefa Piłsudskiego, że walory wojska najlepiej zaświadcza jego zachowanie się w dobie porażek, przewagi wroga i odwrotu. Tylko część naszej armii na Wschodzie wyszła z tej próby obronną ręką. To nie nagły ubytek odwagi oraz talentów dowódczych był przyczyną, iż bolszewicy znad Dźwiny i Berezyny - w sześć tygodni znaleźli się nad Wisłą. Rosyjska przewaga teraz ciągle groziła Polakom okrążeniem.' Uchylenie się przed nią to mordercze marsze po bezdrożach, często bez butów i jedzenia, w psychozie, pod groźbą plagi chorób i okaleczeń bardziej aniżeli ran i wrażej potęgi. Oddziały łitewsko-białoruskie swoje cięgi, oczywiście, brały. Ale wypadały wyraźnie ponad ówczesną polską przeciętną; można się spierać, czy ustępowały tężyzną poznaniakom albo nawet legionistom. Może być, że swoje robił fakt, iż wypadło im ustępować z ziem, które uważali za własne tak, jak żadne inne na świecie. Był tego najdobitniejszym przykładem w całym odwrocie - obronny bój nad Niemnem pod koniec lipca 1920 roku. Zajadłość wilniuków, mińszczuków, grodzieńszczan trzymała ich nad tą rzeką tak długo, że zostali tam kompletnie osamotnieni. I w pierścieniu rosyjskiego okrążenia. Zły stan fizyczny i psychiczny rekompensowała już jedynie złość oraz wściekłość. Przebijają się ku swoim bardziej uporem i zbiegiem okoliczności, aniżeli siłą oraz wojennym rzemiosłem. Szykującej się już obronie Warszawy sprezentowano w ten sposób dobre trzy dni!10 Druga, młodsza dywizja Litewsko-Białoruska nie miała tyle szczęścia. Została okrążona zarówno przez Rosjan, jak i Litwinów; ci, zachęceni obietnicą oddania im miasta przez bolszewików, woleli nie widzieć faktu, iż z klęską Polaków będą mieć nie tylko Wilno, ale i „władzę rad" dla całej Litwy. Większość 2. Dywizji Litewsko-Białoruskiej zostaje internowana i rozbrojona litewskimi rękami. Części naszych pułków kowieńskiego i lidzkiego unikają niewoli. Po iście filmowych przygodach dołączają one do decydującej bitwy nad Wisłą11. 9 Zob. M. Wrzosek, Wojny o granice Polski Odrodzonej 1918-1921, Warszawa 1992. 10 Zob. J. Dąbrowski, Bój odwrotowy nad Niemnem i Rosią 1. Dywizji Litewsko-Bialoruskiej (21-25 lipca 1920), Warszawa 1933. " Zob. S. Baron, 77Pulk Piechoty, Warszawa 1928, zwłaszcza s. 13-23. Do końca swego istnienia pułk wyróżniał 902__________________________________________Bohdan Skaradziński Trzon litewsko-białoruski kończy swój gigantyczny odwrót na rogatkach Warszawy. Lecz w jakim stanie! W szeregach została mniej niż połowa ludzi, ledwo trzymających się na nogach. No, sprzęt doprowadzili oni niemal w porządku, a to dobry znak. Ich pamiętnikarz, por. Jan Kowalewski, tak maluje zbiorowy portret tego wojska: Kompanie nie liczyły więcej ponad trzydziestu paru ludzi. Mundury w strzępach, z ekwipunku ani śladu. Buty należały do rzadko spotykanych osobliwości. (...) Obtluszczone karabiny, bagnety zatknięte zapasem, przypominały raczej gerylasów. (...) Torby brudne i połatane służyły za ładownice. (...) Zamiast menażek, jakieś skorupy. (...) A jednak był w nas zapał12. Szczęśliwie, bo natychmiast stał się on niezbędny. Bolszewicy, jak wiadomo, z marszu zdobywają Radzymin, więc planowany odpoczynek okazuje się jeszcze jedną ułudą. 14-15 sierpnia trzykrotnie krwawią pułki: wileński, grodzieński, miński, nowogródzki, odbijając miasteczko i znowu je tracąc. Nie były tu same, Warszawa ich wsparła swoim wojskiem, a nawet samolotami i czołgami, ale grały główną rolę. Nie oszczędzały się pod Radzyminem bardziej aniżeli pod jakimiś Trokami, Oszmianą, Wołkowyskiem. Na oczach całej Polski i poniekąd Europy. Pościg od Wisły, Wieprza i Wkry wyprowadza Polaków znowu nad Niemen, do ostatniej wielkiej bitwy pamiętnego roku 1920. To już reguła, że dywizja Litewsko-Bia-łoruska angażowana jest do „pierwszych skrzypiec". Przez terytorium Litwy, siłą, wychodzą nasi za Grodnem na bolszewickie tyły; można sobie wyobrazić, w jakich nastrojach. A pod Lida - miejscowość nomen omen Krwawy Bór do dziś zapisana na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie - to już pożegnanie dywizji z bolszewikami. Aż do 1939 roku. Najwyższym rozkazem zatrzymano dywizję między Lida a Wilnem, tuż przy szlaku kolejowym ku temu ostatniemu miastu, a zarazem przed litewskimi placówkami wzdłuż linii demarkacyjnej. Przed Polakami teraz mieścina - wbrew nazwie: Soleczniki Wielkie - tak dziś wsławiona polsko-litewskimi zatargami. Zawrzało od generalnego porządkowania: mundurów i butów, koni i wozów, dział i amunicji. Lecz przede wszystkim -ludzi. Na odprawie starszych oficerów Piłsudski mówi wprost: Za waszą krew narzucili nam linię Curzona. Polska ma się skończyć gdzieś pod Grodnem. Wy jesteście z tych stron, macie w ręku broń, idźcie do domów. (...) Za wasze czyny nie mogę wziąć odpowiedzialności ja ... ani sam dać rozkazu. Uczynicie to na własne ryzyko i odpowiedzialność. Generał Żeligowski przyjedzie i obejmie dowództwo*3. się oznaką stojącego niedźwiedzia na kołnierzach herbu Żmudzi i ziemi kowieńskiej; podobnie, jak strzelcy wileńscy -Pogonią, herbem dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego, a i współczesnej Litwy. 12 J. Kowalewski, Zwycięzcy, cyt. za: B. Waligóra, Dzieje 85 Pułku Strzelców Wileńskich, wyd. I, Warszawa 1928, reprint Warszawa 1994, s. 310-311. 13 Zob. w szczególności P. Łossowski, Stosunki polsko-Htewskie w latach 1918-1920, Warszawa 1966, gdzie cały kontekst polityczny, a także ludzkie rozterki po polskiej stronie. Litwini nie powinni być wówczas zbyt zaskoczeni mimo suwalskich rokowań z Polakami i silnego poparcia przez Francję i Wielką Brytanię. W wytycznych do tych rokowań Piłsudski stwierdzał m.in.: Uwzględniając slabość Litwy (...) gotowi jesteśmy i nadal nie wyciągać naturalnej konsekwencji z przymusowego, jak popuszczamy, łamania neutralności i nawet współdziałania z bolszewikami. (...) Fenomen litewsko-białoruskich formacji Wojska Polskiego (1918-1921) 903 Spełniało się oto przeznaczenie tego wojska. Prawnie, bądź bezprawnie. Było ono rzeczywiście wojskiem polskich mieszkańców tej ziemi, by urzeczywistnić ich narodowe ambicje. I jednocześnie było wojskiem jakby samego Marszałka, gdyż on je powołał i strzegł do końca jego charakteru i zamierzonej odrębności. Wbrew najzamożniejszym Europy, a i litewskiej oraz białoruskiej części „mieszkańców byłego W. Ks. Litewskiego"; bez zrozumienia w Polsce tego nadmiaru ceregieli, gdy Wilno było już w zasięgu dziennego marszu piechoty litewsko-białoruskiej, Kowno zaś - jeszcze o dobę dla ta-kiejże kawalerii; podobnie myśleli polscy wilniucy, bo status nowego województwa wyczerpywałby ich oczekiwania. Generał Żeligowski stanowił ważne dopełnienie szeregów, które formalnie miały się zbuntować Polsce i Europie. Pochodził on spod Oszmiany i do końca swego długiego życia mówił specyficzną polszczyzną, właśnie litewsko-białoruską; miał najświeższą renomę spod Radzymina i naturalną replikę na wszystko: „rozkaz, panie Marszałku". Ale konieczne były dalsze uzupełnienia. Zaalarmowano mniejsze oddziały z odpowiednim składem personalnym, a i luźnych kresowiaków w całej armii. Rezultaty nie mogły być ani szybkie, ani pewne, więc sięgnięto po iście wojenny fortel: warszawski pułk ochotniczy otrzymał oficjalną zmianę nazwy na 6 wileński i został wprost podporządkowany gen. Żeligowskiemu. Odrabiano błyskawicznie dwuletnie zaniedbania w ekwi-powaniu oddziałów litewsko-białoruskich. Tym łatwiej, że potrzeby frontu polsko-bol-szewickiego już przestawały być pilne. , : Statystyki, niestety, są tylko ułamkowe, a więc ledwo orientacyjne. Na kilkanaście tysięcy ludzi szacuje się stan „zbuntowanych" wojsk, rozbudowanych już po opanowaniu Wileńszczyzny do dwudziestu kilku tysięcy. Z nowego zaciągu ochotniczego i drogą pierwszego poboru wśród ludności wyłącznie polskiej. Dane dla pułku gwardyjskiego, czyli wileńskiego - ale tylko z przełomu roku 1919/1920 - mówią, że wchłonął on 2000 ochotników, w tym z samego Wilna 448, zaś 561 z wileńskiego powiatu; a też 206 z Królestwa, 57 z głębi Rosji, 15 z zaboru niemieckiego i 9 z Galicji. Charakterystyczne, iż 77 z nich miało wyznanie prawosławne, 11 - mojżeszowe i 4 - ewangelickie. Dwie trzecie nie służyło wcześniej w żadnym wojsku, a więc byli to ludzie bardzo młodzi14. Było to dosyć, jak na zajęcie Wilna z okolicami przeciw armii litewskiej, praktycznie bez bojowych doświadczeń. Tym bardziej że asekurowały „bunt" siły polskie wielokrotnie większe. I nie mieli Polacy większych problemów z małą wojną polsko-litew-ską, w której wypadami - bywało - zapędzali się aż pod Kowno15. W każdym razie Litwa powinna być przygotowana na to, że Polska będzie bronila swoich rodaków w Wileńszczyźnie i Crodzieńszczyźnie. (...) W wojsku naszym jest cale mnóstwo żolnierzy i oficerów dobrze uzbrojonych i dobrze wyćwiczonych, pochodzących z tego spornego kraju. (...) Polska zaś, dla której ci żołnierze i oficerowie dużo krwi przelali, nie miałaby na pewno możliwości do jakiegokolwiek surowszego wystąpienia przeciw nim. (...). Zob. J. Cisek, Sąsiedzi wobec wojny 1920 roku. Wybór dokumentów, red. J. Cisek, Londyn 1990, s. 226-227. 14 Zob. B. Waligóra, Dzieje 85 Putku Strzelców Wileńskich, Warszawa 1994, s. 54-55. 15 Zob. Z. Krajewski, Geneza i dzieje wewnętrzne Litwy Środkowej (1920-1922), Lublin 1996. 904_________________________________________Bohdan Skaradziński Formacje litewsko-białoruskie stały się z czasem integralnymi częściami Wojska Polskiego; do końca miały opinię oddziałów wyborowych; do końca też były zasilane poborowymi z głębi kraju, bo wileńskich Białorusinów oraz Żydów często kierowano do służby na Mazowszu bądź nawet na Pomorzu. : • Gdyby w tamtych czasach szło tylko o dodatkowych ludzi do „bitki" polsko-rosyj-skiej, nie nazwalibyśmy oddziałów litewsko-białoruskich fenomenem. I gdyby ich trud dał się tylko sprowadzić do powiększenia II Rzeczypospolitej o daną liczbę kilometrów kwadratowych, na niespełna dwadzieścia lat. Ale przecież chodziło wtedy o nową polską politykę wschodnią. Można na nią z perspektywy patrzeć krytycznie, lecz pod warunkiem, że się ją dogłębnie rozumie. I w szczególności dostrzega, iż ta polityka nie była wyłącznie dziełem ludzi, przywiezionych z Warszawy, Krakowa, Poznania „w teczkach". Miała swoje korzenie w ziemiach litewsko-białoruskich i w dużym stopniu rodzime instrumentarium. Powinna więc nam zostawić, u schyłku całego stulecia, narodowe doświadczenia o zgoła aktualnym znaczeniu. „Nam", to znaczy wszystkim zainteresowanym żywotnie i bezpośrednio. Litwinów nie trzeba namawiać do kultu gen. Żeligowskiego oraz strzelców wileńskich. Ale powinni oni rycersko docenić ich iście litewski upór w chwytaniu historycznej koniunktury i w dobijaniu się swego. Wyszło inaczej. Dziś Wilno trzymają Litwini i w Polsce nikt nie szykuje się do kolejnej rundy. Trzeba sądzić, że i z Litwy nikt nie sposobi się do marszów na Suwałki i Białystok, ani też na Grodno oraz Lidę. Dywizji Litewsko-Biało-ruskiej nie należy więc pozbawiać wszelkich walorów i historycznych zasług. Z Białorusinami sprawa trudniejsza. Nie ma tu żadnej świadomości tamtego polskiego eksperymentu, dyskusyjna jest też świadomość, że teraz sami doświadczają historycznej próby o fundamentalnej, narodowo, doniosłości. Można dziś potępiać strzelców mińskich, lidzkich czy słuckich, lecz wypadałoby im chyba pozazdrościć sprytu i determinacji, który mógłby dziś stanowić jakiś dorobek i wskazówkę dla całej Republiki Białoruś. Aktualne nauki stoją również przed Polakami. Nie da się żyć nam nawet w NATO bez sąsiadowania z Litwą i Białorusią. I bez polityki wobec nich, nie tylko płynnych gabinetów, ale i całej naszej zbiorowości. Niekoniecznie polityki wojskowej i wojennej. Nasze dobre chęci muszą być ugruntowane przez świadomość błędów oraz nietaktów. Ryszard Szawłowski (Warszawa) Wywiad polski na Związek Sowiecki w 1939 roku Wywiad wojskowy stanowił integralną część wysiłku obronnego II RP. Z sytuacji geopolitycznej kraju wynikało, że musiał się on koncentrować głównie na Związku Sowieckim (ZS)1 i Niemczech. Przez cały prawie okres dwudziestolecia priorytet miał kierunek wschodni. Dopiero w 1939 roku, w obliczu wyraźnie zwiększającego się niebezpieczeństwa agresji z zachodu - punkt ciężkości przesunął się na Niemcy. W przeciwieństwie do dwóch obszernych publikacji na temat wywiadu na Niemcy jeszcze z okresu PRL2 - pierwsza książka o wywiadzie na ZS pojawiła się dopiero w 1996 roku3. Ale autor korzystał przede wszystkim z materiałów archiwalnych znajdujących się w Polsce, nie dysponował żadnym z ośmiu „raportów końcowych", na których głównie bazuje niniejszy artykuł4. 1 Obszerny temat wywiadu polskiego na Związek Sowiecki w latach trzydziestych, zwłaszcza w ciągu ostatnich 2-3 lat tamtej dekady, interesuje mnie głównie pod kątem szeroko pojętej problematyki traktowanej w mojej pracy Wojna polsko-sowiecka 1939,1.1 - Monografia, t. II, Dokumenty, wyd. III, Warszawa 1997. Omawiam tam w t. II, s. 357-358 nieznane poprzednio w Polsce „raporty końcowe" dwóch wyższych oficerów wywiadu na ZS, a ich teksty reprodukuję w dok. 61 i 62. Chodzi o cytowane w przypisie 4 sprawozdania ppłk. dypl. Olgierda Giedroycia oraz mjr. Jana Gurbskiego. Limit objętościowy niniejszego artykułu zmusza do ograniczenia tematu do kluczowego roku 1939 i do dużych skrótów. 2 Zob. L. Gondek, Wywiad polski w Trzeciej Rzeszy 1933-1939. Zarys struktury, taktyki i efektów obronnego dzialania, Warszawa 1982; W. Kozaczuk, Bitwa o tajemnice. Służby wywiadowcze Polski i Rzeszy Niemieckiej 1921-1939, Warszawa 1977. 3 A. Peptońskl, Wywiad polski na ZSRR 1921-1939, Warszawa 1996. ,... ^ > .. - 4 Chodzi tu o: 1) Sprawozdanie płk. dypl. Mariana Smoleńskiego, szefa Oddziału II, datowane l XI1939 r.; 2) Dwa sprawozdania pik. dypl. Józefa Englichta, I zastępcy szefa Oddziału II - pierwsze z nich, bez daty, opracował i wydal A. Grzywacz, „Arcana" (Kraków) 1999, nr 26 i drugie („Uzupełnienie do sprawozdania ..."), datowane 3 III 1940 r., chyba Grzywaczowi nie znane; 3) Sprawozdanie ppłk. dypl. Ignacego Banacha, szefa Wydziału Studiów Oddziału II, datowane 5 V 1940 r.; 4) Sprawozdanie ppłk. dypl. Olgierda Giedroycia, kierownika samodzielnego referatu „Rosja" w Wydziale Studiów Oddziału II, datowane 10 IV 1940 r.; 5) Sprawozdanie mjr. dypl. Antoniego Rawicza-Szczerby, kierownika referatu Ordre de Bataille i dyslokacji w samodzielnym referacie „Rosja" Oddziału II, datowane 20 XI1939 r., 6) Sprawozdanie mjr. dypl. Rafała Protassowickiego, kierownika ośrodka wywiadowczego zakamuflowanego w konsulacie RP w Mińsku, datowane 28 X 1939 r.; 7) Sprawozdanie mjr. Jana Gurbskiego, szefa Wywiadu Korpusu Ochrony Pogranicza, datowane 7 III 1940 r.; 8) Sprawozdanie mjr. Edmunda Piotrowskiego, szefa Ekspozytury Nr l Oddziału II (Wilno - „zasadniczy teren zainteresowania: Białoruski Okręg Wojskowy"), datowane 8 IV 1940 r. Oryginały powyższych dokumentów znajdują się Instytucie Polskim i Muzeum im. Gen. Sikorskiego w Londynie (IPMS Londyn). 906_________________________________________Ryszard Szawłowski Wywiad na ZS - obok Oddziału II Sztabu Głównego, który zajmował się wywiadem głębokim - prowadził też, w zakresie wywiadu płytkiego, Wywiad Korpusu Ochrony Pogranicza (KOP), któremu podlegały również dwie ekspozytury Oddziału II: nr l w Wilnie oraz nr 5 we Lwowie i szereg placówek wywiadowczych wzdłuż granicy wschodniej. Na czele Oddziału II stał od lutego 1939 roku płk dypl. Marian Smoleński5, jego I zastępcą był płk dypl. Józef Englicht6. Kierownikiem referatu „Wschód" w Wydziale Wywiadowczym był od 1930 roku kpt. Jerzy Niezbrzycki, niewątpliwie najwybitniejszy oficer wywiadu na ZS w całym dwudziestoleciu7. Natomiast kierownikiem referatu „Rosja" w Wydziale Studiów był od marca 1939 roku mniej znany ppłk dypl. Olgierd Giedroyć8. Ten ostatni wydział był szeroko rozbudowany9. Wywiadem KOP kierował od 1937 roku mjr Jan Gurbski10. Na czele Ekspozytury nr l stał mjr Edmund Piotrowski, Ekspozytury nr 5 - mjr dypl. Józef Bieńkowski. 5 M. Smoleński (1894-1978) został wyznaczony na to stanowisko pod koniec X 1938 r., kiedy byt komendantem Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu. Marszałek Śmigły-Rydz dał mu najpierw kilka miesięcy czasu dla zaznajomienia się z zupełnie dla mnie nowym rodzajem pracy (dotychczas w Oddzielę II nie pracowałem). Objął Oddział II od II 1939 r. (błędnie A. Pepłoński, op.cit., s. 329 pisze, że Smoleński objął to stanowisko w styczniu 1939 r.). Na temat tej nominacji krytyczna uwaga ppłk. dypl. Antoniego Szymańskiego, do IX 1939 naszego attache wojskowego w Niemczech (A. Szymański, Zły sąsiad. Niemcy 1933-1939 w oświetleniu polskiego attache wojskowego w Berlinie, Londyn 1959, s. 99): Wiosną 1939 r. nastąpiła zmiana na stanowisku szefa Oddzialu II Sztabu Głównego. Przy najbardziej troskliwej z naszej strony nowej obsadzie, zmiana ta nie mogła być z pożytkiem dla ciągłości rozpoznania niebezpieczeństw grożących nam ze strony naszych rosnących w siłę sąsiadów. Nieco wcześniej (s. 98) pochwała poprzednika Smoleńskiego, płk. dypl. Tadeusza Pełczyńskiego: Ten długoletni szef naszego II Oddziału, mogący być wzorem rzetelności dociekań i umiejętności wyciągania wniosków... 6 Józef Englicht (1891-1954) pracował i awansował w Oddziale II w 1.1926-1937; w 1. 1938-początek 1939 r. był przejściowo dowódcą 79 pułku piechoty, w 1939 r. -1 zastępcą szefa Oddziału II. 7 Jerzy Niezbrzycki (1902-1968), w 1. 1928-1930 eksponent Oddziału II w ZS (Kijów), był kierownikiem referatu „Wschód" w Oddziale II w I. 1930-1939. Urodzony w Winnicy, znał zwłaszcza doskonale Ukrainę, prowadził tam polską działalność dywersyjną i wywiadowczą w ramach POW w 1. 1917-1920/1921. Człowiek szerokich horyzontów, publikował przed wojną w Polsce i po wojnie na Zachodzie pod pseudonimem „Ryszard Wraga". W 1935 r. w broszurze Sowiety grożą Europie - zwalczając karygodny wprost optymizm korespondenta PAT w Moskwie Otmara Bersona - pisał m.in. (s. 29): Polski czytelnik musi wiedzieć, że od wschodu ma sąsiada coraz silniejszego i coraz bardziej ofensywnie nastawionego. (...) i na zachodzie bynajmniej nie jest lepiej. Niemiecki, stale wzrastający militaryzm jest niemniej groźny, aczkolwiek łatwiejszy do obliczenia w czasie, jako mniej „dialektycznie" załgany (...). Nie mamy żadnej pewności, że wciśnięci pomiędzy dwa najsilniejsze dziś na świecie imperializmy (...) nie znajdziemy się w takiej sytuacji, że imperializmy tamte podadzą sobie dłonie ponad naszemi głowami. W takiej sytuacji musimy przede wszystkiem bardzo jasno widzieć i dokładnie wiedzieć: kiedy? Właściwie zostało tu wprost przepowiedziane to, co miało miejsce w 1939 r.! 8 O. Giedroyć objął kierownictwo tego referatu dopiero w III 1939 r,, po trzymiesięcznej praktyce, w czasie której referatem nadal kierował jego poprzednik, mjr dypl. Wincenty Bakiewicz. A. Pepłoński (op.cit.) nie zauważył tej zmiany personalnej, o Giedroyciu wspomina tylko jeden raz w innym związku (s. 326), określając go jako „płk" - w istocie był on ppłk. dypl. 9 Według cytowanego sprawozdania ppłk. Giedroycia samodzielny referat „Rosja" składał się z dziesięciu referatów (w sensie jakichś „podreferatów"), zajmujących się: sytuacją wewnętrzną ZS; organizacją wojska; sprawami dyslokacji i obsady personalnej; mobilizacją i studiami nad doktryną wojenną armii czerwonej; zagadnieniami lotnictwa i przemysłu lotniczego; bronią pancerną i przemysłem samochodowym; artylerią; zaopatrzeniem materiałowym; transportem; fortyfikacją zachodnich granic ZS. 10 Jan Gurbski (1897-1996) objął szefostwo Wywiadu KOP w 1937 r., poprzednio był zastępcą szefa. Sporo danych o nim podaje notatka pośmiertna w „Orle Białym" (Londyn) 1996, nr z IX, s. 62. Nieco z tych informacji jest już wykorzystane w mojej Wojnie..., t. II, s. 399, przypis 13. Wywiad polski na Związek Sowiecki w 1939 roku 907 Wywiad na Związek Sowiecki w warunkach pokojowych do września 1939 roku Warunki pracy wywiadu na Związek Sowiecki, niełatwe już wcześniej, stały się jeszcze trudniejsze gdzieś od 1937 roku. Nastąpiło wówczas niespotykane poprzednio utajnienie niemal wszystkiego (np. zakaz prenumeraty sowieckiej prasy prowincjonalnej cywilnej i wojskowej, usunięcie numerów oddziałów z naramienników i z napisów na budynkach wojskowych itp.11). Panował terror tak wielki, że jakiekolwiek kontakty z ludnością były wykluczone, a więc odpadła, w każdym razie w zakresie wywiadu głębokiego, agentura12. Zarówno attaszat wojskowy w Moskwie, jak i oficerowie Oddziału II pracujący w zakamuflowanej formie w naszych konsulatach w Leningradzie, Kijowie i Mińsku, śledzeni byli na każdym kroku, w zależności od tego jak się poruszali - samochodami lub pieszo. Oficerów tych było około dziesięciu, stanowczo za mało13. Byli oni zdani niemal wyłącznie na własną obserwację w warunkach ciągle praktykowanych przez stronę sowiecką prowokacji. Uprawiano też radiowywiad, a w Wywiadzie KOP podsłuch telefoniczny. . .s-v: v , . , .-,.;• Większe szansę działania niż wywiad głęboki miał wywiad płytki KOP, pracujący w dużej mierze w innych warunkach i stosujący inne metody. Tam główną przyczyną trudności była najlepiej strzeżona granica na świecie: wysiedlenie przez Sowietów „podejrzanej" ludności, nasycenie terenów pogranicznych po-granotriadami (wojskami pogranicznymi) i „pomocnikami społecznymi", zbudowanie murów, wysokich płotów, ostrokołów, drutów kolczastych, zabronowanych pasów. W tych warunkach polski wywiad płytki prowadzony był częściowo metodami siłowymi14. Taki styl stosunków sąsiedzkich, zresztą znacznie brutalniejszych, narzucili Sowieci jeszcze w latach dwudziestych15. " Cyt. sprawozdanie mjr. Rawicza-Szczerby, s. 13-14. Tymczasem np. w 1933 r. analizowano w Referacie „R" aż 286 tytułów sowieckich gazet wojskowych i cywilnych - zob. A. Peploński, op.cit., s. 289. 12 W cyt. sprawozdaniu ppłk. Giedroycia (s. 557 większego zbioru, bo sam jego raport nie jest ponumerowany) czytamy: Wywiad na Rosję byl oparty na placówkach przy Konsulatach, w wypadku wojny cala ta sieć się zawalala. Poza tą siecią obserwacyjną wlaściwie żadnej innej nie bylo i wszelkie próby jej stworzenia, o ile wiem, nie miaty powodzenia. 13 Cyt. sprawozdanie mjr. Protassowickiego, s. 10: w ramach personelu MSZ na terenie Rosji Sowieckiej zdołano umieścić tylko 10 oficerów wywiadu, co bylo stanowczo za malo. 14 W cyt. sprawozdaniu mjr. Gurbskiego (por. moją Wojnę ..., t. II, s. 417) czytamy, że od 1938 r. Została postawiona zasada pracy grupami agentów, po 3-ch do I2-tu, śmiałych, uzbrojonych, sprawnie władających bronią, często z psami, specjalnie tresowanymi do rzucania się na ludzi na sygnał i bez szczekania. W ten sposób grupa, zaopatrzona oprócz środków walki w nożyce do cięcia drutów, aparaty fotograficzne, specjalne obuwie do przekraczania zabronowanych pasów, częstokroć gumowe łodzie lub liny do przeciągania się przez wodę, miała widoki powodzenia. Dobrze opracowany skok na przedpole, na określony obiekt czy czlowieka (ludzi) udawał się i zaczęliśmy pracować z mniejszymi stratami, agenci poczuli się pewniej. Również cyt. sprawozdanie mjr. Piotrowskiego (s. 3) wspomina 0 przerzucaniu naszych agentów przez zieloną granicę - często uzbrojonych i torujących sobie drogę za pomocą broni. 15 Przypomnijmy, że KOP stworzony został pod koniec 1924 r., w dużym stopniu w odpowiedzi na niesłychany wprost napad w nocy 4 VIII tegoż roku dokonany przez trzy bandy bolszewickie w sile ok. 100 ludzi i 8 k.m. na powiatowe miasto graniczne Stołpce. W nocie protestacyjnej polskiego MSZ z 6 VIII 1924 r., podpisanej przez ministra" Aleksandra Skrzyńskiego, czytamy m.in., że bandy te atakowały i ograbiły niektóre urzędy jak starostwo, kasę skarbową 1 urząd pocztowo-telegrafczny, dokonafy szeregu zabójstw w tej liczbie 7 policjantów i jednego urzędnika starostwa, 908 W tak ciążkich warunkach nasz wywiad głęboki pracował raczej nieźle, natomiast wywiad płytki KOP - dobrze, chwilami wręcz bardzo dobrze (mamy na myśli czas pokoju). Sprawdzianem wyników wywiadu głębokiego była szczególnie ocena sowieckiego Ordre de Bataille. Ppłk Giedroyć pisze16: Stan pokojowy armii sowieckiej liczyliśmy na 100-110 dy-wizyj piechoty, 32 (?) dywizji kawalerii, 4500 samolotów liniowych i okolo 12 000 czołgów i samochodów pancernych. Uważano, że w wypadku mob. Rosja wystawi 160 kilka dywizyj piechoty. Tymczasem według sowieckich danych archiwalnych w 1938 r. (w 1939 stany te prawdopodobnie wzrosły) było 87 dywizji strzeleckich, po mobilizacji miało ich być 172. Dywizji kawalerii było w 1939 roku - 2717. Liczba samolotów bojowych w 1939 roku wynosiła ponad 8600, czołgów ok. 700018. Porównując owe dane sowieckie (i zakładając ich prawdziwość) z przytoczonymi ocenami polskimi, w zakresie wielkich jednostek piechoty i kawalerii nasze szacunki nie różniły się zbytnio od faktycznej sytuacji. Co do naszej oceny liczby czołgów i samochodów pancernych na około 12 000 - okazuje się ona trafna, ponieważ liczba czołgów podana przez źródło sowieckie (ok. 7000) nie uwzględniała czołgów i samochodów pancernych, które wchodziły w skład dywizji piechoty i kawalerii. Jedynie w zakresie naszej oceny liczby sowieckich samolotów bojowych (chyba synonim użytego przez ppłk. Giedroycia terminu „samoloty liniowe") ujawnia się zaskakujące zaniżenie naszej „Dwójki". Jak widać, nasz wywiad na tym odcinku tracił orientację już od lat 1935-193619. Wyniki wywiadu płytkiego KOP były nieraz nadspodziewanie dobre. Częściowo operując doskonale wyszkolonymi i wyposażonymi ludźmi, których dziś określilibyśmy jako komandosów, sporadycznie stosując nawet porwania20, potrafił on według sprawoz- poczem w walce z policją i z oddziałami wojskowemi cofnęły się ku granicy Związku Socjalistycznych Republik Rad, przyczem części bandytów, w liczbie okolo 15 osób, udało się granicę tę przekroczyć (...) Pozostali bandyci zostali przez wojsko otoczeni w lasach (...) przyczem do dnia dzisiejszego znaczna ich część zostala już ujęta, pozostali zaś będą zlikwidowani w najbliższym czasie - pełny tekst noty por. np. „Kurier Warszawski" 1924, nr z 8 VIII Dodatek poranny, s. 1. 16 Cyt. sprawozdanie ppłk. Giedroycia, s. 547. 17 Archiwalia cytowane w przypisach 17 i 18 stanowią kserokopię materiałów przywiezionych w pierwszych latach dziewięćdziesiątych z Rosyjskiego Państwowego Archiwum Wojskowego w Moskwie i znajdują się w Centralnym Archiwum Wojskowym. Co do sowieckich danych odnośnie piechoty: CA W, VIII.800.2.24, k. 3 (dokument bez daty, około marca 1939). Co do kawalerii: op. cit., k. 6. Po reorganizacji w I.: 1937-1938 ilość dywizji kawalerii wynosiła 25, plus dwie wydzielone brygady, razem 27 jednostek wojskowych. 18 Co do samolotów bojowych: CA W, op. cit., k. 10. Interesujące są dane dotyczące liczebnego rozwoju tego lotnictwa: 1934 - 4056; 1935 - 5035; 1936 - 6722; 1937 - 7853; 1938 - 8667. Co do czołgów: CA W, VIII.800.2.13, k. 9-11 (dokument z VI 1939 r.). Czołgów w lekkich brygadach czołgowych 6545, dodatkowo w 4 ciężkich brygadach czołgowych - 476. 19 Na sprawie „niedoceny" w tej dziedzinie mógł się odbić fakt, że nie posiadaliśmy w Moskwie stałego attache lotniczego (był już taki w Paryżu). Sprawa była zorganizowana w ten sposób, że ppłk dypl. pil. Stanisław Szczekowski, attache wojskowy w Estonii, był jednocześnie attache lotniczym w Moskwie z siedzibą w Tallinie (por. Rocznik polityczny i gospodarczy 1939, s. 202). Krytykę tego znajdujemy w cyt. sprawozdaniu mjr. Protassowickiego (s. 13-14): Nie zrozumiałym (...) jest dlaczego przy znanym olbrzymim rozwoju sil powietrznych ZSRR (...) attache lotniczy akredytowany przy naszej ambasadzie w Moskwie stale zamieszkiwał w Tallinie i przyjeżdża! do Rosji Sowieckiej kilka razy na rok. 20 Cyt. sprawozdanie mjr. Piotrowskiego (s. 9): Gdy coraz bardziej zawodziły różne sposoby zdobywania Wywiad polski na Związek Sowiecki w 1939 roku 909 dania mjr. Gurbskiego21 zdobyć: 1. ręczny karabin maszynowy Diegtiarewa wraz z amunicją i kompletem narzędzi22; 2. tajne skrypty szkoły oficerskiej w Mińsku; 3. mobilizacyjne i tajne instrukcje kolejowe, dotyczące całego kolejnictwa i specjalnie węzła kijowskiego; 4. szczegółową organizację obrony przeciwlotniczej i przeciwgazowej w Związku Sowieckim, a z drobiazgami w rejonie Mińska; 5. rozpracowanie umocnień sowieckich wzdłuż naszego pogranicza z podaniem szczegółów niektórych obiektów w postaci oryginalnych próbek betonu, systemu wentylacyjnego, zaopatrzenia wewnętrznego schronów, tablic strzelniczych przy stanowiskach ckm, odpowiednich fotografii23; 6. Szczegółowe rozpracowanie flotylli wojennej na Dnieprze. Płytki wywiad KOP dysponował również sześcioma rezydentami na Białorusi. Mjr Piotrowski pisze24: ... zmontowano 3 agentów rezydentów z radiostacjami i 3 bez radio-stacyj. Wszyscy z radiostacjami pochodzili z wlasnego terenu, a agenci rezydenci w Mińsku i Bobrujsku slużyli w wojsku sowieckim: jeden jako dowódca plutonu w pulku łączności, drugi jako nadterminowy w oddziale obrony przeciwlotniczej. Najważniejszym zadaniem naszego wywiadu na ZS w 1939 roku było ustalenie możliwości agresji sowieckiej na Polskę we współpracy z nazistowskimi Niemcami. Pewne symptomy prób politycznego rapprochement Moskwy do Berlina pojawiły się już w przemówieniu Stalina na XIX Zjeździe WKP(b) w kwietniu 1939 roku. Zostało ono umieszczone w komunikacie kwartalnym, wydawanym przez referat „Rosja". Ppłk Gie-droyć uwypukla trzy punkty z tego przemówienia25: 1. Druga wojna imperialistyczna już się rozpoczęta; 2. Nie można dopuścić by ktoś wyciągał kasztany z ognia rękami ZSRR; 3. Z Niemcami ZSRR nie ma sprzecznych interesów i ze wszystkimi sąsiadami chce żyć w zgodzie. Zachodziła wówczas - kontynuuje O. Giedroyć - możliwość takiego zestawienia przemówień wygłoszonych na zjeździe, które by uwypukliło pewne przychylne nastawienie w stosunku do Niemiec, z drugiej jednak strony była możność na podstawie tego samego materiału podważyć tę tezę. Z tego też względu ustęp w opracowaniu majora Słonimskiego2(>, podkreślający ugodowość Sowietów w stosunku do Niemiec został przez l zastępcę szefa O. IISG [płk. dypl. Józefa Englichta] skreślony. A więc decyzją I zastępcy szefa Oddział II nie przedstawił wówczas wyżej - przede wszystkim szefowi Sztabu Głównego - żadnego sygnału ostrzegawczego w tej sprawie. Natomiast latem 1939 płk. Englicht wypowiedział karygodnie lekkomyślną i - jak się wiadomości, zarzadzilem porwania z terenów sów. takich ludzi, którzy mogliby posiadać interesujące nas wiadomości. Sposób ten dawał dość dobre wyniki. Przez porwanie np. kilkuletniego wartownika przy Dnieprowskiej flotylli rzecznej, rozpracowano tę flotyllę do najdrobniejszych szczególów... 21 Cyt. sprawozdanie mjr. Gurbskiego w mojej Wojnie ..., t. II, s. 418. 22 Potwierdza tę wiadomość cyt. sprawozdanie pik. Englichta ogłoszone w „Arcanach", op. cit., s. 146. 23 Również tę wiadomość potwierdza cyt. sprawozdanie płk. Englichta, przypis 62 na s. 153 w „Arcanach" 1999, nr 26. 24 Cyt. sprawozdanie mjr. Piotrowskiego, s. 7-8. 25 Cyt. sprawozdanie ppłk. Giedroycia, s. 548 26 W cytowanym sprawozdaniu mjr. Rawicza-Szczerby (s. 9) oficer ten figuruje jako Slomiński. 910 Ryszard Szawłowski okazało - przerażająco błędną opinię przytoczoną w kompilacyjnym powojennym opracowaniu wewnętrznym ppłk L. Sadowskiego27: Sowiety są przychylnie nastawione do Polski [sic!], a wrogo do Niemiec. Sowiety chciałyby zawrzeć sojusz z Anglią, utrudnia to jednak stanowisko Polski. Wystąpienie Sowietów przeciw Polsce jest wykluczone [!!]. Na szczęście - już dla samego honoru profesjonalnego „Dwójki" - wielu oficerów naszego wywiadu na ZS myślało znacznie wnikliwiej lub co najmniej ostrożniej. Oprócz wspomnianego już mjr. Słonimskiego, wymienić tu trzeba mjr. Protassowickiego28, ppłk. dypl. Stefana Mayera29 oraz - według samego Englichta30 - kpt. Niezbrzyckiego oraz szefa Oddziału II płk. Smoleńskiego. Ale jak na to wygląda, oficerów Oddziału II niższych rangą i funkcją „gasił" sam Englicht, natomiast jego szef, płk Smoleński, może czuł się jeszcze niezbyt pewny na swym stanowisku, w związku z czym prawdopodobnie zanadto liczył się z opinią swego I zastępcy. Ponieważ agresja sowiecka w 1939 roku zagrażała jedynie w połączeniu z agresją niemiecką, wielkie znaczenie miały wiadomości uzyskiwane w III Rzeszy. Warunki pracy naszego wywiadu były tam znacznie łatwiejsze niż w ZS, zaś oprócz attaszatu wojskowego w Berlinie (z doskonałym ppłk. dypl. Antonim Szymańskim) istniało aż 15 konsulatów. Raport płk. Englichta mówi o „poważnej wiadomości" otrzymanej przez Oddział II z Niemiec „w czerwcu lub lipcu"31. Sprawę tę omawia również ppłk Szymariski32, który tę wiadomość uzyskał i niezwłocznie przekazał do Warszawy, z tym, że określa datę na koniec maja, więc tego się trzeba trzymać33. Chodziło o wypowiedzi gen. Bodenschatza z Ministerstwa Lotnictwa Rzeszy34. Szymariski pisze, że Bodenschatz po obiedzie z okazji urodzin szefa kancelarii cywilnej Hitlera, ministra Lammersa, zaproponował mu rozmowę w cztery oczy: Zwracam się do pana z prośbą o szczególnie uważne wyslu- 27 Pptk dypl. L. Sadowski, Oddział 11 Sztabu Glównego (rezultaty pracy pokojowej i udział w przygotowaniu do wojny), mps, MiDWIH, s. 190. 28 Cyt. sprawozdanie mjr. Rawicza-Szczerby, s. 20-121 oraz cyt. sprawozdanie samego mjr. Protassowickiego. 29 Cyt. sprawozdanie mjr. Gurbskiego, „Załącznik do zeszytu ewidencyjnego", s. 3-14. Tekst nie reprodukowany w mojej Wojnie... 30 Cyt. sprawozdanie pik. Englichta ogłoszone w „Arcanach" 1999, nr 26, s. 143. Englicht pisze, że ci dwaj oficerowie głosili pogląd, iż zbliżenie sowiecko-niemieckie nie jest wykluczone, dodając: Nie mieli jednak w tej sprawie żadnych argumentów, poza osobistym wyczuciem. Pomijając już fakt, że owo wyczucie gra nieraz dużą, czy wręcz wielką, rolę w pracy wywiadu, myślę, że taki Jerzy Niezbrzycki, którego wypowiedź z 1935 r. była już cytowana w przypisie 7, człowiek bodaj najszerszych horyzontów w całej „Dwójce" - mógł się opierać na „poszlakach". 31 Cyt. sprawozdanie pik. Englichta, „Arcana" 1999, nr 26, s. 142. 32 A. Szymański, op.cit., s. 139-141. 33 A. Grzywacz („Arcana" 1999, nr 26, s. 153, przypis 47) nie wiadomo, na jakiej podstawie „koryguje", że rozmowa owa odbyta się w kwietniu 1939 r. Nie zna on zatem pamiętników A. Szymańskiego, który przecież najlepiej wiedział, kiedy ową rozmowę przeprowadził. Zresztą zaraz potem został w tej sprawie zawezwany do Warszawy, gdzie przyjęli go marsz. Smigły-Rydz i gen. Stachiewicz, którzy byli zupebiie zaskoczeni zapowiedzianą woltą hitlerowską. Odniostem jednak wrażenie, że przeważala u nas opinia, że Hitler przeholował próbując szerzenia u nas paniki. (...). Zob. A. Szymariski, op.cit., s. 143. 34 Gen. Karl Bodenschatz (1890-1979) był adiutantem Goringa, od 1938 r. szefem gabinetu ministra w Ministerstwie Lotnictwa Rzeszy i (jednocześnie) głównodowodzącego lotnictwa. Wywiad polski na Związek Sowiecki w 1939 roku 911 chanie mej wiadomości. Proszę Pana, jeżeli Hitler dojdzie do przekonania, że Niemcy mogą być od wschodu okrążone przez Polskę, to nie zawaha się on połączyć nawet z samym ... diabłem! A nie ma chyba między nami wątpliwości, kim jest „der Teufel"! (...) Wobec mego milczenia, rozmówca mój powtórzył po raz drugi i trzeci groźbę sojuszu berlińsko-moskiewskiego (...) Nie wykluczam dziś, pisząc te wspomnienia, że Boden-schatz, świadom łajdactw hitlerowskich, sam musiał być zdziwiony urojonym argumentem „okrążania" Niemiec przez Polskę. Nie potrzebowałem go przekonywać, że nie Polska Niemcom, ale Niemcy zagrażały Polsce". Zlekceważenie prze/ Warszawę sygnału Bodenschatza było lekkomyślnością, ponieważ - jak wspomina Szymański - generał ten w ciągu poprzednich lat sygnalizował mu niemieckie plany co do Nadrenii, Austrii i Czechosłowacji. Ponieważ szef Oddziału II nie miał kontaktów z ministrem spraw zagranicznych J. Beckiem35 - rzecz wprost karygodna w takim okresie, tym bardziej że jego poprzednik, płk dypl. Pełczyński, takie kontakty posiadał - nie dotarła prawdopodobnie do „Dwójki" (skoro w żadnym z dość licznych dostępnych nam raportów słowa o tym nie ma) arcyważna wiadomość naszego konsula generalnego w Lipsku F. Chiczewskiego. Wspomina o niej W.T. Drymmer ówczesny dyrektor Departamentu Konsularnego MSZ (sam były „dwójkarz" na kierunku wschodnim)36: Rozmowy rosyjsko-niemieckie budziły w nim [min. Becku] niepokój zwłaszcza po przeczytaniu raportu konsula Feliksa Chiczewskiego z Lipska. Konsul donosił - wiadomość pochodziła z bardzo dobrego i pewnego źródła partyjnego - o planach Niemiec podziału Polski na spółkę z Rosją. Była to pierwsza wiadomość na temat tajnego układu niemiecko-sowieckiego, który Hitler miał zaproponować Stalinowi. Brak jednak dowodów na to, aby Beck przekazał tę wiadomość - skoro z szefem Oddziału II nie było kontaktów37 - szefowi Sztabu Głównego lub wręcz marszałkowi Śmigłemu-Rydzowi. r ,,„,,, , 35 Cyt. sprawozdanie pik. Englichta (Arcana" 1999, nr 26, s. 141) wzmiankuje, że od kwietnia 1939 r. Szef Sztabu Glównego swe opinie i oceny polityczne kształtowa! przeważnie pod wpływem opinii MSZ, głównie samego ministra Becka, ambasadorów naszych i posłów. Dawniej w rozmowach Szefa Sztabu z ministrem Beckiem bral z zasady udział SzefOddz, II płk dypl. Pełczyński. Nowy Szef-pik. dypl. Smoleński w rozmowach tych udziału nie brał i bezpośredniego wpływu na kształtowanie się opinii politycznych Szefa Sztabu Głównego - o ile się orientowałem - nie miał. 36 W.T. Drymmer, Wspomnienia (4), „Zeszyty Historyczne" Paryż 1974, z. 36, s. 224. Konsula gen. Chiczewskiego cenił również polski attache wojskowy w Berlinie (por. A. Szymański, op.cit., s. 170-171). Wspomina, że gdy odwiedził go w Lipsku w czerwcu 1939, Chiczewski ... który utrzymywał dobre kontakty z przeciwhitlerowskimi ośrodkami tego miasta, a przede wszystkim z energicznym jego nadburmistrzem, dr. Karolem Goerdelerem, jednym z czołowych przeciwników ruchu narodowo-socjalistycznego, który stanowisko swe w czasie wojny przypłacił życiem, przyjął mnie wiadomością, jakoby rozpoczęcie wojny zostało wyznaczone na 28 sierpnia. 37 Kontakty Oddziału H z MSZ na niższym szczeblu (rozmowy płk. Englichta z wicedyrektorem Departamentu Politycznego Tadeuszem Kobylańskim (nie ujawniły wiadomości konsula Chiczewskiego, o której Kobylański może w ogóle nie był poinformowany. W każdym razie Englicht (cyt. sprawozdanie s. 143) wspomina: Ministerstwo Spraw Zagranicznych wykluczało zawsze tę możliwość (tj. „konspiracji" między Berlinem a Moskwą]. Już po zawarciu paktu niemiecko-sowieckiego rozmawiałem dwukrotnie z p. Kobylańskim i był jeszcze dobrej myśli co do możliwości uaktywnienia naszych stosunków handlowych z Rosją. Pogląd ten utrzymywał się w MSZ do ostatniej chwili to jest do 16IX 39; (...). ' •• - ' •:•• •": --•-••.'•• 912_________________________________________Ryszard Szawłowski Kierownictwo Oddziału II wyraźnie też zlekceważyło wprost „proroczy" raport z początku trzeciej dekady sierpnia 1939 roku mjr. dypl. Protassowickiego z Mińska, w ostatnich latach trzydziestych bodaj najwybitniejszego naszego oficera wywiadu ulokowanego w ZS. Pisze on38: W końcu sierpnia br. [1939], natychmiast po zawarciu traktatu handlowego sowiecko-niemieckiego^, meldowałem na piśmie, ie traktat ten zawiera tajne klauzule wojskowe i terytorialne dotyczące Państw Bałtyckich i Polski, ewent. Rumunji. Że zerwanie rokowań z misją wojskową angielsko-francuską, która już faktycznie wydała Sowietom na tup Państwa Bałtyckie, przyjmując sowieckie określenie pojęcia o agresji pośredniej, nastąpiło wskutek niemożliwości uzgodnienia poglądów w odniesieniu do Polski i przelicytowania w tej kwestji aliantów przez Niemców. Napisałem wyraźnie tymi słowami, ie w zbliżającej się wojnie Polski ew. Aliantów przeciwko Niemcom, Sowiety wystąpią również. Lecz nie w formalnym sojuszu wojskowym z Niemcami, tylko samodzielnie, na własną rękę i w celach ściśle ograniczonych (...) Określiłem nawet w tym raporcie termin wystąpienia zbrojnego Sowietów, mianowicie „w chwili jak tylko zarysuje się rozstrzygnięcie strategiczne na froncie polsko-nie-mieckim", dodając, że w związku z tem należy oczekiwać natychmiastowego wycofania się ZSRR z zatargu z Japonią40. Podobny zresztą pogląd - jeśli chodzi o moment potencjalnego ataku sowieckiego przeciw Polsce - miał już niemal trzy miesiące wcześniej marsz. Śmigły-Rydz. W początkach czerwca 1939 roku, kierując się prawdopodobnie zdrowym rozsądkiem, może też biorąc pod uwagę nieznacznie wcześniej zreferowaną mu przez ppłk. Szymańskiego wypowiedź gen. Bodenschatza, gdy gen. K. Sosnkowski zadał mu pytanie, czy jest pewien postawy Rosji sowieckiej - Śmigły przytoczył opinię Ministerstwa Spraw Zagranicznych, brzmiącą na ogół dość spokojnie, ale ze swej strony dopuścił możliwość zbrojnego wystąpienia Sowietów przeciw Polsce, jednak tylko w końcowym okresie wojny i jedynie wtedy, gdyby pod wpływem niepomyślnego dla nas obrotu spraw rząd rosyjski doszedł do przekonania, że Polacy kampanię bezapelacyjnie przegrali41. W każdym razie o słynnym potem, ale dopiero po jego publikacji na Zachodzie po II wojnie światowej, tajnym protokole niemiecko-sowieckim przewidującym IV rozbiór Polski nie wiedział w 1939 roku w Polsce nikt. Natomiast sygnały pośrednie, nawet nacechowane wielkim prawdopodobieństwem, „na górze" przeważnie ignorowano. 38 Cyt. sprawozdanie mjr. Protassowickiego, s. 4. 39 Tutaj prawdopodobnie lapsus calami Protassowickiego. Traktat handlowy niemiecko-sowiecki został zawarty 19 VIII 1939 r., a więc na cztery dni przed paktem Ribbentrop-Mototow z wiadomym tajnym protokołem. 40 O tym arcyważnym raporcie mjr. dypl. Protassowickiego z samego końca VIII 1939 r. nie ma nawet wzmianki w żadnym ze sprawozdań oficerów Oddziału II, którymi posługujemy się w niniejszym opracowaniu, w szczególności szefa „Dwójki" i jego I zastępcy. Czyżby ktoś wsunął go głęboko do kasy pancernej? Trudno bowiem przypuścić, aby Protassowicki w październiku 1939 r. oferował jakieś konfabulacje, skoro w Paryżu, w warunkach niemal „pokojowych" (dmie de guerre!) przebywała wówczas znakomita większość przedwojennych oficerów naszego wywiadu i wszelkiego rodzaju fantazje łatwo można było zdemaskować. 41 „Niepodległość" (Nowy Jork-Londyn) 1983,1.16, s. 131. Fragment cytowany już w mojej Wojnie ..., 1.1, s. 37. l Wywiad polski na Związek Sowiecki w 1939 roku 913 Elementy pracy wywiadu na Związek Sowiecki w krytycznych dniach 1-17 września 1939 roku I rzut Oddziału II Sztabu Naczelnego Wodza i marszałek Śmigły-Rydz Szef „Dwójki", płk Smoleński, utrwalił: Meldunek o rozpoczęciu kroków wojennych nadszedł do Oddziału II dn. I.IX. o godz. 5-tej (zbombardowany Tczew, Puck i przekroczenie granicy pod Chojnicami). O tym został niezwłocznie powiadomiony Szef Sztabu i zarządzony alarm Sztabu. Stosownie do planu wojennego I rzut Sztabu Głównego [łącznie z I rzutem Oddziału II] ewakuował się niezwłocznie na ul. Rakowiecką do schronów, II rzut Sztabu, do którego wchodził również II rzut Oddziału II S.G. ewakuował się do różnych przewidzianych planem budynków42. Na czele I rzutu Oddziału II, liczącego „około 18 oficerów", stanął sam płk Smoleński. Rzut ten43 obejmował tylko dobrze rozbudowany Wydział sytuacji nieprzyjaciela, grupę szyfrantów i mały referat wywiadowczy. Prawie wszyscy oficerowie tej grupy należeli do specjalistów wywiadu na Niemcy. Obecność oficerów wywiadu na ZS była najwyżej śladowa. Nie wykluczamy, że nasz as w tej dziedzinie - wspomniany już kpt. Jerzy Niezbrzycki - miał przez większość dni między l a 17 września 1939 roku kontakt z kwaterą Naczelnego Wodza (NW)44. W każdym razie był w Sztabie Naczelnego Wodza 17 września, kiedy marsz. Śmigły-Rydz powierzył mu zadanie specjalne45. Natomiast II rzut, na czele którego stał I zastępca płk. Smoleńskiego, płk Englicht46, objął znakomitą większość Oddziału II według stanu z 31 sierpnia, w tym niemal wszystkich oficerów z kierunku wschodniego, np. oficerów referatu „Rosja". W ten sposób, począwszy od 6 września, tj. po ewakuacji z Warszawy II rzutu, sztab Naczelnego Wodza nie miał „pod ręką" niemal żadnego specjalisty wywiadu na ZS. Wspomniana ewakuacja zarządzona została na noc z 5 na 6 września. Rozkaz o ewakuacji z Warszawy - pisze ppłk Giedroyć - był zaskoczeniem, gdyż nie liczono się z tak szybkimi postępami Niemców41. Do Brześcia nad Bugiem przybyto 8 września. 42 Cyt. sprawozdanie płk. Smoleńskiego, s. 15. 43 Ibidem, s. 15-16. 44 A. Peploński, op.cit., s. 332, opierając się na W. Bączkowskim, Jerzy Niezbrzycki (R. Wraga) 1902-1968, „Niepodległość" (1990), t. 23, podaje, że ten ostatni od 5 IX 1939 r. mianowany został „kierownikiem" „Polski Zbrojnej"; stąd jakby wniosek, że od tego momentu jego rola wywiadowcza była skończona. Tymczasem Niezbrzycki wyznaczony został kierownikiem politycznym (a nie po prostu kierownikiem) „Polski Zbrojnej" już w III 1939 r. i łączył to z pracą kierownika referatu „Wschód" Oddziału II. Ewakuowany z Warszawy z „rzutem krajowym" Oddziału II 6 IX 1939 r., przebywał najpierw parę dni w Brześciu, następnie w ramach tzw. rzutu lekkiego (tj. na samochodach) „rzutu krajowego" był również w pobliżu miejsca postoju kwatery Naczelnego Wodza. Pik Englicht i ppłk Mayer z tego rzutu meldowali się zresztą codziennie dwukrotnie u szefa Oddziału II, najpierw w Brześciu, potem we Włodzimierzu Wołyńskim. Nie można wykluczyć, że Niezbrzycki - „szara eminencja" Śmigłego i Stachiewicza już długo przed wojną - był wówczas, osobno, także wzywany do Kwatery Głównej. 45 W meldunku datowanym Paryż, 26 I 1940 r. (bodaj nie znanym w polskiej literaturze), kpt. Niezbrzycki pisze, że 17 IX 1939 r. rano został wezwany do Sztabu NW w Kołomyi, gdzie otrzymałem od Nacz. Wodza rozkaz natychmiastowego przystąpienia do organizowania P.O.W. na terenach ziem wschodnich R.P. 46 Cyt. sprawozdanie płk. Smoleńskiego, s. 16. 47 Cyt. sprawozdanie ppłk. Giedroycia, s. 552. Uwaga Giedroycia świadczyłaby o tym, że „Dwójka", aczkolwiek 914__________________________________________Ryszard Szawłowski Tutaj transport miał się wyładować, jednak ostatecznie część wylądowała się w Brześciu (m.in. nut krajowy referatu „Niemcy" - ppłk dypl. Bień), reszta - w tym referat Rosja, pojechała dalej4*. A więc I rzut, pracujący w Sztabie Naczelnego Wodza, został nieco wzmocniony „niemcoznawcami", jednak większość „przedwojennego" Oddziału II, w tym wszyscy niemal „sowietoznawcy", przemieszczała się dalej na południowy wschód „samodzielnie". O normalnej pracy aż do 17 września w tych warunkach mowy już być nie mogło. Według raportu płk Smoleńskiego49: W tym czasie zaczęły napływać meldunki o częściowej mobilizacji i przesunięciach wojsk sowieckich ku granicy polskiej. Składałem o tym meldunki Szefowi Sztabu i Naczelnemu Wodzowi. Zostało to ocenione, jako pewnego rodzaju zabezpieczenie się Sowietów nad Granicą, ale nie jako koncentracja wojsk sowieckich do akcji na Polskę. Do tego rodzaju oceny upoważniały uspokajające oświadczenia Ambasadora Sowieckiego w Polsce Szaronowa oraz przyjęcie delegacji naszej (Se.Pe.We.), która wyjechała do Moskwy dla rozmów o dostawy materiału wojennego z Sowietów. Ocena - skomentujemy - zdumiewająco naiwna, biorąc pod uwagę fakt, z jakim partnerem miało się tu do czynienia. Bowiem „istotą bolszewizmu jest zakłamanie"50 i, dodajmy szczególnie w tym kontekście - perfidna maskirowka. Smoleński nie podaje żadnych szczegółów wspomnianych meldunków. Wypada więc przypomnieć, że były to m.in.: 1. Ustny meldunek gen. Franciszka Kleeberga w Brześciu z 8 września. 2. Meldunek attache wojskowego z Moskwy, otrzymany w Brześciu 9 czy 10 września. 3. Powtórna depesza od attache wojskowego z Paryża, ostatecznie otrzymana 13 września, a więc we Włodzimierzu Wołyńskim - tutaj już mówiło się wprost o możliwości wystąpienia Sowietów przeciw Polsce (i Rumunii)51. 4. Meldunki mjr. Gurbskiego, szefa Wywiadu KOP, o czym jeszcze dalej. 5. Wreszcie ważna jest dla nas relacja ppłk. dypl. A. Szymańskiego, do l września 1939 roku attache wojskowego w Berlinie52: Przez Stockholm-Helsinki przybyłem 9 września wieczorem do Wilna, wioząc ze sobą hiobową wieść, otrzymaną z kół sztabu generalnego jednego z państw skandynawskich o koncentracji sowieckich wojsk nad naszą 'granicą. Z Wilna nie miałem możności połączenia się z naczelnym dowództwem. Dopiero nazajutrz, pod wieczór [10 września] zapewniono mi przejazd samochodem przez Baranowicze do Brześcia nad Bugiem, gdzie nad ranem 11 [września] zameldowałem się w sztabie naczelnego dowództwa umieszczonym w jednym ze starych bastionów. - Okazało się, że spowodowałem zdziwienie moją obecnością, a pospieszne przygotowania wyjazdu nasze- zdawata sobie sprawę z olbrzymiej przewagi niemieckiej, jednak nie w pełni doceniła jej dynamizm, albo przeceniała własne możliwości obrony, wreszcie, być może, jedno i drugie. 48 Cyt. sprawozdanie mjr. Rawicza-Szczerby, s. 8. ,., , ,; ,. ,. :,,.,- 49 Cyl. sprawozdanie płk. Smoleńskiego, s. 17. 50 N. Davies, Europa. Rozprawa historyka z historią, Kraków 1999, s. 892, który powołuje się na L. Kołakowskiego. N. Davies (op.cit., s. 1075) samego Stalina określa jako „mistrza tajemnicy". 51 Powyższe trzy kolejne meldunki omawiam nieco szerzej w mojej Wojnie..., 1.1, s. 39-140. : 52 A. Szymański,op.cit., s. 184. • . ••,••-.••-.• • . Wywiad polski na Związek Sowiecki w 1939 roku__________________________915 go naczelnego dowództwa właśnie tegoż przedpołudnia do Załeszczyk^ wykluczały w ogóle jakieś spokojniejsze przedstawienie wiadomości, jakie wiozłem, zwłaszcza dotyczące koncentracji sowieckiej. Wydaje się, że to stwierdzenie ppłk. Szymańskiego o niemożności „w ogóle spokojnego przedstawienia wiadomości" jest kluczem do zrozumienia całej sytuacji, jeśli chodzi o ocenę nadchodzących do Brześcia meldunków o zagrożeniu ze strony Sowietów. Tam, w Brześciu, gdzie Sztab NW pracował w improwizowanych i prymitywnych warunkach, w olbrzymim stresie po kolejnych, szybko po sobie następujących fatalnych wiadomościach z frontu niemieckiego, w ogromnym przemęczeniu pracą - nie było atmosfery i czasu, by poważnie i wnikliwie zajmować się „hipotetycznym" zagrożeniem sowieckim. W tych warunkach powstawały nawet, być może, wręcz psychologiczne pokusy pocieszającego dla naszej strony komentowania wiadomości o wielkiej koncentracji wojsk sowieckich jako posunięcia zabezpieczającego w obliczu zbliżających się wojsk niemieckich! Nie bylibyśmy jednak do końca sprawiedliwi, gdybyśmy nie odnotowali pewnych reakcji na interesujące nas meldunki - prawdopodobnie wynikające również z własnej oceny sytuacji wojennej Polski - przez marsz. Śmigłego-Rydza już około 10 września. Dysponujemy tu dwoma informacjami: 1. Wieczorem 10 września Śmigły wezwał do siebie ppłk. dypl. Jana Kowalewskie-go54, attache wojskowego w Moskwie w latach 1928-1932, wtedy oficera łącznikowego między Naczelnym Dowództwem a rządem i polecił mu udać się do Krzemieńca, do min. Becka (który jeszcze poprzedniego dnia konferował ze Śmigłym w Brześciu). Kowalewski miał zapytać Becka, czy nie uważa, że należałoby zwrócić się do Moskwy z zapytaniem, jakie zamierza ona zająć stanowisko w obliczu wytwarzającej się w Polsce sytuacji wojennej. Nie znamy dalszego przebiegu tej sprawy. Pewne jest wszakże, że do takiej demarche z naszej strony w Moskwie nie doszło. Zresztą gdyby nawet doszło, z pewnością zostałoby skwitowane wielkim bolszewickim kłamstwem. 2. Gen. Zygmunt Podhorski wspomina55, że gdy 30 września 1939 roku odwiedził gen. Franciszka Kleeberga w dworze Siemień, ten opowiedział mu, że ostatni raz widział się z Naczelnym Wodzem 13 i 14 IX, gdy Marszałek Śmigły przybył ze sztabem do Brześcia^. Naczelny Wódz był przygnębiony, ale spokojny, już przewidywał wówczas możliwość wystąpienia Rosji i dążył do tego, by jak najwięcej sił skierować na południe, na Pokucie, opierając się o granicę Rumunii i trzymając linię Dniestru. 53 Owe niezbyt tu szczęśliwie użyte „Zaleszczyki" należy rozumieć ogólniej jako kierowanie się nad granicę rumuńską. Przekroczenie tej granicy przez Naczelne Dowództwo i rząd w nocy z 17 na 18 IX 1939 miafo, jak wiadomo, miejsce przez Kuty, ponad 50 km w linii powietrznej dalej od granicy sowieckiej. 54 kolskie Siły Zbrojne w drugiej Wojnie Światowej, 1.1. - Kampania wrześniowa, cz. 3, Londyn 1959, s. 569. 55 Sprawozdanie gen. Z. Podhorskiego, datowane Italia, m.p. Bazy 2 Korpusu, dnia 13 XII 1945 roku (IPMS Londyn), k. 59. Wspomniany tam Siemień to ówczesna wieś gminna w powiecie Radzyń, województwo lubelskie. 56 Data błędna, ponieważ Naczelny Wódz opuścił Brześć nad Bugiem, w drodze do Włodzimierza Wołyńskiego, już w nocy 11/12 IX 1939 r. Kleeberg mógł się więc widzieć ze Śmigłym najpóźniej 10 i 11 IX 1939 r. 916_________________________________________Ryszard Szawłowski Jeśli jednak Śmigły, jak wynika z tego, liczył się z agresją sowiecką - to powstaje pytanie, dlaczego nie wydał sam, czy też nie kazał wydać, odpowiednich instrukcji alarmowych choćby dla KOP, garnizonów miast na wschodzie kraju, dowódców ośrodków zapasowych wielkich jednostek tamże itp.? Widocznie doszło do jakiegoś paraliżu woli, może obawiano się paniki itp. - ze wszystkimi tragicznymi nieraz skutkami 17 września 1939 roku. Wywiad płytki Korpusu Ochrony Pogranicza Według raportu szefa Wywiadu KOP mjr. Gurbskiego, praca wzdłuż granicy sowieckiej przebiegała jakby normalnie, choć trzeba pamiętać, że w okresie przygotowywania się do agresji niemieckiej wywiad ten został dość poważnie osłabiony kadrowo57. Ekspozytura nr l w Wilnie pracowała do 18 września, tylko Ekspozytura nr 5 we Lwowie ewakuowała się około 12 września do Równego; jej szef, mjr Bieńkowski, był krytycznego 16/17 września w Czortkowie, skąd składał meldunki. Dość liczne i nieźle wyposażone placówki wywiadowcze KOP, poczynając od północy: Głębokie, Wilejka, Stołpce, Łuniniec, Sarny, Równe, Czortków i Tarnopol - pracowały do 17 września. Gurbski wspomina58, że w momencie ewakuacji z Warszawy wysłał samochodem do Łunińca dwóch oficerów wywiadowczych, z zadaniem zorganizowania dla niego ośrodka łączności w oparciu o sieć połączeń KOP (Łuniniec był najlepszym punktem w stosunku do Wilna i Lwowa). Po odprawie w Brześciu przybył do Pińska. Tam wyłoniła się konieczność zorganizowania potężnej placówki kontrwywiadowczej, bowiem miejscowa placówka Samodzielnego Referatu Informacyjnego OK [Okręgu Korpusu] IX przy obecnym najeździe najróżniejszych władz i urzędów oraz przelewających się falach uciekinierów nie była w stanie opanować terenu. Placówka ta rozpoczęła działalność 8 września. Parę dni później Gurbski otrzymał polecenie przejechania z ekipą wywiadowczą do Równego, skąd nawiązywać łączność z Werbą59. Ponadto otrzymałem polecenie wydać dyspozycje szefom ekspozytur, aby w przypadku uderzenia sów.60 lub dalszego marszu Niemców w porę ewakuowali podległe sobie placówki wywiadowcze K.O.P. - Ekspozytura Nr I oddz. II Szt. Gł. w kierunku na Łotwę, a Ekspozytura Nr 5 Oddz. II Szt. GL w kierunku na Rumunię, paląc akta i niszcząc sprzęt i materiał nie do wywiezienia. Do ostatniej jednak chwili, dopóki to będzie możliwe, pracować wywiadowcza tak jak dotychczas. Gurbski pisze dalej, że zarządził niezwłocznie zameldowane się u niego w Łu- 57 Cyt. „Załącznik do zeszytu ewidencyjnego" mjr. Jana Gurbskiego wspomina (s. 3): - na podstawie rozkazów Centrali Wywiad K.O.P. oddal kolejno do organów Wywiadu, skierowanych na „zachód", cały szereg wytrawnych oficerów i urzędników wywiadowczych tak na stanowiska organizacyjne jak i wykonawcze, 58 Ibidem, s. 6. 59 Ibidem, s. 8. Na Wołyniu były dwie Werby: jedna w powiecie Włodzimierz Wołyński, druga - o którą tu wyraźnie chodzi - była miasteczkiem w powiecie Dubno, a wiec niedaleko od granicy sowieckiej. 60 Należy moim zdaniem wątpić, czy istotnie mjr Gurbski, który otrzymywał rozkazy od płk. Smoleńskiego (a który do końca nie brał pod uwagę możliwości interwencji sowieckiej), dostał polecenie dla Ekspozytur nr l i 5 nie tylko na przypadek dalszego marszu Niemców (co oczywiście prawdopodobne), ale również w przypadku uderzenia sowieckiego. Wywiad polski na Związek Sowiecki w 1939 roku___________________________917 nińcu szefa Ekspozytury nr l (a więc mjr. Piotrowskiego z Wilna). Gdy ten przybył, dał mu rozkazy „jak wyżej" (a więc w szczególności o ewakuacji na Łotwę również w przypadku agresji sowieckiej) oraz polecił wypłacić mu z kasy Szefostwa dodatkową dotację pieniężną, licząc się z tym, że o ile Ekspozyturę Nr 5 będę mial nadal w ręku, to Z Ekspozyturą Nr l pewnie stracę bliższy kontakt61. W Równem otrzymał mjr Gurbski rozkaz osobistego zameldowania się w Młyno-wie62, gdzie krótko wówczas przebywał I rzut Oddziału II. W Mfynowie zdałem raport sytuacyjny pplk dypl. Mayerowi oraz płk. dypl. Smoleńskiemu. Tam otrzymałem również rozkaz przenieść się do Czortkowa, skąd utrzymywać łączność z Kołomyją. (...) Przejeżdżając do Czortkowa, omówiłem po drodze sytuację z kierownikiem Placówki Wywiadowczej K.O.P. Nr 10 w Tarnopolu, wydając mu dodatkowe instrukcje. Gurbski twierdzi63, że przez cały czas przenoszenia się zarówno Kwatery Głównej, jak i moich ośrodków łączności - łączność Wywiadu K.O.P. stałe funkcjonowała, co pozwoliło meldować z dnia na dzień np. o powołaniu roczników rezerwy przez władze sów., o przesunięciach wojsk., poborze koni, transportach kolejowych, (...) itp. Uzyskiwania takich wiadomości nie potwierdza raport końcowy mjr. Piotrowskiego, szefa Ekspozytury nr l w Wilnie. Agresja sowiecka okazała się dla tamtej ekspozytury - jak można sądzić - wielkim zaskoczeniem64. Wreszcie sprawa tu dla nas najistotniejsza65: Po przyjeździe do Czortkowa i wysłuchaniu relacji o sytuacji, która wyraźnie groziła uderzeniem ze strony Sów.66, z pakietem nadesłanym z zagranicy samolotem do Wilna (zaadresowanym na ręce płk. dypl. Smoleńskiego), a z Wilna dostarczonym szlakiem łączności Wywiadu K.O.P. do Czortkowa (była to ostatnia łączność moja z Wilnem)61, zameldowałem się późnym wieczorem 16 września br. [1939] w Kołomyi. (...) W Kołomyi, po odprawie, o godz. 5 dnia 17 września br. mój ośrodek łączności zameldował do Kwatery Głównej, że bolszewicy 61 Niezrozumiale jest jednak, że cytowany szczegółowy raport mjr. Piotrowskiego, szefa Ekspozytury nr l w Wilnie, słowem nie wspomina o tej tak ważnej w jego kilkunastodniowej pracy we IX 1939 r. sprawie - mamy na myśli meldowanie się w Łunińcu i otrzymane tam rozkazy co do ewakuacji na Łotwę. 62 Młynów - miasteczko w powiecie Dubno, woj. wołyńskie, w pobliżu wspomnianej w przypisie 59 Werby. 14IX 1939 r. przebywało tam - w drodze do Kołomyi - Naczelne Dowództwo. 63 Cyt. „Załącznik do zeszytu ewidencyjnego" mjr. Gurbskiego, s. 10. 64 Mjr Piotrowski w swoim cyt. sprawozdaniu, in fine, wprawdzie nie przyznaje tego wprost (co czyni np. płk Smoleński), ale fakt braku jakiegokolwiek choćby „przygotowania psychicznego" przez Wywiad na narastającą groźbę agresji sowieckiej ujawniają znane nam relacje oficerskie z Wilna oraz reprodukowane w naszej Wojnie, t. 2. sprawozdanie płk. dypl. p.r. Artura Maruszewskiego, wojewody wileńskiego, który (s. 27) stwierdza: Inwazja sowiecka byla zupełnym zaskoczeniem - a musiał on mieć z mjr. Piotrowskim stały kontakt. 65 Cyt. „Załącznik do zeszytu ewidencyjnego" mjr. Gurbskiego, s. 9-10. 66 Jednak z tegoż Czortkowa mamy relację ppłk. dypl. Stanisława Pstrokońskiego (zob. R. Szawlowski, op.cit., t. L, s. 261) z 15 IX 1939: W Czortkowie spokój i pustka. Byliśmy u dowódcy Pulku KOP, pplk. Kotarby, który dowodzil KOP-em na odcinku Podole. Spytałem go (...) Twierdzi!, że poza lokalnym wzmocnieniem pogranicznych oddziałów sowieckich - nic nowego (...) Nie widać zatem było nawet cienia alarmu! Wątpić więc można, czy 16 IX w Czortkowie panowała już taka jasność co do grożącej agresji sowieckiej, jak to przekazuje raport Gurbskiego. 67 Ciekawa w tym fragmencie m.in. wzmianka o „szlaku łączności Wywiadu KOP" od Wilna do Czortkowa, funkcjonującym rzekomo niemal do 17 IX 1939 r. ; ;;:„ 918 Ryszard Szawłowski przekroczyli granicę we wszystkich punktach, z którymi jeszcze ośrodek posiadał łączność, a więc z pewnością wzdluż całej granicy Państwa. W raporcie Gurbskiego jest jednak sporo niejasności. Nie pisze, u kogo odbyła się odprawa w Kołomyi - domyślać się można, że u płk. Smoleńskiego, szefa Oddziału II. Nie pisze też, o której godzinie odprawa się rozpoczęła i kiedy się zakończyła. *; Przede wszystkim jednak nie wiemy, czy na tej odprawie Gurbski jasno poinformował - co było jego podstawowym obowiązkiem - że wyraźnie grozi uderzenie ze strony Sowietów, co do czego, jak pisze, nabrał przekonania w Czortkowie. Prawdopodobnie nie (dlaczego?!), bo jeśli tak by było, musiałoby to spowodować alarm w Naczelnym Dowództwie już gdzieś przed północą, pod koniec 16 IX. Musiały by być przekazane odpowiednie rozkazy dla KOP i wojska. Tymczasem śladu niczego takiego nie było. Wprost przeciwnie, skoro ówczesny szef Oddziału III Sztabu Głównego, ppłk dypl. S. Kopariski, wspomina o pewnym optymizmie (co do walk z Niemcami), o butelce wina wypitej z tej okazji przez paru oficerów sztabowych w towarzystywie gen. Stachiewicza oraz o „zdrowym i krzepiącym śnie", jakim nie cieszył się od l września68. Został obudzony około godz. 6.00 17 IX przez kpt. Jędrzej e wskiego tragiczną wiadomością. 17 września o godz. 5.00 „ośrodek łączności" Gurbskiego w Czortkowie rzekomo zameldował do Kwatery Głównej o agresji sowieckiej. Znów jednak brak ścisłej informacji, do kogo w tej kwaterze zameldowano, prawdopodobnie do Oddziału II, ale kto ten meldunek przyjął? Najważniejszą tu sprawą jest to, że wiadomość tej wagi powinna była być niezwłocznie przekazana Szefowi Sztabu, a przez niego Naczelnemu Wodzowi. Płk Smoleński o otrzymaniu tego meldunku i tym bardziej o czasie jego nadejścia słowem w swoim raporcie nie wspomina69. W ogóle nad tą sprawą w raportach Gurbskiego, jak i Smoleńskiego jakby się „prześlizgnięto". W każdym razie oficer dyżurny Oddziału III (operacyjnego) sztabu NWkpt. dypl. J. Jędrzejewski odebrał pierwszą [podkr. - R.Sz.] wiadomość o wkroczeniu wojsk sowieckich do Polski przed godz. 06.00 nie od Oddziału II, lecz podobno podał ją z Czortkowa dowódca pułku KOP [ppłk Marceli Kotarba], na razie w formie ogólnikowej. „Równocześnie" (co trzeba tu chyba rozumieć jako „niemal równocześnie") wpłynęły od Oddziału II wiadomości, które w ciągu nocy napłynęły z Czortkowa do przebywającego w Kołomyi mjr. Gurbskiego, szefa wywiadu KOP70. Został obudzony Szef Sztabu, który telefonicznie zawiadomił marsz. Śmigłego-Rydza. Zarządzona została niezwłoczna odprawa oficerów Oddziału III (operacyjnego)71. 68 S. Kopański, Wspomnienia wojenne 1939-1946, Warszawa 1990, s. 89. 69 Natomiast płk Englicht w „Uzupełnieniu do sprawozdania", s. 6, pisze, iż o godz. 5.00 rano dnia 17 IX zameldował mi pplk Mayer o wkroczeniu wojsk sowieckich. I rzut był już o tym powiadomiony. Jest to więc potwierdzenie godziny (5.00), którą podał mjr Gurbski. , 70 Polskie Sily Zbrojne w drugiej wojnie światowej, 1.1, cz. IV, Londyn 1986, s. 514. ' 71 Jeśli chodzi o wywiad, według cyt. „Załącznika do zeszytu ewidencyjnego" mjr. Gurbskiego (s. 10-11), otrzymał on od płk. Smoleńskiego rozkaz udania się ze swoimi oficerami do Horodenki, skąd, utrzymując lączność z Kołomyją, prowadzić rozpoznanie zbliżających się do kolumn bolszewickich ... zorganizował on zwiad za Dniestrem, prowadzony przez ekipy oficerskie na samochodach. Meldował wyniki do Kołomyi do wieczora 17IX. Przekroczył granicę rumuńską około południa 18 IX w kolumnie Oddziału II. Wywiad polski na Związek Sowiecki w 1939 roku__________________________919 Nasuwa się wprost pytanie: dlaczego w tej sprawie najwyższej wagi zmarnowano w „Dwójce" w Kołomyi około godziny (tj. czas między godziną 5.00 a 6.00)? Coś tu do końca nie grało! " Podsumowanie i wnioski końcowe .• Wywiad polski umiał, jak się okazało, nieźle lub wręcz dobrze pracować w warunkach pokojowych, nawet w odniesieniu do państwa supertotalitarnego, jakim był Związek Sowiecki. Mieliśmy w tym zakresie - według własnej oceny - wyniki podobne czy nawet lepsze od naszych „zaprzyjaźnionych" zagranicznych służb wywiadowczych, z którymi współpracowaliśmy do wybuchu wojny72. Ostateczne potwierdzenie tej dobrej opinii mamy jednak ze strony niemieckiej, nam przecież wrogiej. Paul Leverkuehn, wysoki oficer wywiadu niemieckiego w okresie II wojny światowej, wspomina73: Wie schwer es war, in Russland zu erkunden, zeigte sich bei der Durchsicht der Akten des polnischen Nachrichtendienstes, die im Polenfeldzug in deutsche Hdnde fielen. Obwohl Polen eine viel ausgedehntere Grenzberiihrung mit Sowjetrussland hatte, waren die Erkenntnisse doch nicht wesentlich umfangreicher als die der Deutschen14. Takie stwierdzenie ze strony wroga musi być traktowane jako rodzaj wyrazów uznania. Bo przecież, dodajmy, strona niemiecka rozporządzała znacznie większymi możliwościami kadrowymi i finansowymi. Można uznać, że nasz wywiad na ZS panował nad sytuacją do wiosny 1939 roku. Zawiódł natomiast w ostatnich miesiącach przed wybuchem wojny, a zwłaszcza w krytycznych dniach września, do chwili agresji sowieckiej 17 września 1939 roku, gdy przyszło działać w warunkach dla niego mocno nietypowych. Clausewitz w swoim klasycznym dziele O wojnie zauważył75: Wojna nie powstaje niespodziewanie -jej rozwój nie jest dziełem jednej chwili; zatem przeciwnicy mogą się wzajemnie ocenić przeważnie już na podstawie tego, czym ściśle biorąc, chcą być i co czynić powinni. W 1939 roku na kierunku zachodnim sytuacja rozwijała się jak u Clau-sewitza: przez kilka miesięcy groźba agresji niemieckiej stawała się coraz bardziej oczywista, narastała i była skutecznie monitorowana przez nasz wywiad. Inaczej, nieste- 72 Chodziło tu o współpracę z wywiadami - poza francuskim i brytyjskim - państw bałtyckich, Rumunii i Japonii. W 1970 r., po wykładzie w Tokio na temat paktu warszawskiego, podeszło do mnie dwóch starszych Japończyków, którzy przedstawili się jako byli oficerowie wywiadu japońskiego na ZS w latach trzydziestych. Chwalili - po rosyjsku! - kompetencję swoich przedwojennych polskich kolegów. Opowiadali, że jak tylko mogli jeździli z Moskwy do Warszawy - gdzie, w porównaniu, był „Paryż" i można było „odetchnąć". 73 P. Leverkuehn, Der geheime Nachrichtendienst der deutschen Wehrmacht im Kriege, Frankfurt am Main 1960, s. 128. 74 Interesująca jest też następująca wysoce pochlebna uwaga Leverkuehna (op.cit., s. 54): Es gibt Kenner der Yerhdltnisse, die behaupten, dass die Polen die begabteste Nation aufdem Gebiete des Nachrichtendienstes seien. Was derpolnische Dienst geleistet hat, wurde der deutschen Seite deutlich, als bei der Eroberung von Warschau wesentliches Material des polnischen Nachrichtendienstes in deutsche Hdnde fiel. 75 C. Clausewitz von, O wojnie, Lublin 1995,5.8-19. . - . 920__________________________________________Ryszard Szawłowski ty, było z szykującą się agresją ze Wschodu. W dodatku wszelkie sugestie oficerów wywiadu dotyczące wrogich zamiarów sowieckich „gasił" I zastępcą szefa Oddziału II, niefortunny w tym względzie płk dypl. Englicht. ; ,;•- Kontaktów szefa II Oddziału z ministrem spraw zagranicznych nie było. Zresztą nie wiemy, czy Beck podzielił się szczególnie ważną informacją konsula Chiczewskiego z Lipska nawet z najwyższym kierownictwem rządowym i wojskowym. Jeśli tego nie uczynił, mogło to stać się z powodu braku ostatecznej pewności co do tej hiobowej wiadomości, a być może przede wszystkim dla uniknięcia paniki, bo dla polskiego kierownictwa wojskowego było od dawna jasne, że casus „N" +„R", jednoczesna wojna na dwa fronty z Niemcami i Sowietami, równała się bezapelacyjnej klęsce Polski i możliwemu jej zniknięciu z mapy Europy. Wszystkie te sprawy nie są jeszcze dostatecznie przebadane; nas interesują one pod kątem wywiadu. W swym raporcie końcowym szef Oddziału II, płk Smoleński przyznaje76, że Akcja Sowietów była zaskoczeniem. Poprzednio już cytowaliśmy fragment z tego raportu77, iż napływały meldunki o częściowej mobilizacji i przesunięcia wojsk sowieckich ku granicy polskiej, o czym Smoleński składał meldunki Szefowi Sztabu i Naczelnemu Wodzowi oraz że zostało to ocenione jako pewnego rodzaju zabezpieczenie się Sowietów nad granicą, nie zagrażające Polsce. Z raportu Smoleńskiego wynikałoby, że przedstawiał on „gołe fakty", zaś ich „wygodna" dla naszej strony interpretacja pochodziła od Stachiewicza i może samego Śmigłego. Czy jednak można przypuścić, aby ,„Dwójka" - choć w zakresie wywiadu na ZS reprezentowana w Kwaterze Głównej NW w sposób jedynie „śladowy" - w ogóle nie była wzywana do przedstawienia oceny zgromadzonych materiałów? I jak rozumieć ocenę odnośnej sytuacji przez marsz. Śmigłego-Rydza w ciągu ostatnich pięciu dni po opuszczeniu przez Naczelne Dowództwo Brześcia nad Bugiem?78 W każdym razie zaskoczenie zarówno Naczelnego Dowództwa, jak i rządu 17 września 1939 roku rano okazało się całkowite. Jednoznacznie - i nie wspominając o najmniejszym nawet wyjątku - potwierdził to po latach ówczesny Szef Sztabu Głównego gen. W. Stachiewicz79: Wiadomość ta byla zupelnym zaskoczeniem tak dla Naczelnego Dowództwa jak i rządu. (Wprawdzie) od szeregu dni napływały wiadomości o koncentracji wojsk sowieckich nad granicą, jednak było to uważane za naturalne następstwo zbliżania się wojny do wschodnich granic Polski. Do ostatniej chwili rząd nasz otrzymywał uspokajające oświadczenia ze strony sowieckiej. A więc - do samego końca - 76 Cyt. sprawozdanie ptk. Smoleńskiego, s. 19. 77 Por. s. 12. 78 Chodzi nam tu o zademonstrowane przez Śmigłego pod koniec przebywania Naczelnego Dowództwa w Brześciu pewne zaniepokojenie sytuacją w odniesieniu do Sowietów, rozkaz wydany pptk. Kowalewskiemu oraz wypowiedź do gen. F. Kleeberga - por. s. 14. Do nocy z 16 na 17 IX 1939 r. sytuacja się dalej zaostrzała. Czyżby wiec i dla marszałka wiadomość o agresji sowieckiej była „zupełnym zaskoczeniem"?! Tak wynikałoby w każdym razie z Pism jego najbliższego współpracownika, gen. W. Stachiewicza, o czym bezpośrednio dalej. 79 W. Stachiewicz, Pisma, t. II, „Zeszyty Historyczne", (Paryż) 1979, z. 50, s. 193. Wywiad polski na Związek Sowiecki w 1939 roku___________________________921 karygodna wprost wiara w „zapewnienia" międzynarodowego gangstera. Oraz - po kilkudziesięciu latach - powtórzenie tego, co Smoleński ujął już w swoim raporcie z jesieni 1939 roku, bez najmniejszej samokrytyki, która chyba powinna była cisnąć się pod pióro. .*ri: Owo kompletne zaskoczenie naszego Naczelnego Dowództwa i rządu wczesnym rankiem niedzieli 17 września 1939 roku miało swoje zdecydowanie negatywne, nieraz wręcz tragiczne skutki. A. Pepłoński pisze: Biedy i uchybienia, jakie popełniło kierownictwo Oddziału II, niewątpliwie obniżyly jakość rozpoznania zagrożenia płynącego ze wschodu. (...) [ale] nawet najsprawniejszy mechanizm wywiadu i komplet informacji nie był w stanie ochronić Polski przed klęską^. Są to truizmy. Zapomniał on o dwóch sprawach: o tym, że brak dostatecznego rozeznania i czujności „góry" spowodował, z jednej strony osłabienie późniejszej obrony przeciw Sowietom; z drugiej - dodatkowe ofiary sowieckich zbrodni wojennych i przeciw ludzkości. Brak miejsca pozwala tu jedynie na „telegraficzne" potraktowanie tych wątków. Gdyby chociaż w ostatnich dniach przed sowiecką agresją zarówno władze wojskowe, jak i cywilne na Kresach Wschodnich RP zostały zaalarmowane tajnymi rozkazami i poleceniami dotyczącymi „stanu podwyższonej gotowości", wskazującymi na wyłaniające się niebezpieczeństwo i nakazującymi podjęcie choćby podstawowych działań zapobiegawczych - nie byłoby tylu niepotrzebnych, nieprzemyślanych działań czy zanie-chań, które od 17 września faktycznie miały miejsce. Gdyby konkretne ostrzeżenia alarmowe zostały wydane choćby na 20 godzin przed sowieckim atakiem, a więc przed południem w sobotę 16 września, nasza sytuacja byłaby lepsza. Znacznie bardziej „zmobilizowany" byłby KOP81, oddziały wojskowe przemieszczające się wówczas transportami kolejowymi z północy na „przedmoście rumuńskie", garnizony i ośrodki zapasowe wielkich jednostek. Można było na przykład zniszczyć tajne akta82 administracji państwowej, policji, w trybie pilnym zmobilizować środki 811 A. Pepłoński, op.dt., s. 335. 81 Na przykład, kiedy kpt. A Szumliński, dowódca baonu KOP Ludwikowo 17 IX 1939 r. około godz. 4.00 zameldował dowództwu Brygady KOP Polesie o agresji sowieckiej, początkowo w ogóle nie chciano mu wierzyć - Zob. R. Szawłowski, op.dt., 1.1, s. 161. Wskazać też można taki deprymujący fakt, że krytycznej nocy z soboty na niedzielę 16/17 IX w jednej ze strażnic KOP na północnej Wileńszczyźnie część żołnierzy była nieobecna, ponieważ otrzymała przepustki na zabawy(!) - relacja H. Radziszewskiego w naszym posiadaniu. Panowało tu zatem aż do ostatniego momentu niczym nie zmącone zgubne uczucie zupełnego bezpieczeństwa od Wschodu. 82 W niektórych miastach w ostatnim momencie, już 17 IX 1939 r., palono akta, np. w Urzędzie Wojewódzkim w Tarnopolu oraz w Komendzie Powiatowej Policji Państwowej w Stanisławowie (zob. moją Wojnę..., 1.1, s. 290 i 296). Ale taka improwizowana akcja mogła przynieść tylko bardzo ograniczone wyniki i większość akt wpadła w ręce sowieckie. To samo, rzecz karygodna, stało się również z dużymi partiami akt samej „Dwójki", np. Ekspozytury nr 5 we Lwowie; wpadły one w ręce sowieckie, co miało dla wielu Polaków tragiczne skutki. 922 Ryszard Szawłowski transportu do ewakuacji ludzi najbardziej zagrożonych przez bolszewików itp.83. W ten sposób niejedno polskie życie można było ocalić! I właśnie za ów - jak się wydaje całkowity - brak planowania kryzysowego na kierunku wschodnim zarówno przez „górę" wojskową, jak i rządową84, obok ich własnego braku czujności i wręcz wyobraźni politycznej, część odpowiedzialności ponosi niedostateczna skuteczność polskiego wywiadu na Związek Sowiecki co najmniej od sierpnia 1939 roku, zaś w krytycznym okresie 5/6-16 września zwłaszcza wywiadu płytkiego KOP85. . 83 Miary miejsce zaledwie drobne akcje ewakuacyjne autobusami, np. w Nowogródku czy Tarnopolu (zob. moją Wojnę..., s. 152 przyp. 24 i s. 288). 84 Na kierunku zachodnim pewne contingency planning istniało. Np. wojewodowie i starostowie opuszczali miasta, w których urzędowali do końca, z cofającym się wojskiem. W związku z tym ówczesny premier i minister spraw wewnętrznych relacjonuje: Starosta Soboniewski wycofał się z Kalisza, razem z generatem A/terem, dowódcą 25 Dywizji Piechoty, dnia 4. IX. O godzinie 1.30, gdy Niemcy wchodzili do Kalisza od strony Opatówka. W mieście pozostata milicja obywatelska. W Turku Soboniewski zastai starostę Sulkowskiego jeszcze urzędującego. Naturalnie, zaczął się i on pakować, gdyż Niemcy byli tuż. Zob. F. S. Sktadkowski, Prace i czynności Rządu Polskiego we wrześniu 1939 r., „Kultura" 1948, nr 5 s. 97. 85 Gdzie na przykład byli w ciągu krytycznych dwóch tygodni września 1939 r. owi wymienieni w cytowanym sprawozdaniu mjr. Piotrowskiego (s. 7-8) agenci rezydenci naszego wywiadu na Białorusi, zaopatrzeni w radiostacje? Zawiodła również znajdująca się na kierunku wschodnim część owych „zmotoryzowanych oddziałów radio--podsłuchowych", o których wspomina cyt. sprawozdanie płk. Englichta („Arcana" 1999, nr 26, s. 142). Tutaj zresztą Englicht w „Uzupełnieniu do sprawozdania..." (nie reprodukowanym w „Arcanach". por. przypis 4), s. 5, pisze, iż o ile sobie przypominam, stacje podsłuchowe wschodnie pracowały do ostatniej chwili, niestety materiał zdobywany nie mógł być dostarczany na czas i rozpracowywany w warunkach ustawicznego ruchu. Czesław Gnelak (Warszawa) Możliwości obrony Kresów Wschodnich w 1939 roku przed Armią Czerwoną W szesnastym dniu wojny z Niemcami Sztab Naczelnego Wodza marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego i rząd polski ocenili, że sytuacja polityczno-militarna Rzeczypospolitej była zła, ale nie beznadziejna. Dalsze prowadzenie wojny i jej pozytywny wynik zależał od dwóch elementów: . ,. ...,.,., 1) ruszenia ofensywy sprzymierzonych na zachodzie, pierwotnie planowanej na 17 września, przesuniętej (według informacji przekazanej 16 września polskim władzom przez szefa Francuskiej Misji Wojskowej generała Louisa Fauriego) na 21 września, która miała odciągnąć część sił niemieckich z frontu polskiego; 2) możliwości zorganizowania dłuższego oporu na tzw. przedmościu rumuńskim, organizowanym od kilku dni na linii rzek: Dniestr i Stryj. Tymczasem polskie władze połityczno-wojskowe nie wiedziały, że 12 września w Abbeville podjęto decyzję o zaniechaniu ofensywy przeciwko Niemcom w 1939 roku na froncie zachodnim. Nie przyjmowały też do wiadomości sygnałów o możliwości uderzenia na Polskę sił zbrojnych Związku Sowieckiego. 17 września okazał się najbardziej tragicznym dniem dla Polski w toczącej się wojnie. Waliły się w gruzy wszelkie koncepcje obronne, a paraliż dowodzenia tak w Sztabie Naczelnego Wodza, jak i wśród wysokich rangą wojskowych na Kresach był obezwładniający. Jakie mieliśmy możliwości obrony przed nowym agresorem? W okresie międzywojennym, z uwagi na szczególne położenie Polski, system obronny przewidywał przygotowanie się do obrony zarówno na wschodzie, jak i na zachodzie kraju. Zgodnie z opinią marszałka Józefa Piłsudskiego, że zagrożenie Polski jest większe ze strony Związku Sowieckiego, w pierwszej kolejności przystąpiono do opracowania planu obronnego „Wschód". Biorąc pod uwagę potencjał militarny obu państw oraz liczącą ponad 1400 km linię graniczną, polski plan operacyjny mógł być w zasadzie tylko planem obronnym z elementami ograniczonych zwrotów zaczepnych, w tym w oparciu o sojusz z Rumunią. Celem obrony strategicznej na wschodzie było zatrzymanie działań zaczepnych nieprzyjaciela w narzuconym mu terenie, zadania jak największych strat i rozdzielenie jego sił, 924___________________________________________Czesław Grzelak zyskanie na czasie i zaoszczędzenie sił własnych, a przez to stworzenie sobie przewagi tam, gdzie szukano rozstrzygnięcia przez zwrot zaczepny. Zatem główna idea obrony strategicznej to aktywność, a ta miała się wyrażać w manewrowości, bogactwie stosowanych form walki, częstych przeciwuderzeniach broniących się wojsk oraz zdecydowanych działaniach odwodu głównego Naczelnego Wodza. Szczegółowy plan wojny na kierunku wschodnim przewidywał w fazie walk nadgranicznych prowadzenie przez oddziały osłonowe opóźnienia ruchów nieprzyjaciela, rozpoznanie jego sił i głównych kierunków działania, bitwę obronną na głównych pozycjach ugrupowań armijnych i działania zaczepne odwodów. Po wprowadzeniu przez nieprzyjaciela do walki przeważających sił zamierzono wycofać się na linię przebiegającą wzdłuż rzeki Stryj (od granicy z Węgrami), przez rejon Lwowa, wzdłuż rzek Styru i Jasiołdy, Kanału Ogińskiego, rzek Szczary i Niemna do granicy litewskiej. Pod jej osłoną miały być odtworzone odwody - na Podlasiu (silniejszy) i w Małopolsce. Gdyby ta linia została przerwana, pociągnęłaby za sobą trudny w realizacji odwrót na linię rzek: Sanu, Wisły i Narwi w warunkach przewagi sowieckiego lotnictwa i broni pancernej. Do działań na wschodzie przewidywano cztery armie: „Wilno", „Baranowicze", „Wołyń" i „Podole" oraz SGO „Polesie", dwie armie rezerwowe: „Lida" i „Lwów" oraz odwód główny Naczelnego Wodza skoncentrowany w rejonie Brześcia1. Prace nad planem operacyjnym „Wschód" zakończono w 1938 roku. Wobec zagrożenia sowieckiego w okresie kryzysu polsko-litewskiego (marzec 1938) i niemiecko-cze-chosłowackiego (wrzesień 1938) w Sztabie Głównym i Inspektoracie Sił Zbrojnych przystąpiono do prac związanych z uruchomieniem planu operacyjnego „Wschód". Jednak poza przygotowaniem dokumentów operacyjnych wprowadzających w życie ten plan -praktycznych przedsięwzięć nie wykonano. Tym razem kryzys „rozładowali" dyplomaci. Stałe garnizony na obszarze Kresów Wschodnich miało ponad 1/3 jednostek piechoty i połowa jednostek kawalerii, co wystarczało do realizacji pierwszej fazy planu operacyjnego „Wschód". Dodatkowo, dla opóźnienia działań wojsk sowieckich i ich wykrwawienia plan uwzględniał między innymi rozbudowę umocnień obronnych. Ich ostateczny projekt powstał w 1936 roku. Przewidywał zamknięcie obszaru Polesia potężnymi fortyfikacjami obsadzonymi przez jednostki forteczne, a w następnej kolejności - rozbudowę umocnień na północ i południe od tej strefy. Prace wstępne prowadzono w pierwszej połowie lat trzydziestych, poczynając od rozpoznania i określenia przydatności linii umocnień wzniesionych na wschodzie przez wojska niemieckie i austriackie w czasie I wojny światowej. Wybudowana głównie w latach 1915-1916 linia umocnień przebiegała na późniejszym terytorium II Rzeczpospolitej od jeziora Dryświaty przez ' Plan operacyjny „Wschód" w szczegółach nie jest znany historykom. Próbował go zrekonstruować (odtworzyć) jak do tej pory tylko R. Szubański, Plan operacyjny „ Wschód", Warszawa 1993. Możliwości obrony Kresów Wschodnich w 1939 roku przed Armią Czerwoną 925 Postawy do jeziora Narocz, dalej na zachód od Mołodeczna przez Smorgonie, na wschód od Baranowicz do jeziora Wyganowskiego i wzdłuż Kanału Ogińskiego dochodziła do Pińska, osłaniając miasto od wschodu, wzdłuż rzek Jasiołdy i Prypeci, następnie w kierunku południowym przez Ołykę, na wschód od Dubna, kierując się na południowy zachód i osłaniając od wschodu Czerniowce, dochodziła do granicy z Rumunią. Był to głównie system okopów i rowów doskonale wkomponowany w teren ze schronami ziemno--drewnianymi i węzłami oporu w postaci żelbetowych schronów bojowych w szczególnie ważnych taktycznie miejscach (przeprawy przez rzeki, skrzyżowania dróg itp.). Od planów do realizacji droga była jednak daleka, przede wszystkim ze względu na brak środków finansowych. Niemniej pewne prace fortyfikacyjne podjęto i zrealizowano. Na terenie województwa wileńskiego prace fortyfikacyjne prowadzono wokół samego Wilna. Wykonano wiele stanowisk dla broni maszynowej, przeważnie schronów bojowych drewniano-ziemnych, osłaniających Wilno od północnego zachodu, północy i wschodu. Znaczną część nakładów finansowych pochłonęła budowa kolejki wąskotorowej, która miała zapewnić transport wewnątrz obszaru warownego, pomiędzy liniami schronów bojowych, magazynami amunicyjnymi, kompleksami koszar oraz składami wojskowymi. Dla osłony Wilna od strony wschodniej planowano wykorzystanie linii umocnień poniemieckich niezależnie od projektu budowy polskich fortyfikacji. Podobnie jak Wilno umocniono również drugie duże miasto - Grodno, przy czym większość umocnień w postaci schronów bojowych drewniano-ziemnych planowano rozbudować na kierunkach północnym i zachodnim. Natomiast obronę przepraw przez Niemen pod Grodnem wyznaczono na linii dawnych fortyfikacji carskich. Prace w systemie fortyfikacji polowych zarówno wokół Wilna, jak i Grodna w zasadzie prowadzono dosyć intensywnie dopiero w miesiącach letnich 1939 roku i po wybuchu wojny. W okresie międzywojennym przystąpiono do intensywnej realizacji tzw. baranowickiego odcinka umocnionego. Jego północne skrzydło było oparte na Niemnie, tworzącym wraz z Puszczą Nalibocką rozległą przeszkodę operacyjną. Na południu natomiast dochodził on do zwartych obszarów bagiennych Polesia. W wypadku agresji przeszkody te ograniczały inicjatywę zaczepną wojsk sowieckich i zmuszały do centralnego uderzenia na Baranowicze. Do września 1939 roku na tym odcinku wykonano następujące prace: - na pierwszej pozycji opartej na rzekach Serwecz i górnej Szczarze - 14 jazów na Szczarze i 3 na Serweczy, a także ponad 300 betonowych schronów bojowych rozmieszczonych wzdłuż Szczary i na odcinku pomiędzy Szczarą a Serweczą; - na drugiej pozycji planowanej na lewym brzegu dolnej Szczary - 8 jazów i 2 zbiorniki wodne; - na przedpolu pierwszej pozycji przygotowano komory minowe i materiały wybuchowe do zniszczenia sieci komunikacyjnej na dogodnych kierunkach uderzeń2. - Szerzej zob. A. Aksamitowski, Fortyfikacje stale w planach i działaniach wojennych II Rzeczypospolitej, praca 926___________ •••"••• -. T-.>-. ..... -,.->•• -.,.-..>., ..-...• Czesław Grzelak Odcinek poleski długości 430 km stanowił blisko 1/3 granicy polsko-sowieckiej. Projekt fortyfikacji, do budowy których przystąpiono w 1936 roku przewidywał zamknięcie operacyjnego obszaru Polesia 660 schronami bojowymi. Miały one być wybudowane na trzech odcinkach umocnionych, począwszy od kierunku północnego: 1) odcinek „Hancewicze" - 120 km, 175 obiektów fortyfikacyjnych; 2) odcinek „Łuniniec" - 140 km, 127 schronów bojowych; 3) odcinek „Sarny" - 170 km, 358 obiektów bojowych. Po wybudowaniu, odcinki miały tworzyć ciągły pas umocnień, stanowiący silną pozycje obronną. Do marca 1939 roku wybudowano 207 betonowych schronów bojowych wyłącznie na odcinku „Sarny" (pododcinek „Czudel" i „Bereźne"), przekazując je do obsadzenia przez bataliony forteczne KOP: „Sarny" i „Małyńsk". Pozostałe odcinki, na których były dopiero zaczęte prace fortyfikacyjne, szybko uzupełniono latem 1939 roku w systemie fortyfikacji polowych. Wołyńsko-podolski kierunek operacyjny miał być również osłonięty odcinkami fortyfikacyjnymi, szczególnie na dogodnych kierunkach działań: Równe, Łuck, Zdołbu-nów, Tarnopol, Buczacz, Halicz. Ze względu na brak środków i czasu, realizacja umocnień na tym kierunku pozostała w sferze projektów. Umocniono jedynie niektóre przejścia przez rzeki, osłonę mostów i węzłów komunikacyjnych w systemie umocnień polowych3. ' . "." Pomimo właściwej oceny kierunków przyszłych uderzeń Armii Czerwonej i co za tym idzie zaplanowania wykonania odpowiednich umocnień fortyfikacyjnych w celu osłony koncentracji własnych wojsk na ich zapleczu oraz powstrzymywania pierwszego impetu uderzenia nieprzyjaciela - realizacja tego projektu nie należała do imponujących. W konsekwencji na granicy ze Związkiem Sowieckim brakowało zamkniętego w planowaną całość systemu obronnego. Wybudowane fortyfikacje i umocnienia polowe miały jedynie znaczenie taktyczne. Mogły być jednak z powodzeniem wykorzystane do krótkotrwałej, efektywnej obrony, nawet przy obsadzeniu ich niewielkimi oddziałami wojska. Koncepcja organizacji obrony na przedmościu rumuńskim, zatwierdzona w zarysach przez marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego 11 i 13 września 1939 roku wpłynęła dość istotnie na nasycenie wschodnich ziem RP jednostkami wojskowymi w pierwszych godzinach sowieckiej agresji. Na przedmoście jako pierwsze ruszyły jednostki nie uwikłane w walce na froncie polsko-niemieckim, a więc przede wszystkim nieliczne osłonowe i słabo uzbrojone oraz wyposażone pododdziały z ośrodków zapasowych (OZ). Pierwsze transportami kolejowymi ruszyły jednostki z Grodzieńszczyzny, Wileńszczy-zny i Nowogródczyzny, ogołacając tamten teren z większych oddziałów wojska. Atak doktorska (MiDWIH), 1994. s. 276-283, 289-295; M. Kot, Wschodnie umocnienie Rzeczypospolitej, cz. I, Odcinek „Baranówicy", „Archeologia Wojskowa" 1994, l (4), s. 36-41. 3 A. Aksamitowski, op.cit., s. 295-212; Relacja gen. W. Stachiewicza, Pitsudski Institute Archives, New York (P1A NY), Archiwum gen. bryg. J. Jaklicza, K. W. YIII/2, k. 8. Możliwości obrony Kresów Wschodnich w 1939 roku przed Armią Czerwoną___________927 Armii Czerwonej zastał je w większości w transportach na południe poniżej linii rzek Piny i Prypeci. Stąd też na północ od linii tych rzek w zasadzie nie było pełnowartościowych polskich związków taktycznych, lecz jedynie mniejsze lub większe pododdziały jeszcze nie w pełni uzbrojonych rezerwistów w ośrodkach zapasowych oraz żołnierze napływający z rozbitych oddziałów frontowych, czy też ranni w szpitalach. Organizacja nie w pełni uzbrojonych żołnierzy w OZ nie wychodziła poza strukturę słabego batalionu, chociaż takich batalionów w jednym ośrodku (np. w Wilnie) mogło być kilka. Jedynie w rejonie Wołkowyska kończyło swoją organizację Zgrupowanie Kawalerii gen. bryg. Wacława Przeździeckiego, liczące około 2000 żołnierzy, którego trzon stanowiła Brygada Kawalerii rez. „Wołkowysk" (101, 102, 110 pułk ułanów, 103 pułk szwoleżerów - bez koni) płk. dypl. Edmunda Helduta-Tarnasiewicza. Natomiast pomiędzy Brześciem nad Bugiem a Pińskiem rozciągnęła w obronie swą wątłą sieć, licząca około 17 000 żołnierzy, Grupa Operacyjna „Polesie" generała brygady Franciszka Kłeeberga i około 2000 marynarzy Pińskiej Wojennej Flotylli Rzecznej pod dowództwem komandora. Witolda Ząjączkowskiego. Szacuje się, że liczba żołnierzy (oprócz KOP) w przyszłym pasie działań wojsk nieprzyjacielskich Frontu Białoruskiego mogła wynosić około 45 000, z czego uzbrojonych (niestety nie w pełni) mogło być około 28 000. Doliczając do tego około 7000 żołnierzy KOP pełniących służbę na granicy i około 1000 z półbrygady Obrony Narodowej „Dzisna", ponad 200-tysięcznemu zgrupowaniu wojsk I rzutu operacyjnego Frontu Białoruskiego mogło się przeciwstawić około 36 000 słabo uzbrojonych polskich żołnierzy, głównie rezerwistów, z czego prawie połowa była rozciągnięta równoleżnikowo od Brześcia nad Bugiem do Pińska, narażona na stopniowe ich rozbijanie przez silne jednostki sowieckie. Natomiast znacznie większa liczba żołnierzy polskich znajdowała się w pasie działania wojsk Frontu Ukraińskiego. Ściągały tu bowiem wszystkie ośrodki zapasowe jednostek z centralnych i południowo-zachodnich terenów Polski oraz wojska, które mogły się oderwać od nieprzyjaciela i zgodnie z rozkazami Naczelnego Wodza przegrupowy-wać się do planowanych rejonów obrony. Szacuje się, że w przeddzień agresji sowieckiej na tym obszarze mogło znajdować się 350 000 żołnierzy, z czego około 150 000 nie posiadało uzbrojenia (w tym ranni), o różnym stopniu wyszkolenia i odporności psychofizycznej ze względu na dotychczasowe trudne, a nawet tragiczne, doświadczenia wojenne. Większa część uzbrojonych żołnierzy (rzędu 140 000-150 000) była zaangażowana w walce z wojskami niemieckimi. Dwie półbrygady Obrony Narodowej: „Wołyń" i „Tarnopol" nie przedstawiały większej siły i były raczej angażowane do pełnienia służby porządkowo-ochronnej. Biorąc pod uwagę wszelkie przygotowania i stan sił polskich, w przeddzień agresji sowieckiej Kresy Wschodnie nie były przygotowane do odparcia ataku nowego wroga. Polska doktryna wojenna nie zakładała wojny na dwa fronty i to w dodatku ze znacznie silniejszymi przeciwnikami. Dlatego też wszystkie możliwe jednostki liniowe zostały 928___________________________________________Czesław Grzelak rzucone do walki przeciwko Niemcom. Te, które zostały na Kresach, nie miały większej wartości bojowej pod względem wyszkolenia, wyposażenia i uzbrojenia. Jednak przy umiejętnym ich wykorzystaniu mogły stawić krótszy czy dłuższy opór, wykorzystując do tego celu już przygotowane odcinki czy rejony umocnień bądź korzystne sytuacje taktyczne w ugrupowaniu przeciwnika, których było wiele. Uderzające rankiem 17 września 1939 roku jednostki pierwszego rzutu operacyjnego Armii Czerwonej liczyły 466 516 żołnierzy i około 5500 pancernych wozów bojowych (w tym około 4850 czołgów), z czego: - Front Białoruski dysponował liczbą 200 802 żołnierzy i około 2800 wozów bojowych; - Front Ukraiński liczył 265 714 żołnierzy i około 2700 pancernych wozów bojowych4. Siły te skupione były w 18 dywizjach strzeleckich, 13 dywizjach kawalerii, 15 brygadach pancernych i innych oddziałach. Przeważały wojska szybkie, co dawało związkom operacyjnym duże możliwości manewrowe oraz prowadzenie operacji w szybkim tempie i na spore odległości. " a: r - Mając tak dużą ilość szybkich związków taktycznych oraz poważne niedobory w składzie wojsk i zaopatrzeniu, co było wynikiem „kulejącej" mobilizacji i koncentracji wojsk, a także biorąc pod uwagę warunki terenowe w pasie działań bojowych - skanalizowano uderzenia grup armijnych, zgodnie z przewidywaniami polskiego Sztabu Głównego, wypracowanymi w okresie międzywojennym. I tak Front Białoruski główne uderzenie grupami armijnymi wykonywał: - Głębokie-Wilno (3 armia), - , - Mołodeczno-Iwie-Grodno (11 armia), - Nowogródek-Wołkowysk-Białystok (Grupa Konno-Zmechanizowana), - Baranowicze-Iwacewicze-Brześć (4 armia), - Łachwa-Łuniniec-Pińsk-Włodawa (23 Samodzielny Korpus Strzelecki), Front Ukraiński: - Równe-Łuck-Włodzimierz Wołyński-Zamość (5 armia), : - Tarnopol-Lwów-Przemyśl (6 armia), - Stanisławów-Drohobycz (12 armia). Zarówno 17 września, jak i w dniach następnych na tych kierunkach były możliwości stawienia krótkotrwałego oporu Armii Czerwonej przez siły polskie tam się znajdujące. Niekiedy tak było, ale czy w wystarczający i właściwy sposób? Zanim przytoczymy niektóre przykłady, należy odnotować fakt, że większość (i to znaczna) historyków zajmujących się tą problematyką uważała (i być może uważa nadal), że na wschodnim terytorium Rzeczypospolitej Polskiej mieliśmy sporą liczbę żołnierzy w ośrodkach za- 4 Grif sekrietnosti snjat, Moskwa 1993, s. 86; C. Grzelak, Kresy w czerwieni. Agresja Związku Sowieckiego na Polskę w 1939 roku, Warszawa 1998, s. 204-208. Możliwości obrony Kresów Wschodnich w 1939 roku przed Armią Czerwoną 929 pasowych, lecz nie mieliśmy broni - zatem nie było żadnych możliwości obrony przed Armią Czerwoną. Otóż w świetle meldunków i sprawozdań sztabów sowieckich sprawa ta nie wydaje się tak oczywista, ani tak jednoznaczna, jak widzieli ją niektórzy polscy wyżsi dowódcy na Kresach, próbując usprawiedliwić swoje decyzje dotyczące zaniechania oporu przeciwko nowemu agresorowi5. Drastycznym przykładem niewykorzystania możliwości obrony może być tutaj Wilno i Lwów, które miały możliwości obronne zarówno w oparciu o umocnienia, jak i posiadane zasoby. Wilno może mniejsze, ale przypatrzmy się liczbom. ;:,: :,: Jeszcze 18 września rano, gdy siły sowieckie były ponad 100 km od Wilna, w samym mieście i na jego obrzeżach znajdowało się 7000 uzbrojonych żołnierzy, zorganizowanych w struktury batalionowe i mniejsze pododdziały (z wyjątkiem pułku KOP „Wilno"). Drugie tyle żołnierzy rzekomo nie miało broni. Około południa 18 września, gdy były znane dowództwu polskiemu w Wilnie kierunki podchodzenia wojsk sowieckich, wydano rozkaz (generał Olszyna-Wilczyński - dowódca Okręgu Korpusu nr III) niestawiania oporu i wycofania oddziałów wojskowych w kierunku granicy litewskiej, zwijając doskonale zorganizowane linie obronne w oparciu o umocnienia Obszaru Warownego „Wilno". Część pododdziałów wycofała się do miasta, gdzie je chwilowo zatrzymano, by przed wieczorem podążyć za innymi w kierunku granicy, z uzbrojeniem. Obrońców zostało niewielu - około 800, przeważnie ochotników, młodzież z PW i baonu KOP „Troki". Pokazali, że z nieprzyjacielem można walczyć nawet w odosobnionych, drobnych pododdziałach niemal przez dobę. Mimo że obrońców było niewielu, tylko oddziały 3. armii wykazały, że zdobyły 2340 karabinów, 1680 karabinków, 295 karabinów małokalibrowych, 280 rewolwerów i pistoletów, 23 erkaemy, 34 cekaemy, 4 działa plot., 2 armaty 75 mm, 613 000 naboi karabinowych, 135 pocisków artyleryjskich 75 mm, 2530 granatów ręcznych6. Zdobycz brały jeszcze jednostki 11. armii. Jeżeli chodzi o broń strzelecką, dawało to w sumie 4315 karabinów i 57 karabinów maszynowych, a więc uzbrojenie pułku piechoty. Tej broni rzekomo nie było dla tych, którzy jej potrzebowali. Biorąc pod uwagę oddziały polskie wycofane wcześniej w kierunku granicy litewskiej, realne możliwości obrony Wilna były kilkakrotnie wyższe niż te, które zaprezentowano. Lwów, z chwilą podejścia sowieckich sił 6. armii, co miało miejsce 19 września, atakowany przez Niemców od tygodnia, miał jeszcze silny garnizon liczący około 25 batalionów piechoty (bez pododdziałów specjalistycznych) i ponad 90 armat różnych kalibrów. Zapasy żywności oceniano na 2-3 miesiące, a paliwa na 3-6 miesięcy. 18 i 19 września do Lwowa dotarły transporty przywożące między innymi 4 armaty plot. 40 mm, 12 000 karabinów i karabinków, 4000 erkaemów, 2000 cekaemów, 5000 pistoletów Vis, 7 000 000 amunicji karabinowej, 100 000 pocisków artyleryjskich, 50 000 granatów 5 Szerzej o tego typu przypadkach zob. C. Grzelak, op.cit., s. 228 -465. 6 Rossijskij Gossudarstwiennyj Wojennyj Archiw (Rosyjskie Państwowe Archiwum Wojenne - RGWA), f. 35086, op. l, d. 18, k. 377. 930__________________________________________Czesław Grzelak ręcznych7. Mimo to generał Władysław Langner zdecydował poddać Lwów Armii Czerwonej już po odstąpieniu wojsk niemieckich od miasta i bez próby oporu wobec jednostek 6 armii, które nie były przygotowane do zdobywania tego grodu, mając zaledwie 100 sprawnych czołgów, niewielkie zapasy paliwa i częściowo rozproszone (nieześrod-kowane) siły. Stan moralny obrońców Lwowa i mieszkańców miasta był dobry, a sami Rosjanie przyznali, że miasto było dobrze przygotowane do obrony, otoczone barykadami w kilku rzędach (obrona pogłębiona), na wszystkich wzgórzach były różnorodne środki ogniowe i okopy z lekkimi przykryciami8. Biorąc pod uwagę brak umiejętności prowadzenia walk w rejonach zurbanizowanych przez żołnierzy Armii Czerwonej, Lwów mógł się z powodzeniem opierać przez kilka dni, a należy sądzić, że straty osobowe nie byłyby większe, niż te, które poniesiono w walce z wojskami niemieckimi. Tym bardziej że na północny wschód, północ i północny zachód od Lwowa w rejonie Kamionki Strumiłowej, Radziechowa, Rawy Ruskiej, Tomaszowa Lubelskiego znajdowały się znaczne siły polskie, które stawiający opór Lwów mógł przyciągać jak magnes i mobilizować do oporu przeciwko wojskom sowieckim. Była to największa niewykorzystana szansa zamanifestowania silnego oporu wobec agresora sowieckiego na wschodnim terytorium Rzeczypospolitej i chyba najbardziej wstydliwa plama na honorze oręża polskiego wrześniowej kampanii. i.;-,-, Nie wykorzystano również fortyfikacji baranowickiego odcinka umocnionego. Wprawdzie 17 września nie było tu już większych pododdziałów wojska, ale w Barano-wiczach znajdowało się około dwóch batalionów piechoty, a na przedpolu umocnień, dwa baony KOP: „Stołpce" i „Kleck". Gdyby przynajmniej połowa stanu tych pododdziałów została wykorzystana do obsadzenia fortyfikacji i wykonania planowych zniszczeń, jednostki 4. armii i Grupy Konno-Zmechanizowanej, które dosyć bojaźliwie podchodziły pod linie polskich umocnień na pewno odczułyby siłę polskiego oporu, tak jak to było na odcinku baonu fortecznego KOP „Sarny" obsadzającego jeden z pododcinków Sarneńskiego Odcinka Umocnionego. Tutaj również oddziały 60. Dywizji Strzeleckiej 5. armii Frontu Ukraińskiego podchodziły ostrożnie, pokonując odległość około 40 km aż dwa dni. Uderzając w najsłabszy punkt umocnień (rejon m. Tynne) w ciągu całego dnia walki dokonały włamania kosztem sporych strat osobowych. Włamanie to można było „zamknąć" bądź zlikwidować przy użyciu odwodów (co częściowo się udało), jednak obawa okrążenia i wyraźne rozkazy dowódcy KOP generała Orlika-Riickemanna zmusiły dowódcę pułku KOP „Sarny" ppłk. Sulika do wycofania się z linii umocnień. Wydaje się, że jednak nieco za wcześnie. Nie „popisali" się też w zakresie organizacji obrony przeciwko wojskom sowieckim generałowie: Skuratowicz, Smorawiński i Strzemiński. Skuratowicz, w którego gestii leżała między innymi obrona na kierunku natarcia lewoskrzydłowego zgrupowania 7 Polskie Siły Zbrojne w drugiej wojnie światowej, 1.1, cz. IV, Kampania wrześniowa, Londyn 1986, s. 424-425. 8 RGWA, f. 35084, op. l, d. 39, k. 14-15. Możliwości obrony Kresów Wschodnich w 1939 roku przed Armią Czerwoną___________931 5 armii Frontu Ukraińskiego, wydal 17 września rankiem rozkazy zwinięcia obrony nad rzeką Styr, Dubna, Równego, Łucka, Kowla i Włodzimierza Wołyńskiego. Decyzji tej, podjętej czy to na rozkaz ND WP (bliżej nieokreślony, na który powołują się m.in. generłowie Strzemiński i Są wieki) czy też będący wynikiem dezinformacji sowieckiej, nie przeciwstawili się pozostali generałowie podporządkowani Skuratowiczowi czy Smo-rawińskiemu. Dlatego też w Dubnie, po krótkim boju na przedmieściach miasta, poddało się około 6000 żołnierzy i oficerów, zdobyto 12 dział, 70 karabinów maszynowych, 3000 karabinów, 50 samochodów, 6 transportów kolejowych z uzbrojeniem i wiele magazynów z mieniem wojskowym9. Tylko część żołnierzy polskich pod dowództwem płk. Hanki-Kuleszy zdążyła wycofać się w kierunku południowo-zachodnim. W Łucku, gdzie były niezłe warunki do obrony, Skuratowicz wycofał wszystkie oddziały, pozostawiając wojskom sowieckim 5000 karabinów, 60 erkaemów, 37 cekae-mów, 800 000 naboi karabinowych, 38 wagonów pocisków artyleryjskich 37 mm (ppanc.) i wiele innego sprzętu10. > Kowel również nie wykorzystał swych możliwości obrony, przekazując czerwono-armistom 2500 karabinów, 47 karabinów maszynowych, 5 moździerzy, 17 dział, a do tego 13 milionów naboi karabinowych i blisko 36 000 pocisków artyleryjskich11. Olbrzymie i nie wykorzystane możliwości obrony miał Włodzimierz Wołyński, który m.in. 15 i 16 września odparł uderzenie oddziałów niemieckiej 4. Dywizji Lekkiej, co umocniło wiarę w możliwości zadania nieprzyjacielowi sporych strat. „Rezydujący" we Włodzimierzu generał brygady Kazimierz Sawicki w oparciu o Ośrodek Zapasowy 27. Dywizji Piechoty, Ośrodek Zapasowy Artylerii i Szkołę Podchorążych Rezerwy Artylerii utworzył z rezerwistów pododdziały liczące około 5000 żołnierzy, zorganizowane w 12 batalionów piechoty oraz kilka baterii dział 75 mm. Samo miasto zostało opasane barykadami na drogach wylotowych i gniazdami oporu. Lecz przybyły 17 września wieczorem do Włodzimierza generał Smorawiński przejął dowództwo, zapowiadając kapitulację przed wojskami sowieckimi. Część oficerów (płk Zawiślak, ppłk Kutyba, ppłk Turyczyn) na czele niewielkich oddziałów ochotników opuściła Włodzimierz. Opuścił go również generał Sawicki zaskoczony defetystycznymi nastrojami generała Smorawiń-skiego. 20 września rano Smorawiński poddał miasto czołgistom 36. BPanc., która weszła do Włodzimierza bez piechoty. Gdyby posiadanymi siłami stawiono opór, brygada miałaby niewielkie szansę na zdobycie miasta, natomiast jej straty w sprzęcie mogły być wysokie. Wojskom sowieckim przekazano m.in. 19 000 karabinów, 550 karabinów maszynowych, 3 000 000 naboi karabinowych, 5000 granatów ręcznych, 92 działa i 30 moździerzy12. i 9 RGWA, f. 35084, op. l, d. 194, k. 108-109. 10 Ibiddem, f. 40334, op. l, d. 113, k. 67. 11 Ibidem, f. 35084, op. 11, d. 192, k. 48. 12 Ibidem. 932___________________________________________Czesław Grzelak O niewykorzystaniu możliwości obronnych przez Polaków w pasie działania wojsk Frontu Ukraińskiego świadczy zestawienie zdobycznego uzbrojenia przejętego przez oddziały tego Frontu według stanu na l listopada 1939 roku. Zestawienie zawiera 289 pozycji, a wykazano w nim m.in.: 886 różnych dział, 198 moździerzy, około 286 000 różnych karabinów, blisko 53 000 karabinów maszynowych i karabinów przeciwpancernych kb „Ur", około 136 000 000 naboi karabinowych, ponad 475 000 granatów ręcznych i ponad 803 000 pocisków artyleryjskich13. To zestawienie, jak i przytoczone przykłady jasno wskazują, że było nas stać na znacznie większy opór wobec Armii Czerwonej, niż to miało miejsce. Ale do tego były potrzebne szybkie, jasne decyzje nie tylko Sztabu Naczelnego Wodza i osobiście marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego, ale również dowódców wojskowych w terenie, którzy byliby zdecydowani na stawianie oporu nowemu agresorowi. Niestety, ani Sztab Naczelnego Wodza (łącznie z marszałkiem), ani większość wyższych dowódców wojskowych w obszarze działania Armii Czerwonej nie byli w stanie podjąć odpowiednich decyzji. Swoje piętno na takim, a nie innym zachowaniu niewątpliwie odcisnął dotychczasowy przebieg walki z Niemcami, meldunki o olbrzymiej liczbie wojsk nowego agresora, dezinformacja sowiecka oraz brak pełnowartościowych jednostek polskich (przynajmniej o strukturze dywizji piechoty) na tych obszarach. Jednak przykłady działania Grupy Operacyjnej „Polesie" generała Kleeberga, improwizowanej Grupy KOP generała Orli-ka-Riickemanna świadczą, że podobnych grup można było zorganizować więcej, przynajmniej w pasie działania wojsk Frontu Ukraińskiego, wykorzystując je do stawiania skutecznego oporu jednostkom Armii Czerwonej. Z szansy tej ani Sztab Naczelnego Wodza, ani większość wyższych dowódców w terenie nie skorzystali, co nie wystawia najlepszego świadectwa ich postawie obywatelskiej i żołnierskiej "Ibidem, k. 302-311. Roman Pawłowicz (Mińsk) Losy okrętów Pińskiej Flotylli Rzecznej Marynarki Wojennej Rzeczypospolitej w latach 1939-1941 W 1920 roku, gdy armie Tuchaczewskiego parły ku Wiśle, w gdańskich stoczniach powstawały pierwsze okręty wolnej Polski. Były to rzeczne okręty wojenne klasy „monitor", co w tłumaczeniu z angielskiego znaczy „kontrolujący". Okręty tego typu po raz pierwszy zbudowano w połowie XIX stulecia i wyposażono w działa wielkiego i średniego kalibru, które rozmieszczono w opancerzonych wieżach. Charakterystyczną cechą odmiany rzecznej tych okrętów było małe zanurzenie i dość silne uzbrojenie artyleryjskie. Cztery polskie monitory C-14, C-15, C-16 i C-17 w trakcie budowy otrzymały nazwy „Horodyszcze", „Pińsk", „Mozyrz" i „Warszawa". Wszystkie weszły w skład Flotylli Wiślanej, której zadaniem było prowadzenie działań bojowych na Wiśle przeciwko jednostkom Armii Czerwonej. Po zakończeniu wojny polsko-sowieckiej na podstawie traktatu ryskiego z 18 marca 1921 roku ziemie Zachodniej Białorusi i Ukrainy* weszły w skład Rzeczypospolitej. Rzeką o znaczeniu strategicznym stała się Prypeć, wyprowadzała bowiem polskie okręty na najważniejszą arterię komunikacji wodnej Rosji Sowieckiej - Dniepr. Z tego powodu po podpisaniu traktatu ryskiego na Prypeci zaczęto odtwarzać flotyllę rzeczną (Flotylla Pińska), na bazę której został wyznaczony Pińsk (flotylla nosząca taką samą nazwę istniała w Polsce w latach 1919-1920). W maju 1922 roku w skład flotylli weszły monitory „Mozyrz" i „Warszawa". Rok później „Mozyrz" został przemianowany na „Toruń". W 1926 roku, po rozformowaniu Flotylli Wiślanej, do Pińska przybyły monitory „Horodyszcze" i „Pińsk". W tym samym okresie w skład flotylli weszły dwa nowo zbudowane w Krakowie monitory „Kraków" i „Wilno". Należy podkreślić, iż tych sześć okrętów w latach 1926-1936 miało znaczną przewagę nad sowiecką Wojenną Flotyllą Dnieprzańską, która miała wówczas dwie nieopancerzone kanonierki1 i dziesięć małych kutrów opancerzonych zbudowanych jeszcze przed rewo- * Autor używa terminologii sowieckiej; pojęcia Zachodnia Białoruś i Zachodnia Ukraina weszły do słownika politycznego Sowietów po 1923 r., a zrobiły wielką karierę dopiero w 1939 r. (red.). 1 S. Biereżnoj, Korabli i suda WMF SSSR1928-1945, Moskwa 1988, s. 94-126. 934__________________________________________Roman Pawłowicz łucją. Pięć z tych kutrów jesienią 1934 roku przerzucono z Dniepru na Amur2. W tym okresie w razie ewentualnego polsko-sowieckiego konfliktu zbrojnego, polska Flotylla Pińska mogłaby odegrać znaczącą rolę. Od II połowy łat trzydziestych sowiecka Flotylla Dnieprzańska otrzymała nowe okręty: w 1934 roku -jeden monitor, 1936 - pięć okrętów tej klasy, a w 1939 roku - dwadzieścia dwa nowoczesne kutry opancerzone3. U progu wojny przewagę miała strona sowiecka. Po ataku Niemiec na Polskę część lekkich okrętów Flotylli Pińskiej w przeddzień agresji sowieckiej została przerzucona na Wisłę i tam podjęła walkę. Jednak główne siły flotylli rzecznej znajdowały się na Prypeci. Tutaj zaskoczyła je wieść o przekroczeniu granicy wschodniej RP przez jednostki Armii Czerwonej i sowiecką Flotyllę Dnieprzańska. Polska Pińska Flotylla Wojenna znalazła się w bardzo ciężkiej sytuacji: rozkazu walki z okrętami radzieckimi nie było, a z powodu niskiego stanu wód na Prypeci i Kanale Królewskim wycofanie na Wisłę ciężkich uzbrojonych statków nie wchodziło w rachubę. Z konieczności 18 września podjęto więc decyzję o zatopieniu okrętów Flotylli po częściowym zdemontowaniu uzbrojenia. 21 września 1939 roku był dniem zakończenia jej działalności bojowej - zatopiono ostatnie polskie okręty4. Okazało się jednak, że tylko „Wilno" i statek uzbrojony „Generał Szeptycki" wskutek wybuchu założonych ładunków zostały całkowicie zniszczone5. Po zatopieniu okrętów marynarze Flotylli Pińskiej dołączyli do SGO „Polesie" generała Franciszka Kleeberga i walczyli w jej składzie aż do rozwiązania tego zgrupowania po bitwie pod Kockiem 5 października 1939 roku. W sowieckiej prasie panował duch zwycięskiej euforii. Tak też sowieckie oficjalne czynniki wojskowe oceniały działalność polskich okrętów. Przyczynę ich „haniebnej" zagłady tłumaczono następująco: Chociaż polska Flotylla Pińska stanowiła znaczną siłę bojową, jej nieudolne dowództwo uległo panice i zamiast stawiania oporu pospiesznie, bezładnie zatopiło swoje okręty. Zdawałoby się, iż w celu przeciwdziałania ruchowi Flotylli Dnieprzańskiej należało nie tylko zagrodzić jej drogę przez zatopienie na torze wodnym okrętów, ale i stawiać opór ogniowy [sic!] w trakcie forsowania przeszkód. Jednak żaden okręt polski nie oddał ani jednego wystrzału. Stąd więc można wyciągnąć wniosek, że zatopienie polskich okrętów zostało przeprowadzone w warunkach paniki i nadzwyczajnego pośpiechu. Potwierdzeniem tego jest i ten fakt, że jednostek pływających nie doprowadzono do stanu nieużyteczności. Wszystko to, tak i paniczna ucieczka Wojska Polskiego na lądzie, jak i niezorganizowane działania dowództwa marynarki wojennej w Gdyni, jest odzwierciedleniem ogólnego obrazu rozkładu państwa polskiego i całkowitej bezsilności jego rządu6. Artykuł uczestnika podniesienia polskich okrętów 2 Ibidem, s. 401. " ' ' : ' ' • ' 3 Ibidem, s. 78-126. Zob. również J. Dyskant, Floty/la rzeczna marynarki wojennej 1919-1939, Warszawa 1994, s. 247-253. 4 J. Pertek, Wielkie dni malej floty, Poznali 1981, s. 181. 5 Biesstawnyj koniec polskoj Pinskoj flotilii, „Morskoj sbomik" 1939, nr 21-22, s. 169. 6 Ibidem, s. 170. Losy okrętów Pińskiej Flotylli Rzecznej Marynarki Wojennej Rzeczypospolitej w latach 1939-1941 935 intendenta I rangi P. Fadiejewa jest utrzymany w tym samym tonie: Pińska Flotylla Wojenna bylej obszarniczej Polski, zorganizowana głównie do walki przeciwko wielkiemu Związkowi Radzieckiemu, znalazła swój niesławny koniec w mętnych wodach Prype-ci, zatopiona przez swych pyszałkowatych gospodarzy. Okręty, które zostały przywrócone do życia w wyniku ogromnej woli i wysiłku, bolszewickiego uporu i zawziętości, pod czerwoną flagą naszej socjalistycznej ojczyzny będą służyć doniosłym celom - sprawie pokoju i ochrony naszych rubieży od zewnętrznych wrogów1. Jak widać, rzeczywiste przyczyny i przebieg wrześniowych wydarzeń na Prypeci zostały zniekształcone przez propagandę sowiecką. Po dołączeniu Białorusi i Ukrainy Zachodniej do ZSRR część zatopionych okrętów została rzeczywiście podniesiona i włączona w skład Flotylli Dnieprzańskiej. Naprawa nie zajęła zbyt wiele czasu, gdyż sprowadzała się przeważnie do łatania dziur i przezbro-jenia okrętów. Naturalnie podniesione okręty, łącznie z monitorami, zostały przemianowane. 24 października 1939 roku monitor „Horodyszcze" został „Bobrujskiem", „Toruń" - „Winnicą", „Pińsk" - „Żytomierzem", „Warszawa" - „Witebskiem", „Kraków" - „Smoleńskiem"8. Granice Związku Radzieckiego przesunęły się na zachód. Dniepr, na którym znajdowała się Flotylla Dnieprzańska, znalazł się na głębokich tyłach ewentualnego teatru przyszłych działań wojennych. W czerwcu 1940 roku tereny Besarabii i północnej Bukowiny zostały zajęte przez ZSRR. Flotylla Dnieprzańska została rozformowana, utworzono z niej dwie nowe: Pińską i Dunajską. Pierwsza powstała na mocy rozkazu komisarza ludowego marynarki wojennej ZSRR admirała floty N. Kuzniecowa nr 00184 z 17 czerwca 1940 roku9. Sowiecka Flotylla Pińska podlegała admirałowi Kuzniecowo-wi, a operacyjnie - dowódcy Zachodniego Specjalnego Okręgu Wojskowego, który na początku wojny został przemianowany w Zachodni Front. Główną bazą tej flotylli został Pińsk, a tyłową - Kijów. Na jej dowódcę wyznaczono kapitana I rangi (później kontradmirała) D. Rogaczowa, na szefa sztabu - kapitana II rangi G. Brachtmana, a na komisarza wojennego I. Kuzniecowa. Dywizjon monitorów nowo zorganizowanej flotylli składał się wyłącznie z pięciu polskich monitorów10, dla którego kapitan Rogaczow w rozkazie nr 002 z 14 stycznia 1941 roku wyznaczył zadanie na nadchodzący rok: Dywizjon monitorów operacyjno-taktyczne szkolenie skieruje na wykonanie zespołowych i taktycznych ćwiczeń wspólnie z jednostkami Armii Czerwonej we współdziałaniu ze związkami manewrowymi i 46 samodzielną eskadrą lotniczą11. 7 P. Fadiejew, Podiom bywszej polsko] wojennojftotilii na riekie Pripiaci, „Epron. Sbornik" 1940, nr 28, s. 22. 8 S. Biereżnoj, op.cit., s. 79-80. 9 Centralnyj Wojenno-Morskoj Archiw (Centralne Archiwum Marynarki Wojennej) w Gatczinie (dalej CAMW), f.4887,op. l, d. l, k. 1. 10 CAMW, f. 4887, op. l, d. 5, k. 8. 11 Rossijskij Gosudarstwiennyj Archiw Wojenno-Morskogo Flota (Rosyjskie Archiwum Państwowe Marynarki Wojennej) w Sankt-Petersburgu (dalej RAPMW), f. P-139, op. 6, d. 3, k. 4. 936 Roman Pawłowicz Dowództwo sowieckie podjęło kroki mające na celu jak najszybsze doprowadzenie okrętów do stanu pogotowia bojowego, co napotykało na pewne przeszkody. Od 15 października do l grudnia 1940 roku na okrętach i jednostkach lądowych Flotylli Pińskiej został przeprowadzony pr/egląd uzbrojenia, który wykazał zupełny brak odpowiedzialności ze strony dowódców wszystkich szczebli w sprawie utrzymania w należytym porządku sprzętu, broni i przyrządów optycznych. W wyniku kontroli stwierdzono, że stan uzbrojenia flotylli jest niezadowalający. Do liczby jednostek, na których działa i broń strzelecka znajdowały się w fatalnym stanie, dołączono monitory „Bobrujsk", „Witebsk" i „Żytomierz". Ich dowódców ukarano krótkim aresztem, pozbawieniem części wypłat i naganą12. Wiosną 1941 roku wskutek nieudolnego dowodzenia monitorem „Smoleńsk" przez starszego lejtnanta Piecucha został poważnie uszkodzony ster13. Świt 22 czerwca 1941 roku zastał Flotyllę Pińską w stanie pogotowia bojowego, niedaleko zachodniej granicy ZSRR. Z powodu zagrożenia odcięcia okrętów od szybko wycofujących się jednostek Armii Czerwonej postanowiono opuścić Pińsk. Sztab flotylli przerzucono do Kijowa. Ponieważ wojska niemieckie okrążały dorzecze Prypeci, dowództwo sowieckie podjęło decyzję o wykorzystaniu sił flotylli na szerszej linii frontu, by bardziej wesprzeć jednostki lądowe. Doprowadziło to do rozdrobnienia sił flotylli. W wyniku tej decyzji 11 lipca z sił Flotylli Pińskiej zostały utworzone trzy oddziały (otriady): berezyński (w skład którego, oprócz pięciu kutrów opancerzonych, weszły monitory „Żytomierz", „Winnica", „Witebsk" i „Smoleńsk"), prypecki (z monitorów wszedł tylko „Bobrujsk") i dnieprzański. Późniejszy oddział Prypecki Flotylli Pińskiej jako pierwszy rozpoczął działania bojowe. Od 6 do 9 lipca 1941 roku na kierunku bobrujskim prowadziła zacięte walki obronne 21 armia sowiecka. Dowództwo niemieckie, dążące do wyparcia nieprzyjaciela na północ od Prypeci, zaktywizowało działania ofensywne w rejonie miasta Turów. Jednocześnie Niemcy intensywnie przerzucali jednostki z Łunińca do Dawidgródka. Powstało niebezpieczeństwo natarcia sił niemieckich w kierunku Mozyrza, wzdłuż prawego brzegu Prypeci. Dowódca 75. Dywizji Strzeleckiej RKKA rozkazał oddziałowi prypeckiemu przebić się na tyły przeciwnika w celu przeprowadzenia zwiadu i ostrzału jego sił w Dawidgródku. Dowódca oddziału kapitan-lejtnant K. Maksimienko wykonanie tego zadania zlecił monitorowi „Bobrujsk", którym dowodził starszy lejtnant F. Siemio-now. Siemionow opracował plan działań, polegający na przedostaniu się Prypecią w nocy na tyły Niemców (około 30 km od linii frontu), zajęciu dogodnej pozycji przy ujściu rzeki Horyń (zabezpieczając sobie obserwację ruchu wojsk niemieckich na drodze Łu-niniec-Dawidgródek) i ostrzelaniu skoncentrowanych jednostek nieprzyjaciela w rejonie Dawidgródka. Wykonaniu zadania miały sprzyjać dogodne warunki terenowe. Brzegi obydwu rzek: Prypeci i Horynia od Turowa do Dawidgródka były mocno zabagnione, 12 CAMW, f. 4887, op. 2, d. l, k. 4-6. "Ibidem, k. 135. Losy okrętów Pińskiej Flotylli Rzecznej Marynarki Wojennej Rzeczypospolitej w latach 1939-1941 937 drogi o twardej nawierzchni oddalone od rzeki o 6-8 km, a porośnięta gęstym sitowiem i krzakami strefa przybrzeżna była niemożliwa do przebycia. 11 lipca 1941 roku po zapadnięciu zmroku „Bobruj sk" wypłynął z Turowa i o świcie 12 lipca zajął pozycję ogniową przy prawym brzegu Prypeci, naprzeciw ujścia rzeki Horyń. Monitor został starannie zamaskowany. Zorganizowano również obserwację na kierunku Dawidgródek-Łachwa. W ciągu całej doby z 12/13 lipca załoga „Bobrujska" prowadziła obserwację ruchu jednostek niemieckich w kierunku Dawidgródka, ustalała ich liczebność i rozmieszczenie w wymienionej miejscowości. Po zapadnięciu zmroku starszy lejtnant Siemionow przekazał przez radio dane dotyczące przeciwnika i rozkazał otworzyć ogień w kierunku miejsca koncentracji wojsk niemieckich. W wyniku kilkunastu salw z dział głównego kalibru zniszczono 4 działa, ponad 50 samochodów ze sprzętem wojskowym i amunicją, zabito około 200 żołnierzy i oficerów nieprzyjaciela14. Dopiero pod koniec ostrzału Niemcy rozpoczęli bezładną strzelaninę z Łachwy i Dawidgródka w kierunku pozycji bojowej monitora, nie mogąc zrozumieć, skąd na przeciwległym brzegu rzeki, w odległości 30 kilometrów od linii frontu, zjawiła się artyleria nieprzyjaciela. Ogień przeciwnika nie wyrządził monitorowi żadnej szkody. Po wykonaniu zadania „Bobrujsk" odpłynął w kierunku Turowa, gdzie bez przeszkód dotarł rankiem 13 lipca15. W wyniku tej akcji ofensywa niemiecka prawym brzegiem Prypeci została na krótki czas powstrzymana. 16 lipca na Berezynie zatonął w wyniku niemieckiego ostrzału pierwszy monitor Flotylli Pińskiej - „Winnica", który prawdopodobnie do dziś leży na dnie rzeki. 25 lipca wojska niemieckie wznowiły ofensywę w pasie działań 21. armii sowieckiej. Nieprzyjaciel, w celu późniejszego sforsowania Dniepru, szybko przerzucał własne jednostki przez most na Berezynie w pobliżu miejscowości Parycze. W celu zahamowania tempa koncentracji sił nieprzyjaciela niezbędne było przeprowadzenie nagłego uderzenia na Niemców w rejonie przeprawy. Zadanie to ponownie zostało powierzone okrętom oddziału berezyńskiego. Jego dowódca, kapitan III rangi Z. Bast, zlecił jego wykonanie trzem kutrom opancerzonym i monitorowi „Smoleńsk". Okręty miały sforsować linię frontu, przepłynąć kilkanaście kilometrów w górę Berezyny, zająć około Parycz dogodną pozycję, ostrzelać przeprawę i jej rejon oraz wrócić z powrotem. Nieprzyjaciel miał na tym terenie liczną artylerię i mógł stworzyć okrętom poważne zagrożenie. Dowództwo sowieckie brało pod uwagę również czynnik zaskoczenia: przedni skraj obrony radzieckiej przechodził wtedy w odległości około 40-45 km na wschód i 18-20 km na południe od miejscowości Parycze. Zakładano, iż Niemcy, oszołomieni sukcesami pierwszego miesiąca wojny, traktują tę miejscowość jako głębokie tyły frontu i nie mogą spodziewać się w tym rejonie jednostek sowieckich, a tym bardziej okrętów. 14 I. Łoktionow, Pinskaja i Dnieprowskaja flotilii w Wielikoj Otieczestwiennoj wojnie, Moskwa 1958, s. 34. [S Ibidem, s. 35.. ....,• 938__________________________________________Roman Pawtowicz 26 lipca okręty bez przeszkód przepłynęły linię frontu i zajęły pozycje ogniowe przy prawym brzegu Berezyny l km powyżej chutora Worocień. Pięć minut później z dwóch haubic 122 mm „Smoleńska" otwarto ogień na most. W wyniku ostrzału kilka przęseł mostu zostało zniszczonych, a przeprawa przerwana. Wskutek wielkiego tłoku w pobliżu mostu faktycznie każdy pocisk był celny i wyrządzał duże szkody. W szeregach nieprzyjaciela wybuchła panika, która wzmogła się po eksplozji cystern z benzyną i amunicji. Gdy na „Smoleńsku" został tylko minimalny zapas pocisków do dział na wypadek walki w drodze powrotnej, dowódca starszy lejtnant Piecuch rozkazał przerwać ogień i zarządził odwrót wszystkich okrętów. Oczekiwał on, iż przeciwnik nie zdąży postawić zapory na drodze powrotnej okrętów i że jednostkom pływającym uda się bez większych przeszkód przekroczyć linię frontu. Lecz nieprzyjaciel wkrótce zaobserwował wycofywanie się okrętów i zaczął ściągać na prawy brzeg Berezyny, w rejon na północny wschód od wsi Sudowice, artylerię przeciwpancerną, lekkie czołgi i samochody pancerne. Okręty wracały do bazy pełną szybkością i dlatego nie zauważyły na czas zasadzki nieprzyjaciela. W odróżnieniu od „Bobrujska" „Smoleńskowi" nie dopisało szczęście. Ten monitor trafił w szczelną zasłonę ogniową artylerii i nkm-ów16 nieprzyjaciela. Otrzymał poważne trafienia i poniósł duże straty w ludziach, pociskiem z działa została trafiona i unieruchomiona wieża głównego kalibru, rozbito też wieżę dział 45mm i uszkodzono ster. Łączne straty wyniosły 18 osób, tj. połowę załogi. Niemieckie działa i nkmy strzelały w „Smoleńsk" na wprost. Pod ogniem nieprzyjaciela monitor zaczął krążyć w miejscu i stał się tarczą do strzelania. Kutry opancerzone natychmiast otworzyły ogień na baterie, czołgi i niemieckie samochody pancerne. Zmusiło to nieprzyjaciela do przeniesienia ognia z uszkodzonego „Smoleńska" na kutry, co uczyniło jego sytuację nieco lżejszą. Dzięki temu wsparciu załoga „Smoleńska" zdołała prowizorycznie dokonać niezbędnych napraw i przebić się na sowiecką stronę frontu17. W wyniku tej operacji nie tylko rozbito przeprawę nieprzyjaciela, ale również została zahamowana ofensywa niemiecka na zagrożonym kierunku. Dowódca 21. armii, generał W. Gierasimienko, wysoko ocenił działalność uczestników akcji w Pary czach. Na jego wniosek dowódca monitora i wielu uczestników wymienionej operacji na podstawie ustawy Prezydium Rady Najwyższej ZSRR z dnia 14 sierpnia 1941 roku otrzymali Order Czerwonego Sztandaru, a komisarz ludowy Marynarki Wojennej ZSRR awansował starszego lejtnanta Piecucha (z pominięciem stopnia kapitana-lejtnanta) na kapitana III rangi i powołał go na dowódcę dywizjonu monitorów18. Nowym dowódcą monitora „Smoleńsk" został były dowódca „Winnicy", starszy lejtnant B. Juszyn. Wkrótce „Smoleńsk" zdołał przebić się do Kijowa. Od 10 do 14 sierpnia 1941 roku Niemcy z dalekosiężnych dział ostrzeliwali jednostki 147 dywizji strze- 16 nkm - najcięższy karabin maszynowy 17 J. Striechnin, Korabli idut w Bierlin, Moskwa 1977, s. 46; I. Łoktionow, op.cit., s. 31. 181. Łoktionow, op.cit., s. 32. Losy okrętów Pińskiej Flotylli Rzecznej Marynarki Wojennej Rzeczypospolitej w latach 1939-1941 939 leckiej RKKA. Wskutek niedogodnych warunków geograficznych obserwatorzy dywizji nie mogli dokładnie określić stanowisk baterii artylerii niemieckich. Nocą 14 sierpnia 1941 roku monitor „Smoleńsk" zajął pozycję w rejonie na wschód od miejscowości Wita Litewska. Po dokładnym zamaskowaniu okrętu załoga zorganizowała obserwację stanowisk artylerii nieprzyjaciela w rejonie wsi Pirogowe, Leśniki i Wita Litewska. Gdy tylko działa niemieckie otwierały ogień, obserwatorzy określali dokładne współrzędne baterii niemieckich i monitor natychmiast otwierał ogień z flanki i zmuszał je do milczenia. Pozycja monitora została obrana tak dobrze, a okręt dokładnie zamaskowany, iż Niemcy w ciągu dwóch tygodni nie mogli go odnaleźć. W II dekadzie sierpnia 1941 roku „Smoleńsk" przeszedł na Dzisnę, w rejon Czernichowa, gdzie ubezpieczał wycofywanie się jednostek Armii Czerwonej. Gdy ostatni żołnierze jednostek lądowych przeprawili się przez rzekę, droga powrotna dla monitora i dwóch kutrów została odcięta. 15 września załoga „Smoleńska" zatopiła okręt, który prawdopodobnie do dnia dzisiejszego znajduje się na dnie Dzisny19. 28-29 sierpnia dwa niemieckie pułki piechoty i jeden pancerny podeszły do prawego brzegu Dniepru koło miejscowości Domantowo-Stracholesie. W rejonie Okunino-wo nieprzyjaciel rozszerzył przyczółek, koncentrując na nim czołgi, artylerię i jednostki piechoty w celu okrążenia Kijowa od strony północnej. Biorąc pod uwagę powstałą sytuację, dowództwo Flotylli Pińskiej po uzgodnieniu ze sztabem Południowo-Zachod-niego Frontu podjęło decyzję o wycofaniu okrętów oddziałów Berezyńskiego i Prypec-kiego do Kijowa. Przebijały się one w nocy z 30 na 31 sierpnia. W czasie tej akcji wyróżniła się załoga monitora „Witebsk", którym dowodził st. lejtnant A. Warganow20. Jednak monitorom „Bobrujsk" i „Żytomierz" nie dopisało szczęście. Pierwszy z nich został zatopiony 31 sierpnia na Dnieprze w rejonie wsi Pieczki (Ukraina)21. Natomiast „Żytomierz" poważnie uszkodzony przez niemiecki ogień artyleryjski osiadł na mieliźnie w rejonie wsi Czenie (Ukraina). Załoga okrętu pod kierownictwem dowódcy st. lej manta A. Bykowa ponad dobę stawiała opór. Kiedy zorientowano się, iż okrętu nie uda się uratować, dowódca rozkazał go wysadzić, l września „Żytomierz" poszedł na dno Dniepru22. Prawdopodobnie do dnia dzisiejszego leży on w dnieprzańskim mule. Monitor „Witebsk" zdołał przebić się do Kijowa razem z pozostałymi okrętami Flotylli Pińskiej i do końca bronił stolicy Ukrainy Sowieckiej. 18 września 1941 roku jednostki Armii Czerwonej opuściły Kijów. Po jego utracie oba brzegi Dniepru, aż do Chersonia znalazły się pod kontrolą Niemców. Oznaczało to, iż okręty Flotylli Pińskiej nie miały żadnych szans dopłynięcia do Morza Czarnego. Z tego powodu tego samego dnia, 18 września, załogi pozostałych okrętów wysadziły je w powietrze. Wśród nich 191. Łoktionow, op.cit.,s,. 84; Nadruk „ściśle tajne" zostal zdjęty. Straty sil zbrojnych ZSRR w wojnach, działaniach bojowych i konfliktach wojennych., Moskwa 1993, s. 379. 201. Łoktionow, op.cit., s. 73. 21 Nadruk „ściśle tajne"..., s. 379; CAMW, f. 1143, op. l, d. 121, k. 755. 22, Nadruk „ściśle tajne ...", s. 379. 940__________________________________________Roman Pawłowicz znalazł się i monitor „Witebsk"23 - jedyny monitor w składzie flotylli Pińskiej (okrętów tej klasy było w niej dziewięć), który decyzją Rady Wojennej Frontu Południowo-Za-chodniego jeszcze latem 1941 roku został nagrodzony Orderem Czerwonego Sztandaru24. 5 października 1941 roku w związku z wycofaniem się wojsk sowieckich z linii Dniepru Flotylla Pińska wojenna została rozformowana. W 1944 roku zostały zorganizowane prace mające na celu podniesienie zatopionych okrętów Flotylli. Na liście wydobytych bojowych i pomocniczych okrętów znajdujemy: (...) monitory „Witebsk", „Bobrujsk". Typ - były polski. Zostały przekazane do wydziału majątku rezerwowego2^. Inaczej mówiąc, monitory przeznaczono na złomowanie. Tak się zakończyła działalność bojowa monitorów pińskich. Flotylla Pińska była jedynym zgrupowaniem marynarki wojennej, która broniła Białorusi w 1941 roku. Zbudowane przez Polaków monitory wykazały trwałość konstrukcji i wielką zdolność bojową przy zastosowaniu ich w sprzyjających warunkach hydrograficznych. Losy tych okrętów i ludzi, którzy na nich służyli, są naszym wspólnym dramatem i naszym obowiązkiem, wobec poległych w walce z faszyzmem, jest pamięć o nich. Liczę, iż miejsca walk Flotylli Pińskiej i zatonięcia jej monitorów powinny być oznaczone specjalnymi znakami pamiątkowymi. Pamięć o nich musi żyć wiecznie. . 23 Ibidem. 24 S. Biereżnoj, op.cit., s. 79. 25 CAMW, f. 1143, op. l, d. 198, k. 34. Janusz K. Zawodny (Waszyngton) Teoria wojny cywilnej Działalność partyzancka jest fazą wojny domowej, zwanej również wojną cywilną. Teza ta znajduje potwierdzenie w historii ruchów podziemnych w różnych kulturach i czasach. Przedstawione zostaną tu anatomia, dynamika, struktura oraz fazy rozwoju tego zjawiska. Wojną domową, cywilną1, nazywamy taki konflikt zbrojny, w którym ścierają się siły należące do tego samego społeczeństwa, usiłujące przejąć, bądź utrzymać, środkami pozalegalnymi władzę wraz z jej symbolami. Charakter wojny domowej nadaje jej fakt, że stronami konfliktu są współobywatele, w większości cywile. Jest to konflikt o charakterze zbrojnym, albowiem po obu stronach stosowana jest przemoc. Wojna domowa (cywilna) przebiega wewnątrz społeczeństwa, niekiedy wewnątrz grupy, której część pragnie utrzymać lub zapoczątkować poczucie odrębności etnicznej lub politycznej albo zamierza obalić istniejący rząd. Istnieją dwa rodzaje wojny domowej (cywilnej). Pierwszy ma charakter zjawiska spontanicznego: wszystko dzieje się bez planu, a nawet bez faktycznego przywódcy, wystarczy bowiem tylko impuls, aby wzburzony, podekscytowany tłum na ulicach uruchomił zdarzenia prowadzące do obalenia rządu. W wyniku tego tworzy się próżnia polityczna, która sprzyja próbom przechwycenia władzy. Ten rodzaj wojny domowej (cywilnej) wymyka się próbom klasyfikacji i zdarza się najczęściej w społeczeństwach pozbawionych tradycji stabilnych instytucji politycznych, stanowiących ramy zachodzących zmian politycznych. Taka sytuacja zazwyczaj idzie w parze z dużym osłabieniem struktur władzy, co staje się dostrzegalne dla tłumu2. Inny typ wojny domowej (cywilnej) - tym razem o charakterze planowym - jest przyczyną większości konfliktów przebiegających w łonie społeczeństwa. Zachodzi tu świadomy rozdział zadań oraz proces planowania. Planowana wojna domowa (cywilna) stanowi przypadek patologii politycznej poddającej się drobiazgowej wiwisekcji. 1 Zob. również na ten temat J. K. Zawodny, CMI War,[ w:] International Encyclopedia ofthe Social Sciences, New York 1968, s. 499-502. 2 A. Molnar, R. Andrew, Human Factors Considerations of Undergrounds in Insurgencies, Washington, b.d.w. Strony 135-201 są specjalnie wartościowe do wglądu w psychologię członków organizacji nielegalnej przemocy. Analiza interdyscyplinarna i porównawczo-kulturowa. 942_________________________________________Janusz K. Zawodny Przebieg wojny domowej (cywilnej) Jak się zdaje, są dwa warunki wybuchu wojny domowej (cywilnej). Pierwszym jest brak formalnych bądź nieformalnych kanałów rozwiązywania politycznych problemów, poczucie beznadziejności wysiłków, czy strach przed związanymi ze zgłaszaniem postulatów represjami. Drugi, to założenie lub przeświadczenie, że nie ma innego wyjścia, jak tylko uciekanie się do przemocy w celu poprawy sytuacji. Gdy te warunki zostaną spełnione, może rozpocząć się proces systematycznego budowania struktur wywrotowych. Ostatecznym celem jest, rzecz jasna, przejęcie władzy siłą, ale - odwrotnie niż w przypadku spontanicznie wybuchającej wojny domowej - takie stanowisko wynika ze szczegółowo przeprowadzonych kalkulacji i planowania akcji. W przypadku dalekosiężnej i zaplanowanej wojny domowej (cywilnej) konieczne jest stworzenie struktury ruchu oporu. Taka struktura jest warunkiem koniecznym dla powstania grup sabotażowych i partyzanckich (typu guerilla), systematycznie uprawiających przemoc. Centralnie kierowane jednostki sabotażowe i partyzanckie wyłaniają się, w przypadku kraju uprzemysłowionego, ze struktur ruchu oporu mniej więcej po upływie roku lub dwóch. Drugą fazą wojny jest bezpośrednie stosowanie przemocy, systematyczne, aczkolwiek w różnych odstępach czasu, skierowanie go przeciwko materialnym zasobom wroga oraz przeciwko jego morale. Końcową fazą jest insurekcja, w której konflikt ujawnia się z całą siłą, w postaci skoordynowanych powstań, wybuchających w różnych miejscach w kraju, głównie w miastach. Podejmując tę akcję, powstańcy mają nadzieję, że reszta kraju ich poprze, że zostanie odrzucona istniejąca struktura władzy i że powstańcom uda się przejąć symbole legitymizacji władzy i wystąpić otwarcie ze swymi celami politycznymi. Mamy wówczas do czynienia ze spełnioną rewolucją. We współczesnej amerykańskiej terminologii ten rodzaj operacji nazywa się „niekonwencjonalnymi działaniami wojennymi" (Zawodny; 1962). Pojęcie to obejmuje taktykę oraz strategię ruchów oporu, środki oporu, partyzantkę, sabotaż, kamuflaż oraz wojnę psychologiczną. Etapy rozwoju organizacyjnego ruchu oporu, których efektem jest wojna domowa (cywilna), można także opisać jako eskalację przemocy. W początkowym okresie, kiedy struktura ruchu oporu znajduje się w fazie wstępnej, przemoc jest stosowana sporadycznie, w sposób nieskoordynowany, a cele są wybierane chaotycznie3. ,.;::,r,... W fazie przejściowej, kiedy struktura się umocniła i obejmuje swym zasięgiem cały kraj za pomocą kanałów przekazywania rozkazów i przepływu informacji, jednostki sabotażowe, podziemne i partyzanckie stosują działania terrorystyczne w określonym czasie, wybierając skrupulatnie cele stanowiące mózg i system nerwowy wrogiej stru- ' Przykładem tego są pierwsze lata okupacji niemieckiej w Polsce podczas II wojny światowej. Teoria wojny cywilnej________________________________________943 ktury władzy, tzn. uderzają w elitę, główne centra komunikacyjne i transportowe, szczególnie ważne ośrodki przemysłu itp. Tego typu działania są zazwyczaj prowadzone w sposób regularny i zaplanowany, jeśli chodzi o ich częstotliwość, natężenie i zasięg terytorialny. l > • Trzeci etap eskalacji przemocy podczas wojny domowej (cywilnej) następuje z chwilą, gdy ruch oporu usiłuje przejąć kontrolę nad głównymi i strategicznymi regionami kraju w celu ustanowienia czegoś w rodzaju legalnego „rządu", który działałby otwarcie w imieniu organizacji. Ta faza ma charakter krytyczny, albowiem jej realizacja wymaga, by ruch oporu wyszedł na ulicę i rozpoczął walkę aż do osiągnięcia sukcesu (lub poniesienia ostatecznej klęski). Od tej pory powstańcy działają w wielkich oddziałach, zaś walka uliczna jest prowadzona zgodnie z regułami taktyki walki w mieście. Celem powstańców jest wywołanie szeregu powstań, rozprzestrzeniających się na zasadzie ognia ogarniającego step, w celu zniszczenia formalnej władzy oraz aparatu przymusu przeciwnika w całym kraju. Czas dzielący poszczególne fazy oraz długość trwania każdej z nich zależy nie tylko od stosunku sił zaangażowanych w konflikt stron, ale przede wszystkim od systemu wartości kulturowych, zasobu wiedzy oraz od ogólnej kondycji grup walczących ze sobą. Różnicę między niepokojami społecznymi a wojną domową (cywilną) określają różnice w zjawiskach, które składają się na stan wojny domowej: powstańcy nadzorują dany obszar w sposób ciągły, nie wykazując tendencji do zaniku po starciu z siłami rządowymi; powstańcy walczą w jednostkach odpowiadających liczebnością batalionowi; przejmują kontrolę nad krajem w nocy; zmuszają legalny rząd do wprowadzenia stanu wyjątkowego; są w stanie stworzyć i utrzymać własny rząd na danym terytorium. Struktury organizacyjne Podziemna organizacja musi mieć strukturę społeczną, w ramach której istnieje podział pracy. Pięć podstawowych czynników wpływa na kształt tej struktury: 1. gęstość zaludnienia oraz sposób pogrupowania ludności; organizacja miejskiego podziemia będzie się znacznie różniła od swego odpowiednika na obszarze wiejskim; 2. cechy topograficzne; 3. skład etniczny ludności; istnieje pewna skłonność grup etnicznych do skupiania się i traktowania innych grup w sposób podejrzliwy, szczególnie w sytuacjach zwiększonego stresu; 4. lokalne tradycje, wiedza czy zwyczaje danej społeczności wpływają na organizację; na przykład w niektórych kulturach zachęca się kobiety, by brały udział w jednostkach bojowych, w innych nikomu nie przyszłoby to do głowy; 5. jakość i tempo napływu nowych członków w sposób oczywisty wpływa na strukturę grupy. Można zakładać, że do podstawowych elementów struktury należą: cywilne kierownictwo ruchu oporu, które ze względu na wymogi bezpieczeństwa powinno przebywać za granicą; wojskowy sztab, który, jeśli to jest możliwe, powinien także przebywać za granicą z tych samych powodów; wywiad; komunikacja; propaganda; kadry rezerwowe 944___________________________________________Janusz K. Zawodny i szkolenie; wsparcie logistyczne; siły zbrojne (partyzantka i jednostki sabotażowe); usługi (jednostki zaopatrujące w fałszywe dokumenty, służba medyczna, pomoc przy organizowaniu ucieczek itp.). , . : Najważniejszą sprawą dotyczącą tworzenia tego typu organizacji jest kwestia stopnia, w jakim strukturze powinna zostać odgórnie narzucona centralizacja. Stawką jest tutaj sprzeczność między nadzorem a bezpieczeństwem. Im bardziej scentralizowana i ścisła jest struktura organizacji, tym łatwiejsza jest jej kontrola ze strony podziemnego kierownictwa. Jednak, w przypadku infiltracji ze strony wroga organizacja taka łatwiej ulega zniszczeniu. Im luźniejsza jest struktura organizacyjna, tym trudniej wrogowi wkraść się w jej szeregi i powstrzymać jej rozwój. Z drugiej strony, trudniej jest wówczas ją kontrolować, co może doprowadzić do powstania różnych odgałęzień, w ramach których lokalni Robin Hoodowie tworzą własne jednostki oporu. Struktura może zostać wykorzystana do realizacji prywatnych celów pod pozorami patriotycznej motywacji. Daje się wówczas zauważyć widoczna niechęć ze strony części liderów politycznych do podporządkowania swych prywatnych armii jednolitemu kierownictwu. Istotnie, jednym z probierzy etapu przygotowania narodowej rewolucji jest stopień spójności organizacyjnej ruchu oporu. Im bardziej jest ona spójna i im większa jest centralizacja kierownictwa, tym bardziej prawdopodobna jest możliwość jednolitej akcji. Techniki stosowania przemocy w czasie wojny domowej Jednostki partyzanckie oraz sabotażowe siły zbrojne ruchu oporu, które zazwyczaj są zorganizowane na wzór wojskowy, wykorzystują środki przemocy bezpośrednio przeciwko wrogowi. Techniki walki obejmują od wybuchów inicjujących wydarzenia oraz rozruchów pomocniczych do wybiórczych (lub nie) morderstw, masakr, wszelkich form terroru, sabotażu na wszystkich szczeblach aktywności społecznej i na wszystkich etapach produkcji, a także poparcie dla strajków i spowolnień rytmu pracy w przemyśle. Istnieją również inne, poza przemocą, sposoby zerwania więzi między wrogiem znajdującym się u władzy a społeczeństwem. Obie strony mogą się posłużyć metodami wojny psychologicznej, tzn. ukształtować wrogą postawę w społeczeństwie oraz zachwiać pewnością siebie w szeregach wroga. Jednym z najważniejszych wyników działań jednostek sabotażowych i partyzanckich, sprzyjających ostatecznemu zwycięstwu w wojnie, jest fakt, że pobudzają one wroga do stosowania chaotycznego terroru w odpowiedzi na ich terror. Dynamika tego procesu jest całkiem prosta. Już w fazie początkowej rozwoju organizacyjnego ruchu oporu, kiedy dochodzi do spontanicznych aktów terroru nie mających jeszcze charakteru przemyślanego i celowego, rząd obarcza aparat bezpieczeństwa zadaniem przywrócenia porządku i zapobieżenia dalszym aktom terroru. > , Z zasady aparat bezpieczeństwa (jest to zwykle aparat policji współdziałający z wojskowymi jednostkami prewencyjnymi) wywiera nacisk na ludność w regionie, w którym Teoria wojny cywilnej 945 partyzantka znalazła wsparcie. Nacisk ten polega na kontrolowaniu przemieszczania się ludności albo na zastosowaniu innych, nie siłowych, środków, w tym nadzoru nad miejscowościami czy migracjami. Najczęściej jednak sfrustrowane niemożnością „przy-szpilenia" partyzantów i sabotażystów siły prewencyjne stosuj ą przemoc wobec ludności. Jeśli (i kiedy) dochodzi do tego, ludność reaguje na działania sił prewencyjnych i, czy to z lęku przed represjami czy z zemsty, przyjmuje argumentację powstańców. W ten sposób rozpoczyna się reakcja łańcuchowa, która w ostatecznym rozrachunku pracuje na rzecz tych, którzy rozpoczęli terrorystyczne działania, czyli na rzecz powstańców. W Polsce w czasie II wojny światowej taką koncepcję uruchomienia ruchu zbrojnego przez prowokowanie niemieckiego terroru realizowała konsekwentnie od 1942 roku, wywodząca się z PPR, Gwardia Ludowa, nie uchylając się od dokonywania aktów dywersji na kolei w pobliżu wsi czy miasteczek. Pisała zresztą o tym bez żenady w swojej prasie konspiracyjnej, promując ciąg: spontaniczne rozruchy-partyzantka-po-wstanie. Jeszcze w bardziej drastycznej formie metodę tę stosowała partyzantka sowiecka. Z kolei Armia Krajowa, kierując się zasadą ochrony substancji biologicznej narodu, prezentowała koncepcję „walki ograniczonej", tworząc niewielkie początkowo oddziały partyzanckie od wiosny 1943 roku, przede wszystkim ze „spalonych" członków sieci konspiracyjnej. Powstanie powszechne przewidywała ona w ostatniej fazie wojny, nie jako końcową fazę toczącego się spontanicznie procesu, lecz jako uderzenie na rozkaz, w wybranym momencie. Ponieważ moment taki w ocenie Komendy Głównej AK nie nadszedł oraz nie było szans na spełnienie niektórych warunków koniecznych (jak pomoc sił zbrojnych zachodnich aliantów), zrezygnowano z powstania powszechnego, zastępując je akcją „Burza" (luty-sierpień 1944 roku). Wpływ na uczestników Masowe uczestnictwo w aktach przemocy wpływa na uczestników oraz na wartości wyznawane przez społeczeństwo. Niektóre z tych efektów są szczególnie interesujące dla nauk społecznych. Można domniemywać, że pewne przeżycia pozostawiają niezatarty, negatywny ślad na osobowości uczestnika walki. W przypadku niektórych osób możliwość otwartego wyrażania swej wrogości będzie miała skutek terapeutyczny (catharsis). Ujmując rzecz w kategoriach zachowań grupowych, uważa się, że w czasie konfliktu dochodzi do gruntownej reorientacji wartości wyznawanych przez społeczeństwo. To, co uprzednio wzbudzało szacunek i było w zgodzie z obyczajowością społeczności, prawdopodobnie straci taką kwalifikację w czasach wojny. Na przykład, w normalnych warunkach oczekujemy, że każdy będzie uczciwie wypełniał w fabryce zadania wynikające z umowy o pracę. Jednak w okresie wojny domowej (cywilnej), zwłaszcza w walce z okupantem zewnętrznym, powstanie nowa wartość pozytywna w społeczeństwie polegająca na sabotowaniu czy spowalnianiu produkcji. To, co normalnie wyda- 946_________________________________________Janusz K. Zawodny wałoby się nieuczciwością, staje się teraz atrybutem cnoty obywatelskiej, jeśli nie obowiązkiem. Do tego dochodzi logiczny wniosek, że kiedy konflikt wybuchnie, obie strony nie będą już miały możliwości znalezienia jakiegoś pokojowego modus vivendi. Oznacza to, że obie strony oczekują dalszej eskalacji przemocy, która stała się dla nich spodziewanym (i akceptowanym) modus operandi. Od tego tylko jeden stopień dzieli nas od powszechnego uznania przemocy za sposób rozwiązywania problemów społecznych. W normalnych warunkach przemoc jest kontrolowana za pomocą etycznych i moralnych norm społecznych. Jednak w czasie konfliktów społecznych normy te ulegają zniekształceniu, wynikiem czego jest powszechne oczekiwanie aktów przemocy. Co więcej, w tego typu sytuacjach zapomina się często o pierwotnych źródłach motywacji ideowej, która teraz staje się także zwykłą okazją do wywierania osobistej zemsty. W kategoriach analizy politycznej, dwa zjawiska są tradycyjnym pokłosiem wojny domowej. Po pierwsze, zwycięstwo powstańców i uzyskanie przez nich pieczęci legitymizującej ich władzę stają się już zalążkiem siły kontrrewolucyjnej w ich szeregach, które mogą w każdej chwili zacząć tworzyć struktury nowego ruchu opozycyjnego. Istnieją dwa wyjaśnienia owego paradoksalnego zjawiska: wraz ze zwycięstwem opracowany zostaje polityczny, społeczny i gospodarczy program nowej elity, który nie jest w stanie zadowolić wszystkich potencjalnych aspiracji rewolucjonistów; przemoc stała się częścią funkcjonowania uczestników ruchu. Nierzadko po odniesionym zwycięstwie rewolucji pojawiają się nowi działacze, którzy są gotowi natychmiast powtórzyć cały eksperyment. Trudności porewolucyjne rządów Castro w 1961 roku na Kubie, Ben Belli w Algierii w 1963 roku, Afganistan w końcu lat osiemdziesiątych czy współcześnie Czeczenia stanowią tego dobry przykład. Drugim zjawiskiem (szczególnie kiedy rząd rewolucyjny zależy od silnych popleczników z zewnątrz) jest to, że nawet w przypadku powodzenia kierownictwo rewolucyjne może zostać wyeliminowane przez obcy rząd, który popierał powstańców. W takiej sytuacji rzeczywiste cele wojny domowej (cywilnej), podobnie jak i intencje uczestników mogą ulec zniekształceniu. Można więc sformułować zasadę politycznego przetrwania: żaden rząd rewolucyjny, czy rząd na wygnaniu, nie powinien dopuścić do podporządkowania siebie w sensie politycznym. Przykładem tego może być, nie do pozazdroszczenia, sytuacja polskiego rządu na obczyźnie po II wojnie światowej, kiedy to rządy amerykański i brytyjski wycofały swe uznanie dla tego rządu w celu ułagodzenia Związku Radzieckiego i pominęły postulaty polskich przywódców przy podejmowaniu decyzji dotyczących politycznego kształtu Polski, jej granic i narodowego losu. Dalsze badania dotyczące przemocy wewnątrz danego społeczeństwa Konflikty cywilne oraz stosowanie niekonwencjonalnych sposobów prowadzenia wojny znacząco nasiliło się od zakończenia II wojny światowej. W ostatnich latach co Teoria wojny cywilnej 947 najmniej w 12 krajach zmieniły się elity rządzące w wyniku wojny domowej4. W co najmniej 19 innych krajach5 można zauważyć symptomy uśpionych i aktywnych ruchów podziemnych, czekających tylko na sprzyjającą okazję6, by zainicjować akty przemocy. Istnieją dwa wyjaśnienia owego zjawiska. Nie tylko daje się zauważyć narastający w XX wieku ruch w kierunku narodowej tożsamości oraz resentyment skierowany przeciwko reliktom kolonializmu, ale też prozaiczna przyczyna, że pozaprawna przemoc i jej metody są „tanie". W warunkach bojowych żołnierz amerykański zużywa 37 funtów ekwipunku na dzień (na to składa się: 6 funtów wyposażenia, 5 funtów paliwa, 20 funtów amunicji oraz 6 funtów pozostałych elementów wyposażenia). Stanowi to miesięczny koszt utrzymania całej jednostki ochotników, partyzantów i sabotażystów w krajach, gdzie industrializacja nie jest rozwinięta. Wojna domowa stała się powszednim narzędziem alokacji władzy politycznej oraz wartości operacyjnych, konieczne jest więc przeprowadzenie dalszych badań w celu zrozumienia jej dynamiki. Szczególnie nie są jeszcze jasne działania czynników katalizujących, prawidłowości rozwoju organizacyjnego, symptomy pojawienia się zjawiska i jego eskalacji, metody rozróżnienia i manipulacji etapami jego kształtowania się, aby wymienić tylko niektóre z czynników7. Jak dotąd, znaczna część literatury tematu zajmuje się historycznym opisem wydarzeń czy opisem osobistych doświadczeń ich uczestników. W nadchodzących latach pojawią się zapewne odpowiednie prace analityczne, pisane przez naukowców z treningiem międzydyscyplinarnym, np. przez historyka i kulturowego antropologa w jednej osobie. Organizacje rewolucyjne to zazwyczaj grupy ludzi poddanych frustracji i skłóconych ze światem, mogą więc służyć jako laboratoria do systematycznych badań nad naturą i skłonnością człowieka do stosowania przemocy przy rozwiązywaniu problemów. Zakres badań mógłby objąć: włączenie dostępnego kanonu teorii oraz empirycznie sprawdzonych hipotez należących do nauk społecznych dotyczących zachowań sfrustrowanych grup, które uciekają się do przemocy; rozwijanie metod i technik w celu wyodrębniania źródeł napięć w innych kulturach z pewnego oddalenia; psychologiczne bariery komunikacyjne; eskalacja konfliktu na różnych poziomach; elementy podejmowania decyzji w warunkach stresu; elementy w motywacjach ludzkich w odniesieniu do kwestii współpracy; procesy integracyjne zachowań grupowych w warunkach stresu. 4 1) Afganistan, 2) Kambodża, 3) Czeczenia, 4) Salwador, 5) Zambia, 6) Irak, 7) Kenia, 8) Lesoto, 9) Serbia, 10) Sierra Leone, 11) Liban, 12) Jugosławia. 5 1) Albania, 2) Algeria, 3) Armenia, 4) Bośnia, 5) Kambodża, 6) Kolumbia, 7) Kongo, 8) Erytrea, 9) Gwatemala, 10) Hercegowina, 11) Irak, 12) Liban, 13) Nigeria, 14) Palestyna, 15) Hiszpania, 16) Sri Lanka, 17) Sudan, 18) Uganda, 19) Zair. 6 D. Sutter, Legitymacy and Military inten-emion in a Democracy. Civilian Govemment as a Public Good, „The American Journal of Economics and Sociology", 1999, nr ze I, passim. 7 Ibidem. Część V Eksterminacja ludności dawnych ziem wschodnich Rzeczypospolitej w XX wieku PartV Extermination of the population of the Eastern Borderland of the former Polish Republic in the 20th Century Tomasz Piesakowski (Londyn) Represje sowieckie wobec obywateli polskich w latach 1939-1991 w świetle polskiej historiografii emigracyjnej i źródeł archiwalnych l września 1939 roku armia niemiecka zaatakowała Polskę wbrew traktatom i układom wiążącym Niemcy i Polskę. Tajna umowa, zawarta 23 sierpnia 1939 roku między Niemcami a Związkiem Sowieckim, o podziale Polski przez obu sygnatariuszy umożliwiła ten akt agresji. W związku z najazdem niemieckim, rząd sowiecki przygotował oświadczenie, że na skutek upadku Polski został zmuszony przyjść z pomocą „zagrożonym" Ukraińcom i Białorusinom. W ten sposób usprawiedliwiał swoją agresję. 17 września rano oddziały armii sowieckiej przekroczyły wschodnią granicę Polski. Traktaty polsko-sowieckie nadal miały moc prawną i były wiążące, gdyż żaden z kontrahentów ich nie wypowiedział ani nie anulował. Stan wojenny między Polską a Niemcami nie miał wpływu na ważność traktatów polsko-sowieckich. Rząd sowiecki pogwałcił jednostronnie bilateralne i mul-tilateralne traktaty i umowy zawarte z rządem polskim1. Terror sowiecki na wschodnich ziemiach Rzeczypospolitej i deportacje obywateli polskich w głąb ZSRS Po wkroczeniu Armii Czerwonej pierwszymi ofiarami agresji stali się oficerowie z Korpusu Ochrony Pogranicza, mordowani na miejscu lub deportowani. Z oddziału polskiego, toczącego walkę w okolicach Wilna, który złożył broń po uzyskaniu gwarancji powrotu do miejsc zamieszkania, wyłączono oficerów i dokonano ich egzekucji. Na Polesiu zginęło 150 oficerów. W Rohatynie wojska sowieckie mordowały policjantów, wojskowych oraz „burżuazję", nie wyłączając kobiet i dzieci. Oficerów i podoficerów oddziałów stawiających opór zbrojny lub składających broń bito, maltretowano i rozstrzeliwano. Terror osiągnął większe rozmiary w Grodnie, gdzie wymordowano 130 uczniów i podchorążych, dobijano rannych obrońców. Po opanowaniu Grodna doszło do 1 Nazi-Soviet Relations 1939-1941, Waszyngton 1948; A. Krzyżanowski, Dzieje Polski, Paryż 1973, s. 300-311. 952_________________________________________Tomasz Piesakowski niebywałych represji w całym powiecie grodzieńskim i dalszych okolicach2. Wstrząsające sceny rozegrały się w Tarnopolu, Chodorowie, Złoczowie i Stryju, w Sarnach, Kosowie Poleskim i Nowogródku. Masowych gwałtów i rzezi dokonano w Wołkowysku, Świsłoczy, Oszmianie i Mołodecznie3. W wyniku agresji sowieckiej do niewoli dostało się przeszło pół miliona żołnierzy polskich łącznie z poborowymi, powołanymi do Armii Czerwonej w latach 1940-1941. Wielki plan deportacji w głąb ZSRS milionów obywateli polskich, głównie Polaków z obszarów okupowanych, opracowany w Moskwie i podpisany przez zastępcę ludowego komisarza spraw wewnętrznych Związku Sowieckiego, płk. Iwana Sierowa, miał na celu usunięcie „elementów socjalnie niebezpiecznych i antysowieckich", wyniszczenia deportowanej ludności w więzieniach i obozach pracy przymusowej lub miejscach osiedlenia w północnej części Rosji europejskiej, na Syberii i w Azji Środkowej, gdzie warunki pracy, mieszkaniowe, klimatyczne oraz głód, dziesiątkowały deportowanych i pozbawiały ich podstawowych warunków egzystencji. ' Pewne tajne dokumenty sowieckie, które wpadły w ręce polskie w 1941roku, zawierały szczegółowe rozporządzenia i przepisy deportacji. Tajny rozkaz NKWD nr 001223 nakazywał organom NKWD republik: białoruskiej, ukraińskiej i litewskiej, sporządzenie spisów „elementów antysowieckich". Tajne rozporządzenie komisarza NKWD litewskiej SRS z 1940 roku, nr 0054, wyszczególniało wciągnięcie do ewidencji „wrogiego elementu". Od zimy 1940 roku do pierwszej połowy 1941 roku władze sowieckie przeprowadziły cztery masowe deportacje ludności, obejmujące ponad 1200 000 obywateli polskich, głównie Polaków4. W ciągu pierwszych 20 miesięcy okupacji sowieckiej ziemie wschodnie RP straciły co najmniej l 700 000 obywateli polskich. Dokładnej liczby deportowanych nie sposób ustalić. Wśród ofiar tych deportacji znalazło się około 56 000 kobiet, 138 000 dzieci oraz 150 000 osób w starszym wieku. Potworne warunki w transportach powodowały zastraszającą śmiertelność wśród dzieci i osób starszych. Śmiertelność w obozach pracy dochodziła rocznie do 30%, a na Kołymie procent ten był znacznie wyższy. Na podstawie danych polskich i informacji sowieckich, przedstawionych ambasadzie polskiej w Kujbyszewie w 1941 roku, liczba zgonów wśród deportowanych przekroczyła 760 000. Śmiertelność wśród dzieci była ogromna, a stanowiły one około 1/3 ogółu wygnańców5. Ludność deportowaną osiedlano: w północnej części europejskiej Rosji (Korni ASRS, w obwodach kirowskim, świerdłowskim i mołotowskim); na obszarach azjatyc- 2 Zbrodnia katyńska w świetle dokumentów, wyd. IV, Londyn 1980, s. 9-10. 3 W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza historia polityczna Polski, t. III, Londyn 1980, s. 107. 4 Polskie Siiy Zbrojne w drugiej wojnie światowej, t. III, Londyn 1950, s. 33-34. 5 Polskie Sity Zbrojne, t. III, s. 35; B. Kuśnierz, Stalin and the Poles, Londyn 1949, s. 26-27. Represje sowieckie wobec obywateli polskich w latach 1939-1991 w świetle polskiej... 953 kich (w obwodach omskim, nowosybirskim, irkuckim, jakuckim i krasnojarskim); w Kazachstanie (w obwodach aktiubińskim, kustanajskim, karaganckim i siemipałatyńskim); na terenach republik baszkirskiej, mordwińskiej, czuwąskiej i maryjskiej. Deportowani rozproszeni byli po całym terytorium ZSRS, często na obszarach bezludnych. -;'. , • Działania wojenne Rzeszy Niemieckiej przeciwko ZSRS, rozpoczęte 22 czerwca 1941 roku, unicestwiły dalszy plan sowiecki deportacji obywateli polskich z zagrabionych ziem. Przy sprawnej i bezwzględnej likwidacji „sprawy polskiej" w ciągu następnych pięciu lat cała ludności polska znalazłaby się w sowieckiej Azji6. ; Nagłe wkroczenie wojsk niemieckich pociągnęło za sobą śmiertelne ofiary wśród ewakuowanych z więzień. NKWD rozstrzeliwało skazanych na ciężkie kary, chorych i słabych fizycznie, niezdolnych do forsownego marszu. Masowego morderstwa NKWD dokonało w czterech więzieniach we Lwowie. Od broni maszynowej i granatów wrzucanych do cel, zginęło 7000-8000 więźniów. W Wilnie, Berezweczu na Wileńszczyźnie mordowano więźniów politycznych i niezdolnych do marszu (ponad 4000 osób, w tym wiele kobiet i dzieci). Nie oszczędzono więźniów w Prowieniszkach, Wilejce, Dubnie i Krzemieńcu. Uśmiercano na szlaku ewakuacji z Wilejki do Borysowa, z Mińska do Ihumenia7. Próby zbliżenia rządu polskiego z rządem sowieckim i nawiązanie rozmów Wkrótce po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej rząd RP w Londynie, nakłaniany przez rząd brytyjski, podpisał 30 lipca 1941 roku umowę polsko-sowiecką. Do układu Sikorski-Majski dołączony został dodatkowy protokół dotyczący „amnestii" dla pozbawionych wolności obywateli polskich na terenie ZSRS8. W protokole zapewniano: l chwilą przywrócenia stosunków dyplomatycznych, Rząd ZSRS udzieli amnestii wszystkim obywatelom polskim, którzy są pozbawieni swobody na terenie ZSRS, bądź jako jeńcy, bądź z innych powodów. Kontrowersyjna formuła „amnestia" stanowiła jedyne rozwiązanie do zawarcia układu polsko-sowieckiego, nie kolidująca z sowieckim systemem prawnym w celu przywrócenia wolności uwięzionym obywatelom polskim w ZSRS. Pomimo dekretu Prezydium Rady Najwyższej ZSRS o udzieleniu powszechnej amnestii, władze centralne wydawały zarządzenia indywidualne o zwolnieniu. Ambasador Stanisław Kot w nocie z 12 października 1941 roku, przedstawionej Andriejowi Wyszyńskiemu, stwierdzał niedotrzymywanie obietnicy sowieckiej. Podkreślał, że w więzieniach i obozach ciężkiej pracy przebywają tysiące obywateli polskich, których nie powiadomiono o zawartym lipcowym układzie i dekrecie lub którym oświadczono, iż postanowienia układu ich nie dotyczą. 6 B. Podoski, Polska Wschodnia 1939-1941, Rzym 1945. 7 R. Buczek, Działalność opiekuńcza ambasady RP w ZSRS w latach 1941-1943, „Zeszyty Historyczne" Paryż 1974, z. 29, s. 46-47. 8 E. Raczyński, W sojuszniczym Londynie, Londyn 1962, s. 173-188; Documents on Polish-Soviet Relations, t. I, Londyn 1961, dok. nr 90, s. 115; M. Kukieł, GeneralSikorski, Londyn 1970, s. 129-130; W. Pobóg-Malinowski, op.cit., t. III, s. 173-188. 954_________________________________________Tomasz Piesakowski Ambasador Kot w nocie do Wiaczeslawa Mołotowa z l listopada 1941 roku nadmienił, że generał Władysław Sikorski przed ustaleniem daty przyjazdu do ZSRS oczekiwał przyspieszenia pełnego wykonania protokołu dodatkowego do układu z 30 lipca oraz dekretu z 12 sierpnia. Józef Stalin w rozmowie z ambasadorem Kotem 14 listopada oświadczył, iż sowiecka amnestia nie zna wyjątków i wszyscy uwięzieni Polacy winni być z zamknięcia zwolnieni. Podczas swojego pobytu na Kremlu gen. Sikorski poruszył sprawę wykonania postanowień protokółu dodatkowego, składając równocześnie listę „zaginionych" oficerów z obozów Starobielsk, Kozielsk i Ostaszków9. „Amnestia" obywateli polskich Z okupowanych terenów Polski władze sowieckie zesłały do ciężkiej pracy 440 000 obywateli polskich. Z tej liczby „łagierników" 270 000 więźniów zmarło w okresie przeszło dwuletnim do czasu podpisania polsko-sowieckiej umowy i ogłoszenia „amnestii". Na Kołymie ze stanu 10 000-12 000 zesłanych tam Polaków zaledwie 583 uratowała „amnestia". W obozach przeciętnie 60-80% umierało w ciągu roku10. W północnej części Kamczatki, na półwyspie Czukotka w kopalni ołowiu pracowało 3000 Polaków, przeważnie byłych wojskowych i funkcjonariuszy policji. Zmarło tam 90%, zatrutych tlenkiem ołowiu. Do 7 lipca 1942 roku wymarli wszyscy i żaden Polak z Czukotki nie wrócił". W łagrze Wanino, na północ od Nachodki i Sowieckaja Gawan, Polacy zorganizowali strajk w 1940 roku z powodu niskich racji żywnościowych. Fala strajków objęła kilka tysięcy więźniów łącznie z Rosjanami. Oddział bezpieczeństwa dokonał masakry12. Polaków zwolnionych z łagru Plesieck, ponad 200 km od Archangielska, NKWD podstępem skierowało z Wołogdy za Ural do pracy w kołchozach. Podobne wypadki nie były odosobnione. Z najstraszliwszych łagrów Workuty i Kołymy NKWD nie chciało wypuścić większości uwięzionych z dwóch względów: „nieprzebaczalnych" wyroków politycznych i utraty siły roboczej, wypełniającej niewolnicze normy i plany produkcyjne. Ostatni zwolnieni więźniowie donosili o tysiącach Polaków przetrzymywanych w łagrach13. Polsko-sowiecka umowa wojskowa Wysłany z Londynu szef misji wojskowej gen. Zygmunt Bohusz-Szyszko zawarł 14 sierpnia 1941 roku umowę wojskową z pełnomocnikiem sowieckim generał A. Wa-silewskim o sformowaniu armii polskiej w ZSRS, która miała stanowić część sił zbrojnych suwerennej Rzeczypospolitej. 9 M. Kukieł, op.cit., s. 168-171. . . . . . . j 10 R. Conąuest, Kolima. The Arctic Death Camps, Oxford 1979, s. 218-219. l " S. Mora, P. Zwerniak, Sowiecka sprawiedliwość, Rzym 1945, s. 257. j 12 R. Conquest, op.cit., s. 21. 13 O.L.Z. Królikowski, Skradzione dzieciństwo, Londyn 1959, s. 56. Represje sowieckie wobec obywateli polskich w latach 1939-1991 w świetle polskiej..._______955 Naczelne dowództwo sowieckie zgadzało się na stworzenie dwóch polskich dywizji liczących po 11 000 każda; nieco później podwyższono ich stan do 11 600. Wyznaczono rejony zakwaterowania: sztab w Buzułuku, jedna dywizja w Tatiszczewie koło Saratowa, druga w Tockoje na obszarze orenburskim. Żołnierze mieszkali w namiotach i częściowo w ziemiankach przy 30-stopniowym mrozie, żywność kalorycznie zbliżona była do porcji w łagrach, a nawet i poniżej. Odczuwano dotkliwy brak mundurów i obuwia. W połowie października 1941 roku w obozach wojskowych przebywało ponad 36 000 tysięcy żołnierzy, w tym tylko 1965 oficerów. Z meldunków i zeznań 400 oficerów z Griazowca dało się ustalić, że od listopada 1939 do maja 1940 roku istniały trzy oficerskie obozy jeńców: Kozielsk na wschodnich krańcach Smoleńszczyzny, mieszczący 5000 jeńców, w tym 4500 oficerów; Starobielsk pod Charkowem, gdzie przebywało 3920 jeńców: 3868 oficerów i podchorążych oraz 52 osoby cywilne; Ostaszków w pobliżu Tweru-Kalinina, około 6570 jeńców, z czego 400 oficerów KOP, żandarmerii i zmilitaryzowanej policji14. Generał Władysław Anders w piśmie do NKWD z 24 listopada 1941 roku podał liczbę brakujących 8722 oficerów. Ambasador Kot poruszał sprawę oficerów w rozmowach z Mołotowem i Wyszyńskim oraz ze Stalinem 14 listopada 1941 roku. Zapewniano generała Andersa, iż wszyscy obywatele polscy i jeńcy wojenni są zwolnieni, ale istnieją trudności w komunikacji z oddalonych krańców ZSRS. Stalin oświadczył: wszystkich zwolniliśmy15. Zatrzymane zostały osoby oskarżone lub skazane za szpiegostwo na rzecz Niemiec. Działalność i trudności ambasady RP na terenie ZSRS Zorganizowanie pomocy dla ludności polskiej na terenie ZSRS zaplanował rząd RP w Londynie jeszcze przed wznowieniem stosunków dyplomatycznych i zawarciem układu polsko-sowieckiego. Ambasador Kot po przybyciu do Moskwy zaproponował powołanie mieszanej komisji polsko-sowieckiej z zadaniem uregulowania współpracy. Władze sowieckie zdecydowanie sprzeciwiały się utworzeniu centralnego i terenowych komitetów opieki. Strona polska pomimo interwencji, nie otrzymała ewidencji uwięzionych i zwolnionych, zestawień liczbowych ani miejsc skupisk ludności polskiej. Za zgodą władz sowieckich ambasada polska zorganizowała 20 delegatur na terenie europejskiej Rosji, na Syberii i w Azji zakaukaskiej, tj. w stolicach republik i w obwodach o większym skupieniu Polaków. Delegatury działały przez tzw. mężów zaufania, zatwierdzonych przez LKSZ w liczbie 131 z 352 zgłoszonych. Delegatury miały dokonywać rejestracji obywateli polskich, zaopatrywać ich w niezbędne dokumenty polskie, 14 Memoriał rtm. J. Czapskiego, Moskwa, 29 I 1942, Archiwum Kancelarii Cywilnej Prezydenta RP, zbiór dokumentów do „Dziennika Prezydenta" za rok 1942); Zbrodnia katyńska..., s. 70-97; M. Kukieł, op.cit., s. 183-184. 15 Nota Ludowego Komisarza Spraw Zagranicznych ZSRR nr 18 z dnia 23 grudnia 1941 roku. Pełny tekst postanowień, [w:] Documents on Sońet-Polish Relations 1939-1943,1.1, dok. nr 166. 956_________________________________________Tomasz Piesakowski współdziałać z władzami sowieckimi w sprawach służby w wojsku, kierować do odpowiedniej pracy, zapewniać i dostarczać potrzebującym, chorym i wyczerpanym pomocy pieniężnej, lekarstw, odzieży z transportów z Anglii i Ameryki. Miały również tworzyć sierocińce i ochronki dla dzieci, schroniska dla niezdolnych do pracy, stołówki, punkty rozdziału posiłków i żywności, szpitale, ambulatoria i szkółki. Roztaczały opiekę nad ludnością polską w 46 okręgach administracyjnych, obejmujących około 2600 skupisk. Poza zasięgiem opieki ambasady pozostało 10 obwodów. Na początku 1943 roku pod opieką mężów zaufania znajdowało się 300 000 obywateli polskich. Według polskich obliczeń, około 500 000 osób straciło życie (wymordowani i zmarli w latach 1939-1943). Nie znany był los około 500 000 osób, które nie odzyskały wolności i nie nawiązały kontaktu z władzami polskimi16. Notą z 16 stycznia 1943 roku LKSZ zakomunikował ambasadzie, że Rada Komisarzy Ludowych ZSRS wydała zarządzenie o przejęciu przez władze lokalne wszystkich polskich zakładów opiekuńczych, a 9 lutego wyszło rozporządzenie Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych (NKWD) o przymusowym wydaniu paszportów obywatelom polskim. Wszystkie dotychczasowe starania o dalsze istnienie mężów zaufania i składów zostały przekreślone17. Los dzieci polskich po „amnestii" Śmiertelność wśród dzieci i młodzieży do lipca 1942 roku wynosiła około 40%, przekraczając dwukrotnie śmiertelność osób dorosłych. Dzieci do lat 16 stanowiły 30% wywiezionej ludności polskiej, były to sieroty i półsieroty. Większość zmarła z głodu i różnych chorób po „amnestii" w transportach i wędrówce na południe. Matki traciły nieraz całe swoje potomstwo. "; ! .• ^. „ •..-••, Wielką pomoc i zrozumienie dla troski rządu polskiego okazały Stany Zjednoczone. Amerykański Czerwony Krzyż zgłosił gotowość przyjęcia 10 000 dzieci polskich z ZSRS. Chęć ich przyjęcia wyraziły też rządy Unii Południowo-Afrykańskiej, Kanady, Indii, Turcji, Wolnej Francji i niektórych państw neutralnych18. Rząd sowiecki nie zgodził się na ewakuację 50 000 dzieci polskich, a Wyszyński nazwał projekt polski „fantastycznym pomysłem"19. Po wielu konferencjach i rozmowach w końcu 1942 roku i na początku 1943 roku, LKSZ zgodził się na wyjazd 600 dzieci. Od marca 1942 roku do końca sierpnia 1943 roku zdołało wyjechać przez Aszchabad dalszych 1004 dzieci20. 16 A. Treszka, Sytuacja Polaków w Rosji przed 25 laty, „Dziennik Polski" 1967, nr z 18 III. 17 T. Romer, Moja misja jako ambasadora RP w Związku Sowieckim, „Zeszyty Historyczne" (Paryż) 1974, z. 30, s. 145. 18 R. Buczek, op.cit., s. 108-109. 19 S. Kot, Rozmowy z Kremlem, Londyn 1959, s. 264-265. 20 The Dark Side OfThe Moon, Faber & Faber, s. 195. Represje sowieckie wobec obywateli polskich w latach 1939-1991 w świetle polskiej..._______957 Do ostatniej chwili działalności ambasady RP w ZSRS miejsca pobytu dzieci wywiezionych w przededniu wojny sowiecko-niemieckiej z kolonii Worochty, Druskiennik, \ Naroczy, Zaleszczyk i innych letnisk, bez wiedzy i zgody rodziców, oraz z sierocińców |J - trzymane były w tajemnicy. Nie pozwolono władzom polskim na jakikolwiek kontakt | z nimi21. . ll'| l Na 272 000 obywateli polskich, odnalezionych, a pozostałych w ZSRS, 76 000 '' stanowiły dzieci, 96 000 kobiety i 30 000 starcy i niezdolni do pracy. Około 30 000 to pozostałe rodziny wojskowe żołnierzy stacjonujących na Bliskim Wschodzie i w Wiel- '' kiej Brytanii22. jm Do Polskich Sił Zbrojnych napływała także wynędzniała, schorowana i wygłodzona młodzież poniżej 18 lat oraz dzieci, przeważnie sieroty w wieku od kilku miesięcy (przynoszone przez starsze rodzeństwo) do lat 13. Rodzice albo zmarli na terenie ZSRS, albo przebywali w więzieniach sowieckich. •• • • , . -• . - •• i( <••?<> Jednym z głównych zadań Referatu Opieki Społecznej przy Dowództwie Armii było ratowanie dzieci polskich, ściąganych nieraz z odległych terenów, wyrywanych przemocą lub fortelami z sowieckich „diet-domów", co stanowiło jednak niewielki procent wszystkich dzieci przebywających pod „opieką" władz sowieckich. Sierocińce uruchomiono przy Dowództwie Armii w Buzułuku, Ośrodku Organizacyjnym Armii w Guzarze i w Centrum Wyszkolenia Armii we Wrewskoje. Te trzy sierocińce, skupiające 1000 dzieci do 13 lat, istniały aż do drugiej i ostatniej ewakuacji wojska do Persji. Przy każdej dywizji organizowano także przedszkola i szkółki dla dzieci, których rodzice zatrudnieni byli w okolicznych kołchozach. Statystyka wykazała, że 38% dzieci miało rodziców, a los rodziców 22% był nieznany. Ogólnie wywieziono z ZSRS około 7000 dzieci. Dzieci i młodzież wyjeżdżały również w ramach ewakuacji osób cywilnych23. Niedotrzymanie przez rząd sowiecki umów zawartych z generałem Sikorskim Pomimo polskiej interwencji, w łagrach i więzieniach nadal przetrzymywano tysiące Polaków. Zwolnionych kierowano do kołchozów i najcięższych prac. Działalność delegatów ambasady tolerowano, a z czasem ograniczono. Wojsko starano się opanować przez berlingowców. Oficerów w więzieniach, łagrach i posiołkach, zgłaszających się do wojska, zmuszano do współpracy z NKWD, wywiad sowiecki przenikał do wojska24. Władze sowieckie hamowały ochotników. Przewidziany w umowach pobór ograniczony był do obszaru trzech republik: kirgiskiej, kazachskiej i uzbeckiej. Rozszerzenie poboru na inne republiki z większymi skupiskami ludności polskiej wyraźnie hamowano. Obywatele polscy, szczególnie Polacy wcieleni przymusowo do Armii Czerwonej lub 21 Ibidem,*. 195. , - i: •. . ,:, 22 Opracowanie MSW w Londynie dla Delegata Rządu RP w Kraju. 23 J.T. Gross, I. Grudzińska-Gross, W czterdziestym nas Matko na Sybir zestali..., Warszawa b.r.w., s. 135. 24W.Pobóg-Malinowski,op.d/.,t.III,s.226-227. ,.-.-....- 958_________________________________________Tomasz Piesakowski wywiezieni do pracy w przemyśle, głównie w Donbasie, nie byli przekazywani wojsku polskiemu. Pomimo przeciwności stan liczebny Armii Polskiej wzrósł od 15 grudnia 1941 roku do połowy marca 1942 roku z 30 000 do 66 OOO25. Rekrutacja poborowych starała się pomijać „wojenkomaty", pomimo protestów sowieckich oficerów łącznikowych. Oddziały polskie przeniesione do Kirgizji, Kazachstanu i Uzbekistanu, rejonów niezdrowych, siedlisk duru plamistego, brzusznego, czerwonki i malarii, z braku lekarstw i miejsc w szpitalach, były straszliwie dziesiątkowane26. Od lutego do sierpnia 1942 roku na choroby zakaźne zapadło 47 411 osób. Ewakuacja wojska polskiego z ZSRS i szykany władz sowieckich W końcu marca 1942 roku doszło do pierwszej ewakuacji 43 254 osób, w tym 30 799 żołnierzy. Ambasador Kot raportował ambasadorowi Raczyńskiemu o poważnie pogarszającej się od połowy marca 1942 roku sytuacji: odbieranie obywatelom polskim zaświadczeń o polskim obywatelstwie, zakaz podróżowania, likwidowanie polskich wojskowych placówek rejestracyjnych, sanitarnych, żywnościowych na dworcach węzłowych, wzrost aresztowań, surowe kary za drobne przekroczenia, ograniczenia w zakresie działalności delegatów i mężów zaufania, likwidacja składów i magazynów27. Do niewypełnienia postanowień układu doszły częste wypadki wcielania obywateli polskich do Armii Czerwonej i do „strojbatalionów". Władze sowieckie postanowiły zamknąć polskie delegatury i aresztowały delegatów. Na konferencji sowiecko-polskiej ustalono, że między 5 a 25 sierpnia zostaną ewakuowane wszystkie polskie zgrupowania i oddziały wojskowe wraz z rodzinami liczące 70 000 osób. Łącznie ewakuowano z ZSRS 114 462 osoby, w tym: wojska - 70 292, junaków, junaczek i służby pomocniczej kobiet - 6898 i osób cywilnych - 37 272 (w tym dzieci - 13 948)28. Generał Sikorski w memorandum złożonym przez ambasadora Edwarda Raczyń-skiego prosił Anglików o pomoc w uzyskaniu zgody Stalina na utrzymanie ośrodka zapasowego na terenie ZSRS aż do wyczerpania możliwości werbunkowych, o pomoc w wywiezieniu z ZSRS 5000 matek i 50 000 dzieci, w większości sierot, oraz umożliwienie opieki pozostałej ludności polskiej29. Aby wyjaśnić najważniejsze zagadnienia, ambasador Tadeusz Romer wyjechał do Moskwy z misją i listem generała Sikorskiego. Stalin odrzucił jednak postulaty przywrócenia opieki, uwolnienia starych i nowych więźniów, dalszej ewakuacji rodzin wojskowych i dzieci, sprawę obywateli polskich, którym odebrano obywatelstwo30. 25 Ibidem, s. 228. 26 S.K. Ehlich, U podstaw armii polskiej w ZSSR - walka z chorobami zakaźnymi, Rzym 1946, s. 15, 54, 62. 27 Raport ambasadora, nota nr 288, Archiwum Kancelarii Cywilnej Prezydenta RP, ibidem. 28 J. Lis, Geneza tworzenia polskich sil zbrojnych w ZSSR, „Niepodległość" 1948, t. l, s. 147, 154, 155. 29 W. Pobóg-Malinowski, op.cit., t. III, s. 238; Documents, 1.1, dok. nr 237; M. Kukieł, op.cit., s. 218-220. 30 Sprawozdanie z przebiegu rozmowy miedzy Ambasadorem RP a Stalinem, Instytut Polski i Muzeum im. gen. W. Sikorskiego, AXI/49/Sow/4. W. Represje sowieckie wobec obywateli polskich w latach 1939-1991 w świetle polskiej..._______959 Kiedy stosunki polsko-sowieckie były bardzo napięte, odezwał się Związek Patriotów Polskich (ZPP), złożony z ocalałych po 1937 roku weteranów polskiego komunizmu, młodszego pokolenia komunistycznego i rzekomych przedstawicieli różnych polskich kierunków politycznych i społecznych. Sowiecki komunikat z Moskwy traktował Związek Patriotów jako organ zastępujący przyszły rząd polski, powalany do tworzenia wojska i opieki nad ludnością polską w Związku Radzieckim31. W końcu lutego 1943 roku powołano w Moskwie komitet organizacyjny ZPP z Wandą Wasilewską i Alfredem Lampę na czele. W komunistycznym piśmie „Wolna Polska" ZPP wzywał do skupienia wszystkich Polaków, bez różnicy przekonań i pochodzenia, do walki wyzwoleńczej Polski z jarzma hitlerowskiego(...) będziemy walczyli Z emigracyjnymi szaleńcami(...) którzy propagują w kraju zdradliwą politykę bierności i wyczekiwania(...), w kraju należy zerwać z kłamliwymi argumentami oszczędzania ofiar32. W kwietniu 1943 roku ZPP zwrócił się do rządu ZSRS z prośbą o utworzenie polskiej jednostki wojskowej, wziął udział w formowaniu 1. Dywizji kościuszkowskiej i Korpusu Polskiego33. Zerwanie polsko-sowieckich stosunków dyplomatycznych . . ,-,-,..- 13 kwietnia 1943 roku radio niemieckie podało wiadomość o odkryciu w okolicy Smoleńska w lasku katyńskim masowych grobów pomordowanych oficerów polskich. Na prośbę polską, aby zbrodnię zbadał Międzynarodowy Czerwony Krzyż, rząd sowiecki zareagował gwałtownie. Kreml żądał od rządu polskiego oświadczenia, że zbrodni ka-tyńskiej dokonali Niemcy. Rząd polski odmówił. Wszelkie dowody wskazywały na to, że wiosną 1940 roku NKWD rozstrzelało ponad 4000 oficerów więzionych w obozie jenieckim w Kozielsku. 19 kwietnia 1943 roku „Prawda" oskarżyła rząd polski o współpracę z Niemcami i pomaganie im w dochodzeniach, oskarżenie podchwycił „Daily Worker", pismo komunistyczne wydawane w Anglii. •'-"''• < . Dokumentacja i wszelkie dowody przekazane Polsce przez Moskwę w 1990 roku niezbicie udowadniały, że masowego rozstrzeliwania dokonywały organa NKWD. W Katy-niu, Charkowie z obozu w Starobielsku, Miednoje koło Kalinina rozstrzelano ponad 15 000 osób głównie inteligencji polskiej. Nie da się ustalić, ilu oficerów zgładzono w więzieniach34. Sprawa Katynia stała się dla Stalina doskonałym pretekstem do zerwania stosunków dyplomatycznych z rządem polskim. Miał on na swoim terenie uległy Związek Patriotów Polskich. Winston Churchill na wiadomość o utworzeniu „rządu polskiego" w ZSRS 31 W. Pobóg-Malinowski, op.cit., t. III, s. 263-265. . , , ,. .-,;.. ...... 32 „Nowa Polska" (Moskwa) 1943, nr l, zł III 1943. ' .•• 33 „Za Wolność i Lud" 1983, nr 10, s. l. 34 Zbrodnia katyńska..., s. 300; The Katyn Massacre-Hearing before the select Committee to conduct the investigation of the facts, evidence and circumstances of the Katyn Forest Massacre - Eighty Second Congress, Washington 1952, s. 221-501, 503-1228; J. Zawodny, Death in the Forest. The Story ofthe Katyn Wood Massacre, London 1952. 960_________________________________________Tomasz Piesakowski 30 maja napisał do Stalina, iż nie ma podstawy do uznania takiego rządu i nadal będzie współpracował z generałem Sikorskim, który jest niezastąpionym człowiekiem o wysokich walorach we wspólnym wysiłku wojennym35. Dywersja sowiecka na terenach wschodnich Polski Pod okupacją niemiecką w 1943 roku wzmogła się dywersja sowiecka przeciwko Polsce, głównie na terenach wschodnich, a nawet centralnych. Agitacja przez PPR i radiostację im. Kościuszki w Moskwie starała się osłabić zaufanie narodu polskiego do rządu RP i sojuszników, wmówić, iż odbudowa Rzeczypospolitej może nastąpić jedynie przez aparat sowiecki. ( • = Nowogródczyzna, Wileńskie i Polesie opanowane były przez sowieckie oddziały partyzanckie, które poza chaotyczną i bezplanową akcją dywersyjną dokonywały napadów na osiedla polskie, niszcząc ich mienie. W niektórych miejscowościach występowały jawnie, dokonując rekwizycji i przeprowadzając pobór mężczyzn. Wywoływały wrażenie, iż teren działania był administrowany przez partyzantów sowieckich, a nie przez Niemców36. Pewne oddziały próbowały nawiązać kontakt z oddziałami Polskich Sił Zbrojnych w kraju w celu „współdziałania", jednak nie akceptowały polskich warunków. Bezkarność oddziałów i band sowieckich powodowała bandytyzm. PPR dążyła do uzależnienia Polski od ZSRS i wyrażała zgodę na sowieckie żądania terytorialne. Moskwa dysponowała w kraju Armią Ludową, PPR, sowieckimi partyzantami i desantami (około 100 000), formacjami Własowa i Ostlegionem (około 150 000), które w decydującej chwili przejdą w większości na stronę Sowietów (około 150 OOO)37. Na Wileńszczyźnie akcja sowiecka wykazywała znaczną agresywność, tępiąc polskie oddziały partyzanckie. Ze skoczkami przybywają władze cywilne do administrowania ziemiami. W Nowogródzkim i na Polesiu Sowietów jest 26 000.1 posiadają nowoczesne uzbrojenie. Na Wołyniu popierają miejscowe bandy ukraińskie przeprowadzające rzeź Polaków. W Małopolsce było 5000 ofiar rzezi ukraińskiej, w Tarnopolu OUN przy współpracy SS „Haliczyna" dokonało mordu Polaków38. Niszczenie ludności polskiej po wkroczeniu Armii Czerwonej. Nowe masowe deportacje na wschód , Rząd RP w Londynie miał szczegółowe raporty o deportacjach, rabunkach i terrorze sowieckim wobec ludności cywilnej w okresie od 15 marca do 26 lutego 1945 roku. Działalność sowieckich desantów spadochronowych polegała głównie na tropieniu oddziałów AK, mordowaniu ludności wiejskiej udzielającej pomocy AK, napadaniu na 35 Stalin's Correspondence, 1.1, s. 125; „Hearing", cz. VII, s. 2090. 36 Armia Krajowa w dokumentach 1939-1945, t. III, Londyn 1976, s. 83, 94. 37 Ibidem, s. 155. x Ibidem, s. 326-327, 381,383. Represje sowieckie wobec obywateli polskich w latach 1939-1991 w świetle polskiej..._______961 dwory, paleniu kościołów i likwidowaniu polskiej inteligencji. Organy NKWD dokonywały aresztowań oficerów i szeregowców AK, młodzieży, ziemian, księży, sędziów i prokuratorów, głównie działaczy Polski Podziemnej. Niszczono opór rozstrzeliwując i wieszając Polaków w miejscach publicznych. Oddziały partyzantki sowieckiej im. Czapajewa likwidowały w terenie AK, rabowały wsie w Okręgu Nowogródzkim. W rejonie Lidy zamordowały 9800 osób. Najbardziej ucierpiały Bieniakonie, Woronów i Raduń oraz Ejszyszki. W Szczuczynie Nowogródzkim zamordowano 8000 osób, w Oszmianie 6000 osób39. Z Wilna wywieziono kilkanaście tysięcy mężczyzn do Kaługi, 35 000 aresztowanych deportowano na południe ZSRS i na Syberię. Z Wileńszczyzny NKWD wywoziło mężczyzn i kobiety do lat 50. Do stycznia 1945 roku z byłego województwa wileńskiego i nowogródzkiego deportowano około 80 000 osób, z Grodna około 5000, a z Białegostoku około 10 OOO40. Na Wołyniu i w Małopolsce rozstrzeliwano Polaków i Ukraińców pod zarzutem współpracy z Niemcami. W Małopolsce Wschodniej żołnierze sowieccy dopuszczali się gwałtów wobec kobiet, rozstrzeliwano „kułaków". Mężczyzn kierowano do Kijowa na przeszkolenie wojskowe i w głąb ZSRS na roboty41. We Lwowie zarządzono rejestrację mężczyzn urodzonych w latach 1893-1926, których pędzono do Brodów, a stamtąd w głąb ZSRS. Rejestrowano kobiety w wieku od 16 do 51 lat. W okręgu Drohobycza i Borysławia masowo mordowano ludność. Z Kołymy NKWD masowo deportowało mieszkańców. W Okręgu Lubelskim aresztowano 21 000 Polaków. Oficerów osadzonych na Majdanku wywieziono na wschód. Z okręgów: Lwowskiego, Wileńskiego, Białostockiego, Poleskiego, Wołyńskiego, Tarnopolskiego i Stanisławowskiego nadchodziły wiadomości o znacznie liczniejszych aresztowaniach. > W województwie rzeszowskim zorganizowano nowe obozy koncentracyjne dla oficerów AK i działaczy polskich. W województwie warszawskim odbywały się bezustannie masowe aresztowania. W 1945 roku z miast północno-wschodniej Polski deportowano do ZSRS przeciętnie 2000 do 2500 osób miesięcznie. Ten stan masowych deportacji trwał do 1947 roku42. Ocenia się, że z Kresów Wschodnich, zagarniętych w 1944 roku, deportowano kilka milionów mieszkańców. Kilkadziesiąt tysięcy zginęło w drodze43. Niszczenie Armii Krajowej przez Związek Sowiecki 17 stycznia 1944 roku Stanisław Mikołajczyk wysłał poufne listy do charge d'af-faires Stanów Zjednoczonych, Schoenfelda, informując go o depeszy generała Tadeusza 39 B. Kuśnierz, Stalin and the Poles, London 1949, s. 189-190; Ministersnm Spraw Wewnętrznych, Wydział Społeczny, Zachowanie się na ziemiach polskich armii i władz sowieckich od l III 1944 do 28 II1945, Sprawozdanie nr 1/45, Londyn 1945, s. 36-37. 40 J. Walęga, Deportacje i przesiedlenia, Rzym 1945, s. 7. 41 Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, Wydział Społeczny, op.cit., s. 37-55. 42 B. Kuśnierz, op.cit., s. 191. 43 W. Wielhorski, Trzy pytania trzy odpowiedzi, Londyn 1964, s. 6-8. r 962_________________________________________Tomasz Piesakowski Bora-Komorowskiego, cytującej rozkaz sowiecki, nakazujący partyzantom rozbrajanie żołnierzy AK i rozstrzeliwanie opornych44. Meldunek generała Bora-Komorowskiego o aresztowaniu przez Czerwoną Armię sztabów Okręgu Wileńskiego i Nowogródzkiego AK dotarł do Londynu dopiero 21 lipca. W Miednikach pod Wilnem NKWD skoncentrowało kilka tysięcy aresztowanych żołnierzy, których wywieziono do Kaługi pod Moskwą do wyrębu lasu. Oficerów wywieziono w nieznanym kierunku i ślad po nich zaginął. Dla aresztowanych utworzono osiem obozów koncentracyjnych: Majdanek, Krześlin pod Siedlcami, Mielec, Supraśl pod Bia-łymstokiem, Piętków, obóz oficerski w Rzeszowie i w ZSRS - w Charkowie45. Regularne jednostki sowieckie „zwalczając podziemie", dokonały pacyfikacji powiatów: gar-wolińskiego, łukowskiego, lubartowskiego, zamojskiego i włodawskiego. Krajowy historyk Ł. Socha (pseudonim) potwierdza liczbę około 50 000 akowców wywiezionych z ziem polskich w głąb ZSRS w latach 1944-1945, po czym dodaje: Drugie tyle Polaków wywieziono na początku 1945 r. , głównie i Pomorza, Górnego Śląska i Wielkopolski po przeprowadzeniu obław i łapanek. Większość wywiezionych do ZSRS nie powróciła w ogóle, pozostali wrócili do kraju po 1955 roku46. Po przekroczeniu Wisły przez Armię Czerwoną oddziały NKWD i UB aresztowały i deportowały żołnierzy AK i wywoziły do ZSRS lub rozstrzeliwały. Aresztowano również działaczy politycznych z konspiracji. Prócz „szesnastu", aresztowano wielu czołowych przedstawicieli głównych stronnictw politycznych. Nie oszczędzono Polskiego Czerwonego Krzyża i Rady Głównej Opiekuńczej47. 20 stycznia 1945 roku dotarła do Londynu wiadomość o zarządzeniu Bieruta aresztowania i oddania pod sąd żołnierzy AK i osób uznających rząd RP w Londynie. Zarządzenie Bieruta uderzało w najbardziej patriotyczny element i zapowiadał wzmożenie terroru. Repatriacja Polaków z ZSRS Rozmowy polsko-sowieckie na temat masowej repatriacji obywateli polskich z ZSRS toczyły się od 1944 roku, natrafiając na wiele przeszkód. Zostały ukończone dopiero w połowie 1945 roku. Umowa z rządem ZSRS o „prawie" zmiany obywatelstwa sowieckiego osób narodowości polskiej i żydowskiej w ZSRS i ich ewakuacji do Polski została podpisana 6 lipca 1945 roku. Podania 0 opcję, jako warunek repatriacji, miały być złożone do l listopada 1945 roku, co było niewykonalne w ciągu 4 miesięcy, władze sowieckie przedłużyły więc termin do 1 stycznia 1946 roku. Termin zakończenia repatriacji przesunięto do 15 czerwca, ponieważ powróciło do Polski 22 000 osób, niecałe 10% oczekujących. W spisie do 44 W. Pobóg-Malinowski, op.cit., t. III, s. 482,499, 500. 45 J. Walęga, op.cit., s. 4,5. 46 Ł. Socha, Skazani na śmierć i ich sędziowie 1944-1945, „Krytyka " 1981, nr 13-14, s. 145. 47 N. Naruszewicz, Zarys historii PRL, „Zeszyty Historyczne" (Paryż) 1977, z. 42, s. 66. Represje sowieckie wobec obywateli polskich w latach 1939-1991 w świetle polskiej... 963 repatriacji komisja miała 273 321 osoby. Później liczba ta zmniejszyła się do 248 000. Przyczyną opóźnienia i utrudnienia repatriacji były sprzeciwy władz miejscowych z powodu utraty taniej siły roboczej w fabrykach, kołchozach, obozach przymusowej pracy itp48. Na podstawie reżymowego rocznika statystycznego do końca 1948 roku repatriowano oficjalnie z ZSRS l 503 263 osoby, w rzeczywistości zaledwie 263 413 osoby zwolnione z głębi ZSRS49. Na ponad l 500 000 wywiezionych do 1948 roku, opuściło ZSRS: 114 500 osób z armią generała Andersa; 263 413 osoby na podstawie umów z 1944 i 1945 roku oraz 35 000 z „dywizją Kościuszki". Ogółem powróciło z głębi Rosji nieco ponad 400 000. Przypuszcza się, że znaczna część wywiezionych zmarła do 1948 roku. Setki tysięcy Polaków nadal przebywały w więzieniach, łagrach i na zesłaniu50. 25 marca 1957 roku Rada Najwyższa ZSRS zatwierdziła polsko-sowiecką umowę repatriacyjną, obejmującą wszystkich Polaków posiadających do września 1939 roku obywatelstwo polskie. Rząd sowiecki i władze reżymowe stwarzały wszelkie przeszkody, aby jak najmniej Polaków powróciło do kraju. „Amnestia" z 1955 roku wyraźnie stwierdzała, że repatriacją objęci są jedynie „polscy obywatele". ZSRS uważał wszystkich Polaków pochodzących z ziem wschodnich za swoich obywateli, a nawet tych, zamieszkałych w centralnej Polsce, którzy aresztowani zostali na wschód od Bugu51. Polacy sądzeni za rzekome szpiegostwo i za akcję terrorystyczną nie byli objęci „amnestią". Trzymano ich w głównym więzieniu koło Irkucka i w Władymirze. Po zakończeniu repatriacji w marcu 1959 roku powróciło zaledwie około 15% Polaków, z pozostałych przeważającą większość stanowili Polacy zza Buga52. Polskie Stowarzyszenie Byłych Więźniów Politycznych, wraz z organizacjami niepodległościowymi na emigracji, prowadziło akcję na rzecz repatriowanych Polaków: niesiono pomoc materialną repatriantom; żądano zwolnienia więźniów i zesłańców politycznych z głębi ZSRS; na łamach prasy emigracyjnej wyjaśniano problem Polaków w niewoli sowieckiej53. Z chwilą ostatecznego zakończenia repatriacji stowarzyszenie zaprotestowało na zebraniu publicznym w Londynie 13 czerwca 1959 roku przeciw celowemu uniemożliwieniu powrotu do kraju pozostałej rzeszy Polaków z głębi Związku Sowieckiego54. 48 K. Kersten, Repatriacje ludności polskiej po II wojnie światowej. Studium historyczne, Wrocław 1974, s. 96-99. 49 Z. Stahl, Prawda o repatriacji i Rosji, „Komunikat Informacyjny Zarządu Głównego Stowarzyszenia Polskich Kombatantów" 1958 , nr 34/36, s. 8-9. 50 T. Katelbach, O powrót Polaków i Rosji, „Wiadomości" (Londyn) 1965, nr 2. Dod. „Na Antenie", nr 9. 51 Poles detained in the USSR, Overall Summary H, Item No. 3661/56, „Biuletyn Wolnej Europy" 1956, nr z 11IV, s. 12-13. 52 T. Katelbach, op. c/r., s. 111 53 Z. Stahl, Listy do Redakcji, „Dziennik Polski" 1957, nr z 20 XI. 54 Akcja w sprawie repatriacji i niewoli sowieckiej, „Biuletyn Informacyjny" (Londyn) 1960, nr 14. 964_________________________________________Tomasz Piesakowski Polacy w obozach pracy przymusowej nie objęci repatriacją W Karałamszy w obwodzie Omskim nadal znajdowało się 27 000 Polaków wykonujących prace niewolnicze w lesie i tartakach. W rejonie Siemipałatyńska przebywało kilka tysięcy osiedleńców, bez kontaktu z krajem. Deportowani Polacy pracowali przymusowo w Kamieńcu Podolskim, Krzywym Rogu, Kałudze, Woroneżu, To-bolsku, Ałma-Acie i na Kaukazie. Rozsiani byli od Leningradu po Kamczatkę, od Ukrainy do jezioro Bajkał. Zatrudnieni przy budowie szos, wyrębie lasu, w cementowniach, elektrowniach, kamieniołomach, przy regulacji kanałów i wierceniu szybów naftowych. Około 20 000 więźniów przebywało w sześciu wielkich łagrach otaczających Ma-gadan. Wielu pracowało niewolniczo w łagrach w rejonie Aldanu, Wierchnie-Kołymska, a także w dziesięciu łagrach Dalstroju na Kamczatce. Kilka tysięcy zatrudniono przy budowie wojskowych obiektów w górach Sichota-Allin na Primorskim Wybrzeżu. Żołnierze AK znajdowali się we wszystkich obozach kompleksu Dubrowłag w obwodzie mordawskim. Wielu stłoczono w olbrzymim łagrze workuckim. W obozie nr 7099 w Temirtau pod Karagandą i w Stalino stwierdzono obecność Polaków. W obozie w Korni ASRS 600 Polek zatrudnionych przy wyrębie lasu było u kresu sił. Na południu od portu Igarka trzymano 1200 żołnierzy AK55. Jeniec niemiecki Hans Bergman, po pobycie w różnych łagrach i powrocie do Niemiec, oświadczał, iż wszędzie w obozach spotykał Polaków; nazwał Workutę „drugą republiką polską". W Butyrkach natknął się na Polaków skazanych na długie wyroki. W kontakcie z Koreańczykami dowiedział się o pobycie internowanych Polaków w północnej części Sachalina kompletnie izolowanej56. Obozy pracy przymusowej, w których przebywali Polacy: Karagandą (Kazachstan), Tura, Kisielewsk (koło Kirowa), Usk Kut (nad jeziorem Bajkał), Tomsk, Nowosybirsk, Błagowieszczeńsk (nad granicą Chin), były obozami „otwartymi" i bez straży. Rozmieszczenie i liczebność Polaków w ZSRS na podstawie sowieckich spisów ludności Centralny Urząd Statystyczny w Moskwie ogłaszał w „Prawdzie" - w latach 1959, 1970, 1979 i 1989 - wyniki spisu składu narodowościowego ludności ZSRS. Z danych statystycznych wynikało, że po zakończeniu repatriacji w 1959 roku na terenie ZSRS przebywało l 380 000 osób deklarujących narodowość polską. W spisie ludności w 1970 roku stan ten zmalał do l 167 000. Dane statystyczne w 1979 roku podawały zaniżoną cyfrę - l 151 000. Ostatni spis wykazywał l 126 000 osób deklarujących narodowość polską. 55 J. Nowak-Jeziorański, Polska droga do wolności 1952-1975, Londyn 1974, s. 19-22. 56 T. Katelbach, Rozmowa z repatriantem z sowieckiego lagru, Hansem Bergmannein, „Wiadomości" (Londyn) 1965, nr 22; „Wiadomości" (Londyn) 1965, nr 22. Dod. „Na Antenie", nr 5, s. 3. Represje sowieckie wobec obywateli polskich w latach 1939-1991 w świetle polskiej..._______965 Na skutek fałszowania statystyk, a także nieujawniania stanu faktycznego narodowości polskiej, stosowania dyskryminacji oficjalne spisy obniżały liczbę Polaków żyjących w ZSRS. Mimo nacisków i wyjątkowo trudnej sytuacji wiele rodzin polskich nie wyrzekło się swej narodowości, kultury i języka. , W trzech republikach: białoruskiej, ukraińskiej i litewskiej według spisu z 1989 roku zamieszkuje prawie 900 000 Polaków. Na Białorusi żyje ich 417 700. Najwięcej Polaków mieszka w obwodzie grodzieńskim - 299 200 osób. W Grodnie - 38 000 osób. W rejonach woronowskim, lidzkim i ostrowieckim Polacy stanowią 50% zatrudnionych. Liczba Polaków w innych obwodach wynosiła: w brzeskim - 33 900, mińskim - 29 700, witebskim - 17 300 i homelskim - 4800 (dane z 1970 roku). Według spisu z 1989 roku na Ukrainie pozostało zaledwie 219 200 Polaków. W obwodzie lwowskim - 32 900 (13 000 we Lwowie), w tarnopolskim - 14 700 i w iwano-frankowskim (stanisławowskim) - 6000. Na Ukrainie za Zbruczem Polacy żyją w obwodzie żytomierskim - 82 400, chmielnickim - 43 900 i winnickim - 10 800 (dane z 1979 roku). Polacy zamieszkują również: obwód czerniowiecki - 5300, Kijów - 5900 i Krym - 450057. Według obliczeń krajowych z 1976 roku Litwę zamieszkiwało ponad 230 000 osób narodowości polskiej. W latach 70. na Wileńszczyźnie żyło około 600 000 Polaków, w Wilnie ponad 80 000, co stanowiło ponad 20% ludności miasta; w okręgu podmiejskim - 78%, w Jakszyszkach - 84%, powiatach trockim i święciańskim - około jednej trzeciej. W 1986 roku w Wilnie mieszkało 100 000 Polaków, nie włączając zarejestrowanych jako Litwinów i Białorusinów, należących do grupy polskiej językowo i kulturalnie58. Na dalszych obszarach ZSRS mieszka 170 000 Polaków. Na podstawie spisu z 1989 roku na obszarze Federacji Rosyjskiej jest ich 94 600. Kolonie polskie w Leningradzie (10 900) i Moskwie (10 500) znacznie zmalały. Około 70 000 Polaków mieszka w różnych częściach Rosyjskiej Federacji. W okolicach Irkucka jest ich ponad 22 000. W Kazachstanie żyje ponad 27 100 Polaków: w obwodzie kokczetawskim (27 100) i celinogradzkim (10 800). Niewielu zamieszkuje okolicę Ałma-Aty i Karagandy. W republikach: Armenii, Turkmenii, Tadżykistanie i Uzbekistanie (1970 r.) jest ich 670059. Na 1000 Polaków przy spisie 295 podawało język polski jako język ojczysty. 29,1% Polaków utożsamiało pochodzenie narodowe z używaniem języka polskiego. Reszta albo uległa asymilacji, albo unikała szykan i nieprzewidzianych konsekwencji. Polacy używający języka ojczystego: Republika Białoruska - 7,75%, Litewska - 88%, Ukraińska - 14%, Łotewska (33,6%), Estońska - 22,2%, Gruzja - 25%. Powyższe dane oparte są na spisie z 1979 roku. 57 A. Patek, Polacy w Rosji i ZSRR. Polska w Europie, red. Barbara-Szydlowska-Ceglowa, Poznań 1992, s. 348. 58 A. Strońska, Nasz sąsiad Lietuva, „Polityka" 1976, nr z 9 X. 59 A. Patek, op.cit., s. 349. 966 Tomasz Piesakowski Stan szkolnictwa na terenie Związku Sowieckiego Prasa krajowa donosiła, że w 1945 roku Rada Komisarzy Ludowych Litewskiej SRS postanowiła otworzyć szkoły z językiem wykładowym polskim w Wilnie i innych miejscowościach. W 1947 roku litewskie Ministerstwo Oświaty w rejonach zamieszkanych przez Polaków rozszerzyło sieć szkół polskich. W latach 1953-1954 powstały 263 szkoły z polskim językiem wykładowym i 82 szkoły, w których uczono po polsku. Uczyło się tam 27 000 dzieci, czyli 7% całej młodzieży szkolnej republiki. W wyniku repatriacji liczba uczniów tych szkół zmalała do 19 000 w latach 1970-1971. Przyszli nauczyciele dla szkół polskich studiowali w Państwowym Instytucie Pedagogicznym w Wilnie. Dodatkowo co roku organizowano kursy i seminaria podnoszące kwalifikacje nauczycieli wykładających w języku polskim. Pomimo polskich szkół średnich i 230 szkół z językiem polskim wykładowym, jak donosił „Kurier Szczeciński", w 1978 roku sytuacja szkolnictwa zmieniła się na gorsze. KGB zaostrzało stosunki między młodym pokoleniem Litwinów a ludnością polską. „Słowo Powszechne" podało, że w 1979 roku były 124 szkoły ośmioklasowe i średnie z językiem polskim wykładowym. Naukę pobierało tam 13 000 dzieci i młodzieży narodowości polskiej. Pismo „Wolna Trybuna" podało w 1984 roku stan szkolnictwa na Litwie i w rejonie wileńskim. Wedle posiadanych informacji, na Litwie było 139 szkół polskich, w tym 32 średnie, 56 ośmioklasowych i 151 podstawowych z językiem polskim wykładowym. Wydział Języka Polskiego i Literatury Instytutu Pedagogicznego w Wilnie kształcił polskich nauczycieli nie tylko języka polskiego i literatury polskiej, ale także historii i geografii. Istniały także szkoły polskie w rejonach: święciańskim, trockim, solecznickim i szerwickim. Brak o nich bliższych danych. Od 1969 roku Instytut Pedagogiczny w Wilnie utrzymywał bliższą współpracę z Uniwersytetem Wrocławskim, Warszawskim i Jagiellońskim60. W 1991 roku powstał Uniwersytet Polski w Wilnie, uznany przez władze litewskie. Godność rektora piastuje prof. dr hab. R. Brazis. Rząd Białorusi odmawia prośbom Polaków, w szczególności prezesa Związku Polaków T. Gawina, budowy polskich szkól. Dwie polskie szkoły działające na terenie Białorusi zostały wybudowane z funduszów polskich. Szkoły polskie w Wołkowysku i Grodnie istnieją dzięki subsydiom rządu polskiego61. Na Ukrainie pozostały tylko dwie polskie szkoły we Lwowie, w tym jedna średnia. Programy nauczania ograniczono do literatury i gramatyki polskiej. Na dalszych obszarach ZSRS szkolnictwo polskojęzyczne w zasadzie nie istniało, jednak w Kazachstanie prowadzono kilka kursów języka polskiego i zorganizowano około 20 bibliotek, największa istniała w Karagandzie (ponad 23 000 tomów). Dzięki 60 Szykanowanie Polaków w Wilnie, „Dziennik Polski" 1998, nr z 24 VIII; W. Czeczot, Język polski na Lihńe, „Słowo Powszechne" 1979, nr z 22 VI, s. 5; Zapomniana Polonia, „Wolna Trybuna" 1984, nr 27; toż, „Dzienniku Polskim" 1984, nr z 27 XII. 61 O Polakach na Białorusi, „Dziennik Polski" 1999, nr z 10 V, s. 3. Represje sowieckie wobec obywateli polskich w latach 1939-1991 w świetle polskiej..._______967 zabiegom działacza Jana Platera-Gajewskiego powstały lektoraty języka polskiego w Karagandzie, Samarkandzie, Ałma-Acie i Taszkiencie. Ponad 200 słuchaczy uczęszczało na kursy języka polskiego w Rydze i Irkucku, na Uniwersytecie we Lwowie istniał wydział filologii polskiej. ,,-=.,.;'v,;/:;,;„,.; ..-/•. \. :•.• . >.v;. < • W Związku Sowieckim w latach 80., pod wpływem zmian politycznych prowadzonych przez Michaiła Gorbaczowa, Polacy mieli możność rozszerzenia polskiego szkolnictwa i oświaty. Na Białorusi w 16 szkołach wprowadzono fakultatywne nauczanie języka polskiego. Polskie klasy powstały na Ukrainie (ponad 40), Łotwie (22), Estonii, Kazachstanie i na Syberii (9). Na Uniwersytecie w Grodnie otwarto Wydział Filologii Polskiej, powstał Polski Uniwersytet Ludowy w Brześciu. Pojawiają się polskie przedszkola. W Uzbekistanie, Kirgizji i Turkmenii zorganizowano pozalekcyjne kursy języka polskiego. Pomimo różnych trudności, na terenie ZSRS w 1991 roku działało 360 szkół i ośrodków nauczania języka polskiego. Życie kulturalno-społeczne Polaków w ZSRS Na Litwie wychodziło 13 tytułów gazet w 9 rejonach. Przeważnie były to przedruki czasopism i gazet rosyjskich lub litewskich o tematyce ideologicznej i propagandowej, obcej społeczności polskiej. Zmiany polityczne w ZSRS przyczyniły się do rozkwitu życia społeczno-kulturalnego Polaków na Litwie. Powstały dwutygodniki: „Magazyn Wileński" i „Znad Wilii". Na Białorusi Polacy mają własne pisma: w Grodnie - „Głos znad Niemna" oraz w Lidzie - „Ziemia Lidzka". Po 50 latach powróciła „Gazeta Lwowska". Powstały również zespoły pieśni i tańca: Polski Ludowy Zespół Pieśni i Tańca „Wilia" (1954), Polski Zespół Pieśni i Tańca w Kownie (1961), Polski Zespół Ludowy Pieśni i Tańca „Wileńszczyzna" (1981), Polski Zespół Etnograficzny wsi Maguny (rejon Święciany) oraz zespoły dziecięce i młodzieżowe. Na Łotwie istniał zespół „Polonez", w Kazachstanie (Karaganda) powstał zespół muzyczny „Liryka" i zespół dziecięcy „Wietrzyk". Pod koniec lat 80. zorganizowano na Ukrainie chór „Echo" i zespół „Wesoły Lwów". Powstały chóry w Lidzie, Dyneburgu i Rydze oraz w polskiej wsi Wierszyna pod Irkuckiem zespół „Jarzumbek". Powstały amatorskie zespoły teatralne w Wilnie, Kownie i Lwowie. Polski Teatr Ludowy przy wileńskim Pałacu Kultury Kolejarzy. W Wilnie istnieją Polski Zespół Dramatyczny przy Klubie Medyków i zespół o tej samej nazwie przy Klubie Pracowników Łączności. W Kownie działa Polski Zespół Dramatyczny62. Losy Kościoła katolickiego w ZSRS U podstawy ideologii komunizmu leży odrzucenie moralnego porządku cywilizowanego świata. Podporządkowanie praw i wolności jednostki wyłącznie interesom państwa 1 A. Patek, op.cit., s. 354-356; J. Byczkowski, Polonia w Europie, Opole 1990, s. 137-141, 158, 162. 968 Tomasz Piesakowski jest zaprzeczeniem moralności chrześcijańskiej. Humanitarne traktowanie człowieka jest sprzeczne z doktryną komunizmu. Na Ukrainie i Białorusi w 1945 roku było 750 parafii, do 1984 roku ostały się 172. Wiele kościołów zamieniono na muzea, magazyny i kluby, część zdewastowano, inne uległy zniszczeniu lub zamienione zostały na cerkwie. Na Białorusi i Ukrainie zaledwie połowa księży obsługiwała parafie. Począwszy od 1944 roku niszczono w Wilnie zabytki sakralne i historyczne. Wspólny front polsko-litewskiego katolicyzmu zahamował dalsze niszczenie przejawów życia religijnego. Z wielu kościołów, łącznie z katedrą, zamienionych na galerie i inne magazyny zachowały się jedynie kościoły: św. Anny, św. Piotra i Pawła oraz Ostra Brama. W Kalwarii wysadzono 35 kapliczek ze stacjami i krzyże na Górze Trzykrzyskiej. Na Łotwie i Litwie dochodziło do napadów na księży i aresztowania ich przez KGB. Zamordowano członka grupy helsińskiej, ks. B. Laurinawićiusa w 1981 roku, podobnie jak ks. Popiełuszkę w PRL. Pełnomocnik rządu do spraw religii, nazwał działalność religijną „działalnością antysowiecką", a parafie „siedliskiem elementów antysowieckich". Na Litwie wzmogły się bezwzględne represje wobec duchowieństwa stosowane w 1985 roku i nie spotykane od 1940 roku63. W walce toczonej o prawa religijne katolicy, a przede wszystkim Polacy, pokładali nadzieję w papieżu Janie Pawle II, który rozumiejąc tragedię prześladowanych, nigdy nie zapomina o tych na Litwie i w całym ZSRS. W 1944 roku po wkroczeniu wojsk sowieckich do Mińska zamknięto wszystkie kościoły. Ludność katolicka udawała się do Krasnego i Mołodeczna, gdzie mogła wysłuchać w niedziele mszy św. Dopiero w latach 80. powstała w Mińsku parafia z siedzibą w kaplicy cmentarnej. Ksiądz Adamowicz obsługiwał Mińsk, Krasne i Usze. W Lidzie do 1956 roku czynne były trzy kościoły. Kościół ks. pijarów początkowo zamieniono na obserwatorium, obecnie na cerkiew. W Witebsku 200 katolików złożyło podanie o pozwolenie na otwarcie kaplicy w domu prywatnym, narażając się na groźby i szantaże. W Brasławiu, pomimo zniszczenia i zlikwidowania 16 parafii, rozwijało się życie religijne. Jednym z przejawów jego żywotności jest to, iż od wielu lat odbywa się I komunia św. 250-300 dzieci. Tego rodzaju przejaw katolicyzmu nie jest znany w innych parafiach. W Brasławiu przed kilkunastu laty, po dramatycznej walce w obronie proboszcza ks. Wiczyńskiego, zrodziła się świadomość siły społecznej. Systematyczna likwidacja życia religijnego w diecezji mińskiej w 1957 roku oszczędziła dwóch kapłanów: ks. Małynicza w Słucku i ks. Szutowicza w Borysowie. W 1984 roku nie było już ani jednego duszpasterza. Jedynie sędziwy ks. J. Adamowicz, proboszcz w Krasnem, dojeżdżał do innych parafii. W 1984 roku 54 kapłanów spełniało swe duszpasterskie czynności w całej Białorusi. 63 Zabytki Wileńszczyzny, „Wiadomości" (Londyn) 1973, Dod. „Na Antenie", nr z X, s. 18-19; W. Sukiennicki, Kusskaja Yilnius w latach 70-tych, „Kultura" (Paryż) 1976, nr 6, s. 88; „Kronika Kościoła Katolickiego na Litwie" 1975, nr 18; K. Rybińska, Moskwa atakuje katolików, „Tydzień Polski" 1986, nr 6, s. 1; Katolicy w ZSRS, „Kultura" (Paryż) 1978, nr 6, s. 93, 94,97. Represje sowieckie wobec obywateli polskich w latach 1939-1991 w świetle polskiej... 969 Na Ukrainie we wsi Słobódka Krasiłowska w pobliżu Krasiłowa istniał kościół, gdzie ks. Kuczyński wykonywał swe obowiązki do grudnia 1944 roku. Administrator diecezji żytomierskiej ks. B. Drzepecki powierzył ks. Kuczyńskiemu parafię w Kijowie. W diecezji kamienieckiej obowiązki administratora z siedzibą w Płoskirowie (Chmiel-nickim) sprawował ks. Kukuruziński. Obu administratorów mianował ks. biskup Szelążek. W Charkowie ks. Kuczyński przygotowywał do komunii św. dzieci polskie, ormiańskie, łotewskie i litewskie pochodzenia polskiego. Aresztowanego ks. Kuczyńskiego osadzono w więzieniu kijowskim w 1945 roku. Oskarżonemu ks. biskupowi A. Szelążkowi zarzucono wysyłanie „wiadomości o charakterze szpiegowskim", zabronienie podległym mu księżom skorzystania z repatriacji do PRL, krzewienie katolicyzmu wśród ludności ukraińskiej i wysyłanie wiadomości do Watykanu. Oskarżeniem zostali objęci: ks. Bukowiński i ks. K. Gałęzowski z Łucka, ks. Drzepecki i ks. S. Szczypta z Żytomierza, ks. A. Kukuruziński i jego pomocnik z Kamieńca. Po wyroku 10 lat łagru, księży Drzepeckiego i Kukuruzińskiego umieszczono w miejscowym obozie, a księży Bukowińskiego i Kuczyńskiego skierowano za Ural. Po powrocie z Workuty w 1966 roku ks. Kuczyński objął parafię w Barze. Zesłany do łagrów ks. J. Kuczyński niósł pokrzepienie duchowe współwięźniom--katolikom. W obozie przebywało dwudziestu kilku księży. Przy oczyszczaniu węgla pracowali ks. Lisiecki i ks. Drzepecki. Odprawiano msze św., spowiadano i komunikowano także w kopalni lub w domach zesłańców. Księża starali się wykorzystać każde ukryte miejsce do wykonywania praktyk religijnych. Po śmierci Stalina księża mieli większą swobodę poruszania się. Ks. Kuczyński jako „wolnonajemny" przebywał w Ta-inczy w północnym Kazachstanie wśród zesłańców z Ukrainy i Podola, którzy nie widzieli księdza od 20 lat. Na Syberii i w Kazachstanie nieśli posługę religijną księża W. Bukowiński, J. Kuczyński i B. Drzepecki mimo prześladowań przez władzę komunistyczną64. W końcu lat 80. nastąpiło odrodzenie religijne wśród katolików ZSRS, po wyborze kardynała Karola Wojtyły na papieża oraz w wyniku zmian politycznych - głasności i pieriestrojki. Władze wyrażają zgodę na budowę i renowacje kościołów w Winnicy, Żytomierzu i Kazachstanie. Wzrasta liczba parafii na Białorusi do 129 z 62 księżmi, na Ukrainie - 76 parafii, z czego 55 w obwodzie lwowskim. Otwarto kościoły w Taszkien-cie, Irkucku, Nowosybirsku i Moskwie. Papież Jan Paweł II w 1991 roku mianował biskupów katolickich w ZSRS na archidiecezje: mińsko-mohylewską (bp K. Świątek), grodzieńską (bp A. Kaszkiewicz), żytomierską (bp J. Purwiński), kamieniecką (bp Olszański), lwowską (bp M. Jaworski i bp Wł. Kiernicki). Mianowani administratorzy apostolscy: w Moskwie (bp. T. Kondru- 64 J. Kuczyński, Madzy parafią a łagrem, Paryż 1985; R. Grabski, Gdyby nie opatrzność Boża..., Paryż 1985; A. Patek, op.cit., s. 358; J. L. Armstrong, Policy, „The Polish Review" 1990, nr l, s. 61-62; T. Trajdos, Polacy na Sowieckiej Ukrainie, „Głos"'1990, nr 58/59, s. 26. 970 Tomasz Piesakowski siewicz), Karagandzie (bp J. Lenga) i w Nowosybirsku (bp J. Werth, Niemiec). Zespół Pomocy Kościelnej dla Katolików w ZSRS wysłał ponad 100 kapłanów żeby pełnili posługę duszpasterską65. Przemiany i rozwój społeczności polskiej na terenach Federacji Rosyjskiej, Litwy, Białorusi, Ukrainy i Kazachstanu Minister spraw zagranicznych PRL rozporządzeniem z 5 kwietnia 1974 roku określił cele i środki działania Towarzystwa Łączności z Polonią Zagraniczną „Polonia". Działalność towarzystwa skierowana została wyłącznie na Polonię w krajach zachodnich. Kilkumilionowa rzesza Polaków w ZSRS pozostała poza nawiasem zainteresowań i opieki. Rodziny polskie miały wielkie trudności w utrzymaniu korespondencji z zesłanymi i aresztowanymi krewnymi lub najbliższymi w ZSRS. Towarzystwo nie udzielało żadnej pomocy Polakom zza Buga, nawet w udostępnieniu polskiej prasy, podręczników i książek. Środki masowego przekazu w PRL i Towarzystwo Łączności w ogóle nie wspominały o Polakach w ZSRS. Pomimo celowo obniżonych sowieckich danych statystycznych, ludność polska stanowi tam największe skupisko po Polonii Stanów Zjednoczonych. Oficjalne źródła krajowe podawały liczbę l 430 000 Polaków w ZSRS66. W. Adamski, wiceminister spraw zagranicznych PRL i sekretarz generalny Związku „Polonia", oświadczył korespondentowi brytyjskiemu, że Polacy w ZSRS nie potrzebują specjalnej opieki rządu polskiego, ponieważ istnieją tam staraniem władz sowieckich, szkofy polskie i ośrodki kulturalne... Zmiany ustrojowe w Polsce spowodowały inną politykę wobec Polaków w ZSRS. W miejsce „Polonii" powstała nowa organizacja „Wspólnota Polska", kierowana przez prof. Andrzeja Stelmachowskiego, której zadaniem jest udzielanie pomocy ludności polskiej na wschodzie. Dotychczas na terenie ZSRS polityka władz sowieckich dążyła do wynarodowienia Polaków przez rusyfikację i ateizację, szczególnie młodego pokolenia, równocześnie odcinając się od kultury polskiej i historii. Oficjalne programy szkolne pomniejszały i ośmieszały polski dorobek, podkreślając wielkie osiągnięcia ZSRS. Na przykład mały synek w rodzinie polskiej zamieszkałej w Mińsku zapytany, czy jest Polakiem, odpowiedział: ja nie chaczu byt' paliakom, patamu szto w Polszy niet gierojow. Objęcie władzy przez Gorbaczowa spowodowało zmiany na lepsze w położeniu Polaków w ZSRS i niebywałe ożywienie. Wizyta prymasa Józefa Glempa na Białorusi w 1988 roku stała się bodźcem do odrodzenia duchowego i moralności ludności polskiej. Począwszy od 1988 roku powstają pierwsze polskie stowarzyszenia i związki kul-turalno-oświatowe na Litwie, Ukrainie (z filiami w Kijowie, Żytomierzu, Winnicy, 65 A. Patek, op.cit., s. 358. 66 „Argumenty" 1972, nr z 23 VII. Represje sowieckie wobec obywateli polskich w latach 1939-1991 w świetle polskiej... 971 Odessie i Ługańsku), na Łotwie (z filiami w 10 miejscowościach), w Estonii, na Białorusi (w Grodnie, Lidzie, Mińsku i Brześciu). Także w pozostałych rejonach Federacji Rosyjskiej w Moskwie (z oddziałami w Irkucku, Nowosybirsku, Tomsku, Wołogrodzie i Leningradzie), Mołdawii, w Kazachstanie (w obwodzie kokczetawskim). Powstają organizacje o zasięgu „republikańskim" Związku Polaków na Litwie, Związek Polaków na Białorusi, Towarzystwo Kulturalno-Oświatowe na Ukrainie. Stworzone przez polskie stowarzyszenia polskie kluby, czytelnie i biblioteki mają na celu obronę praw Polaków na terenie ZSRS, kultywowanie kultury i języka polskiego, utrzymanie więzi z Macierzą, również ochronę polskiego dziedzictwa historycznego. Jednak nadal na różnych terenach istnieją ograniczenia i utrudnienia w rozwijaniu się kultury, oświaty i tożsamości polskiej, zwłaszcza na Litwie67. Przy zachowaniu dobrych stosunków w polityce rządu RP i dialogu z sąsiadami wschodnimi wiele spornych spraw dotyczących Polaków może być uregulowane. 67 A. Patek, op.cit., s. 360-363; P. Lida, Polacy, Litwini, Białorusini, „Kultura" (Paryż) 1980, nr 1-2, s. 50; A. J. Ch., Rusyfikacja Polaków w ZSRR, „Kultura" (Paryż) 1976, nr 6, s. 83-84; J. Byczkowski, op.cit., s. 150-151, 159, 175-176. Aleksander Gurjanow (Moskwa) Sowieckie represje wobec Polaków i obywateli polskich w latach 1936-1956 w świetle danych sowieckich Od początku istnienia władzy komunistycznej na terenach dawnego imperium rosyjskiego aż do lat pięćdziesiątych nieodłącznym i jednym z najistotniejszych elementów jej działalności były masowe represje o podłożu politycznym. Objęły one również ziemie wschodnie dawnej Rzeczypospolitej, z których część znalazła się w obrębie państwa sowieckiego w wyniku pokoju ryskiego z marca 1921 roku, a inne zostały zagarnięte w latach 1939-1940. Sowieckie masowe akcje prześladowań politycznych, które dotknęły Polaków i przedwojennych obywateli polskich innych narodowości, oficjalnie nie miały charakteru narodowościowego (z niewielkim wyjątkiem), uchwały Biura Politycznego WKP(b) i Rady Komisarzy Ludowych o podejmowaniu prawie wszystkich tych akcji czy też dyrektywy NKWD o trybie ich przeprowadzania nie wskazywały bowiem narodowości jako kryterium zastosowania represji. Mimo to Polacy i obywatele polscy utworzyli jedną z najliczniejszych grup narodowościowych wśród ofiar represji sowieckich. Przeważającą część tej grupy stanowili mieszkańcy Kresów Wschodnich, zajętych przez ZSRR w 1939 roku (w terminologii sowieckiej nazywanych zachodnimi obwodami Ukraińskiej i Białoruskiej SRR). Opracowanie niniejsze poświęcone jest archiwalnym danym dokumentalnym określającym liczbę Polaków i obywateli polskich, których objęły poszczególne sowieckie akcje represyjne. W ciągu kilkudziesięciu lat powojennych znane były przede wszystkim nie dość dokładne dane, pochodzące z orientacyjnych obliczeń instytucji polskich w ZSRR w latach 1941-1943, publikowane w wydawnictwach emigracyjnych1. Przy znacznych rozbieżnościach w różnych publikacjach, liczbę obywateli polskich represjonowanych przez ZSRR po wrześniu 1939 roku szacowano na 2 miliony. Dokładniejsze dane (dotyczące także okresu wcześniejszego) stały się możliwe dopiero w ostatnich latach, po udostępnieniu części archiwalnych źródeł posowieckich, przede wszystkim materiałów NKWD-MWD ZSRR. Dane pochodzące z tych źródeł zestawione są poniżej. ' Deportacje i przemieszczenia ludności polskiej w gląb ZSRR. Przegląd piśmiennictwa, wybór i oprać. G. Doktor, K. Podhorski, T. Stalis, red. T. Walichnowski, Warszawa 1989. 974________________________________________Aleksander Gurjanow Przytoczone liczby dotyczą tylko akcji masowych, poczynając od deportacji Polaków z ówczesnych nadgranicznych obwodów Ukraińskiej SRR w 1936 roku. Wcześniejsze represje wobec Polaków w ZSRR miały znacznie mniejszą skalę i nie zostały uwzględnione w zestawieniu. Posowieckie źródła archiwalne potwierdzają znany fakt, że represje wobec Polaków pod względem chronologicznym miały charakter fal, mniej lub bardziej odrębnych kampanii czy akcji. Szacunki liczby represjonowanych w poszczególnych akcjach przytoczone są w załączonej tabeli (w zaokrągleniu do tysięcy). W akcjach tych stosowano różne rodzaje represji: - aresztowania i przetrzymywanie poszczególnych osób w więzieniach i „poprawczych obozach pracy" GUŁagu jako więźniów przebywających „pod śledztwem" oraz jako skazanych przez sądy, trybunały wojskowe i organa pozasądowe, takie jak „dwójki" i „trójki specjalne" (do 1938)2 czy Kolegium Specjalne przy NKWD-MWD ZSRR; - bezprawne przetrzymywanie w niewoli żołnierzy Wojska Polskiego jako jeńców wojennych (w latach 1939-1941); - internowanie obywateli polskich w obozach jenieckich i kontrolno-filtracyjnych NKWD-MWD ZSRR w latach 1944-1950; - deportacje, czyli przymusowe wysiedlenia dużych grup ludności w głąb ZSRR na tak zwane „osiedlenie" - w odizolowanych od ludności miejscowej „osiedlach specjalnych" (tzw. specposiołkach), zarządzanych przez specjalne komendantury NKWD, lub w kołchozach, sowchozach i osiedlach roboczych miejscowej ludności, pod „nadzór administracyjny" zwykłych terenowych organów NKWD. Różnice między poszczególnymi rodzajami represji mogły być niezbyt wyraźne pod względem rygorów i warunków bytu osób represjonowanych. Na przykład los więźnia obozu jenieckiego mógł być niewiele lżejszy od losu skazańca z „poprawczego obozu pracy", a głód i umieralność w wielu „specposiołkach" nie były mniejsze niż w GUŁagu. Jednak pod względem formalnym różnice były istotniejsze. Pierwszą z wymienionych represji stosowano do każdego represjonowanego w trybie indywidualnym, na podstawie odrębnego postanowienia o aresztowaniu i następnie imiennego wyroku sądowego lub pozasądowego, nawet jeżeli odbywało się to w ramach akcji masowej. Trzy pozostałe stosowano bez żadnego wyroku, decydowała o tym przynależność osoby represjonowanej do określonej zbiorowości, a procedura orzeczenia indywidualnego była bardzo uproszczona i sprowadzona do minimum (w przypadku jeńców z 1939 roku - do zera). 2 „Dwójki" - w 1.1937-1938 terenowe organa pozasądowe, zfożone z naczelnika zarządu NKWD i prokuratora na dany obwód lub „kraj" (ewentualnie z komisarza ludowego spraw wewnętrznych i prokuratora danej republiki autonomicznej), oraz centralna „Komisja Ludowego Komisarza Spraw Wewnętrznych ZSRR i Prokuratora ZSRR". „Trójki specjalne" - terenowe organa pozasądowe, działające jesienią 1938 r., złożone z naczelnika regionalnego Zarządu NKWD, pierwszego sekretarza regionalnego komitetu WKP(b) i regionalnego prokuratora. Zob. N.W. Pietrow, A.B. Roginskij, „Polskaja opieracja" NKWD 1937-1938 gg., [w:] Riepriessii protiw polakow i polskich grażdan Istoriczieskije sborniki „Miemoriata", wypusk I, Moskwa 1997, s. 22^13; N. Pietrow, Polska operacja NKWD, „Karta" 1993, nr 11, s. 24-43. Sowieckie represje wobec Polaków i obywateli polskich w latach 1936-1956 w świetle.. 975 Trzy pierwsze rodzaje represji zaliczały się do środków pozbawienia wolności, a czwarty - do środków ograniczenia wolności. Najbrutalniejszy - pozbawienie życia przez rozstrzelanie - stosowany był nie tylko w trybie indywidualnym na mocy imiennego wyroku orzekającego karę śmierci, lecz także w trybie zbiorowym w wyniku decyzji o „likwidacji" całych wielkich grup osób uwięzionych. Taki zbiorowy tryb zagłady bez uzasadnionego prawnie wyroku indywidualnego zastosowano wobec jeńców obozów w Starobielsku, Kozielsku i Ostaszkowie oraz niektórych kategorii osób przetrzymywanych w więzieniach zachodnich obwodów Ukraińskiej i Białoruskiej SRR w 1940 roku, a także w czasie ewakuacji tych więzień po napaści Niemiec na ZSRR 22 czerwca 1941 roku. Ponieważ osoby rozstrzelane należały do ogółu aresztowanych lub zabranych do niewoli podczas tej czy innej akcji represyjnej, w tabeli nie wyodrębniono dla nich osobnej rubryki. Dwie najwcześniejsze wielkie akcje represyjne zostały przeprowadzone przed 1939 rokiem i ogarnęły Polaków - obywateli lub mieszkańców ZSRR. Pierwsza - to deportacja w 1936 roku z nadgranicznych obwodów Ukrainy (głównie kamienieckiego, winnic-kiego i żytomierskiego) do Kazachstanu. Z dokumentów archiwalnych opublikowanych przez Nikołaja Bugaja3 wynika, że deportowano wtedy 36 tysięcy Polaków. I był to jedyny przypadek, kiedy oficjalnie zastosowano kryterium narodowości polskiej (ale również i niemieckiej), a nie kryteria społeczno-polityczne: uchwała nr 776-ł20ss Rady Komisarzy Ludowych ZSRR z 28 kwietnia 1936 roku zarządzała wysiedlenie 15 tysięcy rodzin polskich i niemieckich. Deportowani w 1936 roku do Kazachstanu Polacy zostali oficjalnie „zdjęci z ewidencji specosiedlenia" i zwolnieni spod nadzoru administracyjnego dopiero uchwałą nr 32 Centralnego Komitetu KPZR ze stycznia 1956 roku (ale bez prawa powrotu do poprzednich miejsc zamieszkania oraz bez zwrotu mienia skonfiskowanego podczas wysiedlenia)4. Druga z przedwojennych fal represji to „operacja polska", która była częścią składową wielkiego terroru lat 1937-1938, zwanego też wielką czystką. Akcję tę omówimy na podstawie opracowania Nikity Piętrowa i Arsienija Rogińskiego5. Formalnie wielka czystka realizowana była na podstawie tzw. kułackiego rozkazu NKWD nr 00447, skierowanego przeciw „wrogim elementom" (byłym „kułakom", kontrrewolucjonistom, duchowieństwu, członkom dawnych partii politycznych), oraz rozkazów inicjujących „operacje narodowościowe", wśród których największa i najważniejsza była „operacja polska". Tak zwany rozkaz polski NKWD (nr 00485 z 11 sierpnia 1937 roku) nakazywał 3 N.F. Bugaj, Ł. Beria-J. Stalinu: „Soglasno Waszemu ukazaniju...", Moskwa 1995. 4 N.F. Bugaj, Dieportacja poliakow, „Obozriewatiel-0bserver. Informacjonno-analiticzieskij żurnał" 1994, nr 10-11, s. 161-173. 5 N.W. Pietrow. A.B. Roginskij, „Pohkaja opieracja"NKWD 1937-1938 gg., [w:] Riepriessii.....s. 22^3. 976 Aleksander Gurjanow aresztowanie w całym Związku Radzieckim członków jakoby nadal działającej Polskiej Organizacji Wojskowej (POW), następnie wszystkich Polaków - byłych jeńców wojennych, którzy pozostali w ZSRR z własnej woli po wojnie polsko-radzieckiej lat 1919-1920, a także wszystkich tych, którzy w poprzednich latach nielegalnie przeszli przez granicę polsko-radziecką i zamieszkali w ZSRR, emigrantów politycznych i osoby przybyłe w poprzednich latach z Polski w ramach akcji wymiany więźniów politycznych, byłych członków PPS i innych partii, aktywistów polskich rejonów na terenie ZSRR („Marchlewszczyzny" i „Dzierżyńszczyzny") oraz członków ich rodzin. Część aresztowanych była skazywana przez Kolegium Specjalne przy NKWD ZSRR i Kolegium Wojskowe Sądu Najwyższego ZSRR, ale znaczna większość - przez dwójki w „trybie albumowym" i następnie przez specjalne trójki - „taśmowo", bez jakiegokolwiek przewodu sądowego, wyłącznie na podstawie krótkiej notatki służbowej śledczego, który wnosił o zaliczenie aresztowanego do jednej z dwóch kategorii: pierwszej, przeznaczonej do rozstrzelania, albo drugiej - do umieszczenia w łagrze. Ogółem w trakcie wielkiej czystki w ZSRR aresztowano 1,6 miliona osób, w tym 144 tysiące, czyli 9 %, to aresztowani w „operacji polskiej" na mocy rozkazu nr 00485, z których 140 tysięcy osób skazano i z czego 111 tysięcy (79 %) rozstrzelano. Ilu było wśród nich mieszkańców dawnych ziem wschodnich Rzeczypospolitej, należących do ZSRR od 1921 roku? Wykorzystane przez Piętrowa i Rogińskiego materiały źródłowe nie dają odpowiedzi na to pytanie, umożliwiają tylko wyodrębnienie liczb represjonowanych w ramach „operacji polskiej" w całej Białoruskiej SRR - prawie 21 tysięcy osób, w tym 18,5 tysiąca rozstrzelanych, i w całej Ukraińskiej SRR - prawie 60 tysięcy osób, w tym prawie 35 tysięcy rozstrzelanych. Nie wszyscy aresztowani z rozkazu nr 00485 byli Polakami, ale Polacy znaleźli się wśród ofiar pozostałych operacji wielkiej czystki - „kułackiej" i innych operacji „narodowościowych". Pietrow i Rogiński szacują liczbę Polaków represjonowanych w ciągu 1,5 roku wielkiej czystki na 118-123 tysiące osób. Dolna granica tego szacunku figuruje w tabeli obok liczby aresztowanych z rozkazu nr 00485. Spis ludności z 1937 roku wykazał wśród mieszkańców ZSRR 636 tysięcy Polaków, z czego wynika, że w latach 1937-1938 rozstrzelano lub umieszczono w łagrach prawie 1/5 z nich (wliczając nieletnich). Wydaje się oczywiste, że członkowie Komunistycznej Partii Polski (KPP) i pracownicy Kominternu mogli stanowić tylko stosunkowo niewielki odsetek stukilkudziesięciotysięcznej rzeszy polskich ofiar wielkiej czystki, gdyż cała KPP nieco wcześniej (w 1935 roku) liczyła zaledwie 7 tysięcy członków6, a nie wszyscy z nich znaleźli się w ZSRR i zostali represjonowani. Inessa Jażbo-rowska podaje, że w 1935 roku w ZSRR znajdowało się około 5 tysięcy komunistów polskich, z czego 2 tysiące przeszło do WKP(b), oraz że represjom poddano 3 tysiące Partie komunistyczne i robotnicze świata. Zarys encyklopedyczny, red. H. Sobieski [i in.], Warszawa 1978, s. 111. Sowieckie represje wobec Polaków i obywateli polskich w latach 1936-1956 w świetle..._______977 członków KPP7. Prawdopodobnie udział dawniejszych członków WKP(b) wśród represjonowanych Polaków też nie był duży, a znaczną większość stanowić musieli bezpartyjni. Po 17 września 1939 roku po raz pierwszy masowe represje sowieckie objęły obywateli innego państwa. Wśród nich najwcześniejsza fala - to żołnierze Wojska Polskiego, wzięci do niewoli i bezprawnie umieszczeni w specjalnie utworzonych obozach jenieckich, mimo że nie walczyli z Armią Czerwoną. Przytoczone w niniejszym zestawieniu dane o tej fali pochodzą z pracy Natalii Lebiediewej8. Do niewoli sowieckiej zabrano około 240-250 tysięcy żołnierzy polskich, ale w ciągu pierwszych 2 miesięcy znaczną większość zwolniono lub przekazano stronie niemieckiej, tak że według stanu z l grudnia 1939 roku w obozach jenieckich NKWD ZSRR pozostało ich 39 tysięcy, w tym 15 tysięcy uwięzionych w obozach w Starobielsku, Kozielsku i Ostaszkowie, przyszłych ofiar zagłady znanej jako zbrodnia katyńska. Po dodaniu około 5 tysięcy żołnierzy, internowanych w 1939 roku na Litwie i Łotwie, przeniesionych latem 1940 roku do obozów jenieckich NKWD, otrzymamy umieszczoną w tabeli liczbę 44 tysięcy jeńców, których pobyt w niewoli sowieckiej był długotrwały (ponad 3 miesiące). Jednocześnie rozpoczęła się inna akcja, trwająca aż do czerwca 1941 roku - masowe aresztowania wśród ludności polskich Kresów Wschodnich, zagarniętych przez ZSRR. Ze sprawozdawczości Głównego Zarządu Bezpieczeństwa Państwowego (jednego z najważniejszych pionów NKWD), opracowanej przez Olega Gorłanowa i Arsienija Rogiń-skiego9, wynika, że pod zarzutem dokonania „przestępstw kontrrewolucyjnych" na terenach zajętych we wrześniu 1939 roku aresztowano do czerwca 1941 roku łącznie 108 tysięcy osób, w tym ponad 42 tysiące w zachodnich obwodach Białoruskiej SRR (białostockim, brzeskim, pińskim, baranowickim i wilejskim), i niemal 66 tysięcy w zachodnich obwodach Ukraińskiej SRR (drohobyckim, lwowskim, stanisławowskim, tarnopol-skim, wołyńskim i równeńskim). Należy dodać do nich tych aresztowanych od lipca 1940 roku na Litwie, którzy przed wrześniem 1939 byli obywatelami polskimi. W ten sposób otrzymamy szacunkowo około 110 tysięcy aresztowanych w latach 1939-1941 na Kresach Wschodnich. Liczba ta nie obejmuje tzw. aresztowanych w ramach deportacji majowo-czerwcowej 1941 roku, w niniejszym zestawieniu są oni uwzględnieni w szacunkach, dotyczących akcji wysiedleńczych. Z liczby 110 tysięcy osób aresztowanych w latach 1939-1941 na Kresach Wschodnich około 1200 osób skazano na karę śmierci (być może więcej, bo ze sprawozdawczości statystycznej nie sposób wyodrębnić tych aresztowanych w zachodnich obwodach Białoruskiej i Ukraińskiej SRR, których skazy- 7 I.S. Jażborowska, Wyrabotka stratiegii antifaszistskoj bor'by i riepriessirowanije jejo polskich uczestników, [w:] Polskaja ssylka w Rossii X1X-XX wieków: riegionalnyje centry, red. R.M. Walejewa i LI. Szarifżanowa, Kazań 1998, s. 260-261. 8 N.S. Lebiediewa, Katyń. Priestuplenje protiw cziełowiecziestwa, Moskwa 1994. 9 O.A. Gorlanow, A.B. Roginskij, Ob ariestach w zapadnych obtastiach Bieiorussii i Ukrainy w 1939-1941 gg., [w:] Riepriessii..., s. 77-113. 978 Aleksander Gurjanow wano we wschodnich obwodach obu republik i w głębi ZSRR), 7305 osób rozstrzelano bez sądu - na mocy „katyńskiej" decyzji Biura Politycznego WKP(b) z 5 marca 1940 roku10 oraz co najmniej 10 tysięcy osób rozstrzelano w pierwszych tygodniach po napadzie Niemiec na ZSRR 22 czerwca 1941 roku, w trakcie ewakuacji więzień, w tym około tysiąca osób - z więzień zachodnich obwodów Białorusi i ponad 9 tysięcy -z więzień zachodnich obwodów Ukrainy (według niepełnych danych z archiwalnej dokumentacji Wojsk Konwojowych i Zarządu Więziennictwa NKWD ZSRR)11. Najbardziej masowym rodzajem represji radzieckich w latach 1939-1941 były deportacje ludności w głąb ZSRR. W tym okresie NKWD na polecenie Biura Politycznego Komitetu Centralnego WKP(b) i Rady Komisarzy Ludowych ZSRR zrealizowało 4 takie akcje. Osoby wywiezione w każdej z tych akcji utworzyły w ewidencji NKWD odrębne kategorie zesłańców. Największa była pierwsza wywózka, przeprowadzona 10 lutego 1940 roku. Wysiedlono wtedy około 140 tysięcy osób (około 51 tysięcy - z zachodnich obwodów Białorusi i około 89 tysięcy - z zachodnich obwodów Ukrainy) - rodziny osadników wojskowych, pracowników służby leśnej i innych przedstawicieli ludności wiejskiej. Umieszczono ich w izolowanych „specposiołkach" NKWD na północy Rosji europejskiej, na Uralu i w Syberii. Ta kategoria uzyskała w oficjalnej terminologii NKWD nazwę zbiorczą „specpie-riesielency-osadnicy". Następnie 13 kwietnia 1940 roku odbyła się wywózka rodzin osób represjonowanych już wcześniej - przetrzymywanych w obozach jenieckich i w więzieniach. Decyzja Politbiura o ich wywózce o 3 dni wyprzedziła „katyńską" decyzję z 5 marca 1940 roku 0 rozstrzelaniu 15 tysięcy jeńców z obozów w Starobielsku, Kozielsku i Ostaszkowie oraz 11 tysięcy aresztowanych, umieszczonych w więzieniach zachodniej Ukrainy i zachodniej Białorusi. Ta kategoria deportowanych, zwana „zesłańcami administracyjnymi" 1 „członkami rodzin represjonowanych", liczyła 61 tysięcy osób (około 29-30 tysięcy z zachodnich obwodów Białorusi i około 31-32 tysiące z zachodnich obwodów Ukrainy), wywiezionych do Kazachstanu i umieszczonych tam pod nadzorem NKWD wśród ludności miejscowej. 29 czerwca 1940 roku NKWD zrealizowało trzecią deportację - wywieziono 78-79 tysięcy osób (około 25 tysięcy z zachodnich obwodów Białorusi i ponad 53 tysiące z zachodnich obwodów Ukrainy) - uchodźców z terenów centralnej Polski, okupowanych przez Niemcy. Deportowanych uchodźców umieszczono w „specposiołkach" 111 Katyń. Dokumenty ludobójstwa. Dokumenty i materiały archiwalne przekazane Polsce 14 października 1992 r. Warszawa 1992, s. 43. Nie można wykluczyć możliwości, że liczba rozstrzelanych wiosną 1940 r. więźniów z więzień zachodnich obwodów Białoruskiej i Ukraińskiej SRR w rzeczywistości sięgała 11 tysięcy - liczby figurującej w decyzji Biura Politycznego z 5 III 1940 r. 11 A. Kokurin, Ewakuacja więzień w dokumentach Zarządu WifziennictH Zgodnie z procedurą „podejmowania" decyzji w ZSRR sprawy omawianego przesiedlenia znalazły się także w przyjętej 18 listopada 1940 roku uchwale nr 1048 Lwowskiego Obwodowego Komitetu Wykonawczego „O przesiedleniu gospodarstw chłopskich obwodu lwowskiego z ziem wywłaszczonych na rzecz specjalnego przeznaczenia"18. Powtórzono w niej decyzję władz wyższych szczebli o wysiedleniu 2500 gospodarstw w terminie do l lutego 1941 roku. Pełnomocnikiem obwodowym ds. tego przesiedlenia mianowano zastępcę szefa Lwowskiego Obwodowego Komitetu Wykonawczego, P.A. Jacyka. Odpowiednich pracowników administracji obwodowej zobowiązano do wyjazdów w teren, gdzie mieli zajmować się pracą organizacyjną i „wyjaśniającą" (uściślenie spisów wysiedleńców, informowanie o miejscu osiedlenia i o ulgach dla przesiedleńców, ewidencja majątku chłopskiego zgłoszonego do zabrania na południe). 18 DAŁO. f. R-221, op. l, d. 179, k. 64-65. Przesiedlenie części ludności z obwodu lwowskiego do Mołdawii na przełomie lat 1940/1941 999 Zabudowania mieszkalne i gospodarcze, które wysiedlana ludność musiała pozostawić bez jakiegokolwiek odszkodowania, przechodziły do dyspozycji władz administracyjnych (w nowych miejscach osiedlenia miała otrzymać je bezpłatnie). Zorganizowanie obsługi medycznej osób wyjeżdżających do Mołdawii zlecono Tregubowi, zastępcy szefa Obwodowego Wydziału Zdrowia, zaś opieki weterynaryjnej nad zwierzętami w czasie ich przewożenia - Majbarodzie, naczelnikowi Obwodowego Wydziału Rolnego. O zapewnienie w podróży zaopatrzenia przesiedleńców w żywność i w artykuły pierwszej potrzeby miał zadbać Doroszczuk, zastępca szefa Obwodowego Wydziału Handlu. Natomiast za terminowe podstawienie odpowiednio wyposażonych i ocieplonych wagonów - zgodnie z zamówieniem pełnomocnika Jacyka - odpowiadał Szachraj, naczelnik Lwowskiej Kolei. Na szczeblu republikańskim w Kijowie za przesiedlenie rolnicze gospodarstw chłopskich m.in. z obwodów lwowskiego i wołyńskiego do obwodu akermańskiego odpowiadał Wydział Przesiedleńczy przy RKL USRR. W praktyce jego rola sprowadzała się głównie do instruowania wyznaczonych w obwodach pełnomocników przesiedleńczych oraz do kontroli i koordynacji ich poczynań. O przebiegu akcji należało bowiem codziennie informować wydział. Co więc należało zrobić w terenie? Przede wszystkim sporządzić spisy gospodarstw chłopskich z ziem wywłaszczonych na potrzeby armii. Ponadto trzeba było zorganizować ogólne zebrania osób podlegających przesiedleniu i poinformować je o planowanej akcji oraz ulgach, jakie w związku z nią przyznało im państwo. Jeśli zainteresowani wyrażaliby życzenie wcześniejszego zapoznania się z przewidywanymi miejscami osiedlenia, należało im to umożliwić. Zalecano, by w takiej sytuacji delegować do obwodu akermańskiego po 2-3 osoby ze wsi. Dobór owych przedstawicieli nie mógł być przypadkowy. Trzeba było bowiem wytypować „aktywnych, pewnych ludzi", którzy po powrocie potrafiliby „prawidłowo" poinformować o miejscach nowego osiedlenia. Planując akcję przesiedleńczą, należało uwzględnić przewóz możliwie dużej liczby gospodarstw przed nastaniem zimy. Czas pokazał, że było na to zdecydowanie za późno i praktycznie stało się nierealne. Zamówienia na tabor kolejowy, kierowane do Urzędu Przesiedleńczego w Kijowie, powinny były zawierać nazwę stacji początkowej oraz liczbę wagonów z określeniem ich przeznaczenia (dla ludzi, dla zwierząt, na mienie przesiedleńcze)19. Według stanu na 26 listopada 1940 roku z dziesięciu rejonów północno-zachodnich obszarów obwodu lwowskiego planowano przesiedlić prawie 12 tysięcy osób (tab. 1). Przeważnie były to rodziny wielodzietne. 19 Ibidem, k. 5. Przesiedlenie części ludności z obwodu lwowskiego do Mołdawii na przełomie lat 1940/1941 1001 zobowiązana podać dane m.in. o wykształceniu, narodowości, przynależności partyjnej(!), sytuacji społecznej, pracy zawodowej, miejscu zatrudnienia, o dotychczasowej karalności oraz o rodzaju i wielkości dobytku, który każde gospodarstwo zamierzało zabrać ze sobą do Mołdawii. Oprócz tego należało podać informacje o członkach rodziny wspólnie przesiedlających się na południe. Nie zabrakło też miejsca na „Uwagi służbowe", w których m.in. szef rady wiejskiej opiniował każde podanie (np. nie oponując przeciwko przesiedleniu!), a lekarz odnotowywał odbycie obowiązkowych zabiegów medycznych. W końcu listopada 1940 roku były już sporządzone bardzo szczegółowe spisy gospodarstw, przewidzianych do wysiedlenia. Opracowano je według rejonów, rad wiejskich i wsi (przysiółków, chutorów). Zawierały imię i nazwisko głowy rodziny, liczbę członków rodziny (w tym zdatnych do pracy), nazwę najbliższej stacji kolejowej oraz wymieniały rodzaj i rozmiary majątku, które każde gospodarstwo zabierało ze sobą do Mołdawii. M.in. na przykładzie rejonu sieniawskiego można to podać bardzo dokładnie22. Wysiedleniu z siedmiu tamtejszych wsi podlegało 406 małorolnych gospodarstw, które zajmowały podówczas zaledwie 834,07 ha ziemi. Spośród 1935 przesiedleńców jako zdolni do pracy zadeklarowało się 938 osób (48,5%). Na południe zamierzano zabrać: 272 konie, 590 krów, 131 cieląt, 7 owiec i kóz, 34 świnie, 2379 cetnarów zboża konsumpcyjnego i mąki, 657 cetnarów ziaraa-furażu, 1115 cetnarów warzyw, 6438 cetnarów siana i słomy, 6150 cetnarów ziemniaków oraz 593,5 cetnarów domowych rzeczy. Przeliczając te dane na jedno gospodarstwo, widać, że owego „majątku" zabierano w praktyce niewiele. Podobnie było w innych rejonach. Ale potem nawet ten skromny dobytek okazał się niemal na wagę przeżycia23. Odrębne zestawienia, podpisane przez szefów rejonowych komitetów wykonawczych i sekretarzy partii, zawierały informacje o rozmiarach ozimych upraw (pszenicy i żyta), które należały do przesiedleńców. Niektóre takie wykazy obejmowały też uprawy koniczyny lub traw. Dane te stały się podstawą do oszacowania wartości ozimin, pozostawionych przez wyjeżdżających do Mołdawii, i do zrekompensowania im tego w nowym miejscu osiedlenia. Ich obsiane oziminami pola zostały następnie częściowo przejęte przez kołchozy. W sprawie tej jeszcze przed nadejściem wiosny 1941 roku decydowały na wspólnych posiedzeniach rejonowe rady i instancje partyjne, kierując się chęcią organizacyjno-eko-nomicztiego wzmocnienia nowo utworzonych kołchozów2*. Rozdział obsianych ziem chłopskich z rejonu Mosty Wielkie przedstawia tab. 2. 22DALO, f. R-221, op. l, d. 182, k. 1-13. 23 Ojciec Stanisław Skudrzyk, odbywający w 1942 r. duszpasterską podróż-wizytację po miejscach osiedlenia przesiedleńców z lwowskiego, zanotował: Kiedy bolszewicy wywozili ludzi z wiosek wschodniej Małopolski do wsi besarabskich, stawiali im do dyspozycji wagon kolejowy na dwie rodziny i pozwolili zabrać ze sobą wszystko, co posiadali: meble, pszenicę, żyto, słoninę, bydło domowe (...) To było ich szczęściem, bo tym żyli całe dwa lata. Wreszcie zapasy zacięły się wyczerpywać i głód zaczął zaglądać im w oczy, a z głodem choroby. S. Skudrzyk, 50 lat w Zakonie, Hamburg 1968, s. 79. 24 DAŁO, f. R-221, op. l, d. 182, k. 18. Wobec tego, że do Mołdawii przesiedlano całe kołchozy (tj. kołchoźników) Przesiedlenie części ludności z obwodu lwowskiego do Mołdawii na przełomie lat 1940/1941____1003 Dobór kandydatów na naczelników transportów zlecono rejonowym władzom administracyjnym na obszarach wysiedlenia. Ich propozycje personalne podlegały zatwierdzeniu przez administrację obwodową. Ważną sprawą było ustalenie stacji wysiadania i miejsc osiedlenia w obwodzie akermańskim. Zadanie to zlecono pełnomocnikowi Lwowskiego Obwodowego Komitetu Wykonawczego Bugrymowi, który na początku grudnia 1940 roku wyjechał tam z grupą przedstawicieli wysiedleńców, pragnących poznać przyszłe tereny ich zamieszkiwania. Następnie stał się on reprezentantem obwodu lwowskiego przy Wydziale Przesiedleńczym Izmailskiego Obwodowego Komitetu Wykonawczego. Uściślenia wniesione na miejscu do spisu kolonii osiedlenia spowodowały pewne korekty w planie rozmieszczenia przesiedleńców w obwodzie izmailskim. Ponadto wynikały one również z faktu, że z rejonu niemirowskiego trzeba było wysiedlić o 72 gospodarstwa więcej niż wcześniej planowano, zaś z rejonu horynieckiego o 19 więcej. Brakujące dla nich domy należało zapewnić w porozumieniu z Izmailskim Obwodowym Komitetem Wykonawczym25. W końcu listopada 1940 roku komendant lwowskiego poligonu artyleryjskiego, mjr Kałenyczenko, zwrócił się do nowego szefa Lwowskiego Obwodowego Komitetu Wykonawczego, P.A. Tymczenki, o niezwłoczne wysiedlenie z terenu poligonu reszty tych gospodarstw, które powinny były opuścić go zgodnie z uchwałą nr 41s z 13 lutego 1940 roku26. Chodziło o 270 gospodarstw chłopskich z rejonów: janowskiego, niemirowskiego oraz żółkiewskiego. Równocześnie za bezwzględnie konieczne uznał wysiedlenie kolejnych 523 gospodarstw, które klinem wcinały się w teren poligonu i przez to przeszkadzały wojsku w prowadzeniu bezpiecznych strzelań. Były to gospodarstwa w rejonach: janowskim (wieś Were-szczyca - 176 gospodarstw, wieś Zajazd - 51 gospodarstw), niemirowskim (Kurniki - 286) oraz żółkiewskim (Chytrejki - 10 gospodarstw na południe od drogi Manierów-Krechów)27. Te żądania wojska zostały w większości uwzględnione. Oto bowiem w uzupełnieniu własnej uchwały nr 41s z 13 lutego 1940 roku RKL USRR i Biuro Polityczne KC KP(b)U postanowiły 30 grudnia 1940 roku o dodatkowym przydziale ziemi na potrzeby poligonu artyleryjskiego Kijowskiego Specjalnego Okręgu Wojskowego w obwodzie lwowskim28, przyznając przylegające do jego strefy 2997 ha (w tym 997,9 ha gruntów ornych, 1717 ha lasów i 282,8 ha łąk). Oznaczało to wywłaszczenie 462 gospodarstw, w tym 286 we wsi Kurniki, 100 - we wsi Wereszczyca oraz 76 we wsi Zajazd. Administrację obwodu lwowskiego zobowiązano do tego, by wyjaśniła gospodarzom z wyszczególnionych wiosek konieczność przekazania przez nich ziemi „na specjalne potrzeby państwowe". Przesiedlenie miało zostać przeprowadzone do l lutego 1941 roku 25 DAŁO, f. R-221, op. l, d. 179, k. 48. 26Ibidem, k. 54. : !: ,..;,.i:,„.. . 21 Ibidem, k. 55. , '' '" ' ''"'' ' "''"" 28 CDAHOU, f. l, op. 16, d. 20, k. 283-284. Przesiedlenie części ludności z obwodu lwowskiego do Mołdawii na przełomie lat 1940/1941____1005 wiązują przy ustalaniu liczby wagonów dla przesiedleńców29. Określił je Zarząd Lwowskiej Kolei, korzystając z doświadczeń poprzednich przesiedleń. Norma załadunku na jeden wagon wynosiła: ludzi - 25-30 osób; koni lub krów - 8 sztuk; świń - 20 sztuk; cieląt - 10 sztuk; owiec - 50 sztuk; domowych rzeczy - 8 ton; zboża, mąki - 12 ton; furmanek - 12 sztuk. Nie przewidywano natomiast dodatkowej powierzchni na drobny sprzęt rolniczy (pługi, brony itp.), zalecając ulokowanie go na furmankach. Większe maszyny rolnicze (np. konne młockarnie, ręczne i konne sieczkarnie) miały być transportowane na odkrytych wagonach-platformach. Jeden wagon w każdym transporcie przewidziany był dla obsługi przewożonych osób (naczelnik eszelonu, felczer, pracownik kiosku-sklepiku). Zapotrzebowanie na tabor kolejowy dla przewidywanej liczby przesiedleńców określili wspólnie Bajdun, naczelnik służby towarowej Kolei Lwowskiej, Szaposznikow, naczelnik służby umów i regulaminów tejże kolei oraz pracownicy Obwodowego Komitetu Wykonawczego i przedstawiciele RKL USRR. Z ich wyliczeń wynikało, że do przewiezienia wysiedleńców z obwodu lwowskiego potrzeba było ogółem 2142 wagony, w tym 487 wagonów towarowych z piecykiem (tiepluszek), 853 do przewozu zwierząt, 671 krytych wagonów do przewozu ładunków oraz 131 platform na sprzęt rolniczy. Grafik przewidywał rozpoczęcie przewozów 10 grudnia 1940 roku, zaś ich zakończenie - już 5 stycznia 1941 roku, czyli na długo przed terminem określonym w decyzji republikańskich władz Ukrainy (l lutego)30. Plany te uległy jednak zmianom, w rezultacie czego wyjazdy transportów na południe przesunięto na styczeń 1941 roku (tab. 4). W każdym rejonie wysiedlenia należało sprawdzić (wspólnie z naczelnikiem stacji wsiadania), czy określona przez władze obwodowe liczba wagonów rzeczywiście wystarczy na zabranie ludzi i ich mienia. Jeśli okazywało się, że nie - należało powiadomić o tym 4-5 dni przed planowanym terminem odjazdu Obwodowy Komitet Wykonawczy, który powinien był dokonać odpowiednich korekt zamówienia. J 18, a następnie 29 grudnia 1940 roku Jacyk, obwodowy pełnomocnik przesiedleńczy, przesłał szefom rejonowych komitetów wykonawczych szczegółowe informacje o tym kiedy, skąd, w jakiej liczbie, dokąd i w jakich wagonach odbywać się będzie z ich terenu przesiedlenie na południe USRR (zbiorcze zestawienie tych danych zawiera tab. 4). Równocześnie polecił, by najpóźniej 5 dni przed terminem wyjazdu transportów skontaktować się z naczelnikiem stacji wsiadania w sprawie zamówienia wagonów, trybu ich podstawiania i techniki załadunku. 29 DAŁO, f. R-221, op. l, d. 179, k. 29. 30 Ibidem, k. 21. Przesiedlenie części ludności z obwodu lwowskiego do Mołdawii na przełomie lat 1940/1941 1007 O szczegółach akcji wysiedleńczej, warunkach przejazdu na południe oraz o przebiegu osiedlenia w Mołdawii brakuje bezpośrednich przekazów w przestudiowanych źródłach. Materiał pamiętnikarsko-wspomnieniowy oraz archiwalia dostępne w Polsce, a dopiero od niedawna wykorzystywane do opisu sytuacji ludności przesiedlonej z obwodu lwowskiego do Mołdawii31, nie dotyczą jednak początku 1941 roku, kiedy akcję tę przeprowadzono. Ukazują one dramatyczne położenie przesiedleńców niemal półtora roku później -już w zmienionej sytuacji polityczno-militarnej na tamtym terenie. Utrwaliły obraz z czasu, kiedy Mołdawia - po wybuchu wojny niemiecko-radzieckiej - znów znalazła się pod władzą rumuńską. Ze wspomnień ojca Skudrzyka wynika, że przesiedleńcy przebywali wówczas w koloniach: Amara, Aninoasa (Anincasa?), Borodino Nou, Borodino Yechi, Capraria, Cle-asnita Nou, Cleasnita Yeche, Filipovca, Furatovca, Hoffnungstal (Homungstal?), Simso-doca, Tumurca32. Jeśli chodzi o skład narodowościowy przesiedleńców, to na razie brak jest szczegółowych danych. Z dostępnych fragmentarycznych przekazów można sądzić, że zdecydowanie dominował element ukraiński. Polaków było w tej grupie przesiedleńców stosunkowo niewielu - w granicach 1/3. Po ataku w czerwcu 1941 roku sił niemieckich i ich sprzymierzeńców na ZSRR pewna część obywateli polskich zdecydowała się na wyjazd z Mołdawii do Małopolski Wschodniej. W 1942 roku starania o powrót wysiedleńców np. do rodzinnych Kurnik i na Jarosławszczyznę próbowano załatwić już oficjalnie, angażując w tym celu m.in. metropolitę hr. Andrzeja Szeptyckiego oraz Ukraiński Centralny Komitet we Lwowie. Pozwolenie na przeniesienie się z Rumunii do Galicji lub Generalnego Gubernatorstwa mógł formalnie wydać gubernator (Wydział Paszportowy) właściwego dla miejsca przyszłego osiedlenia dystryktu. Utrzymanie dotychczasowej funkcji poligonu lwowskiego przez nowych okupantów czyniło starania i kwestię powrotu wysiedleńców beznadziejną już na samym wstępie. Teoretycznie istniała szansa na wjazd do Galicji tych rolników, którzy mieli zapewnioną tam pracę lub przydział gospodarstwa (po Żydach oraz po polskich lub niemieckich kolonistach)33. W praktyce na rozstrzygnięcie sprawy ewentualnego legalnego powrotu do stron ojczystych przyszło czekać aż do zakończenia działań wojennych i uregulowań repatriacyjnych. 31 Zob, np. publikacje T. Dubickiego i E. Kowalskiej [w:] Polacy w Motdawii, Lublin 1995. 32 AAN, Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej Rządu RP w Londynie, 129, k. 44; S. Skudrzyk, op.cit., s. 84-93. 33 Deportaciji..., 1.1, s. 175. • Stanisław Alemndrowicz (Toruń) Zesłańcy polscy zmarli w Majkainie-Zołoto : (marzec 1940-wrzesień 1941). Przyczynek do określenia wskaźnika zgonów specpieresieleńców Problematyka represji sowieckich na zajętych po 17 września 1939 roku wschodnich ziemiach Polski przez równe pół wieku, do jesieni 1989 roku, nie istniała w zbiorowej świadomości historycznej PRL. Czytelnik krajowy dość skutecznie odcięty był od publikacji emigracyjnych, a „Sybiracy", którzy przeżyli, na ogół ukrywali swoje przejścia i zagładę najbliższych, powodowani zwyczajnym strachem i niechęcią do wspomnień, które wciąż im ciążyły. Odmienną sytuację w warunkach emigracyjnych charakteryzuje Janina Kowalska: W cieniu literatury okupacji [niemieckiej - S.A.] i kacetów zamiera piśmiennictwo „sowieckie". Saga lagrów, bydlęcych wagonów i tysięcy rodzin wleczonych w jasyr XX wieku, wymarłych lub zdziesiątkowanych, czyli - jak to ładnie pisano w Polsce ludowej - uciekinierów przed faszystami, których gościnnie przygarnął Związek Radziecki. Rok 1989 i następne dziesięciolecie przyniosły czytelnikom w Polsce dostęp do literatury emigracyjnej (często w reedycjach) i ogromną liczbę nowych publikacji. Są wśród nich wspomnienia zesłańców i więźniów łagrów, a także pierwsze próby przedstawienia całej problematyki2. Przynoszą one wiele informacji o tragicznych warunkach materialnych, w jakich znalazły się setki tysięcy zesłanych na północ europejskiej Rosji, Syberię i do Kazachstanu. Wszystkie informacje o ogromnej liczbie zgonów trudno jednak ująć statystycznie. Mamy bowiem do czynienia z relacjami jednostkowymi, czę- 1 J. Kowalska, Moje uniwersytety, Londyn 1971, s. 60. Cytuję za Z.S. Siemaszko, O Polakach w ZSRR, „Zeszyty Historyczne" (Paryż) 1975, z. 31, s. 171. 2 Jako przykład wymienię tylko: Z.S. Siemaszko, W sowieckim osaczeniu, 1939-1943, Londyn 1991; S. Ciesielski, G. Hryciuk, A. Srebrakowski, Masowe deportacje radzieckie w okresie II wojny światowej, Wrocław 1994; A. Głowacki, Sowieci wobec Polaków na Ziemiach Wschodnich II Rzeczypospolitej 1939-1941, Łódź 1998; Wschodnie losy Polaków, red. S. Ciesielski, Wrocław 1997. Szczególnie cenne wprowadzenie do omawianej problematyki, z krytycznym przeglądem literatury, daje zamieszczony w tym ostatnim wydawnictwie artykuł: S. Ciesielski, Masowe deportacje z Ziem Wschodnich II Rzeczypospolitej w latach 1940-1941 i losy deportowanych. Uwagi o stanie badań (s. 85-116). Duże znaczenie ma opracowanie: S. Ciesielski, Polacy w Kazachstanie w latach 1940-1946. Zesłańcy lat wojny, Wrocław 1996. Zesłańcy polscy zmarli w Majkainie-Zototo (marzec 1940-wrzesień 1941) 1009 sto spisanymi po wielu latach. Nic dziwnego, że wciąż brakuje prób metodycznego oszacowania ogólnej liczby zgonów w latach 1940-1941 - przed „amnestią", w wyniku której obywatele polscy z sowieckich specpieresieleńców (tak właśnie określano tam i wtedy wszystkich obywateli polskich deportowanych w 1940 roku; określenie admini-stratiwno wyslanny przyjęte w naszej literaturze w odniesieniu do ofiar deportacji kwietniowej, raczej nie było znane) zmienili się na niespełna dwa lata w wolnych obywateli sojuszniczego kraju - Rzeczypospolitej Polskiej. Tylko fragmentarycznie cytowane bywają źródła, pochodzące z archiwów NKWD, informujące o śmiertelności zesłańców w latach 1940-1941. ; Wypada wspomnieć, że zarówno ogólna liczba deportowanych, jak i zmarłych na wygnaniu wciąż są dyskusyjne, choć w miarę upływu czasu ulegają korektom w dół. Pierwsze próby obliczeń szacunkowych, jeszcze przed zakończeniem wojny, określały liczbę deportowanych przez NKWD obywateli polskich na ok. 980 tysięcy, 990 tysięcy czy 1050 tysięcy, nie licząc jeńców wojennych, więźniów i łagierników, robotników zwerbowanych do pracy i rekrutów wcielonych do Armii Czerwonej. Opracowania nowsze przyjmują znacznie mniejszą liczbę. Na podstawie zbadanych przez Aleksandra Gurjanowa sprawozdań Wojsk Konwojowych NKWD, które realizowały wszystkie kolejne deportacje, szacuje się ją na około 340 tysięcy osób3. , Aktualnie za „ostatnie słowo" nauki mogą być uznane szacunki Andrzeja Paczko-wskiego w opracowanym przezeń rozdziale Czarnej księgi komunizmu, której demaskatorski charakter uwierzytelnia w oczach czytelników podane tam liczby. Uważa się, że w ciągu niespełna dwóch lat wladzy sowieckiej na ziemiach zabranych Polsce represjonowano w różnych formach - od rozstrzelania poprzez więzienia, obozy i zsyłki, po pracę na wpół przymusową, ponad l milion osób, a więc co dziesiątego obywatela Rzeczypospolitej, który mieszkał lub znalazł się na tym terytorium. Nie mniej niż 30 tysięcy osób zostało rozstrzelanych, a śmiertelność wśród łagierników i deportowanych szacuje się na 8-10%, czyli zmarło zapewne 90-100 tysięcy osób4. Skrótowa forma ostatniego zdania mogłaby sugerować w nim określenie śmiertelności w skali rocznej. Ostateczne podsumowanie dowodzi jednak, że odnosi się to do całego okresu deportacji. W zależności od czasu wywózki i powrotu do kraju okres ten trwał od ponad sześciu lat (I i II deportacje) do lat pięciu. Z przytoczonego obliczenia wypada więc średnio niespełna 2% zgonów rocznie. Autor nie podaje, skąd czerpał te dane. 3 W. Wielhorski, Los Polaków w niewoli sowieckiej (1939-1956), Londyn 1956, s. 11-14 podawał te bardzo zbliżone ustalenia trzech niezależnych ośrodków, dokonane pod koniec wojny. Wiele różnych obliczeń następnych badaczy starało się uściślić te szacunki, co zresztą było niemożliwe bez dostępu do archiwów sowieckich. Wyniki obliczeń Aleksandra Gurjanowa, oparte na sprawozdaniach Wojsk Konwojowych NKWD, ogłoszone w 1993 r., z drobnymi korektami akceptujących ich sedno badaczy polskich, szacuje S. Ciesielski na około 400 tyś. Zob. S. Ciesielski, Masowe deportacje..., s. 99-100. 4 A. Paczkowski, Polacy pod obcą i wiosną przemocą, [w:] dama księga komunizmu. Zbrodnie, terror, prześladowania, S. Courtois i in., Warszawa 1999 s. 347-349. Ogólną liczbę wywiezionych w czterech masowych deportacjach 1940 i 1941 r. określa ten autor na 330-340 tyś., choć z podsumowania kolejnych liczb wynikałoby ok. 367 rys. 1010______________________________________Stanisław Alexandrowicz Tymczasem, jak wykazały przedwojenne badania S. Szulca, w latach 1927-1928, w normalnych warunkach czasów pokojowych, na obszarze województw wschodnich RP (z których pochodziła przytłaczająca większość zesłanych) współczynnik zgonów wynosił 19,8%o rocznie, co możemy zaokrąglić do 20%5. Gdyby nawet przyjąć, że warunki życia na zesłaniu nie były gorsze niż w ojczyźnie, a średni okres zsyłki trwał 5,5 roku, zgony te musiałyby wynieść około 11%, czyli dla miliona osób około 110 tyś., zatem więcej niż przyjmuje Paczkowski. Znając z licznych relacji warunki życia w łagrach i na zesłaniu, hipotezę taką możemy odrzucić bez dyskusji. Całkowicie odmiennych informacji cząstkowych, zaczerpniętych z wiarygodnych sprawozdań statystycznych NKWD, tajnych, przeznaczonych do celów służbowych, nie brak w istniejących już opracowaniach autorów polskich. Jak podaje Albin Głowacki, z deportowanych 10 lutego 1940 roku „osadników" do l stycznia roku następnego zmarło 4,65 %. W skali rocznej daje to ponad 5 %. Jak się zdaje, nie zostały tu uwzględnione zgony w czasie transportu, w tej właśnie deportacji dość liczne. Natomiast już w I kwartale 1940 roku (a więc w ciągu co najwyżej pięćdziesięciu dni, licząc z drogą) zmarło ich 1,6 %, a w Kazachstanie nawet 1,8 %. W drugim kwartale 1941 roku śmiertelność tej grupy wynosiła 1,7%6. Zważywszy, że dane za 1940 rok odnoszą się praktycznie do miesięcy od marca do grudnia, wskaźnik procentowy dla całego roku wypada podnieść do 6 % a dla Kazachstanu do 7,2%! Przyjmując zaś za podstawę szacunku śmiertelność z drugiego kwartału 1941 roku, uzyskamy roczny wskaźnik 6,8%. Według Grzegorza Hryciuka do połowy 1941 roku , a więc w ciągu 16 miesięcy, spośród około 142 tyś. wysiedlonych „osadników" zmarło 10 557 (czyli 7,4%). Znacznie niższa była śmiertelność wśród żyjących w nieco lepszych warunkach bieżeńców (trzecia deportacja), nie przekraczająca 2,3% w skali rocznej7. Wyniki te warto porównać z próbą oszacowania śmiertelności podjętą dla jednej miejscowości, na podstawie badania aktów zgonu (roś.: swidietelstwo o smierti). Można tak zbadać większe skupisko zesłańców w osadzie górniczej - pieosiołku Majkain-Zo-łoto, w rejonie Bajan-Auł, obwodu pawłodarskiego w Kazachstanie. , 5 Do wyników tych odwołuje się w swym podręczniku Irena Gieysztorowa, Wstęp do demografii staropolskiej, Warszawa 1976, s. 58. 6A. Głowacki, op.cit., s. 392. ' " "' ':'"' :;'"' ••'""'•''"~"' 1 S. Ciesielski, G. Hryciuk, A. Srebrakowski, Masowe deportacje radzieckie w okresie II wojny światowej, Wrocław 1994, s. 61. Autorzy skorzystali z materiałów archiwalnych centrum NKWD fragmentarycznie dokumentujących śmiertelność specpieresieleńców za poszczególne kwartały 1940 r. i dwa kwartały 1941 r., wydobytych przez Aleksandra Gurjanowa. Próbę rozwiązania tej kwestii daje A. Gurjanow, Polski specpieriesieliency w SSSR w 1940-1941 gg., [w:] Repressii protiw poljakow i polskich grażdan, Moskva 1997, s. 124. Jego zdaniem współczynnik zgonów (za okres l X 1940-1 VII 1941) specpieresielieńców wynosił: dla „osadników" 5,9%, a dla bieieńców 2,9%. Nawiasem mówiąc druga wartość wydaje się mocno zaniżona. Ponieważ dla 1939 roku współczynnik zgonów wynosić mial 1,7% dla całego ZSRR, stwierdza się: ... w regionach «obojudnogo»rasselenija obeich kategorij spiecpieriesielienciew «izbytoćnaja» smertnost deportirovannych polskich grażdan, tojestprievysenie nad „normalnym" sowietskim urownem sniertnosti 1939g., sredi osadników sostawljala okolo 4,2% w godowom isćislenii i była w 3,5 rażą wyśe, cem sredi bielencew (1,2%). Jak wskazuje statystyka dla obwodu pawłodarskiego za ten sam okres, tam sytuacja przedstawiała się znacznie gorzej (por. wnioski końcowe). Zesłańcy polscy zmarli w Majkainie-Zołoto (marzec 1940-wrzesień 1941)_____________1011 Osada Majkain-Zołoto, leżąca obok dużej odkrywkowej kopalni rudy złota, w odległości około 120 km (w linii prostej) na południowy-zachód od Pawłodaru - wówczas najbliższej stacji kolejowej, powstała (według daty oznaczonej na mapie obłasti - obwodu) w 1937 roku. Może to zresztą jest tylko data ustanowienia ośrodka administracji - posiołkowego sowietcP. W 1940 roku, po przywiezieniu w trzech kolejnych falach deportacji około półtora tysiąca obywateli polskich, liczyła ona parę tysięcy mieszkańców. Administracji miejscowej podlegały też dwie, budowane przez zesłańców polskich, osady obsługujące potrzeby kopalni: 1. CES (Centralnaja elektrostancija - elektrownia w budowie, mająca obsługiwać kopalnię i urządzenia fabryki wydobywającej złoto z rudy oraz osiedle robotnicze). Była ona, po uruchomieniu w 1942 roku, napędzana węglem wydobywanym z niedużej odkrywkowej kopalni węgla Szoptykol, odległej 0 6 kilometrów; 2. Tzw. Kirzawod (Kirpicznyj zawód nr 2 - cegielnia). Większość zesłańców rozmieszczona została w Majkainie; kilkaset osób w gołym stepie CES-u , a niewielka grupa w Kirzawodzie (3 km od CES-u). Obie osady leżały około 20 km na południe od Majkainu. Warunki życia na CES-ie doskonale opisuje Anna Andrzejewska-Heinrich9. Losy Polaków deportowanych do obwodu pawłodarskiego udokumentowane są nieporównanie lepiej, niż w innych obwodach Kazachstanu czy Syberii. Zasługa to doktora chemii Teofila Mikulskiego, emerytowanego pracownika Uniwersytetu Wrocławskiego, autora wydanego w 1995 roku i wyróżnionego nagrodą „Polityki" opracowania, a zarazem zbioru materiałów źródłowych, przedstawiających losy polskich zesłańców, do których zresztą sam należał, w tym obwodzie w latach 1940-1946'°. Dzieło swe Autor zadedykował Cieniom Rodaków, którym nie dane bylo przetrwać.... Upamiętnił w nim - wymienionych z imienia i nazwiska lub tylko z nazwiska - ponad cztery tysiące osób lub rodzin11. Zamieścił też dziesiątki obszerniejszych wspomnień, setki informacji szczegółowych, wśród nich zestawione na podstawie aktów zgonu spisy spoczywających na większych cmentarzach, zdjęcia grupowe i reprodukcje dokumentów, spisy dzieci polskich przebywających w domu dziecka itd. W jego materiałach szczególnie ważne są zestawienia: Polacy pochowani na cmentarzu w Majkainie, a będący w ewidencji zaty-tulowanej „Komendantura Majkain" (układ według aktów zgonu) (strony 559-562) 1 Polacy pochowani na cmentarzu w Majkainie, nie będący w ewidencji zatytułowanej 8 Pawlodarskaja oblast. Fiziceskaja karta dlja srednej śkoly. Masśtab 1:750 000, Moskva 1988. Znacznie sprzed 1937 roku przechodzić musiały, w 1940-1942 r. od dawna nieczynne, szyby z wyciągiem napędzanym konnym kieratem oraz kopalnia glinki koalinowej z głęboką odkrywką częściowo zalana wodą i czynnym jeszcze szybem. 9 A. Andrzejewska-Heinrich, Młodość której nie bylo. Wspomnienia z Kazachstanu 1940-1946, b.m. i r. 10 T. Mikulski, Fotografia zbiorowa Polaków deportowanych do okręgu pawlodarskiego, Wrocław 1995. Warto jednak zauważyć, że osoby wymienione jako pochowane w Majkainie, mogły być czasem pogrzebane na CES-ie czy Kirzawodzie. Tylko rejestracja była wspólna, często zresztą w świadectwie zgonu wpisywano jako miejsce nie CES, ale Majkain i na odwrót. Tak samo zmarli w szpitalu mieszkańcy CES-u chowani byli w Majkainie. 11 Por. Indeks nazwisk, ibidem, s. 568-608. 1012 Stanisław Alexandrowicz „Komendantura Majkain" (s. 562-563). Stanowią one pierwszą próbę zbiorowej dokumentacji nie anonimowej. Pierwszy ze spisów obejmuje 113 osób, w kolejności dokonania zapisów, niekoniecznie zaś chronologicznej - dat zgonu; drugi - 78 - w układzie alfabetycznym, razem więc 191 osób. Dane ich można nieco uzupełnić. W końcu września-początku października 1998 roku, uczestnicząc w zbiorowym wyjeździe do Pawłodaru grupy dwunastu byłych zesłańców do tego obwodu, mogłem przeprowadzić w archiwum (składnicy akt) obwodowego ZAGS-u (Urzędu Stanu Cywilnego) w Pawłodarze poszukiwanie aktów zgonu zesłańców z Polski z lat 1940-1946. Niestety akty te, oprawiane rocznikami dla każdego rejonu osobno, a w ramach rejonu ułożone według sielsowietów, czyli gmin wiejskich, są niekompletne. W wypadku po-ssowieta Majkainu, zachowały się one w stopniu bardzo nierównym. Tylko dla lat 1940-1941 wydają się w miarę pełne. Mogą więc służyć wyciągnięciu ogólniejszych wniosków tylko w ograniczonym przedziale czasu. Ponieważ jednak każdy akt przynosi konkretne, nie anonimowe, informacje, warto je zestawić - w kolejności chronologicznej dat zgonu (czasem wpisywanego do ewidencji po upływie znacznego czasu) - w załączonym Aneksie. Nazwiska z obu spisów sporządzonych przez doktora Mikulskiego zostały tu połączone i uzupełnione nowo ustalonymi. - - ~ Dla interesującego nas okresu - od marca 1940 roku do 30 września 1941 roku -spisy doktora Mikulskiego liczą 80 i 24, razem 104 osób. W liczącym 155 pozycji aneksie do niniejszego artykułu zestawiono 152, a więc doszło 51 osób. Trzy zapisane są bowiem dwukrotnie (z wystawieniem odmiennie numerowanych aktów zgonu i z pewnymi różnicami zapisu)12. Tym niemniej wydaje się, że wykaz jest niepełny. Przede wszystkim rozpoczynają go zapisy z Majkainu z 19 i 23 marca 1940 roku, a nie uwzględnia strat w drodze. Prawdopodobnie też dość liczne zgony w odległych od siedziby Komendantury NKWD nr 49 w Majkainie miejscowościach zostały przeoczone, wpisywano je bowiem z reguły po paru miesiącach. Akty zgonu, zestawione w Aneksie w kolejności dat śmierci, a nie numeracji zapisów, wykazują zastanawiającą nieścisłość i nieprawidłowości ewidencji. Od marca do listopada 1940 r. włącznie numery 1-82 zamykają się między datami 19 marca i 26 listopada. W tym ciągu zachowały się wszystkie akty, zaopatrzone zbiorowym tytułem „Komendantura Majkain", z podsumowaniem na początku, zawierającym pozycję: „smierti 82". W kolejnym tomie część zatytułowana „Komendantura No 49" ma nową numerację od 1-48, przy czym pierwsza pozycja nosi datę 2 grudnia 1940 roku, ostatnia zaś 27 lipca 1941 roku. Również i tu zachował się komplet kolejno spisanych aktów (z odstępstwami od kolejności daty zgonu). Można by więc sądzić, że w sumie mamy 12 Ze względu na oszczędność miejsca nie podaję przykładów jawnych sprzeczności w datach, zapisach dotyczących chorób ani powszechnego zniekształcania imion i nazwisk. Po dwa razy sporządzono akty zgonu (z odmiennością dat dziennych i innych szczegółów) dla Franciszka i Marii Bandurów oraz Jana Haspoda, por. Aneks, daty: 29 VIII 1940, 29 VII 1940; 17 XI1940, 17 X 1940; 24IV 1941, 20 IV 1941. Zesłańcy polscy zmarli w Majkainie-Zoloto (marzec 1940-wrzesień 1941)_____________1013 pełną ewidencję zgonów za cały ten czas. Tylko bowiem NKWD prowadziło dla deportowanych obywateli polskich rejestrację zgonów, równolegle co kwartał zgłaszanych władzom wyższym (Zarządowi Obwodowemu NKWD w Pawłodarze) w formie sprawozdania statystycznego. Tymczasem ewidencja prowadzona była dość niedbale, zwłaszcza w odległym o 20 km CSE-ie. Że zabrakło w niej sporej grupy zmarłych, którzy powinni byli zostać odnotowani, dowiadujemy się z tomu Bajan-aulskij rajon, p. Maj-kain 1941 god. W mniej więcej chronologicznym ciągu zapisów znalazła się tu grupa dwudziestu pięciu (numery: 108-110, 112-132, 165) aktów zgonu wpisanych w kolejności całkowicie dowolnej, z datami zgonu od 8 maja 1940 r. (nr 119) do 29 września 1941 r. (nr 131). Tylko 8 z tych aktów dotyczyło zmarłych w roku 1941, natomiast zgony z 1940 r. zgłaszane były głównie w czerwcu 1941. Wszystkie zmarłe osoby przebywały („zamieszkiwały") na CSE-ie i Kirzawodzie. Co dziwne, znalazły się tu wpisane po raz drugi pod odmiennymi datami (29 VII 1940, nr 126; 17 X 1940, nr 127 i 20 IV 1941, nr 112) akty zgonu Franciszka i Marii Bandurów oraz Jana Haspoda. Mamy więc do czynienia z wyraźnym uzupełnianiem zaniedbań, ale wniesionym nie do rejestru Komendantury NKWD nr 49, a do „cywilnego" ZAGS-u possowieta. Oczywiście te zgony nie znalazły odbicia w terminowej kwartalnej sprawozdawczości NKWD, choć stanowiły co najmniej 16% zgonów z omawianego okresu. Czyżby podobne praktyki nie występowały w setkach innych komendantur NKWD? Nie mogły zaś one obniżać liczb i procentów podawanych wyżej co kwartał, sumowanych następnie dla poszczególnych republik związkowych i całego ZSRR. Dla pełniejszej orientacji w warunkach życia i braku pomocy lekarskiej podaję odnotowaną przyczynę zgonu. Drobne różnice (data dzienna, wiek, imię ojca) ze spisami już opublikowanymi zawsze wynikają z autopsji źródła. Nie są one omawiane w wypadkach, kiedy forma nazwiska w spisach Mikulskiego została zniekształcona, a może być skorygowana na podstawie oryginalnego aktu, tabliczki nagrobnej, często zaś i podpisu (własnoręcznego) osoby zgłaszającej śmierć członka rodziny; nazwisko skorygowane zostało tu podkreślone. • Załączone w Aneksie zestawienie, ułożone w chronologicznej kolejności zgonów, zawiera podstawowe dane identyfikacyjne. Starałem się uniknąć zniekształcania nazwisk i imion - w zapisie rosyjskim często pisanych błędnie, z fonetyczną rusyfikacją, a także ze zmianami form imion (np. Józef - Josif lub Osip, Jakub - Jaków, Jan - Iwan itp.). Wyodrębnienie zapisów „polskich" (uwzględniłem też deportowane osoby, będące do 1939 roku obywatelami polskimi, narodowości ukraińskiej, białoruskiej i żydowskiej - te ostatnie pojawiają się-dopiero w 1942 roku), nie nasuwało trudności, gdyż rubryka aktu „od kiedy zamieszkał" wskazuje jednoznacznie, z której deportacji dana osoba pochodzi. Niestety tylko dla 1940 roku i pierwszych miesięcy 1941 roku akty zgonu zachowały się w znacznej liczbie; zdają się też wykazywać pewną prawidłowość - szczególnego nasilenia zgonów w miesiącach letnich, kiedy ze względu na upały szalały choroby przewodu pokarmowego - tyfus brzuszny i czerwonka - zresztą wyjątkowo rzadko 1014 Stanisław Alexandrowicz podawane jako przyczyny zgonu. Zapewne było to następstwem ukrywania w statystyce tych kompromitujących „socjalistyczny raj" epidemii (a raczej endemii). W każdym razie figurująca w spisie pod datą 27 lipca 1940 roku moja siostra Regina Alexandrowicz chorowała na tyfus brzuszny (w tym samym czasie w majkainskim szpitaliku na tę samą chorobę „leczono" wiele osób, łącznie z piszącym te słowa). Podobnie zmarły następnego dnia Franciszek Dusza też chorował na tyfus brzuszny, a jako przyczynę zgonu również podano zapalenie płuc. Stąd przestrzec wypada przed wykorzystywaniem danych z Aneksu dla badań nad sytuacją epidemiologiczną. ' •;> « Nasuwać się musi pytanie, czy zachowane akty zgonu za badany okres - od marca 1940 roku do końca września 1941 roku - są kompletne. Nawiasem mówiąc, późniejsze ich oprawienie zburzyło układ pierwotny, gdyż niektóre akty zgonów Komendantury NKWD nr 49 po latach oprawiono częściowo w przemieszaniu z innymi - „cywilnego" ZAGS-u. Prowadzone przez komendanturę zapisy zgonów w Majkainie załatwiano bez większych zaległości. Natomiast informacje i dokumentacja zgonów z CES-u czy Kirza-wodu nr 2 wpisywane były ze znacznym, czasem ponad rocznym, opóźnieniem. Odbijało się to na numeracji aktów, często bardzo odbiegającej od daty zgonu, a nawet pochodzącej z roku następnego. \r.-':.,--'?-,::i;.:: ;..;':.; -y.', f r ': • ' •.•<':;;,•;.. . W okresie, gdy polscy zesłańcy podlegali ewidencji ludności prowadzonej przez Komendanturę NKWD nr 49 w Majkainie, nie mieli oni prawa zmieniać miejsca pobytu. Stąd pełna stabilizacja ich liczebności. Sytuacja uległa zmianie po otrzymaniu zaświadczeń o obywatelstwie polskim, kiedy to w skali całego ZSRR nastąpiły masowe wyjazdy na południe. Majkain nie był tym ruchem objęty, toteż przyjąć można, że na przełomie września i października 1941 roku przebywało jeszcze na miejscu i w okolicy tylu obywateli polskich, ilu ich przeżyło minione półtora roku. Niewielka liczba została już podczas zsyłki aresztowana przez NKWD na podstawie donosów, informujących o nieostrożnych wypowiedziach. Mała grupka - około dziesięciu lub nieco więcej młodych mężczyzn, mieszczących się luźno w skrzyni ciężarówki, wyjechała we wrześniu 1941 roku jako ochotnicy do Armii Polskiej w Buzułuku. Pamiętam ich pożegnanie. Pobór odbywał się dopiero w 1942 roku. W zasadzie więc stan żywych i zmarłych odpowiadał liczbie przywiezionych we wszystkich deportacjach 1940 roku. Ilu więc było zmarłych do końca września 1941 roku? Najprawdopodobniej więcej, niż wymienione w Aneksie 152 osoby. Wskazuje na to porównanie danych o zgonach z lat 1940 i 1941. Z pierwszego z nich od połowy marca zachowało się 111 aktów zgonu; z drugiego przy pełnych 12 miesiącach - tylko 49, praktycznie głównie za I półrocze (z drugiego mamy tylko 13 aktów). Pomijając rzeszę „tubylców", kolejna lata przynoszą aktów zgonu deportowanych z Polski: 1940 - 111, 1941 - 51, 1942 - 46, 1943 - 33, 1944 - 18, 1945 - 5, 1946 - 0. Z samego porównania tych liczb z pierwszym rokiem (1940) wynika, że dane z lat późniejszych muszą być fragmentaryczne. Aby określić w przybliżeniu minimalną (ze względu na niekompletność materiałów podstawowych) Zesłańcy polscy zmarli w Majkainie-Zoloto (marzec 1940-wrzesień 1941)_____________1015 liczbę zgonów w pierwszym roku, posłużyć się musimy danymi rocznymi za okres: kwiecień 1940 roku-marzec 1941roku. W tym czasie zmarło na naszym obszarze co najmniej 129 deportowanych obywateli polskich. Nie wiemy, ilu ogółem ich przywieziono, znamy jednak dokładną liczbę obywateli polskich w Majkainie i okolicy, spisanych według stanu na dzień l października 1941 roku. W archiwum obwodowym w Pawłodarze zachowało się pismo Komitetu Polskiego w Majkainie, podpisane przez sekretarza tegoż - Marię Alexandrowicz, skierowane do Pawłodarskiego Wydziału Handlu Żywnością (Prodtorgotdiel), datowane 5 grudnia 1941 roku, a przedstawiające pilną potrzebę zapewnienia liczącej 1270 osób społeczności polskiej Majkainu minimum przydziału żywności, pozwalającego na zaopatrzenie kartkowe rodzin pozbawionych pracy i żywicieli. W przeciwnym razie większości obywateli polskich grozić będzie śmierć głodowa. Stosunkowo niewielką część tej zbiorowości stanowili pracujący, dysponujący kartkami żywnościowymi na chleb i możliwością korzystania ze stołówek. Pod względem wieku i zatrudnienia skład ich przedstawiał się następująco: 1) starców - powyżej 50 lat - 160; 2) dorosłych pracujących, - (16-50 lat) 375; 3) dorosłych niepracujących - 224; 4) dzieci (do lat 16) - 511; łącznie 1270 osób13. Dodając zmarłych do tego czasu, uzyskać możemy podstawę do określenia liczby obywateli polskich, zesłanych w 1940 roku do Majkainu i okolic, na co najmniej 1422 osoby (1270 + 152). Pora na wnioski. W osadzie górniczej Majkain-Zołoto i jej zapleczu „znalazło się" w ciągu 1940 roku około 1500 obywateli polskich, nie tylko Polaków. Kwestionowanie podstaw obywatelstwa polskiego osób narodowości ukraińskiej, białoruskiej czy żydowskiej przez władze sowieckie zaczęło się dopiero w listopadzie 1941 roku, a stanowisko oficjalne sformułowane zostało na początku grudnia14. W pierwszym roku zsyłki zmarło z tej liczby co najmniej 129 osób, w co nie wliczono nieudokumentowanych na miejscu zgonów w czasie transportów; do końca września 1941 roku liczba zmarłych wzrosła do co najmniej 152. Gdyby liczba początkowa była większa niż podana wyżej, świadczyłaby o większej liczbie zgonów i ich wskaźnik uległby podwyższeniu. Na razie, na podstawie niepełnych danych, określić go można na pełne 9% w pierwszym roku zsyłki (ze stanu 1422 osób zmarło 129). Biorąc jednak pod uwagę, że ofiary drugiej i trzeciej deportacji przebywały tu niespełna rok, uzyskany wskaźnik należałoby jeszcze podwyższyć. Hipotetyczne więc jego określenie (dla badanej lokalnej społeczności deportowanych) na 10% w pierwszym roku zsyłki wydaje się całkowicie uzasadnione. Nawet tak 13 Dokument znajduje się pod sygnaturą: Gosudarstwiennyj Archiw Pawtodarskoj oblasti, f. 646, op. I, d. 213, k. 112-113. Pełny jego tekst zamieszczono w wydawnictwie: Zabweniju nepodleiil, Pawlodar 1997, s. 154-155. 14 Odpowiedni fragment noty Narkomindietu (Ludowego Komisariatu Spraw Zagranicznych) l grudnia 1941 r. brzmi w przekładzie polskim: Gotowość rządu sowieckiego uznania jako obywateli polskich tych osób narodowości polskiej, które zamieszkiwafy w dniu 1-2 listopada 1939 na terytorium wyżej wskazanym (...) w żadnym wypadku nie może stanowić podstawy do analogicznego uznania jako obywateli polskich osób innych narodowości, a w szczególności: ukraińskiej, białoruskiej i żydowskie. (S. Kot, Listy..., s. 250; cytuję za Z. S. Siemaszko, O Polakach..., s. 195). Zesłańcy polscy zmarli w Majkainie-Zołoto (marzec 1940-wrzesień 1941) 1017 Z Majkainu i okolicy niewielka liczba mężczyzn dostała się do Armii Polskiej w ZSRR. Chyba jeszcze mniej było członków rodzin wojskowych, którym w 1942 roku udało się dotrzeć do niej i wyjechać wraz z wojskiem do Iranu. Od tej grupy ludzi pochodziły liczne relacje pisemne i ustne, wykorzystywane przez badaczy emigracyjnych, które dziś stanowią najbliższą realności dokumentację tego rozdziału losów polskich. Niektóre z nich posłużyły zainteresowanemu badaczowi zagadnienia, odwołującemu się m.in. do danych z Majkainu i CES-u16. Wnioski końcowe Przedstawiona próba oszacowania liczby ogólnej i współczynnika zgonów, dla zbiorowości około 1500 obywateli polskich zesłanych w 1940 roku do osady Majkain-Zołoto w Kazachstanie, w pierwszym roku zesłania, podjęta na podstawie oryginałów aktów zgonu, zachowanych w Urzędzie Stanu Cywilnego (ZAGS) w Pawłodarze, dała wynik połowiczny, lecz interesujący. Ustalono nazwiska, imiona, wiek i datę zgonu 152 ofiar, co stanowiło około 10% populacji. Współczynnik zgonów za pierwszy rok zesłania oszacowany został na 10%; luki materiału źródłowego wpłynęły na jego zaniżenie. Nadal nie znamy pełnej liczby zgonów nawet w przeciągu zbadanego okresu od marca 1940 roku do września 1941 roku włącznie - kiedy zesłańcy pozostawali specpieresieleńcami aż do „amnestii", praktycznie zrealizowanej w październiku 1941 roku. Fragmentarycznie zachowane materiały z lat następnych: 1942 roku-pierwsza połowa 1946 roku, uzupełniając listę zmarłych, nie pozwalają jednak ustalić liczby zgonów. Ponieważ po październiku 1941 roku nastąpiło znaczne pogorszenie sytuacji materialnej, nędza i głód towarzyszyły zesłańcom aż do repatriacji w 1946 roku. Choroby zakaźne, głównie tyfus plamisty, tyfus brzuszny, dyzenteria, malaria i gruźlica były codziennością. Trudno przypuszczać, by sytuacja zdrowotna i zagrożenie śmiercią uległy zmianie na lepsze. Przyjmując więc dla dalszych lat współczynnik zgonów równający się 10%, obliczyć można, że po sześciu (przeciętnie) latach pobytu na zesłaniu, przy stopniowym spadku liczby żyjących, przy życiu pozostałoby około 47% (dokładnie 46,9%) ogółu zesłanych. Ostrożnie więc licząc, sądzić można, że z badanej społeczności około 1500 osób repatriacji 1946 roku dożyło około 50%. Znacznie obniża to przyjmowane dawniej ogólne szacunki strat. Jednocześnie całkowicie dyskwalifikuje przyjęte ostatnio bez realnej podstawy szacowanie współczynnika zgonów deportowanych w głąb ZSRR na 2% rocznie, co odpowiadałoby współczynnikowi obliczonemu dla ziem wschodnich Rzeczypospolitej za pomyślne lata 1927-1928 (!). Istnieje realna możliwość pełnego zbadania przedstawionej problematyki nie tylko dla omawianego, ale i znacznie większego obszaru - całego obwodu (oblasti) pawłodar- 16 Z. S. Siemaszko, W sowieckim osaczeniu..., Tałącznik 7, s. 344-351, wymienia troje informatorów z CES-u: Marię Dudde-Bojczuk, Irenę Sypniewską-Hardzik i Szczepana Sałacińskiego. Blednie uznat jednak za centrum rejonu Majkain (w rzeczywistości - Bajan-Auł). 1018______________________________________Stanisław Alexandrowicz skiego, który stanowił jedno z największych w ZSRR skupisk deportowanych obywateli polskich. Liczbę ich Teofil Mikulski szacował na 9 do 11 tysięcy Obecnie możemy ją określić dokładniej. Zestawienie transportów kolejowych przygotowane przez Aleksandra Gurjanowa wymienia ich osiem skierowanych do Pawłodaru: jeden z deportacji lutowej i siedem z deportacji kwietniowej 1940 roku. Siedem transportów liczyło łącznie 8486 osób; dla ósmego brak danych. Przyjmując wartość średnią z siedmiu - 1212, uzyskamy łącznie 9697 deportowanych. W wykazie zabrakło jednak co najmniej jednego transportu z pierwszej deportacji z województwa tarnopolskiego. Znalazła się w nim duża grupa „kolonistów" (tzn. parcelantów) z powiatu Horodenka, skierowanych do Majkainu. Potraktowani przez NKWD jak osadnicy (wojskowi - S.A.) nie zostali jednak jak tamci zesłani w obszary tajgi europejskiej czy syberyjskiej, lecz w stepy Kazachstanu. Przyjmując, że transport ten był „średniej" wielkości (1212 osób), łączna liczba deportowanych wzrosłaby do około 10 909 osób. W rzeczywistości było ich znacznie więcej, ponieważ jeszcze w październiku 1940 roku stan Polaków w tym obwodzie wynosił według oficjalnej statystyki NKWD 11 411 głów (w tym dzieci do lat 16 -47,3%, dorosłych - 46%, a starców powyżej 60 lat - 6,2%). Raczej więc do wykazu Gurjanowa dodać należałoby dwa lub trzy transporty do Pawłodaru. Biorąc pod uwagę zgony, jakie nastąpić musiały w ciągu 7 miesięcy (do października 1940 roku) nawet zaokrąglając ten czas do półrocza, stan wyjściowy wynosić mógł od około 11 696 (przy współczynniku zgonów 5% rocznie) do około 11 981 (przy współczynniku zgonów 10% rocznie). Ten ostatni szacunek znajduje pośrednie potwierdzenie w oficjalnej statystyce „obywateli polskich" na grudzień 1941 roku. W piśmie przewodniczącego Obwodowego Komitetu Wykonawczego w Pawłodarze F. Kobłanowa do przewodniczącego Rady Komisarzy Ludowych Kazachskiej SSR N. Undasynowa podano, że w mieście i obwodzie mieszka 9233 obywateli polskich17. W przeciągu 14 miesięcy stan obywateli polskich w obwodzie pawłodarskim zmniejszył się więc z 11 411 do 9233, a więc o 19%. Dodać by wypadało, że nie mogło to być wynikiem migracji. Z obwodu pawłodarskiego nie było jeszcze masowych wyjazdów do armii polskiej. Do Buzułuku wyjechali tylko ochotnicy (może do 100 młodych mężczyzn); pobór nastąpić miał dopiero po Nowym Roku 1941. Co więcej, do rodzin przebywających tu na zesłaniu dołączyły już dziesiątki, czy nawet setki, mężów i ojców zwolnionych z więzień i obozów na mocy „amnestii". Jedynym więc wytłumaczeniem tak znacznej redukcji stanu może być duża śmiertelność. W skali roku wynosiłaby ona ok. 16% (dokładniej 16,3%). 17 T. Mikulski, Fotografa..., s. 541; A. Gurjanow, Cztery deportacje 1940-1941, „Karta", 1944, nr 19, tabela, s. 131-134; A. Głowacki, Sowieci wobec Polaków na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej 1939-1941, Łódź 1998, tabela 10, s. 355 (pomyłką jest tu przypisanie całej liczby zesłańcom deportacji kwietniowej, uwzględniony został ogół deportowanych); Zabbeniju ne podlezit, s. 147. Zesłańcy polscy zmarli w Majkainie-Zołoto (marzec 1940-wrzesień 1941)_____________1019 Jak widzimy, nawet ułamkowe dane oficjalne dają podstawę do wniosków analogicznych do ustaleń uzyskanych dla zbiorowości Majkainu w oparciu o niekompletne akty zgonu. Dane dla obwodu pawłodarskiego potwierdzają niedoszacowanie nasilenia śmiertelności i współczynnika zgonów ustalonego dla środowiska zesłańców Majkainu i okolic. Archiwum państwowe w Pawłodarze posiada duży zasób uporządkowanej dokumentacji odnoszącej się do zesłanych obywateli polskich. Są to jednak materiały o różnej wartości poznawczej. Natomiast jednolita dokumentacja dla każdej rodziny zachowana jest w archiwum dawnego Obwodowego Zarządu NKWD, następnie KGB. Liczy ona około 3200 imiennych „teczek" głów rodzin, usystematyzowanych w porządku alfabetycznym. Gruntowne przebadanie chociażby tego zespołu dać może odpowiedź na podstawowe pytania formułowane przez historyka - badacza. Podjęcie takiej pracy jest zbiorowym obowiązkiem zarówno polskich historyków, jak powołanych instytucji państwowych i organizacji społecznych. Niech chociaż dla jednego obwodu zostanie utrwalona pamięć o konkretnych ludziach, a nie tylko wzmianka o anonimowej kilkunastotysięcznej masie ofiar historii i zbrodni komunizmu. Autor kontynuuje badania, korzystając z materiałów z terenów Majkainu i Pawło-daru, powstałych w latach 1944-1945, przechowywanych w Archiwum Akt Nowych w Warszawie (Zespół: Związek Patriotów Polskich w ZSRR). Dają one ważne uzupełnienie statystyczne. Od września do października 1944 roku w Majkainie i okolicy zamieszkiwało już tylko 642 obywateli polskich (nie tylko Polaków), w stosunku do stanu wyjściowego (około 1500 osób) stanowiło to 43%. Uwzględniając opuszczenie Majkainu przez dwie grupy żołnierzy z poboru do armii Andersa i dywizji Berlinga oraz niewielką grupę rodzin tych pierwszych, uznać wypada, że do tego czasu umarło około 50% stanu. Proces ten trwać miał jeszcze ponad półtora roku. Natomiast w całym obwodzie pawłodarskim NKWD ustaliło w grudniu 1941 roku 9233 obywateli polskich, co w tym czasie według oficjalnego stanowiska władz sowieckich oznaczało wyłącznie Polaków. Statystyka ZPP w Pawłodarze wykazywała na grudzień 1945 roku stan obywateli polskich 6123 osoby (w tym Polaków 5541, Żydów 465). Od grudnia 1941 roku ubyły więc 3692 osoby (licząc samych Polaków), czyli 40% stanu. Przyjmując, że do armii Andersa i Berlinga odeszło nawet 10%, śmiertelność za cztery lata wyniosłaby 30%. Za to 11 miesięcy 1945 roku przyniosło zmniejszenie liczby obywateli polskich w obwodzie (łącznie Polaków i Żydów) z 7724 osób do 6123. daje to w ciągu niespełna roku 20,7% śmiertelności, co znacznie przekracza szacunkowe wskaźniki dla Majkainu. Wyjaśnić to można następstwami wycieńczenia warunkami życia, które mimo zakończenia wojny nie uległy poprawie18. Dokładniejszych danych dostarczyć mogą zasoby archiwum dawnej NKWD, następnie KGB w Pawłodarze. Znajduje się tam około 3200 imiennych „teczek" głów rodzin polskich deportowanych, z odnotowaniem zachodzących zmian. Jak się wydaje, do 18 AAN, ZPP w ZSRR, nr 1615, k. l, 3-5, 8-19; nr 1598, k. 25-27. Arunas Bubnys (Wilno) Represje sowieckich organów bezpieczeństwa wobec Polaków mieszkających na Litwie i polskiego podziemia w latach 1940-1941 W polskiej historiografii mało badany jest okres sowieckiej okupacji na Litwie-w latach 1940-1941. Dokumenty traktujące o sowieckich represjach zostały udostępnione litewskim i zagranicznym historykom dopiero przed kilkoma laty, dlatego też brakuje nadal prac naukowych dotyczących tego problemu. W tej sytuacji szczególnie ważne są opracowania polskich historyków J. Wołkonowskiego1, L. Tomaszewskiego2 i litewskiego historyka A. Anusauskasa3. Represyjny aparat sowieckich organów bezpieczeństwa rozpoczął swą działalność zaraz po zajęciu Litwy przez Armię Czerwoną, to znaczy po 15 czerwca 1940 roku. Mieszkańcy Wileńszczyzny przeżyli już sowiecką okupację (wojska sowieckie okupowały Wileńszczyznę we wrześniu-październiku 1939 roku) i na swej skórze odczuli terror czekistów. Obawy i złe przeczucia szybko zaczęły się spełniać. Komunistyczne władze, szykując się do wyborów do tzw. Sejmu Ludowego i dążąc do zastraszenia ludzi Litwy, namawiały do głosowania za wstąpieniem do Związku Sowieckiego za pomocą działań terrorystycznych. A. Sniećkus, dyrektor departamentu bezpieczeństwa państwowego, rozkazał: Destrukcyjny, antypaństwowy element, agitujący przeciw ludowemu rządowi i zaklócający porządek wyborczy rozkazuję aresztować na miejscu i śledztwo przeprowadzić w ciągu 3 dniĄ. l lipca 1940 roku A. Sniećkus zatwierdził Plan operacyjnej likwidacji i przygotowawczych prac do likwidacji kierowniczego składu antypaństwowych partii: narodowców, voldemarowców, ludowców, chrześcijańskich demokratów, młodolitwinów, trockistów, socjaldemokratów, e serów, strzelców i innych. Zgodnie z jego założeniami mieli być aresztowani również wysocy urzędnicy, oficerowie, politycy przedwojennej Polski. 11-19 lipca 1940 roku doszło do pierwszych masowych aresztowań. W nocy z 12 na 13 lipca w Okręgu Wileńskim* państwowa 1 J. Wołkonowski, Okręg Wileński Związku Walki Zbrojnej Armii Krajowej w latach 1939-1945, Warszawa 1996. 2 L. Tomaszewski, Kromka wileńska 1939-1941, Warszawa 1990. 3 A. Anusauskas, Lietuviif tautos sovietinis naikinimas 1940-1958 metais, Yilnius 1996. ••••• -•• 4 Cyt. za A. Anusauskas, op.cit., 30-33. * Okręg Wileński to według nazewnictwa litewskiego część b. polskiej Wileńszczyzny przyłączona od jesieni 1939 r. do Republiki Litewskiej (red.). 1026___________________________________________Arunas Bubnys Sauguma* zamknęła do więzień 91 osób. W ciągu tygodnia aresztowano 148 polskich oficerów i członków tak zwanych kontrrewolucyjnych organizacji5. W połowie lipca 1940 roku zostali aresztowani między innymi były premier Polski A. Prystor, hrabia M. Tyszkiewicz, prof. S. Cywiński, adwokat T. Kiersnowski i inni6. Kierownictwo Wileńskiego Okręgu ZWZ apelowało, by Polacy nie brali udziału w wyborach do Sejmu Ludowego, ponieważ jest to wewnętrzna sprawa Litwinów i Litwy7. Władze sowieckie niezwłocznie przystąpiły do rozstrzygnięcia kwestii internowanych polskich oficerów na Litwie i uchodźców wojennych (tych ostatnich było około 60 tysięcy). Osoby te zostały uznane za niebezpieczny „antysowiecki element". Po zajęciu Litwy wzmocniono ochronę obozów internowanych, a nieco później generał brygady Kriwienko zarządził wywiezienie internowanych polskich żołnierzy w głąb ZSRR. 11-13 lipca 1940 roku 4373 internowanych z obozów w Kalwarii, Wiłkowyszek i Uk-merge wywieziono do jenieckich łagrów w Kozielsku i Juchnowie8. Była to duża strata dla podziemia polskiego, gdyż wśród wywiezionych znajdowało się około 800 oficerów. Od lipca 1940 roku władze bezpieczeństwa prowadziły ewidencję „antysowieckiego elementu". Sporządzono listy osób, które zamierzano aresztować. Lista lejtenanta D. Ra-dionowa zawierała nazwiska 1785 „polskich działaczy" i 49 osób oskarżonych o szpiegostwo na rzecz Polski. Do 23 sierpnia 1940 roku w rejonie święciańskim zarejestrowano 726 oficerów i podoficerów polskich, 26 policjantów, 37 pełnomocników policji, 39 duchownych, 106 członków partii, 111 „kułaków", 140 kupców9. Jesienią 1940 roku założono akta każdemu podejrzanemu. 28 listopada 1940 roku ludowy komisarz spraw wewnętrznych Litewskiej SRR A. Guzevićius wydał rozkaz nr 0054 („O opieszałości w ewidencji antysowieckiego elementu i socjalnie obcego elementu"). Zgodnie z tym rozkazem na listy ewidencyjne miały być wciągnięte wszystkie osoby, które na skutek swej socjalnej i politycznej przeszłości, narodów o-szowinistycznych poglądów, wyznań religijnych, moralnej i politycznej nieodporności są wrogie ustrojowi socjalistycznemu i dlatego mogą być (...) wykorzystane do antysowieckich celóww. Lista podejrzanych, a następnie aresztowanych stała się praktycznie nieograniczona. Zgodnie z decyzjami Rady Komisarzy Ludowych (RKL) ZSRR z 12 grudnia 1940 roku i RKL Litewskiej SRR z 30 grudnia 1940 roku NKWD powinno było zorganizować do 10 lutego 1941 roku rejestrację wszystkich mieszkających na Litwie polskich uchodźców. Zgodnie z decyzją Prezydium Rady Najwyższej ZSRR z 7 października * Litewska policja polityczna (red.). 5 Ibidem, s. 32-33. . . . , 6 J. Wolkonowski, op.cit., s. 47. ..-•..,•• 7 Meldunek N. Sulika z 4 VIII 1940 r., Studium Polski Podziemnej w Londynie (dalej SPP), 3.3.1.4., 4; k. 3. 8 G. Yilkelis, Lenką kariai Uetuwje 1939-1940m., „Yoruta" 1993, nr 48. 9 A. Anuśauskas, op.cit., s. 42-43. 10 V. Radzevićius, Pirmieji bolśevikif Yingsniai, „Lietuviij archyvas", 1.1, s. 20. Represje sowieckich organów bezpieczeństwa wobec Polaków mieszkających na Litwie... 1027 1940 roku powinni byli oni przyjąć obywatelstwo ZSRR. Odmowa przyjęcia obywatelstwa ściągała represje na te osoby. Na specjalne listy wpisywano polskich obszarników, fabrykantów, oficerów, policjantów. Do 13 stycznia 1941 roku NKWD zarejestrowało 17 939 polskich uchodźców wojennych (w tym 9504 w Wilnie)11. , Za unikanie rejestracji polskim uchodźcom groziła kara, ale mimo tego większość się nie rejestrowała. Do takiego postępowania wzywały odezwy polskiego podziemia. Polskich uchodźców zmuszano bowiem do podpisania specjalnej deklaracji, w której zrzekali się oni obywatelstwa polskiego i zobowiązywali się być lojalnymi obywatelami Związku Sowieckiego. Emigracyjny rząd Rzeczypospolitej, protestując przeciw takim działaniom ZSRR, oświadczył, że tak wymuszona deklaracja lojalności nie ma mocy prawnej. W tym celu Okręg Wileński ZWZ wydał specjalną odezwę12. Tymczasem zarejestrowani polscy uchodźcy wkrótce zostali wciągnięci na listy osób przewidzianych do aresztowania. Aresztowani mieli być też kierownicy partii politycznych Rzeczypospolitej: OZON-u, PPS, Narodowej Demokracji, strzelcy harcerze, legioniści, a także policjanci, urzędnicy więzienni, prawnicy, prokuratorzy, oficerowie. 6 lutego 1941 roku A. Guzevićius przygotował specjalny raport dla komisarza ludowego NKWD ZSRR L. Berii O wykonanej rejestracji uchodźców i przyjęciu obywatelstwa ZSRR. W raporcie podawał, że NKWD wykonując dyrektywę Nr 5660/s z 24 grudnia 1940 roku o rejestracji polskich uchodźców, w Wilnie i Kownie powołało trójki i zorganizowało 26 punktów rejestracji uchodźców (w Kownie - 5, w Wilnie -10, w okręgu - 11). W Wilnie i Kownie rejestracja rozpoczęła się 2 stycznia, a w okręgu - 9 stycznia. Na 31 stycznia zostało zarejestrowanych 12593 uchodźców, prócz tego 2941 osób, które złożyły podanie o wyjazd za granicę i 2850 dzieci. Z ogólnej liczby 20 893 polskich uchodźców figurujących w ewidencji zarejestrowało się 84%. Z 12 593 zarejestrowanych 10 849 zgodziło się przyjąć obywatelstwo ZSRR, a 1714 odmówiło (z powodów politycznych lub chęci wyjazdu za granicę). Wśród nich było 1645 Polaków13. W specjalnym doniesieniu odnotowano, że już w drugim dniu rejestracji (3 stycznia) polskie podziemie wydało odezwę Do polskich uchodźców, w której nawoływało do nieprzyjmowania obywatelstwa ZSRR i zachowania wierności Rzeczypospolitej. W toku rejestracji ujawniono 542 „kontrrewolucyjne elementy" (wśród nich 263 oficerów, 94 policjantów, 54 duchownych, 11 fabrykantów, 120 wysokiej rangi urzędników). Przed rejestracją uchodźców wojennych NKWD miało 20 agentów, a w czasie rejestracji zwerbowano 120 agentów i informatorów. Aby zakończyć rejestrację uchodźców do 10 lutego, NKWD przekazało zalecenia przez KC KP(b) Litwy skierowane do wszyst- " A. Anuśauskas, op.cit., s. 46-47. 12 K. Kucharski, Ruch konspiracyjny..., SPP, B.I, k. 15. 13 Meldunek specjalny A. Guzevićiusa z 6 II 1941 r. do L. Berii: O wykonanej rejestracji uchodźców i przyjęciu obywatelstwa sowieckiego, Lietuvos Ypatingasis Archyvas (Archiwum Specjalne Litwy - dalej LYA), f. K-l, ap. 10, b. 4, k. 27-29. ,. - ., .. .. .. . .;,-.,- 1028__________________________________________Arunas Bubnys kich komitetów partii, związków zawodowych, komsomołu w sprawie pomocy w rejestracji uchodźców. Oddziały rejonowe NKWD i milicja miały ujawnić wszystkich uchodźców, którzy nie stawili się na rejestrację i zobowiązać ich do zarejestrowania się w terminie do 10 lutego 1941 roku. Organy te miały też opracować plan aresztowania „kontrrewolucyjnego elementu"14. Aresztowania tego ostatniego „elementu" trwały już niezależnie od innych działań. Kpt. Kozłów, zastępca kierownika działu śledczego NKWD m. Wilna, w piśmie z 5 stycznia 1941 roku („O likwidacji kontrrewolucyjnych organizacji i partii w Wilnie") podawał, że ze zlikwidowanych 19 kontrrewolucyjnych organizacji aresztowano 207 osób, a także 30 członków POW z lat 1914-1918, 6 polskich legionistów i 305 innych osób. Aresztowano więc 548 Polaków15. Jak już wspomniano, osobom, które odmówiły przyjęcia obywatelstwa sowieckiego, założono akta zawierające starsze pisma z Komitetu ds. Uchodźców, ankietę rejestracyjną, doniesienia agentów i zeznania świadków. Aresztowania uchodźców miały być przeprowadzone do 22 kwietnia 1941 roku16. Jednak termin ten nie został dotrzymany i uchodźcy byli zsyłani w czerwcu 1941 roku razem z innymi mieszkańcami Litwy. W kwietniu-maju 1941 roku sowiecki urząd bezpieczeństwa wyjawił i wciągnął do ewidencji, według niekompletnych danych, 5808 osób określanych jako „polski kontrrewolucyjny element". Byli to reprezentanci różnych struktur politycznych, społecznych, a także różne specjalne kategorie osób, m.in.: 1. Kierownictwo OZON - 139 osób. 2. Kierownictwo PPS - 152 osoby. 3. Kierownictwo Endecji - 10 osób. 4. Kierownictwo harcerstwa - 15 osób. 5. Członkowie ZWZ - 3000 osób. 6. Oficerowie polscy - 153 osoby. 7. Policjanci, urzędnicy sądowi i więzienni - 147 osób. 8. Obszarnicy - 83 osoby. 9. Fabrykanci - 43 osoby. 10. Wielcy przedsiębiorcy i właściciele - 53 osoby. 11. Wysocy urzędnicy - 55 osób. 12. Wielcy handlowcy - 48 osób. •'-.,..'. 13. Kułacy - 12 osób. 14. Osoby, które odmówiły przyjęcia sowieckiego obywatelstwa i wyraziły chęć wyjazdu do Generalnej Guberni albo za granicę - 1521 osób17. 14 Ibidem,k.n. , - . -, 15 A. Anuśauskas, op.cit., s. 53. . •.. • •«.-.•. .,•.-. 16 Ibidem, s.ll. ,' ' ••.',"....•'•,.-....••.• . , .. .... 17 Agenturinio darbo triuskinant lenką kontrevoliuciją rezultatai, L Y A, f. K-l, ap. 10, b. 5, k. 306. Represje sowieckich organów bezpieczeństwa wobec Polaków mieszkających na Litwie... 1029 Podana liczba członków ZWZ jest orientacyjna, ponieważ ustalono ją na podstawie zeznań aresztowanych uczestników polskiego podziemia. W maju-czerwcu 1941 roku zakończono prace przygotowawcze do masowej wywózki. Na początku czerwca 1941 roku Biuro KC KP(b) Litwy zatwierdziło plan wywózek. W telegramie ludowego komisarza bezpieczeństwa państwowego LSRR P. Gładko-wa do komisarza ludowego NKGB ZSRR W. Mierkułowa podawano, że aresztowaniom i wywózkom mają podlegać uchodźcy (z byłego terytorium Polski): a) obszarnicy, fabrykanci, bankierzy, akcjonariusze i wielcy przedsiębiorcy, b) oficerowie służby czynnej, c) oficerowie i urzędnicy wywiadu i kontrwywiadu, :; d) wysocy państwowi urzędnicy, •'••••) ••• • \- > •: <«', e) osoby, zajmujące się kontrrewolucyjną działalnością, f) uchodźcy, którzy z przyczyn politycznych odmówili przyjęcia obywatelstwa Związku Sowieckiego. Ogółem zostało zarejestrowanych 2075 wymienionych osób, które powinny być aresztowane; temu procesowi miały także podlegać tzw. „Polska nacjonalistyczna kontrrewolucja", do tej ostatniej zaliczano: ,,, „ „,, . a) kierownictwo OZON; , • b) kierownictwo Blok Bezpartyjny (tj. BBWR-AB); ; c) kierownictwo PPS; .'.-•, d) endeków, strzelców, legionistów, harcerzy; e) kierownictwo młodzieżowych nacjonalistyczno-burżuazyjnych organizacji; f) wszystkich członków polskich organizacji wojskowych. Nie ma danych o liczbie tych organizacji. Zarząd NKGB w Wilnie zarejestrował i postanowił aresztować 2010 członków tych organizacji, wśród nich 135 osób zakwalifikowanych jako kierownictwo. Dokument mówił również, o konieczności aresztowania burżuazyjnego aparatu państwowego byłej Polski, zaliczając doń: a) byłych kierowników aparatu państwowego, . : b) wszystkich policjantów, współpracowników organów bezpieczeństwa, oficerów i funkcjonariuszy służb wywiadu i kontrwywiadu, c) urzędników więziennych (nie niżej jak dozorca więzienny), d) prokuratorów i sędziów, którzy rozpatrywali sprawy polityczne, > • e) oficerów zawodowych, f) oficerów i podoficerów Korpusu Ochrony Pogranicza. Nieznana jest ogólna liczba tych osób, a zarząd NKGB miasta Wilna zarejestrował 853 osoby tych kategorii, których należy aresztować18. Prócz tego mieli być aresztowani 1 Telegram narkoma NKGB LSRR P. Gladkowa do W. Mierkułowa z 13 V, LYA, f. K-l, ap. 10, b. 5, k. 263-269. 1030____________________________________________Arunas Bubnys i uchodźcy, którzy odmówili przyjęcia obywatelstwa Związku Sowieckiego z powodów rodzinnych (rodziny na terenie byłej Polski - 774 osoby) i rodziny uchodźców (808 osób). Po miesiącu działań organizatorskich litewskich Polaków i Żydów przewidzianych do aresztowań wciągano na wspólną listę z Litwinami. Oddzielnie zostali zestawieni tylko wojenni uchodźcy i byli oficerowie Rzeczypospolitej. Według informacji P. Gład-kowa na 11 czerwca 1941 roku powinno było być aresztowanych 4273 polskich uchodźców wojennych19. Ogółem na Litwie było przewidzianych do aresztowania i zesłania 22 253 osoby20. Do 14 czerwca 1941 roku zakończono przygotowania do masowych aresztowań i wywózek. W każdym powiecie NKGB przygotowało szczegółowe plany. W ich przygotowaniu brali udział prawie wszyscy funkcjonariusze NKWD i NKGB Litewskiej SRR, pracownicy prokuratury, sowieccy i partyjni aktywiści. Z pomocą przyszli pracownicy NKWD i NKGB z Federacji Rosyjskiej, Ukrainy i Białorusi. Wywózki rozpoczęły się 14 czerwca 1941 roku o godz 3.00. Majątek osób zsyłanych był konfiskowany albo rozgrabiany przez wykonawców wywózek. Zsyłani mężczyźni byli oddzieleni od żon i dzieci. Do 19 czerwca 1941 roku większość eszelonów z zesłańcami wyjechała z Litwy na Syberię i do północnych rejonów Rosji. Według sprawozdania NKGB z 19 czerwca wywieziono z Litwy i aresztowano 1767 polskich uchodźców wojennych (39% przewidzianych do represjonowania)21. Ogółem od 14 do 18 czerwca 1941 roku z Litwy wywieziono około 18 500 osób22. Według imiennej listy Ludobójstwo mieszkańców Litwy w 1941 roku było represjonowanych 3924 Polaków (17,7% wszystkich represjonowanych na Litwie w 1941 roku)23. Po podpisaniu umowy z 30 lipca 1941 roku między emigracyjnym rządem Polski i rządem ZSRR, ten ostatni ogłosił „amnestię" dla obywateli polskich. Z obozów i zesłań zwolniono 389 041 Polaków. Wśród nich została zwolniona większość aresztowanych na Litwie polskich więźniów (573) i zesłańców (około 4000)24. W okresie sowieckiej okupacji Litwy pogorszyły się warunki działalności polskiego podziemia. Sowiecki urząd bezpieczeństwa, dysponujący dużą liczbą etatowych pracowników i tajnych współpracowników, stopniowo wykrywał jego struktury i masowo aresztował ich członków. NKWD również wykorzystała dokumenty Saugumy Litwy i Oddziału II Sztabu Generalnego o tajnej działalności Polaków na Litwie. Sowiecka bezpieka znalazła również do realizacji swoich celów aktywnych pomocników wśród miejscowych komunistów i zwolenników władzy sowieckiej. 19 A. Anuśauskas, op.cit., s. 89-91. • - 20 Ibidem, s. 91. < , : 21 Ibidem, s. 103,104. , , . 22 Ibidem, s. 108. 23 Lietmos gyventojif genocidas, 1.1, Yilnius 1992, s. 783. 24 A. Anuśauskas, op.cit., s. 141. Represje sowieckich organów bezpieczeństwa wobec Polaków mieszkających na Litwie... 1031 Początkowo NKWD częściej aresztowało znanych działaczy Polski, polityków, wojskowych, obszarników, ale stopniowo w sieci NKWD zaczęło trafiać coraz więcej działaczy polskiego podziemia. 24 lipca 1940 roku aresztowano P. Żebrowskiego, jednego z kierowników organizacji „Bóg i Ojczyzna"25. Od 11 do 27 lipca 1940 roku NKWD wykryło i aresztowało grupę członków tajnej organizacji „narodowców". Wśród aresztowanych byli kierownicy tej organizacji - A. Rymaszewski, E. Szumski, T. Wa-silewski i inni. /• n<~> 'Ł«: •'•" :'•>.• >~-:t- ;:,.-•••"<.•.:;» 23 sierpnia 1940 roku zatrzymano jedną z najważniejszych osób ZWZ - Edwarda Górę, który był odpowiedzialny za zaopatrzenie członków organizacji w fałszywe dokumenty. Ujawnił on kilkadziesiąt nazwisk uczestników podziemia. Później niektórzy z nich zostali aresztowani26. Jednak do wiosny 1941 roku NKWD nie przeniknęło do pododdziałów i kierowniczych kadr ZWZ. Najczęściej aresztowano pojedynczych i mało ważnych członków organizacji. Duży niepokój NKWD wywoływał zbliżający się dzień niepodległości Polski -11 listopada. Przez swych agentów NKWD uzyskało informacje o przygotowywanych akcjach podziemia polskiego. Miały one polegać na rozpowszechnianiu odezw, przygotowywanych demonstracjach w kościołach, na cmentarzach i w innych ważnych dla Polaków miejscach. Aby zapewnić porządek i zapobiec tym akcjom NKWD, przez burmistrza miasta Wilna, uprzedziło arcybiskupa Jałbrzykowskiego, aby nie organizować żadnych uroczystości z okazji zbliżającego się święta 11 Listopada. Prócz tego, z inicjatywy NKWD zaproszono dyrektorów i nauczycieli szkół, którzy zostali uprzedzeni i zobowiązani do kontroli uczniów, aby nie dopuścić do żadnych antysowieckich wystąpień. Komsomoł otrzymał zadanie rozpowszechniania propagandy sowieckiej w polskich, litewskich i żydowskich klasach. NKWD zastosowało nie tylko profilaktyczne, ale i operacyjne przedsięwzięcia. Do Wilna przysłano operacyjną grupę 2 oddziału zarządu bezpieczeństwa państwowego NKWD LSRR, kierowaną przez naczelnika D. Todesa. Do powiatu święciańskiego wysłano operacyjną grupę kierowaną przez Mieszałkina, a do powiatu trockiego grupę Zaidenwurma. We wszystkich oddziałach NKWD w Wilnie, w oddziałach wojska i milicji były organizowane specjalne narady, na których pracownicy struktur represyjnych byli instruowani i przygotowywani do akcji. Zintensyfikowano patrolowanie miasta i obserwację kościołów i cmentarzy. Nocą 11 listopada NKWD aresztowało w Wilnie uczestników polskiego podziemia. Pracownicy 3 oddziału NKWD, którzy prowadzili sprawy „Biały Orzeł", „Szare Szeregi" i „Powstańcy", aresztowali osoby śledzone w tych sprawach, pracownicy 2 oddziału aresztowali osoby, które figurowały w agenturnych sprawach „Repatrianci", „Konspira- 25 Lista osób aresztowanych przez zarząd NKGB m. Wilna w dniu 10 maja 1941 r., LYA, f. K-l, ap. 10, b. l, k. 86-89. . ... i ,;..v 26 Ibidem, k. 98. ...-,•,,• 1032_________________________-• _____;_____;___Arunas Bubnys torzy" i „Fabrykatorzy". Tej nocy aresztowano 40 osób (a wśród nich 3 oddział NKWD aresztował 21 osób, 2 i 3 ekonomiczny oddział - 16). Wśród zatrzymanych było siedmiu członków kierownictwa organizacji „Biały Orzeł". U aresztowanego Franciszka Nowic-kiego znaleziono 11 egzemplarzy odezw i 194 egzemplarzy numeru 8 pisma „Polska w Walce"27. NKWD również aresztowało członków organizacji skautów. Agenturalna sprawa „Konspiratorzy" pociągnęła za sobą aresztowanie 5 członków tej młodzieżowej organizacji, sprawa „Repatrianci" - 4 osób, a „Fabrykanci" - 2 osoby28. Pomimo starań czynionych przez NKWD, 10 listopada 1940 roku o godz. 19 przy Ostrej Bramie zebrał się 5-tysięczny tłum ludzi i wysłuchał patriotycznego kazania. Wojsko przerwało kazanie księdza i zmusiło tłum do rozejścia się29. Wśród aresztowanych 11 listopada 1940 roku był dowódca wywiadu ZWZ, W. Skrzyński30. Najczęściej w czasie śledztwa NKWD zmuszało aresztowanych do wydania znanych im członków podziemia. Pozwalało to sowieckim służbom bezpieczeństwa wykryć i aresztować coraz więcej uczestników polskiego podziemia. ; - 12 grudnia 1940 roku aresztowano J.Z. Fundowicza, dowódcę i organizatora grupy ZWZ w Wilnie31. W grudniu 1940 roku z Moskwy do Wilna przybyła specjalna grupa NKWD (kpt. Matusow, lejtnant Martynow i inni), którzy mieli pomóc w organizowaniu operacji przeciw polskiemu podziemiu. W tym okresie aresztowano kilku członków ZWZ: Nagrebeckiego, Jerzego Rafskiego, Józefa Pleskaczewskiego, Halinę Dwo-rakowską i innych, jednak NKWD nie potrafiła wyśledzić i aresztować dowódców ZWZ32. Jedną z najbardziej udanych operacji NKWD przeciw polskiemu podziemiu było wykrycie struktur Kowieńskiego Podokręgu ZWZ i aresztowanie jego dowódców. We wrześniu 1940 roku 3 oddział NKWD aresztował działającego w Kownie znanego polskiego agenta Ludwika Hryncewicza, ps. „Luś". NKWD czyniło starania, by przejąć jego kontakty z zagranicznymi dyplomatami i zwiadowcą kpt. Kuncewiczem, działającym w Berlinie. L. Hryncewicz został zwerbowany przez NKWD pod pseudonimem „Stani-sławski". Jednak poinformował dowództwo Okręgu Wileńskiego ZWZ o swoich kontaktach z NKWD. Wówczas aresztowano go ponownie. W czasie śledztwa Hryncewicz opowiedział o swoich kontaktach w Wilnie i Podokręgu Kowieńskim i z działającym w Berlinie kpt. Kuncewiczem. NKWD udało się zwerbować kilku członków Podokręgu Kowieńskiego. 24 marca 1941 roku aresztowano komendanta Podokręgu Kowieńskiego Z. Jentysa, ps. „Habdank", jego zastępcę W. Chrząszczewskiego, ps. „Kruk", „Marko-wski", T. Kognowickiego i P. Szymkowskiego. W czasie śledztwa NKWD dowiedziało 27 Meldunek komisarza NKWD A. Guzeviciusa do NKWD ZSRR, bez daty., LYA, f. K-l, ap. 10, b. l, k. 86-89. 28 Ibidem, k. 91-92. 29 Ibidem. 30 LYA, f. K-l, ap. 8, b. 4, k. 56. '•! .,.: ; : > • , , 31 Ibidem,k.66. 32 LYA, f. R-759, ap. l, b. 14, k. 1. Represje sowieckich organów bezpieczeństwa wobec Polaków mieszkających na Litwie... 1033 się o działalności Podokręgu Kowieńskiego i kontaktach ze sztabem Okręgu Wileńskiego33. 28 marca aresztowano zastępcę Z. Jentysa do spraw cywilnych - dr. Maya34. Po likwidacji dowództwa Kowieńskiego Podokręgu ZWZ, NKWD-NKGB uderzyło w struktury Wileńskiego Okręgu ZWZ. Masowe areszty rozpoczęły się w kwietniu 1941 roku. 11 kwietnia aresztowano komendanta miasta Wilna, kpt. K. Zielińskiego, dowódcę wydziału propagandy i prasy sztabu okręgu senatora W. Kamińskiego, dowódcę wywiadu okręgu płk. Z. Centnerowskiego, łączniczkę sztabu Sobotkiewicz, w której mieszkaniu odbywały się narady dowództwa okręgu. Podczas rewizji w jej mieszkaniu znaleziono dyrektywy i instrukcje rządu emigracyjnego RP i Komendy Głównej ZWZ, mapy wojskowe, listy dowódców organizacji. Większość aresztowanych dowódców ZWZ (z wyjątkiem W. Kamińskiego) opowiedziała o strukturze organizacji, jej członkach i działalności35. 13 kwietnia NKGB aresztowało komendanta Wileńskiego Okręgu ZWZ N. Sulika i zastępcę komendanta m. Wilna kpt. Rybnika-Żorlicza. Nocą z 23 na 24 kwietnia czeluści zadali jeszcze jeden bolesny cios polskiemu podziemiu. Tej nocy aresztowali zastępcę dowódcy grupy zmotoryzowanej ZWZ m. Wilna E. Lachowicza, dowódcę grupy egzekucyjnej J. Kosola, dowódcę kompanii 6. pułku J. Pentkowskiego--Penteki i siedmiu członków innych organizacji. Aresztowany zastępca dowódcy wywiadu F. Trojan ujawnił NKGB działalność wywiadowczą ZWZ. Na podstawie jego zeznań i podczas rewizji NKGB znalazło wywiadowcze informacje ZWZ: doniesienia agentury, schemat lotniska w Kirtimai, plany kolei żelaznej w Ponarach i tunelu, plany linii kolei żelaznej Litewskiej SRR z odnotowanymi posterunkami straży. Na podstawie zeznań Trojana aresztowano jeszcze sześciu polskich agentów36. 26 kwietnia w nocy NKGB aresztowało jeszcze 14 uczestników polskiego podziemia, wśród nich zastępcę naczelnika łączności ZWZ J. Stankowskiego, kierownika grupy sanitariuszy M. Sumarokę, aktywistę Związku Wolnych Polaków T. Szebuta37. Od 30 kwietnia do 3 maja 1941 roku czekiści aresztowali 12 uczestników podziemia (wśród nich dowódców batalionów J. Rendalskiego i W. Pastuszkę-Sawickiego)38. Prócz wymienionych uczestników polskiego podziemia wiosną 1941 roku NKWD-NKGB aresztowało kilkudziesięciu innych członków podziemia. Wśród bardziej znanych osób zostali aresztowani: dowódca grupy egzekucyjnej M. Bukowski (25 kwietnia), dowódca grupy artylerii por. P. Czernik (22 kwietnia), zastępca dowódcy grupy pancernej G. Fróg (28 marca), dowódca organizacji w Oszmianie A. Franckiewicz (10 marca), dowódca grupy zmotoryzowanej J. Bil win (13 kwietnia), dowódca grupy kawalerii kpt. 33 Meldunek specjalny ludowego komisarza NKGB Gladkowa z 28 III 1941 r. do komisarza NKGB Mierkulowa, LYA, f. R-759, ap. 10, b. 4, k. 159-170. 34 LYA, f. R-759, ap. l, b. 14, k. 5. •- .-. .- • •;.,"• 35 Meldunek ludowego komisarza NKGB LSRR Gladkowa z 11 IV 1941 r. do ludowego komisarza NKGB ZSRR Mierkulowa, LYA, f.K-1, ap. 10, b. 4, k. 241-243. 36 Ibidem, ap. 10, b. 5, k. 50-53. - , , ., 37 Ibidem, k. 92-94. ••'.'- . 38 Meldunek specjalny Gladkowa z 19 V 1941 r. do Mierkułowa, LYA, ap. 10, b. 5, k. 137-139. 1034_______________________"____________________Arunas Bubnys J. Kochański (30 kwietnia), dowódca grupy łączności S. Czernik (11 kwietnia), dowódca grupy lekarskiej J. M. Szelhauz (5 marca), dowódca „Związku Wolnych Polaków" J. Mackiewicz (12 kwietnia). NKWD starało się aresztować dowódcę sztabu okręgu A. Krzyżanowskiego. Sowiecka bezpieka znała jego miejsce zamieszkania (ul. Stara 17, Zwierzyniec), jednak podczas akcji w mieszkaniu nie było A. Krzyżanowskiego. NKWD aresztowało właścicielkę domu, Iliaszewicz, kierownika biura legalizacji S. Kiałkę (później został zwolniony) i kilka łączniczek ZWZ39. Komendant Główny ZWZ gen. S. Rowecki w swym doniesieniu do Centrali pisał, że od 22 marca do 15 kwietnia 1941 roku bezpieka sowiecka aresztowała ponad 100 członków ZWZ40. Czekiści zarządu NKGB m. Wilna w połowie kwietnia aresztowali 93 uczestników podziemia polskiego. W toku operacji znaleziono dwa radionadajniki, trzy maszyny rotacyjne, archiwum ZWZ z dyrektywami Komendy Głównej, pseudonimy i adresy komendantów rejonów m. Wilna, listę mieszkań konspiracyjnych, dużo fałszywych dokumentów, listę osób podejrzanych o współpracę z NKGB, 1700 map, materiały o charakterze wywiadowczym, broń41. 15 maja 1941 roku odbyło się posiedzenie Rady Wojewódzkiej, na którym zdecydowano, że A. Krzyżanowski będzie pełnić obowiązki komendanta Okręgu ZWZ, dopóki Komenda Główna ZWZ nie podejmie decyzji o mianowaniu nowego dowódcy Wileńskiego Okręgu. 25 maja 1941 roku NKGB aresztowało ks. K. Kucharskiego, uchodzącego za autorytet moralny wileńskiej organizacji ZWZ. Wśród znanych dowódców Okręgu na wolności był tylko A. Krzyżanowski. Wyjechał on z Wilna i ukrywał się w Landwarowie do wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej42. Po aresztowaniach przez NKD-NKGB w kwietniu 1941 roku Wileński Okręg ZWZ został rozbity i do początku wojny sowiecko-niemieckiej niczym się nie wykazał. Członkowie podziemia, którzy zostali na wolności, poukrywali się i unikali wszelkich kontaktów i działalności organizacyjnej. Tuż po wybuchu wojny na stacji kolejowej w Wilnie stało kilka eszelonów osób skazanych na wywózkę. Nocą z 23 na 24 czerwca 1941 roku kolejarze odczepili część wagonów i uratowali łudzi od wywózki do Rosji. Wśród uwolnionych było kilku znanych członków ZWZ - S. Czernik, kpt. M. Potocki, ps. „Węgielny" por. B. Wasilewski, ps. „Zoja", por. W. Tupikowski, ps. „Wilhelm", por. G. Próg, L. Hryncewicz i inni43. Na początku okupacji niemieckiej polskie podziemie powoli ożyło i wznowiło działalność. 39 S. Kialka, Legalizacja Okręgu..., SPP, B. I, nr 4379/6, k. 9. 40 Meldunki organizacyjne półroczne. Meldunek nr 79, SPP, 3. 3. 1. 3. 41 Meldunek specjalny ludowego komisarza Gtadkowa z 24 IV 1941 r. do zastępcy komisarza ludowego NKGB ZSRR Sierowa, LYA, f.K-1, ap. 10, b. 5, k. 27-30. 42 K. Kucharski, Ruch konspiracyjny..., SPP, B. I, k. 25. 43 K. Tarka, Komendant Wilk, Warszawa 1990, s. 45^-6. Ewa Siemaszko, Władysław Siemaszko (Warszawa) Mordy ukraińskie na Wołyniu w czasie II wojny światowej Opracowanie to stanowi podsumowanie wieloletnich prac badawczych prowadzonych przez autorów nad zbrodniami Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów - Ukraińskiej Powstańczej Armii (OUN-UPA) dokonanymi na Wołyniu w latach 1939-19451. Dotyczy ono wycinka terytorialnego ogromnego obszaru, należącego prawnie do Państwa Polskiego, na którym OUN-UPA dokonywała zbrodni na Polakach. Mamy tu na myśli jeszcze cztery województwa: trzy województwa położone na południe od Wołynia, tj. województwo lwowskie, tarnopolskie i stanisławowskie, oraz leżące na północ od Wołynia województwo poleskie. Jednak znaczenie Wołynia jako obszaru badawczego jest szczególne, ze względu na to, że właśnie od tego województwa rozpoczęło się ukraińskie ludobójstwo na ludności polskiej. Badany obszar od 1919 roku należał do II Rzeczpospolitej Polskiej, co zostało zatwierdzone zawartym w 1921 roku w Rydze traktatem między Rzeczpospolitą Polską a Rosyjską Federacyjną Socjalistyczną Republiką Radziecką i Ukraińską Socjalistyczną Republiką Radziecką. Województwo wołyńskie, zwane dalej Wołyniem, było drugim co do wielkości województwem polskim. Wołyń był słabo zaludniony - pod względem gęstości zaludnienia znajdował się na 12 miejscu. Najliczniejszą grupę narodowościową stanowili Ukraińcy (według spisu powszechnego w 1931 roku - 1418,3 tysiąca mieszkańców). Polacy byli drugą co do wielkości grupą narodowościową, ale stosunkowo nieliczną, bo stanowiącą w 1931 roku tylko 16,6 % ogółu ludności (346,6 tysiąca). Trzecią grupę pod względem liczebności stanowili Żydzi - 205,5 tysiąca (w 1931 roku)2. Ludność polska 1 Pierwszą, dalece jeszcze niekompletną, wersją studiów w tym zakresie była praca J. Turowskiego i W. Siemaszki, Zbrodnie nacjonalistów ukraińskich dokonane na ludności polskiej na Wofyniu 1939-1945, która ukazała się w r. 1990 nakładem Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce - Instytutu Pamięci Narodowej (późniejsza nazwa po przełomie politycznym w Polsce: Główna Komisja Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu ...) i Środowiska Żołnierzy 27. Wołyńskiej Dywizji Armii Krajowej w Warszawie. Natomiast badania streszczone w tym referacie zostaną przedstawione w pełnej, prawdopodobnie dwutomowej, wersji przygotowanej przez Władysława Siemaszkę i Ewę Siemaszko (córkę), przewidzianej na 1999 r. pod podobnym tytułem. 2 Zob. Maty rocznik statystyczny 1939, Warszawa 1939, tab. 17; Ludność według języka ojczystego w 1931 r. Wołyń 1036 Ewa Siemaszko, Władysław Siemaszko głównie na wsi, ale była tam rozproszona wśród ludności ukraińskiej (15,1 % ludności wiejskiej). Większe skupiska Polaków znajdowały się w miastach, ale byli oni tam w mniejszości w stosunku do innych narodowości, zwłaszcza Żydów (27,5%). Rozproszenie ludności polskiej na wsi polegało na tym, że oprócz niewielkiej liczby czysto polskich wsi i kolonii, liczebnością mieszkańców nie dorównujących dużym wsiom ukraińskim, Polacy mieszkali w ukraińskich wsiach - po jednej, kilka do kilkunastu rodzin. Z porównania danych spisu ludności przeprowadzonego w I półroczu 1942 roku przez okupacyjne władze niemieckie z danymi szacunkowymi dla 1939 roku (obliczonymi przez powiększenie liczby ludności ze spisu w 1931 roku o przyrost naturalny) wynika, że ubytek ludności polskiej na Wołyniu podczas okupacji sowieckiej w latach 1939-1941 wyniósł 45 tysięcy osób3. Od I połowy 1944 roku ziemie te znalazły się pod kontrolą Armii Czerwonej i administracyjnych władz ZSRR. Ostatecznie granice między powojennym państwem polskim a ZSRR zostały zatwierdzone przez „umowę graniczną" z 16 sierpnia 1945 roku, podpisaną przez tzw. Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej w Warszawie z rządem sowieckim w Moskwie, która weszła w życie z chwilą jej ratyfikacji w 1946 roku. Badania nad terrorem ukraińskim i zbrodniami ludobójstwa na Wołyniu podczas II wojny światowej prowadziliśmy4, wykorzystując następujące źródła: 1. 1795 relacji, wspomnień, listów, wykazów pomordowanych, uwag świadków wydarzeń do fragmentów przygotowywanej pracy - zwane dalej w skrócie relacjami. Relacje te pochodzą z Archiwum Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu - Instytutu Pamięci Narodowej, ze zbiorów Stowarzyszenia Upamiętnienia Polaków Pomordowanych na Wołyniu w Zamościu i Stowarzyszenia Upamiętnienia Ofiar Nacjonalistów Ukraińskich we Wrocławiu, Ośrodka „Karta" - Archiwum Wschodniego, z archiwum Środowiska Żołnierzy 27. Wołyńskiej Dywizji AK, Archiwum Zakładu Historii Ruchu Ludowego, Wojskowego Instytutu Historycznego, Żydowskiego Instytutu Historycznego oraz ze zbiorów własnych autorów i innych osób prywatnych5. zamieszkiwały jeszcze dwie liczące się mniejszości narodowe - Niemcy i Czesi, których było w 1931 r. odpowiednio: 46,8 tyś. i 30,9 tyś. (zob. Z. Cichocka-Petrażycka, Kolonie niemieckie i czeskie na Wołyniu, „Rocznik Ziem Wschodnich i Kalendarz" 1939). Koloniści niemieccy wyjechali do Rzeszy w 1939 i 1940 r. na mocy porożu- mienia między Hitlerem i Stalinem. 3 Zob. Ludność polska na Wołyniu (opracowanie Biura Wschodniego Delegatury Rządu RP na Kraj z 18 lipca 1942 r.), Archiwum Akt Nowych (dalej AAN), 202/11-70, k. 1-2. 4 Celem pracy było ustalenie strat ludności polskiej wskutek eksterminacyjnych działań nacjonalistów ukraińskich, zniszczonych osiedli polskich i sadyb znajdujących się w miejscowościach zamieszkiwanych przez ludność mieszaną narodowościowo, majątku będącego własnością polską, obiektów kultury polskiej i obiektów użyteczności publicznej. W związku z tym w pracy starano się dotrzeć do wymienionych informacji na poziomie najniższych jednostek administracyjnych, tj. wsi, kolonii, futorów, majątków, osad, stacji kolejowych, nadleśnictw itp. 5 W wymienionej liczbie relacji nie ujęto relacji ogłoszonych drukiem (w książkach i czasopismach), które również były wykorzystane - mieszczą się one w grupie źródeł drukowanych. Mordy ukraińskie na Wołyniu w czasie II wojny światowej 1037 2. 123 ankiet w sprawie miejsc zbiorowych mogił pomordowanych na Wołyniu, zebranych przez Środowisko Żołnierzy 27 Wołyńskiej Dywizji AK wśród dawnych mieszkańców Wołynia. : ' .: 3. Wybrane materiały, w liczbie 135 dokumentów, organów ścigania przestępstw, tj. Prokuratur oraz Okręgowych Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu - Instytutu Pamięci Narodowej. 4. 62 księgi zgonów 22 parafii rzymskokatolickich diecezji łuckiej znajdujące się w Urzędzie Stanu Cywilnego Warszawa Śródmieście oraz w Ośrodku Archiwów, Bibliotek i Muzeów Kościelnych Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w Lublinie. ' 5. Akta sądowe i postanowienia sądów w 216 sprawach o uznanie za zmarłych, z lat 1947-1954. 6. Materiały Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej Armii Krajowej oraz meldunki, sprawozdania, raporty różnych ogniw AK i Delegatury Rządu na Kraj, sprawozdania Ministerstwa Spraw Wewnętrznych emigracyjnego Rządu RP w Londynie - znajdujące się w Archiwum Akt Nowych w Warszawie, Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego, Wojskowym Instytucie Historycznym, Bibliotece Narodowej w Warszawie oraz w zbiorach prywatnych. 7. Liczne publikacje książkowe i prasowe6. , • • • ; Miejsca wydarzeń podawane w wymienionych źródłach były konfrontowane z urzędowymi spisami miejscowości, kościelnymi wykazami miejscowości wchodzących w skład rzymskokatolickich parafii diecezji łuckiej (obejmującej cały obszar Wołynia) oraz przedwojennymi mapami w skali 1:100 000 (tzw. sztabówkami)7. Podstawowym i najliczniejszym źródłem informacji są relacje. Autorami relacji i wspomnień są dawni mieszkańcy Wołynia, świadkowie wydarzeń, w przeważającej części osoby, którym zamordowano najbliższą lub dalszą rodzinę, sąsiadów; osoby, które w różnych, dramatycznych okolicznościach przeżyły terror OUN-UPA8. 6 W tej grupie znajdują się publikacje o różnych charakterze - wspomnieniowym, informacyjnym, naukowym. 7 W pracy posługiwano się następującymi spisami miejscowości: Wołyńskim Dziennikiem Wojewódzkim nr l, Łuck, 4 stycznia 1936 r., póz. l, Podział gmin wiejskich województwa wołyńskiego na gromady; Skorowidzem miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej, t. IX, Województwo wołyńskie, Warszawa 1923, zawierającym skład narodo- wościowy poszczególnych miejscowości; Skorowidzem miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej, red. T. Bystrzycki, Przemyśl-Warszawa, b.d.w. [około 1936]; Elenchus ecclesiarum et cień saecularis et regularis Dioecesis Luce- ońensis pro Anno Domini 1937 oraz wydanie Elenchusa na 1938 r. Żaden ze spisów, tak urzędowych, jak i kościelnych, nie zawiera wszystkich istniejących wówczas miejscowości, natomiast wszystkie wymienione spisy w połączeniu z mapami wzajemnie się uzupełniają. 8 Brak możliwości dotarcia do świadków zbrodni żyjących za granicą, ograniczył relacje pochodzące od tej grupy osób do zaledwie kilkudziesięciu relacji. Większość relacji pochodzi zatem od świadków mieszkających w kraju. Tymczasem za granicą żyją świadkowie zbrodni, którzy w 1943 r. po wymuszonej napadami UPA ucieczce ze wsi do miasta zostali wywiezieni przez Niemców na przymusowe roboty do Rzeszy, z których nie wrócili już do kraju - te osoby mogłyby wnieść wiele cennych informacji. .. . , .,. , 1038 Ewa Siemaszko, Władysław Siemaszko Potwierdzeniem relacji i ich uzupełnieniem są pozostałe źródła informacji. Należy jednak stwierdzić, że na tle relacji informacje pochodzące z innych źródeł są skromniejsze9. Zebrany materiał nie oddaje w pełni rozmiarów zbrodni10. Kilka słów uwagi należy poświęcić większości opracowań ukraińskich, ukazujących się na Ukrainie i wydawanych przez ukraińską, a ściśle nacjonalistyczną, emigrację po II wojnie światowej, w których tylko w niewielu przypadkach można znaleźć potwierdzenie napadów na niektóre miejscowości, lecz przy tym albo nie wspomina się, że dokonywano tam rzezi Polaków, albo podaje się całkowicie kłamliwe uzasadnienia zbrodni, a nawet własne zbrodnie przypisuje Polakom. Tak więc poważne traktowanie owej literatury jako źródła informacji o wydarzeniach na Wołyniu bez solidnej weryfikacji i analizy jest nieporozumieniem metodycznym". Pozytywnym wyjątkiem są prace Wiktora Poliszczuka12. 9 Chociaż najwartościowszym źródłem informacji powinny być materiały BIP KG AK i Delegatury Rządu na Kraj, jako wytworzone w czasie zachodzenia badanych wydarzeń, to znajdują się w nich przede wszystkim ogólne omówienia sytuacji na Wołyniu. Natomiast w stosunku do rozmiarów akcji niszczenia ludności polskiej przez nacjonalistów ukraińskich mało jest szczegółowych informacji o napadanych miejscowościach i liczbie zamordowanych w nich ludzi. Wynika to przede wszystkim z tego, że zbieranie tych danych, przekazywanie ich do poszczególnych szczebli struktur konspiracyjnych państwa podziemnego było nadzwyczaj utrudnione, a z niektórych rejonów wręcz niemożliwe. Przekazywanie informacji odbywało się wyłącznie za pośrednictwem osób przemieszczających się pieszo lub konno, co od IV 1943 r., gdy cały Wołyń był pod kontrolą bojówek UPA, wiązało się z narażeniem życia. Wydaje się ponadto, że nawet nie usiłowano wówczas prowadzić ewidencji strat osobowych i zniszczonych osiedli, a interesujące nas odnośne dane były zamieszczane tylko jako ilustracja procesu eksterminacji Polaków na Wołyniu. 10 Gdyby badania nad zbrodniami OUN-UPA były podjęte na szeroką skalę bezpośrednio po wojnie, prawdopodobnie udałoby się ustalić losy Polaków na Wołyniu w blisko 80%. Wówczas możliwe było dotarcie do wszystkich (czy prawie wszystkich) żyjących w kraju świadków zbrodni, z których wielu w miarę upływu lat odeszło na wieczny spoczynek. Ponadto wraz z upływem czasu wiele faktów zatarło się świadkom w pamięci. Tymczasem zbieranie relacji zaczęło się dopiero w 1984 r., z inicjatywy Środowiska Żołnierzy 27. Wołyńskiej Dywizji AK i było przez nie wówczas prowadzone pośród swych członków, co zaowocowało wymienionym w przypisie l opracowaniem oraz powstaniem po przełomie 1989 r. stowarzyszeń upamiętniających owe zbrodnie, które intynsywnie zbierają po dziś odnośną dokumentację. '' Nie sposób rozprawić się w tym opracowaniu z całą literaturą ukraińską traktującą o UPA, ani nawet z jej podstawową pozycją, jaką jest Litopys Ukrajinśkoji Powstanśkoji Armiji, Toronto, tomy I, II i V dotyczące Wołynia i Polesia, z lat 1978-1994. Wystarczy przytoczyć kłamliwy opis napadu UPA na Hutę Stepańską i okoliczne osiedla polskie w dniach 16-18 VII 1943 r., podczas którego bojówki UPA wspomagane przez chłopów ukraińskich z okolicznych wsi wymordowały 600 osób i spaliły 44 miejscowości, przedstawiony we wspomnieniach solennego (tj. dowódcy oddziału liczącego ok. 100 ludzi) W. Hrabenki (zob. Litopys Ukrajinśkoji Powstanśkoji Armiji, t. V, Toronto 1983). Najpierw Hrabenko „uzasadnia" napad, twierdząc kłamliwie, że Huta została uzbrojona przez Niemców i razem z Niemcami lub samodzielnie plądrowała okoliczne ukraińskie wsie, a nieistniejący wówczas „batalion" „Bomby" (tj. oddział partyzancki por. Władysława Kochańskiego ,3omby", „Wujka", zorganizowany przez niego w ostatnich dniach lipca w gm. Antonówka, pow. Sarny) wraz z sowieckimi partyzantami „dał się we znaki" ukraińskim wsiom. Dalej Hrabenko twierdzi, że większość mieszkańców Huty wyjechała po ultimatum opuszczenia wsi danym przez kureń Rubaszenki, a spalenie Huty i masakra mieszkańców to wymysły komunistycznych autorów! Kłamstwa te warto zacytować dla uświadomienia czytelnikom „wartości poznawczej i naukowej" ukraińskich źródeł: Komunistyczni awtorypyszut', szew UPA spałyła Hutu ta wczynyła masakru. Cioho ne buto. Pid czas boju zahoriłosia tysze dekilka budynkiw i buto dekilka żertw sered cywilnoho naselennia. Opisla reszta naselennia wyjichala z sela. Buw surowyj nakaz k-ra D. Klaczkiwśkoho ne zajmaty cywilnoho naselennia. Szczoprawda ja pizniszcze dowidawsia, szczo kotraś iż selanśkich samooboron, jakich my nazywały cierniu ta jaki byty na zastawach, des dopustylasia kiywawoji pimsty. Ne znaju odnak podrobyć, bo ce hula sprawa terytonjalnych komand j woni doslidżuwafy ciu sprawu (Komunistyczni autorzy piszą, Że UPA spaliła Hutę i dokonała masakry. Tego nie było. Podczas walki zapaliło się tylko kilka budynków i było kilka ofiar spośród cywilnej ludności. Potem reszta ludności wyjechała ze wsi. Był surowy rozkaz komandira Klaczkiwśkiego nie ruszać cywilnej ludności. Co prawda później dowiedziałem się, że któraś z wiejskich samoobron, które nazywaliśmy czernią i które były na zasadzkach, gdzieś dopuściła się krwawej zemsty. Nie znam jednak szczegółów, bo to była sprawa terytorialnych dowództw i one badały tę sprawę). 12 Należy tu wymienić przede wszystkim Gorzką prawdę. Zbrodniczość OUN-UPA (spowiedź Ukraińca), Mordy ukraińskie na Wołyniu w czasie II wojny światowej_____________________1039 Większość relacji, w których ich autorzy podnoszą temat stosunków polsko-ukraiń-skich w okresie międzywojennym, uznaje je za bardzo dobre lub poprawne. Świadczyć miałyby o tym normalne bądź wręcz przyjacielskie stosunki sąsiedzkie, wzajemne zapraszanie się z okazji świąt religijnych, uroczystości rodzinnych i zawieranie mieszanych związków małżeńskich. Tylko nieliczne relacje mówią o faktach niechęci, wrogości, a nawet pogróżkach ze strony Ukraińców wobec Polaków przed 1939 rokiem, wówczas bagatelizowane. W świetle późniejszych wydarzeń można je uznać za przejaw prowadzonej przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) długotrwałej podziemnej pracy propagandowej, tworzącej społeczny klimat do późniejszej eksterminacji ludności polskiej13. • ?•'•.!>,;':•-••' • • W terrorze ukraińskim skierowanym przeciw ludności polskiej podczas II wojny światowej, będącym wynikiem działalności OUN, można wyróżnić następujące okresy, które zostaną omówione szczegółowo: I okres - wrzesień i październik 1939 roku - okres napadów na wybrane grupy osób cywilnych oraz małe grupki i pojedynczych żołnierzy Wojska Polskiego. II okres - rok 1942 - napady na pojedyncze polskie gospodarstwa, nauczycieli, leśników i osoby, które mogły odgrywać jakąś rolę w społeczności polskiej - jako zapowiedź akcji mordowania totalnego. • f t \ III okres - rok 1943 - tzw. rzezie wołyńskie, czyli systematyczne ludobójstwo ludności polskiej Wołynia przez dobrze zorganizowane napady na osiedla polskie i Polaków mieszkających we wsiach ukraińskich. IV okres - rok 1944 i 1945 - okres pozbywania się żyjących jeszcze na Wołyniu Polaków. ••/*.•,'••.•'• v ,-,; v • , ,-•:.-. ••'-. .-- •.. -!" l okres - wrzesień 1939 roku i okupacja sowiecka Istnienie na Wołyniu silnie antypolskich grup ujawniło się w zamieszaniu wojennym września 1939 roku, gdy wszystkie siły bezpieczeństwa i administracja były zaangażowane w obronę państwa przed wrogiem zewnętrznym - najpierw Niemcami, później również Sowietami. Do antypolskich wystąpień ze strony Ukraińców dochodziło wprawdzie już w pierwszej połowie września 1939 roku, przed agresją wojsk sowieckich na terytorium państwa polskiego, ale akty te wzmogły się po 17 września 1939 roku pod wpływem prowadzonej przez agresora propagandy, której celem było osłabienie czy uniemożliwienie ewentualnego polskiego oporu. Wówczas to dochodziło do zabójstw Toronto-Warszawa-Kijów 1995, a także np.: Ideologią nacjonalizmu ukraińskiego według Dmytra Doncowa, Warszawa 1995; Fałszowanie historii najnowszej Ukrainy, Toronto 1996; Ocenę polityczną i prawną OUN-UPA, Toronto 1997; Akcję „Wisla". Próbę oceny, Toronto 1997. Zob. też wywiad z W. Puliszczukiem zatytułowany Ukraiński nacjonalizm jest faszyzmem, „Nasz Dziennik" 1999, nr z 8 VI, s. 13. 13 Symptomy mającej nastąpić zagłady Polaków na Wołyniu, świadczące o głęboko zakonspirowanej pracy propagandowej, ale też i o sprzyjającym tej pracy gruncie, zupełnie wówczas nie doceniane, ujawniły się najpierw we wrześniu 1939 r. (co jest omówione jako I okres terroru ukraińskiego), a następnie w 1941 r. (zob. przypis 16). 1040_______________________________Ewa Siemaszko, Władysław Siemaszko żołnierzy, policjantów, osadników wojskowych, leśników, uciekinierów z centralnej i zachodniej Polski połączonych z rabunkiem; rozbrajania pojedynczych i małych grupek żołnierzy; oddawania w ręce NKWD liczących się w życiu społecznym osób; zastraszania i poniżania Polaków, podpalania gospodarstw - trwało to cały wrzesień i pierwsze dni października 1939 roku. Ofiarami zabójstw połączonych z rabunkiem byli żołnierze, policjanci na służbie i policjanci ewakuowani z centralnej i zachodniej Polski, osadnicy wojskowi, leśnicy, uciekinierzy cywilni z Polski centralnej i zachodniej, a nawet Polacy miejscowi, mieszkańcy wsi - ziemianie i chłopi. Częstym zjawiskiem były napady dużych grup uzbrojonych Ukraińców na pojedynczych żołnierzy polskich powracających do domów i małe grupki wojska maszerującego na zachód lub wycofującego się w kierunku granicy z Rumunią i Węgrami, podczas których zdzierano z żołnierzy mundury i rozbrajano14. Drugą grupą, wobec której powszechnie skierowana była agresja w różnej formie (zabójstwa, poniżanie i zastraszanie), byli osadnicy wojskowi15. Liczną grupę ofiar, lecz mało rozpoznaną, stanowili uciekinierzy z centralnej i zachodniej Polski. Wykonawcami mordów i rabunków byli miejscowi Ukraińcy zarówno o poglądach nacjonalistycznych, jak i komunistycznych. -l; >. ; ; ; ••-,-.• ,-/ Począwszy od 17 września 1939 roku samorzutnie organizowały się tzw. komitety, które dokonywały rewizji u Polaków i przy tej okazji grabieży mienia oraz aresztowań, by zatrzymanych przekazać później NKWD. Ukraińcy pomagali NKWD w aresztowaniach Polaków i wskazywaniu osób i rodzin do deportacji w głąb Związku Sowieckiego także w latach 1940 i 1941. Atmosfera wrogości wobec Polaków ze strony Ukraińców była już wówczas na tyle silna, że gdyby nie wprowadzenie „rządów" NKWD zaraz po sowieckiej agresji, mordowanie Polaków na dużą skalę mogłoby wystąpić znacznie wcześniej. Udokumentowana dotąd liczba ofiar morderstw w 1939 roku wynosi 1768 osób (115 osób znanych z nazwiska), jednak z całą pewnością jest to dalece niepełna liczba, której ustalenie nie wydaje się możliwe z kilku powodów. Większości morderstw dokonywano poza osiedlami ludzkimi, na wsiach ukraińskich oraz terenach, gdzie mieszkało bardzo mało Polaków, co znacznie zawęziło potencjalną liczbę świadków. Ofiarami byli głównie ludzie nieznani w miejscowych środowiskach, przybysze, a więc ofiary anonimowe, co sprzyjało zatarciu się w pamięci osób mieszkających na Wołyniu szczegółów dotyczących takich przypadków. , 14 Zdobyte w ten sposób mundury, pozbawione dystynkcji, oraz broń, były później używane przez UPA podczas napadów na polskie osady, jak np. w 1943 r. w Adamówce (gm. Ludwipol, pow. Kostopol), w 1943 r. w Kupowalcach (gm. Brany, pow. Horochów), w 1943 r. w Ostrówkach (gm. Huszcza, pow. Luboml). 15 Przykłady aktów terroru i agresji ze strony Ukraińców wobec osadników wojskowych w 1939 r. są wykazane w artykule: W. Siemaszko, Osadnictwo wojskowe na Wołyniu 1921-1945, cz. 2, „Wołyń i Polesie" (Biuletyn Towarzystwa Miłośników Wołynia i Polesia, Oświęcim), 1997, nr 4, a także Osadnictwo wojskowe na Wołyniu, red. L. Popek, Lublin 1998. , . . . . Mordy ukraińskie na Wołyniu w czasie II wojny światowej_____________________1041 II okres -1942 rok ; !<; : W końcu czerwca 1941 roku okupacja sowiecka została zamieniona na okupację niemiecką. Z chwilą wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej prawie na całym Wołyniu natychmiast samorzutnie zorganizowała się policja ukraińska, którą władze niemieckie zaakceptowały i, poza uzbrojeniem oraz umundurowaniem, wyposażyły w szerokie uprawnienia (dokonywanie rewizji, aresztowań, przesłuchań, przetrzymywania w aresztach, ściągania kontyngentów, odstawiania do transportu wyznaczonych na przymusowe roboty do Niemiec, a także rozstrzeliwań). Licząca kilka tysięcy ludzi policja ukraińska posiadała legalnie nawet ciężką broń maszynową. Chociaż policja ukraińska podlegała Niemcom, w zasadzie nie wtrącali się oni w jej działania i tolerowali samowolę. Do policji było wydelegowanych wielu działaczy OUN na stanowiska komendantów posterunków i szeregowych policjantów i faktycznie policja ta realizowała cele OUN. Ponadto Niemcy dali Ukraińcom surogat władzy administracyjnej w postaci zarządów gminnych i miejskich (tzw. uprawy). Niemcy na Wołyniu nie dysponowali pokaźnymi siłami bezpieczeństwa. W terenie wiejskim sprawowali władzę z pomocą i za pośrednictwem policji ukraińskiej. Te fakty postawiły ludność polską w szczególnie niekorzystnej sytuacji. Z jednej strony okupant, którego represyjny stosunek był skierowany głównie wobec Polaków (i Żydów), a z drugiej strony w większości niechętna lub wroga ludność ukraińska, której sprawujący władzę w imieniu okupanta liczni przedstawiciele byli popierani przez jej większość. Będąca w mniejszości ludność polska (na jednego Polaka przypadało sześciu Ukraińców), w dodatku na wsi przeważnie rozproszona wśród Ukraińców, została osaczona. Ludność ta była pod stałą kontrolą policji ukraińskiej i obserwacją sąsiadów Ukraińców, co było przez policję wykorzystywane do eliminowania organizowania działalności konspiracyjnej i zbrojenia się. Policja ukraińska dokonywała częstych rewizji domów polskich w poszukiwaniu broni (za posiadanie broni Polakom groziła kara śmierci) i pod różnymi pretekstami aresztowała mężczyzn, których po ciężkim pobiciu wypuszczała z aresztu lub pod różnymi oskarżeniami odwoziła do niemieckich więzień w miastach. Dochodziło też do zabójstw Polaków przez ukraińskich policjantów. Mimo ucieczki kilku tysięcy policjantów ukraińskich do leśnych oddziałów UPA w marcu 1943 roku, policja ukraińska nie przestała całkowicie istnieć - lub, w niektórych rejonach funkcjonowała do końca okupacji niemieckiej na Wołyniu, współdziałając z OUN-UPA w eksterminacji Polaków, jak np. we Włodzimierzu Wołyńskim. Na uwagę zasługuje fakt, że już w 1941 roku, gdy tylko powstała policja ukraińska, jej sztandarową piosenką śpiewaną podczas marszów było: Smert', smert', lacham smert', smert' moskowśko-żydiwśkij komuni (Śmierć, śmierć, Polakom śmierć, śmierć moskiewsko-żydowskiej komunie). Tę samą piosenkę śpiewały później oddziały UPA (jak i inne o podobnej treści). Jest to jedno ze świadectw długo przygotowywanego przez OUN planu likwidacji Polaków16. 16 Ten „hymn" policji ukraińskiej i potem UPA nie mógł powstać w ciągu jednego dnia po wkroczeniu Niemców na r 1042_______________________________Ewa Siemaszko, Władysław Siemaszko Następne sygnały o planowanym w stosunku do Polaków ludobójstwie miały miejsce po wymordowaniu Żydów późnym latem i wczesną jesienią 1942 roku17. W likwidacji gett żydowskich czynnie uczestniczyli policjanci ukraińscy, którzy na całym Wołyniu wypędzali Żydów z domów i wyłuskiwali z kryjówek podczas gromadzenia ich przed likwidacją, następnie konwojowali na miejsce egzekucji, a także w wielu miejscach rozstrzeliwali razem z Niemcami18. Po likwidacji gett odbywało się tropienie ukrywających się Żydów, w czym uczestniczyli policjanci i miejscowa ludność. Rabowano też pożydowskie mienie. Nie wszędzie całe mienie pożydowskie zagospodarowali Niemcy, przeważnie zatrzymywali oni wartościowsze rzeczy (w czym konkurowali z nimi policjanci ukraińscy), a pozostałe grabiła ludność ukraińska i policjanci. Pierwszymi ostrzegającymi Polaków byli Żydzi, którzy w okresie likwidacji gett zapowiadali, że po ich wymordowaniu to samo spotka Polaków. Bezpośrednio po tzw. Aktionen, a gdzieniegdzie w trakcie jej trwania, Ukraińcy odgrażali się Polakom: Skończyliśmy, skończymy z Żydami, zabierzemy się za was*9. Mimo tych sygnałów większość wołyńskich Polaków nie chciała wierzyć, że może to nastąpić. W drugiej połowie 1942 roku, w okresie organizacji UPA, Polacy zauważali gromadzenie się w masywach leśnych zbrojnych grup Ukraińców. Jednocześnie po wsiach ukraińskich, często w nocy, odbywały się zebrania agitacyjno-propagandowe. Do nielicznych Polaków z zebrań tych zaczęły docierać wiadomości o „uświadamianiu" chłopów ukraińskich przez działaczy OUN, że dopóki choć jeden Polak będzie na ukraińskiej ziemi, to nigdy nie będzie „samostijnej" Ukrainy, a więc o konieczności wywalczenia „samostijnej" Ukrainy pozbawionej Polaków20. Kresy Wschodnie w czerwcu 1941 r. i rozpowszechnić się natychmiast na całym Wołyniu. Jego znajomość i wprowadzenie do oficjalnego obiegu jednocześnie na tak dużym obszarze w pierwszych dniach okupacji niemieckiej świadczy, że był już wcześniej znany i śpiewany w podziemiu. A więc Ukraińcy przygotowywali się do czystek etnicznych jeszcze pod okupacją sowiecką. Przerażające jest to, że pieśni UPA, których głównym przesłaniem jest nienawiść, zemsta, mord, są upowszechniane na Ukrainie współcześnie. Oto w 1992 r. w Łucku ukazały się dwa śpiewniki: A my tuju czerwonu kałynu pidijmemo. Zbirnik powstanśkych piseń oraz Czujesz brate tnij. W ostatnim zbiorku znajdujemy taki oto tekst, będący trzecią i czwartą zwrotką pieśni pt. Trista lit (Trzysta lat): Zdobuwaj, zdobuwajmo stawu! Zaienem wsich lachiw w Warszawa... Ukrajinśkyj naród. Zdobuwaj, zdobuwajmo sify! Zażenem wsich lachiw w mohylu... Ukrajinśkyj naród (Zdobywaj, zdobywajmy sławę! Zapędzimy wszystkich Lachów do Warszawy... Ukraiński narodzie! Zdowywaj, zdobywajmy siły! Zapędzimy wszystkich Lachów do mogiły... Ukraiński narodzie). Innym świadectwem przygotowań do eksterminacji Polaków (i innych nacji) było pojawienie się w powiecie zdołbunowskim, natychmiast po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej, plakatów wzywających do usunięcia z ziemi ukraińskiej moskali, lachiw, iydiw ta czechiw w Dermaniu (gm. Mizocz), Hulczy (gm. Zdołbica) i samym Zdołbunowie. 17 Mamy tu na myśli często wyrażane wobec Polaków pogróżki, natomiast wrogość Ukraińców ujawniała się już wcześniej, np. we wsi Nowiny Czeskie (gm. Młynów, pow. Dubno) w styczniu 1942 r. Polacy zostali wyproszeni z zabawy tanecznej, bo „dla polskich świń i Żydów jest wstęp wzbroniony". 18 W niektórych miejscowościach egzekucji Żydów podczas likwidacji gett dokonywali sami policjanci ukraińscy bez nadzoru i udziału Niemców. Tak było np. w miasteczku Rożyszcze (gm. Rożyszcze, pow. Łuck), wsi Suszybaba (gm. Kupiczów, pow. Kowel). 19 Takie zapowiedzi Polacy słyszeli np. we wsi Tołpyżyn (gm. Boremel, pow. Dubno). 20 Np. na zebraniu w Chotiaczowie (gm. Chotiaczów, pow. Włodzimierz Wół.) agitator przybyły z Małopolski Wschodniej wzywał do wywalczenia „samostijnej" Ukrainy przez wymordowanie wrogów: Żydów, Moskali, a przede Mordy ukraińskie na Wołyniu w czasie II wojny światowej 1043 W tym czasie nasiliły się, dokonywane od początku 1942 roku, mordy pojedynczych Polaków i rodzin polskich. Zabójcami byli ukraińscy policjanci i cywile związani z którymś z nacjonalistycznych ugrupowań, a może tylko podjudzeni przez nacjonalistów. Łącznie udokumentowane przypadki morderstw w 1942 roku dotyczą 368 osób, jednak z pewnością nie jest to pełna liczba ofiar, autorzy relacji zaznaczają bowiem, że samo zjawisko zostało zapamiętane, lecz zatarły się szczegóły, zwłaszcza, że początkowo przypadków tych nie uważano za znak początku mordów masowych. Charakterystyczne jest to, że morderstwa te miały miejsce prawie we wszystkich powiatach Wołynia, co wskazywałoby na zorganizowaną akcję. Nie ma natomiast pełnego rozeznania, czym kierowali się nacjonaliści ukraińscy w wyborze ofiar: wśród ofiar obok osób niewygodnych dla nacjonalistów (np. leśników w rejonach opanowanych przez oddziały UPA, osób, które w społecznościach polskich cieszyły się autorytetem i osób podejrzewanych o organizowanie konspiracji), byli mieszkańcy wsi niczym nie wyróżniający się, w tym kobiety i dzieci. Natomiast jeśli chodzi o ofiary policji ukraińskiej, to wiele przypadków dotyczy rodzin przechowujących Żydów, lub podejrzanych o ich przechowywanie. Z tego właśnie powodu policjanci ukraińscy dokonali pierwszej masowej zbrodni na Polakach na Wołyniu, tj. likwidacji kolonii Obórki (gmina Kołki, powiat Łuck) 11-13 listopada 1942 roku, podczas której zginęło 46 osób, w tym kobiety, dzieci, jedna Żydówka i przypadkowo Ukrainka. Uratowali się tylko przebywający wówczas poza kolonią. Z zebranych faktów wynika, że 1942 rok był okresem przygotowań do generalnej rozprawy z „Lachami", która nastąpiła w 1943 roku, a terror wobec ludności polskiej, którym z jednej strony posługiwali się policjanci ukraińscy, a z drugiej bojówki nacjonalistyczne, miał oddziaływać psychologicznie - zastraszyć, wyeliminować jednostki zdolne do kierowania ludnością polską i uniemożliwić zorganizowanie zbrojnej obrony. •• ••:••••. •'•• :V'ii, ?,<: . • '••' , ;•'• • III okres - 1943 rok - rzezie wołyńskie , Ludność polska Wołynia, i to głównie wiejska, weszła w 1943 rok nieprzygotowana do przeciwstawienia się ludobójstwu. Istniejąca od 1942 roku wśród wąskiego grona Polaków konspiracja ZWZ była nastawiona na przygotowywanie ludności do walki z Niemcami, a nie z Ukraińcami. Nie dostrzegano wówczas jeszcze, że najpoważniejszym i najbliższym zagrożeniem dla Polaków są nacjonaliści ukraińscy. Zresztą działalność konspiracyjna, pozostająca pod nieustanną obserwacją Ukraińców, którzy składali donosy policji ukrańskiej lub Niemcom, wiązała się ze szczególnym narażaniem wolności i życia. Ludzi z doświadczeniem wojskowym i przywódczym, którzy byliby zdolni wszystkim Polaków, którzy są najgorszymi wrogami Ukraińców. Bezpośrednio po zebraniu zostali zamordowani Ukraińcy, którzy powątpiewali w skuteczność przedstawionego planu i obawiali się kontrakcji Polaków zza Buga. 1044_______________________________Ewa Siemaszko, Władysław Siemaszko pokierować ludnością polską w ówczesnych okolicznościach było zbyt mało, ponieważ większość wybitniejszych lokalnych postaci została wyeliminowana przez Sowietów w latach 1939-1941. Istotnym problemem był brak broni, której ludność polska w latach 1939-1942 nie gromadziła w obawie przed utratą życia i represjami w przypadku najmniejszego podejrzenia o posiadanie broni. Tylko nieliczni mieli głęboko ukryte pojedyncze sztuki broni palnej, z minimalną ilością amunicji. A możliwości zdobycia broni i amunicji były niewielkie. Toteż dochodziło do takich sytuacji, że w 1943 roku w niektórych polskich miejscowościach warty, które miały ostrzec o napadzie, posługiwały się atrapami karabinów wykonanymi przez miejscowych stolarzy. Miały one wprowadzić w błąd napastników i odstraszyć, że oto wieś będzie się bronić. Dość częste było też przekonanie, żeby nie robić niczego, co mogłoby rozdrażnić Ukraińców, reprezentowane przeważnie przez starsze pokolenia. W związku z tym w niektórych miejscowościach czysto polskich, gdzie można byłoby zorganizować samoobronę, do tego nie doszło. Dodatkowo dość rozpowszechnione było przekonanie, mimo oczywistych symptomów nadchodzącej zagłady, że Ukraińcy nie mają powodów do mordowania Polaków, bo jako współmieszkańcy tej ziemi nie uczynili nic, czym mogliby Ukraińcom w czymkolwiek zaszkodzić. Właściwy okres likwidacji ludności polskiej przypada na cały rok 1943. WI połowie 1943 roku, jeszcze intensywniej niż w 1942 roku, odbywały się po wsiach zebrania mobilizujące do walki o „samostijną" Ukrainę bez „Lachów". Codziennym zjawiskiem stały się przejazdy z jednego lasu do drugiego, z jednej wsi ukraińskiej do drugiej, kawalkad furmanek z uzbrojonymi nacjonalistycznymi bojówkami ukraińskimi. Bojówki często zatrzymywały się w osiedlach polskich i stosując terror, nieraz bijąc gospodarza lub grożąc zabiciem, rabowały żywność, odzież, zwierzęta gospodarskie. Zanim doszło do napadów na całe osiedla polskie, w pierwszych miesiącach tego roku w dalszym ciągu trwały napady nacjonalistów na pojedyncze osoby i rodziny, przy czym wyraźnie rysuje się dobór ofiar: nauczyciele, podoficerowie, członkowie konspiracji ZWZ oraz osoby, którym w lokalnych społecznościach przypisywano jakieś znaczenie. " ;" ' '•' ~ ' ' ' ' ; '••''•" ' Mordy zbiorowe ludności polskiej zapoczątkowało w lutym 1943 roku nacjonalistyczne ugrupowanie Maksyma Borowcia „Tarasa Bulby", tak zwani bulbowcy, które działało w powiatach sarneńskim i kostopolskim oraz części rówieńskiego. Pierwszą zlikwidowaną całkowicie miejscowością polską była kolonia Parośla I (gmina Antonówka, powiat Sarny), gdzie 9 lutego 1943 roku stosując okrucieństwa wymordowano, od niemowląt po starców, około 150 osób. Jednak niezależnie od bulbowców do akcji likwidacji Polaków przystąpił odłam nacjonalistów Stepana Bandery, tak zwani banderowcy, a także odłam Andrija Melny-ka, tak zwani melnykowcy. Stopniowo banderowcy podporządkowali sobie bojówki pozostałych ugrupowań nacjonalistycznych i przejęli od bulbowców nazwę Ukraińska Powstańcza Armia. Mordy ukraińskie na Wołyniu w czasie II wojny światowej 1045 Napady nasiliły się w marcu 1943 roku od czasu dezercji policji ukraińskiej ze służby niemieckiej, która zabrawszy broń z posterunków, połączyła się z istniejącymi już wtedy i tworzącymi się nacjonalistycznymi oddziałami „Bulby" i Bandery. Już w drodze na miejsce zbiórek i połączenia z leśnymi oddziałami nacjonalistycznymi policjanci ukraińscy mordowali Polaków i palili gospodarstwa. Od tego momentu nastąpiła eskalacja masowych mordów, które trwały przez cały 1943 rok na całym Wołyniu, lecz z różnym natężeniem w poszczególnych powiatach. , ;,. , , : ; .,;i~;;•' Mordami kierowali przywódcy OUN-UPA zarówno miejscowi, jak i wysłannicy z Małopolski Wschodniej. Wykonawcami, oprócz oddziałów UPA, były: 1) Samoobo-ronni Kuszczowi Widdiły, podległe OUN-UPA, w skład których wchodzili miejscowi Ukraińcy na codzień żyjący w swych domach, posiadający jakakolwiek broń, a mobilizowani do wykonania określonej „akcji", czyli coś w rodzaju pospolitego ruszenia; 2) niezrzeszone chłopstwo ukraińskie, w tym także kobiety i wyrostki, zaagitowane przez OUN-UPA. Czynnikiem pociągającym tzw. niezorganizowanych do udziału w napadach była możliwość rabunku, który był nieodłącznym elementem wszystkich napadów. Niedoszłe ofiary mordów, osoby, które zdołały zbiec oprawcom, świadkowie-ob-serwatorzy z ukrycia rozpoznawali wśród morderców swych sąsiadów „zza płotu", „zza miedzy" lub sąsiedniej wsi, wcześniej nie okazujących Polakom wrogości. Mówili swym ofiarom: teper wam treba umyraty. Bardzo często sąsiedzi-Ukraińcy brali udział: w podstępnym nakłanianiu do nieopuszczania siedzib lub powrotu do wsi z zapewnieniami, że nic nikomu nie grozi, by potem przygotowywany napad był skuteczniejszy; tropieniu ukrywających się i wskazywaniu upowcom kryjówek Polaków. Analizując przebieg mordów na Polakach można wyróżnić trzy typy napadów. Pierwszy typ napadów dotyczył dużych kolonii polskich lub z przewagą ludności polskiej, podczas których dążono do unicestwienia w całości mieszkającej w nich ludności polskiej. Ponieważ wymagało to koncentrowania większych sił i dobrej organizacji, w tym samym czasie dokonywano tego typu napadów na kilka blisko położonych kolonii, a także, niejako przy okazji, starano się wymordować Polaków mieszkających w okolicznych wsiach ukraińskich i sąsiednich niewielkich futorach polskich. Jeżeli nie udało się wymordować wszystkich mieszkańców, a mimo zagrożenia nie uciekli, organizowano napad drugi. Na przykład: w powiecie kowelskim 15 i 16 lipca 1943 roku likwidowane były 4 polskie kolonie w gmina Kupiczów, z których w 2 dokończono mordów 28 sierpnia 1943 roku, a w Boże Narodzenie 1943 roku likwidowano 5 kolonii w gminie Lubitów; 11 lipca 1943 roku UPA napadła na Polaków w 78 miejscowościach powiatów Horochów i Włodzimierz Wołyński, 12 lipca atakowała Polaków w 38 miejscowościach obu powiatów, 13 lipca mordowano w 15 miejscowościach powiatów Horochów i Włodzimierz Wołyński, 14-19 lipca w 25 miejscowościach powiatu Horochów; kolejna fala oczyszczuwalnej akciji wid rasowych worohiw (akcji oczyszczającej od 1046_______________________________Ewa Siemaszko, Władysław Siemaszko rasowych wrogów) w powiecie włodzimierskim przeszła w sierpniu, gdy 29 sierpnia mordowano w 28 miejscowościach i 30-31 sierpnia w co najmniej 8 miejscowościach21. Napady na większe miejscowości polskie przebiegały według następującego schematu. Działano z zaskoczenia i wybierano porę, gdy prawie wszyscy znajdowali się w swoich gospodarstwach - o świcie, w nocy, a gdy mieszkańcy nie nocowali w domach, to w dzień, podczas prac gospodarskich. Często rozpuszczano pogłoski, że do Polaków żyjących w określonej miejscowości nikt nie ma zastrzeżeń i żaden napad nie grozi, a nawet grożono, że opuszczający swoje siedziby i przenoszący się do miast, zostaną uznani za wrogów Ukrainy. Wieś lub kolonia były otaczane kordonem stritciw, tj. uzbrojonych w broń palną, których zadaniem było strzelanie do uciekających. Byli oni ubrani w różne mundury: policji ukraińskiej, niemieckie, przedwojenne polskie, sowieckie, albo w ubrania cywilne z naszytym trojzubem (trójzębem). Pozostali napastnicy wyposażeni w siekiery, noże, widły, kosy ustawione na sztorc, bagnety, kołki, łomy i różne narzędzia gospodarskie, jak np. młotki do zabijania zwierząt gospodarskich, rozchodzili się po osadzie i ludzi zastanych w domach, obejściach, ogrodach w sposób skuteczny mordowali. W wielu przypadkach gromadzono ludzi w jednym miejscu -szkole, stodole. Budynki z pomordowanymi i rannymi były podpalane, a nawet z ludźmi żywymi, których w nich zamykano, by nie mogli się wydostać. Teren wsi czy kolonii starannie przeszukiwano, a ofiary wyciągano z różnych kryjówek. Na uciekinierów urządzano obławy w polach i lasach. Trwały one wiele dni po likwidacji polskiego osiedla. Ludzie cudem uratowani w jednym miejscu, ginęli w innym. Z jednej strony sposób dokonywania rzezi wskazywałby na pośpiech, a z drugiej nie żałowano czasu na znęcanie się, pastwienie nad ofiarami. Barbarzyńskie, odrażające sposoby mordowania stosowano nawet wobec dzieci, bo ofiarami mordów byli wszyscy Polacy, bez względu na wiek i płeć. Wiele ofiar konało długo w straszliwych męczarniach. Rannych ludzi wrzucano do studni i płonących zabudowań. Ciężko okaleczeni niejednokrotnie przeżyli wbrew prawom biologii. Drugi typ napadów był skierowany przeciwko Polakom mieszkającym we wsiach ukraińskich i koloniach z ludnością mieszaną, gospodarstwach polskich położonych na uboczu, futorach składających się z kilku gospodarstw polskich, których na Wołyniu było bardzo dużo. Podczas tych napadów wystarczała mała grupa napastników działających z zaskoczenia. Szansę uratowania się były żadne lub niewielkie, zazwyczaj wynikające ze splotu okoliczności sprzyjających udanej ucieczce. Rozproszenie Polaków na wołyńskiej wsi znakomicie ułatwiało wymordowywanie. Trzeci typ napadów objął pojedyncze osoby i kilkuosobowe grupki Polaków, mordowane, w zależności od liczby ofiar, przez jednego do czterech upowców. Ofiarami byli: udający się do innych miejscowości w różnych sprawach; uciekający z rodzimej miej- 21 Wymienione liczby napadanych miejscowości w określonych datach nie obejmują tych, dla których dotąd nie udało się ustalić dokładnej daty, a znany jest tylko miesiąc napadu. Mordy ukraińskie na Wołyniu w czasie II wojny światowej 1047 scowości do bezpieczniejszej; powracający do swoich gospodarstw, po wcześniejszej ucieczce - po żywność albo z nostalgii za swoją siedzibą, żeby zobaczyć, co się z nią stało; podstępnie wywabieni przez napastników ze wsi lub kolonii; ludzie starsi, którzy pozostawali na swych gospodarstwach, mimo ucieczki wszystkich Polaków ze wsi lub kolonii, uważając, że „starzy nie wadzą nikomu" (co było powszechne); pracujący w polu. Podstępom tym należy poświęcić nieco więcej uwagi. Dotyczyły one całych osiedli, gdy opanowywano je udając sowiecką partyzantkę, co zresztą szybko wychodziło na jaw, oraz gdy gwarantowano bezpieczeństwo i apelowano o pozostanie na miejscu, by potem znienacka napaść na większą liczbę ludzi. Gromadzono też ludzi w jednym miejscu na tzw. zebranie, na którym miały być ogłaszane ważne sprawy lub omówione formy wspólnej walki z Niemcami. Ludzie w dobrej wierze zbierali się, a rzeź była wówczas sprawniejsza i zabierała mniej czasu. Podstępów używano również wobec pojedynczych rodzin, gdy do uchodźców do miast przyjeżdżali Ukraińcy i namawiali do powrotu, zapewniając o bezpieczeństwie, a ludzie wracali na zagładę. Szczytem perfidii zaś było zorganizowanie przez UPA w powiecie włodzimierskim w gminie Werba polskiego oddziału partyzanckiego, który razem z ukraińskim miał walczyć przeciw Niemcom. Zwerbowano nauczyciela i kilkudziesięciu młodych ludzi z około 10 wsi i kolonii wokół Swojczowa i wszystkich wymordowano 11 lipca 1943 roku koło Domi-nopola. Również wszelkie próby porozumienia i prowadzenia rozmów pojednawczych wychodzące ze strony polskiej kończyły się niepowodzeniem22 - albo mordowano wysłanników, jak np. 8 lipca 1943 roku w okolicach Kustycz (gmina Turzysk, powiat Kowel) pełnomocnika Delegata Rządu na Wołyń Zygmunta Rumla „Krzysztofa Porębę" i członka konspiracji AK Krzysztofa Markiewicza „Czarta", albo do rozmów nie dochodziło z winy strony ukraińskiej. Wspólną cechą wszystkich napadów było niesłychane okrucieństwo23, rabunek mie- 22 Rozmowy pojednawcze były podejmowane nie tylko przez stronę polską, ale również przez stronę ukraińską, przy czym ta ostatnia traktowała je jako sposób na uśpienie czujności Polaków lub dążenie do podporządkowania się Polaków UPA w celu łatwiejszego wymordowania. Odnotowano 11 miejscowości, w których dochodziło do rozmów, ale nie przyniosły żadnych pozytywnych rezultatów z winy Ukraińców: Zasmyki (gm. Lubitów, pow. Kowel), Suszybaba (gm. Kupiczów, pow. Kowel), Szelwów (gm. Chórów, pow. Horochów), Karaczun i Kazimierka (odpowiednio: gm. Berezne i gm. Stepań w pow. Kostopol), Huta Stara (gm. Ludwipol, pow. Kostopol), Borki (gm. i pow. Luboml), Przebraże i Wasylówka (odpowiednio: gm. Trościaniec i gm. Rożyszcze, w pow. Łuck), Majdańska Huta (gm. Buderaż, pow. Zdołbunów). W tej ostatniej miejscowości została nawet spisana umowa na piśmie między sołtysem i bojówką UPA, co nie ustrzegło wsi przed wymordowaniem 183 Polaków. 23 Stosowano przeróżne sposoby znęcania się nad ofiarami. Dla zobrazowania zwyrodnienia „bojowników o niepodległość Ukrainy", za których uważają się kombatanci UPA, a podtrzymują to ich potomkowie i współcześni historycy ukraińscy (także i niektórzy polscy, nie wspominając o politykach i dziennikarzach), warto przedstawić przykłady traktowania dzieci polskich: w kolonii Kolmaczówka (gm. Beresteczko, pow. Horochów) niemowlęciu upowcy rozdeptali główkę, wyrwali rączki i nóżki, rozczapierzyli je i przytwierdzili napis „polski orzeł". W kolonii Górnej (gm. Ludwipol, pow. Kostopol) 15-letniej Wandzie Korda obcięto uszy, język, wydłubano oczy, pokłuto całe ciało. W kolonii Lubomirka Stara (gm. Aleksandria, pow. Równe) upowiec nadział 2-letniego wnuczka Drzewieckich na bagnet i uniósłszy do góry, i kręcąc nim w kółko, powiedział do jego dziadka Antoniego: Dywyś Lasze, jak Ukrajina 1048 ___________________________Ewa Siemaszko, Władysław Siemaszko nią i palenie gospodarstw, a także niszczenie materialnych śladów polskiej presence na Wołyniu, jak dwory i całe majątki24, kościoły, kaplice25, sady i ogrody. Niewyobrażalna wprost nienawiść, dla której nie może być żadnego uzasadnienia we wspólnej polsko-ukrairiskiej przeszłości, znajdowała wyraz nie tylko w bezwzględnym unicestwianiu Polaków, ale i demonstrowaniu w trakcie lub bezpośrednio po zbrodni triumfu oraz profanowaniu zwłok26. Ze zbrodniami fizycznymi łączą się zbrodnie psychiczne. Chodzi tu o ludzi, którzy w wyniku straszliwych przeżyć popadli w obłęd i nigdy nie powrócili do normalnego życia oraz o wszystkich świadków mordowania ich najbliższych, uratowanych mimo zadanych ran, tropionych przez upowców, uciekających samotnie w lęku przed każdym napotkanym człowiekiem - głównie dzieci - których nigdy nie opuściły strach, poczucie sieroctwa, brak zamordowanej rodziny i prześladujące wyobraźnię makabryczne sceny, którzy do końca życia zrywają się ze snów odtwarzających tamte wydarzenia. Piętno tych przeżyć okazało się dla niektórych tak silne i trwałe, że nie byli w stanie złożyć relacji, albo nie chcieli w ogóle, bo boją się zemsty Ukraińców, a jeszcze innni, składając relację, odmówili - również ze strachu - ujawnienia nazwiska. Ofiar byłoby znacznie mniej, gdyby nie różnice w mentalności ofiar i katów. W polskiej wyobraźni nie mieściły się metody stosowane przez OUN-UPA, nie przyjmowano do świadomości, że dobrosąsiedzkie stosunki mogą być kamuflażem nienawiści, że gwarancja bezpieczeństwa jest tylko przynętą, a nie wyrazem sąsiedzkiej lojalności, że podjęte zobowiązanie może być pułapką, że nawet więzy rodzinne nie powstrzymują od zbrodni27. .••; .,-, .• ,- .•-.-, • •" •:,-. ;V> : - •'. "^"•'; \.r<. ••-.. , ptaszę (Patrz Polaku, jak Ukraina płaci). Okrucieństwo nie byfo zresztą stosowane tylko wobec Polaków. Byto przewidziane wobec każdego rzeczywistego czy urojonego przeciwnika, również wobec Ukraińców, którzy nie chcieli podporządkować się OUN-UPA, uchylali się od wstąpienia do UPA, pomagali Polakom. We wsi Tajkury (gm. Zdolbica, pow. Zdotbunów) siostrzenicę upowca Mykoly Usika, lat ok. 16 - za odmowę przystąpienia do UPA - bojówka zamordowata, powiesiwszy pod pachy w lesie i paląc pod nią ognisko. Ukraińca Petra Poteruchę upowcy upiekli żywcem za wywiezienie do Równego ukrytej w grochowinach Polki Wojciechowskiej. Inicjatorem zamordowania Ukrainki, córki felczera, Ludmiły Kiryluk, również za odmowę wstąpienia do bojówki, była członkini bojówki Ludmiła Poterucha, która sprowadziła swych kompanów i przed zamordowaniem zachęciła ich do zbiorowego gwałtu. Jeńcowi sowieckiemu 0 imieniu Tichon, pracującemu w Tajkurach, który oświadczył, że nie wierzy, by Ukraina stała się samostijna Ukraińcy przepiłowali uda, a potem brzuch. 24 W 1943 r. UPA spaliła bądź zniszczyła około 200 majątków, z których w 145 mordowano pracujących w nich Polaków, głównie fornali, ale też administratorów, rządców, księgowych. 25 Ustalono, że spalonych lub zniszczonych przez OUN-UPA zostało na Wołyniu co najmniej 50 kościołów 1 25 kaplic rzymskokatolickich oraz jedna świątynia greckokatolicka. 26 Oto np. podczas rzezi kolonii Złoczówka (gm. Boremel, pow. Dubno) krzykom mordowanych ludzi towarzyszyło bicie w bębny i odgłosy wydawane przez chłopów ukraińskich na piszczałkach i skrzypcach. 30 sierpnia 1943 r. wieczorem po rzezi dwu polskich wsi Ostrówki i Wola Ostrowiecka (gm. Huszcza, pow. Luboml), w których wymordowano łącznie ok. 1140 osób w lesie pod sąsiednią wsią Sokół (gm. Zgorany, pow. Luboml) tłum Ukraińców ucztował i bawił się przy ogniskach. W kolonii Mlodzianówka (gm. Berezne, pow. Kostopol) obciętą głowę Marcelego Rudnickiego upowcy osadzili na sztachecie ogrodzenia, a w kolonii Zwierzyniec (gm. Werba, pow. Włodzimierz Wół.) uciętą głowę Antoniny Gaczyńskiej ukraińskie dzieci ciągały za włosy na drodze. W kolonii Sokołówka (gm. Olesk, pow. Włodzimierz Wołyński) zwłoki 6-letniego syna Stanisława i Heleny Chojnackich upowcy rzucili świniom i te je rozszarpały. 27 We wsi Mosur (gm. Olesk, pow. Włodzimierz Wół.) upowcy zamordowali Marię Łagodowską, lat 46, która była Mordy ukraińskie na Wofyniu w czasie II wojny światowej_____________________1049 W opisanej grozie były też jaśniejsze fakty, choć nie było ich tak wiele. Mamy tu na myśli wszystkich Ukraińców, którzy udzielali Polakom pomocy w różnej formie -przechowywania, ukrywania, ostrzegania, wskazywania drogi ucieczki, czy nawet podania wody i kromki chleba. Wielu z tych Ukraińców, którzy kierowali się odruchami ludzkimi, straciło życie, ocalając życie Polakom. IV okres - lata 1944 i 1945 * '- j • - "* • Z większości obszaru Wołynia w 1943 roku „wyeliminowano" Polaków. W początkach 1944 roku Polacy znajdowali się w miastach, wokół ośrodków samoobrony, które do tego czasu zdołały się utrzymać, oraz w oddziałach partyzanckich, które w styczniu 1944 roku zostały przeorganizowane w 27. Wołyńską Dywizję AK. W 1944 roku Wołyń znajdował się pod kontrolą Sowietów, a przebieg wydarzeń wskazywał, że ziemie te nie wrócą do Polski. Mimo to, w dalszym ciągu trwała agitacja do mordów28. Do napadów na Polaków dochodziło nadal, lecz począwszy od II kwartału 1944 roku poza kilkoma miejscowościami, były to ofiary pojedyncze. Zdarzały się nawet w 1945 roku (16 ustalonych ofiar29), gdy było już całkowicie pewne, że Wołyń nie znajdzie się w granicach państwa polskiego i obecność tam Polaków nie może mieć żadnego wpływu na losy Ukrainy. Rzezie 1943 roku spowodowały ucieczki ludności polskiej. Były wówczas dwie grupy uciekinierów. Jedna z nich, to opuszczający swe siedziby w obawie przed napadem - ci wędrowali do miast albo do większych ośrodków polskich, gdzie była samoobrona. Druga grupa to uciekinierzy „spod noża i siekiery", niedobitki z mordowanych osiedli, z których wielu zanim dotarło do bezpiecznego miejsca ukrywało się przez wiele dni w polach, lesie, na bagnach. Po drodze część z nich była mordowana, często bez świad-ków-Polaków. Uciekano bez dobytku lub tylko z małym zapasem żywności. Mimo tak powszechnych mordów wszystkie miasta i większe ośrodki samoobrony zapełnione były matką chrzestną ponad trzydziestu dzieci ukraińskich. Ostrzegana nie chciała uciekać, uważając, że Ukraińcy nie mogą mieć do niej żadnych zastrzeżeń. Nad zamordowanym we wsi Uhorsk (gm. Uhorsk, pow. Krzemieniec) przedwojennym powiatowym instruktorem rolnym Eustachym Stańskim, którego przy okazji obdarto do naga z odzieży, ukraińscy chłopi wydziwiali, że jest taki tłusty, bo spasł się na ukraińskiej krzywdzie. Instruktor nie chciał, ostrzegany, uciekać, uważając, że cieszy się sympatią całej wsi. Podczas mordu w kolonii Jeziorany Czeskie (gm. Połonka, pow. Łuck) 14 osób z dwu rodzin Biernackich z kolonii Jeziorany Szlacheckie (gm. Czaruków, pow. Łuck), trwającego z powodu torturowania 4-5 godzin, upowcy powiadali, że ofiary muszą dtugo umierać, ponieważ są dobrymi ludźmi, czego świadkami byli Czesi, u których Biernaccy ukrywali się. Wyeliminowaniu ze społeczeństwa ukraińskiego podlegały również rodziny mieszane polsko-ukraińskie, albo w całości, albo członkowie Polacy. Ukraince broniącej męża Polaka we wsi Chorupań (gm. Młynów, pow. Dubno), przypominającej jego zasługi dla mieszkańców wsi, upowiec wytłumaczył: Ty zipsuwala ukrajinśku krów (ty zepsułaś ukraińską krew). Ustaliliśmy, że w latach 1943-1944 zamordowano co najmniej 310 osób, stanowiących rodziny mieszane, są to rodziny, które zginęły w całości. W tej liczbie nie ujęte są rodziny, z których zginęła tylko jedna strona związku - polska lub ukraińska. 28 W Radziwiłłowie (gm. Radziwiłłów, pow. Dubno) na początku 1944 r. na parkanach i ścianach wisiały plakaty z napisami: Rizaty polakiw! Wiszaty polakiw! 29 Z pewnością ofiar było znacznie więcej, zwłaszcza po ekspatriacji Polaków, spośród osób, które z różnych powodów pozostały na Ukrainie. 1050_____________________'-••"••• Ewa Siemaszko, Władysław Siemaszko uchodźcami. Borykano się z głodem i problemami sanitarnymi wynikającymi z przeludnienia, bowiem wszystkie możliwe pomieszczenia, podwórka, ogrody zajmowali uchodźcy. Sytuację tę wykorzystywali Niemcy, zagarniając uciekinierów z miast i wywożąc na przymusowe roboty do Rzeszy. Pod groźbą utraty życia i pozbawieni majątkowej podstawy egzystencji Polacy zostali zmuszeni do opuszczenia Wołynia. Pewna część uchodźców wyruszyła do Małopolski Wschodniej (województwo tarnopolskie i stanisławowskie), na Chełmszczyznę i Lubelszczyznę, gdzie nieco później UPA przystąpiła do mordowania Polaków i gdzie również ginęli Polacy z Wołynia. .'!>'!'.'"'•'.? ;-V't !;.;..'/<:"• -ii.;.. " • • ' • '' •./:; "i ; ; Udokumentowana obecnie liczba zamordowanych Polaków na Wołyniu w latach 1939-1945 wynosi co najmniej 36 966 osób, w tym 19 464 osób znanych z nazwiska. Rzeczywiste straty były znacznie wyższe i szacujemy je na 50-60 tysięcy Polaków. Ustalenie dokładnie pełnej liczby zamordowanych nie było możliwe z kilku przyczyn: 1) podjęcia badań zbyt późno, gdy wielu świadków już nie żyło, a u pozostałych w pamięci zatarła się część faktów; 2) niemożności dotarcia do wszystkich świadków oraz istniejących materiałów zawierających jakiekolwiek informacje o rzeziach wołyńskich; 3) wymordowania wielu Polaków w okolicznościach, w których nikt nie uszedł z życiem, bez świadków, którzy mogliby o tym przekazać (zwłaszcza w tych miejscowościach, w których żyły jedna-dwie rodziny). Ludność polska była mordowana w co najmniej 1870 miejscowościach, głównie wiejskich, na około 3400 miejscowości, w których żyli Polacy (ogółem na Wołyniu było około 6050 jednostek administracyjnych). Nie udało się jeszcze ustalić liczby zamordowanych w 188 miejscowościach, na które napadła UPA i w większości spaliła polskie zagrody. Żyło w nich około 13 tysięcy Polaków. Brak jest dotąd jakichkolwiek informacji o losach Polaków żyjących w 1943 roku w 1621 jednostkach administracyjnych. Być może w przyszłości uda nam się owe „białe plamy" (a może raczej czerwone od krwi i łun palonych sadyb) wyjaśnić. Chociaż terror OUN-UPA w 1943 roku skierowany był przeciw Polakom, to „przy okazji" ginęły też osoby innych narodowości: - Ukraińcy - z rodzin mieszanych, udzielający Polakom pomocy i odmawiający udziału w mordach, Ukraińcy odmawiający wstępowania do UPA i wyrażający jakiekolwiek wątpliwości co do polityki OUN i działalności UPA, albo uznani za „niepewnych", tj. mało przydatni pod względem bojowym i słabi duchem30; 30 Udało się udokumentować, że w latach 1942-1945 OUN-UPA zamordowała 602 Ukraińców (246 znanych z nazwiska), ale jest to liczba daleka od rzeczywistej. Sytuacja, w jakiej znalazła się ludność polska, nie pozwalała wówczas na śledzenie strat ukraińskich. OUN-UPA stosowała bezwzględny terror wobec swoich pobratymców, czym zajmowała się Służba Bezpieczeństwa UPA. Wymowne są słowa Mychajły Podworniaka (zob. Witer z Wotyni, Winnipeg 1981, s. 122) (...) tych dwóch liter [SB] nasi ludzie bali się nie mniej jak NKWD czy gestapo. SB za byle występek czy odmowę wymię- rżało karę śmierci bez sądu (zob. M. Smowśkyj, Spohady uczasnyka banderowśkoji UPA, Nowy Jork 1982). Wiktor Poliszczuk w referacie wygłoszonym w 1998 r. we Wrocławiu, a ogłoszonym drukiem w tym samym roku Mordy ukraińskie na Wołyniu w czasie II wojny światowej 1051 - Żydzi - ukrywający się w lasach, przechowywani przez Polaków, wykryci przypadkowo lub wytropieni podczas obław, Żydzi rzemieślnicy wykorzystywani przez UPA jako krawcy, szewcy, garbarze itp., a następnie wymordowani w chwili zbliżania się frontu sowiecko-niemieckiego na przełomie 1943/1944 roku31; , - j :,:.f. .-t ... - Czesi - z rodzin polsko-czeskich oraz za pomoc i sprzyjanie Polakom, a w niektórych przypadkach za zachowywanie neutralności; wprawdzie generalnie działania UPA nie były skierowane przeciw Czechom, to w niektórych rejonach były podstawy do poczucia zagrożenia także wśród Czechów, skoro w Kupiczowie (gmina Kupiczów, pow. Kowel) wystąpili oni do samoobrony w Zasmykach (gmina Lubitów, powiat Ko-wel) o wsparcie; warto wspomnieć, że w upowskiej propagandzie występował motyw wywiezienia Czechów32; : - Rosjanie - zbiegli z niewoli niemieckiej jeńcy sowieccy, przeważnie pracujący w gospodarstwach polskich33. , ; ...... W zależności od przebiegu wydarzeń poczucie zagrożenia wśród Polaków pojawiało się w różnym czasie w różnych rejonach Wołynia - najwcześniej na północy powiatu łuckiego w gminie Kołki w związku z wymordowaniem przez policję ukraińską Obórek (listopad 1942 rok) i potem w powiecie sarneńskim i kostopolskim w związku z wymordowaniem Parośli I (luty 1943 rok). Przyjmowano różne formy przeciwdziałania. Podstawową reakcją Polaków, obawiających się zaskoczenia podczas snu w domu, było nienocowanie w domach. Chroniono się w lesie, w zaroślach, zagłębieniach terenu, sadach, polach (zwłaszcza gdy urosło zboże). Niektóre rodziny w ten sposób spędzały noce po kilka miesięcy i to od przedwiośnia, gdy jeszcze leżał śnieg. Schodzono się też do jednego lub kilku wybranych gospodarstw na noc i wystawiano warty, zakładając, że w Warszawie pt. Ukraińskie ofiary OUN-UPA, w formie broszury, na podstawie sprawozdań Służby Bezpieczeństwa OUN i UPA znajdujących się w Derżawnym Archiwie Hromadśkych Objednań Ukrajiny w Równem, wymienia liczbę co najmniej 9018 zamordowanych Ukraińców. 31 Liczba wymordowanych Żydów jest jeszcze poddawana analizie. 32 Zagrożenie Czechów z Kupiczowa brało się stąd, że z jednej strony upowcy wywierali naciski, aby Czesi wstąpili do UPA, a z drugiej strony kupiczowscy Czesi dowiadywali się od Ukraińców przeciwnych działaniom UPA, że po zniszczeniu Polaków przyjdzie kolej na Czechów, bo Ukraina musi być „czysta jak szklanka wody" (albo „czysta jak łza"). Rozważane było też przez UPA mniej drastyczne „rozwiązanie sprawy czeskiej", tj. zmuszenie Czechów do powrotu do swej ojczyzny (kolonizacja czeska na Wołyniu odbywała się w latach 70. i 80. XIX wieku). Już 20 VII 1941 r. pop Petroszczuk w cerkwi w Chorłupach (gm. Oryka, pow. Łuck), wygłosił kazanie, mówiąc: Lachiw i żydiw wyrizaty, czechiw wyslaty w Czechju, bilszowykiw ne pustyty, a nimci sami pijdufj ostanefsia samostijna Ukrajina. We wrześniu 1943 r. krążył też wierszyk o podobnej treści: Lachiw wy niemo, czechiw wyweżemo, niemciw wysdem do Berlina, Todi budę wilna Ukrajina. Ustalona przez nas liczba zamordowanych Czechów, w której znajdują się rodziny czesko-polskie wynosi 77 osób (59 osób znanych z nazwiska). Czesi oceniają liczbę zamordowanych przez UPA swych rodaków na 250, bez rodzin mieszanych (zob. Stopy zavate ćasem. (Kronika ćeskeho Volkova a pfilehlych ceskych osad na Yolyni, Lipenec 1980) i z całą pewnością liczby te są bliskie prawdy, wynikają bowiem z dobrej znajomości własnej społeczności (polscy świadkowie nie mogli wiedzieć, co działo się w czeskich wioskach i koloniach). Na uwagę zasługuje fakt, że Czesi w 1943 r. okazywali Polakom pomoc w różnej formie, narażając przy tym własne życie. 33 W latach 1941-1944 zamordowanych zostało przez UPA co najmniej 96 Rosjan (28 znanych z nazwiska). 1052____________________ Ewa Siemaszko, Władysław Siemaszko upowcy nie zaatakują większej grupy, albo że warta w porę ostrzeże o zbliżających się napastnikach i zdąży się uciec. Począwszy od wiosny 1943 roku powstawały grupy samoobrony w części czysto polskich wsi i kolonii. Tą szumną nazwą określano kilku-, kilkunastoosobowe grupy mężczyzn, którzy nocami pełnili warty i patrolowali teren wsi czy kolonii. Ich rola obronna sprowadzała się do wszczęcia alarmu, który podrywał mieszkańców do ucieczki oraz w przypadku posiadania broni do ostrzeliwania napastników, dzięki czemu ludność miała więcej czasu na ucieczkę i było mniej ofiar. Rzadkie były przypadki, ażeby tego typu samoobrony, posiadające od jednej do kilku sztuk byle jakiej broni palnej, były w stanie odeprzeć napad i nie dopuścić do ofiar. Istotną sprawą był tu właśnie brak broni i amunicji, o które wcześniej nie zabiegano. Starania o broń wszczynano dopiero wtedy, gdy okazało się, że w każdej chwili można stracić życie, lecz małe możliwości jej zdobycia nie zaspokajały zapotrzebowania. Narastające zagrożenie i dochodzenie do świadomości braku szans na przetrwanie, doprowadzały do „kapitulacji" samoobron i albo ucieczek ludności polskiej do miast, albo przenoszenia się ludności wraz z grupką samoobrony do znacznie większej miejscowości polskiej, gdzie powstawał duży ośrodek samoobrony z kilkudziesięcioosobową grupą obrońców. Jeśli na jakimś terenie znajdowało się skupisko polskich osiedli, tworzono wspólny system samoobrony. ,,,,„,..". Istotną rolę w obronie ludności polskiej odegrało zaledwie 15 ośrodków samoobrony. - w powiecie Dubno - Pańska Dolina (gmina Młynów), : : - w powiecie Horochów - Zaturce (gmina Kisielin), - w powiecie Kostopol - Huta Stara z sąsiednimi wsiami i koloniami (gmina Ludwipol), - w powiecie Kowel - Zasmyki (gmina Lubitów) i Dąbrowa (gmina Hołoby), - w powiecie Krzemieniec - Rybcza (gmina Katerburg) i Dederkały (gmina Dede-rkały), ';1": • '."r— •" • ••'•'-; • - w powiecie Luboml - Jagodzin i Rymacze z dwiema sąsiednimi koloniami (gmina Bereżce), - w powiecie Łuck - Antonówka Szepelska (gmina Kniahininek), Rożyszcze (gmina Rożyszcze) i Przebraże z przyległymi koloniami (gmina Trościaniec), - w powiecie Włodzimierz Wołyński - Bielin (gmina Werba), * - w powiecie Zdołbunów - Witoldówka (gmina Chórów) i miasteczko Ostróg nad Horyniem. Ośrodki te przetrwały do wkroczenia na Wołyń Armii Czerwonej w początkach 1944 roku. Natomiast całkowitą klęskę poniósł duży ośrodek samoobrony w powiecie Kostopol ochraniający skupisko polskich osiedli z gmina Stepań i Stydyń wokół dwóch wsi Huta Stepańska i Wyrka. Po dramatycznej walce w oblężeniu z przeważającymi Mordy ukraińskie na Wołyniu w czasie II wojny światowej_____________________1053 siłami UPA 16-18 lipca 1943 roku zgromadzona w Hucie Stepańskiej ludność polska wraz z samoobroną ewakuowała się do gmin Antonówka i Rafałówka w powiecie Sarny, poniósłszy wcześniej i w drodze ogromne straty. Wszystkie inne ośrodki samoobrony, nawet gdy działały w większym skupisku samych polskich osiedli, jak to było np. w gminie Antonówka powiatu Sarny (rozgromionej przez UPA 30 lipca 1943 roku, gdzie „obok siebie" było osiem placówek samoobrony), nie miały szans skutecznie przeciwstawić się przeważającym i dobrze uzbrojonym oddziałom UPA i ochronić ludność polską. WII połowie 1943 roku, w lipcu i sierpniu, a w powiecie lubomelskim we wrześniu, Armia Krajowa Okręg Wołyń zorganizowała oddziały partyzanckie, które choć były przeznaczone do walki z Niemcami, to w sytuacji masowych mordów musiały bronić ludności przed UPA. Do ich organizacji przystąpiono dopiero wtedy, gdy przez cały Wołyń, z wyjątkiem jednego powiatu, lubomelskiego, przetoczyły się masowe mordy, pochłaniając większość ofiar roku 1943, a 11 lipca i w dniach następnych rzezie wołyńskie osiągnęły apogeum. Wszystkie ośrodki samoobrony, które przetrwały do 1944 roku związane były z oddziałami partyzanckimi (jeśli nie cały czas, to przez dłuższe okresy) i stało się to tylko dzięki ich obecności i działaniom. Rozmiary prowadzonych przez oddziały partyzanckie i samoobrony walk obronnych, a w mniejszym zakresie walk uprzedzających napady i oczyszczających z UPA okolice zgrupowań Polaków wypędzonych ze swych siedzib, najlepiej uzmysławia liczba poległych obrońców w tych walkach. Według naszych dotychczasowych ustaleń w latach 1943-1944 w walkach z OUN-UPA zginęło co najmniej 160 Polaków (91 znanych z nazwiska). Liczba ta w zestawieniu z liczbą kilkudziesięciu tysięcy zamordowanych bezbronnych mężczyzn, kobiet, dzieci i starców, najlepiej uwidacznia, że walki te były marginesem prowadzonej bezwzględnie i okrutnie akcji ludobójstwa. Tymczasem fakty istnienia samoobron i oddziałów partyzanckich są wykorzystywane przez ukraińskich historyków i publicystów do kłamliwego twierdzenia, że UPA powstała po to, by bronić ukraińskiej ludności, przeciw której Polacy najpierw się uzbroili, a następnie ją mordowali i palili ukraińskie wsie34. 34 Dla przykładu: Podczas I Międzynarodowej Konferencji Naukowej „Zbrodnie NKWD na obszarze województw wschodnich Rzeczypospolitej Polskiej" 14 XII 1995 r. w Koszalinie, ukraiński historyk z Łucka Iwan Kiczyj w swym referacie pt. „Do istorii ukrajinśko-polśkich konfliktiw w roki druhoji switowoji wijny" (zob. Zbrodnie NKWD na obszarze województw wschodnich Rzeczypospolitej Polskiej. Materiały I Konferencji Naukowej, Koszalin 1995) twierdził kłamliwie, że: Dzisiaj nam wiadomo, i gwoli sprawiedliwości trzeba powiedzieć, że (...) w kwietniu 1943 r. polskie oddziaty zbrojne dokonaly napadu na wieś Nowostaw horochowskiego rejonu [gm. Beresteczko, pow. Horochów], gdzie zabity 104 Ukraińców, teraz tam odnowiono mogile, a 28 maja polskie formacje wojskowe razem z czerwonymi partyzantami otoczyły wieś Telcze maniewickiego rejonu [gm. Kolki, pow. Łuck] i zamordowały 27 osób z najbardziej światłych ukraińskich rodzin. Otóż widzimy, że akcje 29-30 czerwca [autor podał błędną datę - powinno być „sierpnia"] 1943 r., kiedy byty spalone już wymienione z nazwy polskie wsie [Wola Ostrowiecka, Ostrówki, Tankowce i Kąty -wszystkie w pow. Luboml], odbyły się po tragicznych dla ukraińskich wsi działaniach. Jeszcze raz podkreślamy, że K)54_____________________ Ewa Siemaszko, Władysław Siemaszko Ten niezdarny fałsz jest oparty na absurdalnej konstrukcji, według której polska mniejszość, w dodatku poprzednio zdziesiątkowana przez represje sowieckie, w których pomagali miejscowi Ukraińcy, znajdująca się pod okupacją niemiecką, traktowana przez okupanta jako wróg numer jeden, miałaby likwidować większość ukraińską, mającą oparcie w silnie uzbrojonej policji ukraińskiej na służbie niemieckiej. . ; ,: Podsumowując, należy stwierdzić, iż jest wystarczająco dużo faktów jednoznacznie udokumentowanych, że mordy i rzezie były dokonywane przez OUN-UPA, z udziałem miejscowej ludności ukraińskiej. ,;,.. ,--,,.,,,;-:,-;V,; ; , Organizacja mordów, ich przebieg, zasięg terytorialny i rozmiary, towarzyszące hasła propagandowe - świadczą o tym, że była to zamierzona i zorganizowana akcja fizycznej eksterminacji ludności polskiej, kwalifikowana jako ludobójstwo w świetle Konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa uchwalonej przez Zgromadzenie Ogólne ONZ 9 grudnia 1948 roku, której stronami jest obecnie około 125 państw. Nie może być wątpliwości, że przyczyną mordów na Wołyniu była przynależność do narodowości polskiej oraz wyznania rzymskokatolickiego. Mordy dotknęły większą część polskich mieszkańców Wołynia, których zamierzano i usiłowano wymordować całkowicie35. Świadczy o tym m.in. podstępność działania wyrażająca się w powstrzymywaniu uciekających i nakłanianiu do pozostania lub powrotu przez całkowicie kłamliwe zapewnienia o bezpieczeństwie, a następnie konsekwentne dążenie różnymi sposobami do unicestwienia wszystkich. Konieczne jest też uzmysłowienie faktu, że z definicji zbrodni ludobójstwa nie wynika, ażeby liczba unicestwionych ludzi decydowała o zakwalifikowaniu czynów jako zbrodni ludobójstwa, lecz zamiar i rodzaj czynów. Dlatego dla kwalifikacji mordów Polaków na Wołyniu jako zbrodni ludobójstwa nie ma znaczenia, czy zginęło, powiedzmy, 6 tysięcy czy 60 tysięcy osób. w tym czasie na Wołyniu nie bylo żadnych „polskich oddziałów zbrojnych" oraz „polskich formacji wojskowych", a więc jeśli w ogóle były w tych wsiach jakieś ofiary, to na pewno nie z rąk polskich. To oburzające uzasadnienie rzezi, nazwanych zresztą przez Kiczyja „spaleniem", ma dotyczyć tylko tych czterech miejscowości, tj. ponad 1200 bezbronnych osób, w tym kobiet, dzieci i starych, jak gdyby nic się nie wydarzyło w innym czasie i poza tymi miejscowościami. W tymże artykule znajdują się też inne, równie przewrotne, usprawiedliwienia ludobójstwa. 35 Artykuł recenzyjny dotyczący cytowanej w przypisie 36 pracy T. Piotrowskiego pióra prof. R. Szawłowskiego (zob. „Pamięć i Sprawiedliwość" 1997-1998, nr 40, s. 408-423) szczególnie uwypukla znaczenie jakby nie docenionej informacji o przechowywanym w National Military Archives w Waszyngtonie wstrząsającym dokumencie obnażającym globalne ludobójcze intencje czynników kierowniczych OUN-UPA w stosunku do całej ludności polskiej. Chodzi o przemówienie Himmlera z okazji inspekcji ukraińskiej dywizji SS-Galizien: Wasza ojczyzna stalą się tak znacznie piękniejsza od czasu, gdy pozbyliście się - z naszej inicjatywy, muszę powiedzieć - (...) Żydów (...). Wiem, że gdybym rozkazal wam zlikwidować Polaków (...) dałbym wam pozwolenie dokonania tego, czego i tak pragniecie. Jednakże przywilej wydania takiego rozkazu należy wylącznie „do zbawcy Europy, Adolfa Hitlera, i nie może być wzięty na siebie przez kogokolwiek innego". A wiec jest tu wyraźne napomknięcie, że Ukraińcy prosili Himmlera o pełne niemieckie zielone światło do totalnego ludobójstwa na Polakach, podobnego do tego, które dokonane zostało na Żydach, i że jednak Himmler, zasłaniając się brakiem zgody Hitlera, takiego pozwolenia im nie dał. Mordy ukraińskie na Wołyniu w czasie II wojny światowej 1055 Istnienie zaś placówek samoobrony i oddziałów partyzanckich, które przeciwdziałały mordom Polaków, czyli występowały w obronie życia, które jest naturalnym prawem człowieka - nie może mieć żadnego wpływu na kwalifikację mordów jako zbrodni ludobójstwa36. 36 W tych warunkach szczególne oburzenie wywołuje fakt, że niektórzy współcześni autorzy, ulegając prawdopodobnie uporczywym fałszerstwom strony ukraińskiej, pozwalają sobie ludobójstwo ukraińskie na Wołyniu określać jako „konflikt polsko-ukraiński", „walki polsko-ukraińskie" czy nawet jako „wojnę domową". Wskażę konkretne przykłady. Oto W. Medrzecki, „Przegląd Wschodni" 1997, z. l, Polskie relacje pamiętnikarskie i wspomnieniowe jako źródlo do badania stosunków polsko-ukraińskich w okresie II wojny światowej, rzezie wołyńskie nazwał „konfliktem dwóch narodów, w który zaangażowane były nie tylko jednostki czy sfanatyzowane grupki, ale szerokie warstwy społeczne po obu stronach", twierdząc w ten sposób wbrew prawdzie i prawdopodobieństwu wydarzeń, że ukraińskim zbrodniczym wystąpieniom przeciwstawiła się zbrojnie jakby cała społeczność polska i były to równoważne dwie zwalczające się morderczo siły. Nawiasem mówiąc Medrzecki, nie określając zresztą jaką próbkę relacji polskich przebadał i skąd wziętą, stwierdza, że celem Polaków było przedstawienie się w relacjach jako cierpiętników, że nie rozumieli oni zupełnie strony ukraińskiej, i że napastnicy po osiągnięciu celu ustosunkowywali się życzliwie do ofiar. Na tym kończymy cytowanie tej groteski. W tym samym zeszycie „Przeglądu Wschodniego" G. Motyce ogłoszono artykuł, którego już sam tytuł Konflikt polsko-ukraiński na Wołyniu w świetle polskiej historiografii budzi zasadniczy sprzeciw jako zamazujący fakt ludobójstwa. W takim sensie można mówić o konflikcie niemiecko-żydowskim na ziemiach polskich w II wojnie światowej. Znakomicie oddaje absurdalność takich prób perwertowania faktów historycznych profesor Tadeusz Piotrowski z Uniwersytetu w New Hampshire w Manchester w Stanach Zjednoczonych w swojej pracy: Polands Holocaust: Ethnic Strife, Collaboration with Occupying Forces and Genocide in the Second Republic, 1918-1947 (Jefferson, North Carolina, and London 1998). Cytujemy w tłumaczeniu polskim (s. 245): Autorzy, którzy charakteryzują owe masakry jako bratobójczy konflikt polsko-ukraiński lub jako nie wypowiedzianą wojnę polsko-ukraińską są albo nieświadomi faktów, albo świadomie stosują zasiane dymną w celu ukrycia prawdy. Z równym powodzeniem mogą oni mówić o nie wypowiedzianej wojnie niemiecko-żydowskiej (...). Co się zaś tyczy nielicznych przypadków odwetów ze strony polskiej, realizowanych przez ludzi, którym Ukraińcy wymordowali w straszny sposób cale rodziny, to jak pisze prof. T. Piotrowski: Zaiste, byloby zdumiewające, gdyby takich akcji odwetowych nie bylo.... Jeśli zaś chodzi o rozmiary owych wynikających z rozpaczy aktów odwetu, to jak ujmuje to dr W. Poliszczuk w swojej pracy Gorzka prawda. Zbrodniczość OUN-UPA (spowiedź Ukraińca), Toronto 1995, s. 287, to akcje te były kroplą w morzu masowych mordów, jakich dopuściła się OUN-UPA na Polakach. Małgorzata Giżejewska (Warszawa) Kołyma - północno-wschodnie obozy pracy poprawczej w latach 1932-1957 Kołyma, czyli obozy kołymskie, to potoczna nazwa podlegającego Dalstrojowi1 zespołu poprawczych obozów pracy położonych na północno-wschodnim krańcu kontynentu euroazjatyckiego należącego do byłego ZSRR (Republika Jakucka, część Kraju Chabarowskiego, obwód magadański). Większość obozów zlokalizowano wzdłuż dolin rzek Kołymy, Indygirki i ich dopływów oraz przy budowanych na północ i zachód od 1 Dalstroj - rosyjski skrót nazwy: Zarząd Główny Budownictwa Dalekiej Północy. Tę wielką gospodarczą jednostkę (rodzaj trustu) powołano w końcu 1931 r. pod nazwą Państwowego Zjednoczenia Budownictwa Drogowego i Przemysłowego w rejonie Górnej Kołymy, czyli Kraju Dalekowschodniego. Od 1938 r. zjednoczenie to podporządkowano NKWD i zmieniono nazwę. Siedzibą Dalstroju od 1939 r. było miasto Magadan zbudowane w 1933 r. przez więźniów. Obszar działalności Dalstroju stale się powiększał obejmując obecny obwód magadański, część wschodnią Jakucji, Kraju Chabarowskiego, obwodu Kamczackiego oraz Czukocki Obwód Autonomiczny. Teren jego działalności został wydzielony jako samodzielne terytorium, wszystkie znajdujące się na nim jednostki obozowe podlegały bezpośrednio Dalstrojowi, a naczelnik tego zarządu był jednocześnie naczelnikiem obozów. W 1953 r. Dalstroj podporządkowano Ministerstwu Hutnictwa ZSRR, a 29 maja 1957 r. uległ likwidacji (por. M. Etlis, A. Szirokow, Dalstroj, [w:] J. Siemiński, Moja Kofyma, Warszawa 1995, s. 122). Obozy „pracujące" dla Dalstroju należały do wielkiej jednostki obozowej zwanej Siewwostłagiem (Siewiemo-wostocznyj lagier), czyli do Północ-no-wschodniego poprawczego obozu pracy - według nazwy oficjalnej, używanej w dokumentach sowieckich. W dokumentach tych nie ma rosyjskiego terminu będącego odpowiednikiem określenia „zespoły obozowe" czy „systemy obozowe"; stosowana jest liczba pojedyncza. Dotyczy to wszystkich obozów GUŁagu w całym ZSRR. Dla pojedynczych obozów, liczących czasem kilka tysięcy więźniów stosowano nazwy: OŁP - (Otdielnyj lagiernyj punkt) wydzielony punkt obozowy, podobóz, komandirowka itp. Jednak w literaturze polskiej i zachodniej oraz we wspomnieniach więźniów termin obóz (łagier, a ściślej - Isprawitielno-trudowyj lagier, w skrócie - ITŁ) stosuje się właśnie do pojedynczego (liczącego od trzystu więźniów do kilku tysięcy) obozu, dlatego też kilka lub kilkanaście łagrów w danym rejonie nazwane są zespołem czy systemem (zob. też: S. Kalbarczyk, Wykaz lagrów sowieckich - miejsc przymusowej pracy obywateli polskich w latach 1939-1943, cz. II, Warszawa 1997, s. 41). Siewwostłag założono l IV 1932 r., według dokumentów sowieckich zamknięto między IX 1949 r. a V 1952 r. Obozy te podporządkowane były pierwotnie OGPU (Objedinionnoje gosudarstwiennoje politiczeskoje uprawlenije - Zjednoczony Państwowy Zarząd Polityczny), potem GUŁagowi NKWD, a oficjalnie dopiero od 1942 r. - Dalstrojowi. Informacje według: A. Szirokow, M. Etlis, Sowietskij pieriod istorii siewierno-wostoka Kossii (istoriografija i nowyje archiwnyje dannyje), Magadan 1993; M. Etlis, A. Szirokow, Zarys historii kotymskich łagrów, b.m.w. 1994, mps. w języku polskim w Ośrodku „Karta"; M. Etlis, A. Szirokow, Moja Kofyma, s. 96-122; Lagry. Przewodnik encyklopedyczny, red. N. Ochotin i A. Roginski, Moskwa 1998, wyd. polskie Warszawa 1998, s. 103-106,443^45. Zob. też: K. Zamorski, S. Starzewski (S. Mora, P. Zwierniak), Sprawiedliwość sowiecka, (I wyd. Rzym 1945) Warszawa 1994; K. Zamorski (S. Mora), Kolyma. Gold and Forced labor in the USSR, Washington 1949; R. Conquest, Kolyma. The Arctic Death Camps, New York 1978; M. Giżejewska, Polacy na Kofyntie 1940-1943, Warszawa 1997. Kołyma - północno-wschodnie obozy pracy poprawczej w latach 1932-1957 1057 Magadanu szos. Terytorialnie, geograficznie, a po wojnie również gospodarczo łączą się z nimi obozy utworzone na półwyspie Czukockim2. Obszar ten ograniczony jest od południa akwenami Oceanu Spokojnego (Morze Japońskie i Ochockie), od północy - Oceanu Lodowatego (Morze Arktyczne - Wscho-dniosyberyjskie). Od zachodu granicę z Syberią Wschodnią stanowią Góry Wierchojań-skie i Czerskiego, natomiast naturalną wschodnią granicą jest morze i cieśnina Beringa, oddzielająca Czukotkę od Alaski. Jest to strefa klimatu podbiegunowego, wiecznej zmarzliny, z biegunami zimna w Wierchojańsku i Ojmiakonie. Temperatura zimą dochodzi tam do -70° C. Średnie roczne temperatury wynoszą około -6° C, w lipcu około +10° C. Obszary nizinne i doliny rzek porośnięte są tajgą, płaskowyże, niższe partie gór i półwysep Czukocki pokrywa roślinność tundrowa. Geograficznie i geologicznie obszar ten jest przedłużeniem Alaski i podobnie jak ta część Ameryki Północnej obfituje w niezwykle bogate złoża mineralne, takie jak złoto, platyna, węgiel, ropa naftowa, rudy cyny, ołowiu, uranu i innych pierwiastków promieniotwórczych3. Odległość (w linii prostej) Magadanu od Moskwy wynosi około 6000 km, od Władywostoku - 2200 km (5-6 dni podróży statkiem), a od Wilna i Lwowa - około 6500 km. Już w 1941 roku terytorium podległe działalności Dalstroju obejmowało powierzchnię 2,6 miliona km2 (co stanowiło 1/9 ówczesnego ZSRR, 1/5 Europy i powierzchnię około 8 razy większą od obszaru Polski), a w 1951 roku - ponad 3 min km2.4 ; Specyficzną cechą tego zespołu obozowego była jego izolacja komunikacyjna związana z warunkami geograficznymi, budową geologiczną i odległościami od zamieszkałych i zagospodarowanych terenów pozostałej części Syberii Wschodniej. Do lat siedemdziesiątych XX wieku nie było połączenia lądowego z resztą kontynentu. Szlak morski z Władywostoku do Magadanu i do portów na Czukotce jeszcze w latach pięćdziesiątych był nieczynny przez kilka zimowych miesięcy, a komunikacja lotnicza utrudniona w zimie (trwającej 9 miesięcy) z powodu silnych wiatrów i zamieci. Inną bardzo istotną cechą było nieograniczone samo władztwo kadr kierowniczych. Naczelników, funkcjonariuszy i żołnierzy NKWD wszystkich szczebli przez długie okresy nikt nie kontrolował. Władze Dalstroju i Siewwostłagu oprócz otrzymywanych wysokich apanaży, wzbogacały się dodatkowo, wykorzystując w prywatnym życiu bezpłatną pracę więźniów (budowy domów, wyroby mebli, szycie ubrań, butów itp.), uprawiając również (według relacji więźniów) nielegalny handel złotem. Tak więc warunki klimatyczne, izolacja komunikacyjna i specjalnie dobrane kadry kierownicze sprawiły, że po Wyspach Sołowieckich Kołyma stała się miejscem najcięż- 2 Czukocki ITŁ Dalstroju - według dokumentów sowieckich założony w 1949 r., zamknięty w 1956 r. (zob. Łagry..., s. 259). Wiadomo jednak, że już w latach 1941-1942 istniały obozy na północnych wybrzeżach Czukotki, w pobliżu portu Piewiek (zob. M. Giżejewska, op.cit., s. 147). 3 Szerzej opisana geografia i geologia Kołymy M. Giżejewska, op.cit., s. 15-18. 4 Łagry..., s. 103 1058_______________________________________Małgorzata Giżejewska szych łagrów w całym imperium GUŁagu. Na Kołymę wysyłano więźniów z najdłuż- , szymi wyrokami (10-25 lat) oraz najbardziej społecznie niebezpieczny element (tzw. SOE - f socjalno-opastnyj eliement), do którego należeli najniebezpieczniejsi kryminaliści i wyselekcjonowani więźniowie polityczni na ogół skazani z artykułu 58 kodeksu karnego RSFR5. | W porównaniu z innymi zespołami lagrowymi, również ciężkimi (np. Workutłag, Karłag, Tajszetłag)6, w obozach kołymskich były gorsze warunki bytowe, nie tylko z powodów klimatycznych, ale trudności transportowych oraz świadomej polityki prowadzonej przez władze Dalstroju7. W namiotach wojskowych na Czukotce i w rejonie rzeki Indygirki więźniowie mieszkali jeszcze w latach pięćdziesiątych; kilka lat po wojnie często brakowało butów i rękawic, pomoc medyczna nie istniała lub była bardzo prymitywna, ponieważ brakowało podstawowych leków i wyposażenia medycznego; w wielu obozach nie założono nawet szpitalików dla chorych, a baraki dla tzw. docho-diagóyfi stawały się po prostu umieralniami. Akceptowane w całym GUŁagu do 1949 roku9 przywileje i władza więźniów kryminalnych, świadomie wprowadzane jako dodatkowy środek represji wobec politycz- 5 Więźniowie polityczni byli skazywani z artykułu 58 kodeksu karnego RSFSR uchwalonego w 1928 r. ze zmianami wprowadzonymi w 1941 r. Artykuł 58 dotyczył przestępstw „kontrrewolucyjnych", czyli wymierzonych przeciw władzy sowieckiej i ustrojowi ZSRR. Artykuł składa się z 14 paragrafów; oskarżonemu z każdego z nich groził wyrok - od kilku lat obozu pracy (ITŁ) do kary śmierci w zależności od stopnia niebezpieczeństwa czynu. W praktyce każdy czyn, słowo, zachowanie, można było podciągnąć pod któryś z tych 14 paragrafów. Zob. szerzej: K. Zamorski, S. Starzewski, op.cit., s. 29-30; pełny tekst artykułu 58 w przekładzie polskim Romana Niedzielko [w:] M. Giżejewska, Kołyma -symbol sowieckiego totalitaryzmu (w przygotowaniu), Aneks. W rozkazie ludowego komisarza spraw wewnętrznych ZSRR nr 001461 z 10 XII 1939 r. określano najcięższe „kategorie przestępców", m.in. z art. 58, i wskazywano 7 zespołów obozowych NKWD, do których należy ich wysłać. Na pierwszym miejscu widnieje Siewwostłag, pozostałe to obozy w Korni ASSR i okolicach Norylska (zob. K. Jasiewicz, Zagląda polskich Kresów. Ziemiaństwo polskie na Kresach Północno--Wschodnich Rzeczypospolitej pod okupacją sowiecką 1939-1941, Warszawa 1997, s. 112-113) na podstawie dokumentu znajdującego się w Państwowym Archiwum Rosyjskiej Federacji w Moskwie (GARF), f. 9401, op. la, d. 37, k. 152-154. 6 Workutłag lub Workucko-Peczorski ITŁ - zespół obozów wokół zagłębia węglowego Workuta, Korni ASRR, obwód archangielski, założony w 1938 r„ istniał do 1960 r.; Karłag lub Karagandzki ITŁ - obozy katorżnicze, Kazachstan, prace w kopalni węgla, przemyśle ciężkim, rolnictwie itp., założony w 1931 r., zamknięty w 1959 r.; Tajszetłag (lub Ozierłag?) - część obozów katorżniczych, obwód irkucki, założony w 1937 lub 1943 r. (?), budowa linii kolejowej Tajszet-Brack, eksploatacja lasu, prace rolne. Według: Łagry..., s. 531-533,356-357,489-491. 7 Dalstroj założony w 1931 r. istniał jeszcze w latach pięćdziesiątych, a obozy mu podległe - od 1932 r. do 1952 r. - wg dokumentów sowieckich - zob. przypis 1. Jak wiadomo jednak z literatury rosyjskiej i z relacji więźniów, obozy istniały jeszcze w latach siedemdziesiątych (por. przypis 55). 8 Dochodiaga - rosyjski termin odpowiadający „muzułmaninowi" z hitlerowskich obozów koncentracyjnych; oznacza więźnia skrajnie wycieńczonego, „dochodzącego do śmierci" lub wg J. Rossi, Sprawocznik po GUŁagu, cz. I, Moskwa 1991, s. 105 -człowiek „znajdujący się na samym dnie". 9 27 lutego 1948 r. wyszła tajna instrukcja minista spraw wewnętrznych, na podstawie uchwały Rady Ministrów, nakazująca utworzenie obozów o zaostrzonym reżimie („specłagrów") dla szczególnie niebezpiecznych więźniów politycznych. Wg danych z sowieckich dokumentów Werth podaje, że w 50 obozach specjalnych znalazło się ok. 200 tysięcy ludzi. ( N. Werth Un etat contre sonpeuple. Yiolences, repressions, terreurs en' Union Sovićtique, [w:] Le livre noir du communisme, Crime terreurs et repression, Paris 1997, s. 265; tłum. fragmentów A. Giżejewska-Babiarz); o wymienionej uchwale i „obozach specjalnych" piszą też autorzy wstępu do Łagrów..., s. 49-50. W praktyce oznaczało to w wielu obozach rozdzielenie więźniów politycznych od kryminalnych, co, mimo zaostrzonego reżimu, przyjęte było przez skazanych z art. 58 z dużą ulgą. Akcja tworzenia „specłagrów" trwała ponad rok. Nie wszędzie obozy specjalne dało się utworzyć z powodu wielkiego aparatu biurokratycznego, jakim był już wtedy GUŁag. Na Kołymie obozy specjalne zwane „Bierłagiem" powstały dopiero w 1949 r. Kołyma - północno-wschodnie obozy pracy poprawczej w latach 1932-1957 1059 nych, występowały powszechnie na Kolymie ze względu na brak kontroli w odległych obozach oraz w pewnych okresach z powodu braku kadr wśród żołnierzy NKWD. Celami całego GUŁagu, najostrzej i najdłużej (przez co najmniej 20 lat) realizowanymi właśnie na Kołymie były: • - kara za przestępstwa wymyślone (polityczne) lub wyolbrzymione (w przypadku pospolitych) jako metoda zastraszania całego społeczeństwa, a zgodnie z propagandą -jako metoda kształtowania nowego „radzieckiego" człowieka spośród członków „wymierających klas" czy „kontrrewolucjonistów". Głoszone cele ideologiczno-wychowawcze, które miały być jednym z celów „poprawczych" obozów, sprowadzono do wykańczającej fizycznie pracy i terroru psychicznego w różnych postaciach, stosowanego zarówno przez władze, jak i współwięźniów kryminalnych; - cel ekonomiczny, który dla więźniów sprowadzał się do pracy przymusowej, czyli bezpłatnej. Na Kołymie przez pierwsze 10 lat (1932-1942) więźniowie byli jedyną siłą roboczą, ponieważ nie było tam wolnych pracowników. Przymusowa praca więźniów nie dawała jednak zaplanowanych wyników ekonomicznych proporcjonalnych do liczby robotników, natomiast niszczyła ludzi fizycznie i psychicznie. Praca ta była nie tylko niemożliwa do wykonania dla wygłodzonych, słabych ludzi, ale absurdalna (np. praca kobiet przy wyrębie lasu czy w kopalniach), pozbawiona jakiejkolwiek wartości. Można uznać, że wobec większości więźniów politycznych stosowano ją wyłącznie jako karę, np. wysyłając „opornych", często chorych, niezdolnych do wysiłku ludzi do kopalni złota lub budowy dróg w odległych o setki kilometrów rejonach. Praca i śmierć to synonimy - stwierdzał Warłam Szałamow10. Człowiek w obozie pracował ponad siły nie tylko dlatego, że był do tego zmuszany, ale po to, aby przeżyć, dostać dzienną porcję jedzenia; jeśli nie pracował - umierał. Bezsens pracy wycieńczonych, nie przygotowanych do niej ludzi, fałszowanie norm, dopuszczanie do kierowniczych stanowisk kryminalistów, którzy z zasady nie pracowali wysługując się więźniami politycznymi, musiał być widoczny i uświadamiany choćby przez część kierownictwa Dalstroju. Na pytanie, dlaczego w takim razie utrzymywano tak długo ten system, odpowiedzi są w zasadzie dwie: chodziło o uzasadnienie konieczności istnienia służb obozowych1' - począwszy od dyrektorów aż po konwojentów oraz wyniszczenie więźniów; 10 Opis życia więźniów w kompanii o zaostrzonym reżimie, zob. RUR, [w:] W. Szałamow, Kołymskije rasskazy, London 1978; wyd. polskie Opowiadania kotymskie, Warszawa 1989/Warszawa 1991. " Liczba ludzi zatrudnionych w GUŁagu i w poszczególnych jednostkach obozowych jest do dziś nieznana i zapewne będzie niemożliwa do ustalenia w związku ze zmieniającą się liczba obozów, zasadami ich działania, zmieniającą się kadrą żołnierzy NKWD, z których wielu odbywało w obozach przymusową służbę wojskową. Wg relacji więźniów powojennych brygady 30-osobowe były prowadzone do pracy przez 5-6 konwojentów z bronią i psami. W obozie było kilkunastu strażników, administracja, czasem służba medyczna, i naczelnik z zastępcą oraz tzw. oper -oficer do spraw politycznych. Wedhig tych niepewnych danych, w średnich obozach stosunek ilości więźniów do służb i władz obozowych wynosił 20 do l (zob. R. Conquest, op.cit., s. 216). Doliczyć jednak należy wiele departamentów działających w całym GUŁagu i w większych zespołach obozowych, m.in. przemysłowy, kulturalny, transportowy, sądowe itd., które tworzyły ogromną machinę biurokratyczną (zob. E. Bacon, The Gulag at War, London 1994, s. 64-81). •,.,.-.,. , . . . , - . 1060_______________________________________Małgorzata Giżejewska - cel eksterminacyjny - likwidacja dużej ilości ludzi - anonimowo i pozornie losowo poprzez śmierć zadaną bezpośrednio (rozstrzelanie) lub pośrednio (uwięzienie w obozach o najgorszym klimacie i najcięższej pracy) albo też doprowadzenie do stanu nieodwracalnego inwalidztwa fizycznego i psychicznego. Zapewne nie było rozkazów na piśmie, którzy więźniowie i ilu ich ma zginąć; zakładano średnią śmiertelność, która „realizowała się" przy wykorzystaniu surowych warunków przyrody i załamaniu naturalnej odporności człowieka. Średnia śmiertelność była różna w różnych okresach i w różnych obozach; średnio rocznie 8-13%, ale na Kołymie w pewnych okresach, w odległych obozach dochodziła do 80%12. Wiadomo było, które obozy są najcięższe i tam posyłano największych „wrogów" i przestępców13. Często o losie ludzkim decydował przypadek, czy pomoc kolegi, lekarza lub „ludzki" brygadzista czy kierownik kopalni. Ale nawet najlepsi ludzie nie mogli pokonać barier, które stwarzała przyroda i cały system obozowy. Warunki, w jakich przewożono więźniów statkiem do Magadanu, wysoka zachorowalność i w efekcie śmiertelność po tej podróży14 musiały być znane władzom w Moskwie po pierwszych latach doświadczeń i rozwoju Dalstroju. Zamiecie śnieżne i odcięcie obozu na parę miesięcy nie musiało doprowadzać do masowej śmierci, gdyż po kilkunastu latach doświadczeń i znajomości klimatu można było przewidzieć różne sytuacje i przygotować obozy. Była to więc całkowita obojętność i nieudolność władz albo wręcz specjalne działanie mające na celu unicestwienie fizyczne lub psychiczne pewnych grup. W takiej sytuacji pozornie nie było winnych ludzi, winna była tylko surowa przyroda, przypadek, w co trudno uwierzyć. Można przyjąć, że taką „Piłatową metodę czystych rąk" opracowano precyzyjnie w Moskwie i w kierownictwie Dalstroju w Magadanie i że nie wszyscy komendanci obozów zdawali sobie z tego sprawę. Nie mogli więc wskazać winnych. Odpowiada to definicji ludobójstwa podanej przez Annę Pawełczyńską15, według której w XX-wiecznym ludobójstwie (Genocide) zarówno ofiary, jak i mordercy są zbiorowi i anonimowi. 12 Dane dotyczące śmiertelności w całym GUŁagu, w tym i na Kołymie są bardzo zróżnicowane, nawet w przypadkach, gdy autorzy korzystali z dokumentów sowieckich. W. Ziemskow, (Archipelag Gutag, „Argumienty i Fakty" Moskwa 1989, nr 4, s. 7), podaje ogólny procent śmiertelności w lagrach. Różni się on od danych też uzyskanych z archiwów sowieckich cytowanych przez E. Bacona (Ibidem). Np. w 1942 r. wg tego autora w Dalstroju śmiertelność wynosiła 29,2%, wg R. Conquest'a, op.cit., s. 219-220, do 1941 r. średnio 20-25% rocznie, a wg S. Wheatcrofta, (The Scalę and Naturę of German and Soviet Repression and Mass Killings, 1930-45, „Europe-Asia Studies" 1996, t. 48, nr 81, s. 1344) - 3-6% rocznie. Ogólnie w całym GUŁagu śmiertelność wynosiła przykładowo: w 1941 r. - ok. 3%, w 1942 r. - ok. 6%, w 1943 - 5,5%, w 1945 r. - ok. 9,5% - wg W. Ziemskowa, op.cit., s. 7. 13 Fakt ten potwierdza wielu byłych więźniów Kołymy, m.in. W. Woronowicz, Przypadki XX wieku, Warszawa 1994; J. Romański, F. Milan - wspomnienia w Archiwum Wschodnim (dalej AW). 14 Zob. M. Giżejewska, op.cit., s. 99-105 , , ... , : 15 A. Pawełczyńską, Wartości a przemoc, wyd. H, Warszawa 1995, s. 138 Kołyma - północno-wschodnie obozy pracy poprawczej w latach 1932-1957____________1061 Zmiany Na podstawie pamiętników byłych więźniów i zbadanych dokumentów w archiwach radzieckich przez historyków rosyjskich i zachodnich16 w historii GUŁagu, w tym kołymskich obozów, można wyróżnić kilka okresów odpowiadających zmianom zachodzącym w całym ZSRR i odbijającym się na zespołach obozowych i życiu więźniów. W pierwszym okresie, do którego można zaliczyć lata 1932-1936, naczelnikiem Dalstroju i jednocześnie faktycznym zarządcą obozów oraz dyrektorem administracyjnym całego przedsiębiorstwa był Eduard Pietrowicz Bierzin - doświadczony w pracy z więźniami w obozach koło Wiszery na Uralu. Wiosną 1932 roku przybyły pierwsze partie więźniów, początkowo z przewagą kryminalnych. Z czasem przysyłano na Kołymę coraz więcej politycznych. Pierwszoplanowymi zadaniami w tych latach była budowa dróg w głąb lądu, eksploatacja istniejących już kopalni złota i poszukiwanie nowych złóż17. Więźniowie mieszkali w szałasach lub w nieopalanych namiotach, pracowali przy wyrębie tajgi, wykuwaniu dróg w skałach oraz w kopalniach złota po 12 godzin na dobę, bez względu na pogodę, nawet w zimie. Większość prac wykonywana była ręcznie przy użyciu najprymitywniejszych narzędzi, jak łopaty, kilofy itd. W powstających obozach - zaczątkach przyszłych osiedli, nie było kuchni, łaźni, piekarni, naczyń do jedzenia. Panował brud; wszy i pluskwy nie pozwalały nawet na spokojny sen. Opieki lekarskiej praktycznie nie było żadnej, zwłaszcza w przemieszczających się obozach przy budowie dróg. Brakowało żywności i ubrań, gdyż statki przywoziły przede wszystkim ludzi i narzędzia. Oficjalnie przydzielane porcje jedzenia były jedynie na papierze, gdyż żywność rozkradano. Kierownictwo obozów narzucało bardzo wysokie normy pracy, aby wykonać plan obiecany Moskwie. W latach 1932-1935 zbudowano główne odcinki Trasy Kołymskiej i jej odnóg prowadzących do kopalni złota. Zbudowano też osiedle Magadan - późniejszą „stolicę" Kołymy. Już w pierwszych latach ludzie zaczęli masowo chorować i umierać z głodu, zimna, bicia i innych kar stosowanych przez władze obozowe. W 1934 roku naczelnicy Dalstroju i Siewwostłagu musieli już oficjalnie potwierdzić wysoki stopień zachorowalności i umieralności więźniów. E. Bierzin na piśmie uznał za „skandaliczne" zjawiska i nadużycia mające miejsce w obozach, za które winił administrację, zwłaszcza kierowników robót w górskich rejonach. Chodziło głównie o kradzieże i złe gospodarowanie żywnością, brutalne traktowanie więźniów, liczne kary itp., co w efekcie doprowadzało do powstania bandytyzmu i licznych ucieczek więźniów. Na Kołymie ucieczki te nie były udane, kończyły się naturalną śmiercią w tajdze lub rozstrzeliwaniem uciekinierów. W 1935 roku Bierzin starał się poprawić warunki bytowe więźniów. Zmniejszył 16 M. Etlis, A. Szirokow,passim; N. Werth i inni; passim, Łagry... 17 Podane tu fakty zaczerpnięto z wcześniej cytowanych prac: M. Etlisa, A. Szirokowa oraz W. Woronowicz, op.cit. s. 84-98. 1062_______________________________________Małgorzata Giżejewska ilość godzin pracy w okresie zimowym, zniósł pracę nocną, podwyższył normy żywności18. W 1935 roku na Kołymie dała się już odczuć wielka czystka rozpoczęta w całym Związku Sowieckim. Zaczęły przybywać transporty więźniów politycznych, liczne zwłaszcza od 1936 roku - po zastąpieniu Jagody przez Jeżowa. Bierzin również zaczął wykrywać „kontrrewolucyjne spiski" wśród przywiezionych na Kołymę trockistów. Faktem są próby oporu przywiezionych „z artykułu 58" - w postaci masowych głodówek, które opanowano dopiero w 1936 roku. Lata 1937-1938 to apogeum wielkiej czystki. Po rezolucji KC WKP(b) z 2 lipca 1937 roku Jeżów wyznaczył kategorie aresztowanych, a nawet ich liczebność: kategoria pierwsza - przeznaczona do natychmiastowej likwidacji w 1937 roku liczyła 75 950 osób, kategoria druga - skazana na obozy i więzienia - 268 950 osób19. Na czerwcowym plenum partii J. Stalin rozkazuje NKWD, aby przestali „pieścić się z więźniami20. Na Kołymie dotychczasowy jej dyktator - E. Bierzin (oskarżony m.in. o wspomniane „rozpieszczanie więźniów") - zostaje w grudniu 1937 roku wezwany do Moskwy, aresztowany i rozstrzelany. Przez kilka miesięcy 1938 roku trwają aresztowania jego współpracowników i zaufanych. Na miejsce E. Bierzina jako szef Dalstroju pojawia się Karp Pawłów, a naczelnikiem Siewwostłagu zostaje Stiepan Garanin. Jest to zapewne w historii Kołymy jedyny okres, w którym dominował i pełnił rolę przywódczą nie dyrektor Dalstroju, ale Siewwostłagu. Rozpoczyna się okres największego terroru na Kołymie, zwany „garaninszczyzną". Garanin i jego podwładni nie straszyli, nie grozili, tylko rozstrzeliwali więźniów na podstawie pisemnego rozkazu wydanego przez „trójkę" NKWD z Magadanu lub bez rozkazu21. Masowe egzekucje w znanym kołymskim więzieniu i kaźni Serpantinka - pochłonęły około 26 000 więźniów, nie licząc rozstrzelanych w poszczególnych obozach. Na Kołymę w 1938 roku przybyło 68 259 więźniów, a w 1939 roku stan liczbowy obozów wynosił 253 967 więźniów, czyli ponad 5% stanu więźniów w całym GUŁagu. Procent więźniów kryminalnych w stosunku do politycznych jeszcze w 1937 roku wynosił 48% ogółu więźniów, na początku 1938 roku - po wielkich transportach „kontrrewolucjonistów" spadł do 12%22. W 1938 roku Dalstroj został formalnie podporządkowany NKWD ZSRR. Warunki życia więźniów były gorsze niż w pierwszych latach zagospodarowywania Kołymy. Zniesiono wszystkie ulgi wprowadzone przez Bierzina. Wprowadzono ponow- 18 M. Etlis, A. Szirokow, op.cit., s. 103-106 19 A. Knight, Beria. Stalin'sfirst lieutenant, New Jersey 1993, s.! 20 i J R. Conquest, op.cit., s. 211, 215. 21 Świadkami tej epoki, którzy „uwiecznili" ją na piśmie, są W. Szalamow (passim), W. Woronowicz (passim) i wielu Rosjan, których wspomnienia są cytowane przez M. Etlisa i A. Szirokowa w wyżej wymienionych artykułach. 22 M. Etlis, A. Szirokow, op.cit., s. 116 Kofyma - północno-wschodnie obozy pracy poprawczej w latach 1932-1957____________1063 nie 12-godzinny dzień pracy, pracę nocną, przywrócono niewykonywalne normy wydobycia złota, zniżono kategorię wyżywienia dla większości ludzi. Ponadto, powstał nadmiar siły roboczej w stosunku do ilości żywności, namiotów i ubrań, a także ilości konwojentów i nadzorców obozowych. Liczne uprzywilejowane funkcje w obozach -brygadierów, porządkowych, kucharzy, magazynierów itp. - zaczęli obejmować więźniowie kryminalni, przy pełnej aprobacie władz nie tylko Dalstroju, ale „centrali" w Moskwie23. W tych warunkach, mimo wzrostu liczby więźniów i wysokich norm pracy wydobycie złota, czyli głównego celu obozów Siewwostłagu, wzrosło minimalnie. Wykonanie planu było zagrożone. • r ; ,. , , - Lata 1939-1941 (do wojny niemiecko-sowieckiej) to następny „etap" w rozwoju łagrów kołymskich. W grudniu 1938 roku Beria zostaje szefem NKWD. Następuje kolejna czystka - wśród ludzi Jeżowa. Do aparatu władzy, zwłaszcza służb bezpieczeństwa, wprowadzano nowych ludzi, a poprzednicy zostali oskarżeni o przestępstwa kryminalne i nadużycia. Na piśmie, z zalecenia Berii, zostały zakazane tortury w więzieniach i zalecono złagodzenie rygoru w więzieniach i obozach. Mówiono nawet o „be-riowskiej odwilży". Jednak w obozach i więzieniach de facto sytuacja pozostała bez zmian. Do miejsc przymusowego pobytu napłynęły narodowości z ziem „podbitych", m.in. obywatele polscy różnych narodowości z Kresów Wschodnich, później - obywatele krajów nadbałtyckich. W 1941 roku liczba więźniów GUŁagu (obozy i kolonie pracy) liczyła 2,3 min, w samych obozach pracy - ok. 1,5-1,9 min24. Na Kołymie również zaszły zmiany personalne. Garanin w 1938 roku został uznany l za szpiega japońskiego i aresztowany wraz ze swymi „zaufanymi". Wkrótce wymieniono c także kierownika Dalstroju Pawiowa - na najdłużej panującego, bo do 1949 roku - Iwana F. Nikiszowa. Od czasu dojścia Berii do władzy ustały masowe rozstrzeliwania „wrogów l ludu", zwiększyła się za to liczba więźniów w obozach. Na Kołymie liczba więźniów w latach 1940 i 1941 wzrosła dwukrotnie w stosunku do 1938 roku25. Przy tak masowym napływie ludzi, w tym zarówno politycznych, jak i kryminalnych, i niedostatecznej ilości „płynących" z nimi żywności, ubrań, medykamentów, sprzętu do pracy itd., warunki życia więźniów niewiele się zmieniły. Masowe egzekucje zniesiono, ustępowała atmosfera terroru okresu „garaninszczyzny". Rozstrzeliwania więźniów przez konwojentów 23 Polityka mieszania więźniów kryminalnych z politycznymi była świadomie stosowana w GUŁagu, jako dodatkowy środek represyjny wobec politycznych oraz czynnik konfliktogenny przeszkadzający powstaniu klimatu solidarności i prób oporu między więźniami. Zob. A. Sotżenicyn, Archipelag GUŁag, t. III, Warszawa 1990, s. 258-262, N. Werth, op.cit., s. 265. 24 W. Ziemskow, op.cit., s. 7; GUŁag, „Sosjologiczeskije issledowanija" 1991, nr 7, s. 3; E. Bacon, op.cit., s. 24, tab. 2.1. 25 Liczby podane przez Ziemskowa (passim) dla całego GUŁagu i przez autorów Łagrów (passim) - dla Siewwostla- gu=Dalstroju, są sprzeczne z danymi cytowanymi przez Etlisa i Szirokowa (op.cit., s. 116-117). Jednak ci dwaj autorzy, na podstawie dokumentów (z Państwowego Archiwum w Magadanie) stwierdzają, że od 1940 r. spada ilość przywożonych na Kofymę więźniów, ale podają również, że liczba więźniów Siewwostłagu w 1940 r. stanowiła 10% więźniów całego GUŁagu. 1064_______________________________________Małgorzata Giżejewska były jednak stałym elementem życia26. Normy pracy pozostały te same. Rozszerzyły się obszary eksploatacji złota i innych minerałów - na dolinę i dorzecza Indygirki i obszar Czukotki. W tych dzikich, niezamieszkałych rejonach zakładano nowe obozy, budowano kopalnie i drogi w warunkach takich, jakie na początku lat trzydziestych panowały w okolicach późniejszego Magadanu. Różnica była jednak istotna: zarówno okolice Ust Nery nad Indygirką, dolina tej rzeki, jak i sam półwysep Czukocki leżą w strefie dużo surowszego klimatu niż zatoka Nagajewo z Magadanem i górny bieg Kołymy. Ludzie wysyłani w te dziewicze rejony, po kilku tygodniach stawali się dochodiagami i masowo umierali, zwłaszcza, że w odległych obozach kadrą dowódczą byli nadal więźniowie kryminalni. Wybuch wojny niemiecko-sowieckiej w 1941 roku nie zahamował polityki represyjnej władz sowieckich w stosunku do obywateli swego państwa. Aresztowano i deportowano przede wszystkim narodowości i grupy obywateli z pasów pogranicznych oraz narody, które potencjalnie mogłyby sprzyjać Niemcom lub w trakcie zamieszania wojennego próbować oderwać się od ZSRR27. W sierpniu 1941 roku zlikwidowano republikę Wołżańską, a mieszkających tam Niemców wywieziono lub aresztowano. Aresztowano nadal obywateli polskich z zagarniętych przez ZSRR w 1939 roku ziem wschodniej Polski28, wywożono i aresztowano obywateli państw nadbałtyckich - Litwinów, Łotyszy, Estończyków. Nastąpiły też masowe aresztowania w wojsku - „oczyszczanie armii z nieodpowiedzialnych elementów", uciekinierów z obszarów okrążonych przez Niemców oraz tzw. dezerterów29. Na Kołymie wśród tej kategorii więźniów - żołnierzy Armii Czerwonej - znaleźli się też Polacy30. Od 1944 roku aresztowano też uwolnionych z rąk Niemców sowieckich jeńców wojennych, partyzantów i żołnierzy AK i innych organizacji polskich walczących z Niemcami, członków UPA i OUN, partyzantów białoruskich i litewskich. Po wybuchu wojny z III Rzeszą ogłoszono amnestię dla więźniów, ale objęła ona tylko osoby z niskimi wyrokami i w praktyce tylko kryminalnych, których natychmiast wcielano do armii. Dodatkową „amnestią" było zwalnianie obywateli polskich (narodowości polskiej, żydowskiej, ukraińskiej, białoruskiej) zgodnie z tzw. umową Sikorski-Majski z sierpnia 1941 roku. Amnestia ta miała dramatyczny przebieg, w związku z oporem władz sowieckich i zmiennymi instrukcjami wysyłanymi do naczelników obozów31. 26 Zob. wspomnienia Polaków z tych lat, m.in. w: M. Giżejewska, op.cit., s. 129-130. 27 W latach 1943-1944 przeprowadzono 5 deportacji, m.in. Kałmuków, Czeczeńców, Inguszów. Do wywiezienia tych ostatnich użyto - w czasie wojny 1-119 000 ludzi z grup specjalnych NKWD, N.Werth, op.cit., s. 245. 28 Zob. K. Jasiewicz, op.cit., s.121-141; M. Giżejewska, op.cit., s. 59-72. 29 A. Knight, op.cit., s. 111. 30 Zob. M.D. Baczyński, Ty musisz żyć, aby dać świadectwo prawdzie..., Warszawa 1990, M. Giżejewska, Kołyma - symbol.., s. 20; wspomnienia byłych więźniów - Z. Rychlewskiego, C. Turskiego, maszynopisy w AW. 31 M. Giżejewska, op.cit., s. 149-165. Kofyma - północno-wschodnie obozy pracy poprawczej w latach 1932-1957____________1065 W czasie wojny we wszystkich obozach, w tym i na Kołymie, położenie więźniów znacznie się pogorszyło. Transporty ludzi zmalały, dostawy żywności, ubrań, sprzętu uległy dalszemu ograniczeniu. Jednocześnie od 1943 roku nadchodziły transporty z tzw. darami od Amerykanów. Była to przede wszystkim biała mąka, konserwy mięsne, (których większość politycznych nie dostawała), tłuszcze oraz sprzęt zmechanizowany, m.in. piły do wycinania drzew, maszyny do kopalni itp. Niewątpliwie przysyłana ze Stanów Zjednoczonych żywność uratowała wiele istnień ludzkich, ale była i tak kroplą w morzu potrzeb. W styczniu 1944 roku komisarz ludowy spraw wewnętrznych ZSRR wydał rozkaz o lepszym wykorzystaniu w Dalstroju siły roboczej, podniesieniu poziomu wydobycia złota i cyny, przy jednoczesnej redukcji siły roboczej o 20% w stosunku do 1940 roku32. Wysyłano więc grupy więźniów politycznych pod „opieką" doświadczonych kryminalistów (więźniów i wolnych) oraz żołnierzy NKWD - w odległe tereny, gdzie odkryto nowe złoża złota, cyny, węgla, m.in. dalej na zachód - w dolinę Indygirki oraz na Czukotkę - na północne i południowe wybrzeża półwyspu. Powtarzał się tam znowu znany z lat poprzednich cykl: budowa szałasów, stawianie namiotów, zakładanie obozu, wycinanie drzew, wykuwanie drogi w skałach lub wiecznej zmarzlinie, budowa kopalni itp. Śmiertelność w nowych obozach - przy ograniczeniach żywności i ubrań, trudnościach z transportem w okresie zimowym, fizycznie wykańczającej pracy - wynosiła w niektórych obozach do 80%, średnio - 30%, według innych autorów i dokumentów sowieckich - 12%33. Lata powojenne - 1945-1948 - to następny okres zmian w Związku Sowieckim rzutujących również na życie więźniów w łagrach. Po wojnie w całym ZSRR panuje katastrofalna sytuacja ekonomiczna, zwłaszcza w rolnictwie. W 1946 roku zniesiono statut kołchozów, wprowadzono nową kolektywizację, co wiązało się z następną falą aresztowań i innych sankcji. W latach 1946-1947 kolejna klęska głodowa pochłonęła tysiące ofiar, zwłaszcza na terenach zniszczonych w czasie wojny. Nastąpił ogromny wzrost kryminalizacji społeczeństwa, zwłaszcza wśród zdemobilizowanych żołnierzy zdemoralizowanych wojną, a władze spotęgowały politykę represyjną wobec wygłodniałego, wynędzniałego narodu. W latach 1946-1947 skazano na obozy ponad 430 000 ludzi za „targnięcie się na własność państwową lub kołchozu", m.in. za kradzież kłosów lub chleba, ale również za poważne masowe rabunki34. W 1947 roku coraz szerszy zasięg obejmuje kampania antysemicka (następuje m.in. czystka w Żydowskim Komitecie Antyfaszystowskim - JAK)35. 32 M. Etlis, A. Szirokow, Zarys historii... mps, k. 54. 33 K. Zamorski, op.cit., s. 18-19; R. Conąuest, op.cit., s. 219, E. Bacon, op.cit., s. 116, tab. 6.7. 34N. Werth, o/j.d/., s. 259-260. 35 A. Knight, op.cit. s. 157. .., • . . K)66_______________________________________Małgorzata Giżejewska 21 lutego 1948 roku wyszedł nowy dekret o karaniu szpiegów, dywersantów, nacjonalistów i innych „elementów kontrrewolucyjnych"; skazywano ich, jak w latach wielkiej czystki na najsurowsze obozy pracy, m.in. w rejony Kołymy, Nowosybirska, Krasnojarska i Kazachstanu36. W ciągu jednego roku GUŁag „otrzymał" 500 000 nowych więźniów, prawie dwa razy więcej niż w 1945 roku. Na Kołymę napływają nowe transporty więźniów, liczne zwłaszcza od 1947 roku37. Mimo nowych czystek liczba więźniów politycznych maleje proporcjonalnie do liczby przestępców pospolitych - z wymienionych już przyczyn; potwierdzają to polscy więźniowie. W obozach zmieniają się po wojnie żołnierze NKWD: przybywają nowe, młode kadry specjalnie wyszkolone ideologicznie, bardzo agresywnie nastawione przeciwko „faszystom" i „zdrajcom ojczyzny". Rygor w obozach zaostrza się; niekiedy można wręcz mówić o terrorze - ze strony kryminalnych (błatnych-worów i swfc38), jak też nowych strażników i konwojentów. Podobnie jak w końcu lat trzydziestych ujawniają się cechy systemu, świadczące o celach eksterminacyjnych wobec niektórych grup więźniów, m.in. wobec Polaków, Ukraińców i plemion kaukaskich (wysyłanie do najdalszych, najcięższych obozów, rozstrzeliwanie więźniów przez konwojentów pod pretekstem powstrzymania ucieczki, prowokowanie konfliktów między kryminalnymi i politycznymi itp.). ••••••;•:• :• ,-.< . -•',.••.--. •• ' •> v W 1945 roku Beria zostaje marszałkiem Związku Sowieckiego i kieruje programem prac nad budową bomby atomowej. Wielu więźniów zostaje wykorzystanych w przemyśle jądrowym i związanym z nim górnictwie wydobywania uranu i radu, m.in. na Kołymie (kopalnia Butugyczag).W każdej gałęzi działalności Dalstroju podwyższa się normy pracy. W 1948 roku przeznaczono ogromne środki na wydobycie i zwiększenie produkcji uranu oraz maksymalne wydobycie złota, w związku z koniecznością spłaty długów wojennych. W pierwszych latach powojennych człowiek już zupełnie przestał się liczyć, liczył się tylko plan - wspominają byli więźniowie39. Zapewne w związku z koniecznością osiągnięcia rzeczywistych efektów ekonomicznych przez siłę roboczą w łagrach wychodzi ustawa o oddzieleniu więźniów politycz- 36N.Werth,o/).df.,s.261. , , . ,, . , ,._, , . , 37 Łagry1-, s. 105. : •-.-.. 38 Błatnyje, a wśród nich wory - to w języku obozowym nazwa grupy kryminalistów - zawodowych złodziei, którzy tworzyli rodzaj „cechu" w społeczeństwie kryminalnym i elitę wśród innych przestępców z tych paragrafów. Byli to ludzie bardzo ściśle ze sobą powiązani, zdyscyplinowani, poddający się bez szemrania rozkazom przywódców, przestrzegający surowych i bezwzględnych reguł swego środowiska. M.in. nie wolno im było, nawet pod groźbą śmierci, poddawać się rozkazom władz NKWD, pracować, pełnić służebnych funkcji. Po wojnie do obozów napłynęły rzesze przestępców różnego kalibru i pochodzenia, które nie wywodziły się ze środowiska worów. Byli to złodziejaszkowie, bandyci, mordercy, zdemoralizowani wojną i wojskiem mężczyźni i kobiety, którzy usiłowali różnymi sposobami przeżyć obóz - kradnąc, zabijając współwięźniów, współpracując z władzami w różny sposób, również w charakterze donosicieli. Tę grupę kryminalistów zwano sukami. Suki byli zwalczani bardzo brutalnie przez worów, jako konkurencja i wrogowie-donosiciele. Natomiast przez pewien czas po wojnie stali się przydatni władzom obozowym, a tym samym uprzywilejowani. 39 Zob. W. Woronowicz, op.cit., s. 91,140; J. Siemiński, op.cit., s. 41-42, 60; Zob. wspomnienia innych więźniów w zbiorach AW. Kofyma - pólnocno-wschodnie obozy pracy poprawczej w latach 1932-1957 1067 nych od kryminalnych. W wyniku tajnej instrukcji ministra spraw wewnętrznych z 7 lutego 1948 roku utworzono 50 obozów „o specjalnym reżimie" dla wybranych, „szczególnie niebezpiecznych" więźniów politycznych. Znalazło się w nich około 200 000 łudzi40. W praktyce, oddzielenie politycznych od kryminalnych oznaczało jednak pozbycie się jednej z największych tortur sowieckich obozów - towarzystwa bandytów, morderców i złodziei. Na Kołymie nie ustawały transporty więźniów do nowo odkrytych złóż i budowy dróg. Tak jak w poprzednim okresie, pionierskie, prymitywne warunki panujące na początku lat trzydziestych „przesuwały się" w czasie i przestrzeni - na północnyzachód i północnywschód (Indygirka, Czukotka). Tam też panowała nadal wysoka zachorowalność i śmiertelność. Natomiast w obozach centralnych - w pobliżu Magadanu i wzdłuż tzw. Szosy Kołymskiej osiedla budowane przed paroma laty przez więźniów, obozy, zakłady pracy, kopalnie, fabryki itp. stawały się coraz bardziej cywilizowane i znośniej-sze do życia. Elektryfikacja centralnego rejonu Kołymy (późniejszy obwód magadański) pozwoliła na radiofonizację, zakładanie lokali rozrywkowych typu kina, teatru. Rozpoczęto też produkcję własnej żywności - lepszej jakościowo i ilościowo od przywożonej statkami. W gospodarstwach rolnych (sowchozach) położonych bliżej wybrzeża, w cieplejszym klimacie, zakładano cieplarnie, hodowano zwierzęta domowe (świnie, kury). Produkty z tej hodowli były oczywiście przeznaczone dla władz, ale zatrudnienie w tych obiektach, z dużo lżejszą i przyjemniejszą pracą, znalazła część więźniów, zwłaszcza kobiet. Więźniów politycznych zaczęto zatrudniać też w placówkach kulturalnych (np. w teatrze magadańskim), czasem w administracji, bibliotekach, bardzo często w szpitalach41. Podsumowując okres lat 1945-1948 można powiedzieć, że powoli „prawdziwa" Kołyma - ta okrutna, upodlająca, znana z wielu wspomnień (przede wszystkim z opowiadań Warłama Szałamowa), zaczęła się oddalać od Magadanu i „rozchodzić" na północ i zachód. Tam też wysyłano osoby z najdłuższymi wyrokami, skazanych za „ciężkie" polityczne przestępstwa oraz pewne narodowości, jak Ukraińców i Polaków, choć, jak wszędzie, dominowali Rosjanie. Pod koniec lat czterdziestych władze zdały sobie sprawę z ogromu ubóstwa siły roboczej w kraju wykrwawionym wojną i zaczęły eksploatować więźniów w sposób bardziej „ekonomiczny". Wprowadzono premie i zarobki, zwiększono racje żywnościowe dla tych, którzy wykonali normę, roczna śmiertelność spadła do 2-3%. Na początku lat pięćdziesiątych zaczęto zwalniać więźniów przed terminem w związku z wprowadzonymi w 1949 roku zacziotami42. W tych latach widać już było wyraźnie nierentowność 40 N. Werth, op.cit., s. 265 - wg dokumentów w GARF. 41 Zob. W. Woronowicz, op.cit., s. 128, 149, 155; M.Giżejewska, Koiyma..., passim., s. 85-88, 123; wspomnienia kołymiaków w AW. 42 Zaczioty, tj. zaliczenia: od wysokości wykonanej normy powyżej 100% odpisywano więźniom 1-3 dni od 1068_______________________________________Małgorzata Giżejewska gospodarczą systemu koncentracyjnego. Władze centralne już od drugiej połowy lat czterdziestych traciły nad nim kontrolę, wobec nie tylko ogromnej liczby więźniów, ale również rozrośniętej machiny biurokratycznej GUŁagu, która, jak podaje Werth43, zatrudniała 208 000 osób. Początek lat pięćdziesiątych stanowił apogeum systemu obozowego -nigdy nie było tylu więźniów w łagrach i koloniach pracy; był to też kryzys tego systemu44. W 1951 roku generał Krugłow, minister spraw wewnętrznych, rozpoczął inspekcję GUŁagu - „zaniepokojony stałym spadkiem produktywności karnej siły roboczej". Inspekcje Krugłowa wykazały również w obozach „zwykłych" (w odróżnieniu od specla-grów) „ogólne rozluźnienie dyscypliny". Zwrócono uwagę na wzrost przestępczości wewnątrz obozów, zwiększenie konfliktów między strażnikami a więźniami i spadek produkcyjności. Według administracji sytuacja ta była spowodowana głównie rywalizacją między bandami więźniów (walka między worami odmawiającymi pracy zgodnie ze swym prawem a sukami)45. Jednocześnie, w 1952 roku w całym kraju nastąpiło nasilenie czystek i aresztowań w związku z walką „na górze" (Beria-Chruszczow). A. Knight46 uważa, że czystki te były porównywalne z latami 1937-1938, choć przeprowadzane dyskretniej i sprawniej. W 1952 roku aresztowano i skazano na śmierć wielu Żydów, a na początku 1953 roku ukazał się oficjalny komunikat o „spisku lekarzy" (9 osób, w tym 6 Żydów). Wywołało to falę antysemityzmu w całym kraju. Na Kołymie oddzielenie politycznych od kryminalnych nastąpiło w 1949 roku. Zorganizowano specłagry pod nazwą Bierłag47. Obozy o „specjalnym reżimie" dla politycznych objęły łagry usytuowane przy priorytetowych obiektach gospodarczych, zwłaszcza przy kopalniach złota, uranu, cyny oraz przy elektrowniach. Do Bierłagu należały obozy w północnej części Czukotki, w rejonie Indygirki oraz w centralnej części Koły-my. W obiektach wschodniego obszaru Dalstroju oraz w obozach nie związanych z górnictwem specłagrów nie było48. Więźniowie w Bierłagu otrzymali numery, które musieli podawać na apelach zamiast własnego nazwiska. Obozy Bierłagu zostały otoczone dodatkowym drutem i wzmocnioną strażą. Baraki zamykano na noc. Wielu więźniom politycznym przedłużono w czasie tej „akcji" wyroki i wywożono do odległych obozów49. wyroku. Ponieważ brygadzistami byli już wtedy przeważnie więźniowie polityczni, normy powszechnie fałszowano dla „swoich" i wielu więźniów, dzięki owym lacńolom wyszło na wolność rok lub dwa lata przed upływem wyroku. 43 N. Werth, op.cif., s. 267. 44Ibidem,s.264. •• - - - -• • <.'• .. ....;.. >•••...•,-.'. : .„ 45 Ibidem, s. 266; J. Rossi, op.cit., cz. I, s. 33; W. Woronowicz, op.cit., s. 113-114; M. Giżejewska, op.cit., s. 134; por. przypis 38. 46 A. Knight, op.cit., s. 170. 47 Bierłag - Bieriegowyje Łagiera, zob. Łagry..., s. 174—175, M. Giżejewska, Wyspa Kotyma, „Karta" 1991, nr l, s. 77. 48 Por. W. Woronowicz, op.cit., s. 172-177; M. Michaluk, Relacja, AW; M. Giżejewska, Kotyma - symbol..., s. 50. 49 Por. W. Woronowicz, op.cit., s. 158-166; E. Ginzburg, Stroma droga, t. II, Warszawa 1989, s. 160. Kołyma - północno-wschodnie obozy pracy poprawczej w latach 1932-1957 1069 Mimo większego rygoru w obozach, codzienne warunki życia politycznych uległy poprawie dzięki pozbyciu się kryminalistów. Ustały niemal zupełnie kradzieże w barakach, magazynach i kuchni, zniknęły groźby ciągłych bijatyk, zabójstw, gwałtów. Po odizolowaniu kryminalnych obozy specjalne stały się natychmiast ogniskami oporu i sprzeciwu wobec reżimu. Coraz częstsze stały się odmowy pójścia do pracy, strajki, stawianie żądań przez więźniów w sprawach bytowych i warunków pracy. O powstaniu atmosfery solidarności i „jedności politycznej" między politycznymi różnej narodowości w obozach Bierłagu mówią również polscy więźniowie Kołymy50. Do otwartego buntu, takiego jak np. w Workucie czy Norylsku, na Kołymie nie doszło. Za wielkie były odległości między obozami, za duże rozproszenie więźniów tej samej narodowości, prawdopodobnie większe wycieńczenie fizyczne i psychiczne więźniów, wreszcie -świadomość przewagi władz „państwa kołymskiego", odległości od innych cywilizowanych ośrodków i braku kontaktu z nimi51. Na początku lat pięćdziesiątych niektóre obozy w części centralnej Siewwostłagu przeszły na własny rozrachunek gospodarczy. Przedsiębiorstwa górnicze i budowlane płaciły władzom obozowym za pracę, a więźniowie otrzymywali niewielką zapłatę, po potrąceniu „kosztów utrzymania". Poprawiło to sytuację bytową, zwłaszcza, że w większych obozach założono sklepiki spożywcze. Od końca lat czterdziestych przyjeżdżało na Kołymę coraz więcej wolnych pracowników, nawet z rodzinami. Przywożono też grupy tzw. komsomolców złożone najczęściej z młodych kryminalistów. Do niektórych mężczyzn zwolnionych z obozu, a przebywających na „wiecznej zsyłce", przyjeżdżały żony lub narzeczone; zakładano rodziny i osiedlano się na stałe. Zdarzało się to także wśród Polaków, z których nieliczni zawierali związki małżeńskie z Rosjankami i zostawali. W okresie 1953-1958 - po śmierci Stalina - według niektórych relacjonujących, następuje wyraźne polepszenie warunków bytowych i lżejsza dyscyplina w obozach. Wielu więźniom politycznym rewidowano wyroki i zmniejszano kary (np. z 25 lat obozów na 10). W następstwie zmniejszenia wyroku, jego zakończenia lub uznania zacziotów duża liczba więźniów została zwolniona z obozów, ale pozostawiona na Kołymie w ramach „wiecznej zsyłki". Kara ta nie istniała w kodeksie karnym ZSRR, a jej uzasadnieniem praktycznym było zachowanie już „wykwalifikowanej" i zaaklimatyzowanej siły roboczej. Więźniowie przebywający „na wiecznej zsyłce" nie mogli opuszczać Kołymy, czasem nawet jednego rejonu, musieli meldować się co miesiąc w miejscowym posterunku NKWD; miejsce pracy i zamieszkania też przeważnie im wyznaczano. W obozach nad Indygirką, w północnych regionach (okolice Susumanu, Jagodnego) zmiany takie zaczęły się dopiero w 1954 roku po dojściu do władzy Chruszczowa. 50 Wspomnienia Jana Michaluka i Eugeniusza Wojtysiaka - zbiory AW. 51 W. Kopisto, Droga cicliociemnego do lagrów Kołymy, Warszawa 1992. 1070 Małgorzata Giżejewska 27 marca 1953 roku Beria ogłosił amnestię, która objęła l 200 000 więźniów52. Była ona wymuszona nie tylko względami politycznymi po śmierci Stalina, ale także trudnościami ekonomicznymi i organizacyjnymi i coraz niższą rentownością GUŁagu. Amnestia ta objęła więźniów z wyrokiem do 5 lat, matki z dziećmi poniżej 10 lat, kobiety ciężarne i młodych ludzi do 18 roku życia53. ,'- - • ' • Po śmierci Stalina, a później Berii, zaczęły się zmiany organizacyjne. Jesienią 1953 roku Dalstroj został wyłączony z gestii NKWD (MWD) i podporządkowany Ministerstwu Hutnictwa Metali Kolorowych54, w 1954 roku zmieniły się centralne władze zarówno w Dalstroju, jak i w Siewwostłagu; powoli zmieniano też naczelników i obsługę poszczególnych obozów. Począwszy od 1955 roku można mówić już o wyraźnym złagodzeniu reżimu w obozach kołymskich. Wyszedł dekret amnestyjny dla osób skazanych na 10-16 lat. Wielu więźniów zwalniano w ramach wspomnianych zacziotów. Zezwolono na wyjazdy obywateli państw spoza Związku Sowieckiego, jeśli ci potrafili udowodnić swoje obywatelstwo. Dotyczyło to m.in. Polaków, Francuzów, Niemców. 29 maja 1957 roku Dalstroj uległ likwidacji, a przedsiębiorstwa i obozy podporządkowane zostały lokalnej administracji w Magadanie. Obozy jednak nadal istniały, również dla politycznych. Przebywał w nich m.in. pisarz, dysydent rosyjski Andrzej Amalrik55. Polscy więźniowie Kotymy fi W okresie wielkiej czystki aresztowano i wywieziono na Kołymę wielu Polaków i polskich Żydów - obywateli ZSRR. Niektórzy z nich byli komunistami lub socjalistami, jak wielu represjonowanych rosyjskich kontrrewolucjonistów, inni - aresztowani pod byle pretekstem - jako Polacy56. Większość z nich należała do klas ziemiańskich i mieszczańskich, wielu było naukowców, artystów, pisarzy, dziennikarzy, a więc osób o pewnym autorytecie społecznym. Mogli oni podobnie jak Rosjanie, stanowić niebezpieczeństwo dla ustroju i władz ZSRR. W latach 1940-1941, po aneksji wschodnich ziem RP aresztowano i wysłano do obozów tysiące obywateli polskich różnej narodowości (polskiej, żydowskiej, ukraińskiej, białoruskiej, litewskiej). Na Kołymę i Czukotkę trafiło ich kilka tysięcy57. Liczba ta jest trudna do określenia, gdyż oficjalnie byli oni traktowani jako obywatele sowieccy 52 N. Werth, op.cit., s. 267. '':' 53A. Knight, op.cit., s. 192. • ... ' • : H Łagry..., s. 105 ,. 55 A. Amalrik, Zapiski dissidienta, Moskwa 1991 .... 56 M. Iwanów, Pierwszy naród ukarany. Polacy w Związku Radzieckim J921-1937, Warszawa-Wrocław 1991; W. Woronowicz, passim. 57 K. Zamorski, op.cit. podaje przybliżoną liczbę na 7600 osób; W. Anders, Bez ostatniego rozdziału, Londyn 1959, s. 77 - oblicza wysianych na Kołymę i Czukotkę Polaków na ok. 10 000. Według obliczeń dokonanych przez M. Oiżejewską (Polacy na Kofymie, s. 164), wynika, że z Kołymy wyjechało co najmniej ok. 1200 obywateli polskich różnej narodowości, z których nieliczni zdążyli dotrzeć do armii Andersa. Liczba polskich więźniów Koiymy być może wynosiła mniej niż podaje K. Zamorski - ok. 2-3 tysięcy. Kołyma - północno-wschodnie obozy pracy poprawczej w latach 1932-1957____________1071 z poszczególnych republik zachodnich, a narodowości często wpisywano błędnie. Świadczy o tym przebieg tzw. amnestii w latach 1941 i 1942, w wyniku umowy Sikor-ski-Majski. W rezultacie zmiennych i niejasnych decyzji władz w Moskwie wielu obywateli polskich, również narodowości polskiej, pozostało na Kołymie lub zostało zwolnionych dopiero w lipcu 1942 roku. Do Polskich Sił Zbrojnych dotarło - według informacji K. Zamorskiego58 - tylko 171 Polaków, reszta rozproszyła się po Związku Sowieckim, wielu zmarło po drodze, a co najmniej kilkunastu w ogóle nie zostało zwolnionych z Kołymy59. Następna fala przybyłych na Kołymę polskich więźniów - to aresztowani w latach 1944-1948 z terenów ziem wschodnich II Rzeczypospolitej oraz z różnych regionów powojennej Polski. Historia ich losów jest obecnie w opracowaniu60; ich prawdopodobną liczbę można ocenić na około 2000 osób. Przy porównaniach losów i przeżyć kołymiaków z tych dwóch grup lat czterdziestych nasuwa się szereg refleksji. Ludzie aresztowani w latach 1939-1940 i wywiezieni na Kołymę w 1940 i 1941 roku pozostawali w stanie permanentnego szoku wywołanego niespodziewanymi wydarzeniami: wojną z Niemcami, przegraną Polski, inwazją sowiecką na wschodnią część Polski, wreszcie niezrozumiałymi dla polskich obywateli, zwłaszcza wojskowych, aresztowaniami przez NKWD i trwającymi od jesieni 1939 roku, wywózkami w głąb ZSRR. Aresztowani pochodzili z różnych grup społecznych i wiekowych61. Część wyrwano prosto z domu, ze szkół, z polskiego wojska, w którym wielu nie zdążyło nawet „powąchać prochu". Po ciężkim śledztwie, wyrokach (do 10 lat obozów pracy), pobycie w kilku nieraz więzieniach, byli transportowani w niezwykle ciężkich warunkach prosto na Kołymę. Tu doznawali kolejnego szoku. Obraz Kołymy, jaki wyłania się ze wspomnień tych ludzi, jest okrutny, nieludzki, bliski temu, który opisał W. Szałamow62. Tych, którzy przeżyli, uratowała amnestia z sierpnia 1941 roku i chociaż, jak wspomniano, w trakcie jej realizacji wielu Polaków zmarło lub zostało w Związku Sowieckim, a nawet na Kołymie, to jednak wyjechało ponad 1000 osób63. W grupie obywateli polskich aresztowanych w latach 1944-1948 znaleźli się członkowie AK i innych organizacji podziemnych, partyzanci ukrywający się po zakończeniu wojny, działacze konspiracyjni aktywni jeszcze po 1945 roku, uczestnicy Powstania Warszawskiego „wyzwoleni" z obozów hitlerowskich i przewiezieni prosto do łagrów sowieckich. Byli to ludzie z dużym doświadczeniem zdobytym w czasie okupacji i w bo- 58 K. Zamorski, op.cit., s. 2. 59 M. Giżejewska, Polacy na Kołymie..., s. 164-165. 60 M. Giżejewska, Kotyma - symbol sowieckiego totalitaryzmu (passim). 61 M.Giżejewska, Polacy na Kołymie..., s. 59-72. : •..... • • A 62 W. Szalamow, passim. 63 Wg K. Zamorskiego (passim) i W, Andersa (op.cit.) z Koiymy wyjechało ok. 580 Polaków, wg obliczeń M. Giżejewskiej (/Wacy na Kolymie..., s. 164)-ok. 1200 osób. • • . - |072_____________________________•-••••• Małgorzata Giżejewska ju, zahartowani, świadomi ryzyka i niebezpieczeństwa, które groziło im również po 1944 roku ze strony wschodniego okupanta. Większość wiedziała po co walczy i z kim walczy, znała psychikę i metody działania obu wrogów. Aresztowanie, śledztwo i obozy nie były więc dla tych ludzi niespodziewanym szokiem i tragedią, tylko u wielu - przewidywaną konsekwencją walki; byli do tej przegranej w dużym stopniu przygotowani. Wiele osób pochodziło z rodzin wcześniej represjonowanych przez NKWD, wychowanych już w duchu konspiracji i oporu. Przez lata okupacji nauczyli się ostrożności, podejrzliwości i samokontroli. Aresztowani z tej grupy, skazani na 10 lub 25 lat obozów pracy, jeśli przeżyli, spędzili w łagrach 10 lub 12 lat, a zwolnieni wcześniej odbywali na Kołymie karę wiecznej zsyłki. W latach 1954, 1955 i 1956 wyjechały z Kołymy grupy polskich więźniów - w sumie kilkaset - do tysiąca osób. Po 1956 roku pozostało jeszcze kilkunastu (lub kilkudziesięciu?) zesłańców, którzy walczyli o wyjazd; niektórym się to udało w 1958 roku64, inni zapewne pozostali na długo. Czynniki przetrwania - adaptacja Proces przystosowywania się do życia obozowego zaczynał się już w więzieniu. W zależności od tego, z jakimi ludźmi siedziało się w celi, od przebiegu śledztwa, wysokości wyroku. Transport do obozu i pierwsze tygodnie w nim spędzone były też bardzo różne. Jedni zamknięci w celi razem z towarzyszami broni lub nawet nieznanymi ludźmi, ale „politycznymi", skazani na stosunkowo krótkie wyroki (7-10 lat), transport do łagrów, rozdzielenie ze znajomymi, wysłanie w nieznane w gronie kryminalistów, przeżywali bardzo ciężko i załamywali się często już na początku. Inni więźniowie, przechodzący długie, ciężkie śledztwo, zamknięci w celi razem z kryminalnymi, skazani na długie lata obozów (10-25 lat), a niektórzy na karę śmierci (na której wykonanie czekali po kilka tygodni lub miesięcy), przyjmowali złagodzenie wyroku i transport do obozu pracy jako rodzaj łaski dającej nadzieję przeżycia. Jednak na Kołymie (lub w innych obozach), po paru miesiącach nadludzkiej pracy w szokującym dla organizmu i psychiki podbiegunowym klimacie i krajobrazie, osłabieni głodem już w więzieniu i w podróży, zarówno pierwsi, jak i drudzy przeżywali kryzys. Wśród Polaków przebywających na Kołymie w latach 1940-1941, kiedy panował tam nadal bardzo ostry reżim (a dla narodowości ziem zaanektowanych w 1939 roku przeznaczono najcięższe prace i obozy), wielu już po kilku tygodniach stawało się docho-diagami, wielu umierało. Ci, którym udało się przeżyć i wyjechać w ramach zwolnień obywateli polskich w latach 1941-1942, przedstawiają Kołymę jako prawdziwe piekło65 64 A. Popławski, 12 lat lagru, Paryż 1987; A. Rymsza, Wspomnienia, [w:] J.S. Smalewski, Opowiedział mi Maks, cz. II, Legnica 1994. 65 M. Giżejewska, Polacy na Kofymie..., - wszystkie cytowane wspomnienia; A. Krakowiecki, Książka o Kofymie, Londyn 1987. . Kofyma - północno-wschodnie obozy pracy poprawczej w latach 1932-1957 1073 O procesie adaptacji do życia obozowego można więc w zasadzie mówić w stosunku do tych, którzy przebywali w obozach kilka lub kilkanaście lat. W przypadku Polaków byli to aresztowani w latach 1943-1948 i ci, którzy zostali od 1940 roku. :•• • Wśród czynników, które ludziom pozwoliły przetrwać, zachować własne człowieczeństwo i szacunek do siebie i nie utrwalać nienawiści do prześladowców, wymieniane są we wspomnieniach najczęściej następujące: i ;•>-.. ;; >, -j.j - siły witalne (przede wszystkim psychiczna odporność i zdolności przystosowawcze), --•;-;.•- wrodzone i nabyte w młodości cechy charakteru, takie jak: hardość, odwaga, opanowanie i samodyscyplina, umiejętność radzenia sobie w różnych sytuacjach, poczucie humoru, - • . - stosunek do ludzi i świata - otwarty, życzliwy, pełen zainteresowania przyrodą, drugim człowiekiem; takie nastawienie rodziło współczucie, zrozumienie, solidarność, pozwalało na nawiązywanie przyjaźni, a nawet miłości, co na Kołymie wydawałoby się niewyobrażalne, A-. • > • ; •.•:.•.. ,• , - wiara w Boga, Opatrzność czy tzw. los, przywiązanie do narodowych i rodzinnych tradycji, poczucie patriotyzmu. ;,,• • Wiele osób zwraca uwagę, że w obozach, w sytuacjach ekstremalnych ujawniały się zachowania i cechy, których człowiek nigdy by się po sobie nie spodziewał, zarówno pozytywne, jak i negatywne. Niektóre z takich cech po powrocie z obozu zanikały, ale u wielu zostawiały ślad w psychice (podświadomości). Na szersze omówienie tych czynników i cech nie ma tu miejsca, wspomnieć szerzej należy o dwóch bardzo istotnych: wierze w Boga i miłości. Wielu byłych więźniów, obecnie wierzących, przyznaje, że w codziennym zmaganiu się z głodem, upadkiem sił, katorżniczą pracą, w stykaniu się ze śmiercią jako codziennością obozową, odartą z wszelkiego szacunku i sacrum - o Bogu nie myślało wcale, albo z żalem i goryczą. Nikt tego nie powiedział wprost, ale sądzę, że wielu, przynajmniej na czas pobytu w obozach, straciło wiarę w istnienie Bytu, który może pomóc, ingerować i stanowi Dobro. Życie, przeżycie, to, jakim jestem i jakim będę, zależało od naczelnika, brygadiera i....ode mnie samego. Tak można podsumować refleksje i uwagi snute przez niektórych świadków. Stwierdzenia, że pokładałam (-leni) nadzieję w Bogu, że mnie nie opuści, uratuje, pozwoli wrócić do rodziny, że nie pozwoli cierpieć na darmo spotyka się przeważnie u kobiet i niewielu mężczyzn. Inny wymiar miała modlitwa. Była ona oczywiście związana ze zwróceniem się do Stwórcy, prośbą, szukaniem nadziei, ale w wielu wypadkach wiązała się raczej z tradycją, szukaniem wspólnoty wśród podobnie myślących współwięźniów, wyodrębnienia się od kryminalistów oraz walczących z każdym przejawem religijności władz. Dotyczy to przede wszystkim wspólnego obchodzenia świąt Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy, kiedy to np. często zantagonizowane Polki i Litwinki porzucały waśnie „o Mickiewicza", modliły się razem i śpiewały. Świętowano również z Ukraińcami - grekokatolikami. Takie sytuacje zdarzały się jednak tylko w obozach, w których zgromadziło się choć 1074_______________________________________Małgorzata Giżejewska kilka osób tej samej narodowości; regułą bowiem było, że Polaków, Ukraińców, Litwinów troskliwie rozdzielano i czasem w kilkutysięcznym łagrze przebywał jeden samotny Polak lub Litwin66. W takich sytuacjach modlitwa miała podwójne znaczenie: kierowała myśli samotnego człowieka do Tego, który zawsze jest przy nim, a ponadto nie pozwalała zapomnieć języka polskiego, co po kilku latach często się zdarzało. Uzupełnieniem odmawianych litanii i innych modlitw było powtarzanie zapamiętanych ze szkoły wierszy, a nawet próby ich pisania na kawałkach papieru z worków cementowych. Przejawem wiary, nie bezpośrednio w Boga, była ufność, zwłaszcza młodych chłopców i dziewcząt, w siłę modlitwy ich matek. W miłość macierzyńską, siłę i skuteczność wiary matek, nikt nie wątpił. Z witalnością, otwartością wobec ludzi, a przede wszystkim z młodością - okaleczoną, zahamowaną, zamkniętą, ale jednak przebijającą się ku życiu przy każdej zmianie sytuacji na lepsze, wiązała się potrzeba miłości, bliskości drugiego człowieka. W opinii niektórych pamiętnikarzy było to jedynie zaspokojenie potrzeb seksualnych, które odzywały się u tych, którzy żyli w lepszych warunkach lub wracali do zdrowia, np. po pobycie w szpitalu. Takie luźne związki ludzi prawie nie znających się nawzajem zdarzały się często, nie tylko wśród więźniów kryminalnych i były czymś naturalnym. W dodatku niektóre kobiety (podobno tylko kryminalistki, ale należy w to wątpić) nawiązywały romanse po to, aby sobie polepszyć życie, zwłaszcza, jeśli „wybranym" był ktoś ze służby czy władz obozowych. Związki takie były co prawda karane, ale ryzyko podobno warto było podjąć. Kobiety zachodziły też świadomie w ciążę - z tych samych powodów. Nawet bowiem na Kołymie dbano o dzieci, ciężarne więźniarki dostawały lżejszą pracę, lepsze wyżywienie, a potem mogły przez kilka miesięcy dochodzić do swego dziecka, które po porodzie umieszczano w państwowym domu dziecka67. Potem, co prawda, dzieci zabierano „na kontynent" i większość matek nie spotkała ich już więcej, ale każda miała nadzieję, że kiedyś dziecko odzyska. Jednak oprócz takich związków istniała prawdziwa miłość, która trwała przez cały czas pobytu dwojga zakochanych w obozach. Jedynymi kontaktami przez te lata były listy-grypsy przesyłane z obozu do obozu, nieraz odległych od siebie o setki kilometrów, ustne informacje, rzadko - przypadkowe, krótkie spotkanie. We wspomnieniach Polaków i wielu Rosjan (zwłaszcza kobiet) jest wiele opowieści o miłości, która „pokonała i czas, i strach" i która pozwoliła przeżyć w oczekiwaniu na spełnienie. Po zwolnieniach z obozów na początku lat pięćdziesiątych, przebywając na „wiecznej zsyłce" Polacy starali się zamieszkać w tych samych miejscowościach, gdzie tworzyły się małe „polonijne" grupki. Tam zakochani od lat spotykali się wreszcie, czasem budowali własne domki, czasem brali ślub cywilny, ale najczęściej były to śluby „z uczucia". Wśród zwalnianych 66 Por. m.in. B. Kołtun, Wspomnienia z Czukotki, mps. AW. 67 Głównym ośrodkiem dla matek-więźniarek z dziećmi i domów dziecka była miejscowość Elgen, położona kilkaset kilometrów na północ od Magadanu, opisana przez E. Ginzburg, op.cit., cz. II, s. 3-16. Kołyma - północno-wschodnie obozy pracy poprawczej w latach 1932-1957 1075 Polaków tworzyły się nowe znajomości i nowe uczucia. Z Kołymy w latach pięćdziesiątych wyjechało co najmniej kilkanaście małżeństw, niektóre nawet z dzieckiem. Małżeństwa wśród byłych więźniów okazały się bardzo trwałe i harmonijne, gdyż ludzi tych łączyły znane im tylko cierpienia i wzajemne zrozumienie, jakiego u nikogo spoza kręgu „łagierników" nie mogli znaleźć. Stanisław Bondar, Janina Rogacz, Franciszek Mikulski Nasz Wołyń Stanisław Bondar: Wieś Złoczówka1 należała w okresie caratu do dwóch rodów - Skrzyneckich i Pawłowskich. Majątek Skrzyneckich został skonfiskowany przez władze carskie za udział w powstaniu2 generała Skrzyneckiego. Wieś zamieszkała w większości przez ludność ukraińską. Zamieszkiwały też inne narodowości, jak Polacy, Rosjanie, Czesi, a nawet jedna rodzina żydowska do 1939 roku, potem wyjechała do Boremla. Z Polaków zamieszkiwali: 1. ksiądz Bolesław Stasiewicz z trzema siostrami - Anna, Aleksandra i Zofia, która była sekretarką papieża Piusa XI aż do jego śmierci. Potem przyjechała do brata; 2. Franciszek Piotrowski, nauczyciel, pochodził z Bydgoszczy. Na początku 1943 roku wyjechał do Łucka, gdzie pracował w niemieckiej szkole. Postać dość ciekawa. W 1939 roku nigdzie na urlop nie wyjechał, po wkroczeniu Sowietów pozostał nadal kierownikiem szkoły i na końcu wylądował w niemieckiej szkole; 3. Helena Bórsówna z matką - spolszczona Niemka, pochodząca z Żółkwi; 4. rodzina Króli [Królów] - rodzice i 2 dorosłych synów, do 39 roku prowadzili wiejski sklepik; 1 Relacja Stanisława Bondara została spisana 5 V11992 r. w Poznaniu (oprać. Władysław i Ewa Siemaszko), zbiory Władysława i Ewy Siemaszko, relacja udostępniona przez Stowarzyszenie Upamiętnienia Ofiar Nacjonalistów Ukraińskich we Wrocławiu. Autorka, w okresie rzezi na Wołyniu, zamieszkiwała we wsi Ztoczówka w gminie Boremel, powiatu Dubno, województwa wołyńskiego. We wszystkich relacjach zachowano oryginalny styl. Poprawione zostały jedynie rażące błędy ortograficzne i część gramatycznych (pozostawiono te, które wynikają z charakterystycznego dla świadków stylu lub jego niezręczności); wprowadzono jedynie dodatkową interpunkcję i podział na akapity. 2 Autor relacji miał tu na myśli gen. Jana Zygmunta Skrzyneckiego, naczelnego wodza w powstaniu listopadowym. Informacja o związku konfiskaty majątku z osobą generała wydaje się być wątpliwą, ponieważ korzenie jego tkwią w ziemi podlaskiej. Nasz Wołyń 1077 5. Wactaw Czuka z żoną i 2 synami, jednego rozstrzelali Niemcy w wieku 18 lat w 1941 roku, w pierwszym dniu, jak wkroczyli bez uzasadnienia - 4 osoby; 6. Henryk i Monika Kantor wraz z synem i jego żoną Kazimierą z domu Wetesko. Przebywał też jej brat [Kazimiery] Wactaw Wetesko, lat 6 - 5 osób; 7. rodzina Podsiadło - 3 osoby; ••.-"->* . 8. rodzina Bączkowskich - 4 osoby; 9. druga rodzina Bączkowskich - 5 osób; 10. rodzina Sobczyńskich - 6 osób; 11. Targowiccy - 3 osoby; '> "• 12. rodzina Rążewskich - 5 osób; 13. rodzina Stan i szewskich - 3 osoby; 14. rodzina Dyrdów - rodzice Leopold i Olga oraz ich dzieci: Rozalia, Jan, Danuta, Antoni, Stefania - 7 osób; 15. Pawtowscy Michał i Maria - 2 osoby; 16. rodzina Bondarów - Glikieria, syn[owie] Stanisław i Jan, jego żona Aleksandra oraz ich syn Henryk, 8 miesięcy - 5 osób. Pozostali Polacy w ilości 12 rodzin zamieszkiwali na kolonii Ztoczowieckiej [kolonii Złoczówka, gminy Boremel]. Pod względem wyznaniowym: prawosławni, mający swą cerkiew obok kościoła rzymskokatolickiego; grekokatolicy, zwani unitami - cerkiew w budowie; oraz kilku wyznawców świadków Jehowy, których Ukraińcy popularnie nazywali „sztundy", byli to Ukraińcy. Pod względem wykształcenia: starsze pokolenie to w większości analfabeci, młodsze pokolenie posiadało już 4 klasy szkoły powszechnej, 7 klas skończyło tylko 6 osób, chodząc na piechotę 6 km do Boremla. Stosunki między narodowościami układały się poprawnie, było kilka małżeństw mieszanych, co stawało się coraz częstsze. Jedynym zakłóceniem [w takich przypadkach], to była konieczność przechrzczenia się, co stwarzało pewne zatargi. Stanisław Bondar: Już pod koniec 1942 roku zaczęli [ginąć] pojedynczo ludzie, jak właściciel tartaku w Boremlu, którego zmasakrowane zwłoki wyrzuciła rzeka Styr; byt [on] Polakiem. We wsi Ztoczówka zginął bez wieści Bębel, Ukrainiec, który przed wojną prawdopodobnie należał do KPU [Komunistycznej Partii Ukrainy] - był często przed wojną profilaktycznie przed świętami państwowymi aresztowany. Lecz, gdy weszli sowieci, żadnej działalności nie przejawiał. Wieści o zaginięciu ludzi było coraz więcej. ^y-:» :;-'; ••, .? •>;• - „- •.-•' . , - :, 1078 Relacja Stanisław Bondar, Janina Rogacz, Franciszek Mikulski W marcu 1943 roku z Radomyśla [wieś w gminie Potonka, powiat Łuck] uciekła cała szkoła oficerska Ukraińców, szkolonych przez Niemców. Nazywali ich „zieleniący" od koloru noszonych przez nich mundurów. Nazywali ich też „SS Hałyczy-na", prawdopodobnie stanowili przyszłą kadrę banderowców. Stanisław Bondar: Wiadomości o nasilających się mordach na ludności polskiej przez UPA spowodowały, że część ludności ze wsi Złoczówka i kolonii Ztoczowieckiej opuściła domostwa i wyjechała, w szczególności do Łucka, jedynie Dyrda Leopold wraz z dziećmi udał się na południe przez Boremel w okolice Wiśniowca [gmina Wiśniowiec, powiat Krzemieniec], skąd później z rodziną wywędrował dalej. Żona jego Olga miała 1 5 maja zabrać resztę dobytku i [wyjechać do nich] z pomocą Zbigniewa Wojtkowskiego, narzeczonego ich córki Rozalii. Pozostały też rodziny biedne i osoby starsze do pilnowania domostw. Od 10 maja padały ulewne deszcze i nastąpiło ochłodzenie, i dopiero 14 maja rozpogodziło się. Polskie rodziny w większości przebywały poza domem, często w polu, lecz przy słocie powrócili do domów. W domu Pawłowskich w nocy z 14 na 15 maja przebywały następując osoby: Michał Pawtowski, obłożnie chory - umierający, Maria Pawłowska, Zofia Wetesko, Lucjan Lipski, Olga Dyrda, Zbigniew Wojtkowski, Rążewska, Glikieria Bondar, Jan Bondar, Aleksandra Bondar, Henryk Bondar - 1 rok oraz Stanisław Bondar. Kto, gdzie mógł, ulokował się po kątach, aby się trochę zdrzemnąć i przeczekać noc. Około godziny 22 zaczęty szczekać psy, podszedłem do > okna i zobaczyłem pożar, paliły się zabudowania. Było jasnym, i że napadli banderowcy. Wtedy każdy, kto mógł, drzwiami j i oknami uciekał z domu. Złapałem za rękę Lucjana Lipskiego, | lat 6 i pociągnąłem na strych, ze strychu przez dziurę w dachu, pozostałą po zerwanych gontach, zeskoczyliśmy na ziemię i potem przez krzaki w pole. Rozległy się strzały i w momencie j przeskakiwania przez rów Lucio upadł, myślałem, że został j zabity i pobiegłem dalej w pole. Po jakimś czasie budynek l i zabudowania gospodarcze stanęły w płomieniach i było sły- t chać tylko krzyki, strzały i duży huk ognia. Dookoła mnie, jak leżałem pod bruzdą, chodzili Ukraińcy i mówili „Dywyś, jak lachy horiat " („Patrz, jak Polacy palą się"). A Tak przeleżałem, aż ucichło i cichcem skradałem się bliżej dogasającego domu, aby z daleka zorientować się w sytuacji. W rowie znalazłem Lucia, ocknął się po zemdleniu, był żywy i ani draśnięty. Usiedliśmy w krzakach, obserwując i badając Nasz Wołyń _ 1079 sytuację. Po jakimś czasie przyszedł brat Jan z żoną i synem, po jakimś czasie przyszedł Zbigniew Wojtkowski z Olgą Dyrda. Zaraz koło domu została zabita matka Glikieria Bondar, szukając dalej znalazłem o jakieś 50 metrów od domu Marię Pawło-wską, zastrzeloną. Michał Pawłowski spłonął w łóżku. Dłużej trwało poszukiwanie Zofii Wetesko. Zwłoki znalazłem spalone w stajni, prawdopodobnie została tam żywcem wrzucona. Ciała i prochy zabitych zostały pochowane na cmentarzu bez żadnych przeszkód ze strony Ukraińców. Ludzi prawie nie było widać, unikali spotkania. ; Podczas tego napadu zginęli: 1. Michał Pawłowski, lat 64 2. Maria Pawłowska, lat 52 3. Glikeria Bondar, lat 49 4. Zofia Wetesko, lat 54 ; 5. małżeństwo Król, starsi - 6. małżeństwo Kantor, starsi. Zostały spalone zagrody: Król[ów], Kantor[ów], Dyrdy i Pa-włowskich. Napadu dokonali w większości przyjezdni, nie jestem w stanie stwierdzić przy jakim udziale ludności miejscowej. Na pewno wiem o udziale Trochim[a] Łyńczuk[a], który był organizatorem bandy w Złoczówce. Moje przypuszczenie bierze się stąd, iż jak twierdzi naoczny świadek, odjechali dwoma furmankami w kierunku Nowosiótek [wieś w gminie Boremel]. Jeszcze 18 maja przyjechałem z Łucka z księdzem Stasiewiczem furmanką i zabraliśmy resztę rzeczy jego osobistych i kościelnych i nikt nie miał złych zamiarów. Od końca maja następowała szybka organizacja bandy, najpierw skrycie ukrywali się po stodołach, przygotowując się do ostatecznego pogromu Polaków. W dniu 12 lipca [1943 roku] od samego rana zaczęty napływać z pobliskich wsi bandyci, by wspomóc miejscowych. Podzielono [ich] na dwie grupy: jedna wymaszerowata na kolonię Ztoczowiecką, druga za zadanie miała zlikwidowanie pozostałych Polaków. Wyprowadzono Helenę Bórsówną z matką za stodołę gospodarza, u którego mieszkała i zastrzelono. Następnie zamordowano rodzinę Sobczyńskich: Sobczyńskiego wraz z żoną, ich syna Bronisława i jego żonę oraz dwie córki Adelajdę i najmłodszą Zofię. Następnie rodzinę Bączkowskich, 5 osób, jedna [z córek] miała na imię Stanisława. Rodzinę Bączkowskich, mieszkających w sąsiedztwie kościoła, 4 osoby. Razem z nimi, obok sąsiadującą, rodzinę Podsiadtów, 3 osoby. Grupa, która udała się do kolonii Złoczowieckiej, okrążyła całą kolonię i zaczęły się orgie trudne do opisania. Krzyki mor- 1080 Relacja _ Stanisław Bondar, Janina Rogacz, Franciszek Mikulski dowanych zlewały się z biciem w bębny, różnego rodzaju piszczałki i przeraźliwe wycie3. Zamordowano [tam]: rodzinę Klimowiczów, 5 osób; małżeństwo Stażyków, w podeszłym wieku; małżeństwo Achlerów, też w podeszłym wieku; Samsela; Kantora i starych Spodymków, 2 osoby. Rodzina Rążewskich [ze wsi Złoczówka] została zamordowana w lesie chrynickim [koło wsi Chryniki, gmina Boremel] 15 maja 1943 roku. Starali się przejechać bocznymi drogami, przepłynęli łódką Styr z przewoźnikiem, który powiadomił bandę, a ta ich zamordowała, razem 5 osób. W tym dniu, tj. 12 lipca [1943 roku] został zamordowany Ukrainiec Mykota Mełnyczuk, lat 18, który po ukończeniu 7 klas szkoły powszechnej, starał się dostać do Szkoły Podoficerskiej dla Małoletnich w Nisku w 1939 roku. Jednym z warunków przyjęcia do szkoły było wyznanie rzymskokatolickie, a więc musiał się wychrzcić, bo był wyznania prawosławnego. W tym czasie powiadomiono rodziny czeskie abiźków o opuszczenie Złoczówki i przeniesienie się do kolonii czeskiej pod Łuckiem, i zabroniono przyjeżdżania pod żadnym pozorem, a naruszenie zarządzenia grozi śmiercią. Ukraińcy, z którymi się spotykałem, zapytania zbywają milczeniem i trudno jest niektóre rzeczy uściślić. (...). Kościół w Złoczówce, Boremlu, Łysinie [gmina Boremel] zostały zburzone w jednym dniu w lipcu [1943 roku], dokładnej daty nie byłem w stanie ustalić. (...). Janina Rogacz: Do dnia 15 lipca 1943 roku, od urodzenia, mieszkałam we wsi Kołbań4 [druga używana nazwa wsi, w brzmieniu polskim, Kowbań], gmina Skubełka5, powiat Horo-chów. Wieś była położona w odległości 1 5 km od Horochowa, tam też była nasza parafia. W latach trzydziestych wybudowano kościół katolicki we wsi Sienkiewiczówka [gmina Czaruków, po- 3 Podczas napadu UPA na kolonię Ztoczowiecką uciekających z palących się domów chwytano i torturowano, ucinając różne części data, a potem okaleczonych ludzi wrzucano w płomienie. Bicie w bębny, wydawanie gtosów przez piszczałki i także skrzypce było czynione przez gromadę chłopów ukraińskich, widzów rzezi (na podstawie dwóch innych świadków i dwóch relacji zbiorowych). 4 Relacja Janiny Rogacz została spisana 8 VI 1993 r. w Szczytnie. Relacja w zbiorach własnych Władysława i Ewy Siemaszków (oprać. W. i E. Siemaszko). Autorka, w okresie rzezi na Wołyniu, zamieszkiwała we wsi Kowbań, gmina Skobełka, powiat Horochów, województwo wołyńskie. 5 Zachowaliśmy oryginalną pisownię tej miejscowości, mimo że jest nieprawidłowa. W wymowie gwarowej wołyńskich Polaków samogłoska „o" była często wymawiana jak „u", i odwrotnie samogłoska „u" jak „o". .-....•.-.. , . Nasz Wołyń _ 1081 wiat Łuck], odległej tylko 3 km (kościół spalili Ukraińcy w 1943 roku6). Ślub brałam jeszcze w Horochowie. Wieś Kotbań była dużą wsią, ciągnęła się ona około 2 km. Mieszkańcy: głównie Ukraińcy, kilka rodzin Czechów i 20 gospodarstw polskich. Na początku lat trzydziestych zbudowano nową szkołę, wszystkie dzieci z tej wsi uczyły się w tej samej szkole. Ukraińcy byli przeważnie prawosławni, mieli swoją cerkiew w Kołbani. Ludzie od dawna żyli obok siebie, nigdy nie słyszeliśmy o nienawiści z tej przyczyny, że ktoś był innej narodowości. Liczyło się, jakim kto był sąsiadem. Chociaż dzieliła nas religia, to ludzie żenili się między sobą. Mój rodzony brat, Madura Bolesław, ożenił się z Ukrainką (w czasie napadu zabili go z żoną Ukrainką i małym dzieckiem). Po wkroczeniu do nas w lipcu 1941 roku Niemców, Ukraińcy otrzymali władzę. Miejscowa administracja i policja były obsadzone przez Ukraińców. Już wtedy zaczęły się szykany wobec Polaków. Ale któż to wiedział, że dojdzie aż do takich strasznych pogromów. Od początku 1943 roku słyszeliśmy często o napadach na Polaków przez UPA, zwanych banderowcami lub bulbowcami. Ale to było daleko (powiat Kostopol, Sarny). Przez kilka miesięcy stało się jasne, że wszyscy Polacy są przeznaczeni na rzeź. Przed żniwami fala masowych mordów zbliżała się coraz bliżej nas. Niektórzy ludzie zaczęli uciekać do dużych miast. Ale gdzie rolnik ma uciekać? W mieście nie było co jeść. Gdzie iść z dziećmi? Kilka dni przed napadem mój mąż, Stelmachowicz Leon, zdecydował się jednak uciekać, już zaczął ładować wóz. Ale sąsiedzi-Ukraińcy zaczęli nam mówić: „De wy pojidete, wam niczoho ne budę, was nikto ne trone" [Dokąd pojedziecie, nic wam się nie stanie, nikt was nie tknie]. Zostaliśmy: ja, mąż i naszych troje dzieci - 9, 6, 4 latka. Została też moja rodzina Madurowie. Została też prawie cała rodzina męża, Stelmacho-wicze, siostra Lechman z rodziną i inni Polacy. W dniu 15 lipca 1943 roku, w biały dzień, po obiedzie, około godz. 16, zobaczyliśmy wychodzących z lasu tyralierą Ukraińców. Nasze domy stały w dole, oni szli ze wzgórz, otaczając nas. Zresztą i tak [nikt] z Polaków nie miał broni, co było robić? czym się bronić? Moja rodzina i najbliżsi sąsiedzi pobiegliśmy 6 Kościół w Sienkiewiczówce (byta to osada, a nie wieś) zosta) spalony w VII 1943 r., a wraz z nim apteka, stacja kolejowa, mtyn i część polskich domów. Ludności polskiej już w tym czasie w osadzie nie byto, ewakuowała się wraz z zatogą niemiecką do Łucka 23 V11943 r. 1082 Relacja _ Stanisław Bondar, Janina Rogacz, Franciszek Mikulski pod Figurę-krzyż, nic nie mieliśmy na obronę, tylko tam, tylko modlitwa, nie zdążyliśmy. .•i-.-/- • .'f.iK ,'• 'v i'^:l--"^^S '" : " '-i' Ukraińscy bandyci byli uzbrojeni w broń palną i inne narzędzia zbrodni. Zaczęli do nas strzelać, jak do kaczek, każdy padt. Ja byłam przestrzelona przez pierś i tą samą kulą zostat zabity na mym ręku mój najmłodszy synek Staś. Jedno dziecko jeszcze żyło i płakało, więc oni podeszli bliżej. Jeden bandyta powiedział: „Ne strilaj, tilki byj" [Nie strzelaj, tylko bij]. Więc dobijali rannych kolbą czy siekierą. Ja byłam żywa i jęczałam, więc też dostałam czymś twardym w głowę. Tak przeleżeliśmy kilka godzin do świtu. Później Ukraińcy kazali grzebać pomordowanych Czechom, pod groźbą, że ich zabiją. Z naszej gromadki, pod figurą, byłam żywa ja i 10-letnia dziewczynka z rodziny Stelmachowiczów, udawała zabitą. Ta dziewczynka i jej brat ocaleli z wcześniejszego pogromu we wsi Boremel [gmina Boremel, powiat Dubno]7. Udało się im przeżyć te straszne czasy. W tym czasie chłopak skrył się w kartoflach i przeżył. Ukraińcy mordowali wszystkich Polaków w Kotbani. Domy nasze byty trochę rozproszone między ukraińskimi. Z pogromu ocalały w tym dniu moja mama i moje trzy siostry (Antonina też była ranna). W czasie napadu byty w polu. Mnie ocalił Czech, Urban Wacław, ukrył ranną w swoim obejściu. On też ocalił dziewczynkę i chłopca Stelmachowiczów z Boremla. Urban powiedział też mojej mamie, że jestem u nich. Mama przyszła pożegnać się ze mną. Poszła z siostrami w stronę Horochowa. Już nigdy więcej nie zobaczyłyśmy się. Doszła do mnie później wiadomość, że zostały zamordowane w drodze, tj. we wsi Zwiniacze [gmina Skobełka]. Jak się okazało, z pogromu ocalał też jeden z moich braci, który w czasie rzezi był poza domem w Horochowie. Z nim później dotarliśmy jako repatrianci do Szczytna. W pogromie Polaków we wsi Kotbań oddało życie około 70 bezbronnych osób, w tym dzieci, staruszkowie, kobiety. (...). Franciszek Mikulski: Ja, Mikulski Franciszek8 z rodziną, mieszkałem we wsi Wołczak, gmina Werba, powiat Wtodzi- 7 Napad na wieś Boremel i miasteczko o tej samej nazwie miat miejsce 30 IV 1943 r. 8 Relacja Franciszka Mikulskiego w zbiorach własnych Władysława i Ewy Sie-maszków (oprać. W. i Ewa Siemaszko). Autor, w okresie rzezi na Wołyniu, zamieszkiwał we wsi Wotczak, gmina Werba, powiat Włodzimierz Wołyński, województwo wołyńskie. Nasz Wołyń _ 1083 mierz, parafia Świczów [w brzmieniu polskim Swojczów, wieś, również w gminie Werba]. Wieś moją leżała w lesie świnarzyń-skim [nazwa od wsi Swinarzyn lub Świnarzyn, w gminie Kupi-czów, powiat Kowel], którą opasywała rzeka Turia, wieś leżała na terenie bagnistym, dojazdy były po drodze dużych brodów i moczarów leśnych. We wsi mieszkało 40 rodzin ukraińskich i 2 rodziny polskie, moja rodzina Mikulskich i Buczki. Za błotnistymi łąkami i porośniętą łoziną na północ, około półtora kilometra, leżała wieś Budy Ossowskie [gmina Turzysk, powiat Kowel], zamieszkała przez ludność polską. W kierunku zachodu przed lasem a Turią rzeką leżała wieś Dominopol [gmina Werba], rdzenna polska. Banda U.P.[A], korzystając z dobrych i niedostępnych terenów, zorganizowała [w Wołczaku] sztab U.P.[A.] Nr 1, całym komendantem sztabu, był Sosenko, setnikami byli Komar, Piśniuk, Daniluk we wsi Wołczak. W Dominopolu Komar zaczął organizować polską partyzantkę, udając polskiego oficera z[e] [z]rzutu z Londynu. W moim domu zajęty został pokój i pościel do spania przez 4 ban-dyt[ów], do których Komar przychodził i opowiadał, że ma ten [mjundur i buty z polskiego oficera, którego zamordował w 1939 roku w stodole, że ma biuro w domu Buczka Pawła, ma polską dziewczynę sekretarkę Czeremiuk Felkę, bardzo ładna, tą rozmowę podsłuchałem, będąc w kuchni za drzwiami. Opowiadał dalej, że już zorganizował dwóch podoficerów i około stu polskich partyzantów i dla oka szkolą ich podoficerowie, śpią po stodołach na słomie, a broń wyczyszczona stoi w stojaku, pilnowana przez naszych ludzi [Ukraińców], jak przyjdzie pora, to łatwo będzie ich pozarzynać9. 9 Powyższą informację o zorganizowanym przez UPA polskim oddziale partyzanckim potwierdza i uzupetnia również szereg innych relacji. Na wiosnę 1943 r., począwszy od marca, Ukraińcy ze sztabu UPA w Wotczaku namawiali Polaków z okolicznych wsi i kolonii do wstępowania do organizującej się polskiej partyzantki, która na podstawie zawartego porozumienia polsko-ukraińskiego, walczyć będzie z Niemcami wspólnie z partyzantką ukraińską. Pierwsi zwerbowani Polacy samodzielnie agitowali po wsiach i koloniach, a ponadto zbierali dla polskiej partyzantki dobrowolne datki w postaci żywności. Warunkiem przyjęcia byto posiadanie jakiejkolwiek, nawet zepsutej broni palnej. W ten sposób zwerbowano 90 młodych chłopców w wieku 15-20 lat z miejscowości: Jesionówka, Dominopol, Mikolajówka, Swojczów, Swojczówka, Turia (gm. Werba), Budki Ossowskie, Kowalówka-Marszatkówka, Kowalówka, Ossa (wszystkie w gm. Turzysk, pow. Kowel), Leżachów (gm. Kupiczów, pow. Kowel), Czosnówka lub Szczęsnówka, Kisielówka (gm. Kisielin, pow. Horochów) i wielu innych. Jednym z dwóch podoficerów wciągniętych do „partyzantki" byt nauczyciel ze Swojczowa Stanisław (Celestyn?) Dąbrowski. Polacy pamiętający l wojnę światową i doświadczeni życiowo przeczuwali podstęp i namawiali chłopców do dezercji, dzięki czemu część z nich opuściło „polsko-ukraińską partyzantkę". 1084 Relacja _ Stanisław Bondar, Janina Rogacz, Franciszek Mikulski Ja znając, gdzie stoją warty, łatwo omijałem. Idąc do wsi Budy Ossowskie (było to w dniu pierwszym Wielkanocy 1943 roku), zobaczyłem uciekającego z domu Stacha Uleryka, który się oglądał za siebie. Obejrzałem się i ja za siebie i zobaczyłem galopującą furmankę, i banderowców z bronią. Gdy dojechali do mnie, zeskoczyli z wozu i zaczęli strzelać za uciekającym, trafiając go w nogę, który się przewrócił, a pozostały woźnica, też z bandy, mówi do mnie, co ja tu robię. Bez namysłu odpowiedziałem, że idę po dłużne pieniądze, ale ja szedłem do państwa Zielińskich, narzeczonej Pietruni. Stacha Uleryka zabrali na furmankę i zabrali do sztabu U.P.fA]. Jak później dowiedziałem [się] w męczarniach został zamordowany, mimo to nie wydał nikogo z konspiracji i ukrytej broni w lesie, zakopanej, z 39 roku. Stach miał stopnia plutonowego. Gdy przyszedłem do Zielińskich, spotkałem w mieszkaniu pana [Władysława] Czermińskiego, który się ukrywał u Babińskich i Zielińskich. Jak opowiedziałem, co widziałem i co się stało ze Staszkiem Ulerykiem, Czermiński byt bardzo zmartwiony. Odpowiedział - przecież kilka razy po niego przyjeżdżali i [nie] dat się i[m] złapać. Chciał się podzielić święconym jajkiem na Budach Ossowskich. Więcej Czermińskiego nie widziałem, aż dopiero w oddziale [partyzanckim], był dowódcą ([ps.] Jastrząb")10. Widziałem jak dniem i nocą z różnych stron przywozili furmankami, czy też piechotą, ludzi [ze] związanymi rękoma do tyłu. Na pewno to byli Polacy i tam mordowano w lesie, poprzednio torturując, i mówili [banderowcy], że to szpiedzy niemieccy. Bardzo z każdym dniem [UPA] się powiększała, i nawet przychodzili umundurowani własowcy i jeńcy radzieccy. Dawano im kwatery w stodołach. Jak się później okazało, po kilka osób wyprowadzano do lasu i mordowano. Jak się dowiedzieli, że to nie Niemcy, ale oni mordują, reszta własowców i jeńcy nocą furmankami uciekli w kierunku Polesia, ale poprzednio opili ich bimbrem, banderowców. Jednego razu, gdy szedłem do Bud Ossowskich zatrzymany zostałem przez patrol banderowską, pytali: Polak czy Ukrainiec. W tym wypadku odpowiedziałem w języku ukraińskim, że 10 Kiedy na Wołyniu zaczęty się masowe mordy Polaków przez Ukraińców, por. Wtadystaw Czermiński „Jastrząb" próbował zorganizować w Budach, które byty dużą czysto polską wsią, samoobronę. Jednakże mieszkańcy wsi nie chcieli organizacji samoobrony, ponieważ byli przekonani, że to rozdrażni Ukraińców i sprowokuje do napadu. W rezultacie, mimo istnienia dużego potencjału ludzkiego, wieś byta zupełnie bezbronna i nieprzygotowana do mającej nastąpić rzezi. NaszJWotyń _ ---'• • - _ 1085 jestem Ukraińcem. Jeden z nich podszedt do mnie i szarpnął za koszulę, aż guziki odpadły - na szczęście nie miałem krzyżyka na szyi, potem kazał mnie przeżegnać się, to uczyniłem i mówiłem „Ojcze nasz..." prawosławny. Uwierzyli mi, kazali iść dalej. „Ojcze nasz..." prawosławny nauczyłem się jak bytem dzieckiem i to mnie uratowało. Banda miała program rozrywkowy, nazwa była „Grochem 0 ścianę", gdzie na polanie leśnej odgrywano przy akompaniamencie harmonisty, krytykowano ohydnie polskich oficerów 1 żołnierzy, wymyślano różne słówka pod tym koncertem, zniekształcając polską mowę. To wszystko oglądałem ukryty w krzakach koło polany11. [...] Będąc u państwa Zielińskich, Franciszka, w niedzielę 1 1 lipca, spotkałem kolegów z partyzantki z Dominopola Janka Zawadzkiego i Sylwestra Makrockiego, którzy mieli na czapkach kółko, pół czerwone, pół żółte. To co usłyszałem od Komara, wszystko powtórzyłem, ostrzegając. Obiecali tajemniczo przekazać przełożonym. Gdy wracali 1 1 lipca12 zostali zamordowani na glinisku koło Rewuszek [też Rzewuszek, wieś w gminie Turzysk, pow. Kowel]. 1 1 lipca13 rano wymordowano partyzantów i całą wieś Dominopol, [miasteczko] Kisielin i wieś Rudnia [dwie ostatnie miejscowości w gminie Kisielin, powiat Horochów], Idąc do domu niedaleko Wołczaku, uprzedził mnie orający pole Ukrainiec Ostym Koleszczuk, że moja rodzina wymordowana i rodzina Antka Buczka i okoliczne wsie. Ostym był przed wojną komunistą, siedział w Berezie Kartuskiej 3 lata i byt przeciwny, co oni robią. Po tej wiadomości smutnej wracałem ścieżką przez łąkę, usłyszałem gwizd za sobą, gdy się obejrzałem, zobaczyłem Mikołaja Porefniuka z karabinem w ręku, który 11 Potwierdzeniem informacji o „rozrywkowych imprezach" UPA podanej przez świadka, jedynego ocalałego z Wotczaka Polaka, są wspomnienia wizytującego „Sicz Swinarzyńską" kierownika gospodarczego oddziału w sztabie WO „Zahrawa", Romana Petrenki „Jurka", „Omelki", który podaje, że ich wykonawcą byt 9-osobowy zespót „Wujka Czornohora". W programie byty „żartobliwe pieśni, skecze, kwartet, tańce". Ani stowem Petrenko nie zdradza antypolskich treści owych występów, zagrzewających do rzezi; (zob. „Litypys Ukrainśkoji Powstanśkoji Armiji" (Toronto) 1997, t. 27. 12 W oryginale relacji jest błędna data 12 lipca, którą poprawiono na poprawną 11 VII. 13 Również w tym miejscu autorowi pomyliła się data rzezi Dominopola oraz wielu innych miejscowości, w tym także wiernych zgromadzonych na mszy św. w kościele w Kisielinie, i podat błędną 12 VII, którą skorygowano na 11 VII. Partyzanci w Domi-nopolu zostali zamordowani wczesnym rankiem, zanim przystąpiono do rzezi mieszkańców wsi. : ':•.•-. 1086 Relacja Stanisław Bondar, Janina Rogacz, Franciszek Mikulski się zbliżat. Dochodząc, powiedział, że mnie zabiera do sztabu i [zapytał] gdzie ja chodziłem. Ja mówiłem, że wróciłem od domu i wiem, co się stało z rodziną, odpowiedziałem mu, że nie pójdę z nim, jak chce, to niech strzela do mnie na miejscu. Ludzie, co na łące pracowali przy sianie, stali i patrzyli na nas. Nie wiem, jakby to się skończyło, żeby nie to, że Mikołaj jako niewolnik zbiegł z obozu i ukrywał się u państwa Lemińskich [w Budach Ossowskich], a strzelać tu było mu wstyd. Mówiłem mu, widzisz Mikołaj, razem chodziliśmy na zabawy, piliśmy wódkę, tańczyliśmy z polskimi dziewczętami, a teraz chcesz mnie zabić, gdzie masz sumienie. Po tych słowach puścił mnie z wielką rezerwą, tylko żeby nikomu nie mówić, że to on puścił. Ale [o]to były żniwa i trzeba było zebrać zboże. Banderowcy przerwali mordy, mówiąc, że to była pomyłka, więcej nie będą mordować ludzi, l w to uwierzyli Budy Ossowskie, przystąpili do żniw, ale w domu nie spali, tylko w polu i krzakach. Gdy zboże było w półkopkach przybył z oddziałem Czermiński, przydomek „Jastrząb" po broń ukrytą w lesie i ja z nim poszedłem do Zasmyk [gmina Lubitów, powiat Kowel] na kwatery14. Po naszym odejściu banderowcy ponownie zaczęli mordować, wieś Budy Ossowskie15. Po tym mordzie jeszcze raz chodziliśmy po ludzi, którzy się skryli w lesie i przyprowadziliśmy do Zasmyk. Jak mordowali kolonię Kowalówkę [gmina Turzysk, powiat Kowel]16, mój wuj Spodniewski Witold, mając 7 dzieci małych od roku do 9 lat, uciekł do lasu. Banderowcy zrobili obławę na las, to dzieci takie małe, uciekały jak króliki, że pogubiły na sobie majteczki, ale uciekły do Włodzimierza i są już dorosłe. Będąc w partyzantce w Zasmykach, poszliśmy na patrol do Radowicz [wieś w gmina Turzysk, powiat Kowel], gdzie w zabudowaniach, w stodole, banderowcy urządzili kaźnię - przywiązanego i rozebranego z ubrania - [banderowiec] po wypiciu bimbru pół szklanki zadawał wymyślny czyn, jak wykłuwanie ócz lub oberżnięcie języka, czy co innego - w ten sposób zamęczono ofiarę. 5 banderowców udało nam się zlikwidować, 14 Na początku VII11943 r. por. Władysław Czermiński „Jastrząb" wyprawił się ze swym oddziałem, zorganizowanym w Zasmykach zaraz po rzeziach 11-13 VI11943 r., do Bud Ossowskich nie tylko po broń, ale aby ewakuować ludność polską do Zasmyk. Ludność nie chciała opuścić swej wsi, nie dowierzając, że może być całkowicie zlikwidowana. 15 Wieś Budy Ossowskie została wymordowana 29 lub 30 VII11943 r. 16 Kolonia Kowalówka została napadnięta 29 VII11943 r. Nasz Wołyń . --^ ••• ' ; _ 1087 a kilku uciekło. W lesie lityńskim [koło wsi Lityn, gmina Turzysk] też udało się uratować od śmierci już porozbieranych do naga, zabijając kilku banderowców. Ale sytuacja była stale groźna, napady powtarzały się banderowców, za mało mieliśmy broni maszynowej, jak i zwykłej. Ale już w zimie [1943/1944] inicjatywę wzięliśmy my, byliśmy górą. Rodzina moja, to jest Adam Mikulski, ojciec, mama Tekla, siostra Józia, wszyscy prócz mnie wymordowani. Na Dominopolu ocalało 7 osób. [Tamże] brat mój Marceli Mikulski, Helena, żona brata i matka [żony] Helena, troje dzieci - zostało na spaniu zaktute bagnetami. Ogółem na Dominopolu zginęło 400 ludzi17. Budy Ossowskie - więcej ocalało ludzi, że później mordowano, byli nieco ostrożniejszy. Od Kisielina mieszkałem 22 kilometry, a do Świczowa miałem 7 km. Też w niedzielę [w Kisielinie] pomordowano ludzi, ale nie wiem, ile osób18. Pani Rakowska, mieszkanka Dominopola, a mieszkająca w młynie na rzece Turii, była pół-właścicielką młyna wodnomo-torowego, w okolicy była znaną, lekarzem, leczyła ludzi ziołami i różnymi innymi zabiegami, chociaż nie posiadała dyplomu lekarskiego. Furmanki przyjeżdżali nocą, czy [w] zawieje śnieżne, albo burze, deszcz, nigdy nie odmówiła, zbierała się i jechała do chorego po kilkanaście kilometrów, udzielając pomoc choremu, nie żądając za to pieniędzy, nie tylko Polakom, ale też Ukraińcom, była ceniona, dobroduszna. Banderowcy nie zważali [na to], zamordowali panią Rakowska, córkę Ewę, zięcia nauczyciela i wnuczkę. Pan Nowaczyński, mieszkaniec Dominopola, mieszkał koło stawu na rzece Turii, usłyszał, że u sąsiadów krzyki i jęki mordu, wraz z żoną ukrył się w stawie, w sitowiu, pozostawiając dzieci na spaniu, gdzie troje zamordowano, siedząc cały dzień w wodzie, a nocą polami dostali się do Włodzimierza. Janina Uleryk [w Dominopolu] w domu na spaniu przebity miała bok, schowała się w osty i pokrzywy, siedziała parę dni, żywiąc się roślinami, rana się zaogniła z powodu robactwa. Resztkami sił, przy pomocy innych [uciekinierów] dostała się do szpitala we Włodzimierzu, gdzie z wielkim trudem [ją] uratowano. 17 Liczba ofiar przesadzona. W Budach Ossowskich zginęło 270 osób. 18 W kościele w Kisielinie zginęło 94 osoby (90 zostało zamordowanych, a 4 poległy, broniąc ludzi). 1088 Relacja Stanisław Bondar, Janina Rogacz, Franciszek Mikulski ' Chciatem przeprosić bardzo za popełnione błędy w pisaniu, w gramatyce, a to, co napisałem - jest prawdą, to co wiem19. 19 Autor nie podpisał się i nie datował relacji. Ze stempla pocztowego na przesyłce wynika, że relacja została napisana przed 30 VIII 1990 r. (data nadania listu). W liście do Władysława Siemaszki, będącym odpowiedzią na zapytania uściślające informacje z relacji, Franciszek Mikulski wyjaśnił: Co chodzi o pochówek pomordowanych w lesie [przywożonych przez UPA do sztabu w Wotczaku Polaków], to chowano po różnych dolach, wykrotach drzew /zakopywano w różnych miejscach, nie w jednym grobie. Dom [nasz] był po prostu zabrany [przez UPA], spaliśmy na górce na sianie, mama gotowała w letniej kuchni w sadzie. W domu było cztery banderowcy, którzy mieli kwatery (...) Do domu wchodziliśmy, nie zabroniono nam branie jakichś rzeczy, tak że łatwo było o podsłuchanie, co między sobą mówią. Co chodzi o czasie, kiedy to byto, gdzieś na początku czerwca lub przy końcu maja, 1943 rok. Ja po prostu chodziłem ostrożnie po miejscach, o których wymieniłem, znając dobrze język ukraiński i to mnie ratowało. (...) Dov Levin (Jerozolima) Znaczenie okresu przejściowego lat 1939-1941 dla Holocaustu. Wschodnioeuropejscy Żydzi pod panowaniem systemu radzieckiego We wrześniu 1939 roku, w momencie wybuchu II wojny światowej, Związek Radziecki, na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow, zajął wschodnie obszary Polski. Do radzieckiej Białorusi zostały przyłączone m.in. okręgi Polesia i Białegostoku, a okręgi wołyński i wschodniogalicyjski - do Ukrainy. W czerwcu następnego roku pod kontrolę radziecką dostały się północno-wschodnie obszary Rumunii oraz kraje bałtyckie. Północna Bukowina została przyłączona do Ukrainy, Besarabia do Mołdawii, a Litwa, Łotwa i Estonia przeobrażone w „niezależne", socjalistyczne, satelickie republiki radzieckie1. Pas ciągnący się na północy od Estonii, do Besarabii na południu zamieszkiwało wówczas około 2 milionów Żydów. Większość z nich, mimo że osiadła tu od dawna, miała rozwiniętą żydowską świadomość narodową i głęboko zakorzenioną tradycję kulturową. Do wybuchu wojny niemiecko-radzieckiej napłynęło tam wielu uchodźców z Warszawy, Łodzi, Krakowa i innych części ziem polskich zajętych przez nazistów. Stłoczono ich w wielkich ośrodkach, takich jak Lwów (Lemberg), Kowel, Białystok czy Wilno. Ze względu na swój utrzymujący się przez krótki czas wyjątkowy status polityczny oraz możliwości migracji stamtąd, Wilno stało się ośrodkiem kulturalnej, politycznej i społecznej aktywności wielu polskich Żydów, włączając w to tych, którzy zamieszkiwali obszary przyłączone do Związku Radzieckiego. Krótkotrwałość tego okresu (około 21 miesięcy dla wschodnich ziem Polski i około roku na innych obszarach) oraz szok spowodowany wkrótce rozpętanym Holocaustem sprawiły, że znaczenie tego przejściowego okresu uległo pomniejszeniu zarówno w świadomości tych, którzy przeżyli Holocaust, jak i we współczesnej historiografii wschodnioeuropejskiego żydostwa. Tendencja taka daje się wyraźnie zauważyć w badaniach i różnorodnych wspomnieniach dotyczących owego okresu oraz w księgach pamiątkowych poszczególnych gmin. •'•••• 1 Zob. D. Levin, 1939-1941. The Intermediate Period and its Implications for the Holocaust, „Forum" (Jerusalem) 1980, nr 37. , ...,. . ..,.„..,.,, 1090_____________________________________________Dov Levin Jednak niezależnie od tego, czy ów „zapomniany etap", trwający od niemieckiej napaści na Związek Radziecki 22 czerwca 1941 roku (plan Barbarossa), traktujemy jako integralną część Holocaustu, czy też jako odrębną całość (przynajmniej w odniesieniu do terenów przyłączonych do Związku Radzieckiego), jego znaczenie jest niemałe. Większość z tego, co się stało, było wynikiem polityki władz radzieckich wobec wszystkich narodów zamieszkałych na terenach przyłączonych. Jednak ze względu na specyfikę położenia Żydów, radziecka polityka ekonomiczna w ich przypadku nabrała szczególnego znaczenia. Wydarzenia owego krótkiego okresu rządów radzieckich na terenach przyłączonych miały wpływ na życie i los Żydów z owych obszarów w czasie późniejszej okupacji nazistowskiej. Płaszczyzna ekonomiczna ; Nacjonalizacja firm i fabryk przez władze radzieckie, jak i zawłaszczanie mieszkań, pieniędzy oraz innych dóbr materialnych należących do Żydów ułatwiły niemieckim władzom okupacyjnym późniejszą grabież ludności żydowskiej. Wielu bogatych Żydów pozbawiono zasobów, które mogłyby, przynajmniej tymczasowo, uratować im życie lub posłużyć chociaż jako łapówki dawane w celu złagodzenia skutków dekretów wydawanych przez władze niemieckie. Gromadzenie żywności (uważane w okresie trwania władzy radzieckiej za spekulację) oraz nabywanie podstawowych artykułów konfekcyjnych (np. futer, skórzanych płaszczy, butów) umożliwiły kilku żydowskim rodzinom przetrwanie w początkowym okresie okupacji niemieckiej bez konieczności wychodzenia z domu, by zdobyć coś do zjedzenia. Tak więc ludzie ci zdołali zminimalizować ryzyko (m.in. aresztowania), na jakie narażeni byli inni. Podobnie też radziecka polityka na rzecz produkcji, a także proletaryzacji ludności zmusiła wielu Żydów do pracy wymagającej wysiłku fizycznego. W ten sposób zostali oni przygotowani do przymusowej pracy w okresie okupacji nazistowskiej. Niektórzy nabyli kwalifikacje w takich zawodach, jak np. stolarz, szklarz, blacharz, producent wyrobów z metalu itd. Zrównanie klasowe we wspólnocie żydowskiej, cechujące ją od nastania systemu radzieckiego, spowodowało pewną bliskość, a przynajmniej niespotykaną przedtem otwartość w stosunkach międzyludzkich. Wielkie znaczenie tych zjawisk ujawniło się w późniejszym okresie, stało się motorem wewnętrznej solidarności i wzajemnej pomocy mieszkańców gett, więźniów obozów pracy czy partyzantów. Płaszczyzna społeczna Warunki, jakie panowały w dobie władzy radzieckiej, osłabiły więzi rodzinne, co ułatwiło, latem 1941 roku i później, wielu młodym ludziom podjęcie decyzji o pozosta- Znaczenie okresu przejściowego lat 1939-1941 dla Holocaustu___________________1091 wieniu rodziców własnemu losowi oraz o ucieczce przed nazistami i ich lokalnymi poplecznikami na wschód. Prześladowania, aresztowania i/lub przymusowy exodus przywódców lokalnych gmin żydowskich za sprawą władz radzieckich doprowadziły do tego, że w czasie okupacji niemieckiej zabrakło kierownictwa. Z drugiej strony, nieoczekiwana inwazja armii niemieckiej zwiększyła autorytet tych, którzy zostali zwolnieni z radzieckich więzień. Niektórzy z nich weszli w skład rad żydowskich. W miarę, jak kontakt między ludnością żydowską i nieżydowską nasilał się wraz z postępującym integrowaniem się Żydów z oficjalną administracją radziecką, aparatem bezpieczeństwa, kadrą zarządzającą w przemyśle oraz instytucjami radzieckiej oświaty, wielu Żydów zyskało zarówno przyjaciół, jak i wrogów wśród rodzimej ludności. W czasie późniejszego Holocaustu owe osobiste więzi Żydów nabrały zasadniczego znaczenia. W procesie adaptacji do radzieckiego modelu życia Żydzi nabyli zwyczajów właściwych radzieckiemu społeczeństwu, takich jak picie wódki czy ubieranie się po „proletariacku" (krótkie marynarki, buty, spodnie do jazdy konnej itd.). Owe procesy adaptacyjne pomogły młodemu Żydowi w chwili wybuchu wojny oraz wtedy, gdy gorzka rzeczywistość zmusiła go do tułaczki i stawienia czoła trudnym warunkom na froncie czy w oddziałach na zapleczu. Częścią procesu sowietyzacji było pozwolenie niektórym mieszkańcom przyłączonych ziem - w tym i Żydom - na odwiedzenie Związku Radzieckiego. Były to podróże oficjalne, wyjazdy naukowe, pobyty rekonwalescencyjne, a nawet spotkania rodzinne. Ci, którzy znaleźli się tam akurat w czerwcu 1941 roku, uniknęli, a posteriori, impetu inwazji faszystowskiej na zachodnią granicę oraz jej skutków. , ;.i;. •<• Można także przypuszczać, że odnowienie więzi rodzinnych w latach 1939-1941 z krewnymi mieszkającymi w głębi Związku Radzieckiego zachęciło mieszkańców terenów przyłączonych do ucieczki na wschód w chwili wybuchu wojny w nadziei odszukania krewnych i znalezienia u nich schronienia na czas burzy lub przynajmniej pomocy polegającej na doradzeniu czegoś czy pokierowaniu. W tym okresie ze względu na pakt Ribbentrop-Mołotow między Niemcami a Związkiem Radzieckim przeważały stosunki przyjacielskie. Związek Radziecki systematycznie blokował rozpowszechnianie wiadomości (nie przytaczał faktów ani szczegółów) na temat prześladowań Żydów w Niemczech i krajach znajdujących się pod niemiecką okupacją, w tym w sąsiedniej Polsce. To niewątpliwie było powodem, że wiele osób w obliczu inwazji niemieckiej latem 1941 roku nie chciało uciekać. Zasadniczym powodem, dla którego niektóre grupy gminy żydowskiej (np. wyższe i średnie klasy, działacze syjonistyczni, członkowie Bundu itp.) nie zdecydowały się na ucieczkę w głąb Związku Radzieckiego, były masowe aresztowania i przymusowe wysiedlanie, jakie władze radzieckie przeprowadziły w 1940 roku, w przeddzień wybuchu wojny. Pomimo okrucieństwa związanego z deportacjami, a także liczbą ofiar, które zmarły z głodu, zimna, chorób czy ciężkiej pracy w radzieckich obozach od Archangiel-ska do Jakucka, setki tysięcy Żydów z Polski, Rumunii oraz krajów bałtyckich w ten 1092_____________________•• - ' ' • '_____________Dov Levin sposób ocalało przed nazistami. Na skutek tego samego paradoksu, w sposób nawet bardziej widoczny, spora liczba uciekinierów z Warszawy, Łodzi, Krakowa czy innych miast, która znalazła schronienie pod skrzydłami władzy radzieckiej we wschodniej Polsce, również ocalała. Została deportowana do najdalszych zakątków Związku Radzieckiego, ponieważ pragnęła połączyć się z rodzinami żyjącymi pod okupacją niemiecką. Możliwe więc, że gdyby nie deportacja, wielu wróciłoby do kraju. Jednocześnie uwięzienie i wywózka wielu lokalnych przywódców żydowskich w okresie radzieckim spowodowały pustkę w wielu społecznościach, która trwała przez cały okres okupacji niemieckiej. Można to zobrazować, np. składem tzw. autonomicznej administracji, którą władze okupacyjne w tym czasie narzuciły Żydom. Nieliczni członkowie rad żydowskich byli aktywnymi działaczami swej gminy i jej władz w przeszłości. W wielu przypadkach pełniący tę odpowiedzialną funkcję byli nieznani ludziom, niektórzy byli uchodźcami z innych obszarów, nie znali społeczności, której mieli przewodzić. A wystarczy wspomnieć, że skład rad i pochodzenie jej członków miały niejednokrotnie decydujące znaczenie dla zachowania owej wspólnoty. Wstąpienie niewielu Żydów w szeregi członków partii, a szczególnie służby bezpieczeństwa (zwłaszcza tych, którzy zaciągnęli się do Armii Czerwonej i przemieścili wraz ze swymi oddziałami) ułatwiło im (i niejednokrotnie ich rodzinom) ucieczkę na wschód w chwili wybuchu wojny radziecko-niemieckiej. Władze lokalne uruchomiły do ich dyspozycji specjalne środki transportu, a straż graniczna pilnująca byłych granic ułatwiała im przeniknięcie w głąb Związku Radzieckiego. Nawet jeśli wielu aktywnych uczestników władzy radzieckiej nie potrafiło wyciągnąć korzyści z owego preferencyjnego traktowania z powodu chaosu i zamieszania panujących na froncie zachodnim w chwili wybuchu wojny, niewątpliwie ci właśnie Żydzi oraz ich rodziny mieli więcej powodów, by uciekać przed nazistami, niż pozostali Żydzi, którzy nie byli utożsamiani z komunistami czy publicznie rozpoznawani jako agenci bolszewiccy lub zwolennicy władzy radzieckiej. A była to główna przeszkoda. Owa integracja Żydów na wysokim politycznym szczeblu była belką w oku dla tych grup nacjonalistycznych, które z zasady negowały system radziecki w swych krajach. Przyjęcie przez młodego Żyda stanowiska oficera milicji było traktowane jako akt niewdzięczności i zdrada. Szczególnie, gdy tenże oficer, wypełniając otrzymane rozkazy, aresztował lub wypędzał ludzi, którzy w poprzednim systemie zajmowali stanowiska urzędowe lub byli uważani za wybitnych patriotów. Co więcej, gdy na początku wojny wielu Żydzów witało z zadowoleniem Armię Czerwoną jako alternatywę dla zagrożenia inwazją niemiecką, znaczna część ludności nieży-dowskiej postrzegała radziecką politykę aneksji jako utratę narodowej niepodległości. Pogorszenie stosunków między Żydami a znaczną częścią ludności nieżydowskiej dało się odczuć w okresie władzy radzieckiej, co doprowadziło do tragicznych skutków, które ujawniły się po inwazji nazistów w spontanicznie wybuchających pogromach, entuzjastycznym uczestnictwie w nazistowskiej machinie wojennej oraz ogólnej wrogości wobec Żydów. Do dziś grupy emigrantów z obszarów zajętych przez Związek Radziecki Znaczenie okresu przejściowego lat 1939-1941 dla Holocaustu___________________1093 usprawiedliwiają uczestnictwo swych rodaków w mordowaniu Żydów głęboko zakorzenionym pragnieniem odwetu. „Większość Żydów w okresie władzy radzieckiej kolaborowała z władzami, traktując swych przyjaźnie nastawionych sąsiadów jako coś niższego itd.". W jakiej mierze te zarzuty były pretekstem dla lokalnej społeczności na Litwie, by prześladować Żydów podczas okupacji niemieckiej? Włączenie się Żydów w akcje wojskowe oraz ich bezpośrednia styczność z bronią w ramach działań w aparacie bezpieczeństwa, jak uczestnictwo w Milicji Robotniczej czy rezerwie milicji, pozwoliło im „obyć się" z bronią oraz jej obsługą. Rosła liczba tych, którzy mogli przydać się w działaniach wojennych przeciwko nazistom, kiedy nadejdzie pora oraz w pewnych sytuacjach zdolnych do samoobrony. Wśród nich byli spadochroniarze zrzucani w czasie wojny na tereny zajęte przez Niemców, od Tallina na północy aż do Kiszyniowa na południu. Niektórzy przedostawali się do gett i zachęcali ich mieszkańców do stawiania oporu. W wielu przypadkach wstąpienie Żydów do oddziałów partyzanckich lub regularnych oddziałów Armii Czerwonej było ułatwione faktem, że dowódców owych oddziałów znali oni wcześniej, w okresie trwania władzy radzieckiej, i cieszyli się ich zaufaniem. Dodatkowym zjawiskiem lub mówiąc dokładniej, szeregiem zjawisk, które wyróżniało ów okres, a następnie w czasie okupacji odegrało znaczącą rolę, była kwestia uchodźców. Dla wielu z nich droga na tereny pozostające pod kontrolą radziecką wiązała się z nielegalnym przekroczeniem granicy, oszukiwaniem straży, posługiwaniem się fałszywymi dokumentami, łapówkami itd. Nie trzeba dodawać, że w późniejszym okresie Holocaustu działania tego typu mogły ocalić życie własne i bliźnich. Płaszczyzna kulturowa oraz zagadnienie systemu wartości Z wyjątkiem mieszkańców Galicji i Bukowiny żyjących w cesarstwie austro-węgier-skim, znaczna część starszego pokolenia w okręgach przyłączonych do Związku Radzieckiego lepiej lub gorzej znała język rosyjski z czasów, kiedy ich tereny należały do imperium carskiego. Młodsza generacja też miała okazję nauczyć się języka w ramach radzieckiego systemu edukacyjnego, na kursach wieczorowych lub specjalnych. Znajomość rosyjskiego ułatwiała uchodźcom z terenów przyłączonych włączenie się w życie wojskowe i gospodarcze. Często służyli oni jako tłumacze w kontaktach między nieży-dowskimi kolegami a radzieckimi dowódcami. Zanikanie wpływów religijnych w społeczności żydowskiej, co odbierano w tym okresie jako efekt systematycznej propagandy, oraz trudności w przestrzeganiu nakazów religii doprowadziły do tego, że wiele osób przyzwyczaiło się do pracy w sobotę i do niekoszernego jedzenia. W okresach głodu, które zresztą przeważały w gettach czy w obozach, niewielu Żydów powstrzymywało się od jedzenia w miejscu pracy, chociaż wiadomo było, że jedzenie to na pewno nie było koszerne. Dla większości głodujących -jeśli chcieli pozostać przy życiu - nie było innego wyjścia, jak nie przestrzegać Sabatu. 1094_____________________________________________Dov Levin Znaczący spadek roli religii w okresie władzy radzieckiej można więc postrzegać jako czynnik pomniejszający ciężki kryzys sumienia, którego doznawało później wielu Żydów zmuszonych do przekraczania nakazów religii, aby utrzymać się przy życiu. Nie ulega wątpliwości, że pod względem ideologicznym największe znaczenie w czasie Holocaustu miały działania podziemne ludności żydowskiej. W latach 1939 i 1940 władze radzieckie nakazały rozwiązanie organizacji, partii oraz ruchów młodzieżowych (w tym oczywiście żydowskich). Wielu ich członków przeszło więc do podziemia i kontynuowało swą działalność w inny sposób. Działania te skupiały się na sferze ideologiczno-kulturalnej, w tym na kontynuowaniu posługiwania się językiem hebrajskim, studiach nad syjonizmem, Eretz Israelem i Biblią. Praktyczne działania koncentrowały się między innymi na zachowaniu archiwów, przygotowaniu i dystrybucji nielegalnych publikacji, na pomocy członkom znajdującym się w trudnej sytuacji czy tym, którzy usiłowali opuścić kraj, przedostać się do Eretz Israela (szczególnie dotyczyło to syjonistów) lub do Ameryki czy innych miejsc (w przypadku członków Bundu, Agudat Israel i innych). Działalność ta przeważała w działaniach podziemnych grup w Polsce w początkowych miesiącach II wojny światowej, dla których Wilno stanowiło tymczasowy punkt docelowy. Uważano, że stamtąd łatwiej opuścić kraj, co było poniekąd słuszne. Wilno stało się więc miejscem zbiorczym tysięcy partyjnych urzędników, studentów Jesziwy, pionierów, członków ruchów młodzieżowych i ich przywódców. Nawet po zaprzestaniu przez władze radzieckie wydawania wiz, dzięki którym uchodźcy mogli wyjeżdżać przez Odessę, Władywostok czy Persję, działalność w sferze ideologiczno-kulturalnej, a także bardziej praktycznej nie została przerwana. Aktywni członkowie bywali niekiedy aresztowani, a niektórzy z nich wydalani z kraju. Pomimo to działalność ta trwała nieprzerwanie w większości gmin aż do czasu napaści Niemców w czerwcu 1941 roku. , ; Szczególne znaczenie ma fakt, że większość organizacji podziemnych została utworzona przez młodych przywódców, którzy zajęli miejsce dawnego kierownictwa, częściowo aresztowanego lub zawieszającego działalność. Większość podziemnych ruchów ' i partii, które w miarę możliwości starały się kontynuować działalność (Hanoar Hatzioni Akiva, Hehalutz, Betar, Hashoiner Hatzair itd.), a szczególnie te, które zostały utworzone już w podziemiu (np. I.B.Z. - Irgun Brit Zioń - na Litwie, Dror w Polsce i na Litwie), zgłaszały krytyczne uwagi pod adresem rodzącej rozłamy rzeczywistości politycznej i kierownictwa, które ich zdaniem nie zdało egzaminu w krytycznej chwili. W okresie, na który przypadł Holocaust, część młodych przywódców zdołała przejąć kierownictwo organizacji podziemnych, oddziałów partyzanckich oraz ruchu oporu w getcie. Ponadto fakt, że znaczna ich część pochodziła z podobnych środowisk i że niektórzy znali się osobiście (z okresu przedwojennego lub dzięki wspólnej działalności w ośrodkach uchodźców w Wilnie), sprzyjał wzajemnemu porozumieniu, co pozwalało reagować na różnorodne sytuacje czasie okupacji niemieckiej. Znaczenie okresu przejściowego lat 1939-194] dla Holocaustu 1095 Nie przypadkiem znani przywódcy podziemni z polskich i litewskich gett pochodzili z Wilna. Ich działalność w podziemiu w okresie panowania władzy radzieckiej przygotowała ich do odegrania znaczącej roli podczas okupacji i Holocaustu. Nawiasem mówiąc, trzej przywódcy, którzy stali na czele walki Yishuv'u przeciwko Brytyjczykom w Eretz Israel, również przebywali w tym okresie w Wilnie: dr Mosze Kleinbaum (Sneh), dowódca Hagany, Menachem Begin, przywódca Irgun Zvai Leumi (Etzel) oraz dr Israel Shayb (Eldad), jeden z przywódców Lohamey Herut Israel (Lehi). Doświadczenie zdobyte w okresie władzy radzieckiej zaowocowało podczas okupacji niemieckiej siecią tajnych komórek oraz kanałów informacyjnych, umiejętnością przygotowywania i dystrybucji publikacji, systemami kamuflażu i kryjówek, podrabianiem dokumentów, przerzutami przez granicę, organizowaniem ucieczek oraz odbijaniem osób osadzonych w więzieniach. Tak więc nie było kwestią przypadku, że większość organizacji podziemnych ruchu powstańczego czy bojowników gett zrodziła się na fundamentach wcześniejszej aktywności w okresie władzy radzieckiej. Z drugiej strony ci działacze komunistyczni, którzy całymi dziesięcioleciami pracowali w podziemiu, ujawnili się w okresie panowania systemu radzieckiego. Działając aktywnie na terenie gett i obozów musieli zachowywać ostrożność w czasach okupacji niemieckiej, by inni Żydzi nie wydali ich władzom czy usiłowali się zemścić za ich działalność z okresu poprzedniego, chociaż takie sytuacje zdarzały się bardzo rzadko. Co więcej, w przeciwieństwie do członków organizacji syjonistycznych i innych, dla których działalność podziemna w okresie okupacji niemieckiej była przedłużeniem wcześniejszej, komuniści potrzebowali dłuższego czasu, by zjednoczyć swe rozproszone siły i niemal od zera odbudować struktury. Napaść Niemiec w czerwcu 1941 roku W masowych ucieczkach z zajętych terytoriów, które rozpoczęły się wraz z napaścią Niemiec w czerwcu 1941 roku, wyróżniają się grupy młodych ludzi, stosunkowo dobrze wyposażonych w żywność i inne artykuły pierwszej potrzeby. Grupy te wzajemnie sobie pomagały, odznaczały się wysokim morale oraz stosunkowo wysoką umiejętnością adaptacji. Członkowie organizacji syjonistycznych i innych, rozproszonych pod panowaniem władzy radzieckiej, nadal podtrzymywali ścisłe kontakty, przynajmniej w swoim gronie. W obawie przed deportacją na Syberię, wielu przygotowało plecaki zaopatrzone jf we wszystko, co było niezbędne, i trzymało je w pogotowiu. Po wkroczeniu Niemców ostrzegali się wzajemnie za pomocą umówionych sygnałów i ruszali na wschód, w ślad za Armią Czerwoną ustępującą pod naporem Wehrmachtu. To niewątpliwie pomogło im przetrwać trudności drogi i ułatwiło integrację w ośrodkach kołchozowych, brygadach pracy czy w miejskich społecznościach w środkowej Azji. W wielu przypadkach wzmocnieniu uległ kontakt z osobami zmobilizowanymi do armii. We właściwym czasie stali się oni pionierami Habreicha v'Hahaapala - 1096_______________________ ' '_______ Dov Levin uchodźcami i „nielegalnymi" imigrantami w Izraelu. Dotyczyło to również członków podziemia z czasów władzy radzieckiej, którzy dobrowolnie dołączyli do partyzantów i, pomimo zagrożenia, rozpoczęli snucie planów o wyjeździe do Eretz Israel, zakładając, że pozostaną przy życiu. Nie sposób rozszerzyć ram tego artykułu, ani dorzucić szczegółów z okresu istnienia władzy radzieckiej na przyłączonych obszarach, co niewątpliwie rzuciłoby światło na różnorodne aspekty życia Żydów w warunkach okupacji niemieckiej. Zjawiska te mają charakter wieloaspektowy i złożony. Jednak nawet w świetle tych kilku kwestii, o których była tu mowa, nie ulega wątpliwości, że okres ten ma ogromne znaczenie. Zjawiska i wydarzenia w czasie przyspieszonej „sowietyzacji" nie miały charakteru efemerycznego, ale stanowiły czynnik, który zdecydowanie wpłynął na społeczność żydowską w czasie Holocaustu po obu stronach wschodniego frontu. Jan T. Gross {Nowy Jork) Lato 1941 w Jedwabnem. Przyczynek do badań nad udziałem społeczności lokalnych w eksterminacji narodu żydowskiego w latach n wojny światowej Losy Żydów na tzw. Kresach Wschodnich latem 1941 roku były szczególnie tragiczne. Tam właśnie doszło do pierwszej fali masowych mordów ludności żydowskiej. Oddziały Specjalne Policji Bezpieczeństwa (Die Einzatsgruppen der Sicherheitspolizei und des SD), podległe naczelnemu dowódcy policji i SS Trzeciej Rzeszy, Heinrichowi Himmlerowi, zabiły wówczas dziesiątki tysięcy ludzi w bardzo krótkim czasie. Einsatzgruppen, wysyłane na tereny zdobyte przez Niemców tuż za pierwszą falą frontowych wojsk, po raz pierwszy zostały użyte w kampanii wrześniowej. Powierzono im przede wszystkim pacyfikację, według z góry przygotowanych łist, „warstw przywódczych" polskiego społeczeństwa i polskiej inteligencji. Latem 1941 roku, po napaści Hitlera na ZSSR, oddziały specjalne miały rozprawić się z bolszewizmem i wymordować Żydów. O tym, że nadchodząca wojna z Rosją Sowiecką będzie inna od wszystkich dotychczasowych, mówił już Hitler w marcu 1941 roku na odprawie dowódców wojskowych: Będzie to wojna na śmierć i życie. Zetrą się w niej dwa całkowicie sobie przeciwstawne światopoglądy i zwycięstwo osiągnięte zostanie dopiero kosztem całkowitego unicestwienia przeciwnika. Państwo sowieckie musi zostać zniszczone przy użyciu „najbrutalniejszych środków przemocy". Celem jest zlikwidowanie komunistycznych aktywistów i „judeo-bolsze-wictdej inteligencji"1. Nie bez powodu autorzy studium na temat Oddziałów Specjalnych zatytułowali swoją monografię Die Truppe des Weltanschauungskrieges2. Skala przewidywanych latem 1941 roku mordów żydowskiej ludności cywilnej i jeńców wojennych wykraczała poza dotychczasowe doświadczenia policji i sił bezpieczeństwa Rzeszy. Socjotechnika i technologia zagłady nie były jeszcze wtedy szczegółowo obmyślone. Wyłonią się dopiero w trakcie praktyki rozwiniętej z niespotykanym P. Burrin, Hitler and the Jews. The Cenesis ofthe Holocaust, London-New York 1994, s. 95. 2 H. Krauschnick, H.H. Wilhelm, Die Truppe des Weltanschauungsk ieges. Die Einsatzgruppen der Sicherheits-polizei und des SD, 1938-1942, Stuttgart 1981. ,. 1098____________________________________________Jan T. Gross do tamtej pory rozmachem w drugiej połowie 1941 roku. Ale na początku kampanii na froncie wschodnim ciągle jeszcze poszukiwano skutecznych metod działania. Himmler zaś liczył się z tym, że powierzone zadanie przerasta wytrzymałość psychiczną oddziałów, którym zostało zlecone. I dlatego, na przykład, mniej więcej aż do połowy sierpnia z reguły nie rozstrzeliwano w masowych egzekucjach kobiet i dzieci żydowskich. A poza tym, starając się zakamuflować wielkość i charakter całego przedsięwzięcia (które było przecież z góry zaplanowane i systematycznie realizowane przez oddziały specjalne), kazał zainicjować pogromy antyżydowskie i stworzyć pozory, że mordowanie Żydów to wynik spontanicznych porachunków miejscowej ludności. Reinhard Heydrich, szef Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy RSHA, rozesłał telegram z takim właśnie poleceniem dowódcom Einsatzgruppen 2 lipca 1941 roku. Ale zdaniem biografa Himmlera ten ostatni wydał odpowiednie instrukcje już wcześniej, przed rozpoczęciem kampanii rosyjskiej3. Zachęty SS-manów często padały, niestety, na podatny grunt. I choć przez następne tygodnie znacznie więcej Żydów zostanie zamordowanych przez Einsatzgruppen, w początkowym okresie wielu okrucieństw dopuścili się na Żydach po prostu ich sąsiedzi. W relacjach osób, które przeżyły okupację, znajdujemy ich często wymienionych z imienia i nazwiska. Kolekcja „Relacje indywidualne", oznaczona numerem 301 w archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego (ŻIH) w Warszawie zawiera sporo zeznań na ten temat, złożonych przed żydowską Komisją Historyczną od razu po zakończeniu działań wojennych. Jedną z najbardziej wstrząsających jest relacja Szmula Wasersztajna z miasteczka Jedwabne w powiecie łomżyńskim województwa białostockiego. I choć Jedwabne nie było miasteczkiem kresowym, to z punktu widzenia rozwoju sytuacji na froncie wschodnim (ponieważ znalazło się pod okupacją hitlerowską dopiero latem 1941 roku, zaś od września 1939 roku do czerwca 1941 roku pozostawało w granicach ZSRS) harmonogram losów miejscowej ludności był w nim taki sam jak na Kresach. Wedle spisu powszechnego z 1931 roku w Jedwabnem mieszkało 2136 osób, w większości Żydów. Z całą pewnością więc w okresie sowieckiej okupacji wielu z nich sprawowało różne funkcje i urzędy w miasteczku. Obszerne, bo aż 115-stronicowe, opracowanie dziejów powiatu łomżyńskiego na podstawie 125 ankiet zebranych od świadków okupacji sowieckiej zawiera tylko trzy ogólnikowe wzmianki o Żydach z Jedwabnego, sugerujące ich szczególną gorliwość na rzecz nowego ustroju4. 3 R. Breitman, The Architect ofGenecide. Himler and the Final Solution, New York 1991, s. 171-173. Zob. także H. Krauschnick, H.H. Wilhelm, op.cit., s. 533-534. 4 Mam na myśli ankiety zebrane przez referat historyczny Biura Dokumentów Armii Andersa i opracowania powiatowe sporządzone później na tej podstawie w Ośrodku Studiów w Londynie, kierowanym przez profesora Wiktora Sukiennickiego. Surowe ankiety i opracowania powiatowe znajdują się w archiwach Instytutu Hoovera w Kalifornii, zadeponowane w kolekcjach Polish Government Collection i General Anders Collection. Wzmianki o Żydach z Jedwabnego, w których nie wymienia się żadnych konkretnych osób, znaleźć można na stronach 14, 15 i 99 maszynopisu opracowania powiatowego o powiecie łomżyńskim. Lato 1941 w Jedwabnem______________________________________1099 Oczywiście opracowanie dotyczy całego powiatu, a więc opowiada o losach prawie 170 tysięcy ludzi. I tylko 16 ankiet (na 125) wypełnili mieszkańcy gminy Jedwabne. Tak więc nasza wiedza o tym, co się działo akurat w miasteczku Jedwabne, jest pobieżna. Ale nie ma przesłanek, aby sądzić, że stosunki między Żydami a resztą społeczności lokalnej były wówczas gorsze tam właśnie, aniżeli w jakiejkolwiek innej miejscowości. Pod pewnym względem gmina Jedwabne wyróżniała się podczas okupacji sowieckiej. Działała tam bardzo prężna organizacja podziemna, którą w pewnej chwili wytropiło i metodą prowokacji, jak możemy się dziś domyślać, zlikwidowało NKWD. Zebranych w lesie członków organizacji otoczyła obława NKWD i wiele osób wówczas zostało zabitych5. Czy rozprawa z Żydami wkrótce po wejściu Niemców do Jedwabnego latem 1941 roku była jakimś echem tej uprzedniej tragedii, trudno powiedzieć. Ale wypada odnotować zbieżność niektórych nazwisk - choć, oczywiście, mogła być najzupełniej przypadkowa - w relacji Wasersztajna i w obszernym sprawozdaniu o działalności miejscowej konspiracji pod sowiecką okupacją, które przetrwało w kalifornijskich archiwach Instytutu Hoovera6. Pamiętajmy równocześnie, że doświadczenia okupacyjne, o których mówią te relacje, były głęboko traumatyzujące dla łudzi, którzy przez nie przeszli. I że szczegóły różnych epizodów mogły się w ich pamięci mieszać i nakładać. W ŻIH-u znajdziemy dwa zeznania Wasersztajna spisane oddzielnie - ani liczby w nich się nie pokrywają, ani rozmaite detale. Wedle jednego protokołu z 1200 Żydów jedwabnieńskich przeżyło wojnę 3, wedle drugiego - z 1600 aż 7. W jednej wersji oprawcy kazali Żydom idącym na śmierć nieść pomnik Lenina, w drugiej - jego portret. Według pierwszej relacji spędzono do opisywanej przez świadka egzekucji 50 młodych mężczyzn, według drugiej - 75. Ale nie mając nawet pewności co do szczegółów, jest zupełnie oczywiste dla historyka, że na przełomie czerwca i lipca 1941 roku w Jedwabnem grupa miejscowej ludności w nieludzki sposób znęcała się nad współobywatelami pochodzenia żydowskiego. Obecnie upamiętnia ten dramat kamień, na którym znajduje się następującej treści napis: Miejsce kaźni ludności żydowskiej. Gestapo i żandarmeria hitlerowska spalila żywcem 1600 osób 10 VII 1941. Cytuję poniżej zachowany w archiwach maszynopis relacji Wasersztajna w języku polskim. Wedle dopisku na końcu „dowolnie przetłumaczył [ten tekst] z jęz[yka] żydowskiego M. Kwater"7. 5 W czterdziestym nas matko na Sybir zestali ..., wybór i oprać., J.T. Gross, I. Grudzińska-Gross, Londyn 1983, dokument nr 148. Zob. również relację ppor. Henryka Pyptiuka, zdeponowaną w archiwach Studium Polski Podziemnej w Londynie (B.I.). 6 Ibidem, por. dokument nr 148. 7 Żydowski Instytut Historyczny (ŻIH), kolekcja nr 301, dokument nr 152, spisany przed Żydowską Komisją Historyczną w Białymstoku, 5 IV 1945 roku. U dołu strony odnotowano: Świadek Swul Wasersztajn: Protokolant E. Sztejman; Przewodniczący Żyd. Woj. Komisji Historycznej Mgr M. Turek: Dowolnie przetłumaczy! zjęz. żydowskiego M. Kwater. ~ • • •• --^ •;;- • ''••.: ' ' ' . 1100____________________________________________Jan T. Gross W Jedwabnem do wybuchu wojny żyto 1600 Żydów, z których uratowało się tylko 7, przechowanych przez Polkę Wyrzykowską zam[ieszkałą] niedaleko miasteczka. W poniedzialek wieczorem 23 czerwca 1941 roku. Niemcy wkroczyli do miasteczka. Już 25-go przystąpili swojscy bandyci, z polskiej ludności, do pogromu Żydów. 2-ch z tych bandytów Borowski (Borowiuk) Wacek ze swoim bratem Mietkiem, chodząc razem z innymi bandytami po żydowskich mieszkaniach, grali na harmonii i klarnecie, aby zagłuszyć krzyki żydowskich kobiet i dzieci. Ja wlasnymi oczami widziałem jak niżej wymienieni mordercy zamordowali: 1. Chajcie Wasersztajn, 53 lat; 2) Jakuba Kaca, 73 lat i 3) Krawieckiego Eliasza. Jakuba Kaca ukamieniowali oni cegłami, a Krawieckiego zakłuli nożami, później wydłubali mu oczy i obcięli język. Męczył się nieludzko przez 12 godzin, dopóki nie wyzionął ducha. Tego samego dnia zaobserwowałem straszliwy obraz: Kubrzańska Chaja, 28 lat, i Binsztajn Basia, 26 lat, obie z niemowlętami na rękach widząc co się dzieje poszły nad sadzawkę, woląc raczej utopić się wraz z dziećmi, aniżeli wpaść w ręce bandytów. Wrzuciły one dzieci do wody i własnymi rękami utopiły, później skoczyła Binsztejn Baśka, która poszła od razu na dno, podczas gdy Kubrzańska Chaja męczyła się przez kilka godzin. Zebrani chuligani zrobili z tego widowisko, radzili jej aby się położyła twarzą do wody, a wtedy to się szybciej utopi, ta widząc że dzieci już utonęli rzuciła się energiczniej do wody i tam znalazła śmierć. : .. Nazajutrz ksiądz zaczął się interesować aby wstrzymali pogrom tłumacząc, że niemiecka władza sama zrobi już porządek. To poskutkowało i pogrom został wstrzymany. Od tego dnia okoliczna ludność przestała sprzedawać produkty żywnościowe, wskutek czego położenie Żydów stało się coraz cięższe. W międzyczasie rozpowszechniono pogłoskę, że Niemcy wkrótce wydadzą rozkaz zniszczenia wszystkich Żydów. Taki rozkaz został wydany przez Niemców 10 VII 1941 roku. Mimo że taki rozkaz wydali Niemcy, ale polscy chuligani podjęli go i przeprowadzili najstraszniejszymi sposobami - po różnych znęcaniach i torturach spalili wszystkich Żydów w stodole. W czasie pierwszych pogromów i podczas rzezi odznaczyli się okrucieństwem niżej wymienieni wyrzutki: 1. Szleziński, 2. Karolak, 3. Borowiuk (Borowski) Mietek, 4. Borowiuk (Borowski) Wacław, 5. Jermałowski, 6. Ramutowski Bolek, 7. Ro-galski Bolek, 8. Sielawa Stanisław, 9. Szelawa Franciszek, 10. Kozłowski Geniek, 11. Trzaska, 12. Tarnoczek Jerzyk, 13. Ludański Jurek, 14. Laciecz Czesław. 10 VII 1941 roku rano przybyło do miasteczka 8 gestapowców, którzy odbyli naradę Z przedstawicielami władz miasteczka. Na pytanie gestapowców jakie mają zamiary w stosunku do Żydów, to wszyscy jednomyślnie odpowiedzieli, że trzeba wszystkich zgładzić. Na propozycje Niemców ażeby z każdego zawodu zostawić jedną rodzinę żydowską obecny miejscowy stolarz Szleziński Er. odpowiedział: „Mamy dosyć swoich fachowców, musimy wszystkich Żydów zgładzić, nikt z nich nie może zostać żywym". Burmistrz Karolak i wszyscy pozostali zgodzili się z jego słowami. Postanowiono wszystkich Żydów Lato 1941 w Jedwabnem 1101 zebrać w jedno miejsce i spalić. Do tego celu oddal Szleziński swoją wlasną stodole znajdującą się niedaleko miasteczka. Po tym zebraniu rozpoczęła się rzeź. jMifj Miejscowi chuligani wszyscy uzbrojeni w siekiery, w specjalne kije, w których byty nabite gwoździe i inne narzędzia zniszczenia i tortur, wypędzili wszystkich Żydów na ulice. Jako pierwszą ofiarę swoich diabelskich instynktów wybrali 75 najmlodszych i najzdrowszych Żydów, którym kazali podnieść z miejsca i zanieść wielki pomnik Lenina, którego w swoim czasie Rosjanie postawili w centrum miasteczka. Bylo to niemożliwie ciężkie, ale pod gradem straszliwych uderzeń musieli jednak Żydzi to zrobić. Niosąc pomnik musieli jeszcze do tego śpiewać, aż przynieśli go na wskazane miejsce. Tam zmuszono ich do wykopania dołu i wrzucenia pomnika. Po tym ci sami Żydzi zostali zakatowani na śmierć i wrzuceni do tego samego dołu. '" Drugim znęcaniem się było: Mordercy zmusili każdego Żyda do wykopania grobu i pogrzebania poprzednio zabitych Żydów, później ci z kolei zostali zamordowani i pochowani przez innych. Trudno jest do odzwierciedlenia wszystkich okrucieństw chuliganów i trudno jest znaleźć w historii naszych cierpień coś podobnego. ''"•-'"• Spalano brody starych Żydów, zabijano niemowlęta u piersi matek, bito morderczo i zmuszano do śpiewów, tańców itp. Pod koniec przystąpiono do głównej akcji - do pożogi. Całe miasteczko zostało otoczone przez straż, tak że nikt nie mógł uciec, później ustawiono wszystkich Żydów po 4 w szeregu, a Rabina, powyżej 90-ciu lat Żyda, i rze-zaka postawili na czele, dano im czerwony sztandar do rąk i pędzono ich śpiewając do stodoły. Po drodze chuligani bili ich bestialsko. Obok bramy stało kilku chuliganów, którzy grając na różnych instrumentach starali się zagłuszyć krzyki nieszczęśliwych ofiar. Niektórzy z nich próbowali się bronić, ale byli bezbronni. Pokrwawieni, skaleczeni, zostali wepchnięci do stodoły. Potem stodoła została oblana benzyną i podpalona, po czym poszli bandyci po żydowskich mieszkaniach szukając pozostałych chorych i dzieci. Znalezionych chorych zanieśli sami do stodoły, a dzieci wiązali po kilka za nóżki i przy-taszczali na plecach, kładli na widły i rzucali na żarzące się węgle. Po pożarze z jeszcze nie rozpadłych ciał wybijali siekierami złote zęby z ust i na różne sposoby zbeszczeszczali ciała „świętych męczenników". Podobnego losu doświadczyli Żydzi w wielu miejscowościach zajętych przez Niemców latem 1941 roku. Jeden z klasyków współczesnej literatury hebrajskiej, Aharon Appelfeld, pojechał w 1996 roku do małej mieściny położonej 20 km od Czerniowic, w której się wychował i w której latem 1941 roku zamordowano jego matkę. Osiem i pół roku tam spędzonego dzieciństwa dostarczyło mu wrażeń na 30 książek, które napisał w swej przybranej ojczyźnie, Izraelu. Nie ma dnia, pisze we wspomnieniu z tej podróży, abym myślą nie wracał do domu. Tak więc i w 50 lat później uroda i swojskość okolicy ewokowała beztroską pamięć życia wśród bliskich. I kto mógł przypuszczać, że w tym miasteczku, w sobotę, w nasze szabasowe święto, 62 istoty ludzkie, głównie kobiety 1102____________________________________________Jan T. Gross i dzieci, padną ofiarą wideł i kuchennych noży [podkr. moje], i te ja, ponieważ akurat byłem w tylnej izbie, zdołam uciec i ukryć się w polu kukurydzy^. Kiedy zapytał zebraną wokół obcych przybyszów grupkę mieszkańców (bo był tam z żoną i w towarzystwie dokumentalistów, którzy filmowali jego wizytę), gdzie jest mogiła Żydów zamordowanych w czasie wojny, nikt, zdawało się, nic nie umiał na ten temat powiedzieć. Dopiero po pewnym czasie, kiedy wyjawił, że jako dziecko tu mieszkał, i kiedy się okazało, że ktoś z obecnych chodził z nim do szkoły - wysoki chłop podszedł bliżej i jakby w jakimś staroświeckim obrządku miejscowi ludzie objaśnili mu, 0 co się pytam. A on podniósł ręką i wskazał: to było tam na wzgórzu. Nastała cisza, a potem nagły zalew mowy, której nie rozumiałem. Okazało się, że to, co miejscowi usiłowali przede mną ukryć, było świetnie wszystkim wiadome. Nawet i dzieciom. Kiedy spytałem kilkoro małych dzieci, które przyglądały się nam spod płotu, gdzie są groby Żydowskie, natychmiast podniosły rączki i pokazały, l poszli wszyscy razem na to wzgórze, aż wreszcie jeden z chłopów powiedział „Tu jest mogiła", wskazując na niezaorane pole. „Czy na pewno?" spytałem. „Sam ich grzebałem", odpowiedział, l dodał „miałem wtedy 16 lat"9. Podobnie jak Appelfeld odszukał po pół wieku grób swojej matki niedaleko rodzinnej wioski, inny pisarz, Henryk Grynberg, odnalazł zakopany w ziemi szkielet ojca zabitego wiosną 1944 roku obok leśnej kryjówki, w której ukrywał się z rodziną. Okoliczna wieś dokładnie wiedziała kto, kiedy, gdzie i z jakiego powodu zamordował Grynberga i w którym miejscu zakopane jest ciało. Widzowie w Polsce, którzy obejrzeli film dokumentalny Pawła Łozińskiego pt. „Miejsce urodzenia", mogli się o tym przekonać na własne oczy. I dlatego myślę, że pamięć o tej epoce przechowana jest w każdej miejscowości, w której wymordowano Żydów. Na szczęście, bo cóż za moralne świadectwo wystawiliby sobie mimowolni świadkowie nieludzkiej tragedii, puszczając ją w zapomnienie. 1 na nieszczęście, bo jakże często ludność miejscowa była nie tylko świadkiem tej tragedii, ale miała w niej swój udział. Nie umiem sobie inaczej wytłumaczyć powszechnego zjawiska po wojnie, jakim był strach przed ujawnieniem, że podczas wojny ukrywali Żydów ze strony tych, którym dzisiaj nadajemy miano Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Ogólna refleksja, która mi się w związku z tym nasuwa, dotyczy wyłaniającego się kanonu literatury historycznej na temat Holocaustu. I w tej materii Raul Hilberg uprzedził innych badaczy publikując książkę pod tytułem Perpetrators, Yictims, Bystanders: the Jewish Catastrophe, 1933-194510. Dzisiaj mówi się już o trzech historiografiach zagłady - o literaturze, która stawia w centrum uwagi wykonawców (perpetrators), stojących z boku świadków (bystanders), no i ofiary (victims) lub tych, którzy nieśli im 8 Buried Homeland, „The New Yorker" 1998, nr z 23 XI, s. 51-52. 9 Ibidem, s. 54. * '' ' ' 10 New York 1992. - , . Lato 1941 w Jedwabnem 1103 pomoc (rescuers)11. Ale czy taki podział nie zaciemnia błyskawicznie zmieniającej się roli ludzi i instytucji podczas okupacji? Jak pisał Icchak Zuckerman („Antek") w swoich wspomnieniach - Judenrat w 1940 roku był czym innym niż w 1941 roku i znowu zupełnie czym innym w 1942 roku12. Nie mówiąc już o długotrwałych zażartych dyskusjach wywołanych książką Hanny Arendt na temat procesu Adolfa Eichmana w Jerozolimie. Jej uwaga, że sprawne zorganizowanie społeczności gettowych przez Judenraty -rola, którą rady żydowskie spełniały początkowo w dobrej wierze i w poczuciu odpowiedzialności za losy członków wspólnoty - znakomicie ułatwiło zadanie oprawcom i przyspieszyło proces zagłady, pokazała głęboką ambiwalencję prostej logiki postępowania w tym czasie. W rzeczywistości okupacyjnej dochodziło do zatarcia granic nawet między tak, zdawałoby się, ostro wydzielonymi kategoriami jak ofiara i prześladowca. To samo, może w jeszcze większym stopniu, dotyczy pojęcia „bystander", czyli stojącego z boku świadka. W historiografii Kresów Wschodnich mamy przed sobą ogromnie skomplikowane zadanie. Musimy opowiedzieć historię tzw. ludności miejscowej, jej roli i rozlicznych uwikłań w procesie zagłady. Pod koniec 1942 roku, tzn. w momencie największego nasilenia procesu anihilacji Żydów, na terenach przyjętych od ZSRS w formacjach tzw. Schutzmannschaften było około 100 000 policjantów powołanych spośród miejscowej ludności13. To oni właśnie, po odejściu frontu na wschód, stanowili obok posterunków żandarmerii trzon sił policyjnych, które egzekwowały na tych terenach zarządzenia władzy niemieckiej. Jeśli tę liczbę policjantów przemnożymy przez ich krewnych i znajomych, uzyskamy jakąś miarę liczbową zaangażowania miejscowej ludności w organizację nowych porządków. " Ch. Browning, A Final Hit/er Decision for the „Final Solution"? The Riegner Telegram Reconsidered, „Holocaust and Genocide Studies" 1996, nr l, s. 4. 12 Y. Zuckerman, A Surplus of Memory. Chronicie ofWarsaw Ghetto Uprising, Los Angeles 1993, s. 320. 13 Zob. J. Matthaus, What about „Ordinary Men "?: The German Order Police and the Holocaust in the Occupied Soviet Union, „Holocaust and Genocide Studies" 1996, nr 2, s. 136. K*»K Jakub Elbirł Mój Łuck Aiedy wybuchła wojna we wrześniu 1939 roku, byłem w Łucku*. Wcześniej studiowałem we Lwowie. W Łucku mój ojciec miał skład drewna i węgla. Posiadał również inwestycje w młynach. Do nas, do Łucka, 17 września weszli Sowieci. Od razu znacjonalizowali największe prywatne własności zarówno Żydów, jak i nie-Żydów. Wszystkie organizacje polityczne i pewne organizacje społeczne zarówno żydowskie, jak i nieżydowskie ogłoszono jako nielegalne. Sowieci znacjonalizowali również składy mego ojca, a moi rodzice otrzymali paszporty z 11 paragrafem, co znaczyło, że nie wolno im było zamieszkiwać w żadnym mieście obwodowym, nie mogli zatem mieszkać w Łucku. Moi rodzice wraz z młodszą siostrą przenieśli się do Dubna. Młodzież syjonistyczna z Łucka zaczęła wówczas organizować nielegalne wyjazdy przez Sniatyn, Morze Czarne do Izraela. Przewodzili tym nielegalnym wyjazdom Dawid Princental z „Gordonii"1 jak również Maks Już, Jona Biberman, Aleks Le-szner i inni. Jednak tylko niewielką liczbę młodych ludzi z Łucka udało się tą drogą przeszmuglować do Palestyny. Większość tych, którzy byli przeprowadzani tą nielegalną drogą, została aresztowana w Besarabii przez Sowietów. Zatrzymaną młodzież wsadzano do więzień, a NKWD uzyskała od tych młodocianych więźniów informacje, kto w Łucku przewodzi tej nielegalnej emigracji do Palestyny. Ci ostatni zostali aresztowani * Tytuł oryginału: Przeżycia Jakuba Bbirta pochodzącego z Łucka, Polska. Tekst został udostępniony przez Instytut Yad Yaschem. Na początku tekstu znajduje się adnotacja: Relacje świadka zostafy zapisane przez J. Szmulewicza, w Nowym Jorku podczas spotkania, dnia 11 stycznia 1955 r., w godzinach od 11,00 do 14.30 (red.). 1 Syjonistyczna organizacja młodzieżowa utworzona w 1923 r. w Galicji, która następnie przeksztatcita się w światowy ruch syjonistycznej młodzieży żydowskiej; nazwa pochodzi od nazwiska jej duchowego przywódcy A.D. Gordona. [przyp. tłum.] Mój Łuck 1105 w Łucku w maju 1941 roku. Ja osobiście byłem świadkiem aresztowania Dawida Princentala i Maksa Juza, ponieważ wszyscy trzej pracowaliśmy w tym samym miejscu. Tych obu, Dawida Princentala i Maksa Juza, aresztowano i po kolei przesłuchiwano, ale nie doszło do procesu, wkrótce po ich aresztowaniu wybuchła bowiem wojna niemiecko-sowiecka. Kiedy Sowieci wkroczyli do Łucka, żydowscy komuniści od razu zaczęli z nimi współpracować. Również folkiści i bundyści od razu stali się wielkimi zwolennikami nowych sowieckich gospodarzy. Później jednak Sowieci ich również wywieźli do łagrów. Przed wojną mieszkał w Łucku ważny działacz komunistyczny Menachem Librich. Pochodził z zamożnego domu, również jego żona Donia Blumenkranc była córką bogatych, chasydzkich rodziców. Kiedy Sowieci weszli do Łucka, Menachem Librich został tymczasowym przewodniczącym gorsowietu2. Nie odnosił się źle do bogatych Żydów sprzed wojny. Menachem Librich został zamordowany przez ukraińskich nacjonalistów razem z jednym pułkownikiem z Armii Czerwonej. Później jego żonę NKWD uznało za kontrrewolucjonistkę i została zesłana do łagrów na Syberii. Donia Blumenkranc przed wojną siedziała długie lata w więzieniu w Piotrkowie za komunizm. Moi rodzice z moją młodszą siostrą, jak już wspomniałem, mieszkali w Dubnie, bo nie wolno im było mieszkać w Łucku. Mnie również Sowieci wpisali do paszportu 11. paragraf i z tego powodu nie mogłem dalej studiować we Lwowie. Chociaż w zasadzie nie wolno mi było mieszkać w Łucku, pozostawiono mnie tymczasem w mieście. Pracowałem jako księgowy w dziale sprzedaży wędlin. Pracowali tam również Dawid Princental i Maks Już, o których już wspomniałem. Ja byłem „Gław-buch", głównym księgowym, Princental byt buchalterem, a Maks Już był kasjerem szczotowodem. W Nowy Rok z 1940 na 1941 rok zatrzymało mnie NKWD za to, że pewien żydowski milicjant pracujący u Sowietów, Jankl Knepl, który mieszkał na ulicy Kopernika 12, chciał mi zabrać paszport. Nie chciałem mu go oddać, więc siłowaliśmy się i paszport się rozdarł. Aresztowano mnie za zniszczenie radzieckiego paszportu. NKWD zarzuciła mi, że jestem kontrrewolucjonistą i burżujskim synalkiem. Mój brat, który był lekarzem w Łucku, interweniował na wszelkie sposoby i w końcu mnie zwolniono. Tak naprawdę zostałem jednak zwolniony dzięki sekretarze- 2 Rada Miejska. 1106 Relacja____________________________Jakub Elbirt wi miejskiej komórki Partii Komunistycznej, Geszonowiczowi, Żydowi z Kijowa. Później dano mi również dobry paszport, bez 11. paragrafu. Dalej siedziałem na mojej wcześniejszej posadzie i więcej się mnie nie czepiano. Do wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej nie miałem więcej kłopotów. Kiedy wybuchła wojna niemiecko-sowiecka, 22 czerwca 1941 roku, i Sowieci wycofywali się, wraz z nimi uciekało wielu Żydów. Hitlerowcy wkroczyli do Łucka 26 czerwca 1941 rano. Nocą przedtem, zanim Sowieci opuścili Łuck, urządzili straszną rzeź na wszystkich więźniach, którzy znajdowali się w łuckim więzieniu. To mi później opowiedział Dawid Princental, który siedział wówczas w więzieniu z Maksem Juzem. Sowieci wyprowadzali po 600 więźniów na podwórze więzienne, bez różnicy na narodowość i rodzaj oskarżenia, i do tych ludzi strzelano z karabinów maszynowych. Tysiące więźniów, wśród nich częściowo Żydzi, zostało wówczas rozstrzelanych przez Sowietów. W trakcie tej masowej egzekucji więźniów nagle wpadła do więzienia bomba. Zrobił się zamęt, brama do więzienia zwaliła się i wówczas wielu więźniom udało się uciec. Uciekli wówczas również Dawid Princental, Jona Biberman i Maks Już. Uciekli przez zwaloną bramę, która wychodziła na ulicę Bolesława Chrobrego. Gdy pierwsze hitlerowskie czołgi wjeżdżały do miasta, Sowieci jeszcze strzelali do aresztantów w więzieniu. Moi trzej przyjaciele Princental, Już i Biberman w czasie ucieczki z więzienia napotkali w drodze przejeżdżające niemieckie patrole, które wkraczały do miasta. Niemcy zaczęli strzelać do uciekinierów z więzienia i zastrzelili wtedy Maksa Juza. Jona Biberman i Dawid Princental zbiegli i później przeszli przez lata wojny jak inni łuccy Żydzi. Trzy dni po tym, jak hitlerowcy weszli do Łucka, 29 czerwca 1941 roku, schwytano na ulicach około 2000 Żydów, samych mężczyzn. Tę robotę wykonali ukraińscy nacjonaliści, którzy uciekli przed Sowietami do centralnej Polski, a później wrócili do Łucka. Oni należeli do band banderowców, bulbowców i machnow-ców. Robili to według wskazówek i pod przewodnictwem hitlerowców. Te dwa tysiące Żydów przyprowadzono na plac przed gminą żydowską, tam ich bito i znęcano się nad nimi. Przywódcami Ukraińców, którzy to robili, byli dwaj bracia Tyszkiewicz, mieszkający przed wojną w Łucku, na ulicy Szewczenki. Między tymi dwoma tysiącami Żydów znajdował się również senator Mój Łuck_________________________________1107 -----,^«jc****»^----- żydowski Lejzor Dal (?), ci dwaj ukraińscy bracia szydzili z niego i musiał na oczach wszystkich wyczyścić im buty. Wśród owych dwóch tysięcy znajdował się również syn doktora Minen-zona. Zarówno senator Dal, jak i syn doktora Minenzona zostali wyprowadzeni z tej grupy Żydów dzięki interwencji ukraińskiego doktora Bilabrona (?). Te dwa tysiące Żydów zostało zaprowadzonych na tucki zamek „Lubarta" i wszystkich ich tam wystrzelano karabinami maszynowymi. Ciała zostały pogrzebane na wzgórzu obok zamku. Widzieli to żydowscy świadkowie, którzy później o tym opowiadali. Jedna kobieta, Mania Lerner, mieszkała niedaleko zamku i z okien swego mieszkania widziała, jak grzebano zastrzelonych Żydów. Kiedy odbywała się rzeź na dwóch tysiącach Żydów, ja byłem w szpitalu żydowskim. Z początku leżałem tam jako chory, a później pracowałem jako personel techniczny. Następnego rana po rzezi w mieście zostały rozwieszone obwieszczenia po niemiecku i po ukraińsku, że w czwartek, dnia (nie pamiętam dokładnie daty*) 1941, o godzinie 6 rano wszyscy mężczyźni Żydzi w wieku od 16 do 60 lat mają stawić się do pracy z łopatami, młotami i jedną parą bielizny, na tym samym zamku „Lubarta". Za niestawienie się groziła kara śmierci. Tych wszystkich, którzy na to wezwanie stawili się na zamku, spotkał ten sam los co poprzednie dwa tysiące Żydów. Mówiło się, że stawiło się 6000 Żydów i że zostali zastrzeleni. Gdzieś w końca lipca 1941 roku Niemcy wydali zarządzenie, że Żydzi mają utworzyć radę żydowską, Judenrat. Niemcy przekazali to zarządzenie przez wspomnianego doktora Bilabrona. Ów przekazał niemieckie rozporządzenie żydowskiemu lekarzowi Korczebnemu, mówiąc mu jednocześnie, że on, Korczebny, ma zostać przewodniczącym Judenratu i ma sobie dobrać jeszcze ludzi. Dr Korczebny przyjął urząd i utworzył Judenrat, w którego skład weszli ponadto dr Icchak Pinus, pani dr Rozenkranc, przywódczyni organizacji rewizjonistycznej, H. Asman (?), dyrektor banku żydowskiego, Hofman, Sasza Pinczuk i inni. Judenrat sporządził rejestr wszystkich Żydów z Łucka, wydawał kartki na chleb, dostawiał Niemcom wymaganą liczbę Żydów na roboty itp. Od Żydów pobierano również kontrybucje dla Niemców. Judenrat nie miał w ogóle żadnego kontaktu z administracją hitlerowską. Niemcy nie chcieli mieć żadnych stosunków z Żydami. Pośrednikiem pomiędzy Żydami z Judenratu a Niemcami był wspomniany już ukraiński dr Bilabron. * Było to 3 lipca. 1108 Relacja _ Jakub Elbirt W Łucku ciągle zdarzały się ataki hitlerowskich oficerów i ludzi z gestapo na Żydów. Przede wszystkim byty one skierowane przeciwko przedstawicielom Judenratu, ponieważ musieli oni pozostawać na miejscu i nie mogli uciekać, jak to czyniło wielu innych. Następnie została utworzona policja żydowska. Getta wówczas jeszcze nie było. Tak się działo z powodu Karaimów, którzy mieszkali w tej samej dzielnicy co większość Żydów w Łucku. Ta dzielnica nazywała się „stare miasto". Niemcom było wygodnie utworzyć getto dla Żydów tylko na wyspie, lecz Karaimi nie chcieli opuścić tej dzielnicy, bo mieli tam swoje piękne mieszkania. Karaimi mieli wielkie wpływy w hitlerowskim „komisariacie dzielnicowym". Wielu z nich pracowało tam jako tłumacze lub sekretarze. Dlatego ciągle odwlekano z zarządzeniem utworzenia getta, aby nie musieli opuszczać swych dobrze urządzonych mieszkań. Karaimi mieli swe własne rachuby, spodziewali się, że wywiezie się wszystkich Żydów z Łucka, a oni pozostaną w swych dawno zasiedlonych domach. To się tak ciągnęło do Nowego Roku 1941. Wówczas wyszło zarządzenie, że wszyscy Żydzi z miasta muszą w ciągu 15 minut opuścić swoje mieszkania w różnych częściach miasta i przenieść się do „starego miasta", gdzie mieszkało, jak już wspomniałem, najwięcej Żydów łuckich, jak również wielu Karaimów. Żydzi z miasta w pośpiechu przenosili się do dzielnicy żydowskiej, poza ulicą Karaimską, nad rzeką, gdzie zamieszkiwali Karaimi. Ci zaś Żydzi, którzy mieszkali na tej ulicy, musieli opuścić swoje mieszkania i przenieść się do dzielnicy żydowskiej, gdzie nie mieszkali Karaimi. Także Juden-rat musiał się stamtąd przenieść do tej samej dzielnicy żydowskiej. W ten oto sposób zostało utworzone getto dla Żydów w Łucku. Wielu starych i chorych Żydów, którzy nie zdołali wówczas opuścić swych mieszkań w ciągu 1 5 minut i przenieść się na „stare miasto", zostało zastrzelonych. Zabito wtedy tysiące starych i chorych ludzi wraz z ich rodzinami. W getcie od razu powołano policję żydowską. Na jej czele stał uciekinier z Lublina, Liber Gal. Policja żydowska nie odnosiła się źle do Żydów w getcie. Ale sam jej komendant Liber Gal zachowywał się strasznie. Wspomniany Liber zginął później w getcie w niezbyt ładny sposób. Za każdym razem, kiedy gestapowcy przychodzili do getta, Liber Gal chciał się przed nimi popisać i na ich oczach bił Żydów. Pewnego razu, kiedy przyszło do getta gestapo, Gal zaczął porządnie bić Żydów. Wówczas podszedł do niego kierowca samochodu, który przywiózł do getta gestapowców, i po- Mój Łuck 1109 wiedział do Libera Gala: „Patent na bicie Żydów mamy my, a nie ty, Żydzie!" Mówiąc to kierowca pobił Gala. Tego samego wieczora wspomniany kierowca przybył do getta, wywołał komendanta policji żydowskiej Libera Gala i zabrał ze sobą. Gal już nigdy nie powrócił do getta, prawdopodobnie go zastrzelono. Ów kierowca był Niemcem, często przychodził do biura Judenratu i przekazywał wiele tajnych informacji. Potem komendantem policji żydowskiej został Wierzbowski, także uciekinier z Sosnowca. On się dpbrze odnosił do Żydów z getta. Codziennie Żydzi z getta musieli odstawiać kontrybucje dla Niemców. Również zabierano ludzi do różnych prac fizycznych. Do tych prac zabierano od [sid] sześcioletnich dzieci po siedemdziesięcioletnich starców, mężczyzn i kobiety. Najczęściej Żydzi pracowali na lotnisku. W getcie byli już wówczas moi rodzice z siostrą i brat. Ja nadal byłem w szpitalu, który znajdował się na terenie getta. Pracowałem tam jako personel techniczny. Jeńców sowieckich, którzy wpadli w ręce niemieckie, przywożono do łuckiego więzienia. Rannych schwytanych żołnierzy sowieckich Niemcy przywozili do szpitala żydowskiego w łuckim getcie, co stanowiło rodzaj kontrybucji ze strony żydowskiej. Zatem rannych jeńców sowieckich przywożono do tego samego szpitala, w którym ja pracowałem (a gdzie uprzednio byłem pacjentem). To byt oddział chirurgiczny. Dyrektorem tego szpitala był doktor Adam Goldsztajn z Warszawy, który byt znany jako „złota rączka". On byt wtedy uciekinierem z Warszawy. Także za Sowietów był lekarzem i otrzymał stopień pułkownika. Dr Goldsztajn zmarł w szpitalu w łuckim getcie na tyfus plamisty 14 stycznia 1942 roku. Niemcy zezwolili na wyprowadzenie jego ciała z getta i pochowanie go na cmentarzu żydowskim w Łucku. Rannych jeńców sowieckich przewoził z więzienia do szpitala w getcie niemiecki oberleutnant Hans Grimm z Kolonii. On robił wiele dobrego dla Żydów zatrudnionych w szpitalu w getcie. Ów Hans Grimm przesyłał całe transporty z jedzeniem z więzienia do szpitala, jakoby dla chorych jeńców sowieckich, ale faktycznie to było dla personelu żydowskiego i dla chorych żydowskich. Ten sam hitlerowski oberleutnant wydał również całemu personelowi szpitala dokumenty. Był to ausweis stwierdzający zatrudnienie w niemieckim Wehrmachcie, który niejednokrotnie okazywał się bardzo pomocny i niejako łagodził nasze ciężkie położenie. 20 sierpnia 1942 roku rozpoczęła się w getcie łuckim wielka rzeź. Tego dnia zebrano wszystkich Żydów z getta w parku. Zała- 1110 Relacja _ Jakub Elbirt dowano ich na samochody i wywieziono na Górki-Potonki, dwa kilometry od Łucka. Tam wszystkich wywiezionych Żydów zastrzelono. Ta „akcja" trwała 1 3 dni. W ciągu tych trzynastu dni zostało wywiezionych i wymordowanych około 22 tysięcy Żydów. Masowe groby dla zastrzelonych Żydów wcześniej przygotowywał personel szpitala w getcie. . ; Zanim rozpoczęła się „akcja", Niemcy zażądali, aby Żydzi dostarczyli im okup w wysokości 10 tysięcy rubli w złocie, pół miliarda marek niemieckich, 500 kuponów (resztek materiałów) dla mężczyzn i 500 kuponów dla kobiet, jak również uszycia ubrań, garniturów, płaszczy itp., 1000 kg skóry podeszwowej, i żeby zaszydzić z Żydów, zażądano również, aby Żydzi dostarczyli 50 kg cebuli i czosnku, jak również 50 żywych żydowskich komunistów. Na tym tle w Judenracie powstały dwa obozy. Jedna grupa uważała, że Niemcom należy dostarczyć żądanego okupu, poza pięćdziesięcioma żydowskimi komunistami, aby w ten sposób ratować Żydów z getta. Druga grupa była za tym, aby Niemcom nic nie dawać, lecz zorganizować opór, kiedy przyszliby zgładzić Żydów z getta. Do drugiego obozu należeli dr Korczebny i Sasza Pinczuk. Otrzymałem te wszystkie informacje w szpitalu w getcie, gdzie pracowałem i gdzie mój brat był lekarzem. On z kolei wszystkie te informacje miał z biura Judenratu. Wygrał obóz ugodowy i rozpoczęło się organizowanie okupu. Odbierano Żydom wszystko, do ostatniego, co tylko jeszcze posiadali. Przedstawiciele Judenratu i policja żydowska zabierali Żydom nawet te rzeczy, których Niemcy wcale nie żądali. Rzeczy wywożono z getta, sprzedawano, za otrzymane pieniądze znów kupowano złoto, skórę itp., słowem to, czego żądali Niemcy. Niemcy z komisariatu dzielnicowego nie chcieli rozmawiać z przedstawicielami Judenratu, nawet w sprawie wspomnianego już okupu. Pośrednikami pomiędzy Judenratem a komisariatem dzielnicowym byli dwaj Karaimi, szwagrowie Szpakowski i No-wicki. Oficjalnie zatem Judenrat, ani nikt w getcie nie wiedział, ile tak naprawdę żądali Niemcy. Ci dwaj Karaimi przyszli i oni wyliczyli okup, jaki Żydzi muszą dać. Później okazało się, że Niemcy żądali znacznie mniej, niż oni przedłożyli Judenratowi. Szpakowski i Nowicki ustalili dla siebie samych okup, oddając Niemcom jedynie część zgromadzonego okupu, a pozostałość zabrali dla siebie. Tego samego dnia, 20 sierpnia 1942 roku, kiedy rozpoczęła się „akcja" w getcie, do żydowskiego szpitala przyszedł Sasza Pinczuk z Judenratu i powiedział, aby lekarze i pielęgniarki zabrali swoje ausweisy i udali się na zamek. Wszyscy doktorzy Mój Łuck 1111 i pielęgniarki poszli na zamek. Mój brat, lekarz, byt poza gettem, on miał karaimskie papiery. Także i ja miałem już wówczas dokument jako Karaim, na nazwisko Jan Nowicki. Kiedy lekarze i siostry przyszli na zamek, kazano im tam wykopać wielki dół, w którym potem pochowano sprowadzonych i zastrzelonych Żydów z getta. Wielkość dołu wynosiła 60 na 300 metrów i trzy metry głębokości. Został również wykopany drugi oddzielny dół dla dzieci, który miał 20 na 50 metrów i trzy metry głębokości. Ja bytem wtedy w szpitalu, nie poszedłem z lekarzami i pielęgniarkami na zamek, bo pracowałem jako personel techniczny. Wówczas zabrałem też do siebie do szpitala moich rodziców i siostrę, aby choć być razem, bez względu na to, co by się miało wydarzyć. Wieczorem 20 sierpnia 1942 roku, kiedy zobaczyłem, że ciągle wyprowadza się Żydów z getta na zamek i że jest niedobrze, dałem 50 rubli w złocie niemieckiemu strażnikowi, prosząc go, aby kiedy skończy wartę, zaniósł ode mnie karteczkę niemieckiemu oberleutnatowi Hansowi Grimmowi, o którym już opowiadałem. Niemiecki wartownik zabrał z sobą moją karteczkę. Kartkę do Hansa Grimma pisałem, jakby pisał ją do niego mój brat, którego on znał. Na kartce napisałem, że jakobym ja jako doktor spóźnił się, aby pójść wraz ze wszystkimi lekarzami na zamek i żeby on mnie tam zabrał, bowiem rozumiałem, że aby uratować lekarzy i pielęgniarki mają oni zostać zaprowadzeni w bezpieczne miejsce. Pisząc tę kartkę do oberleutnanta Grimma miałem taki plan: wiedziałem, że kiedy on mnie zobaczy, zaraz przekona się, że nie jestem moim bratem, bowiem dobrze znał wszystkich żydowskich lekarzy w szpitalu. Chciałem jednak się z nim spotkać i porozmawiać. Ja i moi rodzice mieliśmy wtedy sporo złota, więc pomyślałem, że kiedy spotkam się z Hansem Grimmem, zaproponuję mu dużo pieniędzy, aby przebrał nas jako niemieckich wartowników i tak nam pomógł wydostać się z getta. Hitlerowski oberleutnant zareagował na mój list. Przyszedł do szpitala, aby zobaczyć się z moim bratem. Gdy spotkałem się z Hansem Grimmem, zaraz dałem mu pięćdziesiąt złotych pięciorublówek i powiedziałem mu, że skoro wszyscy mamy zginąć, nie chcę, aby to popadło w nazistowskie ręce, niech lepiej on to ma, bo uchodzi za przyjaciela Żydów. Po tym, jak mu dałem złoto, powiedziałem o moim planie, w jaki sposób on miałby pomóc mnie i moim rodzicom uratować się. Hans Grimm zabrał złoto i odpowiedział, że przemyśli sobie mój plan. Nie chce tego robić w nocy, kiedy strzegą ze wszystkich stron, może to zrobi za dnia. v ;,-. 1112 Relacja _ Jakub Elbirt Około 6 rano 21 sierpnia 1942 roku, kiedy już nie spaliśmy, zobaczyłem przez okno szpitalne, jak do getta wchodzi kolumna ludzi i że zbliżają się oni do szpitala, w którym się znajdowałem. Dostrzegł to przez okno pewien Motl Zylbersztajn i mi to powiedział. Gdy wyjrzałem przez okno, wydawało mi się, że to idą Niemcy. Wyszedłem ze szpitala, przeskoczyłem mur getta i skierowałem się do wody z zamiarem, aby tam wskoczyć. Niemieccy strażnicy, którzy pilnowali szpitala, zaczęli strzelać do mnie, jedna kula trafiła mnie w prawą nogę i upadłem zraniony. Po kilku minutach kolumna ludzi weszła do getta i, jak się okazało, byli to żydowscy lekarze i pielęgniarki, którzy byli wyprowadzeni do zamku, a nie Niemcy, których się przestraszyłem. Na przedzie prowadzonej grupy szedł oberleutnant Hans Grimm z jeszcze trzema niemieckimi strażnikami. Jak się potem okazało, oberleutnant Hans Grimm chciał uratować mnie wraz z rodziną i jeszcze paru ludzi z getta, dlatego przyprowadził z powrotem lekarzy i pielęgniarki, żeby szpital nadal byt prowadzony i aby poza chorymi mogli się tam ukrywać także inni. Mnie zabrano wtedy z powrotem do szpitala, wyjęto mi kulę z nogi i potem doszedłem znowu do zdrowia. Wtedy to lekarze i pielęgniarki opowiedzieli nam, że przy zamku kopali doły dla Żydów, których przyprowadzono z getta i zabijano. Kiedy wyglądaliśmy przez okna szpitala, widzieliśmy, jak ciągle ładuje się Żydów na samochody i wywozi się ich na Górki-Połonki. W czasie tych trzynastu dni, kiedy w getcie trwała „akcja", do szpitala przychodzili ludzie z gestapo i chcieli stamtąd zabrać chorych Żydów, lekarzy i pielęgniarki, i wszystkich wywieźć, chcieli w ogóle zlikwidować szpital. Sowieckich jeńców wojennych, którzy leżeli w szpitalu i pozostaliby bez opieki medycznej, gestapowcy chcieli również zabrać wraz z Żydami. W tym momencie pomógł jednak wspomniany już hitlerowski oberleutnant Hans Grimm. On nie dopuścił do likwidacji szpitala i do wywiezienia chorych wraz z personelem szpitalnym i wydał rozkaz swym sześciu wartownikom w szpitalu, aby wyrzucili ze szpitala gestapowców, a jeśliby ci ostatni nie ustąpili, mają do nich strzelać. Gestapowcy nie chcieli doprowadzić do strzelaniny i odeszli. Ilekroć gestapowcy przychodzili do szpitala i próbowali stamtąd wydostać Żydów, strażnicy wyciągali swe karabiny i grozili, że będą strzelać. Jak potem słyszałem, Hans Grimm przekazał te pięćdziesiąt złotych pięciorublówek, które mu dałem, dr. Rozenkrancowi, który potem przejął kierownictwo szpitala w getcie. Do początku „akcji" kierowniczką szpitala była pani dr Sima Baket (?), która została wywieziona wraz z Żydami na zagładę. Jej mąż także Mój Łuck _ 1113 był lekarzem, lecz zmarł jeszcze za Sowietów, kiedy byli w naszym mieście. Dr Rozenkranc miała córkę, którą interesował się Hans Grimm. Mówiono, że się w niej kocha. Hans Grimm sypiał w szpitalu żydowskim w getcie przez cały czas trwania wielkiej rzezi. Hans Grimm oddał doktorowi Rozenkrancowi te pięćdziesiąt złotych pięciorublówek, aby ten ze swą córką wydostali się z getta i znaleźli kryjówkę gdzieś u chrześcijan. Kiedy dr Rozenkranc wraz z córką zaczęli się rozglądać za jakimś miejscem, aby móc się ukryć, dowiedział się o tym jeden Ukrainiec. On się dowiedział, że dr Rozenkranc ma pięćdziesiąt złotych rubli. Ów Ukrainiec przyszedł do szpitala, zastrzelił Rozenkranca i jego córkę, znalazł złoto i zabrał. Hans Grimm powiedział wtedy do Żydów, że złoto dat Rozenkrancowi, aby ten mógł się ukryć wraz z córką. Kiedy ta historia się wydarzyła, byłem już poza szpitalem i poza gettem. Ukrywałem się wówczas w „melinie" we wsi Lipiny, siedem kilometrów od Łucka. Ukrywałem się tam u chłopa, Czecha o nazwisku Kozak, który przed wojną zwykł handlować z moim ojcem. Poza mną ten chłop ukrywał u siebie jeszcze 33 Żydów z Łucka, z których żyje do dziś 29 w różnych krajach. Chłop, Kozak, ukrywał nas wówczas w różnych miejscach we wsi Lipiny, u swojej rodziny i u dobrych znajomych. On nam dawał dobrze jeść i troszczył się o to, aby w innych miejscach, gdzie ukrywano pozostałych Żydów, dawano im dobrze zjeść. Ów czeski wieśniak po prostu nadstawiał swoje życie, ratując Żydów. Bez przerwy musiał walczyć ze swymi teściami, którzy akurat byli antysemitami. Teściowie nazywali się Prokupek. We wsi Lipiny nasza grupa Żydów ukrywała się do 4 września 1944 roku. Moi rodzice i siostra zostali w Łucku, wywieziono ich z pozostałymi Żydami i zastrzelono. Mój brat lekarz ukrywał się u czeskiego chłopa koło Górek- Połonek. Pewnego razu przyszli tam banderowcy i zabrali mego brata z sobą do lasu, aby był ich lekarzem. Banderowcy zabili mego brata w lesie, kiedy zaczęły się walki ze zbliżającymi się Sowietami. 4 lutego 1944 roku w okolice, gdzieśmy się ukrywali, przybyli Sowieci. Byli tam tylko trzy dni i wycofali się. Zaraz po nich ponownie przyszli hitlerowcy. Niemcy chodzili szukać ukrywających się Żydów i odkryli nas. Wielu Żydów ukrywających się z nami jeszcze przedtem uciekło do Równego. Mnie z żoną i siostrą oraz całą czeską ludnością wiejską ewakuowano w kierunku Buga. Aby nie odkryto, że jesteśmy Żydami, krewny Kozaka o nazwisku Ruś dat mi swoje papiery, a dla mojej żony 1114 Relacja _ JakubElbirt i siostry dat dokumenty swojej żony i córki. Wraz z żoną i siostrą żyliśmy zatem wśród wieśniaków jako Czesi, ale to też nie pomogło. Jadąc transportem kilku wieśniaków wskazało na nas, że jesteśmy podejrzani jako Żydzi. Naszą trójkę zabrano wówczas z transportu. Mnie Niemcy wystali do Stutthofu, a moja żona i siostra zostały wywiezione do obozu Longfurt koło Gdańska. W obozie w Stutthofie przebywałem 10 dni. Więźniów wywożono tam na łódkach na wodę, gdzie przy brzegach czyściliśmy piasek, kładliśmy kamienie i robiliśmy umocnienia (forty). Praca tam była bardzo ciężka, a do jedzenia dostawało się mało. Przy tej pracy umierało dużo więźniów. Jadło się po prostu ciała ludzkie. ,?•/ 1 maja 1945 roku zostałem wraz z pozostałymi więźniami wyzwolony w obozie Stutthof przez armie alianckie. Po wyzwoleniu pojechałem do Lublina, gdzie spotkałem się z moją żoną i siostrą. Do Łucka, naszego rodzinnego miasta, już nie chcieliśmy jechać. W Lublinie byliśmy ze dwa miesiące i pojechaliśmy do Gdańska. W Gdańsku pobyliśmy ze dwa miesiące i pojechaliśmy dalej do Szczecina. Na początku września pojechaliśmy do Berlina. Z Berlina UNRRA wysłała nas do Frankfurtu, do obozu dla wyzwolonych Żydów w Salsheim. W obozie pracowałem w biurze jako księgowy. Ja wraz z żoną i dzieckiem przybyliśmy do Nowego Jorku 23 marca 1948 roku (...). Od początku życie dla nas było ciężkie. Miałem gospodarstwo, zarobiłem trochę pieniędzy i teraz mieszkamy już na Brooklynie. Wszedłem w interes z meblowanymi pokojami i powodzi mi się bardzo dobrze. Mieszkamy w czteropokojowym mieszkaniu, jeszcze nie całkowicie urządzonym, bo mieszkamy w Nowym Jorku dopiero od miesiąca. Mamy tu dużo przyjaciół, wielu krajanów, a także innych znajomych. Nie należymy do żadnej organizacji. Czytamy „Timesa" i „Day-Morning-Journal"3 od pierwszego dnia naszego przyjazdu do Ameryki. 3 Jid. „Tog-Morgn-Żumal" - dziennik inteligencji żydowskiej w Stanach Zjednoczonych powstały z fuzji (w 1953 r.) dwóch nowojorskich gazet „Der jidiśer tog" (Jewish Day) i „Jidiśer Morgn-Zurnal" (Jewish Morning Journal), [przyp. tfum.J Dov Levin (Jerozolima) Życie codzienne Żydów deportowanych na Syberię w okresie II wojny światowej i po jej zakończeniu W połowie czerwca 1941 roku radzieckie siły bezpieczeństwa dokonały masowej deportacji ludności z terenów nowo przyłączonych na zachodzie. Operację przeprowadzono jednocześnie na obszarach od Estonii na północy do Besarabii na południu. Akcja dotknęła tysięcy ludzi, w tym Żydów1, których reżym uznał za „elementy antyradzieckie" pod względem ich polityczno-ideologicznej orientacji i pochodzenia społecznego. Władze radzieckie dostrzegały w nich źródło oporu wobec procesu sowietyzacji na terenach przyłączonych. Jednak jeszcze bardziej bano się, że w przypadku ataku ludzie ci będą stanowić piątą kolumnę. Możemy więc przyjąć, że deportacja była spowodowana przez hiobowe wieści o tym, że atak niemiecki zacznie się lada dzień, faktycznie nastąpił tydzień po rozpoczęciu deportacji. Władze zdołały ukryć prowadzone systematycznie przygotowania niemal do ostatniej chwili. Objęły one wszystko, począwszy od listy przeznaczonych do deportacji, po fakt koncentracji ciężarówek i pociągów mających zawieźć ich na Syberię i w inne odosobnione obszary Związku Radzieckiego. Nagłe pojawienie się w domach deportowanych „trojek" (trzyosobowych oddziałów) wywołało strach i panikę. W tej samej godzinie, w której zaplombowane wagony wypełnione deportowanymi zaczęły oddalać się na wschód i północ, armia niemiecka wtargnęła na terytoria przyłączone, a miejscowi Żydzi natychmiast poddani zostali masakrze. Taki był początek Holocaustu dla większości tych, którzy uszli przed deportacją. Los deportowanych znacznie różnił się od losu tych, którzy pozostali. Większość cierpiała zimno i głód, a także okrucieństwo ze strony władzy. Wielu zginęło z głodu, chorób i wyczerpania. Zażarta walka o przeżycie trwała nawet potem, jak ich ojczyzny zostały wyzwolone spod okupacji nazistowskiej; deportowanym i ich dzieciom zakazano powrotu do domu. Dopiero po wielu latach zdołali oni pozbyć się pogardzanego statusu „specjalnych deportowanych". Niewielu przeżyło; ci, którzy przetrwali, mieli przeważnie 1 Zob. D. Levin, The Daily Life ofJewish Deportees in Syberia during and after World War II, „Shvut" (Tel Aviv) 1995, nr 1-2. 1116 Dov Levin przydatne umiejętności zawodowe lub byli obdarzeni szczególnymi fizycznymi czy umysłowymi zdolnościami, które pozwalały im radzić sobie z codziennymi trudnościami. W większości przypadków przeżywali ludzie młodzi. Kiedy pozwolono im powrócić do domów, a stamtąd mogli już opuścić Związek Radziecki, wielu z nich przystąpiło do pisania pamiętników. Jedną z takich książek napisał po hebrajsku Z. Voloviz2, który jako chłopiec został deportowany z Kowna. Podobnie jak i pozostali koledzy z gimnazjum hebrajskiego, został przeniesiony do państwowej szkoły średniej z wykładowym językiem jidysz. To od tej instytucji rozpoczęło się jego wygnanie, które trwało ponad trzydzieści lat. 16 czerwca 1941 roku, w samym środku egzaminu z fizyki, rozległo się pukanie do drzwi klasy. Ciężarówką zabrano go do domu, gdzie czekało na niego dwóch ludzi ubranych po cywilnemu oraz jeden żołnierz-Litwin. Po drobiazgowym przeszukaniu mieszkania został zaprowadzony wraz z rodzicami na stację kolejową w Kownie. Zaplombowane wagony dowiozły ich na miejsce pierwszego postoju na Syberii. Drugi rozdział książki nosi bardzo charakterystyczny tytuł: Wielki punkt zwrotny. To właśnie w czasie owej długiej i wyczerpującej podróży, w czasie której rozłące uległo wiele rodzin - często na zawsze - podjął on decyzję, wśród krzyków i westchnień rozlegających się dokoła, o napisaniu tej książki. Pięćdziesiąt lat później, będąc już na emeryturze, pod koniec lat osiemdziesiątych, po 15 latach uczenia matematyki w szkole (hadasa), opublikował swą książkę. Motywy, które nim kierowały, i cele pracy umieścił we wstępie: Już od pierwszych dni, zamknięty w ciemnym, ciasnym wagonie, na drodze w nieznane, zapisywalem w myślach uwagi dotyczące wszystkiego, co się, wkolo dzido. Zabrali nas nagle i brutalnie, w poniżający sposób, który nie pozostawił nam żadnej możliwości obrony. Wywolalo to we mnie pragnienie opowiedzenia któregoś dnia wydarzeń z czasów Stalina, gdy wielka grupa ludzi musiała cierpieć ucisk reżymu radzieckiego (...) Wielu stracilo życie w obozach pracy nie pozostawiając śladu swoich przeżyć. Stalo się więc obowiązkiem tych, którzy przeżyli, by opowiedzieć innym historię swego życia w tamtych czasach (...). , • • ,'.. , : Pomimo że książka ta jest przede wszystkim autobiografią, została również napisana dla tych wszystkich, którzy chcą dowiedzieć się o tym, co zdarzylo się w Rosji - a w szczególności na Syberii - w czasie i po H wojnie światowej. Autor dostarcza takiej wiedzy czytelnikom relacjonując szczegóły dotyczące codziennego życia przez ponad 30 lat, w czasie których on i jego rodzina przebywali na zesłaniu na Syberii. Opowiada o swojej znajomości z pewną żydowską dziewczyną - także przybyłą z Litwy - która została jego żoną, i o dzieciach, które im się urodziły i zostały wychowane w nieludzkich warunkach w różnych miejscach, jak np. Bijsku, w Kraju Ałtajskim, Jakucku we wschod- 2 Z. Voloviz, Ha-haglayah-ha-aduma. Zikhronot 'al haglayat yehudei lita le-sibir. (Red exile: memoirs of the deportation of Lithuanian Jews to Siberia, Tel Aviv, Menorah 1991, s. 293. Życie codzienne Żydów deportowanych na Syberię w okresie II wojny światowej... 1117 niej Syberii, Nowosybirsku i Krestach za kołem podbiegunowym. Duża część pozbawionej wszystkiego ludności Krestów składała się z uchodźców niemieckich i fińskich, którzy zarabiali na życie obróbką drewna i rybołówstwem. W czasie krótkiego lata kontakt ze światem utrzymywano za pomocą statku parowego. W czasie trwającej dziewięć miesięcy zimy trzeba było odbywać długie podróże przez tundrę saniami zaprzężonymi w psy lub renifery. To zapomniane przez Boga miejsce nie było nawet zaznaczone na mapie. Zimą temperatura spadała do 40 stopni poniżej zera, natomiast latem dochodziła do zera. Było ono dla autora i jego rodziny domem przez ostatnie trzy lata II wojny światowej. Ze względu na braki w zaopatrzeniu w Rosji, a szczególnie w odległych, północnych regionach kraju, były to jednocześnie najtrudniejsze lata dla wygnańców. Voloviz niemal jedną czwartą książki, tzn. 40 spośród 170 rozdziałów, przeznacza na opis tego właśnie okresu. W jednym z pierwszych rozdziałów dotyczących pobytu w Krestach barwnie opisuje niepokój, jaki odczuwali wygnańcy w momencie przybycia, we wrześniu 1942 roku: Czarna chmura zawisła nad naszymi głowami. Nie było tu ani światła, ani domów; co będziemy tu robić? Wiedzieliśmy, że zbliża się zima i że jest ona tu straszna. Pierwsze dni mieszkali w namiotach. W rozdziale zatytułowanym W namiotach opisuje ludzi dniami i nocami garnących się do siebie przy palenisku zbudowanym z połówki metalowej beczki zaopatrzonej w cienki komin. A ponieważ nie było chleba, każda rodzina otrzymała mąkę, z której zaczęto wypiekać coś na kształt macy. Jednak nadchodząca zima z jej przenikającym, ostrym chłodem przynaglała do zastąpienia namiotów jakimiś bardziej trwałymi i lepiej opatrzonymi domostwami. Problem rozwiązano odwołując się do prostej konstrukcji drewnianej, którą miejscowi nazywali jurtą. W następnym rozdziale Budowanie jurt opisywał proces budowania tych domostw. Każda jurta miała około 10 metrów długości, 6 metrów szerokości i 2 metry wysokości. Zamrożone ściany chroniły mieszkańców, lecz ostry mróz dostawał się do środka przez dziury, które miały służyć za okna. Ponieważ szkło było niedostępne, posłużono się przemyślnym sposobem zapożyczonym z eskimoskich igloo. Ramy odpowiedniej wielkości zanurzano w rzece. W ciągu jednego dnia ramy wypełniały się grubym, przejrzystym lodem i mogły już zostać wstawione na miejsce okien. Pomimo stosunkowo ciepłego wnętrza, lód nie topniał ze względu na mróz na zewnątrz. Cienkie kawałki drewna służyły jako pochodnie do oświetlenia jurty. Chociaż spalały się powoli, jednak kopciły. Ludzie bardziej zasobni potrafili nawet zmontować lampę naftową z knotem. W każdej jurcie mieszkało około 30 osób. Niektóre jurty były przeznaczone wyłącznie dla Żydów, w innych mieszkali Niemcy, Rosjanie i Litwini. Początkowo w postawie Litwinów wyrażało się pewne napięcie w stosunku do Żydów, przeniesione z poprzedniego okresu. Jednak wspólny los i nowe realia przyczyniały się do zmniejszania tego napięcia. M -.;. ' •:,;•••,= .=. ' > :">/;.:,.• Na temat doświadczeń deportowanych w tym krytycznym okresie można przeczytać w rozdziałach zatytułowanych: Życie w jurcie, Opatrywanie jurty, Okropności zimy, 1118_____________________________________________Dov Levin Upadek ducha, Wiosna w tundrze, Przygotowanie drewna do prac budowlanych, Ktody, Budowanie domów, Toalety M. Deportowani szybko zorientowali się, że jednym z powodów ich zesłania do Kre-stów była chęć władz rozwinięcia tego osiedla, szczególnie dzięki zbudowaniu fabryki przetwórstwa rybnego. Wygnańcy stanowili pierwszy kontyngent siły roboczej zatrudnionej w nowej gałęzi przemysłu, czyli rybołówstwie, przetwórstwie i przechowywaniu oraz przygotowywaniu produktów dla potrzeb Armii Czerwonej i ludności cywilnej. Ta część załogi, która zajmowała się połowem ryb, do której należał nasz autor, składała się z 11 osób: 5 Żydów, 3 Litwinów, 2 Rosjan i l Fina. Przemysł rybny był źródłem utrzymania zesłańców przez długie lata. Nie tylko srogi klimat oraz niebezpieczna i ciężka praca doskwierały deportowanym, cierpieli oni też z powodu nadużyć służby bezpieczeństwa. Aparat bezpieczeństwa był reprezentowany w każdym ośrodku przez komendanta. Charakter i częstotliwość kontaktów z komendantem zależały od czasu i miejsca. Na przykład w Ałtaju deportowani byli zmuszeni do stawiania się u niego co miesiąc, by podpisać specjalną „listę obecności". Zwyczaj ten został zarzucony w Krestach, ponieważ ucieczka stamtąd była niemożliwa ze względu na tysiące kilometrów ciągnącej się wkoło tundry: Zimą wszystko bylo pokryte śniegiem, natomiast latem tundra zamieniała się w jedno wielkie bagnisko. Poza tym deportowanym odbierano wszystkie dokumenty. Oficjalnie nazywano ich „specjalnymi deportowanymi". W swoim czasie oznajmiono im, że ich wygnanie będzie trwało 10 lat. W 1947 roku, kiedy pozwolono im opuścić północny region tundry, autor i jego rodzice osiedlili się w Jakucku. Jednak i tam byli pod stałym nadzorem służby bezpieczeństwa. Każdy otrzymał dowód osobisty lub, mówiąc dokładniej, jednostronicowe zaświadczenie z fotografią, nazwiskiem i imieniem ojca, że jest się specjalnym deportowanym. Ten dokument pozwalał na zamieszkanie w danym miejscu bez możliwości przeniesienia się gdzie indziej. W porównaniu z Krestami, Jakuck wydawał się wręcz nowoczesnym miastem, ponieważ była tam elektryczność i inne nowoczesne urządzenia, jednak i tu klimat był wyjątkowo srogi. Zimą, kiedy temperatura spadała do 60 stopni poniżej zera, nie można było wyjść z domu inaczej, jak tylko w „fufajce", podobnie szytych spodniach z bawełny oraz w czapce z nausznikami i grubych rękawicach, a także, co najważniejsze, w butach zwanych „wulkani". Władze uniemożliwiały deportowanym stawanie się normalnymi obywatelami, zmuszając ich do okresowego ubiegania się o pieczątkę na zaświadczeniu. Pewnego dnia autora wezwano do komendanta lokalnego posterunku, a następnie przeniesiono do odległej wioski w samym sercu tajgi. Miał być włączony do wyprawy geologicznej, ale w rzeczywistości został nauczycielem w tej wiosce. Tam mieszkał wraz z nową żoną, która wkrótce urodziła córkę. Na początku lat pięćdziesiątych władze poinformowały ich, że zostaną tu do końca życia. Zmuszono ich do podpisania oświadczenia, że jeśli opuszczą miejsce bez zezwolenia, zostaną surowo ukarani. Pół roku później komendant stwierdził, że popełniono błąd i że mogą wracać do Jakucka. Te Życie codzienne Żydów deportowanych na Syberię w okresie II wojny światowej... 1119 i podobne opisy nieprzewidywalności władz oraz ich gruboskórnego i arbitralnego traktowania znajdują się w wielu rozdziałach książki: Nowy wstrząs, Coraz bliższa wolność, Normalny obywatel, KGB zaskakuje po raz kolejny. Pomimo ucisku i prześladowań wynikających z władz polityki wobec deportowanych, niektórym z nich - szczególnie młodym - udawało się zdobyć wykształcenie na poziomie szkoły średniej, a nawet wyższym. Voloviz skończył seminarium nauczycielskie oraz wydział matematyczny i uczył młodzież radziecką w szkole podstawowej i średniej. Niejednokrotnie proponowano mu wstąpienie do partii komunistycznej. Znajdował różnorodne wymówki, jednak po latach jego córka, kiedy dorosła, stała się akty-wistką Komsomołu, komunistycznego ruchu młodzieżowego. Karcona przez rodziców, odpowiadała, że nie mają prawa ingerować w jej życie, ponieważ są deportowanymi i dziećmi kapitalistów. Dopiero kiedy ukończyła technikum elektrotechniczne w Nowosybirsku i sama doświadczyła przejawów antysemityzmu, zmieniła stosunek do reżymu radzieckiego i do swej żydowskiej tożsamości. Zapewne wpłynęły na nią także takie czynniki, jak podkreślanie swej przynależności do wspólnoty żydowskiej przez rodziców (świętowanie Yom Kippur, jedzenie macy w święto Paschy itd.), słuchanie przez nich „Głosu Izraela" oraz korespondowanie z krewnymi w Izraelu. Niewątpliwie owe zwyczaje torowały sobie drogę w rodzinach żydowskich w Związku Radzieckim, w tym i w rodzinach pokrzywdzonych przez ten system. Szeroko rozpowszechniona była wśród wygnańców solidarność, a szczególnie wśród rodzin żydowskich. W przeciwieństwie do wielu pamiętników publikowanych przez emigrantów przybyłych ze Związku Radzieckiego do Izraela, autor książki nie obnosi się ze swymi związkami z syjonizmem czy z pragnieniem wyjazdu do Izraela. Można założyć, że jako uczeń gimnazjum hebrajskiego, wywodzący się z żarliwie żydowskiej rodziny, przechowywał zawsze idee syjonizmu i obraz Izraela w swoim sercu. Jednak kwestie te zostały odsunięte najwyraźniej na plan dalszy przez trudności życia codziennego i walkę o przetrwanie. Nawet kiedy los się odwrócił i mógł on zwrócić się ku tym sprawom, robił to w bardzo wyważony sposób. Kiedy wreszcie ułożył sobie wygodnie życie (czteropoko-jowe mieszkanie w Nowosybirsku), zostawił wszystko, aby wyemigrować do Izraela. Również pod koniec opowieści narracja nie nabiera wcale patosu. Z tego powodu możemy uznać tę właśnie książkę za jeden z najlepszych i najbardziej wiarygodnych pamiętników opisujących losy Żydów deportowanych na Syberię. Wreszcie należy nieustannie podkreślać, że pomimo twardej rzeczywistości „czerwonego zesłania", jak nazywa je autor, los deportowanych był ostatecznie daleko lepszy od tego, jaki przypadł w udziale tym, którzy zostali i musieli cierpieć okropności nazistowskiej okupacji. Bylo ciężko, pisze Voloviz, ale przecież przeżyliśmy. Yalentinas Brandisauskas (Wilno) Migracje i przemiany demograficzne na Litwie w latach czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku W XX wieku na Litwie zaszły wielkie zmiany demograficzne. Proces ten nabrał przyspieszenia w Republice Litewskiej, szczególnie w łatach 1926-1930. W ciągu dwóch dziesięcioleci istnienia niepodległego państwa litewskiego wyemigrowało, przeważnie do krajów Ameryki Łacińskiej, ponad 80 tysięcy osób. Emigracja ta wynikała przeważnie z przyczyn ekonomicznych. Natomiast przemiany demograficzne w latach czterdziestych i pięćdziesiątych, które zostaną tu omówione, były wynikiem procesów politycznych. Okres po II wojnie światowej to czas ogromnych procesów migracyjnych w całej Europie. Według angielskiego historyka Waltera Laąueura w Europie od półtora tysiąca lat nie było większej migracji: 40-50 min ludzi zostało wypędzonych ze swych domów lub stało się uchodźcami1. W proces ten, oczywiście na swój własny sposób i w swoim czasie, wpisała się i Litwa. ; ,, .,.-. , ,...•;. >• . .. Dzisiaj już możemy mówić o czynnikach warunkujących zmiany demograficzne na Litwie w latach czterdziestych i pięćdziesiątych, chociaż dyskusja o przyczynach niektórych zmian, ich rozmiarach jeszcze trwa. Wynika to z ubogiej bazy źródłowej (np. w latach 1923-1959 na Litwie nie było powszechnego spisu ludności) oraz faktu, że badania zmian demograficznych zostały podjęte niedawno (dotychczas zbadano tylko wywózki mieszkańców Litwy na roboty przymusowe do Niemiec i innych krajów podczas II wojny światowej). Pod koniec lat osiemdziesiątych wraz z osłabieniem reżimu sowieckiego rozpoczęły się procesy odtajniania dokumentów archiwalnych, a także prace nad stanem demograficznym Litwy. Ukazały się pierwsze artykuły oraz zbiory dokumentów poświęcone zsyłkom, rozpoczęto zestawianie imiennych list zesłańców. Pojawiły się publikacje na temat nie badanych dotychczas fal migracyjnych: w 1941 roku Niemców, repatriacji z Litwy Polaków w latach 1944-1947, ewakuacji do Rosji przywiezionych przez Niemców na Litwę Rosjan i innych. 1 W. Laqueur, Europa musu laikais: 1945-1992, Yilnius 1995, s. 34. Migracje i przemiany demograficzne na Litwie w latach czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku 1121 W latach czterdziestych i pięćdziesiątych migracja mieszkańców Litwy odbywała się w zasadzie w dwóch kierunkach - na wschód i na zachód. Jeżeli chodzi o kierunek zachodni, można wyodrębnić następujące ważniejsze fale migracji: zimą i wiosną 1941 roku na podstawie zawartej 10 stycznia 1941 roku między Niemcami a ZSRR umowy o przesiedleniu obywateli Niemiec i osób narodowości niemieckiej z Litewskiej SRR do Niemiec, a obywateli Litwy i osób narodowości litewskiej, rosyjskiej oraz białoruskiej - z Niemiec na Litwę. Na podstawie tej umowy z Litwy wyjechało ponad 50 tysięcy ludzi, a przybyło i zamieszkało w Kraju Kłajpedzkim i na Suwalszczyźnie 12 tysięcy Litwinów oraz około 9 tysięcy Rosjan i Białorusinów. W latach 1944-1945 ewakuowani na własne życzenie lub przymusowo mieszkańcy Kraju Kłajpedzkiego liczyli co najmniej 130 tysięcy. W 1944 roku ponad 60 tysięcy mieszkańców opuściło Litwę, uciekając przed zbliżającą się Armią Czerwoną2. Jako osobną falę migracji należy traktować ludzi wywiezionych podczas wojny z Litwy do Niemiec na przymusowe roboty. Dane o wywiezionych w ten sposób ludziach nie są zgodne: według jednych źródeł chodzi o 38 tysięcy osób, według innych - o 75 tysięcy. Bliższe prawdy są dane ostatnie3. Mówiąc o falach migracji na wschód, przede wszystkim trzeba mieć na uwadze deportacje i wywózki do sowieckich łagrów i więzień. Trzeba by było także pamiętać o ewakuacji w głąb ZSRR w czerwcu 1941 roku po rozpoczęciu wojny między Niemcami a ZSRR. Ewakuowano wówczas nieco ponad 20 tysięcy mieszkańców Litwy. Wydaje się oczywiste, że w latach czterdziestych i pięćdziesiątych Litwa przeżyła jeden z najbardziej trudnych w swojej historii okresów, w ciągu którego kraj poniósł wielkie straty demograficzne. , , Celem niniejszej rozprawy nie jest wszechstronne badanie którejś z fal migracyjnych. Jest nim uogólnienie, na podstawie publikacji litewskich historyków, wyników prowadzonych w ostatnich latach na Litwie badań w tej dziedzinie (migracje i zmiany demograficzne) i zapoznanie z nimi Czytelnika. Należy zaznaczyć, że również obecnie zachodzą procesy migracyjne, które też czekają na zainteresowanie badaczy. ; Przemiany demograficzne na Wileńszczyźnie w latach 1939-1946 Wilno i Wileńszczyzna w latach 1919-1939 należały do Polski. Większość mieszkańców, szczególnie w Wilnie, stanowili Polacy. Tak się złożyło z wielu przyczyn, ale mówiąc o migracji, należałoby przypomnieć, że w latach 1919-1939 z Polski przybyło na Wileńszczyznę niemal 100 tysięcy Polaków. Większość z nich osiedliła się w Wilnie. Liczba Polaków, a także Żydów, jeszcze bardziej wzrosła na Wileńszczyźnie jesienią 1939 roku, po napadnięciu Polski przez Niemcy, kiedy to, ratując się przed okupacją, uchodźcy z Polski dopełnili liczbę mieszkańców Wileńszczyzny. Na początku lutego - N. Kairiukśtyte, Lietuvos gyventoju dinamika irjos jtaka gyventoju skaiciui, tautiniam pasiskirstymui 5-6-ame deyimtmetyje. Lietuvos gyventoju genocido ir rezistencjos tyrimo institutas, „Darbai" 1996, nr l, s. 107. 3 N. Kairiukśtyte, Lietuvos gyventoju repatriacija is Yokietijos 1945 metais, „Lituanistika" 1990, nr 2, s. 45. 1122______________________________________Yalentinas Brandiśauskas 1940 roku zarejestrowanych było ponad 26 tysięcy uchodźców z Polski. Liczba uchodźców na Litwie ciągle wzrastała, ponieważ zwolnieni z obozów internowani żołnierze także byli zaliczani do kategorii uchodźców. Na l lipca 1940 roku na liście ewidencyjnej uchodźców było około 33 tysięcy osób narodowości polskiej i żydowskiej4. II wojna światowa spowodowała zmianę granic państwowych wielu krajów. Zmiany te stały się przyczyną nowych fał migracyjnych. Jedną z nich była repatriacja osób narodowości polskiej z Litewskiej SRR do Polski w latach 1944-1946. We wrześniu 1944 roku między Polską a Litewską SRR została podpisana umowa o ewakuację byłych obywateli Polski - Polaków i Żydów - z Litewskiej SRR do Polski i Litwinów - z Polski do Litewskiej SRR. W umowie zaznaczono, że repatriacja jest dobrowolna. Przewidziano terminy rejestracji i repatriacji dla pragnących z niej skorzystać5. ! , •... '-- Na wyjazd do Polski zapisało się o wiele więcej osób narodowości polskiej, niż było ich na Litwie według spisu ludności z 27 maja 1942 roku6. W przeddzień repatriacji liczba Polaków raptem wzrosła. Przed repatriacją pracownicy instytucji spraw wewnętrznych Litewskiej SRR zarejestrowali niemal 380 tysięcy Polaków7, tj. o wiele więcej, niż było ich wiosną 1942 roku. Powodem takiego raptownego wzrostu liczby Polaków było to, że każdy, kto chciał wyjechać do Polski, mógł się zarejestrować jako Polak. A trafić do Polski pragnęło wielu ludzi, nie tylko ze względu na trudną powojenną sytuację ekonomiczną, ale przede wszystkim z powodu represyjnej polityki stalinowskiej - na Litwie wszystkim groziła wywózka, więzienie, „rozkułaczenie". Ponadto wielu wyjeżdżających miało nadzieję, że z Polski łatwiej można będzie trafić do innych państw europejskich lub Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Po przyjeździe do Polski okazało się jednak, że te nadzieje były tylko iluzją. Podczas repatriacji między pracownikami litewskiego i polskiego urzędu repatriacyjnego dochodziło do wielu nieporozumień. Podstawową przyczyną niezgodności było to, że Polacy i Litwini odmiennie pojmowali cel repatriacji. Na początku repatriacji Polacy dążyli do tego, aby z Litewskiej SRR wyjechało do Polski jak najmniej osób. Później, gdy stracono nadzieję na odzyskanie wschodnich ziem Polski, starali się oni, aby z tych terenów mogło się repatriować jak najwięcej osób. Byli oni potrzebni w Polsce do zasiedlenia ziem uzyskanych na zachodzie kraju. Według umowy repatriacja do Polski z Litewskiej SRR miała trwać od grudnia 1944 roku do l kwietnia 1945 roku. Lecz terminu tego nie dotrzymano, ulegał on 4 G. Surgailis, Lenkai, Antrojo pasaulinio karo atbegeliai, Lietuvoje (1939 m. rugsejis-1940 m. birifelis), [w:] Rytu Lietuva, Yilnius 1992, s. 108. 5 N. Kairiukśtyte, Lenku repatriacja iśLietwos 1944-1947m., [w:] Ryty Lietwa, s. 124-125. l 6 Według spisu z 1942 r. na terenie Litwy, bez powiatów oszmiańskiego i swirskiego, mieszkało około 258 tyś. Polaków. Zob. N. Kairiukśtyte, Yilniaus krasto gyventojai (1942 m. geguźs 27 d. surasymo duomenys), [w:] Rytu Lietuva, s. 123. 7 N. Kairiukśtyte, Lenką repatriacija iś Lietmos 1944-1947 m., s. 129. Migracje i przemiany demograficzne na Litwie w latach czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku 1123 zmianom i został przedłużony do l listopada 1946 roku8. Repatriacja przybrała na sile szczególnie jesienią 1945 roku. Przyspieszenie spowodowała kolektywizacja rolnictwa, osłabiona działalność podziemia, zmiana stanowiska wobec repatriacji polskiego rządu emigracyjnego. Według cząstkowych danych do Polski z Litewskiej SRR wyjechało 171-197 tyś. osób. Rozbieżności danych świadczą o tym, że część repatriantów przybyła do Polski nielegalnie. Według danych strony polskiej skład narodowościowy repatriantów wyglądał następująco: Polacy - 90,2%, Żydzi - 8,6% i inne narodowości - 1,2%. Według danych litewskich Polacy stanowili 98,6% wszystkich wyjeżdżających9. Niezgodność danych tłumaczy się tym, że narodowość osób wyjeżdżających nie była precyzyjnie ustalana, szczególnie jeśli chodzi o Litwinów. Na listach osób wyjeżdżających w transportach figuruje wiele nazwisk litewskich. Obok najczęściej wpisano narodowość polską. Repatriacja do Polski zmniejszyła ilość mieszkańców na Wileńszczyźnie. Szczególnie dużo ludzi utraciło Wilno: do Polski wyjechało 80% wszystkich jego mieszkańców. Żeby normalnie mogły pracować zakłady przemysłowe, by mogło rozwijać się rolnictwo i zostały zlikwidowane skutki wojny, należało zwiększyć liczbę mieszkańców Wileń-szczyzny. Podstawową część przybyłych do Wilna stanowili nie Litwini z innych regionów kraju, lecz ludzie, którzy z własnej woli przyjechali z innych republik ZSRR, przede wszystkim z Rosji i Białorusi. W latach czterdziestych przybysze ci stanowili ponad 2/3 całej ludności napływowej Wilna. Litwinów najczęściej odstraszały trudne warunki materialne - mieszkaniowe oraz warunki pracy na Wileńszczyźnie. Tymczasem większość przyjezdnych z innych regionów ZSRR zostawała na Litwie na stałe, ponieważ warunki tam, skąd oni przybyli, były jeszcze gorsze niż w Litewskiej SRR. Repatrianci z Kraju Kłajpedzkiego ,,„!,. Pod względem strat ludności w latach II wojny światowej Kraj Kłajpedzki różnił się od innych regionów Litwy, l stycznia 1939 roku mieszkało tam 158,8 tysięcy osób, a na początku 1945 roku - około 20 tysięcy. Dotychczasowi mieszkańcy tego obszaru stanowili mniejszość. Pod koniec października 1945 roku było ich tylko 2,8 tysięcy.10 Taki spadek liczby mieszkańców tego kraju tłumaczy się tym, że wraz z cofającym się wojskiem niemieckim do wyjazdu została zmuszona i większość miejscowej ludności. Należy także zaznaczyć, że wyjechali też przybyli podczas wojny na Litwę Niemcy, których liczbę szacuje się na około 25-30 tysięcy." 11 Ibidem, s. 132, ... . ...;.,. :,.,. ;( „ : , •„, 9 Ibidem, s. 130-131. 10 N. Kairiukśtyte, Klaipdos krosto repatriantai irjif padtis 1945-1950 m., „Lituanistika" 1991, nr 2, s. 35. Inni autorzy z powodu braku źródeł archiwalnych w ogóle nie podają żadnej liczby mieszkańców, którzy zostali. Tylko stwierdzają, że kraj został wyludniony. Zob. A.L. Arbusauskaite, Korennieje grażdanskoje nasielenije Klajpiedzkogo krają w uslowijach sowietskoj okupacii, „Tiltai" 1998, nr 2-3, s. 90-91. " N. Kairiukśtyte, op.cit., s. 108. 1124______________________________________Yalentinas Brandisauskas Żeby uchronić ten obszar przed grabieżami, rozbojem, należało Kraj Kłajpedzki jak najszybciej zaludnić. W marcu 1945 roku Komitet Centralny Komunistycznej Partii Litwy (KC KPL) przyjął uchwałę „O zaludnieniu Kraju Kłajpedzkiego" i zaplanował przesiedlić tam 13 tysięcy rodzin z różnych regionów Litwy. Później na podstawie dodatkowej uchwały plan ten został skonkretyzowany, liczbę rodzin podlegających przesiedleniu zmniejszono do 9,6 tysięcy. W toku wykonywania tych uchwał do 15 listopada 1945 roku do Kraju Kłajpedzkiego przesiedlono z różnych regionów Litwy 5,3 tysięcy rodzin12. W latach powojennych ludzie przybywali do Kraju Kłajpedzkiego różnymi drogami. Dlatego mieszkańców tego regionu można podzielić na kilka grup: 1) byli mieszkańcy, którzy powrócili z Niemiec i innych państw Europy - tworzyli oni grupę repatriantów; 2) przesiedleni z różnych regionów Litwy chłopi i robotnicy; » : 3) przybysze z rożnych regionów ZSRR; 4) Kłajpedczanie, którzy nie wyjechali podczas wojny z Litwy: powrócili oni z tych miejscowości na Litwie, dokąd udali się w 1939 roku13. Omówimy powrót do Kraju Kłajpedzkiego osób z pierwszej grupy repatriantów. Jeszcze przed zakończeniem II wojny światowej - w lutym 1945 roku zostały podpisane umowy między ZSRR, USA, Wielką Brytanią, a w czerwcu tegoż roku między ZSRR i Francją; na ich podstawie strony zobowiązywały się wspierać i zachęcać osoby, które podczas wojny trafiły do Niemiec lub innych państw, aby wróciły do ojczyzny. W tym celu ZSRR utworzył rozległą sieć biur reewakuacyjnych (od 1947 roku nazywanych repatriacyjnymi). Takie biura zostały założone także na Litwie. Repatrianci z Litwy byli rozrzuceni po różnych miejscowościach Niemiec, trafili więc zarówno do strefy sowieckiej, jaki i do stref alianckich: amerykańskiej, angielskiej i francuskiej. Najpierw repatriacja rozpoczęła się w strefie rosyjskiej. Żołnierze Armii Czerwonej doprowadzali repatriantów do punktów zbiorczo-rozdzielczych, skąd posyłano ich do komórek filtracyjnych przy komisariatach spraw wewnętrznych odpowiednich republik. Dokumentów mówiących o tym, kiedy pierwsi mieszkańcy Kłajpedy wrócili do swych rodzinnych stron - nie znaleziono. Przypuszcza się tylko, że po zajęciu przez Armię Czerwoną Prus Wschodnich i zaprzestaniu działań wojennych, wrócili uchodźcy z terenów przygranicznych z Litwą, tj. z Prus Wschodnich. Był to spontaniczny, przez nikogo nie regulowany i nigdzie nie rejestrowany powrót ludzi14. Pierwsi repatrianci zostali zarejestrowani w ośrodkach przesiedleńczych w lutym-marcu 1945 roku. Najwięcej przybyło ich w czerwcu-wrześniu tegoż roku. W 1945 roku. do Litwy wróciło około 29 tysięcy osób, w tym do Kraju Kłajpedzkiego - około 4,7 tysięcy15. 12 N. Kairiukśtyte, Klaipdos krasto repatrianta! irjy padtis 1945-1950 m., s. 35. 13 Ibidem. "Ibidem. . ,, , 15 Ibidem, s. 36. Migracje i przemiany demograficzne na Litwie w latach czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku 1125 W końcu 1946 roku powroty zarówno do Kraju Kłajpedzkiego, jak i do innych miejscowości Litwy zostały znacznie ograniczone, a nawet, można powiedzieć, urwały się. Nie ma dokładnych danych o repatriantach, którzy wrócili w 1946 i 1947 roku. Ogółem w 1946 roku na Litwę wróciło około 1-2 tysięcy osób, z których połowę mogli stanowić mieszkańcy Kraju Kłajpedzkiego16. W latach następnych nie było już tylu repatriantów co w 1945 roku. Zmniejszenie liczby repatriantów można wytłumaczyć tym, że żołnierzom radzieckim bez wielkiego trudu udało się w 1945 roku repatriować ze strefy radzieckiej znaczną część obywateli ZSRR, a dokonać repatriacji ze stref aliantów było o wiele trudniej. Chociaż żołnierze radzieccy mogli odwiedzać obozy przesiedleńców i prowadzić agitację, nie mogli zmusić ludzi do ewakuacji, zwłaszcza tych, którzy wyjechali z Estonii, Łotwy czy Litwy. Sojusznicy nieraz podkreślali, że zmuszenie do reewakuacji tych ludzi naruszałoby normy prawa międzynarodowego. Aby zwiększyć liczbę powracających, próbowano stosować różnorodne chwyty propagandowe. Pomocą w agitowaniu ludzi do powrotu miała służyć wydawana od lata 1947 roku gazeta „Tvyns balsas" („Głos Ojczyzny"), programy radiowe nadawane przez stacje radiowe w Wiedniu (1947), Berlinie (1948), a później również w Wilnie (1950). Mieszkańców Kraju Kłajpedzkiego zachęcało do powrotu wydane w grudniu 1947 roku rozporządzenie prezydium Rady Najwyższej ZSRR. Głosiło ono, że stali mieszkańcy miasta Kłajpeda oraz powiatów: klajpedzkiego, Paggiai i Śilut, którzy do 22 marca 1939 roku (tj. do zajęcia Kraju Kłajpedzkiego przez Niemcy hitlerowskie) mieli obywatelstwo litewskie, oraz ich dzieci, od 28 stycznia 1945 roku (tj. po zajęciu Kłajpedy przez Armię Czerwoną) są uznawani za obywateli ZSRR i z obczyzny mogą wrócić do swych poprzednich miejsc zamieszkania17. W 1948 roku liczba wracających znów się zwiększyła. Ogółem w latach 1945-1952 do Litwy wróciło z Zachodu niemal 40 tysięcy mieszkańców Litwy, z tego około 8 tysięcy powróciło do Kraju Kłajpedzkiego18. Ponieważ podstawowym warunkiem umożliwiającym powrót było miejsce urodzenia, a nie narodowość, wśród powracających były także osoby narodowości niemieckiej. Stosunek do repatriantów był różny: na repatriantów z powiatów Vilkavisks, Taurag, a szczególnie z Kraju Kłajpedzkiego, którzy w znacznej części wyjechali z własnej woli, patrzono niechętnie. Mieszkańców Kłajpedy, którzy wyjechali i wrócili, bez względu na narodowość, nazywano Niemcami; często doświadczali oni dyskryminacji, kiedy próbowali znaleźć pracę. Wobec panującego negatywnego stosunku do nich w niektórych przedsiębiorstwach odmawiano im zatrudnienia, a robotników sprowadzano z innych 16Ibidem. • '• .' ,*< -\ " ' ^ • • ; -•<• " - ' •' -• ' 17 Ibidem, s. 37-39. 18 Ibidem, s. 39. Wedtug A.L. Arbuśauskaite do 1953 r., tj. w ciągu całego okresu repatriacyjnego, na Litwę wróciło ok. 36 tyś. osób. Zob. A.L. Arbuśauskaite, op.cit., s. 92. 1126______________________________________Yalentinas Brandiśauskas republik ZSRR. Szczególnie źle wiodło się repatriantom, którzy w ustalonym terminie nie otrzymywali dokumentów lub, a byli i tacy, którzy nie posiadali sowieckiego obywatelstwa19. Ponadto władze Litewskiej SRR nie dotrzymywały danych obietnic. Z tego powodu nie byli oni natychmiast zatrudniani, nie mieli zakwaterowania, nie zwracano im dobytku. Wobec tego pod koniec lat czterdziestych część repatriantów prosiła o umożliwienie im powrotu do Niemiec. Jednak zrealizować można to było dopiero pod koniec lat pięćdziesiątych, kiedy 7 stycznia 1958 roku ZSRR podpisał dwustronne umowy z RFN i NRD. Umowy te otworzyły drogę pragnącym wrócić do Niemiec. Chętnych było ponad 10 tysięcy. Wyjechało ponad 7,5 tysiąca osób. Większość z nich, według dokumentów, stanowili Litwini (82%), 17% - Niemcy20. Rosjanie sprowadzeni na Litwę przez Niemców :ti, ; ; W okresie II wojny światowej oraz w pierwszych latach powojennych liczba osób narodowości niemieckiej, a szczególnie rosyjskiej kilka razy wzrastała lub malała w zależności od sytuacji. Tak więc w latach 1940-1941 zwiększyła się liczba Rosjan na Litwie w związku z przybyciem z ZSRR żołnierzy Armii Czerwonej, ich rodzin oraz cywilów, a w 1941 roku po rozpoczęciu okupacji niemieckiej na Litwie znaczna część z nich została ewakuowana. Od końca 1942 roku Rosjan na Litwie znów zaczęło przybywać, ponieważ Niemcy ewakuowali, przeważnie z zachodnich rejonów ZSRR, nie tylko jeńców wojennych, ale i cywilów. W latach 1944-1945 trwała masowa reewaku-acja ludności przywiezionej przez Niemców. Pod koniec II wojny światowej na Litwę ponownie wkroczyła Armia Czerwona. Stworzyło to dobre warunki osiedlania się zarówno dla przybyłej ludności cywilnej, jak i dla żołnierzy, ponieważ na Litwie zostało rozmieszczonych niemało radzieckich jednostek wojskowych. W wyniku trwającej ponad 40 lat intensywnej migracji Rosjanie stali się najliczniejszą grupą wśród mniejszości narodowych: jeżeli w połowie lat dwudziestych stanowili oni około 2,4% wszystkich mieszkańców Litwy, to w 1989 roku-już 9,4%21. " ; '-»•• W oficjalnych dokumentach niemieckich z czasów wojny Rosjanie, którzy opuścili swe rodzinne strony i znaleźli się na Litwie, nazywani są uchodźcami wojennymi. Oczywiście, byli i uchodźcy w prawdziwym tego słowa znaczeniu - pragnący uchronić się przed konsekwencjami działań wojennych i głodem - ale w większości byli to ludzie wydaleni przemocą ze stref, które znalazły się w zasięgu linii frontów. Wobec braku danych nie można ustalić dokładnej liczby osób przesiedlonych z ZSRR, szczególnie tych, którzy przybyli tu dobrowolnie, ponieważ nie prowadzono żadnej rejestracji. Według danych z 3 marca 1944 roku do republik nadbałtyckich ze Związku Radzieckiego przywieziono 19 N. Kairiukśtyte, Klaipdos kraśto repatriantai ir ją padtis 1945-1950, s. 43-44. 20 A.L. Arbuśauskaite, op.cit., s. 96. 21 N. Kairiukśtyte, Yokieciif atveti rusai Lietuvoje II pasaulinio karo ir pirmaisiais pokario metais, [w:] Lietuws istorijos metraśtis. 1992 metai, Yilnius 1994, s. 145. Migracje i przemiany demograficzne na Litwie w latach czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku 1127 273 tysiące osób: z tego do Estonii - 15 tysięcy, na Łotwę - 135 tysięcy i na Litwę - 123 tysiące.22 W rzeczywistości na Litwę przywieziono więcej osób, ponieważ do tej liczby nie wliczono przybyłych później, nie wliczono także tych, którzy zostali rozlokowani w obozach. Wśród przyjezdnych obywateli ZSRR najliczniejsi byli Rosjanie; chociaż były również osoby innej narodowości (Ukraińcy, Białorusini, Łotysze, Litwini), było ich niewiele. Większa część ewakuowanych pochodziła z obwodów leningradzkiego, nowogrodzkiego, pskowskiego, witebskiego, zdarzały się też osoby i z innych miejscowości: z obwodów mińskiego, smoleńskiego, mohylewskiego i innych. Ponieważ ewakuacji podlegały całe wsie, a nawet rejony, wśród przybyszy przeważały rodziny, ściślej - kobiety i dzieci. Rosyjskim uchodźcom wojennym starano się zapewnić dach nad głową. Nie było to łatwe. Szczególne niedogodności stały się udziałem tych gospodarzy, w których obejściach zostały rozlokowane liczne rosyjskie rodziny. Część osób starszych, przeważnie samotnych, została umieszczona w przytułkach. Uchodźcy pracowali na Litwie w gospodarstwach rolnych, torfowniach, przy wyrębie lasów, w zakładach przemysłowych, przy naprawie dróg itp. Najbardziej zdolni fizycznie do pracy wiosną 1944 roku byli odbierani i wywożeni do pracy w Rzeszy. Było takich niewiele. Jeszcze przed zakończeniem wojny rząd ZSRR postarał się o powrót swych obywateli z terenów zajętych przez Armię Czerwoną do poprzednich miejsc zamieszkania. Do terenów zajętych od lata 1944 roku należała i większa część Litwy. Reewakuację obywateli ZSRR z Litwy można podzielić na dwa etapy. Pierwszy - rok 1944 - wyróżniał się największą liczbą wyjeżdżających. Reewakuacji poddano 52,3 tysiące rosyjskich uchodźców wojennych. Drugi etap reewakuacji obejmował lata 1945-1946, chociaż intensywniej odbywała się ona w 1945 roku23. Reewakuacja była dobrowolna. Dlatego też większość Rosjan, wiedząc, że ich byłe miejsca zamieszkania są zrujnowane, nie chciała wracać. Ponadto zmieniła się także ich sytuacja ekonomiczna, polityczna i językowa: wróciła władza radziecka, zniknęła bariera językowa z lat okupacji niemieckiej; rosyjski stał się zrozumiały teraz we wszystkich instytucjach państwowych. Zmiana położenia na korzyść Rosjan była jedną z ważniejszych przyczyn zachęcających ich do pozostania na Litwie. Rejestracji i organizowaniu reewakuacji z Litwy obywateli ZSRR przeszkadzał też nowy napływ sowieckich obywateli, przede wszystkim z Niemiec. Wszyscy oni powinni byli wrócić do swych byłych miejsc zamieszkania, ale zdarzały się przypadki, że w znajdujących się na terenie Litwy punktach filtracyjnych osoby powracające z Niemiec, a pochodzące z zachodnich części ZSRR wysyłano nie do regionu, z którego zostały one wywiezione, lecz do punktów przyjęć w Litewskiej SRR. Część z nich zostawała zakwaterowana na Litwie. Zdarzały też przypadki, że wywiezionych z Niemiec Rosjan pozostawiano na Litwie. 22 Ibidem, s. 146. 23 Ibidem, s. 151. 1128_________________________ • ' • • Yalentinas Brandiśauskas Obywatele sowieccy mieli prawo wywieźć wszystko, co na Litwę przywieźli oraz co prawnie nabyli tu podczas swego pobytu. Z braku wagonów, wywiezienie dobytku stwarzało dodatkowy kłopot. A wywożono konie, krowy, trzodę chlewną, owce, kozy, ptactwo. W 1945 roku z Litwy wyjechało około 16 tysięcy uchodźców wojennych. Praktycznie był to koniec ewakuacji przywiezionych na Litwę Rosjan, ponieważ w 1946 roku wyjechało tylko 700 osób, a w 1947 roku i w latach późniejszych zaledwie po kilka przywiezionych do Litwy rodzin rosyjskich i pojedyncze osoby24. Według niepełnych danych do ZSRR reewakuowano około 70 tysięcy osób. W rzeczywistości Rosjan, którzy wyjechali, musiało być znacznie więcej, ponieważ liczba ta nie uwzględnia tych, którym wyjechać pomogły rozlokowane na Litwie radzieckie jednostki wojskowe, ani tych, którzy wyjechali samochodami lub w inny sposób. Jednym z takich sposobów były zorganizowane wyjazdy robotników na budowy, do pracy w zakładach przemysłowych. - • Zsyłki mieszkańców Litwy W czerwcu 1940 roku rozpoczęła się okupacja Litwy, a w sierpniu państwo to zostało inkorporowane do ZSRR. Rozpoczęła się sowietyzacja kraju, której towarzyszyły represje. Wydaje się, że najbardziej rozpowszechnioną formą represji stały się zsyłki mieszkańców Litwy, tj. masowe, dokonujące się przy użyciu przemocy wywózki ludzi (rodzin) z ich stałych miejsc zamieszkania i osiedlanie ich w północnych, mało zaludnionych regionach ZSRR. Deportacje miały przyczyny polityczne i ekonomiczne. Chciano wydalić z Litwy elementy „antyradzieckie", „kontrrewolucyjne", „niebezpieczne społecznie", „bandytów", „kułaków". Tymi i innymi nazwami zostały określone najbardziej aktywne i będące w opozycji do władzy grupy oraz kategorie ludności, przede wszystkim byli działacze polityczni i pracownicy aparatu państwowego Republiki Litewskiej, wojskowi i duchowni, nauczyciele, gospodarze i inni. Jednocześnie dążono do zmiany struktury etnicznej ludności. Na Litwę sprowadzano tysiące różnorodnych narodowościowo urzędników sowieckich organów władzy, wojskowych, pracowników aparatu przemocy wraz z rodzinami. Należy także pamiętać, że gospodarka ZSRR stale cierpiała na niedobór siły roboczej, szczególnie w miejscach dalekich, mało zaludnionych - na Syberii, Dalekim Wschodzie, w Azji Środkowej. Zesłańcy stanowili tanią i pozbawioną praw siłę roboczą w procesie zagospodarowywania tych regionów. Pierwszymi zesłańcami jeszcze latem 1940 roku zostali polityczni działacze z rodzinami - byli premierzy Augustinas Yoldemaras, Antanas Merkys, minister spraw zagranicznych Juozas Urbśys. Ale już wkrótce, jesienią tegoż roku rozpoczęto przygo- 24 Ibidem, s. 155. Migracje i przemiany demograficzne na Litwie w latach czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku 1129 towania do masowych wywózek ludności. Ludowy Komisariat Bezpieczeństwa Państwowego (NKGB) Litewskiej SRR otrzymał polecenie śledzenia, rejestrowania i wytaczania spraw przeciwko kierownikom i aktywnych działaczom byłych partii politycznych i organizacji społecznych, wyższym oficerom, urzędnikom, a Ludowy Komisariat Spraw Wewnętrznych (NKWD) zajął się „elementem kryminalnym"25 (producentami broni i dokumentów, handlowcami, prostytutkami). Wywózki na całej Litwie rozpoczęły się 14 czerwca 1941 roku. W akcji uczestniczyło kilka tysięcy pracowników NKGB i NKWD Litewskiej SRR, miejscowi aktywiści radzieccy i działacze komsomołu. Nie ustalono dokładnej liczby zesłańców z 1941 roku. W pracach historyków emigracyjnych waha się ona od 30 do 40 tysięcy osób. Najnowsze wyniki badań pozwalają twierdzić, że wywiezionych było 18-19 tysięcy mieszkańców Litwy26. Była to najbardziej okrutna wywózka ze wszystkich: mężczyźni zostali odłączeni od rodzin i wywiezieni do łagrów. Większość z nich zginęła. Po powrocie na Litwę w 1944 roku władzy radzieckiej rozpoczęto przygotowania do nowych wywózek ludności. Ponownie rozpoczęto zestawianie list „elementów antyradzieckich i kontrrewolucyjnych" (partyzantów i osób pomagających im; osób, które podczas wojny pracowały w administracji cywilnej, rodzin osób narodowości niemieckiej). W odróżnieniu od masowych wywózek w 1941 roku, te w pierwszych latach powojennych (1945-1947) nie były jednoczesne i były przeprowadzane rejonami. Rodzin zesłańców nie rozbijano. Cała rodzina była umieszczana w tej samej miejscowości. Trochę się poprawiły warunki bytowe. . Pierwsze wywózki powojenne rozpoczęły się z początkiem 1945 roku i z przerwami trwały do jesieni 1953 roku. Według danych historyka Eugenijusa Grunskisa resorty bezpieczeństwa i spraw wewnętrznych ZSRR i Litewskiej SRR przed wojną i po niej dokonały 35 wywózek mieszkańców Litwy. Największe wywózki zostały zorganizowane w czerwcu 1941 roku, w maju 1948 roku, w marcu 1949 roku i w październiku 1951 roku. W toku tych deportacji wywieziono około 80% wszystkich zesłańców. Ogółem zesłanych zostało około 130 tysięcy osób (ponad 44 tysiące rodzin). Największą wywózkę zorganizowano w maju 1948 roku - przesiedlono wówczas 40 tysięcy osób, druga pod względem liczby zesłanych była wywózka z marca 1949 roku - dotknęła ona ponad 29 tysięcy mieszkańców Litwy27. Przytoczone liczby - 130 tysięcy - są o wiele mniejsze, niż dane zawarte w pracach dotychczasowych badaczy (niektórzy badacze emigracyjni liczbę tę określali na 600 tysięcy)28. Stało się to dlatego, że dopóki były niedostępne tajne dokumenty struktur represyjnych ZSRR i Litewskiej SRR oraz KC Komunistycznej Partii Litwy naukowcy, 25 E. Gunskis, Lietuvos gyventojił trmimai 1940-1941, 1945-1953 metais, Yilnius 1996, s. 24. 26 Ibidem, s. 43,46-50. "' ^ •"• * 27 E. Grunskis, Lietuvos gyventoją tremimai 1940-1941, 1945-1953 m. Humanitariniił mokslu srities istorijos krypties daktaro disertacijos tea, Yilnius 1996, s. 8, 11-12. 28 Ibidem, s. 4. - 1130______________________________________Yalentinas Brandiśauskas przede wszystkim na emigracji, próbowali ustalić skalę represji na podstawie źródeł pośrednich przy użyciu różnorodnych metod obliczania (np. obliczając przyrost naturalny ludności na Litwie itp.). Część badaczy do zesłańców zaliczała także wywiezionych z Litwy do łagrów ZSRR więźniów. Warto zwrócić uwagę na pewien ciekawy fakt: dotychczas sądzono, że największych strat demograficznych Litwa doświadczyła za sprawą wywózek. W ostatnich latach pojawiają się dowody na to, że uwięzionych i wywiezionych do łagrów było więcej, niż zesłańców - ponad 142 tysiące29. Różna bywała długość zesłania: dla wywiezionych w 1941 roku został on określony na 20 lat, dla wywożonych pod koniec 1947 roku i w pierwszej połowie 1948 roku rodzin partyzantów i „pomocników bandytów - kułaków" termin ten wynosił 10 lat. Od 1949 roku czas zesłania nie był określany, ponieważ zsyłano na zawsze30. Wywózki odbywały się według specjalnie przygotowanych instrukcji, które ustalały tryb przygotowania dokumentów dotyczących przeznaczonych do wywózek (ich ewidencję, sporządzenie list, założenie specjalnych teczek). Określony był również proces łapania ludzi, ich pilnowania, ładowania do wagonów, porządek konwojowania do 9 miejsc zesłania. W wypadku ucieczki lub wykupienia się „podstawowego" zesłańca, zamiast niego brano rodzinę z listy rezerwowej. Instrukcja formalnie ustalała też ilość mienia (rzeczy, ubrań, żywności do 1,5 tony na jedną rodzinę, dla Niemców - do l tony), jakie można było zabrać ze sobą31. Zostały określone także normy żywienia i normy pomocy medycznej w drodze do miejsc zesłania, ale zazwyczaj tych ustaleń nie przestrzegano. Pozostawione na Litwie mienie zesłańców podlegało konfiskacie. Po dokonaniu wywózek specjalni pełnomocnicy KC Komunistycznej Partii i Rady Ministrów Litewskiej SRR w powiatach i gminach prowadzili wśród ludności „pracę uświadamiającą". Na zwoływanych przez władze zebraniach i mityngach mieszkańcom gmin i miasteczek urzędnicy państwowi, partyjni, komsomolcy, a także wybrani przez władze „przedstawiciele" lokalnych przedsiębiorstw (tzw. „obrońcy ludu", ludzie nowo przybyli) usprawiedliwiali zesłania, wyrażali poparcie dla polityki represyjnej władz wobec rodzin partyzantów, próbowali zastraszyć gospodarzy, żeby ci nie pomagali partyzantom. Wnioski Największy ubytek ludności na Litwie w XX wieku wiąże się z II wojną światową oraz z okupacją hitlerowską i radziecką, z powodu których Litwa tylko w latach czterdziestych wraz z osobami, które zginęły lub z różnych powodów opuściły kraj straciła około jednej trzeciej części ludności. Pod względem strat demograficznych w czasach 29 A. Anuśauskas, Lietiivos gyventojif sovietinis genoddas. 1940-1958 metais. Daktaro disertacijos santrauka, Yilnius 1995, s. 9. 30 E. Grunskis, op.cif., s. 7,9, 11. , .-• . . . Migracje i przemiany demograficzne na Litwie w latach czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku 1131 wojny i powojennych (proporcjonalnie do liczby mieszkańców) Litwa spośród innych państw Europy pozostaje w tyle tylko za Białorusią. Przedwojenna liczba ludności została osiągnięta na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, dopiero w 25 lat po zakończeniu wojny. W latach czterdziestych i pięćdziesiątych na Litwie zderzały się fale przyjeżdżających i wyjeżdżających. Jednocześnie odbywała się też migracja wewnętrzna (na Wileń-szczyznę i do Kraju Kłajpedzkiego) oraz emigracja, wywołana przez wojnę lub jedną czy drugą politykę okupacyjną. To określało zmiany jakościowe i narodowościowe ludności na Litwie. Nastąpił wielki spadek potencjału intelektualnego (w 1944 roku wraz z wycofującym się wojskiem niemieckim wyjechało na Zachód około 60% wszystkich członków Stowarzyszenia Pisarzy Litwy, niemal połowa artystów, znaczna część naukowców irp.), została zniszczona najbardziej gospodarczo aktywna warstwa społeczeństwa, zwiększyła się liczba ludności rosyjskojęzycznej, jednocześnie liczba Żydów na Litwie w 1959 roku w porównaniu z 1923 rokiem zmniejszyła się 8 razy (z 7,2% do 0,9%), a Niemców - nawet dziesięciokrotnie (z 4% do 0,4%)32. Była to bardzo bolesna strata, której skutki odczuwamy do dziś. 32 N. Kairiukśtyte, Lietuvos gyventojy dinamika irjos ataka gyventojif skaieiui, tautiniam pasiskirtimui 5-6-ąjame deśimtmetyje,sA09-nd. Selim Chazbijewicz (Olsztyn) Represje wobec ludności tatarskiej na byłych ziemiach wschodnich Rzeczypospolitej w I połowie XX wieku Tatarzy polsko-litewscy - lub ściślej Tatarzy Wielkiego Księstwa Litewskiego1 -stanowiący niewielką etniczną wspólnotę żyjącą na terytorium dawnej Rzeczypospolitej od sześciuset lat, wytworzyli także odrębną, endemiczną kulturę, będącą syntezą tradycji lokalnych, chrześcijańsko-łacińskich i muzułmańskich. Etnos2 ten od początku XX wieku ulegał coraz wyraźniej szemu podziałowi na trzy, coraz bardziej izolowane od siebie grupy, związane z trzema państwami powstałymi po 1918 roku, tj. Tatarów polskich, litewskich i białoruskich. Część ludności tatarskiej, prawie połowa populacji według stanu z 1914 roku, znalazła się poza granicami Rzeczypospolitej, w Republice Litewskiej i Związku Sowieckim, w utworzonej BSRS na obszarze wschodniej Białorusi. Ziemia Mińska na skutek traktatu ryskiego nie weszła w skład Polski; po stronie sowieckiej została spora liczba ludności polskiej, a także prawie dwie piąte populacji polsko-litewskich Tatarów. Tatarska mniejszość na Litwie w latach 1918-1940 cieszyła się względami ówczesnych władz. Wprawdzie nie mogła zrzeszać się w organizację etniczną, działalność wszystkich organizacji mniejszości etnicznych była bowiem w państwie litewskim zabroniona, ale istniały gminy muzułmańskie formalnie niezależne od siebie w Kownie -w Rejżach koło Olity i w Winksznupiach. W zasadzie nie ma dotąd żadnego opracowania dotyczącego sytuacji tatarskich muzułmanów w Republice Litewskiej w latach 1918-1940 choćby w formie artykułu monograficznego, przyczynkarskiego czy naukowego komunikatu. Dopiero niedawno w polskim piśmiennictwie powstała pierwsza praca na ten temat3. W 1930 roku w podziękowaniu za wkład Tatarów w litewską obronność i państwowość w ciągu wieków, rząd Litwy ufundował gminie muzułmańskiej w Kownie meczet w stylu 1 Cz. Łapicz, Kitab Tatarów litewsko-polskick (Paleografia. Grafia. Język), Toruń 1986, s. 16-18. 2 Pojęcie etnosu w rozumieniu Lwa Gumilowa; zob. L. Gumilow, Dzieje Etnosów Wielkiego Stepu, Kraków 1997. 3 S. Chazbijewicz, R. Makaveckas, Tatarzy w Republice Litewskiej 1918-1940, „Rocznik Tatarów Polskich", t. 5 (w druku). Represje wobec ludności tatarskiej na byłych ziemiach wschodnich Rzeczypospolitej... 1133 nawiązującym do architektury mauretańskiej. Zachował się on do dzisiaj, w 1990 roku został oddany gminie muzułmańskiej i wrócił do swych pierwotnych funkcji. Liczbę ludności tatarskiej na Litwie w okresie międzywojennym możemy w przybliżeniu szacować na około 1000-1500 osób. Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja na Ziemi Mińskiej, od 1921 roku bezpowrotnie straconej na rzecz Związku Sowieckiego. W latach dwudziestych na sowieckiej Białorusi zamieszkiwało 3777 Tatarów. Na wsi mieszkało 558 osób, w miastach 3129, co dawało 0,01% ludności Białoruskiej Republiki Sowieckiej (mieszkańcy wsi) i 0,38% całej ludności (mieszkańcy miast). Według danych z lutego 1920 roku w Mińsku mieszkało 1283 osób narodowości tatarskiej, w Śmiłowiczach pod Mińskiem 386, w Uździe 210, w Ko-pylu 124. Z tej liczby 70%, tj. 1670 osób było piśmiennych (nie licząc znajomości czytania i pisania po arabsku), spośród kobiet umiało czytać i pisać 39% całej populacji4. Władze sowieckie na Białorusi w latach dwudziestych próbowały kokietować Tatarów, stwarzając namiastki etnicznego rozwoju. Na przykład w ówczesnej tatarskiej dzielnicy Mińska, tzw. „tatarskiej słobodzie", w 1928 roku została otwarta świetlica. Próbowano założyć tatarskie kołchozy, jak „Profintern" w Śmiłowiczach czy „Czyrwony agarodnik" w Mińsku. Pewne zainteresowanie białoruskimi Tatarami można było zauważyć wśród sowieckich uczonych na Białorusi. Pojawia się artykuł historyka tatarskiego - Jachji Gembickiego5. W czasopiśmie „Nasz Kraj" 1927, nr 6-7 ukazuje się artykuł sowieckiego historyka na Białorusi L. Cwietkowa Kilka słów o mińskich Tatarach. W tymże czasopiśmie zostało opublikowanych kilka niedużych objętościowo, acz bogatych w treść tekstów uczonego i pisarza Witalija Wolskiego6. Od końca lat dwudziestych zaczynają się represje również w stosunku do ludności tatarskiej. Nasilają się one w latach trzydziestych. W marcu 1933 roku organy OGPU aresztują grupę wpływowej inteligencji tatarskiej i białoruskiej na podstawie artykułów 72 i 76 kodeksu karnego BSRS: antysowiecka agitacja i propaganda oraz udział w kontrrewolucyjnych organizacjach. Na podstawie sfabrykowanego oskarżenia aresztowano Jachję Chasanowicza Gembickiego, Ibrahima Chalilewicza Murze Murzicza, Chasienia Josifowicza Ryzwanowicza oraz Josifa Siemionowicza Daszkiewicza7. Charakterystyczny jest donos, na podstawie którego dokonano aresztowania. Wiele mówi jego stylistyka zarówno o atmosferze politycznej, jak i obyczajowości, dlatego przytaczamy go w całości: 4 I. Konopacki, Tatarzy na Bialorusi, „Rocznik Tatarów Polskich" 1997, t. 4, s. 187-197. 5 Zagadnienie położenia spoleczno-ekonomicznego Tatarów bialoruskich w średniowieczu publikowane, [w:] Zapiski Addziela Gumanitarnych nawuk, t. III, Mińsk 1929. 6 J. Konopacki, op.cn., s. 187-197. 7 Archiwum Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego Republiki Białoruskiej (dalej Archiwum KGB RB), d. 31371, cyt za: „Bajram" Kwartalnik Stowarzyszenia Tatarów-Muzutmanów Białorusi „Al.-Kitab" 1998, nr 2, s. 33-44. 1134 Selim Chazbijewicz Pragnąc być całkowicie szczerym przed organami OGPU, absolutnie uczciwie ujawniam to, co jest mi wiadome dzięki systematycznym kontaktom z częścią osób tworzących w Mińsku kontrrewolucyjną organizację złożoną przede wszystkim z byłej szlachty tatarskiej. Wiadomo mi o następujących osobach z tej grupy: Murza Murzicz Ibrahim Cha-lilewicz, tatarski szlachcic, absolwent wydziału prawa uniwersytetu, do rewolucji pracował w Kijowskim Banku, w czasach obecnych buchalter Gosbanku; Gembicki Iwan Konstantinowicz, były podpułkownik artylerii, z jego słów uznałem, że posiada dyplom ukończenia Białoruskiego Uniwersytetu, w czasach obecnych buchalter Gosbanku; Bi-ciutko Sulejman Jakowlewicz, były podpułkownik sztabu generalnego, ojciec jego był właścicielem nieruchomości, jednocześnie pracując w gubernialnym urzędzie akcyzy; Bogdanowicz Stiepan, były urzędnik sądu okręgowego, obecnie pracuje w charakterze naczelnika straży pożarnej przy pobliskiej fabryce, krewny Murzy Murzicza; Daszkiewicz Josif Siemionowicz, były urzędnik urzędu celnego, obecnie buchalter jednego z mińskich banków; Ryzwanowicz Chasień Josifowicz, były sędzia śledczy, syn urzędnika carskiej służby, obecnie pracuje w mińskiej milicji, jest krewnym Bielutko; Muchla Ibrahim Aleksandrowicz, buchalter związku tatarskich organizacji, były pracownik urzędu celnego, miał zamiar wyjechać do Kijowa. Przedstawione przeze mnie osoby stanowią jądro organizacji - inni członkowie są mi nieznani, są to prawdopodobnie drobni urzędnicy z czasów poprzednich i obecnych. Grupa ta zbierała się systematycznie w prywatnych mieszkaniach pod pozorem gry w winta, gdzie prowadzono spotkania w celach kontrrewolucyjnych. Z tych rozmów stało się dla mnie jasnym, że organizacja ta działa na podstawie religijnej, pod płaszczykiem tejże rozszerza swoje wpływy na religijnie nastawionych Tatarów także i wśród tatarskich robotników i ludzi pracy. Niejednokrotnie byłem świadkiem spotkań Murzy Murzicza, Gembickiego, Ryzwanowicza, Muchli w celach nacjonalistycznych, kiedy wspomniani jednomyślnie stwierdzali konieczność wsparcia pracy meczetu w sensie jego dalszego trwania w tym celu, aby wokół meczetu skupić Tatarów o poczuciu religijnym i wrogich władzy sowieckiej. Murza-Murzicz w mojej obecności od zbierających się do gry w winta zbierał pieniądze, w rezultacie czego zbierała się solidna suma. Gdzie wędrowały owe pieniądze, tego powiedzieć nie mogę. Przy spotkaniach na tematy polityczne podczas dyskusji o formie ustrojowej po upadku rządów sowieckich Gembicki był zwolennikiem republiki demokratycznej. Z jego wywodami obecni zgadzali się całkowicie. Jeśli chodzi 0 problem istnienia władzy sowieckiej to Gembicki i inni dowodzili, że pozostałości idei Trackiego i Bucharina oraz klasa chłopska przyczynią się do upadku reżimu. Nie pamiętam dokładnie, ale w 1932 roku w mieszkaniu Murzy Murzicza mówił Gembicki w obecności Ryzwanowicza, Muchli, Bielutko i Bogdanowicza, iż: „Na Dalekim Wschodzie sprawy z każdym dniem rozwijają się na niekorzyść Związku Sowieckiego. Generał Dietrisch oraz ataman Siemionow zorganizowali poważne siły białej emigracji 1 lada moment ów mocny cios przy polskiej pomocy rozwali władzę sowiecką". Gembicki zakończył słowami: „My, mahometanie dzielni i honorowi, jesteśmy na widoku Europy, Represje wobec ludności tatarskiej na byłych ziemiach wschodnich Rzeczypospolitej... 1135 powinniśmy sobą przedstawiać siłę zdolną zniszczyć gnębicieli narodu ". Wplyw Murzy Murzicza, Gembickiego i innych był duży i rozprzestrzeniał się na całą tatarską kolonię w Mińsku, tatarski kołchoz, gdzie znajdują się wspólnicy ich kontrrewolucyjnych knowań. Tych na razie nie mogę wskazać, ale postaram się zdobyć ich nazwiska i powiadomić OGPU. :«„.;< Jako fakt wpływu Murzy Murzicza mogę przytoczyć fakt, iż Tatarzy mińscy zasięgają u niego porady we wszystkich, nawet najbardziej osobistych sprawach. Ze słów Murzy Murzicza wiadomo mi, ii w końcu 1932 roku ma przyjechać do Kijowa Jakubowski z Polski, z Wilna w sposób nielegalny, krewny Ajszy Jakubowskiej. Ma również odwiedzić Mińsk. O celach tego przyjazdu Jakubowskiego do BSRS Murza Murzicz mi nie powiedział, ale obiecał zaprosić mnie do siebie podczas jego wizyty." Stiepan Michaj-łowicz Chotenowicz^. Po tej denuncjacji aresztowano około 40 przedstawicieli inteligencji tatarskiej Mińska. Następna większa fala aresztowań zaczęła się w 1938 roku. W tym czasie aresztowani zostali m.in. Sulejman Smajkiewicz, syn Mustafy, pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Polski; Osman Smolski, syn Bekira, pod tym samym zarzutem; Mustafa Półtorży-cki, syn Ibrahima, też pod zarzutem współpracy z polskim wywiadem; Adam Chasienie-wicz, syn Mustafy, pod zarzutem agitacji antysowieckiej; Mustafa Chaiseniewicz, syn Jakuba, za agitację antysowiecką i szpiegostwo na rzecz Polski; Sulejman Szahidewicz, syn Bekira, za udział w antysowieckiej organizacji. W 1937 roku, a więc rok wcześniej zostali aresztowani i osądzeni m.in. Aleksander Jakubowski, syn Jakuba, za członkostwo w antysowieckiej organizacji; Rafał Szucki, syn Chasienia, za antysowiecką agitację i udział w nielegalnej organizacji. W 1940 roku aresztowano Alego Woronowieża, czołową postać życia intelektualnego i religijnego polskich Tatarów w latach trzydziestych. Urodzony w 1902 roku w Lachowiczach na Białorusi, w 1932 roku ukończył arabistykę na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, w 1933 roku dzięki pomocy stypendialnej Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego studiował na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Al-Azhar w Kairze, zostając znawcą prawa i teologii muzułmańskiej. W 1937 roku został mianowany imamem Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej m.st. Warszawy i jednocześnie kapelanem szwadronu tatarskiego w 13. Pułku Ułanów Wileńskich. Na początku września 1939 roku wraz z rodziną przedostał się z Warszawy do Kiecka, gdzie zastała go sowiecka okupacja. W 1940 roku został aresztowany przez NKWD. Znane są dokumenty jego przesłuchań. Od 1941 roku ślad po nim zaginął. Najprawdopodobniej został rozstrzelany podczas ewakuacji władz sowieckich po ataku niemieckim w 1941 roku9. 8 Ibidem, Archiwum KGB BR, d. 31371, k. 63-69. 9 Niewjadomy Ijos warszamkaho imama, „Bajram" 1997, nr l, s. 35^7. 1136_________________________________________Selim Chazbijewicz Ali Woronowicz był intelektualną nadzieją społeczności tatarskiej, typowany na stanowisko muftiego, przywódcy religijnego muzułmanów w Polsce, badacz tradycji religijnej i piśmienniczej polsko-litewskich Tatarów, eseista, wydawca. Na początku wojny zginął rozstrzelany przez Niemców w Piaśnicy pod Wejherowem Leon Najman Mirza Kryczyński, lider społeczny i kulturalny polskich Tatarów, twórca Związku Kulturalno-Oświatowego Tatarów RP, wydawca „Rocznika Tatarskiego", w latach 1918-1920, kolejno dyrektor Kancelarii Premiera Demokratycznej Republiki Krymu i szef Kancelarii Rządu Republiki Azerbejdżańskiej, międzynarodowego formatu działacz muzułmański, uczestniczący też w organizacji ruchu „prometejskiego". W 1941 lub 1942 roku zginął też Olgierd Najman Mirza Kryczyński, obok brata Leona drugi wybitny działacz tatarski i muzułmański, jeden z inicjatorów powstania Federacji Zakaukaskiej w 1920 roku10. Tatarzy polscy uczestniczący w istotny sposób w realizacji wschodniej polityki II RP, zwłaszcza w „prometejskim"11 ruchu, po 17 września 1939 roku na Kresach, zapłacili za to uczestnictwo wysoką cenę - zniszczeniem inteligencji, życia religijnego i wszystkich społecznych podstaw etnicznej egzystencji. : Represje, którym poddani byli polscy i białoruscy Tatarzy wykraczały poza lata 1930-1938 i w okresie sowieckiej okupacji na ziemiach Rzeczypospolitej nasilały się w stosunku do tych, którzy podobnie jak polska ludność tych ziem związani byli z polską administracją, armią bądź szkolnictwem. Na przykład w Słonimie, jednym z większych ośrodków osadnictwa tatarskiego, na ogólną liczbę członków gminy muzułmańskiej -395 osób według stanu z 1934 roku, ofiarami sowieckich represji w latach 1940-1945 padło 39 osób, czyli 10% populacji. Oprócz tego 5 osób zginęło z rąk niemieckich, łącznie więc 44 osoby, co stanowi ponad 10%12. W Słonimie NKWD aresztowało następujących członków wspólnoty tatarskiej: mjr. WP Dawida Janowicza-Czaińskiego, współorganizatora pułku jazdy tatarskiej w 1919 roku, uczestnika wojny 1920 roku (zaginął bez wieści); Szegidewicza, policjanta (przeżył wojnę); Jana Mucharskiego, strażnika więziennego (los nieznany); Aleja Szegidewicza (przeżył wojnę, w II korpusie we Włoszech); Romana Rafałowicza, policjanta (los nieznany). W głąb ZSRR wywiezieni zostali: Maciej Bajraszewski, pułkownik WP, uczestnik wojny w 1920 roku, (wraz z rodziną - 8 osób); rodzina majora Czaińskiego - 3 osoby; 10 L.N.M. Kryczyński, Lider ruchu kulturalnego Tatarów Polskich, Gdańsk-Gdynia 1998. Na temat losów Olgierda Kryczyiiskiego, zob. S. Chazbijewicz, Tatarzy polsko-litewscy w latach II wojny światowej, [w:J Meandry' cywilizacyjne, kwestie narodowościowe i polonijne, red. A. Chodubski, Toruń 1996, s. 91-99. "S. Mikulicz, Prometeizm w polityce II Rzeczypospolitej, Warszawa, 1971, s. 212 i nast.; I. Werschler, Tadeusz Holówko, życie i dzialalność, Warszawa 1984, s. 225 i nast.; S. Chazbijewicz, Ideologie muzulmanów-Tatarówpolskich 1918-1939, „Rocznik Tatarów Polskich" 1993, t. l , s. 15-43. 12 L. Kryczyńska i S. Kryczyński, Tatarzy w Słonimiu, oprać. J. Tyszkiewicz, „Acta Baltico-Slavica", t. 18, 1987, s. 53-66. Represje wobec ludności tatarskiej na byłych ziemiach wschodnich Rzeczypospolitej... 1137 nieznany z imienia gajowy, dagestańczyk (emigrant) wraz z rodziną - 6 osób; rodzina policjanta Szegidewicza - 4 osoby; rodzina Jana Mucharskiego - 4 osoby; Jakub Szegi-dewicz, referent starostwa wraz z rodziną - 5 osób; S tace wieź, podoficer wraz z żoną -2 osoby; Jakubowski, strażnik więzienny wraz z rodziną - 6 osób13. . • v ! -« Czasowe represje, aresztowania, przesłuchania, dotknęły prawie wszystkich członków tatarskiej inteligencji pochodzenia szlacheckiego, aktywnych członków polskich i tatarskich organizacji, takich jak Koło Młodzieży Tatarskiej w Wilnie (w latach 1936-1939), Związek Kulturalno-Oświatowy Tatarów RP (w latach 1926-1939), muftiat (1925-1939), wileńskie korporacjie studenckie, BBWR, Obóz Zjednoczenia Narodowego oraz inne partie polityczne. Szczególnym represjom podlegali słuchacze Szkoły Nauk Politycznych przy Instytucie Badań Europy Wschodniej w Wilnie, słuchacze lektoratów tatarskiego i arabskiego przy tej szkole. " "i;--.'' .^ t ?••;...-u .<; Po 1945 roku przestała praktycznie istnieć muzułmańska gmina religijna w Wilnie, Słonimie, a także w wielu innych miastach, miasteczkach i osadach zamieszkałych przez Tatarów. Listę tę można mnożyć i niewątpliwie rekonstrukcja imiennej listy Tatarów polsko--litewskich aresztowanych i represjonowanych przez sowiecki aparat bezpieczeństwa jest konieczna i potrzebna14. Trzeba zaznaczyć, iż mińscy Tatarzy, w dużej części urzędnicza inteligencja szlacheckiego pochodzenia, w większości wypadków reprezentowali prapolskie stanowisko. Z akt śledczych wynika, iż oskarżani byli, zwłaszcza w 1938 roku, o działalność szpiegowską na rzecz Polski. Z dat aresztowań widoczne jest, że represje w stosunku do Tatarów trwały przez cały okres lat trzydziestych. W 1941 roku, z chwilą wejścia na tereny Wileńszczyzny i Białorusi armii niemieckiej i utworzenia Komisariatu Rzeszy Ostland, niemieckie władze okupacyjne utworzyły fasadową organizację religijną pod nazwą muftiat Ostlandu, obejmujący przede wszystkim Tatarów na Litwie, Białorusi i byłych województwach kresowych Rzeczpospolitej. W sytuacji „propozycji nie do odrzucenia" postawiony był mufti dr Szynkiewicz. Studiując w latach dwudziestych orientalistyke. w Berlinie, zadzierzgnął więzy koleżeństwa z innym słuchaczem tej uczelni - dr. Josephem Goebbelsem, późniejszym ministrem propagandy Rzeszy. W 1941 roku Goebbels przypomniał sobie o dawnym koledze. Wobec zagrożenia eksterminacją ze strony Niemców, wobec faktu sowieckich prześladowań, egzekucji i wywózek dr Jakub Szynkiewicz przyjął propozycję współpracy. Miała ona charakter propagandowy i polityczny, nie było jakichkolwiek wystąpień anty- 13 Lista osób Tatarów polskich w Słonimiu, represjonowanych w 1. 1939-1945 przez okupantów niemieckiego i sowieckiego, oprać. A. A. Radecki, „Rocznik Tatarów Polskich", t. 5 (w druku). 14 I. Konopacki, S. Chazbijewicz, Lista imienna Tatarów represjonowanych w latach 1920-1945 przez okupantów sowieckiego i niemieckiego na obszarze Polski, Litwy i Bialorusi, cz. I, „Rocznik Tatarów Polskich", t. 5 (w druku). 1138 Selim Chazbijewicz polskich czy antyżydowskich. Do dziś nie są znane żadne dokumenty AK, mówiące 0 szkodliwości i niebezpieczeństwie tej działalności dla interesów życiowych Polaków czy Żydów na Wileńszczyźnie i Białorusi15. Tatarzy skupieni wokół muftiego, dr. J. Szynkiewicza nie zajmowali się denuncjacją czy współpracą policyjną, aczkolwiek zdarzały się wypadki służby w formacjach policji białoruskiej, np. na terenie Nowogródka16. W Warszawie podczas okupacji niemieckiej został utworzony Związek Tatarski, na czele którego stał Abdulhamid Churamowicz, przedwojenny działacz tatarski. Churamo-wicz idąc na współpracę z Niemcami usiłował ratować żonę-Żydówkę. Na pozytywne konto działalności dr. Szynkiewicza należy zapisać epizod z 1943 roku - wyratowanie przez muftiat tatarski Karaimów od eksterminacji zaplanowanej przez władze niemieckie. Na wniosek muftiatu przeprowadzono tzw. badania rasowe, wykazujące tureckie pochodzenie Karaimów, co wyłączało ich z planowego wyniszczenia jako Żydów. Te badania rasowe przeprowadzało gestapo, porównując cechy rasowe Tatarów i Karaimów. Szynkiewicz wykorzystał tu swoje koneksje z czasów studenckich. Epizod ten jest nieznanym dotąd szerzej fragmentem historii okupowanego Wilna i historii stosunków tatarsko-karaimskich, jak i wzajemnych relacji pomiędzy mniejszościami na kresach Rzeczypospolitej17. W 1943 roku w Mińsku pod auspicjami władz niemieckich został utworzony Związek Młodzieży Tatarskiej, skupiający część młodej inteligencji. Rozpoczął on działalność oświatową, kulturalną, fundował stypendia na wyjazdy dzieci i młodzieży do Niemiec na naukę języka niemieckiego, współpracował z Komitetem Muzułmańskim utworzonym w 1942 roku na Krymie z Tatarów krymskich. Spora część działaczy i członków Związku Młodzieży Tatarskiej wyjechała w 1944 roku do Wiednia, skąd po zakończeniu wojny przeniosła się do Europy Zachodniej 1 USA. Istnienie związku było też przyczyną kolejnych silnych represji sowieckich w stosunku do ludności tatarskiej na Białorusi Wschodniej i Zachodniej już po 1945 roku. W listopadzie 1945 roku został aresztowany Ibrahim Jakubowski, syn Mustafy, imam meczetu w Mińsku, który zmarł podczas śledztwa. W latach pięćdziesiątych zniszczono drewnianą, zabytkową zabudowę tatarskiej dzielnicy Mińska, „tatarskiej słobody" i „tatarskich ogrodów", zniszczono murowany meczet, zakazano jakiejkolwiek działalności religijnej i kulturalnej. Zniszczono też cmentarz tatarski obok meczetu. Samo istnienie w okresie niemieckiej okupacji na Kresach Związku Młodzieży Tatarskiej w Mińsku i w Wilnie nie było dotąd wspominane w piśmiennictwie historycznym -ani polskim, ani innym. 15 S. Chazbijewicz, Tatarzy polsko-litewscy..., s. 91-99. J. Tyszkiewicz, 2 historii Tatarów polskich 1794-1944, Pułtusk 1998, s. 135-149. 16 Ibidem. , ••>.• ..>,., ..-....- , . . .. 17 Ibidem. < : •<,'•>..•• Represje wobec ludności tatarskiej na byłych ziemiach wschodnich Rzeczypospolitej... 1139 Osobnym problemem, wykraczającym poza ramy niniejszego artykułu, są działania władz komunistycznych w Polsce w stosunku do mniejszości tatarskiej po 1945 roku, kłopoty podczas tzw. repatriacji czynione zarówno przez władze sowieckie, jak i Państwowy Urząd Repatriacyjny18. 18 A. Miśkiewicz, Tatarska legenda, łatany polscy 1945-1990, Białystok 1993; S. Chazbijewicz, Z Wilna do Gdańska. Tatarzy polsko-litewscy. Obecność w pejzażu kulturowym Polski i Gdańska po 1945 r. Próba analizy spolecznej, kulturowej; faktografia, [w:] Rozmyślania Gdańskie. Materiaty z sesji ,JMiejsce Gdańska w procesie powstania narodowego państwa polskiego", Gdańsk 1998, s. 190-212. . , Maksym Fedorczuk Mój Wołyń 26 czerwca 1943 roku1. Po obiedzie do Piddubec przyjechali Niemcy z Polakami. Spalili ze 20 chat, zabili kilku mężczyzn i odjechali. Namówit ich do takiego ztego czynu Bondar - janczar, któremu chłopcy ukradli kobietę i chłopca. A co to znaczy [teraz] ukraść człowieka? W ostatnim czasie praktykuje się to: znikają różne osoby nie odpowiadające ukraińskiemu ruchowi. (...) Praktykuje się u nas kradzenie Polaków po to, żeby dłużej nie żył na świecie i swoim językiem czy działalnością nie szkodził ukraińskiemu ruchowi, l ten sposób - zabieranie ludzi nocą - (...) zaczęli stosować Polacy. 27 czerwca 1943 roku. Niedziela. (...) Rozeszła się wieść, że Oleksandra Myroniu-ka zaaresztowali na drodze z Łucka do Romanowa. Stało się to wtedy, kiedy niemiecko-polski pododdział karny wracał z Piddubec. Wiadomość ta zrobiła na wszystkich przykre wrażenie. Wiadomo też, że w Łucku aresztowano wielu wybitnych ukraińskich działaczy: lekarzy, adwokatów i innych. Wielu z nich rozstrzelano już w więzieniu. (...) 28 czerwca 1943 roku. Nad ranem w okolicach Piddubec zaczęła się strzelanina. Przez okno widzę wielkie kłęby dymu nad Piddubćami. Na drodze tłumy uciekinierów. Opowiadają, że niemiecko-polscy gestapowcy palą wioskę. Zjawiła się i ukraińska partyzantka i zaczęła bronić ludności2. (...) 1 Tekst pochodzi z publikacji: W. Danyliuk, Wiryty zanadto boljacze...Wotyń: Chronika podij 1939-1944 rokiw, tłum. i oprać. G. Motyka, Łuck 1995, s. 156-171. 2 W II11943 r. UPA rozpoczęta na Wołyniu działania partyzanckie jednocześnie przeciwko Polakom, Niemcom i Sowietom. Niemcy zareagowali na to brutalnymi pacyfikacjami wsi ukraińskich. Na miejsce ukraińskiej policji pomocniczej, która w większości zdezerterowała do UPA, stworzyli też policję polską. Liczyła ona Mój Wołyń 1141 5 lipca 1943 roku. Niemcy spalili prawie połowę wsi. Zniszczono i budynki cerkiewne, ale ksiądz pozostat żywy. Ośmiu mężczyzn zabito, a jednego zamordowali Polacy. Ukraińska partyzantka (...) wypadła nieźle, ale Niemców trudno było pokonać, bo mieli czołgi, a Ukraińcy tylko karabiny, kaemy i granaty. Od 28 czerwca ludność okolicznych wsi nie sypia. Wszystkie domowe i gospodarcze rzeczy wyniesiono na dwór lub zakopano w ziemię. Codziennie każda wioska spodziewa się napadu Niemców. (...) ,•«••''•- \•-.-•• •'• • < 8 lipca 1943 roku. (...) Wrócił z więzienia do Romanowa miejscowy rolnik Pawło Kłymczuk z córką. Zaaresztowali go za syna, który porzucił policję i poszedł do partyzantki. Syna złapali i rozstrzelali. Kłymczuk opowiedział, że Niemcy rozstrzeliwują codziennie ludzi setkami, nie pytając, czy winien czy nie! O Oleksandrze Myroniuku nic nie słyszał (...). Zapewne niemiecko-polski karny pododdział zakatował swoich aresztowanych w piwnicach. 27 czerwca w więzieniu rozstrzelano 120 byłych policjantów i ukraińskich inteligentów. (...) 9 lipca 1943 roku. (...) Ukraińscy partyzanci palą polskie kolonie. (...) W koloniach Aleksandria i Palcze miejscowi Polacy przygotowywują się do walki z Ukraińcami. (...) Ukraińcy z polskich kolonii wyjeżdżają, ale Polacy w straszny sposób zamordowali kilku mężczyzn. Ofiary polskiego sadyzmu były tak zmasakrowane, że kiedy przychodzili ludzie, by je zobaczyć, to mdleli. (...) 14 lipca 1943 roku. Dzisiaj od bezpośredniego świadka dowiedziałem się, co wczoraj stało się w Malinie. (...) Wieczorem do Malina przybyli Niemcy i Polacy. Malin - to piękna czeska wioska (...) na rano Niemcy kazali mężczyznom zebrać się w sali, a kobietom i dzieciom schować się w stodołach i chlewach (...) Kiedy wszyscy się zebrali i Niemcy sprawdzili, iż domy są puste, to zamknęli salę i zaczęli przez okna wrzucać granaty. Wszystkich zabili i spalili. Z kobietami i dziećmi Niemcy nie postąpili lepiej. Stodoły i chlewy zamykali, a potem podpalali i wrzucali granaty. (...) W taki barbarzyński sposób zniszczono 600-700 Czechów. (...) Ukraińska wieś Malin. Chłopi dali się Niemcom namówić na pójście do cerkwi. A ci cerkiew wraz z ludźmi podpalili. Pomy- prawdopodobnie w sumie 1,5-2 tyś. ludzi. Polska policja pomocnicza na Wołyniu dopuściła się wielu zbrodni na ukraińskiej ludności. Szerzej na ten temat zob. G. Motyka, Polski policjant na Wotyniu, „Karta" 1999, nr 24. 1142 Wspomnienia Maksym Fedorczuk sicie, zaganiać ludzi do cerkwi i palić żywcem! Kilkoro dzieci znaleziono wbitych na pal, jak za tatarskich czasów. Nie ma już Malina. Ani czeskiego, ani ukraińskiego (...) •.•* 17 lipca 1943 roku. Dzisiaj spokój. Ludzie masowo udają się do Malina obejrzeć niemieckie barbarzyństwo. Widok przerażający. Ukraińcy wykopali jamy i pochowali zamordowanych i spalonych. (...) Mieszkańcy naszej okolicy są tak rozwścieczeni, że jakby poja-wif się Niemiec lub Polak, to darliby z niego skórę pasami. (...) 27 lipca 1943 roku. (...) w Zborowie zjawili się Polacy z Kiwerc, obrabowali chłopów. Zabrali 10 świń, 2 krowy, dużo odzieży. Już drugi raz zrobili taki napad. (...) ,..._, > - 29 lipca 1943 roku. Dzisiaj miał miejsce pogrzeb zabitego wczoraj przez Polaków w Zborowie Andrija Busiuka. Okazało się, że Polacy nie tylko zabierali dobytek, ale też palili i zabijali. Takiego bandytyzmu, jaki robią Polacy, świat jeszcze nie widział. (...) 30 lipca 1943 roku. (...) A dalekie polskie kolonie płoną dzień i noc. A Polacy z Łucka grożą Ukraińcom w taki sposób: my was zniszczymy wszystkich, jak przyjdziemy! Ech, gryzą się Ukraińcy i Polacy, a nie rozumieją, że nad nimi wisi straszny miecz czerwonej ordy! Z frontu nadchodzą coraz trwożliwsze wieści. Italia skapitulowała, Niemcy sami, bolszewicy naciskają... Wasyl Soniak Moje Bieszczady ] 8 lipca [19]46 roku przewieźli nas dwoma furmankami z Wołkowyi do Terki1. Wszyscy ludzie zostali jeszcze w Wotko-wyi mocno pobici, tak że byliśmy ledwie żywi. Po drodze polscy żołnierze zabraniali rozmawiać ze sobą po ukraińsku, wyśmiewali się i naigrawali z nas, a także dalej bili. Wszystkie kobiety mocno płakały. Kiedy przyjechaliśmy do wioski, zabrali na bok trzech starców. Później wywołali jeszcze dwie kobiety, które miały amerykańskie papiery. Całą resztę zagnali do chaty Dudy. W chacie zostawili z nami jednego żołnierza, a starsi oficerowie stali przed chatą. Ten żołnierz kazał wszystkim ludziom siedzieć razem w kupie pod ścianą. (...) Wszyscy bardzo się bali, głośno płakali i modlili się. A ten polski żołnierz śmiał się z tego (...) i krzyczał do nas: „módlcie się, módlcie, szybciej doczekacie się śmierci". Ja leżałem w samym środku między ludźmi i patrzyłem na żołnierza, jak on na nas krzyczał. A on w tym momencie ściągnął zamek pepeszy i posiał po nas gradem kuł. Przycisnąłem głowę do samej ziemi i słyszałem strzały żołnierza i straszny krzyk ludzi. Oblała mnie gorąca krew. Żyłem dalej. Wtedy żołnierz założył drugi krążek i szybko go wystrzelał. Ale niektórzy ludzie jeszcze żyli. Jedna kobieta, Marija Djak, krzyczała strasznym głosem: „Panowie, dobijcie mnie, niech się nie męczę". Wtedy żołnierz rzucił między nas granat, a sam wyskoczył do sieni. Stamtąd rzucił jeszcze jeden granat. Przysypało nas gliną. Ale niektórzy ludzie jeszcze się ruszali (...) krzyczeli. Wówczas żołnierz krzyknął do drugiego: „Dawaj jesz- 1 Tytuł od redakcji, oryginał dokumentu znajduje się w Archiwum Warszawskiego Okręgu Wojskowego, Akta sprawy Petro Fedoriwa, 118/91/3937, k. 94-96; oprać. G. Motyka. Dokument został opublikowany [w:] Repatriacja czy deportacja. Przesiedlenie Ukraińców z Polski do USRR 1944-1946, t. II, red. E. Misiło, Warszawa 1999, s. 243-253, wówczas gdy książka byta w druku (red.). 1144 Relacja _ Wasyl Soniak cze jedno kółko". Założył i znów wystrzelał. Tymczasem inni żołnierze już podpalili chatę i ona płonęła. W sieni, gdzie stał żołnierz, zrobiło się duszno. On musiał uciekać na dwór. Czułem, że jeszcze żyję, a chata płonie. Wtedy wstałem spod ludzi, spośród których niektórzy jeszcze żyli i konali. Wyskoczyłem przez tylne okno na dwór i skoczyłem w potok, gdzie schowałem się pod korzeniem. Gdy kładłem się za korzeniem, usłyszałem, jak żołnierze krzyczeli: „stój, stój" i strzelali z automatów. Dlaczego oni strzelali, tego nie wiem2. W potoku leżałem cicho do wieczora. Wieczorem, gdy usłyszałem, że we wsi zrobiło się całkiem cicho, wstałem i poszedłem do lasu. Daleko nie mogłem iść, ponieważ byłem pobity, głodny i zmęczony. Przeszedłem może 300 metrów i siadłem odpocząć (...). Byłem mokry i bardzo zmęczony, więc zasnąłem. Przebudziłem się dopiero nad ranem. Zobaczyłem jednego mężczyznę z naszej wioski, który szedł z lasu dowiedzieć się, co działo się w wiosce. Od niego dowiedziałem się, gdzie jest moja mama i poszedłem do niej. 2 Opisana masakra miała miejsce 9 VII 1946 r. we wsi Terka, pow. Lesko. W miejscowości tej tego dnia żołnierze z 36 komendantury WOP stacjonującej w Wotkowyi zamordowali 33 osoby. Byta to jedna z wielu masakr mających na celu zmuszenie Ukraińców do wyjazdu do ZSRR. Ocenia się, iż w l. 1945-1947 na ziemiach dzisiejszej Polski zginęło 6-7 tysięcy Ukraińców, w większości cywilów. Z ręki UPA w tym czasie zginęło do 3 tysięcy Polaków. Bezpośrednią przyczyną masakry w Terce było zlikwidowanie w tej miejscowości przez UPA Polaka i Ukraińca, oskarżonych o współpracę z władzami. Kilka dni później UPA przeprowadziła odwetowe uderzenie na Wotkowyję, próbując zniszczyć tamtejszy garnizon WOP. Relacja chłopca pochodzi z raportu prowidnyka nadrejonu „Beskyd" „Mara" (Stefan Golasz, „Mar" - od X 1945 do VI11947 r. prowidnyk nadrejonu „Beskyd" w l Okręgu OUN. W 1947 r. przedostał się do amerykańskiej strefy okupacyjnej Niemiec, skąd wyemigrował do USA). Roman Dzwonkowski {Lublin) Trzeba mieć na uwadze, ze walka z duchowieństwem, nawet z poszczególnymi grupami duchowieństwa, wchodzi w zakres ogólnych zadań naszej walki politycznej. J.I. Jaroslawskij, „Biezbożnik" (Moskwa) 1925, nr z IV s. 8-9. Represje władz sowieckich wobec duchowieństwa polskiego na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej w latach 1939-1941 i 1944-1966 Pismo „Biezbożnik", z którego zaczerpnięte zostało motto tych rozważań, dyskretnie zawieszono po ataku Niemiec hitlerowskich na ZSRS w czerwcu 1941 roku. Jednakże wyrażany w nim w latach dwudziestych stosunek do duchowieństwa w tym państwie pozostawał aktualny. Świadczą o tym działania władz sowieckich podejmowane w stosunku do duchowieństwa polskiego na terenach wschodnich II RP, okupowanych w latach 1939-1941 oraz na tych, które w wyniku układów w Jałcie w 1945 roku zostały wcielone do ZSRS, a także wobec duchowieństwa katolickiego innych narodowości na zajmowanych terenach. Niniejsze rozważania to jedynie wstępna i zwięzła analiza wspomnianych działań do 1966 roku włącznie, kiedy to ostatni polscy księża opuścili łagry lub otrzymali wyroki sądowe. Przez termin „represje" rozumiane tu będą jedynie aresztowania, deportacje, wyroki skazujące na różnego rodzaju kary, takie jak śmierć, pobyt w łagrze, zesłanie, odebranie pozwolenia na pełnienie funkcji duszpasterskich itp. Różne formy kar i nękania przez władze wyznaniowe, administracyjne i milicję, trwające do czasów „pierie-strojki" Michaiła Gorbaczowa, takie jak nieoczekiwane zniknięcia, pobicia przez „nieznanych sprawców" powodujące niekiedy utratę zdrowia lub życia itp., zostaną tu pominięte. Nie są również brane pod uwagę losy kapelanów Wojska Polskiego, wziętych do niewoli w 1939 roku, których ogromna większość zginęła w różnych miejscach kaźni. Brak dotychczas poważniejszych, całościowych opracowań na temat represji wobec polskiego duchowieństwa katolickiego na ziemiach, które najpierw przejściowo znajdowały się pod władzą ZSRS w latach 1939-1941, a następnie po II wojnie światowej na 1146________________________________________Roman Dzwonkowski niemal pół wieku znalazły się w granicach tego państwa. Pierwsze, wstępne publikacje na temat represjonowanego polskiego duchowieństwa zawierają dane niepełne i fragmentaryczne1. Prace poświęcone Kościołowi katolickiemu na terenach pod okupacją sowiecką podczas II wojny światowej, a po jej zakończeniu w ZSRS, zawierają również fragmentaryczne lub niepełne wykazy represjonowanych księży lub jedynie wzmianki na ten temat2. Obszerne opracowania poświęcone martyrologii polskiego duchowieństwa, wydane w okresie PRL, nie dotyczą represji ze strony władz sowieckich3. Dane liczbowe zawarte w niniejszym opracowaniu, dotyczące poszczególnych osób oraz rodzajów i wysokości wyroków, gromadzone przez autora od 1970 roku, pochodzą z Polski, dawnego ZSRS oraz z polskich, emigracyjnych i krajowych archiwów i publikacji. Wykorzystane zostały relacje osobiste księży i parafian4, wspomnienia represjonowanych duchownych i świeckich z lat 1939-1958, publikowane i pozostające w rękopisach, opracowania poświęcone martyrologii duchowieństwa polskiego w czasie II wojny światowej, prace historyczne dotyczące b. polskich ziem wschodnich i Kościoła katolickiego na tych terenach, zawierające informacje o represjach wobec duchowieństwa, prace na temat duszpasterstwa w Armii Polskiej Władysława Andersa w ZSRS5, monografie poświęcone ukrytym zakonom żeńskim na Wschodzie6, publikacje prasowe, biogramy publikowane w polskich wydawnictwach emigracyjnych7 i krajowych oraz cały szereg innych źródeł. Dokumentacja wielu bardziej szczegółowych informacji zawarta jest mojej pracy Duchowni katoliccy represjonowani w ZSRS 1939-1988 (Lublin 1999, mps). Terytorium okupacji sowieckiej i tereny włączone do ZSRS po 1945 roku Na początku II wojny światowej pod okupacją sowiecką znalazło się, po 17 września 1939 roku, 51% terytorium Polski. Zajętych zostało w całości lub częściowo 6 diecezji ' Autorem pierwszych wykazów represjonowanych księży polskich jest Adam Hlebowicz. Pierwszym jest wykaz pt. Martyrologium polskiego duchowieństwa na Syberii w latach 1944-1988, zamieszczony w kwartalniku „Chrześcijanin w Świecie" 1992, nr l, s. 142-152. Ponieważ autor zajął się w zasadzie okresem powojennym, na jego liście nie znaleźli się represjonowani w latach 1939-1941. Wykazy represjonowanych z krótkimi danymi biograficznymi zawierają również prace tego autora: Kościól w niewoli, Warszawa 1991 oraz Kościół odrodzony. Katolicyzm w państwie sowieckim, Gdańsk 1993. Zob. także: Martyrologia duchowieństwa polskiego 1939-1956, red. B. Bejze, A. Galiński, Warszawa 1993. 2 Zob. ww. prace A. Hlebowicza oraz np.: D.J. Dunn, The Catholic Church and the Soviet Governement, 1939-1949, New York 1977; Życie religijne w Polsce pod okupacją 1939-1945. Metropolie wileńska i lwowska, zakony, red. Z. Zieliński, Katowice 1992. 3 Są to: O.W. Szoldrski CSSR, Martyrologium duchowieństwa pod okupacją niemiecką w latach 1939-1945, Roma 1966; W. Jacewicz, J.W. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa rzymsko-katolickiego pod okupacją hitlerowską w latach 1939-1945, t. I-V, Warszawa 1977. , . . . .-, . ,• • 4 Autor gromadził je od 1975 r. 5 Por. K. Kantak abbe, L'Aumdmonerie militaire polanaise en U.R.S.S. (1941-1942), [w:] Sacrum Poloniae Millenium. Rozprawy - szkice - materiały historyczne, t. VIH-IX, Rzym 1962, s. 326-446. 6 Najcenniejsza pod tym względem jest praca S.H. Strzeleckiej SJE, Służebnice Jezusa w Eucharystii na terenach Związku Radzieckiego w latach 1945-1991, Warszawa 1994 oraz opracowanie ks. W.W. Żurka SDB, Jeńcy na wolności. Salezjanie na terenach bylego ZSRR po drugiej wojnie światowej, Kraków 1998. 7 Np. ukazujący się w Rzymie od 1951 r. kwartalnik „Duszpasterz Polski Zagranicą". Represje władz sowieckich wobec duchowieństwa polskiego na ziemiach wschodnich dawnej... 1147 polskich obrządku łacińskiego (wileńska, pińska, łomżyńska, łucka, lwowska i przemyska) z ok. 1300 parafiami, 2,5 tysiącami kapłanów i ponad 4 milionami katolików8. Represje wobec księży katolickich - zabójstwa, aresztowania, deportacje, wyroki skazujące na łagry lub śmierć itp. - nie miały w tym okresie charakteru masowego. Były one raczej, jak się wydaje, wynikiem walki z organizującą się konspiracją antysowiecką, w której księża nierzadko brali udział9. Plany sowietyzacji zajętych terenów, w tym całkowitej eliminacji duchowieństwa, były dopiero przygotowywane. Ich realizacji przeszkodził wybuch wojny niemiecko-sowieckiej 22 czerwca 1941 roku10. Po zakończeniu wojny, w wyniku układów jałtańskich z 1945 roku, w granicach ZSRS znalazła się połowa terytorium II RP. Pozostało na niej w całości lub częściowo jedenaście diecezji trzech obrządków istniejących do niedawna na terenie Polski. Były to diecezje: wileńska, łomżyńska, pińska, łucka, lwowska i przemyska - obrządku łacińskiego; diecezje: przemyska, lwowska i stanisławowska - obrządku greckokatolickiego oraz archidiecezja obrządku ormiańskiego we Lwowie i administracja apostolska Łem-ków. Liczba polskich parafii obrządku łacińskiego przekraczała znacznie 1000. Dużo wyższa była liczba kapłanów, a liczba wiernych wynosiła około 5 milionów11. W latach 1945-1947 z Białorusi, w granicach której znalazła się znaczna część b. terenów wschodnich II RP, wyjechało do PRL, w ramach tzw. repatriacji, 486 tysięcy osób, w tym 304 „osoby duchowne". Ponieważ do kategorii tej zostali zaliczeni także bracia i siostry zakonne, których było wiele na tych terenach, nie wiadomo, jaką część tej liczby stanowili księża diecezjalni lub zakonni12. Po 1945 roku, w całkowicie nowej i stabilnej już sytuacji politycznej, władze sowieckie rozpoczęły realizację długofalowego planu likwidacji Kościoła katolickiego, w którym aresztowania duchowieństwa stanowiły czynnik, jak się wydaje, najważniejszy. Działania te były zróżnicowane w zależności od terenu. Na b. ziemiach II RP, gdzie polskie społeczności katolickie zostały bardzo osłabione w wyniku działań UPA, co miało miejsce na Wołyniu i w Galicji Wschodniej, oraz przez 8 Zob. B. Kumor, Historia Kościoła, cz. VIII, Czasy współczesne 1914-1992, Lublin 1995, s. 452. 9 Zob. np. J. Węgierski, Lwów pod okupacją sowiecką 1939-1941, Warszawa 1991, passim; E. Kolarska, Proces czternastu, Warszawa 1998, passim. 10 Zob. K. Sword, Polityka władz sowieckich na terenie Bialorusi Zachodniej w latach 1939-1941, [w:] Społeczeństwo białoruskie, litewskie i polskie na ziemiach północno-wschodnich II Rzeczypospolitej (Białoruś Zachodnia i Litwa Wschodnia w latach 1939-1941, Warszawa 1995. s. 142-167; T. Prot'ko, Stosunek państwa do Kościola w Białorusi Zachodniej po ustanowieniu władzy radzieckiej (lata 1939-1941), [w:] ibidem, s. 184-189. Wycofując się przed ofensywą wojsk niemieckich w czerwcu 1941 r. NKWD podpaliło swoje archiwum w Drohobyczu. Wśród ocalałych ze zniszczenia dokumentów odnaleziono projekt działań na najbliższe dni i tygodnie. Jeden z punktów przewidywał aresztowanie 24 czerwca wszystkich księży i rozstrzelanie ich w przygotowanym już k. Sambora zbiorowym grobie. Na 27 VI przewidziano wywózkę na Syberię wszystkich nauczycieli i reakcjonistów, a na 3 VII deportację „kułaków" przeciwstawiających się zakładaniu kołchozów. Zob. J. Fr. Adamski, M. Lignowski, Fr. Oberc, T. Śliwa, Kościól katolicki w Bnozowskiem i Sanockiem 1939-1941, Brzozów-Przemyśl 1992, s. 100-101. 11 Zob. B. Kumor, op.cit., s. 213. 12 Zob. J. Czemiakiewicz, Repatriacja ludności polskiej z ZSRR 1944-1948, Warszawa 1987, s. 116. 1148____; •••.'••• ""'-• ;i • •-•!-!•••', .• •• •••• -:..-. - ». •>•• _________Roman Dzwonkowski tzw. repatriację po 1945 roku, tolerowano jedynie luźną sieć parafii stopniowo i konsekwentnie likwidowanych. Z ponad 600 parafii, jakie znalazły się w Ukraińskiej SRS (147 parafii diecezji łuckiej; niespełna 400 archidiecezji lwowskiej; kilkadziesiąt diecezji przemyskiej) do lat osiemdziesiątych pozostało zaledwie 11. W nieco lepszej sytuacji znaleźli się katolicy na Białorusi, a to dzięki zwartym skupiskom katolickim i polskim oraz bardzo aktywnej postawie wiernych, niekiedy skutecznie broniących swoich kościołów. Z około 400 parafii, jakie istniały tam w 1945 roku, do 1984 roku przetrwało 86 otwartych kościołów (w 9 wypadkach bez prawa do przyjazdu duszpasterza), w których pracowało 41 księży13. Aż do nowej delimitacji granic diecezji, dokonanej przez papieża Jana Pawła II w 1991 roku, należały one do archidiecezji wileńskiej, pińskiej i łomżyńskiej, mających swoje siedziby w Polsce. Do archidiecezji lwowskiej z siedzibą w Lubaczowie należały parafie tej archidiecezji oraz diecezji przemyskiej w granicach USRS. ; ; .... Zbrodnie wojenne w latach 1939-1941 W 1939 roku były one stosunkowo nieliczne. W czasie wkraczania wojsk sowieckich na teren Polski 17 września 1939 roku i w ciągu kilku następnych dni zamordowanych zostało przez wojska sowieckie pięciu księży katolickich14. Znacznie szerszy zasięg miały natomiast zbrodnie popełnione przez NKWD i wycofujące się oddziały Armii Czerwonej po ataku Niemiec na ZSRS 22 kwietnia 1941 roku. Na terenach od granicy polsko-łotewskiej do Czortkowa zostało zamordowanych co najmniej 43 księży diecezjalnych i zakonnych. Były wśród nich ofiary masakry w więzieniach NKWD w Wilejce, Oszmianie, Łucku, Lwowie, Tarnopolu i Złoczowie15; zamordowani na „drogach śmierci" podczas ewakuacji więźniów na wschód na drodze z Berezwecza koło Głębokiego do Ułły i z Mińska do Borysowa16 oraz zamordowani od 22 kwietnia-2 czerwca 1941 roku przez NKWD i żołnierzy Armii Czerwonej podczas ich wycofywania się przed armią niemiecką. Te ostatnie ofiary, całkowicie niegroźne dla wojsk sowieckich, to ilustracja szczególnie wrogiego stosunku do duchowieństwa katolickiego. Wyróżnia się tu, dokonany w nocy z l na 2 czerwca, mord w Czortkowie na czterech dominikanach, którzy zginęli od typowego dla NKWD strzału w tył głowy17. 13 Zob. M. Radwan SCJ, Duszpasterstwo katolickie na Białorusi 1917-1984, [w:] Ewangelia i kultura. Doświadczenia środkowoeuropejskie, Rzym 1988, s. 205-208. 14 Byli to: ks. Romuald Chlopecki, który poniósł śmierć w Kołomyi, ks. Bolesław Fedorowicz z diecezji łuckiej zamordowany w Stolinie na Polesiu, ks. Jan K. Gach z archidiecezji lwowskiej rozstrzelany w parafii Kotów k. Brzeżan, ks. Mariusz Skibniewski, jezuita, zastrzelony 27 IX w Przyłbicach k. Lwowa oraz ks. Jan Kryński z archidiecezji wileńskiej zamordowany 22IX w parafii Zelwa. 15 Masakrę więźniów przeżyło trzech duchownych: księża Władysław Bukowiński i Stanisław Kobyłecki w Łucku i Zdzisław Rubacha w Tarnopolu. 16 Szczegółowe dane na temat masakr w więzieniach oraz podczas ewakuacji więźniów zawiera praca: K. Popiński, A. Kukurin, A. Gurjanow, Drogi śmierci. Ewakuacja więzień sowieckich z Kresów Wschodnich H Rzeczypospolitej w czerwcu i lipcu 1941, Warszawa 1994. 17 Z. Mazur OP, Prawda o zbrodni w Czortkowie, „W Drodze" 1989, nr 11-12, s. 50-59. Represje władz sowieckich wobec duchowieństwa polskiego na ziemiach wschodnich dawnej... 1149 Aresztowania, deportacje, wyroki ' Wobec duchowieństwa stosowano następujące represje: aresztowania, deportacje i wyroki skazujące na roboty przymusowe w łagrach, a niekiedy rozstrzeliwania. Aresztowania księży katolickich przez NKWD zaczęły się już 17 września 1939 roku, to znaczy w pierwszym dniu wkroczenia Armii Czerwonej do Polski18. Do 2 lipca 1941 roku na terenach II RP zajętych przez ZSRS, według aktualnych danych, aresztowanych zostało 168 polskich księży. Liczba aresztowanych stopniowo rosła. Jeśli w 1939 roku wynosiła ona na terenie całej okupacji sowieckiej, według obecnych danych 66 osób, łącznie z tymi, co do których brak dokładnej informacji o roku aresztowania, to w 1940 roku aresztowano 80 księży, a do 22 czerwca następnego roku - 22. Losy aresztowanych w tym okresie były dość różne. W większości otrzymali oni wyroki 10 lat łagrów, niektórzy zostali deportowani do łagrów bez wyroku, część zginęła bez wieści, kilka osób zostało zwolnionych z dłuższego lub krótszego aresztu. Według niepełnych jeszcze źródeł na 19 aresztowanych w latach 1940-1941 wydany został wyrok śmierci, który w 8 wypadkach został wykonany. .,;;-„. ; ; ' • , f Bardzo charakterystyczne jest to, że tylko 2 ze znanych nam tego rodzaju wyroków zostały wydane na terenach tzw. Zachodniej Białorusi19. Wszystkie inne zapadły na tzw. Zachodniej Ukrainie, głównie we Lwowie. Przeważnie kara ta była zamieniana na 10 lat łagrów. Dotychczas znanych jest 7 przypadków wykonania wyroku od l stycznia do 7 sierpnia 1941 roku (data wykonania wyroku w Moskwie)20. <.-;... ,. ; Po zakończeniu II wojny światowej masowe aresztowania duchowieństwa objęły wszystkie kraje i tereny zajęte przez ZSRS. Rozpoczęły się już w 1944 roku21 i miały trwać do 1953 roku. Później przybrały charakter indywidualny. Dokładna analiza dostępnych obecnie danych, dotyczących liczby aresztowanych w poszczególnych latach, mogłaby ukazać stosowane przez NKWD metody realizowania planu. Na Białorusi aresztowano jednego księdza co miesiąc lub dwóch co dwa miesiące22. Na Łotwie w latach 1945-1953 dokonywano przeciętnie 6 aresztowań rocznie23. Wskazuje to na rozłożenie procesu na dłuższy okres, który nieoczekiwanie został skrócony przez śmierć 18 Aresztowani wówczas zostali: Antoni Szyszko z diecezji pińskiej i Narcyz Turulski z diecezji pelplińskiej, aresztowany na Wileńszczyźnie. 19 Otrzymali je księża: Stanisław Kurek i Kazimierz Świątek (obecnie kardynał i metropolita archidiecezji mińsko-mohylewskiej na Białorusi). Ten ostatni przebywał w celi śmierci w Brześciu i od wykonania wyroku ocalił go wybuch wojny niemiecko-rosyjskiej 22 VI1941 r. 20 Rozstrzelani zostali: Antoni Balut, Adam Bogdanowicz, Jerzy Jaglarz, Czesław Kaniak, Jan Kisiel, Jerzy Moskwa, Stanisław Zientara. Pomijani tu księży innych narodowości, np. Słowaka, ks. Jana Kellnera-Brinsko, aresztowanego na terenie Polski i rozstrzelanego w Moskwie 7 VII 1941 r. 21 Do grupy aresztowanych w tym roku należeli np.: wspomniany ks. Kazimierz Świątek ponownie aresztowany 17 XI 1944 r. i skazany na 10 lat łagrów oraz o. Władysław (Rafał) Kiernicki, aresztowany we Lwowie 31 VII 1944 r., powojenny proboszcz katedry lwowskiej, w 1991 mianowany biskupem pomocniczym we Lwowie. Zm. w 1995 r. 22 Relacja osobista ks. M. Aronowicza z Grodna z 21 VIII 1990 r., zanotowana przez autora. 23 Zob. B.J. Cakuls, Lattijas Romas katoni priesteri 1918-1995. Rigas 1996, 1150_______________________________________Roman Dzwonkowski Stalina w 1953 roku. Na Łotwie odnotowano jednak w tym roku jeszcze 3 zwolnienia księży z łagrów i 5 nowych aresztowań24. , ,: Na ziemiach wcielonych do ZSRS w 1945 roku, w nowej i politycznie stabilnej już sytuacji, władze sowieckie zmodyfikowały nieco politykę represji wobec duchowieństwa katolickiego, przez nadanie jej, jak wspomniano, charakteru długofalowego i zawieszenie kary śmierci. W stosunku do polskiego duchowieństwa była ona nadal wyjątkowo surowa na Białorusi. Na przykład na Łotwie na 68 wyroków wydanych na księży katolickich po 1945 roku tylko 5 opiewało na 25 lat łagrów, a pozostałe głównie na 10 lat i nie wydano tam ani jednego wyroku śmierci. Natomiast na Białorusi w latach 1945-1951 wyroki śmierci otrzymało 6 polskich księży; zamieniono je na 25 lat łagrów. Wyroków tej ostatniej wysokości, znanych dotychczas, wydano aż 36. ••'" Inną sytuację można w tym samym czasie obserwować w Zachodniej Ukrainie, gdzie po znanych, tragicznych dla Polaków wydarzeniach z lat 1943-1945 pozostała jedynie diaspora polska i niewielka liczba księży. W latach 1945-1953 nie zapadł tu, według dotychczasowych danych, ani jeden wyrok śmierci lub 25 lat łagrów. Były to głównie wyroki 10 lat łagrów. ! ' -..••••:•. l Polityka władz sowieckich na Białorusi wynikała niewątpliwie z panującej tam i sytuacji religijnej i narodowej. Pozostały tu po 1945 roku, zwłaszcza na Grodzień- * szczyźnie, zwarte i liczne skupiska ludności polskiej, dla której Kościół katolicki stano- | wił najważniejsze oparcie w zachowaniu wiary i tożsamości narodowej. Pozostała też l największa liczba polskich księży, w porównaniu z innymi terenami należącymi do | niedawna do Polski. Wielu z nich w okresie okupacji niemieckiej było kapelanami AK, l ze szczególną zaciekłością zwalczanej przez władze sowieckie. Ludność polska na Bia- | łorusi, jak wskazuje cała powojenna polityka tych władz, została skazana na możliwie f szybkie wynarodowienie i ateizację. W polskim duchowieństwie władze sowieckie widziały niepożądany i szkodliwy polski czynnik narodowy i religijny, a jego obecność i działalność oceniały jako przeszkodę na drodze realizacji swoich celów. Jako najskuteczniejszy środek służący eliminacji tego czynnika, zastosowano aresztowania i wieloletnie wyroki skazujące jego reprezentantów na wyniszczające roboty w łagrach. Ideologiczne i prawne podstawy wyroków Walka z religią i duchowieństwem wynikała z założeń ideologicznych totalitarnego systemu sowieckiego, który nie tolerował niezależnej wewnętrznie instytucji, jaką był Kościół katolicki i bezwzględnie dążył do ateizacji społeczeństwa. Te przyczyny represji były bardzo starannie ukrywane, zgodnie z praktyką stosowaną w okresie międzywojennym przedstawiano zarzuty o charakterze czysto politycznym. W przypadku księży katolickich narodowości polskiej władze sowieckie traktowały jako fakt polityczny ich 24 Ibidem, s. 297-298. Represje władz sowieckich wobec duchowieństwa polskiego na ziemiach wschodnich dawnej...___1151 pozostanie w ZSRS. Widziały one w tym nie tylko, jak już wspomniano, przeszkodę w sowietyzacji społeczeństwa i ważny czynnik zachowujący polską świadomość narodową wiernych, ale również aktywnych lub potencjalnych „szpiegów Watykanu". O tym świadczyły powtarzające się często w wytaczanych procesach oskarżenia o tego rodzaju rolę i ferowanie wysokich wyroków25. W okresie międzywojennym władze sowieckie często wymuszały samooskarżenia o charakterze politycznym i ogłaszały rzekomo spontaniczne oświadczenia, zwłaszcza bardziej znanych duchownych, które zaprzeczały opinii o istnieniu prześladowań religijnych w ZSRS26. Całkowicie zrezygnowano z tego w okresie powojennym. Wobec wszystkich zastosowano wypróbowaną w okresie międzywojennym metodę oskarżeń o antysowiecką działalność polityczną. Pozwalało to osiągnąć podwójny cel: umożliwiało zastosowanie politycznych paragrafów kodeksu karnego, przewidujących najwyższe wymiary kar, a ponadto uchylało podnoszony na Zachodzie zarzut prześladowań religijnych27. Podstawą oskarżeń i wyroków był z reguły osławiony art. 58 kk RSFRS, mówiący o przestępstwach politycznych i kontrrewolucyjnych. Zawierał on 14 obszernych podpunktów, bardzo rozciągliwych pod względem sformułowań i stwarzających możliwości dowolnej kwalifikacji zarzutów przez sądy, trojki NKWD, MGB lub trybunały wojskowe. W kodeksie karnym USRS odpowiadał mu art. 54, a w analogicznym kodeksie BSRS art. 6328. Niektóre dane liczbowe W 1947 roku na terenie Białorusi pracowało 190 księży należących do archidiecezji wileńskiej, 4 z diecezji łomżyńskiej i 20 z diecezji pińskiej29. Liczba ta szybko zmniejszyła się w wyniku spontanicznych lub przymusowych wyjazdów do Polski oraz aresztowań, które trwały, jak wspomniano, do 1952 roku. W 1953 roku na stanowiskach pozostawało tam już tylko kilkunastu kapłanów. W latach 1944-1951 aresztowanych i osądzonych w tej republice, według nie w pełni kompletnych danych, zostało 76 księży. Z tego 40 (52%) otrzymało wyroki 25 lat łagrów; 15 (20%) - 10 lat, a pozostali od 2 do 8 lat. Dochodziło też do powtórnego aresztowania po uwolnieniu z łagrów, głównie za pełnienie funkcji duszpasterskich bez tzw. sprawki, czyli rejestracji dającej prawo peł- 25 Zob. Skazani jako „szpiedzy Watykanu". Z historii Kościoła katolickiego w ZSRS 1918-1956, red. R. Dzwon-kowski SAC, Ząbki 1998, s. 127-168. 26 Zob. R. Dzwonkowski SAC, Kościół katolicki w ZSRS 1917-1939, Lublin 1997, s. 176-184. 27 O stosowaniu tej praktyki w okresie międzywojennym zob. R. Dzwonkowski SAC, Taktyka walki i Kościołem katolickim w ZSRS w okresie międzywojennym, „Zeszyty Naukowe KUL" 1994 nr 1-2, s. 44-64. 28 Artykuł ten doskonale analizuje Aleksander Sołżenicyn w pierwszym tomie swego dzieła Archipelag Gulag 1918-1956. Próba analizy literackiej, Paryż 1974, s. 77- 84. 2' Zob. Spis duchowieństwa w granicach RPpodległego arcybiskupowi wileńskiemu, Białystok 1947, s. 19. Cyt. za A. Hlebowicz, Kościół w niewoli..., s. 79. :-•...- , , , • 1152________________________________________Roman Dzwonkowski nienia funkcji duszpasterskich, której uzyskanie okazywało się niekiedy niemożliwe30. W jednym przypadku, w 1945 roku, wykonany został na Litwie wyrok śmierci31. Na Ukrainie na 42 znanych obecnie skazanych w latach 1944-1952, 31 (74%) otrzymało wyroki 10 lat łagrów, a 12 (28%) od 5 do 15 lat. Proporcje w wysokości wyroków były więc odwrotne niż na Białorusi. Na Łotwie spośród 61 skazanych w latach 1945-1958, co do których wysokość wyroków jest znana, również większość, bo 39 (64%), otrzymała wyrok 10 lat łagrów. Tylko 6 (10%) skazano na 25 lat łagrów. Nieznane są proporcje wysokości wyroków na Litwie. Charakterystyczne są powtórne wyroki wobec księży polskich skazywanych podczas II wojny światowej i po jej zakończeniu w głębi ZSRS. W pierwszym wypadku chodzi o trzech byłych kapelanów wojskowych w Armii Polskiej Władysława Andersa. Dwaj, Jan Grabski i Jan Kapusta, zostali skazani w 1943 roku na 15 i 10 lat łagrów, a trzeci, Albin Janocha, w tym samym czasie otrzymał wyrok 8 lat łagrów. Wszyscy byli zakonnikami32. Trzej inni księża polscy z diecezji łuckiej, którzy po uwolnieniu z łagrów podjęli, już na zesłaniu, półlegalną pracę duszpasterską w Kazachstanie, zostali tam aresztowani i powtórnie skazani na stosunkowo wysokie kary. Ks. Wł. Bukowiński w 1958 roku otrzymał wyrok 3 lat łagrów (po odbyciu 9 lat z 10-letniego poprzedniego wyroku). Ks. Br. Drzepecki w 1959 roku, skazany na 10 lat w 1945 roku, otrzymał powtórnie tę samą karę. Ten sam los spotkał ks. J. Kuczyńskiego. Skazany w 1945 roku na 10 lat, odbył cały wyrok. Po aresztowaniu w Kazachstanie, ponownie skazany na 10 lat łagrów, odbył 7 lat. Ostatnim ze skazanych, tym razem po raz pierwszy, był ks. Alojzy Kaszuba z zakonu kapucynów, aresztowany w 1966 roku Kazachstanie, gdzie był wędrownym duszpasterzem, na 6 lat łagrów. W latach 1939-1966 represjonowanych było około 400 księży polskich, w ogromnej większości pochodzących z byłych ziem wschodnich II RP, wcielonych do ZSRS po 1945 roku. Większość z nich znalazła się w łagrach, kilkudziesięciu zostało rozstrzelanych (m.in. w Katyniu) lub zamordowanych, kilkunastu zmarło na zesłaniu, w łagrach, więzieniach lub po uwolnieniu z nich. Wśród represjonowanych przez władze sowieckie duchownych katolickich różnych narodowości księża polscy stanowią najliczniejszą grupę. W okresie międzywojennym władze ZSRS w ciągu kilkunastu lat zrealizowały sformułowany w latach dwudziestych plan likwidacji Kościoła i duchowieństwa katolickiego w Związku Sowieckim33. Realizacja podobnego planu została podjęta po II wojnie światowej na terenach włączonych do tego państwa, jakkolwiek już bez stosowania terroru w formie masowych rozstrzeliwań wierzących i duchowieństwa. W wyniku zła- 30 Dotyczyło to np. ks. Józefa Horodeńskiego z diecezji pińskiej, aresztowanego w 1958 r. w Kobryniu na Polesiu, skazanego ponownie na 5 lat lagrów, później wydalonego do PRL. 31 Dotyczył on ks. Mikołaja Tappera z archidiecezji wileńskiej. Skazany został 5 IV 1945 r. przez Trybunał Wojskowy Litewskiej SRS i niebawem rozstrzelany. 32 J. Grabski i A. Janocha należeli do zakonu kapucynów, a J. Kapusta by) salezjaninem. 33 Zob. R. Dzwonkowski SAC, Losy duchowieństwa katolickiego w ZSRS 1917-1939. Martyrologium, Lublin 1998. Represje władz sowieckich wobec duchowieństwa polskiego na ziemiach wschodnich dawnej... 1153 godzenia systemu represji po śmierci Stalina i nowej sytuacji politycznej, w jakiej znalazł się ZSRS, pomimo zachowania pierwotnej ideologii antyreligijnej i antykatolickiej, plan ten uległ modyfikacji. Kościół katolicki obrządku łacińskiego na włączonych do tego państwa terenach został w pierwszym okresie po zakończeniu II wojny światowej ogromnie osłabiony i w tej postaci tolerowany. Jego sytuacja w poszczególnych republikach, niezależnie od liczby wiernych, znacznie się różniła34. Uwagi końcowe s * ;;; Podjęte przez władze po II wojnie światowej działania potwierdzają tezę, że duchowieństwo katolickie objął plan konsekwentnej, choć stopniowej eliminacji ze społeczeństwa, przez aresztowania i skazywanie na wieloletni pobyt w łagrach. Była to główna forma represji. Do realizacji tego planu najbardziej stanowczo przystąpiono na byłych terenach polskich, włączonych do sowieckiej republiki białoruskiej i ukraińskiej, gdzie duchowni katoliccy byli, poza nielicznymi wyjątkami (na Białorusi), narodowości polskiej. W wyniku zmian politycznych wprowadzonych w ZSRS po śmierci Stalina przez Nikitę Chruszczowa, plan ten nie został zrealizowany. Wszyscy duchowni do 1956 roku opuścili łagry lub zesłanie. Kontynuowane były natomiast ciągle nękające działania administracyjne i inne, mające doprowadzić do ograniczenia liczby księży i zminimalizowania ich roli duszpasterskiej i religijnej. Opuszczający łagry księża wracali z reguły do swoich parafii z zamiarem podjęcia pracy duszpasterskiej. Napotykali tu jednak często na różnorodne przeszkody. Rozpoczęcie pracy zależało od zameldowania w danej miejscowości i otrzymania imiennej sprawki, czyli formalnego pozwolenia Urzędu ds. Wyznań na pracę duszpasterską. Władze stosowały tu nierzadko taktykę błędnego koła35. Warunkiem otrzymania sprawki było posiadanie zameldowania. Tego zaś odmawiano z powodu braku sprawki. Nierzadko kościoły były zamknięte i przeznaczone na inne cele. Utrudnianie objęcia poprzednich parafii przez powracających księży wynikało również z obawy przed zbyt dużym ich wpływem religijnym jako „męczenników". Ponieważ niektórzy podejmowali dyskretnie pracę duszpasterską nie mając rejestracji, byli sądzeni jako „recydywiści" i deportowani do Polski36 lub do łagru37. Dlatego znaczna część księży zwolnionych z łagrów lub z zesłania, po staraniach trwających niekiedy i trzy lata38, nie widząc możliwości rozpoczęcia pracy, wyjeżdżała do Polski. W wielu przy- 34 Na Łotwie, gdzie było tylko 500 tyś. katolików, istniało seminarium duchowne, hierarchia kościelna reprezentowana przez 2 biskupów i ponad 100 parafii. Na Białorusi i Ukrainie, gdzie liczba katolików była kilkakrotnie wyższa, istniało tylko po kilkadziesiąt parafii. 35 Por. Kanfesii na Bielarusi (kaniec XV11I-XXst.), red. W.I.Nawicki, Mińsk 1998, s. 279. •• - - -30 Tak było w przypadku dwóch księży jezuitów: W. Jaziewicza i A. Ząbka. Ibidem. *" *l 37 Ks. J. Horodeński w 1958 r. został skazany na 5 lat łagrów. Ibidem. 38 Wypadek ks. J. Horodeńskiego z Kobrynia. Ibidem. 1154 Roman Dzwonkowski padkach czyniła to także pod presją ze strony kolejnych wcieleń wszechwładnej policji politycznej - NKWD-MGB-KGB39. Oskarżeni o ciężkie przestępstwa i skazani w procesach politycznych w latach 1939-1966 na różnorodne kary, w tym karę śmierci, księża katoliccy zostali pod koniec istnienia ZSRS, podobnie jak inne ofiary represji, uznani za całkowicie niewinnych i zrehabilitowani. Na mocy art. l zarządzenia Prezydium Najwyższej Rady ZSRS z 16 stycznia 1989 roku „O dodatkowych środkach w celu przywrócenia sprawiedliwości w stosunku do ofiar represji, które miały miejsce w łatach 30-tych i 40-tych oraz na początku 50-tych", zaczęła się rehabilitacja osób skazanych w procesach politycznych. Do akt personalnych setek duchownych katolickich i innych zaczęto wpisywać formułę: uniewinniony z braku dowodów przestępstwa. 39 MGB - Ministierstwo Gosudarstwiennoj Biezpasnosti (Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego). Istniało w 1. 1946-1953 i było kontynuacją NKWD; Komitiet Gosudarstwiennoj Biezopasnosti (Komitet Bezpieczeństwa Państwowego - KGB). Od 1954 r. był kontynuacją MGB. , , Natalia Lebiediewa (Moskwa) Proces podejmowania decyzji katyńskiej Sprawa stalinowskiej eksterminacji narodu polskiego, której kulminacją stała się masowa zagłada oficerów, pracowników policji i osób przetrzymywanych w więzieniach, analizowana jest w dziesiątkach monografii i opublikowanych zbiorach dokumentów. Tematowi poświęcono setki artykułów i opracowań1. Mimo to dotychczas nie został ostatecznie wyjaśniony proces podejmowania decyzji katyńskiej. Kto był jej inicjatorem: Beria czy Stalin? Czym kierowali się przy podjęciu decyzji? Co skłoniło ich do pozasądowego rozprawienia się z ponad 20 tysiącami Polaków? Kiedy dojrzała ta decyzja? Celem niniejszego opracowania jest wyjaśnienienie i uściślenie tych kwestii. l września 1939 roku hitlerowcy napadli na Polskę, po dwóch dniach Anglia i Francja wypowiedziały wojnę najeźdźcy. Władze stalinowskie bezzwłocznie rozpoczęły intensywne przygotowania do okupacji tej części obszaru Polski, która w tajnym protokole do paktu Ribbentrop-Mołotow została włączona do strefy interesów ZSRR. Już pierwszego dnia wojny Biuro Polityczne KC WKP(b) podjęło decyzję powiększenia Armii Czerwonej o 76 dywizji piechoty, każda po 6 tysięcy ludzi, podwyższając liczbę dywizji do 1732. Tego samego dnia nadzwyczajna IV sesja Rady Najwyższej ZSRR uchwaliła ustawę o powszechnym obowiązku wojskowym. 3 września najwyższa instancja partyjna przedłużyła o miesiąc służbę w Armii Czerwonej żołnierzom, którzy odbyli właśnie przepisowy okres służby wojskowej i podlegali demobilizacji (310 632 osoby). Sankcjonowała również mobilizację przypisanych stanów osobowych jednostek sześciu okręgów wojskowych, transportu samochodowego, koni, traktorów oraz zarządzenie stanu gotowości bojowej punktów OPL* Leningradu, Mińska, Kijowa, Wielkich Łuk i szeregu innych miast3. 8 września Biuro Polityczne zatwierdziło wspólną uchwałę KC WKP(b) i Rady Komisarzy Ludowych ZSRR o znacznym ograniczeniu przewozów ładunków cywilnych * Obrony przeciwlotniczej (red.) 1 Zob. M. Harz, Bibliografia zbrodni katyńskiej. Materiały z lat 1943-1993, Warszawa, 1993; M. Harz, Bibliografia zawartości „Zeszytów Katyńskich" za lala 1990-1996, [w:] Ku cmentarzom polskim w Katyniu, Miednoje, Charkowie, Warszawa 1997, s. 142-154. 2 Rossijskij Centr Chranienija i Izuczenija Dokumientow Nowiejszej Istorii (RCChIDNI), f. 17, op. 162, d. 25, k. 162. . :•• '•••- . • ' • •---.. 3 lbidem,k. 167. ' . ' , 1156 Natalia Lebiediewa i zmniejszeniu o jedną trzecią przewozów pasażerów od 10 do 20 września w celu oddania wygospodarowanego taboru kolejowego na potrzeby wojskowe. 10 września ta sama instancja partyjna zleciła Radzie Gospodarczej zapewnienie regularnego zaopatrzenia wojska i marynarki w żywność, paliwo, obsługę medyczną; Komitetowi Obrony -zaopatrzenie w broń, amunicję i środki transportu. Skład obu ciał został powiększony o najbardziej wpływowe osobistości w kraju; zostały one zobowiązane do codziennych obrad4. Ludowym komisariatom spraw wewnętrznych i spraw zagranicznych polecono przedłożenie sekretarzowi KC WKP(b) Andriejowi Żdanowowi szczegółowych raportów 0 Polsce, jej systemie politycznym, składzie narodowościowym ludności, gospodarce, transporcie, siłach zbrojnych, przemyśle wojskowym itd. Raport NKWD ZSRR podkreślał, że Polacy stanowili tylko 60% ludności kraju, zaznaczał, że w województwach stanisławowskim, tarnopolskim, nowogródzkim, brzeskim [poleskim - przyp. tlum.] 1 wołyńskim Polacy stanowili do 25% ludności, lwowskim i wileńskim - do 50%, w białostockim - powyżej 50%. Miało to służyć uzasadnieniu „odzyskania" tych ziem i przyłączenia ich do Ukraińskiej i Białoruskiej Republik Radzieckich5. Dokument przedłożony przez Ludowy Komisariat Spraw Zagranicznych stwierdzał, że Polska zostala utworzona po pierwszej wojnie światowej z części Austro-Węgier, Niemiec, Rosji. Polska przy poparciu Ententy zagarnęła Zachodnią Ukrainę i Zachodnią Białoruś (...) Ustrój państwowy Polski - to republika typu faszystowskiego. Tak więc również w tym dokumencie widać usiłowanie umotywowania likwidacji Polski jako suwerennego państwa i przyłączenia do ZSRR terenów, włączonych w skład Polski na mocy traktatu ryskiego z 1921 roku6. I raport NKWD ZSRR i notatka LKSZ odzwierciedlały poglądy nie tylko ich autorów, lecz również „wodza". Stalin sformułował je podczas rozmowy z sekretarzem generalnym Komitetu Wykonawczego Kominternu Gieorgijem Dimitrowem 7 września 1939 roku. „Wódz narodów" określił Polskę jako państwo faszystowskie, uciskające Ukraińców, Białorusinów i innych. Zniszczenie tego państwa w obecnych warunkach oznaczałoby o jedno państwo faszystowskie mniej! Cóż zfego by się stało, gdybyśmy w wyniku rozgromienia Polski rozpostarli system socjalistyczny na nowe terytoria i ludność! - rzekł Stalin7. Właśnie w tym rozumowaniu kryją się przyczyny przyszłej decyzji katyńskiej. Działając na rzecz upragnionego celu - likwidacji Polski jako niepodległego państwa - sekretarz generalny KC WKP(b) dążył do usunięcia każdego, kto mógł sprzeciwić się temu celowi, podjąć walkę o odrodzenie swego kraju. Po poniesieniu druzgocącej klęski w wojnie radziecko-polskiej 1920 roku i podpisaniu upokarzającego dla ZSRR traktatu ryskiego, stalinowska ekipa aż do początku 4 RCChIDNI, f. 17, op. 3, d. 1014, k. 8, 13. 5 RCChIDNI. f. 17, op. 121, d. 15, k. 1-16. Zob. także: N.S. Lebiediewa, Katyn' - priestuplenije protiw czełowieczestwa, Moskwa 1994, s. 13. 6 RCChIDNI. f. 17, op. 121, d. 15, k. 20-31; N.S. Lebiediewa, op.cit., s. 13-14. 7 G. Dymitrow, Dniewnik (9 marta 1933-6 fewrwri 1949), Sofia 1997, s. 182. Proces podejmowania decyzji katyńskiej______________________________1157 nowego konfliktu światowego traktowała Polskę jako forpocztę imperializmu, jako „kordon sanitarny" wokół swoich granic. Władzom polskim przypisywano zamiary przekształcenia Rzeczypospolitej w wielkie państwo od morza do morza, dążenie do rozczłonkowania ZSRR i oderwania od niego Ukrainy i Białorusi. Wojsko Polskie w latach dwudziestych i trzydziestych uważano za jednego z najważniejszych potencjalnych przeciwników Armii Czerwonej. Radzieccy liderzy polityczni i wojskowi z niepokojem obserwowali wysiłki hitlerowców, usiłujących przekonać Warszawę do wspólnej akcji przeciw ZSRR. Kiedy jednak plany Berlina spełzły na niczym, a Polska związała się z Londynem i Paryżem, a nie z Moskwą, wrogość Stalina do niej się wzmogła. Państwo polskie uznano za niewdzięcznego sąsiada, który odmówił przepuszczenia Armii Czerwonej przez swoje terytorium w przypadku napaści Niemiec, a także aktywnego uczestnika koalicji zachodniej. A ta była odbierana przez Kreml jako siła znajdująca się w konfrontacji z Krajem Rad, usiłująca przeszkodzić podziałowi stref wpływów między ZSRR i Niemcami. Stalin i jego otoczenie nadal uważali, że sfery rządzące Francji i Wielkiej Brytanii marzą o tym, aby skierować agresję niemiecką przeciw ZSRR. Stalinowska koncepcja likwidacji Polski jako państwa niepodległego znalazła odzwierciedlenie nie tylko w dokumentach politycznych, lecz również w dyrektywach dla wojsk wydanych przez ludowego komisarza (narkoma) obrony ZSRR Klimenta Woro-szyłowa i szefa Sztabu Generalnego Borysa Szaposznikowa, w rozkazach bojowych dowódców Frontu Ukraińskiego i Frontu Białoruskiego, dowódców grup armii itd. Rzecz znamienna: pierwszy rozkaz przekroczenia granicy radziecko-polskiej w nocy z 12 na 13 września został wydany już 9 września8. Właśnie tego dnia z Berlina do Moskwy nadeszła wiadomość o upadku Warszawy. Markom spraw zagranicznych ZSRR pospieszył z gratulacjami dla rządu Niemiec z okazji tego sukcesu i zapewnił ambasadora III Rzeszy Fridricha Schulenburga, że radzieckie działania wojenne rozpoczną się w ciągu najbliższych kilku dnf. Ale na wieść o tym, że Warszawa jeszcze się trzyma, kierownictwo sowieckie uznało za korzystniejsze przeniesienie terminu inwazji na Polskę na 17 września. Stosowna dyrektywa dla Frontu Białoruskiego i Frontu Ukraińskiego została wydana 14 września. Jednostki Armii Czerwonej otrzymały za zadanie błyskawicznym uderzeniem rozgromić znajdujące się naprzeciw nich wojska przeciwnika. Następnego dnia dowódca wojsk Białoruskiego Specjalnego Okręgu Wojskowego Michaił Kowalow wydał rozkaz nr 1. Określał on najbliższe zadanie Frontu - zniszczyć i wziąć do niewoli siły zbrojne Polski, operujące na wschód od granicy litewskiej i linii Grodno-Kobryń. Zadanie druzgocącego i zupełnego rozgromienia armii polskiej otrzymały również woj- s Katyń. Dokumenty zbrodni, t. I, Jeńcy nie wypowiedzianej wojny. Sierpień 1939-marzec 1940, oprać. Wojciech Materski [i in .], Warszawa 1995, s. 543-547. , , , , ., * Agresja sowiecka na Polskę w świetle dokumentów 17 września 1939, Warszawa 1994, s. 112. 1158__________________________._______________Natalia Lebiediewa ska Frontu Ukraińskiego, którym zlecono także odcięcie polskich jednostek od granicy i pozbawienie ich możliwości wycofania się do Rumunii i na Węgry10. Wypracowywano również środki „oczyszczenia" zajmowanych terenów z „elementów socjalnie obcych i kontrrewolucyjnych", następnie ich sowietyzacji. Już 8 września Ławrientij Beria rozkazał narkomom spraw wewnętrznych Białorusi i Ukrainy wydzielić i skoncentrować w Kijowie i Mińsku pracowników operacyjnych w celu utworzenia 9 grup operacyjno-czekistowskich. Posuwając się z jednostkami wojska miały one zajmować wszystkie urzędy łączności, banki państwowe i prywatne, urzędy skarbowe, państwowe i społeczne, magazyny przedmiotów wartościowych, drukarnie, gazety, magazyny papieru, archiwa państwowe; tworzyć tymczasowe organy władzy, zapobiegać robocie wywrotowej, tłumić kontrrewolucję. Brygady operacyjne miały dokonywać aresztowań „najbardziej reakcyjnych" przedstawicieli administracji państwowej, przywódców partii politycznych, rosyjskich organizacji białoemigranckich i monarchistycznych, agentów żandarmerii, policji i „dwójki", zająć więzienia i zapewnić bezwzględne przetrzymywanie więźniów. Planowano skonfiskowanie od ludności nie tylko broni i materiałów wybuchowych, lecz także odbiorników radiowych11. Tak więc i rozkazy wojskowe, i dyrektywy NKWD miały ten sam cel - rozgromienie polskich sił zbrojnych i zlikwidowanie nie tylko państwowości polskiej, lecz również uosobiających ją ludzi. 17 września, w dniu inwazji Armii Czerwonej na terytorium Polski, Wiaczesław Mołotow w wystąpieniu radiowym podkreślił, że państwo polskie zbankrutowało i przestało istnieć. Następnego dnia został podpisany komunikat radziecko-niemiecki, w którym podany został wspólny cel ZSRR i Niemiec w wojnie przeciw Polsce. Miał on polegać na przywróceniu w Polsce porządku i spokoju, zachwianego wskutek rozpadu państwa polskiego, i niesieniu pomocy ludności Polski w dziele przebudowy zasad jej egzystencji państwowej12. < ' • ! '- -:; -• -i• "• Ale „przebudowa" była pojmowana bardzo swoiście - Polska miała być zlikwidowana jako suwerenne państwo. Właśnie to forsował Stalin w rozmowach z Schulenbur-giem 20 i 25 września oraz w rokowaniach z Joachimem von Ribbentropem, który przybył do Moskwy 27 września. Podpisany 28 września w Moskwie układ o przyjaźni i granicy między ZSRR i Niemcami ustalał ostatecznie granicę obustronnych interesów na terenie „byłego państwa polskiego". Przebudowa państwowa zajętych ziem, realizowana przez Niemcy i ZSRR, uważana była przez nie za niezawodne oparcie dla dalszego rozwoju przyjaznych stosunków między swoimi narodami. W ten sposób układ „uprawomocnił" wynik dwóch agresji - faszystowskiej Rzeszy i stalinowskiego reżimu totalitarnego 10 Katyń. Dokumenty zbrodni, 1.1, dok. 3,4,5,14. " Organy gosudarstwiennoj biezopasnosti w Wielikoj otieczestwiennoj wojnie. Sbornik dokumientow, t. I, Nakanunie,cz.l,(Nojabr'1938g.-diekabr'1940g.),Moskvml995,s. 70-74, 79-81. ' 12 „Prawda" 1939, nr z 21 IX. Proces podejmowania decyzji katyńskiej______________________________1159 przeciwko krajowi, który jako pierwszy zdecydował się przeciwstawić dyktatowi nazistowskiemu i mężnie stawił mu opór. Tajny protokół zawierał porozumienie o wzajemnej pomocy w zwalczaniu polskiej agitacji, czyli usiłowań Polaków stawienia oporu okupantom i odbudowania niezależności swojego kraju. Od 17 września do l października 1939 roku wojska Frontów Ukraińskiego i Białoruskiego zagarnęły obszar o powierzchni 190 tysięcy km2 kwadratowych z około 13 milionami osób13. Jednostki Armii Czerwonej w trakcie działań wojennych zabierały do niewoli wszystkich żołnierzy Wojska Polskiego, policjantów, żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza, pracowników administracji, oraz inne osoby cywilne. Zatrzymano prawie ćwierć miliona żołnierzy i oficerów Wojska Polskiego. 3 października Biuro Polityczne KC WKP(b), łamiąc elementarne normy prawa międzynarodowego, upełnomocniło Rady Wojenne Frontów Ukraińskiego i Białoruskiego do zatwierdzania wydanych przez trybunaty wyroków najwyższego wymiaru kary za przestępstwa kontrrewolucyjne osób cywilnych z Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi, oraz byłlych] żołnierzy armii polskiej14. Również wbrew normom prawa międzynarodowego jeńcy zostali przekazani spod gestii Armii Czerwonej pod władzę NKWD. 126 tysięcy osób skierowano do 8 obozów stacjonarnych, pozostali znajdowali się w punktach odbiorczych lub byli w drodze do nich. Ale nie będąc w stanie wyżywić, napoić i rozlokować tylu ludzi, Biuro Polityczne na początku października postanowiło zwolnić do domów szeregowców i podoficerów - mieszkańców terenów przyłączonych do ZSRR. W połowie października najwyższa instancja partyjna usankcjonowała wymianę z Niemcami szeregowców i podoficerów -mieszkańców centralnej Polski na mieszkańców województw wschodnich. W rezultacie w obozach jenieckich pozostało około 40 tysięcy Polaków - w tym 8,5 tysiąca oficerów (w obozach starobielskim i kozielskim), 6,5 tysiąca policjantów (w obozie ostasz-kowskim) i 25 tysięcy szeregowców i podoficerów (w obozach pracy rówieńskim, krzy-woroskim, jeleno-karakubskim i zaporoskim). Masowych zatrzymań i aresztowań obywateli polskich dokonywały również grupy operacyjno-czekistowskie. Tylko jedna z dziewięciu takich grup, „opanowująca" Czor-tków, Horodenkę, Kołomyję, Kosów, Stanisławów, aresztowała do 28 września 1923 osoby. W ciągu zaledwie sześciu pierwszych dni okupacji Lwowa czekiści potrafili ukończyć śledztwo w dziesięciu sprawach dotyczących wybitnych polskich działaczy politycznych i przywódców ukraińskich formacji nacjonalistycznych15. Jednocześnie z „czyszczeniem" terenu podejmowano wszelkie środki likwidacji organów zarządzania „byłego państwa polskiego" i tworzono tymczasowe struktury 13 Zob. więcej: N.S. Lebiediewa, op.cit., s. 15-34; N.S. Lebiediewa, Ritskij dogowor 1921 goda i czetwiortyj razdiel Polszi, [w:] Traktat ryski 1921 roku po 75 latach, Toruń 1998,5.295-317. , , 14 RCChIDNI. f. 17, op. 162, d. 26, k. 21. Zob. również: Katyń. Dokumenty zbrodni, 1.1, s. 133. 15 Organy gosudarstwiennoj biezopasnosti..., 1.1, cz. I, s. 96-97. • • 1160_____________________________________._____Natalia Lebiediewa nowej władzy. Prawie natychmiast zniesiono magistraty i starostwa, a zorganizowano tymczasowe zarządy miejskie, komitety chłopskie, gwardię robotniczą. Na czele tych struktur stanęli pracownicy oddelegowani przez KC KP(b) Ukrainy i KC KP(b) Białorusi. Gwardia robotnicza otrzymała zadanie wyłapywania ukrywających się po lasach i w innych miejscach białopolskich bandytów: oficerów, obszarników, żandarmów i ważniejszych urzędników państwowych... Znaczną część z nich... gwardyści zabijali na miejscu. Instancje partyjne osłaniały rabunki, grabieże i morderstwa, ogłaszając je za przejawy walki klasowej. Takich zabójstw zagorzałych wrogów ludu, dokonanych w staniu gniewu ludu w pierwszych dniach po nadejściu Armii Czerwonej, było niemało. Usprawiedliwiamy je, stoimy po stronie tych, którzy po wyjściu z niewoli rozprawili się ze swoim wrogiem - wyjaśniał na obwodowej konferencji partyjnej sekretarz brzeskiego komitetu obwodowego („obkomu") KP(b)B N.W. Kisielów16. l października 1939 roku Biuro Polityczne KC WKP(b) zatwierdziło obszerny program sowietyzacji zajętych terenów. Przewidywał on przeprowadzenie 22 października wyborów do Zgromadzeń Ludowych Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi, które miały uchwalić przekazanie gruntów obszarniczych komitetom chłopskim, ogłosić władzę radziecką, ustalić stanowisko w sprawie wejścia w skład ZSRR, znacjonalizować banki, przemysł wielki, średni i nawet drobny, przedsiębiorstwa handlowe i komunalne. Prawo wysuwania kandydatów do zgromadzeń ludowych nadano komitetom chłopskim, zebraniom gwardii robotniczej, tymczasowym zarządom miejskim, zebraniom robotniczym w przedsiębiorstwach pracy. Następnie na naradach okręgowych „pełnomocnicy" kandydatów mieli ustalać wspólnego kandydata w danym okręgu. Szykowano więc „wybory" jednego kandydata, jak odbywało się to na całym obszarze ZSRR17. ;:;-;,... Biuro Polityczne poleciło utworzenie w trybie pilnym organizacji partyjnych na zajętych terenach. W tym celu zdemobilizowano 1800 komunistów z Armii Czerwonej oraz skierowano do Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi 3500 komunistów z USRR i BSRR. Komitety centralne KP(b)U i KP(b)B zobowiązano do wyznaczenia w każdym województwie pełnomocników do zorganizowania działalności partyjnej. Mieli oni koordynować wszelkie poczynania w dziedzinie sowietyzacji zagarniętych ziem, tworzyć najważniejszy pion władzy - komitety partyjne i ich aparaty. Do czasu przeprowadzenia wyborów działać miały tymczasowe zarządy obwodowe, spełniające funkcje „ispołkomów"*. Miały także powstawać komitety fabryczne - jako organy * Komitetów wykonawczych - organów władzy wykonawczej w terenowych jednostkach administracyjnych ZSRR (przyp. tlum.) 16 S.G. Filippow, Diejatielnost' organów WKP(b) w zapadnych oblastiach Ukrainy i Bielorussii w 1939-1941 gg., [w:] Riepriessii protiw polakow i polskich grażdan, Moskwa 1997, s. 48-49. 17 RCChIDNI, f. 17, op. 3, d. 1014, k. 57-61. Zob. również: N.S. Lebiediewa, Politbiuro CK WKP(b) i sowietizacja prisojedinionnych k SSSR w 1939 g. tierritorij, [w:] Sowietyzacja Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej, Bydgoszcz, 1998, s. 33-52. Proces podejmowania decyzji katyńskiej 1161 związków zawodowych. Uchwała najwyższej instancji partyjnej z l października była uzupełniana i rozwijana w ciągu kilku następnych miesięcy. 4 października Biuro Polityczne zatwierdziło [osoby wytypowane na] pełnomocników komitetów centralnych partii komunistycznych Ukrainy i Białorusi w byłych województwach polskich. Wielu z nich stało się następnie pierwszymi sekretarzami „obko-mów" partii. Podjęto odrębne decyzje utworzenia organizacji komsomolskich i związków zawodowych na tym obszarze. W ten sposób nie tylko ustanawiano władzę bolszewików, ale kładziono również podwaliny totalitarnego nadzoru nad całym społeczeństwem18. Po przeprowadzeniu 22 października „wyborów" do Zgromadzeń Ludowych, proklamowaniu przez nie władzy radzieckiej i wystąpieniu do Rady Najwyższej ZSRR z prośbami o przyjęcie byłych polskich województw wschodnich w skład ZSRR, V sesja ciała ustawodawczego ZSRR „zjednoczyła" Zachodnią Białoruś z BSRR i Zachodnią Ukrainę z USRR. Mowa Mołotowa na tej sesji była apoteozą współpracy radziecko-nie-mieckiej, której głównym wynikiem stał się czwarty rozbiór Polski i echem - zagłada katyńska. Po tzw. dobrowolnym wejściu Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi w skład ZSRR, najważniejszą troską- władz stalinowskich staje się unifikacja tych ziem pod względem administracyjnym, gospodarczym, finansowym, społecznym i ideologicznym z całym Związkiem Radzieckim. 29 listopada Rada Najwyższa ZSRR wydała dekret o nadaniu obywatelstwa ZSRR mieszkańcom przyłączonych obszarów, 30 grudnia RKL ZSRR i KC WKP(b) podjęły uchwałę o przeprowadzeniu paszportyzacji, 29 stycznia 1940 roku Biuro Polityczne KC WKP(b) rozszerzyło przepisy o strefie granicznej na Zachodnią Białoruś i Zachodnią Ukrainę19. Na obszarach przyłączonych wprowadza się podział administracyjny, przyjęty w ZSRR (obwody i rejony); kończy się tworzenie organizacji partyjnych wszystkich szczebli20. Naczelnik obwodowego Zarządu NKWD (UNKWD) z reguły wchodził w skład i obwodowego komitetu partii, i obwodowego ispołkomu. Naczelnicy UNKWD uzgadniali swoje działania z pierwszymi sekretarzami partii i przewodniczącymi ispolkomów, niemniej jednak podlegali tylko narkomom spraw wewnętrznych USRR i BSRR i oczywiście Berii. Iwan Sierow, narkom spraw wewnętrznych USRR, był członkiem biura politycznego KC KP(b)U, a Ławrientij Canawa, narkom spraw wewnętrznych BSRR - członkiem Biura KC KP(b)B*. Natężenie represji na przyłączonych ziemiach było znacznie wyższe niż w pozostałym ZSRR. Walka z „wrogimi klasami", „kontrrewolucją nacjonalistyczną", a także „likwidacja kułaków", prowadzone w ZSRR w ciągu dwóch dziesięcioleci, tutaj zostały * Zgodnie z tradycją partyjną biuro Komitetu Centralnego KP(b) Ukrainy jako jedyne wśród partii komunistycznych republik ZSRR miało prawo do nazwy „biuro polityczne", ale pisanej z malej litery, w odróżnieniu od Biura Politycznego KC WKP(b) (przyp. tłum.) ..... - 18 RCChIDNI.f. 17, op. 3, d. 1015, k. 1-3, 10,54. .,.,;.. 19 Ibidem, d. 1016, k. 41, 81-82; d. 1019, k. 12. - 20 Ibidem, d. 1016, k. 57-59. 1162 Natalia Lebiediewa zrealizowane w ciągu niewielu miesięcy. Aresztowania, wtrącanie do więzień, umieszczanie w obozach GUŁagu, zesłanie do dalekich rejonów ZSRR objęły przede wszystkim tych, którzy według terminologii NKWD mieli za sobą „obciążającą przeszłość społeczną i polityczną", czyli osoby z klas uprzywilejowanych, posiadaczy znacznych majątków, urzędników, oficerów, policjantów, członków partii politycznych itd. Represje miały zapewnić nieskrępowaną sowietyzację. Jednocześnie stały się środkiem niwelacji oblicza społeczno-politycznego byłych ziem polskich do poziomu pozostałego obszaru ZSRR21. Represje z reguły realizowano jako akcje masowe zarządzone bezpośrednio przez Biuro Polityczne KC WKP(b). 3 grudnia 1939 roku Biuro Polityczne, po zatwierdzeniu uchwały o nacjonalizacji instytucji i zakładów przemysłowych, poparło również wniosek NKWD ZSRR o aresztowaniu wszystkich zarejestrowanych kadrowych oficerów byłej armii polskiej22. Operację przeprowadzono 10 grudnia, w ciągu jednego dnia aresztowano 570 oficerów. Już wcześniej pracownicy operacyjni NKWD zatrzymali 487 oficerów jako „członków formacji kontrrewolucyjnych". Wydaje się, że zbieżność obu decyzji z 3 grudnia nie była przypadkowa: należało usunąć ludzi, którzy mogliby stawić opór upaństwowieniu zakładów przemysłowych, sklepów, warsztatów, bibliotek itd. Z nadchodzącą kolektywizacją związana była uchwała Biura Politycznego z 4 grudnia 1939 roku o masowej deportacji osadników i ich rodzin, którą zaplanowano na luty 1940 roku, czyli czas przed rozpoczęciem wiosennych prac rolnych23. Los jeńców wojennych od pierwszego do ostatniego dnia ich pobytu w obozach NKWD takie zależał od decyzji podejmowanych bezpośrednio przez Biuro Polityczne KC WKP(b). Jak kształtowały się te decyzje? Na czym były oparte? Wszystkie informacje o polskich oficerach i policjantach trafiały do najwyższej instancji partyjnej z NKWD ZSRR, który już 19 września 1939 roku utworzył specjalny Zarząd do spraw Jeńców Wojennych (skrót rosyjski UPW). Na czele UPW NKWD ZSRR postawiono pracownika sekretariatu Berii - majora Piotra Soprunienkę (od marca 1940 roku -kapitan bezpieczeństwa państwowego, co odpowiadało stopniowi wojskowemu podpułkownika24). „Rozpracowanie czekistowskie" jeńców wojennych nadzorował pierwszy zastępca Berii Wsiewołod Mierkułow, realizowały je Oddziały Specjalne obozów jenieckich oraz specjalne brygady oddelegowane z aparatu centralnego NKWD ZSRR. Materiały agenturalno-operacyjnego rozpracowania jeńców wojennych, zapoczątkowanego od pierwszych dni pobytu Polaków w niewoli, świadczyły o tym, że nie pogodzili się oni z rozbiorem Polski i byli gotowi do walki o przywrócenie niepodległo- 21 Zob. więcej: O.A. Gorlanow, A.B. Roginskij, Ob ariestach w zapadnych obtastiach Bielorussii i Ukrainy w 1939-1941 gg., [w:] Riepriessii..., Moskwa 1997, s. 77-113. 22 Katyń. Dokumenty zbrodni, 1.1, dok 126. 23 Zob. więcej: N.S. Lebiediewa, Rozstrzeliwania i deportacje ludności polskiej w ZSRR w latach 1939-1941, „Niepodległość i Pamięć", 1998, nr 2, s. 179-194. 24 O stopniach specjalnych w NKWD i ich relacji do stopni wojskowych w Armii Czerwonej - zob. Łubianka. WCzK-OGPU-NKWD-NKGB-MGB-MWD-KGB 1917-1960. Sprawocznik, oprać. A.I. Kokurin, N.W. Pietrow, Moskwa 1997, s. 14, 188-192. Proces podejmowania decyzji katyńskiej 1163 ści swojego kraju. Przez cały listopad w obozach starobielskim, kozielskim i ostaszko-wskim pracowały brygady dochodzeniowe z Moskwy, kierowane przez J.M. Jefimowa, W.M. Zarubina i Antenowa - wysoko postawionych funkcjonariuszy wydziału 5 (wywiad) Głównego Zarządu Bezpieczeństwa Państwowego (skrót rosyjski GUGB) NKWD ZSRR. • r;'| W obozie kozielskim stworzono rozgałęzioną siatkę złożoną z agentów, którzy informowali pracowników operacyjnych o nastrojach jeńców, o oficerach wykazujących aktywność w życiu religijnym i duchowym, uprawiających działalność oświatową, wspierających nastawienia patriotyczne swoich kolegów. „Materiały obciążające" jeńców, dostarczane przez „osoby zaufane" czekistów, trafiały do teczek śledczych tych jeńców. Informacje o mieszkańcach województw wschodnich zbierano również w miejscach ich zamieszkania. Podczas przesłuchania każdego oficera śledczy wykazywali podziwu godną znajomość jego życiorysu i powiązań. Interesowały ich poglądy polityczne, położenie służbowe, stan majątkowy, przynależność do partii politycznych, powiązania zagraniczne jeńca i nawet znajomość języków obcych. Oddział Specjalny obozu kozielskiego ustalił, że oficerowie wydają nielegalne gazety „Merkuriusz" i „Monitor", przygotowują codzienne „żywe gazety,, ustne, zorganizowali własną bibliotekę. W swoich raportach funkcjonariusze Oddziałów Specjalnych i politrucy meldowali zwierzchnikom o nasileniu nastrojów antyso-wieckich wśród jeńców, o zamierzonych przez nich na wiosnę ucieczkach z niewoli25. W obozie starobielskim brygada Jefimowa, Trofimowa i Jegorowa wykryła „organizację antysowiecką" oficerów polskich wykorzystujących jakoby działalność oświatową do utworzenia zakonspirowanej siatki i aresztowała jej przywódców26. Ta sama brygada zdemaskowała i aresztowała jednego z założycieli OZON-u, Wiktora Krze-wskiego. Do działalności kontrrewolucyjnej zaliczono i funkcjonowanie kasy wzajemnej pomocy, i wygłaszanie prelekcji w rodzaju „Ekonomika hodowli pszczół", „Psychologia niewoli" i in. Szczególnie skrupulatnie odnotowywano wszystkie wypowiedzi w obronie honoru Polski, jej rządu, Wojska Polskiego, wyrazy sympatii dla Francji i Wielkiej Brytanii, przejawy uczuć religijnych27. ' ,. ^ Oddział Specjalny obozu ostaszkowskiego wraz z brygadą Anionowa również „wykrył" organizacje kontrrewolucyjne, które jakoby zorganizowały tajną obserwację w celu zbadania metod pracy administracji i służb obozowych28. 4 grudnia do obozu ostaszkowskiego skierowano nową, liczniejszą brygadę na czele ze Stiepanem Biełolipieckim, wysoko postawionym funkcjonariuszem wydziału śledczego GUGB NKWD ZSRR29. Zlecono jej przygotowanie na koniec stycznia wszystkich 25 Zob. więcej: Katyń. Dokumenty zbrodni, t. I, dok. 11, 13, 46, 90, 91, 92, 119, 124; Centr Chranienija Istoriko-Dokumientalnych Kollekcij (CChIDK), f. 3, op. 2, k. 28-29. ,,..., - , ,. ;JK 26 Katyń. Dokumenty zbrodni, 1.1, dok. Ul. 27 CChIDK, f. 3, op. l, d. l, k. 22-23. 28 Katyń. Dokumenty zbrodni, 1.1, dok. 116. 29 Ibidem, dok. 130. ' ; «'"; ' v 1164________________________________• _______Natalia Lebiediewa teczek śledczych i aktów oskarżenia przeciwko całemu „kontyngentowi" ostaszkowskie-mu w celu przekazania ich Kolegium Specjalnemu NKWD ZSRR. Kolegium Specjalne (skrót rosyjski OSO) utworzono w 1934 roku przy NKWD ZSRR w celu rozpatrywania spraw, w których śledztwo prowadziły organy spraw wewnętrznych. OSO przy NKWD stało się spadkobiercą Kolegium OGPU i OSO przy Kolegium OGPU, które istniało już od 1924 roku. OSO było jedynym organem uprawnionym do zaocznego rozpatrywania spraw (bez udziału osoby oskarżonej). Na OSO kierowano najbardziej gołosłowne i pozbawione dowodów sprawy, których rozpatrzenia mogły odmówić zwykłe sądy lub w których mogły one wydać wyroki uniewinniające. Kolegium Specjalne było uprawnione do skazywania na zesłanie do 5 lat lub na umieszczenie w „poprawczych obozach pracy" (skrót rosyjski ITŁ) do 8 lat, a w przypadku niektórych artykułów kodeksu karnego - do 10 lat. Do listopada 1941 roku OSO nie było uprawnione do skazywania na najwyższy wymiar kary (rozstrzelanie). 31 grudnia 1939 roku Beria wydał dyrektywy dotyczące przekazania do końca stycznia Kolegium Specjalnemu spraw śledczych całego „kontyngentu" obozu ostaszko-wskiego oraz przeprowadzenia dochodzeń w sprawach oficerów z obozów starobielskie-go i kozielskiego30. Do Ostaszkowa miał wyjechać Soprunienko z dużą grupą funkcjonariuszy aparatu centralnego NKWD ZSRR, do Kozielska - zastępca naczelnika UPW Josif Połuchin i naczelnik Wydziału I Głównego Zarządu Ekonomicznego (skrót rosyjski GEU) NKWD Jaków Jorsz, do Starobielska - komisarz UPW Siemion Niechoroszew i wysoki funkcjonariusz GEU Rodionow. W obozach kozielskim i starobielskim należało sprawdzić, czy stany agentury są wystarczające, zaktywizować jej działalność i poprawić jakość - tak, aby ukończyć dochodzenia na koniec stycznia. Brygady Połuchina i Nie-choroszewa miały zwrócić szczególną uwagę na nastroje jeńców, wykryć członków partii politycznych, pracowników Sztabu Głównego, przede wszystkim jego Oddziału II (wywiad) itd. Rzecz znamienna: o Kolegium Specjalnym wspominał tylko rozkaz dotyczący obozu ostaszkowskiego. Być może z tym właśnie było związane wywiezienie księży z obozów starobielskiego i kozielskiego do Ostaszkowa w Wigilię Bożego Narodzenia? Do końca stycznia znaczna część przygotowanych w obozie ostaszkowskim ponad 6 tysięcy akt śledczych została przekazana Kolegium Specjalnemu, l lutego 1940 roku Soprunienko i Biełolipieckij zameldowali Berii telegramem szyfrowym: Śledztwo [przeciwko] byłym polskim policjantom przetrzymywanym [w] obozie ostaszkowskim zakończono, przygotowano 6 tysięcy 50 spraw. Przystąpiłem [do] wysyłki akt [na] Kolegium Specjalne. Wysylkę zakończymy ósmego lutego. Czynności niezbędne dla śledztwa zakończono Do końca lutego Kolegium Specjalne rozpatrzyło już 600 spraw policjantów i wydało na nich wyroki umieszczenia w ITŁ na Kamczatce na 3 do 8 lat. W Moskwie odbyła się narada, na której omawiano tryb wysyłania jeńców z obozu ostaszkowskiego do GUŁag-u. Jeden z uczestników narady - naczelnik Oddziału Specjalnego obozu osta- Ibidem, dok. 150,152; CChIDK, f. l/p, op. 3a, d. l, k. 261-262. Proces podejmowania decyzji katyńskiej______________________________1165 szkowskiego Grigorij Korytow - meldował o niej szefowi Wydziału Specjalnego UNKWD na obwód kaliniński Wasilijowi Pawłowowi: Podstawowe kwestie byty następujące: 1. Przygotowanie skazańców w obozie do wysyłki. 2. Gdzie ogłaszać decyzje [wyroki - przyp. tłum.] Kolegium Specjalnego. 3. Gdzie przekazywać skazańców konwojowi [-] w obozie, czy na dworcu. 4. Obsługa operacyjna podczas transportu. 5. Zabezpieczenie gospodarcze... Uwzględniając nastroje jeńców, ich liczebność, a przede wszystkim mając na uwadze to, że cały ten kontyngent stanowi aktywną siłę k[ontr]-r[ewo-lucyjną], wypowiedziałem swoje opinie: L Przygotowanie do wysyłki realizować w tym samym duchu, co wcześniej przy odsyłaniu do Niemiec i na nasze tereny, t.zn. przestrzegając zasady ziomkostwa, co będzie służyło za powód do przypuszczeń, że przygotowuje się ich do odesłania do domu. 2. Aby uniknąć różnego rodzaju ekscesów i zamieszek, w żadnym razie nie ogłaszać decyzji Kolegium Specjalnego tutaj u nas, a ogłaszać je w tym obozie, gdzie będą przetrzymywani. Gdyby w drodze ze strony jeńców padły pytania, dokąd są wiezieni, to konwój może im wyjaśnić jedynie: „Do prac w innym obozie". 3. Przekazanie konwojowi dokonywać tak jak wcześniej, u nas w obozie... W tym duchu napisano projekt organizacji wysyłki i przekazano do zatwierdzenia zastępcy narkoma tow. Mierkułowowi... Jak prędko zaczniemy się rozładowywać? Z przedłożonych przez nas 6005 spraw na razie rozpatrzono 600, wyroki 3-5-8 lat (Kamczatka), dalsze rozpatrywanie zostało na razie wstrzymane przez narkoma. Ale mówi się, że w marcu będziemy musieli gruntownie się rozładować i przygotowywać do przyjęcia Finów. Jest zarządzenie narkoma o osadzeniu kilku kategorii jeńców wojennych w więzieniach miejscowych. Odnośnie tego naczelnik Zarządu na K.O. [czyli UNKWD na obwód kaliniński - przyp. N.L.] otrzymał dyrektywę nr 25/1869 z 29II40, z którą proszę się zapoznać31. Wspomniana przez Korytowa dyrektywa to zarządzenie UPW z 23 lutego32 w sprawie trybu wykonywania rozkazu NKWD ZSRR z 22 lutego o przeniesieniu do więzień przetrzymywanych w obozach jenieckich funkcjonariuszy więziennictwa, wywiadu, prowokatorów, osadników, pracowników sądownictwa, obszarników, handlowców i wielkich posiadaczy. Z inicjatywą „rozładowania" obozów starobielskiego i kozielskiego wystąpił Piotr Soprunienko. 20 lutego zwrócił się on do Berii z projektem wypuszczenia do domu około 300 inwalidów, ciężko chorych, oficerów w stanie spoczynku w wieku powyżej 60 lat i 400-500 oficerów rezerwy, mieszkańców terenów przyłączonych do ZSRR (agronomów, nauczycieli, inżynierów, lekarzy), wobec których nie było materiałów obciążających. W tym samym projekcie naczelnik UPW prosił o zezwolenie na przygotowanie spraw oficerów KOP (Korpus Ochrony Pogranicza), pracowników sądownictwa i prokuratury, obszarników, aktywu partii „POW" i „Strzelec", oficerów Oddziału 2-go byłego polskiego Sztabu Generalnego, oficerów informacji (około 400 osób) do rozpa- 31 Katyń. Dokumenty zbrodni, 1.1, dok. 215. 32 Korytow pomylił w swoim meldunku dale tego dokumentu. 1166 Natalia Lebiediewa trzenia przez Kolegium Specjalne. Na notatce Soprunienki widnieje dopisek Berii: Tow. Mierkułow. Por[ozumcie się] ze mną. Ł.B[eria]. 20.11.33. Po rozmowie Berii z Mierkułowem 22 lutego naczelnik Głównego Zarządu Bezpieczeństwa Państwowego NKWD ZSRR podpisał dyrektywę: Zgodnie z zarządzeniem Ludowego Komisarza Spraw Wewnętrznych tow. Berii polecam wszystkich przetrzymywanych w starobielskim, kozielskim i ostaszkowskim obozach NKWD byłych funkcjonariuszy więziennictwa, wywiadu, prowokatorów, osadników, pracowników sądownictwa, obszarników, handlowców i wielkich posiadaczy przenieść do więzień, przekazując ich w gestię organów NKWD. Wszystkie dotyczące nich posiadane materiały przekazać wydziałom śledczym UNKWD w celu prowadzenia dochodzenia. Wskazówki odnośnie trybu dalszego kierowania tych spraw zostaną wydane dodatkowo. Meldować o ilości przekazanych aresztowanych^4. W dokumencie tym zastanawiające jest to, że dotyczył on tylko stosunkowo niedużej części jeńców. Podstawową większość polskich oficerów kierownictwo NKWD, przynajmniej do 22 lutego, poddawać represjom nie zamierzało. W dyrektywie z 22 lutego nie figurowało Kolegium Specjalne, o którym pisał Soprunienko do Berii. Znaczy to, że „narkom" jeszcze nie powziął ostatecznej decyzji, kto ma rozpatrywać sprawy Polaków przenoszonych do więzień. Być może, po otrzymaniu projektu Soprunienki i wydaniu dyrektywy z 22 lutego Beria postanowił poradzić się Stalina, jakie środki należy przedsięwziąć w stosunku do jeńców przenoszonych do więzień. Od tego zależał również wybór organu, który powinien był rozpatrywać sprawy aresztowanych. Z pisma Korytowa do Pawłowa, napisanego nie wcześniej niż 29 lutego, wynika, że Beria wstrzymał rozpatrywanie spraw jeńców ostaszkowskich przez Kolegium Specjalne, mimo że wydało ono już 600 wyroków. To wstrzymanie mogło zajść tylko po 20 lutego. W tym dniu, jak już wspomniano, Soprunienko proponował Berii, aby sprawy przenoszonych do więzień jeńców przekazać do rozpatrzenia właśnie Kolegium Specjalnemu. W piśmie Korytowa ważne jest również odwołanie się do tego, że „ostateczne rozładowanie" obozu ostaszkowskiego związane było bezpośrednio z koniecznością przyjęcia zabranych do niewoli Finów. Już l grudnia 1939 roku, nazajutrz po napaści ZSRR na Finlandię, Beria rozkazał naczelnikom obozów rezerwowych - griazowieckie-go, juchnowskiego, jużskiego, putywlskiego, kozielszczańskiego - przygotować się do przyjęcia dużej liczby jeńców wojennych - Finów. W styczniu zażądano od naczelników tych obozów sprawozdań o liczbie pomieszczeń mieszkalnych, o maksymalnej liczbie ludzi, których są w stanie zakwaterować. Podjęto również energiczne kroki w celu utworzenia dodatkowych obozów jenieckich (tiemnikowskiego, tajszeckiego i in.)35. 33 Ibidem, doL 188, 194. .. 34 Ibidem, dok. 190. 35 Ibidem, dok. 122, 147; Gosudarstwiennyj archiw Rossijskoj Fiedieracji (GARF), f. 9401, op. l, d. 528, k. 228-230; CChIDK, f. l/p, op. 2a, d. l, k. 357; op. 3a, d. 2, k. 3, 14; op. 2e, d. 6, k. 70-72. Proces podejmowania decyzji katyńskiej______________________________1167 29 grudnia Soprunienko meldował zastępcy „narkoma" spraw wewnętrznych Wa-silijowi Czernyszowowi: Zgodnie i rozkazem narkoma na dzień dzisiejszy do przyjęcia jeńców wojennych fińskiej armii przygotowano następujące obozy: L Jużski - 6000 osób; 2. Juchnowski - 4500 osób; 3. Putywlski - 4000 osób; 4. Griazowiecki - 2500 osób; 5. Orański - 4000 osób; 6. Tiemnikowski - 6000 osób. Karagandyjski, tajszecki i wieli-koustiugski na nasze żądanie zdołają szybko przygotować się na przyjęcie jeńców wojennych. Według stanu z 28 grudnia w punktach odbiorczych i w obozie griazowieckim znajduje się 150 jeńców wojennych [Finów - przyp. N.L.]36. • ,'X in : * ii:it 21 lutego Soprunienko podpisał nową informację służbową dla kierownictwa NKWD o gotowości obozów griazowieckiego, jużskiego, juchnowskiego, putywlskiego i tiemnikowskiego na przyjęcie do samych tylko obozów rezerwowych około 25 tysięcy Finów. Pismo Korytowa potwierdza hipotezę, że wydając 31 grudnia rozkaz pilnego przygotowania spraw całego „kontyngentu" ostaszkowskiego do rozpatrzenia na OSO, Beria kierował się zamiarem opróżnienia dla Finów największego i dobrze zagospodarowanego obozu jenieckiego37. Lecz rzecz nie polegała oczywiście tylko na potrzebie „rozładowania" z Polaków jednego lub trzech obozów. Wykluczenie Związku Radzieckiego z Ligi Narodów na wniosek Anglii i Francji przy aktywnym udziale rządu Sikorskiego ogromnie wzmogło antyzachodnie i antypolskie nastawienie Stalina. Po podjęciu przez angielsko-francuską Najwyższą Radę Wojenną decyzji skierowania do Finlandii korpusu ekspedycyjnego, rząd polski domagał się włączenia do niego polskiej jednostki. 24 stycznia 1940 roku Władysław Sikorski oświadczył na posiedzeniu Rady Ministrów, że wysłanie korpusu ekspedycyjnego do Finlandii wciągnie Francję i Wielką Brytanię w stan „faktycznej wojny z Rosją, co jest dla nas wielce pożądane". O potrzebie uwzględniania klęski Rosji z chwilą, gdy sprzymierzeni wypowiedzą jej wojnę, mówił także minister spraw zagranicznych Polski August Zaleski38. , .„;. , Wszystkie te informacje, które trafiały na Kreml kanałami dyplomatycznymi oraz wywiadowczymi, wzmagały tylko nienawiść Stalina do polskich oficerów. W przypadku ewentualnej wojny państw zachodnich przeciw ZSRR mogli oni, jego zdaniem, stać się „piątą kolumną". Nawet po zawarciu układu pokojowego z Finlandią ekipa stalinowska, zamierzająca wkrótce przyłączyć do ZSRR Łotwę, Litwę i Estonię, nie wykluczała możliwości wojny z mocarstwami zachodnimi. „Wojna zimowa" odbiła się również na stosunkach wzajemnych Niemców i ZSRR. Kierownictwo hitlerowskie zdało sobie sprawę, że zdolność bojowa Armii Czerwonej jest nader niska, wobec czego można rozpocząć przygotowania do napaści na ZSRR. 36 Katyń. Dokumenty zbrodni, 1.1, s. 335. 37 Zob. więcej: N.S. Lebiediewa, Katyn' - priestuplenije protiw czelowieczestwa, Moskwa 1994, s. 153-154; CChIDK, f. l/p, op. 4w, d. 9, k. 243, 249-252. 38 E. Duraczyński, Polsza w politikie Moskwy 1939-1941 godów: fakty, gipotiezy, woprosy, [w:] Wojna i politika 1939-1941, Moskwa 1999, s. 30-64. 1168_________________________________________Natalia Lebiediewa Pierwszy przerzut wojsk niemieckich ku zachodnim granicom ZSRR wywiad radziecki odnotował w połowie lutego 194039. Słabość Armii Czerwonej przyczyniła się również do pewnej aktywizacji podziemia polskiego, otrzymującego instrukcje od rządu Sikorskiego. Wszystkie te okoliczności skłoniły władze stalinowskie do podjęcia kroków w celu wzmocnienia bezpieczeństwa rejonów nadgranicznych - zachodnich obwodów USRR i BSRR. Oczyszczenie tych terenów z „elementów nieprawomyślnych" było pożądane również w związku z mającymi się odbyć w końcu marca wyborami deputowanych do Rady Najwyższej ZSRR. Tak więc i położenie na arenie międzynarodowej i sytuacja wewnętrzna w Zachodniej Ukrainie i Zachodniej Białorusi zwróciły w końcu lutego i na początku marca uwagę Kremla na sprawę polskich jeńców wojennych (oficerów i policjantów) oraz osób przetrzymywanych w więzieniach. •:;, .•;; : Około 26-27 lutego u Berii prawdopodobnie dojrzała koncepcja losu całego „kontyngentu" trzech jenieckich obozów specjalnych. Na razie trudno orzec, czy wymyślił ją sam, czy też powstała ona w wyniku rozmowy ze Stalinem. 26 lutego Soprunienko z polecenia „narkoma" spraw wewnętrznych zawiadamia naczelników obozów kozielskiego i starobielskiego o konieczności przedłożenia w trybie pilnym danych o „kontyngencie" jeńców. Jednocześnie poleca wypełnienie uzupełnień do kwestionariuszy osobowych, mających dokładniej zobrazować stan majątkowy, położenie społeczne i pozycję służbową oficerów. Do wykonania tego zadania zleca się „zmobilizować wszystkich nadających się [do tego] pracowników obozu"40. 27-28 lutego z trzech obozów specjalnych do UPW nadchodzą szczegółowe dane o jeńcach przetrzymywanych w Starobielsku, Kozielsku i Ostaszkowie. Do Kozielska znowu przybył Wasilij Zarubin, który w listopadzie i w grudniu 1939 roku prowadził dochodzenia w obozie, po czym został wtedy odwołany do Moskwy. 27 lutego UPW rozkazał Zarubinowi i naczelnikowi obozu kozielskiego niezwłocznie wysłać do Moskwy 4-5 wypełnionych teczek ewidencyjnych i tyleż teczek śledczych w sprawach prowadzonych przez Oddział Specjalny41. Soprunienko i Beria znali materiały tego rodzaju. Ich one nie interesowały. Najprawdopodobniej mieli zamiar pokazać je Stalinowi. Na podstawie tych właśnie teczek ewidencyjnych i śledczych w marcu sporządzano o jeńcach - oficerach i policjantach - informacje osobowe, służące za podstawę decyzji „trójki" o rozstrzelaniu. Losy polskich jeńców decydowały się jednocześnie z ustalaniem losów osób przetrzymywanych w więzieniach w zachodnich obwodach USRR i BSRR i rodzin wszystkich represjonowanych - tych znajdujących się w obozach jenieckich i tych zamkniętych w więzieniach. 2 marca 1940 roku Biuro Polityczne KC WKP(b) na wniosek Berii 39 Organy gosudarstwiennoj biewpasnosti..., t. I, cz. I, s. 151. 40 Katyń. Dokumenty zbrodni, 1.1, dok. 196, 198. ' Katyn'. Plenniki nieobjawlennoj wojny. Dokumienty i matieriały, red. N.S.Lebiediewa, N.A.Pietrosowa, B.Woszczyński, W.Materski, Moskwa 1997, s. 363. Proces podejmowania decyzji katynskiej J169 i Chruszczowa podjęło uchwałę „O ochronie granicy państwowej w zachodnich obwodach"42. Obok przesiedlenia mieszkańców z 800-metrowego pasa nadgranicznego, uchwalono deportację do Kazachstanu na 10 lat rodzin osób represjonowanych i przebywających w niewoli oficerów i policjantów (22-25 tysięcy rodzin). Osoby „najbardziej niepoprawne" spośród wysiedlanych polecono aresztować i przekazać ich sprawy Kolegium Specjalnemu. Domy i mieszkania deportowanych miały być wykorzystane do rozkwaterowania w nich wojskowych z Armii Czerwonej, pracowników instancji partyjnych i administracyjnych oraz osób oddelegowanych do zachodnich obwodów USRR i BSRR. Uchodźcy, którzy zgłosili chęć powrotu do centralnej Polski, ale nie zostali przyjęci przez stronę niemiecką, podlegali wysiedleniu do północnych rejonów ZSRR w celu wykorzystania ich przy wyrębie drewna i innych robotach. Identyczną uchwałę podjęła tego samego dnia Rada Komisarzy Ludowych. .:.. Reakcja kilku tysięcy oficerów i policjantów na ewentualną wieść o zesłaniu ich rodzin w bezwodne stepy Kazachstanu była łatwa do przewidzenia. Z drugiej strony, gdyby ich najbliżsi dowiedzieli się o zagładzie swoich mężów, synów i braci - staliby się inicjatorami walki podziemnej ze zbrodniczym reżymem stalinowskim w zachodnich obwodach USRR i BSRR. Dlatego jednoczesne rozprawienie się z jeńcami (oficerami i policjantami), więźniami i ich rodzinami jest absolutnie logiczne w świetle mentalności ekipy stalinowskiej i stosowanych przez nią metod walki. Rozstrzeliwując ludzi radzieckich - wysokich działaczy partyjnych i komsomolskich, kierownictwo stalinowskie zawsze wywoziło do obozów GUŁag-u lub na zesłanie członków ich rodzin. 2-3 marca na żądanie Berii sporządzano dane zbiorcze dotyczące przebywających w obozach UPW oficerów, policjantów, duchownych, pracowników więziennictwa, straży granicznej, wywiadu43. Dane figurujące w zestawieniach służbowych z 3 marca stały się podstawą notatki Berii dla Stalina44. Tak, liczba generałów, pułkowników i podpułkowników i w zestawieniu z 3 marca, dotyczącym oficerów, i w notatce Berii dla Stalina wynosi 295 (w zestawieniu z 2 marca - 296). Liczba majorów i kapitanów w notatce „narkoma" wynosi 2080, w zestawieniu z 3 marca - 2075, z 2 marca - 2061. Liczba poruczników, podporuczników i chorążych w notatce Berii i w zestawieniu z 3 marca wynosi 6049, a w zestawieniu z 2 marca - 6014. Liczba policjantów, żandarmów i pracowników więziennictwa i w notatce i w zestawieniu z 3 marca, dotyczącym tych kategorii, wynosi 6168 (w zestawieniu z 2 marca - 6192). Tak więc, z wyjątkiem rozbieżności o 5 majorów i kapitanów, wszystkie pozostałe dane w notatce Berii dokładnie pokrywają się z liczbami z zestawień UPW z 3 marca. Dobór kategorii oficerów oraz innych jeńców i w zestawieniach z 2-3 marca, do których dane zaczęły nadchodzić już 27 lutego, i w notatce Berii do Stalina, pokrywają 42 Katyń. Dokumenty zbrodni, 1.1. dok. 208. 43 Ihidem,dok. 206,207,209,213; CChIDK, f. l/p, op. Ole, d. 3, k. 100, 105, 106, 111. 44 Ibidem, dok. 216. JJ70 Natalia Lebiediewa się prawie całkowicie. Między innymi, nie figurują w nich podchorążowie, junacy, uchodźcy i inni, których nie kwalifikowano do rozstrzelania. Podział jeńców na kategorie jest również właściwie identyczny i w zestawieniach, i w notatce „narkoma". Tak, w zestawieniu z 3 marca podana jest liczba księży, obszarników, wysokich urzędników państwowych, osadników, handlowców i osób przeniesionych z więzień polskich -ogółem 148 osób. Po odliczeniu przeniesionych z byłych więzień polskich otrzymamy na podstawie tego zestawienia w sumie 144 osoby. I tyle samo podaje notatka Berii do Stalina: Urzędników, obszarników, księży i osadników - 14445. Tak więc, z faktu, że dane zestawień z 3 marca stały się podstawą notatki Berii do Stalina, wynika niezbicie, że zestawienia te sporządzano dla „narkoma" w związku z przygotowywaniem przez niego tej notatki. Dzięki temu można uściślić możliwą datę dokumentu Berii jako nie wcześniejszą niż 3 marca. W Centralnym Archiwum FSB (Federalnej Służby Bezpieczeństwa) przechowywana jest maszynopisowa kopia powielona (wykonana przez kalkę jednocześnie z oryginałem) pisma Berii, zaadresowanego tak: KC WKP(b) towarzyszowi Stalinowi. Pismo zawiera tylko jedno zdanie: Przedkładam Warn informację służbową do kolejnego posiedzenia Kolegium Specjalnego. Datowane jest 3 marca 1940 roku i opatrzone numerem 830/b46. Przypomnijmy, że notatka Berii do Stalina dotycząca rozstrzelania polskich jeńców wojennych nosi wcześniejszy numer 794/b, czyli nie mogła być napisana później niż 3 marca. Powyżej ustaliliśmy, że nie mogła być również napisana wcześniej niż 3 marca. Tak więc po raz pierwszy udało się absolutnie dokładnie określić datę tej notatki - 3 marca 1940 roku. Natomiast okres bezpośredniego wypracowywania decyzji o rozstrzelaniu należy prawdopodobnie zamknąć w dniach 23 lutego-5 marca. Jest wielce prawdopodobne, że los przetrzymywanych w niewoli oficerów i policjantów omawiany był przez Berię w rozmowie ze Stalinem 25-26 lutego. Można przypuścić, że Beria postawił przed „szefem" kwestię, jaką procedurę należy zastosować wobec tych oficerów i policjantów, których dotyczyła dyrektywa NKWD ZSRR z 22 lutego. Widocznie Stalina nie zadowoliła koncepcja rozprawienia się z niewielką tylko częścią oficerów i policjantów. Prawdopodobnie właśnie wtedy „wódz narodów" wypowiedział zamysł rozstrzelania ogromnej większości jeńców wojennych - oficerów i policjantów, a jednocześnie także osób zamkniętych w więzieniach. Natychmiast na polecenie Berii rozpoczyna się przygotowanie informacji służbowych tylko o tych kategoriach jeńców wojennych, których Biuro Polityczne KC WKP(b) 5 marca na podstawie notatki Berii postanowi rozstrzelać. Projekt notatki Berii został prawdopodobnie uzgodniony ze Stalinem, ponieważ 5 marca Biuro Polityczne KC WKP(b) zaakceptowało wniosek „narkoma" spraw wewnętrznych prawie bez zmian (jedyną poprawką było 45 Ibidem, dok. 209, 216. 46 Centralne Archiwum FSB. Kolekcja dokumentów. Proces podejmowania decyzji katyńskiej 1171 wykluczenie ze składu „trójki" Berii i wprowadzenie do niej jego zastępcy Bogdana Kobułowa). Podejmowanie decyzji mogło być także związane z nadesłanym w końcu lutego z Kijowa projektem Nikity Chruszczowa w sprawie wzmocnienia ochrony granicy, przewidującym deportację rodzin osób represjonowanych - więźniów oraz oficerów i policjantów trzymanych w niewoli. Rzecz znamienna - należąc do uczestników wydarzeń, związanych z zagładą polskich oficerów i więźniów, w 1959 roku Chruszczow usankcjonował zniszczenie nie tylko teczek ewidencyjnych i śledczych oficerów i policjantów, lecz również protokołów posiedzeń „trójki", podejmującej decyzje o rozstrzelaniu jeńców wojennych i więźniów*. ••• sl"4 *- • Być może Stalin, po otrzymaniu wniosku pierwszego sekretarza KC KP(b)U, polecił Berii opracowanie i projektu uchwały o ochronie granicy, i notatki w sprawie rozstrzelania polskich jeńców wojennych (oficerów i policjantów) oraz więźniów. Dalej wydarzenia widocznie przebiegały tak, jak w wersji przytoczonej powyżej - spotkanie Stalina z Berią, sporządzanie zestawień liczebności tych kategorii jeńców wojennych, które zamierzano rozstrzelać, przygotowanie notatki Berii, omówienie jej ze Stalinem, wreszcie podjęcie decyzji Biura Politycznego KC WKP(b) z 5 marca. Miejmy nadzieję, że odtajniane obecnie materiały z archiwum Stalina umożliwią uściślenie przebiegu podejmowania decyzji katyńskiej i określenie z większą pewnością, od kogo pochodził zamysł zagłady. Notatka Berii do Stalina sporządzona została na blankiecie Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych. Opatrzona jest numerem, ma wypełniony miesiąc i rok, ale nie wpisano dnia. Zaadresowana jest tak: KC WKP(b) towarzyszowi Stalinowi. Na końcu dokumentu widnieje podpis Berii. Autentyczność tego dokumentu mogą podawać w wątpliwość tylko ci, którzy nie widzieli jego odbitki ksero. Sławetny Jurij Muchin twierdził między innymi, że pismo Berii do Stalina napisane jest na zwykłym arkuszu papieru, a nie na blankiecie, nie posiada numeru i daty, więc musi być falsyfikatem47. W swej notatce Beria uzasadniał konieczność rozstrzelania jeńców wojennych (oficerów, policjantów, pracowników wywiadu) i osób zamkniętych w więzieniach zachodnich obwodów Ukrainy i Białorusi tym, że wszyscy oni są zawziętymi wrogami władzy radzieckiej, pelnymi nienawiści do ustroju radzieckiego. „Narkom" twierdził: Jeńcy wojenni - oficerowie i policjanci, znajdując się w obozach usiłują kontynuować działalność k[ontr]-r[ewolucyjną], prowadzą agitację antyradziecką. Każdy z nich niecierpliwie oczekuje zwolnienia, aby mieć możliwość aktywnego włączenia się do walki przeciwko wladzy radzieckiej. Organy NKWD w zachodnich obwodach Ukrainy i Białorusi wykryły szereg k[ontr]-r[ewolucyjnych] organizacji powstańczych. We wszystkich * Brak przypisu powołującego się na konkretny dokument decyzji o zniszczeniu teczek ewidencyjnych i śledczych (red.). 47 J. Muchin, Katynskij dietiektiw, Moskwa 1995, s. 148-157. : 1172_________________________________________NataliaJ^ebiediewa tych k[ontr]-r[ewolucyjnych] organizacjach aktywną rolę kierowniczą odgrywali byli oficerowie byłej armii polskiej, byli policjanci i żandarmi. Po zakomunikowaniu, że w obozach jenieckich przetrzymywanych jest 14 736 byłych oficerów, urzędników, obszarników, policjantów, żandarmów, pracowników więziennictwa, osadników i pracowników wywiadu, wśród których 97% stanowią Polacy, że w więzieniach zachodnich obwodów Ukrainy i Białorusi znajduje się 10 685 aresztowanych Polaków, Beria znowu podkreślił, że wszystkie te osoby są nieprzejednanymi zatwardziałymi wrogami władzy radzieckiej. Na tej podstawie Beria wnioskował o rozpatrzenie ich spraw w trybie specjalnym, z zastosowaniem wobec nich najwyższego wymiaru kary - rozstrzelania4^. Zgodnie z wnioskiem sprawy miały być rozpatrzone bez wzywania aresztowanych i bez przedstawiania im zarzutów, postanowienia o zakończeniu śledztwa i aktu oskarżenia. Los osób przetrzymywanych w obozach jenieckich miał być rozstrzygany na podstawie informacji służbowych, przedkładanych przez UPW, aresztowanych - na podstawie informacji służbowych z akt, przedłożonych przez NKWD USRR i NKWD BSRR. Rozpatrzenie spraw i powzięcie decyzji powierzono trójce w składzie: Mierku-łow, Kobułow i Basztakow. Jako pierwszy podpis na dokumencie złożył Stalin, poprzedziwszy go wyrazem „za". Następnie swoje podpisy postawili Woroszyłow, Mołotow i Mikojan. Na marginesie sekretarz podał: Kalinin - za, Kaganowicz - za. Tak więc, decyzja katyńska została powzięta bezpośrednio na posiedzeniu Biura Politycznego, a nie w drodze zbierania opinii każdego członka osobno - sposobu szeroko praktykowanego w pracy tego ciała (zastosowano go na przykład przy podejmowaniu decyzji o wzmocnieniu ochrony granicy państwowej). Zewnętrzna forma biurokratyczna, w którą obleczono podjętą decyzję katyńska, także była wówczas szeroko praktykowana. Na notatce „narkoma" w prawym górnym rogu postawiono stempel: Protokół nr punkt nr . Następnie odręcznie wpisano „13" (numer protokołu) i „144 O.P." (numer punktu protokołu, skrót O.P. od rosyjskiego terminu „osobaja papka" oznacza najwyższy stopień tajności - przechowywanie dokumentu w „teczce specjalnej"). Notatka Berii ponad pół wieku była przechowywana w zapieczętowanej kopercie wraz z wyciągiem z protokołu nr 13 posiedzenia Biura Politycznego z 5 marca 1940 roku, zawierającym uchwałę w sprawie punktu 144. Wyciąg również sporządzono według obowiązujących ówczesnych kanonów, na maszynie do pisania, na specjalnym \ druku do wyciągów z protokołów posiedzeń Biura Politycznego. j To, że ujawniony w 1992 roku wyciąg z protokołu nr 13, zawierający punkt 144, < nie może być falsyfikatem, potwierdzić można przy pomocy zszywek oryginalnych f protokołów Biura Politycznego KC WKP(b). Protokoły te były trzech rodzajów -jawne, j tajne i ściśle tajne. Każdy protokół Biura Politycznego z reguły obejmował uchwały podjęte w ciągu 2 tygodni do jednego miesiąca. Numeracja punktów w protokołach jawnych była ciągła, bez jakichkolwiek wyłączeń. Jeżeli uchwała była tajna, obok dane- 48 Karm. Dokumenty zbrodni. 1.1, dok, 216. Proces podejmowania decyzji katynskiej______________________________1173 go punktu umieszczano adnotację „Sprawa NKWD (lub innego resortu) O.P.". W jawnym protokole nr 13 punkt nr 144 został zapisany tak: 144. Sprawa NKWD ZSRR. O.P. W zszywce protokołów tajnych w protokole nr 13 figuruje: 144. Sprawa NKWD. Ściśle tajna O.P. Tak więc fakt podjęcia decyzji nie może być kwestionowany. Zalakowana opieczętowana koperta była przechowywana w osobistej kasie pancernej kierownika Wydziału Ogólnego KC KPZR, następnie w zaplombowanym pomieszczeniu 6 Sektora Wydziału Ogólnego KC, opatrzona zakazem: Informacji nie wydaje się, bez zezwolenia kierownika Wydziału Ogólnego koperty nie otwierać. Kopertę wydawano tylko najwyższym osobom w partii - Jurijowi Andropowowi, Konstantinowi Czer-nience oraz szefowi aparatu M.S. Gorbaczowa W.I. Bołdinowi (w latach 1987 i 1989), po czym kopertę znowu opieczętowywano. Przygotowania do zagłady więźniów z trzech obozów specjalnych i więzień zachodnich obwodów Ukrainy i Białorusi oraz do deportacji ich rodzin rozpoczęły się dosłownie następnego dnia po uchwale Biura Politycznego. W Moskwie odbyło się kilka narad z udziałem funkcjonariuszy aparatu centralnego NKWD ZSRR, z kierownictwami UNKWD obwodów smoleńskiego, charkowskiego i kalinińskiego, które miały bezpośrednio realizować akcje rozstrzeliwań, z kierownictwami trzech obozów specjalnych. Obozy w trybie pilnym zaczęły sporządzać na podstawie teczek personalnych jeńców informacje służbowe według wzorca opracowanego przez Kobułowa oraz wykazy jeńców z podaniem adresów ich rodzin w związku z mającą nastąpić deportacją. 22 marca Beria podpisał rozkaz „O rozładowaniu więzień NKWD USRR i BSRR". Przeniesieniu w terminie dziesięciodniowym do więzień w Kijowie, Charkowie i Chersoniu podlegało 3000 więźniów z więzień we Lwowie, Równem, na Wołyniu, Tarnopolu, Drohobyczu i Stanisławowie, i do więzienia w Mińsku - 3000 aresztowanych z Pińska, Brześcia, Wilejki i Baranowicz. Widocznie akcję tę podjęto w ramach realizacji uchwały Biura Politycznego z 5 marca i więźniowie po przeniesieniu zostali rozstrzelani. Pierwsze wykazy jeńców podlegających odsyłaniu do dyspozycji UNKWD obwodów smoleńskiego, charkowskiego i kalinińskiego, czyli na egzekucję, zaczęły nadchodzić z Moskwy do obozów począwszy od 3 kwietnia, do więzień - nieco później49. Ostatnich jeńców wywieziono pod koniec maja, więźniów - na początku czerwca. Według danych UPW przekazano do UNKWD trzech obwodów 15 131 jeńców. Aleksander Szelepin w piśmie z 3 marca 1959 roku do Chruszczowa stwierdził, że rozstrzelano 21 857 osób, w tym 7305 osób z więzień. 13 kwietnia, w toku trwających egzekucji, przeprowadzono deportację rodzin ofiar „katyńskiej decyzji" Biura Politycznego. Do Północnego Kazachstanu przymusowo wy- 49 Wykazy nadsyłane do więzień nie zostały dotychczas odnalezione, ale fakt ich istnienia potwierdza lista zbiorcza osób rozstrzelanych na Ukrainie z zaznaczonymi numerami poszczególnych wykazów, przy czym numery te przypadają na luki w numeracji wykazów, nadsyłanych do obozów jenieckich. Zob. Listy katyńskiej ciąg dalszy. Straceni na Ukrainie, red. M. Tarczyński, Warszawa 1994. 1174_________________________________________Natalia Lebiediewa wieziono około 61 tysięcy osób50. Ostateczna decyzja o trybie realizacji masowego wysiedlenia ludności polskiej została podjęta przez Biuro Polityczne KC WKP(b) i Radę Komisarzy Ludowych 10 kwietnia51. Natomiast w trakcie czterech deportacji masowych wysiedlono około 320 tysięcy obywateli polskich, łącznie z dziećmi, starcami i kobietami52. Zagłada elity wojskowej, państwowej i intelektualnej Polski, masowe deportacje ludności z terenów przyłączonych do ZSRR we wrześniu 1939 roku miały za cel wy-karczowanie najgłębszych podstaw państwowości polskiej i eksterminację narodu polskiego. Była to zbrodnia przeciw ludzkości, dokonana przez totalitarny reżym stalinowski. Ponad pół wieku najwyższe osobistości państwa sowieckiego i KPZR ze szczególną dokładnością ukrywały prawdę o zbrodni, tym samym do pewnego stopnia podzielając odpowiedzialność za nią. Odtworzenie przebiegu tej zbrodni, zamierzonej i dokonanej przez komunistyczny reżym stalinowski - to jednocześnie i akt skruchy wobec narodu polskiego i obowiązek wobec obywateli Rosji, żywotnie zainteresowanych w tym, aby nic podobnego nie mogło się powtórzyć. 50 A.E. Gurjanow, Polskije spiecpieriesielency w SSSR w 1940-1941 gg., [w:] Riepriessii..., Moskwa 1997, s. 114-136. 51 Katyń. Dokumenty zbrodni, t. II, Zagłada marzec-cierwiec 1940, oprać. W. Materski [i in.], Warszawa 1998, s. 161-167.' 52 A.E. Gurjanow, op.cit., s. 114-136. Wojciech Materski (Warszawa) Z martyrologii narodu estońskiego w latach II wojny światowej. Pierwsza masowa deportacja (czerwiec 1941 roku) Tragiczne losy ludności ziem wschodnich II Rzeczypospolitej po 17 września 1939 roku stanowią bardzo ważną kartę naszej historii najnowszej. Dramat, który stał się udziałem obywateli polskich zza linii rozbioru przypieczętowanego Traktatem o przyjaźni i granicy z 28 września 1939 roku zdominował naszą wiedzę o tym okresie. Często nie uświadamiamy sobie, że cierpiały wówczas także i inne narody, które znalazły się w sowieckiej strefie najpierw wpływów, a następnie okupacji i inkorporacji. Z takim u nas praktycznie nieznanym epizodem „sowieckich regulacji terytorialnych" z lat 1939-1941 łączy się martyrologia narodu estońskiego. Zagadnienie to przez dziesięciolecia było pomijane. W publikacjach wydawanych w ZSRR co najwyżej zaznaczano, iż droga republik bałtyckich do sowieckiej federacji miała oponentów, lecz stanowili oni margines1. O wspominaniu popełnionych wówczas zbrodni nie mogło być mowy. Dopiero odzyskanie niepodległości przez republiki bałtyckie, a także wprowadzenie do obiegu naukowego dokumentów z archiwów postso-wieckich, pozwoliło podjąć ten temat. Historiografia odrodzonej Estonii w aspekcie stosunków z Sowietami budowana jest więc niemal od podstaw. Stara się nawiązywać do pisarstwa historycznego z okresu międzywojennej niepodległości, ale znajduje tam mało materiałów traktujących o cierpieniach narodu estońskiego zawinionych przez sowieckiego sąsiada2. Natomiast jeśli chodzi o okres II wojny światowej, dwóch kolejnych sowietyzacji, związanych z nimi represji i fizycznych strat narodu, pracę należało zacząć od zera. Nie istniało zjawisko 1 Zob. np.: Socjalisticzeskaja rewolucija 1940 g. w Litwie, Łatwii i Estonii. Wostanowlenije Sowietskoj wtasti, red. LI. Minc, Moskwa 1978, s. 221 i nast.; I.B. Bierchin, Istorija SSSR (1917-1971 gg.), Moskwa 1972, s. 412-414; P.P. Siewostjanow, Pieried wielikim {spytaniem. Wnieszniaja politika SSSR nakanunie Wielikoj otieczestwiennoj wojny. Sientiabrl939g.-ijuń 1941 g., Moskwa 1981,s. 111-121. 2 Nie dlatego, że ich nie było, ale że były mało wartościowe. Ówczasne władze estońskie wychodziły bowiem z założenia, iż nagłaśnianie tych spraw mogło odbić się niekorzystnie na wpływach z sowieckiego tranzytu, stanowiących podstawową pozycję w budżecie Republiki. Zob. np.: M.G. Bach [Giercbach], Politiko-ekonomiczeskije wzaimootnoszenija miełdu SSSR i Pribaltikoj za diesiat let, 1917-1927, Moskwa 1928; U. Kaur, Wirtschftsstruktur und Wirtschafispolitik des Freistaates Estland 1928-1940, „Commentationes Balticae" 1960/1961, nr 8/9. 1176 Wojciech Materski podobne do polskiej historiografii na emigracji, która odegrała ogromną rolę w utrwalaniu prawdy o tych latach, wychodząc zarazem naprzeciw społecznemu zainteresowaniu tematyką historyczną niedopuszczaną w kraju przez cenzurę. Historiografia estońska zaczyna dopiero nadrabiać to wieloletnie zapóźnienie3. Tak więc prawdziwy obraz relacji estońsko-sowieckich czeka dopiero na opracowanie. Jednak już dziś, mimo braków w materiale źródłowym, można wskazać zbrodnie dokonane na narodzie estońskim, ustalić niektóre fakty i liczby. Jedno z głównych miejsc w tym rejestrze zajmie z pewnością masowa deportacja przeprowadzona w czerwcu 1941 roku. Mały naród estoński rzucony został w fatalny kąt Europy. Kontrola Estonii jako okna na Morze Bałtyckie była celem strategicznym i Rosji carskiej, i sowieckiej, i obecnej Federacji Rosyjskiej. Prowadzeniu przez kolejne władze rosyjskie polityki zmierzającej do pełnego podporządkowania sobie Estonii, hamowaniu dążeń narodu estońskiego do samookreślenia sprzyjały następstwa dużej (od połowy XIX wieku), ekonomicznej migracji Estów na ziemie rosyjskie. Konsekwencje tego stanu rzeczy były takie, że w 1918 roku w opanowanym przez bolszewików Piotrogrodzie mieszkało 50 tyś. Estów, w guberni piotrogrodzkiej ponad 100 tyś., podczas gdy w Rewlu (Tallinie) było ich tylko około 90 tyś. - przy ogólnej liczbie narodu wynoszącej około l min osób. Sprzyjało to różnym manipulacjom, szantażom, wikłaniu słabej Estonii w wieloraką zależność od St.Petersburga (Piotrogrodu), a następnie Moskwy. Zmowa Stalina z Hitlerem przekreśliła niepodległość narodu estońskiego. Ale wojenne losy Estów pod sowiecką okupacją to bynajmniej nie początek cierpień tego narodu z ręki Sowietów. Dolegliwości ciężkiego sąsiedztwa odczuwał naród estoński od początku budowy przez sąsiadów „państwa nowego typu", choć zapewne bez przewrotu bolszewickiego w Rosji i wywołanego nim rozprzężenia nie doszłoby do powstania niezawisłej Republiki Estońskiej. Traktat pokojowy estońsko-sowiecki podpisany został w lutym 1920 roku, w okolicznościach szczególnie trudnych dla bolszewików4. Zainteresowani spacyfikowaniem przynajmniej części swych płonących granic, podpisując ten pierwszy z serii traktatów, poszli oni na stosunkowo duże ustępstwa, czego nigdy nie wybaczyli małej republice5; podobnie jak późniejszych dążeń do budowy bezpieczeństwa- państwa w sojuszu z Pol- 3 Z pierwszych publikacji dotyczących tych zagadnień zob. np.: 14. juuni 1941: miilestusija dokumente, oprać. M. Laar, Tallin 1990; P. Yarju, Eesti laste kiiiiditamine 14.juunil 1941 kui geiwtsiidikuritegu, Tallin 1994; Tenże, Eesti ralna inimohvrid Nóukogude ja Saksa okupatsioonide ajal 1940-1953, Tartu 1997; Óiguse vastu ei saa Okski. Eesti taotlusedja rahvusvaheline óigus, oprać. E. Sarv, Tartu 1997. Za najistotniejsze wydarzenie w estońskiej historiografii dotyczącej martyrologii lat II wojny światowej uznać należy monumentalną edycję źródeł: K.H. Sabbo Ydimatu vaikida. -Niewozmożnomolczat,t.l-ll, Tallin 1996. , 4 Dokumienty wnieszniej politiki SSSR, t. II, Moskwa 1958, s. 339-354. 5 H. Mahlen, Die Narva-Frage und die Grenze im Nordosten Estlands, „Zeitschrift fur Ostforschung" 1992, nr 41/42, s. 248-257. Porównawczą analizę traktatów pokojowych podpisanych przez Rosję sowiecką zob. W. Materski, Traktat ryski i jego waga międzynarodowa, [w:] Rola i miejsce Polski w Europie 1914-1957. W 75 rocznicę odzyskania niepodległości, Warszawa 1994, s. 63-73. Z martyrologii narodu estońskiego w latach II wojny światowej. Pierwsza masowa deportacja... 1177 ską6. Zawarty w art. II traktatu pokojowego passus o zrzeczeniu się przez Rosję wszelkich praw w stosunku do terytorium estońskiego - tak, jak je precyzowała dołączona do tekstu delimitacja - traktowany jest dziś jako zasadniczy argument w staraniach odrodzonej Estonii o zwrot zagarniętych terytoriów Narva i Petserimaa7. Upokorzenie traktatu bolszewicy odreagowywali na mniejszości estońskiej w Rosji sowieckiej. Ze złożonych w latach 1920-1923 przez 106 tyś. zamieszkujących ją Estów podań o objęcie ich zawarowaną w traktacie procedurą opcji, pozytywnie załatwiono jedynie 37,5 tyś. Pozostali optanci do 1929 roku znaleźli się w systemie GUŁag, osądzeni przez tzw. trójki na 3-5 lat obozu koncentracyjnego8. WokóTkwestii obywatelstwa rozegrała się więc pierwsza odsłona zmasowanych sowieckich represji wymierzonych w Estów. Drugą odsłoną eksterminacji tej części narodu estońskiego, która pozostała na terytorium ZSRR, były represje z lat 1937-1938, w trakcie wielkiej czystki. W ich wyniku „90-95% Estów aresztowanych na terytorium całej Rosji bezpowrotnie zniknęło"9. Śladów po zdecydowanej większości z nich nie odnaleziono po dziś dzień. Trzecia większa fala represji miała miejsce po czerwcu 1940 roku, gdy Estonia na mocy zmowy z Trzecią Rzeszą siłą włączona została w skład ZSRR10. Rozpoczęły się represje w stosunku do w większości patriotycznie nastawionego społeczeństwa. Najbardziej drastyczny, ludobójczy charakter miała pierwsza masowa deportacja Estów, którą przeprowadzono w czerwcu 1941 roku i skoordynowano z czwartą masową deportacją ludności polskiej oraz z deportacją z innych rejonów tzw. strefy paktu - terytoriów zagrabionych zgodnie z linią rozgraniczenia określoną w sowiecko-niemieckim Traktacie o przyjaźni i granicy z 28 września 1939 roku11. Formalną, a zarazem polityczną bazą masowej deportacji Estów była zapewne nie odnaleziona dotąd uchwała Komitetu Centralnego WKP(b) oraz Rady Komisarzy Ludowych ZSRR, zbliżona charakterem do stanowiącej podstawę deportacji z terytorium tzw. 6 Szeroko w tej kwestii zob. P. Łossowski, Stosunki polsko-estońskie 1918-1939, Gdańsk 1992. 7 Szerzej; I. Jaats, East of Narva and Petserimaa, [w:] Contested Terrilory. Broder Disputes al the Edge ofthe Farmer Soviet Empire, Aldershot-Brookfield 1995; E. Ań- derson, How Nawa, Petseri and Abrene Came to Be in the RSFSR, [w:] Regional Identin UnderSoviet Rule. The Case ofthe Baltic States, Hacketstown 1990; T. Raun, Estonia and Estoniom, Stanford 1987. 8 Wywiezieni na daleką Syberię, także po uwolnieniu nie byli w stanie - chociażby ze względów finansowych -powrócić do miejsc zamieszkania, nie mówiąc już o wyjeździe do wymarzonej Estonii. * Vóimatu vaikida, s. 19. 10 20 IX 1939 r. rząd estoński zmuszony został do podpisania z ZSRR układu o pomocy wzajemnej i wpuszczenia na swoje terytorium Armii Czerwonej. 17 VI 1940 r. doszło do spreparowanego przez Sowietów „referendum", w wyniku którego do władzy doszedł tzw. rząd ludowy. Rozpisał on „wybory" do Dumy Państwowej (15 VII); jej nowy skład 21 VII ogłosił ustanowienie władzy sowieckiej. 6 VIII Estonia wcielona została do ZSRR jako kolejna republika związkowa. " Rozpoczęcie akcji deportacyjnej na różnych terenach było zróżnicowane w czasie: 22 V przystąpiono do niej na terytorium tzw. Zachodniej Ukrainy, w nocy z 12 na 13 VI - w Mołdawii; 14 VI - na Litwie, Łotwie i w Estonii; w nocy z 19 na 20 VI - na tzw. Zachodniej Białorusi. Szerzej w tej kwestii zob.: A.E. Gurjanow, Massztaby deportacji nasielenija w glub SSSR w maje-ijunie 1941 g., [w:] Riepriesii protiw polakow i polskich grażdan, 1.1, Moskwa 1997, s. 137-175. 1178___________________________________________Wojciech Materski Zachodniej Ukrainy uchwały tych gremiów z 14 maja 1941 roku. Na jej podstawie wydana została dyrektywa, będąca formalną podstawą do deportacji „elementów obcych społecznie" także z terytorium Estonii12. Dyrektywa wymieniała dziewięć kategorii osób, które należało objąć tą akcją, a mianowicie: aktywnych członków organizacji kontrrewolucyjnych wraz z rodzinami; byłych żandarmów, wartowników, funkcyjnych policji i służby więziennej oraz szeregowych policjantów i służbę więzienną, w stosunku do których były kompromitujące materiały13; byłych ziemian, handlowców -jeśli ich obroty roczne przekraczały 150 tysięcy łatów, fabrykantów - jeśli ich roczne obroty przekraczały 200 tysięcy łatów oraz wysokich urzędników państwowych wraz z rodzinami; byłych oficerów, w stosunku do których były kompromitujące materiały; rodziny członków organizacji kontrrewolucyjnych, osądzonych na najwyższy wymiar kary, bądź prowadzących z ukrycia nielegalną działalność; osoby repatriowane z Niemiec lub usiłujące wyjechać do Niemiec, w stosunku do których były kompromitujące materiały; uciekinierów z byłej II Rzeczypospolitej, którzy odmówili przyjęcia obywatelstwa sowieckiego; kryminalistów zajmujących się aktywnie działalnością przestępczą; prostytutki zarejestrowane przez policję, które kontynuują swój proceder. Zgodnie z Regulaminem deportacji zesłanie na 20 lat traktowane było jako kara dodatkowa14. Wymierzano ją w stosunku do osób skazanych przez organa sowieckiego sądownictwa na minimum 5 lat za działalność kontrrewolucyjną bądź kryminalną (art. la) oraz - skazanych przez Kolegium Specjalne NKWD ZSRR na 5-8 lat więzienia bądź obozu pracy poprawczej (art. Ib). W przypadku więzień i obozów Workuty, Pe-czory, Kołymy oraz Norylska zalecano, by osoby, którym upływał wyrok, osiedlane były na miejscu, a nie przewożone do innych regionów sowieckiej federacji (art. 3). Była to kolejna represja dodatkowa, jako że po ukończeniu okresu osiedlenia skazany stawał przed perspektywą liczącej kilka tysięcy kilometrów podróży, na którą musiałby uzyskać zgodę władz i zgromadzić środki dalece przekraczające jego możliwości, a więc zapewne długo jeszcze - a być może na zawsze - pozostać na miejscu15. Podlegających deportacji gromadzono w specjalnie wyznaczonych punktach i pod strażą wojsk konwojowych NKWD ZSRR grupowano w wydzielone transporty kolejowe - eszelony (art. 6). Odbierano im i niszczono wydane przez władze estońskie dokumenty 12 Państwowe Archiwum Estonii, f. l, op. 5, d. 101, k. 1; Yoimatu vaikida, dok. 249, s. 755-760. Z uwagi na niekomunikatywność (trudności z dostępem) odsyłaczy do Yoimatu vaikida, w artykule zastosowano odsyłacze nie do tej pozycji, ale bezpośrednio do archiwów, z których Hilda Sabbo czerpała dokumentację. 13 Za takie w tymże dokumencie uznano „materiały o działalności antysowieckiej lub związkach z obcym wywiadem". W praktyce wystarczał pojedynczy anonimowy donos. Zob.: W.N. Ziemskow, Prinuditielnyje migracii iż Pribaltiki w 1940-1950-ch godach, „Otieczestwiennyje archiwy" 1993, nr l, s. 4-19. 14 Państwowe Archiwum Federacji Rosyjskiej (GARF), f. 9479, op. Is, d. 87, k. 3-8. . ; . , 15 Problem ten dokumentuje przytoczony w Yoimatu vaikida (s. 18) list zwolnionego w 1933 r. zesłańca do żony: Zwolnili mnie, ale oddali mi tylko część pieniędzy, które przestaliście na drogę [powrotną - W.M.]. Do domu nie dojadę. Powiadomcie córkę w Estonii, że jej ojciec zmarł z głodu na ulicy Krasnojarska. Z martyrologii narodu estońskiego w latach II wojny światowej. Pierwsza masowa deportacja... 1179 osobiste. W miejscach osiedlenia, na podstawie list przewozowych, otrzymać mieli specjalne zaświadczenia - na formularzu przeznaczonym tylko dla tej kategorii osób (art. 10). Osoby objęte zsyłką skreślane były z rejestracji wojskowej i nie podlegały obowiązkowi poboru do Armii Czerwonej (art. 11). W miejscu osiedlenia obowiązywały surowe reguły, za naruszenie których wymierzane były kary pieniężne do 100 rubli. Poważniejsze naruszenia dyscypliny karano 30-dniowym aresztem bądź kierowano sprawę do sądu (art. 14). Po wyroku skazującym deportowany tracił dotychczasowy „staż osiedleńczy" i po opuszczeniu miejsca izolacji od nowa rozpoczynał 20-letni okres osiedlenia (art. 15). Po odbyciu połowy kary osiedlenia, a więc po upływie 10 lat, miejscowe organa NKWD w stosunku do deportowanych, których uznały za wzorowo wypełniających swoje obowiązki, mogły wystąpić do Kolegium Specjalnego NKWD ZSRR o ewentualne jej skrócenie (art. 16). Przygotowania do masowej deportacji rozpoczęto od metodycznego zbierania danych o kategoriach osób ujętych w Regulaminie. Według prowadzonych przez NKWD bieżących statystyk sprawozdawczych, w Estonii liczbę obywateli republiki uznanych za „elementy antysowieckie i obce klasowo" określono w maju 1941 roku na bez mała 15 tyś. Z tego około 15% stanowili „fabrykanci, wielka burżuazja i [przedstawiciele] aparatu państwowego", ponad 10% „aktywni członkowie partii kontrrewolucyjnych i organizacji antysowieckich", około 5% wartownicy, żandarmi i policjanci, 3 % oficerowie i „białogwardziści", zaś ponad 60% rodziny tych kategorii „wrogów ludu"16. Zgodnie z opracowanym przez wicekomisarza (NKGB) Bachczo Kobułowa i wice-komisarza (NKWD) Wasilija Czemyszowa, a zatwierdzonym w pierwszych dniach czerwca 1941 roku przez komisarza spraw wewnętrznych Ławrientija Berię Planem działań w zakresie etapowania, rozsiedlenia i zatrudnienia kontyngentu specjalnego liczbę aresztowanych w Estonii tzw. głów rodzin, których miano zgromadzić w obozie starobielskim, określono na 466517. Liczbę przestępców pospolitych i prostytutek, których zamierzano deportować bezpośrednio do systemu GUŁag (Usolłag - st. Usolskaja w obwodzie mołotowskim) określono na 691 osób. Rodziny represjonowanych Estów miały w liczbie 9115 osób trafić do Kraju Ałtajskiego bądź południowego Kazachstanu18. Odpowiedzialnym za przewóz aresztowanych i deportacje ich rodzin wyznaczono kapitana bezpieczeństwa państwowego Zikiejewa, zaś za wyżywienie transportów w drodze do miejsc przeznaczenia zastępcę naczelnika Wydziału Zaopatrzenia Ogólnego GUŁag Marka Słuckiego. Wszystkie sprawy dotyczące ewidencji deportowanych w miejscach ich osiedlenia złożono na l Wydział Specjalny NKWD ZSRR i terenowe Zarządy NKWD(UNKWD). 16 GARF. f. 9479, op. ls, d. 87, k. 189. 17 Po wymordowaniu polskich jeńców wojennych, obóz starobielski służył do przetrzymywania około 6 tyś. tzw. pieriebieżczikow (osoby aresztowane przy nielegalnym przekraczaniu granicy rozdzielającej okupacje sowiecką i niemiecką), których postanowiono do 5 VI 1941 r. przekazać do systemu GUŁag. 18 GARF, f. 9479, op. ls, d. 87, k. 37-61. 1180_________________________________________Wojciech Materski Zastępca komisarza spraw wewnętrznych Siergiej Krugłow zwrócił się do komisarza ochrony zdrowia ZSRR G.A. Mitieriewa, by republiki związkowe, przez terytoria których przejeżdżać będą transporty deportacyjne, „wydzieliły niezbędną liczbę lekarzy i personelu medycznego dla obsługi eszelonów w drodze do miejsc przeznaczenia19. Masową deportację z Estonii rozpoczęto w połowie czerwca 1941 r. Awizując ją zarządom NKWD w miejscach przeznaczenia transportów, wicekomisarz Czernyszow wysłał linią WCz telegramy określające spodziewaną liczbę deportowanych do danych terenowych placówek NKWD. 7 czerwca jako pierwszego zawiadomił naczelnika Zarządu NKWD w Krasnojarsku Łosiewa o wysyłce 15 czerwca z Estonii 9115 osób, domagając się w ciągu 48 godzin odpowiedzi na temat wyznaczonych stacji wyładunkowych, rejonów osiedlenia, środków potrzebnych na dotarcie do nich, a także potrzeb w zakresie zaopatrzenia deportowanych w żywność na ten ostatni odcinek drogi20. 10 czerwca Czernyszow zawiadomił telegraficznie naczelnika Zarządu NKWD w Barnaule Topolina o wysłaniu doń 15 czerwca z Estonii 9 tysięcy osób, głównie kobiet i dzieci. Podobnie jak w telegramie do Łosiewa, domagał się szybkiej odpowiedzi z informacjami o stacjach wyładunkowych, rejonach osiedlenia, potrzebach w zakresie lokalnego transportu oraz o przygotowanych miejscach pracy dla deportowanych i jej charakterze. Postulował, by było to zatrudnienie w sowchozach i zakładach chałupniczych związanych z przemysłem lokalnym21. Dwa dni później podobny telegram (transport deportacyjny kobiet i dzieci) skierował Czernyszow do naczelnika Zarządu NKWD w Kirowie, zapowiadając przybycie transportu 4 tysięcy deportowanych22. * Jak początkowo planowano, transporty deportacyjne z Estonii miały być kierowane do Kraju Ałtajskiego, Kraju Krasnojarskiego i obwodu kirowskiego; jako rezerwowe miejsce osiedlenia przewidywano południowy Kazachstan. Tymczasem 12 czerwca Czernyszow poinformował naczelnika Zarządu NKWD w Nowosybirsku Kudinowa, iż z powodu większej niż początkowo planowano liczby deportowanych z republik bałtyckich, musi on w trybie pilnym zorganizować dodatkowe miejsca dla kontyngentu 3700 osób z Estonii, głównie kobiet i dzieci23. Inny dokument potwierdza, iż w trakcie tej deportacji do obwodu nowosybirskiego trafiły także osoby z Estonii „osądzone przez trójki NKWD na 20 lat zsyłki"24. Mimo tych informacji, liczebność transportów deportacyjnych z Estonii, sposób ich rozsiedlenia i zatrudnienia trudno ustalić. W literaturze przedmiotu nie ma nawet jasności " Ibidem, k. 70. Przykładowo, okręg leningradzki wydzielił do tego celu 15 lekarzy i 30 pielęgniarek - ibidem, k. 86. 211 GARF, f. 9479, op. Is, d. 87 (wyciągi). 21 Ibidem, k. 83. 22 Ibidem, k. 95. 23 Ibidem, k. 96. Do obwodu nowosybirskiego trafiły z Estonii transporty (eszelony) nr 286,287,288 i 289 - tamże, k. 185. 24 GARF, f. 9479, op. Is, d. 87, k. 195-196. Z martyrologii narodu estońskiego w latach II wojny światowej. Pierwsza masowa deportacja... 1181 co do ogólnej liczby wywiezionych z Estonii w pierwszej masowej deportacji25. Informacja wewnętrzna NKWD na ten temat nie wydziela Estów i operuje zbiorową kategorią „deportowani z Nadbałtyki i Mołdawskiej SRR", a często także szerszą, operującą wskaźnikami powiększonymi o deportowanych z tzw. Białorusi Zachodniej i Ukrainy Zachodniej, czyli byłych obywateli polskich. Sumując liczby podane w wymienionych czterech telegramach Czernyszowa, uzyskujemy 25815 samych deportowanych, do której to liczby należy dodać szacowaną na 4665 liczbę skierowanych do systemu GUŁag jeńców (głów rodzin), co w sumie daje ponad 30 tysięcy represjonowanych. Trudno stwierdzić, czy z zaplanowanej przez centralę NKWD liczby tzw. głów rodzin, wszyscy trafili do obozu starobielskiego. Wydaje się to mało prawdopodobne, jako że obóz nie był przystosowany do pomieszczenia takiej liczby jeńców. W tzw. okresie polskim ich liczba wahała się około 3,9 tysięcy26, a brak jest informacji o rozbudowie obozu w okresie przetrzymywania w nim tzw. pieriebieżczikow. Ostatecznie w obozie starobielskim znalazło się prawdopodobnie nie więcej niż 4 tysiące Estów; z formalnego punktu widzenia (brak stanu wojny) ich status jeniecki był równie bezzasadny, jak status polskich jeńców wojennych w Sowietach. Część estońskich oficerów z czasem trafiła do znanego polskim jeńcom wojennym obozu juchnowskiego (Pawliszczew Bór), skąd skierowano ich na wschodnie krańce Archipelagu GUŁag - pod Norylsk27. Wydaje się, iż liczby transportów deportacyjnych zawarte w telegramach Czernyszowa zostały zakwestionowane przez lokalnych naczelników NKWD i skorygowane w dół. Czy tak rzeczywiście było, dowiemy się dopiero po odnalezieniu odpowiedzi na te telegramy. Zapewne też można rozważać ewentualność błędnego sporządzenia przez Sabbo wyciągów z telegramów Czernyszowa. Być może niektóre z nich dotyczą deportacji z rejonu wszystkich trzech republik bałtyckich. Przemawia za tym ich porównanie z inną zachowaną dokumentacją, np. z informacją naczelnika Wydziału Pracy i Osiedeń Specjalnych GUŁag kapitana bezpieczeństwa państwowego Konradowa, który w zbiorczym zestawieniu dotyczącym deportowanych w maju i czerwcu 1941 roku z wszystkich republik bałtyckich i Mołdawii ich liczbę dla poszczególnych rejonów określił następująco: Korni ASRR - 3,6 tysiąca, Kraj Krasnojarski - 7 tysięcy, Kraj Ałtajski - 9,8 tysięcy, obwód nowosybirski - 10 tysięcy, obwód omski - 6 tysięcy, Kazachstan - 11 tysięcy, obwód kirowski - 4 tysiące28. Już więc liczby zbiorcze dotyczące Kraju Krasno- 25 Np. w ostatnio wydanej wyżej wzmiankowanej źródłowej pracy Riepriesii protiw polakow i polskich grażdan ich liczbę określa się na 6328 osób (z których w drodze zmarły 44 osoby), zaś wcześniejszy badacz tej deportacji W. N. Ziemskow (op.cit., s. 4-19), określił sumaryczną liczbę deportowanych z Estonii na 3668 osób. 26 Zob.: Katyń. Dokumenty zbrodni, 1.1, Jeńcy nie wypowiedzianej wojny. Sierpień 1939-marzec 1940, Warszawa 1995, s. 486 (aneks nr 4). 27 Do systemu obozów Norilłag - Rosyjskie Państwowe Archiwum Wojskowe, f. 18444, op. 2, d. 420, k. 121, 130-143. 28 GARF, f.9479,op. ls,d. 87, k. 51-52. . . . .. . ... . ,:...,...• 1182_________________________________________Wojciech Materski jarskiego są znacznie mniejsze niż zapowiadane przez Czernyszowa transporty deportacyjne z samej tylko Estonii, zaś w wypadku Kraju Ałtajskiego (Barnauł) - w przybliżeniu równe. Tymczasem z innych przekazów wiemy, iż do Kraju Krasnojarskiego przybyło co najmniej osiem transportów (eszelonów) z Łotwy (nr nr 261, 263-270), natomiast z Litwy do Kraju Ałtajskiego co najmniej jeden transport do Bamaułu (nr 237), zaś do pobliskiego Bijska co najmniej trzy (nr nr 238-240)29. Za najbardziej wiarygodne uznać w chwili obecnej należy dane ze zbiorczego raportu Konradowa z października 1941 roku, w którym ogólną liczbę wywiezionych w trakcie masowej deportacji w czerwcu 1941 roku z republik bałtyckich, Mołdawii i zachodnich obwodów BSRR i USRR określa się na 85 716 osób30. Wśród nich wymienia on jednak zaledwie 3668 Estów, z których 2049 trafiło do Kraju Krasnodarskiego, zaś 1619 do obwodu nowosybirskiego. Co charakterystyczne i sprzeczne z wcześniej przywoływaną dokumentacją, w wykazie tym nie wymieniono ani jednego Esta deportowanego do Kraju Ałtajskiego. Natomiast w innym dokumencie sprawozdawczym, pochodzącej prawdopodobnie z grudnia 1943 roku zbiorczej informacji starszego inspektora Wydziału Pracy i Osiedeń Specjalnych GUŁag Grinycha, wymienionych zostało 17 446 osób deportowanych w maju i czerwcu 1941 roku do Kraju Ałtajskiego z Litwy i Estonii łącznie31. Ponadto Grinych jako miejsce osadzania deportowanych Estów wymienia także obwód omski -nie figurujący we wcześniejszej dokumentacji dotyczącej masowej wysyłki z czerwca 1941 roku32. Nie można oczywiście wykluczyć przemieszczenia - po jakimś czasie -deportowanych Estów np. z Kraju Krasnodarskiego do Kraju Ałtajskiego, ale wydaje się to mało prawdopodobne33. Na podstawie analizy zachowanych materiałów wojsk NKWD ZSRR konwojujących transporty deportacyjne, historyk i działacz „Memoriału" Aleksander Gurjanow określa ogólną liczbę pierwszej masowej deportacji z Estonii na 10 016 osób. Stwierdza, iż część z nich osiedlono; część trafiła do obozów pracy poprawczej (GUŁag), część do obozów jenieckich34. Różnice danych są więc kolosalne i bez wprowadzenia do obiegu naukowego nowej dokumentacji trudno będzie oszacować skalę tej pierwszej masowej deportacji Estów35. 29 Ibidem,^. 185. . - 3(1 Ibidem, k. 15-20 (to samo w raporcie Konradowa z 28 IX 1941 r. - ibidem, 1. 224). Zob. też: Yoimatu vaikida, s. 804; A.E. Gurjanow, op.cit., s. 174. 31 GARF, f. 9479, op. Is, d. 87 (przedruki). Ta sama liczba (17 446) figuruje we wcześniejszym sprawozdaniu Konradowa - z rozbiciem na 7462 osoby z Litwy i 9984 osoby z Białorusi - ibidem, 1. 224. 32 Ibidem, d. 87 , k. 75 - sprawozdania Grinych i Żyłowa. '•••'. ~ •:•'; ; 33 Wiadomo natomiast, iż z 17 464 osób deportowanych w V i VI1941 r. do Kraju Ałtajskiego w okresie pomiędzy II a IX 1942 r. aż 13 864 osoby zostały przewiezione do Jakucji do sowchozów i kołchozów zajmujących się hodowlą i połowem ryb - ibidem, k. 75 (przedruki). 34 A.E. Gurjanow, op.cit., s. 150. 35 Podobne kłopoty mamy w wypadku czterech masowych deportacji obywateli polskich, mimo iż dysponujemy w tym względzie nieporównanie większą liczbą materiałów - zob. Sprawozdanie z dyskusji dotyczącej liczbv obywateli Z martyrologii narodu estońskiego w latach II wojny światowej. Pierwsza masowa deportacja... 1183 Niemniej niezależnie od tej ogólnej liczby, w stosunku do części deportowanych z Estonii dysponujemy informacjami bardziej szczegółowymi niż wymienione raporty zbiorcze. Wiadomo, iż w obwodzie kirowskim osiedlono 2049 osób deportowanych z Estonii, w tym 2029 Estów, 16 Rosjan, 3 Żydów i l Łotysza. Wśród nich było 1482 osoby powyżej 16 roku życia, z których 1145 podjęło pracę: w przedsiębiorstwach centrum rejonu - 109, w kamieniołomach i na torfowiskach - 234, w sowchozach i kołchozach - 360, w leśnictwie - 240, w innych miejscach - 302. Nie podjęło pracy 337 osób - niezdolnych do niej z powodu wieku lub kalectwa, a także kobiet obarczonych małymi dziećmi oraz nieliczne osoby określone jako „zabezpieczone materialnie, odmawiające pracy"36. Zatrudnionych w sowchozach i kołchozach rozdzielono po domach miejscowej ludności, zaś pracujących w kamieniołomach i na torfowiskach umieszczono w barakach. W sprawozdaniu miejscowego Zarządu NKWD zaznaczono, iż „zaledwie 20 rodzin zakwaterowano w pomieszczeniach letnich". Poważniejszym problemem był brak ciepłej odzieży, wynikły zarówno z nagłego trybu wywózek, jak również rozbicia rodzin, które zostały - zapewne celowo - „porozdzielane i w chwili obecnej [ich członkowie] zamieszkują w różnych miejscach obwodu a nawet w innych obwodach, stąd też ich rzeczy znajdują się w różnych miejscach"37. * Część deportowanych do obwodu kirowskiego stanowili więźniowie, których osadzono w miejscowych więzieniach. Jak wynika z ogólnego raportu skierowanego 22 sierpnia 1941 roku przez wicekomisarza spraw wewnętrznych ZSRR Iwana Sierowa do republikańskich komisarzy spraw wewnętrznych, więzieni w więzieniu nr l Zarządu NKWD w Kirowie Estończycy zdołali się porozumieć i podjęli udaremnioną przez władze próbę zorganizowania zbiorowej ucieczki38. W obwodzie nowosybirskim wśród osadzonych tam w ramach masowej deportacji 564 estońskich rodzin było 663 dzieci oraz 956 osób powyżej 16 roku życia, w tym 269 mężczyzn i 687 kobiet39. Warunki życia i pracy deportowanych - szczególnie w obwodzie nowosybirskim -musiały być bardzo złe, jeśli fakt ten był podnoszony w wewnętrznej dokumentacji NKWD40. Z braku wiarygodnych dokumentów trudno oszacować śmiertelność wśród deportowanych. Dowodem pośrednim jej zapewne znacznej skali jest niewielka liczba powrotów z deportacji, po upływie terminu „wyroków"41. polskich wywiezionych do Związku Sowieckiego w latach 1939-1941, „Studia z Dziejów Rosji i Europy Srodkowo-- Wschodniej" 1996, t. 31, s. 117-148. 36 GARF, f. 9479, op. Is, d. 87, k. 220-223. 37 Ibidem. , , . .' ', ',' • 38 Ibidem, f. 9401, op. 12, d. 101, k. 232. 39 Ibidem, 1. 238. 40 Zob. np. ibidem, f. 9479, op. Is, d. 15, k. 239; Yóimatu vaikida, s. 820-821. 41 óiguse vastii ei saa Ukski, s. 77 i nast. Z faktem zakończenia okresu zesłania wiązała się nowa fala tragedii. Zwalnianym kobietom i dzieciom nie zapewniano żadnych możliwości powrotu do Estonii, zmuszając ich tym samym 1184 Wojciech Materski Represyjna polityka sowieckich okupantów i rodzimych komunistów w stosunku do narodu estońskiego, której kulminacja nastąpiła w czerwcu 1941 roku, zapewne pozostała nie bez wpływu na stosunek do wkraczających w grudniu 1941 roku wojsk niemieckich. Po doświadczeniach, których niejako symbolem stała się pierwsza masowa deportacja, nie dziwi np. wstępowanie Estów do formacji Waffen SS czy inne formy kolaboracji. Już wkrótce przyszło im za nie drogo zapłacić. Po ponownym zagarnięciu Estonii przez ZSRR w listopadzie 1944 roku kraj zalała nowa fala represji. Trwały one nieprzerwane przez kilka lat, nie przynosząc zapewne zakładanych przez Moskwę rezultatów „w zakresie resocjalizacji" narodu estońskiego i postępów sowietyzacji. Taka jest zapewne geneza kolejnej masowej deportacji dokonanej w 1949 r. Sprawa ta wykracza jednak poza ramy niniejszego przyczynka42. przynajmniej do czasowego osiedlenia w miejscu dotychczasowego zesłania. Z kolei oddzielonych od nich i osadzonych w systemie GUŁag mężczyzn, tzw. głowy rodziny, komendy obozów po upłynięciu czasu osadzenia odsyłały „nie do miejsc deprotacji, gdzie obecnie znajdują się ich rodziny, ale do poprzednich miejsc zamieszkania, skąd ich deportowano, to jest do Estońskiej] SRR" - GARF, f. 8131, op. 38, d. 430, k. 4-5 (raport zastępcy prokuratora Estońskiej SRR do spraw specjalnych Nikiforowa z 24II1947 r.). 42 Przeprowadzono ją na terytorium wszystkich trzech republik bałtyckich od 26 do 30 III 1949 r. na podstawie uchwały Rady Ministrów ZSRR z 2911949 r. Zgodnie z nią Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego ZSRR dokonało aresztu i deportacji „kułaków, bandytów i nacjonalistów oraz członków ich rodzin" - ogółem ponad 90 tyś. osób. GARF, f. 9479, op. ls,d.475,k. 113; f. 9401, op. 2, d. 10, k. 11-16; Voimatuvaikida,l. II, s. 824inast. Część VI Między przeszłością a przyszłością. Refleksje. Prognozy. Varia Part VI Between the past and the future. Reflections. Prognoses. Varia Andrzej Ajnenkiel (Warszawa) Wpływ historii na stosunki z sąsiadami. Kilka uwag o relacjach polsko-litewskich 21 kwietnia 1999 roku uczestniczyłem, z inicjatywy gospodarzy, w konferencji naukowej zorganizowanej w Wilnie przez Ministerstwo Obrony Kraju i Litewski Instytut Historii. Konferencja o charakterze międzynarodowym, uczestniczyli w niej obok mnie, jedynego przedstawiciela Polski, również trzej referenci z Łotwy, zorganizowana została w osiemdziesięciolecie podjęcia przez Armię Litewską działań bojowych przeciwko okupującej ziemie litewsko-białoruskie Armii Czerwonej i oddziałom niemieckiego generała Bermonda Awałowa, który usiłował w pewnym momencie podjąć próbę opanowania części obszarów nad Bałtykiem i stworzenia tam faktów dokonanych. Tak się złożyło, że dla nas wydarzenia tego okresu to przede wszystkim akcja militarno-polityczńa zainicjowana przez Naczelnego Wodza. Jej cel to zarówno wyzwolenie spod okupacji sowieckiej Wilna, zdobytego przez Armię Czerwoną w pierwszych dniach stycznia 1919 roku, jak i, co równie ważne, podjęcie - w wyniku militarnego sukcesu - próby zachęcenia władz litewskich do pójścia w kierunku proponowanym przez Marszałka - federacji. Dokładnie też przed osiemdziesięcioma laty, 21 kwietnia 1919 roku militarna część planów została zrealizowana. Miasto, przy współudziale miejscowej ludności, znalazło się w naszych rękach. Wieczorem tegoż dnia, gdy walki w dawnej stolicy Wielkiego Księstwa dogasały, do miasta wjechał Marszałek, witany entuzjastycznie przez ludność. Nie trzeba przypominać, że większość mieszkańców Wilna stanowili Polacy. Dodajmy, bo i o tym warto wiedzieć, że wyprawę wileńską, która zakończyła ciężką, jakkolwiek stosunkowo łagodną jak na sowieckie standardy okupację, poprzedziła pewna misja dyplomatyczna. Podjął się jej znany litewski uczony i polityk profesor Michał Rómer. Na prośbę Naczelnego Wodza pojechał on do Kowna w celu namówienia polityków litewskich, w tym członków rządu, by udali się, w chwili oswobodzenia, do miasta i tam zadeklarowali gotowość współdziałania z Polską w ułożeniu nowych stosunków między obu państwami. Misja ta nie przyniosła jednak rezultatu. Dzień po zajęciu Wilna, 22 kwietnia 1919 roku Józef Piłsudski wydał głośną odezwę Do mieszkańców byłego 'Wielkiego Księstwa Litewskiego. Opublikowana również w języku litewskim deklarowała wolę Naczelnego Wodza uszanowania, wyrażonego w dro- 1188_________________________________________Andrzej Ajnenkiel dze głosowania, stanowiska ludności byłego Wielkiego Księstwa co do przyszłych losów kraju. Jak wiadomo ani strona litewska, ani miejscowa ludność polska nie poparła koncepcji federacyjnej; jej ostatnią dramatyczną próbą była akcja generała Żeligowskiego, przeprowadzona wówczas, gdy w wyniku litewskiego współdziałania z bolszewikami miasto zostało przez Armię Czerwoną przekazane Litwie w chwili, gdy wojska sowieckie po przegranej bitwie warszawskiej szykowały się do odwrotu z obszarów Wileńszczyzny. Wcześniej, o czym już dziś wie się na Litwie, miejscowi bolszewicy, w tym Yincas Mickevićius-Kapsukas, przewodniczący tzw. Tymczasowego Rządu Robotniczo-Chłop-skiego Litwy i Białorusi, szykowali się, oczekując upadku niepodległej Polski, do dokonania puczu bolszewickiego również w Kownie. Dziś wiedza o tym - dają jej wyraz również historycy litewscy i łotewscy - że zwycięstwo polskie pozwoliło okrzepnąć państwom bałtyckim i uratowało na lat dwadzieścia ich niepodległość, nie jest obecna w powszechnej świadomości społeczeństwa litewskiego. Dominuje nadal - trudno się zresztą temu dziwić - tendencja widzenia, w ówczesnej polityce polskiej, zapędów imperialistycznych, zaś w Polakach groźnych wrogów niepodległości Litwy. Stąd np. w chwili gdy w litewskim Instytucie Historycznym w Wilnie odbywała się sesja naukowa, o której piszę w tym tekście, nieopodal na frontonie domu widniał wykonany sprayem napis: „Stalin-Hitler-Żeligowski". Twórca, na polecenie zresztą samego Marszałka, Litwy Środkowej, utworzonej na obszarze mającym jeśli nie bezwzględną, to co najmniej względną większość polską, zrównany został w ten sposób z grabarzami niepodległości Litwy. Że nie jest to wyraz jednostkowej, ekstremalnej postawy, świadczy dość głośny do niedawna postulat, by Polska ze swej strony potępiła akcję Żeligowskiego. Formuła, iż Wilno aż po rok 1940 znajdowało się pod polską okupacją, stanowi, do dziś, wyraz litewskiej communis opinio. Nie uwzględnia się przy tym faktu struktury etnicznej obszaru, ani okoliczności i celu jego zajęcia, ani decyzji wileńskiego Sejmu orzekającego z 1922 roku niemal jednogłośnie (znów wbrew stanowisku Marszałka), deklarującego wolę przyłączenia tego obszaru, bez żadnych rozwiązań autonomicznych, do Polski, ani wreszcie opartej na postanowieniach traktatu wersalskiego decyzji Rady Ambasadorów z 15 marca 1923 roku uznającej ówczesne granice wschodnie, w tym również z Litwą, Rzeczypospolitej. Przypominam te fakty, gdyż, jak wskazałem to już wyżej, wpływają one w sposób bardzo istotny na litewskie spojrzenia na nasze wzajemne stosunki w XX wieku. Do rejestru spraw, które rzutują dalej na stosunek do nas, dopisać trzeba ugodę suwalską z października 1920 roku, polsko-litewskie porozumienie rozejmowe, które zresztą nie weszło w życie wskutek akcji Żeligowskiego. Ugoda stała się, mam wątpliwości, czy było to zamierzenie w pełni świadome, swego rodzaju parawanem dla akcji generała. Święto armii litewskiej związane jest też z mającymi lokalny charakter działaniami bojowymi, w której wojsko litewskie przeciwstawiło się oddziałom polskim. Wpływ historii na stosunki z sąsiadami. Kilka uwag o relacjach polsko-litewskich 1189 Trzeba powiedzieć, że historia dawniejsza nie wzbudza dziś u naszych litewskich sąsiadów, u naszych litewskich przyjaciół takich emocji, jak przed wojną, gdy nad Władysławem Jagiełłą, jako „winowacją" unii polsko-litewskiej, jako nad litewskim zdrajcą zorganizowano publiczny proces. Aby wykazać przy tym pogardę dla założyciela dynastii Jagiellonów, proces ten odbywał się w poczekalni jednej z mniejszych litewskich stacji kolejowych. Dziś nasi litewscy koledzy akceptują fakt, że przedrozbiorowa Rzeczpospolita była naszym wspólnym państwem, tak jak wspólnymi były nasze powstania narodowe od kościuszkowskiego poczynając. Świadomość, iż mimo polonizacji elity politycznej Wielkiego Księstwa, bytowanie w ramach Rzeczypospolitej stworzyło przesłanki, w innych co prawda okolicznościach, w XIX wieku, w dobie zaborów, do odrodzenia się narodowości litewskiej, a ściślej rzecz biorąc do powstania nowoczesnego już narodu litewskiego, zyskuje sobie, jak się wydaje, prawo obywatelstwa. Wspólnota państwowa, wspólnota religijna, kulturowa stanowiła zarazem czynnik lokujący ówczesnych Litwinów i ich potomków w środkowo-europejskim kręgu kulturowym, będąc zarazem puklerzem przed przymusową rusyfikacją i, w konsekwencji, przymusowym wtopieniem w środowisko prawosławia. Po naszej stronie inaczej rozkłada się katalog żalów i pretensji. Przy ich artykułowaniu często następuje zbitka. Litwinów niekiedy obciąża się winą za to, co uczyniły Sowiety podczas pierwszej i drugiej okupacji Wileńszczyzny. Znacznie więcej pretensji, i to wzajemnych, przynoszą lata okupacji niemieckiej. Tu z kolei następuje zderzenie -jako punkt wyjścia - dwóch postaw, wynikających z całkowicie sprzecznych uzasadnień prawnych. Dla strony litewskiej, dla której aksjomatem było uznawanie Wilna, od początku powstania odrodzonej państwowości litewskiej za konstytucyjną stolicę państwa, wynikał z tego wniosek, iż to, co władze litewskie robiły w krótkim okresie - od października 1939 po czerwiec 1940 - niemal swobodnego działania na tym obszarze stanowiło wykonywanie uprawnień, wynikających z suwerennej władzy nad odzyskanym wreszcie przez Litwinów obszarem. To zaś co Litwini czynili w czasie niemieckiej okupacji, służyło przeciwdziałaniu polskim próbom, nielegalnego, z punktu widzenia Litwinów, powrotu do stanu istniejącego przed 17 września 1939 roku. Z naszej strony stanowisko jest całkowicie odmienne. Litwini, korzystając ze wsparcia obu naszych okupantów, bezprawnie zajęli oddane im terytorium, stanowiące część obszaru Rzeczypospolitej. Bezpośrednio dokonywali też działań polegających na niszczeniu instytucji i dyskryminowaniu obywateli polskich. W podobny sposób oceniano sytuację w okresie obu okupacji: sowieckiej i niemieckiej. Jeśli tak postępowali Litwini obywatele polscy, naruszali oni swój prawny obowiązek wierności Rzeczypospolitej. Jeżeli czynili to Litwini nie będący obywatelami polskimi, przeciwstawianie się im, także zbrojnie, należało, zgodnie z tak określonym stanowiskiem, do obowiązków ogniw czy instytucji państwowych, dążących do przywrócenia polskiej suwerenności na obszarze, który został jej pozbawiony. , ,- , ,; .•; ••<.-.-.-; . •••?;,*...... ••. 1190_________________________________________Andrzej Ajnenkiel Argumentacja prawna, stanowiąca pewien globalny model myślenia, nie zawsze zresztą do końca po obu stronach wyartykułowany, tworzyła tylko jeden z czynników wpływających na wzajemne stosunki. Los Żydów i udział Litwinów w ich eksterminacji, skomplikowane i nie zawsze jednoznaczne relacje z obu okupantami, to, że Polacy po wojnie opuszczali kraj, w którym mieszkali od szeregu pokoleń, zaś ich miejsce zajmowali przybysze, nie tylko zresztą Litwini, ale i przedstawiciele innych narodów, bytujących w Związku Sowieckim, w tym zwłaszcza Rosjanie, wszystko to - w sumie obciążało bilans wzajemnych stosunków. '•' - : ,' : Żelazna kurtyna zaciągnięta w Europie po II wojnie światowej odcięła również Litwę, znajdującą się pod bezpośrednią okupacją sowiecką, od pojałtańskiej Polski, której reżim i zakres niezależności od Moskwy były nieporównywalne z położeniem Litwy. Bezpośrednie kontakty, niezależnie od tego, na ile były one w latach wojennych i powojennych napięte, w praktyce uniemożliwiono. Działania cenzury znowu znacznie bardziej wszechobecnej w Sowietach, narzucały przez dziesięciolecia przymus milczenia o niemal wszystkich bulwersujących we wzajemnych stosunkach problemach. To, co pozwoliło, na przykład, stopniowo doprowadzić do głębokiego, prawdziwego przełomu we wzajemnych relacjach francusko-niemieckich stanowiło nie tylko wyraz odgórnych politycznych decyzji dokonywanych, co również wymaga podkreślenia, przez władze państwowe, mające za sobą mandat demokratycznego powołania w wyniku wolnych wyborów. Na wzajemne zbliżenie niemiecko-francuskie wpłynął, w bardzo istotnym stopniu, również fakt praktycznego nieistnienia od dłuższego czasu granicy, swoboda kontaktów na wszystkich płaszczyznach, wyrównanie standardów życiowych, akceptowanie własnej tożsamości. W stosunkach polsko-litewskich żaden z tych elementów nie został do dziś w pełni zrealizowany. Od niewielu lat - Litwa znacznie niż my krócej - każde ze społeczeństw żyje w wolnym państwie. Litwa jako państwo znacznie od nas mniejsze, dłużej i ostrzej poddane sowieckiemu reżimowi i sowieckiej indoktrynacji, z wielkimi trudnościami buduje własną państwowość, zagrożoną, w przekonaniu Litwinów, nie tylko przez postawę stosunkowo licznej, mierząc w procentach, mniejszości rosyjskiej. Obawiają się też oni mniejszości polskiej, której, co znów da się racjonalnie wytłumaczyć, stosunkowo łatwiej, pod pewnymi przynajmniej względami, ściślej na elementarnym poziomie było niejednokrotnie funkcjonować w państwie sowieckim. Mniejsza np. znacznie, zwłaszcza dla ludzi starszego pokolenia, była bariera językowa i wynikające z tego konsekwencje. Dodajmy, że mimo nie wymagającej podkreślenia jakościowej różnicy między wolną demokratyczną Litwą a reżimem sowieckim, polscy kombatanci - żołnierze AK na Litwie - korzystając ze swobody działania, w płaszczyźnie emocjonalnej są traktowani jako coś wyraźnie obcego. Trudno się zresztą temu dziwić. Wydaje się, że działania władz litewskich wobec miejscowych Polaków, wyrażające się w takich kwestiach, jak np. sprawa egzaminów z języka polskiego w polskich szkołach średnich, czy problem Wpływ historii na stosunki z sąsiadami. Kilka uwag o relacjach polsko-litewskich 1J91 podziału rejonu solecznikowskiego rzutuj ą bardziej na wzajemne stosunki aniżeli skrajne nawet stanowisko wobec postrzegania wzajemnej historii. Spróbujmy dokonać pewnej rekapitulacji. Postrzegane przez pryzmat historii stosunki polsko-litewskie mają wymiar szczególny. Do świadomości obu naszych społeczeństw powinien dotrzeć (powoli, bardzo powoli już zresztą dociera) fakt, że przez lat przeszło czterysta bytowaliśmy we wspólnym związku państwowym, w którym obie części Rzeczypospolitej: Korona i Litwa były równoprawne, korzystały z tych samych swobód i miały te same obowiązki. Klasa polityczna Wielkiego Księstwa - szlachta uległa w ogromnej większości polonizacji, ale tak jak i tzw. koroniarze posiadała ugruntowane poczucie świadomości na dwóch niejako pokrywających się płaszczyznach - wspólnoty państwowej, symbolizowanej przez Rzeczypospolitą, jak i, użyjmy tego słowa - krajowej. Aż po rok 1915, koniec panowania Romanowów w Królestwie i na ziemiach zabranych, wspólna była historia. Później zaczęliśmy się oddalać, by ostatecznie, jakkolwiek w zróżnicowanej formie, znaleźć się na lat przeszło czterdzieści pod sowiecką dominacją. Mimo tych dramatycznych losów, mimo wzajemnych, niekiedy prawdziwych, niekiedy urojonych krzywd i żalów, można zaryzykować twierdzenie, że ta wspólna historia, nieporównywalna ze względu na pozycję Wielkiego Księstwa we wspólnym państwie z dziejami naszych stosunków z innymi sąsiadami dzisiejszej Polski stanowi, z czego nie zawsze sobie w pełni zdajemy sprawę, czynnik łączący. Obok tak długiej wspólnej państwowości, jednoczyła nas i jednoczy nadal wspólna religia, wytwarzająca jednolity system wartości podstawowych. Łączyła jednolita, w płaszczyźnie zwłaszcza norm i praktyki konstytucyjnej, struktura prawna. Wytworzyło to, znów mimo konfliktów, pewną jednolitą płaszczyznę kulturową, wiążącą nas z zachodnią częścią kontynentu. Mimo gwałtownego zerwania wzajemnych więzów po I wojnie światowej, co stanowiło dla strony litewskiej niezbędny etap w formowaniu własnej państwowości i gruntowanie narodowej tożsamości, różne formy wzajemnego oddziaływania pozostały. Znajomość języka polskiego, dość powszechna w szerokich kręgach społeczeństwa litewskiego, zainteresowanie wzajemne sąsiadami. Konserwowana niekiedy sztucznie wrogość gwałtownie ustąpiła po wymuszonym okolicznościami nawiązaniu stosunków dyplomatycznych w marcu 1938 roku. Litwa zachowała się niezwykle lojalnie we wrześniu 1939 roku, a także później aż do końca swej niepodległości wobec naszych żołnierzy i oficerów internowanych u naszych sąsiadów. Inaczej, była o tym mowa, wyglądała sytuacja na Wieleńszczyźnie, także w końcowej fazie wojny i po jej zakończeniu. Z drugiej strony język polski cały czas odgrywał rolę wehikułu komunikacyjnego, pozwalającego Litwinom przełamywać narzuconą przez Sowiety izolację. To również stanowiło i stanowi płaszczyznę zbliżenia. Ma ona w tym zakresie charakter jednokierunkowy, wynikający z faktu, że język litewski jest, dla ogromnej większości Polaków, całkowicie nieznany. Dziś zresztą, wydaje się, ta wehikularna funkcja języka polskiego przestaje odgrywać, zwłaszcza wobec najmłodszej generacji, swą dotychczasową rolę. Spełniają w coraz większym stopniu angielski. Dla tej też generacji nasze spory o przed- 1192_________ ' ' _______• _____ Andrzej Ajnenkiel wojenny i wojenny status Wilna i Wileńszczyzny, o dramaty lat wojny, o różne aspekty naszego przymusowego exodusu z obszarów przez Polskę utraconych, przechodzą do kategorii wiedzy historycznej, wiedzy w coraz mniejszym stopniu obciążonej emocjami. Pozostaną natomiast, mam nadzieję, że się nie mylę, jako trwałe, te elementy historii, które lokują nas w tej samej europejskiej strukturze mentalno-kulturowej, a w części i politycznej. Historia zaczyna tu więc odgrywać rolę czynnika pozwalającego zrozumieć fakt nie tylko naszego geograficznego sąsiedztwa. W tej próbie rekapitulacji zabrakło czynnika istotnego: mniejszości narodowych w obu państwach. Mniejszość litewska w Polsce ze zrozumiałych względów, z racji swej liczebności nie stanowi czynnika mogącego wpływać na stosunki między państwami, między narodami. Nie znaczy to, że nie ma ona swych problemów wynikających z bytowania w Rzeczypospolitej. Trudniejsza jest sprawa z Polakami na Litwie. Stanowią oni stosunkowo liczną grupę, drugą po Rosjanach mniejszość narodową w państwie. W przeciwieństwie jednak do Rosjan nie są ludnością napływową. Oni też najbardziej, jeśli tak można powiedzieć, są ofiarami historii. Ich też los może w istotny sposób wpływać na nasze wzajemne relacje. W stosunku do nich bowiem przeszłość nadal bardzo silnie oddziaływuje na dzień dzisiejszy. Wojciech Wnesiński (Wrocław) Tradycje we lwowskim Wrocławiu W potocznej świadomości współczesnych Polaków genius lód Lwowa po II wojnie światowej, zachowując to, co było w nim najbardziej istotne, przeniósł się do Wrocławia. Oblicze lwowskiego miasta współcześni postrzegali w codziennej obyczajowości i wartościach polskich wrocławian. Widziano je tak w postawie wrocławskiej ulicy, jak i wyrafinowanych elit inteligencji. Dostrzegano bezpośrednie lwowskie rodowody rodzinne wielu mieszkańców Wrocławia. Wskazywano na trwałe funkcjonowanie nad Odrą polskich instytucji naukowych i kulturalnych, związanych do niedawna ze Lwowem, na charakter krajobrazu miejskiego i jego nazewnictwa ulicznego, ale i także codziennej postawy społeczności wrocławskiej w życiu publicznym, zwyczajach, mowie. Ile w tym prawdy, a ile kompensaty emocjonalnej po wojnie i gwałtownie, a raczej nieoczekiwanie zarządzonym przez obce władze przymusie przesiedleńczym? Czym był Lwów w granicach Rzeczypospolitej? Metropolią na kresach południowo-wschodnich, o wyraźnie zaznaczonej osobowości kulturowej, politycznej i gospodarczej; miastem wielkiej urody, centrum istotnym dla określenia charakteru i wpływów kultury polskiej na obszarach, gdzie spotykały się i ścierały wpływy różnych, co najmniej czterech nacji, gdzie często rodziły się i podtrzymywały wartości inspirujące stałe trwanie Polski i Polaków, chociaż w zmaganiach z innymi narodami, na kresach południowo-wschodnich. Stołeczny charakter lwowskiej metropolii, tak wyraźnie zaznaczony na kartach historii, nie nosił tylko charakteru regionalnego i ograniczonego dziedzictwem polskim. W granicach II Rzeczypospolitej niełatwo było znaleźć drugie miasto, nawet i Wilno, które by tak mocno w potocznej świadomości Polaków symbolizowało trwanie i drogę do niepodległości, w warunkach szczególnego zawikłania dramatów historii. Dramatyczne wydarzenia lat 1918-1920 w świadomości współczesnych Polaków umacniały lwowską mitologię miasta jako semper fidelis. Tego obrazu nie zmieniały zawikłane i zakłamane propagandą okupantów dzieje wojenne okupacji sowieckiej i niemieckiej we Lwowie, kiedy sny o odzyskaniu niepodległości były przekuwane w opór, częstokroć zbrojny. W latach II wojny światowej tradycje Orląt Lwowskich odradzały się echem w bojach partyzanckich, czynach polskiej konspiracji, działaniach patriotycznych młodzieży polskiej. Umacniały nadzieje na obecność Lwowa w odrodzonej Rze- 1194 Wojciech Wrzesiński czypospolitej. Dopiero ostatni okres wojny ujawnił, że decyzjami alianckimi Lwów ma pozostać poza granicami odradzanej Rzeczypospolitej. Niewiara Polaków Lwowa w taki obrót wydarzeń i odstąpienie od tych decyzji utrzymywały się jednak jeszcze długo, nawet kiedy funkcjonowały w mieście nowe władze, sowieckie, i zaakceptowały nową sytuację polityczną władze PKWN. Ostatnie miesiące wojny przyniosły zmiany w określaniu przyszłości państwowej Wrocławia. Już nie tylko w kręgach politycznych podporządkowanych wpływom politycznym Moskwy, ale i w kręgach konspiracji polskiej związanych z Rządem Rzeczypospolitej, coraz częściej powracano do postulatu wytyczenia granicy zachodniej na Nysie Łużyckiej, a przez to włączenia w granice Polski także Wrocławia. Po Powstaniu Warszawskim w polskiej prasie konspiracyjnej powracano do hasła, że Niemcy za zniszczoną Warszawę muszą zapłacić Wrocławiem. Zainteresowanie takimi postulatami nasilało się, kiedy wyjaśniało się, że nie ziszczą się polskie postulaty o włączenie w granice Rzeczypospolitej także Królewca. Przejęcie Wrocławia przez polskie władze nie było przygotowane w takim stopniu, jak innych obszarów ziem nazywanych wówczas Ziemiami Odzyskanymi. Budując w 1945 roku pierwsze plany zasiedlania Wrocławia priorytet przyznawano Iwowiakom, a następnie warszawiakom. Kiedy więc jeszcze przed postanowieniami poczdamskimi, a w zgodzie z porozumieniem władz radzieckich z PKWN, zaczęły się wysiedlania Polaków ze Lwowa, początkowo dostrzegano dla nich miejsca w Krakowie, Lublinie, Gliwicach, a nawet i Gdańsku. W sposób żywiołowy w społeczności lwowskiej, a przede wszystkim w kręgach inteligencji, narastało przeświadczenie, że jednak największe możliwości zwartego osiedlenia rysują się we Wrocławiu, chociaż tak mało o tym mieście wiedziano, a przede wszystkim o jego stanie powojennym, zniszczeniach, które mocno ograniczały możliwości osadnicze. Godząc się z trudem w sposób wymuszony okolicznościami politycznymi na opuszczenie lwowskiej ojcowizny, Iwowiacy w sposób zadziwiająco łatwy przyzwyczajali się do warunków zamieszkania w tak bardzo doświadczonym przez wojnę Wrocławiu. Wybierali Wrocław, aby przy zwartym osiedleniu zachować stare więzy ukształtowane w tym mieście. Charakterystyczne były koleje lwowskiego środowiska uniwersyteckiego. Zatrzymująca się przejściowo w Krakowie poważna liczba profesorów lwowskich nie przyjęła korzystnych dla nich propozycji władz Uniwersytetu Jagiellońskiego zatrzymania się w Krakowie, utworzenia odrębnych struktur nawiązujących do doświadczeń lwowskich. Uniwersytet Jagielloński uznawał, że takie rozwiązanie może mieć charakter przejściowy, wyrażając nadzieje na zmianę statusu państwowego Lwowa i odnowienie Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Przebywający w Krakowie profesorowie lwowscy, nie mając większych nadziei na powrót do swego miasta i motywując stanowisko obawami o rozpłynięcie się w silnym środowisku krakowskim, a przez to zatracenie swej lwowskiej odrębności i tożsamości, decydowali się na wyjazd do Wrocławia. Mieli nadzieję, że jeśli zachowają zwartość starych struktur akademickich, to w przyszłości w sprzyjających okolicznościach ułatwi im to powrót do Lwowa. Szukali najlepszego miejsca na odtworzenie w nowych formach starej Uczelni: w Gdań- Tradycje we lwowskim Wrocławiu_________________________________1195 sku, Gliwicach, Katowicach i Wrocławiu. Wybierając Wrocław dawano wyraz nadziei, że powstanie tam możliwość odbudowania lwowskiego środowiska, zachowania jego charakteru przez osiedlenie się jakby na surowym korzeniu, a ponadto wypełniając obowiązek narodowy na nowych kresach polskich. • ,* -\ Plany zasiedlenia Wrocławia starymi mieszkańcami Lwowa pod względem liczbowym jednak zawodziły. Powstawała konieczność uzupełniania społeczności wrocławskiej mieszkańcami innych miast. W ogólnej liczbie mieszkańców Wrocławia Iwowia-cy nie byli grupą szczególnie liczną, stanowili bowiem około 5% społeczności. Przyjeżdżali jednak do Wrocławia stale, tworząc zwarte grupy, nawet wówczas gdy łączyły je tylko wcześniejsze tradycje dawniejszego mieszkania we Lwowie. Byli mieszkańcami grodu nad Odrą z tradycjami wielkomiejskimi, gdy tymczasem inni osadnicy wrocławscy często przynosili ze sobą tradycje społeczności wiejskiej lub małomiasteczkowej. Dawni mieszkańcy Lwowa dominowali w profesurze wrocławskich uczelni, wśród pierwszych studentów, uczniów szkół średnich. Wyróżniali się ruchliwością i umiejętnością pokonywania przeszkód, jakie wyrastały przed nimi w zniszczonym mieście. Lwowiacy we Wrocławiu byli uważnie obserwowani przez współmieszkańców z innych stron, w dużym stopniu ze wsi i małych miasteczek, i naśladowani jako nosiciele kultury miejskiej, i to związanej z metropolią tak bardzo obrośniętą w świadomości Polaków symboliką miasta z charyzmą, semper fidelis, w środowisku, gdzie polskie tradycje miały się dopiero budować na miarę współczesnych potrzeb narodowych i politycznych. Wrocław do nowych warunków polskiej rzeczywistości był w pierwszej kolejności oswajany przez Iwowian. Ich społeczne zaangażowanie w budowę nowej polskiej rzeczywistości wrocławskiej miało wymiar narodowy: kompensowało zawody i straty polityczne, których doznali przez decyzje o nowych granicach państwowych. Lwowiacy, którzy dwukrotnie poznawali rzeczywistość sowiecką w początkowym okresie pobytu w nowym miejscu zamieszkania, nie chcieli się godzić z trwałością rządów komunistycznych w Polsce, żywiąc nadzieje, że jeśli utrzymają się decyzje poczdamskie o granicach, to życie wewnętrzne nowej Polski nie będzie budowane według wzorców sowieckich, ale w sposób samodzielny, zgodnie z polskimi tradycjami narodowymi. Lwowskie tradycje we Wrocławiu formowały się oryginalnie i to najpierw w środowisku akademickim. Zazwyczaj środowiska akademickie są budowane w miastach już zakorzenionych. We Wrocławiu po II wojnie światowej budowa środowiska akademickiego zaczęła się od pierwszych dni odbudowy pokojowego życia, polskiego życia. I to nie kto inny, jak profesorowie Uniwersytetu Jana Kazimierza i Politechniki Lwowskiej swoją aktywnością i czynnym zaangażowaniem wytyczali podstawy, i to nie tylko werbalne, budowania przyszłości miasta w warunkach polskiej państwowości. Działo się to wcześniej, nim z katedr uczelni wrocławskich rozległy się słowa polskich wykładów, wówczas, kiedy to uczony akademicki, nim wszedł na katedrę, musiał wyrzucać z sal wykładowych czy laboratoriów groźne żelastwo wojenne, wprawiać szyby w oknach budynków uniwersyteckich, łatać dziury w dachach zniszczonych budynków uczelnia- 1196________________________________________Wojciech Wrzesiński nych. Poczucie dumy z tych pionierskich prac wiązało społeczności wrocławskie, ale budziło dumę, że dokonują tego Iwowiacy, zacierając prawdę o udziale innych grup. Poczucie solidarności Iwowiaków decydowało o ich wysokiej randze na drabinie społecznej miasta, chociaż nie znajdowało pokrycia w awansach publicznych miejscowych władz politycznych i administracyjnych, rekrutujących się przede wszystkim z przybyszów z centralnej Polski. Lwowiakom trudniej niż innym przesiedleńcom było przebić się na wyższe stanowiska we władzach miejskich, chociaż byli do tego nieraz predestynowani wiedzą, umiejętnościami, doświadczeniem i wysokim autorytetem społecznym. Na Iwowiaków już wówczas patrzono jako na potencjalnych nosicieli wrogich postaw wobec wpływów komunistycznych, którzy weryfikowali hasła propagandy politycznej z osobistymi doświadczeniami z niedawnego pobytu pod okupacją władz sowieckich. Polskie władze państwowe i polityczne traktowały Iwowiaków we Wrocławiu niezmiennie jako potencjalnych nosicieli idei wrogich komunizmowi. Nie przypadkiem w kryptonimach Urzędu Bezpieczeństwa we Wrocławiu Uniwersytet, traktowany jako szczególne siedlisko tradycji lwowskich, otrzymał nazwę „reakcja". Zadziwiające było tempo „oswajania" zniszczonego wojną Wrocławia. Proces ten w latach 1945-1947 postępował równolegle z nasycaniem społeczności wrocławskiej starymi mieszkańcami Lwowa, chociaż nie ilościowo. W zniszczonym, a ciągle w porównaniu ze stanem przedwojennym niedolu-dnionym Wrocławiu coraz częściej występowały kłopoty związane ze ściąganiem do tego grodu starych mieszkańców Lwowa i żyjących wcześniej w jego promieniu. Miasto broniło się przed próbami osiedlenia w jego granicach osób uznanych za uciążliwe i zmuszone do opuszczenia Warszawy i Krakowa, sprzyjało natomiast skupianiu w jego murach Iwowiaków z całej Polski. Proces ten, nie akcentowany publicznie i nie organizowany oficjalnie, trwał. Równocześnie stopniowo wraz z usuwaniem zewnętrznych śladów niemieckich tradycji, wrocławska ulica upodabniała się do lwowskiej. Znajdowało to swój wyraz w coraz częstszej obecności w miejscach publicznych lwowskiej gwary. Na ulicach można było usłyszeć lwowskie „bałakanie", spotkać charakterystyczny dla Lwowa batiarski humor. Wyrażało się w nadawaniu ulicom Wrocławia nazw, które nie tylko były transpozycją starych nazw niemieckich, ale nawiązywały do tradycji lwowskich, w nazwach lokali publicznych, lokalnych gazet, które nawiązywały do lwowskich tytułów („Słowo Polskie"). Popularność zdobyła sobie jadłodajnia „U Fonsia", w starym Lwowie odwiedzana głównie przez klientelę akademicką, a prowadzona we Wrocławiu przez te same osoby i tutaj odwiedzana przede wszystkim przez uniwersyteckich akademików. Tam to można było spotkać nieomal całą elitę intelektualną ówczesnego Wrocławia, ale wśród nich szczególnie uprzywilejowane miejsce zajmowali starzy Iwowiacy. Wkraczający do wrocławskich kościołów księża lwowscy wnosili przywiezione ze sobą urządzenia liturgiczne, nierzadko i obrazy zrosłe z lwowskimi tradycjami kultowymi, a tak mocno przypominającymi wiernym ich oddzieloną lwowską „bliższą ojczyznę". Lwowscy du- Tradycje we lwowskim Wrocławiu_________________________________1197 chowni, osiedleni we Wrocławiu i jego najbliższych okolicach, w swojej codziennej pracy duszpasterskiej częstokroć przypominali tradycje lwowskie. Lwów chętnie przypominano w życiu artystycznym, w teatrze, pracach artystycznych, audycjach radiowych, na łamach lokalnych gazet, a przede wszystkim w popularnych kabaretach, których programy w dużym stopniu składały się z charakterystycznych elementów lwowskiego folkloru polskiego. Folklor lwowski tracił charakter regionalny, a stawał się elementem kultury ogólnopolskiej. Dawne lwowskie obyczaje przyjmowali za własne nowi mieszkańcy Wrocławia, wywodzący się z innych dzielnic Polski. Tradycje lwowskie społeczności tego miasta, które było przecież mimo polskich tradycji tak wielkim tyglem kulturowym, wyznaniowym, narodowym, stawały się ważnym składnikiem tożsamości wrocławian i to nieraz przybyszów nie tylko ze Lwowa, promieniując szeroko z miasta nad Odrą na inne regiony ziem zachodnich i północnych. Wrocław na początku epopei Iwowiaków, którzy musieli porzucić swoją ojcowiznę i znaleźli się w jego murach, był dla nich obcym, zniszczonym, nieprzyjaznym środowiskiem z obcymi tradycjami i niejasną przyszłością. Jego przeszłość, kody kulturowe, które miały stanowić łączność z polską tradycją, były nieczytelne dla wszystkich osiedlających się Polaków, a zrozumiałe i akceptowane przez wąskie elity. Do Wrocławia został jednak przeniesiony mit Lwowa, miasta kresowego, zawsze wiernego Rzeczypospolitej, zbliżającego różne nacje, grupy o odmiennych tradycjach kulturowych, ale pod sztandarem polskim. Do Wrocławia trafiała polska elita lwowska, chociaż nie dominowała liczebnie. Jej dominacja najwyraźniej znajdowała wyraz w środowisku akademickim. Lwów we Wrocławiu stanowił swoiste sacrum, które nakładało się na powojenne realia i ułatwiało „oswajanie" zniszczonego miasta dla Polski. W zdezintegrowanym społeczeństwie, które osiedlało się w nadodrzańskim grodzie, Iwowiacy byli tą grupą, wokół której budowała się, bez specjalnego akcentowania, nowa społeczność wrocławska o wyraźnej tożsamości, kształtowanej nie tylko miejscem zamieszkania. Kiedy Iwowiacy zmuszeni warunkami politycznymi opuszczali swoją ojcowiznę, wyjeżdżali z miasta nie zniszczonego. Przyjeżdżali do grodu, w którym ślady wojny były wielkie, gorące w stopniu dosłownym, wszechogarniające. Zdesperowani po utracie swojej ojcowizny, chowając głęboko niewielkie nadzieje na jej odzyskanie, w odbudowie polskiego żyda we Wrocławiu widzieli swoistą kompensację za doznane upokorzenia i krzywdy. Jak wówczas mówiono, to lwowski genius lód, który przeniósł się nad Odrę, pomagał „oswajać" Wrocław dla Polski, przezwyciężać „chorobę ruin", która dla wielu była tak dokuczliwa w pierwszym powojennym dziesięcioleciu. Tradycje lwowskie nie stanowiły przeszkody w zrastaniu się nowej społeczności. Nowi mieszkańcy Wrocławia w sposób najczęściej bezkonfliktowy uznawali starych Iwowiaków jako najważniejszą część wrocławskiej społeczności, wzorując na niej swoje codzienne zachowania, szukając jak najszerszych kontaktów z nimi. Lwowiacy byli dalecy od zachowania postaw ksenofobicznych w stosunku do innych grup wrocławian. 1198________________________________________Wojciech Wrzesiński Lwowska obyczajowość stawała się symbolem wrocławskim, co często było dostrzegane daleko poza granicami tego miasta. Lwowskie tradycje nie stały na przeszkodzie w integrowaniu pochodzącej z tak różnych stron społeczności wrocławian. Pielęgnowanie tradycji lwowskich rozszerzało się na podtrzymywanie tradycji polskich Kresów Wschodnich. Wokół tradycji lwowskich kształtowała się nowa społeczność wrocławska, dynamiczna, świadoma swojej kresowości, tak mocno w codziennym życiu poszukująca możliwości rekompensaty za doznane krzywdy w latach wojny i poniewierki powojennej. Pamięć o dalekim, oddzielonym kordonem granicznym Lwowie wyzwalała energię i działania na rzecz budowania nowego, polskiego Wrocławia. Wzbudzała jednak niepokój władz o stwarzanie podniety do działań wymierzonych w ówczesny stan polityczny, a przede wszystkim w utrwalanie postaw antysowieckich, utrzymywanych czy też budowanych na podłożu tendencji rewizjonistycznych. Duże znaczenie, nie tylko symboliczne, miało w 1946 roku przywiezienie do Wrocławia zbiorów Zakładu im. Ossolińskich i usytuowanie ich w tym mieście w budynkach, które zostały oddane przez Uniwersytet Wrocławski, chociaż i on borykał się z poważnymi kłopotami lokalowymi. Radość z przyjazdu do Wrocławia zbiorów Ossolińskich mąciła jednak szybko dostrzeżona prawda, że była to tylko część zbiorów, że znaczna liczba książek, czasopism, rękopisów i nieomal wszystkie dzieła sztuki pozostały we Lwowie. Do Wrocławia przekazano wówczas 6767 kodeksów rękopiśmiennych, 43 305 starodruków i 167 737 książek opublikowanych w XIX i XX wieku. W porównaniu ze stanem z 1938 r. zatrzymano 6736 kodeksów rękopiśmiennych, wielotysięczny zbiór autografów wybitnych Polaków, wielki zbiór czasopism i gazet polskich, około 9000 muzykaliów, 11 500 map, 55 000 rycin. Próby starań o scalenie tych zbiorów, podejmowane nieomal od pierwszych dni po ich przyjeździe do Wrocławia, pomimo początkowych nadziei na ich ziszczenie, okazywały się trudne i bezowocne. Władze polskie nie pozwalały, aby żal z powodu połowicznego załatwienia sukcesji Ossolińskich zdominował radość z ich przyjazdu, ograniczając możliwość pełnego ujawniania tych nastrojów. Towarzystwo Przyjaciół Zakładu im. Ossolińskich, jako stowarzyszenie nie zamykające się w granicach miasta, nie rezygnując z uciążliwych starań o ich scalenie, czyniło różnorodne zabiegi o popularyzowanie i utrzymywanie tradycji lwowskich we Wrocławiu i w Polsce. W 1946 roku, po wielu dyskusjach polsko-radzieckich, władze radzieckie podjęły decyzję o przekazaniu do Polski Panoramy Racławickiej. Żywiły obawy, że wystawienie publiczne płótna pogłębi nastroje antyradzieckie. Zwolennikiem zniszczenia Panoramy był Nikita Chruszczow, ówczesny sekretarz KC WKP(b) Ukrainy. Przywiezienie płótna do Wrocławia w opinii publicznej zostało potraktowane jako potwierdzenie związków Wrocławia ze Lwowem. Towarzyszyła temu wielka euforia. Podejmowano publiczne zbiórki pieniędzy na pokrycie kosztów konserwacji czy uzupełnień zniszczonych fragmentów w okresie wojny oraz przygotowanie odpowiednich pomieszczeń do ekspozycji. Powoływano komitety społeczne, które miały przygotować dzieło do wystawienia. Ra- Tradycje we lwowskim Wrocławiu__________________________________1199 dość była jednak krótka. Bezpośrednia ingerencja władz radzieckich nie pozwoliła na publiczną ekspozycję Panoramy Racławickiej. Zwinięta i tylko częściowo zabezpieczona czekała na lepsze czasy. Miejsce, gdzie ją przechowywano, niechętnie ujawniane, było popularne wśród mieszkańców Lwowa i otaczane specjalnym szacunkiem. Stosunek do Panoramy Racławickiej był poważnym sygnałem narastających zmian w stosunku do lwowskich tradycji, nasilających się po 1946 roku. Lwów, korzenie lwowskie w ocenie władz partyjnych, służb policyjnych stawały się jakby sygnałem wzywającym do szczególnej czujności politycznej i ideologicznej. Dawni Iwowianie stawali najczęściej w szeregach podejrzanych. O Lwowie, jego tradycjach, historii znacznie łatwiej było pisać i mówić gdzieś indziej, niż we Wrocławiu. Tutaj szczególnie zaciekle poszukiwano wszystkich członków lwowskiej konspiracji, pod błahym pretekstem wymierzając im surowe kary. Grupa Eksterytorialna AK WiN, utworzona z lwowskich przesiedleńców mieszkających na terenie Dolnego Śląska, należała do struktur podziemnych szczególnie brutalnie prześladowanych. Tylko niewielu ze skazanych wówczas zostało zrehabilitowanych po 1956 r. ;t« Jeszcze w końcu lat czterdziestych wokół spraw lwowskich zapadało we Wrocławiu milczenie. Pogłębiło się w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych, kiedy w życiu publicznym nasiliły się starania o powszechną sowietyzację polskiego społeczeństwa. Zahamowana została dynamika rozwoju Wrocławia. Likwidowano wszystkie przejawy już ukształtowanej tradycji lwowskiej. Ograniczony został rozwój uniwersytetu, który mimo iż otrzymał imię Bolesława Bieruta, był traktowany z dużą podejrzliwością przez władze polityczne i administracyjne. Zamilkły starania o scalenie księgozbioru Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, eksponowanie Panoramy Racławickiej. W magazynach leżał przywieziony w 1946 roku ze Lwowa pomnik Aleksandra Fredry. Bardzo trudno było pisać i publikować o Lwowie. We Wrocławiu można było obserwować szczególne uczulenie na Lwów i wszystko, co z nim było związane. Lwowska kultura znikła z życia publicznego. Prawie niemożliwe były kontakty wrocławian z Polakami pozostałymi we Lwowie czy nawet uzyskiwanie wieści o ich losach. Lwowskie pochodzenie stawało się obciążeniem dla mieszkańców Wrocławia, dając o sobie znać podejrzliwością władz politycznych wobec tych osób czy szczególnie utrudnionej drodze awansu. Jak czas szybko pokazał, nie oznaczało to jednak wyniszczenia polskich tradycji, które powracały również i w młodych pokoleniach, urodzonych już we Wrocławiu. Tradycje lwowskie, chociaż nawet bez programu rewizjonistycznego, były wiązane z trwaniem opozycji antykomunistycznej, chociaż w ówczesnych warunkach nie akcentowanej otwarcie. Kiedy następowało rozluźnienie stalinowskiej obroży, odradzały się lwowskie tradycje. W 1954 roku we Wrocławiu zawiązał się Komitet Uczczenia Pamięci Lwowskich Pracowników Nauki. Podjęto budowę okolicznościowego pomnika, który miał być poświęcony pamięci profesorów zamordowanych w lipcu 1941 roku. Atmosfera wydarzeń październikowych dawała możliwość ujawnienia trwałości i żywotności lwowskich tradycji we Wrocławiu. Mnożyły się różnorakie inicjatywy ukazywania przeszłości Lwowa 1200_________________________________________Wojciech Wrzesiński i jej wpływu na codzienne postawy wrocławian. Powracał lwowski humor na sceny i estrady. Na wrocławskim Rynku, w miejscu szczególnie eksponowanym, pojawił się lwowski pomnik Aleksandra Fredry, stając się szczególnym symbolem widocznych powszechnie związków tego miasta ze Lwowem, mających dowodzić przeniesienia lwowskiego genius lód do Wrocławia. Powtórnie z żywiołowej inicjatywy społecznej powrócono do starań o ekspozycję Panoramy Racławickiej. W 1956 roku Komisja Kultury Wojewódzkiej Rady Narodowej we Wrocławiu podjęła decyzję o przystąpieniu do jej konserwacji. Powołano komisję, która miała czuwać nad pracami konserwatorskimi i doprowadzić do ekspozycji płótna. Tym razem miano nadzieję, że przy tak szerokim zaangażowaniu czynnika społecznego podjęte wysiłki skończą się sukcesem: otwarciem ekspozycji. W 1958 roku jeden bryt Panoramy wystawiono na stałe w Muzeum Narodowym Wrocławia. Przystąpiono do realizacji budowy rotundy, według projektu Ewy i Marka Dziekońskich, która miała być przeznaczona na potrzeby Panoramy Racławickiej. W 1967 roku oddano ją do dyspozycji kolejnego społecznego komitetu. Ale wówczas zaczęły się mnożyć różnorakie trudności, które zdecydowały o praktycznym zawieszeniu dalszych prac przygotowawczych do ekspozycji Panoramy. W kwietniu 1976 roku wojewoda wrocławski Panoramę formalnie przekazał wojewodzie krakowskiemu. Rodziły się myśli o eksponowaniu jej na polach racławickich. Płótno, przy coraz bardziej uzasadnionej trosce o jego stan, zabezpieczenie przed zniszczeniem, przechowywano nadal we Wrocławiu. Zabiegano, aby tradycje lwowskie nie prowadziły do narodzin więzi kombatanckich, aby stawały się przedmiotem zainteresowania i młodych, aby pamięć o Lwowie nie prowadziła do wyrastania programu rewizji granic, lecz do zbliżenia z polskim dziedzictwem lwowskim i traktowania go jako sentymentalnego łącznika ze starą, minioną, już tylko historyczną „małą ojczyzną", ojcowizną dziadów i ojców. Stan ten nie trwał jednak długo. Sytuacja powtarzała się. Wraz z odchodzeniem od październikowych swobód następowało we Wrocławiu stopniowe eliminowanie lwowskich tradycji. Przerwane zostały prace nad renowacją płótna Panoramy Racławickiej, mimo przeprowadzenia poważnych prac budowlanych nad przygotowaniem odpowiedniego pomieszczenia. Charakterystyczne były losy pomnika profesorów lwowskich. Postument wybudowano. Kiedy jednak przygotowywano się do jego odsłonięcia w 1964 roku, okazało się, że zmieniła się jego nazwa, całkowicie zacierając jego pierwotny charakter. Stał się monumentem, który miał być hołdem społeczności wrocławskiej dla wszystkich polskich uczonych, którzy utracili życie w latach II wojny światowej. Lwowski charakter pomnika został zapomniany, chociaż odsłonięcia dokonał Stanisław Kulczyński, były pierwszy rektor Uniwersytetu i Politechniki Wrocławskiej, znany z lwowskiego rodowodu, ale wówczas przybyły z Warszawy jako działacz polityczny Stronnictwa Demokratycznego. Ograniczenia cenzuralne w latach siedemdziesiątych w sprawach lwowskich nie były jednak już tak dokuczliwe jak wcześniej. Problemy lwowskie, chociaż z trudem, przebijały się na powierzchnię życia publicznego we Wrocławiu. Z poparciem społecz- Tradycje we lwowskim Wrocławiu 1201 nym spotkała się w 1974 roku uroczystość przewiezienia do Wrocławia lwowskiego obrazu Matki Bożej Różańcowej, który po pewnym czasie został uroczyście intronizo-wany przez arcybiskupa Henryka Gulbinowicza w kościele ojców jezuitów pod wezwaniem Świętego Klemensa Dworzaczka. Kościół ów nabrał specjalnego charakteru w pielęgnowaniu tradycji lwowskich. Wielokrotnie był miejscem spotkań Iwowiaków, nie ograniczanych tylko do spraw kultowych. Specjalnego charakteru nabierało pielęgnowanie tradycji harcerskich w odradzających się tradycyjnych formach skautingu. Przypominano Lwów jako kolebkę polskiego harcerstwa. W 1976 roku we Wrocławiu został zorganizowany Krąg b. Skautów I Lwowskiej Drużyny Harcerskiej im. Tadeusza Kościuszki. Przy niechętnym stanowisku władz harcerskich w sposób samorzutny, bez zbędnego rozgłosu, najczęściej z inicjatywy seniorów harcerstwa, w niektórych drużynach powracano do lwowskich tradycji harcerskich, chętnie odwołując się do wzorców Orląt Lwowskich. Powracano wówczas do twierdzeń, iż Lwów był najbardziej polskim miastem. Pogłębiała się mitologizacja historii Lwowa, która, także i w późniejszym czasie, utrudniała możliwość przedstawiania publicznie, bez narażania się na krytyczny osąd, wyników badań źródłowych, które ukazywałyby aktywność i dorobek kulturalny tamtejszej ludności ukraińskiej. : ' .. Otwarcie szerszych, ale ciągle ograniczanych w latach siedemdziesiątych, możliwości rodzinnych kontaktów ze Lwowem odświeżało i wzmagało zainteresowanie jego tradycjami. Wielokroć kontakt z tym miastem stawał się podnietą do odradzania kontaktów między grupami Iwowiaków mieszkających we Wrocławiu, na razie ziomkowskich i towarzyskich, ale systematycznych, które tworzyły grunt do przyszłych działań organizacyjnych. W czasie spotkań towarzyskich rodziły się różnorakie inicjatywy popularyzacji Lwowa i jego przeszłości, znaczenia dla kultury polskiej i w ogóle szczególnego miejsca w dziejach narodu polskiego. Sentymentalne reminiscencje splatały się z zainteresowaniami stanem pamiątek polskich we Lwowie i troską o organizowanie opieki nad nimi. Wielokrotnie w czasie takich spotkań powracano do niepokojących wieści o stanie Cmentarza Obrońców Lwowa z kwaterą Orląt Lwowskich, wskazując na konieczność jego obrony w imię godności narodowej. Interesowano się pozostałymi we Lwowie zbiorami Ossolińskich, przypominano o losach ciągle złożonej w niezbyt dobrych warunkach magazynowych we Wrocławiu i nie eksponowanej Panoramy Racławickiej. Starano się, aby tradycja lwowska we Wrocławiu nie stanowiła tylko muzealnego reliktu, ale była punktem wyjścia do zbliżenia z tamtymi ziemiami, przy budzeniu zainteresowań dla nich w młodych pokoleniach wrocławskich, chociaż bez myśli o zmianie granic państwowych. Rozmowy, jakie wokół tych spraw wiedli wrocławianie, ukazywały jednak ich niemoc i bezsilność w organizowaniu bezpośredniej pomocy dla lwowskich tradycji, utrzymywania związków z kolonią polską żyjącą we Lwowie. I tak np. w latach 1971-1974 organizowano we Wrocławiu, z inicjatywy grupy lekarzy o lwowskich korzeniach, a przede wszystkim Tadeusza Riedla, w mieszkaniach prywatnych „wieczory lwowskie". Odbyło się ich 34, przy udziale niewielkiej grupy - do 20 osób. Przerwane 1202________________________________________Wojciech Wrzesiński zostały z powodu dłuższego wyjazdu zagranicznego ich inicjatora i głównego organizatora. W czasie tych spotkań przypominano utwory literackie, stare i współczesne, poświęcone lwowskim problemom, urządzano pokazy przeźroczy przedwojennych i współczesnych, łącząc je z relacjami osób, które odwiedziły ten gród. Spotkania połączone były z prezentacją tradycyjnej kuchni lwowskiej. W 1977 roku powrócono do propozycji zorganizowania we Wrocławiu zjazdu koleżeńskiego uczestników tajnego nauczania we Lwowie w okresie II wojny światowej, bez względu na współczesne miejsce zamieszkania. Pomimo znacznego zaangażowania i różnorakiej pomocy ze strony Kościoła, inicjatywa skończyła się tylko na wstępnych przygotowaniach. Starano się o nadawanie różnorakim jubileuszom starych Iwowiaków mieszkających we Wrocławiu charakteru spotkań publicznych, przypominając ich rolę we współczesnym społeczeństwie. W końcu lat siedemdziesiątych nie ulegało wątpliwości, że we Wrocławiu w sprzyjających warunkach politycznych ujawnią się szczególne zainteresowania tradycjami lwowskimi. Oczekiwania te miały się sprawdzić w 1980 roku. Niemal natychmiast po powstaniu Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność" we Wrocławiu ujawniły publicznie swoją żywotność tradycje lwowskie. Ale tylko wąskim marginesem były myśli o możliwości rewizji granic państwowych i zmianie statusu Lwowa. W atmosferze wielkiego poparcia opinii wrocławskiej podjęto starania o oddanie do użytku Panoramy Racławickiej, której płótno nieco wcześniej zostało wywiezione potajemnie, ale zgodnie z poleceniem ówczesnego ministra kultury Wiktora Zina, do Warszawy, a władze państwowe rozważały możliwość umieszczenia płótna w Racławicach, zastanawiając się nad przeznaczeniem budynku wybudowanego na ten cel we Wrocławiu, już zdewastowanego, chociaż nie wykończonego. Kampania w obronie lokalizacji Panoramy Racławickiej we Wrocławiu przybrała niespotykane wcześniej rozmiary. 10 października 1981 roku powstał nowy Komitet Społeczny Odbudowy Panoramy Racławickiej, na czele z Iwowiani-nem, prof. Alfredem Jahnem, byłym rektorem Uniwersytetu Wrocławskiego. W atmosferze społecznej satysfakcji zdołano doprowadzić do tryumfalnego powrotu Panoramy do Wrocławia, a komitet społeczny podjął prace nad kierowaniem pracami konserwatorskimi wrocławskich plastyków, ostatecznym przygotowaniem pomieszczeń budowlanych oraz odpowiednim opracowaniem historycznym tego dzieła i jego spopularyzowaniem. Pracom nad Panoramą Racławicką towarzyszyło wzmożenie zainteresowań lwowskimi problemami. Stan wojenny utrudnił prace nad przygotowaniem ekspozycji. Komitet nie przerwał jednak pracy. Podjęto działania konserwatorskie, niezbędne przed ekspozycją Panoramy. Niezbędne okazały się prace odbudowy i wykończenia Rotundy dla Panoramy i przystosowania do potrzeb ekspozycyjnych określonych przez muzeolo-gów. Komitet Społeczny Odbudowy Panoramy Racławickiej pracował nieomal w warunkach konspiracyjnych. Władze państwowe dość nieudolnie usiłowały spisywać na swoje konto prace, którym patronował komitet społeczny, podejrzliwie przezeń traktowany. Przy ogromnym zainteresowaniu w 1985 roku oddano do użytku publicznego Panoramę Racławicką, czyniąc wiele, fałszując rzeczywistość, aby pominąć rolę korni- Tradycje we lwowskim Wrocławiu 1203 tetu społecznego. Panorama Racławicka wpisała się w krajobraz historyczny Wrocławia nie tylko jako element kultu tradycji kościuszkowskich, ale w nie mniejszym stopniu i lwowskich, stanowiąc jeden z najważniejszych symboli związków z tradycjami lwowskimi. W ciągu pierwszych ośmiu lat (1985-1992) Panoramę odwiedziło 3 273 110 osób i to nie tylko z Polski. Tylko w jednym roku - 1988 - liczba odwiedzających Panoramę przekroczyła pół miliona. Jakby wyrównując dług, na 40-lecie mordu profesorów lwowskich w lipcu 1941 roku przygotowano odsłonięcie tablic pamiątkowych z nazwiskami wszystkich zamordowanych (na Uniwersytecie Wrocławskim i w siedzibie Oddziału Polskiej Akademii Nauk), okolicznościową sesję naukową na uniwersytecie oraz wydawnictwo mające ukazać prawdę o lwowskich wydarzeniach i kaźni lwowskich uczonych. Sesja została przyjęta kontrowersyjnie. Z uznaniem przyjęto rekonstrukcję i dokumentację owych wydarzeń, zebraną w wyniku niespełna czterdziestoletniej pracy prowadzonej przez prof. Zygmunta Allberta, w 1941 roku adiunkta medycyny lwowskiej, ucznia zamordowanych wówczas profesorów. Zdecydowaną, aczkolwiek daleką od liczenia się z wynikami ustaleń źródłowych, krytykę ze strony starych Iwowian wywołał źródłowy referat o tradycjach kulturalnych przedwojennego Lwowa, który starał się pokazać nie tylko polski, ale i niemały przecież dorobek Ukraińców. Krytykowano też tezy o zmniejszaniu roli ogólnopolskiej Lwowa w latach międzywojennych w porównaniu z okresem wcześniejszym. Rocznicę wykorzystano również do zamieszczenia stosownego napisu na pomniku zamordowanych profesorów lwowskich, wraz z wykazem zamordowanych, przywracając prawdziwy charakter intencji twórców monumentu. Martyrologia Lwowa w latach II wojny światowej stawała się przedmiotem licznych odczytów, artykułów prasowych, publikowanych wspomnień. Wracano też do epopei Orląt Lwowskich, snując projekty właściwego uczczenia ich we Wrocławiu. Obchody tej rocznicy przypominały o innych przykładach martyrologii Polaków we Lwowie. * W 1981 roku mijała też 100. rocznica powstania Akademii Medycyny Weterynaryjnej we Lwowie, tradycje której były pielęgnowane przez Wydział Weterynarii Akademii Rolniczej we Wrocławiu. Uczelnia przygotowywała obchody. Ale nie odbyły się one, uniemożliwione decyzjami władz. Nie wyrażono zgody na wmurowanie tablicy, która miała być repliką tablicy wmurowanej w 50-lecie powstania Akademii we Lwowie. Kiedy opóźniony jubileusz odbył się w 1985 r., z okazji 40-lecia Wydziału Weterynarii, została wmurowana tablica ze zmienionym napisem. Pierwotnie projektowano napis nawiązujący do tradycji lwowskiej: W hołdzie za 100 lat nieprzerwanej pracy pedagogicznej, a wmurowano wówczas tablicę, z poprawionym napisem: W hołdzie za wieloletnią i ofiarną pracę pedagogiczną, ale z umieszczeniem nazwisk rektorów, dziekanów i doktorów honoris causa uczelni lwowskiej i wrocławskiej. W życiu kulturalnym powracano do tradycji literackich, muzycznych i teatralnych Lwowa. Przypominano o pozostałych zbiorach Ossolińskich we Wrocławiu. W Uniwersytecie Wrocławskim, aby podkreślić związki Wrocławia ze Lwowem, zrodził się projekt 1204________________________________________Wojciech Wrzesiński uhonorowania Mieczysława Gębarowicza, który jako jeden z nielicznych starych profesorów lwowskich pozostał na miejscu, pełniąc symboliczną funkcję opiekuna polskich pamiątek. Uniwersytet podjął stosowne starania. Trudności w porozumieniu z władzami sowieckimi, które zgodnie z obowiązującymi przepisami prawnymi musiały wyrazić na to zgodę, udaremniały wszystkie działania. A kiedy stało się to wreszcie możliwe, śmierć prof. Mieczysława Gębarowicza w 1984 roku przerwała dalsze starania. Zakład Narodowy im. Ossolińskich w 1994 roku uczcił pamięć Profesora specjalną sesją naukową. , . •• • , .,.<,.... Pomnik pomordowanych profesorów lwowskich pogłębiał zainteresowania losami mogił Orląt Lwowskich. Z inicjatywy prof. Andrzeja Wiszniewskiego zrodził się projekt upamiętnienia Orląt Lwowskich właściwym pomnikiem. Przyświecało tym pracom hasło rzucone we Wrocławiu: nie możemy być głusi na „hymn skarżących się mogił". Rozważano różne projekty. Zainteresowanie dla takich poczynań było szczególnie widoczne na Politechnice Wrocławskiej. W 1987 roku wyodrębniono i poświęcono skrawek ziemi na cmentarzu Świętej Rodziny, jako Kwaterę Orląt Lwowskich. Złożono tam symbolicznie prochy przywiezione ze Lwowa, planując wybudowanie pomnika. 20 października Senat Politechniki Wrocławskiej podjął uchwałę o powołaniu Komitetu Budowy Pomnika Orląt Lwowskich. Na jego czele stanął rektor tejże uczelni, prof. Jan Kmita. W rocznicę 70-lecia odzyskania niepodległości, 11 listopada 1988 roku przy protektoracie Senatu tejże uczelni, Kolegium Rektorów Szkół Wyższych Wrocławia i Towarzystwo Miłośników Wrocławia dokonały uroczystego wmurowania w miejscu przyszłego pomnika aktu erekcyjnego i urny z prochami. 5 stycznia 1989 roku Komitet Budowy Pomnika powierzył opiekę nad Kwaterą Orląt Lwowskich drużynie harcerskiej „Lwów" z hufca Związku Harcerstwa Polskiego Wroclaw-Śródmieście. Ogłoszony został konkurs na projekt pomnika. We wrześniu rozstrzygnięto wynik konkursu. Wygrał go Mirosław Patecki z Przybyszowa, ale nie ten projekt został skierowany do realizacji. W rocznicę odzyskania niepodległości odsłonięte pomnik. Kultywowanie lwowskich tradycji we Wrocławiu z wolna zaczynało nabierać charakteru zorganizowanego. W 1988 roku zostało zarejestrowane Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich, które koncentrowało różnorakie działania związane z utrwalaniem i popularyzowaniem tradycji lwowskich, utrzymywaniem kontaktów z Polonią lwowską. Lwowskie tradycje we Wrocławiu przestawały być fragmentem działań opozycji politycznej, antykomunistycznej, a stawały się częścią krajobrazu kulturalnego metropolii nadodrzańskiej. Coraz większego znacznie nabierały bezpośrednie kontakty mieszkańców Wrocławia ze współczesną Polonią lwowską. Prowadzono akcję pomocy stypendialnej dla młodych Polaków ze Lwowa, którzy chcieli podejmować studia w Polsce. Inspirowano i uczestniczono w zbiórce i organizowaniu wystaw muzealnych ze Lwowa we wrocławskim Muzeum Historycznym, organizowanych od 1990 roku. W 1992 r. powstał projekt utworzenia we Wrocławiu Muzeum Polskich Kresów Wschodnich. Zbierano wspomnienia i inspirowano relacje o najnowszych dziejach Lwo- Tradycje we lwowskim Wrocławiu 1205 wa, traktując je jako istotne źródło historyczne. Przy Zarządzie Głównym Towarzystwa Miłośników Lwowa i Polskich Kresów Wschodnich w 1992 roku zorganizowano Sekcję Współpracy z Polakami na Wschodzie, która nie ograniczała się tylko do działań charytatywnych. Osoby indywidualne fundowały stypendia młodzieży ze Lwowa. Popularyzowano wiedzę o lwowskich zabytkach historycznych. Podejmowano różnorakie inicjatywy, które miały upamiętniać rocznice związane z dziejami Lwowa. Od 1995 roku we Wrocławiu poczęto organizować Dni Lwowskie, poświęcone głównie popularyzowaniu współczesnej kultury Polonii lwowskiej. Na wrocławskich estradach coraz częściej pojawiali się lwowscy artyści amatorzy. W 1996 roku przy wrocławskim Rynku została otwarta restauracja „Lwowska", z lwowskim wystrojem i kuchnią. Szybko zyskała popularność wśród mieszkańców miasta i turystów. Szczególne znaczenie przywiązywano do dokumentowania konfliktów polsko-ukra-ińskich w latach II wojny światowej. Tradycje lwowskie rozszerzały się na całe Kresy Wschodnie. Kiedy 22 stycznia 1992 roku we Wrocławiu postanowieniem sądowym zostało zarejestrowane Stowarzyszenie Upamiętniania Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów, mające jednak kontynuować również i misję „pojednania i pokuty", niemal równocześnie z kręgów samych Iwowiaków we Wrocławiu wzywano, aby przy rozpamiętywaniu polskich tradycji kresowych odejść od rozpamiętywania tylko tradycji wojennej martyrologii. Wyrażano nadzieje, że lwowskie tradycje historyczne nie będą miały tylko tradycji muzealnych, a zajmując odpowiednio wysokie miejsce w panteonie polskiej chwały narodowej, powinny też służyć wyrównywaniu konfliktów polsko-ukraińskich. W Towarzystwie Miłośników Lwowa podejmowano różnorakie inicjatywy wydawnicze, poparto opracowanie Encyklopedii Lwowa. Podejmowano polemiki z popularnymi stereotypami Ukraińców w polskiej opinii publicznej tylko jako wroga, wyjaśniając źródła tych ocen i uogólnień. Przede wszystkim popierano wydawanie pisma poświęconego problematyce lwowskiej „Semper Fidelis". Przy rezygnacji z politycznych roszczeń terytorialnych zaczynano zwracać uwagę także i na dorobek kultury ukraińskiej dla lwowskich tradycji. Ale mieszkańcy Wrocławia z tradycjami lwowskimi, przy różnych okazjach publicznie deklarując swoje przywiązanie do Lwowa, z wyraźnym i nieukrywanym smutkiem stwierdzali, że współczesny Lwów, zachowując stare pamiątki, nie jest jednak już miastem, do którego tak tęsknili przez lata. W lipcowo-sierpniowym numerze z 1995 roku wrocławskiego pisma społeczno-lite-rackiego poświęconego problematyce lwowskiej, „Semper Fidelis", Jerzy Masior z Nowego Sącza pisał o Lwowie: Miasto oddalało się i zmieniało ksztalt. Nie wszędzie na szczęście, ale gdy się dziś z wierzchołka kopca Unii Lubelskiej spojrzy w stronę przedmieść, zwłaszcza z tych zachodnich i północnych... Zniknęła zieleń wzgórz pokrytych teraz potworkami blokowisk. Nie powrócilibyśmy do tamtego naszego serdecznie zapamiętanego Lwowa. Ktoś to już powiedział stawiając kropkę nad „i": „tamto miasto nie istnieje, bo nie istnieje jego duch". Tradycje lwowskie, oparte także o obiekty materialne, stawały się naturalnym elementem wrocławskiego pejzażu: materialnego i duchowe- 1206 Wojciech Wrzesiński go. We Wrocławiu nie wywołał zdziwienia fakt, że Klub Nauczycielski i oddział Towarzystwa Miłośników Wrocławia oraz Klub Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznaw-czego „Per pedes" w 50. rocznicę zakończenia II wojny światowej zorganizowały Młodzieżowy Rajd Szlakiem Zabytków Lwowa we Wrocławiu. I nie był to rajd najkrótszy. Elżbieta Smułkowa (Warszawa) Dwa etapy w życiu matki: Lwów-Sybir Należę do pokolenia, w którego dzieciństwo wtargnęła przemoc. Zawalił się cały dotychczasowy świat-rodzina-otoczenie-kraj. Nie pamiętam jednak poczucia rozpaczy, a i dziś, mimo wielu poważnych przeżyć, jestem człowiekiem szczęśliwym. Zawdzięczam to naszej matce. Prezentowany dalej tekst jej dziennika, pisanego niecałe dwa miesiące 1941 roku i w Nowy Rok 1942, pozwala zrozumieć dlaczego. •'•' Matka - Janina Baranowa z domu Schoferówna - Janka, Jania dla najbliższych, urodziła się w Zaszkowie, powiat Złoczów, województwa tarnopolskiego, 2 maja 1905 roku, jako drugie dziecko, a najstarsza z pięciu córek Jana i Marii Schoferów1, właścicieli średniej wielkości majątku ziemskiego. Ukończyła zawodową szkołę krawiecką i Seminarium Nauczycielskie we Lwowie. Biegle władała językiem francuskim i niemieckim. W 1928 roku wyszła za mąż za inżyniera leśnika Kazimierza Barana. Zamieszkali we Lwowie przy ulicy św. Marka, naprzeciwko Szkoły Lasowej - wydziału Politechniki Lwowskiej. W 1931 roku przyszła na świat córka Janina Elżbieta, w 1934 - Maria. Wkrótce potem przenieśliśmy się do nowoczesnego mieszkania w kamienicy przy ulicy Mochnackiego 56, pod Cytadelą, niedaleko Biblioteki Uniwersyteckiej i starego gmachu Uniwersytetu; w katolickiej parafii św. Mikołaja - dziś główny sobór prawosławny we Lwowie. Na całe lato wyjeżdżało się do dziadków do Zaszkowa. Od 1934 roku już tylko do babci. Ojciec bywał z nami krócej - pracował w Lwowskiej Dyrekcji Lasów Państwowych przy ulicy Chorążczyzny. Dzieciństwo widzę obrazami. Oto niektóre z nich. Jesteśmy z nianią w przestronnym pokoju-sypialni z oknem wychodzącym na ogrody Cytadeli. Podniosły nastrój oczekiwania. Spoza dwuskrzydłowych przeszklonych drzwi do jadalni dochodzą przyciszone głosy rodziców, widać szybko przemieszczające się zarysy sylwetek. Za chwilę wszystko się uspokaja, słychać delikatny dzwoneczek, drzwi szeroko się otwierają. Stajemy w nich osłupiałe z zachwytu - duże, od ziemi do sufitu, kolorowe drzewko skrzy się płonącymi świeczkami i sztucznym ogniem. Iskierki 1 M. Schoferowa, Grzędowie, opowieść z Zimnego Podola; Exodus, sztuka sceniczna, oprać. E. Smutkowa, Warszawa 1998, s. 234. .,• ,-,-,r.-«i, ,.....-• ... •./ »-.,,:.„,.-. ]208_________________________________________Elżbieta Smulkowa sztucznych ogni opadają, pozostaje spokojny blask świeczek i wtedy zauważamy, że pod drzewkiem leży wiele pięknie opakowanych prezentów. To od Aniołka! Gwar, radość, uściski, rozpakowywanie - śpiewanie kolęd - łakocie (zapamiętały mi się szczególnie pomarańcze i orzechy) - uśmiechnięta, szczęśliwa twarz ojca! Ten sam pokój trzy miesiące później. Budzę się wśród nocy. W sypialni ciemno. Za drzwiami światło i ruch - ostre, podniesione głosy. Wyskakuję z łóżeczka. Przez otwarte drzwi do przedpokoju zauważam stojącego u drzwi wejściowych krasnoarmiejca z karabinem zakończonym ostrym bagnetem, charakterystyczna szpiczasta czapka. -Zgroza! Marylusi łóżeczko puste! Gdzie są rodzice? Boję się wydać jakikolwiek głos. Wracam do łóżka, czekam! ... Przez drzwi jadalni wchodzi ubrany ojciec. Tuż za nim jakiś obcy cywil. Ojciec żegnając się ze mną, dyskretnie wsunął mi do rączki swoją obrączkę. „Pamiętaj czyją jesteś córeczką"! . - Matka obrączkę przechowała przez wszystkie trudne drogi Syberii. Podczas wielkiego głodu w Tomsku, nic nam nie mówiąc, dała sobie usunąć złote koronki i wymieniła je na mąkę i mleko w proszku. Ile było radości!... Po powrocie już, gdy wychodziłam za mąż, podarowała nam obrączkę ojca. Dziś obie wyryte na niej daty ślubu, rodziców i nasza, już się zatarły. Wrył się w pamięć ból rozstania i zaciskającej tę obrączkę piąstki. Zaszków zachwycał nas swobodą niezbadanej przestrzeni. Pięknem górzystego krajobrazu, wsią z inaczej niż my mówiącymi ludźmi, bryczką, końmi, krowami, kozą chodzącą za babcią jak psiak, jej pieskiem Sniezią - białym puszystym szpicem i wielu, wielu innymi, porywającymi nowością rzeczami. i W Zaszkowie zawsze było dużo ludzi. Na lato zjeżdżała się cała rodzina, często razem z przyjaciółmi. Do najmłodszej siostry mamy, zaledwie o osiem lat ode mnie starszej Krzysi, przyjeżdżały koleżanki. Z pobliskiego Wicynia zaglądała do Zaszkowa wielodzietna rodzina cioci Mani Wrabecowej. Kręciła się służba dworska, przychodzili parobcy. Do olbrzymiego, masywnego stołu w zaszkowskiej jadalni zasiadało zwykle co najmniej kilkanaście osób. Nad wszystkim czuwała babcia, wysoka, przystojna kobieta z ciasno splecionymi i upiętymi nad karkiem, kasztanowymi włosami. Czasem, wbiegając z ogrodu, zastawałam ją przy tym samym ogromnym stole, dziwnie samotną, pochyloną nad misą, w której płukała masło. Była zamyślona. Miejscem tajemniczym pozostał jej pokój, jej prywatne królestwo, w którym centralne miejsce zajmowało duże biurko, pełne książek i papierów. Na przeciwległym wzgórzu, za Złotą Lipą i za wsią, widniała kształtna drewniana cerkiewka greckokatolicka, pokryta gontem. Obok niej w ziemnej mogile, otoczonej drewnianymi sztachetkami, spoczywa mąż babci, wąsaty dziadek Jan - ewangelik. My wszyscy, wraz z babcią, jeździliśmy bryczką do kościoła w Gołogórach. Do najmilszych zabaw, jakie pamiętam z tego czasu, należała zabawa „w chałupki". Urządzaliśmy sobie domki w przeróżnych miejscach, wynosząc ze dworu różne, mniej Dwa etapy w życiu matki: Lwów-Sybir 1209 lub bardziej cenne przedmioty. Chałupki były w ogrodowych krzakach, w stodole na słomie, a nawet w kurniku. To ostatnie miejsce źle się dla nas skończyło. Nie mogłam zrozumieć dlaczego nasza „najprawdziwsza" chałupka, okupiona ofiarnym wyrzucaniem kurzych odchodów, szorowaniem betonu i nawet pobieleniem ścian jasną glinką, tak bardzo babcię rozgniewała; dlaczego kategorycznie zakazano nam się tam bawić. Dziwni ludzie ci dorośli. Po tym niepowodzeniu zaczęły się dalsze wyprawy poza ogrodzenie domu. Za dużym podwórzem z zabudowaniami gospodarskimi, wozownią i cegielnią, rozciągał się stary sad, drzewa prowokujące do wspinaczki (miałyśmy wiecznie podrapane kolana) i urokliwe źródełko, z którego brano wodę do picia - zawsze stała w jadalni na stole. Dalej staw, a za stawem nowa tajemnica - czworaki! Moją przewodniczką była Stefcia Neduża, córka rządcy - przyjaciela domu, Wasyła. Od niej nauczyłam się mówić w miejscowej gwarze ruskiej. Stefcia do dziś mówi trochę po polsku. Stan Zaszkowa widzianego w 1989 i 1995 roku przedstawiłam skrótowo w posłowiu do Gnędów Marii Schoferowej. A oto ostatni zapamiętany obraz z zaszkowskiego dzieciństwa. ' ••••-•< Wieczór. Na podwórzu dużo koni i strudzonych ludzi w mundurach. W domu, przy stole - kilku oficerów, niby normalnie, kolacja. Matka zabiera nas szybko do pokoju i kładzie spać. Zostaje z nami, nie wychodzi. A rano - złowieszczy szczęk rzucanej na stos broni! Zacięte twarze. Niektórzy żołnierze płaczą. Stoimy na stopniach głównego wejścia do dworu. Jest ojciec, przyjechał po nas ze Lwowa. Nocujący we dworze oddział wojska polskiego, udający się do Zaleszczyk, został otoczony i rozbrojony przez Sowietów2. We Lwowie pełno sowieckiego wojska. Matka stara się odwracać naszą uwagę od okien wychodzących na Cytadelę. Widok jest w istocie zadziwiający - za płotem kręcą się skośnookie, kolorowo ubrane postaci - kucają, wypinają gołe tyłki. To faktycznie nie jest widok dla grzecznych dziewczynek. 2 E. Smutkowa, Grzędowie i Exodus jako materiał źródłowy do poznania stosunków ludnościowych na Podolu {od czasów poprzedzających I wojnę światową do zakończenia II wojny światowej), [w:] M. Schoferowa, op.cit., s. 26-27. J210_________________________________;_____' Elżbieta Smułkowa DZIENNIK Janiny Baranowej, z d. Schoferówny3 , :• : • i = , . ' "•.-.; • (prowadzony ołówkiem w zeszycie liniowanym od dnia wywozu ze Lwowa w 1941 roku) 22/V Wniebowstąpienie .<•-•; /«i t T # > Pukanie nocne. Pakowanie. Rozstanie z Lola [współmieszkanka, siostra autorki]. W pociągu poi na pot publiczność polska i ukraińska. Rozmieszczenie w wagonie bydlęcym. Wylegitymowanie osób - zamknięcie wrót. Pierwsze śniadanie w wagonie: czarny chleb, woda, kostka cukru. Obiad tak samo i też kolacja, z tą różnicą, że bulka. Noc. Rozpacz podkreślona ciemnością, stękanie ludzi, kloaka w wagonie - brak miejsca. Sąsiadka mdleje, lekarka. , : vw- ;', , • ,,. ,:, ; II. dzień. To samo jedzenie. Jedna z pań rozdaje po kawałeczku cielęciny dzieciom. Zdobycie jednej szklanki mleka. Ostatnie pożegnanie Lwowa. Cudna wiosna. Silne wrażenie, bo pierwszy dzień pogody po długiej słocie. Jak rozpaczliwie myśleć, że widzi się te cuda ostatni raz w życiu. Wiśniowe drzewa jak zwoje koronek. Cudna zieleń brzóz na tle sosen. Byłam przygotowana na wywóz kilkakrotnie, a tym razem naprawdę wzięto mnie z Elżunią i Marysią zupełnie nic nie przeczuwającą - chorą psychicznie po śmierci Wandy 4 nieprzytomny strzęp nerwów. Pozostawiałam najkardynalniejsze rzeczy i przedmioty. Jesteśmy kompletnie niezaopatrzone. Jedynie myśl, że nie zwichrowałam polskości Kazia5 dzieci ratuje mię przed wariacją z powodu wyrzutów sumienia, że jadę na wschód zamiast gdzie indziej6. Niedziela 25/V Ważniejsze miejscowości mijane: Zdołbunów, Rokitno, Mozyr, Homel, Briansk [Brańsk]. Niedaleko Mozyra [Mozyrza] przecudowne zjawisko Prypeci w południowym słońcu dało na dłuższą chwilę kompletne zapomnienie przyczyny i celu naszej podróży. Dzieci także pod wrażeniem cudnej przyrody. Dziś, w niedzielę wracamy myślą wzruszoną do Lwowa, gdzie na Elżunię czekała niebieska pelerynka świeżo uszyta1. Czy nas tam wspominają? Myślę, że ta$. 3 K. Jasiewicz, Lista strat ziemiańska polskiego 1939-1956, Warszawa 1995, s. 68. i M. Schoferowa, Grzędowie, opowieść z Zimnego Podola; Exodus, sztuka sceniczna, passim. 4 Wanda Lewkowa, siostra autorki, wywieziona z Łunińca do Kazachstanu po wcześniejszym aresztowaniu jej męża, sędziego Jana Lewka. Zmarła w szpitalu w Pietropawłowsku w 1941 r. K. Jasiewicz, op.cn., s. 578 i M. Schoferowa, op.cit., s. 222 i zdjęcia. 5 Maż autorki, mój ojciec - Kazimierz Baran, inż. leśnik, wicedyrektor Dyrekcji Lasów Państwowych we Lwowie. Aresztowany przez NKWD 23 III 1940 r. i stracony. Ukraiński ślad Katynia. Warszawa 1995, s. 218. 6Matka ma tu zapewne na myśli możliwość wcześniejszej ucieczki ze Lwowa do Austrii, gdzie mieszkała niemiecka gałąź rodziny zaszkowskich Schoferów. 7 Należałam do dziecięcej Krucjaty Eucharystycznej, prowadzonej przy kościele Ojców Bernardynów we Lwowie. Niebieską pelerynkę, jako znak przynależności (stopień rycerki?), miałam widocznie otrzymać na uroczystości niedzielnej 25 V 1941 r. 8 Z domem naszym zaprzyjaźniony był ojciec Bronisław - prowincjał Bernardynów lwowskich i jego to zapewne miała matka na myśli. Dwa etapy w życiu matki: Lwów-Sybir 1211 Teraz tu czekamy w Brańsku na obiad, po który poszla delegacja z naszego wagonu pod konwojem. .; Wtorek 27/V Poniedziałek zeszedl na staniu bez ruchu, jedzenia i wszelkich wrażeń w Orle [Orioł]. Wtorek rano znaleźliśmy się w Tulę, stronach rodzinnych Tolstoja. Dzieciom kupilam lody (wstrętne), które jednakże zjadły z wielkim smakiem. O ósmej rano dano nam obiad: kapuśniak dobry i makaron z mięsem, gorąca woda. Nakarmiwszy się poczuliśmy się raźniej. Męczące jest tylko to ciągle stanie na bocznych torach. Tajemniczo milczą nasi konwojenci co do nazwy miejscowości naszego przeznaczenia. Z początku było to niejako pobudką do rozrywających nas trochę dociekań przy pomocy atlasu dokąd też jedziemy. Ale teraz po prawie tygodniu jazdy staje się ta niepewność niesłychanie męcząca. A może będziemy niedaleko grobu Wandy? Co się stanie z jej rzeczami, które Basia9 wysłala do Lwowa? Co też tam z Lola się dzieje? Co z Krzysia [najmłodsza siostra autorki], a Matka jak zniosła ten jeszcze cios? Co w naszej kamienicy? Co o mnie mówią? Jakie są komentarze do naszego wywozu? Z administratorem chciałabym się znaleźć jeszcze twarzą w twarz. Zżywamy się powoli w naszym kolektywie wagonowym. Poznajemy charaktery, przeważnie poczciwe z kościami, ludzisków. Jaka siła zagnała nas tu spokojnych, neutralnych, osiadłych ludzi? Dlaczego malutkie dzieci się tu znalazły? Za co zostały wyrwane zdolne dzieci ze szkół? A co najważniejsze, jaki będzie efekt, jaki wynik tego przesiedlenia, tak teraz tragicznego dla nas i pełnego zgrozy? Kiedyż wreszcie ten Sybir zimny i groźny, od tylu tylu lat skropiony polskim potem i Izami, zamieni się w normalną przystań dla ziemskich pielgrzymów?! 28/V środa Posunęliśmy się znowu szmat ziemi ku wschodowi. Jesteśmy w tambowskiej obłasti. Niespodzianką było rano gorące mleko i dwa jaja kupione od jakiejś kobiety. Pragnę bardzo napisać do Lwowa i Basi, ale mi się to nie udaje. , , : , : MS •• ' -.•:.-., 2/V7. Poniedziałek Zielonych Świąt Dalsze miejscowości trasy: Penza, Batraki, Kujbyszew [Samara], Bogorusław, Ufa, Złotoust, Czelabińsk (już za Uralem). „Gdzie spędziłaś tegoroczne Zielone Święta?" -„Na Uralu"! (Tak, Tak). Ural ogromnie mnie zajął. Daje się zauważyć więcej kultury, niż w poprzedniej części Rosji. Mijaliśmy także jakieś sanatorium z ładnie zaprowadzonym sadem, inspektami, cieplarnią itd. Czelabińsk ślicznie oświetlony w nocy. Ze stacji widoczne duże gmachy fabryczne rzęsiście oświetlone. 9 Barbara Rewieńska, obecna Kościukowa, zaprzyjaźniona z Wandą Lewkową na zesłaniu. Po śmierci Wandy (s. l dziennika) i po naszym wywozie przesyłała nam pieniądze uzyskane ze sprzedaży jej rzeczy oraz paczkę z cenną garderobą cioci. Bardzo nam tym pomogła w przetrwaniu. 1212__________________________________________Elżbieta Smułkowa A w naszym wagonie kloaka coraz gorzej śmierdzi. Prześcieradło umieszczone zamiast parawanu przesiąkło moczem. Ludzie gorączkują, zażywają rycynus, plączą, pocą się, rozpaczają. Jeden ze współtowarzyszy, cichy spokojny maszynista kolejowy na emeryturze ma już od dwóch dni 40° gorączki. Zmienia spocone do nitki koszule, które potem schną na cały wagon. Dziś mu trochę lepiej. Jedzie z trojgiem dorosłych dzieci. W sąsiednim wagonie umarła jakaś staruszka. Żołnierze w nocy przyszli po zwłoki, a pomyliwszy numer wagonu zapukali do nas. Osobiście miałam także jeden bardzo ciężki dzień kompletnego bezwładu. Był lekarz, dał rycynus i dużą ilość kropli walerianowych. Jeden dzień odczuwałam ulgę. Dziś znowu głowa boli, ciało drży. Stan mego zdrowia będzie wielką przeszkodą w ciężkiej walce o byt dla moich biednych dziewczynek. Ciągle jeszcze nie wiemy dokąd nas wiozą. W Czelabińsku dali starannie przygotowany obiad składający się z mięsnej zupy grochowej, kaszy jaglanej i kisielu z soku brzozowego. Bardzo nam smakowało. Mamy w wagonie śliczną trzyletnią dziewczynkę z jaśniutkimi kręconymi włoskami. Jest pociechą całego wagonu. 5/VI Jesteśmy w Nowosybirsku. I to jeszcze nie jest cel naszej podróży. A już jesteśmy prawie u kresu wytrzymałości. Stoimy między ciasno ustawionymi wagonami ciężarowymi. Zaduch okropny. Dzieci rozebrały się do koszulek i daremnie żebrzą o wodę. Obiecują nam wnet picie, obiad, ba, nawet banię, to znaczy kąpiel. Ale kiedy tego doczekamy? Ach, jakże ciężka rola matki w takiej sytuacji! Sam Nowosybirsk - duże miasto, położone ładnie nad Obem. Duże budynki, wiele kominów fabrycznych po drugiej stronie rzeki. Kąpiel była istotnie wspaniała. Ale po radości zawsze jakiś cień. Ela za długo może była głodna w gorącej łaźni i tak wyszedłszy osłabła, że omal nie zemdlała. Wróciwszy do wagonu uspokoiła się; za jakiś czas dostałyśmy obiad. Nazajutrz: jazda do tajgi przez śliczną okolicę. Brzoza i świerki, modrzewie, czeremcha kwitnąca i śliczne barwne kwiaty w bujnej trawie. W Tomsku skończył się ten raj. Bagna przejęły nas strachem. A w nocy okazało się, że pojedziemy okrętem, rzeką w kierunku Morza Karskiego. Czekamy na przetransportowanie do okrętu. Po źle przespanej nocy, bez śniadania i kropli wody nie możemy oprzeć się zdenerwowaniu. Jest mnie i dzieciom bardzo niedobrze. Deszcz pada. Nie wiem jak sobie poradzę z pakunkami z wagonu, a tym bardziej z bagażowego. Ból okropny serce ściska. Jak zniesiemy życie na północy? Boże, zostaw mię jak najdłużej przy dzieciach! Niech nie zostaną sierotami w obczyźnie. Okręt. Sobota 7/VI • , Straszliwie wyczerpana dźwiganiem pakunków, po zapłaceniu 12 rb. marynarzowi za kosz i maszynę, i łóżka, siedzę wreszcie w bardzo nieodpowiednim miejscu na okręcie. Dwa etapy w życiu matki: Lwów-Sybir 1213 Okręt jest obszerny, dwupokładowy, ale na tyle ludzi, jak caly transport zeslańców, absolutnie za maly. Widok stłoczonych kobiet, mężczyzn, dzieci śpiących, przerażonych, spoconych - to prawdziwy czyściec. Ogonek przed kuchnią po obiad - to gehenna. Toteż po zjedzeniu obiadu (zupy ogórkowej i kaszy) i umyciu naczyń byłam już śmiertelnie na ten dzień znużona. Posiedziałam, względnie postałam trochę z dziećmi na pokładzie, skąd mimo całego zgnębienia musiałam podziwiać cudo olbrzymiej rzeki (Ob) oświetlonej zachodzącym słońcem, okolonej zieloną tajgą z kwitnącą, pachnącą odurzająco czeremchą. Potem kupiłam dzieciom porcję kompotu, rozścieliłam siennik i usnęłyśmy natychmiast. 8/VI. Niedziela! Już trzecia w czasie tej tragicznej podróży. Skoro tylko syberyjskie sionko zeszło musiałyśmy wstać, bo siennik zawadzał w przenoszeniu skrzyń i poczty w osiedlu, przy którym zatrzymał się okręt. Kołpaszewo nazywa się. Na widok siłaczy, dźwigających Z dołu okrętu skrzynie, czuję się podwójnie nikła i zagubiona w tym kraju, gdzie może bytować tylko krzepkość, hart i wytrzymałość na głód, mróz i ciągłą walkę o byt. Co tu będę robiła? Jak długo wytrzymam? O Jezu Eucharystyczny, którego byłabym dziś w normalnych warunkach przyjęła, zlituj się nad dziećmi moimi i tych wszystkich nieszczęśni-czek jadących ze mną! Na Rany Twoje Święte zaklinam Cię, okaż przewagę Swoją nad światem szatana. Spójrz na te wątle ciałka dziewczęce śpiące, krzywo oparte o tłumoki, i ześlij na nie błogosławieństwo swoje! Daj mi odczuć, że w tym bezdennym umęczeniu naszym jest jakiś Twój boski cel. Nie daj popaść w zwątpienie. Pozwól zejść się kiedyś Z Kazikiem. Dziś dzień jego urodzin. Oddaję go opiece Twojej. , Nasz adres: SSSR , ., NOWOSIBIRSKAJA OBŁAST . , , - , . KARGASOKSKIJ RAJON • • .. , NAUNAKSKOJE POCZTOWOJE OTDELENIJE i POSIOŁOK UST-SIELGA10 Prowadzimy tu życie na poziomie bardzo prymitywnych wieśniaków, którzy dopiero stawiają sobie dom. Nie wolno nam poruszać się po okolicy bez przepustki opiekuna NKWD. 22/YI. 1941. Wybuch wojny między ZSRR a Hitlerem "" Jestem odcięta od Lwowa. Te proste stówa niech zilustrują moją bezdenną grozę, żal. A spodziewałam się na tym pustkowiu tyle po korespondencji od moich kochanych pozostałych we Lwowie. , 10 Adres napisany staranną kaligrafią, alfabetem rosyjskim z nieznacznymi błędami. Widać, że to kopiowanie przychodziło matce z trudem. Pierwszy zapis kilkakrotnie przekreśliła. Drugi, czysty zajmuje centralne miejsce strony zeszytowej. 1214__________________________________________Elżbieta Smułkowa 3 VII Wczoraj była rocznica ślubu Helusi.'' Dwa lata - tak krótki czas, a tyle przeżyć. Dziś wieczór usłyszałam niebiańskie słowo z ust Marylusi12: „Ale nam się dobrze powodzi w Rosji"! - Jakże cię nie kochać mały człowieczku, jeśli za ugotowanie kisielu Z piankami tyle radości potrafisz wlać w moje serce, tak bardzo umęczone teraz. Boże Narodzenie 1941 Pół roku pobytu w Ust'-Sielga zrobiło swoje. Dziewczynki zżyły się z warunkami i zaprzyjaźniły z tutejszymi dziećmi. Elżunia ma nieodstępną Kalię Kołbin, a Maryla Niurę Kanonów. Drzewko z tajgi przyniósł drwal, poczciwy z kościami pracownik przy „klopce"l?:, jodełkę o cudnych długich igiełkach, zgrabną i proporcjonalną. Zrobiłyśmy różne cacka z tutaj dostępnych materiałów i było zupełnie ładne drzewko. Szopkę zrobiłam z kory brzozowej z gwiazdą i napisem Gloria in excelsis Deo! Do szopki wstawiłam obrazek z mszału o Bożym Narodzeniu. Wziąwszy pod uwagę gorzkie łzy, które padały podczas klejenia - można powiedzieć, że szopka była droższa od wszystkich lwowskich sklepowych. A zresztą naprawdę była ładna. Na wigilię zaprosiłam naszych azjatyckich gospodarzy, u których mieszkamy - bo bałam się samej siebie. Nie wierzyłam sobie, czy potrafię zapanować nad sobą i nie postraszyć dzieci płaczem. Ugotowałam zupę kartoflaną z grzybami (Elżunia latem nazbierała w tajdze) i fasolę, jeszcze resztkę ze Lwowa. Kupiłam pół litra wódki, 2 kg sera (twarogu). Dziadek Kowalow dał kilka solonych rybek, a babka - orzeszków cedrowych. Po kolacji zaświeciłam choinkę (było pięć świeczek z jednej pociętej) i kolędowałam z Elżunia. Maryla pomagała jak mogła i umiała. Wówczas poznałam jak wielki jest Bóg i jak cudowną skarbnicą bogactw i łask jest religia! Kochani moi wszyscy najbliżsi, choć tak daleko od Was - byłam z Wami przez tę rocznicę narodzenia Jezuska Zbawiciela. Wiem, że myśleliście wtedy o nas i nie tracę nadziei, że się zobaczymy. Tym bardziej, że się tak nasza sytuacja zmieniła. Wojsko polskie walczy z armią sowiecką przeciw Hitlerowi, a polscy obywatele są oswobodzeni. Wyrok 20-letniej pracy na błotach Wasiugańskich stał się nieważny. Moja korespondencja z Basią Rewieńską ilustruje obecną sytuację. Chociaż wolno - nie ruszam się stąd ze względu na chleb [zboże], który mi się tutaj należy z kołchozu, na mrozy 53° i na to, że boję się wpaść w okolicę przeludnioną bieżeńcami. Tutaj, chociaż ciężko, smutno rozpaczliwie, ciasno i brudno - to poza przednówkiem, o którym lepiej nie wspominać, nie jesteśmy nigdy głodne. Chleba wprawdzie znacznie za mało ale kartofla i mleko jest, a nawet cielęciny czasem kupić można, albo szczupaka. Wielką pomocą, zresztą jedyną, są pieniądze Wandzi przesyłane przez Basie. , " Siostra matki, Helena Kałamajska, brata ślub w parafii rodzinnej w Gologórach 2 VII 1939 r. i wyjechała z mężem z Zaszkowa do Gdyni. Po wojnie jej toruńskie mieszkanie stało się przystanią dla pozostałej rodziny. M. Schoferowa, Grzędowie, opowieść z zimnego Podola, s. 226 i foto H.H. Kalamajskich. 12 Druga córka autorki, Maria Baranówna, obecna Tarasiukowa, dr chemii. 13 Wyrób klepek Dwa etapy w życiu matki: Lwów-Sybir_______________________________1215 12 sierpnia nastąpiło oswobodzenie Polaków. Tworzy się Armia Polska i walczy razem z Sowietami o swoje cele -przeciw Hitlerowi jako wspólnemu wrogowi. Powstało poselstwo polskie. Naszym delegatem jest pan Maliniak w Nowosybirsku. Nasze osiedle wybrało mię mężem zaufania. Na moje ręce będzie szła korespondencja z poselstwem i ewentualna pomoc, o którą prosiliśmy wspólną depeszą i listem w ostatnich dniach grudnia. Dziś Nowy Rok. Półtora roku bez Kazika. Czy zobaczę go jeszcze? Na wszelkie zapytania do NKWD, do poselstwa polskiego, do sztabu Armii Polskiej żadnej odpowiedzi! Gdy patrzę wstecz na 41 rok dziwię się, że żyję i Że mam jeszcze jako tako zdrowe zmysły. Chyba 1942 gorszym nie będzie! Jeśli Bóg pozostanie mi tak bliski jak w 41 roku, pokonam wszystko!14 Do Polski wróciłyśmy zorganizowanym transportem wiosną 1946 roku. Niebo nad naszą Ojczyzną było znacznie bardziej niebieskie, a trawa naprawdę bardziej zielona ... - nie podejmuję się opisu uczucia szczęścia, jakie nas ogarnęło po przekroczeniu polskiej granicy! A przecież radość była przyćmiona. Mijałyśmy Lwów bez prawa opuszczenia peronu, mimo że pociąg wyjątkowo długo tutaj stał... Nic nie wiedziałyśmy 0 ojcu ... Powrót poprzedziło jeszcze kilka trudnych i bardzo zróżnicowanych etapów. Dzięki determinacji naszej matki i jej, zdawałoby się nadludzkim, staraniom wydostałyśmy się z tajgi do Tomska (zob. mój dopisek w dzienniku, przypis 14), nie do Bernaułu, jak zamierzała. Czas poprzedzający pobyt w Tomsku przedstawiony jest w zachowanym brulionie listu, jaki napisała mama 30 maja 1942 roku do Tymona Terleckiego, swego szwagra. Cytuję go jako dokument życia Sybiraków i świadectwo jej osobowości. Kochany Tadziu! Mniej więcej w rocznicę wywiezienia nas ze Lwowa otrzymałam przez poselstwo polskie Twój adres. Radość była tak wielka, że wyraźnie odczułam, że gdy danym mi będzie kiedyś jeszcze w rozmowie z Tobą skontrolować wszelkie swoje tutejsze przeżycia 1 przemyślenia - nie będę żałowała ani jednego miesiąca tutaj spędzonego. Wojna zrujnowała mnie doszczętnie materialnie i fizycznie, ale nauczyła mię bardzo wiele 14 Na tym kończy się Dziennik matki w górnej części ostatniej strony zeszytu. Pod spodem dopisek moim dziecinnym pismem: Tomsk26/IV. I944r„ wtorek. Mieszkamy w bardzo złych warunkach. Kolo nas jest „obszczeżycie". Okropnie źle wychowane dziewczęta. Nie dają kroku zrobić spokojnie. Mamusia pracuje strasznie dużo. Ja jej nie pomagam, bo się bardzo źle czuję. Zachorowałam w Tomsku na ostry reumatyzm i erytemę nodosum (uzlowataja erytema). Bytam leczona w szpitalu. Dzięki staraniom nauczycielki (uchodźcy z Leningradu), po wyjściu ze szpitala dostałam się do prewentorium dziecięcego, z którego uciekłam, bojąc się, żeby pobyt tam nie stał się przyczyną rozstania z matką i siostrą. Wolałam, mimo wielkiego wycieńczenia, zimno i głód z nimi, niż dobre warunki z dala od nich. Powtórzyło się przeżycie z Ust'-Sielgi, gdzie tęsknota za matką nie pozwoliła mi być opiekunką niemowlęcia tamtejszej felczerki i mieszkać przy szpitaliku w ciepłym pokoju, z okien którego widać było drugi koniec wsi, gdzie u Kowalowych (miejscowych Sybiraków) mieszkałyśmy w maleńkiej bokówce. - ..••;; •••••:>> M 12]6__________________________________________Elżbieta Smułkowa cennych rzeczy, o których w moim normalnym życiu jako żona urzędnika państwowego ani nie śniłam, a w ogóle wiedzieć nie mogłam i myśleć nie umiałam. Męczę się tu niesłychanie, ale nie stękam i nie narzekam jak inni. Czasem tylko, gdy na moment pomyślę, że może już nigdy nie odnajdę Kazika, i Was wszystkich najbliższych, wtedy otwiera się taka otchłań rozpaczy przede mną, jakiej żadne ludzkie słowo opisać nie zdoła. I dlatego najcenniejszym moim skarbem jest Twój adres i gazeta „Polska", która mi go dała. Do nas dotarło 6 numerów. Każdy artykuł czytamy ze wzruszeniem; wpatrujemy się w twarz generała Sikorskiego i wierzymy, że nas wyzwoli. Na Sybirze jesteśmy od 8.06. 1941 roku. 23.03.1940 roku został Kazik aresztowany. Zmieniłam mieszkanie, żyłam z Lola jako krawczyni. Minął rok i zaczęłam wierzyć, że doczekam końca wojny we Lwowie. 22.05.1941 roku padłam jednak także ofiarą wysiedlenia. Od 8.06 1941 r. pracowałam jako kołchoźnica w posiołku Ust'-Sielga. Umiem karczować, żąć, kopać, a przez trzy miesiące wspaniale kosiłam siano, niczym nasi Poleszucy. Podzielono nas na lepszą i słabszą drużynę; należałam do lepszej. Gdy upadł śnieg mogłam odpocząć. Zima tutaj jest śliczna. 40 stopniowe mrozy są tylko przy wietrze przykre; bez wiatru znośne zupełnie. W celu uzyskania pozwolenia na zamieszkanie w miasteczku rejonowym Kargasek, gdzie od 10.04 mieszkamy, zrobiłam przy 36° mrozu 60 km pieszo do Kargaska i 60 km z powrotem. W ciągu zimy przechodziłam się tak trzy razy. Dwa razy samiuteńka. Na saneczkach ciągnęłam za sobą prowianty. W ciągu takiej drogi przeżywa się przez dwa dni więcej niż we Lwowie przez cały rok i więcej. Od 18.04. jestem mieszkanką Kargaska, członkinią organizacji „Promkombinat" i pracuję jako krawczyni w pracowni krawieckiej. Jest mi te raz fizycznie oczywiście lżej. Poza tym jest tu większe skupienie Polaków i gazeta. Na posiołku były tylko dwie rodziny polskie, sześć ukraińskich i osiem rodzin łotyskich. Łotysze rozmawiali ze mną po niemiecku albo po francusku. Są kulturalni i dzielni. Gratulowali nam serdecznie amne-styi. Gdy myśmy wszyscy opuścili posiołek, oni zostali bardzo smutni, że o nich nikt się nie troszczy. Jest ich tutaj nad Wasiuganem, dopływem Obu, kilka tysięcy. Proszą 0 pamięć. Obecnie robimy starania o przeniesienie do Bernaułu. Zależy nam na przybliżeniu się do kolei żelaznej. Pomyśl, że z Kargaska jest do Nowosybirska 700 km. Gdy więc Ob zamarznie, nie ma mowy o przedostaniu się do pociągu. Najbliższa stacja kolejowa jest w Tomsku, to jest 580 łan stąd. W Bernaule jest nasza delegatura, polska stalownia 1 dzieciniec. Dla nas stołownia miałaby znaczenie kardynalne. Obecnie gotuję rano garnek zupy. Jemy część na śniadanie. Trochę biorę w garnuszku ze sobą na pracę, gdzie jestem od 9 do 6-tej wieczór, a resztę jedzą dzieci na obiad. Wieczorem Elżunia przygotowuje kolację. Znowu zupa albo kartofle w łupce. Troszkę mleka, kipiąca woda. Chleba dostaję dziennie 40 dkg, dzieci po 30 dkg. Latem będą maliny, czernice, borówki; jesienią „ klukwa ", kwaśna doskonała jagoda, rosnąca na moczarach. Jeśli nie wyjedzie- Dwa etapy w życiu matki: Lwów-Sybir________________________________1217 my bliżej Nowosybirska lub Bernaułu, wynajmę kawałeczek ogrodu i posadzę dwa wiadra kartofli. Będzie z tego 20 wiader swoich na okres, w którym nikt jeszcze sprzedać nie zechce. W arcytrudnym zdobywaniu produktów pomaga mi to, że mam ze sobą maszynę do szycia, a ludzie nawet w najgorszych warunkach muszą, chodzić odziani. Szyję wszystko, nawet męską zimową odzież. Muszę już przestać pisać, a chciało by się tyle, tyle jeszcze napisać! Jak strasznie nieraz jest smutno, jak niewypowiedzianie tęskno za swoimi! Rosyjski język idzie mi jak Z kamienia. Poza najpotrzebniejszymi dla opędzenia dnia powszedniego zwrotami ani w ząb! Dziewczynki mówią doskonale. Przyjaźnią się z dziećmi rybaków i zaznaczyły mi, że po powrocie do Polski chcą żyć koniecznie nad dużą rzeką. Ob jest ogromny i straszny w niepogodę i deszcz. Śliczny w pogodę; zwłaszcza o wschodzie słońca, kiedy idę z wiaderkiem i dzbankiem po wodę. Mieszkamy niedaleko brzegu; z kuchenki widać Ob, a z okna „komnaty", w której piszę, widać tajgę. To znaczy nie tylko widać, ona jest o 100 kroków stąd. Teraz w maju tajga jest śliczna, a od pączków brzozy i sosny i cedrów ślicznie pachnie. Tajga w ogóle dla oka jest piękna, tylko chodzić po niej jest trudno, bo bagnista i zawalona drwami, a jeszcze trudniej pracować w niej. Za dwa tygonie będą kwitły czeremchy, a teraz wierzby mają żółte puszyste pączki jak u nas w marcu. ^ Przed kilkoma dniami przyleciały jaskółki. To wszystko co podobne do naszego, a zresztą zupełnie inne! Aha, jeszcze wróble są. Takie samutkiejak we Lwowie, Warszawie i tam dalej. A jeśli spotkasz je w Londynie, uśmiechnij się do nich i wspomnij o tych nad Obem. :* Mało napisałam o dziewczynkach. Jak wyglądają widzisz na zdjęciu, a zachowują się tak jak w Zaszkowie podczas wakacji. Ciągle są na dworze, co im dobrze robi. Zimą także. Opadów było mało, a dużo słońca. Dotychczas żadna szczęśliwie nie chorowała. Elżunia straciła rok szkolny. Teraz po wakacjach i Marysia będzie w wieku szkolnym. Postaram się, żeby się uczyły. Elżunia jest bardzo logiczna, surowa, poważna nad wiek. Kochana już teraz moja przyjaciółka. Wszystko w domu zrobi, gdy jestem na pracy. Marysia szalenie uczuciowa, wprost zanadto. Jeszcze zupełny dzieciak. Czuła, serdeczna i to mi dobrze robi, że się tak uzupełniają. Bardzo tęsknią za Kozikiem. Może spotkasz w Londynie pana Jana Łuczkiewicza. Przyjaźnię się tu z jego żoną Stanisławą. Dołączam kartkę pani Zaruskiej, która mię o to prosiła, byś zapytał o wymienionych. Dużo napisałam. Lecz czy i kiedy to do Ciebie dojdzie? is''' Najserdeczniej całuję •''""' -: '•''•".....-••- ••••""" •'" mi Janka15 — : ''•<••-•• • '• ' 15 List ten nie dotarł do adresata. Już po śmierci matki włączyłam go do numeru „Gońca Teatralnego" 1991 r., nr 26,w którym znajdował się artykuł Janusza Deglera, poświęcony Tymonowi Terleckiemu z okazji uhonorowania go przez Uniwersytet Wrocławski doktoratem honoris causa. 1218_________________________________________Elżbieta Smułkowa Po 56 latach 20-23 maja 1999 roku w Tomsku uczestniczyłam w międzynarodowej konferencji naukowej „Polonia Syberyjska: przeszłość, teraźniejszość, przyszłość", zaproszona przez Centrum Kultury Polskiej „Dom Polski" w Tomsku. Konferencja, zorganizowana głównie przez organizację polonijną „Orzeł Biały" i Państwowy Uniwersytet Pedagogiczny w Tomsku, przy udziale Stowarzyszenia „Wspólnota Polska" i Kongresu Polaków w Rosji, a pod patronatem Ministerstwa Edukacji Federacji Rosyjskiej i najwyższych władz obwodowych i miejskich, skupiła licznych przedstawicieli Polonii ze wszystkich organizacji syberyjskich: z Bernaułu, Tiumeni, Krasnojarska, Irkucka i innych. Konferencji, ważnej i ciekawej merytorycznie, towarzyszyła wizyta ambasadora i konsula generalnego RP w Rosji, panów Andrzeja Załuckiego i Jerzego Rychlika u władz obwodowych i miejskich. Ich i nasze spotkania z Polonią i władzami licznych w Tomsku uczelni wyższych otworzyły możliwość nawiązania bliższych kontaktów naukowych i międzyludzkich. Stały się wyraźnym dowodem na to, jak bardzo czasy się zmieniły. Odczytałam, w ramach programu konferencji, Dziennik Matki w przekładzie rosyjskim. Unaocznił zebranym, sprowadził do wymiaru konkretnego ludzkiego przeżycia to, 0 czym traktowały referaty naukowe. Dziękowano mi za to. Skupiła na tym uwagę także miejscowa prasa16. Zostałam uznana za krajankę (nasza ziemliaczka). Starałam się, w miarę skromnych możliwości czasowych, pójść śladami pierwszego pobytu w Tomsku. Na miejscu drewnianego z murowaną suteryną domu, w którym mieszkałyśmy z matką i dwiema Ukrainkami ze Lwowa - wielkie blokowisko. W nieopodal zachowanym jeszcze osiedlu drewnianym, mimo życzliwego zainteresowania 1 pomocy mieszkańców, nie udało mi się znaleźć śladu po, zapamiętanej z 1944 roku, staruszce - córce zesłanego powstańca 1863 roku, mieszkającej z dwiema młodziutkimi wnuczkami. Ich rodzice zginęli jako Polacy w prześladowaniach lat trzydziestych. Skromny domek tych trzech kobiet, z których najstarsza mówiła po polsku, zdawał nam się cudowną, i jedyną podówczas, przystanią normalności. Staruszka żyć już nie mogła. Kilkunastoletnie przystojne dziewczęta miałyby teraz ponad siedemdziesiąt lat. - Nie pamiętałam nazwisk, nie miałam adresu. Jedyny dokument tamtych czasów, jaki miałam ze sobą, to świadectwo ukończenia 4 klasy 14 żeńskiej szkoły goroda Tomska, Nowosibirskoj obłasti, Wokzalnogo rajona i Pochwal 'naja Gramolą, na której widnieje data 27 maja 1944 roku - równo 55 lat temu. Szkoła stoi na swoim miejscu. Jest odnowiona. Mieści się w niej Komierczeskij licej. Wchodzę na pierwsze piętro. Tam mieściła się nasza klasa. Odżyło uczucie wielkiego upokorzenia i determinacji: - w tłoku i gwarze szkolnej przerwy zauważam porzuconą w rogu korytarza skórkę chleba. Po dzwonku nie od razu wracam do klasy ... pochylam się, twarz pali, zjadam! 16 „Tomskij Wiestnik" 1999, nr 81; „Glos Syberii" 1999, nr z 21 V (Wypusk poswiaszczon mieżdunarodnoj nauczno-prakticzeskoj konfierencyji), g. Tomsk. Dwa etapy w życiu matki: Lwów-Sybir 1219 W podwórzu szkolnym, obok kotłowni z wysokim kominem, stoją garaże. Owej zimy leżała w tym miejscu wielka kupa węgla. Kiedy leżałam ciężko chora, odwiedziła nas moja nauczycielka. Nie zdawała sobie sprawy, że tak możemy mieszkać ... Nina Iwanowna, bieri wieczierom sanoczki, prichodi w szkoła, uglia nasypliu! Najprawdopodobniej w tym samym prewentorium, do którego skierowała mnie po pobycie w szpitalu wspomniana nauczycielka, zakwaterowani byli teraz goście konferencyjni, którzy przyjechali spoza Tomska. Delegacja z Polski mieszkała w hotelu „Tomsk". Otoczeni byliśmy dużą życzliwością i opieką środowisk polonijnych i uczelnianych. Takiej koncentracji osób przyznających się do polskiego pochodzenia, jak w Tomsku, dotychczas nie spotkałam, mimo że jestem przyzwyczajona do tego, iż Polacy rozsiani są po całym świecie. Widoczny jest wkład Polaków w rozwój tomskich uczelni. Z referatu ,folskij sled" w Tomskom politechniczeskom uniwersytete I. Łozowskiego, N. Moi-siejenko, W. Oficerowa wynika, że uniwersytet ten miał kilku rektorów, znanych profesorów i wielu studentów pochodzenia polskiego. XIX-wieczne ryciny - widoki Tomska - mają napisy dwujęzyczne: rosyjskie i polskie. W wojewódzkim muzeum sztuki młoda miejscowa historyczka sztuki Lilija Owczinnikowa pokazała nam znajdujące się tam obrazy i grafiki Kazimira Zieleniewskiego, Polaka, który w Tomsku stworzył tzw. polską szkołę malarstwa. Wieczorem, w przeddzień naszego odjazdu, zadzwoniła do hotelu. -Czy mogę do pani przyjść na chwilę? Zaprosiłam. Przyszła specjalnie po to, żeby mi powiedzieć mniej więcej te słowa. - Byłam na konferencji, sluchałam dziennika pani matki. To tragiczne coście przeżyty, rozumiem, ale przysztam, żeby powiedzieć, że to wlaśnie sprawiło, iż jest pani takim człowiekiem, jakim jest, a przecież wszystko w pani życiu mogło potoczyć się znacznie banalniej; to ukształtowało pani zainteresowania i sprawiło, że jest tupani dzisiaj z nami. -1 ofiarowała mi olejny pejzaż namalowany przez męża, znanego artystę sybirskiego, Zawjałowa, w Na-rymskim kraju, czyli bardzo blisko pierwszego miejsca naszego zesłania. Tego samego wieczoru dostałam piękne zdjęcie zachodzącego słońca nad Wasiuga-nem, zrobione z kolei przez Ludmiłę Malinowską podczas wyprawy geologicznej. Na te i wiele innych dowodów wrażliwości i dobroci ludzkiej nałożyło się jeszcze oficjalne poświęcenie symbolicznej płyty nagrobnej17 dla upamiętnienia całkowicie zabudowanego, byłego cmentarza katolickiego w Tomsku i wspaniała majowa przyroda, kwitnące czeremchy i dzikie jabłonie, a w drodze nad Ob - wielkie dostojne cedry! Syberia będzie teraz dla mnie nie tylko miejscem zesłania. Możliwość przeżycia takiej konfrontacji traktuję jako wielki dar. Chciałabym opowiedzieć o tym swojej matce. p Płyta z napisem Tym co odeszli ale pozostali w pamięci - Potomki, niżej cyrylicą Katoliczeskoje kladbiszcze Tomska. Osnowano w naczale XIX wieka. Zakryto w 1939. Razruszeno w 1956 umieszczona została na wąskim pasie zieleni pomiędzy blokiem mieszkalnym a torami tramwajowymi. Na poświęceniu byli ludzie, których krewni leżeli w tej ziemi. Konstanty Czawaga (Lwów) Przed wywiadem z ostatnim Żydem. Skutki społeczne i psychologiczne nieobecności Żydów na dawnych ziemiach południowo-wschodnich Rzeczypospolitej Boże Abrahama, Boże proroków, . , Boże Jezusa Chrystusa, w Tobie zawarte jest wszystko, Do Ciebie zmierza wszystki, Ty jesteś kresem wszystkiego. (Z modlitwy Ojca Świętego Jana Pawła II w intencji narodu żydowskiego) Co roku ze swoich notesów telefonicznych wykreślam ukraińskie adresy znajomych pochodzenia żydowskiego z powodu ich wyjazdu do Izraela lub innych państw zachodnich. W większości przypadków nie wracają oni i mało interesują się krajem swego pochodzenia. Ukraina Zachodnia dla tych emigrantów nadal pozostaje częścią byłego Związku Radzieckiego albo Rosją, a na swojej ziemi odzyskanej rozmawiają oni między sobą także po rosyjsku. Zresztą nazywają siebie nie Żydami, ale zgodnie z oficjalnym rosyjskim zwyczajem i regułami językowymi - Jewrejami. Nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ przed II wojną światową przodkowie ich żyli w Rosji lub nawet dużo wcześniej - pod zaborem rosyjskim. Pod koniec XX wieku na terenach Galicji Wschodniej z trudem można spotkać chyba kilkudziesięciu Żydów wywodzących swoje korzenie z byłych Kresów polskich. To jest przyczyną strat, braku śladów kultury żydowskiej między Zbruczem a Bugiem, zwłaszcza w ostatnich dziesięcioleciach. Podstawą do napisania tego tekstu były obserwacje dziennikarza pracującego także społecznie w ciągu ostatnich 25 lat. Przed okupacją hitlerowską pod względem narodowościowym miasta i miasteczka galicyjskie nie były jednolite. Ludność składała się z Ukraińców (nazywanych Rusina-mi), Polaków i Żydów, na ogół zgodnie ze sobą współżyjących. Na wsi zawsze było po kilka rodzin żydowskich nawet w oddalonych miejscowościach Huculszczyzny, o czym dokładnie napisał w cyklu Na wysokiej połoninie i innych swoich utworach Stanisław Przed wywiadem z ostatnim Żydem_________________________________1221 Yincenz. Ludność reprezentowały trzy wyznania: grekokatolicy (unici), rzymskokatolicy i przedstawiciele wyznania mojżeszowego. W owym czasie obowiązywała na co dzień kultura współżycia i poszanowania człowieka przez człowieka. Udział Żydów w rozwoju kultury sąsiadów - Ukraińców i Polaków - nauce, życiu gospodarczym w ciągu wspólnej prawie tysiącletniej historii zostawił istotny ślad. Historia Żydów w Galicji Wschodniej, podobnie jak w innych krajach europejskich, związana jest z historią danego kraju, powszechną tradycją żydowską, a także historią narodów zamieszkujących dawną Galicję oraz historią Żydów na obszarach postsowieckich. Po II wojnie światowej na tych ziemiach zostały jedynie garstki Żydów uratowanych przez sąsiadów Ukraińców i Polaków. Ocaleli również mężczyźni zmobilizowani w latach 1939-1941 do Armii Czerwonej oraz niektórzy współpracujący z władzami sowieckimi po wrześniu 1939 roku Żydzi, którym udało się w czerwcu 1941 roku, przed lub w trakcie niemieckiej agresji, wyjechać na Wschód i przetrwać czas wojenny w głębi państwa sowieckiego. W Bełzie dziś nie ma nawet śladu po jednym z najsławniejszych ośrodków ruchu chasydzkiego. Jak podają źródła żydowskie, po II wojnie ocalała zaledwie garstka miejscowych Żydów, a było ich ponad 3 tysiące, c :;',;, W trakcie wymuszonej wymiany ludności polskiej i ukraińskiej pomiędzy PRL i Ukraińską SRR znaczna część pozostałych Żydów polskich razem z Polakami pospiesznie wyjechała do Polski, a stąd do Izraela, USA, Kanady i innych państw zachodnich. Od II połowy lat sześćdziesiątych reszta Żydów polskich wyemigrowała z Ukrainy Zachodniej wprost do Izraela oraz do swoich rodzin i krewnych na Zachodzie. Tymczasem po wycofaniu się hitlerowców w 1944 roku z Armią Czerwoną i kolejną władzą sowiecką z głębi ZSRR do Ukrainy Zachodniej zaczynają masowo napływać rosyjskojęzyczni Żydzi, przez nas nazywani z rosyjska Jewrejami. Byli to przede wszystkim funkcjonariusze aparatu partii komunistycznej i urzędnicy, wyżsi wojskowi i oficerowie NKWD, osoby obejmujące kierownicze stanowiska w uczelniach, zakładach pracy i w handlu. Prawie nikt oficjalnie nie przyznawał się do swojej narodowości i nawet nie próbował - mając ku temu możliwości - podjąć decyzji o renowacji synagog lub chociażby o nauczaniu języka jidysz dzieci ocalałych Żydów galicyjskich. Okazało się, że hasła i teoria o przyjaźni narodów nie stosowały się do Żydów i ich pradawnej kultury. Władze zacierają jeszcze wszelkie ocalałe po okupacji faszystowskiej ślady materialnej kultury żydowskiej. Gdzie tylko było to możliwe, rozebrano synagogi i budynki szkół religijnych, na miejscu cmentarzy założono skwery, wybudowano domy. Kiedy na początku lat dziewięćdziesiątych rozbierano pomnik Lenina w Kołomyi, okazało się, że fundament był zrobiony z nagrobków znanych przed wojną w tym mieście Żydów. Barbarzyńcy niemieccy i sowieccy starali się o zagładę całych narodów, o zatarcie i pogrążenie w niepamięci wszelkich śladów kultury, która zachowała się od czasów galicyjskich i rosyjskich. Jedynie na Pokuciu i Podolu byli Żydzi z pobliskiej 1222_________________________________________Konstanty Czawaga Bukowiny i Besarabii, którzy pod okupacją rumuńską pozostali nadal Żydami i przynieśli ze sobą język - jidysz, nie ukrywając swojej narodowości. Pozostali Żydzi galicyjscy poddawali się rusyfikacji i integracji z przybyłymi ze Wschodu Żydami rosyjskojęzycznymi. Niewiele osób używało na co dzień języka ukraińskiego, przeważnie w rodzinach mieszanych, jeszcze mniej języka jidysz. Zgodnie z polityką internacjonalizmu i walki z burżuazyjnym nacjonalizmem i syjonizmem w ciągu niespełna 50 lat z bogatego dziedzictwa żydowskiego na ziemiach Galicji Wschodniej pozostały jedynie pojedyncze, nieczynne do niedawna synagogi we Lwowie, Drohobyczu, Iwano-Frankowsku (byłym Stanisławowie), Kołomyi oraz niektórych innych miejscowościach. Jeżeli chodzi o pamięć znanych i wybitnych osób pochodzenia żydowskiego, to za czasów sowieckich np. we Lwowie jedna z ulic została poświęcona aktywiście partii komunistycznej przedwojennej Polski; nieco później inną ulicę poświęcono Szolomowi Alejchemowi. "••> ' :•<• . . Inna rzecz, czy dziś w Przemyślanach pod Lwowem ktoś wie, że jeden z synów tamtejszego rabina Steinberga był przed wojną naczelnym rabinem w Wojsku Polskim i został zamordowany w Katyniu? Podobnie środowisko kulturalne miasta Iwano-Fran-kowska (Stanisławowa) nie wie, że w 1890 roku urodził się tam Alexander Plutzer -wybitny malarz żydowski (zmarł w Izraelu w 1983 roku). Jego przedwojenne prace były w muzeach i galeriach w Polsce i zostały zagrabione przez hitlerowców. A jego powojenny dorobek prezentowany był w różnych krajach. Zainteresowanie zbiorami przedmiotów kultury materialnej Żydów galicyjskich w muzeach Lwowa jest sporadyczne. Do dziś nie odnowiono jeszcze słynnego przed II wojną światową Muzeum Etnografii i Sztuki Żydowskiej ze zbiorów Maxymiliana Goldsztejna. A przecież obcy badacze i Żydzi z USA czy Izraela odnajdują w tych przedmiotach historię przodków. . : - Dzięki staraniom strony polskiej na Ukrainie zwrócono uwagę na postać pisarza Brunona Schultza, którego życie było związane z Drohobyczem. Ukazał się tłumaczony na język ukraiński tomik jego utworów, na podstawie których dzisiejsze pokolenie może zdobyć wiedzę o wpółżyciu różnych narodów na terenie galicyjskim. Trudno powiedzieć, ilu Żydów zamieszkało po II wojnie światowej na terenach trzech wschodniogalicyjskich obwodów - lwowskiego, iwano-frankowskiego i tarnopol-skiego. Ale można chyba mówić o dziesiątkach tysięcy osób, byłych obywateli tego kraju, którzy wyemigrowali stąd przede wszystkim do Izraela. Wieloletnie oderwanie od korzeni i tradycji żydowskiej kultury miasteczkowej na terenach rosyjskich, zlekceważenie dziedzictwa, mowy i religii, obojętny stosunek do historii i pomników Żydów galicyjskich, a także asymilacja spowodowały, że mieszkający na terytorium Ukrainy Zachodniej przybysze ze wschodu Ukrainy i Mołdowy, rosyjskojęzyczni Żydzi-Jewreje, nie pozostawili po sobie widocznych śladów kultury materialnej z oznakami ich sztuki czy religii. Wyjątkiem może być kilkanaście osób z licznego grona profesorów Lwowskiej Akademii Sztuki lub członków Związku Arty- Przed wywiadem z ostatnim Żydem 1223 stów czy Związku Literatów. I tak, rzeźbiarze Luiza i Julian Szterensztejnowie są autorami pomnika ofiar getta we Lwowie. Piotr Flit stworzył dla Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego wykonane w drzewie popiersie wybitnego polskiego Żyda, pisarza i pedagoga, Janusza Korczaka. W Borysławiu został odsłonięty inny stworzony przez niego pomnik poświęcony ofiarom II wojny światowej. Niektórzy malarze, jak Michał Lisz-cziner ze Lwowa, przekazali swoje obrazy do muzeów Kijowa, Lwowa, Warszawy i innych miast. Wśród literatów pochodzenia żydowskiego w latach 1970-1999 znana jest postać pisarza Aleksandra Lizena (Lizenberga), który pisał w językach jidysz, ukraińskim i rosyjskim. Początek odrodzenia kultury żydowskiej na Ukrainie Zachodniej, podobnie jak i innych terenach byłego ZSRR, przypada na czas pieriestrojki i odrodzenia się państwa ukraińskiego. Wtedy we Lwowie powstaje pierwsze Ukraińskie Towarzystwo Kultury Żydowskiej im. Szoloma Alejchema. Popierane było ono przez nowe, demokratyczne organizacje inteligencji ukraińskiej oraz częściowo także przez koła nacjonalistyczne. Warto podkreślić, że inicjatorem tego towarzystwa i przewodniczącym zebrania założycielskiego był zmarły już wybitny poeta ukraiński i działacz RUCH Rościsław Bratuń. Jeszcze dzięki jego staraniom jako deputowanego do Rady Najwyższej ZSRR Żydzi odzyskali synagogę we Lwowie. To wszystko sprzyjało tworzeniu się różnych amatorskich inicjatyw: zespołu tanecznego „Mazeltow", zespołu „Chawejrim", teatru ludowego, a także organizowaniu różnych imprez religijno-narodowościowych. Ukazała się, pierwsza po wojnie, gazeta żydowska „Szafar". Nowym organizacjom żydowskim udało się odzyskać we Lwowie, Iwano-Frankowsku (Stanisławowie), Kołomyi i innych miastach niektóre obiekty w byłych dzielnicach żydowskich. Dalej powstają prywatne szkoły dla dzieci i młodzieży żydowskiej. Również Żydzi w mniejszych miastach zaczęli się organizować, by krzewić swoją kulturę, język, tak, jak to czyni każda mniejszość narodowa. W nowych warunkach państwowych niektórzy czołowi politycy, przeważnie z grona poetów, obiecywali, że w niedalekiej przyszłości uda im się stworzyć Żydom na Ukrainie życie kulturalne nie gorsze niż w Izraelu. Ale kryzys ekonomiczny i trudności rozwoju państwa nie dopuszczają do głosu iluzji. Żydzi nadal wyjeżdżają na stałe nie tylko do Izraela, ale i do Niemiec, Kanady i Australii. :.- - • . ; ; "•», Kształtowanie młodzieży i dorosłych we wspomnianych szkołach i zespołach służy dziś przeważnie lepszemu przygotowaniu Żydów do adaptacji w żydowskich środowiskach na Zachodzie. Szybko zmniejszają się albo całkowicie znikają z powodu procesów emigracyjnych chóry i zespoły, które jeszcze niedawno reprezentowały towarzystwa i organizacje żydowskie Ukrainy Zachodniej. -.^ .•;«\i Wraz z wyjazdem rodzin żydowskich maleje szansa na to, że żydowskie życie na terenach Wschodniej Galicji zostawi swoje ślady. Upamiętnione będzie niestety tylko jego zniszczenie. Widoczne jest to głównie na zniszczonych cmentarzach żydowskich, których stan jest okropny. Oczywiście nie najlepiej świadczy to o obecnych mieszkańcach tych ziem, ale powiedzmy też, że ze strony środowiska żydowskiego tymi sprawami 1224_________________________________________Konstanty Czawaga poważnie zajmuje się chyba tylko kilka osób na całym obszarze Galicji Wschodniej. Istniejące towarzystwa i wspólnoty religijne przy synagogach niedostatecznie dbają o zachowanie i odbudowę zabytków kultury swoich braci na tych ziemiach. Chodzi tu o stare synagogi czy odbudowę zniszczonej przez hitlerowców słynnej lwowskiej synagogi „Złota Róża". Badania naukowe wykazują, iż istnieją potrzeby w zakresie ochrony zabytków oraz zabezpieczenia i konserwacji kamienic w byłych dzielnicach żydowskich w starych miasteczkach galicyjskich. •.--.;,-:'-.-w •;;;,.' ,..:.. /,;,-- •,;':,,, W środkach masowego przekazu na Zachodzie nie przestaje się mówić o antysemityzmie ukraińskim, o różnych uciskach i prześladowaniach Żydów na Ukrainie. Co prawda nagromadziło się wiele uprzedzeń, niejasności, choćby ze względu na niedostateczny stan badań naukowych. Ukraińcy, Polacy i Żydzi przeżyli na tych ziemiach różne cierpienia, krzywdy i niesprawiedliwości. Dzisiejsza niewiedza i uprzedzenia, niektóre emocje, są gorzkim owocem braku starań o zbadanie tych problemów. Nie braknie spekulacji ze strony ekstremistów politycznych i prowokacji. Negatywny obraz Żydów i Ukraińców w stosunkach ukraińsko-żydowskich w jakimś stopniu spowodowała sprawa Iwana Demjaniuka, a także próby porównania dzisiejszej prawicy ukraińskiej do kolaborantów z epoki niemieckich faszystów, skąd mogłoby napływać nowe zagrożenie dla Żydów, podobne do Holocaustu w czasie II wojny światowej. Jednak w nowym państwie, w niepodległej Ukrainie, nie zanotowano żadnego incydentu między Żydami i Ukraińcami. Jeśli chodzi o historię, to na terenach galicyjskich nigdy nie było zorganizowanych i celowych pogromów ludności żydowskiej*. W 1918 roku Ukraińska Rada Narodowa wyznaczyła w swoim parlamencie 160 miejsc dla Ukraińców, 33 dla Polaków oraz 27 dla Żydów. Na pierwszych banknotach ukraińskich były umieszczone napisy w języku żydowskim. W UHA (Ukraińskiej Armii Galicyjskiej) walczyła jednostka żydowska na czele z porucznikiem Lambergiem. Żydzi byli też w UPA (Ukraińskiej Powstańczej Armii). W jednym z klasztorów unickich we Lwowie jeszcze dziś można spotkać siostrę Marię. Nazywała się ona z domu Anna Lacher i jest może jedną z ostatnich pozostałych miejscowych Żydówek. Pochodzi z miasteczka Przemyślany. W czasie pierwszej okupacji sowieckiej była młodą urzędniczką rejonowego oddziału oświaty, uratowała przed aresztowaniem przez NKWD dyrektora szkoły Ukraińca. Po pewnym czasie uratowała swoje życie dzięki sąsiadom Ukraińcom. O tych faktach pisano w gazetach ukraińskich, informowano w programach radia i telewizji; ukazało się też kilka książek dokumentalnych. Z ramienia władz i z inicjatywy kręgów naukowych oraz społecznych organizacji Lwowa przeprowadzono wiele spotkań, seminariów, konferencji naukowych i „okrągłych stołów", gdzie dyskutowano o stosunkach między Ukraińcami i Żydami, a także o problemach ochrony zabytków kultury żydowskiej. Teza dyskusyjna (red.). Przed wywiadem z ostatnim Żydem 1225 W kwietniu 1999 roku we Lwowie, z inicjatywy duchowieństwa ukraińskiego Kościoła greckokatolickiego, przedstawicieli kręgów religijnych wyznania mojżeszowego i uczonych z Ukrainy, Polski i Rosji, zostało zorganizowane, po raz pierwszy, seminarium chrześcijańsko-judaistyczne. Okazało się, że tylko 1% Żydów na Ukrainie należy do osób wierzących, uczęszczających do synagog. Większość rabinów jest z USA albo Izraela; tylko niektórzy nauczyli się biegle języka rosyjskiego. Strony postanowiły kontynuować podobne spotkania. Podkreślono, że wspomnienia o czasach byłych i więzach powinny być nauką dla przyszłych pokoleń i stać się mostem między tymi narodami. Wchodząc w trzecie tysiąclecie, nie chciałbym w przyszłości do moich wywiadów poszukiwać na naszych terenach ostatniego Żyda. Zofia Zając ' Mój Mińsk Jestem Żydówką. Urodziłam się w 1919 roku w biatorus-kim Mińsku. Ojciec byt zwykłym robotnikiem - stolarzem, mama prowadziła dom. Rodzina była biedna, oszczędzaliśmy dosłownie na wszystkim, ale jakiejkolwiek dyskryminacji, ucisku czy nawet dyskomfortu z powodu naszej narodowości nie odczuwaliśmy. W rodzinie było nas cztery córki, ja byłam drugą. Starsza siostra urodziła się w 1917 roku, ja w 1919 roku, młodsze - w latach 1924 i 1925. Wynajmowaliśmy mieszkanie w parterowym drewnianym domku przy ulicy Starosłobodzkiej, niedaleko obecnego gmachu Teatru Opery. Właścicielami domu też byli Żydzi. Nasza rodzina miała dwa pokoje z kuchnią, która była wspólna z inną rodziną. Żyliśmy bardzo zgodnie, wszystko układało się dobrze, aż w roku 1930 czy 1933, nie pamiętam dokładnie, w Mińsku zdarzyła się potworna powódź. Nasz dom był zalany, a kiedy woda zeszła, mieszkać w nim już się nie dało i my przenieśliśmy się do innego mieszkania. Mama z zawodu była krawcową, ale nie pracowała zawodowo, szyjąc doraźnie tylko na potrzeby rodziny. Ojciec pracował w fabryce obróbki drewna jako stolarz o wysokich kwalifikacjach. Na początku mieli oni prywatną pracownię plisowania i karbowania, ale pod koniec lat dwudziestych pracownię zlikwidowali, bo mieć prywatny interes w tamtych czasach już się nie opłacało. Nasza dzielnica nazywa się dziś Troickie Przedmieście, dawniej był tam Troicki Rynek, a w okolicznych ulicach mieszkało dużo Żydów. W domu rozmawialiśmy, oczywiście, w jidysz1 i pieczołowicie kultywowaliśmy tradycje żydowskie. Świętowaliśmy nasze święta, takie jak: Rosz-a-Szona, Sukkos, Simchas2. Przestrzegaliśmy posty, a w sobotę i w święta chodziliśmy do synagogi. W synagodze przy ulicy Komunalnej od- 1 Język, w którym rozmawiała ludność żydowska na terenie Białorusi. 2 Główne religijne święta żydowskie, tzw. jesienne. Mój Mińsk _ 1227 bywały się nasze nabożeństwa, typowe żydowskie modły z udziałem kantora3. Miał on wspaniały głos i był „ozdobą" naszej synagogi. Pamiętam, jak piekłyśmy w domu macę, urządzałyśmy świąteczne obiady z określonych dań itd. Mama miała kilka sióstr, moich ciotek, które przychodziły do nas i pięknie śpiewały rozmaite żydowskie piosenki. Pamiętam je zresztą do dziś, z niektórych co prawda tylko pierwszą zwrotkę, ale pamiętam. W tamtych czasach mieszkańcy Mińska z całkowitą tolerancją odnosili się do ludzi o odmiennej kulturze. Ta odmienność nie stwarzała między nimi bariery, wręcz odwrotnie -inspirowała do głębszego wzajemnego poznania. Moi rodzice, na przykład, swobodnie posługiwali się językiem białoruskim, prostą „wiejską" gwarą, w której rozmawiali chłopi przyjeżdżający do Mińska na rynek. Z kolei dozorczyni z naszej ulicy, nie wiem, czy była ona katoliczką czy prawosławną - wszyscy wołali do niej „Zośka" - gadała w jidysz tak, że tylko pozazdrościć! Te zjawiska byty odbierane jako coś normalnego. Mińsk był miastem, w którym mieszkali ludzie różnych narodowości. Przy tejże ulicy mieściła się żydowska szkoła, do której uczęszczałam razem z siostrami. Przed wojną bardzo aktywnie prowadzono propagandę antyreligijną, ale chodzić do synagogi nikt nam nie przeszkadzał. Szkoła nie akceptowała religii, wierzących i duchownych wyśmiewano i potępiano, ale jednak prawie wszyscy uczniowie uprawiali praktyki religijne. Państwo stwarzało taką atmosferę, że wierzący w społeczeństwie czuł się głupio, był zmuszony ukrywać w pracy czy w szkole swoje poglądy. W tej sytuacji zachowanie wiary całkiem zależało od rodziny. Jeżeli rodzina miała mocne zasady, młodzież przestrzegała tradycji religijnych, jeśli nie - poddawała się propagandzie i ignorowała religię. W połowie lat trzydziestych ukończyłam 7-klasową szkołę żydowską w Mińsku. Razem ze mną do tej szkoły chodziły trzy moje siostry. Kiedyś przed wojną w Mińsku było bardzo dużo szkół żydowskich, ale w 1933 roku większość z nich zamknięto. Za przyczynę prawdopodobnie posłużyło to, że dzieci musiały się uczyć zbyt wielu języków. Rzeczywiście, uczyłyśmy się: rosyjskiego, żydowskiego, białoruskiego, a na dodatek jakiegoś języka europejskiego, ja na przykład - niemieckiego. Wszystkie przedmioty w naszej szkole wykładano w języku jidysz, a wykładowcami byli wyłącznie Żydzi. Trzeba przyznać, że w szkole otrzymałam bardzo dobrą edukację, wystarczył mi bowiem tylko 3 Mężczyzna śpiewający w synagodze podczas nabożeństwa. 1228 Relacja _ Zofia Zając rok przygotowania na „rabfaku"4, by dobrze zdać egzaminy na studia medyczne. Miałam 17 lat, gdy zostałam studentką pierwszego roku medycyny. O ile pamiętam, na naszym roku spośród 300 studentów prawie połowę stanowili Żydzi. Tyle samo, około 50%, było na medycynie profesorów narodowości żydowskiej. Nie wywoływało to wówczas żadnych problemów, ani formalnych, ani obyczajowych. Na studiach panowała bardzo dobra, przyjazna atmosfera. W gronie studentów nie istniał podział na bogatych i biednych, na Żydów i Słowian, na lepszych i gorszych. Zdarzały się wówczas nierzadko małżeństwa mieszane. Nie znaliśmy żadnych przypadków lekceważenia czy dyskryminacji z powodu swojego pochodzenia. To wszystko zaczęło się dopiero po wojnie, gdy władza zaczęła walkę z „kosmopolitami"5. Z natury jestem otwartą, wesołą i życzliwą dla otoczenia, dlatego może zawsze miałam szczęście do dobrych przyjaciół. Wiele było wśród nich Białorusinów, ale najbliżej przyjaźniłam się ze studentką Polką. Miała na imię Regina - Rena. Koniec moich studiów zbiegł się z początkiem Wojny Ojczyźnianej6. Miałam ostatnią sesję i wszystkie 5 egzaminów, tzw. państwowych, zaliczyłam z wynikiem „bardzo dobrym". Pamiętam, że 22 czerwca 1941 roku miałam zdawać ostatni egzamin z higieny. Kiedy przyszliśmy na uniwersytet ogłoszono rozpoczęcie wojny z Niemcami. Profesor zaliczył nam wszystkim higienę, otrzymaliśmy następnego dnia dyplomy i rozlecieliśmy się, gdzie kto mógł. Niemcy wkroczyli do Mińska bardzo szybko, tak że dosłownie za jakiś tydzień, a może mniej, z całą swoją rodziną znalazłam się pod okupacją. Pamiętam, że pierwsze, co zrobili Niemcy, to ogłosili zbiórkę mężczyzn od lat 1 6 do 60. Za ignorowanie rozkazu groziło rozstrzelanie. Przeprowadzili selekcję wśród zebranych i od razu uwolnili lekarzy, bo byli im potrzebni. Następnie odseparowali inteligencję, wyłonili spośród niej Żydów i rozstrzelali. Potem wysiedlili ludność całej dzielnicy i stworzyli getto. Znalazła się tam cała moja rodzina, wszystkie 4 siostry, rodzice, krewni i bardzo wiele znajomych. Ile nas tam było? Nie wiem, może kilkanaście, a może kilkadziesiąt tysięcy. Likwida- 4 „Raboczi fakultiet" - kurs przygotowujący do egzaminów na studia dla młodzieży pracującej na terenie ZSRR w latach trzydziestych. 5 „Bezrobotni kosmopolici" - określenie Żydów stosowane przez radziecką propagandę podczas prześladowania ich w latach pięćdziesiątych. 6 Wojna Ojczyźniana - w historiografii sowieckiej Wielka Wojna Ojczyźniana, mowa o wojnie sowiecko-niemieckiej 1941-1945. Mój Mińsk _ 1229 cja mieszkańców getta trwała nieprzerwanie. Poprzedzały ją łapanki i pogromy. Ludzi wsadzano do samochodów, które nazywały się „duszegubki", i wywożono do lasu. Zakopywano nieraz jeszcze żywych. Te akcje eksterminacyjne Niemcy prowadzili wspólnie z białoruską policją. Baliśmy się ich bardziej niż faszystów. Do dziś stoi mi w oczach obrazek, jak jeden taki w czarnym mundurze, „kawał chłopa" z karabinem w ręku gonił po ulicy małe żydowskie dziecko, które wyskoczyło za druty, aby zdobyć kawałek jakiegoś jedzenia. Wszyscyśmy, białoruscy Żydzi, mieli naszyte z przodu i z tyłu żółte kółka - „łaty". Niemieccy Żydzi nosili żółtą gwiazdę. Po niej poznaliśmy, że do naszego getta przywożą Żydów z Europy i zasiedlają nimi domy po „zlikwidowanych" rodzinach. Potem, oczywiście, unicestwiali także ich. Co tu dużo mówić. To są znane rzeczy. Holocaust. Pierwszy pogrom odbył się 7 listopada 1941 roku. Mojej rodzinie udało się uratować. Ojciec był stolarzem, miał narzędzia, a więc wyciął deski w podłodze i wykopał dół. W nim chowaliśmy się podczas akcji eksterminacyjnych. Następną okropną łapankę, kiedy została zniszczona cała ludność niepracująca, przeprowadzono 12 czy 22 marca (dokładnie nie pamiętam) 1942 roku. Przeżyliśmy dzięki Kubemu7. Codziennie z bramy getta wychodziła kolumna ludzi, których kierowano do różnych robót. Ojciec razem z grupą mężczyzn pracował na terenie Generalnego Komisariatu, gdzie prowadzono gruntowny remont budynku. W przeddzień tej fatalnej akcji Kubę kazał Żydom - robotnikom przyprowadzić na teren komisariatu swoje rodziny i po pracy nie wracać do getta. Pamiętam, że przesiedzieliśmy całą dobę w stajni Kubego, a kiedy następnego dnia wróciliśmy, getto było puste. Oczywiście później przywieźli innych z różnych miejsc, w tym także z innych krajów. Po śmierci Kubego zaczęło się prawdziwe piekło, wywozili prawie codziennie. Komu udało się uciec, ten się uratował, kto został, ten zginął. Wówczas podczas ostatniego pogromu zginęła cała moja rodzina. Był to rok 1943. Byłam już w partyzantce, gdy do nas przyszło kilku Żydów - uciekinierów z getta. Oni właśnie przynieśli wiadomość o tym, co stało się w Mińsku. Uciec z getta można było tylko podczas marszu do pracy. W 1943 roku znajomy chłopak namówił mnie do ucieczki i nauczył, jak to zrobić. Prowadziło nas mało ochroniarzy, a więc trzeba było wynaleźć moment i zaryzykować. Kiedy wyprowadzono naszą kolumnę na jedną z wąskich ulic Mińska, ja ode- 7 Wilhelm Kubę - komisarz Okręgu Generalnego Białorusi, naczelnik niemieckiej administracji cywilnej. Zabity przez partyzantów radzieckich w 1943 r. 1230 Relacja _ Zofia Zając rwałam „taty", ostrożnie wyślizgnęłam się z kolumny i zmieszałam się z ludźmi na chodniku. Skierowałam się na szosę Mo-hylewską, jak mnie nauczył znajomy, a dalej tą szosą do lasu. Obok szli ludzie, jechały samochody, ale jakoś nikt mnie nie zatrzymał. Udało mi się, Pan Bóg mnie chronił. Chodziłam sama po lesie około dwóch dni, póki nie skończył mi się chleb. Moje płócienne pantofle rozwaliły się, byłam głodna i nie miałam kompletnie sił. Strach o życie zmusił mnie, żeby pójść do najbliższej wioski. Gdy szłam tam, nie wiedziałam, co mnie czeka. Do dziś nie wiem, gdzie to było, ani jaka to była wieś, ani który to był rejon. Nie wiem nic, bo przedtem nigdy nie wychodziłam i nie wyjeżdżałam poza miasto. Nie byłam nigdzie oprócz Mińska. Jak weszłam do wioski, zobaczyłam kobietę, której zawdzięczam swoje życie. Uratowała mnie, a ja nigdy nie dowiedziałam się nawet, jak miała na imię. Pamiętam tylko jej czarne włosy pod jasną chustką. Mam grzech na duszy. Trzeba mi było tę prostą kobiecinę odnaleźć i odwdzięczyć się. Nie znalazłam, bo i jak? Wspominając, zawsze modlę się za nią jak umiem. Ona powiedziała do mnie: „Idź do tamtego lasku i czekaj. Wieczorem po ciebie przyjdą". Wieczorem rzeczywiście przyszedł po mnie jakiś kulejący młody człowiek i zaprowadził do chaty tejże czarnej kobiety. Data mi jeść i umieściła w jakimś dole na swoim podwórku. Po paru dniach przyszło 3 chłopców z partyzanckiej grupy minerów, którzy poprowadzili mnie przez jakieś nieznane mi wioski do swojej bazy. Tam, gdzie szliśmy, była już „strefa partyzancka". Byt to rok 1943 i wszędzie wokół Mińska gospodarzyli partyzanci. Tylko podczas niemieckich akcji karnych z udziałem dużych oddziałów wojska i policji ukrywali się po lasach i błotach. Moja ucieczka nie byta pojedynczym przypadkiem, z getta uciekało sporo kobiet, przeważnie młodych. Wszystkie one kierowały się do lasu, widziały ratunek tylko u partyzantów, no bo i gdzież indziej? Aby utrudnić im kontakty z ludnością, niemieckie służby specjalne puściły pogłoski, że: „Niemiec umyślnie wypuszcza młode Żydówki, aby zatruwały studnie w strefie partyzanckiej, szkodziły partyzantom, sprowadzały oddziały karne itd." Kiedy szłam z trzema uzbrojonymi partyzantami przez wioski, ludzie wskazywali na mnie palcami i mówili: „Patrzcie, partyzanci złapali młodą Żydówkę - dywersantkę! Chciała zatruwać nam studnie". Szczęśliwie złożyło się, że w jakimś głównym sztabie, do którego mnie przyprowadzono, było 3 moich kolegów, absolwentów medycyny w Mińsku. Dali mi leki i zaprowadzili do chałupy, gdzie leżeli chorzy na tyfus. Miałam ich leczyć i pie- Mój Mińsk________________________________1231 ----=«***»<»**»<=---- lęgnować. Po pewnym czasie w tej miejscowości powołano nowy oddział, który potrzebował lekarza, i mnie wcielili do niego. Oddział ten pod numerem 4 imienia Timoszenki miał iść na Zachód, na Białostocczyznę. Jego celem było uszkodzenie różnego rodzaju komunikacji niemieckich. Po drodze były oczywiście potyczki, byli ranni, byli chorzy, przeważnie na tyfus, których zostawialiśmy w wioskach. Czym się zajmowałam? Leczyłam, wykonywałam zwykłe obowiązki lekarza. W trakcie marszu na zachód leczyłam rannych partyzantów i ludność miejscową, nieraz trzeba było przyjąć poród, pomóc dzieciom, których do mnie przyprowadzano. Muszę powiedzieć, że w partyzantce też nigdy nie miałam żadnych problemów z otoczeniem. Skład oddziału był, że tak powiem, internacjonalny. Byli w nim przedstawiciele różnych narodowości, m.in. z Kaukazu. Jeden z nich, Czeczen, zmarł na moich rękach, ranny gdzieś już na terenie Grodzieńszczyzny. Chłopcy - partyzanci traktowali mnie bardzo przyjaźnie, między nami istniały dobre przyjacielskie stosunki, nikt nie podkreślał tego, że jestem Żydówką. Jawną nieżyczliwość okazywała jedynie moja szefowa Wala. Była starsza ode mnie, już po trzydziestce, i miała nie skończony kurs medycyny. Dostała się do partyzantki na początku wojny po 4 roku studiów i została naczelnikiem służby sanitarnej naszego oddziału. Mo-że zazdrościła, że jestem dyplomowanym lekarzem i to dobrym, że jestem szanowana przez ludzi. Poniżała mnie, jak tylko mogła, ale ją samą za to nikt nie lubił. Ja natomiast nigdy nie pamiętałam złego i nie robiłam z siebie kogoś ważnego, pocho-dzę przecież z biednej wielodzietnej żydowskiej rodziny, dużo widziałam i dużo doświadczyłam. Po zakończeniu wojny nasz oddział całkiem został wcielony do NKWD, a mnie skierowano do pracy lekarskiej w gro-dzieńskim więzieniu. Pracowałam na tym stanowisku, na szczęście, mniej niż rok. Potem wybuchł skandal, zwolniono mnie i za to przez resztę życia dziękuję Bogu. Od razu po wojnie w Grodnie panowały masowe aresztowania, ludzi zabierano nie wiadomo za co i więzienie było przepełnione. Wyjątkowo dużo było żołnierzy radzieckich, których przywożono całymi, można tak powiedzieć, oddziałami. Byli też jacyś cywile. Starałam się im po ludzku pomóc. „Wpadłam" pomagając pewnym rosyjskim inteligentom. Nie wiem dokładnie, kogo oni reprezentowali, podobno jakieś Rosyjskie Kulturalne Stowarzyszenie. Po wojnie uznano ich wszystkich za faszystów, nacjonalistów czy coś w tym rodzaju i wsadzono do więzienia. A byli to już starsi, bardzo inteligentni ludzie, przeważnie chorzy, potrzebujący pomocy lekarskiej. Widziałam ich cierpienia, pomagałam tym ludziom, 1232 Relacja _ Zofia Zając starając się umieścić w bloku sanitarnym, coś przekazać rodzinie itd. Wybuchła awantura, wymierzono mi za karę zwolnienie z formułą „nadużywanie stanowiska". W mieście mnie przez to nie zatrudnili, a skierowali do wsi Naumowicze, odległej 9 km od Grodna. Do partii nie należałam, nie aresztowano mnie, tak że właściwie niczego nie straciłam, a na wsi miałam bardzo dobrze. Zamieszkałam w domu pewnej życzliwej mi kobiety. Była to Polka o nazwisku Bubnowska, doskonale mówiąca po rosyjsku. Stosunki z ludźmi od razu ułożyły się tak, jak tylko można sobie życzyć. Leczyłam wszystkie okoliczne wioski, dzieci, dorosłych i starców. Wkrótce w terenie rozprzestrzeniły się pogłoski, że jestem dobrym lekarzem i ludzie szli i jechali z oddalonych wiosek, przynosząc różne produkty. W domu swojej gospodyni przez przypadek poznałam żołnierzy AK. Pewnej nocy, kiedy spałam w swoim łóżku za firanką, obudziły mnie męskie głosy. Widziałam, że weszło 3 czy 4 mężczyzn i zaczęli rozmawiać z moją gospodynią po polsku. Rozmowa była przyjazna, a* więc pomyślałam, że to jakaś rodzina. Jeden z mężczyzn uchylił firankę, zobaczył mnie i zapytał po cichu: „Kto to jest?" „To lekarka-Żydówka, moja lokatorka. Dobry człowiek" - odrzekła gospodyni. Gość ostrożnie zasłonił firankę i wyszedł razem z towarzyszami. Gdy przyszli jeszcze raz, oczywiście w nocy, wstałam i się poznaliśmy. Byli to stosunkowo młodzi ludzie, tacy zwykli wiejscy chłopcy lat 25-30, z których jeden był krewnym mojej gospodyni z sąsiedniej wsi. Panowie znośnie mówili po rosyjsku, a ja z kolei w tym czasie już troszeczkę mówiłam po polsku. Goście wyjaśnili mi, że należą do jakiejś miejscowej armii, która walczy o Polskę i muszą ukrywać się przed NKWD. Nie okazywali wobec mnie żadnej agresji, wręcz odwrotnie, żartowali, uśmiechali się do mnie, zapraszali do stołu. Potem przychodzili jeszcze wielokrotnie, zawsze nocą, i ja obcowałam z nimi jako ze zwykłymi młodymi ludźmi, nawet nie zdając sobie sprawy, czym to mogło skończyć się dla nas wszystkich. Kiedy ja już wyszłam za mąż i przeniosłam się do Grodna, dowiedziałam się, że moja gospodyni wyjechała do Polski. O losie chłopaków z AK nie wiem nic, nie mogłam przecież pytać o nich nikogo poza panią Bubnowska. W tychże Naumowiczach poznałam młodego przystojnego Białorusina, wówczas wojskowego, i wyszłam za mąż. Po trzech latach nasze małżeństwo rozpadło się i ja zostałam z dwuletnim synkiem. Mąż wyjechał do Mińska z inną kobietą. Wykładał filozofię na studiach ekonomicznych, nie utrzymywał z nami kontaktu i wcale nie interesował się synem. Słyszałam, Mój Mińsk _ 1233 że zmarł kilkanaście lat temu. Po swoim nieudanym małżeństwie postanowiłam więcej nie wychodzić za mąż, choć miałam sporo propozycji od solidnych Żydów-wdowców, których po wojnie nie brakowało. Pracowałam w Grodnie jako pediatra w domu dziecka, w szpitalu dziecięcym, a później w przychodniach dzielnicowych. Pracowałam zawsze dużo, musiałam bowiem sama wychować syna. W latach pięćdziesiątych przeżyłam jeszcze trudny okres w związku ze stalinowską akcją antyżydowską. Rozpoczęła się od wyjątkowo agresywnej kampanii w prasie, skierowanej przeciwko „kosmopolitom". Gazety pękały od obraźliwych felietonów o znanych ludziach o żydowskich nazwiskach. Oskarżano ich 0 nieuczciwość, nadużywanie stanowisk i rozmaite inne grzechy, sugerowano, aby opuszczali kraj. Rozpętana na szeroką skalę kampania oszczerstwa zmieniła nastawienie społeczeństwa do przedstawicieli narodowości żydowskiej. Odrodziły się dawne antysemickie nastroje, zmienił się do nas stosunek w pracy. Przestaliśmy być „równymi wśród równych". Sytuację pogorszyła nagłośniona przez prasę centralną „sprawa lekarzy", kiedy to znanych moskiewskich i leningradzkich profesorów medycyny - Żydów oskarżono o umyślne przestępstwa przeciwko pacjentom. W Grodnie też było huczno od brudnych plotek. Do mnie do domu dzwonili jacyś ludzie i pytali, czy ja jeszcze żyję, bo w mieście puszczono pogłoskę, że ja zatruwałam słowiańskie dzieci i w końcu popełniłam samobójstwo. Takie oto bzdury były nagłaśniane, ale ludzie chętnie w to wierzyli. Wierzyli 1 uczestniczyli w tym, bo tak zawsze bywa, jak kogoś biją. Ale przeżyłam i to. Później ci sami ludzie przychodzili do mnie po pomoc, ja leczyłam ich dzieci, nieraz wręcz ratowałam, a później po prostu to wszystko się zapomniało. Przypomniało się dopiero w czasach „przebudowy", kiedy prasa ponownie wróciła do tego tematu, tym razem ujawniając całą prawdę. Kiedy myślę o swoim życiu, niczego nie żałuję i dziękuję Panu Bogu za wszystko. Wychowałam dobrego syna, który ukończył konserwatorium i wykłada muzykę w liceum. Ożenił się z Rosjanką, mają dwoje dzieci. Wnuczka bardzo interesowała się kulturą żydowską, bez namowy poszła do kółka, gdzie uczono iwrytu8, i mając 1 6 lat wyjechała do szkoły do Izraela. Ja osobiście byłam przeciwna, ale rodzice się zgodzili. Obecnie kończy tam służbę zasadniczą w wojsku i chce iść do szkoły felczerskiej. Szkoda mi dziecka, które na pewno czuje się sa- 8 Język hebrajski, oficjalnie przyjęty w Izraelu. 1234 Relacja Zofia Zając motne w obcym kraju, ale co zrobić. Życie nigdzie nie jest łatwe, a skoro młodzi tak zadecydowali, to cóż ja mam do powiedzenia. Synowa należy do Stowarzyszenia Matek, których dzieci wyjechały do Izraela. Ja też należę do Stowarzyszenia Kultury Żydowskiej i jeśli pozwala zdrowie, chodzę na nasze spotkania do synagogi. Przez wiele lat, póki czułam się na siłach, każdego roku w maju jeździłam do Mińska, aby pokłonić się ofiarom getta. Cała moja rodzina leży w tzw. dole, wśród tysięcy innych. Teraz na tym miejscu postawili pomnik, przed którym określonego dnia raz na rok spotykamy się i modlimy o wieczny pokój dla tam spoczywających. Jadwiga Staniszkis (Warszawa) Neotradycjonalizacja jako strategia modernizacji: przyczynek do analizy postkomunizmu Przez neotradycjonalizację1 rozumiem tu selektywne przywoływanie elementów z przeszłości celem stawienia czoła aktualnym wyzwaniom. Przywoływanie takie ma przy tym trzy charakterystyczne cechy: - jest pastiszem2 oryginalnej tradycji, wyłuskując przywoływane elementy z ich podglebia instytucjonalnego, odrywając je od pierwotnych konotacji w sferze wartości i nadając im nowe funkcje; - jest „hiperrealne"3 (realniejsze niż pierwotna „realność" tradycji), bo wyostrza -w modelowym skrócie - i ideologizuje wybrane elementy tradycji; - w sposób radykalny łamie zasadę sekwencyjności, konstytutywną dla tradycji4 (a równocześnie stanowiącą podstawę jej uprawomocnienia). Neotradycjonalizacja jako strategia modernizacji, stosowana w pierwszej fazie wyłaniania się postkomunistycznego porządku, łamie ową zasadę sekwencyjności podwójnie. Czerpie bowiem zarówno z własnej przeszłości, jak i z przeszłości krajów systemu, który imituje. Tak rozumiana neotradycjonalizacja stanowi ogniwo cyklu, który powtarza się w każdej epoce. Mam tu na myśli triadę: tradycjonalizm - neotradycjonalizacja - nowoczesność. Neotradycjonalizm ujawnia, przez swą manieryczną formę, granice danej tradycji, jej wewnętrzne napięcia i sprzeczności. Taka hiperrealna rekonstrukcja tradycji umożliwia równocześnie jej odrzucenie. Okazuje się bowiem, że dla rozwiązania myślo- 1 Termin „neotradycjonalizm" wprowadzili: A. G. Walderw Communist Neo-Traditionalism Work and Authority in Chinese Industry, California 1986 oraz K. Jowitt w National Dependency and Leninist Reginie, Berkeley 1978. Pierwszy zwracaf uwagę na powrót do tradycyjnych relacji w miejscu pracy i tradycyjnych technik kontroli w komunistycznych Chinach. Drugi - na fakt wykorzystywania przez partię komunistyczną cech tradycyjnej epistemologii postrzegającej przestrzeń społeczną w kategoriach nieciągłości. Moje rozumienie terminu jest więc nieco odmienne. 2 Frederic Jameson określał pastisz jako poslugiwanie się martwym językiem ...to parodia, która zatracita poczucie humoru... [w:] Postmodernizm, Kraków 1998, s. 193-195. 3 Zob. J. Baudrillard, Simulacres et simulation, Paris 1981 oraz tenże, Procesja symulakrów, [w:] Postmodernizm. 4 Na rolę sekwencji w myśleniu tradycyjnym zwracał uwagę E.D. Shils, Tradycja, [w:] Tradycja i nowoczesność, Warszawa 1984, s. 36-38. • :-.,,.,.,-.—.,: 1236_________________________________________Jadwiga Staniszkis wych i strukturalnych dylematów powstałych po zastosowaniu - mniej lub bardziej świadomym - neotradycjonalizacji jako strategii adaptacyjnej wobec aktualnych wyzwań rozwojowych, konieczne jest znalezienie nowych, już całkowicie oderwanych od tradycji, kategorii pojęciowych. Taka konstatacja to równocześnie początek „nowoczesności". Ta z kolei, z upływem czasu sama staje się tradycją, ulega dekompozycji i rutynizacji, aby wrócić na krótko w spazmie neotradycjonalizmu i ustąpić miejsca nowej „nowoczesności", przezwyciężającej ostatecznie założenia tradycji w sferze myśli i instytucji. Czasem myślę, że to, co ja tu nazywam neotradycjonalizacją, w innej konwencji pojęciowej jest określane jako po-nowoczesność (postmodernizm)5. Neotradycjonalizm de-komponuje bowiem i pomaga przezwyciężyć tradycję, tak jak postmodernizm ujawnia granice i sprzeczności „nowoczesności". Gdy więc postnowoczesność jest wyrazem kryzysu nowoczesności, neotradycjonalizm - w swej pozornej apologii - stanowi kryzys tradycjonalizmu. Miejscem spotkania obu punktów odniesienia jest fakt, że analiza w obu wypadkach dotyczy tego samego tworzywa kulturowo-instytucjonalnego. W obu chodzi bowiem o „nowoczesność" zrutynizowaną, oderwaną od pierwotnych sensów i już kodyfikującą się w „tradycję". - Postkomunizm: trzy wymiary neotradycjonalizacji Pierwsza faza wyłaniania się postkomunistycznego porządku ma wiele cech neotradycjonalizacji w podanym wyżej sensie. Można wskazać trzy zjawiska potwierdzające tę tezę. Po pierwsze - re-skalowanie. Chodzi tu o przyspieszone przekształcenie różnic kulturowych, regionalizmów i etniczności w nacjonalizm. Umożliwia to dezintegrację całości cechujących się nierównomiernym rozwojem, aby następnie dokonać ich segregacji (ku różnym centrom odniesienia) i selektywnego włączania niektórych tylko regionów do gospodarki światowej. Motywem, w sposób chaotyczny przebijającym się przez ów proces, jest obniżanie kosztów transakcyjnych owej integracji6. Przypomina to proces formowania państwa narodowego w XVIII/XIX wieku, traktowany przez wielu badaczy7 przede wszystkim jako racjonalizowanie skali rynku, obalanie barier regionalnych, uruchamianie czynników produkcji i tworzenie ram kulturowych pozwalających przezwyciężyć lokalność. Obserwowany w świecie postkomunistycznym fenomen re-skalowania ma podobną funkcję: doprowadzić rynek do skali dającej się łatwiej włączyć do gospo- s Związek neotradycjonalizmu i modernizmu przeczuł J. Habermas w swoim wczesnym szkicu o postmodernizmie. Chodziło mu jednak głównie o podobieństwa treściowe, a nie - jak mnie - podobną rolę w przechodzeniu od „nowoczesności", która już skostniała w „tradycję" do nowej „nowoczesności". Zob. J. Habermas, Modernizm -niedokończony projekt 1980, [w:] Postmodernizm. 6 Już w 1987 r. w trakcie działań stabilizacyjnych w Jugosławii ujawniły się tendencje odśrodkowe na tle różnic w poziomie rozwoju i eksternalizacji kosztów przez gorzej rozwiniętą Serbię (nieskłonną do podejmowania bolesnej polityki stabilizacyjnej) na inne republiki (głównie Słowenię i Chorwację). ....... . 7 Zob. E. Gellner, National and Nationalism, Oxford 1987. Neotradycjonalizacja jako strategia modernizacji: przyczynek do analizy postkomunizmu_____1237 darki światowej. Wymaga to wyłuskania danego regionu ze sztucznie politycznie stworzonej i utrzymywanej całości. Tak jak w Europie Zachodniej w XVII/XIX wieku integracja, tu dezintegracja służy obniżaniu kosztów rozwoju. Uruchomienie na nowo tradycyjnego dyskursu wokół kategorii etniczności, połączone z używaniem przemocy (Bałkany) stanowi właśnie taką, przerażającą w swej hiperrealności, neotradycjonałiza-cję, posługującą się elementami z tradycji w nowej, wymuszanej przez globalizację, roli. Drugim zjawiskiem jest formatowanie. Chodzi o takie uformowanie centrów decyzyjnych wyłaniających się postkomunistycznych państw, aby posiadały one realną zdolność zawierania kontraktów (contractability). W wielu rejonach (np. w centralnej Azji) okazuje się, że słabe, niekonkluzywne i pozbawione legitymizacji instytucje demokratyczne nie są takim wiarygodnym partnerem kontraktów dotyczących np. sprzedaży złóż czy wspólnych inwestycji. Stąd elity świata zachodniego (a więc „nowoczesnego") wspierają, przez fakt uznania, neotradycyjne reżimy oparte na nepotyzmie, klanowości, religii i przerośnięte dawnymi elitami komunistycznymi, które w sposób instrumentalny (a więc właśnie neotradycyjny) posługują się elementami tradycji. I tu, podobnie jak w wypadku re-skalowania, siłą spychającą społeczeństwa postkomunistyczne głębiej w ich własną przeszłość, niż by to wynikało ze stopnia modernizacji osiągniętego w warunkach komunizmu, jest globalizacja. Dodatkowym elementem jest tu kreacyjna rola wiedzy, a raczej stereotypów, z jakimi przedstawiciele świata zachodniego wchodzą na teren postkomunistycznych peryferii. Przekonanie o ich tradycjonalizmie powoduje bowiem, że w pierwszej kolejności poszukuje się tradycyjnych aktorów. Prowadzi to nie tylko do rewitalizacji tych ostatnich, ale wręcz do sztucznej stylizacji w tradycyjny kostium lokalnych, już skądinąd technokratycznych elit8. Po trzecie, i tym aspektem neotradycjonalizacji zajmę się bardziej szczegółowo, chodzi o poszukiwanie tworzywa nowego, postkomunistycznego porządku w selektywnie przywoływanym, własnym i cudzym dziedzictwie ideowym i instytucjonalnym. Posługiwanie się owym tworzywem nosi wszystkie znamiona neotradycjonalizacji. Nie tylko bowiem jest, jak już wspomniałam, selektywne, ale nie bierze pod uwagę aksjologicznych i instytucjonalnych warunków, które w przeszłości decydowały o społecznym sensie przenoszonych rozwiązań, wreszcie - łamie kolejność (sekwencje) w przenoszeniu poszczególnych słoi organicznie w przeszłości narastającej tradycji9. W postkomunizmie odbywa się to na dwóch poziomach równocześnie. Tak więc na poziomie makro chodzi o przywoływanie zideologizowanej (w sensie zbyt świadomej siebie i stylizującej się na własne o sobie wyobrażenie) tradycji liberalnego rynku, zaczerpniętej z minionej już dawno, wolnokonkurencyjnej fazy kapitalizmu zachodniego. Wizja rynku, jako pustej 8 Pisał o tym na przykładzie Afryki M. Ould-Mey, Denationalisation ofthe Mauritanian State, [w:] Theorising Transition, London 1998. 9 O nakładaniu się zapożyczeń i łamaniu zasady sekwencyjności w historii Europy Środkowej pisał J. Sziics, Trzy Europy, Lublin 1995. 1238_________________________________________Jadwiga Staniszkis przestrzeni ze swobodnie kształtującymi się relacjami, w której wystarczy tylko określić prawa podmiotów (np. prawa własności), w której recesja jest selekcjonerem racjonalizującym strukturę gospodarki, a brak osłon w wymianie zewnętrznej stanowi substytut słabo początkowo rozwiniętej konkurencji wewnętrznej, to trzy podstawowe elementy owej wizji. U jej podstaw leży założenie o przeciwstawności między rynkiem a państwem (jako dwiema konkurencyjnymi technikami regulacji i allokacji). Założenie to również ma charakter neotradycyjny, bo przywołuje - w wyostrzonej i zideologizowanej formie (co możliwe jest tylko ex post i nie istniało w fazie wolnokonkurencyjnego kapitalizmu) - wyrwane z kontekstu historycznego elementy stereotypu kapitalizmu. Są one odległe nie tylko od dzisiejszej realności wysoce zinstytucjonalizowanego, globalnego kapitalizmu, ale nie występowały również w jego początkach. Początki te cechowały się bowiem w większości wypadków merkantylistyczną praktyką, z państwem jako kreatorem rynku i jego podmiotów10. Merkantylistyczne ramy odniesienia (ze złożonymi i zmieniającymi się relacjami między państwem i gospodarką, stopniowo odwracającymi kierunek zależności i stosunek zysków i strat na korzyść formującego się kapitału) wydają się znacznie lepszą aparaturą pojęciową dla opisu wyłaniającego się postkomunistycznego porządku" niż ultraliberalna wizja „wolnego rynku". Równocześnie na poziomie mikro nastąpiła neotradycjonalizacja innego rodzaju, a mianowicie selektywne sięgnięcie do networkowego (układowego) dziedzictwa komunizmu jako substytutu nie powstałych jeszcze instytucji rynkowych obniżających ryzyko i koszty działania na rynku. W tym samym czasie kontynuowano - znów selektywnie -wybrane instytucjonalne właściwości komunizmu, w tym szczególnie redystrybucję i eksternalizację kosztów (ale już nie korzyści). Przywołano też - choć już w nowym instytucjonalnym kostiumie - fenomen zatarcia granic między państwem a gospodarką. Hybrydowa własność (a nie - pełna prywatyzacja); zorganizowane, oparte na kooptacji rynki (najczęściej wokół agend państwa operujących skomercjalizowanym groszem publicznym); korzystanie z różnorakich form „renty władzy" w dostępie do szczególnych warunków działania i informacji oraz koncesji; wysoce spolityzowany i selektywny dostęp do instytucji rynkowych obniżających koszty i ryzyko (różnego typu gwarancje eksportowe, kredytowe, oddłużanie, dekapitalizowanie itp.), to tylko niektóre elementy owego zatarcia granicy i „politycznego" charakteru rodzącego się kapitalizmu12. Taki neotradycyjny sposób budowania nowego porządku, czerpiący z filozofii redystrybucyj-nej starego ładu i z elementów jego tkanki społecznej i instytucjonalnej, używał tradycyjnych elementów w nowej roli jako instrumentów ułatwiających przetrwanie i formo- 10 M. Weber, General Economic History, New York 1927, rozdział XXIX. " Zastosowanie kategorii merkantylizmu do analizy komunizmu także zob. J. Staniszkis, Post-Communism: the emerging Enigma, Warszawa 1999 oraz J. Staniszkis, Postkomunizm: próba analizy socjologicznej, [w:] Raport nr 55, Instytut Studiów Strategicznych, Warszawa 1997. 12 O kapitalizmie politycznym pisałam w Political capita/ism in Poland Eastern European Politics and Society, 1991. Także: The Dynamics of Breakthrough in Eastern Europę Ch. 2/Univ. of Calif. Press, 1992. • Neotradycjonalizacja jako strategia modernizacji: przyczynek do analizy postkomunizmu 1239 wanie kapitału w warunkach otwarcia na gospodarkę światową. Taki neotradycyjny (używający selektywnie dziedzictwa komunizmu), zorganizowany kapitalizm wypełnił przestrzeń stworzoną przez równie neotradycyjną, zideologizowaną wizją rynku, czerpiącą w równie selektywny sposób z dziedzictwa zachodniego kapitalizmu. Powyższe przypomina zresztą, w sposób uderzający, sytuację występującą w innych kontekstach kulturowych, gdy - podobnie jak w wypadku postkomunizmu - tradycyjne społeczeństwo stanowe stanęło w obliczu współzawodnictwa z wyżej rozwiniętym kapitałem zagranicznym, a równocześnie nie posiadało rozwiniętych instytucji rynkowych. We wszystkich wypadkach wystąpiło sięgnięcie do własnej, networkowej tkanki społecznej i potraktowanie jej jako substytutu i pierwszego tworzywa instytucjonalnej infrastruktury rynku obniżającej koszty i ryzyko działania13. Już najprostsze dane statystyczne pokazują, że mamy tu do czynienia z rewolucją managerską14 raczej niż rewolucją kapitalistyczną. Wielokrotnie opisywałam dynamikę tej formuły, określanej mianem kapitalizmu politycznego. Mówiąc najbardziej schematycznie, można tu wskazać cztery etapy. Etap pierwszy, rozpoczęty (w przypadku Polski i Węgier) jeszcze w połowie lat osiemdziesiątych łączył się z międzysektorowym przesuwaniem środków (redeploy-meni), podobnie jak to miało miejsce przy przechodzeniu od feudalizmu do kapitalizmu. W obu przypadkach, jak już wspomniałam, ważną rolę pełniły struktury merkantylisty-czne, gdy państwo, motywowane racjonalnością kontroli, uruchamiało wyspowo mechanizmy działające w ramach innej niż reszta systemu, już kapitałowej, logice. Szczególne formy takiego przesuwania w komunizmie to także prywatyzowanie majątku organizacji społecznych i politycznych oraz tworzenie prywatnych aneksów do przedsiębiorstw państwowych, przejmujących (i realizujących już na własny rachunek) część funkcji przedsiębiorstwa. Źródłem szybkiego zysku był fakt nieponoszenia większości kosztów, wciąż przerzucanych na macierzyste przedsiębiorstwo. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że podobna logika eksternalizacji funkcji ma też miejsce w obecnej, czwartej fazie kapitalizmu politycznego, gdy komercjalizuje się fundusze publiczne i przerzuca realizację części funkcji państwa na mechanizmy rynkowe. Wracając jednak do fazy pierwszej: od 1987 roku zaczęto tworzyć (też z zasobów instytucji i przedsiębiorstw państwowych) instytucje finansowe (późniejsze banki komercyjne). Stały się one później ośrodkami zorganizowanych rynków i podstawą miękkiego finansowania wybranych firm w okresie, gdy obowiązywały rygory stabilizacji (1990-1992). Banki te były też bene-ficjentami strategii polegającej na nakazowym „produkowaniu" długu w sektorze państwowym (poprzez nowe reguły gry wymuszające zadłużenie), przy równoczesnym refinansowaniu (od listopada 1990) owych długów bankom komercyjnym przez NBP. 13 Zob. R. Bates, Capital, Kinship and Conflict: the Structuring Influence of Capital in Kinship Societies, „Canadian Journal of African Studies", t. 24. Także analiza Taisho System w Japonii [w:] J. Staniszkis, Post-Communism..., rozdz, 3. 14 Wg danych GUS w 1. 1989-1995 dochody na głowę w rodzinach managerów wzrosły do 260% średniej krajowej, gdy w rodzinach drobnych prywatnych właścicieli - do 142% tej średniej. 1240_________________________________________Jadwiga Staniszkis W tej pierwszej fazie rozpoczęto15 też proces wydzielania z budżetu funduszy publicznych i kierowania ich na rynek. Regulacja ta stała się zaczynem nowego rozwiązania systemowego przyjętego jednak w sposób formalny dopiero w fazie czwartej kapitalizmu politycznego16. Chodzi o formułę sektora publicznego (odmiennego zarówno od prywatnego, jak i państwowego). Jego funkcją jest realizowanie zadań, traktowanych dotychczas jako zadania państwa, przez mechanizmy rynkowe i agendy komercyjne. Te ostatnie mają prawo inwestowania i prowadzenia na własny rachunek (ale przy pomocy funduszy publicznych) działalności gospodarczej. Ta kodyfikacja, podjęta 10 łat po faktycznym wykształceniu się tej formuły (stanowiącej notabene krwiobieg kapitalizmu politycznego i podstawę postkomunistycznej redystrybucji) stanowi, moim zdaniem, jej pełną legalizację. Tym samym umożliwiono jej otwarcie na kapitał zagraniczny, unikający wcześniej szarej strefy, regulowanej jedynie przez rentę władzy i nieformalne układy. To zalegalizowanie dotychczasowej - luźno sformalizowanej i umocowanej prawnie - strefy utrwala wprawdzie żywiołowo ukształtowaną formułę (stanowiącą kościec rewolucji managerskiej, a nie kapitalistycznej), ale równocześnie owa „funkcjonali-zacja patologii" odbywa się już w nowym, nie spolityzowanym języku. Nowy „sektor publiczny" i próby jego regulacji i kontroli (wciąż ułomne, bo działające poza zasięgiem polityki i z mało przejrzystą strukturą podmiotową) są w nowych regulacjach opisywane w języku nadającym mu status normalności, odrywającym od nomenklaturowych korzeni z pierwszego etapu kapitalizmu politycznego. Pozwala to zresztą na kooptację do tej formuły nowych elit. Nowe pojęcia są konieczne, by uwzględnić i skorygować wewnętrzną dynamikę tej formuły. W ten sposób sektor stworzony jako neotradycyjny pastisz (czerpiący z zasobów networkowych i filozofii redystrybucyjnej realnego komunizmu) w swojej dynamice doprowadził do zmiany języka i odrzucenia zakorzenionego w komunizmie sposobu własnej konceptualizacji. Jest to, zgodnie z triadą zaprezentowaną na wstępie, moment przejścia od „neotradycjonalizmu" do „nowoczesności". Wracając do historii kapitalizmu politycznego jako szczególnej neotradycjonalizacji (używającej selektywnie dziedzictwa komunizmu, ale już w nowej roli), krótko scharakteryzuję etap drugi (styczeń 1990-1993). Był to okres rygorów stabilizacyjnych (z obfitym, choć znów selektywnym stosowaniem zideologizowanej wizji wolnokonkurencyj-nego rynku). Również w skali mikro intensywnie w tym okresie sięgano do przeszłości. Nie tylko bowiem uruchomiono - dla miękkiego finansowania - instytucje stworzone w fazie poprzedniej, ale ponownie sięgnięto do ponadgranicznych powiązań z dawnymi nomenklaturami sąsiednich krajów postkomunistycznych. Chodziło o wykorzystanie - dla obopólnych korzyści - różnic kursów, oprocentowań, możliwości transferów, odmiennych 15 Nastąpiło to w drodze ustawy sejmowej w 1988 r. Regulacja ta obowiązywała aż do nowej ustawy o finansach publicznych z 1998 r. 16 Ważniejsze komentarze do ww. ustawy to: W. Misiąg, Opinia o projekcie ustawy o finansach publicznych (druk sejmowy nr 342, ekspertyza nr 157) i Z. Gilowska, Ustawa o finansach publicznych. Raport, 1997, nr 17, Ośrodek Monitorowania Inicjatyw Legislacyjnych, Towarzystwo Ekonomistów Polskich. Neotradycjonalizacja jako strategia modernizacji: przyczynek do analizy postkomunizmu 1241 reguł gry i relacji cen. Towarzyszyło temu indywidualne poszukiwanie „renty władzy" dla stworzenia sobie lepszych, niż mieli inni, warunków funkcjonowania. Trzecia faza (i początek oligarchizacji w sensie latynoamerykańskim17, czyli powstanie zakulisowego ośrodka władzy strukturalnej mediującej między administracją państwa, kapitałem krajowym oraz kapitałem i finansowymi instytucjami międzynarodowymi) to lata 1993-1997. Nastąpiła wtedy koncentracja kapitału politycznego w grupy finansowo-handlowe i finansowo-produkcyjne oraz - już grupowe - koncentrowanie się na polityce instytucjonalizacji18. Chodziło o wpływ na kształt wyłaniającej się instytucjonalnej infrastruktury w celu stworzenia jak najkorzystniejszych warunków funkcjonowania dla własnej grupy. W okresie tym zaostrzyły się konflikty między skoncentrowanym i zorganizowanym kapitałem a drobnym i średnim kapitałem prywatnym. Wystąpiły także objawy napięć między sektorem finansowym a sferą produkcji dotyczące odmiennych interesów co do makroekonomicznej polityki monetarnej i fiskalnej. Strategia tworzenia zorganizowanych rynków i hybrydowych form własności wydawała się w tej fazie wyczerpywać swój potencjał z perspektywy formowania kapitału. W fazie tej - w jej okresie końcowym - wystąpiły więc wyraźnie zakusy na nowe źródła kapitału przez komercjalizację usług publicznych (emerytury, zdrowie) oraz zintensyfikowanie wydzielania z budżetu i komercjalizowania funduszy publicznych. W 1997 roku fundusze celowe i skomercjalizowane agendy państwa dysponowały majątkiem równym połowie PKB! Faza ta skończyła się wraz z konstatacją kapitalistów politycznych, że nie da się zachować instytucjonalnych warunków brzegowych czyniących taką komercjalizację funduszy publicznych racjonalną z perspektywy formowania kapitału krajowego w wymiarze systemowym (a nie tylko doraźnoindywidualnym)19. Było to równocześnie przyznanie się oligarchii do własnej słabości i jej stopniowa dezorganizacja pod ciężarem wewnętrznych konfliktów i bezpośredniej penetracji systemu przez kapitał zagraniczny (nie potrzebujący mediatora). Uznano też, że kapitał krajowy jest za słaby, by zdobyć wyłączną kontrolę nad strumieniem wprowadzonych na rynek funduszy publicznych. Rozpad oligarchii łączył się więc z jej przesunięciem się do roli młodszego partnera zagranicznego kapitału finansowego. W fazie czwartej (jeśli chodzi o Polskę - aktualnej, dla Białorusi, Ukrainy znajdującej się jeszcze przed nimi) zarysowały się wyraźnie systemowe właściwości postkomunizmu. Obok wspomnianej wcześniej rewolucji managerskiej (zintensyfikowanej jeszcze przez skokowy wzrost skali komercjalizacji funduszy publicznych) pojawiły się pierwsze sygnały nowego zjawiska, a mianowicie zdepolityzowana demokracja. 17 Zob. O. lanni, Kryzys państwa oligarchicztiego w Ameryce Łacińskiej, [w:] Ameryka Łacińska. Dyskusja 0 rozwoju, Warszawa 1987. 18 Zob. J. Staniszkis, Polityka instytucjonalizacji w perspektywie historycznej, „Studia Polityczne" 1994, nr 4 1 1995, nr 5 -2 części. 19 Komercjalizacja funduszy publicznych wprowadza konflikt celów i pokusy niekontrolowanego klientelizmu i redystrybucji. Dla jej racjonalności ważne jest też zachowanie właścicielskiej kontroli nad bankami, aby strumienie środków nakierować na rozwój i zapobiec transferom. 1242_________________________________________Jadwiga Staniszkis Początkowym motywem komercjalizacji i przesunięcia na rynek pewnych funkcji państwa (i funduszy publicznych) było redeployment i chęć stworzenia podstaw finansowych rodzącego się kapitalizmu politycznego. Potem nałożyła się na to wizja „kolonizacji państwa" jako ostatecznej rezerwy dla mobilizacji kapitału a równocześnie -okazja do zwinięcia niejako postkomunistycznego, zbankrutowanego welfare state20. Dodatkowym wzmocnieniem tej formuły, blokującym próby przywrócenia wydzielonych funduszy do ustawy budżetowej i uczynienia sfery publicznej bardziej przejrzystą21, stało się krążenie elit - między polityką a właśnie sektorem publicznym. Fenomen zdepolityzowanej demokracji z kolei łączy się z jednej strony z osłabieniem państwa w związku z globalizacją (i przesunięciem roli rządu do negocjowania i uzgadniania, a nie - ostatecznego decydowania). Drugim powodem jest właśnie wspomniana komercjalizacja funduszy publicznych i wydzielenie ich z budżetu. Czyni to ten ostatni bilansem raczej, niż realizowaniem funkcji reprezentowania interesu i obszarem gier politycznych. Wydzielone z budżetu fundusze, działające w przestrzeni cywilno -prawnej lub prawa handlowego, nie poddają się już kontroli instrumentów politycznych. Degradacja instrumentów politycznych (i polityczności) jest również efektem ewolucji systemu partii politycznych w kierunku kartelu politycznego. Konflikt między partiami staje się w tej sytuacji rytuałem podtrzymującym ich tożsamość, a same partie wspólnie czuwają nad ograniczeniem wejść (i eliminowaniem ekstremistów) oraz zachowaniem ciągłości w zmianie (w tym - formuły komercjalizacji zapewniającej krążenie elit). Wybory parlamentarne służą w tych warunkach głównie reprodukowaniu klasy politycznej: nie towarzyszy temu jednak zwrot, jeżeli chodzi o przebieg samej transformacji ustrojowej. To również odpolitycznia akt wyborczy, tak jak wcześniej odpolitycznieniu uległo formułowanie budżetu państwa. Obserwujemy tu szczególny syndrom odpaństwo-wienia (gdy państwo przerzuca na mechanizmy rynkowe swoje dotychczasowe funkcje); odspołecznienia (gdy uwiąd polityki czyni zbiorowe formy działania bezpodmiotowymi, urynkowienie „dobra wspólnego" oznacza kres solidaryzmu, a techniki stabilizacji stosowane przez elity rozbijają dodatkowo poczucie wspólnotowości); i wreszcie - odoby-watelnienia (gdy wraz z irrelewantnością demokracji kurczy się poczucie posiadania praw na poziomie jednostkowym, a koncepcja „wolności" ogranicza się do autonomicznej zanarchizowanej „własnej" sfery, nie zaś - obywatelskiego wzajemnego ograniczania się, współpracy oraz - uznania państwa i prawa jako koniecznych regulatorów). W tej fazie widać również, że słabość państwa skłania polityków do podejmowania zabiegów, aby wzmocnić społeczne odczucie, że centrum władzy jednak istnieje. Służy temu podejmowanie reform (aby pokazać, że ma się dość mocy, aby je zainicjować, choć już nie kontroluje się ich skutków i wdrażania); roszady personalne (nie zmieniające 20 J. Stiglitz w „Transition " (1998, nr z XI) sugerował, że taka „kolonizacja" (dla rozwoju) finansów publicznych jest ostatnią rezerwą krajów transformujących się. 21 W. Misiąg, Z. Gilowska, A. Mierzwa, Projekt ustawy o finansach publicznych, Warszawa 1998. ;. Neotradycjonalizacja jako strategia modernizacji: przyczynek do analizy postkomunizmu_____1243 logiki systemu), wreszcie - podobna do komunistycznej - pokusa „regulacji przez kryzysy"22, gdy użycie przemocy rewitalizuje na jakiś czas hierarchię władzy, choć nie przywraca najczęściej realnej kontroli nad procesami społecznymi. Obserwowany w tej fazie rozkład oligarchii z jej władzą strukturalną wzmacnia przekonanie o dryfowaniu systemu, dyscyplinowanemu jedynie przez oddziaływania zewnętrzne. W tej fazie widać też, że neotradycyjne techniki i strategie przetrwania, zastosowane przez zorganizowany kapitał, doprowadziły do efektów dalekich od nowoczesności. Jeżeli przez tą ostatnią rozumie się, za Maxem Weberem23, Nealem Smelserem24 czy Douglasem C. Northern25 z jednej strony specjalizację i dyferencjację (i koniec wzajemnego „zanurzenia" państwa i gospodarki) i - z drugiej - system instytucji, który ogranicza eksternalizację kosztów i korzyści oraz stanowe przywileje, to postkomunizm w swojej pierwszej fazie zmierzał wyraźnie w odwrotnym kierunku. Zatarcie granicy między państwem a gospodarką w postkomunizmie łączy się ze stosowaniem renty władzy przy formowaniu kapitału (i traktowaniem funduszy publicznych jako dodatkowego źródła kapitału). Równocześnie rynek (i jego instrumenty) traktowane są jako wehikuł realizowania zadań państwa. Z kolei rozwarcie między szansami w produkcji a szansami w sferze konsumpcji (czyli rozwarcie między Weberowskimi „klasami" a „stanami") wiąże się z charakterystyczną dla postkomunizmu rewolucją managerską, a nie kapitalistyczną, oraz szeroko stosowaną redystrybucją i rentą władzy - dawnej i obecnej. Obie te cechy (zatarcie granicy między państwem a gospodarką oraz oddzielenie strefy podziału od racjonalności w sferze produkcji) to równocześnie znamiona tradycyjnego społeczeństwa. Tak więc neotradycjonalizacja stosowana jako polityka pastiszu wywołała faktyczną tradycjonalizację, a równocześnie - pogłębiającą się świadomość kryzysu. Jak wiemy, jedną z cech kryzysu jest osłabienie systemowych funkcji regulacji oraz wrażenie wyczerpania się dotychczasowego paradygmatu konceptualizowania i problemów, i rozwiązań. Wszystkie te cechy występują obecnie w postkomunizmie. Zarówno dyskurs liberalny („więcej rynku"), jak i konserwatywny („więcej tradycji i więzi społecznych") czy wreszcie lewicowy („więcej państwa") jest irrelewantny, bo nie potrafi uchwycić istoty zjawisk kryzysowych. Nie tylko nie wyjaśnia fenomenu równoczesnego odpaństwo-wienia, odspołecznienia i odobywatelnienia, ale mówi o „rynku" i „państwie", które w tej postaci już dawno nie istnieją. Jest to okazja do intensywniejszego poszukiwania nowej konceptualizacji zjawisk. Chodzi o konceptualizację, która wreszcie oderwie się od dwóch nurtów neotradycjonalizmu, przywołujących - w zdeformowanej postaci - elementy tkanki komunizmu i elementy liberalnej, XIX-wiecznej wizji rynku. 22 Regulacja przez kryzysy, o której pisałam m.in. w Poland: Self limiting Rewlution pozwala na chwilowe zawieszenie najbardziej niefunkcjonalnych reguł, działania nadzwyczajne, obniżenie napięć przez poświęcenie kozłów ofiarnych, wreszcie - na rewitalizację hierarchii przez złamanie oporu. 23 M. Weber, Economy and Society, New York 1972. ;;-.; 24 j^ sme]serj j-fa Sociology of Economic Life, Los Angeles 1963. ' ' •. 5 •' • '-'• 25 D.C. North, Institutional Change and Economic Performance, Cambridge 1990. F" 1244 Jadwiga Staniszkis Innymi słowy kryzys konstrukcji postkomunizmu stworzonej przez neotradycyjne strategie będzie być może okazją do ostatecznego rozliczania się i odrzucenia dwóch tradycji, a tym samym okazją do wejścia w nowoczesność. Nowoczesność - dodajmy -wiążącą się z racjonalną oceną własnej dynamiki i tożsamości. Między tradycją a nowoczesnością, czyli o utracie zdolności do zbiorowego przeżywania uczestnictwa w historii Postkomunistyczna transformacja w sposób paradoksalny łączy przekonanie, że uczestniczy się w doniosłym procesie historycznym z trudnością myślowego ulokowania w czasie i zidentyfikowania rodzącego się systemu. Porównania z odpowiednim stadium powstawania zachodniego kapitalizmu i demokracji są zawodne. Na pewno bowiem nie mamy do czynienia z „powrotem do przeszłości" (w znaczeniu liberalnej fazy zachodniego kapitalizmu). Trafnym proroctwem okazało się w tym względzie określenie „postkapitalizm" (w sensie zorganizowanego, „upaństwowionego", a nie - wolnokonku-rencyjnego kapitalizmu) wprowadzone w prognozie Instytutu Nauk Ekonomicznych w Moskwie kierowanego przez prof. Olega Bogomołowa (luty 1989 roku). Również stosowanie instytucjonalnego dziedzictwa komunizmu w nowej roli nie oznacza ciągłości w zmianie. Wrażenie „bycia pomiędzy" jest potęgowane przez hybrydowy charakter wyłaniającego się systemu i trwałość hierarchii społecznych z okresu komunizmu. Zgodnie bowiem z tezą de Tocquevilla dotyczącą rewolucji francuskiej i u nas dokonała się wprawdzie rewolucja polityczna, ale rewolucja społeczna w wymiarze realnym skończyła się, zanim się w ogóle - w wymiarze symbolicznym - zaczęła. Ludzie z uprzywilejowanych warstw starego reżimu znaleźli bowiem miejsce w nowych regułach gry gwarantujące im utrzymanie statusu społecznego. Dopiero po powstaniu nowych mechanizmów reprodukujących dawne społeczne hierarchie obalono mechanizm stary. Zaprezentowane rozważania o neotradycjonalizacji i rodzącym się postkomunistycznym porządku można potraktować jako przyczynek do socjologii pogranicza. Chodzi nie tylko o pogranicze w sensie geopolitycznym, ale - przede wszystkim - o pogranicze jako sytuację myślową: między komunizmem a demokratycznym kapitalizmem, między neotradycjonalizacją a nowoczesnością. Już powierzchowny ogląd pozwala wskazać kilka charakterystycznych właściwości myślowej sytuacji pogranicza. Po pierwsze więc „bycie pograniczem" łączy się z mul-tiplikacją peryferyjności. Tkanka instytucjonalna i myślowa pogranicza łączy bowiem zdeformowane elementy wielu tradycji (i -jak w wypadku postkomunizmu - wielu epok historycznych), z których każda w swej pierwotnej, paradygmatycznej postaci stanowi odrębną całość z własną „gramatyką generatywną"26. Różnorodne sposoby połączenia elementów wyrwanych z owych całości oraz myślowe i instytucjonalne pomosty i bufory 26 Zastosowanie kategorii „gramatyki generatywnej" (stworzonej przez N. Chomskiego dla analizy języka) do badania kultury, zob. C. Levi-Strauss, Problems et methodes dhistorie des religiom, Paris 1968. Neotradycjonalizacja jako strategia modernizacji: przyczynek do analizy postkomunizmu_____1245 czyniące ich współwystępowanie możliwe, tworzą z pogranicza barwną mozaikę. Ceną owego połączenia są jednak zniekształcenia i połowiczność charakterystyczne dla kulturowego i instytucjonalnego pastiszu. Owa barwność przesłania również fakt, iż cechą instytucjonalnych i kulturowych systemów pogranicza jest zazwyczaj brak zdolności do myślowej samoidentyfikacji (self-referentiality, jak to nazywa Luhmann27). Chodzi tu przede wszystkim o brak umiejętności rozpoznania własnych granic i zdolności do ich reprodukowania w sposób zapewniający ciągłość tożsamości. „Granica" jest tu rozumiana w sposób szczególny, jako zasada selekcji, dzieląca zapożyczenia i wpływy na te, które mają szansę zakorzenić się (bo mieszczą się w przestrzeni wyznaczonej przez ontologiczne i epistemologiczne założenia danej kultury), i te, które zostaną odrzucone bądź zmarginalizowane. Zdolność danej kultury (systemu) do takiej selekcji jest tożsama ze zdolnością do zachowania tożsamości. „Pogranicze" jako sytuacja myślowa funkcjonuje jednak inaczej. Wielość nakładających się tu „gramatyk" powoduje, iż to okoliczności (relacje) wydobywają - wzmacniają - jedne reguły selekcji, osłabiając inne. Zawsze jednak pozostaje nieostrość „granicy", zmienność proporcji i miałkość założeń czyniąca taki hybrydowy charakter kultury (systemu) możliwym. Towarzyszy temu am-biwalentność tożsamości i strach przed jej utratą. Owa płynność „granicy" jako abstrakcyjnego mechanizmu selekcji zapożyczeń zwiększa na obszarach pogranicza bądź histeryczne i często agresywne przywiązanie do granic wymiernych (etniczność, wyznanie) bądź przeciwnie prowadzi do potulnej i podszytej fatalizmem „lokalności" jako głównej formuły autoidentyfikacji, kamuflującej „obrotowy" oportunizm. Drugą cechą kulturowego i instytucjonalnego millieu pogranicza jest łatwość ulegania neotradycjonalizacji: jej właśnie poświęciłam ten esej. Neotradycjonalizację rozumiałam tu jako selektywne (i burzące charakterystyczną dla danej tradycji sekwencyjność) przywoływanie elementów dziedzictwa kulturowego i instytucjonalnego z przeszłości, by użyć ich następnie w nowej roli, jako podstawy strategii wobec wyzwań współczesności. Takie sięganie do wzorców zachowań i rozwiązań instytucjonalnych z przeszłości w celu sprostania aktualnym wyzwaniom pojawia się wtedy, gdy nie udaje się zbudować innego substytutu instytucji decydujących o przewadze krajów/systemów, z którymi się współzawodniczy, a nie udaje się również imitowanie tych instytucji. Tak więc np. przydzielanie „dusz" za służbę państwu stanowiło w Rosji Iwana Groźnego podstawę budowania władzy absolutnej, gdy okazało się, że nie ma szans na stworzenie podobnego do zachodnioeuropejskiego systemu finansowego, będącego tam fundamentem państwa absolutystycznego. Ten wybór wepchnął jednak Rosję w koleinę, która stała się pułapką rozwojową. Podobnie wtórna pańszczyzna w Europie Środkowo-Wschodniej, zastosowana wraz z wejściem tego regionu w orbitę europejskiego handlu zbożem, była próbą sięgnięcia do własnego dziedzictwa, aby obniżyć koszty transakcyjne. Nie udawało się bowiem imitować rozwiązań zachodnich (giełdy zbożowe, kredyt, gwarancje). I tu owa Zob. N. Luhmann. Social System Monachium 1978. 1246_________________________________________Jadwiga Staniszkis neotradycjonalizacja stała się barierą dalszego rozwoju, mimo że doraźnie zwiększyła szansę we współzawodnictwie. Aktualna, postkomunistyczna fala neotradycjonalizacji doprowadziła z kolei do powstania systemu, w którym zatarła się granica między państwem a gospodarką oraz zwiększyło się rozwarcie między szansami w sferze produkcji (regulowanymi przez standardy racjonalności ekonomicznej) a stanowymi szansami w sferze konsumpcji opartymi na klientelizmie, rencie władzy, redystrybucji i przywilejach. Obie te cechy oddalają nas od wymarzonej „nowoczesności". Ambiwalentność dyskursu publicznego nie pozwala uchwycić logiki postkomunistycznej, zdepolityzowanej demokracji i rewolucji managerskiej, wypierającej stopniowo rewolucję kapitalistyczną. Ta ambiwalencja jest również efektem uwikłania w neotradycyjne, pastiszowe i spętane horyzontem tradycji pojęcia i struktury myślowe. Dopiero ich przezwyciężenie będzie właściwym przełomem: prawdziwy „nowy porządek" dokonuje się bowiem najpierw w wyobraźni. Będzie to możliwe wtedy, gdy obecna neotradycjonalizacja w sferze instytucji i pojęć tak się skompromituje, że wymusi poszukiwanie nowego paradygmatu z pojęciami nie ograniczonymi horyzontem przeszłości (dziedzictwo komunizmu skrzyżowane ze zideologi-zowaną wizją „wolnego rynku"), ale otworzy się na przyszłość i ku niej pobiegnie. Wiesław Majewski (Warszawa) „Stateczni" - kozackie ugrupowanie lojalistyczne (1617-1638) Podziały społeczno-polityczne Kozaczyzny Nad obrazem struktury społeczno-gospodarczej Zaporoża w XVI wieku i I połowie XVII wieku zbytnio zaciążyło przedstawienie jej przez Dmitra Jawornyćkiego (Ewarnic-kiego) głównie na podstawie materiałów z XVIII wieku, choć już Aleksander Jabłono-wski przedstawił te kwestie wykorzystując źródła współczesne1. Dotychczas przyjmowano, że to, co określano w XVII wieku jako Zaporoże, pokrywa się właściwie z terytorium Wojska Zaporoskiego Niżowego w XVIII wieku. Tymczasem na mapie Makowskiego (radziwiłłowskiej) z 1613 roku i na wielkich mapach Ukrainy Wilhelma Beauplana spotykamy na tych terenach tylko nazwę „Dzikie Pole" lub jej łacińskie odpowiedniki. Dopiero na małej mapce dolnego biegu Dniepru od porohów Beauplana spotykamy się z nazwą Zaporoże jako określeniem tej części rzeki Borysthennis Fluvii pars ultra liminaris vulgo Zaporoże...2. Z jego opisu Ukrainy zestawionego z tekstem Starowolskiego wynikałoby, że nazwą Zaporoże obejmowano wyspy na Dnieprze3, najprawdopodobniej na obszarze tzw. wielkich pławni, labiryntu licznych ramion i dopływów tej rzeki oraz bagien. Teren ten rozciągał się od Chortycy do dzisiejszej Nowej Woroncówki (obecny Zalew Kachowski). Źródła szesnaste wieczne również zgodnie podają, że siedzibą Kozaków zaporoskich były wyspy dnieprowe4. 1 D.I. Jawomyćkyj (Ewarnicki), Istorija zaporoźkych kozaków, 1.1, Kyjiw 1990 (wyd. l 1892); Polska XVI w. pod względem geograficzno-statystycznym, t. XI, Ziemie ruskie: Ukraina (Kijów, Braclaw), Dz. 3 Opis A. Jabłonowski, Warszawa 1897, s. 395^70. 2 Biblioteka Gdańska PAN (cyt. B.Gd.), Zbiory kartograficzne K-IY-23, jest to mapa z niewydanego atlasu Beauplana (S. Herbst, Prace kartograficzne Beauplana-Hondiusa, „Przegląd Historyczny" 1952, z. l, s. 124-128. 3 G. Le Yasseur de Beauplan (cyt. Beauplan), Description d'Ukranie qui sont plusieurs provinces du Royaume de Pologne, contenues depuis les confins de la Moscovie insąues aux limites de la Transihanie. Ensemble leurs moeurs, fafons de vivre et de faire la guerre, Roiien 1660, s. 8; Sz. Starowolski, Eques polonus, Yenezia 1628, s. 53-54; M. Bissaccioni, Geschichte der Biirgerkriege in Polen, [w:] Die gelehrte Welt des 17 Jahrhunderts iiber Polen, Wien 1972, s. 464. 4 Relacja Gamberiniego z 1. 1583-1584 (L. Boratyński, Kozacy i Watykan. Kartka z dziejów dyplomacji kozackiej za Stefana Batorego, „Przegląd Polski" 1906, t. 162, s. 23-24); M. Bielski, Kronika polska, t. III, Sanok 1856, s. 1358-1359 (ten tekst zapewne pióra J. Bielskiego); B. Paprocki, Ogród królewsky w którem o początku Cesarźow Rzymskych, Arcyxiążąt Rakuskich, Królów Polskich, Cżeskych, Xiąiąt Sląnskych, Ruskich, Litewskich, Pruskich, 1248_________________________________________Wiesław Majewski Nie ma żadnych danych o istnieniu w II połowie XVI wieku i I połowie XVII wieku na Zaporożu jakiejś stałej autonomicznej organizacji siczowej poza sporadycznymi okresami secesji. Brak współczesnych świadectw o hodowli na Zaporożu5. Źródła ówczesne mówią o przebywaniu Kozaków na tym terenie od wiosny do jesieni, na zimę pozostawiano tylko kilkuset ludzi na straży Siczy. Podobnie wyglądało to jeszcze w III ćwierci XVII wieku6. Zapewne chodziło tu o trudności z dowozem żywności po zamarznięciu Dniepru. O nich prawdopodobnie mówił Kisiel Kozakom w 16367. Silnie związana była podówczas z Niżem cała Kozaczyzna, nie tylko „swawolni", „hołysze", ale również „stateczni" i rejestrowi. Sprawa „zdobyczy" zaporoskiej pochodzącej z myślistwa, rybołówstwa i wypraw na Tatarów odgrywała u rejestrowych poważną rolę8. Kozaczyzna pod względem społecznym dzieliła się na 3 grupy: 1) starszyznę, 2) zamożnych Kozaków, wg określenia Adama Kisiela tych, co domy mają, na nie się oglądają, 3) biedotę „hołyszów", co tylko praeda [łupem] tyją9. Owo zróżnicowanie społeczne doprowadziło do wytworzenia się dwóch orientacji politycznych, które zarysowują się już w latach 1617-162110. W pierwszej grupie znaleźli się zwolennicy prowadzenia bardziej narodowej polityki wobec Rzeczypospolitej, określani jako „starszy", rozrodzienia ich krótko opisane naidiiess, Praga 1599, s. 56. Jedynie u Paprockiego (Herby rycerstwa polskiego, Kraków 1858, s. 159) występuje niewielki oddzialek kozacki na Samarze, ale siły główne Kozaków i u niego znajdują się nad Dnieprem. 5 W rzeczywistości nie mówi nic o hodowli za Zaporożu - informacja E. Lasoty (Tagebuch des Erich Lassota von Steblau. Nach einer Handschrift der von Gersdorff-Weicha'schen Bibliothek zu Bautzen herausgegeben und mit Einleitung und Bemerkungen begleitet von Reinhold Schottin, Halle 1866, s. 212) o zabraniu zimą 1593/1594 2000 koni Zaporożcom przez Tatarów, wbrew Jablonowskiemu (Polska XVI w. ..., t. XI, s. 275-276), bo z kontekstu wynika, że dotyczyło to wierzchowców i koni artyleryjskich kozackich. 6 Wskazywał na to Jabłonowski (Polska XVI w...., t. XI, s. 21,156,422,431,458-460. Do wykorzystanych przezeń tekstów Bielskiego (op.cit., t. III, s. 1358) i Starowolskiego (op.cit., s. 59-60, na podaną tu informację Jabłonowski mylnie się powołuje jako na znajdującą się w diariuszu Lassoty) należy dodać Paprockiego (Ogród królewsky, s. 58) i Beauplana (op.cit., s. 57), ten pisząc o Kozakach przedstawia w zasadzie stan sprzed 1638 r. W.A. [Hołobućkyj] Gołobuckij (Zaporoiskoje kozaczestwo, Kijew 1967, s. 67) sądzi, że opis Bielskiego odnosi się do stanu sprzed 1536 r., ale tekst ten utrzymany w czasie teraźniejszym oparty jest zapewne na informacjach Jana Oryszowskiego (Bielski op.cit., t. III, s. 1360), starszego kozackiego z 1.1580-1591. M. Hruszewśkyj, Istorija Ukrajiny-Rusy, t. VII, Kyjiw-Lwiw 1909, s. 57,155, 163, 167,169, 172, 177, 249, Archiw Jugo-Zapadnoj Rossii, 1.1, cz. VII, Kijew 1886, s. 84,86,103. 7 O.M. Apanowycz, Zaporiźka Sicz u borotby proty turecko-tatarskoj ahresii. 50-70 - i roky XVII st., Kyjiw 1961, s. 23-24, 29-30, Biblioteka PAN w Krakowie (cyt. B.PAN Kr.), 1819 f. 125. 8 Tamże, f. 629, S. Okolski, Dyaryusz transakcyi wojennej między wojskiem koronnym a zaporoskiem w r. 1637, miesiąca grudnia przez Jaśnie Wielmożnego JMP Mikołaja z Potoka Potockiego, wojewodę bractawskiego, hetmana polnego koronnego, generała podolskiego, kamienieckiego, latynowskiego, etc. starostę. Kontynuacja dyaryusza wojennego czułością Jaśnie Wielmożnych Ich Mciów Panów hetmanów koronnych, ochotą cnego rycerstwa polskiego nad zawziętymi w uporze krzywoprzysięgłych i swawolnych l!] Kozakami w roku 1638 odprawiona, Kraków 1858, s. 180 (cyt. O, DTW), Dokumenty Bohdana Chmelnyćkoho 1648-1657. Kyjiw 1961, s. 36-37, Pisma polityczne z czasów panowania Jana Kazimierza Wazy 1648-1668 Publicystyka — eksorbitancje — projekty — memoriały, t. I, zebr. i oprać. S. Ochmann-Staniszewska, Wrocław 1989, s. 27-28. 9 Oparte głównie na charakterystyce z 1636 r. pióra Adama Kisiela (stąd cytaty, B. PAN Kr. 1819 f. 78, zob. też M. Hruszewśkyj, op.cit., t. VIII, cz. I, Kyjiw-Wideń 1922, s. 233). 10 M. Hruszewśkyj, op.cit., t. VII, s. 361-362, 369, 380, S. Żółkiewski, Pisma ... Lwów 1861, s. 285, 311; Fr. Suwara, Przyczyny i skutki klęski cecorskiej 1620 r., Kraków 1930, s. 19, 36. „Stateczni" - kozackie ugrupowanie lojalistyczne (1617-1638) _________________1249 „stateczni", w drugiej bardziej opozycyjnie nastawieni wobec państwa, „swawolni", czerń. Do pierwszej grupy należałaby prawdopodobnie większość starszyzny i spora część zamożnych Kozaków, podstawową masę drugiej stanowiłaby biedota z domieszką bogatszych. Własne gospodarstwo dostarczałoby znacznej części dochodów pierwszej grupie. Natomiast wyprawy na posiadłości tureckie i tatarskie obok rybołówstwa i myślistwa na Zaporożu stanowiły główne źródło utrzymania „hołyszów". Polskie zakazy wypraw morskich uderzały w podstawy ich egzystencji, stały się jedną z głównych sprzeczności między Kozaczyzną a Rzeczypospolitą11. Liczebność „statecznych" w okresach powstań w latach 1630, 1638 sięgała paru tysięcy, nie przekraczała zapewne 3000, prawdopodobnie musiała się jednak gwałtownie kurczyć, gdy wzrastało napięcie w stosunkach polsko-kozackich. Charakterystyczny będzie tu przykład Wasyla Tomilenki, starszego kozackiego z lat 1636-1637, prowadzącego dłuższy czas ugodową politykę, który ostatecznie przyłączy się do powstania Pawluka. Możliwe, że część „statecznych" zachowywała neutralność w okresie powstań. Wiemy o takiej neutralności rejestrowych z czterech pułków od września do listopada 1637 roku, w sumie około 2000 ludzi. Wbrew Rudnyćkyemu taka postawa jest możliwa i w 1630 roku12. Znaczenie „statecznych" jest jednak większe niż wynikałoby to z ich liczebności, należała do nich zwykle większość starszyzny kozackiej. Można przypuszczać, że był to m.in. rezultat uzależnienia części „hołyszów" od bogatszych Kozaków, właścicieli czółen oraz wypożyczających uboższym broń, ekwipunek czy żywność na okres wypraw. Z drugiej strony ubodzy oficerowie mogli się szybko wzbogacić dzięki łupom i stać się zamożnymi13. Do „statecznych" należał i Bohdan Chmielnicki. Pisał on w początkach swego powstania w liście z 3 marca 1648 roku z Zaporoża do hetmana Mikołaja Potockiego, iż wie dobrze, żem ja nigdy nie bywał w żadnej rebelie], w buntach swawolnych. Pisze dalej o Peszcie, niewątpliwie Romanie, jednym z dowódców powstania 1638 roku, który " S. Rudnyćkyj, Ukrajiński kozaky w 1625-1630 r., „Zapyśky Naukowoho Towarystwa im. Szewczenka", 1899, t. 31-32 s. 10-11. 12 W. Tomkiewicz, Powstanie kozackie w r. 1630, Kraków 1930, s. 16 (Odb. z „Przeglądu Powszechnego"), M. Hruszewśkyj, op.cit., t. VIII, cz. I, s. 153, S. Okolski, op.cit., s. 65, 67, S. Rudnyćkyj, op.cit., s. 71-72. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że po ugodzie pod Starcem polowa pułkowników rejestrowych rekrutowała się spośród oficerów powstańczych, a polowa spośród wiernych Rzeczypospolitej (S. Okolski, op.cit, s. 177, 188), byłoby prawdopodobne, że ci ostatni stanowili około 3000. Znajduje to pewne potwierdzenie w innych informacjach. Rewizja rejestru dokonana w połowie lutego 1638 r. wykazała 5800 Kozaków znajdujących się na „włości" - Naddnieprzu osiadłym (M. Hruszewśkyj, op.cit., t. VIII, cz. I, s. 280,282). W lutym 4000 z nich wysłano za Zaporoże dla stłumienia powstania, ale tam wielu z nich przeszło do obozu przeciwnika (Tamże, s. 291, B. PAN Kr., 1819 f. 682, 684). Odtąd jednak brak wiadomości o jakimś masowym przejściu rejestrowych wiernych Rzeczypospolitej do powstania. Wobec tego ok. 3000 rejestrowych w obozie polskim pod Starcem w 1638 r. jest liczbą prawdopodobną. W. Tomkiewicz, Bih\-a pod Kumejkami (16X111637). „Przegląd Historyczno-Wojskowy" 1936/1937, t. K, s. 244. 13 K. Hustystyj, Wyzwolona borotba ukrajinśkoho narodu proty szlachetśkoj Polszczi w druhij połowyni XVI-perszij polowym XVII st., Kyjiw 1940, s. 47^t8 (m.in. w oparciu o B. Paprockiego; Herby s. 156-157, s. 57, M. Hruszewśkyj, op.cit., t. VII, 292-293, W.A. Gołubuckij, op.cit., s. 57 (wg opisu Lasoty - w oryginale op.cit., s. 214). O występowaniu owego systemu pożyczek u Kozaków dońskich J.W. Stiepanow, Kriestjanskaja wojna w Rossii w 1670-1671 gg., 1.1, Leningrad 1966, s. 286. ,--.< -?r:;s-' 1250_________________________________________Wiesław Majewski w grudniu 1647 roku doniósł o spisku Chmielnickiego. Z wiadomości tej wynika, że w 1638 roku, a może w latach 1637-1638 Peszta i Chmielnicki byli w przeciwnych obozach, nie mógl on [Peszta] naonczas [w czasie] swej woli [powstania 1637-1638] wygubić, teraz wynalazł czas po temu, żeby nas wiernych [Rzeczypospolitej] wygubiono14. Wynika z tego, że Chmielnicki brał czynny udział w walkach przeciw powstaniu lat 1637-1638. Informacje z listu Chmielnickiego są wysoce wiarygodne. W otoczeniu Potockiego było wiele osób dobrze znających przywódcę powstania, by mógł on opowiadać bajki. Kozaczyzna a Rzeczpospolita -J Spory między „statecznymi" a „swawolnymi" na tle stosunku do władz Rzeczypospolitej nie oznaczają ogólnej wrogości „swawolnych" do tego państwa. Z nich to w większej części musiały składać się wojska kozackie liczące do 20 000 ludzi, a biorące udział w latach 1609-1634 w wojnach toczonych przez Polskę. Powstania kozackie były niejako wewnętrznymi sprawami Rzeczypospolitej. Jednak, gdy ta prowadzi wojny zewnętrzne, byli powstańcy dołączają do wojska polskiego. Tak się stało w 1600 roku, w 4 lata po powstaniu Nalewajki z 1596 roku, w 1633 roku w 3 lata po powstaniu 1630 roku. W tych wojnach zewnętrznych Kozacy byli kontynuatorami tradycji swych przodków - Rusinów, Ukraińców walczących w szeregach wojsk Wielkiego Księstwa Litewskiego w XV-XVI wieku. Nie przeszkadzały temu własne, ruskie tradycje państwowo-narodowe sięgające aż poza czasy Włodzimierza Wielkiego. Nie kłóciły się one z tradycjami Wielkiego Księstwa Litewskiego, wejście ziem ukraińskich w jego skład od połowy XIV wieku miało, jak to podkreśla Dymitro Doroszenko, w dużej mierze charakter pokojowy, a samo państwo litewskie nabrało charakteru litew-sko-ruskiego15. Włączenie ziem ukraińskich do Korony w 1569 roku nie spotkało się z poważniejszą opozycją, nadal pozostała ciągłość tradycji Wielkiego Księstwa Litewskiego. • . Mimo poczucia religijnego, etnicznego „pokrewieństwa z Rosjanami", ukraińska elita uważała poddanych cara „za obcych"16. Zapewne owo poczucie obcości dotyczyło i mas kozackich, bez skrupułów walczących przeciw Rosji w latach 1609-1634. Owo poczucie obcości istniało i w tym państwie, aż do 1654 roku obowiązywał tu powtórny chrzest prawosławnych z terenu Rzeczypospolitej17. ' W sumie wszystko to potwierdza opinię Teresy Chynczewskiej-Hennel o czasach przed 1648 rokiem. Kozacy czuli się związani z Rzecząpospolitą, określając siebie jako 14 Dokumenty Bohdana Chmelnyćkoho, s. 23,25, S. Okolski, op.cit., s. 173. 15 D.I. Doroszenko, Narys istoriji Ukrajiny, Lwiw 1991, s. 106, 108. 16 F.E. Sysyn, Stosunki ukraińsko-polskie w XVII w. Rola świadomości narodowej i konfliktu narodowościowego w powstaniu Chmielnickiego, „Odrodzenie i reformacja w Polsce" 1982, t. 27, s. 84. 17 Makarij [Bulgakow], Istorija russkoj Cerkwi, t. XII, S. Pieterburg 1883, s. 61-62. „Stateczni" - kozackie ugrupowanie lojalistyczne (1617-1638)___________________1251 członków Rzeczypospolitej - Ojczyzny, miało to miejsce m.in. w 1632 roku18. Rok później, w 1633 roku wielu Kozaków tę deklarację przypieczętowało swą krwią przelaną w wojnie z Rosją. Podnosi się, że unia brzeska z 1596 roku i delegalizacja prawosławia wywarły negatywny wpływ na stosunek Kozaków do Rzeczypospolitej. Dopiero unia uczyniła z prawosławia problem polityczny (Tazbir), bowiem Kozacy nie przejawiający zbytniej religijności obronę prawosławia wysuwają odtąd na czoło swoich haseł w walce z Rze-cząpospolitą (Wójcik)19. Pojawiły się głosy, że to właśnie unia brzeska doprowadziła wrogość Kozaczyzny do Rzeczypospolitej do najwyższego stopnia, że skłoniła Kozaków do połączenia z prawosławną Rosją. . f < , • :.. ., ^--,-: •-,>•• Niewątpliwie Kozacy zdecydowanie, czasem nawet zbrojnie, popierali prawosławie, a zwalczali unię. Jeśliby jednak sprawa unii przesądzała o ich wrogości do Rzeczypospolitej i wywołała ich dążenie do oderwania się od niej, to najsilniej wystąpiłoby to w najcięższym dla prawosławia okresie lat 1596-1620. Należałoby spodziewać się powstań Kozaków w obronie prawosławia lub przejścia ich na stronę państw prawosławnych prowadzących wojny z Rzecząpospolitą. Do niczego takiego nie doszło. Kozacy, owszem, biorą udział w wojnach z państwami prawosławnymi w 1600 roku z Wołoszczyzną, w latach 1609-1618 z Rosją, ale po stronie... polskiej. W latach 1597-1620 nie wybuchło żadne powstanie kozackie, a przyczyną późniejszych nie były sprawy wiary. Postulaty dotyczące prawosławia, hasła jego obrony występują w powstaniach lat 1625, 1630, 1637, ale dla tych ruchów ma ten problem charakter marginalny. Żadne z tych powstań nie wybuchło z powodu ucisku prawosławia, ich przyczynami były zatargi między Kozaczyzną a Rzecząpospolitą. Nie inny był powód powstania 1630 roku, w którym najsilniej występowały hasła religijne. Ugody polsko-kozackie w latach 1625 i 1630 nie zawierały żadnych punktów dotyczących prawosławia20. W 1625 roku mamy do czynienia z czymś, co zdawałoby się potwierdzać tezę, że unia brzeska wywołała dążenie Kozaczyzny do oderwania się od Polski i przyłączenia się do Rosji. W tym czasie pojawia się zamysł oderwania się od Polski i wejścia w skład państwa rosyjskiego. Wyrusza do Moskwy poselstwo Jana Boreckiego, prawosławnego metropolity kijowskiego i Kozaków z propozycją poddania się temu państwu. Rosja nie czuła się jeszcze na siłach, by wystąpić przeciw Polsce21. Nie ma jednak podstaw, by 18 T. Chynczewska-Hennel, Świadomość narodowa szlacht)' ukraińskiej i Kozaczyzny od schylku XVI do polowy XVII w., Warszawa 1985, s. 142. 19 J. Tazbir, Polska na zakrętach dziejów. Warszawa 1997, s. 87, Z. Wójcik, Wojny kozackie w dawnej Polsce, Kraków 1989, s. 22. 211 M. Hruszewśkyj, op.cit., t. VIII, cz. I, s. 66-67, 100-102, 118-119, 259, 263; T, PK, s. 4-9; Zbiór pamiętników historycznych o dawnej Polscze z rękopismów, tudzież dziel w różnych językach o Polscze wydanych, oraz Z listami oryginalnemi królów i znakomitych ludzi w kraiu naszym, [Wyd. J. Ursyn Niemcewicz], t. VI, Lwów 1833, s. 192-198, s. 230-241. 21 M. Hruszewśkyj, op.cit., t. VII, s. 520-526,530-532; S. Rudnićkyj, op.cit, s. 7-8, 10-11, 13. . 1252_________________________________________Wiesław Majewski sądzić, że za tym zamysłem stała jakaś znaczniejsza grupa kozacka, skoro 7 lat później, kiedy w 1632 roku wybuchła wojna polsko-rosyjska, to nie tylko żadne oddziały Kozaków nie przeszły na stronę cara, ale co najmniej kilkanaście tysięcy ich walczyło przeciwko jego wojsku w latach 1633-1634. Kozacy nie poparli też wówczas prorosyjskiego metropolity Isaja Kopińskiego, ale zaakceptowali prapolskiego Piotra Mohyłę22. Wynika z tego wyraźnie, że wówczas zamysł przyłączenia się do Rosji nie miał znaczącego poparcia Kozaków. Do oderwania się Kozaczyzny od Rzeczypospolitej dojdzie w 1648 roku, gdy prawosławie od 1633 roku będzie w pełni legalne, a do oderwania się tego dojdzie dzięki przymierzu Kozaków nie z Rosją, ale z państwem... muzułmańskim. . : Tak więc nic nie zostaje z tezy o istotnej roli unii brzeskiej w oderwaniu się Kozaczyzny od Rzeczypospolitej. Dzieje „statecznych" w latach 1617-1638 : Już od 1617 roku „stateczni" i „swawolni" toczyli ze sobą ostre spory, raz jedna, raz druga strona obejmowała władzę w Kozaczyźnie. Stanowcze postawienie sprawy przez „statecznych", że nie będą walczyli z wojskiem koronnym zmusiło i „swawolnych" do podjęcia pertraktacji z Żółkiewskim w październiku 1617 roku23. Mimo krwawych zasług Kozaków w wojnie chocimskiej 1621 roku nie udało im się polepszyć swojego położenia, ani zalegalizować prawosławia24. Osłabiło to wpływy „statecznych" tak, że nie sprzeciwili się oni powstaniu 1625 roku. Zakończyła je ugoda kurukowska. Na podstawie tej ugody doszło do realizacji sześciotysięcznego rejestru. Wpisani doń rejestrowi stali się pełnoprawnymi członkami stanu kozackiego, otrzymywali też niewielki żołd. Kozaków nie objętych rejestrem, tzw. wypiszczyków, nie pozbawiano praw kozackich, ale nie mogli oni tworzyć zbrojnych oddziałów. Należy przypuszczać, że do rejestru wpisano głównie zamożniejszych. Sporządzono go, gdy przewagę uzyskali Łuczczi ludie, a więc „stateczni". Podobnie było z jego uzupełnieniem wiosną 1631 roku, zapewne popierały bogatszych również komisje polskie, odgrywające istotną rolę w rewizjach rejestru w latach 1634-163625. Nie wszyscy rejestrowi należeli do „statecznych". W powstaniach (1630, 1637-1638) po obu stronach uczestniczyło w walkach wielu rejestrowych. Stworzenie rejestru oznaczało jednak powstanie dwóch grup o odrębnym statusie społecznym, doprowadzając do ich wewnętrznego skonsolidowania się, 22M. Hruszewśkyj, op.cit.,t. VIII, cz. I, s. 186-187. -; : , .. . 23 Żółkiewski, op.cit., s 311, M. Hniszewśkyj, op.cit., t. VII, s. 362-3. 24 M. Hruszewśkyj, op.cit., t. VII, s. 48M89,492^96,499-500. 25 Tamże, t. VIII, cz. I, s. 20-22, 118, 225-226, 237, 243, S. Rudnyćkyj, s. 10; W 1631 r. „swawolni" ostro występowali przeciw spisywaniu rejestru (Wossojedinienie Ukrainy z Rossijej. Dokumienty i matieriały, t. I, Moskwa 1954, s. 107-108, należy wiec sądzić, że znów przewagę w komisji mieli „stateczni". W. Tomkiewicz, Ograniczenie swobód kozackich w r. 1638, „Kwartalnik Historyczny" 1930, t. l, s. 126; Z. Wójcik, Dzikie Pola w ogniu. O Kozaczyfnie w dawnej Rzeczypospolitej, Wyd. 3 uzup., Warszawa 1968, s. 98. „Stateczni" - kozackie ugrupowanie lojalistyczne (1617-1638) 1253 a jednocześnie prowadziło do zaostrzenia się walki między obu ugrupowaniami politycznymi „statecznymi" i „swawolnymi"26. Porażki Kozaków w 1625 roku sprawiły, że na ich czele w latach 1625-1630 stali przeważnie „stateczni" - Michał Doroszenko (zmarły w 1628 roku), a następnie Hryćko Czarny. Porażki obu wodzów w czasie wypraw krymskich w latach 1628-1629 sprawiły, że wiosną 1629 roku doszło do secesji części Kozaków. Ich hetmanem został Taras Fedorowicz, wódz powstania w 1630 roku27. Rozłożenie kilkunastu chorągwi polskich w 1629 roku na leża zimowe na Nad-dnieprzu wywołało niezadowolenie Kozaków, zwłaszcza iż rozeszły się pogłoski, że to wstęp do rzezi prawosławnych. Czarny wysłał w listopadzie do Kozaków na Zaporożu nakaz powrotu na „włość" - Naddnieprze osiadłe. Ci oburzeni na niego zabili go w połowie marca 1630 roku. Wówczas 3000 rejestrowych uciekło do Korsunia pod osłonę chorągwi polskich. Gdy Polacy odmówili powstańcom wydania zbiegów, Fedorowicz napadł 4 kwietnia na Korsuń. Wówczas część rejestrowych przeszła na stronę powstania, reszta wycofała się z Polakami na północ. W czasie oblężenia Perejasławia przez hetmana polnego Stanisława Koniecpolskiego (17 maja-8 czerwca) w obozie polskim znajdowało się 1900-2000 rejestrowych28. Powstanie 1630 roku stanowi moment przełomowy w dziejach Kozaczyzny, część „statecznych" w swej polityce lojalności wobec Rzeczypospolitej poszła tak daleko, że wzięła udział w walkach przeciw innym Kozakom29. Decyzję tę ułatwiły niewątpliwie wrogie wystąpienia „swawolnych" wobec „statecznych". 29 czerwca doszło do zawarcia ugody polsko-kozackiej, jej podstawę stanowiła w zasadzie ugoda kurukowska z 1625 roku, ale zwiększono rejestr do 8000. Hetmanem kozackim został Tymosz Orendarenko30. Prowadził on politykę ugodową. Doprowadziła ona nawet do secesji „swawolnych", którzy latem 1630 roku utworzyli ośrodek opozycyjny na Zaporożu pod wodzą Antona Konaszewicza Buta. Przetrwał on do zimy 1631/1632. Od lata 1631 roku jego hetmanem był Taras Fedorowicz. Kontynuował ugodową politykę i następca Orendarenki (od lata 1631), Iwan Kułaha Petrażycki, chociaż był on uczestnikiem powstania 1630 roku, doprowadził do zakończenia secesji zaporoskiej. Niepowodzenia Kułaby w sprawie rozszerzenia przywilejów kozackich spowodowały jego obalenie, a nawet stracenie. Następcą Kułaby został Andrzej Didenko, zapewne przedstawiciel „swawolnych"31. Zalegalizowanie w pełni prawosławia (l listopada 1632 roku) usuwało jedną z ważniejszych przyczyn zatargów między Kozakami a władzami Rzeczypospolitej. Nowa 26 S. Rudnyćkyj, op.cit., s. 10; por. s. 2. 27 M. Hruszewśkyj, op.cit., t. VII, cz. I, s. 43,46,56-57,60-64; S. Rudnyćkyj, op.cit., s. 12, 35, 50,62. 28 W. Tomkiewicz, Powstanie kowckie, s. 6-7,10-11,16; M. Hruszewśkyj, op.cit., t. VIII, cz. I, s. 66-67,72,100-102, 108,115-116,118,153; S.Rudnyćkyj,op.cit.,s.63-68; K.Husłystyj,op.cit., s. 132-133; Z. Wójcik, op.cit.,*. 101-102. 29 S. Rudnyćkyj, op.cit., s. 11. 3a M. Hruszewśkyj, op.cit., t. VIII, cz. I, s. 115-119. 31 Tamie, s. 122-123, 136-137, 142-145, 151-156; W. Tomkiewicz, Powstanie kozackie, PK s. 19; K. Husłystyj, op.cit., s. 137; Wossojedinienie Ukrainy z Rossijej, 1.1, s. 107, 114. , *, 1254_____________________- :________________Wiesław Majewski hierarchia prawosławna zachęcała Kozaków do udziału w wojnie przeciw Rosji. W tej nowej sytuacji zmieniły się nastroje kozackie. W maju 1633 roku w trakcie działań Kozaków przeciw Rosji hetmanem był Doroszenko, którego imienia nie znamy, zapewne przedstawiciel „statecznych". Jego następcą był również „stateczny" Tymosz Orenda-renko32. • ::-"- '' •' '" ''•"-'' '''• •"'"'•' ' Wierna służba Kozaków Rzeczypospolitej w wojnie smoleńskiej i z Turcją w latach 1633-1634 oraz stłumienie przez rejestrowych powstania w 1635 nie zostało nagrodzone. Nie wypłacono im zaległego żołdu, zakazano wypraw na morze. Sejm w 1635 roku ograniczył rejestr do 7000 ludzi, nakazał zbudować twierdzę nad Dnieprem kontrolującą tę drogę na Zaporoże i na morze. Zamysł ten zrealizowano, budując fortecę w Kudaku. To wszystko powodowało, iż raz po raz do głosu dochodzili „swawolni". Wkrótce, po powrocie z wojny smoleńskiej 1634 roku, obalono Orendarenkę, jego miejsce zajął Taras Fedorowicz, hetman powstańczy z 1630 roku. W końcu roku jednak go usunięto, jego stanowisko objął Maksym „stateczny" (pewne jest, że był hetmanem latem 1635 roku)33. Na przełomie sierpnia i września 1635 roku Kozacy pod dowództwem Iwana Sulimy zdobyli i zburzyli Kudak. Wkrótce jednak rejestrowi zaatakowali obóz Sulimy i opanowali go, a sześciu przywódców powstania z Sulimą na czele wydali Polakom. Ci ich ścięli, poza jednym, amnestionowanym Pawlukiem (właściwie Pawłem Michnowiczem Butem)34. Świadczy to dobitnie o pogłębieniu się rozłamu wśród Kozaczyzny od 1630 roku. Obecnie „stateczni" sami bez pomocy polskiej stłumili powstanie. Mimo stłumienia powstania Kozacy długo nie mogli uzyskać wypłaty zaległego żołdu, dopiero w maju 1637 roku nadesłano jego część. Także sejm zakończony w marcu 1637 roku odrzucił petycję Kozaków o krzywdzeniu ich przez starostów. W tej sytuacji w opozycji do „statecznego" Tomilenki (był on hetmanem co najmniej od lipca 1636 roku) powstał wiosną 1637 roku ośrodek na Zaporożu, na czele którego stanął ów amnestionowany Pawluk35. Część „statecznych" z Tomilenką na czele rozgoryczona polityką polską nie chciała występować przeciw niemu. Większość starszyzny była jednak innego zdania. W końcu lipca (?) zdjęła Tomi-lenkę z jego stanowiska (później przeszedł on na stronę powstania) i wybrała na jego miejsce Sawę Kononowicza. Pawlukowcy schwytali i rozstrzelali go oraz sporą część starszyzny rejestrowej. Wywołało to panikę wśród „statecznych", rozbiegli się oni „po 32 M. Hruszewśkyj, op.cit., l VIII, cz. I, s. 186-187, 200-210,233-234. 33 Tamże, s. 210-213, K. Hustystyj, op.cit, s. 142-143, zob. też: Wladyslawa IV króla polskiego, W. Xiążęcia litewskiego listy i inne pisma urzędowe, które do znakomitych w kraju mężów z kancelaryi królewskiej wychodziły, w których tak sprawy państwa publiczne jako i prywatne król. są traktowane. Materjal dziejowy. Z rękopismów zebr. A. Grabowski, Kraków 1845, s. 82. K.H. [Hustystyj] Guslistyj, Kriestjansko-kozackije wostanija na Ukrainie w 30-ch godach XVII w., [w:] Wossojedinienije Ukrainy z Rossijej 1654-1954. Sbomik statiej, Moskwa 1954, s. 68-68. 34 M. Hruszewśkyj, op.cit., t. VIII, cz. I, s. 218-225; K.H. Guslistyj, op.cit.,*. 68-69. 35 M. Hruszewśkyj, op.cit., t. VIII, cz. I, s. 225, 237-238, 245-246, 245; Z. Wójcik, op.cit., s. 111-112; K. Hustystyj, op.cit., s. 145. „Stateczni" -kozackie ugrupowanie lojalistyczne (1617-1638)____________________1255 lasach, pustyniach"36. Po kilkaset Kozaków z północnych pułków rejestrowych (kaniowskiego, korsuńskiego, białocerkiewskiego i perejasławskiego) nie przyłączyło się do Pawluka, a kilkudziesięciu z Iliaszem Karaimowiczem pułkownikiem perejasławskim uszło do Baru37. Gdy wojsko polskie przybyło na Naddnieprze w początkach grudnia, rejestrowi zaczęli się doń przyłączać. W pierwszym rzędzie było to do 1500 Kozaków białocerkiewskich i korsuńskich, którzy przybyli 18 grudnia do Moszen, do obozu hetmana polnego koronnego Mikołaja Potockiego38. Później dołączyli inni, w lutym 1638 roku przysięgało na wierność Rzeczypospolitej 5800 rejestrowych. Karaimowicz, tymczasowy dowódca rejestrowych, już 25 grudnia został wyprawiony na czele samych Kozaków, w połowie wczorajszych powstańców, przeciw Kizimowi, wziął go do niewoli. Rejestrowi mirhorodzcy ujęli też jego syna Kizimenka, również dowódcę oddziału39. Podjęta w lutym 1638 roku wyprawa na Zaporoże rotmistrza Mieleckiego na czele większości rejestrowych (4000) i kilkuset jazdy polskiej przeciw gromadzącym się tu powstańcom pod wodzą Jacka Ostranina nie dała rezultatów, bo z braku czółen nie udało się dosięgnąć przeciwnika, który usadowił się na wyspach na Dnieprze. Niewątpliwie część rejestrowych przeszła wówczas na stronę powstańców40, ale pozostało ich parę tysięcy. W późniejszych działaniach wiosną i jesienią 1638 roku nieraz przypieczętowali swą krwią wierność dla Rzeczypospolitej. 18 kwietnia regimentarz Stanisław Potocki pisze do hetmana Potockiego, że Karaimowicz ma Kozaków, którzy, widzę, trwają przy swej przysiędze41. Od początku maja do początku sierpnia uczestniczą w działaniach głównych sił polskich przeciw powstańcom. Czasem otrzymują zadania samodzielne. Niestety mamy tylko fragmentaryczne dane o ich udziale w walkach. 5 maja pod Hołtwią doznali rejestrowi niepowodzenia przy próbie zdobycia bramy zamku, 10 czerwca brali udział w walkach przeciw grupie Siekirawego pod Sniporodem. 15 czerwca Karaimowicz z rejestrowymi i z czterema chorągwiami jazdy polskiej pobił Karpa Skidana w po- 36 M. Hruszewśkyj, op.cit., t VIII., cz. I, s. 240-241,251-253; K. Hulystyj, op.cit., s. 146; Z. Wójcik, op.cit., s. 114, W. Majewski, Kononowici Sowa, [w:] Polski słownik biograficzny (cyt. PSB) t. XIII, Wrocław 1968, s. 540-541, S. Okolski, op.cit., s. 11-13, 65,67; W. Tomkiewicz, Ograniczenie swobód kozackich, s. 133-134; B PAN Kr. 1819 f. 717. 37 M. Hruszewśkyj, op.cit., t VIII., cz. I, s. 253; W. Tomkiewicz, Bitwa pod Ku nejkami, s. 244. 38 21 XII 2000 powstańców kapitulowalo w Borowicy. 25 XII 3000 Kozaków, wśród nich i ci, którzy poddali się, wyruszyło spod Borowicy przeciw Kizimowi (S. Okolski, op.cit., s. 64-5, 69). Ponieważ zaraz po kapitulacji utworzono nową, wyższą starszyznę rejestrową (tamże s. 66-67), należy sądzić, że większość owych 2000 oblężonych to byli rejestrowi, przyjmijmy 1500. Wobec tego ok. 1500 z owych 3000, których wyprawiono przeciw Kizimowi, to byliby ci Kozacy, którzy dołączyli do wojska polskiego przed kapitulacją. Zapewne w większości należeli oni do Kozaków korsuńskich i białocerkiewskich, którzy wezwani przez M. Potockiego przybyli do jego obozu 18 XII (S. Okolski, op.cit., s. 63). 39 S. Okolski, op.cit., s. 69-70. 40 M. Hruszewśkyj, op.cit., t VIII., cz. I, s. 282-283; K. Hułystyj, op.cit., s. 150, Wossojedinienije Ukrainy z Rossijej, 1.1, s. 192; W. Tomkiewicz, Ograniczenie swobód kozackich, s. 137-1138. Relacja Mieleckiego (B. PAN Kr 1819 f. 684) jest wyraźnie tendencyjna. Autor, dowódca wyprawy próbuje złożyć na rejestrowych całą winę za jej niepowodzenie. 41 B. PAN Kr. 1819f. 682, 787. , : ••<::- < v l 1256_________________________________________Wiesław Majewski bliżu Żołnina42. 4 sierpnia w walkach pod Starcem przeciw oblężonemu Dymitrowi Huni dużą rolę odegrali rejestrowi, 6 sierpnia Samuel Łaszcz na czele Polaków i Kozaków pobił Filonenkę idącego do Huni. 7 sierpnia oblężeni kapitulowali43. W sumie 1638 rok przyniósł być może najbardziej efektywne zaangażowanie się rejestrowych po stronie polskiej. Za to jednak zapłacono im ordynacją pozbawiającą ich autonomii, przynoszącą zdegradowanie najwybitniejszych nawet przywódców „statecznych" do roli pomocników Polaków - komisarza i pułkowników, zmniejszenie rejestru z 7000 do 6000, usunięcia ze stanu kozackiego wypiszczyków. Oznaczało to, że w 1638 roku oba ugrupowania kozackie poniosły klęskę. Powstańcze zostało zwyciężone w walce zbrojnej. Ugodowe, pozornie zwycięskie, doznało ciężkiego ciosu; polityka, którą prowadziło, okazała się polityką niesłuszną, odebrała Kozaczyźnie znaczną część jej swobód. Przekreśliło to dotychczasowe polskie sukcesy w kształtowaniu stronnictwa lojalistycznego. Sytuacja pogorszyła się nawet w porównaniu ze stanem sprzed 1625 rokiem. Większość „statecznych" z Chmiel-nickim na czele stopniowo odeszła od swych dotychczasowych poglądów, doprowadziła do wybuchu powstania w 1648 roku i zerwania z Rzecząpospolitą. Myśl porozumienia z tym państwem odrodziła się wśród Kozaczyzny w latach 1658-1661, odżyła w latach siedemdziesiątych XVII wieku w zamysłach legendarnego wodza Zaporoża Iwana Sirki. Oświadczył on: Pri kotarom gosudarie [królu polskim] rodilis, pri tom i budiem priebywat i galowy za niego skladywat [przekład rosyjski]44. Po hetmanach Iwanie Mazepie i Filipie Orliku do myśli tych wracał w dobie Baru istniejący rzeczywiście Zaporożec Wernyhora, autor przepowiedni o losie Polski i Ukrainy, próbujący doprowadzić do porozumienia konfederatów i Zaporoża45. 42 M. Hruszewśkyj, op.cit., t VIII., cz. I, s. 300, 303; W. Tomkiewicz, Ograniczenie swobód kozackich, s. 154; S. Okolski, op.cit., s. 98, 109,111,134-135, 139-140. 43 M. Hruszewśkyj, op.cit, t VIII., cz. I, s. 307-310, S. Okolski, op.cit, s. 167-168. 44 W. Majewski, Sirko Iwan, [w:] PSB, t. XXXVII, Warszawa 1997, s. 566. Zob. S.M. Solowjew, Istorija Rossii s driewniejszych wriemien, t. XI-XII, Moskwa 1961 s. 483. 45 O Wernyhorze: W. Majewski, Bar powstaniem narodowym. Konfederacja barska na Ukrainie i Białorusi, [w:] Ostatnie lata I Rzeczypospolitej, Łowicz 1996, s. 71-80. Jan Ziółek (Lublin) Ziemie wschodnie Rzeczypospolitej w strategii powstań narodowych XIX wieku O znaczeniu strategicznym wschodnich ziem polskich wypowiadali się sztabowcy w czasie powstania listopadowego, a już po jego upadku wyżsi oficerowie na emigracji. Pierwszym, który podjął temat znaczenia dla działań wojennych terenów za Bugiem i Niemnem, był Maurycy Mochnacki. W swojej książce o powstaniu listopadowym zwrócił uwagę na to, że Wisła jako punkt strategiczny, na którym opierali plany działań przywódcy powstania, nie ma żadnego znaczenia. Można się tu bronić, ale wcześniej czy później trzeba się poddać. Wojnę według Mochnackiego należało przenieść za Bug i na Litwę1. Natomiast ziemie Królestwa Polskiego, po obu stronach Wisły, powinny być głębokim zapleczem dla walczącej armii. Podobny błąd dostrzega Mochnacki u Kościuszki, który w okresie powodzenia nie starał się przenieść teatru wojny do województw wschodnich przedrozbiorowej Polski. ; Myśl Mochnackiego rozwijał Ludwik Mierosławski w swoich planach strategicznych przyszłego powstania. Cały obszar Polski przedrozbiorowej dzielił na strefy działań wojskowych, wysuniętych daleko na wschód. Dla małej wojny, czyli lokalnych powstań na tyłach wojsk nieprzyjacielskich za Bugiem i Niemnem2. Podobną koncepcję prowadzenia wojny kreślił płk Ignacy Prądzyński w początkowej fazie powstania listopadowego. Naczelnik gabinetu topograficznego przy dyktatorze w obszernym memoriale uzasadniał potrzebę przygotowania ludności cywilnej do działań partyzanckich na liniach komunikacyjnych nieprzyjaciela. W strategii tej widział znaczne korzyści militarne w postaci osłabienia sił uderzeniowych przeciwnika, zmuszonego pozostawiać za sobą oddziały wojskowe, by zabezpieczyć komunikację z własnym krajem. Projekt Prądzyń-skiego, nawiązujący do partyzantki hiszpańskiej, został przez dyktatora Chłopickiego odrzucony. Dopiero po zmianie naczelnego wodza zmodyfikowany i wzbogacony obserwacjami poczynionymi w twierdzy zamojskiej, projekt ten uzyskał aprobatę3. Zawarte 1 M. Mochnacki, Powstanie narodu polskiego w roku 1830-1831,1.1, Poznań 1863, s. 9-13. " ' "; 's':* j' ; 2 Biblioteka Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego (dalej cyt. - BKUL), rkps, 61, k. 9-10, 122, 213-215, 331, 331; zob. też J. Ziółek, Partyzantka w powstaniu listopadowym, [w:] Powstanie listopadowe 1830-1831, Warszawa 1990, s. 349-361. 3 BKUL, rkps, 61, k. 128. 1258_____________________________________________Jan Ziółek zostały w nim dwa sposoby prowadzenia małej wojny na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej przedrozbiorowej. Jeden zakładał, że ludność miejscowa własnymi środkami walczyć będzie z nieprzyjacielem, a drugi polegać miał na tworzeniu oddziałów partyzanckich, dobrze uzbrojonych i dowodzonych przez oficerów znających teren. Pierwszy sposób nie mógł być realizowany, bo jak stwierdził sam Prądzyński w swoich pamiętnikach, brak było wschodniej ludności polskiej nienawiści, zawziętości i długotrwałego uporu. Łatwiejsze było wykonanie sposobu drugiego, do którego można było wykorzystać rezerwistów, straż bezpieczeństwa, gwardię ruchomą, a zwłaszcza organizowane na tych terenach pułki wojewódzkie. W myśl instrukcji, oddziały partyzanckie nie powinny zbliżać się do głównych linii działań, ale operować na liniach komunikacyjnych, zabierając i niszcząc zaopatrzenie, a w razie potrzeby i zagrożenia, rozpraszać się i zbierać w oznaczonych wcześniej miejscach4. Główny strateg powstania listopadowego projektował następujące strefy działań partyzanckich na terenach wschodnich Rzeczypospolitej. Najdalej wysunięta na wschód obejmowała tereny od Kowna, aż po rzekę Łyk (Łęg). Następna - ziemie położone między granicą pruską, Wisłą do Narwi. Odrębną strefę działań partyzanckich miały stanowić obszary między Narwią, Wisłą i Wieprzem z południowo-wschodną częścią województwa lubelskiego. W projekcie tym granice stref operacyjnych wyznaczały większe rzeki, stanowiące osłonę dla oddziałów partyzanckich. Uwzględnione zostało w tym zalesienie terenu i trudne do przebycia przez duże jednostki z ciężkim sprzętem i taborami - bagna. Mała wojna, lub wojna partyzancka, jak chcą niektórzy stratedzy, była planowana przez Prądzyńskiego na głównych kierunkach spływających armii nieprzyjacielskich: południowo-wschodniego zza Bugu i północno-wschodniego zza Niemna. Punktami oporu na tych terenach były: Łomża w dolinie Narwi, Brześć Litewski w dolinie Bugu i Zamość u źródeł Wieprza5. Tworzą one trójkąt strategiczno-operacyjny określony twierdzami: Kowno, Włodzimierz i Modlin, ostatnia położona nad Wisłą u ujścia Bugu i Narwi. Posiadanie tego trójkąta dawało panowanie nad całym północno-wschodnim obszarem Królestwa Polskiego. Biorąc pod uwagę fakt, że wkraczające wojska rosyjskie do Polski zawsze były silniejsze z kierunku północno-wschodniego, a nie południowego, należało główne siły polskie wysunąć daleko na wschód, a nie kurczowo trzymać się Wisły. Wydaje się, że na strategii powstania listopadowego zaciążyły słowa Napoleona I, który wyraził się, że kto jest panem trójkąta Modlin, Praga, Serock, ten jest panem Polski. Całą zatem strategię powstania listopadowego sprowadzono do tego trójkąta. Za oderwaniem się od Wisły, jako podstawy operacyjnej, optowali wówczas płk Dezydery Chłapowski i ppłk Wojciech Chrzanowski. Pierwszy krytykował niewkracza-nie wojsk polskich na Litwę i Wołyń w grudniu 1830 roku. Proponował wysłanie ośmiu 4 Instrukcja dla komendantów kolumn ruchomych czyli partyzantów, Warszawa 1831. '••'.'. 5 L. Mierosławski, Rozbiór krytyczny kampanii 1831 roku, 1.1, Paryż 1845, s. 141. .--.'-. Ziemie wschodnie Rzeczypospolitej w strategii powstań narodowych XIX wieku__________1259 oddziałów nad granice w celu zbierania dezerterów z armii rosyjskiej oraz zza Niemna i Bugu. Należało, według Chłapowskiego, działać w celu wywołania powstań na dawnych ziemiach polskich, zająć Brześć Litewski, zabrać magazyny i przeciąć drogę rosyjskim korpusom południowym, idącym do armii marszałka Iwana Dybicza. Chłapowski proponował wyjście armii polskiej naprzeciw wojskom rosyjskim i zajęcie dogodnych pozycji obronnych6. Drugi z wymienionych sztabowców był za koncentracją armii polskiej na obszarze między Łomżą, Sniadowem i Zambrowem. Pod koniec grudnia 1830 roku Chrzanowski doradzał naczelnemu wodzowi wyjście wojska polskiego na tereny za Bug, uderzenie na najsłabszy korpus rosyjski, a po jego rozbiciu i zahamowaniu pochodu zwrócenie się przeciwko korpusowi pierwszemu, ciągnącemu w rozrzuconych kolumnach. W razie niepowodzenia można się było wycofać i zająć Brześć Litewski -mocny punkt obronny. Chrzanowski przewidywał, że w najgorszym wypadku jeden z korpusów nieprzyjacielskich zostanie zniszczony, a to osłabi siły przeciwnika i zahamuje jego marsz na dłuższy czas, co pozwoli stronie polskiej na spokojniejszą mobilizację7. Plan Chrzanowskiego był najśmielszy ze wszystkich, jakie opracowano w czasie powstania listopadowego. Przenosił on wojnę poza granice Królestwa Polskiego i pozwalał wykorzystać walory strategiczne wschodnich terenów Rzeczypospolitej. Zrywał jednocześnie z kurczowym trzymaniem się Wisły, jako podstawy operacyjnej. Trzeba też zauważyć, że większość sztabowców była przeciwna rozwiązaniom proponowanym przez Chłapowskiego i Chrzanowskiego. Po upadku powstania dyskusja na tematy strategiczno-operacyjne przeniosła się nad Sekwanę. Przez kilka lat wokół przyczyn upadku powstania toczono zajadłe spory, szukając winnych klęski. W pierwszych publikacjach, tak historyków niemieckich8, jak i polskich9, problem znaczenia strategicznego wschodnich ziem nie jest akcentowany. Dopiero Horodyński w swojej historii polskiej rewolucji, zwrócił uwagę na plany operacyjne dyktatora Chłopickiego; uczynił to jednak bardzo pobieżnie, nie wnikając w ich topografię. Nie wiązał strategicznych posunięć dyktatora z konkretnym terenem i jego 6 D. Chłapowski, Pamiętniki, cz. II: Wojna roku 1830-1831, Poznań 1899, s. 10; W. Tokarz, Wojna polsko-rosyjska 1830-1831, Warszawa 1930, s.142; Cz. Bloch, General Ignacy Prądzyński 1772-1850, t. VII, cz. II, Warszawa 1974, s. 202. 7 Cz. Bloch, General Wojciech Chrzanowski jako doradca i twórca planów operacyjnych w wojnie polsko--rosyjskiej 1830-1831, „Studia i Materiały do Historii Wojskowości"1961, s. 171. 8 R.O. Spazier, Geschichte des polnischen Volkes und seines Feldzunges im Jahre 1831 nach óffentlichen und Privatmitteilungen, Ansbach 1831; tenże, Ober die letzten Ereigiss in Polen besonders seit der Schlacht von Ostro/enka in einem Sendschreiben am Herm Pmfessor Km g, Altenburg 1833; tenże, Geschichte des Aufstandes des polnischen Yolkes in den Jahren 1830-31, nach autentichen Dokwnenten, Reichstagen Memoiren, Fagebuchern, schrifflichen und miindlichen Mitteilungen der verziiglichsten Teilnehmer, Altenburg 1832; D.E. Burkhardt, Geschichte der polnischen Revolution v. Jahre 1830 [w:] Taschenbibliothek aller Revolutionen, t. I-II, Leipzig 1832; A. Hundt, Polen und seine Revolutionen, t. 1-2, Stuttgart 1831; K. Neufeld, Polens Revolution und Kampf im Jahre 1831, Frankfurt 1832; T.H. Ungewitter, Polens letzte Austrongungen fur Nationalitat und europaische Freiheit oder zusammenhaagende Derstellung des polnischen Heldenkampfes seit den 29 November 1830 bis żur Wiedereinnahme von Warschau durch die Russen am 7 September 1831, und der ihr gefolgen Auflosung der polnischen Armee, Ilmenau 1831. 9 M. Podczaszyński - artykuł w „Revue des Deux Mondes" 1831, nr z VIII; J. Horodyński, History ofLate Polish Revolution, Boston 1832; R. Sołtyk, La Pologne, precis historique, Paris 1833. •.> ... ;: ]260_____________________________________________Jan Ziółek znaczeniem dla działań wojskowych. To samo można powiedzieć o pracy Romana Sołtyka. Natomiast Barzykowski - zwolennik Czartoryskiego i planów wojennych Chło-pickiego - zabierając głos na temat strategicznego znaczenia ziem za Bugiem i Niemnem twierdził, iż większość sztabowców przekonana została faktem przedstawionym przez Chłopickiego, iż rzeka Prypeć oraz pińskie błota dzielą tereny zabużańskie na dwie części: południową i północną, dzięki czemu mogą do Polski spływać dwie silne armie nieprzyjacielskie, przeciwko którym nie byliśmy w stanie skutecznie działać10. Znaczenie strategiczne błot pińskich i Prypeci analizował w swoich wykładach paryskich Ludwik Mierosławski". Uważał on, że linia demarkacyjna stworzona przez dolinę Prypeci miała swój węzeł komunikacyjny w Brześciu Litewskim, zatem należało ją jak najszybciej opanować i stworzyć tam punkt strategiczny dla całej Polski. Tam można było i należało bronić dostępu do całego wschodniego obszaru nadwiślańskiego i mieć za sobą, jako głębokie zaplecze, całe Królestwo Polskie, a nie tylko jego część. Wśród teoretyków przyszłej wojny wyzwoleńczej geografię Królestwa uwzględnia Stolzman. Dzielił on całą siłę zbrojną na pięć korpusów z oznaczeniem granic geograficznych dla każdego z nich. Wisła z twierdzami Modlinem i Warszawą usytuowana została na skraju zachodniego korpusu środkowego. Natomiast centrum tego korpusu stanowił Brześć Litewski. Pozostałe tereny strategiczne położone na północnym wschodzie i południowym wschodzie sięgały w planach Stolzmana po Witebsk i Dniepr. Tu miały rozegrać się działania wojenne. Pozostałe ziemie polskie zamknięte od południa Karpatami, od zachodu Odrą, a od północy Bałtykiem mogły stanowić zaplecze mobilizacyjne. W korpusie środkowym miały działać władze centralne, czuwające nad organizacją całego powstania. Stolzman był zwolennikiem wojny partyzanckiej, dlatego jego projekt tak dokładnie uwzględnia ukształtowanie terenu. Uwzględnia wszelakiego rodzaju góry i wzniesienia, lasy, rzeki i tereny bagniste. Góry występują jedynie na południu, za to lasów było wtedy stosunkowo dużo, szczególnie na wschodzie, począwszy od ujścia Prypeci i prawego brzegu Dniepru do samej Wisły. Po nałożeniu na ten teren układu hydrograficznego to - według Stolzmana - najdogodniejszy teren do działań partyzanckich. Trzeba podkreślić, że w przeciwieństwie do Mierosławskiego był Stolzman gorącym zwolennikiem gerylasówki i widział w niej jedyną szansę wywalczenia niepodległości12. / " •••- Na początku emigracji generał Józef Bem koncepcję strategiczną przyszłej wojny narodowowyzwoleńczej opierał na formacjach legionowych. Miały one powstać poza granicami kraju i w odpowiedniej chwili wkroczyć do Polski. Dopiero w roku 1846 zmienił zdanie i napisał książkę: O powstaniu narodowym w Polsce. Przedstawił w niej koncepcje wojny, która niczym nie odbiegała od tych założeń, jakie wysuwali Stolzman, 10 S. Barzykowski, Historia powstania listopadowego, Poznań 1883. 11 „Demokrata Polski" 1843, nr z 29 XII. 12 K.B. Stolzman, Partyzantka czyli wojna dla ludów powstających najwłaściwsza, Paryż-Lipsk 1844. Ziemie wschodnie Rzeczypospolitej w strategii powstań narodowych XIX wieku__________1261 Kamiński i Chrzanowski, z tą różnicą, że bardziej płynnie wiązał działania partyzantów, wysuniętych na wschód, z działaniami armii regularnej. Bem uważał, że taka wojna doprowadzi do niepodległości. Głównym przeciwnikiem wojny ludowej (partyzanckiej) był niewątpliwie Ludwik Mierosławski. Miał on decydujący głos w sprawach wojskowych w Towarzystwie Demokratycznym Polskim. Tworząc plany strategiczno-operacyjne dla powstania trój-zaborowego, przygotowywanego przez to towarzystwo, sięgnął do wcześniej przez siebie wyodrębnionych trzech teatrów wojny. Pierwszym i najdalej wysuniętym na wschód miał być teren między Dnieprem a Niemnem, drugi - między Niemnem a Wisłą i trzeci - między Wisłą a Odrą. Z południa na północ - od Karpat do Bałtyku. Pierwszy teatr wojny był dla Mierosławskiego kluczem do pokonania przeciwnika. W drugim, Wisła miała przyjąć na siebie funkcję podstawy systemu obronnego. Traciliśmy wtedy połowę kraju i szansę ostatecznego zwycięstwa. Zatem wojna powinna być prowadzona za Bugiem i Niemnem, mając całe Królestwo Polskie jako zaplecze mobilizacyjno-zaopa-trzeniowe dla walczącej armii13. Strategiczne zalety wschodnich terenów dawnej Rzeczypospolitej dla Mierosławskiego - znającego, jak nikt inny na emigracji, geografię wojskową - były oczywiste. Na analizie geograficznej terytorium Polski opierał swoje plany przyszłej wojny Ludwik Bystrzanowski - zwolennik wojny partyzanckiej. Widział on dwa systemy strategiczne: karpacki i poleski. Oba obejmowały ziemie na wschód od Wisły.14 Bystrzanowski, analizując linie wyjściowe dla armii rosyjskiej, wyznaczał cztery linie oporu dla oddziałów partyzanckich: najdalej wysunięty na wschód Dniepr z dwoma bramami wyjściowymi - Smoleńskiem i Kijowem; drugą linię oporu stanowiły dwie rzeki -Dźwina i Berezyna; trzecią - Bug i Narew, a dopiero czwartą linię oporu stanowić miała Wisła. Główne punkty strategiczne na linii pierwszej, według Bystrzanowskiego to: Orsza, Mohylew i Rogaczów; na drugiej - Ryga, Dyneburg, Połock, Borysów, Bobruj sk i Mozyr; na trzeciej - Połąga, Kowno, Grodno, Białystok, Brześć Litewski i Łuck; na czwartej linii oporu autor planu wyznaczał: Płock, Modlin, Warszawę, Dęblin i Zamość. Należało więc jak najszybciej opanować te punkty strategiczne i wokół nich prowadzić wojnę. Panować nad drogami strategicznymi i nie dopuścić, by przeciwnik doszedł do Wisły. Jak widać z tych rozważań, wszystkie koncepcje strategiczno-operacyjne przyszłej wojny o niepodległość przenosiły działania wojenne na tereny wschodnie dawnej Rzeczypospolitej, zalecały atakowanie wroga na całej długości przemarszu, a nie dopiero na linii Wisły. 13 L. Mierosławski, Powstanie narodu polskiego w 1830-1831, od epoki na której opowiadanie swoje zakończył Maurycy Mochnacki, 1.1, Paryż 1845, s. 164-165. 14 L. Bystrzanowski, O sieci strategicznej w Polsce, „Trzeci Maj" 1840, nr z 311, s. 33...... .. ' . Elżbieta Kolarska (Warszawa) Lwowski aktyw epistolarny 1944-1945. Z lektury dokumentów archiwum specjalnego Wizerunek generalissimusa nad biurkiem nie pozwalał mieć wątpliwości: przeciwnik to „bandyta", „bandgrupa", „bandsprzymierzeniec", w najlepszym wypadku „ukra-ińsko-niemiecki" lub „polski nacjonalista". We wszystkich raportach i sprawozdaniach frazeologia ta sama. Pisali dużo, obszernie, drobiazgowo, ilustrując bogato teksty przykładami, cyframi, załącznikami. Nagłówki dawali rzeczowe: „informacja" lub „politin-formacja", czyli polityczna informacja, „doniesienie" lub „specdoniesienie", „notatka szczegółowa", „specjalne zawiadomienie". W efekcie tej pisaniny powstawały opracowania referatowo-instruktażowe, rozporządzenia, rozkazy. Rozsyłali je zaznaczając „ściśle tajne", „do rąk własnych". Adresatem i nadawcą najczęściej jest pierwszy sekretarz lwowskiego obkomu KP(b)U (obwodowego komitetu Komunistycznej Partii bolszewików Ukrainy), towarzysz generał mjr Iwan Gruszecki. Piszą doń ludzie z politycznego świecznika obwodu i republiki, piszą kierownicy partyjnych wydziałów i terenowi aparatczycy i zarządcy. Płyną donosy służbowe i amatorskie, denuncjacje groźne i błahe. Pierwszy sekretarz musi być dobrze poinformowany, musi wiedzieć o wszystkim, co dzieje się w obwodzie, choćby o tym, że pod Iwano-Frankowem „bandyci" napadli na mleczarnię i wylali mleko na ziemię albo że „banda nacjonalistów" zagrabiła z gorzelni pod Gródkiem 392 deka-litrów spirytusu na sumę 14 308 rubli. Do starych korespondentów sekretarza Gruszeckiego należą naczelnik obwodowego Zarządu NKWD komisarz milicji 2 rangi, towarzysz płk Gruszko oraz naczelnik Zarządu NKGB pułkownik bezpieczeństwa państwowego 3 rangi, towarzysz Woronin. Regularnie odbywa się też wymiana pism z pierwszym sekretarzem KP(b) Ukrainy, towarzyszem Chruszczowem. Obaj panowie Nikita Siergiejewicz i Iwan Samojłowicz (Gruszecki) musieli się znać na gruncie prywatnym. Pomieszkiwali po sąsiedzku przy ul. Herburtów we Lwowie jeszcze przed wybuchem wojny z Niemcami w 1941 roku. Po przejściu I Frontu Ukraińskiego w 1944 roku i wyzwoleniu „od niemieckich zachwatczyków" lwowskiego obwodu Gruszecki zadomowił się z powrotem na Herburtów, przemianowanej na Lwowski aktyw epistolarny 1944-1945_______________________________1263 ul. Glinki. Objął okazałą willę pod dziewiątką. Chruszczow ilekroć wizytował Lwów, czy to z Kijowa, czy później z Kremla, zatrzymywał się obok, pod siódemką, w dawnej willi przemysłowca Buraka, zamienionej w partyjny hotelik. Dziś baptyści prowadzą tu ekskluzywny pensjonat „Zamek lwa". •••'.•-•.:. •• v- • •--. < ...... ••'-;•• '••-•'•.: . • "^' Iwan Samojłowicz Gruszecki był pierwszym sekretarzem lwowskiego obkomu najpierw w latach 1944-1951, potem w 1961-1962. W pamięci Iwowian zapisał się jako miłośnik papużek i buldożków wplątany przez żonę w mglistą aferę trykotażową. Żona nagle odeszła z tego świata, a sprawa nie zwichnęła kariery towarzyszowi Gruszeckiemu. Wkrótce był przewodniczącym komisji kontroli partyjno-gospodarczej przy KC Komunistycznej Partii Ukrainy, sekretarzem KC, przewodniczącym Rady Ministrów USRR, a w latach siedemdziesiątych członkiem Biura Politycznego i przewodniczącym Prezydium Rady Najwyższej USRR oraz deputowanym do moskiewskiej Rady Najwyższej. Sześciokrotnie otrzymał Nagrodę Leninowską. Zmarł w Kijowie w 1986 roku. Nie ulega wątpliwości, że w tamtych latach końca wojny i tuż po jej zakończeniu miał we Lwowie odpowiedzialne stanowisko i dużo pisemnej roboty. Namacalne jej ślady przetrwały w „partarchiwie", włączonym dziś do Państwowego Archiwum Lwowskiego Obwodu. Dokumenty, na które się powołuję, są wybrane wyrywkowo. Pokazują, jak w praktyce wyglądało stosowanie metod „czekistowsko-wojskowych i agenturalno-politycz-nych" na terenie lwowskiego obwodu w latach 1944-1945. Przeczesywanie lasów Czerwoarmiści wkroczyli do Lwowa 27 lipca 1944 roku. Dwa dni dni później naczelnik UNKWD Gruszko meldował pierwszemu sekretarzowi obkomu Gruszeckiemu: organa NKWD weszły z pierwszymi oddziałami wojska i od razu przystąpiły do wypełniania swoich obowiązków. Pierwszym i najważniejszym było ustanowienie sowieckiej władzy. Ruszali więc w teren w grupach, enkawudziści pospołu z partyjnymi aktywistami. Gdzie tylko zdołali dotrzeć, organizowali zebrania mieszkańców. Ludzie różnie ich przyjmowali. W Sokalu, gdy na zebraniu poruszono temat poboru do Czerwonej Armii, ktoś rzucił z sali: Poczekajcie, Czenvona Armia odejdzie, a wtedy zrobimy powstanie1. Czasem przychylniej witano wysłanników sowieckiej władzy. Pod Winnikami cała wieś „kolektywnie" poprosiła na zebraniu o zakwaterowanie oddziału wojska: My będziemy ich karmić, poić, będziemy im prać, byle tylko szybciej skończyć z ukraińsko-niemieckimi nacjonalistami - najgorszymi wrogami ukraińskiego narodu2. 1 Opracowana dokladna notatka z 29 VI 1944, Dierżawnyj Archiw Lwiwskiej Obłasti (DAŁO - Państwowe Archiwum Obwodu Lwowskiego we Lwowie), f. 3, d. 67, k. 4M2. 21. Bogorodczenko, Informacja o nastrojach i reakcji ukraiilsko-niemieckich nacjonalistów na ujawnianie się i u nastawieniu ludności do ounowskiego podziemia 7.27 VII 1945, ibidem, d. 213, k. 121. ...... 1264__________________________________________Elżbieta Kolarska Na zebraniach wybierano miejscowe władze, przewodniczących i sekretarzy wiejskich rad, sielsowietów. Trzy dni po „oswobodzeniu", l sierpnia 1944 roku, rady były już wybrane w całym obwodzie. Nie zarejestrowano ani jednego wypadku napadu zbrojnego na zebranie albo otwartego sabotażu wyboru rad - podkreślają pierwszy sekretarz obkomu KP(b)U Gruszecki i naczelnik UNKWD Gruszko, w ściśle tajnym referacie pt. „O walce z ukraińsko-niemieckimi nacjonalistami w lwowskim obwodzie", przygotowanym w marcu 1945 roku, najprawdopodobniej dla Chruszczowa, a być może i dla Moskwy3. , , ,, . : OUN-owskie podziemie nie podejmowało w tym okresie zbrojnej walki, jedynie rozwijało „wściekłą" propagandę „w duchu antysowieckim", rozgłaszało np. że rekruci bez przygotowania wojskowego wysyłani są na front. Pomogła osobista interwencja Chruszczowa, który odroczył mobilizację o dziesięć dni. Rejonowe komitety partii (tzw. rajkomy) wykorzystały ten czas na wyjaśnienie masowo-politycznej pracy i wzmocnienia sowieckiego aparatu na wsiach4. Partyjne komitety i oddziały NKWD i NKGB mogły w tym pierwszym okresie spokojnie zainstalować się w terenie. Wprowadzały się zazwyczaj do budynków, które zajmowały w 1941 roku. W Sokalu enkawudziści odnaleźli nawet w swoim dawnym gmachu dokumenty ukryte w chwili wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej. Zawierały spisy członków i kandydatów KP(b)U; ważniejsze materiały zapewne zdążyły w odpowiednim czasie wyjechać do Swierdłowska albo Aktiubińska. Nadszedł jednak czas na rozprawienie się z „ukraińsko-niemieckim nacjonalistycznym" podziemiem. Zwłaszcza, że sukces z naborem do Czerwonej Armii i rosnące zaufanie biednej ludności do sowieckiej władzy, zmusiły podziemie OUN-owskie do otwartej wałki. Na mobilizację do RKKA odpowiedziało mobilizacją do UPA. Bandyci nocą obchodzili wsie, wyłapywali młodzież i silą wyciągali ją do lasu. Pomagali im staniczni (dowódcy stanic), wyznaczeni dla poszczególnych wsi. Według partyjnych obliczeń do podziemia przeszło 49 784 osób, a l września 1944 roku, wedle tychże danych, „daleko niepełnych", w obwodzie lwowskim przebywało 69 dużych „band" UPA, które ściągnęły 9952 ludzi. Kureń (batalion) „Ema" z leśnych okolic Rawy Ruskiej i Magierowa liczył np. 600 „bandytów" i był dobrze uzbrojony. W sierpniu 1944 roku odnotowano w obwodzie 79 zabójstw „z rąk bandytów". Zdarzały się akty terrorystyczne, zasadzki na szosach, rozpędzanie kolumn rekrutów, napady na sielsowiety i mniejsze oddziały czerwonoarmistów. Wyjazdy w teren partyjnych i sowieckich aktywistów stały się „krańcowo trudne". Toteż i partia, i Zarząd NKWD, przyjęły zasadę odwetu: każde „bandyckie" wystąpienie będzie natychmiast ścigane, a „bandyci i ich rodziny" będą represjonowani5. 3 O walce z ukraińsko-niemieckimi nacjonalistami w lwowskim obwodzie, ibidem, d. 213, k.18. 4 Ibidem, k. 18-19. 5Ibidem,k. 29,19-20. Lwowski aktyw epistolarny 1944-1945 1265 Nie zostawimy bezkarnie ani jednego bandyckiego wystąpienia - zapewniał Moskwę i Kijów szef wydziału organizacyjno-instruktorskiego w lwowskim obkomie, Bogorod-czenko6. -.;.- i--'--:-:;n'i~- Jesienią 1944 roku NKWD-owskie „oper- i spec-grupy" stosując taktykę „przeczesywania lasów" zabiły w obwodzie lwowskim (zestawienie z 10 stycznia 1945 roku) 13 081 „bandytów", wyłapały 10 563 „bandytów i bandpopleczników" oraz 12 215 dezerterów i uchylających się od służby w Armii Czerwonej7. Gruszecki relacjonuje Chruszczowowi jedną z leśnych obław. W okolicach wsi Dzibułki w rejonie Kamionki Bugskiej (d. Strumiłłowej) na skraju lasu kolo chutoru Tołmacz ukrył się okręgowy prowidnyk „Karat" nazwisko Litwin Jarosław, z ochroną złożoną z 40 ludzi. Zachodząc od tylu lasem nasza grupa partyjno-sowieckiego aktywu i NKWD spostrzegła nagle ogień. Ochrona rozbiegła się. „Karat" i trzech jego pomocników spali i tak zostali zabicfi. , < Macki bojców Nadeszła zima. Chłody i ogromne straty poniesione przez bandytów-ounowców, zdaniem sekretarza Gruszeckiego i naczelnika Gruszki przyspieszyły proces rozpadu band. Dowodem rozpowszechnionej w UPA dezercji ma być wypowiedź dowódcy ku-renia, kurinnego „Karego": Widząc bezsens dalszej zbrojnej walki i nie dostając żadnych rozporządzeń z obwodowego prowidu OUN, porzuciłem swoją bandę [tak wg oryginalnego zapisu] i poszedłem do domu, gdzie zostałem aresztowany9. Rzeczywiście UPA zdecydowała rozwiązać większe jednostki. Dowódca kraju UPA-Zachód, obejmującego Wschodnią Galicję, a więc i obwód lwowski, mjr Wasyl Sidor „Szelest" polecił działać mniejszymi oddziałami i unikać zaczepnych walk z NKWD I0. Powstawały niewielkie dywersyjne grupy, a po wsiach ochotnicze „kuszcze samoobronne". Za przykładem UPA organa NKWD również zmieniły taktykę walki. Zamiast przeczesywania lasów - nocne zasadzki i skoncentrowane operacje „czekistow-sko-wojskowe". Pierwsze należały do zadań rejonowych oddziałów NKWD, operacje przeprowadzały enkawudowskie wojska wewnętrzne. Brygada np. otaczała większy obszar, kompanie zajmowały poszczególne wsie i przez kilka dni przeprowadzały szczegółowe rewizje, chata za chatą. Bojcy uzbrojeni w specjalne „macki" sprawdzali strychy, piwnice, obory, stogi. Mistrzowskie maskowanie schronów przez bandytów wymagało wyjątkowo wysokiej czujności i fachowości. Znajdywano bandyckie schrony w nieocze- 6 Informacja o nastrojach i reakcji..., ibidem, k. 124. . , . • 7 O walce..., ibidem, k. 21. 8 Informacja o reakcjach ludności i rezultatach stosowania takich form oddziatywania na bandpoplecmików, jak zbieranie podpisów i uprzedzanie na zebraniach o ich odpowiedzialności za porządek we wsi z 22 V1945, ilbidem, k. 51. 9 O walce..., ibidem, k. 21. ' 111 G. Motyka, R. Wnuk, Pany i rezuny, Warszawa 1997, s. 42. 1266__________________________________________Elżbieta Kolarska kiwanych miejscach: pod ołtarzem w cerkwi, na cmentarzach, w klozetach, pod psimi budami. - Autorzy opracowania O walkach z ukraińsko-niemieckimi nacjonalistami wskazują przykład: We wsi Suchowody w rej. ponikowickim [pod Brodami] odkryto schron z czteroma wejściami: jeden prowadzil z pieca wewnątrz chaty, drugi ze stogu siana, trzeci z dziupli drzewa rosnącego na podwórzu, czwarty - z pobliskiego jarul{. Bilans podobnej dziesięciodniowej „zmasowanej" operacji wojsk NKWD w rejonie Bóbrki wyniósł 79 „bandytów" zabitych i 682 wywleczonych ze schronów12. Technika oblężnicza była prosta: w otwory schronu rzucało się granaty albo rakiety dymne. Ludzie wewnątrz byli doprowadzani do stanu nieświadomości i wywlekani na zewnątrz. W ten sposób 4 czerwca 1945 roku w lasach Nowego Strzeliska między Bóbrką a Chodorowem przechwycono ośmioosobową grupę krajowego prowidu z komendantem „Krzemieniem" (inne pseudonimy „Witalij", „Karpowicz"). Prawdziwego nazwiska bojcy NKWD nie ustalili, gdyż „Krzemień" zatruty gazami wkrótce zmarł, a pozostali twierdzili, że znają tylko jego pseudonimy. Jeden z zatrzymanych podczas akcji, Marko Demian „Arkady", „Dorosz", „Pawło-wicz", „Orest", rodem z Zamościa, okazał się zastępcą „Krzemienia" odpowiedzialnym za propagandę. Był na tyle ważny, że przesłuchiwał go osobiście naczelnik lwowskiego UNKWD Gruszko. , Pytanie: Czy znane jest wam ostatnia i poprzednie odezwy ukraińskiego rządu do ounowców, rozkaz narkoma spraw wewnętrznych i rozporządzenie naczelnika UNKWD Iwowskieego obwodu? Odpowiedź: Wszystkie te dokumenty otrzymaliśmy i wykorzystaliśmy je w propagandzie przeciwko sowieckiej wladzy. — '•'• Pytanie: Czy te dokumenty miały wpływ na ujawnianie się banderowców? Odpowiedź: Wątpię. Prowadziliśmy szeroką propagandę dowodząc, że te dokumenty wydane są tylko po to, by wyciągnąć banderowców i ounowców z podziemia, zalegalizować ich i następnie wszystkich aresztować i zlikwidować, że kierowanie do służby w Czerwonej Armii lub do pracy jest działaniem maskującym, a z chwilą zakończenia wojny będzie przeprowadzona masowa operacja wyniszczenia OUN i UPA. Pytanie: Jaką więź miało kierownictwo OUN i UPA z organami niemieckiej władzy? Odpowiedź: Część dowództwa UPA przygotowywała się w niemieckich szkołach. W specjalnych szkołach szkolili się wywiadowcy, terroryści, dywersanci; prawda, że w bardzo ograniczonej liczbie. Zrzucano ich na tyłach Armii Czerwonej, nawiązywali kontakt z nami i podtrzymywali łączność radiową z niemieckimi organami. OUN i UPA przystały na to tylko dlatego, by mieć po pierwsze możliwość przygotowania kadr, a po drugie radiową łączność z kierownictwem znajdującym się na terenie Niemiec. 11 O walce ..., DAŁO, f. 3, d. 213, „k. 22. >2 Ibidem, k. 23. Lwowski aktyw epistolarny 1944-1945_______________________________1267 Pytanie: Jakie są nastroje szeregowych bandytów, dowódców UPA i kierownictwa OUN? Na co liczą? Odpowiedź: Element chwiejny, który przypadkowo trafił do band [sic] lub organizacji OUN, wycofał się - przymusowo lub dobrowolnie - w okresie jesienno-zimowych i wiosennych operacji NKWD. Obecnie w organizacjach OUN i w bandach [!] UPA zostali głównie ci, którzy walczyli zbrojnie i nie zamierzają ujawniać się. Przede wszystkim zostali SB-biści. Dobierano do tej formacji specjalnych ludzi, którzy wykonywali wyroki i akty terrorystyczne. Można ich tylko w jeden sposób zniszczyć - przez fizyczną likwidację. Polityczne nastroje w bandach [!] są bardzo niestałe. Dla utrzymania dyscypliny trzeba wprowadzać twarde środki oddziaływania i dokonywać publicznych egzekucji na podejrzanych o zdradę na korzyść sowieckiej władzy. „Arkady" wyznał, że w dokumentach przechwyconych przez NKWD znajduje się spis partyjnych działaczy, a także lwowskich profesorów i studentów nastawionych prosowiecko. Wykaz łącznie z adresami został sporządzony na rozkaz SB, która trzyma w rękach OUN-owskie podziemie we Lwowie. Naczelnik Gruszko komentuje, że De-mian odcinając się od Służby Bezpieczeństwa zeznaje fałszywie. Równie interesująca wydała się płk. Gruszce zatrzymana w tej samej obławie „Ma-rusia", żona Demiana, komendantka żeńskiej młodzieży. Mimo dużej pracy nad nią -kategorycznie odmówiła jakichkolwiek zeznań, podyktował stenografce Diesiatnikowej13. Szczepy agentury "MV NKWD nie zwlekało z zawiązywaniem siatki agenturalnej. Werbunek odbywał już na pierwszych zebraniach wiejskich. Agentami zostawali przeważnie przewodniczący i sekretarze sielsowietów. Ale szybko okazało się, że ta kategoria agentury jest często dwulicowa i łatwa do rozszyfrowania14. Trzeba było dopiero uchwały KC KP(b)U z 10 stycznia 1945 roku „O wzmocnieniu walki z ukraińsko-niemieckimi nacjonalistami", by ujawnić poważne niedopatrzenia w pracy partyjnych organizacji i organów NKWD. Uchybienia dotyczyły zwłaszcza pracy politycznej i agenturalnej. W tym czasie w lwowskim obwodzie pracowało dla NKWD 1449 agentów i tajnych informatorów. Obkom KP(b)U i Zarządy NKWD--NKGB postanowiły nie tylko rozszerzyć „agenturalny aparat", przede wszystkim podnieść jego poziom, przyciągnąć wykwalifikowanych agentów, najlepiej „byłych aktywnych bandytów", bo ci mogliby najłatwiej przeniknąć do OUN-owskiego podziemia. Wkrótce z tej kategorii agentów stworzono specjalne bojowe grupy do fizycznej likwidacji działaczy ounowców i ich przywódców. „Po linii NKGB" utworzono 15 takich bojówek, i to w ciągu dwóch miesięcy, bo towarzysze Gruszecki i Gruszko piszą swój 13 Sprawozdanie z operacji przeprowadzonej 4 VI 1945 na styku obwodów lwowskiego i drohobyckiego, Ibidem, k. 83-92. 14 O walce..., ibidem,]!.. 20. , - , ., .. . .. .- 1268__________________________________________Elżbieta Kotarska elaborat w marcu 1945 roku. Wtedy już działanie tych bojówek dawało wysoki efekt operacyjny15. Oto np. zwerbowany przez NKWD „były" inspektor wojskowego przygotowania w okręgu OUN, „Dawidowicz", znając szyfry i hasła oddal wielkie usługi. W operacjach przeprowadzonych według jego wskazań poległo ponad 300 „bandytów", NKWD zdobyło 10 składów broni i rozbiło siatkę organizacyjną OUN-owskiego okręgu „Hortica-2". Inny agent „Drozd" z Żółkwi, dawniej gospodarczy sotni (kompanii) UPA, jakoby walnie przyczynił się do udanych akcji rejonowego oddziału NKWD, który zlikwidował 150 „bandytów". Utworzona w lutym 1945 roku 20-osobowa prowokacyjna bojówka, dowodzona przez byłego kurinnego „Gorczenko", przerzucona na teren Polski (w okolicach Sokala) do większej „bandgrupy", zebrała cenne dane wywiadowcze, które umożliwiły Wojskom Pogranicznym NKWD zabić i schwytać 571 bandytów. W tym setkę ludzi OUN-owskiego kierownictwa16. -'-^i >>»";! ,,•;-.:;. Pozyskani przez władzę sowiecką „byli aktywni członkowie" OUN-UPA - materiały dawnego „partarchiwa" nie skrywają ich nazwisk - dowodzili również bojówkami, których zadaniem była likwidacja działaczy OUN-owskiego podziemia i „bandytów-nie-legałów". W wyniku styczniowej uchwały KC Kompartii (Partii Komunistycznej) rejonowe komitety KP(b)U i rejonowe oddziały NKWD-NKGB otrzymały zarządzenie: tworzyć specjalne bojówki, „śmielej" wciągać do nich byłych bandytów, przejawiających chęć odkupienia swoich win. Zaś partyjno-enkawudowskie władze we Lwowie powzięły zobowiązanie: prześwietlić wywiadowcza każdą miejscowość, zaszczepić komórkę agentu-ralną w każdym zamieszkałym punkcie obwodu. Udoskonalona agentura i wywiad oraz zdobyte w walkach doświadczenie bojowe wojsk NKWD zapowiadają rychłe - jak twierdzili wiosną 1945 roku obaj obwodowi szefowie, i partii, i Zarządu NKWD - całkowite pokonanie „bandgrup" i „ukraińsko-nie-mieckich nacjonalistów"17. „ Na wabia 15 maja 1945 roku Lwów gości pierwszego sekretarza Ukrainy. Nikita Chruszczow na zebraniu sekretarzy rajkomów i rejonowych naczelników NKWD i NKGB udziela szczegółowych wskazówek, jakimi metodami likwidować „bandy ukraińsko-niemieckich nacjonalistów"18. •' {* •'•''••' Po kilku miesiącach Gruszecki pisze do Kijowa: Z każdym dniem coraz szerzej stosujemy w walce z bandytami metody rekomendowane przez Was (...) Niezłe rezultaty 15 Ibidem, k. 23. 16Ibidem,k. 23-24. , • ••-.••••-• . . : 17 Ibidem, k. 29. 18 Pismo I. Gruszeckiego do N. Chruszczowa z czerwca 1945, ibidem, k. 73. Lwowski aktyw epistolarny 1944-1945_______________________________1269 dają przynęty [„primanki"], zastawiane przez naszych ludzi, ale metoda ta nie jest jeszcze we wszystkich rejonach stosowana19. W Rawie Ruskiej była stosowana. Na początku grudnia 1945 roku, gdy dowiedziano się, że w pobliskiej wsi pojawiła się „bandbojówka" dowodzona przez „Wozniaka", rzucono do akcji grupę pozorowaną. Partyjno-enkawudowscy bojcy udający „bandytów" odszukali łączniczkę „Wozniaka". Powiedzieli, że są z sąsiedniej wsi, przygotowują napad na sielsowiet, ale sami nie dadzą rady, przyszli więc po pomoc do jej „chłopców". Łączniczka nie podejrzewając podstępu, skierowała przybyłych na łąkę: Tam jeden z naszych przebrany za kobietę pasie krowy. Występujący w roli „bandytów" funcjona-riusze dogadali się z pastuchem - umówili się na wieczór. Na spotkanie stawiło się pięciu prawdziwych „bandytów" - bojcy z miejsca rozbroili ich i aresztowali. Potem zjawił się jeszcze łącznik „bandgrupy", starszy człowiek, przyszedł prosić, by wzięli pomstę na bolszewikach, którzy zabrali mu syna do istriebitielnych batalionów. Człowiek ten wskazał miejsce przebywania pozostałych ludzi z oddziału „Wozniaka". Jednego „bandytę" bojcy zabili, drugiego schwytali, reszta uciekła. Zdarzenie to ze szczegółami pierwszy sekretarz lwowskiego obkomu opisał Chruszczowowi20. .-••:.. Podobnie jak, innym razem, „przypadek" „Surmaja", komendanta kuszcza SB OUN. Enkawudziści wyciągnęli go razem z pięcioma innymi „bandytami" ze schronu w Pere-liskach, był ciężko ranny. Odwieziono go do rejonowego szpitala w Ponikowicy. Był cennym więźniem, dużo wiedział, ale stanowczo odmawiał składania jakichkolwiek zeznań. Wtedy „nasi" wysłali do szpitala w odwiedziny montera z ponikowickiej poczty, sąsiada „Surmaja", zaprzyjaźnionego z nim od dzieciństwa. Ten wyciągnął z pacjenta wszystko, co interesowało „naszych". A nawet więcej, „Surmaj" nieoczekiwanie wyznał, że dziełem rąk jego bandy jest likwidacja ośmiu partyjno-sowieckich aktywistów w Brodach21. Partyjni aktywiści posłuszni instrukcjom pierwszego sekretarza ukraińskiej Kompar-tii chętnie sami wystawiali się na „primankę" (wabia). Pracownik rajkomu lub miejscowego NKWD jechał do wsi na noc, zajmował kwaterę w jakiejś chacie, a grupa bojców przygotowywała wokół niej zasadzkę. Gdy upowcy-„bandyci" skradali się w ciemnościach, by sprzątnąć odważniaka - wpadali w sidła. Inną metodą, praktykowaną z dobrym skutkiem przeciwko „bandytom" i „band-poplecznikom", była dyskredytacja w oczach miejscowej ludności. Nowojaryczowski rajkom np. dowiedział się poprzez swoich agentów, że sekretarz sielsowietu w Zapyto-wie pomaga „bandytom", słowem jest „bandpoplecznikiem". Naczelnik rejonowego oddziału NKGB odwiedza go w środku dnia, tak, by cała wieś widziała. Zagaduje sekretarza o ostatnie plony, najbliższe siewy, prowadzi zdawkową rozmowę, w końcu osten- 19 Charakterystyczne momenty z działań operacyjnych przy likwidowaniu band ukraińsko-niemieckich nacjonalistów w lwowskim obwodzie od 6 do & grudnia br. [1945], ibidem, k. 196. 20 Pismo z czerwca 1945, ibidem, k. 76-77. 21 Dane o przebiegu likwidacji bandytyzmu ukraińsko-niemieckich nacjonalistów w obwodzie wg stanu na 9 grudnia br. [1945], ibidem, k. 184-185. 1270 _ Elżbieta Kotarska tacyjnie po przyjacielsku żegna się i opuszcza sielsowiet. W nocy nachodzą sekretarza partyzanci UPA. Czego chciał od ciebie kagiebista? - dopytują się. Ot, tak pogadaliśmy sobie - sekretarz mówi prawdę. Nie wierzą mu, mają go za zdrajcę, grożą śmiercią. Sekretarz jakoś wymyka się z domu, biegnie pod opiekę NKGB. I wymienia nazwiska „bandytów", przy okazji i tych, którzy dostarczyli im czerwonoarmijne umundurowania. Ten sam pomysłowy naczelnik NKGB śle list do wsi Rudańce, adresuje go do dowódcy kuszcza SB, „Kruta". Dziękuje mu w nim za rzekome wydanie sowieckim służbom bezpieczeństwa „bandbojówki". „Krut" przypłacił list śmiercią, rozstrzelali go swoi22. Chruszczow do sekretarza Gruszeckiego i naczelników UNKWD i UNKGB Gruszki i Woronina: Sprawozdania pokazują, że przy starannym przygotowaniu operacji, rekomendowane przez KC KP(b)U metody walki z bandytami dają dobre rezultaty [...] Zwracam Waszą, uwagę na niedzowność wzmocnienia walki przeciwko ukraińsko-nie-mieckim nacjonalistom przy wykorzystaniu wszystkich sił i metod, polecanych przez KC Gruszecki podkreśla, że czekistowsko- wojskowe operacje przynoszą sukcesy w dużej mierze dlatego, że w walce bierze udział aktyw partyjny. Pierwsi sekretarze rejonów brodzkiego, żółkiewskiego, oleskiego, przemyślańskiego i gliniańskiego nie opuścili ani jednej operacji. Udział ich podnosi morale grup operacyjno-wojskowych24. Nasze słowo „Nasze słowo do tych, którzy są w lasach i schronach". „Słowo" pisane było jakoby w Bóbrce 12 stycznia 1945 roku, widnieje pod nim 29 podpisów. My porzuciliśmy las, wróciliśmy do domów, do matek, żon i dzieci, do uczciwej pracy. Wróciliśmy na drogę, jaką powinien dziś kroczyć uczciwy Ukrainiec wieśniak, robotnik, inteligent [...] Zaklinamy wszystkich, którzy zalegają jeszcze po lasach i jamach, wracajcie do domu, do swoich rodzin, chodźcie razem z nami budować naszą ojczyznę Sowiecką Radziecką Ukrainę. Zaklinamy wszystkich, którzy mogą trzymać w rękach broń, chodźcie za nami w szeregi Czerwonej Armii, która wkrótce po trupach wroga zakończy wojnę w samym Berlinie [...J25. Adnotacja napisana odręcznie charakterem pisma pierwszego sekretarza Gruszeckiego kieruje „Nasze słowo" do towarzysza Mazepy. To atamańsko-literackie nazwisko nosił główny propagandysta lwowskiego obkomu KP(b)U. Przy innej okazji Gruszecki zaznacza: Ten dokument odegrał dużą rolę. w zwiększonym dopływie ujawniających się26. Mazepa gorliwie zajmował się upowszechnianiem „Słowa", było publikowane, odczytywane na zebraniach i mitingach w całym obwodzie. ; ,, , 22 Charakterystyczne momenty..., ibidem, k. 198-199. 23 O przebiegu likwidacji band ukraińsko-niemieckich nacjonalistów, ibidem, k. 184. 24 O walce, .„ibidem,*. 25-26. 25 Ibidem, d. 228, k. 3-6. 26 O walce ..., ibidem, d. 213, k. 23. Lwowski aktyw epistolarny 1944-1945 1271 Na partyjne pochwały szczególnie zasłużył rejon Bóbrki. Nie tylko dlatego, że stąd wyszło wezwanie „byłych bandytów" do ujawniania się. Rajkom bóbrecki przodował w pracy uświadamiającej. Przed każdą operacją „czekistowsko-wojskową" organizowano po wioskach „masówki". Omawiano na nich odezwę KC KP(b)U i Rady Najwyższej USRR do narodu oraz rozporządzenie UNKWD. Wyjaśniano, jakie następstwa czekają upartych nielegalów i ich rodziny, jak wyrozumiale sowiecka władza traktuje zdjętych skruchą członków „tak zwanej" UPA. Ukazy władz kijowskich przerobiono z chłopami ponoć we wszystkich 721 sielso-wietach obwodu. „Masowo-polityczne" zebrania przyniosły dobre rezultaty, zwłaszcza w ujawnianiu się. Dla zachęty organizowano czasem publiczne wystąpienia „byłych bandytów". W Uniowie pod Przemyślanami, gdzie na zebraniu przemówił niedawny dowódca sotni, z miejsca ujawniło się 52 ludzi. Do 10 stycznia 1945 roku, tj. do chwili ogłoszenia uchwały KC KP(b)U „O wzmocnieniu walki z ukraińsko-niemieckimi nacjonalistami" według wyliczeń partyjno-enka-wudowskich - wyszło z podziemia 4 821 ludzi, w ciągu dwóch następnych miesięcy -10 60227. Ujawnianiu miały również służyć „spisy bandpopleczników". Funkcjonariusze NKWD i NKGB na podstawie donosów i agenturalnych informacji sporządzali w poszczególnych wsiach wykaz chłopów wspierających „bandy". Nazwiska ich odczytywano na zebraniach w sielsowietach, następnie kazano im pisać pokwitowania, w których zobowiązywali się utrzymać we wsi porządek, nie dopuścić do zakłócenia spokoju. Sekretarz lwowskiego obkomu informując Nikitę Chruszczowa o dobrych skutkach stosowania i tej, polecanej przez niego, metody walki z „ukraińsko-niemieckim nacjonalizmem", dodaje, że po zebraniach rajkomy i oddziały NKWD otrzymują anonimy o „bandytach" i ich kryjówkach28. Ze wszystkich sposobów represji najskuteczniejsze (dały mocny efekt moralny) okazały się wywózki rodzin wszelkich „nielegałów". W rejonach, w których energicznie przystąpiono do wywózek rodzin aktywnych bandytów, mamy najwyższe cyfry ujawniających się29. Przykładem służył rejon przemyślański: deportowano 152 rodziny, a wkrótce wyszło z podziemia 490 ludzi. Z całego lwowskiego obwodu do 15 lutego 1945 roku wywieziono l 534 rodzin, 3 616 osób. . >•• . Sprawodawcy zauważają, że „bandyci" najchętniej ujawniają się nie w swoim rejonie, wielu zgłasza się we Lwowie, gdzie nikt ich nie zna. Przychodzą bez broni, nie przyznają się do partyzantki, jedynie do ukrywania się przed mobilizacją do Czerwonej Armii. Mamy coraz więcej przykładów - czytamy we wspominanym już kilkakrotnie „Referacie" Gruszeckiego i Gruszki - kiedy miejscowa ludność nie tylko zrywa z ukraińsko- 27 Ibidem, k. 23,27. 28 Pismo z czerwca 1945, ibidem, k. 75-76. 29, 'O walce..., ibidem, k. 26-27. 1272__________________________________________Elżbieta Kotarska -niemieckimi nacjonalistami, ale natarczywie wyraża chęć uczestniczenia w zbrojnej walce^. Przykłady: Pod Lwowem na zebraniu ludności wiejskiej ob. Stadnik powiedział: Całej wsi wstyd, że bandyci znajdują w niej schronienie. Obiecujemy - schwytamy ich. Chłopi jakoby sami zaczęli organizować zasadzki. W rejonie kamioneckim ob. Magir przyprowadziła do NKWD syna-„bandytę": Róbcie z nim, co chcecie - powiedziała jakoby. Gruszecki informuje Chruszczowa: Syn zostal operacyjnie wykorzystany, matka wypuszczona^. , • ..,•••.<.,•,••••<,-'. ; „Masowo" ujawniający się „bandyci", według zapisów partyjnych funkcjonariuszy, wypowiadają się podobnie: są przekonani o bezsensowności dalszej walki i wierzą, że władza sowiecka dotrzyma obietnicy i nie będzie represjonować. Autorzy pracy O walce z ukraińsko-niemieckim nacjonalistami w obwodzie lwowskim, pierwszy sekretarz i pierwszy enkawudzista lwowskiego obkomu, uważają, że zaniechanie represji wobec dobrowolnie zgłaszających się „bandytów", a nawet zwrot rodzin zabranych na wywózkę, o ile ich eszalony nie odjechały jeszcze w kierunku Syberii lub udzielenie urlopów na uporządkowanie osobistych spraw - dobitnie udowodni, że władze miejscowe dotrzymują słowa, danego przez Rząd Ukraiński i KC KP(b)U32. Opuszczają konspirację nie tylko szeregowcy, także ludzie pełniący wysokie funkcje w OUN-owskim podziemu. Fakt ten, zdaniem referentów Gruszeckiego i Gruszki, z jednej strony kompromituje to podziemie, z drugiej wpływa ozdrowieńcze na polityczne nastroje ludności33. Partia i władza sowiecka są niesłychanie czułe na nastroje społeczne. Tajni agenci niczym ankieterzy OBOS-u penetrują różne środowiska, notują przypadkowe wypowiedzi, donosy, przeglądają korespondencję. W końcu kierownik wydziału organizacyno-instruktażowego lwowskiego obkomu I. Bogorodczenko przygotowuje dla Moskwy (KC WKP(b)) i duplikat dla Kijowa (KC KP(b)U) „Informację o nastrojach i reakcjach ukraińsko-niemieckich nacjonalistów na ujawnianie się i o nastawieniu ludności do ounowskiego podziemia"34. Oto niektóre cytowane w niej wypowiedzi: * Nieokreśleni „bandyci" w rozmowie między sobą: Jeśli nas zabiorą do Czerwonej Armii, zbiegniemy, odkopiemi schowaną broń i pójdziemy do lasu; * Niejaki Linda, namówiony przez żonę do ujawnienia się, podczas przesłuchania: Władza wybacza - powiedziała [żona] - trzeba wierzyć NKWD, powinieś ujawnić się. I zjawiłem się... * Dowódca bojowego oddziału UPA „Brył" do towarzysza broni: Jeśli bym wiedział, 30 Ibidem, k. 28. 31 I. Gruszecki, Informacja o reakcjach ludności i rezultatach stosowania takich form oddziaływania..., ibidem, k. 52; Gruszecki, O przebiegu likwidacji bandytyzmu w lwowskim obwodzie na 9 grudnia 1945 r., k. 203. 32 O walce..., ibidem, s. 27. 33 Ibidem, k. 28. 34 Ibidem, k. 116-125. Lwowski aktyw epistolarny 1944-1945_______________________________1273 że NKWD nie rozstrzela mnie, niechby mnie nawet wysłali na Sybir, wszystko jedno ujawniłbym się. Boją się tylko rozstrzelania; * Dwaj przywódcy powiatowej bojówki SB z rejonu gródeckiego do członka OUN: Jeśli będzie silny nacisk ze strony organów NKWD, wtedy spróbujemy zniszczyć sowiec-ko-partyjny aktyw, a sami wysadzimy się granatami, ale ujawnić się nie pójdziemy. Jurij Stelmaszczuk, ps. „Rudy", „Kajdasz" dowodził jednym z trzech zgrupowań na obszarze UPA-Północ, na Wołyniu. Jego zeznania naprowadziły NKWD na „Kłyma Sawura", płk. Romana Kiaczkiwśkiego, komendanta partyzantki UZA na Wołyniu35. Trzy dni po śmierci „Kłyma Sawura", 15 lutego 1945 roku, „Rudy" Stelmaszczuk pisze rozkaz-odezwę: „Do wszystkich dowódców, politycznych wychowawców i szeregowych zjednoczonej grupy UPA «Zawichost»": Zimą 1944-45 przeciwko oddziałom, które były mi podporządkowane i działały pod moimi rozkazami, sowieckie wojska i rządowe organy podjęły takie środki, że dalsza walka w UPA prowadzi tylko do wyniszczenia dowódców i szeregowych UPA bez najmniejszej nadziei na zwycięstwo teraz i w przyszłości. Dobrze wszyscy wiecie, że wielu komendantów, którzy byli w dowództwie mojej grupy UPA „Zawichost" zostało zabitych [wymienia 11-tu]. „Kłym Sawur", byty dowódca UPA, zabity w chwili, gdy jego gospodarze - niemieccy faszyści na czele z ludojadem Hitlerem - uciekają z Berlina, a Czerwona Armia prowadzi bój na terenie Niemiec. Nadszedł czas, by wyjść z lasów i schronów, wyjść z podziemnej ciemności na światlo -do prawdziwego życia. [...] Polecam: 1. Dowódcom i szeregowym, którzy działają nielegalnie - zaprzestać dalszej walki przeciwko narodowi ukraińskiemu. 2. Dowódcom brygad, oddziałów, pododdziałów, plutonów i drużyn natychmiast -wydać rozkazy, by każda jednostka w komplecie pod bronią stawiła się w najbliższym ośrodku rejonowym, gdzie będą przyjęci przez przedstawicieli miejscowej władzy. Dowódców, którzy nie wykonają tego polecenia - likwidować, a szeregowym [polecam] ujawnić się w najbliższym rejonie z bronią w ręku. 3. Dowódców i szeregowych, którzy nie zgłoszą się dobrowolnie do organów sowieckiej władzy do 15 marca 1945 r., będę osobiście ścigał z bronią jako zdrajców narodu ukraińskiego"36. W maszynopisie rosyjskiego tłumaczeniu rozkazu „Rudego" wykreślono część ostatniego zdania. W to miejsce dopisano atramentem: będę prosił sowiecką władzę, by dała mi możliwość ścigania. Operacja liczenia , , /M Wrogowie narodu, ukraińsko-niemieccy i polscy nacjonaliści, wykorzystując przytępienie partyjnej czujności i łatwowierność kierownictwa organizacji socjalistycznych G. Motyka, R. Wnuk, op.cit., s. 43. 1 DAŁO, f. 3, d. 228, k. 151-155. 1274__________________________________________Elżbieta Kotarska / dyrektorów zakładów i fabryk wepchnęli się i urządzili w pracy kontynuując tam swoją żałosną, wredną robotę. Dlatego lwowski obkom KP(b)U - jak tłumaczył się tow. Gruszecki wobec Chruszczowa - postanowił przeprowadzić w obwodzie ewidencję ludzi pracy - robotników, urzędników, także chłopów. Utworzono specjalne grupy obrachunkowe kierowane przez pracowników NKWD i NKGB przy współpracy rejonowych komitetów partii. Do 14 marca 1945 roku sprawdzono 25 650 ludzi, z tego 13 500 na kolei. Wykryto elementy antysowieckie: „agentów gestapo", „niemieckich kolaborantów", członków OUN-UPA, dezerterów oraz „inne wrogie elementy"; w sumie l 473 osoby, z tego na kolei - 39237. Tylko w lwowskim węźle kolejowym liczeniem zajmowało się 13 grup, którym pomagała milicja drogowa, a nad całością czuwał specjalny sztab. Na stacji w Rawie Ruskiej np. ujawniono i zatrzymano grupę „zdrajców i sprzedawczyków Ojczyzny". Byli w niej trzej bracia Sławopas. Służyli w niemieckiej policji. Podczas rewizji u jednego z nich znaleziono „antysowiecką nacjonalistyczną literaturę"38. Ewidencjonowanie ludności wiejskiej trwało trzy tygodnie, od 25 stycznia do 15 lutego. Obkom zrobił wszystko, by obrachunek nie byt sprowadzony do prostej technicznej rejestracji i żeby zabezpieczyć nieodzowne operatywne rezultaty. Rejonowe komitety partii skompletowały grupy obrachunkowe z ludzi zaufanych, w ślad za nimi podążała jeszcze grupa kontrolna. Obkom wysłał w teren z pomocą 30 swoich pracowników. Podczas akcji zarejestrowano 10 zbrojnych OUN-owskich „nalotów" na grupy przeprowadzające spisy. Mimo to rejestracja przeprowadzona została w terminie. Zarejestrowano 179 882 rodziny, 513 413 ludzi (powyżej 15 roku życia), ujawniono nieobecność 77 875 osób, wykryto 7 370 „nielegałów" i 4 303 uchylających się od służby w Armii Czerwonej; wskutek „operacji liczenia" zgłosiło się 645 „bandytów"39. W każdym sprawozdaniu, w każdej informacji partyjno-enkawudowskiej obowiązują szczegółowe wykazy i zestawienia liczbowe. Według danych z referatu sekretarza Gruszeckiego i naczelnika Gruszki między 10 stycznia (uchwała KC PK(b)U) a l marca 1945 roku w lwowskim obwodzie przeprowadzono 492 operacje „czekistowsko-wojskowe", podczas których: zabito 1699 bandytów schwytano 3383 bandytów i ich wspólników schwytano uchylających się od służby w wojsku i dezerterów 3 02640. Szersze zestawienie „ściśle tajnych" rezultatów działalności Zarządu NKGB sporządził jego szef, komisarz bezpieczeństwa państwowego, Woronin. Dane obejmują okres 37 Informacja o przeprowadzeniu liczenia robotników i urzędników z przemysłowych przedsbiorstw drzewnych i kolejowego transportu we Lwowie i lwowskim obwodzie, ibidem, d. 213, k. 6. 38 Ibidem, k. 7. X0walce...,ibidem,k.26. 40 Ibidem, k.. 24. Lwowski aktyw epistolarny 1944-1945_______________________________1275 od chwili „oswobodzenia" lwowskiego obwodu do 8 maja 1945 roku, do dnia zakończenia wojny. Przez ten niespełna rok w wyniku czekistowsko-wojskowych operacji i dzialań agenturalno-opemcyjnych lwowski NKGB aresztował 2777 członków OUN i UPA, w tym 638 zajmujących kierownicze stanowiska. Sprawozdanie dokładnie wylicza, ilu wśród nich członków krajowego prowidu (1), ilu z prowidów okręgowych (4), powiatowych (4), ilu komendantów, instruktorów, referentów, politruków, łączników, solennych, kuszczewych, stanicznych itd. Zabito 4654 członków OUN-UPA, z kierownictwa 126 ludzi, najwięcej stanicznych (24) i przedstawicieli rejonowych prowidów OUN (16). Wykryto i zlikwidowano, całkowicie lub częściowo, 278 OUN-owskich organizacji. Ustalono tożsamość 3 027 członków tych organizacji: 736 aresztowano, 336 zabito, 1335 „wzięto do agenturalnej obróbki", 620 - „poszukuje się". Wspólnie z wojskami NKWD oddziały rejonowe NKGB uczestniczyły w 172 bojowych operacjach. Zabito w nich - 4631 „bandytów" (jak ta cyfra ma się do podanej wyżej? Czy to znaczy, że 23 członków OUN-UPA nie zaliczono do „bandytów"?), ujawniło się 10 725 osób, zatrzymano uchylająch się od werbunku do Czerwonej Armii - 11 519 ludzi. Wśród łupów wojennych poza bronią (131 karabinów maszynowych, 181 383 nabojów, 1863 granaty) skrupulatnie wyliczono m.in. 7 maszyn do pisania, 18 telefonów polowych, motocykl, 2 cetnary mięsa41. Porównuję cyfry z różnych dokumentów. Sumuję, odejmuję. Nie zgadzają się. Chru-szczowowi też się nie zgadzały. 20 marca 1945 roku zirytowany telegrafuje do lwowskiego pierwszego sekretarza: Według danych Obkomu na dzień 15 marca było w obwodzie l 200 bandytów. W czasie od 15 do 18 marca, jak wynika z Waszych danych, zabito, wzięto do niewoli i ujawniło się 677 bandytów. Wobec tego liczebność bandytów w Waszym obwodzie powinna w ciągu tych dni znacznie zmniejszyć się. Jednakoi podajecie, że bandytów ciągle jeszcze jest 1147. Z tych sprzecznych cyfr widać, że nie zwracacie uwagi na dane otrzymywane z rejonów, nie analizujecie ich i przekazujecie je nieprzejrzane do CK KP(b)U, w rezultacie CK nie ma możliwości właściwej oceny przebiegu walki z bandytyzmem w Waszym obwodzie. Proszę przeanalizować Wasze dane i dać mi wyjaśnienie42. Telegraficzna odpowiedź Gruszeckiego niewiele wyjaśnia - tłumaczy zawile, że 51 „bandytów" trzeba było odjąć z wykazu, bo nie dało się dokładnie ustalić liczby zabitych43. 41 Woronin, Zaświadczenie o przebiegu likwidacji bandyckich formacji UPA i podziemia OUN, według stanu na 8 V 1945 r., ibidem, d. 228, k. 212-215. 42/fófem,d.213,k. 11. - . . : 43 Telegram z 22 III 1945 r., ibidem, k. 13. ... 1276__________________________________________Elżbieta Kolarska Najbardziej wiarygodna wydaje się w końcu jedyna zaokrąglona liczba: 60 tysięcy zabitych i schwytanych „bandytów" i „bandpopleczników" w lwowskim obwodzie od chwili wprowadzenia sowieckiej władzy do marca 1945 roku44. Rewolucyjna praworządność Opieszałość w zwalczaniu „band ukraińsko-niemieckich nacjonalistów" i naruszenia rewolucyjno-socjalistycznej praworządności były wysoce naganne i - jak wynika ze sprawozdań - partia karciła za uchybienia. Sekretarze rajkomów w Glinianach i Kamionce Bugskiej stracili stanowiska za złe kierowanie walką. Naczelnik rejonowej placówki NKWD w Gródku Jagiellońskim poszedł nawet do aresztu na pięć dni za rozkład agenturalnej pracy i rozhulanie się band w rejonie45. Magierów chyba nie wybijał się szczególnie głębokim naruszaniem rewolucyjnej praworządności („rewzakonnosti")? Tutejszy pełnomocnik KC KP(b)U Rusa-kow donosi, że miejscowy drugi sekretarz raj komu zarekwirował chłopu cztery pudy ukrytej słoniny i wyposażył nią własną rodzinę we Lwowie, partyjny agitator zbił staruchę kolbą karabinu do nieprzytomności, a enkawudziści z bezczynności bojowej wystrzelali chłopu kury i króliki46. f Niekiedy funkcjonariuszom NKWD udawało się wykryć „prowokację" we własnych szeregach. Oto w Łaszkach pod Lwowem 15 sierpnia 1944 roku starszy lejtnant Siłkow wpadł do kościoła w rozpiętym szynelu i z wyciągniętą szablą i opowiadał gromadzących się na sumę Polakom, jak to podczas wcześniejszego nabożeństwa „bandyci" próbowali zabić księdza i odgrażali się, że „wyrżną" wszystkich obecnych w kościele. Do rzezi nie doszło tylko dzięki oddziałowi SMIERSZ, który przepędził „bandytów". Polacy słysząc to wybiegli z kościoła, pochowali się w kryjówkach. Miejscowe NKWD przeprowadziło dochodzenie. Okazało się, że nie było żadnych „bandytów", a starszy lejtnant Siłkow zabawił się tylko po pijaku: straszył Polaków47. m Wiele relacji spisywanych przez partyjno-enkawudowskich prominentów zakrawa na groteskę. Komizm tej twórczości nie jest w stanie przesłonić bezmiaru ludzkich tragedii. u O walce..., ibidem, k. 29. 45 O walce..., ibidem, k. 29; Gruszko do Gruszeckiego. Spec. doniesienie z 15 II45, ibidem, d. 228, k. 30. 46 Pismo do Chruszczowa i Gruszeckiego. Dokładna notatka z 9 III 1945, ibidem, d. 228, k. 87. 47 Pismo Gruszki do Gruszeckiego. Dokładna notatka z 21 sierpnia 1944, ibidem, A. 67, k. 65-66,. Noty biograficzne o autorach artykułów, relacji i wspomnień Noty biograficzne o autorach artykułów* Andrzej Ajnenkiel, prof. dr hab., historyk i prawnik. Dyrektor Wojskowego Instytutu Historycznego Akademii Obrony Narodowej w Warszawie, kierownik Zespołu Badań Dziejów Politycznych w Instytucie Historii PAN w Warszawie, kierownik Katedry Historii Ustroju i Prawa Polskiego w Wyższej Szkole Handlu i Prawa w Warszawie. Ur. w 1931 r., absolwent Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego (1954) w zakresie historii państwa i prawa. Stopień doktora uzyskał w 1960 r., habilitował się w 1970 r., tytuł profesora nadzwyczajnego otrzymał w 1970 r., a profesora zwyczajnego w 1991 r. W1. 1986-1988 prezes Towarzystwa Miłośników Historii w Warszawie, w 1. 1988-1991 prezes Polskiego Towarzystwa Historycznego, członek rad naukowych wielu instytucji. Wykładowca na uniwersytetach krajowych i zagranicznych, autor kilkunastu książek naukowych, ponad 200 rozpraw, artykułów, recenzji w kilku jeżykach. Specjalista w zakresie dziejów politycznych, zwłaszcza konstytucjonalizmu i parlamentaryzmu XX w., historii wojskowości. Autor i uczestnik wielu programów telewizyjnych i radiowych. Sekretarz Kapituły Orderu Odrodzenia Polski. Stanisław Alexandrowicz, prof. dr hab., historyk i kartograf. Przewodniczący Komisji Geografii Historycznej przy Komitecie Nauk Historycznych PAN, szef Zespołu Historii Kartografii przy Instytucie Nauki i Techniki PAN. Ur. w 1931 r. w Wilnie. Z Łucka na Wołyniu, w którym rodzina mieszkała od XII 1938 r., został z matką i siostrami wywieziony w IV 1940 r. do Kazachstanu (obwód pawłodarski). Tam zmarły jego dwie siostry. Do Polski powrócił z matką w III 1946 r. Ukończył liceum ogólnokształcące w Toruniu, rozpoczął studia historyczne na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika. Studia magisterskie ukończył na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Po uzyskaniu dyplomu rozpoczął pracę w Wojewódzkim Archiwum Państwowym w Poznaniu, następnie został asystentem w Katedrze Historii Narodów ZSRR UAM. Doktoryzował się na podstawie pracy Funkcje gospodarcze miasteczka Białorusi i Litwy w XVI-Ipot. XVII w. (1960). W tym czasie pogłębiły się jego zainteresowania dziejami kartografii, co znalazło wyraz w opublikowanej rozprawie o rozwoju kartografii Wielkiego Księstwa Litewskiego od XV do połowy XVIII w. Została ona przyjęta jako habilitacyjna (1972), w 1973 r. został mianowany docentem. Od 1977 r. pracował w Filii Uniwersytetu Warszawskiego w Białymstoku, a od października 1987 r. kieruje Zakładem Historii Europy Wschodniej w Instytucie Historii i Archiwistyki UMK. W 1989 r. otrzymał tytuł profesora nadzwyczajnego, pięć łat później zwyczajnego. Zainteresowania badawcze to głównie dzieje gospodarki (w szczególności miast, miasteczek i handlu) oraz dawna kartografia, z uwzględnieniem historii wojen na obsza- Zestawione wyłącznie na podstawie danych przekazanych przez autorów (red.). 1280__________________________________________________ rze Wielkiego Księstwa Litewskiego. Poszukiwania zabytków kartografii polskiej i litewskiej XVI-XVIII w. zaowocowały wieloma publikacjami, analizującymi znane i wprowadzającymi do obiegu naukowego nowo odkryte staropolskie mapy i plany. Znalazł się wśród nich plan Moskwy wykonany w 1. 1606-1608 przez Szymona Jędraszewicza Smietańskiego, a sztychowany w Nieświeżu w 1611 r. przez Tomasza Makowskiego -najcenniejsze ikonograficzne źródło do historii tego miasta w XV-początku XVII w. Jako referent uczestniczył w wielu międzynarodowych konferencjach, min. we Włoszech, Szwecji, Rosji, Francji, Niemczech, Białorusi, Łotwie i Litwie. Jest członkiem wielu towarzystw naukowych. .-,.,..... Arvydas Anuśauskas, dr nauk humanistycznych, historyk. Dyrektor departamentu w Centrum Badań nad Ludobójstwem i Ruchem Oporu Mieszkańców Litwy, redaktor naukowy czasopisma „Genocidas ir rezistencija". Ur. w 1963 r., ukończył Wydział Historii Uniwersytetu Wileńskiego. Napisał dwie monografie: Lietuvos slaptosios tarny-bos 1918-1940 (I wyd. - Yilnius 1993 i II wyd. - Yilnius 1998) i Lietuvi tautos sovietinis naikinimas 1940-1958 m. (Yilnius 1996) i kilkadziesiąt artykułów dotyczących najnowszej historii Litwy, ludobójstwa, oporu społecznego oraz działalności służb specjalnych. Daniel Beauvois, prof. dr hab., historyk, polonista i rusycysta. Do 1998 r. kierownik Katedry Historii Słowian w paryskiej Sorbonie (Universitate de Paris). Ur. w 1938 r., ukończył polonistykę i rusycystykę na Uniwersytecie w Lilie. W 1. 1969-1972 był dyrektorem Ośrodka Kultury Francuskiej przy Uniwersytecie Warszawskim, w 1. 1973-1978 pracownikiem naukowym Centre National de la Recherche Scientifiąue (Narodowy Ośrodek Badań Naukowych) w Paryżu, gdzie się habilitował, a w 1. 1978-1994 kierował Ośrodkiem Badań nad Kulturą Polską przy Uniwersytecie Lilie III. Jest autorem wielu artykułów naukowych i trzech monografii dotyczących historii kultur i społeczeństw na ziemiach litewsko-ruskich Rzeczypospolitej. Członek zagraniczny PAN, członek honorowy Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza w Warszawie, doktor honoris causa Uniwersytetów Wrocławskiego i Warszawskiego, laureat nagrody londyńskich „Wiadomości" w 1988 r. za całokształt twórczości. Francuska wersja trzeciej części „trylogii kresowej" - Walka o ziemię na Ukrainie 1863-1914 - została nagrodzona w 1994 r. przez warszawski „Przegląd Wschodni". Ostatnio w Paryżu, w serii „Narody Europy", ukazała się jego Historie de la Pologne. Jest oficerem Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. Yytautas Berenis, dr nauk humanistycznych, historyk kultury. Kierownik Pracowni Historii Kultury w Instytucie Kultury i Sztuki w Wilnie. Ur. w 1963 r., ukończył w 1986 r. Uniwersytet Wileński. Pracował w Instytucie Filozofii, Socjologii i Prawa Litewskiej Akademii Nauk. Od 1990 r. jest pracownikiem Instytutu Kultury i Sztuki. W 1994 r. __________________________________________________1281 obronił pracę doktorską „Charakter działalności społeczno-kulturalnej szlachty litewskiej w latach 1831-1863". Opublikował około 50 artykułów na tematy ideologii narodowej Litwinów, świadomości szlachty, historii kultury Litwy. -:* •',.• Janis Berzins, prof. dr hab., historyk. Ukończył w 1965 r. historię w Łotewskim Państwowym Uniwersytecie w Rydze, w 1. 1967-1970 kontynuował tam naukę w charakterze aspiranta, od 1971 r., po obronie pracy doktorskiej, pracuje w Instytucie Historii Łotwy, obecnego Uniwersytetu Łotewskiego w Rydze, w 1997 r. habilitował się z historii Łotwy, od 1998 r. jest członkiem korespondentem Akademii Nauk Łotwy. W swoich badaniach zajmuje się historią Łotwy w II połowie XIX w., historią przemysłu Łotwy i robotników na przełomie XIX i XX w., historią transportu i łączności w Republice Łotewskiej w 1. 1920-1930. Współautor wielu prac zbiorowych oraz autor dwóch monografii. .<:..<•„:.,>• , , ; ..-.,- ; Daniel Boćkowski, dr nauk humanistycznych, historyk i publicysta. Adiunkt w Zakładzie Dziejów Rosji i ZSRR Instytutu Historii PAN w Warszawie. Badacz losów ludności polskiej deportowanej do ZSRR oraz represji sowieckich na terenach II RP okupowanych po 17IX 1939 r. Członek Komisji Historycznej Zarządu Głównego Związku Sybiraków w Warszawie, za swoją działalność odznaczony Odznaką Honorową Sybiraka. Autor książki Jak pisklęta z gniazd... Dzieci polskie w ZSRR w czasie II wojny światowej (Wrocław 1995) oraz kilkudziesięciu artykułów poświęconych tematyce represji radzieckich na narodzie polskim w czasie II wojny światowej. Autor dwóch zagranicznych wystaw poświęconych losom polskich dzieci na zesłaniu w ZSRR w czasie II wojny światowej. Współtwórca i konsultant wystawy „Sybir 1940-1956", zorganizowanej w 1996 r. przez Muzeum Niepodległości w Warszawie oraz stałej wystawy poświęconej losom Polaków na Wschodzie, zorganizowanej w Białymstoku. Zygmunt Boradyn, dr nauk humanistycznych, historyk. Pracownik Katedry Historii Słowiańskiej Uniwersytetu Pedagogicznego w Mińsku. Absolwent Wydziału Historycznego Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu Pedagogicznego w Mińsku, doktoryzował się na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim w 1998 r. Zajmuje się historią stosunków między partyzantką sowiecką i AK na terenie No-wogródczyzny. Jest autorem około 20 prac na ten temat, m.in. książki Niemen - rzeka niezgody. Partyzancka wojna polsko-sowiecka na Nowogródczyźnie (Warszawa 1999). Yalentinas Brandisauskas, dr nauk humanistycznych, historyk. Pracownik nukowy w Centrum Badań nad Ludobójstwem i Ruchem Oporu Mieszkańców Litwy w Wilnie. Koordynator badań (które również sam prowadzi) nad okresem okupacji niemieckiej i sowieckiej na Litwie w 1. 1940-1944. Ur. w 1961 r., studia historyczne ukończył 1282__________________________________________________ w 1979 r. na Uniwersytecie Wileńskim, gdzie kontynuował studia doktoranckie. W 1995 r. obronił pracę doktorską „Walka o odrodzenie państwowości Litwy (czerwiec 1940-wrze-sień 1941)". Praca ta została opublikowana. Jest autorem też kilkanastu artykułów naukowych, zmieszczonych m.in. w prasie naukowej w Niemczech. Uczestniczył w kilkunastu naukowych konferencjach i seminariach. Zainteresowania naukowe to powstanie czerwcowe w 1941 r.; Holocaust na Litwie; ruch dysydencki na Litwie i w ZSRR. Ryszard Brykowski, prof. dr hab., historyk sztuki. Ur. w 1931 r. w Kołomyi. Studiował w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, od 1956 r. zatrudniony w Instytucie Sztuki PAN; doktoryzował się w 1977 r. w IS PAN, habilitował się w 1987 r. na Politechnice Wrocławskiej; mianowany profesorem w 1994 r. Zainteresowania naukowe: architektura, szczególnie drewniana architektura sakralna, sztuka pogranicza, inwentaryzacja i konserwacja zabytków, historia, m.in. dzieje Pokucia i Huculszczyzny oraz konspiracji na tym obszarze. Autor ponad 260 publikacji i około 130 pozycji na prawach rękopisu (głównie o tematyce konserwatorskiej), liczne prace redakcyjne. Najważniejsze publikacje: Sztuka Rumunii (Wrocław i in. 1979) - wpółautorzy: T. Chrzanowski, M. Kornecki; Drewniana architektura w Malopolsce w XV wieku (Wrocław i in. 1981) - nagroda IV Wydziału PAN; Drewniane kościoły w Malopolsce Południowej (Wrocław 1984) - współautor M. Kornecki; Łemkowska drewniana architektura cerkiewna w Polsce, na Słowacji i Rusi Zakarpackiej (Wrocław i in. 1986) - nagroda im. Zygmunta Glogera; Meczety tatarskie w Rzeczypospolitej („Ochrona Zabytków" 1988); Drewniane dwuwieżowe świątynie w Rzeczypospolitej („Biuletyn Historii Sztuki" 1991); 49 Huculski Pulk Strzelców (Pruszków 1992); Architektura drewniana [w:] Dzieje sztuki polskiej. Architektura gotycka w Polsce (Warszawa 1995); Ochrona cerkowoji architektury na piwdenno-schidnych terenach Polszczi [w:] Architektura spadszczyna Ukrainy (Kyjiw 1995); Drewniana architektura cerkiewna na koronnych ziemiach Rzeczypospolitej (Warszawa 1995); Kołomyja, jej dzieje, zabytki (Warszawa 1998); Deportacje ludności polskiej z Kołomyi w latach czterdziestych XX wieku [w:] Polska droga do Kazachstanu (Warszawa 1998). Zainicjował i redaguje „Inwentarz drewnianej architektury sakralnej w Polsce" (IS PAN), „Zabytki Kultury Polskiej Poza Granicami Kraju" (seria Stowarzyszenia „Wspólnota Polska") oraz „Gazetę Kołomyjską". Działa w wielu stowarzyszeniach i organizacjach o charakterze naukowym (Radomskie Towarzystwo Naukowe), naukowo-zawodowym (Stowarzyszenie Historyków Sztuki, Stowarzyszenie Konserwatorów Zabytków) i społecznych (Towarzystwo Opieki nad Zabytkami, Partia Polonorum, Stowarzyszenie „Wspólnota Polska"). Jest członkiem Polskiego Komitetu Narodowego Międzynarodowej Rady Ochrony Zabytków (International Council of Monuments and Sites), Rady przy Pełnomocniku Rządu ds. Polskiego Dziedzictwa Kulturalnego za Granicą, Komisji Polsko-Ukraińskiej ds. Zespołu Zabytkowego w Żółkwi; członek Zarządu Krajowego Stowarzyszenia „Wspólnota Polska", od 1993 r. kieruje m.in. pracą Ośrodka ds. __________________________________________________1283 Polskiego Dziedzictwa Kulturowego poza Granicami Kraju; członek rady Naukowej Instytutu Sztuki PAN oraz Rady Naukowej na kierunku technologia drewna Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego; współzałożycieł Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej (1989). . • , ' -- ,- . •• . • Arunas Bubnys, dr nauk humanistycznych, historyk. Ur. w 1961 r. w Ignalinie. W 1985 r. ukończył Wydział Historii Wileńskiego Uniwersytetu i rozpoczął pracę w Instytucie Historii Akademii Nauk Litwy. Zajmuje się okresem II wojny światowej na Litwie. W 1994 r. obronił rozprawę doktorską „Antynazistowski opór litewski w latach 1941-1944". Najważniejsze prace naukowe: Litewski antynazistowski opór w latach 1941-1944 (Wilno 1991); Polskie podziemie na Litwie w latach 1939-1940 (Wilno 1994), Okupacja niemiecka na Litwie 1941-1944 (Wilno 1998). Selim Chazbijewicz, dr nauk humanistycznych, polonista, poeta, redaktor. Adiunkt w Instytucie Nauk Politycznych i Filozoficzno-Społecznych Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Olsztynie. Ur. w 1955 r. w Gdańsku. Absolwent filologii polskiej na Uniwersytecie Gdańskim. Pracę magisterską dotyczącą twórczości Tadeusza Micińskiego obronił w 1980 r. Rozprawę doktorską w Instytucie Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu obronił w 1991 r. Obecnie pracuje nad rozprawą habilitacyjną „Walka polityczna Tatarów krym-skich w XX w." ,.. .-,-, :• . . „ .,- ; • -:; Jest autorem książek poetyckich, członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Do 13 XII 1981 r. był też członkiem Związku Literatów Polskich. Redaktor naczelny czasopism: „Życie Muzułmańskie" (1986-1990), organu Muzułmańskiego Związku Religijnego w Polsce oraz „Rocznika Tatarów Polskich" (od 1993), pisma naukowego, społeczno-kulturalnego dotyczącego dziejów, tradycji i współczesności Tatarów polskich. Wraz z J. Tyszkiewiczem i L. Bohdanowiczem wydał książkę Tatarzy muzułmanie w Polsce (Gdańsk 1997). Autor wielu publikacji związanych z tematyką polsko-litewskich Tatarów. Andrzej Chmielarz, dr nauk humanistycznych, historyk. W 1. 1973-1997 pracował w Wojskowym Instytucie Historycznym, obecnie w Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie. W 1977 r. ukończył Wydział Historyczny UW, doktorat uzyskał w 1992 r. Opublikował prace: wraz z A.K. Kunertem, Spiska 14. Aresztowanie generała „Grota" Stefana Roweckiego (Warszawa 1983); oraz W. Borodziejem, A. Friszkem, A.K. Kunertem, Polska Podziemna 1939-1945 (Warszawa 1991) oraz jest współautorem i współredaktorem książek Proces szesnastu. Dokumenty NKWD (Warszawa 1995); NKWD o polskim podziemiu 1944-1948, Konspiracja polska na Nowogródczyźnie i Grodzieńszczyźnie (Warszawa 1997); Teczka specjalna J.W. Stalina. Raporty NKWD z Polski 1944-1946 (Warszawa 1998). .. .:...... 1284__________________________________________________ Konstanty Czawaga, mgr, dziennikarz. Ur. w 1952 r. w Kołomyi (obwód iwano--frankowski), jest absolwentem dziennikarstwa Uniwersytetu Lwowskiego im. Iwana Franki. Pracował w redakcjach informacyjnych, gazetach „Za wilnu Ukrajinu", „Ratusza" i in. Współpracuje z „Radiem Watykańskim", „Gazetą Lwowską" - dwutygodnikiem polskim na Ukrainie. Jest członkiem Klubu Inteligencji Greckokatolickiej we Lwowie oraz Towarzystwa Ukraina-Polska. Stanisław Witold Dumin, dr nauk humanistycznych, historyk. Pracownik naukowy Państwowego Muzeum Historycznego w Moskwie. Studia z historii Polski ukończył na Uniwersytecie Moskiewskim; pracę magisterską poświęcił Tatarom litewskim w XIV-XIX w. (1975). Zajmował się historią Wielkiego Księstwa Litewskiego; w 1981 r. obronił pracę doktorską „Województwo smoleńskie w składzie Rzeczypospolitej w latach 1618-1654". Jest autorem ponad 400 prac naukowych, w tym wielu publikacji o Tatarach polsko-litewskich, m.in. Herbarz rodzin tatarskich w Wielkim Księstwie Litewskim (Gdańsk 1999), współautor m.in.: Bełaruskija talary: minułaje i sućasnost' (Mińsk 1993), Spis szlachty wylegitymowanej w guberniach grodzieńskiej, mińskiej, mohylewskiej, smoleńskiej, witebskiej (Warszawa 1991). Zajmuje się genealogią i heraldyką kresową, w tym tatarską, oraz rosyjską. Od 1990 r. prezes odrodzonego w Rosji Towarzystwa Historyc/no-Genealogicznego. Członek rzeczywisty Międzynarodowej Akademii Genealogicznej (Francja), od 1998 r. wydawca i współautor serii „Rodziny Szlacheckie Cesarstwa Rosyjskiego" (w 1. 1993-1998 ukazały się cztery tomy). Zajmuje się też prawem dynastycznym, utrzymując bliskie kontakty z Rosyjskim Domem Cesarskim na wygnaniu, któremu poświęcił książkę Romanowowie (1998). Odznaczony Wielkim Krzyżem z Gwiazdą cesarskiego Orderu Ś w. Anny (1997). Od 1990 r. uczestniczy w odrodzonym ruchu szlacheckim w Rosji i na Białorusi. Jest członkiem Rady Kongresu Polaków Rosji. Odznaczony odznaką „Zasłużony dla Kultury Polskiej" (1998). Krzysztof Dybciak, prof. dr hab., historyk, krytyk i teoretyk literatury, eseista, autor wierszy. Od 1992 r. profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, Rady Sztuki przy Ministrze Kultury i Sztuki RP, Rady Programowej Polskiej Agencji Informacyjnej, kierownik Katedry Literatury Współczesnej KUL oraz Katedry Historii Literatury Akademii Podlaskiej (dawna Wyższa Szkoła Rolniczo-Pedagogiczna w Siedlcach). Ur. w 1948 r. Debiutował w „Znaku" i „Pamiętniku Literackim" w 1971 r., do 1985 r. pracował w Instytucie Badań Literackich PAN (m.in. w redakcji dwumiesięcznika „Teksty"). Autor kilkuset publikacji w czasopismach literackich, społeczno-kulturalnych i naukowych w kraju i za granicą. Laureat nagród: Fundacji Kościelskich w Genewie (1981), fundacji POLCUL w Australii (1987). Autor książek: Gry i katastrofy (Warszawa-Kraków 1980); Personalistyczna krytyka literacka. Teoria i opis nurtu z lat trzydziestych (Wrocław 1981); La grandę testimoniaza (Bolonia 1981), Szczepański (Warszawa 1982); Wiersze z czasu gier i katastrof (Warszawa 1982; __________________________________________________1285 poza cenzurą); Polen im Exil. Eine Antologie (Frankfurt 1988); Panorama literatury na obczyźnie (Kraków 1990); Karol Wojtyła a literatura (Tarnów 1991). Redaktor kilku prac zbiorowych. Wchodzi w skład kolegiów redakcyjnych czasopism: „Ethos" (Lublin-Rzym), „Arcana" (Kraków), „Periphery. Journal of Polish Affairs" (Orchard Lakę, USA). Hanna Dylągowa, prof. dr hab., historyk. Emerytowany profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, członek Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej w Lublinie. Studiowała na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie uzyskała magisterium (1950), doktorat (1967) i habilitowała się (1977). Na KUL była w 1. 1950-1952 starszym asystentem, w 1. 1969-1978 adiunktem, w 1. 1978-1990 docentem, od 1991 r. profesorem, w 1992 uzyskała tytuł profesora. W 1. 1987-1998 była kierownikiem Katedry Historii Europy Wschodniej KUL. Wypromowała 70 magistrów i 2 doktorów. Otrzymała nagrody: Rektora KUL (1980 i 1981), Sekretarza Naukowego PAN (1980). Opublikowała około 130 prac, w tym m.in. Towarzystwo Patriotyczne i Sąd Sejmowy 1821-1829 (Warszawa 1970); Duchowieństwo katolickie wobec sprawy narodowej (1764-1864) (Lublin, I wyd. - 1980, II wyd. - 1983); Unia Brzeska i unici w Królestwie Polskim (Warszawa 1989); Dzieje Unii Brzeskiej (1596-1918) (Warszawa-Olsztyn 1996). Była redaktorem naukowym książek (wstęp i przypisy): S. Bukczyn, Echo pod Bialymstokiem. Opowieść dokumentalna (Olsztyn 1982); Między Wschodem i Zachodem. Międzynarodowa konferencja. Lublin 18-21 czerwca 1991 (Lublin 1994). Roman Dzwonkowski, prof. dr hab., historyk i socjolog. Kierownik Katedry Socjologii Grup Etnicznych na Wydziale Nauk Społecznych Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Studia filozoficzno-teologiczne odbył w Seminarium Duchownym Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego w Ożarowie k. Warszawy, uzyskał tam święcenia kapłańskie. Dalsze studia odbył na Wydziale Filozofii Chrześcijańskiej KUL, tam też uzyskał doktorat (1966) i habilitację (1985). Od 1977 r. pracownik naukowy w Instytucie Badań nad Polonią KUL, a następnie na Wydziale Nauk Społecznych KUL. Od 1993 r. profesor nadzwyczajny Autor prac: Listy spoleczne biskupów polskich 1891-1918 (Paryż 1974); Polska opieka religijna we Francji 1909-1939 (Poznań-Warszawa 1988); Kościół katolicki w ZSRS 1917-1939. Zarys historii (Lublin 1997); Losy duchowieństwa katolickiego w ZSRS 1917-1939. Martyrologium (Lublin 1998). W 1998 r. otrzymał nagrodę specjalną „Przeglądu Wschodniego" za rok 1997 i Nagrodę Ministra Edukacji Narodowej za książkę Kościól katolicki w ZSRS 1917-1939. Za dwie ostatnie książki otrzymał w 1999 r. Nagrodę im. Tadeusza Murdzeńskiego Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego (Londyn). W tym samym roku za książkę Losy duchowieństwa katolickiego w ZSRS 1917-1939. Martyrologium otrzymał nagrodę Stowarzyszenia Wydawców Katolickich - Feniks '99. 1286__________________________________________________ Piotr Eberhardt, prof. dr hab., geograf, specjalista z zakresu problematyki narodowościowej Europy Środkowo-Wschodniej. Ur. w 1935 r. w Warszawie. Świadectwo dojrzałości uzyskał w Gimnazjum im. Tadeusza Reytana w 1954 r. Studia geograficzne odbył na Uniwersytecie Warszawskim w 1. 1954-1960. Stopień doktora uzyskał w 1968 r., doktora habilitowanego w 1977 r., profesorem nadzwyczajnym został w 1992 r., a profesorem zwyczajnym w 1995 r. Od 1960 r. pracuje w Instytucie Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN, a od 1983 r. także w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W dorobku naukowym ma 238 opublikowanych prac, w tym 15 książek. Najważniejsze ostatnio wydane książki to: Polska granica wschodnia 1939-1945 (Warszawa 1992); Przemiany narodowościowe na Ukrainie w XX wieku (Warszawa 1994); Przemiany narodowościowe na Białorusi (Warszawa 1994); Między Rosją a Niemcami. Przemiany narodowościowe w Europie Srodkowo-Wschodniej w XX wieku (Warszawa 1996); Problematyka narodowościowa Estonii (Warszawa 1997); Przemiany narodowościowe na Litwie (Warszawa 1997); Problematyka narodowościowa Łotwy (Warszawa 1998); Polska ludność kresowa. Rodowód, liczebność, rozmieszczenie (Warszawa 1998). W 1994 r. za najlepsze opracowanie poświęcone tematyce wschodniej otrzymał I nagrodę „Przeglądu Wschodniego". Tadeusz Epsztein, dr nauk humanistycznych, historyk. Ur. w 1959, studia historyczne ukończył na Uniwersytecie Warszawskim w 1985 r., w 1. 1985-1988 pracował w Archiwum PAN, od 1988 r. doktorant, następnie pracownik Instytutu Historii PAN w Warszawie, doktorat uzyskał w 1996 r. Zajmuje się dziejami ziemiaństwa polskiego w XIX i XX wieku, opublikował wraz z S. Górzyńskim m.in. Spis ziemian Rzeczypospolitej Polskiej w 1930 roku, z. 1-7 (Warszawa 1990-1996); wspólnie z S. Górzyńskim przygotował do druku dzieło K. Pułaskiego Kronika polskich rodów szlacheckich Podola, Wołynia i Ukrainy, t. II (Warszawa 1991); redaktor wydawnictwa biograficznego Ziemianie polscy XX wieku. Słownik biograficzny, cz. 4 (Warszawa 1998); autor książki Edukacja dzieci i młodzieży w polskich rodzinach ziemiańskich na Wołyniu, Podolu i Ukrainie w latach 1864-1914 (Warszawa 1998). Joanna Gierowska-Kałłaur, mgr, historyk. W 1. 1980-1995 w Zakładzie Dokumentacji i Bibliografii Instytutu Historii PAN pod kierunkiem prof. Wł. Chojnackiego rozpoczęła pracę nad kolejnym tomem Bibliografii historii Polski, równolegle uczęszczała na seminarium prof. Tadeusza Jędruszczaka. Od 1996 r. sekretarz Zespołu Dziejów Politycznych Polski w XX wieku, kierowanego przez prof. Andrzeja Ajnenkiela. Pod jego kierunkiem powstaje jej rozprawa doktorska pt. „Zarząd Cywilny Ziem Wschodnich". W druku jest praca Straż Kresowa a Zarząd Cywilny Ziem Wschodnich. Współdziałanie czy rywalizacja? ___________________________________________________1287 Józef A. Gierowski, prof., dr, historyk i filozof. Emerytowany profesor zwyczajny Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Ur. w 1922 r. Studia historyczne, rozpoczęte w czasie okupacji hitlerowskiej na tajnym Uniwersytecie Jagiellońskim, ukończył w 1946 r. Stopień doktora filozofii uzyskał na tymże Uniwersytecie w 1947 r. (odnowiony w 1997 r.). W 1. 1946-1965 zatrudniony na Uniwersytecie Wrocławskim, gdzie pełnił m.in. funkcję prorektora oraz dziekana Wydziału Filozoficzno-Historycznego, od 1965 r. na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie był dyrektorem Instytutu Historii w 1. 1967-1972, rektorem w 1. 1981-1987 oraz kierownikiem Zakładu Historii i Kultury Żydów w Polsce w 1. 1986-1998. Członek zwyczajny Polskiej Akademii Umiejętności i dyrektor jej Wydziału Filozoficzno-Historycznego (od 1990), członek Wrocławskiego Towarzystwa Naukowego, honorowy członek Polskiego Towarzystwa Historycznego. Doktor honoris causa Uniwersytetu w Uppsali, Uniwersytetu Connecticut w Storrs, Uniwersytetu Wrocławskiego. Autor m.in. prac: Sejmik generalny Księstwa Mazowieckiego (1948); Między saskim absolutyzmem a zlotą wolnością (1953); W cieniu ligi północnej (1971); Dzieje Wrocławia 1618-1741 (1958); Historia Polski 1505-1864 (1978); Historia Wioch (1985); The Polish-Lithuanian Commonwealth in the XVIIIth Century (1996). Małgorzata Giżejewska, dr geologii, dokumentalistka. Ukończyła studia na Wydziale Nauk o Ziemi Uniwersytetu Warszawskiego w 1962 r., otrzymując tytuł magistra z dziedziny geologii. Do 1983 r. pracowała na Wydziale Geologii UW jako asystent naukowo-dydaktyczny, a po doktoracie (ze specjalności geologia historyczna) - od 1972 r. na stanowisku adiunkta. • W 1. 1983-1986 pracowała jako redaktor w Wydawnictwach Geologicznych. Była j j współzałożycielką tworzącej się w 1987 r. Fundacji Archiwum Wschodniego, dokumentalistka zbierającą i nagrywającą wspomnienia byłych zesłańców i więźniów łagrów sowieckich. Od czerwca 1991 r. została zatrudniona w Instytucie Studiów Politycznych PAN na stanowisku starszego dokumentalisty w Samodzielnej Pracowni Dziejów Ziem Wschodnich II RP. Autorka kilku publikacji poświęconych represjom sowieckim wobec obywateli polskich, uczestniczka wielu krajowych i międzynarodowych konferencji. Albin Głowacki, prof. dr hab., historyk. Ukończył studia historyczne na Uniwersytecie Łódzkim w 1975 r., następnie podjął na tej uczelni pracę asystenta w Instytucie j l Historii. W 1983 r. obronił pracę doktorską „Działalność opiekuńcza Związku Patriotów ;j, Polskich w ZSRR (1943-1946)". Uzyskała ona nagrodę I stopnia w konkursie ogólnopolskim. W 1998 r. złożył na Wydziale Filozoficzno-Historycznym UL kolokwium habilitacyjne. Przedstawił rozprawę habilitacyjną „Sowieci wobec Polaków na ziemiach J wschodnich II Rzeczypospolitej 1939-1941", za którą otrzymał Nagrodę Polskiej Fun- j dacji Kulturalnej im. Edwarda Raczyńskiego w Londynie. Odbył staże naukowe na Uniwersytetach w Iwanowie (1978, 1981), Warszawie (1985), Moskwie (1987, 1990, 1992, 1993), Leningradzie (1987), Szegedzie (1995), Kijowie (1998) i Lwowie (1998). 1288______________________________ Był referentem na 26 konferencjach naukowych w kraju i za granicą. Interesuje się losami obywateli polskich na Wschodzie po 17 IX 1939 r., polityką narodowościową ZSRR, stosunkami polsko-sowieckimi w 1.1939-1956, genezą Polski Ludowej. Jest autorem prawie 150 publikacji, w tym trzech książek: Przemieszczenie obywateli polskich w Związku Radzieckim w 1944 roku (Łódź 1989); Ocalić i repatriować. Opieka nad ludnością polską w glębi terytorium ZSRR (1943-1946) (Łódź 1994); Sowieci wobec Polaków na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej 1939-1941 (Łódź 1997, 1998). Jest członkiem Zarządu Oddziału Łódzkiego Polskiego Towarzystwa Historycznego, członkiem Komisji Historycznej Oddziału Wojewódzkiego Związku Sybiraków w Łodzi i ostatnio przewodniczącym Okręgowej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu - Instytutu Pamięci Narodowej w Łodzi. Regina Grejtiane, prof. dr hab., historyk, zatrudniona w Instytucie Historii Łotwy Uniwersytetu Łotewskiego w Rydze, autorka wielu artykułów naukowych i kilku książek. Bada rolę pozarządowych organizacji w społecznym i kulturalnym życiu Łotwy (1861-1914), polityczne wydarzenia 1917 r. na wsi łotewskiej oraz moralne odrodzenie Łotyszy w Latgalii. ; Bernadetta Gronek, mgr, historyk. Ur. w 1967 r., absolwentka Wydziału Nauk Humanistycznych Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Od 1995 r. zajmuje się poszukiwaniem i gromadzeniem dokumentów dotyczących losów Polaków i obywateli polskich ze wschodnich województw II Rzeczypospolitej, zajętych po 17 IX 1939 r. przez ZSRR. Jej działania koncentrują się głównie na kwerendach w archiwach państw byłego ZSRR, ze szczególnym uwzględnieniem archiwów służb bezpieczeństwa. Współredaktor wydawnictw źródłowych: Obozy koncentracyjne OGPU w ZSRR, (Warszawa 1992); Komunikaty Informacyjne Komisariatu Rządu na m.st. Warszawę, t. I-III (Warszawa 1991-1994); Biuletyny Informacyjne Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, t. I-II (Warszawa 1994-1995). Rezultatem poszukiwań w archiwach białoruskich jest wydana ostatnio publikacja źródłowa Zachodnia Białoruś 17 IX 1939 - 22 VI 1941. Wydarzenia i losy ludzkie, 1.1 (Warszawa 1998). Jan T. Gross, prof. dr, socjolog i historyk. Wykładowca z dziedziny nauk politycznych na New York University. Wyemigrował z Polski w III 1969 r. Doktoryzował się z socjologii na Uniwersytecie Yale w 1975 r.; był stypendystą Fundacji Guggenheima i Rockefellera. Jest autorem dwóch monografii w języku angielskim o okupacji: Polish Society Under German Occupation. Generalgouvemement, 1939-1944 (Princeton University Press 1975) i Revolution from Abroad. Sovietization of Polands Western Ukrainę and Western Belorussia (Princeton University Press 1988). W Polsce ukazała się m.in. jego książka Upiorna dekada. Trzy eseje o stereotypach na temat Żydów, Polaków, Niemców i komunistów, 1939-1948 (Kraków 1998). __________________________________________________1289 Czesław Grzelak, prof. dr hab., historyk. Były długoletni pracownik Wojskowego Instytutu Historycznego, obecnie profesor zwyczajny Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Kielcach (Filia w Piotrkowie Trybunalskim). Ur. w 1942 r., absolwent Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego (1975). Specjalizuje się w historii wojskowości i historii najnowszej. Autor ponad 130 publikacji naukowych (w tym około 20 książkowych), m.in.: Wyższa Szkota Piechoty w Rembertowie 1948-1954 (Warszawa 1984), Kształcenie kadr dla potrzeb Wojska Polskiego na froncie wschodnim 1943-1945 (Warszawa 1989), Bez możliwości wyboru. Wojsko polskie na froncie wschodnim 1943-1945 - red. naukowy i współautor (Warszawa 1993), Dziennik sowieckiej agresji. Wrzesień 1939 (Warszawa 1994), Kresy w czerwieni. Agresja Związku Sowieckiego na Polskę w 1939 roku (Warszawa 1998), a także wydawnictw źródłowych, m.in.: Dziennik działań bojowych Sztabu Frontu Białoruskiego w 1939 r. (Warszawa 1998) oraz współautor trzytomowego wydawnictwa Agresja sowiecka na Polskę w świetle dokumentów. 17 września 1939 (Warszawa 1994-1996). Inicjator serii „Bitwy Polskie", w której opublikował: Grodno 1939 (1990). Raszyńska reduta 1809 (1991); Szack-Wytyczno 1939 (1993); Wilno 1939 (1993) oraz współautor: Kodziowce 1939 (1993), Lenino 1943 (1993). Aleksander Gurjanow, dr nauk matematyczno-fizycznych, astronom i dokumentalista. Ur. w 1950 r., ukończył w 1975 r. studia astronomiczne na Uniwersytecie Moskiewskim, do 1993 r. pracownik naukowy Instytutu Fizyki Atmosfery Rosyjskiej Akademii Nauk. Od 1993 r. pracownik Ośrodka Badań, Informacji i Upowszechniania Stowarzyszenia „Memoriał" w Moskwie, koordynator Komisji Polskiej Stowarzyszenia „Memoriał", autor i współautor kilku artykułów o sowieckich represjach politycznych wobec Polaków. Redaktor i współautor pracy zbiorowej Represje przeciw Polakom i obywatelom polskim, wydanej w Moskwie przez Stowarzyszenie „Memoriał", współredaktor i współautor trzech tomów serii „Indeks Represjonowanych", wydanych przez Ośrodek KARTA w Warszawie w 1. 1997-1999. . . . . , Jerzy Holzer, prof. dr hab., historyk. Profesor w Instytucie Studiów Politycznych PAN i w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Ur. w 1930 r., ukończył historię na Uniwersytecie Warszawskim. Opublikował m.in.: Polska Partia Socjalistyczna w latach 1917-1919 (Warszawa 1962); Kryzys polityczny w Niemczech 1928-1930. Partie i masy (Warszawa 1970, również wydanie niemieckie); Mozaika polityczna Drugiej Rzeczypospolitej (Warszawa 1974); „Solidarność" 1980-1981. Geneza i historia (Warszawa 1983); Der Kommunismus in Europa. Politische Bewegung und Herrschaf-tssystem (Frankfurt/M 1998). . .,. Iwan Hreczko, inżynier, obecnie emeryt, przewodniczący Klubu Inteligencji Greckokatolickiej we Lwowie, absolwent Politechniki Lwowskiej. Kolekcjoner huculskiej sztuki ludowej, w 1. 80. członek kolegium redakcyjnego drugoobiegowego almanachu 1290__________________________________________________ „Jewszan-Zilla" oraz pisma „Chrystjanśkyj Hołos", wydawanego przez Komitet Obrony Praw Cerkwi Greckokatolickiej na Ukrainie, stały korespondent miesięcznika „Patrijar-chat" (Nowy Jork), przedstawiciel Ukrainy w kolegium redakcyjnym kwartalnika „Hu-culszczyzna" (Toronto), współpracownik lwowskich pism „Za wilnu Ukrainu", „Moloda Hały czy na", „Gazeta Lwowska" i innych regionalnych. , , . Magdalena Hułas, dr nauk humanistycznych, historyk.. Sekretarz redakcji „Kwartalnika Historycznego", sekretarz Komisji Historii I i II Wojny Światowej Komitetu Nauk Historycznych PAN, członek Biura Międzynarodowego Komitetu Historii II Wojny Światowej, członek Rady Naukowej Instytutu Historii PAN. Ur. w 1956 r. w Biłgoraju, absolwentka Wydziału Historycznego UW. Obroniła pracę doktorską w Instytucie Historii PAN, gdzie jest adiunktem. Zajmuje się historią najnowszą, zwłaszcza historią Polski i Wielkiej Brytanii w latach II wojny światowej. Autorka książki Goście czy intruzi? Rząd polski na uchodźstwie, wrzesień 1939-lipiec 1943 (Warszawa 1996), za którą otrzymała nagrody: Klio, przyznawaną przez Porozumienie Wydawców Książki Historycznej, redakcji „Polityki" oraz Polskiej Fundacji Kulturalnej im. Prezydenta Edwarda Raczyńskiego (Londyn). Publikuje artykuły w periodykach naukowych i pracach zbiorowych . ,, , ,, Henryka Ilgiewicz, dr nauk humanistycznych, historyk. Ur. w 1949 r., ukończyła studia historyczne na Uniwersytecie Pedagogicznym w Wilnie w 1. 1968-1973; studia doktoranckie na Uniwersytecie Poznańskim w 1. 1991-1992. Od 1977 r. starszy pracownik naukowy w Instytucie Filozofii i Socjologii Litwy w Wilnie, od 1992; wykładowca w Universitas Studiorum Polona Yilnensis w Wilnie. Autorka i współautorka wielu artykułów publikowanych w rocznikach „Lituanistika za rubieżom" (1979-1989); „Użsienio lituanistika" (1992-1998); w czasopiśmie „Liaudies Kultura" (1996), w pracach zbiorowych: Rok 1994 na Wileńszczyźnie (Wilno 1996); Między Wschodem a Zachodem (Wilno 1994). Od 1989 r. członek Stowarzyszenia Naukowców Polaków Litwy. Mieczysław Inglot, prof. dr hab., historyk literatury i polonista, profesor zwyczajny w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego. Ur. w 1931 r. we Lwowie. Studia polonistyczne ukończył w 1954 r. na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, tam też doktoryzował się w 1959 r. na podstawie rozprawy „Poglądy literackie koterii petersburskiej w latach 1841-1843". Od 1957 r. na stałe związany z Wrocławiem, gdzie habilitował się w 1965 r. Zajmuje się historią literatury okresu romantyzmu, literaturą współczesną i dydaktyką literatury. Jest autorem około 200 prac, redaktorem wydawnictw zbiorowych, wydawcą romantycznych arcydzieł. Wśród 14 napisanych przez niego książek na uwagę zasługują: Myśl historyczna w „Kordianie"', Komedie Aleksandra Fredry. Literatura i teatr, Wyobraźnia poetycka Norwida; Polska kultura literacka Lwowa lat 1939-1941 wraz z antologią poezji Ze Lwowa i o Lwowie, oraz Między roman- 1291 tyzmem a współczesnością (Poezja w szkole - od Adama Mickiewicza do Wistowy Szymborskiej). Stale współpracuje z „Pamiętnikiem Literackim" i „Studia Norwidiana" oraz z czasopismami metodycznymi: „Język Polski w Szkole Średniej", „Polonistyka. Warsztaty Polonistyczne". '•*' • >•'-•• •,;•;'>>-;-:i. ;,• y--.•'-,.: ,-.•; -v/-'/ . .-.'-ą-,-;.. v-:-,;>;;,"if":: Sokrat Janowicz, mgr, polonista, dziennikarz, literat. Ur. w 1936 r. w Krynkach, w rodzinie rzemieślniczej. Członek Związku Literatów Polskich (1970), prezes Klubu ZLP w Białymstoku w 1. 1976-1981. Członek Białoruskiego Centrum PEN-Clubu. Honorowy przewodniczący Białoruskiego Zjednoczenia Demokratycznego RP. Gospodarz Yilla Sokrates w Krynkach, międzynarodowego ośrodka literackiego promującego literaturę białoruską. Autor ponad dwudziestu prac prozą, liryki, esejów, dramatów, m.in.: Wielkie miasto Białystok (Warszawa 1973); Zapomnieliska (Wrocław 1978); Siarebrany Jazdok (Mińsk 1978); Miniaturę (Wenecja 1997); Ściana (Mińsk 1998). Współpracuje z „Gazetą Wyborczą", „Wprost", „Borussią". Współredaktor polsko-białoruskiego miesięcznika „Czasopis". Interesuje się historią Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Eriks Jekabsons, dr nauk humanistycznych, historyk. Ur. w 1965 r. w Rydze. W 1990 r. ukończył Wydział Historii i Filozofii Uniwersytetu Łotewskiego w Rydze pracą dyplomową „Walka Polski i Szwecji o Inflanty 1600-1629". Od 1990 r. pracownik naukowy Instytutu Historii Akademii Nauk Łotwy, od 1993 r. - Instytutu Historii Łotwy Uniwersytetu Łotewskiego w Rydze (od 1993 r. - asystent, od 1995 r. - adiunkt). Od 1995 r. również kierownik Działu Publikacji Wydawnictw Źródłowych Państwowego Archiwum Historycznego Łotwy. Specjalizuje się w badaniu historii Republiki Łotewskiej (1918-1940), szczególnie kwestii stosunków łotewsko-polsko-litewskich, historii mniejszości narodowych Łotwy, a także historii polityczno-wojskowej Europy Środkowo-Wschodniej. W 1995 r. obronił pracę doktorską „Stosunki łotewsko-polskie 1919-1920". Autor jednej monografii i 45 opublikowanych na Łotwie, w Polsce, na Litwie i Białorusi artykułów naukowych, 15 recenzji i przeglądów, ponad 130 artykułów popularnonaukowych; tłumaczy z języka polskiego artykuły naukowe i źródła. Wygłosił referaty na 26 konferencjach naukowych na Łotwie, Litwie, w Polsce i USA. Na Uniwersytecie Łotewskim wykłada historię Polski XIX-XX w., na Uniwersytecie Ryskim J. Stradinsa - polityczną historię Europy XVI-XX w. Jest członkiem kolegium redakcyjnego dwóch łotewskich pism naukowych: „Latvijas Arhivi", „Militarais Apskats" i pisma „Polak na Łotwie". Od 1997 r. członek Komisji Historyków przy Prezydencie Łotwy, od 1999 r. członek Rozszerzonej Rady Promocyjnej i Habilitacyjnej z Dziedziny Historii Uniwersytetu Łotewskiego w Rydze. Autor monografii Polacy na Łotwie (Ryga 1996). Angelika Juszko-Sztekele, doc. dr, filolog. Ukończyła w 1991 r. Uniwersytet Łotewski w Rydze. W 1997 r. obroniła pracę doktorską „Badania folklorystyczne w Latgalii 1292__________________________________________________ w drugiej połowie XIX wieku". Od 1991 r. asystent Latgalskiej Filii Uniwersytetu Łotewskiego, od 1993 r. - lektor w Wyższej Szkole w Rezekne, od 1996 r. - docent w tejże szkole, wykłada język i literaturę łotewską. Od 1997 r. - dziekan Wydziału Humanistycznego w Wyższej Szkole w Rezekne. W 1. 1995-1998 opublikowała 8 prac naukowych w języku łotewskim. Algis Kasperavićius, doc. dr, historyk. Ur. w 1948 r. na Litwie, w Berćiunai, w pobliżu Poniewieża. Po studiach na Uniwersytecie Wileńskim pracował od 1976 r. jako asystent w Katedrze Historii Powszechnej. W 1983 r. obronił w Moskwie pracę doktorską „Polityka wewnętrzna gabinetu Poincare i walka stronnictw we Francji (1926-1929)". Od 1990 r. - docent w Katedrze Historii Najnowszej Uniwersytetu Wileńskiego. W swoim dorobku ma dwie monografie oraz dziewięć podręczników historii nowożytnej i dziejów najnowszych dla szkół średnich, 30 artykułów naukowych i kilkadziesiąt artykułów publicystycznych, tłumaczeń z języków polskiego i francuskiego. Członek wspólnej komisji polsko-litewskiej do spraw podręczników historii dla szkół średnich. Zainteresowania naukowe: dzieje Litwy XVIII wieku, historia Republiki Litewskiej w latach międzywojennych, stosunki litewsko-polskie i litewsko-żydowskie. Elżbieta Kotarska, mgr, dziennikarka; wczesne dzieciństwo spędziła na zesłaniu w północnym Kazachstanie. Skończyła geografię i Studium Dziennikarskie na Uniwersytecie Warszawskim. Pracowała w „Światowidzie", „Kontynentach", w 1. 80. w „Gospodyni" i „Gościńcu", po 1989 r. w „Rzeczypospolitej" i „Gazecie Wyborczej", w której przez kilka lat prowadziła dział historii; z dziennikiem tym nadal jest związana. Zajmuje się historią najnowszą. Jest autorką książki Proces Czternastu, za którą otrzymała m.in. Nagrodę Klio (1998). Książka traktuje o polskich oficerach z lwowskiej Komendy ZWZ, sądzonych i skazanych na karę śmierci przez sowiecki wymiar sprawiedliwości w 1940 r. Kazimierz Krajewski, mgr, prawnik i historyk. Ur. w 1955 r., absolwent Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Pracuje w Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa (naczelnik Wydziału Krajowego). Współpracuje z Zarządem Nowogródzkiego Okręgu ŚZŻAK. Redaguje biuletyn tego Okręgu - „Szlakiem Nar-butta". Od lat zbiera materiały do dziejów polskiego podziemia niepodległościowego na północno-wschodnich terenach II RP (Nowogródczyzna, Białostocczyzna). Ważniejsze prace: Uderzeniowe Bataliony Kadrowe 1942-1944 (Warszawa 1993), Od „Łupasiki" do „Miota" 1944-1949. Materiały źródłowe do dziejów V i VI Brygady Wileńskiej (Warszawa 1994 - wspólnie z T. Łabuszewskim), Białostocki Okręg AK-AKO. VII 1944~VIII 1945 (Warszawa 1998 - wspólnie z T. Łabuszewskim), Na Ziemi Nowogródzkiej. „Nów" - Nowogródzki Okręg AK (Warszawa 1998). Uczestniczył w opracowaniu tomu dokumentów sowieckich pod redakcją prof. T. Strzem- __________________________________________________1293 bosza NKWD o polskim podziemiu 1944-1948. Konspiracja polska na Nowogródczyźnie i Grodzieńszczyźnie (Warszawa 1997). Uczestniczył w wielu pracach zbiorowych. Ponadto opublikował kilkadziesiąt artykułów naukowych i popularyzatorskich dotyczących podziemia na północno-wschodnich terenach Polski. Prowadził narrację (wraz z Z. Bo-radynem) w dokumentalnym filmie J. Gębskiego Niemen - rzeka niezgody (1996). Wyróżniony Nagrodą Historyczną im. W. Pietrzaka (1993), nagrodą „Przeglądu Wschodniego" (1998), nagrodą Zarządu Głównego Światowego Związku Żołnierzy AK „Sztafeta Pamięci" (1998), Nagrodą im. Jerzego Łojka (1998). Praca o Nowogródzkim Okręgu AK otrzymała nominację do Nagrody Długosza (1998). , .. ,,,. , Jerzy Kułak, mgr, prawnik i dziennikarz. Ur. w 1960 r. w Białymstoku, absolwent Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Od 1989 r. w „Tygodniku Białostockim", piśmie NSZZ „Solidarność", gdzie zajmował się tematyką historyczną. W 1990 r. uzyskał stypendium Fundacji Archiwum Wschodniego w Warszawie, w ramach którego rozpoczął badania nad historią powojennego podziemia zbrojnego na Białostocczyźnie w 1. 1944-1956. Następnie kierownik oddziału Archiwum Wschodniego w Białymstoku do jego rozwiązania w 1995 r. Autor kilkunastu opracowań naukowych zamieszczonych w pismach historycznych: „Karta" (Warszawa), „Rubieże" (Białystok), „Zeszyty Muzeum Wojska" (Białystok), „Sybirak" (Białystok) oraz reportaży o tematyce historycznej w regionalnych gazetach codziennych. Autor książki: Pierwszy rok sowieckiej okupacji. Białystok 1944-1945 (Białystok 1996) oraz wyboru źródeł: Białostocczyzna 1944-1945 w dokumentach podziemia i oficjalnych władz (Warszawa 1998). , Andrzej Krzysztof Kunert, mgr, historyk. Ur. w 1952 r., absolwent Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego (1976), uczeń prof. T. Strzembosza. Od 1992 r. prezes Archiwum Polski Podziemnej 1939-1956 w Warszawie. Autor, współautor i edytor kilkudziesięciu książek, m.in.: Słownika biograficznego konspiracji warszawskiej 1939-1944 (t. I-III, Warszawa 1987-1991), albumu Wrzesień 1939 (Warszawa 1993), Rzeczypospolitej Walczącej. Kalendarium 1939-1945 (dotychczas trzy tomy, Warszawa 1993-1997), Ilustrowanego przewodnika po Polsce Podziemnej 1939-1945 (Warszawa 1996). Wyróżniony m.in. Nagrodą ZAiKS im. K. Małcużyńskiego (1992), Nagrodą im. Jerzego Łojka (1994), Nagrodą PEN-Clubu im. J. Strzeleckiego (1994), Nagrodą Klio (1995), Nagrodą m.st. Warszawy (1999). Natalia Lebiediewa, prof. dr hab., historyk, profesor w Instytucie Historii Akademii Nauk (AŃ) ZSRR. Ur. w 1939 r., ukończyła w 1962 r. Moskiewski Państwowy Instytut Historyczno-Archiwalny, następnie pracowała od 1967 r. w Instytucie Historii Powszechnej AŃ ZSRR. W 1970 r. obroniła pracę doktorską na temat „Prehistoria procesu norymberskiego", w 1996 r. Uniwersytet Łódzki nadał jej stopień naukowy doktora r 1294__________________________________________________ habilitowanego w dziedzinie historii powszechnej. Laureat Nagrody im. Włodzimierza Pietrzaka (1990), nagrody specjalnej „Przeglądu Wschodniego" (1996), nagrody czasopisma „Mieżdunarodnaja Żizń" (1997). Odznaczona medalem Rady Ochrony Pamięci Miejsc Walk i Męczeństwa Narodu Polskiego (1990), Krzyżem Oficerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej (1996). Autorka monografii: Przygotowanie procesu norymberskiego (Moskwa 1975), Bezwarunkowa kapitulacja agresorów (Moskwa 1989), Katyń: zbrodnia przeciw ludzkości (Moskwa 1994, Moskwa 1996, Warszawa 1998), // Komintern e la seconda guerra mondiale (Perugia 1996, we współautorstwie z M.M. Narińskim). Redaktorka i autorka opracowania 8-tomowego wydania materiałów Proces norymberski (Moskwa 1988-1999). Redaktorka i autorka Wprowadzeń do dwutomowego zbioru dokumentów Komintern i druga wojna światowa (Moskwa 1994, Moskwa 1998 wraz z M.M. Narińskim); do I i II tomu dokumentów Katyń. Dokumenty zbrodni (wraz z N.A. Pietrosową, W. Materskim i B. Woszczyńskim, Warszawa 1995, Warszawa 1998, Moskwa 1997), oraz ponad 100 artykułów i rozdziałów w pracach zbiorowych, opublikowanych w Rosji i w innych krajach; uczestniczka licznych konferencji międzynarodowych. Dov Levin, prof. dr, socjolog i historyk, obecnie profesor w Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie, od wielu lat związany z Instytutem Yad Yashem w Jerozolimie. Stypendysta Fundacji im. Fulbrighta (1966). Ur. w 1925 r. w Kownie na Litwie, gdzie uczył się w Gimnazjum Hebrajskim (Shwabbe) przez 7 lat. W 1941 r. ukończył średnią szkołę jidysz Shalom-Aleichem. W 1943 r. brał udział w podziemnym ruchu antyfaszystowskim w getcie kowieńskim, w 1944 r. dołączył do antyfaszystowskiej grupy partyzanckiej „Śmierć zaborcom", walczącej w lasach w okolicy Wilna. W 1945 r. nielegalnie wyemigrował do Eretz Israel (Palestyna). W 1. 1946-1947 studiował socjologię, historię Żydów i ekonomię na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie. W 1. 1947-1949 brał udział w wojnie o niepodległość w siłach zbrojnych Izraela. W 1. 1949-1951 studiował w Instytucie Pracowników Socjalnych w Jerozolimie. Stopień magistra uzyskał na Uniwersytecie Hebrajskim w dziedzinie nauk społecznych i historii Żydów. W 1. 1951-1971 był dyrektorem Sekcji Młodzieżowej Wydziału Działalności Socjalnej Miasta Jerozolima oraz dyrektorem Wydziału Statystyki i Socjologii. W 1. 1954-1958 prowadził pracę badawczą na Wydziale Socjologii Uniwersytetu Hebrajskiego. W 1962 r. opublikował (wspólnie z A. Z. Brownem) książkę: The Story ofan Under-ground; the Resistance of Jews of Kovno (Lithuania) in WW II. W 1967 r. brał udział w „wojnie sześciodniowej". W 1971 r. uzyskał doktorat na podstawie rozprawy „Walka zbrojna Żydów litewskich przeciwko nazizmowi". W 1972 r. otrzymał Nagrodę im. Izaaka Sadeha w dziedzinie historii wojskowej. W 1956 r. brał udział w walkach o Synaj. W 1973 r. w wojnie Yom Kippur, a w 1989 r. otrzymał Nagrodę im. Yehoshua Gilboa. •'•/• Autor blisko 200 publikacji, głównie dotyczących historii Żydów wschodnioeuropejskich oraz m.in. książek: They Fought Back (po hebrajsku); With their Backs to the __________________________________________________1295 Wall; The Jews of Eastern Europę under the Soviet Reginie (1939-1941)', Between the Hammer and the Sickle (po hebrajsku); Żydzi regionu bałtyckiego pod panowaniem radzieckim w okresie H wojny światowej; Fighting Back; Zbrojny opór litewskich Żydów przeciwko okupacji nazistowskiej 1941-1945; Spark and Flame (po hebrajsku); Irgun Brit Zioń w czasie II wojny światowej (publikacja Uniwersytetu w Bar lian); The Jews in the Soviet Annexed Territories 1939-1941 (po hebrajsku); W 1980 r. został członkiem Światowej Rady Yad Yashem. W 1989 r. był członkiem delegacji Knesetu na negocjacje z rządem litewskim na temat rehabilitacji Litwinów, którzy uczestniczyli w mordowaniu Żydów w czasie II wojny światowej. W 1994 r. wydał książki Baltic Jews Under the Soviets 1940-1946 i The Lesser of Two Evils: Eastern European Jewry Under Soviet Rule: 1939-1941, W 1996 r. Pinkas Ha-Kehillot Lita. Encyklopedia wspólnot żydowskich na Litwie od czasu ich zalożenia aż do czasów po Holocauście (po hebrajsku). ; ,r. ,,!, , ^ . Tomasz Łabuszewski, mgr, historyk i dokumentalista. Ur. w 1966 r., absolwent Wydziału Historii Uniwersytetu Warszawskiego. W 1. 1990-1993 współpracownik Fundacji Archiwum Wschodniego. Od 1993 r. współpracownik Fundacji Archiwum Polski Podziemnej 1939-1956. Uczestnik seminarium doktoranckiego prowadzonego przez prof. Tomasza Strzembosza, w ramach którego przygotowuje pracę doktorską o Inspektoracie Grodzieńskim AK-AKO-WiN w 1. 1944-1950. Autor kilkunastu publikacji prasowych z zakresu najnowszej historii Polski. Współautor publikacji książkowych: Od „Łupaszki" do „Miota" 1944-1956. Materiały źródłowe do dziejów V i VI Brygady Wileńskiej (Warszawa 1994 - wspólnie z K. Krajewskim); Pacyfikacja wsi białostockich przez KBW do końca lipca 1945 r., [w:] Dzieje polskiego podziemia na Białostocczyznę 1939-1956 (Toruń 1992); Obywatelska Armia Krajowa - przykład akcji regionalnej, [w:] Armia Krajowa - dramatyczny epilog (Warszawa 1994 - wspólnie z K. Krajewskim); NKWD o polskim podziemiu 1944-1948; Konspiracja polska na Nowogród-czyźnie i Grodzieńszczyźnie (Warszawa 1997 - praca zbiorowa); Encyklopedia Powstania Warszawskiego, t. I ( Warszawa 1997 - praca zbiorowa); Białostocki Okręg AK-AKO, lipiec 1944-sierpień 1945 r. (Warszawa 1997 - wspólnie z K. Krajewskim) - praca wyróżniona Nagrodą im. Jerzego Łojka, NSZ na Podlasiu w walce z systemem komunistycznym w latach 1944-1952 ( Siedlce 1998 - praca zbiorowa). ,.. Wiesław Majewski, prof. dr hab., historyk wojskowości. Ur. w 1931 r., studia I stopnia ukończył w 1953 r., magisterium uzyskał w 1958 r., doktorat - 1966 r., habilitację - 1977 r., docenturę - 1980 r., profesurę - 1992 r. Podjął pracę w Archiwum Akt Nowych i Centralnej Bibliotece Wojskowej, a od 1973 r. w Wojskowym Instytucie Historycznym. Od 1996 r. także w Mazowieckiej Wyższej Szkole Humanistyczno-Peda-gogicznej w Łowiczu. Uczestnik seminariów Stanisława Herbsta w 1.1951-1973. Badacz XVII w., autor m.in. opracowania o wojnach szwedzkich i tureckich [w:] Polskie trądy- ]296__________________________________________________ cje wojskowe, L I (Warszawa 1990), licznych rozpraw i artykułów analitycznych o działaniach w 1. 1648-1695 (szczególnie o powstaniu kozackim 1664) i syntetycznych o polskiej sztuce wojennej (także XVI w.). Badacz 1. 1792 i 1794, m.in. autor rozdziałów o działaniach litewskich [w:] Powstanie kościuszkowskie 1794. Dzieje militarne, t. I-II (Warszawa 1994, 1996) i syntetycznych ujęć ich dziejów. Historyk 1831 r., m.in. Grochów 1831 (Warszawa 1982). Autor artykułów o dziejach wojskowych i politycznych konfederacji barskiej, ukazujących ją jako pierwsze powstanie narodowe. Zajmował się problematyką dziejów historiografii wojskowej ze szczególnym uwzględnieniem sprawy metodyki historyczno-wojskowej, m.in. współredaktor: S. Herbst, Potrzeba historii, t. II (Warszawa 1978). Zajmował się także problematyką polityczno-społeczną XVII w. (m.in. Kozaczyzną, regalizmem), polityczną 1831 r. (spiskiem Wysockiego). Pisał 0 chronologii poezji Kochowskiego: M. Eustachiewicz, W. Majewski, Nad lirykami Wespazjana Kochowskiego (Wrocław 1986). ; ; ' Wojciech Materski, prof. dr hab., historyk. Pełni obowiązki kierownika Zakładu Porównawczych Badań Postsowieckich Instytutu Studiów Politycznych PAN; kierownik Katedry Historii Europy Wschodniej w Instytucie Historii Uniwersytetu Łódzkiego; redaktor naczelny rocznika „Pro Georgia. Prace i Materiały do Dziejów Stosunków Gruzińsko-Polskich"; członek Komitetu Redakcyjnego „Dziejów Najnowszych" i „Studiów z Dziejów Rosji i Europy Środkowo-Wschodniej"; redaktor naukowy (ze strony polskiej) wielotomowej edycji Katyń. Dokumenty zbrodni. Ur. w 1944 r. w Warszawie, w 1969 r. ukończył Wydział Historyczny Uniwersytetu Warszawskiego, składając pracę „Działalność PSL „Wyzwolenie" na polu samorządu terytorialnego (1918-1937)". W 1974 r. otrzymał doktorat Instytutu Nauk Politycznych UW, a habilitację w 1981 r. na Wydziale Historycznym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Tytuł profesora nauk humanistycznych uzyskał w 1991 r. Otrzymał następujące nagrody: Wydziału I Nauk Społecznych im. J. Lelewela za najlepszą publikację historyczną wydaną w PAN w 1. 1994-1995 za: Georgia rediviva. Republika Gruzińska w stosunkach międzynarodowych 1918-1921 (Warszawa 1994); JM Rektora Uniwersytetu Łódzkiego I stopnia za rok 1994 za: Tarcza Europy. Stosunki polsko-sowieckie 1918-1939 (Warszawa 1994); zbiorową Ministra Edukacji Narodowej 1 stopnia za 1995 r. za: Historię dyplomacji polskiej, t. IV, 1919-1939 (Warszawa 1995). Opublikował około 400 prac naukowych i popularnonaukowych, m.in. : Polska a ZSRR 1923-1924. Stosunki wzajemne na tle sytuacji politycznej w Europie (Wrocław 1981); Narodziny ONZ. Idea międzynarodowej organizacji bezpieczeństwa w polityce zagranicznej ZSRR 1941-1945 (Warszawa 1982); ZSRR i zbiorowe bezpieczeństwo (Liga Narodów - ONZ) (Warszawa 1984); Teheran. Jalta. San Francisco. Poczdam (Warszawa 1987); Bolszewicy i samuraje. Walka dyplomatyczna i zbrojna o rosyjski Daleki Wschód (1917-1925) (Warszawa 1990); ZSRR wobec problemów rozbrojenia -1945-1985 (Warszawa 1990); Tarcza Europy. Stosunki polsko-sowieckie 1918-1939 (Warszawa 1994); __________________________________________________1297 Georgia rediviva. Republika Gruzińska w stosunkach międzynarodowych 1918-1921 (Warszawa 1994); Katyn. Documents of Genocide. Documents and materials from the Soviet archives (Warsaw 1993); Kremlin versus Poland 1939-1945. Documents from the Soviet archives (Warsaw 1996). .•••.: *'i • •;* "ir •-v , Grzegorz Mazur, dr. hab., historyk. Ur. w 1952 r., ukończył w 1976 r. studia historyczne na Wydziale Filozoficzno-Historycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Podjął następnie pracę w Katedrze Historii Współczesnej Instytutu Nauk Politycznych UJ, gdzie jest zatrudniony do tej pory. W 1985 r. obronił rozprawę doktorską, a w 1995 r. uzyskał habilitację na Wydziale Historycznym UJ. Specjalizuje się w badaniach nad historią Polski XX w., a szczególnie nad dziejami Polskiego Państwa Podziemnego lat II wojny światowej. Opublikował następujące książki: Biuro Informacji i Propagandy SZP-ZWZ-AK 1939-1945 (Warszawa 1987), za którą otrzymał nagrody: im. W. Rzymowskiego I stopnia, tygodnika „Kierunki", Ministra Obrony Narodowej II stopnia, Ministra Edukacji Narodowej III stopnia; Kto byt kim w Drugiej Rzeczypospolitej (Warszawa 1994, współautor i współredaktor); Pokucie w latach drugiej wojny światowej. Polożenie ludności, polityka okupantów, dziatalność podziemia (Kraków 1994); Konspiracja lwowska 1939-1944. Słownik biograficzny (Katowice 1997, współautor); Wojna i okupacja na Podkarpaciu i Podhalu, na obszarze Inspektoratu ZWZ-AK Nowy Sącz 1939-1945 (Kraków 1998, współautor), a także blisko 180 artykułów naukowych i popularnonaukowych oraz recenzji. Współpracuje m.in. z „Polskim Słownikiem Biograficznym", „Studiami Historycznymi" oraz paryskimi „Zeszytami Historycznymi". Brał udział w krajowych i międzynarodowych konferencjach naukowych oraz krajowych i zagranicznych stażach naukowych, m.in. w Kijowie, Wilnie, Nowym Jorku, Paryżu, Londynie. Irena Mikłaszewicz, dr nauk humanistycznych, historyk. Ur. w 1964 r., ukończyła studia historyczne i polonistyczne w Wileńskim Uniwersytecie Pedagogicznym w 1988 r. W 1. 1988-1990 pracowała jako tłumacz, w 1. 1990-1993 jako dziennikarz w Litewskim Radiu, w 1. 1993-1996 odbywała studia doktoranckie na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie w marcu 1998 r. obroniła pracę doktorską „Polityka wyznaniowa państwa radzieckiego wobec Kościoła katolickiego na Litwie w latach 1944-1965". Obecnie zatrudniona w Universitas Studiorum Polona Yilnensis w Wilnie, współpracuje z Centrum Badań nad Ludobójstwem i Ruchem Oporu Mieszkańców Litwy, członek zarządu Stowarzyszenia Naukowców Polaków Litwy. Tematy prac badawczych to: aspekt narodowościowy w sowieckiej polityce wyznaniowej; polityka władz sowieckich wobec polskiej mniejszości narodowej na Litwie. Rimantas Miknys, dr nauk humanistycznych, historyk. Ur. w 1958 r. w rejonie Poniewieskim. W 1981 r. ukończył wileński Uniwersytet Pedagogiczny. Uzyskał dyplom 1298__________________________________________________ magistra nauczyciela historii. W 1. 1981-1986 był zatrudniony jako młodszy pracownik naukowy w Instytucie Filozofii, Socjologii i Prawa Litewskiej Akademii Nauk. Opracował m.in. informacyjne wydanie Yisuomenes mokslai Lietuvos TSR. Istorija. W1. 1985-1989 podjął zaoczne studia aspiranckie w Instytucie Historii LAN i przygotował pracę doktorską na temat „Demokratyczna Partia Litwy w latach 1902-1915", którą obronił w 1993 r. ..»,.; Od 1986 r. pracuje w Instytucie Historii Litwy. Od jesieni 1995 r. pełni obowiązki kierownika Zakładu Historii Kultury (od I 1996 r. - Zakładu Historii XIX w.) IHL. W 1. 1993-1995 odbył trzy staże naukowe we Francji (Centre Nationale de la Recherche Scientifiąue - l miesiąc, Instytut Literacki i Biblioteka Polska w Paryżu -dwa razy po 1,5 miesiąca). . . : W prasie naukowej opublikował 18 artykułów. Jest współautorem monografii Śiauliu miesto istorija i autorem monografii Lietuvos demokrata partija 1902-1915 m. Redagował „Lietuviu atgimimo istrijos studijos", w 1. 1990-1995 ukazało się 10 tomów tego wydawnictwa. Obecnie prowadzi badania na temat: „Polacy Litwy wobec litewskiego ruchu narodowego w drugiej połowie XIX - na początku XX wieku (aspekt mentalności etnokulturalnej-etnopolitycznej)". Eugeniusz Mironowicz, dr nauk humanistycznych, historyk i redaktor. W 1. 1976-1980 studiował historię na Wydziale Humanistycznym Filii Uniwersytetu Warszawskiego w Białymstoku; pracując jako nauczyciel w szkole średniej prowadził badania nad historią stosunków polsko-białoruskich w XX w., ze szczególnym uwzględnieniem okre- i su powojennego. Wynikiem tych badań było kilkanaście artykułów naukowych i popu- f larnonaukowych oraz rozprawa doktorska „Białorusini w Polsce 1944-1949", obroniona j w Instytucie Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego w 1990 r. ; W 1. 1992-1998 był redaktorem naczelnym białoruskiego tygodnika „Niwa", ukazującego j się w Polsce i adresowanego do białoruskiej mniejszości narodowej. Od 1995 r. jest ' redaktorem „Białoruskich Zeszytów Historycznych", wydawanych w Białymstoku przez i Białoruskie Towarzystwo Historyczne. Pracuje w Katedrze Kultury Białoruskiej Uniwer- j sytetu w Białymstoku. W 1999 r. wydał książkę Historia Białorusi XX w. • i Egidijus Motieka, dr nauk humanistycznych, historyk, redaktor. Zajmuje się badaniami na temat m.in. historii politycznej Litwy przełomu XIX/XX w.; problemów odrodzenia Wielkiego Księstwa Litewskiego na początku XX w.; myśli politycznej Polaków t na Litwie na przełomie XIX/XX w.; historią Europy Środkowej i Wschodniej na prze- l łomie XIX/XX w. > W1.1988-1997 opublikował jedną monografię, pięć studiów naukowych, 11 artykułów i naukowych oraz 5 historycznych publikacji źródłowych. W 1. 1989-1998 na konferencjach międzynarodowych wygłosił 17 referatów poświęconych problemom historii politycznej Litwy, Łotwy, Estonii, Polski i Białorusi w XX w. W 1. 1992-1993 przyznano __________________________________________________1299 mu stypendium naukowe Republiki Litewskiej, a w 1. 1994-1997 - stypendium rządu francuskiego. Od 1988 r. członek kolegium redakcyjnego niezależnego pisma naukowego „Studia z Historii Odrodzenia Litwy", a od 1993 r. jego redaktor naczelny. ' Obecnie pracuje nad monografią Geopolityka państw bałtyckich w XX w. oraz rozprawą Metamorfozy szlachty litewskiej w latach 1905-1914. . Grzegorz Motyka, dr nauk humanistycznych, historyk. Absolwent Wydziału Nauk Humanistycznych Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, adiunkt w Instytucie Studiów Politycznych PAN. Wydał (z R. Wnukiem) „Pany" i „Rezuny". Współpraca AK-WiN i UPA 1945-1947 (Warszawa 1997); Tak było w Bieszczadach, Walki polsko-ukraińskie na ziemiach dzisiejszej Polski 1943-1948 (Warszawa 1999). Marek Ney-Krwawicz, dr nauk humanistycznych, historyk. Adiunkt w Instytucie Historii PAN. Ur. w 1956 r. Opublikował m.in. książki: Komenda Główna Armii Krajowej 1939-1945 (Warszawa 1990); Armia Krajowa - siła zbrojna Polskiego Państwa Podziemnego (Warszawa 1993); Sztandary i proporce Armii Krajowej (Warszawa 1994), Biuro generała Sosnkowskiego (Warszawa 1996), Autor monografii Powstanie powszechne w koncepcjach i pracach Sztabu Naczelnego Wodza i Komendy Głównej Armii Krajowej (Warszawa 1999). Laureat m.in. Nagrody im. Jerzego Łojka (1989) i Nagrody Naukowej im. Joachima Lelewela Wydziału I PAN (1992). -r1 ,:- .•:.--> .•* - ; .,• ;»• ••;,- •, .,••• :,,, -..•.,,•••. •.. • .•- •: ... ••'• -.-,.-• Jadwiga Staniszkis, prof. dr hab., socjolog, obecnie profesor na Uniwersytecie Warszawskim i w Instytucie Studiów Politycznych PAN. Studia odbyła na Wydziale Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. W 1971 r. uzyskała doktorat w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN. Habilitowała się na Wydziale Filozofii i Socjologii UW w 1978 r. Otrzymała Nagrodę im. prof. St. Ossowskiego za najlepszy doktorat (Patologie struktur organizacyjnych (Wrocław i in. 1973). Fellowships: m.in. Wilson Center, Washington DC (1987). Prowadziła wykłady na: UCLA, Harvard, University of Michigan, University of Washington. Liczne stypendia - m.in American Council of Learned Societies, Hokkaido University (Japonia). Ważniejsze publikacje o transformacji w Europie Środkowo-Wschodniej to m.in.: Poland Self-Limiting Revolution (Princeton 1985); The Dynamics of Breakthrough in Eastern Europę (1992); The Ontology of Socialism (Oxford 1993; - także w języku polskim w drugim obiegu - Warszawa 1988); Post-communism: the Emerging Enigma (1999). Henryk Stroński, doc. dr, historyk, zatrudniony w szkole wyższej w Tarnopolu (Ukraina). Absolwent Wydziału Historycznego Uniwersytetu Lwowskiego. Opublikował ponad 60 prac naukowych dotyczących losów Polaków na Ukrainie w XX w. i stosunków polsko-ukraińskich, w tym monografie: Wzlot i upadek. Polski rejon narodowościowy na Ukrainie w latach 20-30. (Tarnopol 1992, w języku ukraińskim); Represje stalinizmu wobec ludności polskiej na Ukrainie w latach 1929-1939 (Warszawa 1998). Odbył dwuletni staż naukowy na Uniwersytecie Warszawskim. Prezes Stowarzyszenia Uczonych Polskich Ukrainy. __________________________________________________1305 Tomasz Stryjek, dr nauk humanistycznych, historyk. Absolwent Wydziału Historii Uniwersytetu Warszawskiego, od 1996 r. pracownik Instytutu Studiów Politycznych PAN. W 1996 r. ukończył doktorancką Szkołę Nauk Społecznych przy Instytucie Filozofii i Socjologii PAN, doktoryzował się w 1998 r. Ważniejsze publikacje to: artykuły monograficzne: Wjaczesław Łypynśkyj. Dylematy ukraińskiego konserwatysty („Kultura i Społeczeństwo" 1996); Czy „historia" pomaga we wzajemnym zrozumieniu? Refleksja nad stosunkiem do Polski w myśli Olgierda Boczkowśkiego („Warszawskie Zeszyty Ukrainoznawcze" 1998, t. 6-7). Polska i problem stosunków polsko-ukraińskich w publicystyce Dmytra Doncowa („Warszawskie Zeszyty Ukrainoznawcze" 1999, t. 8-9). Ukazała się również jego praca doktorska Ukraińska idea narodowa okresu międzywojennego. , ., . . ... Nina Stużyńska, doc. dr, historyk. Obecnie pracownik Instytutu Historii Białoruskiej Akademii Nauk. Absolwentka Wydziału Historycznego Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu Pedagogicznego w Mińsku. W 1986 r. obroniła pracę doktorską. Zajmuje się antysowieckim ruchem na Białorusi w 1. 20.-30. XX w. Na ten temat opublikowała ponad 70 prac, m.in. Polska a organizacja antybolszewickiego ruchu oporu na Białorusi 1919-1921, [w:] Polska-Bialoruś 1918-1945 (Warszawa 1994); Politycznyja represii na Bielarusi u XX stagoddzia (Mińsk 1998). .... . , , * u Andrzej Suchcitz, mgr, historyk, archiwista. Ur. w 1959 r. w Londynie. Uczeń oo. Marianów nad Tamizą (Fawley Court) w 1. 1970-1975 oraz sobotnich szkół im. Bolesława Chrobrego i Henryka Sienkiewicza w południowym Londynie. Studia historyczne odbył na Uniwersytecie Londyńskim w Szkole Nauk Slawistycznych w 1. 1977-1981. Zastępca kierownika w 1. 1985-1989, a następnie kierownik Archiwum Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie oraz Studium Polski Podziemnej (1989). Zastępca redaktora naczelnego półrocznika „Mars" (1993). Członek komitetów redakcyjnych naukowych czasopism historycznych: „Teki Historyczne" (1989), „Przegląd Kawalerii i Broni Pancernej" (1987), „Niepodległość" (1990). Współpracownik Komisji dla Badań Dziejów Polskich Władz Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie (1992). Członek Rady Dziedzictwa Archiwalnego (1998). Autor ponad 70 artykułów naukowych z zakresu historii wojskowości oraz biografistyki, opublikowanych m.in. w „Zeszytach Historycznych" (Paryż), „Niepodległości" (Nowy Jork-Londyn), „Tekach Historycznych" (Londyn), „Przeglądzie Kawalerii i Broni Pancernej" (Londyn), „Marsie" (Warszawa-Londyn), „Wojskowym Przeglądzie Historycznym" (Warszawa), „Zeszytach Muzeum Wojska w Białymstoku", „Polskim Słowniku Biograficznym". Autor książek i broszur: Non omnis moriar ... Polacy na londyńskim cmentarzu Brompton (1992); Generałowie wojny polsko-sowieckiej 1919-1920. Slownik biograficzny (1993); Informator Studium Polski Podziemnej 1947-1997 (1997); Emigracyjna broń 1306__________________________________________________ / barwa 1948-1995. Bibliografia (1995); Poland's contribution to the Allied Yictory in the Second World War (1995); Kawalerowie Virtuti Militari 1792-1945 (wspólnie z G. Łukomskim i B. Polakiem; 1997), Gnidę to the Archives of the Polish Institute and Sikorski Museum, t. I (wspólnie z W. Milewskim i A. Gorczyckim; 1985). Redaktor publikacji: Kampania wrześniowa 1939 - Sprawozdania informacyjne Oddzialu II Sztabu NW (1986); Józef Piłsudski - korespondencja 1914-1917 (wspólnie z S. Biegańskim; 1984); Protokóły z posiedzeń Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej, t. I-IV (wspólnie z W. Rojkiem; 1995-1998); Wybór dokumentów do dziejów polskiego uchodźstwa niepodległościowego 1939-1991 (wspólnie z L. Maikiem i W. Rojkiem). Członek jury nagrody pisarskiej SPK 1986-1994; członek i sekretarz jury nagrody pisarskiej Polskiej Fundacji Kulturalnej im. Edwarda Raczyńskiego (1989). Honorowy sekretarz zarządu Polskiego Towarzystwa Historycznego w Wielkiej Brytanii (1987). Członek Rady Instytutu J. Piłsudskiego w Londynie (1984); Rady Studium Polski Podziemnej (1984); Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie (rzeczywisty) (1984); Polskiego Towarzystwa Naukowego na Obczyźnie (Komisji Rewizyjnej 1996) (1987); Rady Powierniczej Stefan Zamoyski Educational Fund (1994); Rady Powierniczej Polonia Aid Foundation Trust (1998); Koła 10. Pułku Strzelców Konnych (1979); Koła Krechowiaków (1993). Laureat Nagrody im. Juliana Godlewskiego (1999). Odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi, Srebrnym Krzyżem Zasługi, Złotą Odznaką Honorową SPK. /:; Yalters Śćerbinskis, mgr, historyk. Ukończył historię na Uniwersytecie Łotwy w Rydze w 1998 r. pracą magisterską „Stosunki Łotwy i Finlandii 1918-1934". Od 1990 r. współpracownik naukowy Muzeum Wojny Łotwy, od 1996 r. referent Działu Publikacji Wydawnictw Źródłowych Państwowego Archiwum Historycznego Łotwy. Specjalizuje się w międzywojennej historii Łotwy, stosunkach międzynarodowych tego okresu, historii mniejszości narodowych Łotwy. W 1998 r. otworzył przewód doktorski na Uniwersytecie Łotwy. Autor monografii o historii przedstawicieli narodów południowych i wschodnich na Łotwie, 13 artykułów naukowych, opublikowanych na Łotwie, Litwie i w Finlandii. Wygłaszał referaty na 8 konferencjach naukowych na Łotwie i Litwie. ' ! • ••• •' : • , Tomasz Szarota, prof. dr hab., historyk. Od 1991 r. kierownik Pracowni Dziejów Polski po 1945 r. w Instytucie Historii PAN. Ur. w 1940 r. w Warszawie, studia historyczne odbył w 1. 1957-1962 na Uniwersytecie Warszawskim, uczęszczając na seminarium prof. Stefana Kieniewicza. Od 1962 r. pracuje w Instytucie Historii PAN, gdzie w 1966 r. obronił pracę doktorską Osadnictwo miejskie na Dolnym Śląsku w 1. 1945-1948 (opublikowaną w 1969 r. we Wrocławiu). Habilitował się na podstawie II wydania książki Okupowanej Warszawy dzień powszedni (Warszawa 1978). W 1985 r. otrzymał tytuł profesora nadzwyczajnego, w 1991 r. profesora zwyczajnego. Jest członkiem Towarzystwa Naukowego Warszawskiego. Czterokrotnie był __________________________________________________1307 laureatem nagrody „Polityki", dwukrotnie nagrody Sekretarza Naukowego PAN, otrzymał także nagrodę Ministra Edukacji Narodowej oraz dyrektora Instytutu Zachodniego, wyróżnienie Pilsudski Institute of America i dwukrotnie dyplom „za wybitną pozycję varsavianistyczną", a także Nagrodę Klio „za wybitny wkład w popularyzację historii". Do najważniejszych pozycji w jego dorobku naukowym należą: Stefan Rowecki „Grot" (Warszawa 1983); Niemiecki Michel. Dzieje narodowego symbolu i autostereotypu (Warszawa 1988); V - jak zwycięstwo. Symbole, znaki i demonstracje patriotyczne walczącej Europy (Warszawa 1994); Życie codzienne w stolicach okupowanej Europy (Warszawa 1995); Niemcy i Polacy. Wzajemne postrzeganie i stereotypy (Warszawa 1996). Przygotowuje książkę Antyżydowskie zajścia i pogromy w okupowanej Europie. Ryszard Szawłowski, prof. dr hab., prawnik. Studiował prawo na uniwersytetach w Łodzi i Warszawie. Doktorat uzyskał na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego w 1959 r. Od tegoż roku przebywał na Zachodzie, m.in. jako dozentenstipendiat Fundacji im. Aleksandra Humboldta w Bad Godensberg/Bonn, współpracownik Centre National de la Recherche Scientifiąue w Paryżu, research fellow na Uniwersytecie w Glasgow. Od 1966 r. mieszka w Kanadzie, gdzie w 1975 r. doszedł do stopnia profesora (fuli professor) prawa międzynarodowego i nauk politycznych na Uniwersytecie w Calgary. Jest profesorem Uniwersytetu Polskiego (PUNO) w Londynie. W roku akademickim 1983/1984 był profesorem i kuratorem katedry prawa międzynarodowego na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim w Lublinie. Jest autorem ponad dwustu prac w językach: polskim, angielskim, niemieckim, francuskim, w tym: Les finances et le droit financier d'une organisation Internationale intergouvernementale (Paryż 1970); The System of the International Organizations of the Communist Countries (Lejda 1976); Prawa człowieka a Polska (Londyn 1982); Wojna polsko-sowiecka 1939 r. (wyd. w Londynie 1986 i 1988, sześć wydań w II obiegu - Nagroda im. Jerzego Łojka - oraz 3 wydania dwutomowe w kraju: 1995, 1996, 1997); Najwyższe państwowe organy kontroli w Polsce w XIX wieku (Warszawa 1999). Po przełomie politycznym w Polsce powrócił do kraju w 1990 r. W 1995 r. został powołany na członka Kolegium Najwyższej Izby Kontroli na trzyletnią kadencję. W 1998 r. Marszałek Sejmu powołał go na następną kadencję. Opublikował wiele artykułów poświęconych najwyższym organom kontroli w Polsce i za granicą w organie NIK, dwumiesięczniku „Kontrola Państwowa". ; Ryszard Torzecki, doc. dr hab., historyk. Ur. w 1925 r. w Łodzi, studiował ekonomię na SGH w 1. 1946-1949. W 1. 1958-1962 ukończył studia historyczne w Warszawie. Stopień doktora nauk humanistycznych uzyskał na Uniwersytecie Łódzkim w 1970 r.; habilitował się w Instytucie Historii PAN w 1984 r. Uzyskał też 1308__________________________________________________ post doctoral fellow Uniwersytetu Harvarda (1979). Badaniami objął głównie Europę Środkowo-Wschodnią, zwłaszcza stosunki polsko-żydowsko-ukraińskie i niemiecko--ukraińskie oraz dzieje Kościoła na tym terenie. W swoim dorobku naukowym ma trzy książki i ponad 60 prac opublikowanych w różnych czasopismach naukowych: Kwestia ukraińska w polityce III Rzeszy 1933-1945 (Warszawa 1972); Kwestia ukraińska w Polsce 1923-1929 (Kraków 1989); Polacy i Ukraińcy. Sprawa ukraińska w czasie II wojny światowej na terenach II Rzeczypospolitej (Warszawa 1993). Znaczny współudział w książkach: Morality and Reality. The Life and Times ofAndrei Sheptytskyj - Sheptytskyj and Polish Society (Toronto 1986); Europa unter Haken-kreuz - Die Rolle der Zusammenarbeit mit der deutschen Basatzungsmacht fur dereń Okkupationspolitik (Berlin-Heidelberg 1994); Związek Radziecki w latach wielkiej wojny narodowej 1941-1945, [w:] Polityka hitlerowska wobec okupowanej Ukrainy (Warszawa-Wrocław 1979). ^.,. .,•-. ,- , *_:-,-: Jędrzej Tucholski, mgr inż., z zamiłowania historyk i dokumentalista. Wicedyrektor Centralnego Archiwum Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w Warszawie. Ur. w 1932 r. w Poznaniu, absolwent Wydziału Elektrycznego Politechniki Warszawskiej. Autor książek: Cichociemni (Warszawa 1984, wyd. 2 - 1985, wyd. 3 uzup. - 1988); Spadochroniarze (Warszawa 1991); Mord w Katyniu (Warszawa 1991) i innych publikacji z zakresu najnowszej historii Polski, zwłaszcza dotyczących wysiłku zbrojnego i martyrologii żołnierza polskiego. Uczestnik ekshumacji w Charkowie i Miednoje w 1991 r. oraz w Katyniu w 1994 r. Włodzimierz Tugaj, doc. dr, historyk. Dziekan Wydziału Historycznego Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu Pedagogicznego w Mińsku. Absolwent Wydziału Historycznego Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Mińsku, bada historię mniejszości narodowych mieszkających na Białorusi (Niemcy, Łotysze, Litwini, Czesi, Polacy). Opublikował ponad 40 prac na ten temat. Jest autorem trzech podręczników dla szkół średnich. Jerzy Węgierski, prof. dr hab., inż., z zamiłowania historyk i dokumentalista. Ur. w 1915 r. we Lwowie, ukończył Wydział Inżynierii Politechniki Lwowskiej w 1938 r. W czasie okupacji niemieckiej w 1. 1942-1944 działał w Okręgu Lwów AK jako komendant rejonu, mianowany porucznikiem czasu wojny, a w akcji „Burza" brał udział w walkach na czele oddziału leśnego 2 szwadronu 14. p.uł. AK, po czym w organizacji NIE był oficerem informacyjnym dzielnicy. Aresztowany w lutym 1945 r., skazany na 10 lat obozów w ZSRR, przebywał w nich do 1954 r. W końcu 1955 r. powrócił z zesłania do Polski. Doktoryzował się na Politechnice Śląskiej, habilitował na Politechnice Krakowskiej, tytuł profesora nadzwyczajnego uzyskał w instytucie resortowym PKP. Wykładał na Politechnice Śląskiej i Krakowskiej. Od 1968 r. zaczął gromadzić materiały dotyczące historii Obszaru nr 3 południowo-wschodniego ZWZ-AK-NIE, ___________________________________________________1309 opracowując i wydając od 1989 r. kilkanaście książek na ten temat oraz publikując wiele artykułów. " ' ' ^ 'v-i.'U '\, '^'" • ' '.-*! H':-',,-' J-•.-:•"• '-".fi. )?u-i; ..-<•. O:.:> •' •..'• -•." '•• •' ••'• '«'•' ••- Rafał Wnuk, dr nauk humanistycznych, historyk. Absolwent Wydziału Nauk Humanistycznych Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego oraz Szkoły Nauk Społecznych przy Instytycie Filozofii i Socjologii PAN. Wydał Konspiracja akowska i poako-wska na Zamojszczyźnie 1944-1956 (Zamość 1993); (z G. Motyką) „Pany" i „Rezuny". Współpraca AK-WiN i UPA 1945-1947 (Warszawa 1997). W przygotowaniu: Konspiracja antykomunistyczna na Lubelszczyznę, AK-DSZ-WIN 1944-1947. , , - Jarosław Wołkonowski, dr nauk humanistycznych, fizyk i historyk. Pracownik naukowy Universitas Studiorum Polona Yilnensis. Ur. w 1956 r. Absolwent Wydziału Fizyki Uniwersytetu Wileńskiego. W 1995 r. na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego obronił pracę doktorską: „Okręg Wileński ZWZ-AK w latach 1939-1945". W 1996 r. ukazała się monografia pod tym tytułem i zbiorowe wydanie Rok 1944 na Wileńszczyźnie. Autor kilkudziesięciu artykułów o polskim podziemiu na Wileńszczyźnie w latach II wojny światowej. , v ,,-.-..,., Wojciech Wrzesiński, prof. dr hab., historyk dziejów najnowszych, a przede wszystkim dziejów stosunków polsko-niemieckich, problemów polskiej myśli politycznej XIX i XX wieku. Były rektor Uniwersytetu Wrocławskiego, dyrektor Instytutu Historycznego Uniwersytetu Wrocławskiego, prezes Polskiego Towarzystwa Historycznego, członek Polskiej Akademii Umiejętności, redaktor kwartalnika „Komunikaty Mazursko-Warmińskie", serii „Polska Myśl Polityczna XIX i XX wieku". Opublikował ponad 600 prac, w tym: Ruch polski na Warmii i Mazurach 1920-1939 (Poznań 1963 i Olsztyn 1973); Polski ruch narodowy w Niemczech 1922-1939 (Poznań 1970); Na swoim i wśród obcych (Katowice 1971); Plebiscyty na Warmii, Mazurach i Powiślu w 1920 r. (Olsztyn 1974); Liczba i rozmieszczenie Polaków w świecie, cz. I i II (Wrocław 1981 i 1985). Redakcja naukowa; Warmia i Mazury w polskiej myśli politycznej 1864-1945 (Warszawa 1984); wspólnie z Andrzejem Wakarem, Gazeta Olsztyńska, 1886-1939 (Olsztyn 1996); Polska w latach 1918-1939', Wybór tekstów źródłowych do nauczania historii (Warszawa 1986); W stronę Odry i Bałtyku. Wybór źródeł (Warszawa-Wrocław 1990-1991); Sąsiad czy wróg? Ze studiów nad kształtowaniem obrazu Niemca w Polsce w latach 1795-1939 (Wrocław 1992); Prusy Wschodnie w polskiej myśli politycznej 1864-1945 (Olsztyn 1995); Uniwersytet Wrocławski 1945-1995 (Wrocław 1995). ..-,-, : ,; Leonid Zaszkilniak, prof. dr hab., historyk. Od 1996 r. - profesor katedry historii krajów słowiańskich, od 1997 r. - kierownik tej katedry. Ur. w 1949 r. we Lwowie, skończył historię na Uniwersytecie Lwowskim w 1971 r. W 1975 r. obronił pracę doktorską „Walka przeciwko reakcji na ustanowienie i utrwalenie władzy ludowej 1310__________________________________________________ w Polsce (1944-1948)". Później związał się z Katedrą Historii Słowian Południowych i Zachodnich Uniwersytetu Lwowskiego, gdzie był asystentem, a od 1979 r. docentem. W 1993 r. obronił w Instytucie Historii Ukrainy AŃ pracę habilitacyjną „Polska historiografia po II wojnie śwatowej: problemy organizacji i metodologii (do połowy lat 60.)". Autor ponad 150 prac naukowych z zakresu historii Polski i stosunków polsko-ukraiń-skich, historiografii polskiej, historii teoretycznej (w tym trzy monografie i trzy podręczniki). Członek rzeczywisty Akademii Nauk Historycznych Ukrainy, członek rzeczywisty Ukraińskiego Towarzystwa Historycznego, członek wielu rad naukowych i redakcji czasopism historycznych. , Janusz K. Zawodny, prof. dr, politolog i historyk. Ur. w 1921 r. w Warszawie. Uczestnik kampanii wrześniowej, członek ZWZ, brał udział w Powstaniu Warszawskim, został ranny. Przebywał w niewoli niemieckiej w Murnau. Od VI 1945 do IX 1948 r. w 2. Korpusie Polskim we Włoszech i Anglii. Ostatni stopień wojskowy: rotmistrz kawalerii pancernej; Honorowy Podhalańczyk Krakowskiego Okręgu Wojskowego (1995). W 1950 r. ukoczył State University of Iova, zdobywając Bachelor of science z zakresu ekonomii pracy. W 1951 r. uzyskał magisterium ze stosunków międzynarodowych na State University of Iova. W 1. 1958-1959 odbył studia podoktoranckie na kierunku psychologia osobowości i motywacji na Stanford University. Otrzymał honorowe stopnie naukowe na Oxford University (M.A. w 1968) oraz na University of Pennsylvania (1965 r.) , ,, W 1. 1955-1958 docent, wykładowca na Wydziale Nauk Politycznych w Princeton University, a następnie w 1. 1963-1965 profesor polityki międzynarodowej w Washington University. W 1. 1965-1975 profesor polityki międzynarodowej na University of Pennsylvania (Philadelphia). Profesor, szef Katedry Stosunków Międzynarodowych w Claremont Graduate University oraz Pomona College w 1. 1975-1982. Otrzymał wiele wyróżnień zawodowych. Liczne członkostwa w organizacjach i stowarzyszeniach. Pełnił funkcję konsultanta w Institute for Foreign Policy Analysis (The Fletcher School of Law and Diplomacy) Tufts University, Cambridge (1977-1982) oraz w biurach prezydentów Stanów Zjednoczonych J. Cartera i R. Reagana, członek amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego w 1. 1979-1984. Opublikował następujące prace: Uczestnicy i świadkowie Powstania Warszawskiego (1994); Powstanie Warszawskie w walce i dyplomacji (Warszawa 1994); Nothing But Honour: The Story ofthe Uprising ofWarsaw, 1944 (Stanford 1978); Mań and International Relations: Contributions of the Social Sciences to the Study of Conflicts and Integration (San Francisco 1967); Gnidę to the Study of International Relations (San Francisco 1967); Death in the Forest: The Story of the Katyń Forest Massacre (Notre Damę, Indiana 1962, 1972, 1980); The History Book Selection (1972, New York 1988) Londyn (Mcmillan 1971. Serialized: Niemcy, 1971; Belgia, Holandia, 1972); Katyń. Śmierć w lesie (Paryż 1989, Lublin 1989, Warszawa 1989). Był redaktorem i współautorem pracy: Uncomentional Warfare (Philadelphia 1962). 1311 Współautor m.in. z H. Kissingerem, Kennedy John F.; oraz Problems of National Strategy (New York 1965). Odznaczony: Orderem Virtuti Military kl. V (nadany osobiście przez gen. Bora-Komorowskiego); Krzyżem Walecznych; Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami; Srebrnym Krzyżem Zasługi z Mieczami; Krzyżem Armii Krajowej; Medalem Wojska (czterokrotnie); Polonia Restituta: IV, III i II - Komandorią z Gwiazdą; Orderem Zasługi, II - Komandoria z Gwiazdą, 1994; Order of Lafayette; Medal Katynia (Kraków 1993). Otrzymał również Złotą Odznakę Honorową SPK, nadaną przez Światową Federację SPK w Londynie (1980); Złoty Medal przyznany przez Polsko-Amerykańskie Stowarzyszenie Doktorów Medycyny, Medicus w Nowym Jorku (1980); nagrodę „Zeszytów Historycznych" (Paryż 1980); nagrodę i dyplom Fundacji Jurzykowskiego w Nowym Jorku (1981); nagrodę literacką Polskiego Instytutu Naukowego w Londynie (1982 i 1989); nagrodę „Książka Roku 1989" Towarzystwa Naukowego przy Katolickim Uniwersytecie Lubelskim: za publikację Katyń. Śmierć w lesie; Nagrodę im. Jerzego Łojka (Warszawa 1990); nagrodę Instytutu J. Piłsudskiego (Nowy Jork 1997). Jan Ziółek, prof. dr hab., historyk. Kierownik II Katedry Historii Nowożytnej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego (od 1983). Ur. w 1931 r. Studia historyczne odbył na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, doktorat pod kierunkiem prof. Stanisława Herbsta obronił w 1968 r. na Uniwersytecie Warszawskim. Habilitował się w 1979 r. w KUL, a w roku następnym został powołany na stanowisko docenta. Profesorem nadzwyczajnym został w 1987 r., a profesorem zwyczajnym w 1992 r. Prowadził badania naukowe w Belgii, Francji i Wilnie. Jest członkiem czynnym Towarzystwa Naukowego KUL, członkiem rzeczywistym Lubelskiego Towarzystwa Naukowego i członkiem Polskiego Towarzystwa Historycznego. Opublikował 200 rozpraw naukowych, w tym 9 książek. Wypromował 110 magistrów i 10 doktorów. Najnowsze książki: Konstytucja 3 Maja. Kośdelno-narodowe tradycje święta (Lublin 1991); Studia nad myślą polityczną Wielkiej Emigracji (Lublin 1995); Fundacja Potulicka im. Anieli hr. Potulickiej 1925-1948 (Lublin 1998); Represje wobec uczestników wydarzeń w Katedrze Lubelskiej w 1949 roku (Lublin 1999). , ; v '"':"'' Anatol Żytko, doc. dr, historyk. Absolwent Wydziału Historycznego Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Mińsku. W 1986 r. obronił pracę doktorską. Zajmuje się problemami powstania i rozwoju nowożytnego społeczeństwa białoruskiego, a szczególnie roli zie-miaństwa w tym procesie. Jest autorem ponad 20 prac na ten temat, w tym podręcznika do historii. , Noty biograficzne o autorach relacji i wspomnień* Nikołaj J. Awchimowicz, Białorusin, ur. w 1907 r. w Bory-sowie w obwodzie mińskim (BSRS), członek partii komunistycznej od 1926 r., w 1.1926-1939 pracownik aparatu komsomol-skiego i partyjnego; w dniu agresji sowieckiej był l sekretarzem Kopylskiego Rejonowego Komitetu KP(b)B. Po 17 IX 1939 r. przewodniczący Zarządu Tymczasowego Powiatu Augustowskiego, do jesieni 1939 r. l sekretarz Augustowskiego Powiatowego Komitetu KP(b)B, od I-X11940 l sekretarz Augustowskiego Rejonowego Komitetu KP(b)B. W 1.1940-1947 sekretarz KC KP(b)B ds. kadr; po VI 1941 r. jeden z najaktywniejszych organizatorów sowieckiego podziemia na terenach zajętych przez Niemców. W 1948 r. ukończył Wyższą Szkołę Partyjną przy KC WKP(b). W l. 1948-1951 był l sekretarzem Homelskiego Obwodowego Komitetu KP(b)B; w l. 1951-1953 l sekretarz Grodzieńskiego Obwodowego Komitetu KP(b)B; w l. 1953-1956 II sekretarz KC KP(b)B; w l. 1956-1959 przewodniczący (premier) Rady Ministrów BSRS; w l. 1959-1973 minister w rządzie BSRS; w 1.1975-1985 pracownik naukowy Instytutu Historii Partii przy KC Komunistycznej Partii Białorusi. W l. 1940-1974 deputowany do Rady Najwyższej BSRS; w l. 1946-1962 deputowany do Rady Najwyższej ZSRR; w l. 1940-1973 członek KC KP(b)B; w l. 1953-1959 członek Po-litbiura KC KP(b)B, a w l. 1956-1961 członek KC KPZR; liczne odznaczenia. Adam Bajcar, Polak, ur. w 1929 r. we Lwowie. Z tego miasta wyjechał wraz z rodziną w IV 1946 r. i zamieszkał we Wrocławiu. Tutaj zdał maturę i ukończył w 1952 r. studia geograficzne na Wydziale Nauk Przyrodniczych Uniwersytetu Wrocławskiego. Podjął pracę w Wojewódzkiej Komisji Planowania Gospodarczego w Warszawie. Od 1957 r. pracował w wydawnictwach turystycznych i zajmował się praktycznie turystyką, współpracując z różnymi biurami podróży. W przerwach między licznymi podróżami pisał przewodniki turystyczne. W 1.1968-1972 był wykładowcą w Instytucie Geo- * Zestawione na podstawie danych przekazanych przez autorów, ich potomków lub pochodzące z samych relacji i wspomnień (red.). 1313 grafii Uniwersytetu Warszawskiego, a później przez wiele lat prowadził wykłady w Szkole Głównej Planowania i Statystyki (obecnie SGH). W ostatnim dziesięcioleciu zaangażował się w rozwijanie kontaktów między Polską a jej wschodnimi sąsiadami w ramach instytucji pozarządowych. Był jednym z inicjatorów powołanego do życia w grudniu 1991 r. Towarzystwa Polska-Ukraina, którego przewodniczącym jest od kilku lat. Działa też w Ogólnopolskim Klubie Miłośników Litwy i w Towarzystwie Polsko-Czesko-Słowackim. Jest w zespole redakcyjnym kwartalnika „Lithuania", poświęconego problemom Europy Środkowo-Wschodniej, oraz miesięcznika „Poznaj świat". Działa jako publicysta, ekspert turystyki, autor publikacji naukowych. Eugenia Biber, Żydówka, ur. w 1927 r. w rodzinie nauczycielskiej. Ukończyła Wydział Architektury Instytutu Inżynieryjno--Budowlanego w Leningradzie. Pracowała jako architekt w Wilnie. Po przejściu na emeryturę została kustoszem Państwowego Muzeum Żydowskiego w Wilnie. Jude Bojarski, Żyd, ur. w 1924 r. w Grodnie. Z zawodu inżynier mechanik. Pracował w swoim zawodzie w zakładach krawieckich, zakładzie techniki rolniczej, wykładał w szkole zawodowej i technikum politechnicznym. Emeryt, prezes żydowskiej wspólnoty religijnej w Grodnie. Ma żonę, dwóch synów i córkę. Mieszka w Grodnie. Stanisław Bondar, Polak, ur. w 1924 r. we wsi Złoczówka (gm. Boromel, pow. Dubno, woj. wołyńskie), gdzie zamieszkiwał aż do pierwszego napadu UPA na ludność polską w Złoczówce w nocy z 14 na 15 V 1943 r. Uniknąwszy śmierci, wyjechał do Łucka. Po tzw. repatriacji (ekspatriacji) w 1944 lub 1945 r. zamieszkał w Poznaniu. Kazimierz Bondarewicz, Polak, ur. w 1925 r. we wsi Kuł (pow. Wołożyn, gm. Rubieżewicze, woj. nowogródzkie). W l. 1946-1987 pracował jako nauczyciel we wsiach przylegających do Puszczy Nalibockiej. Obecnie jest na emeryturze i mieszka we wsi Litwa w Republice Białoruś. ; Stanisław Cieciuch, Polak, członek antysowieckiej sieci konspiracyjnej w Augustowskiem, przeżył wojnę. 1314 Afanasij Cychun, Białorusin, ur. w 1910 r. we wsi Kunce-wszczyzna, pow. Grodno. Wykształcenie wyższe. Z zawodu nauczyciel. Pracował w szkołach średnich oraz w grodzieńskim Kuratorium Oświaty. Krajoznawca, badacz miejscowego folkloru, literat. Przez 20 lat był prezesem zjednoczenia literackiego przy dzienniku rejonu grodzieńskiego „Wiejskie Nowiny". Autor kilku książek, m.in. słownika Skarby gwary ludowej; Zleksykolo-gicznych zasobów ludności rejonu grodzieńskiego; Akademik ze wsi Łaszą J. F. Karskr, Legendy i ballady Grodzieńszczyzny I in. Emeryt. Mieszka w Grodnie. Tadeusz Czarkowski-Golejewski, Polak, hrabia, syn ostatniego ordynata na Wysuczce w woj. tarnopolskim. W 1.1938-1939 uczęszczał do gimnazjum we Lwowie, podczas II wojny światowej przebywał na terenie woj. tarnopolskiego, w l. 1944-1947 służył w LWP, maturę zdał w Jeleniej Górze; z II roku studiów na Politechnice Warszawskiej został usunięty za „obszarnicze" pochodzenie. Jako technik pracował do emerytury w Instytucie Radioteletechnicznym w Warszawie; członek NSZZ „Solidarność". • •• • Prane Dunduliene, Litwinka, profesor, naoczny świadek egzekucji w Wilnie, dokonanej na Litwinach przez żołnierzy AK. Jakub Elbirt, Żyd, pochodzi z Łucka. Studiował we Lwowie. W czasie wojny pracował jako księgowy w dziale sprzedaży wędlin, a następnie w szpitalu żydowskim. Później ukrywał się na wsi. Po wojnie wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. Mieszka w Nowym Jorku. 1 . • . • .' ' ^ ~\ f *v' Maksym Fedorczuk, Ukrainiec, ksiądz z Wołynia, świadek wydarzeń z I. 1943-1944, jego dalsze losy nie są znane. Wiktor Gojdź, Białorusin, ur. w 1914 r. w folwarku Rowiny--Zmieściny w pow. nowogródzkim. Wykształcenie średnie specjalne. Z zawodu nauczyciel fizyki. Pracował w szkołach średnich oraz w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Grodnie. Emeryt. Mieszka w Grodnie. •..,-;,;-"fl -, .;..- - «. tr:, ?;•,:.-. - :-,: Czesław Hołub, Polak, dr nauk humanistycznych. W czasie okupacji niemieckiej żołnierz Armii Krajowej, pseudonim „Ryks", „Huczny", „Żbik" w III Odcinku Wachlarza, a następnie w oddziałach partyzanckich na Polesiu. 1315 W czasie akcji „Burza" w 30 Poleskiej Dywizji Piechoty AK dążącej na pomoc Powstaniu Warszawskiemu. Osadzony w obozie internowanych na Majdanku koło Lublina, ucieka i przedostaje się do rodzinnego Brześcia, ale i stamtąd musi uchodzić przed aresztowaniem. W latach 1945-1946 w oddziałach bojowych WiN, a po ich rozformowaniu zastępca prezesa Obwodu WiN Mrągowo. Aresztowany 18 XII 1946 r. i skazany przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Olsztynie na karę śmierci, zamienionej na podstawie amnestii na 15 lat więzienia. Karę odbywał w Centralnym Więzieniu Karnym w Rawiczu, a ostatni rok w kamieniołomach Strzelce Opolskie. Zwolniony w końcu 1956 r. Autor kilku książek poświęconych Polesiu. > • -'; Józef Janewicz, Polak, członek antysowieckiej sieci konspiracyjnej w Augustowskiem, przeżył wojnę. Ryszard Kaczorowski, Polak, ostatni Prezydent RP na Uchodźstwie. Ur. w 1919 r. w Białymstoku i tam ukończył szkołę handlową. Świadectwo dojrzałości uzyskał w Liceum 3 Dywizji Strzelców Karpackich w Anglii w 1947 r. W Londynie ukończył Szkołę Handlu Zagranicznego w 1949 r. Pracował w przemyśle jako księgowy do przejścia na emeryturę w 1986 r. Od najmłodszych lat należał do harcerstwa. W II 1940 r. został hufcowym Szarych Szeregów i jednocześnie zastępcą komendanta Chorągwi Białostockiej oraz łącznikiem między Szarymi Szeregami a komendantem Związku Walki Zbrojnej, a w VI tegoż roku komendantem Chorągwi Szarych Szeregów. Aresztowany przez NKWD 17 VII 1940 r., był więziony w Białymstoku i Mińsku, gdzie po dwudniowym procesie został skazany na karę śmierci. Po stu dniach spędzonych w celi śmierci wyrok ten Sąd Najwyższy ZSRR zamienił na 10 lat łagrów. Zwolniony z łagrów, w III 1942 r. wstąpił do Armii Polskiej w ZSSR i jako żołnierz 2 Korpusu, w batalionie łączności 3 Dywizji Strzelców Karpackich odbył kampanię włoską, walcząc m.in. pod Monte Cassino. Od 1949 r. członek Głównej Kwatery Harcerzy. W l. 1955-1967 pełnił funkcję Naczelnika Harcerzy. W 1967 r. Naczelna Rada Harcerska wybrała go przewodniczącym ZHP. Był komendantem reprezentacji polskiej na Międzynarodowym Jubileuszowym Jamboree w 1957 r. oraz komendantem Światowego Zlotu Harcerstwa w 1969 r, na Monte Cassino i w 1982 r. w Belgii. :. / -.-.«. IA-. r 1316 Brał czynny udział w polskim życiu społecznym jako członek Zarządu Zjednoczenia Polskiego oraz Rady Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego. Był członkiem Rady Polskiej Macierzy Szkolnej i Rady Instytutu Polskiego Akcji Katolickiej. Od czasu utworzenia Rady Koordynacyjnej Polonii Wolnego Świata był jej członkiem. W III 1986 r. został powołany do Rady Narodowej R P jako nominat Prezydenta RP oraz do Rządu RP na Uchodźstwie. W gabinecie prof. E. Szczepanika był ministrem spraw krajowych. Był również sekretarzem honorowym Funduszu Pomocy Krajowi. Z tytułu pełnienia funkcji Wielkiego Mistrza Orderu Orła Białego i Orderu Odrodzenia Polski (Wielka Wstęga Orderu Odrodzenia Polski) jest kawalerem tych orderów. W uznaniu zasług niepodległościowych Ojciec Święty Jan Paweł II nadał mu Wielki Krzyż Orderu Piano. Posiada również Krzyż Franciszkański, Krzyż Armii Krajowej, Krzyż Monte Cassino i wiele innych odznaczeń, m.in. Medal Konfraterni Jasnogórskiej. Jest honorowym obywatelem Białegostoku, Supraśla, Krakowa i Zielonej Góry, doktorem honoris causa Uniwersytetu Wrocławskiego, Akademii Medycznej w Białymstoku, Uniwersytetu Opolskiego i Uniwersytetu w Białymstoku. Jest także członkiem Rady Pamięci Walk i Męczeństwa w Warszawie oraz innych stowarzyszeń i organizacji oraz patronem (i członkiem Rady) Fundacji Ochrony Zabytków Militarnych pod auspicjami Polskiego Towarzystwa Historycznego w Wielkiej Brytanii, a także m.in. Polonia Aid Foundation Trust w Londynie. Stanisław Karolkiewicz, Polak, ur. w 1918 r., pseudonim „Szczęsny", ppłk. rez., urzędujący prezes Zarządu Głównego Światowego Zwią_zku Żołnierzy AK, absolwent gimazjum w Drohiczynie, uczestnik kampanii wrześniowej w szeregach 35 pułku piechoty w Brześciu. Po ucieczce z niewoli znalazł się na Białostocczyźnie. W SZP od początku 1940 r., partyzant na Czerwonym Bagnie. W IV 1940 r. aresztowany przez NKWD, więziony w Białymstoku i Brześciu n. Bugiem, skąd został uwolniony w V11941 r. po ataku Niemców na ZSRR. Włączył się do służby konspiracyjnej na terenie placówki Ciechanowiec Obwodu Bielsk Podlaski Białostockiego Okręgu ZWZ-AK. Organizator plutonu dywersyjnego III Rejonu Siemiatycze, uczestniczył w wielu akcjach zbrojnych i dywersyjnych. Ód XI 1942 r. żołnierz Uderzeniowych Batalionów Kadrowych (UBK), od III 1943 r. dowodził samodzielnym oddziałem partyzanckim UBK-AK, który m.in. 1 V opanował Sztabin, a 15-16 VIII 1943 r. wykonał akcję odwetową na terenach niemieckich w Prusach Wschód- 1317 nich, w okolicach Pisza, zadając Niemcom znaczne straty. Jako dowódca kompanii UBK-AK spod granicy pruskiej przez bagna biebrzańskie i Puszczę Augustowską dotarł we IX 1943 r. na Nowogródczyznę. Kompania „Szczęsnego" weszła w skład Zgrupowania Nadniemeńskiego AK. Dowodząc l kompanią III batalionu 77 pułku piechoty AK uczestniczył m.in. w walkach pod Lida i w Trąbach. W VII 1944 r. wziął udział w operacji „Ostra Brama", potem znalazł się na Pradze w Warszawie, gdzie działał w ramach Delegatury Rządu na Kraj, a później w WiN. W II 1946 r. aresztowany, skazany na 13 lat więzienia. Więziony był do 1955 r. w Warszawie i we Wronkach. Odznaczony Orderem Virtuti Militari V kl., Krzyżem Walecznych, Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami. . i ; Ryszard Kiersnowski, Polak, ur. w 1925 r. w Wilnie, wczesną młodość spędził w Podweryszkach, rodzinnym majątku ziemskim w pobliżu miasteczka Bieniakonie, 50 km na południe od Wilna, dziś w granicach Białorusi. Egzamin maturalny złożył w 1943 r. przed polską Tajną Komisją Egzaminacyjną w Wilnie. Od VI 1943 r. był żołnierzem AK w Okręgu Nowogródzkim, a w VI11944 r. brał udział w walce o Wilno. Następnie, do końca IV 1945 r., uczestniczył w partyzantce przeciw okupantowi sowieckiemu. W V 1945 r. przyjechał do Krakowa, gdzie podjął studia na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. W 1948 r. uzyskał tam stopień magistra, w 1951 r. doktora. Od 1949 r. pracował w Warszawie w Ministerstwie Kultury i Sztuki, a od 1954 r. w Instytucie Historii PAN na stanowisku adiunkta, od 1956 r. docenta, od 1961 r. profesora nadzwyczajnego i od 1973 r. profesora zwyczajnego. W 1997 r. przeszedł na emeryturę. Opublikował ponad 300 prac, w tym kilkanaście książek poświęconych historii średniowiecza, zwłaszcza na Pomorzu (Legenda Winety, Kraków 1950), numizmatyce i historii pieniądza (m.in. Pieniądz kruszcowy w Polsce wczesnośredniowiecznej, Warszawa 1960; Wstęp do numizmatyki polskiej wieków średnich, Warszawa 1964; Pradzieje grosza, Warszawa 1975) oraz historii kultury (Moneta w kulturze wieków średnich, Warszawa 1988; Medźwiedzie i ludzie w dawnych i nowych czasach, Warszawa 1990) i popularnonaukowe (Życie codzienne na Pomorzu wczesnośredniowiecznym, Warszawa 1970; wspólnie z żoną Teresą, także Życie codzienne na Śląsku w wiekach średnich, Warszawa 1977) oraz wspomnienia z lat wojny (Tam i wtedy. W Podweryszkach, w Wilnie i w puszczy 1939-1945, Warszawa 1995). Był prezesem Polskiego Towarzystwa Archeo- 1318 logicznego i Numizmatycznego, a w l, 1973-1979 wiceprzewodniczącym Międzynarodowej Komisji Numizmatycznej. Jest członkiem zwyczajnym Warszawskiego Towarzystwa Naukowego, członkiem honorowym brytyjskiego Królewskiego Towarzystwa Numizmatycznego i członkiem korespondentem Amerykańskiego Towarzystwa Numizmatycznego. Został odznaczony Krzyżem Armii Krajowej, medalem Polska Swemu Obrońcy oraz Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski (1992). Andrzej Samuel Kostrowicki, Polak, ur. w 1921 r., biolog, emerytowany profesor zwyczajny w Instytucie Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN. Naukę w szkole średniej na rok przed maturą przerwała wojna. W okresie okupacji był żołnierzem 7. batalionu 77 pułku piechoty AK Okręgu Nowogródek. Dwukrotnie ranny. Walkę kontynuował aż do końca 1945 r. Po przyjeździe do Polski podjął pracę jako kierownik gospodarstwa rolnego Państwowych Nieruchomości Ziemskich na Dolnym Śląsku. Po odnalezieniu rodziny przeniósł się do Warszawy, gdzie rozpoczął pracę w Instytucie Zoologii PAN jako preparator. Po zdaniu matury rozpoczął studia na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi Uniwersytetu Warszawskiego. Po uzyskaniu magisterium w 1959 r. pracował jako asystent w Instytucie Geografii UW. Po uzyskaniu doktoratu w 1964 r. przeszedł do Instytutu Geografii PAN, gdzie objął stanowisko kierownika Zakładu Zagospodarowania Środowiska, którą to funkcję pełnił aż do przejścia na emeryturę w 1991 r. W 1969 r. uzyskał stopień doktora habilitowanego, w 1978 r. tytuł profesora nadzwyczajnego, a w 1987 r. - profesora zwyczajnego. W l. 1993-1998 był przewodniczącym Rady Naukowej IGiPZ PAN, w l. 1987-1992 pełnił funkcję zastępcy sekretarza naukowego Wydziału VII PAN Nauk o Ziemi i Nauk Górniczych. W 1.1972-1991 był przedstawicielem Polski w Stałej Komisji Ochrony Środowiska RWPG oraz członkiem wielu międzynarodowych i krajowych organizacji i komitetów zajmujących się ochroną przyrody. Był przez wiele lat przewodniczącym Rady Naukowej i wiceprezesem Ligi Ochrony Przyrody. Jest autorem 220 prac naukowych, publikowanych zarówno w kraju, jak i w renomowanych czasopismach zagranicznych, w tym 11 książek. Jerzy Kostrowicki, Polak, ur. w 1918 r., geograf ekonomiczny, emerytowany profesor Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN. Szkołę średnią ukończył w Wilnie w 1937 r. W tymże roku rozpoczął studia w Szkole Głównej 1319 Handlowej w Warszawie, które ukończył dopiero po wojnie. W czasie okupacji był oficerem czasu wojny AK Okręgu Nowogródek, pełniąc funkcję szefa BIP Obwodu „Łąka" (Szczuczyn Nowogródzki) i redaktora pisma „Sprawy Polskie". Po wojnie rozpoczął pracę w Biurze Odbudowy Stolicy, kontynuując studia na SGPiS. W 1951 r. uzyskał stopień doktora. W 1953 r. podjął pracę w Instytucie Geografii PAN, gdzie utworzył Zakład Geografii Rolnictwa, którym kierował aż do przejścia na emeryturę w 1988 r. W l. 1953-1959 i 1972-1977 był zastępcą do spraw naukowych dyrektora Instytutu, a w 1.1978-1986 jego dyrektorem. Po przejściu na emeryturę w l. 1990-1992 był przewodniczącym Rady Naukowej tegoż Instytutu. W 1973 r. został członkiem PAN. Pełnił również funkcję przewodniczącego Komitetu Naukowego Polityki Przestrzennej Rolnictwa PAN. W 1964 r. został przewodniczącym Komisji Typologii Rolnictwa Międzynarodowej Unii Geograficznej, a w 1976 r. wiceprezydentem tejże Unii. Jest członkiem honorowym 12 zagranicznych towarzystw naukowych oraz doktorem honoris causa trzech renomowanych uczelni zagranicznych. Autor blisko 300 prac naukowych, publikowanych zarówno w kraju, jak i za granicą, w tym 12 książek, w większości tłumaczonych na języki obce. . Anna Kowalska, Polka, ur. w 1930 r. w Nowogródku. Pracowała na plebanii jako gospodyni. Emerytka. Zakonnica. Mieszka na terytorium Republiki Białoruś. Zbigniew Koźliński, Polak, uczęszczał do gimnazjum w Grodnie, w 1939 r. obrońca Grodna przed inwazją sowiecką. W latach II wojny światowej był w polskim podziemiu niepodległościowym m.in. łącznikiem na terenie okupacji sowieckiej 1939-1940; żołnierz jednostki specjalnej AK podszywającej się pod partyzantkę sowiecką („Niekrasowcy"), żołnierz 77 pułku piechoty AK, ciężko ranny w 1943 r., w bitwie z dywizją SS pod Dubiczami, utracił nogę. Dzięki komórce legalizacyjnej AK przerzucony bezpiecznie po 1944 r. do centralnej Polski, gdzie pod zmienionym nazwiskiem zdał maturę w Łodzi i ukończył Politechnikę Łódzką; później pracował w biurze projektów; autor m.in. wspomnień Czas Wernyhory(Warszawa 1997). = .\ a • Larysa Kruszelnyćka, Ukrainka, ur. w 1928 r. w Stryju, prof. dr hab. W 1960 r. ukończyła Uniwersytet Lwowski. Od 1947 r. do dziś pracuje na Wydziale Archeologii Instytutu Ukrai- 1320 noznawstwa. Od 1991 r. jest również dyrektorem Lwowskiej Biblioteki Naukowej im. W. Stefanyka Narodowej Akademii Nauk Ukrainy. Najważniejsze prace naukowe: Piwniczne Prykarpattia i Zachidnia Wołyń za doby rannioho zaliza (Kyjiw 1976); Wza-jemozwiazky nasełennia Prykarpattia i Wotyni z płemenamy Schidnoji i Centralnoji Ewropy (Kyjiw 1985); Żur Frage der En-tstehungder Wysocko-Kultur (Praha 1987); Ukrainskije Karpaty (Kyjiw 1989); Pamjatky halsztatskoho periodu meżyriczcza Wisły, Dnistra i Prypjati (Kyjiw 1993); Jungere Bronzezeit im Nor-dostlichen Karpatenvorland (Bonn 1995), Czornoliśka kultura Se-rednioho Prydnistrowja (Lwiw 1998) i inne. Henryk Kukliński, Polak, brat Jadwigi Kuklińskiej, narzeczonej Edwarda Stankiewicza, w 1939 r. uczeń szkoły średniej w Rajgrodzie, członek konspiracji antysowieckiej w Augustow-skiem, skazany 12 IV 1941 r. na 8 lat łagru. W 1993 r. już nie żył. Jan Kukurowski, Polak, ur. w 1914 r. we wsi Waśkowce, gm. Szumsk, pow. Krzemieniec na Wołyniu, w wielodzietnej rodzinie chłopskiej. Ukończył 4 klasy szkoły powszechnej w Waśkowcach. Do 1944 r. mieszkał na Wołyniu. W l. 1944-1945 w LWP, po demobilizacji osadnik wojskowy w Łosiowie na Opolszczyźnie. Był tam prezesem kółka rolniczego, wieloletnim prezesem koła ZBoWiD i lokalnym działaczem ZSL; odznaczony m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (1974). Zmarł 31 V 1996 r. w Łosiowie. Juozas Lebionka, Litwin, autor relacji o losach Władysława Komara i okolicznościach jego śmierci w 1944 r. w Glinci-szkach. Roman Łypka, Ukrainiec, ur. w 1921 r. we Lwowie, w rodzinie o tradycjach patriotycznych. W V1939 r. ukończył polskie Gimnazjum i Liceum im. Stanisława Staszica we Lwowie. Złożył egzaminy wstępne na Politechnice Lwowskiej, na Wydział Mechaniczny, lecz wybuch wojny pokrzyżował te plany. Zmobilizowany w 1944 r. do armii radzieckiej walczył na przyczółku sandomierskim, pod Wrocławiem, a pod Raciborzem został ranny. Po wojnie podjął studia na Wydziale Architektury Politechniki Lwowskiej. Pracę naukowo-dydaktyczną w swojej macierzystej uczelni łączył z różnymi funkcjami w organizacjach w dziedzinie architektury. Był wieloletnim pracownikiem Katedry Rysunku i Malarstwa, wykładał historię architektury i sztuki. W 1.1969-1981 był 1321 deputowanym Rady Miejskiej Lwowa, zajmując się sprawami architektury. Przez wiele lat przewodniczył lwowskiemu Związkowi Architektów. Zaprojektował też nowy zespół budynków Politechniki Lwowskiej. Inicjował liczne spotkania i konferencje międzynarodowe poświęcone problemom architektury, utrzymując żywe kontakty z polskimi organizacjami i instytucjami. Sprawy zbliżenia ukraińsko-polskiego leżały mu bardzo na sercu. Zafascynowany polską kulturą uczynił wiele w ostatnim dziesięcioleciu dla rozwoju wzajemnych stosunków. Swą ogromną wiedzą i bogatym doświadczeniem wspierał działania instytucji pozarządowych w obydwu krajach, zdobywając sobie wielu serdecznych przyjaciół w Polsce. Był wybitnym znawcą architektury Lwowa, autorem wielu publikacji książkowych i artykułów. Jego zasługą jest inicjatywa wydawnicza Hatyćcka brama z edycjami w języku polskim. Zmarł 20 V 1999 r. w Warszawie, kilka dni po wykładzie na Uniwersytecie Warszawskim, poświęconym jego wspomnieniom z IX 1939 r. Maria Masłowska, Tatarka, ur. w 1921 r. w Wilnie, wykształcenie średnie. Pracowała jako sekretarka w fabryce wyrobów elektrotechnicznych w Grodnie. Emerytka, wdowa, ma jednego syna. Mieszka w Grodnie. . . Franciszek Mikulski, Polak, z zawodu rolnik i cieśla, mieszkał od urodzenia we wsi Wołczak (gm. Werba, pow. Włodzimierz Wołyński, woj. wołyńskie). Po wymordowaniu 11 VI11943 r. przez upowców jego rodziny wstąpił do oddziału partyzanckiego por. Władysława Czermińskiego „Jastrzębia" (przyjął pseudonim „Pogromca"), związanego z samoobroną polską w kolonii Zasmyki (gm. Lubitów, pow. Kowel, woj. wołyńskie), a po sformowaniu w l 1944 r. 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK służył w II batalionie 50. pp. Po rozbrojeniu dywizji przez wojska sowieckie w VII 1944 r. osiedlił się w Zamościu. Aleksandra Niemczykowa, Polka, historyk, córka Stanisława Cata-Mackiewicza. W l. II wojny światowej uczestniczka strajku szkolnego w Wilnie w XII 1939 r; w konspiracji od 1941 r., najpierw w katolickim Froncie Odrodzenia Polski, powołanym do życia przez Zofię Kossak-Szczucką; uczestniczka Akcji „Żegota"; żołnierz AK, od końca 1943 r. kurierka na kierunku wschodnim w Komendzie Głównej AK. Po II wojnie ukończyła Wydział Filozofii (kierunek historia) Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, stopień doktora nauk humanistycznych uzyskała na Uniwersytecie Warszawskim. 1322 Autorka artykułów w pismach naukowych i popularnonaukowych o tematyce pedagogicznej i dotyczących dzieci upośledzonych oraz o Litwie. Współpracuje z polską prasą w Wilnie. Współpracowniczka Archiwum Wschodniego. Antanas Patackas, Litwin, prawnik, przed 1939 r. asystent na Uniwersytecie Wileńskim, ojciec Algirdasa, obecnego posła na Sejm Republiki Litewskiej. Narcyza Piskorz, Polka, siostra Edwarda Stankiewicza, w 1939 r. uczennica w liceum augustowskim, członkini konspiracji antysowieckiej w Augustowskiem, skazana 12 IV 1941 r. przez OSO NKWD na 5 lat łagru; w 1993 r. mieszkała w Augustowie. Zygmunt Podhorski*, Polak, ps. „Zaza" (1891-1960), generał brygady, inżynier rolnik. Urodzony w majątku Popudnia w gub. kijowskiej. Należał do organizatorów strajku szkolnego 1905 r. i wraz z większością uczniów przerwał naukę w szkole. W 1.1911-1914 uczęszczał na trzyletnie Studium Rolnicze Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Jagielońskiego. Dyplom inżyniera rolnika uzyskał dopiero w połowie lat 20. Uczestnik l wojny światowej, którą ukończył w stopniu porucznika kawalerii; odznaczony Złotym Orężem, Oficerskim Krzyżem Św. Jerzego i żołnierskim Krzyżem Św. Jerzego. Uczestnik wojny polsko-bolszewickiej, w l. 1920-1927 dowódca 1 p.uł. Krecho-wieckich. Współinicjator, ze swoim stryjecznym bratem Bolesławem (1896-1979), osadnictwa wojskowego na Kresach Wschodnich i autor opracowanego w tej sprawie memoriału dla ministra spraw wojskowych, gen. dyw. Kazimierza Sosnkowskiego. Wiosną 1927 r. ukończył Wyższy Kurs Oficerski we Francji, a w VIII tegoż roku mianowano go komendantem Obozu Szkolnego Kawalerii w Grudziądzu, który 1 IV 1928 r. został przeorganizowany według jego koncepcji w Centrum Wyszkolenia Kawalerii (CWK). Od 5 XII 1929 do 30 IV 1930 r. uczestnik kursu dla wyższych dowódców w Centrum Wyższych Studiów Wojskowych w Warszawie. W l. 1935-1937 dowodził 13. Brygadą Kawalerii (BK) w Płocku. Następnie został mianowany dowódcą Suwalskiej BK w Suwałkach. 19 III 1938 r. otrzymał awans na generała brygady. W czasie kampanii wrześniowej * Życiorys opracowany na podstawie hasła w Polskim Słowniku Biograficznym (red.). J323 dowodził na pograniczu Prus Wschodnich od 1 do 4 IX 1939 r. jednym ze zgrupowań obejmującym Suwalską BK w składzie Samodzielnej Grupy Operacyjnej (SGO) „Narew". Dowodzona przez niego Suwalska BK przeszła następnie do rejonu Zam-browa. 9-10 IX sprawował dowództwo SGO „Narew". Równocześnie dowodził swą brygadą w czasie zaciętych walk pod Zambrowem i Czyżewem. 11 IX został dowódcą Grupy Operacyjnej Kawalerii składającej się z Suwalskiej BK i Podlaskiej BK. Wyprowadził swą grupę z okrążenia i przez rejon Brańska, tocząc ciężkie walki pod Olszewem, przebił się do Puszczy Białowieskiej. Tutaj zreorganizował swe siły, tworząc zgrupowanie kawalerii „Zaza", które 22 IX rozpoczęło marsz na południe kraju, by połączyć się z siłami polskimi walczącymi jeszcze na południowej Lubelszczyźnie i przebić się na Węgry. 28-29 IX dowodził swym zgrupowaniem w czasie walk o sforsowanie Wieprza pod Spiczynem. Następnie podporządkował swe zgrupowanie gen. bryg. Franciszkowi Kleebergowi, dowódcy SGO „Polesie", pod którego rozkazami wziął udział w walkach (1-5 X) pod Kockiem, Serokomlą i Wolą Gułowską. Po kapitulacji SGO „Polesie" dostał się do niewoli niemieckiej i przebywał początkowo w obozach jenieckich w Kónigstein, Hohenstein i Johan-nesbrunn, a następnie od IV 1942 do 5 IV 1945 r. w oficerskim obozie jenieckim w Murnau. 19 VI 1945 r. został wcielony do czynnej służby w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie i mianowany zastępcą dowódcy Bazy 2. Polskiego Korpusu we Włoszech. 28 VII 1946 r. objął dowództwo 5. (późniejszej 45.) Grupy Brygadowej w Polskim Korpusie Przysposobienia i Rozmieszczenia w Wielkiej Brytanii. u^/1/ Po demobilizacji osiedlił się w Londynie, gdzie wraz z rodziną żył w ciężkich warunkach materialnych. Uczestniczył w działalności politycznej i społecznej. W l. 1949-1954 był członkiem Rady Narodowej, a w l. 1954-1958 członkiem Tymczasowej Rady Jedności Narodowej, w której był prezesem zrzeszenia Niezależnej Grupy Społecznej. Członek Koła Generałów i Wyższych Dowódców w Londynie, jeden z założycieli Głównej Komisji Skarbu Narodowego, współinicjator utworzenia Koła Kijowian oraz wydawnictwa tej organizacji „Pamiętnik Kijowski". Pełnił również funkcję wiceprezesa: Zarządu Związku Ziem Północno-Wschodnich, Akcji Katolickiej w Wielkiej Brytanii oraz Zrzeszenia Kół Pułków Kawalerii na Obczyźnie; współorganizował czasopismo „Przegląd Zrzeszenia Kół Pułków Kawalerii" przekształcone później w „Przegląd Kawalerii i Broni Pancernej". Był też l wiceprezesem Koła Krechowiaków i działał w Stowarzyszeniu Polskich Kombatantów. Autor licznych arty- 1324 kułów publikowanych m.in. na łamach „Przeglądu Zrzeszenia Kół Pułkowych Kawalerii", „Orła Białego", londyńskiej „Bellony" i „Krechowiaka". Odznaczony m.in.: Krzyżem Orderu Virtuti Militari kl. V i IV, Orderem Odrodzenia Polski kl. IV, Krzyżem Niepodległości, Krzyżem Walecznych, Złotym Krzyżem Zasługi i Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami, francuską Legią Honorową, jugosłowiańskim Orderem Białego Orła kl. III oraz licznymi medalami bojowymi. Janina Rogacz, Polka, z d. Madura, primo voto Stelma-chowicz, od urodzenia aż do rzezi wołyńskich w 1943 r. mieszkała we wsi Kowbań (gm. Skobełka, pow. Horochów, woj. wołyńskie). Cudem ocalała, jako jedyna ze swej rodziny, podczas napadu 15 VII 1943 r. na Polaków żyjących w tej wsi. Po wyleczeniu z ran zadanych przez upowców, przebywała w Ho-rochowie, a następnie w 1945 r. repatriowała się (ekspatriowała się) do Polski, gdzie osiadła w Szczytnie. , , D Józef Smolski, Tatar, ur. w 1913 r. w miasteczku Nowa Mysz w pow. Baranowicze. Wykształcenie średnie. Pracował jako zaopatrzeniowiec w fabryce zabawek dziecięcych oraz w hurtowni warzyw w Grodnie. Emeryt. Mieszka w Grodnie. Anna Sobolewska, Rosjanka, ur. w 1923 r. w Grodnie. Wykształcenie średnie. Pracowała w handlu, w fabryce tytoniu oraz jako introligator. Emerytka. Mieszka w Grodnie. Wasyl Soniak, Ukrainiec, w 1946 r. miał 14 lat, naoczny świadek masakry dokonanej we wsi Terka przez żołnierzy WOP, przeżył, dalsze losy nie są znane. , , Marcin Wojciechowski, Polak, student V roku Międzywydziałowych Studiów Humanistycznych na Uniwersytecie Warszawskim, dziennikarz. Ur. w 1975 r. Autor filmów dokumentalnych Czekając na minjan (1998) oraz Za Niemen (1999). Twórca cyklu programów telewizyjnych Ludzie i miejsca. Pracuje w dziale zagranicznym „Gazety Wyborczej". Zofia Zając, Żydówka, ur. w 1919 r. w Mińsku. Wykształcenie wyższe. Z zawodu lekarz pediatra. Pracowała w instytucjach służby zdrowia. Emerytka. Mieszka w Grodnie. Summaries of Articles, Relations and Memories Summaries of Articles Partl The so-called Eastern Borderland as a Territorial, Political and Cultural Phenomenon Piotr Eberhardt . . - :' .- Eastern Borderland - Area, boundaries, Polish population Geographic boundaries of the so-called Eastern Borderland (nów, the eastern side of the Polish political frontier and, in the past, a part of the Polish-Lithuanian Common-wealth) has never been precisely defmed; they often used to be a subject to the arbitrary interpretations. This was due to the łąck of clear physio-graphic frontiers and to the instability of political divisions. In the author's opinion all the present research concer-ning the so-called Eastern Borderland question should deal with areas, which nów constitute Belarus, Lithuania, Latvia and Ukrainę territories. In this article some of the very complex national, linguistic and religious issues of the vast region situated between the contemporary Poland in the West, and the ethnic Russia in the East, have been analysed. Changes in this region were the conseąuence of the many-century long rivalry between the tsarist, and later - Bolshevik Russia, and the Polish state. The evolution of the ethnic relations towards the emergence of nationally homogenous states also played an eminent role. Political, social and demographic conditions inevitably led to destruction of the Eastern Borderland as a territory, where many nations and cultures could coexist. The result was the elimination of the Polish popułation and Polish culture, which -during long centuries - has created unąuestionable ideological values and monuments of materiał history. The Połes living in the Eastern Borderland have been victims of particularly strong prosecutions. Subseąuent deportations and partially extermination reduced them to a smali, pauperised, minority. After the collapse of the Soviet Union they have been given the right to a morę pronounced possibility of cultivating their national and religious self-identity. - 1328__________________________________________________ Joanna Gierowska-Kalłaur Civil Administration of the Eastern Borderland; its cadre and decision-making process The Civil Administration of the Eastern Borderland was created by Józef Piłsudski in order to implement his modern and „honest" policy towards the Eastern Borderland of the Polish Republic. People with a specific political past and social career were appointed to the posts in the Civil Administration structures. Many of them were activists of the Union for the Defence of the Property of Poles and Committee for the Defence of the Eastern Borderłand. The very same men created the córę of the Civil Administration. The author disagrees with the opinion about the łąck of the so-called well known names among the cadres of the Administration (Władysław Studnicki, to mention only one name). The analysis of the recently found private letters calls in ąuestion the credibility of the main executor of the pro-federation policy - Jerzy Osmołowski (Commissioner General of the Civil Administration sińce 15 April, 1919). His representative in Warsaw, Michał St. Kossakowski, was an energetic promoter of the idea of incorporating of the Eastern Borderland. The analysis of two job applications (one of them was that of Stanisław Mackiewicz) suggests that among the cadres of the Administration the fight about how to solve the „Eastern Borderland problem" was intense. The fali of the conception of the federation was not necessarily the result of the Bolshevik presence near Warsaw in August 1920. At the same time, the author fights Wacław Iwanowskfs accusations against the cadres of the Administration. She argues that such accusations (contained in Iwanowski's „Memorandum...") do not concern the Civil Administration, but rather the social or-ganisations and the local self-governing authorities. Rimantas Miknys Yilnius and its Area in the conception of Michał Romer and his compatriots The problem of Yilnius was the most important issue in the foreign policy of Poland and Lithuania, as well as in Polish-Lithuanian relations in the inter-war period. The problem was reflected in a sharp diplomatic, political and ethnical conflict. Michał Romer, who was the founder of the Lithuanian constitutional law, madę many efforts to bring the two countries together. His idea was to set the principles of cohabitation of different cultural-national elements in Yilnius, as well as in the country, based on the ___________________________________________________1329 common citizenship: Either Polonisation of Lithuanians or Lithuanisation of Poles is harmful. Lithuania should be a siatę based on historical, territorial and cultural commonwealth. None of the national interests must be accentuated. Unfortunately, the founding principle of both countries was nation and not democracy with fuli citizens rights. Rómer hoped that the union of Yilnius and its area with Lithuania would be based on the citizenship principle, and the Lithuanians would be tolerant for the inhabitants of this town. On this point Rómer felt particularly hurt by the policy of Lithuanisation and the mass lockouts of the Polish employees. At the same time hę was convinced that Poles had did much to deserve their fate. Wojciech Rójek The problem of the Yilnius Area in the activities of the Polish Republic government in exile, October 1939-July 1941 Sińce its very creation, the gen. Władysław Sikorski's cabinet considered the problem of the city of Yilnius and the Yilnius area as an important one. This cabinet policy had two main objectives. Firstly, sorne intensive, multilateral diplomatic activities were undertaken to obtain the guarantee of return to the pre-war status quo. From this point of view, British concern about the favourable position of the USSR were considered as especially dangerous. Secondly, there was a problem of the Polish refugees in the Yilnius district, as well as of those in Lithuanian area around Kaunas. The government madę attempts to ease their fate, but, at the same time, not to irritate the Lithuanian authorities. Attempts were also madę to contact the Lithuanian emigres in aim to build - after the war - stable relationships with Lithuania, consistent with the Polish raison d'etat. The possibilities of Polish activity in this area was, however, limited by a restrained attitude of the British authorities, especially in reference to the first of the issues. In such conditions, the attempts to effectuate any pressure on the course of events, to intensify propaganda efforts and effectively resist the attacks in the Soviet, and to some extent in the British press could be considered as futile in advance. Nevertheless, one cannot deny that the Sikorski cabinet madę all what was possible to protect the Polish interests. 1330__________________________________________________ Magdalena Hułas >' ' ; / .- . . ..... British attempts to solve the problem of the Połish-Soviet frontier (February-April 1943) The article analyses the activities of the British diplomatic service to solve the problem of the Polish-Soviet frontier in the beginning of 1943. According to the British intentions, the agreement should, firstly, be reached by the USSR, Great Britain and the USA. The „Big Three" should have agreed - „in due time" - on the delineation of the Polish-Soviet frontier (approximately reflecting the so-called Curzon linę), and, then, Poland should have accepted such an agreement. Information about the draft of Anglo-American agreement on the above was transmitted to the Soviet side. Poland was not kept informed. In April 1943 the British temporarily withdrew from their position, which was due, first of all, to the breaking of the Soviet-Polish diplomatic relations and to the American łąck of readiness to take on some morę definite obligations in that matter. Henryka Ilgiewicz Lithuanian contestation of the notion of the „Eastern Borderland" In the Lithuanian historiography the notion of the „Eastern Borderland" is not being used mostly because of the pejorative connotation - it was forged in the inter-war Poland to describe the Lithuanian lands under occupation. The notion encompassed the areas which had been promised to Lithuania on the basis of the Lithuanian-Russian agreement; but which, in result of generał Żeligowskfs military action, were annexed to Poland. The Lithuanian historiography has been using such terms as: „Russian territories of the Grand Duchy of Lithuania", „South-Eastern Lithuania", „Yilnija", „Yilnius district under occupation", respectively to the historical period. The history of the Russian territories has not awaken any Lithuanian historians' greater interest until our days, though the fact of possessing such territories was, and still is, considered as a ground for national pride, testimony of the courage of Lithuanian princes. Such is the reason for writing about conquests in the East in every manuał, every synthesis of the Lithuanian history or every biography of the eminent Lithuanian princes. The Eastern Lithuania (Aukszota, Southern-Eastern Lithuania) is being associated with the origins of the Lithuanian statehood. The interest for this subject matter has remarkably grown sińce Lithuania recovered her independence. The search for the first seat of Lithuanian capital in the times of Mendog is one of the important factors of accentuating the role of the Eastern Lithuania as the cradle of the Lithuanian statehood. The most controversial remains the description of the 1331 Yilnius district in the borders of the Second Polish Republic as an occupied land. Such notion bears an important political and propagandist meaning, which serves to emphasise the historical right of Lithuania to the city of Yilnius and its area. Opinions arę heard about the need of the fuli integration of this land with the rest of Lithuania. A closer look at this idea shows out that it bears a character of a total national and cultural assimilation. The right of the Yilnius area inhabitants to their cultural and national self-identification is being denied. Such an attitude is presented as the manifestation of caring for those inhabitants, which - thanks to their Lithuanisation - could return to their native culture and be given a chance to participate in political, economic and social life of the Lithuanian state. Tomasz Stryjek „ The Eastern Borderland from the Ukrainian perspective. The western lands of the Ukrainę in the state (derżawnyćka) historiography of the inter-war period i The article presents opinions concerning the role of the west-Ukrainian territories (the Eastern Borderland of the Second Polish Republic) in the Ukrainian history ex-pressed by the members of the so-called derżawnyćka school in the Ukrainian historiography. From among four eminent representatives of this school (whose works were published in the 1920s - Dmytro Doroszenko, Wasyl Kuczabśkyj, Wjaczesław Łypynskyj and Stepan Tomasziwśkyj) the author's attention is given to the last two historians. They arę representatives of the two opposite interpretations of the Ukrainian history perceived in a number of dimensions. In Łypynskyj's conception, the main role in the process of state creation (Kiev Russia, Cossacks) is ascribed to the Dneper region; it refers to the borderland cultural character of Ukrainę as a region, where influences from the East and the West have merged and synthesised in Orthodox and Catholic religion coexistence. The conception of Tomasziwśkyj is an opposite one. Hę ascribes the role of the first centre of the Ukrainian statehood to the Eastern Galicia and Wołyń region. This region would also play an essential role in the future rebuilding of the Ukrainian independence. As far as the cultural dimension was concerned, hę shared Łypynskyj's opinion about the borderland character of the region, but hę understood the synthesis as the integrity of the Ukrainians rather in the frame of the Greek Catholic Church with the permanent stabilisation of the Latin civilisation influence. ; ,; 1332__________________________________________________ Hanna Dylągowa Memories of the Eastern Borderland , • The notion of the Eastern Borderland has survived not only the partitions, but also the both world wars, and still remains the object of the nostalgie feelings for many generations of Poles. Nostalgia is the feeling among those, who because of the Riga treaty were forced to abandon the so-called „far Eastern Borderland", and among those, who lived in the „nearer Eastern Borderland" and, eventually, shared their fate. Almost all of them kept in their memory a country of beauty, ąuietness, where almost no conflicts happened - no matter if they lived in Lithuania, Belarus or Ukrainę. At the moment of exile, everyone was convinced that some day they would be back home - as there was their homeland, their Poland. Were they aware of the other nations' right to those lands? Rather not. As a matter of fact, only Poles exercised fuli civil rights. The fact of possession of the Eastern Borderland (returned to Poland after 1921) was an obvious state of affairs; the obligation to militarily defence of these areas was also considered as unąuestionable. Among the authors quoted in the article, only a few of them were aware of the fact that loosing the Eastern Borderland was inevitable (Stanisław Stomma, Czesław Miłosz). It is important to notę here that all of them, including both authors mentioned above, wrote about the land of their childhood only many, many years after the cited events took place, when emotions were already - to some extent - appeased, so their accounts could be less emotional. Krzysztof Dybciak , _ .,__... The Eastern Borderland in the 20lh-century Polish literaturę Literaturę concerning the Eastern Borderland of the Ist and 2nd Polish Republic became one of the most important phenomenon of the Polish culture at the end of the 20* century. It bears different meanings accordingly to the changing conception of the geopolitical situation of Poland. One of the theories, which emphasises the importance of location of Poland between Russia and the German-speaking world, gives such literaturę a defensive meaning, it becomes a forewall to protect Europę against the eastern despotism. According to the conception of an oppressed nation under foreign occupation from 1795 to 1990 (with a short break during the in ter-war period), the Eastern Borderland culture becomes a history of occupant's terror and military, econo-mic, and spiritual resistance of the Polish people. In the conception of Poland being a part of the civilisational structure of the Central Europę, the Eastern Borderland literaturę is a testimony of its multicultural character, ethnic and religious dialogue, as well as of a rich culture devastated by the contemporary totalitarianism. __________________________________________________1333 Mieczysław Inglot ;'•-•*• • - , The Yision of the homeland in poetry of the occupied Lviv (1939-1945) „ • , The article is following up the research, which started with the author's book entitled Polska kultura literacka Lwowa lat 1939-1941. Ze Lwowa i o Lwowie [Polish literary culture in Lviv in 1939-1941. From Lviv and about Lviv] (Wrocław 1995) and was continued in, i.a., Jacek Trznadel's Kolaboranci. Tadeusz Boy-Żeleński i grupa komunistycznych pisarzy we Lwowie 1939-1941 [Collaborators. T. Boy-Żeleński and the com-munist writers group in Lviv, 1939-1941] (Warszawa 1998) and Bohdan Urbankowski's Czerwona msza, czyli uśmiech Stalina [Red Mass or Stalin's Smile] (part I and II, Warszawa 1998). <>•• • , . , s.n Taking account of the fact that the research subject is the so-called [ideologically] engaged poetry, which takes the side of the particular ideologically defined manners of describing the homeland, the author referred to Stanisław Ossowski's suggestion and categorised inter-war Lviv poetry into that one describing the ideological homeland and the private homeland. The author concentrated himself on the typological reconstruction of ideologically different models of poetry, whose subject is the homeland. Hę defined the vision of the homeland in underground, illegally published poetry. It pictured a homeland with Messianic and martyrdom vocation. The poets active in this domain referred to the styles of speeches of the national-Catholic tradition, i.a., to the idea of the Grand Poland, and, in aesthetic dimension, they referred to the Romantic and Young Poland tradition. The dominant picture was the tragedy of the September [1939] defeat. In case of private homeland poetry (i.e., images of life in Lviv) the fact of the existence of the deep Polish roots in this town (the riches of the Polish cultural monu-ments), as well as the fighting for restoration of the Polish rule in Lviv in 1918 arę strongly emphasised (especially the activity of the Lviv Young Eagles). Tadeusz Epsztein Polish land gentry's art and literaturę patronage in Wołyń and Podole and in Ukrainę, in 1864-1914 , , (. , ...... The Polish historiography brings us no satisfactory description of the Polish land-owners' art and literaturę patronage in the second half of the 19(h century in south-wes-tern areas of Russia: Wołyń, Podole and in the Kiev district. Political restrictions against the Poles imposed by the Russian authorities on this area after 1864 resulted in little 1334__________________________________________________ possibilities of public activity of the landowners. Despite these external restrictions, art and literaturę patronage embraced such areas as: education, science, culture, and various church activities. The scope of such activities and the number of people involved, was still growing. The Maecenases used to distribute funds and materially eąuip schools, scientific institutions, libraries, museums, etc., situated in different parts of the Polish territories, especially those in Cracow, Lviv, Warsaw and Kiev. Beneficiaries were not only Polish population, but also local Ukrainian communities (new schools, stipends, etc.). Jan Pruszyński , ,••',,,>,'•• Plunder and destruction of the cultural heritage of the Eastern Borderland The author presents the cultural riches of the eastern lands of the former Polish-Lit-huanian Commonwealth in historical perspective. Hę defines the Polish nation's histori-cal achievements, materiał monuments, which constituted its property during centuries - being an inspiration of patriotic, religious and artistic values, the proof of historical truth, memory of important people and historical events. It seems though, that the culture, not economy or politics, is the most important factor of the self-identity and historical continuity for cultivating the sense of beauty and feeling of sharing the civilisational values. The author reminds that the step by step extinction of the Polish presence in the Eastern Borderiand begun with the annexation of lands by Russia (1772-1795), and was continued during the whole partition period. It was intensified after the Polish-Russian war in 1792, after the national insurrections of 1830 and 1863 and reached its climax in our century. For the Soviet Russia Poland was an ideological and political enemy. Animosity caused by the Polish revolts against Russia was reinforced by the humiliating defeat of the Soviet troops in the 1920 war. For this reason, after Soviet aggression in 1939 (as a result of Stalin-Hitler plot), an organised plunder of museums and libraries, destruction of Catholic Church temples and landowners' residential places, of necropo-les, as well as a huge taking away of art monuments from the whole territory of the Polish Republic, reached a new stage. While extermination of the Polish population in the East has already gathered extensive documentation, the cultural devastation is still an unknown phenomenon. This process is still continued. Such riches as: collection of the former Ossoliński family National Unit in Lvi v, Lubomirski family Museum, collec-tions of Łoziński and Orzechowski families, arę refused by the respective authorities to be returned to Poland. Similar to the former Soviet, independent Ukrainę, Lithuania and Belarus, which overtook the Polish cultural heritage, consider themselves owners in their rights. As their predecessors, they arę not (and never were) interested in preserving the artifacts of the Polish cultural influence in those areas. •••„: - __________________________________________________1335 Historical efforts to destroy the Polish character of the places (actions sometimes orchestrated by Russians, Germans, Ukrainians and Lithuanians) caused erosion of the many-century cultural heritage. Its remnants arę defined nów as a „common heritage". Despite of the fact that it is difficult for victims and the prosecutors to have the same heritage, those riches do not enlarge the culture of the new owners. Part II Nations and Religions in the Eastern Borderland of the former Polish Republic in the 18* and the 20th Century Algis Kaspćravićius Forming of the Lithuanian nation The third partition of the Commonwealth of Poland and Lithuania dramatically changed the situation of the Lithuanian ethnic territories. Up to 1831, the areas of the former Grand Duchy of Lithuania enjoyed a cultural autonomy; the University of Vil-nius, as well as the Polish Romantic literaturę had created spiritual prereąuisites of the national revival of the Lithuanian people. At the same time, the natural process of Polonisation was going on, despite of the fact that the Lithuanian self-identity conscious-ness co-existed with the valuation of the common state tradition of the two nations. The first crack in that tradition was the result of the defeat of the national insur-rection. The tsarist authorities repressions, as well as compulsory Russification of Lithuania, on one hand, strengthened the feeling of a „besieged fortress", suspiciousness towards the Lithuanian „separatism", but on the other, it became a vehicle for the Lithuanian national movement with its sometimes ostentatious emphasising of the Lithuanian distinctness. On the eve of the 20th century the modern Lithuanian nation was shaped. To explain that phenomenon one could refer to A.J. Toynbee, an eminent British historian, who wrote about „challenge" and „response". In the second half of the 19th century, the response to the problem of Russification and diminishing the Lithuanian language area was the national revival of the Lithuanian people. 1336__________________________________________________ Egidijus Motieka , • :; . •-.-,•.• > - The beginnings of the modern Lithuanian state. Jonas Basanavićius -between the ethnic Lithuania and the Grand Duchy of Lithuania The author presents the conceptions of Jonas Basanavićius concerning the political and juridical heritage of the Grand Duchy of Lithuania. In brief, Basanayićius idea was based on an assumption that Lithuania had right to a part of the historical and political heritage of the Grand Duchy and that it should be a totally soyereign state. Sokrat Janowicz , Forming of the Belorussian nation Two essential factors influenced the shaping of the separate Belarussian nation: the Slavisation of the Balt population in early middle ages and the domination of the Western influences in that area. The process has been strengthened sińce the creation of the Grand Duchy of Lithuania. The negative aspects were the result of the century-long political and Polish-Russian state rivalry in this area, which last remnants manifested themselves in the inter-war period. The Belorussian state has finally appeared on the map of Europę. Its psycho-cultural character has been shaped under the post-colonial influence of the Russian culture and Russian language. Regina Grejtiane , > • •' . On the formation of the Latvian nation. National revival in Latgalia [the Polish Livonia] in the 19th and the 20th centuries Assuming that the Latvian national movement emerged in the 1880s, one can see that it has split in two periods. Before the 1905 revolution, the movement's activity centred on shaping the nationalist idea by the intellectual elitę and in educating people. The movement's centres, as well as its leaders, were located in those times abroad, mainly in St. Petersburg. Sińce 1905, the Latgalian national movement changes from the intelligentsia current into a broad social process, encompassing the whole Latgalian territory and uniting all the national strata. The leaders of the national movement consider the programme of the Constitutional Democratic Party of Russia the model of their state, responding to the expectations of the Latgalian people. On many issues they have proposed morę radical solutions (the political form of the state, decentralisation of Russia, etc.), aimed at the __________________________________________________1337 emancipation of the Latgalia Latvians in everything what concerns the economic, legał and cultural spheres. The multisided efforts with aim to national revival of Latgalians, as well as a favourable political situation on the aftermath of the World War I, were an argument for the consolidation of the national movement in Latgalia and of the Baltic people. Its finał accord was the unification of the separate parts of the Latvian territories, Latgalians integration with the Latvian society, formation of the nation and proclamation of the independent Latvian state on 18 November 1918. Angelika Juszko-Sztekele The ethnical features of Latgalia [the Polish Livonia] inhabitants. Folklore research in the second half of the 20th century ! The article gives a generał ethnical characteristic of the Latgalia inhabitants in the second half of the 19th century. It is based on popular texts and research concerning the local traditions conducted by foreign folklore researchers. Both the character, as well as the worldview of the Latgalians, have been shaped by genetic, as well as external factors. Written documents of the popular culture show the unity of its synchronic and diachronic aspects, which gives us knowledge about such important ethnical features as religiosity (the influence of Catholicism), strive for materiał well-being, based on some economic and social factors. Besides the historically rooted features, there arę also other ones, reflecting the existence of processes of deep thinking, characteristic for their way of expressing thoughts - shamelessness backed by acts of violence. A basie source of knowledge on the ethnical characteristic of the Latgalia inhabitants is the work of a Połish researcher, S. Ulanowska. She has done the most precise note-making and scientific interpretation of ethnographic, linguistic and other data on the region of Latgalia of the second half of the 19th century. Eriks Jekabsons The Polish national minority in Latvia in the 19* and the 20th century. A short description of their activity Poles in Latvia constitute one of the historical national minorities living here sińce the 16th century. Three centuries later, a loosely bound Polish ethnic group concentrated in the Eastern Latvia in Riga and in other industrial centres. It consisted mainly of peasants and workers, but there were also many Riga Polytechnic School students, intelligentsia 1338__________________________________________________ and landowners. In the independent Latvia (sińce 1918) they formed the fourth, in relation to their number, national minority. They can be considered an illustration of the possibilities created by independent Latvia for the development of national mi-norities. As the other minorities, Poles were active in political (up to the coup d'etat in 1934), social and cultural life. Latvia had a network of schools for minorities. Under the Soviet occupation (1940/41) the social activity of the minorities was suspended, many of the activists were repressed. Under the Nazi, and - sińce 1945 - the second Soviet occupation, the Poles were continuously repressed. After the war, along with the Latvian nation, they became victims to a Russification process. Only sińce łatę 1980s the minorities' life has been rebuilt. In new independent Latvia the Poles belong to the most active minorities and have established the whole network of different organisations and schools. Yalters Sćerbinskis The representatives of the Muslim nations and the Karaims in Latvia in the 19* and the 20lh century The first accurate data concerning the Muslim and Karaim presence on the Latvia territory have been related to the end of the 19th century. Only then a few hundreds of Tartars, Turks and Karaims were registered in the town of Riga. Until 1917 the number of Muslims in Latvia slowly rosę. In that period a parish had been created and an Imam appointed. In the 1920s and 1930s their number decreased, but the community was still functioning. Recently the majority of Muslims has integrated with the Latvian neigh-bours, but they still keep their culture and language. The Karaims' life has been centred around a few influential families. Contrary to the Muslims, who were attracted by the Latvian environment, the Karaims has been under the influence of the local Russian community. Before the Russian occupation of Latvia almost all Muslims and Karaims left the country. In the 1960s (till the 1980s), there was a wave of the Muslims, which re-migrated from different parts of the Soviet Union. When Latvia regained inde-pendence, they had the opportunity to create their own national and religious organisations. But the effects of the Russian occupation arę still visible - many of them under-went Russification, which reflects in a poor knowledge of Islam, their traditional religion. __________________________________________________1339 Włodzimierz Tugaj :•.>..- • •• ; •-. The Latvian minority on the Belorus territories in the 19th and the 20th century -^-'-•-•••* •—*.-•" ;---"*;• ••"•.••••*<••• >••»•»•> -....-^ •— -•-. • The article deals with the relatively unknown history of the Latvian population living in the territory of the present Belarus. The first Latvian colonists arrived in Belarus in the middle ages, but only in the second half of the 19th century, the migration caused by shortage of land in Latvia, took a mass character. Before the 1917 revolution there were c.a. 20,000 Latvians, mainly peasants, which could be distinguished by their labouriousness, relativeły high level of education and cleverness in running business. The standard of their living was higher than that of an average Belarussian peasant. This was the reason why the Soviet authorities repressed them as kulaks, especially in the times of revolution and collectivisation. Certain concessions for the Latvian minority offered by the Russian authorities in the area of culture and education in the 1920s and 1930s, did not change the generał trend in Soviet politics. During the Soviet-German war majority of the Latvian population in Belarus supported the German occupational regime. In result of emigrations, Soviet repressions, losses caused by the war, irresponsible national policy, and mixed marriages, the number of the Latvians living in Belarus has diminished in the last eighty years by ten times and is nów of over 2,000 people. Ryszard Torzecki .•*'••; Polish-Ukrainian relations sińce the Lublin imion to 1945 < The opportunity created by the Lublin Union in 1569, i.e., treaty on the federation of three nations, was lost in the times of the Commonwealth of Poland and Lithuania. The efforts undertaken then to assimilate the Russian artistocracy resulted in depriving the Ukrainian nation of a leading social stratum, which worsened the antagonism be-tween Poles and Ukrainians. That was a short-sighted policy. Our nation has been enriched at the cost of the Ukrainian one. In the times of partitions such połicy brought no advantages to Poland, the population did not follow us, but only added to the problems with land possession; de-Polonisation of the territories was madę easier to Russians. The Poles had to fight for their lands alone. It facilitated the Russian policy of giving land to those Russian peasants, who refused to take part in Polish insurrections. The federation remained a dream. The struggle re-started with the end of the World War I and - once morę - with the end of the World War II. Poles remained without their natural ally. After the national revival in the 18th and 19th centuries, they created 1340__________________________________________________ enemies. Their awkward policy madę them loose the opportunity of an agreement. A struggle between the Ukrainian and the Polish world was the one left issue. The problem was about who would be the winner. It proved impossible to have two states on the same territory. At the times of the Second Republic, the struggle was for one or the other culture developing. Poles did not become the defenders of the religion union; the co-existence with the Orthodox Church turned into fight with it. Poland lost in the area of politics and culture, what became an argument against the Poles living in those territories. Russians and Germans took advantage of the situation. The operation „Wisła" was not the Poles invention, but it was them, who played a shameful role in it. Ivan Hrechko . . Comments to the history of the Greek-Catholic Church in the borderland of the former Polish Republic (in the 18lh-19th century) The Greek-Catholic Church has been developing slowly, turning step by step into an institution of a national character. During the partitions of Poland, the two parts of the Church, which were separated by the new frontiers between Austria and Russia, developed in different ways. On the Russian territories the Church was liąuidated by the army, Cossacks and Orthodox priests. At the same time, in Austria, the Greek-Catholic Church enjoyed many privileges. For example, a theological seminar (under the auspices of the St. Barnaby church in Yienna) was created to improve the level of the priests seryices. World War I proved to be a tough trial to the Church, so was the World War II, which brought even morę radicał changes. There were mass arrests of priests and followers of the Greek-Catholic Church. The new Soviet occupation of Lviv and the Western Ukrainę brought new arrests and deportations. The Church was officially closed. Before 1989 it nad acted as an clandestine organization. After that year parishes, as well as monasteries have legalized their activities. A new chapter in the history of the Greek-Catholic Church has begun. . , , Irena Miklaszewicz • ( • Roman Catholic Church in the Yilnius district in 1944-1990 The most important trends in changes, which have taken place in the Yilnius archdiocesis after the World War II arę illustrated by the author with statistical data. The Soviet policy of de-Polonisation of the town of Yilnius, i.e., the repatriation of the Poles to Poland included about 110 priests, diminished number of seminarists, and caused L ___________________________________________________1341 almost a total łąck of Poles at the only Theological Seminar on the Kaunas Lithuania territory. The result was a dramatic drop in the number of Polish priests (in 1945 they were 119, in 1953 - 51, and in 1990 - 12). In such a situation, the Polish pastorale in the Yilnius area was the task for the Lithuanian priests, who, as a nile, knew the Polish language. Due to them, religious mind remained among population, at the same time, limiting, the effects of the Sovietisation of the society in this region of Lithuania. Jerzy Hoher ' ,. v. '".";;-..:.,' ' ' .-.;<•• ' The beginnings of the acculturation of the Jews of the eastern Galicia: At the crossroads of cultures The beginnings of the Jewish acculturation has been linked with the policy of the Austrian authorities. The Jews were considered a relatively easy subject to Germanise, as they used Yiddish, a language close to the German. The Germanisation of the Jews has worked only with smali groups of people. Other activities of the Galician Haskalah arę also worth to mention. At the early stage of the acculturation, the protagonist of Haskalah - Menachem Mendel Lewin, called Satanower - published in 1789 a treatise in which hę wrote about the idea of the organisation of schools with the Polish language for Jews. Later, in the schools of Tarnopol and Lviv along with the German, as the major teaching language, and Hebrew as the second language, also Polish would be taught. Ań important issue of those times was how to rebuild the the Hebrew culture. In West-European Haskalah, the Hebrew kept only significance as historical and lithurgical language. In the course of time Galicia became the centre of the neo-Hebrew culture, and its Haskalah - a first step to the future Zionist movement (created in the next decades). A surprise was the use of Yiddish. In the West it was considered a primitive dialect and it ąuickly went out of use. In Galicia, Satanower used it along with the Hebrew and modern languages. Józef A. Gierowski Remarks on the Russification of the Jewish Population Living in the Eastern B orderland of Poland Most of the Jewish community were located in the Eastern Borderland of the Polish-Lithuanian Commonwealth (the parts of Poland's partitions under Russian occu-pation). In the mid-17th century, during the Moscow invasion, despite the perspective of 1342__________________________________________________ extermination, the Jewish population defended the Polish state. After the partitions, besides the legał restrictions (i.a., a bań on Jewish settlement outside the Polish-Russian frontier), the Tsarist administration started an intensive Russification action, which in the mid-19th century resulted in the acculturation of the majority of this population and their consolidation as a specific Diaspora group. At those times many restrictions were eased for wealthy and educated Jews. The fuli citizen rights the Jewish population was to receive only in the 20th century. Russification processes were conducive to adopt Russian negative stereotypes towards the Poles. Those stereotypes survived among mi-grating Jews. Fart III Inhabitants of the Eastern Borderland of the former Polish Republic in the 19* and the 20th Century. Conflicts. Co-operation. Attitudes * (' ł < ' • »,(•-;_, , Daniel Beauvois . -, Russian-Polish struggle about education in Ukrainę (1863-1914) The author has been carrying research, the results of which hę presents in the book Fightingfor Land in Ukrainę. Hę describes rhere the evolution of the Russian authorities position towards the Polish culture in Ukrainę on the right side of the Dniester. His research has been based on rich source materials. The article consists of three parts. In the first one, hę describes the obsession of eliminating Polish literaturę and introduction of the procedurę of the numerus clausus for Poles at the Kiev university. The result was the growing gap between the Polish and Ukrainian population. This was the cherished aim of Russians, but it did not totally close the way of accession of the Polish gentry to the tsarist Russia intelligentsia. If the official policy of Russification did not bring effects, as shown in the second part of the article, a certain unexpected Russification took place in highly politicised schools and universities - as a result of a rapprochment between the Russian and Polish students. One can see that often socialist aims were identified with national ones. The third part analyses the political incentives of the massive movement of creating grammar schools in 1905-1908 and emphasises its natio-nal-democratic character, stopped by the tsarist government, as well as the position of the „native" wealthy landed gentry. ...... ___________________________________________________1343 Leonid Zaszkilniak , ; , • , .< The origins of the Polish-Ukrainian conflict in 1918-1919 The origins of the Polish-Ukrainian conflict of 1918-1919 one should look for in the complicated relations between Poles and Ukrainians in Galicia at the turn of the 20th century. In this period, both the neighbouring countries - Ukrainian and Polish - and their political representatives considered the artificially created body of the Habsburgs' monarchy a national 'Piemont' of the future Polish and Ukrainian statehood. The monarchy created the arena of the maturation of the nationalist movement of the two countries. The higher developed and maturę Polish movement was an example and catalyst for the Ukrainian one. The Ukrainian political leaders had to fight for the equal political rights of the Ukrainians in Galicia. The majority of the Polish political elites thought about the future independent Poland in the perspective of the „historical Poland", they did not want to see the maturing Ukrainian national movement, striving for their own state. The Ukrainian political demands - clearly manifesting themselves by the end of the 19th century - provoced the growth of the „big power" nationalist currents among the Polish society in Galicia, developed by the national democrats. The year 1903, when Polish and Ukrainian politicians hołd separate conferences in Lviv, became a kind of breakthrough, which defined the way of development of the two national movements in two opposite directions. The clash between them was inevitable. Sińce that time, both parties have prepared for the finał combat, weapons not excluded. The attempts at reaching an agreement remained unsuccessful due to the intransigence of the two parties. They had contradictory goals: a national-independence struggle for the Ukrainians, and an attempt at resurrection of the „historical Poland", for the Poles. Yytautas Berenis , . , . The problem of the cultural heritage of the Grand Duchy of Lithuania in the ideology of the Lithuanian national movement in the 19th and in the beginning of the 20th century This is an analysis of the Lithuanian ideologists' opinions about the cultural and political heritage of the Grand Duchy of Lithuania, its place in the Lithuanian political ideology. The Lithuanian people got rid of the gentry and Polish political and cultural institutions, and based on their own political arguments sińce the time of the pagan Lithuania and the Grand Duchy of Lithuania up to 1569, when the Lublin Union treaty was signed. The local population had their own model of common heritage; they stood for the organie, political and multicultural tradition. That idea, however, was an obstacle for the Lithuanian ideologists, which thought of shaping a new Lithuanian nation on the basis of ethnical and linguistic categories. In 1918-1940 this geopolitical area became 1344__________________________________________________ the space of the diverse Polish, German and Soviet interests. Its cultural heritage recep-tion became a kind of an aesthetic „Arcadia". Wojciech Rosikowski Peasant parties in Lithuania (1905-1970) Lithuania, a great state in the middle ages governed by the noblemen, at the end of the 19th century was re-built as a mostly peasant country. Up to the 1905 revolution, three fundamental political streams in Lithuania - the Christian democrats, social-de-mocrats and popular party - were already well organised. Those streams appealed to peasants, the main political force in this area. The author describes - against the vast background of political events of those times - the history of particular popular parties sińce the beginning of the 20th century, along with the activity of particular populist politicians-emigres in the 1960s. Janis Berziijs On some of the characteristic features of the workers employed in Latvian industry at the turn of the 20th century The article contains the structural division of the industrial workers in Latvia accor-ding to the categories of gender, agę, nationality and educational level. In 1900-1913 the number of industrial workers in Latvia has grown from 62,300 to 134,800 people. In 1913, 87.9% of the whole workers population lived in towns. The energy consumption was growing up, in 1913 it was of 1.05 HP per worker. The number of women in the total number of workers rosę a little (in 1913 they were 24.5%). The youth (15-17) constituted 7.5% of the Latvian workforce; minor workers (12-15) were 1.3%. Although the last two categories slightly diminished, the structure of the workforce employed in the industry of Livonia and Kurland was very different from that of Latgalia [the Polish Livonia]. Industrial workers formed a multiethnic category of people. In 1918, in Livonia, there were 50.8% of Latvians, 21.6% of Lithuanians, 14.1% Russians, 5.5% Germans, 4.7 % Poles, 2.9% Estonians, and 0.4% of other. Literale workers were significantly morę numerous in Latvia than in other provinces of the European Russia. ___________________________________________________1345 Inesa Pocą ' , . • -. • The image of the life style of Latgalia in „Gajsma" Journal (1905-1906) The first appearance of the periodical „Gajsma" was for the Latgalians a real torch of light in darkness. Many generations of people did not see a legally published word in their native language. The time of its appearance influenced its aim and contents - it informed the population about the 1905 revolution and its causes. It helped people not to be lost in the complexity of political life of Russia, helped to understand new phenomena and new notions. For the first time the Latgalians heard the appeal to concentrate their efforts in the struggle for the native language and national school, and to use modern methods in agriculture. The Journal called to legał struggle for their rights and protested against the bloodshed. It taught and inspired and, in a way, organised the movement for the revival of the national consciousness. The periodical remains an important source for research on the beginnings of the national revival of the Latgalians and their history on the eve of the 20th century. Stanisław Witold Dumin Tartar gentry in the Eastern Borderland of Poland (1795-1999) Tartars in Lithuania has been known sińce the 14th-16th century; originally they were emigres and war prisoners. In 1297 Witold, the Grand Prince of Lithuania, settled a considerable group of Tartars in the areas of Yilnius and Troki; hę gave them land in return for the military seryices; hę also granted them freedom of religion. The Lithuanian law has recognised Tartars engaged in military service as gentry; that was why they had all legał rights and possession privileges of the gentry (including the right to have Christian serfs). Because of their religion, they could not enjoy political privileges of the Christian gentry (till the times of the Warsaw Duchy). Lithuanian Tartars quickly lost the ability to speak their native language (which was, i.a., due to mixed marriages). The process of their Ruthenisation was completed already in the mid -16th century (sińce these times they have constituted a Slavic ethnic group, though, of Turkish origin). Their Polonisation in the 17-18th centuries is parallel to that of the gentry living in the Eastern Borderland, although a little bit slower. After the partitions they partly underwent the process of Russification, and, in the 20th century also that of Lithuanisation. A part of them is still using Belorussian language. In the 18th century the Tartars took part in the confederation of Bar and in the Kościuszko insurrection. After 1795 they found themselves within the frontiers of the 1346__________________________________________________ Russian partition. Until 1830 practically all Tartars (over 200 families, many of them poor, with no land, living in cities and smali towns) proved they belonged to the noble class before the court in Western provinces of the empire and in the Polish Kingdom. The Russian government treated them in a better way than the rest of the gentry because of their alleged lesser commitment in the Polish national movement. Many of them, having recourse to their privileges, started to study at the university, began their military or state officials careers. At the same time, the Tartar nobles took part in the national insurrections in 1830-31 and 1863-64, as well as in the struggle for inde-pendence of Poland in 1918-1920. The inter-war period was the time of the cultural and religious revival of the Tartars, a period of rebuilding their historical traditions. It was tragically interrupted in 1939. In the times of the Soviet and Nazi occupation many activists of the Tartar movement were killed. Their mosąues had been closed, Tartar communities dissolved. After the World War II many Tartars left their native land and, in the process of repatriation, settled in Poland. ;,-; ^,:: • •,..••,. •.,..; • */>,, ...-,.....;,.. - .;.-.. •-••.?•„-.;.•..-.-•- In Poland the activity of religious and cultural organisations re-started as soon as the war was over, but in the territories of the former Eastern Borderland only in the łatę 1980s. The formerly homogenous group has split morę and morę into Polish, Belorussian and Lithuanian Tartars (according to the state they live in). They arę undergoing the process of assimilation as being in different linguistic and cultural milieu. Permanent contacts and family ties strengthen their feeling of unity, being part of one ethnic group. A big manifestation of such a unity was in 1997 during celebrations of the 600th anniversary of the Tartar settlement in Poland, Lithuania and Belarus. The awareness of the common origins and belonging to the gentry of the Grand Duchy of Lithuania remains the fundamental factor that unites the descendants of the Lithuanian Tartars, citizens of different states, using nów different languages and having even different religions. Anatol Żytko " ; Russian policy towards the Belorussian gentry in 1861-1914 The Belorussian Catholic gentry's actwty in the Polish risings against the Russian empire, especially in the 1863, was a factor, which determined the tsarist policy towards that particular social group. Attempts were madę to put an end to the economic domination of the Catholic Belorussian gentry and to limit their participation in governing the country, as well as to discriminate their culture. The same time, the tsarist administration was striving to enlarge the Russian possession of land and used every opportunity to reach that goal. 1347 Nevertheless, all those attempts did not bring the expected results. Even though the area of the land owned by Russians and, in fact, cultivated by Jews increased, the Roman Catholic ownership prevailed on the territory of all the Belorussian provinces. Szmuel Spektor The Wołyń Jews in the inter-war Poland and during the World War 11(1920-1944) .-,-,,...'* »., Jews came to Wołyń in the llth century after annexation of those territories to the Kiev Russia. In 1921 Wołyń was annexed to Poland as a voivodship with Łuck as its capital city. Jews were the third biggest national group. They mainly populated big and smali towns. They owned smali craftsmen-shops and were active as tradesmen. Many of them were also medicinal doctors and pharmacists. In most cases their financial situation was difficult. As far as political issues arę concerned, the Jewish population was extremely differentiated. Religious communities played an essential role in their life, as well as social and educational institutions. After the Red Army had invaded the Eastern Borderland, activities of the Jewish party and the Jewish institutions were prohibited. When the Germans came, the extermination of the Jews began. Pogroms were or-ganized and Jewish population was concentrated in ghettos from where they were sent to mass executions. Grzegorz Motyka, Rafał Wnuk Jews in the eastern Galicia and in the Wołyń province in 1939-1941 The invasion of the Soviet Army in 1939 was welcomed by a part of the Jewish community, which hoped that it was an attempt to rescue them from the German invasion and to ameliorate their life standards. For those reasons, many Jews (espe-cially youth) engaged themselves in creation of lower levels of administration, militia, and took different positions in educational institutions and services. Despite their efforts, the Jews had relatively few mandates in representative bodies. The Soviet authorities' policy towards the Jews and other ethnic minorities was the same. Jewish social and religious organisations were dissolved, religious schools closed, many of social and political actwists repressed. Nationalisation of the commerce and craftsmen's workshops was especially hard blow to the economic stand of the Jews. It caused the generał feeling of disillusion towards the Communist power. There has 1348__________________________________________________ even emerged a Jewish resistance movement, but we do not know its scope. The commitment of a part of the Jews on the Soviet side became later an excuse for the German extermination of the Jews. ; ' • Tomasz Szarota < :' Collaboration in Yilnius under the Soviet occupation (the case of Theodor Bujnicki) , Theodor Bujnicki (1907-1944) was sentenced in 1942 to death by the court of the Underground Poland for writing occasional poems glorifying the Soviet reality in 1940-1941. When in autumn 1944 hę joined the Union of the Polish Patriots, Home Army soldiers executed him. The author reminds the condemned work of the poet, circumstan-ces of the sentence and his death (the name of the executor - Waldemar Butkiewicz -has been known only sińce 1992), as well as the discussion on the so-called „Bujnicki case", which has been continued for decades. The article presents, among others, rela-tions of the poet's son, Prof. Tadeusz Bujnicki, and colleagues of the executor: Zygmunt Augustowski, Zygmunt Kłosiński and Stanisław Szostak. Ryszard Brykowski ' - ' - The village of Tarnawica Polna in Tłumacz district and the forgotten Home Army outpost The article has described the history (sińce 1892) of the village of Tarnawica Polna in the former Stanisławów province and the history of an outpost of the Home Army of the Tłumacz district, Stanisławów inspectorate. The outpost was probably created in the second half of 1941, when German occupation began. We do not know if there was any Polish underground organisation in the period of the first Soviet occupation (September 1939-June 1941). In the village lived about 360 families, i.e., about 1,650 people. In the beginning only few, the most tru-stworthy inhabitants took part in the conspiracy. In 1943, as a result of the mass murders of the Polish population in the Wołyń province and in the Eastern Małopolska, commit-ted by the Ukrainian Insurrectionary Army (ethnic cleansing), a self-defence organisation, encompassing all the inhabitants of the village, was created. Jan Rybeczka, the son of the commander of this Home Army outpost and, at the same time, of the self-defence, Sebastian Rybeczka, expressed it in the following way: „...one could say that everybody was in the Home Army, but they did not know about this". . ___________________________________________________1349 The Polish self-defence organisation lasted until the Red Army entered the village in the spring of 1944. Then, an auxiliary section under the Soviet command (Istrebitelnyj Pluton) was created. After draft of the young men to the Polish Army divisions (orga-nised in the USSR), the section gathered the youth under the agę of military service. In the face of the existing threat of chauvinistic Ukrainians it was important for the Polish self-defence, which was still „patronised" by the headquarter of the Home Army, to be equiped with weapons as long as possible. The self-defence lasted till July 1945, when the Poles from Tarnawica Polna were forced to leave their homes in result of the infamous Yalta Treaty, which handed 52% of the pre-war Polish territories over to the USSR. In the first half of 1945 Soviet authorities arrested Sebastian Rybeczka, but, after a few days, hę came back home; hę was „...terribly beaten, all livid, with his tongue perforated". Soon hę was arrested for the second time, along with Roman Sowa, a teacher, one of the first Home Army sołdiers in Tarnawica Polna. For their membership in the Home Army they had been sentenced to nine years of hard labour camp and were deported to Siberia, to the camp of Ukhta. They came back home in 1947, released under amnesty. The article has been written on the basis of the accounts of the former Tarnawica Polna inhabitants - Jan Rybeczka and Jan Jakubowski (deputy commander of the outpost in Tarnawica Polna; arrested by Germans in autumn 1943, deported to labour camps) gathered by the author in August 1996. . . • . PartIV Wars, partisans and Conspiracy in the Eastern Borderland of the former Polish Republic in the 20th Century Janusz K. Zawodny Theory of partisan action. On non-conventional methods of the warfare In search for examples of partisan struggle as a means of violence the author refers to other cultures. Hę analyses organisational skills and efficiency of the partisan move-ment and describes its weak points. Hę emphasises the role of women and the influence 1350__________________________________________________ of the struggle on the mentality of the participants. Hę describes their tactics and gives the examples from different countries. Hę analyses political issues stearning out of the partisan struggle. Ań interesting thesis is that growing or diminishing in number of the partisan divisions is not related to the losses, victories, or even the hopes of success. Hę gives the very causes of such a phenomenon in the conclusion of the article. Marek Ney-Krwawicz ' • ' • ' The Eastern Borderland of the second Polish Republic in the conceptions of struggling of the Home Army. Ań outline The main task of the Home Army (as a part of the military forces of the Second Republic) in the Eastern Borderland was the struggle for the integrity of the territories of the Polish state, as it was the case in August 1939. Another important task was the defence of the society against the occupants and collaborators. In the planned finał military act - a generał rising - the Home Army in the Eastern Borderland had to ensure the safety of the population from the eastern part of the state. In the face of the factual development of the international and military situation, i.e., the łąck of diplomatic relationship between the USSR and the Polish Republic, bringing in question the right of Poland to its Eastern Borderland, and invasion of the Soviet troops of the territories, the Home Army started to intensify the sabotage action „Burza" [Storm] in order to prove the Polish presence there and, at the same time, to fight the German occupant. Andrzej Chmielarz Organisation and activities of the Union for the armed struggle -Home Army intelligence The Union for the Armed Struggle and the Home Army had an extended military intelligence sendce with many brilliant successes on its side. The less known fragment of its activity was the reconnaissance activity on the eastern home front. Already in the first half of 1941 the intelligence service of UAS informed London about the German war preparations against the USSR. After June 1941 the network of the eastern intelligence seraces operated on almost whole eastern home front, extending from the Baltic coast to the Black Sea. A high level of information, highly appreciated by the British intelligence, contributed to establishment by the Home Army of contacts with the Soviet service. The co-operation was halted by the Soviet side after the deterioration of the Polish-Soviet relations. ....... __________________________________________________1351 Andrzej Krzysztof Kunert /- :»;;,,/., ...... .. v, ...:*•:'. ^, •. - .;•.= .:' Creation of the Commandment of the Area No. 3 of the Union for the Armed Struggle in Lviv and of the Commandment of the Soviet occupation of the UAS in the light of the documents of the headąuarter of the UAS in Paris In this article the author describes the dramatic first stages of creation of conspiracy structures of the Union for the Armed Struggle in the area under Soviet occupation at the tum of 1939/1940, and the attempts to command them from the distant Paris Headąuarter. The Paris documents of the Headąuarter of the UAS, nów in New York and London archives (bearing no datę), as well as the analysis of the notes and original documents, which have been published from the copies, helps us to correct and update our present historical knowledge on this subject matter (e.g., to unravel the mystery of who was the active commander of the Soviet occupation area of the UAS, „Stanisław Turski"). - ..••..-. ..-.••.»..... '..•_.• Grzegorz Mazur The fight between NKVD and UAS in the South-Eastern Borderland in the Light of the Polish Archival Documents in London On 22 September 1939 General Marian Żegota-Januszjtis established a clandestine organisation: the Polish Organisation of Struggle for Freedom (POWW), which was the basis for the later Union for the Armed Struggle (the so-called ZWZ-1), in Lviv. At the same time, based of the mandate of the General Michał Karaszewicz-Tokarzewski, another organisation: the Service for Poland's Yictory (the so-called ZWZ-2), was created. Bom organisations were torn by personal and ideological animosities. In 1939 the NKVD arrested many important persons, among them the General M. Żegota-Jenuszajtis, and then leaders of the ZWZ-1, as well as the emissaries and couriers arriving from Paris. They managed to infiltratę both organisations, ZWZ-1 and ZWZ-2, and, in 1940, practically paralysed their activities. The NKVD started soon an operation aimed at infiltrating these Polish institutions in Bucharest and Istanbul, which remained in touch with Lviv. A big success of the Russians was the mission of the captain Edward Metzger - who was the head of the ZWZ-1 intelligence service and, at the same time, a Soviet spy - sent to Bucharest for intelligence training. In December 1940, an operation aimed at establishing a communicational channel between Istanbul and Lviv, with the help of the Georgians, was undertaken. Only in Summer 1941 it turned out that the 1352__________________________________________________ Georgian partners were also NKVD agents. Ali those events resulted in a fuli control of the Lviv ZWZ-1 and ZWZ-2 organisations by the NKVD. Many people got broken during the interrogation and their depositions considerably enlarged the NKVD knowłedge about the underground. Only a few conspiracy groups were able to survive until the Germans' invasion in 1941. By the end of 1940 and in 1941, especially after release of many forrner ZWZ officers from the Russian jail, London, as well as the ZWZ Headąuarter in Warsaw, arouse suspicion. Adeąuate measures were undertaken; two of the agents were killed: Edward Metzger and Edward Gola, and the ZWZ-1 commander, colonel Emil Macieliński, charged of collaboration with the NKVD. The clash between NKVD and ZWZ in 1939-1941 brought victory to the Soviet secret police. Jędrzej Tucholski The Polish underground movement under Soviet occupation in 1939-1941 in the Wołyń province in the light of NKVD documents After the September 1939 campaign was over, in the Wołyń area several local independentist organisations came into being. In the beginning of 1940 some actions aimed at creation of a strong underground military organisation and bringing together all the existing separate conspiracy activities were undertaken. The initiative came simultaneously from two centres of the ZWZ: in Warsaw and in Lviv. As a result, two separate commanding centres in the Wołyń area were set. They immediately established local structures in the whole province territory. In March-May 1940, NKVD launched a counterattack and the activity of the ZWZ in the Wołyń province was paralysed for over a year. ..,...-, The article is based on archival documents of the Soviet secret police in 1939-1941. Bernadetta Gronek , ,.•••••..-. • The beginnings of the anti-Soviet conspiracy in the Western Belarus, September 1939-July 1940 (an outline in the light of the NKVD documents) The opening of the former Soviet states archives to the Polish historians gave access - though to a limited degree - to many unknown documents, especially concerning the post-1939 period. The present article is an analysis of one of such documents. It concerns ___________________________________________________1353 109 conspiracy organisations, successfully investigated and defeated by the NKVD in the Western Belarus territories, from October 1939 till 27 July 1920. Information contained in this document explains the name of the organisation, the area of its activity, internal structure, number of members arrested. Thanks to the scrupulosity of the NKVD agents in their reports, we can find detailed data about the ethnic structure of those arrested, their agę, education and profession. The document, along with some other ones accessible from the archives of the former USSR states (especially Belarus), enables us to give an answer to the ąuestion on what NKVD did know about the Polish conspiracy in the Western Belarus territory. At the same time it verifies and, first of all, inereases our knowledge about still unknown subject, like conspiracy on the Polish territories occupied, and later - after 17 September 1939 - annexed by the USSR. " • • •' • Zygmunt Boradyn '•'- - • Soviet partisan movement and the Home Army in Nowogródczyzna in 1941-1944 One of the aspects of the conflict between the Soviet partisan movement and the Home Army in the Nowogródek district were repressions against the civilians, members of the underground and against the detained Home Army soldiers. Those operations were sanctioned by the high rank authorities of the BSSR, and co-ordinated by the NKVD-NKBD structures. The Soviet partisan movement was the first to start the repressions. Sińce spring 1943, the Nowogródek district of the Home Army was constrained to undertake the same activities. The intensity of the repression actions depended on the actual phase of the conflict between the Soviet partisan movement and the Home Army. The morę acute was the conflict, the morę cruel were the hostilities. According to the author's estimations, sińce the autumn 1942 until summer 1944, on the territory of the pre-war Nowogródek district, Soviet partisans killed morę than 500 people - members or sympathisers of the Home Army, and the Nowogródek district of the Home Army some 200-250 people in retaliation. ; ; ; - Piotr Niwiński The 1945 evacuation of the structures of the Yilnius Unit of the Home Army from the territory of Wileńszczyzna in 1945 The Yilnius Unit of the Home Army was the longest operating unit of the Home Army on the Polish territory. It did not conform to the Chief Commander's order from 1354__________________________________________________ 19 January 1945 dissoMng the Home Army, and, after it got in touch with the Higher Commandment, it subdued to its orders directly, staying active until 1948. One of its most important actions was evacuation of the Unit's structures from the Yilnius area to the central Poland. The action was parallel to the repatriation of the population, which facilitated, to a high degree, that difficult task. The most important goal of the evacuation was to protect the Home Army soldiers against the NKVD terror. The created network of people, whose task was to help soldiers cross the frontier, along with the special reception outposts in central Poland, provided soldiers with the needed documents (ma-nufactured by the Yilnius legalising unit) and co-ordinated their settlement in the new area. The Unit people worked in repatriation offices and as technical railroad service on both sides of the frontier. Thanks to this operation about 20,000 people were evacuated (i.e., such was the number of document sets drawn by the Yilnius legalisation unit), among them a considerable number of the HA soldiers (unfortunately, the exact figurę is unknown). Another way of evacuation was illegal crossing the borders by the whole partisan units. Many soldiers were evacuated in that way. The success of the operation is proved by the fact that the network could be re-created on the new territory and its activity continued. Jarosław Wołkonowski '..>.': The Yilnius Unit of the Home Army in the light of the unknown documents found in the Bernardine Church in Yilnius In February 1995, during the Yilnius Bernardine church repairs, two chests of documents, which once belonged to the Information and Propaganda Bureau of the Yilnius Unit of the Home Army were found. Before the documents were handed over to the archives, two deputies to the Lithuanian Republic Parliament used them for their own political goals. It is possible that the contents of the documents was vitiated and the role of HA denigrated. The łąck of access to these documents highly limited the possibility of refutation of the two deputies' accusations. As a result, the negative opinion about the Yilnius Unit of the HA was fixed in the consciousness of the Lithuanian society. After the documents (morę than 2000 pages) have been restored, they were put in a due order and classified in 110 files. The majority of the files concern the period sińce January 1943 and May 1944. The above collection of documents create the part of the archives of the Information and Propaganda Bureau of the Yilnius Unit of the HA. The activity of the Unit was ideological and it used the means of propaganda, describing the Western values system and democracy. The aim was to maintain the spirit of the partisans and do not let the ciyilians to come out with a conciliatory attitude towards the occupant. . , - ; • • r ; ___________________________________________________1355 Extremely valuable arę the reports of the heads of the partisan units from about 30 military actions, which have not been known until present. As they arę very detailed, one can, if confronting them with German or Lithuanian documents, reconstruct the course of the events. The same applies to the documents concerning the activity of the Group D in the filed of propaganda. Five of the reports of that group have been found so far. There arę also few unknown orders and reports of the Commander of the Unit, A. Krzyżanowski, alias „Wilk" [Wolf], and some orders of General T. Komorowski, alias „Znicz" [Torch], The collection of documents contain information about facts and details, which present the situation in the Yilnius area in that period. There is also a lot of press reviews in various languages, which were translated into Polish by the members of the Polish underground. Jerzy Węgierski ' • Interned commanders and soldiers of the Lviv Unit of the Home Army and NIE organisation in 1944-1949 After the first part of the article, which presents the part of the Home Army in the struggle for Lviv, in July 1944, and the attitude of the HA towards the Soviet troops in this period, the author relates the succeeding stages of arrests and internments of about 130 members of the HA from the Southern-Eastern area in the camps of Charków, Riazań, Diagilev, Griazovets, Czerepovets, Borovicze and Suslongry, including their liberation from the last four camps. Kazimierz Krajewski The activities of the HA Unit in Szczuczyn-Lida (No. 49/67) in 1945-1949 ' The article presents the liberation activities of Poles in the western and central part of the pre-war Nowogródek province sińce July 1944. It describes the organisational structures and the activity of the Home Army, and then the post-Home Army self-defence in the face of the new Soviet occupation of the eastern territories of the Second Republic annexed to the USSR on the ground of the Yalta conference declaration. The author puts an emphasis on the post-HA self-defence in the districts of Szczuczyn and Lida (Unit No. 49/67) under command of a Home Army officer, second lieutenant Anatol Radziwonik, alias „Olech", „Mruk", „Stary", „Ojciec". There were a few well organised partisan units and a conspiracy network under his command. His district functioned until spring of 1949, 1356 when the majority of his units and outposts were liąuidated as a result of the NKVD operation. The last acts of the Polish military resistance in this area took place in 1953. Tomasz Łabuszewski Post-Home Army partisan divisions in the former Grodno Inspectorate - AK-AKO-WiN in 1945-1950 The Białystok Region of the Freedom and Independence Movement (WiN) started to operate at the very moment of the liąuidation of both the commanding and field structures and the partisan divisions of the Grodno Inspectorate of the AK-AKO. Follo-wing the order of the Grodno inspector, from 30 June 1945, major Władysław Szym-borski, alias „Bąk", „Roch", the majority of the existing partisan groups of the districts of Grodno on the right side of the Niemen river and that of Wołkowysk, tried to dislocate their units to the West. East to the Curzon linę remained only conspiracy intelligence-propaganda outposts and rudimentary commanding centres, which were defeated by the Soviet security apparatus łatę in autumn of 1945. Despite such enormous losses, in łatę spring of 1946 in the Wołkowysk district, conspiracy structures were reconstructed and a permanent partisan diyision was created. In a short time its activity could be observed on the territory of several eastern communes: Krzemienica, Piaski, Mosty, Międzyrzecz, Roś. Despite of the fact that it was partly de-conspired by the Soviet security, along with the partisan division under command of Bronisław Chwieduk (alias „Cietrzew"), it managed to survive until 1948. The permanent character of the conspiratory work in the AK-AKO Grodno district on the right side of Niemen, was maintained also after the evacuation of the commanders. The remaining members of the organisation, which were gathered by the second deputy commander of the district lieut. Mieczysław Niedziński (alias „Men", „Ren", „Niemen"), continued the struggle in several partisan divisions until the beginning of the 1950s. They were mainly active in the north-eastern communes of the former Grodno district: Hoża, Druskienniki, Jeziory, Berszty. Jerzy Kułak : Creation and activity of the National Military Union (NZW) in the Łomża district (the Headąuarter of the Białystok district NZW) 1944_1948 This is an outline of the history of military struggle of the national grouping for country's independence, fighting in the Łomża area against the forces of the NKVD, __________________________________________________1357 KBW [Internal Security Corps], UB [Polish underling of the Soviet KGB] and MO [militia] in 1945-1948. The struggle was conducted by the strongest conspiracy organisation in the Łomża area - the National Military Union with district headąu-arters of the NZW, subordinated to the Headąuarter in Białystok as the commanding unit. The struggle begun just after the Red Army invaded this area in pursuit of the withdrawing German troops. The new political deal imposed by the Soviet army was unacceptable to the local population, which treated them as another occupation. Partisan units fought effectively, without big losses. The 1947 amnesty stopped the activity of this military underground movement. Although, a part of the conspiracy structures (much less numerous) were still active, this was an end of the movement. The last organised partisan units survived until 1952-1953, and the last few despe-rados were killed in 1955 and 1956. Legends concerning their heroic deeds arę still alive among the local population. Arvydas Anusauskas • , -.,,.-., , < , , • The anti-Soviet underground in Lithuania in 1944-1965 The partisan war was not only an act of disobedience towards the Soviet authority occupying Lithuania. This was the proof of clandestine existence of the legitimate military and political government without support from the outside world. The national Lithuania underground believed in the principles of the Atlantic Chart, further - the General Declaration of Human Rights passed on 5 December 1948 in the UN and the Geneva Convention from 12 August 1949. But those international law regulations did not guarantee freedom of the occupied Baltic states. The big powers' orientation towards keeping the peace and balance of forces in the devastated by the war Europę forced the Lithuanian leaders to choose another goal - preservation of national forces, economic and cultural system under the reality of the Soviet occupation. This is why they opposed to creation of the occupational government structures, sabotaged the compulsory drafts to the occupants' Red Army, opposed people's deportation and devastation of the economic system and private property, compulsory colectivisation of the peasants' farms. When the Cold War began (especially in 1950-1953, during the Korean war), people of Lithuania hoped for another military conflict and the Western assistance in their strive for independence. For this reason it was necessary to create an underground movement with aim to guarantee the defence of the country in the future, undertake the task of restoring the state and military institutions, and to create the conditions for the democratic elections. In 1949 the Movement for Fighting for the Lithuanian Freedom (LLKS) was formed, which was joined by all the local partisan units. The LLKS had a programme for reconstruction of the Lithuanian state and it strove to preserve the activity 1358__________________________________________________ of the underground movement. Nevertheless, in 1952-1953, the organised Lithuanian national underground movement was defeated. During the partisan war about 50,000 people joined the armed rebels. Some 20,200 people were killed, the other detained as war prisoners or arrested, sent to camps or sentenced to death. In times of the post-war Great Terror about 143,000 people were sent to camps of the Gulag, and about 40,000 Lithuanian families (c.a. 120,000 people) were transferred to Siberia. Those losses were particularly heavy for the Lithuanian population, then of 2 million. The partisan war became the most tragic example of the Lithuanian nation's struggle for survival and freedom, which destroyed the Soviet propaganda myth about the popular support to Stalin's Soviet Union. It has prepared the ground for the further struggle for independence in the decades to come. Nina Strużyńska Anti-Soviet conspiracy and partisan struggle of the Zielony Dąb Party in Belarus in 1919-1945 , , : , . The Belorussian peasant party Zielony Dąb [Green Oak] (ZD) and its partisan units were organised in 1919. A year later they were military structured and begun their activity. The most important goal was to win independence for Belarus and fight the Bolsheviks. The emphasis was put on anti-Soviet propaganda and military activities. The latter had its apogee in 1921. Based on the Polish territory, the units of the ZD used to cross the frontier and operate in every districts of the Soviet Belarus. After the Riga [ Treaty was signed, the originally favourable attitude of the Polish authorities changed. Poland, taking into consideration her obligations towards the Soviet Russia, tried to liquidate military anti-Soviet units on her territory, including the ZD. The above, as well as the fatigue caused by the long fight among the rank-and-file partisans, łąck of i perspective and along with the legał political organisations fighting for the interests of j the Belarus population, were the reasons of a crisis in the ZD units, especially after 1925. f Trusting the Bolsheviks' promises and false appearances of the Belarus national revival, some of the commanders crossed the frontier and surrendered to the Communist authorities of the Soviet Belarus. Most of them were murdered by the GPU. j __________________________________________________1359 Henryk Stroński -,^ , . ,. „ ...-.,., - . ••,.•••••.:•..• •.•.:••>•• The NKVD big provocation. The case of the Polish Military Organisation in Ukrainę in 1933-1938 In 1933-1938 the Soviet security apparatus used the case of the Polish Military Organisation (POW) as a means of a provocation in aim to start anti-Polish repressions in the USSR. Using direct physical constraint they forced the arrested to admit alleged „guilt". The special collegia of the GPU (bodies of three members functioning outside the legał system) sentenced people to death and sent them to labour camps. Poles fitted the image of the enemy in a perfect way. In Ukrainę the bloody aftermath was the most massive as there lived over the half of the Polish population from the whole territory of the USSR. In relation to the POW case over 50,000 people had been repressed, among them peasants, workers, intelligen-tsia, towns and villages inhabitants of Wołyń, Podole and other regions. Repressions and deportations resulted in liąuidation of the Polish territorial autonomy and closings of Catholic temples and cultural-educational institutions. The effects for the Polish population in the Soviet Ukrainę turned out to be disastrous. . ,-.... .<•- Eugeniusz Mironowicz , Belorussian anti-Polish conspiracy in 1919-1925 The emergence of the Belarussian anti-Polish political and military opposition in the beginning of the 1920s was, first of all, an effect of the unsolved conflict between the raison d'etat of the two nations living on the territory between Bug, Prypeć and Dźwina. The conflict stemming from the national aspirations was deepened by the social gap between the Poles and the Belorussians, as well as by the discriminatory policy of the Polish authorities. To those reasons adds the fact that in creation of such an anti-Polish Belorussian conspiracy in Poland was also in the interest of her neighbours -Lithuania, Germany and the USSR. : , . Bohdan Skaradziński The extraordinary phenomenon of the Lithuanian-Belorussian Units of the Polish Army (1918-1921) >>. The Polish segment of the population of the former Grand Duchy of Lithuania in the above years undertook serious efforts to create state, which was an experience worth 1360__________________________________________________ of being kept in memory also by the Lithuanians and Belorussians. Many brave voluntary units were created. Their aim was to annex certain areas to the revived Polish state. Co-operation with this state collided with Lithuanians' and sometimes even Belorussians' aspirations, but the main confiict was with the Soviet Russia - its subject was not the frontiers, but the social system for the region. The confiict was complex and dramatic. Its short-range solution along with its today effects arę well known. It contains serious lessons for the contemporary Lithuania. It should also be a point of reference for the contemporary Belarus. But, above all, it bears a „didactic" meaning for the Poles: one must be present and active in the nearest Eastern lands, but that presence - if it has to be constructive and stable - must be based on the cultural, economic and only then on political foundations. ! Ryszard Szawlowski ;: ; • •• •'•'< •"••'-• Polish intelligence in the USSR in 1939 The article has mainły been based on the still not well known „finał reports", which were written in France after the September 1939 defeat by the high rank officers of the 2nd Division of the Headąuarter. The intelligence serace dealing with the USSR enjoyed the priority status (before Germany) until the beginnings of 1939, then the proportions were reversed. The intelligence collecting information on the Soviet Union worked in extremely difficult conditions, incomparable to those in Germany, even in the Nazi period. Nevertheless, in what con-cerned the „deep" intelligence, the results were rather good on average, and, in what concerns the „shallow" intelligence of the Units of the Frontier Guards, the effects were good or even excellent. Sińce summer 1939 the 2nd Division was not able to produce „ultimate" proofs of the conspiracy between Moscow and Berlin against the Polish state and of the possibility of the Soviet aggression. What is morę, information suggesting such a course of events and such interpretations were considered with a great deal of suspicion or even ridiculised by the military and state leaders. Ań avalanche of events sińce the German aggression on l September 1939, and the ąuick evacuation of the Headąuarter from Warsaw, put an end to the work of our „deep" intelligence in the Soviet Union. At the same time, the „shallow" one, operating on the frontier with the USSR, proved not to be able to see the danger of the Soviet aggression until the very days before 17 September 1939. This was the main reason of the big surprise of the High Command on 17 September morning - contrary to the German aggression envisaged a fortnight earlier. As a result, resistance against the Soviets was weakened and, to a high degree, the necessary activities of the state administration were imposible. __________________________________________________1361 Czeslaw Grzelak • . :>•'•.. ••••: i,-^«-• The possibilities of defence in the Eastern Borderland against the Red Armyin 1939 For the most of the inter-war period the Polish military doctrine was based on assumption that the Soviet side represents the biggest threat to the Polish state, and for this reason in 1938 the plan „Wschód" [East] was completed. Its complementary ele-ments, hawever, such as enlargement of fortifications on the eastern border, were not completed until the beginning of the war. In the face of the German threat, all forces and means were located on the Polish western frontier. On the eve of the Soviet aggression, no fully eąuipped tactical unit, which could effectively fight the new aggres-sor, were available on the eastern territory of the Polish Republic. Nevertheless, the possibility of defence was significantly big. Neither Yilnius used its defence potentials, nor Lviv. Yilnius was surrendered by the order of the Gen. Olszyna-Wilczyński, and Lviv - by Gen. Langner. The other generals did not mąkę their best either, e.g.: Skura-towicz, Smorawiński, Strzemiński, who did not even try to organise the defence, despite the means they had at their disposal. The ambiguous (to put it mild) attitude of the High Commander Headąuarter was an important factor and personally the attitude of the Marshal Rydz-Śmigły. All this facilitated the Red Army units the achievement of their operational tasks. Roman Pawlowicz The history of the ships of the Polish Republic Pińsk river war navy in 1939-1941 The article is about the military activity of the ships operating on the rivers, the so-called monitors, constructed in Poland in the 1920s to defend the eastern borders of the Polish Republic against the invasion of the Soviet troops. Those ships belonged to a special unit of the Polish navy - the Pińsk navy. Following the events of September 1939, they were incorporated to the Soviet Dnieper navy and completed their military service as the units of the Soviet Pińsk navy. Analysing the documents of the Central Navy Archives in Gatchina and the Russian State Navy Archives in St. Petersburg, the author makes an attempt at presentation of the fate of the Polish monitors in three years - autumn 1939 and autumn 1941. 1362__________________________________________________ Janusz K. Zawodny .; • ••*•• •, V Theory of Civil War : . -.->». ' '•' i ', - • " '" •< The author's intention was to analyse the different stages of the civil war, that is, those of organisational development, technics of using violent means of aggression, as well as influence of the war on the parties referring to the illegal violence. PartY Extermination of the population of the Eastern Borderland of the former Polish Republic in the 20th Century , ! Tomasz Piesakowski Soviet repressions towards the Polish citizens in 1939-1991 in the light of the Polish emigrational historiography and archival ' sources The Soviet army crossed the eastern frontier of Poland on 17 September 1939. The ( martyrdom of the Polish population began. There were mass murders of the frontier guards, policemen, military, and „bourgeois". Half a million of troops were captured as war prisoners; 1,200,000 people were deported, i.a., to the North and to the Asian j republics. The Polish Government in exile in London madę many attempts to help them. | The Sikorski-Majski agreement was supplemented with a secret attachment concerning [ amnesty of the Polish citizens. The Soviet authorities interpreted the document their \ own way. They examined all those cases on individual basis, because they did not [ want to get rid of all the Polish slave labour in the toughest camps of Workuta or j Kolyma. : When the agreement concerning the creation of the Polish army in the territory of f. the USSR was reached, some several thousand people managed to reach the recruitment camps. The Polish government tried to take care of deportees' or sentenced peoples' children, as the ratę of death among the latter was particularly high. Discovery of the mass graves of the Polish officers murdered in Katyń was an excuse for the Soviets to break diplomatic relations with the Polish government. Mass deportations of Poles began. The Home Army soldiers were persecuted. __________________________________________________1363 With the end of war, search for the possibility of repatriation of the Poles started. Until 1959 only 15% of the Poles concerned could use that opportunity. Many of them have stayed in camps and jails. ił * : ł f - ' , ; ; The post-war census showed that there were hundreds of thousands of Poles living in the USSR. Although the USSR collapsed, their situation has been still very difficult until nów. They have difficulties in sending their children to Polish schools and only recently they could have been allowed to worship in the Catholic temples. Aleksander Gurjanow ' ' • • • • Soviet repressions towards Poles and Polish citizens in 1936-1956 in the light of Soviet documents The article analyses the Soviet mass political repressions against Poles and Polish citizens of different nationalities in the years 1936-1956. On the basis of the unclassified Soviet archival documents the number of Polish victims of particular repressive opera-tions has been as follows: 36,000 people were deported from the Ukrainian Socialist Soviet Republic in 1939; 144,000 arrested on the whole territory of the USSR during the so-called „Polish operation" in the frame of the „Big Cleansing" in 1937-1938; 44,000 Polish Army soldiers detained in prisoners' NKVD camps for morę than 3 months (yictims of the Katyń murder included); 110,000 people were arrested on the territory of the Polish Eastern Borderland in 1939-1941; 320,000 deported from the Eastern Borderland to the USSR hinterland in 1940-1941; 3,000 people were arrested in 1941-1944 in the USSR; 39^1-8,000 people arrested on the Polish territory in 1944-1945 and interned in prisons and supenision-infiltration camps: one thousand people were arrested in central Poland and sentenced in 1944-1946; an unknown number of people was arrested and deported in 1951. It has been estimated that the total number of repressed Poles and Polish citizens is 670,000-720,000 people (among them 510,000-540,000 repressed after 17 September 1939); the majority of them was people living in the Eastern Borderland of Poland. Daniel Boćkowski , _ . •........ Mass deportations of the Poles from the territory of the so-called Western Belarus, Autumn 1939 In autumn 1939, the Soviet authorities decided to displace the refugees, who arrived in western Belarus from the Polish territories under German occupation. The offered 1364__________________________________________________ excuse for the action were awful living conditions and shortage of workplaces. On the basis of the Communist Party (Bolshevik) of Belarus decree a special committee for refugees settlement was created. It tasks was to mąkę the group of people from the so-called Western Belarus towns disappear. The effect was deportation of at least 22,471 people to the East in October/November 1939. Most of them were Jews, who on the territory under Soviet occupation looked for refuge from the war operations or were ruthlessly expelled by Germans from their homes and forced to cross the German-Soviet demarcation linę. The deportees had been forced to hard labour, i.a., digging peat or cutting down forests. As the documents show, a similar action at the same time took place on the territory of the Ukrainian Socialist Soviet Republic. Minimum 32,774 people were deported from the territory of the so-called Western Ukrainę to its Eastern part. They were forced to work in mines, steelworks and in kolkhozes. Summing up, in the autumn of 1939, at least 55,000 people were deported outside the borders of the Second Polish Republic. A considerable number of deportees were Polish Jews, victims of Nazi and the Soviet system, forced to quit their homes, recog-nised by the conąuerors of the new territories as an easy and cheap labour force. Albin Głowacki , Displacement of a part of the population of the Lviv district to Moldavia in 1940-1941 On the ground of the source materials (from the Kiev and Lviv archives in the first place) the author presents preparations to an almost unknown resettlement operation, which affected 2,500 peasant households from ten of the northern-western areas of the Lviv district. The aim was to overtake the area and turn it into a firing ground for the artillery. The operation was run by the Displacement Office of the People's Commissio-ners Council of the Ukrainian Soviet Socialist Republic and the authorities of the Lviv district. The yillages of Moldavia abondoned by the German inhabitants were turned into the deportees' new settlement places. As an incentive to move there the central authorities of the USSR allowed them to take a part of their property. For the winter corn, houses and farm buildings left, they were given free houses and farm facilities in the Ackerman district. Majority among the deportees constituted Ukrainians. 1365 Stanisław Alexandrowicz •'.'•• •.•,-••',-. .v; ;•,;-:,. s/' -- ; •'•:••-; .-.•. :• ;:, ••••-i^. •-, • . The Polish deportees deceased in Maikain-Zoloto (March 1940-September 1941). Index of deceased of the special displaced people (spetspereselenets) estimation. Ań outline On the basis of the original death certificates gathered in the registry of Pavlodar, the author attempts to estimate the total number and the index of the deceased during the first year of the exile in the community of about 1,500 Polish citizens deported in 1940 to the yillage of Majkain-Zoloto in Kazakhstan. Although, the results had proven half successful, nonetheless they seem to be interesting. The names, surnames, agę and datę of death of 152 victims have been registered (i.e., about 10% of the community). The death index for the first year of the exile has been assessed 10%. This result is understated because of the gaps in the source materials. We still do not know the complete number of deceased sińce March 1940 till September 1941 („amnesty" practi-cally was implemented this year), when the deportees were considered as „spetspereselentsy". ;. Some partly preserved documents concerning the years from 1942 to the first half of 1946, add to the list of deceased people, but do not mąkę possible to establish their complete number. After October 1941 materiał conditions of deportees significantly deteriorated, hunger and misery accompanied them till the moment of repatriation in 1946. Contagious diseases, especially spotted fever, typhoid fever, dysentery, marsh-fe-ver, tuberculosis were a common fact. It would be hard to think that health situation and threat of death could change their situation for a better. Assuming that in further years the index of deaths would remain on the same level (10%), one could estimate that after six years (on average) of exile, only about 47% would stay alive (precisely 46.9% of the whole number of the deportees). Cautious estimation would bring that number to about 50% of 1,500 people alive before the repatriation in 1946. This makes the former generał estimations of the losses significantly lower. It completely disąualifies the re-cently estimations of death rates at 2% per year, which has no ground (it would corre-spond to the death-rate index for the eastern łands of the Polish Republic in its best period 1927-1928 (!)). A real possibility of a complex analyse of this issue not only on the above-described area, but also of the whole Pavlodar oblast' (one of the largest in the USSR concentration of the Polish deportees) has been recently opened to us. In 14 months between October 1940 and December 1941, the number of the Polish citizens in the Pavlodar oblast' diminished from 11,411 to 9,233, thus by 19%. It is important to add that this could not be an effect of migration. There were yet no mass migrations from this oblast' to the Polish army. Only volunteers left for Buzuluk (some 100 young men) and conscription took place only after the New Year 1941.Tens or even 1366 hundreds of people joined their families in exile. Mostly they were husbands and fathers released from prisons on the amnesty order. The only one explanation of such a cutback of the number of deportees could be death. Its ratę should be estimated as 16% per year (to be precise, 16.3%). As one can see, even such incomplete official data (fragments of death certifi-cates) give us the basis for conclusions similar to the estimations concerning the Maikain community. The data for the Pavlodar oblast' support the fact of underestima-tion of the intensity of deaths and index of deaths for the group of Maikain and deportees from this area. Arunas Bubnys • • , ? :•• Soviet security police repressions against the Polish inhabitants of Lithuania and against the Polish underground in 1940-1941 The article describes the Soviet security police (NKYD-NKGB) repressions in 1940-1941 against the Polish underground movement and the Polish inhabitants of Lithuania. It also shows the preparations of the Soviet security apparatus (directives, orders, registers) to the mass arrests and deportations of Poles. The author gives the statistical data on arrests and deportations of participants of the Polish underground and civilians. In 1941 the Soviet security police arrested or deported 3,924 Poles (which makes 7.7% of the total number of the repressed Poles in Lithuania). The Soviet security police managed to hit the Polish underground organisations profoundly. In spring 1941 N. Sulik, the commander of the Yilnius district of the ZWZ, was arrested alongside with a group of other heads of the Polish underground. In result of those spring NKYD-NKGB arrests the ZWZ of the Yilnius district was defeated and did not manifested itself until the beginning of the Soviet-German war. Ewa Siemaszko, Władysław Siemaszko Homicide committed by the Ukrainians in Wołyń during the World WarH The article is a synthesis of the research on the Ukrainian OUN-UPA (Uk-rainian Insurrectionary Army) terror and homicide among the Polish population living in the Wołyń area in 1939-1945. It is based on 1795 eye witnesses' ac-counts, about 350 different documents of such institutions as Information and 1367 Propaganda Office of the Headąuarter of the Home Army (BIP KG AK) and the Government's Delegates in the Country, documents issued by prosecutors' offices, courts' documents, courfs certificates of supposition of death, registers of deaths in Catholic Church parishes, ąuestionnaires on mass graves and numerous publica-tions in books and periodicals. The Ukrainian terror during the World War II against the Polish minority (16.6% of the total population in 1931) splits in four stages: 1) 1939, when victims were mainly Polish troops, refugees from the central Poland, soldiers-settlers in the Wołyń region; 2) 1942, when chosen people and families were attacked and subdued to various kinds of chicanery by the Ukrainian police under German command; 3) 1943, the so-called Wołyń murders, when the Polish population of Wołyń systematically and mercilessly underwent the process of homicide; 4) 1944 and 1945, when the Ukrainians tried to get rid of the rest of the Polish survivors. ; ; 'v- • ,; • - ., ; The authors give most attention to the third stage, i.e., the Wołyń murders. The acts of slaughter were conducted by three wings of Ukrainian nationalists named after to three eminent figures of the Ukrainian national movement: Bandera, Bulba and Melnyk. In 1943 the Bandera group overtook the command of the OUN and UPA and subordi-nated the two other wings; they were the main organisers of the ethnic cleansing. UPA paramilitary troops, along with the peasant self-defence movement (Kushchove Yiddily) attacked Polish villages and Poles living in the Ukrainian zones. They were striving to liąuidate as many Poles, as they could, regardless they were men, women, children or elderly people using any means available. Atrocities were a common thing. Poles' belongings were stolen, homes burned to ashes. Also Roman Catholic temples were devastated and burned. The number of Poles killed in the Wołyń region in 1939-1945, based on documents, is of at least 36,966 people, including 19,464 people, which names arę known to us. The actual estimates arę noticeably higher and embrace 50,000-60,000 Poles. The research proved that in those years Ukrainian nationalists operated in at least 1,870 localities, in yillages in the first place. The total number of localities where Poles lived was of 3,400 (on the whole territory of the Wołyń area there were about 6,050 localities). Some 188 localities were attacked by UPA, almost all Polish farms were burned with about 13,000 Poles living there. There is still łąck of any information about the fate of the Poles, who in 1943 lived in 1,621 localities in that region. The research will be continued. 068__________________________________________________ Małgorzata Giżejewska \ v. ,.-••." ;• ' '••'V'*-;- ' ' ' -N- : ;:;v>. . Kolyma - northern-eastern camps of the re-educational labour in 1932-1957 „„„.-,... . • : . - .; -.-••.. •, •«-.-' ,,,<.:; The northern-Eastern camps of the re-educational labour (Sewostlag), the so-called Kolyma, was the symbol of the whole Gulag system, i.e., the fruit of the Soviet totali-tarianism. The specific feature of this complex of camps was its geographical location in the żonę of the hardest Euro-Asian climate. Vast lands with scarcely located camps, cut of the communication with the outer world, offered its extraordinary minerał riches (i.a., gold, tin, uranium), the exploitation of which was the business of a special enter-prise -Dalstroi. ,, ' ••,:; n;.-...-• :".:,•• •'••••;. • Heads of the Dalstroi, as well as those of the Sewostlag, have been chosen accor-ding to specific ideological and personality features - on the basis of ruthlessness, or even cruelty, in their relations with the prisoners in other camps. Prisoners of Kolyma had the hardest living and working conditions of all Gulag camps. During 25 years of its existence (1932-1957) in Sewostlag and Dalstroi there were no changes in those conditions. The prisoners moved with new layers of minerals found as new roads were built - inside the Taiga to the north-west, and to the Tchukotka peninsula in the East. If in the central part of Kolyma (Magadan district) civilisation and technology slowly improved, and the conditions in the camps became a little bit morę human, in the new camps situated in the virgin areas the prisoners lived still in the 1930s. The index of people sick and dead was unusually high, even for the Kolyma conditions. Many political prisoners (especially dangerous) were sent to such distant places (sometimes of hundreds of kilometers from Magadan). Nevertheless, even in such appalling conditions of a hard regime, many Poles, Russians or other nationalities were not only able to survive, but also preserved their sense of dignity and internal freedom. Dov Levin •. . -.:. • • • „ The importance of the transition period of 1939-1941 for the Holocaust. Eastern-European Jews under the Soviet system The author considers the memories of Z. Volovitz (Ha-haglayah-ha-aduma: Zikhro-not 'al haglayat lita le-sibir [Red exile: memoirs of the deportation of Lithuanian Jews to Siberia]) to be the very important and typical experience of the Soviet Jews. Volovitz together with his parents was deported, from Kaunas to Siberia on 16 June 1941. Before hę emigrated to Israel, hę spend thirty years the northern-eastern part of the Soviet Union territory. ___________________________________________________1369 Jan T. Gross '',•;<>: ':•• ; -•••. a- •.; •' i ... • .; Summer 1941 in Jedwabne. On the commitment of the local populations in the extermination of the Jews during the World War II - an outline - a '.n;^ The fate of the Jews living in the Eastern Borderland of the Polish Republic took an especially tragic turn in Summer 1941. Thousands of local Jews were killed there in a very short time by the Special Divisions of the German Security Police (Die Ein-satzgruppen der Sicherheitspolizei und des SD). The picture of the Holocaust was completed by the spontaneous, as well as manipulated pogroms of the Jewish population by the organised local population often with deadly victims. The author descnbes, refering to a broader witness' account, how such a pogrom proceeded in Summer 1941 in the town of Jedwabne in the Łomża district of the Białystok province. Dozens of Jews, including women and children, were slaughtered in a most cruel way. Dov Levin Everyday life of the Jews-deportes to Siberia during the World War II and in the post-war period . " . f .'•-.--.. ..,,-, .,-...;.. •-•"?"' •• •- -- ' In 1939-1941 in the territories occupied by the Soviet Union (eastem parts of Poland, Baltic states, Bucovina and Bessarabia) there were about 2 million Jews, not taking into account the war refugees. The events that took place during this relatively short period of the Soviet domination - presented by the author against the economic, social, cultural and ideological background - deeply affected the life and the fate of the Jews before the stage of the Nazi occupation. *','**'''» Yalentinas Brandisauskas Migration and demographic changes in Lithuania in the 1940s and 1950S : ,,;-.t^>-- •.:**.: ;>-.-;, r-tf^,; ..; ' • -"O : -,.!.^ By the end of 1980s, in result of the process of weakening of the Soviet regime and the broader access to the archival documents in Lithuania, preparatory works to research new issues began. They have focused on migrations and demographic changes in the 1940s and 1950s, among others. > , ; 1370__________________________________________________ Lithuanians migrated in two directions - to the East and to the West. As far as the migration to the West is concemed, one can notice the following waves of migrations: re-settlement of the German citizens and ethnic Germans in Germany, on the basis of the USSR and Germany agreement of 10 January 1941; deportation to compulsory work in Germany during the war; Lithuanians escapes in the face of the Red Army offensive in 1944 to the West; evacuation of the Memel area population in 1944-1945; repatriation of ethnic Poles from Lithuania to Poland in 1944-1947. What concerns the migration to the East, there were mainly deportations to prisons and camps in the USSR (mass deportations started in 1941 and ended in 1953) and in 1944-1946, evacuation by Germans of those Russians, whitch settled in Lithuania. After the war there was internal migration on the territories of the Yilnius area and of the Memel area. In 1940s Lithuania lost many inhabitants as a result of the mass deportations. During the World War II demographic losses (in relation to the number of the inhabitants) among the European countries were higher only in Belarus. It took 25 years after the war for the population to reach the pre-war level. At the same time, the ethnic and social structure of the population has changed. Mostly as an effect of the enormous losses in intellectual elites and the rise of the Russian-speaking population, as well as decrease by 8-10 times of the number of Jews and Germans living in Lithuania. Selim Chazbijewicz ' ' ' " " . .' '' Repressions towards the Tartar population in the Eastern Borderland of the Polish Republic in the first half of the 20th century The author describes the social, political and cultural condition of the Tartar population in the Poland. Hę also describes the demographic situation and the co-opera-tion between ethnic groups, which lived in Poland, Belarus and Lithuania until 1945. The author characterises the relations between the Tartar population and the German authorities during the World War II, the fact of a smali Tartar group collaboration with the Nazis including. Hę also gives examples of the Soviet regime repressions against the Tartar population sińce the beginning of the 1930s. It took place on the territory of the Belarus Soviet Socialist Republic, i.e., that part of Belarus, which stayed outside of the Polish state in result of the Riga Treaty, in 1921. The biggest Tartar communities lived in Mińsk and its area. The Tartar intelligentsia, which was to a high degree Polonised or sympathised with Poles, was accused by the Soviet security apparatus of co-operation with the Polish intelligence. Repressions were continued also after 1945, and ended with a complete liquidation of the cultural and religious life of this group, devastation of its cultural monuments. This above article is the first publication presenting this issue. ___________________________________________________1371 Roman Diwonkowski •>'..-.;::!';":" . .^- . :•••<•••. :': Soviet repressions against the Polish clergy in 1939-1941 and 1944-1966 nV. - „1 -.,:.,:;•,:, ,- The article deals with a poorly researched subject of the Soviet regime repressions against the Polish clergy. It was the result of the programmatically atheistic ideology of the USSR, the merciless restrictive policy of the state aimed at the Polish population in times, when the Catholic Church become the most important factor for their national self-identification. In the period of 1939-1941 about 170 Polish priests were repressed, about 50 were murdered in the war operations or sentenced to death. Those, who were lucky to survive were deported to Siberia. Those above figures do not include the hundreds of military chaplains, which were arrested in 1939 and murdered in Katyń and other, still unknown places. After the World War II, repressions against the clergy included arrests and long-time compulsory work in camps, especially in Siberia. The legał basis for such sentences were political accu-sations. Morę than 40 priests in Belarus were sentenced to 25 years in camps. The most freąuent sentence was 10 years. In total, by those or other means, about 400 Polish priests were repressed. Ali of them, acknowledged political prisoners, were set free after Stalin had died, and in the łatę 1980s rehabilitated. Natalia Lebiediewa ' - The process of decision-making in the case of Katyń In their striving to put an end to a free Polish state and to proceed with Sovietisation of the territories annexed in September 1939, the Stalinist authorities undertook firm actions to isolate and physically liquidate all those, who were able to join the struggle for revival of the country. Resolutions of the Politburo of the Central Committee of the All-Russian Communist Party (Bolshevik) had a decisive significance for the fate of the Polish Prisoners of War and Poles remaining in jails. The Stalin government received fuli information on Polish officers and policemen of the Second Republic detained in the camps of Starobielsk, Kozielsk and Ostaszków from the special body called Admi-nistration of the War Prisoners of the NKVD (Russian abbreviation: UPV). Agent-ope-rational analysis of the prisoners' duties, as well as inąuiries of the central NKVD apparatus units proved that the Polish prisoners did not accept the fact of the Fourth Partition of Poland, and they were ready to fight for independence. In early December 1939 Beria sent a special brigade to the camp in Ostaszków with the task to prepare, by 1372__________________________________________________ the end of January, cases of all the policemen and jailed officers to be examined by the Special Office (Russian abbreviation: OSO). In February 1940 around 6,050 cases were assigned to the OSO. By the end of the very same month, the OSO examined 600 cases and sentenced the defendants from 3 to 8 years of labour in camps of Kamchatka. Army officers were not interrogated by the OSO. The international situation (Sikorski cabinet activity in the times of USSR exclusion from the Nations' League), as well as the home situation (activisation of the Polish undeground, approaching March elections to the Supreme Council of the USSR) at the end of February-beginning of March shifted the attention of the Soviet authorities to the issue of the Polish Prisoners of War (officers and policemen) once morę. Also to the case of people jailed in western provinces of the Ukrainian SSR and BSSR. The elaboration of the two resolutions of the Politburo of the CC of the All-Russian Communist Party (B) started on 23 February. The decision was to shot the Polish officers, policemen and prisoners, and their families deport to Kazakh-stan. The author reconstructs the probable process of Stalin's decision-making and the finał arrangement work on the resolution of the Central Committee. Wojciech Materski On the Estonian natiorTs martyrdom in the World War II. The first mass deportation (June 1941) Under the terms of the Stalin-Hitler plot in June 1940 Estonia was annexed to the USSR. From the point of view of Moscow and the local communists the forced policy of Sovietisation of the Estonians brought no satisfactory effects. Łąck of the progress in the so-called re-education of the Estonian elitę was one of the fundamental reasons of a mass deportation in the next year. The deportees were, as in the other occupied territories of Poland, Lithuania, Latvia and Romania (Moldova), the representatives of the intelli-gentsia - [free] professions, higher army officers' families, policemen, state officers, etc. It is hard to evaluate the number of the deportees; they were, roughly, morę than 10,000. Only few of them could return to their homeland after a long exile. * The tragic events accompanying this deportation, as well as that of the next one in 1949-1951 (on a much larger scalę) arę almost unknown to the public. Our recent knowledge on these events is based on the growing access to the post-Soviet archives. 1373 Part VI Between the past and the future. Reflections. Prognoses. Varia Andrzej Ajnenkiel The impact of history on neighbourly relations. A few remarks on the Polish-Lithuanian relations The contemporary relations of Poland with her eastern neighbours: the independent Belarus, Lithuania, Latvia and Ukrainę (which, in the past constituted an integral part of the Polish-Lithuanian Kingdom) arę very complex because of their common heritage and past, which by the contemporary generations living on the former territories of the pre-partition Poland (until 1772) is usually yalued in totally different way. The author analyses selected issues concerning the Polish-Lithuanian relations against this historical background. Wojciech Wrzesiński Lviv traditions in Wrocław After the World War II about 5% of the Polish population of Lviv (intelligentsia in the first place) was moved to Wrocław. Along with them came a rangę of Lviv-rooted institutions (prestigious Jan Kazimierz University and the National Institution of the Ossoliński family in the first place), which continued their former activities. Some of the monuments-symbols of the Lviv tradition also moved. Those were the Racławice battle painting (Panorama Racławicka), statuę of Aleksander Fredro and objects from the Lviv churches. Streets' names, journals' titles, customs, dialect, sense of humour, generał look of the Wrocław streets, all of this was to continue the spirit of the past. As many Poles used to say, the Lvi v genius lód moved to Wrocław. Lviv traditions were perceived by the political and administrative authorities of communist Poland as a basis for especially dangerous and hostile sentiments. Numerous spokes were put in cultural activists' wheels to prevent such traditions. After 1989 all obstacles were removed and the Lviv tradition became a stable element of the Wrocław everyday life. .; • > 1374__________________________________________________ Elżbieta Smułkowa • / Two stages in my mother's life: Lviv-Siberia The author's Mother - Janina Baranowa diary constitutes fundamental and integral part of the article. She wrote it in the train, on her way to Siberia. She was accompanied by two daughters: Elżbieta and Maria. The journey began in Lviv, on 22 May 1941, and ended on 8 June 1941, in a Siberian village on Wasiugan, an affluent of the Ob river. Additional notes were madę on 22 June and 3 July 1941, as well as on the New Year's Day of 1942. The diary has been enriched by Janina Baranowa letter from 30 May 1942 to Tymon Terlecki, her brother-in-law, which documents her first stage of life in Siberia and brings information on previous arrest of her husband and on other changes in her family life caused by the war and the Soviet occupation. To those above her daughter's Elżbieta memories from L vi v and Zaszków in the former Tarnopol province (the family estate), along with a few memories from the stay on Siberia were added. A short relation about her stay in Tomsk was presented in May 1999, during the conference on „The Siberia Polonia: the past, the present day, the future", which was organised by the Siberian Polonia under the auspices of the Ministry of Education of the Russian Federation and the local authorities. Her presence at the conference was the opportunity to refresh the difficult war memories, but, first of all, it was a sign of change of attitude of the local scientific milieu towards the research and organisational results of the Siberian Poles, which encountered the enormous human kindness of the Siberian people and the beauty of the Siberian naturę. Konstanty Czawaga •"' •••'•"•• '•••:'••••••*:., .': ":•'••' -;..^ ••• •. ••'• •••• ••>•' :' Before the interview with the last Jew. Social and psychological effects of the Jewish absence in the southern-eastern territories of the former Polish Republic The cohabitation of the contemporary Jews and their neighbours in the Eastern Galicia (the former eastern Borderland of the Second Republic) during the last 25 years is the subject of this article. Jews, murdered by the Nazis during the World War II, were replaced by Russian speaking Jews (called after Russians 'Yevrei') from Moldavia and Eastern Ukrainę, which did not continue the tradition, nor contributed to the development of the Jewish culture. Currently most of them migrate from Ukrainę leaving behind morę and morę devastated, cultural monuments of their nation. 1375 Jadwiga Staniszkis •• Neo-traditionalisation as a modernity strategy: The analysis of the post-communism, an outline , -: In her analysis of sociology of borderland, the author focuses on the emergence of the post-Communist order in the Eastern-Central Europę using a triad of notions: tradi-tionalism - neo-traditionalism - modernity. Treating the „Borderland" as a specific mental situation, she points at the fact that the selective „picking out" from tradition, which disturbs the seąuential regularity of the process and has a character of pastiche, deforms the strategies of modernising the borderland. Wiesław Majewski - The „stable", the Cossack loyalist faction (1617-1638) Until the 17th century, there was not any stable autonomous Cossack organisation in the Zaporoże region. The Cossack society was divided in: 1) those having homesteads on the Dnieper border and 2) poor wretches living on fishing and plundering Tartar yillages on the border of the Ottoman Empire. Polish interdiction imposed on the sea expeditions cut the very foundations of their existence. The opposition against the Polish authorities (the so-called „swawolni") was rooted in this milieu and, partly, in that of rich Cossacks. The rest of the Cossack population formed a moderate faction of „Stables". Yet both groups considered themselves citizens of the Polish Kingdom. Despite often rebellions, they always took part in wars against the external enemy on the side of the Polish state, even in case of wars with Russia. Neither the 1596 Brest union did weaken that loyalty, nor the formal delegalisation of the Orthodox rite. The loyalty of the „Stable" obliged them to fight the Cossack rebels along with the Polish troops in 1630, 1637-1638. They also suppressed the rising of 1635 using their own means. In 1638, as a „reward", the Poles put an end to their autonomy. Dissolution of the „Stable" faction prompted Chmielnicki, one of its leaders, to the 1648 rising. 1376__________________________________________________ Jan Ziółek •.. ••.-:••• Polish Eastern Borderland in the strategy of the national rises in the 19* century v;.:r< •<.: u ; *.--..<: The issue of the strategie importance of the eastern territories was most discussed by the post-November Rising emigrees. In the beginning, the activities of the mili tary leaders, the headąuarter and the heads of tactical units were severely judged. As the time passed by, new strategie plans were developed for the future insurrection, with attempts madę to use the experiences learned and to avoid repetition of the same mistakes. At the end of the 1830, generał Wojciech Chrzanowski joined the public debatę and, along with some of Headąuarter officers (Wincenty Nieszokoć, Henryk Kamiński, Karol Stolzman and Ludwik Mierosławski, among others). Ali of them agreed on breaking with the tradition of keeping the Yistula linę for the strategie frontier of the military operations in the favour of the right side of Bug and Niemen rivers. They acknowledged the territories of the Polish Kingdom as a deep hinterland of the army future baltlefield in the East. The differences in their opinion were based mostly on the attitude towards choice of the tactics in the future war (partisan or regular war). Ali of them put an emphasis on the fact that Poles should strike an attack on the Eastern fringes of the Kingdom. Elżbieta Kolarska ,,.,. .. . .... .. , -: , . :. .:, •..,..... The Lviv „Epistle" action group (1944-1945). From the documents of the special archives -,;,..• .,,.,-. On the basis of the unknown documents of the Lviv district of the Ukrainian Communist Party (Bolshevik) the author presents documents and letters of Ivan Grusz-ecki, UCP(B) secretary. The documents reveal the „NKVD-military" and „political-agents" methods of fighting the OUN-UPA (Ukrainian Insurrectionary Army) in 1944-1945, as well as the manner and the language of the Soviet apparatus of repression. Summaries of Relations and Memories Fart I The so-called Eastern Borderland as a Territorial, Political and Cultural Phenomenon Aleksandra Niemczykowa My Yilnius , ; ,; ,; The author, who is the daughter of Stanisław Mackiewicz -the editor of the periodical „Słowo" [Word], published in Vilnius, and one of the most eminent representatives of its intelligentsia during the inter-war period - has pictured her home, as well as social and national relations in Vilnius in the 1920s and 1930s; its unique atmosphere and folklore, intellectual and religious life, the first days of the Soviet aggression in September 1939. Larysa Kruszelnyćka My Lviv The author, whose family is one of the eminent Ukrainian families living in the Eastern Borderland of the Second Repub-lic, is nów the director of the W. Stepefanyk National Library of the Ukrainian Academy of Sciences in Lviv. She describes the two 1939 tragic events, which affected the life in her town: German bombing and inyasion of the Soviet troops. One can find in this article a lot of information about the Polish-Ukrainian relations in those times, from the Ukrainian perspective. Zbigniew Koźliński My Czarnowszczyzna The author, who is a descended from the family of land-owners living in the Nowogródek area, was, at the times of 1378 World War II, a soldier of the Home Army (in 1939-1940 - hę participated in the anti-Soviet underground movement in the Szczuczyn and Nowogródek area). Hę describes the tradition of fighting for freedom in his family and in the closest neigh-bourhood. Hę partly reconstructs the life style of the landowners from the Eastern Borderland, social relations and the life style of the countryside population. . Maria Masłowska My Yilnius The author - of Tartar descent - covers her life in Yilnius, where she was born and is still living. She gives details of her family life, describes materiał condition and Muslim tradition. She also writes about her childhood, when she lived with other children of different nationality and religion without conflicts, and later, her life as a wife. The war period was relatively mild for her and her family. Fart II Nations and Religions in the Eastern Borderland of the former Polish Republic in the 18lh and the 20th Century Jude Bojarski My Grodno The author describes the life style of a poor Jewish family in Grodno - their traditions and religious habits. Hę also refers to the issue of religious tolerance in the town - hę relates riots after a Baltic fleet sailor died in a street fight with a Jewish inhabitant. The author tells the family story during the World War II and his own life in Grodno after the war. 1379 Jerzy and Andrzej Samuel Kostrowicki Our Kościeniew ..,......-.'.'.."/.. The memories of the two brothers - the Polish Academy of Sciences retired professors - analyse their youth period spent in Kościeniew, their family domain. The authors belong to the last generation of the land gentry, which has lived for about 500 years already on the territory of the Grand Duchy of Lithuania. Their memories emphasise the great role of the social milieu, where they grew up and shaped their world-views and fates. They recall mysteries of the home, the family traditions, parents' influence, especially that of the Mother, neighbours living in villages and neighbouring po-ssessions, visitors and school education, obviously multieth-nic and multi-religious relations. Wiktor Gojdź My Nowogródek The author describes the life of his family on a c.a. 700,000 sq. yards of ruined farm c.a. 5 miles from Nowogródek. Hę recalls the teachers, religious traditions at home and in the school. The war changed the life of this smali borderland town dramatically. The Red Army invasion, which was a tragedy for the Poles, was enthusiastically welcomed by the Belorus-sians. When in June 1944 Germans invaded Nowogródek, the extermination of Jews began. The local population did not feel pity for them. Soon the Germans began to shot other people as well. This time the whole town was shocked with the murder of nuns from the local convent. Ryszard Kiersnowski My Bieniakonie Bieniakonie is a little town south of Vilnius, recently the part of Belarus; before the war in Poland. It was cut in two by the railroad connecting Vilnius with Lida. The journey from Vilnius to Bieniakonie lasted then over an hour. The author describes the road of the train and the beauty of the places visited. 1380 Another communication linę with the outer world was the country road. In 1919 and 1920 Polish troops arrived by this road to fight the Bolshevik army and the Lithuanians in the battle for Vilnius. During the last war, the Polish Home Army used the road to fight German troops. During the inter-war period there was an agricultural expe-rimental centre in Bieniakonie. Near the town's church, Maria Puttkamerowa nee Wereszczakówna, Adam Mickiewicz's belo-ved, was buried. When the Soviet troops entered the town and Soviet authorities were established the church was devastated, and used as a storage place for coal. Only sińce 1988, in result of the efforts of the Bieniakonie inhabitants, it has been restored and given back to the local Catholic community. The account of one of them contained in the article constitutes an important historical document. .. . Tadeusz Czarkowski-Golejewski My Wysuczka The author, son of the last heir-in-tail in Wysuczka (Tarnopole province), describes the history of the Czarkowski taił estate created in 1885, the life style, local habits of the Ukrai-nian community, and the fate of his family during the World War II. His father was arrested by the NKVD and disappeared. Hiding among Ukrainians in 1940-1941, hę returned to the land estate during the German occupation. Forced to service in auxiliary formations of the NKVD in 1944, later hę joined the Communist Polish army (Polish People's Army). Adam Bajcar My Lviv Adam Bajcar's accounts about Lviv deal with a long period - sińce the inter-war times up to the present events. The author revives the characteristic atmosphere of ethnically differentiated neighbourhood of Lewandówka, the town suburb, where hę lived out his childhood and youth. Hę describes the hard times for the Polish education under the Soviet and German occupation. Hę reminds the sad moment of his farewell to his beloved 1381 town, but also recalls interesting returns, which were madę possible due to his commitment to different activities in the aim of improvement of the Polish-Ukrainian co-operation. Anna Kowalska My Nowogródek The author describes her family life in a smali borderland town, where her father was a policeman. The life was simple and quiet - people worked and enjoyed social life. Youth took part in the scout movement activities, participated in St. Mary's Sodality, sung in church or school choir. September 1939 was a disaster. The author lost her father, who left for Lida and never came back. Hę joined the Gen. Anders' army, found himself in England and then went to Argentina, when hę died. When Germans invaded Nowogródek, a Jewish ghetto was created. A few local families gave refuge to some Jews. The author puts an emphasis on the attitude of Orthodox priests who not only used to warn Catholic clergy about the forthcoming arrests, but also paid homage to the devastated Catholic churches. Eugenia Biber My Yilnius The author describes life of her family in Vilnius. Her parents were teachers in Jewish schools. Their life was quiet, they did not engage in politics. The attitude of Poles towards the Jews was not friendly then. In autumn of 1939 there were pogroms in the town, which only ended with the Red Army invasion. No wonder, the Jewish population welcomed it en-thusiastically. Later came Germans. On 13 July 1941 the author's father was arrested. She and her mother were moved to the Jewish ghetto. After its liquidation, they were sent to the concentration camp in Kaizenwald. They have managed to return to Vilnius. 1382______________________________________ Partlll Inhabitants of the Eastern Borderland of the former Polish Republic in the 19th and the 20th Century. Conflicts. Co-operation. Attitudes Jan Kukurowski My Waśkowce The author, born in 1914 in a numerous peasant family living out of 5.5 ha of area in the village of Waśkowce, in Szumsk community, Krzemieniec district, Wołyń province, describes his family life style, its materiał condition and ethnic relationships in his native village in 1924-1945. His memories give an account of the last days of independence in September 1939 and the first days of the Soviet occupation. One can also find a detailed, though second hand, description of the 1942 liquidation, of the ghetto in Szumsk and a segmented description of Polish population massacres by Ukrainian nationalists in 1943 in the Szumsk community. In 1945, the remaining population nad been settled in the Opole province. Roman typka My Lviv The accounts of Roman Łypka refer to his lecture on 13 May 1999, at the University of Warsaw, which had taken place a week before hę died in Warsaw. The author describes the multicultural image of the inter-war Lviv, giving as an example one of the backyards in Łyczaków suburb. The main story is about three young men trying to reach their appointed military unit staying in Złoczów during the dramatic days of September 1939. The author is a Ukrainian, and both his friends arę Poles. The ambience of those days nas been caught very well, espe-cially the unusual situation when the Soviet troops invaded Tarnopol. 1383 Marcin Wojciechowski ; Our Bohaterowicze Almost every Pole knows Eliza Orzeszkowa's novel By the Niemen. Those, who have not read it could learn it from a movie picture madę in the 1980s. Only few people know, however, that the village of Bohaterowicze by the Niemen river is morę than just an author's invention. The village has a 500-year tradition, as proudly announce its inhabitants. Legend has it that the first settlers Jan and Cecilia came there in the times of the king Zygmunt August. She was of noble descent, and hę was a simple peasant. As they fell in love, they decided to quit Vilnius and to settle in the wild forests of the Nowogródek district. Anything they achieved was the result of their hard work. They cultivated land, built a house, raised many children. When they became old, a rich young visitor came to their home. It was the king Zygmunt August himself, who happened to hunt in the neighbourhood. Amazed by their obstinacy, hę madę them owners of the land they cultivated, gave them a new name of Bohaterowicz, and awarded them with the title of noblemen and a coat of arms -a head of a bison against the yellow background. Their neighbours was the Kamiński family. After the defeat of the January Rising (1863), they took over some of the land of the Bohaterowicze. The Kamiński family were friends with Eliza Orzeszkowa, who lived in Grodno, about 30 km away from Bohaterowicze. She used to come there on vacation every year. During her walks and talks with local people, she learned the legend of the Bohaterowicz family. She visited the grave of Jan and Cecilia - a place of worship for the inhabitants, and the tomb of soldiers killed in the times of the January Rising. The novel By the Niemen is based on historical facts. To avoid confusion for the living descendants of the KamińskPs, she changed the name of the family, who took over the manor, to that of Korczyński. Nów, there arę fourteen people living in Bohaterowicze -eleven women and three men. Ali of them arę seventy to ninety years old. Their children left for Grodno and, probably, with the death of the old generation, the village will cease to exist. As the elderly people recall, the village was vibrant and fuli of life before the war. There even was a grammar school. When the village became a Soviet one, the private farms were nationalised. A kolkhoz was created in the ancient manor. 1384 Today, it is on the edge of bankruptcy. Only elderly people stayed there - totally aware of their Polish identity and a splen-did family tradition. Even today, after 50 years of living in an alien state, their Polish language bears almost no Russian accent. Afanasij Cychun v :> My Kuncewszczyzna The author describes the life of a poor peasant family in the village of Kuncewszczyzna. Hę recalls Easter customs and sumptuous Orthodox festivities. Draft to the Polish army in 1939 changed the course of his quiet life. His unit took part in defense of Warsaw. After capitulation of the city, hę was sent to the camp in Góra Kalwaria. As a prisoner from the Western Belarus hę was transferred to Russia. Hę managed to escape from the train and return to his native village. Later, hę rejoined his family in Grodno. Zygmunt Podhorski ' (ed. Andrzej Suchcitz) My Ukrainę and my Chinocze General of brigade and engineer Zygmunt Podhorski (1891-1960) wrote his diary during the World War II, when hę was in a German camp. Hę wrote down his memories for the sake of his children, as hę wanted to give them a testimony of a century-long traditions of the life of the Polish land gentry in the Eastern Borderland, in Kiev province. The Podhorski family has been living there sińce the mid of the 16th century. Two excerpts chosen out of a whole of 400 pages collection describe the Polish life style in that territory in the first and second decade of the 20th century. Hę also writes about problems encountered by the landowners when they tried to buy new estates or modernise and develop those estates. This issue has been illustrated by the account about Chinocze, a property in Podlasie, bought by the author's father for his sons, so they could gain experience in managing their own farms. 1385 Józef Smolski ' "f !i My Nowa Mysz The author describes the life of a poor gardener's family in a borderland town of 2,000 with a smali Tartar community, their Muslim customs, holiday celebrations. After invasion of the Red Army, Tartars did not suffer because they had no land nor held any administrative positions. After the Germans invaded the town, the extermination of Jews began. The author managed to join the Polish Army. Hę witnessed the bloody defense of War-saw and destruction of the town. The war ended for him with his arrival at the Baltic coast. Hę was employed as an account-ant in a former-German estate. In 1956 hę returned to Nowa Mysz, but soon hę left for Grodno. Anna Sobolewska -.-"-. My Grodno The author describes the life of a worker's family, settled in Grodno sińce the period of the 1917 Revolution. The family observed Orthodox traditions and customs, its members joined the Russian Association, which was the organizer of the cultural life in the town. The period of the war favoured morę close relations between people, who used to help each other in a common feeling of solidarity. There were also cases of col-laboration, betrayal and delation. Although the author's husband was a Pole, her children consider themselves Russians. 1386______________________________________ Fart IV Wars, partisans and Conspiracy in the Eastern Borderland of the former Polish Republic in the 20th Century Ryszard Kaczorowski My Białystok The author describes his activities in the scout assistance organisation sińce August of 1939, the organizational works aimed at creating a clandestine scout unit in Białystok and attempts to get in touch with the organization in Warsaw. The author was arrested and, after a two-day long trial, sentenced to death. Nikofaj J. Awchimowicz : , My Augustów The author helped to install the Soviet authority in the Augustów province and soon became the 1st secretary of the district Communist Party committee in the city of Augustów. Hę describes his activity at this post, which was set to fight Polish partisan movement in the Augustów area in 1939-1941. Stanisław Cieciach, Józef Janewicz, Stanisław Karolkiewicz, Henryk Kukliński, Narcyza Piskorz Our Augustowszczyzna The authors, who arę the members of the ąnti-Soviet con-spiracy and partisan resistance in the Augustów province in 1939-1941, account the beginnings of the organised resistance on this area and their struggle against the Soviet occupant. 1387 Antanas Patackas My Troki The author, a Lithuanian lawyer, writes about the times of his living in Troki (1943-1944) and about his relationship with the Polish underground, in particular. Prane Dunduliene v My Yilnius The article relates - in a literary way - a few episodes of the Home Army activities in Vilnius during the operation „Ostra Brama" [Sharp Gate], in result of which a number of Lithuanians were kilied. Czesław Hołub My Polesie The author describes the beginning of the World War II and the attempt by Germans to capture en roułe the Brest-Litovsk fortress, the Soviet occupation, arrests and deportations. Next hę writes about the beginning of the German-Soviet war and creation of the „Szaniec" [Rampart] organisation, as well as his access to the Home Army. Hę also describes military actions in the ranks of a sabotage unit „Wachlarz" [Fan], German pacifi-cation of the Polesie region and extermination of the Drewlany village. Hę recalls the extermination of the Jewish population, terror, arrests and executions. As his activity became well known in the area, the headquarters sent him to an underground military college. After graduation hę was active in the Wołyń Polesie area. Hę took part in fights against the Ukrainian natio-nalists, which were accused of killing the representatives of the Polish population. When in 1944 the Soviet invaded once again the Polesie area, hę joined to the 30. DP of the Home Army. 1388 Juozas Lebionka My Glinciszki The article describes the history of life of Władysław Komar, one of the eminent figures in the Polish underground movement in the Vilnius area, from the Lithuanian point of view. Kazimierz Bondarewicz MyKul Kuł, the native village of the author, a few kilometers away from the Polish-Soviet frontier, was not a wealthy one. The inhabitants were mainly Roman Catholic and in 90% Poles. Soil was of poor quality there, but if one worked hard, one could live a good life. On 17 September 1939, the territory was invaded by the Red Army. Once the Peasant Council was organized, a split in the landowners group began. Deportations to Siberia soon started. After the Germans invaded Russia, they were seldom visitors to the village. It were Soviet, as well as Polish partisans, who used to cpme to visit them freąuently for quota deliveries. From time to time, those encounters resulted in tra-gic events. Part V Extermination of the population of the Eastern Borderland of the former Polish Republic in the 20th Century Stanisław Bondar, Janina Rogacz, Franciszek Mikulski Our Wołyń The article consists of three accounts of the witnesses of murders committed in 1943 by the Ukrainian nationalist groups. These murders took place in the Wołyń area (villages of Kowbań in the Horochów district, Wołczak in the Włodzimierz Wołyński district, and Złoczówka in the Dubno district). 1389 Jakub Elbirt « ^:; '.• My Łuck The above memories concern a very detailed description of the moment in Łuck, when war broke out. The author descri-bes the way the locai Jewish community was liquidated, the help of German officers and Czech peasants, his life in the Stutthof camp, then his life after the war in Poland and in Germany, his migration to the United States and the present life in Brooklyn, N.Y. Maksym Fedorczuk My Wołyń ; G The diary relates the retaliatory operations of German and Polish groups on the Wotyń area in June-July 1943, which resulted in burning the villages (i.a., the village of Malin) and slaughter of their Ukrainian population. Wasyl Soniak My Bieszczady The author describes the 9 July 1946 massacre of the Ukrainian population of the village Terka in Lesko district by the Polish troops. Thirty three people were killed as an effect of those atrocities. 1390 Fart VI Between the past and the future. Reflections. Prognoses. Varia Zofia Zając My Mińsk The aułhor, born in Mińsk Jew, recalls moments of her childhood and youth in this town. She describes the Jewish ghetto and the German extermination operations (in one of them all her family was murdered). As a medicinal doctor, she managed to escape from the ghetto. She joined a partisan unit, where she took care of the partisans and of the local population. After the war, she experienced also the Stalin's anti-Semitic campaign. If she had an opportunity to turn back time, she would not change anything in her life - concludes the author. Indeks nazwisk Indeks nazwisk* Wykaz skrótów abp - arcybiskup bp - biskup gen. - generał kard. - kardynał ks. - ksiądz o. ojciec (zakonnik) Abramowicz Lucjan 525, 531 Abramowicz Ludwik 61, 254 Abramowicz Wanda z d. Podhorska 1° voto Ru- likowska 525 Abramowicz Witold 49 Abramowicz-Burczak Leopold 187, 195, 196 Achlerowie 1080 Achmatowicz Aleksander 7, 541, 543, 546 Adamcio Leopold 685 Adamczyk Jadwiga 593, 594 ;.-Adamczyk Władysław 709 > AdamonisT. 125 Adamowicz J., ks. 968 • " > - i Adamowicz Wiaczesław, ojciec 861, 865 Adamowicz Wiaczesław „Dziergacz" „Groźny", syn 859, 861, 862, 864-866 AdamskiJ. Fr. 1147 Adamski S. zob. Kruczkowski K. AdamskiW. 970 Aftanazy Roman 7, 165, 208 Ajnenkiel Andrzej 45, 1187, 1188,1190,1192 Ajzensztajn A. 578 AkelaitisM. 472 Aksamitowski Andrzej 925, 926 Albin Janusz 292, 294, 457 „Alek" zob. Dawidowski Maciej Aleksy Alekna Antanas 125, 478 Aleksa Jonas 488, 491, 492 Aleksander, brat Anny Sobolewskiej 592, 593, 596 Aleksander I, car Rosji 395, 396 Aleksander II, car Rosji 397, 403, 406 Aleksander III, car Rosji 414, 415, 429, 554 Aleksandra, cesarzowa Rosji 591 Aleksandravićius E. 221, 224, 225 AleksiukPawełSSl Alexandrowicz Maria 1015 Alexandrowicz Regina 1014, 1021 Alexandrowicz Stanisław 1008, 1010, 1012, 1014, 1016, 1018, 1020, 1022, 1024 Alexandrowicz Wiesława 1020 Alexandrowicz Witold 249, 252 Alexandrowiczówna 249, 252 „Alfonek" zob. Kopacz Alfons Alicki Józef 658 Allbert Zygmunt 1203 AllenDenis 113, 114 Allerhand J. 389 Alter Franciszek K., gen. 922 Amalrik Andriej 1070 Anczowski, mieszczanin ze Lwowa 205 Anczyc Władysław 428 Anders Władysław, gen. 344, 475, 656, 669, 678, 955, 963, 981, 1019, 1070, 1071, 1146, 1152 ' Nie uwzględniono informacji zawartych w streszczeniach angielskich i notach biograficznych. 1394 Andersen E. 1177 Andrew R. 941 Andropow Jurij 1173 Andrusjak Mykoła 134 Andruszkiewicz, łącznik 824 Andruszkiewicz Jerzy 800 „Andrzej" zob. Kulesza Roman Andrzej ewska-Heinrich Anna 1011 Andrzejowski Józefat 422, 423, 425 Andrzejowski Zygmunt 423 Anhelowycz Anton 357, 358 Ankwicz Andrzej, abp 358 Anna Matwiejewna, bratowa Anny Sobole- wskiej 596 . >, Annenkow 402, 403 Antek, dorożkarz z Grodna 235 „Antek Duży" zob. Bondarewicz Antoni „Antek" zob. Zuckerman Icchak Anterhoffowie 446 Antonau I. 879 Antoni (Tusiu), kuzyn Adama Bajcara 351 Antoni, karmelita 620 Antoniewicz-Bołoz Jan zob. Bołoz-Antonie- wicz Jan Antonow 1163 Antonowicz Włodzimierz zob. Antonowycz Wołodymyr 134,430,454 Antonowycz Wołodymyr 134 Antończyk Kazimierz 704 Antoś z Grodna 238 Anulewicz Witold 704 Anusauskas Arvydas 845-848, 850, 852, 1025- 1028, 1030, 1130 Apals G. 263 Apanowycz O.M. 1248 Apollinaire Guillaume 251 Appefeld Aharon 1101, 1102 ; Apuchtin Aleksandr Ł. 204, 419 Arbuśauskaite A.L. 1123, 1125, 1126 Arendt Hanna 1103 „Arkady" zob. Demian Marko ••-Arkusza O. 452 Arlet Wiesław 70 Annianinow Dmitrij „Donskoj" 731, 733 Armstrong J.L. 969 Arndt Ernst Moritz 468 Arnold Stanisław 606 Aronowicz M., ks. 1149 Asanowicz Aleksander 181, 183 Asanowicz Helena z d. Jabłońska 181, 183 Asanowicz Maria zob. Masłowska Maria z d. Asanowicz Asiejew J.S. 212 AsmanH. 1107 Assanowicz 537, 541 Audenas Jouzas 492 Augustowski Zygmunt „Hubert" 609-611, 747-750 Augustynowicz Oktawian 191 ; A wałów Bermond 1187 Awchimowicz Mikołaj J. 689,690,692-694,720 Azulewicz 541 B Babczenko J. 754 Babiarz-Giżejewska Agnieszka zob. Giżeje- wska-Babiarz Agnieszka Babińscy 1084 Bach [Giercbach] M.G. 1175 . - . • Bachnicki Stanisław 415 Baćkis A., abp 374 Bacon E. 1059, 1060, 1063, 1065 Baczewski Mieczysław 709 Baczynśkyj 455 Baczyński Mieczysław Dominik 1064 Badanko, właściciel sklepu w Grodnie 595 Badecki Karol 205, 209, 211 Bagdziewicz Jadwiga 702 Bagieński Ignacy 189, 192 Bahalij Dmytro 134 „Bahniewicz" zob. Zając Marian Bahuszewicz Franciszek 245 Bairaśauskaite T. 542, 543 Bajan Jerzy 311 Bajcar Adam 345, 346, 348, 350, 352, 354, 461 1395 Bajraszewski Maciej 1136 ' Baket(?)Simalll2 Bakunin Michaił A. 413 Balicki Wsiewołod 869, 873 Balicki Zygmunt 412, 413, 456 Balińscy 312 Baliński Michał 470 Baliszewski Dariusz 662 „Balon" 821, 822 „Balon" zob. Kisielewski Baltrusaitis Jurgis 483 Balys Petras 482 Bałaban Majer 383, 385 Bałachowicz-Bułak Stanisław zob. Bułak-Ba- łachowicz Stanisław, gen. „Bałtruk" zob. Krzyżanowski Bronisław Bałut Antoni, ks. 1149 Banach Ignacy 905 Banach Kazimierz 343 Banaszkiewicz Jacek 7 Bandera Stepan 1044, 1045 Bandinellichowie 205 Bandrowski-Kaden Juliusz zob. Kaden-Ban- drowski Juliusz , Bandur Franciszek 1012, 1013, 1021 Bandur Maria 1012, 1013, 1022 Bańkowski Adam 809 ; - , Bańkowski Antoni „Eljasz" 812 Bańkowski J. 51 Baran Adam 7 • Baran Kazimierz 1207, 1210, 1215-1217 Baran Sergiusz 884 Baranauskas (Baranowski) Antonas, bp 472 Baranowa Janina z d. Schoferówna 1207, 1210, 1217 Baranowiczówna, nauczycielka 272 Baranowski Antoni zob. Baranauskas Antonas Baranowski-Tuchan-Murza zob. Tuchan-Mu- rza-Baranowski Baranówna Janina Elżbieta zob. Smułkowa Elżbieta Baranówna Maria zob. Tarasiukowa Maria z d. Baranówna Barańska Ewa 7 . •'•',• ;„••., . BarączS. 206 Barbara Radziwiłówna, królowa 84, 88 Barbarski Krzysztof 7 Barczewski Probus 190, 191, 195 - Bardach Juliusz 202, 467 Bardzyński Romuald 791 • BarkerE. 110 Barlicki Norbert 55 Baron S. 901 Barsengow W. 744, 751 , / Bartal Israel 384-386 u Bartel Kaziemierz 175 Bartnik Jan „Makowski" 809, 811, 812 Bartoszewicz Joachim 423, 426, 430 Bartoszewicz Włodzimierz 430-432 Bartoszewski Władysław 7 Barwinśkyj Ołeksandro (Barwinski Aleksander) 454, 455 Barzykowski Stanisław 1260 ' Basaj Grigorij 876 Basanavićius Jonas (Sapalius J.) 222, 224-231, 471, 480, 481 Bast Z. 937 „Bastruk" zob. Kisiel Wincenty Bastyr, pilot 346 Basztakow 172 Bates R. 1239 Batiuszkow P.N. 410 Batowski Henryk 66 Batura Romas 126, 127 Baudrillard J. 1235 „Bawarski" zob. Maciukiewicz Bronisław Baworowscy 205, 209 / Baworowski Wiktor 209 ; Bazarewski Jerzy 90 Bazarewski Stefan 546 ' • . . „Bazyli" zob. Kowal Jan Bazylow Ludwik 352 ; Bączkowscy (I) 1077 < Bączkowscy (II) 1077, 1079 Bączkowska Stanisława 1079 Bączkowski W. 913 • = 1396 Bądarzewski Kalikst 192 „Bąk" zob. Maciukiewicz Bronisław „Bąk" zob. Szymborski Władysław „Bak" zob. Żebrowski Kazimierz • '. Bąk Stanisław 683, 685 Bąkiewicz Wincenty 906 Beauplan Wilhelm właśc. G. Le Yasseur de Beauplan 1247, 1248 Beauvois Daniel 157, 186,401,402,404,406, 408, 410, 412, 414, 416, 418, 420, 422, 424, 426, 428, 430, 432, 455 Beck Józef 911, 915,920 '••. »; Beckerath 46 ; Begin Menachem 1095 " < ..•>; : Bejze Bogdan, bp 1146 f; . Bela Jakub 1020 :•'• • ^ \ -Belina-Prażmowski Władysław zob. Prażmo- wski-Belina Władysław Bełej I. 454 Bełkota Zofia 1021 Bełza Kazimierz 1024 Bem Józef 1260 „Benak" 824 Bella Ben Ahmed 946 Benjamin, Żyd z Włodzimierza 566 Ber, z Bolechowa 383 Ber-Dov Magid Rabi zob. Dov-Ber Magid Rabi Berbelicki Władysław 195 Berdowski Józef „Mały Ziuk" 801, 803, 804 Berenis Yytautas 467, 468, 470, 472 Bereś Stanisław 602 Berezowska Helena z d. Podhorska 523, 524 Berezowski, zamachowiec 406 Berezowski Kazimierz 524 Berezowski Witold 523, 524 Berg Fiodor 204 Berger 789 Bergman Hans 964 BeriaŁawrientij 677, 694, 698, 791, 795, 851, 985, 988, 990, 991, 1027, 1063, 1066, 1068, 1070, 1158, 1162, 1164-1166, 1168-1172, 1179 Berik Karol zob. Beriszwili Szałwa Beriszwili Szałwa vel Karol Berik 676 Berlin Sz. 509 Berling Zygmunt, gen. 743, 745, 793, 1019 Bernardówna Maria 182 Berson Otmar 906 Berzias Janis 503, 504, 506-508, 510 „Bestia" zob. Jurkowski Józef Bey 677 Beynar Lech zob. Jasienica Paweł „Bez" zob. Bęczyński Bolesław „Bez" zob. Biziuk Aleksander Bezak Aleksander P. 403-408 Bęczyński Bolesław „Bez" 711 „Będą" zob. Zakrzewska Halina „Biały" zob. Pryzwan Aureliusz Biały Antoni 712 Biały Jan 812 Biały Stanisław 712 Białynia-Chołodecki Józef 205 Biber Bella z d. Heller 375-379 Biber Eugenia 375, 376, 378, 380, 382 Biber Izrael 375 Biberman Jona 1104, 1106 Biciunas V. 63 Biciutko Sulejman 1134 „Biebrza" zob. Kozłowski Eugeniusz Biederman Marianna 1021 Biedrzycki Stefan 522 „Biegaj" zob. Wiska Józef Biegański Bolesław 871 Biegański Stanisław 66 Bielanowicz Mikołaj 703 Bielczenko Siergiej S. 695, 791, 795 Bielecki Adaś 420 Bielewicz Eutymiusz 881 Bielinis Jurgis 479 Bielski 731 Bielski J. 1247 Bielski Marcin, kronikarz 1247, 1248 Biełolipiecki Stiepan 1163, 1164 Bieniowscy 428 Bień, ppłk dypl. 914 1397 Bieńkowska Barbara 212 Bieńkowski Józef 906, 916 Biereżnoj S. 933, 935, 940 Biernaccy 1049 Biernacka-Dąb Zofia zob. Dąb-Biernacka Zo-.*•&. . . Biernacki „Korczak" 412 Bierówka Stanisław 1024 Bierut Bolesław 962 Bierzin Eduard Pietrowicz 1061, 1062 Bierzyński Michał „Sęp" 831-836, 839, 840 Bilabron, ukraiński doktor 1107 Bilański Piotr, bp 356, 357 Bilewicz Antoni 439 Biliunas Jonas 481 „Billard" zob. Bujnicki Teodor Billewicz Maria zob. Piłsudska Maria z d. Billewicz Bilwin J. 1033 Biłaś I. 984, 985, 988 ;- ••• Binsztajn Basia 1100 Birowicz Marcin 1022 Birowicz Tadeusz 1023 . • Birżiska Mykolas 60, 467 Bissaccioni M. 1247 Biziuk Aleksander „Bez" 707 „Blaks" zob. Jaźwiński Kazimierz Blistal Michał 1020 Bloch Czesław 1259 Bloch Samson 389, 390 „Blondyn" NN 794 ,.,: r Bludow D.N. 409 Blumenkranc Donia 1105 Błażczuk Mikołaj 450 Błażyński Z. 66 „Błękit" zob. Żwański Władysław Bniński Roman 190 Bobiatyński Stanisław 900 , ; < Bobińska Maria z d. Podhorska 521 Bobrowski Tadeusz 410, 411 Bocheński Adam 209 „Bocian" 802 . > Boczków Wiktor 699 : :, • Boćkowski Daniel 983-986, 988, 990, 992 Bodek Jakób 390 Bodenschatz Karl, gen. 910, 911, 912 Boehme 856, 857 Bogdanów 874 " • ™ ; • Bogdanowicz „Burza" 748 Bogdanowicz Adam, ks. 1149 ' Bogdanowicz Stiepan 1134 Bogdziewicz Jan 705 Bogdziewicz Władysław 705 . Bogolepow 416 • Bogomolja S. 863 '...,: Bogomołow Aleksander 106, 107 < • : Bogomołow Oleg 1244 Bogorodczenko I. 1263, 1272 ; Bogucka Maria 7 Bogucki Wincenty 415 Bogusławski Józef „Bolek" gQ4 Bogusz Urban 189 : Bohaterowicz Anna 474, 475 Bohaterowicz Bohdan 474-477 Bohaterowicz Izydor 475 Bohaterowicz Jadwiga 474, 476, 477 Bohaterowicz Stanisław 475 Bohaterowicz Tadeusz 474-477 Bohaterowicz Teresa 474-477 • , Bohatyrewicz Bronisław, gen. 900 „Bohdan" zob. Grygorcewicz Mieczysław Bohdanowicz L. 548 Bohdanowiczówna Janina 94 „Bohun" zob. Jastrzębski Henryk Bohusz-Szyszko Zygmunt zob. Szyszko-Bo- husz Zygmunt Bojarski Jude 232, 234, 236, 238, 240 Bojarski Mieczysław 804 Bojarunas Dionizy 55 Bojczuk-Dudde Maria zob. Dudde-Bojczuk Maria Bójko, wójt gminy Tarnawica Polna 621 Bolduan R. 754 Bolek 153 • „Bolek" zob. Bogusławski Józef „Bolek" zob. Zymon Bolesław . 1398 Bolesław NN 794 : : Bolesław Chrobry, król Polski 133, 242 Bolesław Śmiały, król Polski 133 Bołdinow W.I. 1173 Bołoz-Antoniewicz Jan 205 Bołtruszko Paweł 604 „Bomba" zob. Kochański Władysław Bondar, janczar 1140 Bondar Aleksandra 1077 Bondar Glikieria 1077, 1078, 1079 Bondar Henryk 1078 Bondar Jan 1077, 1078 Bondar Stanisław 1076-1078,1080, 1082,1084, 1086, 1088 Bondarewicz Antoni „Antek Duży" 885, 890 Bondarewicz Jadwiga z d. Grygorcewicz 891 Bondarewicz Kazimierz 736, 885, 886, 888, 890, 892, 894 Bondarewicz Wincenty 886 Bondarowie 1077 -• . Bondur Maria 1022 Boradyn Zygmunt 610, 729-732, 734-736, 738 BoratyńskiL. 1247 Borawski P. 542, 545 ,'.• ...... Borecki Jan 1251 Borejsza Jerzy W. 7, 170, 209, 612 Borkiewicz-Celińska Anna 7 „Bór" zob. Komorowski Tadeusz Borkowska Urszula 7 Borkowska Zofia 652 ••.-•• • Borkowska-Dunin Maria zob. Dunin-Borkow- ska Maria Borkowski Michał 704 Borkowski Walery 450 Borodej Mieczysław 783 Borodziej Włodzimierz 7, 661 Boroweć Maksym „Taras Bulba" 1044, 1045 Borowiuk Mietek zob. Borowski Mietek Borowiuk Wacław zob. Borowski Wacław Borowski (Borowiuk) Mietek 1100 Borowski (Borowiuk) Wacek 1100 „Borówko" zob. Zieliński Wacław vel Żyliński Bórsówna Helena 1076, 1079 Borsuk Franciszek „Solidny" 834 Bortkeviciene Felicija 60 Bortkevićius Jonas 481 Boruch, dzierżawca 150 Boruch-Mazowiec Wanda „Koi" 778 Boruta-Spiechowicz Mieczysław, gen. „Kopa" 664, 665, 669 Boryczka Adam „Tońko" 747 „Boryna" zob. Skorb Jan Borysewicz Jan „Krysia" 791, 792 Borysewicz Wacław 795 Borysow, oficer śledczy 870 Boy-Żeleński Tadeusz zob. Żeleński-Boy Tadeusz Boziewicz Władysław 85 „Bór" zob. Komorowski Tadeusz Brachtman G. 935 Brandes Georg 420 Brandiśauskas Yalentinas 1120, 1122, 1124, 1126, 1128, 1130 Braniccy 189, 205, 528 Branicka, z Białej Cerkwi 408 Branicka Aleksandra z d. Engelhard 188 Branicka Maria 190, 196 Branicki Aleksander 193, 195 Branicki Konstanty 193, 195 Branicki Ksawery 193 . Branicki Władysław 190, 192, 195, 196 Bratuń Rościsław 1223 Brawer A.J. 383 Brayczewski Włodzimierz „Pejcz" 663 Brazaitis-Suduvis J. 845 Brazauskas Algirdas 83 Brazis R. 966 Breitman R. 1098 Brenstein 51 Brezgo B. 262 Brigham N.L. 632 Brinsko-Kellner Jan zob. Kellner-Brinsko Jan Brochocki, por. 149 . Brochocki Jerzy 253 „Brodacz" zob. Krzywiec Henryk 1399 Broel-Plater Aleksandra zob. Plater-Broel Aleksandra Broel-Plater Wiktor zob. Plater-Broel Wiktor Broel-Platerowa Genowefa zob. Platerowa--Broel Genowefa Broniewski Władysław 169-171, 174-179 Bronikowski Jerzy 684 •, Bronisław, z Bieniakoń 318, 1210 Bronisław, prowincjał Bernardynów 1210 Bronisław NN „Potęga" 804 y, Bronsztejn Szyja 569, 570 Browning Ch. 1103 „Bruzda" zob. Tabortowski Jan Brykowski Ryszard 26,207,617,618-620,622, 624 Brynko Karol 325 Brynta, mjr NKGB 753 „Brył" 1272 Bryś Genowefa 1022 Bryś Teodora 1021 Brzeszczyński Stefan 900 , ; Brzeziński Edmund 408 Brzeziński Zbigniew 7 Brzostowski Paweł 602 „Brzoza" 799 v Brzoza Jan 169 Brzozowscy 197 -»••' •••••• Brzozowski Stanisław 419, 420 Brzozowski Zygmunt Szczęsny 156, 610, 858 Brzózek Sławomir 7 Brzyk (Bzyk) Tadeusz 706 ••,.•_• „Brzytwa" zob. Głębocki Jan ••-...•• Bubnowska 1232 Bubnys Arunas 855, 857, 1025, 1026, 1028, 1030, 1032, 1034 Bucharin Mikołaj I. 1134 • • Buczacki 541 Buczacki Jakub Tarak 542 Buczek Antek 1085 Buczek Paweł 1083 Buczek Roman 953, 956 Buczko Jan 705 Buczko Wasyl 705 Buczkowa888 - .-, - •••/• ,•:;• ,,v ;-Buczkowie 886 , : Buczkowski Leopold 165 > Budkiewicz Konstanty 404 •.-.••• '-*. Budkowski Gustaw Daniel 196 . Budny Szymon 245 „Budrys" zob. Usieckł Henryk ; Budziszewski Stanisław 712 Budzynowski W. 458 Buckle Henry T. 420 Bugaj Nikołaj F. 975 Bugrym 1000 Bujnicka Anna 610 Bujnicki Kazimierz 262, 263 Bujnicki Tadeusz 602, 609, 610, 615 Bujnicki Teodor vel Lidzki M. „Billard" 600- 616 Bujnowski Józef 614 Bujwid Stanisław „Kula", „Lis" 809, 811, 812 Bukatka Jan 801 Bukowiński Władysław, ks. 969, 1152, 1148 Bukowscy 622 Bukowska Irena 747-749 Bukowski M. 1033 Bukraba Władysław 196 Bukss M. 263, 513, 520 , Bulgakow Makarij 1250 „Balon" 822 Bulota Andrius 60 Bulski Ryszard 683 Bułak-Bałachowicz Stanisław, gen. 567, 860, 862-864, 866 Bułgakow B.A. 432 Bułganin Nikołaj A. 990 Bułhak Jan 206, 313 :.: \ ..>. Bunge 554 •• ?• ) Bura Józef „Maks" 822, 823 Buraczek Maciej 245 Burak, przemysłowiec ze Lwowa 1263 Burak Stanisław „Soroka" 798 Burak Witold „Soroka" 794, 798 ; ..j...} Burba Stanisław „Skoczek" 820, 822-824 l 1400 Burczak-Abramowicz Leopold zob. Abramo- wicz-Burczak Leopold Burda Ryszard 684 > r Burkhardt D.E. 1259 , BurrinP. 1097 : „Bury" zob. Raj s Romuald „Burza" zob. Bogdanowicz „Burza" zob. Szot Antoni „Burza" zob. Wiśniewski Zygmunt „Burzan" zob. Jakubczyk Wojciech Burzyński Józef 731 Busiuk Andrij 1142 Busłowicz Jan 810 Buszczyński Konstanty 192 But Konaszewicz Anton zob. Konaszewicz But Anton But Michnowicz Paweł zob. Pawluk Butenas J. 478 Butkiewicz Waldemar „Waldek", „Roland" 609, 748, 820 Byczenko Danyło P. 994 Byczkowski Józef 967, 971 Byk Jakób Samuel 389, 391 Byków A. 939 Bylina Stanisław 7 Bylina Wacław 532, 533 Byron George 420 Byrski Maria Krzysztof 7 „Bystra" 798 Bystrzanowski Ludwik 1261 Bystrzycki Tadeusz 1037 Bzyk Tadeusz zob. Bzyk Tadeusz Caban Ireneusz 782, 785, 787, 788 Cadogan Alexander 108-110, 116 Cakuls Jan 1149 Calikowska Anna 614 ' Canawa Ławrentij F., właśc. Dżanżgawa 694, 695, 697-699, 704, 705, 986, 987, 1161 Capaja Jan 623 Carr 107 : ' . Castro Ruz Fidel 946 Cat-Mackiewicz Stanisław zob. Mackiewicz--Cat Stanisław ĆecetaYiktor 64 Celichowski M. 472 Celińska-Borkiewicz Anna zob. Borkiewicz--Celińska Anna Celmiński 789 Centnerowski Zygmunt 1033 Ceplis 325 „Cezary" zob. Szkudelski Zygmunt „Chabina" zob. Stal Franciszek Chackiewicz Aleksander 697 Chagall Marc 233 Chaimski Leopold 712 Chaiseniewicz Jakub 1135 Chaiseniewicz Mustafa 1135 Chalecki, ks. 95 Chaliński Adam 712 Chamcówna Stanisława zob. Rohozińska Stanisława z d. Chamcówna 530 Chamieć A. 455 Charczenko 798 Charczyński Jan 439 Charetdinow-Konikow Hasan 301 Charewieżowa Łucja 205 Chasieniewicz Adam 1135 Chasieniewicz (Mustafa) Bakir 1135 Chaszczyński Zbigniew 672, 673 Chazbijewicz Selim 546, 548, 1132, 1134, 1136-1139 Chciuk Andrzej 166 Chełmiński Ignacy 189 Chichłowski Józef 1022 ChiczewskiFeliks911, 920 Chitruszko Witold Jaskółka" 821-823 Chlebowczyk Józef 246 Chlebowski Bronisław 617 Chlebowski Cezary 295, 296, 631, 642, 659 Chłapek Stanisław 1023 Chłapowski Dezydery, gen. 1258, 1259 Chłapowski Krzysztof 7 Chławińska Julia 712 Chłopecki Romuald, ks. 148 1401 Chłopicki Józef, gen. 1257, 1260 „Chmara" zob. Razumowicz Wiaczesław Chraielarz Andrzej 610, 656, 658, 660, 663 Chmielewska Cezaria 1024 Chmielewski Henryk 606, 607 Chmielewski Jan Euzebiusz 401, 414-415, 416, 422, 423, 425 Chmielnicki Bohdan 142, 566, 567, 1249, 1250, 1256 Chmodziński Jakub 712 „Chmura" zob. Filipkowski Kazimierz Chochowski Witold 646, 647 Chodkiewiczowie 156, 188, 207 >. Chodkowski Robert 7 . { Chodubski Andrzej 545, 1136 • -r Chodźba Wiktoria 1024 ' >•••'•.- Chodźko Henryk „Huragan" 794 ; : Chojnacka Helena 1048 • Chojnacki Stanisław 1048 ?' v , ;; Chojnowski Andrzej 7 l ?\-. ••>:,-v Chojnowski Władysław „Michał" 835 Chołodecki-Białynia Józef zob. Białynia-Cho- łodecki Józef Chołodnyj Wadim zob. Michaił Kruk Chołoniewski Andrzej 788 ....... Chomiński Leopold 254 Chomiński Ludwik 64 Chomski L., ks. 371 ChomskiNoam 1244 . Chomyszyn Grigorij, bp 137, 142 „Chorąży" NN 751 Choroszewski Piotr 727 Chorwat Antoni 1021 Chotenowicz Stiepan 1135 Chronow (?) 726 -. - . Chronowski Jan 704 Chruszczow Nikita S. 272, 875, 1068, 1069, 1153, 1171, 1173, 1262-1265, 1268-1272, 1174-1176, 1198 Chrzanowski Wojciech 1258, 1259, 1261 Chrząszczewski Wincenty „Ksawery", „Kruk", „Markowski" vel Michałowski J. 746, 747, 751, 753, 1032 Chrzczonowicz Maria 749 Chudomięt Julia 1024 Chudomięt Michał 1024 r Churamowicz Abdulhamid 1138 ' Churamowiczowie 541 Churchill Winston 72, 73, 104, 106, 108-110, 113,959 ;..-.•. Chusnetdinows zob. Eriss Sz. Chusnetdinows Abduł 301 • • • . Chusnetdinows Alimżans 301 Chusnetdinows Szakirs, imam 301 Chwalewik Edward 195, 196, 206 Chwieduk Alfons „Orzeł" 812, 814 Chwieduk Bronisław „Cietrzew" 800, 809- 815 Chwieduk Cezary 810 Chwieduk Maciej 810 ! Chylicki Stanisław 724 : ' Chylicki Wacław 724 Chynczewska-Hennel Teresa 1250, 1251 Cichocka-Petrażycka Z. 1036 Cichoński Henryk „Osa" 829-831 : „Cichy" NN 746, 747 Ciechanowscy z Balina 206 • Ciechanowski Jan 106 112 Cieciuch Stanisław 689, 720, 722, 724-726, 728 „Ciemny" zob. Makianiec Bolesław „Ciemny" zob. Narkiewicz Tadeusz Cieńscy, ród 207, 361 Cieplak Jan, abp Ciesielczyk Bronisław 1022 Ciesielczyk Maria 1023 Ciesielski Stanisław 7, 978, 1008-1010 Cieślikowa Agnieszka 174 Cieśliński Władysław „Piotruś Mały" 578 „Cietrzew" zob. Chwieduk Bronisław Cinikas A. 479, 487 ... : Cios Wojciech 1023 Cisek Janusz 903 Cisek Kazimierz 1023 Cisłowski Michał „Gołąb" 809, 811-815 Cisłowski Wacław „Sikora" 812 1402 Ciźiunas V. 128 - / : ..••;:•;: • Clausewitz Carl von 919 Conąuest R. 954, 1056, 1059, 1062, 1065 CourtoisS. 1009 , Cripps Stafford 115 Curie-Skłodowska Maria zob. Skłodowska- -Curie Maria Cwalina Szymon „Orzeł" 834 CwietkowL. 1133 CybagaW. 786 •• , ; -•.:;• , Cychun Afanasij 493,494,496, 498, 500, 502 Cychun Barbara z d. Klincewicz 495 Cychun Julia z d. Krawcewicz 494 Cychun Nina 495 '.. .--.-i. ^ -.:••-Cychun Piotr 494 Cychunowie 493 „Cygan" NN 794 ; •-.-•. . „Cygan" zob. Dominiak Jerzy „Cygan" zob. Maleńczyk Witold Cygański Mirosław 296 Cynarska-Gaj Hanna 7 Cyryl, św. 470 , . ••• ,--•-Cywiński Bohdan 7 " . • .>• Cywiński Stanisław 1026 Czaccy 188 . Czaińscy 1136 Czaiński-Janowicz Dawid zob. Janowicz-Cza- iński Dawid „Czajka" NN 820 „Czajkowski" zob. Wieliczko Stanisław Czapla J. 795 Czapliński Marek 7 Czapor Józef 1024 : Czapska Maria 157, 158 Czapski Emeryk 68 Czapski Józef 955 Czarkowska Izabela 335 Czarkowska Katarzyna z d. Golejewska 329 Czarkowska Maria Felicja z d. Golejewska 327, 328 Czarkowska Wiktoria z d. Mycielska 329 Czarkowska-Golejewska z d. Sapieżanka 329, 333 Czarkowska-Golejewska Izabela z d. Małacho-wska 329, 330, 333-336, 338, 339 Czarkowska-Golejewska Maria z d. Zaleska 329 Czarkowski Cyryl 328 Czarkowski Jan Kanty 329 : Czarkowski Kajetan 329 Czarkowski-Golejewski Cyryl 329-334, 337 Czarkowski-Golejewski Kajetan 328, 329, 333, 339 Czarkowski-Golejewski Tadeusz, dziadek 327, 328 Czarkowski-Golejewski Tadeusz, wnuk 327-339 Czarkowski-Golejewski Wiktor 329, 334 Czarnecki Ryszard 646 Czarnecki Zbigniew vel Stanisław Sierko 796 Czarnel Franciszek „Gajowy" 731 Czarniecki Stefan, hetman 630 „Czarnota" zob. Iwanicki Jan Czarnowscy 731 Czarnowska E. 415 „Czarny" NN 821, 822 „Czarny" zob. Drozdowski Stanisław „Czarny" zob. Świoklo Czarny Hryćko 1253 Czarnyszewicz Florian 163, 166 „Czart" zob. Markiewicz Krzysztof Czartoryscy 156, 203, 207 Czartoryski 219 Czartoryski Adam 386, 395, 1260 Czatyrko, nauczyciel 272 Czawaga Konstanty 1220, 1222, 1224 „Czech" zob. Sowinul Czechowicz Marcin 682 Czechowiczówna Jadwiga 169 Czechowski Erwin 686 Czeczel Gabriel 531 Czeczel Józefina z d. Lipkowska 531 Czeczot Anna 735 Czeczot Jan 245 Czeczot Janina 735 Czeczot W. 966 Czekmieniew J.M. 994 Czeremiuk Felka 1083 1403 Czermiński Władysław „Jastrząb" 1084, 1086 Czerniachowski Iwan 613 Czerniakiewicz Jan 1147 Czerniawski, ks. 496 Czernienko Konstantin 1173 Czernik Józef 1023 , - Czernik P. 1033 >. f." Czernik Stefan 1034 Czerniszewski 420 Czernyszow Wasilij, gen. vel Płaton 731-734 Czernyszow Wasilij 1167, 1179-1182 Czertkow Michaił I. 403, 404, 411 Czerwiński 190 Czerwiński Antoni 194, 196 Czerwiński Józef 578 Czerwiński S. 787 Czerwiński Z.J. 194 • Czerwiński Zygmunt 189 Czetwertyńscy z Załudka 254 Czetwertyński 146, 149, 152, Czetwertyński Witold 196, 528 Czołowski Aleksander 205 Czornowoł I.P. 454, 455 „Czorny" 815 „Czortek" zob. Mikłaszewicz Józef Czosnowska Maria 194 Czosnowski Izydor 197 Czuba Stanisław 1023 . Czubiński Antoni 451 Czubińskij Pawło 410 Czujko Jan 737 Czuka Wacław 1077 Czurko Kazimierz 684 Czymbajewicz 541 Czyż Adam 1023 Czyż Maria 1024 Czyżewski J. 343 • Czyżewski Władysław, ks. 682 Cwikiewicz A. 877 ' ' D D. Lucyna 839 „Dach" zob. Łaniewski Stanisław Dagilis-Urbanus Dmitrij zob. Urbanus-Dagilis Dmitrij Dakowicz Marian, phm. 646, 647, 649, 650- 655 Dal Lejzor, Żyd z Łucka, senator 570, 1107 Dambrauskas Adomas ks. 482 Dań Aleksander 169, 170, 174 Danejko Jan 731 ;; • Daniel, książę halicki 140 • Danilczyk Anatol 706 ; „Danielis" 823 *: >"•-, - - -: , - •-.-.• Daniluk 1083 Daniszewski Edward „Tygrys" 835, 837 DanyliukW. 1140 Darowski-Weryha Jerzy zob. Weryha-Daro- wski Jerzy Darwin Karol 420 Daszka, służąca Mackiewiczów 81 Daszkiewicz Josif Słemionowicz 1133, 1134 Daugule K. 513 Daukantas Simonas (Daukantas Szymon) 219, 470,471 ' Daukszte O. 294 Davies Norman 7, 21, 583, 585, 914 „Dawer" zob. Stankiewicz Edward Dawidiuk Dymitr 706 -,•-.• Dawidów Ibrahim 299 „Dawidowicz" 1268 : Dawidowicz zob. Mądracki M. Dawidowska Maria zob. Strzembosz Maria z d. Dawidowska Dawidowski Maciej Aleksy „Alek" 23 „Dąb" zob Koprowski Franciszek „Dąb" zob. Hryniewiecki Piotr Dąbal Tomasz 873 Dąb-Biernacka Zofia „Jagienka" 746-748, 750 Dąbrowska Ryszarda 1020 Dąbrowski Henryk 712 Dąbrowski Jan 1021 Dąbrowski Jerzy 900, 901 Dąbrowski Stanisław (Celestyn?), nauczyciel ze Swojczowa 1083 W04_______________________ Dąbrowski Stanisław 712 Dąmbrowski Jerzy „Łupaszka" 704, 705, 721, 722,900 > ,::• -..-•••• Dedinas V. 124 Degler Janusz 1218 Degras J. 66 Dekański 496 Delden, baronowa 256 Deljanow I.D. 406, 416 Demant S. 391 Dembiński Henryk 87, 606 Dembowski Jan 376, 377, 606 Demel Franciszek „Heczka" 664, 668 Demian „Marusia", ż. Marko 1267 Demian Marko „Arkady", „Dorosz", „Pawło- wicz", „Orest" 1266, 1267 Demidowicz Piotr 1023 • Demidowicz Zinaida 1023 ; • Demjaniuk Iwan 1224 Denikin Antoni I. 545 Denisow A. 780 • ... : ; Deptuła Czesław 7 Deptuła-JabłońskaEwaM. zob. Jabłońska-De- ptułaEwa M. Desiatski Wakuła 535 Dębicki Czesław Jarema" 758 Diaczenko 344 Diawko Bronisław 702 Dickens Karol 420 Didenko Andrzej 1253 ; Didero Denis 336 Dienis, kułak 325 Diesiatnikowa 1267 Dietrisch 1134 . . DilksD. 108 Dimitrow Gieorgij 1156 „Dionizy" zob. Pągowski Kazimierz Djak Marija 1143 Długosz Jan 536 Dłuska Henryka 525 Dłuska Maria 525 Dłuski Alojzy 409, 412 Dłuski Jan 413 Dłużniewski Edward „Gołąb" 835 Dłużniewski Władysław „Gołąb" 837 Dmitriew Andrzej 606 Dmochowski, nauczyciel 376 Dmochowski Marian 844 Dmowski Roman 40, 341, 428, 456 Dobrołowicz Maria zob. Gojdź Maria z d. Do- brołowicz Dobronrawow, kpt NKWD 796 „Dobrowolski" 675 r ' Dobrowolski 342 Dobrowolski Zygmunt 671 Dobrzański Henryk „Hubal" 658, Dobrzański Jerzy „Maciej" 745, 751 Dobrzyński Stanisław 869 Dobson Ch. 629 „Dokładny" zob. Michalewski Jerzy Doktor Grażyna 972 . Doktor Jan 385 Dołęga Eugeniusz 706 Dołęga Zygmunt 706 Domański Lechosław 654 Dominiak Jerzy „Cygan" 841 Donahue J.C. 637 „Donat" zob. Lubicz Wiktor Dondukow-Korsakow A. 407, 411 „Donskoj" zob. Armianinow Dmitrij Doroch Leon „Twardowski" 793, 799 „Dorosz" zob. Demian Marko Doroszenko, hetman 1254 Doroszenko Dmytr 134, 135, 460 Doroszenko Dymitro I. 1250 Doroszenko Michał 1253 Dorota, siostra zakonna 278, 279 Dov-Ber Magida Rabi z Międzyrzecza Ko- rzeckiego 567 Dowgierd Anna 863 Downar Piotr 706 Downar-Zapolśkyj M. 134 Dożlanka Bronisława 710 Draczyński Kazimierz 734 Dragomanow M.P. 410, 412, 453, 454 Draper420 1405 Draugelis Eliziejus 486 Drehowicze, ród 242 Drejman Anna 325 Dresdner K. 205 Dreszer 70 Dreszer Jan August 70 Dreszer Juliusz Bronisław 70 Dreszer Zygmunt 70 DribinsL. 291 - -, Dringelis Juozas 757 Drobner Bolesław 175 „Drozd" 1268 Drozdowska Maria 258 Drozdowski Marian Marek 7 Drozdowski Stanisław „Czarny" 835 Drucki-Lubecki Hieronim 43, 47, 50 „Druh" zob. Kolarski Władysław •"•;',' -.'. DrymmerW. T. 911 Drzepecki Bronisław, ks. 969, 1152 Drzewieccy 1047 Drze wiecki Antoni 1047 : Dubicki Aleksander 606 Dubicki Tadeusz 984, 1007 : • Dubiński A. 542, 545 ••,<• ' > w . ,v.: Dubiński Kazimierz 1021 Duda 1143 -• • ., > Dudde-Bojczuk Maria 1017 Dumas Alexandre 257 Dumin Stanisław Witold 536-548 , . „Dunajewski" 827 . Dunajewski K. 786 -•'.- :> - Dunduliene Prane 755, 756 : < <, r Dunin J. vel Kucharski 783, 786 Dunin-Borkowska Maria 195 ; Dunin-Borkowski K. 428 -.-;• Dunin-Karwiccy 194 Dunin-Karwicki Józef 187 Dunin-Karwicki Stanisław 194 DunnDJ. 1146 Duraczyński Eugeniusz 112, 1167 Durer Albrecht 210 Durko Janusz 7 -.'••,•••••/:•.'•-'• Durski-Trzaska Karol zob. Trzaska-Durski Karol Dury s Michał 801 : • • Dusza Franciszek 1014, 1021 •••• : Dużyńska, nauczycielka 279, 275 Dużyński, nauczyciel 273 Dwernicka Maria 196 '.••••. Dworakowska Halina 1032 Dworczanin Ignacy 499 : Dyakowski J. 257 Dybciak Krzysztof 162, 164, 166 Dybiczlwan 1259 •:••-."' Dybiec Julian 186, 189, 190 Dybowska-Falkowska Bożena zob. Falko- wska-Dybowska Bożena DybowskiB. 193 , Dybowski Stanisław 422 Dyczek Michał 620 Dyczek Paweł 620 Dyczewski Leon 7 Dylągowa Hanna 156, 158, 160 Dymińscy 533 Dymińska Nadzia 533 Dynakowska Janina 683-685 Dyrda Antoni 1077 •> Dyrda Danka 1021, 1077 Dyrda Jan 1077 Dyrda Leopold 1077, 1078 Dyrda Maria 1021 Dyrda Olga 1077-1079 Dyrda Rozalia 1077, 1078 Dyrda Stefania 1077 Dyrdowie 1077 Dyrmont 412 , Dyskant Józef W. 934 Dyszewski Jan 706 Dyszlewski Jan 706 „Dziadzio" zob. Grycz Jan Dzieduszyccy 205 Dziekanowski Karol vel Olgierd Dziewoński 680, 686 Dziekońska Ewa 1200 Dziekoński Marek 1200 Dziemidowicz Agafia 1024 Dzienkiewicz Anna 980 1406 „Dziergacz" zob. Adamowicz Wiaczesław Dzierżyć Józef 805 Dziewanowski M.K. 220 , ;• Dziewczopolska Maria 730 : Dziewczopolski Antoni 730 ; ; - Dziewiątkowski Michał 709 ••.-. Dziewicka-Sztachelska Irena 606 Dziewoński Olgierd zob. Dziekanowski Karol Dzieżyc W. 795 „Dzięcioł" zob. Wróblewski Witold „Dzik" zob. Karwowski Bronisław .•'• Dziubiński Andrzej 7 Dzwonkowski Roman, ks. 867, 1145, 1146, 1148, 1150-1152, 1154 Dżanżgawa zob. Canava Ławrentij F. E Eberhardt Piotr 29, 30, 32, 34, 36, 38, 297 Eden Anthony 104-111, 113, 115, 116 „Edward" NN 774, 776 Ehlich S.K. 958 Ehrenkranz 337 • , Eichman Adolf 1103 , •„ Eidelisz Szmuel Eliezer, rabin 566 Eiler N. P. 406, 407, 425 Eisenbach Artur 394 ; Eisler Jerzy 7 Ekiert A. 785, 789 Elbirt Jakub 1104,1106,1108,1110,1112, 1114 Elbirtowie 1104, 1105 „Eljasz" zob. Bańkowski Antoni Ellert J., ks. 371, 372 Elsbergas S. 487 Eisler Fanny 252 Elżbieta Habsburżanka, królowa Polski 88 „Emil" zob. Marciniak Piotr Engelhardt Aleksandra zob. Branicka Aleksandra z d. Engelhardt Englicht Józef 905, 906, 909, 910, 911, 913, 918, 920, 922 Epelbojm, bibliotekarz 420 Epsztein Tadeusz 186, 188, 190, 192, 194, 196, 401, 414 Ercel Barbara 702 Eriss Sz. (Chusnetdinows), mułła 304 Erter Izaak 389 Eskterowicz Władysław „Wicher" 817 Esra Ibn 388 Essen J.K. 509 Etlis Miron 1056, 1061-1063, 1065 Evans M. 200 Ewarnicki zob. Jawornyćkyj Dmitr Ewertowski 789 Fadiejew P. 935 „Fakir" zob. Zyndram-Kościałkowski Sergiusz „Fala" zob. Mikłaszewicz Józef Falkowska-Dybowska Bożena 7 Farbotko Mieczysław 734 Farbotko Weronika 734 Farenholc Walery 189 Faurie Louis, gen. 923 Feder Tobiasz 391 Fedorczuk Maksym 1140, 1142 Fedorowicz 51, 423 Fedorowicz Bolesław, ks. 1148 Fedorowicz Stefan (Szymon) 702 Fedorowicz Taras, hetman 1253, 1254 Feldman Wilhelm 158, 454, 459 „Feniks" zob. Sajdak Zygmunt Feval P. 420 Fichte Johann 388 Fiedisień 864 : Fierich Jerzy 190 .filar" NN 791 Filar Władysław 625 Filiciangeli Hieronim 359 Filinowicz, funkcjonariusz NKWD 803 Filipczuk Wincenty 795 Filipek Mikołaj 682 Filipkowski Kazimierz „Malina", „Ikar", „Chmura" 833, 834 Filipkowski Władysław, gen. 781, 784, 787-789 Filipowicz Mieczysław 891 Filipowicz Tytus 55, 254, 256 1407 Filipowicz Wacław 735 , r Filippow S.G. 1160 Filonenko 1256 Fiodorow, kpt. 862 Fiodorow, oficer śledczy 870 Firek Andrzej 1023 Pirsów F. 869 Firyn Franciszek 1022 ... Fischmann Nachman Icchak 390 Fiszel Efraim 567 Fiszman S. 212 Fita Stanisław 7 ; ., . Flit Piotr 1223 Florkowski Tadeusz 191 Fojna Włodzimierz 875 i FominW. 551 „Ford" 820 . • - „Frak" NN 800 Francik Anna 1020 Franciszek I, cesarz Austrii 356, 357 Franciszek Józef, cesarz Austrii 328, 358 Franckiewicz A. 1033 Franczak Marian 1023 Franek 318 ,. „Franek" zob. Żurawski Dominik Frank Hans 210 Franko Iwan 453, 457 -, • Frankowski 533 Frąckiewicz-Radzimiński Stefan 249 Fraczek Stanisław 495 Friedler M.J. 386, 387 ...... , , FriedmanP. 590 .; -.,....,-, . .... Frolenko 322 Fróg Gracjan „Szczerbiec" 758, 1033, 1034 Fryzendorf Jerzy 674 : .... Fudakowski Kazimierz 421 Fundowicz J.Z. 1032 ,;...,, , Furgalska Marta 710 ,;., G. Ludka, córka popa 95 , Gaberle Eustachy 211 Gabryś-Parsaitis Juozas 231 Gać Piotr 711 ,; , ,.;. : , Gacek Bronisław 623 :. , . . ) Gacek Marcin 622 . ,,.;,;;,., Gacek Marian 620 Gach Jan K., ks. 1148 Gach Marcin 620 Gaczyńska Antonina 1048 ; Gadkowski Jan 651, 655 Gadomska Zofia zob. Strzembosz Zofia z d. Gadomska >v > ., Gadon431 Gaigalaite A. 485 , ,, , Gailitis V. 296 ...,.-- Gaj-Cynarska Hanna zob. Cynarska-Gaj Hanna Gajewski 789 Gajewski Antoni 1022 Gajewski-Plater Jan zob. Plater-Gajewski Jan Gajowniczek Zuzanna 696 „Gajowy" zob. Czarnel Franciszek GalLiber 1108, 1109 Galiński Antoni 1146 Galska Antonina 596 Galvanauskas Ernestas 488 Gałagan G.P. 402 „Gałązka" 820, 822 Gałęzowski K., ks. 969 Gamberini 1247 Gamska-Łempicka Jadwiga 169, 173 Gapski Henryk 7, 156 Garanin Stiepan 1062, 1063 GarcingK. 553 Garkowienko W. 865 Gaśkaite N. 845, 849, 850 Gaśkaite-Żemaitiene N. 847, 849-851 Gasparow B. 409 Gasztold Tadeusz 734 GaućasP. 130 :. GaudinGizela 1020 Gaudin Ryszard 1020 Gawin Tadeusz 966 Gawkowski Henryk „Rola" 827, 829, 834, 835, 838, 839, 842 Gąsiorowski Antoni 7 1408_______________________ Gąsowski Stanisław 712 Gelber N.M. 386, 388, 391 GelbergL. 111 ' '•"•'• < GellnerE. 1236 Gelman, lekarz 376 • Gembicki Iwan 1134, 1135 Gembicki Jachja Chasanowicz 1133, 1135 [German] Anna zob. Żerman Anna Germanavićiute R. 129 Geszonowicz 1106 ' "' Gettel Tadeusz 55 Getter Marek 7 Gębarowicz Mieczysław 205, 209, 211, 1204 Giecewicz Wacław „Monter" 658 Giecołd Franciszek „Ślązak" 809, 811-813 Giedroyc Jerzy 163, 164, 421 Giedroyć Olgierd 905-909, 913 Gierasimienko W. 938 .- , Gierebach zob. Bach M.G. Gierowska-Kałłaur Joanna 40, 42, 44, 46, 48, 50, 52, 54, 56 Gierowski Józef A. 393, 394, 396, 398 Gieysztor Władysław „Hoffman" 663, 665 Gieysztorowa Irena 1010 Gilbert Martin 590 GilowskaZ. 1240, 1242 '; Ginczanka Zuzanna 169 Gintarczuk Rudolf 702 ' ' • ' Ginzburg Ewgenija 1068, 1074 Girnius K. 845 Girejowie, dynastia krymska 540 Girszewska Maria 710 Giżejewska Małgorzata 697, 1016, 1056-1058, 1060, 1062, 1064, 1066-1068, 1070-1072, 1074 Giżejewska-Babiarz Agnieszka 1058 Giżycka Domicela z d. Kukurowska 433 Giżycki J.M. 189 Giżycki Józef 433 Glassl H. 384 Glazberg Ludwik 621 Glazberg Marysia 621 Gleb T. 799 Glemp Józef, abp kard., prymas Polski 970 „Gliwic" zob. Janczak Stanisław Gluza Zbigniew 7 Gładkow 691, 695, 1029, 1030, 1033, 1034 Głazów 416 Głąbińscy 82 Głębocka Helena zob. Lipkowska Helena z d. Giębocka Głębocki Franciszek „Roch" 837, 840 Głębocki Jan „Brzytwa" 840-844 Głębocki Kazimierz 708 Głębocki Mieczysław 709 Głębocki Zygmunt „Ran" 837, 839, 844 Głowacki Albin 985, 993, 994-996, 998, 1000, 1002, 1004, 1006, 1008, 1010, 1018 Głowacki Edward 683, 688 „Głóg" zob. Haponik Alfons Gmitruk Janusz 671 Gnatowski M. 697, 709, 712 Gnoiński K. 421 Godecki Maciej 706 Goebbels Joseph 1137 Goerdeler Karol 911 Gojdź Marcin 270 Gojdź Maria z d. Dobrołowicz 271 Gojdź Wiktor 270, 272, 274, 276, 278 Gojdź Włodek 277 Gola Edward 670, 674, 675, 677, 678 Golasz Stefan „Mar" 1144 Goldberg Abraham 389 Goldenberg Samuel Lejb, z Bolechowa 389 Goldstein Maksymilian 205 Goldszmit Henryk zob. Korczak Janusz Goldsztajn Adam 1109 Goldsztejn Maxymilian 1222 Golejewscy, ród 329 Golejewska Katarzyna zob. Czarkowska Katarzyna z d. Golejewska Golejewska Maria Felicja zob. Czarkowska Maria Felicja z d. Golejewska Golejewska-Czarkowska Izabela z d. Małacho-wska zob. Czarkowska-Golejewska z d. Małachowska 1409 Golejewska-Czarkowska z d. Sapłeżanka zob. Czarkowska-Golejewska z d. Sapieżanka Golejewska-Czarkowska Maria z d. Zaleska zob. Czarkowska-Golejewska Maria z d. Zaleska Golejewski Antoni 328 •'"•'-f' fl"'< '«»••"-. Golejewski-Czarkowski Cyryl zob. Czarko- wski-Golejewski Cyryl 329-334, 337 Golejewski-Czarkowski Kajetan zob. Czarko- wski-Golejewski Kajetan 328, 329, 333, 339 Golejewski-Czarkowski Tadeusz zob. Czarko- wski-Golejewski Tadeusz, dziadek 327, 328 Golejewski-Czarkowski Tadeusz zob. Czarko- wski-Golejewski Tadeusz, wnuk 327-339 Golejewski-Czarkowski Wiktor zob. Czarko- wski-Golejewski Wiktor 329, 334 „Gołąb" zob. Cisłowski Michał * „Gołąb" zob. Dłużniewski Edward „Gołąb" zob. Dłużniewski Władysław Gołębiowski Ł. 201 Gołobuckij (Holobućkyj) W.A. 1248, 1249 Gołowin 406 Gołubiew Antoni 93 •••>•'>• •„•«• r Gołuchowska, hrabina 330 'v • ' ; Gomulicki Juliusz Wiktor 173 Gondek Leszek 605, 905 Gorbaczow Michaił S. 967, 1145, 1173 „Gorczenko" 1268 Gordon A.D. 1104 Gordon-Lalewska Joanna „Rusałka" 794, 795, 797, 798 Gordziałkowski Olgierd 47, 50-52 Gordzylewski Janek 448 Gorin Iwan 989 Goring Hermann 910 Gorliński 985 Gorłanow Oleg A. 977, 1162 Gosiewski Jan 674 „Góra" 820 „Góra" NN 840 „Góra" zob. Kuligowski Jerzy „Góra" zob. Pilch Adolf Góra Edward 103 Góra Wojciech 683 : <--•' Górska zob. Troicka Helena ! Górska Halina 169, 170 - ' : Górski Konrad 603 "! ' ' ;; ! Górski Marian 415 '' " Górski Władysław 195, 196 ^ ' •""' Górzyński Sławomir 539, 541 '' „Grab" zob. Sypytko Stanisław Grabianek Andrzej 189 Grabianek Władysław 189 ''•<""<• Grabo wska 150 Grabowska-Sucheni Hanna zob. Sucheni-Gra-bowska Hanna Grabowski A. 1254 ; Grabski Andrzej F. 471 Grabski Jan, ks. 1152 Grabski R. 969 = • Grabski W. 204 „Gracz" zob. Ksienłewicz Włodzimierz Gradowski Leon 189 Graebe Hermann Friedrich 577 Graf Antoni 683 Grajewski Adolf 487 „Granat" zob. Horackiewicz Adolf „Grek" zob. Kozaryn Feliks „Grel" 836 Grebner M. 507 Gregorowicz Andrzej 869, 870 Grejtiane Regina 261, 262, 264, 266, 268 Grek-Pabisowa Irena 317 Greniewicz Marcelina zob. Kukurowska Marcelina z d. Greniewicz Greniewicz Piotr 441, 442 Greniewiczowie 441 ; GriczakJ. 456 • Grimm Jacob Ludwig Carl 284 GrimmHans 1109, 1111-1113 Grimm Wilhelm 284 Grinius Kazys 478, 480, 481, 488^t92 Grinych 1192 Grocholscy 197 ' Grocholski Włodzimierz 194, 423 Grochulska Barbara 7 1410 „Grom" zob. Jurkanis Jan „Grom" zob. Kitowski Władysław „Grom" zob. Klimaszewski Jerzy ; :, „Grom" zob. Odyniec Antoni- ; „Grom" zob. Olechnowicz Zygmunt ,; , Gromadin 691, 692 Grombczewski Czesław „Jurand" 758 Gronek Bernadetta 696, 698, 700, 702, 704, 706, 708, 710, 712, 714, 716, 718 Grosman M. 583 Gross-Grudzińska Irena zob. Grudzińska-Gross Irena Gross Jan T. 580,583,587,957,1097-1100,1102 Groszfeld Piotr „Hiszpan" 837, 840 Groszyński K. 209 „Grot", kpt. 832, 837 „Grot" zob. Kozłowski Bolesław „Grot" zob. Rowecki Stefan : Grottger Artur 431 „Groźny" zob. Adamowicz Wiaczesław „Groźny" zob. Krajewski Lucjan Grubiński Wacław 169 , „Gruby Stach" 749 „Gustaw Zenon" zob. Kraszewski Jerzy „Gustoles" zob. Pieszko Iwan Gruchała J. 452 Grudzień 620 .,,,.. Grudzińska-Gross Irena 957, 1099 Grudziński-Herling Gustaw zob. Herling-Gru-dziński Gustaw Grumadien L. 130 Grunskis Eugenijus 1129, 1130 Gruszecki Iwan Samojłowicz 1262-1265, 1267-1268, 1270-1272, 1274-1276 Gruszewskij M. 454 Gruszko 1263, 1264, 1266, 1267, 1270-1272, 1274, 1276 Grycz Jan „Dziadzio" 774, 776 „Gryf zob. Kozłowski Stanisław Grygorcewicz Jadwiga zob. Bondarewicz Jadwiga z d. Grygorcewicz Grygorcewicz Mieczysław „Bohdan", „Morski", „Miecz" 826 •;.,... Grynberg, ojciec Henryka 1102 , Grynberg Henryk 986, 1102 ,.... M Gryń, nauczycielka 237 Grzelak Czesław 923, 924, 926, 928-930, 932 Grzesiak Józef 750 „Grześ" zob. Pyszko Józef Grzybek Marian 683 Grzybiński Marian 707 Grzywacz Andrzej 905, 910 Gudavićius Edvardas 125-127 GuigaStasys 852 . •;.. ;< ,:' ^ • . - Gulbinowicz Henryk, abp, kard. 1201 Gulij Franciszek 623 ••••>• Gumilow Lew 1132 Giinther-Schwarzburg Jadwiga z d. Rostkow- ska530 Giinther-Schwarzburg Władysław 530 Gurbski Jan 905-907, 909, 910, 914, 916-918 Gurjanow Aleksander 24, 972, 974, 976, 978- 980, 982, 1009, 1010, 1018, 1148, 1174, 1177, 1182 Guslistyj K.H. zob Husłystyj K.H. Guścik Tadeusz 810 Gutkowski Mieczysław 606 Giittler Jerzy 209, 210 Guzevićius A. 1026, 1027, 1032 Guzik 725 , H Habermas J. 1236 Habsburgowie, dynastia 166, 340 „Hadbank" zob. Jentys Zbigniew Haftarczuk Jan 1020 Hagen M. von 409 Heinrich-Andrzejewska Anna zob. Andrzejew- ska-Heinrich Anna - ,.•• Haj dasz Antoni 620, 621 , - ; ,>»,; ,-•'.,.-Hajdasz Bronisław 623 ,;.-.;., ; , Hajdasz Jan 623 • Hajdasz Maria zob. Rybeczka Maria z d. Hajdasz Hajdukiewicz Antoni 795 .,,.... Hajmanówna Ela 94, 95 Halecki Oskar 40, 41 1411 Halifax Edward 73 Halkin S. 387 « ' ' . Haller Józef, gen. 45, 567 Haller von, gubernator wołyński 404, 407 Halaburda 605 Hałuszczynśkyj Tyt 142 Handelsman Marceli 44 Handelsman Maurycy 51 Hank-Kulesza 931 ' ' • „Hanusz" zob. Subortowicz Wacław Haponik Alfons „Głóg" 816 '. •• Haraburdowie 731 ••••'• Harasewycz Mychajło 357, 358 Hardzik-Sypniewska Irena zob. Sypniewska- -Hardzik Irena Harpe J. 780 Harvey Oliver 112 Harz Maria 1155 Haskal Herc Homberg 387 Haspod Jan 1012, 1013, 1024 Hass Ludwik 48 Haydenberg W. 783 Hayes S. 630 „Heczka" zob. Demel Franciszek Heilbrunn O. 633 Heilman Stanisław „Wileńczyk" 744, 745 Heinrich-Andrzejewska Anna zob. Andrzeje- wska-Henrich Anna : „Hektor" zob. Malski Wiktor Heldut-Tarnasiewicz Edmund 927 „Helena" zob. Tarasiewicz Helena Pawlowna, wielka księżna 402 Heller Bella zob. Biber Bella z d. Heller 375 Helstein Jakub 1023 Helsztein Kazimierz 1022 Hemmerling Zygmunt 671, 878 Hennel-Chynczewska Teresa zob. Chyncze- wska-Hennel Teresa Herbaczewski A. 482 .;•!•• • <•> Herbert Zbigniew 168 Herbst Stanisław 23, 745, 748, 1247 ; Hercmanek Stanisław 205 Herdegen Leszek 610 : . Herling-Grudziński Gustaw 165 • Hermaszewski Antoni 683-685, 688 ' ? Hermaszewski Zygmunt 684 : Hernik-Spalińska J. 601 - HesseN. P. 407 Heydrich Reinhard 1098 Heyken, baron 411 „Hilary" zob. Warakomski Romuald Hilberg Raul 590, 1102 Himmler Heinrich 1054, 1097, 1098 > „Hiszpan" zob. Groszfeld Piotr : Hitler Adolf 22, 175, 501, 574, 583, 741, 846, 910, 911, 1036, 1054, 1097, 1188, 1213, 1215, 1273 Hlebowicz Adam 370, 373, 1146, 1151 Hlebowicz Henryk, ks. 101 Hnatów Czesława 783 „Hoffman" zob. Gieysztor Władysław :' Hofman 1107 Hofmann 856 Hofmannstal Hugo von 120 Holzer Jerzy 383, 384, 386, 388, 390 Hołdowański Aleksander 682 Hołdowański Grzegorz 682 Hołobućkyj W.A. zob Gołobuckij W.A. Hołówko Tadeusz 341 Hołub Czesław 765, 766, 768, 770, 772, 774, 776, 778 Hołub Henryk „Poręba" 769, 773, 774 Hołub Jadwiga Jaga" 769 Hołub Wiktor „Kmicic" 769, 772, 773 Hołub Władysław 769 Homberg Herc 385, 386 Hoover Herbert 68 •*• Horackiewicz Adolf „Sokół", „Granat" 820 Horbacewicz, ks. 273 Horbaczewska Tamara zob. Podiach Tamara z d. Horbaczewska Horbaczewski 281 Hordyński Jerzy 169, 172 Hornung Zbigniew 209, 210 ...'.•• Horodeński Józef, ks. 1152, 1153 Horodyński J. 1259 • 1412 Horoszko Wiktor 735 Horowic Jeszaja Halevi, rabin 566 Horszowski 43 r;•.•., ;.-:>,v Horwatt Stanisław 425 Hostowiec Paweł zob. Stempowski Jerzy Houwaldt Jan 254 Hrabal Bohumil 180 .-.* - Hrabenko W. 1038 Hreczko Iwan 355, 356, 358, 360, 362 Hrehory, ks. 521 ,; - Hreszczyk „Tygrys" 809, 812, 813 Hruszewśkyj Mychajło 133, 134, 138, 139, 1248, 1249, 1251-1256 Hrybacz J. 744 Hryciuk Grzegorz 579, 600, 979, 1008, 1010 Hryckiewicz Tadeusz 791 Hryćko Czarny, wódz kozacki 1253 Hryncewicz Ludwik „Luś", „Stanisławski" 1032, 1034 Hryncewicz-Talko Julia zob. Talko-Hryncewicz Julia . ..-. !••;•• Hryniewieccy 814 f Hryniewiecki Marian 815 , Hryniewiecki Piotr „Dąb" 809 Hryszkiewicz Tadeusz 812 „Hubal" zob. Dobrzański Henryk „Hubert" zob. Augustowski Zygmunt Hulewicz Jan 191 Hulewicz Witold 85 ...••:., 0 HullCordell 110 Hułas Magdalena 104, 106, 108, 110, 112, 114-116 Humnicki Franciszek 192 Hundt A. 1259 Hunia Dymitr 1256 ;• „Huragan" 827 „Huragan" zob. Chodźko Henryk Hurka Josip 204 : Husłystyj K.H. (Guslistyj) 1249, 1253-1255 Hussarek E. 460 Hussovius Mikołaj (Hussowski Mikołaj) 472 HuśPetro 1023 ...,,,-:/• - r Hutten-Czapski Emeryk 70 „Huzar" zob. Kłosiński Zygmunt Huzarski, ks. 417 . Hyrycz Walerian 682 I :, ••.-.. lanni O. 1241 Iglewski Antoni „Susło", „Marecki", „Maze- cki Antoni" 708, 711 ...... Ignatjew Aleksiej P. 418 > Ignatowski Wsiewołod 865 Ihnacienka I. 881 ,;, , : Ihnatouski U. 879, 881 / , : „Ikar" zob. Filipkowski Kazimierz Ikar" zob. Klimaszewski Jerzy , , Jkar" zob. Rybka Stanisław • Ikonnikow W.S. 410 Ilgiewicz Henryka 124, 126, 128, 130 Iliaszewicz 1034 Iłłakowiczówna Kazimiera 82, 83, 166 Iłowajski 200 Imilita Franciszek 709 Inglot Mieczysław 168, 170, 172, 174, 176, 178-180, 209 Inglot Stefan 209 „Irena" zob. Klikiewicz Paweł „Irena" 803 Irena, córka Anny Sobolewskiej 598, 599 Irka, koleżanka Eugenii Biber 377 Irszka, Żyd z Indura 497 „Iskra" 824 „Iskra" zob. Żwański Władysław Iskra Jan 1022 Ivinskis Zenonas 124-126 Iwan IV Groźny, car Rosji 394, 521, 1245 Iwan Makary 622 Iwanicki Jan „Czarnota" 841 Iwanicki Zbigniew 1020 Iwanów zob. Sierow I. Iwanów Mikołaj 7, 432, 867, 1070 Iwanów Nikołaj, podoficer 810-812 Iwanowscy 897 Iwanowski Eustachy 195, 197 Iwanowski Jerzy 897 1413 Iwanowski Wacław 53, 54, 60, 881, 897 Iwańcio Iwan 210 Iwański August 192-194, 525 ,: •.. Iwański Władysław 192 Iwaszkiewiczowie 593 JaatsI. 1177 Jablonskis K. 124 Jabłonowscy, książęta 537 ... Jabłonowski Aleksander 1247, 1248 „Jabłoń" NN 837 Jabłońska Helena zob. Asanowicz Helena z d. Jabłońska -, Jabłońska Zdzisława 7 Jabłońska-Deptuła Ewa J. 7 „Jacek" 831 Jacewicz Wiktor 1146 Jachymowycz Hrihorij 359 Jacyk P.A. 998-1000, 1004 Jaczewska Julia 406 i1 • ' Jadwiga NN 704 . •' Jadwigin Anton „Lewicki" 862 Jadzia, koleżanka Eugenii Biber 377 Jagiellonowie 60, 166,200, 1189 „Jagienka" zob. Dąb-Biernacka Zofia Jaglarz Jerzy, ks. 1149 Jagoda Gienrich G. 873, 1062 Jahn Alfred 1102 Jakimowicz Czesław 799 -> ••. Jakimowicz Witold 706 ;: ; - - Jaklicz Józef, gen. 926 Jakowczyk Franciszek „Karny" 813 Jakowenko Natalija 135 Jakowiuk Szymon 884 Jakowlew-Zawodiniec Wadim 705 Jakśtas J. 467 „Jakub" zob. Kostrowicki Samuel Jakubczyk Wojciech „Korwin", „Burzan", „Jaszczur" 817, 818 Jakubowska Ajsza 1135 Jakubowski Aleksander 1135 Jakubowski Ibrahim 1137, 1138 Jakubowski Jakub 1135 Jakubowski Jan 618-622 Jakubowski Kazimierz 522 Jakubowski Mustafa 1138 JaJbrzykowski Romuald, abp 368, 369, 1031 Jameson Frederic 1235 Jamiołkowska Wanda vel Jelska 784 Jamiołkowski Maciej 702 ,... , ..... Jamont Maciej 50 : ' Jan III Sobieski, król Polski 98, 252, 537, 567 Jan Kazimierz, król Polski 205 Jan Paweł II, właśc. Karol Wojtyła, papież 374,968,969, 1148, 1220 Janczak Stanisław „Gliwic" 832, 833, 835, 836 Janczewski Władysław „Laluś" 751 „Jandzin" zob. Szostak Stanisław Janeczko 789 Janewicz Józef 689, 720-724, 726, 728 Janewicz Wiktor 724 Janicki, minister rolnictwa 48 Janicki Jerzy 204 JanikM. 204 Janiszewski Piotr 430 Janiszewski W. 611 • . ' Jankauskas J. 64 Jankevicius Jouzas 491 Jankowska, ziemianka z Chodorowa 413 Jankowska Halina 715 Jankowski Czesław 81, 254 ' • ••. Jankowski Edward (Zygmunt?) 706 Jankowski Jan 794 Jankowski Kazimierz 871 Jankowski Leonard 194, 196, 415, 422 Janocha Albin, ks. 1152 „Janosik" zob. Wroński Jerzy Janowicz Sokrat 242, 244, 246, 248 Janowicz-Czaiński Dawid 1136 Janowska Halina 7 Janulaitis Augustinas 60 Januskevićius Mikolajus 482 - ;. ;.-••; Janusz B. 204 1414 Januszajtis-Żegota Marian „Karpiński", gen. 42, 664, 669, 677, 678 Januszkiewicz Stanisław 731 „Jarema" zob. Dębicki Czesław „Jarema" zob. Mikuć Włodzimierz Jarmołowicz, sklepikarz 276 Jarmułowicz Władysław 706 Jarnuszkiewicz Czesław, gen. 331 Jarosław" zob. Pyszko Józef Jarosław Mądry, wielki książę kijowski 133, 140 Jarosławski Tadeusz 1021 . • Jarosławskij J.I. 1145 Jarosz Maria 7 Jaroszewicz, student z Kijowa 408 Jaroszyńscy 190, 197 Jaroszyńska Karolina 196, 197 Jaroszyńska Maria z d. Złotnicka 525 Jaroszyński Józef 189, 190 Jaroszyński Karol 191 Jaroszyński Władysław Edward 525 „Jarzą" zob. Tuszowska Zofia ; Jasielewicz, handlarz drewnem 150 Jasienica Paweł właśc. Beynar Lech 96, 614, 644, 744 Jasiewicz Krzysztof 22, 24, 26, 209, 327, 730, 1058, 1064, 1210 Jasiński 448 Jasiński Ryszard 1021 „Jaskółka" zob. Chitruszko Witold Jaskółka" zob. Pankiewicz Władysław Jastrun Mieczysław 169 „Jastrząb" 822 „Jastrząb" zob. Czermiński Władysław „Jastrząb" zob. Słonczyński Zbigniew Jastrzębski Henryk „Zbych", „Bohun" 829, 834-838, 840-844 Jastrzębski Jan 448 Jastrzębski Michał 50 Jastrzębski Mieczysław „Szpak", „Woronicz" 836, 840 Jastrzębski Roman „Mścisławski", „Ślepo- wron" 826 Jastrzębski Tomasz 444 . . Jaszczur" zob. Jakubczyk Wojciech Jaśkiewicz Bronisław „Ogonowski" 813, 814 Jaures 431 Jawornyćkyj (Ewarnicki) Dmitr 1247 Jaworowski Edward 707 Jaworski 350 Jaworski Franciszek 205 Jaworski Marian, abp 969 . --': • Jaziewicz W., ks. 1153 Jaźwiński Kazimierz „Blaks" 686-688 Jażborowska Inessa S. 689, 976, 977 ^.-. Jedlicki Jerzy 7 •••:' Jedlicki Marian Z. 70 Jednoróg F. 784 Jefimow J.M. 1163 : Jegorow 1163 . Jekabsons Eriks 287, 288, 290, 292-294, 296, 298 Jeleń" zob. Jurgiel Bronisław Jeleń" zob. Mowlik Stanisław Jeleń" zob. Wiśniewski Henryk Jelisiejewa N.E. 980 Jelska zob. Jamiołkowska Wanda Jełowiccy, ród 188, 207 Jełowicka Olga 196 . Jełowicki Adolf 192 ; -; Jęło wieki Kazimierz 192 ;. • Jełowicki Ludwik 192 Jęło wieki Wacław 192, 194, 428 Jentys Zbigniew „Hadbank" 1032, 1033 Jermałowski 110 Jermołowicz J.E. 729, 792, 794, 797 Jerzy" zob. Łoziński Jerzy Jeśman Władysław 45, 46, 50 Jewtuchowa K. 409 w Jezierska Albina 812 Jeziorański-Nowak Jan zob. Nowak-Jeziorań- ski Jan . ,..•...-' Jezuit Irena 1022 /. >• ; Jeż Teodor Tomasz 187 , . •- • Jeżniewski W., ks. 753 < •,.•...•• Jeżów Mikołaj 870, 873, 874, 1062, 1063 1415 Jędruszczak Tadeusz 74 Jędrychowska-Kompielska Anna 606, 610, <614 .- - -.:-.;? Jędrychowski, nauczyciel z Brześcia 706 Jędrychowski Stefan 606, 614 Jędrzejewicz Wacław 72 : • • : - Jędrzej ewska Anna 209 Jędrzejewski J. 918 ' Jocz Wacław „Żbik" 801, 824 Jodko Janina 753 - • Jodko Wiktor 753 Jokisz Karol, ojciec 530 Jokisz Karol, syn 530 Jokisz Oktawian 530 Jonkantas Kazimieras 486 Jonynas J. 125 Jorsz Jaków 1164 Jowitt K. 1235 „Józef Godziemba" zob. Sosnkowski Kazimierz „Józef NN 658 Józef II, cesarz Austrii 357, 384 Józefowicz Jakub, gen. 541, 545 Józek" zob. Widawski Józef , Józewski Henryk 341, 683 , Juchniewicz Władysław 705 "•• Jundziłł Zygmunt 61, 62, 64 - .•; : Juodis 741 „Jur" zob. Zbilut Wojciech „Jurand" zob. Grombczewski Czesław „Jurand" zob. Zawtryk Stanisław vel Zautra Jurczuk Aleksander 1021 Jureczek, absolwent III Gimnazjum ze Lwowa 463 Jurek" zob. Petrenko Roman •••<•• Jurgela C. 480, 484, 485 ' : •> - Jurgiel Bronisław Jeleń" 801 -., /•. Jurgielewiczowa Irena 172 ; >• Jurginis J. 124 ' .-• Jurgutis Yladas 64 Jurkanis Jan „Grom" 818-820, 822, 824 Jurkiewicz, właściciel sklepu w Grodnie 595 Jurkowski Józef „Bestia" 711 Juszkiewicz Maria zob. Piłsudska Maria z d. Koplewska, 1° voto Juszkiewicz Juszkiewicz Ryszard 7 Juszko-Sztekele Angelika 280, 282, 284, 286 Juszyn B. 938 Juszyński 541 ! . • „Już" zob. Orechwo J. JuzMaks 1104-1106 K Kabzińska-Stawarz I. 317 Kac Jakub 1100 Kaczala Stefan, ks. 454 Kaczerowski 710 ! Kaczkowski 408 Kaczorowski Bartłomiej 204 Kaczorowski Ryszard 26, 646-648, 650, 652, 654,655 Kaczyńska Elżbieta 7 Kaczyński Stanisław 702 Kaden-Bandrowski Juliusz 314 ' Kadryn Iwan 142 .' r Kaganowicz Łazar M. 1172 Kahanec Karuś zob. Kostrowicki Kazimierz Kairiakśtyte N. 1121-1124, 1126, 1131 Kairys Steponas 231, 478 „Kajdasz" zob. Stelmaszczuk Jurij Kalbarczyk Sławomir 1056 Kalenkiewicz Maciej „Kotwicz" 790, 791, 794, 834 „Kalina" zob. Mikłaszewicz Józef „Kalina" zob. Nestorowicz Wacław Kalina J. 883 Kalinin Michaił 1172 Kalinowski Adam 871, 872 Kalinowski Tadeusz 256 „Kalińska Krystyna" zob. Roman-Wilczyńska Kalisz Mikołaj 1021 Kaliszek Jan „Waligóra" 659 Kalitowski Jan 680 Kalnius Petras 130 : Kałamajska Helena z d. Schoferówna 1214 Kałamajska-Saeed Maria 207 1416 Kałenyczenko 1003 Kałłaur-Gierowska Janina zob. Gierowska- -Kałłaur Janina •• .•.,•:'. • ./-.•• . Kamińscy 476 '.'.. .. -..-•• Kamińska Idą 572 :' .«'" . . ' Kamiński 1261 :•:, Kamiński Aleksander 23 • '•••••. Kamiński Marek K. 7, 66, 72 ; ::, -,i. Kamiński Tadeusz 646 Kamiński Władysław 1033 Kanapackij I. B. 536-538, 541-545, 547, 548 „Kanar" 831 Kancelarczyk Jan „Skiba" 792 Kaniak Czesław, ks. 1149 Kaniowski Michał 420 Kant Immanuel 385 Kantak Kamil, ks. 1146 Kantor Henryk 1077, 1079, 1080 Kantor Kazimiera z d. Wetesko 1077 Kantor Monika 1077, 1079 Kapałowa Maria 710 • Kapałowa Wiktoria 710 • Kapcewicz Antoni „Puchacz" 794 Kapłan Józef 394 Kapsukas-Mickievićius Yincas 483, 1188 Kapusta Jan, ks. 1152 Kapuściński Ryszard 985 : Karaimowieź Iliasz 1255 Karakozow Dmitrij W. 406 ' Karamzin Mikołaj 200, 406 ' • • . • Karasiówna Janina 684 •.;"'':•. Karaszewicz-Tokarzewski Michał vel Minowy Tadeusz „Stolarski", „Torwid", gen. 662, 665-669, 671, 680, 683, 684 „Karat" zob. Litwin Jarosław Karkuż Kazimierz 712 Karnacewicz Józef „Kwiat" 809, 811, 812, 815 „Karny" zob. Jakowczyk Franciszek Karoblis Yytautas 486 : Karol A. 881 •'..••.••: .• : Karolak 1100 Karolewicz Grażyna 7 Karolkiewicz Stanisław 689, 720-724, 726, 728 Karpińscy 428 .•.. . . •-••.-1 Karpiński Andrzej 7 ' Karpiński Jakub 7 ' „Karpiński" zob. Januszajtis-Żegota Marian Karski Erazm 193 Karski Jan 109 Karski Joachim 493, 495, 502 Karulska Maria 710 KaruskaHalina710 . ;. ': ó - .• / •' Karvelis Petras 486 '' - ; Karwiccy-Dunin zob. Dunin-Karwiccy Karwicki-Dunin Józef zob. Dunin-Karwicki Józef Karwicki-Dunin Stanisław zob. Dunin-Karwicki Stanisław Karwat Tomasz 735, 736, 737 . - Karwowski Bronisław „Dzik" 825 ':• , -•,;, Karwowski Jerzy „Newada" 829, 833, 839 „Kary" 1269 Kaśelionis B. 129 Kaseta A. 845 : KasiakJ. 879 •, . Kasiuba Józef 439 Kasperavićius Algis 217, 218, 220, 222 Kasprzycki Tadeusz, gen. 341 Kasprzycki Dionizy 684 Kasprzykiewiczówna Marta 562 Kaszczyc 810 Kaszka 497 Kaszkiewicz A., bp 969 Kaszuba Alojzy, ks. 1152 Katakazi M. K. 407 Katarzyna II, caryca 202, 313, 357, 394, 395, 538, 539 Katelbach Tadeusz 963, 964 Kątków Michaił N. 410, 414 Kauffmann K. von 262, 519 Kaune N. 282 KaurU. 1175 KautskyKarl431 „Kary" 1265 Kazimierczak Marceli 684 Kaznowski Stefan 335 1417 Kazrycz E. 268 Kąccy 329 Kedryn Iwan 142 Keen M. 21 - , Keller Kazimierz 51 Kelles-Krauz Janina 209 ' - Kellner-Brinsko Jan, ks. 1149 Kemp F. „Skoborga" 265, 266, 512, 513, 516, 518 Kerr Archibald Clark 105, 109-111, 113, 114, 116 Kersten Krystyna 7, 963 Kersys M. 478 Kędzierski Roman 670 Kętrzyński Wojciech 126 Kiałka Stanisław 744, 1034 Kiaupa Z. 124 Kiaupiee J. 124 Kicki Kajetan, abp 359 Kiczyj Iwan 1053 Kiełbikowa-Nowak Maria zob. Nowak-Kiełbi- kowa Maria Kieniewicz Jan 7 "' ' -:^< ---.,! Kienłewicz Stefan 57, 202, 411 ^ f< , - •' „Kiepura" zob. Szwarobowicz Wacław Kiepurska-Szczucka Halina 7 Kiernicki Władysław, o. (zakonnik) Rafał, bp 787,969, 1149 „Kierownica" zob. Wieliczko Antoni Kiersnowski Ryszard „Puchacz" 160, 309, 310, 312, 314, 316, 318, 750, 791 Kiersnowski Tadeusz 1026 „Kim" zob. Kiwiński Henryk „Kimon" 802 Kim Sung H. 632 Kinderfreund Arje Lób 390 KindzulsE. 513 Kinel Jan 209 Kirimows 301 • • Kiry luk Ludmiła 1048 Kisiel Adam 1248 Kisiel Jan, ks. 1149 ' -Kisiel Stasia 821 Kisiel Stefcia821 Kisiel Wincenty „Bastruk" 821 :; ' Kisielewski „Balon" 820-822 ' •.. ..:'• Kisielewski „Krukowski" 819 Kisielów N.W. 1160 . :.;-,: Kistjakiwsky Bohdan 412 •'*• ' •'•' Kitkauskas Napoleonas 127 Kitowski Władysław „Grom", „Orlicz" 791 Kiwiński Henryk „Kim" 748 Kizim 1255 - - Kizimienko 1255 Klaczkiwśkyj 1038 Kleeberg Franciszek, gen. 914, 915, 920, 927, 934 .-,;,;, / '-v -.:,* Kleinbaum Mosze 583, 1095 - Kleindienst Albin 431 : Kleindienst Julian 431 Kleinert Juliusz 172 ; Klenczon Janusz 702 Klicz Józefa 1022 Klikowicz Paweł „Irena" 793, 794, 801 Klimas Petras 66, 71, 77, 223, 231 Klimaszewski Jerzy „Konrad", „Ikar", „Grom" 826-828 Klimecki Michał 451, 452 Klimkowski Jerzy 678 Klimowiczowie 1080 Klincewicz Barbara zob. Cychun Barbara z d. Klincewicz Klisz Antonina 1021 Klotz Alfons Aleksander „Wizer" 658, 669- 672,676,678 Klucznik Kazimierz 734 Klukowski Kazimierz 731 Kłaczkiwśkyj Roman „Kłym Sawur" 1273 Kłoczowski Jerzy 7 Kłokow 343 Kłos Juliusz 206, 259 Kłosiński Zygmunt „Huzar" 609, 610 i Kłoskowska Antonina 7 Kłosowski Zygmunt 616 ••'• Kłymczuk Pawło 1141 > „Kmicic" zob. Mickiewicz Leonard ;• ;' 1418 „Kmicic" zob. Nakoniecznikoff Stanisław „Kmicic" zob. Skrodzki Edward KmitaJan 1204 .•;, - Knapiński Ryszard, ks. 7 KneplJankl 1105 Knight A. 1062, 1064, 1065, 1068, 1070 Knihnicki, wójt Tarnowicy Polnej 619 Knoll Lucjan 425 Knollowa Gabriela 427 ' - , Kober, nauczyciel 273, 275, 277 • ,- Kobiałka Teresa 1024 Kobiela Paweł „Las" 711 - KobianowF. 1018 ; Kobułow Bachczo 1179 Kobulow Bogdan 1171, 1172 Kobylański Tadeusz 911 Kobyłecki Stanisław, ks. 1148 Kobzin J.N. 994 Koch Erich 575, 577 Kochanowski Jan 163, 244 Kochański J. 1034 Kochański Władysław „Bomba", „Wujek" 1038 Kochowski Wespazjan 163 Kodź270 Kofman Jan 7 • . Kognowicki Tadeusz 1032 Kogut Mieczysław 436, 437, 440 Kojałowicz Michał 877 Kokurin Aleksandr I. 978, 1148, 1162 „Koi" zob. Boruch-Mazowiec Wanda Kola z Grodna 596 Kola, oficer rosyjski 623 Kolankowski Ludwik 41, 48, 50 ' Kolbe 855 Kolbuszewski Jacek 156, 157 ; Koleszczuk Ostym 1085 Koleśnik Bolesław „Smok" 795 Kolakowski Ignacy „Piast II" 835, 836 Kolakowski L. 914 „Kołas Jakub" zob. Mickiewicz Konstancin M. Kołodkiewicz Michał 413 Kołodziejczyk A. 538 . Kołodziejski Zdzisław 646, 647 Kołt Jan 623 ...... Kołt Kazimierz 622 • . .' Kołt Ludwik 620 . • -, • , Kołtun Bolesław 815, 1074 Komański Henryk 622, 623 , , Komar 1083 „Komar" zob. Kotowski Paweł „Komar" zob. Talewicz Franciszek Komar Władysław „Malutki" 854-858 Komarski Mieczysław „Mak" 674 Komorowski K. 669 Komorowski Tadeusz „Bór" „Znicz", gen. 564, 760, 763 Kompielska-Jędrychowska Anna zob. Jędry-chowska-Kompielska Anna „Konar" zob. Żebrowski Jerzy Konarska Barbara 7 „Konarski" zob. Szymański Jerzy Feliks Konarski Stanisław 7 Konaszewicz But Anton 1253 Kondratowicz Ludwik zob. Syrokomla Władysław Kondrusiewicz Tadeusz, abp 970 Koncius Pranas 852 Koniecki Józef 872 Koniecpolski Stanisław, hetman polny 1253 Koniewski, ks. 802 Konikow-Charetdinow Hasan zob. Charetdi-now-Konikow Hasan Koniskij O. 454 Kononowicz Sawa 1254 Konopackil. 1133, 1137 „Konopka" NN 836 -, - Konopko 725 Konowalec 466 „Konrad" zob. Klimaszewski Jerzy „Konrad" zob. Pietraszkiewicz Kazimierz Konradów 1182 Kontrim Kazimierz 219 Konyśkyj O. 454 •' ; . .- „Koń" zob. Maziuk „Kopa" zob. Boruta-Spiechowicz Mieczysław Kopacz Alfons „Alfonek", „Wróbel" 815 1419 Kopański Stanisław 918 Kopeć Marian, ks. 319 Kopernicka M. z d. Wierzbicka 195 Kopiński Isaj, bp 1252 Kopiński Jarosław 7 Kopisto W. 1069 Koplewska Maria zob. Piłsudska Maria z d. Koplewska, 1° voto Juszkiewicz Koprowski Franciszek „Dąb" 659 Koptynnik Andrzej, ks. 429 Korabiewicz Wacław 256 Korabiów Iwan 874 Korale wieź Jadwiga 7 Korand Wacław 356 . > „Korcz" zob. Kriwoszein Mikołaj „Korczak" zob. Biernacki ' Korczak Janusz, właśc. Goldszmit Henryk 1223 Korczebny 1107, 1110 Korczyński Marcin 415 ; ' Korda Wanda 1047 Kordecki Włodzimierz „Marcyniuk" 674 Korduba Mykoła 134, 454 Kornecki J. 401, 417, 427, 432 Korniec L.R. 991 „Kornel" 674, 676 „Kornel" zob. Macieliński Emil Kornijczuk Oleksandr 104 , Korniłow I.P. 421 . - • Koroljuk W. 403 Korotkiewicz, brat Metodego 866 *" Korotkiewicz Metody 863, 864, 866 Korowyćkyj I. 136 Korsak Tadeusz 733 '•-••", • •• -Korsakow-Dondukow A. zob. Dondukow- Korsakow A. „Korwin" zob. Jakubczyk Wojciech Korwin-Sakowicz zob. Sakowicz-Korwin ^Korycki537 Korytow Grigorij 1165, 1167 Korzeniewski (lub Korzeniowski) Antoni 688 Korzenkjwski 408 Korzeniowski Adam 683 ? '•.• ,; > :•• • Korzeń Anna 1021 - ,.,-..•. •;.., Korzeń Jan 1024 Korzeń Józef 1020 Korzeń Magdalena 1023 Korzon Andrzej 985 „Kos" zob. Stasiukiewicz Józef Kosaczowie 412 Kosiek Z. 193 Kosiński Antoni 865 Kosior Kazimierz 875 <. • Kosior Stanisław 875 Kosmodel, właściciel sklepu w Grodnie 595 Kosol J. 1033 Kossak M. 454 .-: ••••;-, ,.„n,: •• '• •;' Kossak Zofia 158, 161 Kossakowski Michał Stanisław 42, 45, 49, 50 Kossowscy 188 -, , Kossowska Katarzyna zob. Ligowska Katarzyna z d. Kossowska Kossuth Łaj os 468 Kostiukowie-Wołodyjowscy 329 » Kostomarow Mykoła 134 Kostrowiccy, ród 251 " ; ' Kostrowiccy Jerzy i Andrzej Samuel 249, 250, 252,254,256,258,260 ...,-,......, Kostrowicka Anna 253 Kostrowicka Helena z d. Sławińska 253, 258 Kostrowicka Julia 252 Kostrowicka Konstancja z d. Narajewska 252 Kostrowicka Maria Anna 251 Kostrowicka Melania 252 • • , Kostrowicka Zofia 253 Kostrowicki Andrzej 795, 796 : Kostrowicki Daniel 251 Kostrowicki Gabriel 251 Kostrowicki Ignacy 252 Kostrowicki Jan 252 Kostrowicki Jan Lucjan 253, 256 Kostrowicki Kazimierz (Karuś Kahanec) 251, 880 Kostrowicki Lucjan 252, 253 Kostrowicki Marcin 253 Kostrowicki Samuel, syn Jana 252 1420 Kostrowicki Samuel „Jakub" 249, 251-253, 658 Kostrowicki Stanisław 253 • ;,.''.. Kostrowicki Wincenty 255 .•:,:; - ••• Kostruba Teofil 142 ' ' Kostrym Bolesław „Żmudzin" 773, 774 Kościałkowski S. 206 . .•,.,,,-•; Kościałkowski Wacław 70 Kościałkowski-Zyndram Sergiusz zob. Zyn- dram-Kościałkowski Sergiusz . '•' • : Kościółek Mieczysław 706 Kościukowa-Rewieńska Barbara zob. Rewień- ska-Kościukowa Barbara Kościuszenko Alicja 710 Kościuszko Tadeusz 159, 203 >: Kot Henryk 706 „Kot" zob. Machnacz Michał Kot M. 926 Kot Stanisław 69, 676, 953-956, 958, 1015 Kotarba Marceli 917, 918 Kotarska Elżbieta 1147, 1262, 1264, 1266, 1268, 1270, 1272, 1274, 1276 Kolarski Władysław „Druh" 671, 680 Kotiużyński Zygmunt 192 Kotljarewskij, prokurator 411 Kotowski Paweł „Komar" 836, 840 : „Kotwicz" zob. Kalenkiewicz Maciej : Kotzebue Paweł 204 < ,. ;, „Kowadło" zob. Stasiewicz Józef Kowal Jan „Bazyli" 774 Kowalczuk Helena 1023 , <,.-,-,•• Kowalczyk Jerzy 199 Kowalewski Edward 734 Kowalewski Jan 902, 915, 920 Kowalewski Mieczysław 454, 748 Kowalow Michaił 1157 Kowalska Anna 363, 364, 366 Kowalska Ewa 984, 1007 Kowalska Janina 1008 Kowalska Stanisława „Ewa Łucka" 710 Kowecka Elżbieta 7 Kowecki Jerzy 7 „Koza" zob. Zawadzki Franciszek Kozaczuk Władysław 905 Kozak 1113 Kozak Paweł 448 : " Kozak Stefan 7 Kozaryn Feliks „Grek" 794, 802 Kozik Jan 453 Kozłów 1028 i -,, .. ••.;-.-. Kozłowicz 789 Kozłowski Bolesław „Grot" 828, 833 Kozłowski Eugeniusz „Biebrza" 829, 832 Kozłowski Gienek 1100 ..... Kozłowski Maciej 451 Kozłowski Stanisław „Gryf 808 Kozłowski Władysław 706 Koźbiał620 Koźlińska Leokadia 22 Koźliński Piotr 22 ; : Koźliński Zbigniew 22, 145, 146, 148, 150, 152, 154, 694 KoźmianS. 220 ; Koźmiński Maciej 7 Koźniewski-Ostoja Jerzy zob. Ostoja-Koźnie- wski Jerzy Kraczkiewicz J. 425 Krahelscy 102, 103 Krahelska Krystyna 99 Y Krahelski Piotr 81, 83, 102, 103 Krahelska Wanda zob. Mackiewicz Wanda z d. Krahelska Krajewski Grzegorz 712 Krajewski Kazimierz 729, 731, 750, 751 754, 790, 792, 794, 796, 798, 800, 802, 804 Krajewski Lucjan „Groźny" 837, 838, 843, 844 Krajewski Zenon 315, 903 Krakowiecki Anatol 1072 Krasiccy 188 ,...--. Krasińscy 493 Kraszewski Jerzy „Zenon Gustaw" 711 Kraszewski Józef Ignacy 103,219,222,408,470 Kraśniak, sekretarz gminy Tarnowica Polna 621 Kraujelis Antanas 852 >' r,. Krauschnick H. 1097, 1098 1421 Kraushar Aleksander 385 Krauz-Kelles Janina zob. Kelles Krauz Janina Krawcewicz Julia zob. Cychun Julia z d. Krawcewicz - - . . . ..- Kracewicz Maksym 495 Krawczyk Jan 623 ' Krawczyk Ludwik 622 Krawczyk Mietek 622 ! Krawczyk Piotr 623 Krawczyński I. 704 .'. Krawiecki Eliasz 1100 Kreczewski Piotr 881 Kremer233 Kretowicz J. 371 • Kreve-Mickevićius Yincas 63, 64 Krewećkyj Iwan 134 Krikśćiukaitis Aiśbe A. 472 - • • '• Kriksciunas Jurgis 492 Kriwaitis Ć., ks. 372 Kriwoszein Mikołaj „Korcz" 862 Krochmal Nachman Kochen 388-390 Kronvalds A. 263 Krotoszyński Bronisław 682 Krowicki, Żyd z Równego 582 "' Królikowski OLZ. 954 Królowie 1076, 1079 Kruczkowski K. vel Adamski S. 786 Kriiger Wojciech 687 Krugłow 1068 • ' Krugłow Siergiej 1180 „Kruk" zob. Chrząszczewski Wincenty „Kruk" zob. Tokarzewski Ferdynand „Kruk" 820, 822 Kruk Bronisław 1020 Kruk Jan 623 - Kruk Janina „Laryssa" 750, 751 Kruk Michaił vel Konstantin Wiediukow vel Wadim Chołodnyj 860, 865 Krukowska W. 296 „Krukowski" zob. Kisielewski • ' Krupavićius Mykolas 486, 492 Krupienin 701 Krupski Czesław 42, 43 KrustansE. 513 Kruszelnicki-Smietanka Ryszard zob. Śmietanka-Kruszelnicki Ryszard • •"•'•' Kruszelnyćka Larysa 117, 118, 120, 122 Kruszelnyćki Anton 122, 123 Kruszyński 525 • - „Krut" 1270 * •:••••--• Krutalewicz W. 859 •• :• - -V^ Krutulis Antanas 64 Krwawicz-Ney Marek zob. Ney-Krwawicz Marek Kryczyńska L. 1136 ' -; " Kryczyński 541 ' ? : '--<• •: Kryczyński Leon Najman Mirza 1136 Kryczyński Olgierd Najman Mirza 544, 1136 Kryczyński S. 544, 1136 Kryński Jan, ks. 1148 . . •.:• Krypjakewycz Iwan 134 :• : „Krysia" zob. Borysewicz Jan „Krystyna" zob. Szymborski Władysław „Krystyna" 815 ! Krywicze, ród 242 „Krzemień", „Witalij", „Karpowicz" NN 1266 Krzepkowski Mieczysław 603 Krzewski Wiktor 1163 „Krzysztof Poręba" zob. Rumel Zygmunt Krzywieki Ludwik 126 Krzywieki Tomasz 316 Krzywiec Henryk „Brodacz" 794, 800 Krzywice Jan 731 Krzyżanowski, prezydent Wilna 49 Krzyżanowski Adam 33 Krzyżanowski Aleksander „Wilk", gen. 762, 763, 856, 951, 1034 Krzyżanowski Bronisław „Bałtruk" 47, 61, 64, 157, 614 Krzyżanowski Jan „Sosna" 820, 835 Krzyżanowski Julian 163 Krzyżerski Tadeusz 174 „Ksawery" zob. Chrząszczewski Wincenty Ksieniewicz Włodzimierz „Gracz" 860-865 Kuadyte D. 845 '• Kubala Ludwik 257 1422 Kubę Wilhelm 1229 •; Kubicki Ludwik 682 ,:. : ., • • ; ... : Kubilius V. 468 ,,- .• : Kubrzańska Chaja 1100 Kubski Zenon vel Zakrzewski 785, 789 Kucharski zob. Dunin J. Kucharski Kazimierz, ks. 605, 1027, 1034 Kuchciński Stanisław 828 Kuczabśkyj Wasyl 134, 135, 137, 143 .;.. , Kuczyńska Jadwiga 7 Kuczyński Antoni 619, 704 Kuczyński J., ks. 969, 1152 Kuczyński Stanisław 495, 750, 748, 794 Kuczyński Stefan K. 7 Kuczyński Wiktor „Wiktor" 748 Kudirka Yincas 222, 480 Kudrawcew 804 Kuflowa-Ołdakowska Mirosława zob. Oldako- wska-Kuflowa Mirosława KugutiakM. 451 Kujiłowskyj Julian Sas 360 Kukieł Marian 953-955, 958 Kukiz Tadeusz 207 ,: Kuklińska Jadwiga 693, 725-727 Kukliński Henryk 689, 693, 694, 720-722, 724, 726-728 Kukurowska Domicela zob. Giżycka Domice- la z d. Kukurowska ; Kukurowski Edzio 449 Kukurowska Joanna 433, 440, 443, 444 Kukurowska Józefa zob. Oborska Józefa z d. Kukurowska Kukurowska Marcelina z d. Greniewicz 433 Kukurowski Franciszek 448 Kukurowski Jan 433, 434, 436, 438, 440, 442, 444, 446, 448, 450 Kukurowski Józef 433, 435 Kukurowski Ksawery 433, 440 : .-. , Kukurowski Ludwik 433, 448 .,• Kukurowski Rafał 440 ; Kukuruziński, ks. 969 „Kula" zob. Bujwid Stanisław Kula Marcin 7 . . ., .-••..•.. Kulakauskas A. 221, 224 ', ' „Kulbacki" zob. Sałata Kazimierz = :. ,-. Kulczycka Julia 1024 .: •, , Kulczyński Stanisław 1200 .- , Kulesza-Hank zob. Hank-Kulesza Kulesza Józef „Sum" 711 Kulesza Roman „Andrzej" 706, 794 Kulesza Romuald 706 .;. ' Kulesza-Hank zob. Hank-Kulesza Kulig Janina 1023 Kulig Józef 1023 .. , . Kulig Zofia 1024 : Kuligowski Jerzy „Góra" 798 • > Kulik Ewa 1022 Kulik Tomasz 1022 Kulikowski Julian „Ryngraf 610, 744, 745 Kulikowski Wilhelm 416 Kulisz Pantelejmon 454 Kułak Jerzy 825, 826, 828, 830,832, 834, 836, 838, 840, 842, 844 Kumacz-Liebiediew Wasilij zob. Liebiediew- -Kumacz Wasilij Kumaniecki Kazimierz 33 Kumor Bolesław, ks. 7, 1147 „Kuna" zob. Weremowicz Wacław Kunc Jan 493 Kuncevićius A. 124 ;, : Kuncewicz 1032 ' Kundera Milan 166 Kunert Andrzej Krzysztof 602, 603, 611, 631, 662-664, 666, 668 Kulana Petrażycki Iwan zob. Petrażycki Kula- ha Iwan Kupała Janko 880 Kupczak Janusz 432, 867 Kupiec Józef 715 Kupryjańczyk-Szuszko Izydor „Łusta" 809, 810, 812, 814 Kurcyusz Jerzy 676 , Kurczewska Joanna 7 ; Kurek Jalu 169 Kurek Stanisław, ks. 1149 Kurnakowicz Jan 603 1423 Kuroczkm Mikołaj „Leśny" 832-834 Kursite J. 264 Kuryluk Karol 169, 170 Kuśnierz B. 952, 961 Kutyba 931 ' Kutyłowska Helena 427, 428 Kuzniecow I. 935 Kuzumiak M. 456 Kuźmicki Wiktor zob. Walukiewicz Wiktor Kuźmicz 318 •' - • '" <• ''*-V:-•'•': Kviklys B. 371 Kweders-Mukt G. zob. Mukt-Kweders G. Kwater M. 1099 „Kwiat" zob. Karnacewicz Józef Kwiatkowska-Ratajczak M. 168 Kwiatkowski Leon 439 Kwiatkowski Roman „Romek" 748 L[...]tik Józef 704 LaarM. 1176 „Lach" 758 Lacher Anna, siostra (zakonnica) Maria 1224 Lachowicz E. 1033 ; Laciecz Czesław 1100 LaizansF. 285 Lalewska-Gordon Joanna zob. Gordon-Lalew- ska Joanna „Laluś" zob. Janczewski Władysław „Laluś" zob. Urbanowicz Anatol Lamartine 420 Lamberg 1224 .- Lammers 910 : ' Lampę Alfred 959 Lampert 257 .- ; ' Lane R.G. 632 • Lange Oskar, prof. 449 Langner Władysław, gen. 930 Laąueur Walter 1120 „Laryssą" zob. Kruk Janina „Las" zob. Kobiela Paweł • = Laskowski Mieczysław 788 Lasota Eryk (Lassota Erich) 1248, 1249 Latkowski Juliusz 126 ' ' : Laudańska Jadwiga 713 Laurinavićius Ć. 129 ' : Laurinawićius B., ks. 968 Lebiediewa Natalia S. 977, 989, 991, 1155, 1156,1158-1160, 1162, 1164, 1166-1168, 1170, 1172, 1174 Lebiediew-Kumacz Wasilij 178 Lebionka Juozas 129, 854, 856, 858 Lec Stanisław Jerzy 169, 170, 178, 179 Lechman 1081 Ledóchowscy 188 ••• " • l;1 • •. •'••' Lej ba, karczmarz 497 Lejkina-Swirskaja V,R. 409 Lejko Krystyna 7 ': • "•'•-- Lejko Mieczysław 7 „Lejtnant" zob. Woronowicz Lelewel Joachim 89, 156, 222 Leluszenko D. 780 : Lembowicz Stanisław 890 Lemińscy 1086 „Len" zob. Lewandowski Wacław Lenart Bonawentura 206 Lenartowicz Teofil A. 187 Lenczewski Tomasz 522 Lendzyńska Jadwiga 712 Lenga J., bp 970 ' Lenczewski Witold 731 ' Leńkowski Apolinary 721 ' Leńkowski Stanisław 721 ;- • ; : Leon XIII, właśc. Yincenzo Gioacchino Pecci, papież 358, 360, 361 Leonas Petras 480, 483, 488 Leplewski Izrael 873 Lerner Mania 1107 „Lesiński" zob. Rak Albin Lesiów W. 985 Leskiewiczowa Janina 7 Lessing Gotthold 383, 386 Leszczyński Adam 206 Leszczyński Jan 680 Leszczyński Józef 709 ' Leszczyński Zenon 7 J 424 Leszek, pchor. ze Lwowa 464-466 „Leszek" zob. Niemczycki Stanisław Leszner Aleks 1104 Leszniak (Leśniak) Szymon 1023 Leśniak Franciszek 1023 . Leśniak Jan 1023 Leśnodorski Bogusław 202 „Leśny" 833, 834 „Leśny" zob. Kuroczkin Mikołaj Letowt Leon 705 Letteris Meir Halewi 386, 389, 390 Le Yasseur de Beauplan G. zob. Beauplan Wilhelm „. . ... .. Leverkuehn Paul 919 LevinDov583,1089,1090,1092, 1094, 1096, 1115, 1116, 1118 Levi-Strauss Claude 1244 •• „Lew" NN 750, 830 < .. .. i : „Lew" zob. Wasiewicz Jan Lewak Antoni 209 , , ;, Lewakowski K. 456 Lewandowicz 233 Lewandowska Stanisława 600 „Lewandowski" zob. Żamojcin Władysław Lewandowski J. 880 Lewandowski Wacław „Len" 707 Lewartowski H. 618 Lewek Jan 1210 Lewicka Maria 428 „Lewicki" zob. Jadwigin Anton Lewicki Florian zob. Szklarek Jan Lewickij K. 454 „Lewkowicz" zob. Szematowicz Jan Lewin Leopold 169, 180 Lewin Menachem Mendel vel Satanower 385, 386, 389, 391 ;• Lewinzon Icchak Ber 567 LewkoJan 1210 Lewkowa Wanda z d. Schoferówna 1210, 1211 Lewkowicz L 415 Lewkowicz Włodzimierz 703 Lewkowitz A. 389 Lewyćkyj Mychajło (Lewicki Michał), abp, kard. 358, 359 LiaudisK. 852 ,v ..;.-. Liberys N. 295, 296 ' ,,: Librich Menachem 1105 Liczkow L. 416 , •.'.<.,-.•'• • Lida P. 971 „Lidnian Oleńka" zob. Masłoń Julia Lidzki M. zob. Bujnicki Teodor Lignowski M. 1147 Limanowski Bolesław 287, 288, 431 Linda 1272 Liniarski Władysław „Mścisław" 806, 829, 830 Linner B. 388, 389 „Lipecka Zofia" zob. Wittich Teresa Lipińska Grażyna 659 Lipiński Wacław zob. Łypynśkyj Wjaczesław Lipiński-Wnuk Edmund zob. Wnuk-Lipiński Edmund Lipka Jan 710 Lipka Józef 844 Lipkowscy 197 Lipkowska 528 Lipkowska Anna zob. Wielhorska Anna z d. Lipkowska Lipkowska Benedyktowa 527 Lipkowska Helena z d. Głębocka 530 Lipkowska Józefina zob. Czeczel Józefina z d. Lipkowska Lipkowska Julia zob. Podhorska Julia z d. Lipkowska Lipkowska Katarzyna z d. Kossowska 523 Lipkowska Tekla z d. Rusiecka 531 Lipkowska Maria z d. Grocholska 525 Lipkowska Wiktoria z d. Gałązowska 525 Lipkowski Benedykt 523, 525 Lipkowski Henryk 189 Lipkowski Jan 525 Lipkowski Józef, gen. 525 Lipkowski Piotr 189 Lipkowski Serafin 527 Lipkowski Wacław 192 Lipkowski Walery 530 1425 Lipkowski Władysław 531 Lipkowski Zygmunt 530 Lipsa I. 305 Lipski Lucjan 1078 „Lis" zob. Bujwid Stanisław ' • „Lis" zob. Sokołowski Jan „Lis" zob. Szklarek Jan vel Lewicki Florian Lis 820, 831, 839 Lis J. 958 Lis „Łubin" 820 Lisanka A. 127 Lisiak-Rudnickij 459 Lisicka562 • ,. Lisieccy 415 Lisiecki, ks. 969 Lisiewicz Paweł M. 605 • .- Lisowska Antonina 413 Lisowska Maria 708 Lisowska Wincentyna 412, 413 Lisowski, poseł 428 Lisowski 541 Lisowski Antoni 731 Lisowski Henryk 412 Lisowski K. 602 ' - Liszcziner Michał 1223 Litak Stanisław, ks. 207 Litów, kupiec z Żytomierza 404 Litwiejko K. 825 Litwin Aleksiej M. 689 Litwin Jarosław „Karat" 1265 Litwin M.R. 451 „Litwin" NN 811, 812 Lit wino w Maksym 109, 110 Litwińczyk Leon 596 Lizak Paweł 1021 Lizen (Lizenberg) Aleksander 1223 Lizko Anna 1022 Lizko Michał 1022 Lola 1211, 1216 Lopatto Emanuel 608 Lorenc Roman 1024 „Lotnik" NN 811, 812 Lozorajtis Stasys 77 Lubacziwskij Myrosław (Lubaczewski Mirosław), abp, kard. 362 Lubecki-Drucki Hieronim zob. Drucki-Lube-cki Hieronim Lubicz, właściciel sklepu w Grodnie 595 Lubicz Wiktor „Donat" 731 Lubomirscy 188, 205 Lucek 151 •... r,V, ...'.-; : -. , •. • • Luda Roman 582 ; ;; „Luda" zob. Tatarski Roman Ludański Jurek 1100 Ludinhauzen-Wolf G. zob. Wolf-Ludinhauzen G. ,.,,. ,. ..... : LuhmannN. 1245 :; .>- • •< •.,.-•.. •, • LukśaJ. 845 : :. Luksemburg Róża 415 Lurie Szlomo, rabin 566 : „Luś" zob. Hryncewicz Ludwik ; Lutosławscy 82 Luty Michał 623 Łabędzki 440 Łabuszewski Tomasz 750, 751, 754, 806, 808, 810, 812, 814, 816, 818, 820, 822, 824 Ładoś Aleksander 77 : , Łagodowska Maria 1048 • • .. Łangowoj N.P. 505 Łaniewski Stanisław „Dach" 658 Łaniewski-Wołk zob. Wołk-Łaniewski ; „Łapa" NN, pop 153 ŁapiczCz. 1132 Łapicz Jan 709 Łapicz Józef 814 Łapiński Franciszek 837 Łapot Leon „Magik" 794, 800 Łastowski Wacław 60, 315, 881, 882, 884 Łaszcz Samuel 1256 Łatyszonek Oleg 880, 881, 882 Łazarewśkyj Ołeksandr 134 Łążyński M. 415 Łempicka-Gamska Jadwiga zob. Gamska- -Łempicka Jadwiga 1426 Łewyćka Hala 123 • .! . : . Łewyćka Maria 117 .;- • • Łewyćka Stefania 117 ••••'•'• • '•- Łewyćkyj Dmytro 142 - - ' Łewyćkyj Leon 120 Łewyćkyj-Neczuj I. zob. Neczuj-Łewyćkyj I. Łęczycki Celestyn 408 Leski Fryderyk 607, 608, 613 ' Łoganowski Mieczysław 873 Łoktionow J. 937-939 Łomaczewska Daruk B. 168, 171 '- • Łomiński Władysław 1023 Łopaciński Jan „Skowroński" 824 Łopacki Ryszard 706 ••..•:.. Łopotecki Stanisław 648, 649 Łosiew 1180 Łossowski Piotr 7, 57, 65, 66, 127, 128, 484, 488-490,603,902, 1177 „Łoś" 836 Łozinskij M. 457 ' ., Łoziński 205 Łoziński Jerzy „Jerzy" 746, 747, 748, 749 Łoziński Paweł 1102 „Łoziński Stefan" zob. Pstrokoński Stanisław Łoziński Władysław 202 Łozoraitis Stasiukas 98 . -' Łozoraitis Stasys, syn 83, 84, 97 ; , Łozoraitis Stasys, ojciec 83, 97, 101 Łozoraitis Wincentyna z d. Matułaitis 84 Łozowskil. 1219 • Łubikowski Józef „Sybirak" 791 „Łubin" zob. Lis „Łucka Ewa" zob. Kowalska Stanisława Łuckiewicz Anton 60 Łuckiewicz Antoni 878, 880, 881 Łuckiewicz Iwan 60 Łuczak A. 878 Łuczkiewicz Jan 1217 Łuczkiewicz Stanisława 1217 Łukasiewicz W. 429 Łukaszeniok Regina (Łukaszeniuk) 715 Łukaszewicz Franciszek 795 Łukaszewicz Marian 651, 655 Łukomski Grzegorz 451, 452 • „Łupaszka" zob. Dąmbrowski Jerzy •••••• „Łupaszka" zob. Szendzielarz Zygmunt „Łusta" zob. Kupryjańczyk-Szuszko Izydor Łychowski Ignacy 415 Łyńczuk Trochim 1079 Łypka Roman 26, 461, 462, 464, 466 Łypynśkyj Wjaczesław (Lipiński Wacław) 134-139, 141-144 Łysjak-Rudnyćkyj I. 136, 142 M •,..-.. Macel 865 Machnacz Michał „Kot" 794, 799 Machowska Maria 1022 Maciąg Włodzimierz 602 „Maciej" zob. Dobrzański Jerzy Maciejewski Jan 430 Maciejewski Marian 7 Macieliński Emil „Kornel", „Pomian", „Rey", „Sas" 669, 671-673, 675-678 Maciuk Orest 213 Maciukiewicz Bronisław „Bąk", „Bawarski" 819, 820-822, 823 - Mackievicius M. 478 Mackiewicz Aleksandra zob. Niemczycka Aleksandra z d. Mackiewicz • "' ' Mackiewicz Antoni 83 Mackiewicz Basia 79, 80, 85, 94, 97 Mackiewicz Bolesław 102 Mackiewicz Czesia 83, 84, 98 Mackiewicz Halusia 80, 89 Mackiewicz Józef 61, 64, 69, 80, 84, 89, 163, 165, 608, 613-615, 899, 1034 Mackiewicz Stefania zob. Matłaitis Stefania z d. Mackiewicz Mackiewicz Wanda z d. Krahelska 79-81, 85, 91, 97, 102, 103 Mackiewicz-Cat Stanisław 54,55,61,64,69,70, 79-82,85-89,91,94-97,100-103,602,649 Mackiewiczowa 84, 89, 91 100 Madeyska Jadwiga zob. Zakrzewska Jadwiga z d. Madeyska 1427 Madura Antonina 1082 Madura Bolesław 1081 Madura Janina zob. Rogacz Janina z d. Madura Madurowicz M. 788 Madurowicz Roman 784 • , Madurowie 1081 „Magik" zob. Łapot Leon . , „Magiłek" 822 Magierów 1276 • -• Magir 1272 ... MahlenH. 1176 Maimon 386 Maj Stanisław 871 Majakowski Włodzimierz 171, 179 Majbaroda999 Majecki Henryk 840, 841 Majewski Erazm 196 Majewski Kazimierz 675 „Majewski" zob. Nowik Bolesław Majewski Ryszard 211 Majewski Tadeusz „Szmigłel" 683-686 706 Majewski Wiesław 1247, 1248, 1250, 1252, 1254-1256 Majewski Witold 702 Majkapars Abraham 302 Majkapars Michał 303 Majkapars Nadzieja 303 Majkapars Samuels 303 Majkapars Sarach 303 Majkapars Teodors 302, 303 Majkaparsowie 302 Majmonides 388 Majski Iwan 74, 107-111, 116, 702, 953 „Mak" 820, 822 „Mak" zob. Komarski Mieczysław Makarczuk S.A. 451,452 Makarczyk Bernard 1022 Makaro Bronisław „Przybysz" 804 »-,.,, Makasiowa Sonia 887 ;,^-> .-• Makaveckas R. 1132 Makianiec Bolesław „Ciemny" 794 Makowiecki Andrzej 189 Makowiecki Ludwik 192 »'>, „Makowski" zob. Bartnik Jan Makowski 1247 Makrocki Sylwester 1085 • - „Maks" zob. Bura Józef Maksimienko K. 936 Maksym, hetman 1254 Maksymowicz Kazimierz 704 Malczewska-Skarbek Maria K. zob. Maria K. Podhorska z d. Skarbek-Malczewska Malecki J. 738 Maleńczyk Witold „Cygan" 793, 801, 803, 804 Malewski Antoni 748 •' •• Malicki Jan M. 7 „Malina" zob. Filipkowski Kazimierz Maliniak 1215 Malinowska Ludmiła 1219 „Malinowski" 820 Malinowski-Pobóg Władysław zob. Pobóg- -Malinowski Władysław Maliszewski Edward 292, 479 Malski Wiktor „Hektor" 608, 609 „Malutki" zob. Komar Władysław Mała 888 Małachowicz Edmund 206 Małachowska Izabela zob. Czarko wska-Gole- jewska Izabela z d. Małachowska Małachowski 540 ^v •;.•••••- Małaczewski Eugeniusz 163 Małaszkie wieżo wie 593 Małgorzata, siostra nazaretanka 366 Mały, rodzina 886 „Mały Ziuk" zob. Berdowski Józef ; Małyhin A. 874 : Małynicz, ks. 968 Małyński Emanuel 190 •• -,,: ,-; Manesein, senator 321 Mantejfelis G. (Manteuffel G.) 282, 285 Manteuffel G. zob. Mantejfelis G. Manteuffelowie 287 Mańko wscy 197 Mańkowska Jadwiga 196 Mańkowski Emeryk 189, 196, 197 1428 Mańkowski Tadeusz 205, 209 Mańkowski Teodor 528 Mańkowski Wacław 196 Mańkowski Zygmunt 7 „Mar" zob. Golasz Stefan Marachow G. 403 Marchewka Stanisław „Ryba" 844 Marchoccy-Ścibor zob. Ścibor-Marchoccy Marcin, kuzyn Bajcarów 349 Marciniak Piotr „Emil" 686-688 < Marcinkevićius J. 130 Marcinowski, nauczyciel 273 Marcisz Maria zob. Marczysz Maria „Marcyniuk" zob. Kordecki Włodzimierz Marczuk Józef 1020 ....... „Marecki" zob. Iglewski Antoni ,= ' „Marek" zob. Nabiaiek Stanisław ' •••• ••-••> Margisz Jan 1023 Maria, siostra zakonna zob. Lacher Anna Maria Wasiliewna, matka Anny Sobolewskiej 591 Marianna, służąca Mackiewiczów 80, 81, 82, 86, 100 Markiewicz Krzysztof „Czart" 1047 Markiewicz Tadeusz 686 Markisz „Niedźwiedź", „Sosnowski", „Wicher" 820, 821 Marko Piotr „Wołodyjowski" 809, 811, 812 „Markowski" zob. Chrząszczewski Wincenty Markowski Piotr 709 Marko wy cz Michajło 134 Marks Karol 431, 420 • • .. Marma A. 127 .* •'- MarrusM.R. 579 ; ; „Maroczy" NN 751 Marsden Philip 157 Marszalec Janusz 7 Marto wieź Henryk 1024 ' ; Martyka Stefan 611 ' Martynow 1032 „Marusia" zob. Demion „Marusia" Maruszewski Artur 917 ! Marynia, ciotka Jana Kukurowskiego 444 Maryniakowa I. 317 Marysia, uczennica gimnazjum w Grodnie 496 „Marysia" zob. Zarębski Marian Marzecki Piotr 684 Masior Jerzy 1205 Masłak Franciszek 1022 Masłoń Julia „Oleńka Lidnian" 710 Masłowska Maria z d. Asanowicz 181, 182, 184 Masłowski Szamil (Mateusz) 184, 185 Masłowski Władysław 256 Massalska Maria 253 • " Maszewski Artur 702 Maśliński Józef 605,610,611,613 Matecki Józef 673 Matejko Jan 222 Maternicki Wincenty 423 ' Materski Wojciech 788, 985, 1157, 1168, 1174- 1176, 1178, 1180, 1182, 1184 Matthaus J. 1103 Matulevićius Jurgis (Matulewicz Jerzy), abp 482 Matulionis Balys 482 Matułaitis Grażyna 84 Matułaitis Janina 84 Matułaitis Jurgis 84 . •- Matułaitis Kazimierz 84 .. ' ;si•':•,-• Matułaitis Stasys 83 Matułaitis Stefania z d. Mackiewicz 83, 84 Matułaitis Wincentyna zob. Łozoraitis Win- centyna z d. Matułaitis Matuśakait M. 125 . Matusow 1032 Matwijów Maciej 205, 210, 211 May Stanisław 1033 MayerStefan910, 913, 917, 918 Mazaraki Olimpia 192 • > „Mazecki Antoni" zob. Iglewski Antoni „Mazepa" zob. Nienartowicz Ludwik Mazepa, bolszewik 1270 Mazepa Iwan, hetman kozacki 142, 1256 Maziec Jadwiga „Róża" 814 Maziliauskas S. 127 < • Maziuk „Koń" 820 - 1429 Maziuk „Piłsudski" 824 Maziuk „Ryś" 824 • , . . Maziuk Bronisław „Rdza" 819 Mazowiec-Boruch Wanda zob. Boruch-Mazo- wiec Wanda „Mazur" 840 • ^ - -- Mazur Grzegorz 624, 669-672, 674-678, 682, 783, 788, MazurZ. 1148 Mazurek Piotr 448 ' Mazurek Witold 439 , ' Mazurkiewicz Edward 8 Mazyrko Jan 812 < Mączak Antoni 8 Mądracki M. vel Dawidowicz 784 McNeill H. W. 21 Mech Aleksander 709 ' Medyński Aleksander 204 ' Meir z Dubna 567 , MeistereU. 307 : - :- - - Meleniewski Feliks 196 Melniczuk 330 Melnyk Andrij 1044 MeJnyczuk Mykoła 1080 „Men" zob. Niedziński Mieczysław Mencwel Andrzej 419, 421 Mendelsohn Ezra 395, 580 Mendelssohn Moses 383-385, 388, 390 Mendog (Mindaugas), król Litwy 126, 127, 131 Mentelewicz Kazimierz 702 Merkys Antanas 1128 Merlak Antoni 799 Messing Stanisław 873 •: Metody, św. 470 Metzger Edward 670, 673, 677 Mey-Ould M. zob. Ould-Mey M. Meysztowicz Aleksander 51, 91, 101 • Meysztowicz Maria zob. Pruszyńska Maria z d. Meysztowicz Meysztowicz Walerian, ks. 101, 159 Meżgailis B. 296 MeżsI. 298 Mędrzecki W. 1055 Mękicki Rudolf 205, 209, 210 Mianowski Tadeusz 653 ' ' • Michajłowski-Rak Szymon zob. Rak-Michaj- łowski Szymon Michajłowskij W. I. 505 Michalec Józef, ks. 620-622 Michalewski Jerzy „Dokładny" 663 Michalski 733 Michalski Jan 8 Michalskij J. 452, 455, 458 Michaluk Jan 1069 Michaluk M. 1068 „Michał" zob. Chojnowski Władysław ; Michałowska Jadwiga 1024 Michałowski J. zob. Chrząszczewski Wincenty Michałowski Jerzy 747 Michałowski Tomasz 426 ..-.:•.. -,••,,.• Michałowski Tytus 189 , . - Michniewicz Ryszard 702 ; : Michnik Adam 608, 615 Michno, nauczyciel 151, 152 Michnowicz But Paweł zob. Pawluk Mickievićius-Kapsukas Yincas zob. Kapsu- kas-Mickievićius Yincas Mickievićius-Kreve Yincas zob. Kreve-Mic- kievićius Yincas Mickiewicz, sołtys gminy Nowa Mysz 561 Mickiewicz Adam 156, 159, 160, 219, 222, 310, 312, 316, 408, 470 Mickiewicz Adam, ppor. 712 i,-. , "'; Mickiewicz Bolesław „Niedźwiedź" 794, 798 Mickiewicz Konstancin M. „Jakub Kołas" 272 Mickiewicz Leonard vel Raubo Leonard „Kmicic"799 i;^ ::::/:,' „Miecz" zob. Grygorcewicz Mieczysław Mieczkowski S. 899 „Miedzianka" zob. Nienartowicz Ludwik .' Miedziński Aleksander 703 Mielecki 1255 . Mielniczuk Hawryła 448 Mieńkowski Janusz 706 , • Mierina A. 507, 508 1430 Mierkułow Wsiewołod 1029, 1033, 1162, 1165, 1166, 1172 Mierosławski Ludwik 1257, 1258, 1260, 1261 Mierzejewski (Mierzniewski) Krzysztof 706 Mierzwa A. 1242 Mieszałkin 1030 : • / .. ' Mieszko I, książę 242 ; • . • Mieszko II, król Polski 133 Mietijewski Wacław 712 -' •, „Mietkowski" 799 Miezajs322 Migdał Magdalena 1021 Mikłaszewicz Irena 368, 370, 372, 374 Mikłaszewicz Józef „Fala", „Śmiały", „Morowy", „Społem", „Kalina", „Czortek", „Żelazo", „Wesoły" 818, 819, 821 Miknys Rimantas 57, 58, 60, 62, 64, 227 Mikojan Anastas I. 1172 . . Mikołaj, o. (zakonnik) 273 Mikołaj I, car Rosji 396, 541 Mikołaj II, car Rosji 196, 415, 418, 419, 541, 555 Mikołajczyk Stanisław 961 . ' -i Mikołajuk Henryk 706 •. 'V Mikuć Włodzimierz „Jarema" 744 MikuliczS. 1136 -:, ,- Mikulscy 1083 Mikulska Helena 1087 . : Mikulska Józia 1087 , ,: •••.; Mikulska Tekla 1087 ;: ; . Mikulski Adam 1087 , , Mikulski Franciszek 1076, 1078, 1080, 1082, 1084, 1086, 1088 Mikulski Marceli 1087 Mikulski Teofil 1011-1013, 1018 Mikulski Włodzimierz 715 Mikułko Anatol 606, 611 Mikuta Bronisław „Wysocki" 820, 822 MilanF. 1060 Milbacher 356 MilczarekS. 546 - : - ; Milkowski Aleksander, gen. 545 < Mili John Stuart 420 Miller A. I. 402 . - . Miłaszewski Kacper 891 Miłoradowycz J. 454 • . ,.; : Miłosz Czesław 157, 159, 161, 166, 170, 171, 608, 613, 615 Miłow O.L. 981 MincI.I. 1175 . ,. ' Mincer Wiesław 608 •: Mindaugas zob. Mendag Minenzon 1107 Mineyko Józef 157 Miotła Grzegorz 499 <'. Miotła Piotr 499 Miron, kamerdyner Podhorskich 529 Mironowicz Eugeniusz 877, 878, 880, 882, 884 Mirowy Tadeusz zob. Karaszewicz-Tokarzew- ski Michał Misiąg Wojciech 1240, 1242 .Misiek" NN 809, 810 Misiewicz Kazimierz 724 Misiło Eugeniusz 1143 Misiura Bolesław „Niekrasow" 154 Misius K. 371 Miszczak Franciszek „Śliwa" 658, 659 Miśkiewicz Ali 546, 548, 1139 Mitieriew G.A. 1180 : Mitkiewieź Leon 73, 157 .-',. ; Mleczarski Tadeusz 682 / .Młot", „Tom" NN 686 Mochnacki Maurycy 468, 1257 Mockonas L. 845 „Mocny" zob. Szukiel Stanisław Moczarska Jolanta 251 Mohl Stanisław 50 Mohl Wacław 53 Mohlowie 287 Mohyla Piotr 1252 Moisiejenko N. 1219 Mojsikówna Stefcia 277 Mokrzycki Jan 8 Mol, nauczyciel matematyki 562 Molenda Danuta 8 '-. Molenda Jan 8 ^ 1431 Molnar A. 941 Mołotow Wiaczesław 35, 105, 110, 111, 175, 176, 178, 573, 912 954, 955, 1091, 1155, 1158, 1161, 1172 .,- ,.:. • .»:*.. :•- „Mongoł" 823 u *, ;.--•. ••..-•- Moniuszko Stanisław 222 •••••••'••' r;; -• „Monter" zob. Giecewicz Wacław : .;••'. Montresor Władysław 196 Mońko Henryk 709 Mora Sylwester zob. Zamorski Kazimierz Moraczewski Jędrzej 41 Moraczyński Dominik 192 . Morczysz (Marcisz) Maria 1024 Morelowski 85, 88 ; . „Morowy" zob. Mikłaszewicz Józef Moroz, właściciel sklepu w Grodnie 234, 595 „Morski" zob. Grygorcewicz Mieczysław Moskwa Jerzy, ks. 1149 Mossakowski Stanisław 8 Mostowicz Jadwiga 702 Moszczeński J. 402 • • Moszyńska Stefania 190 Moszyński Stefan 192 Motieka Egidijus 224-228, 230 Motoszko Halina 710 Motyka Grzegorz 579, 580, 582, 584, 586, 588, 590, 1055, 1140, 1141, 1143, 1265, 1273 . ,••• •••: Mowlik Stanisław Jeleń" 815 •. .-;' Mroczek Ludwik 451 ..., Mrozek Stanisław 672 , Mroziński Tadeusz „Sęp" 839 „Mrówka" zob. Okulicki Leopold „Mruk" zob. Radziwonik Anatol „Mścisław" zob. Liniarski Władysław „Mścisławski" zob. Jastrzębski Roman „Mściwoj" zob. Zaborowski Czesław Mucha 541 Mucharski Jan 1136, 1137 Muchin Jurij 1171 Muchla Aleksandrowicz Ibrahim 1134 Mueller E. 194 Miihlmann Kajetan 210 Mukt-Kweders G. 513 . .. .., Muras Marianna 1020 -,...•' Murawiow Michaił N. 221, 406 Murawski Kazimierz 724 -i'* Murawski Stanisław „Stanisław" 778 Murawski Wincenty 724 Murza-Murzicz Ałła 259 ; : '• " Murza Murzicz Ibrahim Chalilewicz 1133- 1135 Mycielska Wiktoria zob. Czarkowska Wiktoria z d. Mycielska . Mykietyński P. 579 Mykolatis-Putinas Yincas 63 :••-.''. . ,»: ' Mykolczak A.S. 994 ;,:,...',;.-• Myroniuk Oleksander 1140, 1141 : '•' Mysakowski, ks. 273 ;:•-,, Myśliński Józef 709 < ' „Myśliwy" zob. Tietianiec Michał N Nabiałek Stanisław „Marek" 779 Nadzia, guwernantka Koźlińskich 149 Nadziejko Szymon „Tęcza" 824 „Nagan" zob. Rymaszewski Czesław Naglerowa Herminia 169 • , . ; Nagrebecki 1032 Nahlik Stanisław 200, 213 Najberger Jan 1024 . NajdziukJ. 879 -v--./-, •:• , Najman 558 Nakoniecznikoff Stanisław „Kmicic" 826 Nakwaś Anatol (Antoni?) 703 Nalewajko Semen 1250 Napiórkowski Stanisław C. 8 Napoleon I Bonaparte, cesarz Francji 22, 357, 1258 Narajewska Konstancja zob. Kostrowicka Konstancja Narbutt Ludwik 145, 147 Narbutt Teodor 126, 470 Narkiewicz Adolf 64 Narkiewicz Tadeusz „Ciemny", „Rymicz" 836-840 1432 Nartow Aleksander 195 Naruszewicz Natalia, właśc. Leszek Moczulski 962 - „, . . • Nash R. 629 - , : Natalewicz W.N. 690 „Natan" NN 794 Natkes Beniamin 389 Naumienko, właściciel gimnazjum 430 Naumienko K.E. 451, 781 Nawicki W.I., ks. 1153 ^ ...•-,,..•;- Nazarewicz Ryszard 658, 660 Nazarkiewicz Tadeusz „Ciemny", „Rymicz" 830, 831, 836 , Nazaruk Osyp 141 Neczuj-Łewyćkyj I. 454 ::7 Neduża Stefcia 1209 Neduży Wasyl 1209 Nehrebecka Hanka 674 . : : Ł Nejman Marian 653 Nestor, kronikarz 282 Nestorowicz 146, 147, 152 Nestorowicz Wacław „Kalina" 826, 828 Neufeld K. 1259 Neugebauer Mieczysław 254 . •:-.....• Neugebauerowa 346 Neveravićius-Newerowicz Fabijonas 64 Newachowicz Leon 396 •••..',-•;>: Newerowicz-Neveravićius Fabijanas zob. Ne-veravićius-Newerowicz Fabijanas „Newada" zob. Karwowski Jerzy Ney-Krwawicz Marek 638, 640, 642, 644, 663, 664 Nicieja Stanisław S. 8, 205 NidasiekN. 879 ; <- -.••;.<• •• Niechoroszew Siemion 1164 Nieć Halina 199 Niedziałkowscy, bracia 407 Niedziałkowski Bolesław 407 Niedziałkowski Konrad 50 Niedziałkowski Mieczysław 60, 86 Niedzielko Roman 1058 Niedziński Mieczysław „Men", „Ren", „Niemen" 800, 816-824 „Niedźwiedź" zob. Markisz „Niedźwiedź" zob. Mickiewicz Bolesław Niedźwiedź Michał 1021 . , „Niekrasow" zob. Misiura Bolesław :•; Niemcewicz Julian Ursyn 203, 1251 .:. ••••', Niemczycki Stanisław „Leszek" 672 Niemczykowa Aleksandra z d. Mackiewicz 79, 80, 82, 84, 86, 88-90, 92, 94, 96, 98, 100, 102 „Niemen" zob. Niedziński Mieczysław Niementowski Karol 681 Niemicki Jan 712 ' ::: -,';, Niemiec Józef 1023 >'••'•. i-. Niemiec Władysław 1022 Niemiński Józef 712 . Niemiński Wacław 712 U „Niemira" zob. Pusz Tadeusz Niemiro Antoni 709 Nienartowicz Ludwik „Miedzianka", „Mazepa" 790, 792, 795, 800 Niesiecki Kasper 540 Niesiołowski W. 257 Nietyksza Maria 8 . -, ' Nie wzorowa Eugenia 715 Nie wzorowa Tamara 715 Niezbrzycki Jerzy „Ryszard Warga" 906, 910, 913 Nikiforów 1184 Nikiszow Iwan F. 1063 Nikźentaitis A. 124 Nipperdey T. 506 Niwiński Alfons 707 Niwiński Piotr 610, 743, 744, 746, 748, 750, 752, 754, 791 North Douglas C. 1243 „Norwid" zob. Żurawski Dominik Norwid Cyprian Kamil 173 Nosków Iwan N. 804 Noskowa Albina 8 Nowaczyński, z Dominopola 1087 Nowak Jan 703 Nowak Jan, kapral 703 Nowak Przemysław 8 1433 Nowak-Jeziorański Jan, właśc. Zdzisław Jezio- rański 964 Nowak-Kiełbikowa Maria 8, 74 • . Nowiccy 593 ' '• Nowicki „Piekarski" 686 No wieki Andrzej 611 Nowicki Franciszek 1032 -' Nowicki Jan 1110, 1111 . • Nowicki O. 404 Nowicki W.D. 415 v-^?, *\^.-.? - ;'^ Nowik Bolesław „Majewski" 745,746-751,753 NowockiW. 731 Nurkiewicz Zdzisław 890, 892 O 0'MalleyOwen 106, 107, 113 Oberc Franciszek 1147 • ' , Obertyńska Beata 169, 173 Obertyński Maryan 618 Obiezierski Mieczysław 50, 52 Obolnas Antanas 755 Obolnas Rinwydukas 755 Oborska Józefa z d. Kukurowska 433 Oborski Ludwik 433 Obrąpalski Emanuel 50 Obst Jan 50 Obstowa Maria 50 Obuchowski Kazimierz 1020 Obukauskas 851, 852 Ochenkowska-Romer Helena zob. Romer- -Ochenkowska Helena Ochmann-Staniszewska S. 1248, 1255 Ochmański Jerzy 127, 219, 478 Ochocki Stanisław 749 Ochota J. 878 .-.,„•• Ochotin Nikita 1056 „Oczko" zob. Zabłocki Bolesław Odlanicki-Poczobut Marian zob. Poczobut- Odlanicki Marian Odojewski Włodzimierz 165 „Odrowąż" zob. Wieliczko Bronisław Ody nieć Aleksander 713 Odyniec Antoni „Grom" 712 >•>."•;: -. . - ; Oficerów W. 1219 Ogińska Maria 206 „Ogonowski" zob. Jaśkiewicz Bronisław Ogórek Julian 1023 Ogórek Stanisława 1022 Ohonowski O. 454 „Ojciec" zob. Radziwonik Anatol Okińczyc Nina 715 Okmiński 541 Okolski S. 1248-1250, 1255, 1256 Okulicki Leopold „Mrówka", gen. 675, 678, 679 Okulicz Kazimierz 60, 85, 87 Okuszkowa Julia 270 „Ola" zob. Wodiczko Aleksandra Olczak Elżbieta 8 Olczak Stanisław 8 „Olech" zob. Radziwonik Anatol Olechnowicz Antoni „Pohorecki" 609, 745- 747, 749, 752-754 Olechnowicz Władysław 407 Olechnowicz Zygmunt „Grom", „Zygma" 793, 804 Oleksiewicz Franciszek 682 „Oleś" zob. Zań Tomasz • - Olędzki Stefan 706 Olga, siostra Anny Sobolewskiej 592 Olizar B. 402 Olski Jan 873 Olszański, bp 969 Olszewski Andrzej K. 8 „Olszyna" NN 830 Olszyna-Wilczyński Józef, gen. WP 721 722, 929 Olszyńska Jadwiga „Ola Zięba" 710 Ołdakowska-Kuflowa Mirosława 8 Ołdakowski Eugeniusz 871 Ołdakowski Jerzy 432 „Ołówek" zob. Zduńczyk Antoni „Omelko" zob. Petrenko Roman „On" zob. Szabłowski Zygmunt Ontorenko Fionia 1021 „Onufry" zob. Żuk Henryk - • 1434 Oppenhauer-Sredniowska Krystyna 209 Orda Jerzy 605, 611 „Ordon" zob. Piekarski Władysław ' Ordonówna Hanka, właśc. Tyszkiewicz Maria Anna 606 Orechwo J. Już" 791 Orendarenko Tymosz, hetman kozacki 1253, 1254 .. , „Orest" zob. Demian Marko '. <• ...... ;, Orleański, ks. 449 ...<•"''; ' Orlewiczowa Irena 8 ;: : „Orlicz" 744 „Orlicz" zob. Kitowski Władysław •..; . Orlik Filip (Orłyk Pyłyp) 142, 1256 Orlikowski Stanisław 192 Orlik-Ruckemann Wilhelm, generał 930, 932 Orłoś Kazimierz 615 Orłowicz Mieczysław 204 Orłowska Janina 427 -...- •. •.;,".••.'.'•• Orłowska Julianna 710 Orłowski Adam 426 , Orłowski Aleksander 189, 190 Orłowski Czesław 709 Orłyk Pyłyp zob. Orlik Filip Ortwin Ostap 169 Oryszowski Jan 1248 •• ', <<-,...• •..-,•.•• Orzechowicz Bolesław 205 „Orzeł" zob. Chwieduk Alfons „Orzeł" zob. Cwalina Szymon Orzeł 706 Orzeszkowa Eliza 156, 206, 476, 493, 499 „Osa" zob. Cichoński Henryk Osiecki Henryk 713 Osmołowski Jerzy Marcin 42^9, 53, 56 Ospowat A. 409 „Ossowski" zob. Szymanowski Piotr Ossowski Stanisław 170, 171, 168 Osterwa Juliusz 80 Ostoja-Koźniewski Jerzy 8, 26 Ostrainin Jacek 1255 . •:-••' Ostryhańska Zofia 8 Osuchowski Antoni 192 Ościsławska 824 .• . . : Oświęcimski Marek 861 Ould-Mey M. 1237 Owczinnikow Lilij 1219 Ozolas Romualdas 757 P. Maryja 404 ••• '-. • Pabisowa-Grek Irena zob. Grek-Pabisowa Irena Pabiś Stefan „Stefan" 807, 808 Pac Michał 98 ,: : - <•;„ . PacukJ. 884 i , r Pacuski Kazimierz 8 , Paczkowski Alfred „Wania" 770, 773 Paczkowski Andrzej 8, 26, 788, 1009 Paderewski Ignacy 41 Padlewska Oktawia 195 Padlewski 190 Paduch Andrzej 8 : Pajączkowski Franciszek 209 „Pająk" NN 725, 820, 840 Pakulski Ryszard 870 Pakulski Władek 766-768 Paltarokas K., bp 372 Paluchowska Danuta 8 Paluchowski Andrzej 8 •••••; • „Pałajew" zob. Tyrkin Czesław Pałubiński Antoni zob. Połubiński Antoni Panduło 303 Pankiewicz Jan, ks. 371 Pankiewicz Władysław Jaskółka" 810 Papierzyńska-Turek Mirosława 135 Paprocki B. 1247, 1248, 1249 Para Tadeusz 686 Parchimowicz 789 Parnicki Teodor 169 Parsadanowa Walentyna S. 979 Parśaitis-Gabrys Juozas zob. Gabrys-Parśaitis Juozas Parszywka Anna 1023 Parszywka Antonina 1020 Parszywka Franciszek 1022 Parszywka Janina 1022 1435 Parszywka Józef 1023 K> .u, ,; Partacz Czesław 451, 452 Pasat W.I. 996 Pasternak Leon 169, 170, 177-180 Pastuszko-Sawicki W. 1033 Paszkiewicz Henryk 126 Paszkiewicz Urszula 212 Paszkowski Julian 702 • • " Paszyński J. 786 Patackas Algirdas 741 Patackas Antanas 740, 742 «. • .- • Patecki Mirosław 1204 Patek Artur 965, 967, 969-971 : Patocki J. 473 Paulus Friedrich von 575 Pawelik Jan 1022 Pawełczyńska Anna 1060 Pawełko Ignacy 721 Pawlak Feliks 749 Pawlik 706 Pawlikow 726 Pawlikowscy 205 Pawlino W. 568, 569, 570 Pawluk, właśc. Paweł Mironowicz But 1249, 1254, 1255 Pawłów Karp 1062 Pawłów Wasilij 1165 „Pawłowicz" zob. Demian Marko Pawłowicz Roman 933, 934, 936, 938 Pawłowscy, ród 1076 Pawłowska Maria 1077-1079 Pawłowski Franciszek 681 . . • Pawłowski Józef 206 Pawłowski K. 199 Pawłowski Michał 1077-1079 Pawłyk Mychajło 453 Payne R. 629 < Pazynowie 441 Pągowski Kazimierz „Dionizy" 659 Peiper Tadeusz 169 „Pejcz" zob. Brayczewski Włodzimierz Pekel Zbigniew 673 :'.;. ':.-': -•••••• - Pekszo, inż. 88 •••'.'-' ••>• ;,'. . ..." Pełczyński Tadeusz, gen. 906, 911 :• ; Pempel Stanisław 658 vi Pendzich Barbara M. 393 , ; 'H Penerdży, rodzina 303 Pentkowski-Pentek J. 1033 Pepłoński Andrzej 905-907, 913, 921 Peretiatkowiczowa 430 Perkowski Jan 712 „Perkun" NN 794 Perl Józef 386, 388, 389, 391 Persak Krzysztof 8 Pertek Jerzy 934 Peszta 1250 Peszyński Stanisław 189 ' „Peter" NN 801, 803, 804 Petlura Semen 567, 861, 865 Petrauskien I. 130 Petrażycka-Cichocka Z. zob. Cichocka-Petra- życka Z. Petrażycki Kułaha Iwan 1253 ••••>. Petrenko Roman Jurek", „Omelko" 1085 Petri Egon 120 Petroszczuk 1051 ; Petrulis Yytautas 486 Petry Juliusz 169 Pfaffius Stanisław 423 . .?^ Piasecki Sergiusz 163, 166 „Piast II" zob. Kołakowski Ignacy Piątkowska Regina 702 Pichno 410 ' Piechowska Władysława 676, 679 Pieciul Stanisław 652 Piecuch 936, 938 Piedrzyński Antoni 712 ; ' Piekałkiewicz Jan 343 ••'.-•'.•• „Piekarski" zob. Nowicki Piekarski Władysław „Pik", „Ordon" 807, 808, 815 Pieprzyk Józef 731 Piesakowski Tomasz 24, 951, 952, 954, 956, 958, 960, 962, 964, 966, 968, 970 Pieszczatowski Władysław 712 Pieszko Iwan „Gustoles" 860, 862 1436 Pietraczuk Nadia 448 •-;' /: Pietraszewski Gabriel 650, 653, 654 Pietraszkiewicz Kazimierz „Konrad" 746, 752, 753 Pietrosowa Nelli A. 1168 Pietrow Nikita W, 873, 876, 974-976, 1162 Pietrunia 1084 Pietrusewicz Zofia 702 Pietrusiewicz K. 415 Pietrzak, policjant 438 Pietrzak Michał 202 Piękoś Władysław, ks. 621 „Piętka" NN 750 „Piętka" zob. Zarzycki Józef „Pik" zob. Piekarski Władysław Pikuła Stefania 1023 - Piłat Stanisław 175 Pilch Adolf „Góra" 735, 738 Piłsudska Maria z d. Billewicz 95, 96 Piłsudska Maria z d. Koplewska, 1° voto Jusz- kiewicz 254 , ....... . -,•-.-, ..-,-r-:.,. Piłsudski Jan 50 Piłsudski Józef, marszałek 40-43, 45, 46, 53, • 55, 56, 60, 83, 94-96, 98, 100, 150, 165, 245, 254, 257, 314, 315, 341, 415, 434, 545, 570,861, 879, 880, 881, 895, 898, 899, 901-903, 923, 1187 .-•: ; , „Piłsudski" zob. Maziuk Pinchuk Ben-Cion 579, 583, 585-587 PinczukSasza 1107, 1110 Pinuslcchak 1107 „Piorun" zob. Połubiński Antoni „Piotr" zob. Warakomski Michał Piotrowski 917, 922 Piotrowski Aleksander 706 Piotrowski Edmund 905-909 Piotrowski Franciszek 1076 Piotrowski Tadeusz 1054, 1055 Pirogow 403 „Piotruś Mały" zob. Cieśliński Władysław Piskorz Narcyza z d. Stankiewicz 689, 720, 722, 724-728 •••< , : -.^. Piskunowieź Henryk 610 ;• Piśniuk 1083 ; . •'•.--- : Pitowranow 852 Pius VI, właśc. Giovanni Antonio Braschi, papież 357 Pius VII, wlaśc. Barnaba Gregorio Chiaramon-ti, papież 358 Pius IX, właśc. Giovanni Mastai Feretti, papież 358, 359 Pius XI, właśc. Achille Ratti, papież 98, 279, 359, 1076, Piwnik Jan „Ponury" 773 . •„ Piwocki Ksawery 209, 210 . Plater Henryk 206 Plater Włodzimierz 189 Plater-Broel Aleksandra 193 Plater-Broel Wiktor 193, 535 Platerowa-Broel Genowefa 206 Plater-Gajewski Jan 967 Platerowie 287 Plater-Zyberek515 Plechavićius Povilas, gen. 741, 742 Pleskaczewski Józef 1032 Plewę 555 : Plutzer Alexander 1222 Płaszczyca Jakub 1021 Platon zob. Czernyszow Wasilij v . ••-•„;', Płotnicki Mieczysław 706 Płotnicki Mirosław 706 Pobiedonoscew K.P. 409, 414 Pobóg-Malinowski Władysław 952, 953, 957-959,962 ... . .-• Poćalnesa512, 514, 516, 518, 520 Pocałujko Piotr „Sokół" 822 PochmarskiB. 618 Poczobut-Odlanicki Marcin 92 Poczobut Józef „Wilk" 794, 795, 802 Podbielski Aleksander 706 Podbielski Franciszek 708 :- . > Podbielski Jan 708 : Podczaszyński M. 1259 •,<•..'• Podgóreczny Marian 734 ,'•.; Podhorscy 197, 521, 529 • •. , • . : Podhorska Anna 196 1437 Podhorska Helena zob. Berezowska Helena z d. Podhorska Podhorska Julia z d. Lipkowska 529 Podhorska Maria zob. Bobińska Maria z d. Podhorska Podhorska Maria K. z d. Skarbek-Malczewska 523 .;:,,-; Podhorska Zofia z d. Rzewuska 528 Podhorski Aleksander 521 ,:-,- } Podhorski Bolek 523, 524 ; ,;.,:;..: Podhorski Józef 523 Podhorski Kazimierz 196, 529, 972 Podhorski Konstanty 195 ; Podhorski Michał 189 ->-, , c; Podhorski Piotr 522 • ... , ; ' Podhorski Stefan 528, 529 Podhorski Wacław 529, 531, 432 Podhorski Włodzimierz 527, 529, 532, 535 Podhorski Zygmunt, gen. 521, 522, 524, 526, 528, 530, 532, 534, 915 Podkowski Janusz 651 Podiach Tamara z d. Horbaczewska 710 Podlacha Władysław 210 Podłuski, uczeń 190 Podolski, student z Kijowa Podolski Bohdan 64 Podoski B. 953 Podoski Józef Kalm 530 , • , , Podoski Leon 530 Podsiadlowie 1077, 1079 Podworniak Mychajło 1050 Podzieliński Jan 705 Podzieliński Józef 705 „Pohorecki" zob. Olechnowicz Antoni Pohoski H. 781 „Pokorny" 820 Poksiński Jerzy 670 Polaczek, ze Lwowa 435 Polaczek Jerzy 783, 789 Polak Bogusław 451, 452 Polak Tadeusz 213 Polanski I. 372 Poldek, kuzyn Adama Bajcara 347 Polewka Adam 169, 170 Poliszczuk Wiktor 1038, 1039, 1050, 1055 Politur-Radziejowski Henryk 869, 870 Poliwko Jan 1023 Polonska-Wasilenko Natalia zob. Połońska--Wasyłenko Natalija Polonsky A. 583, 585 Połonśka-Wasyłenko (Polonska-Wasilenko) Natalija 133, 134, 460 Połubiński (Pałubiński) Antoni „Piorun" 693, 694, 720, 721, 725 Połuchin Josif 1164 Połujan I. 884 Połujan W. 884 Pomarański Stefan 70 Pomeranc, lekarz 376 Pomiałowski 420 ' „Pomian" zob. Macieliński Emil Pomian Krzysztof 164 Ponarski Zenobiusz 878 Ponasiuk Serhej 1022 Poniatowski Marian 423 Ponomarienko Pantalejmon 697, 700, 704, 705, 731, 733, 986-988 „Ponury" NN 840 „Ponury" zob. Piwnik Jan Popek Leon 207, 1040 Popiel Karol 69 Popiełuszko Jerzy, ks. 968 Popiński Krzysztof 978 Popławski Adolf 1072 " ,, Popławski Eugeniusz 706 Popów Mikołaj 873 Popowski Remigiusz, ks. 8 Poprawa Adam 179 Porefniuk Mikołaj 1085, 1086 „Poręba Krzysztof zob. Rumel Zygmunt „Poręba" NN 792 , ;.,. Porowski Bolesław 712 •..-•., .-.,•••'; Potaczek Józef 1020 ...--. Potaczek Kazimierz 1020 . ; Potaczek Wiktoria 1020 ,:-: J 1438 Potapow Jarosław (Jerzy) zob. Potapow Jerzy Potapow Jerzy (Jarosław) 683, 684 Poterucha Ludmiła 1048 Poterucha Petr 1048 «- : ,, „Potęga" zob. Bronisław NN , / , . Potoccy 156,202,207 ; . Potocka Maria 427 Potocka Maria zob. Rzewuska Maria z d. Potocka, 11° voto Czetwertyńska Potocki Andrzej 458, 525 Potocki Jędrzej 206 Potocki Józef 190, 192-194, 429 Potocki Konstanty 196 Potocki Mieczysław „Węgielny" 1034 Potocki Mikołaj, hetman polny 1249, 1255 Potocki Seweryn 395 Potocki Stanisław, regimentarz 1255 Potocki Szczęsny 423 Potocki Wacław 163 Potulnićkyj W.A. 137, 143 [ Potworowski Gustaw 76 i * • *' Półtorżycki Ibrahim 1135 Półtorżycki Mustafa 1135 „Prawdzie" zob. Szlaski Janusz Prawdzik Piotr 694, 724 Prażmowski-Belina Władysław 314 Prądzyński Ignacy 1257, 1258 Princental Dawid 1104-1106 Prochaska Antoni 126 Prokulewicz Włodzimierz 861, 862 Proszowski 789 Prokupekll3 Protko T. 1147 Protassowicki Rafał 905, 907, 908, 910, 912 Prucik Wincenty 734 : Pruszyńscy 188, 207 '= Pruszyńska Maria z d. Meysztowicz 83 Pruszyński Bronisław 193 Pruszyński Czesław 192 Pruszyński Jan 198, 200, 202, 204-206, 208, 210,212 Pruszyński Ksawery 83 Pruszyński Zygmunt 192 Prystajko W. 873 Prystor Aleksander 1026 Pryzwan Aureliusz „Biały" 813, 815 Przeździecki Józef 206 Przeździecki Konstanty 206 Przeździecki Wacław, gen. 927 Przyborowski, Walery (Walerian) 257 Przyboś Julian 169 „Przybysz" zob. Makaro Bronisław Przybylak712 Przybylski Witold 713 Przyjemko Edek 886 Przyjemko Franciszek 887 Przystaw 428 Przytulski, zarządca majątku Kuł 887 Pstrokoński Stanisław „Stefan Łoziński" 668, 671, 672, 673, 678, 917 „Pszczoła" NN 809, 812 Pszczółkowski 674 Ptaszek Eleonora Wanda 671 „Puchacz" zob. Kapcewicz Antoni „Puchacz" zob. Kiersnowski Ryszard Puisans T. 512 Pułaski Franciszek 192, 194, 196 Pułaski Kazimierz 189, 191 Purwina, nauczycielka 803 Purwiński Jan, bp 969 Pusinis B. 372 Pusłowscy 493 Pusz Tadeusz „Niemira" 829, 832 „Puszczyk" zob. Skorb Jan Putinas-Mykolatis Yincas zob. Mykolatis-Pu- tinas Yincas Putrament Jerzy 169, 178, 180, 603, 605, 612 Puttkamer Janina zob. Żółtowska Janina z d. Puttkamer Puttkamerowa Maria (Maryla) z d. Wereszcza- kówna316, 319 Putyłowski Franciszek 710 Puzynina Jadwiga 8 Pyrrus z Epiru vel Krwawy Król 629 1439 Pyszko Józef „Sokół", „Jarosław", „Grześ", „Zbigniew", „Znicz" 807, 808, 820 R Raciborowski Wacław 189 -Racys Antanas 489 Raczkiewicz Władysław 50, 54, 74, 898, Raczyński Edward 106, 112, 113, 953, 958, 993 „Radca" NN 153 Radecki A. A. 1137 ... , . , Radek Karol 697 , . , Radionow D. 1026 Radkiewiczowie 730 Radomska Zofia 652 Radwan Mieczysław 431 RadwanS.S. 1148 ' . Radwański Edward 682 Radymiczowie, ród 242 Radzevićius V. 1026 Radziejowski-Politur Henryk zob. Politur-Ra- dziejowski Henryk Radziewicz Mieczysław 704 Radziewicz, właściciel majątku Kuł 885, 886, 887, 890 Radzimińscy 207 Radzimiński Zygmunt Luba 187, 193 Radzimiński-Frąckiewicz Stefan zob. Frąckie- wicz-Radzimiński Stefan Radziszewski H. 921 , , .-.;• Radziwiłł Bogusław 202 .>,,• • v. \, Radziwiłł Karol 252 Radziwiłł Leon 102 Radziwiłłowie 99, 156, 188, 203, 207, 218, 245, 327, 897 Radziwonik Anatol „Olech", „Mruk", „Stary", „Ojciec" 792, 800, 802-805 Rafał, o. (zakonnik) zob. Kiernicki Władysław Rafałowicz Roman 1136 > --; , , ; Rafski Jerzy 1032 „Ragner" zob. Zajączkowski Czesław Rajewska Anna 681 ' •> • , ;= Rajnis281 Rajs Romuald „Bury" 831, 835 -:, < ... , Rajsówna 496 Rak Albin „Lesiński" 826 Rak-Michajłowski Szymon 881 „Rakoczy" zob. Wiącek Wiktor „Rakoń" zob. Rowecki Stefan Rakowska, matka Ewy 1087 RakowskaEwa 1087 .:.••' Ramanauskas A. 851 ' Ramotowska Franciszka 8 Ramotowski Aleksander 711 Ramotowski Ignacy „Wawer" 832, 834 Ramutowski Bolek 1100 „Ran" zob. Głębocki Zygmunt Rancan Nikodem 267 Rapaport Salomo Jehuda 389, 390 RasińskiF. 191 , ••; .•- Raszyn A.G. 507, 510 Ratajczak-Kwiatkowska M. zob. Kwiatkow- ska-Ratajczak M. Raubo Józef „Zenit" 792 Raubo Leon zob. Mickiewicz Leonard RaunT. 1177 Rawicz-Szczerba Antoni 905,907,909,910,914 Razumowicz Wiaczesław „Chmara" 883 Rążewscy 1077, 1080 Rążewska 1078 „Rdza" zob. Maziuk Bronisław Rebeta Jerzy 8 Reboul 44 Rege Magdalena 8 Regina (Rena), koleżanka Zofii Zając 1228 Reinys M., abp 368, 371 Rej Mikołaj 244 - • Relidzyński Józef 174 Rembek Stanisław 163 Remeikis T. 478, 479, 485-487, 491, 845 „Ren" zob. Niedziński Mieczysław ,: • Rendalski J. 1033 ., . * Repnin Nikołaj 394 Repryncew W. 872, 876 Retinger Józef H. 113 Reut Konstanty 703 1440 Reut Mikołaj 703 ^, -.-• - ;•<. •... Reuttowie 287 Rewieńska-Kościukowa Barbara 1211 „Rey" zob. Macieliński Emil •••.'•;•• Reymont Władysław 165 . - - Ribbentrop Joachim von 35, 175, 573, 912, 1091, 1155, 1158 Ribes Alexandre Champetier de 71 Riedl Tadeusz 1201 Rieszotnikow Pawieł 989 Rimka Albinas 478, 482, 486 Ring Zbigniew 618 -• • Ripper Aleksander 704 '•'<' • -Roberts Frank K. 113, 114 „Roch" zob. Głębocki Franciszek „Roch" zob. Szymborski Władysław Rodionow, funkcjonariusz GEU 1164 Rodziewicz 412 Rodzynkiewicz Zdzisław 55 Rogacz Janina z d. Madura, 1° voto Stelma- chowicz 1076, 1078, 1080, 1082, 1084, 1086, 1088 Rogaczow D. 935 Rogalski Bolek 1100 Roginskij (Roginski) Arsienij B. 974-977, 1056, 1162 Rogowski Jan 711 Rogowski Szymon 192 : -' * < Roguscy 194 -' . . ••'; Rohaczewski Kazimierz 494 Rohoziński E. 425 Rohoziński Leon 192 Rohozińska Stanisława z d. Chamieć 530 Rohoziński Zygmunt 530 Rójek Wojciech 66, 68, 70, 72, 74, 76, 78, 662 „Rola" zob. Gawkowski Henryk „Roland" zob. Butkiewicz Waldemar Rolle Józef 187, 196 : Roman Mścisławowicz, książę halicko-wło- dzimierski 140 Romanczuk Julian 454 : • Romanowicz Aleksander, gen. 545 Romanowicz Bolesław 736 Romanowicz Józef 736 Romanowiczowa 888 Romanowowie, dynastia 539, 1191 Romanowscy 886, 893 Romanowski Bolesław 892 • Romanowski Józef 892 Roman-Wilczyńska „Krystyna Kalińska" 710 Romański J. 1060 - Romaszewski Stanisław 450 Romaszewski Wincenty 441 „Romek" zob. Kwiatkowski Roman " Romer Antoni 192 Rómer (Remeris) Michał Pius Paskal 57-65, 227,478,480,481,482, 1187 Romer Mikołaj 742 Romer Tadeusz 76, 114, 956, 958 Romeris Mykolas zob. Romer Michał Romer-Ochenkowska Helena 59 Romerówna Z. 294 Romm Jerzy 60 Rontaler Edward 522, 523 Roosevelt Franklin Delano 108, 109, 115, 116 Rosę Ewa 94 Rosę Maksymilian 94 Rossi J. 1058, 1068 Rostkowska Jadwiga zob. Giinther-Schwarz- burg Jadwiga z d. Rostkowska Rostocki Teodozjusz 357 Rostworowski Stanisław 672 Roszkowski Wojciech 26, 478, 480, 482, 484, 486, 488, 490, 492 Rottermund Andrzej 8 , Rouck Regina zob. Ruszczycowa Regina z d. Rouck Rowecki Stefan „Rakoń", „Grot" 343, 640, 641, 643, 663, 665, 670, 672-675, 677, 684, 706, 1034 Rowiński Marcin 446, 447 Róża, Żydówka 95 Rozenhak Szmuel 572 Rozenkranc 1107, 1112, 1113 Rozenkrancówna 1113 Roznieks V. 285 1441 Róg W. 786 >.., :.'.:. Róża, Żydówka z Grodna 593 „Róża" zob. Maziec Jadwiga Różewicz J. 432 Rubacha Zdzisław, ks. 1148 Rubakin N. 552 .. , ' RubinsO. 513 Rublow O. 872, 876 Riickeman-Orlik Wilhelm zob. Orlik-Riickeman Wilhelm ;• .•:•>? , ;- ••:.-,' Rudnicki Adolf 169 ^ •'- Rudnicki Marceli 1048 " /r ' • Rudnicki Tadeusz 671 ! Rudnicki-Wierzba Tadeusz 855 ' ; : Rudnyćkyj S. 1249, 1251-1253 Rudnyćkyj-Łysjak Z. zob. Łysjak-Rudnyćkyj Z. „Rudy" zob. Stelmaszczuk Jurij Rudzik, z Grodna 596 Rugienis J. 373 Rulikowska Wanda zob. Abramowicz Wanda z d. Podhorska <. Rulikowski Józef 525 ' Rulikowski W. 187 Rumel Bronisław 684 Rumel Zygmunt „Krzysztof Poręba" 683, 685, 1047 Ruryk, książę Nowogrodu 521 ; • ;> Ruś 1113 „Rusałka" zob. Gordon-Lalewska Joanna Rusałkow 1275 Ruseckas P. 479 ; • Rusiecka Jadwiga z d. Sankowska 530 Rusiecka Tekla zob. Lipkowska Tekla z d. Rusiecka Rusiecki Jakub 530 ' • .->. < - .• Rusiecki Stanisław 187 Ruszało 789 Ruszczyc Ferdynand 88, 89, 90, 313, 314 Ruszczycowa Helena 431 Ruszycowa Regina z d. Rouck 90 Ruszkowski Włodzimierz 653, 655 Rutkowski Franciszek, ks. 684 Rutkowski Henryk 8 .... „Ryba" zob. Marchewka Stanisław Rybakiewicz Halina 710 Rybakiewicz Jan 709 :-.f • -, Rybeczka Jan 618-624 ' Rybeczka Józef 623 Rybeczka Maria z d. Hajdasz 618, 621 Rybeczka Marian 623 Rybeczka Sebastian 620, 622, 624 .. Rybińska K. 968 Rybka Stanisław „Ikar" 791 Rybnik-Żorlicz 1033 Rychlewski Z. 1064 Rychlik Jerzy 1218 Rychlikowa Irena 541 Rydz-Śmigły Edward, marszałek 102, 239, 314, 341, 906, 910-913, 915, 916, 918, 920923,926,932 ',, , Rykowski Jerzy 687 Ryłło Maksymilian, bp 356, 357 Rymaszewski A. 1030 ; •: Rymaszewski Czesław „Nagan" 792 ': „Rymicz" zob. Narkiewicz Tadeusz Rymsza A. 1072 „Ryngraf zob. Kulikowski Julian „Ryszard" zob. Wieloch Stanisław „Ryś" zob. Maziuk „Ryś" „Ryś" NN 840 : . - - -Rytkowski Stanisław „Wodny" 794, 796 Rywka, koleżanka Anny Sobolewskiej 593 Ryzwanowicz Chasień Josifowicz 1133, 1134 Ryżnic zob. Rzewuska z d. Sietow, 11° voto Ryżnic Rzepecki Jan 344, 664, 752 Rzewuscy 197 Rzewuska z d. Sietow, 11° voto Ryżnic 528 Rzewuska Maria z d. Potocka, 11° voto Cze- twertyńska 528 Rzewuska Zofia zob. Podhorska Zofia z d. Rzewuska Rzewuski Adam 528 ., ' - /;'..<; • Rzewuski Wacław 528 . ,: Rzewuski Wincenty 408 „ Rzyszczewska Maria 194 ; l \> 1442 Sabbo Koostaj Hilda 1176, 1178 Sacharko Czesław 710 Sadowski Aleksander 196 Sadowski L. 910 Sadzewicz Stanisław 702 Saeed-Kołomyjska Maria zob. Kołomyjska- -Saeed Maria Sajdak Zygmunt „Feniks" 753 Sakowicz Aleksander 1022 Sakowicz Kazimierz 378 Sakowicz-Korwin 556 Saleje 493 Saliuka Dzuk 755, 756 Salmonowicz Stanisław 8 • • • Sałaciński Szczepan 1017 , -Sałata Kazimierz „Kulbacki" 809, 811, 812 Sałdacz Franciszek 622 Sałdacz Jan 623 > • • • Sałkowski Jan 671 Samans W. 326 „Samotny" zob. Stasiewicz Józef > : , Samsel 1080 r. Samsonowicz Henryk 8 ;, Samusiewicz Anton 860 , , Sandauer Artur 584 Sanguszko Roman 189, 192, 196, 197, 428 Sanguszkowie 188, 203 Sankowska Jadwiga zob. Rusiecka Jadwiga z d. Sankowska Santi Rafaelo 202 •-,, Sapalius J. zob. Basanavićius Jonas . Sapieha Adam 455 ; . Sapieha Eustachy 42 Sapiehowie 156, 203, 254 Sapieżanka zob. Czarkowska-Golejewska z. d. Sapieżanka Sapieżyna, księżna 330 . : _ Śapoka A. 124, 128, 219 Sapunow A. 282 Sarcewicz H. 415 Sargent Orme 115 SarvEnnll76 „Sas" zob. Macieliński Emil Sas-Zubrzycki J. 204 Saszka, partyzant 890 Satanower zob. Lewin Menachem Mendel Saulewicz Jan 869 Saulys JurgisóO, 231 Savery Frank 106 Sawczenko, gen. 343 Są wieka Halina B. 8 Sawicka Józefa 1024 ..•'•• Sawicki, ks. 88 -• ' ,. :,v ~: Sawicki 800, 802 ,, ;, ; Sawicki Czesław 650 :., •" Sawicki Jerzy 57, 60 • Sawicki Kazimierz, gen. 931 , •• Sawicki Mirosław 423 Sawicki Stefan 8 .•••-..... Sawicki Witold 631 Sawicki-Pastuszko W. zob. Pastuszko-Są wieki W. „Sawur Kłym" zob. Kłaczkiwśkyj Roman Śćerbinskis Yalters 299,300, 302-304,306,308 Schiller Friedrich 420 Schnitzler Artur 120 Schoene Heinrich 575 • Schofer Jan 1207, 1208 Schoferowa Maria 1207, 1209, 1214 Schoferówna Helena zob. Kałamajska Helena z d. Schoferówna Schoferówna Janina zob. Baranowa Janina z d. Schoferówna • Schoferówna Krzysia 1208, 1211 Schoferówna Wanda zob. Lewkowa Wanda z d. Schoferówna Scholem Gershom 385 Schram Jan 785, 789 :: Schulenburg Fridrich 1157, 1158 <• .; Schulz Brano 166, 1222 ... Schwarzenberg Friedrich 359 Schwarzenburg-Gunther Jadwiga zob. Giinther--Schwarzenburg Jadwiga Schwarzenburg-Gunther Władysław zob. Gtinther-Schwarzenburg Władysław 1443 Sedler, nauczyciel 275 Sembratowycz (Sembratowicz) Józef, abp 359 Sembratowycz (Sembratowicz) Sylwester, abp 359,360 • :•:,-. Semkowicz Aleksander 205 Sendzewiczowie 735 Senn A.E. 478, 484, 485 Serafin Jan 1021 Serafin Maria 1021 Serczyk Władysław A. 8 > Serdakowski Walerian 706 Sereda Iwan 881 Sergiusz, brat Anny Sobolewskiej 592, 596 Sergiusz, pop 594 „Set" zob. Trzeciak Stanisław • Sewerola, hr. nuncjusz 357 • . Sędziak Stanisław „Warta" 790 „Sęp" zob. Bierzyński Michał • • . „Sęp" zob. Sokołowski Jan „Sęp" zob. Tadeusz Mroziński „Sęp II" zob. Wilczyński Witold • - Sęp-Szarzyński Mikołaj 163 Shabad S. 629 Shayb Israel 1095 •' • . - Shils. E.D. 1235 . . - Siciński Mikołaj 189 Siczynśkyj Myrosław (Siczyński Mirosław) 458 Sidor Wasyl „Szelest" 1265 Sidorienko A. 859 Sidzikauskas Vaclovas 483, 488, 492 Sieciech, palatyn 242 Siedlarewicz 595 ' Siedlecki Michał 51 ' '• ' Siedlecki Stanisław 421 '•"•• - .,'•••„•(•• Siekiewicz Józef 810 Siekirawy 1255 Siemaszko Ewa 684, 797, 801, 803, 1035, 1036,1038, 1040,1042,1044,1046,1048, 1050, 1052, 1054, 1076, 1080, 1082 Siemaszko Władysław 625, 684, 1035, 1036, 1038,1040, 1042, 1044,1046,1048,1050, 1052, 1054, 1076, 1080, 1082, 1088 Siemaszko Zbigniew Sebastian 858 1008, 1015, 1017 Siemiński Jan 1056, 1066 , ;V,...w ',- Siemionow, ataman 1134 -i-^'.;-;" •«?. Siemionow F. 936 -'•••< Siemiradzki Henryk 222 , \U• • •ż-s; > ' Sieniawscy 201 Sieniawska Urszula 201 - ,' Sienkiewicz Anton 733 Sienkiewicz Henryk 80, 82, 163, 192 Sienkiewicz Stasia 376-378 Sierakowski Wacław, abp 359 ' Sierakowski Z. 684 ,' '.' •• • Sierbinowa Wiera 705 Sierko Stanisław zob. Czarnecki Zbigniew Sierociński 533, 534 Sieroszewski Andrzej 8 • * Sierow Iwan vel Iwanów, gen. 781, 952, 989 Sierzputowska, nauczycielka 727 Sietow zob. Rzewuska z d. Sietow, 11° voto Ryżnic • < Siewostjanow P.P. 1175 „Sikora" zob. Cisłowski Wacław • . Sikora Franciszek 709 Sikora Julian 1020 Sikora Rozalia 1022 Sikora Walenty 1024 - ' - '• - - „Sikorka" 820 Sikorski Józef 1021 Sikorski Stanisław 1020 Sikorski Tadeusz 1023 <• -' ' • Sikorski Władysław, gen. 66, 68, 71, 74-78, 106, 112, 113, 342, 640, 642, 644. 656, 662, 663, 669, 672, 673, 681, 702, 953 954,957,958,960, 1167, 1216 Silingas Stasys 486 Silins M. 283 .. - ' Siłkow 1275 Simutis A. 487 Sinkowski 439 ' ' Śinkunas R. 371 Sirko Iwan 1256 Siuda Franciszek 706 1444 Siwy Włodzimierz 703 , .-,,•. •.. . . Skalweit B. 479 Skamaroch zob. Szymaniuk Herman Skaradziński Bohdan 895, 896, 898, 900, 902, 904 Skarbek-Malczewska Maria Kazimiera 523 Skarbek-Szacki Bolesław 869 Skarga Barbara 8 • Skarga Piotr 92 • , Skaryna Franciszek 244 < Skarżyński Ludomir 415 ,• , „Skiba" zob. Kancelarczyk Jan Skibniewski Mariusz, ks. 1148 Skibniewski Roman 704 Skidan Karp 1255 Skierszkan-Skierski F. 296 . . Skinder Dominik 706 Skipitis Rapolas 483, 488, 492 , : Skirpa Kazys 490, 492 Składkowski- Sławoj Felicjan, gen. 570, 922 Skłodowska-Curie Maria 192 „Skoborga" zob. Kemp F. y „Skoczek" zob. Burba Stanisław Skoczek Tadeusz 616 ' Skorb Jan „Boryna", „Puszczyk" 152, 154, 705,790,792,793,798 ...,,., Skorodyński Mikołaj 357 : A • .; Skoropadśkyj Pawło 135, 136 :>-.: -Skoryna Franciszek 472 --l „Skowroński" zob. Łopaciński Jan Skrodzki Edward „Kmicic" 833, 834 -, Skrodzki Jarosław „Zeks" 608, 609 Skrynda K. 267 ,.:.... Skrynda O. 513 Skrzycki B. 456 Skrzyneccy, ród 1076 Skrzynecki Jan Zygmunt, gen. 1076 Skrzyński Antoni 907 ,., , SkrzyńskiW. 1032 '^ Skudrzyk Stanisław 1001, 1007 , - Skujenieks M. 261 -;.,;:: Skuratowicz Piotr, gen. 930, 931 <•;'•"•• Skuza Wojciech 169, 170 : Skwarek Mieczysław 623 Śleżas P. 128 Sleżevicius Mykolas 60, 231, 482-484, 489- 491 :' Slipyj Josyp, abp, kard. 362 Śliupas Jonas 222, 467, 478 Slizys Balys 486 Słabek Henryk 8 , Sławek Walery 254, 415 Sławińska Helena zob. Kostrowicka Helena z d. Sławińska .••••••':, Sławińska Irena 157 . , ..:-.,.,•• Sławiński Piotr 254 Sławoj-Składkowski Felicjan zob. Składkow- ski-Sławoj Felicjan Sławopas, bracia 1274 :, Słomiński zob. Słonimski Slonczyński Zbigniew Jastrząb" 772 Słonimski (Słomiński) 909, 910 Słowacki Juliusz 89, 156, 165, 172, 194, 312 „Słowik" zob. Szwarobowicz Wacław Słowikówna 789 Słucki Marek 1179 =: Smaga, policjant 438 Smajkiewicz Mustafa 1135 ;• Smajkiewicz Sulejman 1135 , , f , Smalewski Jan Stanisław 1072 , r , . SmelserNeal 1243 SmeltersP. 285 :- , : - Smenda T. 784 Smetona Antanas 231,481,483,485,490-492 Smirnow Mikołaj 874 SmithR.H. 632 „Smok" zob. Koleśnik Bolesław ' Smoleński Józef 656, 669, 675-677, 905, 906, 910, 911, 913, 914, 916-918, 920, 921 Smółkowski Aleksander 712 Smolska Ajsza 560 , :. Smolski541 SmolskiBekir 1135 Smolski Józef 560, 562, 564 Smolski Mustafa 560 Smolski Osman 1135 1445 Smorawiński Mieczysław, gen. 341, 930, 931 Smoter Piotr 1021 SmowśkyjM. 1050 ^ : , • -;. -., :. « \-Smułkowa Elżbieta z d. Baranówna 1207- 1210, 1212, 1214, 1216-1218 Smykowska Cecylia 710 Snarski Antoni „Solny" 759, 763 ,• , Snieckus A. 1025 Sobańscy 188, 197 • - , - Sobański Adam 196 ; Sobański Feliks 189, 190, 192, 196 Sobański Henryk 197 , : Sobański Michał 192 > Sobański Witold 197 ,: ; > Sobczak Jacek 996 Sobczyńscy 1077, 1079 Sobczyńska Adelajda 1079 Sobczyńska Zofia 1079 Sobczyński Bronisław 1079 Sobieski Henryk 976 Soból, muślim litewski 270 Sobolewska Anna 591, 592, 594, 596, 598 Sobolewska-Szemplińska Elżbieta zob. Szem- plińska-Sobolewska Elżbieta Sobolewski Aleksander 598, 599 r,, , v Sobolewski Józef 702 -j : ;' Sobolewski Władysław 598, 599 Sobolowie270 b~J •:- r: Soboniewski, starosta kaliski 922 Sobotkiewicz 1033 Socha Łukasz, właśc. Maria Turlejska 962 Sochacki Stefan 869 Sokolski 864 „ v Sokołowska Stefania 8 .' , < ,, Sokołowski 703 ^ -.*../_ Sokołowski Jan „Lis", „Sęp" 417, 829, 831, 834-836, 839 Sokołowski Jan Maksymilian 669-678 „Sokół" zob. Horackiewicz Adolf ,; / „Sokół" zob. Pocałujko Piotr „Sokół" zob. Pyszko Józef „Sokół" zob. Wojnar Aleksander SolakZ. 57, 60 ,:-„/ : <;, - „Solidny" zob. Borsuk Franciszek „Solny" zob. Snarski Antoni Sołowiow Gieorgij 705 - - Sołowjew S.M. 1256 , - Sołtan Jordan 415, 425 Sołtyk Roman 1259, 1260 Sołżenicyn Aleksander 1063, 1151 SoniakWasyl 1143, 1144 Sopoćko Kazimierz 704 Sopoćko Wacław 704 Soprunienko Piotr 1162, 1164-1168 Soroczkin, rabin z Łucka 572 „Soroka" zob. Burak Stanisław „Soroka" zob. Burak Witold .- • Sosabowski Stanisław vel Stanisław Zaremba vel Stanisław Turski, gen. 667 Sosenko 1083 „Sosna" zob. Krzyżanowski Jan Sosnkowski Kazimierz „Józef Godziemba" 66-70, 74, 640, 641, 662-667, 669, 672, 912 Sosnowicz Janusz 872 „Sosnowski" zob. Markisz Sosnowski Kazimierz 412 Sosnowski Walerian 812 Sowa Roman 620, 624 , • Sowinul „Czech" 889 Spalińska-Hernik J. zob. Hernik-Spalińska J. Spasowicz Włodzimierz 191, 192 ; Spazier R.O. 1259 Spektor Szmuel 566, 568, 570-574, 576, 578 Sperański Michał 395 ; , Spiechowicz-Boruta Mieczysław zob. Boruta- -Spiechowicz Mieczysław Spodniewski Witold 1086 • Spodymkowie 1080 „Społem" zob. Mikłaszewicz Józef .. ..„..„,. Sproska Bronisława 1023 Sproski Edward 1023 ; Sproski Stanisław 1022 L Sproski Władysław 1022 Srebrakowski Aleksander 979, 1008, 1010 Srokowski K. 881, 884 : > 1446 Sruogi Balys 63 - ' « .'*- • :: -; • •' ' Stacewicz 1137 '. <<: ':-A .-.; Stachiewicz Julian, gen. 254 ' -- ' Stachiewicz Wacław, gen. 910,913,918,920,926 Stadniccy 188 Stadnik 1272 ' Stafecka A. 264 ' Stafford Cripps 76, 77 Stahl Z. 963 Stakauskas Juozapas 125 Stal Franciszek „Chabina" 749 Stalin Józef 105, 106, 113,114, 116, 343, 449, 501, 564, 692, 867, 873, 875, 909, 911, 914, 954, 955, 958, 959, 960, 969, 984, <•• 1036,1062,1069,1070,1153, 1156-1158, 1166-1172, 1188 Stalis Teresa 972 Standley William 110 " Staniewicz Witold 254 Stanisław August Poniatowski, król Polski 252, 355, 476 „Stanisław" zob. Murawski Stanisław „Stanisławski" zob. Hryncewicz Ludwik Staniszewscy 1077 "• -• Staniszewska-Ochmann S. zob. Ochmann-Sta- niszewska S. Staniszewski Stanisław 44 ; Staniszkis Jadwiga 1235, 1236, 1238-1242, 1244, 1246 Stankevićius J. 372 Stankiewicz, członek Szarych Szeregów w Brześciu 706 •• ; Stankiewicz A. 733 »•••-'.•.' • Stankiewicz Adam 878 '}'f ' ' " Stankiewicz Edward „Dawer" 693, 720, 721, 725-728 Stankiewicz Narcyza zob. Piskorz Narcyza z d. Stankiewicz Stankiewicz P. 426 '; ' = Stankiewicz Stanisław 680 • '•--'• Stankowski J. 1033 Stańczak-Zarzycka Krystyna zob. Zarzycka- -Stańczak Krystyna Stańczyk Jan 69, 70 Stańczyk Tadeusz 682, 682, 686, 687 Stański Eustachy 1049 ; ''• ;' Stapiński J. 457 •>: :'; ^' . • Starkauskas J. 845 ' ' Starorypiński Brunon 189 • Starorypiński Mieczysław 192 • Starorypiński Stanisław 192 : ' Starowolscy 234 Starowolski Szymon, ks. 233, 1247, 1248 „Stary" zob. Radziwonik Anatol Starzewski Stanisław, właśc. Zwerniak Piotr 954, 1056, 1058 Starzyński Bolesław 194, 195 •• ' ' Starzyński Karol 189 Stasiak W. 872 Stasiewicz Aleksandra 1076 ' Stasiewicz Anna 1076 Stasiewicz Bolesław, ks. 1076, 1079 Stasiewicz Józef „Samotny", „Kowadło" 820- 822, 824 •<. - Stasiewicz Kornel 784, 789 Stasiewicz Zofia 1076 Stasiukiewicz Józef „Kos" 794, 798 Staszkiewicz N. 859 Staudzs A. 282,284 ' ::-': -"> -:.--Staugaitis Jonas 489 ': " * '* ••'••••• Stawarz-Kabzińska I. zob. Kabzińska-Sta- warz I. Stawecki Piotr 8 Stawierej Franciszek 712 . Stawrowski Zbigniew 8 =- ; Stażykowie 1080 Stec, pilot 346 Stecka Emilia 189 Stecki Mieczysław 683 Stefan Batory, król Polski 82, 233 „Stefan" zob. Pabiś Stefan Stefanin Bronisław 712 Steinberg, rabin z Przemyśla 1222 Steinberg Baruch, naczelny rabin WP 1222 Stelmachowicz Janina zob. Rogacz Janina z d. Madura, 1° voto Stelmachowicz 1447 Stelmachowicz Leon 1081 • > Stelmachowicz Staś 1082 •': .' :: -c- Stelmachowiczowie 1082 ' ' Stelmachowski Andrzej 970 •>;•,;,, Stelmaszczuk Jurij „Rudy", „Kajdasz" 1273 Stelnicki Franciszek 1024 Stempel 712 • Stempkowscy 197 Stempowski Jerzy vel Hostowiec Paweł 164, 420, 421 Stempowski Stanisław 195, 197, 412, 419, 420, 421, 426 Steponaitis Kazimieras 126 Steponavićius Julijonas, bp 371 Stern Anatol 169 Stępień Marian 615 Stiepanow W. 1249 Stiglitz J. 1242 „Stokrotka" zob. Wróblewska Genowefa „Stolarski" zob. Karaszewicz-Tokarzewski Michał Stolzman K.B. 1260 Stołypin Piotr 428, 431, 556 Stomma Stanisław 93, 159, 160 „Stopa" zob. Wroński Jerzy Stpiczyński Aleksander 657 Strang William 112-114 Strasburger Henryk 67, 76 Strauss Richard 120 Strauss-Levi Claude zob. Levi-Strauss Claude Strażą A. 883 „Strażak" 609 ' Strelnikow Iwan 804 Striechnin J. 938 Stroiński Stanisław 142 Strokowski Jan 795 "'.--•"'-> "'t Strońska A. 965 Stroński Henryk 867, 868, 870, 872, 874, 876 Strowski Tadeusz „Turzym" 664, 669, 679 Strugało Zofia 1022 Struś Stanisław 163 -" Strutyński 869 Stryjek Tomasz 132; 134-136, 138, 140, 142, 144 Stryjkowski Julian 169, 584 Stryjkowski Maciej 126 Strzelec Mieczysław 715 • , . Strzelecka S.H. 1146 Strzembosz Adam, ojciec 23 , . •' Strzembosz Adam, syn 23 Strzembosz Dorota 23 Strzembosz Maciej 23 .' Strzembosz Maria z d. Dawidowska 23 Strzembosz Teresa 23 Strzembosz Tomasz 7, 23, 25, 315, 344, 600, 631, 689, 696, 697, 704, 712, 719, 720, 797, 900 Strzembosz Zofia z d. Gadomska 23 Strzemiński Stefan, gen. 930, 931 -Studnicka51,52 -.: , Studnicki Wacław 60, 254, 292 Studnicki Władysław 46, 47, 50, 51 Studziński Franciszek 787 Stulginskis Aleksandras 485, 486, 491, 492 Stużyńska (Stużyńskaja) Nina 859, 860, 862, 864, 866, 882 Subortowicz Wacław „Hanusz" 748 Suchcitz Andrzej 66, 72, 78, 521, 662 Sucheni-Grabowska Hanna 8 Suchij O.M. 452, 453 ' - : Suchodolskij S. P. 418, 419 Sudlitz A. 744 Sudmalis Imant 326 Sudoł Adam 208 •• * •":••.*•.. Sudorski Antoni 723 Suduvis-Brazaitis J. zob. Brazaitis-Suduvis J. Sue420 •• .••-•• •'-•• Sukiennicki Wiktor 204, 968, 1098 ; < Sulatycki Kazimierz 190 Sulik Nikodem, gen. 930, 1026, 1033 Sulima Iwan 1254 Sulkiewicz Maciej, gen. 544, 545 Sulkiewiczówna Nina 259 ; Sulkowski, starosta w Turku 922 -Sułkowska Janina 683-685 Sułtansowie 303 „Sum" zob. Kulesza Józef Sumarok M. 1033 ., , ' SurgailisG. 1122 „Surmaj" 1269 „Susło" zob. Iglewski Antoni Sutter D. 947 SuwaraFr. 1248 , Suziedelis S. 481 Sużiedelis Simas 125 Svenne O. 281, 282 Swianiewicz Stanisław 160 Swięciński Marian 64 Świrskaja-Lejkina V.R. zob. Lejkina-Świr- skaja V.R. : . SwordK. 1147 „Sybirak" zob. Łubikowski Józef :« Sylkiewicz Antoni 710 Sypniewska-Hardzik Irena 1017 Sypytko Stanisław „Grab" 820, 822 : Syroczyński Stanisław 191 Syroczyński Tadeusz 525 Syrokomla Władysław, właśc. Ludwik Kon- dratowicz 245, 408, 470 Sysyn F.E. 1250 Szabad, lekarz 376 Szabad Cemak 60 Szabłowski Zygmunt „On" 834 >• :' Szachraj 999 ..--.-• , : . , Szacka Barbara 8 Szacki Jerzy 8 Szacki-Skarbek Bolesław zob. Skarbek-Szacki Bolesław , SzaflikJózefR. 457 > : Szafranowicz Jan 706 Szafranowicz Jerzy 706 « : Szagun 797 ; ! • • : • • Szahidewicz Bekir 1135 Szahidewicz Sulejman 1135 Szajnocha Karol 200 ; . .-.:, SzajukFiedor 1021 ,„•.,- , , .,;• Szalimowa Maria 596 • • ; Szalkiewicz 893 "• .,-,• . • Szałamow Warłam 1059, 1062, 1067, 1071 Szaniawski Władysław 522 Szaposznikow Borys 1157 . •• : SzapowałJ. 873,875 .. - .,-,,.- ,,-. Szaral 839 Szarifżanowa I.1.977 , -. : , Szaronow, ambasador 914 Szarota Tomasz 600-602, 604, 606, 608, 610, 612, 614, 616 „Szary" NN 609, 840 • • - -,- ^ Szarzyński-Sęp Mikołaj zob. Sęp-Szarzyński Mikołaj Szaszkawicz 466 , • •••-.••• Szawłowski Ryszard 684, 905, 906, 908, 910, 912, 914, 916-918, 920-922, 1054 Szczekowski Stanisław 908 Szczeniowscy 197 Szczeniowski Ignacy 190, 196 : ; ' Szczapa Tadeusz 1020 Szczepanik Janina 1022 Szczerba-Rawicz Antoni zob. Rawicz-Szczer- ba Antoni „Szczerbiec" zob. Fróg Gracjan Szczędor Jakub 1024 Szcześniak Andrzej L. 176 Szczucka-Kiepurska Halina zob. Kiepurska- -Szczucka Halina Szczucki Lech 8 Szczypta S., ks. 969 SzebutT. 1033 Szegidewicz, policjant 1136 Szegidewieź Alej 1136 Szegidewicz Jakub 1137 Szegidewiczowie, rodzina policjanta 1137 Szejnowska Lidia 710 Szela Jakub 630 Szelawa Franciszek 1100 Szelawa Stanisław 1100 Szelążek A., bp 969 Szelepin Aleksander 1173 „Szelest" zob. Sidor Wasyl Szelhauz J.M. 1034 Szematowicz Jan „Lewkowicz" 820 y Szembek Krzysztof A., abp 282 1449 Szemplińska-Sobolewska Elżbieta 169, 170, 177, 178, 180 Szendzielarz Zygmunt „Łupaszka" 753, 754, 759,856 , ,-... ,,., ..„..j.-..-. Szeptyccy, ród 360 Szeptycki Andrzej (Szeptyćkyj Andrij), właśc. 1 Szeptycki (Szeptyćkyj) Roman Aleksander Maria, abp 336, 342, 360, 361, 1007 Szeptycki Klementij 361 Szeptycki Roman Aleksander Maria zob. Szeptycki Andrzej Szeptycki Stanisław, gen. 336 Szeptycki Stanisław, ks. 417 Szereszewski 232 'r *..r • Szewczenko Taras 466 j, : i Szewczuk Jelena 1023 , : • ,- Szewczuk Stefan 1021 . ,. Szeweliew Iwan 678 Szikasowie, rodzina 797 Sziling Jan 8 .......... ' Szirokow Anatolij 1056, 1061-1063, 1065 Szkilter Karol 320, 321, 323-325 „Szklanka" zob. Zajer : ' Szklarek Jan vel Lewicki Florian „Lis" 827 Szkłowski Wiktor 179 • Szkopiak Zygmunt 8 Szkudelski Zygmunt „Cezary" 778 Szkwarek Michał 622 Szlak August 325 Szlaska Janusz „Prawdzie" 738 Szleziński B. 1100, 1101 - ... Szmatkowski Mietek 444 - ... • Szmidt 869 „Szmigiel" 685 „Szmigiel" zob. Majewski Tadeusz Szmulewicz J. 1104 Sznajder Marian 683 Szober F. A. 503 Szolginia Witold 461, 462 ' ••-... Szolom Alejchem 1222 Szołdrski O.W. 1146 Szonert 276 Szorkin Stanisław 794, 795 Szostak Stanisław „Jandzin" 609, 747-749 Szóstek Andrzej, ks. 8 Szot Antoni „Burza" 809, 810, 815 ,•..,:•;. „Szpak" zob. Jastrzębski Mieczysław Szpakowski, ks. 1110 Szpakowski 558 - - - Szpakowski Aleksander 734 , , Szreter Adam 472 Sztachelska-Dziewicka Irena zob. Dziewicka- -Sztachelska Irena Sztekele-Juszko Angelika zob. Juszko-Szteke- le Angelika Szterensztejn Julian 1223 Sztachelski Jerzy 606 Sztejman E. 1099 Szterensztejn Luiza 1223 Szubański Rajmund 924 . , Szucki Chasień 1135 Szucki Rafał 1135 Sziics J. 1237 Szukiel Stanisław vel Martyniuk vel Matule- wski „Mocny" 748-750 Szukiewicz Wandalin 206 Szulc Stefan 1010 Szulgin W.J. 410 Szulmiński Mieczysław 686 „Szum" zob. Talewicz Szuman S. 202 Szumliński A. 921 Szumski E. 1030 Szupienia Stiepan 737 Szuszko-Kupryjańczyk Izydor zob. Kupryjań- czyk-Szuszko Izydor SzutkowH. 297 : : Szutowicz, ks. 968 • Szuwałow Piotr 409 Szwankowska Hanna 8 Szwarc Andrzej 600 Szwarc Piotr 584 Szwarobowicz Wacław „Kiepura" 801 Szwarobowicz Wacław „Słowik" 804 Szwed Juliusz „Wiktor" 759-761 Szwernik Nikołaj M. 990 •<,..•*. 1450 Szweryn 515 Szychmatow-Szyryńskij zob. Szyryńskij-Szy- chmatow - : ;• Szydłowski Kazimierz 732 . Szymaniuk Herman „Skamaroch" 883 Szymanowscy 524 Szymanowska Misia 524 '••>'•• *••• ' >: Szymanowski Józef 195 ; Szymanowski Piotr „Ossowski" 818 • "' Szymanowski Stanisław 195 Szymańscy 476 •'•" J•""•'"• :''-!-:':!-">> Toury J. 388, 389, 390 • .<..-•-; Toynbe A. J. 223 " ; - Trajdos Tadeusz M. 8, 969 "•"' Trasun Francis 265-268, 285, 517, 520 Trautman Teresa 683, 685 Trawkowski Stanisław 8 ' • Tregubow 999 Trepów Fiodor 429, 430 Treszka A. 956 Trocki Lew D., właśc. Bronstein Lew D. 1134 Trofimowll63 Troicka Helena vel Górska 799 Trojan F. 1033 Tropkryński 234 > Truszkowski Stanisław 316 " • ' / Trzaska 1100 ;tó ^ Trzaska-Durski Karol 618 '••*'.' Trzeciak Albin 802 ; • * * Trzeciak Józef 192 1452 Trzeciak Stanisław „Set" 791 .;.- >: Tuchaczewski Michaił 257, 901, 933 >-, • Tuchan-Murza-Baranowski 541 Tucholski Jędrzej 679, 680, 682,684, 686,688 Tugaj Włodzimierz 320, 322, 324, 326 ,. Tuleja Józef 205 Turnas-Yaiżgantas Jouzas 222, 471, 472, 482 Tumelis J. 218 ,„,,,,. ^, • :.-.- Tumenas Antanas 488 » Tumidajski Kazimierz, gen. 787 „Tumry" zob. Turonek Witold Tupikowski Wilhelm „Wilhelm" 1034 „Tur" zob. Turonek Witold Turauskas Eduardas 77 ::..,n.^* ^,:---.!. Turek M. 1099 Turek-Papierzyńska Mirosława zob. Papie- rzyńska-Turek Mirosława Turków Jonas 572 --r,i -M-.;y Turonek Jerzy 53, 878, 897 Turonek Witold „Tumry", „Tur" 744, 791 Turoń Genowefa 1022 , - -Turowicz Jerzy 93 . - Turowicz Stanisław 788 •: , Turowski Józef 625, 683, 1035 ; Turski C. 1064 Turski Stanisław zob. Sosabowski Stanisław Turulski Narcyz, ks. 149 „Turzym" zob. Strowski Tadeusz Tuszowska Zofia „Jarzą" 774 „Twardowski" zob. Doroch Leon Twardowski Samuel 163 Twierskoj 1000 Tworzyański Bojomir 733 , . . Tychon, służący 526, 535 „Tygrys" zob. Daniszewski Edward „Tygrys" zob. Hreszczyk - , Tyła A. 125 Tymczaiiski 276 Tymczenko P.A. 1003 Tymkiw Dmytro 337, 338 Tyrkin Adolf 794, 797, 798 Tyrkin Czesław „Palajew" 794, 795, 798, 799 Tyszkiewicz Antoni 206 ; Tyszkiewicz Benedykt 193 - .-.•/• Tyszkiewicz Feliks 206 Tyszkiewicz Henryk 192 Tyszkiewicz Jan 80, 82, 548, 1136, 1138 Tyszkiewicz Maria Anna zob. Ordonówna Hanka • < Tyszkiewicz Michał 194, 1026 Tyszkiewicz, bracia z Łucka 1106 Tyszkiewiczowie, ród 897 y; Tzu Sun 633 U Ulanowska S. 281-285 Ulćinaite E. 473 Uleryk Janina 1087 Uleryk Stach 1084 Ulevicius B. 845 Ulmanis K. 290 Ulrych Juliusz 254 Ułan 541 Ułan Samuel 542 Ułaszczyk M. 880 Umiastowski 51 Undasynow N. 1018 , , Ungewitter T.H. 1259 Unszlicht Józef 873 , • Untulis Broni s 64 Urban VIII, właśc. Maffeo Barberini, papież 357 Urban Wacław 1082 Urban Władysław 1022 J- ; •: . Urbankiewicz Jerzy 608 Urbankowski Bohdan 170, 602, 603, 604, 616 Urbanowicz Anatol „Laluś" 792, 793, 795, 798 Urbanus-Dagilis Dmitrij 325 Urbaficzyk Władysław 681 Urbański Antoni 208 Urbśys Juozas (Urbszys) 78, 1128 - -„Urka" 609 Usiecki Henryk „Budrys" 712 v Usik Mykoła 1047 Uspieński Aleksander 874 1453 Uspieński Gleb 420 Uss Józef „Śmigły" 792 Ustrijałowa N. 218 Uszakow, partyzant 735 Uszakow W. A. 504 Uszyłło J., ks. 368, 371 Uwiera Antoni 783, 784 Uzjel Abraham 383 Yadapalas V. 129, 130 Yailokaitis Jonas 486 • • • VaivodsJ. 297 Yaiżgantas-Tumas Jouzas zob. Tumas-Yaiż- gantas Jouzas Yalanćius zob. Wołonczewski Maciej Yaleckas Kazys 64 Yardis Y.S. 845 Yasiliaukasowie 740 . • Yebra Rimantas 223 ' < - •'-Yidmantas E. 130 Yienzac Bertrand Barere de 468 Yileisis Jonas 60 Yilka B. 504, 510 >•} < . Yilkelis G. 130, 1026 ';• Yilkelis V. 129 Yincenz Stanisław 166, 1221 Yiśinskis Povilas 230, 481 Yokietaitis Algirdas 846 Yoldemaras Augustinas 483, 490, 1128 VolovizZ. 1116, 1119 Yulf Horst 855, 856, 858 W -,'..- Wainraich Maks 376 Wainraichowie 376 Wakar W. 292 Wala 1231 • • Waldek, pierwszy mąż Anny Sobolewskiej 597 „Waldek" zob. Butkiewicz Waldemar Walder Andrew G. 1235 Walejewa R.M. 977 • ^rm,U ;;>.:^.; Walentukiewicz Grzegorz (Gregor) 147 Walentukiewiczowie 147 Walewander Edward, ks. 8 ' Walichnowski Tadeusz 754, 972 Walicki A. 419 . Waligóra B. 902, 903 • • „Waligóra" NN 800 „Waligóra" zob. Kaliszek Jan Waliszczak Andrzej zob. Titow Paweł Walukiewicz Wiktor vel Kuźmicki 802 WałęgaJ. 961, 962 Wałujew P.A. 402^04 Wałuto Witold „Witold" 748, 750 „Wania" zob. Paczkowski Alfred Wańkowicz Stanisław 50, 51 Wapiński Roman 878 Warakomski Michał ,f iotr" 746, 751, 753 Warakomski Romuald „Hilary" 746, 753 Warakomski Ryszard 750 Warchołowski Józef 432 Warganow A. 939 Warner C.F.A. 111, 116 „Warta" zob. Sędziak Stanisław Waryński Ludwik 408, 412, 415 Warzar W.E. 504 .-:•. Wasersztajn Chajcie 1100 • -*••-. Wasersztajn Szmul 1098, 1099 Wasiewicz Jan „Lew" 792 ; Wasilenko-Polonska Natalija zob. Połonśka- -Wasyłenko Natalija Wasilewska Halszka 674 Wasilewska Wanda 169, 174, 180, 601, 674, 959 ,:•.. Wasilewski A., gen. 954 Wasilewski Bolesław „Zoja" 1034 Wasilewski Leon 29, 881 Wasilewski Tadeusz 8, 1030 . Wasilkiewicz Władimir 566 ••'•''• Wasserberger Leon 50 Wasylewski Stanisław 169, 174, 204, 672 Wasyłenko-Połonśka Natalija zob. Połonśka- -Wasyłenko Natalija Wąsko Leszek 1022 Wat Aleksander 165, 169, 170 r 1454 „Wawer"835 .• :,> •• „Wawer" zob. Ramotowski Ignacy Wawryńczukowie 441 Ważyk Adam 169, 170, 176-178, 180 Wąsowicz Henryk 8 Wdowiak Bronisław 620 s- Wdowiak Józef 623 Wdowiak Marian 623 Weber Max 1238, 1243 Weiss A. 586 Weissberg M. 388, 390 Wejs Karol 325 Wejtko Władysław 898 Wencel Zygmunt 702 Wende Jan Karol 178 .. -• Werbluńska 592 - • • Weremowicz Wacław „Kuna" 795, 796 Wereszczyński Piotr 191 Wereszczakówna Maria (Maryla) zob. Puttka- mer Maria (Maryla) z d. Wereszczakówna Wernyhora 1256 • . WertJ., bp 970 Werth N. 1058, 1063-1068, 1070 Weryha-Darowski Jerzy 196 Wesołowski Stanisław 712 „Wesoły" zob. Mikłaszewicz Józef Wetesko Kazimiera zob. Kantor Kazimiera z d. Wetesko Wetesko Wacław 1077 ...-,: Wetesko Zofia 1078, 1079 " -Weyssenhof Józef 206 Węckowicz Romuald 64, 603 „Węgielny" zob. Potocki Mieczysław Węgierski Jerzy 624, 664, 665, 669-672, 674- 676,696,780-788, 1147 . Węgrzeccy 533 WheatcroftS. 1060 ^ •; •; , Wiatkin Grigorij 875 ::; . ..;.-• Wiącek Wiktor „Rakoczy" 758 , : Wiąckiewicz Stefan 706 „Wicher" zob. Eskterowicz Władysław „Wicher" zob. Markisz - : = - Wiczkowski J. 204 ' •.:••.:••••-,' • Wićko Wiktor 724 • • Widacki Jan 8 Widawski Józef Józek", „Wit" 686-688 Wieczorkiewicz Paweł 8 Wiedukow Konstantin zob. Michaił Kruk vel Wadim Chołodnyj 860, 865 Wiegandt E. 168 Wielgus Stanisław, bp 8 Wielhorska Anna z d. Lipkowska 525 Wielhorski Bronisław [Bolesław] 52 Wielhorski Cezary 525 Wielhorski Władysław 478, 483, 485, 961, 1009 Wieliczko Antoni „Kierownica" 809 Wieliczko Bronisław „Odrowąż" 810, 813 Wieliczko Kazimierz 734 Wieliczko Mieczysław 986 < . r , Wieliczko Stanisław „Czajkowski" 813, 814 Wieloch Stanisław „Ryszard" 659 Wiercińska J. 196 Wierzba-Rudnicki Tadeusz zob. Rudnicki-Wierzba Tadeusz Wierzbicka M. zob. Kopernicka M. z d. Wie-rzbicka Wierzbicki, właśc. sklepu w Grodnie 595 Wierzbicki J. 293 Wierzbicki Roman 192 . / •/ , ; ' Wierzbowska 271 Wierzbowski, nauczyciel 562, 1109 Wierzejski Witold K. 401,414,415,421, 422, 425 , . ..-.: Wierzyński Kazimierz 165, 166 <• <• Wietrowa 415 Więckiewicz Mieczysław 706 Wigura Stanisław 346 „Wiktor" NN 658 „Wiktor" zob. Kuczyński Wiktor - „Wiktor" zob. Szwed Juliusz Wiktor Noskowski 54 , Wilbik Józef 791 :v; Wilczewski 497 Wilczyńska-Roman zob. Roman-Wilczyńska Wilczyński Witold „Sęp II" 816 1455 Wilczyński-Olszyna Józef zob. Olszyna-Wil- czyński Józef Wileniec 558 „Wileńczyk" zob. Heilman Stanisław Wilhelm H.H. 1097, 1098 „Wilhelm" zob. Tupikowski Wilhelm „Wilk"NN 809,811-813,815, 836 „Wilk" zob. Krzyżanowski Aleksander „Wilk" zob. Poczobut Józef Wilkosz Zofia 1021 • ,- • WilmusMarta710 Wilska Małgorzata 8 Wilson Woodrow 40 •' < - » Winnowski 416 . • Wirgias Olgierd „Wrzos" 750 ' ; - s Wirth Edward 436 ., - Wirth Henryk 436 •- • . v , ' Wirth Zygmunt 436 Wiska Józef „Biegaj" 711 Wiszniewska 812 Wiszniewski Andrzej 1204 Wiszniewski Jerzy 606 Wiszniewskis Janis 264 Wiśniewska Zofia 709 - -" • * Wiśniewski, lejtnant 814 Wiśniewski Franciszek 706 Wiśniewski Henryk „Jeleń" 829, 832 Wiśniewski Jan 709 - .' . Wiśniewski Konstanty 869 " ' . Wiśniewski Tadeusz 706 • ' Wiśniewski W. 157 , -< '• Wiśniewski Zygmunt „Burza" 843 Wiśniowieccy 201 Wiśniewski Eugeniusz 8 „Wit" zob. Widawski Józef • ' Witkowska Aleksandra 8 Witkowski, kolekcjoner 195 Witold, książę litewski 219, 225, 233, 244, 249, 536 „Witold" zob. Wałuto Witold Witte Sergiusz J. 558 Wittich Teresa „Zofia Lipecka" 710 „Wizer" zob. Klotz Alfons Aleksander „Władek" zob. Wołkowski Władysław Władimir Wasilkiewicz, książę włodzimierzo- wski 566 Władimirskij Budanow M.F. 409 Władysław Jagiełło, król Polski 244, 249, 1189 Władysław IV, król Polski 82 Własow Andriej A. 960 Włodzimierz Wielki, wielki książę kijowski 133, 242, 1250 Wnęk Jakub 1022 ( ,i< .-- Wnuk Rafał 579, 580, 582, 584, 586, 588, 590, 1265, 1273 Wnuk-Lipiński Edmund 8 • • Wnukowski Wacław 721 •'••:•. ; Wodiczko Aleksandra „Ola" 731 >v „Wodny" zob. Rytkowski Stanisław Woj as Agnieszka 1022 Wojas Józef 1022 • • • Wojas Julian 1021 Wojas Mikołaj 1023 . •':* .; Wojciechowska 1048 ' Wojciechowska A. 207 .••••'. Wojciechowski Marcin 474, 476 Woj ciul Irena 710 > . Wojda440 Wojnar Aleksander „Sokół" 682 Wojnicz (Woynicz) „Żuk" 751, 798 Wojsławicz Władysława 713 Wojsławowicz 712 ; • Woj tkowski Kazimierz 710 Wojtkowski Zbigniew 1078, 1079 Wojtyga Janina 1021 •.-,•'••'•'••• ••', Wojtyła Karol zob. Jan Paweł II •, /•.•' Wojtysiak Eugeniusz 1069 • Wojtyska Henryk D., ks. 8 Wolański Adam 192, 194, 195 Wolf G. 384 Wolf-Ludinhauzen G. 282 Wolicka Elżbieta 8 (' Wolny Mieczysław 842, 843 „Wolski", wysłannik KG Szarych Szeregów 653 " ' , Wolski Aleksander 736, 892, 893 l 1456 Wolski Witalij 1133 •-,<" •, : Wolsza Tadeusz 609 , : Wolter E. 281,282 Wołk-Łaniewski, ojciec 149, 154 . .-•-.. Wołk-Łaniewski, syn 154 Wołkonowski Jarosław 744, 745, 757, 758, 760, 762, 764, 1025, 1026 Wołkowski Władysław „Władek" 748 Wołłejko Michał 805 Wołodkowicz Konstanty 189, 191, 192, 197 „Wołodin" NN 708 Wołodyjowscy-Kostiukowie zob. Kostiuko- wie-Wołodyjowscy „Wołodyjowski" zob. Marko Piotr Wołonczewski (Yalanćius) Maciej, bp 221, 222 Wołosiewieź Paweł 1021 i : r; • / ,.= Wołoszynowski 526 ; ; ; Wołoszynowski Oktawian 189 . ; -,-L, WoodwardL 105, 106 ; Worobiow 563 „Woronicz" zob. Jastrzębski Mieczysław Woronin 1262, 1270, 1274, 1275 Woronowicz „Lejtnant" 794, 799 : . . Woronowicz Ali 1135, 1136 Woronowicz Walenty 1060-1062, 1066-1068, 1070 Woroszyłow Klimient 1172 /...... Woszczyński Bolesław 1168 WośJanW. 1146 ^ Woynicz zob. Wojnicz ; ^n Woyniłowicz E. 881 :•'•••" ••.-.•>••.. : „Wozniak" 1269 l •- ,-i, ,' •• .-v WozniakM. 454 .;; Wozniak Lucjan 151, 154 Wójcik Zbigniew 8, 1251-1255 Wójcikówna 789 '•- Wójtowicz Henryk, ks. 8 .. ••••-•-Wrabecowa Mania 1208 „Wraga Ryszard" zob. Niezbrzycki Jerzy Wroczyński Mirosław 653 Wroński Jerzy „Janosik", „Stopa" 791 „Wroński" zob. Ziemkowski Franciszek „Wróbel" zob. Kopacz Alfons Wróbel Edward 704 - ; • • , Wróbel Jan 154 Wróbel Józefa 154 Wróbel Piotr 394 Wróblewska Genowefa „Stokrotka" 702, 804 Wróblewski, właściciel sklepu w Grodnie 598 Wróblewski Aleksander 709 • . . - Wróblewski Tadeusz 206 Wróblewski Witold „Dzięcioł" 804 Wrzesiński Wojciech 172, 600, 1193, 1194, 1196, 1198, 1200, 1202, 1204, 1206 „Wrzos" zob. Tadaj Tadeusz „Wrzos" zob. Wirgias Olgierd Wrzosek Mieczysław 8, 451, 901 Wsiewołod Mścisławowicz, książę nowogrodzki, perejesławski i wyszohrodzki 521 „Wujek" zob. Kochański Władysław Wurtz J. 632 Wu-tiHan633 Wyczańska Krystyna 8 Wyczański Andrzej 8 , Wydżga Bohdan 192 Wyka Marta 602 . . Wyleżyński Józef 196 Wyleżyński Ludomir 189 Wyrobek789 .• ;. <^:, .-' Wyrobisz Andrzej 8 • l Wyrozumski Jerzy 8 •'<••-•••, >••• Wyrzykowska 1100 „Wysocki" zob. Mikuta Bronisław Wysłouch Seweryn 64, 168 Wysłouchowa Bronisława 679 Wysocka Bronisława 727 Wysocki Ferdynand 706 Wyspiański Stanisław 173 Wyszczelski Lech 451 Wyszkowska Joanna 610-612 Wyszomirski Jerzy 613 Wyszyńska Henryka 843, 844 Wyszyński Andriej 953, 955 Wyszyński Bolesław 712 Wyszyński Mieczysław 712 1457 Wyszyński Paweł 712 Wyszyński Stanisław 712, 734 Wyszyński Stefan, abp, kard. 23 Wyślicki Wacław 570 Zabickowie 1080 ! , Ł . ' Zabiela Gintautas 127 „ Zabłocki Bolesław „Oczko" 792 • Zaborowski Czesław „Mściwoj" 711 Zaborski Antoni 206 Zacharka Bazyli 881 -. . Zagórski, z Janówka 728 i Zagórski Jerzy 613 -' - Zahajkiewicz Marek, ks. 8 Zaidenwurm 1031 Zając Marian „Bahniewicz" 810-812 Zając Zofia 1226, 1228, 1230, 1232, 1234 Zajączkowski Stanisław 605 Ząjączkowski Czesław „Ragner" 737, 791- 794, 792, 794, 800 Zajączkowski Witold 927 , « Zajcewa O.A. 980 Zajdman, Żyd z Borszczowa 338 - • s Zajer „Szklanka" 834 Zajko M. 738 Zakrzewska Halina „Będą" 657 Zakrzewska Jadwiga z d. Madeyska 530 Zakrzewski zob. Kubski Zenon Zakrzewski Jan 530 , -, • Zakrzewski Józef 192 . ; "•,-••<• Zakrzewski Stefan 530 - Zaleska Jadwiga 195 Zaleska Maria zob. Czarkowska-Golejewska Maria z d. Zaleska Zaleski August 66, 73-76. 1167 Zaleski H. 787 Zaleski Mieczysław 623 -, Zaleski Pius 683 -; ' Zaleski Tadeusz 191 Zalewski Józef (Jan), karmelita 620 Zalewski Karol 711 Zalewski L. 203 Załęski Leon 428 : , :/•' Załucki Andrzej 1218 : ,,. •>,••.../.,*.. Zamiecki Kocup 712 ' , . ci,,;j- Zamorski Kazimierz, właśc. Mora Sylwester 954, 1056, 1058, 1065, 1070, 1071 Zamoyscy 327 Zań Tomasz „Oleś" 657 Zaniewski Franciszek 709 Zanosiński Tadeusz 702 Zaorski Franciszek 710 Zarański J. 74, 111 Zaremba J. 898 Zaremba Stanisław zob. Sosabowski Stanisław Zarewicz Stanisław 205 Zarębski Marian „Marysia" 686, 687 Zarubin Wasilij 1163, 1168 Zaruska 1217 Zarzycka-Stariczak Krystyna 8 Zarzycki Józef „Piętka" 791 Zaszkilniak Leonid 451, 452, 454-156, 458, 460 Zasztowt Leszek 186, 188, 189, 191,401,403, 406,417,422^26,429,432 Zaunius D. 128 , Zautra zob. Zawtryk Stanisław ... :••.. Zawada Andrzej 179 ' •,'.- „Zawadzki" zob. Talewicz , ,; -. Zawadzki 51 Zawadzki, pełnomocnik lidzkiego Rejonowego Komitetu KP(b)B 797 Zawadzki Franciszek „Koza" 834 •.,. • Zawadzki Janek 1085 . . ., . ,. Zawadzki Józef 707 ,• . • .,•••''-. Zawarina E. 280 ,. , Zawiślak931 . . r;.,; Zawjałow 1219 Zawodiniec-Jakowlew Wadim zob. Jakowlew--Zawodiniec Wadim Zawodny Janusz K. 629, 630, 632, 634, 636, 941, 942, 944, 946, 959 Zawtryk Stanisław vel Zautra „Jurand" 818, 819 Ząbek A., ks. 1153 „Zbigniew" zob. Pyszko Józef - '; 1458 Zbilut Wojciech Jur" 777, 778 Zborozo Jan 1023 :• \ „Zbych" zob. Jastrzębski Henryk Zdanowicz Krystyna 1023 Zdanowski Henryk 423 Zdrojewska Zuzanna 710 Zduńczyk Antoni „Ołówek" 829, 832 Zegadłowicz Artur 706 '••-'• Zeile P. 263, 267, 280, 282, 512, 513 „Zeks" zob. Skrodzki Jarosław Żemaitiene-Gaśkaite N. zob. Gaśkaite-Żemai- tiene N. Żemaitis Jonas 850,851 ' • ' Zembla Maria 1022 • •• ): '•• .- • • Zenger 416 ' . . „Zenit" zob. Raubo Józef ŻepkaitR. 57, 124, 129 ..-••<.- Zgorzelski Czesław 161 Zgórniak Marian 8,66 ,» l-'i • ••'. '••••-,-• Zibalas741 •> '• •'.•: •'•• Zielenie wski Kazimier 1219 Zielik Bohdan 647 Zielińscy 1084, 1085 - - • Zielińska Teresa 8 -'''•'•• Zielińska Zofia 8 : " Zieliński A. 317 Zieliński Franciszek 1085 Zieliński Kazimierz 408, 1033 Zieliński Stanisław 413, 416, 417, 423, 424, 427, 431, Zieliński Tomasz 1024 Zieliński Wacław vel Żyliński „Borówko" 819 Zieliński Zygmunt, ks. 1146 Ziembowicz Fel.[icjan?], ks. 618 Ziemiański I. 402, 421 Ziemkowski Franciszek „Wroński", „Zmiana" 815,816 ZiemskowW.N. 1060, 1063, 1178, 1181 Zienkevićius Z. 124 Zientara Stanisław, ks. 685, 687, 1149 „Zięba Oia" zob. Olszyńska Jadwiga Ziętara Stanisław, ks. 685, 687, 1149 Zikiejew 1179 : -•''' Zimnoch Franciszka 727 ... • - •-.-•• Zimorowic Józef 163 : :' ; Zin Wiktor 1202 Zinkevićius Z. 124, 130, 221 ^ Ziółek Jan 1257, 1258, 1260 Żiugźda J. 124 Złotnicka Maria zob. Jaroszyńska Maria z d. Złotnicka Zmarlenikowa Katarzyna 1021 „Zmiana" Zob. Ziemkowski Franciszek Zmitriewicz Wiktor 794 „Znany" zob. Żukowski Albin „Znicz" zob. Komorowski Tadeusz „Znicz" zob. Pyszko Józef „Zoja" zob. Wasilewski Bolesław Zola Emil 420 Zołotariow W. 873 - '-' Zorin 890 Zosztawt Aleksandr 60 Zotow 814 Zubrzycki-Sas J. zob. Sas-Zubrzycki J. Zuckerman Icchak „Antek" 1103 Zunz L. 388-390 Zwierniak Piotr zob. Starzewski Stanisław Zwierzyński Aleksander 87 Zwinogrodzki Józef 154 Zyberek-Plater zob. Plater-Zyberek :- • Zych Władysław 674, 678 „Zygma" mb. Olechnowicz Zygmunt Zygmunt August, król Polski 84, 88, 521 Zygmunt Stary, król Polski 244 Zylbersztajn Motl 1112 Zymon Bolesław „Bolek" 675, 678, 686 Zyndram-Kościalkowski Sergiusz .fakir" 608, 609, 744 Żachowski Antoni 712 Żachowski Tomasz 712 Żamojcin Władysław „Lewandowski" 813 Żardecki K. 786 Żawryda Paweł 861 „Żbik" zob. Jocz Wacław 1459 Żbikowski Andrzej 590 Zdań Aleksander 735 Żdanow Andriej 1156 Żdanowicz Antoni 702 Żebrowski Bohdan 194 Żebrowski Jerzy „Konar" 844 Żebrowski Kazimierz „Bąk" 836, 840, 844 Żebrowski L., ks. 371 Żebrowski Władysław „Żuk" 669-671,685, 686 Żegota-Januszajtis Marian zob. Januszajtis-Że- gota Marian „Żelazo" zob. Mikłaszewicz Józef Żeleński-Boy Tadeusz 169, 170, 603 Żelezowska Rifa 710 Żeligowski Lucjan, gen. 61, 86, 90, 128, 315, 897,902,903, 1188 Żeligowski Władysław 704 Żerman [German?] Anna, nauczycielka 710 Żeromski Stefan 165, 419 Żmigrodzki, inżynier 274 „Żmudzin" zob. Kostrym Bolesław Żmudzki J. 78 Żołyński J. 78 Żorlicz-Rybnik zob. Rybnik-Żorlicz Żółkiewscy 530 Żółkiewski Stanisław, hetman 1248, 1252 Żółtowska Janina z d. Puttkamet 316 Żółtowski Adam 68, 70 Żuczenko M. 454 Żuk Antoni 704 Żuk Henryk „Onufry" 659 „Żuk" zob. Wojnicz (Woynicz) „Żuk" zob. Żebrowski Władysław Żukotyńska Helena 192 Żuków Gieorgij K. 660 Żukowski 862 Żukowski Albin „Znany" 822 Żukowski Salomon 237 Żuławski Mirosław 780 Żumar S.W. 729, 792, 794, 797 Żurawski Dominik „Franek", „Norwid" 835, 836 Żurek Józefa 1021 Żurek W.W., ks. 1146 Żurek Zdzisława 1023 Żurowski Eugeniusz 196 Żwański Władysław „Iskra", „Błękit" 831, 837, 841-843 Żwirko Franciszek 311, 346 Żygadło Adela 1024 Źyliński zob. Zieliński Wacław „Borówko" Żymierski Józef 670 Żymierski Michał, gen. 670, 781 Żymierski Stanisław 670 Żyniel Stanisława 710 Żytko Anatol 550-552, 554, 556, 558 Żywuszko A. 795 l Indeks zestawiły: Krystyna Kanecka i Wiktoria Strzelec Indeks nazw geograficznych l Indeks nazw geograficznych* Wykaz skrótów cyr. - cyrkuł dawn. - dawniej dziel. - dzielnica g. - góry gub. - gubernia gm. - gmina gr. - grąd jeż. - jezioro ks. - księstwo leś. - leśniczówka ob. - obóz (łagier) i obec. - obecnie okr. - okręg obw. - obwód poi. - polski pow. - powiat rej.-rejon roś. - rosyjski rz. - rzeka Ł ur. - uroczysko woj. - województwo i Abbeville (Francja) 923 Adamówka 1040 Adriatyckie, Morze (Adriatyk) 525 . -Afganistan 946,947 Afryka 111,769, 1237 Aglona 514 Akerman (obec. Białogród nad Dniestrem) 200, 996 - obw. 997-1000, 1002, 1003 Aktiubińsk 1264 - obw. 953 Alaska 1057 • , Albania 947 Aldan 964 Aleksandria (Wołyń) - gm. 1047 Algeria 946, 947 Ałma-Ata 964, 965, 967 Ałtaj 1118 s ,A Ałtajski, Kraj 1116, 1118, 1179-1182 • ; Amara (Mołdawia) 1007 • - Amar-Dżygir (Mołdawia) 1004, 1006 Ameryka 376, 397, 457, 896, 956, 1057 1094; zob. także Stany Zjednoczone AP Ameryka Łacińska 1120 Amur, rz. 934 .•.-.• Andruszów 29 .,.;.•• Andruszówka 194 , Andrzejewo . ,. - gm. 830, 836, 843 . : Angers (Francja) 70 Anglia zob. Wielka Brytania Anowka (Aninoasa, Anincasa? - Mołdawia) 1004, 1007 Antoniny 192, 207 * Pominięto hasło Polska ze względu na częstotliwość występowania. Nie uwzględniono również informacji zawartych w streszczeniach angielskich i notach biograficznych. 1464 Antonówka 532 - gm. 1038, 1044, 1053 Antonówka Szepelska 1052 Apollonowo 794 Archangielsk 954, 1091 - obw. 1058 Argentyna 235, 241, 365 Argos (Grecja) 629 Arktyczne, Morze 1057 Armenia 947, 965 . Astrachań 353 Aszchabad 956 •;•-•. •, Ateny 530 Atlantyckie, Morze (Atlantyk) 845 Augustowska, Puszcza 722, 723 Augustowski, Kanał 721, 722 .„,.-.-Augustowszczyzna 695, 720 Augustów 128, 500, 691-695, 704, 711, 712, 721,725-727 .-',.v,, <• ••., - pow. 691, 694, 695 Auksztota 131, 132, 217, 221; zob. także Litwa Południowo-Wschodnia, Litwa Wschodnia Austerlitz (obec. Sławków - Czechy) 357 Australia 77, 117,235,440, 1223 Austria 142, 217, 355, 358, 361, 478, 1210 zob. także Austro-Węgry Austro-Węgry 262, 341, 356, 358, 452, 453, 454,459,460,621, 1093, 1156 Awdziejewicze 809 ;•> -: ' Aźagis, las (Litwa) 848 ' Azerbejdżan 544 Azerbejdżańska Republika 1136 Azja 140, 145, 953, 955, 1095, 1237 Azja Mniejsza 222 Azja Środkowa 307, 536, 952, 1128 B Babin 525 • • Babińsk 734 Bajan-Auł 1010 - rej. 1017 Bajkał, jeż. 964 Bajrasze 733 Bakończyce 785, 789 Bakszty 723 Baku 353, 544 Bałkany (Półwysep Bałkański) 111, 222, 248, 1237 .: ; * - : ' -.-'. : Bałtyckie, Morze (Bałtyk) 21, 22, 37, 72, 165, 235, 304, 346, 508, 657, 659, 1176, 1187, 1260, 1261 Bambizowszczyzna 250 Bar 969, 1255 Baranowicze 206, 560, 562, 646, 648, 658, 691, 701-705, 707, 710, 771, 778, 863, 900, 925, 989, 900, 1173 ... - obw. 698, 701, 716-718, 977; - pow. 560, 750, 792 Baranów - rej. 876 ,„.„. , Barcelona 235 Bargłów Kościelny 693, 694, 720, 724-728 Barnauł 1180, 1182, 1215-1218 Bastuny 312, 313 Baszkirska ASRR 953 Batraki 1211 Bejrut 529 Bejsagoła 850 Belgia 74, 854 Belgrad 530, 670 ;'..v Bełz 1221 Berdyczów 207, 404, 417, 658, 869, 876 Berehy 207 Beresteczko 207, 212, 1047, 1053 Bereza Kartuska 101-103, 121, 342, 771, 1085 Berezne - gm. 1047, 1048 Berezwecz 953, 1148 Berezyna, rz. 166, 901, 937, 938 ' ' Bereźna 528, 529 ' Bereżce - gm. 1052 Beringa, Cieśnina 1057 Beringa, Morze 1057 Berlin 136, 137, 351, 385, 391, 450, 636, 852, J465 I 884, 1032, 1114, 1125, 1137, 1157, 1270, ' 1273 Berno 77, 994 • ' Bersztańska, Puszcza 102 Berszty 102 Besarabia 108, 195, 587, 935, 979, 984, 994, 996, 1104, 1089, 1115, 1222 Biała Cerkiew 163, 189, 197, 408, 421 Biała Podlaska 635, 788 - obw. 538; - pow. 542 -. - ' Biała Waka 207 Białe Błota (Goriaczyj Bór) 723 Białobrzegi 693,721 • ^ Białohruda 256 Białoruś 29, 33, 41, 42, 45, 58, 61, 161, 224, 225, 227, 228, 245, 246, 252, 309, 312, 320-326, 361, 372, 415, 467, 537, 538, ' 545-552, 557, 559, 588, 632, 657, 714, 729, 859-861, 863, 877-882, 884, 885, ' 897, 898, 904, 1123, 1131, 1135, 1137, 1138,1147,1148,1150,1152,1153,1157, 1158,1161, 1169,1171-1173,1188,1226, 1241 - Białorusi, Okręg Generalny 1224 - Białoruska Republika Ludowa (Białoruska-ja Narodnaja Respublika - BNR) 248, 859, 861, 866, 879, 880, 882, 884 - Białoruś, Zachodnia 204, 297, 494, 501, 563, 580, 587, 690, 692, 696, 697, 700, r 701, 714, 716-719, 883, 933, 935, 978, 979, 981, 983, 984, 986, 989, 990, 1149, 1156, 1159-1161, 1167, 1177, 1181 - Białoruska Socjalistyczna Republika Radziecka 36, 108, 158, 175, 212, 247, 248, 276, 323-326, 368, 372, 374, 494, 501, 545, 585, 588, 634, 655, 678, 791, 864-866, 882, 883, 887, 940, 952, 965, 967-972, 975-977, 986, 989-991, 1089, 1132, 1133, 1156, 1182; - Białoruś (Republika Białoruś) 21, 25, 33, 36-39, 157,242,248,363 -,- -.--. Białostockie (Białostocczyzna) 23, 29, 273, 641, 747, 753, 825, 883, 961, 1089, 1231 Białowieska, Puszcza 343, 750, 779, 883 Białystok 7, 124, 181, 368, 371, 500, 501, 596, 609, 641, 643, 646-648, 650, 651, 654, 655, 663-666, 672, 702, 707, 708, 710, 747, 748, 750, 807, 808, 817, 825, 834, 836, 838, 839, 877, 879, 884, 899, 901, 904, 928, 961, 962, 983-985, 987- 990, 1089, 1099, 1261 - gub. 203 - obw. 697,712, 716, 717, 718, 977 - okr. 538, 541 - rej. 711, 713 - woj. 23, 36, 368, 545, 547, 697, 844, 1098, 1156 Biebrza, rz. 23 ' •'• Biebrzańska, Kotlina 721 . • Bielica732 ••>' •••••< Bielin 1052 •"':.•• ; Bielsk Podlaski - pow. 557 Bielskie 797 Bieniakonie 309, 311-317, 319, 372, 961 Bieńkiewicze 794, 797 Bieriezino (Mołdawia) 1004, 1006 Bierłag zob. Kołyma Bijsk 1116, 1182 Biłohoroszcze 345, 346, 348 Birże 207 Biskupice •: - gm. 809 '• • • ' Blana 224 Bliski Wschód 957 Błagowieszczeńsk ob. 964 ; Bobownia 691 Bobrujsk 22, 659, 1261 - pow. 863 Bogdanów 90 Bogorodskoje (Biełogorodskoje Sieło), ob. 787 Bogoruslaw 1211 ••..••:? Bohaterowicze 474, 476, 477 . 1466 Bohoniki 537, 545 . . Bohorodczany 212 Bohorodyczyn 622 . Bojary 152, 795 Bolcieniki 312, 315, 316 , Bolechów 383, 389 Bołosza 758 •'•'-, Borchowo 515 - gra. 518 Borek 735 ' ' Boreml 207, 1076-1078, 1080, 1082 r - gm. 1042, 1048, 1076, 1077, 1079, 1080, 1082 Borki fl •:'<•'•.- - gm. 1007 Borodino (Borodino Nou, Borodino Yechi - Mołdawia) 1004, 1006, 1007 Borowica 1255 , Borowicze, ob. 787-789, 980 Borszczów 330, 332-335, 337-339 - pow. 328 Borysław 686, 961 Borysów 881, 953, 968, 1148, 1261 - pow. 860 . : Bośnia 947 > ' Bożejewo «••-...:.-,.'! Chełm 408, 641, 779, 831 Chełmszczyzna 29, 356, 361, 408, 460, 1050 Cherłupy 1051 Chersoń 939, 1173 Chicago 845 Chinocze 522, 528, 529, 532-535, 682 Chiny 635, 964, 1235 Chlebiotki - gm. 839 ' '- Chmielewo 839 " •, • Chmielnicki zob. Płoskirów Chocim 207 Chodorów, pow. tłumacki 952, 1266 Chodorów, pow. kaniowski 413 Chomoty 822 Choroszewo 863 •'. j Chórów «, ' : •.; •-. / •,<•• .' - gm. 1047, 1052 . .' . Chortyca, rz. 1247 Chorupań 1049 Chorwacja 1236 "!> Chotiaszów 1042 - gm. 1042 Chryniki 1080 Chylice 190 Chyrów 208 Chytrejki 1003 Ciechanowiec •'*.•' - rej. 708 Ciesnowa 894 • Cieszyn 256 Ćinciki (Litwa) 852 Czajków 533 Czarne, Morze 21, 140, 165, 346, 393, 396, 657, 1104 Czarnokozińce 207 H , ; Czarnołoźce 617, 618 Czarnowszczyzna 145, 147-151, 153-155 Czarny Bór 311 Czartorysk 207 f ' Czarnków - gm. 1080 Czechosłowacja 107 Czechy 244 Czeczenia 306, 946,947 Czehryń 524 -.. • - Czelabińsk 240 Czenie939 Czeremoszna 212 . Czerepowiec, ob. 787-789 - , Czerkasy 658 ; Czernawczyce 770 •-.-•• . Czernichów 939 Czernihowszczyzna 879 Czerniowce 426, 588, 672-675, 925, 1101 - obw. 965, 991, 996, 997 Czerwień 133 Czerwone Bagno 721-723 • " Czeszczewlany 820, 821 Częstochowa 826 - Jasna Góra 394 Czochania Góra 839, 840 Czortków 207, 331-333, 583, 1148, 1159 Czosnówka (Szczęsnówka) 1083 Czukocki ITŁ, ob.. 1057 Czukocki Obwód Autonomiczny 1056 Czukotka (Czukocki Półwysep) 954, 1057, 1058,1064, 1065, 1067, 1068, 1070 Czuwaska ASRR 953 Czyżew 838 •..-•••• ' >\ > - rej. 712 .••'-,--. l 1468 Cwiklicze499 D ' .'•,'. . . . i;;,'.- Dagna 514 • Dajnowo 794, 797, 802 .;, ^ ^ ,., : Dajnowszczyzna 799 '; : Daleki Wschód 111, 1128, 1134 Dalekowschodni, Kraj (Górna Kołyma) 1056 Daniłowicze 713 ,,..., Daszów528 / . Daugavpils zob. Dyneburg Dawidgródek 936, 937 - rej. 715 Dąbrowa (Wołyń) 1052 Dąbrowa Białostocka 692 Dąbrowa-Waśkowce 448 Dąbrówka 193, 207, 568, 577 Dąbrowińce 525 Dąbro wnika 815 Dąbrówka Kościelna 712 , ,< Dederkały 1052 - gm. 1052 Derewlany 772 Derkacze 809, 810, 812 Dermanka 207 Derrnań 1052 Dęblin 1261 Diagilewo, ob. zob. Riazań Dierwieniki 794 Długobórz; - gm. 836 Dniepr, rz. 33, 133, 140, 211, 427, 533, 642, 870, 933-935, 937, 939, 940, 1247, 1248, 1254, 1225, 1260, 1261 Dniepropetrowsk 658, 874 Dniestr, rz. 133, 923 Dobośnia 207 ...... ^ .•. •-• • .• .• Dobromil731 • " .•- • . .,•. Dobrosin 1006 . . Dobryń 533, 534 Dobrzyjałowo 833 Doliniany 805 Dolistowo 723 Domantowo 939 Dorninopol 1047, 1083, 1085, 1087 Don, rz. 146 Donbas 346, 443, 444 Doniewicze 734 Doroszkiewicze 251 Dorpat (obec. Tartu) 253, 412 ••-• Drelów 361 Dręstwo 693, 720, 725, 726 Dręstwo, jeż. 693 Drohiczyn 715 Drohobycz 928, 961, 1147, 1173, 1222 - obw. 588 Drozdowo 830 - gm. 829, 835 Druskienniki 817-819, 822, 957 Dryświaty, jeż. 924 Dubica765 Dubicze 145, 146, 155 Dubiele 151 Dubinki758 ; Dubki702 Dublin 254 Dubno 567, 568, 573, 575, 683-685, 925, 931, 953, 1076, 1082, 1104, 1105 - pow. 1042, 1048, 1049, 1052 Dubrowlag, ob. 964 : Durucze 558 : Dworzany 804 Dynawerk, ob. 381 Dyneburg (Dźwińsk, obec. Daugavpils - Łotwa) 33, 35, 38, 200, 256, 281, 290, 291, 293-295, 297-299, 300, 307, 504, 658, 659,967, 1264 • . • • - pow. 322, 504, 519 i - ,, . Dzibułki 1265 ; Dzienisy 735 :••' , :-Dzierżoniów 624 .,.;.; Dzierżyńszczyzna 976 Dzięcioł 648 Dzikie Pola 524, 1247; zob. także Zaporoże Dzisna, rz. 939 1469 Dzisna - rej. 713 Dzitwa 249, 252 Dzitwa, rz. 798 ' < - Dźwina, rz. 242, 243, 380, 642, 901, 1261 Dźwińsk, zob. Dyneburg E Ejrogale (Litwa) 126 Ejszyszki 758, 796, 797, 961 . - Elba 390 Elbląg 182, 753 Elgen 1074 Elżbiecin 829 Ełk 899 > Epir (Grecja) 629 Eretz Israel zob. Palestyna Erytrea 947 Estlandia 261 >f *: - - gub. 300 Estonia 108, 291, 293, 325, 380, 467, 490, 504, 657, 1115, 1125, 1127, 1167, 1176-1178, 1183 - Estońska, Republika (1918-1940) 1175, 1176 - Estońska, Republika (po 1990) 1175, 1177 - Estońska SRR 965, 967, 971, 1089, 1179- 1182, 1184 Europa 21, 22, 31, 37, 94, 106, 107, 127, 140, 141, 169, 175, 198, 226, 236, 242, 244, 246, 248, 290, 311, 345, 354, 360, 361, 392, 451, 454, 459, 468, 470-472, 566, 631, 692, 705, 852, 896, 902, 903, 1054, 1057, 1120, 1124, 1131,1134,1176,1190, 1224 Europa Północno-Wschodnia 62 : Europa Środkowa 22, 58, 165, 166, 180, 200, 484, 1237 Europa Środkowo-Wschodnia 21, 25, 34, 37, 127, 143, 451, 460, 470, 630, 634, 1245 Europa Wschodnia 58, 105, 162, 262, 390, 451, 878 Europa Zachodnia 165, 167, 226, 262, 387, 503,569, 1138, 1237 F .' ,-.-..• Palenica 23 Falkiowicze 794, 799 Fałków 522 Pasto w 196, 417 FilipoYca (Mołdawia) 1007 Finlandia 64,68, 108, 111, 221, 248, 301,443, 592,640, 1166, 1167 .:•'-•< ' ' -' ; Flandria 201 Francja 21, 25,71, 111,145, 200,462,477,538, 635, 640, 649, 654, 667, 669, 681, 889, 902, 956, 1124, 1155, 1157, 1163, 1167 Frankfurt 1114 Furatowka (Furatovca - Mołdawia) 1004, 1007 Gabowe Grądy 721 Gać 590 Gadomce 193 Galicja 85, 133, 135, 138, 140, 143, 166, 191, 210, 350, 356-359, 383-388, 390-392, 407, 452-460, 525, 866, 896, 897, 903, 1007, 1104, 1221; zob. także Małopolska Wschodnia Galicja i Lodomeria 358, 452 > Galicja Wschodnia 29, 32, 35, 117, 132, 137, 138, 142-144, 344, 356, 361, 383, 451, 452, 456-458, 460, 579, 580, 585, 589, 1089, 1093, 1147, 1220, 1222-1224, 1265; zob. także Małopolska Wschodnia Garwolin - pow. 962 Gatczyna203 Gaudziszki 804 Gąsewo - gm. 804 Gdańsk 496, 500, 549, 743, 748, 1114, 1194, 1195 Gdynia 934, 1214 General Bezirk Wolynien - Podolien 575 Generalne Gubernatorstwo (Generalna Gubernia) 153, 173, 210, 211, 336, 349, 605, 632, 641, 642, 656, 683, 858, 1007, 1028 Genewa 412, 413 l 1470 fcl Gersviai (Litwa) 479 Gierwiaty 372 . , Giżycko 476 - rej. 1270 : Gliniany 499, 1276 Gliwice 1194, 1195 ; Głęboczek, rz. 328 : Głębokie 90, 702, 864, 928, 1148 - rej. 713 :••>:• Głusk :,. ,•] ' .••/; \ ,.; - gm. 863 .r- .,' : .•.-,..-- .;.•; ; : Gniewań 196 Gniezdowo 22 . .; , Gniezno 242 Gódo (Austria) 328 Godziany 270 Gojcieniszki 309, 312 Gojdziniszki 270 Gołogóry 1208, 1214 Gołta658 .-;,-,.,.. Gorczyczna 195 Gorodzieja (Horodziej) 702 Góra Kalwaria 501 Górki-Połonki 1110, 1112, 1113. Górna 1047 Górna Kołyma zob. Dalekowschodni, Kraj Grabowo Małe 835 Grajewo 693, 723, 829, 899 Grajna 233 Graużyszki 758 Grecja 636 • ,-. Greenwich 254 Griazowiec, ob. 787-789, 955, 1166, 1167 GrTva (Łotwa) 291 Grobin - pow. 509 Grodno (Horodno) 33, 48, 128, 151-153, 183, 184, 206, 232-243, 258, 273, 279, 317, 318, 474, 476, 477, 493^97, 499-501, 564, 565, 591-593, 595-599, 653, 654, 663, 691, 694, 702, 705, 708-710, 722, 724, 727, 796, 808, 815, 817, 821, 822, 824, 864, 897, 899, 900, 902, 904, 925, 928, 951, 961, 965, 966, 967, 971, 985, 989,990, 1149, 1157, 1231, 1232, 1261 - gub. 33, 203, 541, 550, 552, 557, 559 - obw. 965 - pow. 556, 800, 806, 817, 818, 821, 952 Grody Czerwieńskie 133 Grodzieńska, Puszcza 745 Grodzieńszczyzna 29, 38, 54, 502, 750, 822, 823,879,903, 926, 1150, 1231 Grodzisk 843 Gródek Jagielloński 785 - rej. 1273 ••••" , : Grudziądz 720 Grunwald 175 Gruzja 965 Grzędy, gr. 721, 723 Grzymalów 620 Gubernie Zachodnie zob. Kraj, Zachodni Cudy 804 Gudzienięta 735 Gunciszki 856, 857 Guzar957 Gwatemala 947 H Hajnówka 704, 707 Hakasko - obw. 727 Halicz 140, 926 Hałunowicze 733 Hance wieże 606, 714 - rej. 715 Helsinki 76, 301, 592 Hercegowina 947 Hermaniszki 794 Hibulicze 499 Hiszpania 21, 83, 176, 233, 235, 241, 947 Hłuszna 774 Hłuszniewo 818 Hoduciszki 372 Hoffnungstal (Homgstal? - Mołdawia) 1007 Holandia 74, 200, 387 Hołdowo 796, 804 1471 Hołoby - gm. 1052 Hołowiczpol 795 • • Hołowieńczyce 818, 820 Hołtwia 1255 Hołynka 817 Homel 200, 321, 658, 1210 - obw. 965 Horochów 682, 1080-1083, 1085 - pow. 1040, 1045, 1047, 1052, 1053 - rej. 1053 Horodenka 122, 207, 358, 670, 1159 - pow. 1018 Horodło 207 Horodnica 523, 525 Horodniczanka, rz. 233 Horodno zob. Grodno Horoszków 522, 532 Horyniec 1004, 1006 - rej. 1000, 1003, 1004, 1006 Horyń, rz. 441, 575, 936, 937, 1052 Hostów 617, 618, 622 Hoża 812-820 Hrubieszów 635 Hrycki 189 Hryckiewicze 809, 810 Hryniowce 617, 618, 622 Hubczyce 806 Huculszczyzna 166, 354, 1220 Huczwa, rz. 133 Hudy 736 Hulcza 1042 Humań 187, 423, 524, 527 Humienne 189 Huszcza .?')' ''-••.-' ' :*j~ - gm. 1040, 1048 ' < •/> Huta Stara 1047, 1052 Huta Stepańska 207, 578, 1038, 1052, 1053 I Igarka 964 Ihumen 953 - pow. 543 Ihumenszczyzna 865 Iłłukszta (Illukste - Łotwa) 292, 293; - pow. 288, 291 Imperium Osmańskie 200; zob. także Turcja Indie 282, 956 Indie Zachodnie, Holenderskie 76 Indura 233, 493^195, 497^99, 501 Indygirka 1056 Indygirka, rz. 1058, 1064, 1065, 1067-1069 Inflanty (Inflanty Polskie) 30, 31, 35, 166, 287, 320, 484, 512; zob. także Latgalia Inowrocław 450 Irak 440, 651, 653, 947 Iran 544, 1017 Irkuck 671, 963, 965, 967, 969, 971, 1218 - obw. 1058 Irlandia 21 : • Irpień 431 Lszczołna 146, 150-152, 793, 796 Iszczołniany 803 Italia zob. Włochy Iwalewicze 928 Iwano-Frankowsk zob. Stanislawów Iwanowo 537 - rej. 714 • •• lwie 270, 547, 733, 736, 928 Iwieniec 736, 886-888, 891 - rej. 702 ! Iwisze 22 Izabelin 734 ' - gm. 809 Izmaił996 - obw. 996, 1003, 1006 Izrael 25, 234, 237, 241, 248,578,1096, 1101, 1104, 1119, 1233; zob. także Palestyna Jekabpils (Łotwa) 298 Jabłonka Kościelna - gm. 831 Jaćwieskie, Bagna 721 Jaćwież 243 Jagodne 1069 1472 Jagodzin 1052 : Jakobstadt (Łotwa) 299 Jakszyszki 965 Jakubowicze 591, 592 Jakuck 1116, 1118 - obw. 952 ; Jakucka SRR 1056 Jałta 36, 625 Jampol 197, 417, 426, 441, 449 Janiszki 758 Jankowce 1053 Janowa Dolina 685 Janów Podlaski 773 Janów - rej. 995, 1000, 1003, 1004 Janówek 728 Janówka-Zagrobelna 329 Japonia 76, 1239 Jaremcza 212 • : Jarosław 785, 789 Jarosławszczy zna 1007 Jasiołda, rz. 924, 925 : Jasmujże 281 Jastrowie 564 Jaszuny 311, 312, 741 Jaworów - rej. 995 . Jaworzno 344 Jaziewo, gr. 721, 723, 724 Jedwabne 712, 829, 834, 835, 1098-1100 - gm. 834, 1099 Jegława (do 1918 Mitawa, Łotwa) 299, 504, 507, 659 Jegrzmia, gr. 723 . , Jekaterynburg (Swierdłowsk 1924-1991); - obw. 952 Jelenia Góra 339 Jeleno-Karakubsk, ob. 1159 Jerozolima 566, 1089, 1103, 1115 Jesionówka 1083 Jewsiewicze 794, 798, 802 Jeziorany Czeskie 1049 Jeziorany Szlacheckie 1049 Jeziorki 818, 820 , : Jeziorko 844 Jeziory 235, 499, 817, 822 Jodki 794 Juchnowo, ob. 1026, 1166, 1167 •; Jugosławia 184, 525, 705, 947, 1236 Julianowo 730 Juraciszki - rej. 703, 704 " , Juwkowce 537, 545 - - , ' • •:. Jużski, ob. 1166, 1167 K Kabatnia 525 Kacbach (Mołdawia) 1004 Kachowski, Zalew 1247 Kaczewo 734 ; Kadysz 818, 820 Kair 673, 1135 Kalety 823 Kalifornia 1098 Kalinin zob. Twer ..: Kalisz 431 Kalniskes, las (Litwa) 848 Kalwaria Wileńska 99, 212, 371, 968 Kalwaria Żmudzka, ob. 1026 - pow. 543 Kaługa, ob. 782, 961, 962, 964 Kałusz - pow. 995 Kambodża 947 Kamczatka 954, 964, 1164, 1165 - obw. 1056 Kamieniec Podolski 35, 187, 189, 194, 195, 197, 200, 207, 362, 405, 420, 421, 423, 424, 426, 575, 964, 969 Kamienieckie 975 Kamienista 820 .'••'• Kamień 702, 735 Kamień Koszyrski 212, 567, 682 Kamionka 795 Kamionka Strumiłowa (obec. Kamionka Bug-ska) 356, 930, 1265, 1276, 1473 - pow. 995 ••'•••<'' ' v-,,-* - rej. 1272 Kanada 75, 123, 235, 448, 956, 1221, 1223 Kaniów 200, 406 - pow. 413 Kapława (Łotwa) - gm. 297 Karaczun 1047 Karaganda, ob. 964-967, 970, 1167 - obw. 952, Karałamsza, ob. 964 '••'••>•<. ? » Kargasek 1216 - rej. 1213 Karłag (Karagandzki ITŁ), ob. 1058 Karolinka 259 , Karpaty, g. 22, 140,439,472, 633, 1260,1261 Karskie, Morze 1212 Kaspijskie, Morze 353, 396 '.••-•.•'• Kassel (Cassel - Niemcy) 351 Kaszpałat (Mołdawia) 1004, 1006 Katerburg - gm. 1052 -,.'•• Katowice 780, 1195 Katyń (Las Katyński, Las Smoleński) 22, 83, 115, 160, 173, 379, 900, 959, 1152, 1222 Kaukaz, g. 203, 300, 303, 306, 307, 353, 472, 515, 546, 676, 964, 1231 Kazachstan 150, 153, 239,441, 561, 587, 619, -•; 872, 952,958, 964-967,969, 971,975, 978, c 984, 985, 993, 1008, 1009, 1011, 1017, ', 1018, 1058, 1066, 1152, 1169, 1173, 1179- 1181, 1210, zob. także Kasaska SRR 957 Kazań 544, 865 - : Kazimierka 207, 1047 Kazimierowo 796 Kąty 448, 1053 Kenia 947 Kielce 422, 635 Kiemiany 151, 152,804 Kicnie 253, 254 ;,, • - •.- Kiernów 126 Kijowszczyzna 156, 163, 355, 403, 416, 417, 423, 428, 521, 524, 868 Kijów 22, 29, 34, 104, 187, 193, 194, 196, 197, 203, 209, 211, 242, 405-407, 410-418, 421-424, 426-428, 430, 431, 449, 535, 453, 566, 658, 687, 782, 783, 785, 789, 869-871, 874-876, 935, 936, 938, 939, 961, 965, 970, 984, 999, 1106, 1134, 1135, 1155, 1158, 1171, 1173, 1223, 1261, 1263, 1265, 1268, 1272 - gub. 33, 203, 416, 425 - pow. 406, 525 Kimiesze802 s Kirgiska SRR 957 Kirgizja 967, 958 Kirów zob. Wiatka Kirtimai 1033 Kirzawod (Kirpicznyj zawód) 1011, 1013, 1014, 1020, 1024 Kisielewsk, ob. 964 Kisielin 1085, 1087 - gm. 1052, 1083, 1085 '•'• Kisielówka 1083 , Kiszewo 525 Kiszyniów48, 1093 Kiwerce 450, 686, 1142 Klastica (Cleasnita Nou, Cleasnita Yeche - Mołdawia) 1004, 1007 Kleck 545,703; - ks. 537; - rej. 703, 861,1135 Klepacze 810 Klesowo 573 : Kleszczcie - rej. 705 Kletna 886 •''- Klewań 207, 683 Klimaszówka 195 •' Kłajpeda 488, 658, 846, 1124, 1125 - pow. 1125 •'•»•••<' Kłajpedzki, Kraj 1121, 1123-1125, 1131 Kniahininek - gm. 1052 Knyszyńska, Puszcza 723 .- j - i-^K" Kobielnoe ur. 712 Kobryń 658, 707, 777, 779, 901, 1152, 1153, 1157,658,707,777,779 1474 - pow. 537,575 - rej. 707 :. : " . Kobylniki 372 Kochawina 207 Kock 934 Koczerga, rz. 88 Kokczetawsk •; : - obw. 965, 971 Kolberg zob. Kołobrzeg Koleśniki 758 Kolińce620 Kolno 829 Kolonia (Koln - Niemcy) 566, 1109 Kolonia Wileńska 371 Kołaki838 - gm. 829 Kolki :.•-... r - gm. 1043, 1053 Kołmaczówka 1047 Kołobrzeg 450, 564 Kołomyja 118, 122, 200, 212, 335, 375, 585, 619,623, 1148, 1159, 1221-1223 - pow. 623 Kołpaszewo 1213 Kolyma 952, 954, 956, 1056-1058, 1056- 1072, 1074, 1075, 1178 Kołyma, rz. 1056, 1064 . r Komargród 196 ., , Komi ASRR 952, 964, 1058, 1181 Komisariat Rzeszy Ostland 153, 855, 1137 Kondaki 810 Konele 522, 528-530 Kongresówka zob. Królestwo Polskie Koniawa758 Koniuszany 736 > . . Koniuszków 389 Konstanca (Rumunia) 117, 118 Konstantynopol (Stambuł) 77, 139, 355, 674- 677 Konstantynówka 617-619 Końskie 522 :. Kopyl 689, 690, 692, 1133 - rej. 861 Korczówka 439 Korea 852 Korolówka 617-620 Korosno 731 ' .- •_ ..- Korsuń 1253 . _ ^ • ... Korzec207, 870 Korzyść 146, 151 Kosów 1159 JCosów Poleski 707, 952 Kostopol 207, 682 - pow. 1040, 1044, 1047, 1048, 1051, 1052, 1081 Koszalin 753, 1053 Koszedary 740 Kościeniew 249, 251-257, 259, 260 Kotiużany 194 Kotów 1148 Kowalki791 Kowalówka 1083, 1086 Kowalówka-Marszałkówka 1083, 1086 Kowanka, ob. 787 Kowbań (Kołbań) 1080-1082 Kowel 532, 568, 571, 573, 575, 641, 648, 681, 682, 685-687, 899, 931, 1045, 1047, 1052, 1089 - pow. 683, 1042, 1051, 1083, 1085, 1086 Kowieńszczyzna (Ziemia Kowieńska) 902 Kowno 35, 44, 57, 63, 84, 96, 181, 207, 369, 373, 470, 483, 484, 490, 492, 545, 547-549, 588, 658, 705, 722, 755, 852, 855, 881, 882, 884, 896, 898, 903, 967, 1027, 1032 - gub. 33, 218, 289, 479 - okr. 483, 1116, 1132, 1187, 1188, 1258, 1261 Kozaczyzna 134, 138, 141, 142, 1248, 1249, 1251, 1252, 1256; zob. także Ukraina Kozielsk, ob. 22, 334, 954, 955,959, 975, 977, 978, 1026, 1159, 1163-1166, 1168 Kraj, Wileński (Okręg Wileński) 128, 131, 639, 697, 1025; zob. także Wileńszczyzna, Litwa Wschodnia, Litwa Południowo-Wschodnia 1475 Kraj, Zachodni (Gubernie Zachodnie, roś. Sie-viero-Zapadnyj Kraj) 553, 555-558 Krajewo-Brzozowo 843 Kraków 8, 23, 66, 88-90, 95, 132, 137, 184, 190, 191, 193-195, 211, 220, 244, 245, 254, 256, 347, 393, 413, 431, 469, 522, 669, 748, 879, 896, 904, 933, 1089, 1092, 1194, 1196 Krasiczyn 199 .•,.,*>... ,. . Krasiłów 969 Krasław (Kraslav, Kraslava - Łotwa) 283, 291,293,298,514 - gm. 288 Krasna Hora (poi. Krasna Górka) 617 Krasne 426, 824 Krasnojarsk 492, 1066, 1178, 1180, 1218 Krasnojarski, Kraj 727, 1180-1182 - obw. 952 Kraźiai (Kroże - Litwa) 480 Krechów 1003 - rej. 995 Kremieńczug 658 • Kresy Wschodnie (Kresy, Kresy Wschodnie Rzeczypospolitej, Kresy Północno-Wschod-nie, Ziemie Wschodnie) 21, 22, 24, 25, 29^5, 47-49, 52, 53, 71, 74, 124, 126, 131-133, 146, 156, 157, 161, 162, 164, 165, 187, 188, 191, 192, 194, 196, 198, 200, 207, 208, 210-213, 247, 254, 288, 315, 316, 341, 355, 356, 363, 396, 398, 450, 455, 523, 524, 544-548, 562, 568, 570, 574, 579, 580, 584, 600, 601, 605, 617, 619, 648, 679, 639, 642-645, 748, 775, 790, 791, 923, 924, 926, 927-929, 952, 961, 972, 973, 976, 977, 979, 985, 1010, 1042, 1063,1064,1071,1098,1103, 1117,1118,1136,1152,1175,1198,1205, 1220; zob. także Białoruś, Litwa Wschodnia, Litwa Północno-Wschodnia, Ukraina Krewo207 I W ;«•• ,i> ; Kromań, jeż. 891 Królestwo Polskie (Królestwo Kongresowe, Kongresówka) 29, 33, 43, 44, 164, 166, 188, 204, 244, 258, 397, 404, 406, 408, 419, 423, 428, 456, 472, 478, 538, 539, 541, 542, 566, 877, 896-899, 901, 903, 1191, 1257-1261 Królewiec 1194 - Królewski, Kanał 934 " » Krudźika (Mołdawia) 1004 Krugliki 501 Krukowszczyzna 863 - Kruszę 829 Kruszyna 534 '••'• •••-•' Kruszyniany 537, 545 Krwawy Bór 902 Krym 184,544,965, 1138 Krymu, Demokratyczna Republika 1136 Krynki242 . Krystynopol 207 Krywicki - rej. (Litwa) 713, 714 Krzemienica Kościelna 810, 815 - gm. 809, 812, 813 - pow. 1049, 1052 Krzemieniec 194, 206, 436, 448, 566, 567, 573, 575, 578, 682-685, 687, 953 Krzemienieckie 521 Krześlin 962 Krzewczanka 522 Krzywcze 329 Krzywiosiółki (Kudzierki) 803 Krzywotuły Nowe 617, 618 Krzywy Róg, ob. 964, 1159 Księstwo Cieszyńskie 189 Księstwo Halicko-Wlodzimierskie 134, 138, 140 • •'••.- ••'• •••-••' Księstwo Warszawskie 164, 358, 397 Kuba 946 Kubań 146 Kudak 1254 Kujbyszew zob. Samara Kuł 736, 885-887, 889, 890, 892, 893 Kulbaczyn 804 Kulbaki797 Kuldiga (Łotwa) 514 - pow. 509 : 1476 KuleszeSOO ' Kuleszka829 • : ; . Kulików 390 . , Kuliszówka 430 ; Kulm (Mołdawia) 1004 ; „ -.. Kumanówce 428 , : Kuncewszczyzna 493, 495, 497, 498 • . - ; Kupiczów 1051 ' , - gm. 1042, 1045, 1047, 1051, 1083 -..-Kupowalce 1040 Kurdyban 578 Kurlandia (Kurzeme) 200, 261, 263, 265, 268, 280, 299, 489, 503-507, 510, 511, 514, 519 - gub. 261, 288, 290, 299, 302 . Kurniki 1003, 1007 Kuropaty 501, 694 Kursk240 Kurzeme zob. Kurlandia Kustanaj - obw. 953 Kustycze683 Kuty 212 Kuźnica Białostocka 476, 647 Labanorska, Puszcza 848 Lachowicze (pow. Wołkowysk) 809, 815 Lachowicze 545, 560-562, 1135 - rej. 704 . ; . Lachów 830 Land warów 1034 Las Katyński zob. Katyń Las Smoleński zob. Katyń Las Zamkowy 810, 814 Laskowa 622 Łaszki 1276 Laszkowce , - - rej. 1000 Łaszków . - rej. 1004, 1006 Latgalia 29, 31, 35, 261-268, 280-285, 287-293, 296, 297, 299, 320-322, 503-507, 510, 512, 514, 515, 517, 518; zob. także Inflanty, Liwlandia , i:-Latyczów 197, 207 Lauda 166 Lebiedziewo 538 Lebioda, rz. 804 Lejki 737 Lekai (Litwa) 126 Lemberg zob. Lwów Lemieszczysze 528 Lenin 715 , , Leningrad zob. Petersburg Leonowicze 809 Lesko 36 - pow. 1144 , Lesoto 947 Leszno 528 ; Leśniki 939 : Lewin Brzeski 433 Liban 947 Lichacze 821 Lida 128, 149, 153, 161, 181, 256, 309, 311, 313, 363, 545, 701, 702, 704, 705, 733, 736, 750, 799, 881, 897, 900, 902, 904, 967, 968, 971, 989, 990 - pow. 270, 309, 731- 737, 793-795, 801, 802, 961 - rej. 704, 712, 734, 791-793, 796, 799, 800, 803, 804, 965 Lidzkie 145, 802, 805 Liepja zob. Lipawa Liksno 281 Limanowa 622 Lipawa (Liepja - Łotwa) 289, 290, 291, 293, 294, 297, 504, 509, 659 Lipiny 1113 Lipowiec ' - pow. 522, 525 Lipsk 391 Litwa 29, 31, 41, 42, 44, 50, 57-64, 68-70, 74, 76, 77, 81, 124-127, 129-132, 206-208, 217-231, 243, 244, 289, 291-293, 312, 345, 368, 373, 374, 378, 383, 394, 1477 397, 402, 415, 428, 457, 467, 470-473, 478-486, 488, 490-492, 504, 515, 536, 538, 544-549, 552, 603, 604, 657, 666, 705, 716, 722, 740, 742, 757, 758, 845-856, 858, 877, 881-884, 896-898, 901-904, 966, 970, 971, 973, 977, 979, 1025-1028,1030, 1094, 1116,1120-1131,1137, 1152,1167, 1177, 1188,1190-1192, 1257, 1258 - Litwa Środkowa 61, 159, 254, 315, 485, 897, 1188 - Litwa Wschodnia (Litwa Południowo-Wschodnia) 129-131, 846, 848; zob. także Kraj Wileński, Wileńszczyzna - Litewska, Republika (Litwa Kowieńska, 1918-1940) 35, 61, 66-68, 70-72, 74, 78, 83, 84, 96, 108, 128, 131, 159, 224, 248, 639, 640, 646, 722, 818, 823, 850, 1120, 1128, 1132, 1133, 1188 - Litewska SRR 36, 128,160,212, 368-372, 492, 586, 588, 678, 952, 965-968, 979, 981, 1029, 1033, 1089, 1093, 1121-1123, 1126, 1127, 1129, 1130, 1182 - Litewska, Republika (po 1990) 21, 25, 33, 36, 37-39, 83, 103, 127, 129-131, 157, 159, 757 - Litewsko-Białoruska, Republika 483, 484 Lityń (Wołyń) 1087 Liwlandia (Widzeme) 261, 263,265, 268,280, 299, 321, 503-510, 514, 518, 519 - gub. 261, 290, 299, 300, 302, 503, 505, 510, 515; zob. także Latgalia Lodowaty, Ocean 1057 Londyn 7, 8, 24, 67, 72, 74, 77, 85, 105, 106, 111, 116, 136, 316, 521, 558, 640, 641, 644, 645, 655-657, 659, 668, 669, 672, 674, 675, 677, 678, 769, 800, 846, 889, 953-955, 960, 962, 963, 993, 1083, 1098, 1099, 1157, 1217 Longfurt, ob. 1114 • . Lozna •,:.'':.•. •, -gm. 322 v : Lozna, rz. 322 x Lubaczów 1006, 1148 - rej. 1000, 1004, 1006 Lubartów ' • i - pow. 962 ' • Lubelszczyzna 632, 633, 961, 1050 Lubin 270 Lubitów 1086 - gm. 1045, 1047, 1051, 1052 Lublin 7, 8, 156, 162, 566, 611, 612, 785, 789, 831, 1037, 1108, 1114, 1145, 1194, 1257 Lubomirka Stara 1047 Luboml 566, 568 : - gm. 1047, 1048, 1052 - pow. 1040, 1047, 1059 -••" J Lubotyń 830 Lucjanów 794, 795 Lucyn (Łudzą) 282 ^ . - - pow. 322, 503 Lucyn k. Witebska 394 Ludwipol - gm. 1040, 1047, 1052 Lwowskie (Ziemia Lwowska) 625, 961, 1001 Lwów (Lemberg) 26, 32, 34, 93, 117-119, 132, 136, 137, 146, 150, 156, 168-175, 179, 184, 190, 194, 195, 204-206, 209, 211, 311, 333, 334, 337, 345-358, 360-362, 387, 389, 390, 433, 435, 436, 451-453, 458-466, 573, 580, 582, 585, 588-590, 600, 601, 603, 616, 622, 624, 641-643, 645, 648, 658, 663-673, 675-678, 680, 682, 685-688, 704, 706, 708, 710, 780-789, 896, 923, 928-930, 953, 961, 965-967, 983, 1002, 1005, 1057, 1089, 1104, 1105, 1135, 1148, 1159 - obw. 588, 965, 977, 995, 998, 999, 1006, 1007,1147-1149, 1173, 1222,1265, 1271, 1272, 1274, 1275 - woj. 35, 625, 679, 1035, 1156, 1193-1207, 1209-1211,1213-1218, 1220,1222-1225, 1262, 1263, 1267, 1268, 1271, 1272, 1274, 1276 1478 Łaba, rz. 450 , • .. ; , Łabno817 Łachwa 928, 937 / .,, Łady Borowe 839 , . , J Łagody 152 : , /, Łapy 650, 654, 899 .,;• ..-:••.• ; Łask 609 : ; Łaszą 494, 495, 498, 499, 501 - : Ławże 744 . < ; . Łazduny 736 Łohiszyn ' , • t - rej. 714,715 . . . , Łohwiny 151 Łoma 224 Łomża 641, 708, 709, 711, 712, 825, 829, 833-835, 839, 842, 843, 1258, 1259 - pow. 825-828, 832, 837, 838, 844, 1098 Łomżyńskie 641, 697, 831, 844 Łopatyn 207 Łosijówka 196 Łosiów 450 ; Łot-Jezioro 819, 823 Łotwa 29, 108, 256, 261, 262, 266, 268, 269, 280, 281, 287-295, 297-308, 320, 321, 323, 325, 326, 467, 503-510, 512, 514, 519, 657, 658, 965, 967-969, 971, 973, 977, 1125, 1177, 1182, 1187 - Łotewska, Republika (1918-1940) 289, 320-322 - Łotewska, Republika (po 1990) 21, 25, 33, 36-39 : - Łotewska SSR 1089, 1127, 1149, 1150, 1152, 1153, 1167 Łódź 572, 599, 990, 993, 1089, 1092 Łuck 189, 206, 207, 212, 213, 566-568, 570, 572, 573, 5 75-578, 583, 681, 682, 684, 687, 926, 928, 931, 1042, 1076, 1077, 1079-1081,1104-1110, 1113,1114,1140, 1142, 1148, 1261 - pow. 686, 1042, 1043, 1047, 1049, 1051- 1053, 1077 Łudzą zob. Lucyn Ługańsk 971 Łukasze 736, 737 •;. ' Łuków 635 - pow. 962 /..; •..' ' Łunga (Mołdawia) 1004 Łuniniec 658, 669, 862-864, 928, 936, 1210 - pow. 866; - rej. 714 Łunna 474, 475, 494, 499 Łuszniewo 824 Łyk (Łęg) rz. 1258 ; Łysina 1080 M Magadan 964, 1056, 1057, 1060-1064, 1067, 1070, 1074 - obw. 1056, 1067 Magdeburg 898 Magierów 1264, 1276 - rej. 995, 1000, 1004, 1006 Maguny 967 Majdan 682 Majdanek 785, 789, 961, 962 Majdańska Huta 1047 Majkain-Zołoto 1010-1012, 1014-1020, 1023 Makarska (Jugosławia) 525 Malawki 736 Malewicze Górne 709 Malin 1141, 1142 Malinów 440 Mała Nowa Wieś 433 Małachowicze 499 Małkinia 153, 650, 712 Małopolska 53, 133, 200, 622, 960, 961 Małopolska Wschodnia 35, 330, 581, 582, 623, 640, 644, 780, 782, 785, 961, 993, 994, 997, 1001, 1042, 1045, 1050; zob. także Galicja, Galicja Wschodnia Małoryta 770 Mały Możejków 252, 253 . Mały Płock 830, 835 Małyj Jarosiawiec (Małojarosławiec - Mołdawia) 1004, 1006 Małyńsk 682 1479 Małyszczyzna 597 »*. • - • Manchester 1055 '" Mandżuria 515 Maniawa 212 Manie wieże - rej. 1053 • • :• , Manzyrsk (Mołdawia) - rej. 1006 Marcebolino 758 Marchlewszczyzna 869, 876, 976 Marcinowieże 810 Mariampol 207, 224 - pow.543 Marienhauz (Wilaka - Łotwa) 282 • Marki 650 Markowicze 795 Maryj ska ASRR 953 Matuszewo 322 Mazanowo 494 Mazowsze 200, 590, 754, 896, 904 Mazury 754 Mejszagoła 90 -: Merecz 882, 883 Mereczanka, rz. 312 Mereczowszczyzna 533 Meyszty 207 Mężenin 844 Miadzioł - (!' - - rej. 713 Miastkowo 830, 838 - gra. 829 ' ' Miedniki Królewskie (Miedniki), ob. 610, 782,962 • •-.. Miednoje 959 Mielec 962 -•,'•• Mielniki 820 Mieszyce 894 Międzybóż 207 Międzyrzecz (k. Wołkowyska) - gra. 809, 813, 815 Międzyrzecz Korecki 207, 567 Mikołaj ó wka 195, 1083 Minaićiai (Litwa) 850 Mińsk (Mińsk Litewski, Mińsk Białoruski) 33, 35, 50, 54, 101, 166, 239, 241, 247, 251, 272, 320, 375, 467, 547-550, 654, 655, 658-660, 689-691, 694, 697, 706, 709-712, 715, 716, 718, 722, 729, 859, 860, 862, 865, 872, 879-881, 884, 897, 899, 900, 933, 953, 968, 970, 971, 983, 988, 1133-1135, 1138, 1148, 1155, 1158,1173, 1226-1230, 1232, 1234 - gub. 33, 203, 541, 550, 555, 559 - okr. (Okręg Miński, 1919-1920) 47-50, 54 - obw. 962, 965, 1127 - pow. 553 - rej. 861 .' 'C T - woj. 251 .v-,' Mińsk Mazowiecki 831, 987 Mińszczyzna (Ziemia Mińska) 54, 156, 243, 252,543,879,898, 1132, 1133 Mir 207, 866 - -• •' Miśniunai (Litwa) 742 ' ' • Miszukowicze 270 Mitawa zob. Jegława Mizocz 187, 577, 578, 680, 685 - gra. 1042 Młodzianówka 1048 Młynów 207 - gm. 1042, 1049, 1052 Moczyliszcze, ob. 788 Modlin 1258, 1260, 1261 Mogilnice 721, 723 Mohylew 324, 394, 1261 ' - gub. 33, 203, 322, 550, 557, 559 - obw. 278, 1127 • : - okr. 323 <'< -. Mohylewszczyzna 879 Mokrotyń388 Molczany 426 Mołdawia 588, 971, 983, 993, 995, 997, 999, 1001, 1007, 1089, 1177, 1182 Mołdawska SRR 1181 Mołodeczno 658, 881, 925, 928, 952, 968, 989, 990 - rej. 864 ' - .'" '• 1480 Mołdowa 1222 , ; Mołodów 207 Mołotow - - obw. 952, 1179 - i Monasteryszcze 530 Monte Cassino 475 ' Mońki -.:'• " ' : - rej. 712 ! ' 'y : Mordwińska ASRR 953 ; - obw. 964 •*.,-•.;; •'•-.' , '. Morgi 802 Moskwa 8, 22, 75-77, 113, 115, 140, 148, 203, 209, 244, 317, 318, 323, 353, 359, 371, 394, 406, 414, 467, 536, 544, 585, 654, 657, 660, 672, 676, 677, 679, 690, 694, 696, 753, 787, 804, 851, 862, 869, > 871-873, 875, 884, 890, 900, 952, 955, ' 958-960, 962, 964, 965, 971, 972, 985, 988, 995-997, 1032, 1036, 1057, 1058, 1060-1063, 1071, 1149, 1155, 1157, 1158, 1163, 1164, 1168, 1173, 1176, 1194, 1224, 1251, 1263-1265, 1277, zob. także Rosja (Cesarstwo Rosyjskie, Moskwa) - gub. 505 - obw. 980 ,... ,:..'.. Mostki 565 - gm. 809, 813 Mosty Wielkie : - rej. 1000, 1001, 1004, 1006 Mosul 651 Mosur 1048 Moszczona 682 Motylewszczyzna 879 - gub. 33, 203, 322, 550, 557, 559 - obw. 278 ...... - okr. 323 Mozyrz (Mozyr) 860, 936, 1210, 1261 Mścibów 808 Mścisław 200 - woj. 251 Muchawiec, rz. 766 Murafa471 Murnau, ob. 521, 523 Murowana Oszmianka 741, 758 ; Mydlniki 190 : - Myto 794, 799 N - - •- - Nachodka 954 Naćka, Puszcza 804 , * , Nacza 206, 802 Naddnieprze (Ukraina Naddnieprzańska) 135-139, 143, 144, 243,454, 1249, 1253, 1255 Nadwołże 307 Nadworna - pow. 617 Nagajewo (zatoka) 1064 Nagórzanka 335 Nalibocka, Puszcza 733, 791, 792, 888, 890, 891,894,925 Naliboki 731, 894 Narew, rz. 723, 825, 836, 899-901, 924, 1258, 1261 Narocz, jeż. 79, 925, 957 Narol 207 Narvall77 Naumowicze 1232 ; • Netta 720, 721, 726, 727 New Hampshire 1055 Niderlandy 21 Nieciecz 731, 791, 794, 797, 799, 801, 802 Nieczława, rz. 328 Niemcy (III Rzesza) 21, 60, 62, 67, 71, 73, 102, 105, 107, 110, 111, 136, 137, 152-154, 162, 166-169, 177, 184, 185, 201, 210, 211, 213, 239, 244, 257, 280, 295, 303, 316, 331,342, 365, 379, 387, 446, 448, 462, 474, 475, 483, 492, 501, 506, 538, 563, 564, 573, 580, 589, 597, 600, 601, 611, 620, 622, 624, 635, 640, 641, 642, 656, 661, 691, 693, 723, 730, 740, 741, 846, 847, 855, 877, 879, 881, 882, 887, 896, 899, 900, 923, 928, 932, 934, 937, 951, 953, 955, 959, 961, 964, 973, 975, 978, 981, 996, 1036, 1037, 1041, 1050, 1064, 1074, 1081, 1095, 1120, 1481 1121, 1124, 1125, 1127, 1138, 1145, 1156-1158, 1165,1167, 1177, 1178, 1194, 1223, 1266, 1267, 1273; zob. także Prusy, Prusy Wschodnie - Republika Federalna Niemiec 1126 - Niemiecka Republika Demokratyczna 1126 Niemen, rz. 22, 29, 87, 145-147, 156, 239, 242, 474, 476, 723, 732, 796, 819, 822, 823, 827, 888, 898-902, 924, 925, 1091, 1144, 1147, 1157, 1257-1261 Niemirów 420, 421 - rej. 995, 1000, 1003, 1004, 1006 Niemża 545 Nieśwież 99, 102, 207, 689, 703, 750, 792, 893, 900 - rej. 702 Niewierzyszki 796 Nigeria 947 Nikolajew 658 Nisko 1080 Norylsk 1058, 1069, 1178, 1181 Nowa Mysz 560, 561, 563, 564 Nowa Ruda 818, 822 Nowa Uszyca 197 Nowa Wilejka 182, 208, 371 - obl. 977 Nowa Woroncówka 1247 Nowiny Czeskie 1042 Nowogród (Łomżyński) 838 Nowogród Wielki 242, 393 - obw. 787, 980, 1127 Nowogródczyzna 546, 602, 729-732, 734, 735, 738, 739, 773, 790, 792, 798, 926, 800, 960 961 Nowogródek (Nowohorodok) 35, 102, 126, 207, 242, 243, 270-274, 276-279, 363-366, 545, 549, 648, 649, 702, 703, 744, 762,864,900,928,952, 1138 - pow. 543, 545, 731, 735 •:, , - rej. 864 - woj. 273, 309, 312, 363, 368, 738, 961, 1156 Nowoje Tarutno 1004 - rej. 1006 Nowosady 147, 151 Nowosiółki 251, 256,279, 1079 Nowostaw 1053 Nowosybirsk 964,969-971, 1066,1117,1119, 1212, 1215-1218, - obw. 953, 1180-1183, 1213, 1218 Nowoszyce 207 -•..;. • •• :; Nowy Dwór 801, 803, 804 Nowy Jork 546, 845, 1097, 1104, 1114 Nowy Sącz 327, 622, 1205 •'•. , Nowy Staw 194 Nowy Targ 896 Nysa Łużycka 1194 .--•• O Ob., rz. 1212, 1213, 1216, 1217, 1219 Obórki 1043 : Ochockie, Morze 1056 Odessa 165, 188, 189, 197, 405, 409, 658, 874, 971, 1094 Odra, rz. 1193, 1195, 1197, 1260, 1261 Ogińskiego, Kanał 924, 925 Ojmiakoń 1057 Oka, rz. 243 Okno 207 Okopy (Wołyń) 207 Okopy Świętej Trójcy 207 Okręg Wileński zob. Kraj, Wileński Okuninowo 939 Olchowiec 525 Olchówka 737 Olesk - gm. 1048 Olesko 212, 213 - rej. 1270 Oleszyce 1006 Olita (obec. Alytus - Litwa) 1132 - pow. 847, 848 Oliwa (dziś dziel. Gdańska) 211 Olszaniec 734 Olszewo 524 1482 Olsztyn 253, 597, 600, 748, 826, 1132 Olszynowe 810 Ołyka 207, 213, 925 • - gra. 1051 , : :., Omsk - obw. 953, 964, 1181 -Onikszty (obec. Anykśćiai - Litwa) 127 Onuszki 740 Opole 8, 450 - woj. 433 ••-'•-.•:• .<':/• Orany 882 - Orański ob. 1167 • v v. - Orda537 Orenburg ; • -;•}' - obw. 955 : . -. ; Orla 732 Orsza 1261 Orynin 196 v" ; '••'•- Orzeł 271 Osmołowo 537 ; • Ossa 1083 Ostaszków, ob. 954, 955, 975, 977, 978, 1159, 1163, 1164, 1166-1168 Ostland zob. Komisariat Rzeszy Ostland Ostrołęka - pow. 825 -Ostrowiec - rej. 965 ; . Ostróg 436, 537, 545,566, 568, 575, 577, 685, 870, 1052 Ostrów Mazowiecka 843, 899, 990 Ostrówki 1040, 1048, 1053 Ostryn 801, 804 Oszmiana 128, 741, 764, 881, 902, 903, 952, 961 Oszmiańszczyzna 542 Oświęcim 173 Otwock 831 Otynia 617, 618, 620, 624 Owruckie 419 Owsiadów 799 Oxford 7, 254 Ożenin 207 Pace wieże 809 '•••' Padniewicze 736 Padwa 244 Paggiai (Litwa) * - pow. 1125 Palestyna (Eretz Israel) 392, 573, 579, 588, 947, 1094-1096, 1104; zob. także Izrael Paniowce 207 Pańska Dolina 578, 1052 Papiernia 249, 252, 804 ? ;• : ' Parfienowicze 815 Parna 346 Parośla 1044 Parycze937, 938 Paryjówka 525 Paryż 40, 41, 66, 192, 327, 361, 375, 390, 401, 406, 601, 614, 640, 662-672, 677, 685,710,712,889, 896, 1157 Paryż (Mołdawia) 1004, 1006 Pawliszew Bór, ob. 1181 Pawłodar 1011-1013, 1015, 1017, 1019, 1023 - obw. 1010, 1017, 1019 Pawłowo 758 Peczorall78 Peltwia, rz. 346 Penzal211 Perejesław 1253 Pereliski 1269 Persja 957, 1094 Petersburg (Leningrad, Piotrogród, Sankt Petersburg) 91, 191, 203, 240, 251, 264,266, 281, 282, 324, 357, 361, 382, 406, 408, 413, 415, 425, 428, 482, 483, 494, 495, 512, 513, 519, 544, 591, 592, 602, 654, 657, 702, 964, 965, 971, 1155, 1176, 1215 - gub. 505, 1176 - obw. 1127, 1180 Petserimaa 1177 Piaski 565 -•-.•-. - gm. 809, 813 Piaśnica 1136 Piatyhory 530, 531 1483 Piddubce 1140 ,. < . ' Pieckowice 795 Pieczki 939 Piemont 143, 144, 452, 454, 459 Pieniaki 207 Pieniążki 829 ; ,• Pieniążkowa 530 Pieńki 195 Pietniczany 213 Pietropawłowsk 1210 Pietryki 758 Piewki 1057 Piętków962 Pije 196 ;o:i ,r. • '. • Pilą 450 Pina, rz. 102, 927 Pińsk 102, 207, 575, 590, 658, 704, 705, 710, 714-718, 773, 860, 863, 925, 927, 928, 933,935,936,989,900, 1173 > - obw. 697, 977 ••••<.;•.' Pińszczyzna 48 • • Piotrków Trybunalski 1105 Piotrogród zob. Petersburg Pirogowo 939 Piszczatyńce 327, 336 Planta778 b Plebanowce 810 Plesieck, ob. 954 Pliskowo 193 Płatowo 564 Płock 8, 899, 1261 Płoskirów (obec. Chmielnicki) 194, 197, 871, 876,969 , . - , Płowce 175 Płungiany 206 Poczajów 207 Podbiale 822 Podbicie 708 Podbłocie 810, 813, 815 n .; Podbrodzie 857 Podbrzezie 857 Poddębice207 • ••• - Podfilipie 196 Podhajce 202, 462 Podhorce 207, 213 Podkamień 207, 212, 356 Podkarpacie 166 Podlasie 29, 200, 356, 361, 460, 896, 924 - woj. 537 Podole 30-33, 121, 186, 187, 190, 192, 194-196, 354, 403, 409, 416, 417, 420, 423, 425, 426, 428, 524, 625, 868, 871, 874, 875, 969, 1221 . , - gub. 33, 203, 541 Podweryszki 160 , -. Pohoryła 527 Pojoście 207 - - Pokucie 327, 335, 625, 1221 Pokutyńce 525 Polesie 22, 31, 99, 207, 243, 355, 528, 545, 573, 575, 658, 765, 772, 774, 776, 778, 779, 860, 864, 924-926, 951, 960, 1038, 1084, 1089, 1148, 1152 , ,. ,:; - woj. 35, 697, 765, 1035, 1156, Polesie Wołyńskie 532, 533, 775 Polko wo 721, 723 ••;.- - - : : ; Połąga (obec. Palanga) 1261 Połock (Połocok) 200, 242-244, 261, 658, 989 - okr. 323 - pow. 321 Połocka Ziemia 242 Połonka - gm. 1078 Połowiecko 417, 1049 -. , Połtawa 658 - ob. 991 ' :: Pomideź 802 Pomorzany 207, 213 Pomorze 500, 564, 753, 904, 962 Ponary 259, 378, 607, 1033 . .. • < Poniewież 479, 608 - pow. 847, 848 Ponikowica 1264 - rej. 1266 ;..;; .]•'.,< Popówka 530 Porozów 806 1484 Portugalia 21 ••'..'<• -, Poaibanek 311 Porwicie 206 Poryck207 •' - - Porzecze 372, 715, 723, 817, 818, 820 Posin - gm. 288 Postawy 128, 372, 713 - rej. 714 Poszuszwie 206 Pośpiezka 259 Potok Biłhorski, rz. 346 Potutory 462, 463 Powołże 544 Poznań 120, 132, 242, 748, 779, 854, 896, 904, 1076 Poznańskie 527, 529, 775, 866 Pożyźm 802 Praga (dziś Warszawa-Praga) 538 Praga (Czechy) 117, 118, 133, 136, 224, 244, 339, 882, 884 Pratulin 361 Primorskie Wybrzeże 964 Prowieniszki 953 Prowżaly734 Prudiszcze 891 •• Prusy 162, 202, 217, 355, 398, 478, 575 - Prusy Wschodnie 105, 106, 108, 110, 111, 221-223, 330, 479, 538, 575, 723, 1124; zob. także Niemcy Prużana 722, 723 - pow. 705 Prypeć, rz. 140,533, 925, 927, 933-937,1210, 1260 Przasnysz 990 Przebraże 578, 1047, 1052 Przełom 817, 819, 822 Przemyśl 36, 211, 393, 563, 928, 986 Przemyślany 1222, 1224, 1271 Przetoka 818 Przewałka 817, 818, 821, 822 Przybyłów 617, 618 Przybyszów 1204 Przyłbice 1148 Przyluki 158 Przytuły 834 - gm. 833 -:• • • Psków - gub. 261 - obw. 1127 Ptycza 207 Puchały 830, 838 Puchowicze 239 Pudzin 737 Pułtusk 990 Pustyń 206 Putywlskiob. 1166, 1167 R Rackuny 802 Racławice 1202 Rączkowszczyzna 804 Radom 635, 710 Radomyśl (Ukraina) - pow. 430 Radomyśl (Wołyń) 1078 Radoszkowicze 866 Rado wieże 1086 Raduń 181, 183, 704, 799, 802, 961 - rej. 704, 802 ; Radviliśki (Litwa) 850 ' Radwany 709 Radyżów 522, 529, 532, 533, 535 Radziechów 835 Radziłowo 835 : Radziwiłłów 1049 - gm. 1049 Radzymin 900, 902, 903 Radzyń Podlaski 635 Rafałówka - gm. 1053 Ragneta 479 Raguvele (Rogówek - Litwa) 854 Rajgród 723 Rankowszczyzna 735 Rastawica, rz. 163 1485 Ratno566 . • ; Ratowo 829 Rawa Ruska 356, 359, 930, 641, 782, 789, 986, 1004, 1006, 1264, 1269, 1274 - rej. 1000, 1004, 1006, 1270 r Reichenau 136 - rej. 1004, 1006 Reichskomissariat Ukraina 575 Rejżell32 Rewel zob. Tallin Rewuszki (Rzewuszki) 1085 ' • - pow. 322,503 - • • Riazań (Diagilewo), ob. 782-789 Rogaczów 1261 • • . Rogienice 829 - gm. 835 Rogoźnica 810, 815 Rohatyn 122,951 • • -Rohoźnica 83 Rokitno 207, 1210 Romanów 207, 1140, 1141 Rosienie - pow. 848 Rosja (Cesarstwo Rosyjskie, Moskwa) 21, 22, 25, 29, 30, 32, 33, 40, 41, 43, 51, 60, 73, 74, 76, 81, 103-105, 109, 111, 113-116, 125, 128, 134, 138-141, 143, 146, 157, 161, 162, 164, 167, 176, 184, 188, 191, 201-204, 208, 217, 218, 220, 226, 239, 245-247, 253, 256, 258, 261, 262, 265, 266, 268, 271, 281, 287, 289, 299-302, 320, 321, 323, 340, 341, 355, 356, 358, 361, 365, 385, 393-398, 402, 403, 416, 419, 420, 441, 443, 453, 454, 471, 472, 478, 479, 481-483, 495, 503, 505-507, 510, 513-517, 538, 539, 545, 546, 548-551, 567, 568, 579, 591, 643, 657, 705, 727, 861, 867, 878, 879, 882, 896, 898, 903, 952,955,963,978,1008,1034,1116, 1117,1120,1123,1156,1167,1174, 1176, 1177,1211,1214,1218,1220,1225,1245, 1250-1252,1254; zob. także Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich - ZSRR; - gub. wielkorosyjska 552 :••..-.:•<.• Rosochate - gm. 831 Rostów 658 Roś, rz. 528 Roś - gm. 809 Rotnica818, 823 • , ; - Roubiszki (Raubiszki) 608 : Rowiny 744, 791 : :;• Rowiny-Zmieściny 270 Rozkosz 730 . ; Roztocze 354 ; Rożyszcze 1042, 1053 •: - gm. 1042, 1047, 1052 Rówieński ob. 1159 Równe 568, 572, 573, 575, 577, 578, 582, 588, 680-688, 704, 926, 953, 1048, 1051, 1113,1173,1159 - obw. 574, 681, 977 - pow. 1044, 1047 Różanystok 723 Rubieżewicze 887, 893 . , Rudańce 1270 . . •' -Rudnia 1085 Rudnicka, Puszcza 312, 751 Rudnik nad Sanem 785, 789 Rudniki 682 Rumunia 21, 108, 111, 118, 333, 335, 464, 673, 677, 923, 925, 993, 996, 1007, 1040, 1089, 1091, 1158 Ruś 31, 33, 133,134,138,140, 208, 242, 357, 412, 416, 418, 423, 424, 426, 428, 457 - woj. (ruskie) 201 Ruś Czarna 243 , Ruś Czerwona 617 Ruś Kijowska 133, 210, 355, 566, 617 Ruś Zakarpacka 107, 342 Rutka 829, 835 - gm. 836, 838 Rybcza 1052 Rybińskie, jeż. 787 Rybnica 820 1486 Rydenko 522,532 : •--•• Ryga 34, 37, 158, 165, 197, 253, 261, 265, 281, 287, 289-291, 293-304, 307, 308, 322, 341, 380, 381, 503, 504, 507,508, 510,512, 514, 519, 658-660, 856, 857, 861, 967, 1261 Rylowce 794, 795, 797, 798 Rymacze 1052 Rymszany 758 ' - - Ryżawka 525 Rzeczpospolita (Rzeczpospolita Polska, Najjaśniejsza Rzeczpospolita) 22, 31, 32, 38, 156, 158, 161, 163-385, 452, 537, 540-542, 549, 551, 623, 645, 879, 896, 923, 928, 933, 1009, 1011, 1027, 1132, 1030, 1137,1138,1157,1188, 1189,1192-1194, 1197, 1218, 1248-1256, 1258, 1259, 1261 I Rzeczpospolita (Rzeczpospolita Obojga Narodów) 21, 24, 25, 29, 30, 33, 34, 36-38, 40, 60, 82, 88, 96, 125, 141, 157, 163, 166, 186, 198, 200, 201, 217, 218, 221, 225, 226, 245, 260, 270, 320, 321, 340, 355, 393-396, 398, 478, 630, 1132, 1191 Rzeczpospolita Polska (II Rzeczpospolita) 35-38, 68, 69, 71, 72, 74, 78, 79, 97, 128, 131, 213, 247, 585, 630-632, 639, 643, 644, 655, 697, 698, 705, 718, 719, 867, 877, 904, 924, 973, 1035, 1136, 1147, 1149, 1193 Rzesza Niemiecka (III Rzesza) zob. Niemcy Rzeszów 8, 896, 962 - woj. 961 ."...- .: , V.:;; Rześniówka 193 Rzeżyca (Reżyca, Rezekne - Łotwa) 267, 268, 282, 291, 297, 298, 322, 659 Rzęsna Polska 351 Rzym 77, 97, 140, 141, 159, 192, 355, 359, 362, 1146 S Sabinka 727 Sachalin 964 Saint-Cyr 252 Saksonia 211, 538 Salsheim, ob. 1114 Salto 235 Salwador 947 : Salzburg 328 Samara (1935-1991 Kujbyszew) 596, 605, 606,952, 1211, 1248 Samarkanda 967 .: Samarowice 809, 815 : :< „-Sambor208, 804, 1147 =' Samczyńce 196 San, rz. 133, 140,156, 179, 211, 349, 643, 924 Sankt Petersburg zob. Petersburg Saratów (Saratow) 353, 544, 955 Sarny 207, 577, 648, 680, 683, 686, 687, 952 - obw. 687 - pow. 522, 567, 1044, 1051, 1053, 1081 Satanów 385, 386 Schónbrunn zob. Wiedeń - • Seiminiśkieliai (Litwa) 127 Sekwana, rz. 67 , Semerynka 207 Semipałatyńsk 964 - obw. 953 Senigalia (Zemgalia) 280 Serafiny 803 Serbia 947, 1236 Serock 1258 , Serpantinka 1062 , Serwecz, rz. 925 Sewastopol 197, 515 . . , > Sichota Alin, g. 964 Sichów354 Sicz 1248 Siechnowicze 778 Siedlce 522, 641, 962, 990 Siemiatycze 779 - rej. 705, 707 Siemieliszki 740 Siemieżowo 862 .•-,'• ^ Sieniawa n ;' n - rej. 1000, 1001, 1004, 1006 r« " Sienkiewiczówka 1080, 1081 "< '•:: Sierkule893 , 1487 Sierra Leone 947 • :"' " : Siesiki207 •• • Siewierszczyzna 243 Siewwostłag, ob. (Siewierno-wostocznyj łagier) 1056, 1058, 1061, 1062, 1063, 1070 Śilut (Litwa) ' . ; ; » - pow. 1125 : Simsodoca (Mołdawia) 1007 Siniawka862 Siohda735 Skała 329 - ,:-: -. :i,:r ...••- ••;•. Skandynawia 294 ' »s L'-f '••'• • Skidel 152, 235, 239, 494, 499, 545, 723 Skniłów 346, 350 Skobełka - gm. 1080 i Skwir - pow. 422, 529 " ' Słobódka Krasiłowska 969 Słonim 545, 703, 731, 900, 989, 900, 1136, 1137 ...... Słowenia 1236 ..' ' Słowiańszczyzna 134, 242 Słodka 886 Słucczyzna 861 Słuck 394, 862, 881, 968 - pow. 861,863 ••-..'.• - rej. 861 Smoleńsk 22, 200, 247, 659, 880, 898, 900, 959, 1261 - obw. 1173, 1127 Smoleńszczyzna 29, 418, 860, 879, 955 Smorgonie 128, 925 - rej. 713 Sniporod 1255 Sobakińce 796 Sobolany 820 * Sobotniki 271 Sokal 641, 986, 1263, 1264, 1268 Sokole 196 Sokołówka 1048 Sokół 1048 Sokółka 709 - pow. 708, 798, 808 Solcze, rz. 312 : Soleczniki Wielkie 312, 372, 902 - rej. 966, rej. 1191 Soligorski rej. 861, 862 , Solistówka 720 Sołowieckie, Wyspy (Sołowki) 123, 1057 Sołowiówka 431 Sołtanówka 525 Sonicz 818, 820 Sopoćkinie 372, 722, 817 Sorok-Tatary 545 Sosnowiec 363, 1109 Sowieckaja Gawan, ob. 954 Spokojny, Ocean 1057 Spusza254 Sri Lanka 947 Stalingrad (obec. Wołgograd) 104, 239, 353 Stalino, ob. 964 Stalinogorsk 980 Stambuł zob. Konstantynopol Stanielewicze 809, 814 Stanisławowskie 961 ' Stanisławów 206, 212, 580, 619, 621, 622, 624,928, 1159, 1173, 1222, 1223 - obw. 585, 589, 965, 977, 991, 1222 - okr. 212 - woj. 35, 212, 625, 679, 1035, 1050, 1156 Stankiewicze 794, 804, 805 Stany Zjednoczone AP 25, 40, 76, 107-112, 114, 115, 142, 398, 449, 472, 479, 492, 546, 579,593,956, 961,1055, 1065,1114, 1122, 1124, 1138, 1144, 1221, 1222; zob. także Ameryka Stara Huta 444 Starobielsk, ob. 954, 955, 959, 975, 977, 978, 1159, 1163, 1165-1168, 1181 Starobin 862 Starodworce 793, 893 Staruczyński - rej. 1006 Stary Bychów 394 Stary Waliszów 618 Starzec 1244, 1255 . • 1488 Stasily 312 Stawisk! 830, 835 - gm. 829 Stawiszcze 192 Steblówka 194 Stepań - gm. 1047, 1052 Stirnien 515 - gm. 515 Stolica Apostolska zob. Watykan Stolin 709, 714, 1148 Stołpce - pow. 730, 734 : Stołpczyzna 733 Stracholesie 939 Strubnica 810 Stryj 120, 641, 789, 952 - pow. 995 Stryj, rz. 923, 924 - • Stryjaki 834 v Strzałkowce 327, 337 - •.,;'•:.. Strzelica252 ',-; •.--•-.--. Strzyżawka 531 : Stubła, rz. 534 , Studyń : , - gm. 1052 Studzianka 823, 538 Stutthof, ob. 1114 Styr, rz. 200, 924, 931, 1077, 1080 Sucha Dolina 495 Suchowody 1266 Suchowola 545 Sudan 947 Sudowice 938 Suez 117 Sumbar 196 Sumy 449 , Supraśl 245, 962 Surkonty 790 Surochów 1006 Susłongier, ob. 787-789 Susumak 1069 Suwalszczyzna 128, 344, 1121 Suwałki 128, 474, 497, 500, 692, 693, 720, 900, 904, 990 Suzdal 140 ,;. . Swachy 863 Swierdłowsk zob. Jekaterynburg Swiniarzyn (Świniarzyn) 1083 Swisłocz Dolna 497 Swojczowo 1047 Swojczów (Świczów) 1083 Swojczówka 1083 Syberia (Sybir) 145, 203, 239, 245, 295, 325, 333, 342, 361, 362, 439, 440, 442, 445, 474, 497, 500, 515, 561, 574, 587, 619, 624, 653, 723, 724, 848, 851, 853, 889, 952, 955, 961, 967, 969, 1008, 1011, 977, 983, 993, 1030, 1057, 1095, 1105, 1115-1117, 1119, 1128, 1147, 1177, 1208, 1211, 1216, 1219, 1272, 1273 Sydney 117 Sygniówka 346 Szabany 818, 820, 1042, 1047 Szalewo 252 Szambelin 806 Szandubra 819 Szarkowszczyzna 713 Szaulicze 815 Szawle (obec. Śiauliali - Litwa)) - okr. 479 Szczara, rz. 900, 924, 925 Szczecin 450, 1114 Szczepankowo 838 - gm. 835, 836 Szczepki 734 Szczuczyn (Białostockie) 829 Szczuczyn Nowogródzki 148-151, 153, 155, 733, 736, 738, 792, 801, 804, 961 - pow. 731, 732, 737, 793, 797, 798, 802 Szczuczyńskie 152, 154, 259, 805 Szczytno 1080, 1082 Szelwów207, 1047 Szerwicki rejon 966 Szibotowo (Szepietowo?), ob. 787 Szkocja 21, 201 1489 Szlachowa 524 ;; > Szlachtowszczyzna 794, 798 Szoptykol 1011 Szpaki 735 " . - • - Sztokholm 73, 75, 76 Szumowo - gra. 836 • ' Szumsk 436-438, 440, 443, 445, 446, 448- 450 Szuszybaba 1042, 1047 Szwabia 346 Szwajcaria 235, 453, 538 Szwecja 76, 294 Szweksznie 206 - , Szyrwinty 742 Ś Śląsk 111, 133, 189,353,761,962 . Śląsk, Dolny 1199 ; Śledzianów 203 . , Śliwowszczyzny 152 Śmielginie 799 Śmiłowicze 543, 1133 Śniadowo 709, 829, 1259 - rej. 708 Śniatyn 118, 358, 1104 Światoje 863 Świczów 1097 Święciany - pow. 852, 965, 1031 - - rej. 966, 967, 1026 Świętojańsk 818, 820 Święty Stanisław 623 Świnaszki 810 Świr - rej. 713 ;'.••. .--•.-•-.• Świsłocz808 ; Świsłocz, rz. 493, 952 Świteź, jeż. 102, 648 Tadżykistan 240, 965 Taincza 969 Tajenko 726 Tajkuny 1048 Tajno Łanowe 720 Taj no Stare 720 Tajszetłag ob. 1058, 1166, 1167 Tallin (Rewel) 659, 1093, 1176 Tambów - gub. 300 - obw. 1211 Taraszcza529 - pow. 522 Tarnawica Leśna 617 Tarnawica Polna 617-625 Tarnogóra 207 Tarnopol 35, 207, 208, 333, 386-388, 390, 391, 462^65, 622, 867, 926, 928, 952, 960, 1148, 1173 - cyr. 358 ' •" •-'- , - obw. 965, 977, 1222 - woj. 327, 329, 625, 679, 1018, 1035, 1050, 1156, 1207 Tarnopolskie 961 Tarnoruda 207 Tarnowica (Tarnawica) 617 Tarnów 896 Taszkient 967, 969 Talary 785 Tatiszczewo 955 Taurogi (Taurage - Litwa) - pow. 1125 Teheran 36, 172, 645 Tejszetłag (Ozierłag), ob. 1058 • Telcze 1053 Telechań - rej. 715 Temirtau, ob. 964 -> • Teolin530 — Terespol 767, 772 Terkall43, 1144 Te wie 778 ; ,- Tiemnikowski ob. 1166, 1167 Timkowicze 690, 691 Tiumeń 1218 1490 Tłumacz 617-619, 624 - pow. 617, 622 Tłumacz, rz. 617 Tobolsk 964 Tobół 796 Tobruk 475 Tockoje 955 Tokio 76, 77 Tołpyżyn 1042 Tomaszów Lubelski 930 ": ,-,,:••. • Tomaszpol 426 Tomsk 964, 971, 1208, 1212, 1215, 1216, 1218, 1219 Toporyszcze 429 • Torczyn 575 Toruń 8, 102, 183,381,608, 1008 Trojanka 187 Trojgi 799 Trockie, jeż. 740 Troki 99,160, 376,536,549,740-742,902,965 - rej. 966 .-• - pow. 545, 847, 965 Trosiejka 731 Trośkunai, las (Litwa) 848 Trościaniec 1047, 1052 Trzcianne 723 Trzebusk 783, 789 Tuczyn 577, 578 Tukums 514 : : " Tuła 1211 Tumurca (Mołdawia) 1007 Tura, ob. 964 Turcja 76, 166, 300, 395, 544, 546, 676, 956, 1254 Turejsk 737 Turgiele 86 - gm. 744 Turia 1083 ' : Turia, rz. 1083, 1087 Turkiestan 544 Turkmenia 965, 967 Turów 936, 937 Turzysk - gm. 1047, 1083, 1085-1087 Twer (Kalinin) 706, 955, 959 •••••.-• ;.:• - ks. 200 ; i ^ •• - obw. 1165, 1173 ~ Tworki 843 • • •• .. "-. -v Tylża 479, 538 Tynne930 •';..* U Uchta351, 624 , : = \ Uciana (obec. Utena - Litwa) 882 - pow. 847, 848 Ufa 1211 Uganda 947 Uhnów - rej. 1000, 1004, 1006 Uhorsk 1049 - gm. 1049 Ukmerge zob. Wiłkomierz Ukraina 29, 132-135, 137-144, 146, 153,164, 175, 176, 186, 190, 192, 194-196, 211, 227, 228, 329, 334, 348, 355, 361, 393, 395, 396, 401, 402, 406^108, 410, 414, 415, 417-419, 421^125, 428^30, 432, 437, 441, 453, 455, 456, 460, 466, 469, 549, 552, 563, 566, 575, 577, 584, 585, 588, 632, 658, 698, 867-870, 872, 873, 896, 899, 939, 970, 975, 984, 995, 997, 998, 1002, 1030, 1042, 1046-1049, 1051, 1077, 1152, 1153, 1157, 1158, 1161, 1169, 1171-1173, 1222-1225, 1241, 1247, 1263 - Ukraina Naddnieprzańska zob. Naddnie-prze - Ukraińska Republika Ludowa (UNR) 122, 143 - Ukraińska SRR 36, 122, 169, 175, 212, 247, 341, 437, 460, 574, 585, 588, 678, 867, 875, 876, 939, 952, 965-969, 972, 974-977, 991, 992, 996, 1035, 1089, 1148, 1156, 1182, 1198, 1221 - Ukraina, Zachodnia 108, 119, 157, 170, 178, 179, 204, 297, 361, 362, 587, 590, 690, 696, 706, 716, 933, 935, 978, 979, 1491 981, 983,984,991,998, 1149,1150, 1156, 1159-1161, 1168, 1177, 1178, 1181, 1220-1223 - Ukraina Zakarpacka 460 - Ukraina (po 1990) 21, 25, 33, 36-39, 133, 157, 213, 354, 402 - Ukraina, Reichskomissariat zob. Reichsko-missariat Ukraina - Zachodnioukraińska Republika Ludowa (ZUNR) 135, 460 Ułanów 785, 789 Ulasowszczyzna 81, 83, 101, 103 Ułła 1148 Unia Południowo-Afrykańska 956 Uniów 359, 361, 1271 Ural 587, 954, 969, 977, 1061, 1211 Uralsk 239 USA zob. Stany Zjednoczone AP Usicze 682 -..; Usolskaja 1179 Usołłag, ob. 1179 ' Ust-Kut, ob. 964 Ust-Nery 1064 Ust Sielga 1213-1216 Ustszorz, ob. 788 Usza 968 Uściług 684, 686 Uśnik 835 Uturiai (Litwa) 126 Uzbecka SRR 957 Uzbekistan 240, 598, 965, 967 Uzda 1133 Uzin423 -: - <•• - ". Użulenis, las (Litwa) 848 '"' . ;; Yentspils (Łotwa) zob. Windawa Yichy 77 Yirtuki, las (Litwa) 848 W Waliły 808 Waliszów 618 Wał Pomorski 450 Wałbrzych 815 Wancewieże 797 : '. •'.•'';'••''" Wanino ' ,:.i ••'••• "' •'. -Ob. 954 ^ =.--•-: S-;= -.-i -;•-.', ' Warna 224 Warszawa, 2, 7, 8, 23, 25, 26, 29, 40, 42-44, 47, 49, 50, 53, 55, 56, 68-70, 82, 85, 86, 90, 92, 94-96, 99, 102, 104, 1032, 136, 137, 142, 153, 168, 173, 175, 177, 186, , 189, 190, 192-196, 198, 218, 236, 239, 253, 255, 256, 271, 281, 311, 327, 340, 353, 375, 383, 385, 403, 404, 406, 407, 412,413,415,416,419, 423,424,426,450, 476-478, 500, 501,521-523, 532, 533,547, 549, 563,564,570, 573, 579,591,596, 600, 601, 617,631, 636,638, 640,649,650,651, 655-660,662-667,671,674-677,679,682-685, 696,699, 702,706-708, 710,711,714, 746-749, 751,752, 754,760,762,763,772, 773, 779,785,790, 806, 831, 834, 838, 865, 866, 882, 886, 887, 895, 896, 898, 899,901, 902, 904, 983, 985, 990, 993, 1010, 1019, 1035-1037, 1050, 1055, 1089, 1092, 1098, 1109, 1135, 1138, 1157, 1175, 1187, 1194, 1195, 1200, 1202, 1207, 1217, 1235, 1247, 1258, 1260-1262 . - woj. 961 . - I •.•• Warwiszki 820 Wasiliszki 738, 795, 801, 803, 804 - rej. 704, 799, 802 Wasiugan, rz. 1216, 1219 Wasylówka 1047 Waszyngton 7, 75, 76, 107-111, 115, 116, 256, 393, 629, 941, 1054 Waśkowce 433, 436, 437, 439, 440, 444, 445 Watykan 358, 359, 369, 490, 969 Wawiórka 801, 803 Wąsocz835 Wejherowo 1136 Werba - gm. 1047, 1048, 1052, 1082, 1083 Werenów 313, 316, 317, 802 1492 Wereszyca 1003 •'::... : ' Werki 99 Węgry 107, 140, 342, 361,440, 621,672, 852, 923, 993, 1040, 1239 Wiatka (1934-1990 Kirów) 964, 1180, 1183 - obw. 952,991, 1180, 1181, 1183 Wicyn 1208 Widówka802 ' Widzę 372, 545 V.- ;, : Widzeme zob. Liwlandia Wiedeń 117, 118, 120, 136, 150, 211, 252, 328, 356-359, 375, 389, 390, 408, 458-460,579,698,1125,1138 Wielikoustiugsk ob. 1167 Wielka Brytania 21, 25, 71-73, 75, 78, 105, 106, 108, 109, 112, 115, 365, 462, 475-477, 523,598, 635,681,769, 889,902,956, 959, 957, 1124, 1155, 1157, 1163, 1167 Wielka Wieś 152,795 -. ••