BIBLIOTEKA NARODOWA Seria II GAJUSZ JULIUSZ CEZAR WOJNA GALIJSKA PRZEŁOŻYŁ i OPRACOWAŁ EUGENIUSZ KONIK GDAŃSK Tytuł oryginału: Commentarii de bello Galileo Redakcja Biblioteki Narodowej JAN HULEWICZ WIĘCZYSŁAW KLIMOWICZ Redaktor tomu: Halina WiszniewsKa Redaktor techniczny: Ryszard Kubowicz Copyright by Zaklad Narodowy im. Ossolińskich Wydawnictwo, Wroclaw 1978 Printed In Poland Zakład Narodowy im. Ossolińskich — Wydawnictwo, Wrocław. Oddział w Krakowie 1978. Nakład 7000 egz. Ark. wyd. 26,10; ark. druk. 31,75 + 6 wki.; ark. form. Al 21,14. Pap. druk. m/gl. kl. III, 70 g, 70 X 100. Oddano do składania 31 V 1977. Podpisano do druku w kwietniu 1978. Druk ukończono w czerwcu 1978. Zam. 601/77 C-62-1288 Cena zł 65.— Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego WSTĘP I. GALIA I JEJ MIESZKAŃCY Starożytna Galia, obejmująca ziemie dzisiejszej Francji, Belgii oraz częściowo Szwajcarii i Federalnej Republiki Niemiec, a która po ponad dziewięcioletnich, ciężkich i krwawych dla obu stron walkach stała się ostatecznie łupem Juliusza Cezara a tym samym Rzymu, w chwili wybuchu tych walk była zamieszkana przez liczne plemiona Celtów. Wyjątek stanowiła Akwitania (franc. Guyenne), gdzie wówczas dominował element iberyjski, dziś reprezentowany tu przez Gaskończyków blisko spokrewnionych z hiszpańskimi Baskami. Celtowie, podobnie jak Rzymianie czy Grecy, na równi z dzisiejszymi narodami romańskimi, germańskimi i słowiańskimi, należeli do indoeuropejskiej rodziny językowej. W starożytności, poczynając od około VI w. p. n. e., Celtowie zaczęli rozprzestrzeniać się na rozległych obszarach, obejmujących terytoria dzisiejszej Francji, Belgii, Wysp Brytyjskich, północnych Włoch i północnej Hiszpanii oraz Niemiec pomiędzy Renem a Łabą. Dotarli również na ziemie dzisiejszej południowej Polski oraz Czechosłowacji. Wszędzie mieszali się zazwyczaj z miejscową ludnością, której narzucali swoją kulturę, a nawet niekiedy i język, ale równocześnie wiele też od niej sami zapożyczali. To mieszanie się z podbitą ludnością przyczyniło się do wytworzenia szeregu rozmaitej wielkości plemion, zróżnicowa- IV PLEMIONA CELTYCKIE nych wprawdzie językowo, ale mogących swobodnie porozumiewać się między sobą bez pośrednictwa tłumaczy. Z końcem V w. p. n. e. istnieje już wspólna wszystkim plemionom celtyckim kultura materialna i zapewne też duchowa, znana w nauce pod umownym terminem “kultura lateńska" (od nazwy miejscowej La Tene nad jeziorem Neuchatel w Szwajcarii, gdzie po raz pierwszy natrafiono na typowy dla tej kultury materiał archeologiczny), znana również z materiału archeologicznego występującego obficie na naszych południowych ziemiach, a datowanego na okres od V do I w. p. n. e. W okresie od końca V i w ciągu IV wieku p. n. e. Celtowie dokonywali częstych najazdów na północne tereny Półwyspu Apenińskiego, zajmując je wreszcie na stałe, wdzierali się również do środkowej Italii a około 390 lub 387 roku nawet zajęli i złupili Rzym. Dopiero w 334 roku udało się Rzymianom odepchnąć Celtów ze środkowej Italii, pozostawiając im jednak nizinę nadpadańską. Tymczasem inne plemiona celtyckie, posuwając się z biegiem Dunaju, dokonały w III w. p. n. e. najazdu na Półwysep Bałkański zagrażając nawet bezpośrednio szeroko znanemu i sławnemu centrum religijnemu Greków w Delfach, dokąd zwabiły ich niewątpliwie niezmierne bogactwa od wieków nagromadzone w tutejszych sanktuariach i skarbcach. Część tej chyba grupy Celtów przeprawiła się w latach 278—277 nawet do Azji Mniejszej, i tu, w samym jej niemal środku, utworzyła własne państwo noszące od nich nazwę Galacji. Przetrwało ono do 25 roku p. n. e., czyli do czasu przekształcenia go przez Rzymian w ich prowincję. Największe jednakże znaczenie zyskali w starożytności ci Celtowie, którzy zasiedlili ziemie dzisiejszej Francji i Belgii, znani Rzymianom pod nazwą Gallów, a kraj ich to Galia. SPOŁECZEŃSTWO GALIJSKIE y Społeczeństwo galijskie, podobnie jak inne ówczesne społeczeństwa basenu śródziemnomorskiego, składało się z ludności wolnej, korzystającej z pełni praw obywatelskich oraz z ludności zależnej, formalnie wolnej, ale o bardzo ograniczonych uprawnieniach i wreszcie z ludności nie-wolnej, stanowiącej własność poszczególnych panów. Ten podział społeczny obowiązywał wewnątrz poszczególnych plemion, ale poza tym istniała jeszcze rozległa gama wzajemnych uzależnień pomiędzy samymi plemionami. Nie tylko poszczególne jednostki mogły się znajdować w prawnie uwarunkowanym stosunku zależności (znanym też u Rzymian i określanym terminem clientela) od poszczególnych możnych, którzy w zamian za to zapewniali swoim podopiecznym obronę i ochronę i byli ich oficjalnymi rzecznikami wobec plemienia i jego władz. Poszczególne plemiona czy tylko określone gminy mogły także uzależniać się nie tylko od możniejszych plemion, ale co bardziej interesujące, nawet od możnych i wpływowych jednostek, przynależnych do innych plemion. Należy przypuszczać, że tego rodzaju układy społeczne wytworzyły się w okresie, gdy wojownicze plemiona celtyckie obejmowały przemocą w posiadanie obszary swojego późniejszego zasiedlenia i nawarstwiały się tam na podbitą ludność miejscową. W społeczeństwie galijskim, jakie znamy z opisu Juliusza Cezara, kierowniczą rolę obok arystokracji plemiennej odgrywali druidzi. Była to zamknięta kasta kapłańska, ale godność druida nie była dziedziczna. Druidzi rekrutowali się w zasadzie spośród młodzieży arystokratycznego pochodzenia. Kandydaci na druidów albo sami zgłaszali się do specjalnych szkół druidycznych, albo byli wysyłani tam przez swoich rodziców czy opiekunów. Nauka w tych szkołach była długa, trudna i uciążliwa, gdyż polegała wyłącznie na pamięciowym opanowywaniu wykładanych tam takich przedmiotów, jak tajemnice wiary, VI DRUIDZI z których najważniejsza dotyczyła nieśmiertelności duszy, kunszt najrozmaitszych sposobów wróżenia, umiejętność układania kalendarza wraz z elementami astronomii, podstawy prawa, sztuka leczenia, epickie utwory poetyczne. Studia druidyczne, których ośrodkiem była wyspa Brytania, przeciągały się nawet do dwudziestu lat. Mimo to chętnych nie brakowało, ponieważ druidzi cieszyli się powszechnym uznaniem i poważaniem, a ponadto korzystali z licznych przywilejów mieli zapewniony dobrobyt materialny. Druidzi tworzyli ogólnoceltycką organizację ponadple-mienną nie związaną z jakimkolwiek poszczególnym plemieniem. Swoje doroczne i uroczyste zgromadzenia odbywali w kraju Karnutów (dziś. Chartres) ze względu na jego centralne położenie w Galii. Prócz zawiadywania sprawami kultu, w których niepoślednią rolę odgrywały krwawe ofiary ludzkie, skupili w swych rękach sprawy sądownicze i aktywnie mieszali się do życia politycznego plemion. Z chwilą jednak, gdy w Galii zaczęły formować się pierwsze organizmy państwowe, jak na przykład u Eduów i Arwernów, rywalizujących ze sobą o hegemonię w Galii, druidzi stracili wpływ na rządzące warstwy społeczne i władze naczelne tych plemion i nie potrafili zapobiec temu, by w wewnętrzne sprawy wolnej Galii zostali wciągnięci przez Arwernów Germanie z Ariowistem na czele, a przez Eduów Rzymianie pod wodzą Juliusza Cezara. W Galii, tak jak ją zastał Cezar, najmniejszą komórką społeczną była patriarchalna rodzina. Na jej czele stał ojciec rodziny mający prawo życia i śmierci wobec żony i dzieci, nie mówiąc już o niewolnych domownikach. Małżeństwo było monogamiczne, a wniesiony przez oboje małżonków majątek oraz uzyskane przez nich w czasie trwania związku małżeńskiego dochody były ich wspólną wła- PLEMIONA yjj snością. Chociaż w I w. p.n.e. kobieta dorównywała formalnie swoją pozycją społeczną mężczyźnie, w praktyce była jednak nadal tradycyjnie traktowana gorzej, czego dowodzić może zwyczaj przeprowadzania dochodzeń przez rodzinę zmarłego męża, gdy zachodziło podejrzenie, że żona przyczyniła się do jego śmierci. W wypadku udowodnionego przestępstwa (a przy odpowiednich praktykach nie było to trudne) kobietę skazywano na śmierć w męczarniach, a spadek po zmarłym dostawał się jego rodzinie. I chyba o to zwykle chodziło. Początkowym wychowywaniem dzieci zajmowały się wyłącznie kobiety. Dla mężczyzny było nawet ujmą pokazywać się publicznie ze swoim nieletnim dzieckiem. Dla arystokracji galijskiej, podobnie zresztą było u wielu innych ludów, małżeństwo mogło być także jedną z form nawiązywania bliższych i trwalszych kontaktów politycznych, zwłaszcza międzyplemiennych. Wyższym organizacyjnie szczeblem społecznym było plemię, o różnej liczebności, które pierwotnie opierało się na więzach wzajemnego pokrewieństwa, jak o tym świadczy rozpowszechniona tradycja o pochodzeniu od wspólnego, zazwyczaj mitycznego, przodka. W miarę rozluźniania się wspólnoty rodowo-plemiennej plemiona przekształciły się z czasem w organizacje o charakterze wspólnot terytorialnych, zamkniętych zwykle w obrębie naturalnych granic. Przykładem może być wspomniany przez Cezara (I 27), pagus Yerbigenus, którego nazwa, wedle tradycji plemiennej, została urobiona od imienia wspólnego przodka, uznanego z czasem za bóstwo plemienne, czczone przez wszystkich członków werbigeńskiej wspólnoty terytorialnej, mimo że nie wszystkich łączyły więzy wzajemnego pokrewieństwa. Plemiona łączyły się z kolei w większe zespoły, mianowicie zjednoczenia plemienne, określane przez Cezara ZJEDNOCZENIA PLEMIENNE zazwyczaj terminem civitas i można je uważać za przed-proże organizacji państwowej. Trwałość tych zjednoczeń plemiennych była wprawdzie często efemeryczna, ale organizacyjnie zaczynały one przypominać twory państwowe, jak na przykład zjednoczenia plemienne Eduów czy Ar-wernów. Cezar opisuje nawet zabiegi niektórych przedstawicieli galijskiej arystokracji wokół tworzenia takich powiązań. Jednym z tych najbardziej groźnych, które zaczęło obejmować całą niemal Galię, było zjednoczenie plemienne, powołane do życia dzięki zabiegom, energii i talentowi organizacyjnemu Wercyngetoryksa z plemienia Arwernów. Potrafił on podporządkować sobie nawet Eduów ł przekonać ich, by mimo niechęci zrezygnowali w imię ogólno-galijskiego dobra z własnych ambicji państwowotwór-czych. Podstawowym źródłem utrzymania ludności galijskiej była uprawa roli oraz hodowla bydła rogatego, owiec, nie-rogacizny, a także rasowych koni, w których lubowała się przede wszystkim arystokracja, utrzymując je zarówno dla celów wojennych, jak i dla samej przyjemności. W okresie podboju rzymskiego zarzucono już w Galii posługiwanie się wozami bojowymi zaprzężonymi w konie, ale na terenie Brytanii Cezar musiał jeszcze z nimi walczyć. Posługujący się wozamai bojowymi Brytowie dokonywali na nich niemal akrobatycznych wyczynów, gdyż podczas walki potrafili wybiegać na sam koniec dyszla rozpędzonego wozu, by stąd razić wroga, a następnie tą samą drogą powracać na wóz prowadzony przez specjalnego woźnicę. Wojownicy brytyjscy potrafili również podczas walki zeskakiwać z pędzących wozów i wskakiwać na nie z powrotem. Podstawowym rodzajem zboża uprawianego na terenie całej prawie Galii była pszenica, dostarczająca mąkę na biały, przez Gallów specjalnie ulubiony chleb, będący równocześnie przedmiotem zazdrości ROLNICTWO GALIJSKIE jjf i pożądania ze strony niżej kulturalnie od nich stojących germańskich sąsiadów od wschodu. Uprawiano też jęczmień, z którego wypiekano chleb pośledniejszego gatunku lub warzono powszechnie spożywane piwo. Znane były również miody pitne, a wino, przyjęte po rzymskim podboju jako podstawowy napitek, w czasach Cezara nie było jeszcze znane szerszemu ogółowi. Uważane za napój luksusowy, było dostępne jedynie arystokracji galijskiej, która sprowadzała je za pośrednictwem znajdującej się na południu Galii greckiej kolonii Massalii (dziś. Marsylia). Jednym z powodów, dla których Cezar tak krótko przebywał na terenie Germanii po prawym brzegu Renu, był właśnie brak uprawnego zboża u Germanów, podczas gdy zaopatrzenie legionów rzymskich w zboże i zwierzęta rzeźne czy juczne nie nastręczało Cezarowi większych trudności w Galii, nawet wtedy, gdy Gallowie podjęli specjalnie zorganizowaną akcję niszczenia zboża tak na pniu, jak i w spichlerzach, oraz bydła, aby głodem zmusić Rzymian do opuszczenia Galii (VII 14). O wysokim poziomie rolnictwa galijskiego świadczą używane przez Gallów narzędzia rolnicze. Znali oni radło koleśne, zaopatrzone w metalowe lemiesze zróżnicowane odpowiednio do potrzeb i warunków glebowych. Zboże żę-to bądź sierpami, bądź narzędziem pośrednim między sierpem a kosą, trzymanym oburącz podczas pracy. Wynalazkiem galijskim była mechaniczna żniwiarka, o której w I w. n.e. wspomina Pliniusz Starszy w swej Historii Naturalnej (XVIII 296—297), w IV w. n.e. opisuje ją autor zbioru porad rolniczych Palladiusz Rutyliusz Taurus Emilianus, a wygląd jej i sposób działania poznano dzięki płaskorzeźbie znalezionej w 1958 r. w miejscowości Buzenol przy granicy belgijsko-luksemburskiej. Ludność Galii mieszkała przede wszystkim na wsi, zgrupowana w osadach, bądź rozprószona w luźnie rozrzuco- ,Ł DOMY GALIJSKIE nych zagrodach, stojących zazwyczaj w pobliżu wód i lasów, a nawet wśród lasów. Zwłaszcza arystokracja galijska chętnie mieszkała w takich zagrodach. Cezar podaje (VI 30), że tego rodzaju miejsca wyszukiwano dla ochrony przed upałami, ale prawdopodobniej preferowano takie ustronia, by zapewnić sobie drogę ucieczki w razie zagrożenia w zaszyte w gęstwinie leśnej kryjówki zawczasu przygotowane. W Galii znane były dwa rodzaje domostw, mianowicie domy naziemne i wykopane w gruncie ziemianki. Podstawowym budulcem w obu przypadkach było drewno i glina, a dachy kryto strzechą ze słomy lub trzciny oraz gontami. Natomiast kamień jako materiał budulcowy rozpowszechnił się w Galii dopiero po podboju rzymskim. Z ziemianek, zakładanych na planie okrągłym lub prostokątnym, korzystała w zasadzie ludność uboższa, gdyż mimo licznych mankamentów rzeczywiście chroniły one zimą przed zbytnim chłodem, a w lecie przed spiekotą. Arystokracja galijska wznosiła domy naziemne, a zimą przenosiła się zwykle ze wsi do miast, gdzie można było tę przykrą przecież porę roku spędzić bardziej atrakcyjnie. Używany przez Cezara termin oppidum na określenie miasta w Galii odnosił się jednakowoż nie tylko do miasta w ogólnie pojmowanym sensie, ale także do specjalnych osad obronnych, a nawet do odpowiednio przystosowanych miejsc obronnych refugia, zwykle nawet nie zamieszkanych, a do których okoliczna ludność ściągała jedynie w wypadku nieprzyjacielskiego zagrożenia (wraz z całym dobytkiem ruchomym, głównie z żywym inwentarzem). Oppida galijskie, a więc zarówno miasta, jak osiedla obronne oraz refugia, były otoczone wałem obronnym skonstruowanym z ziemi, kamieni i drzewa. Dochodziły do tego jeszcze specjalne zasieki oraz rowy, nie mówiąc już o tym, KULTURA MATERIALNA CELTÓW XJ że oppida były zawsze zakładane w miejscach z natury trudno dostępnych i przez to łatwych do obrony. Obfitość lasów bogatych w najrozmaitsze gatunki drzew spowodowała, że Gallowie cieszyli się zasłużoną sławą znakomitych cieśli, kołodziei, szkutników i bednarzy. Drewniane beczki były właśnie nieocenionym wynalazkiem Celtów. Z drzewa sporządzano w Galii i na innych obszarach celtyckiego zasiedlenia także pewien rodzaj drewnianego obuwia (używanego zresztą do dziś jeszcze, zwłaszcza na wsi, na terenach wchodzących niegdyś w obręb Galii), a który Rzymianie określali nazwą gallicae, i wyraz ten, poprzez francuski jako galoche, dotarł do naszego języka w formie “kalosz", oznaczając jednak inny rodzaj obuwia. Celtowie umieli również budować różnego typu wozy, które wraz z nazwami zostały przejęte przez rzymskich zdobywców. Zasiedlające zaś wybrzeża Oceanu Atlantyckiego plemiona galijskie, jak na przykład Wene-towie, umiały budować okręty o wielkiej wyporności i tak mocne, że wytrzymywały uderzenia burzliwych i niespokojnych fal oceanu. Żeglarze galijscy odważali się na nich pływać nie tylko wzdłuż wybrzeży, ale zapuszczali się także w głąb Atlantyku, nie mówiąc już o stałych rejsach przez kanał La Manche do Brytanii. Kotwice tych okrętów, jak podaje Cezar (III 13), były umocowane na żelaznych łańcuchach, a nie na linach jak u Rzymian. Różnorodność i obfitość środków transportu zarówno lądowego, jak i wodnego, wiązała się ściśle z gęstą siecią dróg lądowych i wodnych. Sprzyjało to oczywiście rozwojowi handlu nie tylko wewnętrznego, ale i zagranicznego. Dzięki kupcom galijskim różnego rodzaju towary, pod postacią bądź surowców, bądź częściowo lub całkiem gotowych wyrobów, docierały do wszystkich niemal zakątków wolnej Galii, także daleko poza jej granice. Przez jgj SZLAKI KOMUNIKACYJNE rzeki przerzucano mosty i nawet jedno z ważniejszych miast galijskich Samarobriva (dziś. Amiens) nazwę swoją zawdzięcza mostowi, gdyż w przekładzie nazwa ta znaczy “most na (rzece) Samarze". Za korzystanie z dróg, mostów, spławnych rzek, przystani i portów, plemiona, na których terytoriach one się znajdowały, pobierały specjalne opłaty odpowiednio do wartości i ilości przewożonych towarów. Opłaty pobierano także na przejściach granicznych pomiędzy terytoriami poszczególnych plemion. Jednym z bardzo poszukiwanych przez Gallów surowców była cyna, a miejsca jej wydobycia oraz rzadkość występowania złóż tego metalu były decydującym czynnikiem przy wytyczaniu szlaków transportowo-komunika-cyjnych i ich kierunków. Cynę sprowadzano głównie z terytorium dzisiejszej Hiszpanii, z zachodnich wybrzeży Brytanii i terytorium dzisiejszej Kornwalii. Stąd przewożono ją na galijskie wybrzeża kanału La Manche i do ujścia rzeki Loary (staroż. Liger). W głąb Galii docierano wzdłuż wielkich dolin rzecznych. Historyk Diodor Sycylijski (I w. p.n.e.), wykorzystując wiadomości starszych autorów, przedstawia przebieg jednego z takich szlaków właśnie w związku z handlem cyną. Kupcy nabywali, według niego, ten metal w Brytanii, przewozili go morzem na kontynent i w ciągu trzydziestu dni, drogą lądową w poprzek całej Galii dostarczali go do ujścia rzeki Ro-danu. Inny autor grecki, geograf Strabon (ok. 63 r. p.n.e.— 19 r. n.e.), podaje z kolei przebieg jednego z galijskich szlaków wodnych, z jakich korzystano przy przewożeniu rozmaitych towarów. Posuwano się mianowicie w górę rzeki Saony (staroż. Arar lub Sauconna) w okolicach dzisiejszego Chalon-sur-Saone (staroż. Cabillonum plemienia Eduów), docierano drogą lądową w kierunku Sekwany i nią przeprawiano się do wybrzeży Oceanu Atlantyckiego żarnie- TRANSPORT GALIJSKI XIII szkanych przez plemiona celtyckich Leksowiów (dziś. Li-sieux) i Kaletów (dziś. Caux). Również Rodanem dostawano się do Galii środkowej i wschodniej. Ten właśnie szlak potwierdzają liczne znaleziska glinianych amfor, w których transportowano wina italskie, datowanych na ostatnie lata niepodległości Galii. Eksport italskiego wina do Galii był tak lukratywny dla Rzymian, że nawet po zagarnięciu Galii Narbońskiej usiłowali nie dopuścić przez urzędowe zakazy (bezskutecznie zresztą), by mieszkańcy tej prowincji uprawiali u siebie winną latorośl i sami wino wytwarzali, gdyż w ten sposób podważali bardzo popłatny dla Italii monopol jego produkcji, zwłaszcza że popyt na nie gwałtownie wzrósł, od czasu gdy podbita Galia przyjęła je powszechnie jako codzienny napój. Należy podkreślić sprawnie działającą organizację transportu galijskiego, gdyż w ciągu trzydziestu dni ówcześni kupcy pokonywali, z szybkością przeciętnie 30 km dziennie, odległość około 900 km dzielącą dzisiejsze Pas--de-Calais od ujścia Rodanu. Podczas tej całomiesięcznej podróży każdy, kto korzystał z tego czy innego szlaku komunikacyjnego, musiał mieć zapewnioną po drodze dla siebie, swojej służby oraz zwierząt jucznych i pociągowych możność odpoczynku, a nawet wymiany taboru zwierzęcego w specjalnych stacjach czy punktach etapowych. Kiedy więc Rzymianie przybyli do Galii, zastali już tutaj dobrze zorganizowaną, rozbudowaną i wyposażoną we wszystko, co podczas podróży było konieczne, sieć komunikacyjną tak lądową, jak i wodną, a z chwilą, gdy już sami zainstalowali się w Galii na stałe, wystarczyło im tę sieć tylko ulepszyć przez zastosowanie rzymskiej techniki budowy dróg i mostów oraz ilość tych mostów, odpowiednio do swoich potrzeb, zwłaszcza na większych rzekach, pomnożyć. Cezar, podobnie jak i inni autorzy antyczni, zwrócił FIZYCZNE CECHY GALLOW uwagę na fizyczne cechy Gallów, które wyraźnie odróżniały ich od Rzymian. Byli oni przede wszystkim roślejsi niż Rzymianie i stąd zapewne owa pogarda czy lekceważenie okazywane początkowo rzymskim legionistom, rekrutującym się głównie z mieszkańców Italii, z powodu charakterystycznej dla nich niskiej i krępej budowy ciała, określanej przez Cezara terminem brevitas nostra (II 30). Przy tej okazji Cezar zaznacza też, że z kolei Germanie przewyższali wzrostem Gallów. Gallowie mieli znacznie jaśniejszy od Rzymian kolor skóry, włosów i oczu, ale jednakże ciemniejszy w sumie niż Germanie. Zapuszczali długie włosy i wąsy, ale brody starannie golili. Chętnie rozjaśniali sobie włosy wodą wapienną lub wyrabianą przez siebie maścią, przez Rzymian nazywaną sapo. Wprawdzie wyraz ten oznaczał też później to samo, co mydło, ale nie ma pewności, czy w tym czasie było już ono Galiom znane, choć przyjmuje się, że wynalazek jego zawdzięcza się ostatecznie raczej Galiom niż Germanom, którzy produkt ten, jak i wiele innych, przejęli od swoich kulturalniejszych sąsiadów z zachodu. W Rzymie również nastała wśród kobiet, zwłaszcza z warstw wyższych, moda na rozjaśnianie włosów tym galijskim produktem. Jeżeli chodzi o mydło, to znane ono jest w Rzymie na pewno dopiero od IV w. n.e, Język Gallów dzielący się na wiele dialektów znany jest dzisiaj wyłącznie na podstawie nielicznie zachowanych wyrazów związanych z nazewnictwem osób, miejscowości, rzek czy gór. Dochodzą do tego jeszcze wyrazy zanotowane przez autorów antycznych, czy też wyrazy, które .przedostały się do innych języków, głównie do łaciny. Prócz napisów na inskrypcjach, zresztą dość rzadkich i na nie mniej rzadko występujących monetach galijskich, nie zachowały się żadne teksty w językach celtyckich. Powodem tego było to, że Gallowie, podobnie jak i inne ludy celtyckie, całą swoją twórczość literacką przekazywali wy- JĘZYK GALLOW XV łącznie przez pamięciowe ich opanowanie, mimo że pismo było im znane, gdyż zapożyczyli je od greckich kolonistów w południowej Galii, ale posługiwali się nim wyłącznie w celach administracyjnych, o czym może świadczyć wzmianka u Cezara (I 29) o zdobytym przez Rzymian archiwum plemienia Helwetów. Po podboju rzymskim Gal-lowie zarzucili alfabet grecki na korzyść alfabetu łacińskiego. Pewne pojęcie o wymarłym języku Gallów mogą dać zachowane do dziś języki celtyckie, którymi mówi obecnie jeszcze około trzech milionów łudzi. Dzielą się one na dwie podstawowe grupy, rozpadające się na szereg samodzielnych języków czy dialektów, dobrze jednak zrozumiałych w obrębie każdej z tych dwu grup. Natomiast różnice pomiędzy tymi grupami do tego stopnia są znaczne, że wzajemne zrozumienie jest niemożliwe. Pierwsza grupa to język gelijski inaczej goidelicki, reprezentowany przez język iryjski Wolnej Republiki Irlandzkiej oraz język goidelski, lub — jak go nazywają Anglicy — erski, mówiony na Wyżynie Szkockiej i na He-brydach. Bardzo bliski jest mu dialekt iryjski używany jeszcze szczątkowo w Ulsterze, czyli w Północnej Irlandii, wchodzącej w skład Wielkiej Brytanii. Do tej samej grupy należy wymierający obecnie język mancki, występujący jeszcze w formie urzędowo podtrzymywanego reliktu, na wyspie Mań. Druga grupa to języki brytonickie, reprezentowane przez język walijski, inaczej kimrycki, mówiony w Walii na terenie Brytanii oraz język bretońsko-armorykański, którym posługują się jeszcze, mimo silnego nacisku urzędowej francuszczyzny, mieszkańcy Bretanii we Francji. Brytyjski Walijczyk bez trudu może porozumieć się w swoim ojczystym języku z francuskim Bretończykiem i na odwrót. JĘZYKI CELTYCKIE Języki i dialekty celtyckie, które w starożytności rozbrzmiewały na rozległych obszarach od Apeninów po ujście Renu i Wyspy Brytyjskie, od Wyżyny Kastylijskiej aż po przełom Dunaju i jeszcze dalej na wschód, bo aż po Azję Mniejszą, gdzie znajdowała się Gałacja, państwo celtyckich Galatów, dzisiaj z wolna zanikają pod większym czy mniejszym naciskiem ze strony władz krajów, w obrębie których mieszka jeszcze ludność celtycka. Nie jest to jednak obecnie nacisk administracyjny, powszechnie dawniej stosowany, ale raczej ekonomiczny, w praktyce, jak się okazuje, znacznie skuteczniejszy. Jedynie w Wolnej Republice Irlandzkiej, gdzie zresztą tylko niewielki procent ludności posługuje się na co dzień językiem swoich celtyckich przodków, dopiero dzięki poważnym wysiłkom ze. strony władz państwowych język iryjski nie zanika, ale powoli rozszerza swój zasięg. II. GAJUSZ JULIUSZ CEZAR I JEGO CZASY Rodowód Cezara. Gajusz Juliusz Cezar urodził się 13 lipca 102 (według niektórych 100) r. p.n.e. Z tego względu miesiąc ten, zwany Quinctilis (== piąty), przemianowano później ku jego czci na lulius i nazwa ta, w odpowiednio zróżnicowanych formach utrzymuje się do dziś w wielu językach. Wywodził się Cezar z gens Julia, jednego z najstarszych, ale zubożałych, rodów patryejuszowskich Rzymu, a kolebką jego miała być Alba Longa, poprzedniczka Rzymu, gdzie ród ten sprawował władzę królewską. Mimo tak wspaniałej przeszłości rodu żaden z bezpośrednich przodków Cezara nie pełnił jakiejś ważniejszej funkcji państwowej. Ojciec Cezara, prawdopodobnie związany polityczną działalnością ze swym szwagrem Mariu- RZYMSKA REPUBLIKA ARYSTOKRATYCZNA XVII szern, zmarł w średnim wieku, pozostawiając żonę Aurę-lię z szesnastoletnim Cezarem i dwiema, młodszymi od niego, siostrami. Sytuacja wewnętrzna rzymskiej republiki arystokratycznej. Życie i działalność Juliusza Cezara przypadły na jeden z najbardziej burzliwych okresów w dziejach rzymskiej republiki arystokratycznej. A sam Cezar swoją działalnością w bardzo poważnym stopniu przyczynił się do tego, że okres ten był tak niespokojny. Te, tak pełne niepokoju, a zarazem i przełomowe, czasy nastały w Rzymie od pamiętnego trybunatu Tyberiusza Semproniusza Grakcha w 133 r. p.n.e., a zakończyły się wraz z ostatecznym upadkiem republiki rzymskiej w 31 r. p.n.e., kiedy to w bitwie pod Akcjum Oktawian, polityczny spadkobierca i następca Cezara, a zarazem jego siostrzeniec i adoptowany syn, pokonał Marka Antoniusza, ostatniego obrońcę owej republiki. Zwycięstwem tym zakończył Oktawian trwające ponad sto lat wyniszczające walki wewnętrzne o zdecydowanie klasowym podłożu. Toczyły się one pomiędzy rządzącą warstwą nobilów a warstwą plebejuszy, domagających się słusznie równych dla siebie z nobilami praw w państwie, które dzięki ich aktywnemu uczestnictwu, zwłaszcza w wojnach zewnętrznych, wzrosło w potęgę terytorialną 1 polityczną. Właśnie dzięki licznym wojnom zaborczym, zwłaszcza na bogatym Wschodzie, rzymskie warstwy panujące doszły do ogromnego znaczenia ekonomiczno-politycznego w państwie. Wojny te umożliwiły warstwie nobilów skupienie w swych rękach niezmiernych bogactw, których podstawową część stanowiły liczne rzesze niewolników masowo ściąganych do Italii. Dzięki temu nastąpiły poważne przemiany w gospodarce italskiej, ponieważ wśród tych niewolników znajdowało się wielu różnego rodzaju XVHI CHŁOP ITALSKI fachowców z dziedzin poprzednio w ogóle nie znanych w gospodarce rzymskiej, zwłaszcza w zakresie różnych gałęzi gospodarki rolnej, stanowiącej ekonomiczną podstawę Rzymu. W początkach II w. p.n.e. fachowcy rolni byli specjalnie poszukiwani w związku z następującymi wówczas przemianami w strukturze i charakterze italskiego rolnictwa, które zaczęło specjalizować się w hodowli, a przede wszystkim w uprawie winnej latorośli i oliwki. Można więc było obecnie skupiać i rozszerzać wielkie posiadłości ziemskie (latifundia), ponieważ ich właściciele mieli pod dostatkiem fachowców i rąk do pracy w swoich majątkach nastawionych na specjalizację w uprawie i hodowli. Latyfundia owe mogły więc skutecznie konkurować dzięki licznej, taniej i w zasadzie bardziej fachowej sile roboczej rekrutującej się z niewolników, z małymi i gospodarczo zacofanymi działkami italskich chłopów. Chłop italski, podstawa rzymskiej potęgi militarnej, swoim decydującym udziałem w zwycięskich wojnach Rzymu przyczynił się do własnej zguby. Ziemia jego, ponieważ sam przebywał wskutek udziału w wojnach poza domem, leżała w zasadzie odłogiem i dlatego po powrocie z wojny zmuszony był zwykle zaciągać długi u bogaczy, aby podnieść z upadku własną gospodarkę. Ale przy ówczesnym systemie lichwiarskim większość zadłużonych chłopów nie była w stanie wywiązać się ze swoich zobowiązań dłużni-czych inaczej jak przez oddanie swej ziemi wierzycielom, o co zresztą tym ostatnim chodziło, i przenosiła się do Rzymu, gdzie powiększała stale rosnącą rzeszę stołecznego lumpenproletariatu, wiodącego z konieczności pasożytniczy żywot. Podstawowym źródłem utrzymania tych ludzi było rozdawnictwo zboża i innych środków żywnościowych oraz niekiedy skromnych kwot pieniężnych zarówno ze strony administracji państwowej, jak i osób prywatnych, zwłaszcza że podczas wszelkiego rodzaju zgro- WIELCY WŁAŚCICIELE ZIEMSCY XIX madzeń ludowych czy głosowań wyborczych na urzędy publiczne potrzebne było poparcie ludu rzymskiego. Z czasem doszło do tego, że poparcie to otrzymywał zazwyczaj ten, kto potrafił zapewnić sobie głosy wyborców przez rozdawanie zboża, a nawet pieniędzy, oraz urządzanie igrzysk, stąd znane hasło panem et circenses (chleba i igrzysk). Wskutek takiego postępowania znaczenie polityczne płe-bsu rzymskiego spadło w okresie republiki przy równoczesnym wzroście wpływów warstw rządzących do tego stopnia, że w ciągu stulecia poprzedzającego wystąpienie Tyberiusza Grakcha na dwustu konsulów aż stu pięćdziesięciu dziewięciu, a więc 80 procent, rekrutowało się spośród dwudziestu sześciu arystokratycznych rodów rzymskich. Ekonomiczną podstawą politycznego znaczenia tych rodów była wielka własność ziemska, dochodząca niekiedy do monstrualnych wprost rozmiarów, jak można wnioskować na podstawie przykładu już z czasów Cezara. Oto jego zaciekły wróg osobisty i polityczny zarazem, Lu-cjusz Domicjusz Ahenobarbus, podczas obrony Korfinium {49 r.), aby zachęcić swoich żołnierzy do wytrwałszego oporu przeciw cezarianom, obiecał każdemu z nich (a miał pod swoimi rozkazami 23 kohorty, czyli od trzynastu do piętnastu tysięcy ludzi) z posiadanej przez siebie ziemi dać na własność po 4 jugera (ok. l ha). A nie zaliczał się on bynajmniej do najmajętniejszych magnatów rzymskich owych czasów. Wielcy właściciele ziemscy z Italii, poszukując najbardziej opłacalnych upraw, co doradzał w swoim traktacie o uprawie roli (De agń cultura) Marek Porcjusz Katon (II w. p.n.e.), porzucali uprawę zboża, podstawę wyżywienia mieszkańców Italii od głębokiej starożytności aż po dziś, na rzecz oliwki i winnej latorośli. Uprawa zboża XX TRUDNA SYTUACJA CHŁOPÓW w Italii, wymagająca zresztą ze względu na miejscowe warunki glebowe i klimatyczne ogromnego nakładu pracy, stała się całkowicie nieopłacalna z chwilą, gdy ze zdobytych krajów zamorskich, zwłaszcza z Sycylii, a potem również z Afryki Północnej, zaczęto sprowadzać w ogromnych ilościach znacznie tańsze zboże. W tej sytuacji resztki jeszcze zachowanych drobnych gospodarstw rolnych w Italii znalazły się na skraju ruiny. Narastało więc wzbudzające coraz większy niepokój niezadowolenie, a przede wszystkim zaczynało brakować żołnierza (tak niezbędnego przy nieustannych wtedy wojnach zdobywczych Rzymu oraz do utrzymania w posłuszeństwie podbitych już ludów), ponieważ zrujnowane gospodarczo chłopstwo italskie nie mogło sobie pozwolić na zakup uzbrojenia, w któ-(re każdy obywatel miał obowiązek wyposażyć się własnym kosztem. A w dodatku wskutek odpływu wyzutych z ziemi chłopów do miast, głównie do Rzymu, kurczyła się liczebnie sama warstwa chłopska dotychczasowy rezerwuar wojskowy państwa rzymskiego. Reformy braci Grakchów. Z pierwszą i bardzo odważną próbą przyjścia z pomocą zagrożonej biedocie italskiej wystąpił Tyberiusz Semproniusz Grakchus, potomek starego patrycjuszowskiego rodu rzymskiego, trybun ludowy w 133 r. p.n.e. Na wykup ziemi, którą zamierzał rozdzielić pomiędzy bezrolną biedotę, chciał wykorzystać ogromny skarb, zapisany ludowi rzymskiemu przez zmarłego króla Pergamonu Attalosa III. Gdy Tyberiusz usiłował wprowadzić w życie swoją ustawę rolną, na mocy której część użytkowanej nieprawnie przez obszarników ziemi publicznej (ager publicus) drogą wykupu miałaby być rozdzielona pomiędzy bezrolnych, zoistał zamordowany przez arystokrację. Taki sam los zgotowała ta sama warstwa społeczna w dziesięć lat później jego młodszemu bratu Gaju-szowi Semproniuszowi Grakchowi, gdy też jako trybun BEFORMY BRACI GRAKCHOW XXI ludowy usiłował doprowadzić do końca dzieło reformy rolnej zapoczątkowane przez Tyberiusza, a ponadto domagał się jeszcze rozszerzenia rzymskiego prawa obywatelstwa na wszystkich wolnych mieszkańców Italii (do tej pory prawo to przysługiwało jedynie wolnym mieszkańcom miasta Rzymu i Lacjum, mimo że wolni mieszkańcy reszty Italii wchodzącej w skład państwa rzymskiego ponosili wszelkie ciężary na jego rzecz). Wojna ze sprzymierzeńcami. Egoistyczna polityka klasowa rzymskich warstw rządzących, obawiających się, że mogą zostać naruszone ich przywileje, nie dopuszczała do przyznania pełnych praw obywatelskich wolnym mieszkańcom Italii i doprowadziła wreszcie do wybuchu ciężkiej, dwuletniej wojny ze sprzymierzeńcami (90—88). W wojnie tej, która niejednokrotnie stawiała przeciw sobie najbliższych krewnych, bo takie już były wzajemne powiązania pomiędzy mieszkańcami Italii, walczące strony poniosły w niepotrzebnym przelewie bratniej krwi ogromne straty i dopiero wówczas idea Gajusza Grakcha rozszerzenia rzymskiego prawa obywatelstwa na wszystkich wolnych mieszkańców ówczesnej Italii doczekała się urzeczywistnienia. Sulla. Były to już lata wczesnej młodości Cezara. W tym czasie Rzym prowadził również wojny (w sumie trzy) z Mi-trydatesem VI Eupatorem (120—63), królem Fontu, o rozszerzenie panowania rzymskiego na Wschodzie. Zyski z tych wojen rzymskie warstwy rządzące postanowiły zagarnąć dla siebie i z tego względu senat powierzył namiestnictwo prowincji Azji oraz naczelne dowództwo w pierwszej wojnie z Mitrydatesem (89—84) Lucjuszowi Korneliuszowi Sulli, przedstawicielowi jednego z najstarszych arystokratycznych rodów rzymskich. Sulla pierwsze kroki w dziedzinie wojskowości stawiał pod doświadczonym kierownictwem Gajusza Mariusza, z pochodzenia plebejusza, XXII SULLA wybitnego reformatora armii rzymskiej, znakomitego wodza, który przez swoje zwycięstwa nad plemionami Teu-tonów (102 r. p.n.e.) i Cymbrów (101 r. p.n.e.) na dłuższy czas oddalił od Rzymu zagrożenie germańskie. Mariusz, który był jednym z głównych filarów stronnictwa popularów wrogiego nobilom, był ożeniony z ciotką Cezara Julią i spowinowacony z nim, dzięki temu Cezar miał przed sobą otwartą drogę do kariery politycznej po stronie popularów. I rzeczywiście, kiedy Cezar zaledwie osiągnął siedemnasty rok życia, niedługo po śmierci ojca w 86 r., został desygnowany na kapłana Jowisza (flamen Dialis) przez swego wuja Mariusza i jego najbliższego współtowarzysza, Lucjusza Korneliusza Cynnę, czterokrotnego konsula, przez co jawnie przyznał się do stronnictwa popularów. Jednakże w objęciu tej funkcji przeszkodziła mu niespodziewana śmierć Mariusza, po której z nową siłą rozgorzały walki pomiędzy popularami z Cynną na czele a optymatami pod wodzą Sulli. Cezar związał się z popularami i, być może, z tego powodu zerwał swoje zaręczyny z Kossucją z zamożnej rodziny ze stanu ekwitów i ożenił się w 84 r. z córką Cynny, który niedługo potem zginął z rąk własnych żołnierzy w An-konie, podczas przygotowań do wyprawy przeciw Sulli. Walki z Sullą trwały do 82 r., kiedy przy Bramie Kol-lińskiej (Porta Collina) pod Rzymem stronników Mariusza doszczętnie rozbito, tak że tylko nieliczni zdołali ratować się ucieczką, a ich ówczesny przywódca, syn Mariusza, też Gajusz Mariusz, konsul z 82 roku, popełnił samobójstwo. Zwycięski przywódca optymatów zaczął bezwzględnie i krwawo rozprawiać się ze swymi pokonanymi przeciwnikami. Przede wszystkim kazał ogłosić listy proskrypcyjne, w wyniku czego straciło życie 90-ciu senatorów oraz 1600 ekwitów, nie licząc wielu tysięcy żołnierzy Mariusza wymordowanych po wzięciu ich przez Sullę do niewoli. TERROR SULLAŃSKI XXIII -ii Nastały czasy okrutnej dyktatury Sulli (82—79), które charakteryzuje wzmocnienie znaczenia senatu oczyszczonego z wszelkich demokratycznie nastrojonych elementów oraz daleko idące ograniczenie uprawnień zgromadzeń ludowych i poważne uszczuplenie prerogatyw trybunów ludowych. Wyjazd Cezara na Wschód. Początkowo Cezar umknął uwagi zajętego krwawym terrorem Sulli, gdyż “wśród przeprowadzanych masowych mordów i wielkiej ilości innych zająć Sulla Cezara przeoczył" (P l u t., Caesar, l, przekł. M. (Dróżka). Ale kiedy Cezar, nie bacząc na ówczesną sytuację polityczną “ośmielił się jeszcze raz wystąpić publicznie ze swoją kandydaturą do urzędu kapłańskiego, mimo że nie bardzo nawet osiągał pełny wiek młodzieńczy" (P l u t., Caesar, l, przekł. M. Brożka), Sulla o nim przypomniał sobie i zażądał, by natychmiast rozwiódł się z Kornelią, jako córką jego politycznego wroga, czemu Cezar jednak stanowczo się sprzeciwił. Sulla spowodował, że Cezar przy wyborach przepadł, i wówczas, czując się zagrożony poszukał schronienia w górzystym kraju Sabinów. Ponieważ choroba, na którą wtedy zapadł, nie pozwalała mu na dalsze ukrywanie się, został wytropiony przez przeszukujących te okolice żołnierzy Sulli i tylko dzięki przekupieniu dowódcy tego oddziału, niejakiego Korneliusza Fa-gity, nie dostał się w ręce dyktatora. Był to 82 rok. Tymczasem Sulla pod wpływem starań ze strony krewnych i powinowatych Cezara, jak Mamerka Emiliusza i Aureliusza Kotty, a nawet wstawiennictwa kapłanek Westy, Cezara ułaskawił, choć z wielką niechęcią. , W tej sytuacji, zwłaszcza gdy terror sullański przybierał na zasięgu, rozmiarach i gwałtowności, Cezarowi nie pozostawało nic innego, jak opuścić Italię i wstąpić do służby wojskowej na Wschodzie, gdzie toczyła się, druga z kolei, wojna z Mitrydatesem VI, królem Pontu (83—$2). XXIV CEZAR NA WSCHODZIE Tutaj otrzymał Cezar od swego dowódcy pretora Mi-nucjusza Thermusa zadanie wyjednania u Nikomedesa, króla Bitynii, pomocy dla Rzymian w postaci floty morskiej. Bardzo młody jeszcze Cezar wywiązał się z poleconego zadania należycie, ale dwukrotny dłuższy pobyt jego na dworze znanego z rozpustnego trybu życia i w dodatku zupełnie nie interesującego się kobietami władcy Bitynii, rzucił na całe życie Cezara cień niedwuznacznych podejrzeń, które on, być może, usiłował rozwiać przy pomocy licznych, często pełnych rozgłosu romansów, niekiedy wprost prowokacyjnie ryzykownych, jak w przypadku Mu-cji, żony Pompejusza. Niektórzy, a między nimi nie brakło lubującego się w plotkach Cycerona, próbowali wyciągnąć z tego dla siebie jakieś korzyści polityczne. Podczas wojny z Mitrydatesem Cezar dał się poznać także jako żołnierz o wielkiej odwadze osobistej i nawet za uratowanie podczas szturmu jednej z twierdz na Les-bos życia obywatela rzymskiego otrzymał z rąk swego dowódcy Thermusa najwyższe rzymskie odznaczenie bojowe w postaci tzw. wieńca obywatelskiego (corona cwica). Powrót Cezara do Rzymu. W 78 roku, na wiadomość o śmierci Sulli, Cezar niezwłocznie powrócił do Rzymu i tu, opowiadając się po stronie popularów, rozpoczął działalność przeciw znajdującym się u władzy optymatom. Dla zyskania rozgłosu zaczai występować w procesach sądowych, bądź broniąc pociąganych do odpowiedzialności sądowej przez optymatów ich przeciwników politycznych, bądź oskarżając w odwecie przedstawicieli rządzącej oligarchii. Przykładem może być sprawa prokonsula Gnejusza Dolabelli, oskarżonego o zdzierstwa dokonane przez niego podczas zarządzania prowincją, czy też sprawa Gajusza Antoniusza, tego samego, z którym w czternaście lat później Cyceron dzielił urząd konsula. PRZECIWNIK DYKTATURY SULLI XXV Wprawdzie w obu tych wypadkach oskarżonym udało się uniknąć skazania wskutek zabiegów ich popleczników optymatów, ale mimo to Cezar osiągnął zamierzony cel i zarazem sukces, ponieważ zwrócił na siebie uwagę opinii publicznej jako nieprzejednany przeciwnik sullańskich porządków. Starożytny biograf Plutarch (50 — ok. 125 n. e.) podaje, że on nie tylko wymową swoją w obronie oskarżonych zdobył sobie bardzo wielką sławę i wziętość, ale również przez oddawanie innym przysług i przez życzliwe współżycie z ludźmi spotykał Się z wdzięcznością ludu, umiejąc wobec -niego ponad Wiek zręcznie grać rolę człowieka zawsze gotowego do usług. Tak samo zresztą urządizane przez niego wielkiie przyjęcia i uczty onaz w ogóle szeroki gest w życiu — •wszystko to przyczyniało (się także do systematycznego wzrostu jego wpływów w państwie (P l u t., Caesar, 4, przekł. M. Brożka) Wyjazd Cezara na studia wymowy. Doceniając znaczenie wymowy w życiu publicznym i zdając sobie sprawę z braków w należytym opanowaniu tej sztuki oddziaływania na ludzkie serca i umysły udał się Cezar w 74 r. na wyspę Rodos do Apolloniosa Molona, cieszącego się wówczas zasłużoną sławą znakomitego nauczyciela wymowy, tego samego, u którego kształcił się w arkanach retoryki kilka lat wcześniej Marek Tulliusz Cyceron, późniejszy przeciwnik polityczny Cezara. Obydwaj zawsze dbali jednak o zachowywanie pozorów utrzymywania ze sobą poprawnych stosunków i tę wzajemną ich wobec siebie grę bardzo trafnie scharakteryzował Plutarch pisząc, że Cyceron od samego początku odnosił się podejrzliwie do polityki Cezara i bał się jej jak zwodniczej ciszy na morzu, bo przejrzał pod płaszczem jego uprzejmości i miłego odnoszenia się do ludzi XXVI WYJAZD CEZARA NA RODOS groźną siłę jego charakteru [...] On to powiedział, że we wszystkich ukrytych planach Cezara i we wszystkich jego po-eiągnięcdach politycznych widzi wyraźnie zamiary samowładcze (P l u t., Caesar, 4, przekł. M. Brożka) Nie miał jednak Cezar szczęścia podczas swoich studiów retoryki, gdyż najpierw, zanim dostał się na Rodos, wpadł w ręce cylicyjskich korsarzy grasujących w pobliżu niewielkiej wyspy Farmakuzy (dziś Fermako), należącej do archipelagu Sporad, znajdującej się na południowy zachód od Miletu w pobliżu wybrzeży Azji Mniejszej. Gdy Cezar po czterdziestodniowym pobycie u nich zdołał się wykupić za kwotę 50 talentów, zaoferowaną im zresztą przez niego samego, gdyż zażądali tylko 20 talentów, natychmiast udał się na wybrzeże małoazjatyckie i tu ze zgromadzoną naprędce flotą ochrony wybrzeża uderzył na całkowicie zaskoczonych piratów i mimo pewnych oporów ze strony pro-konsula Azji Juniusza Silanusa, zgodnie z daną piratom zapowiedzią doprowadził do skazania ich wszystkich na śmierć przez ukrzyżowanie. Charakterystyczna dla Cezara w jego późniejszej działalności szybkość w podejmowaniu decyzji i wykorzystywanie momentów zaskoczenia przy jednoczesnym uśpieniu czujności przeciwnika, tutaj po raz pierwszy wyszły na jaw. Gdy Cezar wreszcie dotarł na Rodos, wybuchła trzecia z kolei wojna z Mitrydatesem VI (74—64). Teraz znowu na wiadomość o wtargnięciu oddziałów Mitrydatesa na teren prowincji Azji Cezar przerwał swoje studia u Apol-loniosa i udawszy się spiesznie do Azji Mniejszej zgromadził tu z własnej całkowicie inicjatywy wojsko i przepędził nieprzyjaciela, a wahające się w swojej wierności wobec Rzymu miasta małoazjatyckie przykładnie ukarał. Też sposób postępowania tak dla niego charakterystyczny w późniejszej działalności. POWRÓT CEZAHA DO RZYMU XXVII Po powrocie z tej akcji na Rodos nie udało mu się jednak przystąpić do przerwanych studiów, ponieważ doszła go z Rzymu wiadomość o śmierci jego wuja Marka Aureliusza Kotty, konsula z 74 roku, zmarłego w 73 roku jako prokonsul Galii Przedalpejskiej (Gallia Cisalpina). Zmarły był również członkiem kolegium pontyf ików i właśnie na jego miejsce Cezar został zaocznie wybrany kapłanem (pontifex). Był to wyraz sympatii ze strony ludu dla Cezara, gdyż dzięki jego głosom został wybrany na to stanowisko, wprawdzie skromne, ale umożliwiające wgląd w życie polityczne państwa. Tym razem Cezar ostatecznie już zrezygnował ze swoich studiów retorycznych i udał się do Rzymu. Powrót Cezara do Rzymu. W 73 roku Cezar powrócił do Rzymu i wkrótce został wybrany trybunem wojskowym. Przypuszczalnie w tym samym roku żona Kornelia powiła mu córkę Julię. Sytuacja państwa, tak wewnętrzna, jak i zewnętrzna, była bardzo skomplikowana i ciężka. Na Wschodzie ciągle jeszcze trwała wojna z Mitrydatesem VI, w Hiszpanii toczyły się walki z Sertoriuszem, jednym ze zwolenników Mariusza (80—72), w samej zaś Italii wybuchło groźne powstanie niewolników pod wodzą Sparta-kusa (74—71). Na czym polegała działalność Cezara w latach 73 do 71, nie wiadomo. Można jednak przypuszczać, że dominowały w niej zabiegi o względy ludu przez zdecydowane poparcie dla usiłowań przywrócenia przedsullań-skiego autorytetu i znaczenia urzędu trybunów ludowych. I rzeczywiście, w 70 r., za konsulatu Krassusa i Pompeju-sza, pojednanym ze sobą dzięki zabiegom Cezara, przywrócono trybunom ludowym pełnię ich władzy, podobnie uczyniono z urzędem cenzora i wreszcie na mocy ustawy Aureliusza (lex Aurelia) zreformowano sądownictwo w taki sposób, że przedstawiciele warstwy senatorskiej otrzymali na równi z tzw. trybunami skarbowymi [tribuni aerarii), XXVIII CEZAR KWESTOREM rekrutującymi się spośród plebejuszy i ekwitów, po jednakowej ilości miejsc w sądach, tak że zmajoryzowani od tej pory przez przedstawicieli pozostałych dwu grup społecznych nie mieli już wpływu na fero.wanie wyroków. Wzrosła natomiast niepomiernie rola ekwitów, którzy stali się obecnie przysłowiowym języczkiem u wagi, ponieważ o ich decydujące faktycznie głosy musieli zabiegać rywalizujący ze sobą nobilowie i popularzy. Początek kariery urzędniczej Cezara. W 68 roku Cezar stanął na najniższym szczeblu drabiny rzymskiej kariery urzędniczej jako kwestor. W tym czasie skorzystał z dwu nadarzających się mu okazji, aby początki swego rodu, a tym samym i siebie samego, pokazać w jak najwspanialszym świetle. Okazje te to uroczystości pogrzebowe, najpierw jego ciotki Julii, wdowy po czczonym przez lud Mariuszu, a następnie żony Kornelii, córki Korneliusza Cynny, gorącego zwolennika Mariusza. Zgodnie z przyjętymi obyczajami wygłosił on “na cześć zmarłych: ciotki Julii i żony Kornelii — mowę pochwalną, jak to było przyjęte, z mównicy publicznej. Sławiąc ciotkę tak przedstawił wspólny rodowód, jej i ojca: «Ród mej ciotki Julii po kądzieli od królów się wywodzi, po mieczu zaś z samymi bogami nieśmiertelnymi jest spokrewniony. Od An-ka Marcjusza pochodzi ród Marcjuszów Królów, których nazwisko nosiła matka; od Wenery pochodzą Juliusze, do których rodu nasz dom się zalicza. Jest więc w krwi naszej i majestat królów, którzy najwięcej znaczą wśród ludzi, i świętość bogów, których władzy podlegają sami kró-lowie»" (S u e t., I 6, przekł. J. Niemirskiej-Pliszczyńskiej). Sławiąc swą ciotkę nie zapomniał bynajmniej o jej mężu Mariuszu. Posunął się tak daleko, że ośmielił się pokazać w pochodzie pogrzebowymi wizerunki Ma, iriuszia, oglądane publicznie przy tej okazji po raz pierwszy od czasów rządów Suli, .kiedy to Mariusz i jego ludzie zostali POBYT W HISZPANII XXIX ogłoszeni oficjalnie wrogami ojczyzny. Niektórzy, co prawda, podnieśli na ten widok krzyk oburzenia przeciw Cezarowi, ale u ludu krok ten spotkał się z wyrazami najwyższego Ufznadia, którego dowodem były huczne oklaski, i wywołał podziw dla tego, który odważył się wskrzesić w Rzymie na nowo po tylu latach, jak gdyby z Hadesu cześć i sławę Mariusza. (P l u t., Caesar, 4, przekł. M. Brożka) Cezar w Hiszpanii. Po śmierci Kornelii Cezar, jako kwestor pretora Antystiusza Wetusa, udał się do prowincji Hiszpanii i tu, z polecenia swego przełożonego, sprawował sądy w kolejno odwiedzanych miejscowościach, aż dotarł wreszcie do Gades (dziś. Kadyks), starego, jeszcze przez Fenicjan założonego, miasta portowego. Cezar niedługo jednak przebywał wtedy w Hiszpanii, gdyż kwestura nie zadowalała jego ambicji, ponieważ marzył o rzeczywistej i pełnej działalności politycznej. Dlatego więc, gdy tylko udało mu się uzyskać odwołanie do Rzymu, natychmiast ruszył w drogę powrotną. Podczas tej podróży odwiedził celowo kolonie latyńskie w Galii Przedalpejskiej i zaczął tu zabiegać o względy miejscowej ludności przez popieranie jej starań o przyznanie rzymskiego prawa obywatelstwa. Naraził się tym oczywiście ugrupowaniom senatorskim, którym tego rodzaju postępowanie całkowicie nie odpowiadało. Cezar z powrotem w Rzymie. Po powrocie do Rzymu Cezar zawarł w 67 r. nowy związek małżeński. Żoną jego została Pompeja, wnuczka po kądzieli dyktatora Sulli. Nie jest wykluczone, że małżeństwo to wynikało z jakichś politycznych zamierzeń Cezara. W każdym razie postępował w Rzymie tak, by zdobyć jak największą popularność u ludu, a u możnych ich życzliwość i przychylność. Do tego celu potrafił wykorzystać nawet tak skromny urząd, jak kuratorstwo Drogi Appijskiej, który otrzymał zaraz po swoim powrocie. Podczas sprawowania tego urzędu XXX ZABIEGI CEZARA wydawał znacznie więcej pieniędzy, niż przydzielano mu ze skarbu państwowego. Po prostu dokładał na własny rachunek z pieniędzy pożyczanych gdzie tylko się dało. O tego rodzaju postępowaniu Cezara napomyka Plutarch pisząc, “że przed rozpoczęciem któregoś z urzędów zadłużył się podobno na sumę 1300 talentów!" (P l u t., Cae-sar, 5, przekł. M. Brożka). Dla pozyskania zaś sobie coraz możniejszego Pompe-jusza poparł w 67 r. zaproponowaną przez trybuna ludowego Aulusa Gabiniusza ustawę, na mocy której Pompe-jusz otrzymał nadzwyczajne pełnomocnictwa do walki z plagą piractwa na Morzu Śródziemnym. Zresztą to samo i w tym samym celu zrobił także Cyceron. W 66 r. Cezar poparł wniosek trybuna ludowego Gajusza Manliusza o przekazanie Pompejuszowi naczelnego dowództwa w wojnie z Mitrydatesem VI Eupatorem. Również Cyceron, który pełnił wówczas obowiązki pretora, opowiedział się za tym wnioskiem. Nie należy bynajmniej sądzić, że powierzenie Pompejuszowi tego dowództwa wynikało jedynie z zaufania do jego militarnego talentu, dzięki któremu Rzym będzie mógł zwycięsko zakończyć wiele już lat, choć z przerwami, toczącą się wojnę z królem Pontu. Dawało mu ono przede wszystkim możność zbicia ogromnego majątku i tym samym uniezależnienie się od nobilów, a ponadto stwarzało możliwość przedstawicielom stanu ekwi-tów czerpania bezkarnie pełnymi garściami z materialnych zasobów Azji. Był to więc jeden ze stosowanych przez Cezara sposobów pozyskiwania przychylności przy pomocy pieniędzy, których wprawdzie nie musiał sam bezpośrednio dawać, ale stwarzał jak najbardziej dogodne warunki ich zdobywania. A powodem tego była chęć odsunięcia Pompejusza od senatu, który tego rodzaju korzyści jemu nie gwarantował. W czasie gdy Pompejusz prowadził wojnę na Wschodzie, KONTAKTY Z MARKIEM KRASSUSEM XXXI Cezar nawiązał bliższe kontakty z Markiem Licyniuszem Krassusem, jednym z najbogatszych podówczas łudzi w Rzymie, który nie taił swojej niechęci wobec Pompejusza. Krassus dostarczył Cezarowi pieniędzy na agitację wyborczą i dzięki temu sam został wybrany cenzorem na 65 rok, a Cezar kurulem edylnym. Zanim jednak Cezar objął swój urząd, w dniu l stycznia 65 r. “na kilka dni przed objęciem edylatu popadł w podejrzenie, że zawiązał spisek z Markiem Krassusem, byłym konsulem, a również z Publiuszem Sulłą i L. Autroniuszem, którzy po wyborze na konsulów zostali skazani wyrokiem sądowym za nadużycia wyborcze. Spiskowcy mieli podobno w programie z początkiem roku napaść na senat i, wymordowawszy senatorów wedle z góry ułożonej listy, obwołać dyktatorem Krassusa. Cezar miał z jego ręki otrzymać dowództwo jazdy, a gdy już wszystko w państwie będzie urządzone wedle ich woli, miała być przywrócona władza konsularna Sulii i Autroniuszowi" (S u e t., I 9, przekł. J. Niemirskiej-Pliszczyńskiej). Czy była to prawda, czy raczej próba urobienia nieprzychylnej opinii Cezarowi i Krassusowi, trudno powiedzieć. W każdym razie Cezar bez przeszkód objął swój urząd, co wskazywałoby raczej na nieprawdziwość tych pogłosek. W czasie zaś jego sprawowania urządził, pod pozorem uczczenia dwudziestej rocznicy śmierci swego ojca, wzbudzające powszechny podziw igrzyska, w których stanęło przeciw sobie do walki 320 par gladiatorów. W związku z tym czytamy u Swe-toniusza: “Oto gdy mnogością swoich zapaśników zewsząd ściągniętych wystraszył ogromnie nieprzyjaciół politycznych, odtąd już prawnie ograniczono ilość szermierzy, ponad którą nikt większej w Rzymie mieć nie mógł" (S u e t., I 10, przekł. J. Niemirskiej-Pliszczyńskiej). Ponadto w tym samym okresie Cezar ozdobił “nie tylko komicjum, forum, bazyliki, lecz także Kapitol; ten osta- XXXII W WALCE O POPULARNOŚĆ tni — tymczasowymi portykami, aby tam wystawić przynajmniej część wspaniałych dzieł sztuki, ponieważ posiadał wielką ilość wszelkiego dobytku. Urządzał też walki z dzikimi zwierzętami i igrzyska zarówno sam, jak z kolegą. Skutkiem tego jemu tylko przypadła w udziale cała wdzięczność ludu nawet za widowiska urządzane na koszt obydwu urzędników". Nie ukrywał więc niezadowolenia jego kolega Marek Bibulus, mówiąc, iż “przypadła mu ta sama rola co Polluksowi; wprawdzie obydwu braciom wzniesiono świątynię na forum, ale nazwano ją tylko imieniem Kastora, podobnie hojność ich obydwu przypisuje się tylko jednemu Cezarowi" (S u e t., I 10 przekł. J. Niemirskiej-Pliszczyńskiej). Postępowanie Cezara sprawiało wrażenie, “jakby za te wielkie sumy, które wydawał, chciał sobie zdobyć przemijającą i krótkotrwałą popularność, choć w rzeczywistości kupował on w ten sposób za niewielką cenę najwyższą władzę" (P l u t., Caesar, 5, przekł. M. Brożka). Z tą oceną postępowania Cezara należy się zgodzić, zwłaszcza że “wszystko to tak usposobiło do niego najszerszy ogół ludu, że każdy wyszukiwał dla niego coraz to nowe urzędy, coraz to nowe zaszczyty, by mu się odwzajemnić" (P l u t., Caesar, 5, przekł. M. Brożka). Gdy Cezarowi zdawało się, że już dostatecznie ugruntował swoje wpływy wśród ludu, “usiłował za pośrednictwem pewnych trybunów zdobyć dla siebie prowincję Egipt uchwałą ludu. Trafiała się tu sposobność otrzymania dodatkowego urzędu, gdyż mieszkańcy Aleksandrii wypędzili swego dotychczasowego króla, który otrzymał od senatu tytuł sprzymierzeńca i przyjaciela narodu rzymskiego. Ten czyn Aleksandry jeżyków nie spotkał się (sc. w Rzymie) z przychylnym przyjęciem. Nie otrzymał jednak Cezar tego urzędu wskutek sprzeciwu stronnictwa optyma-tów" (S u e t., I 11, przekł. J. Niemirskiej-Pliszczyńskiej). POSĄGI MARIUSZA XXXIII Na mocy rzekomego testamentu króla Ptolemeusza IX Aleksandra (107—88) niektórzy, jak np. Krassus, traktowali Egipt niesłusznie jako własność narodu rzymskiego i na tej podstawie Cezar pragnął wykorzystać aleksandryjskie rozruchy, być może nawet przez niego sprowokowane, przeciw królowi Ptolemeuszowi XIII i pod pozorem zaprowadzenia ładu dostać w swoje ręce ten bogaty w zboże kraj, tak ważny dla Rzymu zarówno gospodarczo, jak politycznie i strategicznie. Gdy mu się to nie udało, w taki sposób zemścił się, według słów Plutarcha, na opty-matach: “Dwa były wówczas w Rzymie stronnictwa polityczne: jedno sullańskie, silne i dzierżące w swych rękach władzę, drugie mariańskie, pognębione i żyjące w rozsypce i w największym upokorzeniu. To właśnie stronnictwo Cezar chciał teraz przywrócić do sił i pozyskać dla siebie. W tym celu zatem postarał się o wykonanie posągów Mariusza i bogini zwycięstwa, trzymającej w ręku trofea wojenne, i wtedy właśnie, gdy hojność jego i popularność w czasie edylatu doszła do szczytu, ustawił je w nocy na Kapitolu. Nadszedł dzień i ludzie zobaczyli posągi: wszystko błyszczało od złota i olśniewało pięknem artystycznego wykonania, a umieszczone napisy mówiły o zasługach i zwycięstwach Mariusza w wojnie z Cymbrami. Wszyscy osłupieli z podziwu dla odwagi tego, który te posągi tam ustawił. A kto to był, każdy dobrze wiedział. Zaraz też rozeszła się o tym wieść po całym mieście i tłumy ludzi śpieszyły na Kapitel, żeby je oglądać. Tu jedni narobili krzyku, że Cezar toruje drogę do jedynowładztwa i przywraca do życia zaszczyty, które już raz zostały pogrzebane ustawami i uchwałami senatu; że w ten sposób wystawia on tylko na próbę lud, który sobie najpierw uczynił uległym, chcąc się teraz przekonać, czy on już całkiem dał się zniewolić przez jego rozrzutność i czy gotów jest zgodzić się na tego XXXIV WALKA CEZARA Z CYCERONEM rodzaju jego żarty i nowatorstwa. Natomiast ludzie z partii mariańskiej zaczęli sobie wzajemnie dodawać odwagi i ku powszechnemu zdziwieniu ujawniła się nagle w całej pełni ich siła liczebna, której głośne oklaski zadowolenia rozległy się po całym Kapitolu. Niejednemu z nich na widok Mariusza stanęły nawet łzy radości w oczach, a Cezara wynoszono w pochwałach jako wielkiego człowieka i jedynego ze wszystkich, który jest prawdziwie godny pokrewieństwa z Mariuszem" (P l u t., Caesar, 6, przekł. M. Brożka). Ten wyczyn Cezara wstrząsnął stronnictwem optyma-tów. Na natychmiast zwołanym posiedzeniu senatu wystąpił przeciw Cezarowi jeden z najpoważniejszych przedstawicieli optymatów Kwintus Lutacjusz Katulus, zarzucając mu, że “zdobywa Rzeczypospolitą już nie przez podkopy, lecz szturmem machin oblężniczych" (P l u t., Caesar, 6, przekł. M. Brożka). W tym okresie toczy się nadal walka pomiędzy Cezarem a Cyceronem o zdobycie popularności. Do tej pory Cyce-ron na równi z Cezarem zabiegał o względy zarówno ludu, jak i Pompejusza. Cezar wprawdzie głośno afiszował się jako zwolennik Pompejusza, ale w rzeczywistości wspólnie z Krassusem próbował osłabić jego gwałtownie rosnącą popularność, a na oczach wszystkich stawiać siebie i Kras-susa. Dlatego w 64 roku Cezar wraz z Krassusem, wykorzystując pośrednictwo trybuna ludowego Publiusza Ser-wiliusza Rullusa, wystąpił ze szczegółowo opracowanym projektem ustawy o podziale gruntów między rzymską biedotę. Cyceron, jeszcze przed objęciem urzędu konsula, a później już jako konsul w 63 roku, swoimi wystąpieniami nie dopuścił nawet do poddania tego projektu ustawy pod głosowanie. Rullus dał się bowiem wyprowadzić Cyceronowi z równowagi i sprowokowany przez niego powiedział publicznie w senacie to, co było powszechnie WALKA Z SULLĄ XXXV wiadome, ale czego ze względów taktycznych nie można było głośno i jawnie wypowiadać. Wyraził się mianowicie, że “miejskie pospólstwo wiele może w Rzeczypospolitej: trzeba z niego Rzym oczyścić" (Cic., De legę agraria, II 26. 70, przekł. E. Rykaczewskiego). Cyceron, wykorzystując tę niezręczną wypowiedź, spowodował zdjęcie omawianego projektu ustawy z porządku dziennego przez swoje demagogiczne i nie pozbawione obłudy słowa skierowane do plebsu rzymskiego: “Uważajcie... tego użył wyrażenia, jak gdyby mówił o steku nieczystości, a nie o zacnej klasie obywateli. Ale wy, Rzymianie, jeżeli mnie usłuchać chcecie, zatrzymajcie, co posiadacie, wpływ, wolność, głosowanie, godność, miasto, forum, igrzyska, dni świąteczne i wszystkie inne pożytki; chyba że wolicie to wszystko porzucić, zrzec się świetności życia publicznego i osiąść za przewodnictwem Rulla na jałowym gruncie Sipontu lub w zapowietrzonym kraju Salepinów" (C i c., De legę agraria, II 26, 71, przekł. E. Rykaczewskiego). Jeszcze w 64 roku zasiadł Cezar po raz pierwszy jako przewodniczący sądu, wprawdzie nie z racji pretury, ale w charakterze sędziego śledczego (ąuaesitor lub iudex quae-stionis), i skorzystał z tej sposobności, by postawić przed sądem dwu sullańczyków, “którzy w okresie proskrypcji za dostarczone głowy obywateli rzymskich otrzymali wynagrodzenie ze skarbu" (S u e t., I, 11, przekł. J. Niemir-skiej-Pliszezyńskiej). Była to próba uchylenia ustawy kor-neliańskiej (lex Cornelia de sicariis) z 81 r., zapewniającej bezkarność za morderstwa popełnione na proskrybowa-inych przez Sullę przeciwnikach politycznych. W odpowiedzi na to wrogowie Cezara też skorzystali ze sposobności i oskarżyli o dokonanie mordów na proskrybowanych przez Sullę obywatelach rzymskich Lucjusza Sergiusza Katylinę, z którym Cezar pozostawał w bliżej nie wyjaśnionych kontaktach. Cezar nie uląkł się tego kontr- 3« XXXVI SPRAWA KATYLINY ataku i wykorzystując swoje możliwości jako przewodniczący sądu Katylinę od tych zarzutów uwolnił. Sprawa Katyliny i jego powiązań z ówczesnymi osobistościami rzymskiego świata politycznego wyszła z całą ostrością w chwili, gdy Katylina postawił przeciw Cyce-ronowi swoją kandydaturę na urząd konsula na 63 rok. W trakcie walki wyborczej Cyceron zarzucił Katylinie, że przygotowuje zamach stanu, by tą drogą zagarnąć najwyższą władzę w państwie. Wśród osobistości popierających rzekomo Katylinę wymienił także Cezara i Kras-susa, przez co powstało podejrzenie, zresztą bardzo niejasne, że oni obaj również są zamieszani w ten spisek. Tu trzeba jednak dodać, że i Cyceron nie był bynajmniej wolny od powiązań z Katylina, bo jeszcze wtedy, gdy Katylina był daleki od wysuwania swojej kandydatury na konsula, Cyceron bardzo energicznie zajął się przygotowaniami do obrony Katyliny oskarżonego o zdzierstwa w zarządzanej przez niego prowincji w Afryce w 67 roku i zdołał nawet uzgodnić odpowiedni skład sędziowski, aby wynik procesu był dla Katyliny pozytywny. Sprawa ta wymownie świadczy o poziomie moralnym ówczesnego sądownictwa rzymskiego. Z czasem stosunki Cycerona z Katylina do tego stopnia pogorszyły się, że Cyceron, nie przebierając w środkach, wszelkimi sposobami dążył do unicestwienia Katyliny, który stanął mu na drodze do wymarzonego konsulatu. Tymczasem Cezar nie ustawał w walce ze stronnictwem optymatów, kontynuatorem sullańskich porządków, przez kompromitowanie w oczach opinii publicznej jego najwybitniejszych i najaktywniejszych przedstawicieli. W związku z tym wystąpił w 63 roku za pośrednictwem trybuna ludowego Tytusa Labienusa przeciw Gajuszowi Rabiriuszowi, oskarżając go o dokonanie zabójstwa jeszcze w 100 roku, a więc przed 37 laty, na osobie trybuna ZABIEGI o WZ;GLĘDY LUDU XXXVII ludowego Lucjusza Apulejusza Saturnina, zwolennika Mariusza. Tylko dzięki sprytnemu i podstępnemu wybiegowi pretora Metellusa Celera, który kazał zdjąć chorągiew powiewającą nad wzgórzem Janikulus — a postępowano tak tradycyjnie tylko wtedy, gdy wróg zagroził z zewnątrz bezpośrednio samemu Rzymowi — udało się przerwać przewód sądowy, o niekorzystnym na pewno ostatecznie wyniku dla oskarżonego, gdyby uczestniczący w rozprawie lud nie rozbiegł się po domach po broń dla odparcia rzekomego napadu na miasto. Cezar wystąpił także przeciw optymacie Gajuszowi Kalpurniuszowi Pizonowi, konsulowi z 67 roku, zarzucając mu zdzierstwa i bezprawne wyroki śmierci w czasie sprawowania urzędu namiestnika prowincji Galii Zaalpejskiej. Jedynie dzięki wpływom Cycerona Pizon uzyskał uniewinnienie, ale główny cel zabiegów Cezara został mimo to osiągnięty, gdyż zyskał na popularności nie tylko u ludu rzymskiego, lecz i u mieszkańców Galii Zaalpejskiej. Zresztą już wkrótce Cezar miał możność przekonać się, że jego zabiegi o względy ludu nie były bezowocne. W 63 r. zmarł najwyższy kapłan (pontifez maximus) Gajusz Me-tellus Pius. Godność arcykapłana była dożywotnia i w czasach republiki pontifex maximus cieszył się wielkim szacunkiem i miał poważny wpływ na przebieg wydarzeń politycznych. Wysoką wartość moralną tej godności podnosił fakt, że arcykapłanowi przysługiwało mieszkanie służbowe w budynku państwowym, który służył pierwotnie za mieszkanie królom rzymskim, co przetrwało nawet w jego nazwie Regia (sc. domus), czyli Dom Królewski. Budynek ten był usytuowany przy via Sacra (ulica Święta), a więc w samym centrum Rzymu. Cezar, liczący wówczas 39 lat, stanął do wyborów, mając jako kontrkandydatów dwu poważnych wiekiem oraz zajmowaną pozycją społeczną przedstawicieli optymatów XXXVIII CEZAR NAJWYŻSZYM KAPŁANEM I PRETOREM w osobach Publiusza Serwiliusza Watii Izaurykusa, pod którego rozkazami służył krótki czas w Cylicji, oraz Kwintusa Lutacjusza Katulusa, konsula z 78 roku. Gdy Katulus zorientował się, że szansę wyborcze Cezara dorównują jego, w obawie przed kompromitacją w wypadku przegranej “posłał do Cezara swych ludzi, ofiarowując mu przez nich grubą sumę pieniężną za cenę rezygnacji z kandydatury" (P l u t., Caesar, 7, przekł. M. Brożka). Jednakże Cezar kategorycznie odmówił i “sypnąwszy na ten cel pieniędzmi bez miary" (S u e t., I 13, przekł. J. Niemirskiej-Pliszczyńskiej) stanął do wyborów, stawiając swój los na jedną kartę, jak można wnioskować z jego słów wypowiedzianych do matki rankiem tuż przed wyborami, gdy żegnając się z nią rzekł: “Matko, dzisiaj syna swego ujrzysz arcykapłanem albo — wygnańcem" (P l u t., Caesar, 7, przekł. M. Brożka). “I oto dwu najzacniejszych współkandydatów, o wiele przewyższających go wiekiem i godnością, tak znacznie pobił, że on sam otrzymał w ich gminach (tribus) wyborczych więcej głosów niż oni obydwaj we wszystkich" (S u e t., I 13, przekł. J. Niemirskiej-Pliszczyńskiej). W tym samym roku zgromadzone na Polu Marsowym (Campus Martius) komicja wybrały Cezara na pretora na 62 rok. Jako praetor designatus 5 grudnia 63 r. Cezar wziął udział w debacie odbywającej się w kurii nad rodzajem kary dla aresztowanych zwolenników Katyliny. Obydwaj niefortunni kontrkandydaci Cezara do godności arcykapłana uznali ten moment za odpowiedni do skompromitowania go, jako domniemanego uczestnika spisku Katyliny. Cyceron, który z całą bezwzględnością domagał się kary śmierci dla katylinarczyków, czym wkupił się wreszcie w łaski optymatów i zdobył ich pełne zaufanie, podobno miał zebrać wiele dowodów świadczących o współdziałaniu Cezara z Katyliną, ale nie chciał tego wykorzystać (mimo że naraził się z tego powodu na wyraźne niezadowo- CEZAR JAKO PRETOR XXXIX lenie ze strony Gajusza Kalpurniusza Pizona i Kwintusa Lutacjusza Katulusa). Jakkolwiek jednak przedstawiała się prawda, Cezar był rzeczywiście jedynym uczestnikiem debaty, który sprzeciwił się zaproponowanej przez Cyce-rona karze śmierci dla oskarżonych i swoim dość ostrożnym zresztą wystąpieniem potrafił wywołać zmianę zdania nawet u tych, którzy już wypowiedzieli się za karą śmierci, jak na przykład desygnowany na 62 rok konsul Decymus Sylanus, który ze skruchą wycofał się ze swego poprzedniego stanowiska. Jedynie wskutek bezwzględnego i tępego uporu Marka Katona, osobistego wroga Cezara, wniosek Cycerona został uchwalony. Doszło nawet do tego, że jacyś bliżej nieokreśleni ludzie ze stanu ekwitów mieli nastawać na życie Cezara za jego stanowisko, tak że ostatecznie zupełnie osamotniony w swojej obronie katylinarczyków “przerażony nie tylko ustąpił, ale już do końca roku nie pojawił się w kurii" (S u e t., I 14, przekł. J. Niemirskiej-Pliszczyńskiej). Urzędowanie swoje jako pretor rozpoczął Cezar w dniu l stycznia 62 roku od pozwania przed sąd ludu Kwintusa Lutacjusza Katulusa pod zarzutem niewłaściwej gospodarki funduszami publicznymi na odbudowę spalonej w 83 r. od uderzenia pioruna świątyni Jowisza Kapitolińskiego. Dokładnie w tym samym czasie odbywało się uroczyste wprowadzenie na urząd obu nowych konsulów Decymusa Juniusza Sylanusa i Lucjusza Mureny, w którym Cezar ostentacyjnie nie wziął udziału. Gdy optymaci dowiedzieli się o krokach Cezara przeciw Katulusowi, natychmiast przerwali uroczystość i tłumnie zbiegli się, by Cezarowi uniemożliwić jego działalność. W takiej sytuacji Cezar poniechał swojego postępowania przeciw Katulusowi, ale posmak skandalu pozostał, a o oto przede wszystkim chodziło. Niepowodzeniem zakończyła się też inna akcja Cezara XL WALKA Z OPTYMATAMI skierowana przeciw zwartemu obozowi optymatów. Mianowicie poparł on, i to nader skwapliwie, trybuna ludowego Kwintusa Cecyliusza Metellusa Neposa w jego atakach na Cycerona za skazanie katylinarczyków na śmierć bez uprzedniej rozprawy sądowej. Natomiast w obronie Cycerona wystąpił inny trybun ludowy, mianowicie nieubłagany przeciwnik osobisty i polityczny Cezara Marek Katon, tym bardziej, że to właśnie on swoim wtedy uporem przyczynił się walnie do bezprawnego wykonania wyroku śmierci na katylinarczykach. W tej sytuacji zagrożony w swoich pozycjach senat odebrał specjalną uchwałą urzędy Cezarowi i Metellusowi. W pierwszej chwili Cezar nie zamierzał podporządkować się tej uchwale, ale gdy dowiedział się, że senat zamierza siłą zmusić go do złożenia urzędu, ustąpił, przydzielonych mu urzędowo liktorów, odprawił, zdjął bramowaną purpurą togę (toga praetexta) i schronił się w swoim mieszkaniu arcykapłana w Regii, gdzie chroniła go nietykalność (sacrosanctitas). Tymczasem decyzja senatu wywołała ogromne oburzenie ludu, który natychmiast zgromadził się tłumnie wokół Regii, głośno przyrzekając Cezarowi pomoc w odzyskaniu urzędu. Groźba ewentualnych rozruchów przeraziła zarówno Cezara, jak i senat. Ten ostatni, aby udobruchać wzburzone masy, na wniosek Porcjusza Katona jako trybuna ludowego, przyznał pośpiesznie dodatkowe sumy pieniężne na zwiększenie comiesięcznego przydziału zboża dla najuboższych mieszkańców Rzymu, a Cezar w przemówieniu do zgromadzonego tłumu wyraził swoje niezadowolenie z powodu tego pochopnego i nieuzasadnionego zbiegowiska pod Regią. Uradowany niespodziewaną postawą Cezara senat “wyraził mu słowa podzięki przez usta przedstawicieli, przyzwał do kurii, najbardziej pochlebnymi słowami zgodnie uczcił oraz na nowo przywrócił do godności pretora, UCZESTNICTWO W SPISKU KATYLINY XLI zniósłszy poprzednią uchwałę" (S u e t., I 16, przekł. J. Nie-mirskiej-Pliszczyńskiej). Wrogowie Cezara z ugrupowania optymatów nie dawali jednak za wygraną i ponownie wystąpili z oskarżeniem, że Cezar uczestniczył w spisku Katyliny. Zarzut ten postawiono już po śmierci Katyliny w bitwie pod Pistorią z początkiem 62 r. Posłużono się niejakim Kwintusem Ku-riuszem, byłym katylinarczykiem, ułaskawionym w zamian za pomoc w ujawnieniu uczestników spisku. Miał on posiadać rzekomo wiadomości na ten temat wprost od samego Katyliny. Równocześnie niejaki Lucjusz Wettiusz, też były katy-linarczyk, oskarżył Cezara przed kwestorem Nowiuszem Nigrem o czynne uczestnictwo w spisku Katyliny i przyrzekł przedstawić jako dowody rzeczowe listy Cezara do Katyliny, w których miały być omawiane sprawy spisku. Reakcja Cezara była natychmiastowa i zdecydowana. Przede wszystkim odwołał się do świadectwa samego Cycerona, że nie tylko nie miał nic wspólnego z tym spiskiem, ale ponadto “dowiódł z kolei, że to on sam z własnej woli ujawnił pewne szczegóły spisku wobec Cycerona" (S u e t., I 17, przekł. J. Niemirskiej-Pliszczyńskiej). Tym spowodował, że Kuriusz został pozbawiony obiecanej nagrody. Wettiusza natomiast wtrącił do więzienia, a w dodatku przyczynił się do tego, że przedtem z niego “ściągnięto zastaw, zajęto sprzęt domowy, dotkliwie obito i przed mównicą na Forum Romanum podczas zebrania omal nie rozszarpano" (S u e t., I 17, przekł. J. Niemirskiej-Pliszczyńskiej). Więzienie nie ominęło również kwestora Nowiusza Nigra, a to za przekroczenie kompetencji służbowych gdyż nie wolno mu było dopuścić do tego, aby przed jego trybunałem został oskarżony urzędnik stojący wyżej od niego w hierarchii służbowej. Optymaci nie dawali jednak za wygraną i wciąż szukali XLII ŚWIĘTOKRADZTWO CEZARA jakiegoś sposobu skompromitowania Cezara w oczach Opinii publicznej i pozbawienia go wpływów i popularności. Sposobność taka nadarzyła się jeszcze w tym samym roku tuż przed upływem kadencji pretury Cezara. W Rzymie odbywało się corocznie zgodnie z bardzo starą tradycją w nocy z 4 na 5 grudnia święto ku czci Dobrej Bogini (Bona Dea), zastrzeżone pod surowymi sankcjami wyłącznie dla kobiet. “Kiedy więc przyjdzie pora tego święta urządzanego w domu pretora albo konsula, muszą wszyscy mężczyźni i sam gospodarz opuścić ten dom, a przejmuje go wtedy i pięknie przystraja jego żona. W nocy odbywa się główna część całego obrzędu, połączonego z wesołymi żartami i bogatym programem muzycznym" (P l u t., Caesar, 9, przekł. M. Brożka). Tym razem kolej na urządzenie tego święta wypadła na Pompeję żonę Cezara, pretora i arcykapłana w jednej osobie. Nie cieszący się dobrą opinią Publiusz Klodiusz Pulcher, podobno kochanek Pompei, rzekomo za jej wiedzą wpuszczony w kobiecym przebraniu do domu Cezara podczas tego święta, został przypadkiem rozpoznany przez jedną z niewolnic i wtedy zebrane tam kobiety w pośpiechu opuściły zbezczeszczone miejsce uroczystości, tym bardziej, że matka Cezara Aurelia, chyba zadowolona z możliwości skompromitowania nielubianej synowej, “przerwała od razu te misteryjne obrzędy i ukryła sprzęt kultowy, kazała zamknąć bramę i idąc ze światłem od pokoju do pokoju szukała Klodiusza. Znaleziono go w izbie owej dziewczyny, która go tam wpuściła i do której teraz znowu się schronił" (P l u t., Caesar, 10, przekł. M. Brożka). Klodiusza z domu wypędzono, a kobiety biorące udział w tym sprofanowanym święcie opowiedziały wszystko swoim mężom i następnego dnia rano “obiegła już całe miasto wieść, że Klodiusz dopuścił się świętokradztwa, że jest to karygodne przestępstwo nie tylko wobec domu, który w ten SPRAWA KLODIUSZA XLIII sposób obraził, ale także wobec państwa i bogów" (P l u t, Caesar, 10, przekł. M. Brożka). Jeden z trybunów ludowych oskarżył więc natychmiast Klodiusza o świętokradztwo, a na świadków powołano przeciw niemu “cały szereg najznakomitszych senatorów, oskarżających go między wielu zbrodniami również o kazirodcze stosunki z rodzoną siostrą" (P l u t., Caesar, 10, przekł. M. Brożka). Była nią słynna zarówno z urody, jak i bardzo swobodnego trybu życia Klodia, żona Lukullusa, opiewana pod literackim imieniem Lesbii przez nieszczęśliwie kochającego się w niej poetę Katullusa. Sprawa Klodiusza przekształciła się w istocie rzeczy w próbę sił między optymatami a ugrupowaniami demokratycznymi z Cezarem na czele. Opanowany przez opty-matów senat czterystu głosami przeciw piętnastu postawił Klodiusza w stan oskarżenia o świętokradztwo. Natomiast Klodiuszowi sprzyjali i “usiłowali uzyskać u ludu odrzucenie wniosku... młodzieńcy z bródkami" (C i c., Att. I 14, 5, przekł. G. Pianko). Tak ich ironicznie określił Cy-ceron, gdyż przez zapuszczenie brody pragnęli oni objawić swoją dezaprobatę dla ówczesnych stosunków społeczno-politycznych w Rzymie, mimo że sami rekrutowali się głównie z zamożnych i często nawet wpływowych rodzin. Gdy wreszcie po dość długim odwlekaniu dochodzeń skompletowano zespół sędziowski do rozpatrzenia sprawy Klodiusza, Cyceron tak się wyraził na ten temat w jednym z listów do Tytusa Pomponiusza Attyka, swego przyjaciela i zaufanego powiernika: Nigdy bowiem, nawet przy grae w kości, nie zebrało się gorsze towarzystwo: zhańbieni senatorowie, wyzuci ze wszystkiego rycerze, trybunowie pieniężni, jak ich zowią, nie tyle jednak tacy, co dają, ile tacy, co pieniądze biorą. Było jednak i paru porządnych ludzi, których oskarżany nie mógł usunąć przez odrzucenie; siedzieli oni smutni i stroskani wśród ludzi XLIV ROZWÓD CEZARA Z POMPEJĄ tak do siebie niepodobnych, lękając się zarażenia hańbą. (C i c., Att. I 16, 3, przekł. G. Pianko) Pieniądze na przekupienie sędziów Klodiusz miał dostać, zdaniem Cycerona, od Krassusa, gdyż chyba o nim myślał, określając go w liście do Attyka złośliwym kryptonimem “łysego Nanejańczyka" (C i c., Att. I 16, 5, przekł. G. Pianko). A dalej, w tym samym liście, z obłudnym oburzeniem pisze: “Poza tym (bogowie, co za zgroza!) na dodatek do zapłaty niektórzy sędziowie dostali również nocne schadzki z pewnymi kobietami i zostali poznajomieni z dobrze urodzonymi młodzieńcami" (C i c., Att. l 16, 5, przekł. G. Pianko). Wśród świadków nie zabrakło też Cycerona, zawziętego wroga Klodiusza. Zeznał on, że na trzy godziny przed pD-pełnieniem tego świętokradztwa osobiście rozmawiał z Klo-diuszem, a więc mija się z prawdą twierdzenie oskarżonego, iż w czasie popełnienia tego świętokradztwa on — to jest podejrzany — znajdował się w miejscowości Inte-ramna (dziś. Terni), odległej o 140 km od Rzymu. Natomiast Cezar, który oczywiście też znalazł się na liście świadków i w dodatku mógł się uważać za poszkodowanego, zeznał i niewątpliwie przyczynił się tym do uniewinnienia oskarżonego, “że o tyin, co się tu mówi przeciw Klodiuszowi, on sam nic nie wie" (P l u t., Caesar, 10, przekł. M. Brożka). Stanowisko Cezara tłumaczono chęcią “przypodobania się ludowi, który chciał, by Klodiusz został uwolniony" (P l u t., Caesar, 10, przekł. M. Brożka), gdyż widział, że lud stanął po stronie Klodiusza, a więc przeciw optyma-tom. W każdym razie po ujawnieniu skandalu w swoim domu Cezar natychmiast rozwiódł się z Pompeją, a gdy jeden z oskarżycieli Klodiusza zapytał Cezara “Dlaczegóż WALKI Z OPTYMATAMI XLV więc usunąłeś z domu Pompeję?", odpowiedział po prostu: “Bo uważam, że moja żona musi być wolna nawet od cienia podejrzeń" (oba cytaty: P l u t., Caesar, 10, przekł. M. Brożka). Czy rozwód ten wynikał z jego przeświadczenia, że Pompeja “go zdradziła z Publiuszem Klodiuszem" (S u e t, I 6, przekł. J. Niemirskiej-Pliszczyńskiej), czy też kryły się za tym jakieś zamierzenia polityczne Cezara, trudno powiedzieć. W wyniku rozprawy Klodiusz został uniewinniony 31 głosami przeciw 25. Od tej chwili Cyceron miał w Kio-diuszu nieprzejednanego i nie przebierającego w środkach wroga, a Cezar oddanego bez reszty człowieka. Tak więc rok pretury miejskiej (praetura urbana) upłynął Cezarowi na nieustannych walkach z optymatami i z Cyceronem, który ostatecznie całkowicie związał się z nimi. Cezar ponownie w Hiszpanii. Cezar jako propretor otrzymał w zarząd na 61 rok prowincję Hiszpanię Dalszą (His-pania Ulterior), obejmującą krainy Baetica i Lusitania, odpowiadające mniej więcej dzisiejszej Andaluzji w Hiszpanii oraz Portugalii. Prowincja ta nie była mu obca, gdyż działał tu już w 68 roku jako kwestor. Z początkiem 61 roku powrócił do Rzymu Pompejusz po zwycięskim zakończeniu wojny z Mitrydatesem VI Eupa-torem i po zaprowadzeniu nowych porządków w podległych Rzymowi krajach Wschodu. Zaraz po wylądowaniu w Brundyzjum (dziś. Brindisi) rozpuścił swoje legiony, czym wywołał powszechne zdziwienie, gdyż pamiętano jeszcze, jak w podobnym wypadku postąpił niegdyś Sułla. Ale Pompejusz mógł zawsze liczyć w razie potrzeby na swoich dopiero co rozpuszczonych weteranów, gdyż bardzo hojnie obdarzał ich w czasie wojny i był pewny, że w każ- XLVI CEZAR W HISZPANII dej chwili zgłoszą się ponownie pod jego rozkazy, zwłaszcza że obiecał im przydział ziemi. Tymczasem Cezar znalazł się w kłopotliwej sytuacji. W wyjeździe do wyznaczonej prowincji przeszkadzali mu bowiem wierzyciele, u których był zadłużony na ogromną sumę ponad 25 milionów sesterców. Z pomocą pośpieszył mu znany bogacz rzymski Krassus, regulując za niego długi u najbardziej niecierpliwych i natarczywych wierzycieli, innych uspokoił własnym poręczeniem. Po usunięciu tej przeszkody, Cezar, nie czekając nawet na wypłacenie ze skarbu państwa należnych mu jako namiestnikowi prowincji funduszy, pośpieszył do Hiszpanii. W związku z tym powstały domysły, że “Nie wiadomo, czy uczynił to z obawy przed procesem sadowym, który zamierzano mu wytoczyć jako już osobie prywatnej, czy chcąc tym spieszniej uczynić zadość sprzymierzeńcom, którzy go błagali o pomoc" (S u e t., I 18, przekł. J. Niemirskiej-Pliszczyńskiej). Marzeniem każdego polityka i wodza rzymskiego było uzyskanie prawa do odbycia tryumfu. Warunkiem było wygranie uzasadnionej wojny (bellum iustum) i obwołanie zwycięskiego wodza imperatorem przez jego żołnierzy. Z tym ostatnim żądaniem było zazwyczaj mniej kłopotów. Trudniejszą sprawą była wojna, która w świetle przepisów prawnych mogłaby być uznana za uzasadnioną. Wprawdzie sprzymierzeńcy błagali o pomoc, ale tu chodziło jedynie o plagę bandytyzmu, jaka nękała oddaną Cezarowi pod zarząd prowincję, w znacznym stopniu już spacyfikowaną, ucywilizowaną i zasiedloną. Do walki z bandytami wystarczały w zupełności oddane mu do dyspozycji siły porządkowe w liczbie dwudziestu kohort. W takiej sytuacji nie można więc było marzyć o tryumfie. Aby znaleźć odpowiednie warunki do urzeczywistnienia swoich zamierzeń, Cezar odważył się na krok, który później niejednokrotnie jeszcze powtarzał, mianowicie uciekł się do prowokacji. WYPRAWA W GÓRY HERMINSKIE XLVII Jeżeli wojny nie było, to należało ją wywołać. Pod pozorem więc uniemożliwienia mieszkańcom Gór Hermińskich (mons Herminius, dziś. Serra da Estrella w płn. Portugalii) uprawiania rozboju kazał im przesiedlić się na tereny równinne, a gdy tego nie usłuchali, na co zresztą liczył, uznał to za wystarczający powód do wojny i szybko się z nimi rozprawił. A kiedy niektórzy z ich sąsiadów, w obawie że Cezar także i przeciw nim wystąpi, w czym się nie pomylili, “usunęli swe dzieci, żony i najcenniejsze mienie poza Durius (dziś. Duero) (Cassius Di o, XXXVII 52, 4, przekł. Wł. Madydy) i gdy tym zaabsorbowani pozostawili swoje miasta bezbronne, zaatakował je, a następnie pokonał samych mężczyzn, których rodziny były już ukryte przed Rzymianami. Następnie jeszcze raz wyprawił się przeciw mieszkańcom Gór Hermińskich, pod pozorem, że zbuntowali się i przygotowali zasadzkę na niego. Prowadząc z nimi walkę zastosował taką taktykę, że początkowo zaczął pozornie się wycofywać, a następnie znienacka uderzył na śmiało posuwającego się za nim przeciwnika i zmusiwszy go do odwrotu ścigał aż do wybrzeży Oceanu. Resztki, które znalazły schronienie na niewielkiej wysepce przybrzeżnej (dziś. wyspa Peniche de Cima nie opodal Lizbony), wycieńczone głodem i bezbronne pokonał po sprowadzeniu z Gades łodzi, którymi się na nią przedostał. Stamtąd popłynął wzdłuż brzegu aż do Brygaincjum, miasta Kalecji. Palami przybrzeżnymi, które wywołał podpływając do lądu, zatrwożył ludzi dotąd nie abzinajomianych z widokiem floty i pobił ich. (Cassius D i o, XXXVII 53, 4, przekł. Wł. Madydy) W taki sposób cała Luzytania dostała się pod panowanie rzymskie. Należy jednak podkreślić, że podczas swego urzędowa- XLVIII ZABIEGI O PRZYCHYLNOŚĆ ŻOŁNIERZY nią Cezar zaprowadził znaczny ład pod względem organizacyjnym w swojej prowincji. Udało mu się przede wszystkim pogodzić ze sobą zwaśnione wzajemnie tutejsze miasta i doprowadzić wreszcie do porządku nabrzmiałe zagadnienie zadłużenia ludności przez znaczne ukrócenie samowoli i rozzuchwalonej chciwości wierzycieli. "Wydał mianowicie rozporządzenie, pozwalające wierzycielom zabierać corocznie dwie trzecie dochodów ich dłużników, z tym że tylko reszta miała pozostać do osobistego rozporządzenia właściciela, dopóki dług nie zostanie całkowicie wyrównany. (P l u t., Caesar, 12, przekł. M. Brożka) Czasu spędzonego w Hiszpanii Cezar nie zmarnował, gdyż zdobył tu “wielką sławę, a poza tym nie tylko sam wzbogacony odjeżdżał z tej prowincji, ale także jego żołnierze porobili majątki i obwołali go imperatorem" (P l u t., Caesar, 12, przekł. M. Brożka), a to właśnie upoważniało go do starań o przyznanie mu prawa do odbycia tryumfu. W Hiszpanii stało się widoczne, że Cezar zaczął także zabiegać o pozyskanie przychylności swoich żołnierzy, gdyż w razie potrzeby mogli wesprzeć go orężem, tak jak już wielokrotnie otrzymał wsparcie głosami ludu, gdy starał się urzeczywistnić swoje zamierzenia polityczne. A że miał zamysły nawet bardzo wysoko sięgające, może wskazywać następujące wydarzenie podczas drogi do Hiszpanii. Otóż “gdy Cezar przechodził przez Alpy i mijał jakąś bardzo słabo zaludnioną, lichą mieścinę tamtejszą któryś z przyjaciół — ot, tak dla żartu i śmiechu — rzucił pytanie, czy i tutaj są jakieś walki o stanowiska i rywalizacja o pierwsze miejsce, i wzajemne nienawiści pomiędzy możnymi. A Cezar z całą powagą miał na to powiedzieć, że on w każdym razie wolałby być nawet tutaj pierwszym niż w samym Rzymie — drugim (P l u t., Caesar, 11, przekł. M. Brożka). UBIEGANIE SIĘ O KONSULAT XLIX Po dokonaniu tego wszystkiego w Hiszpanii Cezar “uznał, że dzięki temu zdobył odskocznię do konsulatu, i pośpieszył na wybory, jeszcze przed przybyciem następcy" (Cassius D i o, XXXVII 54, l, przekł. Wł. Madydy). Cezar z powrotem w Rzymie. Do Rzymu Cezar powrócił już w czerwcu 60 roku. Zatrzymał się, zgodnie z obowiązującymi przepisami, przed murami miasta i oczekiwał na przyznanie mu przez senat prawa do odbycia tryumfu oraz na wyrażenie zgody na zaoczne ubieganie się o urząd konsula. Ponieważ większość członków senatu sprzyjała Cezarowi i zachodziła obawa, że jego żądania mogłyby być zaspokojone, Marek Porcjusz Katon, aby nie dopuścić do omawiania spraw Cezara, w ostatnim dniu, w którym mijał termin zgłaszania kandydatur na urząd konsula, “cały dzień sam wypełnił swym przemówieniem" (P l u t., Caesar, 13, przekł. M. Brożka). W tym stanie rzeczy Cezar został zmuszony do zrezygnowania na razie z odbycia tryumfu i jako człowiek prywatny wszedł do miasta, by osobiście zgłosić swoją kandydaturę do urzędu konsula. Uzyskanie konsulatu było dla niego w tym czasie ważniejsze niż odbycie tryumfu, ponieważ konsulat otwierał przed nim ogromne możliwości działania. Zaraz po wejściu do Rzymu Cezar “tak zręcznie ujął sobie Pompejusza, Krassusa i innych, że przeciągnął ich na swoją stronę" (Cassius D i o, XXXVII 54, 3, przekł. Wł. Madydy). Największym zaś i najbardziej brzemiennym w skutki jego pociągnięciem politycznym, którego znaczenie jedynie Porcjusz Katon zrozumiał, było pojednanie Pompejusza z Krassusem. Pierwszy z nich cieszył się ogromną popularnością u ludu i miał do dyspozycji na każde zawołanie bezgranicznie oddanych mu weteranów, drugi był najbogatszym człowiekiem w państwie. Pozyskać Pompejusza udało się Cezarowi dlatego tak łatwo, ponieważ senat przez swoją krótkowzroczną i nie pozbawioną L PIERWSZY TRIUMWIRAT zawiści politykę personalną zezwolił wprawdzie Pompejuszowi na odbycie w dniach 28 i 29 września 61 roku wspaniałego tryumfu, ale w sprawach dotyczących polityki odsunął go daleko w tył poza Lucjusza Licyniusza Lukullusa. Lukullus nie mógł przeboleć faktu, że w 67 roku musiał przekazać Pompejuszowi naczelne dowództwo w kończącej się już faktycznie zwycięskiej wojnie z Mitrydatesem VI Eupatorem na Wschodzie. Cezar “przez to doprowadzenie do zgody i przyjaźni między nimi i usunięcie dotychczasowych nieporozumień obrócił równocześnie na własną korzyść siły ich obu" (P l u t., Caesar, 13, przekł. M. Brożka). Porozumienie to, zawierające równocześnie — jak okazała przyszłość — także szereg tajnych klauzul, nowożytna historiografia określa jako pierwszy triumwirat (60 r.). Współkandydatami Cezara do konsulatu na 59 rok byli: Lucjusz Lukcejusz i Marek Kalpurniusz Bibulus. Cezar przyciągnął do siebie LukcejuBza i zawarł z nim umową tej treści: ponieważ Lukcejusz miał mniejsze wpływy od niego, ale za to słynął z wyjątkowej fortuny, więc miał w imieniu ich Obydwu, ale z własnego słoarbca obiecać wszystkim centurionom wypłatę hojnej daniny pieniężnej. Na wieść o tym optymaci, których ogarnęła obawa, że Cezar ośmiela Się na wszystko podczas sprawowania najwyższego urzędu, mając zgodnego i uległego kolegę, skłonili Bibuła, aby tyleż samo obiecał, a większość spośród nich przyniosła mu pieniądze; nawet Katon utrzymywał, że ta hojność jest z pożytkiem dla państwa. (S u e t., I 19, przekł. J. Niemirskiej-Pliszczyńskiej) Marek Kalpurniusz Bibulus, ożeniony z córką Katona Porcją, już pełnił urzędy wspólnie z Cezarem, mianowicie w 65 roku jako edyl kurulny, a w 62 roku jako pretor. W wyniku wyborów, w których Cezar zdobył bardzo wielką ilość głosów, Bibulus został kolegą Cezara w konsulacie na 59 rok. PROJEKTY NOWYCH USTAW -LI Zaraz po rozpoczęciu urzędowania Cezar przystąpił do ataku na optymatów, zaproponował mianowicie projekty “nowych ustaw, godnych nie konsula, lecz chyba jakiegoś najzuchwalszego trybuna ludowego, przewidujących — dla przypodobania się tłumom — założenie kilku osiedli kolo-nizacyjnych i podział gruntów" (P l u t., Caesar, 14, przekł. M. Brożka). Senat wystąpił oczywiście przeciw tym projektom z całą stanowczością, tak że Cezar po dramatycznym przemówieniu w senacie, w którym zarzucił jego członkom, że sami zmuszają go do szukania poparcia u ludu, udał się na forum w towarzystwie Krassusa i Pompejusza, którzy całkowicie opowiedzieli się za nim, “a Pompejusz dodał nawet, że przeciw mieczom pójdzie z mieczami i tarczami!" (P l u t., Caesar, 14, przekł. M. Brożka). Ponieważ Bi-bulus i senat w żaden sposób nie chcieli zgodzić się na proponowane przez Cezara ustawy, przestał on zwracać się z czymkolwiek do senatu i odtąd wszystko przedkładał ludowi do zatwierdzenia. Bibulus próbował jeszcze stosować obstrukcję przez odwoływanie się do obserwacji woli bogów ze znaków niebieskich, ale Cezar zupełnie to zignorował, a lud, na którego zabobonność optymaci liczyli, także tym się nie przejął i szedł za Cezarem. Bibulus więc, mimo że on oraz jego arystokratyczni mocodawcy tego się nie spodziewali, został całkowicie odsunięty przez Cezara od wszystkiego, tak że “aż do końca swego urzędowania ukrywał się w domu i tylko przez publiczne obwieszczenia wyrażał swój sprzeciw. Od tej chwili Cezar sam jeden zarządzał całym państwem, i to wyłącznie wedle swej woli" (S u e t, I 20, przekł. J. Niemirskiej-Pliszczyńskiej). Ujawniło się to między innymi i w tym, że niektórzy dla żartu, datując swe listy, nie pisali “za konsulatu Cezara i Bibulusa" (S u e t., I 20, przekł. J. Niemirskiej-Pliszczyńskiej), lecz “za konsulatu Cezara i Juliusza" (S u e t., I 20, przekł. J. Niemłrskiej-Pliszczyńskiej), wymieniając Cezara LII ZARZĄD BOGATYMI PROWINCJAMI z nazwiska i imienia rodowego. Pojawiły się też na mieście złośliwe wierszyki takiego rodzaju, jak na przykład: Nie za Bibuła ostatnio coś się stało, lecz aa Cezara. Za konsulatu Bibuła nie pominę, by co bądź się stało. {S u e t, I 20, przekł. J. Nliemirskłej-PMszczyńskiej) Wzrost wpływów Cezara w senacie i państwie odczuł na sobie także Cyceron, ponieważ w piąć lat później wspominając te czasy napisał w liście do Lentulusa: “aż do konsulatu Cezara i Bibulusa, kiedy to zdanie moje miało wielką wagę w senacie" (C i c., ad fam. I 9, 12, przekł. G. Pianko). Cezar, by jeszcze bardziej związać ze sobą Pompejusza, skorzystał z okazji, że ten właśnie rozwiódł się ze swoją żoną Mucją, i dał mu za żonę swoją jedyną córkę Julię. Sam zaś pojął za żonę Kalpurnię, córkę Lucjusza Kalpur-niusza Pizona Cezonina, konsula desygnowanego na 58 rok. Przy pomocy teraz już zięcia, Pompejusza, który obsadził forum swoimi uzbrojonymi ludźmi, Cezar przeprowadził uchwalenie wyżej wspomnianych ustaw, a ponadto, na mocy ustawy trybuna ludowego Publiusza Watyniusza “tłum przyznał mu władzę i w Illirykum, i w Galii Przed-alpejskiej z trzema legionami na pięć lat; senat zaś dodatkowo zlecił mu Galię Zaalpejską i jeszcze jeden legion" (S u e t., I 22, przekł. J. Niemirskiej-Pliszczyńskiej), gdyż akurat zmarł namiestnik tej prowincji i była nie obsadzona. Cezar doczekał się wreszcie momentu, w którym otrzymał pod zarząd bogate prowincje, szerokie pełnomocnictwa oraz wojsko, tak że obecnie mógł przystąpić do gromadzenia odpowiednich środków i sił, do rozprawienia się z optymatami i uchwycenia najwyższej władzy w państwie na stałe i w dodatku nie kontrolowanej przez nikogo. Tak częste u niego odwoływanie się do woli i decyzji ludu na- GALIA PRZED- I ZAALPEJSKA LIII leżało do całego arsenału fikcji, jakimi chętnie posługiwał się, aby swojej działalności oraz różnorakim posunięciom nadać pozory legalności. Należy przypuszczać, że Cezar bynajmniej nie przypadkowo zabiegał o przyznanie mu namiestnictwa w Galii Przedalpejskiej. Po pierwsze dlatego, że jeszcze w 67 roku, w czasie swego krótkotrwałego pobytu w Galii Przedalpejskiej w drodze powrotnej z Hiszpanii do Rzymu bardzo gorąco poparł żądania miejscowej ludności, by przyznano jej prawo obywatelstwa rzymskiego, czym zyskał sobie jej względy i teraz jako namiestnik mógł liczyć na jej poparcie, a po drugie, prowincja ta znajdowała się na Półwyspie Apenińskim, tak że bez trudu można było zawsze utrzymywać ścisłe kontakty z Rzymem. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności Cezar dostał jeszcze w zarząd prowincję Galię Zaalpejską, w której granicach znalazło się od niedawna terytorium świeżo podbitego plemienia Allobrogów, rozczarowanego do Rzymu za to, że mimo aktywnego zaangażowania się za sprawą Cycerona w ujawnienie spisku Katyliny niczego od senatu w zamian nie otrzymało i w dodatku — pomne swojej nie tak jeszcze dawnej politycznej wolności i niezależności od Rzymu — w każdej chwili groziło buntem. Tuż za granicami rzymskiej Galii Zaalpejskiej rozciągały się rozległe, żyzne i bogate dziedziny wolnych Gal-lów, podzielonych na liczne plemiona, do tego stopnia ze sobą zwaśnione i skłócone, że z obydwu w Galii naj-możniejszych i rywalizujących o hegemonię plemion, jedno, mianowicie Eduowie, szukało oparcia w Rzymie, drugie zaś, Sekwanowie, zwróciło się o pomoc do Ariowista, króla siedzącego za Renem potężnego plemienia Swebów. Ariowist, który niewątpliwie zamierzał opanować całą wolną Galię, sam z kolei szukał przyjacielskich kontaktów z Rzymem, aby z jednej strony ewentualnie uzyskać w Rży- LIV PRÓBA ZAMACHU NA CEZARA mię aprobatę dla swojej polityki zaborczej wobec Galii, z drugiej zaś przez swój związek z państwem rzymskim pragnął podnieść własny autorytet tak w oczach podległych mu Gallów, jak i swoich współplemieńców, To właśnie Cezar, jako konsul w 59 roku, przeprowadził w senacie uchwałę nadającą Ariowistowi godność królewską i tytuł przyjaciela narodu rzymskiego. Być może, iż pragnął w tea sposób nie tylko zobowiązać Ariowista wobec siebie, ale także skrępować zbyt samodzielną działalność polityczną tego ambitnego i energicznego władcy germańskiego. Przeciwnicy Cezara, którym jako konsul dostarczał aż nadto wielu powodów do ciągłego atakowania go, podobno nie zawahali się nawet przed próbą zorganizowania zamachu na jego życie. Mianowicie nie kto inny, ale właśnie Cyceron i Lukullus rzekomo “usiłowali zabić Cezara i Pom-pejusza przy pomocy niejakiego Wettiusza" (C a s s i u s D i o, XXXVIII 9, 2, przekł. Wł. Madydy), dobrze znanego ze sprawy Katyliny tajnego agenta na służbie Cy cer ona. Zamachowiec został jednak w porę zatrzymany i podczas przesłuchania w senacie miał zeznać, że wśród jego mocodawców były takie osobistości z ówczesnego życia publicznego, jak młody Kurion, Cepion, Brutus, Lentulus, Katon, Lukullus, Cyceron i jego zięć Pizon, Marek Laterensis i jeszcze wielu innych. Wymienił także Bibulusa, ale w tym wypadku nie dano mu wiary, ponieważ to właśnie Bibu-lus miał ostrzec Pompejusza przed grożącym zamachem i wreszcie w ogóle poddano w wątpliwość zamieszanie wymienionych przez Wettiusza osób w ujawniony przez niego zamach. Niedoszły zamachowiec został wtrącony do wiezienia, gdzie w niewyjaśnionych okolicznościach stracił życie. Sprawa zamachu, jak i śmierć zamachowca w więzieniu są jednakowo niejasne. Być może, iż była to jakaś prowokacja, ale nie jest też wykluczone, że Wettiusz mówił PROCES PRZECIWKO ANTONIUSZOWI LV prawdę, która okazała się jednakowo niewygodna tak dla ofiary, jak i dla spiskowców. Zbagatelizowanie sprawy zamachu, jak i usunięcie domniemanego zamachowca niewątpliwie obie strony przyjęły z zadowoleniem, gdyż nie czuły się jeszcze tak silne, by jawnie wystąpić przeciw sobie. W każdym razie Cezar zachowywał odtąd dużą ostrożność wobec Cycerona, co ujawniło się wyraźnie w procesie przeciw Antoniuszowi, który jako namiestnik Macedonii “wyrządził wiele krzywd zarówno poddanym, jak sprzymierzeńcom rzymskim" (Cassius Di o, XXXVIII 10, l, przekł. Wł. Madydy), a Cyceron, jako jego obrońca, “uważając Cezara za sprawcę wytoczonego przeciw niemu (sc. Antoniuszowi) procesu, gwałtownie go zaatakował i obrzucił obelgami" (Cassius D i o, XXXVIII 10, 4, przekł. Wł. Madydy). Cezar zachował jednak zimną krew i nie dał się prowokować do wystąpienia przeciw Cyceronowi, czego ten chyba oczekiwał. Swoje zaś zachowanie wytłumaczył następująco: ...ogół ludzi często umyślnie rzuca oszczerstwa na ludzi od siebie silniejszych, by ich wciągnąć do walki łudząc się, że foejdą uchodzić aa równych im li podobnych, jeżeli sami usłyszą od nich tego rodeaju zanzuty... Widział przecież, że Cyceron dąży nie tyle do tego, aby go zniesławić, ile do tego, by usłyszeć podobne oszczerstwa i stać mu się rówinym [...] Jednakże nie całkiem go zlekceważył. v (Cassius D i o, XXXVIII 11, 1—3, przekł. Wł. Madydy) Ledwie bowiem upłynęła kadencja konsulatu Cezara, a już został zaatakowany przez swoich przeciwników za pośrednictwem pretorów Gajusza Memmiusza i Lucjusza Domicjusza Ahenobarbę, ludzi bliskich Cyceronowi. Dokonali oni oceny rocznej działalności Cezara jako konsula i postawili mu szereg zarzutów, wśród których za najbardziej istotny uważali lekceważenie przez niego obserwacji znaków niebieskich jako przejawów woli bogów, a właśnie LVI WALKA Z CEZAREM na nie powoływał się stale przy próbach utrącenia zarządzeń Cezara jego kolega w urzędowaniu Bibulus. Wśród stawianych Cezarowi zarzutów nie zabrakło i takiego, że “W czasie swego [...] konsulatu skradł z Kapitolu trzy tysiące funtów złota, zastąpił je taż samą ilością pozłacanego brązu" (S u e t., I 54, przekł. J. Niemirskiej-Pliszczyńskiej). Mimo trzech dni dyskusji nad tym sprawozdaniem senat nie podjął się rozpatrzenia w ogóle całej sprawy i wówczas “jego kwestora pociągnięto do odpowiedzialności sądowej pod wieloma zarzutami oraz wdrożono śledztwo wstępne" (S u e t, I 23, przekł. J. Niemirskiej-Pliszczyńskiej) w nadziei, że gdy ten zostanie uznany winnym stawianych mu zarzutów, wówczas cała działalność Cezara, jako zwierzchnika odpowiadającego też za działalność urzędową swego podwładnego, musiałaby również być poddana śledztwu. W tej sytuacji Cezar odwołał się “do całego kolegium i uzyskał uchwałę, żeby nie pozywać przed sąd kogoś nieobecnego z powodu zajęć urzędowych" (S u e t., I 23, przekł. J. Niemirskiej-Pliszczyńskiej). Tymczasem Cezar, wybierając się do przyznanych mu prowincji, musiał pomyśleć o zabezpieczeniu się i dlatego chcąc teapewnić sobie spokój i bezpieczeństwo na przyszłość, skwapliwie zobowiązywał sobie stale dorocznych urzędników sjpoiśród kandydatów, popierał albo pozwalał dojść do władzy tylko tym, którzy podjęli się bronić jego interesów przez czas jego toieabecności. Dla utrwalenia takiej umowy nie zawahał się od niektórych wymóc przysięgę, a nawet pisemne zobo-wdązainie. (S u e t., I 23, przekł. J. Nłemirskiej-Pliszczyńskiej) Jednym z takich ludzi był oszczędzony niegdyś przez Cezara Publiusz Klodiusz Pulcher, który dopiero teraz miał odegrać rolę, jaką mu on wyznaczył w swoich planach. Za sprawą Cezara został wybrany trybunem ludowym na 58 rok, ugrupowania konserwatywne natomiast zaraz orze- NOWE USTAWY LVII kły, że “największą jednak hańbą wśród tego, co się działo w polityce za konsulatu Cezara, był wybór Klodiusza na trybuna ludowego" (P l u t., Caesar, 14, przekł. M. Brożka). Aż do marca 58 roku Cezar stał wraz ze swoim wojskiem pod murami Rzymu, a tymczasem Klodiusz, po uprzednim chyba uzgodnieniu z Cezarem, przeprowadził cztery ustawy korzystne dla ludu, a równocześnie skierowane przeciw rządzącej oligarchii senatorskiej. Pierwsza z nich wprowadzała bezpłatne rozdawnictwo co miesiąc zboża pomiędzy biedotę rzymską. Druga zakazywała odczytywania woli bóstw ze znaków niebieskich przy rozpatrywaniu spraw publicznych. Trzecia przywracała z powrotem do życia kolegia dzielnicowe zabronione uchwałą w 64 roku w związku ze spiskiem Kąty liny i równocześnie zezwolono na zakładanie nowych. Czwarta zaś ustawa ograniczała władzę cenzorów przy skreślaniu z list senatorskich. Do wymienionych ustaw dodał jeszcze jedną, mianowicie przewidującą karę wygnania z Rzymu dla każdego, kto spowodował skazanie na śmierć bez prawomocnego wyroku sądowego obywatela rzymskiego. Była ona niedwuznacznie skierowana przeciwko Cyceronowi, który doprowadził do skazania na śmierć bez rozprawy sądowej i do wykonania wyroku na pięciu katylinarczykach. Klodiusz, aby uzyskać poparcie dla tej ustawy także ze strony Cezara, któremu jako wodzowi stojącemu na czele wojska nie wolno było wchodzić do miasta, zgromadzenie ludowe dla uchwalenia tej ustawy zwołał poza mury miejskie. W takiej sytuacji nikt ze strony optymatów nie odważył się wystąpić otwarcie przeciw uchwaleniu tej ustawy. Ale i Cezar, zresztą pewny jej uchwalenia, pozwolił sobie na niejaką oględność w wypowiedzi na jej temat, gdyż ograniczył się jedynie do stwierdzenia, że wszystkim wiadomo, jaki był jego stosunek do sprawy skazania katylinarczyków bez uprzedniej LVIII SKAZANIE CYCERONA rozprawy sądowej i że “nie należy ustanawiać podobnego prawa w odniesieniu do spraw minionych" (C a s s i u s D i o, XXXVIII 17, 2, przekł. Wł. Madydy). Dał więc do zrozumienia, że jego zdaniem ustawa ta nie powinna dotyczyć Cycerona. Natomiast Krassus zastosował innego rodzaju taktykę. Za pośrednictwem swego syna poparł 01 zdania Cezara, ale sam stanął po stronie ludu, który domagał się kary wygnania dla winnych zgładzenia katyłi-narczyków. Jeszcze dwuznaczndej zachował się Pompejusz. Wprawdzie obiecał swoją pomoc Cyceronowi, “ale z nią nie przyszedł, gdyż wynajdywał sobie coraz to nowe wymówki i umyślnie raz po raz wyjeżdżał z miasta" (C a s-s i u s D i o, XXXVIII, 17, 3, przekł. Wł. Madydy). Wówczas “Cyceron widząc to popadł w panikę i znowu usiłował podjąć walkę, między innymi jawnie lżąc Pompejusza. Ala powstrzymali go jednak Katon i Hortenzjusz z obawy, że mogłoby to być zarzewiem wojny domowej" (C a s s i u s D i o, XXXVIII 17, 3—4, przekł. Wł. Madydy). W tym stanie rzeczy Cyceron, przez wszystkich opuszczony, zupełnie załamany i wystraszony udał się dobrowolnie na wygnanie, nie czekając nawet na uchwalenie tej ustawy. Dopiero po jego usunięciu się z Rzymu ustawa ta została uchwalona i w następstwie tego wydano zaocznie wyrok skazujący Cycerona na wygnanie. Zaznaczono w nim także, że Cyceronowi nie wolno przebywać na Sycylii, gdzie początkowo próbował znaleźć schronienie, ale wydalono go na trzy tysiące siedemset pięćdziesiąt stadiów od Rzymu, ponadto obwieszczono, że gdyby się taiedyś pojawił w tych granicach, można będzie bezkarnie zabić zarówno jego samego, jak i tych, którzy udizielą mu schronienia. (Cassius D i o, XXXVIII 17, 7, przekł. Wł. Madydy) Udało się również usunąć z Rzymu Marka Porcjusza Katona pod pozorem, że powierza mu się zaszczytne zadanie CEZAR W GALII LIX przejęcia na rzecz narodu rzymskiego wyspy Cypru przekazanej właśnie testamentem Rzymowi przez Aleksandra II, króla Egiptu. Taki sposób pozbycia się Katona z Rzymu Cezar uznał za bardziej dogodny, gdyż Katon w swojej zajadłej do niego nienawiści i przy swym znanym dobrze tępym uporze był gotów nawet położyć życie za sprawę arystokratycznej republiki i stać się dla niej męczennikiem. Po pozbyciu się swoich najniebezpieczniejszych przeciwników politycznych z Rzymu i pozostawiając tu na straży swych interesów bezwzględnie mu oddanego i całkowicie godnego zaufania człowieka, jakim był Klodiusz, Cezar mógł teraz spokojnie wyruszyć jako prokonsul do przyznanych mu prowincji. Cezar w Galii. W 58 roku otwiera się nowa karta działalności Cezara. Od tej pory aż do swojego drugiego konsulatu w 48 roku, “kiedy Cezar mógł zgodnie z prawem zostać konsulem" (C a e s., b. c., III, l, przekł. J. Paran-dowskiego), przebywał on z dala od Rzymu. Cały ten okres, łącznie z początkowym etapem wojny domowej, znany jest nam przede wszystkim z jego własnych dzieł, z których pierwsze było poświęcone wojnie w Galii, a drugie wojnie domowej. W niedługim czasie po opuszczeniu Rzymu przez Cy-cerona doszły do Cezara niepokojące wieści o poważnym zagrożeniu jego prowincji Galii Zaalpejskiej przez celtyckie plemię Helwetów, które w poszukiwaniu bogatszych i żyźniejszych ziem porzuciło swoje dotychczasowe dziedziny na terenie dzisiejszej Szwajcarii w okolicach Jeziora Lemańskiego i ruszyło w kierunku zachodnim poprzez ziemie zasiedlone od dawna przez inne plemiona celtyckie. Cezar wyruszył więc natychmiast w drogę i pokonując w ciągu zaledwie ośmiu dni odległość około tysiąca dwustu kilometrów dzielącą Rzym od Genawy (dziś. LX DWIE KAMPANIE WOJENNE Genewa), najbardziej na północ wysuniętego miasta plemienia Allobrogów, niedawno podbitych i włączonych w granice prowincji Galii Zaalpejskiej, tak że około 2 kwietnia zjawił się u celu swej podróży, robiąc dziennie blisko 150 km, co przy ówczesnych możliwościach komunikacyjnych oraz stanie i bezpieczeństwie dróg było godnym podziwu wyczynem. Reszta 58 roku zeszła Cezarowi na dwu kampaniach wojennych. W pierwszej zupełnie rozbił znajdujących się w drodze Helwetów i niedobitki zmusił do powrotu na poprzednio zajmowane terytorium. Wkrótce po rozgromieniu Helwetów doszło do wojny z królem potężnego i licznego związku plemiennego germańskich Swebów, Ario-wistem, który nosił nadany mu dzięki Cezarowi przez senat rzymski tytuł “króla i przyjaciela". W wyniku tej kampanii wojsko Ariowista zostało całkowicie rozgromione, a resztki wraz z Ariowistem zmuszone do szukania ocalenia na wschodnim brzegu Renu. Wojna z Ariowistem, roszczącym sobie prawa do władania Galią, stała się dla Cezara doskonałym pretekstem do wmieszania się w wewnętrzne sprawy wolnej Galii i wprowadzenia do niej rzymskich legionów, które nie opuściły już tego kraju aż do końca czasów starożytnych. Pierwszą zimę na terenie Galii legiony Cezara spędziły w okolicach Wezoncjo (star. Vesontio, dziś. Besangon), podczas gdy on sam udał się na ten okres do Galii Przedal-pejskiej, aby poświęcić się tutaj także cywilnej stronie swego urzędu namiestnika, głównie sądownictwu. Jego zastępcą w Galii na ten czas został Tytus Attiusz Labienus, jeden z jego najbliższych i najbardziej zaufanych współpracowników. Jeszcze podczas tej zimy z 58 na 57 rok doszły do Cezara wieści potwierdzone przez pisemne raporty Labienusa, że celtyckie plemiona Belgów zawiązały spisek celem wy- POWROT CYCERONA Z WYGNANIA LXI wołania wojny z Cezarem, aby jak najszybciej pozbyć się Rzymian z terytorium wolnej Galii, ponieważ jej mieszkańcy całkiem słusznie obawiali się, że z chwilą gdy Rzymianie choćby tylko jeden raz przezimują w Galii, to zadomowią się tutaj już na stałe. Kiedy więc tylko skończyła się pora zimowa, Cezar posłał do Galii dwa nowo zaciągnięte legiony, a sam około połowy maja przybył do Wezoncjo i stąd forsownym marszem w ciągu piętnastu dni, pokonując odległość około 250 km dzielącą tę miejscowość od granic terytorium plemiennego Belgów, uderzył kolejno na poszczególne plemiona belgijskie i podbił je. Mieszkańców zaś miasta Atu-aituka (dziś. franc. Liege, f lam. Luik, niem. Luttich) w Belgii, którzy wiarołomnie zerwali zawarte z Cezarem zawieszenie broni, traktując je zapewne jako jeden z forteli wojennych, bardzo surowo dla odstraszającego przykładu ukarał, wycinając znaczną ich część, a resztę w liczbie pięćdziesięciu pięciu tysięcy sprzedał ciągnącym za jego wojskiem handlarzom niewolników. W tym samym czasie legat Cezara Publiusz Licyniusz Krassus, młodszy syn triumwira, zmusił do uległości nadmorskie plemiona galijskie. Tymczasem we wrześniu 57 roku powrócił z wygnania do Rzymu Marek Tulliusz Cyceron, entuzjastycznie witany przez tłumy, które z nie mniejszym zadowoleniem i satysfakcją przyjęły rok temu wiadomość o jego dobrowolnym i potajemnym udaniu się na wygnanie. Ponadto w samym Rzymie niechętni Cezarowi przyjaciele Pompe-jusza z niepokojem obserwowali jego sukcesy militarne w Galii i w obawie, aby rosnąca wciąż jego sława nie przyćmiła popularności Pompejusza, rozpoczęli zabiegać o jakieś zaszczytne i ważne zadanie dla tego ostatniego. Postarano się więc o powierzenie mu nadzwyczajnych pełnomocnictw w związku z narastającymi trudnościami LXII CEZAR W GALII PHZEDALPEJSKIEJ w zaopatrzeniu Rzymu w zboże, którego niedostatek powodował groźne niezadowolenie plebsu. Również Cyceron pragnął jak najszybciej ukazać się ponownie na politycznej widowni i dlatego był właśnie tym, który postawił w senacie wniosek o wspomniane nadzwyczajne pełnomocnictwa dla Pompejusza na okres pięciu lat. Wniosek ten znalazł poparcie także u zwolenników Cezara, a tym samym i u niego samego. Cyceron natomiast, aby nie urazić Cezara, późną jesienią tego roku postawił w senacie wniosek o uczczenie zwycięstw Cezara w Galii w drugim roku wojny piętnastodniowymi modłami dziękczynnymi, czym do tej pory nikogo jeszcze nie uhonorowano w rzeczypo-spolitej rzymskiej. Nawet Pompejuszowi, po jego wspaniałym zwycięstwie w długotrwałej i ciężkiej wojnie z Mi-trydatesem VI Eupatorem, królem Pontu, w wyniku którego Rzym ustanowił swoje porządki na Wschodzie i zdobył niezmierne bogactwa, przyznano w 63 roku jedynie dwunastodniowe modły dziękczynne. Po zakończeniu kampanii Cezar rozmieścił swoje legiony już po raz drugi na leżach zimowych w Galii wśród plemion Karnutów, Andów, Turonów i tych innych ludów celtyckich, w których sąsiedztwie prowadził w tym roku działania wojenne, sam zaś udał się do Galii Przed-alpejskiej i do Illirii na okres zimy. Zaraz po przybyciu do Galii Przedalpejskiej Cezar wydał polecenie swojemu legatowi Serwiuszowi Sulpicjuszo-wi Galbie, by udał się do zamieszkujących tereny alpejskie celtyckich plemion Kantuatów, Waragrów i Sedunów, sąsiadujących w okolicach Jeziora Lemańskiego i wpadającego doń Rodanu z Allobrogami, celem uprzystępnienia kupcom rzymskim tamtejszych dróg i przejść przez Alpy do Italii, ponieważ plemiona te nie zapewniały bezpieczeństwa na swoich terytoriach i w dodatku ściągały od użytkowników tych dróg i przejść wygórowane opłaty PRZYĆMIENIE POPULARNOŚCI POMPEJUSZA LXIII Galba, wykonując polecone zadanie, spędzał zimę w miejscowości Oktodurus (w pobliżu dziś. Martigny w kantonie Wallis) i wówczas został niespodzianie napadnięty przez wymienione plemiona i chociaż udało mu się zwycięsko je odeprzeć i rozproszyć, nie odważył się jednak pozostawać dłużej na tym niepewnym terenie ze względu na zbyt szczupłe siły własne, dlatego wycofał się na terytorium rzymskiej prowincji Galii Zaalpejskiej i tu spędził resztę zimy. A więc Galiom udało się nie dopuścić do wykonania poleconego mu przez Cezara zadania. Cezar w swoim sprawozdaniu dla senatu za rok 57 przemilczał celowo tę nieudaną wyprawę Galby, aby nie psuć wrażenia, jakie stwarzały odniesione przez niego zwycięstwa nad Belgami i plemionami nadmorskimi. Nie mógłby przecież w takim wypadku zabiegać o specjalne uhonorowanie go dłuższym okresem oficjalnych modłów dziękczynnych. A zależało mu na przyćmieniu wielkiej już popularności Pompejusza, która stawała na jego drodze do zaplanowanej kariery politycznej. W 56 roku, był to już trzeci rok wojny, gdy plemiona Belgów zostały pokonane, Germanie wyparci z terytorium galijskiego, a drogi i przejścia z Italii przez Alpy do Galii po rozgromieniu wreszcie Sedunów i ich sprzymierzeńców zostały przez Rzymian opanowane i oczyszczone z niespokojnych elementów, Cezar wyraził oficjalnie swoje przekonanie o zakończeniu wojny w Galii i dlatego udał się do Illirii, by jako jej namiestnik zapoznać się z krajem i tutejszą ludnością. W Illirii dotarła do Cezara wiadomość, że w Galii wybuchła nowa wojna przeciw Rzymianom. Wywołały ją zaraz z początkiem 56 roku plemiona celtyckie, najpierw Wenetów, a później Wenellów, zamieszkujące Aremorykę, czyli kraj nadmorski. Cezar nie mógł jednak zaraz tam się wyprawić, po- LXIV ZJAZD W LUCE nieważ w związku z nową sytuacją polityczną w Rzymie musiał zatrzymać sią jeszcze w Rawennie, gdzie znajdowała się jego zimowa kwatera. Oto na ulicach stolicy dochodziło coraz częściej do starć zbrojnych pomiędzy bandami Klodiusza, reprezentującego polityczne interesy Cezara, a bandami Tytusa Anniusza Milona, który od 57 roku był na usługach optymatów. Oczywiście zarówno Klodiusz, jak i Milon nie mogli otwarcie powoływać się na swoich mocodawców. W tym czasie Pompejusz zajęty sprawą zaopatrzenia Rzymu w zboże nie był w mieście obecny i dlatego swobodniej czująca się oligarchia senatorska zaczęła coraz częściej i odważniej występować przeciw wydanym dotąd zarządzeniom Cezara. Doszło nawet do tego, że Lucjusz Domicjusz Ahenobarbus, szwagier Katona, równie jak on wrogo nastawiony do Cezara, zaczął się odgrażać, że gdy tylko zostanie wybrany konsulem na 55 rok, zaraz doprowadzi do odebrania Cezarowi przydzielonych mu legionów. Równałoby się to całkowitemu unieszkodliwieniu Cezara jako polityka. Zjazd w Luce. W takim stanie rzeczy Cezar zorganizował wiosną 56 roku w miejscowości Luka (staroż. Luca, dziś. Lucca), tuż przy granicy, ale jeszcze na terytorium swojej przedalpejskiej prowincji, a więc zgodnie z obowiązującymi go jako namiestnika prowincji przepisami, że w czasie swego urzędowania nie wkroczy bez specjalnego zezwolenia na terytorium państwowe Rzymu, wielki i bardzo uroczysty zjazd tak wpływowych wówczas osobistości rzymskiego świata politycznego, jak Pompejusz i Krassus, a także zarządca Sycylii Appiusz Klaudiusz Pulcher oraz późniejszy prokonsul Hiszpanii Kwintus Ce-cyliusz Metellus Nepos. Ponadto przybyło tu blisko dwustu senatorów, w tym wielu w towarzystwie żon. Blasku i powagi dodawał orszak stu dwudziestu liktorów, towarzyszących zebranym tu wysokim urzędnikom państwo- POSTANOWIENIA ZJAZDU W LUCE LXV wym. Podczas przeprowadzonych narad i rozmów trzej najmożniejsi wtedy politycy Rzymu, Cezar, Pompejusz i Krassus, umocnili i jeszcze bardziej zacieśnili łączące ich związki i rozszerzyli przyznane sobie wzajemnie przywileje i uprawnienia. Przede wszystkim uzgodniono, że konsulami na 55 rok zostaną Pompejusz i Krassus, a na 54 pierwszy z nich miał otrzymać w zarząd jako prokonsul prowincję Hiszpanię na przeciąg pięciu lat, a drugi w tym samym charakterze i na taki sam okres prowincję Syrię, która tego najmajętniejszego człowieka w Rzymie nęciła właśnie swoimi niezmiernymi bogactwami oraz możliwością łatwego — jak mniemał — zdobycia chwały wojennej i wielkich łupów w przewidywanej wojnie z Fartami. Cezar ograniczył się do dalszych pięciu lat namiestnictwa w swoich dotychczasowych prowincjach, które były już poprzednio przyznane mu na lata 58 do 54, a obecnie na lata 53 do 49. Ponadto przyznano mu fundusze ze skarbu państwa. Po powrocie do Rzymu Pompejusz i Krassus przy poparciu swoich i Cezara zwolenników wymusili na senacie zatwierdzenie podjętych w Luce postanowień, a także przydział funduszów ze skarbu państwa dla Cezara. To ostatnie postanowienie każdemu myślącemu człowiekowi musiało się jednak wydawać najoczywiistszym nonsensem. Ludzie, którzy tyle pieniędzy brali od Cezara, teraz doradzali senatowi uchwalanie dla niego tfuinduszów, jakby ich rzeczywiście nie miał. Nie tylko zresztą doradzał, ale wprost wymuszali je na niim, gdy nad stawianymi na iten temat wnioskami głęboko wzdychano. (P l u t., Caesar, 21, przekł. M. Brożka) Nikt z senatorów nie miał odwagi, by przeciw temu wszystkiemu wystąpić, z wyjątkiem Fawoniusza, który jednak widząc, że w senacie nie zwraca się wcale uwagi na jego protesty, próbował jeszcze wpłynąć na zgromadzone przed kurią tłumy, ale i to okazało się daremne. Katona LXVI WOJNA Z WENETAMI zaś nie było od 58 roku w Rzymie, gdyż “umyślnie wysłano go wówczas właśnie na Cypr" (P l u t., Caesar, 21, przekł. M. Brożka). Wnioski te uchwalono wkrótce po 15 maja 56 roku, a ponadto, jak podaje Cyceron, “zgodnie z obyczajem przodków" (C i c., Phil. XII 12, 28; por. C i c., od fam. I 7, 10) przydzielono Cezarowi dziesięciu legatów. Cezar natomiast “ośmielony tym powodzeniem, oprócz tych legionów, które otrzymał od państwa, wystawił jeszcze inne z własnej szkatuły, jeden nawet spośród Gallów Zaalpejskich zaciągnięty, o galickiej także nazwie — zwał się bowiem Alauda"(S u e t., I 24, przekł. J. Niemirskiej-Pliszczyńskiej), czyli “Skowronek". Legion ten wyćwiczył w karności rzymskiej, zaopatrzył w ekwipunek rzymski, później cały obdarzył obywatelstwem (S u e t., I 24, przekł. J. Niemirskiej-Pliszczyńskiej). Należy dodać, że to właśnie Cyceron swoją mową O prowincjach konsularnych (De provinciis consularibus) poparł bez zastrzeżeń te wszystkie wnioski, czego później żałował, w liście do Attyka (C i c., Att. IV 5) i tym samym przyczynił się do uchwalenia przez senat postanowień triumwirów w Luce. Dopiero po załatwieniu spraw politycznej natury zgodnie ze swoimi zamierzeniami Cezar mógł udać się z początkiem maja do swoich legionów w Galii, gdzie wczesną wiosną wzniecili powstanie przeciw Rzymianom nadmorscy Wenetowie wspierani przez swoich sąsiadów (b. G. III, 7—16). Cezar powiadomiony o tym przez młodszego Krassusa kazał natychmiast przystąpić do budowy floty wojennej w stoczniach na rzece Liger (dziś. Loara). Dowództwo nad flotą powierzył Decymusowi Juniuszowi Bru-tusowi. Rozstrzygnięcie w wojnie z Wenetami zapadło na morzu, gdzie Brutusowi udało się zniszczyć całą, blisko dwieście dwadzieścia okrętów liczącą, potężną flotę tego morskiego TRZECI I CZWARTY ROK WOJNY W GALII LXVII plemienia. Pomyślnie zakończyła się również wyprawa przeciw Wenełlorn (b. G. III 17—19), dowodzona przez legata Tyturiusza Sabinusa. W tym samym okresie młody Krassus podbił wiele plemion Akwitanii (b. G. III 20—27). Natomiast Cezar, kiedy około połowy września cała Galia — według jego słów — została już uśmierzona, wyprawił się pod sam koniec pory letniej przeciwko nie ujarzmionym jeszcze Morynom i Menapiom (b. G. III 28—29), ale nie udało mu się ich ostatecznie pokonać, ponieważ wycofali się w niedostępne gąszcza leśne swoich krain, a w dodatku jesienne ulewy, jakie tymczasem nastały, uniemożliwiły Rzymianom dalsze działania wojenne. Ograniczywszy się więc z konieczności do całkowitego spustoszenia ich ziem, Cezar wycofał swoje wojska na kwatery zimowe rozmieszczone na terytoriach plemiennych Auler-ków, Leksowiów i innych, niedawno pokonanych plemion. Na tym zamknął Cezar trzeci rok działań wojennych w Galii. Rok ten przyniósł mu przede wszystkim sukcesy polityczne, stwarzające dogodne możliwości dalszego urzeczywistniania jego dalekosiężnych zamierzeń. W roku 55, czwartym z kolei roku działań wojennych Cezara w Galii, weszły w życie postanowienia podjęte przez triumwirów w Luce. Pozycja polityczna Pompejusza i Krassusa, jako konsulów, była tak mocna, że nawet cieszący się powszechnym uznaniem, mimo że zagorzały zwolennik optymatów, Marek Porcjusz Katon, który krótko po 10 grudnia 56 roku powrócił ze swojej cypryjskiej misji do Rzymu, nie potrafił jej podważyć, a jego ostre przeciw nim wystąpienie naraziło go jedynie na krótkotrwały zresztą areszt, jaki wobec niego zastosował całkowicie triumwirom oddany trybun ludowy Gajusz Trebonłusz. Tymczasem w Galii germańskie plemiona Uzypetów i Tenkterów, wypierane ze swoich siedzib przez potężny związek plemienny Swebów, przekroczyły rzekę Ren, tworzącą LXVIII NA GERMAŃSKIM BBZEGU RENU od dawna ustaloną granicę pomiędzy plemionami Celtów i Germanów (b. G. IV l—15). Cezar, odpowiednio wykorzystując wytworzoną z winy Germanów sytuację, podstępnie na nich uderzył i doszczętnie niemal obydwa plemiona wyciął. Zdając sobie jednak sprawę, że wszelkie jego poczynania w Galii są pilnie śledzone przez siedzących na prawym brzegu Renu Germanów, którym również marzyła się bogata Galia jako łatwa zdobycz, Cezar postanowił dokonać demonstracji potęgi militarnej oraz przewagi technicznej Rzymu wobec prymitywnych, ale bitnych, plemion germańskich i w tym celu zbudował w zdumiewająco krótkim czasie, bo zaledwie w ciągu dziesięciu dni most, po którym przeprawił się na prawy brzeg Renu, korzystając oczywiście z pomocy sprzyjających mu germańskich Ubiów, doznających od dawna ucisku od Swe-bów. Po osiemnastu dniach przebywania na germańskim brzegu Renu, nie zamierzając bynajmniej ścigać wycofujących się przed nim Swebów, gdyż tego rodzaju usiłowanie z góry było skazane na niepowodzenie ze względu na rozległość i zalesienie ich kraju, Cezar wycofał się z powrotem na terytorium Galii (b. G. IV 16—19. Po tej demonstracji, podczas której po raz pierwszy w dziejach stopa rzymskiego legionisty stanęła na germańskiej ziemi, Cezar podjął nową demonstracyjną również wyprawę, mianowicie popłynął przez kanał La Manche do Brytanii (b. G. IV 20—36). I w tym przypadku Rzymianie po raz pierwszy w dziejach wylądowali na tej wyspie. Wprawdzie Cezar odniósł pewne sukcesy militarne nad znacznie niżej od Rzymian stojącymi, jeżeli chodzi o taktykę i technikę wojenną, Brytami, ale wskutek nieznajomości miejscowych warunków naturalnych podczas przypływu morskiego stracił znaczną część swoich statków. W związku z nadchodzącym okresem zimowych burz morskich, typowych dla tutejszego rejonu, zagrażało WYPRAWA DO BRYTANII LXIX mu to odcięciem od kontynentu i przymusowym zatrzymaniem się na wyspie, do czego nie był w ogóle przygotowany. Dlatego w porze jesiennego zrównania dnia z nocą powrócił spiesznie na kontynent, stwarzając równocześnie pozory, że wraca jako zwycięzca nad Brytami. W chwili lądowania, pokonane tuż przed wyprawą do Brytanii nadmorskie plemiona Morynów i Menapiów, licząc na wycieńczone siły Rzymian znowu podniosły bunt (b. G. IV 37—38). Legat Cezara Labienus szybko jednakże rozprawił się z Morynami, a legaci Kwintus Tyturiusz i Lucjusz Kotta spustoszyli doszczętnie ziemie Menapiów, którzy schronili się w niedostępnych ostępach leśnych swego kraju. Gdy Cezar złożył, jak zwykle, pisemne sprawozdanie senatowi ze swych kampanii wojennych w tym roku, uchwalono tym razem dwudziestodniowe modły dziękczynne, co było wyróżnieniem jeszcze większym niż przed dwoma laty. Tymczasem Krassus, jeszcze przed formalnym terminem upływu swojej kadencji, bo już 15 listopada, opuścił Rzym i pośpieszył do przyznanej mu prowincji Syrii, z którą wiązał w swoich planach wielkie nadzieje. Natomiast Pompejusz obserwując wzmagające się siły optymatów w obawie, by nie stracić wpływów w Rzymie w wypadku wyjazdu do wyznaczonej mu prowincji Hiszpanii, postanowił nie opuszczać stolicy po zakończeniu konsulatu i swoją prowincją zarządzał przez legatów Lucjusza Afra-niusza i Marka Petrejusza. Konsulami na 54 rok zostali wybrani Lucjusz Domicjusz Ahenobarbus, zagorzały wróg triumwirów, oraz Appiusz Klaudiusz, rodzony brat zabitego Klodiusza, z kolei znowu zwolennik Cezara, a tym samym Pompejusza i Krassusa. Sytuacja polityczna była więc bardzo skomplikowana. Natomiast Cezar przygotowywał się tymczasem do no- LXX WYPRAWA BRYTYJSKA wej wyprawy przeciw Brytanii (b. G., V l—23) i w związku z tym kazał zbudować wielką ilość okrętów specjalnie i odpowiednio do tej wyprawy dostosowanych. Sam udał się do swojej prowincji przedalpejskiej, a stamtąd następnie do Illirii, aby zabezpieczyć ją przed zbójeckimi napadami dalmatyńskich Pirustów. Po powrocie do Galii, tuż przed wyprawą do Brytanii udał się do kraju Trewe-rów nad Renem, aby umocnić tu partię filorzymską na czele z Cyngetoryksem, przeciw jego rywalowi Inducjo-marowi, wrogiemu Rzymianom. Po tej akcji Cezar udał się do Portus Itius (dziś. Boulogne) i stąd po raz drugi wyprawił się do Brytanii. W wyprawie tej towarzyszył mu rodzony brat Cycerona Kwintus Tulliusz Cyceron w randze legata. W służbie pod rozkazami Cezara pragnął on zapewne poprawić swoją sytuację materialną, dla Cezara natomiast był w pewnym stopniu rękojmią stosunków z Markiem Tulliuszem Cyceronem. Wyprawa brytyjska, podczas której Cezar odniósł szereg sukcesów militarnych i politycznych, zakończyła się około połowy września ze względu na zbliżającą się porę zimową. Sukcesy Cezara miały charakter prestiżowy, gdyż poza zakładnikami, których praktycznego znaczenia i tak nie można było zbyt wysoko cenić, nie zgarnął tam żadnych poważniejszych łupów, a to ze względu na trudności transportowe, danina zaś pieniężna, jaką nałożył na pokonane plemiona brytyjskie, pozostała w sferze nie spełnionych zobowiązań. W czasie gdy Cezar przebywał w Brytanii, w Rzymie zmarła w połogu jego jedyna córka Julia, która urodziła Pompęjuszowi syna; dziecka również nie udało się utrzymać przy życiu. Wiadomość o tym Cezar otrzymał zaraz po wylądowaniu na kontynencie. To osobiste nieszczęście Cezara kryło w sobie poważne konsekwencje polityczne, gdyż nagle i niespodzianie zerwała się nić wiążąca tych NOWE POWSTANIE GALLÓW LXXI dwu potężnych i równocześnie skrycie ze sobą rywalizujących polityków. Współczujący Cezarowi tłum rzymski, mimo formalnie słusznego sprzeciwu konsula Domicjusza Ahenobarba, zaniósł spontanicznie zwłoki Julii na Pole Marsowe i tu — wbrew obowiązującym przepisom — odprawiono ceremonie pogrzebowe, a nie na terenie albańskiego majątku Pompejusza, jak należało oczekiwać. Kiedy Cezar rozmieścił już legiony na leżach zimowych w środkowej i północno-zachodniej Galii, niespodzianie wybuchło nowe powstanie Gallów pod wodzą Am-bioryksa z plemienia Eburonów, który do tej pory współpracował z Rzymianami (b. G., V 24—54). Podstępnie zaatakowani przez nich pod Atuatuką Rzymianie zostali wycięci niemal w pień, gdyż z półtora legionu, a więc około sześciu tysięcy żołnierzy, ocalała zaledwie znikoma garstka, która po przedarciu się kontrolowanymi przez Gallów terenami z ledwością zdołała lasami dotrzeć do obozu La-bienusa i donieść o strasznej klęsce oraz śmierci obydwu legatów Kwintusa Tyturiusza Sabinusa i Lucjusza Aurun-kulejusza Kotty. Również Nerwiowie, ośmieleni odniesionym przez Am-bioryksa zwycięstwem, dali się jemu nakłonić do powstania i uderzyli na dowodzony przez Kwintusa Cycerona obóz zimowy (b. G. V 39—48). Zaskoczenie i podstępne próby układów nie udały się. Kwintus Cyceron, choć nie dorównywał zdolnościami militarnymi i doświadczeniem bojowym innym legatom Cezara, jednak trzymając się ściśle rzymskiego regulaminu wojskowego skutecznie i wytrwale stawiał opór oblegającym go Galiom, mimo że ci zastosowali już rzymskie sposoby oblężnicze, a jego straty tak ludzkie, jak i materiałowe były bardzo poważne. Wreszcie udało mu się przekazać wiadomość o swojej tragicznej sytuacji Cezarowi i niemal w ostatniej chwili doczekał się z jego strony odsieczy. LXXII PIĄTY ROK WOJNY W GALII W tym samym czasie, w plemieniu Trewerów doszedł do władzy wrogi Rzymianom Inducjomarus i solidaryzując się z innymi przeciw Rzymianom walczącymi plemionami celtyckimi uderzył na czele swego plemienia na obóz Labienusa (b. G., V 55—58). Jednakże ten doświadczony i utalentowany wódz wciągnął Gallów w zasadzkę i całkowicie ich rozgromił, a w czasie pościgu za nimi kazał całą uwagę skupić przede wszystkim na Inducjomarze, którego polecił nie brać żywcem, tylko zabić. Uważał bowiem słusznie, że śmierć jego położy kres dalszym walkom, i rzeczywiście tak się stało. Powstanie zostało stłumione i cała Galia znowu znalazła się w rękach Cezara. W sumie piąty rok wojny w Galii był wyjątkowo niepomyślny dla Cezara. Stracił on bowiem w tym czasie piętnaście kohort podstępnie przez Gallów wyciętych, a także zarysowały się nowe trudności polityczne w związku ze śmiercią jego córki, żony Pompejusza. Cezar, licząc się z dalszymi niepokojami w Galii, tym razem nie wyjeżdżał na okres zimowy do Galii Przedal-pejskiej. Pozostawszy więc przy swoim wojsku oczekiwał nadejścia 53 roku, szóstego już roku wojny. Przewidywania Cezara okazały się słuszne, gdyż klęska Rzymian pod Atuatuką ośmieliła wiele plemion galijskich do nowych wystąpień antyrzymskieh (b. G., V l—8), ale Cezar potrafił wykorzystać tę klęskę dla wzmocnienia swych sił militarnych uzupełniając swoje straty w dwójnasób, gdyż sam zaciągnął dwa nowe legiony, a od Pompejusza wypożyczył jeden. Uczynił to, jak sam wyjaśniał, jedynie dla podniesienia autorytetu Rzeczypospolitej rzymskiej w oczach nieprzyjaciół. W ten sposób pod rozkazami Cezara znajdowało się odtąd dziesięć legionów. Tymczasem wybuchły nowe walki, głównie w północnej Galii. Cezar obawiał się, że wódz zbuntowanych Ebu-ronów Ambioryks mógłby szukać pomocy i schronienia MOST NA RENIE LXXIII u germańskich Swebów, a ci z kolei nie zawahaliby się z udzieleniem swego wsparcia Trewerom, co tym bardziej stawało się prawdopodobne, że doszły go wieści o gromadzeniu wojsk przez Swebów. Dlatego postanowił ich ubiec i powtórnie przeprawił się na germański brzeg Renu po moście, zbudowanym tym razem w terminie jeszcze krótszym niż poprzedni most przez tę rzekę (b. G. VI 9—11). Do walnej rozprawy ze Swebami nie doszło, ponieważ unikali oni walki z nim i tylko próbowali wciągnąć go w głąb swego pełnego lasów i bagien kraju. W tej sytuacji Cezar powrócił do Galii, ale most na Renie pozostawił jako umocniony przyczółek mający odstraszać Germanów od ewentualnych wypadów na galijską stronę i niesienia pomocy zbuntowanym Galiom. Po powrocie do Galii Cezar ostatecznie rozprawił się z Eburonami, którym przewodził obok Ambioryksa także pozyskany przez niego Katuwolkus. Po ostatecznej klęsce pierwszy z nich zdołał zbiec, drugi zaś popełnił samobójstwo (b. G. VI 29—44). Następnie, po zwołaniu ogólnego zgromadzenia Gallów w Durokortorum (dziś. Reims), Cezar zgodnie ze starorzymskimi, a nie galijskimi obyczajami, kazał ściąć publicznie Akkona, przywódcę powstania Senonów (b. G. VI 44), natomiast innym uczestnikom tego powstania udało się zbiec lub ukryć. Później rozlokował swoje legiony na leżach zimowych w kraju dochowujących mu wierności Lin-gonów, a więc po raz pierwszy od wielu lat na południu Galii. Sam udał się do Italii, jak to wyraźnie zaznaczył (b. G., VI 44, 3), a więc w pobliże granicy państwowej nad Rubikonem, by z bliska śledzić coraz bardziej napiętą sytuację polityczną w Rzymie. W okresie tym ścisła więź pomiędzy triumwirami uległa poważnemu rozluźnieniu i tak już niezbyt mocna po śmierci Julii, a to z tego powodu, że właśnie zginął Kras- LXXXV ZAMĘT W RZYMIE sus, w czasie wyprawy przeciw Fartom wciągnięty przez nich w zasadzkę na lewym brzegu Eufratu. Niedobitki jego armii z ledwością zdołał przeprowadzić do Syrii jego kwestor Gajusz Kasjusz Longinus. Sytuacja polityczna w Rzymie coraz bardziej pogarszała się. l stycznia 53 roku nie wprowadzono w ogóle konsulów na urząd, gdyż nikogo nie wybrano. Dopiero w lipcu tego roku, po wielkich trudnościach urzędy konsulów przypadły Markowi Waleriuszowi Messali, przedstawicielowi optymatow i Gnejuszowi Domicjuszowi Kalwinowi, zwolennikowi Cezara. Pokrzyżowało to plany Pom-pejusza, który w tym czasie coraz wyraźniej oddalał się od Cezara, sam dążąc do zagarnięcia najwyższej władzy w państwie. Myślał bowiem o dyktaturze, gdyby nie udało mu się dopuścić do wyboru konsulów na 53 rok. Tarcia polityczne pomiędzy optymami a ugrupowaniami demokratycznymi wytworzyły niebywały zamęt w Rzymie. Nawet tak przebiegły polityk jak Marek Cyceron zatracił zdolność orientacji. Wyraźnie wynika to z jego listu do brata Kwintusa jeszcze z ostatnich tygodni 54 roku: Dręczy mię trwoga, drogi bracie, dręczy mię Itrwoga: nie ma już państwa, nie ma sądów [...] bo nie mogłem zwalczać swych wrogów, a niektórych musiałem taawet bronić. Nie jestem już wolny nie tylko w swej przyjaźni, ale nawet w swej nienawiści, i wśród wszystkich znalazł się tylko jeden Cezar, który jest mi przyjaizny tak, jak tego pragtaąłem, lub nawet, jak inni sądzą, on jeden wie, czego chce. (C i c., ad Qu. /r., III 5, 4, przekł. G. Pianko) Z chwilą jednak, gdy kandydaturę na konsula na 52 rok zgłosił Tytus Anniusz Milon, zwolennik optymatów, Cyceron natychmiast opowiedział się za nim i w jednym z listów, datowanym na połową 53 roku napisał: “Na tom PEŁNOMOCNICTWA DLA POMPEJUSZA LXXV obrócił wszystkie moje chęci, starania, trudy, zabiegi, myśli, całą na koniec moją duszę, żeby Milo konsulem został" (C i c., od fam., II 6, przekł. E. Rykaczewskiego). Nadszedł 52 rok, siódmy z kolei rok wojny galijskiej. Cezar znajdował się jeszcze na terenie swojej przedal-pejskiej prowincji, gdy doszła go wiadomość o śmierci zaufanego i wiernego mu Klodiusza w formalnej niemal bitwie, jaka rozegrała się na Drodze Appijskiej (via Appia) w pobliżu miejscowości Bovillae z bandą Milona. Manifestacyjny pogrzeb Klodiusza przekształcił się w potężną demonstrację plebsu przeciw optymatom, a podczas zamieszek, do jakich doszło przy tej okazji, spłonęła kuria od zaimprowizowanego w jej wnętrzu stosu pogrzebowego Klodiusza, a z nią znajdująca się w sąsiedztwie najstarsza bazylika rzymska, tzw. Basilica Parcia. W tej groźnej sytuacji wewnętrznej państwa nastąpiło zbliżenie między Pompejuszem a nobilami. Wyrazem tego było udzielenie Pompejuszowi przez senat nadzwyczajnych pełnomocnictw dla zaprowadzenia ładu w stolicy. Natomiast władzę w całym państwie senat przekazał na przeciąg pięciu dni interreksowi w osobie Marka Emiliusza Lepidusa oraz trybunom ludowym. Lud wystąpił przeciw wyznaczeniu Lepidusa na interreksa i demonstrował na rzecz Pompejusza, którego nadal uważał za przyjaciela Cezara, domagając się równocześnie zwołania komicjów, by dokonać wyboru konsulów na 52 rok. Tymczasem Mi-lon w poczuciu pełnej bezkarności, gdyż do tej pory nikt nie pociągnął go do odpowiedzialności za zamordowanie Klodiusza, a nawet czując poparcie nobilów, zwłaszcza takich ich przedstawicieli jak Cyceron i Katon, nadal stawiał swoją kandydaturę na konsula i nawet usiłował dojść do porozumienia z Pompejuszem. Jednakże pod naciskiem ludu ugrupowania arystokratyczne, choć z wyraźną niechęcią, zrezygnowały z kandydatury Milona i na wniosek LXXVI KLĘSKA WERCYNGETORYKSA zagorzałego optymaty Bibulusa, skwapliwie poparty przez Katona, senat wyraził zgodę na kandydaturę Pompejusza, jako jedynego konsula (consul sine collega). Pompejusz, już jako konsul, postarał się o postawienie Milona przed sądem pod zarzutem stosowania przemocy i “Milon został skazany nie w mniejszym stopniu z woli Pompejusza niż z uwagi na dokonane przestępstwo" (V e 1-leius Paterculus, II 47, 5, przekł. E. Zwolskiego), chociaż Cyceron, jako jego obrońca sądowy, czynił wszystko, aby Milona uniewinniono. W ten sposób Pompejusz pozbył się faktycznie groźnego, bo zupełnie pozbawionego wszelkich skrupułów, konkurenta do najwyższego urzędu w państwie. Tymczasem stosunki pomiędzy Pompejuszem a Cezarem uległy dalszemu ochłodzeniu, zwłaszcza gdy Pompejusz odmówił Cezarowi poślubienia Oktawii, wnuczki jego siostry, a za żonę wziął Kornelię, owdowiałą właśnie synową poległego na Wschodzie Krassusa. Sam Cezar nie był w tym czasie zbyt groźny dla Pompejusza, ponieważ nie mógł opuścić dalekiej Galii, gdzie doszło wówczas do ogólnogalijskiego powstania antyrzym-skiego pod wodzą Wercyngetoryksa z plemienia Arwernów (b. G., VII 1—90). Dopiero po bardzo ciężkich walkach toczonych ze zmiennym szczęściem i przy znacznych stratach udało się wreszcie Cezarowi całkowicie rozgromić Gallów i dostać w swoje ręce Wercyngetoryksa, który pod wzlędem uzdolnień wojskowych i organizacyjnych okazał się przeciwnikiem godnym Cezara. W 46 roku stał się on najwspanialszą ozdobą tryumfalnego pochodu Cezara w Rzymie i zaraz po tej uroczystości został, zgodnie z rzymskimi obyczajami, pozbawiony życia przez uduszenie. Cezar po skończonej wojnie rozlokował swoje wymęczone legiony na leżach zimowych na terenie Galii i sam RYWALIZACJA Z POMPEJUSZEM LXXVII też pozostał tu na zimę. Senat natomiast, po zaznajomieniu się z pisemnym sprawozdaniem Cezara z przebiegu działań w tym roku, uchwalił znowu dwudziestodniowe modły dziękczynne na jego cześć. Rok 51, ósmy rok wojny w Galii, Cezar spędził na drobnych walkach z coraz to innymi plemionami galijskimi i wszystkie je po kolei uśmierzył. Tymczasem w Rzymie Pompejusz stanął już zdecydowanie po stronie arystokratycznej oligarchii, mając na uwadze zdobycie je-dynowładztwa dla siebie. Z tego względu, jeszcze jako konsul, wystąpił w 52 roku z ustawą, na mocy której “ludzie sprawujący urząd w mieście nie powinni otrzymać naczelnego dowództwa poza granicami kraju przed upływem pięciu lat" (C a s s i u s Di o, XL 56, przekł. Wł. Madydy). W tym wypadku miał on niewątpliwie Cezara na myśli, gdyż liczył się z prawdopodobieństwem jego powtórnego konsulatu i dlatego chciał go pozbawić możliwości objęcia namiestnictwa prowincji bezpośrednio po konsulacie, gdyż zmierzał do tego, by Cezar stał się raz wreszcie osobą prywatną choćby na krótko nawet, ponieważ tylko w takim wypadku można by było pociągnąć go do odpowiedzialności sądowej. Odpowiedniego zaś materiału przeciwnicy Cezara zebrali już wiele. Cezar doskonale orientował się, czym to mogłoby mu grozić, i ze swej strony czynił wszystko, by nawet na chwilę nie stać się osobą prywatną. Sam Pompejusz jednakże ustawy tej nie zastosował wobec siebie, bo “niedługo potem bez skrupułu wziął sobie Hiszpanię na dalsze pięć lat. Przyjaciele Cezara wrzeli oburzeniem" (C a s s i u s D i o, XL 56, przekł. Wł. Madydy). Konsulami na 51 rok zostali wybrani najzawziętsi wrogowie Cezara, mianowicie Marek Klaudiusz Marcellus i Serwiusz Sulpicjusz Rufus. O tym zaś, co się działo w tym roku w Galii, dowiadujemy się nie od Cezara, ale LXXVIII ZABIEGI O POMPEJUSZA od jego podkomendnego Aulusa Hircjusza, który dopiero po zabójstwie Cezara w 44 roku spisał wydarzenia z lat 51 i 50 w jednej księdze, pomyślanej jako zamierzone uzupełnienie sprawozdań Cezara z wojny galijskiej. Po klęsce Wercyngetoryksa nie było w Galii jakichś większych i poważniejszych wystąpień antyrzymskich zarówno w ósmym, jak i dziewiątym roku wojny. Działania Cezara i jego legatów w obu tych łatach można by porównać z ostatecznym wygaszeniem i tłumieniem tu i ówdzie tlejących i chwilami nieco mocniejszymi płomieniami wystrzelających zarzewi, pozostałych po ogromnym pożarze, jakim była wieloletnia wojna galijska, a której kulminację stanowiło powstanie Wercyngetoryksa. Wprawdzie w okresie między marcem 52 a jesienią 51 roku Cezar ani razu nie pojawił się na południe od Alp, jednak mimo to bardzo pilnie obserwował wszystko, co działo się w Rzymie, i typowymi dla siebie sposobami, a trzeba przyznać, że rzeczywiście skutecznymi, zabiegał o pozyskanie dla siebie jak najwięcej wpływowych przyjaciół i zwolenników. Próbował też ponownie pozyskać Pompejusza i nawet zabiegał o rękę jego córki Pompei, ale usiłowania te spełzły na niczym. Niewątpliwie liczył się z tym, ale w ten sposób pragnął wykazać ze swej strony maksimum dobrej woli oraz chęć utrzymania jak najlepszych stosunków z Pompejuszem, co miało poważne znaczenie przede wszystkim propagandowe. Jeżeli zaś chodzi o Cycerona, to bardzo niechętnie i po możliwie najdłuższej zwłoce udał się on wreszcie jako prokonsul na Wschód do Cylicji, do której administracyjnie należał jeszcze Cypr. Natomiast Pompejusz nadal nie wyjeżdżał do swojej prowincji Hiszpanii i po dawnemu zarządzał nią przez swoich legatów. Tymczasem ze strony senatu rozpoczęły się na razie ostrożne naciski na enigmatycznie milczącego Pompejusza, ZABIEGI O POPULARNOŚĆ LXXIX który zawsze unikał jakiejkolwiek nieopatrznej wypowiedzi, aby odebrał Cezarowi wypożyczony w 53 roku legion. Usiłowano tą drogą doprowadzić do ostatecznego zerwania stosunków pomiędzy tymi dwoma najpoważniejszymi wówczas politykami. Próbowano również załatwić w nie wzbudzający wątpliwości sposób sprawę następstwa po Cezarze w prowincjach galijskich, ale na razie nie udało się jeszcze znaleźć kogoś, kto miałby odwagę postawić tę sprawę przed senatem. Z korespondencji do Cycerona w Cylicji można wnioskować, że miał z tym wystąpić konsul Marcelłus. Należy przypuszczać, że Cezara również nie mniej dokładnie informowali o sytuacji politycznej w Rzymie jego z kolei przyjaciele. Być może jednym z nich był Lucjusz Korneliusz Balbus, z pochodzenia Hiszpan rodem z Gades, obywatel rzymski dzięki Pompejuszowi, zawiadujący oficjalnie sprawami Cezara w Rzymie. Tymczasem Cezar w taki oto sposób zabiegał o pozyskanie sobie jak największej listy zwolenników: Całe najbliższe otoczenie, nawet dużą część senatorów zobowiązał wobec siebie pożyczkami bezprocentowymi lub na bardzo niski procent. Również z innych stanów osoby, czy to zaproszone do siebie, czy samorzutnie zgłaszające się do niego, obdarzał hojnie, ponadto spośród wyzwoleńców i niewolników każdego, o ile cieszyli się względami swoich panów czy patronów. Jednocześnie dom jego stał się jedynym i zawsze gościnnym schronieniem dla wszystkich prawem ściganych lub zadłużonych oraz rozrzutnej młodzieży, chyba że obciążało kogoś zbyt jaskrawe przestępstwo, wyjątkowa ruina finansowa czy skrajna rozrzutność; taki nie mógł liczyć na jego poparcie. Tym wprost mówił, że “potrzeba im wojny domowej". Z nie mniejszą gorliwością zabiegał o względy królów i prowincji na całym świecie, jednym ofiarowując w darze tysiące jeńców, innym posyłając wojska posiłkowe, dokąd tylko chcieli i ilekroć zechcieli, bez uchwały upoważniającej senatu i ludu. Także ozdobił hojnie wspaniałymi budowlami najpotężniejsze miasta Italii, galickich i hiszpańskich prowincji, Azji i Grecji. (S u e i, I 27—28, przekł. J. Niemirskiej-Pliszczyńskiej) LXXX WNIOSEK KURIONA Tego rodzaju działalność zaczęła owocować, bo wprawdzie na rok 50 konsulami zostali Gajusz Klaudiusz Marcel-lus, równie wrogi Cezarowi, jak jego stryjeczny brat, dokładnie tak samo nazywający się konsul z 51 roku, i Lu-cjusz Emiliusz Paulus, ale tego ostatniego udało się Cezarowi przeciągnąć potajemnie na swoją stronę kwotą blisko dziesięciu milionów sesterców. Przekupiony, spożytkował te pieniądze, aby wznieść wspaniałą budowlę publiczną, jaką była basilica Aemilia na forum Romanum, rozsławiając imię rodu Emiliuszów. Spośród natomiast dziesięciu trybunów ludowych, którzy objęli urzędowanie 10 grudnia 51 roku, tylko jeden Gajusz Skryboniusz Ku-rion zaliczał się do przeciwników Cezara; ale gdy ten spłacił jego długi wynoszące zawrotną sumę sześćdziesięciu milionów sesterców, stał się jego najbardziej oddanym zwolennikiem. Tymczasem Pompejusz doszedł do porozumienia z senatem w sprawie odwołania Cezara z urzędu jeszcze przed 15 listopada 49 roku i w ten sposób Cezar, zanimby objął urząd konsula na 48 rok, co już zostało ustalone, na przeciąg przynajmniej 48 dni stałby się osobą prywatną i bez przeszkód formalnych można by było pociągnąć go do odpowiedzialności sądowej, doprowadzić do skazania i uniemożliwić objęcie konsulatu. W tym samym czasie wierny teraz Cezarowi trybun ludowy Kurion, znakomity mówca, człowiek równie utalentowany, co pozbawiony wszelkich skrupułów, ostro zaatakował Pompejusza poddając surowej krytyce jego działalność jako konsula w 55 roku i postawił wniosek, aby równocześnie z Cezarem także Pompejusza złożono z u-rzędu, tak że i on stałby się na pewien czas osobą prywatną, zanimby objął nową funkcję państwową. Przystąpiono więc do głosowania za wnioskiem dalej idącym, to znaczy, aby Cezar i Pompejusz równocześnie WYBORY KONSULÓW NA 49 ROK LXXXI złożyli swoje urzędy i oddali swoje wojska. Za tym wnioskiem głosowało 370 senatorów, przeciw tylko 22. Głosowanie odbyło się w czerwcu 50 roku. •J W tej sytuacji Pompę jusz i stojąca za nim oligarchia arystokratyczna, określana nazwą pompejańczyków, pod pozorem przygotowań do wojny z Fartami zażądali od Cezara przekazania jednego z jego legionów na tę wojnę i żeby równocześnie zwrócił Pompejuszowi pożyczony od niego legion. W ten sposób pozbawiono Cezara od razu dwu legionów. Pompejusz, który również miał oddać na tę wojnę jeden ze swoich legionów, z chwilą otrzymania od Cezara wypożyczonego mu kiedyś legionu praktycznie nie straciłby ani jednego legionu. Żądanie to nastąpiło w połowie czerwca 50 roku. Cezar bezzwłocznie podporządkował się temu żądaniu i po sowitej odprawie każdego z legionistów obydwa legiony odesłał do Rzymu. Zgodnie z przewidywaniami Cezara legionów tych nie skierowano jednakże na Wschód, ale zostały one skoszarowane w Kapui, na południe od Rzymu. W lipcu tego roku odbyły się wybory konsulów na 49 rok. Jednym z nich został optymata, zwolennik Pom-pejusza, Gajusz Klaudiusz Marcellus, brat konsula Ga-jusza Klaudiusza Marcellusa z 51 roku i bliski krewny konsula z 50 roku o takim samym imieniu, drugim zaś Publiusz Korneliusz Spinther, człowiek znany z uczciwości i nieprzekupny, według obiegających Rzym pogłosek podobno sprzyjający Cezarowi. Jeżeli chodzi o Pompejusza, to popełnił on wówczas poważny błąd, co zresztą nie raz mu się przydarzało, bo zamiast osobiście spotkać się z żołnierzami zwróconych mu przez Cezara legionów i samemu zapoznać się z ich nastrojami i duchem bojowym, a także dowiedzieć się od nich, jak przedstawia się morale pozostałych przy Cezarze LXXXII ZMIANA POLITYKI WOBEC GALLÓW legionów i jaki jest stosunek ich do swego naczelnego wodza, zdał się jedynie na ocenę swoich oficerów, których wysłał do Galii, by przyprowadzili zwrócone mu legiony. Wysłannicy ci dostarczyli mu fałszywych, ale może oczekiwanych przez niego wiadomości na temat niskiego morale legionistów Cezara, którzy podobno mieli już dość wyczerpujących i długoletnich wojen w Galii i wskutek tego byli zniechęceni do swego wodza. Na tej fałszywej i wprowadzającej w błąd ocenie oparł on swoje nadzieje na przyszłość. Tymczasem Cezar w ciągu września i października, które spędził w Galii Zaalpejskiej, wydawał ostatnie zarządzenia w związku z zakwaterowaniem swego wojska na zimę i rozłożeniem danin na poszczególne plemiona galijskie. Należy dodać, że w swoim ostatnim roku pobytu w Galii Cezar całkowicie zmienił sposób postępowania z podbitymi plemionami. Wprawdzie starał się głównie o pozbawienie Gallów wszelkich nadziei na odzyskanie niepodległości, ale równocześnie unikał wszystkiego, co mogłoby urażać galijskie poczucie odrębności etnicznej i specyfiki kulturowej (b. G., VIII 49). A mógł sobie na to obecnie pozwolić, gdyż w ciągu przeszło dziewięciu lat wojny w Galii “zdobył 800 miast, podbił 300 plemion i ludów, zmierzył się w bitwach z nieprzyjacielem liczącym łącznie 3 000 000 ludzi, z których milion stracił w walce wręcz, a drugi milion wziął do niewoli" (P ł u t., Caesar, 15, przekł. M. Brożka). Pozostały milion Gallów był tak sterroryzowany i wyczerpany, że nie przedstawiał już żadnej groźby dla Cezara. Wszelkie więc swoje zarządzenia ubierał w bardzo uprzejme formy, a naczelników plemiennych, na których wybór miał przecież decydujący wpływ, traktował jak swych osobistych przyjaciół i szczodrze obdarzał. Ogółu wyczerpanej długoletnią wojną ludności nie obciążał nadmiernymi podatkami, ale zachęcał do zasie- WYLĄDOWANIE W BRUNDYZJUM LXXXIII dlania opustoszałych wsi i miast, do ich odbudowy i do polepszenia warunków ekonomicznych. Plemionom lepiej gospodarczo sytuowanym kazał wspomagać plemiona doprowadzone przez wojnę do ruiny. W ten sposób starał się o pozyskanie wzlędów świeżo podbitych plemion galijskich. Natomiast te plemiona, które już dawniej zostały podbite i znalazły się w obrębie państwa rzymskiego jako mieszkańcy prowincji galijskich, odwiedził wiosną 50 roku i urządzono mu wtedy, zwłaszcza na terenach nadpadań-skich, niezwykle gorące przyjęcie z olśniewającą oprawą zewnętrzną w postaci wspaniale i pięknie dekorowanych bram tryumfalnych, wśród mnóstwa kwiatów i przy licznych obficie zastawionych stołach, przy których ucztowała na cześć Cezara uboga ludność prowincjonalna, podejmo -wana kosztem miejscowych bogaczy (b. G. VIII 51). Mieszkańcom prowincji niewątpliwie schlebiało, że podczas tego uroczystego objazdu Cezar zabiegał o poparcie własnej kandydatury do urzędu konsula na 48 rok i równocześnie dziękował jej, że swoimi głosami przyczyniła się do wybrania na urząd kapłana jego legata Marka Antoniusza. Tymczasem pod koniec 50 roku Cyceron powrócił ze swojej prowincji Cylicji i już niedługo po wylądowaniu w Brundyzjum (star. Brundisium, dziś. Brindisi) zdał sobie jasno sprawę z układu stosunków politycznych w Rzymie, bo w liście do Attyka napisał: “teraz dwóch ludzi z niebezpieczeństwem Rzeczypospolitej o najwyższą władzą walczy" (C i c., ad Att., VII 3, 4, przekł. E. Rykaczewskie-go). Oczywiście ma tu na myśli Cezara i Pompejusza. W tym samym liście deklaruje się po stronie Pompejusza w słowach: “... na ten okręt wsiądę, na którym Pompejusz sternikiem będzie" (C i c., od Att., VII 3, 4, przekł. E. Rykaczewskiego). W konsekwencji musiało więc dojść do zerwania stosunków z Cezarem, co nie było dla Cycerona LXXXIV ROZEZNANIE CYCERONA takie łatwe, z tego między innymi względu, że miał u niego długi i w tym stanie rzeczy musiał je zwrócić, “Dla mnie najprzykrzejsze jest to, że trzeba zapłacić pieniądze Cezarowi i wydać środki zebrane na triumf. Brzydko jest bowiem być dłużnikiem swego politycznego przeciwnika" (C i c., ad Att“ VII 8, 5, przekł. G. Pianko). Rozwój sytuacji politycznej w Rzymie można doskonale śledzić dzięki innym listom Cycerona, który w połowie grudnia napisał do Attyka: Bardzo się obawiam o losy państwa, dotychczas jeszcze nie spotkałem nikogo, kto by się nie zgadzał, że raczej należy ustąpić żądaniom Cezara niż walczyć. A zresztą to bezczelne żądanie (by pozwolić mu (kandydować zaoozniie na konsula bez rozpuszczjasida swego wojska w Galii, uw. E. K.) ma za sobą więcej siły, niż przypuszczamy. (C i c., ad Att., VII 6, 2, przekł. G. Pianko) W blisko miesiąc później Cyceron napisał: “Nigdy państwo nie było w większym niebiezpieezeństwie, nigdy niegodziwi obywatele nie mieli lepiej przygotowanego wodza" (C i c., ad fam., XVI 11, 3, przekł. G. Pianko). Cyceron wykazał w tym liście z 12 stycznia 49 roku, że doskonale rozeznawał się w sytuacji, gdyż dokładnie w tym samym czasie Cezar podjął ostatecznie decyzję rozpoczęcia wojny domowej i przekroczył Rubikon, o czym w Rzymie jeszcze nic nie wiedziano. Pierwsze wieści o tym dotarły do stolicy dopiero tuż przed 17 stycznia, bo wtedy dopiero omówiono to wydarzenie w senacie, ujawniając przy tym całkowitą bezradność i brak przygotowania tak ze strony władz, jak i Pompejusza, których mimo wszystko akcja Cezara zaskoczyła. Jeżeli chodzi o Cezara, to dokładne sprawozdanie z sytuacji politycznej i nastrojów w Rzymie złożył mu trybun ludowy Kurion, który natychmiast po zakończeniu swojej kadencji 10 grudnia 50 roku udał się do Rawenny, gdzie NAPIĘCIE SYTUACJI POLITYCZNEJ LXXXV znajdowała się zimowa kwatera Cezara. Tuż przed opuszczeniem Rzymu Kurion wygłosił jeszcze podburzające przemówienie do ludu, w którym ostro zaatakował Pompejusza i konsulów, l stycznia 49 roku Kurion ponownie pojawił się w Rzymie przywożąc list Cezara do senatu. O ważności tego listu można wnioskować z faktu, że Kurion tak się z nim śpieszył, iż drogę z Rawenny do stolicy przebył w ciągu trzech dni. W liście tym Cezar wyjawił gotowość podporządkowania się takim żądaniom senatu, jak złożenie urzędu i rozpuszczenie legionów, ale pod warunkiem, że to samo będzie dotyczyć Pompejusza. Senat przeszedł jednak nad tym listem do porządku i podjął uchwałę, że jeżeli Cezar nie złoży swego urzędu i nie rozpuści wojska oraz nie przekaże prowincji jeszcze przed l lipca 49 roku, zostanie uznany za wroga publicznego. W senacie jedynie Kurion i Marek Celiusz Rufus głosowali przeciw temu wnioskowi, a sprzeciw trybunów ludowych Marka Antoniusza i Marka Kasjusza Longina nie zostały przez senat uwzględnione. Po gorączkowych naradach zarówno w senacie, jak i w prywatnych domach wielu wpływowych pompejańczy-ków doszło wreszcie 7 stycznia 49 roku do nadzwyczajnej uchwały senatu, że państwo znajduje się w niebezpieczeństwie, i równocześnie zażądano od Cezara, by po złożeniu urzędu i dowództwa nad wojskiem, jako człowiek prywatny ubiegał się o konsulat na 48 rok. Jednocześnie zarządzono w Italii pobór i podzielono ją na okręgi wojskowe. W tym stanie rzeczy obaj sprzyjający Cezarowi trybuni ludowi, Antoniusz i Kasjusz, przebrani za niewolników zbiegli wynajętym wozem do Cezara przebywającego w Rawennie. Ucieczkę ich należy rozumieć jako demonstrację przeciw pogwałceniu przez senat uprawnień ludu, którego byli reprezentantami. Chcieli oni stworzyć także wrażenie, że mimo zagwarantowanej prawnie nietykalno- LXXXVI RUBIKON ści trybunów ludowych, nie byli pewni swego życia i dlatego musieli szukać schronienia i opieki u Cezara. Cezar z miejsca ujął się za zbezczeszczonymi uprawnieniami trybunów ludowych i po podniosłym przemówieniu do XIII legionu, który mu wówczas towarzyszył, ruszył w stronę granicy pomiędzy prowincją Galią Przed-alpejską a oficjalnym wówczas terytorium Italii. Stanowiła ją niewielka rzeczka Rubikon (dziś. Fiumicino). Przed sobą wyprawił trybunów wojskowych, rozkazując im, by bez reszty uzbrojenia, z samymi ityltoo mieczami w ręku opanowali wielkie miasto Ariminum, leżące już na terenie Italii, i to, o ile możności, bez rozlewu krwi i bez większego zamieszania. A dowództwo ich powierzył Hortenzjuszowl (P l u t., Caesar, 32, przekł. M. Brożka) Sam natomiast przeczekał do wieczora i starając się stale pokazywać wszystkim, potajemnie tylko w towarzystwie najbardziej zaufanych ludzi pojechał na zaprzężonym w muły wozie ku Rubikonowi. Po dłuższym błądzeniu, dopiero tuż przed świtem znalazł przewodnika i ten doprowadził go pieszo jakimiś wąskimi ścieżkami do tej rzeczki. Cezar przekroczył ją 13 stycznia 49 roku, wypowiadając podobno owe słynne słowa: alea iacta est (kości zostały rzucone) i o świcie bez walki opanował Ariminum (dziś. Rimini), pierwsze miasto już na terytorium Italii. Rozpoczęła się wojna domowa. Wojna domowa (49—45). Początkowy okres tej wojny (49—48) znany jest nam z opracowanego przez Cezara sprawozdania, a poszczególne jej fazy, jak wojna aleksandryjska, afrykańska i wreszcie hiszpańska, przedstawili trzej, bliżej nam nie znani autorzy, przypuszczalnie podkomendni Cezara, którym było bardzo daleko do pisarskiego kunsztu ich naczelnego wodza. WOJNA DOMOWA (49-45) LXXXVII Wojna ta toczyła się z niezwykłą zaciętością i przy zmiennym szczęściu na terytorium całego niemal basenu śródziemnomorskiego aż do 17 marca 45 roku, kiedy to , ,n w bitwie pod Mundą w Hiszpanii zostały ostatecznie rozgromione resztki pompejańczyków i Cezar osiągnął upragnione jedynowładztwo. Była to jedna z najcięższych i najkrwawszych bitew tej wojny. Po stronie przeciwników Cezara poległo wówczas 30000 ludzi, podczas gdy jego straty wynosiły tylko jeden tysiąc zabitych. Jednak nie brakowało wiele, aby losy tej bitwy potoczyły się niepomyślnie dla Cezara, i dlatego nie dziwią jego słowa wypowiedziane po jej zakończeniu: “Dużo razy walczyliśmy już o zwycięstwo, ale dzisiaj po raz pierwszy — o życie" (P l u t., Caesar, 56, przekł. M. Brożka). Rządy Cezara. Przez cały, zresztą bardzo krótki okres rządów Cezara, jego przeciwnicy, maskując się często jako oddani mu przyjaciele, rozmaitymi sposobami dążyli do skompromitowania go w oczach szerokich mas i usiłowali skłonić go do złożenia władzy i wycofania się z czynnego życia politycznego i publicznego. Dążenia te wyraził bardzo jasno Cyceron, który podsuwał mu myśl, aby po dokonaniu organizacji spraw państwowych wycofał się w zacisze domowe i resztę życia spędził w spokoju i na odpoczynku (C i c., Pro Marcello, 9, 27). Idy Marcowe. Cezar nie wykazywał należytej ostrożności i nie zwracał baczniejszej uwagi na wszystko, co wokół niego się działo, nie słuchał przestróg ludzi rzeczywiście mu życzliwych i w Idy Marcowe, czyli 15 marca 44 roku, w chwili gdy zasiadł w senacie, by przewodniczyć obradom, grupa spiskowców rekrutujących się z jego bliskiego i zaufanego, jak by się zdawało, otoczenia, dwudziestu trzema pchnięciami sztyletów pozbawiła go życia. Wrogom Cezara zdawało się, że to zabójstwo pomoże im cofnąć koło historii i przywrócić do życia dawną LXXXVIII ŚMIERĆ CEZARA rzeczpospolitą arystokratyczną. Słuszne są więc, nawiązujące do śmierci Cezara, pełne rozczarowania słowa Cyce-rona skierowane przeszło miesiąc później w liście do At-tyka: O! mój Attyku! Jakże się obawiam, żeby dzień 15 marca nic inam nie przyniósł prócz radości, żeśmy się zemścili za wszystko, cośmy ucierpieli od tego człowieka, którego nienawidzić słuszną mieliśmy przyczynę. {C i c., ad Att., XIV 12, przekł. E. Rykaczewskiego) W połowie maja napisał do Attyka: “Cieszyłem się otwarcie ze śmierci Cezara" (C i c., ad Att., XIV 22, 2, przekł. E. Rykaczewskiego), ale teraz “Nie cieszę się więc jak dawniej z 15 marca. Popełniono owego dnia wielki błąd" (C i c., ad Att., XIV, 22, 2, przekł. E. Rykaczewskiego). III. WOJSKO CEZARA Rękojmią militarnych i politycznych sukcesów Cezara było jego wojsko, w zasadzie zaciężne, a więc służące za żołd. Składało się ono z oddziałów pieszych i konnych. Piechota, której trzon stanowiły ciężkozbrojne legiony (le-giones) i lekkozbrojne oddziały posiłkowe (auxilia), rekrutujące się spośród sprzymierzeńców rzymskich, a W których bardzo dużą rolę odgrywali łucznicy kreteńscy i pro-carze balearscy, tworzyła podstawową siłę taktyczną, konnica natomiast odgrywała rolę pomocniczą. Od czasów Cezara konnica również rekrutowała się spośród sprzymierzeńców, głównie mieszkańców prowincji galijskich oraz z będących na służbie rzymskiej wolnych plemion galijskich i germańskich. Stan liczebny legionu Cezara wahał się od trzech do czterech tysięcy ludzi. Legion dzielił się na dziesięć ko- WOJSKO CEZARA LXXXIX hort, każda z nich na trzy manipuły, z tych zaś każdy na dwie centurie. Do każdego legionu dochodził oddział lekkozbrojnej piechoty posiłkowej w sile jednej kohorty oraz dwustu do trzystu jeźdźców (eąuites). Siłę bojową każdego legionu wzmacniały ponadto machiny bojowe, odpowiednik późniejszej artylerii. Każdy legion dysponował bowiem pięćdziesięciu pięcioma balistami, miotającymi specjalnymi strzałami z taką siłą wyrzutu, że na odległość 370 metrów zdolne były przebić tarczę grubości trzech centymetrów. Do nich dochodziło jeszcze dziesięć kata-pult i onagrów, które wyrzucały ciężkie pociski o wadze do 80 kg w postaci kamiennych i ołowianych kuł oraz potężnych belek. Pociski te przy nachyleniu 45 stopni trafiały do celu na odległość 185 metrów. Szyk bojowy legionu Cezara składał się z trzech linii (acies triplex). Pierwszą linię tworzyły cztery kohorty, na drugą zaś i trzecią wypadało po trzy. Druga linia miała za zadanie wspierać pierwszą, trzecia natomiast wchodziła w skład ogólnego odwodu, którego zadaniem było wykonanie w razie potrzeby frontalnego manewru albo uderzenie na skrzydło nieprzyjaciela, lub też odparowanie jego uderzenia. Cezar jako naczelny wódz (dux) miał przy swoim boku specjalną przyboczną straż honorową (cofiors praetoria) złożoną spośród najlepszych żołnierzy, jego osobistych przyjaciół oraz młodzieńców znakomitego pochodzenia, którzy pod jego okiem zapoznawali się z arkanami sztuki wojennej. Pomocnikiem naczelnego wodza był kwestor (ąuaestor), który towrzyszył mu w wyprawach wojennych i zajmował się zaopatrzeniem wojska w żywność, wypłacał żołd, rozdzielał zdobycz wojenną, sprzedawał posuwającym się za wojskiem kupcom łupy wojenne, zwłaszcza jeńców i brańców, prowadził całą rachunkowość, ale w razie po- XC SZTAB WOJSKOWY trzeby dowodził wyznaczoną mu jednostką na równi z legatami. Do pomocy służył Cezarowi także sztab. W jego skład wchodzili wyznaczeni przez senat legaci (legati), rangą odpowiadający dzisiejszym generałom oraz trybuni wojskowi (tribuni militum), częściowo wybierani na zgromadzeniu trybusowym, częściowo mianowani przez naczelnego wodza spośród najwybitniejszych centurionów, rangą odpowiadający dzisiejszym pułkownikom. Legaci dowodzili legionami albo większymi jednostkami taktycznymi, lub też poszczególnymi częściami szyku bojowego. Trybuni, których było po sześciu w każdym legionie, dowodzili kolejno na zmianę po dwu jednym legionem, a tymczasem pozostali czterej byli w dyspozycji naczelnego wodza. Mogli też dowodzić innymi odpowiednimi jednostkami, ale zawsze byli podporządkowani samemu Cezarowi jako naczelnemu wodzowi, ponadto kwestorowi i legatom. W ten sposób szkolił ich Cezar na przyszłych samodzielnych dowódców. Do sztabu należeli też adiutanci, rekrutujący się spośród młodych ochotników. Ponadto dochodzili tu jeszcze prefekci wojskowi jako dowódcy oddziałów posiłkowych (praefectus auxiliorum), czy oddziałów jazdy (praefectus alarum) oraz prefekt oddziałów inżynieryjnych (praefectus fabrum). Tu należy zaznaczyć, że w wojsku Cezara nie było już specjalnych oddziałów rzemieślniczych (fabri), ale jego legioniści byli tak szkoleni, że każdy z nich w razie potrzeby mógł wykonywać różne prace rzemieślnicze, oczywiście pod okiem fachowców, a nad całością robót czuwał właśnie praefectus fabrum, który także je planował. Niższą kadrę dowódców, odpowiadających dzisiejszym podoficerom, tworzyli centurionowie (centuriones), stojący na czele centurii, których w legionie było sześćdziesiąt. ORGANIZACJA WOJSKA XCI Dowódca prawej centurii w manipule (prior) stał wyżej rangą od dowódcy lewej centurii (posterior) i był zarazem dowódcą całego manipułu. Natomiast centurion prawej centurii pierwszego, czyli prawego, manipułu w kohorcie, zwany primus pilus lub primipilus, był równocześnie dowódcą całej kohorty i z tej racji był również członkiem rady wojennej. Był to zawsze najstarszy wiekiem i stażem centurion. W legionie było ich sześciu. Najmłodszym natomiast centurionem w legionie był drugi centurion trzeciego manipułu dziesiątej kohorty, zwany decimus hastatus. Do niższych podoficerów (principes), którzy stali pod rozkazami centurionów, zaliczano zastępców centurionów (optiones), chorążych (signiferi), trębaczy (tubicines) i żołnierzy o dłuższym stażu wojskowym oraz wysłużonych wojskowych (veterani), którzy dobrowolnie zgłosili się ponownie pod sztandary. Do osobistej obsługi oficerów, a także do pieczy nad zwierzętami pociągowymi i jucznymi używano ciurów obozowych i mulników (calones i mulones), którymi byli z zasady niewolnicy. Korzystano z nich również przy furażo-waniu i zaopatrywaniu w żywność i inne materiały niezbędne do prowadzenia działań bojowych. Nie można pominąć jeszcze innych służb w wojsku Cezara, mających bardzo duże znaczenie. Chodzi tu o pisarzy (scribae), wróżbitów (haruspices), gońców i zwiadowców (speculatores) i wielu innych, których potrzeba chwili nakazywała powoływać. Za wojskiem ciągnęli zawsze handlarze (caupones) i kupcy (mercatores), którzy niepomni bardzo poważnego często ryzyka i osobistego niebezpieczeństwa, w pogoni za krociowymi zyskami zaopatrywali żołnierzy w przedmioty codziennego użytku. Przede wszystkim nabywali od nich za bezcen łupy wojenne, wśród których najbardziej poszukiwaną zdobyczą byli jeńcy i brańcy wojenni, wciąż pożąd- MORSKA FLOTA CEZARA liwie oczekiwani przez nigdy nie nasycone targowiska niewolników. Do pomocy siłom lądowym służyła flota morska i rzeczna. Morska flota Cezara, zbudowana głównie w stoczniach Galii, składała się z olrętów wojennych (naves longae) i transportowych (naves onerariae). Flota ta wsławiła się nawet zwycięską bitwą morską nad znacznie silniejszą, zarówno gdy chodzi o liczebność, jak i o wyporność statków, flotą galijskich Wenetów. Zwycięstwo to zostało uzyskane przez Cezara nie tyle dzięki skutecznej taktyce bojowej, co szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, gdyż w chwili nastania ciszy morskiej flota Wenetów zależna od napędu żaglowego zatrzymała się w miejscu i stała się łatwym łupem poruszanych wiosłami okrętów rzymskich. Bardzo ważną rc-lę odgrywały okręty transportowe, na których Cezar przerzucił dwukrotnie do Brytanii swoje oddziały desantowe. Uzbrojenie legionistów Cezara składało się z miecza (gladius) i włóczni (pilum). Miecz był krótki, o dwu ostrzach i spiczasto zakończony, tak że nadawał się do cięcia i kłucia. Trzymano go w pochwie (vagina) i noszono na pasie (balteus) u prawego boku. Włócznia składała się z mocnego, drewnianego drzewca długości od półtora do dwu metrów, zakończonego ostrzem na nasadzie z nie-hartowanego żelaza. Gdy włócznia utkwiła w nieprzyjacielskiej tarczy, którą zahartowane ostrze bez trudu przebijało, wówczas pod ciężarem włóczni niehartowana nasada uginała się ciągnąc tarczę do dołu. W ten sposób tarcza stawała się niebezpieczną przeszkodą dla trzymającego ją wojownika, który zmuszony był pozbyć się jej, przez to z kolei odsłaniał swoje ciało i narażał je na ciosy nieprzyjaciela. Włócznią można było rzucić na odległość do trzydziestu metrów. Ponadto każdy legionista miał tarczę wysokości około l i 1/4 metra i szerokości około 80 WOJSKO CEZARA XCIII centymetrów. Wykonana była z drzewa obciągniętego skórą, krawędzie zaś były okute metalem. Podczas marszu tarczę trzymano w pokrowcu i niesiono na plecach. Głowę legionisty chronił skórzany hełm (galea), natomiast jeźdźcy posługiwali się hełmami metalowymi (cassis). Tułów legionisty zabezpieczał skórzany pancerz pokryty metalowymi płytkami (lorica). Pod pancerzem noszono wełnianą tunikę, na pancerzu zaś wełniany płaszcz (sagum), zapinany na prawym ramieniu. Uzupełnieniem żołnierskiego stroju były skórzane buciki (caligae) nie zakrywające jednak palców. Osobisty bagaż (sarcina) składający się, poza uzbrojeniem, z zapasu zboża na kilka dni, kociołka do gotowania strawy, narzędzi i pali do budowy obozu, każdy legionista nosił o własnych siłach. Obarczonego bagażem żołnierza określano terminem impeditus, czyli nie przygotowany do podjęcia walki. Przeciwieństwem zaś był expeditust czyli żołnierz bez bagażu, a więc do walki gotowy. Każdy legion i poszczególne jego oddziały miały własne sztandary i znaki bojowe. W legionach były to signa, a w konnicy vexilla. Odznaką legionu od czasów Mariusza był srebrny orzeł z rozpostartymi do lotu skrzydłami, ma-nipułu wyciągnięta do góry ręka (manus) i stąd nazwa oddziału, a także głowy rozmaitych zwierząt, wszystko osadzone na długich drzewcach. Wojsko Cezara znane było ze swoich szybkich marszów, którym zawdzięczało wiele sukcesów bojowych. Kolumnę marszową (agmen) otwierała straż przednia (agmen pri-mum), formowana zazwyczaj przez oddziały posiłkowe, złożone z konnicy i lekkozbrojnej piechoty. Pierwsze oddziały straży przedniej, których zadaniem był zwiad, nosiły nazwy antecursores lub exploratores, zależnie od otrzymanego zadania, i one wysyłały z kolei przed siebie patrole konne lub piesze (speculatores). Do oddziałów zwiadowczych na- XCIV MARSZ WOJSKOWY leżało — między innymi — zabezpieczenie kolumny marszowej przed zasadzką ze strony nieprzyjaciela, a w wypadku natrafienia na rzekę czy innego rodzaju przeszkody terenowej, wyszukanie brodu czy przejścia, a następnie pomoc w forsowaniu przeszkody przez wojsko. Tyły kolumny marszowej zabezpieczała straż tylna (agmen novissimum), na którą składały się oddziały rekrutów i niedoświadczonych jeszcze w boju żołnierzy (tiro-nes). W razie odwrotu, straż tylna odpowiednio wzmocniona przekształcała się w straż przednią, a dotychczasowa straż przednia w tylną. Tabory, bardzo ważna część składowa wojska, posuwały się zazwyczaj na końcu za swoimi oddziałami, a niekiedy, gdy wymagały tego okoliczności, jechały w środku maszerującej kolumny. Marsz wojskowy mógł być zwykły (iter iustum) i wówczas trwał od trzech do czterech godzin na dzień, ale bez przerw na odpoczynek i wtedy pokonywano zwykle odległość przeciętnie od dwunastu do piętnastu kilometrów. W razie konieczności wojsko szło marszem szybkim (iter magnum) i wówczas pokonywało w ciągu dnia odległość około 25 kilometrów. Po każdym dniu marszu zawsze rozkładano się obozem w miejscu uprzednio wyszukanym przez doświadczonych zwiadowców. W wypadku dłuższego postoju wojska w jakimś miejscu, na przykład na leża zimowe (hiberna), budowano obóz bardziej trwały i lepiej przystosowany do obrony (castra stativa). Obóz miał kształt kwadratu lub prostokąta. Do wnętrza obozu wiodły cztery bramy. Brama frontowa, od strony nieprzyjaciela, nazywała się porta praetoria, brama tylna, jej przeciwległa, porta decumana. Były też jeszcze dwie bramy boczne, porta principalis dextra i porta principalis sinistra. Obóz przecinały trzy NAMIOTY XCV główne ulice, mianowicie jedna łącząca obie bramy boczne zwana via principalis, dalej prostopadła do niej via praeto-ria łącząca porta praetoria z porta decumana i wreszcie via ąuintana, równoległa do via principalis, ale bliższa porta decumana. Wszystkich bram stale strzegły odpowiednie warty. Centralnym punktem obozu był namiot wodza (praeto-rium, tabernaculum ducis). Przed nim znajdował się wolny plac (forum), na którym gromadziło się wojsko, by wysłuchać wodza, który przemawiał do niego ze specjalnego podwyższenia zrobionego z darni (tribunal, suggestus). W pobliżu namiotu wodza ustawione były namioty jego najbliższych współpracowników, a więc kwestora, legatów i trybunów wojskowych. Tu znajdowały się również namioty wyborowych oddziałów. Resztę obozu zajmowały namioty pozostałych oddziałów, ustawione w ściśle określonym porządku. W obozie znajdowały się oczywiście także namioty przeznaczone wyłącznie dla chorych czy rannych, którymi opiekowała się specjalna służba lekarska i sanitarna. Pamiętano również o odpowiednio zabezpieczonych urządzeniach sanitarnych. Namioty były sporządzane ze skóry, a na leżach zimowych wznoszono baraki kryte słomą. Niekiedy adaptowano na obóz wojskowy wieś tubylczej ludności, całą lub część, przy czym oczywiście obóz starannie odseparowy-wano od miejscowej ludności. Cały obóz, zataczany zwykle na skłonie lekko opadającym ku bieżącej wodzie, w pobliżu lasu, skąd można było brać drzewo służące jako materiał i jako opał, oraz w sąsiedztwie łąk, by mieć pod ręką paszę dla licznych zwierząt jucznych i pociągowych, a także bydła rzeźnego, opasywano głębokim rowem i wysokim wałem ziemnym, w razie potrzeby specjalnie jeszcze wzmacnianym. Bezpie- XCVI 2OŁD czeństwa obozu strzegły stojące przed bramami warty, za dnia w sile kohorty (cohors in statione), a w ciągu nocy, zwłaszcza w pobliżu nieprzyjaciela, odpowiednio wzmocnione (excubiae). Przedpola obozu strzegły z kolei wysunięte do przodu posterunki (vigiliae lub custodiae). Tuż przed obozem znajdowały się zwykle kramy ustawiane przez ciągnących za wojskiem handlarzy i kupców. W razie zagrożenia nieprzyjacielskiego szukali oni zawsze schronienia we wnętrzu obozu. Wojsko wychodziło z obozu zawsze przez porta praeto-ria, a wracało przez porta decumana. Dzięki odpowiedniej organizacji pracy, długoletniemu doświadczeniu i dużej ilości dobrze wprawionej siły roboczej obóz równie szybko rozbijano pod wieczór, jak zwijano wczesnym rankiem. Zwijanie obozu odbywało się w ten sposób, że na pierwszy sygnał trąbą (tuba) rozbierano namioty, na drugi składano bagaże na wozach, a na trzeci opuszczano obóz. Każdy z żołnierzy Cezara otrzymywał żołd, który wypłacano kwartalnie. Wynosił on dla żołnierza pieszego 225 denarów rocznie, dla centuriona 550 denarów, a dla jeźdźca 675 denarów. Z tego żołdu potrącano jednak za utrzymanie, odzież i ekwipunek, które każdy żołnierz otrzymywał z intendentury. Oczywiście wojsko Cezara na samym żołdzie nie poprzestawało, gdyż poza łupami wojennymi, przy rozdziale których zawsze partycypowali żołnierze odpowiednio do swoich zasług podczas walk, otrzymywali jeszcze dodatkowo specjalne wynagrodzenia w związku z rozmaitymi okazjami. Cezar przez umiejętne postępowanie ze swymi żołnierzami potrafił dopiąć tego, że stali się oni bezwzględnie posłusznym mu narzędziem i on był dla nich jedynym uosobieniem najwyższych wład zpaństwowych. Mógł więc Marek Brutus, moneta, awers Rewers monety Marka Brutusa z wyobrażeniem czapki wolności i dwu sztyletów z napisem: Idy Marcowe (Eid(ibus) Mari(tiis)). Moneta wybita z okazji zamordowania Cezara na cześć jego morderców WPŁYW RODZINY XCVII on liczyć na nich w każdej chwili, a zwłaszcza wtedy, gdy zdecydował się na rozpoczęcie wojny domowej. Przyszłość okazała, że nie zawiódł się na swoich żołnierzach i dzięki nim zdobył najwyższą władzę w państwie. IV. LITERACKA DZIAŁALNOŚĆ CEZARA Atmosfera domu rodzinnego. Z wojskowo-polityczną działalnością Cezara splatała się ściśle jego działalność literacka. Najbardziej widoczne jest to oczywiście w zachowanych do dziś jego sprawozdaniach z wojny galijskiej i wojny domowej. Związków tych można domyślać się także w jego nie zachowanych utworach, znanych nam jedynie z cytatów i wzmianek o nich u autorów starożytnych, a to ze względu na wiadome nam okoliczności ich powstania. Być może, iż nie dotyczyło to jego młodzieńczych prób literackich też nie zachowanych. Należyte przygotowanie do działalności literackiej odebrał Cezar w domu rodzinnym, w sprzyjającej temu atmosferze wytworzonej przez jego gruntownie wykształconą matkę Aurelię (f 56 r. p. n. e.), a także niewątpliwie wiele zawdzięczał wpływowi, jaki wywarł na niego stryj Gajusz Juliusz Cezar Strabon (t 87 r. p. n. e.), znany ze swego dowcipnego sposobu wypowiadania się w słowie i piśmie oraz ze skrupulatnie przestrzeganego puryzmu językowego. Nauczycielem Cezara był Marek Antoniusz Gnifon, który studiował w Aleksandrii i dzięki temu mógł wpoić swemu uczniowi doskonalą znajomość gramatyki i literatury greckiej i łacińskiej oraz tak wyuczyć języka greckiego, że mógł się nim posługiwać z całkowitą swobodą w mowie i piśmie na równi z łaciną. O pierwszych próbach literackich Cezara można jedynie tyle powiedzieć, ile przekazali nam o tym starożytni autorzy, XCVIII TWÓRCZOŚĆ MŁODZIEŃCZA z których najważniejsi to Gajusz Swetoniusz Trankwillus ze swymi Żywotami Cezarów, czy Plutarch z Cheronei z Żywotami sławnych mężów, a także inni. Wspomina się tam o dwu poematach. Treścią jednego była Pochwala Herkulesa, a drugi w formie tragedii przedstawiał nieszczęsne losy króla Edypa. Obydwa utwory, zapewne jako szkolne wprawki, napisał po grecku. Jeszcze we wczesnej młodości, być może pod wpływem stryja, ułożył, a w późniejszych latach kontynuował zbiór dowcipnych i trafnych powiedzeń (dicta collectanea), o którym pewne pojęcie mogą nam dać przetrwałe do dziś i nadal chętnie powtarzane powiedzenia Cezara, jak alea iacta est czy veni, vidi, mci. Nie zabrakło też w twórczości Cezara tego okresu bliżej nam nie znanych wierszy o erotycznej, może nawet zbyt swobodnej, treści, do których miał dostęp jeszcze Pliniusz Młodszy (ok. 61 — ok. 113). Utwory wieku dojrzałego. Gramatyczno-językowe zainteresowania Cezara dały mu okazję do zaatakowania swego politycznego przeciwnika, Cycerona, w dedykowanym mu dwuksięgowym traktacie O analogii (De analogia ad M. Tullium Ciceronem libri II), datowanym najwcześniej na 54 r. Powstał on jako odpowiedź na wydane w 55 r. przez Cycerona dzieło w trzech księgach O mówcy (De oratore libri III). Cezar, który zawsze i wszędzie dążył autorytatywnie do ładu i porządku, oczywiście zgodnie ze swoim ich rozumieniem, także i w tym traktacie opowiedział się po stronie tych gramatyków, zdaniem których w języku należało przestrzegać jak najskrupulatniej ściśle określonych i ustalonych norm i reguł. Cyceron natomiast podchodził do języka bardziej liberalnie i hołdował zasadzie anomalii w języku, a więc przychylał się z kolei do tych gramatyków, którzy dopuszczali w nim jako formy pod względem gramatycznym zupełnie prawidłowe wszelkie »ANTICATO« XCIX zakorzenione już w mowie potocznej odstępstwa od ustalonych gramatycznie norm i reguł. Należy zwrócić uwagę, że traktat ten Cezar napisał z podziwu godną szybkością i w osobliwych warunkach, bo “podczas przeprawy przez Alpy, kiedy po odbytych sądach powracał z Galii Przedalpejskiej do wojska" (S u e t., I 56, 5, przekł. J. Niemirskiej-Pliszczyńskiej). Zdecydowanie polityczny charakter miał traktat, według niektórych paszkwil, Cezara pod tytułem Anticato (lub Anticatones). Była to odpowiedź na opublikowaną przez Cycerona w 46 roku pochwalną mowę pogrzebową ku czci Katona, który w kwietniu tego samego roku popełnił samobójstwo w Utyce, po ostatecznej klęsce pom-pejańczyków w północnej Afryce. Podobne pochwały tego ostatniego obrońcy arystokratycznej republiki rzymskiej, a faktycznie propagandowe paszkwile antycezariańskie w tym samym roku napisali jeszcze nieprzejednani wrogowie zwycięskiego Cezara Marek Juniusz Brutus i Marek Trebiusz Gallus. Swoją odpowiedź na propagandową gloryfikację Katona Cezar napisał podczas kampanii hiszpańskiej w okresie bitwy pod Mundą, którą stoczył 17 marca 45 roku, rozbijając w niej resztki pompejańczyków i kładąc w ten sposób kres wojnie domowej. Już te dwa wymienione traktaty świadczą, że Cezar w żadnych okolicznościach nie traci czasu, i tak też powstał jego poemat pt. Droga (Iter), napisany w czasie dwu-dziestosiedmiodniowej podróży z Italii do Hiszpanii podjętej z początkiem listopada 46 roku. I ten utwór miał zapewne obok elementów geograficzno-etnograficznych elementy polityczne, zwłaszcza że Cezar udawał się wtedy do Hiszpanii, na ostateczną, jak okazało się, rozprawę ze swoimi przeciwnikami politycznymi. Przepadły również wszystkie mowy Cezara, wygłaszane MOWY I KORESPONDENCJA głównie w sądach. Zwrócił na siebie uwagę jako mówca już swoim pierwszym wystąpieniem sądowym w 77 roku, gdy oskarżył zwolennika Sulli Gnejusza Dolabellę o zdzier-stwa, których się dopuścił w 78 roku jako namiestnik prowincji Macedonii. A oto ocena Cezara jako mówcy przez tak autorytatywnego znawcę jak Cyceron, podana przez Swetoniusza: W każdym razie Cycero w swym Brutusie wyliczając krasomówców twierdzi stanowczo, że «nie widzi nikogo, bomu by Cezar powinien ustąpić; mówi dalej, że -"wymowa Cezara jest wykwintna, olśniewająca, wręcz wspaniała i w Ipewnej mierze szlachetna». Do Korneliusza Neposa tak o nim napisał: «Cóż? Którego z mówców, co życie tylko wymowie poświęcili, posławisz wyżej od Cezara? Któryż z większą trafnością albo z większą łatwością wyraża swe myśli? Któż ma styl ozdobniejszy lub wykwintniejszy? (S u e t., I 55, l, przekł. J. Niemirskiej-Pliszczyńskiej) Nie dochowała się również obfita korespondencja Cezara, pisana zarówno po łacinie, jak i po grecku. Jeszcze Swetoniuszowi były znane sprawozdania Cezara w formie listów do senatu. Interesujące, że nie miały one kształtu powszechnie wtedy używanych zwojów, ale były pisane na poszczególnych kartach składanych w stronice i jednym bokiem związanych ze sobą. Była to innowacja, której kontynuacją są późniejsze kodeksy i w następstwie dzisiejsze książki. Obok obfitej korespondencji urzędowej Cezar prowadził bardzo ożywioną i rozległą korespondencję prywatną. W wypadkach, gdy pisał o sprawach poufnych, posługiwał się specjalnym szyfrem, który, jak podaje Swetoniusz, już w starożytności umiano rozwiązywać. Do korespondencji Cezar przywiązywał tak wielkie znaczenie, że TWÓRCZOŚĆ LITERACKA CEZARA CI ćwiczył się nawet w jeździe konnej tak, że równocześnie dyktował listy dwom. albo nawet tólku sekretarzom na raz [...] Poza tym Cezar pierwszy, jak piszą, wprowadził też zwyczaj załatwiania spraw i porozumiewania się z przyjaciółmi za pomocą ilistów, potnieważ na osobiste chodzenie do każdego w celu przeprowadzenia rozmów na temat spraw nie cierpiących Ewłoki nie pozwalały mu liczne zajęcia i duże odległości w mieście. (P ł u t., Caesar, 1.7, przekł. M. Brożka) Przypuszczalnie w związku z pracami Cezara nad reformą kalendarza, który już od dawna sprawiał wiele kłopotów, gdyż zupełnie nie zgadzał się z kalendarzem astronomicznym, powstał, też nie zachowany, utwór o gwiazdach i ich obrotach (De astris). Zachowane dzieła Cezara. Do naszych czasów dotrwały jedynie sprawozdania Czy pamiętniki, jak się je często określa, Cezara o Wojnie galijskiej w siedmiu księgach i o Wojnie domowej w trzech. Ale i tych dwu dzieł los nie oszczędził, gdyż obydwu nie udało się Cezarowi doprowadzić do końca. W zakończeniu commentarii o wojnie galijskiej przeszkodziła mu coraz bardziej napięta sytuacja polityczna, która wreszcie doprowadziła do wybuchu wojny domowej, a zakończenie commentarii o wojnie domowej, a nawet należyte ich opracowanie redakcyjne uniemożliwiła mu śmierć. Sprawa tytułu. Spośród wielu tytułów, jałde noszą zachowane manuskrypty średniowieczne sprawozdań Cezara, żaden chyba nie odpowiada tytułowi, pod jakim były one znane w starożytności. Przyjmuje się więc za Swetoniu-szem, że najprawdopodobniej brzmiał on: C. Julii Caesaris commentarii rerum gestarum i w podtytułach dla wojny galijskiej Bellum Gallicum lub Belli Gallici a dla wojny domowej Bellum civile. Pamiętnikarstwo antyczne. Cezar przystępując do pisania swoich pamiętników miał za sobą długi szereg poprzedników zarówno w literaturze greckiej, jak i łacin- CII PAMIĘTNIKARSTWO GRECKIE I RZYMSKIE skiej. Długą listę pamiętnikarzy greckich rozpoczyna łon z Chios (V w. p. n. e.), w IV w. takim pamiętaikarzem był Ksenofont, autor Anabazy, która zachowując pozory dzieła historycznego była w istocie rzeczy apologetyczną autobiografią. Pamiętnikarski charakter ma także słynna mowa Demostenesa (384—322) O wieńcu. Dalszemu rozwojowi pamiętnikarstwa greckiego specjalnie sprzyjał burzliwy, przepełniony wojnami okres hellenistyczny, obejmujący czasy od Aleksandra Macedońskiego (336—323) aż po całkowite opanowanie wschodniej części basenu śródziemnomorskiego przez Rzymian w I w. p. n. e. Pisali wówczas pamiętniki władcy, politycy i wodzowie, jak np. Demetrios z Faleronu (350—283), król Epiru Pyr-rus (319—272), naczelnik Związku Achajskiego Aratos (ok. 271—213) oraz wielu różnych stopni dowódców wojskowych, aby z jednej strony uświetnić własne czyny, z drugiej usprawiedliwić swoje postępowanie, zwłaszcza że było ono, często nie bez racji, ostro atakowane i potępiane przez przeciwników politycznych. Początek rzymskiej literaturze pamiętnikarskiej dał Pu-bliusz Korneliusz Scypion Afrykański (235—183) pisząc swój pamiętnik w języku greckim w formie listu do króla Macedonii Filipa V (238—179). W jego ślady poszedł inny przedstawiciel rodu Scypionów, mianowicie Publiusz Korneliusz Scypion Nazyka Korkulum, który uświetnił swój udział w bitwie pod Pydną (168), gdzie został pokonany król Macedonii Perseusz, w liście napisanym po grecku, a skierowanym do Masynissy, króla Numidii. Rzymskie pamiętniki w języku łacińskim pojawiają się dopiero w burzliwym okresie politycznej i reformatorskiej działalności braci Tyberiusza (f 133 r. p. n. e.) i Gajusza (f 121 r. p. n. e.) Semproniuszów Grakchów. Do najważniejszych pamiętnikarzy, od tego okresu poczynając, zaliczyć należy Marka Emiliusza Skaurusa PAMIĘTNIKI RZYMSKIE CIII (163/2—89/8), czołowego przedstawiciela optymatów, obwinianego o to, że dał się przekupić królowi Numidii Masynissie. Publiusz Rutiliusz Rufus, konsul z 105 r. p. n. e., niesłusznie oskarżony, z zemsty, że wystąpił w obronie mieszkańców prowincji Azji użalających się na zdzierstwa pu-blikanów, pozostawił po sobie pamiętniki, napisane na dobrowolnym wygnaniu w prowincji Azji, gdzie przebywał aż do końca życia otoczony powszechnym szacunkiem wdzięcznych mieszkańców tej prowincji. Kwintus Lutacjusz Katulus (ok. 150—87), konsul z 102 roku, w swojej autobiografii starał się uwypuklić własne zasługi w odniesionym wspólnie z Mariuszem zwycięstwie nad germańskimi Cymbrami pod Aąuae Sextiae (dziś. Aix--en-Provence) w 101 r. i w ogóle podczas całej wojny z Cymbrami i Teutonami oraz w czasie sprawowania konsulatu. Swoją bogatą i nie pozbawioną bezwzględnego okrucieństwa działalność polityczną i wojskową starał się u-sprawiedliwić w obszernej, bo aż dwadzieścia dwie księgi liczącej autobiografii dyktator Lucjusz Korneliusz Sulla (138—78). Pamiętniki pisał też, zarówno po grecku, jak i po łacinie, Marek Tulliusz Cyceron, któremu bardzo zależało na tym, by pozostawić potomności jak najlepsze wrażenie o swojej działalności w okresie konsulatu. Zabiegał też usilnie o to, aby i inni na ten temat pisali. W związku z tym gościł u siebie greckiego poetę Thyillusa, ale gdy nie udało mu się nakłonić go do tego, próbował jeszcze pozyskać dla tej sprawy greckiego poetę Archiasza Au-lusa Licyniusza, którego nawet bronił w sądzie (Pro Ar-chia poeta) w 62 r. Ten również zawiódł jego oczekiwania ł rozżalony tym napisał do swego przyjaciela Attyka: “Będę musiał, jak widzę, poprzestać na napisach, któreś mi w Amaltei ustawił, zwłaszcza że Thyillus nie dotrzymał CIV WZOKY DLA CEZARA słowa, a Archiasz nic o mnie nie napisał" (C i c., ad Att. I 16, 15, przekł. E. Rykaczewskiego). W tej sytuacji Cyce-ron sam napisał poemat o swoim konsulacie (De consulatu suo), w którym tak daleko posunął się w samochwalstwie, że umieścił w nim nawet scenę, jak podczas narady bogów na Olimpie Jowisz aprobująco referował walkę Cycerona przeciw Katyiinie. Sprawa własnej działalności politycznej w okresie konsulatu, a zwłaszcza skazanie bez sądu na śmierć katylinarczyków i pośpieszne wykonanie na nich wyroku do tego stopnia nie dawała Cyceronowi spokoju, że przez wiele lat pisał dzieło historyczne o autobiograficznym charakterze, w którym przedstawił kulisy ówczesnych wydarzeń oraz swoje zamierzenia polityczne (De consiliis suis). Dzieło to, rozpoczęte jeszcze w 59 roku, ukończył dopiero w 44 roku, ale wydanie jego zastrzegł dopiero po swej śmierci. Gajusz Sallustiusz Kryspus (86— 35) pisząc o spisku Katyliny (De coniuratione Catilinae) między innymi, zapewne, i z tego dzieła korzystał. Kiedy więc Gajusz Juliusz Cezar przystąpił do pisania swoich commentarii, miał za sobą szereg greckich i rzymskich pamiętnikarzy, na których mógł się wzorować. Do pisania zaś zmuszały go takie same jak i tamtych powody, mianowicie konieczność odpierania zarzutów padających ze strony jego licznych przeciwników politycznych. Przecież jeszcze w 55 roku Marek Katon postawił w senacie wniosek, aby Cezara oddać w ręce germańskich Tenkte-rów i Uzyptów za to, że wbrew ustalonym zasadom prawa międzynarodowego rozpoczął z nimi wojnę bez wiedzy i zgody najwyższych władz rzymskich. A jeszcze wcześniej zarzucano Cezarowi, że prowadzona przez niego wojna w Galii jest nie usprawiedliwiona, ponieważ z tej strony nie było zagrożenia, a ewentualne ataki barbarzyń-ców wystarczało jedynie odpierać. W tym wypadku Cy-ceron wziął w pewnym stopniu Cezara w obronę, gdyż W OBRONIE WŁASNEGO POSTĘPOWANIA CV wprawdzie stwierdził, że od chwili objęcia dowództwa przez Cezara w Galii toczy się wojna, ale jest ona w sumie korzystna dla państwa rzymskiego. Przede wszystkim zyskuje ono pełne poczucie bezpieczeństwa od chwili, gdy niegodne zaufania, wojownicze i Rzymowi wrogie plemiona barbarzyńskich Gallów zostały podbite, co od dawna było cichym marzeniem każdego Rzymianina, tak że nawet stworzone przez bogów Alpy, by osłaniać Italię przed Galią, stały się już niepotrzebne (C i c., De prov. consul., 13, 32—34). Nie oszczędzali Cezara w niewybrednych atakach także niektórzy z ówczesnych poetów, jak np. Gajusz Licyniusz Kalwus. a zwłaszcza Gajusz Waleriusz Katullus, który obrzucał go nawet w swoich wierszach najbardziej wulgarnymi epitetami. Z tych więc względów, jak się przyjmuje, Cezar w ciągu zimy z 52 na 51 rok, a więc w bardzo krótkim czasie, przedstawił w siedmiu księgach przebieg siedmiu lat wojny, od 58 do 52 roku, kończąc na zdobyciu Alezji i wzięciu tam do niewoli Wercyngetory-ksa, wodza ostatniego i największego powstania anty-rzymskiego w Galii. Konieczność usprawiedliwienia swojego postępowania poczuł Cezar w jeszcze silniejszym stopniu podczas wojny domowej. Mimo bardzo wielkiego zaabsorbowania sprawami politycznymi i tą wojną Cezar znalazł jeszcze czas, aby przystąpić do jej przedstawienia, jednakże nie udało mu się dzieła tego ukończyć wskutek zamachu na jego życie. Cezar poszedł przy pisaniu swoich commentarii zupełnie inną niż jego poprzednicy drogą. Zarzucił bowiem przez pamiętnikarzy dotąd stosowaną, a przez odbiorców wciąż jeszcze tolerowana manierę nieskrępowanego wychwalania się i chełpienia własnymi dokonaniami, zwłaszcza wojennymi. Zastosował natomiast formę sprawozdania z rocz- CVI SPRAWOZDANIA nej działalności, wzorem sprawozdań, do których składania był zobowiązany czy jako urzędnik państwowy, czy jako najwyższy kapłan, a opierających się na urzędowych protokołach, określanych terminem commentarii. Na tej podstawie można sądzić, że powszechnie przyjęte rozumienie terminu commentarii jako pamiętniki w przypadku Cezara jest chyba niesłuszne i należy go rozumieć jako sprawozdania. Cezar chyba celowo nadał swoim commentarii formę sprawozdań przy przedstawianiu wojny galijskiej i wojny domowej, gdyż w ten sposób zrywał z rozpowszechnionym dotąd samochwalstwem u pamiętnikarzy, które przestało już oddziaływać propagandowo na czytelnika, gdyż ten nie dopatrywał się już w nich prawdy, natomiast bezosobowo ujęte sprawozdanie stwarzało wszelkie pozory prawdomówności. Cezarowi bardzo zależało na tym, aby jego czytelnicy uwierzyli w podawaną przez niego wersję przebiegu wydarzeń, ich przyczyn i skutków. Dlatego pisał o sobie wyłącznie prawie w trzeciej osobie, i to jak najbardziej powściągliwie i rzeczowo, tak że uzyskiwał przez to wrażenie pełnego obiektywizmu. Nie tylko nigdy sam siebie nie wychwalał, ale nawet swoich najzaciętszych przeciwników nigdy nie obrzucał jakimikolwiek obelgami, ani też nie wyrażał się o nich złośliwie czy obelżywie, co jest takie częste u Cycerona. Podawał jednak wszystko tak, że wnioski wyciągał sam czytelnik, i to właśnie takie, o jakie Cezarowi chodziło. Czytelników zaś pociągał jasny, prosty i komunikatywny sposób pisania Cezara, zresztą bardzo wysoko oceniony przez tak znakomitego znawcę stylu i języka, jakim był Cyceron, a którego wrogi, choć maskowany, stosunek do niego był powszechnie znany. Opinię Cycerona co do li- OCENA KUNSZTU PISAHSKIEGO CEZARA CVII terackich uzdolnień Cezara zacytował Swetoniusz w swoim życiorysie Cezara na podstawie listu jego do Brutusa: NajpSsał pamiętniki istotnie godne rzetelnej pochwały: szczere isą, proste i pełne czaru, pozbawione wszedkiej oadofoniości krasomówczej, jak gdyby diało nagie, z szat odarte. Lecz gdy dla przyszłych dziejopisow chdal zostawić uporządkowany materiał historyczny, to jednak ludziom rozsądnym wytrącił pióro z ręki, choć, być może, dał wdzięczne pole do popisu nie-dowarzoinym i naiwnym, którzy zechcą jego dzieło fryzować iDUrfcaimi. (S u e t., I, 56, przekł. J. Niemirskiej-Pliszczyńskiej) Nie mniejszą wartość mają słowa wysokiej oceny pisarskiego kunsztu Cezara zamieszczone w zakończeniu Wojny galijskiej przez Aulusa Hircjusza, które było jego autorstwa (b. G., VIII 5—7), również zacytowane przez Sweto- niusza: Zostały one wydane w tym celu, aby historykom nie zabrakło wiadomości o tych tak ważnych wydaiKaniach i spotkały się z tak powszechnym uznaniem, że adają się raiczej odbierać niż dawać historykom materiał do opracowań. Mój podziw dla tych dzieł jest jednak większy niż u innych; wszyscy bowiem inni wiedzą jedynie, jak znakomicie i doskonale je napfisał, a ja ponadto, jak łatwo li szybko. Cezar bowiem miał nie tylko nadzwyczaj lekki i wytworny sposób pisania, ale także jak najbardziej autentyczną umiejejtność jasnego przedstawiania swoich myśli. (S u e t., I, 56, przekł. J. Niemirskiej-Pliszczyńskiej) Jeżeli chodzi o Cezara Wojną domową, to widać wyraźnie, że zabrakło mu czasu na należyte przygotowanie, wygładzenie i redakcyjne opracowanie tego dzieła przed jego wydaniem. Stąd więc chyba ta nieprzychylna ocena ze strony, niechętnego zresztą Cezarowi, Azyniusza Pollio-na, podana przez Swetoniusza: AisMugiz iPolio uważa, że zostały ułożone niezbyt starannie i niezupełnie zgadnie z prawdą, gdyż Cezar w sprawozdaniu CVIII CEZAR W STAROŻYTNOŚCI z większości wypadków okazał łatwowierność w ocenie czynów innych ludzi, swoje zaś przedstowił fałszywie czy to świadomie, czy nawet pnzez zapomnienie, sądzi również, że Ceziat miał zamiar je przerobić i poprawić. (S u e t., I, 56, przekł. J. Niemirskiej-Pliszczyńskiej) :, ..-. .V. POŚMIERTNE LOSY DZIEŁ CEZARA • Starożytność. Współcześni Cezara, odpowiednio do swoich poglądów politycznych, odnosili się do jego dzieł przychylnie lub niechętnie. W początkach cesarstwa, gdy względy polityczne przez swoją deaktualizację stały się nieistotne, poczytność Cezara zależała od poziomu wykształcenia i specjalistycznych zainteresowań, tak że w konsekwencji dzieła jego zaczęły schodzić coraz bardziej na dalszy plan. Na przykład znany retor i nauczyciel wymowy Marek Publiusz Kwintylian (ok. 35—95) zajmował się Cezarem wyłącznie jako mówcą. Ze względu na swoją prostotę i jasność język Cezara nie wzbudzał większego zainteresowania u starożytnych gramatyków, podobnie jak i jego dzieła o treści gramatycznej. Historycznymi pracami Cezara posługiwali się niektórzy z historyków, jak Mikołaj z Damaszku (ok. 64 r. p.n.e. — ok. 14 r. p.n.e.) i Tytus Liwiusz (59 r. p.n.e. — 17 r. n.e.). Ale już Marek Anneusz Lukan (39—65) nie korzystał z Wojny domowej Cezara przy pisaniu poematu historycznego pt. Pharsalia. Natomiast wielki historyk rzymski Publiusz Korneliusz Tacyt (ok. 55 — ok. 120) Cezara oceniał bardzo wysoko, opierał się na nim, choć często z nim się nie zgadzał. Z historycznych prac Cezara obficie czerpali również tacy autorzy i historycy, jak Plutarch z Cheronei (ok. 45 — ok. 120), Appian z Aleksandrii (II w. n.e.), Kasjusz Dion Kokcejanus (II/III w.), a nawet jeszcze Ammianus Marcellinus (IV w.). RECEPCJA W STAROŻYTNOŚCI I ŚREDNIOWIECZU CIX Natomiast wczesnochrześcijański historyk Orozjusz Paulus (IV/V w.), który za zachętą św. Augustyna napisał z chrześcijańskiego punktu widzenia historię powszechną od założenia Rzymu w 753 r. p.n.e. po 417 r. n.e., jako autora Wojny galijskiej wymienia Swetoniusza Trankwillusa. Podobną pomyłkę popełnił także inny wczesnochrześcijański pisarz biskup Sydoniusz Apollinaris (ok. 430 — ok. 483). Jeżeli chodzi o Ojców Kościoła, to ci w ogóle nie wykazali żadnych zainteresowań Cezarem. Taki stopień znajomości Cezara wynikał niewątpliwie N dużej mierze z tego, że dzieła jego nie były umieszczone j? starożytności na liście autorów szkolnych. Obliczono, że N zachowanych podręcznikach ówczesnych gramatyków •zymskich, które zawierały wyciągi z różnych autorów lo użytku szkolnego, występuje około sześciu tysięcy cy-atów z Wergiliusza, blisko tysiąc z Cycerona, siedemset ; Horacego, z Sallustiusza czterysta, a z Cezara, i to jedy-tie z Wojny galijskiej, zaledwie dwa. Średniowiecze. W okresie, jaki nastąpił po upadku świa-a starożytnego, Cezar nie poszedł jednak całkowicie w za-lomnienie, jak na to wyraźnie wskazują stosunkowo licznie achowane rękopisy, zwłaszcza jego Wojny galijskiej. Wie-Iza o Cezarze była w tym czasie na tyle wysoka, że dwaj tarofrancuscy autorzy piszący po łacinie, co było wtedy jawiskiem normalnym, jak historyk Flodoard (894—966), zy kronikarz Aimoin (ok. 970 — po 1010), w przeciwieństwie o Orozjusza dobrze byli zorientowani w tym, komu przy-isać Wojną galijską. Wprawdzie rzymski pogta Lukan, ardzo chętnie czytany w średniowieczu, nie korzystał historycznych prac Cezara, ale właśnie w oparciu o jego harsalia ukazała się w języku starofrancuskim historia uliusza Cezara (Li hystoire de Julius Caesar), której au-)rem był Jehan de Tuim. Również w języku starofran-askim została napisana dla kasztelana Rogera z Lilie ex FRANCUZI I ANGLICY O CEZARZE w latach 1223 — 1230 historia powszechna od stworzenia świata (wg Biblii) aż po podbój Galii przez Juliusza Cezara. Inne dzieło starofrancuskie, napisane przed 1250 rokiem w Paryżu lub w jego pobliżu, przedstawiające czyny wojenne Rzymian w oparciu o wyciągi z Sallustiusza, Swe-toniusza i Lukana (Li fet des Romains compile ensemble de Saluste et de Suetoine et de Lucern), jest w istocie rzeczy biografią Juliusza Cezara, do której napisania, obok prac wymienionych w tytule autorów, wykorzystano także commentarii Cezara oraz ich uzupełnienia anonimowych autorów starożytnych. W 1313 roku dzieło to zostało przełożone na język włoski, co jest wyrazem wielkiego nim zainteresowania. Pierwszy historyk angielski Będą z przydomkiem Ve-nerabilis (Czcigodnny Będą; ok. 672—735) najazd Cezara na Brytanię w 55 r. p.n.e. uznał za tak doniosły fakt, że od niego rozpoczyna swoją, doprowadzoną do 731 roku, kościelną historię narodu angielskiego (Historia ecclesias-tica gentis Anglorum). Jeżeli starofrancuscy autorzy z dumą pisali o swoich rzymskich przodkach, którzy dokonali podboju Galii i w ten sposób wprowadzili ten kraj do cywilizowanego świata, współcześni im autorzy brytyjscy, jak Geoffrey of Mon-mouth (ok. 1110 — ok. 1154), biskup i kronikarz, w swojej • bajecznej historii Brytów doprowadzonej do śmierci króla Artusa (Chronicon sive historia Britonum) z satysfakcją wspominają o klęsce doznanej przez Cezara podczas wyprawy na Brytanię. W przeciwieństwie do ówczesnych autorów francuskich autorzy brytyjscy, reprezentujący zresztą angielski punkt widzenia, do Cezara i Rzymian odnosili się niechętnie jako do najeźdźców. Nie tylko średniowieczna Europa Zachodnia interesowała się literacką spuścizną Cezara, ale widoczne jest to także na bizantyjskim Wschodzie. Świadectwem tego jest ZNAJOMOŚĆ CEZARA W DOBIE ODRODZENIA CXI grecki przekład Wojny galijskiej Cezara dokonany przez Maksimosa Planudesa (ok. 1260 — ok. 1310). Wynikało to, być może, z usiłowań zbliżenia do zachodniej Europy zagrożonego od wschodu przez Turków cesarstwa bizantyjskiego. Odrodzenie. Okres ten charakteryzuje ogromne zainteresowanie światem antycznym w kulturalnych i naukowych kręgach ówczesnej Europy. Listę znakomitych znawców świata antycznego otwiera wybitny humanista włoski Francesco Petrarca (1304—1374), autor, między innymi, historii Juliusza Cezara, przy której pisaniu korzystał z jego commentarii zarówno o wojnie galijskiej, jak i domowej. Ale i jemu przytrafiła się przykra pomyłka, ponieważ za autora tych commentarii uznał bliżej nie znanego Juliusza Celsusa Konstantynusa. Rzeczywiście nazwisko to figuruje na wielu średniowiecznych rękopisach Wojny galijskiej, ale jako kontrolera pracy przepisywaczy, a niektórzy mylnie potraktowali go jako autora. Inny humanista włoski, Andrea Brenzio, zmarły w Rzymie w 1484 roku, był autorem fikcyjnej, szeroko rozpowszechnionej mowy Cezara, rzekomo wygłoszonej przez niego do żołnierzy w belgijskim Yesontio (dziś. Besancon we Francji). Żywo interesował się Cezarem angielski polityk i humanista Tomasz Morus (1478—1535) i dał nawet interesującą, wynikającą z jego wielkiej erudycji, próbę uzupełnienia kilku brakujących wierszy z zakończenia ósmej księgi Wojny galijskiej autorstwa Aulusa Hircjusza. Niemieckiemu humaniście Nikodemowi Frischlinowi (1547—1590) pierwsza księga Wojny galijskiej Cezara dostarczyła impulsu i materiału do napisania dramatu szkolnego Helvetiogermani. Owocem pilnej lektury dzieł Cezara jest jego inny utwór, zatytułowany lulius redivivus (Zmartwychwstały Juliusz). Osoba Cezara zafascynowała wybitnego dramaturga an- CXII PRZEKŁADY CEZARA gielskiego, o nie przemijającej do dziś sławie światowej; Wiiliarna Szekspira (1564—1616). Wskazuje na to jego dramat Juliusz Cezar, wprawdzie oparty przede wszystkim na Plutarcha biografii Cezara, ale dopatrzyć się można w nim również reminiscencji lektury Wojny galijskiej, zwłaszcza partii odnoszących się do wyprawy Cezara na Brytanię. Juliusz Cezar jest jednym z ulubionych autorów antycznych francuskiego filozofa Michela de Montaigne (1533— 1592), gdyż aż 92 razy powołuje się na niego w swoich pracach. Oczytanie w commentarii Cezara wykazuje również angielski poeta Edmund Spenser (ok. 1552—1599) autor znanego poematu alegorycznego The Faerie Queene (Królowa wróżek). Pierwsze przekłady “Commentarii" Cezara na języki nowożytne. Francuzi, którzy tak chętnie chlubili się swoimi związkami krwi ze starożytnymi Rzymianami i zawsze bardzo wysoko cenili Cezara za włączenie Galii do cywilizowanego świata, dali początek przekładom jego dzieł na języki nowożytne przez przełożenie Wojny galijskiej na użytek swego króla Karola V Mądrego (1337—1380). Dopiero w 1507 roku pojawił się pierwszy przekład Wojny galijskiej na język niemiecki pióra M. Ringmanna Philesiusa. Pierwszy, jeszcze niekompletny przekład commentarii Cezara na język angielski dał w 1530 roku John Rastell, a w roku 1564 pokazał się też niekompletny przekład Joh-na Brenda. Natomiast pierwszy pełny przekład (The Eyght Bookes oj C. Julius Caesar) dał w roku 1563 Arthur Goldinge. O jego potrzebie i wielkiej poczytności świadczy fakt, że wznawiano go w latach 1565, 1578, 1590, 1604, 1609, 1655, 1670 i 1695. Legionista rzymski Jeździec W WIEKU XIX CXIII Czasy nowożytne. Od XVIII wieku rośnie coraz bardziej zainteresowanie Cezarem, zwłaszcza wśród polityków i wojskowych. Wynika to niewątpliwie z sytuacji panującej wówczas w Europie, przeżywającej nieustanne zaburzenia na tle społecznym oraz ciągłe wojny. Lektura Cezara pozwalała znajdować wskazówki, jak działać, i pomagała w wyszukiwaniu motywów usprawiedliwiających działanie. Zainteresowanie Cezarem nasila się jeszcze bardziej w XIX wieku. Obok licznych przekładów na rozmaite języki europejskie pojawia się też wielka ilość opracowań naukowych dotyczących Cezara. Jego Wojna galijska stału się podstawowym źródłem do poznania najstarszych dziejów oraz stosunków społecznych i etnicznych zarówno Francji, jak i Niemiec, a także Belgii, Szwajcarii i Wielkiej Brytanii. Cesarza Napoleona I (1769—1821) interesował Cezar głównie ze względu na zawartą w jego dziełach problematykę wojskową, w czasie swego wygnania na wyspie św. Heleny pilnie Cezara studiował i pozostawił wiele interesujących notatek. Cezar stał się ideałem polityka i wodza dla cesarza Napoleona III (1852—1870), szukającego u niego natchnienia do swojej polityki mocarstwowej, żałośnie zakończonej klęską Francji pod Sedanem w 1870 roku, zadaną jej przez gwałtownie rosnące w potęgę Niemcy, gdzie zainteresowanie Cezarem nie było wcale mniejsze, i to z tych samych, co we Francji względów. Zasługą Napoleona III było jednak to, że dzięki jego inicjatywie i poparciu przeprowadzono na wielką skalą badania wykopaliskowe na terenach kampanii wojskowych Cezara na obszarze Francji, które przyczyniły się do odkrycia wielu grodów galijskich, pól bitewnych oraz obozów wojskowych tak rzymskich, jak i galijskich. Wyniki CXIV ZNAJOMOŚĆ CEZARA W XX W. swoich studiów nad Cezarem Napoleon III zawarł w dwutomowej monumentalnej historii Juliusza Cezara (Histoire de Jules Cesar, 1865—66), która poza francuskim ukazała się jeszcze w przekładach na dwanaście języków, głównie europejskich. W bieżącym stuleciu, gdy mamy już za sobą dwie wojny światowe oraz potężne i w swojej istocie zasadnicze zmiany społeczno-polityczne, postać rzymskiego dyktatora, polityka, zdobywcy i pisarza wciąż żywo zaprząta naszą uwagę. Wynikiem nieustannych badań naukowych nad Cezarem są liczne prace specjalistów w zakresie głównie nauk humanistycznych, choć coraz częściej zaczynają interesować się nim także przedstawiciele nauk technicznych. W krajach, przede wszystkim Europy oraz obu Ameryk, których kultura wiąże się z tradycjami kulturowymi świata śródziemnomorskiego, wciąż pojawiają się nowe przekłady dzieł Cezara, a dla literatury pięknej, tak powieści, jak i dramatu osoba Cezara dostarcza nadal nowych podniet i tematów. Znajomość Cezara w Polsce. Najdawniejszym świadectwem znajomości Juliusza Cezara w Polsce jest Kronika polska (Chronica Polonorum) mistrza Wincentego Kadłubka (ok. 1160—1223). Autor ten, aby uświetnić zbyt skromne w jego przekonaniu początki naszych dziejów ojczystych, nie zawahał się wymienić obok Semiramidy, Aleksandra Macedońskiego i innych znanych postaci z dziejów starożytnych, także Juliusza Cezara, który według niego aż trzykrotnie doznał porażek od bajecznego króla polskiego Leszka III i wreszcie na znak zgody oddał zwycięzcy swoją siostrę Julię za żonę. “Ta założyła dwa miasta, z których jedno po imieniu brata Julius teraz Lubus, drugie po własnem Julin nazwać kazała, które dziś Lublinem się zowie" (Mistrza Wincentego, zwanego Kadłubkiem, biskupa krakowskiego, Kronika polska z rąkopisu Euge- PIERWSZY POLSKI PRZEKŁAD CEZARA CXV niuszowskiego wydanie Alexandra Przezdzieckiego, tłumaczona z łacińskiego przez A. J. — M. S., Kraków 1862, s. 56). Nieobca tedy była kronSkarzsowi tendencja usiłująca wiązać dzieje państw zachodnio-europejskich z wielkimi osobistościami świata antycznego, z bohaterami trojańskimi, z Aleksandrem Wielkim, z Cezarem, o których wiadomości czerpano już to z podrzędnych pisarzy, już to z romansów pseudohi-storyczmych. Kadłubek wstąpił na ten szlak, by stworzyć cykle baśni o pierwotnych władcach dawnej Polski rzekomo gromiących roty Aleksandra i rozbijających wojska Cezara. (Juliusz Krzyżanowski, Historia literatury polskiej. Ale-goryzm — preromantyzm. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1964, s. 19) Dopiero w okresie Odrodzenia, za przykładem innych krajów europejskich, w których właśnie od początków tej epoki zaczęto uprawiać poważne studia nad Cezarem, również i w Polsce zainteresowano się tym autorem. Wyrazem tego było ukazanie się pierwszego polskiego przekładu Bellum Gallicum: Gaiusa Juliusza Cezara O wojnie -francuskiej ksiąg siedmioro, ósma Aulusa Hircyusza Panze, sekretarza iego, w których hetmanów rozmaitych fortele, rycerskich ludzi y mężów dzielnych sprawy, woyny, zwycięstwa, miast dziwne dobywania, cudnie są opisane, przekładania X. Andrzeja Wargockiego. Cum gratia et privile-gio S. R. M. w Krakowie u wdowy Jak. Sibeneychera, Roku p. 1608. Tłumacz miał więc na uwadze przede wszystkim wojskowe wartości Wojny galijskiej Cezara, a zacierając granice między starożytnością i czasami sobie współczesnymi z Galii zrobił Francję, z Germanii Niemcy, tak że w konsekwencji postawił znak równości między Galiami a Francuzami, czy Germanami a Niemcami oraz Helwetami a Szwajcarami. CXVI CEZAK W SZKOLE POLSKIEJ W Polsce przedrozbiorowej, podobnie jak i w innych krajach ówczesnej Europy, Cezar był przede wszystkim autorem szkolnym. Szkoły nasze początkowo korzystały z zagranicznych wydań tego autora. Dopiero w 1797 r., a więc w dwa lata po utracie niepodległości, pojawiło się w zaborze rosyjskim pierwsze własne wydanie tekstu Cezara do użytku szkolnego, mianowicie J. Caesaris de bello Gallico et dviii nec non aliorum de bello Alexandrino, Africano et Hispanico commentarii. Ad exemplar Ouden-dorpii recudendum curavit, indicem historicum et geogra-phicum adiecit et vitam Caesaris a Suetonio conscriptum praemisit M. Jo. Christian Frid. Wetzel, Lycei Primislav. Rector, Varsaviae 1797. O dużym zapotrzebowaniu na ten tekst świadczą jego wznowienia w latach 1812, 1813, 1815 (1816?), 1818 (w Magdeburgu), 1827 i 1844. Pierwsze całkowicie polskie opracowanie Wojny galijskiej, gdyż ostatecznie tylko do niej się ograniczono w lekturze szkolnej, to Commentarii de bello Gallico. Wstępem opatrzył i przypisami objaśnił dla użytku uczącej się młodzieży Stanisław Sobieski. Biblioteka szkolna pisarzy greckich i rzymskich, II. Warszawa, nakł. i druk. S. Orgel-branda, 1867. W zaborze austriackim Commentarii de bello Gallico do użytku szkolnego zastosował i wydał Stanisław Bednarski. Wiedeń — Praga, nakł. F. Temskiego, Lwów, Gubrynowicz i Schmidt, druk. Rudolfa M. Rohrera w Brnie, 1889 oraz Commentarii de bello Gallico do użytku szkolnego wydał F. Terlikowski. Lwów, nakł. Towarzystwa Nauczycieli Szkół Wyższych, druk E. Winiarza, 1896. W zaborze pruskim wydano tylko Słownik do Korneliusza Neposa biografów i K. Jul. Cezara Wojny z Galiami, ułożony przez Antoniego Jerzykowskiego, naucz, wyższ, przy gimn. ostrowskiem. Krotoszyn, nakład E. A. Stokka, 1850 oraz jako wznowienie Słownik do żywotów K. K. Neposa i Wojny galickiej K. J. Cezara, ułożył D. A. Jerzykowski, POLSKIE TŁUMACZENIA CXVII prof. i wyższy nauczyciel przy katolickiem gimnazjum ad St. Mariam Magdalaenam w Poznaniu. Drugie wydanie. Gniezno, nakład i druk J. B. Langiego, 1866. Wojny napoleońskie przyczyniły się do baczniejszego zwrócenia uwagi na Cezara i dlatego w roku 1803 staraniem Tadeusza Mostowskiego wydano w Warszawie, w niezmienionej postaci, przekład ks. Andrzeja Wargockiego Cezara O wojnie francuskiej z 1608 roku. Zdaniem wydawcy: “Kommentaryusze Cezara, opisuiące woyny we Francyi i wyprawy do Anglii, w teraznieyszych zwłaszcza chwilach, niosą wielkie nauki i budzą mnogie uwagi" (Wybór pisarzów polskich. Historya. Gaiusa Juliusza Cezara O woynie francuskiey, ksiąg siedmioro. Ósma, przez Sekretarza iego Aulusa Hircyusza Panzą, przekładania Andrzeja Wargockiego, w Warszawie, w Drukarni N° 646. przy Nowolipiu. 1803, s. 3). Wydanie to zostało jeszcze raz wznowione i ukazało się w 1818 roku w Połocku. Zapowiedziane na 1863 rok wydanie przekładu Józefa Palickiego, rektora gimnazjum w Siedlcach, zatytułowane Pamiętniki o wojnie z Galiami, z nieznanych powodów nie ukazało się, a sam przekład zaginął. W drugiej połowie XIX wieku pojawiło się wiele przekładów Wojny galijskiej w wyborze na terenie zaboru austriackiego w związku z silnym naciskiem ówczesnej szkoły na czytanie tego autora w oryginale. Przekłady te, zwane popularnie “brykami", były traktowane przez szkołę jako wydawnictwa niedozwolone. Poczynając od 1872 roku, kiedy to ukazał się we Lwowie pierwszy tego rodzaju przekład, przy czym tłumacze występowali na ogół anonimowo, pojawiały się one aż do wybuchu II wojny światowej. Tu należy jeszcze wspomnieć o przekładzie Wojny galijskiej pióra naszego znakomitego znawcy antyku i świetnego stylisty Jana Parandowskiego, którego rękopis podzielił CXVIII WPŁYW NA HISTORIOGRAFIĘ POLSKĄ los tylu dzieł naszej kultury narodowej i przepadł podczas systematycznego burzenia przez Niemców Warszawy w 1944 roku w odwet za powstanie. Jan Parandowski przetłumaczył w czasie okupacji całość zachowanej spuścizny literackiej Gajusza Juliusza Cezara, z czego przypadkiem ocalał jedynie jego przekład Wojny domowej (Juliusz Cezar, O wojnie domowej, przełożył z języka łacińskiego, opatrzył przedmową i przypisami Jan Parandowski, Czytelnik, Warszawa 1951). Oczytanie w Cezarze głównie dzięki szkole wpłynęło jeszcze w Polsce przedrozbiorowej bardzo poważnie na ówczesną historiografię. Otóż Reinhold Heidenstein (1553— 1620), autor ogromnego dzieła historycznego doprowadzonego do 1602 roku, a wydanego pośmiertnie w 1672 roku pt. Rerum Polonicarum ab excessu Sigismundi Augusti li-bri XII, gdy pisał o Batorym i Zamoyskim, uchronił się przed panegiryzmem, gdyż miał wciąż na uwadze “chłodny temperament i wzór klasyczny Cezara" (J. Krzyża-n o w s k i, Historia literatury polskiej. Alegoryzm — pre-romantyzm, Warszawa 1964, s. 162). Również hetman Stanisław Żółkiewski (1547—1620) pisząc w 1612 roku swoją relację pt. Początek i progres wojny moskiewskiej wzoruje się na surowym ł prostym stylu Cezara i nawet o nim mówi: “I stąd największym Cezar historykiem, który dyktował z konia, nie przy biurze" (J. Krzyżanowski, Historia literatury polskiej, s. 267). Strategia i taktyka wojenna Cezara były przedmiotem studiów osiemnastowiecznej Europy i dlatego w ówczesnej Polsce też pojawiło się dzieło z tego zakresu w Warszawie 1782 roku. Autorem jego był Karol Emanuel Warnery (1719—1786), Szwajcar z pochodzenia, generał wojska polskiego, który dedykował je Adamowi Czartoryskiemu (Me-lange de remarąues surtout sur Cesar et autres, auteurs militaires anciens et modernes. Pour servir de continuation CEZAR W TEATRZE SZKOLNYM JEZUITÓW CXIX aux commentaires des commentaires de Turpin sur Mon-tccuculi et sur la tactiąue de Guibert par le general-major de Warner y a Varsovie 1782). Podobnie jak w innych krajach, tak i w Polsce Cezar staje się tytułową postacią sztuk teatralnych. W naszych warunkach nawiązywał do Cezara ówczesny jezuicki teatr szkolny, podczas występów wydawanych przy specjalnych okazjach. Jedna z takich sztuk dramatycznych to Cezar w Egypcie, tragedya pod zaszczytem wielkich imion J. O. X. J. M. Stanislawa Hrabi na Wiśniczu, y na Łańcucie Lubomirskiego y J. O. Izabelli na Łubnicach, Międzyrzeczu, Grzymalowie i Tolstym Xiężniczki Czartoryskiey Strażników Wielkich koronnych małżonków we dni weselne od Ich Mciow panów Konwiktorow Collegii Nobilium Var-saviensis Soc. Jesu wyprawiona Roku 1753... czerwca. Druga sztuka to Śmierć Cezara. Tragedya pod zaszczytem Wielkich Imion Prześwietnej caley Ziemi Warszawskiej od samey młodzi Publicznych Szkól Warszawskich Soc. Jesu poetyckiemi naukami bawiacey się podczas powszechnego caley Ziemi na Seymik Gospodarski Ziazdu. Wyprawiona Roku Pańskiego 1755. Dnia 30 czerwca. Autorem tej sztuki był Wolter. Preceptor poetyki Wojciech Mokro-nowski S. J. podnosi, że tragedia ta ma na celu wolność ojczystą. Wyjaśnia też, dlaczego z trzech tragedii o Cezarze (Buckinghama, L'Abbecoutego, Woltera) wybrał do grania przez młodzież tragedię Woltera. Każda z tych trzech tragedii zdałaby się na nasze teatrom, fetóre mdękich z osobami płci słabszej pieszczot nie cierpi, ale że Imć P. Woltaire prócz tego, że równie jako i tamci dwaj tragedowie od tej pospolitej zarazy swą pracę zachował, wysokością wybornych myśli zda się innych przewyższać. Jezuici polscy w 1755 roku nie zdawali sobie jeszcze sprawy, kim był Wolter, i dlatego nieświadomie, ale zgodnie CXX NORWID O CEZARZE z rzeczywistością, przyznawali mu wysokie walory umysłowe. W Polsce porozbiorowej tradycje przedstawień teatralnych z tytułową postacią Cezara zostały utrzymane. Dowodzi tego sztuka Józefa Drohojewskiego pt. La vie de Cesar, czyli nieszczęśliwe skutki miłości. Tragedya w l akcie z epilogiem. Odegrano ją w Krysowicach 31 grudnia 1865, a drukiem wydano ją w Przemyślu w 1866 roku. Podobny wątek podjął Leopold Starzeński, który w 1876 roku wydał we Lwowie książkę pt. Życie Juliusza Cezara. W tym samym roku w Krakowie nakładem A. Dygasiń-skiego, a w Warszawie Getaethnera i Wolffa ukazała się, przełożona z języka włoskiego przez Piotra Żubrzyckiego książka dla młodzieży Józefa Rovaniego pt. Młodość Juliusza Cezara. Opowiadanie z czasów rzymskich. Dobrą znajomość życiorysu Cezara wykazuje znakomity poeta Cyprian Norwid (1821—1883), który poza wielkim wodzem, zręcznym politykiem, znakomitym historykiem, świetnym literatem i uczonym gramatykiem pragnie w nim dopatrzyć się zwykłego człowieka. Znajomość Cezara opierał na jego własnych dziełach oraz na życiorysach podanych przez Swetoniusza i Plutarcha. W napisanym w 1849 roku wierszu pt. Yendóme ukazuje cień Cezara, jak “w złotawej chlamidzie" zstępuje po promieniach księżyca do kolumny “z Cezarem drugim świata porzymskiego", czyli Napoleonem. Jeszcze wyraźniejszy obraz Cezara daje Norwid w swoim najambitniejszym dramacie, jakim jest pisana w latach 1870—1878, ale nie dokończona, tragedia historyczna pt. Kleopatra, którą pierwotnie zamierzał za- • tytułować Kleopatra i Cezar. W tragedii tej przedstawił dramatyczne starcie dwu wielkich kultur świata starożytnego, wschodniej Egiptu i zachodniej Rzymu, mając na myśli współczesną Polskę i Rosję. Ciekawe, że osoba Cezara nie znalazła odbicia w lite- AUTOR SZKOLNY CXXI rackiej twórczości Henryka Sienkiewicza (1846—1916), mimo że bardzo żywo interesował się antykiem, czytał w oryginale historyków rzymskich i doskonale znał dzieje starożytnego Rzymu, co uwidoczniło się poza Quo Vadis także i w innych jego powieściach. Nie jest wykluczone, że zamierzał zająć się bliżej Cezarem, ale ostatecznie poświęcił mu nieduży szkic literacki pt. Biesiada w 1907 roku, w którym bardzo trafnie go scharakteryzował jako wielkiego człowieka zdolnego do zaprowadzenia wreszcie ładu w ogarniętym przez chaos polityczny Rzymie. To, że Cezar stawał się coraz bardziej popularną postacią ze świata starożytnego w Polsce, należy zawdzięczać przede wszystkim szkole, zwłaszcza że w ciągu drugiej połowy XIX wieku w szkołach głównie zaboru pruskiego i austriackiego przezwyciężyła tendencja wprowadzenia jego Bellum Gallicum jako lektury obowiązkowej na lekcjach łaciny, i to już w niższych klasach szkoły średniej. Uważano bowiem, że język dzieł Cezara jak najlepiej nadaje się do zaznajamiania się z tajnikami i regułami gramatyki łacińskiej. Jednakże wielu pedagogów, nie ujmując bynajmniej niczego z wielkości Cezara jako pisarza, wychodziło z założenia, że jest on autorem zbyt trudnym, gdy idzie o treść jego dzieł, aby czytająca je młodzież mogła należycie go pojąć i rzeczywiście wynieść pełną korzyść z ich lektury. Wyrazicielem tych zapatrywań u nas był Kazimierz Morawski (1852—1925), który w swojej Historyi literatury rzymskiej za Rzeczypospolitej. Proza i prozaicy w okresie cycerońskim (Kraków 1921, s. 53) pisał: I dzisiaj Caesar jako pisarz budziłby większe zajęcie i spotykałby się z większym zrozumieniem, gdyby go czytano w dojrzalszym wieku, a nie w niższych oddziałach szkoły. Młody bardzo umysł nie rozumie ducha Caesara, a duch ten właściwie ożywia dopiero i objaśnia zarazem jego opowieść. Dusza chłopca jest za dobrą i nie zasługuje na to, aby ją zajmować przedstawieniem ujarzmienia wolnych narodów, opisami CXXII K. MORAWSKI I J. TUWIM O CEZARZE podboju, ale z drugiej strony Caesar talkże był za wiel-fckn, aby go używać jako środka do uczenia deklainacyi i skłaid-mii łacińskiej. Szkoła nie rozumiejąca, a czytająca Oaesara, odstrasza ludzi w późniejszym wieku od ksiąg wielkiego imperatora; kto zaś w dojrzalszym wieku weźmie go do ręki, ten nie przejmie w siebie koniecznie ducha Rzymu, który mawiał: wyfaracim narady, ale z tej kąpieli jasności, prostoty i jedmo-ści zasięgnie hartu dla myśli, słowa i czynu. Mimo tego rodzaju apeli Cezar pozostawał jeszcze długo, bo aż do wybuchu II wojny światowej, jednym z podstawowych autorów szkolnych. Był on do tego stopnia związany z polską szkołą, że wcale nie wzbudzają zdziwienia, a tylko podziw, słowa pięknego i głęboko wzruszającego wiersza Juliana Tuwima (1894—1956), z którego wystarczy zacytować tu tylko pierwszą zwrotkę: Szkoło! Szkoło! Gdy cię wspominam, Tęsknota w serce się wgryza, Oczy mam pełne łez! ...GalMa est omnis divisa In partes tres... Mamy tu przecież wplecione w polskie słowa pierwsze zdanie z Cezara Bellum Gallicum w języku oryginału. Twierdzenie K. Morawskiego, że Cezar należy do rzędu autorów, których z pełnym zrozumieniem i korzyścią można czytać dopiero w dojrzalszym wieku, wydaje się całkowicie słuszne. Nabyte bowiem z latami doświadczenie pozwala dopiero rozumieć jego postępowanie, krytycznie je oceniać i wreszcie uczyć się samemu w oparciu o jego stwierdzenia i doświadczenia. A przecież wiele można się od niego nauczyć w zakresie polityki, dyplomacji, wojskowości, publicystyki, historii, etnografii i socjologii, a nawet psychologii i pedagogiki. Cezar ma bardzo duże zrozumienie dla techniki, wyczuwa jej nieodzowną potrzebę i dlatego tyle miejsca poświęca opisom rozmaitego rodzaju urzą- OCENA CEZARA CXXHI dzeń technicznych nie tylko rzymskich, ale ł galijskich. Wstawki o charakterze geograficznym i przyrodniczym, nawet gdyby nie pochodziły od niego, jak tego chcą niektórzy badacze, też dostarczają nam wiele cennego materiału dla poznania ówczesnego stanu wiedzy z geografii i przyrody. O znaczeniu zaś dzieł Cezara dla studiów nad językiem łacińskim nie ma potrzeby wspominać. Ocena Cezara. Cezar napisał, że “ludzie chętnie wierzą w to, co im odpowiada" (b. G., III, 17, 6), czyli — inaczej — wierzą chętnie w to, w co chcą uwierzyć. Słowa te sprawdzają się, gdy w literaturze zarówno naukowej, jak i pięknej czytamy charakterystyki i opinie dotyczące jego osoby i działalności. Jedni dopatrują się w nim człowieka, którego Opatrzność zesłała, by torował nowe drogi dla ludzkości (Napoleon III, cesarz Francji), inni dopatrują się w nim człowieka idealnego i genialnego, który w swojej z góry przemyślanej działalności nigdy nie popełniał błędów, choć w postępowaniu nieraz musiał okazać się twardym i bezwzględnym (niemiecki historyk Mommsen i wielu jego kontynuatorów). Ci zaś, którzy byli przeświadczeni o żywiołowości rozwoju historycznego, uważali Cezara za “wielkiego awanturnika" i “genialnego pechowca", któremu często sprzyjały jedynie okoliczności, tak że wreszcie mimo wielu niepowodzeń, a nawet klęsk, w końcu udało mu się uzyskać decydujące i ostateczne zwycięstwo (Ferrero). W hitlerowskich Niemczech Cezar cieszył się wyjątkowymi względami, gdyż jego podboje i bezwzględna walka z przeciwnikami politycznymi, i wreszcie uparte dążenie do uchwycenia za wszelką cenę najwyższej władzy w państwie dostarczały podniety i usprawiedliwienia dla całej polityki hitleryzmu. Tymczasem należy pamiętać o jednym, że nie wolno patrzeć zarówno na osobę Cezara, jak i na jego działalność w oderwaniu od społeczno-politycznej sytuacji w ówczes- CXXIV OCENA CEZARA nej republice rzymskiej. Arystokratyczna republika rzymska rozdzierana od wewnątrz walkami o podłożu klasowym pomiędzy optymatami zazdrośnie strzegącymi swoich przywilejów a popularami, których trudem republika ta doszła do potęgi i którzy nic z tego dla siebie nie mieli, chyliła się gwałtownie ku upadkowi. Cezar, wprawdzie sam arystokrata z pochodzenia, stanął jednakże na czele popula-rów i przy ich pomocy zdobył najwyższą władzę w państwie. To umożliwiło mu przeprowadzenie szeregu reform i zarządzeń, które w sumie nie miały na celu niczego innego, jak tylko wzmocnienie podstaw ustroju niewolniczego, o który opierało się państwo rzymskie. A więc działał też w interesie rządzących i uprzywilejowanych warstw rzymskich, w swoim egoizmie klasowym nie dostrzegających, że aby utrzymać nadal swój stan posiadania, należało uwzględnić żądania popularów, którzy stanowili rękojmię trwałości ustroju i siły państwa. Cezar był bez wątpienia człowiekiem wybitnie uzdolnionym i przy tym niesłychanie pracowitym, a także nie unikającym żadnych trudów. Wykazał to w czasie kilkunastu lat nieprzerwanych wojen, które najpierw toczył o stworzenie sobie podstawy wyjściowej do wojny domowej, a później podczas wojny domowej o zdobycie najwyższej władzy w państwie. Starał się zawsze być przy swoich żołnierzach w najtrudniejszych warunkach tak bojowych, jak i klimatycznych. Nie odstraszały go ani mrozy w Galii, ani upały w Afryce. Tym górował nad swoimi przeciwnikami, zwłaszcza nad wygodnym i opieszałym Pompe-juszem. Potrafił być okrutny i bezwzględny, a także podstępny i wiarołomny, gdy zachodziła konieczność tego tak polityczna, jak i militarna. Ale umiał być też dobry, łagodny i troskliwy, zwłaszcza gdy pokonany już przeciwnik zdał się całkowicie na jego łaskę. Jego szeroko i głośno reklamowana clementia (łagodność) zarówno pod ko- TAKTYKA CEZARA CXXV nieć wojny w Galii, jak i podczas całej wojny domowej nabrała charakteru hasła politycznego. Z jednej strony, askawość ta pozwoliła mu osłabić wolę oporu przeciwni- ców, ale z drugiej, stała się zgubą dla niego, gdyż umoż- iwiła przetrwanie i przyczajenie się jego nieprzejednanym wrogom politycznym, którzy wreszcie dosięgli go w Idy VIarcowe 44 roku p. n. e. BIBLIOGRAFIA (wybór) I. Wydaniia De bello Galileo C. luli i Caesaris Commentarii de bello Gallico, erklart von Fr. Kramer und W. Dittenberger. Neunzehnte Auflage von Heinrich Meusel. Nachwort und bibliographische Nach-trage von Hans Oppermann, I—III, Berlin 1961. C. I u l i i Caesaris Commentarii rerum gestarum, edidit Otto Seel, I. Bellum Gallicum. Editio stereotypa editionis primae, Lipsiae, in Aedibus B. G. Teubneri, 1968. II. Ważniejsze przekłady obcojęzyczne De bello Gallico and other commentaries by Caius Julius Caesar translated by W. A. Macdevitt, London-Toronto, publoshed by J. M. Dent and Sons Ltd. and łn New York by E. P. Dutton and Co., 1929. C e s a T, Guerre des Gaules, I—II, texte etablj et tradułt par L.-A. Constans (przekład z paralelnym tekstem łacińskim), dixieme ifckage, Les Belles Lettres, Parls 1972. G a i u s Julius Casars Memoiren iiber den Gallischen Krieg, deutsch von H. Kochly und W. Rustow. Zehnte Auflage besorgt von Fr. Jacob, Berlin—Schoneberg 1914. C. Julius Caesar Der gallische Krieg. Mit Bemerkungen Napoleons. Nach der Ubersetzung von Ph. L. Haus neuge- BIBLIOGRAFIA CXXVII fasst von Walter Hess. Text kritisch durchgesehen und mit Erlauteruingen herausgegeben von Karl Beyer, Rowohlt, Miinehen 1967. UL Opracowania monograficzne i podręcznikowe Napoleon, Histoire de Jules Cesar, I—II, Paris 1865—1866. T. M o m in s e n, Historia, rzymska, l—IV (V) przekład T. JDzie-końskiego, Warszawa 1880. E. G. Sihler, C. lulius Caesar, Sein Leben nach den Quellen kritisch dargestellt. Deutsche, vom Yerfasser selbsit besorgfte, berdicihtdgte und verbesserte Ausgabe. V©rlag von B. G. Teubner, Leipaiig—Berlin 1912. T. Rice Holmes, Casars Feldziige in Gallien und Britan-nien. Ubersetzung und Beaxibedtung der Werke Caesar's conąuest of Gaul, 2-nd edition Oxford 1911 und Ancient Britain and the invasion of Julius Caesar, Oxford 1907 von Wilhelm S c h o 11, nach dessen Tode zu Ende gef iihrt, durchgesehen und zum Druck befordert von Felix R o s e n-berg. Yerlag von B. G. Teubner, Leipzig—Berlin 1913. C. J ul lian, Histoire de la Gaule, voł. III, Paris 1921. G. Ferrero, Wielkość i upadek Rzymu. Przekład autoryzowany (z fnamic.) L. Staffa L Podbój, II. Juliusz Cezar. Poznań 1985. A. E s s e r, Casar und die julisch-claudischen Kaiser im bio-logisch-drztlichen Blickfeld, Lełden 1958. J. B u r i a in, G. J. Caesar, 2 wyid., Praha 1963. St. We'i ns toć k, Divus Julius, Oxford 1971. CXXVIII BIBLIOGRAFIA POLONICA a. P -r z e te l a d y Gaiusa Juliusza Cezara o Woynie Francuskiej, ksiąg siedmioro. Ósma, przez Sekretarza iego Aulusa Hircyusza Panze, przekładania Andrzeia Wargockiego. W Warszawie 1803 (jest to nie zmienione drugie wydanie przekładu, który ukazał się w Krakowie w 1608 roku). to. Opracowania I. Naukowe ł papudarno-naukowe Casimirus M o r a w s k i, De C. lulii Caesaris religione obser-vationes aliąuot, «Eos» XV 1909, s. 1—6. Kazimierz Morawski, Historia literatury rzymskiej za Rzeczypospolitej. Proza i prozaicy w okresie cycerońskim, Kraków 1S12. Józef Kassian, Niektóre kampanie C. Juliusza Cezara w świetle nowych badań naukowych, Sprawozdanie Dyrek-cyi c. k. Gimnazyum w Stryju za rok sak. 1913. Kazimierz M. orawski, Zarys literatury rzymskiej, Warsaa-wa—Kraków—Lublin—Łódź—Poznań 1922. Yincentius Ogrodziński, Fines Germaniae ąuinam fuerint secundum Caesaris et Taciti opinionem, «Eos»- XXX 1927, s. 59—62. Mieczysław St. P o p ł a w s k i, Literackie walory Pamiętników Cezara, Lublin 1933. Tadeusz Sin k o, Hellada i Roma w Polsce. Przegląd utworów na tematy klasyczne w literaturze polskiej ostatniego stulecia, Lwów 1933. Ludwik Piotrowie z, Dzieje rzymskie, Warszawa 1934. Mieczysław St. P o ip ł a w s k i, Polityczna publicystyka w dobie Cezara i Augusta, Lublin 1935. CXXIX BIBLIOGRAFIA Farmy B a u m b ergów a, Prawdomówność Cezara w sprawozdaniach z wojny helweckiej. «Eos» XXXVI 1935, s. 433—440. Kazimierz K urna niecka, Cyceron i jego wspólcześni, Warszawa 1959. Eugeniusz Konik, Juliusz Cezar — polityk i pisarz. Języki Obce w Szkole V 1961, s. 1—12. Eugeniusz Konik, Spisek Katyttny. Języki Obce w Szkole V 1S61, s. 257-62 66. Mieczysław B r o ż e k, Historia literatury lacińskiej w starożytności. Zarys, Wrocław1—Warszawa—Kraków 1969. Eugeniusz Konik, Ludność Germanii w świetle opisów Cezara i Tacyta, Antiąuiitals III, Acta Uniyersiteitiis Wratisla-Viemsis 118, Wrocław 1970, s. 41!—®5. Józef Wolski, Historia powszechna. Starożytność, 2 wyd., Warszawa 1971. Kazimierz K u m a n i e c k i, Historia kultury starożytnej Grecji i Rzymu, 5 wyd., Warszawa 1972. Eugeniusz Komik, Problematyka techniczna w “Wojnie galijskiej" Cezara. Sprawozdania Wrocławskiego Towarzystwa Naukowego 27 A 1972 (1973), is. 58—61. Eugeniusz Konik, Technika w “Wojnie galijskiej" Cezara. Antłquitas IV, Adta Univeraiitatis Wnaitislawensis 205, Wrocław 1974, s. 27-50. Tadeusz Łoposzko, Trybunat Publiusza Klodiusza w świetle źródeł i historiografii, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1974. Eugeniusz Komik, Polityka Gajusza Juliusza Cezara wobec prowincji. Antiąuitas V, Acta Universitatis Wratłslaviensis 256, Warszawa!—Wrocław 1975, s. 33—47. Eugeniusz Koni k, Gajusz Juliusz Cezar w historiografii. Annales Universiitstis Mariae Curie-Skłodowstoa, Lublin, Vol. XXIX 4, 1974 (197-6), s. 33-41. Cxxx BIBLIOGRAFIA II. literackie Jacek Bocheński, Boski Juliusz. Zapiski antykwariusza, 3 wyd., Warszawa 1966. Aleksander Kra we żuk, Gajusz Juliusz Cezar, 2 wyd., Wrocław—Warszawa1—Kraków—Gdańsk 1972. Uwaga: W niniejszym WSTĘPIE wykorzystano- następujące przekłady polskie przy cytowaniu tekstów autorów starożytnych: Marek Tulliusz Cycero, Dzielą, przełożył Erazm Ryka-czewSki, Paryż—Poznań 1870—1879. Marek Tulliusz Cycero, Wybór listów, przełożyła Gabriela Pianko. Zakład Narodowy im. Ossolińskich — Wydawnictwo. Biblioteka Narodowa Seria II, nr 130, Wrocław—Warszawa;—Kraków 1962. P l u t a r c h z C h e r o m e i, Żywoty slawnych mężów, przełożył Mieczysław Brożiefe. Zakład Narodowy im. Ossolińskich. Biblioteka Narodowa Seria II, nr 3, 3 wyd., Wrocław 1963. Kasjusz Di o n K o k c e j a n, Historia rzymska, I, przełożył i opracował Władysław Madyda. Zakład Narodowy im. Ossolińskich — Wydawnictwo PAN, Wrocław—Warszawa— Kraków 1967. Wellejusz Paterkulus, Historia rzymska, przełożył, wstępem i komentarzem opatrzył Edward Zwolski, Zakład Narodowy im. Ossolińskich — Wydawnictwo, Warszawa—Wrocław—Kraków 1970. Gajusz S w e t o n i u s z T r a n k w i 11 u s, Żywoty Cezarów, przełożyła, wstępem i komentarzem opatrzyła Janina Me-mirska-Pliszczyńska, 5 wyd., Zakład Narodowy im. Ossolińskich — Wydawnictwo, Wrocław—Warszawa— Kraków— Gdańsk 1972. Niniejszy przekład jest oparty o krytyczne wydanie: C. I ul i i Caesaris Commentarii rerum gestarum, edidit Otto Seel, BIBLIOGRAFIA CXXXI Vol. I. Bellum Gallicum. Editio stereotypa editionis primae, Lłpsiae in Aedibus B. G. Teubneri 1968. (W niektórych wypadkach odstąpiono od tego wydania.) Objaśnienia do tekstu przekładu -oparte są na komentowanym wydaniu: C. I ul ii Ca es.aris Commentarii de bello Gallico, erklart von Fr. Kramer und W. Dittenberiger. Neun-zehnte Auflage von Heinrich Meuisel. Nachwort und bibldo-graphiische Nachtrage von Hanis Opperimann, I—III, Berlin 1©61 oraz na innych, wymienionych wyżej w Bibliografii! pozycjach. Autor poczuwa się do miłego obowiązku złożenia podziękowań za wnikliwe i cenne uwagi krytyczne oiraz wydatną pomoc •prol. drowi Mieczysławowi Brożkowi, prof. drowi Jerzemu Ła-nowskiemu, drowi Andrzejowi Ładomirskiemu, drowi Herbertowi Myśliwcowi, drowi Leanardowi OwcEarkowi i mgr Wandzie Nowosielskie j -Konikowe j. WOJNA GALIJSKA l KSIĘGA I 1. Galiał jako całość dzieli się na trzy części. Jedną z nich zamieszkują Belgowie 2, drugą Akwitanowie 3, a trzecią te plemiona, które we własnym języku noszą nazwę 1 Nazwą Galia określił tu Cezar obszary rozciągające się pomiędzy Renem, Alpami, Morzeni Śródziemnym, Pirenejami i Oceanem Atlantyckim, odpowiadające w zasadzie dzisiejszej Ftoancji. Jednak w czasach Cezara w skład Galii zaliczano ponadto terytorium na południe od Alp aż po rzekę Ruibikon. Była to Gallia Cisalpina, określana również jako Gallia citerior czy Gallia togata. Ta ostatnia nazwa rozpowszechniła się dopiero od 41 roku p. in. e, gdy prowincja ta weszła w skład Italii, a jej mieszkańcy, którzy już od 49 roku p. n. e. otrzymali pełne prawa obywatelskie, jako obywatele rzymscy mieli prawo do ubierania się w togę. Druga galijska prowincja rzymska leżała na zachód od Alp. W wyniku wojny z Allobrogami i Arwernami w latach 125—121 p. n. e. została ona oderwana od Galii, włączona w skład państwa rzymskiego i w pełni aromainózowana. Od stołecznego miasta Narfoo (dziś. Naribonne) nosiła nazwę Gallia Narbonensis, a ponadto anana była także jako Gallia transalpina lub GalHa ulterior, a w przeciwieństwie do Gallia Cisalpina lub togata, nazywano ją również Gallia bracata (odziana w spodnie), podczas gdy wolną Galię określano nazwą Gallia comata (owłosiona), od długich włosów noszonych bez względu na płeć przez jej mieszkańców. Galia Narbońska jest u Cezara -określana (zazwyczaj terminem protńncia, który z czasem zastąpił jej właściwą nazwę i przetował do dziś we francuskiej nazwie tego rejonu Francji Proyence (pal. Prowansja). Termin ten pisany jest w przekładzie od dużej litery. 2 Jedno z głównych plemion celtyckich, blisko spokrewnione z Galiami, zamieszkujące terytorium pomiędzy rzekami Sek-wainą, Matroną, Renem oraz Morzem Północnym. 3 Akwitania to wspólna nazwa dla szeregu niewielkich ple- 4 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR Celtów, w naszym Gallów. Wszystkie te plemiona różnią się między sobą mową, obyczajami i prawami. Gallów oddziela od Akwitanów rzeka Garonna4, a od Belgów Ma-trona5 i Sekwana6. Z nich wszystkich najdzielniejsi są Belgowie, ponieważ mieszkają najdalej od kultury i cywilizacji (naszej) Prowincji7, przez co kupcy bardzo rzadko do nich zachodzą przywożąc towary przyczyniające się do zniewieścienia ludzi, a poza tym sąsiadują z mieszkającymi za Renem8 Germanami9, z którymi prowadzą ustawiczną wojnę. Z tego powodu również Helwetowie :o przewyższają dzielnością pozostałych Gallów, gdyż niemal w codziennych walkach ścierają się z Germanami, bo albo odpierają ich od swoich granic, albo też sami na ich ziemiach wojują. Jedna ich część, ta, którą — jak powiedziano — miion pochodzenia iberyjskiego, aamiiesizkująeych terytorium pomiędzy Pirenejami, Oceamem Atlantyckim i rzeką Garonna. 4 Garonna — fr. Garonne. 5 Matrona — fr. Marne. 6 Sekwana — fr. Seiine. Gairomna, Manna ii Sekwatna zostały tai po raz pierwszy wymieniane w literaturze antycznej. 7 Chodzi tu o Galię Narbońską w poważnym stopniu już zromanizowainą. 8 Ren (fr. RMin, niem. Rhein) — Ren, jedna z najstarszych rzek gnaniezinych w Europie. 9 Germanie — lud indoeuropejskiego pochodzenia, którego trudną do wyjaśnienia .nazwę Rzymianie zapożyczyli od Gallów. 10 Helwetowie — jedno z głównych plemion celtyckich, które przez dłużsey czas zamieszkiwało tereny pomiędzy Lasem Her-cyńsklm (Hercynia Silva) a rzekami Renem d Menern, jak podaje Tacyt w swojej Germanii (T a c. Germania, 28); około 100 rokiu p. n. e. przeniosło się na terytorium dzisiejszej Sawaj-oarii, stąd jej łacińska nazwa Helvetia, i osiedlili się tutaj na obszarze w granicach pomiędzy górami Jura, rzekami Renem i Rodanem oraz jeziorami Lemańsfeim (łac. lacus Lemannus) i Bodeńskim (lać. Lacus Brigantinus), po okolice dzisiejszego miasta Artoon. WOJNA GALIJSKA, KS. I 5 zajmują Gallowie, zaczyna się od rzeki Rodamin, a jej granicami są rzeka Garonna, Ocean12 i ziemie Belgów. Od strony Sekwanów i Helwetów dosięga też rzeki Renu i ciągnie się ku północy. Ziemie Belgów zaczynają się u najdalszych krańców Galii13, sięgają po dolny bieg rzeki Renu i ciągną się na północ i na wschód. Akwitania zaś rozpościera się od rzeki Garonny po góry Pireneje 14 i tę część Oceanu, która oblewa Hiszpanię15. Ciągnie się ona w kierunku północno-zachodnim. 2. U Helwetów bez porównania najznakomitszym i naj- 11 Radon fr. Rhóne) — główna rzeka Galii Narbońskiej. Początkowo był rzeką graniczną pomiędzy plemionami celtyckimi a iberyjskimi. 12 Ocean (z gr. Okeanós) oznaczał najpierw u Greków, a później także u Rzymian, morze zewnętrzne, oblewające całą wówczas ananą ekumenę (świat zamieszkały), w pnzieciwień-srtwiie do Morza Śródziemnego, (które z kolei było dla nich morzem wewnętrznym tej ekuimeny. Pojecie to upowlszedhimło się i ugruntowało wraz z (przyjęciem się poglądu o kulistości ziemi. W (tym wypadku chodzi o Ocean Atlantycki. Ze względu na to, że określenie oceanus miało u Ceaara i imnych autorów antycznych charakter nazwy, polski odpowiednik tego wyrazu w przekładzie niniejszym jest stale pisany od dużej litery. 18 — tutaj chodzi o ctezar Galii bez AkwitanM i Belgii. 14 Pireneje — to bardzo bogaty w znane i wykorzystywane w głębokiej starożytności rudy rozmaitych metali łańcuch górski, też jedina z najstarszych w Europie stałych granic naturalnych pomiędzy Galią a Hiszpanią. Zachodnie odigałęzienie tego łańcucha górskiego to Góry KJantabiryjskie. 16 łac. Hispanła, lub coraz częściej od I wieku n. e. spotykana nazjwa Spania — u Rzymian określenie dla całego Półwyspu Iberyjskiego. Nazwa; ta pojawia się u nich dopiero w okresie drugiej wojny puniickiej (218—201) i została urobiona prawdopodobnie z punickiej nazwy tego półwyspu i-sephan-nwn, znaczącej “wybrzeże królicze". Druga, równie dawna nazwa iteg-o półwyspu, to Ophiussa, anaoząca “kraj węży", została urobiona przez Greków z Fokai, utrzymuj ąjcych kontakty handlowe z miastem Tartessos. 6 GAJUSZ JULIUSZ CEZAB bogatszym od dawna był Orgetoryks 16-. To on, za konsulatu Marka Messali i Marka Pizona 1?, ogarnięty żądzą władzy królewskiejls zawiązał spisek wśród arystokracji i nakłonił współobywateli, aby wraz z całym dobytkiem opuścili swoje dziedziny: “bardzo łatwo będą mogli zagarnąć władzę nad całą Galią, gdyż wszystkich przewyższają męstwem". Tym łatwiej ich do tego nakłonił, ponieważ wskutek naturalnych warunków Helwetowie są z wszystkich stron zamknięci: z jednej strony przez bardzo szeroką i głęboką rzekę Ren, oddzielający kraj Helwetów od Germanów; z drugiej zaś strony bardzo wysokimi górami Jura leżącymi pomiędzy ziemiami Sekwanów i Helwetów; z trzeciej strony Jeziorem Lemańskim19 i rzeką Rodanem, i« Orgetoryks (łac. Orgetorix) — celtyckie imiona własne z końcówką -rix, będącą tego samego pochodzenia, co łaciń-siktie rex (król, kierownik), były w użyciu tylko w •najznakomitszych radach arystokratycznych, których członkowie z racji swego pochodzenia byli predestynowani do najwyższych godności w plemieniu. Jako imiona mówiące miały zawsze zaszczytne znaczenie, np. Eporedorix = król jeźdźców, Cingetorix = król wojowników, Verclngetorix = król nadwojowraików itp. Dotyczy to również nazw plemiennych, jak np. Caturiges = królowie bitwy czy Bituriges = zawsze królowie. 17 61 rok p. n. e. 18 Do czasów Cezara wiele plemion celtyckich było pod rządami królów, których z czasem odsunęły od władzy możne rody arystokratyczne. W czasach Cezara na terenie Galii jedynie jeszcze u Nicjobrogów utrzymały się rządy królewskie, a także u belgijskich Ebuonów, Atrebatów i Suesjonów oraz w celtyckiej Brytanii. W niektórych wypadkach przedstawiciele dawnych rodów królewskich usiłowali w czasach Cezara narzucić swoim plemionom władzę królewską, jak np. wspomniany Orgetoryks u Helwetów (b. G. I 2, 1), Kastykus u Sekwanów (b. G. l 3, 4), Dumnoryks u Eduów {b. G. I 3, 4), Kawarynus u Senonów (b. G. V 54, 2), czy wreszcie Wercyngetoryks u Aiwernów, dążący do podporządkowania sobie całej Galii -(b. G. VHiI 4, 5). 19 Jezioro Lemańskie, Inaczej Genewskie {fr. Lać Lemari). WOJNA GALIJSKA, KS. I 7 oddzielającą naszą Prowincję od Helwetów. Skutkiem tego nie mogli penetrować rozleglejszych obszarów, ani też dość łatwo wszczynać wojny z sąsiadami; z tego względu boleśnie to odczuwali jako lud w wojnie rozmiłowany. A znowu w stosunku do liczby ludności oraz w stosunku do sławy wojennej i dzielności mieli, według swego zdania, kraj za ciasny. Ciągnął się on na długość na dwieście czterdzieści tysięcy kroków 20, a na szerokość na sto osiemdziesiąt tysięcy. 3. Pod wpływem tych okoliczności i ulegając autorytetowi Orgetoryksa postanowili przygotować wszystko, co było konieczne do wyruszenia w drogę, zakupić jak największa ilość zwierząt jucznych i pociągowych oraz wozów 21, dokonać jak największych zasiewów, żeby starczyło 20 Rzymskie tysiąc kroków (mille passuu), określane też jako mila rzymska, odpowiada 1479 m. Kraj Helwełów miał się więc rozciągać na długoSci 355 km i na szerokości 266 fan, ale podana ,tu szeriokość jest o około 100 km duża, być może na skutek pomyłki kopisty któregoś iż rękopisów Wojny galijskiej. 21 — wyraz oznaczający wóz, carrus, został zapożyczony przez Rzymian z języka celtyckiego, podobnie jak i iinine określenia łacińskie odnoszące się do różnego rodzaju wozów, jak cisium, essedum, petorritum, raeda i, być może, też carpentum. Wynika z tego, że Celtowie bardeo wcześnie rozwinęli u siebie umiejętność budowy różnego rodzaju wOzów, czemu sprzyjały nie tylko warunki naturalne, które umożliwiały ma rozległych i stosunkowo płaskich terenach zarówno porusizanie się przy pomocy wozów, jak i wypas wielkich ffloścl zwierząt pociągowych, rozległe zaś kompleksy leśne dostarczały pod dostatkiem odpowiedniego materiału budulcowego. Potrzeba korzystania z wozów była, spowodowana częstymi, zwłaszcza w okresie wcześniejszym, wędrówkami plemion celtyckich w posizuMwaniu nowych terenów pod uprawę i wypas zwierząt jucznych i pocią-. ©owych orae bydła. Do wędrówek najlepiej nadawały się wozy typu carrus. Przesiedlenie się plemienia było przedsięwzięciem bardzo poważnym, wymagającym obok ogromnej sprawności organizacyjnej także wielkiłej ilości wszelkiego rodzaju środków lokomocji. Na przykład opisywane tu przesiedlenie się 8 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR im na drogę zapasu żywności, a także umocnić pokojowe i przyjacielskie stosunki z sąsiednimi państwami. Uznali, że dwa lata wystarczą im dla urzeczywistnienia tych zamierzeń; podjęciem uchwały ustalili wymarsz na trzeci rok. Do realizacji tych postanowień wybrano Orgetoryksa. On podjął się też posłowania do sąsiednich plemion i podczas tych podróży nakłonił Kastykusa z plemienia Sekwa-nów, syna Katamantaledesa, którego ojciec długie lata sprawował władze królewską nad Sekwanami i od Senatu narodu rzymskiego otrzymał tytuł przyjaciela, aby zagarnął władzę królewską nad swoim plemieniem, sprawowaną poprzednio przez jego ojca; również Dumnoryksa z plemienia Eduów, brata Dywicjaka, który w tym czasie izajmował czołowe stanowisko w plemieniu, zwłaszcza dzięki wielkiej popularności u ludu, namówił do ważenia się na to samo i dał mu swoją córkę za żonę. Wykazywał im, że zamierzenia te dadzą się łatwo urzeczywistnić, ponieważ on sam też obejmie najwyższą władzę nad swoim plemieniem: nie ma zaś wątpliwości, że najmożniejszymi z wszystkich plemion całej Galii są Helwetowie; zapewnił ich również, że przy pomocy swoich możliwości i swego wojska postara się dla nich o władzę królewską. Ujęci tego rodzaju wypowiedziami zaprzysięgli sobie nawzajem wierność i żywili nadzieję, że po zagarnięciu władzy królewskiej z pomocą trzech najpotężniejszych i najsilniejszych ludów będą mogli podporządkować sobie całą Galię. 4. Plan ten został ujawniony Helwetom przez donos. Zgodnie ze swoimi obyczajami22 zmusili Orgetoryksa, aby Hełwetów, zdainfem teidaeey, wymagało od Hełwetów posiadania do dyspozycji co najmniej około ośmiu i pół tysiąca róż-iaego rodzaju wozów i około (trzydziestu czterech tysięcy sastuk zwierząt piociągowyOh i jucznych, a kolumna tych wozów musiała się -roizcdągać na długości .około 130 km. 22 Cezar podkreśla ten aibyeaaij galijski, ponieważ w Rzymie WOJNA GALIJSKA, KS. I 9 w więzach odpowiadał przed sądem; w razie skazania groziła mu kara śmierci przez spalenie. W dniu wyznaczonym na rozprawę Orgetoryks zebrał zewsząd na miejscu sądu swoich poddanych w liczbie około dziesięciu tysięcy i sprowadził także swoich klientów23 oraz dłużników24, których miał również pokaźną liczbę; dzięki nim uchylił się od odpowiedzialności sądowej. Kiedy oburzone tym społeczeństwo usiłowało dochodzić swoich praw z bronią w ręku a władze plemienne ściągnęły znaczną ilość ludności wiejskiej, Orgetoryks zmarł; i nie brak podejrzeń, jak przypuszczają Helwetowie, że sam sobie zadał śmierć. 5. Po jego śmierci Helwetowie mimo wszystko starali się urzeczywistnić to, co postanowili, mianowicie opuścić swój kraj. Skoro tylko doszli do przeświadczenia, że są już do tego przygotowani, wszystkie swoje miasta, w liczbie dwunastu, blisko czterysta wsi oraz pozostałe prywatne gospodarstwa spalili, a także wszelkie zapasy zboża, z wyjątkiem tych, które mieli zabrać ze sobą, oddali na pastwę ognia, a to dlatego, aby odjąwszy sobie nadzieję na powrót do domu byli bardziej gotowi na wszelkie oczekujące ich niebezpieczeństwa. Wydali też zarządzenie, że każdy ma sobie zabrać z domu zapas mielonej żywności na trzy miesiące. Nakłonili też sąsiadujących z nimi Raura- linsftyitucja ta nie istniała już od czasów reformatorskiej działalności braci Grakcfaów. 23 czyli “zobowiązani do posłuszeństwa" wobec możnych w zamian aa opiekę z ich strony. Rekruttowali się oni z oibo-igiiej ludności pracującej galijskich wsi i miast. Ludność ta była półwolna i nie miała prawa ueizestnicizeniia w zgromadzeniach (plemiennych {por. b. G. VI 13, 1). 24 Niewypłacalny dłużnik w ówczesnej Galii był traktowany przez wierzyciela jak niewotaik, aż do czasu spłacania dłuigu, pddotaie jak to było inieigdyś w Atenach przed Soianem (594 r. p. n. e.) czy w Rzymie do IV w. p. n. e. 10 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR ków, Tulingów i Latobrygów25, aby skorzystawszy z tego samego planu, po spaleniu swoich miast i wsi, razem z nimi ruszyli w drogę. Również Bojów 26, którzy poprzednio mieszkali za Renem a wówczas wtargnęli byli na teren Norykum i oblegali Noreję27, zabrali do siebie i uznali za swoich sprzymierzeńców. 6. Istniały wszystkiego dwie drogi, którymi mogli wyjść ze swego kraju. Jedna przez terytorium Sekwanów, między górami Jura a rzeką Rodanem2B, wąska i uciążliwa, którą zaledwie pojedyncze wozy mogą przejechać, a w dodatku zwisają nad nią wysokie zbocza górskie29, tak że 25 Rauraci — plemię celtyckie zamieszkujące rejon dzisiejszej (Bazylei, -której jedna z dzielnic, mianowicie Augst leży na miejscu .znanego w okresie cesarstwa miasta Augusta Rau-iracomim. Latobrygowie, plemię prawdopodobnie celtyckie, sąsiadujące z Serwetami li zamieszkujące rejon dzisiejszej Lozanny w Szwajcarii. Tulingowie — plemię prawdopodobnie germańskie, również sąsiadujące z Helwetami, zamieszkujące rejon dzisiejszej miejscowości StuMngen (?) w Szwajcarii. 28 Bojowie — jedno ze znaczniejszych plemion celtyckich, które w trakcie swoich jeszcze w V w. p. n. e. rozpoczętych przez wyjście z Galii wędrówek opanowało dolinę nadpadańską w północnej ItaM i tutejsze miasto etruskie Fełsina przekształciło w swoją siedzibę pod nazwą Bononia (dziś. Bolonia). Inna ich grupa zajęła teren dzisiejszych Czech, który od nich otrzymał nazwę Boiohaemum, zachowana w niemieckiej nazwiie Czech Bohmen. W latach między 80 a 60 p. n. e. opuścili oni terytorium dzisiejszych Czech i jedną ich część w 60 r. p. n. e. dołączyła do Helwetów i wzięła udział w ich wędrówce. Inna ich część, która osiedliła się w okolicach dzisiejszej Bratysławy w Słowacji, po doznanej klęsce ze strony Daków w 40 r. p. n. e. do tego stopnia została osłabiona, że nie brała udziału w walkach przeciw Rzymianom na terenie aa jęte j przez nich Panno-niii i z czasem uległa ramanizacji. 27 Norę ja, główne miasto w Noricum, leżące na starym szlaku handlowo-kamunłkacyjnym wiodącym do Italii, znane z bogatych kopalń żelaza znajdujących się w jego pobliżu. 28 Obecnie przebiega tędy główna droga z Genewy do Lyonu. 29 Są to góry le Płat des Roches oraz le Grand Credo. : WOJNA GALIJSKA, KS. I 11 garstka ludzi z łatwością mogłaby stanowić przeszkodę. Druga zaś przez naszą Prowincję, znacznie łatwiejsza i dogodniejsza, ponieważ pomiędzy dziedzinami Helwetów i niedawno podbitych Allobrogów30 przepływa Rodan i można go w niektórych miejscach przekroczyć w bród. Najdalej wysuniętym miastem Allobrogów, a zarazem najbliżej leżącym granic Helwetów, jest Genawa31. Z miasta tego prowadzi most do kraju Helwetów. Przypuszczali oni, że Allobrogów, którzy — jak im się wydawało — nie byli jeszcze przychylnie usposobieni do narodu rzymskiego, albo nakłonią, albo też siłą zmuszą, by dali im przejście przez swoje ziemie. Po zakończeniu WiSzelkich przygotowań do wymarszu wyznaczyli dzień, w którym wszyscy mieli się zebrać nad brzegiem Rodanu. Było to na pięć dni przed kwietniowymi Kalendami, za konsulatu Lucjusza Pizona i Aulusa Gabiniusza M. 80 Allóbrogowie, jedno z najpotężniejszych plemion celtyckich zamieszkujących bardzo żyzny i bogaty kraj pomiędzy Bodalnem, Izerą, Jeziorem Lemańskim d Alpami Graickimi (Alpes Graiae). W 218 r. p. n e. Haninibał przeszedł przez ich teaj w drodze z Hiszpanii do Italii. W 121 r. p. n. e., po kilkuletniej wojnie, prowadzonej wspólnie z Alwerniami przeciw Rzymowi (125—121) zostali niemal doszczętnie wygubieni w zlewisku Rodanu i Izery pracz Gnejusza Doimiejusza Aheno-taarfoę i Kwintusa Fafoiusza Maksymusa iż przydomkiem Allo-ibrogicus. Byli bezskutecznie wciągani w spisek Kaltyłitny (6&— 62) o ile można tu wierzyć Cyceronowi. Próba buntu przeciw Rzymianom pod wodzą Krytognata została stłumiana w 61 r. p. n. e. Później, pod wpływem zagrożenia ze strony Helwetów, zwrócili się o opiekę do Cezara. Ich głównym miastem była Yianna (fx. Yienne) ważny punkt węzłowy dróg komunikacyjnych, którego znaczenie utrzymało się do .późnej starożytności. 31 Genawa (fr. Ganeve, poi. Genewa) — miasto Allobrogów położone tuż przy granicy z Helwetami zajmujące wzniesienie na lewym brzegu Rodanu, pomiędzy Jeziorem Lemańsklim a rzekami Rodan i Arve, gdzie obecnie znajduje się stare miasto dzisiejszej Genewy. ?2 Prawdopodobnie chodzi o dzień 24 marca (daty podawane 12 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR 7. Cezar, na wiadomość o tym, że Helwetowie zamierzają przejść przez naszą Prowincję, przyśpieszył wyjazd z Rzymu i pokonując możliwie duże odcinki drogi podążył do Galii Dalszej33 i przybył pod Genawę 34. Zarządził pobór jak największej liczby żołnierzy z całej Prowincji (w Galii Dalszej znajdował się w ogóle jeden legion) i rozkazał zerwać most znajdujący się pod Genawą. Gdy Helwetowie dowiedzieli się o przybyciu Cezara, wyprawili do niego jako posłów najznakomitszych przedstawicieli plemienia. Na czele tego poselstwa stali Nammejusz i Weruklecjusz. Mieli oni mu oświadczyć, że: “Helwetowie zamierzają przejść przez Prowincję nie wyrządzając żadnych krzywd, ponieważ nie mają innej drogi; proszą więc, aby za jego zgodą wolno im było to zrobić". Cezar jednak, pomny na to, że Helwetowie zabili konsula Lucjusza Kasjusza 35, a wojsko jego rozbili i przepędzili pod jarzmem 36, są według kalendarza juliańskiego) 58 r. p.n.e., ponieważ wtedy przypadał nów księżyca, a Helwetowie, zgodnie z celtyckimi zwyczajami, dzielili rok na miesiące księżycowe i swoją wędrówkę wyznaczyli na czas marcowego nowiu, rozpoczynającego okres letni. 33 Gallia ulterior inaczej Galia transalpina, czyli provinda nostra — nasza prowincja, dzisiejsza Prowansja (fr. Provence). 34 Cezar opuścił Rzym przypuszczalnie zaraz po 20 marca i po ośmiu dniach szybkiej podróży dotarł pod Genewę tuż po 28 marca. 35 Lucjusz Kasjusz Loriffinus, konsul w 107 r. p. n. e., otrzymał w zarząd prowincję Galię Narbońską celem powstrzymania Cymbrów i ich sprzymierzeńców, ale został pokonany i zabity na terytorium Allobrogów przez helweckich Turyngów, resztki zaś jego wojska, po wydaniu zwycięzcom zakładników legat Gajusz Popilłusz odprowadził do Italii. 36 Przejście pod jarzmem uważano wówczas za największą hańbę, jaka mogła przypaść w udziale pokonanemu nieprzyjacielowi. Według Diiwiusza (III 28, 11) jarzmo takie sporządzano z trzech włóczni, z których dwie wbijano na sztorc w ziemię, a trzecią przywiązywano w poprzek u góry. Pokonani, po odłożeniu broni i zrzuceniu wierzchniej odzieży, mu- WOJNA GALIJSKA, KS. I 13 nie uważał, aby można było na to pozwolić. Był także zdania, że wrogo nastrojeni ludzie uzyskawszy możność przejścia przez Prowincję nie powstrzymaliby się od krzywd i gwałtów. Jednakże dla zyskania na czasie, zanim nadejdą powołani pod broń z jego rozkazu żołnierze, odpowiedział posłom, że weźmie sobie czas do namysłu: “jeżeli będą mieć jakieś życzenie, to niech przyjdą ponownie w Idy kwietniowe" 37. 8. Tymczasem, przy pomocy tego legionu, który miał przy sobie, oraz wojska, które nadciągnęło z Prowincji, przeprowadził wał na dziewiętnaście tysięcy kroków długi, a na szesnaście stóp wysoki oraz rów od Jeziora Lemań-skiego, które wlewa swe wody do rzeki Rodanu, aż po góry Jura, oddzielając ziemie Sekwanów od Helwetów38. Po ukończeniu tych umocnień rozmieścił posterunki i wzmocnił strażnice w ten sposób, by łatwiej można było przeszkodzić, gdyby usiłowali przejść wbrew jego woli. Kiedy zaś nadszedł ustalony z posłami dzień i ci ponownie do niego przybyli, oświadczył im, że zgodnie z obyczajem i tradycją narodu rzymskiego nikomu nie może dać przejścia przez Prowincję, i wyjawił, że gdyby usiłowali dokonać tego przemocą, to im w tym przeszkodzi. Helwe-towie zawiedzeni w nadziei na to próbowali się przeprawić, raz na licznych ze sobą powiązanych łodziach i spe- sleii pod tym jarzmem przejść głęboko Egięci, a czasem naiwet i przeczołgać się. Łuk triumfalny, tak (rozpowszechniony w starożytnym świecie rzymskim, iwyrwodziił się genetycznie z takiego jarzma i w pewnymi sensie spełniał jego rolę. 87 13 kiWietnia. 38 Umocnienia ite wybudował Cezar na lewym brzegu Rodanu, ale dzięki temu, że brzeg ten był w zasadzie bardzo stroimy li z natury obronny, ze wspomnianego przez Cezara pasa mmocnień długości dziewiętnastu tysięcy kroków, czyli 28 km, faktycznie musiał olbwaroiwać tylko około trzech i pół (tysiąca kroków, czyli około 6 14 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR cjalnie skleconych tratwach, to znowu przechodzili przez Rodan w bród tam, gdzie rzeka była najpłytsza, czasami w dzień, częściej jednak w nocy, ale odparci za każdym razem dzięki obronności obwarowań oraz wskutek ataków i pocisków żołnierzy przedsięwzięcia tego poniechali. 9. Pozostawała więc tylko jedna droga przez kraj Se-kwanów, którą ze względu na jej ciasnotę bez ich zgody przejść nie mogli. A że sami nie potrafili ich do tej zgody nakłonić, wyprawili posłów do Dumnoryksa z plemienia Eduów, by za jego wstawiennictwem wyjednać zgodę od Sekwanów. Dumnoryks dzięki popularności i szczodrobliwości miał wielkie wpływy u Sekwanów, a także był zaprzyjaźniony z Helwetami, gdyż z ich plemienia wziął sobie kiedyś za żonę córkę Orgetoryksa; ogarnięty żądzą władzy królewskiej sprzyjał zmianom politycznym i swoimi usługami pragnął zobowiązać sobie jak najwięcej plemion. Podjął się więc tej sprawy i wyjednał u Sekwanów, że zezwolili Helwetom na przejście przez swoje ziemie, doprowadził też do wzajemnej między nimi wymiany zakładników w tym celu, żeby Sekwanowie nie robili trudności Helwetom podczas ich przemarszu, a Helwetowie przeszli bez czynienia szkód i krzywdy ludziom. 10. Cezarowi doniesiono, że Helwetowie zamierzają ruszyć przez ziemie Sekwanów i Eduów do kraju San tonów, którzy mieszkają niedaleko od dziedzin Tolosatów, a plemię to żyje na terenie Prowincji. Pojmował on, że taka sytuacja byłaby poważnym zagrożeniem dla Prowincji, jeśliby w sąsiedztwie swych odsłoniętych i obfitujących w zboże terenów miała lud wojowniczy i wrogo usposobiony do narodu rzymskiego39. Z tego więc powodu do - 39 Był to oczywiście wykrętny wybieg polityczny Cezara, który inie miał żadnych podstaw formatao-prawnych, by nie pozwolić Helwetom na przejście przez terytorium plemienne Sekwanów, od Rzymian niezależnych, gidyż od T-ołosy, główne- WOJNA GALIJSKA, KS. I 15 wódcą zbudowanych przez siebie umocnień mianował legata Tytusa Labiena, sam zaś pośpiesznym marszem podążył do Italii40 i zaciągnął tu dwa legiony, a trzy, znajdujące się na leżach zimowych w pobliżu Akwilei", wyprowadził z obozów zimowych i z tymi pięciu legionami wyruszył najkrótszą drogą, jaka wiodła przez Alpy do Galii Dalszej. Tam Ceutronowie, Grajocelowie i Katurygo-wie 42, obsadziwszy wysoko rozmieszczone pozycje, usiłowali zagrodzić wojsku drogę. Zostali jednak w licznych starciach pokonani i siódmego dnia przybył Cezar z Oce-lum 43, najdalej wysuniętego miasta Prowincji Bliższej, na ziemie Wokoncjow w Prowincji Dalszej. Stąd powiódł wojsko do kraju Allobrogów, a od nich do Segusjawów. Są oni pierwszym ludem poza granicami Prowincji44 po drugiej stronie Rodanu. go miasta Tolosałów, do granic kraju Santonów, który był celem wędrówki Hełweitów, było około 200 km odległości, o czym Cezar .niewątpliwie dobrze wiedział. 40 Już w tym czasie prowincję Galię Przedalpejską zaczęto maizywać Italią, mimo że formalnie nazwa .ta obejmowała obszar Półwyspu Apenińskiego tylko po rzekę Rufoikan ina północy. 41 Akwilea — założona w 181 r. p.n.e. kolonia latyńska w delcie rzek Naltiso (dziś kanał) ł Alsa (dziś. Isotnzo) w odległości około 10 km od brzegów Adriatyku, silnie ufortyfikowana ze waględu na groźbę .napadów Celtów i Illirów, których mąciły bogactwa tego handlowego d przemysłowego ośrodka. Znajdował się tutaj silny garnizon wojskowy, ale kwatery Eimowe Cezar zakładał w pobliżu tego miasta, a nie w jego obrębie. 42 Ceutronowie — -górskie plemię celtyckie zamieszkujące dolinę Izery w rejonie Tarantaiise; Grajocelowie — też plemię celtyckie, zamieszkujące rejon dziś. Mont-Ceriis; Katurygo-wie — również plemię celtyckie, zamieszkujące dolinę rzeki Durance wraz ze wzgórzem !Momt-Genevre. « — przypuszczalnie dzlis. Avigłiana w dolinie rzeki Dora Riparia. 44 Granicę Prowincji Cezar przekroczył z własnej inicjatywy, bez zezwolenia Senatu, podobnie jak na własną orejkę prze- J6 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR 11. Hełwetowie przeprowadzili już swoje rzesze przez wąwozy i dziedziny Sekwanów, weszli na ziemie Eduów45 i pustoszyli ich wsie. Ponieważ Eduowie nie byli w stanie obronić siebie i swego dobytku, wyprawili posłów do Cezara z prośbą o pomoc: “Zasługi ich wobec narodu rzymskiego były zawsze tego rodzaju, że nie godzi się, by nieomal na oczach naszego wojska wsie ich były pustoszone, dzieci uprowadzane w niewolę, a miasta zagarniane". W tym samym czasie Ambarrowie4S, współpłemieńcy i pobratymcy Eduów, powiadomili Cezara, że ich wsie zostały spustoszone i że z trudem odpierają napór nieprzyjaciół na miasta. Również Allobrogowie, którzy po drugiej stronie Rodanu posiadali wsie i zagrody, ratowali się ucieczką do Cezara i wyjawili mu, że prócz gołej ziemi nic im nie pozostało. Pod wpływem tych wiadomości Cezar uznał, że nie wolno mu wyczekiwać, aż Hełwetowie, po zniszczeniu całego mienia sprzymierzeńców, przybędą do kraju Santonów. 12. Znajduje się tu rzeka Arar47, o tak niewiarygodnie powolnym nurcie, że gołym okiem nie można stwierdzić, w jakim płynie kierunku, a która, minąwszy ziemie Eduów prowadził zaciąg dwu legionów w Galii Przedałpe jakiej. Przytaczane przez Cezara prośby Eduów i Allobrogów o pomoc przeciw Helwetom były jedynie pretekstom do wprowadzenia jego wojsk na terytorium wolnej Galii. 45 Eduowie, silne i bogate plamiię celtyckie, zamieszkiwało terytorium pomiędzy rzekami Arar i Dutofe, noszące też nazwę GtMia Celtica, później zaś Gallia Lugdunensis. Był to pierwszy ilud celtycki, który zawarł z Rzymianami układ o przyjaźni. 46 Ambarrowie — naiżwa tego plemienia celtyckiego -urobiona od nazwy rzeki Arar, wskazuje, że zamieszkiwali oni obydwa brzegi (tej rzeki. 47 Arar, rzeka wypływająca z Wogezów, zwana później Sauconna (fr. Sądne, pol. Saona), dopływ Rodanu, spławną aż do zlewiska z rzeką Dufois (fr. Douibs), stanowiła granicę pomiędzy terytoriami plemiennymi Eduów i SekWanów. WOJNA GALIJSKA, KS. I 17 i Sekwanów, uchodzi do Rodanu. Helwetowie przeprawili się przez nią na tratwach i razem powiązanych łodziach. Gdy Cezar dowiedział się przez zwiadowców, że Helwetowie przeprowadzili już przez rzekę trzy czwarte swych rzesz, czwarta zaś część pozostała jeszcze po tej stronie Araru, z trzema legionami wyszedł z obozu o trzeciej straży nocnej48 i dotarł do tej ich reszty, która jeszcze nie przekroczyła rzeki. Uderzył na nich, gdy byli zajęci przeprawą i niczego się nie spodziewali, tak że znaczną ich część położył trupem, reszta zaś poszła w rozsypkę i po najbliższych lasach szukała schronienia. Chodziło tu o okręg zwany Tyguryńskim; całe bowiem plemię Helwe-tów dzieli się na cztery okręgi plemienne. Jest to ten sam okręg, który za pamięci naszych ojców opuścił swoje dziedziny, pozbawił życia Lucjusza Kasjusza, a wojsko jego zmusił do przejścia pod jarzmem. I oto przypadkiem, czy też z woli bogów nieśmiertelnych, ta właśnie część plemienia Helwetów, która zadała ciężką klęskę narodowi rzymskiemu, pierwsza poniosła karę. Przy tej sposobności Cezar pomścił nie tylko krzywdę publiczną, ale też własną, ponieważ w owej bitwie Tyguryńczycy zabili razem z Ka-sjuszem legata Lucjusza Pizona, dziadka jego teścia Lucjusza Pizona49. 13. Po tej bitwie, Cezar, aby móc ścigać resztę rzesz Helwetów, kazał przerzucić most przez Arar i w ten sposób przeprawił wojsko. Kiedy przerażeni nagłym pojawieniem się Cezara Helwetowie pojęli, że to, co oni z naj- 48 Zmiany straży nocnej !(vigiliae) odbywały się u Rzymian czterokrotnie w ciągu nocy, a więc mniej więcej co trzy go-iziiny, ponieważ długość jednej Straiy zależała od pory roku. Do mierzenia czasu trwania straży nocnej służył zegar wodny clepsydra). 49 Lucjusz Kalpurniusz Pizo, konsul z 58 r. p. in. e., z fctó--ego córką Kalpurnią Cezar ożenił się w 59 raku. 18 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR większym mozołem musieli robić przez dwadzieścia dni, aby przekroczyć rzekę, on dokonał w ciągu jednego dnia, wyprawili do niego posłów; na czele tego poselstwa stał Dywikon, który był wodzem Helwetów podczas wojny ka-sjańskiej. On tak przemówił do Cezara: “Jeśliby naród rzymski zawarł pokój z Helwetami, to oni poszliby w tę stronę i tam by pozostali, gdzie Cezar wyznaczyłby im siedziby i zechciał, by pozostali; a jeśliby nie przestał nękać ich wojną, to niech sobie przypomni o dawnej klęsce narodu rzymskiego i prastarej dzielności Helwetów. Ponieważ wskutek niespodziewanego ataku poraził jeden okręg, kiedy ci, którzy zdołali przekroczyć rzekę, nie mogli przyjść swoim z pomocą, to niech z tego powodu ani swego męstwa nie przecenia, ani też ich nie lekceważy. Od swoich ojców i przodków tego się nauczyli, że raczej walecznością się mierzą, niżby mieli liczyć na podstęp czy zasadzki. Niech więc nie doprowadza do tego, aby miejsce, na którym teraz zatrzymali się, otrzymało nową nazwę od klęski narodu rzymskiego i pogrom jego wojska oraz pamięć tego przekazywało dalej". 14. Na to Cezar tak odpowiedział: “Wahanie u niego jest o tyle mniejsze, że sprawy, o których posłowie hel-weccy przypomnieli, w pamięci zachował i im mniej z winy narodu rzymskiego przydarzyły się, tym więcej je znosi; jeśli bowiem naród rzymski poczuwałby się do jakiegokolwiek przewinienia, to nietrudno by mu było mieć się na baczności; ale tym bardziej to go zwiodło, ponieważ nie dostrzegał swego wykroczenia, dla którego miałby się obawiać, ani też nie sądził, by trzeba było bać się bez powodu. Jeśliby zaś nawet chciał zapomnieć o dawnej zniewadze, to czy mógłby puścić teraz w niepamięć świeże krzywdy, kiedy wbrew jego woli szukali siłą drogi przez Prowincję, kiedy dopuścili się gwałtów na Eduach, na Ambarrach, na Allobrogach? A to, że tak zuchwale WOJiSTA GALIJSKA, KS. I 19 chełpią się swoim zwycięstwem i sami się dziwią, że tak długo bezkarnie wyrządzali krzywdy, potwierdza słuszność tego stanowiska. Albowiem bogowie nieśmiertelni ludziom, których chcą pokarać za zbrodnię, zwykli zezwalać na większe nieraz sukcesy i dłuższą bezkarność, aby tym dotkliwiej odczuwali zmianę losu. Jakkolwiek sprawy się mają, to jednak zawrze z nimi pokój, jeśli dadzą mu zakładników, aby go przekonać, że wypełnią to, co przyrzekają, i jeśli zadośćuczynią Eduom za krzywdy wyrządzone im samym oraz ich sprzymierzeńcom, a także Allobrogom". Dywikon odpowiedział: “Od swoich przodków Helwetowie tego się nauczyli, że w ich zwyczaju jest zakładników brać, a nie dawać: naród rzymski sam tego doświadczył". Po tej odpowiedzi odszedł. 15. Następnego dnia Helwetowie ruszyli z tego miejsca. Cezar zrobił to samo, a wszystką jazdę, w liczbie blisko czterech tysięcy ludzi, którą ściągnął z całej Prowincji, a także od Eduów i ich sprzymierzeńców, wysłał przodem, by uważali, w jakim kierunku nieprzyjaciel będzie się posuwać. Jeźdźcy, następując ze zbytnią gorliwością na tylną straż nieprzyjaciela, wdali się w bitwę w niedogodnym dla siebie terenie z jazdą helwecką i przez to kilku naszych padło. Helwetowie, podniesieni tą utarczką na duchu, ponieważ w pięciuset konnych odparli tak liczebną jazdę, coraz śmielszy chwilami stawiali opór, a nawet ze strażą tylną zaczęli prowokować .naszych do walki. Cezar powstrzymywał swoich od starcia i na razie poprzestawał na przeszkadzaniu nieprzyjacielowi w grabieżach, zaopatrywaniu się w paszę i w plądrowaniu. Przez około piętnaście dni posuwali się w ten sposób, że pomiędzy tylną strażą nieprzyjacielską a naszą strażą przednią nie było więcej niż pięć lub sześć tysięcy kroków odległości. .16. Tymczasem Cezar codziennie dopominał się u Eduów o zboże, które mu oficjalnie przyrzekli. Albowiem ze 20 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR względu na chłodny klimat, ponieważ Galia — jak już przedtem powiedziano — leży na północy, nie tylko zboża jeszcze nie dojrzewały, ale nie wystarczało również paszy: natomiast ze zboża dowożonego statkami rzeką Arar nie mógł korzystać dlatego, że Helwetowie, z którymi nie chciał tracić łączności, zawrócili od Araru. Eduowie zwlekali z dnia na dzień: “Już zboże zbierają — powiadali — już zwożą, już nadchodzi". A gdy Cezar pojął, że dłuższy czas go zwodzą, a także zbliża się dzień, w którym należało wydać żołnierzom przydział zboża50, wezwał do siebie ich naczelników plemiennych, których pokaźna liczba przebywała w obozie, a między nimi Dywicjaka i Liskusa. Ów był najwyższym urzędnikiem plemiennym, którego Eduowie określają nazwą vergobretus 51. Urzędnik ten jest obierany na jeden rok i posiada władzę życia i śmierci nad swoimi współplemieńcami. Cezar wystąpił z ciężkimi wobec nich zarzutami, że w tak naglącym czasie, gdy nie ma możności ani zakupienia, ani zebrania zboża z pól, nie otrzymuje on od nich pomocy, zwłaszcza że w znacznej mierze podjął się tej wojny ulegając ich prośbom, a jeszcze bardziej ubolewał nad tym, że go zwiedziono. 17. Liskus przejęty słowami Cezara dopiero wtedy wyjawił to, o czym dotąd milczał: “Są tacy, którzy cieszą się bardzo wielkim uznaniem wśród ludu i którzy jako osoby prywatne więcej mogą zdziałać niż sami urzędnicy. Oni to podburzającymi i niegodziwymi przemówieniami zastraszają ludność, by nie dostarczała zboża, do którego się zobowiązała; jeżeli sami nie mogą zdobyć pierwszeństwa w Galii, to niech już raczej znoszą władzę Gallów E« Podstawą wyżywienia żołniłerzy rzymskich było zboże przydzielanie im dwa razy w miesiącu w ściśle wyznaczonych i przestrzeganych terminach. 51 Podany tu w łacińskim brzmieniu termin w języku celtyckim znaczył dosłownie, “sprawujący sądy". WOJNA GALIJSKA, KS. I 21 niż Rzymian; nie ma wątpliwości, że jeśli Rzymianie pokonają Helwetów, to także wraz z resztą Galii pozbawią i Eduów wolności. Oni to ujawniają wrogom wszystkie nasze zamierzenia oraz to, co się dzieje w obozie; on ze swej strony nie ma możności ich poskromić. Co więcej, sam pojmuje, na jakie naraził się niebezpieczeństwo ujawniając z konieczności przed Cezarem tę palącą sprawę, i z tego względu, jak długo mógł, milczał". 18. Cezar zrozumiał, że owe słowa Liskusa odnoszą się do Dumnoryksa, brata Dywicjaka, ale dlatego, że nie chciał się rozwodzić nad tymi sprawami w obecności wielu zgromadzonych, szybko zebranie rozwiązał. Liskusa zaś zatrzymał. Na osobności wypytał go o to, o czym on powiedział był na zebraniu. Mówił swobodniej i śmielej. Innych też wypytał w tajemnicy o to samo; stwierdził, że było to prawdą: “Dumnoryks jest istotnie człowiekiem bardzo zuchwałym, wpływowym wśród ludu dzięki swej hojności żądnym zmiany stosunków politycznych. Od wielu lat trzyma on w dzierżawie za niską odpłatnością cła 52 i wszystkie pozostałe podatki53 u Eduów, gdyż nikt nie ma odwagi podnieść stawki, kiedy on bierze udział w licytacji. Dzięki temu powiększył swój majątek i zgromadził poważne zasoby na rozdawnictwa; na własny koszt stale utrzymuje i ma przy sobie znaczną liczebnie jazdę 54, ma on też wielkie możliwości nie tylko w ojczyźnie, ale i w krajach sąsiednich i właśnie dla wzmocnienia swego znaczenia wydał on za mąż swoją matkę do kraju Biturygów za najznakomitszego i najmożniejszego tam człowieka; sam pojął żonę z plemienia Helwetów, a przyrodnią siostrę ze stro- 52 Cła (portoria) ściągano u Gallów za korzystanie ze spławnyh rzek, portów morskich i rzecznych, mostów, dróg oraz przejść górskich. 53 Podatki ,(vectigalia) płacono u Galów za (korzystanie z kopalń, majątków państwowych czy publicznych, lasów ittp. 54 Osobista gwardia przyboczna. 22 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR ny matki i inne swoje krewne powydawał za mąż do innych plemion. Ze względu na to powinowactwo sprzyja i pomaga Helwetom, a także z osobistych pobudek nienawidzi on Cezara i Rzymian, ponieważ wraz z ich przybyciem zmalały jego wpływy, a jego brat Dywicjak powrócił na dawne miejsce w łaskach i zaszczytach. Nabrał więc jak największej ufności, że jeśli Rzymianom coś się przytrafi, to dzięki Helwetom osiągnie władzę królewską; pod rządami narodu rzymskiego nie tylko tracił nadzieję na uzyskanie władzy królewskiej, ale nawet na utrzymanie zdobytej popularności". Podczas tego rozpytywania się Cezar dowiedział się również, że gdy przed kilku dniami doszło do niepomyślnej bitwy konnej, Dumnoryks i jego jeźdźcy zainicjowali ucieczkę, albowiem na czele jazdy posłanej przez Eduów Cezarowi na pomoc stał Dumnoryks: ucieczka ich wywołała popłoch wśród pozostałej konnicy. 19. Gdy, po zapoznaniu się z tymi sprawami, do owych podejrzeń doszły jak najbardziej pewne fakty, że to on przeprowadził Helwetów przez ziemie Sekwanów, że to on zadbał o wymianę zakładników między nimi i że zrobił to nie tylko bez polecenia Cezara i Eduów, ale nawet bez ich wiedzy, i że skarga wyszła od urzędnika plemiennego Eduów, Cezar uznał, że dostateczne są powody, aby go albo sam ukarał, albo też kazał ukarać plemieniu. Temu wszystkiemu stało na przeszkodzie to jedno, że Cezar widział u jego brata Dywicjaka jak największe oddanie narodowi rzymskiemu, jak największą życzliwość wobec siebie osobiście, nadzwyczajną wierność, poczucie słuszności i rozsądek; obawiał się więc, by przez skazanie tamtego nie urazić uczuć Dywicjaka. Dlatego, nim cokolwiek przedsięwziął, polecił wezwać do siebie Dywicjaka i oddaliwszy obecnych zazwyczaj tłumaczy, przeprowadził z nim rozmowę za pośrednictwem Gajusza Waleriusza Troucyllusa, człowieka w Prowincji galijskiej bardzo wpływowego, WOJNA GALIJSKA, KS. I 23 swego powiernika, którego darzył jak największym zaufaniem we wszystkich sprawach; przypomniał mu, co zostało powiedziane w jego obecności na zebraniu galijskim o Dumnoryksie, i wyjawił, co każdy z osobna u niego o owym powiedział. Prosił go i przekonywał, by nie żywił do niego urazy, gdy po rozpatrzeniu sprawy albo sam go skaże, albo wyda polecenie, by plemię go skazało. 20. Dywicjak, wśród rzęsistych łez, objąwszy Cezara zaczął go błagać, aby nie postępował zbyt surowo z jego bratem: Wie, że zarzuty są prawdziwe i nikt z tego powodu bardziej od niego nie cierpi, zwłaszcza dlatego, że kiedy on sam, tak w ojczyźnie, jak i w pozostałej Galii o własnych siłach wzrósł na znaczeniu, tamten ze względu na swój młody wiek możliwości miał bardzo nikłe; swoje bogactwa i potęgę wykorzystał on nie tylko do umniejszenia jego znaczenia, ale nawet niemal do jego zguby. On, Dywicjak, kieruje się jednak miłością braterską i opinią publiczną. Jeżeli Cezar ukarze Dumnoryksa z większą surowością, to ponieważ on, Dywicjak, cieszy się tak wielką u niego przyjaźnią, nikt nie uwierzy, iż stało się to bez jego przyzwolenia; wobec tego serca całej Galii odwrócą się od niego. Gdy wśród licznych słów z płaczem o to błagał Cezara, Cezar ujął jego prawicę; uspokajając prosił go, by skończył z błaganiami; oznajmił, że Dywicjak tak wielkim cieszy się u niego sprzyjaniem, że na jego życzenie i prośby puści w niepamięć krzywdy Rzeczypospolitej oraz swoje osobiste urazy. Zawezwał do siebie Dumnoryksa a brata zatrzymał; wyjawił, co ma mu do zarzucenia; oznajmił, co sam wie i na co uskarżają się jego współplemieńcy; napomniał, by na przyszłość unikał wszelkich podstaw do podejrzeń; oświadczył, że ze względu na jego brata Dywicjaka puszcza w niepamięć to, co się wydarzyło. Nad Dumnoryksem ustanowił nadzór, aby mógł wiedzieć, co robi i z kim przeprowadza rozmowy. 24 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR 21. Jeszcze w tym samym dniu55 Cezar otrzymał od zwiadowców wiadomość, że nieprzyjaciel zajął pozycje u podnóża góry 58 w odległości ośmiu tysięcy kroków od jego obozu; wysłał więc szperaczy, by zbadali właściwości owej góry i jakie są zewsząd dojścia do niej. Doniesiono mu, że są łatwe. Rozkazał Tytusowi Labienusowi, legatowi z uprawnieniami propretora57, aby o trzeciej straży nocnej 58 z dwoma legionami i z owymi przewodnikami, którzy rozpoznali drogę, osiągnął najwyższy szczyt tej góry; wyjawił mu również swój plan. Sam, o czwartej straży nocnej, tą samą drogą, którą posuwał się nieprzyjaciel, podążył ku niemu, a całą konnicę posłał przed sobą. Przodem wyprawił razem ze zwiadowcami Publiusza Konsydiu-sza, który uchodził za najbardziej doświadczonego w sprawach wojskowych i służył najpierw w wojsku Lucjusza Sulli, a później Marka Krassusa 59. 22. O pierwszym brzasku, gdy Labienus zajął szczyt góry, Cezar znajdował się nie dalej niż tysiąc pięćset kroków od obozu nieprzyjaciela, który — jak się później dowiedział od jeńców — nie miał pojęcia o jego jak i La-biena nadejściu, przypędził do niego w pełnym galopie Konsydiusz z wieścią, że góra, którą zgodnie z jego ży- 65 Około 28 czerwca. 56 Przypuszczalnie chodzi tu o dziś. wzgórze koło Sarwignes niad Oudraohe, niewielkiim dopływem rzeki Bourtoince, natomiast obóz ten eostał zatoczony ma terenie dziś. Saint-Ro-miain-sous-Goumdon mad rzeką Bouirbince, gdaie znajdowało się skrzyżowanie wielu dróg. 57 Legatus pro praetore zastępował nieobecnego wodza. Wprawdzie w tym czaslie Cezar był razem z wojskiem, ale Wymieniając rangę Tytusa Laibiena chciał zapewne podkreślić swoje wysokie dla niego uznanie. 88 Krótko po północy. 59 Wynika z tego, że Publiusz Konsydiusz brał udział w woj-inie przeciw indewolnStaorn, Ikitórzy wzniecili powstanie pod wo-idzą Spartakusa (74—71), li zapewne był w stopniu centuriona. WOJNA GALIJSKA, KS. I 25 czeniem miał zająć Labienus, znajduje się w rękach nieprzyjaciela: rozpoznał to po galijskim uzbrojeniu i odznakach. Cezar podciągnął swoje siły pod najbliższe wzgórze i ustawił w szyku bojowym. Labienus, zgodnie z otrzymanym od Cezara rozkazem niewszczynania bitwy, zanim nie ujrzy jego własnych oddziałów w pobliżu nieprzyjacielskiego obozu, aby można było zaatakować nieprzyjaciół równocześnie z wszystkich stron, po zajęciu góry wyglądał naszych i powstrzymywał się od bitwy. Wreszcie w pełni dnia Cezar dowiedział się od zwiadowców, że góra znajduje się w rękach swoich, że Helwetowie zwinęli obóz i że zdjęty strachem Konsydiusz podał jako dostrzeżone przez siebie to, czego nie dojrzał. W tym dniu Cezar posuwał się w takim samym jak zwykle odstępie za nieprzyjacielem i w odległości trzech tysięcy kroków od jego obozu zatoczył obóz. 23. Następnego dnia, ponieważ pozostawało wszystkiego dwa dni od terminu, w którym należało wydać wojsku zboże, a także od Bibrakte60, bezsprzecznie największego i najbogatszego miasta Eduów, nie było więcej niż osiemnaście tysięcy kroków, uznał, iż należy zająć się zapro-wiantowaniem, zawrócił więc od Helwetów i podążył ku Bibrakte. Wiadomość o tym przekazali nieprzyjacielowi zbiegli niewolnicy Lucjusza Emiliusza, dekuriona jazdy galijskiej. Helwetowie, czy to im zdawało się, że Rzymianie odstąpili od nich ze strachu, zwłaszcza że poprzedniego dnia nie wszczęli walki mimo zajęcia wyżej położonych pozycji, czy też nabrali pewności, że będą mogli odciąć nas od zaopatrzenia w żywność, zmienili plany i zawróciwszy ze swej drogi zaczęli posuwać się za naszą strażą tylną i ją nękać. eo Bibrakte (dziś. Monit Beuwray 20 km na zachód od Aufcun) — igłówne miasto Eduów, leżące niemal w geograficznym środku całej Galii. 26 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR • 24. Gdy Cezar to zauważył, siły.swoje odprowadził na najbliższe wzgórze61 i wysłał konnicę, aby powstrzymywała napór nieprzyjaciela. Sam tymczasem ustawił cztery legiony weteranów62 w potrójnym szyku bojowym w połowie wysokości wzgórza, a powyżej na jego szczycie dwa legiony 63, niedawno zaciągnięte w Galii Bliższej, oraz oddziały posiłkowe i tak to wszystko rozmieścił, że całą górę zapełnił wojskiem. Równocześnie kazał znieść bagaże na jedno miejsce i pilnować ich tym, którzy stali w najwyżej umieszczonym szyku. Helwetowie posuwający się wszystkimi swoimi wozami także zgromadzili swoje bagaże na jednym miejscu; sami w jak najbardziej ciasno zwartych szeregach uformowali, po odparciu naszej konnicy, falangę M i podeszli w górę pod naszą pierwszą linię. 25. Cezar kazał usunąć sprzed oczu najpierw swego konia, a następnie wszystkich innych dowódców, aby przy 61 — w pobliżu dziś. Moinłmort, na zachód od Toulon-sur-Arroux. 62 — były to te cztery legiony {siódmy, ósmy, dziewiąty i dziesiąty), które Cezar otrzymał od państwa, gdy obejmował urząd namiestnika. W odróżnieniu do nowozaeiężinych legionów nazwał je legionami weteranów. ., M — były to legiony jedenasty i dwunasty. 64 Stosowana przez Gallów i Germanów falanga (phalanz) polegała na tym, że pierwszy szereg zasłaniał się tarczami ściśle przylegającymi do siebie krawędziami. Miejsce przylegania tych krawędzi, a itakże krawędzie luźne tych tarcz zabezpieczano dodatkowo tarczami za -nimi trzymanymi. W ten sposób powstawała zwarte ściana z tarcz, którą Rzymianie starali się rozbić przy pomocy wyrzucanych na nieprzyjaciela włóczni (pilum). W sprzyjających okolicznościach mogły one przebić równocześnie trzy tarcze i wszystkie unieruchomić i przez to zamienić w niebezpieczny (raczej balast w czasie wałki, tak że nieprzyjaciel musiał je wypuścić z rąk i tym samym odsłonić swoje ciało, przez co znowu narażał sdę na ciosy. WOJNA GALIJSKA, KS. I 27 jednakowym dla wszystkich zagrożeniu odebrać nadzieję na ocalenie w ucieczce, i dodawszy swoim otuchy rozpoczął bitwę. Nasi żołnierze miotając włóczniami z wyżej położonych pozycji z łatwością przełamali nieprzyjacielską falangę. Po jej rozproszeniu dobyli mieczy i uderzyli na nieprzyjaciół. Poważną przeszkodą dla Gallów podczas walki było to, że wiele ich tarcz już po jednym trafieniu włócznią zostało przebitych i razem sczepionych, a gdy się jeszcze ostrze wygięło, ani go nie mogli wyrwać, ani wskutek obciążenia lewej ręki swobodnie walczyć. Wielu z nich po dłuższym potrząsaniu ramieniem wolało tarczę z rąk wypuścić i bić się z odsłoniętym ciałem. Wreszcie osłabieni ranami zaczęli wycofywać się i uciekać ku wzgórzu znajdującemu się w odległości około tysiąca kroków. Gdy oni je zajęli, a nasi na nich napierali, wówczas Bo-jowie i Tulingowie, którzy w liczbie około piętnastu tysięcy zamykali nieprzyjacielską kolumnę i stanowili osłonę tylnych jej oddziałów65, uderzywszy w marszu na naszych od prawej strony okrążyli ich; spostrzegłszy to Hel-wetowie, którzy wycofali się na wzgórze, zaczęli atakować i walczyć od nowa. Rzymianie po dokonaniu zwrotu uderzyli na dwa fronty: pierwszy i drugi szereg, by stawiać czoła dopiero co pokonanym i odpartym (Helwetom), trzeci, by powstrzymywać nacierających (Bojów i Tulingów). 26. W ten sposób długo i zawzięcie toczyła się bitwa na dwa fronty. Kiedy nieprzyjaciele nie mogli już dłużej wytrzymać naszego naporu, jedni wycofali się jak poprzednio na wzgórze, drudzy zaś odstąpili ku bagażom i wozom. Rzeczywiście podczas całej tej bitwy, choć walczono od 63 W tym wypadku to także znajdujące się ma tyłach kolumny marszowej kobiety, dzdeći ł starcy- helweckich wychodźców. 28 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR siódmej66 godziny do wieczora, nikomu nie udało się zobaczyć pierzchającego nieprzyjaciela. Do późnej nocy przeciągnęła się bitwa przy taborach, ponieważ nieprzyjaciele obstawili się wozami jak wałem i z ich wysokości obrzucali naszych pociskami, gdy zbliżali się, a niektórzy z nich spomiędzy wozów i kół od spodu ciskając włócznie i oszczepy zadawali naszym rany. Po długim boju nasi zawładnęli taborami i obozem. Wzięto wtedy do niewoli córkę Orge-toryksa i jednego z jego synów. Z bitwy tej wyszło cało około stu trzydziestu tysięcy ludzi i przez całą noc bez przerwy byli oni w drodze; czwartego dnia, nie przerwanego ani na chwilę nawet podczas nocy marszu, dotarli oni do kraju Lingonów, podczas gdy nasi, częściowo ze względu na rannych żołnierzy, częściowo dla pogrzebania zabitych, na trzy dni musieli się zatrzymać i nie mogli ich ścigać. Cezar wysłał do Lingonów pismo i gońców, by nie udzielali Helwetom pomocy w żywności, ani też w niczym innym: jeśliby oni jej udzielili, to będzie ich traktować na równi z Helwetami. Sam, po upływie trzech dni z wszystkimi swoimi siłami ruszył w pościg za nimi. 27. Helwetowie, zniewoleni brakiem wszystkiego, wyprawili posłów do Cezara w sprawie poddania się. Spotkali się oni z nim po drodze, padli mu do nóg i płacząc67 pokornie błagali go o pokój. Cezar kazał im oczekiwać swego nadejścia w miejscu, gdzie się wtedy znajdowali; usłuchali go. Gdy tam przybył, zażądał wydania mu zakładników, broni i zbiegłych do nich niewolników. Podczas gdy 66 (Ponieważ Rzymianie zaczynaM liczenie gadzin od wschodu słońca, chodzi tu o mniej więcej gadzinę trzynastą według naszego sposobu doliczania czasu. 67 Pisząc o łzach wojowników czy .naczelników plemiennych u Gallów Cezar nie miał bynajmniej zamiaru ich ośmieszyć czy poniżyć, gdyż w owych czasach zarówno u Greków, jak i u Rzymian łzy u mężczyzn nie były czymś poniżającym. WOJNA GALIJSKA, KS. I 29 to wszystko wyszukiwali i dostawiali, nastała noc i wów-czs około sześciu tysięcy ludzi z okręgu zwanego Werbi-geńskim, czy to pod wpływem strachu, by po wydaniu broni nie zostali pozabijani, czy to powodowani nadzieją ocalenia się, ponieważ przypuszczali, że przy tak wielkiej liczbie poddających się ucieczka ich może być zatajona, albo w ogóle nie dostrzeżona, z zapadnięciem nocy wymknęło się z obozu helweckiego i podążyło w kierunku Renu i germańskich ziem. 28. Gdy Cezar dowiedział się o tym, rozkazał, by ci, przez których ziemie oni przechodzili, jeżeli pragną znaleźć przed nim usprawiedliwienie, ich odszukali i do niego odstawili; odstawionych potraktował jak wrogów; od wszystkich innych, po przekazaniu mu zakładników, broni i zbiegów, przyjął kapitulację. Helwetom, Tulingom i La-tobrygom kazał powrócić do swoich dziedzin, z których wywędrowali; ponieważ po zniszczeniu wszystkich plonów nie mieli w ojczyźnie niczego, czym by mogli zaspokoić głód, Cezar polecił Allobrogom, aby dostarczyli im zapasu zboża; im samym kazał odbudować miasta i wsie, które spalili. Postąpił tak przede wszystkim z tego względu, że nie chciał, by obszary, które Helwetowie opuścili, stały pustką i żeby ze względu na urodzajne ziemie siedzący za Renem Germanowie przeszli ze swoich dziedzin do kraju Helwetów i stali się sąsiadami galijskiej Prowincji i Allobrogów. Na prośbę Eduów zezwolił Bojom, znanym ze swej niezwykłej dzielności, aby osiedlili się w ich kraju; przydzielili oni im ziemię, a później przyznali te same prawa i przywileje, z jakich sami korzystali. 29. W obozie Helwetów znaleziono spisy sporządzone w alfabecie greckim i dostarczono je Cezarowi. Spisy te zawierały imienne wykazy tych, którzy opuścili ojczyznę i byli zdolni do noszenia broni, i osobno wykazy dzieci, starców i kobiet. Wszystkich ich było ogółem: 30 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR Helwetów ...... 263000 Tulingów ...... 36000 Bojów ........ 14000 Latobrygów ..... 23000 Rauraków ...... 32000 Wszystkich razem . 368000 Spośród nich zdolnych do noszenia broni było około 92000. Na podstawie zaś dokonanego na rozkaz Cezara obliczenia liczba powracających do ojczyzny wynosiła 110000 osób. 30. Po zakończeniu wojny z Helwetami przybyli do Cezara z gratulacjami naczelnicy plemienni jako posłowie całej niemal Galii. “Chociaż — mówili oni — ukarał on Helwetów w tej wojnie za dawne krzywdy wyrządzone przez nich narodowi rzymskiemu, ale zrozumieli też, że stało się to z nie mniejszą korzyścią dla całej ziemi galijskiej, jak i dla narodu rzymskiego, ponieważ Helwetowie, żyjąc w jak najlepszych warunkach, porzucili swoje domostwa, by wywołać wojnę w całej Galii i podporządkować ją swojej władzy i by z wielkiej ilości ziem wybrać sobie na osiedlenie tereny, które uważaliby za najdogodniejsze i najżyźniejsze w całej Galii, a pozostałe plemiona uznać za swoich lenników. Prosili też, aby za zgodą Cezara wolno im było zwołać na określony dzień zgromadzenie przedstawicieli całej Galii: mają bowiem pewne sprawy, z którymi — za powszechną zgodą — chcieliby zwrócić się do niego". Po otrzymaniu zezwolenia wyznaczyli dzień zgromadzenia68 i pod przysięgą między sobą usta- 68 — te ogólnogałijskie zgromadzenia zwoływane przez wolne plemiona są często wspominane iw antycznych źródłach. Tutaj spotykamy się z pierwszym wypadkiem, gdy wolne plemiona galijskie proszą Cezara o zezwolenie na zwołanie takiego zgromadzenia. Jest to zarazem wyraz podporządkowania się wolnej Galii zwierzchnictwu rzymskiemu. WOJNA GALIJSKA, KS. I 31 nowili, by nikt niczego nie wyjawił, z wyjątkiem tych, którym to zlecono na mocy powszechnej uchwały. 31. Po rozwiązaniu tego zgromadzenia ci sami naczelnicy plemienni, co poprzednio, powrócili do Cezara i poprosili, aby mogli z nim poufnie porozmawiać na temat dobra osobistego i powszechnego. Po uzyskaniu na to zgody wszyscy z płaczem rzucili się Cezarowi do nóg i powiedzieli, że: “zarówno usilnie starają się, aby to, co tutaj zeznają, nie zostało ujawnione, jak też pragną, by ich prośby zostały wysłuchane, ponieważ wiedzą, że gdyby zostało ujawnione, to musieliby pójść na śmierć wśród największych męczarni". W ich imieniu przemówił Dywicjakus z plemienia Eduów: “W całej Galii istnieją dwa ugrupowania polityczne: pierwszeństwo w jednym z nich utrzymują Eduowie, w drugim Arwernowie69. Od wielu lat walczyli oni ze sobą z wielką zaciętością o hegemonie i oto doszło do tego, że Arwernowie i Sekwanowie wezwali na swój żołd Germanów. Ci przekroczyli Ren najpierw w sile piętnastu tysięcy: później, gdy tym dzikim i nieokrzesanym ludziom przypadły do smaku grunta, sposób życia i dostatki Gallów, przeprawiło się ich więcej: obecnie jest ich w Galii blisko sto dwadzieścia tysięcy. Eduowie i ich klienci70 raz po raz ścierali się z nimi orężnie; 69 Należy przypuszczać, że scena ta została specjalnie przygotowana i wyreżyserowana przez Cezara, ponieważ wykorzystując rywalizację, głównie gospodarczą, między tymi obu plemionami umacniał swoje podstawy do mieszania się w wewnętrzne sprawy Galii, zwłaszcza że te zastarzałe antagonizmy międzyplemienne zaczynali już wykorzystywać Germanie. 78 klienci — tu chodzi o mniejsze i słabsze jednostki etniczne, które w rozmaity sposób z różnych względów, bądź zmuszone, bądź dobrowolnie dostawały się pod opiekę plemion liczebniejszych i silniejszych. Za tę opiekę zmuszone były dostarczać kontygentów wojskowych i płacić narzucane im daniny. Instytucja klienteli była jedną z początkowych form jednoczenia się mniejszych organizmów w większe jednostki po- 32 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR przez nich pokonani doznali wielkiej klęski, stracili całą górę plemienną, całą starszyznę oraz wszystką jazdę. I oto oni, którzy dzięki własnej dzielności oraz związkom wzajemnej gościnności71 i przyjaźni z narodem rzymskim posiadali przedtem największe znaczenie w Galii, wyczerpani tymi wojnami zostali zmuszeni do wydania Sekwanom zakładników spośród najznakomitszych rodzin w plemieniu i pod przysięgą zobowiązać plemię, że ani nie będą domagać się zwrotu tych zakładników, ani zwracać z prośbą o pomoc do narodu rzymskiego, ani tym bardziej sprzeciwiać się temu, że popadli na trwałe pod ich panowanie i władzę. On jest jedynym z całego plemienia Eduów, którego nie udało się zmusić do złożenia przysięgi i wydania swoich dzieci jako zakładników. Z tego powodu uciekł z kraju i przybył do Rzymu, by prosić Senat72 o pomoc, ponieważ on jeden nie był skrępowany ani przysięgą, ani zakładnikami. Ale zwycięskim Sekwanom przydarzyło się coś znacznie gorszego niż pokonanym Eduom, ponieważ król Germanów Ariowist73 osiedlił się w ich łJtyctznio-ekonamiiCane. Należy dodać, że instytucja (klienteli istniała również pomiędzy pojedynczymi osobami. 71 wzajemna gościnność — do której mogły zoobwiązywać isię pomiędzy sobą nie tylko poszczególne plemiona, ale nawet znaczniejsze osobistości z sąsiednimi plemionami, a także poszczególne osoby tek w kraju u siebie, jak i za granicą. Układające się strony zobowiązywały się do wzajemnego udzielania sobie igościny w postaci godnego przyjęcia, zakwaterowania, wyżywienia oraz podarków. Instytucja gościnności bardzo po-ważinie ułatwiała wszelkiego rodzaju podróże przedsiębrane z różnych powodów. 72 Dywicjak z plemienia Eduów w czasie swego poselstwa do senatu rzymskiego był gościem Cycerona, a występując przed senatem rzymskim stał podczas swego przemówienia z -tarczą celtycką w ręku. 78 Ariowist prawdopodobnie z germańskiego plemlienia Try-boków, król związku plemiennego Swefoów, określany przez Cezara jako “farół Germanów" ((ręce Germanorum) około 71 ro- WOJNA GALIJSKA, KS. I $3 kraju i jedną trzecią ziem sekwańskich, które zaliczają się do najżyźniejszych w całej Galii, zagarnął, a obecnie wydał Sekwanom rozkaz, by ustąpili z następnej trzeciej części swoich ziem, ponieważ przed kilku miesiącami przybyło do niego 24000 Harudów74 i należało przygotować dla nich tereny pod osiedla. Za kilka lat dojdzie do tego, że wszyscy Gallowie zostaną wygnani z terytorium Galii, a wszyscy Germanowie przekroczą Ren; nie można bowiem przyrównywać ziem galijskich do germańskich, ani też stawiać na równi galijskiego sposobu życia i germańskiego. Ariowist zaś, od czasu gdy pokonał wojska galijskie w bitwie, która rozegrała się pod Magetobrygą 75, rządzi butnie i nieludzko, jako zakładników domaga się dzieci góry plemiennej i poddaje je dla odstraszającego przykładu wszelkiego rodzaju karom i udrękom, jeżeli nie wykona się czegoś wedle jego rozkazu i żądania. Jest to człowiek nieokrzesany, porywczy i zmienny; nie można wytrzymać dłużej jego tyranii. Jeśli nie nadejdzie jakaś pomoc ze strony Cezara i narodu rzymskiego, to wszyscy Gallowie będą musieli zrobić to samo, co zrobili Helwetowie 76, kiu p. n. e. przekroczył na wezwanie Sekwanów, Ren i po rozbiciu w 61 lub 60 roku pod miejscowością Megetobriga Eduów walczących pod wodzą Eporedoryksa, osiedlił się na terytorium plemiennym Sekwanów {dziś. Alzacja). 74 — plemię germańskie, które przybyło przypuszczalnie z rejonu dziś. Hamburga i zanim Sekwanowie zostali zmuszeni do oddania Ariowistowi części swego terytorium, już zajęli ziemie nad Saoną. 75 Być może, że temu miastu galijskiemu odpowiada dziś. miejscowość Moigte de Broie, niedaleko wsi Pontarlier w departamencie Doufo, na płd.-wsch. od Besancon. 78 Dywicjak podał tu więc prawdziwą przyczynę opuszczenia kraju przez Helwetów, kitóryoh Emusili do tego Germanie, aie Cezarowi nie było na rękę ujawniać tej prawdy, gdyż wówczas nie mógłby Helwetów .potraktować jak wrogów i wmieszać się w wewnętrzne sprawy Gallów. 34 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR mianowicie opuścić ojczyznę, szukać innego miejsca zasiedlenia, innych siedzib oddalonych od Germanów i próbować szczęścia, jakiekolwiek by się nadarzyło. Gdyby zaś Ario-wist dowiedział się o tym wszystkim, to nie ma wątpliwości, że na wszystkich, jacy są u niego, zakładników spadną jak najsurowsze kary. Tylko Cezar przez wzgląd na swoją własną i wojska powagę, na niedawno odniesione zwycięstwo oraz na imię narodu rzymskiego, mógłby odstraszyć Germanów od przekraczania Renu w większej masie i całą Galię bronić przed krzywdami ze strony Ariowista". 32. Po wygłoszonym przez Dywicjaka przemówieniu wszyscy obecni wśród wielkiego płaczu zaczęli błagać Cezara o pomoc. Cezar zauważył, że spośród wszystkich jedynie Sekwanowie nie robili niczego takiego, co robili inni, ale zasmuceni patrzyli z opuszczonymi głowami w ziemię. Zdziwiony tym, zwrócił się do nich z zapytaniem, co jest tego przyczyną. Sekwanowie nic nie odpowiedzieli, lecz milcząc trwali w tym samym smutku. Kiedy wielokrotnie powtarzał pytanie i w ogóle nie mógł wydobyć od nich żadnego słowa, odpowiedzi udzielił też Dywicjakus z plemienia Eduów: “Los Sekwanów jest nędzniejszy i cięższy niż pozostałych plemion, ponieważ oni sami nie mają odwagi nawet potajemnie poskarżyć się komuś, ani też prosić o pomoc, gdyż obawiają się okrucieństw Ariowista tak, jakby tu znajdował się we własnej osobie, a to dlatego, że inni mają jednak możliwość ucieczki, podczas gdy Sekwanowie, którzy sami wpuścili Ariowista do swego kraju i których wszystkie miasta znajdują się w jego władaniu, musieli znosić wszelakie okrucieństwa". 33. Po zapoznaniu się z tymi sprawami77 Cezar słowa- 77 Należy sądzić, że wypowiedź Dywicjaka nie była zaskoczeniem dla Cezara, ale nie miał on innego sposobu, by zmusić Gałlów do wystąpienia ze skargą na Airiowista, i dlatego razem z Dywicjakiem spotkanie to wyreżyserował. WOJNA GALIJSKA, KS. I 35 mi podniósł Gallów na duchu i zapewnił, że zatroszczy się o to; ,,ma on — powiedział — nadzieję, że Ariowist pod wpływem doznanych od niego dobrodziejstw78 oraz przez wzgląd na jego autorytet zaprzestanie krzywd". Po wygłoszonym przemówieniu zamknął zebranie. Ponadto jeszcze wiele innych względów przemawiało za tym, że całą tę sprawę uznał za nieodzowną do rozważenia i zajęcia się nią; przede wszystk;m dlatego, ponieważ widział, że Eduowie, których Senat często wymieniał jako braci ł krewnych, są przez Germanów trzymani w niewoli i poddaństwie, i zdawał sobie sprawę z tego, że ich zakładnicy znajdują się w rękach Ariowista i u Sekwanów; uważał, że przy tak wielkiej potędze narodu rzymskiego jest to jak najbardziej haniebne tak dla niego samego, jak i dla Rzeczypospolitej. Przyzwyczajać zaś powoli Germanów do przekraczania Renu i przechodzenia ich wielkimi masami do Galii uważał za niebezpieczne dla narodu rzymskiego; mniemał bowiem, że ci dzicy i nieokrzesani ludzie nie zaznaliby wcześniej spokoju, dopóki nie zajęliby całej Galii, by stąd ruszyć do Italii, jak to niegdyś zrobili Cym-browie i Teutonowie79, zwłaszcza że tylko Rodan oddziela Sekwanów od naszej Prowincji; sądził więc, że temu wszystkiemu należy jak najrychlej zapobiec. Natomiast samego Ariowista rozpierała tak wielka pycha i taka zarozumiałość, że zdawał się nie do zniesienia. 78 Dzięki wstawiennictwu Cezara Ariowist otrzymał od Senatu tytuł “króla i [przyjaciela" (rex atąue amicus) w 59 roku. 79 Cymbrowie i Teutonowie. Obydwa te plemiona podczas swojej wędrówki w latach 113—101 dokonały ogromnych spustoszeń na terenie wolnej Galii, następnie -w prowincji Galii Narbońskiej, poważnie zagroziły samej Italii i dopiero zwycięstwa Mariusza w 102 roku pod Aquae Sextiae (dziś. Aix-en-Provence) nad Teutanami, a w 101 roku pod Yercellae (dziś. Vercelli w Piemoncie we Włoszech) nad Cymbrami doprowadziły do całkowitego niemal wytępienia tych plemion. 36 GAJUSZ JULIUSZ CEZAK 34. Zdecydował się dlatego wyprawić posłów do Ario-wista, którzy zażądaliby od niego, aby wybrał jakieś pośrodku między nimi obu miejsce dla rozmowy: “Pragnie pomówić z nim na temat spraw państwowych oraz zagadnień najżywotniej interesujących obie strony". Poselstwu temu Ariowist odpowiedział: “Jeżeliby on sam czegoś potrzebował od Cezara, to osobiście udałby się do niego; jeżeli Cezar życzy sobie czegoś od niego, to sam powinien do niego przybyć. W dodatku nie odważyłby się sam bez wojska udać na te tereny Galii, które są w posiadaniu Cezara, ani też nie mógłby ściągać swego wojska na jedno miejsce bez znacznych zapasów żywności i kłopotliwych przygotowań. Zresztą dziwne mu się wydaje, co Cezara, czy w ogóle naród rzymski obchodzi jego własna Galia, którą zdobył przez wojnę". 35. Gdy Cezarowi przekazano tę odpowiedź, wówczas ponownie wyprawił do niego posłów z następującymi zleceniami: “Skoro więc Ariowist za tyle dobrodziejstw tak 2 JegOj Jak i narodu rzymskiego strony, bo przecież właśnie za jego konsulatu80 otrzymał od Senatu tytuł króla i przyjaciela narodu rzymskiego, teraz tak się odwdzięcza jemu i narodowi rzymskiemu, że mimo zaproszeń ociąga się z przybyciem na rozmowę i nie uważa, że należy pomówić o wspólnych sprawach i podzielić się poglądami na nie, w takim razie tego się od niego domaga: po pierwsze, nie przeprowadzi już więcej przez Ren do Galii żadnych mas ludzi; dalej, zwróci wziętych od Eduów zakładników i zezwoli Sekwanom, aby za jego zgodą mogli też oddać im posiadanych zakładników; wreszcie nie będzie więcej wyrządzał krzywdy Eduom i nie będzie najeżdżał na nich i na ich sprzymierzeńców. Jeżeli dostosuje się do tego, zaskarbi sobie wieczną wdzięczność i przyjaźń z jego i narodu rzymskiego strony; gdyby zaś nie dał się o to upro- 60 59 rok p. n. e. WOJNA GALIJSKA, KS. I 37 się, to Cezar nie puści bezkarnie krzywd Eduów, ponieważ za konsulatu Marka Messali i Marka Pizona S1 Senat postanowił, że każdorazowy namiestnik Prowincji galijskiej jest zobowiązany, zgodnie z interesami Rzeczypospolitej, bronić Eduów i pozostałych przyjaciół narodu rzymskiego". 36. Ariowist na to odpowiedział: “Zgodnie z prawem wojny zwycięzcy wedle swej woli rządzą tymi, których zwyciężyli: naród rzymski również zwykł rządzić pokonanymi nie według zaleceń kogoś innego, ale odpowiednio do własnych upodobań. Jeżeli on sam nie doradza narodowi rzymskiemu, jak ma korzystać ze swoich uprawnień, to naród rzymski nie powinien mu przeszkadzać w korzystaniu z jego uprawnień. Eduowie stali się jego lennikami, ponieważ próbowali szczęścia wojennego, walczyli z bronią w ręku i zostali pokonani. Cezar wyrządziłby mu wielką krzywdę, gdyby przez swoje przybycie uszczuplił należne mu daniny. Zakładników Eduom nie zwróci, ale nie rozpocznie też bezprawnie wojny przeciw nim i ich sprzymierzeńcom, jeżeli wytrwają przy tym, do czego się zobowiązali, i będą uiszczać coroczną daninę; gdyby tego nie czynili, to tytuł braci narodu rzymskiego wcale im nie pomoże. Na złożone mu przez Cezara oświadczenie, że nie ścierpi krzywd Eduów (odpowiada), że jeszcze nikt z nim nie walczył bez własnej zguby. Jeżeli chce, niech uderza: wówczas przekona się, czego potrafią dokonać dzięki swej waleczności najwspanialej wyćwiczeni we władaniu bronią niezwyciężeni Germanowie, którzy od czternastu lat nie wchodzili pod dach". 37. W tym samym czasie, gdy Cezarowi przedłożono tę 81 Ta uchwała Senatu, podjęta w 61 roku p.n.e. i nawiązująca zapewne do poselstwa Dywiejaika w Rzymie, gdzie prosił o pomoc dla Eduów przeciw Ariowisłowd, przypadała na czasy po klęsce Eduów, izadanaj im przez sprzymierzonych z Ariowistem Sekwanów. 38 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR odpowiedź, przybyli do niego posłowie od Eduów i Trewe-rów: Eduowie z skargą, że Harudowie, którzy niedawno przesiedlili się do Galii, pustoszą ich ziemie: “Nawet wydaniem zakładników nie mogli okupić u Ariowista pokoju". Trewerowie zaś powiadomili go, że Swebowie w sile stu okręgów rozłożyli się nad brzegiem Renu i zamierzają przekroczyć tę rzekę 82; nimi dowodzą bracia Nasua i Cym-beriusz. Cezar żywo zaniepokojony tymi wiadomościami uznał, że należy pośpieszyć się, gdyż niełatwo mógłby im stawić czoła, jeśliby nowe zastępy Swebów połączyły się ze starym wojskiem Ariowista. Dlatego więc, po możliwie jak najszybszym zaopatrzeniu się w żywność, spiesznym marszem ruszył na Ariowista. 38. Po trzech dniach marszu otrzymał wiadomość, że Ariowist z wszystkimi swoimi siłami podążył do Wezon-cjo83, największego miasta Sekwanów, by je zająć, i że odszedł już od swoich ziem na odległość trzech dni drogi. Cezar uznał, że należy dołożyć wszelkich starań, by temu zapobiec. Albowiem miasto owo było należycie wyposażone we wszystko, co podczas wojny konieczne, a także dzięki swemu naturalnemu położeniu tak umocnione, że nastręcza doskonałą sposobność długiego prowadzenia działań wojennych, a to dlatego, że rzeka Dubis 84, jakby ko -łem przy pomocy cyrkla zatoczonym, całe niemal miasto opasuje; resztę przestrzeni, jaką rzeka pozostawia, nie szerszą niż na sześćset stóp, zajmuje znacznej wysokości wzniesienie, i to w taki sposób, że podnóża jego z obu stron dochodzą do rzeki. Otaczający to wzniesienie mur prze- sa Trewerowie zamieszkiwali częściowo obydwa brzegi Mo-zeli, natomiast Swebowie, o których tu mowa, mogli się pojawić tylko w okolicach dziś. Moguncji. Akcja ich była chyba niezależna od działań Ariowista. 83 — łac. Vesontio (dziś. Besancon). 84 Dubis {dziś. Doufos) — frzefca we wschodniej Galii, dopływ Arami. WOJNA GALIJSKA, KS. I 39 mienia je w warownię oraz łączy z miastem85. Tam więc podążył Cezar pośpiesznym marszem nie przerywanym ani w nocy, ani w dzień i po zajęciu miasta osadził tam załogę 86. 39. Podczas gdy Cezar zatrzymał się na kilka dni pod WezoncjoS1 ze względu na zaopatrzenie w żywność i jej dowóz, wskutek rozpytywania się naszych oraz opowiadań Gallów i kupców8S, rozwodzących się nad potężnym wzrostem Germanów i nad ich niewiarygodną odwagą, a także wprawą we władaniu bronią (Gallowłe powiadali, że “podczas wielokrotnych z nimi starć nie mogli wytrzymać zarówno wyrazu ich twarzy, jak i groźnego spojrzenia"), tak wielkie przerażenie nagle ogarnęło całe wojsko, że wywołało poważne zaniepokojenie w sercach i umysłach wszystkich żołnierzy. Przerażenie to objawiło się najpierw wśród trybunów wojskowych i reszty prefektów, którzy wyłącznie z przyjaźni towarzyszyli Cezarowi od stolicy i nie mieli żadnego doświadczenia w sprawach wojskowych 89; każdy z nich, przytaczając innego rodzaju wymówki, jakie — według niego — uzasadniały konieczność wyjazdu, prosił, by za jego zgodą wolno mu było odjechać; niektórzy, aby uniknąć podejrzeń o tchórzostwo, przez wstyd pozostawali. Ci ani nie potrafili zataić wyrazu twarzy, ani niekiedy powstrzymać łez: kryjąc się po 85 Wzniesienie to nosi dziś nazwę Mont des Buiis i na nim znajduje się cytadela Besancan. 88 Miało to miejsce między 16 a 19 sierpnia. 87 Część wojska pozostawił Cezar jako załogę w samym mieście, ale resztę rozlokował ze względów strategicznych w obozie koło miasta. 88 Chodziło tu zapewne o kupców wyłącznie rzymskiego lub greckiego pochodzenia, gdyż inaczej Cezar nie wymieniałby Gallów osobno. 89 Ponadto rozeszła się wśród oich pogłoska, że wojna ta była nielegalna, podjęta przez Cezara bezprawnie na własną rękę (D i o, XXXVIII 35, 2). 40 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR namiotach albo opłakiwali swój los, albo wraz ze swoimi zaufanymi towarzyszami rozpaczali z powodu grożącego im wspólnie niebezpieczeństwa. W całym obozie sporządzano powszechnie testamenty. Ich gadanina i strach wywołały z wolna zaniepokojenie w obozie także wśród tych żołnierzy, centurionów i dowódców jazdy, którzy uchodzili za doświadczonych w służbie polowej. Natomiast ci spośród nich, którzy nie chcieli, aby uważano ich za bojaźliwych, powiadali, że niestraszny im nieprzyjaciel, ale obawiają się ciasnoty przejść90 oraz rozległych lasów", jakie rozciągały się pomiędzy nimi a Ariowistem, albo ze względu na zaopatrzenie w żywność, żeby można ją było dość sprawnie dowozić. Niektórzy nawet powiadomili Cezara, że gdyby kazał zwinąć obóz i ruszyć w drogę, żołnierze rozkazu tego nie usłuchają i ze strachu w drogę nie wyruszą. 40. Gdy Cezar to sobie uprzytomnił, zwołał zgromadzenie i wezwanym na nie centurionom wszystkich rang zaczął robić gwałtowne wyrzuty: “po pierwsze im się zdaje, że do nich należy wypytywanie i zastanawianie się, dokąd i po co ich się prowadzi. Za jego konsulatu Ariowist bardzo natrętnie zabiegał o przyjaźń narodu rzymskiego: kto mógłby się domyślać, dlaczego on tak pochopnie odstąpi od swoich zobowiązań? Ze swej strony jest przekonany, że gdy tylko Ariowist zapozna się z jego zamierzeniami i pojmie słuszność stawianych mu propozycji, to nie odrzuci tak jego, jak i narodu rzymskiego przychylności. Gdyby 90 Chodzi tu o drogą prowadzącą .też dziś wzdłuż doliny rzeki Douihs w kierunku na Belfort i dalej do Alzacji wśród stromych i gęsto zalesionych zfooozy górskich. 91 Jeszcze do dziś zachowały się tułaj znacznej wielkości kompleksy leśne, jak po prawym brzegu rzeki Doufos la for&t de Chailłuz, a po lewym le bois de la Cóte de Joux, foret de Yaite, bois de la Cóte d'Armont, by wyliczyć tylko większe spośród nich. WOJNA GALIJSKA, KS. I 41 zaś ogarnięty szaleństwem i głupotą wszczął wojnę, to ostatecznie czegóż by mieli się obawiać? Dlaczego mieliby zwątpić bądź we własną waleczność, bądź w jego osobiste poczucie obowiązku? Niebezpieczeństwo ze strony tego nieprzyjaciela zagroziło za pamięci naszych ojców, kiedy to Gajusz Mariusz rozgromił Cymbrów i Teutonów, a wojsko zasłużyło niewątpliwie na nie mniejszą chwałę niż sam wódz; zagroziło też ono niedawno w Italii podczas buntu niewolników92, którym przynajmniej do pewnego stopnia pomogło przejęte od nas wyszkolenie i wojskowa dyscyplina. Z tego można wnosić, jaką wartość ma w sobie nieustraszona odwaga, bo choć przez jakiś czas bezpodstawnie obawiali się tych nieuzbrojonych niewolników, to później pokonali ich, mimo że ci byli uzbrojeni i nawet odnosili zwycięstwa. W końcu są to przecież ci sami Ger-manowie, z którymi Helwetowie wielekroć wojowali i częstokroć odnosili nad nimi zwycięstwa nie tylko u siebie, ale także w ich własnym kraju, a przecież nie mogą się oni równać z naszym wojskiem. A jeżeli niektórych zaniepokoiła klęska i ucieczka Gallów, to gdyby popytali, wówczas mogliby się dowiedzieć, że gdy wyczerpani długotrwałą wojną Gallowie stracili już nadzieję na orężną rozprawę i rozeszli się, Ariowist, który przez wiele miesięcy nie opuszczał obozu i bagien i nie dawał sposobności do stoczenia bitwy, wówczas niespodziewanie na nich uderzył i pokonał raczej podstępnym manewrem niż dzielnością. Tego rodzaju taktykę można było zastosować wobec ludzi nieokrzesanych i niedoświadczonych, ale nawet sam Ariowist nie łudzi się, że mógłby nabrać na to nasze wojsko. Ci, którzy ukrywają swój strach pod pozorem rzekomych obaw o zaopatrzenie i żywność, i o ciasne przej -ścia na drogach, zachowują się o wiele bezczelniej, ponieważ, 9f Jest tu mowa o powstaniu Spartakusa. 42 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR jak się zdaje, albo nie mają zaufania do swego wodza, albo ośmielają się udzielać mu rad. Te sprawy do niego należą: Sekwanowie, Leukowie i Lingonowie93 dostarczają zboża, a ono już dojrzało na polach94; co do jakości dróg sami się o tym wkrótce przekonają. A to, że podobno żołnierze nie usłuchają jego rozkazu i nie zechcą wyruszyć, tym wcale się nie przejmuje: wie bowiem, że wojsko nie było posłuszne rozkazom tych, którym bądź przez złe kierowanie sprawami nie dopisało szczęście, bądź którzy dopuścili się jakiejś zbrodni, lub wykazano im nieuczciwość. Za jego niewinnością przemawia całe dotychczasowe życie, za szczęśliwym losem wojna z Helwe-tami. I choć zamierzał wyznaczyć wymarsz na późniejszy czas, postanowił go przyśpieszyć i najbliższej nocy o czwartej straży zwinie obóz, aby mógł jak najwcześniej przekonać się, co ma większe u nich znaczenie: poczucie godności i obowiązku, czy tchórzostwo. Jeżeliby wtedy nikt za nim nie ruszył, to on jednak pójdzie z samym tylko dziesiątym legionem, co do którego nie wątpi, że stanie się jego strażą przyboczną" 95. Legionowi temu Cezar szczególnie sprzyjał i ze względu na dzielność najbardziej ufał. 41. Przemówienie to w podziwu godny sposób zmieniło nastroje wszystkich i wywołało jak największy zapał i chęć do walki. Dziesiąty legion jako pierwszy złożył za pośrednictwem swoich trybunów wojskowych podziękowa- 93 Leukowie zamieszkiwali okolice dziś. Toul w Lotaryngii, a Hugonowie w okolicach dziś. Langres w Szampanii. 94 Połowa sierpnia, jedyne bliższe u Cezara określenie czasu tej kampanii. 95 Jest to przykład dobrze zastosowanego przez Cezara chwytu psychologicznego, który z jednej strony kazał tak wyróżnionemu legionowi nie pozwolić na to, by nie był, jak najbardziej godnym zaufania ze strony Cezara, z drugiej zaś inne legiony też nie mogły pogodzić się z tym, że miałyby być gorsze od legionu wyróżnionego. WOJNA GALIJSKA, KS. I 43 nią Cezarowi, że tak wysoko go ocenił, i zapewnił o swa-jej najpełniejszej gotowości do walki. Następnie pozostałe legiony podchodziły z trybunami wojskowymi i centurionami pierwszej rangi, aby za ich pośrednictwem usprawiedliwić się przed Cezarem: “One nigdy nie straciły ufności w niego, nigdy nie popadły w strach i były też zdania, że decyzje w sprawie prowadzenia wojny nie należą do nich, lecz do naczelnego wodza". Po przyjęciu ich usprawiedliwień, wyszukaną przez Dywicjaka, ponieważ spośród Gallów najwięcej mu ufał, drogą, aby mógł dzięki obejściu więcej niż na 50 000 kroków przeprowadzić wojsko przez bezleśne okolice, wyruszył zgodnie z zapowiedzią o czwartej straży86. Siódmego dnia nieprzerwanego marszu dowiedział się od zwiadowców, że siły Ariowista znajdują się w odległości 24 000 kroków od naszego wojska. 42. Na wiadomość o nadejściu Cezara Ariowist wyprawił do niego posłów: “Co się tyczy rozmowy, której przedtem Cezar się domagał, to jeśli o niego chodzi, może się odbyć, ponieważ Cezar podszedł bliżej, a więc uważa, że może ją odbyć bez narażenia się .na niebezpieczeństwo". Cezar nie odrzucił tej propozycji i był zdania, że Ariowist opamiętał się, ponieważ teraz sam od siebie zaproponował to, na co poprzednio mimo jego próśb nie zgadzał się. Nabrał też wielkiej nadziei, że Ariowist zaniechał oporu ze względu na dobrodziejstwa doznanego od niego i od narodu rzymskiego, a także po zapoznaniu się z jego żądaniami. Termin rozmowy wyznaczono na piąty dzień od tego dnia 97. Tymczasem obie strony wzajemnie wymieniały poselstwa. Ariowist zażądał, by Cezar nie przyprowadzał ze sobą na rozmowę nikogo z pieszych żołnierzy: “obawia 96 Była to zapewne droga wiodąca dziś z Besancon przee Voray, Rioz, Filain, Yallcois-le-Bois, Villersexel i Arcey. 97 Chciał przez to zyskać na czasie, zanim dojdą do niego posiłki. 44 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR się, by nie został przez niego podstępnie okrążony; obaj mają przybyć w towarzystwie jazdy; pod innym warunkiem nie przybędzie" ss. Ponieważ Cezar nie życzył sobie, by z podanych powodów nie doszło do rozmowy, a nie miał też odwagi powierzać swego osobistego bezpieczeństwa galijskiej jeździe, uznał za najbardziej stosowne, aby na wszystkie od galijskich jeźdźców wzięte konie wsadzić żołnierzy dziesiątego legionu, któremu najbardziej ufał, by mieć jak najwierniejszą ochronę, gdyby miało się coś przydarzyć. Podczas dokonywania tej przemiany ktoś z żołnierzy dziesiątego legionu dowcipnie zauważył: Cezar zrobił więcej, niż obiecał: obiecał bowiem, że dziesiąty legion stanie się jego strażą przyboczną, a teraz powołał go do jazdy" ". 43. Znajdowała się tutaj wielka równina z dość wysokim wzniesieniem ziemnym na niej. Miejsce to leżało w jednakowej niemal odległości od obydwu obozów. Tutaj, jak uzgodniono, przybyli na rozmowę. W odległości dwustu kroków od tego wzniesienia Cezar ustawił legion przy- 88 Rzekome obawy Ariowista przed okraszeniem go przez Cezara podczas rozmów miały w rzeczywistości przysłonić przy- . gotowywaną przez niego zasadzkę na Cezara. Dlatego zażądał, by Cezar podczas roemów iż nim miał w swoim otoczeniu jazdę, a nie piechotę. W wojsku Cezatra właśnie piechota stanowiła główny trzon anmii i dlatego składała się wyłącznie z obywateli rzymskich, do których można było mieć pełne zaufanie. Konnica natomiast składała się z Gallów pod rzymskim tylko dowództwem, i właśnie na zdradę ze strony Gallóiw Ario-wist liczył. 99 Dowcip oparty na grze słów, ponieważ w języku łacińskim zwrot ad eąuum rescribere ma dwojakie znaczenie, gdyż może oznaczać “wsadzić na konia" lub “przypisać do warstwy ekwitów". Warstwa ta pomiędzy plebsem a patrycjuszami miała znaczenie polityczne w państwie rzymskim wówczas coraz większe, gdyż w rozgrywkach pomiędzy ugrupowaniami demokratycznymi a arystokratycznymi często byli przysłowiowym języczkiem u wagi. WOJNA GALIJSKA, KS. I 45 były na koniach. Jazda Ariowista również ustawiła się w takiej samej odległości. Ariowist zażądał, aby rozmawiali z koni i ponadto, by przyprowadzili ze sobą na rozmowę po dziesięciu ludzi. Gdy się tu zeszli, Cezar w pierwszej części swego przemówienia przypomniał o swoich oraz Senatu względem Ariowista dobrodziejstwach, że “otrzymał on od Senatu tytuł króla, przyjaciela i że posyłano mu bardzo szczodre podarki"; podkreślił, że “tego rodzaju zaszczyty spotykały tylko nielicznych i przyznawano je osobistościom zazwyczaj za wielkie ich zasługi; wprawdzie Ariowist nie miał ani uprawnień, ani należytych podstaw do domagania się ich, jednakowoż dobrodziejstwa te spotkały go dzięki względom oraz szczodrobliwości Cezara i Senatu". Wykazywał również, “jak dawne i na jak słusznych podstawach oparte związki przyjaźni zachodziły pomiędzy Rzymianami a Eduami, jakiego rodzaju, ile razy i jak zaszczytne uchwały Senatu były ze względu na nich podejmowane i że Eduowie zawsze mieli pierwszeństwo w całej Galii, i to nawet wcześniej, nim zyskali naszą przyjaźń. W narodzie rzymskim jest taka tradycja, że pragnie, by jego sprzymierzeńcy i przyjaciele nie tylko nic ze swego nie tracili, ale nabierali jeszcze większego znaczenia dzięki uznaniu, zaszczytom i godnościom; któż mógłby ścierpieć, aby zostało im wydarte to, co oni zyskali jeszcze przed zawarciem układu o przyjaźni z narodem rzymskim"? Następnie zażądał tego samego, co już przekazał przez posłów: “ażeby Ariowist nie nękał wojną Eduów i ich sprzymierzeńców; ażeby zwrócił zakładników; jeżeli nie może odesłać żadnej grupy Germanów z powrotem do ojczyzny, to niech przynajmniej nie dopuści więcej, aby oni przekraczali Ren". 44. Ariowist niewiele powiedział na temat żądań Cezara, dużo zaś rozwodził się nad swoimi zasługami. “Renu na własną rękę nie przekroczył, ale na prośby i wezwanie 46 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR Gallów; pozostawił ojczyznę i bliskich za cenę wielkich nadziei i znacznych korzyści; tereny osiedleńcze, jakie ma w Galii, odstąpili mu sami Gallowie, oni też z własnej woli dali mu zakładników; daninę, którą zwycięzcy nakładają zwykle na pokonanych, pobiera na podstawie prawa wojny. To nie on wszczął wojnę z Galiami, ale Gallowie z nim; wszystkie bowiem plemiona galijskie ruszyły z zamiarem uderzenia na niego i stanęły przed nim obozem; wszystkie te siły w jednej jedynej bitwie rozbił i rozgromił. Jeżeli oni jeszcze raz zechcieliby popróbować wojennego szczęścia, jest gotów jeszcze raz walczyć; jeżeli pragną korzystać z pokoju, to nie wyszłoby im na dobre wymawianie się od daniny, którą do tej pory dobrowolnie mu wypłacali. Przyjaźń narodu rzymskiego winna być traktowana jako wyróżnienie i pomoc, a nie przynosić straty i właśnie w nadziei na to on ubiegał się o nią. Jeżeli zostałby pozbawiony przez naród rzymski daniny i poddanych, to od przyjaźni z narodem rzymskim wymówiłby się z chęcią nie mniejszą od tej, z jaką o nią zabiegał. To, że ściąga do Galii wielkie rzesze Germanów, robi dla własnej obrony, a nie dla podboju Galii: jest to dowodem, że przybył tu zaproszony i wojny nie wszczynał, lecz tylko się bronił. On wcześniej przybył do Galii niż naród rzymski. Czego Cezar chce i dlaczego wkroczył na obszar jego władania? Tutejsza Galia jest w taki sam sposób jego prowincją, jak tamta naszą. Tak jak jemu nie pozwolono by wtargnąć na nasze terytorium, tak też i my postępujemy niesłusznie, ponieważ przeszkadzamy mu w korzystaniu z jego uprawnień. Cezar powiedział, że Eduowie otrzymali od Senatu tytuł przyjaciół, ale on, Ariowist, nie jest aż tak nieokrzesany i tak nieświadomy spraw, żeby nie wiedział, iż podczas ostatniej wojny z Allo -progami 10° ani Eduowie nie przyszli Rzymianom z pomo-100 Słowa te nie odnoszą się do powstania Allobrogów w la- WOJNA GALIJSKA, KS. I 47 cą, ani też Eduowie nie otrzymali pomocy od narodu rzymskiego podczas walk, które oni prowadzili z nimi i z Sekwanami. Jest więc zmuszony podejrzewać, że poi pozorem tej przyjaźni Cezar trzyma w Galii wojsko po to, aby go zniszczyć. Jeżeli więc Cezar nie odejdzie i nie zabierze wojska z tych oto terenów, to on, Ariowist, będzie zmuszony uważać go nie za przyjaciela, ale za wroga. A gdyby zabił Cezara, to sprawiłby przyjemność wielu znanym i znakomitym osobistościom wśród narodu rzymskiego (a wie o tym od nich samych przez ich wysłanników) i za cenę jego śmierci mógłby sobie zaskarbić wdzięczność i przyjaźń ich wszystkich. Jeżeliby Cezar so bie poszedł i pozostawił mu Galię w swobodnym władaniu, to sowicie odpłaciłby mu się za to, a wojen, jakie tylko Cezar chciałby prowadzić, to on, Ariowist, podej mię się, bez jakichkolwiek dla Cezara kłopotów i ryzyka". 45. Cezar odpowiedział na to obszernie w tym sensie, dlaczego nie może odstąpić od tej sprawy: “Ani on, ani też naród rzymski nie ma zwyczaju, by pozostawiać własnemu losowi jak najlepiej zasłużonych sprzymierzeńców, i nie uważa też, że Galia należy się raczej Ariowistowi niż narodowi rzymskiemu. Kwintus Fabiusz Maksymus m pokonał Arwernów i Rutenów, naród rzymski ułaskawił ich jednak i ani ich ziem nie zamienił w prowincje, ani też nie nałożył na nich danin. Jeżeli nawet trzeba by było rzucić spojrzenie na jak najodleglejsze czasy, to panowa- tach 66—65 p. n. e., stłumionego przez Gajusza Kaltpurniusza Pizona, ale do powstania w latach 62—61 p.n.e., które zdławił pretor Gajusz Pomptinuis. 181 Cezar celowo pominął zasługi Gmejusza Domieju&za Afae-nobarby w pokonaniu Arwennów i Rutenów {131 r. p. n. e.), nie mniejsze od zasług wymienionego Kwintusa Fablusza Mak-syniusa, a to z tego względu, że wnuk tamtego, współczfeany Cezarowi Domicjusz Ahenobarbus należał do jego najzagorzalszych przeciwników politycznych. 48 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR nie narodu rzymskiego w Galii okazałoby się najbardziej usprawiedliwione; jeżeli zaś chodzi o trzymanie się zdania Senatu, to Galia winna zachować wolność, gdyż zgodnie z jego wolą, mimo że pokonana w wojnie, ma korzystać z własnych praw". 46. Gdy te sprawy roztrząsano w rozmowie, Cezarowi doniesiono, że jeźdźcy Ariowista podsuwają się bliżej do wzniesienia, że podjeżdżają do naszych i że obrzucają naszych kamieniami i pociskami. Cezar przerwał rozmowę, wrócił do swoich i wydał im rozkaz, aby nie odpowiadali nieprzyjacielowi nawet jednym pociskiem. Choć zdawał sobie sprawę, że walka doborowego legionu z jazdą nie byłaby czymś ryzykownym, uważał jednak, iż do starcia nie należy dopuścić, by w razie pokonania nieprzyjaciół nie mogli rozgłaszać, że podczas rokowań zostali przez niego wiarołomnie osaczeni. Później, gdy wśród ogółu wojska rozeszła się wieść, iż w czasie rozmowy Ariowist z niesłychaną bezczelnością zaprzeczył Rzymianom praw do całej Galii, że jego jeźdźcy napadli na naszych i że to było powodem przerwania rozmowy, wojsko ogarnęła jeszcze większa ochota i zapał do walki. 47. Dwa dni potem Ariowist wyprawił do Cezara posłów: “Pragnie pomówić z nim o tych sprawach, które zaczęli omawiać, ale jeszcze nie skończyli; niech więc Cezar znowu wyznaczy dzień na rozmowę lub gdy sam nie chce, to niech przyśle któregoś ze swoich legatów" m. Cezar nie widział podstaw do prowadzenia rozmowy, tym bardziej, że dzień przedtem nie można było powstrzymać Germanów od obrzucania naszych pociskami. Uważał, że wysłanie do Ariowista któregoś ze swoich legatów łączyło się z wielkim dla niego niebezpieczeństwem i wydawało 102 Pozornie dla utrzymania wysokiej rangi prowadzonych rozmów, w rzeczywistości, by w razie czego mieć w ręku za-ikładmłfca o dużym znaczeniu. WOJNA GALIJSKA, KS. I 49 go w ręce dzikich ludzi. Uznał za najdogodniejsze wyprawić do niego Gajusza Waleriusza Procyllusa103, syna Gajusza Waleriusza Kaburusa, młodego człowieka o bardzo wielkiej odwadze i kulturze, którego ojciec otrzymał prawo obywatelskie od Gajusza Waleriusza Flakka104, a to ze względu na zaufanie oraz znajomość języka galijskiego, którym Ariowist często i od dawna przywykł posługiwać się, a także dlatego, że Germanowie nie mieli powodów do iszykanowania go, a wraz z nim także Marka Mecjusza, którego łączyły z Ariowistem węzły gościnności. Polecił im, by skupili uwagę na tym, oo im powie Ariowist, a następnie przekazali mu to. Gdy Ariowist ujrzał ich u siebie w obozie, zaczął w obecności swego wojska krzyczeć: “Po co oni do niego przyszli? Czy przypadkiem nie na przeszpiegi?". Przeszkodził im, gdy usiłowali odpowiedzieć, i kazał ich zakuć w kajdany. 48. Tego samego dnia wysunął się on do przodu i w odległości sześciu tysięcy kroków od obozu Cezara 105 rozłożył się u stóp wzgórza. Następnego dnia przeprowadził swoje siły obok obozu Cezara i na jego tyłach, w odległości dwu tysięcy kroków, rozbił swój obóz, z zamiarem odcięcia Cezarowi dowozu zboża i zaopatrzenia sprowadzanego od Sekwanów i Eduów. Cezar wyprowadzał odtąd 108 Gajusz Waleriusz Procyllus był z pochodzenia Hełwij-czykiem. Helwii zaś byli plemieniem celtyckim, którego terytorium plemienne (dziś. departament Airdeche1) leżało na prawym brzegu Rodanu i od północy graniczyło z ziemiami Segu-sjawów, lód izachodu Wełlawiów i Gabalów, a od wschodu Wołków Arekomijskich. Góry Cevenna (dziś. Cevennes) oddzielały ich od Arwernów. 184 Gajusz Waleriusz Flakkus był namiestnikiem Galii Zaal-pejakiej w 83 roku p. n. e. 105 Miejsca, gdzie znajdował się ten obóz Cezara, nie da się bliżej określić, w każdym razie był on na pewino na terenie dziś. Alzacji. .» GAJUSZ JULIUSZ CEZAK przez pięć następnych dni swoje wojsko przed obóz i ustawiał je w szyku bojowym, aby w wypadku, gdyby Ario-wist zmierzał do bitwy, umożliwić mu to. Ariowist przez wszystkie te dni trzymał swoje wojsko w obozie i ograniczał się jedynie do codziennych utarczek konnych. Był to rodzaj walki, w którym Germanowie wykazywali szczególną biegłość. Mieli 6000 jeźdźców i tyluż nadzwyczaj szybkich i odważnych piechurów, których każdy jeździec wybierał sobie z całego wojska dla osobistej ochrony: piechurzy owi brali razem z nimi udział w walkach. Jeźdźcy do nich wycofywali się: oni zaś, gdy sytuacja stawała się groźniejsza, podbiegali z pomocą, a gdy ktoś ciężej ranny spadł z konia, brali go w środek; jeśli trzeba było posunąć się dalej do przodu, czy też szybciej wycofać się, takiej dzięki ćwiczeniom nabyli szybkości, że trzymając się końskich grzyw nie ustępowali im w biegu. 49. Gdy Cezar zorientował się, że Ariowist trzyma się obozu, aby nie być dłużej odciętym od dostaw zaopatrzenia, na tyłach tego wzgórza, na którym Germanowie rozłożyli się, wyszukał w odległości około sześciuset kroków od nich dogodne pod obóz wzniesienie i ustawiwszy wojsko w potrójnym szyku I06 ruszył ku temu miejscu. Pierwszej i drugiej linii kazał stać w pogotowiu bojowym, a trzeciej obwarowywać obóz. Miejsce to, jak powiedziano, znajdowało się w odległości około sześciuset kroków od nieprzyjaciela. Ariowist posłał tu blisko 16 000 lekkozbroj-nych wraz z całą swoją jazdą, aby siły te napędziły na- io6 pierwszą linię tego szyku stanowiły cztery kohorty, z zachowaniem pomiędzy sobą odstępów na szerokość rozwiniętej kohorty. Drugą linię tworzyły trzy kohorty stojących naprzeciw luk pomiędzy kohortami linii pierwszej, a pozostałe trzy kohorty legionu były ustawione aa linią drugą, przy czym dwie kohorty skrajne kryły odpowiednie kohorty linii pierwszej, kohorta zaś środkowa 'Odpowiednią kohortę drugiej linii. Szyk ten nosił nazwę quincunx. WOJNA GALIJSKA, KS. I 51 szym stracha i przeszkodziły w sypaniu umocnień. Minio to Cezar nie zmienił wydanego rozkazu i dwie linie szyku bojowego, jak rozkazał, odpierały wroga, trzecia kończyła roboty fortyfikacyjne. Po obwarowaniu tego obozu pozostawił w nim dwa legiony i część oddziałów posiłkowych, pozostałe cztery legiony poprowadził z powrotem do większego obozu. 50. Następnego dnia Cezar wyprowadził, jak zwykle, swoje wojsko z obydwu obozów i wysunąwszy je od większego obozu nieco ku przodowi stanął w szyku bojowym i dał nieprzyjacielowi możność stoczenia bitwy. A gdy stwierdził, że przeciwnik nawet wtedy nie wyszedł, około południa ściągnął swe wojsko do obozów. Dopiero wtedy Ariowist wysłał część swoich sił, aby uderzyły na mniejszy obóz. Obie strony walczyły zawzięcie aż do wieczora. O zachodzie słońca, Ariowist, po zadaniu nam i po poniesieniu samemu znacznych strat w rannych, ściągnął swoje siły do obozu107. Kiedy Cezar wypytywał jeńców, dlaczego Ariowist nie wydaje decydującej bitwy, taką znalazł wymówkę, że u Germanów jest zwyczaj, iż ich matki rodzin przez rzucanie losów i wróżby 108 orzekały, czy będzie korzystnie stoczyć bitwę, czy nie; i oto one stwierdziły, że Germanom nie jest sądzone zwycięstwo, gdy stoczą bitwę przed nowiem księżyca 109. 51. Następnego dnia Cezar pozostawił w obydwu obo- 107 Jialk podaje Kasjusz Dion (XXXVIII 48, 3), Ariowist nieomal zdobył cały ten obóz rzymski. 108 wielu autorów antycznych wspomina o zwyczaju wróżenia z rzucanych losów u Germanów, ale na uwagą zasługuje tu fakt, że w czasach Cezara jest to wyłącznie domena kobiet, podczas gdy Tacyt mówi już o mężczyznach wróżących z losów. Można z tego wnioskować, że u ówczesnych Germanów bardzo szybko zanikały elementy matriarchatu na rzecz patriarchatu 109 przypadał w tym roku na 18 września. 52 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR zach wystarczającą, jak mu się wydawało, załogę, wszystkie zaś oddziały posiłkowe rozstawił na widoku nieprzyjaciela przed małym obozem; ponieważ ilością legionistów ustępował liczbie nieprzyjaciół, posłużył się oddziałami posiłkowymi dla stworzenia pozorów liczebności; sam zaś, ustawiwszy się w potrójnym szyku bojowym, podszedł aż pod obóz nieprzyjaciela. Dopiero wtedy Germanowie z konieczności wyprowadzili swoje siły z obozu i ustawili się plemionami w jednakowych odstępach, mianowicie Haru-dowie, Markomanowie, Trybokowie, Wangionowie, Neme-towie, Sedusjowie, Swebowie uo, i całe swoje wojsko otoczyli ciężkimi i lekkimi wozami, aby nie pozostawała im nadzieja na ucieczkę. Na nich usadowili kobiety, które wśród płaczu wyciągały ręce ku wyruszającym w bój i błagały, żeby nie wydawali ich Rzymianom w niewolę. 52. Na czele pojedynczego legionu postawił Cezar poszczególnych legatów i kwestora11J, aby każdy żołnierz miał w nich świadków swojej dzielności; sam rozpoczął bitwę na prawym skrzydle, ponieważ zauważył, że ta strona jest u nieprzyjaciół znacznie słabsza. Na dany sygnał nasi tak zawzięcie uderzyli na nieprzyjaciela, że nie starczyło wolnej przestrzeni, by zarzucić go włóczniami, gdyż i on również gwałtownie i szybko ruszył do przodu. Odrzucono włócznie i doszło do starcia wręcz na miecze. Ale Germanowie, zgodnie ze swoim zwyczajem, uformowali 116 Ponieważ wszystkie te plemiona należały do związku plemiennego Swefoów, więc pod wymienionymi tu Swebami należy rozumieć Semnonów, najpotężniejsze plemię tego związku. 111 To znaczy, że z jego sześciu legionów pięcioma dowodzili legaci, szóstym zaś kwestor. Podczas wojny z Helwetami tego rodizaju podziału dowództwa Cezar jeszcze nie stosował, ale widocznie doświadczenia tej wojny kazały mu wprowadzić ten system, ułatwiający dowodzenie podczas bitwy. WOJNA GALIJSKA, KS. I 53 szybko falangę i zasłonili się przed ciosami mieczy. Wśród naszych znalazło się wielu takich, którzy wskakiwali na ścianę z tarcz utworzoną przez falangę, wydzierali rękoma im tarcze i od góry zadawali ciosy. Podczas gdy na lewym skrzydle szyk nieprzyjacielski został rozbity i nieprzyjaciel zmuszony był do ucieczki, jego liczebna przewaga na prawym skrzydle zagroziła naszemu szykowi. Zauważył to dowódca jazdy młody Publiusz Krassus 112, mający dogodniejszą możność obserwacji niż ci, którzy zostali wciągnięci w wir walki, i naszym znajdującym się w niebezpieczeństwie posłał z odsieczą trzeci szyk. 53. Dzięki temu walka rozgorzała na nowo i wreszcie wszyscy nieprzyjaciele rzucili się do ucieczki i nie wcześniej jej zaprzestali, aż dopadli rzeki Renu, płynącej około 5 000 kroków od tego miejsca113. Tutaj tylko bardzo nieliczni, ufni w swe siły, próbowali przebyć ją wpław albo szukali dla siebie ocalenia w znalezionych łodziach; między nimi był też Ariowist, który trafiwszy na uwiązaną przy brzegu łódź na niej umknął; wszystkich pozostałych konnica nasza dogoniła i wycięła w pień. Ariowist miał dwie żony: jedną z plemienia Swebów, którą przywiódł ze sobą z ojczyzny, drugą — Noryjkę, siostrę króla Wokkiona, którą przysłaną przez brata poślubił w Galii: obie straciły życie podczas tej ucieczki; miał on też dwie córki: starsza z nich została zabita, druga dostała się do niewoli. Gajusz Waleriusz Procyllus, gdy zakuty w potrójne łańcuchy był wleczony podczas tej ucieczki przez strażników, natrafił na samego Cezara, który wraz z konnicą ścigał nieprzy- 112 Publiusz Krassus, syin triumwira. Jego starszy brat Mar-kus Crassus był wówczas kwestorem. Określeniem “młody" Cezar posługuje się zawsze gdy chce przeciwstawić ojca synowi lub starszego brała młodszemu. 113 Niektóre rękopisy podają cyfrę 60 000 kroków, ale chyba chodzi tu raczej o mniejszą odległość, a więc cyfra 5000 kroków jest bardziej prawdopodobna. 54 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR jaciela. Spotkanie to sprawiło Cezarowi radość nie mniejszą od samego zwycięstwa, ponieważ widział, że ten najznakomitszy w Prowincji galijskiej człowiek, jego powiernik i przyjaciel został wyrwany z rąk wrogów i jemu zwrócony, i los nie umniejszył przez jego utratę ogromnego zadowolenia i radości ze zwycięstwa. Procyllus opowiedział, że trzykrotnie wróżono w jego obecności przez rzucanie losów, czy mają go uśmiercić przez spalenie, czy zachować na późniejszy czas. Z łaski losu ocalał. Odnaleziono również Marka Mecjusza i przyprowadzono do Cezara. 54. Gdy wiadomość o tej bitwie przedostała się za Ren, Swebowie, którzy dotarli już do brzegów Renu, zaczęli powracać do ojczyzny; ale gdy ludność najbliżej Renu siedząca spostrzegła, jak są wystraszeni, rzuciła się w pościg za nimi i wielką ich liczbę wybiła. Cezar, ukończywszy w ciągu jednego lata dwie bardzo poważne kampanie wojenne, nieco wcześniej, niż wymagała tego pora roku, poprowadził wojsko na leża zimowe do kraju Sekwanów U4; na czele obozu zimowego postawił Labiena; sam udał się do Galii Bliższej, by przewodniczyć rozprawom sądowym 115. 114 Cezar w 'pierwszym rzędzie obsadził zapewne Wezoncjo w kraju Sekwanów i ta bardzo ważna twierdza była przez cały okres jego pobytu w Galii w jego rakach. Kwatery zimowe w tym roku znajdowały się w samym Wezoncjo, a także w jego okolicach. 115 Cezar jafco namiestnik obydwu Galii był zobowiązany do prowadzenia wojny na terenach zaalpejskich, a w Galii Bliższej musiał zajmować się sprawami sądowymi, w czym korzystał z pomocy ekwitów, trudniących się także handlem na terenie obu prowincji i właśnie zjazd ekwitów (conventus) tworzył radę (consilium) sądową namiestnika. KSIĘGA II 1. Podczas pobytu Cezara na kwaterze zimowej w Galii Bliższej, jak wyżej o tym wspominaliśmy, często dochodziły do niego wieści, a także poinformował go o tym listownie Labienus *, że wszyscy Belgowie 2, zajmujący, jak powiedzieliśmy, trzecią część Galii, zmawiają się przeciw narodowi rzymskiemu 3 i wymieniają między sobą zakładników. Przyczyny tych knowań były następujące: po pierwsze dlatego, ponieważ obawiali się, aby po uśmierzeniu całej Galii wojska naszego nie skierowano przeciw nim4; następnie dlatego, ponieważ byli podburzani przez niektórych Gallów, częściowo przez tych, którzy nie życzyli sobie dalszego przebywania Germanów na terenie Galii, ale równie niechętnie znosili to, że wojsko narodu rzymskiego 1 Wynika z tego, że Labienus zastępował Cezara nie tylko jako wodza, ale także jako namiestnika. 2 Belgowie, w przeciwieństwie do innych plemion galijskich, jak na przykład Sekwanów, nie chcieli pogodzić się z tym, żeby wojsko rzymskie przebywało, zresztą bezprawnie, na kwaterach zimowych w ich kraju. Nie tylko obrażało to ich uczucia jako wolnego ludu, ale także poważnie obciążało ich wysokimi kosztami utrzymania tego wojska. 8 Fakt “zmawiania się przeciw narodowi rzymskiemu" jest traktowany .przez Cezara jako wrogie występowanie przeciw legalnym, według niego, prawom Rzymu do Galii. Wynika z tego, że Cezar już wtedy traktował Galię jako kraj podległy państwu rzymskiemu. 4 Dalsze wypadki w całej pełni potwierdziły obawy i przewidywania Belgów. 56 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR zimuje i zagnieżdża się w Galii 5, częściowo i przez tych, których niestałość i lekkomyślność skłaniała do zmiany władz, a ponadto przez takich, którzy z tego względu, że w Galii zagarnęli władzę królewską zazwyczaj ludzie bardzo zamożni i tak majętni, iż stać ich było na zaciąganie najemników, pod naszym panowaniem nie mogliby tak łatwo urzeczywistniać takich zamierzeń 6. 2. Cezar zaniepokojony tymi wieściami i pisemnymi doniesieniami zaciągnął w Galii Bliższej dwa nowe legiony i wysłał do legata Kwintusa Pediusza 7, by z nastaniem pory letniej poprowadził 8 je do Galii Dalszej. Sam dołączył do wojska 9, gdy już zaczęto gromadzić paszę 10. Se-nonom i innym Galiom n sąsiadującym z Belgami dał polecenie, aby wywiadywali się, co się u nich dzieje, i o tym wszystkim go powiadamiali. Ci wszyscy zgodnie mu donieśli, że Belgowie gromadzą oddziały 12 wojskowe, a woj- 5 Mimo różnic politycznych Galowie byli jednak zgodni co do konieczności usunięcia zarówno Rzymian, jak i Germanów ze swego kraju. 6 Cezar całkiem wyraźnie obawiał się przejawiających się w Galii (tendencji do zjednoczenia całego kraju pod jedną, własną władzą i dlatego tak chętnie wspierał miejscowe władze plemienne przeciwko wszelkim pretendentom do władzy królewskiej nad zjednoczoną Galią, wysuwanym przez samych Gallów, jak wymieniony przez niego Dumnoryiks i Induejo- 7 Kwintus Pediusz, siostrzeniec Cezara, syn jego starszej siostry. Wysłane do niego legiony to legion trzynasty i czter-nasrty. 8 Prawdopodobnie przez przełęcz Sw. Bernarda, w marcu. 9 Znajdowało się ono w Wezoncjo (dziś. Besancon) i jego okolicach. 10 Należy tu brać pod uwagę drugą połowę maja 57 roku p. n. e. 11 Chodzi tu zapewne o Kapnutów i Leuków. 12 — są to niewielkie oddziały, w tym wypadku plemienne, z których zamierzano dopiero uformować odpowiednio zorganizowane i przeszkolone wojsko {exercitus). WOJNA GALIJSKA, KS. II 57 sko ściągało w jedno miejsce. Postanowił więc wtedy bez wahania wyprawić się przeciw nim13. Po zaopatrzeniu się w żywność zwinął obóz i w ciągu około piętnastu dni dotarł do belgijskiej granicy 14. 3. Gdy tam się zjawił niespodziewanie i szybciej, niż wszyscy przypuszczali, Remowie 15, którzy spośród Belgów najbliżej Galii mieszkają, wyprawili do niego jako posłów Ikcjusza i Andebrogiusza, mężów w plemieniu najprzedniejszych, z oświadczeniem, że siebie i całe swoje mienie oddają pod opiekę i we władanie narodu rzymskiego, że nie solidaryzowali się z resztą Belgów ani też nie zmawiali się przeciw narodowi rzymskiemu, są zaś gotowi wydać zakładników, wypełniać polecenia, przyjąć w miastach oraz zaopatrywać w zboże i resztę potrzebnych rzeczy; wszyscy natomiast pozostali Belgowie stanęli pod bronią, do nich dołączyli mieszkający po tej stronie Renu Germa- 13 Cezar zamierzał zastosować tu jedno ze swoich podstawowych pociągnięć taktycznych, mianowicie uprzedzenie nieprzyjaciela. 14 Z Wezoncjo udał się zapewne drogą, przy której obecnie znajdują się takie miejscowości, jak Langres, Seveux, Brienne de Chaloiis nad Marną, a więc musiał pokonać odległość blisko 250 km. Ponieważ trzeba było dać wojsku w czasie drogi trochę odpoczynku, należy przyjąć, że przemarsz dzienny liczył od 25 do 30 km. 15 — celtyckie plemię Galii Belgijskiej (Gallia Belgica), których siedziby ciągnęły się wzdłuż Galii Lugduńskiej (Gallia Lugdunensis, dzds. Szampania). Główne ich miasto, leżące na skrzyżowaniu ważnych szlaków komunikacyjnych, to Duroeor-torum Remorum .(dziś. Reims). Reimowie bardzo szybko zorientowali się, że Rzymianie pod każdym względem górują nad zwaśnioną i wewnętrznie rozbitą Galią, i dlatego od samego początku (Opowiedzieli się po ich stronie i do końca wojny galijskiej swojej orientacji nie zmienili. Uczynili tak przypuszczalnie dlatego, by wyzwolić się spod panowania Suesjonów i by nie narażać się na straty w czasie wojny, zwłaszcza że kraj ich należał do najurodzajniejszych, podobnie jak i dziś, w całej Galii. 58 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR nowie, a wszystkich ich ogarnął taki szał, że nie potrafili nawet odstraszyć od solidaryzowania się z Belgami Sues-jonów, swoich braci i krewniaków, korzystających wraz z nimi z tych samych ustaw i praw i podlegających tym samym władzom wojskowym i cywilnym. 4. Gdy Cezar wypytywał ich, które plemiona i ile porwało za broń i jaka jest ich siła bojowa, otrzymał następujące informacje: większość Belgów jest germańskiego pochodzenia15 i już dawno temu przekroczyli Ren i ze względu na żyzne po tej stronie ziemie osiedlili się tu, a Gallów" zamieszkujących te tereny wygnali. Oni jedyni, gdy za pamięci naszych ojców całą Galię18 najechali Teutonowie i Cymbrowie, nie dopuścili najeźdźców do swoich dziedzin; z tego powodu przez pamięć o tych wydarzeniach nabrali nadmiernej pewności siebie i pychy w zakresie wojskowości. Jeżeli chodzi o ich liczebność, Remowie oświadczyli, że dowiedzieli się o wszystkim, ponieważ połączeni z nimi więzami pokrewieństwa 16 Belgowie byli plemieniem pochodzenia celtyckiego, a myl-iny pogląd o ich germańskim pochodzeniu urobiony został zapewne na podstawie tego, że najdłużej wśród pozostałych plemion celtyckich pozostawali na prawym brzegu Renu, gdzie zresztą mogli się nawet pomieszać z Germanami, których coraz więcej przybywało na tą stronę tej rzeki. Pogląd o germańskim, choćby częściowo, pochodzeniu Belgów mógł być Cezarowi w danym momencie nawet wygodny ze względów propagandowych, gdyż obawia przed Germanami w Rzymie, jak wynika z częstego wspominania najazdu Cymbrów i Teuto-inów, była żywa i uzasadniona. 17 Belgowie niewątpliwie zmuszeni, do przeniesienia się na lewy brzeg Renu pod naporem wciąż napływających na prawy brzeg tej rzeki Germanów przemocą opanowali obecnie zajmowane obszary, wypierając z nich mieszkających tu Gallów bardziej na południe. 18 Tutaj pod określeniem cala Galia Remowie rozumieją nie tylko wolną Galię, ale także rzymską Galię Narbońską i Akwi-tanię. WOJNA GALIJSKA, KS. II 59 i powinowactwa uzyskali wiadomości, jaką liczbę każde z plemion na wspólnym zgromadzeniu 19 Belgów przyobiecało na tę wojnę. Największe znaczenie wśród nich mają Bellowakowie20 ze względu na waleczność, wpływy i liczebność: mogą oni wystawić 100 000 zbrojnych, z czego przyrzekli 60 000 wyborowego żołnierza i z tego powodu zażądali dla siebie naczelnego dowództwa na przeciąg całej wojny. Sąsiadami ich są Suesjonowie 21; kraj ich jest naj-rozleglejszy, a ziemie najurodzajniejsze. Królem ich był, jeszcze za naszych czasów, Dywicjakus 22, człowiek w całej Galii najmożniejszy, który poza znaczną częścią tych obszarów dzierżył władzę także nad Brytanią; obecnie królem jest Galba: jemu, przez wzgląd na poczucie sprawiedliwości i rozwagę, pragną powierzyć, za zgodą wszystkich, naczelne dowództwo podczas całej wojny; mają oni dwanaście miast i obiecali 50 000 zbrojnych; tyle samo dają Nerwiowie 23, którzy u samych nawet Belgów uchodzą za najdzikszych i też najdalej mieszkają; 15 000 dają Atre- 18 Belgowie, podobnie jak wszystkie ludy na etapie ustroju rodowo-plemiennego, odbywali w ważniejszych sprawach w określonym czasie zgromadzenia naczelników plemiennych. Instytucja ta, występująca również u Gallów i innych plemion celtyckich, nie tylko że nie dziwiła Cezara, ale nawet sam wykorzystywał ją chętnie do swoich potrzeb w kontaktach z Galiami. 80 Bellowakowie — zamieszkiwali okręg noszący dziś nazwę Beauyais, rozciągający się pomiędzy rzekami Sekwaną, Sommą i Oise we Francji. 21 — których nazwa przetrwała w nazwie miasta Soissons •(Francja), tylkio dlatego mieli “najrozleglejszy kraj", ponieważ w skład ich związku plemiennego wchodziło wiele mniejszych plemion. 22 Nie należy go mylić ze wspomnianym już (por. I 16) Dy-wicjakiem z plemienia Eduów. Prawdopodobnie do niego należą monety celtyckie z napisem DEIYICIAC. 28 — których główne miasto nosiło nazwę Bagacuni (dziś. Bavai), drugie ich ważne miasto to Camaracum (dziś. Cambrai). 60 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR batowie M, 10 000 Ambianowie 25, 25 000 Morynowie 26, 9000 Menapiowie ", 10 000 Kaletowie, tyle samo Weliokassowie i Wiromanduowie, 19 000 Atuatukowie28; Kondrusowie, Eburonowie, Cerosowie, Cemanowie29, których obejmuje się wspólną nazwą Germanów, sądzą, że mogą uzbroić 40 000 ludzi. 5. Po dodaniu Remom otuchy i po przyjaznym do nich przemówieniu Cezar polecił całej radzie starszych ponownie przybyć do siebie i przyprowadzić jako zakładników dzieci ze znakomitych rodzin. Wszystko to wypełnili oni skrupulatnie w oznaczonym dniu. Sam natomiast, zwróciwszy się do Dywicjaka z plemienia Eduów ze słowami pełnymi zachęty, przekonywał go, jak ważne byłoby tak dla Rzeczypospolitej, jak i dla ogólnego dobra rozdziele- 24 — po których pozostała dziś nazwa miasta Arras (star. Nemecatum). Tu znajdował się główmy ich ośrodek plemienny. 25 — mieszkańcy nadbrzeżnych terenów Galii Belgijskiej. Ich głównym ośrodkiem plemiennym była Samaroforiva (po eeltycku most na Samarze), dziś. Amiens. 26 Morynowie {nazwa urobiona od pierwiastka -mor-, oznaczającego w języku celtyckim i inych językach indoeuropej-slkićh, jak np. w polskim, morze) — lud w Galii Belgijskiej, zamieszkujący wtedy wybrzeże dziś. Kanału La Manche (star. •fretum Gallicum, dziś. Pas-de-Calais). 27 Menapiowie — plemię w Galii Belgijskiej, mieszkające nad Morzem Północnym. W okresie cesarstwa rzymskiego ich igłówne miasto inosiło nazwę Castellum Menapiorum (dziś. Kassel). 28 Atuatukowie — uchodzili za potomków Cymforów i Teu-tonów. Zamieszkiwali terytorium po obu brzegach Mozy, sięgające po okolice dzisiejszych miast Liege (flam. Luik, nłem. Luttieh), Namur i Limburg1 w Belgii. Za cesarza Augusta zostali podporządkowani przesiedlonym tu Tungrom i stąd główne ich miasto nosiło nazwę Atuatuca Tungrorum (dziś. Tongeren). 29 Kondrusowie, Eburonowie, Cerosowie, Ceman&wie — to w rzeczywistości plemiona celtyckie, które z podobnych względów jak Belgów (por. 16 i 17) uważano za plemiona germańskie. A — moneta galijska plemienia Bellowaków; B — moneta galijska plemienia Osdmiów; C — moneta wybita przez G. J. Cezara przedstawiająca tropaion z zawieszonym na nim uzbrojeniem pokonanych Gallów (siedzą w więzach pod tropaionem) WOJNA GALIJSKA, KS. II 61 Wojownik galijski w skórzanym hełmie nie oddziałów nieprzyjacielskich, by nie potrzeba było walczyć jednocześnie z tak liczebnie dużymi siłami. Można by było dokonać tego, gdyby Eduowie wtargnęli ze swymi siłami w granice Bellowaków i zaczęli pustoszyć ich pola. Po powierzeniu mu tego zadania odprawił go. Ale kiedy się spostrzegł, że wszystkie siły Belgów, po ściągnięciu w jedno miejsce, ruszają na niego, a od wysłanych zwiadowców i od Remów dowiedział się, że są już one niedaleko od niego, przyśpieszył przeprawę przez rzekę Akso-nę 30, znajdującą się u najdalszych granic remijskich, i tam stanął obozem. Dzięki temu jeden bok obozu osłaniały brzegi rzeki, tyły zaś jego były tak zabezpieczone przed nieprzyjacielem, że można było bez ryzyka dowozić do niego zaopatrzenie od Remów i innych plemion. Na tej rzece był most. Postawił tu posterunek, a po drugiej stronie rzeki pozostawił legata Kwintusa Tyturiusza Sabinusa wraz z sześciu kohortami31; obóz kazał umocnić wałem wysokim na dwanaście stóp i rowem głębokim na osiemnaście stóp. 6. W odległości około ośmiu tysięcy kroków od tego obozu znajdowało się miasto Remów o nazwie Bibraks 32. Belgowie gwałtownym atakiem wprost z marszu przystąpili do jego zdobywania. Obrońcy z ledwością utrzymali się tego dnia. Gallowie i Belgowie mają jednakowy, taki oto sposób zdobywania miast. Skoro tylko całość obwarowań otoczą tłumem piechoty, zaczynają obrzucać mury z wszystkich stron kamieniami i gdy zostaną one ogołocone z obrońców, po uformowaniu tzw. “żółwia", podpa- '° Aksona — dziś. Aisne. Obóz Cezara znajdował się prawdopodobnie na wzgórzu zwanym dziś Mauchamp, do którego Cezar dotarł drogą dziś prowadzącą z Łaon do Reims, po przekroczeniu Aksony w pobliżu dziś. Berry-au-Bac. 31 Był to przyczółek moistowy. 32 Bibraks — miasto Remów, przypuszczalnie dziś. Beaurieux (dep. Aisne, Francja). 62 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR łaja bramy i podkopują się pod mury. Wtedy z łatwością to się udało. Takie bowiem tłumy miotały kamieniami i pociskami, że nikt nie był w stanie utrzymać się na murach. Gdy noc przerwała oblężenie, Remijczyk Ikcjusz, człowiek znakomitego pochodzenia i o znacznej u swoich wziętości, stojący wówczas na czele miasta, jeden z tych, którzy jako posłowie byli u Cezara w sprawie pokoju, wysłał do niego gońców: “jeżeli nie przyśle się jemu pomocy, to dłużej nie będzie mógł się utrzymać". 7. Cezar, posłużywszy się przybyłymi od Ikcjusza gońcami jako przewodnikami, wysłał tam w środku nocy Nu-midyjczyków33, kreteńskich łuczników i balearskich pro-carzy z odsieczą dla oblężonych; po ich przybyciu Remów ogarnął wraz z nadzieją na skuteczną obronę zapał do stawiania oporu, nieprzyjaciół natomiast z tej samej przyczyny opuściła nadzieja na zawładnięcie miastem. Dlatego więc na krótko zatrzymali się pod miastem i po spustoszeniu wszystkich pól Remów oraz spaleniu 34 wszystkich wsi i zagród, do jakich tylko mogli dopaść, ruszyli wreszcie całymi swoimi siłami na obóz Cezara i w odległości mniejszej niż 2000 kroków rozłożyli się obozem; obóz ten, jak można było rozpoznać po dymach i ogniskach, rozciągał się na szerokość więcej niż 8000 kroków 35. 8. Cezar postanowił początkowo unikać walnej bitwy zarówno ze względu na liczebność nieprzyjaciela, jak i na nadzwyczajny rozgłos o jego waleczności; codziennie jednak wypróbowywał w konnych potyczkach, na co, gdy 83 Cezar posługiwał się Numidyjczyfcami w czasie wojny galijskiej wyłącznie jako leikkozbrejiną piechotą. 34 Nie sprawiało to trudności, ponieważ zabudowania wznoszono z drzewa i kryto strzechą ze słomy czy trzciny albo gontami. 35 Wojska te zajęły pod obóz tereny od la Miette po szczyty Cracwine i Yauelere. Główne siły obozowały naprzeciw Cezara na szerokiej równinie, dziś. Juyincourt. WOJNA GALIJSKA, KS. II 63 chodzi o dzielność, stać nieprzyjaciela, oraz na co odważą się nasi. Skoro więc przekonał się, że nasi są od nich gorsi, a także, że przestrzeń rozciągająca się przed obozem była z natury dogodna i odpowiednia do ustawienia szyku bojowego, ponieważ wznoszące się nieco ponad równiną wzgórze, na którym został rozmieszczony obóz, było od przodu otwarte tyle na szerokość, ile wymagałby miejsca ustawiony szyk bojowy (a w dodatku miało ono z obu stron spadziste zbocza, natomiast od przodu łagodnym skłonem przechodziło w równinę), kazał z obu boków tego wzgórza wykopać poprzecznie biegnący rów długości około czterystu kroków, a u wylotów tego rowu umieścił warownie i ustawił tu machiny miotające, by po uformowaniu szyku bojowego nieprzyjaciel tak znacznie górujący nad nami liczebnie nie mógł zajść z flanki jego zaabsorbowanych walką żołnierzy. Po dokonaniu tego pozostawił w obozie obydwa ostatnio zaciągnięte legiony, by w razie potrzeby można było poprowadzić je na pomoc, pozostałe zaś sześć legionów ustawił przed obozem w szyku bojowym. Nieprzyjaciel również ustawił w szyku bojowym swoje z obozu wyprowadzone siły. 9. Pomiędzy naszym a nieprzyjacielskim wojskiem znajdowało się nieduże bagnisko. Nieprzyjaciel wyczekiwał, kiedy nasi zaczną je forsować; nasi również stali pod bronią, gotowi do uderzenia na nie przygotowanych do walki wrogów w razie rozpoczęcia przez nich przeprawy. Tymczasem między obu liniami bojowymi dochodziło do konnych potyczek. Kiedy żadna ze stron nie zamierzała rozpocząć przeprawy, Cezar po pomyślnym dla nas starciu konnym ściągnął swoich z powrotem do obozu. Nieprzyjaciel natomiast wprost z tego miejsca ruszył ku rzece Aksonie, która — jak powiedziano — płynęła z tyłu za naszym obozem. Wyszukawszy tam brody usiłował przeprawić przez nie część swoich sił z zamiarem zawładnięcia g4 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR w wypadku powodzenia warownią 36, której dowódcą był legat Kwintus Tyturiusz, i spalić most; gdyby zaś to się nie udało, zamierzali spustoszyć wsie Remów, mające wielkie znaczenie dla nas podczas tych działań bojowych i uniemożliwić naszym dowóz zaopatrzenia. 10. Cezar powiadomiony o tym przez Tyturiusza przeprawił przez most całą jazdę, lekkozbrojnych Numidów, procarzy oraz łuczników i ruszył na nieprzyjaciela. Doszło w tym miejscu do zażartej bitwy. Nasi uderzyli w rize-ce na nie przygotowanych do walki nieprzyjaciół i wielką ich ilość położyli trupem; pozostałych, którzy ,z wielką odwagą usiłowali przeprawić się po ich trupach, odparli gradem pocisków, tych zaś, którzy już się przeprawili, okrążyli jazdą i wycięli. Gdy nieprzyjaciele zorientowali się, że zawiodła ich nadzieja zarówno na zdobycie miasta, jak i na przeprawę przez rzekę, a także spostrzegli, że nasi nie pójdą na gorsze do stoczenia bitwy pozycje, a ponadto zaczęli już odczuwać brak żywności, na zwołanym zgromadzeniu zadecydowali, że będzie najlepiej, gdy każdy z nich powróci do siebie i że tym, do których Rzymianie wpierw by wtargnęli, mają przyjść zewsząd z pomocą i żeby prowadzić walkę raczej na swoim niż na cudzym terytorium, i żeby korzystać z własnych zapasów żywności. Do takiej decyzji, obok innych powodów, doprowadził ich także ten wzgląd, że otrzymali wiadomość o zbliżaniu się Dywicjaka i Eduów do kraju Bellowaków. Nie można więc było ich przekonać, by dłużej się zatrzymali i nie pośpieszyli swoim z pomocą. 11. Po podjęciu tej decyzji o drugiej straży nocnej31 opuścili obóz wśród ogromnego zgiełku i zamieszania w bezładzie i bez rygoru, a przez to, że każdy szukał dla siebie pierwszeństwa na drodze i śpieszył się z powrotem 36 Chodzi o przyczółek mostowy. 87 Wieczorem między godziną 21 a północą. WOJNA GALIJSKA, KS. II 65 do domu, doprowadzili do tego, iż wymarsz ten przypominał ucieczkę. Cezar został natychmiast powiadomiony o tym przez swoich zwiadowców, ale w obawie przed zasadzką, ponieważ nie mógł jeszcze domyślić się, dlaczego odchodzili, zatrzymał w obozie piechotę i jazdę. Gdy o pierwszym brzasku zwiadowcy potwierdzili te wiadomości, Cezar wysłał przodem całą jazdę, aby powstrzymywała tylną straż nieprzyjaciela. Na jej czele postawił legatów Kwintusa Pediusza i Lucjusza Aurunkulejusza Kot-tę. Natomiast legatowi Tytusowi Labienusowi kazał ruszyć ich śladem z trzema legionami. Uderzyli oni na tylne oddziały i podczas pościgu, na przestrzeni wielu tysięcy kroków, znaczną liczbę uciekających wybili. Podczas gdy straż tylna, której dopadli, zatrzymała się i dzielnie odpierała nasze ataki, znajdujący się na przedzie uważali, że są poza zasięgiem niebezpieczeństwa, a w dodatku nie wstrzymywała ich ani potrzeba chwili, ani dyscyplina: gdy więc doszły ich odgłosy bitewnego zgiełku, rzucili się wśród pomieszanych szyków do ucieczki jako jedynego dla siebie ratunku. I dzięki temu nasi bez jakiegokolwiek ryzyka tylu nieprzyjaciół wybili, na ile pozwoliła im długość dnia; dopiero o zachodzie słońca zaniechali pościgu i zgodnie z rozkazem powrócili do obozu. 12. Następnego dnia, nim jeszcze nieprzyjaciel zdołał ochłonąć z przerażenia i ucieczki, Cezar poprowadził wojsko do kraju sąsiadujących z Remami Suesjonów i pośpiesznym marszem ruszył niezwłocznie ku miastu Nowio-dunum38. Próbował wziąć je z marszu, ponieważ słyszał, że nie ma w nim obrońców; ale nawet przy garstce tych obrońców nie mógł go zdobyć ze względu na szerokość rowów i wysokość murów. Po obwarowaniu więc obozu kazał stawiać szopy oblężnicze i przygotowywać wszystko, 38 łac.: Noy-ioctunum Suessionum (dziś. Soissons). 66 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR f co zwykle jest do oblężenia potrzebne. Tymczasem najbliższej nocy cała masa uciekających Suesjonów weszła do miasta. Szopy oblężnicze zostały szybko podsunięte pod .“ miasto, wał usypany i wieże ustawione. Ogrom robót for- 11 tyfikacyjnych, których Galłowie nigdy przedtem ani nie widzieli, ani o nich nie słyszeli, a także szybkość Rzymian . wywarły na nich takie wrażenie, że wyprawili do Cezara posłów z propozycją poddania się mu. Za proszącymi wsta-wili się Remowie, by łaskawie ich potraktował. m 13. Cezar wziął jako zakładników przedstawicieli góry plemiennej oraz dwu synów samego króla Galby, kazał ( wydać sobie wszelką broń znajdującą się w mieście, przy- J jął kapitulację Suesjonów i wtedy powiódł wojsko na Bel- t lowaków. Ci z całym swym dobytkiem ściągnęli do miasta Bratuspancjum39, a gdy Cezar znajdował się wraz z wojskiem w odległości około pięciu tysięcy kroków od tego miasta, wyszli z niego wszyscy starcy i wyciągając ku Cezarowi ręce dawali mu głośno do zrozumienia, że poddają się jego łasce i władzy i że nie dobędą oręża przeciw narodowi rzymskiemu. A gdy podszedł pod miasto i rozłożył się tu obozem, również dzieci i kobiety błagały z murów miejskich Rzymian o pokój, wyciągając swoim obyczajem ręce. 14. Za nimi wstawił się Dywicjakus (albowiem po wycofaniu się Belgów rozpuścił on wojsko Eduów i powrócił do Cezara) tymi słowy: “Bellowakowie po wszystkie czasy dochowywali wierności i przyjaźni plemieniu Eduów: podszezuci przez swoich przywódców rozgłaszających, że Eduowie wzięci przez Cezara w niewolę muszą znosić obelgi i zniewagi, odstąpili od Eduów i wszczęli wojnę przeciw narodowi rzymskiemu. Ci zaś, którzy przyczynili się do tej decyzji, zbiegli do Brytanii40, gdy tylko spo- 39 Położenie tego miasta nie jest znane, a identyfikacja sporna. 40 Wskazuje to na silne powiązania Galii z Brytanią. WOJNA GALIJSKA, KS. II 67 strzegli, jakie nieszczęście ściągnęli na plemię. Nie tylko Bellowakowie, ale w ich imieniu również Eduowie błagają, aby okazał im swoją pobłażliwość i łaskawość. Jeżeli tak postąpi, to podniesie autorytet Eduów u wszystkich Belgów, z których pomocy i .zasobów zazwyczaj korzystali, dy dochodziło do jakichś wojennych zatargów". 15. Cezar odpowiedział, że z uwagi na autorytet Dywi-cjaka i Eduów weźmie Bellowaków pod opiekę i daruje im życie oraz wolność; ze względu zaś na to, że plemię ;o wyróżniało się pomiędzy Belgami wpływami i liczebnością, zażądał wydania sześciuset zakładników. Gdy ich wydali i znieśli z miasta wszelkie uzbrojenie, ruszył stąd do kraju Ambianów; ci niezwłocznie ze wszystkim poddali się mu. Z nimi graniczyli Nerwiowie. Gdy Cezar wypytywał o ich charakter i obyczaje, tego się dowiedział: .kupcy nie mają żadnego do nich dostępu; nie zezwalają na przywóz wina i innych luksusowych wyrobów, gdyż .ch zdaniem tego rodzaju towary osłabiają ich odwagę i pozbawiają waleczności; są to ludzie dzicy i o nadzwyczajnej dzielności; pozostałych zaś Belgów, którzy poddali się narodowi rzymskiemu, gromili i wyrzucali im ponie-:hanie ojczyzny i męstwa; zapewniają, że ani sami posłów nie wyprawią, ani też nie przyjmą żadnych warunków pokojowych". 16. Kiedy już trzeci dzień Cezar szedł przez ich kraj, dowiedział się od jeńców, że nie dalej niż 10 000 kroków od jego obozu płynie rzeka Sabis 41; za tą rzeką zajęli stanowiska wszyscy Nerwiowie 42 i razem z Atrebatami i Wi-romanduami, swymi sąsiadami (nakłonili bowiem jednych i drugich, by popróbowali tego samego szczęścia wojen- 41 Sabis (dziś. Sambre) ma źródła w Pikardii i wpada do Miozy koło Nam-ur. 42 Chodzi tu wyłącznie o wojowników, a więc o około 70 lo 80 tysięcy ludzi. gg GAJUSZ JULIUSZ CEZAR nego) wyglądają Rzymian; wyczekują też wojsk Atuatu-ków, a te są już w drodze; kobiety oraz tych, których ze względu na wiek uznali za niezdatnych do walki, zebrali w takiej okolicy, gdzie z powodu bagien wojsko nasze nie miałoby dostępu. 17. Po zapoznaniu się z tymi wiadomościami Cezar wysłał przodem zwiadowców i centurionów, aby wyszukali odpowiednie mię jsce pod obóz. Podczas marszu towarzyszyło Cezarowi wielu spośród tych Belgów, którzy się poddali, oraz reszta Gallów. Niektórzy z nich, jak się później dowiedziano o tym od jeńców, po zapoznaniu się ze stosowanym w tych dniach systemem marszowym naszego wojska, przedostali się nocą do Nerwiów i powiadomili ich, że pomiędzy poszczególnymi legionami posuwają się liczne tabory i nie byłoby specjalną trudnością zaatakowanie idącego w pełnym obciążeniu marszowym pierwszego legionu, zanimby jeszcze wkroczył na teren obozu, a pozostałe legiony znajdowały się w znacznej odległości; gdy obóz zostanie rozbity, a tabory splądrowane, dojdzie do tego, że reszta legionów nie odważy się stawić oporu. Propozycji tych, którzy tę wiadomość przynieśli, sprzyjała ta okoliczność, że Nerwiowie od dawna byli słabi, gdy chodzi o konnicę (nawet do tej pory nie wykazują dla niej zainteresowania, lecz cała ich moc opiera się na wojskach pieszych), i żeby łatwiej przeszkodzić konnym oddziałom sąsiadów, gdyby dla grabieży wyprawiły się na nich, podcinali młode drzewa, przyginali je do ziemi, a pomiędzy rozciągnięte na całą szerokość gęste gałęzie wtykali krzewy jeżyn i tarniny i przez to sprawiali, że taki żywopłot dawał zabezpieczenie niczym mur obronny i nie tylko nie można było wedrzeć się weń do środka, ale nawet niczego przezeń dojrzeć43. Ponieważ tego ro- 43 Dzisiejsza ludność znad rzeki Sambre też robi tego rodzaju zasieki. WOJNA GALIJSKA, KS. II 69 dzaju przeszkody miały uniemożliwić marsz naszej ko-umny, Nerwiowie uznali, że nie należy pominąć tej propozycji. 18. Naturalne ukształtowanie miejsca wybranego przez laszych pod obóz przedstawiało się następująco: wzgórze 44 spadało równomiernym od szczytu skłonem ku wspomnianej wyżej rzece Sabis. Na wprost niego, po przeciwnym Drzegu rzeki, wznosiło się wzgórze podobnie spadziste, u podstawy odsłonięte na około 200 kroków45, w górnych partiach tak zalesione, że niełatwo było cokolwiek tam dój-zeć. Wśród tego lasu nieprzyjaciel potajemnie się ukrył; ia otwartej wzdłuż rzeki przestrzeni można było obejrzeć cilka konnych posterunków. Rzeka była głęboka na około stopy48. 19. Cezar, wysławszy konnicę przodem, posuwał się za lią z wszystkimi swoimi siłami; ale układ i szyk marszowy 47 przedstawiał się inaczej niż ten, o którym Belgowie lonieśli Nerwiom. Albowiem Cezar, gdy zbliżał się do lieprzyjaciela, zgodnie ze swoim zwyczajem prowadził ześć legionów w pogotowiu bojowym48; dopiero za nimi amieścił tabory całego wojska; następnie zaś dwa niedaw-10 zaciągnięte legiony49 zamykały całą kolumnę marszową i tworzyły ochronę taborów. Nasi jeźdźcy, po przekro-:zeniu rzeki razem z procarzami i łucznikami, wdali się 44 Jest to zapewne wzgórze przy Neuf-Mesn.il, prawie 6 km id Maufoeuge. 45 Odpowiada 300 m. 46 Nerwiowie zajmowali przypuszczalnie dziś. wzgórze Haut-nomt i lasy koło dziś. Quesnoy. 47 Dlatego, poniewaiż w pobliżu (nieprzyjaciela Rzymianie itosowali inny szyk marszowy, o czyni informatorzy Nerwiów lie wiedzieli. 48 — mianowicie siódmy, ósmy, dziewiąty, dziesiąty, jedena-fty i dwunasty. 49 — to jest trzynasty i czternasty. 70 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR w walkę z nieprzyjacielską jazdą. Nieprzyjaciele raz po raz cofali się w zarośla50 do swoich i znowu wypadali z nich na naszych, a nasi nie odważali się ścigać uciekających dalej niż po krańce otwartej przestrzeni51. Tymczasem sześć legionów, które pierwsze nadeszły, przystąpiło po dokonaniu pomiarów do obwarowywania obozu 32. Gdy tylko początek taborów naszego wojska został dostrzeżony przez ukryte potajemnie w lesie oddziały, a uzgodniono to jako czas rozpoczęcia bitwy, nieprzyjaciele po dodaniu sobie nawzajem otuchy, a że już w lesie ustawili się byli w szyku bojowym, nagle wszystkimi siłami wypadli i natarli na naszych jeźdźców. Po łatwym ich rozbiciu i rozpędzeniu z niewiarygodną szybkością zbiegli ku rzece, tak że nieomal jednocześnie ujrzano nieprzyjaciół tak nad rzeką, jak i przy naszych oddziałach. Z tą samą szybkością pośpieszyli pod górę ku naszemu obozowi53 oraz tym, którzy byli zajęci sypaniem umocnień. 20. Cezar musiał zająć się wszystkim naraz: wystawić chorągiew (był to znak, że należało stanąć w gotowości bojowej, dać sygnał trąbą), odwołać żołnierzy od pracy przy umocnieniach, zawrócić tych, którzy zbyt daleko zapuścili się w poszukiwaniu materiałów do budowy wału, 50 Dziś te tereny koło Quesnoy i na wschód od wzgórza Hautmont są już bezleśne. 51 Jest to wyżej wspomniana trzystunreteowa przestrzeń ciągnąca się od rzeki w górę po skraj lasu. 62 Tutaj Cezar popełnił poważny błąd taktyczny, ponieważ w obliczu nieprzyjaciela zaniedbał podstawowych zasad ostrożności i zamiast część wojska zostawić pod bronią wszystkim sześciu legionom kazał przystąpić do sypania umocnień. Wynikły stąd bardzo poważne kłopoty, jaik wynika z dalszego opisu wydarzeń. 53 Trasę pomiędzy swoim obozem a obozem rzymskim, wynoszącą około półtora kilometra, Belgowie pokonali w ciągu dziesięciu minut. WOJNA GALIJSKA, KS. II 71 ustawić szyk bojowy, dodać żołnierzom otuchy, dać sygnał do ataku. Znaczną część tych zadań uniemożliwił brak czasu i nieprzyjacielskie natarcie. W tej trudnej sytuacji dwie rzeczy okazały się pomocne, mianowicie wyszkolenie i doświadczenie samych żołnierzy, ponieważ wyćwiczeni w poprzednich bitwach mogli sobie sami doradzić, co należy czynić nie mniej skutecznie niż od innych się dowiedzieć, oraz to, że Cezar nie pozwolił poszczególnym legatom odstępować od robót przy umocnieniach i od swoich legionów, dopóki obóz nie zostanie obwarowany. Ci ze względu na bliskość i ruchliwość nieprzyjaciela nie oglądali się już na rozkazy Cezara, ale wydawali zarządzenia, jakie sami uważali za stosowne. 21. Cezar, po wydaniu niezbędnych rozkazów, śpieszył ze słowami otuchy dla żołnierzy tam, gdzie ich przypadkiem napotkał, aż dotarł do dziesiątego legionu. Legionistom w krótkim przemówieniu przypomniał, by pamiętali o swej dawnej waleczności, nie tracili odwagi i dzielnie odpierali ataki wroga, a ponieważ nieprzyjaciel znajdował się nie dalej niż na rzut włócznią, dał sygnał do rozpoczęcia bitwy. A gdy udał się w drugą stronę, też dla dodania żołnierzom otuchy, już zastał ich w walce. Czasu było tak mało, a nieprzyjaciel tak pełen zapału do boju, że nie było nawet kiedy nałożyć dystynkcje, ani nawet wdziać hełmy i zdjąć pokrowce z tarcz. W jaką kto stronę przypadkiem od zajęć obozowych odszedł i jakie tylko najbliższe znaki bojowe dostrzegł, tam przystawał, aby przez poszukiwanie swojej jednostki nie tracić czasu na walkę. 22. Wojsko ustawiło się raczej tak, jak pozwalały na to warunki naturalne, pochyłość wzgórza oraz potrzeba chwili, a nie jak by togo wymagały prawidła taktyki wojennej i regulamin: legiony pooddzielane od siebie stawiały czoło nieprzyjacielowi każdy w innym miejscu: owe bardzo gę- 72 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR ste żywopłoty, o których wyżej wspomnieliśmy, zasłaniały pole widzenia tym, którzy wśród nich się znaleźli, tak że nie można było należycie rozmieszczać posiłków ani też przewidzieć, w którym miejscu i jaka potrzeba jest pomocy, ani też jeden wódz nie mógł kierować wszystkimi działaniami. W tak bardzo niekorzystnych warunkach zdarzały się różne przypadki szczęścia wojennego. 23. Żołnierze dziewiątego i dziesiątego legionu, którzy zajmowali pozycje na lewym skrzydle, zasypali włóczniami zmęczonych biegiem, pozbawionych tchu i doznanymi ranami wyczerpanych Atrebatów (gdyż im przypadł ten odcinek), szybko przepędzili ich z wyżej położonych stanowisk ku rzece i w pościgu za nimi, gdy oni usiłowali ją przekroczyć, znaczną ich część, zajętą przeprawą, mieczem wybili. Sami również nie zawahali się przed przeprawą przez rzekę i podczas na nowo rozgorzałej walki odpierając na niedogodnych dla siebie pozycjach ataki znowu zmusili nieprzyjaciół do ucieczki. Również na innym miejscu, dwa oddzielnie walczące legiony, jedenasty i ósmy, nad samym brzegiem rzeki taiły się z Wiromanduami, których zepchnęły podczas starcia z wyżej położonych stanowisk. Ale teraz niemal cały obóz został od frontu i lewego skrzydła odsłonięty54, prawe zaś zajmował legion dwunasty i znajdujący się w niewielkim od niego odstę- 54 Legiony stały po dwa w linii o dużych lukach. Legion siódmy oraz dwunasty tworzyły prawe skrzydło, ósmy i jedenasty środek, a dziesiąty i dziewiąty lewe skrzydło. Po wysunięciu się części środkowej d lewego skrzydła do przodu powstała znacznej wielkości przerwa i wskutek tego znajdujący się w tyle obóz rzymski został odsłonięty od przodu i z lewego boku, podczas gdy prawy bok osłaniało prawe skrzydło. Właśnie w tę pustą przestrzeń uderzyli Nerwiowie podzieleni ma dwie kolumny, z których jedna obeszła legiony po prawej stronie, a- druga wdarła się do obozu przez przerwę pomiędzy prawym skrzydłem a częścią środkową. - •- WOJNA GALIJSKA, KS. II 73 pie legion siódmy, więc wszyscy Nerwiowie55 w jak najściślej zwartych szeregach, ze sprawującym naczelne dowództwo Boduognatusem na przedzie, ruszyli ku temu miejscu; jedna ich część zaczęła oskrzydlać legiony od nie osłoniętego boku, druga zaś pośpieszyła ku wyniosłości, na której znajdował się obóz. 24. W tym samym czasie nasi jeźdźcy oraz towarzyszący im lekkozbrojni piechurzy, o których powiedziałem, że zostali rozbici w pierwszym uderzeniu nieprzyjacielskim, natknąwszy się na nieprzyjaciela podczas swego odwrotu w stronę obozu ponownie rzucili się do ucieczki w odwrotnym kierunku, a ciury obozowe56 jak tylko dostrzegli z bramy dekumańskiej " u szczytu wzgórza, że nasi przekroczyli rzekę jako zwycięzcy, wypadli z obozu na grabież; ale skoro, po obejrzeniu się do tyłu, ujrzeli, że nieprzyjaciel buszuje w obozie, poszli w popłochu w rozsypkę. Także i ci, którzy szli z taborami, podnieśli krzyk i wrzawę i w przerażeniu każdy pierzchał w inną stronę. Wszystko to wywarło wstrząsające wrażenie na trewerskich jeźdźcach, cieszących się wyjątkowym uznaniem u Gallów dzięki męstwu, a którzy właśnie zjawili się przysłani przez plemię58 na pomoc Cezarowi; gdy ujrzeli, że tłumy nieprzyjaciół wypełniają nasz obóz, że legiony znajdują się w krytycznej sytuacji i niemal w całkowitym okrążeniu, a ciury obozowe, jeźdźcy, procarze, Numidyjczycy w zupełnej rozsypce pierzchają na wszystkie strony, zwątpiwszy w nasze powodzenie orężne zawrócili do swego kraju; 55 Nerwiowie zobowiązali się do wystawienia 50 tysięcy zbrojnych (por. I 4, 8), ale ostatecznie wystawili ich 60 tysięcy (por. I 28, 2). 66 — ciury obozowe, byli niewolnikami osobistym oficerów i żołnierzy. . . . 67 — z tylnej bramy obozu. 58 Cezar zawarł zapewne jeszcze przed wybuchem tej wojny układ -o wzajemnej pomocy z plemieniem Trewerów. . 74 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR współpłemieńcom swoim zakomunikowali, że Rzymianie zostali rozbici i pokonani, a nieprzyjaciel zawładnął ich obozem i taborami. 25. Cezar, dodawszy otuchy dziesiątemu legionowi, pośpieszył na prawe skrzydło, gdzie ujrzał, że jego żołnierze znaleźli się w niebezpieczeństwie, że oddziały stłoczyły się na jednym miejscu a żołnierze dwunastego legionu w zbitych szeregach sami sobie przeszkadzają podczas walki 59, że wszyscy centurionowie czwartej kohorty polegli, że padł chorąży, a sztandar stracono60, że w pozostałych kohortach niemal wszyscy centurionowie zostali bądź ranni, bądź zginęli, a między nimi centurion pierwszej rangi Publiusz Sekcjusz Bakulus61 (niezwykłej dzielności człowiek, do tego stopnia był wyczerpany wieloma ciężkimi ranami, iż nie mógł już utrzymać się na nogach), że reszta żołnierzy straciła zapał bojowy, a niektórzy z tylnych oddziałów porzucając pole bitwy szukali schronienia przed pociskami i że nieprzyjaciel nieustannie podchodził od dołu ku frontowi i nacierał też z obu skrzydeł; gdy więc zorientował się, że sytuacja jest krytyczna i że nie ma żadnych rezerw, które mógłby rzucić na pomoc, wyrwawszy tarczę jakiemuś żołnierzowi z tylnych oddziałów, sam bowiem wpadł tu bez tarczy62, rzucił się naprzód do pierwszego 68 Był to legion zaciągnięty dopiero w ubiegłym, 58, roku 1 dlatego nie miał jeszcze doświadczenia w walce. 60 Bardzo poważna strata o charakterze moralnym. 61 Publiusz Sekscjusz Bakulus — primipilus, czyli centurion pierwszej centurii pierwszego manipułu pierwszej kohorty dwunastego legionu odpowiadający rangą oficerom dzisiejszym do kapitana włącznie, ibył jednym z najdzielniejszych żołnierzy Cezara kilkakrotnie przez niego wymienianym (por. III 5, 2 i VI 33, 1). 62 Wódz też nosił tarczą i brak jej u Cezara też jest wskazówką na zaskoczenie i ciężką sytuację, w jakiej Rzymianie tutaj się znaleźli. WOJNA GALIJSKA, KS. II 75 szeregu. Nawołując po imieniu centurionów i dodawszy otuchy pozostałym żołnierzom kazał uderzyć na nieprzyjaciela i rozluźnić manipuły, aby można było swobodniej władać mieczem. Jego pojawienie się napełniło żołnierzy otuchą i ożywiło ducha bojowego, ponieważ w obecności wodza każdy, nawet w ostatecznym niebezpieczeństwie, pragnął dać z siebie wszystko i dzięki temu napór nieprzyjacielski został nieco przyhamowany. 26. Cezar, zauważywszy, że zajmujący w pobliżu stanowiska siódmy legion 63 znalazł się w zagrożeniu ze strony nieprzyjaciela, przekazał przez trybunów wojskowych64, aby legiony z wolna do siebie zbliżyły się i po dokonaniu zwrotu uderzyły na nieprzyjaciela. Po przeprowadzeniu tego manewru nasi zaczęli się wzajemnie wspierać i pozbyli się obaw, że w razie odwrócenia się zostaną okrążeni przez wroga, i dlatego śmielej poczęli stawiać opór i dzielniej walczyć. Tymczasem żołnierze obydwu legionów, stanowiących w straży tylnej ochronę taborów, na wiadomość o bitwie ruszyli biegiem w tym kierunku i zostali dostrzeżeni przez nieprzyjaciół na wierzchołku wzgórza. Natomiast skoro Tytus Labienus, który owładnął nieprzyjacielskim obozem, dojrzał z wysoko położonych stanowisk 65, co się dzieje w naszym obozie, rzucił naszym na odsiecz dziesiąty legion. Legioniści zaś, gdy z ucieczki jeźdźców i ciurów obozowych zorientowali się, jak sprawy wyglądają i w jakim to niebezpieczeństwie znalazł się 63 To znaczy obok dwunastego legionu, a więc na samym skraju prawego skrzydła. 64 Przypadało ich po sześciu na legion i jak wynika z powyższych słów, pełnili oni też rolę oficerów łącznikowych. 65 Tytus Labienus był jednym z najlepszych dowódców Cezara. Tutaj dzięki swojej inicjatywie uratował armię rzymską i samego, być może, Cezara. On był właściwie zwycięzcą tego dnia. 76 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR obóz, legiony oraz wódz, nie zaniedbali niczego, aby pośpieszyć się, ile tylko to było w ich mocy. 27. Ich pojawienie się do tego stopnia zmieniło sytuację, że nasi, nawet ci, którzy osłabieni ranami musieli przyklęknąć, wsparci o tarcze wznowili walkę, ciury obozowe ujrzawszy przerażonych wrogów, choć sami nie uzbrojeni, uderzyli na uzbrojonych, jeźdźcy zaś, aby męstwem zmazać hańbę ucieczki na wszystkich odcinkach, starali się przewyższać zapałem w walce legionowych piechurów. Nieprzyjaciele natomiast, nawet przy całkowitej utracie nadziei na ocalenie, tak wielkim odznaczali się męstwem, że gdy padli pierwsi spośród nich, kolejni wstępowali na ciała poległych i z nich dalej walczyli, a gdy i ci padli, i potworzyły się zwały trupów, to pozostali przy życiu miotali z nich, jakby z pagórków, pociski na naszych i z powrotem odrzucali przechwytywane w locie włócznie66: należy przyznać, że nie bez podstaw ci tak nadzwyczaj dzielni ludzie odważyli się przeprawić przez bardzo szerokę rzekę 67, wedrzeć się na jej bardzo wysokie brzegi68 i w nader niedogodnych warunkach terenowych przeć do przodu 69: oto jak ich niepospolite bohaterstwo potrafiło najtrudniejsze zadania uczynić łatwymi70. 66 Wyjątkowo trudna umiejętność, stosowana, gdy zabrakło włóczni. 67 W miejscu, w którym Nerwiowie przeprawiali się, Saibis była głęboka na trzy stopy l bardzo szeroka. Dzisiaj, po uregulowaniu, jest -ona głębsza, ale węższa. 68 Brzeg koło dziś. Boussieres do dziś zachował swoją stromi ość. 69 Teren opisywanej tu bitwy rozciągał się zapewne po obu brzegach dziś. Sambre obok naprzeciw siebie wznoszących się wzgórz pomiędzy Boussiereis les Haumont a Louwroil. Obóz Rzymian znajdował się na lewym {północnym), a Nerwiów na prawym (południowym) (brzegu rzeki. 10 Cezar dał tu wspaniałą pochwałę bohaterstwa Nerwiów, ale chyba w tym celu, aby usprawiedliwić krytyczną sytuację WOJNA GALIJSKA, KS. II 77 28. Po tej bitwie 71, w której plemię i nazwa Nerwiów uległy całkowitej niemal zagładzie, starcy, których — jak mówiliśmy — razem z dziećmi i kobietami zgromadzono wśród zalewów rzecznych i bagien, na wieść o tej bitwie doszli do przekonania, że dla zwycięzców nie ma żadnych przeszkód, a dla pokonanych żadnej ochrony, za zgodą wszystkich pozostałych przy życiu wyprawili do Cezara posłów i poddali się. Powiedzieli mu też, że w tej godnej zapamiętania klęsce plemienia spośród sześciuset członków rady starszych ocalało trzech, a z sześćdziesięciu tysięcy ludzi zaledwie pięciuset zdolnych do noszenia broni72. Dla okazania litości tym nieszczęsnym i pokornie błagającym Cezar jak najtroskliwiej zaopiekował się nimi i kazał im spokojnie pozostać w swoim kraju i w swoich miastach, a sąsiadom nakazał, aby oni i ich ludzie nie odważali się wyrządzać im krzywdy i szkody. 29. Atuatukowie, o których wyżej pisaliśmy, z wszystkimi siłami szli Nerwiom na pomoc, ale na wiadomość o tej bitwie zawrócili z drogi do siebie; opuściwszy wszystkie miasta i grody73 cały swój dobytek przenieśli do jednego, doskonale z natury obronnego, miasta. Było ono otoczone z wszystkich stron bardzo stromymi skałami i urwiskami i tylko z jednej strony znajdował się łagodnie wznoszący się dostęp 74 szerokości nie więcej niż 200 Rzymian, w której znaleźli się oni wskutek jego taktycznego błędu. 71 Był to przypuszczalnie koniec lipca. 72 Z zestawienia tego, być może trochę przesadzonego, by zbudzić większą litość u Cezara, 'Wynika, że na stu wojowników przypadał jeden naczelnik, będący równocześnie członkiem plemiennej rady starszych. 73 Wspominane przez Cezara miasta i grody Celtów w niektórych wypadkach to tylko mniejsze lub wiejksze ufortyfikowane miejsca doraźnego schronienia, niekondecztnde stale Ea-mieszkałe (rejugia). 74 Identyfikacja miasta Atuatuków jest bardzo niepewna. 78 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR stóp; miejsce to obwarowali oni byli podwójnym, bardzo wysokim murem; potem poukładali na tym murze głazy o wielkim ciężarze i ostro zaostrzone pale. Sami byli potomkami Cymbrów i Teutonów75, którzy w czasie swego najścia na naszą Prowincję i Italię, zostawili po tej stronie rzeki7S jako ochronę i straż tych bagaży, których ze sobą wziąć i wieźć nie mogli, sześć tysięcy spośród swoich ludzi. Gdy tamci ulegli zagładzie, oni przez wiele lat znosili udręki ze strony sąsiadów, których bądź sami napadali, bądź bronili się przed nimi i wreszcie po zawarciu za zgodą ich wszystkich pokoju wybrali sobie te okolice jako miejsce osiedlenia ™. 30. Zaraz po przyjściu naszego wojska robili oni częste wypady z miasta i w drobnych utarczkach ścierali się z naszymi; później, gdy zostali zamknięci wałem wysokim na 12 stóp i o obwodzie 15 000 stóp oraz licznymi warowniami, miasta nie opuszczali. A gdy ujrzeli, że po podsunięciu szop oblężniczych i po usypaniu wału ustawiono z dala wieżę7S, zaczęli początkowo naśmiewać się na murach oraz głośno szydzić, że tak wielką machinę ustawiono Jeżeli się przyjmie, że leżało ono na górze zwanej dziś Mont j Fałhize, to rzeczywiście jedyny dostęp, zgodny z tu opisanym, znajduje się tylko od strony wschodniej. 75 Już w starożytności nie dawano wiary temu, by Atuatu-toowie byli potomkami Cymbrów i Teutonów, a Tacyt (Gerrn. 28) nawet wyjaśnia, że Trewerowie i Nerwiowie podawali się za potomków tych plemion, aby podnieść swoje znaczenie w oczach sąsiadów, ponieważ zgnuśniałym Galiom imponowała waleczność prymitywniejszycto od nich Germanów. 76 Czyli na lewym jej brzegu. 77 Chodzi tu nie o miejsce, gdzie znajdowały się strzeżone przez nich bagaże, ale o terytorium pomiędzy rzekami Mozą i Skalda. 78 Wieże oblężnicze były zawsze talk wysokie, aby mogły przewyższać koronę murów nieprzyjacielskich, i w związku z tym miały odpowiednią ilość pięter. WOJNA GALIJSKA, KS. II 79 w tak dużej odległości: “Jakimi rękoma lub jakimi siłami zwłaszcza ludzie tak drobnej postawy (wszyscy bowiem Gallowie ze względu na swoją rosłą budowę ciała mają zazwyczaj w pogardzie nasz niski wzrost)73 spodziewają się ustawić przy murach wieżę o tak wielkim ciężarze?". 31. Gdy jednak ujrzeli, że ona porusza się i zbliża do murów, tym nowym i niezwykłym widokiem przerażeni wyprawili do Cezara posłów w sprawie pokoju, którzy w taki sposób przemówili: “Są przekonani, że Rzymianie nie prowadzą wojny bez boskiej pomocy, jeżeli potrafili posuwać do przodu tak wysokie machiny i z taką szybkością", oświadczyli więc, że “siebie i wszystko swoje zdają na ich łaskę. O jedno tylko proszą i błagają: jeśliby Cezar przypadkiem postanowił z właściwą sobie łaskawością i łagodnością, o czym sami od innych słyszeli, zachować cało Atuatuków, to niech nie pozbawia ich uzbrojenia. Wszyscy niemal sąsiedzi są do nich wrogo nastawieni i zazdroszczą im z powodu ich dzielności; po wydaniu oręża nie mogliby się bronić przed nimi. Dla nich będzie lepiej, jeśli spotkała ich taka niedola, znosić jakikolwiek los od narodu rzymskiego, aniżeli zginąć w męczarniach od tych, nad którymi przywykli do tej pory panować". 32. Na to Cezar odpowiedział: “Raczej ze względu na swój zwyczaj aniżeli dla ich zasług zachowa cało ich plemię, jeżeli poddadzą się pierwej, nim taran dotknie murów: ale poddanie się jest możliwe tylko pod warunkiem złożenia broni. Natomiast uczyni on to samo, co uczynił w stosunku do Nerwiów, mianowicie wyda ich sąsiadom nakaz, by im jako poddanym narodu rzymskiego nie wyrządzali krzywd". Posłowie oświadczenie to oznajmili swoim, a ci powiadomili, że wypełnią wszystko, co im się ™ niski wzrost żołnierzy Cezara, który tak lekceważyli rośli Gallowie i Germanowie, jest cechą antropologiczną ludności basenu śródziemnomorskiego. 80 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR rozkaże. Ogromne ilości uzbrojenia zrzucono do znajdującego się przed miastem rowu, tak że stosy broni sięgały niemal wierzchołka murów i wału oblężniczego, a jednak — jak się później okazało — blisko trzecią jej część zatajono i zachowano w mieście. Bramy zostały otwarte i w tym dniu zażywano spokoju. 33. Pod wieczór Cezar kazał pozamykać bramy a żołnierzom opuścić miasto, by mieszkańcy nie doznali nocą jakichś przykrości z ich strony. Atuatukowie zaś, na podstawie wcześniej — jak się przekonano — obmyślonego planu, w przeświadczeniu, że po przyjęciu kapitulacji nasi ściągną warty, albo przynajmniej ze zmniejszoną czujnością będą je pełnić, częściowo przy pomocy uprzednio zatajonej i ukrytej broni, częściowo przy pomocy sporządzonych z kory lub wyplecionych z łoziny tarcz (pośpiesznie, gdyż mieli mało czasu) pokrytych skórami, o trzeciej straży nocnej80, w miejscu, gdzie dostęp do naszych umocnień wydawał się najmniej utrudniony, wszystkimi siłami nagle dokonali wypadu z miasta. Natychmiast, zgodnie z uprzednio wydanym rozkazem Cezara, na znaki dane ogniem pośpieszyli tam żołnierze z najbliższych warowni. Nieprzyjaciel bił się z taką zaciętością, jakiej należało oczekiwać od ludzi dzielnych, w ostatecznej nadziei na ocalenie walczących z pozycji niedogodnych przeciw żołnierzom obrzucającym ich z wysokości wałów i wież 81, gdy wszystko zależało wyłącznie od męstwa. Po zabiciu blisko czterech tysięcy ludzi resztę z powrotem wyparto do miasta. Następnego dnia wyłamano bramy przez nikogo już nie bronione, i po wprowadzeniu do środka żołnierzy całą 80 Między północą a 2 godziną w nocy, gdyż liczyli ina głęboki o tej porze sen żołnierzy rzymskich. 81 Rzymianie .stawiali na wałach swoich obozów w pewnych odstępach od siebie wieże abro.nine. WOJNA GALIJSKA, KS. II 81 zdobycz wojenną z tego miasta Cezar wystawił na sprzedaż. Od kupców dowiedział się, że liczba sprzedanych wynosiła 53 000 osób. : 34. W tym samym czasie Publiusz Krassus, wysłany z siódmym legionem przeciw Wenetom 82, Wenellom, Ozy-mom, Koriosolitom, Ezuwiom, Aulerkom i Redonom, a są to plemiona nadmorskie 83 ł żyją nad Oceanem, przekazał mu wiadomość, że wszystkie owe plemiona zostały podporządkowane władzy i panowaniu narodu rzymskiego. 35. Dzięki tym działaniom wojennym cała Galia została uśmierzona, a wśród barbarzyńców rozszedł się tak wielki rozgłos o tej wojnie, że nawet te ludy, które mieszkały po drugiej stronie Renu M, przysłały do Cezara poselstwa z przyrzeczeniami wydania mu zakładników i spełnienia jego żądań. Ponieważ Cezar śpieszył się do Italii i IlliriiS5, polecił tym poselstwom, aby ponownie przybyły do niego na początku następnego okresu letniego. Sam zaś, po odprowadzeniu legionów na leża zimowe w krajach Karnu-tów, Andów i Turonów, oraz tych plemion, które sąsiado- 82 Wenetowie byli najpotężniejszym i inaijważniejszym ludem nadmorskim ówczesnej Galii. Nazwa ich budzi specjalne zainteresowanie, ponieważ występowała także w innych rejonach Europy, np, na północnych wybrzeżach Adriatyku, gdzie aaohowała isię po nich inazwa Wenecji, czy na północnych wybrzeżach nadbałtyckich dziś. Polski, gdzie antyczni autotrzy umieszczali lud Wenetów (lub Wenedów), identyfikowanych •mylnie przez niektórych badaczy ze iSłowianami. 88 Plemiona nadmorskie, po łacinie maritimae civitates, co z kolei jest przekładem celtyckiej nazwy Aremoricae (por. V 63), która powstała z celtyckich wyrazów are (- przy) i mor - morze), a więc ludy mieszkające przy morzu, nadmorskie. 84 Cezar nawet może nie spodziewał się, że Galowie i Germanie mieli tak dobrze zorganizowane przenoszenie wiadomości na znaczne odległości, i to w bardzo krótkim czasie. 85 Należała do Galii Cisalpińskiej. 82 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR wały z terenami, gdzie prowadził działania wojenne, udał się do Italii. Na podstawie pisemnych sprawozdań86 Cezara uchwalono w związku z tymi osiągnięciami piętnaste-dniowe modły dziękczynne, czym do tej pory nikogo jeszcze nie wyróżniono 87. 88 Wprawdzie Cezar tylko trzy razy wyraźnie mówi o wysyłaniu sprawozdań rocznych z Galii do Senatu (H 36, 4; IV 38, 5 i VII 90, 8), ale na pewno wysyłał je co roku regularnie, gdyż do sprawozdawczości przykładał bardzo wielką wagę i od innych też jej wymagał. 87 Senat rzymski zarządzał w wyjątkowych wypadkach modły 'publiczne bądź dla zażegnania niebezpieczeństwa zagrażającego państwu, bądź dla wyrażenia wdzięczności bogom za okazaną przez nich iRzymowł przychylność, na przyikład zwycięstwo nad wrogiem. Była to również jednia ż najbardziej zaszczytnych form wyróżnienia zwycięskiego wodza, przy czym długość nakazanych przez Senat modłów wyróżnienie to odpowiednio podkreślało. Do tej pory najdłużej trwaijące modły publiczne (supplicatio), bo aż dwanaście dni, przyznano Pompę j usz owi po jego zwycięstwie nad Mitrydiatesem VI Eupato-rem królem Fontu w 63 r. p.n.e. Cezarowi przyznano dwukrotnie .modły takie po dwadzieścia dni, czym jeszcze przewyższył iPompejusza, początkowo swojego współpartnera politycznego, a później w czasie wojny domowej głównego przeciwnika. KSIĘGA III 1. Gdy Cezar odjeżdżał do Italii1, wyprawił Serwiusza Galbę2 z dwunastym legionem i częścią konnicy na Nan-tuatów, Weragrów i Sedunów3, których ziemie rozciągają się od granic Allobrogów, Jeziora Lemańskiego i rzeki Rodanu aż po szczyty Alp. Powodem tej wyprawy4 była chęć uprzystępnienia drogi przez Alpy5, z której zazwyczaj korzystali kupcy, narażając się na wielkie niebezpieczeństwo i wysokie opłaty celne. Pozwolił Galbie, jeśliby uznał to za konieczne, rozmieścić w tych okolicach legion 1 jesienią 57 roku pjn.e. 2 Serwiusz Sulpicjusz Galba — legat, mimo że Cezar nigdy nie wspomniał o tym jego tytule. Później wróg Cezara i uczestnik spisku na jego życie. 8 Wszystkie te plemiona zamieszkiwały dolinę Rodami, mianowicie Nantuatowie okolice dziś. Saint-Mauciee, Weragrowie w pobliżu dziś. Martigny, a Sedunawie inie opodal dziś. Sion. 4 Wyprawa Serwiusza Galby odbyła się jeszcze w 57 roku i z tego względu jej opis winien był znajdować się w drugiej księdze. Cezar rozmyślnie przedstawił wydarzenia tej wyprawy w trzeciej księdze, ponieważ zakończyła się ona niepowodzeniem Galby i w takim wypadku opis jej mógłby rzucić cień na wspaniałe sukcesy militarne Cezara w tym roku i może wówczas nie doszłoby do uchwalenia przez Senat owych zaszczytnych piętnastu dni modłów dziękczynnych, którą to wiadomością Cezar tak efektownie zamknął sprawozdanie z drugiego roku wojny w Galii. 5 drogo przez Alpy od Jeziora Lemańskiego i kantonu Le Yalais (Wallis) poprzez przełącz Sw. Bernarda ku dolinie rzeki Dora Baltea. 84 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR dla przezimowania. Galba — kiedy po stoczonych z Galiami kilku pomyślnych bitwach i po zdobyciu ich licznych •warowni, przysłano do niego zewsząd posłów, wydano zakładników i zawarto pokój — postanowił rozmieścić dwie kohorty w kraju Nantuatów, a samemu pozostać na zimę z resztą kohort tego legionu u Weragrów w miejscowości zwanej Oktoduruis 6; ową wieś, położoną w kotlinie z przylegającą do niej niewielką równiną, otaczają zewsząd bardzo wysokie góry. Ponieważ rzeka dzieli tę wieś na dwie części, jedną z nich Galba pozostawił na zimę Galiom7, drugą, przez nich opróżnioną, przydzielił kohortom. Teren ten umocnił wałem i rowem. 2. Kiedy minęło wiele dni w leżach zimowych i Galba rozkazał przywieźć tu zboże, niespodziewanie dowiedział się od zwiadowców, że z tej części wsi, którą pozostawił Galiom, nocą wszyscy wyszli i że otaczające góry obsadziły bardzo wielkie tłumy Sedunów i Weragrów. Kilka powodów złożyło się na to, że Gallowie zdecydowali się nagle na wznowienie działań wojennych i zaatakowanie legionu: po pierwsze dlatego, że ze względu na małą liczebność z lekceważeniem patrzyli na ten niepełny legion, ponieważ dwie kohorty zostały oddzielone i było też nieobecnych wielu pojedynczych żołnierzy, wysłanych dla starań o żywność; następnie też dlatego, ponieważ im się zdawało, że gdy zbiegną z gór w kotlinę i zarzucą naszych pociskami, to ci, ze względu na niedogodne pozycje, nie będą mogli nawet ich pierwszego natarcia wytrzymać. A ponadto Gallowie ubolewali nad swoimi dziećmi zabranymi im w charakterze zakładników i byli przekonani, że Rzymianie dążą do opanowania alpejskich szczytów nie tylko 6 Obóz rzymsiki znajdował się zaipewne pomiędzy dziś. miejscowościami Martigny-Yille a Martigny-Bourg po lewym brzegu rzeki Dranse. 7 Chodzi tu o Weragrów zamieszkujących Oktoduruis. WOJNA GALIJSKA, KS. III 85 dla przebiegających tędy dróg 8, ale dla trwałego nimi zawładnięcia i przyłączenia tych obszarów do sąsiedniej Prowincji. 3. Po otrzymaniu tych wiadomości Galba zwołał natychmiast naradę wojenną9 i zaczął wypytywać o zdanie, zwłaszcza że prace przy budowie obozu zimowego i umocnień nie zostały jeszcze całkiem ukończone, nie zaopatrzono się wystarczająco w zboże i resztę dostaw, ponieważ po przyjęciu kapitulacji i wzięciu zakładników sądził, że nie trzeba obawiać się wznowienia działań wojennych. Na naradzie tej wbrew oczekiwaniom doszło do wielkiego i niespodziewanego zagrożenia i widać było, że niemal wszystkie wyżej położone stanowiska obsadziły tłumy zbrojnych, a z powodu zamknięcia dróg nie można było ani ściągnąć posiłków, ani też dowieźć zaopatrzenia; przy utracie już niemal nadziei na ocalenie, dały się słyszeć niektóre tego rodzaju zdania, żeby porzucić tabory i dokonawszy wypadu szukać ratunku na tych samych drogach, którymi tu dotarli. Jednakże większość była za tym, aby zachowawszy ten plan na ostateczny wypadek na razie śledzić przebieg wypadków i bronić obozu. 4. Po upływie krótkiego czasu, którego ledwie starczyło, by w związku z podjętymi decyzjami przygotować i wydać rozkazy, na dany sygnał nieprzyjaciele zaczęli 8 Cezar pragnął opanować najważniejsze przejście z Italii przez Alpy do Galii, które właśnie prowadziło przez dziś. przełącz św. Bernarda i miało wtedy dla niego głównie znaczenie strategiczne, a zasłanianie się względami gospodarczymi oraz sprawą bezpieczeństwa było tylko taktycznym wybiegiem politycznym Cezara. 9 Consilium, czyli rada wojenna. 'Zwoływał ją zawsze i jej przewodniczył dowódca legionu, a uczestniczyło w miej sześciu trybunów wojskowych i tyle samo centurionów pierwszej kohorty (primorum ordinum centuriones). 86 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR z wszystkich stron zbiegać na dół i obrzucać wał kamieniami i oszczepami10. Nasi początkowo jeszcze przy świeżych siłach dzielnie stawiali opór i z wyżej położonych pozycji żadnego pocisku na próżno nie wyrzucili, a gdy wydawało się, że jakaś część obozu, ogołocona z obrońców, znalazła się w niebezpieczeństwie, biegli tam i nieśli pomoc. Ale przewaga nieprzyjacielska nad nimi polegała na tym, że zmęczeni długotrwałą walką nieprzyjaciele wycofywali się z bitwy, a na ich miejsce wchodzili inni z świeżymi siłami; u nas nie można było zastosować czegoś takiego z powodu małej liczby żołnierzy, tak że nie tylko nikt mimo zmęczenia nie mógł od walki odstąpić, ale nie było nawet możliwości, aby ranny mógł zejść i wycofać się ze stanowiska, na którym stał. 5. Kiedy bitwa toczyła się nieprzerwanie już ponad sześć godzin, a naszym nie starczało nie tylko sił, ale także pocisków, natomiast nieprzyjaciele coraz gwałtowniej napierali i przy coraz bardziej wzmagającym się zmęczeniu naszych poczęli burzyć wał i zasypywać rów, sytuacja zaś została doprowadzona do ostatecznościn, centurion pierwszej rangi Publiusz Sekscjusz Bakulus, o którym wspominaliśmy, że podczas bitwy z Nerwiami odniósł wiele ran, oraz trybun wojskowy Gajuisz Woluzenus, człowiek zarówno o wielkiej rozwadze, jak i męstwie, pod- 10 Kamienie {lapides) były w tym wypadku rzucane rękoma, a nie z proc. Wymienione tu oszczepy Ceziar określa celtyckim terminem gaesum dla zaznaczenia, że były to typowe oszczepy celtyckie, używane początkowo przez celtyckie plemiona alpejskie, później rozpowszechniły się one u wszystkich Gałl&w. 11 Legion dwunasty, składający się z nowozaciężnych żołnierzy, poniósł ciężkie straty podczas swego chrztu bojowego w bitwie z Nerwiami, a teraz znalazł się w bardzo trudnej sytuacji spowodowanej niespodzianym atakiem Galiów. Wynikało to z braku doświadczenia bojowego żołnierzy. WOJNA GALIJSKA, KS. III 87 biegli do Galby I2 i tłumaczą mu, że w tym jest jedyna nadzieja na ratunek, jeśli przez dokonanie wypadu odważą się na ostateczną szansę. Galba zwołał więc centurionów i natychmiast dał przez nich znać żołnierzom, by na chwilę przerwali walkę, przechwytując jedynie miotane na nich pociski13, ochłonęli ze zmęczenia i na dany sygnał wypadli z obozu i całą nadzieję na ocalenie powierzyli własnemu męstwu. 6. Postąpili, jak nakazano, i dokonawszy nagle wypadu z wszystkich bram14 nie dali nieprzyjacielowi możności ani zorientować się, co się dzieje, ani też zebrać się razem. I oto zmieniło się szczęście wojenne tym, których pełnych, nadziei na zdobycie obozu zaskoczyło okrążenie z wszystkich stron i śmierć; z ponad 30 000 ludziJ5 (wiadomo 12 Wymieniając obu dowódców Cezar celowo nie zachował należnej kolejności i dlatego niższego rangą centuriona Ba-kulusa podał przed trybunem wojskowym Woluzenem, gdyż chciał przez to podkreślić, że przedstawiony przez nich obu projekt ratowania okrążonego legionu pochodził od Batoulusa, który zapoznał z nim swego bezpośredniego przełożonego Wo-luzena, ten .zaś udał się wraz z nim do legata Galby, jako dowódcy legionu, zameldował inu o projekcie swego podwładnego i dopiero wtedy Bafeulus mógł osobiście wyłuszezyć dowódcy legionu swój projekt. Widać z tego, że w wojsku Cezara bardzo ściśle trzymano się drogi służbowej. 13 W tym wypadku chodzi o odparowywanie nieprzyjacielskich pocisków przy pomocy tarcz. 14 Skutkiem niespodzianego wypadu legionistów przez wszystkie bramy z obozu siły nieprzyjacielskie, okrążające ten obóz, zostały rozbite ina mniejsze grupy, pozbawione nagłością rzymskiego ataku jednolitego dowództwa, a przy typowym dla plemiennych wojsk galijskich braku dyscypliny i jednolitego dowództwa, nie przed sta wiały one większego niebezpieczeństwa dla żołnierzy Galby. 15 Być może, że liczba nieprzyjaciół została przez Galbę celowo zawyżona, aby łatwiej usprawiedliwić swoje zaniedbania matury wojskowej, ale równocześnie podkreślić swoje zasługi przy znalezieniu wyjścia z tak krytycznej sytuacji. gg GAJUSZ JULIUSZ CEZAR bowiem było, że taka ilość barbarzyńców napadła na obóz) więcej niż trzecia część została wybita, a przerażona reszta rzuciła się do ucieczki, ale nie pozwolono im się zatrzymać nawet na najwyżej położonych pozycjach. Po rozgromieniu wszystkich siłu, nasi powrócili poza swoje umocnienia. Po tej bitwie Galba nie chciał więcej próbować szczęścia, a przy tym pamiętał, że na leża zimowe przybył z innym zamiarem, i widział, że spotkało go co innego; zaniepokojony przede wszystkim brakiem zboża i zaopatrzenia 17, następnego dnia po spaleniu wszystkich zabudowań tej wsi ruszył z powrotem do Prowincji i bez żadnych ze strony nieprzyjaciela przeszkód lub opóźnień w marszu przeprowadził legion w całości do kraju Nan-tuatów, stamtąd do Allobrogów i tam przezimował18. 7. Po tych wydarzeniach Cezar miał wszelkie powody do uznania Galii za uśmierzoną; Belgowie zostali pokonani, Germanowie przepędzeni, Sedunowie w Alpach pobici; dlatego z nastaniem zimy udał się do Illirii19, ponie- 16 — I tym samym zmuszeniu także do ucieczki. 17 Okazało się, że Galba niezbyt trafnie wyszukał miejsce pod obóz zimowy, ponieważ ciasna dolina alpejska wybrana przez niego była trudno dostępna dla jego kolumn transportowych dowożących zaopatrzenie i nie nadawała się do obrony, nawet po tak dużym sukcesie militarnym. is Wycofanie się Galby na teren Prowincji wskazuje niedwuznacznie, że to, co Galba i za nim Cezar padają jako zwycięstwo ze wzglejdów tylko propagandowych, było faktycznie poważną klęską Rzymian połączoną z wielkimi stratami w składzie legionu. Podczas całej wojny .galijskiej tylko jeden Gallba został zmuszony przez Gallów do wycofania się ma terytorium rzymskie. 19 Cezar najpierw przebywał w Galii Przedalpejskiej, którą zawsze określa .jako Italię, stamtąd udał się z początkiem zimy do Illirii na wschodnim wybrzeżu Adriatyku, stąd następnie do Rawenny, gdzie spotkał się z Mankiem Licyniuszam Kras-susem, by udać się później do Luki (star. Luca, dziś. Lueea) ma uroczysty zjazd, który odbył się w tej miejscowości wiosną WOJNA GALIJSKA, KS. III 89 waż chciał odwiedzić jej ludy i poznać te tereny, gdy w Galii nagle wybuchła wojna. Powód tej wojny był następujący: młody Publiusz Krassus zimował razem z siódmym legionem w kraju Andów 20 w pobliżu Oceanu. Ponieważ w tych okolicach brakowało zboża21, wysłał on wielu prefektów i trybunów wojskowych do sąsiednich plemion celem postarania się o zboże I dostawy; spośród nich Tytusa Terrasydiusza posłano do Ezuwiów, Marka Trebiusza Gallusa do Koriosolitów, a Kwintusa Welaniu-sza wraz z Tytusem Syliuszem do Wenetów. 8. Plemię to cieszy się bezsprzecznie największym znaczeniem na całym morskim wybrzeżu w tych stronach, ponieważ Wenetowie imają bardzo wiele okrętów22, na których zwykli żeglować do Brytanii23, a wiedzą i doświadczeniem żeglarskim przewyższają pozostałe plemiona; dzięki wielkiej burzliwości bezmiernego i otwartego morza i z rzadka rozsianym portom stanowiącym własność Wenetów, niemal wszyscy zwykle z tego morza korzystający płacili im daniny. Oni dali początek przez zatrzymanie Sylliusza i Weleniusza, ponieważ przypuszczali, że w zamian za nich odzyskają swoich zakładników, któ- 56 roku p.n.e., a na którym Cezar, Kiraissus i (Pompę jusz stworzyli tzw. triumwiirait. 10 — plemienia celtyckiego mieszkającego w pobliżu dziś. miasta Angers, na obszarze dawnego księstwa Anjou (poi. An-dagawenia). 21 Możliwe, że na krainę tę spadła wówczas klęska nieurodzaju, gdyż Andegawenia należała w czasach późniejszych i do dziś do Ibardzo żyznych. (Nie jest wykluczone, że w czasach Cezara rolnictwo stało tu jeszcze na dość niskim poziomie, w przeciwieństwie do innych rejonów ówczesnej Galii. 22. Liczne dąbrowy dostarczały doskonałego budulca okrętowego. 23 Wenetowie mieli monopol na handel morski z Brytanią i w słusanej obawie przed konkurencją ze strony Rzymian wystąpili przeciw iPubliuisizowi Krassusowi. 90 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR rych dali Krassusowi, Za ich przykładem poszli sąsiedzi, albowiem decyzje Gallów są nagłe i niespodziane, i z tych samych powodów zatrzymano Trebiusza i Terrasydiusza. Po pośpiesznym rozesłaniu posłów podjęli pod przysięgą, za pośrednictwem swoich naczelników plemiennych, wzajemne zobowiązanie niepodejmowania niczego bez wspólnej narady i jednakowego dzielenia tych samych zrządzeń losu. Podburzyli pozostałe plemiona, by raczej trwały w odziedziczonej po przodkach wolności, niżby miały znosić niewolę u Rzymian. Po rychłym przeciągnięciu ludności całego wybrzeża morskiego na swoją stronę wyprawili poselstwo do Publiusza Krassusa, aby odesłał im zakładników, jeżeliby pragnął odzyskać swoich ludzi. 9. Cezar, po otrzymaniu o tym wiadomości od Krassusa, ponieważ sam znajdował się zbyt dalekoM, rozkazał budować tymczasem okręty wojenne25 na wpadającej do Oceanu rzece Liger 26, sprowadzić z Prowincji wioślarzy, pościągać żeglarzy i sterników27. Zarządzenia te szybko 24 Cezar przebywał być może jeszcze w Rawennie, a może już w Luce, gdy z początkiem wiosny 56 roku wybuchło pow-stanie Weinetów i sąsiednich plemion nadmorskich. 26 Okręty wojenne nazywano naves longae (długie okręty), ponieważ musiały pomieścić na pokładzie w długich szeregach znaczną ilość żołnierzy, natomiast okręty transportowo-handlo-we (naves onerariae) były krótkie i pękate, aby mogły zabrać jak najwięcej ładunku. 26 Liger, dziś. Doara. 27 Cezar nie ograniczył się na pewno tylko do prowincji Galii, jaik by można było sądzić, ale zaciągu (kazał dokonać i w innych nadbrzeżnych miastach Morza Śródziemnego. Jeżeli bowiem chodzi o wioślarzy to do tej służby nadawał się każdy o wymaganych warunkach fizycznych, natomiast żeglarze, a zwłaszcza sternicy, to już specjaliści, o których tak łatwo nie było. Należy przypuszczać, że zaciągano toh w tak wielkim i ważnym mieście portowym na obszarze Galii jak Massylia (dziś. Marsylia) i niewątpliwie wśród plemion zamieszkujących wybrzeża Oceanu Atlantyckiego. WOJNA GALIJSKA, KS. III 91 wykonano, a on sam, skoro tylko pozwoliła na to pora roku28, pośpieszył do wojska. Wenetowie a także pozostałe plemiona, gdy dowiedzieli się o przybyciu Cezara, a równocześnie uświadomili sobie, jakiego to dopuścili się przestępstwa przez zatrzymanie i zakucie w kajdany posłów 29, których godność była zawsze dla wszystkich ludów święta i nietykalna, zaczęli odpowiednio do wielkości zagrożenia gotować się do wojny i zaopatrywać zwłaszcza w to wszystko, co dotyczyło floty, tym większą pokładając w niej nadzieję, że żywili wiele ufności do obronnego z natury położenia swego kraju. Wiedzieli, że ich drogi lądowe są poprzerywane bagnistymi zalewami, a przez nieznajomość okolic i niewielką ilość przystani żegluga była dla nas uciążliwa, i spodziewali się, że nasze wojska30 z braku żywności nie będą mogły zatrzymać się u nich na dłużej; a gdyby nawet wszystko układało się wbrew ich przewidywaniom, to mieli jednak przewagę w okrętach, ponieważ Rzymianie nie mają dostatecznej ilości okrętów i nie są obznajomieni z mieliznami, przystaniami i wyspami w tych rejonach, gdzie wypadnie prowadzić im wojnę; uświadamiali sobie, że żegluga po zamkniętym morzu to całkiem coś innego, niż po jak najbardziej rozległym i otwartym Oceanie. Zgodnie z podjętymi decyzjami przystąpili do umacniania miast, zaczęli zwo- 88 Prawdopodobnie z początkiem maga, gdy na tych obszarach ustaliła się już pogoda i drogi podeschły. 29 Należy przypuszczać, że w ślad za tymi wojskowymi, po ich aresztowaniu pirzez Galłów, Cezar wysłał rzeczywistych posłów, których Gatlowie też aresztowali i tym samym dali mu możność oskarżenia o naruszenie nietykalności posłów. O wysłaniu posłów mówi wyraźnie Kasjusz Dian w swojej Historii rzymskiej (XXXIX 40, 2). ?0 Cezar celowo mówi tu “nasze wojska", ponieważ chce dać w ten sposób do zrozumienia, że będą stale przybywać wciąż nowe oddziały rzymskie. 92 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR zić do nich z pól niewymłócone zboże31, a okręty kazali zgromadzić w jak największej ilości u wenetyjskich wybrzeży, gdzie Cezar, według ogólnego zdania, będzie musiał rozpocząć działania wojenne. Jako sprzymierzeńców w tej wojnie pozyskali Ozymów, Leksowiów, Namnetów, Ambiliatów, Morynów, Diablintów i Menapiów 32; zażądali posiłków z Brytanii leżącej naprzeciw tych rejonów 33. 10. Takie były przedstawione przez nas wyżej trudności w prowadzeniu tej wojny, jednakowoż wiele względów przynaglało Cezara do niej34: krzywda zatrzymanych 81 Cezar użył tu określenia jrumenta, .a więc liczby mnogiej, i w takim wypadku chodzi tu io zboże zżęte, ale nie wy-młócone jeszcze, czyli jeszcze w kłosach i ze słomą, natomiast liczba (pojedyncza jrumentum oznacza zawsze ziarno zboża Z tego wynika, że Wanetowie tak pośpiesznie przygotowywali się do wojny, że nawet nie zdążyli jeszcze zebranego z pól zboża wymłócić, albo też, że zżęli zboże jeszcze nie całkiem dojrzałe, i zabrali je ze sobą, by nie zostawiać go Rzymianom. 33 Cezar wymienił te ludy nie w porządku geograficznym, ale stosownie do ich znaczenia. Osimowie np. mieszkali na terytorium dziś. Finistere i('star. Finis terrae = koniec świata), Leksowiowie zajmowali rejon dziś. Lisieux na południe od ujścia Sekw.any, Namneci rejon dziś. Nantes, Ambiliaci, jak ich nazwa wskazuje, mad obu brzegami jakiejś nie znanej poza tym rzeki, Diablintowie stanowili zaś jedną z trzech części składowych plemienia Aulerlków. O Morynaeh i Menaipiach była już mowa. 33 Cezar podał tu położenie (Brytanii dlatego, gdyż wówczas dość powszechnie sadzano, że plemiona te mieszkały ,na końcu świata {jinis terrae), a .więc nie imożna by było sobie wyobrazić, skąd miały oczekiwać pomocy. Wiadomość ta przesuwała więc w świadomości (przeciętnego .Rzymianina znacznie dalej horyzont znanego wtedy świata. 34 Podane tu pięć przyczyn, dla których Cezar zmuszony był, jak .podaje, rozpocząć działania wojenne przeciw Wenetom, tylko częściowo odpowiada prawdzie, ponieważ rzeczywistym celem była chęć usunięcia ich z drogi do Brytanii, .skąd wy- Galijski transport lądowy 3 ó WOJNA GALIJSKA, KS. III 93 ekwitów rzymskich, bunt wzniecony po poddaniu się, wia-rołomstwo po wydaniu zakładników, zmowa tych plemion, a przede wszystkim to, żeby w razie zlekceważenia sytuacji w tej części kraju, pozostałym ludom nie zdawało się, że one też mogą sobie na coś takiego pozwolić. A ponieważ wiedział, że niemal wszyscy Gallowie są radzi zmianom istniejących stosunków, a także, że łatwo i szybko •dają się nakłonić do wojny, wszyscy bowiem ludzie z natury dążą do wolności i nienawidzą niewoli35, uznał, że należy wojsko podzielić i rozmieścić na rozleglejszym obszarze 36, zanim większa ilość plemion przyłączy się do Eprzysiężenia. 11. Dlatego więc posłał legata Tytusa Labienusa 37 z konnicą do mieszkających nad rzeką Renem 38 Trewerów z poleceniem, by udał się do Remów oraz reszty Belgów i utrzymał ich w uległości, a Germanom, których Gallowie podobno poprosili o pomoc, przeszkodził, gdyby próbowali przeprawić się łodziami przez Ren. Publiuszowi kazał udać się z dwunastu kohortami i liczną jazdą do Akwi- ćhodziły inspiracje do Stawiania oporu Rzymianom i gdzie przeciwnicy Rzymian 'znajdowali pomoc i isebronienie. 36 Cezar przyznaje jedlmak Galiom prawo do obrony swojej, przez Rzymian zagrożonej, 'wolności. 38 Cezar zdecydował się, wbrew dotychczasowej praktyce, rozdzielić swe wojsiko na mniejsze grupy taktyczne, by dfojąć nimi możliwie jak największe terytorium nieprzyjiacielskie i zmusić poszczególne plemiona nadmorskie do działania w odosobnieniu. 37 Cezar wprawdzie bardzo często wymienia legata Tytusa Labiena, ale nigdy nie podkreśla jego wybitnych zasług w tej wojnie. 38 Bo górnego biegu Renu Cezar dotarł jeszcze w pierwszym roku wojny galijskiej, obecnie Daibienus miał osiągnąć północ-ino-zachodni odcinek biegu tej rzeki. Cezar potraktował Ren, zgodnie zresztą ze stanem faktycznym, jako granicę pomiędzy Gailią i Germanią i skrupulatnie przestrzegał jej nienaruszalności ze strony Germanów, uważając Galię za swoją prowincję. 94 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR tanii, aby tamtejsze ludy nie wysłały posiłków do Galii i żeby te tak wielkie ludy nie połączyły się. Legata Kwin-tusa Tyturiusza Sabina wysłał z trzema legionami do kraju Wenellów, Koriosolitów i Leksowiów, by troszczył się o trzymanie z dala ich sił zbrojnych. Młodego Decjusza Brutusa39 postawił na czele floty 40 i galijskich statków, którym kazał przypłynąć z kraju Piktonów i Santonów4l oraz reszty uśmierzonych rejonów, i rozkazał mu, skoro tylko będzie mógł, ruszyć na Wenetów. Sam podążył tam z pieszymi oddziałami42. 12. Miasta ich były zazwyczaj tak usytuowane, że zajmując końce przylądków i cypli nie dawały do siebie dostępu ani pieszym, ponieważ dwukrotnie w ciągu doby w odstępie dwunastu godzin nadchodził od pełnego morza przypływ, ani też statkom, ponieważ przy nadejściu pory odpływu statki ulegały uszkodzeniom na mieliznach. A więc z obu tych przyczyn obleganie tych miast napotykało na trudności. A jeżeli obrońcy musieli nawet przypadkiem ustąpić przed ogromem robót oblężniczych, gdy odparto morze przy pomocy nasypu i grobli oraz dorów- 89 Decjusz Brutus rzeczywiście był jeszcze młody, ponieważ nie osiągnął dolnej granicy wieku przewidzianego dla piastowania urzędu kwestora, tj. 28 lat, i nie był legatem. Mimo swego młodego wieku odznaczył się jako dowódca floty najpierw w wojnie z Wenetami, a później w 49 roku w wojnie z MJassyłią. 40 Flota i(ciassżs) to dla Cezara rzymskie okręty wojenne '(naves longae), natomiast okręty galijskie {naves Gallicae) to statki transportowe Gallów w służbie rzymskiej. 41 Cezar wykorzystał tu wrogą rywalizację pomiędzy Piktonami d Santonami z jednej, a Wenetami z drugiej strony, o panowanie na morzu i dlatego uzyskał pomoc tych plemion przeciw Wenetom w postaci wspomnianych okrętów galijskich. 42 Wśród pieszych wojsk Cezara znajdował się także dwunasty legioln Galby i Cezar wyruszył do kraju Wenetów bądź z dziś. Nantes, bądź dziś. Angers. WOJNA GALIJSKA, KS. III 95 narto wysokości murów takiego miasta, to z chwilą, gdy zaczęli tracić nadzieję na skuteczną obronę, ściągali wielkie ilości okrętów, a mieli ich pod dostatkiem, wszystek swój dobytek na nich uwozili i wycofywali się do najbliższych miast: tam od nowa się bronili w tak samo dogodnych warunkach naturalnych. Taktykę tę tym łatwiej mogli stosować przez znaczną część okresu letniego 43, ponieważ burze powstrzymywały nasze okręty, a żeglowanie po rozległym i otwartym morzu przy wysokiej fali i nielicznych, a nawet prawie żadnych portach nastręczało jak największe trudności. 13. Natomiast ich okręty były zbudowane i wyposażone następująco: dna bardziej płaskie niż w naszych okrętach, aby mogły się łatwiej wyzwalać z mielizn i odpływów; dzioby równie wysoko podniesione jak rufy były przystosowane do wysokiej fali i burz; okręty były w całości zbudowane z dębiny, aby mogły wytrzymywać wszelkiego rodzaju napór fal oraz urażenia; żebra z belek grubych na jedną stopę były razem zbijane przy pomocy żelaznych gwoździ grubości palca; kotwice były uwiązane nie na powrozach, ale na żelaznych łańcuchach; zamiast płótna żaglowego korzystano ze skór o grubej, a także i o delikatnej wyprawie, czy to z powodu niedostatku lnu, czy ze względu na nieznajomość jego przeróbki, czy też — i to jest bardziej prawdopodobne — dlatego że ich zdaniem płócienne żagle nie mogłyby wytrzymać tak gwałtownych burz i tak bardzo silnych wichrów Oceanu oraz należycie utrzymywać w ruchu okręty o tak wielkim ciężarze. A gdy dochodziło do spotkań naszej floty z tymi okrętami, to przewyższała je ona tylko szybkością i napędem wiosłowym, pod wszystkimi innymi względami były 43 Wojna marska rozpoczęła się dopiero pod sam koniec lata. 96 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR one lepiej i bardziej odpowiednio dostosowane do właściwości tutejszego morza i gwałtowności burz. Nasze bowiem okręty ani nie mogły ich uszkodzić dziobami (tak mocna była ich konstrukcja), ani też nie było tak łatwo ze względu na ich wysokość obrzucać je pociskami i z tego samego powodu przychwytywać osękami. Do tego trzeba dodać, że gdy płynęły z wiatrem, o wiele łatwiej znosiły burzę, bezpieczniej osiadały na mieliznach, a pozostawione przez odpływ nie obawiały się skał i raf; natomiast wszystkie te przypadki stanowiły powód do obaw dla naszych okrętów. 14. Po zdobyciu wielu miast skoro Cezar zrozumiał, że na próżno podjął się tak wielkiego trudu i że ani nie może zapobiec wymykaniu się nieprzyjaciela ze zdobytych miast, ani wyrządzić mu szkody, postanowił zaczekać na swoją flotę. Gdy nadpłynęła i zaledwie nieprzyjaciel ją dostrzegł, około dwieście dwadzieścia jego wspaniale wyposażonych we wszelkiego rodzaju uzbrojenie okrętów wyszło z portu w pełnej gotowości bojowej i ustawiło się na wprost naszych; ani Brutus, który dowodził flotą, ani też trybunowie wojskowi i centurionowie, którym zostały przydzielone poszczególne statki, nie byli zdecydowani, co należy czynić i jakiego trzymać się sposobu walki. Wiedzieli bowiem dobrze, że uderzeniem dzioba zaszkodzić się nie da: nawet po ustawieniu wież bojowych rufy nieprzyjacielskich okrętów przewyższały je swoją wysokością i dlatego z niżej umieszczonych stanowisk nie można było dość skutecznie miotać pociskami, natomiast pociski Gallów raziły o wiele dotkliwiej. Jedno tylko urządzenie zastosowane przez naszych było bardzo użyteczne, mianowicie dobrze na końcu wyostrzone sierpy, nasadzone i przymocowane do żerdzi, przypominające wyglądem osęki murowe. Gdy liny, którymi reje były przymocowane do masztów, zostały nimi zahaczone i przyciągnięte, po WOJNA GALIJSKA, KS. III 97 puszczeniu w ruch naszego statku przy pomocy wioseł ulegały rozerwaniu. Po ich przecięciu reje musiały opaść, a ponieważ sprawność wszystkich galijskich statków zależała od żagli i olinowania, po ich zniszczeniu okręty traciły w jednej chwili całą przydatność bojową. Reszta walki zależała od osobistego męstwa, którym nasi żołnierze z łatwością górowali, a to tym bardziej, że bitwa ta rozgrywała się na oczach Cezara i całego wojska, tak że nie można było ukryć żadnego, nawet mniej znacznego, czynu; wszystkie bowiem wzgórza i wyżej położone miejsca, skąd rozciągał się niedaleki widok na morze, zajęło wojsko 44. 15. Po zerwaniu, jak powiedzieliśmy, rei nasze dwa lub trzy okręty brały w środek ich pojedyncze statkiK i wówczas nasi żołnierze z całych sił starali się wedrzeć na nieprzyjacielskie okręty. Gdy barbarzyńcy46 spostrzegli, co się dzieje, że wiele okrętów zostało zdobytych i że nie mogą znaleźć żadnych środków zaradczych przeciw tej taktyce, poczęli szukać ratunku w ucieczce. I gdy zwróciwszy okręty chwycili wiatr47, nastała nagle tak wielka cisza morska i spokój, że nie mogli ruszyć z miejsca. Przypadek ten był nader korzystny dla doprowadzenia zadania bojowego do końca: albowiem nasi zdobywali w pościgu poszczególne okręty wroga, tak że po bitwie, któ- 44 Dość powszechnie przypuszcza się, że bitwa ta rozegrała się u wybrzeży koło dziś. Saint-Gildas. 45 Wynika z tego, że flota rzymska była liczebnie przeważająca. 46 Określenie “barbarzyńcy" (barbari) ma u Cezara sens wyraźnie negatywny i dlatego stosuje je wyłącznie do Germanów, Brytów i Aikwitanów. Z plemion celtyckich określa tak jedynie te plemiona, które specjalnie dały się Rzymianom we znaki a więc w tym -wypadku Wenetów, ponadto jeszcze Ebu-ronów (V 34, 1) oraz Weraigrów i Sedunów {III 6, 2). 47 Prawdopodobnie chodzi tu o wiatr północno-wschodni, zazwyczaj wiejący pod koniec lata w tych okolicach. 98 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR ra toczyła się prawie od godziny czwartej48 aż do zachodu słońca49, tylko nieliczne z całego ich mnóstwa dotarły z nastaniem nocy do lądu 50. 16. Bitwa ta zakończyła wojnę z Wenetami i plemionami całego wybrzeża morskiego. Tutaj bowiem zgromadziła się cała młodzież, a także wszyscy ludzie w poważniejszym wieku wyróżniający się rozumem i poważaniem, tutaj ściągnięto również na jedno miejsce wszystkie, jakie gdzie tylko były, okręty; po ich utracie reszta nie miała ani dokąd się schronić, ani też jak bronić miast. Dlatego więc siebie i wszystko swoje oddali Cezarowi. Cezar postanowił ich ukarać tym ciężej, aby w przyszłości barbarzyńcy skrupulatniej przestrzegali uprawnień posłów. Po skazaniu więc na śmierć całej starszyzny resztę kazał sprzedać jako niewolników. 17. Podczas gdy to się działo w kraju Wenetów, Kwin-tus Tyturiusz Sabinus51 z otrzymanymi od Cezara oddziałami wkroczył do kraju Wenellów. Przewodził im Wiry-dowiks; sprawował on także naczelne dowództwo nad tymi wszystkimi plemionami, które odpadły, i od nich ściągnął wojsko i znaczne siły pomocnicze; również w ciągu tych kilku dni Aulerkowie, Eburowici i Leksowiowie, po wymordowaniu swojej starszyzny, gdyż sprzeciwiała się wojnies2, pozamykali bramy i przyłączyli się do Wiry- 48 Między 9 a 10 godziną z rana. 49 O wiele dokładniejszy opis tej bitwy daje Kasjusz Dion w swojej Historii rzymskiej (XXXIX 40—43). 50 Zapewne wieczorem wiatr znowu się zerwał. 51 Kwintus Tyturiusz Sabinus (por. III 11) nie należał do dobrych dowódców, ponieważ .wykazywał zbyt wiele bojazli-wości, nadmierną ostrożność, brak decyzji. Jednakże w tej kampanii cechy te przyczyniły się do sukcesu w walce z We-nełlami i ich sprzymierzeńcami. Natomiast w piątym roku wojny 1(54 r.) stały się przyczyną jednej z największych klęsk Rzymian w wojnie galijskiej. 52 Zapewne doszło tu do wymordowania prorzymsko nasta- WOJNA GALIJSKA, KS. III 99 dowiksa; ponadto ściągnęło tu zewsząd z Galii mnóstwo motłochu i rozbójników53, których od uprawy roli i codziennej pracy oderwała nadzieja na grabież i chętka do wojaczki. Sabinus zamknął się w obozie na miejscu pod każdym względem dogodnym, podczas gdy Wirydowiks zajął stanowiska naprzeciw niego w odległości dwu tysięcy kroków i wyprowadzając codziennie swe siły dawał możność stoczenia bitwy, tak że już nie tylko wrogowie zaczęli pogardzać Sabinusem, ale nasi żołnierze też wyszydzali go dość mccno uszczypliwymi słowami; urobił on takie mniemanie o swym tchórzostwie, że nieprzyjaciele odważali się już podchodzić pod wały obozu. Postę-powaL zaś •~tafe~cltatego, ponieważ uważał, że legat, zwłaszcza pod nieobecność naczelnego wodza, nie może wdawać się w walkę z tak wielkim mnóstwem nieprzyjaciół, chyba tylko w dogodnych warunkach terenowych lub sprzyjających okolicznościach. 18. Po utwierdzeniu tego przekonania o tchórzostwie, wyszukał odpowiedniego i przebiegłego Galia spośród tych, których miał ze sobą do pomocy54. Za cenne podarki55 i obietnice nakłonił go, aby przedostał się do nieprzyjaciół i ich uwiadomił, co on zamierza uczynić. Skoro Gali przybył do nich udając zbiega, przedstawił przerażenie wśród Rzymian, opowiedział, w jak ciężkiej sytuacji zna- wionych przedstawicieli arystokracji plemiennej przez zawsze w zasadzie wrogi Rzymianom lud, podburzony w dodatku przez ugrupowania arystokratyczne o antyrzymsikiej orientacji. 63 Tymi niewybrednymi epitetami obdarzył Cezar patriotycznie nastawionych Gaillów, którzy śpieszyli wszędzie tam, gdzie toczyła się walka przeciw rzymskim '.najeźdźcom. 54 Cezar bardzo rzadko wspomina o tych galijskich oddziałach posiłkowych, ale one zawsze brały udział we wszystkich jego kampaniach wojny galijskiej. 55 Chodzi tu zapewne o większą sumę pieniężną, którą ów “przebiegły Gali" -otrzymał zaraz a resztę obiecano mu wypłacić po skończonej misji. 100 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR lazł się sam Cezar przez Wenetów i że nie później jak najbliższej nocy Sabinus wyprowadzi potajemnie wojsko z obozu i uda się do Cezara niosąc mu pomoc. Gdy o tym usłyszano, wszyscy zaczęli krzyczeć, że nie wolno pominąć sposobności należytego zakończenia zamierzenia bojowego: należy ruszyć na obóz. Wiele powodów skłaniało Gallów do takiej decyzji: ociąganie się Sabinusa w ostatnich dniach, zapewnienie zbiega, brak żywności, w którą niezbyt starannie się zaopatrzyli, nadzieja w związku z wojną z Wenetami56 i wreszcie dlatego, że ludzie zazwyczaj wierzą chętnie w to, czego pragną. Pod wpływem tych okoliczności dopiero wtedy wypuścili Wirydowiksa i resztę wodzów ze zgromadzenia, aż im pozwolili chwycić za broń i ruszyć na obóz. Uradowani wyrażoną zgodą tak, jakby już odnieśli zwycięstwo, nagromadzili chrustu i gałęzi, by wypełnić nimi rowy Rzymian, i ruszyli na obóz. 19. Obóz zajmował miejsce na wzgórzu z lekka wznoszącym się od podnóża na przestrzeni około tysiąca kroków. Pośpieszyli tu szybkim biegiem, aby dać Rzymianom jak najmniej czasu na opamiętanie i chwycenie za broń, i wypadli prawie bez tchu. Sabinus, zachęciwszy swoich pełnych bojowego zapału żołnierzy, dał sygnał". Kazał dokonać nagle wypadu z obu bram 58 na nieprzyjaciół, którym przeszkadzały dźwigane ciężary. Dzięki sprzyjającym warunkom terenowym 59, brakowi orientacji oraz zmęcze- 56 Uwierzyli bowiem w (kłamstwo nasłanego im Galia o zwycięstwie Wenetów nad Cezarem. 57 Użyte tu określenie signum każe [przypuszczać, że nie był to sygnał trąbą. 58 Prawdopodobnie były to taśmy: porta principalis dextra i porta principalis sinistra (główna brama prawa i główna brama lewa). 59 Obóz rzymski znajdował się na wyniosłym miejscu i nie-iprzyjacielscy wojownicy musieli dlatego biegnąć pod górę około tysiąca kroków. l WOJNA GALIJSKA, KS. III 101 niu nieprzyjaciół, a także męstwu i nabytemu w poprzednich walkach doświadczeniu naszych żołnierzy doszło do tego, że Gallowie nie potrafili wytrzymać nawet pierwszego uderzenia naszych i natychmiast rzucili się do ucieczki. Nasi, wypoczęci, w pościgu za nimi wielką ich liczbę wybili; reszty60 dopadli jeźdźcy i przy życiu pozostawili tylko tych nielicznych, którzy uszli podczas tej ucieczki. Tak więc jednocześnie6I Sabinus otrzymał wiadomość o bitwie morskiej, a Cezar o zwycięstwie Sabinusa; wszystkie zaś plemiona natychmiast poddały się Tyturiuszowi. O ile bowiem Gallowie są skorzy i skłonni do wszczynania wojen, o tyle są słabi i bardzo mało odporni na znoszenie niepowodzeń. 20. W tym samym niemal czasie Publiusz Krassus przybył do Akwitanii, którą — jak poprzednio powiedziano — ze względu na rozmiary terytorium i liczbę mieszkańców uważa się za trzecią część Galii, i tu, po zorientowaniu się, że przyjdzie prowadzić mu wojnę na tych terenach, gdzie przed niewielu laty poległ po klęsce swego wojska legat Lucjusz Waleriusz Prekoninus 62 i skąd też uszedł po stracie taborów prokonsul Lucjusz Manliusz, doszedł do przekonania, że musi zachować wielką ostrożność. Dlatego więc, po zaopatrzeniu się w żywność, po ściągnięciu oddziałów posiłkowych i konnicy, a ponadto po 60 To znaczy tych, którym udało się ujść przed piechotą. 61 Bitwa morska i zwycięstwo Salbinusa miały miejsce prawdopodobnie z końcem sierpnia, ale kampania jego trwała jeszcze do około połowy września. 62 Był to jeden z epizodów wojny sertoriańskiej z 77 iulb 76 roku p. n. e. Lucjusz Waleriusz Prekoninus nie jest bliżej znany, natomiast Lucjusz Manliius, który był prokonsulem Galii Zaałpejskiej, pokonany przez Hirtułejusza kwestora Serto-riuisza* musiał wycofywać się z Hiszpanii przez Akwitanię • został zaatakowany przez miejscowe plemiona, poko-zabity. Następstwem tego wszystkiego było wysłanie -do Hiszpanii przeciw Sertoriuszowi. 102 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR imiennym wezwaniu wielu dzielnych weteranów z Tolozy, Karkasony i Narbony, miast Prowincji galijskiej leżących najbliżej tych obszarów, wprowadził wojsko do kraju So-cjatówG3. Dowiedziawszy się o jego przybyciu Socjaci zgromadzili znaczne siły i przy pomocy jazdy, stanowiącej ich podstawową siłę bojowąM, zaatakowali naszą kolumnę w marszu: najpierw rozpoczęli bitwę konną, a następnie, gdy ich jazda została odparta i nasi ją ścigaliG5, pojawiły się nagle ich piesze oddziały, które potajemnie rozmieścili w kotlinie. One to uderzywszy na nasze rozproszone siły, wznowiły walkę. 21. Walczono długo i zawzięcie, ponieważ Socjaci ufni w swoje poprzednie zwycięstwa °6 byli przekonani, że ocalenie całej Akwitanii zawisło od ich dzielności, natomiast nasi pragnęli pokazać, do czego są zdolni sami, bez wodza i reszty legionów67, pod rozkazami młodego dowódcy; wreszcie nieprzyjaciel wyczerpany ranami rzucił się do ucieczki. Po wybiciu wielkiej ich liczby Krassus przystąpił z marszu do zdobywania miasta Socjatów68. Ponieważ dzielnie stawiali opór, podsunął szopy i wieże oblężnicze. Oni już to próbowali wypadów, już to robili podkopy 63 Wspomniana klęska miała miejsce przypuszczalnie w kraju Socjatów, którzy byli pierwszym ludem, z jakim zetknął się Krassus po przekroczeniu Garonny. 64 Potomkowie starożytnych Aikwitanów, dziś. Gaskończyey, też słynęli z hodowli zawsze wysoko cenionych koni. 65 Należy przypuszczać, że ucieczka konnicy Socjatów była manewrem taktycznym dla wciągnięcia ścigających ją Rzymian w 'zasadzką zastawioną -przez ich piechotą. 86 Prawdopodobnie chodzi tu o wspomniane zwycięstwo nad Prekoninusem i Manliuszem, do którego Socjaci zapewne przyczynili się walcząc po stronie Sertoriusaa. 67 Przypuszczalnie w taki sposób Krassus zachęcił swoich legionistów do walki. 68 Prawdopodobnie jest to dziś. Sos w dziś. departmencie Lot-et-Garonne. WOJNA GALIJSKA, KS. III 103 pod nasze wały i szopy oblężnicze (a w umiejętności tej Akwitanowie od dawna mają bardzo duże doświadczenie, ponieważ na ich terenach znajdują się kopalnie rud miedzianych i kamieniołomy), ale gdy zorientowali się, że z powodu naszej czujności nie uda się im żadnej z tych prób przeprowadzić, wyprawili posłów do Krassusa i poprosili, by przyjął ich kapitulację. Po wyrażeniu im na to zgody podporządkowali się rozkazowi wydania broni. 22. Podczas gdy uwaga wszystkich naszych była zaprzątnięta kapitulacją, Adiatuanus, naczelny wódz Socjatów, usiłował w drugiej części miasta zrobić wypad razem z sześciuset zaprzysiężonymi, których oni nazywają “sol-duriami"69; obowiązują ich takie zasady: korzystają razem z tymi, których przyjaźni poświęcili się, z wszelkich uciech życia; ale jeśliby owych spotkała gwałtowna śmierć, to zaprzysiężeni albo taki sam los razem z nimi dzielą, albo odbierają sobie życie; i jak sięga pamięć ludzka do tej pory nikt się nie znalazł, kto by po śmierci tego, kogo przyjaźni się poświęcił, sam się od śmierci uchylił70: z nimi usiłował Adiatuanus dokonać wypadu; wobec podniesionej w tej części obwarowań wrzawy 71 nasi żołnierze rzucili się do broni i doszło tam do gwałtownej bitwy. Adiatuanus, z powrotem odparty do miasta 72, jednak wybłagał u Krassusa zgodę, aby mógł skorzystać z takich samych co inni warunków kapitulacji73. 69 Wyraz soldurii jest zapewne pochodzeinia celtyckiego lub nawet iberyjskiego. 70 Podobnego rodzaju instytucja społeczna istniała u Celti-foerów w Hiszpanii. 71 Podnieśli ją znajdujący się tani rzymscy żołnierze. 72 Adiatuanus nie zamierzał bynajmniej rozbić wojska Krassusa przy pomocy swoich sześciuset straceńców, ale chciał się przedrzeć do gromadzących się oddziałów akwitańskicfa. 73 Krassus inie tyllko, że zgodził się — zapewne za wiedzą Cezara — na to, ale pozwolił mu zatrzymać godność torólew- 104 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR 23. Po przejęciu broni i zakładników Krassus udał się do kraju Wokatów i Tarusatów74. Dopiero wtedy barbarzyńcy przerażeni wiadomością, że miasto obronne dzięki warunkom naturalnym i ludzkiemu wysiłkowi w ciągu kilku dni od przybycia Rzymian padło, poczęli rozsyłać na wszystkie strony posłów, zawiązywać spiski, wymieniać między sobą zakładników i gotować siły zbrojne15. Wyprawili też posłów do tych plemion Hiszpanii Bliższej76, które sąsiadują z Akwitanią: wezwali stąd oddziały posiłkowe i dowódców. Po ich przybyciu wszczęli działania wojenne z wielką pewnością siebie i ze znacznymi liczebnie siłami ludzkimi. Na wodzów zaś wybrano tych, którzy wszystkie lata przebywali razem z Kwintusem Sertoriu-szem " i byli uważani za bardzo doświadczonych w sprawach wojskowych. Ci, zgodnie z taktyką rzymską, postana- ską, o czym mogą świadczyć, obok antycznych wiadomości pisanych, również zachowane monety z napisem na rewersie SOTIOTA, a na awersie EEX ADIETVANVS. 74 Główne miasto Tarusatów znajdowało się przypuszczalnie na miejscu dziś. Tartes. 75 Ta ożywiona działalność dyplomatyczna tych plemion oraz ich przygotowania wojenne musiały się rozpocząć znacznie wcześniej, zaraz na wiadomość o wymarszu Krassiusa, a wiadomość o zdobyciu 'miasta Socjatów mogła tylko tę działalność ożywić. 78 Hiszpania Bliższa {Hispania citerlor) inaczej Hiszpania Tarrakońska (Hispania Tarraconensis) (rozciągała się pomiędzy Pirenejami a rzeką Ebro (Hiberus). Na granicy z Akwitanią mieszkali Kantabrowie. 77 Kwintus Sertoriusz urodził się ote. 123 r. p, n. e. w Nursji w kraju Saibinów. Zwolennik Mariusza, w 83 x. pretor w Hiszpanii, gdzie swoim łagodnym stosunkiem do liberów potrafił ich sobie pozyskać do walki z Senatem rzymskim, chociaż Ibe-rowie byli przekonani, że pod jego rozkazami walczą o swoje wyzwolenie sipod panowania Rzymu. W 72 roku Sertoriusz został podstępnie zamordowany, a po jego śmierci Pompejusz •szybko pokonał jego zwolenników i przywrócił władzę Rzymu w Hiszpanii. WOJNA GALIJSKA, KS. III 105 wiają wyszukiwać odpowiednie stanowiska, umacniać obozy, odcinać naszym dowóz żywności. Gdy Krassus zauważył, że nie byłoby dogodne ze względu na małą liczebność rozdrabniać swoje siły, że nieprzyjaciela wszędzie pełno, że obsadził drogi, że w obozach zostawił wystarczające załogi i że z tego powodu coraz trudniejszy staje się dowóz żywności i zaopatrzenia, siły zaś nieprzyjacielskie z każdym dniem rosną, doszedł do przekonania, że nie wolno mu zwlekać, ale szukać rozstrzygnięcia w bitwie. Gdy zobaczył, że z przedstawioną na naradzie wojennej propozycją wszyscy się zgadzają, postanowił stoczyć bitwę następnego dnia. 24. Skoro świt wyprowadził wszystkie swoje oddziały 78 i ustawił je w podwójnym szyku bojowym, natomiast oddziały posiłkowe rozmieścił w pośrodku i wyczekiwał, co przedsięwezmą nieprzyjaciele. Chociaż byli przekonani, że dzięki swojej przewadze liczebnej, a także dawnej: sławie wojennej79 oraz szczupłości naszych sił bez ryzyka mogliby stoczyć bitwę, jednakże uznali, że po opanowaniu dróg i odcięciu dowozu osiągną zwycięstwo z jeszcze mniejszym ryzykiem i bez ciężkich strat, a gdyby Rzymianie wskutek braku żywności zaczęli się wycofywać, zamierzali zaatakować ich podczas marszu objuczonych i z taborami, a przez to do walki niesposobnych. Plan ten został przyjęty przez dowódców i choć siły rzymskie wyprowadzono, sami pozostali w obozie. Krassus przejrzał te zamiary, a gdy nieprzyjaciel przez swoje zwlekanie i stwarzanie pozorów strachu sprawił, że nasi żołnierze nabrali większego zapału do walki i dały się słyszeć głosy, iż nie należy dłużej zwlekać, ale, owszem, trzeba iść na 78 Z wyjątkiem zapewne dwu kohort, które musiał zostawić jako wewnętrzną ochronę obozu. 79 Mowa o zwycięstwie nad Prekoninusem i Manliuszem. 106 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR obóz, po dodaniu swoim otuchy, na żądanie wszystkich poprowadził ich na nieprzyjaciela 80. 25. Tam jedni zaczęli zasypywać rowy, drudzy starali się gradem pocisków spędzić obrońców z wału i obwarowań, oddziały zaś posiłkowe, którym Krassus nie dowierzał zbytnio w walce 81, przez dostarczanie kamieni i pocisków oraz znoszenie darni na wał też sprawiały pozory i wrażenie czynnego udziału w walce; nieprzyjaciel również wytrwale i nieustraszenie bił się, a miotane przez niego z wysoka82 pociski skutecznie raziły. Wtem nasi jeźdźcy po objechaniu dookoła nieprzyjacielskiego obozu83 powiadomili Krassusa, że tylna brama nie jest zbyt troskliwie obwarowana i łatwy do niej dostęp. 26. Krassus wezwał prefektów jazdy, aby wielkimi nagrodami i obietnicami dodali otuchy swoim jeźdźcom, i wyjawił im, jaki ma plan. Ci, zgodnie z rozkazem, wyprowadzili kohorty, które pozostawione jako ochrona obozu nie były utrudzone walką, i powiedli je dłuższą okrężną drogą, tak aby nie można ich było dostrzec z nieprzyjacielskiego obozu. I podczas gdy oczy i uwaga wszystkich były skierowane na bitwę, oni szybko dotarli do wspomnianej części umocnień i po ich sforsowaniu znaleźli się w nieprzyjacielskim obozie wcześniej, nim nieprzyjaciel ich zauważył i nim zdołał on się z całą pewnością zorientować w tym, co zaszło. Natomiast nasi, gdy doszła ich wrzawa z tej strony miasta, ze wznowionymi, jak to zazwyczaj bywa, siłami, gdy rośnie nadzieja na zwycięstwo, zaczęli z większą zaciętością atakować. Nieprzyjaciele ze wszystkich stron okrążeni, zwątpiwszy we wszystko usi- 80 Jedyny wypadek w całej wojnie z Galią, że Rzymianie zaatakowali umocniony obóz nieprzyjacielski. 81 Składały się one z Gall&w i Lanych plemion. 82 To znaczy z wału nieprzyjacielskiego obozu. 83 A więc tego rodzaju zadanie otrzymała konnica Krassusa. WOJNA GALIJSKA, KS. III 107 łowałi wyrwać się poprzez umocnienia i szukać ratunku w ucieczce. Konnica ścigająca ich na otwartej przestrzeni z liczby, jak stwierdzono, pięćdziesięciu tysięcy wojska ściągniętego z Akwitanii i kraju Kantabrów, zaledwie czwartą część pozostawiła przy życiu i dopiero późną nocą powróciła do obozu84. 27. Na wieść o tej bitwie bardzo wielka część Akwitanii poddała się Krassusowi i z własnej woli przysłała zakładników; wśród plemion, które się poddały, byli Tar-bellowie, Biggerrionowie, Ptiannijowie, Wokatowie, Taru-satowie, Eluzatowie, Gatowie, Auskowie, Garunnowie, Sy-buzatowie i Kokosatowie; kilka najdalej mieszkających ludów85 zaniechało wykonania tego, ufni w porę roku, gdyż zbliżała się zima. 28. W tym samym niemal czasie86, choć lato miało się już prawie ku końcowi, to jednak dlatego, że po uśmierzeniu całej Galii87 Morynowie i Menapiowie pozostali pod 84 Ponieważ pościg mógł się odbywać do późnej nocy, a więc przy świetle księżyca, przypuszcza się, że atak na obóz Akwita-nów miał miejsce około 10 września, ponieważ wtedy wypadała pełnia księżyca. 85 Prawdopodobnie głęboko w Pirenejach, gdzie zima rzeczywiście znacznie szybciej się zaczyna i posłowie od tych plemion mogliby nie mieć możności powrotu do siebie przez zasypane śniegiem przejścia górskie. 89 Była to połowa września. 87 Rzeczywiście Cezar mógł wtedy uwiązać, że cała Galia, z wyjątkiem niewielkiego wycinka terenu w północno-zachpd-inłej Galii, znalazła się już w rękach rzymskich. Mianowicie w wyniku wojny ihelweckiej Cezar opanował abszary pomiędzy górami Jura, Alpami i rzeką Renem. Po wojnie z Ariowistem we władaniu Cezara znalazły się obszary aż po środkowy Ren. Taki był plon pierwszego roku wojny. W drugim roku Cezar zdobył prawie całą północną część Galii, ponieważ w jego rękach znalazło się niemal całe terytorium plemienne Belgów, a w trzecim, jeszcze ;nie zakończonym, roku wojny pod władzę rzymską dostały się plemiona nadmorskie na ipółnoc od rzeki 108 GAJUSZ JULIUSZ CEZAB bronią i nigdy nie wyprawili do niego posłów w sprawie pokoju, Cezar doszedł do przekonania, iż mógłby szybko skończyć tę wojnę, i poprowadził tam wojsko st; -ci zaczęli prowadzić wojnę w zupełnie inny sposób niż reszta Gal-lów. Ponieważ widzieli, że nawet największe ludy zostały rozbite i pokonane, gdy wdały się w walkę z Rzymianami, schronili się razem z całym swoim dobytkiem w okolicach, gdzie mieli rozległe lasy i bagniska89. Gdy Cezar dotarł do skraju tych lasów i przystąpił do obwarowywa-nia obozu, nieprzyjaciele w tym czasie pozostawali w u-kryciu, ale gdy nasi podczas robót fortyfikacyjnych rozproszyli się, niespodzianie z wszystkich stron z lasu wypadli i uderzyli na naszych. Nasi natychmiast porwali za broń i odrzucili ich z powrotem w las i wielu zabili, a izbyt daleko ich ścigając w bardziej niedostępnych miejscach stracili też kilku spośród swoich. 29. W ciągu kilku następnych dni Cezar nakazał wyrąbywanie lasu, aby zapobiec napadom z flanki na nie uzbrojonych i niczego nie spodziewających się żołnierzy. Wszystkie natomiast ścięte drzewa kazał ułożyć wierzchołkami w kierunku nieprzyjaciela, a z obydwu boków zbudował coś w rodzaju wału. Z niewiarogodną szybkością w ciągu kilku dni znaczny obszar lasu został wyrąbany, a gdy nasi zagarnęli już bydło i końcową część taborów Łiger (Loara) oraz cały obszar pomiędzy rzeką Garomną, Pke-nejami i Oceanem. Nie podbite jeszcze plemiona były okrążone i zdawały się inłe myśleć o stawianiu Cezarowi oporu. Mowa o opanowaniu całej już Galii ima w dużym stopniu charakter propagandowy. 88 Z kraju Wenetów do Morynów było około 600 km. Cezar poprowadził tam trzy, a może nawet cztery legiony, które miał przy sobie podczas wojny z Wenetami, i do nich dołączył jeszcze trzy legiony poprowadzone do kraju Moryinów przez Sa-biinusa Tyturiusa po jego zwycięstwie. 89 bagniska te zostały osuszone dopiero w 1623 roku. WOJNA GALIJSKA, KS. III 109 nieprzyjaciela, a ten zapuścił się w gęściejsze lasy, nastała tego rodzaju niepogoda, że z konieczności przerwano działania, a ze względu na nieustające deszcze nie można było dłużej trzymać żołnierzy pod namiotami90. Z tych więc powodów, po spustoszeniu wszystkich pól nieprzyjaciela i po spaleniu jego wsi i osad Cezar wycofał wojsko i rozmieścił je na leżach zimowych u Aulerków i Leksowiów, a także u innych plemion, które niedawno prowadziły z nim wojnę. ss namioty te, zrobione tylko ze skór i dostosowane do warunków letnich, nie nadawały się na okres chłodów i deszczów jesiennych, a co dopiero na zimę z mrozami i śniegiem. KSIĘGA IV 1. Podczas zimy, która właśnie nastała 1, a był to rok konsulatu Gnejusza Pompejusza i Marka Krassusa, germańskie plemiona Uzypetów2 oraz Tenkterów przeszły ze znaczną ilością ludzi rzekę Ren w niewielkiej odległości od morza, do którego ona wpada. Przyczyna tego przejścia tkwiła w tym, że od lat byli oni prześladowani przez Swebów3, którzy nękali ich wojnami i uniemożliwiali uprawę roli. Swebowie to największy i najbitniejszy lud pomiędzy wszystkimi Germanami4. Podobno kraj ich ma sto okręgów plemiennych, z których rokrocznie wyprawiają za granicę w celach wojennych po tysiąc zbrojnych5. Reszta, 1 Pozornie wydaje się to niemożliwe, aby “zima, która właśnie nastała" przypadała w całości na “rok konsulatu Gmeju-sza Pompejusza i Marka Krassusa", to jest ma 55 rok p. n. e. Niejasność ta wyinika z ówczesnego zamieszania kalendarzowego, któremu zaradziła późniejsza reforma przeprowadzona przez Juliusza Cezara, gdyż według obowiązującego kalendarza był to już l stycznia, podczas gdy w stosunku do kalendarza astronomicznego, był to faktycznie dopiero 30 listopada. 2 Ze sformułowania Cezara wynika, że inicjatorami byli Uzypetowie. 8 Chodzi tu o te oddziały Swebów, które śpieszyły na pomoc Ariowistowi I 37), ale po jego klęsce nie powróciły do siebie, tyiko plądrowały na prawym brzegu Renu, 4 Cezar podaje tu po raz pierwszy w literaturze antycznej bliższe wiadomości na temat germańskiego plemienia Swebów, stojących na czele wielkiego związku plemiennego. 5 Plemię znajdowało się na etapie demokracji wojskowej WOJNA GALIJSKA, KS. IV 111 która pozostała w kraju, troszczy się o żywność dla siebie i dla tamtych; po roku tamci na zmianę idą pod broń, a oi pozostają w kraju. W ten sposób nie przerywa się u nich ani uprawy roli, ani szkolenia i doskonalenia w sztuce wojennej. Ale nie ma u nich osobistej i wydzielonej własności ziemskiej6, ani też nie wolno pozostawać dla uprawy roli na jednym miejscu dłużej niż rok. Zbożem niewiele się żywią, lecz przeważnie mlekiem i mięsem bydła domowego7, a także wiele czasu spędzają na polowaniach; ten tryb życia, rodzaj jadła, .codzienne ćwiczenia i swobodny żywot, gdyż od chłopięcych lat nie nawykają do żadnych obowiązków i rygoru, a robią tylko to, co chcą, przyczynia się do rozwoju ich sił fizycznych i sprawia, że wyrastają na ludzi o potężnej strukturze cielesnej. Przyzwyczajeni są również do tego, że nawet w bardzo chłodnych rejonach nie noszą innej odzieży poza skórami8 (a że są one nieduże, większą część ciała mają odsłoniętą), oraz do tego, że kąpią się w rzekach. 2. Kupcom dają dostęp do siebie raczej dlatego, by mogli sprzedać to, co zdobyli na wojnie, a nie po to, by chcieli cokolwiek sprowadzać do siebie. Nawet sprowadzanych koni, którymi tak bardzo zachwycają się Gallo-włe i płacą za nie wygórowane ceny, Germanie nie używają, ale w swoich rodzimych koniach, małych i niepozor- i stąd corocznie urządzane wyprawy przeciw sąsiadom, których ograbiano z owoców ich pracy, głównie na roli. 6 W plemieniu przetrwały jeszcze elementy ustroju rodowo--plemiennego, a przez stałą gotowość do zmiany miejsca pobytu zachowało jeszcze tradycję koczownictwa. 7 Na tradycję koczownictwa wskazuje też ich pożywienie, iskładające się głównie z mięsa i mleka, podczas gdy u Rzymian, ludu rolniczego, podstawowym pożywieniem było zboże, a napojem wino. 8 Odzież ich, a raczej jej brak, wskazuje również na tradycje życia koczowniczego, gdyż płótno, im nie znane, było produktem ludów rolniczych. .'. 112 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR nych, codziennymi ćwiczeniami wyrabiają nadzwyczajną wytrzymałość. Podczas konnych bitew często zeskakują z koni i walczą spieszeni, konie zaś przyuczyli do pozostawania na miejscu i gdy zachodzi potrzeba, szybko wycofują się do nich. Zgodnie z ich obyczajami nic nie jest tak wstrętne i świadczące o zniewieściałości jak posługiwanie się siodłem. Dlatego, choćby ich była tylko garstka, odważają się na zaatakowanie dowolnej liczby jezdnych na siodłach. Wina 9 w ogóle nie pozwalają sprowadzać do siebie, ponieważ uważają, że mężczyźni stają się przez nie za słabi do znoszenia trudów i niewieścieją. 3. Są przekonani, że kraj ich tym większą okrywa się sławą 10, im szerszy jest pas pustkowi wokół ich granic: pragną w ten sposób okazać, jak wiele plemion nie może oprzeć się ich mocy. Podobno zatem z jednej strony kraju Swebów rozciąga się pas pustkowi na około 600 000 kroków. Z drugiej strony graniczą z nimi Ubiowie», których kraj, jak na Germanów, był rozległy i kwitnący. Są oni nieco bardziej cywilizowani niż reszta Germanów, ponieważ mieszkają nad Renem i często zachodzą do nich kupcy, a również sami dzięki sąsiedztwu przywykli do galijskich zwyczajów. Kiedy Swebowie, po zmierzeniu się z nimi w licznych wojnach, nie mogli ich wygnać z kraju wskutek znaczenia i siły tego plemienia, przynajmniej zmusili ich do płacenia daniny, a także znacznie ich poniżyli i osłabili. 4. W takim samym położeniu znaleźli się Uzypetowie i Tenkterowie, o których wyżej mówiliśmy; przez wiele 9 Zdaniem niektórych badaczy wzmianka o winie nie pochodzi od Cezara, lecz została później interpolowana. 10 'Faktycznie chodzi tu o zapewnienie bezpieczeństwa przed nagłymi najazdami z zewnątrz. 11 Między Swebami a Ubiami tnie było granicznego pasa pustkowi, gdyż Ubiowie znajdowali się w zależności od Swebów. WOJNA GALIJSKA, KS. IV 113 lat powstrzymywali oni napór Swebów, ostatecznie jednak zostali wygnani ze swoich dziedzin i po trzyletnim błąkaniu się po wielu rejonach Germanii dotarli nad Ren, na tereny zamieszkane przez Menapiów. Mieli oni pola, zagrody i wsie po obu brzegach rzeki12; ale wystraszeni nadejściem tak wielkiego tłumu odeszli ze swoich zabudowań, które posiadali za rzeką, i rozstawiwszy straże po tej stronie Renu nie pozwalali im na przeprawę. Kiedy zaś owi po wypróbowaniu wszelakich sposobów nie mogli ani przedrzeć się przemocą z braku statków, ani też przeprawić potajemnie ze względu na straże Menapiów, upozorowali powrót do swoich siedzib i stron, a następnie po tazech dniach drogi niespodzianie zawrócili i po sforsowaniu konno całej tej drogi w ciągu jednej nocy napadli na nieświadomych i niczego nie przeczuwających Menapiów, którzy po otrzymaniu od zwiadowców wiadomości o odejściu Germanów, bez obaw powrócili za Ren do swoich wsi. Po ich wymordowaniu, a po zagarnięciu ich statków przeprawili się przez rzekę, zanim ta część Menapiów, która mieszkała po tej13 stronie Renu, dowiedziała się o tym, i po zawładnięciu ich zagrodami przez resztę zimy żywili się ich zapasami14. 5. Gdy Cezar dowiedział się o tych wydarzeniach, z obawy przed chwiejnością Gallów1S, ponieważ są oni pochopni w podejmowaniu decyzji i skłonni do częstych zmian, doszedł do przekonania, że nie można na nich po- 12 Wynika z tego, że siedziby Gallów znajdowały się pierwotnie także po prawym brzegu Renu, skąd dopiero z czasem wyparli ich przybyli nad Ren Germanie. 13 Czyli ma lewym brzegu. " Jak Cezar później podaje (IV 15), miało ich być 430 000. 15 Niestałość Gallów i ich skłonność do szybkiego podejmowania decyzji nie była ich cechą narodową, jak chce Cezar, ale wynikała z zagrożenia zarówno ze strony Rzymian, jak i Germanów. JJ4 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR legać. Jest bowiem w zwyczaju u Gallów, że przymuszają podróżnych, nawet wbrew ich woli, do zatrzymania się i wypytują, co i o czym który z nich słyszał lub wiedział; w miastach tłum otacza kupców i każe sobie opowiadać, z jakich oni stron przybywają i o czym się tam dowiedzieli 16. Pod wpływem takich wieści i pogłosek nieraz podejmują, nawet w sprawach wielkiej wagi, decyzje, których im zaraz przychodzi żałować, gdyż dają ślepą wiarę niepewnym wiadomościom, jako że wielu opowiada im stosownie do ich życzeń zmyślone historie. 6. Cezar wiedział o tym zwyczaju i żeby zapobiec poważniejszym działaniom wojennyml7, wcześniej niż zwykle udał się do wojska. Gdy tu przybył, dowiedział się, że stało się to, o czym przypuszczał, że może nastąpić: niektóre plemiona wyprawiły poselstwa do Germanów z zaproszeniem, by odstąpili od Renu18, i że przygotują dla nich wszystko, czego zażądają. Germanie ujęci tymi obietnicami coraz rozległej rozpuszczali swoje zagony i wtargnęli w dziedziny Eburonów i Kondruzów będących klientami Trewerów. Cezar zawezwał do siebie galijskich naczelników plemiennychł8, ale uznawszy, że nie należy zdradzać się z tym, o czym się dowiedział, po ich uspokojeniu i dodaniu im otuchy, zażądał od nich konnicy i wyjawił im swoją decyzję wszczęcia wojny z Germanami20. 7. Po zgromadzeniu zapasów żywności i dokonaniu do- 16 Taki sposób zdobywania wiadomości był już poświadczony w eposach Homera i jest spotykany u wszystkich ludów, jak tego dowodzą materiały etnograficzne. 17 W rzeczywistości Cezar obawiał się porozumienia Gałłów z Germanami przeciw Rzymianom. 18 by odstąpili od Renu — i weszli w głąb Galii. 19 Cezar zachowuje się bak, jaikiby miał prawo Ingerować w wewnętrzne sprawy Galii. 50 A więc już przedtem, bez pytania o ich zdanie, zadecydował o prowadzeniu wojny, w dodatku na ich terytorium. WOJNA GALIJSKA, KS. IV 115 boru konnicy 21 rozpoczął marsz w kierunku tych rejonów, w których — jak dochodziły go słuchy — znajdowali się Germanie. Gdy był w odległości kilku dni drogi od nich, przyszli ich posłowie z następującą wypowiedzią: “Germanie pierwsi nie wszczynają wojny z rzymskim narodem, jednakże, zaczepieni, nie uchylają się od niej, a nawet chwycą za broń zgodnie z przekazanym im przez przodków germańskim obyczajem, by każdemu, kto rozpocznie wojnę, stawić czoło, a nie błagać o pokój. Jednakże pragną to powiedzieć, że nie przyszli z własnej chęci, ale jako wygnani z ojczyzny; jeśli Rzymianie pragną ich przyjaźni, mogą stać się użytecznymi przyjaciółmi; niech im albo ziemię przydzielą, albo pozwolą zatrzymać tę, którą orężem wzięli w posiadanie. Oni sami jedynie tylko Swebom ustępują, ale z tyini to nawet nieśmiertelni bogowie nie mogliby się równać; poza nimi nikogo nie ma na świecie, kogo nie mogliby pokonać". 8. Na to Cezar udzielił odpowiedzi, jaką uznał za właściwą; ale zakończenie przemówienia było następujące: “Nie może być mowy o jego wobec nich przyjaźni, jeżeli pozostaną w Galii; nie jest słuszne, aby ci, którzy nie potrafili utrzymać własnej ziemi, zagarniali cudzą; w Galii nie ma żadnych zbywających terenów, które można by było im przydzielić, zwłaszcza przy tak wielkiej ich liczebności, bez niczyjej krzywdy; ale zezwoli im, gdy wyrażą na to zgodę, osiedlić się w kraju Ubiów, których posłowie są u niego ze skargą na Swebów i proszą go o pomoc: coś takiego mógłby Ubiom nakazać". 9. Posłowie oświadczyli, że propozycję tę przekażą swoim i po rozważeniu tej sprawy powrócą na trzeci dzień do Cezara: poprosili go, by na razie bliżej ku nim nie podchodził. Cezar na to im odpowiedział, że tego nie mo- 21 iNaczelnicy plemienni dostarczyli zapewne określone kontyngenty jazdy i dopiero spośród nich Cezar dokonał wyboru 116 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR zna domagać się od niego. Dowiedział się bowiem, że kilka dni przedtem wysłali oni znaczną część jazdy do Ambi-warytów za Mozą22 dla grabieży i zdobycia żywności23; doszedł do przekonania, że oni wyczekują tych jeźdźców i dlatego starają się o zwłokę. 10. Moza wypływa z gór Wosegu24 znajdujących się w kraju Lingonów i przyjmując jedną z odnóg Renu, zwaną Wakalus, tworzy z nią wyspę Batawów25. Wpada ona do Oceanu i nie dalej niż w odległości osiemdziesięciu tysięcy kroków i od Oceanu wpada do Renu26. Natomiast Ren 27 wypływa z kraju zamieszkujących Alpy Leponcjów 22 To znaczy na lewy brzeg tej trzefci, podczas gdy reszta Germanów pozostała pomiędzy Renem a Mozą. 23 Germanie zaopatrywali się w żywność w taki sam sposób jak Cezar, który każdą kampanię poprzedział gromadzeniem żywności, co Galiowie tratotowali jako poważne obciążenie. 24 Góry Wosegus (fr. Yosges) to dzisiejsze Wogezy. Tutaj zakradł się błąd, popełniony przez autora interpolacji do tekstu Cezara, ponieważ Moza wypływa w rzeczywistości z równiny Langres (star. Andematumnum, główne miasto celtyckiego plemienia Lingonów). Interpolator, pragnąc uściślić swoją wiadomość, podał, że Wogezy ciągną się przez kraj Lingonów, ale kraj ten nigdy nie graniczył z tymi górami. 25 Wzmianka o wyspie Batawów jest też dziełem późniejszego interpolatora, gdyż dopiero w czasach Augusta (27 r. p. n. e.—14 r. n. e.) to germańskie plemię zostało przesiedlone na te tereny. W czasach Cezara, i on o tym pisze, tereny te były zamieszkane przez celtyckich Menapiów. 26 Vacalus (też .star. Yahaliis) to dziś. rzeka Waal w Holandii, która jeszcze przed pracami regulacyjnymi w 1856 roku wpadała do Mozy tuż koło Gorinchem, skąd odległość do Oceanu rzeczywiście równa się 80 000 kroków rzymskich. Jest to właśnie zlewisko Mozy i Renu (confluens Mosae et Rheni), o którym Cezar wspomina (b. G., III 15, 2). 27 Wstawka o Renie jest też dziełem interpolatora i do tekstu Cezara dostała się zapewne jako uzupełnienie dla celów, być może, szkolnych. WOJNA GALIJSKA, KS. IV 117 i na długiej przestrzeni bystro toczy swe wody przez dziedziny Nemetów, Helwetów, Sekwanów, Mediomatryków, Tryboków i Trewerów28, a po zbliżeniu się do Oceanu rozlewa się licznymi odnogami, tworząc ogromne wyspy, których znaczna część zamieszkana jest przez dzikie i nieokrzesane ludy 29 (a pomiędzy nimi są podobno takie, które żywią się rybami i ptasimi jajami), i licznymi ujściami wpada do Oceanu 30. 11. Gdy Cezar znajdował się nie dalej niż 12000 kroków od nieprzyjaciela, zgodnie z postanowieniem ponownie przybyli do niego posłowie. Oni, spotkawszy go po drodze, usilnie prosili, aby nie posuwał się dalej; ale gdy nie dopięli tego celu, zażądali, aby do wyprzedzających jego kolumnę marszową jeźdźców posłał z nakazem zatrzymania się i niewdawania się w walkę, a im dał możliwość wyprawienia posłów do Ubiów; jeśli ich naczelnicy plemienni i starszyzna dadzą im potwierdzone przysięgą gwarancje, to — oświadczyli — zastosują się do postawionych im przez Cezara warunków: niech użyczy im trzech dni zwłoki dla załatwienia tych spraw. Cezar pojmował, że to wszystko zmierza do tego, by podczas trzydniowej zwłoki mogli powrócić ich nieobecni jeźdźcy; powiedział jednak, że ze względu na zaopatrzenie w wodę posunie się w tym dniu naprzód, ale nie dalej niż na 4000 kroków: niech następnego dnia zejdą się31 tutaj w jak największej liczbie, aby mógł zapoznać się z ich żąda- 28 Jest to chaotyczne i przypadkowe wyliczenie przez interpolatora ludów mieszkających wzdłuż Renu, nawet błędne, jak w przypadku Mediomatryków. 29 To miejsce też jest błędną i nieścisłą wstawką, gdyż Cezar umieszcza tu wyłącznie Menapiów. ?0 Błąd interpolatora w tym miejscu polega na tym, że Ren nie wpada do Oceanu, tylko do Morza Północnego. 81 Cezar już więc wtedy zaplanował podstępne zatrzymanie starszyzny germańskiej. 118 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR niami. Tymczasem do prefektów, którzy z całą konnicą posuwali się przodem, wyprawił gońców z rozkazem, żeby nie prowokowali nieprzyjaciela do starć, a jeśliby sami zostali zaczepieni, to niech się bronią, dopóki on sam nie podejdzie z wojskiem bliżej. 12. Natomiast nieprzyjaciele, gdy tylko dostrzegli naszych jeźdźców, a było ich razem 5000, chociaż sami nie mieli więcej niż ośmiuset jezdnych, gdyż ci, którzy w związku z zaprowiantowaniem udali się za Może, jeszcze nie powrócili, uderzyli na naszych niczego nie obawiających się, gdyż ich posłowie dopiero co od Cezara odeszli i na ten dzień uprosili zawieszenie broni, i szybko wywołali wśród nich popłoch, a gdy nasi na nowo zaczęli stawiać opór, zeskoczyli swoim zwyczajem na ziemię i wielu naszych zrzucili z koni, przebijając je od dołu, a resztę zmusili do ucieczki i wystraszonych tak gnali, że ci nie prędzej zaprzestali ucieczki, aż znaleźli się w polu widzenia naszej kolumny marszowej32. W starciu tym poległo siedemdziesięciu czterech naszych jeźdźców, a wśród nich Akwitańczyk Pizon 33, człowiek niezwykle odważny, potomek znakomitego rodu, którego dziad sprawował rządy królewskie nad swoim plemieniem, a od naszego Senatu otrzymał tytuł przyjaciela. Niósł on pomoc swojemu przez wrogów okrążonemu bratu i wyrwał go z zagrożenia, ale — sam zrzucony ze zranionego konia — są Należy przypuszczać, że ucieczka pięciu tysięcy jeźdźców galijskich przed niespełna ośmiuiset jeźdźcami germańskimi była z góry zaplanowana przez antyrzymsko nastawionych Oallów, podobnie jak to miało już miejsce podczas wojny hełwec-kiej (por. b. G., l 15). 33 Pizo Akwitańczyk swoje rzymskie nazwisko, a z nim też obywatelstwo rzymskie, zawdzięczał niewątpliwie wyżej Wspomnianemu (por. b. G., I 12) Lucjuszowi Kalpurniuszowi Pizo-•nowi. WOJNA GALIJSKA, KS. IV 119 póki mógł, jak najmężniej się bronił; gdy okrążony padł od wielu odniesionych ran, znajdujący się poza wirem walki jego brat to dostrzegł, rzucił się w pełnym galopie na wrogów i też został zabity. 13. Po tym starciu Cezar uznał, że nie wolno mu ani dawać posłuchania posłom, ani przyjmować propozycji od ludzi, którzy podstępnie i zdradziecko prosząc o pokój z własnej woli wszczęli bitwę; czekać zaś, aż wzrosną siły nieprzyjaciół i powróci ich jazda, byłoby — uważał — największą głupotą, a znając chwiejność Gallów wyczuwał, w jakim stopniu nieprzyjaciele zyskali u nich na znaczeniu po tej jednej potyczce. Gdy rozważył te sprawy i powiadomił legatów oraz kwestora o swoim postanowieniu niepominięcia ani jednego stosownego do bitwy dnia, przydarzył się nader korzystny zbieg okoliczności: następnego dnia rankiem, Germanie dobrawszy sobie wszystkich naczelników plemiennych oraz ludzi znakomitego pochodzenia, pojawili się tłumnie u niego w obozie z taką samą przewrotnością i obłudą, już to — podobno — dla wytłumaczenia się z tego, że poprzedniego dnia, wbrew temu, co zostało uzgodniona i o co sami prosili, doszło do bitwy, już to, by podstępnie błagać o zawieszenie broni, jeżeli to byłoby dla nich możliwe. Cezar uradowany tym, że sami wpadli mu w ręce, kazał ich zatrzymać; sam wszystkie wojska wyprowadził z obozu, a konnicy, ponieważ uważał, że jeszcze nie ochłonęła ze strachu po ostatniej bitwie, kazał jechać z tyłu za kolumną marszową. 14. Po ustawieniu potrójnego szyku bojowego przeszedł szybko 8000 kroków i dotarł do nieprzyjacielskiego obozu prędzej, niż Germanie mogli zorientować się, co zaszło. Wszystko ich z miejsca przeraziło: i szybkość naszego pojawienia się, i nieobecność swoich, a wskutek braku czasu zarówno na odbycie narady, jak i chwycenie za broń, popadli w zamieszanie nie wiedząc, co lepiej, czy wyprowa- 120 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR dzić wojsko przeciw nieprzyjacielowi, czy bronić obozu34, czy szukać ratunku w ucieczce. Podczas gdy ich przerażenie objawiało się zgiełkiem i bieganiną, nasi żołnierze rozjuszeni wiarołomstwem z poprzedniego dnia wdarli się do obozu. Tu w obozie, ci, którym udało się szybciej chwycić za broń, przez jakiś czas stawiali naszym opir i toczyli walkę wśród wozów i bagaży; natomiast pozostała masa dzieci i kobiet (z całymi bowiem swoimi rodzinami wyszli z kraju i przekroczyli Ren) zaczęła na wszystkie strony uciekać; w pościg za nimi Cezar posłał konnicę. 15. Gdy Germanie usłyszeli wrzawę na tyłach i ujrzeli mordowanie swoich, rzucili broń, porzucili znaki bojowe i wyrwali się z obozu, a gdy po dopadnięciu do zlewiska Mozy i Renu stracili nadzieję na dalszą ucieczkę, wielką ich liczbę wybito, a reszta rzucała się do rzeki i tam ginęła35 wskutek przerażenia, wyczerpania oraz po-rywistości prądu. Nasi, wszyscy co do jednego, poza kilku rannymi, cało powrócili do obozu po budzącej taki strach wojnie, gdyż liczba nieprzyjaciół wynosiła 430 000 osób 36. Cezar pozwolił odejść zatrzymanym w obozie Germanom. Oni zaś, w obawie przed surowymi karami i kaźnią ze strony Gallów, którym spustoszyli pola, powiedzieli, że chcą u niego pozostać. Cezar przyznał im wolność 37. 34 Był to zapewne obóz w rodzaju taboru, utworzony z ustawionych odpowiednio w koło wozów. 35 Napad Cezara ina obóz germański śmiał mieijsce przypuszczalnie na południe od IMozy, a uciekający Germanie skakali d-o Renu prawdopodobnie w okolicach dziś. Koblencji. 36 W bitwie tej plemiona Uzypetów i Tenkterów nie zostały bynajmniej całkiem wytępiane, jak by możma było wnioskować z ostrożnie zresztą sformułowanych słów Cezara, gdyż Tacyt (ok. 55—120) o mich wspomina {Ann. XIII 56; Germ. 32 i in.), 37 Na podstawie ówczesnego prawa wojennego stalli się oni WOJNA GALIJSKA, KS. IV 121 16. Po zakończeniu wojny germańskiej Cezar postanowił z wielu powodów przeprawić się przez Ren; najważniejszym z nich był ten, że po zauważeniu, jak łatwo Germanie nabierają ochoty na wkraczanie do Galii, chciał wzbudzić w nich obawy również o własne dziedziny, kiedy przekonają się, że wojsko narodu rzymskiego potrafi i ma odwagę przekroczyć Ren. Dodatkową przyczynę stanowiła wspomniana wyżej przeze mnie owa część jazdy Uzypetów i Tenkterów, która dla grabieży i zdobycia żywności przeprawiła się przez Może i nie brała udziału w bitwie, po ucieczce swoich wycofała się za Ren do kraju Sugambrów i z nimi się połączyła. Gdy Cezar wyprawił do nich posłów z żądaniem, aby wydali mu tych, którzy wszczęli wojnę przeciw niemu i Galii, ci odpowiedzieli: “władanie narodu rzymskiego kończy się na Renie; jeżeli on uważa za niegodziwość, że Germanie bez jego zezwolenia przeprawili się do Galii, to na jakiej podstawie miałby się domagać jakiejś władzy i zwierzchnictwa dla siebie poza Renem?" Z drugiej strony Ubiowie, którzy jedyni spośród zareńskich plemion, wyprawiwszy posłów do Cezara, zawarli z nim układ o przyjaźni i wydali mu zakładników, usilnie go błagali, aby przyszedł im z pomocą, ponieważ Swebowie okrutnie ich uciskają; “jeżeliby zajęcia sprawami publicznymi nie pozwalały mu tego zrobić, to niech tylko wojsko przeprawi przez Ren: już to będzie dla nich wystarczającą pomocą na razie i otuchą na przyszłość: tak wielkie jest dobre imię i mniemanie o jego wojsku po rozbiciu Ariowista i po tej ostatniej bitwie nawet u najdalszych ludów germańskich, że na wieść o przyjaźni narodu rzymskiego mogliby czuć się bezpie- niewokukamd i stąd wyraźne podkreślenie, że Cezar zwrócił im wolność. 122 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR czni". Przyobiecali wielką ilość statków dla przeprawy wojska 3S. 17. Cezar z powodów, o których wspomniałem, postanowił przekroczyć Ren; ale sądził, że nie jest dość bezpiecznie 3S przeprawiać się na statkach, i uważał, że nie odpowiadałoby to godności ani jego własnej, ani narodu rzymskiego40. I tak, chociaż przy budowie mostu mogły zachodzić bardzo poważne trudności z powodu szerokości, bystrości i głębokości rzeki, uważał jednak, że należy do tego zmierzać albo w przeciwnym wypadku zrezygnować z przeprawy wojska. Ustalił taki sposób budowy mostu. Pale półtorej stopy grubości, u dołu nieco zaostrzone, o rozmiarach odpowiednich do głębokości rzeki, połączył parami w odległości dwóch stóp od siebie. Po wpuszczeniu ich do rzeki przy użyciu odpowiednich machin umocnił je i wbił przy pomocy kafarów w dno, ale nie jak pale mostowe prosto w pion, lecz pochyło i ukośnie, aby skłaniały się w kierunku nurtu rzecznego, a naprzeciw nich poniżej, w odległości czterdziestu stóp, w taki sam sposób postawił po dwa połączone pale, zwrócone przeciw prądowi i naporowi rzeki. Obie te pary ukośnych pali były połączone u góry poprzecznymi belkami grubości dwu stóp, ułożonymi odpowiednio do rozpiętości powiązań tych ukośnych pali i były przytrzymywane z obu stron od zewnątrz dwoma klamrami; ponieważ te pary ukośnych pali 38 Przeciwnicy polityczni Cezara w Rzymie w jego planie wyprawy ma lawy brzeg Renu nie chcieli widzieć, zgodnie z wyjaśnieniami Cezara, konieczności natury militarnej, ale jego megalomanię. Niektórzy z mich, jak np. Katon, domagali się ukarania Cezara za masakrę Uzypetów i Tenkterów przez wydanie go w icłi ręce. 39 Po prostu nie ufał im i nie chciał być od nich uzależniony. 40 Cezar pragnął zaimponować barbarzyńcom swoimi możliwościami technicznymi. WOJNA GALIJSKA, KS. IV 123 były z jednego końca rozwarte, a z drugiego ściągnięte razem, tak wielka była wytrzymałość tej konstrukcji i takie przyrodzone właściwości, że im większy był napór wody, tym mocniej wiązania trzymały. Te już ustawione przęsła były przykryte ułożonymi wzdłuż bierwionami wymoszczone ułożonymi w poprzek drągami oraz faszy-ną; ponadto zostały wbite w dno ukośnie pod prąd pale, które — postawione na podobieństwo taranów — miały w powiązaniu z całą konstrukcją mostową wytrzymywać napór wód rzecznych. A poza tym były jeszcze i inne pale w niewielkim oddaleniu powyżej mostu, aby — w razie wrzucenia do rzeki przez barbarzyńców pni drzewnych czy łodzi41 celem zniszczenia konstrukcji mostowej — na tego rodzaju ochronie niszcząca siła tych przedmiotów mogła ulec osłabieniu i nie uszkodziła mostu42. 18. Po dziesięciu dniach, od chwili gdy zaczęto zwozić budulec, cała konstrukcja została ukończona i wojsko się przeprawiło. Cezar, pozostawiwszy silną straż po drugiej stronie mostu, podążył do kraju Sugambrów43. Tymczasem przybywali do niego posłowie od licznych plemion; na ich prośby o pokój i przyjaźń udzielił przychylnej odpowiedzi i kazał przyprowadzić do siebie zakładników. Natomiast Sugambrowie jeszcze w tym czasie, gdy rozpoczęto budowę mostu, poczynili przygotowania do ucieczki 44 i za namową przebywających między nimi Tenkte- 41 Chodzi tu o łodzie specjalnie obciążone ziemią, piaskiem czy kamieniami. Niektórzy wydawcy wyraz naves (= łodzie) zmieniają na trabes ( = kłody). 42 Przypuszcza się, że Cezar zbudował ten most na południe od dziś. Bonn (star. Bonina) w pobliżu Neuwied, w dniach od 12 do 21 czerwca. 43 Cezar wkroczył najpierw na terytorium zaprzyjaźnionych Ubiów ł dopiero stąd udał się do kraju Sugaimbrów. 44 Taktyczne wycofywanie się Sugaimbrów, całkowicie zrozumiałe ze swzględów militarnych, Cezar dla celów propagandowych określa jako ucieczkę. 124 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR rów i Uzypetów z kraju swego uszli i wraz z całym swoim, ze sobą uniesionym, dobytkiem ukryli się wśród pustkowi i lasów. 19. Cezar, po kilkudniowym przebywaniu w ich kraju i po spaleniu wszystkich wsi i zagród oraz po zżęciu zboża, powrócił do kraju Ubiów, i po przyobiecaniu im swojej pomocy w wypadku, jeśliby nękali ich Swebowie, tego się od nich dowiedział: “Swebowie zaraz po otrzymaniu od zwiadowców wiadomości o budowie mostu, odbywszy swoim obyczajem naradę, rozesłali gońców na wszystkie strony, aby opuszczać miasta, natomiast dzieci, żony i cały dobytek ukrywać w lasach, a wszyscy zdolni do noszenia broni, żeby zeszli się w określonym miejscu. Zostało ono wyznaczone niemal w środku zajmowanych przez Swe-bów ziem; postanowili tutaj wyczekiwać nadejścia Rzymian i tam walczyć". Gdy Cezar dowiedział się o tym planie, a cele, dla których postanowił przeprawić wojsko, w pełni osiągnął, mianowicie napędzenie stracha Germanom, ukaranie Sugambrów i wyzwolenie Ubiów spod ucisku, po spędzeniu łącznie osiemnastu dni poza Renem i po uznaniu, że dość zrobiono dla chwały i dobra narodu rzymskiego, powrócił do Galii, a most zerwał45. 20. Podczas pozostałego mu niewielkiego okresu lata, Cezar, chociaż w tych stronach ze względu na północne położenie Galii zimy są wczesne, dążył jednak do wyprawy na Brytanię, ponieważ wiedział, że w czasie wszystkich niemal wojen galijskich stąd dostarczano pomocy naszym wrogom, i był zdania, że jeśliby w związku z porą 46 Wyprawa Cezara okazała się ostatecznie demonstracją militarną, do czego zmusiły igo chyba warunki, w jakich znalazło się wojsko rzymskie wśród lasów i bagien całkowicie dzikiego jeszcze kraju, Pora roku, jeśli się weźmie pod uwagę dalsze plany wojenne Cezara ,na bieżący okres letni, była już dość późna, mimo że wyprawa na prawy 'brzeg Renu odbyła się między ok. 22 czerwca a ok. 9 lipca. WOJNA GALIJSKA, KS. IV 125 roku nie starczało czasu na prowadzenie działań wojennych, to byłoby jednak wielką dla niego korzyścią, gdyby mógł tylko dostać się na wyspę, zapoznać się z tamtejszą ludnością i uzyskać wiadomości o miejscowościach, przystaniach morskich i dostępach do lądu; Galiom to wszystko było prawie że nie znane46. Nikt bowiem nie wybiera się tam bez koniecznej potrzeby, z wyjątkiem kupców, ale i oni niczego więcej nie znają poza wybrzeżem morskim i tymi rejonami, które znajdują się naprzeciw Galii. Dlatego, mimo zwołania zewsząd kupców do siebie, nie mógł dowiedzieć się, ani jaka jest wielkość wyspy, ani jakie i jak liczne zamieszkują ją ludy, ani jakie mają sposoby prowadzenia wojen, ani jakie są u nich obyczaje, ani też, czy można tam znaleźć przystanie odpowiednie dla okrętów o większych rozmiarach. 21. Za nadającego się do uzyskania tych wiadomości, zanim sam podjąłby się tego niebezpiecznego przedsięwzięcia, uznał Gajusza Woluzena47 i wysłał go na wojennym okręcie. Polecił mu, aby po dokonaniu pełnego rozeznania jak najszybciej do niego powrócił. Sam z wszystkimi swoimi siłami ruszył do kraju Morynów48, ponie- 46 Nie było to całkiem zgodne z prawdą, ponieważ sam Cezar wspomina kilkakrotnie o kontaktach Gallów z Brytanią, jak np. Suessjonów ,(11 4, 7), Belloiwiaków II 14, 4) czy przede wszystkim Wenetów (III 8, 1), którzy zazdrośnie strzegli swego Monopolu ma handel z tą wyspą. 47 Gajusz Woluzenus Kwadratus trybun wojskowy (por. III 5, 2), a od 61 roku prefekt jazdy (por. VI 41, 2 i VIII 48, 1). 48 Do kraju Moryinów (w okolice dziś. Boulogne, star. Geso-riacum, a od Konstantyna I (306—337) Bononia lub Bolonia) Cezar przybył prawdopodobnie pod koniec lipca pokonując w ciągu trzech tygodni odległość ponad 400 km w linii prostej, jaka dzieli okolice dziś. Neuwied (gdzie zapewne znajdował się zbudowany przez niego most na Renie) od dziś. Bnulogne. Same przygotowania do wyprawy ma Brytanią musiały smu zabrać około jednego miesiąca. 126 GAJUSZ JULIUSZ CEZAH waż stąd był najkrótszy przejazd do Brytanii. Tu kazał zebrać ze wszystkich sąsiednich rejonów okręty, a także flotę, którą ubiegłego lata wybudował na wojnę z We-netami. Tymczasem, gdy jego plany stały się znane i przez kupców przekazane Brytom, od wielu plemion tej wyspy przybyli do niego posłowie49, którzy przyobiecali dostarczyć zakładników i podporządkować się władzy narodu rzymskiego. Po wysłuchaniu ich i udzieleniu im przyjaznych obietnic oraz zachęceniu do wytrwania przy tym postanowieniu, odesłał ich do ojczystego kraju w towarzystwie Kommiusza50, którego po pokonaniu Atrebatów osobiście tam osadził jako ich króla, zarówno jego męstwo; jak i rozum cenił, a także uważał go za oddanego sobie, a on cieszył się uznaniem w tych stronach. Nakazał mu udać się do których tylko da się plemion i przekonać je, by zaufały opiece narodu rzymskiego i żeby rozgłosił, że 49 Należy się domyślać, że posłowie przybyli raczej na przeszpiegi aby zorientować się, co właściwie zagraża Brytanii ze strony Cezara. E0 Kommiusz z plemienia Atrebatów, po którego podboju w 57 roku p. n. e. został osadzony przez Cezara jako król tego plemienia. Cezar wysłał go do Brytanii jeszcze przed swoją tam wyprawą, aby na drodze dyplomatycznej przygotował grunt pod jej podbój przez Rzymian. Został przez Brytów uwięziony, ale po przegranej bitwie odesłany z powrotem do Cezara. Za jego zasługi Cezar dał mu władzę królewską nad Mo-rynami. W 52 roku przeszedł na stronę Wercyngetoryksa i walczył przeciw Cezarowi. Po nieudałej próbie zamordowania go z rozkazu Dabiena, stał się nieprzejednanym wrogiem Rzymian i w 51 troku wziął czynny udział w antyrzymskim powstaniu Bellowaków, a po jego zdławieniu zbiegł do Germanów za Ren. Nie mogąc nigdzie znaleźć schronienia przed Rzymianami poddał się wreszcie Gajuszowi Antoniuszowi, pod warunkiem, że nie będzie nigdy zmuszony do widzenia się z jakimkolwiek Rzymianinem. Podobno ostatecznie miał się przenieść do Brytanii, gdzie w jej południowo-wschodniej części rządził niewielkim królestwem przez siebie założonym. WOJNA GALIJSKA, KS. IV 127 on sam wkrótce tam przybędzie. Woluzenus, po przebadaniu wybrzeży, na ile pozwalały mu możliwości, ponieważ nie odważył się zejść z okrętu i zawierzyć barbarzyńcom, piątego dnia powrócił do Cezara i złożył sprawozdanie z tego, co zaobserwował. 22. W tym czasie, gdy Cezar przebywał w tych stronach celem przygotowania okrętów, przybyli do niego posłowie od wielu okręgów plemiennych Morynów, by usprawiedliwić się ze swego postępowania w ubiegłym roku, ponieważ jako ludzie prości i naszych obyczajów51 nieświadomi wywołali wojnę przeciw narodowi rzymskiemu i przyrzekali wypełnić to, co im nakaże. Cezar uznał, że wytworzyła się dość korzystna sytuacja, ponieważ ani nie chciał pozostawić nieprzyjaciela na zapleczu, ani też nie miał możności prowadzenia z nim wojny ze względu na porę roku82. Uważał też, że zajmowania się takimi drobiazgami nie można stawiać przed problemem wyprawy do Brytanii, i dlatego rozkazał im dostarczyć wielką liczbę zakładników. Po ich doprowadzeniu plemiona te przyjął w opiekę. Ściągnął i zgromadził około osiemdziesięciu okrętów53 transportowych, gdyż uznał tę ilość za wystarczającą do przewiezienia dwóch legionówM, a posiadane 51 Obyczaje te polegały na tym, że wszystkich, którzy dobrowolnie poddawali się Rzymowi, ten brał w opiekę i zapewniał im ochronę przed wrogami. 62 Na prowadzenie wojny z Maryniami rzeczywiście czasu nie było, gdyż sierpień już mijał, a przygotowania do rekonesansowej wyprawy na Brytanię zostały ukończone. 53 Cezar miał ogółem 98 okrętów transportowych, na których musiał pomieścić dwa legiony, czyli [regulaminowo 12 000 ludzi, ale legiony weteranów nie osiągały w zasadzie liczby 6000, a ponadto trzeba było wziąć ze sobą zapasy żywności ł toyć może jakieś oddziały posiłkowe. 54 Cezar wymienił je później (IV 25, 3 i 32, 1). Były to legiony siódmy i dziesiąty. 128 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR prócz tego okręty wojenne 55 rozdzielił pomiędzy kwestora, legatów i prefektów56. Dochodziło tu jeszcze osiemnaście okrętów transportowych, które zatrzymał wiatr w odległości ośmiu tysięcy kroków od tego miejsca, tak że nie mogły wejść do tego samego portu "; te przydzielił konnicy. Resztę wojska58 powierzył legatom Kwintusowi Tyturiu-szowi Sabinowi i Lucjuszowi Aurunkulejuszowi Kotcie, celem przeprowadzenia go do kraju Menapiów i do tych okręgów plemiennych Morynów, z których posłowie nie przyszli do niego. Legatowi Publiuszowi Sułpicjuszowi Ru-fusowł rozkazał obsadzić port załogą taką, jaką uważał za wystarczającą. 23. Po załatwieniu tych spraw doczekał się odpowiedniej do żeglugi pogody i prawie o trzeciej straży nocnej59 podniósł kotwice, a konnicy wydał rozkaz udania się do innego portu60, by tam załadowała się na okręty i popłynęła w ślad za nim. A gdy ona zbyt powoli wypełniała 86 Na okrętach tych przewiózł procatzy, łuczników ł ciężkie machiny miotające, 86 Chodzi tu o prefektów kohort posiłkowych. Prefekci jazdy płynęli osobno z konnicą. 57 Portem tyim wedle wszelkiego prawdopodobieństwa był Port Icjusz (por. V 2, 3 i 5, 1), czyli dziś. Boulogne. 58 Od 57 roku Cezar dysponował ogółem ośmiu legionami. Po przydzieleniu jednego legionu legatowi Publiuszowi Sułpicjuszowi do pilnowania portu, obydwu legatom Kwintusowi Tyturiuszowi Sabinowi i Lucjuszowii Aurunkulejuszowi pozostawił pięć legionów, z którymi ruszyli oni przeciw Menapiom d Morymom, a sam z pozostałymi dwoma popłynął do Brytanii. 59 Ponieważ była to noc z 24 na 25 sierpnia, więc trzecia straż nocna wypadała wówczas między północą la 2,30 nad ra-inem. "Wyraz “prawie" wskazuje, że podnoszenie kotwic trwało dość długo. eo Port ten identyfikuje się z dziś. Amfoleteuse, które znajduje się w odległości około 10 km w linii prostej na północ od Bouloigne. WOJNA GALIJSKA, KS. IV J29 jego rozkaz, on sam około czwartej godziny dnia "' dotarł wraz z pierwszymi okrętami do Brytanii i zauważył tam nieprzyjacielskie siły ustawione na wszystkich wzgórzach. Warunki naturalne tej okolicy były takie, że wzgórza ściśle dosięgały morza, tak że z wyżej położonych pozycji można było miotać pociski na wybrzeżeG2. Po stwierdzeniu, że nie ma tutaj odpowiedniego terenu do lądowania, wyczekiwał na kotwicach do dziewiątej godziny M, dopóki nie dopłynęły tu pozostałe okręty. Wezwanym w międzyczasie do siebie na odprawę legatom i trybunom wojskowym podał do wiadomości dane uzyskane przez Woluze-na64, przedstawił swoje plany i przypomniał, że zgodnie z wymaganiami taktyki wojennej, zwłaszcza w działaniach na morzu, muszą — odpowiednio do szybkich i nieustannych zmian — wykonać wszystko w mgnieniu oka i we właściwym momencie. Gdy zakończył odprawę, jednocześnie doczekał się pomyślnego wiatru i pływu65, na dany znak podniesiono kotwice i po przepłynięciu około siedmiu tysięcy kroków od tego miejsca zatrzymał okręty przy otwartym i płaskim wybrzeżu 66. 24. Ale barbarzyńcy, rozpoznawszy zamiary Rzymian, wysłali przodem jazdę i wojowników na wozach bojowych 67, którym to rodzajem broni często zazwyczaj po- 61 Między 9 a 10 godziną z rana. 62 Na podstawie opisu Cezara miejsce to identyfikuje się z wybrzeżem w pobliżu dziś, Dover. es Około 14,30. 64 To znaczy, że na północny wschód od ich obecnego miejsca postoju znajduje się wybrzeże o dogodniejszych warunkach lądowania, 65 Wiatr zachodni, a przypływ w Kanale skierował się ku 'Wschód owi. 66 Po mniej więcej godzinie Cezar ominął dziś. przylądek Southforeland i wylądował na płaskim wybrzeżu pomiędzy dziś. Walmer Castle a Deal Castle. 67 essedarii (= walczący z wozów bojowych). Wyraz ten jjQ OAJUSZ JULIUSZ CEZAR sługiwali się w bitwach, i nadciągnąwszy z pozostałymi oddziałami pieszymi6S usiłowali przeszkodzić naszym w zejściu z okrętów. W związku z tym wyłoniły się bardzo poważne trudności, ponieważ nasze okręty ze względu na swoje znaczne rozmiary mogły zatrzymać się tylko na głębinie, natomiast żołnierze nie obeznani z terenem, z zajętymi rękoma, objuczeni wielkim i ciężkim balastem wyposażenia bojowego musieli równocześnie zeskakiwać z o-ktrętów, utrzymywać równowagę wśród fal i walczyć z nieprzyjaciółmi, podczas gdy ci bądź z brzegu, bądź wszedłszy nieco do wody, przy pełnej swobodzie ruchów ciała i doskonałej znajomości terenu, obrzucali naszych pociskami i napierali na nich oswojonymi z morzem końmi. Nasi, przestraszeni tą sytuacją i w dodatku nie zaprawieni do tego rodzaju warunków walki, nie wykazywali tej sprawności i zapału, którymi odznaczali się zazwyczaj w czasie walk na lądzie. 25. Gdy Cezar to zobaczył, wydał rozkaz, aby okręty wojenne, już z samego wyglądu będące czymś bardziej niezwykłym dla barbarzyńców, a dzięki szybkości lepiej nadające się do manewrowania, odstąpiły nieco od okrętów transportowych, przyśpieszyły wiosłami bieg, ustawiły się naprzeciw odsłoniętej flanki nieprzyjaciela i z tej pozycji pociskami z proc, łuków i wyrzutni poraziły go i odpędziły; manewr ten okazał się dla nas bardzo korzystny. Albowiem barbarzyńcy zaskoczeni zarówno wy- został urobiony z celtyckiego słowa essedon (z tego lać. esse-dum) i oznacza dwukołowy wóz bojowy. Wóz taki był zaprzężony w dwa konie, a jego obsadę tworzyli wojownik i woźnica. Frontinus (ok. 40—130) błędnie podaje, że wozy te toyły wyposażone w kosy. Jeszcze ok. 90 r. ip.n.e, posługiwano isię takimi wozami także w Galii, ale w czasach Cezara już nie ma o nich mowy. 68 Oddziały te nadeszły prawdopodobnie drogą, jaka jeszcze obecnie prowadzi z Dover przez Ringwoul do Walmer i Deal. WOJNA GALIJSKA, KS. IV 131 glądem okrętów, jak też napędem wiosłowym oraz niezwykłym rodzajem machin miotających69 zatrzymali się i nadto lekko cofnęli. A gdy nasi żonierze wahali się, przede wszystkim z powodu głębokości morza, ten, który niósł orła dziesiątego legionu, po wezwaniu bogów na pomoc, aby czyn jego przyniósł szczęście legionowi, zawołał: “Skaczcie, towarzysze broni, jeśli nie chcecie oddać wrogom legionowego orła; przynajmniej ja wypełnię swój obowiązek wobec Rzeczypospolitej i naczelnego wodza". Gdy donośnym głosem to wypowiedział, zeskoczył z okrętu i począł nieść orła 70 w kierunku nieprzyjaciela. Wówczas nasi, wzajemnie się napominając, by nie dopuścić do takiej hańby, wszyscy zeskoczyli z okrętu. Gdy zobaczyli to również pierwsi spośród żołnierzy najbliższych okrętów, poszli ich śladem i zbliżyli się do nieprzyjaciela. 26. Po obu stronach zajadle walczono. Jednak wśród naszych, ponieważ nie mogli zachować szyku bojowego ani pewniej stanąć na nogach, ani trzymać się swego oddziału, a w dodatku każdy z każdego okrętu podbiegał do jakichkolwiek oddziałów i do nich dołączał, powstało znaczne zamieszanie; natomiast obeznani z wszystkimi płyciznami nieprzyjaciele, gdy tylko zauważyli z brzegu jakichś pojedynczych żołnierzy schodzących z okrętu, pod-•ciąwszy konie rzucali się na nich niegotowych do walki; 69 'Zwłaszcza machiny miotające, zupełnie Barytom nie znane, musiały zrobić na nich wstrząsające wrażenie, gdyż niespodzianie dla nich dosięgały ich ma odległość, którą uważali za całkiem bezpieczną. 70 Orły, jako odznaki legionowe, zostały wprowadzone przez Mariusza. Orła nosił aaw.sze podoficer zwany aąuilifer ł należał on do pierwszej centurii pierwszej kohorty. W marszu szedł an na czele pierwszej kohorty, w czasie iwałki znajdował się z tyłu za nią. Mamy tu więc przypadek osobistej inicjatywy chorążego, który w tak wyjątkowej sytuacji zdecydował się w czasie walki stanąć na przedzie i w ten sposób pociągnąć za sobą resztę legionu. 132 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR wielu okrążało nielicznych, inni zaś obrzucali pociskami od nie osłoniętej strony7I wszystkich 72 naszych żołnierzy. Gdy Cezar to spostrzegł, kazał zapełnić żołnierzami spuszczone z wojennych okrętów łodzie, a także statki zwiadowcze 7S, i natychmiast posyłał na odsiecz tym, których krytyczną sytuację zauważył. Nasi74, gdy tylko stanęli na suchym gruncie, a wszyscy swoi dołączyli do nich, uderzyli na nieprzyjaciela i zmusili go do ucieczki; nie mogli jednak zbyt daleko go ścigać, ponieważ naszej konnicy nie udało się utrzymać kursu i dotrzeć do wyspy 75. Tylko tego jednego zabrakło Cezarowi do jego dotychczasowego szczęścia wojennego. 27. Rozgromieni w bitwie nieprzyjaciele, skoro tylko doszli do opamiętania po ucieczce, natychmiast wyprawili posłów do Cezara w sprawie pokoju: przyobiecali wydać zakładników i spełnić, co im nakaże. Razem z tymi posłami przybył Atrebata Kommiusz, o którym wyżej powiedziałem, że został wysłany przez Cezara do Brytanii. Gdy schodził z okrętu i jako rzecznik 76 Cezara chciał 71 Strona nie osłonięta (latus apertum) tto zawsze strona prawa. 72 Chodzi tu o Wszystkich żołnierzy, którzy już zdążyli zejść z okrętów i brnęli przez wodę ku wybrzeżu. Można wnioskować, że część Brytów (podeszła bardziej na północ i stamtąd miotała pociski. 73 Statki zwiadowcze {speculatoria navigia) były małe, lekkie i bez specjalnych dziobów do przebijania nieprzyjacielskich (Okrętów. 74 Chodzi o żołnierzy, którzy pierwsi zeskoczyli ze statków. 75 Wprawdzie konnica usiłowała wypłynąć w tym samym dniu co Cezar, ale wskutek zmiany kierunku wiatru okręty transportowe, poruszane wyłącznie żaglami, nie mogły dotrzeć na czas do wybrzeży Brytanii. 73 Cezar daje wyraźnie do zrozumienia, że Kommiusz nie został wysłany jako poseł i dlatego nie robi później Brytan zarzutów w związku z zatrzymaniem go i uwięzieniem, gdyż nfe było to z ich strony naruszenie nietykalności poselskiej. WOJNA GALIJSKA, KS. IV 133 im przekazać jego zlecenia, oni go pojmali i zakuli w kajdany; następnie po bitwie odesłali go i podczas próśb o pokój winę za to wykroczenie zrzucili na motłoch i błagali, aby im wybaczył przez wzgląd na ich nieświadomość. Cezar, po wyrażeniu ubolewania, że bez powodu rozpoczęli działania wojenne, mimo że dobrowolnie przysłali na kontynent posłów i prosili go o pokój, oświadczył, że wybacza im ze względu na ich nieświadomość, i zażądał zakładników; część ich przekazali natychmiast i oświadczyli, że resztę zawezwaną z odleglejszych miejsc wyspy wydadzą w ciągu kilku dni. Tymczasem nakazali oni" swoim wracać do swoich wsi, a z wszystkich stron zaczęli schodzić się naczelnicy plemienni dla oddania Cezarowi w opiekę siebie i swoje plemiona. 28. Gdy dzięki temu stanowi rzeczy7S pokój został zapewniony, czwartego dnia od naszego przybycia do Brytanii osiemnaście okrętów, o których wyżej była mowa, wiozących konnicę, wypłynęło przy łagodnym wietrzen z leżącego po przeciwnej stronie portu. Gdy zbliżyły się one do Brytanii i były już widoczne z obozu80, zerwała się niespodzianie tak gwałtowna burza 81, że żaden z nich nie mógł utrzymać kursu i jedne zawróciły tam, skąd wyszły, inne z wielkim dla siebie niebezpieczeństwem zostały zagnane do niżej położonej części wyspy82, zwró- 77 To znaczy wodzowie swoim wojownikom z oddziałów, które po ucieczce zatrzymały się w określonym 'miejscu i oczekiwały wyników rokowań. 78 Chodzi tu o dostarczenie zakładników, powrót wojowników do swoich wsi i zachowanie się naczelników plemiennych. 79 To znaczy przy południowym lub południowo-wschodnim wietrze. SD Obóz Cezara znajdował się zapewne na płaskowzgórzu, igdzie obecnie leży część dziś. Walnięć. 81 To znaczy półnoano-wsdhodni wiatr. 82 Chodzi tu o zachodnie partie południowych wybrzeży Brytanii. 134 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR coiiej bliiej ku zachodowi; gdy jednakże po zarzuceniu kotwic83 zalewały je fale, musiały z konieczności wypłynąć podczas burzliwej nocy na pełne morze i skierowały się ku kontynentowiB. 29. Tej samej nocy nastała przypadkowo pełnia księżyca 85, powodująca zazwyczaj w tym czasie największe pływy86 morskie na Oceanie, o czym nasi nie wiedzieli. W tych okolicznościach fale zalewały równocześnie tak -wyciągnięte już na ląd okręty wojenne, na których Cezar kazał przewieźć wojsko87, jak i uwiązane na kotwicach okręty transportowe, którymi teraz tak miotała burza, że nasi nie byli w stanie ani nimi manewrować, ani też nieść im pomoc. Gdy wiele statków uległo rozbiciu, a pozostałe przez pozbawienie olinowania, kotwic i reszty wyposażenia stały się niezdatne do żeglugi, całe wojsko ogarnął — jak się tego należało spodziewać — ogromny niepokój. Nie było bowiem innych statków, na których można było je przewieźć, i brakowało wszystkiego, co było konieczne do naprawy okrętów, i wreszcie, ponieważ dla wszystkich 83 Mimo poważnego niebezpieczeństwa statki rzymskie zarzuciły kotwice, aby przeczekać burzę i nie oddalać się już od wyspy, do której od kilku dni usiłowały dotrzeć. 84 Nie tihoidzik) im o powrót do portu wyjściowego, ale o dotarcie w ogóle do wybrzeży kontynentu. 86 Ostatnia pełnia księżyca przed jesiennym zrównaniem dnia z nocą w 55 rdku przypadała na noc z 30 na 31 sierpnia. A więc owych osiemnaście statków znalazło się u wybrzeży Brytanii 30 sierpnia. 86 Największe pływy w tych rejonach przypadają faktycznie nie w czasie samej pełni, lecz w dzień lub dwa dni później. Zjawisko to nie jest znane na Morzu Śródziemnym i dlatego było tak poważnym zaskoczeniem dla Cezara, a przed którym 'go, być może celowo, Gallowie znający te strony oraz kupcy, którzy z nim się musieli stykać, nie ostrzegli. 87 Chodzi o piechotę, gdyż konnica nie zdążyła dotrzeć do Cezara. WOJNA GALIJSKA, KS. IV ' 135 było sprawą jasną, że zimę należy spędzić w Galii, nie przygotowano w tym rejonie zboża na zimę. 30. Gdy naczelnicy plemienni Brytów, którzy po bitwie zeszli się u Cezara, zapoznali się z tym stanem rzeczy, uknuli między sobą zmowę, ponieważ zorientowali się, że Rzymianie nie mają konnicy, okrętów i zboża, rozpoznali też niewielką liczebność wojska na podstawie niedużych rozmiarów obozu, a ten był nawet mniejszy i z tego powodu, że Cezar przeprawił legiony bez bagaży *s. Doszli do przekonania, że będzie najlepiej wzniecić powstanie, uniemożliwiać naszym dowóz żywności i zaopatrzenia i stan ten przeciągnąć do zimy, gdyż uważali, że po zwyciężeniu ich lub odcięciu powrotu nikt później nie przeprawi się do Brytanii w celach wojennych. Tak więc po ponownym uknuciu spisku zaczęli powoli wymykać się z obozu i potajemnie ściągać swoich ze wsi88. 31. Tymczasem Cezar, chociaż jeszcze nie zdołał rozpoznać ich zamysłów, jednakowoż na podstawie tego, co zdarzyło się z jego okrętami, oraz na podstawie tego, że zaprzestali dawać już zakładników, zaczął podejrzewać, że nastąpi to, co się zdarzyło. Przystąpił więc do przygotowywania środków zaradczych na wszelkie ewentualności. Codziennie bowiem zwoził zboże z pól do obozu'°, drewno i brąz z najbardziej uszkodzonych statków wykorzystywał do naprawy pozostałych okrętów i wszystko, 88 Nawet Cezar ograniczył się do trzech tylko niewolników w osobistej obsłudze. 89 Oczywiście na określone miejsce zbiórki, skąd mieli ruszyć przeciw Rzymianom. 90 Było to zboże już dojrzałe (jrumentum) i częściowo tylko zżęte stało jeszcze w snopach na polu. Nie wiadomo, dlaczego Brytowie nie zdołali go zwieźć do swoich zagród, mimo że pora była już dość późna. Może wynikało to z ioh przygoto-iwan do odparcia najazdu Cezara, o iktórym dość wcześnie przecież dowiedzieli się. 136 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR co było potrzebne do ich wyposażenia, kazał ściągnąć z kontynentu. W ten sposób, ponieważ było to wykonywane przez żołnierzy z jak największym zapałem, dokonał tego, że po stracie dwunastu okrętów na pozostałych mógł dość dogodnie wyjść na morze. 32. Gdy te roboty były w toku, wysłano, jak zwykłe, jeden legion, mianowicie siódmy, po zboże91, a że nie było aż do tego czasu jakichś podejrzeń o działania wojenne, ponieważ część miejscowej ludności pozostawała po wsiach, część zachodziła nawet do obozu, stojący przed obozowymi bramami na warcie donieśli Cezarowi, że ukazał się tuman kurzu większy, niż się zwykle unosił, po tej stronie, w którą poszedł legion. Cezar, podejrzewając, że barbarzyńcy coś nowego uknuli (a tak właśnie było), kohortom 92, które stały na warcie, kazał udać się ze sobą w tamtym kierunku, z pozostałych dwom kohortom objąć wartę93, a reszcie94 uzbroić się i natychmiast ruszyć za nim. Gdy odszedł trochę dalej od obozu, zobaczył, że na jego żołnierzy napierają nieprzyjaciele, a żołnierze z ledwością dotrzymują im placu, a na razem stłoczony legion sypią się zewsząd pociski. Kiedy bowiem wszystko zboże zostało już wszędzie zżęte przez naszych i pozostało tylko jedno miejsce 95, nieprzyjaciele, domyślając się, 91 Wypadło to zapewne w kilka dni po 31 sierpnia. 92 To znaczy czterem kohortom, które stały na straży przy czterech foraimadh obozu. 93 Po odmarszu tych kohort, teraz tylko dwie kohorty musiały objąć straż przy wszystkich bramach, a więc po pół kohorty na bramę. 94 To jest czterem kohortom. 95 Nie jest wykluczone, że Brytowie celowo zostawili część pól z nie zżętym zbożem, aby zastawić zasadzkę na Rzymian. Miejsce to znajdowało się przypuszczalnie w rejonie między dziś. Deal a Woirth, leżącym w pobliżu Sandwich na północny aachód od Deal. Jest tutaj dobra ziemia pszeniczna i do dziś l WOJNA GALIJSKA, KS. IV 137 że nasi tu przyjdą nocą, ukryli się w lesie; wówczas na rozproszonych i zajętych po odłożeniu broni żęciem niespodzianie napadłszy, kilku zabili, a wśród reszty, ponieważ szeregi były zachwiane, wywołali zamieszanie i równocześnie okrężyli konnicą oraz wozami bojowymi 96. 33. Taktyka walki z wozów bojowych jest następująca: najpierw jeżdżą z wszystkich stron wokół nieprzyjaciela i zasypują go pociskami, w dodatku samym strachem przed rozpędzonymi końmi oraz hurkotem kół częstokroć wywołują zamęt w szykach, a gdy wtargną pomiędzy oddziały konnych, zeskakują z wozów i walczą spieszeni. Woźnice tymczasem z wolna wycofują się poza linię walki i tak rozmieszczają wozy, by owi wojownicy w razie zagrożenia ze strony liczebnie przeważającego nieprzyjaciela mieli zapewniony odwrót do swoich. Wykazują więc oni podczas bitwy zarówno ruchliwość jazdy, jak i wytrzymałość piechoty. Ponadto dzięki biegłości i codziennym ćwiczeniom sprawiają, że nawet w miejscu stromym i urwistym potrafią rozpędzone konie utrzymać na wodzy, nagle ich pęd przyhamować i je zawrócić, podbiec po dyszlu, stanąć na jarzmie 97 i stąd natychmiast powrócić na wóz. 34. Wobec tego, że nieznany sposób walki wywołał u naszych zamieszanie, Cezar w najodpowiedniejszej chwili przyniósł pomoc: z jego bowiem pojawieniem się nieprzyjaciel zatrzymał się, a nasi ochłonęli z przerażenia. Po osiągnięciu tego celu uznał, że obecny moment nie jest zboże stoi tu często do jesieni na polach. Zachowały się tu jeszcze niewielkie, ale liczne lasy, które na pewno stanowiły kiedyś jedną całość. 96 Wynika z tego, że dowódca, ufny w zawarty z Brytanii pokój, zaniedbał wszelkich śorodików ostrożności. 97 Aby stąd wyrzucić pocisk możliwie jak najdalej. Oczywiście robił to wojownik, podczas gdy wozem Skierował cały czas woźnica. J38 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR odpowiedni na zaczepianie nieprzyjaciela i wdawanie się w walkę, zatrzymał się więc na swoim miejscu i odczekawszy krótki czas zaprowadził legiony z powrotem do obozu. Gdy to się działo, a wszyscy nasi byli zajęciss, ta reszta Brytów, która znajdowała się po wsiach, rozproszyła się. Nadeszło wiele dni z nieustanną słotą, która naszych trzymała w obozie, a nieprzyjaciół powstrzymywała od działań bojowych". Podczas tej przerwy barbarzyńcy rozesłali na wszystkie strony posłów powiadamiając swoich o naszych szczupłych liczebnie siłach i wykazując, jaka nadarza się sposobność zdobycia łupów oraz wyswobodzenia się raz na zawsze, jeśliby Rzymian przepędzili z obozu. Tym sposobem szybko zgromadziwszy wielką liczbę piechoty i jazdy 10° przybyli pod obóz. 35. Cezar tymczasem przewidywał, że stanie się tak, jak to się zdarzyło w poprzednich dniach m, że jeśli nieprzyjaciele zostaliby odparci, to dzięki swej szybkości ujdą niebezpieczeństwu; jednakże mając do dyspozycji około trzydziestu jezdnych 102, których wyżej wspomniany Atre-bata Kommiusz przeprawił ze sobą, ustawił legiony przed obozem w szyku bojowym. Gdy doszło do bitwy, nieprzyjaciele nie mogli dłużej znieść naporu naszych żołnierzy i rzucili się do ucieczki. Nasi jeźdźcy ścigali ich tak daleko, na ile pozwalała szybkość i siły koni, wielu z nich 98 Jedni walczyli i śpieszyli zagrożonym z pomocą, 'drudzy zabierali rannych i opatrywali ich, a inni uzupełniali umocnienia, talk że w tym -rozgardiaszu Brytowie rzeczywiście mogli niepostrzeżenie wymknąć się. 99 Widocznie drogi i grunt tak rozmiękły, że nie tylko działania bojowe były utrudnione, ale nawet samo poruszanie się sprawiało poważne kłopoty. 100 Chodzi tu o wozy bojowe. 101 Chodzi tu o bitwę w dniu lądowania. 102 Czyli jeden oddział jazdy. WOJNA GALIJSKA, KS. IV 139 wybili, a następnie podpaliwszy gdzie popadło zabudowania 103 powrócili do obozu. 36. Tego samego dnia wyprawieni przez nieprzyjaciół posłowie przybyli do Cezara w sprawie pokoju. Cezar podwoił ilość żądanych przedtem zakładników i rozkazał dostarczyć ich na kontynent, ponieważ w związku ze zbliżającym się zrównaniem dnia z nocąI04 uważał, że nie należy narażać nadwerężonych statków na żeglugę w burzliwym okresie zimowym. Sam, doczekawszy się sprzyjającej pogody, krótko po północy kazał podnieść kotwice 105; wszystkie okręty cało dotarły do kontynentu 106; spośród nich jednak dwa okręty transportowe nie mogły dotrzeć do tych samych co reszta portów 107 i zostały zniesione nieco niżej108. 37. Gdy żołnierze w liczbie około trzystu wysiedli z tych okrętów i ruszyli w stronę obozu10S, Morynowieao, których Cezar pozostawił przed wyprawą do Brytanii uśmierzonych, zwabieni nadzieją grabieży okrążyli ich niezbyt wielką początkowo liczbą i kazali złożyć im broń, jeśli nie chcą zginąć. A gdy nasi ustawiwszy się w koło, za- 103 Nie było tu wtedy zwartych osad, ale luźno stojące zagrody. 104 Żegluga w tyra okresie do tej pory jest dość trudna. 103 Było to około połowy września, a zrównanie dnia z nocą (aeąuinoctium) przypadało w tym roku na 26 września. 103 Cezar na pewno utrzymał termin swego odjazdu w tajemnicy przed Brytami i dlatego bez przeszkód z ich strony mógł odpłynąć, a w dodatku sprzyjała mu szczęśliwie pogoda aa morzu. 107 Chodzi .tu zapewne o porty w dziś. Boulogne i Amble-teuse. 108 Chodzi tu zapewne o płaskie 'wybrzeże koło dziś. Fortel. 109 Jest (tu mowa o obozie, który założył Publiusz Sulpi-cjusz Rufus (por. IV 22) w kraju Morynów. 110 Chodzi tu o Morynów, którzy poddali się Cezarowi i wydali zakładników. Nie wykluczone, że napad odbył się bez wiedzy władz plemiennych. 140 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR częli się bronić, na wrzask tych napastników zbiegło się ich szybko około sześciu tysięcy. Gdy Cezara o tym powiadomiono, wysłał naszym na odsiecz całą konnicę z obozu m. Tymczasem nasi żołnierze odpierali ataki nieprzyjaciół i ponad cztery godziny jak najdzielniej walczyli, i straciwszy trochę rannych wielu z Morynów zabili. Później zaś, gdy ukazała się nasza konnica, nieprzyjaciele porzuciwszy broń rzucili się do ucieczki i wielką ich liczbę wybito. 38. Następnego dnia Cezar wyprawił przeciw Morynom, którzy wzniecili bunt, legata Tytusa Labienusa112, z przeprawionymi z powrotem z Brytanii legionami. Ponieważ z powodu posuchy nie było bagnisk, którymi w poprzednim roku posłużyli się Morynowie jako miejscem schronienia, i nie mieli gdzie skryć się, niemal wszyscy dostali się w ręce Labienusa113. Natomiast legaci Kwintus Ty-turiusz i Lucjusz Kotta, którzy poprowadzili legiony do kraju Menapiów, po spustoszeniu wszystkich ich wsi, po wycięciu zboża na pniu i po spaleniu zabudowań, ponieważ wszyscy Menapiowie schronili się w jak najgęstsze lasy1H, powrócili do Cezara. Cezar wyznaczył obozy zi- 111 Oczywiście z obozu Sulpicjusza, a do niej dołączył oddział jeźdźców, z którymi powrócił z Brytanii, a którzy później z obozu Sulpicjusza udali się do portu w dziś. Boulogne. 112 Ponieważ Tytus Labienus, którego Cezar traktował Jako zastępcę na czas swojej nieobecności, nie otrzymał żadnych zadań na kontynencie podczas pobytu Cezara w Brytanii, należy sądzić, że on był też (w Brytanii i tylko z niewiadomych powodów Cezar ten fakt przemilczał. 113 Wprawdzie Cezar nie wspomina nic o karze, ale na pewno była bardzo surowa, gdyż w innym wypadku nie omieszkałby podkreślić swojej łagodności wobec pokonanego wroga. 144 Chodzi tu zapewne o lasy po których pozostały resztki koło Ohaitoonniere na wschód od rzeki Skaldy. WOJNA GALIJSKA, KS. IV 141 mowę dla wszystkich legionów w kraju Belgów Ui. Jedynie dwa plemiona brytańskie przysłały tutaj U5 zakładników, reszta zlekceważyła zobowiązania. Na podstawie pisemnego sprawozdania Cezara o tych wojnach Senat powziął uchwałę o dwudziestodniowych modłach dziękczynnych 117. «5 Alby lepiej przygotować się do nowej wyprawy przeciw Brytanii. 116 Kwatera Cezara znajdowała się przypuszczalnie w okolicach dziś. Amieinis, podobnie jak to było w roku następnym. 117 Przyznane przez ISanat dwiudziestodniiowe modły dziękczynne, najdłuższe, jakie przyznano komukolwiek w dotychczasowych dziejach Rzymu, miały zapewne uczcić w specjalny sposób nie tyle zwycięstwa Cezara w Galii, co jego dwie wyprawy poza granice dotąd znanego świata, mianowicie za Ren do Germanii i przez Kanał do Brytanii. Otwierały one przed Rzymem mowę możliwości i zdawano sobie dobrze z tego sprawę, KSIĘGA V 1. Za konsulatu Lucjusza Domicjusza i Appiusza Klaudiusza 1, Cezar wyruszając na okres zimy do Italii2, zgodnie ze swym corocznym zwyczajem, wydał rozkaz dowodzącym legionami legatom, aby postarali się możliwie jak największą ilość okrętów przez zimę wybudować, a stare3 naprawić. Podał ich rozmiary i kształt. Dla szybkiego ich załadowywania i wyciągania na ląd4 kazał budować je nieco niższe 5 od tych, którymi zazwyczaj posłu- 1 Był to 54 rok p.n.e. Z powyższych słów Cezara nie należy wnioskować, że zatrzymał się on tym razem dłużej jak zwykle w Galii i do Italii, czyli Galii Przedalpejskiej, wybrał się dopiero po l stycznia, a więc już po objęciu urzędowania przez nowo wybranych konsulów. Nieporozumienie to wynika z ówczesnego urzędowego kalendarza rzymskiego, który aż do późniejszej reformy kalendarza przez Cezara nie zgadzał się z kalendarzem astronomicznym i urzędowa data l stycznia przypadała wtedy faktycznie na dzień 20 listopada. 2 Cezar wprawdzie wyjechał jak corocznie do Galii Przed-alpejskiej, ale tym razem nie dla odbywania sesji sądowych, lecz tylko dla obserwowania politycznej sytuacji w Rzymie, ponieważ jednym z konsulów został wybrany jego zawzięty wróg polityczny Lucjusz Domicjusz Ahenotaarbus. 3 Były to statki, którymi Cezar posłużył się podczas ubiegłorocznej wyprawy do Brytanii. 4 Cezar wykorzystywał więc doświadczenia nabyte podczas pierwszej wyprawy do Brytanii. 5 Napoleon, gdy w roku 1804 przygotowywał inwazję na Wyspy Brytyjskie, poszedł za tą wskazówką Cezara. WOJNA GALIJSKA, KS. V 143 gujemy się na naszym morzue, zwłaszcza tym bardziej dlatego, ponieważ przekonał się, że wskutek częstszych zmian pływów fale nie są tam tak wysokie7, a dla przewozu ładunków i znacznych ilości zwierząt nieco szersze od tych, którymi posługujemy się na innych morzach8. Rozkazał, żeby wszystkie zbudowano jako szybkie statki wiosłowe, czemu w dużym stopniu sprzyjała ich niskość9. To, co było potrzebne do wyposażenia tych okrętów, kazał sprowadzić z Hiszpanii 10. Sam, po odbyciu sesji sądowych w Galii Bliższej, udał się do Illirii n, ponieważ dochodziły go słuchy, że pograniczne rejony Prowincji12 pustoszą napadami Pirustowien. Po przybyciu tam nakazał tutej- 8 Nazwą tą Rzymianie określali zachodnią część Morza Śródziemnego rozciągającą się od Italii po Cieśninę Gibral-tarską. 7 Pomyłka Cezara, ponieważ fale na Oceanie są znacznie wyższe niż na zamkniętym Morzu Śródziemnym, co zresztą sam stwierdza w innym miejscu, podając, że Wenetowie właśnie ze względu na wysoką falę budowali okręty o wysokich dziobach i rufach (III 13). Wysokość fal uszła jego uwagi przypuszczalnie wstoutek ich znacznej długości, czego również nie spotyka się na Morzu Śródziemnym i przy szybkiej zmienności tych fal właśnie ich długość była szczególnie niebezpieczna dla rzymskich statków, przystosowanych do mórz zamkniętych. 8 Chodzi tu o poszczególne partie Morza Śródziemnego, które toyły wyróżniane osobnymi nazwami. 9 Statki wiosłowe musiały być niskie, ponieważ długość wioseł musiała być z natury rzeczy .ograniczona. 10 Hiszpania była bogata we wszelkiego rodzaju rudy metali, a ponadto wyspecjalizowano się tutaj w .produkcji powrozów i olinowań okrętowych z występującego tu gatunku sitowia, zwanego osetnicą (spartum). 11 Cezar, jako prokonsul, pierwszy raz odwiedził Illkię w zimie 57 na 56 rok (II 35, 2; III 7, 1). 12 Chodzi tu o rejon jeziora Lychnitis (dziś. Ochryda). 13 Pirustowie zajmowali przypuszczalnie północną część dziś. Albanii. 144 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR szym plemionom dostarczyć żołnierzy u, a tym wydał rozkaz zgromadzenia się w wyznaczonym miejscu. Na wiadomość o tym Pirustowie przysłali do niego posłów z powiadomieniem, że napadów tych dokonano bez uchwały ogółu, i złożyli oświadczenie, że są gotowi wszelkimi sposobami wynagrodzić wyrządzone krzywdy. Po wysłuchaniu ich przemówienia Cezar zażądał zakładników i kazał ich przyprowadzić w oznaczonym dniu: oświadczył, że jeśliby tego nie wykonali, to przez wojnę wymierzy plemieniu karę. Po przyprowadzeniu zakładników zgodnie z nakazem, wyznaczył spośród zainteresowanych plemionł5 sędziów polubownych, którzy mieli oszacować straty i określić wysokość odszkodowań. 2. Po załatwieniu tych spraw i zamknięciu sesji sądowych powrócił do Galii Bliższej, a stąd udał się do wojska 16. Gdy przybył na miejsce, po przeprowadzeniu inspekcji wszystkich obozów zimowych17 dowiedział się, że dzięki wyjątkowemu zapałowi żołnierzy, mimo bardzo poważnych braków wszelkiego rodzaju materiałów pierwszej 14 Byili to żołnierze oddziałów posiłkowych, ponieważ w tym roku Cezar nie przeprowadzał nowego zaciągu. 16 To znaczy pomiędzy zainteresowanymi plemionami z terytorium Illirii a Pirustatni. 16 Cezar dość późno powrócił w tym roku do swego wojska przebywającego w Belgii. Jak wiadomo z listu Marka Cyce-•rona do brata Kwintuisa (Ad Q. fr., II 13, 1), jeszcze w połowie maja Cezar znajdował się w Placencji (star. Placentia, dziś. Piacenza). Przypuszczalnie najpóźniej około 22 maja wyruszył do Belgii, tak że po dwunastu dniach podróży, około 2 czerwca dotarł do swoich legionów. Powrót jego do Galii opóźniła niewątpliwie bardzo poważna sytuacja polityczna w Rzymie. 17 Inspekcję tę przeprowadził zapewne między 2 a 7 czerwca. WOJNA GALIJSKA, KS. V 145 potrzeby1B, zbudowanoł9 około sześciuset okrętów takich typów, jakie wyżej opisaliśmy, oraz dwadzieścia osiem okrętów wojennych, i niewiele brakowało, aby w ciągu kilku dni można było spuścić je na wodę. Po oddaniu pochwały żołnierzom i kierownictwu budowy20 wyjawił, jakie ma plany, i rozkazał, aby wszyscy zgromadzili się w Porcie Icjusz 2:, ponieważ już wiedział22, że z tego portu można najdogodniej przeprawić się do Brytanii, odległej tu około trzydziestu tysięcy kroków przejazdem od kontynentu: w związku z tym, zostawił dostateczną — jego zdaniem — ilość żołnierzy23. Sam z czterema gotowymi do boju legionami i ośmiuset jezdnymi wyruszył do kraju Trewerów, ponieważ oni nie przybyli na ogólne zgromadzenie 24, ani też nie podporządkowali się jego zarządzeniom i — jak powiadano — podburzali zareńskich Germanów. 3. Plemię to ma najsilniejszą konnicę w całej Galii, la wynika z tego, że spodziewane materiały nie nadeszły z Hiszpanii w odpowiednich ilościach. i» Według Strabona (IV 3, 3, c. 193) stocznia znajdowała się u ujścia Selkiwany. 20 To znaczy legatom, pod których nadzorem okręty te zbudowano. 21 Port Icjusz to wedle wszelkiego prawdopodobieństwa dziś. Boulogne. 22 Nie wiadomo, czy na podstawie własnego doświadczenia, czy dzięki informacjom uzyskanym od kupców i Woluzena. 23 Aby bez narażania się na niebezpieczeństwo napadu można było się zgromadzić. 24 Cezar wspomina tu po raz pierwszy o zwoływanych przez siebie zawsze na wiosnę zgromadzeniach oigólnoigailijskich. Daje w ten sposób do zrozumienia, że uważa Galię za podporządkowaną Rzymowi i z tego powodu, zwoływane tocz porozumienia z mim zgromadzenia Gaiłów traktuje za akt wrogi wobec Rzymu, tak samo jak nieuczestniczenie w zwołanymi przez niego zgromadzeniu. 146 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR liczne oddziały piesze 25 i — jak wyżej powiedzieliśmy — sięga do Renu26. W plemieniu tym dwu ludzi współzawodniczyło o władzę, mianowicie Inducjomarus i Cynge-toryks 27; drugi z nich, gdy tylko dowiedział się o nadejściu Cezara i legionów, przybył do niego i zapewnił, że zarówno on, jak i jego wszyscy zwolennicy dochowają wierności i nie sprzeniewierzą się przyjaźni z narodem rzymskim oraz wyjawił, co się dzieje u Trewerów. Tymczasem Inducjomarus począł gromadzić konnicę i piechotę, a po usunięciu do Lasu Ardueńskiego 2S (rozciągającego się na ogromnej przestrzeni przez środek kraju Trewerów i sięgającego od rzeki Renu po granice Remów) tych, którzy ze względu na wiek nie mogli stanąć pod bronią, kazał czynić przygotowania do wojny. Ale potem, gdy niektórzy z naczelników z tego plemienia, zarówno powodowani przyjaźnią dla Cyngetoryksa, jak też wystraszeni nadejściem naszego wojska, przybyli do Cezara i zaczęli go prosić w swoich osobistych sprawach, ponieważ plemieniu pomóc nie mogli, Inducjomarus w obawie, by go wszyscy nie opuścili, wyprawił do Cezara posłów: “On dlatego nie chciał od swoich odchodzić i przyjść do niego, aby mógł 26 Jedynie Trewerowie i Belgowie stawiali w pierwszym rzędzie na piechotę, natomiast pozostałe plemiona galijskie najwięcej uwagi poświęcały konnicy. 26 Dzięki temu Trewerowie mogli utrzymywać kontakty z Germanami, w czym Cezar widział niebezpieczeństwo dla Rzymu. 27 Współzawodnictwo o władzę, w dodatku sprytnie podtrzymywane, było dla Cezara wygodnym pretekstem do mieszania się w wewnętrzne sprawy plemion galijskich. 28 Las Ardueński — Silva Arduenna (f r. Ardennes, poi. Ar-deny) — lesiste pasmo górskie, które swego charakteru nie straciło do dziś. W niedostępnych gęstwinach leśnych tych gór Trewerowie mieli swoje jedyne schronienie, ponieważ nie korzystali z jakichś specjalnych punktów obronnych, jak inne plemiona galijskie. WOJNA GALIJSKA, KS. V 147 łatwiej -utrzymać plemię w wierności, gdyż wskutek odejścia całej góry plemiennej lud przez swoją nieświadomość dopuścić się mógłby wykroczeń: plemię jest więc pod jego władzą i jeśliby Cezar pozwolił, to on do niego przybędzie do obozu i losy swoje oraz plemienia powierzy mu w opiekę". 4. Cezar, choć pojmował, z jakich powodów mówiło się o tym i jakie przyczyny odstraszały go od powziętego zamiaru, jednakże, aby po przygotowaniu wszystkiego do wojny brytańskiej nie musiał strawić lata u Trewerów, kazał Inducjomarusowi przybyć do siebie z dwustu zakładnikami. Po ich przyprowadzeniu, a znajdował się między nimi syn Inducjomara i wszyscy jego krewni, których Cezar imiennie zawezwał29, natchnął go otuchą i zachęcił, by wytrwał w wierności; niemniej jednak wezwał do siebie naczelników plemiennych Trewerów i każdego z osobna starał się zjednać dla Cyngetoryksa, ponieważ zdawał sobie sprawę, że mu się słusznie to należy, i był zdania, że jest rzeczą nader ważną, aby ten człowiek, u którego dostrzegał tak cenną przychylność do siebie, cieszył się między swoimi jak największym uznaniem. Inducjomarus ciężko zniósł to postępowanie30, przez które zmalało jego znaczenie między swoimi31 i o ile już przedtem był do nas wrogo nastawiony, to (teraz jeszcze bardziej rozgorzał przez to gniewem. 5. Po załatwieniu tych spraw Cezar przybył z legionami 32 do Portu Icjusz. Tutaj dowiedział się, że sześćdziesiąt 29 Wyczerpujące dane Cezar otrzymał niewątpliwie od samego Cyingetoryiksa ł jego zwolenników. 30 To znaczy doprowadzenie do pogodzenia się dotychczasowych zwolenników Inducjomara z Cyngetoryksem. 31 Czyli wśród Trewerów. 32 Z czterema legionami, z którymi wyruszył przeciw Tre-werom. Inne legiony jeszcze przed wyprawą Cezara otrzymały j4g GAJUSZ JULIUSZ CEZAR okrętów zbudowanych w kraju Meldów33 zostało przez burzę odepchniętych i nie mogąc utrzymać kursu zawróciły do portu, skąd wypłynęły; pozostałe okręty znalazł gotowe do wyjścia na morze i w dodatku we wszystko, co trzeba, wyposażone. Tutaj zjechała się konnica z całej Galii34 w liczbie czterech tysięcy oraz naczelnicy z wszystkich plemion; niewielu spośród nich, o których wierności wobec siebie zdołał się przekonać 35, pozostawił w Galii, resztę postanowił zabrać ze sobą jako zakładników, ponieważ obawiał się buntu Galii podczas swej nieobecności 36. 6. Znajdował się tu razem z innymi Dumnoryks z plemienia Eduów, o którym przedtem mówiliśmy. Zwłaszcza jego postanowił zatrzymać przy sobie, gdyż już poznał go jako człowieka żądnego zmian, chciwego władzy, o wielkiej odwadze i dużym znaczeniu pomiędzy Galiami. Do tego doszło to, że na zgromadzeniu ludowym Eduów Dumnoryks już przedtem ogłosił, że Cezar powierzył mu od niego rozkaz udania się do Portu Icjusz. Sam przybył tu około 11 czerwca. 83 Kraj Meldów znajdował się w okolicach dziś. Meaux inad Marną w odległości ok. 40 fcm na wschód od Paryża. Zbudowane tu okręty najpierw Mairną a potem Sekwaną dotarły do ujścia tej rzeki, gdzie znajdowały się składy Cezara i stąd popłynęły do portu Icjusz, ale niespodziana burza zmusiła je do powrotu do ujścia Sekwiany. 34 Chodzi tu o wyznaczone (przez Cezara poszczególnym plemionom kontyngenty jazdy. W roku poprzednim Cezar zażądał 5000 jezdnych (IV 12, 1), a w 52 roku Gallowie wystawali przeciw niemu 8000 jazdy (VII 76, 3). 35 widać z tego, że liczba zwolenników Cezara wśród galijskiej arystokracji plemiennej była skromna i jego ciągłe wzmiamikł o uśmierzeniu Galii miały charakter propagandowy. 36 Cezar zdawał sobie sprawę, że galijski pleibs pozbawiony warstwy kierowniczej nie potrafi sam zorganizować wystąpień przeciw niemu. WOJNA GALIJSKA, KS. V 149 władzę królewską nad plemieniem37; oświadczenie to Eduowie 3S przyjęli z niezadowoleniem, ale nie mieli odwa-i wyprawić do Cezara posłów tak dla wyrażenia sprzeciwu, jak i wyproszenia się od tego. O wydarzeniu tym Cezar dowiedział się od swoich, związanych z nim prawem gościnności, przyjaciół3S. Początkowo Dumnoryks błagał go wszelkimi prośbami, by mógł pozostać w Galii, po części dlatego, że jako nieprzywykły do żeglugi obawia się morza, po części — twierdził — względy religijne 40 nie zezwalają mu na to. Później, skoro zorientował się, że natrafia pod tym względem na zdecydowany sprzeciw, postradawszy wszelką nadzieję na wybłaganie się od udziału w wyprawie, zaczął podburzać galijskich naczelników plemiennych, wzywać ich do siebie pojedynczo i nakłaniać, jy pozostali na kontynencie: wzbudzał w nich obawy: ,przecież nie bez powodu tak się dzieje, że Galia zostaje ogołocona z całej góry plemiennej; Cezar do tego zmierza, żeby po przewiezieniu do Brytanii wszystkich ich zgładzić, ponieważ nie ma odwagi pomordować ich na oczach całej Galii"; dawał pozostałym swoje słowo i domagał się przysięgi, że za wspólną zgodą wszystkich uczynią to, co uważają za korzystne dla Galii. Wielu doniosło o tym ezarowi41. 37 Eduowie dość wcześnie zlikwidowali u siebie rządy kró-ewsikie i dlatego oświadczenie Dumnoryksa mogło wywołać tylko niechęć do Cezara, o co jemu, między innymi, zapewne też chodziło. Licząc zaś na to, że góra plemienna nie będzie niała śmiałości zwrócić się z tą sprawą do Cezara, spodziewał się rzeczywiście zagarnąć tą drogą władzę królewską. 88 Chodzi tu wyłącznie o arystokrację plemienną, gdyż masy ludowe u Gallów nie miały żadnego głosu politycznego. 39 A więc w [Damach prawa gościnności krył się również jbowiązak szpiegowania swoich ziomków .na rzecz Cezara. 40 Trudno powiedzieć coś bliższego o tych względach re-igijnych, ale chyba chodziło tu raczej o względy polityczne. 41 Mogli to być nie tylko sprzyjający Cezarowi naczelnicy 150 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR 7. Na wiadomość o tym, Cezar, ponieważ plemieniu Eduów przypisywał bardzo wielkie znaczenie, postanowił Dumnoryksa pohamować i odstraszyć jakimikolwiek sposobami, a ponieważ widział, że jego głupota postępuje coraz dalej, mieć się na baczności, by on nie mógł zaszkodzić zarówno jemu, jak i Rzeczypospolitej. Dlatego więc, podczas dwudziestopięciodniowego pobytu w tej miejscowości42, gdyż północno-zachodni wiatr uniemożliwiał żeglugę 43, a zazwyczaj wieje on w tych stronach przez znaczną część roku, dokładał starań, by utrzymać Dumnoryksa w uległości, niemniej przecież śledził uważnie jego poczynania; po doczekaniu się wreszcie sprzyjającej pogody kazał żołnierzom i konnicy wsiadać na okręty. Podczas gdy uwaga wszystkich była tym zaprzątnięta, Dumnoryks w tajemnicy przed Cezarem zaczai razem z konnicą Eduów oddalać się ku swoim stronom. Na wiadomość o tym, Cezar, po wstrzymaniu odjazdu i po odłożeniu wszystkich spraw, wysłał za nim w pościg znaczną część jazdy i kazał ściągnąć go z powrotem; a jeżeliby użył przemocy i chciał uciekać, polecił go zabić, wychodząc z założenia, że jeśli w jego obecności zlekceważył władzę, to podczas jego nieobecności nie zachowa się rozsądnie. Dumnoryks natomiast, po wezwaniu do zatrzymania się, zaczął siłą się bronić i nawoływać swoich do dochowania mu wierności, ciągle plemienni, ale także jego wywiadowcy, którzy z jego rozkazu śledzili każdy krok Dumnoryksa {por. I 20, 6). 42 To jest w porcie Icjusz od ofe. 27 czerwca do ok. 21 lipca, a więc w najdogodniejszym okresie do prowadzenia działań wojennych. 43 Trudno przypuszczać, żeby tylko niesprzyjający wiatr uniemożliwiał Cezarowi wyprawę, zwłaszcza że na pewno nie wiał on bez przerwy w czasie jego dwudziestopięciodiniowego tutaj pobytu. Przyczyny należy doszukiwać się cw jakichś bliżej nie znanych kłopotach politycznych może w samej Galii, a .może nawet w Rzymie. WOJNA GALIJSKA, KS. V 151 krzycząc, że jest wolnym człowiekiem i należy do wolnego plemienia. Ścigający, zgodnie z rozkazem ", osobnika tego okrążyli i zabili; wszyscy zaś konni Eduowie powrócili do Cezara 45. 8. Po załatwieniu tej sprawy Cezar pozostawił na kontynencie Labienusa46 z trzema legionami i dwoma tysiącami konnych, aby strzegł portu, pilnował dowozu żywności, obserwował, co się dzieje w Galii, i podejmował decyzje stosownie do czasu i okoliczności, sam natomiast z pięciu legionami47 i z taką samą ilością jeźdźców, jaką pozostawił na kontynencie, o zachodzie słońca4S podniósł kotwice. Pchał go łagodny, południowo-zachodni wiatr, ale około północy ustał, tak że Cezar nie mógł utrzymać kursu i zniesiony daleko prądem ujrzał o świcie 49 Brytanię pozostawioną z lewej strony50. Wtedy znowu wykorzystał 44 Cezar celowo kazał zgładzić Dumnoryiksa, aby za jednym zamachem pozbyć się bardzo niebezpiecznego i wpływowego przeciwnika, a itakże dać innym Galiom odstraszający przykład. 45 Zgodnie z przewidywaniami Cezara Jazda Dumnoryfesa nie stanęła w jego obronie i posłusznie wróciła do Cezara. 46 Niepewna sytuacja polityczna w Galii, zwłaszcza po zabójstwie Dumnoryksa, zmusiła Cezara do pozostawienia w tym roku Tytusa Labiena, jego najlepszego zastępcy zarówno w sprawach wojskowych, jak i politycznych, na kontynencie w Porcie Icjusz, skąd kontrolował cale wybrzeże oraz resztę .Galii. 47 Nie wiadomo, które to były legiony, ale na pewno wśród nich znajdował się legion siódmy, gdyż jest o tym wzmianka, a także legion dziesiąty, który w ubiegłym roku razem z siódmym legionem był w Brytanii, a na pewno Cezar legiony te wziął ze sobą ze względu na nabyte przez nie doświadczenia, tak w czasie samej przeprawy morskiej, jak i starć z Bry-tami. 48 Między godziną 1:9 a 20 miejscowego czasu. 49 Wschód słońca w tej części Brytanii w dniu 22 lipca przypada na godzinę około 3,35. 60 Wskutek zmiany kierunku prądu flota Cezara, która po- 152 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR zmianę kierunku prądu51 i kazał z całych sił wiosłować, by dotrzeć do tej części wyspy, o której z poprzedniego lata było mu wiadome, że ma najlepszy dostęp. W tej sytuacji była ze wszech miar godna pochwały ofiarność naszych żołnierzy, którzy na obładowanych okrętach transportowych, dzięki nieprzerwanemu trudowi wiosłowania, dorównali szybkością okrętom wojennym. Wszystkie statki dotarły około południa do wybrzeży Brytanii52 i nie dostrzeżono nieprzyjaciela w tym miejscu, ale — jak się Cezar później dowiedział od jeńców — choć w tym miejscu zgromadziły się liczne oddziały, to wystraszone wielką ilością statków (których razem z ubiegłorocznymi i prywatnymi 53, jakie niektórzy pobudowali sobie dla własnej wygody 54, ukazało się naraz więcej niż osiemset), od brzegu odstąpiły i ukryły się na wzgórzach 55. 9. Cezar kazał zejść wojsku i zająć dogodne miejsce pod obóz56, ale gdy dowiedział się od jeńców57, gdzie za-ezątkowo płynęła w kierunku północno-zaehodnim, została zniesiona na północny wschód, i dlatego Cezar ujrzał brzegi 'Brytanii ( w okolicy dziś. Nofthforeland) z tyłu od lewej strony. 51 Prąd ponownie skręcił ku południowemu zachodowi. 52 Przypuszczalnie w okolicy pomiędzy dziś. Saiudown Castle a Sandwieh. 53 Te prywatne statki należały zapewne do oficerów sztabu Cezara i kupców italskich, którzy liczyli na Obfitą zdobycz wojenną. Nie jest wykluczone, że znaczna część tych statków należała do Krassusa, który nigdy nie pomijał okazji, by powiększyć swój przysłowiowy już majątek. 64 Wyraz commoclum użyty tu przez Cezara, ma podwójne znaczenie “wygoda" oraz “korzyść". Obydwa tu się nadają. 65 Prawdopodobnie w okolicach dziś. Sutton, Mongeham i Northbourne. 56 Jeżeli lądowanie nastąpiło w okolicy dziś. Sandown Castle, •to obóz swój Cezar mógł założyć w pobliżu dziś. Worth, 67 Przez tych jeńców należy rozumieć napotkanych chłopów brytańskich, gdyż do starcia militarnego do tej pory jeszcze nie doszło. WOJNA GALIJSKA, KS. V 153 trzymały się58 siły nieprzyjacielskie, po zostawieniu nad morzem dziesięciu kohort59 i trzystu jeźdźców60 jako ochronę dla okrętów, o trzeciej straży 6I ruszył ku nieprzyjacielowi, o tyle mniej lękając się o los okrętów, że pozostawił je z zarzuconymi kotwicami przy łagodnie pochyłym i otwartym wybrzeżu. Dowództwo nad strażą i okrętami powierzył Kwintusowi Atriuszowi. Sam, po przejściu przez noc około dwunastu tysięcy kroków ujrzał wojska nieprzyjaciół62. Ci, zbliżywszy się z konnicą i wozami bojowymi do rzekd63, zaczęli z wyżej położonych stanowisk 64 powstrzymywać naszych w marszu i prowadzić działania zaczepne65. Odparci przez naszą konnicę, ukryli się w lasach, wybrawszy sobie miejsce doskonale umocnione przez naturę i ludzki wysiłek66, a które — jak się okazało — już przedtem przygotowali przypuszczalnie w związku z wojną domową67, albowiem przez wielkie ilości ściętych drzew wszelki dostęp był zamknięty. Sami ftządzali małymi grupkami wypady z lasów i uniemożliwiali naszym wdarcie się pomiędzy umocnienia. Lecz żoł- 58 Można się. domyślać, że były to okolice dziś. Canterbury. 59 Po dwie kohorty z każdego z. pięciu legionów. to Jeźdźcy ci pełnili zapewne straż poza obrębem obozu przy okrętach, podczas gdy wymienione dziesięć kolhort znajdowało się wewnątrz obozu. 61 Między północą a 3 nad ranem. 62 Prawdopodobnie w okolicy dziś. Canterbury, a droga, którą szedł, poikrywa się zapewne z drogą dziś prowadzącą z Sandwich do Canterbury. 6a Chodzi o rzekę Stouir. 64 Czyli z wysokich brzegów tej rzeki. 65 Do walki doszło pomiędzy d:zfe. Sturry (ma wschód od Canterbury) a Thanington l(na .zachód od Canterbury). 66 Przypuszczalne ślady tego oppidum brytańskiego odkryto w lasach Bigbury w odległości 2,5 km na zachód od Canterbury. 67 Chodzi oczywiście o wojny międzyplemienne. 154 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR riierze siódmego legionu, uformowawszy szyk “żółwia", usypali wał przy ich umocnieniach i opanowali ten punkt oporu, straciwszy zaledwie kilku rannych i wygnali przeciwnika z lasu. Ale Cezar zabronił ścigać uciekających nieprzyjaciół, a to dlatego, że nie znał charakteru okolicy, a także chciał, po upływie znacznej części dnia6S, pozostawić czas na obwarowanie obozu. 10. Rankiem następnego dnia69 podzielił piechotę i jazdę na trzy korpusy 70 i wysłał na wypad z zadaniem ścigania uciekającego nieprzyjaciela. Gdy miały one za sobą znaczną część drogi i kiedy już były widoczne tylne straże nieprzyjacielskie, Cezara dogonili jeźdźcy od Kwin-tusa Atriusza z wiadomością, że minionej nocy zerwała się bardzo gwałtowna burza71 i niemal wszystkie statki uległy uszkodzeniu i zostały wyrzucone na brzeg, ponieważ ani kotwice i liny jej się nie oparły, ani też żeglarze i sternicy nie mogli wytrzymać gwałtowności wichury; tak więc wskutek zderzenia się statków poniesiono poważne straty. 68 Żołnierze Cezara mieli za sobą bardzo ciężki dzień, ponieważ wyruszyli ze swego obozu najpóźniej około godziny 2 mad ranem po co najmniej pięciogodzinnym marszu dotarli do nieprzyjaciela, jakiś czas zabrała im walka, forsowanie rzeki l wreszcie zdobywanie •umocnionego punktu oporu. Na pewno były to już godziny popołudniowe i dlatego Cezar musiał zarezerwować czas ma założenie obozu i danie odpoczynku utrudzonym żołnierzom. 69 To jest 24 lipca. 70 Każdy z tych korpusów składał się niewątpliwie z piechoty i jazdy, a wysłanie ich w trzech kierunkach wskazuje, że miejscowość ta, której kontynuacją jest dziś. Oanterbury, już wówczas leżała na skrzyżowaniu dróg. 71 Chodzi tu o gwałtowny i wielki pływ morski, jaki występuje tu również przy nastaniu nowiu księżyca, podobnie jak i przy pełni. W 54 roku p.n.e. pełnia wypadała 21 lipca. WOJNA GALIJSKA, KS. V 155 11. Na wiadomość o tym Cezar kazał odwołać 72 legiony i konnicę, a przy tym podczas marszu powstrzymywać nieprzyjaciela, sarn zaś powrócił do okrętów; na własne oczy ujrzał niemal to samo, o czym dowiedział się z ustnych i pisemnych doniesień. Tak więc stracił około czterdziestu okrętów, jednak wydawało się, że resztę będzie można naprawić przy znacznym wysiłku. Kazał zatem powybierać wszystkich rzemieślników z poszczególnych legionów 73, a innych ściągnąć z kontynentu; do Labiena napisał, by przy pomocy legionów, które miał u siebie, wybudować możliwie jak najwięcej okrętów74. Sam, choć zadanie to wymagało wiele wysiłku i trudu, uznał jednak za najbardziej celowe wszystkie statki wyciągnąć na ląd i połączyć wspólnymi umocnieniami z obozem75. Na tych robotach zeszło mu około dziesięciu dni7S i nawet podczas nocy żołnierze nie przerywali swojej pracy. Po wyciągnięciu statków na ląd i po należytym obwarowaniu obozu pozostawił w nim na straży te same oddziały co poprzednio, a sam udał się na to samo miejsce, skąd był zawrócił. Gdy tam przybył, ściągnęły już zewsząd na to miejsce znaczniejsze siły Brytów, nad którymi najwyższe dowódz- -f.3.»2 Wynika z tego, iże Cezar wyszedł z obozu razem z ostat-mim oddziałem. 73 W wojsku Cezara nie było już specjalnych oddziałów rzemieślniczych (jabri), ale w jego sztabie znajdował się prae-fectus fabrum, do którego należało wszystko, co wchodziło w zakres techniki i inżynierii. Wszystkie roboty wchodzące w zakres techniki i inżynierii wykonywali legioniści pod fachowym kierownictwem. 74 Jak się później okazało, Labienus wykonał to polecenie i wybudował 60 statków (V 23, 4). 75 Oblicza się, że statki te po wyciągnięciu na ląd zajęły przestrzeń 1280 m2 o czterech .bokach po 140 m. 76 Od 24 lipca do 3 sierpnia. • 156 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR two, mocą wspólnej uchwały ", powierzono Kasywelauno-wi; jego kraj od plemion nadmorskich oddziela rzeka zwana Tamizą78, odległa od morza o około 80 000 kroków. W ostatnich latach toczyły się ustawiczne wojny między nim a pozostałymi plemionami; ale przerażeni naszym przybyciem Brytowie jemu oddali naczelne dowództwo na przeciąg wojny. 12. Wewnętrzną część Brytanii78 zamieszkują ludy, które w oparciu o przekazywaną u nich tradycję twierdzą, że są tubylcami na wyspie, a w części nadmorskiej te ludy, które dla grabieży i prowadzenia wojny przybyły z Belgii (i one prawie wszystkie noszą nazwy plemion, z których wywodząc się tutaj przyszły80), a po wszczęciu wojny tu pozostały i w dodatku poczęły uprawiać rolę. Liczba ludności jest nieskończenie wielka, zabudowania są bardzo liczne i z reguły podobne do galijskich, bydła jest wielkie mnóstwo. Jako pieniędzy używają albo miedzi, albo monet złotych 81, albo żelaznych prętów odważonych w określo- 77 Podjętej na zgromadzeniu naczelników plemiieonyoh i niewątpliwie królów, gdyż rządy królewskie w Brytanii były jeszcze dość powszechne. 78 Zdanie ze wzmianką o Tamizie uważa się za .późniejszą wstawkę do tekstu Cezara, może dla celów szkolnych. 79 Również rozdziały od 12 do 14 traktuje się jako późniejszą interpolacją. Ł0 Napływ Celtów z kontynentu 'mógł zacząć się jeszcze około 200 roku p. n. e., ale nie wydaje się prawdopodobne, żeby wszyscy Celtowie brytańscy pochodzili od Belgów, tym bardziej że Cezar i jego interpeflatar nie wymieniają ani jednego plemienia brytańskiego, które miałoby swojego imiennego odpowiednika na terenie Belgii. 81 Badania wykopaliskowe potwierdziły wiadomość o złotych monetach brytańskich, natomiast monety ze srebra, miedzi czy 'brązu są znacznie późniejsze. Prawdziwa jest też wiadomość o posługiwaniu się żelaznymi sztatoikami jatko pieniądzem obok monet ze złota. WOJNA GALIJSKA, KS. V 157 nym ciężarze. Tam w środkowych rejonach wyspy występuje cyna 82, w nadmorskich żelazo, ale jest go niewielka ilość s3; korzystają ze sprowadzanej miedzi84. Drzewo budulcowe jest takiego samego rodzaju co w Galii, z wyjątkiem buka85 i jodły. Uważają, że spożywanie zajęcy, kur i gęsi jest niedozwolone; hodują je jednak dla rozrywki i przyjemności. Klimat jest tu łagodniejszy niż w Galii, ponieważ chłody są mniej dokuczliwe. 13. Wyspa ma kształt 'trójkąta, którego jeden bok leży na wprost Galii. Jeden kąt tego boku, znajdujący się obok Kancjum 8S, gdzie zawijają niemal wszystkie statki z Galii, zwrócony jest ku wschodowi, a drugi, położony niżej, ku południowi. Bok ten ma około 500 000 kroków 87. Drugi bok jest skierowany ku Hiszpanii88 i zachodowi; z tej strony 82 Cyna (plumbum album) od dawna była tu znana i od najdawniejszych czasów była przedmiotem handlu, zwłaszcza z Fenicjanami i Kartaigińczykami. Ale występowała ona w starożytności, podobnie jak i dziś, nie w środkowych rejonach wyspy, lecz na wybrzeżu dziś. Kornwalii i wyspach stanowiących jej przedłużenie, w których dopatrują się słynnych w starożytności “Wysp Cynowych" (insulae Cassiterides). 83 Wbrew temu, co podaje Cezar, żelazo obficie występuje na terenie wyspy, zwłaszcza w rejonach środkowych, ale Bry-towie eksploatowali jedynie złoża występujące na powierzchni. 84 Mylna jest też wiadomość o Sprowadzaniu miedzi, ponieważ występowała ona dość obficie w różnych miejscach Brytanii, zwłaszcza na terenie dziś. Kornwalii, Cardiganshlre i Anglesey oraz w pobliżu Llandudno. Choć inie jest wykluczone, że rzeczywiście w czasach Cezara jeszcze jej nie eksploatowano,. 85 Ta wiadomość też nie jest prawdziwa, ponieważ Brytania zawsze obfitowała w lasy bukowe, i to na terenach poznanych przez Cezara. To samo dotyczy występowania sosny. 86 Kancjum to dzisiejsze hrabstwo Kent. 87 Podane tu liczby są przesadzone. 88 Błąd powszechnie występujący u geografów starożytnych, którzy na mapach orientowali Pireneje z południa na północ, i Cezar czy interpolator z takiej mapy korzystał. 158 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR znajduje się Hibernia89, o połowę — jak się przypuszcza — mniejsza od Brytanii, tak od niej odległa jak Brytania od Galii. W połowie tej drogi leży wyspa nosząca nazwę Mona so; przypuszcza się, że ponadto są tu w pobliżu liczne mniejsze wyspy91; niektórzy pisali o tych wyspach, że w czasie zimowego przesilenia noc trwa tutaj nieprzerwanie przez trzydzieści dni. Mimo wypytywania niczego na ten temat nie dowiedzieliśmy się92, oprócz tego, że dzięki dokładnym pomiarom przy pomocy wodnych zegarów stwierdziliśmy, że noce są tu krótsze niż na kontynencie 33. Długość tego boku, zdaniem owych autorów, wynosi 700 000 kroków. Trzeci bok zwrócony jest ku północy; po tej stronie nie leży żadna ziemia, ale kąt tego boku zwraca się najbardziej ku Germanii. Przypuszcza się, że ma on 800 000 kroków długości. A więc cała wyspa ma w obwodzie dwadzieścia razy po sto tysięcy kroków. 14. Z wszystkich tutejszych ludów na najwyższym zgoła poziomie kultury są mieszkańcy Kancjum, rejonu całkowicie nadmorskiego, a ich sposób życia niewiele różni się od galijskiego. Mieszkańcy środkowej części wyspy nie sieją na ogół zboża, ale żywią się mlekiem i mięsem, a odziewają w skóry. Wszyscy zaś Brytowie malują się u-rzetem barwdarskim94, który farbuje na niebiesko, i zyskują przez to groźniejszy wygląd w czasie walki; włosy noszą długie, a całe ciało golą prócz głowy i górnej war- 89 Hibernia to dziś. Irlandia. 80 Mona to dziś. wyspa Mań. Ale już u Pliniusza, Tacyta i Ptolemeusza nazwą Mona określano dziś. wyspę Ainglesey. 91 Być może, iż chodzi tu o Hebrydy lub Orkady. 92 Autor interpolacji chce stworzyć wrażenie, że pochodzi to wszystko rzeczywiście od Cezara. 93 Chodzi tu o Okres, w którym Cezar przebywał w Brytanii. 94 Zidentyfikowanie tej rośliny, określonej nazwą vitrum, jest bardzo trudne. Zapewne jest to Isatis tinctoria. WOJNA GALIJSKA, KS. V 159 gi. Mają dziesięć do dwunastu wspólnych między sobą żon, a przede wszystkim bracia z braćmi i ojcowie z synami 95; ale jeżeli zrodzą się z nich dzieci, to przypisywane są -temu z nich, kto był pierwszym mężem ss. 15. Nieprzyjacielscy jeźdźcy i wojownicy na wozach bojowych nawiązali zażartą walkę z naszymi jeźdźcami podczas marszu 97, jednak nasi wszędzie zdobywali przewagę, itak że wyparli ich w lasy i na wzgórza; ale gdy po zabiciu wielu nieprzyjaciół ze zbytnim zapałem puścili się w pogoń za nimi, stracili niektórych ze swoich. Tymczasem nieprzyjaciele po jakimś czasie, kiedy nasi niczego się nie spodziewali i byli zajęci obwarowywaniem obozu, nagle z lasów wypadli i uderzywszy na tych, którzy stali przed obozem98 na warcie, wiszczęli zawziętą walkę. Cezar rzucił na pomoc dwie kohorty, i to pierwsze " z obydwu legionów, i gdy ustawiły się one w szyku bojowym w nieznacznej od siebie odległości, nieprzyjaciele bardzo zuchwale wdarli się w sam środek naszych, przerażonych nowym dla nich rodzajem walki 10°, i wycofali się bez strat. W tym dniu poległ trybun wojskowy Kwintus La-beriusz Durus. Nieprzyjaciele zostali odparci po wysłaniu dalszych kohort na pomoc. ss Przykład na małżeństwo grupowe. Jednakże żaden z autorów starożytnych nie potwierdza tej wiadomości, jeżeli chodzi o Brytów, natomiast w formie pogłosek mówi się tak o ludach mieszkających bardziej na północ. 96 Chodzi tu o przeprowadzenie świeżo zaślubionej żony z domu rodziców do domu męża. 97 Nie imożna określić, .gdzie doszło do tego starcia. 98 Stały one w miejscach, gdzie były przewidziane przyszłe bramy obozu, gdyż właśnie przed nimi zawsze znajdowała się straż. 99 Dowódcy i żołnierze pierwszej kohorty stanowili elitę legionu. 100 Były to więc oddziały, które w ubiegłym roku nie brały udziału w wyprawie do Brytanii. 160 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR 16. W związku z tym całym sposobem walki, jaka rozgrywała się na oczach wszystkich i przed obozem, udało się pojąć, że nasza piechota ze względu na ciężkie uzbrojenie była mniej sprawna przy itego rodzaju nieprzyjacielu, ponieważ wycofującego się nie mogła ścigać ani też nie odważała się wychodzić z szyku, jeźdźcy zaś z wielkim ryzykiem podejmowali walkę, giyż nieprzyjaciel także z rozmysłem często wycofywał się i gdy udało mu się odciągnąć naszych nieco od legionów, zeskakiwał z wozów i spieszony rozpoczynał nierówną dla naszych walkę. Ten sposób walki jednakowo był niebezpieczny dla jeźdźców, zarówno gdy się wycofywali, jak też gdy byli w pościgu. W dodatku nieprzyjaciele nie walczyli w zwartych szeregach, lecz w rozprószeniu i w znacznych od siebie odstępach, a rezerwy mieli tak rozstawione, że jedni drugich na zmianę zastępowali i na miejsce zmęczonych przychodzili wypoczęci ze świeżymi siłami. 17. Następnego dnia m nieprzyjaciele 102 zajęli stanowiska na wzgórzach 103 z dala od naszego obozu, pokazywali się tylko w małych grupkach i atakowali naszych jeźdźców z mniejszym niż poprzedniego dnia zapałem. Ale w południe, gdy dla zdobycia paszy Cezar posłał trzy legiony i wszystką konnicę pod wodzą legatam Gajusza Trebo-niusza105, Brytowie nagle z wszystkich stron rzucili się 101 4 sierpnia. 102 Czyli wszystkie rodzaje broni wojsk nieprzyjacielskich. 105 Poprzedniego dnia uciekli oni właśnie na te wzigórza i po ponownym sformowaniu się zajęli pozycje obronne. 101 Cezar bardzo poważnie traktował sytuację, kiedy na czele oddziałów mających .zająć się zaopatrzeniem postawił legata. Liczył się więc, że może dojść do poważnego starcia, którym musiał pokierować najbardziej doświadczony dowódca, a więc legat. Przewidywania Cezara sprawdziły się. 105 Gajusz Treboniusz był w 55 roku trybunem ludowym i w tym charakterze zawsze występował po stronie Cezara, WOJNA GALIJSKA, KS. V 161 na furażerów i zbliżyli się aż do oddziałów i legionów. Nasi106 w gwałtownym uderzeniu ich odparli i nie zaprzestawali pościgu tak długo, aż nasi jeźdźcy, ufni w pomoc, ponieważ widzieli postępujące za sobą legiony107, pognali nieprzyjaciół przed sobą w bezładzie, wybiwszy ich wtedy wielką liczbę, i nie dawali im możności ani zebrać się razem108, ani zatrzymać 109, ani zeskoczyć z wozów bojowych. Po tej ucieczce rozpierzchły się niezwłocznie ich oddziały posiłkowe no, które zewsząd nadciągnęły i do tej pory nieprzyjaciel nigdy nie walczył przeciw nam pełnymi siłami U1. 18. Po rozpoznaniu zamierzeń nieprzyjacielam Cezar poprowadził wojsko nad rzekę Tamizę do kraju Kasywelauna 113; rzekę tę można przekroczyć w bród, i to z trudem, w jednym tylko miejscu lu. Gdy tam dotarł, zauwa- Od 54 roku służył w wojsku Cezara i wiele razy dał się poznać jako doskonały dowódca. Cezar wielokrotnie go odznaczył. Ostatecznie stanął po stronie morderców Cezara, podobnie jak i szereg innych jego podkomendnych. 183 To jest legiony. 107 Jeźdźcy rzymscy nie odważali się na samodzielną walkę z brytańskimi wojownikami na wozach bojowych. 108 To jest wszystkim oddziałom nieprzyjacielskim. 103 Chodzi tu o nieprzyjacielską piechotę i wozy bojowe. 110 Są to oddziały dostarczone przez inne plemiona bry-tańskie i podporządkowane Kassywelaunusowi. 111 To znaczy, że przeszedł na walkę podjazdową, gdyż na podstawie dotychczasowych doświadczeń mógł się przekonać, że wojska Brytów nie potrafiły dotrzymać Rzymianom pola. 112 To znaczy do przejścia na walkę (podjazdową. iw Na podstawie danych z interpolowanego tekstu można by wywnioskować, że królestwo Kasywelauna obejmowało dzisiejsze hrabstwa Middlesex, Hertford, Buekingham, jeżeli nie w całości, to częściowo, a ze słów Cezara można się domyślać, że w skład tego państwa wchodziły ponadto jeszcze dzisiejsze hrabstwa, choćby tylko częściowo, jak Surrey lub Berkshire, leżące na południe od Tamizy. 114 Być może w pobliżu dziś. Brentford. 162 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR żył, że na drugim brzegu rzeki stoją w szyku bojowym wielkie siły nieprzyjacielskie. Brzeg zaś był umocniony przy pomocy wbitych przed nim ostro zakończonych pali i tego samego rodzaju pale były wbite pod wodą i ukryte w rzece. Gdy Cezar dowiedział się o tym od jeńców i zbiegów, wysłał przodem konnicę, a legionom kazał niezwłocznie ruszyć za nią. Ale nasi żołnierze, choć im tylko głowy wystawały z wody, z taką poszli szybkością i brawurą, że nieprzyjaciele nie mogli oprzeć się natarciu legionów 115 i konnicy, opuścili brzeg i rzucili się do ucieczki. 19. Kasywelaunus, jak wyżej powiedzieliśmy, stracił wszelką nadzieję na walną bitwę, dlatego większość wojsk rozpuścił i pozostawiwszy przy sobie około czterech tysięcy wojowników na wozach bojowych, śledził nasze ruchy, trochę usuwał się z drogi i ukrywał się w okolicach bezdrożnych i lesistych, a z rtych rejonów, o których było mu wiadomo, że tamtędy będzie wiodła nasza marszruta, spędzał ze wsi bydło i ludność do lasów, a gdy nasza konnica z większą zuchwałością rozpraszała się po wsiach dla grabieży i pustoszenia, wszelkimi drogami i ścieżkami wojowników na wozach wysyłał i z wielkim dla naszych jeźdźców ryzykiem wdawał się z nimi w walkę i tego rodzaju groźbą uniemożliwiał zapędzanie się na większą odległość. Nic innego nie pozostawało jak to, że Cezar zabraniał oddalać się zbytnio od kolumny marszowej legionów, i tyle tylko szkodzić nieprzyjacielowi przez pustoszenie pól i wzniecanie pożarów, na ile żołnierzom legionowym pozwalał męczący marsz. 20. Tymczasem Trynowantowie11C, najsilniejsze chyba 115 Chodzi o piechotę. Jeśli wierzyć Poliajnosowi (ok. 100— ok. 170, grecki retor, autor dzieła o fortelach wojennych pt. Strategemata), Cezar szczególnie zaskoczył Brytów posiadanym słoniem bojowym. 118 Należy przypuszczać, że Trynowantowie wysłali swoje WOJNA GALIJSKA, KS. V 163 w tej okolicy plemię, z którego wywodzący się młody Mandubracjusz, zaufawszy opiece Cezara przybył do niego na kontynent do Galii — jego ojciec sprawował władzę królewską nad itym plemieniem i został zabity przez Ka-sywelaunusa — wyprawili do Cezara posłów z przyrzeczeniem poddania się mu i wypełnienia rozkazów; prosili, by bronił Mandubracjusza przed krzywdami ze strony Ka-sywelaunusa, a przy tym, żeby odesłał go do plemienia, któremu by przewodził i piastował w nim najwyższą władzę. Cezar zażądał od nich czterdziestu zakładników oraz zboża dla wojska, a Mandubracjusza do nich wysłał. Oni polecenia te szybko wypełnili, zakładników co do jednego oraz zboże przysłali. 21. Gdy Trynowantów wzięto w obronę, a żołnierzom naszym zakazano wyrządzania im jakichkolwiek krzywd, Cenimagnowie, Segoncjakowie, Ankalitowie, Bibrokowie i Kasjowie n7 przysławszy poselstwa poddali się Cezarowi. Od nich dowiedział się, że niedaleko od tego miejsca znajduje się gród ns Kasywelauna, broniony przez lasy i bagna, w którym zgromadzono dość znaczne ilości ludzi i bydła. Brytowie zaś mianem grodu określają niedostępne ostępy leśne, które umocnili wałem i rowem119 i gdzie zwykle ściągali, by uciec przed najazdem nieprzyjacielskim. Cezar ruszył tam z legionami: natrafił na miejsce poselstwo do Cezara dopiero po jego przeprawie przez Tamizę, gdy przekonali się o słabości Kasywelauna. 117 Z wymienionych tu plemion jedynie nazwa Segoncjaków występuje jeszcze na monetach celtycikich. Przypuszczalnie zamieszkiwały one wszystkie dolinę Tamizy. 118 Gród ten znajdował się albo w pobliżu dziś. Yerulam koło St. Albans, albo też ma miejscu dzisiejszej City londyńskiej, gdyż już wtedy istniało tu miasto celtyckie, którego nazwa zachowała się w późniejszej, zlatymiaowainej formie Lon-diniwn. 119 Podobnie wyglądały grody w Galii. 164 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR znakomicie umocnione przez naturę i ludzki wysiłek; jednak zaczął je atakować z dwu stron. Nieprzyjaciele po krótkotrwałym oporze nie wytrzymali naporu naszych żołnierzy i inną stroną grodu rzucili się do ucieczki. Znaleziono tu wielkie ilości bydła, a z nieprzyjaciół wielu zostało w czasie ucieczki pojmanych lub zabitych. 22. Podczas gdy te wydarzenia rozgrywały się w tych okolicach, Kasywelaunus wyprawił posłów do Kancjum, leżącego — jak wyżej podaliśmy — nad morzem, a nad którym to rejonem panują czterej królowie, Cyngetoryks, Karwiliusz, Taksymagulus i Segowaks, z poleceniem, by zebrali wszystkie wojska, znienacka uderzyli na obóz z o-krętami i zajęli go. Gdy ci podeszli do obozu, nasi urządzili wypad, wielu nieprzyjaciół zabili, a nawet wzięli do niewoli znakomitego pochodzenia wodza Lugotoryksa i sami bez strat powrócili. Kasywelaunus na wiadomość o tej bitwie, po poniesieniu tylu strat, po spustoszeniu jego kraju, a najbardziej wstrząśnięty oderwaniem się od niego plemion, za pośrednictwem Atrebaty Kommiusza wyprawił do Cezara posłów z oświadczeniem, że poddaje się. Ponieważ Cezar postanowił spędzić zimę na kontynencie ze względu na niespodziane bunty 12° w Galii, a także dlatego, ponieważ rozumiał, że niewiele czasu pozostawało z okresu letniego i w dodatku mógłby go łatwo zmarnować, kazał wydać sobie zakładników i ustalić daninę, jaką Brytaniam miała corocznie składać narodowi rzymskiemu; ponadto zastrzegł Kasywelaunusowi w for- 120 Cezar ma na myśli bunty, które mogą dopiero wybuchnąć. 121 Nałożona przez Cezara danina była raczej chwytem propagandowym, gdyż Brytowie, jeżeli w ogóle płacili Rzymowi regularną daniną, to bardzo krótko. O płaceniu daniny przez Brytów Rzymowi można mówić dopiero od 85 roku n.e., gdy WOJNA GALIJSKA, KS. V 165 mię rozkazu, by nie ważył się wyrządzać szkód Mandu-bracjuszowi i Trynowantom. 23. Po wzięciu zakładników poprowadził wojsko z powrotem nad morze m i zastał okręty już naprawione. Po spuszczeniu ich na wodę, ze względu na to, że miał wielką liczbę jeńców, a trochę statków zatonęło podczas owej burzy, postanowił przeprawić wojsko w dwu transportach 123. I tak się przytrafiło, że z tak wielkiej liczby okrętów i po tylu rejsach 124 zarówno w tym, jak i w poprzednim roku125, nie utracono ani jednego statku przewożącego żołnierzy, natomiast z tych, które po wysadzeniu żołnierzy z pierwszego transportu miały próżne powrócić do niego z kontynentu, oraz z tych, które w liczbie sześćdziesięciu zostały później126 zbudowane staraniem Labiena, tylko nieliczne osiągnęły miejsce przeznaczenia, a pozostałe niemal wszystkie zostały odepchnięte przez burzę. Gdy Cezar przez jakiś czas127 daremnie ich wyczekiwał, żeby ze względu na porę roku, ponieważ zbliżało się zrównanie dnia z nocą 128, nie napotkać na przeszkody w żegludze, z konieczności ciaśniej umieścił żoł- stała się faktycznie prowincją rzymską w wyniku ponownego podboju, dokonanego w latach 77 do 85 przez Agrykolę. 122 Przypuszcza się, że Cezar znajdował się w odległości około 300 km od morza. 128 Ponieważ drugi transport odbył się na kilka dni przed jesiennym zrównaniem dnia z nocą, a więc około połowy września, to pierwszy miał miejsce zapewne z końcem sierpnia. Pobyt Cezara w Brytanii trwał zapewne około dwu i pół miesiąca. 124 Było ich co najmniej pięć. 185 Drobne uzupełnienie sprawozdania z ubiegłorocznej wyprawy do Brytanii. 126 To znaczy po odpłynięciu Cezara do Brytanii. 127 Zapewne około dwu do trzech tygodni. 128 Nastawa! wówczas okres burz morskich (por. IV 36, 2). 166 GAJUSZ JULIUSZ CEZAK nierzy na statkach i z nastaniem zupełnie spokojnej pogody, z początkiem drugiej straży nocnej129 kazał podnieść kotwice i o brzasku 13° dotarł do lądu, przeprawiwszy cało wszystkie statki m. 24. Po wyciągnięciu okrętów na ląd i po odbyciu ogól-nogalijskiego zgromadzenia w Samarobrywie 132, ze względu na to, że w tym roku wskutek długotrwałej suszy zbiory w Galii wypadły gorzej, został zmuszony do innego niż w poprzednich latach rozmieszczenia wojska na leżach zimowych i do rozkwaterowania legionów wśród wielu plemion 133. Jeden z nich legat Kwintus Fabiusz poprowadził do kraju Morynów 134, drugi Kwintus Cyceron135 129 Około 21 godziny. 188 Ponieważ była to połowa września, 13 więc około godziny 6 rano. 131 W sumie wyniki obu wypraw do Brytanii były, zdaniem wielu badaczy, niewielkie. Zdaje isię jednak, że spełniły mimo wszystko dwa ważne zadania. Pod względem propagandowym bardzo podniosły prestiż Cezara, tak w Galii, jak i w Rzymie, a pod względem militarnym i politycznym Galia nie mogła odtąd liczyć na poparcie ze strony Brytanii i została osamotniona. Po powrocie Cezara na kontynent czekała na niego wiadomość o śmierci jego córki, a żony Pompejusza. Konsekwencje tego nie dały długo na siebie czekać. 183 Miasto w Galii Belgijskiej, dziś. Amiens. Ważny punkt przeprawy przez Samarę (dziś. Somma). 133 po raz pierwszy zdecydował się rozmieścić legiony wśród wielu plemion. 134 Było m02e w okolicach dziś. Boutogne. 135 Kwintus Tulliusz Cycero, brat mówcy i polityka Marka Tulliusza Cycerona, młodszy od niego, legat Cezara w łatach 54 do '52, choć Cezar nigdy nie wymienił jego stopnia. Wiadomo tylko z listu Marka Cycerona do Lentulusa, w którym pisze: Quintus, frater mens, legatus est Caesaris (Ad jam,., I 9, 21). Stanowił on chyba rękojmię poprawnych stosunków politycznych między Cyceronem a Cezarem. WOJNA GALIJSKA, KS. V 167 do kraju Nerwiów 13G, a trzeci m Lucjusz Roscjusz do kraju Ezuwłów138; czwartemu, pod wodzą Tytusa Labienu-sa 139, kazał zimować w kraju Remów na pograniczu z Tre-werami 14°; trzy legiony rozmieścił w Belgiim. Na ich czele postawił kwestora Marka KrassusaH2 oraz legatów Lucjusza Munacjusza Pianka H3 i Gajusza Treboniusza144. Jeden legion, niedawno zaciągniętyH5 po drugiej stronie IBS przypuszczalnie w okolicach dziś. Namur, gdzie rzeka Sabis (dziś. Sambre) wpada do Mozy. 137 Był to legion trzynasty (por. V 53, 6). 138 Ezuwiowie zamieszkiwali tereny Galii Celtyckiej pomiędzy Łoarą (star. Liger) a dolną Sakwaną, w okolicach dziś. miasta Sees. 189 Przypuszcza się, że legion ten początkowo powierzano komuś innemu i dopiero po powrocie z Italii Dafoienus objął nad nim dowództwo. 146 Trewerowie, jedno z najdzielniejszych plemion galijskich, pod wpływem agitacji Imduejomara od początku tego roku było wrogo nastawione do Rzymian i dlatego trzeba było posłać w jego sąsiedztwo jednego z najzdolniejszych legatów. 141 Wskutek uszkodzenia tekst w tym miejscu niejasny. 142 Markus Licyniusz Krassus, syn triumwira, tu po raz pierwszy wymieniony. Przypuszczalnie zastąpił on u Cezara swego brata Publiusza, który dał się poznać jako doskonały dowódca i w 55 roku podbił Akwitanię, a w 54 roku udał się wraz z ojcem do Syrii. Marek Krassus był w 54 raku kwestorem i prawdopodobnie uczestniczył w wyprawie do Brytanii. Jego obóz znajdował się w kraju Bellowaków w odległości około 25 000 kroków od głównej kwatery Cezara w Samarobrywie (dziś Amiens), a. więc przypuszczalnie w okolicy dziś. Froissy, 18 km na północny wschód od Beauviais. 143 L. Munacjusz Plancus miał swój obóz zimowy prawdopodobnie w pobliżu rzeki Aksony (dziś. Aisne), nie opodal głównego miasta Suesjonów Nowiodunum .(dziś. Soissons). 144 przebywał w Samarobrywie, głównej kwaterze Cezara. 145 Cezar ma tu ma myśli zaciąg z początku drugiego roku wojny, który dostarczył mu legiony trzynasty i czternasty. Uwaga o niedawnym zaciągu ma wytłumaczyć przyczynę strasznej zagłady, jakiej uległ ten niedoświadczony w boju legion. 168 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR Padu 14(i, oraz. pięć kohortI47 posłał do kraju Eburonów I48, którzy po większej części zamieszkiwali tereny pomiędzy Mozą a Renem149 i znajdowali się pod władzą Ambiory-ksa i Katuwolka 15°. Żołnierzami tymi kazał dowodzić legatom Kwintusowi Tyturiuszowi Sabinowi i Lucjuszowi Aurunkulejuszowi Kotcieł51. Uważał, że dzięki takiemu sposobowi rozmieszczenia legionów będzie mógł najłatwiej zapobiec niedostatkom żywności. A przecież jednak leża zimowe tych wszystkich legionów (z wyjątkiem tego, który dał Lucjuszowi Roscjuszowi152, aby go powiódł do najspokojniejszej i najbardziej pokojowo nastrojonej części Galii) rozciągnęły się na przestrzeni stu tysięcy kroków 15'! od siebie. Sam, aż do otrzymania wiadomości, że legiony znalazły się już na miejscu i leża zimowe zostały obwarowane, postanowił tymczasem pozostać w Galiil54. 146 To odnosi się do czytelnika w Rzymie, dla którego określenie “po drugiej stronie Padu" {trans Padum) oznaczało ,jaia północ od Padu". 147 Pochodzenie tych pięciu kohort jest niejasne. 148 To znaczy do Atuatuki (dziś. Tongern). 149 Część Eburonów zamieszkiwała tereny w pobliżu dziś. Liege (Belgia) i Limiburig (Holandia), a część na zachód od Mozy. 158 Kraj Eburonów składał się z dwu okręgów (pagi), z których jeden znajdował się na wschód od Mozy i nad nim władał Katuwolkus, a okręgiem drugim, w którym znajdowała się Atuatuka, władał Ambioryks. 151 Obaj ci legaci już poprzednio otrzymali wspólne zadanie od Cezara (por. IV 22, 5). Kwintus Tyturiusz Sabinus dowodził legionem, a Lucjusz Aurunkulejusz Kotta pięciu kohortami i dlatego był podwładnym Tyturiusza. 152 Legiom Roscjusza zimował przypuszczalnie w okolicy dziis. Sess, dlatego że Cezar nie chciał tego młodego i niedoświadczonego legionu narażać na ewentualne niebezpieczeństwo. 153 Znaczenie tych słów jest niejasne i zapewne wynika z zepsucia tekstu w tym miejscu. 164 To znaczy w Samaroforywie w obozie Treboniusza. WOJNA GALIJSKA, KS. V 169 25. W kraju Karnutów 155 żył niejaki Tazgecjusz 15G, potomek znakomitego rodu, którego przodkowie sprawowali władzę królewską w swoim plemieniu. Cezar, za jego dzielność oraz przychylność wobec siebie, a także. za to, że we wszystkich wojnach 157 korzystał był z jego szczególnych usługI5S, przywrócił go do piastowanej przez przodków godności. Gdy już trzeci rok sprawował rządy, osobiści wrogowie159 jawnie go zamordowali przy współudziale licznych członków plemienia1G0. Cezarowi donie- 165 Kraj Karnutów rozciągał się między Sekwaną a Loiarą i(star. Lig er). Ważniejsze miasta to Cenabum (dziś. Orleans) i Autricum (dziś. Chartres). Arystokracja tego plemienia była zdecydowanie wrogo ustosunkowana do Rzymian, w czym niewątpliwie poważną rolę musieli odegrać druidzi, których głów-ma siedziba znajdowała się właśnie w tym kraju, i tu odbywały się ich ogólnoigalijskie zgromadzenia. Karnutowie co roku występowali czynnie przeciw Cezarowi i dopiero po długotrwałych walkach zostali ostatecznie pokonani. 186 Zachowały się monety z napisem TASGETIYS, które on bił w okresie swego dwu- lub trzyletniego panowania. 157 Cezar ma na myśli wojny, w których Tazgecjusz brał udział po otrzymaniu od niego godności królewskiej, to jest od 66 roku. Były to więc wojny z Helwetami, z Ariowistem oraz z Belgami. 158 Te .szczególne usługi to niewątpliwie działalność na rzecz Cezara, zwłaszcza szpiegowanie, pośredniczenie w nawiązywaniu kontaktów z Galiami, osobiste uczestnictwo w walkach na czele swej jazdy i ma pewno daleko idąca pomoc, gdy w zimie z 57 na 56 rok Cezar pozostawił wojsko ma przezimowanie w kraju Karnutów. 169 Zamordowany został przez swoich osobistych wrogów (inimici), którym dopomogli w tym niewątpliwie także jego wrogowie polityczni. Poszukano takiego wybiegu w tyra celu, aby stworzyć pozory, że morderstwo to nie miało chamakteru politycznego i żeby w ten sposób główni winowajcy, to jest wrogowie polityczni, mogli uniknąć wmieszania się Cezara w tę sprawę. ie Cezar ma tu na myśli arystokrację plemienną i kapłanów. 170 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR siono o tym zdarzeniu1G1. W obawie — ponieważ wielu było w to zamieszanych — aby pod ich wpływem nie oderwało się całe plemię, kazał Lucjuszowi Plankusowi jak najśpieszniej ruszyć razem z legionem z Belgii do kraju Karnutów i tam zimować102, a tych, o których współudziale w zabiciu1H Tazgecjusza dowiedziałby się, miał pojmać i do niego odesłać. Tymczasem od wszystkich, legatów i kwestorów 164, którym powierzył legiony, otrzymał wiadomości, że na miejsca leż zimowych dotarli i że one zostały obwarowane. 26. Po około piętnastu dniach od przybycia legionów na leża zimowe165 wybuchły nagle zamieszki i bunty za sprawą Ambioryksa i Katuwolka; oni, choć stawili się na granicy swego królestwa do dyspozycji Sabinusa i Kotty d przywieźli zboże166 do obozu zimowego167, pod wpły- 161 przypuszcza się, że podział legionów na leża zimowe został dokonany około l listopada. Poszczególne legiony dotarły na miejsca swego przeznaczenia między 2 a 10 listopada. Taz-gecjusz został zamordowany około 10 list opada, a wiadomość o tym dotarła do Cezara około 15 listopada, który równocześnie otrzymał już od swolcto legionów meldunki o przybyciu do miejsc swoich leż zimowych. 162 Z początkiem drugiej połowy listopada Lucjusz Plankus otrzymał od Cezara rozkaz udania się do kraju Karnutów. 163 Dla Cezara ważniejsi byli polityczni wrogowie Tazgecjusza, gdyż byli to zarazem jego wrogowie. 164 Zagadnienie, czy Cezar miał jednego, czy dwu kwestorów, jest siporine. 165 Do kraju Eburonów, których siedziby rozciągały się pomiędzy Renem a Mozą. 166 rjo czego zobowiązali się na zwołanym przez Cezara zgromadzeniu w Saimarobrywie. 107 Znajdował się on w Atuatuce, w samym niemal środku ich kraju. WOJNA GALIJSKA, KS. V 171 wem namów us wysłanników Trewercyka Inducjomara 16' podburzyli swoich współpłemieńców i po niespodzianym napadzie na naszych drwali z wielkimi siłami podeszli pod obóz celem zawładnięcia nim. Gdy nasi szybko porwali za broń i wstąpili na wał, a w dodatku przy jednym z boków jeźdźcy hiszpańscy 17° odnieśli sukces w starciu konnym, nieprzyjaciele straciwszy nadzieję na powodzenie odciągnęli swoich od oblężenia i wtedy swoim zwyczajem poczęli donośnym głosem wołać, aby ktoś z naszych podszedł na rozmowę: postępują tak, gdy pragną porozmawiać o wspólnych sprawach i spodziewają się tym sposobem usunąć nieporozumienie. 27. Na rozmowę wysłano do nich Gajusza Arpiniusza 172, ekwitę rzymskiego, zaprzyjaźnionego z Kwintusem Tyturiuszem oraz niejakiego Kwintusa Juniusza173, rodem i6s Wynika z tego, że obaj królowie Eburonów nie zamierzali początkowo zrywać z Rzymianami, chociaż Ambioryks od dawna wypatrywał dogodnego momentu. 169 Inducjomarus mię mógł zapomnieć Cezarowi upokorzenia, jakiego z jego strony doznał. Wpływ na obu królów ejbu-rońskich miał ponadto z tego względu, że Eburonowie znajdowali się w politycznej zależności od Trewerów (por. IV 3, 4). 178 Jak można z tego miejsca wnioskować, Cezar utrzymywał żywe kontakty z Hiszpanią, które nawiązał tam najpierw jeszcze jako kwestor w Hispania Ulterior, a później jako pro-pretor w tej prowincji. 171 Zamiast wysłać, jak to zwykli czynić Rzymianie, parla-mentariusza. 172 Na czele tego poselstwa stał zaufany Tyturiusza Gajusz Aiipiniusz, od którego oczekiwał on wyczerpującego sprawozdania z tych roizmów. 178 Kwintus Juniusz był zapewne Celtyberem i stąd jego znajomość języka celtyckiego i dlatego można go było częstokroć wysyłać na pertraktacje z Ambioryksem. Niektórzy dopatrują się w tym Kwintusie Juniuszu prefekta wspomnianej jazdy hiszpańskiej, a nawet tego, który zdał Cezarowi sprawę z masakry piętnastu kohort rzymskich przez Gallów, o czym niżej. 172 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR z Hiszpanii, który już przedtem zazwyczaj bywał jako poseł u Ambioryksa ze zleceniami Cezara; Ambioryks tak do nich przemówił: “Przyznaje, że bardzo wiele zawdzięcza dobrodziejstwom Cezara, ponieważ dzięki jego pomocy został uwolniony od daninym, którą był zobowiązany składać swoim sąsiadom Atuatukom, i ponieważ Cezar odesłał mu syna i bratanka, którzy wydani Atuatukom ja-;ko zakładnicy, byli przez nich traktowani jak niewolnicy i trzymani w kajdanach175; gdy chodzi o oblężenie obozu, to nie zrobił tego z własnej decyzji czy woli, ale pod naciskiem plemienia, ponieważ jego władza jest tego rodzaju, że on ma wobec ludu takie same uprawnienia, jak lud wobec niego 176. Plemię zaś porwało za broń dlatego, że nie mogło przeciwstawić się niespodzianemu powstaniu Gallówm. Może to łatwo udowodnić własną słabością, gdyż nie jest do tego stopnia nie obeznany z sytuacją, by mógł wierzyć, że swoimi siłami byłby zdolny pokonać naród rzymski. Ale jest to decyzja całej Galii: dzisiejszy 174 Miało to miejsce zapewne w 57 roku, kiedy Cezar bardzo surowo ukarał Atuatuków za ich podstępny napad nocny i(por. II 33, 6—7). Od jakiego czasu Etauronowie musieli płacić Atuatukom daninę, trudno stwierdzić, ale można sądzić, że doszło do tego po najeździe Cymbrów i Teutonów. 175 Traktowanie syna oraz bratanka Ambioryksa, którzy byli zakładnikami u Atuatuków, jak niewolników, osobiście dotyczyło Amtoioryiksa, natomiast danina obciążała przede wszystkim lud. 176 Słowa te są w sprzeczności z tym, co w innym miejscu Cezar podaje o szerokich masach plemiennych, że nie miały 0ne żadnego wpływu na sprawy polityczne (por. VI 13, 1). Albo to był wykręt Amibiaryksa, albo rzeczywiście sprawy te inaczej wyglądały u Belgów niż u reszty plemion galijskich. 177 Tutaj Ambioryks wyraźnie mija się z prawdą, ponieważ w tym roku Gallowie nie zawiązali jeszcze żadnego sprzy-siężeinia i udziału Eburonów w walkach z Rzymianami nie można było usprawiedliwiać ich zobowiązaniami wobec reszty plemion galijskich. WOJNA GALIJSKA, KS. V 173 dzień został wyznaczony na zaatakowanie wszystkich obozów zimowych Cezara, aby jeden legion nie miał możności przyjść z pomocą drugiemu legionowi. Jako Galio-wie 178 nie mogliby tak łatwo sprzeciwić się innym Galiom, zwłaszcza że celem podjętej decyzji okazało się odzyskanie wspólnej wolności. Ponieważ dostatecznie wywiązał się z patriotycznego obowiązku względem swoich, ma teraz na uwadze zobowiązania za dobrodziejstwa od Cezara: po przyjaźni zaklina i błaga Tyturiusza, by miał wzgląd na dobro własne i żołnierzy. Znaczny oddział za-ciężnych Germanów przekroczył Ren; w ciągu dwu dni tutaj się zjawi. Do nich samych należy decyzja, czy nie uznaliby za odpowiednie, zanim spostrzegą to sąsiednie plemiona, wyprowadzonych z zimowego obozu żołnierzy zaprowadzić bądź do Cycerona, bądź do Labienusa, z których pierwszy znajduje się w odległości około pięćdziesięciu tysięcy kroków, a drugi nieco dalej od nich 179. On im przyrzeka i pod uroczystą przysięgą zapewnia, że da im bezpieczne przejście przez swoje dziedziny. Kiedy tak postępuje, to zarówno przychodzi z pomocą swojemu plemieniu, gdyż uwalnia je od zimowego obozu, jak i odwdzięcza się Cezarowi za jego życzliwość". Po tym przemówieniu Ambioryks oddalił się. 28. Arpiniusz i Juniusz przekazali legatom to, co usłyszeli. Ci zaniepokojeni nieoczekiwanymi wiadomościami, mimo że pochodziły od wroga 18°, uznali, że jednak nie wolno ich lekceważyć, a najbardziej zaniepokoiło ich to, w co z trudem można było uwierzyć, że nic nie znaczące 178 Z tych słów jasno wynika, że Etauronowie •wprawdzie •należeli do plemienia Belgów, ale zdawali też sobie sprawę, że jako Belgowie są równocześnie Galiami. 170 Być może obóz Kwintusa Cycerona znajdował się w dziś. Binche nad Sambrą (star. Sabis), a Labienusa w dziś. Mouzon nad Mozą. iso Czyli od Amfoioryksa. 174 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR i słabe plemię Eburonów m ośmieliło się na własną rękę wywołać wojnę z narodem rzymskim. Przekazali więc sprawę na naradę i doszło do wielkiego sporu między jej uczestnikami. Lucjusz Aurunkulejusz, wielu trybunów wojskowych i centurionowie pierwszej rangi byli zdania, że niczego nie należy pochopnie czynić, ani też porzucać leż zimowych bez rozkazu Cezara; dowodzili oni, że “w obwarowanym obozie można stawiać opór obojętnie jak wielkim siłom galijskim, a także znacznym siłom germańskim: świadectwem tego jest pierwszy atak nieprzyjaciół, który mężnie odparli, a nawet zadali im wiele strat182; braku żywności nie odczuwają; a tymczasem nadejdą posiłki zarówno z najbliższych obozów zimowych, jak i od Cezara; co wreszcie może być bardziej lekkomyślne i haniebne, niż przyjmowanie od wroga rad w sprawach największej wagi?" 183 29. Odpowiadając na to, Tyturiusz184 krzyczał: “będzie za późno, gdy nadejdą większe siły nieprzyjaciół z dołączonymi do nich Germanami albo gdy na najbliższy obóz spadnie jakieś nieszczęście. Za mało czasu na rozważania. Uważa, że Cezar udał się do Italii; inaczej Karnutowie nie podjęliby planu zamordowania Tazgecjusza, ani Ebu-ronowie, gdyby ów był obecny, nie podeszliby z takim lekceważeniem pod nasz obóz. On zwraca uwagę nie na to, że propozycja wyszła od wroga1S5, ale na rzeczywis- 181 Nie miało ono bowiem żadnego wpływu na inne plemiona i inie posiadało zależnych od siebie klientów. 182 Jest to cenne uzupełnienie wyżej podanych wiadomości na temat tego napadu. 183 Godziło to bezpośrednio w honor rzymskiego żołnierza. 184 Cezar charakteryzuje tu Tyturiusza jaiko człowieka tchórzliwego, o ciasnym umyśle i tracącego w niebezpieczeństwie panowanie nad isobą. 185 Słowa te odnoszą się niewątpliwie do uwagi Kotty, że nie należy korzystać z rad udzielanych przez wroga. WOJNA GALIJSKA, KS. V 175 tość; Ren niedaleko; śmierć Ariowista 1B6 i nasze niedawne zwycięstwa wywołały wielkie rozgoryczenie wśród Germanów; cała, podporządkowana władzy narodu rzymskiego, Galia aż kipi po doznaniu tylu zniewag i po utracie dawnej sławy wojennej187. Wreszcie kto by mógł sobie wyobrażać, że Ambioryks uciekałby się do tego rodzaju propozycji bez określonych nadziei? Jego rada w obu wypadkach bezpieczna: jeżeli nic nie uległo pogorszeniu, to bez zbytniego ryzyka można dotrzeć do najbliższego legionu; jeżeli cała Galia wejdzie w porozumienie z Germanami, to ratunek zależy jedynie od szybkości działania. Jaki natomiast będzie wynik propozycji Kotty i tych, którzy są innego zdania? Jeżeli obecnie niebezpieczeństwo nie jest groźne, to na pewno należy obawiać się głodu po długotrwałym oblężeniu". 30. Gdy po wypowiedziach obydwu stron Kotta i centurionowie pierwszej rangi uparcie obstawali przy swoim, Sabinus począł krzyczeć, i to donośniej, aby znaczna część żołnierzy mogła go usłyszeć188: “Niech będzie, jeżeli tak chcecie. To nie ja spośród was — wołał — boję się śmierci najbardziej. Oni zrozumieją m: jeśli zdarzy się coś po- 186 O śmierci Ariowista nie było dotąd mowy. Niektórzy sądzą, że w tym miejscu tekst uległ zepsuciu i zamiast wyrazu mors (= śmierć) był tu chyba wyraz sors (= los). je? wyraźna przesada ze strony Tyturiusza, ponieważ Galia już dawno zrezygnowała z laurów wojennych (por. VI 24, 6), choć nie jest wykluczone, że przedstawiciele arystokracji galijskiej w swoich ambitnych planach zdobycia najwyższej władzy mogli szermować wspomnieniami dawnych zwycięstw i starać się w ten sposób poderwać masy plemienne. 188 Demagogiczny chwyt Tyturiusza w momencie, gdy nie mógł znaleźć poparcia wśród doświadczanej kadry oficerskiej i podoficerskiej i wtedy postanowił działać przez zastraszenie prostych mas żołnierskich. 189 Na pewno w tym miejscu zrobił gest w kierunku przysłuchujących się naradzie żołnierzy. 20' 176 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR ważniejszego, od ciebie zażądają wytłumaczenia ci, którzy— gdybyś tylko zechciał — już pojutrze połączeni z najbliższymi obozami dzieliliby z pozostałymi legionami jednakowy los wojny i daleko od swoich rzuceni i wygnani 19° nie ginęliby czy od miecza, czy z głodu". 31. Uczestnicy narady zrywają się z miejsca; chwytają za ręce jednego i drugiego m i proszą, aby przez swoją różnicę zdań i upór nie doprowadzili sprawy do ostatecznego zagrożenia: “sytuacja stanie się znośniejsza, czy wypadnie im pozostać, czy odejść, jeżeli tylko wszyscy będą jednej myśli i wyrażą zgodę; odwrotnie natomiast, różnica zdań nie daje wcale widoków na wyratowanie się". Dyskusja nad tą sprawą przeciągnęła się do północy. Wreszcie Kotta ustąpił wbrew swemu przekonaniu: pogląd Sabinusa przeważył. Podano do wiadomości, że z pierwszym brzaskiem192 ruszają w drogę. Resztę nocy spędzono bezsennie, ponieważ każdy robił przegląd swoich rzeczy, co może z sobą unieść, a co z wyposażenia zimowego obozu musi pozostawić. Wymyślano wszystko, by wytłumaczyć, że nie można pozostać na miejscu bez narażenia się na niebezpieczeństwo i że wskutek nieustannego znużenia i czuwania żołnierzy niebezpieczeństwo ich będzie jeszcze wzrastać. O pierwszym brzasku wyruszono19S lco Sława te nie odnoszą się do Cezara, który żołnierzom tym wyznaczył tu leża zimowe, ale do Kotty, który swoim uporem nie umożliwia im połączenia się z innymi legionami. Obóz Tyturiusza rzeczywiście znajdował się najdalej w porównaniu z innymi obozami. 191 Chodzi ,tu oczywiście o Tyturiusza i Kottę. 132 Ponieważ działo się to w drugiej połowie października, .więc wypadało to na mniej więcej 6 .godzinę z rana. 188 Nie wiadomo, w którym kierunku ruszono, czy do obozu Cycerona, czy Labiena. Należy sądzić, że do obozu Cycerona drogi były już zamknięte przez Eburonów, pozostawał więc tylko Obóz Łabiena. Za tym przypuszczeniem przemawia fakt, że po masakrze obozu Tyturiusza niedobitki żołnierzy rzyra- WOJNA GALIJSKA, KS. V 177 z obozu w taki sposób, jakby Arnbioryks doradził im to nie jako wróg, ale najbardziej przyjazny człowiek, mianowicie w bardzo rozciągniętej kolumnie i z ogromnym taborem 1M. 32. Tymczasem nieprzyjaciele, skoro tylko na podstawie nocnego zgiełku i niespania zorientowali się, że nasi gotują się do odejścia, zastawiwszy w lesie, o prawie 2 000 kroków, podwójną zasadzkę w dogodnym i ukrytym miejscu, wyczekiwali nadejścia Rzymian195. A gdy większa część kolumny marszowej opuściła się do dużej kotliny196, nagle ukazali się z obu jej stron i zaczęli atakować straż tylną, uniemożliwiać wyjście straży przedniej i walczyć w miejscu dla naszych jak najbardziej niedogodnym m. 33. Dopiero wtedy Tyturiusz, który niczego przedtem nie przewidział, miotał się i biegał, ustawiał kohorty, a to skieh zdołały się przedrzeć do Łabiena i donieść mu o klęsce (por. V 37, 7). 194 Należy przypuszczać, że wskutek zaufania do zapewnień Anlbioryksa Tyturiusz najpierw prowadził swój legion, za którymi jechały jego tabory, a na końcu szły kohorty Kotty ze swoimi z tyłu taborami. 195 Wynika z tego, że Eburonowie zdołali się zorientować, w którym Rzymianie ruszą kierunku, i dlatego :na tej drodze przygotowali zasadzki. Ze względu na ich szczupłe siły nie należy sądzić, aby zasadzki swoje umieszczali równocześnie w dwu różnych miejscach. Nie jest też wykluczone, że wśród otrzymanych od Ambloryksa rad Tyturiusz mógł też dostać radę wybrania drogi do Łabiena. 196 Jeżeli obóz Tyturiusza znajdował się w Atuatuce (dziś. Tongern), to wspomniana długa kotlina być może odpowiada kotlinie ciągnącej się pomiędzy dziś. Koninxheim a Russon dub Koninxiheim a Lowaige nad potokiem Geer, lewobocznym dopływem Mozy, przepływającym obok Tongern. 197 Wynika z tego, że Eburonowie cały czas obserwowali ruchy Rzymian i w najbardziej dogodnym dla siebie momencie przystąpili do ataku. 1 78 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR jednak z samego strachu, tak że było widać, iż całkowicie stracił głowę; a to częstokroć zwykło zdarzać się tym, których dopiero samo działanie zmusza do podjęcia decyzji. Natomiast Kotta, który zastanawiał się nad tym, co może zdarzyć się podczas wymarszu, i dlatego nań się nie zgadzał, był wszędzie tam, gdzie wymagało tego wspólne dobro i w nawoływaniu oraz zachęcaniu żołnierzy zachowywał się jak naczelny wódz, w walce zaś jak żołnierz. Ponieważ zaś przez wydłużenie kolumny marszowej legaci z ledwością mogli osobiście wszystko ogarnąć i przewidzieć, co i gdzie należy czynić, kazali powiadomić żołnierzy, by porzucili tabory i ustawili się w kolistym szyku bojowym. Chociaż rozkaz ten w tego rodzaju sytuacji był nienaganny, to jednakowoż w tym wypadku wyszedł na niekorzyść: albowiem wśród naszych żołnierzy pomniejszył nadzieję na zwycięstwo, a nieprzyjaciół bardziej zachęcił do walki, ponieważ wydawało się, że taki rozkaz wynikał z jak największego przerażenia i zwątpienia. Ponadto zdarzyło się, co musiało się stać, mianowicie że żołnierze zaczęli -tłumnie porzucać szeregi i każdy śpieszył porwać z taborów, co miał najcenniejszego, i wszędzie rozlegały się krzyki i biadania. 34. Natomiast barbarzyńcom nie zabrakło przemyślności. Albowiem ich wodzowie kazali ogłosić przed całym szykiem, że “nikomu nie wolno zejść ze swego stanowiska: cała zdobycz należy do nich i im zapewnia się wszystko, co Rzymianie porzucą; a więc niech pamiętają, że wszystko zależy od zwycięstwa". Nasi nie ustępowali w walce tak męstwem, jak i liczebnością i chociaż opuścił ich dowódca i szczęście wojenne, jednakże całą nadzieję na wyratowanie się pokładali w męstwie i ilekroć któraś z kohort zrobiła wypad do przodu, zaraz padała tu trupem wielka liczba nieprzyjaciół. Gdy Ambioryks to spostrzegł, rozkazał swoim ogłosić, aby pociskami razili z daleka i nie WOJNA GALIJSKA, KS. V 179 podchodzili bliżej, a gdyby Rzymianie w którymś miejscu zaatakowali, to niech odstępują, dzięki lekkiemu uzbrojeniu i codziennemu wprawianiu się nie poniosą żadnego uszczerbku, wycofujących się ponownie na swoje stanowiska nieprzyjaciół niech ścigają. 35. Rozkazu tego bardzo skrupulatnie przestrzegali i gdy któraś z kohort występowała z koła i ruszała do ataku, nieprzyjaciel jak najszybciej uchodził. W tym czasie trzeba było odsłonić tę część i odkryty prawy bok narażać na pociski. A gdy nasi zaczynali wycofywać się z powrotem na to miejsce, skąd przedtem wyszli, to okrążali ich zarówno ci, którzy przed nimi ustępowali właśnie, jak i ci, którzy najbliżej stali; jeśliby zaś chcieli trwać na swoich pozycjach198, to ani nie mogli wykazać się swoim męstwem, ani też uniknąć w zwartych szeregach pocisków miotanych przez tak wielkie tłumy. Jednak, mimo że dręczyło ich tyle nieszczęść, mimo że ponieśli wiele strat w rannych, stawiali opór, i choć minęła już znaczna część dnia, gdyż bitwa toczyła się od brzasku aż do ósmej godziny 199, nie dopuścili się niczego, co byłoby ich niegodne. Wtedy to Tytus Balwencjusz, który w ubiegłym roku dowodził pierwszym manipułem 20°, człowiek waleczny i wielce poważany, został przeszyty oszczepem przez oba biodra na wylot; Kwintus Lukaniusz, tego samego stopnia 201, poległ walcząc jak najmężniej, gdy śpieszył na pomoc okrążonemu synowi; legat Lucjusz Kotta, gdy zagrzewał wszystkie kohorty i oddziały do walki202, został raniony z procy prosto w twarz. 198 To znaczy nie wychodzić z czworoboku. 199 Między 14 a 15. 200 Prawdopodobnie był to wysłużony żołnierz, który jako emeritus pozostał w legionie. 201 Czyli primipilus. sną Wynika z tego, że z chwilą gdy Tyturiusz całkowicie zawiódł jako dowódca, jego miejsce zajął spontanicznie Kotta, początkowo dowodzący tylko swoimi kohortami. 180 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR 36. Gdy Kwintus Tyturiusz, zupełnie wytrącony z równowagi tą sytuacją, ujrzał z daleka Ambioryksa zagrzewającego swoich do walki203, wysłał do niego swojego tłumacza, Gnejusza Pompejusza, z prośbą2M, by oszczędził jego i żołnierzy. Ów zagadnięty odpowiedział: “Jeśli Tyturiusz chce się rozmówić z nim, może; ma nadzieję, że będzie mógł wyprosić 205 u pospólstwa łaskę dla jego żołnierzy; ale jego samego nie spotka żadna krzywda, co zaręcza swoim słowem". Tyturiusz radzi się rannego Kot-ty206, czy nie wydaje mu się słuszne, żeby zeszli z pola i razem porozmawiali z Ambioryksem: ma nadzieję, że będzie można wyprosić u niego łaskę dla siebie i żołnierzy. Kotta nie zgodził się iść do uzbrojonego wroga i przy tym wytrwał207. soa Wynika z tego, że Eburonowie nie wyczuwali jeszcze swojej przewagi na Rzymianami i dlatego trzeba było ich do każdego ataku zachęcać i w dodatku musiał to robić sam Ambioryks. Cezar daje do zrozumienia, że gdyby nie kardynalne błędy Tyturiusza, to wynik bitwy mógłby być może nawet inny. 21)4 Gnejusz Pompejusz pochodził z celtyckiego plemienia Wokoncjów i dlatego miał dane, by jako tłumacz brać udział w rozmowie Tyturiusza z Ambioryksem. Istnieje przypuszczenie, że był on ojcem historyka Pompejusza Trogusa, żyjącego w czasach cesarza Augusta i(27 r. pjn,e. — 14 r. a.e.). Natomiast ojciec wymienionego tu Gnejusza Pompejusza brał czynny udział w walkach przeciw Sertoriuszowi pod dowództwem Gnejusza Pompejusza Wielkiego i od iniego otrzymał obywatelstwo rzymskie. 205 Daje w ten sposób wyraz swej wątpliwości, czy jego upojeni zwycięstwem wojownicy zechcą go słuchać, a rozkazu takiego dać im nie ma prawa. sos Tyturiusz nie miał prawa wydawać rozkazów Kotcie, gdyż był on samodzielnym dowódcą swojej jednostki, ale dla 'Ogólnego dobra musiał podporządkować się Tyturiuszowi. 207 Kotta jako rzymski żołnierz i dowódca nie mógł dać innej odpowiedzi i Cezar to dobitnie podkreśla. , WOJNA GALIJSKA, KS. V 181 37. Sabinus rozkazał znajdującym się właśnie przy nim trybunom wojskowym i centurionom pierwszej rangi208, aby poszli z nim, i gdy zbliżył się do Ambioryksa, otrzymany rozkaz odrzucenia broni spełnił i nakazał swoim, aby to samo zrobili209. Podczas gdy omawiali między sobą warunki, a rozmowę rozmyślnie przewlekał Ambioryks, Tyturiusza z wolna okrążono i zabito 21°. Wtedy dopiero swoim zwyczajem obwieścili zwycięstwo i wydając okrzyki bojowe uderzyli na naszych i rozbili szeregi2łl. Wtedy Lucjusz Kotta poległ z bronią w ręku, razem z bardzo dużą częścią żołnierzy. Pozostali wycofali się do obozu, z którego wyszli212. Spośród nich, chorąży Lucjusz Petro-sydiusz, gdy napierał na niego wielki tłum wrogów, przerzucił orła legionowego przez wał do wnętrza obozu, a sam, jak najmężniej walcząc przed obozem, padł. Żołnierze owi z ledwością wytrzymywali oblężenie aż do nocy; nocą zaś, po utracie nadziei na ocalenie, wszyscy co do ŁOS Do wszystkich swoich dotychczasowych błędów Tytu-'riusz dodał jeszcze jeden, i to niewybaczalny, ponieważ w czasie samej walki pozbawił on żołnierzy swoich dowódców. Dyscyplina rzymska mię pozwalała podwładnym na nieusłueba-nie -rozkazu dowódcy. ?89 Cezar przedstawia tu dalsze przykłady błędów i (poniżania się Tyturiusza wobec nieprzyjaciela. Towarzyszący oficerowi musieli słuchać jego rozkazów i przez niegodne rzymskiego żołnierza porzucenie broni .sami pozbawili się możności przedarcia się przez otaczających nieprzyjaciół do swoich. Ambioryks dobrze znający Tyturiusza konsekwentnie do tego zmierzał. 210 Ta podstępnie zorganizowana przez Ambioryksa masakra zastała dokonana przez Eburonów około 31 października. 211 Dopiero po zamordowaniu dowódcy i licznych oficerów Eburonowie ośmielili się uderzyć na zupełnie zdezorientowanych żołnierzy rzymskich. 212 Wynika z tego, że jeszcze przed błędnymi pociągnięciami Tyturiusza Rzymianie mogliby się bez większego chyba .trudu przebić z .powrotem do swego obozu. 182 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR jednego sami pozbawili się życia. Garstka tych, którzy uszli z tej bitwy niepewnymi drogami przez lasy213, dotarła do legata Tytusa Labienusa na leże zimowe i przedstawiła, co zaszło 2H. 38. Ambioryks, pełen uniesienia z powodu tego zwycięstwa, natychmiast215 ruszył z konnicą do Atuatuków 21fJ, najbliższych sąsiadów jego królestwa i jadąc bez przerwy noc217 i dzień kazał piechocie nadążać za sobą. Po złożeniu relacji ze zwycięstwa i po zjednaniu Atuatuków dla buntu, następnego dnia 218 udał się do Nerwiów i począł ich napominać, aby nie przepuścili sposobności wyzwolenia się raz na zawsze i pomszczenia na Rzymianach doznanych krzywd219: dowodził, że “obaj legaci zostali zabici i znaczna część wojska padła, nie powinien im sprawić żadnych trudności nieoczekiwany atak 22° na legion zimujący pod wodzą Cycerona i wybicie go"; w akcji tej obiecał swoją pomoc 221. Przemówieniem tym łatwo przekonał Nerwiów. 213 Chodzi tu o Ardeny. 214 Była to jednia z największych klęsk i strat Cezara w całej wojnie galijskiej i stąd to jego późniejsze bezwzględne ściganie i prześladowanie Eburonów i Ambioryksa. 215 Ambioryks zastosował podpatrzoną u Cezara taktykę szybkiego działania, dziewki któremu można było zawsze zaskoczyć nieprzyjaciela. Chciał on bowiem, zanim jeszcze Rzymianie dowiedzą się o losie obozu Tyturiusza jak najszybciej przedostać się przez kraj Atuatuków ,na terytorium Nerwiów, gdzie znajdował się obóz zimowy Kwintusa Cycerona, 216 Przypuszcza się, że Ambioryiks ruszył z okolicy dziś. Ton-gern drogą w kierunku na dziś. Bavai. 217 Wyruszył nocą zaraz po masakrze Rzymian. 218 To jest 22 października. 219 Mowa jest ogólnie o (krzywdach, ponieważ Cezar jednak dość łagodnie potraktował Nerwiów po ich klęsce {por. H 28,1). 220 Wyrażenia te wskazują ina przejętą pnzez Ambioryksa od Cezara taktykę zaskakiwania nieprzyjaciela. 221 Ponieważ obóz Kwintusa Cycerona znajdował się na WOJNA GALIJSKA, KS. V 183 39. Rozesłali zatem natychmiast posłów222 do Ceutro-nów, Grudiów, Lewaków, Pleumoksjów i Geidumnów223, którzy wszyscy pod ich władzą, możliwie jak największe oddziały zgromadzili22 i nieoczekiwanie najechali na obóz zimowy Cycerona 225, zanim doszła do niego wieść o śmierci Tyturiusza226. Temu też przydarzyło się to, co musiało się stać, że pewną ilość jego żołnierzy, która udała się do lasu po drwa227 i materiał do budowy umocnień, zaskoczyło niespodziane pojawienie się nieprzyjacielskich jeźdźców. Po okrążeniu ich, Eburonowie22S, Nerwiowie i Atuatukowie oraz ich wszystkich sprzymierzeńcy i klienci poczęli oblegać legion229. Nasi szybko zbiegli się do broni i wstąpili na wał. Z trudem jedynie wytrwano tego dnia, ponieważ nieprzyjaciel całą nadzieję pokładał w szybkości i spodziewał się, że po odniesieniu tego zwycięstwa na zawsze pozostanie zwycięzcą. terytorium plemiennym Nerwłów, Ambioryiks musiał liczyć się z ich samodzielnością, dlatego inicjatywa spoczywała w ich ręku, on zaś mógł jedynie służyć im radą i pomocą. 222 Nerwiowie rzeczywiście formalnie przejęld inicjatywę, ale faktycznie za wszystkim stał Ambioryks. 223 Wymienione ludy to nic innego jak tylko poszczególne okręgi Nerwiów. Wyliczenie ich miało cel propagandowy, aby czytelnik rzymski mógł sobie wyobrazić, z ilu to plemionami musiał na raz walczyć jeden legion rzymski, i ostatecznie dał sobie z nimi radę, tym bardziej, że dowódca konsekwentnie trzymał się regulaminu obowiązującego w rzymskim wojsku, a żołnierze wykazali pełne zdyscyplinowanie. 224 Było to równoznaczne z powszechną mobilizacją. 225 Obozu tego szuka się nad rzeką Sambre (star. Sabis) na południe od Brukseli. 226 Tyturiusz został wymieniony dlatego, że w jego ręku spoczywało dowództwo nad całością. 227 Na opał. 228 Eburonowie, jako inicjatorzy całej akcji, izostali wymienieni na pierwszym miejscu. 229 Stało się to przypuszczalnie około 23 października. GAJUSZ JULIUSZ CEZAR 40. Cyceron natychmiast wysłał pisma do Cezara 230, wyznaczając wysokie nagrody, jeżeli zostaną doniesione; wskutek obsadzenia wszystkich dróg gońcy zostali przechwyceni. Ze ściągniętych do budowy umocnień materiałów wzniesiono w ciągu nocy prawie 120 wież231; z niewiarygodną szybkością uzupełniono braki w umocnieniach. Następnego dnia nieprzyjaciele uderzyli na obóz znacznie większymi, zewsząd pościąganymi siłami232, zasypali rów. Nasi stawiali opór z takim samym skutkiem jak poprzedniego dnia. Podobnie działo się w dalszych kolejno dniach. Całą noc ani na chwilę nie przerywano prac; ani chorzy, ani ranni nie mieli możności odpocząć. Wszystko, co było potrzebne następnego dnia do obrony, przygotowywano nocą; sporządzano mnóstwo opalonych na słońcu ko-łów i wielką ilość włóczni murowych 233; na wieżach układano deski234, dodawano blanki235 i przedpiersienie z plecionki. Sam Cyceron, choć był nader wątłego zdrowia, nawet nocą nie pozwalał sobie na wytchnienie, tak że otaczali go żołnierze nawołując, by się oszczędzał236. 41. Wówczas ci spośród nerwijskich wodzów i naczelników plemiennych, którzy mieli jakąś możność nawiązania rozmów, a łączyły ich węzły przyjaźni z Cyceronem, dali znać, że pragną rozmówić się z nim. Gdy dano im taką 280 Przebywał jeszcze w iSamaroforywie. 281 Chodzi tu niewątpliwie o niezbyt wysokie wieżyczki. 282 Wszyscy zmobilizowani Gallowie nie zdążyli na pierwszy dzień ściągnąć pod obóz, a Ambioryks nie chciał tracić czasu i uderzył przy pomocy tych sił, które już zdołały nadciągnąć na punkt zborny w pobliżu obozu Kwintusa Cycerona. 233 Rzucano nimi na podchodzących pod umocnienia obozowe nieprzyjaciół. 234 Na nich stawali żołnierze w czasie walki, 235 Za nimi iktryli sią żołnierze przed nieprzyjacielskimi pociskami. 286 Wfidać z tego, że cieszył się popularnością wśród swoich żołnierzy. WOJNA GALIJSKA, KS. V 185 możliwość, przedkładają to samo, o czym Anbioryks mówił Tyturiuszowi: “cała Galia jest pod bronią; Germanie przekroczyli Ren; obozy zimowe Cezara i pozostałe legiony zaatakowano". Dołączają również wiadomość o śmierci Sabinusa i dla potwierdzenia tego wskazują na Ambioryksa. “Są w błędzie — powiadają — ci, co liczą na pomoc od tych, którzy sami nie mają nadziei na wyratowanie się; oni są jednak przychylni Cyceronowi i narodowi rzymskiemu, a są przeciwni jedynie obozom zimowym i nie chcą, aby ten zwyczaj zakorzenił się; zezwalają im na bezpieczny odmarsz z zimowego obozu i bez obaw mogą udać się w jakiekolwiek strony". Cyceron tylko jedno na to odpowiedział: “naród rzymski nie ma zwyczaju przyjmować warunków od uzbrojonego nieprzyjaciela; jeżeli oni chcą złożyć broń, to niech wykorzystają go jako oparcie i wyprawią posłów do Cezara; ma nadzieję, że przy jego poczuciu sprawiedliwości uda się im uprosić go o to, czego pragną" 237. 42. Zawiedzeni w swoich nadziejach, Nerwiowie otoczyli obóz zimowy wałem 10 stóp wysokim i rowem 15 stóp szerokim. Znajomość tego rodzaju urządzeń zdobyli dzięki kontaktom z nami w poprzednich latach, a będąc w posiadaniu pewnej ilości jeńców z naszego wojska od nich się tego nauczyli; ale z powodu braku żelaznych narzędzi, odpowiednich do tego rodzaju robót, byli zmuszeni wycinać darń mieczami, ziemię wybierać rękoma i nosić ją w płaszczach238. Właśnie na podstawie tego można było zorientować się, jak wielkie masy ludzi były przy tym zatrudnione: albowiem w niespełna trzy godziny usypali umocnienia o obwodzie trzech tysięcy kroków. W następnych 237 To znaczy zabrania obozu rzymskiego. 238 Płaszcze (sagum lub sagulum) były typowym odzieniem Gallów i zostały przyjęte przez wojsko rzymskie. 186 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR pnych dniach 239 zaczęli wznosić wieże odpowiednio do wysokości naszego wału i sporządzać drabiny oraz szopy otalężnicze, czego również nauczyli ich jeńcy. 43. W siódmym dniu oblężenia 24°, gdy zerwał się gwałtowny wicher, zaczęli oni miotać z proc rozżarzone kule gliniane i obrzucać zapalonymi pociskami żołnierskie baraki 241, które na galijską modłę były kryte słomą. Te szybko stanęły w ogniu, a silny wiatr rozniósł go na wszystkie strony obozu. Nieprzyjaciele, przy wtórze rozdzierających wrzasków, jakby już odnieśli zwycięstwo i mieli je w swych rękach, zaczęli podsuwać wieże i szopy oblężnicze i po drabinach wspinać się na wał. Ale nasi żołnierze wykazali tyle męstwa i taką przytomność umysłu, że -choć zewsząd lizały ich płomienie, choć sypał się na nich grad pocisków, choć wiedzieli, że wszystkie ich bagaże, a także całe mienie padają pastwą ognia, nie tylko, że nikt z nich nie zszedł z wału dla zmiany stanowiska, ale prawie że nikt się nie obejrzał, i rzeczywiście wtedy wszyscy walczyli z jak największą zajadłością i bohaterstwem. Dzień ten był wyjątkowo bardzo ciężki dla naszych, ale mimo to skończył się tym, że ogromna liczba nieprzyjaciół odniosła rany lub padła, a to dlatego, że stłoczyli się tuż pod samym wałem, a znajdujący się na tyłach nie dawali możności odwrotu tym na przedzie. Gdy pożar nieco przygasł i w jednym miejscu wieżę oblężni-czą podsunięto i oparto o wał, centurionowie trzeciej kohorty odstąpili z pozycji, na których stali, ściągnęli też wszystkich swoich żołnierzy i następnie zaczęli gestami i okrzykami zachęcać nieprzyjaciół, by zechcieli wstąpić 239 Przypuszczalnie były to dni między 30 października a l listopada. 2-50 Przypuszczalnie był to 2 listopada. 241 Nie jest wykluczone, że autorem tego pomysłu był Ambłory.ks, dusza całego przedsięwzięcia. WOJNA GALIJSKA, KS. V 187 na wał; jednakże nikt z nich nie miał odwagi wyjść. Wówczas nieprzyjaciele zostali zasypani z wszystkich stron tamieniami i spędzeni, a wieżę podpalono 242. 44. W legionie tym było dwu bardzo dzielnych centurionów, bliskich awansu do pierwszej rangi243, Tytus Puł-on i Lucjusz Worenus. Dochodziło do ciągłych między nimi sporów, który z nich jest lepszy, i całymi latami walczyli ze sobą w jak najzawziętszym współzawodnictwie o awans. Gdy przy umocnieniach toczył się niezwykle zacięty bój, Pullon — jeden z nich — zawołał: “Worenusie, dlaczego się wahasz? Jakiejż to wyczekujesz okazji, by wykazać się swoją odwagą? Niechaj dzisiejszy dzień rozstrzygnie nasze spory". Po tych słowach wyskoczył na umocnienia i rzucił się tam, gdzie dostrzegł największą ciżbę nieprzyjaciół. Worenus też nie zatrzymał się na wa-e, ale w obawie przed utratą szacunku u wszystkich, ruszył w jego ślady. Pullon z nieznacznej odległości wyrzucił włócznię w kierunku nieprzyjaciół i jednego z nich, dy się właśnie z tłoku ku przodowi wyrywał, przeszył nią. Nieprzyjaciele osłonili tarczami śmiertelnie ranionego, i Pullona zaczęli wszyscy zasypywać pociskami i nie dawali mu możności ruszenia się z miejsca. Tarcza Pullona ostała podziurawiona, a jeden z pocisków utkwił mu iv pasie. Trafienie to przesunęło pochwę miecza i Pullon ile mógł dosięgnąć jej swoją prawicą 244; tak unieszkodliwionego okrążyli nieprzyjaciele. Doskoczył do niego jego •ywal Worenus i w tym krytycznym momencie przyszedł nu z pomocą. Wówczas cały ten tłum odwrócił się od 'ullona ku Worenusowi, gdyż zdawało się, że Pullon zo- 242 Wynika z tego, iż wieża ta znajdowała się przy takiej stronie wału, że jej pożar przy wspomnianym wyżej wichrze lie móigł zaszkodzić obozowi. 248 Byli więc zapewne centurionami drugiej kohorty. 244 Żołnierze rzymscy nosili miecze u prawego boku. 188 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR stał zabity owym pociskiem. Worenus, walcząc mieczem wręcz, jednego z nieprzyjaciół położył trupem, a resztę zmusił do cofnięcia się nieco; gdy coraz zajadlej na nich nacierał, potknął się i upadł. Z kolei został on okrążony, ale Pullon przybiegł mu natychmiast z pomocą i obaj, po zabiciu wielu nieprzyjaciół z jak największą chwałą wycofali się poza umocnienia. W ich wzajemnym współzawodnictwie i sporach los w taki sposób zabawił się z nimi, że jeden i drugi, choć rywale, stali się nawzajem dla siebia pomocą i ocaleniem i nie dało się orzec, który z nich obydwu mógłby pod względem męstwa uchodzić za lepszego 245. 45. Im uciążliwsze i przykrzejsze stawało się z każdym dniem oblężenie — zwłaszcza dlatego, że cały trud walki spadł na nielicznych obrońców, gdyż poważna część żołnierzy była wyczerpana ranami — tym więcej gońców z pisemnymi meldunkami słano do Cezara; część 246 z nich po schwytaniu była wśród męczarni zabijana na oczach naszych żołnierzy. Wewnątrz obozu przebywał jeden jedyny Nerwłjczyk, imieniem Wertykon, człowiek szlachetnego pochodzenia247, który jeszcze na samym początku oblężenia zbiegł do Cycerona i dawał dowody swojej wobec niego jak największej wierności. Nakłonił on swojego niewolnika obietnicą wolności248 i wysokiej nagrody pieniężnej, by zaniósł meldunek do Cezara. Meldunek ten 245 Cezar dał tu przykład, co może zdziałać współzawodnictwo. 246 Z tego wynika, że jednak jakaś ich część zdołała się przedrzeć przez nieprzyjacielskie linie, ale nie wiadomo, dlaczego nie dotarła ostatecznie do Cezara. 247 A więc nie należał do arystokracji plemiennej. 248 Poiiiieważ tylko jeszcze jeden raz podczas całej wojny galijskiej wspomina się o wyzwalaniu niewolników u Gallów ((por. VIII 30, i), należy przypuszczać, że było to bardzo rizadikie zjawisko. WOJNA GALIJSKA, KS. V 189 ukrył on sprytnie we włóczni249 i nie wzbudzając, jako Gall, żadnego podejrzenia pomiędzy Galiami, meldunek ten przeniósł i przedostał się do obozu Cezara 25°. Właśnie od niego dowiedział się Cezar o tragicznym położeniu Cycerona i legionu. 46. Cezar, po otrzymaniu meldunku około jedenastej godziny dnia 251, natychmiast wyprawił gońca252 do kwestora Marka Krassusa w kraju Bellowaków, którego obóz zimowy znajdował się w odległości dwudziestu pięciu tysięcy kroków od niego; rozkazał mu wyprowadzić legion o północy i szybko śpieszyć do niego. Krassus wyruszył zaraz po przybyciu gońca 253. Drugiego gońca Cezar wysłał do legata Gajusza Fabiusza 254, aby swój legion poprowadził do kraju Atrebatów, którędy — jak wiedział — wiodła jego droga 255. Napisał do Tytusa Labienusa, aby udał się ze swoim legionem do granicy Nerwiów, jeżeli może 249 Zapewne w schowku specjalnie w drzewcu włóczni wydrążonym, albo najpewniej pod zdejmowanym z drzewca •ostrzem. 250 Nie da się bliżej określić, kiedy ów niewolnik dostarczył Cezarowi meldunek Kwintusa Cycerona do Samarobrywy, ale stało się to chyba po tym siódmym, wyjątkowo ciężkim diniu oblężenia. Cezar podobno już wybrał się do Italii i wiadomość tę otrzymał tuż po opuszczeniu Samarobrywy, tak że musiał zawrócić z drogi i natychmiast pośpieszył z pomocą. 251 Mniej więcej między godziną 16 a 1.7. 252 Należy przypuszczać, że goniec drogę między obozem Krassusa a Samarobrywą, długości ponad 37 km, odbył konno, aby Krassus mógł jeszcze przed północą wyruszyć z obozu. A trzeba przecież jeszcze wziąć pod uwagę konieczność przygotowania się do drogi. 253 Oczywiście po odpowiednim przygotowaniu, które jednak musiało zabrać trochę czasu. 254 Przebywał w kraju Morynów. 255 I rzeczywiście obydwaj spotkali się podczas marszu w przewidzianym przez Cezara czasie. 190 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR to zrobić z korzyścią dla Rzeczypospolitej25G. Pozostałych części wojska257, ponieważ znajdowały się trochę za daleko, uznał że nie należy oczekiwać; z najbliższych obozów zimowych przyłączył około czterystu jeźdźców 258. 47. Około trzeciej godziny259 dowiedział się od zwiadowców o zbliżaniu się Krassusa 26° i tego dnia przeszedł 20 000 kroków261. Krassusowi powierzył dowództwo nad Samarobrywą i przydzielił mu jeden legion262, ponieważ pozostawiał tutaj tabory wojska, zakładników plemiennych, archiwum urzędowe oraz wszystko zboże263, które tu 266 Obóz Labiena znajdował się w bardzo ważnym militarnie i politycznie punkcie, bo w pobliżu buntujących się Trewerów i stąd ta wolna ręka, jeżeli chodzi o decyzję Labiena, czy ma wyruszyć z obozu, czy w nim pozostać. 257 Chodzi o legiony Lucjusza Roscjusza i Łucjusza Plankusa. 258 Szczupła ilość jezdnych wskazuje, że na okres aimy Cezar rozpuszczał swoją konnicę, co o tyle nie przedstawiało trudności, że składała się prawie wyłącznie z Gallów. 259 Z początkiem listopada przypadało to mniej więcej między godziną 9 a 9,30. 280 Była to szpica Krassusa, która wyprzedzała główną kolumnę marszową o jedną do dwu godzin. Krassus wyruszył zapewne około północy i odległość 37 km pokonał w ciągu około 11 godzin. 261 A więc dotarł w okolice dziś. Albert. 262 Był to własny legion Krassusa, ponieważ z legionem Tre-boniusza Cezar wyruszył jeszcze przed spotkaniem się z Kras-susem. Mogłoby się wydawać, że zarządzenia Cezara były nie-arozumiałe, ale Cezar zrobił tak z kilku względów, mianowicie do pieczy nad majątkiem wojska, nad jego archiwum itp. powołany był w razie nieobecności naczelnego wodza właśnie kwestor, a więc w tym wypadku Krassus. Ponadto jego wojsko było znużone jedenastogodzinnym marszem po nieprzespanej nocy i wreszcie był to młody i niedoświadczony w boju legion, a w sytuacji, która powstała, Cezarowi były potrzebne legiony o dużym doświadczeniu bojowym. 263 Wojsko rzymskie w czasie pobytu na kwaterach zimowych na własną rękę starało się o zapasy żywności i innego WOJNA GALIJSKA, KS. V 191 zwiózł jako wyżywienie na zimę. Fabiusz, zgodnie z rozkazem, spotkał się po drodze264 z legionem Cezara nie opóźniwszy się tak bardzo 265. Labienus, do którego doszła wiadomość o zgładzeniu Sabina i o rzezi kohort, kiedy wszystkie siły Trewerów zjawiły się u niego266, obawiał się, że jeśliby wyruszył z obozu zimowego w pośpiechu przypominającym ucieczkę, nie potrafiłby powstrzymać nieprzyjaciół od ataku, zwłaszcza że wiedział, jak rozpiera ich pycha z powodu świeżo odniesionego zwycięstwa. Odpisał 267 Cezarowi, z jak wielkim niebezpieczeństwem przy-szłoby mu wyprowadzić legion z obozu zimowego; dokładnie nakreślił sytuację u Eburonów26S; powiadomił, że wszystkie piesze i konne siły Trewerów zajęły stanowiska w odległości trzech tysięcy kroków od jego obozu 269. rodzaju zaopatrzenie, a tylko w specjalnych okolicznościach mogło liczyć ma zaopatrzenie z zapasów kwatery głównej. 264 Na odcinku drogi wiodącej przez terytorium Atrebatów, pomiędzy dziś. Albert a Bapaume. 265 Jest tu delikatny zarzut pod adresem Fabiusza, że zbyt wolno zareagował na rozkazy Cezara. zes Wiadomość o rzezi piętnastu kohort dokonanej przez Ambioryksa dotarła nie tylko do Labienusa, ale także do Trewerów i dlatego zjawili się pod obozem Labienusa, by go •zaatakować. 267 Należy przypuszczać, że Cezar otrzymał pismo Labienusa zaraz po połączeniu się z Fabiuszem. Posłaniec Labienusa potrzebował na przebycie około 400 km drogi co najmniej 24 godziny, a także Labienus musiał stracić trochę czasu, chyba co najmniej godzinę, by sporządzić dokładne sprawozdanie pisemne z sytuacji jaka wytworzyła się wokół jego obozu oraz w kraju Eburomów. 268 Eburonów pod wodzą Arnbioryfesa. 269 Jeżeli się przyjmie, że obóz Labienusa znajdował się w pobliżu dziś. Mouzon nad Mozą, w 'Odległości około 15 km na południowy wschód od Sedanu, to Trewerowie rozlokowali się na wzgórzach pomiędzy Mouzon a Corignan, nie opodal miejscowości Vaux. 192 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR 48. Cezar zgodził się z jego decyzją i choć w miejsce spodziewanych trzech legionów pozostał przy dwu, przecież ostatecznie stawiał na szybkość działania ja'io jedyną nadzieję na ogólne ocalenie 27°. Pośpiesznym marszem przybył do kraju Nerwiów m. Tutaj dowiedział się o i jeńców, co się dzieje u Cycerona i Jak krytyczne jest jego położenie. Nakłonił wtedy przy pomocy wielkiego wynagrodzenia pieniężnego jednego z jeźdźców galijskich, aby odniósł pismo do Cycerona 272. Wysłał je sformułowane po grecku 273, aby nasze zamiary w razie przechwycenia pisma nie doszły do wiadomości nieprzyjaciela. Doradził mu, jeśliby nie mógł osobiście dotrzeć do Cycerona, aby przerzucił na wewnętrzną stronę umocnień obozu włócznię z przywiązanym do rzemienia w jej połowie pismem274. W piśmie podał, że śpieszy z dwoma legionami i wkrótca przybędzie; zachęcił, by wytrwał z dotychczasowym mę- 270 Chodziło o ocalenie wszystkich legionów. 271 Terytorium Nerwiów zaczynało się pomiędzy dziś. Ba-paume a Camtarai. Cezar dotarł tu maszerując wzdłuż drogi wiodącej dziś z Amiens przez Albert, Bapaume, Gambrai, Bavai, Binche, Charleroi do Namur. 272 Kasjusz Dion (XL 9, 2) podaje, że Cezar nie dowierzał niewolnikowi Wertykona, który dostarczył mu pierwszej wiadomości o sytuacji Kwintusa Cyceroma, i dlatego do odesłania odpowiedzi wybrał jednego ze swoich zaufanych jeźdźców galijskich, i to takiego, który anał dialekt nerwijski, i w dodatku przebrał go za Nerwijczyka. Wiadomość Diona nie zasługuje chyba w pełni ,na wiarę i należy przypuszczać, że Cezar nie chciał po prostu narażać niewolnika Wertykona, który już raz przedzierał się przez linie Nerwiów i mógłby podczas drugiej próby zostać rozpoznany i razem z pismem Cezara wpaść w ich ręce. 278 Według Kasjusza Dioma (XL 9, 3) Cezar odpowiedź tę ,nie tylko napisał po grecku, ale jeszcze specjalnym szyfrem przez siebie często w korespondencji urzędowej, a nawet prywatnej używanym. 274 Użycie tego rzemienia (ammentum) pozwalało na osiąganie znacznie wi?kszej odległości przy rzucie oszczepem. WOJNA GALIJSKA, KS. V 193 stwern. Gali," w obawie przed ryzykiem275, włócznię zgodnie z zaleceniem przerzucił. Ta przypadkiem utkwiła w wieży i przez dwa dni przez nikogo z naszych nie zauważoną trzeciego dnia dostrzegł któryś z żołnierzy i po zdjęciu przekazał Cyceronowi. Ten, po przeczytaniu pisma podał je do wiadomości na zgromadzeniu żołnierzy, wywołując jak największą radość u wszystkich. Zobaczono wtedy daleko dymy pożarów; fakt ten rozwiał wszelkie wątpliwości co do zbliżania .się legionów. 49. Gallowie, dowiedziawszy się o tym przez swoich zwiadowców27fi, przerwali oblężenie i z wszystkimi siłami pośpieszyli ku Cezarowi. Było tego około sześćdziesięciu tysięcy zbrojnych277. Cyceron, wykorzystując sposobność, poprosił wspomnianego Wertykona o Galia, który przekazałby Cezarowi pismo; tego przestrzegł, aby drogę odbył ostrożnie i ściśle na czas. W piśmie podał, że nieprzyjaciel od niego odstąpił i całą masą zwrócił się przeciw Cezarowi. Po otrzymaniu tego pisma około północy, Cezar podał je swoim do wiadomości i zagrzał ich do walki. Następnego dnia o pierwszym brzasku zwinął obóz i po przejściu około czterech tysięcy kroków ujrzał masy nieprzyjacielskie po drugiej stronie doliny i strumienia278. Podjęcie walki w niesprzyjających warunkach terenowych z tak silnym liczebnie nieprzyjacielem było poważnym ryzykiem; następnie, ponieważ wiedział, że przyczynił się 275 Że mógłby zostać zdemaskowany. : 276 Zwiadowcy galijscy są tu po raz pierwszy wspomniani. Dowodzi to, że Gallowie zaczynają stosować zapożyczone u Rzymian sposoby prowadzenia działań bojowych. 277 Trzeba tu wziąć pod uwagę liczną obsługę wojowników, a w dodatku liczba ta została chyba poważnie zawyżona dla celów propagandowych. 278 Jeżeli przyjmie się, że obóz Kwintusa Cycerona znajdował się na teranie dziś. Binche, to byłaby to dolina w Estine odległa o ok. 4 ikm na zachód od Binche, 194 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR do uwolnienia Cycerona od oblężenia, uznał, że może spokojnie zaniechać pośpiechu: zatrzymał się i w miejscu możliwie najdogodniejszym zatoczył warowny obóz, a chociaż ten sam przez się nie był wielki, gdyż zaledwie dla siedmiu tysięcy ludzi279 i w dodatku bez taborów, mimo to, o ile tylko to było możliwe, pomniejszył go przez zwężenie ulic, a to w tym celu, by popadł w jak największą wzgardę u nieprzyjaciół. Równocześnie przez rozesłanych na wszystkie strony zwiadowców badał, jakimi przejściami mógłby jak najdogodniej przekroczyć dolinę. 50. W tym dniu 28°, poza nieznacznymi utarczkami konnymi nad strumieniem, obydwie strony trzymały się swoich stanowisk: Gallowie, ponieważ oczekiwali znaczniejszych sił, które jeszcze nie nadeszły, Cezar, aby rozegrać bitwę z tej strony doliny przed obozem, jeśli przypadkiem mógłby udawaniem strachu zwabić nieprzyjaciela na swoje pozycje; a jeśliby nie mógł tego dokonać, to żeby dzięki wyszukanym przejściom z mniejszym ryzykiem przekroczyć dolinę i strumień. O pierwszym brzasku 28ł nieprzyjacielska konnica podjechała pod nasz obóz i wydała bitwę naszym jeźdźcom282. Cezar kazał naszym jeźdźcom rozmyślnie ustąpić i wycofać się do obozu i równocześnie wydał rozkaz umacniania z wszystkich stron obozu wyższym wałem, barykadować bramy i podczas wykonywania tych robót bezładnie biegać i stwarzać wrażenie nieopanowanego strachu. 279 Ponieważ legiony Cezara liczyły od początku najwyżej po 3600 ludzi, należy przypuszczać, że straty Cezara wyniosły 'Około 150 ludzi, tylko nie wiadomo, w jakich okolicznościach. 2EO Nie da się określić dokładniej, który to był dzień, ponieważ .nie ma bliższych danych o poprzednich dniach, w każdym razie było to oikoło połowy listopada. 281 w tym okresie było to około 7 godziny z rana. asa Wprawdzie posiłki jeszcze nie nadeszły, ale Nerwiów zachęcała do działania pozorowana słabość legionu. WOJNA GALIJSKA, KS. V 195 51. Nieprzyjaciele tym wszystkim zachęceni przeprawili swoje siły i na niekorzystnych pozycjach ustawili się w szyku bojowym, a gdy nasi zostali ściągnięci z wału, wtedy podeszli bliżej i z wszystkich stron 283 zasypali wewnętrzną stronę umocnień pociskami a przez rozesłanych dookoła heroldów kąsali ogłosić: “każdy, czy Gali czy Rzymianin, gdyby zechciał przejść do nich przed godziną trzecią2S4, jest to bez ryzyka możliwe; po tym terminie tej możliwości nie będzie". A przy tym tak naszych lekceważyli 285, że jedni poczęli gołymi rękoma rozbierać wał, a drudzy zasypywać rowy, ponieważ im się wydawało, że nie będzie można przedrzeć się przez bramy zatarasowane darnią, choć w rzeczywistości była dla pozoru jedna jej warstwa. Wówczas Cezar zrobił wypad z wszystkich bram, wypuścił konnicę i szybko zmusił nieprzyjaciół do ucieczki, i to tak, że nikt z nich nawet nie zatrzymał się dla walki i wielką ich liczbę położył trupem, a wszystkich pozbawił broni286. 52. Pościgu za nimi na dalszą odległość obawiał się, ponieważ na przeszkodzie były lasy i bagna, a także widział, że nie bez małych bynajmniej strat porzucili oni swoje pozycje, i jeszcze tego samego dnia z wszystkimi swoimi nienaruszonymi siłami przybył do Cycerona2ST. Z podziwem oglądał 288 zbudowane przez nieprzyjaciół wie- 283 A wjęc okrążyli cały obóz. 284 -yf tej porze roku, a był to początek listopada, wypadało to mniej więcej około 8,30 z rana. 285 A wjęC podstęp udał się Cezarowi. 286 Gdyż w czasie ucieczki porzucali ją. 287 Należy przypuszczać, że walka i pościg za nieprzyjacielem nie zajęły Cezarowi zbyt wiele czasu, tak że po należnym dla żołnierzy odpoczynku ruszył ku obozowi Kwintusa Cyce-Tona i dotarł do niego w ciągu dwu do trzech godzin, i pomiędzy 14 a 15 znalazł się już na miejscu. 288 Jedno z rzadkich miejsc, gdzie Cezar wyraża podziw dla osiągnięć technicznych nieprzyjaciela. Było w tym także 196 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR że, szopy oblężnicze i umocnienia; podczas przeglądu legionu stwierdził, że nawet co dziesiąty żołnierz 2S9 nie był bez ran. Na podstawie tego wszystkiego mógł ocenić, z jak poważnym niebezpieczeństwem iż jak wielkim bohaterstwem prowadzono obronę. Cyceronowi 29° i legionowi u-dzielił zasłużonej pochwały; indywidualnie wyróżnił tych centurionów i trybunów wojskowych, o których wspaniałym bohaterstwie dowiedział się z oceny Cycerona. Z losem Sabina i Kotty zapoznał się poprzez jeńców. Następnego dnia, na zwołanym zgromadzeniu przedstawił przebieg wydarzeń, żołnierzy pocieszył i natchnął otuchą; wykazał, że do owego nieszczęścia 291 doszło z winy i lekkomyślności legata 292 i że należy je znieść z większym spokojem, gdyż dzięki łaskawości bogów nieśmiertelnych293 oraz osobistemu męstwu żołnierzy klęska ta została pomszczona, wiele z propagandy, gdyż Cezar w ten sposób podkreślał, z jak silnym i dobrze przygotowanym przeciwnikiem żołnierz rzymski musiał sobie radzić i, oo najważniejsze, rzeczywiście sobie radził, pod warunkiem oczywiście, że ściśle trzymał się regulaminu wojskowego. 289 A więc dziewięć dziesiątych legionu to ranni. 230 Za tą słuszną zresztą pochwałą Kwintusa krył się także 'Osobisty cel polityczny Cezara. Wiedział on bowiem dobrze, jak serdeczne stosunki panowały między Kwintusem a jego bratem Markiem, a w obecnej, trudnej dla Cezara sytuacji politycznej w Rzymie tą drogą, jeśli nie pozyskiwał, to przynajmniej zobowiązywał wobec siebie tego tak wpływowego polityka. 291 Czyli klęski Tyturiusza, która do tego stopnia miała przejąć Cezara, że jak podaje Swetoniusz (Caes. 67, 2), zapuścił brodę i wąsy i nosił je aż do jej pomszczenia. ' 292 Ma na myśli Tyturiusza. 293 Cezar rzadko zdaje się na bogów, ale jeżeli to robi, to jedynie ze względu ma żołnierzy, którzy z racji swojego poziomu umysłowego byli skłonni do zabofoonności i wiary w ingerencję bóstw w ludzkie sprawy. WOJNA GALIJSKA, KS. V 197 a nieprzyjacielowi zabrakło podstaw do długotrwałej radości, a im do dalszego smutku. 53. Tymczasem wieść o zwycięstwie Cezara z niewiarygodną szybkością dotarła przez fiemów do Labienusa294. Chociaż obóz zimowy Cycerona znajdował się w odległości około sześćdziesięciu tysięcy kroków i Cezar dotarł do niego po dziewiątej godzinie dnia 295, przed północą u bram obozu rozległy się wołania, którymi Remowie dawali znać o zwycięstwie i składali Labienusowi gratulacje. Gdy ta wieść została przekazana Trewerom, Inducjomarus, który zamierzał zaatakować obóz Labienusa, następnej nocy u-ciekł i ściągnął wszystkie siły z powrotem do kraju Trewe-rów. Cezar odesłał Fabiusza razem z legionem na leża zimowe, sam z trzema legionami296 postanowił spędzić zimę w trzech obozach zimowych297 nie opodal Samarobrywy i zdecydował się pozostać przy wojsku przez całą zimę 298, ponieważ w Galii doszło do tak poważnych zaburzeń. Albowiem po rozejściu się wieści o owej klęsce razem ze śmiercią Sabinusa wszystkie niemal plemiona radziły nad wojną, rozsyłano gońców i poselstwa na wszystkie strony, starano się wywiedzieć, jakie inni podjęli decyzje, gdzie 294 Należy przypuszczać, że wiadomość tę przynieśli speejal-Jii posłańcy konni, którym po drodze zmieniano konie. A więc rodzaj poczty. Innym sposobem wiadomość ta nie mogłaby być tak szybko przekazana. 295 p,0 godzinie 15 po południu. 296 Jeden legion należał do Cezara, drugi to legion Trebo--niusa, który zabrał ze sobą z Samarobrywy, a trzeci, to wycieńczony walką i ranami legion Kwintusa Cycerona, którego nie można było pozostawiać w takim stanie wśród zbuntowanych Nerwiów. 297 Podobno ślady tych trzech obozów zachowały się w pobliżu Amiens. 298 Zdarzyło się to pierwszy raz Cezarowi podczas pełnienia urzędu namiestnika, że był poza swoją prowincją w okresie zimy. 198 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR rozpoczną się działania wojenne, i odbywano nocne narady w niedostępnych miejscach. Przez całą prawie zimę Cezar nie miał ani chwili wolnej od kłopotów, a, owszem, dochodziła go niejedna wiadomość o zgromadzeniach i buntach Gallów. Między innymi dostał wiadomość od kwestora Lucjusza Roscjusza 2", dowódcy trzynastego legionu, że znaczne siły zbrojne tych krain galijskich, które określa się nazwą Aremoryka 30°, podeszły w celu zaatakowania go i znajdowały się nie dalej niż osiem tysięcy kroków od jego obozu, ale po otrzymaniu wiadomości o zwycięstwie Cezara odstąpiły w taki sposób, że odejście to zdawało się podobne do ucieczki. 54. Tymczasem Cezar wezwał do siebie naczelników plemiennych z każdego plemienia i już to zastraszając jednych przez dawanie im do zrozumienia, że wie, co się u nich dzieje, już to dodając im otuchy, znaczną część Galii utrzymywał w posłuszeństwie. Jednak Senonowie 301, a jest to plemię wyjątkowo silne i o wielkim znaczeniu wśród Gallów, usiłowali na podstawie publicznie podjętej decyzji302 pozbawić życia Kawarynusa, którego Cezar ustanowił królem nad nimi (w chwili przybycia Cezara do 299 Dla każdej ze swoich prowincji (Gallia citerior i Gallia ulterior) Cezar miał osobnych kwestorów i byli nimi wówczas Markus Licyniusz Krassus oraz Lucjusz Roscjusz Fabatus, który w 45 roku został pretorem, a w 43 roku poległ w bitwie pod Mutyną. EDO Wybrzeże galijskie pomiędzy rzekami Loarą -(star. Li-ger) a Sekwaną. ?01 Senonowie — silne i o dużym autorytecie plemię celtyckie, którego główne miasto nosiło nazwę Agedincum (dziś. Sens). Po raz pierwszy zetknęli się z Cezarem w 54 roku, w 53 zostali razem z Karoutami przez niego pokonani, a w 52 roku wzięli udział w ogólnogalijskim powstaniu antyrzymskim. Ł02 Na podstawie uchwały rady starszych, przypuszczalnie za przyjęcie godności królewskiej z rąk Cezara. WOJNA GALIJSKA, KS. V 199 Galii jego brat Morytasgus303 piastował, podobnie jak jego przodkowie, godność królewską), a gdy on domyślił się tego i zbiegł, ścigali go aż do granicy, a następnie po-izbawili go godności królewskiej i ojczyzny; do Cezara zaś wyprawili posłów dla wytłumaczenia się z tego, a gdy on kazał stawić się u siebie całej radzie starszych, nie usłuchali tego. Na nieokrzesanych ludziach wielkie wrażenie zrobiło to, że znalazło się kilku naczelników plemiennych, którzy odważyli się na rozpoczęcie działań wojennych, i wywołało taką zmianę nastrojów u wszystkich, że, z wyjątkiem Eduów i Remów, zawsze cieszących się szczególnym uznaniem Cezara304 (pierwsi ze względu na swoją starą i stałą wierność wobec narodu rzymskiego, drudzy ze względu na niedawne zasługi podczas wojny galijskiej) nieomal żadnemu plemieniu nie można było zaufać. I nie wiem, czy należy tak bardzo dziwić się, tak z powodu wielu innych przyczyn, jak najbardziej dlatego, że ci, którzy sławą wojenną górowali nad innymi, po doznaniu ogromnego uszczerbku na swoim znaczeniu nader ciężko ubolewali, że musieli znosić panowanie narodu rzymskiego 305. sos Morytasgus, którego imię jest identyczne z imieniem lokalnego boga celtyckiego, czczonego w Alezji (dziś. Alise-Sainte--Reine), jak wskazuje na to odkryta tam jego świątynia, a odpowiadającego Apollinowi grecko-rzymskiego panteonu, był królem jeszcze w 58 roku p.n.e. i wkrótce zapewne zmarł, ponieważ nie ma odtąd żadnych o nim wiadomości. Po jego śmierci arystokracja plemienna mię dopuściła nikogo z jego rodziny do objęcia władzy królewskiej. 204 Te dwa plemiona dochowały Cezarowi wierności także podczas ogólnogalijskiego powstania antyrzymskiego. Zresztą one musiały się trzymać Cezara w obawie przed zemstą ze strony pozostałych plemion galijskich, które uważały je za zdraiców sprawy celtyckiej. sti A wiec Cezar przyznawał w tych słowach, że jarzmo rzymskie było bardzo ciężkie dla wszystkich Gallów, nawet 200 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR 55. Natomiast Trewerowie i Inducjomarus nie zaprzestali ani na chwilę wysyłać przez całą zimę posłów poza Ren, podburzać plemiona, przyobiecywać pieniądze i rozgłaszać, że pokaźna część naszego wojska została zlikwidowana, a tylko mniejsza pozostała. Nie udało im się jed-fnak ani jednego plemienia germańskiego nakłonić do przekroczenia Renu, ponieważ mówiły, że “już dwukrotnie tego doświadczyły, raz podczas wojny Ariowista, drugi zaś podczas przeprawy Tenkterów i nie zamierzają już więcej kusić losu". Inducjomarus, zawiedziony w tej nadziei, począł gromadzić wojska, ćwiczyć je, zaopatrywać się w konie u sąsiadów i obietnicą wysokich wynagrodzeń wabić do siebie wygnańców i skazańców z całej Galii. Tym postępowaniem zyskał sobie taką wziętość w całej Galii, że zewsząd śpieszyły do niego poselstwa i zabiegały o jego życzliwość, a przy tym o przyjaźń w imieniu swoich plemion i swoim własnym. .56. Gdy się przekonał, że wszyscy ściągają do niego dobrowolnie i że - z jednej strony Senonów i .Karnutów zmusza do tego świadomość popełnionej zbrodni, z drugiej zaś Nerwiowie i At-uatułowie 306 sposobią się do wojny z Rzymianami i że nie zabraknie mu ochotniczych oddziałów, jeżeli wyruszy ze swego kraju, ogłosił, zbrojne zgromadzenie. Zgodnie z galijskimi obyczajami oznacza to rozpoczęcie wojny i na podstawie powszechnie przestrze • 'tych, którzy początkowo Rzymianom sprzyjali. Galia musiała płacić corocznie daninę w wysokości 40 milionów sesterców -i przez cały rok utrzymywać legiony rzymskie. Poszczególne rejony kraju wskutek działań wojennych były kolejno pusto- %zone, ekonomiczny ciężar panowania rzymskiego spadał, na szerokie masy ludności, natomiast arystokracja plemienna nie mogła pogodzić się z utratą swoich dochodów oraz znaczenia politycznego. 306 Mimo rzekomego wytępienia obu tych plemion jeszcze w 57 roku, "obecnie w piątym roku wojny okazały .się' one silnym ii groźnym przeciwnikiem Rzymian. ; '• -'•••' WOJNA GALIJSKA, KS. V 201 ganego prawa wszyscy dorośli307 muszą stawić się z bronią w ręku; kto z nich przybył ostatni, tego zabija się wśród męczarni na oczach wszystkich zgromadzonych30S. Na zgromadzeniu tym ogłosił on Cyngetoryksa (przywódcę drugiego ugrupowania, swego zięcia, o którym wyżej mówiliśmy, że dochował wierności Cezarowi i od niego nie odstąpił) wrogiem publicznym, a majątek jegD zabrał na skarb państwa. Po przeprowadzeniu tych spraw podał zgromadzeniu do wiadomości, że “Senonowie, Karnutowie i wiele innych plemion galijskich zawezwało go na pomoc; podąży tam przez kraj Remów i spustoszy ich ziemie 309, ale zanim tego dokona, owładnie obozem Labienusa". Następnie wydał zarządzenia, co zgodnie z jego życzeniem ma być zrobione. 57. Odkąd Labienus zajmował obóz doskonale umocniony zarówno przez naturalne położenie, jak i ludzki wysiłek, nie obawiał się jakiegoś niebezpieczeństwa tak dla siebie, jak i legionu, a jedynie przemyśliwał nad tym, by nie wypuścić z rąk sposobności korzystnego rozegrania bitwy. A więc dowiedziawszy się od Cyngetoryksa i jego krewnych o przemówieniu Inducjomara, wygłoszonym przez niego na zgromadzeniu, rozesłał gońców do sąsiednich plemion i kazał ściągnąć zewsząd jeźdźców; tym 307 A więc także i członkowie masy plemiennej, których poza tym nie dopuszczano do żadnej działalności politycznej, .nawet do udziału w zgromadzeniach. Wyjątek stanowili druidzi, którzy tylko jako ochotnicy mogli brać udział w wojnie. 308 To publiczne morderstwo należy raczej traktować jako przejaw nacisku społecznego, aby każdy starał się jak" najszybciej stawić na miejscu zbiórki w wypadku mobilizacji. Wprawdzie może początkowo nie miało ono charakteru religijnego, ale z czasem niewątpliwie takiego nabrało, jako ofiara w imieniu zgromadzonych za pomyślność w czasie wojny. Cel-.towie ofiary ludzkie w tym czasie jeszcze składali. 309 Remowie byli ".szczególnie znienawidzeni, jako zdrajcy sprawy ogólinogalijskiej. • •. .'••'-- - 202 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR wyznaczył dokładny dzień stawienia się. Tymczasem In-ducjomarus razem z całą konnicą niemal codziennie krążył wokół jego obozu, już to by zapoznać się z położeniem obozu, już to dla prowadzenia rozmów lub wreszcie dla wzbudzania postrachu; wszyscy jego jeźdźcy częstokroć obrzucali pociskami wewnętrzną stronę wału. Labienus trzymał swoich wewnątrz umocnień i jakimi tylko mógł sposobami umacniał przekonanie o swoim strachu. 58. Gdy Inducjomarus z narastającym z dnia na dzień lekceważeniem podjeżdżał pod obóz, Labienus wpuścił pewnej nocy jeźdźców od wszystkich sąsiednich plemion 31°, o których przysłanie zabiegał, i z taką skrupulatnością utrzymał przy pomocy straży wszystkich swoich wewnątrz obozu, że fakt ten w żaden sposób nie mógł być ujawniony lub przekazany Trewerom. Tymczasem Inducjomarus, zgodnie ze swym codziennym zwyczajem, podjechał pod obóz i spędził tu znaczną część dnia; jego jeźdźcy miotali pociskami i wśród mnóstwa obelżywych słów wzywali naszych do walki; gdy z naszej strony nie było na to żadnego odzewu, pod wieczór odjechali3n, gdzie kto chciał, w rozprószeniu i bezładzie. Wówczas Labienus nagle wypuścił na nich z dwu bram312 całą swoją konnicę; jak naj-surowiej jeźdźcom nakazał, aby po wywołaniu paniki wśród nieprzyjaciół i zmuszeniu ich do ucieczki (a przewidywał, że do tego dojdzie) wszyscy puścili się w pogoń wyłącznie za Inducjomarem i dopóki nie ujrzą go martwym, niech 810 Znajdował się on u granic ich kraju. sii przypuszcza się, że obóz Lafoiena znajdował się na zachód, a Inducjomara na wschód od Mozy, tak że Trewerowie powracając do swego obozu musieli przeprawiać się przez wspomnianą rzekę. 312 Była to porta praetoria i jedna z dwu porta principalis, gdyż obóz Labiena był tak usytuowany, że frontem zwracał się ku obozowi Tarewerów, ponieważ tylko stąd groził atak. WOJNA GALIJSKA, KS. V 203 nikt nikogo innego nawet nie rani, ponieważ nie chciał, aby przez zwłokę spowodowaną zwróceniem uwagi na innych ten nie zyskał czasu na ucieczkę; tym zaś, którym uda się go zabić, przyobiecał wysoką nagrodę; jeźdźcom wysłał z pomocą kohorty. Szczęście sprzyjało jego planowi, bo wszyscy rzucili się w pogoń za nim jednym; tuż przy brodzie 313 rzecznym Inducjomarus został schwytany i zabity, a głowę jego zaniesiono do obozu; powracający jeźdźcy, kogo popadło doganiali i zabijali. Na wiadomość o tym, wszystkie siły zbrojne Eburonów i Nerwiów, które zebrały się, odeszły i od tej pory Cezar miał nieco więcej spokoju w Galii3M. 313 Rzeką tą była Moza. 814 Cezar rzeczywiście miał trochę więcej spokoju, jak sikromnie sam zaznacza, a nie pełny pokój i dlatego też zimę tę musiał po raz pierwszy spędzić w Galii, mimo że sytuacja polityczna w Rzymie była bardzo poważna. KSIĘGA VI 1. Cezar, przewidując z wielu powodów jeszcze większe zaburzenia w Galii1, postanowił, żeby legaci Marek Sy-lanus2, Gajusz Antystiusz Reginus3 i Tytus Sekscjusz4 przeprowadzili zaciąg5; równocześnie poprosił prokonsula Gnejusza PompejuszaG, ponieważ ze względu na sprawy państwowe pozostawał on, przy zachowaniu najwyższego dowództwa, pod Rzymem, aby kazał ściągnąć do szeregów i odesłać do niego tych żołnierzy z Galii Przedalpej- 1 Zimę z 54 na 53 rok Cezar spędził w Galii Zaalpejskiej i chociaż panował względny spokój, postanowił dokonać nowego zaciągu. Jako powód podał spodziewane większe zaburzenia w Galii, a w rzeczywistości chciał wyrównać straty poniesione wskutek masakry 15 kohort. Wojsko było mu potrzebne nie tylko ze względu na wojnę w Galii, ale także ze względu na zaostrzającą się niepomyślnie dla niego sytuację polityczną w Rzymie. 2 Legat Markus Sylanus został tu w ogóle jedyny raz wymieniony. 8 GajUiSz Antystiusz Reginus był legatem Cezara w latach od 53 do 50. 4 Tytus Sekscjusz — legat Cezara od 54 roku. 5 W Galii Przedalpejiskiej. 6 Po swoim drugim konsulacie (55 r.) otrzymał on jako prokonsul namiestnictwo obu prowincji hiszpańskich (Bliższej i Dalszej) na 5 lat, ale zarządzali nimi w jego imieniu jego legaci. Sam natomiast z politycznych względów przebywał w pobliżu Rzymu, gdyż jako wodzowi z pełnią władzy (cum imperia) nie wolno mu było wchodzić na teren stolicy, a pozorem do pozostania w Italii był powierzony mu na okres pięcioletni obowiązek zaopatrywania państwa w zboże. WOJNA GALIJSKA, KS. VI 205 skiej, od których odebrał jako konsul przysięgę 7; ponadto uważał, że jest sprawą bardzo ważną również i na przyszłość podtrzymywać w Galii przekonanie, iż zasoby Italii są tak wielkie, że mimo poniesionych podczas wojny strat może ona je nie tylko w krótkim czasie powetować, ale nawet pomnożyć o większe siły. Kiedy Pompejusz zgodził się na to, zarówno przez wzgląd na dobro publiczne, jak i na przyjaźń, po szybko przed końcem zimy przeprowadzonym przez swoich legatów zaciągu trzech legionów i doprowadzeniu ich do niego, podwoił8 liczbę tych kohort, które utracił był razem z Kwintusem Tyturiuszem, przez szybkość działania i zaciągnięte wojsko pokazał, do czego jest zdolna karność i zasobność narodu rzymskiego. 2. Po zabiciu Inducjomara, o czym podaliśmy, Trewe-rowie przekazali najwyższą władzę jego krewnym9. Owi nie przestawali podburzać Germanów i nęcić ich pieniędzmi. Gdy nie uzyskali niczego u plemion najbliższych, próbowali u odleglejszych10. Po znalezieniu kilku chętnych plemion wzajemnymi przysięgami umocnili przymierze, a wypłatę pieniędzy zabezpieczyli przez wydanie zakładników; Ambioryksa skłonili do przyłączenia się przez sojusz i przymierze. Kiedy Cezar, dowiedziawszy się o tych poczynianiach, zobaczył, że z wszystkich stron przygotowuje się wojnę, że Nerwiowie, Atuatukowie i Menapio- 7 W 55 roku Pompejusz i Krassus otrzymali nadzwyczajne pełnomocnictwa, które upoważniały ich do zaciągu wojska bez ograniczenia liczebnego i terytorialnego. Właśnie na tej podstawie Pompejusz przeprowadził pobór w Galii Przedalpej-skiej, mimo że jej namiestnikiem. był wtedy Cezar. 8 Po rzezi kohort Tyturiusza i Kotty Cezarowi poizostało tylko siedem legionów, a obecnie miał ich już dziesięć. 9 Krewni Inducjomara znajdowali się u Cezara jako zakładnicy (por. V 4, 2), ale po swoim powrocie z Brytanii zapewne zwrócił mu ich, gdyż w innym wypadku mię odważyłby się on do wystąpienia przeciw Cezarowi. 10 Zapewne chodziło o Ubiów i Sugambrów. 206 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR wie w połączeniu z wszystkimi po tej stronie Renu Germanami " stanęli pod bronią, że Senonowie nie przybyli na jego rozkaz12, że nawiązali kontakty z Karnutami i sąsiednimi plemionami i że Trewerowie częstymi poselstwami podburzali Germanów, uznał, że należy zawczasu pomyśleć o wojnie. 3. Dlatego jeszcze przed końcem zimy 13 ściągnął cztery najbliższe legiony14 i niespodziewanie wtargnął w dziedziny Nerwiów 15 i zanim zdążyli się zebrać lub uciec, zagarnął wielkie masy bydła i ludzi, i po oddaniu tej zdobyczy swoim żołnierzom16, a także po spustoszeniu ich ziem, zmusił do poddania się i wydania sobie zakładników. Po szybkim zakończeniu tej kampanii odprowadził legiony z powrotem na leża zimowe. Z początkiem wiosny zwołał, jak zwykle, zgromadzenie17 plemion Galii18, 11 Były to też plemiona belgijskie, które wówczas mylnie zaliczano do Germanów (por. II 4, 10). 12 Swój wrogi stosunek okazali przez próbę zamachu na Kawarynusa, postawionego nad nimi przez Cezara w charakterze króla (por. V 54, 2). 13 Zapewne około połowy marca 53 roku. 14 Były to trzy legiony, z którymi przebywał w Samaro-forywie, oraz legion Fabiusza, zimujący w kraju Morynów. Legionu Plankusa, zimującego w kraju Karnutów, nie mógł ściągnąć ze względu na .niepewną tam sytuację. 15 Cezar uderzył tylko na samych Nerwiów, pomijając ich sprzymierzeńców, do których zaliczali się przede wszystkim Atuatukowie i Menapiowie, ponieważ po ich rozbiciu kierowany przez nich związek sam uległ rozpadowi, tak że nie musiał tracić ludzi i czasu na walkę z nimi. 18 W ten sposób Cezar zachęcił swoich żołnierzy do .następnych wypraw. Każdy z żołnierzy, obok cennych przedmiotów stanowiących jego łupy otrzymał także po jednym jeńcu, którego mógł sprzedać na własny rachunek ciągnącym za wojskiem kupcom rzymskim (mercatores). 17 Zapewne do Samarobrywy, dokąd dopiero powrócił z wyprawy przeciw Nerwiom. 18 Chodziło tu o Galię bez Belgii d Akwitanii. WOJNA GALIJSKA, KS. VI 207 na które zeszli się wszyscy prócz Senonów, Karnutów i Trewerów, co potraktował jako bunt i wypowiedzenie wojny, i dla okazania, że wszystko inne uważa za mniej istotne, przeniósł zgromadzenie do Lutecji Paryzjówl9. Byli oni sąsiadami Senonów i za pamięci naszych ojców połączyli się z Senonami w jedną wspólnotę, ale można było przypuszczać, że trzymali się z dala od tego spisku. Po złożeniu z mównicy20 oświadczenia na temat sytuacji tego jeszcze dnia ruszył razem z legionami21 do kraju Senonów i pośpiesznym marszem tam przybył 22. 4. Na wiadomość o jego przybyciu Akon 23, przywódca owego buntu24, kazał ludności25 zejść się do miast. Zanim zdołała rozkaz wykonać, dowiedziała się, że Rzymianie są w kraju. Z konieczności zmienili Senonowie plany i wyprawili do Cezara posłów z prośbą o łaskę; dostęp uzyskali poprzez Eduów, pod których opieką znajdowali się od dawna. Na prośby Eduów Cezar chętnie im wybaczył i przyjął ich usprawiedliwienia, ponieważ uważał, że okres letni należy wykorzystać dla zagrażającej wojny, a nie 19 Pierwsza historyczna wzmianka o Paryżu, który nosił wówczas nazwę Lutetia Parisiorum. 20 Określenie “z mównicy" {pro suggestu) pozwala domyślać się, że oświadczenie to Cezar złożył w swoim obozie, a nie w Samarobrywie. 21 Były to zapewne te same cztery legiony, które mu towarzyszyły w wyprawie na Nerwiów. 22 Droga wiodła z dziś. Amiens przez Paryż do Melun i Sens. 23 Akkon — najbardziej wpływowy i popularny spośród naczelników plemiennych Senonów i główny przeciwnik Ka-warynusa, a tym samym Cezara. 24 Zignorowanie zwołanego przez Cezara zgromadzenia, próba dokonania zamachu ,na Kawarynusa i wreszcie odmowa starszyzny plemiennej stawienia się przed Cezarem, były to dla niego dostatecznie wystarczające dowody buntu. 25 Chodziło o ludność wiejską. 208 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR na przeprowadzanie dochodzeń. Nakazał wydanie stu zakładników i tych oddał pod straż Eduom. Tam26 też Karnutowie przysłali posłów i zakładników; skorzystali oni ze wstawiennictwa Remów, których byli klientami, i otrzymali taką samą odpowiedź. Na tym Cezar zgromadzenie to rozwiązał, a plemionom nakazał dostarczyć jeźdźców. 5. Po uspokojeniu tej części Galii wszystkie swoje myśli oraz uwagę skierował na wojnę z Trewerami i Am-bioryksem. Kazał wyruszyć ze sobą Kawarynusowi wespół z konnicą Senonów, ażeby nie doszło do jakichś zaburzeń, czy to z powodu jego mściwości, czy też z powodu nienawiści do niego, na jaką sobie zasłużył27 ze strony plemienia. Po uporządkowaniu tych sprawn doszedł do przekonania, że Ambioryks nie zmierza do decydującego starcia, i dlatego usiłował przeniknąć jego inne zamysły. Najbliższymi sąsiadami Eburonów byli osłonięci rozległymi bagnami i lasami Menapiowie, którzy jedyni z całej Galii nigdy nie wyprawili do Cezara posłów w sprawie pokoju 29. Wiedział, że Ambioryks pozostawał z nimi w związku gościnności30; odkrył również, że za pośrednictwem 26 Cezar znajdował się przypuszczalnie w głównym mieście Senonów Agedincum (dziś. Sens) ł tu zapewne Karnutowie przysłali swoich posłów i zakładników. 27 Wnosić tak można na tej podstawie, że Cezar nie upierał się przy ponownym przekazaniu Kawarynusowi władzy królewskiej. - . • 25 Dotyczyły one głównie dalszych losów Kawaryinusa. 29 Każde z plemion, które nie zawarło z Rzymianami ukła-do pokojowego, mimo że wojny między nimi nie było, uważali za swego potencjalnego wroga, z którym mieli. prawo toczyć wojnę. 30 Związek gościnności (hospitium) mógł zachodzić pomiędzy jakąś potężną i wpływową osobistością z jednej strony a jakimś plemieniem z drugiej. Wskazuje na to przykład Am-bioryksa i Menapiów oraz Kommiusza i Bellowaków (por. VII 75, 5). Gość (hospes), który w oibcym kraju toył pozbawiony WOJNA GALIJSKA, KŚ. VI 209 Trewerów nawiązał on przyjacielskie kontakty z Germanami. Nabrał przekonania, że należy wcześniej pozbawić go pomocy, nim ów na niego uderzy, aby po utracie nadziei na ocalenie nie był zmuszony do szukania dla siebie schronienia u Menapiów lub do przystania do zareńskich plemion. Po podjęciu tej decyzji wysłał tabory całego wojska do Labiena w kraju Trewerów31 i dwom legionom rozkazał udać się do niego; sam z pięciu32 gotowymi do walki legionami wyruszył na Menapiów. Ci, ufni w naturalną obronność swego kraju, nie zgromadziwszy żadnych oddziałów uciekli w lasy i tam cały swój dobytek ściągnęli. 6. Cezar, po podzieleniu się swoim wojskiem z legatem Gajuszem Fabiuszem i kwestorem Markiem Krassusem i po "szybkim przerzuceniu mostów 33, przedostał się trzema kor- opiekii prawnej, na podstawie układu o gościnności mógł w kraju sygnującym taki układ korzystać .z wszelkiego rodzaju opieki i poparcia. 31 Obóz Dabienusa znajdował się w kraju Remów na pograniczu z Trewerami (por. b. G., V 24, 2), ,ma terytorium któregoś z mniejszych plemion, może Segnów, które, mieszka-szkając na styku dwu .potężniejszych sąsiadów, było zmuszane do lawirowania między nimi. Na takim terytorium obóz rzymski był bardziej bezpieczny. 32 Tutaj -wkradła się do tekstu pomyłka, ponieważ zamiast pięciu legionów powinno być podane siedem legionów. Jeżeli bowiem Labienus miał trzy legiony, a Cezar pięć, to w takim razie gdzie podziały się jeszcze dwa legiony, gdyż od połowy marca tego roku Cezar miał ich dziesięć. Za tym, że. mamy "tu do czynienia z potny łka, przemawia też fakt dogodniejszego podziału siedmiu legionów na trzy korpusy uderzeniowe, mianowicie centrum złożone z trzech legionów, a obydwa skrzydła po dwa legiony. Przy pięciu legionach centrum bądź skrzydła byłyby za słabe. 33 Mosty trzeba .było kłaść nie. tylko przez wiele różnej wielkości rzek, w tym także przez' górną .Skalda, ale -przez bagna i grzęzawiska. ' '' '' 210 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR ,pusami na terytorium nieprzyjacielskie, spalił zabudowania i wsie oraz zagarnął wielką ilość bydła i ludzi34. Akcja ta zmusiła Menapiów do wyprawienia posłów do niego z prośbą o pokój. On, po wzięciu zakładników, zagroził im, że uzna ich za wrogów, jeśli przyjmą u siebie Am-błoryksa albo jego wysłanników. Po uporządkowaniu tych spraw pozostawił na miejscu u Menapiów Atrebatę Kom-miusza z konnicą dla pilnowania ich; sam ruszył na Tre-werów. 7. Podczas tych działań Cezara Trewerowie, po zgromadzeniu pokaźnych sił piechoty i jazdy, przygotowywali się do uderzenia na Labienusa, zimującego z jednym legionem w ich kraju35, i już nie dalej niż o dwa dni drogi znajdowali się od niego, gdy dowiedzieli się, że nadeszły dwa legiony przysłane przez Cezara. Po rozłożeniu się obozem w odległości piętnastu tysięcy kroków postanowili oczekiwać germańskich posiłków. Labienus, po rozpoznaniu zamiarów nieprzyjaciela, w nadziei, że przez jego nierozważność może będzie miał jakąś sposobność stoczenia z nim bitwy, pozostawił pięć kohort przy taborach, a sam z dwudziestupięciu kohortami i pokaźną ilością konnicy ruszył przeciw nieprzyjacielowi i w odległości tysiąca kroków od niego stanął warownym obozem. Pomiędzy Labienusem a nieprzyjacielem przepływała trudna do przeprawy rzeka3e o urwistych brzegach. Ani on 34 Wynika z tego, że większości ludzi udało się zbiec, i dlatego Cezar zdobył tym razem więcej bydła. 35 Właśnie dlatego, że Labienus zimował z jednym tylfeo legionem, Trewerowie odważyli się napaść na niego, ale z chwilą dosłania mu przez Cezara jeszcze dwu legionów sytuacja natychmiast uległa zmianie. 36 Spośród licznych prób zidentyfikowania tej rzeki chyba najbardziej prawdopodobny jest domysł, że była nią wpadająca do Mozy rzeka Semois. Sama Moza to na pewno nie była, gdyż tę rzekę Cezar dobrze już znał i nazwę jej na pewno by wymienił. WOJNA GALIJSKA, KS. VI 211 sam nie miał zamiaru jej przekraczać, ani też nie przypuszczał, żeby i nieprzyjaciel chciał przez nią przechodzić. Wśród wrogów z każdym dniem rosły nadzieje na nadejście posiłków. Labienus rozmyślnie wypowiedział się jawnie 37 podczas narady wojennej, że “w związku z wieściami o zbliżaniu się Germanów nie zamierza on narażać na szwank swego i wojska bezpieczeństwa i następnego dnia o brzasku zwija obóz". Wiadomość o tym szybko dotarła do nieprzyjaciela, gdyż pomiędzy wielką liczbą jeźdźców galijskich, niektórzy, rzecz naturalna, byli skłonni sprzyjać sprawie galijskiej. Labienus zwołanym nocą trybunów wojskowym i centurionom pierwszej rangi wyjawił swoje rzeczywiste zamiary, żeby tym łatwiej wywołać u nieprzyjaciela podejrzenie o przepełniającym go przerażeniu 38, kazał zwijać obóz w większym, niż to zazwyczaj bywa u narodu rzymskiego, zgiełku i zamieszaniu. Z tych względów odmarsz robił wrażenie gotowania się do ucieczki. I to także, wskutek tak znacznej bliskości obozów, jeszcze przed świtem zwiadowcy przekazali nieprzyjacielowi. 8. Zaledwie tylna straż wyszła poza umocnienia obozowe, gdy Gallowie39 poczęli się nawzajem napominać, by nie wypuścić z rąk spodziewanej zdobyczy — “za długo byłoby czekać przy takim popłochu Rzymian na pomoc Germanów i nie licowałoby z ich godnością, gdyby przy tak wielkich siłach nie odważyli się uderzyć na tak szczupłą garstkę, w dodatku uciekającą i objuczoną" — nie zawahać się przekroczyć rzeki i wszcząć bitwę na niedogodnych dla siebie pozycjach. Labienus, który spodziewał 87 Labienus dając tę wypowiedź liczył na to, że zostanie •ona natychmiast doniesiona Treweroin. 38 Jeden z forteli Ceaara i jego wodzów często i skutecznie stosowany wobec Gallów. 39 Chodzi -o Trewerów. 212 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR WOJNA GALIJSKA, KS. VI 213 się, że to nastąpi, wciąż pozorując odmarsz, spokojnie posuwał się dalej, aby wszystkich nieprzyjaciół zwabić na swoją stronę rzeki40. Wówczas, po wypuszczeniu taborów nieco do przodu i rozmieszczeniu ich na jednym ze wzniesień, powiedział: “Żołnierze! Macie sposobność, której wyczekiwaliście: nieprzyjaciel w miejscu do walki nieodpowiednim i niedogodnym jest w waszych rękach; otaicie nam dowódcom taką samą odwagę, jaką tak często okazywaliście naczelnemu wodzowi, i niech wam się zdają, że on jest tutaj obecny i że walczycie na jego oczach"41. Równocześnie wydał rozkaz zwrócenia się frontem do nieprzyjaciela i ustawienia się w szyku bojowym przeciw niemu, i po wysłaniu kilku oddziałów jazdy do ochrony taborów, resztę konnicy rozmieścił na skrzydłach. Nasi, wydawszy wnet okrzyk bojowy 42, obrzucili nieprzyjaciół włóczniami. Owi, gdy wbrew swemu oczekiwaniu ujrzeli idących na siebie do ataku tych, o których sądzili, że właśnie uciekają, nie potrafili sprostać sile naszego uierze-nia i już w pierwszym starciu zmuszeni do ucieczki rzucili się ku najbliższym lasom. Labienus, ścigając ich przy pomocy konnicy, pokaźną liczbę wybił, wielu wziął do niewoli, a po kilku dniach podbił z powrotem to plemię. Idący bowiem z pomocą Germanowie, na wiadomość o ucieczce Trewerów, zawrócili do swego kraju. Razem 40 Trewerowie mieli za sobą rzekę o wysokich i stromych brzegach, co stanowiło poważną przeszkodę w wypadku konieczności wycofania się, a ponadto pozycje ich -znajdowały się niżej od pozycji Rzymian, kórym w takim wypadku łatwiej było razić ich pociskami. ' 41 Cezar podkreśla przez to, jak ważna jest obecność wodza podczas bitwy przy żołnierzach dla podniesienia ich odwagi i waleczności. 42 Dzisiaj też w taki sam sposób rozpoczyna -się atak piechoty. ż nimi w ich towarzystwie uszli z kraju krewni Inducjo-mara, organizatorzy buntu. Najwyższą władzę wojskową i cywilną przekazano Cyngetoryksowi, który — jak o tym mówiliśmy — od samego początku dochowywał wierności. 9. Cezar, po przybyciu od Menapiów do Trewerów, z dwu powodów postanowił przeprawić się przez Ren, jeden z nich to ten, że Germanie posyłali Trewerom posiłki przeciw niemu, drugi, by Ambioryks nie znalazł u nich schronienia. Po podjęciu tej decyzji kazał zbudować most nieco powyżej od tego miejsca43, gdzie poprzednio przeprawił był wojsko. Przy znanym i wypróbowanym sposobie budowy, dzięki wielkiemu zapałowi żołnierzy w przeciągu kilku dni dzieło to zostało ukończone. Po zostawieniu silnej załogi przy moście od strony kraju Trewerów, aby nie doszło u nich do jakichś wystąpień, przeprawił resztę wojska44 i konnicę. Ubiowie, którzy już przedtem przekazali byli zakładników i poddali się, dla wykazania swej niewinności wysłali do Cezara posłów, którzy oświadczyli, że “plemię ich ani nie dostarczyło Trewerom pomocy, ani nie sprzeniewierzyło się wierności wobec niego": błagali go i upraszali, by ich oszczędził i żeby przy powszechnej ku Germanom nienawiści nie ponieśli kary zamiast winnych; przyrzekli, jeśliby tego życzył sobie, dostarczyć więcej zakładników. Po zbadaniu sprawy Cezar stwierdził, że posiłki zostały wysłane przez 43 Bardziej w górę rzeki niż w 55 roku, bliżej dziś. Koblencji. 44 W chwili przeprawy przez Ren Cezar miał ze sobą także trzy legiony Labienusa, a więc wszystkie dziesięć legionów (por. b. G., VI 32-33) wzięło udział w kampanii po germańskiej stronie tej rzeki i dlatego też Cezar mógł sobie pozwolić na pozostawienie mostu pod silną strażą, zdalną do utrzymania Trewerów w s.pokoju. 214 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR Swebów; przyjął usprawiedliwienie Ubiów45 i wywiedział się o dojścia i drogi do kraju Swebów. 10. Tymczasem po kilku dniach dowiedział się od Ubów, że Swebowie wszystkie swoje siły ściągają na jedno miejsce i że powiadomili znajdujące się pod ich władzą ludy, aby nadesłały posiłki w piechocie i konnicy. Na wiadomość o tych poczynianiach poczynił starania o żywność i wyszukał odpowiednie miejsce pod obóz; Ubiom nakazał, aby zabrali trzody, a cały swój dobytek ściągnęli ze wsi do miast w nadziei, że uda mu się nakłonić brakiem żywności tych nieokrzesanych i niedoświadczonych ludzi do walki w niedogodnych dla nich warunkach4S; polecił Ubiom, by wyprawiali często zwiadowców do Swebów i wywiadywali się, co się u nich dzieje. Owi polecenia te wykonali i po kilku dniach donieśli: “wszyscy Swebowie, skoro tylko doszły do nich wiarogodne wiadomości o wojsku rzymskim, razem ze wszystkimi swoimi oraz od sprzymierzeńców ściągniętymi siłami wycofali się jak najdalej na skraj swych ziem: znajdują się tam nieskończenie wielkie lasy, które nazywają się Bacenis 47; ciągną się one nieprzerwanie daleko w głąb i stojąc niczym naturalny mur bronią od krzywd i najazdów Cherusków przed Swe-bami, a Swebów przed Cheruskami: na skraju tych lasów Swebowie postanowili oczekiwać nadejścia Rzymian". 11. Ponieważ doszliśmy do tego miejsca, wydaje się, że będzie rzeczą stospwną opowiedzieć o obyczajach ludności Galii i Germanii oraz o zachodzących pomiędzy tymi ludami różnicach. 45 A więc nie zażądał nowych zakładników. 46 wynika z tego, że Cezar liczył się z natarciem Swebów na .niego. 47 Identyfikacja silva Bacenis jest bardzo trudna. Dopatrują się tego lasu bądź w górach Harcu, bądź w Lesie Turyńskim i(Tihiiringer Wald), bądź też w lesistych wzgórzach pomiędzy górami Taunus a Turyngią. WOJNA GALIJSKA, KS. VI 215 W Galii nie tylko we wszystkich wspólnotach plemien-no-państwowych oraz okręgach i gminach, ale niemalże w każdym domu istnieją stronnictwa polityczne48. Przywódcami tych stronnictw są ludzie, cieszący się — ich zdaniem — najwyższym uznaniem, których opinia i sąd stanowi ostateczną decyzję we wszystkich sprawach i zamierzeniach. Ustanowiono to — jak się zdaje — już dawno, i to w tym celu, aby nikt z ludu nie był pozbawiony pomocy przeciw możnym; albowiem żaden z nich nie pozwoli uciskać i wyzyskiwać swoich podopiecznych, a gdyby postępował inaczej, nie miałby żadnego uznania wśród swoich. Te stosunki istnieją w całej Galii; wszystkie bowiem plemiona dzielą się na dwa stronnictwa. 12. Kiedy Cezar przybył do Galii, na czele jednego stronnictwa stali Eduowie, drugiego Sekwanowie. Ci ostatni, wobec tego, że sami przez się mniejsze mieli znaczenie, ponieważ Eduowie od dawna49 cieszyli się bardzo wielkim uznaniem i wiele plemion podlegało im w ramach klienteli50, zawarli sojusz z Germanami i Ariowistem i przeciągnęli ich na swoją stronę sutymi darami oraz obietnicami. Po wielu jednak zwycięskich bitwach i po wytępieniu całej góry plemiennej Eduów51 uzyskali taką przewagę, że przeciągnęli znaczną część klientów od Eduów na swoją stronę, zabrali jako zakładników dizieci ich na- 48 Należy tu przypomnieć braci Dywicjakusa i Duminoryksa ;(por, b. G., i 18—20), Inducjomarusa i jego zięcia Cyngetory-ksa (por. b. G., V 56, 3) oraz Wercyngetoryksa i jego stryja Goibannicjona (VII 4). 49 Przed nimi byli Arwernowie. 60 Klientami Eduów byli Bełlowakowie (II 14, 2), Senp-nowie (VI 4, 2), Biturygowie (VII 5, 2) oraz Segusjawowie, Ambiwareci, Aulerkowie Bramnowiccy i być może Biannowio-wie (VII 75, 2). 61 Przesada w celach propagandowych, gdyż Cezar sam wymienia wielu przedstawicieli arystokracji plemienia Eduów. . 216 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR czelników plemiennych, a tych zmusili do złożenia w imię -niu plemienia przysięgi, że nie zawiążą spisku przeciw Sekwanom, pograniczne zaś ziemie ich kraju 52, przemocą zagarnięte, wzięli w swoje posiadanie i zajęli naczelne miejsce w całej Galii. Pod naciskiem tego przymusowego położenia Dywicjak udał się do Rzymu53, by prosić Senat o pomoc, ale nic nie wskórawszy powrócił. Z przybyciem Cezara sytuacja uległa zmianie, gdyż zakładnicy zo • stali Eduom zwróceni54, dawne zależności w ramach klien • teli przywrócono z powrotem; a dzięki Cezarowi wytwo rzyły się nawet nowe, ponieważ plemiona, które weszły w związki przyjaźni z nimi, widziały, że żyją teraz w lep -szych warunkach i pod sprawiedliwszymi rządami53. A gdy i pod innymi względami wzrosło uznanie i powalanie dla nich, Sekwanowie utracili pierwszeństwo. Ich miejsce zajęli Bemowie; kiedy bowiem zauważono, że oni cieszą się względami Cezara, te plemiona, które z powodu zastarzałych nienawiści w żaden sposób nie mogły wiązać się z Eduami, oddawały się Remom pod opiekę jako klienci5ti. Remowie rzeczywiście otoczyli je troskliwą opieką i w ten sposób podtrzymywali swoje świeżo i niespodzianie zyskane znaczenie. Sytuacja wówczas przedstawiała się tak, że zdecydowanie na pierwszym miejscu znajdowali się 62 Chodziło o dostęp do obydwu brzegów Sekwany, stanowiącej granicę między Eduami a Sekwanami, aby móc ściągnąć opłaty za korzystanie z tej rzeki. Sekwanowie odparli Eduów od Seikwa-ny przypuszczalnie dopiero po przymusowym odstąpieniu części swojego terytorium plemiennego Arłowisto-wi, którego zresztą sami do siebie zaprosili. 53 W 61 roku p.n.e. 54 Wydani przez nich zarówno Sekwanom, jak i Ariowi- stoiwi. 55 Chodzi oczywiście o rządy Cezara. 56 Mianowicie w szóstym roku wojny. WOJNA GALIJSKA, KS. VI 217 Eduowie, drugie natomiast miejsce pod względem znaczenia zajmowali Remowie ". 13. W całej Galii58 są tylko dwie kategorie ludzi posiadających jakieś znaczenie i poważanie. Lui bowiem traktowany jest na równi z niewolnikami. Sam z własnej inicjatywy o niczym nie ma prawa decydować i nie jest dopuszczany na żadną naradę. Wielu59 uciskanych długami czy nadmiarem powinności, czy bezprawiem ze strony możnych, oddaje się w niewolę arystokratom; tym przysługują wobec nich wszystkie te uprawnienia, jakie mają panowie względem niewolników. Ale co do tych dwu kategorii, to jedną stanowią druidzi, drugą arystokracja. Pierwsi zajmują się sprawami boskimi, troszczą się o ofiary publiczne i prywatne, objaśniają zagadnienia religijne; do nich ściąga znaczna liczba mieszkańców dla pobierania nauki i w ogóle cieszą się oni wielkim u Gal-lów poważaniem. Albowiem we wszystkich niemal sprawach spornych tak publicznych, jak i prywatnych oni rozstrzygają, zwłaszcza jeśli dopuszczono się jakiegoś przestępstwa, gdy popełniono zbrodnię, jeśli toczą się spory o spadek czy miedzę, oni również wyznaczają nagrody i określają wysokość kar; jeżeli ktoś, czy jednostka, czy plemię, nie podporządkuje się ich wyrokowi, wykluczają, 67 W ten sposób Cezar dawał do zrozumienia, że jego przyjaźń z Eduami jest starsza i jemu bliższa. 58 Cezar ma tu na myśli Galię wraz z Belgią i Akwitanią, chociaż mię jest pewne, czy to, co mówi ma temat druidów i pozycji ludu, w równym stopniu odnosi się do Akwitanii, której mieszkańcy nie byli pochodzenia celtyckiego. Natomiast w Belgii było podobnie jak w Galii. 69 Być może, iż przez określenie “wielu" (pleriąue) miał na myśli wszelkiego rodzaju rzemieślników, wprawdzie należących do ludu, ale z racji pewnej niezależności ekonomicznej i znacznego zapotrzebowania społecznego nie muszących oddawać się w opiekę możnych. 218 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR z uczestnictwa w ofiarach. Jest to u nich najcięższa kara. Ci, których takie wykluczenie obejmuje, są stawiani na równi z bezbożnikami i zbrodniarzami, wszyscy od nich stronią, unikają zet.-.nięcia i rozmowy z nimi, aby przez te kontakty sami nie narazili się na nieszczęście. Nie mają oni prawa dochodzić sprawiedliwości, nie powierza im się żadnych godności. Na czele zaś wszystkich druidów stoi jeden, który cieszy się największym między nimi poważaniem. Po jego śmierci następcą zostaje albo ktoś wyróżniający się spośród reszty zasługami, albo w wypadku gdy jest wielu sobie równych, przez głosowanie druidów, a niekiedy nawet z bronią w ręku walczą o pierwszeństwo. W określonej porze roku 60 w kraju Karnutów, obszar ten uchodzi za środek całej Galii61, druidzi zasiadają na poświęconym miejscu dla odbycia sądów. Tu schodzą się zewsząd wszyscy, którzy mają sprawy sporne, i poddają się ich wyrokom i orzeczeniom. Przypuszcza się, że nauka druidów powstała w Brytanii62 i stamtąd została przeniesiona do Galii, i jeszcze ci teraz, którzy pragną lepiej ją zgłębić, udają się tam na studia. 14. Druidzi nie biorą zazwyczaj udziału w wojnachG3 68 Nie wiadomo, kiedy to wypadało, czy na wiosnę, czy raczej na okres przesilenia letniego, gdy przed żniwami było trochę wolniejszego czasu. 61 Aby łatwiej można było tu dotrzeć z całej Galii. Oczywiście schodzili się tu jedynie przedstawiciele góry plemiennej, gdyż szerokie masy plemienne nie mogły sobie na to pozwolić, choćby ze względów finansowych. 62 Brytania dzięki swemu położeniu była z dala od wszelkich obcych wpływów ii druidyzm mógł zachować się tutaj w czystej postaci. 63 Na przykład Dywicjak, choć druid, towarzyszył Cezarowi w jego kampaniach przeciw Helwetom, Aniowistowi i Bellowakom, a obok spraw związanych z religią zajmował się także sprawami politycznymi i właśnie w związku z tym udał się w poselstwie do Rzymu id 31). WOJNA GALIJSKA, KS. VI 219 i nie płacą podatków na równi z innymi, ale są zwolnieni od służby wojskowej i wszelkich innych powinności. Wielu młodych ludzi64, zachęconych tymi przywilejami, dobrowolnie zgłasza się do nich na naukę, przysyłają ich też rodzice i krewni. Podobno uczą się tam na pamięć wielkiej ilości wierszy65. Tak więc niektórzy dwadzieścia lat spędzają na nauce. Uważają, że nie wolno tego, czego się uczą, przekazywać na piśmie, choć niemal we wszystkich innych wypadkach, zwłaszcza w sprawach publicznych i prywatnych, posługują się greckim alfabetem. Zdaje mi się, że zasada ta została wprowadzona z dwu powodów, ponieważ nie chcą sami, by ich nauka stała się dostępna ogółowi6S, ani by uczniowie, zawierzywszy pismu, nie zaniedbali starań o wyrobienie pamięci; zazwyczaj wielu ludziom to się zdarza, że licząc na pomoc pisma, z mniejszą pilnością przykładają się do uczenia się na pamięć i do zapamiętywania tekstów. Druidzi przede wszystkim pragną wpoić przekonanie, że dusza nie ginie, lecz przechodzi po śmierci z jednego ciała do drugiego, i uważają, że wiara ta, usuwając strach przed śmiercią, jak najbardziej pobudza do waleczności. Ponadto rozpraw'ają oni wiele o gwiazdach i ich ruchach67, o rozmiarach świa- 64 Szlachetnego pochodzenia. 65 Były to zapewne poematy o charakterze epickim i dydaktycznym, których uczono się na pamięć nie tyle ze względu na to, żeby tajnej wiedzy, którą rzekomo zawierały, nie przekazywać profanom, ale po prostu dlatego, że mimo znajomości pisma galijskie instytucje religijne zachowywały dawne, tradycją uświęcone, formy przekazywania wiedzy, się-igające jeszcze czasów, gdy pismo nie było rozpowszechnione. 66 Często spotykana tendencja ze strony warstw rządzących do utrzymania szerokich mas w niewiedzy, aby tym łatwiej można było mad nimi panować. 67 Było to potrzebne do układania kalendarza, a także do przepowiadania przyszłości. 220 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR ta i krajów, o przyrodzie, o mocy i potędze bogów nieśmiertelnych i przekazują to młodzieży. 15. Druga kategoria to arystokraci. Oni, gdy zachodzi potrzeba i ilekroć wybucha wojna (a przed przybyciem Cezara zdarzało się to u nich zwykle co roku, gdyż albo sami dokonywali napadów, albo bronili się przed napadami), wyruszają na wojnę i im kto u nich znakomitszy urodzeniem i majątkiem, tym więcej ma wokół siebie n:e-wolnej służby i klientów. Znają oni tylko taki sposób okazywania ważności i siły. 16. Cały lud galijski jest niezwykle nabożny, i z tego powodu ci, których złożyła ciężka niemoc G8, oraz ci, którzy znajdują się na wojnie lub w niebezpieczeństwie, albo zamiast ofiar zwierzęcych ofiarowują ludzi69, albo ślubują, że taką ofiarę złożą, a przy składaniu tych ofiar korzystają z pomocy druidów, ponieważ uważają, że przychylności bogów inaczej pozyskać nie można, jak tylko przez oddanie życia ludzkiego za ludzkie życie, i tego rodzaju ofiary ustanowiono w imieniu ogółu. Niektóre plemiona posługują się w tym celu ogromnymi kukłami, których poszczególne członki wyplecione z prętów wypełniają żywymi ludźmi; po ich podpaleniu ludzie ci giną ogarnięci płomieniami. Uważają, że dla bogów nieśmiertelnych najmilsze ofiary są z tych, których przyłapano na kra- 68 Ciężką chorobę uważano za karę bożą, którą należało okupić ofiarą z życia ludzkiego, jako toóstwom najmilszą. 69 Zwierzęta ofiarne były zarzynane na ofiarę, a ponieważ nie wolno było przelewać ludzkiej krwi podczas ofiary, skazanych na nią żywcem palono. Można było ich także topić w beczce napełnionej wodą, wieszać lub krzyżować. W niektórych rejonach Francji dość długo przetrwał zwyczaj wrzucania do ognia rozpalonego na noc ś w. Jana koszyków z kotami, psami, lisami i wilkami, albo palenie ogromnych kukieł, i to w obecności miejscowych władz. Uważa się to za reminiscencje dawnych praktyk celtyckich. WOJNA GALIJSKA, KS. VI 221 dzieży, rozboju czy w ogóle na jakichś wykroczeniach; ale gdy tego rodzaju ludzi brak, to decydują się także na ofiary z niewinnych. 17. Z bogów najbardziej czczą Merkurego70 i ma on najwięcej wizerunków71. Uważają, że jest on wynalazcą wszelkich umiejętności, przewodnikim na drogach i podczas podróży, że ma wpływ na zyski pieniężne i transakcje handlowe. Dopiero po nim oddają cześć Apollinowi72, Marsowi, Jowiszowi i Minerwie 73. O bóstwach tych mają prawie takie samo wyobrażenie co inne ludy: Apollo oddala choroby, Minerwa przekazuje tajniki sztuk i rzemiosł, Jowisz sprawuje najwyższą władzę nad niebianami, Mars kieruje wojnami. Gdy zdecydują się stoczyć bitwę, ślubują mu częstokroć to, co na wojnie zdobędą, a po odniesionym zwycięstwie składają mu na ofiarę wszystko, co żywe74, a resztę zdobyczy znoszą na jedno miejsce. U wie- 70 Cezar wymienia bóstwa celtyckie pod imionami rzymskimi, aby łatwiej uzmysłowić je swoim czytelnikom. Merkuremu odpowiadał Teutates, Apollinowi Belenos, Marsowi Esus, Jowiszowi Taranis. 71 Znamienne, że do tej pory nie znaleziono wizerunku Merkurego-Teutatesa. Zdaniem niektórych badaczy za takie wizerunki należy uważać liczne na terenie dzisiejszej Francji, zwłaszcza Bretanii, menhiry, które są wprawdzie pozostałością kultową ludów przedceltyckich, ale przez Celtów zostały przejęte i adaptowane do własnego kultu. 72 Przez tę kolejność Cezar pragnie podać stopień znaczenia poszczególnych bóstw. W rzeczywistości jednak zaraz po Teu-tatesie miejsca zajmowali Esus i Taranis. Zresztą kolejność ich była różna terytorialnie i czasowo. W okresie, gdy plemiona celtyckie były na etapie demokracji wojskowej, znaczenie Teutatesa jako bo«ga wojny było największe i tradycja ta utrzymała się później, z tym, że bóstwu temu przydzielono nowe zakresy działalności. 73 Celtyckie imię bogini odpowiadającej rzymskiej Minerwie nie jest znane. 74 A więc też jeńców wojennych. 222 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR lu plemion można spotkać na poświęconych miejscach75 całe stosy ułożone z takich łupów; rzadko zdarza się, aby ktoś, zlekceważywszy religijne nakazy, odważył się coś z wojennej zdobyczy zataić lub zabrać z ofiarnego stosu. Za tego rodzaju przestępstwo ustalona jest najcięższa kara śmierci wśród męczarni76. 18. Wszyscy Gallowie podają, że są potomkami Ojca Disa 77 i mówią, że tak nauczają druidzi. W związku z tym wszelkie podziały czasu określają oni nie według dni, lecz nocy; dni urodzin oraz początki miesięcy i lat tak obliczają, aby noc zawsze poprzedzała dzień78. Jeżeli chodzi o inne obyczaje, to od reszty ludów 79 tym się różnią, że dzieciom swoim, przed dojściem ich do dojrzałości pozwalającej na podjęcie służby wojskowej, publicznie przystępować do siebie nie dają i uważają to za coś nieprzystoj-nego, żeby syn w chłopięcym wieku pokazywał się poza domem w obecności ojca 80. 19. Do pieniędzy otrzymanych tytułem posagu mąż dodaje, po uprzednim dokonaniu oszacowania, taką samą ilość ze swojego majątku. Z tej całej własności prowadzi się wspólny rozrachunek, a dochody są odkładane; które z obojga małżonków pozostanie przy życiu, temu przypada w udziale część majątku należąca do drugiego, razem 75 Nie feyły to jakieś budowle, ale specjalnie wydzielone, otwarte miejsca, zarówno na wierzchołkach górskich, jak w lasach czy przy świętych źródłach lub jeziorach. 76 Najczęściej stosowaną karą za taki bezbożny czyn było spalenie na stosie poprzedzone wymyślnymi torturami. 77 Czyli Jowisza świata zmarłych, utożsamianego z Plutonem. Odpowiadał on celtyckiemu Cernunosowi. 78 Jest to reminiscencja po czasach, gdy posługiwano się jeszcze kalendarzem księżycowym. 79 Czyli przede wszystkim Rzymian i Greków. to Ojciec, który zjawiał się publicznie tylko w uzbrojeniu, mógł przebywać jedynie w obecności podobnie jak o a uzbrojonych. WOJNA GALIJSKA, KS. VI 223 z dochodami za miniony okres współżycia. Mężowi przysługuje prawo życia i śmierci nad żoną i dziećmi81; i gdy umrze szlachetnie urodzony ojciec rodziny, schodzą się jego krewni, a jeżeli okoliczności śmierci wzbudzają podejrzenie, poddają żonę torturom jak niewolnicę82 i jeżeli podejrzenia sprawdzą się, poddawszy męczarniom zabijają ją przy pomocy ognia i wszelakich katuszy. Pogrzeby S3, odpowiednio do galijskiego sposobu życia, są wspaniałe i kosztowne84; wszystko, co — jak sądzę — było miłe zmarłemu za życia, wrzucają do ognia, również zwierzęta, a przed niezbyt dawnymi czasami, po odbyciu zgodnie z przepisami ceremonii pogrzebowych, palono razem ze zmarłym85 tych niewolników i klientów, o których było wiadomo, że byli rzeczywiście jego ulubieńcami. 20. U plemion, które uchodzą za należycie zorganizowane pod względem administracyjnym, istnieje prawne86 zastrzeżenie, że każdy, jeśliby dowiedział się u sąsiadów czegokolwiek na temat spraw publicznych czy w formie po- 81 Chodzi tu o przypadki faktycznych przestępstw i tak karanych przez prawo i obyczaj, a wszelką samowolę starano się ukrócić przez to, że sprawę rozpatrywała rada rodu. 82 W Rzymie niewolników zawsze poddawano torturom, gdy chciano sprawdzić złożone przez nich zeznania, gdyż dopiero wtedy były one ważne pod względem prawnym. 83 Stosowano równocześnie kremację i inhumację, z tym tylko, że w różnych rejonach przeważał jeden czy drugi sposób grzebania, Np, w Belgii przeważała inhumaeja. Powody tego nie są znane. 84 Cezar ma tu na myśli wyłącznie arystokrację. 85 Cezar nie wspomina o pochówkach inhumacyjnych, ale te zostały poświadczone przez badania wykopaliskowe. Wyposażenie tych grobów zgadza się całkowicie z tym, co pisze Cezar q pochówkach kremacyjnych. 86 Nie ma żadnej pewności, czy u Gallów prawa .były spisane. 22 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR głoski, czy opinii, ma obowiązek donieść o tym władzom i nie wolno mu tego nikomu innemu przekazywać, ponieważ przekonano się, że ludzi nierozważnych i niedoświadczonych często można przestraszyć fałszywymi pogłoskami, popchnąć do zbrodni i nakłonić do podejmowania decyzji w sprawach największej wagi. Władze, co należy, zatajają, a co uznają za korzystne, podają ogółowi do wiadomości. O sprawach publicznych można rozprawiać jedynie na zgromadzeniu. 21. Germanie 87 znacznie odbiegają od tego sposobu życia. Nie ma u nich bowiem ani druidów88, którzy zajmowaliby się sprawami boskimi, ani też nie przywiązują wagi do ofiar. Za bogów uważają tylko tych, których widzą i z których pomocy namacalnie korzystają, a więc Słońce, Wulkana 89 i Księżyc, o pozostałych nawet z pogło • sęk nie słyszeli. Całe ich życie upływa na polowaniach i zajęciach wojskowych; od dzieciństwa przy wyka ją do trudów i niewygód. Ci, którzy najdłużej wytrwają w niewinności cielesnej, zyskują największą sławę wśród swoich: uważają, że sprzyja ona ich wzrostowi, pomnaża siły i wzmacnia mięśnie. Natomiast obcowanie cielesne przed dwudziestym rokiem życia z kobietą uważają za coś najbardziej haniebnego; nie ma żadnej możliwości ukrycia tego, ponieważ wspólnie kąpią się w rzekach, a jako odzienia 87 Na ogół przyjmuje się, że w tej charakterystyce Gallów i Germanów Cezar korzystał z różiaych autorów, głównie Fosy doniusza z Apamei (135 — 50), ale niewątpliwie znaczną część danych uzyskał sam i tu je podał. 88 To znaczy — zorganizowanego stanu kapłańskiego. Funkcje kapłańskie, jak u wielu ludów na tym etapie rozwoju, spełniali ojcowie czy matki rodzin. 89 — czyli ogień. Należy tu nadmienić, że Tacyt (55/6—120) wymienia jako trzy główne bóstwa Germanów Merkurego, Herkulesa i Marsa. WOJNA GALIJSKA, KS. VI 225 używają skór i małych futerek, pozostawiających znaczną część ciała nie osłoniętą. 22. Uprawą roli nie zajmują się, a pożywienie ich składa się po większej części z mleka, sera i mięsa90. Nikt z nich nie ma ściśle wydzielonego pola albo posiadłości własnej; ale władze i naczelnicy plemienni każdego roku przydzielają rodom i zespołom krewnych ziemię wedle własnego uznania co do ilości i miejsca, a po roku zmuszają do przejścia gdzie indziej. Podają wiele przyczyn taaiego postępowania: żeby po zasmakowaniu w osiadłym trybie życia nie zechcieli zamienić zapału wojennego na zamiłowanie do pracy na roli; żeby nie starali się zajmować obszernych włości i żeby możniejsi nie wyganiali uboższych z ich posiadłości; żeby ludzie nic nie budowali zbyt starannie, dla uniknięcia zarówno mrozów, jak i upałów; żeby nie rodziła się w nich zachłanność na pieniądze, gdyż przez to powstają stronnictwa polityczne i niezgoda; żeby utrzymać lud w poczuciu zadowolenia, kiedy każdy widzi, że swoim mieniem równa się z najmodniejszymi. 23. Największa chwała dla wielu plemion to mieć, po spustoszeniu sąsiednich ziem, jak majrozłeglejsze pustkowia wokół siebie. Uważają to za oznakę dzielności, że wygnani, ze swych ziem sąsiedzi uciekają i nikt nie odważa się osiedlić w pobliżu nich; równocześnie sądzą, że będą bezpieczniejsi, pozbywszy się obaw przed niespodzianym napadem. Gdy plemię prowadzi wojnę obronną lub zaczepną, wybiera się władze, które sprawują naczelne w tej wojnie dowództwo i mają prawo życia i śmierci. Podczas pokoju nie ma żadnej powszechnej władzy, ale naczelnicy krain i okręgów wymierzają swoim sprawiedliwość i rozstrzygają sprawy sporne. Rozboju, którym się trudnią poza Wskazuje to, że głównym ich zajęciem była hodowla. 226 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR granicami swego kraju, nie uważają za hańbę, a owszem, rozgłaszają, że uprawia się go dla ćwiczenia młodzieży i zapobiegania bezczynności. A więc gdy któryś z naczelników plemiennych poda się na zgromadzeniu za wodza takiej rozbójniczej wyprawy i wzywa chętnych do zgłaszania się, podnoszą się ci, którym odpowiada taka wyprawa oraz jej wódz, przyobiecują swoją pomoc, a zgromadzony tłum oddaje im pochwały; tych spośród nich, którzy udziału nie wzięli, traktuje się na równi ze zbiegami i zdrajcami i na przyszłość nie daje się im wiary we wszystkich sprawach. Uważają, że nie godzi się skrzywdzić gościa91; tych, którzy z jakiegokolwiek powodu do nich przybyli, przed wszelaką krzywdą chronią i uważają za nietykalnych, domy wszystkich stoją przed nimi otworem, a żywność jest do podziału. 24. A były kiedyś czasy, gdy Gallowie przewyższali Germanów męstwem, pierwsi wszczynali wojny, a z powodu nadmiaru ludności wyprawiali osadników za Ren92. Tak więc najurodzajniejsze ziemie Germanii nie opodal Lasu Hercyńskiego, który — jak widzę — znany Erato-stenesowi93 i innym autorom greckim z opowiadań i któ- 91 Obcy znajdował się pod opieką bóstw nie tylko u Germanów, ale u wielu innych ludów pod wszystkimi szerokościami geograficznymi i w różnych czasach (por. nasze “gość w dom, Bóg w dom"). 92 Według Tytusa Lłwiusza (V 34, 4) w czasach ostatniego króla rzymskiego Tarkwiniusza Pysznego, wygnanego w 510 r. p.n.e., celtycki król Ambigatus miał wysłać pod wodzą Segowe-zusa na prawy brzeg Renu kolonistów, którzy osiedlili się na obszarze Lasu Hercyńskiego. Celtowie rzeczywiście początkowo mieszkali także na prawym brzegu Renu, skąd ich później wyparli Germanie. W czasach Cezara jeszcze tylko celtyccy Wol-kowie-Tektosagowie zamieszkiwali okolice Lasu Hercyńskiego po prawej stronie Renu. 93 Eratostenes (ok. 275—194), wybitny astronom, matematyk i geograf działający w Aleksandrii. WOJNA GALIJSKA, KS. VI 227 ry oni określali nazwą Orkynia, zajęli Wolkowie-Tekto-sagowie94 i tam się osiedlili; lud ten do tej pory tych siedzib się trzyma i cieszy się jak największym uznaniem dzięki poczuciu sprawiedliwości i sławie wojennej. Obecnie, gdy Germanowie nadal trwają przy tej samej biedzie, niedostatkach i skromnych wymaganiach co dawniej i z takiego samego pożywienia oraz okrycia korzystają, to Galiom 95 natomiast sąsiedztwo naszych prowincji96 oraz znajomość zamorskich97 towarów luksusowych dały możność zwiększenia dobrobytu i potrzeb; z wolna przywykli do ulegania i pokonani w wielu wojnach nawet sami nie chcą się równać z Germanami w męstwie. 25. Las HercyńskiB8, o którym wyżej była mowa, rozciąga się na szerokość dziewięciu dni drogi dla nie obciążonego piechura; nie można bowiem tego inaczej określić, bo Germanie nie znają miar dróg. Zaczyna się on u granic ziem Helwetów ", Nemetów i Rauraków i równolegle do rzeki Dunaju sięga aż do granic Daków i Anartów 100; 94 Od nazwy łac. Volcae, plemienia celtyckiego zmieszanego z drugim plemieniem celtyckim Tektosagami, plemiona germańskie urobiły nazwę Walche, którą określały swoich zachodnich i południowo-zachodnich sąsiadów celtyckich. Nazwa ta pozostała przy nich .nawet po ich zromanizowaniu. Stąd w sta-rogórnoniemieckim nazwa Walholand dla Italii. Wolkowie-Te-ktosagowie byli bardzo ruchliwym ludem, ponieważ mieszkali także na obszarach pomiędzy Pirenejami a Sawannami. Tekto-sagów spotyka się w starożytności także na terenie Azji Mniejszej w Galacji, która była państwem celtyckim. 95 Chodzi o Gallów zamieszkujących lewy brzeg Renu. 96 Cezar ma na myśli zarówno obie prowincje galijskie, jak i hiszpańskie. 97 Chodzi o towary sprowadzane z Sardynii i Sycylii. 98 Rozdziały od 25 do 28 uważa się za późniejszą interpolację. 99 Nazwy ludów znane interpolatorowi z literatury zostały tu podane przez niego w dowolnym porządku. !°° Nazwa tego ludu Anartes w literaturze antycznej pojawia 228 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR tu skręca w różnych kierunkach w lewo od rzeki i z powodu swego ogromu dochodzi do granic wielu ludów; nie ma w tej części Germanii człowieka, który by mówił, że doszedł do skraju tego Lasu po przejściu sześćdziesięciu dni drogi albo że wywiedział się, w którym miejscu on się zaczyna; wiadomo, że żyją tu liczne rodzaje dzikich zwierząt, których nie spotyka się gdzie indziej; oto te spośród nich, które najbardziej różnią się od innych i zdają się zasługiwać na uwagę. 26. Występuje tu byk podobny z wyglądu do jelenia 101, któremu pośrodku czoła między uszami wystaje jeden róg 102, okazalszy i bardziej prosty niż inne znane nam rogi: od jego wierzchołka rozchodzą się szeroko rozgałęzienia przypominające dłonie. Samica i samiec mają jednakowy wygląd oraz taki sam kształt i rozmiary rogów. 27. Żyją tu również zwierzęta zwane łosiami. Kształtem i różnobarwną maścią podobne są one do kóz, ale przewyższają je nieco rozmiarami. Rogi są u nich tępo zakończone, a nogi mają bez stawów kolanowych, tak że do snu nie kładą się, a jeżeli przypadkiem przewrócą się, nie mogą ani powstać, ani podnieść się103. Drzewa służą im za legowiska: opierają się o nie i lekko przechylone śpią. A gdy myśliwi dzięki śladom odkryją miejsce, gdzie one zazwyczaj się chronią, to tutaj albo wszystkie drzewa podkopują u korzeni, albo podcinają, ale tyle jedynie, by pozostało ogólne wrażenie, że one stoją. Gdy łosie, tutaj — się dopiero u Ptolemeusaa (150 r. n.e.), a więc interpolacja może być datowana najwcześniej po tym czasie. 101 Przypuszcza się, mimo błędnych szczegółów, że chodzi tu o rena, który pierwotnie sięgał znacznie dalej na południe i dopiero po przetrzebieniu lasów oraz złagodnieniu klimatu wycofał się bardziej na północ. 162 Tutaj interpolator pomylił to zwierzę z bajecznym jednorożcem, o którym słyszał. 11:3 Wiadomości całkowicie fantastyczne. WOJNA GALIJSKA, KS. VI 229 jak zwykle — oprą się, nadwerężone drzewa obalają swoim ciężarem i razem z nimi same padają. 28. Trzeci rodzaj to zwierzęta zwane turami104. Co do wielkości, są nieco mniejsze od słoni, a z wyglądu, maści i kształtu przypominają byki. Są one bardzo silne i szybkie i nie oszczędzają — jak dojrzą — ani człowieka, ani zwierzęcia. Chwyta się je w zmyślne paście i zabija; młodzież hartuje się i ćwiczy przy tego rodzaju zajęciach i polowaniach, a ci, którzy najwięcej tych zwierząt ubiją i na dowód okażą publicznie rogi, zyskują wielką sławę. Ale zwierzęta te, schwytane nawet jako młode, nie potrafią przyzwyczaić się do człowieka i nie dają się obłaskawić. Rogi ich swoją rozłożystością, kształtem i wyglądem znacznie różnią się od rogów naszych byków. Tych oni gorliwie poszukują i po wyłożeniu na krawędziach srebrem 105 korzystają z nich jak z pucharów na najbardziej wystawnych ucztach. 29. Gdy Cezar dowiedział się od ubijskich zwiadowców, że Swebowie wycofali się w lasy, w obawie przed brakiem zboża, ponieważ — jak wyżej podaliśmy r— wszyscy Germanie bardzo mało trudnią się uprawą roli, postanowił nie posuwać się dalej; ale żeby w ogóle nie uwolnić barbarzyńców od strachu przed swoim powrotem i żeby opóźniać ich posiłki, po przeprawieniu wojska z powrotem, ostatni człon mostu, opierający się o ubijski brzeg, kazał na długości dwustu stóp rozebrać, na najdalszym końcu mostu ustawić wieżę o czterech kondygnacjach, jako załogę do strzeżenia go pozostawił dwanaście kohortIOG, łoi Tur (boś primżgenżus), który dotrwał w Europie, gdzie występował, do XVII wieku, ponieważ w 1627 roku zabito ostatnią turzycę w Puszczy Kampinoskiej. i°5 W czasach Cezara ludność Germanii nie znała jeszcze obróbki metali. 106 O dalszych losach tych kohort Cezar nie wspomina, ale 230 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR a przyczółek obwarował silnymi umocnieniami. Dowódcą przyczółka i straży mostowej został młody Gajusz Wol-kacjusz Tullus107. Sam, gdy zboża zaczęły dojrzewaćm, ruszył na wojnę z Ambioryksem, a przez Las Ardueński, który jest największy w całej Galii i sięga od brzegów Renu i granic kraju Trewerów po ziemie Nerwiów na długość więcej niż 500 000 kroków, wyprawił przodem Lu-cjusza Minucjusza Bazylusa 109 wraz z całą konnicą, żeby przy pośpiesznym marszu i sprzyjających okolicznościach mógł osiągnąć jakiś sukces; ostrzegł go, by nie pozwalał rozpalać ogni w obozach, żeby już iż daleka nie stały się oznaką jego zbliżania się; oznajmił, że sam natychmiast rusza w ślad za nim ll°. 30. Bazylus spełnił otrzymane rozkazy. Po przebyciu drogi szybko i wbrew oczekiwaniu wszystkich m znaczną liczbę niczego nie spodziewających się ludzim schwytał na polach; według ich zeznań szedł na samego Ambiory-ksa, ku miejscu, gdzie w towarzystwie kilku konnych podobno się znajdował. Szczęście wiele znaczy we wszystkich należy przypuszczać, że z nastaniem zimy, a najpóźniej K początkiem siódmego roku wojny zapewne je ściągnął. 187 Gaiusz Wolkacjusz Tullus jest jeszcze tylko raz wspomniany przez Cezara w jego sprawozdaniach z wojny domowej i(b. civ. x. 3, 52). Prawdopodobnie nie był on wtedy nawet w wieku kwestorskim i stąd określenie “młody". 183 Zapewne w początkach sierpnia. 103 Luc;usz Minucjusz Bazylus występuje tylko jeszcze raz (VII 90, 5) i był zapewne prefektem jazdy, bo nigdzie nie ma o nim wzmianki jako o legacie. 110 Jak się okazało, Cezar za nim wcale nie ruszył, ale oznajmił tak dla dodania otuchy dowódcy i jego konnicy, a ponadto chciał zapewne zmylić w ten sposób Gallów, którzy nie oczekiwali go z innej strony. 111 Powszechnie sądzono, że Cezar znajduje się ze swoimi oddziałami w Germanii na prawym brzegu Renu, 112 Zajętych żniwami. WOJNA GALIJSKA, KS. VI 231 sprawach, a zwłaszcza w rzemiośle wojennym. Szczególnym trafem doszło do tego, że Bazylus natknął się na niego samego, nie ubezpieczonego i w dodatku nie przygotowanego, i jego przybycie zostało przez ludzi Ambio-ryksa dostrzeżone pierwej, nim doszła o tym wiadomość przez pogłoski czy gońca, a ten do tego stopnia miał ogromne szczęście, że mimo zagarnięcia mu wszelkiego wy-posażena wojskowego113, jakie miał przy sobie, i mimo pozbawienia go wozów I14 i koni, sam zdołał ujść śmierci. Ale stało się tak dlatego, ponieważ jego dom był otoczony lasem, jako że zazwyczaj domostwa Gallów dla ochrony przed upałami znajdują się w pobliżu lasów i rzek, a jego towarzysze oraz krewni w ciasnym przejściu zatrzymali na chwileczkę napór naszych jeźdźców. Podczas ich walki ktoś z jego towarzyszy wsadził go na konia: lasy ukryły zbiega. W ten sposób szczęście w znacznym stopniu przyczyniło się do tego, że on zarówno znalazł się w niebezpieczeństwie, jak i jego uniknął. 31. Czy Ambioryks rozmyślnie nie ściągnął swoich sił, ponieważ doszedł był do przekonania, że nie należy staczać bitwy, czy uniemożliwił mu to brak czasu, czy przeszkodziło mu niespodziane pojawienie się naszych jeźdźców, za którymi — jak mniemał — nadciągała reszta wojska, nie jest pewne; ale jest wiadome, że rozesławszy po kraju gońców rozkazał, żeby każdy sam zatroszczył się o siebie. Część ludności schroniła się w Lesie Ardueńskim, część pośród rozległych bagien115; mieszkający nad brze- 118 Chodzi -o broń. 114 Były to czterokołowe wozy, zaprzężone w parę koni, określane po celtycku nazwą reda, przejętą później razem z wozem przez Rzymian. 115 Ohodzi tu zapewne o bagniste obszary rozciągające się ina zachód od dziś. Venlo mad Mozą, zwane dziś de Peel. 232 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR giem Oceanu 116 ukryli się na wysepkach, tworzących się zwykle podczas przypływu; liczni, porzuciwszy swój kraj, siebie i swój dobytek zawierzyli zupełnie obcym. Katu-wolkus, król drugiej połowy plemienia Eburonów, który wspólnie z Ambioryksem uknuł spisek przeciw nam, będąc już w podeszłym wieku nie mógł znieść trudów tak wojny, jak i ucieczki, złorzecząc wszelkiego rodzaju przekleństwami, Ambioryksowi, jako organizatorowi spisku, pozbawił się życia trucizną z cisa117, który w wielkich ilościach występuje w Galii i Germanii. 32. Segnowie i Kondruzowie118, plemiona germańskie żyjące pośród Eburonów i Trewerów, wyprawili do Cezara posłów z prośbą, aby nie zaliczał ich do swoich wrogów i żeby nie sądził, iż wszyscy Germanie żyjący po tej stronie Renu mają wspólne interesy: “oni o wojnie wcale nie myśleli, żadnych posiłków Ambioryksowi nie posyłali". Gezar, po zbadaniu sprawy przez wzięcie jeńców na spytki, rozkazał, że “jeśli jacyś Eburonowie przybyli do nich poi-czas ucieczki, aby ich do niego przyprowadzili"; zapewnił, że ':.“ jeśli tak postąpią, on im kraju nie spustoszy". Następnie podzielił wojsko na trzy korpusy, a tabory wszystkich legionów wyprawił do Atuatuki, Tak się ten gród nazywa I19. Leży on niemal w środku kraju Eburonów i tu 116 Zapewne chodzi tu o okolice dziś. Antwerpii, ponieważ ziemie Eburonów nigdzie nie dochodziły bezpośrednio do wybrzeży morskich, 117 Owoce cisa nie są szkodliwe, natomiast trujące mogą być jego szpilki. 118 Segnowie tylko tu wymienieni, zamieszkiwali doliną rzeki Ourthe. Kondruzowie zaś, już raz wspomniani (por. b. G., II 4, 10),'zajmowali okolice dziś. Condroz na południe od Mozy, Namur i Liege. 119 Cezar wymienił tu po raz pierwszy inazwę grodu, w którym dokonano podstępnej rzezi jego piętnastu kohort, dowodzonych przez Tyturiusza i Kottę. WOJNA GALIJSKA, KS. VI 233 dla przezimowania rozłożyli się obozem Tyturiusz i Aurun-kulejusz. Miejsce to, miedzy innymi, wybrał, żeby oszczędzić żołnierzom trudu, ponieważ zachowały się wtedy w nienaruszonym stanie umocnienia z ubiegłego roku. Jako ochronę dla taborów pozostawił czternasty legion 12°, jeden z tych trzech, które po ostatnio dokonanym zaciągu przyprowadził z Italii. Dowództwo nad tym legionem i obozem powierzył Kwintusowi Tulliuszowi Cyceronowi i przydzielił mu dwustu konnych. 33. Po podzieleniu wojska rozkazał Tytusowi Labie-nusowi ruszyć z trzema legionami w kierunku Oceanu 121, ku tym częściom ziem Eburonów, które -graniczą z krajem Menapiów m; Gajusza Treboniusza wysłał z taką samą liczba legionów do tego rejonu, który przylega do ziem Atuatuków123, celem spustoszenia go; sam z pozostałymi trzema legionami postanowił pójść nad wpadającą do Mo-zy rzekę Skaldę i ku najdalszym krańcom Lasu Ardueń-skiego, dokąd — jak doszły go słuchy — udał się Am-bioryks z kilku konnymi. W chwili odmarszu obiecał, że powróci siódmego dnia, ponieważ wiedział, że w tym dniu należy wydać zaopatrzenie pozostałemu na straży legionowi. Nakłonił Labienusa i Treboniusza, by również powrócili na ten dzień, jeśliby mogli to zrobić bez uszczerbku dla działań wojennych, aby po ponownej wymianie zdań i po rozważeniu zamierzeń nieprzyjaciela mogli podjąć działania wojenne wedle nowego planu. 120 Legion czternasty to nowo zaciągnięty legion, który otrzymał numer wymordowanego legionu Tyturiusza. Świadczy to, że Cezar nie był przesądny. 121 A więc w kierunku północnym i północno-zachodnim. 122 Właśnie ich ziemie sięgały bezpośrednio do brzegów Oceanu. 128 Mieszkali oni nad Mozą, w okolicach dziś. Liege i Na-mur, a więc na zachód i południowy-zachód od Eburonów, będąc ich bezpośrednimi sąsiadami. .:..-.: 234 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR 34. Nie było, jak wyżej podaliśmy, żadnych stałych oddziałów zbrojnych, ani miasta, ani załogi, które mogłyby się orężnie bronić, lecz tylko rozproszona na wszystkie strony ludność. Każdy zatrzymywał się tam, gdzie komu albo utajona dolina, albo lesiste miejsce, albo nieprzebyte bagno stwarzały jakąś nadzieję na ochronę czy ratunek. Tego rodzaju miejsca były znane pobliskim mieszkańcom i sprawa ta wymagała wielkiej czujności, bynajmniej nie dla bezpieczeństwa wojska jako całości (żadne bowiem nie -bezpieczeństwo nie mogło mu zagrażać ze strony wystraszonego i rozproszonego nieprzyjaciela), ale trzeba było troszczyć się o poszczególnych żołnierzy, a to jednak dotyczyło po części bezpieczeństwa całego wojska. Albowiem już to żądza łupów wielu zbyt daleko wywabiała, już to lasy ze swoimi niepewnymi i utajonymi124 przejściami nie pozwą • lały zagłębiać się zwartym oddziałom. Jeśliby się chciało przeprowadzić swoje zamierzenia i doszczętnie wytępić tę zbrodniczą hałastrę125, to należałoby rozesłać liczne oddziały i rozpraszać w ten sposób nasze wojsko; jeżeliby się chciało trzymać razem manipuły przy sztandarach, jak tego wymaga ustalony regulamin i obyczaj w wojsku rzymskim, to sam teren stanowił ochronę dla barbarzyńców i poszczególnym spośród nich nie zbywało na zuchwałości, aby z ukrycia zastawiać zasadzki i rozproszonych żołnierzy osaczać. Przy tego rodzaju trudnościach zachowywano możliwie największą ostrożność, tak że wyrządzając szkody nieprzyjacielowi raczej czegoś wyrzekano się, choć serca wszystkich pałały żądzą zemsty, niżby to miało wyjść na niekorzyść któremuś z żołnierzy 12S. Rozesłał więc Ce - 124 iff gęstym podszyciu leśnym. 125 Której jedyną winą toylo to, że nie chciała podporządkować się Rzymianom. 126 Wynika z tego, że Rzymianie ponosili jednak znaczne straty. WOJNA GALIJSKA, KS. VI 235 żar gońców do sąsiednich plemion m i nadzieją grabieży zachęcał wszystkich do łupienia Eburonów, aby narazić na niebezpieczeństwo w lasach raczej życie Gallów niż legionistów, równocześnie też, żeby przez zalew tak wielkimi tłumami grabieżców plemię to za jego zbrodnie razem z jego nazwą zetrzeć do reszty 12S. Z wszystkich stron zbiegły się pokaźne tłumy. 35. Działo się to we wszystkich częściach kraju Eburonów, gdy zbliżył się siódmy dzień, na który Cezar postanowił wrócić do taborów i legionu. Tutaj można było doświadczyć, ile zależy od szczęścia na wojnie i jakie przypadki potrafi ono spowodować. Po rozbiciu i wystraszeniu nieprzyjaciół, jak podaliśmy, nie było żadnego zbrojnego oddziału, który stwarzałby niewielkie nawet powody do obaw. Za Ren do Germanów doszła wiadomość 129, że roz-grabia się Eburonów i zachęca się wszystkich do brania łupów. Siedzący najbliżej Renu Sugamibrowie, o których wyżej mówiliśmy, że przyjęli u siebie zbiegłych Tenkte-rów i Uzypetów, zgromadzili dwa tysiące konnych 13°. Prze -prawili się oni na łodziach i tratwach przez Ren w odległości trzydziesu tysięcy kroków poniżej od tego miejsca, gdzie ponownie zbudowano most i gdzie Cezar zostawił załogę131; wtargnęli oni w pograniczne tereny Eburo- 127 To znaczy do Menapiów, Nerwiów, Atuatuków, Kemów, Trewerów i zapewne jeszcze Segnów i Kondruzów. 128 I rzeczywiście po 53 roku nazwa Eburonów przestała występować. Ich miejsce zajęli germańscy Tungrowie. 129 Sugamibrowie mieszkali na północ od Ubiów .na terenie dziś. Zagłębia Ruhry. O grabieniu Eburonów dowiedzieli się przypadkowo, gdyż Cezar nie posyłał wiadomości do Germanów za Ren, nie życząc sobie ich obecności w Gilii. lf° Nie licząc piechoty, która zawsze towarzyszyła jeździe igermańskiej i w czasie walki współdziałała z nią. A więc Su-gambrów było zapewne więcej, kiedy tak lekceważąco potraktowali obóz rzymski w Atuatuce. 181 Biorąc za punkt wyjścia okolicę dziś, Neuwied, gdzie 236 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR nów 132, pojmali wielu rozproszonych w ucieczce i zagarnęli wielką ilość bydła, na które barbarzyńcy są najbardziej zachłanni. Znęceni łupami, posuwali się dalej. Zrodzonych do walki i rozboju nie powstrzymywały ni bagna 133, ni lasy. Wypytywali jeńców, w których stronach znajdują się Cezar; odkryli, że ruszył dalej, i dowiedzieli się, ie odeszło całe wojsko. A przy tym jeden z jeńców powiedział: “Dlaczego uganiacie się za tak nędzną i marną zdobyczą, jeżeli w tej chwili macie możność stać się największymi bogaczami? W trzy godziny możecie dotrzeć do Atuatuki: tam wojsko rzymskie zgromadziło cały swój majątek; załogi jest tylko tyle, że nie może ona obsadzić murów, ani też nikt nie odważy się wyjść poza umocnienia". Germanie, po nabraniu nadziei, nagromadzone łupy pozostawili w ukryciu; sami ruszyli do Atuatuki, posłużywszy się jako przewodnikiem tym, przez którego donos o tym się dowiedzieli. 36. Cyceron, który — zgodnie z poleceniami Cezara — przez wszystkie dotąd dni z jak największą skrupulatnością zatrzymywał żołnierzy w obozie i nawet żadnemu z ciurów obozowych nie pozwalał wyjść poza umocnienia, siódmego dnia, nie dowierzając, by Cezar dotrzymał słowa 'CO do ilości dni — ponieważ usłyszał, że poszedł dalej, a nie było żadnej wieści o jego powrocie, a także pod naciskiem utyskiwań żołnierzy, określających jego cierpliwe wyczekiwanie raczej jako stan oblężenia, ponieważ nie było wolno wychodzić z obozu, nie spodziewając się, by jakieś nieszczęście mogło zagrażać w promieniu trzech tysięcy kroków, kiedy przeciw rozproszonemu i nieomal całko- .Cezar postawił swój drugi most, to w odległości około 45 km w dół rzeki znajduje się Bonn (star. Bonna). 132 A więc dziedziny Eburonów sięgały od południa do okolic dziś. Bonn. 183 Zapewne chodzi tu o bagniska zwane dziś Hoches Veen. WOJNA GALIJSKA, KS. VI 237 wicie wytępionemu nieprzyjacielowi stało dziewięć legionów z bardzo liczną konnicą — wysłał pięć kohort dla zżęcia zboża z najbliższych pól, oddzielonych od obozu jednym tylko wzniesieniem. Wielu chorych z różnych legionów pozostawało w obozie; tych spośród nich, którzy w ciągu tych dni wyzdrowieli, w liczbie około trzystu, wysłano razem z kohortami jako osobny oddział; ponadto poszła za nimi, gdy nadarzyła się taka możliwość, wielka ilość ciurów obozowych ze zwierzętami jucznymi, które znajdowały się w obozie. 37. W tym samym czasie pojawili się niespodzianie jeźdźcy germańscy i natychmiast w tym pędzie, z jakim nadjechali, usiłowali wtargnąć do obozu przez tylną bramę 134. Ze względu na rozciągające się z tej strony lasy nie dostrzeżono ich wcześniej, aż zbliżyli się do obozu, i to na tyle, że handlarze, którzy pod wałem rozłożyli się ze swymi budami, nie mieli nawet możności poszukać schronienia. Naszych, zaskoczonych niespodzianym napadem, ogarnął popłoch, a stojąca na warcie kohorta z ledwością odparła pierwsze uderzenie. Nieprzyjaciele napływali ze wszystkich stron, aby móc znaleźć jakiś dostęp. Nasi z trudem bronili bram, a innych dojść broniło samo położenie oraz umocnienia. Cały obóz ogarnęło przerażenie, jeden pytał drugiego o przyczynę popłochu; nie orientują się, gdzie ustawić się w szyku bojowym i gdzie kto ma się udać. Jeden rozgłasza, że obóz już zdobyty, drugi utrzymuje, że barbarzyńcy po zlikwidowaniu naszego wojska, a także naczelnego wodza, pojawili się tutaj jako zwycięzcy; wielu samo miejsce nasuwa zabobonne domysły i przed oczami stawiają sobie klęskę Kotty i Ty-turiusza, którzy właśnie w tym obozie zginęli. Przez takie wszystkich wystraszenie utwierdza się przeświadczenie barbarzyńców, że w obozie nie ma żadnej załogi, ja"i 134 — tzw. porta decumana. 238 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR słyszeli o tym od jeńca. Usiłują wedrzeć się do środka i nawzajem zachęcają się, by nie wypuścić z rąk tak sprzyjającej sposobności. 38. Publiusz Sekscjusz Bakulus, który dowodził u Cezara pierwszym manipułem, a wspominaliśmy o nim w związku z poprzednimi walkami, pozostał jako chory z załogą obozu i już piąty dzień powstrzymywał się od pokarmu. Ten, zwątpiwszy w ocalenie swoje i wszystkich pozostałych, wyszedł bez broni z namiotu; spostrzega, że nieprzyjaciele znajdują się w niebezpiecznej bliskości i że położenie jest jak najbardziej krytyczne: chwyta broń od kogoś z najbliżej stojących i staje w bramie. Za nim poszli centurionowie stojącej na warcie kohorty; przez krótki czas wspólnie podtrzymywali walkę. Sekscjusz wskutek doznanych ciężkich ran stracił przytomność; przekazywany z rąk do rąk, z trudem ocalał. Przez ten czas inni do tego stopnia ochłonęli, że odważyli się stanąć na umocnieniach i stwarzać pozory obrońców. 39. Tymczasem nasi żołnierze, po ukończeniu żęcia zboża, usłyszeli wrzawę: jeźdźcy rzucili się do przodu i zobaczyli, w jakim niebezpieczeństwie są sprawy. Tu natomiast nie ma żadnych umocnień, które dałyby ochronę wystraszonym żołnierzom: dopiero co zaciągnięci i jeszcze bez wojskowego doświadczenia rekruci135 zwracali oczy na trybuna wojskowego i na centurionów i wyczekiwali ich decyzji. A nikt nie był tak opanowany, by nie zaskoczyła go nieoczekiwana sytuacja. Barbarzyńcy dojrzawszy z dala legionowe znaki przerwali oblężenie; w pierwszej chwili zdawało się im, że powróciły legiony, o których przedtem dowiedzieli się od jeńców, jakoby odeszły na dalszą odległość; później, zlekceważywszy niewielki oddział, z wszystkich stron natarli. M Służyli dopiero pięć miesięcy w wojsku i dlatego nie mieli jeszcze doświadczenia wojskowego. WOJNA GALIJSKA, KS. VI 239 40. Ciury obozowe pobiegli na najbliższy pagórek. Szybko stamtąd spędzeni rzucili się między oddziały i ma-nipuły; przerażonych już żołnierzy przez to jeszcze bardziej wystraszyli. Jedni136 byli zdania, aby po uformowaniu szyku klinowego przebić się przez wroga: ponieważ obóz był tak blisko, liczyli na to, że choćby jakaś osaczona część padła, to przecież reszta będzie mogła się ocalić, drudzy137 uważali, żeby zająć stanowiska na wzniesieniu i razem z innymi dzielić ten sam los. Nie zgodzili się z tym starzy żołnierze, o których mówiliśmy, że wyszli zwartym oddziałem 138. Dodawszy więc sobie nawzajem otuchy, pod wodzą swego dowódcy, ekwity rzymskiego, Gajusza Treboniusza139, przebili się przez środek nieprzyjaciół i wszyscy cało, co do jednego, przedarli się do obozu. Ciury obozowe oraz jeźdźcy, którzy poszli za nimi, dzięki natarciu i męstwu tych żołnierzy ocaleli. Tymczasem ci, którzy zajęli stanowiska na wzniesieniu, nie mający wtedy jeszcze żadnego doświadczenia bojowego, ani nie mogli wytrwać przy podjętym zamiarze, żeby stawiać opór z wyżej położonych pozycji, ani dorównać tej sile uderzenia i szybkości, które zobaczyli jako tak zbawienne dla innych, lecz podczas próby wycofania się do obozu zeszli na niedogodne pozycje. Centurionowie, których część w uznaniu ich działalności została awansowana z niższych rang do wyższych w tym legionie 14°, aby nie utracić zdobytej sławy wojennej, wszyscy jak najmężniej walcząc polegli. Część żołnierzy po odparciu dzięki ich bohater- 136 Chodzi tu o żołnierzy z długoletnim stażem. 187 Są to właśnie zaciągnięci na wiosnę żołnierze czternastego legionu. 138 Chodzi o wspomnianych trzystu rekonwalescentów. 139 Nie jest on identyczny ze wspominanym już legatem Gajuszem Trebomiuszem. 140 Wynika z tego, że zostało wysłanych pięć kohort legionu. 240 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR stwu nieprzyjaciela wbrew oczekiwaniu dotarła cało do obozu, część, osaczona przez barbarzyńców, poległa m. 41. Germanie, straciwszy nadzieję na zdobycie obozu, ponieważ widzieli, że nasi ustawili się już na umocnieniach 142, z tymi łupami, które ukryli w lasach, powrócili do siebie za Ren. A wśród naszych, nawet po odejściu nieprzyjaciół, takie było przerażenie, że gdy wysiany przez Cezara Gajusz Woluzenus 143 przybył tej nocy144 razem z konnicą do obozu, nie dawano mu wiary, że zbliża się Cezar z nienaruszonym wojskiem. Strach opanował wszystkich do tego stopnia, że niemal jak niespełna rozumu twierdzili, iż z pogromu wszystkiego wojska tylko konnica ratowała się ucieczką, i obstawali przy tym, że gdyby wojsko ocalało, Germanie nie odważyliby się atakować obozu. Dopiero nadejście Cezara położyło kres tej panice. 42. On zaś, jako dobrze obeznany ze zmiennymi kolejami wojny, po swoim powrocie ubolewał nad tym, że kohorty odesłano ze stanowisk i ze służby garnizonowej I45 — nawet najmniejszej okazji nie wolno pozostawić dla ślepego losu — i był zdania, że szczęście odegrało doniosłą rolę w nieoczekiwanym pojawieniu się wrogów, 141 Z pięciu wysłanych kohort, nie licząc oddziału rekonwalescentów, konnicy oraz ciurów obozowych, dwie kohorty zostały wybite. 142 Chodzi też o tych, którzy zdołali przedostać się z powrotem do obozu, 143 Ten sam, którego Cezar wysłał na okręcie wojennym dla spenetrowania wybrzeży Brytanii (IV 21, 1). 144 W noc tuż po tych wydarzeniach. . : 145 Cezar bardzo oględnie potraktował tu Kwintusa Cycerbna, który poważnie zawinił i do tego stopnia stracił głowę, że nie wydał ani jednego należytego rozkazu, który można by było podać na jego usprawiedliwienie. W liście do Marka Cy-cerona Cezar wprost podał, że nieszczęście to wynikło z braku ostrożn-ości i staranności Kwintusa Cycerona. WOJNA GALIJSKA, KS. VI 241 ale jeszcze donioślejszą w zawróceniu barbarzyńców nie • mai od samego wału i bram obozowych. W tych wszystkich wydarzeniach najbardziej godne podziwu wydawało się, że Germanie, którzy przeprawili się przez Ren z tym zamiarem, aby splądrować dziedziny Ambioryksa, przez zapędzenie się pod obóz Rzymian przynieśli Ambiorykso-wi jak najbardziej pożądaną korzyść. 43. Cezar ponownie wyprawił się na pustoszenie nieprzyjacielskiego kraju i na wszystkie jego strony rozesłał wielką ilość konnych, których ściągnął od sąsiednich plemion. Wszystkie wsie i wszystkie zabudowania, jakie kto dostrzegł, były podpalane; zdobycz uprowadzano z wszystkich zakątków; zboże na polach było spożywane nie tylko przez ogromne masy zwierząt jucznych i ludzi, ale także wskutek opóźnionej- pory roku146 i ulewnych deszczów wyległo było, tak że jeśli ktoś nawet zdołałby się ukryć w tym czasie, to jednakowoż .po odejściu wojska i tak -musiałby z braku wszystkiego zginąć. A mimo to przybywano .częstokroć dzięki rozesłaniu tak licznej konnicy na wszystkie strony, do takiego miejsca, że wzięci do niewoli Eburonowie rozglądali się wokół za dopiero co widzianym w trakcie ucieczki Ambioryksem i twierdzili, że jeszcze nie zdołał on całkiem ujść z pola widzenia. Wobec tego przy wzrastającej nadziei na dogonienie go, ci którzy uważali, że zdobędą jak największe łaski u Cezara, podejmowali się niezmiernych wysiłków i niemal że przekraczali granice ludzkich możliwości i zawsze zdawało się, iż niewiele brakowało do pełnego sukcesu, a on mimo to, dzięki kryjówkom i gęstwinom leśnym wymykał się i pod osłoną nocy uchodził w coraz to inne strony147, ze strażą nie większą niż czterech jezdnych, którym wyłącznie odważył się powierzyć swoje życie. 146 Był to już wrzesień. • 147 Chodzi o terytorium plemienne Bburonów.; . : 242 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR 44. Po spustoszeniu w taki sposób wszystkich tych rejonów, Cezar poprowadził wojsko, bez dwu straconych kohort, z powrotem do Durokortorum148 w kraju Remów. Po zapowiedzeniu ogólnogalijskiego zgromadzenia w tej miejscowości, postanowił przeprowadzić dochodzenia w sprawie sprzysiężenia Senonów i Karnutów, a przywódcę tego sprzysiężenia Akkona, po wydaniu wyroku śmierci, kazał stracić zgodnie z obyczajem przodkówH9. Niektórzy zbiegli w obawie przed sądem. Po skazaniu ich na pozbawienie wody i ognia 15°, umieścił dwa legiony na leżach zimowych u granic Trewerów 151, dwa w kraju Lingonów 152, sześć w Agedinkum153 ziemi Senonów, a po zaopatrzeniu wojska w zboże 154 udał się, zgodnie z postanowieniem, do Italii, dla odbycia sesji sądowych. 148 Durocortorum Remorum — dziś Reims. 149 Polegało to na przywiązaniu skazanego do słupa, oćwii-czeniu rózgami i ścięciu następnie głowy. Stosując tego rodzaju sposób wykonania kary śmierci Cezar chciał podkreślić, że Galię uważa za część składową państwa rzymskiego. 1EO Z tą karą łączyło się wygnanie z kraju i pozbawienie całego mienia. 151 Trewer-owie byli wciąż niepewni i stąd umieszczenie dwu legionów na terytorium zaprzyjaźnionych z Rzymem Remów, przypuszczalnie w okolicy dziś. Mouzon. 152 Lingonowie również należeli do wiernych Rzymowi plemion. Leża zimowe tych legionów znajdowały się zapewne albo na terenie dziś, Langres, albo Dijon. IBS -yy Agedinkum (dziś. Sens) Cezar pozostawił Tytusa La-foienusa, swojego najbardziej zaufanego legata, z sześciu legionami oraz z całym wyposażeniem armii, z jej archiwum, kasą i zakładnikami. Tutaj w kraju Senonów urządził więc Cezar swoją główną kwaterę. 154 W ten sposób Cezar daje do zrozumienia, że jednym z najważniejszych zadań naczelnego wodza jest ciągła pamięć o zaopatrzeniu. Dopiero po załatwieniu spraw związanych z zaopatrzeniem uanał, że może odjechać do nowych obowiązków oczekujących go w Galii Przedalpejskiej. KSIĘGA VII 1. Po uśmierzeniu Galii1 Cezar udał się, zgodnie z postanowieniem, do Italii2 dla odbycia sesji sądowych. Tam doszła go wiadomość o zabójstwie Publiusza Klodiusza3 i o uchwale senatu, by powołać pod broń zdolną do służby wojskowej młodzież 4 italską, postanowił więc przeprowadzić zaciąg w całej Prowincji5. Wiadomości o tych wydarzeniach szybko dotarły do Galii Zaalpejskiej. Gal-lowie na własną rękę uzupełniali je i zmyślali pogłoski, których — jak sądzili — wymagała sytuacja, mianowicie, że Cezara zatrzymują stołeczne rozruchy i ze względu na bardzo poważne tarcia wewnętrzne nie będzie mógł przybyć do wojska. Ta nadarzająca się sposobność zachęciła ludzi, którzy już przedtem boleli, że zostali podporządkowani rzymskiej władzy, do tego, że z większą swobodą i pewnością siebie poczęli snuć plany wojenne. Galijscy naczelnicy plemienni, podczas spotkań wśród lasów i w 1 Zwrot ten, jak później okazało się, miał wyłącznie cha-charakter propagandowy. 2 Chodzi o Galię Przedalpejską. 3 Publiusz Klodiusz Pulcher, trybun ludowy ma usługach Cezara, został zamordowany 18 stycznia 52 roku na Via Appia przed Rzymem przez bandę Tytusa Anniusza Milana będącego na usługach optymatów. 4 Pod określeniem “młodzież" (mnżores) rozumiano mężczyzn w wieku od 17 do 46 roku życia zdolnych do służby wojskowej. 5 To araaczy w Galii Przedalpe jakiej. 244 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR ustronnych okolicach, użalali się nad śmiercią Akkona; wskazywali, że taki przypadek może ich samych spotkać; rozpaczali nad wspólnym losem Galii; wszelkiego rodzaju obietnicami i nagrodami usiłowali doprowadzić do tego, by wszcząć wojnę i z narażeniem własnego życia wyswobodzić Galię. Powiadali, że “przede wszystkim należy pomyśleć nad odcięciem Cezara od wojska, zanim ich tajne plany nie zostaną ujawnione. A jest to łatwe, ponieważ w czasie nieobecności naczelnego wodza ani legiony nie będą miały odwagi wyjść z zimowych obozów, ani też naczelny wódz nie będzie mógł bez ochrony przybyć do legionów; wreszcie lepiej paść na polu bitwy niż nie odzyskać z powrotem dawnej sławy wojennej i wolności, które odziedziczyli po przodkach". 2. Po tego rodzaju rozważaniach Karnutowiec oświadczyli, że dla wspólnego dobra nie uchylą się przed żadnym niebezpieczeństwem, i przyrzekli, iż pierwsi spośród wszystkich przystąpią do wojny. Ale ponieważ w obecnej chwili nie mogli się zapewnić nawzajem przy pomocy zakładników, że sprawa nie zostanie ujawniona, zażądali złożenia im uroczyście zaprzysiężonej na zgromadzone znaki bojowe 7 póręki — a według ich obyczajów jest to jeden z najbardziej solennych obrzędów religijnych — że po wszczęciu wojny inni ich nie odstąpią. Wówczas posypały się na Karnutów pochwały, a po złożeniu przez wszystkich obecnych przysięgi i ustaleniu daty tego powstania opuścili zgromadzenie 8. 3. Gdy nadszedł wyznaczony dzień, Karnutowie pod 8 Nazwa tego plemienia oznaczała w języku celtyckim prawdopodobnie “trąbę bojową", co wskazywałoby ma jego wojowniczy charakter. 7 Można przypuszczać, że znaki bojowe poszczególnych plemion były przechowywane w jakimś wspólnym miejscu świętym pod opieką druidów. 8 Odbywało się ano w kraju Karnutów. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 245 wodzą Kotuata9 i Konkonnetodumna10, ludzi nie mających nic do stracenia, na dany znak pośpieszyli do Ce-nabum" i osiadłych tu w celach handlowych obywateli rzymskich 12, a między nimi Gajusza Fufiusza Gytę, znakomitego ekwitę rzymskiego, zajmującego się z .polecenia Cezara sprawami zaopatrzenia, wymordowali, a mienie ich rozgrabili. Wiadomość ta szybko rozniosła się po wszystkich plemionach galijskich. Skoro bowiem zdarzy się coś poważniejszego i godniejszego uwagi, Gallowie donośnym głosem 13 powiadamiają o tym poprzez pola i okręgi; inni wiadomość taką następnie przejmują i przekazują dalej, jak właśnie wtedy się zdarzyło. Albowiem o tym, co się stało w Cenabum o wschodzie słońca 14, jeszcze przed koń- 9 Aulus Hircjusz wymienia go pod imieniem Gutuatrus (VIII 38, 3). Ponieważ celtycki wyraz “gutuater" znaczył “najwyższy kapłan", należy przypuszczać, że Kotuatus, którego tytuł został wymieniony omyłkowo jako jego imię własne, pełnił funkcją naczelnego druidy. To pozwala z kolei stwierdzić, że warstwa kapłańska druidów była ostoją ruchu anty-rzymskiego w Galii. 10 Konkonnetodumnus był zapewne przedstawicielem świeckiej arystokracji galijskiej. Ponieważ inicjatywa spoczywała w rękach druidy Kotuatusa, został wymieniony na pierwszym miejscu. 11 Cenabum to dziś. Orleans. 12 Rekrutowali się głównie ze stanu ekwitów i w prowincjach zajmowali się lichwiarstwem, wynajmem podatków, skupem zboża i innymi sprawami handlowymi. Niekiedy osiedlali się także poza granicami imperium i swoją działalnością handlową powiązaną z wywiadem przygotowywali często późniejszą infiltrację rzymską najpierw polityczną, a później nawet militarną. 13 Byli wyznaczani do tego specjalni heroldowie z odpowiednio wyrobionym, donośnym głosem. 14 Powstanie w Cenabum wybuchło zapewne nie wcześniej niż w lutym 52 roku, a w tym czasie wschód słońca wypadał między 7 a 8 rano, pierwsza natomiast straż nocna na 20 wieczorem. A więc w ciągu około 13 godzin wiadomość ta została 246 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR cem pierwszej straży nocnej usłyszano w kraju Arwer-nów 15, a jest to odległość koło stu sześćdziesięciu tysięcy kroków. 4. Tam w podobny sposób Arwerneńczyk Wercyngetoryks, syn Celtyllusa IS, młody człowiek o bardzo dużym znaczeniu (ojciec jego sprawował najwyższą władzę w całej Galii i za to, że dążył do godności królewskiej, został przez swoich współplemieńców zabity) zwoławszy swoich klientów 17 z łatwością ich zapalił do buntu. Po zapoznaniu się z jego zamierzeniami porwali za broń. Sprzeciwił się temu jego stryj Gobannicjon i pozostali naczelnicy plemienni 1S, którzy uważali, że nie należy szukać tego rodzaju szczęścia; wygnano go z Gergowii; nie odstąpił jednak od swoich zamierzeń, a w dodatku werbował po wsiach biedotę i nikczemników. Do kogo z tak zebranym oddziałem dotarł, tego przeciągał na swoją stronę; wzywał, by dla wspólnej wolności chwytali za broń i po zgromadzeniu pokaźnych sił, wypędził z kraju swoich przeciwników, przez których niedawno został wygnany. Jego luizie19 obwołali go królem. Na wszystkie też strony rozesłał po- przeniesiona na odległość około 240 km wyłącznie przy pomocy ludzkiego głosu. 15 Chodzi tu o Gergowię, stolicę Arwernów. 16 Poza Cezarem .nikt ze starożytnych autorów nie wspomina o Celtyllusie, którego królestwo istniało przypuszczalnie w okresie pomiędzy najazdem Cymbrów i Teutonów na Galię a wojną z Cezarem. 17 Wynika z tego, że Wercyngetoryks był bardzo bogatym człowiekiem, a więc mimo skazania jego ojca na śmierć z wyroku plemienia majątek pozostał przy rodzinie. 18 Należy przypuszczać, że miało to miejsce nie na jakimś specjalnym zgromadzeniu plemiennym, ale doszło do tego w stolicy kraju, gdyż celtycka arystokracja plemienna na okres zimy przenosiła się ze wsi do miast. 19 A więc nie wszyscy Arwernowie, co Cezar wyraźnie podkreśla. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 247 selstwa; apelował, aby dochowano wierności20. W krótkim czasie 2I potrafił sobie zjednać Senonów 22, Paryzjów23, Pi-ktonów, Kadurków, Turoń:w, Aulerków, Lemowików, Andów i wszystkie inne plemiona, które graniczą z Oceanem; za zgodą wszystkich przekazano mu najwyższe dowództwo. Po objęciu tej godności zażądał od wszystkich tych plemion zakładników, rozkazał dostarczyć natychmiast określoną liczbę wojowników, ustalił, ile broni i do jakiego czasu każde z plemion ma jej u siebie sporządzić; uwagę poświęcił przede wszystkim konnicy. Jak największą gorliwość połączył z jak największą bezwzględnością władzy; wahających się przymuszał surowością kar. Za poważniejsze bowiem wykroczenia skazywał na śmierć przez spalenie i wszelkiego rodzaju męczarnie, za mniej- n Chodzi o uroczystą przysięgę, złożoną sobie nawzajem na żądanie Karnutów. 21 Cezar podkreśla, że Wercyngetoryks przywiązywał bardzo wielkie znaczenie do szybkości działania i tym wyróżniał się wśród reszty wodzów galijskich. 22 Senonowie zostali wymienieni na pierwszym miejscu, ponieważ zaliczali się do najzawziętszych wrogów Rzymian, najbardziej odczuwali ciężar utrzymywania rzymskich obozów zimowych, a wreszcie ich przedstawiciel Drappes był jednym z najgorętszych zwolenników Wercyngetoryksa. 23 Paryzjów łączyły bardzo ścisłe i mocne więzy z Seno-•nami i dlatego znaleźli się na drugim miejscu tej listy, a dalsze plemiona to sąsiedzi Senonów, jak Piktonowie, Kadurko-wie i Lemowikowie, dalej plemiona zamieszkujące dolinę rzeki Liger (dziś. Loara), jak Karnutowie, którzy pierwsi przy-iStąpili do powstania, ponadto Turonowie i Andowie, a także ich sąsiedzi, mianowicie plemiona nadmorskie, a wśród nich Aulerkowie. Natomiast tak znaczne plemiona, jak Biturygowie, Eduowie, Sekwanowie, Santonowie oraz plemiona belgijskie zachowały postawę wyczekującą. Fakt, że tyle plemion galijskich odpowiedziało pozytywnie na wezwanie Arwecna Wercyngetoryksa należy tłumaczyć także tym, że w świadomości wielu plemion utrzymała się pamięć kierowniczej roli plemienia Arwernów, którą oni dawniej w Galii spełniali. 248 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR sze, po obcięciu uszu lub wyłupieniu jednego oka, odsyłał do domu, aby dla pozostałych byli ostrzeżeniem i surowością kary M zastraszali innych. 5. Przez to bezwzględne postępowanie szybko zgromadził wojsko i z częścią sił wysłał Lukteriusza z plemienia Kadurków25, człowieka niezwykłej zuchwałości, przeciw Rutenom; sam udał się przeciw Biturygom 2G. Po jego przybyciu Biturygowie wyprawili posłów do opiekujących się nimi Eduów z prośbą o pomoc, aby mogli łatwiej powstrzymać nieprzyjacielskie siły. Eduowie, za radą legatów27, których Cezar pozostawił przy wojs'-;u, wysłali Biturygom na pomoc siły Łonne i piesze. Gdy one dotarły do rzeki Liger28, oddzielającej Biturygów od Eduów, za- 24 Cezar podkreśla tu, że Wercyngetoryks był doskonałym wodzem i organizatorem, d tym samym godnym przeciwnikiem Rzymian. 23 Dziedziny Kadurków (dziś. Quercy) graniczyły z jednej strony z Arwernami, a z drugiej z Rutenami (dziś. Rouergue), z których część, mieszkająca na południe od rzeki Tarnis (dziś. Tarn), wchodziła w skład Prowincji. Lukteriusz znał Rutenów i ich kraj i utrzymywał ścisłe kontakty z ich górą plemienną. Arystokracja wolnych Rutenów pozostawała w bliskich stosunkach z arystokracją podbitej przez Rzymian części tego plemienia i Wercyngetoryks zamierzał wykorzystać to za pośrednictwem Lukteriusza do ogólnogalijskich celów. Chodziło mu niewątpliwie o wywołanie powstania podbitych i przyłączonych do Prowincji plemion i oderwanie ich od Rzymian. Podobne zadanie otrzymał od Wercyngetoryksa Drappes z plemienia Se-nonów (por. VIII 30). 26 -y? wypadku pozyskania Biturygów Wercyngetoryks miał zapewnioną łączność ze swymi sprzymierzeńcami na północy, mianowicie z Karnutami, Paryzjami i Senonami oraz na północnym zachodzie z plemionami aremoryckimi. 27 Najbliżej Eduów znajdowali się legaci dwu legionów, które stały w kraju Lingonów, ale nie jest wykluczone, że Eduowie udali się do Agedinkum (dziś. Sens), gdzie przebywało znaczinie więcej legatów, wśród nich też Labienus. 28 Liger .(dziś. Loara) nie tworzył wzdłuż całego swojego WOJNA GALIJSKA, KS, VII 249 trzymały się tutaj przez kilka dni i nie odważywszy się jej przekroczyć powróciły do domu. A naszych legatów powiadomiono, że powróciły z obawy przed wiarołom-stwem Biturygów, ponieważ dowiedziano się, że oni zamierzali napaść na nich, gdyby przeprawili się przez rzekę, z jednej strony sami, z drugiej Arwernowie. Czy postąpili tak z tej przyczyny, jaką podali legatom, czy skłonieni wiarołomstwem29, ponieważ nic nam nie wiadomo, niczego nie można uważać za pewne. Po ich odejściu Biturygowie natychmiast połączyli się z Arwernami. 6. Gdy wiadomości o tych wydarzeniach przekazano Cezarowi do Italii30 i gdy on uświadomił sobie, że sprawy stołeczne dzięki energii Gnejusza Pompejusza31 uległy znaczniejszej poprawie, udał się do Galii Zaalpejskiej. Po przybyciu tam, znalazł się w poważnym kłopocie, jakim sposobem mógłby się dostać do wojska. Zdawał sobie bowiem sprawę, że jeśliby wezwał legiony do Prowincji, będą one musiały walczyć w jego nieobecności podczas przemarszu; jeśliby sam podążył do wojska, to nie poczytywał za słuszne, by powierzać swoje bezpieczeństwo nawet tym plemionom, które wówczas uchodziły za spokojne 32. 7. Tymczasem33 Kadurczyk Lukteriusz wysłany prze- biegu granicy pomiędzy Biturygami a Eduami, ale tylko w tej części, gdzie znajdowało się przejście z jednego ikraju do drugiego. 29 Cezar zaczął niedowierzać taikże i Eduom, .którzy zawsze uchodzili za najbardziej oddanych Rzymowi. Ł0 Cezar przebywał wtedy w Rawennie. 81 Pompejusz został konsulem bez kolegi (sine collega) (przypuszczalnie 27 lutego i dopiero po tej dacie Cezar opuścił Galię Przedalpejską. 32 Cezar miał tu ma myśli przede wszystkim Eduów. 88 To znaczy w tym czasie, gdy Cezar znajdował się w drodze z Galii Przedalpejskiej do Galii Zaalpejskiej i ,gdy po 250 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR ciw Rutenom przeciągnął to plemię na stronę Arwernów. Po wyprawieniu się przeciw Nicjobrogom i Gabalom3i od obu tych plemion przyjął35 zakładników i po zebraniu znacznego oddziału35 zmierzał do urządzenia wypadu na Prowincję w kierunku na Narbonę 37. Na wiadomość o tym Cezar uznał, że przed wszystkimi innymi sprawami należy udać się do Narbony. Gdy tam przybył, dodał wystraszonym mieszkańcom otuchy i rozmieścił załogi na ziemiach Rutenów należących do Prowincji, Wołków Are-komijskich, Tolosatów i wokół Narbony, ponieważ terytoria te były najbliżej nieprzyjaciół, a części wojsk z Prowincji i przyprowadzonym z Italii posiłkom kazał zejść się w kraju Helwiów, który przylega do granic Arwernów. 8. Po dokonaniu tych przygotowań i gdy Lukteriusz natychmiast się zatrzymał i wycofał, ponieważ uważał, że wtargnięcie pomiędzy nasze załogi nie byłoby bezpieczne, Cezar udał się do kraju Helwiów. Chociaż droga przez góry Cebennass, oddzielająca Arwernów od Hel- przybyciu na miejsce zastanawiał się nad sposobem bezpiecznego dotarcia do swojego wojska. 84 Pozyskanie tych plemion oie sprawiało mu chyba większych trudności, gdyż od dawna były one iw przymierzu z Ar-wernami. 85 Przez użycie tego wyrazu Cezar pragnął zaznaczyć, że Nicjobrogowie i Gabaiowie chętnie dostarczyli Lukteriuszowi tych zakładników. 38 Zostały one dostarczone przez Butanów, Nicjobrogów i Gabalów, a które później przekazał on Wercyngetoryksowi. 37 W razie zdobycia tego najważniejszego miasta Prowincji reszta jej bez trudu mogłaby dostać się w ręce Gallów. 38 Cebenna (dziś. Cevennes, poi. Sewenny). Przemarsz przez te góry w zimie był wyczynem niemalże desperackim ze strony Cezara, tym bardziej, jeżeli się -zważy, że nawet w lecie, to w czasach obecnych, nie jest to przedsięwzięcie łatwe. Wynika z tego, że Cezar przejrzał bardzo niebezpieczny plan Wercyngetoryksa najazdu na Prowincję i dlatego musiał zde- WOJNA GALIJSKA, KS. VII 251 wiów, w tej najsurowszej porze roku była nader ciężka wskutek głębokich śniegów39, to jednak dzięki bardzo ofiarnemu wysiłkowi żołnierzy warstwa śniegu grubości sześciu stóp została usunięta i oczyszczonymi w ten sposób przejściami40 przybył do granic Arwernów. Po ich niespodzianym zaskoczeniu, ponieważ uważali, że są obwarowani Cebennami niczym murem41, gdyż o tej porze roku nawet pojedynczy człowiek nie znalazłby jakiejś ścieżki, Cezar rozkazał jeźdźcom42, by możliwie jak na j iale j się zapędzali i wzniecali jak największą panikę wśród nieprzyjaciół. Wercyngetoryks szybko dowiedział się o tym dzięki pogłoskom i gońcom; Arwernowie, wszyscy wystraszeni, obstępują go i zaklinają, aby zatroszczył się o ich dobytek i aby nie dopuścił do rozgrabienia go przez wrogów, zwłaszcza że — jak sam widzi — cały ciężar wojny zwalił się na nich. On, poruszony ich błaganiami, wyruszył z kraju Biturygów w stronę ziem Arwernów. 9. Cezar zaś, po dwu dniach pobytu w tych okolicach, ponieważ przewidywał na podstawie doświadczenia, że Wercyngetoryks tak postąpi, pod pozorem, że zamierza ściągnąć posiłki i konnicę43, opuścił wojsko, a młodego cydować się ma ten przemarsz, aby jak najszybciej i w dodatku całkowicie niespodzianie dotrzeć do swoich legionów, a wtedy uderzyć ma Arwernów i w ten sposób zmusić Wer-cyngetoryksa do zmiany planu. 39 Było to zapewne jeszcze w okresie silnych mrozów. 40 Droga jego prowadziła przypuszczalnie od doliny Rodanu przez dolinę Ardeche iku Gol du Pal d stąd do doliny górnej Loary (Le Puy). 41 Oprócz naturalnych przeszkód utrudniających Cezarowi przejście od południa z Prowincji przez Sewenny mogły mu to uniemożliwić także mieszkające tu plemiona Nicjobrogów, Kadurków, Rutenów i Gatoalów, które powstały przeciw Rzymianom. 42 — których zabrał ze sobą z Prowincji. 43 posilki (supplementum) Cezar przyprowadził z Galii 252 GAJUSZ JULIUSZ CEZAH Brutusa postawił na czele tych oddziałów; nakazał mu, aby jeźdźcy zapędzali się jak najdalej we wszystkich kierunkach: sam dołoży starań, by nie dłużej niż trzy dni znajdować się poza obozem44. Po załatwieniu tych spraw, wbrew oczekiwaniu swoich przybył możliwie najśpiesznisj-szym marszem do Wienny45. Wtedy natrafił na wypoczętą konnicę46, którą wysłał tu przodem przed wielu dnia -mi i nie przerywając marszu ni dniem, ni nocą, pośpieszył przez ziemie Eduów do kraju Lingonów 47, gdzie zimowały dwa legiony, aby, gdyby nawet Eduowie zamierzali targnąć się na jego życie, ubiegł ich tą szybkością48. Gdy się tu znalazł, wysłał rozkazy do pozostałych legionów49 i ściągał je w jedno miejsce50, zanimby Arwernowie mogli się dowiedzieć o jego przybyciu. Na wiadomość o tym Wercyngetoryks ponownie zawrócił wojsko 51 do kraju Bi- Przedalpejskiej, a konnicę (eąuitatus) i zapewne też oddział piechoty świeżo zaciągnął w Prowincji. 44 O nowym zaciągu na pewno wtedy nie myślał, ponieważ podane przez niego trzy dni nieobecności na to nie wystarczyłyby. 45 Wienna dziś. Yienne. 46 Chodzi tu o jego konnicę, którą wysłał przodem. 47 Droga prowadziła wzdłuż prawego brzegu Saony przez dziś. Macon, Lyon (staroż. Lugdunum), Ghalon-sur-Saóne, wreszcie chyba ku Dijon, Langres. Z Yienne do Dijon jest 200 km, z Dijon do Langres 80 km, a z Langres do Sens 150 km. Cezar udał się jednak najpierw do dziś. Dijon lub Langres do tych dwu legionów, które zimowały w kraju Lingonów. Przypuszczalnie dotarł tam w marcu razem z konnicą, która znajdowała się w Yienne. Jak dotarły tutaj posiłki, nie wiadomo. 48 Jeszcze raz podkreśla swoją nieufność wobec Eduów. 49 Chodzi tu zapewne o sześć legionów stacjonujących w A-gedinfcum oraz o dwa legiony rozłożone w pogranicznych rejonach kraju Trewerów. 50 Przypuszczalnie w okolicy dziś. Chatillon-.sur-Seme. 51 Przypuszcza się, że Wercyngetoryks miał do dyspozycji •około sto tysięcy piechoty, a więc dwukrotnie 'więcej niż Ce- WOJNA GALIJSKA, KS. VII 253 turygów, a następnie udał się stąd do Gorgobiny 52, miasta Bojów, których Cezar pokonanych w wojnie helweckiej tutaj rozmieścił i przydzielił Eduom, i przystąpił do oblężenia. 10. Manewr ten sprawił Cezarowi poważne trudności w podjęciu decyzji: jeżeli zatrzymałby przez pozostałą część zimy 53 legiony w jednym miejscu, to gdyby poddani Eduów zostali pokonani, odpadłaby cała Galia, ponieważ zobaczyłaby, że przyjaciele nie znajdują u niego 54 żadnej obrony; jeżeli przedwcześnie wyprowadziłby swoje wojsko z leż zimowych, miałby kłopoty w związku z zaopatrzeniem w żywność z powodu trudnych dowozów 55. Jednakże doszedł do przekonania, że lepiej znosić wszelkiego rodzaju utrudnienia aniżeli stracić zaufanie u wszystkich swoich sprzymierzeńców przez ściągnięcie na siebie tak wielkiej hańby 56. Przypomniał przeto Eduom o dostawach żywności i wysłał przodem gońców do Bojów, by powiadomili ich o jego nadejściu i zachęcili ich, aby wytrwali w wierności, a ponadto odważnie wytrzymali natarcie nieprzyjacielskie. Po pozostawieniu w Agedinkum dwu legionów oraz taborów całego wojaka, udał się do kraju Bojów 57. żar, oraz około sześć do siedmiu tysięcy jazdy, a więc przewyższał swego przeciwnika trzy lub cztery razy. 52 Gorgobina to prawdopodobnie dziś. Da Guerohe. 63 Było to zapewne około połowy marca. 64 To jest u Cezara. 55 Trudności te wynikały wskutek występujących tu o tej porze ulewnych deszczów i dlatego drogi oraz grunt były zupełnie rozmiękłe. 56 Przez pozostawienie sprzymierzeńców własnemu losowi w chwili takiego zagrożenia. 67 Nie wprost jednak, gdyż po drodze chciał opanować, ze względu na własne bezpieczeństwo oraz konieczność zapewnienia sobie zaopatrzenia, kilka ważniejszych miast leżących w krajach wrogich mu iSenonów, Karinutów i Biturygów. 254 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR 11. Gdy następnego dnia przybył pod miasto Senonów Wellaunodunum58, żeby nie zostawiać jakiegoś wroga59 na zapleczu, a także dla dogodniejszego korzystania z zaopatrzenia w żywność, postanowił je oblegać i w ciągu dwu dni opasał je wałem; trzeciego dnia przysłanym z miasta posłom w sprawie poddania się kazał znieść broń, przypędzić zwierzęta juczne i wydać sześciuset zakładników. Pozostawił legata Gajusza Treboniusza, by dopilnował tego, sam, by jak najszybciej odbyć drogę, wyruszył do Cenabum Karnutów; ci dopiero teraz otrzymali wiadomość G0 o oblężeniu Wellaunodunum i ponieważ przypuszczali, że ono będzie dłużej trwało, zajęli się przygotowaniem załogi do obrony 61 Cenabum, aby ją tam posłać. Cezar przybył tu w ciągu dwu dni. Zatoczył przed miastem obóz i wstrzymany porą dnia odłożył atak na następny dzień, żołnierzom rozkazał porobić przygotowania do tego, a ponieważ most na rzece Liger dochodził do miasta Cenabum, w obawie, by nikt nocą z miasta nie uciekł, rozkazał dwu legionom stać na straży w gotowości bojowej. Tuż przed północą Cenabijczycy wyszli cichaczem z miasta i zaczęli przeprawiać się przez rzekę. Gdy Cezar dowiedział się o tym od zwiadowców, legionom, które zgodnie z jego rozkazem stały w pogotowiu bojowym, kazał, po podpaleniu bram, wtargnąć do środka, tak więc 68 Vellaunodunum to niewątpliwie dziś. Montargis. 59 Ponieważ wszyscy, ogółem biorąc, Senonowie byli wrogami, Cezarowi chodzi tu o jakieś większe oddziały nieprzyjacielskie broniące się w umocnionych punktach oporu, gdyż rozprószone p-o kraju nie stanowiły dla aiego poważniejszego zagrożenia. fo Wiadomość była bardzo spóźniona, ponieważ Wellauno-duinum było już w rękach Cezara, a «n sam szedł na Cenabum. 61 Tutaj tekst uległ 'zepsuciu, ale przy jego rekonstrukcji przyjmuje się, że Kannutowie gromadzili załogę dla Wellaunodunum, gdyż byli przekonani, że Cezar wciąż jeszcze je oblega. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 255 zawładnął miastem i poza niewielką liczbą zaginionych wszyscy dostali się do niewoli, ponieważ ciasnota mostu i dróg uniemożliwiała tłumom ucieczkę. Miasto kazał splądrować i spalić 62, a zdobycz63 oddał żołnierzom, przeprowadził wojsko przez Liger i przybył do kraju Biturygów. 12. Skoro tylko Wercyngetoryks dowiedział się o nadejściu Cezara, przerwał oblężenie 64 i ruszył mu naprzeciw. Cezar postanowił zdobyć leżące po drodze miasto Biturygów Nowiodunum65. A kiedy z tego miasta przybyli do niego posłowie z prośbą, ażeby im wybaczył i oszczędził ich życie, pragnąc szybkością, dzię.d której wiele już osiągnąłGS, dokonać reszty zadań67, rozkazał wydać broń, przyprowadzić konie i dostarczyć zakładników. Kiedy po wydaniu zakładników reszta była w trakcie załatwiania, a do miasta weszli centurionowie z garstką żołnierzy dla odebrania broni i zwierząt jucznych, dostrzeżono w oddali nieprzyjacielską konnicę, która wyprzedzała kolumnę marszową Wercyngetoryksa. Zaledwie mie- 62 Aby inne oddziały Karnutów nie mogły znowu zorganizować tu oporu. es Wyraz “zdobycz" (praeda) obejmuje również wziętych do niewoli mieszkańców miasta, sprzedanych potem handlarzom niewolników. 64 — miasta Gorgobiny. 65 Nowiodunum — było to zapewne ich nadgraniczne miasto obronne. Zdaniem Cezara, jak się okazało, trafnym, zagrożenie mu przez Rzymian zmusi Wercyngetoryksa do przerwania oblężenia Gorgobiny. 66 Mianowicie zabezpieczył Prowincję przed najazdem Gal-lów, zagroził bezpośrednio terytorium plemiennemu Arwernów i przez to zmusił Wercyngetoryksa do wycofania się, zdołał mimo ogromnych trudności przedostać się sam do swoich legionów, ustrzec je przed atakiem nieprzyjacielskim podczas swej nieobecności i wreszcie odciągnąć Wercyngetoryksa od Gorgobiny przez zagrożenie miastu Nowiodunum. 67 To wszystko, co będzie konieczne do stłumienia powstania. 256 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR szczanie ją ujrzeli, a przy tym ożyła w nich nadzieja na ratunek, podniósłszy wrzask zaczęli chwytać za broń, zamykać bramy i obsadzać mury. Znajdujący się w mieście centurionowie domyślili się z zachowania się Gallów, że coś nowego zaszło w ich zamysłach, z dobytymi mieczami opanowali bramy i z wszystkimi swoimi cało powrócili. 13. Cezar kazał wyprowadzić konnicę68 i stacza bitwę konną; gdy jego jeźdźcy znaleźli się już w trudnym położeniu, posłał z odsieczą blisko czterystu jeźdźców germańskich, których od początku69 miał przy sobie. Gallowie nie potrafili wytrzymać ich uderzenia i — zmuszeni do ucieczki — ze znacznymi stratami wycofali się do głównych sił. Po ich rozgromieniu mieszczan ponownie ogarnęło przerażenie; tych, których uważali za sprawców podburzenia ludu, przywiedli pojmanych do Cezara i poddali mu się. Po uporaniu się z tym Cezar ruszył na m'asto Awarykum70, największe i najlepiej umocnione w kraju Biturygów, a w dodatku leżące w najżyźniejszej okolicy, ponieważ był przeświadczony, że po wzięciu tego miasta całe plemię Biturygów podporządkuje się jego władzy. 14. Wercyngetoryks po tylu kolejnych klęskach, doznanych pod Wellaunodunum, Cenabum i Nowiodunum, zwo- 68 Składała się .ona z niewielkich oddziałów dostarczonych Cezarowi przez wierne mu plemiona galijskie, jak Bemowie i LdnganowJe, a także aapewne z oddziałów hiszpańskich oraz germańskich. 69 Być może, iż jeźdźców tych Cezar miał przy sobie od czasów klaski Ariowista i prawdopodobnie rekrutowali się oni głównie spośród Ubiów ł innych plemion germańskich mieszkających nad Renem. 70 Awarycum (dziś. Bourges) mazwa tego miasta została urobiona od nazwy rzeki Avara (dziś,. Yevxe); leżało ono wśród bagnistych rozlewisk, które tworzyła wspomniana rzeka i jej dopływy. Na dojście do tego miasta Cezar potrzebował iniaj-wyżej około dziesięciu dni. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 257 łał swoich 71 na naradę. Długo wyjaśniał, że “tę wojnę należy innymi, niż do tej pory, prowadzić sposobami72. Przede wszystkim należy dążyć do tego, by Rzymianom uniemożliwić zaopatrywanie się w paszę i żywność. Jest to łatwe, ponieważ Gallowie mają pod dostatkiem konnicy i sprzyja im pora roku73. Nie wolno kosić trawy: nieprzyjaciele z konieczności podzieleni na niewielkie oddziały 74 będą starali się zdobyć zaopatrzenie w zagrodach; jeźdźcy mogą je wszystkie codziennie niszczyć. W związku z tym trzeba poświęcić osobiste sprawy dla dobra ogólnego: musi się spalić wsie i zagrody na całej przestrzeni od Boi75 w każdym kierunku, gdzie Rzymianie mogą przypuszczalnie udać się za paszą. Im samym wystarczy tego wszystkiego, ponieważ będą korzystać z zapasów tych plemion, na których ziemi będzie toczyć się wojna; Rzymianie albo nie wytrzymają z braku zaopatrzenia, albo z wielkim dla siebie niebezpieczeństwem będą musieli znacznie bardziej oddalać się od swego obozu; 71 To znaczy wyższych dowódców, którzy wyniki tej narady mieli później przekazać swoim podkomendnym. 72 Wercyngetoryks wyciągnął wnioski z dotychczasowych doświadczeń uzyskanych w walkach z Rzymianami ii w siódmym roku wojny postanowił amienić dotychczasowy system prowadzenia wojny i oprzeć się na wzorach zapożyczonych od wroga. Fakt, że Cezar był doskonale poinformowany, o czym była mowa na naradach u Wercyngetoryksa, wskazuje wyraźnie na dobrze zorganizowany wywiad. Jego agenci, rekrutujący się spośród najbliższego otoczenia Wercyngetoryksa, przekazywali mu nie tylko samą treść przemówień, -ale chyba ioh .dokładne brzmienie, a podane przez Cezara streszczenie daje wyobrażenie o wysokim kunszcie retorycznym Wercyngetoryksa, który zasad retoryki nauczył się zapewne w szkole druidów. 73 Prawdopodobnie był to jeszcze marzec. 74 Wericyngetoryks wyobraża sobie, do czego zmusi Rzymian. 75 Miejsce niejasne wskutek uszkodzenia tekstu. 258 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR zresztą na jedno wychodzi, czy się ich powybija, czy pozbawi taborów, po których utracie wojny nie da się przeprowadzić. Dlatego trzeba spalić te miasta, które zarówno przez swoje umocnienia, jak i przez położenie naturalne nie zapewniają pełnego bezpieczeństwa, aby nie stały się schronieniem dla uchylających się od służby wojskowej Gallów, a dla Rzymian nie stanowiły pokusy do brania zapasów żywności i łupów. A jeśliby to wydawało się ciężkie i bolesne, to za znacznie cięższe należy uważać uprowadzenie dzieci i żon w niewolę i wymordowanie ich samych; a tylko to musi spotkać zwyciężonych" 7S. 15. Pogląd ten za zgodą wszystkich został przyjęty i w jednym dniu77 spalono ponad dwadzieścia miast Bi-turygów: to samo miało miejsce na ziemiach pozostałych plemion78; z wszystkich stron były widoczne pożary; i chociaż wszyscy znosili to z wielkim bólem, pocieszali się jednak, że po odniesionym już wnet, jak wierzyli, zwycięstwie odzyskają szybko, co potracili. Na ogólnym zgromadzeniu 79 zastanawiano się nad Awarykum, czy należy je spalić, czy bronić. Biturygowie padali wszystkim Galiom do nóg, by nie zmuszano ich do podpalenia własnymi rękoma najpiękniejszego w całej niemal Galii miasta, które jest obroną i chlubą dla plemienia; powiadali, że z łatwością będzie można je obronić dzięki naturalnemu położe- 76 Wercymgetoryks zdawał sobie sprawę z braku pełnego poczucia jedności u Gallów i dyscypliny, jak to wynika z tego przemówienia. 77 — t-o znaczy w ściśle wyznaczonym driiu. 78 — to jest Karnutów i Senonów. Wereyngetoryks anaj-dował się więc inia lewo od Cezara w rejonie dziś. iSancerre i był przekonany, że Cezar skręci ma wschód, aby 'Osiągnąć Liger i przekroczyć go. 79 Była to druga narada wojenna, kiedy "Wercyngetoryks ujrzał, że Cezar nie skręcił na wschód ku Ligerowi, ale na południe ku Awiarykum. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 259 niu, ponieważ miasto jest z wszystkich niemal stron otoczone rzeką i bagnami80, dostęp zaś ma tylko jeden, i to bardzo ciasny81. Prośbę błagających uwzględniono, choć Wercyngetoryks 2 z początku sprzeciwiał się, później ustąpił jednak pod naciskiem ich próśb oraz współczucia ogółu zgromadzonych. Wybrano odpowiednich obrońców miasta. 16. Wercyngetoryks posuwał się krótszymi etapami w ślad za Cezarem i wybrał pod swój obóz miejsce chronione przez bagna i lasy, odległe o szesnaście tysięcy kroków od Awarykum83. Tam dowiadywał się przez umyślnych zwiadowców, co w poszczególnych porach dnia dzieje się w Awarykum, i przekazywał rozkazy, co należy czynić84. Śledził wszystkie nasze oddziały zajmujące się dowozem paszy i żywności i na rozproszone, gdy z konieczności zbyt daleko wysunęły się, napadał i wyrządzał im znaczne szkody, chociaż z naszej strony, o ile tylko można było rozsądnie przewidywać, zapobiegano temu w taki to Od północnego wschodu, od północy, północnego zachodu, zachodu i południowego zachodu znajdują się rzeki Yeyrette, Yoiselle, Mouloin, Langis, Colin i Yevre od północy i Auron od zachodu, natomiast bagna rozciągały się tam, gdzie obecnie znajduje się przedmieście Saint-Priye, skąd wychodziły drogi z Sancerre i z Montargis, następnie przedmieścia Saint--Sulpke i Taillegrain z drogą z Yierzon i wreszcie przedmieście Auron z drogą z Cantre. 81 Od przedmieścia Chateau z drogami z Nevers i Moulins, gdzie cała przestrzeń ma szerokości 200 m, a od podnóża wzniesienia do równiny Marceau pomad 500 m. 82 Wercyngetoryks zupełnie słusznie z wojskowego punktu widzenia nie chciał robić żadnych wyjątków, ale Gallowie nie byli przyzwyczajeni do konsekwentnie utrzymywanej dyscypliny. 83 Prawdopodobnie 24 km ma północny wschód od dziś. Bourges w pobliżu drogi wiodącej z Bourges do Sancerre, pomiędzy miejscowościami Morogues i Humbligny. 84 A więc kierował obraną Awarykum .ze swego obozu. 260 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR sposób, że wybierano się w drogę o stale zmienianych porach i w coraz to innych kierunkach. 17. Cezar rozłożył obóz od tej strony miasta85, gdzie rzekass i bagna zostawiały, jak wyżej podaliśmy, wąski dostęp, i rozpoczął sypać wał, podsuwać szopy bojowe i ustawiać dwie wieże; warunki naturalne uniemożliwiały bowiem opasanie miasta wałem. Nie zaprzestawał przypominać Bojom, a- także Eduom, o dostawach żywności; ci ostatni niewiele udzielali pomocy, ponieważ nie przykładali do tego żadnych starań, tamci przy swoich skromnych zasobach, gdyż było to plemię niewielkie i słabe, sami szybko zużyli to, co mieli87. Wojsko nasze, wskutek ubóstwa Bojów, opieszałości Eduów i spalenia zagród, znalazło się w sytuacji żywnościowej aż do tego stopnia ciężkiej, że żołnierze w ciągu wielu dni byli pozbawieni zboża i dokuczliwy głód musieli zaspokajać mięsem bydła spędzanego z bardziej odległych wsi88, jednakowoż nie słyszało się od nich ani jednego słowa niegodnego wielkości narodu rzymskiego oraz ich poprzednich zwycięstw. Co więcej, gdy Cezar podczas robót oblężniczych zwracał się do poszczególnych legionów i zapowiadał, że gdyby przychodziło im coraz ciężej znosić niedostatek, gotów jest przerwać oblężenie, wszyscy prosili go, by tego nie czynił: przez wiele lat służby pod jego rozkazami nigdy nie okryli się hańbą i nigdy nie odstąpili przed końcem roz- 85 Czyli po południowo-wschodniej stronie miasta, w odległości około pół kilometra od jego murów. 86 To znaczy największa spośród znajdujących się tutaj rzek, będących jej dopływami, mianowicie Awaria {dziś. Yewe). 87 To znaczy, że zużyli wszystkie zapasy, jakie lim pozostały po dostarczeniu Rzymianom wyznaczonych kontyngentów. 88 Wsie w rejoaeeh na południe i ma zachód, które nie uległy zniszczeniu ibadź przez przemarsz wojska rzymskiego, bądź przez celowe spustoszenia dokonywane przez Gallów. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 261 poczętego zadania; uważaliby to za hańbę, gdyby zaczętego oblężenia poniechali; trzeba raczej znieść wszelkie trudności, niż pozostawić bez pomsty obywateli rzymskich, którzy zginęli w Cenabum z powodu wiarołomstwa Gallów 89. To samo przekazywali centurionom i trybunom wojskowym 90, aby to przez nich doszło do Cezara. 18. Gdy wieże oblężnicze zbliżono już do muru, Cezar dowiedział się od jeńców, że Wercyngetoryks po zużyciu paszy przesunął obóz bliżej Awarykum9I i nadto, że sam z jazdą oraz lekkozbrojną piechotą, przyuczoną do walki wśród szeregów jazdy, wyruszył dla zastawienia zasadzki tam, gdzie — jak sądził — nasi powinni udać się następnego dnia za paszą. Po uzyskaniu tych wiadomości92, Cezar wyszedł cichcem o północy z obozu i rankiem dotarł pod obóz nieprzyjaciół. Oni, szybko powiadomieni przez swoich zwiadowców o nadejściu Cezara, swoje wozy i bagaże ukryli w leśnej gęstwinie93, a wszystkie swoje siły ustawili w szyku bojowym na miejscu wyniosłym i otwar- 89 Słowa te miały raczej charakter propagandowy, obliczony na wrażenie w Rzymie, gdyż zemsty ma Cenabum już dokonano, bo miasto spalano., a mieszkańców obrócono w niewolników. ?0 Cezar podkreśla przestrzeganie drogi służbowej. 91 Jasne, że zużycie paszy nie było najważniejszym powodem, dla którego Wercyngetoryks podsunął się bliżej Awarykum. Chodziło mu o lepszą obserwację działań oblężniczych Rzymian i w miarę możliwości uniemożliwianie im ich. Jego nowy obóz znajdował się, być może, pomiędzy dziś. Rians a Aix d'Angillon, w odległości 20 km na północny wschód od Bourges. 92 Nie jest wykluczone, że Wercyngetoryks celowo postarał slię o przekazanie tej wiadomości Cezarowi, aby go zwabić w zasadzkę, i to mu się udało, ponieważ Cezar oparł się wyłącznie na uzyskanej wiadomości i nie sprawdził jej przez swoich zwiadowców. 93 Obóz Wercyingetcryiksa znajdował się więc na skraju lasu. 262 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR tym. Na wiadomość o tym Cezar rozkazał znieść natychmiast bagaże 94 na jedno miejsce i przygotować broń. 19. Było to wzgórze łagodnie wznoszące się od podnóża. Z wszystkich niemal stron otaczały je trudne i niebezpieczne do przejścia bagna o szerokości najwyżej do pięćdziesięciu stóp. Wzgórze to, ufając jego naturalnym walorom obronnym, zajmowali po zerwaniu wszystkich mostów Gallowie, podzieleni wedle plemion i związków plemiennych, a wszystkie brody i przejścia przez te bagna obstawili niezawodnymi strażami, przygotowani na to, by w razie prób przedarcia się Rzymian przez te bagna, zwalczać wrogów grzęznących w nich z wyżej położonych stanowisk; gdyby ktoś patrzył na bliskość pozycji, sądziłby, że są gotowi do stoczenia walki w niemal równych szansach, lecz kto by uwzględnił nierówność pozycji, zrozunrałby, że to czcze dodawanie sobie pozorów na pokaz. Żołnierze nasi byli niezadowoleni, że nieprzyjaciel z takim spokojem znosi ich widok przy tak niewielkiej odległości, i wyczekiwali sygnału do walki, ale Cezar uświadomił ich, ile to niepotrzebnych strat oraz ofiar z życia dzielnych żołnierzy byłoby potrzeba dla uzyskania zwycięstwa; a ponieważ widzi, że oni są gotowi narazić się na każde niebezpieczeństwo dla jego sławy, zasługiwałby na jak największe potępienie za swoją nieuczciwość, gdyby własne dobro stawiał wyżej nad ich życie. Uspokoiwszy w ten sposób żołnierzy, jeszcze tego samego dnia odprowadził ich z powrotem do obozu i zarządził przygotowania reszty tego, co było potrzebne do oblegania miasta. 20. Gdy Wercyngetoryks powrócił do swoich, został oskarżony o zdradę za to: “że przesunął obóz bliżej Rzymian, że oddalił się z całą jazdą, że tak wielkie wojska pozostawił bez naczelnego dowództwa, że po jego oddale- 94 Chodzi o bagaże poszczególnych żołnierzy. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 263 niu się Rzymianie w odpowiedniej porze i tak szybko nadeszli: że to wszystko nie mogło stać się przypadkowo i bez uzgodnienia; że Wercyngetoryks wolałby sprawować władzę królewską raczej za przyzwoleniem Cezara niż dzięki ich życzliwości". Na te oskarżenia tak odpowiedział: “Co się tyczy tego, że przesunął obóz, to stało się tak z braku paszy i w dodatku za ich radą; co się tyczy tego, że podszedł bliżej Rzymian, to skłoniło go do tego dogodne położenie naturalne, które samo przez się, bez sztucznych umocnień, zapewniało obronę; działanie konnicy nie było potrzebne w bagnistym terenie, natomiast była ona konieczna tam, dokąd się udali. Naczelnego dowództwa rozmyślnie nikomu nie przekazał, aby jego zastępca pod naciskiem ogółu nie dał się skłonić do walki, co było — jak zauważył — pragnieniem tych wszystkich, którzy z braku wytrwałości nie chcieli dłużej znosić trudów wojennych. Jeżeli Rzymianie przypadkowo nadeszli, to należy podziękować za to Losowi, a jeżeli zostali wezwani przez czyjś donos, to owemu zdrajcy należy się wdzięczność, ponieważ ze swoich wyżej położonych stanowisk mogli sami przekonać się o ich niewielkiej ilości i nabrać wzgardy dla odwagi tych, którzy nie ośmieliwszy się stoczyć bitwy haniebnie wycofali się do obozu. On nie domaga się od Cezara za cenę zdrady najwyższej władzy, ponieważ może ją mieć dzięki zwycięstwu, które jest już pewne tak dla niego, jak i wszystkich Gallów; a zresztą władzę tę odda im, jeżeli sobie wyobrażają, że to raczej oni robią mu zaszczyt, niż że przyjmują z jego rąk własne ocalenie". Dodał: “Abyście mogli przekonać się, że mówię prawdę, posłuchajcie sami rzymskich żołnierzy". Kazał przyprowadzić naszych niewolników95, których kil- 95 — ciury oboaowe, rekrutujący się spośród niewolników pochodzenia galijskiego i w takim wypadku mówili ipo cel-tycku, lub niewolników innej narodowości, posługujących się 264 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR ka dni temu pojmał, gdy poszukiwali paszy, i zgnębił ich głodem i więzami. Oni, pouczeni już poprzednio, jak mają odpowiadać na pytania, podali się za rzymskich żołnierzy legionowych; niby to pod wpływem głodu i niedostatków potajemnie wymknęli się z obozu, aby poszukać jakiegoś zboża czy bydła na polach; taki sam niedostatek tak nęka całe wojsko, że już nikomu nie starcza sił, i że żołnierze nie mogą już więcej znosić trudów przy robotach oblężniczych; że zatem naczelny wódz postanowił, jeżeli nie będzie postępów przy oblężeniu, to po trzech dniach każe wojsku odejść. “Oto" — rzekł Wercynge-toryks — “co wy zawdzięczacie mnie, którego pomawiacie o zdradę; widzicie, za czyją sprawą to tak wielkie i tak zwycięskie wojsko prawie już wykończone głodem bez przelewu waszej krwi; postarałem się o to, by po haniebnym odejściu i w czasie ucieczki żadne z plemion nie dało mu schronienia na swojej ziemi". 21. Całe pospólstwo zaczęło wykrzykiwać i według swe • go zwyczaju szczękać orężem, co robią, gdy chcą pochwalić czyjeś przemówienie: “Wercyngetoryks to największy wódz, prawość jego nie budzi wątpliwości, wojny mądrzej prowadzić nie można". Postanowili wysłać do miasta z odsieczą dziesięć tysięcy wojowników dobranych z wszystkich sił zbrojnych, uznając, że wspólnego bezpieczeństwa nie należy powierzać samym tylko Biturygom, ponieważ rozumieli, że jeśliby utrzymali to miasto, to byłoby to niemal całkowitym zwycięstwem. 22. Nadzwyczajnemu męstwu naszych żołnierzy Galio-wie przeciwstawiali najrozmaitszego rodzaju pomysły9S, łaciną, co mogło zresztą .robić większe wrażenie na słuchaczach, i wtedy rozmawiano z .nimi przez tłumaczy. 96 Awarykum było jedynym miastem galijskim, które potrafiło przez długi czas skutecznie opierać się oblegającym Rzymianom. Na terenie Galii jeszcze tylko grecka kolonia Massylia .(dziś. Marsylia) też długo odpierała ataki Rzymian. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 265 gdyż naród ten obdarzony jsst niezwykłym sprytem i wyjątkową zdolnością do naśladowania i podrabiania tego, co od innych przejmują. Albowiem pętlami zwalczali haki murowe i gdy je mocno uchwycili, przy pomocy kołowrotków wyciągali do wnętrza miasta, natomiast rampę oblę-żniczą usuwali przez podkopy, tym umiejętniej, że mają oni u siebie kopalnie rud żelaznych i stąd znajomość oraz wprawa w stosowaniu rozmaitego rodzaju podkopów. Cały zaś mur obronny zabudowali z każdej strony wielopiętrowymi wieżami, a te przykryli skórami. Następnie podczas częstych, dziennych i nocnych, wypadów bądź podpalali faszyny rampy oblężniczej, bądź napadali na żołnierzy zajętych robotami oblężniczymi; uzyskaną wysokość naszych wież oblężnkzych, na jaką wynosiło je codzienne podnoszenie rampy, wyrównywali za pomocą powiązanych nowymi platformami narożnych słupów swoich wież, a roboty w odkrytych wykopach powstrzymywali za pomocą ostro zakończonych i opalonych drągów, a także gorącej smoły i bardzo ciężkich głazów, i w taki sposób przeszkadzali w przybliżaniu się do obwarowań. 23. Wszystkie zaś galijskie mury obronne takiej są zazwyczaj konstrukcji97. Układa się na ziemi wzdłuż proste i jednolite belki w równych odstępach odległych od siebie na dwie stopy. Wiąże się je od wewnątrz i grubo przykrywa ziemią; natomiast te odstępy, o których mówiliśmy, wypełnia się od przodu wielkimi głazami. Po ich ułożeniu i spojeniu układa się od góry następną warstwę, przy czym również zachowuje się ten sam odstęp, a bslki opierają się na sobie, lecz w równych ułożone odstępach poszczególne belki są ciasno powiązane leżącymi pośrodku 97 Na terenie dzisiejszej Francji odkryto około tuzina ofo-iwarowań 'Celtyckich, z iktórych na specjalną uwagę zasługują Obwarowania z iMurcens, ikoło Lot, z Mont-Beauvray i z trn-pennal. 266 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR poszczególnymi głazami. W ten sposób splata się ze sobą kolejno całą konstrukcję, tak długo, aż uzyska się odpowiednią wysokość muru. Konstrukcja ta wcale ładna, zarówno gdy chodzi o wystrój zewnętrzny i różnorodność budulca, dzięki ułożonym na przemian belkom i głazom zachowującym w równych szeregach swój kolejny porządek , jak nadzwyczaj jest odpowiednia do obrony miast, ponieważ przed ogniem chroni kamienna, a przed taranem drewniana zabudowa, której jednolitych belek, nieraz długości czterdziestu stóp, od wewnątrz wzajemnie pospajanych, nie można ani przebić, ani rozerwać. 24. Mimo że naszych żołnierzy w tym i tak utrudnionym przez liczne przeszkody oblężeniu cały czas powstrzymywały chłody i ciągłe deszcze98, to jednak dzięki nieustannemu wysiłkowi wszystko to przezwyciężyli i w ciągu dwudziestu pięciu dni wznieśli rampę oblężniczą szerokości trzystu trzydziestu i wysokości osiemdziesięciu stóp. Gdy już prawie dosięgała nieprzyjacielskiego muru, a Cezar jak zwykle do późnej nocy czuwał przy robotach i pobudzał żołnierzy, by ani na chwilę nie przerywali wysiłku, tuż przed trzecią strażą nocną " zauważono, że wydobywa się dym z rampy oblężniczej, którą nieprzyjaciel podpalił za pośrednictwem podkopu, równocześnie zaś na całym murze nieprzyjacielskim podniósł się wrzask i z obydwu bram 10° po obu bokach naszych wież oblę- 98 W ciągu 25 dni wytężonej pracy nie udało się Cezarowi ukończyć wału oblężmłczego pod Awarykum, na oo strawił on niemal cały miesiąc od końca marca do -końca kwietnia, jak wskazują wspomniane przez niego chłody i deszcze. 99 Krótko przed północą, ponieważ Gallowie byli przekonani, że Rzymianie będą wtedy pogrążeni w głębokim śnie. 100 Przypuszcza się, że obie te bramy znajdowały się u południowych wylotów dzisiejszych ulic Sśrancourt .i Moyenne, wychodzących na równinę Marceau. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 267 żniczych dokonano wypadu. Inni obrzucali z daleka rampę oblężniczą żagwiami i suchym drewnem, a także lali smołę i inne materiały ułatwiające rozniecenie ognia I01 i prawie że nie można było się zdecydować, dokąd trzeba najpierw śpieszyć z pomocą i któremu zagrożeniu wpierw zaradzić. Ponieważ jednak z rozkazu Cezara dwa legiony były zawsze na warcie przed obozem, a liczni żołnierze byli na zmianę zajęci przy robotach oblężniczych, rychło doszło do tego, że jedni odpierali wypady, drudzy odsuwali wieże oblężnicze i zrywali rampę, całe zaś pospólstwo wypadło z obozu do gaszenia. 25. Kiedy, już po upływie reszty nocy, wszędzie toczył się bój i u nieprzyjaciół wciąż na nowo odżywała nadzieja na zwycięstwo, tym bardziej, że widzieli spalone osłony wież oblężniczych i dostrzegali, z jakim trudem nasi nie osłonięci żołnierze śpieszą z pomocą, podczas gdy u nich wojownicy o świeżych siłach zastępowali zmęczonych, a w dodatku byli przeświadczeni, że ocalenie całej Galii zależy od obecnej chwili, rozegrało się na oczach naszych wydarzenie, którego — jak uznaliśmy — nie można pominąć. Przed bramą miasta jakiś Gali wrzucał w ogień przed wieżą podawane mu z rąk do rąk kawały łoju i smoły. Przeszyty z kuszy od prawej strony, padł bez ducha. Jeden z bliżej stojących przeskoczył przez leżącego i wykonywał za niego nadal tę samą czynność; a gdy ten drugi padł w taki sam sposób od strzały z kuszy, zastąpił go trzeci, trzeciego zaś czwarty i obrońcy dopiero wtedy opuścili to miejsce, gdy po ugaszeniu ognia na rampie i wyparciu zewsząd nieprzyjaciół położono kres bitwie. 26. Po wszystkich próbach, z których żadna nie powiodła się, następnego dnia 102 Gallowie podjęli, z porady 101 Należały tu tłuszcze roślinne, zwierzęce, siarka. 102 Czyli na 26 dzień oblężenia. 268 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR i rozkazu103 Wereyngetoryisa, decyzję ucieczki z miasta. Mieli nadzieję, że jeżeli podejmą to podczas nocnej ciszy, dokonają tego z niewielkim uszczerbkiem swoich, dlatego że niedaleko od miasta znajdował się obóz Wercyngeto-ryksa, a rozciągające się nieprzerwanie pośrodku bagno utrudniłoby pościg Rzymianom. I już gotowali się do przeprowadzenia tego nocą, gdy nagle matki rodzin wybiegły na ulice i wśród szlochań padając swoim do nóg jak najgoręcej błagały, aby ich oraz wspólnych dzieci nie wydali na pastwę wrogów, ponieważ płeć i wątłe siły uniemożliwiałyby im ucieczkę. Ale gdy zorientowały się, że oni trwają przy swoim zamiarze — a ponieważ w chwili największego niebezpieczeństwa strach częstokroć bierze górę nad litością — poczęły krzyczeć i gestami dawać znać Rzymianom o ucieczce 104. Gallowie przepełnieni obawą, żeby konnica Rzymian nie obsadziła wcześniej dróg, poniechali zamiaru. 27. Następnego dnia105, gdy wieża została podsunięta, a roboty oblężnicze, które był zarządził, doprowadzono do końca, zaczął padać ulewny deszcz. Cezar, doszedłszy do przekonania, że taka pogoda jest nader odpowiednia dla powziętego przezeń planu, ponieważ zauważył, że straże na murze rozstawiono z niniejszą starannością, rozkazał swoim także zwolnić tempo pracy i wyjawił, co zamierza u-czynić. Gotowe do walki legiony, ukryte pomiędzy szopami oblężniczymi, zachęcił, by wreszcie za te ogromne tru- 103 Rozkaz odnosi się zapewne do tych, którzy chcieli wmieście pozostać. 104 Jeżeli znaki dawane żołnierzom rzymskim przez kobiety miały być widziane przez oblegających Rzymian, to musiała wtedy być jasna noc księżycowa lub może posługiwano się jakimiś znakami świetlnymi, które zwróciły uwagę Rzymian Ba niezwykłą sytuację w mieście i mogły nasunąć im myśl o planowanej -ucieczce Gallów z miasta. 105 Był to 27 dzień oblężenia. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 269 dy zerwali owoc zwycięstwa, a tym żołnierzom, którzy by pierwsi wdarli się na mur, obiecał nagrody i dał sygnał do ataku. Oni nagle z wszystkich stron wypadli i w mig obsadzili mur. 28. Przerażeni nieoczekiwanym uderzeniem nieprzyjaciele, spędzeni z muru i wież, ustawili się na nowo w szyku klinowym na placu targowym i na innych większych placach, by w porządku bojowym stoczyć bitwę, gdyby wróg wyszedł im skądkolwiek naprzeciw. Ale kiedy zobaczyli, że nikt z naszych nie opuszcza się na równy teren, ale rozsypują się oni wszędzie po całym murze, w obawie, by w ogóle nie stracić nadziei na wymknięcie się, porzuciwszy broń pognali w niepowstrzymanym pędzie ku najdalszym krańcom miasta106 i tam część ich nawza jem się tłoczących w ciasnych wylotach bram została wybita przez piechotę, przez konnicę natomiast ta część, która już wypadła z bram. Nie było takiego, co by szukał zdobyczy, ale nasi, rozwścieczeni rzezią w Cenabum oraz trudem robót oblężniczych, nie przepuszczali ani starcom, ani kobietom, ani dzieciom. Krótko, z ogólnej liczby około czterdziestu tysięcy mieszkańców zaledwie ośmiuset, usłyszawszy pierwszą wrzawę bitewną 107, zdołało ujść z miasta i dotrzeć do Wercyngetoryksa. Ten przyjął owych uciekinierów cichcem późną nocą, ponieważ obawiał się, że ich pojawienie się w obozie oraz współczucie dla nich ze strony ogółu mogłoby wywołać zaburzenia, i zatroszczył się o to, by jego przyjaciele i naczelnicy plemienni, rozstawieni z dala10S wzdłuż drogi, porozdzielali ich i odprowadzili do swoich w tych częściach obozu, które od początku przypadły każdemu z plemion. 103 Chodzi tu zapewne o północno-wschodnią część miasta, tam gdzie obecnie znajduje się przedmieście Saint-Prive, skąd było stosunkowo najbliżej do obozu Wercyngetoryksa. 187 Atakujących Rzymian. 103 Od jego obozu. 270 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR 29. Zwoławszy następnego dnia zgromadzenie, uspokajał i napominał swoich, by nie upadali wcale na duchu i nie pozwolili wytrącić się z równowagi tą klęską. “Rzymianom powiodło się, ani dzięki męstwu, ani dzięki walce, ale dzięki przebiegłości oraz opanowaniu sztuki oblężniczej, w której Gallowie nie mają doświadczenia. W błędzie są ci, którzy oczekują na wojnie wyłącznie tylko samych sukcesów. Jemu osobiście nigdy nie podobała się o-brona Awarykum i w nich samych ma na to świadków, ale wskutek nierozwagi Biturygów i zbytniej powolności reszty Gallów doszło do tego, że poniesiono tę klęskę. On jednak rychło to naprawi dzięki znacznie większym zwycięstwom. Swoimi zabiegami także te plemiona, które różnią się w swych poglądach od reszty Gallów, on pozyska i doprowadzi do zjednoczenia całej Galii dla wspólnego celu i tej jedności nawet cały świat nie będzie się mógł przeciwstawić; cel ten już prawie osiągnął. Tymczasem jest rzeczą słuszną domagać się od nich, aby dla wspólnego dobra wzięli się do obwarowywania obozu, by łatwiej stawili czoło nieoczekiwanym atakom nieprzyjaciela". 30. Przemówienie to zrobiło dobre wrażenie na Galiach, a najbardziej dlatego, że on sam nie upadł na duchu po doznaniu tak znacznej klęski, nie krył się i nie unikał spojrzeń pospólstwa; uważano, że ma on dar przewidywania i przeczuwania, ponieważ, kiedy sprawy nie były jeszcze rozstrzygnięte, był zdania najpierw, że należy Awarykum spalić, a później, że należy je opuścić. Kiedy więc inni wodzowie tracą autorytet wskutek niepowodzeń, tak na odwrót jego znaczenie po doznanej klęsce rosło z każdym dniem 109. Równocześnie zaczęli karmić się na- 105 Cezar, zazwyczaj powściągliwy w pochwałach wobec swych przeciwników, tutaj nie mógł się powstrzymać od wyrażenia podziwu dla wybitnej Indywidualności Wercyngeto-ryksa. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 271 dzieją dzięki jego zapewnieniu, że przyłączy resztę plemion; od tej pory Gallowie po raz pierwszy zaczęli ob-warowywać obozy110; i oto tych nienawykłych do tego rodzaju wysiłku ludzi ogarnął taki zapał, że uważali za konieczne znosić wszystko, co im nakazywano. 31. Niemniej Wercyngetoryks, tak jak obiecał, całym sercem pracował nad tym, aby pozostałe plemiona przyłączyć, a ich naczelników przyciągał na swoją stronę darami m i obietnicami. Do tego celu dobierał sobie odpowiednich ludzi112, z których każdego można było bardzo łatwo pozyskać bądź zręcznymi słowami, bądź przyjacielskimi powiązaniami. Zadbał, by uciekinierzy ze zdobytego Awarykum zostali zaopatrzeni w broń i odzież; równocześnie dla uzupełnienia uszczuplonych sił zbrojnych nakazał plemionom dostarczenie określonej liczby wojowników, kogo i na jaki dzień życzy sobie, by przyprowadzono do obozu, i nakazał wszystkich łuczników 113, kto -rych w Galii jest przeogromna liczba, wyszukać i do siebie przysłać. Dzięki tym zarządzeniom rychło uzupełnił 110 Chodzi tu wyłącznie o Gallów, ponieważ Akwitanowie już dawino ma uczyli się od Rzymian umacniać obozy (III 23, 6), i w pewnym stopniu odnosi się to również do Belgów i(V 42, 1—2). 111 Wereyingetoryks kazał w tym czasie wybić znaczną ilość złotych monet ze swoją podobizną i imieniem, zachowanych do dziś, i te rozdawał tym naczelnikom plemiennym, których chciał pozyskać. 112 Obok oczywiście swoich świeckich zwolenników, także druidów, którzy cieszyli się wielkimi względami w społeczeństwie 'galijskim i w przytłaczającej większości byli wrogo nastawieni do Rzymian. 113 Rekrutowali się oni głównie z przed celtyckiej liguryjskiej ludności Galii. W czasach Cezara łuk używany przede wszystkim jako broń łowiecka znowu został wprowadzony do uzbrojenia Gallów, zapewne pod wpływem germańskim. 272 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR straty poniesione pod Awarykum. Tymczasem1H Teuto-matus, syn Ollowikona, król Nicjobrogów, którego ojciec otrzymał od naszego Senatu tytuł przyjaciela, przybył do niego 1I5 razem ze znaczną liczbą własnych jezdnych oraz tych, których przyprowadził z Akwitanii. 32. Cezar zatrzymał się na wiele dnills w Awarykum, a dzięki znalezionemu tu w obfitości zbożu i innego rodzaju żywności117 pozwolił wojsku wytchnąć po trudach i niedostatkach. Ponieważ zima miała się już prawie ku końcowi118 i sama pora roku zachęcała do rozpoczęcia działań wojennych 119, postanowił ruszyć na nieprzyjaciela, aby bądź wywabić go z bagien i las 5w 12°, bądź też zdławić go przez oblężenie. Wtedy zjawili się u niego naczelnicy plemienia Eduów jako posłowiem. Błagali, by przyszedł z pomocą plemieniu w najcięższej dla niego chwili122: “sytuacja jest w najwyższym stopniu niebezpieczna, ponie- 114 To znaczy, .zanim dotarły do niego uzupełnienia. 115 Świadczy to o rosnącym znaczeniu Wercyingetoryksa w Galii. iie przypuszczalnie do końca kwietnia. 117 Chodzi tu zapewne o owoce, jarzymy, rośliny strączkowe, mięso, jaja i mleko. 118 Cezar myśli tu o okresie wykraczającym pazia właściwą zimę, ale jeszcze niezbyt odpowiednim do prowadzenia działań wojennych. Chodziło mu zapewne o początek maja. 119 Dotychczasowe walki, w wyniku których Cezar opanował Wellaunodunum, Cenabum, Nowiodunum i wreszcie zdobycie Awarykum po miesięcznym oblężeniu, Cezar traktował jako wstęp do właściwych działań wojennych oczekujących go w okresie letnim. 120 Wercyngetoryks wycofał się zapewne po stracie Awarykum do iswego dawnego obozu. 121 Posłowie ci reprezentowali tylko część góry plemiennej, ponieważ reszta sprzyjała Wercyngetoryksowi. 122 Należy przypuszczać, choć Cezar o tym nie wspomina, że do rozłamu wśród Eduów przyczynił się Wercyngetoryks. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 273 waż, kiedy z dawien dawna zwykli byli powoływać jednego urzędnika i on przez rok sprawował władzę kró-.ewską123, obecnie dwu ludzi pełni ten urząd i każdy z nich utrzymuje, że został powołany zgodnie z prawem. Jednym z nich jest Konwiktolitawis, zamożny i wpły-owy m mołdy człowiek, drugi to Kotus, potomek jednego z najstarszych rodów i sam człowiek o bardzo wielkim znaczeniu i licznych koligacjach, którego brat Walecjakus w ostatnim roku sprawował ten urząd. Całe plemię125 stoi pod bronią; rada starszych jest podzielona, lud jest podzielony, każdy z przeciwników ma swoich klientów. Jeżeli niezgoda potrwa dłużej, stanie się, że jedna część plemienia uderzy na drugą. Od jego rozwagi i znaczenia zawisło, aby do tego nie doszło". 33. Chociaż Cezar zdawał sobie sprawę, że poniechanie wojny i nieprzyjaciela może przynieść szkody, dobrze jednak wiedział, jak wielkie zazwyczaj wynikają nieszczęścia z wewnętrznej niezgody. Aby tak silne i mocno z narodem rzymskim powiązane plemię, które osobiście zawsze wspierał i wszelkimi sposobami wyróżniał, nie weszło na drogę gwałtu i orężnej rozprawy, a ponadto tę część plemienia, która by w mniejszym stopniu liczyła na własne siły, powstrzymać od wezwania na pomoc Wercyngeto-ryksa, uznał, że zagrożeniu takiemu należy zapobiec. A ponieważ, zgodnie z prawami Eduów, urzędnikom pełniącym najwyższą władzę nie wolno było opuszczać kraju i aby nie wyglądało, iż w jakikolwiek sposób on umniejsza znaczenie ich praw i ustaw, postanowił samemu udać się do Eduów i całą radę starszych oraz obie zwaśnione strony 123 Nosił on tytuł vergobretus (por. I 16, 5). 124 Cezar określa go wyrazem illustis na znak, że pochodził on :ze średnich warstw arystokratycznych, 125 Chodzi tu oczywiście tylko o górę plemienną. 274 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR zaprosił do siebie do Dececji125. Gdy niemal całe plemię m tutaj się zeszło, dowiedział się, że po potajemnym zwołaniu nielicznych wyborców doszło do tego, że w nieodpowiednim do tego miejscu i w nieprzepisowym terminie 128 brat został obwołany przez brata 129 najwyższym urzędnikiem. A że prawo zabrania, by dwaj członkowie tej samej rodziny, jak długo obaj są przy życiu, byli wybierani, nie tylko na najwyższy urząd, ale nawet na członków rady starszych, zmusił Kotusa do złożenia najwyższego urzędu i władzę tę kazał sprawować Konwiktolitawisowi, który zgodnie z plemiennymi obyczajami został wybrany przez kapłanów 13°, ponieważ urzędy cywilne czasowo nie były obsadzone m. 34. Po wydaniu tego orzeczenia doradził Eduom, aby zapomnieli o sporach i waśniach i, poniechawszy wszystkich takich spraw, uwagę swoją skierowali ku obecnej wojnie i żeby oczekiwali od niego po pokonaniu Galii tych nagród, na jakie zasłużyli. By szybko przysłali mu całą jazdę oraz dziesięć tysięcy piechoty, które zamierzał rozmieścić jako ochronę dostaw zaopatrzeniowych, a woj- 126 Dececja {dziś. Decize) leżała mad Ligerem (dziś. Loara) w odległości około 30 km na południowy wschód od Nowio-duinum (dziś. Nevers). Obydwa te miasta leżą na drodze z Awarykurn (dziś. Bourges) do Bibrafcte. 127 Oczywiście Cezarowi chodzi tu tylko o górę plemienną. 128 Należy przypuszczać, że tego wyboru dokonano około połowy kwietnia, a więc w terminie nieprzepisowym, gdyż wybory takie można było przeprowadzać tylko w okresie zrównania dnia z nocą, •& ono już dawno minęło. O mediację w tej sprawie zwrócono się do Cezara z początkiem maja. 129 To znaczy, że Kotus został wybrany przez swego brata Walec jaka. iŁ0 Raczej na zgromadzeniu prowadzonym przez druidów. 131 A więc w wypadku interregnum wybory przeprowadzali druidzi. Walecjak ustępując z urzędu dokonał nieprzepisowego wyboru swego brata Kotusa, aby nie dopuścić do interregnum. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 275 sko m podzielił na dwa korpusy. Cztery legiony133 przekazał Labienusowi, aby powiódł je do kraju Senonów i Paryzjów134, sam poprowadził sześć legionów135 wzdłuż rzeki Elawer 13S do miasta Gergowii m w kraju Arwernów; część konnicy przydzielił Labienusowi, część zostawił sobie. Na wiadomość o tym Wercyngetoryks, po zerwaniu wszystkich mostów138 na tej rzece zaczai posuwać się po drugiej stronie rzekił39. 35. Gdy obydwa wojska ujrzały się wzajemnie, Wercyngetoryks, rozstawiwszy zwiadowców, żeby Rzymianie po przerzuceniu gdzieś mostu nie przeprawili swoich wojsk na drugą stronę, prawie zawsze rozkładali obóz naprzeciw obozu Cezara. Sytuacja dla Cezara była bardzo trudna. Chodziło o to, żeby rzeka nie stanowiła przeszkody przez większą część lata, gdyż niemal aż do jesieni 14° nie da się 132 Cezar ściągnął do Dececji także te dwa legiony, które razem z bagażami pozostawił w Agedinkum. W3 Były to legiony: czwarty, szósty, siódmy, i dwunasty. 134 Senonowie i sprzymierzeni z nimi Paryzjowie przyłączyli idę do Wercyngetaryksa. las Były to legiony: ósmy, dziesiąty, trzynasty, dalej dziewiąty i czternasty oraz legion wypożyczony od Pompejusza. 136 Elaver to dziś. Allier. 137 Nie jest wykluczone, że nazwa tego miasta przetrwała v dziś. nazwie wsi Gergovie koło Clerniont-Ferrand. Cezar podziewał się, że po zdobyciu tego głównego miasta Arwer-lów położy kres powstaniu tego plemienia. 138 Mosty te znajdowały się przypuszczalnie w pobliżu dziś. niejscowości: Saint-Pierre le Moutier, Moulins, Yarennes, Vi-hy, Maringues i Pont du Ohateau, 139 Cezar posuwał się wzdłuż prawego brzegu rzeki drogą •iegnącą przez teren równinny, podczas gdy Wercyngetoryks zedł lewym brzegiem, gdzie wzgórza i wzniesienia dochodziły :iemal do samej rzeki, tak że miał znacznie lepsze możlłwo-ci śledzenia ruchów Cezara, sam będąc raczej w ukryciu. 140 Ponieważ rzeka ta przybiera od topniejących latem śnie-ów w .górach Owernii i w Sewennaoh. 276 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR przekroczyć Elaweru w bród. Ażeby zatem do tego nie doszło, po rozbiciu obozu w lesistym miejscu naprzeciw jednego z tych mostów, o których zerwanie Wercyngetoryks się postarał, następnego dnia zatrzymał się w ukryciu sam z dwoma legionami; resztę wojsk razem z wszystkimi taborami puścił, jak zwykle, w drogę, tak rozmieściwszy kohorty, aby zdawało się, że liczba legionów nie uległa zmianie. Kazał im posuwać się do przodu możliwie najdalej, a kiedy domyślał się już według pory dnia, że dotarły do miejsca postoju, rozpoczął odbudowę mostu na tych samych palach, których dolna część zachowała się cało141. Po szybko wykonanej pracy przeprawił legiony i wyszukawszy dogodne pod obóz miejsce wezwał z powrotem reszte wojsk Wercyngetoryks dowiedziawszy się o tym, forsownym marszem ruszył do przodu, aby wbrew jego woli nie zmuszono go do stoczenia bitwy. 36. Cezar, po pięciu dniach marszu od tego miejsca 142, dotarł do Gergowii i po stoczeniu w tym dniu lekkiej potyczki konnej143, po rozpoznaniu położenia miasta, które zajmowało najwyższe wzniesienie144 i wszystkie dojścia miało ciężkie, stracił nadzieję na wzięcie go atakiem, a do 141 Sprawa jest dyskusyjna, czy chodzi tu o -most koło Mou-lins, czy 25 km w góorę rzeki ikoło Yareranes. Przy odbudowie tego mostu Cezar wykorzystał zapewne ocalałe dolne partie pali dawnego mostu galijskiego i położeniu na nich kładkd mógł jednorazowo przekroczyć po nim rzekę. 142 Należy przypuszczać, że było to raczej naprzeciw Va-rannes po lewym brzegu rzeki. 143 Wynik tej potyczki chyba nie był dla Cezara pomyślny, kiedy ograniczył się jedynie do wspomnienia o miej. 144 wyżyna, na której znajdowała się Gergowia (Plateau de Gergovie), odległa o 6 km na południe od Clermont-Fer-rand, wznosi się ina wysokości od 703 do 744 m n.p.m., a około 300 m ponad doliną rzeki Auzon. Strome zbocza tego wzniesienia potęgują wrażenie, że miasto to znajdowało się bardzo wysoko. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 277 oblężenia postanowił przystąpić nie prędzej, aż zaopatrzy się w żywność. Tymczasem Wercyngetoryks rozłożył się obozem na wzgórzu nie opodal miasta 145, po rozmieszczeniu wokół siebie odddzielnie w nieznacznych między sobą odstępach sił zbrojnych poszczególnych plemion i po zajęciu ponadto wszystkich wierzchołków tego samego pasma górskiego 146, skąd mógł mieć wgląd do nas, sprawiał groźne wrażenie; naczelnikom plemiennym, których dobrał sobie do rady wojennej, kazał przychodzić do siebie codziennie o świcie, czy dla podania im jakichś wiadomości, czy wydania jakichś zarządzeń i nie przepuszczał żadnego prawie dnia, żeby w konnych potyczkach z udziałem rozmieszczonych pomiędzy jeźdźcami łuczników147 nie wypróbować, jaki jest duch bojowy i męstwo w każdym z jego wojowników H8. Naprzeciw miasta, u samego podnóża górskiego znajdowało się -wzgórze H9, znakomicie umocnione 15°, o stromych zewsząd zboczach; gdyby nasi opanowali je, to nieprzyjaciel miałby, jak się zdaje, poważne trudności z wodą i w swobodnym zaopatrywaniu się w paszę. Ale miejsce to trzymał on pod silną strażą. Jednak podczas ciszy nocnej Cezar wyszedł z obozu i zanim można by było zdążyć z miasta z odsieczą, po spędzeniu załogi, zawładnął tym miejscem, rozmieścił tam dwa legiony i przeprowadził podwójny rów szerokości dwunastu stóp 151 145 Na południe od miasta na szerokiej, terasowatej wyżynie. Wojska Wercyngetoryksa nie mogły się pomieścić w murach miasta i dlatego rozlokował on je koło niego. 146 Były to szczyty Risolłas, Puy de Jussat i Roche-Blanehe. 147 A więc dostarczono mu już [zażądanych przez niego łuczników. 148 Chodzi tu zarówno o wojowników, jak i o naczelników plemiennych. 149 Było to wzgórze Roche-Blanche. 150 Wyłącznie przez naturę. 151 Dzięki badaniom wykopaliskowym stwierdzono, że każdy 278 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR od większego obozu do mniejszego 152, aby nawet pojedyn -czy żołnierze mogli nim przechodzić tu i tam, zabezpieczeni przed nieoczekiwanym atakiem nieprzyjaciela. 37. Podczas gdy to działo się pod Gergowią, Koawikto-litawis z plemienia Eduów, któremu — jak podaliśmy — Cezar przyznał najwyższy urząd, podszczuty przez Arwer-nów 153 pieniędzmi do zdrady, zmówił się z kil'-: u młodymi ludźmi154, a tym przewodził Litawikkus oraz jego bracia, młodzieńcy z jednej z najznakomitszych rodzin. Podzielił się z nimi swoim wynagrodzeniem155 i przypomniał im, by pamiętali, że urodzili się wolni i po to, by rządzić 156. “Eduowie są jedynym plemieniem, które opóźnia jak najbardziej pewne zwycięstwo Galii; za ich przykładem zatrzymują się inne plemiona; po zmianie ich stanowiska, Rzymianie nie będą mogli utrzymać się w Galii. On sam doznał pewnych łask 157 ze strony Cezara, w takim tylko stopniu, że dzięki niemu wygrał jak najbardziej słuszną sprawę; ale wspólna wolność więcej znaczy. Dlaczego bowiem raczej Eduowie w związku ze swoimi prawami i ustawami udają się do Cezara jako rozjemcy, aniżeli Rzymianie do Eduów?". Słowa najwyższego urzędnika oraz pieniądze szybko omamiły młodych ludzi, a gdy wy- z tych dwu rowów miał po 6 stóp szerokości, czyli razem 12 stóp. 152 Czyli do obozu założonego przez te dwa legiony, które zajęły wspomniane wzgórze. 153 Chodzi tu o wysłanników Wercyngetoryksa. 154 Młodszych można zawsze łatwiej podburzyć niż starszych. 166 Chodź1! o wyżej wspomniane pieniądze otrzymane przez •niego od Wercyngetoryksa. 158 Podczas gdy Rzymianie traktują ich jak swoich poddanych. 157 Ma tu na myśli przekazanie mu władzy naczelnej w plemieniu przez Cezara, gdy doszło o nią do zatargu z Kotu-sem. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 279 razili gotowość, by zostać przywódcami tego przedsięwzięcia, poczęto szukać sposobu jego urzeczywistnienia, ponieważ nie spodziewali się, żeby plemię można było na ślepo nakłonić do wszczęcia wojny. Zadecydowano, że Litawikkus stanie na czele owych dziesięciu tysięcy wojowników, których posyłano Cezarowi na wojnę, i zajmie się ich odprowadzeniem, bracia zaś jego udadzą się wcześniej do Cezara. Uzgodnili też, jakim sposobem należy przeprowadzić pozostałe sprawy. 38. Kiedy Litawikkus, po przejęciu wojska, znajdował się około trzydziestu tysięcy kroków od Gergowii158, nie • spodzianie zwołał zgromadzenie żołnierskie i płacząc powiedział: “Dokąd idziemy, żołnierze? Cała nasza konnica, cała nasza góra plemienna wyginęła; naczelnicy plemienni, Eporedoryks 159 i Wirydomarus, posądzeni o zdradę zostali przez Rzymian zgładzeni bez możności obrony. Dowiedzcie się sami o tym od tych, którzy podczas tej rzezi uciekli: albowiem mnie, któremu wymordowano braci, a ponadto wszystkich krewnych, boleść nie daje powiedzieć, co się stało". Przyprowadzają tych, których on uprzednio pouczył, co chce, by mówili, i oni przedstawili tłumowi to, co już powiedział Litawikkus: “wszyscy jeźdźcy Eduów zostali wymordowani, gdyż — podobno — zmówili się z Arwernami; oni sami ukryli się w tłumie żołnierzy, a następnie uszli podczas rzezi". Eduowie podnieśli wrzawę i błagali Litawikkusa, by udzielił im rady. “Właśnie — powiedział on — w tej sprawie taka będzie rada, że istotnie musimy podążyć do Gergowii i połączyć się z Arwernami. Czy możemy wątpić, że po tej niegodziwej zbro- 158 Tff miejscu koło dzisiejszej miejscowość1! Ganinat, która rzeczywiście znajduje się w odległości “około 30 000 kroków" od Gergowii, czyli w linii prostej 42 km, a drogą 47 do 48 km. 159 Imię Eporedoryks znaczy po celtycku “król konnych wyścigów". 280 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR dni Rzymianie nie pośpieszą, aby nas już pomordować? A więc jeżeli została nam jakaś odwaga, to pomści jmy śmierć tych, którzy tak niegodnie zginali, i powybijajmy tych zbójów". I wskazał na obywateli rzymskich, którzy ufając jego opiece poszli razem z nim. Z miejsca zezwolił na rozgrabienie znajdujących się przy nich znacznych zapasów zboża i żywności, a w końcu i na wymordowanie ich samych wśród okrutnych męczarni. Rozesłał gońców po całym kraju Eduów i tym samym kłamstwem o rzezi konnicy i wodzów podburzył ich; zachęcił, aby w podobny sposób, jak on sam to zrobił, pomścili swoje krzywdy. 39. Wśród przybyłych jeźdźców znajdowali się, osobiście przez Cezara zawezwani, Eporedoryiks z plemienia Eduów, młody człowiek z bardzo wysokiego rodu i o wielkich wpływach w ojczyźnie oraz wraz z nim Wirydoma-rus, dorównujący mu wprawdzie wiekiem i znaczeniem, ale nierówny urodzeniem, a ktSrego Cezar, gdy został polecony mu przez Dywicjalra, wyniósł z nizin społecznych aż do najwyższych godności. Współzawodniczyli oni ze sobą o pierwszeństwo, a w owym sporze o najwyższy urząd jeden wszelkimi siłami walczył o Konwiktolitawisa, drugi o Kotusa. Gdy Eporedoryks dowiedział się o zamiarach Litawikkusa 16°, zaraz około północy doniósł o tym Cezarowi; prosił go, by nie dopuścił, żeby przez niedorzeczne zamysły młodych ludzi plemię sprzeniewierzyło się przyjaźni z narodem rzymskim; przewiduje, że tak się stanie, jeśli tyle tysięcy ludzi połączy się z wrogami, a których losu ani ich krewni nie mogą zlekceważyć, ani plemię uważać za coś błahego. 40. Cezar bardzo zaniepokojony tą wiadomością, po- 160 O zamysłach Litawikkusa Eporedoryks usłyszał zapewne od jego braci, a doniósł o tym Cezarowi nie z przyjaźni do Rzymian, tylko z zawiści wobec Latawiktusa. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 281 nieważ zawsze szczególnie sprzyjał plemieniu Eduów, bez chwili wahania wyprowadził z obozu cztery legiony w gotowości bojowej oraz całą konnicę i w takiej chwili nie było nawet czasu na zwinięcie obozu, gdyż zdawało się, że powodzenie sprawy zależy od szybkości działania; na straży obozu pozostawił legata Gajusza Fabiusza 161 z dwoma legionami. Gdy kazał pojmać braci Litawikkusa, dowiedział się, że tylko co zbiegli do nieprzyjaciela. Przemówił więc żołnierzom do serca, aby w tak poważnej chwili nie sarkali na trudy marszowe, i wśród jak największego powszechnie zapału bojowego, po przebyciu dwudziestu pięciu tysięcy kroków ujrzał kolumnę marszową Eduów 162; wypuściwszy konnicę powstrzymał i uniemożliwił ich marsz, a wszystkim wydał zakaz zabijania kogokolwiek. Eporedoryksowi i Wirydomarusowi, których Eduowie uważali za pomordowanych, kazał krążyć pomiędzy jeźdźcami i nawoływać swoich. Gdy Eduowie ich rozpoznali i przejrzeli przendewierstwo Litawikkusa, zaczęli na znak poddania się podnosić ręce, a po odrzuceniu broni wypraszać się od śmierci. Litawikkus razem ze swoimi klientami, dla których — zgodnie z galijskimi obyczajami — byłoby niewybaczalnym wykroczeniem porzucenie swoich patronów, nawet ze śmiertelnym dla siebie niebezpieczeństwem, uszedł do Gergowii. 41. Cezar wysłał gońców do plemienia Eduów, którzy przekazali wiadomość, że dzięki jego łaskawości zostali oszczędzeni ich wojownicy, których mocą prawa wojny mógłby pozabijać, i po daniu wojsku trzech godzin nocnych na odpoczynek ruszył do Gergowii. Mniej więcej 161 Legat ten odznaczył się już w 54 roku niosąc pomoc Kwintusowi Cyceronowi i jeszcze w latach 53, 52 oraz w 49 Cezar powierzał mu ważne zadania. 162 Przypuszczalnie było to w okolicy dzisiejszej miejscowości Aigueperse. 282 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR w połowie drogi wysłani przez Fabiusza jeźdźcy powiadomili go, w jak wielkim niebezpieczeństwie były sprawy. Wyjaśnili, że “bardzo wielkie siły nieprzyjacielskie zaatakowały obóz, przy czym wciąż nowi wojownicy zmieniali zmęczonych, a nasi od nieustannego wysiłku padali ze zmęczenia, a z powodu rozległości obozu musieli oni nieustannie pozostawać na wale. Wielu naszych odniosło rany od mnóstwa strzał z łuków oraz od innego rodzaju pocisków; w wytrwaniu przy tych atakach wielce pomocne były machiny miotające. Po odstąpieniu nieprzyjaciół Fabiusz pozostawił dwie bramy, pozostałe zabarykadował, na wale dodał przedpiersienie i przygotował się na podobny przypadek w następnym dniu". Po zapoznaniu się z tym stanem rzeczy przy jak największym wysiłku żołnierzy przed wschodem słońca Cezar przybył do obozu 163. 42. Podczas gdy to się działo pod Gergowią, Eduowie po otrzymaniu pierwszych wiadomości od Litawikkusa n:.e poświęcili ani chwili na rozpoznanie sprawy. Jednymi powodowała zachłanność, drugimi gniew i lekkomyślność, które są najbardziej wrodzonymi cechami owego rodzaju ludzkiego1G4, tak że czcze pogłoski mają za pewne wiadomości. Rozgrabili mienie obywateli rzymskich, dokonali ich rzezi lub porwali w niewolę. Konwiktolitawis dopomagał, żeby sprawa obracała się na gorsze, wpędzał lud w szaleństwo, aby po dopuszczeniu się zbrodni nie miał odwagi powrócić do rozsądku. Trybunowi wojskowemu, Markowi Aryscjuszowi, znajdującemu się w drodze do legionu, po zaręczeniu mu osobistego bezpieczeństwa kazał opuścić miasto Kawillonum 165; do tego samego zmu- 163 Był to rzeczywiście podziwu godny wysiłek, ponieważ żołnierze Cezara w ciągu 19 do 20 godzin przeszli 74 km. 164 Cezar ma tu na myśli wszystkich Gallów. IBS y? Kawillonum {dziś. Chalon-sur-Saane) osiedliło się widocznie tak wielu obywateli rzymskich, że powstańcy galijscy WOJNA GALIJSKA, KS. VII 283 sili tych Rzymian, którzy dla uprawiania handlu tam się osiedlili. Tych podczas drogi nieustannie napadając wyzuli z wszystkich bagaży; broniących się przez dzień i noc trzymali w osaczeniu; gdy z obu stron wielu padło, większy tłum zgromadzili pod bronią. 43. Tymczasem, po otrzymaniu wiadomości, że wszyscy ich wojownicy są w ręku Cezara, pośpieszyli do Arys-cjusza i dowodzili mu, że stało się to bez wiedzy władz; wszczęli śledztwo w sprawie rozgrabionego mienia, skonfiskowali majątki Litawikkusa i jego braci, do Cezara wyprawili posłów celem usprawiedliwienia się. Robili to dla odzyskania swoich wojowników; ale splamieni zbrodnią, znęceni zyskami z zagrabionych dóbr, a że odnosiło się to do wielu, a także w obawie przed grożącą im karą, potajemnie poczęli przemyśliwać o wojnie i poselstwami podburzali pozostałe plemiona. Chociaż Cezar to pojmował, jednakowoż w możliwie jak najłagodniejszy sposób zwrócił się do posłów: “nie ma zamiaru podejmować jakichś energicznych kroków przeciw plemieniu z powodu głupoty i lekkomyślności motłochu i uszczuplać swojej życzliwości wobec Eduów". Sam, spodziewając się większych rozmiarów buntu w Galii, aby nie zostać okrążonym przez wszystkie plemiona, zastanawiał się, w jaki sposób odstąpić od Gergowii i znowu ściągnąć całe wojsko 16S, ażeby odejście wywołane obawą przed buntem nie robiło wrażenia ucieczki. 44. Podczas rozważań nad tym wydało mu się, że istnieje możliwość pomyślnego przeprowadzenia zamierzeń. Kiedy bowiem przyszedł do mniejszego obozu dla skontro- nie czuli się ma siłach, by zaatakować ich i wymordować, lecz ograniczyli się tylko do wydalenia ich z miasta, licząc zapewne na to, że po drodze uda im się łatwiej ich zgładzić. 168 Zapewne w tym czasie Cezar wysłał do Labienusa rozkaz dołączenia do niego. 284 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR lowania postępu robót, zauważył, że wzgórze, które znajdowało się w rękach nieprzyjaciół i którego rozpoznania prawie że nie można było przeprowadzić w ostatnich dniach ze względu na masy wojowników, jest ogołocone z ludzi. Zdziwiony tym, badał przyczynę tego u zbiegów, których pokaźna liczba przybywała codziennie do niego. Wszyscy jednakowo stwierdzali, co Cezar już sam poznał przez zwiadowców, że grzbiet tego wzgórza jest niemal równy, ale zalesiony i wąski167 w tym miejscu, gdzie było dojście do drugiej części miasta 1G8; o ten odcine.-c Gallowie bardzo się niepokoili i ostatecznie tak samo pojmowali, że jeśli po zajęciu przez Rzymian jednego wzgórza utraciliby to drugie, niewątpliwie rzeczywiście zostaliby niemal okrążeni, a ponadto odcięci od wszelkich możliwości wyjścia i zaopatrywania się w paszę:69. Wercyngetoryks wezwał wszystkich do umocnienia tego odcinka. 45. Na wiadomość o tym Cezar posłał tam o północy dość dużo oddziałów konnicy; rozkazał im, aby bardziej hałaśliwie krążyli po całej okolicy. O świcie kazał wyprowadzić z obozu konie juczne i muły, pozdejmować z nich siodła juczne, a ich poganiaczom z hełmami na głowach pozorować jeźdźców i cwałować wokół wzgórz 17°. Dołączył do nich trochę rzeczywistych jeźdźców, którzy dla ściągnięcia na siebie uwagi krążyli po bardziej rozległym te • 167 Chodzi tu o dziś. Ool des Gouiles, ostatnią część drogi wiodącej od wzgórz Risolles do południowo-zachodniej bramy Gergowii. IBS Wejście pierwsze, bliższe obozu Cezara, 'znajdowało się z południowej strony miasta, niemal w środku jego obwałowań. 169 Już przez zajęcie przez Cezara wzgórza Roche-Blaneihe Gallowie zostali odcięci od łąk nad potokiem Auzom, skąd brali paszę. W związku z tym Wercyngetoryks obawiał się teraz, aby Rzymianie nie odcięli go od łąk w pobliżu dziś. Clemensat i Romagmat, rozciągających się wzdłuż płynącego tędy potoku. 1:0 Chodzi tu o wzniesienia na południe od potoku Auzon. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 285 renie. Rozkazał im wszystkim, po zatoczeniu wielkiego koła, zdążać do tego samego odcinka. To wszystko było widziane w oddali z miasta, gdyż z Gergowii był wgląd do obozu, ale z powodu zbyt wielkiej odległości nie można było stwierdzić, co się działo. W kierunku tego pasma górskiego wysłał jeden legion i po wyjściu nieco do przodu zatrzymał się w kotlinie i ukrył w lesie m. Podejrzliwość Gallów wzmogła się i rzeczywiście przeprowadzili tam wszystkie siły zbrojne dla budowy umocnień. Gdy Cezar spostrzegł, że nieprzyjacielski obóz opustoszał, po zakryciu odznak swoich żołnierzy i po schowaniu godeł wojskowych przeprowadził żołnierzy małymi grupkami, aby nie dostrzeżono ich z miasta, z większego obozu do mniejszego172. Legatom, których postawił na czele poszczególnych legionów, wyjawił swoje zamierzenia; przede wszystkim napomniał ich, aby trzymali w karbach żołnierzy, żeby bądź w zapale bojowym, bądź w nadziei na łupy nie posuwali się zbyt daleko; zwrócił uwagę, jakie trudności wynikają z niedogodnego położenia naturalnego; jedynie przez szybkość działania można ich uniknąć; powodzenie akcji zależy od sprzyjających okoliczności, a nie od bitwy. Po tych wyjaśnieniach dał sygnał do ataku i równocześnie posłał Eduów 173 innym podejściem w górę od prawej strony. 46. Mur miejski był odległy od równiny i podejścia ku górze w prostej linii, gdyby nie przeszkadzały zakręty, o tysiąc dwieście kroków m; różnego rodzaju obejścia dla złagodzenia stromizn przedłużały tę odległość drogi. Mniej więcej w połowie wzniesienia, stosownie do warun- 171 Niedaleko pototeu Auzon obok dziś. wsi Chanoinat. 172 Aby stąd uderzyć na opuszczony przez Gallów obóz. 173 Chodzi tu o piechotę, a nie jazdę. 174 Około 1800 metrów, co odpowiada odległości w prostej linii od skraju równiny do wsi Donnezat. 286 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR ków naturalnych wzgórza, Gallowie przeciągnęli mur z ogromnych głazów, wysoki na sześć stóp, który wstrzymywałby atak naszych żołnierzy, a przy tym całą niższą część wzgórza pozostawiwszy pustą, część wyższą wypełnili, aż do muru miejskiego, gęstą siecią obozów175. Na dany znak m nasi żołnierze podbiegli do umocnienia i przekroczywszy je zawładnęli trzema obozami; zajmowanie obozów odbywało się z taką szybkością, że Teutomatus, król Nicjobrogów, zaskoczony znienacka podczas południo wej drzemki, z obnażoną górną częścią ciała ledwie wyrwał się na zranionym koniu z rąk rabujących żołnierzy m. 47. Po osiągnięciu zamierzonego celu Cezar kazał trąbić na odwrót i dziesiąty legion, który był przy nim 17S, bezzwłocznie się zatrzymał. Natomiast żołnierze reszty legionów nie usłyszeli dźwięków trąby, ponieważ oddzielała ich dość rozległa dolina, jednak usiłowali ich zatrzymać, zgodnie z rozkazem Cezara, trybuni wojskowi i legaci. Ale żołnierze, podnieceni nadzieją rychłego zwycięstwa, a także ucieczką nieprzyjaciół i poprzednimi, pomyślnie zakończonymi bitwami, nie wyobrażali sobie nic do tego stopnia trudnego, czego nie potrafiliby osiągnąć dzięki swojemu męstwu, i nie wcześniej zaprzestali pośc'gu, aż zbliżyli się do muru i bram179 miejskich. Wtedy zaś podniósł się wrzask z wszystkich stron miasta i ci, którzy znajdowali się dalej, nagłym zgiełkiem wystraszeni wy- 176 Chodzi ,tu o gęsto dbok siebie ustawiane zespoły namiotów. 176 Atak rozpoczęto około południa, jak wskazują dalsze słowa Cezara. 177 Okazuje się, że legioniści nie zastosowali się do rozkazów Cezara. 178 Ten elitarny legion Cezar trzymał w rezerwie. 179 To znaczy nie tylko do bramy znajdującej się w środkowej części murów, ale także do bramy od strony południowo--zaohodniej. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 287 padli z miasta, ponieważ sądzili, że nieprzyjaciel jest po wewnętrznej stronie bram. Matki rodzin zrzucały z muru odzież i srebra 18° i, wychylone, z obnażonymi piersiami, wyciągnąwszy ramiona m błagały Rzymian, aby ich oszczędzili i nie postąpili tak jak w Awarykum, gdzie nie darowali ani kobietom, ani dzieciom; niektóre, opuściwszy się z muru na rękach, poddawały się naszym żołnierzom. Lucjusz Fabiusz, centurion ósmego legionu182, o którym wiadomo było, że zapowiedział tego dnia między swoimi, iż nagrody spod Awarykum tak go zachęciły, iż nie dopuści, by ktokolwiek wstąpił pierwej od niego na mur, wziął trzech żołnierzy ze swego manipułu i następnie przez nich podniesiony wstąpił na szaniec i z kolei, sam, chwytając jednego po drugim wciągnął ich na górę. 48. Tymczasem ci Gallowie, którzy z drugiej strony miasta zgromadzili się — jak wyżej przedstawiliśmy — dla budowy umocnień, najpierw usłyszeli wrzawę, a następnie, zaniepokojeni wciąż dochodzącymi do nich wieściami, że miasto jest w rękach Rzymian, wysłali przodem jezdnych i sami szybkim biegiem tam podążyli. Jak kto pierwszy z nich przybiegał, zatrzymywał się pod murem i powiększał liczbę swoich uczestniczących w walce. A gdy zeszedł się pokaźny ich tłum, matki rodzin, które dopiero co wyciągały ręce do Rzymian, poczęły błagać swoich i galijskim zwyczajem wskazywać na swoje rozpuszczone włosy i podnosić przed ich oczy dzieci. Starcie nie dawało Rzymianom równych szans tak ze względu na pozycje, jak i ze względu na liczbę; równocześnie, zmęczeni 1EO Obok pieniędzy mogło tu chodzić głównie o wszelkiego rodzaju wyroby ze srebra. isi Typowy gest błagalny kobiet celtyckich, znany także z późniejszej literatury irlandzkiej, 182 — należał do najstarszych i najbardziej zasłużonych legionistów Cezara. 288 GAJUSZ JULIUSZ CEZAK biegiem i przeciągającą się bitwą, z trudem stawiali opór świeżo przybyłym i nienaruszonym wrogom. 49. Gdy Cezar zobaczył, że walka toczy się na niedogodnych dla nas pozycjach i że nieprzyjacielskie siły rosną, niepokojąc się już naprzód o swoich, posłał do legata Tytusa Sekscjusza, którego pozostawił dla obrony mniejszego obozu, aby spiesznie wyprowadził z niego kohorty i ustawił się u stóp wzgórza183 z prawej strony nieprzyjaciela. Miał przynajmniej odstraszyć nieprzyjaciół od pościgu bez przeszkód, gdyby zauważył, że nasi zostali usunięci ze swoich pozycji. Sam podszedł nieco do przodu m od miejsca, na którym się zatrzymał, i wyczekiwał wyniku walki. 50. Gdy toczył się zażarty bój wręcz i nieprzyjaciel liczył na swoje dogodne pozycje i przewagę liczsbną, a nasi na własne męstwo, niespodzianie od nie osłoniętego skrzydła ukazali się Eduowie, których Cezar posłał innym podejściem od prawej strony celem rozdzielenia nieprzyjacielskich oddziałów. Ci podobieństwem uzbrojenia do galijskiego ogromnie naszych przerazili i choć zauważyli ich odsłonięte prawe ramiona, co zwykle było umownym znakiem, to przecież w końcu żołnierze nasi przypuszczali, że nieprzyjaciel zrobił to samo dla ich zmylenia. W tym samym czasie centurion Lucjusz Fabiusz oraz ci, którzy razem z nim wstąpili na mur, zostali okrążeni i pozabijani pospadali z muru. Gdy Marek Petroniusz, centurion z tego samego legionu próbował wyrąbać bramy, osaczony przez tłum wrogów i nie mając nadziei na ocalenie z powodu licznych już ran, zawołał do żołnierzy ze swego 183 Należy tu rozumieć południowe zbocze wzgórza, na którym stała Gergowia. 184 Cezar stał na wschód od swoich legionów i przez podsunięcie isią bardziej do przodu 'zagroził Galiom od lewej strony. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 289 manipułu, którzy poszli byli za nim: “Ponieważ nie mogę uratować się razem z wami, przynajmniej zatroszczę się o życie was, których — zwabiony żądzą sławy — wciągnąłem w niebezpieczeństwo. Dzięki danej wam sposobności pomyślcie o sobie samych". Równocześnie wpadł w sam środek wrogów i zabiwszy dwóch resztę odegnał nieco od bramy. Gdy swoi próbowali przyjść mu z pomocą, zawołał: “Na próżno usiłujecie ratować życie mnie, któremu jraknie już krwi i sił. A zatem odejdźcie, gdy jeszcze jest możność, i wycofajcie się do legionu". Wśród takich okoliczności wkrótce potem padł z bronią w ręku i rzeczywiście ocalił swoich. 51. Nasi, z wszystkich stron naciskam, straciwszy czterdziestu sześciu centurionów, zostali wyparci ze swoich pozycji. Ale zbyt gwałtownie ścigających Gallów powstrzymał dziesiąty legion, który stał w odwodzie na nieco równiejszym miejscu. Ten legion zastąpiły z kolei kohorty trzynastego legionu, które — wyprowadzone z mniejszego obozu przez legata Tytusa Sekscjusza — zajęły wyżej położone stanowiska. Skoro tylko legiony osiągnęły równinę 185, zatrzymały się i ustawiły się frontem do nieprzyjaciela. Wercyngetoryks ściągnął swoich spod stóp wzgórza 186 poza umocnienia. W tym dniu zginęło prawie siedmiuset naszych żołnierzy m. 186 Chodzi tu o przestrzeń rozciągającą się pomiędzy wsią Donnezat, Puy de Marmant, wzgórzem Roche-Blanche i ostatnimi skłonami wyżyny gergowijskłej. 188 To znaczy spod góry gergowijs-kiej. is? Oprócz wyżej podanej liczby poległych centurionów. Tak wysokie straty w kadrze w porównaniu ze stratami wśród żołnierzy każą przypuszczać, że w trudnych sytuacjach kadra Dyła zobowiązana świecić jak najlepszym przykładem i stawała w pierwszej linii. Cezar postępował fez tak samo, choć był naczelnym wodzem, -gdy sytuacja była wyjątkowo groźna. 290 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR 52. Następnego dnia 188 Cezar, na zwołanym zgromadzeniu, zganił brak rozwagi i zuchwalstwo u żołnierzy, ponieważ “samowolnie zadecydowali, dokąd posunąć się do przodu lub jak postępować, i ani nie stanęli na sygnał zatrzymania się, ani trybunowie wojskowi nie mogli ich pohamować. Zwrócił im uwagę, jakie ma znaczenie nierówność pozycji, o czym on sam przekonał się pod Awa-rykum, kiedy po zaskoczeniu nieprzyjaciół będących bez naczelnego wodza i bez konnicy zrezygnował z pewnego zwycięstwa, aby podczas walki nie narazić się na niewielkie nawet straty z powodu nierówności pozycji. I o ile jest pełen podziwu dla ich bohaterstwa, którego nie potrafiły pohamować ani umocnienia obozów, ani wysokość wzgórza, ani mur miejski, o tyle musi zganić ich samowolę i brak posłuszeństwa, ponieważ sądzili, że lepiej niż naczelny wódz rozumieją się na zwycięstwie, a także na losach działań bojowych 189; od żołnierzy wymaga się w nie mniejszym stopniu posłuszeństwa i opanowania, co męstwa i bohaterstwa". 53. Po odbyciu zgromadzenia i gdy na końcu przemówienia natchnął żołnierzy otuchą, aby “z powodu tego niepowodzenia nie załamywali się na duchu, ponieważ do tego, co przypisywali męstwu nieprzyjaciela, przyczyniła się nierówność pozycji", mając na uwadze to samo, co przedtem myślał o odejściu, wyprowadził legiony z obozu i w dogodnym miejscu ustawił w szyku bojowym 19°. Gdy 188 Zdaniem niektórych badaczy był to już początek lipca, ponieważ mniej więcej w dziesięć dni później dojrzały już zboża na polach. 189 Cezar wspominając -o zwycięstwie miał też na myśli jego odwrotność, czyli klęskę, ale słowa tego mię chciał wypowiedzieć wobec zabobonnych żołnierzy i dlatego posłużył się eufe-mistyczinym zwrotem. ise Cezar chciał w ten sposób pokazać Wereyngetoryksowi, że jest gotów do stoczenia bitwy przed swoim odejściem spod WOJNA GALIJSKA, KS. VII 291 Wercyngetoryks mimo to nie wyszedł na równie dogodne pozycjem, po niewielkiej, ale pomyślnej potyczce konnej z powrotem odprowadził wojsko do obozów. Tak samo postąpił następnego dnia, uznając, że dość zrobił dla poniżenia galijskiej chełpliwości, a także dla podniesienia na duchu swoich żołnierzy, ruszył do kraju Edu-ów 192. A że nieprzyjaciel nawet nie szedł wtedy za nim, przybył trzeciego dnia nad rzekę Elawer; naprawił most193 i przeprowadził przezeń wojsko. 54. Tamm, poproszony o rozmowę przez Wirydomara i Eporedoryksa, obu z plemienia Eduów, dowiedział się, że Litawikkus wyruszył z całą jazdą celem nakłonienia Eduów do buntu; zachodzi potrzeba, by oni sami uprzedzili go, dla utwierdzenia plemienia w wierności. Chociaż Cezar na podstawie wielu już przykładów zdołał przejrzeć wiarołomstwo Eduów i był przeświadczony, że ich odjazd przyśpieszy oderwanie się plemienia, to jednak nie zdecydował się ich zatrzymać, aby nie wydało się, że albo chce wyrządzić im krzywdę, albo że daje podstawy do podejrzewania go o strach. Przy ich odjeździe przedstawił pokrótce swoje wobec Eduów zasługi: “w jakiej sytuacji i w stanie jakiego poniżenia przyjął ich pod opiekę, mianowicie zapędzonych do miast, pozbawionych ziemi, wyzutych z wszelkiego mienia, obciążonych daniną, przymuszonych Gergowii, aby przeciwnikowi nie zdawało się, że wycofanie to zostało spowodowane nieudanym oblężeniem. 191 To znaczy na zbocza Puy de Marmant. 192 Z wojskowego punktu widzenia Cezar został zmuszony pod Gergowią do wycofania się, ale trzeba przyznać, że udało mu się je przeprowadzić, jednak nie pod bezpośrednim naporem Wercyngetoryksa. Równocześnie żołnierz rzymski, dzięki pomyślnie stoczonym na końcu utarczkom konnym, odchodził przeświadczony o odniesieniu sukcesów militarnych. 193 Przypuszczalnie w okolicach dziś. Vichy. 194 To znaczy w lofeolicy dziś. Yiohy. 292 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR do jak najbardziej upokarzającego wydania zakładników, a do jak pomyślnego stanu i do jakiego znaczenia ich doprowadził, że chyba nie tylko powrócili do dawnego stanu, ale przewyższyli kiedykolwiek posiadaną sławę i znaczenie". Po przekazaniu 195 tego odesłał ich. 55. Nowiodunum 196 było miastem Eduów, leżącym w dogodnych warunkach naturalnych nad brzegami Ligeru m. Cezar ściągnął tutajm wszystkich zakładników z Galii, zboże, skarbiec publiczny, znaczną część bagaży swoich własnych i wojska, tu wysłał wielką ilość koni, zakupionych w związku z niniejszą wojną w Italii, a także w Hiszpanii. Gdy Eporedoryks i Wirydomarus tu przybyli i zapoznali się z sytuacją w kraju, że Eduowie przyjęli Li-tawikkusa w Bibrakte — a miasto to ma u nich największe znaczenie — że najwyższy urzędnik Konwiktolita-wis oraz znaczna część rady starszych przybyli do niego, że w imieniu plemienia wyprawiono posłów do Wercynge-toryksa celem zawarcia układu o pokoju i przyjaźni, doszli do przekonania, że nie wolno zaniedbać tak sprzyjającej okazji. Po wymordowaniu zatem w Nowiodunum rzymskiej załogi i Rzymian przybyłych tu w celach handlowych, pieniądze oraz konie podzielili między siebie; postarali się o odprowadzenie zakładników różnych plemion do najwyższego urzędnika plemiennego w Bibrakte19S; miasto, 195 Cezar przypomniał im to wszystko 'dlatego, alby mieli w pogotowiu argumenty zbijające aintyrzymską agitacją Lita-wikikusa. 198 Cezar dlatego podaje, że było to miasto Eduów, aby nie mylić go z podobnie nazywającym się miastem Biturygów. 197 Miasto to, podobnie jak jego dzisiejsza kontynuacja Nevers, leżało po prawym brzegu rzeki, i być może, w kilku miejscach dochodziło do samej rzeki i stąd określenie “nad brzegami". 198 Z Samaroforywy. 199 Bibrakte (dziś. Mont-Beuvray) było stolicą kraju Eduów. Por. I 23, przyp. 60. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 293 ponieważ nie mieli nadziei sami go utrzymać, podpalili, aby nie przydało się w jakiś sposób Rzymianom; część zboża, ile tylko w pośpiechu udało się, wywieźli statkami, a resztę zniszczyli w rzece lub w ogniu. Sami poczęli gromadzić siły zbrojne z najbliższych okolic, rozstawiać nad brzegami Ligeru załogi i straże oraz, dla siania postrachu, pokazywać wszędzie swoją konnicę, z myślą, czy nie uda się im odciąć Rzymian od dowozu żywności, albo, przyciśniętych brakiem wszystkiego, wygnać do Prowincji. W tej nadziei bardzo sprzyjało im to, że Liger przybrał od topniejących śniegów i zdawało się, iż przejście go w bród było w ogóle niemożliwe. 56. Na wiadomość o tym Cezar uznał, że należy pośpieszyć się, aby w razie zaatakowania go podczas budowy mostów stoczyć walkę wcześniej, nim zostałyby tu ściągnięte znaczniejsze siły nieprzyjacielskie. Albowiem nie uważał, jak niektórzy wtedy, ze strachu, że koniecznie należy po zmianie planu powrócić do Prowincji, z jednej strony dlatego, ponieważ na przeszkodzie stała hańba i wstyd z tego powodu, zapora w postaci gór Cebenna i uciążliwe drogi, z drugiej strony najbardziej dlatego, ponieważ ogromnie obawiał się o rozłączonego z nim La-bienusa oraz o te legiony, które razem z nim wysłał. Zatem nadzwyczaj szybkim, nieprzerwanie dnie i noce trwającym marszem, wbrew oczekiwaniu wszystkich, dotarł do Ligeru i wyszukanym przez jezdnych brodem 20°, odpowiednim wyłącznie ze względu na nie cierpiącą zwłoki sytuację, skoro tylko ramiona i barki żołnierzy wystawały ponad wodę dla utrzymania broni, ustawiwszy konnicę w taki sposób, że hamowała napór rzeki201, i wykorzystu- 200 Bród ten znajdował się zapewne pomiędzy Dececją a Nowi odunum. 201 Należy sobie wyobrazić, że konnica utworzyła coś w rodzaju szpaleru, którego środkiem przeprawiła się piechota. Po 294 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR jąć wywołane w pierwszej chwili zamieszanie u nieprzyjaciół, przeprawił wojsko cało, po polach znalazł pełno zboża i bydła i po zaopatrzeniu w nie żołnierzy postanowił ruszyć do kraju Senonów 202. 57. Podczas gdy to się działo w obozie Cezara, Labie-nus pozostawiwsizy te posiłki, które przybyły niedawno z Italii, w Agedinkum, jako straż przy taborach, z czterema legionami udał się do Lutecji203. Jest to miasto Pa -ryzjów, leżące na wyspie utworzonej przez rzekę Sekwa-nę 204. Nieprzyjaciele, dowiedziawszy się o jego nadejściu, ściągnęli znaczne siły zbrojne od sąsiednich plemion205. Naczelne dowództwo powierzono Kamulogenusowi206 z plemienia Aulerków, który, mimo że był już zniedołęiniałym starcem, przecież ze względu na wyjątkową znajomość rzemiosła wojennego został wyniesiony do tej godności. jednej stronie linia tego szpaleru stanowiła osłoną przed zbyt gwałtownym naporem wody, a po drugiej stronie wychwytywała w wodzie wszystko, co przypadkiem zostało porwane przez prąd, przede wszystkim ludzi. 102 Przypuszczalnie drogą, Ikitóra i dziś prowadzi z Nevers 'najpierw doliną rzeki Niewe, a potem doliną rzeki Yoniae. 503 Z Agedinkum {dziś. Sens) udał się on wzdłuż lewego brzegu Yonne, a potem Sekwany, do bagnistej doliny rzeki Essonne, która w odległości około 30 km na południe od Lu-tecji (dziś. Paryż) wpada do Sekwany. ?04 A więc celtyckie miasto ograniczało się do niewielkiego obszaru dziś. Paryża, obejmującego Cite, Palais de Justice oraz Notre-Dame de Paris. IK przede wszystkim z kraju Karnutów, Senonów i Aulerków, i chyba także od znacznej części plemion Aremoryiki. Najbliżsi sąsiedzi Paryzjów belgijscy Suesjonowie, prawdopodobnie ani wtedy, ani też później nie przyłączyli się do ogól-nogalijskiego powstania. ?05 Imię Kamulogenus po celtycku znaczy “syn .(boga wojny) Kamulosa". WOJNA GALIJSKA, KS. VII 295 Kiedy zorientował się 207, że bezkresne bagna20S łączą się z Sekwaną i cała ta okolica jest dzięki temu wyjątkowo niedostępna, zajął tu stanowiska i zdecydował się przeszkodzić naszym w przeprawie. 58. Labienus próbował najpierw podprowadzić szopy oblężnicze, a ponadto przy użyciu faszyny oraz takich materiałów, jak ziemia czy kamień, bagno zasypać i drogę zabezpieczyć. Gdy spostrzegł, że jest to zbyt trudne do wykonania, wyszedł cichcem z obozu o trzeciej straży nocnej i tą samą drogą, którą tu przybył, udał się do Me-tlosedum209. Jest to miasto Senonów, leżące na wyspie Sekwany, podobnie jak nieco przedtem powiedzieliśmy o Lutecji. Tutaj zabrał około pięćdziesięciu staty.ów, szybko powiązał je ze sobą, załadował na nie żołnierzy i zawładnął bez walki miastem, ponieważ mieszkańców, których znaczna część została powołana na wojnę, unieruchomiło przerażenie, wskutek niespodzianego napadu. Po odbudowie zerwanego w ostatnich dniach przez nieprzyjaciela mostu, przeprawił wojsko i zaczął posuwać się z biegiem rzeki ku Lutecji 21°. Nieprzyjaciele, dowiedziawszy się o tym od tych, którzy uciekli z Metlosedum, ka- 207 Ponieważ był obcy, musiał najpierw zapoznać się z terenem. 208 Chodzi tu o lewy, czyli zachodni, brzeg Sekwany powyżej Lutecji, pomiędzy nią a Metlosedum nad rzeką Essonne. 209 Metlosedum to dziś. Meluin. Nazwa tego miasta występuje w kilku jeszcze wariantach w zachowanych rękopisach, jak Metioseduin, Meclosedum i Mellosedum. Ta 'Ostatnia nazwa występuje jeszcze jako Mellodunum i z tej właśnie formy została urobiona dzisiejsza. Nazwę tę 'tłumaczy się jako “dom żniwiarza". 210 A więc Labienus ponownie przeprawił się na prawy brzeg Sekwany "' ruszył ku Lutecji. 296 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR zali2U Lutecję spalić212 i zerwać mosty wiodące do tego miasta; sami213 wyszli z bagien ku brzegom Sekwany naprzeciwko Lutecji214 na wprost obozu Labienusa 215. 59. Już słyszało się, że Cezar odstąpił od Gergowii, już rozpuszczano pogłoski o oderwaniu się Eduów i o udanym powstaniu Galii, a Gallowie zapewniali w rozmowach216, że Cezar, odcięty od swojej drogi i od Ligeru brakiem żywności, musiał pośpieszyć do Prowincji. Natomiast Bel-lowakowie 217, którzy już przedtem sami przez się nie zasługiwali na zaufanie, na wieść o oderwaniu się Eduów poczęli gromadzić oddziały zbrojne i gotować się do wojny Wówczas Labienus wskutek takiego obrotu spraw doszedł do przekonania, że należy powziąć całkiem inne niż dotąd plany, i nie zastanawiał się już nad dalszymi podbojami i nad tym, co zyskałby przez bitwę z nieprzyjacielem, ale nad tym, jak bezpiecznie zaprowadzić wojsko z powrotem do Agedinkum. Z jednej bowiem strony21S zagrażali Bellowakowie, uważani za najbardziej waleczne plemię w Galii, z drugiej stał Kamulogenus z wojskiem gotowym i ustawionym w szyku bojowym; dalej legionom odciętym od załogi w obozie i od taborów219 stała 211 Chodzi tu o Kamulogenusa i naczelników 'plemiennych, gdyż oni mieli prawo wydawania rozkazów. 212 Domy były budowane z drzewa i kryte słomą, trzciną czy gontami, tak że spalenie ich nie przedstawiało trudności. 213 Cezar rna tu na myśli wojska CJallów. 214 Obóz Kamulogenusa znajdował się prawdopodobnie naprzeciw dziś. Saint-Germain-des Pres. 215 W takim wypadku obóz Labianusa znajdował się koło Saint-Germain-rA'Uxerrois. 216 Chodzi tu zapewne o rozmowy pomiędzy miejscową ludnością a galijskimi jeźdźcami Labienusa. 217 Byli oni wprawdzie klientami Eduów, iale decyzje podejmowali samodzielnie, nie oglądając się na swoich opiekunów. 218 Bellowakowie mieszkali na prawym brzegu Sekwany, a lewy był obsadzony przez Kamulogenusa. 219 w Agedinkum. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 297 na przeszkodzie bardzo wielka rzeka. Przy tak wielkich trudnościach, jakie nagle się wyłoniły, widział, że ratunku należy szukać w odważnej decyzji. 60. Zwołał więc pod wieczór 22° naradę i po zwróceniu uwagi, by skrupulatnie i energicznie wykonywano jego rozkazy, poszczególne statki ściągnięte z Metlosedum oddał pod dowództwo ekwitów rzymskich221 i rozkazał, aby z końcem pierwszej straży nocnej222 przepłynęli w zupełnej ciszy cztery tysiące ikroków w dół rzeki223 i tam go oczekiwali. Pięć kohort, które uznał za najmniej przydatne do walki, pozostawił w obozie jako straż; pięciu pozostałym kohortom tego samego legionu 224 kazał wśród donośnego zgiełku225 ruszyć zaraz po północy razem z wszystkimi taborami w górę rzeki. Wyszukał też łodzie i te, poruszane przy donośnym odgłosie wioseł, posłał również w tym samym kierunku. Sam, nieco później, wyszedł cichaczem .z trzema legionami i ruszył ku temu miejscu, dokąd kazał popłynąć statkom. 61. Po przybyciu tam, nasi podczas nagle rozszalałej burzy zaskoczyli nieprzyjacielskich zwiadowców rozstawionych wszędzie nad rzeką226; piechota i konnica pod dowództwem ekwitów rzymskich 227, którym powierzono to 2?0 Taik późno dlatego, ażeby wiadomości ,z tej narady nie dostały się zbyt wcześnie do Gallów. 221 Chodzi tu niewątpliwie o trybunów wojskowych, prefektów i innych przedstawicieli kadry. 222 Ponieważ przypadało to ma początek lipca, a więc między godziną 21,30 a 22. 223 Czyli 6 km, a więc w pobliżu dziś. Point-du-Jour. 224 przypuszczalnie piętnastego legionu. 225 Aby ściągnąć ma siebie uwagę nieprzyjaciela. 226 Byli oni zapewne tak rozstawieni, że za 'dnia utrzymywali łączność wzrokową, a nocą słuchową, i to wzdłuż lewego brzegu, ponieważ prawy był w rękach Rzymian. 227 W otoczeniu Cezara znajdowało się wielu ekwitów rzymskich bez określonego przydziału służbowego, którzy należeli do jego sztabu i którym powierzał specjalne zadania. 298 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR zadanie, zostały przeprawione przez rzekę. Przed świtem228 nieprzyjaciel został powiadomiony w jednakowym niemal czasie, że w obozie rzymskim panuje — wbrew dotychczasowym zwyczajom — rozgardiasz, że znaczny oddział nieprzyjacielski posuwa się w górę rzeki, że w tym samym kierunku słychać odgłos wioseł i że nieco dalej odbywa się przeprawa nieprzyjacielskich żołnierzy na statkach. Gallowie, po usłyszeniu o tych pociągnięciach Rzymian, ponieważ przypuszczali, że legiony przeprawiają się w trzech miejscach, a ponadto, że całe wojsko rzymskie wystraszone odstąpieniem Eduów gotuje się do ucieczki, podzielili również swoje siły na trzy części. Pozostawiwszy bowiem obronę naprzeciw rzymskiego obozu i po wysłaniu niewielkiego oddziału w kierunku Metlosedum, który posuwał się .do przodu tylko tak, jak płynęły statki, resztę sił poprowadzili przeciw Labienusowi229. 62. O pierwszym brzasku 23° zarówno wszyscy nasi231 przeprawili się, jak też ukazało się wojsko nieprzyjacielskie. Labienus, po napomnieniu żołnierzy, by pamiętali o swojej dawnej dzielności i o owych najbardziej pomyślnych bitwach i żeby im się nadto zdawało, iż Cezar, pod którego rozkazami niejednokrotnie zwyciężali nieprzyjaciół, jest osobiście przy nich obecny, dał znak do bitwy. Przy pierwszym starciu na prawym skrzydle, gdzie stał siódmy 228 Tuż po godzinie 3-ej mad ranem. A więc po wyjściu z obozu zaraz po północy Labienus dotarł na miejsce przeprawy około 2-ej. 229 Kamuloigenus iniie dał się zwieść Latoienusowi i największą część swoich sił trafnie wyprawił ku miejscu spodziewanej przeprawy Rzymian. ' 2ŁO Zaraz po godzinie 4-ej z rana. 281 Chodzi tu oczywiście tylko o te trzy legiony, które przekroczyły rzekę. Obie połowy czwartego legionu z łatwością przeprawiły się na prawy brzeg po rozbiciu nieprzyjacielskich wojsk. Cezar nie uważał za konieczne o tym wspominać. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 299 legion, nieprzyjaciel został odparty i zmuszony do ucieczki; na lewym skrzydle, gdzie stanowisko zajmował legion dwunasty, chociaż padły pierwsze szeregi przeszyte włóczniami, to jednak pozostałe stawiały jak najzaciętszy opór i nikt nie dawał podstaw do podejrzenia o zamiary ucieczki. Sam nieprzyjacielski wódz Kamulogenus był przy swoich obecny i dodawał im otuchy. Tymczasem ostateczne zwycięstwo było jeszcze wtedy niepewne, gdy trybunom wojskowym 232 siódmego legionu dano znać, co się dzieje na lewym skrzydle, pojawili się z legionem na tyłach nieprzyjaciela i uderzyli na niego. Nawet i w tym momencie nikt nie zeszedł ze stanowiska, ale okrążeni wszyscy zginęli. Kamulogenus podzielił ten sam los. Gdy tymczasem ci, których pozostawiono jako obronę naprzeciw obozu Labienusa, usłyszeli, że walkę wszczęto, pośpieszyli swoim z odsieczą i zajęli wzgórze233, również nie mogli się ostać natarciu naszych zwycięskich żołnierzy. Kiedy w tym stanie rzeczy zamieszali się pomiędzy swoich uciekinierów, tych, których nie ukryły lasy i wzgórza, wybiła nasza konnica 234. Po zakończeniu tego przedsięwzięcia Labienus powrócił do Agedinkum235, gdzie po- 282 Miejsce to wskazuje, że siódmym legionem dowodziło tylko sześciu trybunów wojskowych. Czy należy tu dopatrywać się inagany ze strony Cezara dla legała, trudno powiedzieć. W każdym razie dopiero w okresie cesarstwa legatus legionis stał z reguły na czele legionu. Wprawdzie w 58 roku podczas wojny z Ariowistem :(I 52, 1) legionem u Cezara dowodzili legaci i kwestor w razie potrzeby, ale nie należy tego traktować jafco reguły. 233 Być może chodzi tu o wzgórze Yaugirard. 234 prawdopodobnie konnica ta należała do oddziału wysłanego w kierunku Metlosedum. 255 Teraz jaz bez przeszkód posuwał się wzdłuż lewego brzegu Sekwamy, Yonine oraiz bagnistej Essomne. 300 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR zostały tabory całego wojska; stąd trzeciego dnia z wszystkimi wojskami dotarł do Cezara 238. 63. Po rozejściu się wieści o odpadnięciu Eduów wojna przybrała na rozmiarach. Na wszystkie strony rozsyłano poselstwa; zależnie od tego, czym się kto odznaczał — wpływami, poważaniem czy pieniędzmi, parli do podburzania plemion; po zagarnięciu zakładników, których Cezar pozostawił pod ich opieką, wahające się plemiona straszyli ich zgładzeniem. Eduowie zażądali od Wercyngeto-ryksa, aby do nich przybył i omówił plany prowadzenia wojny. Uzyskawszy to domagali się, aby przekazano im naczelne dowództwo, a gdy z tego powodu doszło do różnicy zdań 237, zwołano do Bibrakte ogólnogalijskie zgromadzenie. Tłumnie się zewsząd 23S zeszli. Sprawę oddano poi powszechne głosowanie: wszyscy co do jednego przystali na Wercyngetoryksa jako naczelnego wodza239. W zgro -madzeniu tym nie wzięli udziału Remowie, Lingonowie i Trewerowie 24°: pierwsi, ponieważ dochowywali Rzymianom przyjaźni, Trewerowie zaś, ponieważ mieszkali dalej i zagrażali im Germanowie, co było powodem, dlaczego w ogóle nie uczestniczyli w całej wojnie i nie posyłali pomocy żadnej ze stron. Eduowie z wielkim niezadowoleniem znosili, że zepchnięto ich z naczelnego dowództwa, uskarżali się na zmianę losu i życzyli sobie powrotu ła- 236 Przypuszczalnie w okolicy dziś. Sens w kierunku na Joigny. 237 Tarcia te były Cezarowi ina rękę, ponieważ eyskiany dzięki nim czas mógł wykorzystać na krótkie wytchnienie dla swoich żołnierzy i ma sprowadzenie iż Germanii jaady i lekko-zbrojnej piechoty. 238 Chodzi tu wyłączniie o Galię celtycką, ponieważ nie było itam przedstawicieli Akwitainłi i tzw. Germanów z prawego brzegu Renu. 239 Oczywiście iż wyjątkiem Eduów. 240 Nie mą tu wymienionych Lewków zawsze sprzyjających Rzynfenom i doszczętnie niemal wytępianych Eburonów. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 301 skawości Cezara241, jednakowoż ipo zdecydowaniu się na wojnę nie mieli odwagi różnić się swoimi poglądami od reszty. Eporedoryks i Wirydomarus, młodzieńcy pełni największych nadziei, wbrew swej woli podporządkowali się Wercyngetoryksowi. 64. Ten zaś zażądał od reszty plemion zakładników i wyznaczył na to dzień 242. Tutaj kazał stawić się szybko całej konnicy w liczbie piętnastu tysięcy; powiedział, że “piechota, jaką miał do tej pory 243, wystarczy mu, ponieważ nie zamierza próbować szczęścia albo stawać do otwartej walki; ale ponieważ ma pod dostatkiem konnicy, będzie rzeczą nader łatwą przeszkadzać Rzymianom w zaopatrywaniu się w żywność i paszę; niech więc Gallowie z całym spokojem zniszczą swoje zapasy zboża244 i spalą zabudowania, a niewątpliwie za cenę osobistego mienia odzyskają trwałą niezawisłość i wolność". Po wydaniu tych zarządzeń kazał Eduom i sąsiadującym z Prowincją Segusjawom245 wystawić 10 000 piechoty; do tej liczby dodał ośmiuset jeźdźców. Na ich czele postawił brata Epo-redoryksa i rozkazał wszcząć wojnę z Allobrogami246. Od drugiej strony, wyprawił przeciw Helwiom Gabalów oraz 241 — dzięki iktóremu uzyskali hegemonię w Galii, a teraz musieli ;z niej zrezygnować z woli przedstawicieli plemion .galijskich na rzecz Arwennów. 242 — zapewne do Alezji, która była chyba przewidziana przez niego jako baza wyjściowa. 243 Liczyła ona 80000 ludzi, jak Cezar niżej podaje (VII 71,3). 244 Wypadało to w okresie żniw. S4S Segusjawowie, sąsiadujący z Prowincją klienci Eduów, zamieszkiwali tereny koło dziś. Lyonu i Ferez. Stolicą ich było Lugdunum (dziś. Lyon). Wercyingetoryks celowo wyłączył Eduów z udziału w najeździe na Prowincję, ponieważ obawiał się, żeby nie wykorzystali tej okazji do pogodzenia się z Rzymianami po rozczarowaniu wynikiem głosowania w Bi-forakte. 246 Gdyby Wercyngetoryksowi udało się doprowadzić do 302 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR Arwernów z najbliższych okręgów, a Rutenów i Kadur-ków do kraju arekomijskich Wołków247, aby go spustoszyli. Niemniej w jak największej tajemnicy podburzał Allobrogów przez gońców i posłów, gdyż spodziewał się, że ich umysły nie uspokoiły się jeszcze po ostatniej wojnie. Ich naczelnikom przyobiecał pieniądze, a plemieniu panowanie nad całą Prowincją 24S. 65. Przeciw tym wszystkim zagrożeniom przewidziano jako obronę dwadzieścia dwie kohorty 249, które, zaciągnięte wyłącznie w Prowincji 25° przez legata Lucjusza Ce • zara251, na wszystkie strony stawiały opór nieprzyjacielskim atakom. Helwiowie, wdawszy się z własnej woli w wojnę z sąsiadami, zostali pokonani, a po śmierci Gaju-sza Waleriusza Donnotaurusa, syna Kabura252 i wielu in- •oiderwainia Allobrogów, to -wojsko rzymskie w Galii znalazłoby się w wyjątkowo trudnej sytuacji. 247 Znajdowały się tu (najważniejsze miasta Prowincji, jak Narbo {dziś. Narfoonne) i Nemausus (dziś. Nimes). Jeżeli chodzi o Helwiów, sąsiadujących z Prowincją i sprzymierzonych iż Rzymem, to zamieszkiwali rejon dziś. Vttvarais. Gabalowle zajmowali okolice dziś. Geyaudan na zachód od Helwiów i byli klientami Arwernów. Wolkowie arekomijscy siedzieli w dziś. Langwedocji, stolicą łoh terytorium plemiennego rozciągającego się już w .granicach Prowincji był Nemausus. 248 widać z tego, że przy swoim planie równoczesnego uderzenia w kilku miejscach ina Prowincję z zewnątrz Wercyngetoryks usiłował jeszcze wzburzyć ją od wewnątrz, licząc na pamięć Allobrogów o ich niedawnej klęsce (60 r. p.n.e.) ,z rąk Rzymian. Ponieważ nie zdołali jeszcze ulec romanizacji. obiecywał im, jako najbardziej godnym zaufania spośród plemion galijskich, wchodzących w skład Prowincji, władzę nad całą, Rzymianom odebraną, Galią Zaalpejską. 249 Chodzi tu o kohorty posiłkowe. 250 Cezar ma tu na myśli Galię Zaalpejską (Gallia Transalpina), gdyż tylko ją określa zawsze terminem promncia. 251 Bliski krewny Cezara, który w 64 r. p.m.e. był konsulem, a legatem jego był tekże podczas wojny domowej. 262 Brat Waleriusza Procyllusa i(ipor. I 47, 4). WOJNA GALIJSKA, KS. VII 303 nych, stłoczyli się wewnątrz miast i murów. Allobrogo-wie 253, po rozstawieniu licznych załóg nad Rodanem, bardzo troskliwie i starannie strzegli swych granic. Ponieważ Cezar 254 pojmował, że nieprzyjaciel góruje nad nim liczebnością jazdy i że po zamknięciu wszystkich dróg nie może w żaden sposób otrzymać posiłków z Prowincji i Italii — wysłał gońców za Ren do Germanii, do tych plemion, które uśmierzył w poprzednich latach, i zażądał od nich jeźdźców i lekkozbrojnych piechurów, którzy zwykli walczyć pomiędzy nimi. Po ich przybyciu, ponieważ posługiwali się mniej zdatnymi końmi, zabrał kon:e od trybunów wojskowych i od pozostałych ekwitów rzymskich i wysłużonych ochotników i rozdzielił je pomiędzy Germanów. 66. Tymczasem, kiedy to się działo, nadciągnęły nieprzyjacielskie siły zbrojne 255 z kraju Arwernów i jazda 256, do której wystawienia została zobowiązana cała Galia. Wercyngetoryks, po zebraniu pokaźnej ich liczby, wówczas asa Wynika z tego, że Hełwiowie i Allobrogowie całkowicie podporządkowali się już Rzymianom i nie poczuwali się do solidarności z resztą Gallów. 254 Dopiero teraz Cezar podaje, czego dokonał w okresie od swego połączenia sdę z Labienusem do wymarszu ma południe. Zanim nadeszły posiłki germańskie zza Renu i zanim Cezar zdołał' poczynić tego rodzaju przygotowania, jak zgromadzenie zapasów żywności, zwołanie ogólnogalijskiego zgromadzenia (VII 63, 5), niewątpliwie minął co najmniej jeden mile-siąc. Gdzie w tym czasie Ceaar przebywał, mię wiadomo, jedynie można się domyślać, że u dotrzymujących mu wierności Lingonów, a może w pogranicznymi rejonie Leuków, skąd mógł mieć na oku zagrażających Remom Bellowaków i być w pobliżu Ubiów, za których pośrednictwem prowadził pertraktacje z plemionami germańskimi w sprawie dostarczenia mu jazdy i lefckazbrojnej piechoty. 255 Składające aię z piechoty i jazdy. 856 Została świeżo zaciągnięta. 304 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR gdy Cezar posuwał się ku ziemiom Sekwanów wzdłuż granic Lingonów 257, aby mógł łatwiej nieść pomoc Prowincji, rozłożył się trzema obozami258 w odległości około dziesięciu tysięcy kroków od Rzymian i zwoławszy dowódców jazdy na naradę oznajmił, że nadeszła chwila zwycięstwa: “Rzymianie uciekają do Prowincji i wycofują się z Galii; w obecnym momencie to wystarczy do odzyskania wolności; ale dla pokoju i spokoju na przyszłość niewiele doka-zano: albowiem Rzymianie po zgromadzeniu większych sił powrócą i nie dopuszczą do zakończenia wojny. Dlatego trzeba uderzyć na nich w czasie marszu, gdy nie są w pogotowiu bojowym. Jeśli poniosą pomoc swoim taborom i w związku z tym zatrzymają się, nie będą mogli się posuwać; a jeśli porzucą tabory i zatroszczą się o własną skórę, a raczej liczy, że to się stanie, zostaną odarci zarówno z najniezbędniejszego wyposażenia, jak i ze swojej godności. Bo co do nieprzyjacielskiej konnicy, to sami nie powinni powątpiewać, że nikt spośród niej nie odważy się nawet wysunąć naprzód poza kolumną marszową. Aby z większą śmiałością dokonać tego ataku, będzie on wszystkie wojska trzymać przed obozem i wzbudzi strach w nieprzyjacielu". Jeźdźcy zawołali: “Trzeba zobowiązać się pod jak najuroczystszą przysięgą, że nie ma prawa być przyjętym pod dach, ani też mieć dostępu do dzieci, rodziców i żony ten, kto nie przejedzie na koniu dwukrotnie przez nieprzyjacielską kolumnę"259. 257 W południowej i południowo-wschodniej części terytorium Linganów. Idąc stąd dalej na południe spotkał się w kraju Sekwanów albo Eduów z Labienusem i dopiero wtedy ma-trafił na Gallów posuwających się od północy i od północnego wschodu ku (Prowincji 258 Rozłożył się trzema obozami dlatego, by każda część jego jazdy wiedziała, dokąd ma w razie potrzeby się wyoofeć. 259 A więc przed sformowaniem przez Rzymian szyku bojowego. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 305 67. Kiedy wniosek został przyjęty, a wszyscy zmuszeni do złożenia przysięgi, następnego dnia po podzieleniu jazdy na trzy części, dwa szeregi bojowe pojawiły się po obu skrzydłach, a jeden począł wstrzymywać marsz od czoła kolumny. Na wiadomość o tym Cezar również podzielił swoją konnicę na trzy oddziały i kazał im ruszyć na nieprzyjaciela. Walka rozgorzała wszędzie równocześnie 26°. Kolumna marszowa stanęła; tabory wzięto do środka między legiony. Jeżeli okazywało się, że w którejś stronie nasi261 z większym trudem stawiali czoło lub znajdowali się w cięższym położeniu, Cezar rozkazywał tam śpieszyć i uderzać; ta taktyka powstrzymywała napór nieprzyjaciół, a naszym dodawała otuchy dzięki nadziei na pomoc. Wreszcie Germanowie, po opanowaniu najwyższego wzniesienia z prawej strony 262, wyparli nieprzyjaciół z ich pozycji; pierzchających ścigali aż do rzeki, gdzie ustawił się Wercyngetoryks z pieszymi siłami, i wielu wybili. Na widok tego reszta w obawie, by nie znaleźć się w okrążeniu, rzuciła się do ucieczki. Wszędzie nastąpiła rzeź. Trzech znakomitych Eduów wzięto do niewoli263 i przyprowadzę -no do Cezara: Kotusa, dowódcę jazdy, który podczas ostatnich wyborów był przeciwnikiem Konwiktolitawisa, dalej Kawaryllusa, który po zdradzie Litawikkusa stał na czele : 2eo Przypuszcza się, że to pole bitwy znajdowało się w odległości 6 km od dziis. Di jon. Wspomniana rzeka to zapewoe potok Suzoin, wpadający mniej więcej 5 km na południowy wschód od Dijon do rzeki Ouche, jednego z prawych dopływów Saoiny (staroż. Arar lub Saucomna). Potrójny obóz Wex--cyinigetoryksa znajdował się przypuszczalnie w pobliżu dziś. miejscowości Asnieres, Bellefond i Ruffey oraz Echirey. 261 Chodai tu o konnice,. 262 Oczywiście Rzymian. 263 pjjg jggj; -wykluczone, że sami oddali się do niewoli, aby w ten sposób wyrwać siię spod twardych i bezwzględnych rządów Wercyngetoryksa, do którego byli niechętnie ustosunkowani. 306 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR sił pieszych, oraz Eporedoryksa2M, pod którego wodzą Eduowie, przed przybyciem Cezara, toczyli wojnę z Se-kwanami. 68. Po ucieczce całej jazdy, Wercyngetoryks265 swoje siły piesze, tak jak je rozmieścił był przed obozem, ściągnął z powrotem i rozpoczął marsz w kierunku Alezji266, miasta Mandubiów, tabory zaś kazał szybko wyprowadzić z obozu i za sobą podążać. Cezar wyprowadził tabory na najbliższe wzgórze 267 i zostawiwszy dwa legiony do obrony, ruszył w pościg za nieprzyjacielem, na ile pozwalała pora dnia, i po wybiciu około trzech tysięcy wojowników z tylnej straży, stanął następnego dnia obozem pod Alezją. Po obejrzeniu położenia miasta i wystraszeniu nieprzyjaciół, ponieważ jazda, na który to rodzaj wojska najbardziej liczyli, została rozbita, zachęcił żołnierzy do pracowitości i rozpoczął sypanie wału oblężniczego wokół Alezji. 69. Samo miasto leżało wysoko na wzgórzu268, tak że oczywiście tylko przez oblężenie można było je zdobyć. Podnóże wzgórza oblewały z dwu stron dwie rzeki269. 264 Me jest identyczny ze swoim imiennikiem współdziałającym iż Wirydomarusem. 265 Znamienne, że Wereyngetoirykis nie brał udziału w tej bitwie, iktórej zapewne nie przewidywał, nie miał możności śledzić jej przebiegu ł odpowiednik) reagować. 266 Alesia dzds. Alise-Sainte-Reine na Mont-Auxois. 267 Przypuszczalnie jest to wzgórze, na którym znajduje się obecnie miejscowość Talant, w odległości około 3 łom ma północny zachód od Dijon. 28IJ Mont-Auxois, ma którym leżała Alezją, ma 418 m wysokości ponad poziom morza, a z otaczającej ją równiny wznosi siię na -wysokość około 160 m. Strome zbocza tej góry podkreślają wrażenie jej wysokości i indedostępności. 269 Jedna to Dutosa i(dzds. Oze lub Loże), a druga to Osera (dziś. Ozerata). WOJNA GALIJSKA, KS. VII 289 nieważ zawsze szczególnie sprzyjał plemieniu Eduów, bez chwili wahania wyprowadził z obozu cztery legiony w gotowości bojowej oraz całą konnicę i w takiej chwili nie było nawet czasu na zwinięcie obozu, gdyż zdawało się, że powodzenie sprawy zależy od szybkości działania; na straży obozu pozostawił legata Gajusza Fabiusza 161 z dwoma legionami. Gdy kazał pojmać braci Litawikkusa, dowiedział się, że tylko co zbiegli do nieprzyjaciela. Przemówił więc żołnierzom do serca, aby w tak poważnej chwili nie sarkali na trudy marszowe, i wśród jak największego powszechnie zapału bojowego, po przebyciu dwudziestu pięciu tysięcy kroków ujrzał kolumnę marszową Eduów 162; wypuściwszy konnicę powstrzymał i uniemożliwił ich marsz, a wszystkim wydał zakaz zabijania kogokolwiek. Eporedoryksowi i Wirydomarusowi, których Eduowie uważali za pomordowanych, kazał krążyć pomiędzy jeźdźcami i nawoływać swoich. Gdy Eduowie ich rozpoznali i przejrzeli przendewierstwo Litawikkusa, zaczęli na znak poddania się podnosić ręce, a po odrzuceniu broni wypraszać się od śmierci. Litawikkus razem ze swoimi klientami, dla których — zgodnie z galijskimi obyczajami — byłoby niewybaczalnym wykroczeniem porzucenie swoich patronów, nawet ze śmiertelnym dla siebie niebezpieczeństwem, uszedł do Gergowii. 41. Cezar wysłał gońców do plemienia Eduów, którzy przekazali wiadomość, że dzięki jego łaskawości zostali oszczędzeni ich wojownicy, których mocą prawa wojny mógłby pozabijać, i po daniu wojsku trzech godzin nocnych na odpoczynek ruszył do Gergowii. Mniej więcej 161 Legat ten odznaczył się już w 54 roku niosąc pomoc Kwintusowi Cyceronowi i jeszcze w latach 53, 52 oraz w 49 Cezar powierzał mu ważne zadania. 162 Przypuszczalnie było to w okolicy dzisiejszej miejscowości Aigueperse. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 307 Przed miastem 270 rozciągała się równina 271 długości około trzech tysięcy kroków; z wszystkich pozostałych stron miasto opasywały różnej wysokości wzniesienia272, ciągnące się w niezbyt wielkiej od niego odległości. Cały ten teren pod murem, a ta część wzgórza była skierowana ku wschodowi, wypełniły były siły zbrojne Gallów i przeciągnęły tu rów oraz zaporę wysokości sześciu stóp273. Obwód tych umocnień, które zostały rozpoczęte przez Rzymian, wynosił 10 000 kroków. W odpowiednich miejscach założono osiem obozów274 i wystawiono dwadzieścia trzy placówki; na placówkach tych stały za dnia straże, aby nie doszło do niespodzianego wypadu; również nocą obsadzały je warty i wzmocnione załogi. 70. Po rozpoczęciu robót oblężniczych doszło do bitwy konnej na równinie, która — jak wyżej podaliśmy — rozciągała się pomiędzy wzgórzami na przestrzeni długości trzech tysięcy kroków. Z obu stron walczono z największą zaciętością. Naszym walką utrudzonym Cezar posłał 270 Od strony zachodniej. 271 Równiina ta od leżącej na jej północnym skraju wsi Laumes nosi dzdś nazwę La plaine des Laumes i rzeczywiście jest długa ma 4,5 km, co odpowiada trzem tysiącom kroków. 272 Od południa Montagne de Flaviginy, od południowego •wschodu Mont Peinnevelle (lub Mont Penwel), od północnego wschodu Montagine de Bussy, od północy Monitagne de Grś-signy, od północnego zachodu Mont Kea. Równina des Laumes oddziela ponadto Mont-Auxois, na której leżała Alezja, od góry Mussy-Ia-P0issy. Z wymienianych wzgórz jedynie Mont Pennevelle jest połączona jakby siodłem górskim z Mont-Au-xois, natomiast wszystkie inne są oddzielone dolinami rzek Loże, Ozerain i Brenn od Mont-Auxois. 273 Siodło górskie, łączące Mont Pennevelle z Mont-Auxois, było słabym punktem obrony miasta i 'dlatego Wercyngetoryks 'miejsce to musiał specjalnie zabezpieczyć umocnieniami. 274 Podczas prowadzonych tu w latach 1862 do 1865 pnąc wykopaliskowych odkryto ślady po czterech obozach konnicy i tyle samo piechoty. 308 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR Germanów, a przed obozem ustawił legiony, aby nie doszło do jakiegoś niespodzianego wtargnięcia ze strony nieprzyjacielskiej piechoty. Dzięki dodanej ze strony legionów ochronie ożywił się u naszych duch bojowy: zmuszeni do ucieczki nieprzyjaciele sami sobie przeszkadzali i tłumnie tłoczyli się w zbyt ciasnych przejściach. Germanie z tym większą zapalczywością ścigali ich aż do umocnień. Nastąpiła wielka rzeź; niektórzy 275, porzuciwszy konie, usiłowali przedostać się przez rów i wedrzeć na zaporę. Cezar wydał rozkaz ustawionym przed obozem legionom, aby podeszły nieco ku przodowi. Nie mniejszy popłoch ogarnął Gallów znajdujących się w obrębie obwarowań276: w domniemaniu, że nieprzyjaciel przyjdzie do nich, wołali “do broni"; niektórzy, ogarnięci przerażeniem, wdarli się do miasta. Wercyngetoryks kazał pozamykać bramy277, aby obozy nie opustoszały. Po zabiciu wielu Gallów i po zagarnięciu znacznej ilości koni Germanie 278 wrócili z powrotem. 71. Wercyngetoryks podjął decyzję, żeby odprawić od siebie całą jazdę, nim Rzymianie ukończą umocnienia. Odjeżdżającym wydał polecenie, aby “każdy z nich udał się do swojego kraju i nakłaniał do udziału w wojnie wszystkich, którym wiek pozwalał na chwycenie za broń. Powołał się na swoje wobec nich zasługi i zaklinał, by mieli wzgląd na jego bezpieczeństwo i żeby jego, który jak najlepiej zasłużył się dla sprawy wspólnej wolności, nie wy- 275 Oczywiście Gallowie. 278 To znaczy między waniesioną zaporą a murami miasta. 277 Aby znajdujące się pomiędzy zaporą a murami miasta wojska galijskie nie 'opuściły tego tereniu szukając w mieście schronienia. 278 Znamienne, że w przeciwieństwie do jeźdźców galijskich i łiiszpańskicih w służbie rzymskiej, określanych zawsze wyrazem “nasi", jazdę i piechotę germańską Cezar zawsze określa przy pomocy nazwy etnicznej “Germanie". WOJNA GALIJSKA, KS. VII 309 dali wrogom na katusze. Zwrócił im uwagę, że jeśli będą izbyt opieszale działać, to razem z nim zginie 80 000 doborowych wojowników279. Na podstawie dokonanego obliczenia zboża starczy ledwie na trzydzieści dni, ale przy oszczędzaniu można też nieco dłużej wytrwać". Po wydaniu tych poleceń, o drugiej straży nocnej 28° wypuścił cichaczem jazdę tamtędy, gdzie nasze roboty oblężnicze nie były gotowe281. Wszystko zboże kazał zwieźć do siebie; wyznaczył karę śmierci dla tych, którzy by tego nie usłuchali 282; bydło, którego wielka ilość została spędzona przez Mandubiów, rozdzielił pomiędzy poszczególnych wojowników 283; wydał zarządzenie, żeby zboże wymierzać skąpo i na krótki okres284; wszystkie siły zbrojne, które poprze- 279 Podana cyfra wydaje się prawdopodobna, a wnosić tak można na podstawie tego, że po -zdobyciu Alezji (każdy legionista otrzymał jednego jeńca jako zdobycz wojenną, nie licząc puszczonych wolno wojowników z plemienia Eduów i Arwernów oraz wielkiej liczby poległych Gallów. 2?o Ponieważ oblężenie Alezji rozpoczęło się w sierpniu, ma-leży przypuszczać, że wypadało to na krótko przed północą, a początek tej straży mocnej przypadał około godziny 21,30. 281 Przypuszczalnie chodzi tu o doliny rzek Loże i Ozerain, gdyż na samej równinie des Laumes znajdowały sttę trzy obozy jazdy Cezara. 282 Tak surowe kary były konieczne, ponieważ Gallowie byli wtedy jeszcze na etapie ustroju rodowo-plemiiennego i nie rozumieli koinieczinoiści utrzymywania dyscypliny społecznej, która zasięgiem swoim przekraczałaby raimy plemienne i obejmowała jednakowo wszystkich Gallów. sss TO znaczy, że ściśle określona ilość bydła rzeźnego przypadała na odpowiednio wyznaczoną ilość wojowników. 284 Aby w przypadku lekkomyślnego zużycia swojego przydziału (zboża mię trzeba było jednak zbyt długo wyczekiwać na nową rację. Gallowie, żyjący dotąd w całkowitym braku 'dyscypliny społecznej, zaczynali tutaj uczyć się ma szerszą skalę współżycia w ramach jednego, wielkiego organizmu spo-łe:;zno-polity:sznego, jaki w plantach Wercyngetoryksa miał 3jg GAJUSZ JULIUSZ CEZAH dnio rozmieścił przed miastem, ściągnął do miasta285. W taki sposób gotował się do wyczekiwania pomocy od Galii i do prowadzenia wojny. 72. Gdy Cezar dowiedział się o tym od zbiegów i jeńców, zarządził budowę następnego rodzaju umocnień. Najpierw przeprowadził rów o prostopadłych ścianach, szerokości na dwadzieścia stóp, taki, aby szerokość jego dna wynosiła tyle samo, co odległość między krawędziami u góry; wszystkie inne umocnienia umieścił w tyle za tym rowem w odległości czterystu kroków, a to dlatego że zachodziła konieczność ogarnięcia bardzo wielkiego obszaru 28S. A nie było sprawą łatwą obsadzenie żołnierzami całej tej linii dookoła, żeby masy nieprzyjaciół nie mogły czy to nocą napaść nieoczekiwanie na umocnienia, czy to za dnia zasypywać pociskami naszych, zajętych przy robotach oblężniezych. Na znajdującej się pośrodku przestrzeni2S7 przeciągnął dwa rowy na piętnaście stóp szerokie i tyleż głębokie 288; rów wewnętrzny na odcinkach płaskich i nisko położonych wypełnił wodą odprowadzoną z rzeki. Za tymi rowami wzniósł nasyp wysoki na dwanaście stóp. Dodał mu przedpiersień i blanki, a w miejscach spojenia osłon i nasypu wielkie pale rozwidlone, które miały przeszkadzać nieprzyjacielowi przy wspinaniu się, a wokół całego przekształcić się w ogólnogalijskie państwo ponadplemienne, a -nie ogólnogalijsfai ewiązek plemion, oo w dotychczasowej historii Galii nieraz się już zdarzało. 285 Alezja obejmowała obszar 97 toa i iprzy odpowiednim zagęszczaniu, wywołanym zresztą koniecznością wojenną i obliczonym ma stosunkowo niedługi okres, E,mieszozenie tu ponad stu tysięcy ludzi oraz znacznych ilości bydła i innych zwierząt było całkiem możliwe. ssę — jakie zajmowało wzgórze, na którym leżała Alezja. 287 Szerokiej na 400 fcroków. 288 Przeprowadzone tu wykopaliska wykazały, że faktyczna głębokość tych rowów wynosiła 8 do 9 stóp. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 311 oszańcowania postawił wieże, które stały w odległości osiemdziesięciu stóp od siebie289. 73. Zachodziła jednocześnie konieczność starania się o drzewo budulcowe i o żywność, a takie budowania tak rozprzestrzenionego systemu umocnień przy naszych wojskach uszczuplonych o te oddziały, które odchodziły znacznie dalej od obozu 290; dlatego Gallowie usiłowali niekiedy atakować nasze umocnienia, a nawet robić z jak największą zapalczywością wypady wielu bramami z miasta. Z tego względu Cezar uznał, że do tych umocnień należy dodać znowu umocnienia, aby mogły one być bronione przy mniejszej liczbie żołnierzy. Ścinano więc pnie drzew albo dość grube konary, następnie oikorowywaino je i zaostrzano na końcach, a także kopano nieprzerwanie 'Ciągnące się rowy, głębokie na pięć stóp. Owe pale tu wpuszczone i u dołu powiązane, aby nie można było ich wyrwać, wystawały na zewnątrz na wysokości gałęzi. Było pięć takich rzędów wzajemnie ze sobą połączonych i splecionych; ci, którzy by tu weszli, sami by zawiśli na bardzo ostrych palach. Nazywano je “nagrobkami". Przed nami w skośnych rzędach w kształcie pięciokąta rozstawionych, wykopano doły głębokie na trzy stopy o zwężającej się z lekka ku dołowi pochyłości. Wygładzone pale grubości uda, u góry dobrze zaostrzone i mocno nadpalone wbijano tutaj tak, żeby wystawały z ziemi nie więcej niż na cztery palce; równocześnie dla wzmocnienia ich i nadania im stateczności każdy z nich u samej podstawy na głębokość stopy ubijano ziemią, pozostałą część dołu 289 jjie wydaje się konieczne, aby mniej więcej co 25 metrów Cezar stawiał wieżę wyposażoną w machiny miotające, gdyż inne ode były tu przydatne, ponieważ mogłyby sobie raczej nawzajem przeszkadzać miż pomagać, a w dodatku nie starczyłoby mu żołnierzy na icih obsadzanie. Zachodzi tu więc jakaś pomyłka. 2S8 Ponieważ wszystkie wsie w pobliżu Alezji już wcześniej 312 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR przykrywano, dla zamaskowania zasadzki, łoziną i chrustem. Tego rodzaju szeregów biegło osiem i były oi siebie oddalone na trzy stopy. Nazywano je “liliami" przez podobieństwo do tego kwiatu. Przed nimi291 zakopywano w ziemi pręty długie na stopę z przymocowanymi do nich żelaznymi hakami i w niewielkich od siebie odstępach wszędzie je rozmieszczano; nazywano je “bodźcami" 2S2. 74. Po zakończeniu tych robót Cezar trzymał się możliwie jak najbardziej równego, zgodnie z charakterem miejsca, terenu i przeprowadził w obwodzie czternastu tysięcy kroków dokładnie taki sam system umocnień, w odwrotnej od poprzednich kolejności, przeciwko nieprzyjacielowi z zewnątrz, aby ani nawet przy wielkiej liczebności, jeśliby się tak zdarzyło po jego odejściu, nie mógł okrążyć załóg tych umocnień; i żeby nie zachodziła konieczność wychodzenia z obozu w niebezpiecznych warunkach, kazał wszystkim mieć w zapasie paszy i zboża na trzydzieści dni293. 75. Podczas gdy to się działo pod Alezją, Gallowie na zwołanym zgromadzeniu294 naczelników plemiennych postanowili nie powoływać pod broń wszystkich, jak uwaiał zniszczyli Gallowie, aby Rzymianie nie mieli w nich jakiegoś oparcia 291 To znaczy bliżej miasta. 232 Cezar dlatego tak szczegółowo opisał swoje urządzenia oblężnicze, ponieważ były nowością w zakresie budownictwa wojskowego d urządzeń fortyfikacyjnych. Wymientione nazwy mają charakter żartobliwych określeń żołnierskich. 293 Rzymianie, podobnie jak Gallowie, mieli też bardzo poważne trudności z zaopatrzeniem. Zastosowania przez Wercym-getoryksa taktyka “spalonej ziemi" przysporzyła Rzymianom bardzo poważnych kłopotów. 294 Odbyło się ano przypuszczalnie w Bibraikte, ponieważ kraj Eduów był .stosunkowo najłatwiej osiągalny dla większości plemion galijskich, a być może miało to też charakter pewnego rodzaju rekompensaty i uznania dla Eduów, niezadowolonych z uszczuplonego ich zmaczenia w Galii. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 313 Wercyngetoryks, zdolnych do służby wojskowej, ale każdemu plemieniu wyznaczono określoną ilość, ażeby po zejściu się tak wielkich mas nie stało się niemożliwością ani utrzymanie porządku, ani odróżnianie swoich, ani zaopatrzenie w zboże. Eduom i ich klientom Segusjanom, Ambarrom, Aulerkom brannowickim i Blannowiom wyznaczono 35 000 ludzi; taką samą liczbę Arwernom razem z Eleutetami, Kadurkami, Gaballami i Wellawiami, którzy wszyscy zwykle znajdowali się pod władzą Arwernów; Sek-wanom, Senonom, Biturygom, Santonom, Rutenom i Kar-nutom po 2000; Bellowakom 10 000; tyle samo Lemowi-kom; po 8000 Piktonom, Turonom, Paryzjom i Helwetom; po 6000 Andom, Ambianom, Mediomatrykom, Petrokoriom, Nerwiom, Morynom i Nicjobrogom; 5000 Aulerkom ceno-mańskim, tyle samo Atrebatom; 4000 Weliokassom; Ezu-wiom i Aulerkom eburowiokim po 3000; Raurakom i Bojom po 2000; 30 000 wszystkim plemionom mieszkającym nad brzegami Oceanu, określanym, wedle ich zwyczaju, jako aremoryckie, a do których zaliczają się Koriosolici, Re-donowie, Ambiwariowie, Kaleci, Ozysmowie, Wenetowie, Leksowiowie i Wenellowie. Spośród nich tylko Bellowa-kowie nie wnieśli udziału, ponieważ oświadczyli, że na własną rękę i wedle własnego uznania będą prowadzić wojnę z Rzymianami i nie zamierzają podporządkować się czyjejkolwiek władzy; uproszeni jednakże przez Kommiu-sza ze względu na jego układ o gościnności posłali 2000 295. 295 Na podatnej przez Cezara iliśdie powstałych przeciw Rzymianom plemion zabrakło Bemów i Lingonów, ale oni zawsze stali po stronie Rzymu, i z tych samych względów także Leu-ików, podczas gdy Suesjonowie przynajmniej otwarcie inde odważyli .się występować przeciw Rzymilanom. INastęjpnie Tire-werów, ponieważ stale (zagrażali im Germanie, a Atuatuków li Ebuironów wskutek zbyt wielkich strat w ludziach, jakie ponieśli podczas wojny z Cezarem. Nie uczestniczyli też Cero- 314 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR 76. Cezar korzystał, jak przedtem podaliśmy, w ciągu ostatnich lat z pomocy i wiernych oraz pożytecznych usług owego Kommiusza w Brytanii; za te usługi kazał zwolnić jego plemię od wszelkich danin, przywrócił prawa i przywileje, a ponadto podporządkował mu Morynów 296. Jednakże w całej Galii 297 tak wielka panowała jednomyślność w sprawie odzyskania wolności i przywrócenia dawnej sławy wojennej, że nie wzruszały ich uzyskane dobrodziejstwa czy układy o przyjaźni, i wszyscy całym sercem i majątkiem przykładali się do tej wojny. Wystawiono 8000 jeźdźców 298 i blisko 250 000 piechoty, w kraju Edu-ów 2" dokonano ich przeglądu i obliczenia, wyznaczono dowódców 30°. Naczelne dowództwo powierzono Atrebacie Kommiuszowi, Eduom Wirydomarowi i Eporedoryksowi oraz Arwerneńczykowi Werkasywelaunowi, stryjecznemu bratu Wercyngetoryksa. Przydzielono im jako radę wojen- Cemainowie, Kondruzowie i Segnowie, ponieważ uważano ich powszechnie, choć mylnie, iza Germanów, a także niewielkie plemiona zamieszkujących Alpy Ceutronów, Katu-rygów d Grajów ocelijskich, którzy mię utrzymywali bliższych kontaktów z resztą plemion galijskich, podobnie jak żyjący nad Jeziorem Lemańskim i górnym Rodanem Nantuaci, Weragro-wie i Sedunowie oraz mało znaczące plemię Meldów. Mena-piowie mieszkali zbyt daleko. Niejasne jest, 'dlaczego na liśclie tej zabrakło Diablintów i Namnetów. Jeżeli chodzi o Ceutro-inów, Grudiów, Lewaków, Pleumoksjów i Geidumnów, to nie zostali wymienieni dlatego, że wchodzili i tak w skład Ner-wiów. Natomiast dziwi brak Wiromanduów. 296 — którzy z tego powodu byli zobowiązani do składania daniny ma rzecz Atrebatów. 297 Jest tu pewna przesada, gdyż obok wymienianych przez Cezara plemion nie było kilku plemion belgijskich i wszystkich plemion akwitańskich. sss Prawdopodobnie tylko tyle pozostało z posiadanej po-poprzednio przez Wercyragetoryksa liczby 15 000 jeźdźców. 299 — który graniczył z terytorium plemiennym Mandubiów. 800 Wszystkich oddziałów, poczynając od .najmniejszy-clh. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 315 na wyznaczonych przedstawicieli plemion. Wszyscy ochoczo i pełni ufności ruszyli do Alezji i nie było pomiędzy nimi nikogo, kto by uważał, że można by wytrzymać nawet sam widok tak wielkiego tłumu, a zwłaszcza podczas boju na dwa fronty, kiedy by się walczyło z wypadem oblężonych z miasta, a na tyłach ukazałyby się tak wielkie wojska konne i piesze. 77. Natomiast oblężeni w Alezji Gallowie, gdy minął dzień 301, w którym spodziewali się nadejścia odsieczy ze strony swoich, a zboże się skończyło, nieświadomi tego, co się dzieje u Eduów 302, zwołali zgromadzenie celem naradzenia się nad dalszymi swoimi losami. Gdy więc wypowiadano rozmaite poglądy 303, część zebranych doradzała poddanie się, część, póki jeszcze sił starczyło, myślała o wypadzie, nie można pominąć, jak się wydaje, milczeniem wystąpienia Krytognatusa ze względu na wyjątkowe i niegodziwe okrucieństwo tego człowieka. Oto on, pochodzący z najznakomitszego u Arwemów rodu i cieszący się wielkim uznaniem, powiedział: “Nie mam zamiaru cokolwiek mówić na temat propozycji tych, którzy określają nazwą poddanie się najpodlejszą niewolę, i sądzę, że nie należy uważać ich za współobywateli i nie powinni brać udziału w zgromadzeniu. Moja wypowiedź nawiązuje do tych, którzy przystają na wypad; we wniosku ich widać, z czym się sami zgadzacie, pamięć dawnej dzielności. Jest to jedynie słabość charakteru, a nie męstwo, kiedy nie ' potrafi się znieść trochę niedostatków. Łatwiej można znaleźć takich, którzy dobrowolnie narażą się na śmierć, 301 Chodzi tu o przewidziane 30 dni, po których miały zjawić się posiłki. 302 Widać z tego, że Cezarowi udało się odciąć ich całkowicie od reszty kraju. 303 Ze słów Cezara wynika jasno, że miał on w Alezji, i to w najbliższym otoczemiu Wercyngetoryksa swoich szpiegów. 316 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR niż takich, którzy cierpliwie zniosą niedolę. I nawet ja pochwaliłbym to stanowisko, tak wiele u mnie znaczy godność, jeślibym widział w tym jedynie poświęcenie naszego życia; ale przy podejmowaniu decyzji miejmy wzgląd na całą Galię, którą podnieciliśmy do pomocy dla nas. Gdyby na jednym miejscu padło osiemdziesiąt tysięcy wojowników, jaki duch — waszym zdaniem — zapanuje wśród naszych krewnych i bliskich, jeśli nieomal na samych trupach będą musieli walczyć? Nie pozbawiajcie waszej pomocy tych, którzy dla waszego ocalenia poniechali własnego bezpieczeństwa, i nie ściągajcie waszą głupotą oraz brakiem rozwagi, czy słabością charakteru zguby na całą Galię i nie wydawajcie jej na wieczną niedolę! Czy może wątpicie w ich wierność i stałość, ponieważ nie zjawili się w oznaczonym dniu? A zatem? Czy przypuszczacie, że Rzymianie dla rozrywki męczą się codziennie przy budowie tak daleko sięgających umocnień? Jeżeli wskutek zamknięcia wszelakiego dostępu nie możecie nabrać otuchy przez wiadomości od tamtych, to skorzystajcie z Rzymian jako świadków zbliżania się tamtych; ogarnięci z tego powodu strachem, dniem i nocą uwijają się przy robocie. Jaka jest zatem moja rada? Zróbmy tak, jak zrobili nasi przodkowie w wojnie z Cymbrami i Teutonami, bynajmniej nie takiej jak obecna; spędzeni do miast i nękani podobnym brakiem żywności, utrzymywali się przy życiu trupami tych, którzy ze względu na wiek wydawali się nieprzydatnymi do wojny, i nie poddali się wrogom. Gdybyśmy nie mieli przykładu na takie postępowanie, to jednak ze względu na wolność uznałbym je za najgodniejsze do wprowadzenia i przekazania potomnym. Czy tamta wojna była podobna do obecnej? Cymbrowie po splądrowaniu Galii i zadaniu klęski wreszcie jednak odeszli z naszych dziedzin i udali się do innych krajów, a prawa, ustawy, pola i wolność nam pozostawili. Czy Rzymianie do cze - WOJNA GALIJSKA, KS. VII 317 goś innego rzeczywiście dążą lub czegoś innego chcą, jeśli nie tego, by pod wpływem zawiści osiedlić się w krainach i miastach tych, o których słyszeli jako o uwielbianych z powodu sławy, a także jako o sprawnych na wojnie, i w dodatku narzucić im wieczystą niewolę? Z żadnych innych bowiem powodów wojen nie prowadzili. Jeżeli więc nie wiecie tego, co działo się u dalekich ludów, to spójrzcie na sąsiednią Galię, która obrócona w Prowincję, po zmianie prawa i ustaw oddana na pastwę toporów 304 trzymana jest w jarzmie wieczystej niewoli". 78. Po wymianie poglądów 305 postanowili, aby wszyscy ci, którzy ze względu na stan zdrowia i wiek okazaliby się nieprzydatni podczas wojny, z miasta odeszli, a ponadto zdecydowali się, że nim przystaną na wniosek Kry-tognatusa, trzeba najpierw wypróbować wszelkie inne środki; jednakowoż raczej należy wykorzystać ów wniosek, jeśli zmusiłyby do tego okoliczności, a w dodatku opóźniłaby się odsiecz, niż poddać się warunkom albo kapitulacji, albo pokoju. Mandubiowie, którzy przyjęli ich do miasta, zostali razem z żonami i dziećmi zmuszeni do opuszczenia go. Skoro podeszli do umocnień Rzymian, zaklinając się wśród łez na wszystko błagali, aby po wzięciu ich do niewoli wesprzeć ich chlebem. Ale Cezar, wystawiwszy na wale straże, nie dopuszczał do przyjmowania ich3oe. 804 Aluzja do liktorskieh oznak władzy prokonsula w formie pęków rózg i wetkniętych w nie siekier na zinak prawa do wymierzania kary chłosty i śmierci. sos A wiać po wystąpieniu Krytognatusa były jeszcze inne. sos Wszyscy oni zginęli z głodu na terenie pomiędzy mu-irami Alezji a wałami obozu Cezara. Z tego powodu zarzucano Cezarowi okrucieństwo, ale Wercyngetoiryiks wyrzucając ich z własnego miasta okazał się nie mniej okrutny. Cezara mogły usprawiedliwiać także względy taktyczne oraz brak żywności 318 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR 79. Tymczasem307 Kommiusz i pozostali wodzowie, którym zostało powierzone naczelne dowództwo, przybyli z wszystkimi siłami pod Alezję i po obsadzeniu wyniosłego wzgórza308 zajęli stanowiska nie dalej niż tysiąc kroków od naszych umocnień309. Następnego dnia 31°, po wyprowadzeniu z obozów jazdy311, zapełnili całą tę równinę, o której wspominaliśmy, że rozciągała się na długość trzech tysięcy kroków, a oddziały piesze ustawili na wyżej położonych stanowiskach312 oddalonych od tego miejsca 313. Z Alezji roztaczał się widok na tę równinę. Na widok tych posiłków oblężeni poczęli się zbiegać; wymieniali wzajemnie życzenia i wszystkich ogarnęła radość. Wyprowadziwszy więc wojsko zajęli stanowiska przed miastem i zaczęli najbliższy rów zarzucać faszyną i zasypy- 807 Przypuszczalnie chodzi tu o okres tych kilku dni, jakie upłynęły od narady w Alezji do pojawienia się posiłków galijskich. ?»8 Prawdopodobnie była to góra Mussy-ła-Fosse wznosząca się na zachód od góry de Flavigny. ?09 Podnóże góry Mussy-la-Fasse jest rzeczywiście odległe o 1,5 km, czyli o 1000 kroków, od najbardziej wysuniętego punktu rzymskich 'Obwałowań oblężniczyeh na równinie des Laumes. sio Wypadało to już zapewne we wrześniu. 311 Dla tak licznych sił Gallowie zatoczyli niewątpliwie kilka obozów, a na pewno co najmniej dwa, jeden dla piechoty, a drugi dla konnicy. Trzeba jednak pamiętać, że zakładali oni zazwyczaj osobne obozy dla każdego plemienia. Obóz dla jazdy znajdował się. przypuszczalnie na łagodnie pochyłym zboczu po wschodniej stooaie tej góry. 312 Cezar ma tu na myśli zbocza góry Mussy-la-Fosse, ponieważ oddalały piesze chciały być jak najbliżej jazdy, a ponadto zależało Galiom na jak najszybszym dostrzeżeniu "ich z oblężonej Alezji. Ze znajdującej się na tej górze 'równiny nie skorzystali dlatego, ponieważ, po pierwsze, była usytuowana wyżej od Alezji, a po drugie, odległość od rzymskich obwałowań była stamtąd znacznie większa. 813 To znaczy od wyżej wspomnianej równiny. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 319 wać ziemią oraz gotować się do wypadu i wszelakich zdarzeń. 80. Cezar rozmieścił całe wojsko 314 po obu stronach umocnień, aby, jeśli zajdzie potrzeba, każdy zajmował swoje stanowisko i je znał, a konnicę315 rozkazał wyprowadzić z obozu i wszcząć bitwę316. Z wszystkich obozów, które zajmowały zewsząd 317 najwyższe pasmo górskie, roztaczał się widok na dół tak, że wszyscy żołnierze w napięciu wyglądali wyniku starcia. Galio wie rozmieścili z rzadka pomiędzy jeźdźcami łuczników oraz lekkozbrojnych piechurów, którzy swoim ustępującym śpieszyli z pomocą, a ataki naszych jeźdźców powstrzymywali. Wielu z naszych 318, nieoczekiwanie przez nich319 ranionych, wycofało się z walki. Kiedy Gallowie nabrali wiary, że ich wojownicy górują w walce, i widzieli, iż nasi są przytłoczeni ich przewagą liczebną, z wszystkich stron, zarówno ci, którzy byli zamknięci w obrębie umocnień, jak i ci, którzy przybyli z odsieczą, dodawali swoim otuchy przez okrzyki bojowe i dzikie wrzaski. Ponieważ bitwa rozgrywała się na oczach wszystkich i nie można było ukryć czynu ani chwalebnego, ani haniebnego, jednych i drugich zagrzewała do męstwa tak żądza sławy, jak i obawa 314 To znaczy piechotę. 315 — jej obóz znajdował sią na równinie des Laumes. 316 Wśród rozmieszczonych na .równinie przed rzymskim obozem pasów z przeszkodami znajdowały się zamaskowane przejścia dokładnie znane rzymskiej konnicy i dlatego mogła ona spokojnie i bezpiecznie wyjechać z obozu i rozpocząć bitwę. 317 W rzeczywistości jedno ze wzgórz nie zostało przez Rzymian obsadzone, jak wynika z dalszych słów Cezara (por. VII 63, 2), 318 — jeźdźców. 319 Cezar mówi tu o łucznikach i lekkozbrojnych wojownikach. 320 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR przed hańbą. Gdy walka toczyła się ze zmiennym szczęściem od południa aż prawie do zachodu słońca, Germanie 32° uderzyli z jednej strony w zwartych szeregach na nieprzyjaciół i odpędzili ich; po zmuszeniu ich 321 do ucieczki, łuczników okrążono i wybito. Również i z innych stron ustępujących nasi ścigali aż pod obozy i nie dali im możności pozbierania się. Tymczasem ci, którzy wyszli z Alezji, postradawszy niemal nadzieję na zwycięstwo, zrozpaczeni powrócili do miasta. 81. Gallowie, po jednodniowej przerwie i po sporządzeniu podczas niej wielkich ilości wiązek faszyny, drabin i haków murowych, wyszli o północy cichaczem z obozu i zbliżyli się do umocnień 322 na równinie. Podniósłszy wielki wrzask — a po tym znaku oblężeni w mieście mogli się dowiedzieć o ich nadejściu — poczęli rzucać faszyny, spędzać naszych z wału procami, strzałami oraz kamieniami i przygotowywali wszystko inne, co dotyczyło oblężenia. W tym samym czasie, Wercyngetoryks usłyszawszy wrzask dał swoim sygnał trąbą i wyprowadził z miasta. Nasi, tak jak każdemu było przydzielone w ostatnich dniach jego stanowisko, wstąpili na umocnienia; odpędzali Gallów miotaczami funtowej wagi pocisków i zaostrzonymi kołami, które porozkładali byli na szańcach323, oraz ołowianymi kulami; wiele pocisków wyrzucali z machin miotających. Z braku widoczności spowodowanej ciemnościami było wielu rannych po obu stronach. Tymcza- 820 Cezar trzymał ich w rezerwie podczas tej wielogodzinnej bitwy d gdy wojska konne obu stron były już wyczerpane stratami i zmęczeniem, wtedy posłał Germanów, aby szalą zwycięstwa ostatecznie przechylili na stronę Rzymian (por. VII 63). 321 Czyli jazdy galijskiej. 822 Stanowiły one najbliższą od miasta przeszkodę. 823 To był drugi pas przeszkód, a do trzeciego pasa, do tzw. “nagrobków", atakujący nie zdołali już dotrzeć. A wiięc prize-szikody te były faktycznie bardzo Skuteczne. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 321 sem legaci Marek Antoniusz i Gajusz Treboniusz, którym przypadły do obrony te odcinki, tam, gdzie dostrzegli, że nasi są w ciężkim położeniu, posyłali z pomocą żołnierzy wyprowadzonych z odleglejszych placówek. 82. Jak długo Gallowie trzymali się dalej od umocnień, osiągali więcej dzięki mnóstwu pocisków; skoro podeszli bliżej, bądź niespodzianie natykali się na “bodźce", bądź ginęli przeszyci z wału i wież włóczniami murowymi. Mimo poniesienia wszędzie wielu strat w rannych, nigdzie nie przerwali umocnień, a gdy zaczęło dnieć, zawrócili do swoich 324 w obawie, żeby przez wypad z wyżej położonych obozów325 nie zostali okrążeni od nie osłoniętego boku. Tymczasem oblężeni wszystko, co Wercyngetoryks kazał przygotować do wypadu, wynieśli i zapełnili tym pierwsze rowy, ale zbyt długo zabawili przy wykonywaniu tych zadań, tak że zanim zdołali zbliżyć się do naszych umocnień, wcześniej otrzymali wiadomość o odwrocie swoich. Po spartaczeniu w ten sposób sprawy powrócili do miasta. 83. Gallowie dwukrotnie odparci z wielkimi stratami odbyli naradę, jak mają postępować; przyprowadzili ludzi ob-znajomionych iż okolicą 326; od nich dowiedzieli się o rozmieszczeniu obozu na wzgórzu i o umocnieniach. Po północnej stronie wznosiło się wzgórze 327, którego nasi ze względu na rozmiary nie mogli objąć obrębem umocnień, i z konieczności rozłożyli się obozem na miejscu prawie że nie-, dostępnym i lekko pochyłym. Zajmowali go wraz z dwoma legionami legaci Gajusz Antyscjusz Reginus i Gajusz 324 To izmaczy do piechoty i jazdy, które nie brały udziału w tym natarciu. 325 Chodzi tu o zachodni obóz rzymski z obydwu, jakie znajdowany się ma górze de Flavigny. 326 To zinaczy miejscowych wieśniaków. 327 Chodzi tu o Mont Rea. 322 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR Kańiniusz Rebilus. Po rozpoznaniu przez zwiadowców okolicy wodzowie nieprzyjacielscy wybrali z wszystkich oddziałów wojskowych tych plemion, które uchodziły za naj-bitniejsze 32S, 60000 wojowników; w tajemnicy ustalili pomiędzy sobą, co i jak należy przeprowadzić; uderzenie ustalili na czas, gdy będzie się wydawało, że jest południe. Na czele tych sił postawili Arwerneńczyka Werkasywelau-nusa, jednego z czterech wodzów, krewniaka Wercynge-toryksa. Wyszedł on z obozu o pierwszej straży329 i po odbyciu drogi prawie do świtu 33° skrył się za górą331 i pozwolił odpocząć wojownikom po nocnym trudzie marszowym. Kiedy wydawało się, że zbliża się już południe, podążył ku temu obozowi, o którym wyżej wzmiankowaliśmy; w tym samym czasie konnica poczęła się przybliżać do umocnień na równinie, a reszta wojsk pojawiać przed obozem. 84. Wercyngetoryks, ujrzawszy swoich z grodu332 Ale- 328 Z dalszych słów Cezara wynika, że zaliczano do nich Arwernów i Lemowików. 829 we wrześniu wypadało to między 20 a 21 godziną. 830 Na tę dość krótką trasę Werkasywelaunus dlatego potrzebował około 8 do 9 godzin, ponieważ posuwał się bardzo ostrożnie i w dodatku dalekim obejściem, aby Rzymianie tnie mogli go dostrzec. Musiał on obejść całą Mont Rea i Mont de Menetreux. Z obozu .galijskiego iposzedł on najpierw w kierunku północno-zachodnim, następnie północnym, aż osiągnął doliną rzeki Brenne, stąd znowu ruszył w kierunku północino- -wschodnim, chyba przez dziś. miejscowości Fain i Eninges, •a dopiero potem skręcił na południe. sal Wyżej użył Cezar określenia “wzgórze" (collis). Może zrobił tak dlatego, że obok Monit Rea wziął pod uwagę znajdującą się z tyłu za nią górę Menetreux. 332 Gród Alezji znajdował się prawdopodobnie ina najbardziej na zachód wysuniętym i równocześnie bardzo stromym cyplu równiny ma Mont-Auxois. Stąd Wercyingetoryks mógł dobrze obserwować wszystko, co rozgrywało się na 'równinie des Laiumes i pod rzymskim obozem ma Mont Rea. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 323 zji, wyszedł z miasta; kazai wynieść do przodu faszyny, żerdzie, szopy bojowe i wszystko, co przygotowano w związku z wypadem. Walka rozgorzała jednocześnie na wszystkich odcinkach i rzeczywiście wszystko wystawiano na próbę: która część okazywała się najsłabsza, tam śpieszono. Rzymskie oddziały rozciągnięte na tak rozległych umocnieniach niełatwo przeciwstawiały się na wielu odcinkach. Wiele przyczynił się do wywołania przestrachu w naszych 333 wrzask 334 podnoszący się za plecami walczących, ponieważ zdawali sobie sprawę, że ich niebezpieczeństwo założy od cudzej pomocy335; częstokroć bowiem wszystko to, co jest poza ludzkim zasięgiem, o wiele gwałtowniej wznieca niepokój w sercach ludzi. 85. Cezar po znalezieniu dogodnego miejsca 338 obserwował, co w której stronie się działo; zagrożonym oddziałom podsyłał pomoc. Obydwie strony uświadamiały sobie, że jest to jedyna sposobność, przy której należy jak najwięcej dać z siebie: Galio wie, jeśli nie przełamią umocnień, stracą nadzieję w ogóle na ocalenie; Rzymian, jeśli uzyskają zwycięstwo, czeka koniec wszelkich trudów. Najcięższa sytuacja była przy umocnieniach górnego obozu 337, gdzie — jak mówiliśmy — został wysłany Werkasywelaunus. Nie- 333 Chodzi tu o Rzymian odpierających ataki obrońców Ale-zji na 'rzymskie obwałowania. 334 Natomiast wrzask ten pochodził od piechoty ii jazdy galijskiej nastawionej przed obozem przybyłych z odsieczą Gallów. 335 To znaczy tych żołnierzy rzymskich, którzy stawiali opór przybyłym z odsieczą Gallom. 336 Zapewne na północno-zachodnim skraju góry de Fla-vigny, skąd miał dobry wgląd we wszystko, co rozgrywało się ma równinie des Lauanes, ina Monit Kea, oraz mógł obserwować też Alezje. 337 Do tej pory Cezar mówił tyltoo o przebiegu działań na równinie des Latimes. 324 GAJUSZ JULIUSZ CEZAH dogodny kawałek spadzistego terenu miał wielkie znaczenie. Jedni miotali pociski, inni, uformowawszy “żółwia", podchodzili; na miejsce zmęczonych wstępowali wypoczęci. Ziemia rzucana przez wszystkich oblegających na umocnienia zarówno dawała Galiom dostęp, jak też przykrywała pułapki33S zamaskowane przez Rzymian w gruncie; naszym nie starczało już ani broni, ani sił. 86. Gdy Cezar spostrzegł tę sytuację, wysłał zagrożonym na pomoc Labienusa z sześciu kohortami339; wydał mu polecenie, że jeśliby nie mógł się utrzymać, niech po ściągnięciu kohort dokona wypadu 34°: niech zrobi to tylko w ostateczności. Sam udał sią do pozostałych oddziałów 341 i napominał je, by nie dawały się zmóc trudnościom: zwracał im uwagę, że owoc wszystkich dotychczasowych walk zależy od tego dnia i chwili. Oblężeni, po utracie nadziei na zajęcie stanowisk na równinie z powodu ogromu umocnień, spróbowali wspinaczki po stromych zboczach; to, co przygotowali, tu znieśli. Gradem pocisków spędzili z wież obrońców, ziemią i faszyinami zasypali rowy, haikami murowymi rozerwali wał i przedpiersień. 87. Cezar posłał najpierw młodego Brutusa342 z kohortami, później z innymi kohortami legata Gajusza Fabiu-sza; wreszcie sam, gdy coraz gwałtowniej walczono, po- 838 Chodzi tu o przeszkody takie, jak wyżej wspomniane “bodźce", “lilie" i .nagrobki". 339 Wynika z tego, że Labienus miał swój obóz obak Cezara ma igórze de Flavigny i że Cezar od początku zaplanował, aby tego najlepszego spośród swoich legatów mieć pod ręką na wypadek wyjątkowo trudnej sytuacji. 340 Przeciw atakującym obóz na Mont Rea Galiom. 341 To znaczy do oddziałów walczących na równinie przeciw wojskom Wercyngetoryksa, gdyż inne zgrupowania Rzymian w tym momencie nie były aż tak zagrożone przez GaMów. 342 Może tu chodzić tylko o Decymusa Brutusa, ponieważ Miarek Juinimsz iBrutus nigdy mię był w Galii w służbie u Cezara. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 325 wiódł 34S na pomoc świeże oddziały. Po przywróceniu bitwie pierwotnego stanu i po odpędzeniu nieprzyjaciela udał się tam344, gdzie posłał Labienusa; z najbliższej placówki wyprowadził cztery kohorty i rozkazał jednej części konnicy sobie towarzyszyć, drugiej objechać zewnętrzne umocnienia i od tyłu uderzyć na nieprzyjaciela. La-bienus, skoro ani wały ziemne, ani rowy nie mogły powstrzymać naporu nieprzyjaciela, zebrawszy jedenaście kohort, które, wyprowadzone z najbliższych strażnic przypadkiem spotkał, powiadomił Cezara przez gońców, co zamierza robić. Cezar zwiększył szybkość, aby uczestniczyć w bitwie. 88. Nieprzyjaciele, dowiedziawszy się o jego przybyciu po kolorze okrycia345, którym zazwyczaj posługiwał się podczas bitew jako znakiem rozpoznawczym, i po dostrzeżeniu oddziałów konnicy i kohort, którym kazał był sobie towarzyszyć, ponieważ :z wyżej połoionych stanowisk346 obserwowali te stoki i skłony347, wszczęli bitwę. Po podniesionym z obu stron348 wrzasku rozległ się znowu wrzask na wale i wszystkich umocnieniach. Nasi, odrzuciwszy na bok włócznie, walczyli mieczami. Nagle na ty- 843 Sytuacja musiała być już bardzo krytyczna dla Rzymian,- kiedy wysłani przez Cezara zarówno Birutus, jak i Gajusz Fabiusz nie mogli odeprzeć napierających na nich Gallów i dopiero osobista interwencja Cezara na czele oddziałów rezerwowych dała Rzymianom przewagę. 844 To znaczy na górę Mont Rea. 845 Naczelny wódz nosił purpurowy płaszcz {paludamentum). 846 Chodzi o Gallów, którzy zajęli stanowiska inia Mont Rea i zorientowali się, że Labienus izwleka z rozpoczęciem natarcia oczekując na przybycie Cezara, i dlatego pierwsi zaatakowali. 847 Zbliżanie się Cezara z odsieczą zaobserwowali Gallowie już w chwili, gdy schodził po stokach i skłonach góry de Fla-yigny. 348 To znaczy ze strony zarówno Rzymian, jak i Gallów walczących ma Mont Rea. 326 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR łach nieprzyjaciela ukazała się konnica349; za nią zbliżały się kohorty 35°. Nieprzyjaciele rzucili się do ucieczki; jeźdźcy35J zabiegli pierzchającym drogę. Nastąpiła wielka rzeź. Sedullus, wódz i naczelnik 352 Lemowików padł; Ar-werneńczyk Werkasywelaunus został podczas ucieczki żywcem pojmany; Cezarowi znoszą siedemdziesiąt cztery znaki bojowe353; nieliczni z tak wielkiej liczby354 zbiegli cało do obozów. Oblężeni obserwujący z miasta rzeź i ucieczkę swoich, straciwszy nadzieję na ocalenie, ściągnęli wojska z umocnień. Gdy usłyszano o tym odwrocie, natychmiast doszło do ucieczki z galijskich obozów. Gdyby nasi żołnierze nie byli wyczerpani nieustannym śpieszeniem z pomocą oraz całodziennym trudem bojowym3H, mogliby zniszczyć wszystkie siły zbrojne nieprzyjaciół. Wysłana około północy konnica356 dogoniła nieprzyjacielską straż tylną; wielką liczbę wzięto do niewoli, a także 849 Właśnie ta, o której wyżej jest mowa, że miała objechać zewnętrzne umocnienia i od tyłu uderzyć ima Gallów. 369 Które prowadził na odsieoz sam Cezar, 851 Jest tu mowa o jeźdźcach przyprowadzonych przez Cezara. 352 Widać z tych słów, że Sedullus równocześnie pełnił najwyższą władzę wojskową ł cywilną w swoim plemieniu, co prawdopodobnie dość często zdarzało się u plemion galijskich. Wyjątek na pewno stanowili Eduowie. 853 Ponieważ w całej Galii było wówczas tylko około sześćdziesięciu samodzielnych organizmów plemienno-państwowych, należy sądzić, że niekiedy poszczególne okręgi (pagi) w obrębie jakiegoś 'Organizmu plemienno-państwowego posiadały własne znaki bojowe, świadczące, być może, o pewnego rodzaju autonomii. 854 To jest z 60 000 wojowników. 855 przesada ze strony Cezara, gdyż bój rozpoczął słę dopiero otoło południa, ale trzeba przyznać, że w pogotowtiu bojowym Rzymianie musieli stać przez cały czas do rozpoczęcia bitwy. 868 Chodzi tu o całą konnicę rzymską. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 327 zabito, reszta rozproszyła się podczas ucieczki po swoich krajach. 89. Następnego dnia 357 Wercyngetoryks, zwoławszy zgromadzenie 358, oświadczył, że “podjął się tej wojny nie dla osobistych korzyści, ale dla wspólnej wolności359, a ponieważ trzeba poddać się losowi, oddaje im siebie dla dwu możliwości, albo będą woleli przez jego śmierć dać Rzymianom zadośćuczynienie, albo przekazać go im żywcem". Wyprawiono do Cezara posłów w tej sprawie. Rozkazał wydać broń, naczelników plemiennych przyprowadzić. Sam zasiadł na umocnieniach przed obozem 36°: tutaj przyprowadzono wodzów36:; Wercyngetoryksa wydano362, broń złożono. Eduów i Arwernów zachował, żeby mógł przez nich odzyskać plemiona, z pozostałych jeńców poszczególne osoby porozdzielał jako zdobycz pomiędzy całe wojsko363. 367 Niemożliwy do bliższego określenia dzień września. 868 Oczywiście tylko naczelników plemiennych. 859 Była to prawda i Cezar nigdzie jej nie neguje. set przypuszczalnie było to jego stanowisko dowodzenlia, z któorego cały czas obserwował przebieg działań d kierował bitwą. soi Ponieważ Cezar raz mówi o naczelnikach plemiennych, a potem o wodzach, należy wnioskować, że obie te funkcje spoczywały w rękach każdego z mich. 362 Wercyngetoryks był trzymany w niewoli aż do 46 roku, kiedy Cezar odbył przyznany mu triumf, Wercyngetoryks musiał uczestniczyć w nim jako pokonany wróg Rzymu i zaraz po pochodzie triumfalnym został zgodnie z rzymskimi obyczajami uduszony powrozem. 368 Na tej podstawie można w pewnym stopniu wyliczyć, ilu Gallów Cezar wziął do niewoli. Wojsko jego, złożone z dziesięciu legionów, liczyło od 30 do 40 tysięcy żołnierzy, z których każdy trzymał po jednym jeńcu, a cały korpus oficerski, odpowiednio do rangi, został niewątpliwie obdarowany większą ilością jeńców na osobę, gdyż kadrze przyznawano zawsze większą, stosownie do posiadanego stopnia, zdobycz wojenną. Nie jest wykluczone, że pozostałą nadwyżkę jeńców sprzedano 328 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR 90. Po zakończeniu tych czynności udał się do kraju Eduów; z powrotem przyjął plemię w opiekę. Przysłani tu posłowie Arwernów przyrzekli, że wykonają wszystko, co im nakaże. Nakazał wielką ilość zakładników; Eduom i Arwernom zwrócił około dwudziestu tysięcy jeńców. Legiony posłał na leża zimowe: Tytusowi Labienusowi kazał udać się z dwoma legionami364 i konnicą do kraju Sekwanów365; przydzielił mu Marka Semproniusza Ru • tilusa36G. Legata Gajusza Fabiusza i Lucjusza Minucjusza Bazylusa rozmieścił z dwoma legionami357 w kraju Re-mów368, aby nie doznali jakichś krzywd ze strony sąsiadujących z nimi Bellowaków 369. Gajusza Antyscjusza Re-ginusa posłał do kraju Ambiwaretów 37°, Tytusa Sekscju-sza do kraju Biturygów371, Gajusza Kaniniusza Rebillusa do kraju Rutenów372, każdego z jednym legionem. Kwin • tusa Tulliusza Cycerona 373 i Publiusza Sulpicjusza 374 rozmieścił w Kawillonie i Matyskonie 375 w kraju Eduów nad ciągnącym za wojskiem w tym głównie celu kupcom rzym-iskim. 864 Prawdopodobnie były to legiony siódmy d piętnasty. 865 Zapewne do Wezoncjo (dziś. Besangon). 868 Był on na pewno dowódcą jednego z tych dwu legionów, ale podlegał Dabienusowi. 367 Chodzi ta o legiony ósmy i dziewiąty. 368 Zapewnię do Duirokortorum (dais. Reims). 869 Remowie, którzy nie wzdęli udaiału w ogólnogalłjskiej wojnie przeciw Rzymianom, byli traktowani jak zdrajcy i nie cieszyli się sympatią innych plemion galijakioh. 870 Otrzymał on prawdopodobnie legion jedenasty, a kraj Ambiwaretów anajdował się, toyć rnoże, w sąsiedztwie Biturygów i Eduów. 871 Dowodził on trzynastym legionem. 372 prawdopodobnie był ito dziesiąty legion. 378 Z czternastym legionem. 374 Z szóstym legionem. 375 Kawillonum to dziś. Chalon-sur-Saóne (por. przyp. 165), a Matysko to dziś. Maoon. WOJNA GALIJSKA, KS. VII 329 rzeką Arar, dla czuwania nad zaopatrzeniem w żywność. Sam postanowił spędzić zimę w Bibrakte376. Gdy o tych wydarzeniach dowiedziano się w Rzymie z jego pisemnych sprawozdań, zarządzono dwudziestodniowe modły dziękczynne 3'7. 876 Cezar zimował przypuszczalnie z dwunastym legionem w Bibrakte, ponieważ obawiał się, jak okazało się później, zupełnie słusznie, nowych zaburzeń w Galii. 377 Podobne modły dziękczynne uchwalono po drugim i po czwartym uroku wojny galijskiej. KSIĘGA VIII UZUPEŁNIENIE WOJNY GALIJSKIEJ G. JULIUSZA CEZARA PRZEZ AULUSA HIRCJUSZA Balbusie 1, przymuszony twymi codziennymi przynagleniami, jako że moja codzienna odmowa, jak się zdaie, zawierała nie tyle usprawiedliwianie się trudnościami, ile prośbę o wybaczenie za opieszałość, podjąłem się wyjątkowo trudnego zadania: sprawozdanie naszego Cezara powiązałem sprawozdaniem nieporównywalnym z dawniejszymi i dalszymi jego pismami2, a jego ostatnie, nie do- Uwaga: W oparciu o Żywoty Cezarów Swetoniusza (Caes. 58) przyjmuje się, że ostatnie lata wojny galijskiej (51—50), których Cezar nie zdążył już sam przedstawić, opisał Aulus Hir-iius, jego osobisty przyjaciel i uczestnik kilku kampanii podczas wojny galijskiej, nigdzie jednakże nie wymieniony przez Cezara. W roku 44, kiedy zamordowano Cezara, był on desygnowany -na konsula i w roku 43 objął ten urząd razem z Gajuszem Bibiuszem Pansą. W kwietniu 43 roku poległ pod Mutiną w wojnie przeciw Antoniuszowi. Cyceron, u którego uczył się retoryki już po śmierci Cezara, określa go jako człowieka wykształconego i żywo interesującego się literaturą. 1 Lucjusz Korneliusz Balbus, pochodził z Gades (dziś. Ka-dyks; w Hiszpanii. Za wstawiennictwem Pompej usza otrzymał obywatelstwo rzymskie. Przyjaźnił się z Cezarem i Cy-ceronem. Ten ostatni skutecznie bronił w sądzie jego praw obywatelskich. 2 Chodzi o Cezara Sprawozdania z wojny galijskiej i Wojny domowej. WOJNA GALIJSKA, KS. VIII 331 kończone dzieło3, doprowadziłem od wojny aleksandryjskiej 4 do końca, wprawdzie nie wojny domowej, której kresu wcale nie widzimy, ale życia Cezara. Giyby zaś moi czytelnicy mogli pojąć, jak wbrew mej woli podjąłem się tego zadania, tym łatwiej ustrzegłbym się od zarzutu głupoty i zarozumiałości, ja, który wcisnąłem się w sam środek pomiędzy dzieła Cezara. Powszechnie bowiem wiadomo, że wśród wszystkich dzieł inni nie stworzyli nic tak mistrzowskiego, co by w wytworności stylu nie ustępowało tym sprawozdaniom. Zostały one wydane po to, aby historykom nie brakło wiadomości o tak ważnych wydarzeniach, i tak dalece spotkały się z powszechnym uznaniem, że okazuje się, iż historykom utrudniono, a nie ułatwiono możliwość ich opracowania. My jednakowoż mamy poważniejsze powody dla wyrażenia naszego podziwu pod tym względem niż wszyscy inni; innym bowiem wiadomo, jak pięknie i nienagannie je napisał, a nam ponadto, jak łatwo i szybko. Cezar posiadał bowiem nie tylko nadzwyczajną lekkość i wytworność stylu, ale również jak najprawdziwszą umiejętność jasnego przedstawiania swoich myśli. A mnie nawet nie przypadło w udziale, żebym brał udział w wojnie aleksandryjskiej i afrykańskiej5, 3 O wojnie domowej. 4 Wojna aleksandryjska (bellum Alezandrinum) toczyła się w latach 48—47. Zakończyła ona chwilowo spory o tron pomiędzy nieletnim Ptolemeuszem Dionyzosem a jego starszą siostrą Kleopatrą, których oboje, jako małżonków, Cezar ogłosił równorzędnymi królami Egiptu. 5 Wojna afrykańska (bellum Africanum) toczyła się w latach 47—46 przeciw pompejańczykom, zwolennikom nieżyjącego już Pompejusza, reprezentującym interesy rzymskich u-grupowań arystokratycznych, a ma których czele stał teraz Metellus Scipio i zakończyła się pod Thapsus i Utyka klęską Metellusa i walczącego u jego boku Labienusa, dawnego legata Cezara. Na wiadomość o klęsce pompejańczyków po- 332 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR chociaż przebieg tych wojen znany jest nam6 częściowo z opowiadań Cezara, to jednak inaczej jest, gdy słuchamy tych rzeczy, które ujmowały nas niezwykłością wydarzeń lub zachwytem, a inaczej, gdy mamy je przedstawić jako świadectwo. Ale ja doprawdy, przez to, że zbieram wszelkie usprawiedliwiania się, by mnie nie porównywano z Cezarem, przez to samo ściągam na siebie zarzut zarozumiałości, samym przypuszczeniem, iż czyimś zdaniem można by mnie zestawić z nim. Bądź zdrów! 1. Ponieważ Cezar prowadził od ubiegłego lata7 nieustannie działania wojenne8, po pokonaniu całej Galii chciał dać odpoczynek żołnierzom na leżach zimowych po tak ciężkich znojach, gdy doszły go wiadomości, że w tym czasie wiele plemion zamierza wznowić działania wojenne i knuje spiski. Jako zupełnie prawdopodobny powód tego podawano, iż wszyscy Gallowie przekonali się, że o ile nawet bardzo wielkie siły zgromadzone w jednym miejscu nie potrafią się oprzeć Rzymianom, tak znowuż z drugiej strony, jeżeli plemiona galijskie rozpoczną działania równocześnie w różnych miejscach, wojsko narodu rzymskiego, nie mając dostatecznych środków czy czasu, czy sił, nie zdoła wszystkiemu podołać; a żadne plemię nie powinno wzbraniać się przed udziałem w tej walce dlatego, że dla któregoś z nich byłoby to mniej korzystne, jeżeli pełnił w Utyce samobójstwo nieprzejednany -wróg Cezara Katon Młodszy, zwany stąd Utyceńskim. 6 To znaczy Hircjuszowi i Balbusowi. 7 Chodzi tu o lato 53 roku, ponieważ Hircjusz nawiąeuje bezpośrednio do końca tekstu Wojny galijskiej Cezara, traktującego o wydarzeniach z 52 roku, 8 Jest to pewna przesada, gdyż wprawdzie działania wojenne w 52 roku rozpoczęły się jeszcze w pełni zimy, ale od jesieni 53 roku aż do stycznia, ta najpóźniej do lutego 52 roku, Cezar nie prowadził żadnych operacji wojskowych na większą skalę. WOJNA GALIJSKA, KS. VIII 333 przez takie powstrzymywanie nieprzyjaciela pozostałe będą mogły odzyskać wolność. 2. Aby Gallowie nie utwierdzali się w tym przekonaniu, Cezar postawił na czele swego obozu zimowego kwestora Marka Antoniusza9, sam pod ochroną konnicy, na dzień przed styczniowymi Kalendami10 wyruszył z miasta Bibraktea do trzynastego legionu, który rozmieścił nie opodal granic Eduów12 w kraju Bituryg ;w i przyłączył do niego najbliżej znajdujący się legion jedenasty 13. Pozostawiwszy po dwie kohorty14 do pilnowania taborów, resztę wojska 15 wprowadził na najurodzajniejsze ziemie Biturygów, ponieważ z powodu rozległości ich kraju oraz licznych miast1G, obozem zimowym jednego legionu nie można by było ich powstrzymać, gdyby zabrali się do przygotowań wojennych i zaczęli knuć spiski17. 3. Wskutek niespodzianego przybycia Cezara nastąpiło to, do czego musiało dojść u ludzi zaskoczonych i żyjących w rozproszeniu, że uprawiających bez jakichkolwiek obaw rolę zaskoczyła konnica szybciej, nim mogli zbiec 9 Był nlim od 5 grudnia 62 roku p.n.e. 10 Czyli od 29 grudnia 702 onokiu od założenia Rzymu, a więc od 25 [grudnia 52 roku. 11 Gdzie postanowił zimować (por. VII 90, 7). 12 Niedaleko rzeki Liger (dziś. Loaira) naprzeciw miasta Ncwiodunum Haedoiorum (dziś. Nevers). 13 Który pod dowództwem Gajusza Atyscjusza Regdnusa został wysłany do kraju Ambiwaretów mieszkających nad rzeką Liger. 14 Czyli po dwie kohorty z legionów jedenastego i trzynastego. 15 To jest szesnaście kohort obydwu legionów. 16 Rzeczywiście tak było, gdyż to samo wynika z rozkazu Wercyngetoryksa, aby spalić inaraz dwadzieścia miast Biturygów. 17 Biturygowie nie ponieśli zapewne zbyt wielkich strat pod Alezją. 334 GAJUSZ JULIUSZ CEZAK do miast18. Albowiem wskutek zakazu Cezara poniechano nawet owego sygnału oznaczającego nieprzyjacielski napad, przez który zwykło się rozumieć pożary zabudowań, a to w tym celu, by albo nie brakło zapasów paszy i zboża, jeśliby zechciał posunąć się dalej, albo by nie wypłoszyć nieprzyjaciół pożarami. Wystraszeni zagarnięciem wielu tysięcy ludzi do niewoli, ci Biturygowie, którzy mieli możność zbiec z pierwszym nadejściem Rzymian, uciekli do sąsiednich plemion19, ufni bądź w osobiste związki gościnności, bądź we wspólnotę zamysłów. Na próżno: albowiem Cezar pośpiesznym marszem we wszystkich miejscach ich wyprzedził i żadnemu plemieniu nie dał czasu na myślenie bardziej o cudzym niż o własnym ratunku; dzięki tej szybkości zarówno utrzymywał przy sobie wiernych przyjaciół, jak też niepewnych skłonił strachem do przyjęcia warunków pokojowych. Kiedy Biturygowie zdali sobie w takich okolicznościach sprawę, że dzięki łagodności Cezara otwiera się przed nimi możność nawiązania znowu z nim przyjaźni i że sąsiednie plemiona bez żadnej kary wydały zakładników i zostały przyjęte pod opiekę, postąpili tak samo. 4. Żołnierzom, którzy w zimowych dniach20, przy jak najbardziej uciążliwych drogach21 i chłodach nie do zniesienia jak najgorliwiej wytrwali w trudach, za tak ciężki znój i hart Cezar obiecał wypłacić po dwieście, a centurionom po tysiąc sesterców jako nagrodę, i po odesłaniu z powrotem legionów na leża zimowe, sam czterdziestego 18 Aby ujść Rzymianom. 19 To znaczy do Turonów, Karmitów, Eduów, Arwernów, Lemowików, Piktonów. ?0 Kampania ta odbyła się w okresie między 3 grudnia 52 roku a 11 stycznia 51 roku. 21 Drogi wiodły przez dziś. góry Morvan i były albo zasypane śniegiem, lub też zupełnie rozmokłe od deszczów. WOJNA GALIJSKA, KS. VIII 335 dnia22 powrócił do Bibrakte. Kiedy sprawował tam sądy23, Biturygowie przysłali do niego posłów z prośbą o pomoc przeciw Karnutom, na których uskarżali się, że wszczęli przeciw nim wojnę. Po zapoznaniu się z tą sprawą, mimo że w obozie zimowym spędzili nie więcej niż osiemnaście dni24, wyprowadził z leż zimowych nad Ararem legiony czternasty i szósty, które tutaj rozmieścił dla zapewnienia dowozu żywności, jak przedstawiono w poprzedniej księdze. W ten sposób z dwoma legionami ruszył w pościg za Karnutami25. 5. Gdy wieść o wojsku dotarła do nieprzyjaciół, Kar-nutowie nauczeni klęskami innych, opuściwszy swoje wsie i miasta, które dla przetrwania zimy zamieszkiwali w mizernych i pośpiesznie z konieczności skleconych chałupach (po niedawnej bowiem klęsce porzucili wiele miast), rozpierzchli się w różne strony. Ponieważ Cezar nie chciał narażać żołnierzy na gwałtowne ulewy, jakie szczególnie w tym okresie nastały26, rozłożył się obozem w mieście Karnutćw Cenabum i stłoczył żołnierzy po części w domostwach Gallów, a po części w pomieszczeniach pośpiesznie urządzonych przez przykrycie namiotów nagromadzoną słomą. Jednak jeźdźców i piesze oddziały posiłkowe rozesłał w te wszystkie strony, do których podobno mieli się udać nieprzyjaciele; i nie na próżno; albowiem nasi częstokroć wracali, zagarnąwszy obfite łupy. Karnutowie, przyciśnięci trudnymi warunkami zimowymi oraz strachem przed zagrożeniem, ponieważ po wygnaniu z domostw nie 22 To jest 11 stycznia 51 r. 23 Zachował się więc tek, jaikby Galia już była rzymską prowincją. 24 Czyli do 23 stycznia 51 r. 25 Cezar .ruszył z Bibrakte przypuszczalnie przez Dececję, Nowiodunum wzdłuż rzeki Liger do Cenabum (dziś. Orleans), 26 Koniec stycznia d początek lutego. 336 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR mieli odwagi w żadnym miejscu dłużej przebywać27, ani wskutek bardzo mroźnej pogody nie mogli kryć się pod osłoną lasów, rozsypani po utracie znacznej części swoich, rozproszyli się po sąsiednich plemionach. 6. Cezar był zadowolony, że w tak bardzo ciężkiej po-rze roku rozpędził gromadzące się oddziały 2S, aby nie do -puścić do wybuchu wojny i, jak można było się spodziewać, a o czym był przekonany, że przed nastaniem okresu letniego29 nie rozgorzeje ogólnogalijska wojna. Umieścił Gajusza Treboniusza 30 z dwoma legionami, które miał ze sobą, na leżach zimowych w Cenabum; kiedy dzięki częstym poselstwom Remów dowiedział się, że Bellowako-wie 31, którzy sławą wojenną przewyższali wszystkich Gal • łów i Belgów, oraz sąsiadujące z nimi plemiona gromadzą siły zbrojne pod wodzą Bellowaka Korreusza i Atrebaty Kommiusza i ponadto ściągają je w jedno miejsce, aby wszystkimi siłami uderzyć na kraj Suesjonów, których 27 W okolicach Cenalbum. 28 Gallów, gdyż Karnutów nie trzeba już było się obawiać. 29 Według ówczesnego kalendarza był to już marzec, ale faktycznie dopiero luty. so Podczas przydziału legatom poszczególnych legionów na okres zimowy Cezar pominął Gajusza Treboniusza prawdopodobnie dlatego, że podobnie jak Tytusa Labdenusa, jego również obarczał często zadaniami specjalnymi lufo większej wagi. 31 Bellowakowlie mieli niewątpliwie ambicję odegrać jakąś ważniejszą rolę pomiędzy Galiami i prowadzili politykę, która ich zdaniem świadczyła o niezależności, a faktycznie była bardzo ma rękę Rzymianom mającym przed sobą skłóconych Gallów. W 57 roku doprowadzili do rozbicia jedności plemion belgijskich, później nic o nich nie było słychać d dopiero w lecie 52 roku znowu dali o sobie znać wymawiając się od ogól-nogalijsikiego powstania pod wodzą Wercyngetoryksa. Po jego klęsce pod Alezją znowu uaktywnili się, licząc, że teraz przy braku poważniejszych od nich pretendentów do przewodnictwa nad Galią będą mogli wysunąć się na czoło ze względu oa swoje znaczenie militarne. WOJNA GALIJSKA, KS. VIII 337 podporządkował Remom, uznał, że nie tylko jego godność własna, ale także osobisty interes wymaga, aby sprzymierzeńcy, jak najlepiej wobec Rzeczypospolitej zasłużeni, nie ponieśli żadnej szkody, ponownie odwołał jedenasty legion z leż zimowych, do Gajusza Fabiusza 32 wysłał zaś pismo, by dwa legiony33, które posiadał, odprowadził do kraju Suesjonów i wziął od Labienusa jeden34 z jego dwu legionów. W ten sposób, o ile pozwalała dogodność rozmieszczenia obozów zimowych oraz potrzeby wojenne, ciężar kampanii wojennych nakładał kolejno na poszczególne legiony przy nieustannym trudzie osobistym. 71 Po zgromadzeniu tych sił ruszył przeciw Bellowakom i po rozłożeniu się obozem w ich kraju rozesłał oddziały konnicy na wszystkie strony dla pochwycenia jakichś jeńców, od których dowiedziałby się o zamiarach nieprzyjaciół. Jeźdźcy, wypełniwszy zadanie, przynieśli wiadomość, że po zagrodach znaleziono niewielu ludzi, i to właśnie takich, którzy pozostali nie dla uprawy roli (albowiem zewsząd gorliwie wywędrowano), ale których z powrotem J5 przysłano na przeszpiegi. Kiedy Cezar wypytał ich, w którym miejscu są główne siły Bellowaków i jakie są ich zamiary, dowiedział się: “wszyscy zdolni do noszenia broni Bellowakowie zgromadzili się na jednym miejscu36, a także Ambianowie, Aulerkowie37, Kaleto wie, Welioka- 32 Stał on w kraju Remów. 33 Jeden z nich pod wodzą OLucjuszia Minucjusza Bazylusa (VII 90, 5), ale ten podlegał Gajuszowi Fabiuszowi. 34 Chodzi tu o legion siódmy. 35 Wszyscy więc BeLkrwakowie zgodnie ze swoimi zamierzeniami opuścili swój kraj i przebywali na terytorium Suesjonów. 88 przypuszcza się, że obóz (Bellowaków znajdował się na górze Saint-Manc w Lasku Compiegne, tuż przy drodze wiodącej dziś z Soissoms do Compiegme. 37 Mogli to być jedynie Aztekowie Eburowicy (dais. oko- 338 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR sowie, Atrebaci; pod obóz wybrano wyniosły teren wśród lasu otoczony bagnami38, wszystkie tabory ściągnięto do bardzo odległych lasów. "Wielu naczelników plemiennych dowodzi w tej wojnie, ale na ogół najbardziej ulegają Kor-reuszowi, ponieważ mniemają, że najbardziej jemu jest nienawistne imię narodu rzymskiego. Kilka dni temu z tego obozu wyjechał Atrebata Kommiusz, aby sprowadzić posiłki od Germanów39, których i sąsiedztwo jest bliskie, i liczba nieograniczona. A następnie Bellowakowie, za zgodą wszystkich naczelników plemiennych, i przy jak największym zapale ludu, postanowili, że jeśliby Cezar przybył z trzema, jak się podawało, legionami, wydać mu bitwę, aby w gorszych i trudniejszych później warunkach nie byli zmuszeni walczyć z całym wojskiem rzymskim; jeśliby przyprowadził większe siły, pozostać na tym miejscu, które wybrali, a następnie z zasadzek odcinać Rzymian od paszy (której ze względu na porę roku i jest niewiele, i znajduje się w rozproszeniu) oraz od dostaw żywności i reszty zaopatrzenia". 8. Kiedy Cezar poznał, że tym wiadomościom przytakuje wiele osób, a ponadto doszedł do przekonania, że zamierzenia te są pełne rozwagi i dalekie od lekkomyślności barbarzyńców, postanowił wszelkimi sposobami zadbać o to, by nieprzyjaciel, zlekceważywszy jego szczupłe siły, szybciej wdał się w walkę. Miał bowiem przy sobie wyjątkowej dzielności i jak najbardziej wypróbowane legiony lice Evreux), którzy byli sąsiadami Bellowaków, podobnie jak Diablintowie i Cenomanowie. 38 Chodzi tu o bagniska mad 'dziś. potokiem Ru de Berne, który leniwo wije się od południowej i zachodniej strony Mont Saint-Marc i u północno-zachodniego skraju tej góry wpada do rzeki Aiane. 89 Prawdopodobnie chodzi tu o tzw. przedreńskiich Germanów (Germani Cisrhenani). WOJNA GALIJSKA, KS. VIII 339 siódmy, ósmy i dziewiąty oraz legion jedenasty, złożony z młodzieży rokującej największe nadzieje, który już służył osiem lat, jednakże w porównaniu z pozostałymi jeszcze nie zyskał takiego samego uznania pod względem doświadczenia bojowego i męstwa. Zwołał więc naradę wojenną i po przedstawieniu tych wiadomości, które mu doniesiono, wzmocnił ducha bojowego wojska. Ażeby mógł właśnie liczbą trzech legionów znęcić nieprzyjaciół do bitwy, porządek kolumny marszowej ustalił tak, że legiony siódmy, ósmy i dziewiąty szły przed wszystkimi taborami, następnie całą kolumnę taborów, która była jednakże skromna, jak zwykle podczas wypraw, zamykał legion jedenasty, aby w oczy nieprzyjaciół nie wpadał obraz większej ilości od tej, której sami sobie życzyli. Po uformowaniu w tym celu kolumny marszowej niemal kwadratowego kształtu przyprowadził wojsko przed oczy nieprzyjaciół szybciej, niż tego oczekiwali. 9. Gdy Gallowie, o których pełnych pewności siebie zamierzeniach doniesiono Cezarowi, zobaczyli nagle, że legiony uformowane jakby w szyku bojowym zbliżają się równym krokiem, czy to z obawy przed bitwą, czy z powodu niespodzianego nadejścia, czy przez oczekiwanie na nasze decyzje, ustawili swoje siły przed obozem i nie zstępowali z wyżej położonych stanowisk. Chociaż Cezar pragnął stoczyć bitwę, jednak zaskoczony tak wielką liczebnością nieprzyjaciół, rozłożył się obozem na wprost nieprzyjacielskiego obozu, oddzielony doliną bardziej wciętą na głębokość niż otwartą na szerokość40. Obóz kazał obwarować na dwanaście stóp i odpowiednio do jego wysokości wybudować przedpiersień, wykopać podwójny rów •••Przypuszcza się, że była to w znacznej części bagnista dolina potoku Berne pomiędzy górami Saint-Marc i Sadmt-Pierre. 340 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR szerokości piętnastu stóp ze stromymi ścianami41, wznieść wiele wież na wysokość trzech kondygnacji i połączyć przerzuconymi pomostami krytymi, których przody były zabezpieczone plecionkowymi przedpiersieniami, aby bronić się przed nieprzyjacielem podwójnym rowem i podwójnym szeregiem obrońców. Jeden raził pociskami z pomostów, gdzie był bardziej bezpieczny dzięki wysokości, o wiele śmielej i dalej, drugi, rozmieszczony bliżej nieprzyjaciela na samym wale, był osłonięty pomostem przed wpadającymi pociskami. Bramy zaopatrzył w dwuskrzydłowe wrota i podwyższone wieże. 10. Przeznaczenie tych umocnień było dwojakie. Spodziewał się bowiem, że, po pierwsze, wielkością obwarowań i swoim rzekomym strachem natchnie barbarzyńców pewnością siebie, po drugie, miał na oku, że kiedy trzeba będzie wyruszyć dalej za paszą i żywnością, przy skromnych siłach będzie można bronić obóz samymi umocnieniami. Tymczasem dochodziło często do starć, przy nielicznych z obu stron na nie wyruszających, ze względu na rozciągające się pomiędzy obozami bagna; bagna te przekraczały jednakże niekiedy albo nasze oddziały posiłkowe Gallów i Germanów i z większą zawziętością ścigały nieprzyjaciół, albo na odwrót, nieprzyjaciele przekroczywszy je, odrzucali naszych na dalszą odległość. Następnie podczas codziennych poszukiwań paszy zdarzało się (to, co musiało się zdarzać, kiedy paszę zbierano w z rzadka porozrzucanych zabudowaniach), że w niedogodnych miejscach rozproszeni furażerzy byli osaczeni; przypadki te, choć przynosiły naszym niewielkie straty w zwierzętach jucznych i niewolnikach, wywoływały jednak głupie wyobrażenia u barbarzyńców, a to tym bardziej, ponieważ 41 Przeprowadzone tu badania wykopaliskowe miie potwierdziły tego przekazu Hircjusza. Przypuszczalnie zawiodła go pamięć. WOJNA GALIJSKA, KS. VIII 341 Kommiusz, o którym wspomniałem, że wyruszył celem sprowadzenia germańskich posiłków, przybył z jeźdźcami; chociaż było ich w sumie nie więcej niż pięciuset, to jednak po przybyciu Germanów barbarzyńcy nabrali pewności siebie. 11. Gdy Cezar zauważył, z jednej strony, że nieprzyjaciele od wielu dni trzymają się obozu bronionego przez bagna i naturalne położenie, a z drugiej, że obozu tego nie można zdobyć bez krwawych strat ani zamknąć całego terenu umocnieniami, chyba że przez większą ilość wojska, wysłał pismo do Gajusza Treboniusza42, by możliwie jak najśpieszniej zabrał trzynasty legion, zimujący pod wodzą legata Tytusa Sekscjusza w kraju Biturygów i dzięki temu z trzema legionami pośpiesznym marszem przybył do niego 43; sam posyłał na przemian, dla ochrony dostaw paszy, jeźdźców remijskich i lingońskich, a także i z innych plemion, których znaczną ilość powołał, aby powstrzymywali niespodziane napady nieprzyjacielskie. 12. Gdy tak się działo codziennie i jak to przy długim trwaniu czegoś zdarza się, czujność wskutek nawyku już osłabła, Bellowakowie, po rozpoznaniu codziennych miejsc postoju naszych jeźdźców, w lesistej okolicy rozstawili w zasadzce doborowy oddział piechoty i następnego dnia posłali tam konnych, aby najpierw naszych tam zwabili, a następnie w zasadzce okrążonych zaatakowali. Ten nieszczęsny los trafił na Remów, którym przypadł w tym 42 Stał w Cenabum. 43 Na przybycie Gajusza T-rebaniusaa Cezar musiał czekać co najmniej 12 dni: 3 dni potrzeba było ma dotarcie posłańca 'Od Cezara do Treboniusza. Ten znowu potrzebował też 3 dni na ściągnięcie trzynastego legionu do Cenabum, no i wreszcie 6 dni na dojście do Cezara, licząc po 7 godzin marszu dziennie. 342 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR dniu obowiązek pełnienia ochrony. Gdy bowiem oni spostrzegłszy nieoczekiwanie nieprzyjacielskich jeźdźców i zlekceważywszy przy swej liczebnej przewadze ich niewielką garstkę, zbyt zawzięcie ich ścigali, zostali nagle zewsząd okrążeni przez piechotę. Przerażeni tym uderzeniem, szybciej, niż to zwykle bywa podczas konnych starć, zawrócili, pozostawiwszy Wertykcna, naczelnika plemienia i prefekta jazdy; on, choć, ze względu na wiek, ledwie że mógł dosiadać konia, jednak zwyczajem Gallów ani nie wymawiał się wiekiem od przyjęcia prefektury, ani nie chciał, by walczono bez niego. Po udanej utarczce i po zabiciu remijskiego naczelnika plemiennego i prefekta wzrosła i wzmogła się pewność siebie nieprzyjaciół, a naszym ta porażka przypomniała, by postoje robić w miejscach dokładniej przeszukanych i ustępującego nieprzyjaciela ścigać bardziej rozważnie. 13. Tymczasem w polu widzenia obydwu obozów dochodziło nieustannie do codziennych utarczek, które toczyły się przy brodach i przejściach przez bagno. Gdy podczas takiej utarczki Germanowie, których Cezar sprowadził zza Renu po to, by walczyli pomiędzy szeregami konnicy, zbyt rezolutnie przeprawili się wszyscy przez bagno i po wybiciu garstki stawiających opór zbyt zawzięcie ścigali resztę nieprzyjacielskiego tłumu, ogarnięci przerażeniem nie tylko ci, którzy albo znaleźli się w bezpośrednim zagrożeniu, albo z dala odnosili rany, ale także ci, którzy zazwyczaj w większej odległości stali w rezerwie, rzucili się haniebnie do ucieczki, opuszczając niejednokrotnie stanowiska na wyżej położonych miejscach i nie prędzej kładli kres ucieczce, aż albo znaleźli schronienie w obozie swoich, albo, jak niektórzy, powodowani wstydem, uciekali dalej przed siebie. Ta porażka wywołała taki zamęt wśród wszystkich ich sił zbrojnych, że z trudem można osadzić, czy dzięki drobnym sukcesom nabie- WOJNA GALIJSKA, KS. VIII 343 rali zbyt dużej pewności siebie, czy stawali się zbyt tchórzliwi wskutek nieznacznych niepowodzeń. 14. Gdy Gallowie po spędzeniu wielu dni w tym obozie dowiedzieli się, że legiony i legat Gajusz Treboniusz są w pobliżu, wodzowie Bellowaków w obawie przed podobnym oblężeniem jak w Alezji odesłali nocą tych, których uważali za mniej przydatnych z powodu wieku, braku sił lub gorszego uzbrojenia, i razem z nimi resztę taborów. Podczas porządkowania przez nich tej pełnej zamieszania i bałaganu kolumny marszowej (Galiom bowiem, gdy wyruszają nawet bez obciążenia, towarzyszy zazwyczaj wielkie mnóstwo wozów) zaskoczeni przez świt ustawili przed swoim obozem oddziały zbrojnych, aby Rzymianie ruszyli w pościg nie wcześniej, aż kolumna ich taborów odejdzie na znaczniejszą odległość. Tymczasem Cezar był zdania, że przy tak stromym podejściu na wzgórze nie należy atakować stojących w gotowości do obrony wojowników, ale jedynie podsunąć legiony przynajmniej na tyle, by barbarzyńcy zagrożeni przez żołnierzy nie mogli bez ryzyka odejść z tego miejsca. Wobec tego, ponieważ widział, że obydwa obozy oddziela nieprzebyte bagno, które trudnością przeprawy może zmniejszyć szybkość pościgu, a ponadto zauważył, że to wzgórze, które za bagnem rozciągało się prawie do obozu nieprzyjaciół, jest oddzielone niewielką doliną od ich obozu, przeprowadził legiony po bagnie przykrytym pomostami i szybko przybył do równiny na szczycie wzgórza44, chronionej z obu boków stromymi pochyłościami. Po uformowaniu tam legionów, przyszedł na skraj wzgórza i ustawił szyk bojowy w takim miejscu, skąd wyrzucanymi z machin miotających pociskami można było godzić w nieprzyjacielskie szyki w kształcie klina. 44 Na dziś. Mont Collet. 344 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR 15. Chociaż barbarzyńcy, zaufawszy warunkom naturalnym, nie wzbranialiby się przed bitwą, jeśliby przypadkiem Rzymianie usiłowali podejść na wzgórze45, to przecie nie mieli odwagi odprawiać swoich wojsk stopniowo poszczególnymi oddziałami, aby rozproszone nie popadły w zamieszanie, i dlatego pozostali w szyku bojowym. Po rozpoznaniu przyczyn ich uporu Cezar ustawił w szyku bojowym dwadzieścia kohortK i po wytyczeniu miejsca pod obóz kazał obóz obwarować 47. Po zakończeniu robót ustawił przed wałem legiony w pogotowiu bojowym, a jeźdźców z końmi pod siodłem 4S rozmieścił na stanowis -kach. Gdy Bellowakowie zobaczyli, że Rzymianie są przygotowani do pościgu, a oni nie będą mogli ani przenocować lub dłużej zatrzymać się bez ryzyka na tym miejscu, taki powzięli plan wycofania się. Wiązanki słomy i chrustu, a było mnóstwo tego w obozie, podając sobie z rąk do rąk rozłożyli przed swoją linią i pod sam koniec dnia, na umówiony znak, jednocześnie podpalili. Tak więc nieprzerwany płomień nagle zakrył wszystkie ich siły zbrojnie przed oczyma Rzymian. Kiedy to nastąpiło, barbarzyńcy w jak najgwałtowniejszym pędzie uciekli. 16. Chociaż Cezar nie mógł zauważyć odstąpienia nieprzyjaciół ze względu na przysłaniający ogień, podejrzewał jednak, że pomysł ten powstał w celu ucieczki, przesunął więc legiony do przodu, a oddziały konnicy posłał w pogoń; sam, w obawie przed zasadzką, aby nieprzyjaciel nie usiłował przypadkiem stawić czoło w tym miejscu i zwabić naszych na niedogodne pozycje, z większą 45 Chodzi o Mont Saint-Miarc, gdtzie był obóz Bellowaków. 46 To anaczy, że były to kohorty wzięte z wszystkich le-ginów, jakie Cezar miał przy sobie. W przeciwnym razie powiedziałby o dwu legionach. 47 Zajęta była tym reszta wojska. 48 Aby byli w gotowości do ataku. WOJNA GALIJSKA, KS. VIII 345 ostrożnością posuwał się naprzód. Ponieważ nasi jeźdźcy obawiali się wkraczać w dym i morze ognia, a jeśli już co zapalczywsi z nich weszli, to z ledwością dostrzegali głowy swoich koni, w obawie więc przed zasadzkami dali Bellowakom całkowitą możność wycofania się. Tak więc w tej ucieczce tak pełnej strachu, jak też i przebiegłości nieprzyjaciele bez żadnych strat poszli do przodu nie więcej niż na 10 000 kroków i w miejscu doskonale z natury obronnym zatoczyli obóz49. Stąd, ponieważ często rozmieszczali w zasadzkach konnych i pieszych, zadawali duże straty Rzymianom50 podczas gromadzenia paszy. 17. Kiedy do tego coraz częściej dochodziło, Cezar dowiedział się od pewnego jeńca, że Korreusz, wódz Bel-lowaków, wybrał sześciuset najodważniejszych wojowników z piechoty oraz tysiąc z całej jazdy, ukrył ich w zasadzce w takim miejscu51, do którego, jak podejrzewał, Rzymianie zostaną posłani ze względu na obfitość zboża i paszy. Dowiedziawszy się o tym planie wysłał więcej niż zwykle legionów, a przodem puścił konnicę, którą normalnie wysyłał zazwyczaj jako ochronę furażerów; pomiędzy jej szeregi wmieszał lekkozbrojne oddziały posiłkowe; sam, z legionami przybliżył się możliwie jak najbardziej. 18. Rozmieszczeni w zasadzce nieprzyjaciele wybrali dla 49 Przypuszcza się, że chodzi tu o Mont Ganelon, gdyż mniej więcej w 'takiej odległości znajduje się od Mont Saiin-t--Mairc. Zbocza tej góry rzeczywiście niemal z wszystkich s bron stromo opadają. 60 Należy przypuszczać, że Cezar pozostał w swoim obozie ina 'Mont Collet. 51 Na ogół przypuszcza się, że chodzi tu o dads. równinę Choisy-au-Bac niedaleko ujścia Aisne do Oise, kilka kilometrów ma północny-wschód od Compiegne. Wprawdzie równina ta nie jest odległa o 8000 kroków od Mont Ganelan, jak podaje Hircjusz {VIII 20, 1), ale mogła tu zajść u niego pomyłka. 346 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR przeprowadzenia swojego planu równinę rozciągającą się we wszystkich kierunkach nie więcej niż na tysiąc kroków, zabezpieczoną zewsząd wprost nieprzebytymi lasami lub bardzo głęboką rzeką52 i jak przy osaczaniu otoczyli ją pułapkami. Po ujawnieniu zamiarów nieprzyjaciela, nasi zarówno zapałem, jak i uzbrojeniem gotowi do stoczenia bitwy i przy posuwających się w ślad za nimi legionach nie uchylali się od żadnego starcia i poszczególnymi oddziałami przybyli na to miejsce. Kiedy po ich nadejściu Korreusz uznał, że nadarzyła się sposobność przeprowadzenia zamysłu, najpierw ukazał się z niewieloma i uderzył na najbliższe oddziały konnicy. Nasi odważnie wytrzymali uderzenie zaczajonych i niezbyt licznie schodzili się w jednym miejscu; a to dlatego, że częstokroć podczas bitew konnych tak jakiś przestrach, jak i stłoczenie zbyt wielu walczących powoduje klęskę. 19. Kiedy oddziały konnicy porozmieszczały się i w małych grupach na przemian walcząc nie dopuszczały do okrążenia swoich, reszta nieprzyjaciół53, podczas gdy Korreusz walczył, wypadła z lasów. Bitwa toczyła się w różnych miejscach z wielką gwałtownością. Ale gdy bój przedłużał się bez rozstrzygnięcia, z wolna wysunęły się z lasów tłumy pieszych, które zmusiły naszych jeźdźców do ustąpienia. Z pomocą przybiegły im szybko lekkozbrojne oddziały piechoty, o których wspomniałem, że zostały wysłane przed legionami, i po rozmieszczeniu się pomiędzy oddziałami konnymi naszych mężnie walczyli. Dość długo walczono bez rozstrzygnięcia; wreszcie, zgodnie z tym rodzajem walki, ci, którzy wytrzymali pierwsze uderzenie z zasadzek, przez to samo wzięli górę, że zaskoczeni nie ponieśli żadnej szkody ze strony zaczajonych napastni- 52 Jest to Aksona i(dzis. Aisne). 88 Chodzi tu o resztę jazdy Bellowaków, ukrytej w zasadzce. WOJNA GALIJSKA, KS. VIII 347 ków. Tymczasem podeszły bliżej legiony i w jednakowym czasie gońcy donieśli tak naszym, jak i nieprzyjaciołom, że zbliża się naczelny wódz rzymski z wojskiem w szyku bojowym. Na wiadomość o tym, nasi54, ufni w pomoc kohort, walczyli z jak największą zaciętością, aby nie zdawało się — jeżeliby zbyt gnuśnie walczyli — że podzielili z legionami sławę zwycięstwa. Nieprzyjaciele upadli na duchu i różnymi drogami szukali sposobu ucieczki. Daremnie: albowiem te przeszkody terenowe, którymi chcieli zamknąć Rzymian, ich samych zatrzymywały. Jednakże pobici i przerażeni, stratą większej części swoich zgnębieni, rzucili się do ucieczki już to w upragnione lasy, już to za rzekę, ale zostali wybici w czasie ucieczki przez zawzięcie ścigających ich naszych. Tymczasem Korreusza, nie załamanego żadną klęską, nie można było nakłonić, żeby ustąpił z pola bitwy i podążył do lasu, albo do poddania się na wezwanie naszych, ale przez to, że jak naj-dzielniej walczył i wielu poranił, doprowadził ogarniętych wściekłością zwycięzców do zasypania siebie pociskami. 20. Po takim przebiegu działań, Cezar, po wkroczeniu na świeże jeszcze ślady bitwy, przypuszczał, że pokonani nieprzyjaciele na wiadomość o tak wielkiej klęsce porzucą swój obóz, który — jak mówiono — znajdował się nie dalej od miejsca tej rzezi niż mniej więcej 8 000 kroków, i chociaż widział na przejściu przeszkodę w rzece, to jednak po przeprawieniu wojska55 ruszył do przodu. Tymczasem Bellowakowie i pozostałe plemiona, po przyjęciu niespodzianie z ucieczki nielicznych i w dodatku rannych, którzy uniknęli swego losu dzięki łaskawości lasów, po wszystkich nieszczęściach, na wiadomość o klęsce, o zabiciu Korreusza, o utracie konnicy i najdzielniejszych 64 Hircjusz ma tu na myśli konnicę nzymską, złożoną zresztą przede wszystkim z Gallów. 65 Przypuszczalnie po przerzuconym przez siebie moście. 348 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR piechurów — spodziewali się nadejścia Rzymian, na zwołanym natychmiast głosem trąb zgromadzeniu, zgodnie ogłosili, że wysyłają do Cezara posłów i zakładników. 21. Po wyrażeniu przez wszystkich zgody na ten zamysł Atrebata Kommiusz zbiegł do tych Germanów, od których pożyczył posiłki na tę wojnę. Pozostali natychmiast wyprawili posłów do Cezara i błagali, by zadowolił się tą karą nieprzyjaciół, której, jeśliby mógł bez walki nałożyć ją na nich całych i zdrowych, ze względu na swoją łagodność i ludzkie podejście, z pewnością nigdy by nie nałożył. “Siły zbrojne Bellowaków zostały zniweczone podczas konnej bitwy; padło wiele tysięcy doborowej piechoty56, zbiegli jedynie zwiastuni rzezi57. Jednakże, jak na tak wielką klęskę, Bellowakowie odnieśli znaczną korzyść w tej bitwie, ponieważ został zabity Kor-reusz, inicjator tej wojny i podżegacz ludu. Nigdy bowiem za jego życia rada starszych nie miała w państwie tyle znaczenia, ile go miał nieświadomy motłoch". 22. Błagającym o to posłom Cezar przypomniał: “poprzedniego roku o tym samym czasie Bellowakowie i inne plemiona Galii wszczęli wojnę; spośród wszystkich innych oni z jak największym uporem trwali w wojowniczym nastawieniu i do opamiętania się nie doprowadziło ich nawet poddanie się innych. Pojmuje i rozumie, że winę za przestępstwa najłatwiej przypisać nieżyjącym. Nikt przecież nie ma aż tyle mocy, aby wbrew woli naczelników plemiennych, przy sprzeciwie rady starszych i oporze ze strony wszystkich uczciwych 58 ludzi, mógł w oparciu o słabą 66 W bitwie tej wzięło udział 6000 konnych i pieszych wojowników galijskich d prawie wszyscy zginęli (por. VIII 17, 1). 57 To znaczy ci, którzy przynieśli wiadomość o klęsce. 58 Cezar ma na myśli tyeto, którzy sprzyjiali Rzymianom, w pojęciu zaś Gallów byli oni zdrajcami sprawy ogólnogalij-skiej. WOJNA GALIJSKA, KS. VIII 349 garstkę motłochu wojnę wywołać i prowadzić; jednakowoż zadowoli się tą karą, jaką sami ściągnęli na siebie". 23. Następnej nocy zanieśli odpowiedź swoim i doprowadzono zakładników. Zewsząd pośpieszali posłowie pozostałych plemion, które wyczekiwały zakończenia sprawy Bellowaków. Wszyscy wydali zakładników i spełnili wszelkie żądania z wyjątkiem Kommiusza, któremu strach nie pozwalał na powierzenie komukolwiek swojego osobistego bezpieczeństwa. W ubiegłym bowiem roku59, w czasie, gdy Cezar sprawował sądy w Galii Bliższej, Tytus La-' bienus, dowiedziawszy się, że Kommiusz podburza plemiona i zawiązuje spiski przeciw Cezarowi, uznał, że mógłby bez żadnego wiarołomstwa zdławić jego zdradę. Ponieważ nie sądził, że on na wezwanie stawi się w obozie, aby przez próbę pozyskania nie zwiększyć jego podejrzeń, posłał Gajusza Woluzena Kwadratusa, któremu kazał, by pozorując rozmowę, postarał się podczas niej o zabicie go. W tym celu przekazał mu dobranych i odpowiednich centurionów. Kiedy doszło do rozmowy i, jak uzgodniono, Woluzenus chwycił Kommiusza za rękę, centurion, albo przejęty niezwykłym zadaniem60, albo powstrzymany szybko przez towarzyszy Kommiusza, nie zdołał zabić tego człowieka; jednakże pierwszym ciosem miecza ciężko zranił go w głowę. Kiedy z obu stron dobyto mieczy, zamiarem jednych i drugich była nie tyle walka, co ucieczka: naszych dlatego, ponieważ sądzili, że Kommiuszowi zadano śmiertelną ranę, a Gallów dlatego, ponieważ po stwierdzeniu zasadzki obawiali się czegoś więcej, niż tego, co ujrzeli. Po tym czynie Kommiusz, podobno, postanowił, że nigdy nie pokaże się na oczy żadnemu Rzymianinowi. 24. Kiedy Cezar, po pokonaniu najbardziej wojowniczych 59 W zimie z 53 na 52 rok. 60 Mianowicie skrytobójstwem. 350 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR plemion, zobaczył, że nie ma już takiego plemienia, które by gotowało wojnę, żeby mu się nią przeciwstawić, lecz niektórzy odchodzili z miast czy uchodzili ze wsi, aby uniknąć obecnych rządów, postanowił rozesłać wojsko w różne strony. Kwestora Marka Antoniusza z dwunastym legionem61 przyłączył do siebie62. Legata Gajusza Fabiusza z dwudziestu pięciu kohortami63 posłał do wprost w przeciwną stronę zwróconej części Galii64, ponieważ słyszał, że tam pewne plemiona były pod bronią, i uważał, że Gajusz Kaniniusz Rebilus 65, który był w tych okolicach, nie miał dostatecznie silnych dwóch legionów 66. Tytusa Labienusa wezwał do siebie67; piętnasty zaś legion, który był z nim na leżach zimowych, wysłał do zro-manizowanej Galii68 dla ochrony kolonii obywateli rzym- 01 Do tej pory przebywał w Bibraikte. 68 Cezar przebywał zapewne jeszcze w okolicach Mont Ga-inelon, w zachodniej części -noszącej dzisiaj nazwę Camp de Cesar. 63 Do tej pory pod wodzą Gajusza Fabiusza były legiony ósmy i dziewiąty i teraz dodał do nich Cezar jeszcze 5 kohort, czyli pół legionu. 64 Ponieważ Cezar znajdował się w północnej Galii, a więc na jej południe. 65 Legat Kaniniusz Rebdłus został wysłany przez Cezara do kraju Rutenów w południowej Galii. Część tego plemienia wchodziła w skład Prowincji (por. VII 7, 4). Miał on tam zabezpieczać północno-zachodmie granice Prowincji i trzymać w szachu Akwitanów. ee przypuszcza się, że były to: legio V Alaudae (Skowronki), słaby dlatego, ponieważ dopiero w ubiegłym roku został sformowany, być może e owych 22 kohort, ściągniętych razem ma terenie Prowincji przez Ducjusza Cezara (por. VII 65, 1) oraz legio X, który poważnie wykrwawił się w wielu bitwach. 67 Miał on przybyć sam, ponieważ z posiadanych dwu legionów (por. VII 90, 4) jeden, mianowicie siódmy, już oddał (VIII 6, 3), a drugi, mianowicie piętnasty, obecnie oddał. 68 — czyli Galii Przedalpejskiej. WOJNA GALIJSKA, KS. VIII 351 skich, aby wskutek najazdu barbarzyńców69 nie doszło do podobnego nieszczęścia, jakie ostatniego lata spotkało Tergestynów70; padli oni ofiarą niespodzianego napadu rozbójniczego Illirów. Sam wyprawił się71 na niszczenie i pustoszenie kraju Ambioryksa; kiedy stracił nadzieję, że mógłby pojmać tego wystraszonego i uciekającego człowieka, uważał, iż dla jego własnej godności będzie najstosowniejsze to, żeby do tego stopnia ogołocić kraj Ambioryksa z mieszkańców, zagród i bydła, aby ten wskutek nienawiści ze strony swoich, jeśliby los ich oszczędził, nie miał żadnego powrotu do kraju z powodu tak wielkich zniszczeń72. 25. Kiedy na wszystkie strony kraju Ambioryksa rozesłał bądź legiony, bądź oddziały posiłkowe i wszystko przez rzezie, pożary i grabieże spustoszył, po zabiciu albo wzięciu w niewolę wielkiej liczby ludzi, wyprawił Labienusa z dwoma legionami do kraju Trewerów73; plemię ich, przez sąsiedztwo z Germanią, wyćwiczone w codziennych bojach niewiele różniło się od Germanów sposobem życia i dzikością, i nigdy nie wykonywało tego, co zostało mu nakazane, chyba tylko przymuszone przez wojsko74. 69 — dzikich plemion dUiryjskiefa, zamieszkujących Alpy. 70 Mieszkańców Tergeste (dziś. Triest). Cezar o tym nie wspomniał, ponieważ nie wiązał tego ze sprawami galijskimi. 71 Z pięciu i pół legionami. W 51 roku Cezar miał ogółem 11 legionów, mianowicie od V do XV. Z tych dwa miał Ka-niniusz, 2 i pół Fabiusz, legion piętnasty udawał się do Galii Brzedalpejskiej, reszta zaś pozostawała przy Cezarze. 72 O dalszych losach Ambioryksa nic pewnego nie wiadomo. Podobno uciekł za Ren do Germanów i tam pozostał na stałe. 73 Labienus przebywał już w kraju Trewerów i z jednej strony dobrze zapoznał się z ich sposobem walki, a z drugiej oni również nauczyli się go respektować. 74 Oczywiście wojsko rzymskie, które nie musiało zresztą przebywać w ich fcraju, ale w jego sąsiedztwie. 352 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR 26. Tymczasem legat Gajusz Kandniusz, gdy dowiedział się z pism i od gońców Duracjusza75, który zawsze pozostawał w przyjaźni z Rzymianami, nawet gdy pewna cząść jego plemienia zdradziła 76, że wielkie masy nieprzyjaciół zeszły się w kraju Piktonów, udał się do miasta Lemonum ". Gdy przybył tam i od jeńców dowiedział się, że zamknięty w Lemonum Duracjusz jest oblegany przez wodza Andów Dumnakusa z wielu tysiącami ludzi, nie miał odwagi uderzyć na nieprzyjaciela słabymi legionami i zatoczył obóz na obronnym z natury miejscu. Kiedy Dum-nakus dowiedział się, że Kaniniusz się zbliża, skierowawszy wszystkie siły przeciw legionom, postanowił zaatakować rzymski obóz. Kiedy strawił wiele dni na oblężeniu i mimo znacznych strat wśród swoich nie mógł uszkodzić żadnej części umocnień78, znowu powrócił do oblegania Lemonum. 27. W tym samym czasie legat Gajusz Fabiusz przyjął w opiekę wiele plemion79, umocnił układy przez zakładników i równocześnie z listów Kaniniusza dowiedział się, co się działo w kraju Piktonów. Po zapoznaniu się z tymi wydarzeniami ruszył na odsiecz Duracjuszowi. Tymczasem Dumnakus :— dowiedziawszy się o zbliżaniu się Fabiusza, stracił nadzieję na ocalenie, jeśliby musiał 75 Być może, że jest to ten sam Duracjusz, który otrzymał obywatelstwo rzymskie, zapewne od Cezara, ponieważ zachowały się srebrne monety, będące w obiegu w kraju Piktonów z napisem DYRAT IVLIOS, a znajdowane «a ich terytorium (dziś. Poitou). 76 Częste wśród plemion galijskich zjawisko (por. VI 11, 2). 77 Dzisiejsze Poitiers. .- 7a Chodziło o wyrwanie belek z palisady. 79 Przypuszczalnie były to plemiona Weliokasjów, Eburo-wików, Cenomanów i może Turonów, przez których ziemie szedł od kraju Bellowaków do ikraju Piktonów. Plemiona are-moryckie poddały się później. WOJNA GALIJSKA, KS. VIII 353 równocześnie stawić czoło rzymskiemu nieprzyjacielowi od zewnątrz i mieć się na baczności i martwieć ze strachu przed mieszczanami — nieoczekiwanie wycofał się z siłami zbrojnymi z tych stanowisk i uważał, że nie będzie wystarczająco bezpieczny, jeśli nie przeprawi swych sił przez rzekę Liger, którą z powodu wielkości musiało się przejść po moście. Fabiusz, choć jeszcze nie ukazał się nieprzyjacielowi i nie połączył się z Kaniniuszem, jednakże powiadomiony przez tych, którzy znali charakter okolicy, jak najbardziej wierzył w to, że wystraszeni nieprzyjaciele dotrą ku temu miejscu, do którego podążyli. Ruszył zatem z wojskiem do tego mostu80, a konnicy kazał tylko tyle posuwać się przed kolumną marszową, aby stamtąd, dokąd posunęła się, bez przemęczania koni powróciła do tego samego obozu. Nasi jeźdźcy puścili się w pogoń, jak nakazano, i zaatakowali kolumnę marszową Dumnakusa, a uderzywszy na uciekających, wystraszonych i objuczonych tobołami, po wybiciu wielu, zawładnęli wielką zdobyczą. Po wypełnionym należycie w ten sposób zadaniu powrócili do obozu ". 28. Następnej nocy Fabiusz posłał przodem jeźdźców tak przygotowanych, aby nawiązali kontakt bojowy, a przy tym powstrzymywali całą kolumnę marszową nieprzyjaciela do jego nadejścia. Prefekt jazdy Kwintus Acjusz Warus, mąż o niezwykłej odwadze i roztropności, napomniał swoich, aby działania rozgrywały się zgodnie z jego rozkazami, i po dognaniu nieprzyjacielskiej kolumny mar- 69 Gajusz Fabiusz ruszył zapewne wzdłuż dziś. rzeki Yienne, dopływu Loary, aby nie dopuścić Dumnakusa do przeprawy przez Loarę i w ten sposób uniemożliwić mu powrót do swego kraju, dziś. Anjou. 81 — który znajdował się zapewne gdzieś w okolicach ujścia Yienne do Loary, być może w pobliżu dziś. Montsoreau lub 354 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR szowej rozmieścił swoje oddziały częściowo na dogodnych stanowiskach, a z częścią wszczął walkę. Nieprzyjacielska konnica walczyła z większą śmiałością dzięki postępującej za nią piechocie; a ta, zatrzymawszy się z całą kolumną marszową, niosła pomoc swoim jeźdźcom przeciw naszym. Wywiązała się gwałtowna bitwa. Bo i nasi — zlekceważywszy pokonanych poprzedniego dnia nieprzyjaciół — ponieważ pamiętali, że w ślad za nimi posuwają się legiony, zarówno przez wstyd przed wycofaniem się, jak i przez chęć, by samym dokończyć bitwę, jak najmężniej walczyli z piechotą 82, a nieprzyjaciele, wierząc, że żadne więcej siły rzymskie nie nadejdą, jak się już przekonali poprzedniego dnia83, mniemali, iż nadarzyła się im sposobność zniszczenia naszej konnicy. 29. Gdy dość długo walczono z jak największą zaciętością, Dumnakus ustawił w szyku piechotę, która niosła na zmianę pomoc swoim jeźdźcom, wtem nagle przed oczy nieprzyjaciół weszły w zwartych szeregach legiony. Na ich widok przerażone oddziały konne barbarzyńców i wystraszone szeregi nieprzyjaciół, przy popłochu w kolumnie taborów, wśród wielkiego wrzasku i zamieszania rzuciły się na wszystkie strony do ucieczki. Tymczasem nasi jeźdźcy, którzy dopiero co starli się z nieprzyjaciółmi stawiającymi jak najmężniej opór, uniesieni radością zwycięstwa, wśród rozlegającego się wszędzie84 zewsząd donośnego wrzasku ustępujących otoczyli i ile tylko koniom sił starczyło w ściganiu, a prawicom w zadawaniu ciosów, tyle w tej bitwie nieprzyjaciół wysiekli. Po zabiciu zatem ponad dwanaście tysięcy zbrojnych, bądź tych, którzy ze strachu porzucili broń, zagarnięto całość taborów. 30. Kiedy się okazało, że po tej ucieczce Senończyk 82 Jazda unikała na ogół bezpośredniej walki ;z piechotą. 83 Ponieważ również tylko jeźdźcy walczyli. 84 Ponieważ nieprzyjaciel uciekał we wszystkich ikierunikaoh. WOJNA GALIJSKA, KS. VIII 355 Drappes85, który, gdy tylko Galia się sprzeniewierzyła, ściągnąwszy zewsząd straceńców86, zwabionych obietnicą wolności niewolników, pozbieranych z wszystkich plemion wyrzutków oraz z przyjętymi przez siebie rozbójnikami, przechwytywał tabory i dowozy żywności dla Rzymian — wiodąc nie więcej niż dwa tysiące zebranych uciekinierów podążał ku Prowincji. Razem z nim ten zamiar podjął Kadurczyk Lukteriusz, o którym z poprzedniej księgi dowiedziano się, że zaraz po zbuntowaniu się Galii chciał napaść na Prowincję; legat Kaniniusz ruszył z dwoma legionami w pościg za nimi, aby nie ściągnąć wielkiej hańby wywołanej szkodami i strachem Prowincji wskutek rozbojów tych straceńców. 31. Gajusz Fabiusz wyruszył z resztą wojska87 przeciw Karnutom i innym plemionom, o których siłach zbrojnych wiedział, że zostały osłabione w bitwie stoczonej z Dum-nakusem. Nie wątpił bowiem, że po świeżej klęsce byłyby one bardziej pokorne, przy daniu zaś im wytchnienia i czasu mogłyby zostać 'podburzone przez tegoż podżegacza Dumnakusa. W zadaniu tym, przy ponownym podporządkowywaniu plemion, Fabiuszowi towarzyszyło bardzo duże szczęście i szybkość. Karnutowie bowiem, którzy, choć często nękani, nigdy nie wspominali o pokoju, po wydaniu zakładników poddali się, a pozostałe plemio- 86 Wszystkiego, o czyrn jest tu mowa, Drappes dokonywał na obszarze kraju Senonów, tuż pod bokiem Labienusa, który przebywał z sześciu legionami w Agedinfcum (VI 44, 3), ale Cezar na początku swojej sdódmej księgi w ogóle o tym nie wspominał, chyba celowo, żeby nie kompromitować swego legata. 86 Poidobnie wyraża się Cezar o Wirydowiksde (III 17, 18) i Inducjomarze (V 55). 87 To znaczy z dołączonym do niego po bitwie nad Ligerem (VIII 29) wojskiem Kandiniusza, któremu Fabiusz pośpieszył z poiroceą. 356 GAJUSZ JULIUSZ CEZAK na zajmujące najdalsze krańce Galii nad brzegami Oceanu, nazywane aremoryckimi, nakłonione przykładem Kar-nutów, po przybyciu Fabiusza i legionów bez zwłoki wypełniły, co im nakazano. Dumnakus wygnany ze swoich dziedzin, osamotniony, błądząc i ukrywając się, musiał podążyć ku najodleglejszym rejonom Galii88. 32. Tymczasem Drappes i wraz z nim Lukteriusz, gdy dowiedzieli się, że zbliża się Kaniniusz z legionami, uznali, że nie można wtargnąć w granice Prowincji bez niewątpliwej zagłady ze strony ścigającego wojska i że nie mieliby już możności swobodnego wałęsania się i dokonywania grabieży, zatrzymali się na terytorium Kadur-ków. Tam Lukteriusz, ponieważ niegdyś w okresie niepodległości miał wielkie znaczenie u swoich i jako inicjator nowych zamysłów cieszył się wielkim uznaniem u barbarzyńców, zajął razem ze swymi i Drappesa siłami zbrojnymi miasto Uksellodunum89, które było niegdyś pod jego opieką, znakomicie umocnione przez warunki naturalne, a mieszczan przeciągnął na swoją stronę. 33. Kiedy Gajusz Kaniniusz niezwłocznie tam przybył i uprzytomnił sobie, że wszystkie części miasta są umocnione bardzo stromymi skałami i że choćby nikt go nie bronił, to jednak dla uzbrojonych dostęp byłby trudny — z drugiej zaś strony widział wielkie tabory mieszczan, które jeśliby w potajemnej ucieczce usiłowali zabrać, nie mogliby ujść nie tylko przed konnicą, ale nawet przed legionami — po podzieleniu kohort na trzy jednostki, na najwyższych wzniesieniach zatoczył trzy obozy; z tych, 88 Przypuszcza się, że chodzi tu o najdalej wysuniętą na zachód część dziś. Bretanii, departament Finistere .(star. Finis termę — koniec ziemi). 89 — górskie, umocnione miasto Kadurków, identyfikowane z dużym prawdopodobieństwem z dziś. Puy dlssolu, nie opodal Yayrac, nad rzeką Touormente, prawym dopływem Bordogne. WOJNA GALIJSKA, KS. VIII 357 na ile pozwalały jego siły, postanowił usypać stopniowo wał wokół miasta. 34. Gdy mieszczanie zdali sobie z tego sprawę, wstrząśnięci bardzo żałosnym wspomnieniem Alezji, wystraszyli się podobnego rodzaju oblężenia, a najbardziej z wszystkich Lukteriusz, który to nieszczęście poznał z własnego doświadczenia 90, napomniał, że trzeba zatroszczyć się o zboże; postanowili więc jednomyślnie, po zostawieniu tam części wojska, sami wyruszyć z lekkozbrojnymi dla sprowadzenia zboża. Po zatwierdzeniu tego planu, najbliższej nocy, Drappes i Lukteriusz, pozostawiwszy 2000 zbrojnych, resztę wyprowadzili z miasta. Ci zaś, zabawiwszy kilka dni, zebrali wielką ilość zboża z kraju Kadurków, którzy po części chętnie wspierali ich żywnością, po części nie mogli przeszkodzić, by jej mniej zabierali, a oprócz tego dokonywali niekiedy, podczas nocnych wypraw, napadów na strażnice naszych. Z tego powodu Kaniniusz zwolnił tempo robót przy otaczaniu umocnieniami całego miasta, gdyż ukończonych szańców bądź nie potrafiłby upilnować, bądź musiałby w bardzo licznych miejscach rozmieścić słabe straże. 35. Po zgromadzeniu wielkich zapasów zboża Drappes i Lukteriusz zatrzymali się w odległości nie większej niż 10 000 kroków od miasta, skąd zwoziliby powoli zboże do miasta. Sami podzielili się między sobą zakresem działania: Drappes pozostaje z częścią sił zbrojnych na straży obozu, Lukteriusz poprowadzi do miasta kolumnę zwierząt 90 Lukteriusz niewątpliwie opuścił Alezję razem z całą jazdą galijską (VII 71, 5) jeszcze przed jej pełną blokadą przez Cezara i powrócił tu razem z odsieczą. Gdyby podczas oblężenia znajdował się w Alezji, to Cezar na pewno upomniałby się o niego, jako jednego z głównych przywódców powstania antyrzymskiego, po poddaniu się oblężonych i ucieczce przybyłych jm na pomoc wojsk galijsktoh. 358 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR jucznych. Po rozstawieniu tam straży, około dziesiątej godziny nocnej91 zaczął leśnymi, i to wąskimi, ścieżkami przewozić zboże do miasta. Gdy nasi wartownicy obozowi usłyszeli zgiełk, a wysłani zwiadowcy powiadomili, co się dzieje, Kaniniusz z uzbrojonymi kohortami z najbliższych strażnic szybko zaatakował przed samym świtem przewoźników zboża. Ci, przerażeni nieoczekiwanym nieszczęściem, uciekli do swoich straży; skoro nasi to ujrzeli, z tym większą zawziętością ruszyli na uzbrojonych i nie pozwolili z ich liczby nikogo wziąć żywcem. Lukte-riusz zbiegł stąd z kilkoma i nie powrócił do obozu. 36. Po pomyślnym wypełnieniu zadania Kaniniusz dowiedział się od jeńców, że część sił zbrojnych znajduje się razem z Drappesem w obozie odległym nie więcej niż o 12 000 kroków92. Gdy wielu potwierdziło tę wiadomość, uświadomił sobie, że po ucieczce jednego z wodzów resztę można z łatwością zastraszyć i zniszczyć. Za wielkie szczęście uważał to, iż z rzezi do obozu nie zbiegł nikt, kto by zaniósł Drappesowi wiadomość o poniesionej klęsce. Ale że nie widział żadnego niebezpieczeństwa w zmierzeniu się w walce, posłał przodem ku nieprzyjacielskiemu obozowi całą jazdę i germańskich piechurów, ludzi o nadzwyczajnej chyżości; sam podzielił jeden legion pomiędzy trzy obozy, a drugi w gotowości bojowej poprowadził ze sobą. Gdy podszedł bliżej nieprzyjaciela, od wysłanych przodem zwiadowców dowiedział się, że obóz, jak to jest niemal w zwyczaju u barbarzyńców, przy poniechaniu wyższych miejsc, rozbili nisko nad brzegiem rzeki93; do 91 Ponieważ działo się to w sierpniu, a więc było to około 3-ej godziny nad ranem. 92 Podana tu odległość jest o 2000 kroków większa od podanej poprzednio (VIII 35, 1), należy tu dopatrywać się raczej pomyłki ze strony starożytnego przepisywaeza tekstu. 93 Chodzi o rzekę Dordogne. WOJNA GALIJSKA, KS. VIII 359 tego Germanie i jeźdźcy nieoczekiwanie dla wszystkich, niczego nie przeczuwających, nadbiegli i rozpoczęli bitwę. Na wiadomość o tym podprowadził legion gotowy do walki i uformowany w szyku bojowym. Wobec tego na dany sygnał wyżej położone miejsca zajęto z wszystkich stron. Gdy to się stało, Germanie i jeźdźcy, ujrzawszy legionowe znaki, bili się z największą gwałtownością. Kohorty natychmiast ruszyły zewsząd do ataku i bądź po wybiciu, bądź po wzięciu wszystkich do niewoli zawładnęli wielką zdobyczą. Sam Drappes został w tej bitwie wzięty do niewoli. 37. Kaniniusz, po tak bardzo pomyślnym wypełnieniu zadania, prawie nie mając rannych94, powrócił do oblegania mieszczan i, pozbywszy się nieprzyjaciela z zewnątrz, przed którym obawa powstrzymywała go przedtem od podziału wojska na załogi umocnień i od zamknięcia mieszczan umocnieniami, kazał wszędzie przystąpić do robót oblężniczych. Następnego dnia przybył tutaj ze swym wojskiem Gajusz Fabiusz i zaczął oblegać część miasta. 38. Tymczasem Cezar pozostawił kwestora Marka Antoniusza z piętnastu kohortami w kraju Bellowaków, aby nie dawać BelgomK możliwości knucia nowych spisków. Samgs udał się do innych plemion97, nakazał dostarczyć większą ilość zakładników, przelęknione serca wszystkich uspokajał słowami pocieszenia98. Kiedy przybył do Karnu-tów, wśród których najwcześniej, jak Cezar przedstawił 94 To znaczy, że jednak było trochę lekko rannych. 95 To znaczy Bellowalkom i innym plemionom belgijskim. 96 Z dwoma legionami, które później przekazał legatowi Kalenusowi (VIII 39, 4). 97 Wiadomość niedokładna. Może chodziło o plemiona belgijskie d aremoryickie. 98 Hircjusz przedstawia tu Cezara jako lekarza, który chorobę strrchu leczy przy pomocy pocieszenia. 360 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR w poprzedniej księdze ", nastąpił wybuch wojny, zauważył, że oni głównie przez świadomość swego postępowania byli przerażeni. Aby szybciej uwolnić to plemię od bojaźni, zażądał wydania Gutuatra 10°, inicjatora owej zbrodni i podżegacza do wojny, celem ukarania go śmiercią. Chociaż on nie odważył się pokazać nikomu ze współobywateli, jednakże, staraniem wszystkich szybko odszukany, został doprowadzony do obozu. Do jego stracenia Cezar został przymuszony, wbrew swemu usposobieniu, przez ogromne zbiegowisko żołnierzy, którzy przypisywali owemu wszystkie doznane niebezpieczeństwa i straty na wojnie, tak dalecs, że pozbawionemu rózgami przytomności odrąbali siekierą głowę od tułowia ł01. 39. Tam102 dzięki częstym pismom Kaniniusza103 dowiedział się, co się działo w związku z Drappesem i Lu-kteriuszem, i przy jakim zamiarze trwali mieszczance m. Chociaż lekceważył ich niewielką liczebność, jednak uważał, że upór należy surowo ukarać, aby cała Galia nie sądziła, że dla stawiania oporu Rzymianom nie sił jej zabrakło, lecz wytrwałości i żeby za tym przykładem pozostałe plemiona, ufne w dogodność warunków naturalnych nie rościły sobie praw do wolności, ponieważ wiedział, że wszystkim Galiom było wiadomo, iż pozostawało mu jedno lato 105 jego dowództwa i jeżeliby mogli je przetrwać 106, nie obawialiby się dłużej żadnego niebezpie- 99 Por. VII 2—3. 100 Por vii 3. joi Wyrok śmierci został więc wykonany w taki sam sposób jak na Akkonie (por. VI 44, 2). 102 Prawdopodobnie chodzi tu o Cenabum. 103 Listy te zostały napisane przez Kaniniusza jeszcze przed przybyciem do niego Fabiusza (VIII 37, 3). 101 Czyli mieszkańcy Uksellodunum. W6 Lato 50 roku. :o: Właśnie przez to jedno tylko lato. WOJNA GALIJSKA, KS. VIII 361 czeństwa. Pozostawił zatem legata Kwintusa Kalenusa 107 z dwoma legionami, który zwyczajnym marszem108 miał się za nim posuwać; sam z całą konnicą, jak mógł najszybciej, podążył do Kaniniusza 10S. 40. Kiedy wbrew oczekiwaniu wszystkich Cezar przybył pod Uksellodonum i zobaczył miasto zamknięte umocnieniami oblężniczymi i zdawał sobie sprawę, że pod żadnym warunkiem nie można od oblężenia odstąpić, z drugiej zaś strony od zbiegów dowiedział się, że mieszczanie mają pod dostatkiem zboża no, zaczął próby odcięcia nieprzyjaciela od wody. Głęboką dolinę, otaczającą nieomal całą górę, na której leżało zewsząd chronione stromymi stokami miasto UkseHodunum, przecinała rzeka m. Miejscowe warunki naturalne uniemożliwiały odwrócenie jej biegu; przepływała ona bowiem tak nisko u podnóża góry, że nie mógł jej odprowadzić w żadną stronę głęboko wykopanymi rowami. Z drugiej strony mieszczanie mieli trudne i spadziste zejście do niej, tak że gdyby nasi przeszkadzali, to bez ran i narażania życia ani nie mogliby dojść do rzeki, ani stromym podejściem powrócić do siebie. Po rozpoznaniu ich trudnego położenia, przez rozmieszczenie łuczników i procarzy, a także przez rozstawienie w różnych miejscach machin miotających na wprost naj- najwdennieószych 107 Kwintus Fufius Kalenus — jeden i najbardziej zaufanych legatów Cezara. 108 Około 25 km dziennie. 103 Z Cenabum (dziś. Orleans) udał się więc drogą przechodzącą dziś przez Ohahris, Lewroux, Acgenton, Limoges, ;Brive. 110 A więc udało się Drappesowi i Lukteriuiszowi znaczne ilości zboża przewieźć do oblężonego miasta. 111 Chodzi tu o rzekę Tourmente, która jednak inie opasuje w rzeczywistości całej góry ze znajdującym się wówczas na miej miastem Uksellodunum. Hircjusz miał więc niezbyt dokładne informacje. 362 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR łatwiejszych dojść, Cezar nie dopuszczał mieszczan do wody z rzeki. 41. Od tego czasu cały tłum schodził się dla nabrania wody na jedno miejsce pod samym murem miasta, gdzie tryskało silne źródło 112, po tej stronie, po której na przestrzeni niemal trzystu kroków znajdowała się przerwa w zakolu rzekil13. Choć wszyscy pragnęli uniemożliwić mieszczanom dostęp do tego źródła, dopiero Cezar dostrzegł sposób i na wprost niego114 zaczai podsuwać ku górze szopy oblężnicze i sypać wał przy wielkim nakładzie trudu i przy nieustannych starciach. Albowiem mieszczanie zbiegali z wyżej położonego miejsca115 i prowadzili z oddali bez ryzyka zaczepne działania i zadawali rany wielu naszym uporczywie podchodzącym; jednakowoż nasi żołnierze nie dali się odstraszyć od podsunięcia szop oblę-żniczych i trudności terenowe przezwyciężali pracą oraz umocnieniami. W tym samym czasie nasi kopali kryte chodniki podziemne ku żyłom wodnym i głównemu źródłu; ten rodzaj robót można było wykonać całkiem bezpiecznie i bez podejrzeń ze strony nieprzyjaciół116. Wzniesiono wał na wysokości sześćdziesięciu stóp, umieszczono na nim wieżę o dziesięciu kondygnacjach, która wprawdzie nie dosięgała korony murów (nie można było tego w żaden sposób dokonać), ale mogła górować nad poziomem źródła. 112 Chodzi o źródło przy dziś. wsi Loulie. 113 Te szczegóły nie zgadzają się ze stanem faktycznym. Stąd wniosek, że albo Hircjusz miał niedokładne informacje, albo Uksellodunum należy szukać gdzie indziej, a nie na OPuy dlssolu. 114 Na południe od Louliś wypływa ze skał strumyczek, który zaraz wpada do Tourmente. 115 Do dziś istniejącą ścieżką wiodącą z (równiny na górze do wsi Loulie. 116 Ponieważ odbywały się w głębi góry pod powierzchnią ziemi. WOJNA GALIJSKA, KS. VIII 363 Kiedy zaczęto wyrzucać z niej pociski przy pomocy machin miotających ku miejscu, gdzie było źródło, mieszczanie nie mogli bez ryzyka czerpać wody i nie tylko bydło i zwierzęta juczne, ale także wielka liczba ludzi117 ginęła z pragnienia. 42. Przerażeni tym nieszczęściem mieszczanie napełniali beczki łojem, smołą i gontami; podpalone staczali na urządzenia oblężnicze. Równocześnie bardzo zawzięcie walczyli, aby groźbą starć odstraszyć Rzymian od gaszenia ognia. Nagle wybuchł wielki pożar na samych urządzeniach oblężniczych. Cokolwiek bowiem zrzucono ze stromego zbocza, to zatrzymawszy się na szopach oblężniczych i na wale oblężniczym, obejmowało ogniem to właśnie, co je zatrzymywało. Ale nasi żołnierze, chociaż byli w ciężkim położeniu 118 wskutek niebezpiecznego sposobu walki i niedogodnego stanowiska bojowego, jednak wszystko wytrzymali bardzo mężnie. Walka bowiem toczyła się zarówno na wyniosłym miejscu, jak i na oczach naszego wojska, a z obydwu stron rozlegał się wielki wrzask. Przeto każdy, im bardziej był znakomity, narażał się na pociski i ogień, by jego męstwo było widoczniejsze i miało więcej świadków. 43. Gdy Cezar ujrzał, że wielu jego żołnierzy zostało rannych, rozkazał kohortom z wszystkich stron miasta wspinać się na górę i pod pozorem, że chce zająć mury, podnieść zewsząd okrzyk bojowy. Przerażeni tym mieszczanie, ponieważ byli zaniepokojeni tym, co się działo na pozostałych odcinkach, odwołali wojowników od ata- 117 Chodzi tu zapewne o te masy ludzkie, które szukały schronienia w .mieście, bądź także o mieszkańców jego, a nie o .obrońców, jak wiadomo, jednak istosunkowo nielicznych (VIII 39, 2). 118 Gallowie zajmowali bowiem wyżej umieszczone stanowiska. 364 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR kowania naszych urządzeń oblężniczyeh i rozstawili ich na murach. Wobec tego nasi, po zakończeniu bitwy, ogarnięte płomieniami urządzenia oblężnicze szybko częściowo pogasili, częściowo porozrywali. Choć mieszczanie wytrwale stawiali opór i, nawet po utracie znacznej części swoich z pragnienia, trwali przy swoim postanowieniu, dzięki podkopom żyły źródła wreszcie przecięto i odwrócono. Wskutek tego odwieczne źródło nagle wyschło i to wywołało u mieszczan tak wielkie zwątpienie w ocalenie, że przypuszczali, iż stało się to nie wskutek ludzkiego pomysłu, lecz z woli bogów. Zmuszeni więc koniecznością poddali się. 44. Ponieważ Cezar wiedział, że jego łagodność była wszystkim znana119, i nie obawiał się, że jego bardziej surowe zachowanie zostanie uznane za wrodzone okrucieństwo, a nie widział też kresu swoich zamierzeń I2°, jeśli w podobny sposób wiele plemion w różnych stronach powzięłoby plany wojenne, postanowił odstraszyć pozostałe przez przykładową karę. Przeto wszystkim, którzy byli pod bronią, odciął ręce, ale darował życie, aby kara na występnych była bardziej naoczna. Drappes, o którym powiedziałem, że został ujęty przez Kaniniusza, czy to pod wpływem oburzenia, czy obrazy za nałożenie więzów, czy z obawy przed znacznie surowszą karą, powstrzymywał się przez kilka dni od jedzenia i w ten sposób zginął. W tym samym czasie Lukteriusz, o którym napisałem, że ratował się ucieczką po bitwie, dostał się w ręce Arwer- 119 Więcej w tym propagandy iniż prawdy, ponieważ Cezar okazywał rzekomo przysłowiową łagodność tylko wówozas, gdy pokonany nieprzyjaciel nie przedstawiał już żadnego niebezpieczeństwa, albo wtedy, kiedy miał przed sobą ważniejsze zadania, w wypełnieniu których zbyt surowe obejście się z rozgromionym przeciwnikiem mogłoby mu przeszkodzić. lro To znaczy ostatecznego podboju Galii. WOJNA GALIJSKA, KS. VIII 365 neńczyka Epasnaktusa (zmieniając bowiem często miejsce pobytu u wielu szukał schronienia, ponieważ widział, że nigdzie bez ryzyka dłużej nie mógł przebywać, jako że był świadomy, jakiego musiał mieć wroga w Cezarze), i Arwerneńczyk Epasnaktus, bardzo przyjazny dla narodu rzymskiego, bez wahania odprowadził go we więzach do Cezara. 45. Tymczasem Labienus stoczył pomyślną bitwą konną w kraju Trewerów i po wybiciu wielu Trewerów i Ger-tnanSw, nikomu nie odmawiających pomocy przeciw Rzymianom, wielu ich naczelników plemiennych podporządkował swojej władzy, a między nimi Eduejczyka Surusa m, który odznaczał się zarówno dzielnością, jak i bardzo, wysokim pochodzeniem i jedyny z Eduów wytrwał do tego czasu pod bronią. 46. Na wiadomość o tym Cezar, ponieważ widział, że we wszystkich częściach Galii m działania wojenne przebiegły pomyślnie, i uznał, iż w ciągu ostatniego lata Galia 123 została pokonana i podbita, natomiast nigdy nie był w Akwitanii, której pewną część podbił za pośrednictwem Publiusza Krassusa, udał się do tej części Galii124 z dwoma legionami, aby tam spędzić resztę lata 125. I tę kampanię, 121 Po złożeniu broni przez Eduów Surus zbiegł do Trewerów i jako jeden z ich przywódców kontynuował walkę z Rzymianami. 122 Na północnym wschodzie Labienus pokonał Trewerów, na północnym zachodzie Antoniusz nie dopuścił do powstania Bellowaków i innych plemion belgijskich, bardziej na południe zostały pokonane lub zastraszone aremoryckie plemiona Karnutów, Andów i inne przez ujarzmienie Eduów i Arwer-nów, a całe południe poddało się po rozgromieniu Kadurków i sąsiadujących z nimi plemion. 123 Tutaj Hircjusz .ma na myśli Galię celtycką wiraż z Belgią. 124 y? tym miejscu zaś rozumie Galię tak, jak to podał Cezar na początku pierwszej księgi Wojny galijskiej. 125 Prawdopodobnie, drugą połowę sierpnia i. cały wrzesień. 366 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR tak jak inne, szybko i pomyślnie zakończył; albowiem wszystkie plemiona Akwitanii wyprawiły do Cezara posłów i wydały mu zakładników. Po tej kampanii sam pod ochroną konnych udał się do Narbony, a wojsko odprowadził przez legatów na leża zimowe: cztery legiony pod wodzą legatów Marka Antoniusza, Gajusza Treboniusza i Publiusza Watyniusza kazał rozmieścić w Belgii, dwa legiony kazał zaprowadzić do kraju Eduów, o którycb wiedział, że cieszyli się bardzo wielkim uznaniem w całej Galii, dwa legiony pozostawił w kraju Turonów126 nie opodal granic Karnutów, aby utrzymać w ryzach cały ten, aż po Ocean sięgający, rejon, a dwa pozostałe w dziedzinach Lemowikówl27 niedaleko Arwernów, aby tej części Galii nie pozbawić wojska. Sam, po spędzeniu kilku dni w Prowincji 128, kiedy to szybko odwiedził wszystkie okręgi sądowe129, rozpatrzył spory publiczne oraz wynagrodził dobrze zasłużonych ludzi (miał bowiem jak najlepszą sposobność zapoznać się, jakiego kto był nastawienia wobec narodu rzymskiego 13° podczas powstania całej Galii, któremu mógł przeciwstawić się dzięki wierności i pomocy tejże Prowincji), powrócił po zakończeniu tych czynności do legionów w Belgii i spędził zimę w Nemetocenniem. 47. Tutaj dowiedział się, że Atrebata Kommiusz stoczył bitwę z jego konnicą. Kiedy bowiem Antoniusz przybył na leże zimowe i plemię Atrebatów wywiązywało się z po - 126 Zapewne w okolicach pomiędzy -dziś. Tours a Orleanem. 127 Przypuszczalnie w pobliżu dziś. Ussel. 128 Narbo, -do której przybył, należała do najważniejszych miast Prowincji. 129 Znajdowały się one w tafeich miastach, jak Narbo, To-losa, Aąuae Sextiae, Vienna i Genava. 180 Także w Prowincji część mieszkańców sprzyjała swoim pobratymcom Galiom. 181 Nemetocenna, znana też pod nazwą Nemetacum (po cel-tycku ś-wliątynia; dziś. Ainr-as), główne miasto Atrebatów. WOJNA GALIJSKA, KS. VIII 367 winności, Kommiuisz, po owym zranieniu 132, o którym powyżej wspomniałem, zwykł być zawsze na usługi swoim współplemieńcom przy wszelkich buntach, aby snującym plany wojenne nie zabrakło podżegacza do wojny i wodza. Wówczas gdy plemię było posłuszne Rzymianom, ze swoimi jeźdźcami siebie i swoich utrzymywał z rozboju i na zagrożonych drogach przechwytywał liczne dowozy żywności, które dostarczano na leża zimowe Rzymian. 48. Do Antoniusza był przydzielony prefekt jazdy Ga-jusz Woluzenus Kwadratus133, który miał z nim spędzić okres zimowy. Antoniusz posłał go w pościg za nieprzyjacielską jazdą. Woluzenus do tej dzielności, która była w nim nadzwyczajna, dołączył wielką nienawiść ku Konlmiuszowi i tym chętniej uczynił to, co kazano. W zastawianych przeto zasadzkach często atakował jego jeźdźców i staczał pomyślne bitwy. Niedawno, gdy coraz zawzięciej walczono i Woluzenus z chęci pojmania samego Kommiusza bardziej zaciekle ścigał go w kilku, ów zaś wywabił Wo-luzena w gwałtownej ucieczce na dalszą odległość i jako nieprzejednany wróg jegom zawezwał swoich nagle do wierności i pomocy, aby nie puścili bezkarnie jego zdradziecko zadanych ran, i zawróciwszy konia i nie zabezpieczony przez innych rzucił się na prefekta. To samo zrobili wszyscy jego jeźdźcy i garstkę naszych zawrócili i ścigali. Kommiusz wspiętym ostrogami koniem doskoczył do konia Kwadratusa i gotową do ciosu włócznią z całych sił przeszył go przez środek biodra. Po zranieniu prefekta nasi nie zawahali się zatrzymać i po zawróceniu koni odpędzić wroga. Gdy to się stało, wielu nieprzyjaciół zaskoczonych silnym natarciem naszych odniosło rany i podia? pój. vm 23, 5. m por. IV 21, 1; VIII 23, 5. 184 Woluzenus miał go zamordować podczas prowadzonej z nim rozmowy. 36$ GAJUSZ JULIUSZ CEZAR czas ucieczki zostali częściowo zatratowani, częściowo wy-chwytani; przywódca uniknął tego nieszczęścia dzięki chy-żości konia; ciężko ranionego prefekta, który zdawał się znajdować w śmiertelnym niebezpieczeństwie, zaniesiono do obozu. Kommiusz zaś, czy dlatego, że nasycił się zemstą za swoją krzywdę, czy dlatego, że stracił znaczną część swoich, wyprawił do Antoniusza posłów, i zapewnił daniem zakładników, że będzie tam, gdzie mu poleci, i uczyni to, oo" mu rozkaże; o to jedno prosił, żeby ze względu na jego bojaźń przystano na to, by nie musiał pokazywać się na oczy jakiegokolwiek Rzymianina. Ponieważ Antoniusz uważał, że jego prośba wynikała z usprawiedliwionych obaw, dał proszącemu zgodę i przyjął zakładników 135. Wiem, że Cezar sporządzał poszczególne sprawozdania dla poszczególnych lat; nie uważałem, że ja powinienem tak uczynić, dlatego że w następnym roku, za konsulatu Lucjusza Paulusa i Gajusza Marcellusa136, nie było żadnych ważniejszych działań wojennych w Galii. Aby jednak każdy wiedział, w których stronach Cezar przebywał z wojskiem w tym okresie, postanowiłem pokrótce napisać i dołączyć do tego sprawozdanie. 49. Kiedy Cezar zimował w Belgii, miał ten jedynie zamiar, by utrzymywać plemiona w przyjaźni i nie dać żadnemu nadziei czy powodu do wojny. Niczego bowiem mniej sobie nie życzył, jak tego, by przed swoim ustąpieniem z urzędu nie musieć walczyć, ażeby, kiedy będzie wyprowadzał wojsko, nie pozostawiać jakiejś wojny, którą bez doraźnego ryzyka podjęłaby chętnie cała Galia. Przez zwracanie się zatem z szacunkiem do plemion, przez przyznawanie bardzo wysokich nagród dla naczelników plemiennych, przez nienakładanie żadnych nowych ciężą- 1S5 Podobno ostatecznie udał się na stały pobyt do Brytanii. 138 To iznaozy w 50 x. ip.n.a, czyli dziewiątym roku wojny w Galii, : WOJNA GALIJSKA, KS. VIII 369 rów, wyczerpaną tylu nieszczęsnymi wojnami Galię łatwo jednoczył w pokoju przy korzystniejszych warunkach utrzymywania w posłuszeństwie. 50. Sam, po skończeniu zimy,137, wbrew swemu zwyczajowi, jak najśpieszniejszym marszem udał się do Italii138, aby odwołać się do municypiów 139 i kolonii, którym polecił był starania o urząd kapłański dla swego kwestora Marka Antoniusza. Albowiem chętnie wytężał osobiste wpływy, zarówno dla bardzo bliskiego człowieka, którego niedawno posyłał był do Rzymu celem ubiegania się o ten urząd, jak jeszcze chętniej przeciw wpływowemu ugrupowaniu nobilów, którzy przez utrącenie Marka Antoniusza pragnęli zachwiać wpływami ustępującego iż urzędu Cezara. I chociaż, zanim dotarł do Italii, usłyszał w czasie drogi 14°, że on został wybrany augurem, niemniej jednak uważał to za słuszny dla siebie powód odwiedzenia municypiów i kolonii, aby im podziękować, ponieważ swoim tłumnym udziałem i poparciem wyróżnili Antoniusza i że- 187 Określenie “po skończeniu zimy" (hibernis peractis) jest tu bardzo niedokładne, ponieważ można sądzić, że chodzi tu o wczesną wiosnę; tymczasem dotychczasowy augur Hortensjusz zmarł w czerwcu, a wyboru Antoniusza dokonano przed 20 września. 138 To znaczy do Galii Przedalpejskiej. 189 Municypia były to miasta posiadające całkowitą samodzielność i korzystały z pełnych praw obywatelskich. Ale na terenie Galii Przedalpejskiej były jeszcze miasta, które korzystały tylko z prawa latyńskiego (ius Latinum), a z pełnych praw obywatelskich w tych miastach, określanych przez Hir-cju&za jatoo kolonie, korzystali -wyłącznie ci, którzy sprawowali jakieś urzędy {magistratus), i im przysługiwało foremne i czynne prawo wyborcze. 140 Cezar udał się do Galii PrzedalpejBikiej wyjątkowo wcześnie, bo zapewne zaraz po 20 września, kiedy po drodze otrzymał wiadomość o wyborze Antoniusza na atigura. Zazwyczaj wyjeżdżał dopiero tuż przed początkiem zimy. 370 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR by równocześnie polecić im siebie i swój urząd141 w następnym roku. Zrobił tak dlatego, ponieważ jego przeciwnicy nadmiernie wychwalali się, że Lucjusza Lentusa i Ga-jusza Marcellusa wybrali konsulami, by oni pozbawili Cezara wszelkiego uznania i znaczenia, że wyrwano konsulat Serwiuszowi Galbie, chociaż swoim znaczeniem i ilością głosów znacznie górował nad przeciwnikami, ponieważ był z nim związany zarówno przyjaźnią, jak i stosunkiem służbowym jako legat. 51. Przybycie Cezara zostało przyjęte przez wszystkie municypia i kolonie z niewiarygodną czcią i miłością. Albowiem wtedy przybył po raz pierwszy od owej wojny z całą Galią. Nie pominięto niczego, co można było wymyślić dla ozdobienia bram, dróg i wszystkich miejscowości, którymi miał Cezar przejeżdżać. Cała ludność wychodziła mu z dziećmi na spotkanie, we wszystkich miejscowościach składano ofiary dziękczynne, place i świątynie były zajęte przez zastawione stoły, tak że niewątpliwie można było przeczuwać radość znakomitego triumfu. Tak wielka była szczodrobliwość wśród bogatych i zachwyt wśród biednych. 25. Kiedy Cezar szybko przejechał przez wszystkie okręgi zromanizowanej Galii142, z jak największym pośpiechem powrócił do wojska w Nemetocennie i, po wezwaniu legionów z wszystkich leż zimowych do kraju Tre-werów, tam się udał i wtedy dokonał przeglądu wojska H3. 141 Cezar chciał kandydować do urzędu konsula na 48 rok, ponieważ zgodnie z nowymi przepisami mógł zabiegać o to dopiero w dziesięć lat po swoim pierwszym konsulacie. Na rok 49 zostali desygnowani na konsulów jego wrogowie polityczni, Lucjusz Lentulus i Gajusz Marcellus, przy pominięciu jego kandydata, legata Serwiusza Galby. 142 To znaczy Galii Przedalpejsikiej. 143 Był to pierwszy przegląd całego wojska rzymskiego WOJNA GALIJSKA, KS. VIII 371 Tytusa Labienusa postawił na czele zromanizowanej Galii, aby tam uzyskać tym większe poparcie w swoim ubieganiu się o konsulat. Sam tylko tyle robił marszów, o ile uważał, że .zmiana jest wystarczająca ze względów zdrowotnych. Chociaż tam często słyszał, że jego wrogowie podburzają Labienusa 144 i dowiadywał się, że za sprawą nobi-lów dąży się do tego, by, posłużywszy się powagą Senatu, pozbawić go pewnej części wojska, jednakże w nic nie wierzył w związku z Labienusem, ani nie pozwalał doprowadzić się do tego, by cokolwiek uczynił przeciw powadze Senatu. Uważał bowiem, że przy nieskrępowanej decyzji senatorów swoją sprawę łatwo przeprowadzi. Albowiem trybun ludowy Gajusz Kurion 145, kiedy podjął się obrony sprawy oraz godności Cezara, wielokrotnie nakłaniał Senat, by “jeśli kogoś napełniały obawą siły zbrojne Cezara, i ponieważ sa-mowładztwo oraz siły zbrojne Pompejusza nie niniejszą wywoływały trwogę na forum146, niech obydwaj złożą broń i rozpuszczą wojska: dzięki temu państwo stanie się wolne i pełnoprawne". I nie tylko do tego nakłaniał, ale także sam próbował przeprowadzić głosowanie; konsulo-wie i przyjaciele Pompejusza zdołali przekonać senatorów, w Galii o faktycznie zakończonej już wojnie i miał on spełnić co najmniej trzy zadania, mianowicie przypomnieć pokonanym Gallom o sile oręża rzymskiego, odstraszyć Germanów Eza pobliskiego Kenu przed wyprawami na rzymską już Galię d wreszcie przygotować armię do nowych ewentualnie walk, ale już na terytorium rzymskim w związiku z coraz bardziej pogarszającą się wewnętrzną sytuacją polityczną państwa. 144 Rozpoczęte teraz próby pozyskania Latoierausa ostatecznie udały się mobilom, (ponieważ z chwilą wybuchu wojny domowej opowiedział się on po stroniie nobilów i Pompę juszau 145 Był to pozbawiony charakteru utracjusz, którego Ceaar sobie kupił spłacając jego ogromne -długi w wysokości 60 milionów sesterców. 146 To zinaozy wśród obywateli. 372 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR aby do tego nie doszło, i po odwleczeniu sprawy róże szli się. 53. Było to ważnym dowodem na stanowisko całego Senatu i zgodne z poprzednim jego postępowaniem. Albowiem, kiedy w poprzednim roku Marek Marcellus zaatakował urzędową pozycję Cezara, i wbrew ustawie Pom-pejusza i Krassusa 147 postawił w Senacie wniosek w.sprawie prowincyj Cezara H8 przed upływem kadencji, po wypowiedzeniu poglądów Marcellus, który starał się o uznanie dla siebie przez nienawiść do Cezara, zarządził głosowanie, Senat zaś większością odrzucił jego wniosek. Nie załamało to wrogów Cezara, ale zachęciło do przygotowania energiczniejszych sposobów nacisku, którymi można by było zmusić Senat do zatwierdzenia tego, co sami postanowili. 54. Następnie podjęto uchwałę Senatu, żeby na wojnę z FartamiH9 Gnejusz Pompejusz i Gajusz Cezar wysłali po jednym legionie; było jasne, że obydwa legiony zabierano od jednego z nich. Gnejusz Pompejusz bowiem pierwszy legion, który posłał Cezarowi, a zaciągnięty w prowincji Cezara, przekazał tak, jakby on był z jego kontyngentu. Jednakże Cezar, choć nie było najmniejszych wątpliwości co do zamiarów jego przeciwników 15°, legion Pompejuszowi odesłał, a od siebie rozkazał w związku z uchwałą Senatu oddać legion piętnasty, który miał w Ga- 147 Dzięki tej ustawie przedłużono Cezarowi prokonsulat na dalsze pięć lat. 148 Galia Przedalpejska, Galia Zaalpejska i IllMa. 149 w roku 53 Wojsko rzymskie dowodzone przez Krassusa zostało doszczętnie rozbite przez Fartów. W roku 51 prokwe-stor Gajusz Kasjusz potaniał Fartów w Syrii d prowincja ta została przekazana prokonsuiowi Maskowi Bibulusowi, który przygotowywał nową wyprawę przeciw Fartom. 1EO Nie tylko go osłabić, ale jeszcze, toy skierować jego własne legiony przeciw niemu. WOJNA GALIJSKA, KS. VIII 373 lii Bliższej. Na jego miejsce wysłał do Italii151 legion trzynasty i obsadził te garnizony, z których wyprowadzono legion piętnasty. Sam przydzielił wojsku leża zimowe: Gajusza Treboniusza z czterema legionami rozmieścił w Belgii I52, Gajusza Fabiusza z ty luz legionami wyprawił do kraju Eduów153. Tak bowiem sądził, że Galia będzie najbardziej pewna, jeżeli wojsko będzie trzymać w ryzach Belgów, których męstwo było największe, oraz Eduów, których znaczenie było najwyższe. Sam udał się do Italii. 55. Kiedy tam przybył, dowiedział się, że odesłane przez niego dwa legiony, które na podstawie uchwały Senatu były przeznaczone do wyprawienia na wojnę partyjską, zostały przez konsula Gajusza Marcellusa154 przekazane Gnęjuszowi Pompę juszowi i zatrzymane w Italii155. Cho -ciąż po tym pociągnięciu dla nikogo nie było wątpliwe, że coś się przygotowywało przeciw Cezarowi, to jednak Cezar postanowił wszystko ścierpieć, jak długo żywił jakąś nadzieję na rozstrzygnięcie sprawy raczej drogą legalną, niż przez prowadzenie wojny. Domagał się...15G. 151 Zapewne do Rawenny. 152 prawdopodobnie w Nemetoceninie (dziś. Arras). 153 Do Ribrakte (dziś. Mont Beuwai). 154 Konsul w 50 croku. 155 Zostały one zatrzymane w Kapui pod pozorem, że sytuacja w Syrii uległa poprawie. 156 Na tym słowie urywa się tekst. Należy dodać, że słowo to występuje tylko w jednym z zachowanych manuskryptów, natomiast inne inie mają go. Prawdopodobnie przepisywacze na ogół wyraz ten opuszczali, stwarzając wrażenie, że (innego zakończenia już nie było. Przypuszcza silę, że z .archetypu tekstu niewiele przepadło, mianowicie tylko krótki fragment stanowiący nawiązanie do pierwszej księgi Wojny domowej Cezara. Treść tego fragmentu znana jest z Historii rzymskiej Appiana (II w. in.e.) i na jego podstawie angielski 'humanista z przełomu XV na XVI w. Tomasz Morus dał pierwszą próbę uzupełnienia tekstu. Oto ona: “...więc listownie od Senatu, aby także 374 GAJUSZ JULIUSZ CEZAR Fompejusiz złożył urząd i zapewnił, że również tak samo postąpi; w przeciwnym wypadku nie pozwoli zaszkodzić ani sobie, ani Ojczyźnie". Druga propozycja, zmącenie bardziej rozbudowana, ale też oparta o Appiana, pochodzi od duńskiego filologa M.C. Gertoa z początkowych lat naszego stulecia. Oto ona: “...więc za pośrednictwem przyjaciół od swoich przeciwników, aby po rozpuszczeniu ośmiu legionów przyznano mu dwa legiony w Galii Zaalpejskiej i w Prowincji Przedalpejskiej, a ponadto jeszcze jeden legion oraz Illirie, aż do wyboru na konsula. Ale ze względu na sprzeciw ze strony konsulów wystosował pismo do Senatu, w którym gorąco prosił, aby nie odbierano mu wyróżnienia pochodzącego od samego ludu: jest gotów złożyć naczelne dowództwo, jeżeli tak samo postąpią inni wodzowie; w innym wypadku wojska na pewno nie rozpuści, a, owszem, natychmiast przybędzie, aby pomścić krzywdy jemu, jak i Ojczyźnie wyrządzone. Pismo to dla wręczenia konsulom powierzył Kufflionowi, który po upływie kadencji trybuna ludowego zjawił się u niego w Rawennie; zaraz więc, po pokonaniu z jak największym pośpiechem drogi, przybył on do Rzymu i nowym konsulom Jjuejuszowi Lentulusowi oraz Gajuszowi Marcellusowii, gdy ot Kalendy styczniowe wkraczali do Kurii, pismo to do 593 SPIS ILUSTRACJI Gajusz Juliusz Cezar przed s. j Marek Brutus, moneta, awers po s. XCVI Rewers monety Marka Brutusa z wyobrażeniem czapki wolności i dwu sztyletów z napisem: Idy Marcowe (Eid(ibus(Mar)tiis)). Moneta wybita z okazji zamordowania Cezara na cześć jego morderców po s. XCVI Legionista rzymski po s. CXII Jeździec rzymski po s. CXII Monety. A — moneta galijska plemienia Bellowa-sów; B — moneta galijska plemienia Osii-miów; C — moneta wybita przez G. J. Cezara przedstawiająca tropaion z zawieszonym na nim uzbrojeniem pokonanych Gallów (siedzą w więzach pod tropaionem) po s. go Wojownik galijski w skórzanym hełmie po s. 60 Galijski transport lądowy po s. 92 Galijski transport rzeczny po s. 92 Galia za czasów Cezara (mapa) . po s. 375 SPIS TREŚCI WSTĘP. Napisał Eugeniusz Konik III Bibliografia CXXVI WOJNA GALIJSKA Księga I. 3 Księga II. 55 Księga III. 83 Księga IV. 110 Księga V. 142 Księga VI. 204 Księga VII. 243 Księga VIII. 330 Spis ilustracji 375