Obniska Ewa Marc-Antoine Charpentier i muzyka jego czasów 22.02.2004 24 lutego 1704 r. zmarł w Paryżu Marc-Antoine Charpentier, jeden z największych twórców francuskiego grand siecle'u – tak nazywano lata panowania Ludwika XIV. Po studiach w Rzymie u Giacomo Carissimiego związał się z dworem znanej z powagi i pobożności Marii de Lorraine, księżnej de Guise. Po śmierci swej mecenaski służył delfinowi jako jego kapelmistrz, uczył też muzyki księcia Orleanu, tak iż ostatecznie Ludwik XIV przyznał mu pensję. Charpentier wykazujący żywe zainteresowanie dla muzyki religijnej, w latach 80-tych został kapelmistrzem w kościele św. Ludwika. Była to główna świątynia jezuitów w Paryżu, słynąca z bogatego życia muzycznego. W ten sposób związał się z ruchem kontrreformacyjnym, posoborowym, stojącym w sprzeczności z nurtem gallikańskim, kultywowanym przez Ludwika XIV i jego dwór (a zakładającym pewną niezależność, także w liturgii, od papieża). Dla jezuitów pisał swoją histoire sacrée do wątków ze Starego i Nowego Testamentu, był jedynym kompozytorem we Francji uprawiającym tę wstępną formę oratorium. Zadecydowały o tym zapewne jego lata studiów u Carissimiego, który słynął jako pierwszy wielki mistrz tej formy. Napisał także niezliczone motety, litanie, antyfony, psalmy i msze. Ostatecznie w 1698 r. otrzymał stanowisko maestra w Ste Chapelle, cieszące się wielkim prestiżem nie tylko ze względu na wyjątkowe piękno tej gotyckiej świątyni. Tu powstały jego najświetniejsze wielkie motety i monumentalne opracowania psalmów. Na pewno Francja nie miała w tym czasie większego i bardziej wszechstronnego twórcy muzyki sakralnej, pisanej zarówno dla kapeli królewskiej (a więc z ducha gallikańskiej), jak dla jezuitów (a więc zgodnej ze wskazaniami Soboru Trydenckiego), a nawet dla jansenistek z Port-Royal. Ta muzyka nie była tylko prostym rezultatem wykonywania obowiązków, jakie wynikały ze stanowisk artysty, ale wyrazem jego głębokiego stosunku do spraw wiary. Charpentier wpisuje się ze swą twórczością w bardzo silny w tym czasie we Francji nurt odnowy życia duchowego, w którym czuje się "szukanie pewności Boga". Gdy myślimy o Francji czasów Ludwika XIV widzimy wspaniały przepych Wersalu, pamiętamy o wielkiej klasycznej tragedii Racine' a czy o cieszących nas stale komediach Moliera. Przychodzi nam na myśl majestatyczna i koturnowa muzyka Lully' ego czy też kruche, ulotne miniatury klawesynistów. O wiele rzadziej przypominamy sobie żarliwy prąd, dążący do odnowy życia wewnętrznego poprzez poszukiwanie drogi do Boga. "Istnieją tylko dwa rodzaje osób godne miana rozumnych: ci, którzy służą Bogu całym sercem, bo Go znają, i ci, którzy szukają Go całym sercem, bo Go nie znają" – powiada Pascal, najbardziej żarliwy przewodnik na tej drodze. Poszukiwanie Boga znajduje odzwierciedlenie także w plastyce (choćby w natchnionych płótnach Georgesa de la Tour, których mroki rozjaśniają refleksy przedziwnego światła) i muzyce. Tutaj Charpentier jest najwybitniejszym przedstawicielem tego nurtu. Stworzył on własny, oryginalny styl, w którym obecne są elementy włoskie (rodem z dzieł Carissimiego) i szeroko pojęty idiom francuski jego czasów: to taka pierwsza synteza – les gouts-reunis, jak owo pojednanie określi (nas swój użytek) Francois Couperin, uważając je za prawdziwy triumf sztuki. Charpentier czasem w sposobie wyrażania gwałtownych uczuć bywa nieco włoski – w stosowanych wówczas figurach retorycznych, w bogatym, bardzo śmiałym języku harmonicznym. Taki bywa niekiedy w swych historiach biblijnych. Jednak już jego msze, wielkie motety, a także zupełnie niezwykłe w swej subtelności i typowo francuskiej ozdobności Lecons de Tenebres świadczą jednoznacznie, że ich twórca był muzykiem francuskim. Mówi o tym jego niesłychanie wysmakowana kolorystyka orkiestrowa, wszystkie te finezyjne frazy fletów czy błyskotliwe użycie trąbek i kotłów. A także typowo francuska narracja wokalna, jego swobodnie deklamowane, bardzo melodyjne recits, pełne uroku, obficie zdobione airs. Wreszcie, absolutnie mistrzowskie chóry, często utrzymane w gęstej kontrapunktycznej fakturze, nierzadko splecione w kunsztowny sposób z solowymi frazami lub z barwną partią orkiestry. Z rdzennie francuskiego ducha wyrasta muzyka sceniczna Charpentiera – zarówno ta komediowa, pisana do tekstów Moliera, jak ta podniosła i koturnowa, będąca odwzorowaniem patosu i dramatyzmu tragedii Racine' a. A także ta wyrosła z miłości do tańca i wytwornych dworskich zabaw. Muzyka Charpentiera pozostawała dość długo w zapomnieniu, trochę dlatego, że przetrwała w rękopisach, a głównie ze względu na nieprzystawalność do kultury dużych orkiestr symfonicznych i XIX-wiecznego bel canta. Dopiero zainteresowanie historycznym instrumentarium pozwoliło sięgnąć po nią, a tak naprawdę przywróciła nam ją niestrudzona aktywność Amerykanina osiadłego od lat w Paryżu – Williama Christie, którego sławny zespół Les Arts florissants nosi nazwę jednego z dzieł Charpentiera. To on nagrywał i wykonywał jego dzieła sceniczne i sakralne (by wspomnieć tylko zdumienie i zachwyt, jaki wywołało pierwsze nagranie Te Deu – kto przedtem mógł przeczuć, że w muzyce francuskiej obecny jest podobny splendor dźwiękowy i podniosły ton). William Christie i jego słynny zespół pojawią się w Dniu Specjalnym – wykonując Le descente d' Orphee aux enfers Charpentiera. Nie zabraknie i dzieł religijnych kompozytora w bardzo różnych wykonaniach, poprowadzonych przez Tona Koopmana, Rinalda Alessandriniego, Florenta Stroessera. Wielka muzyka francuskiego artysty wpisana zostanie w rozległą panoramę jego epoki. Nasz polski koncert wypełni muzyka klawesynowa rówieśników Charpentiera, związanych z dworem Ludwika XIV – to niesłychanie oryginalna dziedzina muzyki francuskiej, jakiej nie miał żaden inny kraj w Europie. Usłyszymy także sławne Requiem Jean Gillesa (to druga obok Requiem Campry wielka msza żałobna, napisana w XVII wieku we Francji). Obok dzieł francuskich usłyszymy muzykę wielkiego rówieśnika Charpentiera – Heinricha Ignaza von Bibera, wielkiego wirtuoza skrzypiec, który również zmarł w 1704 r. Będą to jego nowatorskie w podejściu do techniki wiolinistycznej, wizjonerskie Sonaty misteryjne (Ars antiqua Austria). Reinhard Goebel i jego Musica Antiqua Köln przypomną muzykę dworu drezdeńskiego Augusta II i III Sasów, co czasowo wybiega już nieco w przyszłość. Hiszpanie zaprezentują swoją znakomitą szkołę organową, z wielkim Juanem Cabanillesem na czele. Nie zabraknie także utworów szkoły rzymskiej, w tym Giacomo Carissimiego, mistrza i nauczyciela Charpentiera, któremu francuski kompozytor tak wiele zawdzięczał. Pojawią się także niemieckie (protestanckie) kantaty wielkich mistrzów XVII w: Weckmanna, Buxtehudego i Bruhnsa. Tak więc – wiele świetnej muzyki, już to mającej oczywiste związki z twórczością Charpentiera, już to wyrastającej z całkiem odmiennej estetyki i odległego kręgu kulturowego. I wiele znakomitych zespołów, solistów i dyrygentów. Ewa Obniska