Muzycy stulecia: Grażyna Bacewicz 09.02.2004 Grażyna Bacewicz, wybitna polska kompozytorka, skrzypaczka, pianistka i pedagog, urodziła się 5 lutego 1909 roku w Łodzi, zmarła 17 stycznia 1969 roku w Warszawie. Była córką litewskiego nauczyciela muzyki Vincasa Baceviciusa i Polki Marii Modlińskiej. Podobnie jak jej dwaj bracia – Kiejstut i Witold oraz siostra Wanda – w piątym roku życia rozpoczęła naukę muzyki. W wieku lat sześciu występowała na „wieczorkach muzycznych” jako pianistka i skrzypaczka, w wieku lat piętnastu skomponowała swój pierwszy utwór – Temat z wariacjami na fortepian. Ukończyła Konserwatorium Warszawskie z dwoma dyplomami – ze skrzypiec (klasa Józefa Jarzębskiego) i z kompozycji (klasa Kazimierza Sikorskiego). Studia kompozytorskie kontynuowała w Paryżu u Nadii Boulanger, skrzypcowe u André Toureta i Carla Flescha. Stefan Kisielewski, w książce poświęconej Grażynie Bacewicz, napisał: „Pamiętam jej występ na popisie – grała ze swadą i energią, bardzo czysto i precyzyjnie, choć niezbyt wielkim tonem, z ogromnym przejęciem, które się udzielało; w ogóle cała jej szczupła sylwetka, skupiona energia, jakaś żarliwa drapieżność w stosunku do muzyki były niezwykle sugestywne i nakazujące respekt. Mnie osobiście ogromnie imponowało, że dziewczyna gra na skrzypcach a w dodatku komponuje. Cóż to za urodzony demon muzykalności! – myślałem sobie.” Wspominany niedawno Witold Lutosławski tak, w 1989 roku, scharakteryzował osobowość swojej koleżanki: „Była z całą pewnością przekonana o tym, że ważne jest to, co ma do spełnienia, dlatego z największą powagą i z ogromną pasją zabierała się zawsze do realizacji swojego dzieła. Można nawet powiedzieć, może nieco przesadnie, że była fanatyczką pracy. Gdy rozmawialiśmy o tych sprawach, zawsze byłem zdumiony ilością godzin, jakie dziennie potrafiła spędzić na pracy kompozytorskiej. W jednym ze swoich krótkich fragmentów prozy, które opublikowała, jest w pewnym miejscu mowa o – jak ona to nazywa – wewnętrznym motorku, który był ciągle czynny w jej świadomości. Czyli istniał stale działający impuls pchający ją do pracy twórczej. Muszę powiedzieć z dużym smutkiem, że właśnie to określenie, które może trochę beztrosko powierzyła swoim pismom, tłumaczy powód jej przedwczesnej śmierci.” I jeszcze jedno wspomnienie bliskiego kolegi, tym razem dotyczące samego dzieła. Zygmunt Mycielski w książeczce Notatki o muzyce i muzykach skreślił takie słowa: „Ciekawa jest twórczość Grażyny Bacewiczówny. Jej zdumiewającą cechą jest gatunek uporu, który w naturalny sposób walczy o swoje miejsce bez względu na to, co się dokoła dzieje lub bez względu na to, że nic się dokoła nie dzieje. Bacewiczówna jest kompozytorką czystej krwi nie tylko dlatego, że pozostaje wierna sobie, że nie ogląda się na to co nowe, a co stare, co modne a co nie. Proporcje instynktu, spekulacji i potrzeby twórczej wydają się być u niej w dużej, naturalnej zgodzie.” Muzyka Grażyny Bacewicz jest rozpoznawalna od pierwszego taktu i to nie tylko w tych utworach, w których artystka wykorzystuje cytaty ludowe, lub które kreuje na wzór barokowego concerto grosso, by przypomnieć słynny Koncert na orkiestrę smyczkową z 1948 roku. Jest to muzyka posiadająca swój własny, wyrazisty idiom nieprzekładalny na język teoretycznych spekulacji. Kiedyś próbowano tę twórczość zamknąć formułką „neoklasycyzmu”. Kompozytorka oburzała się na tak upraszczające określenie. Istotnie – można przecież w jej koncertach czy symfoniach dostrzec inspiracje stylem Johannesa Brahmsa, w późniejszych dziełach także zdobyczami awangardy z połowy lat 50-tych XX wieku. Ale sama artystka przyznała kiedyś, że naczelną zasadą jest dla niej zbudowanie czytelnej, logicznej formy. A forma właśnie była zawsze w centrum zainteresowania neoklasyków... Grażyna Bacewicz porzuciła karierę wirtuoza na początku lat 50-tych. Nagrania, jakie udało się utrwalić z jej udziałem pochodzą więc z tamtego, odległego czasu. Postaramy się niektóre z nich przedstawić Państwu w stałym cyklu naszych audycji Muzycy stulecia, nadawanym od poniedziałku do piątku o godzinie 11.05. Bohaterką tych audycji w nadchodzącym tygodniu będzie właśnie Grażyna Bacewicz, której poświęcamy uwagę z okazji 95 rocznicy urodzin i 35 rocznicy śmierci. Prawykonanie najsłynniejszego dzieła Grażyny Bacewicz – Koncertu na orkiestrę smyczkową odbyło się w 1950 roku z udziałem Wielkiej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia pod dyrekcją ówczesnego jej dyrektora – Grzegorza Fitelberga. Maestro, zawiadamiając kompozytorkę o planowanym wykonaniu zakończył swój list słowami: „Wszystkim w domu Waszym miłym i prawdziwym uściski i pozdrowienia – Tobie zaś składam hołd Mistrzu w spódnicy. Kiedy zaczniesz dyrygować? Czas najwyższy. Do widzenia! Twój Ficio.” I otóż mamy dla Państwa niespodziankę – zachowało się nagranie z udziałem Grażyny Bacewicz stojącej za pulpitem dyrygenckim. Ono także znajdzie się w cyklu naszych audycji. Zapraszamy! Małgorzata Gąsiorowska