ANONIMA DZIEJE PIERWSZEJ KRUcJATY ALBO CZYNY FRANKóW I PIELGRZYMóW JEROZOLIMSKICH przetłumaczył, wstępem i objaœnieniami opatrzył Karol Estreicher Państwowe Wydawnictwo Naukowe Warszawa - Kraków 1984 Tytuł oryginału Gcsœa Francorum et aliorum Hierosolimitanorum btiuf Andrzej Daroiski ,  Wyprawy krzyżowe.  W połowie wieku XI plemiona Seldżuków tureckieh atakujšc państwo bizantyńskie zagroziły jego istnieniu.Zdobyły Syrię, 65 zapanowały nad Palestynš, a przekraczajšc Azję ; Mniejszš od wschodu zbliżyły się do Bosforu i kon- stantynopola. Odwieczny zwyczaj chrzeœcijan piel- grzymowania do Jerozolimy i miejsc œwiętych natrafił na przeszkody budzšce gniew zachodniego œwiata. Wtedy także powstał w Europie stan rycerski i wykształcił sig obyczaj rycerski,sprowadzajšcy się do walki konno, w zbroi lub w kolczudze, w hełmie,z kopiš,z mieczem u boku i z tarczš, na której malowano herb. Ryccrzowi pomagali żołnierze z wolna popadajšcy w zależnoœć od swych panów.Właœnie w Dziejach#ierwszej krucjaty Anoni- ma wyraŸnie daje się zauważyć te zmiany, czyli powstawanie stanów społecznych we wczesnym œred- niowieczu. Równoczeœnże wœród zromanizowanych narodów i Europy zdoby#y nowe siedziby bitne szczepy skan- dynawskie zwane Normanami. Podporzšdkowały sobie na północnym zachodzie Francji półwysep, zwany odtšd Normandiš. Szybko ulegli romani- zacji, ale niemniej dokonywali dalszych najazdów i podbojów. Opanowali Sycylię i południowe #N'łochy, zakładajšc tu feudalne ksigstwa. #~' roku 1066 najechali i zdobyli Anglżę. #\j pierwszej krucjacie udział normandzkich ksišżšt i rycerzy z południo- wych Włoch był znaczny. 1#'łaœnie z nich wywodzi się autor naszego opisu. Gdy jedni Normanowie ruszyli na zachód i po- łudnie Europy inni, zwani Waregami; na sw##ch łodziach dotarli Niemnem a potem Dnieprem daleko w głšb Rusi i tu zakładajšc feudalne pań- stwa, doszli do Morza Gzarnego, do granic bi- zantyńskiego cesarstwa. Wezwanie do krucjaty przeciw œwiatu muzuł- mańskiemu rzucone przez papieża Urbana II, który przyrzekł cesarzowi bizantyńskiemu Aleksemu pomoc i obronę, trafiło na te właœnie stosunki społeczne i narodowe. Podczas synodu w roku 1095 w Glermont, w południowej Francji, zgro- madzone tłumy œlubowały œwiętš wojnę. ##,yszy- wano sobie z czerwonego sukna znak krzyża na ramieniu i stšd przyjęła się nazwa krucjat, czyli wo- jen krzyżowych i krzyżowców. Zastępom rycerskim i pieszym żołnierzom oraz pielgrzymom, którzy ruszyli na Wschód, by zdobyć Jerozolimę, wyda- wało się, że spełnżajš œwiętš ideę chrzeœcijaństwa. Największš agitację w tym duchu rozwinšł Piotr z Amiens zwany Pustelnikiem gromadzšc masy ludowe we Francji, we Włoœzech i w Niem- czech. le uzbrojone, nie chcšc nawet czekać aż rycerstwo i piesi żołnierze przygotujš się do marszu, owe tłumy ruszyły na #1'schód, opanowane fana- tyzmem eiemnym a zgubnym: Popełniali mnóstwo gwałtów, zwłaszcza na Żydach. Tylko częœć dotarła do Konstantynopola, skšd cesarz Aleksy czym prędzej w'yprawił ich dalej. Razem w pierwszej wyprawie krzyżowej miało wzišć udział około 250 tysięcy ludzi. Zdobycie Jerozolimy w roku 1099 zakończyło się rzeziš muzułmanó#v, co nie przyniosło chluby chrzeœcijańskim zastępom. Utworzono królestwo Je- rozolimy, a jego koronę oddano rycerzowi Baldwi- nowi. Królestwo to było słabe zarówno wskutek naporu muzułmanów, jak i niechęci cesarzy bi- zantyńskich, a także zawiœcż i niezgód wewnętrznych. PóŸniej zorganizowano jeszcze drugš krucjatę dla podtrzymania Jerozolimy (1147-1149) i trzeciš (1189-1192), ale wyprawy te nie udały się, okazujšc niemożnoœć opanowania przez zachodnie siły Pa- lestyny, Syrii i krajów Azji Mniejszej. Także krucjaty Ludwika Œw. króla Francji, podjęte w XIII wieku, kończyły się z reguły klęskami. Niechlubnš więc pamięć zostawiły po sobie wyprawy krzyżowe. Zamiast ładu, sprawiedliwoœci i prawa zrodziły krzywdy i okrucieństwo. Pamięć o nich żyje dotšd, od czasu do czasu wybucha g#vałtami i bratobójczymi walkami: RzeŸ Ormian w Turcji w roku 1921, wygnanie Greków z ich odwiecznych siedzib w roku 1923, a wreszcie od roku 1976 walki w Libanie między ludnoœciš muzuł- mańskš a chrzeœcijańskš lub trwajšce cišgle spory i walki na Cyprze stajš się dopiero zrozumiałe na tle antagonizmów trwajšcych lat tysišc. Posiew wojen by-wa okrutn#,, długi, nie do zapomnienia. WST#P Autor. Opis pierwszej wyprawy krzyżowej bu- dzi zainteresowanie, bo sporzšdzony został bezpo- œrednio w toku wypadków. Autor był utalentowanym kronikarzem na ogół, bo nie był wcale obiekty- wny. Jego opowiadanie jest zawsze interesujšce, choć u czytelnika budzi opór, i wskutek krz#,wd, i okrucieństw, o jakich czytamy. Lecz jest i druga strona dzieła, zwišzana z kul- turš owych ziem bizanty#sko-syryjskich, gdzie istniało tyle ludów, państw i miast. Nie wicmy i zapewne nie dowiemy się tego nigdy, kim był autor opisu kruejaty. Pozostawił w cieniu swš osobg. Tylko z rzadkich i przypad- kowych wzmianek w tekœcie możemy wycišgnšć pewne domysły. Zapewne pochodził z ##'łoch po- łudniowych, z Normanów, którzy po zdobyciu Sycyl i Kalabrii tam osiedli. Że pochodził z #l#łoeh, to widzimy choćby ze wzmianki zaraz w pierwszym rozdziale, gdzie wspomina o krajach Europy za- chodniej jako o krajach zaalpejskich, za górami- ultra montanas #artes, co wskazuje na jego pocho- dzenie z południa. Także w pierwszym rozdziale pisze o przyjęciu znaku krzyża przez krzyżowców w ten sposób, jakby nie był tego œwiadkiem, a tylko słyszał o tym. Posiadał wykształcenie klasyczne, przede wszy- stkim znajomoœć łaciny i greki: A jednak staro- żytnoœci klasycznej nie jest ani wielbicielem, ani naœladowcš, jak póŸniejsi humanżœci. Nie powtarza długich okresów występujšcych w piœmiennictwie rzymskim. Jest natomiast fanatycznym chrzeœci- janinem. Autor Nasz autor mógł być ryeerzem œredniej klasy, co łšczyłoby się z‚ œlubami lub z niższymi œwigce- niami. Należał więc także do stanu duchownego, o czym œwiadezy jego wykształcenie, wówczas głównie posiadane przez duehownych, d także cišgłe podkreœlanie religijnego celu wyprawy i reli- gijnych, ehrzeœcijańskich obyczajów. Autor pamięta o œw#ętach, z szacunkiem wyraża się o koœeiołach i księżaeh, podkreœla rolę tych ostatnich przy wal- kach i trudach marszu, wspomina o cudownych interwen‡jach Nieba. Zna także dobrze daty, œwięta, obyczaje chrzeœcijańskiego kalendarza. Był blisko zwišzany z Bomundem (synem Ro- berta Giskarda, księciem Tarentu), naczelnym do- wódcš trzeeiej armii krzyżowców: O tymże Bomun- dzie pisze Anonim zawsze z uznaniem i z szacunkiem, tytułujšc go panem i nie szczgdzšc mu pochwał. Był widocznie œwiadkiem jego przygód i walk, co wy'nika z opisów, czasem bardzo szezegółowych, czasem znanyeh mu z opowiadań. Gzynił zapiski, które zaraz po zdobyciu Jerozolimy w roku 1099 uzupełni#, i być może tam zostawił swój rękopis, w oryginale lub w odpisie, w jednym z chrzeœci- jańskićh klasztorów. Albowiem opat bawarski Eck- hard wspomina, że czytał w Jerozolimie w roku 1101 "niewiclkš księgę" z opiœem pierwszej wy- prawy. Jest to właœnie nasza opowieœć. Można więc przypuœcić, że w Jerozolimie znajdował się pierwotny manuskrypt. 1'Vezeœnie, bšdŸ skopio- wany, bšdŸ też przewieziony do Europy, stał się Ÿródłem różnych kompilacji i kronik. Istniejšjeszeze i inne dowody wezesnego powstania dzieła, m. in. 10 WST#P i ten, że autor o niektórych sprawach pisze w czasie teraŸniejszym lub przyszłym. Natomiast podział dzieła na rozdziały pochodzi z wydania z wieku XVIII; musi to być jednak podział dawny. Jak bowiem wspomnieliœmy, oryginalna re= dakcja naszej kroniki zaginęła, ale możemy się dom 65dyœlać pierwotnego tekstu na podstawie kilku kopii, z których najważniejsze sš teksty zachowane w bibliotekach w Madrycie i w Z~latykanie. W tych rękopisach zachowała się arehaiczna pisownia ła- cińska, z właœciwoœciami normandzkiej ortografii, co dodatkowo œwżadezy o pochodzeniu autora. Drul#em ukazała się kronika Anonima po raz pierwszy w Hanowerze w roku 1612. 1Vydawcš dzieła był historyk i dyplomata francuskx Jacques Bongars z Orleanu. O b y c z aj e. Dzięlci temu, że Anonim był œwiad- kiem wyprawy, zyskujemy w jego opowiadaniu pierwszorzędne Ÿródło historyczne. Stajš przed nami żywo armie krzyżowców podniecone fana- tycznš myœlš odbicia Jerozolimy z ršk muzułmań- skich i długim marszem idšce przez Bałkany do Konstantynopola i płynšce morzem z 1#łoch. Nie sš to tylko zastępy wojska, ale i bandy piel- grzymże, skłonne do rabunku i gwałtów, nawet wobec chrzeœcijan. 11'odzowie sš nieraz skłóeeni, wojska wiecznie głodne, Ÿle zaopatrzone. Marsze wlokš się, uzbrojenie jest prymitywne i takie sš wszystkie inne warunki wyprawy. Z opisów strategii na uwagę zasluguje opis oblężenia Marry i zdobycia miasta za pomocš Ob#cz-#‚ I 1 wieży oblężnicz‰j, ataku z drabiń #i podkopu murów. Oburzenże wzbudza przy tym niegodne i zdra- dli###e postępowanie krzyżowców z ludnoœciš muzuł= mańskš. Narracja Anoninia poparta jest œcisłymi danymi chronologicznymi; wspomniane sš daty dzienne, miesišce i dekady, w czasie których działy się opi- sywane wypadki. Także obyczaje rycerskie, bitwy, pojedynki, podjazdy, uzbrojenie - to wszystko budzi u ćzy= telnika zainteresowanie. '\ie walki, lecz trudy pochodu i klimatu osła- biały szeregi krzyżowców. Głód i pragnienie, brak zaopatrzenia dziesištkowały owe gromady konnego ryeerstwa i pieszych żołnierzy oraz postępujšcych za nimi pielgrzymów. Ghoroby z ran i epidem wybuchały i niszczyły ich szeregi. Ludożerstwo z głodu, jedzenie padliny, traw, korzeni, picie krwi z pragnienia występowało nagminnie. Autor opisuje to bez wstrzšsu, jako normalny wynik trudów wyprawy. 11'zbudza to w dzisiejszym czy- telniku niechęć, wstręt nawet i nasuwa najsmut- niejsze refleksje o naturze ludzkiej. Anonim wyraŸnie zaciera błędy krzyżoweów, a było ich wiele, zbyt wiele, by wyprawa mogła naprawdg się udać. Gesarz bizantyński Aleksy nadaremnie próbował wprowadzić jakiœ ład w ten najazd rzekomych sprzymierzeńców, w istocie bę- dšcy dla jego słabego państwa najazdem wrogóvv. #'Vłócznia i miecz. Ze szezegółów obyczajo- wych zaciekawiajš nas dwa, a mianowicie znale- wsr#r zienie w katedrze w Antioch œwigtej w#óczni oraz miecz posłany krzyżowcom przed bitwš przez wodza Korbagg. Ukrytš w katedrze antiocheńskiej włócznig, którš miał być przebity bok Ghrystusa na krzyżu, uważano za œwigtš relżkwig najwyższej wartoœci. Jej liczne kopie i naœladownictwa rozeszły sig po œwieeie chrzeœcijańskim, niektóre z nżch pod nazwš włóezni œw. 1\#raurycego. Taka włócznia znajduje sig w Rzymie i w skarbcu cesarzy w #\Œedniu. Tej to włóczni kopig przekazał Otto III Bole- sławow'i Ghrobremu w GnieŸnie w roku 1000 i ona to znajduje się w skarbcu katedralnym w Krakowże. Dodajmy, że w œredniowieezu przekazanie włóczni oznaezało przekazanie władzy. Gzytelnika polskiego zainteresuje także wiado= moœć o mieczu przesłanym przez Korbagg krzyżo- wcom. Był to zwyczaj œredniowieczny oznaczajšcy wyz##anie na sšd Boży lub wycišgnigcie wojsk przeciwnika na otwarte pole bitwy. Giekawe, że obaj autorowie opisu tego zwyczaju, tj. Anonim i nasz Dhzgosz (przy opisie bitwy pod Grunwaldem), sprowadzajš owo wyzwanie do pychy, gdy tym- czasem był to zwyczaj Iycerski. Skoro już o mieczach grunwaldzkich mowa, to trzeba podkreœlić, że współezesne Ÿródło krzyżackie wspomina, iż królowi posłano dwa miecze celem jego wystšpienia wraz z polskimi wojskami na otwartym polu bitwy. Długosz znajšcy obyczaj rycerski, chcšc uchronić Jagiełłg przed zarzutem nieznajomoœci obyczajów rycerskich, przedstawił wysłanie mieczy przez Krzy- żaków jako gest pychy. Podobnie uczynił kroni- Fartece 13 karz wyprawy krzyżowej, przedstawiajšc gest wodza Korbagi jako drwing z nieprzyjaciela. Fortece. Po zdobyeiu Jerozolimy i obsadzeniu załogami najważniejszych miejscowoœci, niektórzy do- wódcy pierwszej wyprawy krzyżowej osiedli na Blżs- kim 11'schodzie, aby pilnować portów ż wybrzeży Morza Œródzżemnego. Gotfryd z Bujonu osiadł w Je- rozolimie, jego brat Baldwin utworzył ksigstwo w E- dessie i był póŸniej koronowany królem Jerozolimy, Rajmund z hrabstwa œw. Idzżego panował udzielnie w Libanie, Bomund z Tarentu i Tankred oraz jego normandzcy krewnż rzšdzili w Antiochii. 1V ciš#u XII wieku wybudowali w owych krajach potgżne zamki i fortece. Do dziœ ruiny budowli œwiadezš o œwietnoœci tej arehżtektury romańskżej. Ale już wówezas, po kżlkudziesigciu latach, okazało sig, że udzielni ksišżgta nie posia- dajš sił, by bronić owych fortec, i dlatego oddano je we władanie zakonom rycerskim. Nastšpiły dalsze wyprawy krzyżowe, wojny i zdobycze; lecz nic nie było w stanie powstrzymać zwycigskiego pochodu ludów arabskich a potem tureckich, po- chodu ostatecznie zakońezonego w roku 1453 zdo- byciem Konstantynopola przez Turków i upadkiem cesarstwa bizantyńskiego. Krucjaty w Polsce. 1\Tże znalazły one u nas oddŸwigku. #yliœmy daleko od wielkżeh wvpraw feudalnych Zachodu, byliœmy zajgci utrwalaniem i jednoczeniem królestwa przez cały wiek XII i XIII. Potem przyszła budowa miast i siedzib. >v'VST#P Na lata I 146-I 149 przypada druga wyprawa krzy- żowa Ludwika VII i Konrada III i Gynnam Grek zapisał, że w wyprawie tej uczestniczył zastęp Polaków. Kto wie, czy nie dołšczyli się oni do armii krzyżowców idšcych przez Węgry. W roku 1154 syn Krzywoustego ksišżę Henryk Sandomierski miał wraz z rycerzem Jaksš Gryfitš wyruszyć na wyprawę do Ziemi Œwiętej. Powróciwszy założyli dwa klasztory rycerskie : Henryk - templariuszy w Zagoœciu, Jaksa - bożogrobców w Miechowie. W roku 1364 Kazimierz 11#'ielki goœcił w Kra- kowie kilkunastu monarehów. 1V tym zjeŸdzie uczestniczyli cesarz Karol IV, królowie Ludwik z Węgier, Waldemar IV Duński i Piotr z Gypru, a także wasalowie owych monarchów, ksišżęta, baronowie, margrabiowie ze Œlšska, Brandenburg, Pomorza. Król Piotr de Lousignon z Gypru poruszył na zjeŸdzie sprawę pomocy dla wyprawy krzyżowej, jakš gotował przeciw niewiernym na 1t'sehodzie. Współezesny francuski historyk i poeta Wilhelm Machaut wspomina o serdecznym przyjęciu, jakie zgotował królowi Gypru Kazimierz #1'ielki. Ale prócz zapewnień przyjaŸni i bogatych darów Ka- zimierz i panowie Małopolski nie chcieli się mieszać do tej projektowanej a niebezpiecznej wyprawy. Idea i rzeczywistoœć krucjat (1095-1274). Od lat jest ona przedmiotem badań. Gzym krucjaty były naprawdę, jakie cele przyœwiecały ich przy- wódcom, papieżom i prałatom rzymskim, mo- narehom i rycerzom, czy istotnie tylko niskie ma- terialne pobudki kierowały tš ofensywš Zachodu Idea i rzecz#uristoœE k#ucgat 15 na Wschód - takie pytania padajš cišgle. Li- teratura dotyczšca wojen krzyżowyeh jest ogromna. Z dawniejszych badań nie straciło swej wartoœci dzieło H. Prutza fiulturgeschichte der lireuzzge (Berlin 1883), a z nowszych monografii wspomnieć należy A. Waasa Geschichte der lireuzzge (Fryburg 1956), A. Desehampsa Terre Sainte Romane (Paryż 1964), M. Erbstossera Dże #ireuzzge (Lipsk 1976). Ostatnio (1977 i 1982) wznowił dyskusję na temat krucjat profesor Uniwersytetu Londyńskiego Jonathan Riley- -Smith szukajšc głębszych motywów i ideowych celów w wyprawach krzyżowych. Nam trudno się z tym zgodzić. Podboje Krzyżaków i Rycerzy Mieczowych nad Bałtykiem powoływały się na wojennš ideologię krzyżowych wypraw. Wiemy dobrze, do czŠgo owa ideologia doprowadziła. ##'V wieku XVII gdy ustalił się podział œród- ziemnomorskiego œwiata i islam odgraniczył się od chrzeœcijaństwa, a ekspansja turecka uderzyła i w nasze granice, wtedy to ogromne powodz‚- nie zyskała w Polsce epopeja Torquata Tassa (1544#1595) o pierwszej wyprawie krzyżowej pt. Goffred albo,#eruzalem w.yzwolona-f>rzekładania Piotra liuchanowskżego. Nie tu miejsce rozważać stosunek Tassa do Ÿródeł, ale zapewne poœrednio Tasso korzystał z Dzżejów Anonima. Piotr Kochanowski przełożył poemat Tassa wspaniałym wierszem i wy- dał w roku 1618. W cišgu wieku XVII ta tłuma- czona #eruzalem w.yzwolona miała u nas aż trzy wydania (1618, 1651, 1687) drukowane w Kra- kowie, w drukarni Gezarych. Gałoœć została nastę- pnie wydana w roku 1772 ż póŸniej w wieku XIX #'VSTF#P oraz przez Lucjana Rydla w roku 1902.1V skróceniu #eruzalem zuyzwolona ukazała się w roku 1921 jako tam w serii Biblioteki Narodowej obecnie #vydawanej przez Zakład Narodowy im. Ossolińskich. Przed drugš wojnš œwiatowš Zofia Kossak- -Szczucka podjęła temat pierwszej krucjaty w po- wieœci Iirzyżowc.y. Ta wybitna autorka korzystała z obfitej literatury przedmiotu w sposób krytyczny. jej krzyżowcy sš bohaterami pełnymi konfliktów i zalet, wad i grzechów nawet. Autorka darzy ich sympatiš, lecz nie zapomina o tragediach ludzkich, jakie złożyły się na dramatyczne zderzenie chrze- œcijaństwa z islamem. Tytuł, tłumaczenie, przypisy. Nie mamy pewnoœci, czy tytuł Dzżejów #żerwszej krucjat# po- chodzi od autora. Niektóre wczesne rękopisy tego dzieła noszš tytuł Itżnerarżum ;j#erosolżmorum i bodaj ten tytuł jest bliższy treœci dzieła. Tak samo tytuły rozdziałów Narratio #rima- O#owżeœć #żerwsza etc. pochodzš od kopistów. Ponieważ jednak ułatwiajš poznanie treœci i od dawna sš # dziełem zwišzane, należało je zostawić. Dajš sig także wyczuć w tekœcie póŸniejsze interpolacje. Kilka z owych dialogów i cytatów i mów budzi wštpliwoœć; czy wyszły spod pióra Anonima. Sš zapewne dodatkiem jakiegoœ komen- tatora z wieku XII. Może były to zapiski na margi- nesie pierwotnego tekstu? Opis Antiochii w roz- dziale 32 również jest dodatkiem. Tłumaczenie z łaciny zostało dokonane z kry- tyczn‚go wy,dania Louis Brehiera, wybitnego bizan- Tytuł, tłu7naczem.ie, przypisy tynologa francuskiego ( 1924). Porównał on roz- maite teksty i zaznaczył różnice, przetłumaczył dzieło na język francuski oraz opatrzył cennymi przypiskami. 1Vydanie Brehiera było dla polskie#o tłumacza wielkš pomocš. 2 - Dzieje pierwszej krucjaty #, L :. #, L : # w Si#...lc#ch a i, . ,o~ 0PO1LIES# PIER1#'SZA OD POGZĽTKÓW 1VYPRA1'VY AŻ DO BITWY NAD 1\'ARDAREM, GZYLI OD KOŃGA ROKU 1095 DO LUTEGO 1097 ROKU 1. Przygotowania do wyprawy. 2. Wymarsz hrzyiowców - Piotr Eremita w Konstantynopolu - Pierwszy atah Turhów - RzeŸ w Kiwotos. 3. Krzyżowcy i pielgrzymi - Przybycic Gotfryda do Kónstantynopola - Wojsha cesarshie atahujš hrzyżowców. 4. Bomund przyjmuje znah hrzyża - Wyprawa pod jego dowódz- twem Normanów zwanych także Longobardami ż Włoch połu- dniowych = Przybycie do Adrianopola - Marsz do brzegów Wardaru. 1. Gdy zbliżył się czas, który Pan Jezus co- dzżennie wiernym oznajmia w Ewangelii, mówišc: "#eœlż kto chce za mnš iœć, nżech sam siebże za#rze ż zveŸmże krzyż œu#ój a naœladuje mnie", uczynił się ruch niemały we wszystkich krainach Galiż 1, aby każdy czystego sexca i myœli, który pragnie podšżać według wska- zań Pana i wiernie za nim nieœć krzyż, nie opóŸnił œpiesznego ruszenia do Œwiętego Grobu. Apostolski zatem rzymskiej stolicy zwierzchnik Urban II2 zwołał natychmiast bżskupów, opatów 1 Sprawa hrucjaty poruszyła Franeję po soborze w Glermont (listopad 1095), czego autor wyraŸnie nie opisuje. # Urban II, papież; panował od r. 1088-1099. Jerozofima i oholiczne miasta w czasie pierwszej wyprawy hrzyżowej 2# DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - I i księży z krajów zaalpejskich, rozpoczynajšc z nimi poufne narady i wydajšc rozkazy3. Powiedział też, że ktokolwiek chce zbawienia duszy, nie może się wahać, ale ma kornie iœć drogš Pana, a jeżeli popełnił grzechy, mżłosierdzie Boże zmaże je. Dodał także apostolski zwierzchnik: "Bracia, wiele wy- padnie wam cierpieć w imię Ghrystusa: i nędzę, i biedę, niewygody, głód, pragnienie i inne tego rodzaju przykroœci, jak to Pan powiedział do swvch uczniów : <>". Ta mow=a rozchodzšc się z wolna po wszyœtkich krainach i prowincjach Gal sprawiła, że Frankowie słyszšc owe słowa zaczęli gorliwie nosić na swym prawym ramieniu znak krzyża, stwierdzajšc, iż jednomyœlnie chcš iœć w œlady Ghrystusa, aby dzięki temu wybawionymi zostać od mocy piekielnych. 2. I tak Galowie niedługo opuœcili swe siedziby i powołali trzy oddziały galijskie: jeden ruszył przez Węgry pod Piotrem Eremitš 4 i pod księciem Gotfrydem 5 i jego bratem Baldwinemó i z Bal- dwinem hrabiš #'Ionsu'. Gi znakomici rycerze n Urban II przybył do Burgund w r. 1095. W listopadzie tego rohu zwołano synod w Glermont postanawiajšc zorganizować pierwszš wyprawg hrzyżowš na Blishi Wsehód. ' Piotr Eremita albo Pustelnih, urodzony w Amiens (zmarł oh.1 I 15), na poczšthu pierwszej wyprawy hrzyżowej posiadł wielhie znaczenie jaho haznodzieja. 6 Gotfryd de Bouillon, od r. 1089 hsišżę Dolnej Lotaryng, wódz pierwszej hrucjaty, ogłoszony królem Jerozolimy w r. 1099. B Baldwin (Baudouin) hsišżę Edessy, a póiniej król Jerozo- limy. 7 Baldwin (Baudouin) z Monsu lub z Monte. Wy#arsz krzyżowców ż wielu innych nie znanych mi poszli do Konstan- tynopola drogš kiedyœ wytyczonš przez Karola 1\'ielkżego, znakomitego władcg Franków s. 1\'spomniany Piotr trzeciego sierpnia doszedł pierwszy e do Konstantynopola, a z nim razem wię- ksza częœć Germanów. Tam złšczył się z Longo- bardami la i wżelu innymi i tym cesarz 11 dał opa- trzenie, jakie było możliwe do otrzymania w mieœcie, i nakazał im: "Nie przekraczajcie ramienia Bosforu, zanim nie przyjdzie większoœć wojsk chrzeœci- jańskich, bo nie jesteœcie tak silni, abyœeie mogli zwyciężyć Turków". Tymczasem owi chrzeœcijanie prowadzili się Ÿle, gdyż zburzyli i podpalili pałace w mieœcie, rabowali ołów, którym koœcioły były pokryte, i sprzedawali go Grekom. Aż wreszcie cesarz rozgniewany nakazał im przeprawiać się .,. poza czesnmę. Gdy przeprawili się, nie przestali popełniać wszelkich zbrodni, palše i rabujšc domy i koœcioły. Nareszcie doszli do Nikodemii 1#, gdzie rozdzielono Longobardów i Alemanów od Franków, bo tych rozpierała pycha. Longobardowie wybrali naczel- B W œredniowieczu wierzono, że Karol Wielhi zbudował drogg prowadzšcš z Europy zachodniej aż do Konstantynopola. o Inni hrzyżowcy dotarli jeszeze wezeœniej do Konstantyno- pola. lo przez Longobardów (a nie Lombardów) autor rozumiał Normanów, jacy w swych wyprawach dotarli aż do ##iłoeh pohi- dniowych i Sycylii i tam osiedli. 11 Gesarz imperium bizantyńshiego Alehsy I z dynast Kom- menów ( 1081-1118). '# Nihodemia, obecnie Ismid, miasto w północno-zachodniej Tureji nad morzem Marmara. 22 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - I nżka zwanego Rajnaldem, Alemani uczynili to samo, wkroczywszy do Rumenl3, przez cztery dni szli ku miastu Nżcei 14, a doszedłszy do zamku zwanego Egzerogorgo, opuszezonego przez załogę, zajęli go i znaleŸli tam doœć żywnoœci, wina, mięsa i mnóstwo różnych zapasów. Turcy dowiedziawszy się, że ehrzeœeijanie sš w zamku, rozpoezgli jego oblgżenie. Przed bramš zamku była fontanna, a u podstawy zamku Ÿródło czystej wody, i tu wyszedł Rajnald na spoYkanie oblegajšcych. Turcy przybyli w dniu œw. Michała, a dopadłszy Rajnalda ijego towarzyszy, wielu z nich zal'>ili. Reszta schroniła się do zamku, który na- stępnie Turcy oblegli odcinajšc mu wodg. A nasi tak dalece cierpieli z powodu pragnienia, że otwie- rali żyły swoich koni i osłów, pijšc żeh krew. Inni wrzucali pasy i płachty do latryn i w ten sposób wprowadzali wilgoć do ust. Inni oddawali mocz w rgce drugiego i pili natychmiast. Inni grzebali sig w wilgotnej ziemi i pokrywali ziemiš piersi, dla zmnżejszenia pragnienża. Biskupi i księża po- cieszali naszych i podtrzymywali ich na duchu. Te udręki trwały dni osiem, a potem naczelnik Žlemanów umówił się z Turkami, że odda im swoich towarzyszy. Pod pozorem, że żdzie walczyć, uciekł 1' Rumeniš lub Romaniš, inaczej Ihoniš, nazywali Turcy hraje w œrodhowej Azji Mniejszej poddane od r. 1071 sułtanowi Rumu. Grecy bizantyńscy przejgli od nich t‡ nazwg, czgsto w œre- dniowieczu wywodzonš błędnie od Romy - Rzymu. " Nicea lub Nicena, obecnie Isnih, miasto na pohidnie od Nihodem. Pżerwszy atak Turków : od nich, a z nim wielu innych. Gi wszyscy, którzy odmówilż zaparcia się Pana, skazani zostali na œmier‚, inni żywcem wzięci i podzieleni zostali jak trzoda. Jeszeze inni służyli za cel Turkom, którzy strzelali do nich z łuków. Niektórych sprze- dano lub rozdarowano jak zwierzęta. Jedni zapro- wadzili niewolników do swych domów, inni do Korosanul5, do Antioch, do Aleppo, wszędzie gdzie mieszkali Turcy. I ci byli pierwsi, którzy dostšpili męczeństwa w imię Ghrystusa. 11'reszcie Turcy dowiedzieli się; że Piotr Eremita i #\#alter Bez Mienials przebywajš w Kiwotos leżšcym w górę od miasta Nićei. Tam więc udali siůg z wielkš radoœciš, aby ich zabić i wszystkich, co z nimi byli. Podezas gdy oni szli, dowiedział sig #~ialter wraz z towarzyszami, że będš rychło zamordowani przez Turków. Go do Piotra Eremity, to zawrócił on do Konstantynopola, nie będšc w stanie opanować tej różnorodnej gromady, która nie chciała kogokolwiek słuchać. Napadli na nich Turcy i jednyeh znaleŸli œpišcych, innych nagich, a wszystkich zabijali. Pewien ksišdz odprawiajšcy właœnie mszg umęczony został przy ołtarzu. Gi, którym udało się zbiec, #chronili się do Kiwotos. Niektórzy woleli rzucić sig do morza, inni sehro- ls Korosan w północnym Iranie był ważnym oœrodhiem sił turechich, zdobytym przez nich ohoło r. 1040. Jednahże pod tš nazwš rozumiał autor ogólnie hraje i sułtanaty wsehodnie. 1' Gautery lub Walter bez Mienia pochodził z Nadrenii i był awanturniczym przywódcš bandy pielgrzymów, htórzy doszli do Konstantynopola przed Piotrem Eremitš. 24 DZIEJE PIERWSZEJ KRUGJATY - I nili się do lasów i w góry. Ale Turcy wpgdzali ich do zamku i gromadzili drzewo, by spalić ich wraz z miastem. Tymczasem chrzeœcijanie mieszkajšcy w mieœeie rzucili ogień na stosy drzewa, a płomienie zwróciły sig przeciw Turkom palšc niektórych, a naszych Bóg ocalił od pożogi. W końcu Turcy wzigli wszy- stkich żywcem, podzielili ich, jak to już poprzednio zrobili, rozrzucajšc ich na różne kraje, jednych do Korosanu, innych do Persji. Te wypadki zdarzyły się w paŸdzierniku. Na wiadomoœć, że Turcy rozbili naszych, cesarz okazał niemałe zadowolenie wydajšc rozkaz, by mogli wrócić przez Bosfor. Gdy skończył sig odwrót, odebrał im całš ich broń. 3. Druga częœć wojsk przeszła Slawonżęl# pod wodzš Rajmunda z krainy œw. Idziegole oraz pod Ademarem biskupem podeńskim I9. Trzecia zaœ czgœć wojska poszła starożytnš drogš na Rzym#. Tu byli Bomund #1 i Ryszard z pryncypatu Saler- I' Dzisiejsza Ghorwacja, a tahże Serbia były lennami Bizancjum. Slawonia (Sclavinia) to częœć Ghorwacji, hraj między Sawš i Drawš, htóry należał od hońca XI w. do Węgrów. ls Rajmund z hrabstwa œw: Idziego (na południu Francji, hoło NŒmes) panował w Tuluzie jaho udzielny hrabia. 1' Ademar z Monteuil był bishupem Puy; był mianowany legatem przez papieża Urbana II. =o Przez Rzym, a potem Morzem Œródziemnym, wiodła tra- dycyjna droga pielgrzymów do Ziemi Œw. %1 Bomund był synem Roberta Gisharda i jego pierwszej żony i hsięeiem Tarentu. Nasz autor znajdował się w jego arm i był do niego, jaho do swego dowódcy, szczególnie pnywišzany. Wy- marsz jego oddziahi opisuje dalej. xrz#żo#c# i #żel#rz#mż 25 na # i tamtejszy hrabia, Robert z Flandrii 23, Ro- bert z Normandii 24, Hugo zwany 1'Vielkim25, Erard z Pusaty #g, Aszard z Monmertlu 2', Izard z Mu- zonu 2s i wielu innych. Przybyli z kolei do Brindisi, do Bari lub do Otrantu #9. Hugo Wielki i Wilhelm syn markiza, zwany Dobrym#, wsiedli na okręt w Bari i przepłynęli morzem do Durazzo, a wtedy gubernator tamtejszy dowiedziawszy się, że obaj ci zacni mężowie odpły- wajš, powzišł w swym sercu zły zamysł. Uwigził ich i wysłał do Konstantynopola przed oblicze cesarza, aby zaprzysięgli mu wiernoœć. Tymczasem ksišżg Gotfryd, wódz wszystkich rycerzy, przybył do Konstantynopola z wielkš armiš na dwa dni przed Bożym Narodzeniem (1096). Rozłożył się obozem pod miastem, a wtedy zdradzieclci cesarz kazał umieœcić go na jednym #' Robert z Flandr, huzyn Bomunda, syn V\'ilhelma Zdobywcy objšł hrabstwo Salerna na pohidniu Włoch. Używał tytuhi hrabiego # Robert II, syn Roberta, hrabia Flandrii od r. 1Q93. u Robert, hrabia Normandii od r. 1087. # Hugo zwany Wielhisn był bratem hróla Franeji Filipa I. " Erard, pan na Puisset koło Jan#ille. e' Aszard z Montmertle albo Nlomelonu hoło Trevoux, aby móc wzišć udział w wyprawie, oddał w zastaw swe dobra hlasztorowi &nedyhtynów w Gluny (ob. str. 119). # Izard, hrabia Muzonu w Ardenach. #9 Były to główne porty na Adriatyhu, z htórych płyngły okrgty do Grecji i na Wschód. g" Wilhelm był bratem Tankreda i siostrzeńcem Roberta Gisharda, a kuzynem Bomunda z Tarentu. Nazywano go Dobrym Hrabiš. 26 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - I z przedmieœć. Gdy ksżšżę otrzymał kwaterg, wysyłał co dzień żołnierzy nakazujšc im równoczeœnie, aby przywozili siano i wszystko, co potrzebne ko- niom. Żołnierze byli pewni, że bezpiecznie mogš iœć tam, gdzie sig im podoba, a tymczasem cesarz Aleksy nakazał Seldżukom i Pieczyngom bgdšcym na jego służbie, aby żołnierzy Gotfryda atakowali i zabijali. Dowiedziawszy sig o tym Baldwin, brat ksigcia, rozpoczšł napastników œcigać i dopadł ich, gdy zabijali jego ludzi. Odważnie zaatakował ich i z pomocš Bożš zwycigżył. Wzišł także w niewolg szeœćdziesigciu z nich, czgœć z nich stracił, a resztg przyprowadził do ksigcia, swego brata. Gdy tylko usłyszał o tym cesarz, wpadł w wielki gniew. Ksišżg, widzšc tg złoœć cesarskš, opuœcił ze swymi ludŸmi przedmieœcie i założył obóz pod murami miasta. Z nadejœciem wieczoru nieprzy- jazny cesarz nakazał swym wojskom, aby uderzyły na ksigcia i jego chrzeœcijan. Ksišżg pokonał żoł- nierzy cesarskich na czele własnych oddziałów Ghrys- tusowych. Zabił siedmiu przeciwników i œcigał pozo- stałych aż do bram miasta. Wróciwszy do obozu, przebywał tant pigć dniel, a nastgpnie zawarł pokój z Gesarzem. Ten oœwiƒdezył, że mu prze- kazuje ramig œw. Jerzego32 i zgodził sig, aby za- opatrywał sig w zapasyjakie sš w Konstantynopolu, a równoczeœnie, aby zbierał jałmużny, zapewnia- jšce utrzymanie najbiedniejszym. al #d 13 do 18 stycmia 1097. ae Relihwie w œredniowieczu, zawsze umieszczone w hosztownych złotniczych oprawach, były rodzajem lohaty hapitału. Bo#n,und prz#j#rtuje znak krzyża 27 4. Ze swej strony zwycigski Bomund, który oblegał Amalfi od strony koło mostu Skafardi# słyszše, że niezliczone iloœci chrzeœcijariskiego ludu Franków przybyły w drodze do Pańskiego Grobu i gotowe bić sig z poganami, zaczšł zrgcznie dowia- dywać sig jakš broniš walcLš oni, jakich używajš znaków Ghrystusowych ruszajšc w drogg, i jakie okrzyki wznoszš, gdy idš do boju. Odpowiedziano mu w tym samym porzšdku, że używajš zwyczaj- nej broni do walki, że na ramieniu lub na obu ramionach wyszyte majš krzyże i że ich hasłem jest "Bóg tak chce ! - Bóg tak chce !" wołane przez wsżystkich jednym głosem. Poruœzony Duchem #wigtym Bomund zarzšdził, aby z kosztownego jego płaszeza kawałki pocigte w kształt krzyża rozdano. Za czym duża czgœć rycerzy, którzy oblegli miasto, z zapałeni zwróciła sig do Bomunda tak, że Roger został prawie sam. Powrócił na Sycylig, bolał i cierpiał z powodu utraty swego wojska. Gdy przybył do swoich posiadłoœci34, rycerz Bomund pilnie gotował sig do drogi do Œw. Grobu. W końcu przeprawił sig przez morza razem ze aa Amalfi, wówczas bogate portowe miaœto w pobliżu Salerno nad Morzem Tyreńshim we Włoszech. Bomund w r.1096 prowadził tam oblężenie na czele normandzhich oddziałów. Jeszeze wezeœniej, w latach 1081-1084, brał udział w wyprawie przeciw bizantyńshie- mu cesarstwu, zdobywajšc port Durazzo (dziœ w Alban). W tym miejscu Anonim opisuje organizowanie przez Bomunda oddziałów złożonych z Normanów włoshich. a' Bomund panował w Apul nad miastami Tarentu, Orante, Gallipoli. 28 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - I swym wojskiem, a z nim udali się: syn markiza Tankred, ksišżę Ryszard i jego brat Rajnulf, Robert z Ansy, Herman z Gannes, Robert z Surdawalu, Robert syn Tostana, Hunfred syn Radulfa, Ry- szard syn hrabiego Rajnulfa, hrabia Russinolo ra- zem z braćmi, Bello z Ghartres, Alberedyn z Ga- gnano i Onfredy z Góry Skabijskiej 35, Wszysey oni wyruszyli w orszaku Bomunda i zatrzymali się w Bułgarii 36, gdzie znaleŸli w obfitoœci zboże, wino i wszelkš żywnoœć. A potem zeszli do doliny Adrianopolitańskiej 3', gdzie zobaczyli całe swe wojsko przechodzšce przez rzekę. Zatem Bomund zwołał naradę ze swym woj- skiem, dodajšc odwagi swoim, napominajšc ich, aby byli dobrzy i łagodni, i aby nie łupili ziemi należšcej do chrzeœcijan i aby nic nie zabierali prócz żywnoœci koniecznęj dla życia. I tak idšc przez kraj pełen obfitoœci od siedzib do siedzib, od grodu do grodu, przyszliœmy do Kastoriige, gdzie œwiętowaliœmy uroczyœcie Boże Narodzenie. Przebywaliœmy tam wiele dni i szu- 36 Wymienieni rycerze poehodzili z rodów normandzhieh najeŸdzców, panujšcych na pohtdniu Włoch. 3g Państwo Bułgarii pod panowaniem Bazylego II rozcišgało się wówezas od bram Konstantynopola poprzez Macedonię aż do Adriatyhu. 3' Adrianopol (obecnie Edirne) na granicy Tureji europej- shiej z Bułgariš i Grecjš. 38 Kastoria była fortecš na półwyspie jeziora tej nazwy. Wojsko Bomunda skierowało sig na pohidnie. W tym miejscu Anonim, po raz pierwszy piszšc w liczbie mnogiej, tym samym ohazuje, że należał do wyprawy Bomunda. Marsz do brzegó'w Wardaru 29 kaliœmy zaopatrzenia, ale ludnoœć tamtejsza nie chciała nam nżc dać, ponieważ nam nie dow'ierzała. Nże wierzyli, że jesteœmy pielgrzymami, ale sšdzili, że chcemy zajšć żeh ziemię i ich zabić. Zatem braliœmy woły, konie i osły i wszystkó, co napotka- liœmy. Po opuszezeniu Kastor, doszliœmy do Pela- gon, gdzie leżał gród heretycki, który zaatakowa- liœmy ze wszystkich stron, aż wpadł w nasze ręce. Podłożywszy ogień spaliliœmy miasto wraz z jego mieszkańcami 39. Potem doszliœmy do rzeki 1y'ardaru 4o. Pan Bomund poszedł dalej ze swymi ludŸmi, lecz nie ze wszy- stkimi, gdyż hrabia Russinolo pozostał tam wraz ze swymi braćmi. l Vadeżšgnęło wojsko cesarskie atakujšc hrabiego razem z jego braćmi i wszystkich, co byli przy nim. Dorviedziawszy sig o tym Tankred4l wrócił a rzuciwszy się w rzekę przepłynšł jš wpław razem z towarzyszami. Dwa tysišce ludzi42 podobnie skoezyło do rzeki idšc œladem Tankreda. l\Tapotkali Turków i Pieczyngów walezšcych przeciw naszym, zaatakowali ich mężnie i zwyciężyli, a wzišwszy pewnš liczbę w niewolę, spętanych przyprowadzili przed pana Bomunda, który im powiedział: "Dla- 39 Idzie tu zapewne o jakšœ kolonig sekty manichejskiej w Ma- cedon. '" Rzeha #\'ardar kolo Salonik (w półn. Grecji). 41 Tankred, syn Eugeniusza Dobrego, siostrzeniec Roberta Giskarda. 43 Przeciętny stan więhszego oddziału krzyżowców wynosił dwa tysišce ludzi. 30 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - I czego nieszezęœni zabijaeie to moje wojsko chrze- œcijańskie? Nie prowadzę żadnej zwady z waszym cesarzem!". 1\Ta to oni odrzekli: "Nie możemy czynić inaczej. Jesteœmy na żołdzie cesarskim i wszy- stko, co narn rozkaże, musimy wykonać". 1\#tedy Bomund pozwolił im odejœć nie karzšc ich. Ta bitwa odbyła się czwartego dnia w tygodniu W'ielkiego Postu. Niech będzie Bóg błogosławiony. Amen. 0PO1VIEŒĆ DRUGA OD BITVVY #TAD WARDAREM DO ZDOBYGIA NIGEI, GZI'LI OD 18 LUTEGO DO 19 GZERWGA 1097 ROhU 5. Pochód Normanów z Włoch - Wyjazd Bomunda do Konstan- tynopolƒ. 6. Wodzowie hrzyżowców u cesarza - Spory z ce- sarzem o przysięgg. 7. Przybycie pod Niceę. 8. Obłężenie tego miasta - Turhmeni bizantyńscy atahujš Niceę od strony jeziora- Zdobycie. 5. F#i‚szezęsny cesarz wyprawił raz‚m z naszymi posłami i swojego, którego wysoee poważał ty= tułujšc go palatynŠin po to, byœmy szli b‚zpiecznie przez wszystkie ziemie, aż dojdziemy do Konstan- tynopola: Kiedy prżeehodziliœmy koło cesarskich miast, palatyn dawał rozkazy mieszkańcom, aby dostarezali nam żywnoœci, jak to czynili i inni, o których wspomnieliœmy. Niemniej wszyscy tak obawiali sżg silnego wojska Bomunda, że nikomu z naszych nie pozwolili wehodzić poza mury ich miast. Kiedy jednego razu chcieli nasi zdobyć i zajšć pewien gród, jako że posiadać miał dostatek wszelkich zapasów, prawy mšż Bomund nie zgo- dził się na to zarówno ze względu na stosowanie sprawiedliwoœci wobec chrzeœcijańskiego kraju, jak i ze względu na zaufanie cesarza. Gniewał się też wielee na Tankreda i wielu innych. 1\#ypadek ten #2 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - II zdarzył sig wieczor#m. Następnego dnia rano zo- baczono procesjg micszkańców z krzyżami w rgku, którzy przyszli do Bomunda, a on przyjšł ich życz- lż##vie i nakazał im z ufnoœciš powrócić do domu. Doszliœmy potem do miasta nazywanego Serrš I i tam rozbiliœmy namioty, znajdujšc pod dosta- tkiem żywnoœci wystgpujšcej w tej porze roku. Tu Bomund zawarł ugodg z dwoma palatynami, a dla pozyskania ich przyjaŸni, jak również aby zachować nietykalnoœć kraju, rozkazał zwrócić wszy- stkie zw'ierzgta, jakie nasi zrabowali. vlTreszcie przybyliœmy' do miasta Rusy2. Tu lud grecki wy- legł radoœnie ku nam, cieszšc się ze spotkania z pa- nem Bomundem i przynoszšc nam pełno zaopa- trzenia. Zwinęliœmy nasze namioty w Z#'ielkš Œrodg Postu. Tamże pan Bomund opuœcił całš armig i wzišwszy z sobš nieliczny poczet jeŸdŸców udał .sig do Konstantynopola, aby naradzić sig z cesarzem. Tankred pozostał jako głowa tego wojska Ghry- stusowego, a widzšc pielgrzymów rabujšcych ży- wnoœć postanowił, aby oni zeszli z głównej drogi i tam ludzi poprow,adził, gdzie żywić sig mogli z łatwoœciš. Doszli zatem do doliny obfitujšcej # żyHmoœć potrzebnš dla ciała. Œwigtowaliœmy też Zmartwychwstanie Pańskie jak najnabożniej. 6. Gesarz powiadomiony przez czcigodnrgo Bo- munda, że przybywa do niego, kazał go przyjšć #z #f"t # r# r # ### Serra, miasto w Macedonii wschodniej po drodze do Salonih, # 1. "Ci#itas Ierusalem". Mapa Palestyny z XIII w. Londyn, Muzeum Bry- które zdaje się, były zajęte przez Bomunda maszerujšcego na # tyjshie Konstantynopol. 2 Rusa (obecnie Rshioi) w dawnej Tracji. Spory z ce#arzen2 o prz#sżęgę . 33 2. Fryderyh Barbarossa w pielgrzymim stroju hrzyżowca. Miniatura z XI w Rzym, Biblioteha Watyhanu za#zczytnie. Goœcił go poza miastem s. Po ugoszczeniu Bomunda cesarz posłał do niego zaproszenie na poufńš rozmowę. W tym spotkaniu wzišł również udział ksišżg Gotfryd wraz z bratem, a potem przy- był #do miasta i pan na hrabstwie œw. Idziego. Gesarz zaniepokojony a także gniewny pytał# jak niógł Bomund tak podstępnie i zdradliwie postšpić z #ołnierzami chrzeœcijańskimi. Jednak dzięki:łasce Bóskiej ani ów -cesarż, ani jego ludzie nie zn#leŸli sposobnoœci, by im szkodzić: W końcu wszyscy wysókiego urodzenia mężowie, jacy by)i tylko v# # Konstantynopolu, zostali zwołanr: W obawie że œtracš'swš ojćzyznę, po naradzie i po przyjęciu roŸważnych postanowień uchwalono, aby wodzowie naszych wojsk, hrabiowie i wszyscy panowieů zło- ż#li cesarzowi przysięgę wierńoœci. Ale ůůowi sprze- ciwiali sig mówišc: "Nie jest to godnym nas; ani ńie-wydaje sig to sprawiedliwe, by składać cesa- rzowi jakškolwiek przysięgę. Mogłoby bowiem zda= riyć sig, że zostaniemy zdradzeni przez starszyzng i jak wtedy należy postšpić"? Mówiono także, że ludzie koniecznoœciš przy- muszeni muszš tak czy owak zdać się na wolę cesarskš. Najdzielniejszemu Bomundow'i, którego cesarz obawiał się, gdyż ten niejeden raz ze swym wojskiem wychodził poza obóz, obiecał cesarz, że jeżeli złożš przysiggg dobrowolnie, otrzymajš od niego ' Bomund zamieszhał na przedmieœciu stolicy w Idasztorze œw. Kosmy i Damiana, gdzie zazwyczaj goszczono przybyszów z krajów łacińshich. 3 - Dzieje pierwszej hrucjaty 34 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - II koło Antioch ziemie długoœci piętnastu dni marszu i szerokoœci oœmiu dni. I zapewxtił go, że jeżeli będzie wierny swej przysiędze, on o swej obietnicy rzxe zapomni. Góż mogli zrobić tak dzielni i twardzi żołnierze? Z pewnoœciš znaleŸli sig w obliczu twar- dej rzeczywistoœci. Cesarz ze swej strony wszystkim naszym zapewnił "wiarę i bezpieczeństwo". Zaprzysišgł dalej, że "pójdzie z nimi wraz ze swym wojskiem przez lšdy ż morza, że opatrzy wszystkie nasze szkocły i, co więcej, że nie chce i nie pozwoli, aby kto- kolwiek z nas pielgrzymów był molestowany czy doznał przykroœci w drodze do Grobu Œwiętego". Z drugiej strony hrabia z krainy œw. Idziego umieszezony został na przedmieœciu, a armia jego pozostała w tyle. Posłał cesarz do hrabiego, #by złożył mu hold i zaprzysiężenie wiernoœci, jak to uczynili inni. Lecz w chwiIi, gdy cesarz zwracał się z tym do niego, hrabia rozrnyœlał, jak by zwycię- żyć mógł wojsko cesarskie. Ale Gotfryd i Robert oraz dwaj panowie Flandr, a także inni ksišżęta przedkładali mu, że byłoby rzeczš niegodnš z chrze- œcijanami walczyć. Rozważny Bomund dodał, że jeżeli ktoœ zacznie coœ niegodnego wobec cesarza i jeżeli będzie przeciwstawiał się temu, kto składa mu akt wiernoœei, wtedy on stanie po stronie ce- sarza. A zatem hrabia, przyjmujšc do wiadomoœci radę swych towarzyszy, zaprzysišgł respektować i życie, i honor Aleksego, czyli zapewnił, że ani on, ani ktokolwiek z jego ludzi nie będzie na ce- sarza nastawał. Gdy jednak wzywano go, by złożył Prz#bycie #od Niceę hołd, odrzekł, że nie uczyni tego nawet za cenę głowy. Działo się to wtedy, gdy wojska Bomunda zbliżały się do Konstantynopola. 7. Tymczasem Tankred i Ryszard z Pryncy- patu, aby dotrzymać słowa danego cesarzowi, potajemnie przebyli cieœninę, a wraz z nimi niemal wszyscy ludzie Bomunda. Większoœć wojska hra- biego z krainy œw. Idziego opuœciła Konstanty- nopol, a hrabia mieszkał tam nadal razem ze swymi ludŸmi. Bomund pozostał przy cesarzu również, aby naradzić się z nim jak zaopatrywać wojsko znajdu#šce się opodal miasta Nicei#. Ksišżę Got- fryd zaœ razem z Tankredem już wczeœniej udał sig do Nikodem wraz z innymi, a przebywali tam przez trzy dni. Tenże ksišżę widzšc, że nie istnieje żadna inna droga, przez którš móglby poprowadzić swe armie aż #o Nicei, bo tš drogš, jakš szli pierwsi krzyżowcy, nie mogła iœć liczna armia, wysłał przed sobš trzy tysišce ludzi zbroj- nych w siekiery i w miecze, którym kazał poszerzyć i powiększyć owš drogę, tak aby służyć mogła naszym ludziom. I tak ů otworzona została droga poprzez olbrzymie góry. Przechodzšc zostawiali po sobie krzyże zrobione z żelaza lub z drzewa, ustawione na podstawach, aby kierowali się nimi nasi piel- grzymi. I tak przyszliœmy do Nicei, stolicy całej Rumen, dnia czw-artego pżerwszej dekady maja 1097 roku. ' Bardzo wielhie było w œwiecie chrzeœcijańshim znaczenie Nicei, w htórej odbył się pierwszy sobór powszechny (325). Ruiny miejshich murów z dwustu basztami z IV w. zachowały sig. Z ruin hoœciołów wiele, zwłaszcza po r. 1921, rozebrano. 3# 36 DZIEJE PfERWSZEJ KRUCJATY - II Zanim przybył pan Bomund, taki panował u nas brak chleba; że jeden bochenek kosztował dwadzieœcia lub trzydzieœei denarów5. Ale kiedy już rozważny pan Bomund przybył, sprowadził morzem obfitoœć żywnoœci. Nadeszła ona zů dwóch stron jednoczeœnie i morzem, i lšdem tak, że do- statek zapanował w wojsku chrzeœcijańskim. 8: VV dniu Wniebowstšpienia Pariskiego za- cżgliœmy atakować miasto ze wszystkich œtron. Z#czgiiœmy także budować drewniane machiny i wieże, aby z nich burzyć murowane baszty obron- ne. ů Przez dwa dni ataknwaliœmy miasto ů z. takš ódwagš i z takim zapałem, że wdarliœmy sig na mury: Turcy zaœ, którzy byh w mieœcie, wysłali wiadQmoœć do tych, co przybyli na pomoc oblgżonym: "Zbliż- cie sig odważnie i skutecznie. y\%ejdŸcie przez #ramg południowš, gdyż z tej strony nie znajdziecie przed sobš nikogo axń nikt was nie żaatakuje". . #1i sobotg po V\%niebowstšpieniu Pańskim brama ta została obsadzona przez Rajmunda z hrabstwa œw: Idziego oraz przez biskupa podeńskiego Ade- mara. Hrabia, który przybył z drugiej strony, pod opżekš Nieba i potgżny swš ziemskš siłš, na czele dzielnych wojsk zwrócił sig przeciw Turkom, którzy nas zaatakowali. Zbrojny wszgdzie znakiem krzyża g uderzył w nich ostro, pokonujšc ich tak, ` Denar od czasów harolińslcich był monetš srebrnš ważšcš ohoło dwóch i pół grama. ` Aluzja do znaku #rzyża; jahim opatrzył nie tylho zbroję, ale i tarezę, i hehn, a żapewne i czerpak honia. ' Oblężenie Nżcei 3.7 że uciekli zostawiajšc wielu zabitych. Ale nowe siły tureckie przyszły w pomoc owym pierwszym, pełne radoœci i pewne zwycigstwa niosšc ze so- bš sznury, by nas zwżšzanych prowadzić do Ko- rosanu. Przyszli weseli i zaczgli sehodzić z wolna ze szezytu gór. Gdy tylko stangli niżej, głowy ich spadły rękami naszyTch œcigte. Zawlekli nasi owe głowy aż pod mury miasta, aby je tam rzucić dla przerażenia Turków. Nastgpnie hrabia od œw. Idziego i biskup po- deński naradzili się nad œrodkami, jak podkopać sig pod jednš z wież, stojšeš naprzeciw ich na- miotów. Zb'yznaczono ludzi do tej roboty oraz dano im tarany i łuczników, aby ieh bronili. Podkopy- wali się pod fundamenty muru kładšc tam mate- riały i #drzewo, by je potem rozpalić. Z nadejœciem wieczoru wieża sig zwaliła, ale zeszło to aż do nocy i z powodu ciemnoœci nie można było rozpoczšć ataku. 1'V cišgu nocy Turcy poœpiesznie się zebrali i naprawili mury tak skutecznie, że o œwicie nikt już nie mógł uderzyć w tym miejscu. Otoů przybył Robert hrabia Normandii i hrabia Stefan ' i inni liczni i wreszcie Roger z Barnewilu s. Bomund rozpoczšł oblgżenie miasta w pierwszej linii, a za nim Tankred, a potem ksišżg Gotfryd, potem hrabia Flandrii, a po nim Robert norman- dzki, hrabia od œw. Idziego, a po nich biskup podeń- ' Stefan, hrabia Blois, mšż Addi córki Wilhelma Zdobywcy. Przybył póŸno do Konstantynopola wraz ze swym szwagrem Ro- bertem z Normand. Znane sš jogo dwa listy wysłane do żony z Nicei i z Antioch. Daiœ Barneville-sur-Mer nad lcanałem La Manehe. 3g DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - II ski. Oblężenie wokd było takie, że nikt nie mógł wyjœć z miasta ani wejœć i z tego powodu stanęli razem wszyscy rycerze. I któż mógłby przewyższyć takie wojsko Chrystusowe? Nikt, jak sšdzę, ani przed- tem nie widział, ani nie może kiedykolwiek zoba- czyć takiego zgromadzenia rycerstwa. Z jednej strony miasta rozcišgało się potężne jezioro# i na nżm Turcy zgromadzili swe barki i wypływali i wracali z żywnoœciš, drzewem i innymi zapasami. Nasi wodzowie zatem wysłali posłów do Konstantynopola, aby prosili cesarza o dopro- wadzenie łodzi aż do Sywtodu, gdzie znajduje się port, i aby wysłał woły juczne, które by przeszły wzgórza i lasy aż w pobliże jeziora. To zostało z kolei wykonane, a cesarz wysłał równoczeœnie własne oddziały turkmeńskie. 1#Y dniu, w którym nadeszły łodzie, nie chciano natychmiast spuœcić ich na wodę. Dopiero w nocy zepehnęli je na wody jeziora dobrze uzbrojeni Turkmeni. O œwicie zo- baczono owe statki, ustawione szeregiem na jeziorze i kierujšce się ku miastu. Turcy widzšc to byli zdumieni, nie wiedzieli bowiem, czy majš przed sobš swoich ludzi, czy cesarskich. Kiedy painali, że majš do czynienia z żołnierzami cesa-rskimi, ogarnšł ich strach œmiertelny i zaczęli płakać i rozpaczać. Frankowie zasię cieszyli się i ćhwalili Boga. Turcy widzšc następnie, że ze strony swoich na żadnš nże mogš liczyć pomoc, wysłali posel- stwo do cesarza oœwiadezajšc, że poddadzš miasto Zdobycże Nżceż dobrowolnie, jeżeli będzie im wolno wyjœć razem z ich kobietami, dziećmi i ze wszystkimi ich rucho- moœciami. Gesarz zaœ z próżnoœci i fałszu rozkazał, aby swobodnie i bez lgku udali się do nie#o do Kon- stantynopola, i to z całym zaufaniem. Go miało przemyœlnie służyć, aby ich mieć gotowymi do walki i przeszkód wobec Franków. Gałe oblężenie trwało siedem tygodni i trzy dni. #Vielu z naszych dostšpiło męczeństwa i pełni radoœci i pogody oddali Bogu swe dusze. Między ubogimi wielu zmarło z głodu w imię Ghrystusa. Doszli tam do nieba, otrzymujšc szatę męczexistwa, wołajšc jednym głosem: "Pomœcij Panie naszš krew, jaka przelana została dla Giebie, któryœ jest bło- gosławion i chwalony na wieki wieków. Amen". ' Jezioro Ashańskie położone na południe od Nicei: Przyg#towania do bitwy 41 OPOWIEŒ# TRZEGIA O MARSZU KRZYŻOWGÓW PRZEZ AZJĘ MNIEJSZ# 1V GZERVVGU I #V LIPGU 1097 ROKU 9. Podział sił hrzyżowców na dwie armie - Bitwa pod Dorylejami - Bitnoœć Turków. 9. Kiedy Nicea poddała sig, a Turcy przenieœli się do Konstantynopola, cesarz był ogromnie za- dowolony, że takie miasto stołeczne poddano jego #ładzy i nakazał, aby biednym w jego państwie rozdać jak najwżększe jałmużny. Następnie pierwszego dnia po naszym wyjœciu z Nicei, doszliœmy do pewnego mostu, gdzie za- trzymaliœmy sig przez dwa dni. Trzeciego dnia, zanim œwit zajaœniał, podnieœli sig nasi i jeszeze wœród nocy ruszyli, nie trzymajšc się jednej drogi, lecz podzielili się na dwa oddziały, zachowujšc odległoœć od siebie dwóch dni marszu. Pierwszy oddział prowadził Bomund i Robert z Normandii oraz rozważny Tankred i inni. Z#' dru- gim oddziale znajdował się Rajmund z hrabstwa œw. Idziego, ksišżę Gotfryd, Ademar biskup po- deński, Hugo Wielki i Robert hrabia Flandrii. Trzeciego dnia uderzyli Turcy gwałtownic na wojsko Bomunda i tych, którzy z nim byli. Usta- wicznie zaczepiali żołnierzy, rzucali przezwiska i wrzeszczeli jakieœ diabelskie słowa, nie #ńadomo co znaczšce w ich jgzykul. Jako mšdry dowódca, nakazał Bomund, widzšc o###e niezliczonc szeregi tureckie wołajšce demoniczne przekleństwa, aby rycerze zsiedli z koni i ustawili warowny obóz. Zanim został on ustawiony, Bomund rzekł do wojska : "Wodzowie i dzielni żołnierze Ghrystusa ! Oto czeka nas bitwa trudna zewszšd. Niechżc to całe rycerstwo ruszy dzielnie przeciwko wrogom, a piechota niechże ustawi mšdrze i szybko obóz" 2. Kiedy już wszystko zostało dokonane, Turcy otoczyli nas ze wszystkich stron3 szarpišc nas, strzelajšc do nas z kusz, rzucajšc włóczniami z zadziwiajšcej doprawdy odległoœci. My jednak, choeiaż ##vyda#,#ało się, że nie jesteœmy w stanie opierać się im, ani wytrzymać zalewu tak wie:kiej iloœei nieprzyjaciół, przeciwstawialiœmy się qżywieni jednym duchem. Nasz‚ kobiety były nam w owych dniach -wielkš pomocš przynoszšc wodę do picia walczšcym i umacniajšc w obronie walezšcych4. 1 Zapewne był to tradycyjny okrzyk "Addah Akbar" (Bóg jest ' Z powyższego opisu założenia obozu dowiadujemy si‡, jaha rola przypadała pieszym żołnierzom. s Pole bitwy nazywało się Dorylajon w okoliey miejscowoœci zwanej obecnie Eshisehv. # Okazuje się, że posuwajšcym sig wojskom towarzyszyły gromadme kobiety przygotowujšce jedzenie. g.2 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - III 1gš#ry Bomund nie omieszkał wysłać do innych rycerzy (tj. do hrabiego z krainy œw. Idziego, do księcia Gotfryda, do Hugona wielkiego i do biskupa podexiskiego i do wielu innych żołnierzy Ghrystu- sowych), aby œpiesznie ku bitwie nadcišgnęli z po- mocš. Doniósł co następuje: "Jeżeli chc‚cie wzišć udział #v walce, przybšdŸcie rychło". Zasię ksišżę Gotfryd, znany ze swej œmiałoœci i odwagi, potem Hugo #1'ielki, razem ze œwymi zastępami przybyli naty,chmiast, a po nich Rajmund z hrabstwa œw. Idziego rvraz z dużym wojskiem. Dziwili się nasi, skšd może się wzišć podobna iloœć Turków, Saracenów i innych ludów, niemo- żliwa do obliczenia, bo wszystkie góry, pagórki, tloliny, wszystkie doliny zewnštrz i wewnštrz były pokryte tym wyklętym nasieniem. Zwolano poufne zebranie, na którym po modlitwie i naradzie uch- walono: "Na wszelki sposób bšdŸcie ufni w wiarę Ghrystusa i zwycięstwo Œwiętego Krzyża, gdyż dzi- ...iaj, jeœli tylko podobać się będzie Bogu, wszyscy staniecie się zwycięzcami". # Ta polu bitwy wojskiem naszym dowodzili: #a lewym skrzydle mšdry Bomund, Robert z l Vor- mandii, rozważny Tankred, Robert Anseński, Ry- szard z PI-y-ncypatu. Biskup podeński przybył przez góry z innej strony, by zaskoczyć niewiernych 'Turków. #a prawym skrzydle znajdował się ksišżę Gotfryd, obok dzielny rycerz hrabia Flandrii i ##'iel- ki Hugo i wielu innych, których imion nie pomnę. # Tatychmiast po zbliżeniu się naszego rycerstwa Turcy, Arabowie, Saraceni i Angulanie # i inne narody barbarzyńskie uciekły poprzez górskie wš- Bœti.va pod voryleia#wcż 43 wozy i przez równiny. 11 ielu było Turków, Persów, Paulicjanów, Saracenów, Angulanów5 i innych jeszeze pogan, których liczba wynosiła trzysta i szeœ‚dziesišt tysięcy, oprócz Arabów', bo tych liczba znana jest tylko Bogu samemu. Uciekli szybko do swoich obozów, ale tam nie przebyw'ali długo. Uciekali dalej, a my œeigaliœmy ich przez cały dzień i zebraliœmy wielkże łupy w złocie i w sre- brze; konie, osły, wielbłšdy, owce i woły i wiele, wiele innych, których trudno pamiętać. Gdyby Pan nie był z nami w czasie tej bit#vy i gdyby nam nie zesłał drugiej częœci naszych wojsk, żaden z na- szych nie ocalałby, gdyż od godziny trzeciej aż do godziny dziewištej trwała bitwa nieprzerwanie. Ale B6g wszechmogšcy, lżtoœeiwy i miłosierny, nie pozwólił swym żolnierzóm zginšć ani popaœć w ręce nieprzyjaciół i przysłał nam pomoc w samš porę. Dwóch naszych rycerzy zginęło na polu chwały, a mianowicże Gotfryd z Góry Skabijskiej i #1#ilh‚lm syn hrabiego a brƒt Tankreda. Zginęli i inni rycerze konni, a także i piesi żołnierze, ale ich imion nie znam. Któż potrafi, kto będzie tak uczony, aby opisać przemyœlnoœć, bitnoœć i dotychezasowe powodzenie Turków? Uważali, że porażš naród Franków za pomocš swych strzał, tak jak przedtem porazili Arabów, Saracenów, Ormian, Syryjezyków, Greków. 5 tlngulanami nazywa autor sektg manichejshš Paulicjanów lub Publihanów, zbliżonš do chrzeœcijaństwa, a przeœladowanš przez eesarzy bizantyńshich. Emigrowali oni na wschód do krajów muzułmańskich. 44 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - III Ale jeœli spodoba się to Bogu, nigdy nie dorównajš naszym 6. A prawdę mówiš o plemieniu Franków ', że pochodzi z tego samego rodu, co oni i nikt nic ma praw'a być rycerzem, tylko Frankowie i oni. Pow=iem pravrdg i nikt nie będzie mógł jej zap:zeczyć: na pewno, gdyby Turcy wierze Ghry- stusa i samemu Ghrzeœcijaństwu byli wierni i gdyby jednego Boga pod trzema postaciami wyznawali i gdyby wierzyli w Syna Bożego zrodzonego z DziŽHficy, który zmarł i zmartwychwstał i wzięty został do niEbios na oczach swych uczniórv, by stamtšd zesłać łaski Ducha Œw., gdyby wierzyli i w Boże królestwo na ziemi i w niebże, gdyby w to wszystko uwżerzyli szezerze, nie byłoby nikogo, kto by mógł im dorównać w potędze, odwadze, znajomoœci spraw wojennych. A tak za łaskš Bożš zostali przez naszych zwyciężeni. Bitwę stoczono pierwszego lipca. # Użycie liczby mnogiej czasu przyszłego (nunquans vulbunt- nigdy nie dorównajš) œwiadczy, że autor pisał ten ustęp w czasie trwania wyprawy. ' Aluzja do legendy œredniowiecznej wywodzšcej Franhów i Turlów od legendarnych Trojan. ů OPOWIEŒG GZlVARTA O 1\#IARSZU KRZYŻOWGó##v NA ANTIOGHIĘ OD LIPGA DO 20 PADZIERNIKA 1097 RQKU 10. Ucieczka Solimana. 11. Ciężlti marsz hrzyżowców w poprzeh Anatolii - Oddzielenie.sig Tanhr:cda i Baldwina - Spoxy w Tarsic - Przejœcie przez góry do Maraszu - Dojœcie do Antiochii. . . 10. I#iedy: Turcy, nieprzyj aciele Boga i œwigtego Ghrżeœcijaństwa, zostali całkowicie zwyeiężeni i ucie- kƒli przez cztery dni i cztery noee, ieh ksišżę Soliman syn Solimana Starszego uchodzšc z Nicei spotkał dziesięć tysięcy Arabów, którzy mu powiedzieli: - "O nieszczęsny, najbardziej nieszezęsny ze wszy- stkich, dlaczegoœ ućiekł przerażony?" - Tym odpo- wiedział Soliman 1 z oczami pełnymi łez : - "Kiedy już sšdziłem, ż‚ mam wszystkich Franków schwy- tanych i zabranych w niewolę i spętanych, i kiedy chciałem ich już po kolei wišzać, wtedy nagle spojrzawszy wstecz zobaczyłem niezliczone ich sze- regi tak, że gdyby ktokolwiek z was tam był sšdziłby; że wszystkie góry i pagórki, i doliny, i ró#,#= nżny zapełnione sš ich tłumem. My zatem spo- strzegłszy to, szybko uciekliœmy naszš drogš, pełni 1 Soliman II, sułtan turechich Seldżuhów, dowódca w przegra- nej bitwie pod Dorylejami. 46 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - IV straszliwego lęku, aby tylko nie wpaœć w ich rgce. Wierz proszg mym słowom, a przekonasz się o tym, gdyż jeżeli bgdš wiedzieć o waszej obecnoœci, żaden z was nie wyjdzie żywy". I na te słowa obrócił sig, udajšc się do Rumenżi. My zaœ nie przestaliœmy œcigać owych Turków, którzy dzień w dzień uciekali przed nami. Jeżeli zaœ przyszli do jakiejœ twierdzy lub miasta, kłamali przed mieszkańcami owych stron i oszukiwali ich mówżšc : - "Zwycigżyliœmy wszystkich chrze- #cijan, a zwycigstwo nasze jest tak duże, że żaden z nich nie podniesie sig przeciw nam. A zatem wpuœć= eie nas do waszego miasta". Gdy jednak weszli, zaczgli rabować koœcioły i domy i wszystko inne i zabierali konie; osły, muły, złoto i srebro i cokolwiek znaleŸli. Zabierali ze sobš także synów chrzeœcijan, podpalali lub ni- szczyli wszelkie urzšdzenia, stale uciekajšc w lęku przed nami. NIy zaœ œcigaliœmy ich przez pustynig i przez krainę pozbawńonš wody i niezamieszkałš, skšd ledwo wyszliœmy żywi. Głód i pragnienie dręczyły nas ustawicznie, nie mieliœmy prawie nic do jedzenia, z wyjštkiem roœlin, jakże zrywa- liœmy i tarli w rgkach2; i tak nędznie żyliœmy. Zdechła wtcdy znaczna czgœć naszych koni tak, że wfelu z rycerzy szło pieszo. ##' zastgpstwie koni dla niesienia naszych rzeczy użyto wołów, a w osta- teeznoœci i kóz, i baranów, ż psów naw'et używano do dŸwigania. -g Prawdopodobnie były to hahtusy, aloesy i inne holczaste roœliny rosnšce na płashowyżach Anatolii. Ucieczka Solima%ea ZNreszcie doszliœmy do lepszej krainy, bogatej w żywnoœć i obfitujšcej we wszelkie dobra. Zbli- żyliœmy sig do miasta Ikonu 3, którego mieszkańcy ostrzegli nas i zalecili wzišć ze sobš duży zapas. wody, gdyż już po jednym dniu bgdzie wielki brak wody. Tak uczyniliœmy, aż doszliœmy do pewnej rzeki, gdzie obnzowaliœmy dwa dni.. Nasi wysłan- nicy zaœ ruszyli naprzód, aż doszli do Heraklei' gdzie znajdowało sig wiele tureckiego wojska, cze- hajšcego by zwyciężyć żołnierzy Chrystusowych. Nasze wojsko 1'Vszechpotgżnego Boga, spotkawszy owych Turków, zaatakowało ich œmiele. Zyskali tego dnia przewagg nad wrogami tak, że owi ra- towali sig ucieczkš szybkš niczym strzała nagle wyrzucona z ůłuku przez cigciwg. My zaœ weszliœmy do miasta, gdzie przebywaliœmy przez cztery dni. Tam Tankred, syn hrabiego, oraz hrabia Baldwin brat księcia Gotfryda oddzielili sig od reszty i poszli dolinš Botrentotub. Nastgpnie Tankred oddzielił sig i przybył do Tarsu g razem ze swym wojshiem.. Zatem Turcy opuœcili miasto i, obszedłszy je, połšczonymi siłami gotowali sig do bitwy przeeiw chrzeœcijanom. Nasi jednak ruszyli naprzód doů walki, a nieprzyjaciele uciekli szybko do wspomnia- s Ihon, Ihonion, Iconium, obecnie Konya, micj‚cowoœE w œrodlady oblężonych. Rycerze zaœ niech ruszš z nami naprzeciw niep#zyjaciołom, tuż obok nas w grodzie Haregu i obok mostu faryjskiego". Gdy nadszedł wieczór, mšdx`y Bomund w'yszedł z obozu wraz z konnymi i noc spędził między- jeziorem a rzekš. O œwicie wysłał gońców, aby rozpoznali liczbę tureckich oddziałów i zobaczyli, jakie Sš i co robiš. Poszli zatem i zaczęli się zrgeznie do'w>iadywać, gdzie sš tureckie zastępy. Zobaczyli niezliczonych Turków, którzy nadchodzili w dwóch oddziałach od strony rzeki. Nagle odwaga opuœciła wywiadowców i w rezultacie uciekli wrzeszezšc: "Nadehodzš ! Nadchodzš ! Gotujcie się wszyscy, bo już sš blisko!" A pan Bomund wołał do wszystkich: "Przywódcy i dzielni żołnierze, gotujcie sig do zwyci#- skiej bitw#r". Odkrzykiwali mu taxnci: "Tyœ jest mšdry i bystry, tyœ wielki i œwietny, silny i zwycigski, ty w'odzem na wojnie i znawcš walki, czyńjalc chcesz, i wszystko, co uważasz za dobre dla nas ż dla ciebie, niechże b‡dzie jak rozkażesz". Zatem Bomund zarzšdził, aby k#żdy z przy- wódców rozstawił w porzšdku sw'e szyki. Zrobiono tak i powstało szeœć oddziałów. Pięć z nich złšezyło sig, aby atakować wroga. Bomund z wolna przy- blżżał się z oddziałem pod swoim dowództw=em. Nasi z zapałeni uderzyli na wro#a, jeden oddział po drugim atakował, okrzyki bojowe szły aż w nie#o, w#zyscy walezyli z wiarš, a deszez strzał przecinał powietrze. 62 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - VI Potem przybyła największa ich potęga, jaka na ty#ach stała w gotowoœci, i nasi zostali zaata- kowani z takš siłš, że mało co a zaczęliby się eofać. Gdy to spostrzegł dzielny Bomund, jęknšł i za- wołał ehoršżego swej drużyny, czyli Roberta syna Gerarda, i rozkazał: "Ruszaj tak szybko, jak tylko możesż, jako dzielny mšż: BšdŸ odważny z myœlš o sprawie Bożej i Œwiętego Grobu i pamiętaj, że ta wojna toczy się nie o ziemskie sprawy, lecz ducho- we. BšdŸ zatem najsilniejszym wojownikiem Ghry- stusa ! IdŸ w pokoju ! Pan będzie wszędzie z. tobš !" A opatrzony zewszšd znakiem krzyża-ja'k lew, co cierpiał głód przez trzy czy cztery dni wychodzi rozwœcieczony ze swego sehronu. i czujšc krew zwierzęcš, rzuca się w œrodek trzody rozpędzajšc ueżekajšce owee - tak on wpadł w œrodek Turków. ů I tak gwałtownie się rozpędził, że szarfy jego cho- ršgwi niczym płomienie unosiły się nad ich #ło- wami. A inne zastępy widzšc, że sztandar Bomunda tak zaszezytnie unosi się przed innymi, wstrzymały natychmiast swój odwrót; i wtedy uderzyli nasi na Turków wszyscy razem. Turcy zdumieni uciekali aż do mostu na drodze przez Far. Gdy Turcy nagle znaleŸli się w swym obozie, zabrali stamtšd wszystko co tylko mogli, złupili całš swš warownię a podło- żywszy ogień uciekli. Armeńczyey zaœ i Syryjezycy, widzšc żc Turcy przegrali bitwę, wyszli ze swych wiosek i czynili zasadzki na uciekajšcych, zabijajšc wielu i bioršc w niewolę. A zatem z woli Bożej w owym dniu pokonani zostali nasi wrogowie. My zaopatrzyliœmy się w konie Klęska nœeprz#jaeƒela i w wiełe koniecznych zapaœów. Sto g#ów zabitych zaniesiono przed bramę miasta, gdzie pos#owie, wysłani do naszych wodzów przez emira Babilonu, mieszkali w namiotach. Gi zaœ z naszych, którzy zostali w obozie, cały dzień walezyli z załogš Antio- ch nƒ przedpolu trzech bram miasta. Bitwę stocżono we œrodę przed poezštkiem postu, pištego dniaů idów lutowych, za opiekš Pana naszego Jezusa Ghrystusa, który żyje i króluje wraz z Bogiem Ojcem i Duchem Œwiętym na wieki wieków: Amen. 0P011#IEŒG SIóDMA O OBLĘŻEl VIU Al VTIOGHII OD 9 LUTEGO DO 8 MARGA 1098 ROKU I8. Rada wojenna - Wyprawa do portu œw. Szymonn -:Wy- cieczha Turhów - Ich hlgsha - Budowa warowni. 18. Dzigki Bogu powrócili nasi w triun#fie i w radoœci, zaznanych tego dnia. #1'skutek bitwy nieprzyjaciel okazał sig całkowicie pokonany i ucie- kał. Jedni uciekali do Korosanu, inni udawali się do krainy Saracenów. Przywódcy nasi, widzšc, jak oblężona w Antioch załoga napada na naszych (dzień i noc szukajšc z jakiej strony mogliby nam zaszkodzić), zszedłszy sig razem, uchwalili: "Po- nieważ tracir#y naszych ludzi, zbudujmy warowny gród w 1\#Iahomarii położonej u bram miasta tam, gdzie jest jezioro i tam będziemy mogli powstrzy- my#vać naszych wrogów". t#'szyscy zgodzili się, uważajšc projekt z,a dobry do wykonania. Hrabia z kraju œw. Idziego oœwiad- czył pierwszy: "Dajcie mi pomoc dla zbudowania warowni, a ja będę jej strzegł". Bomund odpowie- dział: "Jeżeli t##o chcecie, podobnie jak inni udam się z wami do portu œw. Szymona, aby tam w'ynajšć ludzi zdolnych v#ykonać budowę. Inni, którzy 5. Nawa główna koœciota œw. Anny,w Jerozolimie Turkó'u> 65 sig obwarujš dla obrony". 6. Grobowiec Bomunda w Tarencie ů##mund udali się do portu œw. ů którzy zebrani byliœmy w je- ęliœmy budować warownig, przygotowywali się do wypadu stajšc przed nami. Rzucili do ucieczki naszych i zabi- #emu naszemu żalowi. ##ridzšc, że nasi wodzowie sš nie- c #przedniego dnia wyjechali otowali si‡ i wyszli, aby uderzyć #h # portu. Widzšc przybywajšcego nda na czele oddziałów zaczęli cywać i krzyczeć wielkim głosem, ,#, nucajšc dzidy i strzały, ranišc ćzšZ. Atakowali naszych z takš 6c ci zaczgli uciekać na najwyższe tyllie uciekajšcy-m przed zwy- cięzcš. Twoi żołnierze sš sławni, a wszyscy rycerze drżš słyszšc twe imię. h#Iy dobrze wiemy, syllu mój, że jesteœ dzielny, potężny i zaprawny w bo- jach, żaden naród chrzeœcijański czy pogański nie może swej potęgi wysunšć przed twojš, bo na sam dŸwięk twego imienia wrogowie rzucajš si# do ucieczki, niczym owce przed wœciekłoœciš lwa. Dlatego, mój synu drogi, błagam cię, abyœ wysłuchał mej rady i abyœ nigdy nawet w duchu nie pielęgnował myœli podjęcia wojny z chrzeœcijanami". # Wtedy Korbaga wysłuchawszy matezynej mowy odezwał się : - "Góż, matko, doradzasz mi? Sšdzę, że masz goršczkę lub pozbawiona jesteœ zdrowych zmysłów? Mam bowiem ze sobš wielu wodzów, ja#ićh nie majš chrzeœcijanie ani tak œw.ietnyeh, an# nawet mniej znakomitych". "Najdroższy synu = odrzekła matka - chrze- œcijanie niezdolni #š walczyć z tobš, wiem, że nie potrafiš rozpoczšć z nami bit##y, ale ich Bóg walczy za nich co dzień, a w nocy broni ich i otacza opiekš i czuwa nad nimi, niczym pasterz nad trzo- dš; nie pozwala, aby przez żaden lud byli skrzy- wdzeni lub niepokojeni. A tych z kolei, co temu sig sprzeciwiajš, ów Bóg karze, jak to ustami pro- roka Dawida powiedział: <> # oraz << INj#lej gnier# twój na #ogany, . klórz.y 6 Psalm 67, 31. 8. Miecz damasceński z X w. Monachium, Muzeum Narodowe # 6 - Dzieje pierwszej krucjaty g2 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - IX Pyeha Korbasż g3 cię nie znajš i na królesiwa, które żmżenia twego-ůnie wz#ywały>> 6. Takich zasię, którzy gotowi sš zaczšć wojnę, ich Bóg wszechmogšcy i potężny razem ze wszystkizni swymi œwiętymi, jako wrogów, zwy- cięża. Gzemuż nie miałby uderzyć tym bardziej w was, w swych nieprzyjaciół, którzy gotujecie si‡, aby przeciwstawić mu sig z całš siłš? To #,-iedz; najdroższy, całš prawdę, że owi chrzeœcijanie, synowie Ghrystusa, nazywani sš przez usta pro- roków <> #, a wc- dle apostołów sš dziedzicami Ghrystusowymis, którym Ghrystus dajšc dziedzictwo obiecane rzekł przez proroków: <i e. Któż może słowom tym zaprzeczyć czy się przeciwstawić? Na pewno, jeœli rozpoczniesz wojnę przeciwko chrzeœcijanom, doznasz największej klg- ski i#-#ziesławy; stracisz wielu z tych dzielnych ry- cerzy,# oddasz bogate łupy i będziesz uciekał wœród strachu. Nie unirzesz w tej bitwie, lecz w cišgu tego roku'o, gdyż ów Bóg nie sšdzi natyehmiast tych; którzy go obrazili, ani w chwili, gdy oni tego chcš, ale wtedy; kiedy on chce, rzuca na nich wyrok wielkiej zemsty. I dlatego boję się, aby ciebie nie ukarał -surowo. Nie umrzesz jednak, ale zaprawdę strac‹sz to, co teraz posiadasz". # Psalm 78, 6. ' Rzym. IX, 8; Gal. e RYIY1. VIII, Ii. # Deuter. XI, 24/25. 1" W rzeczywistoœci Korbaga zmarł w trzy lata póŸniej. Korbaga, poruszony do głgbi w swych uczu- ciach, wysłuchał głosu matki, a potem rzekł: "#\iaj- droższa matko, błagam cig, któż opowiedział ci to ws#ystko o rodzie chrzeœcijańskim, że Bóg kocha ich aż tak bardzo i że dał im takš potggg orƒz że chrzeœeijanie zwyciężš nas pod murami Antio- ch, ztlobędš nasze skarby dzięki swemu zwy- cięstwu, a ja że umrę w cišgu roku rychłš œmierciš?" Ze smutkiem odpowiedziała mu matka : - "Synu mój drogi, oto już więcej jak sto lat temu odkryto w na-szej ksigdze i w pismach pogan ll, że ród chrze- œcijaxiski nas zaatakuje, że nas pokona i że pa- nować bgdzie nad poganami i że naród nasz będzie mu całkowicie poddany, nie wiem jednakże, czy to teraz czy póŸniej nastšpi. Ja sama pogršżona w smutku podšżam za tobš od Aleppo, pięknego miasta, o którym dzigki obliczeniom i obserwacjom wyczytałam w gwżazdach i pytƒłam planet oraz dwunastu znaków i ich nieskońezonych wyroków niebies.kxeh. ##szędzie wyczytałam, że chrzeœci- janie nas zwycigżš eałkowicie i drżę o ciebie za- smtlcona, że stracę cię na zawsze". Odpowiedziałjej horbaga# "Najukochańsza ma- tko, gowiedz mi wszystko to, co sercu mojemu zda się niewiarygodne". Ona rzekła mu: "Gzynię to najehętniej, skoro mówig ci rzeczy, jakie sš 11 Jest to aluzja do licznych przepowiedni czy wróżb kršżšcych na Wschodzie, a przypisywanych prorohom i sybillom, cesarzom i #więtym, które od VII w. w fornve spisanej przez Metodego z Patary przedostały się na Zachód. Literatura ta znalazła póŸniej sw.e od- bicie w ihonografii. 8#. DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - IX przed tobš zakryte". Na co on rzekł z kolei:- "Anż Bomund, ani Tankred nie sš bogami Franków i nie sš zdolni uwolnić się od wrogich dla nich kło- potów, skóro potrzebujš najeden tylko posiłek dwa tysišce krów i cztery tysišceœwiń". Matka na to : - "Synu mój, Bomund i Tan- kred sš œmiertelni jak wszyscy, ale ich Bóg ceni ich wyżej od innych i obdarzył ich zaletami za innych. Bóg jest wszechmogšcy, gdyż uczynił nie- bo i ziemię, i morza, i wszystko co istnieje 1##. Sto- lica jego znajduje się w niebie na wiecznoœć, a po- tęga jego jest wszędzie do stwierdzenża". Syn od- powiedział : - "jeżeli tak jest, tym bardziej x-e przestanę z nimi walczyć". Matka słyszšc, że nie chce w żaden sposób usłuchać jej rad, wróciła pełna smutku do Aleppo, wiozšc ze sobš wszystkie dobra, jakie zabrać mogła. 23. Trzeciego dnials Korbaga żbrojno ze zna- cznym pocztem Turków zbliżył się do miasta od strony, gdzie znajdował sig zamek. Przygotowa- liœmy się z nżmi do bitwy sšdzšc, że będziemy zdolni oprzeć się im. Ale taka była siła ich ataku, że nie mogliœmy go wytrzymać i napierani co- fnęliœmy się do miasta, którego brama była tak otwarta i ciasno uchylona, że zginęło wielu zdu- szonych przez innych. Tymczasem drudzy walczyli poza miastem, inni wewnštrz, przez całe dnie aż do wieczora pištego tygodnia. Między nimi był Z'Vilhelm z Gran- #' Exod. 20, 11. 1# Dnia 8 czawca 1098. Ucżeczka nżektórych krzyżo2t#cóu# 8 : demenili, jego brat Alberyk, Gwido Truzelczyk i Lambert zwany Ubogimlg; ci wszyscy, zdjęci : strachem z powodu walki cišgnšcej się do wieczora, potajemnie uciekli przez mur i pieszo dotarli do _ brzegu morza, nigdzie nie zostawiajšc po sobie œladu. Uciekło z nimi także wżelu mnie nie znanych. Gdy wsiedli na okręty, jakie znajdowały się w Porcie ů $więtego Szymona, powiedzielż żeglarzom: "Go # tu jeszcze robicie, nieszczęœni? Wszyscy nasi zginęli, # my ledwo uszliœmy z życiem, gdyż armia turecka zewszšd oblegała nas w mieœcie". Na te słowa lęk przejšł wszystkich i strachem objęci biegli do okrętów puszczajšc się na morze. Potem przyszli Turcy zabijajšc wszystkich napo- # t#anych, łupišc okręty leżšce w koryeie rzeki i podkładajšc pod nie ogień. My zaœ, którzy zostaliœmy w mieœcie, nie mogšc dłużej wytrzymać ich atakówzzamku, zbudowa- liœmy mur między nami a nimi i tego muru strze- x głiœmy w dzień i w nocy. I byliœmy w takiej opresji, # #że jedliœmy konie i muły. 24. Pewnego dnia, kiedy nasza starszyzna ze- brała się przed zamkiem pełna smutku i troski, zjawił się pewien ksišdz przed nimi mówišc: - "Panowie, jeżeli się na to zgadzacie, posłuchajcie _ co zobaczyłem w widzeniu: Oto gdy w nocy za- snšłem w koœciele 1\Tajœwiętszej Panny, Matki na- szego Pana, Jezusa Ghrystusa, pojawił się Zbawi- ciel œwiata wraz ze swš rodzicielkš i œw. Piotrem œsięciein apostołów, a stanšwszy przede mnš rzekł: '# Byli to feudalni panowie z Francji. g6 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - IX Gzy poznajesz mnie? - Na co odpowiedziałem mu : Nie. - A ów pokazał mi krzyż widoczny nad głowš jego. 1 znowu spytał mnie: A teraz poznajesz mnie? - Odrzekłem : Nie poznałbym, Pa- nie, gdyby nie ten krzyż nad głowš twojš, podobny do krzyża naszego Zbawiciela. -- A wtedy rzekł : Jam jest. - Naiychmiast padłem do jego stóp, błagajšc kornie, by ocalił nas przed grożšcš klęskš. Odpowiedział Pan: -VVspomagałem was i wspo- mogg. Dałem wam posišœć gród Nicei i prowadziłem was aż dotšd i współczułem waszym trudom; jakich doznaliœcie oblegajšc Antiochię. Dzięki mej życzliwej pomocy, zajęliœcie miasto zdrowi i cali,wolni od owych grzesznych n#łoœci ze złymi kobietami chrzeœcijaziski- m‹ i pogańskimi, o czym radosna wieœć dotarła aż do niebios. - Wtedy Matka Boża i Œwigty Piotr upadli mu do nóg proszšc i błagajšc go, by dopomógł swemu ludowi w niebezpieczeństwie 15, a œw. Piotr rzekł : - Panie, przez zbyt długi czas ród pogański panuje w moim domulg, wyrzšdzajšc mu liczne i niewštpliwe szkody. A teraz, Panie, wrogowie sš wypędzeni stamtšd, a anioły cżeszš się w nie- biosach. - Pan rzekł do mnie : - IdŸ i powiedz 1s ## opisana tu wizja jest œcislc zwišzana z ihonografiš bizanxyńslcš owego czasu, htbrej zrcsztš nie znamy dobrce z powodu #hód, jakic wczeœniejszym mozaihom i obrazom wyrzšdzifi ihono- klaœci. Po6taE œw. Piotra, ja#o oranta wstawiajšcego się u Ghrystusa razem z Matlcš #Yš, rychło zastšpiła w sztuce bizantyńshiej figury. 'i Katcdr‡ œw. Piotra w Antioch muzułmanie zamienifi na meczet. Wiz;a pewnepo księdza . g# memu ludowi, że jeżeli zwróeš sig ku mnie, to i ja zwrócg się ku nim i w cišgu pięciu dni nadeœlę im wielkš pomoc. Niechże codzżennie wyœpiewujš pieœń: Congregatż sunt żnin:żci nostrż, czyli Zebrani #š nieprzyjaciele nasi. . - "A jeżeli; Gzcigodni Panowie, nie wierzycie, że to co mówię jest prawdš, pozwólcie mi wyjœć na wieżg, by rzucić się stamtšd w dół; Jeżeli wyjdg cało, zaufajcie, że jest prawdš co mówig, jeżeli doznam szkód na ciele, utnijcie mi głowę i rzućcie mnie w ogień". 1Ytedy biskup podeński nakazł przynieœć ewan- g‚lig i krzyż, aby ów zaprzysišgł prawdę całego zdarz‚nia. Tej godziny także zebrała się cała star- szyzna naszych i powzięła uchwałg, by przysišc na Sakrament Najœwiętszy, że nikt z nich, dopóki b‡dzie żyw, nie ucieknie, by ocaIić siebie i życie. Mówiš, że pierwszy zaprzysišgł Bomund, potem hrabia z państwa œw. Idziego i Robert z Norman- d oraz ksišżę Got&yd i hrabia Flandrii. Tankred zasię przysišgł wraz z czterdziestu rycerzami, jakich prowadził ze sobš, że nie tylko nie oddali sig z pola tej bitwy, ale także nie oddali się w ezasie marszu do jerozolimy. A słyszšc tg œwiętš przysiggg całe wojsko chrzeœcijańskie złożyło jš także. 25. Był wœród naszego wojska pewien pielgrzym imieniem Piotr, któremu przed zdobyciem przez nas miasta ukazał się Andrzej mówišc : - "Go czynisz, dzielny mgżu?" Na co ów spytał : - "Kim jesteœ?" Temu zaœ odpowiedział apostoł : - "Je- atem agostołem Andrzejem. #%icdz, mój synu, że kiedy od wejœcia do miasta wstšpisz w progi ko- 8g DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - IX œcioła œw. Piotra, znajdziesz tam włócznig zbawi- ciela naszego Jezusa Ghrystusa, którš gdy wisiał na krzyżu rozpięty, został zraniony". I powiedzia- wszy te słowa apostoł znikł. Tenże mšż Piotr, bojšc sig objawxć życzenie apostoła, nie chciał mówić o tym naszym pielgrzy- mom. Myœlał, że doznał tylko jakiejœ wżzji i powie- dział do œw. Andrzeja: - "Panie, któż by mi uwie- rzył?" Wtedy wzišł go za rękę œw. Andrzej i prze- nżósł go aż na miejsce, gdzie włócznia była w ziemi ukryta. A potem, w chwili, gdy byliœmy w położeniu wyżej opisanym, przybył z powrotem œw. Andrzej mówišc: - "Dlaczego nie wyjšłeœ z ukrycia mej włóczni; jak to ci zaleciłem? 1\riedz, że ktokolwiek włócznig tg będzie niósł w bitwie, nigdy nie zostanie zwyciężony" 1'. Wtedy natychmiast Piotr objawił widzenie ago- stoła naszym mężom. Lud jednak nie w#erzył i odrzucił jego widzenie mówišc : - "Jak możemy uwierzyć w twe słowa?" Wszyscy byli w rozpaczy i oczekiwali œmierci nieodpartej. Wystšpił zatem przed nimi zaprzysięgajšc, że wszystko co mówił jest najprawdziwsze tak,jak mu to dwukrotnie œw. Andrzej powiedział ukazujšc się w widzeniu : - "Wstań, " W sharbcu cesarshim w Wiedniu znajduje sig włócznia, do htórej odnosi się podobna legenda, zwišzana również z osobš œw. Maurycego. Przechowywana w sharbcu hatedry w Krahowie włócznia œw. Maurycego również ma być tš, htórš przebito boh Ghryntusa. Poehodzi z rohu 1000 co najmniej, a była ofiarowana Bolesławowi Ghrobremu przez Ottona III. Jest to hopia włóczni wiedeńshiej. Dodajmy, że włócznia była ważnym atrybutem. J‚j podanie oznaczało przehazanie władzy. Wżz#a pielgrzyma Pżotra 89 idŸ i powiedz ludowi bożemu, aby się nie obawiał, lecz całym sercem ufnże wierzył w jedynego, pra- Wdziwego Boga, a będzie zwycigski i w cišgu pięciu dni Pan zeœle mu znak, który napełni go radoœciš tak, że jak jeden mšż ruszš do boju. Jeœli będš chcieli walczyć, wszyscy ich wrogowże zostanš pokonani i nikt już wigcej przeciw nim nie powsta- nie". Słyszšc, że wrogowie ich zostanš pokonanż, wszyscy odżyli i pocieszali sig wzajemnie mówišc :- "ZbudŸcie się i bšdŸcie zaw'sze dzielni i prawi, gdyż Bbg przyjdzie nam z pomocš i będzie oparciem dla swego ludu, który teraz widzi, że pozostaje w nieszczęœciu". 26. Turcy zasię, ci którzy znajdowali się na górze w zamku, zewszšd byli blisko nas i pewnego dnia porwali trzech naszych żołnierzy z baszty, jaha stała naprzeciw owego zamku. Poganie uczynili bowiem wycieczkę i natarli na naszych tak gwał- townie, żeů nasi nie byli w stanie wytrzymać ich uderzenia. Dwóch żołnierzy uszło z baszty rannych, a trzeci bronżł sig Turkom dzielnie i stršcił tego dnia już dwóch ze szczytu muru, po złamaniu dwóch włóczni. Gdy trzy włócznie tego dnia złamał w œwym rgku, trzeci wróg zginšł. Ów rycerz na- zywał się Hugo Gwałtowny, z oddziału Gotfryda z Góry Skabijskiej. Gzcigodny pan Bomund widzšc, że byłoby dla niego niemożliwe znaleŸć ludzi chcšcych doby- wać zamku, gdyż ci, którzy w mieœcie przebywali w domach tchórzyli, a inni byli głodni, inni wreszcie bali sig Turków, wpadł w wielkš złoœć i rozkazał #O DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - IX podpalić miasto w dzielnicy, gdzie stał pałac Kasja- ua. Na ten widok ci, którzy byli w mieœcie, opuœcili swe domy i posiadłoœci chronišc sig jedni na górg kolo zamku, inni aż do bramy hrabiego z państwa œw. Idziego, inni zaœ pod bramę ksigcia Gotfryda, słowem, każdy gdzie było mu najbliżej. W tym mómencie powstała wielka burza z wichrem tak, że nikt nie mógł sig utrzyniać na nogach. Mšdry pan Bomund zmartwił się wielce, obawiajšc się o koœciół œw. Piotra i o koœciół Panny Marii i inne œwištynie. Huragan trwał od trzeciej godziny aż dó północy i dwa tysišce domów i koœćiołów zgorzało. Dopiero o północy ustała gwałtownoœć pożaru. Tymczasem Turcy, zamknięci w twierdzy żnaj- dujšcej się wewnštrz miasta, walczyli z nami w dzień i w nocy, oddzieleni od nas jedynie na dłu- goœć naszej broni. Nasi widzšc, że już nie wytrzymajš dłużej cierpień, aby nie móc jeœć nawet chleba, jeœli go ktoœ miał, ani nawet pić wody, ustawili mur z kamieni ż wapna między nimi a sobš i usta- wili fort z machinamż dla bezpieczeństwa. Albo- wiem czgœć Turków pozostała w zamku, by walczyć, a innych oddział obozował w dolżnie koło zamku. Gdy nadeszła noc, ogień pojawił się na niebie, nadcišgajšcy z zachodu i zbliżajšc sig spadł na wojska tureckie, czemu dzżwili się i nasi, i Turkowie. Nad ranem przerażeni Turcy i zdjęci strachem przed ogniem uciekli wszyscy aż pod bramy pana Bomunda i tam sig zakwaterowali. Gzęœć zaœ, która była w zamku, nadal biła sig z nami w dzień i w noc, ranišc lub zabijajšc naszych. Pozostali Bo#m,und podpala Antżochżę 91 Turcy oblegali miasto zewszšd i to tak, że nikt z naszych nie mógł wyjœć lub dostać się do miasta, chyba potajemnie ż w nocy. Byliœmy wigc oblężeni i zwalczani przez wrogów, których iloœć była nie- zliczona. Tak więc poganie, nieprzyjaciele Boga, trzymali nas zamkniętych w Antioch chcšc, by wielu umarło z głodu, bo mały kawałek chleba kosztował bi- zanta, nie mówišc już o winie. Sprzedawano i je- dzono mięso końskie i oœle. Kura kosztowała pię- tnaœcie denarów, jajo dwa; orzech kokosowy je- dnego. Wszystko było wyjštkowo drogie. Ludzie cierpieli taki głód, że gotowali liœcie fig, winoroœli i wszystkich drzew. Inni gotowali skórę koni, wiel- błšdów, osłów, wołów czy krów i jedli. Te i inne przykroœci i biedy wszelkiego rodzaju, htórych niepodobna nazwać, cierpieliœmy w imię Ghrystusa, aby uwolnić drogę do Œwiętego Grobu. I to były nieszczęœeia, głody i strachy, jakich doz- nawaliœmy przez dwadzieœcia i szeœć dni. 27. Niegodny hrabia karnoteński, którego wszy- scy wybrali, aby był naszym wodzem, dowiedzia- wszy się, że Antiochia padła, udał cigżko chorego i schronił się do innej twierdzy zwanej Aleksandret- ta ls # niy co dzień czekaliœmy, że przyjdzie nam z pomoeš, zamknigtym w mieœcie, wyglšdajšcym zbawczego ratunku. Ale on, dowiedziawszy si‡, że wojska tureckie otoczyły nas ż oblegajš, pota- i" Miasto nad morzcm w odległoœci szeœćdziesięciu hilometrów od Antiochii. 92 DZIEJE PIERWSZEJ KRUGJATY - IX jemnie wyszedł na górę w pobliżu Antiochiżl9 a zobaczywszy iloœć namżotów, porwany gwałto- wnym strachem, cofnšł sig i uciekł szybko wraz ze swym wojskiem. Powróciwszy do swej twierdzy, o- puœcił jš i ruszył szybko do tyłu. Gdy przybył przed cesarza obecnego w Filo- menii2o, zażšdał specjalnej, tajnej audiencji. "Do- wiedz się, panie - oœwiadczył - że Antiochia jest wzięta, ale cytadela jest jeszeze w naszych rękach. Wszyscy nasi znaleŸli się w ciężkim położeniu i za= pewne wszyscy zabici będš przez Turków. Wracaj zatem tak szybkojak tylko możesz, aby Giebie nie dopadli i wojska, jakie ze sobš prowadzisz". YVówezas przerażony cesarz kazał sekretnie spro- wadzić Gwidona2l brata Bomunda i innych ryce- rzy : - "Panowie - powiedział - co uczynimy? Oto wszyscy nasi zostali po oblgżeniu pokonani i za= pewne o tej godzinie zginęli z ršk Turków lub sš wzięci w niewolę, jak to opowiada ów nieszezęsny hrabia; co uszedł z pola walki. Jeżeli chcecie, walezmy zaciekle w odwrocie, aby rie zginšć jak to oni gwałtownš œmierciš". ##'Vtedy Gwidon, rycerz najszlachetniejszy, sły- szšc te kłamstwa zaczšł płakać wraz z innymi. Wydajšc głoœne jgki wszyscy wołali: - "##ielki Boże w Trójcy Œw. ,Jedvny, jak niogłeœ pozwolić, 1# Szezyt Dżebel Ahmar o wysohoœci 1600 m n. p. m., htóry od póhiocy panuje nad równinš Antiochii. eo Filomenia albo Philomelium (obecnie Ahszebar), miasto w œrodhowej Anatol. zr Gwido był synem Roberta Giœharda i przyrodnim bratem Bomunda. Rozpacz Gw#dona 93 że tak obróciły się te sprawy. Gzemuœ dopuœcił, że lud idšcy za Tobš wpadł w ręce nieprzyjaciół i że tenże lud tak szybko opuœciłeœ, gdy szedł uwol- nić drogę do Twego œwiętego Grobu? Jeżeli wieœci, jakie usłyszeliœmy od tych nieszezgsnych, sš pra- wdziwe, my i wszyscy inni chrzeœcijanie opuœcimy Gię i nigdy nie wspomnimy Giebie i żaden z nas niech nie będzie œzniał wspomnieć Twego imienia". Mowa ta wydała się całemu wojsku gorzka tak dalece, że nikt spomiędzy nich, ani żaden biskup, ani ksišdz, ani nawet œwiecki człowiek nie œmiał wymówić przez wiele dni in-ƒenia Ghrystusa. I nikt nie potrafił uspokoić Gwidona, załamu- jšcego ręce i wołajšcego: "Biada mi, panie mój Bomundzie, zaszezyeie i ozdobo œwiata, którego wszędzie bano się i kochano. Biada mnie, nie- szezęsnemu! Oto w bólu moim pogršżony nie za- służyłem nawet, by żobaczyć twe czcigodne zwło- #i, co moixn jest najgorętszym pragnieniem. Któż sprawi, że będg miał sposobnoœć umrzeć dla cie- bie, najdroższy przyjacielu i panie? Dlaczego, gdy z łona matki przyszedłem na œwiat, nie zostałem natychmiast uœmiercony? Gzemu dożyłem tego # roz- paczliwego dnia? Czemu nie utonšłem w morżu? Gzemuż nie spadłem z konia na złamanie karku? O, czemu z tobš nie otrzymałem szezgœliwego męczeństwa, zamiast dow'iedzieć się o tw'ej chwa- łebnej œmierci". I gdy wszyscy przybiegli do niego, aby go po- cieszać, aby dał już spokój tej rozpaczy, powń‚dział zwracajšc sig do nich: - "Gzy przypadkiem wie- rzycie temu posiwiałemu a lekkomyœlnemu dowódcy? 9# DZIEJE PIERWSZEJ KRiTCJATY - IX #nadezienże œ#wżęlej #włáezni 95 l Vie słyszałem od rycerzy kiedykolwiek, aby on dokonał czynów rycerskich, a za to jest pozba- wiony szlachetnoœci i jest nieszezgsny i cokolwiek złego donosi, wiedzcie, ż‚ jest fałszywe"=2. ů Tymczasem cesarz wydał do swych ludzi na- stgpujšće rozkazy: - "IdŸcie i przeprowadŸeie wszy- stkieh ludzi z tych ziem do Bułgarii 2s i spustoszcie i znisżezcie wszystkie miejsca tak, aby Turcy, gdy przybgdš, nie mogli niczego znaleŸć". Chcšc nie chcšc zmuszeni byli zawrócić, cierpišc straszliwie i bl‹scy œmierci. Z\%ielu pielgrzymów zmarło. 1\Tie mogšc szybko podšżać za wojskiem, zostawali w tyle i umierali po drodze. Wszyscy inni powrócili do # Konstantynopola. 28. My zasig słyszšc głos pielgrzyma#, któ- ry nam przynióœł objawienie Ghrystusowe słowami apostoła, udaliœmy sig œpiesznie do wskazane- go koœcioła œw. Piotra: Trzynastu ludzi szukało od rana do wieczora, aż znaleŸli owš włócznig, jak to było wskazane. #Tzięto jš z wielkš radoœciš i szacunkiem i ogromne wesele objglo całe miasto. n Oba rozdziały 26 i 27 opisujšce najci‡fszy I#u - Przejœcie przez Palestyng. 37. Przybycie pod Jerozolimę - Oblgżenie. 38. Budowa machin oblgżniczych - Zdobycie- RzeŸ nieprzyjaciół. 39. Rada i wybór Gotfryda hrólem - Bitwa p# Ashalonem - Powrót hrzyżowców do jerozolimy. 30. Gdy wszyscy nasi wrogowie zostali zwy- ciężeni - i gdy złożyliœmy dzięki Bogu w Trójcy Œwiętej Jedynemu - tamci zaczęli uciekać ze- wszšd. Jedni wpółżywż, inni ranami okryci znajdo- wali œmierć po dolinach, w lasach, na polach i na drogach. Natomiast lud Ghrystusowy i zvvycięski, czyli owi pielgrzymi, powrócił do miasta radosny i triumfujšcy pokonawszy wrogów. Podobnie i nasi wodzowże, a mianowicie hrabia Rajmund od œw. Idziego, Bomund hrabia Nor- mandii, pan Robert oraz hrabia Flandrii oraz wszyscy inni wysłali hrabiego Hugona, zwanego 102 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - X do cesarza w Konstantynopolu, aby 11'ielkim, odebrał Antiochię i przystšpił do wykonania umów, jakie go obowišzywały. Ten pojechał, ale nie wrócił 1. Po tych wypadkach nasza starszyzna po nara- dzie wydała zalecenia, jak należy prowadzić piel- grzymów i rzšdzić nimi, aby lud ten osišgnšł cel swej wędrówki do Grobu Œwiętego, ponoszšc wiele niebezpieczeństw. Zalecono, by nie zapu- szczać się w kraj pogan, bo ten w porze letniej jest suchy i pozbawiony wody. Zatem postano- wiono czekać do listopada. Starsi rozjechali się i każdy udał się do krainy pod jego władzš, ażeby tam oczekiwać na czas wymarszu2. 1t#'odzowie ogłosili także w eałym mieœcie, że ci co znajdujš się w potrzebie i brak im złotych lub srebrnych pieniędzy, mogš -jeżeli tego zapragnš - prze- nieœć się do nżch i że będš przyjgci z radoœciš. Był tam pewien rycerz z wojsk hrabiego od œw. Idziego, który utrzymywał wielu ludzi, rycerzy i pieszych. Wyszedł z wojskiem, jakie zebrał, i od- ważnie wkroczył w kraj Saracenów. Po zajęciu dwóch miast doszedł do grodu zwanego Telamaniš. Mieszkańcy' tego grodu, którzy byli Syryjczykami, 1 Gały ten ustęp odnosi się do bezprawia, jahie popełnił Bomund, chcšc utworzyć z Antiochii hsigstwo, nad htórym zapanował udziel- nie. Bomund popełnił też szereg gwałtów, obsadzajše swoimi żoł- nierzami górny zameh w mieœcic. Wysłanie posła do cesarza Aleksego było manewrem dowództwa krucjaty, zwróconym przeciw Bomun- dowi. Autor przemileza to wszystho, co œwiadczy, że należat do ludzi blisho z Bomundem zwišzanych. e Bomund powrócił do Rumen w œrodkowej Azji Mniejszej, a Gotfryd do Edessy, gdzie jego brat Baldwin panował jaho hsišżę. Wypra#u;a Rajm.unda Pńleta : 103 natychmiast i dobrowolnie poddali mu się. Tam siedzieli owi żołnierze Rajmunda około oœmiu dni, aż gdy przybyli do niego wysłannicy donoszšc, że: "w pobliżu nas znajduje sig zamek Saraeenów pełny ich wojsk". Do tego zamku naty'chmiast udali się żołnierze Ghrystusowi ż pielgrzymi, oto- czyli go zew'szšd z pomocš Ghrystusa.1#'zięli w nie- wolg wszystkich osiedleńców tamtejszych, a tych, którzy nie chcieli pr-Lyjšć wiary Ghrystusowej, zabijali, którzy zaœ godzili się być chrzeœcijanami, zachowali przy życiu. Dokonawszy tego, nasi Frankowie radujšc się powrócili do pierwszego zamku. Przebywali tam trzy dni i udali się do 1\#Iarry3, leżšcej niedaleko. By#a tam zebrana wielka iloœć Turków i Saracenów, przybyłych z Aleppo i z innych miast i grodów okolieznych. Barbarzyńcy wyszli, by walezyć, a nasi podjęli walkg i zmusili ich do ucieczki. l Vieprzy- 6 jaciele powrócili jednak i przez caly dzień atakow'ali bezustannie naszych. Aż do wieczora trwały te najazdy. Upał był niezmierny. 1\Tasi nie mogli już więcej znieœć takiego pragnienia. Ponieważ nże mogli znaleŸć żadnej wody, chcieli wrócić bezpiecznie do grodu. Ale jakby za karę Syryj- czyey i ngdzni ludzie zaczęli im przeszkadzać w odwrocie. Gdy zaœ Turcy spostrzegli ich odwrót, rozpoczęli natychmiast napadać na nich, a zwy- cięstwo dodało œmiałoœci mężom nieprzyjacielskim, gdy'ż wielu z naszych oddało duszg Bogu, z niiłoœci ' Marra (Marat en Numan), miejscowoœć na drodze między ##ach#š a Aleppo. 104 DZIEJE PIERWSZEJ KRUGJATY - X dla którego znaleŸli się tutaj. Ta klęska spadła na nich pištego dnia miesżšca lipca. Natomiast Frankowie, którzy pozostali, powrócili do swych zamków, a z nimi Rajmund Pilet ze swymi ludŸmi osiadł tam na wiele dni. Inni zaœ, którzy przebywali w Antiochiż, cieszyli #ię i radowali wielec, podczas gdy przy##'ódca ich i pasterz biskup podeński zaehorował cigżko z woli Bożej i za tš œamš wolš odszedł z tego padołu, by spoczšć w pokoju i zasnšł w Panu w dniu na- zywanym œw. Piotra w Okowach. VVielka też po- wstała żałoba i smutek, i ból ogromny w całej armii Ghrystusowej, bo był on wspomożycielem ubogich a doradcš bogatych. Osobiœcie wyœwięcał duchownych, wygłaszał kazania, a w mo#vach, jakie miewał do rycerstwa, glosił: "\ikt z was nie może być zbav:#iony, jeżeli nie wspomoże bie- dnych, bez nieh nie możecie zyskać zbawienia, a bez waszej pomoey oni żyć nie mogš. 'Trzeba, aby oni codziennymi modlitwami zwracali się do Boga za wasze grzechy i czgste jego obrazy. Napo- minam was zatem, abyœcie dla miłoœci Boga ko- chali ubogich i wspomagali ich tak, jak tylko mo- żecie". 31. 1V niedługi czas póŸniej wyjechał czci- godny Rajmund hrabia krainy œw. Idziego. Ruszył w ziemie Saracenów i przybył pod miasto zwane Albara 4. Zaatakował je swym wojskiem i następnie zdobył zabijajšc wszystkich Saracenów i Sara- # Albara (E1 bara) na wschód od Orontu. o dwa dni drogi od Antiochii. Kłótnia 'wodzó'w 105 cenki dorosłych i małych, jakich tam naszedł. Następnie, gdy tam już utwierdził swe panowanie, zwołał w żmię wiary Ghrystusowej naradę mężów najm#drzejszych, aby wybrali wœród wielkiej na- bożnoœci biskupa, który by ich do wiary Ghrystusa i do Jego czci nabożnie przywoływał i z domu diabelskiego uczynił œwištynig żywego Boga i pra- wdziwego, jak również kaplicę na czeœć œw'iętych. Zaraz też wybrali męża mšdrego i czcigodnego i zaprowadzili go do Antiochii dla dopełnienia œwię- ceń. Tak też sig stało. Inni zasię, jacy w Antio- chii pozostali, przebywali tam chgtnie i z radoœciš. Kiedy nadszedł ustalony termin, to jest œwigto Wszystkich ŒH#ętych, nasi przywódey zebrali sig w Antioch, aby zastanowić się, jak pokonać dro- gę do Swiętego Grobu. Mówili : - "Gdy zbliża sig czas, by ruszyć, żadna pora nie wydaje się le- psza niż ta, aby rozpoczšć marsz". Bomund równoczeœnie szukał co dzień, jak przekonać zgromadzenie, że wszyscy seniorzy kie- dyœ postanoH#li oddać mu we władanie miasto. Ale hrabia od œw'. Idziego nie chciał za#,'arcia żadnej umowy, ponieważ bał się narazić cesarzotůvi. 1\%ielka iloœć zgromadzonych obradowała w ko- œciele œw. Piotra, aby spra#viedliwie działać. Bo- mund przedstawił swš umowę i pokazał swe wie- rzytelnoœci 6. Równoczeœnie hrabia od œw. Idziego przedstawił warunki, jakie za radš Bomunda ustnie wyłożył cesarzowi. Biskupi i ksišżę GotFryd z Flandrii oraz hrabia 1\Tormandii i inni seniorowie 6 Byty to wydathi, jahio poniósł chcšc opanować Antiochię. 106 DZIEJE PIERWSZEJ KRUGJATY - X oddzżelili sig od zebrania i zajęli miejsce tam, gdzie prżechowywany jest tron œw. Piotra, aby tam roz- sšdzić sprawę między obu stronami. 1\astępnie obawiajšc się, by pochód do Œwiętego Grobu nie został zakłócony, wahali sig otwarcie swš dc- cyzjg powiedzieć. W' końcu hrabia z kraju œw. Idziego oœwiadezył : - "Zanim ruszymy drogš do Œwiętego Grobu, jeżeli Bomund chce z nami iœć, niech uczyni podobnie jak ksišżę Gotfryd i hrabia Flandrii oraz Robert Norinandzki i inni panowie, którzy zgodzili się, i ja, który zaœwiadczam uczciw#e mš wiernoœć dla cesarza". Bomund całkowicie pogodził sig z tym i obaj przyrzekli na ręce biskupów, że w żaden sposób w czasie drogi do Œwigtego Grobu nie będš pro- wadzić sporów. Równoczeœnie hrabia od œw. Idzie- go naradził się ze swoimi co do obsadzenia pałacu emira Kasjana i w#eży u wstępu na most do portu œw. Szymona oraz obsadził ludŸmi i załogę tę zaopatrzy'ł w ży#vnoœć tak, by długo mogli trwać. 32. lVliasto Antiochia E wielce jest piękne i œwie- tne, gdyż objęte murami żnajdujš się tam cztery wzgórza rozległe i wyniosłe. Na najwyżej poło- żonym stoi zamek mocno zbudowany, podziwu godny' i potężny. 1\Tiżej rozcišga się miasto dostojne i przyjemne, ozdobione gmachami, bo i wiele koœciołów tu zbudowano, służšcych trzystu czter- dziestu klasztorom. Patriarcha posiada władzę nad stu pięćdziesigcioma biskupami. g Gały rozdział 32 jest dodany póŸniej, zapewne w XII w. Dodany póŸniej opis Antiochi‚ 107 Miasto zamknigte #est dwoma rzędami murów. Mur pierwszy jest wysoki, zadziwiajšco szeroki i zbudowany z wielkich ciosów kamienia. 1\'y'rasta z niego czterysta pigćdziesišt wież, a widok całego miasta jest bardzo wdzięczny. Na #r'sehodzie do- tykajš go cztery wysokie góry; na zachodzie, pod murami miasta płynie rzeka nazywana Farfarem. Miasto posiadło stołeczne znaezenie nadane mu przez siedemdziesięciu pigciu królów, z któryeh pierwszy był król Antioch, i od niego pochodzi nazwa Antżochii. To miasto Frankowie oblegali przez osiem miesięcy i jeden dzień, potem z koleż było oblężone w cišgu trzech tygodni przez Tur- ków i żnnych pogan, których liczba była tak wielka, że nigdy nie widziano zbiorowiska tylu ludzi ani chrzeœcijan, ani pogan. Tymczasem z Boskš poxnocš i Œwigtego Grobu zostali oni zwyciężeni # przez chrzeœcijan, a my odpoczywalżœmy przez pięć miesięcy i osiem dni w radoœci i weselu. # 33: Postanowiwszy to co wyżej, w miesišcu listopadzie Rajmund hrabia z kraju œw. Idziego opuœcił Antiochig razem ze s#vym wojskiem i stam- tšd przeszedł do miasta nazywanego Rugiš 7 i do # drugiego nazywanego Albarš s. Na cztery dni przed końeem listopada doszedł do mżasta Marry, gdzie zgromadziło się mnóstwo Turków, Saracenów i Ara- bów i innych pogan, a on zaatakował ich zaraz nazajutrz. Z#1ikrótce potem Bomund ze swoimi od- ' Warowny gród (Riha) na południe od Antioch. e Miejscowoœć zajęta uprzednio przez Tanhreda (ob. wyżej przyp. 4). 108 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - X działami połaczył się z wojslsiem rhrzeœcżjańskich hral5iów, co stało sżę w niedzielę. Zaraz następnego dnia zaatakowali miasto, i to z takš gwałtownoœciš i siłš, że drabżny przystawiano wprost do murów, ałe siły pogan były tak wżell#ie, że tego dnia nie mogli żeh ani pokona‚, ani osłabić. 1!'odzowie w#dzšc, że nie zdołajš nic zrobić i że na darmo wysilajš sżę, poleeili Rajmundowi hrabi od œvr. Idziego wznieœć wieżę drewnianš, sżlnš i wysokš. Ta struktura została zbudowana i ustawiona na czterech kołaeh. Na najwyższym piętrze znalazło się wielu rycerzy oraz Edward Odważny, który głoœno zaczšł grzmieć w tršbę. 1\Tiżej ustawieni byli rycerze zbrojni i ci pehnęli wieżę, aż pod mury obok jednej z baszt. 1l#idzšc to poganie natychmiast przysposobili machinę wy- rzucajšcš duże kamienie na owš ruchomš wieżę i to tak skutecznie, że prawie wszyscy nasi rycerze zostali zabici. Rzucali także na wieżę ognie greckie 9 z myœlš, że jš podpalš i zniszczš. Alc Bóg wszech- mogšcy nie chciał, aby wieża spłonęła, gdyż prze- wyższała ona mury miasta. 1\Tasi rycerze, jacy znajdowali się na najwyższym pi‡trze, a międŸy nimi Wilhelm z Góry Pisleryj- skicj i wielu innych rzucali olbrzymie kamienie na obrońców murów. Trafiali tak w tareze tych co stali na murach, że nieprzyjaciele razem z tar- cz # mi padali w tył do miasta, ranni œmiertelnie. #\'alka trwała. Inni przytwierdzali do swych włó- ' Ognie grechie pozostawały długo tajemniczš broniš arm bizantyńshiej. Polegaly na użyciu ropy naftowej i smoły. Zdob#u#ańże n'turóu# Marry 109 czni wstęgi z herbami i za pomocš włóczni ż bosaków próbowali œcišgać nieprzyjaciół z murów ku sobie. # # I tak walezono do wieczora. Z tyłu wieży oblężniczej ustawił sig kler, odzia- ny w œwięte szaty, modlšc się i błagajšc Boga, aby obronił swój lud i wywyższył chrzeœcijaństwo, a poniżył pogaństwo. Po drugiej stronie n...sze wojska dzień w dzień walezyły z nieprzyjaciółmi, przystawiajšc do murów drabiny, ale te łamały się wskutek iloœci wspinajšcych się. Tymczasem opór pogan był tak silny, że nasi nie mogli uczynić postępu.1Vtedy Gulfery z Daturu pierwszy z drabiny dostał się na mury. Znowu jednak zlamała się dra- bina wskutek natłoku wspinajšcych się. Gulfery dostał się jednak na mury z kilku innymi towarzy- szami, następnż zaœ przystawili szybko do murów innš drabinę i po niej wyszło wielu rycerzy i pieszych, obsadzajšc mur. Ale Saraceni tak gwałtownie w nich uderzyli i z takš siłš i na murze, i na ziemi na dole, że wielu z naszych, zdjętych strachem zeskakiwało z murów z powrotem. Podczas kżedy dzielni żołnierze pozostajšc na murach wstrzymywali ataki, ci co byli na wieży obłężniczej podkopywali mur miasta. Saraceni wi- dzšc, że zwalš mur, pod wpływem strachu cofnęli się i uciekli w głšb miasta. Działo się to w sobotę, w godzinę wieczornš przed zachodem słońca, jedenastego grudnia. Tymczasem Bomund przez tłumacza oœwiad- czył starszyŸnie Saracenów, aby oni z kobietami i dziećmi i swym dobytkiem zgromadzili się w sali koło bramy, za co obiecał zachnwać ich przy życiu. 5 # 1 1 lO DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - X I tak nasi dostali sig do miasta, a co który na- szedł z dóbr w dornach i w oficynach, to zabrał na własnoœć. Gdy nastał dzień, gdziekolwiek zna- leŸli wroga, mężezyzng czy kobietę, mordowali ich. 1\Tie było zaułka w mieœcie, gdzie nie leżałby trup saraceński, i z trudnoœeiš szło sig ulicami miasta tak, by nie napotkać zwłok. Następnie Bomund wszystkim, którym kazał się zgromadzić w wielkiej hali, odebrał rzeczy, jakie posiadali, złoto, srebro i ozdoby, jednych zaœ zabił, innych odesłał do Antiochii, by ich sprzedać w niewolę. Frankowie przebywali w tym mieœcie przez jeden mżesišc i cztery dni. W tym czasie zmarł 11'ilhelm biskup Oran. Wielu było spoœród na- szych, którzy nie znajdowali tego, czego potrzebo- wali i to zarówno z powodu długiego pobytu, jak i z powodu trudnoœci wyżywienia, bo poza miastem niczego nie można było dostać. Roz- pruwano ciała zmarłych, bo w ich żołšdkach znajdowano ukryte bizanty. Inni wycinali z nich mięgo w kawałkach i gotowali je, aby jeœć la. 34. Bomund nie mógł jednak u hrabiego od œw. Idziego uzyskać tego, o co zabiegał, i zagnie- wany powrócił do Antiochii. 1Vtedy bezzwłocznie hrabia Rajmund wysłał posłów do Antiochii do księcia Gotfryda, do hrabiego Flandrii, do Roberta z Normand, aby przyszli do Rugii na naradę. Przybyli zatem wszyscy przywódcy i zebrali sżg na naradę, aby rozpatrzyć, jak mogš skutecznie zdobyć drogę do Œwiętego Grobu, dla którego lo Fahty ludożerstwa znajdujš potwierdzenie w szeregu Ÿródeł współezesnych. :ůSpór Bomunda z hrabż4 Rajmundenn, 111 to celu wyruszyli i doszli aż dotšd. Nie zdoła# pogodzżć Bomunda z Rajmundem, tak aby hrabia Rajmund oddał tamtemu Antiochię. Hrabia Raj- mund zaœ nie zgadzał się z powodu przysięgi wier~ noœei złożonej cesarzowi. W końcu hrabiowie wraz z ksigciem i razem z Bomundem powrócili do An- txochii, a hrabia Rajmund wrócżł do Marry, gdzie znajdowali się pielgrzymi. Nakazał swym rycerzom obsadzić zamek i halę nad bramš miejskiego mostu. Rajmund widzšc, że nikt z przywódców nie chce z jego powodu ruszyć w drogę do Swigtego Grobu, wyszedł z Marry sam i boso i dnia trzynastego przybył do Kafartyll, gdzie mieszkał przez trzy dni. Tu przybył hrabia Normandii i przyłšczył się do hrabiego Rajmunda. Król Gezareil2 #ysłał szybko posłów do Marry i Kafarty oœwiadczajšc, że pragnie żyć w pokoju i że życzliwoœciš będzie obdarzał chrzeœcijańskich pielgrzymów i zaufaniem# Go dotyczy jego królestwa, pielgrzynii nie doznajš krzywdy i chgtnie będzie dostarezać obroku dla koni i żywnoœci dla ludzi. Wyszli zatem nasi i rozłożyli się obozem koło Gezarei nad rzekš Farfarem. Król Gezarei; widzšc obóz Franków tak blisko miasta, pożalował w duchu swej decyzji i nakazał, żeby nie sprzedawano im żywnoœci ani, aby nikt nie wehodził w obręb murów miasta. Wezeœnie następnego dnia posłał do nich dwóch Turków, widocznie swych wysłanników, aby po~ u Miejscowoœ‚ o hill rN li Archa b ła fortecš bronišcš dostępu do ‚mira #ryp##uů 5#4 rlr#. _ _ 8- ázieje pierwszej krucjaty #:l: #;?## #t li.Zdobycie twierdzy w XI w.Według rekonstruhcji Violet le Duca,XIX w. 114 DZIEJE PIERWSZEJ KRUEJATY - X sztuk: ' Nasi, zbrojni znakiem krzyża, zaatakowali tamtyeh, zabili z nich œzeœciu i zdobyli szeœ‚ koni. Z wojsk hrabiego Rajmunda ruszył naprzód Rajm-xid Piletus oraz Rajmund wicehrabia Turenii. Przybywszy do Tortozy 1', bronionej przez znaezne siły pogan, zaatakowali miasto. Gdy zapadł wieezór, wrócili na miejsce, gdzie rozlożyli swój obóz i tam zapalili nieżliczonš iloœć ognisk, jak gdyby 'całe wielkie wojsko tam się znajdowało. Poganie zdjęci straehem potajemnie uciekli w nocy, zostawiajšc rniasto pełne wszelkich zapasów, które prócz tego byloů 2#akomityrn port‚mů. Kiedy rano nƒsi podeszli pod miasto; ƒby je zdobyć, znaleŸli je puste. Zajgli je i prż‚bywali w nim aż do chwili oblęże#ia Arehy. Niedaleko było inne miasto zwane 1\#iara- klej#l#: Rzšdzšcy tam emir zawarł z naszymi p...kt r 'wpuœcił nas do miasta razem z nasżymi znakami. 35# Ksišżę Gotfr'yd i Bomund hrabia Flandrii przybylt aż do miƒsta zwanego Lichiš 18. Bomund odłšczył sig od nich ż wrócił do Antiochii. . Tamci zaœ szli dalej i. rozpoczgli obl#żenie miasta zwƒnego Gabalš #o. Tymczasem hrabia Raj- mund z krainy œw. Idziego dowiedziawszy sig; że znƒczzie œiły pogƒn ruszyły ku nƒm, by stoczyć z narizi bitwę, bezzwłocznie odbył naradę naka- zujšc' przy#ódcom, którzy oblegali Gabalę, aby l# Tortoza (Antarad), port na póhioc od Trypolisu. i"'#M...r"lcia, miejscowoœć nadmorsha nƒ północ od Tortozy. i' #Lićhiƒ (Laodiejg; obecnie Latahieh). m Gabala (obecnie Dżibel), mały port opodal Tortozy. Oblężenże Areh...s 115 #u pfzyszli z pomoc#. Gi, dowżedziawszy się o tym,# # #łożyli.si# z emirem i zawarli z nim pokój, a otrzy- #awsży konie i złoto odstšpili ód miasta, by nam #' #ójœć z pómocš. Ale wspomniƒni poganie nie roz- poczęli z nami walki. Przywódcy zaœ, rozłożywszy aię obozem w dole rżekż, zaczęli oblegać ów gród. Whrótce potem nasi ruszyli przeciw Trypo- #wiů.i # spotkali pod miastem Turków; Arabów i Saracenów. Uderzyły na nieh nasze wojska żmu= szajšć #ćlo ucieczki wielu najprzedniejszych obywa- teli miasta. A takie było zabójstwo niewiernych i #taki był upływ ich krwi, że nawet wody płynšce do miastƒ, by zasilać tam zbiorriżltż, poczerwieniały, co zwiększyło ból i żal mieszkańców. Zarazem wżbudziło taki strach, ż‚ nikt z: nż‚h nie œmiał . wy#œć: poza bramę miasta. Irxnego zaœ dnia nasi ruszyli konno ku tamtejszym błomam i spotkali tam woły, owce i Qsły ż w ogóle całe :t#'zody zwżerzšt. .Samych wielbłšdów nali- czono# około trzech tysigcy. Oblegaliœmy wspo- mniany gród przez trzy miesišce bez jednego dnia :#. tam œwigtowaliœmy Wielkanoc Pańskš przed idaz#i #wietniow;#xni: Nasze okręty zawinęły w po- bliżu do pewnego portu, shšd przez ezas oblężeniƒ przywo#iły nam wżele żywnoœci jak zboże, wino; migso, s‚ry, jarzyny, oliwę, zaopatxujšc nas w cišg# wypra#y: Przy tym oblężeniu szczęœliwie dostšpiło męczeństwa wielu z naszych, między innymi Andrzej z Rybomontu, Wilhelm Pikardyjczyk i wielu mnie nieznanych. Tymezasem z Trypolisu.wysyłano często po- słów do naszych# wodzów, celem shłonienia ich, 114 DZIEJE PIERWSZEJ KRUEJATY - X sztuk: ' Nasi:, zbrojni zn...kiem krzyża, zaatakowali tamtyeh, zabilż z nich œzeœciu i zdobyli szeœć koni. Zůwojsk hrabiego Rajmunda ruszył naprzód Rajm-rid Piletus oraz Rajmund wicehrabia Turenii. Przybywsży do Tortozy 1', bronionej przez zna#zne siły pogan, zaatakowali miasto. Gdy zapadł wieezór, wrócili na miejsce, gdzie rozłożylż swój obóz i tam zapalilż niezliczonš iloœć ognisk, jak gdyby 'całe wielkie wojsko tam sig znajdowało. Poganie zdjgci strachem potajemnie uciekli w nocy, zostai-viajšc rniasto pełne wszelkich zapasów, które prócz t‚go by#o# z#aknmitym portemů. Kiedy rano nasi podeszli pod miaista; ƒby je zdobyć, znaleŸli je puste.# Zajgli je i pri‚bywali w nim aż do -chwili oblgże#n‹a Archy. Niedaleko było inne miasto zwane 1\#Iara- klejšls. Rzšdzšcy tam emif zawarł z naszymi pƒkt r =wpuœcił nas do miasta razem z nasżymi znakami. 35: Ksišżg Gotfr#yd i Bomund hrabia Flandrii przybyłt aż do miƒsta zwanego Lichišl#. Bomund odłšczył sig od nich i wrócił do Antiochii. Tamci zaœ szli dalej i. rozpoczgli oblężenie miasta zwƒnego Gabalš #o. Tymczasem hrabia Raj- mund z krainy œw. Idziego dowiedziawszy sig; że żnƒczńe œiły pogan ruszyly ku Mam, by stoczyć z nami bitwg, bezzwłocznie odbył naradg naka- zujšc' p:rzywódcom, którzy oblegali Gabalg, aby " Tortoza (Antarad), port na północ od Trypolisu. '"'M...r"#a, miqscowoœ‚ nadmors#a na pótnoc od Tortozy. Irćbiƒ (I.aodićja; 'obecnie I.atai-eh). m Gabala (ob#cnie áiibcl), mały port opodal Tortozy. Oblężenie Arch...s # 115 #zu przyszli z pomocš. Gi, dowiedziawszy sżę o tym,# ułożyli,się z emirem i zawarli z nim pokój, a otrzy- nnawsży konie i złoto odstšpilż od miasta, by nam # pójœć z pomocš. Ale wspomni...ni poganie nie roz- poczęli- z namż walki. Przywódcy zaœ, rozłożywszy sig obozem w dole rżeki, zaczgli oblegać ów gród. Wkrótce potem nasi ruszylż przeciw Trypo- lisowi- ż 'spotkali pod miastem Turków; Arabów i Saracenów. Uderzyły na ńich nasze wojska żmu= szajšć#ćlo ucżeczki wielu najprzedniejszych obywa= teli miasta. A takie było zabójstwo niewiernych i #taki był upływ ich krwi, że nawet wody płynšce do miastƒ, by zasilać tam zbiorn‹ki, poczer#ieniały, co #wigkszyło ból i żal mżeszkańców. Zarazem wżb#dziło taki strach, ż‚ nikt z nich nie #mia# . wy#œć= poza bramg miasta. Irxnego zaœ dnxa nasi ruszyli konno ku tamtejszym błoriiam i spotkali tam woły, owce i Qsły i w ogóle całe : t#zody zwierzšt. . Samych wielbłšdów nali-ů czono# około trzech tysigcy. Oblegalżœmy wspo- mniany gród przez trzy miesišce bez jednego dnia i. tam œwigtowaliœmy 1\%ielkanoc Pańskš przed idarni #wietniowymi: Nasze okręty zawingły w po- ‡ bliżu do#pewnego portu, skšd przez czas oblgżenia # pr2ywo#iły nam wiele żywnoœci jak zboże, wino; mięso, s‚ry, jarzyny, oliwę, zaopatrujšc nas w cišgu wypra#wy. Przy tym oblężeniu szczgœliwie dostšpiło mgczeństwa wielu z naszych, mżgdzy innymi Andrz‚j # z Rybomontu, Wżlh_ elm Pikardyjczyk i wielu mnie ńieznarlych. Tymczasem z Trypolisu wysyłano czgsto po- słbw do naszych wodzów, celem skłonienia ich, 116 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - X Przejœcie przez Palest#n.ę 117 by odstšpili i weszli z miastem w układy.Słyszšc 1 d#a Wniebowstšpienia Pańskiego,przeszliœmy to nasi,a mianowicie ksišżęta Gotfryd i Rajmund, # g'órę drogš bardzo trudnš. Obawialismy się, że hrabia z kraju œw.Idziego oraz Robert Normandczyk, natrafimy tam na zasadzkę nieprzyjaciół,ale dzięki a także hrabia Flandrii spotkali się,a widzšc œwieże łasce Bożej żaden z nich nie œmiał sig zbliżyć do owoce w połowie marca, a w połowie kwietnża nas. Nasze oddziały konne poprzedzały pochód nowe zboże,stwierdzili,że należy przystšpić zaraz # otwierajšc drogę. Następnie osišgnęliœmy morskie po zbiorach do marszu na Jerozolimę. = miasto Bejrut,a stšd doszlismy do miasta Sagitty, 36.Opuœciliœmy zatem ów gród i doszliœmy potem do jeszcze innego zwanego Surem26. Od do Trypolisu w pištek dnia trzynastego maja Suru szliœmy do miasta Akry, z Akry zaœ przy- i tam przebywaliœmy przez trzy dni.Król Trypo- szliœmy do zamku Kajfasa,a potem obozowaliœmy lisu zawarł układ z naszymi przywódcami i uwolnił koło Gezareż,gdzie œwiętowaliœmy Wielkanoc trze- natychmiast więcej niż trzystu pielgrzymów wziętych ciego dnia przed końcem maja. tam w niewolę.Dał im piętnaœcie tysięcy bizantów Następnie doszliœmy do miasta Ramoli 2",które i piętnaœcie koni wielkiej ceny. Dał nam także Saracenowie opuœcili z obawy przed Frankami. dostatecznš iloœć paszy dla koni i osłów i wiele Niedaleko tego miasta znajdował się czcigodny innych zapasów,co wzbogaciło całe naSze Wojsko koœciół,w którym przechowywano najdroższe zwło- Ghzystusowe.Stanęła między nim a naszymi wo- # # œw.Jerzego,bo tu w imię Ghrystusa dostšpił dzami umowa,że jeżeli potrafimy zwyciężyć w woj- szczęœliwie męczeństwa od pogan.Nasi przywódcy nie,jakš gotuje przeciw nam emir Babilonu,i jeżeli zwołali naradę i wybrali biskupa,który by strzegł zajmiemy Jerozolimę,on przyjmie chrzeœcijaństwo ## i rzšdzżł tym koœciołem.Złożono biskupowi dzie- i zatrzyma swe ziemie. sięcinę wzbogaconš złotem i srebrem,wraz z końmi Opuœciliœmy miasto w maju w dzżeń ponie- I i innymi zwierzętami, aby mógł tu żyć nabożnie działkowy i szliœmy całš noc drogš prostš,ale tru- i dostatnio on oraz ci,co z nim będš przebywać. dnš.# Doszliœmy do zamku zwanego BetheIon #1, Przyjšł to wszystko z wdzięcznoœciš. a następnie do miasta Zebare# położonego nad 37.My zaœ pogodnie i radoœnie doszliœmy do morzem; tu doszliœmy wielce spragnieni do rzeki miasta Jerozolimy,we œrodę na osiem dni przed nazywanej Braym 2#.Następnie w cišgu całej nocy połowš czerwca i rozpoczęliœmy w podziwu godny sposób oblężenie tego miasta.Robert Normandzki '# Bethelon (obecnie Batroun), micjscowoœć o dwadzieœcia # g' Sagitta (obecnic Saida). pięć hilometrów od Trypolisu. gb Sur (w starożytnoœci Tyr). " Zebel (obecnie Ilżebail). #" Ramola (obecnie Ramleh) hoło nadmorshiej Jaffy blisho z# Rzeha Braym (w starożytnoœci Adonie). # jerozolimy. 118 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - X zajšł pozycję na północy, opodal koœcioła pierw- szego męczennika Œw. Stefana, gdzie œwiętego ukamienowano przeœladujšc Ghrystusa. Koło niego stanšł Robert hrabia Flandrii. Na zachodzie roz- poczgli oblgżenie ksišżę Gotfryd i ksišżg Tankred. Hrabia z krainy œw. Idziego stanšł na południu na górze Syjon koło koœcioła Matki Boskiej, tam gdzie Pan nasz wieczerzał wraz z uczniami. Trzeciego dnia Rajmund Piletus i Rajmund z Taurynii i wielu innych żšdni walki, odłšczywszy sig od głównych wojsk, starli się z dwustu Arabami i rycerze chrzeœcijańscy zwyciężyli owych nie- wiernych, zabijajšc z nich wielu i zdobywajšc trzydzieœci koni. W poniedziałek zaatakowaliœmy gwałtownie mia- sto i to z takš siłš, że gdyby tylko drabiny były gotowe, miasto wpadłoby w nasze ręce. Tymczasem zniszczyliœmy niższy mur, a do muru głównego przystawiliœmy wieżę oblężniczš. Nasi rycerze wy- szli na niš, natychmiast rozpoczynajšc walkę na włócznie i miecze z Saracenami i obrońcami miasta. Wielu z naszych legło, ale wigcej z ich strony. Podczas tego oblężenia nie mogliœmy znaleŸć chleba aż przez całych dziesięć dni, dopóki nie przybył do nas posłaniec od naszych okrgtbw2'. Byliœmy także trapieni silnym pragnieniem i byliœmy zmuszeni poić konie i zwierzęta juczne w odległoœci o szeœć mil. Albowiem Ÿródło Siloji, leżšce u stóp góry Syjonu, zaopatrywało nas, ale woda była nam drogo sprzedawana. '# Była to flota gcnueńalca, lctóra przybyła do portu Jaffy. Oblężenże JŠrozolimy 119 Gdy przybył posłaniec od naszych okrętów, nasi wodzowie zwołali naradę i postanowili wysłać wojsko, aby strzegło ludzi i okręty w porcie Jaffy. Zaraz rano oddział złożony ze stu rycerzy z wojsk w Ra#munda, hrabiego od œw. Idziego, Rajmunda Pileta i Aszarda z Momelonu oraz Wilhelma z Sa- branu ruszył żwawo do portu. PóŸniej trzydziestu naszych rycerzy oddzieliło się od innych i napotkało siedmiuset Arabów, Turków, Saracenów z wojsk emira. Rycerze Ghrystusowi zaatakowali ich z całš odwagš, ale taka była wyższoœć ich sił nad naszymi, że zabity został Aszard z Momelonu i szereg biednych piechurów. i Kiedy nasi byli całkiem otoczeni i uważani za zabitych,przybył inny wysłaniec do Rajmunda # Pileta i powiedział: "Skšd wzišłeœ sig tutaj ze mi? # swymi żołnierza Gzy nie widzisz, że nasi sš otoczeni wojskami arabskimi, tureckimi i sara- # ceńskimi. Być może o tej godzinie nie wszyscy f #asi sš już zabici.Dopomóż im,dopomóż".Słyszšc to nasi natychmiast przybiegli do tamtych walczšc. # Widzšc rycerzy chrzeœcijańskich poganie podzie- lili się na dwa szyki.Nasi zaœ w imig Ghrystusa # uderzyli w tych niewiernych z takim zapałem, że każdy z rycerzy obalił swego przeciwnika. Gi zaœ widzšc, że nie dorównajš męstwu Franków, ; zdjgci strachem ruszyli do tyłu.Nasi œcigali ich i około cztereeh mil, zabijajšc wielu, chwytajšc tylko jednego w niewolę, aby z niego wydobyć wiadomoœci.Zdobyli także sto trzy konie. # Podczas tego oblężenia cierpieliœmy tak dalece z pragnżenia,że w worach szytych ze shór bydlgcych 120 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - X dowoziliœmy wodę z odległoœci szeœcżu mil. Woda w ten sposób dowożona była nieœwieża i podobnie chleb codziennie mieliœmy zepsuty ż zły. Saraceni potajemnże zatruwali nam studnie i Ÿródła. Zabi- jali i rozbijalż wszystko, co było po drodze, a bydło ukrywali w jaskiniach czy grotach. 38. Wtedy nasi wodzowie postanowili znaleŸć sposób, aby można zdobyć mżasto i uczcić œwięty grób naszego Zbawiciela. Zlecili wykonać z drzewa dwie wieże oblężnicze oraz inne machiny. Ksišżę Gotfryd wystawił wieżg uzbrojonš w machiny i podobnie uczynił hrabia Rajmund, a obaj spro- wadzili w tym celu drzewo z daleka2s. Saraceni widzšc, że nasi budujš owe machiny, silnie uforty- fikowali miasto i nocami wzmocnili baszty. Nasi przywódcy widzšc z kolei, w którym miejscu mury miasta były najsłabsze, przewieŸli tam pewnej nocy w sobotę machinę i wieżę oblężniczš z drzewa, ustawiajšc je po wschodniej stronie. Największš wieżg zbudowali, urzšdzili i wyposażyli w cišgu trzech pierwszych dnż tygodnia. Natomiast hrabia z krainy œw. Idziego naprawżł swojš machinę usta- wionš od południowej strony. A cišgle cier- pieliœmy z powodu pragnienia, bo nikt nie mógł, nawet za denara, otrzymać takiej iloœci wody, by się napić do syta. We œrodę i w czwartek w nocy 2# atakowaliœmy gwałtownie miasto ze wszystkich stron. A wtedy '# Owe machiny i wieże oblężnicze były póŸnicj w#obrażone na witrażach, htóre w opactwie St. Deńis dał wyhonać opat Sugcr. s' 13 i 14 lipca 1099 r. Budol#a n2achin obtężnżczych 121 biahupi i kapłani wygłaszajšc kazania i przemowy wezwali wszystkich, aby nabożnie obejœć Jerozolimę w procesji połšczonej z modlitwami, jałmużnš , i postem. yV pištek,wczesnym rankiem,uderzylżœmy ze- # wszšd na miasto, ale niczego nże osišgnęliœmy. Byliœmy i zdumieni, i zalęknieni Wielce, kiedy nadeszła godzina, o której Pan Nasz Jezus Ghrystus postanowił dla nas wycierpieć mękę, a rycerze nasi na wieży oblgżniczej walczyli z męstwem, a między nimż ksišżg Gotfryd i hrabia Eustachy jego brat. W tym to momencie jeden z naszych rycerzy imieniem Litold wdarł się na mur miasta. ; Z chwilš,gdy się tam ukazał,obrońcy pierzchli i # z murów,a nasi œcżgali ich przez miasto zabijajšc i ranišc aż do œwištyni Salomona 3o,gdzie nastšpiła ! taka rzeŸ, że nasi stopami brodzili w ich krwi. # Ze swej strony hrabia Rajmund, stojšcy na południu miasta, doprowadził swe wojsko i swš ' drewnianš wieżg oblężniczš aż pod sam mur. Ale między wieżš a murem znajdowała się fosa. Wtedy ogłoszono, że ktokolwiek przyniesie tam trzy kamienie,otrzyma jednego denara.Dla wy- f pełnienia fosy potrzeba było trzech dni i trzech nocy. W końcu,gdy fosa była pełna,przystawiono ru- chomš wieżę do muru,na którym dzielnie walczyli obrońcy, rzueajšc ogień i kamienie. Tymczasem hrabia słyszšc, że Frankowie weszli do miasta, 'e Tj. do meczetu Omara zbudowanego w mi‚jsce œwištyni. Wokół hopuły meczetu biegł taras, na htóry schroniła się częœć muzuhnanów. 122 DZIEJE PIERWSZEJ KRUGJATY - X oœwiadczył owym l-dziom : - "Gzego sig bronicie? Gzy nie widzicie, że Frankowie sš już w mieœcie". Emir bronišcy wieży Dawida poddał sig hra- biemu i otworzył bramg, przy której pielgrzymi wedle zwyczaju składali opłatg. Gdy tylko nasi weszli do miasta, pielgrzymi œcigali i mordowali Saracenów, aż do œwištyni Salomona, gdzie przez cały dzień trwała ze strony naszych najkrwawsza walka, aż cała œwištynia spłyngła krwiš. Wreszcie, zmógłszy pogan, pojgli nasi w niewolg wielkš liczbg mgżczyzn i kobiet, bšdŸ ich zabijajšc, bšdŸ darowujšc im życie jak kto chciał. W œwištyni Salomona zgromadziło sig wielu pogan obu płci, którym Tankred i Gaston z Bertu podali choršgiew ze swymi znakami. Krzyżowcy przebiegali także całe miasto w poszukiwaniu złota i srebra, koni i mułów i domów wypełnionych wszelkim boga- ctwem. Potem radoœni i płaczšc ze szczgœcia poszli nasi, by uczcić grób Zbawiciela i spełnić swe œluby i modlitwy. Nastgpnego ranka wyszli nasi na dach œwištyni, zaatakowali Saracenów, mężczyzn i ko- biety, zabijajšc ich mieczami. Niektórzy z pogan rzucali sig w dół z dachu œwištyni. Go widzšc Tankred był niemało zbrzydzony. 39. Na wspólnej naradzie nasi postanowili, że każdy z nich złoży jałmużng wraz z modlitwš, aby Bóg wskazał tego, którego pragnie, by rzšdził i ludŸmi, i miastem. Dla wielkiego zaduchu naka- zano także, by wyrzucono na zewnštrz wszystkie zwłoki Saracenów, bo całe miasto było ich pełne. Żywi Saraceni wynosili zmarłych przez bramy Wybór Gotfryda króle#r, 123 i układali z nich stosy, tak wysokie jak domy. Nikt nigdy nie słyszał o czymœ podobnym ani nie widział zwłok pogańskich, układanych w stosy, i tylko g#gu ich liczba była wiadoma. Hrabia Rajmund wysłał tymczasem emira i jego towarzyszy aż do Žskalonu, gdzie przybyli cali i zdrowi. ů Ósmego dniƒ po zdobyciu miasta wybrano ksigcia Gotfryda władcš miasta, aby zwalczał pogań i bronił chrzeœcijan3l. Podobnie w dniu œw. Piotra w Okowach wybrano patriarchš bardzo mšdrego i czcigodnego mgża Arnulfa. I tak J‚ro- zolima została zdobyta w imię Boże przez chrze- œcijan dnia pigtnastego lipca w pištek. Równoczeœnie przybył wysłaniec z miasta Nea- polu 3# do Tankreda i hrabiego Eustachego, ażeby przygotowali sig i udali celem zajęcia owego miƒsta. Ruszyli prowadzšc ze sobš liczne wojsko konnych i piesżych: Gdy przybyli pod miasto, miesżkańcy , poddali sig im natychmiast. Nastgpnie ksišżg Gotfryd zawiadomił ich, aby szybko udali sig do miasta Askalonu #, by wstrzymać atƒk przygotowany przez emira Babilonu #. Z'V po- œpiechu przeszli góry, szukajšc Saracenów do walki, i przybyli wreszcie do Gezarei. Potem brzegiem morza szli aż do miasta Ramoli, gdzie napotkali gl Był to w3tęp do obwołania Gotfryda de Bouillon hrólem Jerozolimy, a hapelana Arnulfa patriarchš miasta. a9 1\liasto Sichem w starożytnoœci, póŸniej zwane Flavia Nea- polis. 'g Ashalon lub Shalonia, miejscowoœć w Palestynie, zajgta przez Saracenów. '# AI Adfal, emir #alifa Egiptu, zwany emirem Babilonu. 124 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - X wielu Arabów tworzšcych przedniš straż. Tych nasi œcigajšc wzięli wielu w niewolę, a oni opo- wiedzieli wszystkie nowiny wojenne, gdzie sš i ilu ich, gotujšcych się do walki z chrzeœcijanami. Dowiedziawszy się tego, Tankred natyehmiast wy- słał posłańca do Jerozolimy, do ksigcia Gotfryda i do patriarchy i do wszystkich ksišżšt donoszšc: "t-'Viedzcie, że gotuje się przeciw nam bitwa pod Askalonem; spieszcie zatem ze wszystkimi siłami, jakie tylko macie". Ksišżę wydał rozkaz, aby zwołać wszystkich ludzi i aby przygotowani ruszyli przeciw naszym nieprz#jaciołom. Sam zaœ z patriarchš i Robertem hrabiš Flƒndrii wyszedł z miasta we œrodę. Razem z nimi ruszyło wojsko i biskup z Marturany. Natomiast hrabia krainy œw. Idziego oraz Ro- bert z Normand orzekli, że nie wyjdš, dopóki nie będš przekonani o bitwie. l# Takazali jednak swym rycerzom, aby czym prędzej wrócili, wy- wiedziawszy się, czy bitwa będzie stoczona naprawdę i sami byli gotowi wyruszyć. Owi poszli i stwierdzili pochód wojsk nieprzyjaciela i donieœli to, co wi- dzieli na własne oczy. Natychmiast ksišżę wysłał biskupa Marturany do Jerozolimy, aby wojsko, jakie tam było, przygotowało się i przybyło na pole bitwy. We œrodę wodzowie ruszyli w kierunku nieprzy- jaciela. Biskup Marturany zawrócił, by zawiado- mić o wszystkim patriarchę i księcia. Tymczasem Saraceni wyszli mu naprzeciw, pojmali go i upro- wadzili. Z1-Y Jerozolimie pozostał tylko Piotr Pustelnik zarzšdzajšc, by zarówno Grecy, jak i Łacinnicy, B‚twa pod Askalonem 125 jak i kler urzšdzili nabożnš procesję i zanieœli modły i złożyli jałmużnę, aby Bóg dał zwycięstwo swemu ludowi. Duchowni i księża ubrani w œwięte szaty prowadzili procesję i œpżewali msze i modli- twy błagalne. Tymczasem patriarcha i biskupi oraz przywód- cy zebrali się koło rzeki płynšcej z tej strony Aska- lonu. T- zabrali wiele zwżerzšt, wołów, wielbłš- dów, owiec i wszelkiej trzody. Gdy Arabowie nadjechali w liczbie około trzystu, nasi wystšpili grzeciw nim i złapali dwóch z nich, resztę prze- pędzajšc aż do ich szeregów. Z nadejœciem wie- czoru patriarcha obwołał w całym wojsku, że jutro od samego rana wszyscy muszš być przygo- towani do bitwy, grożšc ekskomunikš każdemu, który by szukał łupów, zanim się skończy bitwa, co przyjęte zostało z radoœciš, gdyż wszyscy rozu- mieli, co jest im przeznaczone od Pana. O œwicie wyszli na pięknš równinę niedaleko brzegu morza i tam rozwinęli szyki. Ksišżę dowo- dził swym oddzialem, hrabia Normandii swoim, hrabia z krainy œw. Idzi‚go swoim, hrabiowie Eustachy, Tankred i Gaston swoimi. Rozkazali także, aby wszyscy piesi oraz łucznicy poprzedzali konnych i, gdy tak wszystko zostało zarzšdzone, rQzpoczęli walczyć w imię Pana l Vaszego Jezusa Chrystusa. Na lewym skrzydle stanšł ksišżę Gotfryd ze swym wojskiem, hrabia od œw. Idziego uderzył konno wzdłuż morza po prawej stronie. Hrabia Normand i hrabia Flandrii oraz Tankred i wszyscy inni ruszyli konno w œrodek. Wtedy także nasi 126 DZIEJE F#ERW'SZEJ KRUEJ#TY - X zaczęli stopniowo iœć naprzód. Poganie że swej strony czekali gotowi do boju. Każdy z nich, mial z tyłu zawieszonš butlę, aby pić z niej, gdy będzie nas œcigał, do czego jednak nie dosżło #zięki łasce Bożej. Tyznczasem hrabia Normandii, zobaczywszy emi- ra majšcego godło w kształcie złotej kuli zatknigte na końcu lancy srebrem obżtej, gwałtownie uderzył na dzierżšcego znak i ranił go œmiertelnże. ůNa drugim skrzydle hrabia Flandrii nie mniej silnie w nich uderzyl. Ze swej strony wykonał atak w œro- dek. ieh obozu, co widzšc. poganie natych#niast rzucili si‡ do #cieczki: Ich: #czlia była niezmierzona, a iloœć żeh znana była tyl#o jednemu Bogu. Ogromna to była zaistŠ bitwa,#l#cz pomoc Boska dopo#agała nam : :tak # d#lece, tak potgż#ie, że $zybko zw #cię- żyliœmy, . Stali nieprzyjaciele. #ga #jůacyœ œlepi i ogłupi#i, a ůpatrzšc na żołnierzy Ghryst-so#vych otwartymi oczami nżc riie widzielż i przeciw chrzeœcijanQm nie œmieli podnieœć ręki, bo wola ##osha ůich obez= władniła. Inni, równxeż strachem. kierowani, wy- łazili na drzewa, gdzie sšdzili, że ů sig ukryjš, ale nasi trafiajšců ich z łuków i mieczami, i lancami dobijali ich na ziemż. , Niektórzy padali na ziemig nie œůmišc podniefć #g przeciw narn, a nasi #abijali ich, jak zabija sig zwierzęta w rzeŸni. Hxabia orl œw. :Idziego nad morzem zabił niezmierzon#-ich liczbę. Tam też wielu- nieprzyjaciól rzucało się do morza, a inni uciekali, gdzie sig dało. Emir przybywszy przed.miasto Askalon bolejšc i ůpłaczšc wołał : - "O duchu niebieski. Kto kiedy- .ů Po#rót krzyżo#có'w doůJ#rozoli#n:y. ů holwiek ů widział i słyszał coœ podobnego ! Taka potęga, takie mgstwo, wojsko takie, któxe nigdy przez żaden naród nie było zwycżężone, dało sig , pobić przez podłe plemię chrzeœcijańskie! Jakiż to smutek ż ból ! Go mogę więcej rzec? ! Zwycigżony jestem przez lud żebraczy,. nędzny i najuboższy, który nic nie ma, tylko sakwy i wory. To oni œci- gajš naród egipski, który ich wspierał jałmużnš, gdy żebrzšc szli przez nasz# ojczyznę. Tu przy- wiodłem na bój dwakroć sto tysięcy wojska i widzg ich, gdy puœcili wodze koniom w ucieczce do Ba- : bilonu i nie majšcych odwagi; by zwrócić się przeciw tym szeregom frankońshim. Przysięgam na Maho- meta i na potggę wszystkich bogów, że nigdy więcej nie zwrócę się przeciw rycerzom, aby nie być po- bitym przez obce siły. Wiodłem ze sobš wszel- kiego rodzaju broń i machiny, by ich oblegać w Jerozolimie, a oto oni uderzyli we mnie wyprze- dzajšc mnie o dwa dni. Góż mogę, nieszczęsny, rzec więcej? Już zawsze bez czci będę żyć w ziem# babilońskiej". Nasi zaœ podnieœli jego obalony znak, a posiadł go hrabia Normandii za dwadzieœcia srebrnych talarów i ofiarował go patriarsze ku czci Boga i Œwiętego Grobu. Ktoœ inny zaœ kupił miecz emira za siedemdziesišt bizantów. I tak ci z-eprzyjaciele pokonani zostali dzięke łasce Bożej. Najróżniejsze okręty z ziem pogańskich znajdowały się w pobliżu. Ich żeglarze widzšc, że emir uciekł wraz z wojskiem, podnieœli czym prędzej żagle i wypłynęli na pełne morze. Nasi zdobyli obóz nżeprzyjaciela i znaleŸli: 128 áZIEJE PIERIWS#EJ KRUG.TATY - X niezlżczone łupy ze złota i srebra i wiele bogactw, zwierzęta i broń wszelkiego rodzaju. Zabrali to, co chcieli, a resztę spalili. Powróciwszy zaœ do Jerozolimy, przynieœli ze sobš wszystkie te cenne skarby. Owa bitwa zo- stała stoczona w wigilię idów sierpniowych z łaski Pana Naszego,Jezusa Ghrystusa, któremu czeœć i sława niech bgdzie teraz i na wieki wieków. A z całej duszy dodajmy : Amen ! Koniec #,Ż#a `t. a Slc##e e #eh s ## 1 a~ SPIS TREŒGI 5 W##P . p#gRWB7 A OD POCZĽTKÓW WY PRAwY ##Y, CZYI.I OD KOŃCA ROKU 1#5 DO LUTEGO 1#97 ROKU I9 a navGa on srrwv NAn w##M DO ZDOBYCIA NICEI, # # j8 L#)#g# DO Z9 CZERWCA 1#97 ROKU 31 IA O MARSZU KRZyŻOWCÓW PRZEZ AZJ# MNIEI# !Z!# W CZERWcU I W LIPCu IQ97 ROKU OPOW#ŒÓ CZWARTA O MaRszu xRzvżowców NA ANTIOCHI# OD LIPCA DO 2# PADZIERMKA 1#97 ROKU . . . . 45 pOW#E PIZTA OD POCZĽTKU OBL#ŻENIA AN#OCHII W DHIU 2# PADZIERNIKA no MIESL#CA GRUDNIA 1#97 ROKU . . . p()WZEŒĆ SZÓSTA O OBLĘŻENIU ANTIOCHII OD GRUDNIA 1# ROKU DO LITfLGO ID9ó ROKU . . . 57 OPOWIEŒĆ SIÓDMA O OBL#ŻENIU ANTIOCHá OD 9 LUTEGO DO 8 MARCA 1#98 ROKU. . . 64 OPOWIEŒĆ ÓSMA O ZDOBYCIU ANTIOCIIII W DNIACH OD ó MARCA DO 3 CZERWCA l#9ó ROKU . . . OPOWIEŒĆ DZH:WIĽTA O OBL#ŻENIU AN#OCIIII PRZEZ TURKóW OD 5 DO 2ó CZERWCA 1#98 ROKU . OPO\NIEŒĆ DZIESIl#TA OD ZDOBYCIA ANTIOCHH DO ZWYCI#STWA POD ASKALONEM . . . . . . . IOI