MAREK TULLIUSZ CYCERON FILIPIKI (IN MARCUM ANTONIUM ORATIONES PHILLIPCA E ) edycja komputerowa: www.zrodla.historyczne.prv.pl mail: historian@z.pl MMIII® WYKAZ SKRÓTÓW Autorzy starożytni i dzieła AKCJUSZ, Lucjusz (Lucius Accius); numeracja fragmentów według wydania: Tragicorum Romanorum Fragmenta, rec. O. Ribbeck, Leipzig 31897, s. 136-227, 281-285 APPIAN (Appianus, Appianos) Historia Romana (Historia rzymska, Romaika) CEZAR (Caius Iulius Caesar) Civ. - Commentarii de bello dviii (Pamiętniki o wojnie domowej) CYCERON (Marcus Tullius Cicero) Cat. - In Lucium Catilinam orationes (Katylinarki, tj. Mowy przeciw Lucjuszowi Katylinie) Cato - Cato Maior de senectute (Katon Starszy o starości) Epistulae (Listy) ad fam. - adfamiliares (do znajomych) Att. - ad Atticum (do Attyka) Lael. - Laelius de amicitia (Leliusz o przyjaźni) Off. - De officiis (O powinnościach) Phil. - In Marcum Antonium orationes Philippicae (Filipiki. Mowy przeciwko Markowi Antoniuszowi) Planc. - Pro Gnaeo Plancio oratio (Mowa w obronie Gnejusza Plancjusza) Q. Rosc. - Pro Quinto Roscio comoedo oratio (Mowa w obronie aktora Kwintusa Roscjusza) Rep. - De republica (O państwie, tj. O rzeczypospolitej) Tusc. - Tusculanae disputationes (Rozmowy tuskulańskie) DIGESTA seu Pandectae (Digesty albo Pandekty; najobszerniejsza część Corpus iuris civilis) EURYPIDES (Euripides) Hipp. - Hippolytus stephanephorus (Hippolitos uwieńczony, Hippolytos stephanephoros) FLORUS (Lucius Annaeus Florus) Epitoma de Tito Livio (Wyciąg z Tytusa Liwiusza) HIERONIM (Sophronius Eusebius Hieronymus) Epist. - Epistulae (Listy) JUWENALIS (Decimus Iunius Iuvenalis) Saturae (Satyry) KASJUSZ DION (Cassius Dio Cocceianus) Historia Romana (Historia rzymska, Romaike historia) KWINTYLIAN (Marcus Fabius Quintilianus) Institutio oratoria (Kształcenie mówcy) LUCYLIUSZ (Gaius Lucilius); numeracja według wydania: F. Marx, Leipzig 1904-1905 (reprint: 1963) Saturae (Satyry) PLAUT (Titus Maccius Plautus) Pers. - Persa (Pers) PLUTARCH (Plutarchus, Plutarchos) Vitae parallelae (Żywoty równoległe, Bioi paralleloi) Ant. - Antonius (Antoniusz, Antonios) Caes. - Caesar (Cezar, Kaisar) Cic. - Cicero (Cyceron, Kikeron) SENEKA STARSZY, inaczej SENEKA RETOR (Lucius Annaeus Seneca, Rhetor) Suas. - Suasoriae (tj. mowy doradcze) Inne [†] - crux philologorum (krzyż filologiczny), stosowany na oznaczenie miejsc uszkodzonych i dlatego niemożliwych do odczytania. Müller - Marci Tullii Ciceronis Scripta ąuae manserunt omnia, rec. C.F.W. Müller, vol. II 3, Lipsiae 1886. Pasoli - E. Pasoli, Censura editionis a Boulanger et Wuilleumier curatae, „Rivista di Filologia e d'Istruzione Classica" 89 (Torino 1961), 429-433 [szczególnie s. 432]. PL - Patrologiae cursus completus... Series Latina, ed. J.P. Migne, Paris 1857-1866. FILIPIKA PIERWSZA [1,1] Ojcowie,1 zanim o sprawie rzeczypospolitej powiem to, co mym zdaniem dziś powiedzieć trzeba, pokrótce przedstawię wam powody mego wyjazdu i powrotu.2 Otóż gdy żywiłem nadzieję, że państwo wreszcie powróciło pod wasze prawowite rządy, uważałem, iż muszę stać na straży jako mąż konsularny3 i senator. I zgoła nie oddalałem się ani nie spuszczałem oczu z rzeczypospolitej, począwszy od tego dnia, kiedy zostaliśmy zwołani do świątyni Ziemi.4 Tam, na ile tylko było to w mej mocy, położyłem fundamenty pod pokój i przywołałem dawny przykład Ateńczyków. Użyłem greckiego słowa,5 którym owo miasto posłużyło się, łagodząc waśnie, i uznałem, że wszelkie spory należy wymazać z pamięci na wieki. [1,2] Marek Antoniusz6 wygłosił wówczas wspaniałą mowę.7 Chwalebne były jego zamiary. Oczekiwany pokój został zagwaran- 1 Ojcowie (patres conscripti; dosł. 'ojcowie zapisani') - senatorowie. 2 Cyceron wyjechał z Rzymu na początku kwietnia 44 r. w związku z napiętą sytuacją po zabójstwie Cezara. Początkowo zamierzał udać się do Grecji, ale gdy okoliczności uległy zmianie, 31 sierpnia powrócił do Rzymu. 3 Mniej znane terminy zostały objaśnione w „Słowniczku", tu hasło: 'mąż konsularny'. 4 Miało to miejsce 17 marca, dwa dni po zamordowaniu Cezara. Antoniusz jako konsul zwołał senat do świątyni Ziemi (Tellus). 5 GRECKIE SŁOWO (Graecum verbum) - tj. amnestia 'zapomnienie przeszłości, darowanie winy politycznej'. Amnestię uchwalili Ateńczycy po wygnaniu Trzydziestu Tyranów. Cyceron posłużył się tym terminem w mowie niezachowanej do naszych czasów, znanej dzięki streszczeniu Kasjusza Diona (44). 6 Podstawowe informacje na temat wszystkich postaci i nazw geograficznych, pojawiających się w tekście Filipik, znajdują się w „Indeksie" umieszczonym na końcu książki. 7 Zob. Cyceron (Phil. 1,13,31). towany przez niego, przez jego syna i przez najzacniejszych obywateli.8 Z takim początkiem zgadzało się to, co nastąpiło później: Antoniusz dopuszczał najznakomitszych obywateli do narad w sprawach rzeczypospolitej, które odbywały się w jego domu. Przynosił do senatu najlepsze wnioski. W zapiskach Cezara9 nie znajdywano wtedy niczego, o czym nie wiedzieliby wszyscy. Na zadawane pytania odpowiadał konsekwentnie. [1,3] Czy przywołano jakichś wygnańców? Powiedział, że tylko jednego10 i nikogo poza nim. Czy nadano jakieś przywileje? „Żadnych" - odpowiadał. Chciał również, byśmy przyjęli wniosek najzacniejszego męża, Serwiusza Sulpicjusza, aby po idach marcowych nie ogłaszać żadnego przywileju ani nadania Cezara. Pomijam liczne i znakomite dokonania, śpieszę bowiem mówić o owym szczególnym dziele Marka Antoniusza: zniósł on dyktaturę, która już przejęła potęgę władzy królewskiej. My nawet nie omawialiśmy tego wniosku. Po prostu przyniósł napisaną uchwałę senatu, którą chciał przeprowadzić, a gdy ją przeczytano, z całego serca poszliśmy za jego propozycją, senat zaś w gorących słowach uchwalił dla niego podziękowanie. [2,4] Wydawało się, że zajaśniał piękny dzień, kiedy usunięto nie tylko władzę królewską, którą musieliśmy znosić, ale i strach przed nią. Wydawało się, że Antoniusz dał rzeczypospolitej gwarancję, iż pragnie, by państwo było wolne, skoro przez wzgląd na świeżą pamięć dożywotniej dyktatury zupełnie usunął z rzeczypospolitej funkcję dyktatora, choć przecież często piastowano ten urząd sprawiedliwie. [2,5] Kilka dni później senat został uratowany od niebezpieczeństwa rzezi. Na haku skończył zbiegły niewolnik,11 który przywłaszczył sobie imię Mariusza. Antoniusz dokonał tego wszystkiego razem z drugim konsulem.12 Dalsze czyny to dzieło Dolabelli. Antoniusz - jak sądzę - podzieliłby je, gdyby nie wyje- 8 Po uchwaleniu amnestii Antoniusz powierzył zgromadzonym na Kapitolu swego syna Antillusa jako rękojmię pokoju. 9 Zapiski Cezara miała według Plutarcha (Ant. 15) przekazać Antoniuszowi żona Cezara, Kalpurnia. 10 Mowa o Sekstusie Klodiuszu (Sextus Clodius). skazanym na wygnanie w 52 r. za udział w zamieszkach, jakie wybuchły po zabiciu jego patrona Publiusza Klodiusza. 11 Chodzi o bliżej nieznanego Amacjusza czy Herofila, rzekomego syna Mariusza Starszego. Podburzał on lud przeciwko senatowi. Antoniusz, pozorując swą sympatię dla senatu, radykalnie się z nim rozprawił. 12 Kolegą Antoniusza w konsulacie był Publiusz Korneliusz Dolabella. chał. Kiedy w Rzymie z wolna szerzyła się ta straszna zaraza i z dnia na dzień zataczała coraz szersze kręgi, kiedy na Forum ci sami ludzie, którzy wyprawili pogrzeb, nie grzebiąc ciała, ustawili Cezarowi pogrzebowy stos, kiedy każdego dnia straceńcy wraz z niewolnikami, takimi samymi jak oni, coraz śmielej grozili domom i świątyniom Miasta, wówczas to Dolabella tak surowo ukarał zuchwałych bandytów-niewolników i bezecnych niegodziwych ludzi wolnych i z takim rozmachem rozwalił tę przeklętą kolumnę, 13 że doprawdy bardzo dziwne wydało mi się to, co nastąpiło później, tak odmienne od wydarzeń owego dnia. [2,6] Oto bowiem nadchodzą kalendy czerwcowe - byliśmy zwołani na ten dzień - i wszystko się zmienia. Niczego nie dokonano za pośrednictwem senatu, a wiele ważnych spraw przeprowadzono przez odwołanie się do narodu na komicjach, pod nieobecność narodu, a nawet wbrew jego woli.14 Konsulowie desygnowani na rok następny15 twierdzili, że nie mają odwagi pójść do senatu. Zbawcy ojczyzny oddalili się16 z Miasta, choć zrzucili z jego karku jarzmo niewoli. Jednak sami konsulowie chwalili ich i na zgromadzeniach, i podczas wszelkich prywatnych rozmów. Tak zwanych weteranów, 17 o których ten stan18 gorliwie się zatroszczył, podburzano nie dlatego, żeby zachowali to, co posiadali, lecz by wzbudzić w nich nadzieję na nowe łupy. Wolałem słuchać o tym, niż to oglądać, a że miałem wolne prawo sprawowania poselstwa,19 wyjechałem z zamiarem stawienia się w kalendy styczniowe, kiedy - jak się wydawało - senat miał rozpocząć obrady. 13 Zwłoki Cezara spalono na Forum, a nie na Polu Marsowym przy grobowcu jego córki Julii, jak ustalono na posiedzeniu senatu 17 marca. Herofil ustawił w tym miejscu marmurową kolumnę z napisem: „Ojcu ojczyzny". 14 Cyceron daje do zrozumienia, że zebrani, do których odwoływał się Antoniusz, nie byli przedstawicielami narodu, lecz motłochem. 15 Gajusz Wibiusz Pansa i Aulus Hircjusz. 16 Marek Brutus i Gajusz Kasjusz po tym, jak Antoniusz wygłosił mowę przy zwłokach Cezara, oddalili się z Rzymu. 17 WETERAN - zob. „Słowniczek". Mówiąc o „tak zwanych weteranach" Cyceron wyraża powątpiewanie, czy żołnierze Cezara zasłużyli na to miano, skoro brali udział w walkach, jakie Cezar toczył przeciwko władzy senatu. 18 Tj. stan senatorski. 19 WOLNE PRAWO SPRAWOWANIA POSELSTWA (ius legationis liberum) - nie było to polecenie udania się w poselstwie, ale udzielane senatorowi zezwolenie na oddalenie się z Rzymu, lub w ogóle z Italii, w sprawach osobistych, przy zachowaniu prawa do dalszego pełnienia funkcji i odbycia podróży na koszt państwa. [3,7] Przedstawiłem, ojcowie, powód mego wyjazdu. Teraz pokrótce przedstawię przyczynę mego powrotu - wszak wzbudził on większe zdziwienie. Opuściwszy Rzym, nie bez przyczyny ominąłem drogę do Brundyzjum,20 skąd zwykle przeprawiamy się do Grecji, i w kalendy sierpniowe dotarłem do Syrakuz, bo właśnie stamtąd radzono mi płynąć do Grecji. To tak mocno związane ze mną miasto,21 choć chciało, jednak nie mogło mnie zatrzymać dłużej niż przez jedną noc. Obawiałem się, by moje nagłe przybycie do znajomych nie wzbudziło jakichś podejrzeń, gdybym dłużej u nich zabawił. A kiedy wiatr zniósł mnie z Sycylii na Leukopetrę, przylądek niedaleko Regium, chciałem stamtąd przeprawić się do Grecji, lecz nie upłynąłem zbyt daleko, bo Auster zawrócił mnie do miejsca, gdzie wsiadłem na statek. [3,8] Była późna noc. Udałem się do wiejskiej posiadłości mego bliskiego przyjaciela Publiusza Waleriusza i czekając na pomyślny wiatr, zatrzymałem się u niego przez jeden dzień. Przyszło do mnie wielu mieszkańców Regium (niektórzy z nich dopiero co wrócili z Rzymu). Dostaję od nich najpierw mowę Antoniusza, która tak mi się spodobała, że po jej przeczytaniu po raz pierwszy pomyślałem o powrocie. Niedługo potem przynoszą edykt Brutusa i Kasjusza i on także wydał mi się bardzo słuszny, być może dlatego, iż cenię ich osoby znacznie bardziej przez wzgląd na rzeczpospolitą niż na naszą zażyłą przyjaźń. Poza tym ludzie mówili, że wszystko zostało już ustalone: w kalendy sierpniowe senat licznie się zgromadzi, a Antoniusz powróci pod jego władzę, oddaliwszy złych doradców i złożywszy zarząd nad galijskimi prowincjami; zwykle bowiem dzieje się tak, że ludzie, którzy chcą przynieść dobrą nowinę, dodają coś od siebie, aby uczynić wiadomości pomyślniejszymi. [4,9] Ogarnęło mnie wówczas tak gorące pragnienie powrotu, że żadne wiosła ani wiatry nie mogły mu sprostać - nie żebym się obawiał spóźnienia, lecz bym nie winszował rzeczypospolitej później, niż chciałem. Szybko przypłynąwszy do Welii, zobaczyłem się z Brutusem. Nie wypowiem, ile bólu sprawiło mi to spotkanie. Zdawało się czymś haniebnym, że ja śmiem wracać do Rzymu, z które- 20 Cyceron nie udał się drogą Appijską do Brundyzjum, aby nie wpaść w ręce wiernych Antoniuszowi legionów, które według pogłosek miały zdążać do swego wodza tą właśnie drogą. 21 Cyceron w 75 r. przebywał w Syrakuzach jako kwestor. Zyskał sympatię mieszkańców dzięki wyjątkowej uczciwości i wygłoszonym później (70 r.) mowom przeciwko Werresowi oskarżonemu o zdzierstwa, jakich dopuścił się na Sycylii. go Brutus ustąpił, i chcę być bezpieczny tam, gdzie on nie może. Nie zauważyłem jednak, by i on był wzburzony tak jak ja. Podniesiony na duchu świadomością, iż dokonał największego i najpiękniejszego czynu, zupełnie nie uskarżał się na swój los, szczerze zaś bolał nad waszym. [4,10] Dowiedziałem się od niego najpierw o mowie, jaką Lucjusz Pizon wygłosił w senacie w kalendy sierpniowe. Chociaż - co usłyszałem od Brutusa - Pizon znalazł tylko niewielkie wsparcie u osób, u których znaleźć je powinien, zyskał jednak wielką sławę. I Brutus to potwierdza (a czyjeż świadectwo ważniejsze?), i głoszą to wszyscy inni ludzie, później przeze mnie napotkani. Pośpieszyłem więc, chcąc pójść za człowiekiem, za którym wówczas obecni w senacie nie poszli; nie po to, by czegoś dokonać - nie żywiłem bowiem takiej nadziei i wiedziałem, że nie mogę zrobić nic - lecz chciałem, zabierając dziś głos, pozostawić rzeczypospolitej świadectwo mej nieustannej wobec niej dobrej woli, gdyby coś się przydarzyło mnie, śmiertelnikowi, a mam prawo podejrzewać, że oprócz tego, co zgodne z naturą i co los wyznaczył, niejedno mi zagraża. [4,11] Spodziewam się, ojcowie, że uznaliście słuszność powodów i mego wyjazdu, i powrotu, ale zanim zacznę mówić o sprawie rzeczypospolitej, krótko poskarżę się na zniewagę, jaką wyrządził mi wczoraj Marek Antoniusz. Jestem jego przyjacielem, com mu winien, bo wyświadczył mi pewną przysługę,22 o której zawsze pamiętałem. [5,11] Jakaż była przyczyna tego, że zostałem wczoraj tak ostro przywołany do senatu? Czy mnie jednego zabrakło? Czyż często nie gromadziliście się mniej licznie? Czy radzono o takiej sprawie, że nawet chorych należało tu przynieść? Pewnie Hannibal stał u bram23 albo rozprawiano o pokoju z Pyrrusem, kiedy to - jak wszyscy pamiętają - przyniesiono nawet słynnego Appiusza, niewidomego starca. [5,12] Tematem obrad było uchwalenie modłów dziękczynnych, a wówczas zwykle nie brak senatorów: idą nie dlatego, by nie stracić zastawu,24 lecz przez wzgląd na człowieka, któ- 22 Antoniusz po bitwie pod Farsalos uratował Cycerona w Brundyzjum od napaści żołnierzy. 23 HANNIBAL U BRAM (Hannibal ad portas) - użyte tu ironicznie wyrażenie przysłowiowe oznaczało stan największego zagrożenia. Upamiętnia ono dramatyczny epizod II wojny punickiej, kiedy w 216 r. wódz Kartagińczyków zbliżył się do Rzymu na odległość 3 mil (ok. 4,5 km). 24 Senatorowie zwoływani byli na posiedzenia senatu przez konsulów za pośrednictwem liktorów, a ci zabierali z domu unikającego obrad senatora jakiś przedmiot (pignora capere) jako zastaw. ry ma zostać uczczony. Podobnie zdarza się i wtedy, gdy obrady dotyczą przyznania triumfu. Podówczas konsulowie nie są w kłopocie, więc senatorowi niemal wolno nie przyjść. Ponieważ znałem ten zwyczaj, a ponadto byłem zmęczony drogą i martwił mnie mój stan, ze względu na owe więzy przyjaźni posiałem człowieka, by powiadomił o tym Antoniusza. A ten wam powiedział, że przyjdzie do mojego domu z robotnikami. Zaiste nadmiernie się rozgniewał i postąpił bardzo niepowściągliwie! Cóż to za zbrodnia godna tak wielkiej kary, iż miał czelność powiedzieć wobec tego stanu, że na koszt państwa zburzy dom wybudowany zgodnie z uchwałą senatu na koszt państwa? Czy ktoś kiedykolwiek pod taką groźbą przywoływał senatora? Czy oprócz wzięcia zastawu albo wymierzenia grzywny dopuszczalny jest jeszcze jakiś inny sposób? Gdyby Antoniusz wiedział, jaki wniosek zamierzałem przedstawić, pewnie okazałby mniejszą surowość w doprowadzeniu mnie. [6,13] Czy myślicie, ojcowie, że i ja głosowałbym za tym, za czym wy opowiedzieliście się wbrew swej woli: aby łączyć modły pogrzebowe z dziękczynnymi, aby wprowadzać w rzeczypospolitej bezbożne praktyki, aby uchwalać modlitwy do zmarłego? Nie mówię jakiego. Choćby nim był ów słynny Lucjusz Brutus, który i sam uwolnił rzeczpospolitą od władzy królewskiej, i po pięciuset latach natchnął swego potomka takim samym męstwem, by spełnił on podobny czyn - nawet wówczas nikt by mnie nie przekonał, że wypada śmiertelnika objąć kultem bogów nieśmiertelnych, że godzi się wznosić publiczne modły do człowieka niemającego grobu, przy którym można by odprawić obrzędy pogrzebowe. Taki oddałbym głos, dzięki niemu bowiem łatwo obroniłbym się, stając wobec narodu rzymskiego, gdyby rzeczypospolitej przydarzyło się jakieś groźne nieszczęście, gdyby doszło do wojny, gdyby wybuchła zaraza, gdyby zapanował głód, co częściowo już ma miejsce, a boję się, że i inne klęski zawisły nad nami. Chciałbym, aby bogowie nieśmiertelni wybaczyli narodowi rzymskiemu, który tego postanowienia nie pochwala, i senatowi, który wbrew swej woli je uchwalił. [6,14] Następna sprawa. Czy w ogóle wolno mi mówić o pozostałych nieszczęściach rzeczypospolitej? Wolno zaprawdę i zawsze będzie wolno bronić czci, gardzić śmiercią. Obym tylko mógł tutaj przychodzić. Nie wzbraniam się przed niebezpieczeństwem, jakie wiąże się z wypowiadaniem swego zdania. Jaka szkoda, że nie było mnie tu w kalendy sierpniowe! Nie, żebym miał czegoś dokonać, lecz by - inaczej jak wówczas - znalazł się więcej niż jeden mąż konsularny godzien tej godności, godzien rzeczypospolitej. Bardzo boleję, że ludzie przez naród rzymski najszczodrzej obsypani dobrodziejstwami25 nie poszli za zdaniem Lucjusza Pizona, który wskazywał najlepszą drogę. Czyż po to naród rzymski uczynił nas konsulami, byśmy, umieszczeni na najwyższym szczeblu godności, rzeczpospolitą mieli za nic? Nikt nie przytaknął mężowi konsularnemu, Lucjuszowi Pizonowi, nie tylko głosem, ale nawet grymasem na twarzy. [6,15] Cóż to, u licha, za dobrowolna niewola? Niechby była przymusowa. Nie wymagam, by wszyscy przemawiający z miejsca konsularnego postąpili tak jak Pizon, niektórym wybaczam milczenie, ale inaczej ma się sprawa z tymi, od których oczekuję, iż głos zabiorą. Boleję, że dla narodu rzymskiego stali się podejrzani - nie z powodu strachu, co już samo w sobie byłoby haniebne, lecz że wszyscy z rozmaitych powodów uchybili swej godności. [7,15] Dlatego jako pierwszemu składam największe podziękowania i wyrazy wdzięczności Pizonowi - on nie zastanawiał się, czy zdoła czegoś dokonać dla rzeczypospolitej, lecz myślał tylko o tym, czego dokonać powinien. Dalej, proszę was, ojcowie, byście wysłuchali mnie łaskawie, jak słuchaliście dotąd, nawet jeśli nie starczy wam odwagi, by pójść za moją radą i przykładem. [7,16] Po pierwsze więc uważam, że należy utrzymać postanowienia Cezara, nie żebym je uznawał za dobre - któżby je bowiem za takie uznawał? - lecz ze względu na przekonanie, iż na uwadze trzeba mieć przede wszystkim rozejm i pokój. Chciałbym, aby Antoniusz był tu obecny, byle bez swoich obrońców,26 lecz - jak mniemam - jemu wolno poczuć się gorzej, czego mnie wczoraj odmówił. Uświadomiłby mi, lub raczej wam, ojcowie, w jaki sposób może uratować postanowienia Cezara. Czyż trwałe mają być postanowienia zapisane na świstkach, w notatkach i na tabliczkach, które jeden Antoniusz pokazał, a nawet nie pokazał, tylko o nich opowiadał? A postanowienia wyryte na spiżowych tablicach, na których Cezar zechciał umieścić ustawy narodu, i powszechnie obowiązujące prawa mają być uważane za nic?27 [7,17] Dlatego twierdzę, że 25 Cyceron ma tu na myśli byłych konsulów zasiadających w senacie: Serwiusza Sulpicjusza, Kwintusa Kalenusa, Publiusza Serwiliusza Izauryka, Publiusza Watyniusza, Gajusza Marcellusa, Lucjusza Marcjusza Filippa. 26 Obrońcami (advocati) Cyceron ironicznie nazywa zbrojnych, w których asyście Antoniusz poruszał się po Rzymie; por. także Cyceron (Phil. 2,3,6; 2,7,15; 2,8,19; 2,18,46; 2,40,104; 2,44,112; 5,6,17-7,18). 27 Teksty ustaw (leges), wyryte na spiżowych lub kamiennych tablicach, wystawiano na widok publiczny przez 27 dni. Następnie, po przedyskutowaniu ich na komicjach, były podawane ludowi do zatwierdzenia drogą głosowania, wówczas stawały się obowiązujące. postanowienia Cezara to przede wszystkim jego ustawy. Czy, jeżeli coś komuś obiecał, zostanie to wypełnione, nawet jeśli sam nie mógł dotrzymać obietnicy? Jakże wielu obietnic wielu ludziom danych nie dotrzymał. Jednak po śmierci Cezara odnaleziono ich o wiele więcej, niż on złożył przez wszystkie lata swego życia. Ja ich nie zmieniam, nie przekreślam: z największą gorliwością bronię wybornych postanowień Cezara. Oby pieniądze pozostały w świątyni Ops! To pieniądze splamione krwią, lecz skoro nie oddano ich właścicielom, jakże dzisiaj niezbędne. Niechby i je także roztrwoniono, jeżeli tak jest w postanowieniach Cezara. [7,18] Czymże innym jak nie ustawą można formalnie nazwać postanowienie obywatela, który w rzeczypospolitej sprawował najwyższą władzę cywilną i wojskową? Zapytaj o postanowienia Grakcha: dostaniesz ustawy Semproniusza. Zapytaj o postanowienia Sulli: dostaniesz jego ustawy.28 A na czym oparł się trzeci konsulat Pompejusza? Niewątpliwie na ustawach.29 Gdybyś zapytał samego Cezara, czego dokonał w Rzymie w czasie pokoju, odpowiedziałby, że uchwalił wiele znakomitych ustaw. Notatki zaś albo by zmienił, albo by ich nie przekazał, a jeżeliby przekazał, to nie uważałby ich za swoje postanowienia. Lecz i na to przystaję, bo na pewne sprawy przymykam oczy. Ale jeśli chodzi o sprawy najważniejsze, czyli o ustawy, nie zamierzam dopuścić do zniesienia postanowień Cezara. [8,19] Jakaż to ustawa była lepsza, pożyteczniejsza i bardziej pożądana, nawet w najświetniejszych czasach rzeczypospolitej, jak nie ta, by prowincji pretorskich nie powierzać na dłużej niż rok, a konsularnych - na dwa lata?30 Czy wam się wydaje, że postanowienia Cezara mogą być utrzymane, gdy pogwałcono tę ustawę? A czy mocą ustawy o trzeciej dekurii - jej projekt został wniesiony pod obrady - nie uchyla się wszystkich sądowniczych ustaw Cezara? I wy, którzy tak oto obalacie ustawy Cezara, bronicie jego 28 Ustawy uchwalone na komicjach określano nazwiskiem urzędnika, który je wnosił. Ustawy Semproniusza, zgłoszone przez Gajusza Semproniusza Grakcha, pochodzą z lat 123 i 122; ustawy Sulli z lat 88 i 80. 29 W 52 r., kiedy w Rzymie zapanował chaos po zamordowaniu Klodiusza, senat wybrał Pompejusza konsulem bez kolegi (consul sine collega). Uchwalono wówczas m.in. ustawy: zaostrzającą sankcję karną za nadużycia wyborcze (lex Pompeia de ambitu), zaostrzającą sankcję karną za użycie przemocy (lex Pompeia de vi). 30 Mowa tu o ustawie Gajusza Juliusza Cezara o prowincjach (lex Iulia de provinciis). postanowień? Niechybnie to, co zapisał na tabliczce, żeby nie zapomnieć, zalicza się do postanowień, choćby było niesprawiedliwe i bezużyteczne, a czego wy będziecie bronić, ale tego, co wniósł do ludu na komicjach centurialnych, w jego postanowieniach się nie znajdzie. [8,20] Czymże jest ta trzecia dekuria? „Dekuria centurionów" - mówi Antoniusz. Co?! A czyż na mocy ustawy Juliusza, albo wcześniejszej ustawy Pompejusza czy Aureliusza władza sądownicza nie była dostępna dla tego stanu? „Był określony cenzus" - powiada Antoniusz. Przecież nie tylko dla centuriona, lecz i dla rzymskiego ekwity. Dlatego władzę sądowniczą sprawują i sprawowali mężowie najbardziej wpływowi i najzacniejsi, którzy dowodzili centuriami. Co dalej Antoniusz? „Nie mówię o tych - niech sądy sprawuje każdy, kto dowodzi centurią". Tymczasem u nikogo nie zyskacie uznania, jeżeli dopuścicie do sądownictwa każdego, kto już został wyróżniony służbą w jeździe. Od sędziego przecież wymaga się i majątku, i godności. Antoniusz powiada: „Nie mówię o tych, dodam jako sędziów także szeregowców z Legionu Skowronków, bo nasi twierdzą, że inaczej nie będą mogli czuć się bezpiecznie". O, wątpliwy to zaszczyt dla tych, których wbrew ich woli wzywacie, by sprawowali sądy! Wszak z samego tytułu tej ustawy wynika, że ci, co będą sprawować sądy w trzeciej dekurii, nie mogą sądzić w sposób niezależny. Na bogów nieśmiertelnych, jakże wielki błąd popełnili ludzie, którzy wymyślili tę ustawę! Wydaje się bowiem, że z im niższego kto jest stanu, tym chętniej dzięki surowemu osądowi będzie się starał pozbyć zmazy niskiego pochodzenia i będzie się trudził, by wyszło raczej na to, iż jest godzien zacniejszej dekurii niż owa dekuria niskiego stanu, w której ma pozostawać na mocy prawa. [9,21] Pod obrady został wniesiony projekt innej ustawy, w myśl której skazani za użycie przemocy bądź za zdradę,31 jeśli zechcą, mogą odwołać się do ludu. Czy jest to ustawa, czy obalenie wszystkich ustaw? Czy znajdzie się dziś człowiek, któremu zależałoby na uchwaleniu takiej ustawy? Nikogo nie można oskarżyć na mocy tych ustaw ani nie można sobie nawet wyobrazić, by w przyszłości ktokolwiek został oskarżony. Naprawdę nigdy nie trafią do sądu sprawy o gwałt z użyciem broni. „Ale ustawa jest korzystna dla narodu". Obyście wreszcie chcieli tego, co korzystne dla narodu! Przecież już wszyscy obywatele jednomyślnie i jednogłośnie przy- 31 Zob. „Słowniczek", hasła: lex de vi oraz lex de maiestate. stają na to, żeby ratować rzeczpospolitą, skądże więc to pragnienie uchwalenia ustawy, która wiązałaby się z największą hańbą i nie zyskałaby niczyjej aprobaty? Cóż bowiem jest bardziej haniebne niż to, że człowiek, który przy użyciu siły uszczuplił władzę narodu rzymskiego i wyrokiem sądu został skazany, dopuszcza się tego samego gwałtu, za jaki go skazano? [9,22] Ale po co dłużej mam rozprawiać o tej ustawie?! Mówi się o niej, jakby szło o odwołanie się do ludu, a w rzeczywistości chodzi o to i to się proponuje, żeby nikt nigdy na mocy tych ustaw nie został oskarżony. Czy znajdzie się jakiś tak szalony oskarżyciel, który uznawszy podsądnego winnym, zechciałby się przeciwstawić najętemu tłumowi? Albo czy znajdzie się sędzia, który odważyłby się skazać podsądnego, gdy sam natychmiast zostałby zawleczony przed opłaconych opryszków? A więc to nie prawo odwołania się do ludu jest udzielane mocą tej ustawy, lecz znosi się oto dwie najbardziej zbawienne ustawy i dwa trybunały. Z czymże innym mamy tu do czynienia, jak nie z zachętą skierowaną do młodzieży, by chciała wzniecać niepokoje i bunty i działała na zgubę swego państwa? Do jakiego jeszcze nieszczęścia doprowadzi szaleństwo trybunów, jeżeli zostaną zniesione owe dwa trybunały: przeciw oskarżonym o użycie przemocy i o zdradę? [9,23] Poza tym nowe ustawy nie dają się pogodzić z ustawami Cezara, które wszak nakazują, by oskarżony o użycie przemocy lub o zdradę szedł na wygnanie.32 Czyż dając takiemu prawo odwołania się do ludu, nie unieważnia się postanowień Cezara? Ojcowie, nigdy ich nie pochwalałem, jednak ze względu na zachowanie zgody do tego stopnia byłem przekonany o konieczności ich utrzymania właśnie teraz, iż uważałem, że nie należy unieważniać nie tylko ustaw, które Cezar uchwalił za życia, lecz także tych, które ogłoszono po jego śmierci i które - jak widzicie - są wystawione na widok publiczny. [10,24] Nieboszczyk odwołał z wygnania banitów. Nieboszczyk ofiarował obywatelstwo nie tylko pojedynczym osobom, lecz narodom i całym prowincjom.33 Nieboszczyk dzięki niesłychanym przywilejom uszczuplił dochody państwa. Bronimy więc tych ustaw, a przecież przyniósł je z domu Cezara jeden, za to jakże wiarygod- 32 Dosłownie: „został pozbawiony dostępu do ognia i wody"; zob. „Słowniczek", hasło: 'interdictio aquae et ignis'. 33 Przywileje, na które pomstuje Cyceron, to obdarzenie mieszkańców Sycylii obywatelstwem i zwolnienie Krety od podatków. ny, „wynalazca". Natomiast ustawy, które sam Cezar w naszej obecności odczytał, wyłożył i ustanowił, których przeprowadzeniem się chlubił, uważając, że są ostoją państwa - mówię o ustawach dotyczących prowincji i sądów34 - my, broniący postanowień Cezara, uważamy, iż należy je znieść? [10,25] Jednak na te wniesione pod obrady możemy się przynajmniej uskarżać, co do tych zaś, o których się mówi, że już są uchwalone, nawet i tego nie było wolno - przecież ustanowiono je bez żadnej dyskusji, zanim zostały spisane. Zapytam, dlaczego tak jest, że ja albo któryś z was, ojcowie, mimo iż mamy dobrych trybunów ludowych,35 powinniśmy się obawiać złych ustaw? Trybunowie są dla nas gotowi skorzystać z prawa weta,36 są gotowi bronić rzeczypospolitej mocą świętego obyczaju - zaiste powinniśmy być raczej wolni od strachu. „O jakich ty mi tu sprzeciwach mówisz, o jakich świętych obyczajach?" - pyta. Oczywiście o tych, od których zależy pomyślność państwa. „Nie dbamy o nie, uważamy je za przestarzałe i głupie. Forum zostanie obsadzone, wszystkie wejścia zamknięte, w wielu miejscach postawi się żołnierzy na warcie". [10,26] I co wtedy? Czy to, co w takich okolicznościach zostanie uchwalone, będzie ustawą? Pewnie rozkażecie wyryć w miedzi ową prawną formułę: „Konsulowie zgodnie z prawem zapytali naród i naród zgodnie z prawem wyraził zgodę"37 - czyż nie otrzymaliśmy od przodków tego prawa wnoszenia do narodu wniosku do ustawy?38 Jaki naród? Czy ten, którego nie wpuszczono na Forum? Z jakim prawem? Czy z tym, które zniesiono przy użyciu siły zbrojnej i przemocy? Ale wybiegam teraz w przyszłość, wszak przyjaciele powinni uprzedzać o nieszczęściach, aby można ich było uniknąć. Jeśli to się nie wydarzy, moja przemowa okaże się niesłuszna. Mówię o wniesionych pod obrady ustawach, w sprawie których niczego nie rozstrzygnęliście. Pokazuję wady - zróbcie porządek! Przestrzegam o groźbie użycia siły i przemocy - oddalcie ją! 34 USTAWY O PROWINCJACH - zob. Cyceron (Phil. 1,8,19); USTAWY O SĄDACH (leges de iudiciis). 35 Cyceron, mówiąc o dobrych trybunach ludowych, miał na myśli zapewne Tytusa Kanucjusza i Lucjusza Kasjusza Longina. 36 PRAWO WETA - zob. „Słowniczek", hasło: 'ius intercessionis'. 37 Cytowane tu formuły przytaczano na początku każdej ustawy: „Consules populum iure rogaverunt populusque iure scivit". 38 Prawo wnoszenia wniosku do ustawy (ius rogandi) posiadali wyżsi urzędnicy. [11,27] Nie będziecie musieli, Dolabello, oburzać się na mnie, skoro przemawiam dla dobra rzeczypospolitej. Chociaż nie sądzę, że to właśnie ty będziesz oburzony - zaznałem twej uprzejmości. Lecz mówią, że twój kolega w tym swoim szczęściu, które jemu wydaje się czymś dobrym, stał się skłonny do gniewu. Mnie zaś, by nie wyrazić się zbyt ostro, zdaje się, że Antoniusz byłby szczęśliwszy, gdyby raczej naśladował konsulat swego wuja i dziadów.39 Wiem, jak niebezpiecznie jest mieć za wroga człowieka rozzłoszczonego i uzbrojonego, zwłaszcza w czasach, gdy tak bezkarnie dobywa się miecza, lecz zaproponuję warunki moim zdaniem sprawiedliwe, których - jak sądzę - Marek Antoniusz nie odrzuci. Jeśli powiem coś obraźliwego na temat jego życia bądź obyczajów, przystanę na to, by stał się moim największym wrogiem. Ale jeśli w odniesieniu do spraw państwa postąpię zgodnie ze swoim dawnym zwyczajem, to jest: jeśli swobodnie będę wypowiadać swe zdanie na temat stanu rzeczypospolitej - najpierw błagam, by nie unosił się gniewem, potem zaś, jeżeli tego nie spełni, poproszę, by uniósł się gniewem jak na współobywatela. Niech używa oręża do obrony własnej, jeśli - jak twierdzi - zachodzi taka potrzeba, niech jednak ten oręż nie szkodzi ludziom, którzy powiedzą to, co ich zdaniem służy dobru rzeczypospolitej. [12,28] Czy można zaproponować warunki bardziej słuszne? Jeżeli, jak mi to powiedzieli jacyś jego bliscy, boleśnie rani go wszelka mowa, która sprzeciwia się jego woli, także wówczas gdy nie ma w niej choćby cienia zniewagi, będziemy pobłażliwi dla przypadłości przyjaciela. Lecz ci sami ludzie tak sobie ze mną gwarzyli: „Ty, jako nieprzyjaciel Cezara, nie możesz sobie pozwolić na tyle, ile jego teść, Pizon", i zaraz udzielili przestróg, które będę miał na uwadze: „Znacznie lepszym niż choroba usprawiedliwieniem nieobecności w senacie będzie śmierć". [12,29] Ależ na bogów nieśmiertelnych, przecież patrząc na ciebie, Dolabello, osobę tak bardzo mi drogą, nie mogę przemilczeć błędu, jaki obaj popełniacie! Wierzę bowiem, iż wy, ludzie szlachetni i zwróceni ku rzeczom wielkim, nie zapragnęliście - jak to podejrzewają jacyś zaiste zbyt łatwowierni - pieniędzy, które człowiek poważany i znakomity ma zawsze w pogardzie, ani bogactw zdobytych przemocą, ani władzy, której naród rzymski znosić zgoła nie 39 Wujem Antoniusza był Lucjusz Juliusz Cezar (syn konsula 64, o tym samym nazwisku), dziadami: po ojcu - Marek Antoniusz (konsul 99), po matce - Lucjusz Juliusz Cezar (konsul 64). może. Wierzę, że pragniecie jedynie miłości obywateli i chwały, a chwata to uznanie dla sprawiedliwych czynów i wielkich zasług oddanych rzeczypospolitej, potwierdzone świadectwem tak najlepszych obywateli, jak i ogółu. [12,30] Powiedziałbym ci, Dolabello, jaki owoc przynoszą sprawiedliwe czyny, gdybym dopiero co nie oglądał, jak kosztujesz jego słodyczy więcej niż inni. Czy przypominasz sobie, by w twym życiu zajaśniał jakiś dzień piękniejszy od tego, kiedy oczyściwszy Forum, rozproszywszy zbiegowisko niegodziwców, wymierzywszy karę przywódcom zbrodni i uwolniwszy Miasto od strachu przed rzezią i pożogą, powróciłeś do swego domu? Jakiegoż stanu, jacy i jak bardzo bogaci ludzie nie pośpieszyli wówczas, pragnąc cię uczcić i złożyć ci gratulacje? Nawet i mnie - za którego radą, jak sądzono, poszedłeś - dziękowano i winszowano z twojego powodu. Przypomnij sobie, proszę, Dolabello, powszechną zgodę w teatrze, gdy wszyscy zapomnieli o urazach, jakie do ciebie żywili, i dali ci poznać, że przez wzgląd na właśnie otrzymane dobrodziejstwo puścili w niepamięć dawne pretensje. 40 [I2,31] Tego szacunku ty, Publiuszu Dolabello - a mówię to przejęty bólem - szacunku tak wielkiego mógłbyś najspokojniej w świecie się wyrzec? [13,31] A ty, Marku Antoniuszu (zwracam się do nieobecnego), czy owego jednego dnia,41 kiedy senat obradował w świątyni Ziemi, nie przedkładasz nad wszystkie te miesiące, gdy - zdaniem ludzi o poglądach zgoła odmiennych niż moje - byłeś rzekomo tak szczęśliwy? Jakże piękna tamta twoja mowa o zgodzie! Uwolniłeś senat od przytłaczającego lęku, a Miasto od ogromnego niepokoju, kiedy porzuciwszy wszelką nieprzyjaźń, zapomniałeś o wróżbach, jakie sam ogłosiłeś jako augur narodu rzymskiego. Owego dnia, gdy na Kapitel posłałeś swego małego synka jako rękojmię pokoju, po raz pierwszy zechciałeś uznać Dolabellę za kolegę w senacie!42 Jakiegoż to dnia senat radował się bardziej, jakiego naród rzymski? [13,32] Nigdy na żadnym zgromadzeniu nie było tylu ludzi. Wydawało się wówczas, że wreszcie zostaliśmy oswobodzeni 40 Dolabella naraził się w 47 r., gdy jako trybun ludowy wniósł ustawę o uldze w spłacaniu długów. 41 Tj. 17 marca. 42 Antoniusz jako augur zakwestionował wybór Dolabelli na konsula, ogłaszając, że jest to sprzeczne z wróżbami (por. Phil. 2,32,79); sprawa pozostała nierozstrzygnięta. Kiedy po zabójstwie Cezara Dolabella pokazał się publicznie z oznakami konsularnymi, Antoniusz zapomniał o swej niechęci i uznał Dolabellę za kolegę. przez najdzielniejszych mężów, ponieważ zgodnie z ich życzeniem pokój szedł w parze z wolnością. Następnego dnia, dnia drugiego, trzeciego, wreszcie przez wszystkie pozostałe dni nieustannie przynosiłeś państwu coś w darze. A największym darem jest to, że usunąłeś samo imię dyktatora.43 Ty, ty, powiadam, naznaczyłeś Cezara piętnem wiecznej hańby. Jak bowiem ród Manliuszów z powodu jednej zbrodni Marka Manliusza uchwalił, że żadnemu patrycjuszowi z tej rodziny nie wolno nosić imienia Marek, tak ty ze względu na nienawiść do jednego dyktatora samo imię dyktatora do szczętu zniosłeś. [13,33] Czyżbyś, dokonawszy dla ratowania rzeczypospolitej tylu znakomitych czynów, miał już dosyć tego swojego szczęścia i wielkości, i rozgłosu, i sławy? Skądże zatem tak wielka i nagła zmiana? Nikt nie jest w stanie skłonić mnie do podejrzeń, że zostałeś przekupiony. Niech każdy mówi, co mu się podoba, ale niekoniecznie należy w to wierzyć. Nigdy bowiem nie widziałem w tobie niczego pospolitego, płaskiego, a choć otoczenie niekiedy deprawuje,44 znam twoją stałość. Obyś uniknął tak podejrzeń, jak winy. [14,33] Bardziej obawiam się, iż nie znając prawdziwej drogi do chwały, za chwalebne uznałeś, że ty jeden możesz więcej niż wszyscy inni, i dlatego wolisz budzić strach u współobywateli, niż być przez nich kochanym. Jeśli rzeczywiście tak sądzisz, zupełnie nie znasz drogi do chwały. Być cenionym obywatelem, dobrze zasłużyć się rzeczypospolitej, być chwalonym, czczonym, kochanym - to jest chwalebne, a budzić strach i być znienawidzonym - to wstrętne, haniebne, słabe i chwiejne. [14,34] Także w teatrze możemy zobaczyć, że postępowanie takie doprowadziło do zguby człowieka, który mawiał: „Niech nienawidzą, byleby się bali".45 Szkoda, Marku Antoniuszu, że nie możesz pamiętać swojego dziadka! Ale przecież często i długo o nim ci opowiadałem. Czy myślisz, że na nieśmiertelność chciał zasłużyć, budząc strach samowolnym użyciem broni? Tak przebiegało jego życie, trafił mu się los tak pomyślny, że co do wolności równy był pozostałym, co do szacunku zaś - pierwszy. Pomijając już te szczęśliwe chwile, 43 Po idach marcowych Antoniusz, by zjednać sobie zwolenników republiki, zlikwidował urząd dyktatora. 44 Aluzja do żony Marka Antoniusza, Fulwii, która była znana z wielkiej miłości do pieniędzy. 45 Są to słowa Atreusa wypowiedziane w tragedii Akcjusza: „Oderint, dum metuant" (frg. V). Cyceron cytuje je także w innym miejscu (Off. 1,97). wybrałbym raczej ów najbardziej gorzki, ostatni dzień jego życia niż panowanie Lucjusza Cynny, który z największym okrucieństwem twego dziadka zabił. [14,35] Lecz po cóż usiłuję cię przekonać słowami? Przecież skoro zgon Cezara nie wystarcza, by cię przekonać, że lepiej być cenionym, niż budzić strach, na nic tu czyjakolwiek mowa - do niczego nie doprowadzi. Ludzie, którzy uważają Cezara za szczęśliwego, sami są nieszczęśnikami: wszak nie jest szczęśliwy ten, kto żyje tak, że nie tylko można go bezkarnie zabić, ale jego zabójca zyskuje nawet największą sławę. Niech cię to przekona, Antoniuszu, proszę. Zważ na swych przodków i tak rządź rzecząpospolitą, aby twoi współobywatele cieszyli się, żeś się urodził; bez tego nikt nie może być ani szczęśliwy, ani sławny, ani komukolwiek drogi. [15,36] Naród rzymski wiele razy już osądził was obu46 i bardzo jest mi przykro, że was to niewiele obchodzi. Co znaczą okrzyki niezliczonych rzesz obywateli na cześć gladiatorów? Co znaczą wierszyki ludu? Co znaczą niekończące się oklaski pod posągiem Pompejusza i aplauz dla dwóch trybunów ludowych, którzy się wam sprzeciwiają? Czy to wszystko jeszcze zbyt mało wyraźnie ukazuje jednomyślną wolę całego narodu rzymskiego? Cóż to? Czy oklaski podczas igrzysk apolinaryjskich,47 albo raczej świadectwa i wyroki narodu rzymskiego, wydają się wam czymś zbyt mało znaczącym? O, szczęśliwi ci, którzy jednak byli obecni w zakamarkach serca i duszy narodu rzymskiego, gdy z powodu groźby użycia siły nie pozwolono im przebywać w Rzymie. Chyba iż sądzicie, że Akcjusza wówczas oklaskiwano i to jemu po sześćdziesięciu latach przyznano palmę, a nie Brutusowi. Chociaż on sam nie uczestniczył we własnych igrzyskach, naród rzymski podczas tego najokazalszego widowiska nieobecnego zapewnił o swoim oddaniu i niekończącymi się oklaskami i krzykiem koił tęsknotę za swym wybawcą. [15,37] Co prawda należę do tych, którzy zawsze gardzili oklaskami, gdy przyznawano je stronnikom ludu. Jednak moim zdaniem oklaski najznakomitszych, przeciętnych, niskiej kondycji czy wreszcie wszystkich ludzi, to wyrok, a nie aplauz, gdy ci, co zwykli spełniać życzenia narodu, teraz odwracają się od niego. Jeżeli 46 Tj. Antoniusza i Dolabellę. 47 Igrzyska te w 44 r. zorganizował z wielkim przepychem pretor miejski Marek Juniusz Brutus. natomiast sprawy bardzo poważne wam wydają się zbyt błahe, czyż zlekceważycie i to, co sami zobaczyliście: a mianowicie, że narodowi rzymskiemu tak drogie było życie Aulusa Hircjusza?48 Dowody na to, kim on jest dla narodu rzymskiego, są dostatecznie wyraźne. Wiedziano już wcześniej, że kochają go przyjaciele, w czym wszystkich prześcigał, że ceni go rodzina, wszak był dla niej najdroższym skarbem, ale czy przypominamy sobie człowieka, o którego tak bardzo niepokoiliby się ludzie dobrzy i wszyscy tak bardzo by się o niego bali? Z pewnością o żadnego innego. [15,38] Cóż zatem? Na bogów nieśmiertelnych, nie rozumiecie, co to znaczy? A czy nie sądzicie, że i o waszym życiu myślą ludzie, dla których tak cenne jest życie osób, z jakimi wiążą nadzieję na uratowanie rzeczypospolitej? Zebrałem, senatorowie, owoce mojego powrotu, ponieważ to, co powiedziałem, będzie dobitnym świadectwem mej stałości, cokolwiek się stanie, i ponieważ wysłuchaliście mnie z uwagą i sympatią. Gdy nadarzy się sposobność, bym mógł częściej przemawiać bez narażania siebie i was na niebezpieczeństwo, wykorzystam ją, a jeśli nie, to na tyle, na ile będę mógł, zachowam siebie - nie dla siebie samego przecież, lecz dla rzeczypospolitej. Wystarczy mi to, co przeżyłem, zarówno jeżeli chodzi o wiek, jak i o sławę. Cokolwiek zatem się zdarzy, nie tyle mnie, ile wam i rzeczypospolitej się zdarzy. 48 Cyceron robi tu ukłon w stronę nieokreślonego politycznie Hircjusza, który właśnie przebył ciężką chorobę. FILIPIKA DRUGA [1,1] Jak długo, ojcowie, będę zmuszony powtarzać, że zrządzeniem losu dzieje się tak, iż w ostatnich dwudziestu latach1 rzeczpospolita nie miała wroga, który jednocześnie i mnie nie wypowiedziałby wojny? Nie trzeba, bym kogokolwiek wymieniał z nazwiska: pamiętacie ich sami. Ponieśli karę sroższą, niż sam bym tego pragnął. Dziwię ci się, Antoniuszu, że naśladując ich czyny, nie boisz się, że i ty skończysz tak jak oni. U innych mniej mnie to dziwiło. Żaden z nich bowiem sam z siebie nie był mi wrogiem - wszystkich zaatakowałem ze względu na rzeczpospolitą. Ty zaś, nieurażony nawet jednym słowem, sam zaczepiłeś mnie obelgami, jakbyś chciał uchodzić za zuchwalszego niż Katylina bądź za bardziej szalonego niż Klodiusz, i myślałeś, że zerwanie ze mną zjedna ci występnych obywateli. [1,2] Cóż mam myśleć? Że zostałem zlekceważony? Biorąc pod uwagę życie, wpływy, czyny i ten mój przeciętny2 talent, nie dostrzegam niczego, co Antoniusz mógłby lekceważyć. Czyżby wierzył, że najspokojniej w świecie może uwłaczać mi w senacie? Ten stan,3 który najsłynniejszym obywatelom dał świadectwo, iż dobrze zarządzali rzecząpospolitą, mnie jednemu przyznał, że ją ocaliłem. Czyżby Antoniusz chciał się ze mną zmierzyć w wymowności? Cóż za dobrodziejstwo! Kiedyż bowiem obszerniej i bardziej 1 Jest rok 44, a więc mija 20 lat od chwili, gdy Cyceron, piastując urząd konsula, udaremnił spisek Katyliny (63). 2 Wyraz słynnej skromności Cycerona; jej dowody są obecne również w innych filipikach (Phil. 7,3,8; 14,5,13). 3 Oczywiście stan senatorski, senatorowie. szczegółowo wypadnie mi mówić, jak nie osobiście i w obronie własnej, i przeciw Antoniuszowi? Szło niewątpliwie o coś innego: mniemał, że nie mógłby inaczej dowieść sobie podobnym, iż jest wrogiem ojczyzny, jak tylko będąc moim nieprzyjacielem. [1,3] Zanim mu odpowiem w poszczególnych sprawach, najpierw krótko o przyjaźni, o której pogwałcenie mnie oskarża, a co ja uważam za oskarżenie najcięższe. [2,3] Użalał się, że kiedyś wystąpiłem przeciwko niemu.4 Czyż nie miałem wystąpić w obronie krewnego i przyjaciela przeciw obcemu? Nie miałem wystąpić przeciwko popularności zdobytej nie dzięki rodzącemu się męstwu, lecz dzięki powabom młodości? Nie miałem wystąpić przeciwko niesprawiedliwemu wyrokowi, uzyskanemu wskutek sprzeciwu najbardziej niegodziwego trybuna, w sprzeczności z prawem pretorskim? Jak sądzę, wspomniałeś o tym po to, by przypodobać się ludziom niskiego stanu, przypominając wszystkim, że byłeś zięciem wyzwoleńca, a twoje dzieci jego - Kwintusa Fadiusza - wnukami. A przecież powierzyłeś się mojemu wychowaniu (wszak w ten sposób to określiłeś) i często bywałeś w moim domu. Gdybyś postąpił tak w istocie, lepiej przysłużyłbyś się własnej sławie i obyczajności. Ale ani tak nie postąpiłeś, ani - nawet gdybyś zechciał - z uwagi na Gajusza Kuriona byś nie mógł. [2,4] Powiedziałeś, że dla mnie odstąpiłeś od starań o augurat.5 Cóż to za niewiarygodna zuchwałość! Cóż za bezczelność godna napiętnowania! Wtedy, gdy na żądanie całego kolegium Gnejusz Pompejusz i Kwintus Hortenzjusz mianowali mnie augurem - wszak nie można zostać zgłoszonym przez więcej niż dwóch członków - ty byłeś niewypłacalny i uważałeś, że nie możesz ocalić się w żaden inny sposób, jak tylko dokonując przewrotu w rzeczypospolitej. Czy zresztą miałeś prawo ubiegać się o augurat wówczas, gdy w Italii nie było Kuriona? Albo, gdybyś został wybrany, czy bez Kuriona uzyskałbyś poparcie choćby jednej tribus?6 Jego przyjaciele zostali skazani za użycie przemocy, ponieważ zbyt gorliwie popierali ciebie. [3,5] A przecież skorzystałem z twojego dobrodziejstwa. Jakiego? O tym, które wspominasz, zawsze mówiłem głośno. Wolałem przy- 4 Aluzja do procesu, w którym Cyceron bronił swego przyjaciela Syki przeciwko młodej plebejuszce Septymii, w której imieniu występował Antoniusz, najprawdopodobniej pozostający z nią w bliskim związku. 5 Cyceron został augurem w 53 r. 6 Zob. „Słowniczek", hasło: 'tribus'. znać, że zawdzięczam coś tobie, niż komuś mniej rozumnemu wydać się niewdzięcznym. Lecz jakież to dobrodziejstwo? Że mnie nie zabiłeś w Brundyzjum? Ty miałbyś zabić mnie, którego sam zwycięzca7 zechciał uratować i pozwolił, bym udał się do Italii, ten człowiek, co ciebie uczynił przywódcą swych zbójów, czym tak zwykłeś się chełpić? Przypuśćmy, że mogłeś. Jakież inne dobrodziejstwo, ojcowie, mogą wspominać łotrzy, jak nie to, że darowali życie tym, którym go nie odebrali? Gdyby to było dobrodziejstwo, nigdy nie zyskaliby chwały mężowie, którzy zabili tego, kto ich przy życiu zachował, a których ty masz zwyczaj zwać przesławnymi. Jakież to dobrodziejstwo powstrzymać się od niegodziwej zbrodni? Mniej powinienem się cieszyć, że mnie nie zabiłeś, niż smucić, że mogłeś to uczynić bezkarnie. [3,6] Lecz niech będzie to dobrodziejstwem, jako że od łotra niczego więcej otrzymać nie można. W czym byłem ci niewdzięcznikiem, że tak mnie nazywasz? Czyż po to, by nie wydać ci się niewdzięcznym, miałem nie boleć nad upadkiem rzeczypospolitej? Tymczasem nawet w tej skardze bolesnej i rzewnej,8 lecz koniecznej na stanowisku, na jakim postawił mnie senat i naród rzymski, czymże cię znieważyłem? Czy nie mówiłem spokojnie i po przyjacielsku? A przecież, oskarżając Marka Antoniusza, trzeba wielkiej powściągliwości, by powstrzymać się od złorzeczeń. Zwłaszcza żeś skarb państwa opróżnił do dna, że w swoim domu bezecnie frymarczyłeś wszystkim, że - jak powiadasz - dla ciebie i przez ciebie zostały wniesione ustawy, których nigdy nie podano do publicznej wiadomości, że jako augur zniosłeś wróżby, a jako konsul zlikwidowałeś prawo weta, że jak najhaniebniej otoczyłeś się zbrojnymi, że wyczerpany winem i nierządem codziennie dopuszczałeś się wszelkich sprośności w swym wszetecznym domu. [3,7] A ja, jak gdybym miał się zetrzeć nie z najpodlejszym gladiatorem, ale z Markiem Krassusem, z którym toczyłem wiele sporów, i to wielkiej wagi, użalając się nad rzecząpospolitą, o osobie nie powiedziałem niczego. Dziś sprawię, że dowie się, jakie mu wówczas wyświadczyłem dobrodziejstwo. [4,7] Oto człowiek niewychowany i nieumiejący współżyć z ludźmi przeczytał list, który - jak twierdzi - do niego wysłałem.9 Któż 7 Tj. Cezar. 8 Chodzi o pierwszą filipikę. 9 Najprawdopodobniej mowa o liście Cycerona do Antoniusza (Att. 14,13, 6 i 19,2) w sprawie odwołania z wygnania Sekstusa Klodiusza; w zbiorze listów Cycerona jest także odpowiedź Antoniusza (Att. 14,13 A i B). znający dobre obyczaje publicznie czyta list przysłany przez przyjaciela, gdy się z nim w jakiejś sprawie poróżni? Uniemożliwianie wymiany zdań między nieobecnymi przyjaciółmi - czymże innym jest, jak nie usuwaniem z życia owego współżycia w przyjaźni? W listach może się przecież kryć wiele żartów, które, gdyby je wyjawić, wydałyby się niestosowne, może też kryć się w nich wiele poważnych kwestii, których nie wolno rozgłaszać pod żadnym pozorem. [4,8] Złóżmy to na karb twego nieokrzesania; przyjrzyjcie się niewiarygodnej głupocie. Co masz mi do zarzucenia, wymowny człowieku, a takim jednak zdajesz się być w oczach Musteli Sejusa i Tyrona Numizjusza? Oni to w tej właśnie chwili, jak możemy dostrzec z senatu, stoją z mieczami. Ja również będę uważał cię za wymownego, jeśli podasz sposób, jak zamierzasz bronić ich przed zarzutem, że są zbójami. A cobyś mi odpowiedział, jeśli zaprzeczyłbym, że kiedykolwiek wysłałem do ciebie ten list? Jak tego dowiedziesz? Pokazując oryginał listu? Masz po temu niezbędne umiejętności.10 Jakże mógłbyś... przecież list został napisany przez sekretarza. Zazdroszczę twemu nauczycielowi,11 który za tak sowitą zapłatę, o czym wkrótce powiem, w ogóle nie nauczył cię mądrości. [4,9] Cóż bowiem bardziej żałosne - nie mówię nawet, że dla mówcy, lecz w ogóle dla zwykłego człowieka - niż gdy zaniemówi ten, czyj zarzut przeciwnik zbija jednym słowem? Aleja nie zaprzeczam i za pomocą tegoż listu dowiodę nie tylko twego nieokrzesania, lecz i głupoty. Które słowo w mym liście nie jest przepełnione uprzejmością, poczuciem obowiązku, dobrą wolą? Chyba oskarżasz mnie raczej o to, że nie oceniam cię w nim źle, lecz piszę jak do dobrego obywatela, a nie jak do zbrodniarza i łotra. Ja nie odczytam twego listu, choć mógłbym przez ciebie zaatakowany. Prosisz w nim o zgodę na sprowadzenie z wygnania pewnego człowieka12 i klniesz się, że nie zrobisz tego wbrew mej woli. Zgodziłem się. Próżno sprzeciwiałbym się twej zuchwałości, skoro nie mogły cię poskromić ani powaga senatu, ani opinia narodu rzymskiego, ani żadne ustawy. [4,10] Ale właściwie dlaczego mnie prosiłeś, skoro banitę, za którym się wstawiałeś, na mocy 10 Cyceron sugeruje, że Antoniusz sfałszował już niejeden dokument. 11 Nauczyciel Antoniusza to Sekstus Klodiusz (nie mylić z banitą, kuzynem Publiusza). 12 Antoniusz zabiegał o przywołanie z wygnania Sekstusa Klodiusza, kuzyna Publiusza, toteż w zapiskach Cezara „znalazł" ustawę o jego odwołaniu. Ażeby zachować pozory i okazać dobrą wolę, zasięgnął w tej kwestii rady Cycerona. ustawy Cezara już przywołano? Antoniusz chciał najwyraźniej, żebym to ja okazał się łaskawy tam, gdzie jego łaska objawić się nie mogła, jako że ustawa już została wydana. [5,10] Teraz, ojcowie, skoro muszę i wspomnieć o sobie, i o Antoniuszu mówić wiele, proszę was, byście przyjęli mnie życzliwie, gdy wystąpię w obronie własnej, a sprawię, że z uwagą wysłuchacie tego, co powiem przeciwko niemu. Jeśli kiedykolwiek dostrzegliście umiarkowanie i skromność tak w sposobie życia, jak i w moich mowach, proszę, byście nie myśleli, że dziś się zapomniałem, kiedy mu wygarnę, skoro mnie sprowokował. Nie będę go traktował jak konsula, wszak on nie traktuje mnie nawet jak męża konsularnego. Zresztą żaden z niego konsul, bo jakież jest jego życie? Jak rzecząpospolitą zarządzał W jaki sposób osiągnął ów urząd?13 Natomiast ja bez cienia wątpliwości jestem mężem konsularnym. [5,11] Chcąc wam wyjaśnić, za jakiego konsula się uważa, napadł na mój konsulat, który wszak tylko z nazwy był moim, ojcowie, a w rzeczy samej - waszym. Cóż bowiem takiego postanowiłem, co zrobiłem, czego dokonałem bez zasięgania rady tego stanu i nie bacząc na jego powagę, i nie licząc się z jego zdaniem? I dlatego ty, rozumny i wymowny człowieku, masz czelność mnie ganić wobec ludzi, których mądrej radzie zawdzięczam ówczesny sukces? Czy oprócz ciebie i Publiusza Klodiusza znalazł się ktoś, kto by mój konsulat ganił? Podzielisz los Klodiusza jak Gajusz Kurion, bo w swoim domu masz to, co dla nich obu okazało się zgubne.14 [5,12] Mój konsulat nie podoba się Markowi Antoniuszowi, ale podobał się niedawno zmarłemu Publiuszowi Serwiliuszowi, którego na pierwszym miejscu wymienię pośród mężów konsularnych. Podobał się Kwintusowi Katulusowi, dla którego cześć w tym państwie będzie zawsze żywa. Podobał się obu Lukullusom, Markowi Krassusowi, Kwintusowi Hortenzjuszowi, Gajuszowi Kurionowi, Gajuszowi Pizonowi, Maniuszowi Glabrionowi, Maniuszowi Lepidusowi, Lucjuszowi Wolkacjuszowi, Gajuszowi Figulusowi oraz Decymusowi Sylanowi i Lucjuszowi Murenie, którzy wówczas byli konsulami desygnowanymi. Jak podobał się mężom konsularnym, tak też i Markowi Katonowi. Katon, rozstając się z życiem, zyskał wiele, a między innymi i to, że ciebie nie 13 Antoniusza mianował konsulem dyktator Cezar. 14 Złośliwa aluzja do Fulwii, którą Kurion po śmierci Klodiusza, a Antoniusz po śmierci Kuriona pojęli za żonę. Obydwaj poprzedni mężowie Fulwii zginęli śmiercią gwałtowną. ujrzał konsulem. Największe jednak uznanie zdobył mój konsulat u Gnejusza Pompejusza. Po powrocie z Syrii, gdy tylko mnie zobaczył, uściskał i winszując, powiedział, że dzięki mnie zobaczy ojczyznę.15 Lecz po cóż wymieniam poszczególne osoby? Mój konsulat tak podobał się wypełnionemu po brzegi senatowi, że nie było nikogo, kto by mi nie dziękował jak ojcu i nie był wdzięczny za uratowanie życia, majątku, dzieci i państwa. [6,13] Lecz ponieważ tak wielu owych znakomitych mężów już osierociło rzeczpospolitą, przejdźmy do żyjących. Ze wszystkich konsularów pozostało ich dwóch. Lucjusz Kotta, człowiek niezmiernie mądry i roztropny, najbardziej uroczystymi słowami zarządził modły dziękczynne za te same moje czyny, które ty ganisz. I wszyscy ci mężowie konsularni, dopiero co przeze mnie wymienieni, i cały senat mu przytaknął. Od założenia Miasta zaszczyt ten nie przypadł w udziale żadnemu z noszących togę,16 tylko mnie jednemu. [6,14] Jakąż mowę wygłosił twój wuj, Lucjusz Cezar, z jak niewzruszoną surowością wypowiedział się przeciw mężowi własnej siostry, a twojemu ojczymowi.17 Jego to, Lucjusza Cezara, przez całe swe życie, we wszelkich zamiarach, obyś miał za nauczyciela i wzór. Wolałeś jednak upodobnić się raczej do ojczyma niż do wuja. Jako konsul korzystałem z jego rad, choć nie był moim krewnym, a ty, jego siostrzeniec, w czym się go radziłeś, gdy szło o rzeczpospolitą? Jakich więc masz doradców? Na bogów nieśmiertelnych, są nimi zapewne solenizanci, których pijatyk nie można nie słyszeć! [6,15] Dziś Antoniusz nie przychodzi do senatu. Dlaczego? Urządza w ogrodach urodziny. Komu? Nikogo nie wymienię z nazwiska. Pomyślcie, że jakiemuś Formionowi czy Gnatonowi lub Ballionowi. O, zakało ludzkości, występny, niegodziwy człowieku, co płoniesz żądzą, jakiej nie godzi się tolerować! Ty, choć w osobie pierwszego senatora i znakomitego obywatela masz tak bliskiego krewnego, gdy idzie o rzeczpospolitą, o nic go nie pytasz. Radzisz się zaś tych, co swego majątku nie mając, pożerają twój. Zbawienny zaiste jest ten twój konsulat, a mój był zgubny.18 15 Gnejusz Pompejusz miał winszować Cyceronowi w roku 62, po powrocie z Azji i zwycięstwie nad Mitrydatesem. Nieco wątpliwy jest wspomniany tu entuzjazm Pompejusza, do którego sam Cyceron pisał z wyrzutem: „[...] słabo tylko wyraziłeś w nim [tj. w liście wysłanym do Cycerona już po powrocie - uwaga K. E.] swoją dla mnie życzliwość" (ad fam. 5,7). 16 Tj. żadnemu z obywateli; zob. „Słowniczek", hasło: 'toga'. 17 Chodzi o Publiusza Korneliusza Lentulusa Surę. 18 Oczywiście ironia. [7,15] Czyż do tego stopnia zatraciłeś poczucie wstydu i przyzwoitości, że śmiesz tak się odzywać w świątyni,19 gdzie ja korzystałem z rad niegdyś kwitnącego senatu, który rządził całym światem, a ty wprowadziłeś tu najgorszych łotrów z mieczami? [7,16] Miałeś czelność - bo czy istnieje coś, przed czym byś się cofnął? - miałeś czelność twierdzić, iż za mego konsulatu Kapitol roił się od uzbrojonych niewolników. A więc zadałem gwałt senatowi! Zapewne po to, by uchwalił niegodziwe ustawy! Nieszczęsny jesteś, jeśli ich nie znasz, niczego dobrego bowiem nie poznałeś, a bezczelny, jeśli je znasz. O ty, co wobec mężów przezacnych w taki sposób przemawiasz! Jaki rzymski ekwita, jaki dobrze urodzony młodzieniec, ciebie wyjąwszy, jaki człowiek któregokolwiek bądź stanu, byle pomny, że jest obywatelem, nie pośpieszył na Kapitol wówczas, gdy senat obradował w tej świątyni? Czy ktoś się nie podpisał? Ani pisarze nie mogli nadążyć, ani tabliczki nie mogły pomieścić nazwisk. [7,17] Któż nie zerwał się, by ratować nasze wspólne dobro, gdy zmuszeni zeznaniami świadków i na widok pisanych ich własnymi rękoma bardzo wymownych listów zbrodniarze przyznali się, że powzięli plan zamordowania ojczyzny, że zmówili się, iż spalą Miasto, wyrżną obywateli, spustoszą Italię, unicestwią rzeczpospolitą?20 Czy ciebie teraz nie spotkałoby to, co tamtych, gdyby senat i naród rzymski miały wodza takiego jak niegdyś? Twierdzi, że nie chciałem wydać ciała jego zmarłego ojczyma, gdy miano je pogrzebać.21 Tego nie powiedział nigdy nawet Publiusz Klodiusz. Skoro słusznie uważałem go za nieprzyjaciela, boleję, iż we wszystkich wadach go przewyższyłeś. [7,18] A skąd ci przyszło do głowy przypominać nam, żeś wychowany w domu Publiusza Lentulusa? Czy bałeś się, że pomyślimy, iż gdyby nie przypadło ci w udziale takie wychowanie, to sam z siebie nie mógłbyś wyrosnąć na kanalię?22 19 Na posiedzeniu senatu w świątyni Zgody w 63 r. Cyceron wygłosił Katylinarki (Mowy przeciw Katylinie): trzecią i czwartą. 20 ŚWIADKOWIE - posłowie Allobrogów; zob. Cyceron (Cat. 3,8). • ZBRODNIARZE - katylinarczycy, którzy po ucieczce swego przywódcy pozostali w Rzymie, m.in.: Lentulus, Cetegus, Statyliusz, Gabiniusz, Cepariusz. 21 ZMARŁY OJCZYM - Lucjusz Juliusz Cezar; zarzut Antoniusza skierowany przeciwko Cyceronowi był, oczywiście, tylko kalumnią; zob. Plutarch (Ant. 2). 22 Lentulus, w którego domu wychowywał się Antoniusz, został usunięty z senatu za czyny nieobyczajne. [8,18] Okazałeś się zatem tak dalece bezrozumny, że w całej swej przemowie zbijałeś własne argumenty, mówiąc nie tylko niespójnie, ale też o rzeczach całkowicie sprzecznych i bez związku, tak jakbyś walczył nie ze mną, lecz z samym sobą. Choć przyznałeś, że twój ojczym brał udział w owym zbrodniczym spisku, jednak żaliłeś się, że został ukarany. A więc chwaliłeś to, co jest moją zasługą, a ganiłeś sukces całego senatu, bp do mnie należało pojmać winowajców, a do senatu - ich ukarać. Ów wymowny człowiek nie zauważył, że pochwalił tego, przeciw któremu zabrał głos, a zganił tych, do których przemawiał! [8,19] Nie mówię już, że jest zuchwały, on przecież chce takim być, lecz w głupocie - choć mu bynajmniej o to nie chodzi - przewyższa wszystkich! Wspomniał o Kapitolu, kiedy między naszymi krzesłami kręcą się zbrojni, kiedy ludzie rozstawieni w tym przybytku Zgody stoją z mieczami, tu, o bogowie nieśmiertelni, gdzie za mego konsulatu wydano zbawienne wyroki, dzięki którym do dziś dnia żyjemy. Oskarżaj senat, oskarżaj stan ekwitów, że trwał wówczas w najściślejszej jedności z senatem, oskarżaj wszystkie stany, wszystkich obywateli, ale przyznaj, że teraz senat otoczyli Iturejczycy. Mówisz tak nierozważnie nie przez zuchwałość, lecz po prostu nie dostrzegasz faktów, co kłam ci zadają. Rozum całkiem już postradałeś. Cóż bowiem może być głupszego od słanych przez ciebie pod moim adresem oskarżeń o użycie broni, skoro ja za broń chwyciłem, by rzeczpospolitą ratować, a ty - by ją zgubić? [8,20] W pewnym miejscu swej mowy chciałeś być dowcipny. Jakże ci z tym - o dobrzy bogowie! - nie było do twarzy. Nieco w tym twej winy, przecież mogłeś trochę dowcipu pożyczyć od swojej żony komediantki.23 „Niech oręż ustąpi todze".24 Co? A czy wtedy25 nie ustąpił? Lecz później toga ustąpiła przed twoim orężem. Zapytajmy więc, co byłoby lepsze: czy to, że oręż zbrodniarzy ustępuje przed wolnością narodu rzymskiego, czy to, że nasza wolność ustępuje twemu orężowi? 23 Ironiczna aluzja do kochanki Antoniusza - Cyteris. 24 Cedant arma togae (dalej: concedat laurea laudi) - najprawdopodobniej fragment poematu, jaki Cyceron napisał, by uczcić własny konsulat. Poezja nie była dziedziną, w której Arpinata odniósł największe sukcesy. 25 Cyceron dalej odpiera ataki Antoniusza, słane pod adresem jego konsulatu (63 r.) i dotyczące skazania katylinarczyków na śmierć. Co do wierszy, nie będę ci odpowiadał długo, powiem tylko, że nie znasz się na nich, ani w ogóle na żadnej literaturze. Nigdy nie zaniedbywałem spraw rzeczypospolitej bądź spraw moich przyjaciół, a jednak pracowałem nad wszelkiego rodzaju utworami, tak iż moja twórczość - efekt nocnych czuwań - przysporzy nieco chwały imieniu rzymskiemu i będzie pożyteczna dla młodzieży. Ale nie czas o tym mówić. Przejdźmy do spraw ważniejszych. [9,21] Powiedziałeś, że Publiusz Klodiusz został zabity z mojej namowy. A cóż by wszyscy pomyśleli, gdyby został zabity wówczas, kiedy na oczach ludzi goniłeś go z mieczem po Forum? Dokonałbyś tego zaiste, jeśliby nie wbiegł na schody księgarni i zatarasowawszy się tam, nie powstrzymał twojego natarcia. Przyznaję, żem przyklasnął ci wtedy, ale nawet ty sam nie twierdzisz, że cię namawiałem. Tymczasem Milonowi nie mogłem nawet przyklasnąć: prędzej bowiem sprawę załatwił, nim ktoś mógł się domyślić jego zamiarów. Powiadasz, że namówiłem. Ależ jasne! Milon takie przecież miał usposobienie, że bez zachęty nie był w stanie przysłużyć się rzeczypospolitej.26 Mówisz, że się ucieszyłem. I co z tego? W czas tak wielkiej radości dla całego Miasta ja jeden miałem być smutny? [9,22] Aczkolwiek wyrok skazujący Publiusza Klodiusza na śmierć zapadł w procesie przeprowadzonym nie dość umiejętnie - skoro określona procedura w sprawie o zabójstwo istniała, dlaczego prowadzono proces na podstawie nowej ustawy?27 - zastosowano jednak procedurę nadzwyczajną. Gdy sprawa była w toku, nikt nie wypowiedział się przeciwko mnie, a tobie po tylu latach przyszło do głowy, by stawiać mi zarzuty. [9,23] Miałeś też czelność powiedzieć - i poświęciłeś tej kwestii tyle miejsca - że za moją sprawą Pompejusz zerwał przyjaźń z Cezarem i dlatego ponoszę winę za wybuch wojny domowej. Pomyliłeś się tu nie w istocie rzeczy, lecz, co niezwykle ważne, pomyliłeś czas. [10,23] To za konsulatu przezacnego obywatela Marka Bibulusa nie zaniechałem niczego, co tylko było w mej mocy, i starałem się odwieść Pompejusza od związku z Cezarem.28 Cezar jed- 26 W słowach Cycerona oczywiście słychać ironię. 27 Ustawa, o jakiej Cyceron wspomina (lex Pompeia de vi), miała charakter okazjonalny i związana była z zamieszkami, podczas których zabito Publiusza Klodiusza; zob. też Cyceron (Phil. 1,7,18). 28 Marek Bibulus w 59 r. sprawował konsulat razem z Cezarem, którego Cyceron w tym kontekście nie wymienia. Wspomniany związek Pompejusza i Cezara to zawarty w 60 r. I triumwirat. nak miał w tym więcej szczęścia, bo skutecznie zniechęcił Pompejusza do przyjaźni ze mną. Gdy Pompejusz tak całkowicie mu się oddał, po cóż miałbym próbować ich rozłączyć? Naiwnością byłoby na to czekać, a bezczelnością - do tego namawiać. [10,24] Dwukrotnie jednak zdarzyło się, że zasugerowałem coś Pompejuszowi przeciwko Cezarowi. Zgań to, jeśli możesz, bardzo proszę. Otóż za pierwszym razem radziłem, by nie zezwalał na przedłużenie władzy Cezara na następne pięć lat,29 za drugim - by nie dopuści do tego, żeby brano Cezara pod uwagę, skoro był w Rzymie nieobecny.30 Gdybym choć w jednej z tych spraw przekonał Pompejusza, nie doszłoby do późniejszych nieszczęść. A nadto, kiedy Pompejusz oddał już Cezarowi wszystkie zasoby własne i rzeczypospolitej i zbyt późno zaczął dostrzegać to, co na długo przedtem przepowiadałem, wówczas to ja, widząc, że w ojczyźnie zaczyna się niegodziwa wojna, nie zaprzestałem starań o pokój, zgodę i pojednanie. Wielu zna moje słowa: „Obyś, Gnejuszu Pompejuszu, nie wchodził nigdy w sojusz z Cezarem albo nigdy go nie zrywał. Pierwsze dowodziłoby twej niezłomności, drugie - roztropności". Takie to, Marku Antoniuszu, były moje rady dla Pompejusza i dla państwa. Gdyby ich posłuchano, rzeczpospolita ostałaby się, a ty padłbyś pod ciężarem swej hańby, nędzy i niesławy. [11,25] Lecz to są dawne dzieje, przejdźmy do spraw bieżących. Mówisz, że Cezara za moją namową zabito. Drżę już z obawy, ojcowie, aby się nie zdawało - co doprawdy byłoby obrzydliwe - że trafił mi się oskarżyciel, który pozostając ze mną w zmowie, nie tylko śle pod mym adresem należne pochwały, lecz także przypisuje mi cudze zasługi. Któż bowiem kiedykolwiek słyszał moje nazwisko wymienione w gronie sprawców owego chlubnego czynu? Imię którego to spiskowca zostało zatajone? Mówię - zatajone. A czyjegoż to imienia nie rozgłoszono natychmiast? Rzekłbym prędzej, że byli tacy, co chełpili się przynależnością do spisku, choć doń nie należeli, niż że znalazł się ktoś, kto by ją chciał zataić. [11,26] Czy to możliwe, by zatajono moje nazwisko wśród tylu ludzi: jednych nikt nie zna, inni są bardzo młodzi i żaden nikogo nie kryje? 29 Cezar w latach 59-55 byt namiestnikiem w obu Galiach i w Ilirii. W 56 r. podczas spotkania triumwirów w Lukce, kiedy to odnowili porozumienie, Cezar otrzymał przedłużenie tego namiestnictwa. 30 Zgodnie z obowiązującymi przepisami obywatel nieobecny w Rzymie nie mógł ubiegać się o urzędy, a to właśnie zamierzał w 50 r. zrobić Cezar, na co senat nie wyraził zgody. Choćby spiskowcy potrzebowali mistrza, by wyzwolić ojczyznę, czy musiałbym zachęcać Brutusów, z których każdy codziennie miał przed oczyma maskę31 Lucjusza Brutusa, a jeden także maskę Ahali? Pochodzący od znamienitych przodków mieliby zasięgać rady u obcych, poza domem, a nie szukać jej u swoich, w domu? Czy wypada, bym uwierzył, że namowy z mej strony potrzebował Gajusz Kasjusz, wywodzący się z rodu, który nie mógł ścierpieć nie tylko jedynowładztwa, lecz nawet czyichś zbyt wielkich wpływów? 32 Przecież Kasjusz doprowadziłby sprawę do końca w Cylicji, u ujścia Kydnosu, bez pomocy owych dzielnych mężów, gdyby tylko Cezar wylądował na tym brzegu, na którym zamierzał, a nie na przeciwległym.33 [11,27] I moja to namowa, a nie zgon ojca, wielkiego człowieka, nie śmierć wuja, nie wyzucie z godności, miała pobudzić Gnejusza Domicjusza, by powstał do walki o odzyskanie wolności? Czy ja namówiłem Gajusza Treboniusza? Jemu nawet doradzać bym nie śmiał. Rzeczpospolita powinna tym bardziej być mu wdzięczna, że przedłożył wolność narodu rzymskiego ponad przyjaźń jednego człowieka i wolał obalić jedynowładztwo, niż mieć w nim udział. Za moją to radą poszedł Lucjusz Tyliusz Cymber? Bardziej go podziwiałem, gdy rzeczy tej dokonał, niż się spodziewałem, że ma taki zamiar. Podziwiałem go zaś dlatego, że potrafił zapomnieć o wyświadczonych mu dobrodziejstwach, a pamiętał o ojczyźnie. A dwóch Serwiliuszów34 mam nazwać Kaskami czy Ahalami? Sądzisz, że ich także moja namowa pobudziła bardziej niż miłość ojczyzny? Długo by wyliczać pozostałych: zyskali sławę, a ich liczbą rzeczpospolita może się szczycić. [12,28] Lecz przypomnijcie sobie, w jaki sposób ten szczwany lis we mnie godzi. Powiada: „Gdy tylko Cezar został zabity, Marek Brutus, wysoko wznosząc unurzany we krwi sztylet, donośnie wykrzykiwał imię Cycerona i winszował mu odzyskania wolności". 31 MASKI (imagines) - wizerunki znakomitych przodków, najczęściej woskowe, umieszczane w westybulu domu rodziny rzymskiej; zob. „Słowniczek", hasło: 'westybul'. 32 Wśród przodków Gajusza Kasjusza był Spuriusz Kasjusz (konsul 502), oskarżony o dążenie do jedynowładztwa i skazany na karę śmierci - zabił go jego własny ojciec. 33 Brak bliższych informacji na temat tego epizodu wojny domowej; miał on miejsce po bitwie pod Farsalos. 34 Dwaj bracia to Publiusz Serwiliusz Kaśka Longinus i Marek Serwiliusz Kaśka; ród Serwiliuszów miał dwie gałęzie: Kasków i Ahalów. Dlaczego właśnie mnie? Bo wiedziałem? Pomyśl, czy nie to było przyczyną odwołania się do Cycerona, że Brutus dokonał czynu podobnego do moich i właśnie mnie biorąc za świadka, pokazał, że współzawodniczy ze mną o sławę. [12,29] Ty zaś, najgłupszy ze wszystkich, nie pojmujesz, że jeżeli zbrodnią było zarzucane mi przez ciebie pragnienie śmierci Cezara, to zbrodnią była również płynąca z niej radość? Czym się bowiem różni doradca od tego, który pochwala? Jaka to różnica, czy chciałem, aby nastąpiło, czy cieszyłem się, że nastąpiło? Jestże zatem, wyjąwszy ludzi, których cieszyło panowanie Cezara, ktoś, kto nie pragnął jego śmierci albo zganił jego zabójstwo? A więc wszyscy są winni, bo biorąc pod uwagę intencje każdego: ilu było prawych, tylu zabiło Cezara. Niektórzy nie mieli planu, innym brakowało odwagi, jeszcze innym - okazji, lecz woli nie brakowało nikomu. [12,30] Zwróćcie uwagę na głupotę tego człowieka, czy raczej bydlęcia. Powiedział bowiem tak: „Marek Brutus, którego z całym szacunkiem wspominam, trzymając sztylet unurzany we krwi, wykrzykiwał imię Cycerona, na podstawie czego należy sądzić, że Cyceron wiedział o spisku". Mnie zatem nazywasz zbrodniarzem na podstawie domysłu, że ja się czegoś domyślałem, a człowieka, który wzniósł sztylet ociekający krwią, wspominasz z całym szacunkiem. Proszę bardzo, gadaj dalej tak głupio, jak gadasz. O ileż wyraźniej widać twą tępotę w działaniu i sposobie myślenia. Rozstrzygnij to wreszcie, konsulu: jak według ciebie przedstawia się sprawa Brutusów, Gajusza Kasjusza, Gnejusza Domicjusza, Gajusza Treboniusza i pozostałych. Odeśpij - mówię - pijaństwo i niech ci wino z głowy wywietrzeje. Czy ogniem trzeba cię przypiekać, by obudzić, byś nie przespał tak ważnej sprawy? Nigdy nie pojmiesz, że musisz wreszcie rozstrzygnąć, czy ludzie, którzy dopuścili się tego czynu, to mordercy czy obrońcy wolności. [13,31] Weź się w garść i pomyśl przez chwileczkę jak człowiek trzeźwy. Ja - jak mniemam, przyjaciel spiskowców, a według ciebie, wspólnik - twierdzę, że musi tu zachodzić jedno z dwojga. Jeśli nie są oswobodzicielami narodu rzymskiego i zbawcami rzeczypospolitej, to przecież są gorsi od skrytobójców, gorsi od zabójców, gorsi od ojcobójców. Większą bowiem hańbę przynosi zabicie ojca ojczyzny35 aniżeli własnego. I co powiesz, mądry, rozważny człowieku? Jeśli są ojcobójcami, dlaczego ciągle z całym szacunkiem 35 Honorowy tytuł ojca ojczyzny (pater patriae) przyznawano za szczególne zasługi dla państwa. mówisz o nich w senacie i przed narodem rzymskim? Dlaczego na twój wniosek nie zastosowano wobec Marka Brutusa prawa zakazującego mu oddalać się z Miasta na dłużej niż dziesięć dni?36 Dlaczego igrzyska apolinaryjskie obchodzono wśród tak niewiarygodnych objawów czci dla niego? Dlaczego Brutusowi i Kasjuszowi wyznaczono prowincje, dodano im kwestorów, zwiększono liczbę legatów? I wszystko to ty przeprowadziłeś. Nie są więc zabójcami. Zatem wedle twego osądu to oswobodziciele ojczyzny. Trzeciej możliwości nie ma. [13,32] Cóż to? Wprawiam cię w zakłopotanie? Może nie do końca rozumiesz tok argumentacji. Oto mój końcowy wniosek: ponieważ uwolniłeś ich od zarzutu popełnienia zbrodni, tym samym uznałeś za godnych największych nagród. Odwołuję więc to, co powiedziałem, i napiszę do nich, by nie zaprzeczali, gdy przypadkiem ktoś zapyta, czy słuszne są twoje zarzuty wobec mnie. Obawiam się bowiem, by nie wyszło na to, że oni postąpili niegodziwie, ukrywając moją osobę, albo że ja, przez nich zaproszony, zachowałem się haniebnie, odmawiając. Czy kiedykolwiek dokonano czynu większego, bardziej chwalebnego i godnego uwiecznienia w ludzkiej pamięci? Na czcigodnego Jowisza, nie mówię, że w tym Mieście, lecz na całym świecie! Niczym w koniu trojańskim wraz z wodzami umieściłeś mnie w tym świetnym towarzystwie. [13,33] Nie wzbraniam się, bardzo dziękuję, jakkolwiek wobec mnie usposobiony to czynisz. Zaszczytna to bowiem sprawa, a więc nienawiść, jaką do mnie chcesz wzbudzić, nie równa się z chwałą. Jakie szczęście może być większe od tego, które jest udziałem ludzi przez ciebie teraz ogłoszonych wygnanymi i oddalonymi? Czy jest gdzieś kraina odludna i nieludzka, która, gdyby się do niej udali, sama nie zapraszałaby ich i nie przyciągała? Czy żyją gdzieś ludzie tak dzicy, że ujrzawszy ich u siebie, nie sądziliby, że doznali największej w życiu korzyści? Czy znajdą się potomni tak niewdzięczni i tak nieprzychylni pisarze, co wieczną pamięcią nie uczciliby ich tytułu do sławy? Zaprawdę, zalicz mnie do ich grona. [14,34] Ale obawiam się, że jedno ci się nie spodoba. Otóż, jeżeli brałbym udział w spisku, to usunąłbym z rzeczypospolitej nie tylko 36 Marek Brutus jako pretor miejski nie miał prawa opuszczać Rzymu na dłużej niż dziesięć dni. Brutus i Kasjusz, aby usprawiedliwić swój wyjazd z Miasta, podjęli się misji zaopatrzenia w zboże (cura frumentaria): Brutus - w Azji, Kasjusz - na Sycylii. Było to korzystne dla Antoniusza, który chciał pozbyć się swych politycznych przeciwników; było też na rękę spiskowcom pragnącym uniknąć niebezpieczeństwa, na jakie byli narażeni w Rzymie. króla, ale i jedynowładztwo. Gdyby - jak to mówią - moje było pióro, wierz mi, że nie poprzestałbym na jednym akcie, lecz całą sztukę doprowadził do końca.37 Ale skoro zbrodnią jest chęć zabicia Cezara, proszę, bacz, Antoniuszu, co czeka ciebie. Powszechnie wiadomo, że taki zamysł powziąłeś z Treboniuszem w Narbonie.38 I dlatego widzieliśmy, jak Treboniusz odciągnął cię na stronę, gdy zabijano Cezara.39 Ja zaś - patrz: postępuję z tobą bez wrogości - chwalę cię, że choć raz dobrze pomyślałeś. Dziękuję, że nie wydałeś spiskowców, i wybaczam, że zamiaru nie urzeczywistniłeś. [14,35] Do tego trzeba było mężczyzny. Uważaj więc, proszę, byś się nie stropił, gdy cię ktoś postawi przed sądem i zaaplikuje Kasjuszowe „kto skorzystał?".40 Chociaż, jak nawet sam mówiłeś, wyszło to na dobre wszystkim, co nie chcieli być niewolnikami, jednak przede wszystkim tobie: nie tylko nie służysz, ale wręcz królujesz. Skarbiec w świątyni Ops uwolnił cię od ogromnych długów i pozwolił trwonić niezliczone sumy. Z domu Cezara też wiele wyniosłeś. Twój dom stał się niezmiernie zyskowną wytwórnią fałszywych zapisków i dokumentów, bezecnym targowiskiem gruntów, miast, zwolnień podatkowych i dzierżaw. [14,36] Cóż, oprócz śmierci Cezara, mogłoby zapobiec twej nędzy i wyciągnąć cię z długów? Zdajesz się być czymś zmieszany. Czyżbyś się lękał, że tobie przypiszą tę zbrodnię? Ujmę ci obaw: nikt w to nie uwierzy, bowiem dobrze zasłużyć się państwu to - gdy idzie o ciebie - rzecz niepodobna. Sprawcy owego najpiękniejszego czynu są najznamienitszymi mężami, jakich rzeczpospolita wydała. Ja tylko mówię, że się cieszysz, nie twierdzę, że to zrobiłeś. Odparłem oskarżenia najcięższe, teraz wypada mi odpowiedzieć na pozostałe. [15,37] Wytknąłeś mi obóz Pompejusza i czas tam spędzony.41 Gdyby wówczas, jak rzekłem, przeważyło moje zdanie i autorytet, 37 Cyceron sugeruje, że również Antoniusz powinien zostać zabity. Arpinata żałował, że tak się nie stało, o czym pisze w listach; zob. Cyceron (ad fam. 12,3,1). W tekście łacińskim jest tu gra słów: 'stilus' oznacza 'pióro', ale też 'sztylet'. 38 Na jesieni 45 r. Antoniusz udał się do Hiszpanii, aby dołączyć do Cezara walczącego tam z synami Pompejusza. Po drodze, w Narbonie, spotkał się z Treboniuszem. Według Plutarcha (Ant. 13) odmówił Treboniuszowi, który miał namawiać go do wzięcia udziału w spisku na życie Cezara. 39 Cyceron, chyba nieco przesadnie, interpretuje brak reakcji na wiadomość o spisku na życie Cezara jako zgodę Antoniusza. 40 KASJUSZOWE „KTO SKORZYSTAŁ?" 41 Podczas wojny domowej Cyceron przebywał w obozie Pompejusza pod Dyrrachium (Iliria; 49-48); zob. Cyceron (Phil. 13,13,28-14,30). dziś ty cierpiałbyś nędzę, my bylibyśmy wolni, a rzeczpospolita nie straciłaby tylu wodzów i żołnierzy. Przyznaję bowiem, że przewidując to, co nastąpiło, bolałem podobnie, jak boleliby wszyscy dobrzy obywatele, gdyby widzieli to samo. Bolałem, bolałem, senatorowie, że w krótkim czasie zginie rzeczpospolita, ocalona niegdyś dzięki radom waszym i moim. I doprawdy nie byłem tak bezrozumny i nieświadomy rzeczy, by upadać na duchu, pragnąc zachować życie, które gotowało mi troski, podczas gdy jego utrata uwalniała od wszelkich cierpień. Wolałem, żeby zachowali życie najznakomitsi ludzie, którzy dodają blasku rzeczypospolitej, tak liczni mężowie konsularni, byli pretorzy, najzacniejsi senatorowie, a przede wszystkim kwiat szlachetnej młodzieży i armia dobrych obywateli. Gdyby oni żyli, dziś mielibyśmy rzeczpospolitą, choćby na niegodziwych warunkach pokoju, każdy bowiem pokój pomiędzy obywatelami wydawał mi się wówczas korzystniejszy niż wojna domowa. [15,38] Jeżeli przemogłoby moje zdanie i właśnie ci, o których życie zabiegałem, nie przeciwstawiliby się, zaślepieni nadzieją zwycięstwa (inne sprawy pominę), ty, Antoniuszu, z pewnością nigdy nie ostałbyś się w senacie ani w ogóle w tym Mieście.42 Lecz jednak - jak powiadasz - me słowa zniechęcały do mnie Gnejusza Pompejusza. Czy kogokolwiek cenił on wyżej? Z kim rozmawiał częściej niż ze mną i kogo się radził? Osobliwe przecież było wytrwać w przyjaźni, diametralnie różniąc się w poglądach politycznych. Znałem jego uczucia, a także zamierzenia, a on znał moje. Ja miałem na uwadze w pierwszym rzędzie bezpieczeństwo obywateli, potem godność, on myślał raczej o godności. Ponieważ jednak obaj mieliśmy dokładnie wytyczony cel, różnica zapatrywań była łatwiejsza do zniesienia. [15,39] Co zaś naprawdę myślał o mnie ten wyjątkowy i niemal boski człowiek, wiedzą ci, co spod Farsalos towarzyszyli mu w ucieczce do Pafos.43 Nigdy nie wspomniał o mnie inaczej, jak tylko z uznaniem i tęsknotą za najlepszym przyjacielem. Wyznał wówczas, że ja widziałem dalej, on zaś żywił nadzieję na lepsze. I ty masz czelność atakować mnie w imię człowieka, którego - jak sam przyznajesz - by- 42 W obozie Pompejusza wszyscy byli pewni zwycięstwa. Cyceron pisze (Att. 11,6) o skrupulatności, z jaką Lucjusz Lentulus sporządzał listę cezarian przeznaczonych do proskrypcji; znalazł się na niej m.in. Antoniusz. 43 Po klęsce pod Farsalos Pompejusz udał się najpierw do Mityleny na Lesbos, a potem do Pafos na Cyprze. łem przyjacielem, ty natomiast uczestniczyłeś w licytacji jego dóbr?!44 [16,39] Ale nie mówmy więcej o wojnie, w której ci się zbytnio poszczęściło. Nawet nie odpowiem na zarzut, że stroiłem sobie żarty w obozie. Smutny to był obóz, jednak ludzie, jeśli mają w sobie coś ludzkiego, choćby targały nimi niepokoje, chcą się czasem odprężyć. [16,40] Skoro raz ganisz mój smutek, a raz żarty, dowodzi to, że w niczym nie przebrałem miary. Zaprzeczyłeś, jakobym dostał jakiś spadek. Oby ten zarzut był prawdziwy. Żyliby wówczas moi liczni przyjaciele i krewni. Lecz skąd ta myśl? Otrzymałem przecież w spadku przeszło dwadzieścia milionów sesterców. Przyznam jednak, że w tej materii większy z ciebie szczęściarz: mnie czynił spadkobiercą jedynie przyjaciel, więc korzyść, jeżeli jakaś była, wiązała się z żalem; ciebie spadkobiercą zrobił Lucjusz Rubriusz z Kasynum, któregoś nigdy na oczy nie widział. [I6,41] I patrz, jak też cię pokochał ten, co nie wiedział, czyś biały, czy czarny! Pominął swego bratanka, syna Kwintusa Fufiusza, zacnego rzymskiego ekwity i najlepszego przyjaciela, i nawet nie wspomniał o człowieku, którego zawsze publicznie ogłaszał swym spadkobiercą. Dziedzicem uczynił ciebie, którego nigdy nie widział, a w każdym razie nigdy nie pozdrowił. Chciałbym, jeśli nie jest to dla ciebie zbyt trudne, żebyś opisał rysy twarzy Lucjusza Turseliusza, powiedział, ile miał wzrostu, gdzie jego miasto i która tribus. Odpowiesz: „Nie wiem, ale wiem, jakie miał posiadłości". On pozostawił ci spadek, wydziedziczając brata. Wiele jeszcze innych majątków ludzi całkiem sobie obcych zagarnął Antoniusz jako spadkobierca, siłą usuwając prawowitych dziedziców. [16,42] Ale najbardziej zdziwiło mnie, że wspominasz o spadkach, skoro sam nie objąłeś spadku po swym ojcu.45 [17,42] Głupcze! Przez tyle dni46 deklamowałeś w cudzej posiadłości, by to wszystko przygotować. Swoją drogą zwykłeś ćwiczyć się w deklamacjach po to, by - jak mawiają twoi bliscy - wino odparować, a nie wyostrzyć umysł. Dla żartu też trzymasz nauczyciela. Według ciebie i twoich towarzyszy od kielicha - to retor. Pozwoliłeś mu mówić na twój temat wszystko, co zechce. Całkiem 44 Antoniusz nabył dobra Pompejusza za czterdzieści milionów sesterców. 45 Ojciec Antoniusza, Marek Antoniusz Kretyk (Marcus Antonius Creticus), był bankrutem. 46 Antoniusz od 2 do 19 września przebywał w willi teścia Pompejusza, w której posiadanie wszedł po zlicytowaniu dóbr pompejańczyków. dowcipny z niego człowiek, lecz i łatwe to zadanie mówić przeciwko tobie i twoim bliskim. Spójrz, jak dalece różnisz się od swojego dziada. On zwykł mówić rozważnie, na temat - ty w biegu gadasz od rzeczy. [17,43] A jak olbrzymią zapłatę otrzymuje ów retor!? Słuchajcie, słuchajcie, ojcowie, i poznajcie rany rzeczypospolitej. Oto na Polu Leontyńskim wyznaczyłeś retorowi Sekstusowi Klodiuszowi dwa tysiące jugerów, oczywiście zwolnionych od podatku, a pomimo to niczego się nie nauczyłeś za tak wielką zapłatę, która obciążyła naród rzymski. Czy i to, bezczelny człowieku, pochodzi z zapisków Cezara? Lecz o gruntach leontyńskich i kampańskich, które wydarłszy państwu, przekazał on w posiadanie ludziom najbardziej zhańbionym, wspomnę jeszcze później. Wystarczająco już odpowiedziałem na jego zarzuty. Czas pomówić o samym naszym odnowicielu i mentorze, lecz nie wyczerpię wszystkiego od razu, aby zawsze mieć coś nowego w zanadrzu, jeśli częściej przyjdzie mi z nim walczyć, a na to się zanosi. Łatwe to zadanie, zważywszy mnogość jego wad i przewinień. [18,44] Chcesz, byśmy się przyjrzeli dzieciństwu? Tak sądzę, zacznijmy więc od początku. Czy pamiętasz, jak zbankrutowałeś jeszcze jako chłopak?47 Powiesz: „Ojca to wina". Niech będzie. Oto obrona przepełniona synowską miłością. Jednak dowodzi twej bezczelności, żeś w teatrze zasiadał w pierwszych czternastu rzędach, choć ustawa Roscjusza wyznaczała osobne miejsca dla marnotrawców, nawet gdy ktoś został nim nie z własnej winy, lecz zrządzeniem losu. Przywdziałeś togę męską i wnet zamieniłeś ją na suknię niewieścią. Najpierw była z ciebie zwykła nierządnica, miałeś pewny i niemały zarobek za sromotę, ale szybko zjawił się Kurion, który odwiódł cię od nierządu, jakby odział w stole48 i umieścił w związku stabilnym i trwałym, [18,45] Nigdy żaden chłopiec kupiony dla zaspokojenia chuci nie był tak uległy swojemu panu, jak ty Kurionowi. Ile razy jego ojciec wyrzucał cię ze swego domu, ilu stróżów wystawił, żebyś progu nie przekroczył? Ty jednak pod osłoną nocy, zachęcony żądzą i przynaglany nadzieją na zapłatę, wchodziłeś przez dach. Dom Kuriona nie mógł dłużej znieść tej 47 JAKO CHŁOPAK (praetextatus; dosł. 'w młodzieńczej todze') - togę bramowaną purpurą (toga praetexta) w wieku szesnastu lub siedemnastu lat uroczyście zdejmowali synowie obywateli rzymskich i przywdziewali togę męską (toga virilis) na znak osiągnięcia pełnoletności; Antoniusz został sierotą w wieku dziesięciu lat. 48 STOLA - wierzchnie ubranie matron rzymskich. Cyceron wypowiada się tu ze zjadliwą ironią. rozpusty. Chyba wiesz, że mówię o sprawach doskonale mi znanych? Przypomnij sobie, jak stary Kurion leżał w łóżku smutkiem przepełniony, a syn, ze łzami przypadłszy mi do stóp, powierzał ciebie mojej opiece i błagał, bym go bronił przed ojcem, jeśliby ten zażądał sześciu milionów sesterców. Taką sumą bowiem, jak mówił, poręczył za ciebie. Pałając zaś miłością, twierdził, że nie mógłby znieść boleści rozstania z tobą i oto sam pójdzie na wygnanie. [18,46] Przywróciłem wówczas spokój, czy raczej po prostu usunąłem tak wielkie nieszczęście zagrażające tej skądinąd szczęśliwej rodzinie. Przekonałem ojca, by popłacił długi syna, za rodzinny majątek wykupił dobrze zapowiadającego się i charakterem, i umysłem młodzieńca, a skorzystawszy z ojcowskiego prawa i autorytetu, zabronił mu nie tylko przyjaźnić się z tobą, lecz i spotykać. Skoro przypomniałeś sobie, co wtedy zrobiłem, czy ważysz się zaatakować mnie obelgami inaczej, jak tylko polegając na ludziach, których widzimy uzbrojonych w miecze? [19,47] Lecz pomińmy już nierząd i sromotę, gdyż o pewnych sprawach nie wypada mi mówić. Ty jesteś śmielszy, bo dopuściłeś się tego, czego przyzwoity przeciwnik nie wywleka. Spójrzmy na dalszy bieg życia. Przedstawię go wam tylko pobieżnie, bowiem myśl śpieszy ku temu, co zdziałał on podczas wojny domowej, w owym czasie największego nieszczęścia dla rzeczypospolitej, i ku temu, co teraz robi każdego dnia. To, o czym powiem, zdecydowanie lepiej znane jest wam niż mnie, lecz skoro dotychczas słuchaliście uważnie, posłuchajcie i dalej. Zaiste nie tylko na wieść o takich sprawach, ale na samą o nich wzmiankę każdego powinno ogarnąć wzburzenie. Krótko wspomnę o dawniejszych sprawkach, bym nie zaczął zbyt późno mówić o tych ostatnich. [19,48] Oto ten człowiek, który rozpamiętuje wyświadczone mi dobrodziejstwa, był powiernikiem trybuna Klodiusza, stał się żagwią wznieconych przez niego pożarów i już wtedy knuł coś także w jego domu.49 Sam wie najlepiej, co chcę powiedzieć. Potem droga do Aleksandrii - wbrew woli senatu, wbrew dobru rzeczypospolitej i wbrew woli bogów.50 A za 49 Cyceron ma zapewne na myśli nie tyle romans Antoniusza z Fulwią, jego przyszłą żoną, a wówczas małżonką Klodiusza, ile jakieś knowania Antoniusza i Klodiusza, być może plany zgładzenia Pompejusza. 50 W 57 r. król Egiptu Ptolemeusz Auletes zwrócił się do Rzymian z prośbą o pomoc w odzyskaniu tronu. Wróżby były niepomyślne, więc senat odmówił, a mimo to w roku 56 prokonsul Syrii Gabiniusz udzielił pomocy Ptolomeuszowi, jako że został przez niego przekupiony. Antoniusz dowodził wówczas jazdą w wojsku Gabiniusza. wodza miał Gabiniusza, z którym cokolwiek by przedsięwziął, zawsze byłoby słuszne. Jakiż był jego powrót? Z Egiptu, zanim do domu, najpierw udał się w najdalsze zakątki Galii.51 Tylko gdzie był jego dom? Każdy miał wówczas swój dom, tylko ty go nie miałeś. „Do domu" - mówię? Gdzież na całej ziemi było miejsce, gdzie mogłeś stąpać po swoim, z wyjątkiem jednego Mizenum, które wraz z towarzyszami trzymałeś niczym Sizapon? [20,49] Przyjeżdżasz z Galii, żeby się starać o kwesturę.52 Waż się tylko powiedzieć, że najpierw poszedłeś do swej matki, a nie do mnie. Już wcześniej dostałem od Cezara list z prośbą, bym dał się tobie przeprosić, więc nawet nie pozwoliłem ci mówić o wybaczeniu. Darzyłeś mnie szacunkiem, a ja cię wsparłem w staraniach o kwesturę. Także wtedy usiłowałeś przy aprobacie narodu rzymskiego zabić Publiusza Klodiusza na Forum. Choć postanowiłeś to na własną rękę, nie z mego poduszczenia, jednak rozgłaszałeś, że - jak mniemasz - jeśli go nie zabijesz, nigdy nie wynagrodzisz wyrządzonych mi krzywd. Nie pojmuję więc, czemu twierdzisz, że z mojej zachęty dokonał tego Milon, skoro ciebie, tak chętnego, nigdy nie zachęcałem. Swoją drogą, gdybyś zamiar urzeczywistnił, wolałbym, by zasługę tę przypisano twemu męstwu, a nie memu poparciu. [20,50] Zostałeś kwestorem i zaraz potem, bez uchwały senatu, niewyznaczony przez losowanie i nie na mocy ustawy, pobiegłeś do Cezara.53 Upatrywałeś tam jedynego na ziemi schronienia dla ubogich, zadłużonych, dla łajdaków, którzy stracili cel życia. Na chwilę wzbogacony dzięki darom Cezara i własnym ździerstwom, jeśli może wzbogacić się ktoś, kto natychmiast wszystko trwoni, po czym znów ubogi skwapliwie objąłeś trybunat,54 by na tym urzędzie stać się w miarę możliwości podobnym do swego małżonka.55 [21,50] Posłuchajcie teraz, proszę, już nie o jego prywatnych występkach i wyuzdaniu, którym zhańbił swój dom, lecz o tym, jak ów niegodziwy zbrodniarz wystąpił przeciw nam i naszemu mieniu, czyli przeciw całej rzeczypospolitej. W jego zbrodniach bowiem odkryjecie zalążek wszelkich nieszczęść. [21,51] Za konsulatu 51 W roku 54 Antoniusz pośpieszył do walczącego w Galii Cezara. 52 W roku 53. 53 W roku 52. 54 W roku 50. 55 Małżonkiem Antoniusza Cyceron nazywa Kuriona; zob. Cyceron (Phil. 2,18,44). W 50 r. Kurion został trybunem i był bardzo oddany Cezarowi. Lucjusza Lentulusa i Gajusza Marcellusa,56 w kalendy styczniowe, gdy pragnęliście wesprzeć zachwiane i niemalże upadające państwo i byliście gotowi uwzględnić interesy samego Cezara, gdyby się opamiętał, wówczas to waszym planom Antoniusz przeciwstawił przehandlowany i zaprzedany Cezarowi trybunat i podłożył swój kark pod topór sprawiedliwości, od którego wielu mniej winnych zginęło. Przeciw tobie, Antoniuszu, senat -jeszcze cały, nim zgasło tyle jego gwiazd - uchwalił ustawę, jaką zwyczajem przodków zwykł uchwalać przeciwko wrogiemu obywatelowi. I ty masz czelność atakować mnie wobec tych samych senatorów, którzy mnie uznali za zbawcę rzeczypospolitej, a ciebie za wroga? Nie mówimy o twojej ówczesnej zbrodni, choć pamięć o niej nie wygasła. Dopóki rodzaj ludzki oraz imię narodu rzymskiego trwać będą, czyli wiecznie, jeśli ty w tym nie przeszkodzisz, dopóty nie pójdzie w niepamięć twoje zgubne weto. [21,52] Byłże senat zaślepiony czy rozwagę postradał, skoro ty, jeden niedorostek,57 całemu stanowi nie pozwoliłeś rozstrzygnąć o dobru państwa? I to nie jeden raz nie pozwalałeś rozmawiać o uchwale senatu. Czy szło o coś innego, jeśli nie o powstrzymanie ciebie od zniszczenia i obrócenia rzeczypospolitej w perzynę? Gdy ani pierwsi obywatele prośbą, ani starsi napomnieniami, ani cały senat radą nie mogli cię odwieść od zdania, przy którym - przekupiony - obstawałeś, wtedy po wielu staraniach wreszcie zadano ci cios konieczny, jaki przed tobą ugodził nielicznych, a żaden spośród nich nie ostał się cały. [21,53] Wtedy ten stan przeciwko tobie dał broń do ręki konsulom, pozostałym urzędnikom i władzom. Nie umknąłbyś im, gdybyś się nie schronił w obozie Cezara. [22,53] Cezar chciał wprowadzić ogólny zamęt i wtedy ty - ty, mówię, Marku Antoniuszu - jako pierwszy dałeś mu powód do wypowiedzenia ojczyźnie wojny. Cóż on bowiem innego podawał za przyczynę swej szalonej decyzji i czynu, jak nie to, że senat zlekceważył prawo weta, zniósł uprawnienia trybuna, uszczuplił władzę Antoniusza? Pomijam, jak pozorna i błaha to przyczyna, zresztą nie 56 Na początku stycznia 49 r. senat zażądał od Cezara złożenia namiestnictwa Galii i rozpuszczenia wojska. Uchwale tej sprzeciwiali się sprzyjający Cezarowi trybunowie: Marek Antoniusz i Gajusz Kasjusz Longinus. Senat zawiesił więc wszelkie przywileje, w tym prawo trybunów do weta. Trybunowie uciekli do Cezara, a ten przekroczył Rubikon, rozpoczynając tym samym wojnę domową. 57 Antoniusz w 49 r. miał 34 lata. Młodość (adulescentia) w Rzymie trwała aż do czterdziestki. istnieje żaden słuszny powód, by ktokolwiek chwycił za broń przeciw rzeczypospolitej. Lecz nie mówmy o Cezarze, sam musisz przyznać, że stałeś się przyczyną owej najzgubniejszej wojny. [22,54] O nieszczęsny, jeśli wiesz, bardziej jeszcze nieszczęsny, jeśli nie wiesz, że w księgach zapisano, wyryto w pamięci i poda się do wiadomości potomnym po wszystkie wieki, że z Italii zostali wygnani konsulowie, a z nimi Gnejusz Pompejusz, chluba i światłość narodu rzymskiego, że wszystkich mężów konsularnych, którym zdrowie pozwoliło uczestniczyć w haniebnej ucieczce, pretorów, byłych pretorów, trybunów ludowych, większą część senatu, młodzież, jednym słowem całą rzeczpospolitą wyrwano i wygnano z jej siedzib. [22,55] Jak w nasionach tkwi zarodek drzew i roślin, tak ty byłeś zarodkiem owej najbardziej opłakanej wojny. Bolejecie nad tym, że wybito trzy armie narodu rzymskiego.58 Wybił je Antoniusz. Żałujecie najznakomitszych obywateli. Ich także zabrał wam Antoniusz. Powaga tego stanu została zdeptana. Zdeptał ją Antoniusz. Wreszcie wszystko, co oglądaliśmy później - a jakiegoż to nieszczęścia nie oglądaliśmy, jeśli dobrze to rozważymy - zawdzięczamy jednemu Antoniuszowi. Jak w Troi Helena, tak on był przyczyną wojny w rzeczypospolitej, przyczyną zguby i zagłady. Kres jego trybunatu podobny jest do początków. Dokonał tego wszystkiego, na co senat nie pozwalał, gdy rzeczpospolita kwitła. Zobaczcie jednak, jak w ramach tej zbrodni dopuścił się zbrodni jeszcze większej. [23,56] Przywołał z wygnania wielu nieszczęśników, lecz wśród nich o jego stryju59 nie ma żadnej wzmianki. Jeżeli był surowy, dlaczego nie dla wszystkich? Jeśli litościwy, dlaczego nie wobec bliskich? Pozostałych pominę, dość, że ułaskawił skazanego za hazard Licyniusza Dentikulusa, swojego towarzysza do gry, jakby nie wypadało grać w kości ze skazańcem. A to w tym celu, by wszystko, cokolwiek z nim przegrał, dzięki ustawie uznano za spłacone. Jakiż podałeś narodowi rzymskiemu powód, dla którego należało przywołać owego człowieka z wygnania? Może to, że oskarżono go zaocznie, że wyrok wydano bez wysłuchania oskarżonego, że nie odbyła się żadna rozprawa z mocy ustawy zakazującej gry w kości,60 że użyto wobec niego przemocy i grożono mu 58 Mowa o porażkach wojsk republikanów, walczących z Cezarem pod Farsalos (48 r.), Tapsus (46) i Mundą (45). 59 STRYJ - Gajusz Antoniusz, syn wielkiego mówcy i brat ojca Marka Antoniusza; został skazany na wygnanie za nadużycia. 60 Hazard, a zwłaszcza gra w kości, był w Rzymie zakazany i karany. bronią, a na koniec, że - to samo mówiono i o twoim stryju - sędziowie zostali przekupieni? Nic takiego. „Wszak był to człowiek zacny i godzien rzeczypospolitej". Nie ma to wprawdzie związku ze sprawą, jednak wybaczyłbym, że został skazany za nic, gdyby tak istotnie było. Czyż w najbardziej oczywisty sposób nie dowiódł teraz swej namiętności do hazardu człowiek, który przywrócił do dawnych praw największego niegodziwca, bez wahania grającego w kości nawet na Forum i skazanego za hazard ? [23,57] W ciągu tego samego trybunatu, gdy Cezar, ruszywszy do Hiszpanii, wydał na pastwę Antoniusza Italię, jakież on odbywał podróże, w jaki sposób wizytował miasta municypalne!61 Wiem, że w swej mowie poruszam temat dyskutowany najszerzej i że to, o czym teraz mówię oraz co jeszcze mam zamiar powiedzieć, lepiej jest znane wszystkim, którzy wówczas przebywali w Italii, niż mnie, tam nieobecnemu. Wspomnę jednak o poszczególnych sprawach, choć w żaden sposób nie dorównam waszej wiedzy. Czy gdzieś na świecie kiedykolwiek słyszano o tak wielkiej hańbie, złu i sromocie? [24,58] Oto trybun ludowy jechał dwukółką, przed nim uwieńczeni laurem liktorzy,62 a wśród nich w otwartej lektyce niesiono komediantkę. Zacni mieszkańcy municypiów, z obowiązku wychodząc naprzeciw, pozdrawiali ją imieniem Wolumnii, a nie tym znanym z teatru. Dalej podążał wóz ze stręczycielami, bezecnymi towarzyszami Antoniusza; wzgardzona matka za przyjaciółką bezwstydnego syna podążała niczym za synową. O kobieto, jakim nieszczęściem okazała się twoja płodność! We wszystkich municypiach, prefekturach, koloniach, w całej wreszcie Italii pozostawił ślady swych łajdactw. [24,59] Trudno i doprawdy niebezpiecznie, senatorowie, ganić pozostałe jego czyny. Brał udział w wojnie. Nasycił się krwią obywateli bynajmniej doń niepodobnych - miał szczęście, jeśli w zbrodni w ogóle może być jakieś szczęście. Nie chcę jednak urazić weteranów, choć niepodobna jest sprawa żołnierzy i twoja, Antoniuszu: oni poszli za wodzem, ty im go wyszukałeś. Niczego więc nie powiem na temat wojny domowej, żebyś w nich nie wzbudził do mnie nienawiści. Jako zwycięzca powróciłeś z legionami z Tessalii do Brundyzjum. Nie zabiłeś mnie tam. Wielkie to dobrodziejstwo, przyznaję bowiem, 61 W roku 49. 62 Przywilej posiadania liktorów nie przysługiwał trybunowi, którym wówczas był Antoniusz. że mogłeś, jakkolwiek nie było w twoim otoczeniu człowieka, który nie uznawałby, że należy mnie oszczędzić. [24,60] Tak wielka jest przecież miłość ojczyzny, że także wasi legioniści, pamiętając, iż ją ocaliłem, uważali mnie za nietykalnego. Lecz niech i tak będzie, że oto dałeś mi coś, czego nie zabrałeś, i że zawdzięczam ci życie dlatego, żeś mnie go nie pozbawił. Czy - zwłaszcza wiedząc, co ode mnie usłyszysz - na tyle powstrzymałeś się od zniewag, bym dalej mógł zachować w sercu to twoje dobrodziejstwo, jak je zresztą dotąd zachowywałem? [25,61] Przybyłeś do Brundyzjum wprost na łono i w objęcia swojej aktoreczki. Cóż to? Czyżbym kłamał? Jakaż to nędza nie móc zaprzeczyć temu, co wstyd wyznać. Być może nie wstydziłeś się przed mieszkańcami municypiów, ale czyż nie powinno być ci głupio wobec wojska weteranów? Który z żołnierzy nie zobaczył jej w Brundyzjum? Który nie wiedział, jak długą drogę przebyła, by ci powinszować? Który nie pożałował, że zbyt późno pojął, za jak bezecnym człowiekiem podąża? [25,62] A potem znowu przejazd przez Italię w towarzystwie tej samej komediantki, bezlitosne i uciążliwe dla mieszkańców kwaterunki wojsk po miastach, w Rzymie haniebna grabież złota, srebra i przede wszystkim wina. Doszło do tego, że bez wiedzy przebywającego wtedy w Aleksandrii Cezara dzięki staraniom przyjaciół Antoniusz został mianowany dowódcą jego jazdy; uznał wtedy, że ma pełne prawo żyć z Hippiaszem, a dozór koni skarbowych powierzyć komediantowi Sergiuszowi.63 Wybrał sobie wówczas na mieszkanie dom Marka Pizona, a nie ten, który hańbi teraz.64 Po co miałbym dalej wyliczać jego dekrety, rabunki, wyłudzone spadki i zagrabione posiadłości? Dręczył go niedostatek. Nie miał się do kogo zwrócić, bo jeszcze nie spłynęły kolosalne spadki po Lucjuszu Rubriuszu czy Lucjuszu Turseliuszu, jeszcze nie objął niespodziewanego spadku po Pompejuszu i po wielu innych nieobecnych. Musiał żyć jak zbóje, co tyle mają, ile zdołają nagrabić. [25,63] Lecz pomińmy to, co dowodzi przeogromnej niegodziwości. Pomówmy raczej o kompletnym braku charakteru. Ty, Antoniuszu, ze swym gardłem, z tymi szerokimi barami, z tą właściwą 63 W 47 r. Antoniusz został dowódcą jazdy (magister equitum), w związku z czym mógł w myśl złośliwostki Cycerona współżyć z niejakim Hippiaszem (imię pochodzi od greckiego słowa hippos 'koń'). • Dozór nad końmi skarbowymi mógł sprawować wyłącznie ekwita lub senator. 64 Gdy Cyceron wygłaszał drugą filipikę, Antoniusz zajmował dom Pompejusza. gladiatorom siłą fizyczną, tyłeś wina na weselu z Hippiaszem wyżłopał, iż nazajutrz musiałeś rzygać w obliczu narodu rzymskiego. Cóż to za ohyda nieznośna nie tylko dla słuchaczy, ale i dla widzów! Gdyby przytrafiło ci się to przy stole, wśród twych ogromnych pucharów, któż nie wziąłby tego za rzecz wstrętną? Tymczasem na zgromadzeniu narodu rzymskiego urzędnik pełniący swoje obowiązki, dowódca jazdy, któremu nawet czknąć nie wypada, obrzygał siebie samego i cały trybunał śmierdzącymi winem niestrawionymi kawałkami jedzenia. Lecz sam przyznaje, że to należy do jego brudów. Przejdźmy do czynów bardziej chwalebnych. [26,64] Cezar powrócił z Aleksandrii65 szczęśliwy, a przynajmniej tak mu się zdawało. Moim zdaniem żaden wróg ojczyzny szczęśliwy być nie może. Zatknięto włócznię przed świątynią Jowisza Statora. Dobra Gnejusza Pompejusza - biada mnie nieszczęsnemu: chociaż łez mi już brakuje, serce ciągle boli! - dobra Gnejusza Pompejusza Wielkiego, powiadam, woźny zlicytował wzbudzającym żałość głosem. Na wieść o tym jęknął Rzym, zapomniawszy o niewoli. Choć wszystkich ogarniał strach, bo niewola ujarzmiła dusze, jednak wówczas bez skrępowania zapłakał naród rzymski. Gdy wszyscy zamarli w oczekiwaniu, czy znajdzie się ktoś tak niegodziwy, szalony, wróg bogów i ludzi tak nieprzejednany, że odważyłby się przystąpić do tej zbrodniczej licytacji, ty jeden, Antoniuszu, nie miałeś skrupułów.66 Chociaż wokół owej włóczni zgromadziło się wielu ludzi, którzy nie cofnęliby się przed wszelkimi innymi łotrostwami, tylko ty jeden poważyłeś się na to, przed czym wszyscy zuchwalcy wzdragali się i cofali z przestrachem. [26,65] Czy tak bardzo byłeś zaślepiony czy raczej szalony, że nie wiedziałeś o tym, iż po pierwsze jako nabywca tu urodzony, a po wtóre nabywca dóbr Pompejusza ściągniesz na siebie przekleństwo i nienawiść Rzymian, że wszystkich bogów i ludzi będziesz miał za nieprzyjaciół? Z jakąż zuchwałością ten marnotrawca rzucił się na majątek człowieka, który swym męstwem sprawił, że naród rzymski stał się postrachem dla obcych i był ceniony za swą sprawiedliwość! [27,65] Kiedy więc nagle unurzał się w bogactwie Pompejusza, wnet skakał z radości niczym komediowy nędzarz, co stał się bogaczem. Lecz, jak powiedział pewien poeta, „zły nabytek nie idzie 65 Jesienią 47 r. 66 W rzeczywistości Antoniusz nie był jedynym licytującym, co zresztą sam Cyceron przyznaje w innym miejscu; zob. Cyceron (Phil. 13,5,11). w pożytek".67 [27,66] Niewiarygodne, wręcz graniczy z cudem, że mógł roztrwonić tak wielki majątek, nie mówię: w kilka miesięcy, lecz w kilka dni. Ogromne ilości wina, mnóstwo najlepszego srebra, kosztowne szaty, liczne wytworne i gustowne sprzęty, należące do człowieka nielubującego się w zbytku, lecz jednak bogatego - po paru dniach nie zostało z tego nic. [27,67] Jakaż Charybda była tak żarłoczna? Charybda, mówię, jeśli w ogóle istniała, był to jeden tylko stwór. Bogowie, ratujcie! Zdaje się, że cały Ocean ledwie mógłby pochłonąć takie bogactwa, rozproszone w tylu miejscach. Niczego nie zamknięto, niczego nie opieczętowano, niczego nie spisano. Pełnymi składami wina obdarowywał największych niegodziwców: jedne porywali komedianci, inne komediantki. W domu roiło się od hazardzistów i pijaków. Żłopali całymi dniami i wszędzie. Często też spłacano długi, nie zawsze bowiem Antoniuszowi w grze w kości dopisywało szczęście. W pomieszczeniach niewolników można było zobaczyć łóżka zasłane kobiercami Pompejusza. Przestańcie więc się dziwić, że przehulali wszystko tak szybko. Tak wielka rozpusta zdoła w mgnieniu oka pochłonąć niejedno dziedzictwo, choćby i znaczne, jakim było dziedzictwo Pompejusza, a także całe miasta i królestwa. [27,68] O niezmierzona zuchwałości! Oto miałeś czelność osobiście wkroczyć do gmachów, ogrodów i do owego domu, przestąpić czcigodny próg, pokazać bezwstydną twarz Penatom? Czy nie wstydzisz się tak długo przebywać pod dachem, na który przez pewien czas nikt nie mógł spojrzeć, nikt nie mógł go bez łez minąć? W tym domu, chociaż jesteś głupcem, nic cię przecież nie cieszy. [28,68] Chyba nie myślisz, że wchodzisz do własnego domu, gdy dostrzegasz w westybulu zdobyte na nieprzyjaciołach dzioby okrętów?68 Nie może być. Choćbyś tak dalece był pozbawiony rozumu i wyczucia, jak jesteś, to jednak znasz siebie, swoje sprawy i ludzi. Myślę, że ty nigdy: ani na jawie, ani we śnie, nie zdołasz uspokoić myśli. Jakkolwiek jesteś porywczy i szalony, na pewno przenika cię strach, gdy staje przed oczyma postać owego nieprzeciętnego człowieka, i ze snu się zrywasz, a często nie śpiąc, wpadasz w obłęd. Żal mi nawet tych ścian i dachów. [28,69] Czyż ów dom oglądał kiedykolwiek coś innego oprócz skromności, coś niezgodnego z najlepszymi obyczajami i niezłomną dyscypliną? Ten mąż 67 Cytat (male parta male dilabuntur) prawdopodobnie z tragedii Newiusza, odpowiada także innemu naszemu przysłowiu: „kradzione nie tuczy". 68 Mowa o przywiezionych ze zwycięskiej wojny z piratami (66 r.) trofeach Pompejusza. był, jak sami wiecie, ojcowie, wielki poza domem, a w domu równie godny podziwu i nie mniej zasługuje na pochwałę jego życie prywatne niż działalność publiczna. Teraz w jego domostwie zamiast sypialni - dom publiczny, zamiast jadalni - knajpy. Antoniusz twierdzi, że już nie. Nie sprawdzajcie, przecież stał się uczciwy. Rozkazał tamtej swej komediantce zabrać rzeczy, zgodnie z ustawą XII Tablic klucze odebrał, przepędził.69 Jakże więc szacowny to obywatel, jak honorowy! Nie było w jego życiu niczego bardziej zacnego niż rozwód z komediantką. [28,70] Często powtarza: „i konsul, i Antoniusz", czyli: „i konsul, i największy bezwstydnik", „i konsul, i największy niegodziwiec". Kimże innym jest bowiem Antoniusz? Przecież gdyby w imieniu zawarta była godność, to twój dziad mógłby powiedzieć kiedyś o sobie: „i konsul, i Antoniusz". Nigdy nie powiedział. Tak też mógłby powiedzieć mój kolega w konsulacie, twój stryj - chyba że ty jeden jesteś Antoniuszem. Lecz pomijam wykroczenia niemające nic wspólnego z walką stronnictw, którą pognębiłeś rzeczpospolitą. Wracam do wojny domowej za twoją sprawą poczętej, rozdmuchanej i przeprowadzonej. [29,71] Od której to wojny uciekłeś, czy z powodu tchórzostwa, czy dla rozpusty, a wcześniej skosztowałeś krwi obywateli, lub raczej się jej nażłopałeś. Szczególnie wykazałeś się w bitwie pod Farsalos.70 Zabiłeś Lucjusza Domicjusza, człowieka znakomitego i przezacnego. Z wielkim okrucieństwem wymordowałeś wielu, zwłaszcza tych, którzy ratowali się ucieczką, a Cezar, być może, darowałby im życie, jak to czynił nierzadko w przypadku innych. Dlaczego więc po dokonaniu tak licznych i chwalebnych czynów nie podążyłeś za Cezarem do Afryki? Przecież do końca wojny było jeszcze daleko. Jakież więc miejsce dostało ci się przy nim po jego powrocie stamtąd? Czy miałeś jakiekolwiek znaczenie? Byłeś kwestorem, gdy Cezar dowodził wojskiem, dowódcą jazdy za jego dyktatury, przyczyną wojny, sprawcą okrucieństwa, uczestnikiem łupu.71 Na mocy - jak sam mówiłeś - testamentu Cezara zostałeś jego sy- 69 Ironia polega na zastosowaniu formuły rozwodowej: „rozkazał zabrać rzeczy, klucze odebrał" (res suas habere iussit et clavis ademit), do zakończenia wolnego związku Antoniusza z aktorką. 70 SZCZEGÓLNIE WYKAZAŁEŚ SIĘ (fueras antesignanus; dosł. 'byłeś żołnierzem walczącym w pierwszym szeregu, przed sztandarami'). 71 Marek Antoniusz był kwestorem w roku 52, a dowódcą jazdy w 47. nem,72 ale wówczas pozwano cię do sądu o pieniądze, któreś był winien za nabyty na licytacji dom Pompejusza i ogrody. [29,72] Najpierw odpowiedziałeś bardzo zuchwale i - niech się nie wydaje, że zawsze mówię przeciw tobie - niemal słusznie i sprawiedliwie: „Czy to ode mnie Gajusz Cezar domaga się pieniędzy? Dlaczego raczej nie ja od niego? Czy beze mnie odniósł zwycięstwo? Nawet nie mógłby, bo to ja dostarczyłem powodu do wojny domowej, zgłosiłem zgubne ustawy, chwyciłem za broń przeciw konsulom i wodzom narodu rzymskiego, przeciw senatowi i narodowi rzymskiemu, przeciw rodzimym bogom, ołtarzom i ogniskom domowym, przeciw ojczyźnie. Czy on tylko dla siebie zwyciężył? Dlaczego ludzie, którzy dokonali zbrodni pospołu, nie mieliby się także podzielić łupem?". Słusznie domagałeś się swojej części, ale co z tego? Cezar był potężniejszy. [29,73] Nie zważając więc na twoje krzyki, wysłał żołnierzy do ciebie i twych poręczycieli, a ty natychmiast przedstawiłeś ową przesławną listę.73 Jakże się ludzie śmiali, że długa ta lista i takie mnóstwo na niej różnych posiadłości, ale wśród nich oprócz części gruntów w Mizenum nie było niczego, co przy sprzedaży mogłeś podać za swą własność. Zaprawdę żałosna była owa licytacja: nieliczne szaty Pompejusza i to poplamione, jakieś pogięte srebrne naczynia, brudni niewolnicy. Boleliśmy więc, widząc, że oto wszystko, co się ostało. [29,74] Spadkobiercy Lucjusza Rubriusza na mocy dekretu Cezara wstrzymali tę licytację. Stropił się drań: nie wiedział, dokąd się udać, ale właśnie wtedy zaczęły krążyć pogłoski, że w domu Cezara schwytano ze sztyletem w ręku nasłanego przez Antoniusza mordercę. Cezar otwarcie skarżył się na to, atakując cię w senacie. Cezar rusza do Hiszpanii, o kilka dni przedłużając ci termin spłaty długów z powodu twego ubóstwa. Nawet wtedy za nim nie podążyłeś. Niezrównany gladiator osłabł tak szybko? Czy więc ktokolwiek bałby się człowieka tak nieśmiałego w działaniach na rzecz swego stronnictwa, to jest w obronie własnego majątku? [30,75] Wybrał się raz wreszcie do Hiszpanii,74 lecz - jak twierdzi - bezpiecznie dotrzeć nie mógł. Jakże więc dotarł tam Dolabella? Trzeba było, Antoniuszu, albo nie przystępować do tej sprawy, 72 Testament Cezara wymieniał Antoniusza razem z Decymusem Juniuszem Brutusem jako kolejnych po Oktawianie spadkobierców. 73 Antoniusz jako niewypłacalny dłużnik był zobowiązany przedstawić listę swych dóbr przeznaczonych do zlicytowania. 74 Tj. pod koniec 46 r., na wojnę przeciwko Labienusowi i synom Pompejusza: Gnejuszowi i Sekstusowi. albo wytrwać w niej aż do końca. Cezar stoczył z obywatelami trzy bitwy: w Tessalii, w Afryce i w Hiszpanii. We wszystkich tych bitwach brał udział Dolabella, w Hiszpanii został nawet ranny. Jeśli mnie pytasz o zdanie, wolałbym, żeby do tego wszystkiego nie doszło, lecz ganiać za to, że przystąpił do złej sprawy, należy go jednak pochwalić za stałość. A z ciebie co za człowiek!? Synowie Pompejusza wtedy po raz pierwszy zażądali zwrotu ojczyzny.75 Niech będzie, że leżało to w interesie ich stronnictwa. Upomnieli się poza tym o bogów ojczystych, ołtarze, ogniska domowe, Lary swej rodziny, na któreś ty napadł. Orężem dopominali się o to, co zgodnie z prawem do nich należało. Jeśli w najbardziej niegodziwej sprawie może być coś sprawiedliwego, czyż nie postąpiłbyś najbardziej sprawiedliwie, walcząc przeciw synom Pompejusza? Ty - nabywca ich skonfiskowanego majątku. [30,76] Czy Dolabella miał za ciebie bić się w Hiszpanii, podczas gdy ty obrzygiwałeś w Narbonie stoły gospodarzy? A jakiż był jego powrót z Narbony! On teraz pyta, dlaczego i ja nagle zawróciłem, już będąc w drodze. Niedawno przedstawiłem, senatorowie, powód mego powrotu.76 Chciałem, o ile by się udało, przed kalendami styczniowymi przysłużyć się rzeczypospolitej. A gdy pytasz, jak wróciłem, odpowiadam: po pierwsze - za dnia, nie pod osłoną nocy, po drugie - w senatorskich butach i w todze, a nie w galijskich kamaszach i płaszczu. Oj, patrzysz na mnie i chyba jesteś wściekły. Pojednałbyś się ze mną, gdybyś wiedział, jak mi wstyd twej niegodziwości, której ty sam się nie wstydzisz. Wśród wszelakich podłości wielu ludzi nie widziałem większej, nie słyszałem o niczym bardziej podłym. Jako dowódca jazdy, choć byłeś nim jedynie w swoim mniemaniu, starałeś się czy raczej żebrałeś o konsulat na rok następny, w galijskich kamaszach i płaszczu biegając po municypiach i koloniach Galii, gdzie i ja niegdyś ubiegałem się o konsulat, gdy jeszcze było w zwyczaju ubiegać się o konsulat, a nie żebrać o niego. [31,77] Teraz przyjrzyjcie się płochości tego człowieka. Gdy około godziny dziesiątej77 przybył do Czerwonych Skał, zaszył się w jakiejś knajpce i po kryjomu pił tam aż do wieczora. Następnie 75 Po porażkach poniesionych pod Farsalos i Tapsus synowie Pompejusza, Gnejusz i Sekstus, zgromadzili w Hiszpanii potężne wojsko. Cezar pokonał ich pod Mundą, gdzie zginął Gnejusz Pompejusz. Sekstus przeorganizował wówczas armię i dzielnie walczył aż do 36 r., kiedy to został pokonany przez Agryppę. 76 Zob. Cyceron (Phil. 1,3,7). 77 Wedle rzymskiej rachuby to po południu, na dwie godziny przed zmrokiem. szybko pojechał dwukółką do Rzymu i z zakrytą twarzą poszedł do domu. Odźwierny: „Ktoś ty?" - „Posłaniec od Marka". Natychmiast prowadzą go do kobiety, dla której powrócił.78 Wręcza jej list. Ona czytała go, płacząc, był to bowiem list miłosny, o tym, że z komediantką wszystko skończone, że Antoniusz zdławił w sobie uczucie do tamtej i na żonę je przelał. Litościwy ów człowiek nie mógł znieść, że kobieta coraz rzewniej płacze, zdejmuje kaptur i rzuca się jej na szyję. O łajdaku! Cóż bowiem innego mogę powiedzieć? Brak mi odpowiedniejszego określenia. Bezwstydniku, nocą zatrwożyłeś Rzym, a całą Italię na kilka dni przejąłeś strachem, 79 po to, by niespodziewanie zjawić się u żony i zrobić jej niespodziankę? [31,78] Wróciłeś dla miłości, ale i poza domem istniała przyczyna twego powrotu - bardziej haniebna: chodziło o to, by Lucjusz Plankus nie sprzedał twych poręczycieli.80 Wzbudziłeś powszechne drwiny, gdy sprowadzony przez trybuna ludowego na zgromadzenie powiedziałeś, że wracasz, by załatwić swe sprawy. Lecz dość o drobiazgach, przejdźmy do spraw poważniejszych. [32,78] Hen, hen daleko wyjechałeś na spotkanie Gajuszowi Cezarowi powracającemu z Hiszpanii. Opuściłeś go szybko i wróciłeś, by wiedział, że choć jesteś niezbyt odważny, to przynajmniej gorliwy. Znów jakimś sposobem zostałeś jego przyjacielem. Miał to zgoła w sobie Cezar: jeśli poznał kogoś jako doprowadzonego do ruiny i zadłużonego i jeśli przy tym był to człowiek lekkomyślny i zuchwały, tym chętniej do przyjaźni go dopuszczał. [32,79] Jako osobę, którą wspaniale rekomendują owe zalety, ogłoszono cię konsulem razem z samym Cezarem. Ja się nie żalę na krzywdę Dolabelli, którego wówczas skuszono, nakłoniono i okpiono. Któż nie wie, jak perfidnie obaj postąpiliście wtedy z Dolabellą? Cezar najpierw nakłonił go do starań o konsulat, a gdy tamten otrzymał zgodę, na siebie samego przeniósł urząd. Tyś dodał do jego wiarołomstwa swoje przyzwolenie. Nadchodzą kalendy styczniowe,81 zbieramy się w senacie. Dolabellą zaatakował wówczas Antoniusza o wiele ostrzej i gwałtowniej 78 Tj. do Fulwii. 79 Strach wzbudziły pogłoski, że powrót Antoniusza spowodowany jest porażką i śmiercią Cezara, co mogio oznaczać kolejne zamieszki i represje ze strony pompejańczyków. 80 Cezar zlecił Lucjuszowi Munacjuszowi Plankowi przeprowadzenie licytacji dóbr Antoniusza i dóbr jego poręczycieli, jeśli ten nie spłaci długu, jaki zaciągnął wobec skarbu państwa, uczestnicząc w licytacji dóbr Pompejusza. 81 Roku 44. niż ja teraz. [32,80] Jak mu ten - dobrzy bogowie! - w zdenerwowaniu odpowiedział. Cezar przed odjazdem dał do zrozumienia, że rozkaże, by Dolabella został konsulem (a powiada się, iż nie był królem ten, co zawsze mówił i poczynał sobie po królewsku), kiedy więc Cezar tak powiedział, wtedy ów dobry augur oświadczył, że mocą swego urzędu poprzez wróżby może wstrzymać lub unieważnić komicja i zapewnił stanowczo, że to zrobi. Rozpoznajcie w tym niewiarygodną głupotę tego człowieka. [32,81] Czy jako konsul, gdybyś nie był augurem, nie mogłeś dokonać tego, czego - jak mówiłeś -wolno ci dokonać na mocy prawa kapłańskiego? Zważ, że nawet łatwiej. Wszak my, augurowie, posiadamy tylko prawo ogłaszania wróżb, a konsulowie i pozostali urzędnicy mają również prawo przypatrywania się im.82 Załóżmy, że powiedział tak przez pomyłkę, przecież nie wolno wymagać roztropności od człowieka wiecznie pijanego. Lecz zważcie na jego bezczelność. Na wiele miesięcy przedtem zapowiedział w senacie, że na komicjach za pomocą wróżb nie dopuści do wyboru Dolabelli albo że zrobi to, co zrobił. Czy ktoś inny mógł odgadnąć, że auspicja będą wadliwe, jak nie ten, który postanowił patrzeć na znaki na niebie? Ustawy nie pozwalają na to podczas komicjów, a kto je badał przed zwołaniem zgromadzenia, powinien swe spostrzeżenia ogłosić wcześniej.83 Zaprawdę niewiedza dołączyła tu do bezczelności: ani nie miał pojęcia o tym, co augur wiedzieć powinien, ani nie postępował tak, jak przyzwoitemu wypada. Przypomnijcie sobie jego konsulat od owego dnia aż do id marcowych. [32,82] Czy kiedykolwiek znalazł się choćby liktor tak uległy i lubiący się płaszczyć? Niczego nie mógł przeprowadzić sam, o wszystko prosił, wtykając głowę do lektyki kolegi,84 ten odwracał twarz, a Antoniusz wypraszał łaski, które potem sprzedawał. [33,82] Nadchodzi dzień komicjów, na których miał zostać wybrany Dolabella. Losowanie centurii głosującej jako pierwsza - Antoniusz siedzi spokojnie. Ogłoszono wybór - Antoniusz milczy. Wzywają pierwszą klasę. Ogłoszono wybór. Następnie, zgodnie ze zwyczajem przyjętym przy głosowaniu, wzywają drugą klasę.85 Wszystko przeprowadzono szybciej, niż o tym powiedziałem. 82 Zob. „Słowniczek", hasło: 'augur'. 83 Cyceron powołuje się na wniesioną przez trybuna Publiusza Klodiusza ustawę z roku 58 (lex Clodia de auspiciis). 84 Kolega Antoniusza w konsulacie to, oczywiście, Cezar. 85 Skoro do głosowania wezwano także drugą klasę, oznaczało to, że pierwsza klasa nie wybrała Dolabelli jednogłośnie. [33,83] Z końcem głosowania ów dobry augur - rzekłbyś, że drugi Gajusz Leliusz - powiedział: „Innego dnia".86 O bezprzykładna bezczelności! Co zobaczyłeś, co spostrzegłeś, co usłyszałeś? Ani wtedy nie twierdziłeś, ani dziś nie mówisz, że zbadałeś znaki na niebie. Tę przeszkodę przewidziałeś w kalendy styczniowe i z tak wielkim wyprzedzeniem ją przepowiedziałeś. A więc, na Herkulesa, mam nadzieję, że bardziej na własną niż na rzeczypospolitej szkodę przekłamałeś wróżby, skrępowałeś skrupułami naród rzymski, jako augur augurowi, jako konsul konsulowi obwieściłeś wróżbę niepomyślną. Nie chcę więcej o tym mówić, aby się nie zdawało, że z góry unieważniam sprawę Dolabelli, która kiedyś powinna trafić pod obrady naszego kolegium. [33,84] Lecz przyjrzyjcie się arogancji i głupocie tego człowieka. Jak długo zechcesz, wróżby będą sprzeciwiać się wyborowi Dolabelli na konsula, a kiedy zechcesz, staną się dla niego pomyślne. Jeśli obwieszczenie decyzji augura ujęte w słowa, któreś ty wypowiedział, nie ma żadnej wartości, wyznaj, żeś nie był trzeźwy, mówiąc: „Innego dnia"; a jeśli jakaś siła jednak tkwi w tych słowach, ja, augur, pytam kolegę - jaka. Przejdźmy do Luperkaliów. Niech przypadkiem wśród tylu czynów Antoniusza nie umknie w mowie ten jeden najpiękniejszy. [34,84] Antoniusz nie kryje się, ojcowie: widać, że jest poruszony, poci się, zbladł. Niech robi, co chce, byleby nie to, co pod portykiem Minucjusza.87 Jakże obroni się, oskarżony o tak wielką podłość? Chętnie posłucham, dowiem się, za co retor wziął tak sowitą zapłatę.88 [34,85] Twój kolega89 siedział przy mównicy na złotym krześle, odziany w purpurową togę, uwieńczony laurem. Wstępujesz, podchodzisz do krzesła - choć byłeś Luperkiem, powinieneś pamiętać, że byłeś też konsulem - pokazujesz koronę. Jęk na całym rynku. Skąd ta korona? Nie podniosłeś bowiem odrzuconej, lecz przyniosłeś ją z domu: zbrodnia przemyślana i zaplanowana. Kładłeś koronę na skronie Cezara wśród płaczu narodu, Cezar wśród oklasków ją odrzucił. Nie znalazł się nikt inny prócz ciebie, zbrodniarzu, kto myślałby o ustanowieniu władzy królewskiej i chciał swego kolegę mieć za pana; badałeś, ile naród rzymski może znieść i ścierpieć. 86 INNEGO DNIA (alio die) - formuła zapowiadająca przełożenie komicjów z powodu niepomyślnych wróżb. 87 W niektórych rękopisach: „byleby nie wymiotował, jak pod portykiem [...]". 88 W niektórych rękopisach: „tak wielką zapłatę: na co poszły Pola Leontyńskie [...]". 89 Kolega w konsulacie, tj. Cezar. [34,86] Ale też usiłowałeś wzbudzić litość. O co go prosiłeś, uniżenie padając do nóg? Byśmy stali się niewolnikami? Tylko dla siebie powinieneś o to prosić, ty, co od dzieciństwa tak żyłeś, że wszystko mogłeś znieść, że służyłeś z łatwością. My i naród rzymski nie wydaliśmy ci tego polecenia. O, jakże przesławna jest ta twoja wymowność, kiedy nagi przemawiałeś do narodu.90 Co jest szpetniejsze, co obrzydliwsze, co bardziej godne wszelakich kar? Czyżbyś czekał, aż cię szpikulcami pokłujemy? Moja mowa, jeśli masz choć krztynę zdrowego rozsądku, rani cię i rozdziera. Boję się, że nadwątlę sławę największych mężów, jednak będę mówił, choć przejęty boleścią. Cóż bardziej niegodziwego, niż pozwolić żyć człowiekowi, który nałożył koronę, gdy tymczasem wszyscy przyznali, że słusznie zabito tego, który ją odrzucił? [34,87] Antoniusz rozkazał nawet, by zapisano w kalendarzu pod dniem Luperkaliów, że on, konsul, z rozkazu narodu ofiarował władzę królewską dożywotniemu dyktatorowi Gajuszowi Juliuszowi Cezarowi, a ten przyjąć jej nie chciał.91 Już zupełnie mnie nie dziwi, że pragniesz zniszczyć spokój, nienawidzisz i Miasta, i światła dziennego, skoro wśród zatraconych łotrów pijesz nie tylko nocami, lecz także całymi dniami. Gdzież bowiem spokój dla ciebie? Gdzie znajdziesz schronienie pod opieką praw i sądów, które - na ile to było w twej mocy - dla władzy królewskiej uchylałeś? Czy po to został wygnany Lucjusz Tarkwiniusz, po to zabito Spuriusza Kasjusza, Spuriusza Meliusza, Marka Manliusza, by po tylu wiekach Marek Antoniusz - wszak to się nie godzi - w Rzymie ustanowił króla? [35,88] Lecz wróćmy do wróżb - tę sprawę Cezar miał zamiar poddać pod obrady w idy marcowe.92 Pytam: cóż byś ty wtedy zrobił? Wszak słyszałem, że przybyłeś przygotowany, myśląc, iż mam zamiar mówić o sfałszowaniu wróżb, czego swoją drogą usłuchać należało. Szczęście rzeczypospolitej oddaliło ów dzień. Czy jednak śmierć Cezara zmieniła twoje zdanie na temat wróżb? Tak się złożyło, że wspomniałem o dniu, o którym muszę powiedzieć, zanim przejdę dalej. Jak szybko zmykałeś owego słynne- 90 Antoniusz jako Luperk tamtego dnia ubrany był tylko w skąpy fartuszek z koziej skóry. 91 KALENDARZ (fasti sacri) - chronologiczny zapis najważniejszych wydarzeń. • Cezar został mianowany dożywotnim dyktatorem po zwycięstwie pod Mundą. Republikańskiego urzędu dyktatora nie można było sprawować dłużej niż przez sześć miesięcy. 92 Cezar przed planowanym wyruszeniem na wojnę z Partami zamierzał ustalić pozycję Dolabelli. go dnia, jakże się bałeś, jak dalece zwątpiłeś - świadom zbrodni -w ocalenie życia, gdy uciekłszy, potajemnie wróciłeś do domu dzięki łasce ludzi,93 którzy chcieli cię uratować, bylebyś okazał zdrowy rozsądek! [35,89] O, badając przyszłość, na próżno zawsze prawdę przepowiadałem! Kiedy mnie wysyłano, żebym cię zachęcił do obrony rzeczypospolitej, mówiłem na Kapitolu tym naszym oswobodzicielom, że obiecasz wszystko, dopóki bać się będziesz, a gdy bać się przestaniesz, pokażesz swą prawdziwą twarz. Gdy więc pozostali mężowie konsularni szli i wracali od ciebie, ja obstawałem przy swoim zdaniu. Nie widziałem się z tobą ani tamtego dnia, ani nazajutrz i nie wierzyłem, by możliwy był jakikolwiek sojusz najlepszych obywateli z wrogiem w najwyższym stopniu bezwzględnym. Trzeciego dnia poszedłem do świątyni Ziemi, jakkolwiek niechętnie, bo wielu zbrojnych oblegało wejście. Jakiż to był dzień dla ciebie, Marku Antoniuszu? Choć później znienacka stałeś się moim wrogiem, jednak żałuję, bo działałeś na własną szkodę. [36,90] Na bogów nieśmiertelnych, byłbyś wielkim i zacnym mężem, gdybyś zachował rozwagę, jaka owego dnia stała się twym udziałem! Mielibyśmy pokój, którego rękojmią był szlachetnie urodzony chłopiec, wnuk Marka Bambaliona.94 Ale dobrym czynił cię strach, który wszak niedługo nakazuje spełniać obowiązki. Zuchwałość, a ta ciebie nie opuszcza, gdy się nie boisz, uczyniła cię niegodziwym. Kiedy jednak w oczach wszystkich uchodziłeś za najporządniejszego, z czym ja się nie zgadzałem, wtedy, ostatni zbrodniarzu, pokierowałeś pogrzebem tyrana, jeśli to pogrzebem nazwać można. [36,91] Ty tak pięknie chwaliłeś zmarłego, ty żałowałeś, ty do zemsty podburzałeś, ty - mówię - zapaliłeś pochodnie, od których spłonęło niemal całe ciało Cezara, i te, od których do szczętu spłonął dom Lucjusza Bellienusa. Na nasze domy napuściłeś zgraje zatraceńców, głównie niewolników, których ataki odparliśmy przy użyciu siły. Jednak w ciągu kilku dni niejako strząsnąłeś z siebie sadzę i przeprowadziłeś na Kapitolu przesławne uchwały senatu, w myśl których po idach marcowych nie wolno było ogłosić żadnego przywileju ani nadania.95 Sam pamiętasz 93 Zamordowaniu Antoniusza sprzeciwił się według Plutarcha (Caes. 66) Marek Brutus, według Cycerona (Att. 15,11,20) - Decymus Brutus. 94 Mowa o synu Marka Antoniusza i Fulwii, której ojcem był Marek Fulwiusz Bambalion. 95 Zob. Cyceron (Phil. 1,1,2-1,3). o wygnańcach, wiesz, co powiedziałeś o przywilejach. Najlepiej jednak, że na zawsze usunąłeś z rzeczypospolitej imię dyktatora. Zdawało się wtedy, że do tego stopnia nienawidzisz władzy królewskiej, iż usunąłeś nawet wszelkie obawy związane z ostatnim dyktatorem. [36,92] Niektórym wydawało się, że oto rzeczpospolita odnowiona, lecz nie mnie, bo gdyś ty był u jej steru, obawiałem się katastrofy. Czy on mnie oszukał albo czy mógł dłużej być do siebie niepodobny? Na waszych oczach, jak Kapitol długi i szeroki, przybijano tablice i sypnęły się przywileje nie tylko dla jednostek, ale i dla całych narodów, a obywatelstwo nadawano już nie dość, że poszczególnym ludziom, to także prowincjom. Jeżeli więc pozostają w mocy prawa owe akty Cezara, które w rzeczypospolitej stojącej pewnie ostać się nie mogą, to utraciliście, ojcowie, całe prowincje, a w prywatnym interesie Antoniusza zostały uszczuplone dochody z podatków, przede wszystkim zaś władza narodu rzymskiego. [37,93] Gdzież jest siedemset milionów sesterców, figurujące na tabliczkach w świątyni Ops? Brudne to pieniądze, lecz skoro nie oddano ich tym, którym należało, mogły nas uwolnić od podatków. 96 W jaki to sposób zdołałeś przed kalendami kwietniowymi spłacić dług w wysokości czterdziestu milionów zaciągnięty w idy marcowe? Nie da się policzyć tego, co za twoją wiedzą nabywali twoi znajomi. Na Kapitolu przybito jednak szczególnie wyborny dekret, dotyczący króla Dejotara, wielkiego przyjaciela narodu rzymskiego. Po ogłoszeniu tego dekretu nie było człowieka, co wśród żalu mógłby się powstrzymać od śmiechu.97 [37,94] Czy ktokolwiek był większym wrogiem niż Cezar Dejotara? Tak samo jak senatu, ekwitów, mieszkańców Massylii, jak wszystkich, o których wiedział, że rzeczpospolita jest im droga. A więc za życia Cezara król Dejotar nie mógł ani osobiście, ani za czyimś pośrednictwem uzyskać dla siebie żadnego z owych dóbr słusznie mu należnych. A oto u zmarłego nagle zaczął się cieszyć łaską. Gdy Cezar gościł u Dejotara, oskarżył go, przeliczył pieniądze, w tetrarchii króla osadził jednego ze swych zaufanych Greków, odebrał Armenię przyznaną Dejotarowi przez 96 Zob. Cyceron (Phil. 1,7,17). 97 Na mocy tego dekretu, pochodzącego według Antoniusza z zapisków Cezara, Dejotar miał odzyskać władze w Azji Mniejszej. Było to śmieszne, gdyż Cezar po Farsalos bynajmniej nie traktował Dejotara dobrze. Król był przecież sprzymierzeńcem Pompejusza, który dał mu władzę w Armenii. senat.98 Co Cezar zagarnął za życia, to po śmierci oddał. [37,95] Ale jakimi słowami się posłużył? Raz wydaje mu się to słuszne, raz niesłuszne - ot, dziwna plątanina słów. Zawsze broniłem nieobecnego Dejotara, ale Cezar nigdy nie twierdził, że uważa za słuszne jego żądania oraz to, czego my dla niego żądaliśmy. Posłowie króla, ludzie zacni, lecz nieśmiali i niedoświadczeni, w damskim pokoju," gdzie niejedno już sprzedano i nadal się sprzedaje, podpisali weksel na dziesięć milionów sesterców. Stało się to bez wiedzy mojej i pozostałych przyjaciół Dejotara. Radzę ci, zastanów się teraz, co zrobić z tym wekslem. Bo król na własną rękę,100 bez żadnych zapisków Cezara, na wieść o jego śmierci sam odzyskał swój majątek. [37,96] Mądry ten człowiek znał odwieczne prawo: co tyrani zabrali, prawowici właściciele odzyskują, kiedy się tyranów zgładzi. Żaden więc prawnik, nawet ten, który tylko w twoich oczach jest znawcą prawa, a który dla ciebie teraz pracuje,101 nie powie, że na mocy owego weksla należy się to, co przed jego ogłoszeniem prawowity właściciel już zdołał odzyskać. Dejotar bowiem nie kupił od ciebie tego, co sam wziął w posiadanie, zanim mu sprzedałeś. To prawdziwy mężczyzna, a na pogardę zasługujemy my, którzy nienawidząc sprawcy upokorzenia, jednocześnie bronimy jego rozporządzeń. [38,97] Co powiedzieć o niezliczonych zapisach i mnóstwie dokumentów? Znaleźli się handlarze, którzy jawnie sprzedają je niczym programy walk gladiatorów. Tak wielką stertę pieniędzy nagromadził Antoniusz, że nawet nie da się ich zważyć ani zliczyć. Jakże ślepa jest chciwość! Dopiero co wywieszono obwieszczenie, na mocy którego najzamożniejsze miasta kreteńskie uwolniono od podatków, a gdy skończy się prokonsulat Marka Brutusa, Kreta już nie będzie prowincją. Czy ty masz rozum? Czy nie należy cię związać jako obłąkanego? Na mocy dekretu Cezara Kreta może uzyskać wolność po odejściu stamtąd Brutusa, chociaż za życia Cezara nie miała z Brutusem nic wspólnego? Nie sądźcie, że skoro doszło do sprzedaży tego dekretu, nic się nie stało - oto straciliście prowincję Kretę. Naprawdę nie ma takiego nabywcy, któremu Antoniusz nie sprzedałby czegoś. 98 Po zwycięstwie nad Farnakesem, królem Bosforu, Cezar udał się do Dejotara i narzucił mu trybuty; by je spłacić, Dejotar musiał sprzedać dużą część swych dóbr. 99 Damski pokój (gynaecium), o którym Cyceron tu z przekąsem wspomina, to pokój Fulwii, żony Antoniusza, maczającej palce w brudnych interesach męża. 100 NA WŁASNĄ RĘKĘ (suo Marte). 101 Sekstus Klodiusz. [38,98] Czy spreparowaną przez ciebie ustawę o wygnańcach też wydał Cezar? Nie chcę szydzić z niczyjego nieszczęścia, żalę się tylko, że po pierwsze: te powroty zaszkodziły reputacji ludzi, których sprawę Cezar osądził jako zasługującą na oddzielne potraktowanie, a po drugie: nie wiem, dlaczego tej samej łaski nie miałbyś przyznać pozostałym -jest ich trzech czy czterech. Czy ci, co doznali jednakiego nieszczęścia, nie mogą się cieszyć jednaką twoją łaską? Czemu policzyłeś ich w jednym rzędzie ze swoim stryjem? Dla niego nie chciałeś wnieść ustawy, choć dla innych wniosłeś. Nakłoniłeś go do starania się o urząd cenzora i przygotowałeś kampanię wyborczą, co wzbudziło śmiech i rozżalenie. Dlaczego jednak nie zwołałeś komicjów, by go wybrano? [38,99] Czy dlatego, że trybun ludowy oznajmił pojawienie się pioruna ze złowróżbnej strony? Gdy chodzi o twoje sprawy, wróżby nie są ważne, ale gdy dotyczy to spraw twoich bliskich, wtedy stajesz się pobożny. A czy nie opuściłeś swego stryja, wówczas gdy ubiegał się o septemwirat?102 Pojawił się bowiem człowiek, któremu, jak się obawiałeś, nie mogłeś odmówić, nie narażając przy tym głowy. Obciążyłeś wszelkimi zniewagami tego, którego wszak powinieneś szanować jak ojca, jeśli oczywiście byłbyś w stanie odnosić się i do niego tak, jak przystoi. Swoją siostrą i żoną wzgardziłeś dla innej, upatrzonej i już wypróbowanej partii.103 Mało ci było, więc najcnotliwszą kobietę fałszywie oskarżyłeś o cudzołóstwo. Czy można dodać coś jeszcze? Ty się tym nie zadowoliłeś. W kalendy styczniowe, gdy senat był wypełniony po brzegi, w obecności stryja miałeś czelność powiedzieć, że przyczyną twej nienawiści do Dolabelli jest przeświadczenie, że zhańbił twoją siostrę i żonę. Któż może orzec, czy większą bezczelnością było, że o tak plugawych i obrzydliwych sprawach mówiłeś w senacie, czy większą niegodziwością, że przeciwko Dolabelli, czy jeszcze bardziej wstrętne, że w obecności ojca, czy bardziej okrutne, że przeciwko tej nieszczęsnej kobiecie? [39,100] Lecz wróćmy do sprawy dokumentów. Jak je rozpoznałeś? Przecież senat, aby zachować pokój, potwierdził rozporządzenia Cezara, czyli te, które on wydał, nie zaś te, o których Antoniusz powiedział, że je wydał Cezar. Skąd się one biorą? Kto je napisał? Jeżeli są fałszywe, dlaczego bierze się je pod uwagę? Jeżeli auten- 102 SEPTEMWIRAT (septemviratus) - komisja złożona z siedmiu urzędników, której przewodził Lucjusz Antoniusz. Jej zadaniem było przeprowadzenie podziału dóbr w Poncie i Kampanii dla weteranów. 103 Mowa o Antonii, córce stryja, więc stryjecznej siostrze, a zarazem drugiej żonie Marka Antoniusza, z którą się rozwiódł, by pojąć za żonę Fulwię. tyczne, dlaczego się je sprzedaje? Przecież postanowiono, żebyście, poczynając od kalend czerwcowych, zbadali je wespół z radą. Jakaż to rada, co nigdy nie została zwołana! Na które kalendy czerwcowe czekałeś? Czy na te, kiedy powróciłeś w towarzystwie zbrojnych, zwiedziwszy kolonie weteranów? O przesławna ta twoja podróż w kwietniu i maju, gdyś także z Kapui zamierzał utworzyć kolonię!104 Wiemy, w jaki sposób stamtąd uszedłeś, czy raczej - ledwie uszedłeś. [39,101] Teraz Miastu grozisz. Obyś się ważył spełnić swe pogróżki, aby owo „ledwie" bez śladu przepadło. A jakie zaszczytna była ta twoja pielgrzymka! Czy mam mówić o wykwintnych obiadach, o szaleńczych pijatykach? Tyś sam na tym stracił, teraz powiem więc o stratach naszych. Otóż uważaliśmy, że wielką ranę zadaje się rzeczypospolitej, nawet wtedy, gdy Pole Kampańskie uwalniano od podatków, aby rozdać je żołnierzom, a tyś poprzydzielał je swoim towarzyszom biesiad i hazardu. Mówię o komediantach, ojcowie, i komediantkach, które osadził na Polu Kampańskim. Czy mam nie opłakiwać Pola Leontyńskiego? Przecież te grunty kampańskie i leontyńskie pośród posiadłości narodu rzymskiego były niegdyś uważane za szczególnie intratne i żyzne. Lekarzowi105 - trzy tysiące jugerów; a ile byś dał, aby cię z szaleństwa wyleczył? Retorowi - dwa tysiące, a ile byś dał, gdyby mógł cię uczynić wymownym? [40,102] Wróćmy do jego podróży po Italii. Założyłeś kolonię w Kasylinum, gdzie już przedtem założył ją Cezar. Co prawda w liście zasięgałeś mej rady co do Kapui, lecz odpowiedziałbym to samo w sprawie Kasylinum. Pytałeś, czy możesz zgodnie z prawem założyć nową kolonię tam, gdzie już ją założono. Zaprzeczyłem, twierdząc, że zgodnie z prawem, dopóki kolonia istnieje nienaruszona, nie zakłada się nowej w miejscu, gdzie została założona pod auspicjami, a nowi osadnicy mogą być dopisani do dawniejszych. Ty zaś do tego stopnia uniosłeś się pychą i pogwałciłeś wszelkie prawa dotyczące wróżb, że założyłeś kolonię w Kasylinum - tam kolonia istniała już od kilku lat, kiedy zatknąłeś sztandar i wytyczyłeś okręg pługiem,106 którego lemiesz niemal otarł się o bramę Kapui, uszczuplając ziemie kwitnącego miasta. 104 W kwietniu i maju 44 r. Antoniusz odbył podróż po Kampanii, podczas której odwiedzał kolonie weteranów Cezara i zachęcał ich do trwania w gotowości. W Kapui istniała już kolonia, założona przez Cezara w 59 r. 105 Brak informacji na temat owego lekarza Marka Antoniusza. 106 Urzędnik wprowadzający osadników zatykał sztandar, przeprowadzał wróżby i symbolicznie wyznaczał pługiem okręg wokół kolonii. [40,103] Zaczynając od pogwałcenia przepisów religijnych, rzucasz się na kasyńską posiadłość Marka Warrona, człowieka wielce pobożnego i uczciwego. Jakim prawem? Jak śmiałeś? Powiesz pewnie: „Tak samo jak na dobra dziedziców Lucjusza Rubriusza, jak na dobra dziedziców Lucjusza Turseliusza i na niezliczone inne posiadłości". A jeśli drogą licytacji, niechże one mają moc prawną, niech kontrakty będą ważne. Byleby tylko były to kontrakty Cezara, a nie twoje skrypty dłużne i nie te, na mocy których sam siebie uwolniłeś od długów. Kto mówi, że kasyńską posiadłość Warrona sprzedano? Kto widział włócznię zatkniętą na znak licytacji? Kto słyszał głos prowadzącego tę licytację? Mówisz, że posłałeś do Aleksandrii człowieka, aby kupił ową posiadłość od Cezara. Doprawdy nie mogłeś sobie pozwolić na to, by poczekać, aż wróci. [40,104] A czy ktoś słyszał kiedyś, że skonfiskowano jakąś cząstkę majątku Warrona, skoro jego dobro stanowiło przedmiot troski wielu ludzi? A cóż stosownego da się powiedzieć o twej bezgranicznej bezczelności, skoro Cezar napisał do ciebie, żądając zwrotu majątku? Oddal na chwilę zbrojnych, których tu widzimy, dowiesz się wówczas, że co innego licytacja Cezara, a co innego twoja bezczelność i zuchwałość. Nie tylko właściciel nie będzie chciał dopuścić cię do swych dóbr, ale też żaden przyjaciel, sąsiad, gość lub zarządca. [41,104] Przez ile dni, łajdaku, hulałeś w owej wiejskiej posiadłości! Od godziny trzeciej107 pito, grano, wymiotowano. O nieszczęsne ściany! „Jakże inny pan",108 choć jaki tam z niego pan, jakże inny od dawnego, wami zawładnął! Przecież Marek Warron chciał tam mieć przybytek wiedzy, nie rozpusty. [41,105] Jakież uczone rozmowy prowadzono przedtem w tej posiadłości, jakież czyniono przemyślenia, powstawały tam pisma, prawa narodu rzymskiego, wspomnienia o przodkach, wszelakie prawidła mądrości i wiedzy! A od kiedy ty się tam ulokowałeś, wszak właścicielem nie jesteś, wszędzie słychać było krzyki pijanych, posadzki spływały winem, chlapano po ścianach, szlachetnie urodzeni młodzieńcy przestawali z męskimi prostytutkami, nierządnice z matronami. Z Kasynum, z Akwinum, z Interamny przychodzili ludzie, aby cię pozdrowić - nie przyjąłeś nikogo. I słusznie, przecież u największego łotra 107 Tj. o dziewiątej rano. 108 „JAKŻE INNY PAN" (quam dispari domino) - cytat z nieznanej tragedii, przytoczony przez Cycerona także w innym miejscu (Off. 1,139): „o domus antiqua, heu quam dispari dominare domino". oznaki godności konsularnej traciły wartość. [41,106]A gdy jadąc do Rzymu, zbliżył się do Akwinum, wyszło mu naprzeciw dość wielu ludzi, jako że to ludne miasto. Obnoszono go po mieście w zakrytej lektyce, niczym nieboszczyka. Głupio postąpili Akwinaci, lecz mieszkali przecież na twej trasie. A mieszkańcy Anagniny? Choć z daleka, jednak zeszli, żeby go pozdrowić, jakby był konsulem. Trudno w to uwierzyć, ale [†] wszyscy wiedzą, że nie odkłonił się nikomu. Miał zaś przy sobie dwóch mieszkańców Anagniny: Mustelę i Lakona - jeden z nich pierwszy do miecza, a drugi do kielicha. [41,107] Na cóż mi wspominać tamte pogróżki i zniewagi, jakimi obrzucił Sydycynów? Prześladował mieszkańców Puteolów, za to, że za swych patronów obrali Gajusza Kasjusza i Brutusów. Kierowali się wielkim oddaniem, rozwagą, życzliwością i przywiązaniem, nie byli zmuszeni użyciem siły, jak to ma miejsce w przypadku twoim, Bazylusa i innych wam podobnych, których nikt nie chciałby mieć za klientów, a co dopiero za patronów. [42,107] Gdy nie było cię w Rzymie, bardzo piękny dzień zajaśniał dla twego kolegi.109 Zburzył na Forum pomnik,110 któremu zwykłeś oddawać cześć. Dowiedziałeś się o tym i - jak twierdzą ci, co byli z tobą - upadłeś na duchu. Co się stało potem, nie wiem. Domyślam się, że przeważyła groźba użycia broni. Ściągnąłeś swego kolegę ze szczytu sławy i sprawiłeś nie tyle, że się do ciebie upodobnił, bo ciągle jeszcze nie jest tobą, ale że stał się niepodobny do siebie. [42,108] Potem ten twój powrót do Rzymu. Jakież zamieszanie w całym Mieście! Pamiętamy nadmierną potęgę Lucjusza Cynny, panującego po nim Sullę, dopiero co oglądaliśmy królującego Cezara. Być może wtedy było nieco zbrojnych, lecz nie tak wielu i pozostawali ukryci. Teraz zaiste jedno wielkie barbarzyństwo! Żołnierze z mieczami maszerują w szyku kwadratowym. Widzimy, jak niosą lektyki z tarczami. Znieczulono nas, ojcowie, przywykliśmy do tego, co powtarza się od dawna. Gdy w kalendy czerwcowe chcieliśmy, zgodnie z ustaleniami, przyjść do senatu, zdjęci strachem, szybko uciekliśmy. [42,109] A ten, co senatu nie potrzebował i na nikogo nie czekał, raczej ucieszył się, gdyśmy odeszli, i natychmiast dopuścił się czegoś niewiarygodnego. On dla wła- 109 Kolegą Antoniusza w konsulacie na rok 44 po śmierci Cezara został Dolabella. 110 Początkowo Cyceron twierdził, że gdyby Antoniusz nie wyjechał z Rzymu, także i jemu można by przypisać tę zasługę; zob. Cyceron (Phil. 1,2,5). snego zysku wcześniej bronił dokumentów Cezara, a wówczas obalił jego sławne ustawy, aby móc wstrząsnąć rzecząpospolitą. Przedłużył okres zarządu prowincjami do kilku lat.111 Chociaż powinien bronić postanowień Cezara, unieważnił te dotyczące spraw publicznych i prywatnych. W sprawach publicznych najważniejsza jest ustawa, w sprawach prywatnych najświętszy jest testament. A on jedne ustawy zniósł bez żadnego obwieszczenia, inne zaś ogłosił, aby je zaraz znieść. Unieważnił testament, a przecież testamentu nie podważają nawet obywatele okryci hańbą. Posągi i obrazy, wraz z ogrodami zapisane przez Cezara narodowi, przeniósł częściowo do ogrodów Pompejusza, częściowo do wiejskiej posiadłości Scypiona. [43,110] I ty tak czule wspominasz Cezara, tak go po śmierci kochasz? Czy Cezar dostąpił większego zaszczytu nad ten, że miał pulwinar, posąg, spiczasty dach na domu i flamina?112 Czy jak Jowisz, Mars bądź Kwirynus mają flaminów, tak boski Juliusz ma za kapłana Marka Antoniusza? Po cóż więc zwlekasz? Dlaczego na mocy wróżb się nie wyświęcisz? Wyznacz dzień, znajdź kogoś, kto by cię konsekrował. Przecież jesteśmy kolegami, więc nikt ci nie odmówi. O człowieku, nienawiść budzisz jako kapłan, wszystko jedno czy tyrana, czy śmiertelnika! Pytam dalej: nie wiesz, jaki dzień dziś mamy? Nie jesteś świadom, że wczoraj w cyrku czwarty dzień trwały igrzyska rzymskie, choć chyba sam wniosłeś do ludu, żeby dzień piąty poświęcono Cezarowi? Dlaczego nie ubraliśmy się odświętnie? Czemu pozwalamy, by zaniedbywano wyrazy czci przyznane Cezarowi na mocy twojej ustawy? Czy, dodając jeden dzień, pozwoliłeś znieważyć modlitwy, dlatego że nie chciałeś znieważać pulwinarów należnych bogom? Albo całkowicie zlikwiduj zwyczaje religijne, albo je zachowuj sumiennie. [43,111] Pytasz, czy podoba mi się pulwinar dla Cezara, spiczasty dach na jego domu i kapłan. Nic mi się z tych rzeczy nie podoba. Ale ty, który bronisz jego postanowień, jak wytłumaczysz fakt, że jednych bronisz, a o inne nie dbasz? Nie chcesz chyba przyznać, że to wszystko dla dobra twojego, a nie dla chwały Cezara? I co ty na to? Czekam na twój dar słowa. Poznałem twego dziada jako bardzo wymownego człowieka, ale ciebie znam jako jeszcze bardziej otwartego w mówieniu. On nigdy nie przemawiał na- 111 Zob. Cyceron (Phil. 1,8,19). 112 Wszystko to atrybuty bogów; zob. „Słowniczek", hasła: 'pulwinar', 'posąg', 'dach spiczasty', 'flamin'. go, my oglądamy twoją pierś szczerego człowieka. Czy odpowiesz na te zarzuty i w ogóle będziesz miał czelność otworzyć usta? Czy znajdziesz w mej niekrótkiej mowie jakikolwiek zarzut, na który mógłbyś śmiało odpowiedzieć? [44,112] Lecz pomińmy minione sprawy i tylko ten jeden dzień, jeden - mówię - dzień dzisiejszy, tę chwilę, w której przemawiam, postaraj się usprawiedliwić, jeśli zdołasz. Dlaczego senat otoczony jest wieńcem zbrojnych? Dlaczego mnie słuchają twoi siepacze z mieczami? Dlaczego zamknięto podwoje świątyni Zgody? Dlaczego prowadzisz na Forum Iturejczyków ze strzałami, lud najbardziej barbarzyński ze wszystkich? Mówi, że robi to, aby czuć się bezpiecznie. Czyż nie lepiej tysiąc razy zginąć, niż nie móc bez zbrojnej straży żyć we własnym mieście? Ale, uwierz mi, żadna to ochrona. Miłością i życzliwością obywateli trzeba się obwarować, nie orężem. [44,113] Wydrze ci go i z rąk wytrąci naród rzymski. Obyśmy my wyszli z tego bez szwanku! Lecz jakkolwiek z nami postąpisz, jeśli nie zrezygnujesz ze swych zamiarów, daję słowo - niedługo pożyjesz. Twoja żona, wcale nie tak skąpa (wspominam ją bez cienia złośliwości), zbyt długo już jest winna narodowi rzymskiemu trzecią ofiarę.113 Naród rzymski ma ludzi, którym może powierzyć ster państwa. Gdziekolwiek w świecie oni są, w nich cały ratunek dla rzeczypospolitej, czy raczej - w nich rzeczpospolita, która jak dotąd dokonała jedynie pomsty, a jeszcze nie odzyskała swych praw. Ma ona młodzież najbardziej szlachetną i gotową jej bronić. Nawet jeśli młodzież ta w trosce o własny spokój wycofała się z życia publicznego, rzeczpospolita ją powoła. I słowo „pokój" jest słodkie, i sam pokój to rzecz zbawienna, ale jest wielka różnica między pokojem a niewolą. Pokój to spokojna wolność, niewola to zło największe ze wszystkich, które nie tylko wojną, ale i śmiercią należy okupić. [44,114]Chociaż oddalili się od nas ci nasi oswobodziciele, jednak pozostawili przykład czynu. Dokonali tego, czego nie dokonał nikt. Brutus prowadził wojnę z Tarkwiniuszem, który był królem, gdy w Rzymie wolno było nim być.114 Spuriusz Kasjusz, Spuriusz Meliusz, Marek Manliusz zostali zabici z powodu podejrzenia o chęć zdobycia władzy królewskiej. Nasi oswobodziciele jako pierwsi rzucili się z mieczami nie na człowieka jedynie dążącego do wła- 113 Poprzedni dwaj mężowie Fulwii: Klodiusz i Kurion, zginęli w czasie rozruchów w Rzymie, czego tu Cyceron najwyraźniej życzy i Antoniuszowi. 114 Mowa o Lucjuszu Juniuszu Brutusie, pierwszym konsulu (509 r.). dzy królewskiej, lecz na już królującego. Jak sam w sobie czyn ten jest wielki i niemal boski, tak i godzien naśladowania, zwłaszcza że - jak się zdaje - dostąpili oni sławy, której w niebie ledwie dostąpić można. Choć sama świadomość dokonania najpiękniejszego czynu już jest nagrodą, jednak nie sądzę, aby śmiertelnik pogardził nieśmiertelną sławą. [45,115] Przypomnij więc sobie, Marku Antoniuszu, ów dzień, w którym zniosłeś dyktaturę. Wspomnij radość senatu i narodu rzymskiego, porównaj ją z obecną [†] chwilą, gdy ty i twoi bliscy kupczycie wszystkim. Wtedy zrozumiesz, jak wielka jest różnica między podłym zyskiem a sławą, lecz bez wątpienia, jak nie czują słodyczy potraw ci, co zapadli na jakąś chorobę i odrętwienie zmysłów, tak rozpustnicy, chciwcy i złoczyńcy nie mogą zasmakować w prawdziwej sławie. Cóż, skoro sława nie może cię skłonić do czynienia dobra, czyż strach może cię odwieść od najhaniebniejszych postępków? Sądów się nie boisz: jeżeli z powodu niewinności - pochwalam, ale jeżeli z powodu wiary w swą siłę, to czyż nie wiesz, czego powinien obawiać się ten, kto z tego właśnie powodu nie boi się sądów? [45,116] Jeżeli nie boisz się dzielnych mężów i zacnych obywateli, dlatego że broń powstrzymuje ich od twego ciała, to - uwierz mi - twoi wspólnicy nie będą znosić cię zbyt długo. A cóż to za życie dniem i nocą bać się swoich? Chyba że zobowiązałeś ich większymi dobrodziejstwami niż ów człowiek115 ludzi, którzy go zabili. Zresztą, czy możesz się z nim porównywać pod jakimkolwiek względem? Był mężem zdolnym, mądrym, o dobrej pamięci, wykształconym, pilnym, pomysłowym, dokładnym. Jego wojenne dokonania, choć dla rzeczypospolitej zgubne, jednak są wielkie. Na wiele lat wcześniej powziął zamiar zdobycia władzy królewskiej i to, co zamierzył, osiągnął po wielu trudach i niebezpieczeństwach. Prezentami, budowlami publicznymi, rozdawnictwem żywności, ucztami pozyskiwał sobie nieświadomy niczego tłum. Wspólników zobowiązał nagrodami, wrogów - pozorami łagodności. Cóż więcej? Raz wzbudzając strach, raz okazując cierpliwość, przyzwyczaił wolne państwo do znoszenia niewoli. [46,117] Mogę cię z nim porównać jedynie pod względem żądzy panowania, ale pod żadnym innym nie należy cię z nim porównywać. Wszak z wielkiego zła, jakie wyrządził rzeczypospolitej, jednak wynikło choćby to jedno dobro, że naród rzymski już nauczył się, na ile komu może zaufać, komu się powierzyć, a od kogo wi- 115 Mowa o Cezarze. nien stronić. Czy nie myślisz o tym, nie rozumiesz, że dzielnym mężom wystarczy raz poznać, jak piękną, godną wdzięczności i wielce chwalebną sprawą jest zabić tyrana? Czy ludzie, którzy nie mogli znieść tego człowieka, będą znosić ciebie?[46,118]Uwierz mi, że na wyścigi niedługo biec będą, by dokonać tego dzieła, i nie zaczną zwlekać, czekając na okazję. Marku Antoniuszu, proszę, pomyśl wreszcie o rzeczypospolitej. Zważ na swych przodków, a nie na ludzi, z którymi żyjesz. Mnie traktuj, jak zechcesz, ale pojednaj się z rzecząpospolitą. Zresztą to twoja sprawa, co z tobą będzie, ja powiem o sobie. Gdy byłem młody, broniłem rzeczypospolitej, nie opuszczę jej więc, będąc starcem; w pogardzie miałem miecze Katyliny, nie ulęknę się i twoich. Chętnie oddam życie, jeśli śmierć moja okupi wolność państwa, aby wreszcie boleść narodu rzymskiego zrodziła to, co poczęła już dawno! [46,119]Przecież przed niemal dwudziestoma laty w tej oto świątyni powiedziałem, że śmierć męża konsularnego nie może być przedwczesna,116 a teraz o ileż prawdziwsze wydają się te słowa, gdy płyną z ust starca! Ja, ojcowie, już nawet wypatruję śmierci, skoro dostąpiłem zaszczytu sprawowania urzędów i dokonałem wielu czynów. Mam tylko dwa życzenia: po pierwsze, chcę, umierając, pozostawić naród rzymski wolnym - nad to nic zgoła lepszego nie mogą mi dać bogowie nieśmiertelni - po drugie: niech każdy otrzyma zapłatę wedle tego, jak się zasłużył rzeczypospolitej. 116 Zob. Cyceron (Cat. 4,2). FILIPIKA TRZECIA [1,1] Ojcowie, później, niż wymagał tego stan rzeczypospolitej, lecz jednak wreszcie nas zwołano.1 Domagałem się tego codziennie, nie tylko widząc, że zanosi się na świętokradczą wojnę, jaką człowiek nikczemny i zatracony wydał ołtarzom i ogniskom domowym, życiu i majątkom naszym, lecz także mając świadomość, że ta wojna już trwa. Czekamy na kalendy styczniowe. Nie czeka na nie Antoniusz, bo zamierza z wojskiem napaść na prowincję Decymusa Brutusa, męża wybitnego i wyjątkowego.2 Grozi, że dobrze uzbrojony i w pełnej gotowości przybędzie stamtąd do Miasta. [1,2] Na cóż to czekanie, po co zwłoka, choćby najmniejsza? Mimo że kalendy już blisko, jednak i krótki czas dłuży się nieprzygotowanym. Jeśli się z góry o wszystko nie zadba, często jeden dzień, a nawet jedna godzina przynosi druzgocącą klęskę. Z podjęciem decyzji, jak ze złożeniem ofiary, lepiej nie czekać na określony dzień. Gdyby kalendy styczniowe przypadły w dniu, kiedy Antoniusz po raz pierwszy uciekł z Rzymu, albo gdyby aż tak ich nie oczekiwano, nie mielibyśmy już żadnej wojny. Powaga senatu i zgoda narodu rzymskiego poskromiłyby zuchwałość owego szaleńca. Głęboko wierzę, że konsulowie desygnowani zrobią to na- 1 20 grudnia 44 r. 2 Antoniusz wyruszył do Galii Przedalpejskiej, skąd zamierzał wypędzić Decymusa Brutusa, któremu rządy w tej prowincji powierzył w testamencie Cezar. Antoniusz na komicjach otrzymał Macedonię, w testamencie Cezara przyznaną Markowi Brutusowi, ale chcąc stacjonować bliżej Rzymu, by móc przejąć władzę, w czerwcu wyjednał sobie na komicjach zamianę Macedonii na Galię; Macedonii zrzekł się na korzyść swego brata, Gajusza. Stało się to powodem czteromiesięcznej wojny między Antoniuszem a Decymusem Brutusem, Oktawianem i senatem. tychmiast po objęciu urzędu. Mają przecież dobrą wolę, w najwyższym stopniu odznaczają się roztropnością i są wyjątkowo zgodni. Pilno mi do tego, bom złakniony nie tylko zwycięstwa, ale zwycięstwa szybkiego. [1,3] Dokądże wreszcie jedynie ludzie prywatni odpierać będą tę tak okrutną i niegodziwą nawałnicę? Dlaczego władza publiczna nie weźmie się za to czym prędzej? [2,3] Gdy mocno już rozpaliło się szaleństwo Antoniusza, a jego powrotu spod Brundyzjum obawialiśmy się niczym najokrutniejszej i najzgubniejszej zarazy, wówczas młodzieniec, czy może raczej chłopiec,3 Gajusz Cezar, wiedziony jakimś niewiarygodnym, wręcz boskim, zamysłem i męstwem, strwonił całą ojcowiznę, by wystawić potężną armię, złożoną z niezwyciężonych weteranów. Nie żądaliśmy, nie braliśmy pod uwagę ani nie marzyliśmy o tym, bo nam to zdawało się niemożliwe. Użyłem niewłaściwego słowa: przecież on ojcowizny nie strwonił - zainwestował ją w ocalenie rzeczypospolitej. [2,4] Nie możemy go nagrodzić tak, jak na to zasługuje, jesteśmy mu zatem winni bezgraniczną, z serca płynącą wdzięczność. Przecież nie ma człowieka tak niedoświadczonego i tak mało myślącego o rzeczypospolitej, który by nie wiedział, iż jeśliby Marek Antoniusz mógł spełnić swe groźby i przyjechać spod Brundyzjum do Rzymu z wojskiem, jakie miał zamiar zebrać, nie cofnąłby się wtedy przed żadnym okrucieństwem. Wszak pod gościnnym dachem Brundyzjum rozkazał wymordować najlepszych obywateli.4 Wszyscy wiedzą, że krew umierających u stóp Antoniusza zbryzgała twarz jego żony. Skoro nadciągał skalany tym okrucieństwem, rozwścieczony na wszystkich dobrych ludzi w większym jeszcze stopniu niż na tych, których pozabijał, czy oszczędziłby choć jednego z nas lub jakiegokolwiek innego porządnego człowieka? [2,5] Od owego nieszczęścia z własnej inicjatywy uratował państwo człowiek prywatny, Cezar; inaczej być nie mogło. Gdyby go rzeczpospolita nie zrodziła, oto za sprawą zbrodni Antoniusza już jej nie mielibyśmy. Tak ja to widzę. Jestem przekonany, że je- 3 Gajusz Juliusz Cezar Oktawian miał wówczas 19 lat. 4 Antoniusz wymordował w Brundyzjum centurionów Legionu Marsowego i Legionu IV, które chciały przejść na stronę Oktawiana, gdyż ten płacił pięć razy więcej niż on. Następnie, pod koniec listopada, legiony te ruszyły z Antoniuszem na Rzym, ale w Albie mimo wszystko przeszły na stronę Oktawiana. Antoniusz, dokonując egzekucji, właściwie postąpił zgodnie z prawem, bo Oktawian był wówczas człowiekiem prywatnym, więc legiony przechodzące na jego stronę i opuszczające Antoniusza, któremu na mocy prawa podlegały, w istocie dopuszczały się dezercji. śli ten jeden młodzieniec nie powstrzymałby ataku owego szaleńca i nie udaremnił jego zbrodniczych planów, rzeczpospolita zginęłaby doszczętnie. A zatem, ojcowie, dziś - bo dziś po raz pierwszy dzięki dobrodziejstwu Cezara możemy swobodnie mówić to, co myślimy - trzeba powierzyć mu władzę, aby mógł bronić rzeczypospolitej nie tylko na własną rękę, lecz także na mocy naszego polecenia. [3,6] Gdy po długiej przerwie wolno nam mówić o sprawach państwa, nie można też milczeć o Legionie Marsowym. Czy kiedykolwiek żył choć jeden człowiek tak dzielny, będący tak wielkim przyjacielem rzeczypospolitej, jak którykolwiek z tych żołnierzy? Uznawszy Marka Antoniusza za wroga państwa, nie chcieli towarzyszyć mu w jego szaleństwie, opuścili konsula. Nie postąpiliby tak zapewne, gdyby nie uważali za konsula człowieka, który - jak wiedzieli - nic innego nie robi i niczego innego nie zamierza, jak tylko rzeź obywateli i zagładę rzeczypospolitej. Legion ów rozłożył się obozem w Albie. Czyż mogli wybrać miasto bardziej skłonne do czynu i bardziej oddane albo takie, którego mieszkańcy byliby dzielniejszymi ludźmi i wierniejszymi przyjaciółmi rzeczypospolitej? [3,7] Naśladując odwagę tego Legionu, do wojsk Gajusza Cezara dołączył i uznał jego władzę Legion IV, dowodzony przez kwestora Lucjusza Egnatulejusza, najlepszego i najmężniejszego obywatela. Musimy więc, ojcowie, naszą uchwałą udzielić poparcia temu, czego z własnej woli dokonał i nadal dokonuje ów znakomity i wyróżniający się ze wszystkich młodzieniec. Musimy naszym świadectwem i pochwałą utwierdzić cudowną zgodę w sprawie odzyskania rzeczypospolitej, zgodę, jaka była udziałem weteranów i najdzielniejszych żołnierzy tak z Marsowego, jak i z IV Legionu. Obiecajmy dziś, że gdy konsulowie desygnowani obejmą swój urząd, zatroszczymy się o korzyści, zaszczyty i nagrody dla nich. [4,8] Od dawna już wiemy to, co powiedziałem o Cezarze i jego wojsku. Dzięki niewiarygodnej odwadze Cezara oraz lojalności żołnierzy i weteranów z legionów, które zgodnie z najlepszym rozeznaniem opowiedziały się za władzą senatu, wolnością narodu rzymskiego i odważnym dziełem Cezara, dzięki nim wszystkim Antoniusz został odepchnięty od naszych gardeł. Lecz, jak powiedziałem, są to sprawy dawniejsze. Nie możemy pominąć milczeniem ostatniego, dopiero co ogłoszonego5 edyktu Decymusa Brutusa. Brutus obiecuje oto, że utrzyma prowincję Galię we władzy 5 Edykt ten nadszedł do Rzymu 20 grudnia 44 r. senatu i narodu rzymskiego. Oto obywatel zrodzony dla rzeczypospolitej, pomny swego imienia, wierny naśladowca przodków! A przecież gdy wypędzono Tarkwiniusza, przodkowie nasi nie oczekiwali wolności, tak jak my ją pragniemy zachować, odpierając Antoniusza. Oni już od założenia Miasta byli posłuszni królom, my po ich wypędzeniu zapomnieliśmy o niewoli. [4,9] Wszak owego Tarkwiniusza, którego nie mogli ścierpieć nasi przodkowie, nie uznano za okrutnego i nie nazwano okrutnym ani bezbożnym, lecz pysznym. Nasi przodkowie nawet u króla nie mogli znieść wady, którą my często znosimy u ludzi prywatnych, Lucjusz Brutus nie mógł znieść pychy króla, a Decymus Brutus miałby ścierpieć, że króluje zbrodniarz i bezbożnik? Czy Tarkwiniusz popełnił choć jedną zbrodnię spośród tych, jakich w wielkiej liczbie dopuścił się Antoniusz i czyni to nieprzerwanie? Królowie mieli nawet senat, jednak pomiędzy członkami tej rady nie kręcili się uzbrojeni barbarzyńcy, jak w senacie, któremu przewodził Antoniusz. Królowie sprawowali auspicja, a ten konsul i augur je zlekceważył, nie tylko wbrew nim wniósłszy ustawy, lecz uczyniwszy to razem z kolegą, którego wybór na mocy zmyślonych wróżb sam ogłosił jako nieprawidłowy. [4,10] Jakiż król kiedykolwiek był tak jawnie bezwstydny, by kupczyć wszystkimi korzyściami, łaskami i prawami swego królestwa? Jakiego przywileju, praw obywatelskich jakiego miasta, jakiej nagrody nie sprzedał Antoniusz czy to pojedynczym osobom, czy miastom, czy całym prowincjom? Nie słyszeliśmy nic o jakichś nędznych czynach i brudach Tarkwiniusza. Tymczasem w domu Antoniusza między koszyczkami na wełnę odważano złoto, liczono pieniądze. W jednym miejscu wszyscy, którzy chcieli, mogli wytargować wszystko, co pozostawało pod władzą narodu rzymskiego. Nie wiemy niczego o tym, by Tarkwiniusz karał śmiercią obywateli rzymskich. Antoniusz w Suessie oddał żołnierzy pod straż i wymordował, w Brundyzjum wybił niemal trzystu6 dzielnych mężów, najlepszych obywateli. [4,11] Wreszcie Tarkwiniusz, gdy go wypędzano, toczył wojnę korzystną dla narodu rzymskiego,7 a Antoniusz prowadził żołnierzy przeciw narodowi rzymskiemu, kiedy opuściły 6 Wyżej Cyceron twierdził, że Antoniusz wymordował w Brundyzjum centurionów dwóch zbuntowanych legionów, a gdyby tak było, liczba zabitych wyniosłaby 132 (w każdym legionie było po 66 centurionów). A zatem albo w tym miejscu posłużył się hiperbolą, albo Antoniusz zgładził nie tylko centurionów. 7 W 510 r., kiedy wedle tradycji obalono w Rzymie monarchię i ustanowiono republikę, ostatni król, Tarkwiniusz Pyszny, oblegał Ardeę, dążąc do podporządkowania sobie miast latyńskich. go legiony i przestraszył się imienia oraz wojska Cezara, toteż zaniedbawszy uroczystych ofiar, przed świtem złożył śluby, aby ich nigdy nie wypełnić.8 Teraz ma zamiar napaść na prowincję narodu rzymskiego. Wielkiego więc dobrodziejstwa naród rzymski doznał od Decymusa Brutusa, a spodziewa się takiego, jakie naszym przodkom wyświadczył Lucjusz Brutus, pierwszy z owego rodu, który ze wszech miar godzien jest zachowania swego wielkiego imienia. [5,12] Chociaż każda niewola to nieszczęście, jednak czymś nie do zniesienia jest służba u kogoś skalanego, bezwstydnego, zniewieściałego i wiecznie - nawet w ciężkim położeniu - pijanego. Człowiek, który go nie dopuszcza do Galii, i to jako osoba prywatna, samodzielnie decydując, uznał, a bynajmniej się nie pomylił, że Antoniusz nie jest konsulem. Musimy więc, ojcowie, mocą władzy publicznej udzielić poparcia tej prywatnej decyzji Decymusa Brutusa. Począwszy od Luperkaliów, nie powinniście nazywać Marka Antoniusza konsulem. On owego dnia na oczach narodu rzymskiego przemawiał nagi, wyperfumowany, pijany i koledze9 próbował nałożyć koronę. Tego dnia zrzekł się zatem nie tylko konsulatu, lecz także wolności. Musiałby przecież natychmiast zostać niewolnikiem, gdyby Cezar zechciał przyjąć od niego oznakę władzy królewskiej. Czy Antoniusza, który owego potwornego i hańbą okrytego dnia wyraźnie ujawnił, co zdołałby znieść za życia Cezara, a co po jego śmierci sam pragnie osiągnąć, mogę uważać za konsula, za rzymskiego obywatela, za człowieka wolnego, w ogóle za człowieka? [5,13] Nie wolno też przemilczeć odwagi, roztropności i mądrości, jaką wykazała prowincja Galia. Toż to kwiat Italii, podpora władzy narodu rzymskiego, ozdoba jego panowania. I tak wielka zgoda panuje wśród galijskich municypiów i kolonii, że wydaje się, jakby one wszystkie się zmówiły, by bronić władzy senatu i majestatu narodu rzymskiego. Dlatego, trybunowie ludowi,10 chociaż nie poddaliście pod obrady niczego, oprócz sprawy dotyczącej wystawienia straży, aby dzięki nim w kalendy styczniowe konsulowie bezpiecznie przeprowadzili zebranie, wydaje mi się jednak, że z wielką mądrością i najlepszymi zamiarami daliście nam swobodę mówienia o wszystkim, co dotyczy 8 Mowa o nagłym wyjeździe Antoniusza z Rzymu, które miało miejsce w nocy z 28 na 29 listopada 44 r.; zob. Cyceron (Phil. 5,9,24). 9 Tj. koledze w konsulacie, czyli Cezarowi. 10 Pod nieobecność konsulów, zgodnie z przysługującym im prawem, senat zwołali nowo wybrani trybunowie. rzeczypospolitej. Skoro bowiem uznaliście, że bez straży senat nie może obradować bezpiecznie, tym samym oświadczyliście, że nawet w murach Miasta panoszy się zbrodnia i zuchwałość Antoniusza. [6,14] Toteż w swojej mowie skierowanej do was, a jak sądzę, jesteście mi przychylni, zawrę wszystko. Przyznajmy władzę znakomitym wodzom, a dzielnym żołnierzom dajmy nadzieję na nagrody; nie słowem jedynie, lecz i czynem wydajmy wyrok na Antoniusza, głoszący nie tylko, że żaden z niego konsul, lecz - że to wróg. Bo jeśli jest konsulem, legiony, które go opuściły, zasługują na śmierć przez obicie kijami,11 Cezar okazuje się zbrodniarzem, a łajdakiem Brutus, skoro obydwaj jako ludzie prywatni, z własnej woli zebrali wojsko przeciw konsulowi. Jeżeli zaś dla tych żołnierzy z powodu ich boskiej i nieśmiertelnej zasługi trzeba szukać nowych zaszczytów, wodzom zaś wręcz nie sposób się odwdzięczyć, to czy znajdzie się ktoś, kto za wroga nie uzna człowieka ściganego zbrojnie przez ludzi, których za ten czyn uznano obrońcami rzeczypospolitej? [6,15] A jakże skory do zniewag w edyktach, jakże nieokrzesany z niego barbarzyńca! Najpierw nagromadził obelgi pod adresem Cezara, zapewne inspirowane wspomnieniami własnej rozwiązłości i nierządu. Czy jest ktoś bardziej niewinny i skromny od tamtego młodzieńca? Czy wśród młodzieży mamy znakomitszy przykład dawnej cnoty? Kto zaś jest bardziej zbrukany niż ten, co tak źle o tamtym mówi? Antoniusz zarzucił niskie pochodzenie synowi Gajusza Cezara, choć także rodzony ojciec tamtego zostałby konsulem, gdyby mu życia starczyło. Mówi: „Matka z Arycji"12 - można by pomyśleć, że z Tralles albo z Efezu. Patrzcie, jak spogląda z góry na nas, którzy urodziliśmy się w municypiach, czyli najwyraźniej na wszystkich, bo przecież niewielu nie pochodzi z municypium. Na jakież miasto nie spojrzy wyniośle człowiek, który tak zapalczywie gardzi starożytną Arycją: sprzymierzeńcem na mocy prawa, pod względem położenia niemal sąsiadką Rzymu, a biorąc pod uwagę sławę mieszkańców - miejscowością bardzo zacną? [6,i6] Z tego miasta ustawy Wokoniusza, ustawy Atyniusza; wielu ludzi stamtąd zasiadało na krzesłach kurulnych za pamięci naszych ojców i naszej. Z tego miasta pochodzą bajecznie bogaci, niezliczeni ekwici rzymscy. Lecz jeśli nie podoba ci się żona z Arycji, dlaczego przypadła ci do gustu Tuskulanka? Przecież Marek Attiusz Balbus, ojciec tam- 11 Obicie kijami na śmierć (fustuarium) byto karą obowiązującą w wojsku rzymskim m.in. za zdradę. 12 Matką Oktawiana była Attia, córka Attiusza Balbusa, obywatela Arycji. tej bardzo cnotliwej i naprawdę dobrej kobiety, był przede wszystkim powszechnie szanowany wśród byłych pretorów, a ojcem twej obecnej żony, dobrej, a z pewnością bogatej kobiety, jest jakiś Bambalion, człowiek bez żadnego znaczenia. Nie było nikogo bardziej lekceważonego niż on. Jąkał się i rozum miał ograniczony, więc zyskał pogardliwy przydomek. „Ale dziadek szlachetnie urodzony". Zapewne ów Tuditanus, co w palii i na koturnach miał zwyczaj z mównicy sypać ludziom drobniaki. Chciałbym, żeby przekazał on potomkom tę pogardę dla pieniędzy. Macie ród sławny, szlachetny! [6,17] Ale jak to się stało, że uważasz za nisko urodzoną córkę Julii, skoro zwykłeś być dumny, że po matce pochodzisz z rodu Juliuszów? I cóż to za głupota, że o żonach z nizin mówi syn człowieka, który ożenił się z córką zdrajcy, Numitorią Fregellanką, a sam ma dzieci z latoroślą wyzwoleńca? Niech przyjrzą się temu znakomici mężowie: Lucjusz Filippus, który ma żonę z Arycji, i Gajusz Marcellus, ożeniony z córką mieszkanki Arycji. Jestem przekonany, że oni nie wstydzą się pochodzenia owych zacnych kobiet. [7,17] Antoniusz w swym edykcie ostro karci także Kwintusa Cycerona, syna mojego brata, i nie czuje, obłąkany, że ta przygana stanowi w istocie pochwałę. Cóż bardziej pożądanego mogło się przydarzyć owemu młodzieńcowi? Oto wszyscy poznali go jako sprzymierzeńca zamiarów Cezara i wroga Antoniuszowego szaleństwa! [7,18] Ten gladiator śmiał również napisać, że Kwintus Cyceron myślał o zabiciu ojca i stryja. O niewiarygodna bezczelności, zuchwałości i bezmyślności! Ważył się to napisać o młodzieńcu, którego wraz z bratem kochamy na wyścigi, bo ma on słodki charakter, jest dobrze wychowany i wyjątkowo zdolny. W każdej godzinie mamy go przed oczami i w sercu, czekamy na nowiny od niego i chętnie byśmy go uściskali. Natomiast czy mnie w swych edyktach Antoniusz obraża, czy chwali - tego on sam nie wie. Wydaje się, że chwali, chcąc mnie przy tym naśladować, skoro najlepszym obywatelom grozi tą samą karą śmierci, którą ja zastosowałem wobec zbrodniarzy i obywateli najgorszych.13 Jednak sądzi, że ożywiając pamięć tego mojego najpiękniejszego czynu, jednocześnie wzbudzi do mnie nienawiść u ludzi jemu podobnych. [8,19] A czegóż takiego on dokonał? Wydał wiele edyktów i zarządził, aby senat licznie się zgromadził ósmego dnia przed kalen- 13 Cyceron po raz kolejny wspomina rok 63 i karę, jaką zastosował wobec katylinarczyków. darni grudniowymi,14 ale sam tego dnia nie przyszedł. O ile mnie pamięć nie myli, napisał na końcu edyktu: „Jeśli ktoś będzie nieobecny, wszyscy mogą uważać, że nastaje na moje życie i żywi jak najgorsze zamiary". Cóż to za złe zamiary? Czy mają na celu odzyskanie wolności przez naród rzymski? Wyznaję, że byłem ich inicjatorem, doradzałem i doradzam Cezarowi, co należy czynić. Chociaż on nie potrzebował niczyjej rady, jednak - jak to się mówi - dolałem oliwy do ognia.15 Który porządny człowiek nie nastawałby na twoje życie, gdyby wiedział, że od twej śmierci zależy ratunek i życie wszystkich dobrych oraz wolność i władza narodu rzymskiego? [8,20] Skoro Antoniusz wezwał nas tak srogim edyktem, dlaczego sam nie przyszedł? Myślicie, że z powodu jakiegoś nieszczęścia albo ważnej sprawy? Wino i uczta go zatrzymały, jeśli nie należy nazwać owej uczty raczej pijatyką. Przeoczył dzień naznaczony edyktem i przeniósł obrady na czwarty dzień przed kalendami grudniowymi.16 Rozkazał stawić się na Kapitolu. Nie wiem, którędy sam przyszedł do świątyni, chyba podziemnym podkopem Galów. Zeszli się zaproszeni, skądinąd ludzie poważani, ale niepomni swej • godności. Taki bowiem był ów dzień, takie krążyły pogłoski, taki człowiek zwoływał senat, że hańbą było dla senatora niczego się nie obawiać. Antoniusz jednak do tych, co przyszli, nie śmiał powiedzieć ni słowa o Cezarze, chociaż postanowił poddać sprawę pod osąd senatu; jakiś mąż konsularny przyniósł przecież na piśmie swoje zdanie na ten temat. [8,21] Fakt, że Antoniusz nie miał odwagi mówić o człowieku, który poprowadził wojsko przeciwko niemu, konsulowi, czymże innym jest, jak nie przyznaniem się, że sam jest wrogiem? Wszak jeden z nich wrogiem być musiał i nie można było inaczej osądzić sprawy między dwoma skłóconymi wodzami. Jeśli więc wrogiem jest Cezar, dlaczego konsul nie przedstawił jego sprawy w senacie? Jeżeli senat nie powinien ukarać Cezara, to cóż może powiedzieć Antoniusz, jak nie to tylko, że skoro o Cezarze milczał, sam przyznał, że jest wrogiem? W edyktach nazywa go Spartakusem, ale w senacie nie ma odwagi nawet złym go nazwać. [9,21] A jakże Antoniusz pobudza do śmiechu w najbardziej nawet smutnym położeniu! Zachowałem w pamięci zdanka z jednego edyktu i - jak mniemam - Antoniusz uważa je za nadzwyczaj subtelne. Ja zaś dotąd nie znalazłem nikogo, kto by odgadł, co on 14 Tj. 24 listopada 44 r. 15 W oryginale: „currentem incitavi" ('pośpieszyłem biegnącego'). 16 Tj. na 28 listopada. chciał powiedzieć. [9,22] „Żadna to zniewaga, którą wyrządza człowiek godny". Po pierwsze, kto to jest człowiek godny? Bo wielu przecież godnych jest kary, na przykład on sam. Czy chodzi o „zniewagę, którą wyrządza człowiek posiadający godność"? A jakaż zniewaga może być większa od takiej właśnie? Dalej: co to znaczy „wyrządzać zniewagę"? l kto o tym mówi? Następne: „To nie strach, jeśli go wzbudza nieprzyjaciel". A więc przyjaciel zwykł wzbudzać strach? I inne podobne bzdury. Czy nie lepiej być niemową, niż mówić to, czego nikt nie rozumie? Oto dlaczego jego nauczyciel z mówcy stał się rolnikiem17 i wziął w posiadanie dwa tysiące jugerów nieobciążonego podatkami i należącego do dóbr publicznych Leontyńskiego Pola: człowieka durnego jeszcze bardziej ogłupił i dostał publiczny majątek. [9,23] Ale być może nie jest to ważne. Pytam więc: dlaczego Antoniusz tak łagodny był w senacie, skoro w edyktach tak srogi? Po cóż było trybunowi ludowemu Lucjuszowi Kasjuszowi, mężowi dzielnemu i niezmiernie statecznemu, grozić karą śmierci, gdyby przyszedł do senatu? Po co siłą i groźbami wyrzucał z senatu Decymusa Karfulenusa, który w sprawach rzeczypospolitej miał właściwe zdanie? Dlaczego zakazywał nie tylko wstępu do świątyni, lecz nawet zbliżania się do Kapitolu Tyberiuszowi Kanucjuszowi, który podczas zgromadzeń zwołanych w dobrej sprawie często słusznie go dręczył? Jakiej uchwale senatu wedle obaw Antoniusza mieli się oni sprzeciwić?18 Pewnie uchwaleniu modłów dziękczynnych dla wybitnego człowieka, Marka Lepidusa, a niebezpieczeństwem było to, że ktoś przeszkodzi w przyznaniu zwykłego zaszczytu temu, dla kogo o zaszczycie wyjątkowym myśleliśmy codziennie. [9.24] I w ogóle Antoniusz chyba bez powodu zwołał senat, skoro, gdy już miał mówić o sprawach rzeczypospolitej, a przyniesiono wieści o Legionie IV, upadł na duchu i zerwał się do ucieczki? Pośpiesznie przeprowadził ustawę senatu o modlitwach dziękczynnych, a głosowano przez rozejście się, co przedtem nigdy się nie zdarzyło.19 17 Przysłowiowe: „ex oratore arator". Mowa oczywiście o Sekstusie Klodiuszu. 18 Jako trybunowie ludowi wymienieni mogli skorzystać z prawa weta; zob. też Cyceron (Phil. 1,10,25). 19 W sprawach ważnych głosowano tak, iż każdy senator zabierał głos na dany temat. W sprawach mniejszej wagi, a taką nie było uchwalenie modłów publicznych, senatorowie głosujący za lub przeciw stawali po dwóch przeciwnych stronach (in discessione). Druga metoda - wedle słów Cycerona: „głosowanie nogami" - była zdecydowanie szybsza. [10,24] Potem wyjechał: podróż w żołnierskim płaszczu, unikanie ludzkich oczu, światła dziennego, Miasta, Forum - nędzna, wstrętna, haniebna ucieczka. Jednak tego samego dnia wieczorem uchwalono znakomite ustawy, sumiennie przeprowadzono losowanie prowincji i ta, która komu odpowiadała, boskim zrządzeniem każdemu przypadła. [10,25] Bardzo dobrze więc czynicie, trybunowie ludowi, zgłaszając teraz wniosek o wystawieniu straży dla konsulów i senatu. Za tę waszą zasługę wszyscy wam z serca dziękujemy i jesteśmy wdzięczni. Jakże bowiem możemy czuć się bezpieczni wobec tak niezmiernej zuchwałości i chciwości ludzkiej? Jakiego ostrzejszego wyroku, niż wydany przez jego przyjaciół, oczekuje ten człowiek nieszczęsny i zatracony? Lucjusz Lentulus, człowiek bardzo mu bliski, a ze mną związany, oraz Publiusz Nazon, wolny od wszelkiej chciwości, orzekli, że nie mają żadnej prowincji, bo Antoniusz nie przeprowadził żadnego losowania.20 To samo stwierdził Lucjusz Filippus, zaprawdę mąż godny ojca, dziada i swych przodków. Tego samego zdania był niezwykle uczciwy i prawy Gajusz Turraniusz. To samo poświadczył też Spuriusz Oppiusz. Nawet ci, co ceniąc przyjaźń z Antoniuszem, pozwolili mu na więcej, niż być może chcieli: Marek Pizon, mój przyjaciel - szanowany i jako człowiek, i jako obywatel - oraz równie nieskazitelny Marek Wehiliusz, potwierdzili, że będą posłuszni władzy senatu. [10,26] Cóż zaś mam powiedzieć o Lucjuszu Cynnie? Jego wyjątkowa uczciwość, widoczna w licznych i wielkich dziełach, czyni mniej zaskakującą chwałę owego zacnego czynu: oto zupełnie zlekceważył prowincję, której równie wielkodusznie i bardzo rozważnie nie przyjął Gajusz Cestiusz. Kim są pozostali zadowoleni z cudownego losowania? Tytus Anniusz i Marek Galliusz. Och, obaj szczęściarze! Przecież niczego innego nie pragnęli. Gajusz Antoniusz dostał Macedonię. Ten także jest szczęściarzem, wszak ciągle o niej mówił. A Gajusz Kalwizjusz dostał Afrykę. Trudno o większe szczęście niż jego - ledwo przecież opuścił Afrykę i jakby przewidując, że wróci, pozostawił w Utyce dwóch legatów. Sycylia przypadła Markowi Kuzyniuszowi, a Kwintusowi Kasjuszowi - Hiszpania. Nie mam powodu do podejrzeń: wierzę, że losowanie tych dwóch prowincji obyło się bez cudu. [11,27] O Gajuszu Cezarze - do młodzieńca wołam - jakże nagle i niespodziewanie przyszedłeś na ratunek rzeczypospolitej! Skoro 20 Cyceron zmierza do anulowania wyników losowania prowincji; losowanie to Antoniusz przeprowadził 28 listopada 44 r. tego wszystkiego dopuścił się ten, który uciekał, cóż jeszcze by zrobił, gdyby zaatakował? A na zgromadzeniu mówił, że będzie stróżem Miasta i pod Miastem zatrzyma wojsko aż do kalend majowych. O, wilk - jak powiadają - to znakomity stróż owiec! Czy Antoniusz byłby stróżem Miasta czy łupieżcą i prześladowcą? Powiedział, że wjedzie i wyjedzie z Miasta, kiedy zechce. A czyż nie powiedział wobec ludu, siedząc przed świątynią Kastora, że przeżyje tylko ten, kto zwycięży? [11,28] Dziś po raz pierwszy po długiej przerwie wstępujemy na grunt wolności, której ja, dopóki mogłem, byłem nie tylko obrońcą, lecz także odnowicielem. Kiedy zaś nie dysponowałem możliwościami, zamilkłem i bez poniżenia, ale nie bez godności, zniosłem doświadczenie owego czasu. Kto jednak zniesie tę bestię najohydniejszą? W jaki sposób? Czy w Antoniuszu jest cokolwiek prócz pożądania, okrucieństwa, rozpusty i zuchwałości? On cały jest ulepiony z tych wad. Nie ma w nim nic szlachetnego, umiarkowanego, skromnego czy wstydliwego. [11,29] Ponieważ, sprawa doszła do punktu krytycznego i albo on poniesie karę z rąk rzeczypospolitej, albo my staniemy się niewolnikami, to - na bogów nieśmiertelnych! - ojcowie, zdobądźmy się wreszcie na godną ojców odwagę i męstwo: odzyskajmy wolność właściwą narodowi i imieniu rzymskiemu lub ponad niewolę przedłóżmy śmierć. Znieśliśmy i wycierpieliśmy wiele z tego, czego w wolnym państwie znosić nie należało, jedni z powodu nadziei, że być może uda się odzyskać wolność, inni nadmiernie pragnęli zachować życie. Lecz skoro znieśliśmy to, do znoszenia czego zmusiła nas konieczność, zaiste jakaś siła fatalna - choć i tego nie znieśliśmy do końca - czy dalej będziemy tolerować owo najbardziej ohydne i okrutne panowanie tego skończonego łotra? [12,30] Co zrobi w gniewie, mając możliwość działania, skoro bez żadnej przyczyny był wrogiem wszystkich ludzi prawych? Na co jeszcze się waży jako zwycięzca człowiek, który po śmierci Cezara, żadnego zwycięstwa nie odniósłszy, dokonał tak niesłychanych zbrodni? Opróżnił wypełniony po brzegi dom Cezara, zrabował ogrody, przeniósł z nich do siebie wszystkie ozdoby, w pogrzebie znalazł okazję do rzezi i pożarów. Przeprowadziwszy dwie lub trzy dobre i korzystne dla rzeczypospolitej uchwały senatu, pozostałymi sprawami kierował wedle własnej korzyści i zysku: sprzedawał przywileje, uwalniał od podatków miasta, całe prowincje wyjął spod panowania narodu rzymskiego, odwołał z wygnania banitów, postarał się o wyrycie na miedzianych tablicach i umieszczenie na Kapitolu fałszywych ustaw i fałszywych dekretów, podpisanych imieniem Gajusza Cezara, narodowi rzymskiemu narzucił bezecne ustawy. Jego uzbrojone straże nie dopuściły na rynek ludu i urzędników. Otoczył senat żołnierzami, a gdy przewodził jego obradom, w świątyni Zgody zamknął zbrojnych. Z pośpiechem udał się do legionów w Brundyzjum i wymordował prawomyślnych centurionów. Postanowił przybyć do Rzymu z wojskiem, aby nas zgładzić, a Miasto [†] w proch obrócić [†]. [12,31] I właśnie od tego ataku odwiódł go Cezar swymi wojskami i roztropnością dzięki zgodzie weteranów i odwadze legionów. Nawet złamany wyrokiem losu nie umniejszył swej zuchwałości ani nie zaprzestał, obłąkany, rzucać się i szaleć. Prowadzi uszczuplone wojsko do Galii, z jednym legionem, i to niepewnym, czeka na brata Lucjusza, od którego nikogo bardziej sobie podobnego nie znajdzie. Jakież spustoszenia poczynił Lucjusz, gdziekolwiek postawił stopę - z murmillona wódz, z gladiatora imperator! Dokądkolwiek trafi, niszczy składy wina, wyrzyna trzody bydła i stada owiec. Ucztują żołnierze, on nurza się w winie, naśladując brata. Pustoszy się pola, rozgrabia posiadłości wiejskie, porywa i wydaje na pastwę żołnierzy matrony, dziewice, chłopców szlachetnie urodzonych. Tego samego, co Lucjusz, dopuszczał się i Marek Antoniusz, gdziekolwiek przybył z wojskiem. [13,32] Otworzycie więc bramy tym najbardziej obmierzłym braciom i przyjmiecie ich do Miasta? Nie wykorzystacie łaski bogów nieśmiertelnych, gdy czas po temu, bo wodzowie są gotowi, żołnierze pełni zapału, naród rzymski jednomyślny, a cała Italia powstała, by odzyskać wolność? Nie powtórzy się okazja, jeśli tę zmarnujemy. Gdy Antoniusz przywędruje do Galii, zostanie osaczony z tyłu, z przodu, z boku. Wszak nie tylko zbrojnie należy na niego natrzeć, lecz także za pomocą naszych dekretów. Wielka siła, wielka i iście boska jest moc jednomyślnego i zgodnego senatu. Czy widzicie wypełniony rynek, a naród rzymski, który zwarty i gotowy ufa, że odzyska wolność? Gdy naród widzi nas tu tak licznie zgromadzonych po długiej przerwie, ma nadzieję, że przyszliśmy także jako ludzie wolni. [13,33] Kiedy czekałem na ten dzień, uniknąłem zdradzieckich mieczy Marka Antoniusza, bo on, atakując mnie za nieobecność w senacie, nie pojmował, że swoją osobę i swoje siły zachowywałem na chwilę odpowiednią. Gdybym bowiem wtedy chciał się sprzeciwić jemu, człowiekowi, który pragnął rozpocząć rzeź ode mnie, teraz nie mógłbym przyjść rzeczypospolitej z pomocą. Ale skoro nadarzyła się sposobność, nie stracę, ojcowie, ani chwili za dnia ni w nocy i jak przystoi, myśleć będę o wolności na rodu rzymskiego i o waszej godności: co trzeba przedsięwziąć i czego dokonać. Nie tylko nie wzbraniam się przed owym trudem, lecz będę do niego dążyć i domagać się go, co zresztą czyniłem, gdy jeszcze wolno było, a co przerwałem na czas, dopóki ponownie nie miałem możliwości. Już nie dość, że wolno, ale wręcz trzeba, jeśli bardziej nie chcemy być niewolnikami, niż z bronią w ręku odważnie postanowić, iż nie będziemy służyć. [13,34] Bogowie nieśmiertelni dali nam tych oto strażników: Miastu - Cezara, Galii - Brutusa. Wszak gdyby Antoniusz mógł ujarzmić Miasto, natychmiast zginęliby porządni obywatele, inni musieliby zostać niewolnikami. Gdyby mógł opanować Galię, stałoby się to zaraz potem. [14,34] Na bogów nieśmiertelnych, ojcowie, wykorzystajcie nadarzającą się okazję! Przypomnijcie sobie wreszcie, że jesteście członkami najznakomitszego na całym świecie zgromadzenia. Dajcie narodowi rzymskiemu znak, że rzeczypospolitej nie zabraknie waszej rady, bo on jawnie wyznaje, że jemu nie zabraknie męstwa. Nie ma powodu, bym was napominał. Nikt nie jest aż tak głupi, by nie rozumieć, że jeśli prześpimy ten czas, będziemy musieli znosić panowanie nie tylko okrutne i wyniosłe, lecz także haniebne i sromotne. [14,35] Znacie szaleństwo Antoniusza, znacie jego przyjaciół, znacie cały dom. Zostać niewolnikiem lubieżnych rozpustników, niegodziwych bezwstydników, pijanych hazardzistów - oto największe nieszczęście połączone z największą hańbą. Jeżeli już - oby bogowie nie spełnili tej przepowiedni! - nadchodzi ostateczna zagłada rzeczypospolitej, my, przewodzący wszystkim narodom na całej ziemi, uczyńmy to, co dzielni gladiatorzy, którzy giną z honorem: i my raczej z godnością padnijmy, niż żebyśmy mieli w hańbie służyć. [14,36] Nic bardziej godnego nienawiści niż hańba, nic bardziej obrzydliwego niż niewola. Urodziliśmy się do sławy i do wolności, albo zatrzymajmy je, albo z godnością ponieśmy śmierć. Zbyt długo ukrywaliśmy nasze uczucia. Teraz wszystko jest jawne: wszyscy opowiedzieli się bądź po jednej, bądź po drugiej stronie, objawiając swoje poglądy i pragnienia. Są i obywatele niegodziwi, zbyt liczni, biorąc pod uwagę miłość ojczyzny, lecz zarazem nieliczni, zważywszy na rzesze prawomyślnych, którzy przeciw tamtym wystąpili. Bogowie nieśmiertelni dali rzeczypospolitej niewiarygodną siłę i szczęście, aby unicestwiła wrogów. Wszak do tych środków obrony, jakimi dysponujemy, zaraz dojdą niezmiernie roztropni, mężni i zgodni konsulowie, którzy sprawę wolności rzeczypospolitej dokładnie omawiali i przez wiele miesięcy rozważali. Mając takich doradców i wodzów, gdy bogowie sprzyjają, a naród rzymski jest jednomyśl ny, w naprawdę krótkim czasie odzyskamy wolność, zaś wspomnienie niewoli uczyni tę wolność słodszą. [15,37] Gdy więc trybunowie ludowi złożyli wniosek mający zapewnić senatowi możliwość bezpiecznych obrad w kalendy styczniowe i swobodę wypowiedzi własnego zdania na temat najważniejszych spraw państwa, proponuję uchwalić: niech konsulowie desygnowani Gajusz Pansa i Aulus Hircjusz dołożą starań, by w kalendy styczniowe senat mógł obradować bezpiecznie. Co do edyktu imperatora konsula desygnowanego Decymusa Brutusa, niech senat ogłosi, że imperator konsul desygnowany Decymus Brutus położył wielkie zasługi dla państwa, broniąc powagi senatu oraz wolności i władzy narodu rzymskiego, [15,38] i że Decymus Brutusp, zachowując we władzy senatu prowincję Galię Bliższą, wraz z jej znakomitymi mężami oraz odważnymi i przyjaznymi rzeczypospolitej obywatelami, a także wojsko, postąpił i postępuje słusznie, sprawiedliwie i dla dobra państwa, i to zarówno on, jak i jego wojsko, jak też municypia i kolonie prowincji Galii. Senat uważa, że dla dobra rzeczypospolitej należy powierzyć prowincje Decymusowi Brutusowi i Lucjuszowi Plankusowi, imperatorom konsulom desygnowanym, jak również pozostałym, którzy dzierżą prowincje na mocy ustawy Juliusza, ażeby dzierżyli je nadal, dopóki na mocy uchwały senatu każdemu z nich nie zostanie wyznaczony następca; mają oni dołożyć starań, aby owe prowincje i wojska trwały na straży rzeczypospolitej, pozostając pod władzą senatu i narodu rzymskiego. Ponieważ, dzięki staraniu, odwadze i roztropności Gajusza Cezara oraz przy całkowitej zgodzie żołnierzy weteranów, którzy okazali mu posłuszeństwo, stanęli i nadal stoją na straży rzeczypospolitej, naród rzymski został uratowany i ciągle jest ratowany od najcięższych nieszczęść; [15,39] ponieważ Legion Marsowy, stanąwszy w Albie, w municypium wiernym i mężnym, wsparł władzę senatu i wolność narodu rzymskiego; ponieważ Legion IV, dowodzony przez znakomitego obywatela Lucjusza Egnatulejusza, wykazawszy się podobną rozwagą i męstwem, broni i bronił władzy senatu i wolności narodu rzymskiego - jest i będzie w przyszłości wielką troską senatu, aby za tak wielkie zasługi wobec rzeczypospolitej przyznać im zaszczyty i dowody wdzięczności. Senat postanawia, że konsulowie desygnowani Gajusz Pansa i Aulus Hircjusz, objąwszy urząd, przedstawią w senacie projekt uchwały w tych sprawach, zgodnie z tym, co jako lojalni obywatele uznają za służące interesowi rzeczypospolitej. FILIPIKA CZWARTA [1,1] Kwiryci, wasza niewiarygodnie liczna obecność na zgromadzeniu, tak wielka, że nie sądzę, bym pamiętał podobną, budzi zapał do walki w obronie rzeczypospolitej i niesie wielką nadzieję na uratowanie państwa! Choć zapału nigdy mi nie brakowało, czas nie był stosowny, ale gdy tylko nadszedł i gdy ledwie błysnął promyk nadziei, jako pierwszy stanąłem w obronie waszej wolności. Gdybym próbował uczynić to wcześniej, teraz nie mógłbym dokonać niczego. Nie sądźcie, Kwiryci, że dzisiaj1 przeprowadzono sprawę nieznaczną, wszak położono fundamenty pod dalsze działania. Antoniusz jeszcze nie został przez senat nazwany wrogiem, lecz w rzeczy samej za takiego został uznany. [1,2] Teraz nabrałem wielkiej otuchy, bo wy jednomyślnie i z wielkim aplauzem okrzyknęliście go wrogiem. Nie może być inaczej, Kwiryci: albo niegodziwcami są ci, co przeciwko konsulowi zgromadzili wojsko, albo wrogiem jest ten, przeciwko któremu słusznie chwycono za broń. Dzisiaj senat sprawił, że ta wątpliwość, choć w istocie nikt jej nie żywił, została usunięta. Największymi pochwałami senat uczcił Gajusza Cezara, który własnym staraniem, z własnej inicjatywy i przy spożytkowaniu własnego majątku obronił rzeczpospolitą i waszą wolność i broni ich nadal. [1,3] Chwalę, chwalę was, Kwiryci, że wyrazami najwyższej wdzięczności obdarzyliście imię owego przesławnego młodzieńca, czy raczej chłopca. Jego czyny są nieśmiertelne, a młodym nazywam go z racji wieku. Wiele pamiętam, niejedno poznałem, dużo przeczytałem, Kwiryci, ale jak sięgam pamięcią przez wszyst- 1 Tj. 20 grudnia 44 r.; a więc tego samego dnia Cyceron wygłosił filipikę trzecią (w senacie) i czwartą (na komicjach). kie wieki, o niczym podobnym nie słyszałem. Gdy dręczyła nas niewola, a zło z dnia na dzień się rozprzestrzeniało i nie mieliśmy żadnej obrony, i obawialiśmy się niosącego śmierć, złowieszczego powrotu Antoniusza z Brundyzjum, wówczas to Cezar podjął decyzję, której nikt nie oczekiwał i o której z pewnością nikt nie wiedział. Z żołnierzy ojca2 wystawił wojsko niezwyciężone, aby oddalić od rzeczypospolitej zgubne szaleństwo Antoniusza, podniecane najbardziej okrutnymi pomysłami. [2,4] Czy znajdzie się ktoś, kto nie zrozumie, że jeśliby Cezar nie wystawił wojska, powrót Antoniusza niechybnie pociągnąłby za sobą naszą śmierć?3 Przecież Antoniusz wracał do Rzymu, ociekając krwią obywateli rzymskich, których wymordował w Suessie i w Brundyzjum. Płonął tak zażartą nienawiścią do was, że o niczym innym nie myślał, jak o zagładzie narodu rzymskiego. Kto by mógł bronić waszego bezpieczeństwa i waszej wolności, gdyby zabrakło wojska Gajusza Cezara, wojska złożonego z najdzielniejszych żołnierzy jego ojca? W sprawie przyznania pochwał i zaszczytów należnych mu w boskim wymiarze za iście boskie i nieśmiertelne zasługi senat zgodził się ze mną i dopiero co uchwalił, by przyznać je już w najbliższym czasie. [2,5] Gdy to uchwalono, któż nie pozna jasno, że Antoniusz został uznany za wroga? Jak bowiem inaczej możemy nazywać człowieka, gdy tych, co przeciwko niemu prowadzą wojska, senat uznaje za godnych szczególnych zaszczytów? Kolejna sprawa: czy Legion Marsowy, który według mnie boskim zrządzeniem wziął imię od boga będącego - jak wieść niesie - ojcem narodu rzymskiego,4 sam nie rozstrzygnął, że Antoniusz to wróg ojczyzny, jeszcze nim za takiego uznał go senat? Przecież jeżeli Antoniusz nie jest wrogiem, trzeba, byśmy jako wrogów traktowali tych, co opuścili konsula. Przepiękny czyn Marsowych legionistów dobitnie i stosownie swoimi okrzykami uznaliście, Kwiryci, za słuszny. Przystąpili do obrony władzy senatu, waszej wolności i całej rzeczypospolitej, opuścili wroga i zbrodniarza, zabójcę matki-ojczyzny. [2,6] Dokonali tego nie tylko z zapałem i mężnie, lecz w sposób przemyślany i mądrze. Stanęli w Albie, mieście odpowiednim, obwarowanym, znajdującym 2 Tj. Gajusza Juliusza Cezara. 3 Zob. Cyceron (Phil. 3,2,4. 12,30). 4 Według rzymskiej tradycji za sprawą Marsa Rea Sylwia miała urodzić Romulusa i Remusa. się blisko Rzymu, zamieszkanym przez dzielnych mężów, wiernych i dobrych obywateli. Naśladując odwagę tego Legionu, do wojsk Gajusza Cezara przystąpił Legion IV pod wodzą Lucjusza Egnatulejusza, którego senat dopiero co słusznie pochwalił. [3,6] Na jaki surowszy wyrok czekasz, Marku Antoniuszu? Pod niebiosa wynoszą Cezara, który przeciwko tobie wystawił wojsko. W najbardziej wyszukanych słowach chwali się legiony, które cię opuściły, te same, które wezwałeś. Byłyby twoje, gdybyś wolał być konsulem, nie wrogiem. Odważną i słuszną decyzję tych legionów uznał senat i zyskała ona aprobatę całego narodu rzymskiego. Chyba że wy, Kwiryci, uważacie Antoniusza za konsula, a nie za wroga. ...5 Dobrze rozeznałem, Kwiryci, wasze zdanie, które tak wyraźnie teraz okazaliście. [3,7] A czy myślicie, że innego zdania są municypia, kolonie i prefektury? Wszyscy ludzie jednomyślnie zgadzają się, iż każdy, kto pragnie ocalenia ojczyzny, musi zdecydowanie chwycić za broń przeciwko tej zarazie. A czy ktoś uważa za godne potępienia stanowisko Decymusa Brutusa, które mogliście poznać z jego dzisiejszego edyktu?6 Kwiryci, słusznie i zgodnie z prawdą zaprzeczacie! Zaiste niczym ze szczodrej łaski bogów nieśmiertelnych rzeczpospolita otrzymała ród Brutusów i ich imię bądź dla ustanowienia, bądź dla odzyskania wolności narodu rzymskiego.7 [3,8] Jaki sąd wydał więc Decy-mus Brutus o Marku Antoniuszu? Zamknął przed nim prowincję, zbrojnie mu się przeciwstawia, zachęca do wojny całą Galię, która z własnej woli sama już zdecydowała, by powstać. Jeśli Antoniusz jest konsulem, to Brutus wrogiem. Jeśli Brutus ratuje rzeczpospolitą - Antoniusz to wróg. Czy więc możemy mieć jakiekolwiek wątpliwości co do tych dwóch sytuacji? [4,8] Jak wy jednomyślnie i jednogłośnie oświadczacie, że nie macie wątpliwości, tak senat dopiero co uchwalił, że Decymus Brutus, broniąc władzy senatu, wolności i potęgi narodu rzymskiego, wielce zasłużył się dla sprawy rzeczypospolitej. Przed kim bronił? Czy nie przed wrogiem? Jakaż inna obrona jest godna pochwały? [4,9] Senat ponadto wychwala prowincję Galię i słusznie nagradzają najgorętszymi słowami za to, że przeciwstawia się Antoniuszowi. Gdyby ta prowincja nie przyjęła go, widząc w nim konsula, wielkiej 5 Przerwa na oklaski, którymi lud przyznał rację Cyceronowi. 6 Na temat tego edyktu zob. Cyceron (Phil. 3,4,8. 15,37-38). 7 Cyceron wielokrotnie wspomina zasługi rodu Brutusów. dopuściłaby się zbrodni. Przecież wszystkie prowincje powinny pozostawać pod władzą i prawem konsula. Odmawia tego Antoniuszowi imperator konsul desygnowany Decymus Brutus, obywatel dla rzeczypospolitej zrodzony, odmawia Galia, odmawia cała Italia, odmawia senat i wy odmawiacie. Kto go więc uważa za konsula, jeśli nie łotrzy? Chociaż nawet ci, co go tak tytułują, tak nie myślą i nie mogą nie zgodzić się ze zdaniem wszystkich ludzi, choćby sami byli, jak są, bezbożnikami i niegodziwcami. Lecz nadzieja na grabież i łupy zaślepia rozum tym, których nie zaspokoiły ani rozdawnictwa dóbr, ani rozdział pól, ani owe niekończące się licytacje. Oni Rzym, dobra i majątki obywateli obrali sobie za cel do zdobycia i myślą, że niczego im nie zabraknie, dopóki tu będzie coś, co mogliby rozdrapać, co mogliby ukraść. To im Marek Antoniusz obiecał - o bogowie nieśmiertelni, oddalcie i przeklnijcie te złowieszcze słowa! - że porozdziela Miasto. [4,10] A zatem, Kwiryci, niech się spełni to, o co się modlicie, a kara za szaleństwo niech spadnie na Antoniusza i cały jego dom! Ufam, że tak się stanie. Sądzę bowiem, że już nie tylko ludzie, lecz także nieśmiertelni bogowie są zgodni co do ratowania rzeczypospolitej. Cóż takiego mogłoby dać powód do wątpliwości w sprawie woli bogów nieśmiertelnych, skoro oni za pomocą znaków8 i wróżb przepowiadają nam przyszłość i tak przejrzyście objawili, że zbliża się godzina kary dla Antoniusza, a dla nas godzina wolności? Czy bez interwencji bogów mogło dojść do tak budującej zgody wszystkich obywateli? [5,11] Pozostaje wam, Kwiryci, wytrwać przy tym zdaniu, tak dobitnie wyrażonym. Postąpię więc tak, jak zwykli postępować wodzowie, gdy wojsko staje w szyku: choćby widzieli, że żołnierze są ogromnie chętni do boju, oni zachęcają ich jeszcze bardziej. I ja rozpalę was, choć z wielkim zapałem okazujecie gotowość do walki o odzyskanie wolności. Kwiryci, nie walczycie z wrogiem, z którym w jakikolwiek sposób da się zawrzeć pokój. Przecież on nie pragnie, jak przedtem, waszej niewoli, lecz - rozwścieczony -łaknie krwi. Żadna rozrywka nie jest mu milsza, niż tę krew przelewać, niż mordować i patrzeć na rzeź obywateli. [5,12] Kwiryci, nie macie do czynienia ze zbrodniarzem i bezbożnikiem, lecz z nieludzką i ohydną bestią, która, gdy już wpadła do jamy, niechże zostanie ubita.9 Jeśli się bowiem stamtąd wydostanie, nie unikniemy 8 Wedle niektórych badaczy w owych dniach miało miejsce zaćmienie słońca. 9 Przysłowiowe: „Immanis taetraque belua, quae in foveam incidit, obruatur"; por. Plaut (Pers. 588). żadnych katuszy, zadawanych zaiste z największym okrucieństwem. Wszakże te bestię już pochwycono i przyduszono, napierają na nią wojska, które już posiadamy, a wnet dojdą do nich te, które w ciągu kilku dni wystawią nowi konsulowie. Kwiryci, przyłóżcie się do sprawy, tak jak już to czynicie. Nigdy dotąd nie byliście w żadnej sprawie bardziej zgodni i tak ściśle złączeni z senatem. I nic dziwnego, bo doprawdy nie chodzi już o to, jak będziemy żyć, lecz czy w ogóle przeżyjemy, czy też pomrzemy w hańbie i cierpieniu. [5,13] Chociaż natura wszystkim wyznaczyła śmierć, jednak męstwo właściwe rzymskiemu narodowi i rzymskiemu imieniu zwykło bronić się przed śmiercią okrutną i haniebną. Wytrwajcie, proszę, Kwiryci, w tym męstwie, które przodkowie wasi pozostawili wam niczym dziedzictwo. Wszystko inne jest złudne, niepewne, łatwo ginie, przemija, jedynie dzielność najgłębiej zapuszcza korzenie, żadna siła nie zdoła jej osłabić i nigdy jej nie poruszy. Dzięki niej wasi przodkowie najpierw podbili całą Italię, potem zgładzili Kartaginę, obrócili w proch Numancję, naszemu panowaniu poddali potężnych królów i waleczne ludy. [6,14] Wasi przodkowie toczyli wojnę z wrogiem, który miał swoje państwo, kurię, skarb, zgodnych i jednomyślnych obywateli i jakiś wzgląd na pokój i układy, jeśli już do nich doszło. Wasz obecny wróg atakuje waszą rzeczpospolitą, a sam własnej nie ma, usiłuje zniszczyć senat - tę radę, co rządzi całym światem - a sam żadnej rady nie ma, opustoszył wasz skarbiec, sam własnego nie mając. Czy ktoś może mieć zgodnych współobywateli, gdy nie ma miasta? Na czym oparłby się pokój, zawarty z człowiekiem niewiarygodnie okrutnym, któremu wierzyć nie można? [6,15] A więc naród rzymski, Kwiryci, zwycięzca wszystkich ludów, toczy desperacką wojnę z prześladowcą, łotrem, Spartakusem. Ten, który miał za powód do przechwałek, że podobny do Katyliny, zaiste dorównuje mu w zbrodni, ale jest mniej przemyślny. Katylina, chociaż nie miał żadnego wojska, szybko je zgromadził. Antoniusz utracił wojsko, które już posiadał. Podobnie więc jak dzięki mym staraniom, dzięki władzy senatu oraz własnej trosce i cnocie złamaliście Katylinę, tak samo w krótkim czasie usłyszycie, że zgładzono zbrodnicze łotrostwo Antoniusza dzięki waszej doskonałej zgodzie z senatem, zgodzie, jakiej nigdy dotąd nie było dzięki powodzeniu i męstwu waszych wojsk i wodzów. [6,16] Co do mnie, czegokolwiek będę mógł dokonać troską, pracą, czuwaniem, autorytetem i radą, dołożę wszelkich starań i nie zaniedbam niczego, co uznam za potrzebne do obrony waszej wol ności. Przez wzgląd na waszą szczodrość i okazane mi dobrodziejstwa, zaniedbując tej obrony, dopuściłbym się zbrodni. Dziś po raz pierwszy po długiej przerwie na wniosek bardzo odważnego człowieka i waszego wielkiego przyjaciela, tego oto Marka Serwiliusza i jego kolegów, przezacnych mężów i najlepszych obywateli, z mojej inicjatywy i pod mym przewodem nabraliśmy nadziei na odzyskanie wolności. FILIPIKA PIĄTA [1,1] Żaden dzień, ojcowie, nigdy nie wydawał mi się odleglejszy od tych kalend styczniowych. Wiedziałem, że i każdemu z was tak samo czas się dłuży. Nie czekali na ów dzień ludzie, którzy toczą wojnę z rzecząpospolitą, nas tymczasem nie zwoływano do senatu, chociaż naszym najważniejszym obowiązkiem było przyjście rzeczypospolitej z pomocą. Jednak mowy konsulów1 oddaliły skargę na wydarzenia minionych dni, bo oni przemawiali tak, że kalendy dzisiejsze zdają się być bardziej upragnione niż zbyt późne. Tak jak mowy konsulów podniosły mnie na duchu i przyniosły nadzieję nie tylko na ratunek, lecz także na odzyskanie dawnej godności, tak wypowiedź człowieka, który jako pierwszy zabrał głos,2 mogłaby mnie zatrwożyć, gdybym nie ufał waszej odwadze i zdecydowaniu. [1,2] Wszak nastał wielki dzień i dano wam możliwość, byście wyraźnie pokazali narodowi rzymskiemu, jakie jest męstwo, zdecydowanie i powaga tego stanu. Przypomnijcie sobie wydarzenia sprzed dwunastu dni:3 jakże doskonała zgoda, bezprzykładna odwaga i wielkie zdecydowanie były waszym udziałem, jak znacznymi pochwałami obsypał was naród rzymski, przypomnijcie sobie jego ogromną wdzięczność i wiekopomną sławę. Owego dnia, ojcowie, wydaliście takie uchwa- 1 Hircjusza i Pansy, którzy objęli urząd konsula l stycznia 43 r. 2 Chodzi o Kwintusa Fufiusza Kalenusa. Konsul Pansa, jego zięć, chcąc przegłosować wystanie posłów do Antoniusza i polubowne zakończenie konfliktu, udzielił mu głosu jako pierwszemu (wedle starszeństwa w senacie pierwszy powinien przemawiać Cyceron). 3 20 grudnia 44 r. odbyło się posiedzenie senatu, podczas którego Cyceron wygłosił trzecią filipikę. ty, że nie pozostaje wam nic innego, jak tylko zawrzeć godziwy pokój albo prowadzić konieczną wojnę. [1,3] Chce pokoju Marek Antoniusz? Niech złoży broń, niech prosi o pokój, niech błaga o przebaczenie. Nie znajdzie nikogo bardziej przychylnego ode mnie, choć zjednując sobie niegodziwych obywateli, chciał być moim wrogiem, a nie przyjacielem. Naprawdę niczego nie można ofiarować temu, kto toczy wojnę, być może jednak znajdzie się coś, co można przyznać temu, kto prosi. Natomiast wysłanie posłów do człowieka, na którego przed dwunastoma dniami wydaliście najpoważniejszy i najsurowszy wyrok, będzie dowodem nie lekkomyślności, lecz - mówię, co myślę - głupoty. [2,3] Najpierw pochwaliliście wodzów4 za to, że z własnej woli zdecydowali wydać mu wojnę, potem pochwaliliście żołnierzy weteranów - ci, chociaż zostali przez Antoniusza wprowadzeni do kolonii, jednak przedłożyli wolność narodu rzymskiego nad dobrodziejstwo od tamtego otrzymane. [2,4] A Legion Marsowy? A Legion IV? Dlaczego się je chwali? Przecież jeżeli żołnierze opuścili swego konsula, trzeba ich ukarać, a słusznie otrzymują pochwały, jeżeli opuścili wroga ojczyzny. Ponieważ nie mieliście jeszcze konsulów, uchwaliliście, aby w pierwszej kolejności wnieść pod obrady senatu sprawę przyznania nagród żołnierzom i zaszczytów wodzom. Chcecie w tym samym czasie ustanawiać nagrody dla tych, co chwycili za broń przeciwko Antoniuszowi, i wysyłać posłów do Antoniusza? Czy będziemy się wstydzić, że więcej powagi mają postanowienia legionów niż senackie? Oto legiony postanowiły bronić senatu przed Antoniuszem, a tymczasem senat wyznacza posłów do Antoniusza! Aby utwierdzić zapał żołnierzy czy osłabić męstwo? [2,5] Czy te dwanaście dni sprawiło, że człowiek, który nie znalazł żadnego obrońcy oprócz Kotyli, ma już obrońców także wśród mężów konsularnych? Niechby oni wszyscy przede mną zostali zapytani o zdanie - chociaż domyślam się, co powiedzą niektórzy z wypowiadających się po mnie - łatwiej zbiłbym ich argumenty, jeśliby trzeba było. Panuje oto przekonanie, że ktoś ma zgłosić propozycję, by Markowi Antoniuszowi oddać Galię Dalszą, którą otrzymał Plankus. Czymże innym to jest, jak nie sprezentowaniem wrogowi wszelkiego oręża potrzebnego do prowadzenia wojny domowej, ofiarowaniem ogromnych pieniędzy, których teraz mu brak - pieniędzy, 4 Wodzowie, o których tu mowa, to Decymus Brutus, Oktawian i Lucjusz Egnatulejusz; zob. Cyceron (Phil. 3,15,37-39). co są sprężyną wojny - i jeszcze do tego konnicy, ile zechce? Mówię o konnicy? Nie sądzę, żeby się zawahał przyprowadzić ze sobą barbarzyńców. Kto tego nie widzi, jest głupi, kto widzi i za tym głosuje, jest zdrajcą. [2,6] Ty5 wyposażasz obywatela - zbrodniarza i zatraceńca, w galijskie i germańskie pieniądze, piechotę, konnicę, wojska? Na nic tu jakiekolwiek wymówki: „To mój przyjaciel" - niech najpierw będzie przyjacielem ojczyzny; „To mój krewny" - czy może być bliższe pokrewieństwo niż z ojczyzną, w której pojęciu mieszczą się także rodzice? „Dał mi pieniądze" - chcę zobaczyć człowieka, co odważy się tak powiedzieć. A gdy wyjawię, o co tak naprawdę chodzi, nietrudno będzie wam postanowić, jaki oddać głos lub za czyim pójść zdaniem. [3,6] Idzie więc o to, czy Markowi Antoniuszowi dać sposobność do zdławienia rzeczypospolitej, wymordowania dobrych, dokonania podziału Rzymu i gruntów pomiędzy sprzymierzonych z nim łotrów, przygniecenia narodu rzymskiego niewolą. Czy ktoś mu tego zabroni? [3,7] Zastanówcie się, co robicie. „Ależ to nie pasuje do Antoniusza" - tego nie odważyłby się powiedzieć nawet Kotyla. Cóż bowiem nie pasuje do człowieka, który mówi, że broni postanowień Cezara, a obalił jego ustawy jak najbardziej godne naszych pochwał? Cezar chciał osuszyć bagna, a Marek Antoniusz całą Italię dał do podziału6 człowiekowi wstrzemięźliwemu, Lucjuszowi Antoniuszowi.7 Czy naród rzymski przyjął tę ustawę? Czy wróżby w tej sprawie były pomyślne? Ów pobożny augur wypowiedział się na temat tych wróżb bez członków kolegium! Przecież one nie wymagają objaśniania, bo któż nie wie, że gdy Jowisz zagrzmi, urzędnikowi nie wolno rozmawiać z narodem?8 Trybunowie ludu wbrew postanowieniom Gajusza Cezara wnieśli ustawę o przydziale prowincji: Cezar chciał, by przyznawano je na dwa lata, Antoniusz - na sześć. Czy naród rzymski przyjął także i tę ustawę? A czy podano ją do publicznej wiadomości? Czyż najpierw nie wydano, a dopiero potem spisano? Czy nie widzieliśmy, że do jej wydania doszło prędzej, niż ktokolwiek mógł przypuszczać? [3,8] A co z ustawą Cecyliusza i Dydiusza, na mocy której 5 Cyceron zwraca się tu do Kalenusa. 6 Kontrast: Cezar, osuszając bagna, chciał powiększyć dobra publiczne, a Antoniusz uszczuplił je, dokonawszy ich podziału. 7 Lucjusz Antoniusz jako trybun wniósł w 44 r. ustawę o podziale gruntów i przewodził kolegium urzędników (septemwirat) powołanych do jego przeprowadzenia. 8 Zob. Cyceron (Phil. 2,38,99). przedłuża się podawanie do publicznej wiadomości na okres trzech dni targowych?9 A kary określone na mocy świeżej ustawy Juniusza i Licyniusza? Czy ustawy Antoniusza mogą być prawomocne bez pogwałcenia pozostałych ustaw? Czy ktoś miał wtedy możliwość dotarcia na Forum?10 Nieustawały grzmoty i rozpętała się straszna zawierucha! Dziwne wydaje się, że Antoniusz, jeśli nie poruszyły go te znaki, w ogóle mógł wytrzymać i znieść zatrważającą siłę burzy i nawałnicę deszczu. Czy więc będzie się wahał przyznać, że wbrew wróżbom zatwierdzono ustawę, o której on, augur, mówi, że ją przeprowadził, choć Jowisz Stator wówczas nie tylko grzmiał, lecz - wprost krzycząc z nieba - zabraniał? Czy ów dobry augur za znak nie uznał faktu, iż tę ustawę uchwala wraz z kolegą, którego wybór sam ogłosił jako niezgodny z wróżbami?11 [4,9] Może my, jego koledzy z kolegium augurów, objaśnimy wróżby, ale czy poszukamy także interpretatorów użycia broni? Najpierw wszystkie wejścia na Forum tak zostały pozamykane, że choćby nawet jeden zbrojny ich nie zagradzał, to i tak w żaden sposób nie można się było tam dostać, chyba że wyłamawszy zapory. Warty zaś porozmieszczano tak jak wówczas, gdy przed wrogiem za pomocą obwarowań i szańców broni się dostępu do miasta. Mogliśmy zobaczyć, że to właśnie w ten sposób od wejścia na Forum odpędzano naród i trybunów ludu. [4,10] Dlatego twierdzę, że ustawy, o których się mówi, że je przeprowadził Marek Antoniusz, przeprowadzono przy użyciu siły i na przekór wróżbom, więc naród nie jest zobowiązany do ich przestrzegania. Jeżeli ktoś mniema, że Marek Antoniusz przeprowadził ustawy potwierdzające postanowienia Cezara - te o ostatecznym zniesieniu dyktatury czy o zakładaniu kolonii12 - trzeba, żeby naród na nowo, po powtórzeniu wróżb, został zobowiązany do przestrzegania tychże ustaw. Chociaż bowiem on niezgodnie z prawem i przy użyciu siły przeprowadził słuszne postanowienia, jednak tych ustaw nie godzi się pozostawić i wszelkie ślady zuchwałości szalonego gladiatora trzeba zatrzeć naszą powagą. 9 Tj. 27 dni. 10 Marek Antoniusz nie dopuścił swych przeciwników na Forum, gdy Lucjusz Antoniusz wnosił ustawę o podziale gruntów. 11 Zob. Cyceron (Phil. 2,33,82-83). 12 Cyceron wspominał już o korzystnych dla państwa ustawach Antoniusza; zob. Cyceron (Phil. 1,1,3 i 2,35,91). [4,11] W żaden też sposób nie wolno znosić trwonienia publicznych pieniędzy: Antoniusz na podstawie fałszywych zapisów i darowizn przywłaszczył sobie już siedemset milionów sesterców. Wydaje się graniczyć z cudem, że w tak krótkim czasie mogły zniknąć tak wielkie pieniądze narodu rzymskiego. Czy będziemy znosić to, że cały dom Marka Antoniusza wchłonął owe ogromne zyski? On przecież sprzedawał fałszywe wyroki, królestwa, miasta, a biorąc łapówki, rozkazywał w spiżu wykuwać przywileje. Mówił, że czyni to na mocy zapisków Cezara, a przecież sam je preparował. Targ, na którym rozprzedawano całą rzeczpospolitą, tętnił życiem wewnątrz domu Antoniusza, jego żona zaś, ta, która przynosi więcej szczęścia sobie niż mężom, prowadziła wyprzedaż prowincji i królestw. Swego rodzaju normą stało się bezprawne odwoływanie wygnańców. Jeżeli powagą senatu nie zostanie to unieważnione teraz, gdy dostąpiliśmy nadziei na odzyskanie rzeczypospolitej, nie pozostanie nawet cień po wolności Miasta. [4,12] W domu Antoniusza zgromadzono niezliczone sumy pochodzące ze sfałszowanych zapisków i wystawionych na sprzedaż dokumentów (Antoniusz, gdy coś sprzedawał, mówił, że robi to na mocy postanowień Cezara, brał też łapówki i fałszował uchwały senatu), podpisywano skrypty dłużne, do skarbca trafiały nigdy nieprzeprowadzone uchwały senatu. Świadkami tych haniebnych postępków były także obce narody.13 Zawierano przymierza, rozdawano królestwa, uwalniano od zobowiązań ludy i prowincje: sfałszowane tablice obwieszczające to wszystko przybijano wśród jęków narodu rzymskiego po całym Kapitolu, [†] Oto w jednym domu [†] skupiono tak wielkie sumy, że gdyby je skonfiskować, to rzeczypospolitej już nie zabrakłoby pieniędzy. [5,12] Antoniusz wniósł pod obrady także ustawę sądowniczą - toż to człowiek czysty i nieskazitelny, prawodawca i reformator sądownictwa! Z jej pomocą oszukał nas. Mówił, że ustanowił sędziami prostych żołnierzy i chorążych, i Skowronków, a tymczasem wybrał hazardzistów, wybrał banitów, wybrał Greków! Jakże znakomite zgromadzenie sędziów! Podziwu godny trybunał! [5,13] Już z zapałem śpieszę, by w obronie oskarżonego wystąpić przed tym trybunałem wobec Kydasa Kreteńczyka, zakały swej wyspy, człowieka najzuchwalszego i łotra nad łotrami. Lecz załóżcie, że taki nie jest. Czy mówi po łacinie? Urodzony sędzia? Czy on jak sędzia wygląda? Albo, co najważniejsze, czy jest obeznany z naszymi 13 Aluzja do sprawy króla Dejotara. prawami i obyczajami? I wreszcie, czy zna ludzi? Przecież wy lepiej orientujecie się na Krecie niż Kydas w Rzymie. Toż nawet gdy chodzi o naszych obywateli, istnieje zwyczaj dokonywania wyboru i mianowania sędziów. A kto zna lub kto mógł poznać sędziego z Gortyny? Bo Ateńczyka Lizjadesa zna wielu, przecież to syn Fedrusa, zacnego filozofa, poza tym człowiek lubiący się bawić, tak że bardzo łatwo dogada się z Kuriuszem, jak on sędzią i hazardzistą. [5,14] Pytam więc: jeśliby wezwano Lizjadesa, by sprawował obowiązki sędziego, a on odmówiłby, tłumacząc, że jest sędzią na Areopagu, nie może więc jednocześnie i w Rzymie, i w Atenach sprawować sądów - czy przewodniczący trybunału przyjmie to wytłumaczenie sędziego Greczynka, co raz w pallium, a raz w todze chadza? A może zlekceważy starożytne prawa Ateńczyków? Dobrzy bogowie, cóż to dalej za trybunał! Sędzia z Krety, i to łotr największy. Jakże oskarżony waży się kogoś do niego wysłać, jak do niego podejdzie? Kreteńczycy to twardy naród, ale za to Ateńczycy są miłosierni. Myślę, że i Kuriusz nie jest srogi, skoro codziennie ryzykuje cały swój majątek, grając w kości. Wybrano tam też sędziów, którzy pewnie się wymówią od sprawowania sądów, bo mają zaiste zgodne z prawem wytłumaczenie: wyjechali z powodu wygnania i później nie przywrócono im praw. [5,15] Czy ten szaleniec wybrałby takich sędziów, czy umieściłby ich nazwiska w skarbcu i poruczył im znaczną część rzeczypospolitej, gdyby uważał, że w ogóle pozostała jeszcze jakaś jej resztka? [6,15] Powiedziałem o osobach powszechnie znanych, pozostałych nie chcę wymieniać z imienia, lecz wiedzcie, że Antoniusz wpakował do trzeciej dekurii14 akrobatów, muzykantów, wreszcie cały chór swoich współbiesiadników. Prosta jest przyczyna, dla której tak przezacną i przesławną ustawę wniesiono w największy deszcz, w czasie zawieruchy, burzy, z towarzyszącą jej trąbą powietrzną i ulewą, wśród błyskawic i grzmotów: oto abyśmy mieli za sędziów ludzi, jakich by nikt do domu nie wpuścił. Ogrom zbrodni, świadomość występków, grabież pieniędzy (wyliczenie tego wszystkiego znajduje się w świątyni Ops) - oto dlaczego Antoniusz wymyślił ową trzecią dekurię. I nie wcześniej poszukano sędziów niecnych, nim zwątpiono w ocalenie winowajców w sądach sprawiedliwych. [6,16] Lecz cóż to za bezczelna morda, cóż za szumowina obmierzła, że ważył się ich wybrać, by sami sprawowali sądy! Ich wybór stanowi podwójną zniewagę wyrządzoną rze- 14Zob.Cyceron(Phil. 1,8,19-20). czypospolitej: po pierwsze, że tak niecni to sędziowie; po drugie, że stało się jawne i wszyscy już wiedzą, jak wiele mamy w Mieście plugastwa. Uważałbym zatem, że tę ustawę i pozostałe do niej podobne trzeba unieważnić, choćby pod głosowanie poddano je bez użycia siły i pogwałcenia wróżb. A właściwie dlaczego miałbym sądzić, że trzeba je unieważnić, skoro stwierdzam, że nawet nie poddano ich pod głosowanie? [6,17] Czyż nie należy raczej napiętnować najostrzejszymi słowy i w uchwałach senatu przekazać pamięci potomnych, że Marek Antoniusz jako pierwszy od czasu założenia Miasta jawnie przechadzał się po nim ze zbrojnymi?15 Tego nie robili ani nasi królowie, ani ci, którzy po wygnaniu tamtych chcieli objąć władzę królewską. Pamiętam Cynnę, widziałem Sullę, dopiero co oglądałem Cezara.16 Przecież od czasu, gdy Lucjusz Brutus wyzwolił rzeczpospolitą, ci trzej mogli więcej niż całe państwo. Nie powiem, że oni w ogóle nie mieli oręża, mówię tylko, że go było mało i pozostawał w ukryciu. [6,18] Tymczasem za tą zakałą podążał cały zastęp uzbrojonych: Krassycjusz, Mustela i Tyron, obnażając miecze, prowadzali przez rynek watahę zbójców do nich podobnych. Mieli swoje miejsce w tym zastępie barbarzyńscy łucznicy.17 Kiedy wszyscy oni szli do świątyni Zgody, gromadzili się na schodach i ustawiali lektyki, nie dlatego, by Antoniusz chciał ukryć w nich tarcze, lecz po to, by jego przyjaciele nie utrudzili się, dźwigając je osobiście. [7,18] To zaś jest najobrzydliwsze nie tylko dla oka, lecz także dla ucha, że w przybytku Zgody umieścił zbrojnych, łotrów i skrytobójców - świątynia stała się więzieniem, ojcowie obradowali przy zamkniętych podwojach, a między senatorskimi krzesłami krążyli zbóje. [7,19] Antoniusz zapowiedział, że jeśli tam nie przyjdę w kalendy wrześniowe, wyśle robotników i zburzy mój dom.18 Mieliśmy dyskutować nad czymś zaiste niezmiernie istotnym: Antoniusz wniósł pod obrady sprawę modłów dziękczynnych. Przyszedłem nazajutrz, ale wtedy on nie przyszedł. Mówiłem o stanie państwa,19 z mniejszą swobodą niż zwykle, lecz z większą, niż gdybym zwa- 15 O niezgodnej z prawem obecności zbrojnych w Rzymie zob. Cyceron (Phil. 1,7,16). 16 CYNNA, SULLA, CEZAR - trzy postacie w historii republiki rzymskiej, które osiągnęły największą, niemal absolutną władzę. 17 Tj. Iturejczycy. 18 Zob. Cyceron (Phil. 1,5,12). 19 Cyceron wspomina pierwszą filipikę. żał na niebezpieczeństwo i groźby. Tymczasem ten porywczy i gwałtowny człowiek, aby odebrać nam zwyczajową swobodę przemawiania, oznajmił, że jestem jego nieprzyjacielem. Z taką samą swobodą trzydzieści dni wcześniej przemawiał Lucjusz Pizon i spotkał się z największą pochwałą. Antoniusz rozkazał mi przyjść do senatu trzynastego dnia przed kalendami październikowymi,20 a czekając na ten dzień w tyburtyńskiej posiadłości Scypiona, przez siedemnaście dni recytował mowy przeciwko mnie - chciał zapewne odzyskać chęć do picia, bo przecież zwykle właśnie to skłania go do zajęcia się ćwiczeniami retorycznymi. [7,20] Gdy nadszedł ów dzień, w którym to rozkazał mi się stawić, wraz z uformowanym w szyku kwadratowym oddziałem przyszedł do świątyni Zgody i rzygnął ze swych śmierdzących ust mowę przeciwko mnie - nieobecnemu. Gdyby przyjaciele pozwolili mi zjawić się w senacie, a bardzo chciałem przyjść, wtedy on ode mnie rozpocząłby rzeź. Przecież to już postanowił. Skoro zaś raz zatopiłby zbrodniczy miecz we krwi, nie skończyłby mordowania, dopóki by się nie zmęczył i nie nasycił. Był z nim przecież jego brat, Lucjusz, azjatycki gladiator, który w Mylasie walczył jako murmillon. Ten łaknął naszej krwi, bo własnej wiele stracił w czasie tamtej walki. Oszacował wasze pieniądze, oznaczył wasze posiadłości miejskie i wiejskie. Jego bieda, złączona z chciwością, zagrażała waszym majątkom. Poprzydzielał pola, jakie chciał, ludziom, jakim chciał.21 Żadna z osób prywatnych nie miał do niego dostępu, nikt nie mógł doprosić się sprawiedliwości. Każdy właściciel miał tyle swego, ile mu rozdawca Lucjusz Antoniusz pozostawił. [7,21] Chociaż bezprawie to nie będzie prawomocne, jeśli unieważnicie ustawy Antoniusza, jednak jestem zdania, że wszystkie łajdactwa trzeba po kolei nazwać i napiętnować, a także trzeba jasno stwierdzić, że nie było żadnego kolegium siedmiu mężów i że nic z tego, co oni rzekomo zatwierdzili, nie ma mocy prawnej. [8,21] Czy jest ktoś, kto mógłby uważać Marka Antoniusza za współobywatela, a nie za najgroźniejszego i najbardziej okrutnego wroga, który siedząc przed świątynią Kastora, powiedział wobec narodu rzymskiego, że tylko zwycięzca pozostanie przy życiu? Chyba nie sądzicie, ojcowie, że mówiąc to, raczej groził, niż przedstawiał rzeczywiste zamiary? Toż śmiał powiedzieć na komicjach, 20 Tj. 19 września (44 r.). 21 Zob. Cyceron (Phil. 2,38,99) oraz przyp. 102. że gdy skończy urzędowanie, podejdzie z wojskiem pod Miasto, wejdzie do niego i wyjdzie, ile razy zechce! Czymże innym to było, jak nie zapowiedzią niewoli narodu rzymskiego? [8,22] A co oznaczała podróż Antoniusza do Brundyzjum,22 dlaczego tak się śpieszył, na cóż miał nadzieję? Nie pod Miasto prowadził wielkie wojsko, lecz raczej na samo Miasto. A zdziesiątkowanie centurionów - czyż nie było oznaką nieokiełznanego szaleństwa człowieka, który już nie panuje nad sobą? Kiedy na jego niecne obietnice najdzielniejsze legiony odpowiedziały krzykiem oburzenia, wówczas Antoniusz zarządził, by do domu, gdzie mieszkał, przyszli centurionowie, o których wiedział, że względem rzeczypospolitej żywią dobre zamiary, i rozkazał ich pozabijać u nóg swoich i żony - ten surowy wódz wziął ze sobą żonę na wojnę! Jeżeli z takim okrucieństwem postąpił wobec ludzi, których nigdy nie widział, jakie mógł mieć plany wobec nas, których wprost nienawidził? I jak zachłannie połasiłby się na pieniądze bogaczy człowiek, który zapragnął krwi biedaków? To ich dobra, jakkolwiek były niewielkie, natychmiast rozdzielał pomiędzy swoich towarzyszy, tych, co z nim pili. [8,23] Szaleniec już prowadził z Brundyzjum przeciw ojczyźnie zdradzieckie wojsko, gdy z łaski bogów nieśmiertelnych Gajusz Cezar, obdarzony boskim rozumem, wielkodusznością i roztropnością, kierując się wyjątkową odwagą, z własnej woli, jednak za moją aprobatą, udał się do kolonii założonych przez ojca i zwołał żołnierzy weteranów. W kilka dni wystawił wojsko i powstrzymał już wzniecone ataki zbrodniarzy.23 Później Legion Marsowy, dostrzegłszy w nim najbardziej godnego wodza, nie uczynił niczego innego, jak to jedynie, co służyło naszej wolności. W ślad za Legionem Marsowym poszedł Legion IV. [9,23] Na wieść o tym Antoniusz zwołał senat i posłużył się byłym konsulem,24 by na jego wniosek uznać Gajusza Cezara za wroga, ale szybko podupadł na duchu. [9,24] Potem nie odprawił uroczystych modlitw, nie złożył ślubów i nie wyruszył z Miasta, ale raczej zeń uciekł w płaszczu dowódcy. A dokąd to? Do prowincji zamieszkanej przez bardzo dzielnych i mężnych obywateli, którzy nawet wówczas, gdyby przyszedł w innym celu, niż by wydać im 22 W październiku 44 r. 23 Wydarzenia te są jednym z tematów poruszanych w trzeciej filipice; zob. Cyceron (Phil. 3,1,3-3,7). 24 28 listopada 44 r. sprzyjający Antoniuszowi senator Kwintus Fufiusz Kalenus postawił wspomniany wniosek. wojnę, nie mogliby ścierpieć tego wściekłego gwałtownika, oszczercy, pyszałka, człowieka zawsze czegoś żądającego, zawsze rabującego i wiecznie pijanego. Niegodziwości Antoniusza nawet w czasie pokoju nikt by znieść nie mógł, a on tymczasem wydał wojnę prowincji Galii. Oblega Mutynę - najsilniejszą i najwspanialszą kolonię narodu rzymskiego. Przypuszcza atak na imperatora konsula desygnowanego Decymusa Brutusa - obywatela, który wprawdzie mu służy, lecz został zrodzony dla nas i dla państwa. [9,25] Hannibala więc nazwiemy wrogiem, a Antoniusza współobywatelem? Czegóż z tych wszystkich rzeczy, których tamten dopuścił się jako wróg, nie uczynił, nadal nie czyni albo nie knuje i nie zamyśla ten? Cóż innego widać na drodze Antoniuszów, jak nie zniszczenie, spustoszenie, rozbój i rzezie? Nie robił tego Hannibal, bo wiele zachowywał na własny użytek. A ci, co żyją z godziny na godzinę, nie tylko nie mieli na względzie majątków i dóbr obywateli, lecz nie pomyśleli nawet o własnym pożytku. O dobrzy bogowie, uchwalamy oto wysłanie poselstwa do takiego człowieka?! Czy ludzie, którzy tego chcą, a zarazem znają ustrój państwa, prawa wojny i przykłady przodków, zastanawiają się, czego wymaga majestat narodu rzymskiego i powaga senatu? Wysyłasz posłów? Jeśli z prośbą, Antoniusz nimi wzgardzi, jeśli z rozkazami - nie posłucha. Wreszcie, choćbyśmy posłom wydali surowe polecenia, sam fakt wysłania poselstwa ostudzi zapał narodu rzymskiego, złamie ducha municypiów i całej Italii. Pomijam już sprawy wielkiej wagi: poselstwo z pewnością odwlecze i opóźni wojnę. [9,26] Choćby niektórzy powiedzieli to, co - jak słyszę - mają zamiar powiedzieć: „Posłowie niech pójdą, a my przygotowujmy się do wojny", jednak sam fakt wysłania poselstwa zgasi zapał ludzi i spowolni bieg wojny. [10,26] Ojcowie, poprzez najmniejsze drobiazgi nieraz w rzeczypospolitej dokonują się zmiany największe; dzieje się tak zawsze, a więc i w czasie wojny, zwłaszcza wojny domowej, której kierunek na ogół wyznacza powszechne mniemanie i pogłoski. Nikt nie będzie pytał, z jakimi poleceniami wysłaliśmy posłów, już sam fakt, że wyprawiliśmy ich jako pierwsi, zostanie poczytany za oznakę strachu. Niech Antoniusz odstąpi od Mutyny, niech przestanie oblegać Brutusa, niech ustąpi z Galii. Nie należy mówić, prosić - trzeba zmusić go orężem. [10,27] Przecież nie ślemy posłów do Hannibala, by odstąpił od Saguntu. Senat niegdyś wysłał doń Publiusza Waleriusza Flakkusa i Kwintusa Bebiusza Tampilusa, którzy - jeśliby Hannibal nie po słuchał - mieli rozkaz jechać do Kartaginy. Dokąd rozkażemy udać się naszym posłom, jeśli Antoniusz nimi wzgardzi? Wysyłamy posłów do współobywatela, by nie walczył z imperatorem, by nie oblegał kolonii narodu rzymskiego. Czy tak nie było? O to więc trzeba prosić za pośrednictwem posłów? Na bogów nieśmiertelnych, jakaż to różnica, czy on oblega Miasto czy Miasta przedmurze - kolonię narodu rzymskiego, założoną przecież w celach obronnych? Przyczyną drugiej wojny punickiej, którą Hannibal toczył przeciwko naszym przodkom, było oblężenie Saguntu. Słusznie wyprawiono posłów do Hannibala: wysłano ich do Punijczyka, wysłano w obronie jego wrogów, a naszych sprzymierzeńców. Czy jest jakieś podobieństwo? My ich poślemy do współobywatela, by nie walczył z imperatorem narodu rzymskiego, by nie oblegał wojska, kolonii, by nie pustoszył pól, by nie był wrogiem? [11,28] Przypuśćmy, że posłucha. Czy chcemy albo czy możemy traktować go jako współobywatela? Trzynastego dnia przed kalendami styczniowymi25 swymi dekretami zadaliście mu cios. Postanowiliście, by w kalendy styczniowe wniesiono pod obrady to, co teraz jest ich przedmiotem: sprawę przyznania zaszczytów i nagród dla ludzi, którzy dobrze zasłużyli się dla państwa i nadal gromadzą zasługi. Uznaliście, że na ich czele stoi Gajusz Cezar, który zdradzieckie ataki Marka Antoniusza odwrócił od Miasta i skierował ku Galii. Następnie wymieniliście żołnierzy weteranów, tych, co pierwsi poszli za Cezarem, oraz Legion Marsowy i Legion IV niczym przez bogów niebiańskich zesłane; obiecaliście im zaszczyty i nagrody, choć nie dość, że opuściły swego konsula, to jeszcze wystąpiły przeciwko niemu zbrojnie. Tego samego dnia po odczytaniu edyktu26 znakomitego obywatela Decymusa Brutusa pochwaliliście jego czyn i mocą władzy publicznej uznaliście za słuszną tę wojnę, którą przedsięwziął jako człowiek prywatny, [11,29] Czegóż więc innego dokonaliście owego dnia, jak nie tego, że w istocie osądziliście Antoniusza jako wroga? Czy, skoro zapadły takie uchwały, on będzie mógł spokojnie patrzeć na was albo czy wy spojrzycie na niego bez największego bólu? Nie tylko jego własna zbrodnia oddzieliła go, oderwała, odrzuciła od rzeczypospolitej, lecz - jak mi się zdaje - dokonała tego sama Fortuna rzeczypospolitej.27 Myślicie, że jeśli on posłucha posłów i wróci do Rzymu, to zatraconym 25 Tj. 20 grudnia (44 r.). 26 Zob. Cyceron (Phil. 3,4,8). 27 Zob. Cyceron (Cat. 1,6,15). obywatelom kiedykolwiek zabraknie sztandarów, pod jakimi mogliby się zjednoczyć? Ja mniej się tego boję, bo są inne sprawy, o których myślę więcej i obawiam się ich bardziej. Nigdy nie usłucha postów. Znam szaleństwo i zuchwałość tego człowieka, niecne zamiary jego przyjaciół, którym jest oddany. [11,30] Przecież na czele rodziny stoi jego brat Lucjusz, co toczył boje poza granicami kraju.28 Choćby Antoniusz odzyskał rozum samodzielnie, co nigdy nie nastąpi, nie pozwolą mu na to jego bliscy. A czas ucieka, stygnie zapał do walki. Z jakiego innego powodu wojna ciągle jeszcze trwa, jak nie dlatego, że my się ociągamy i zwlekamy? Po ustąpieniu, czy raczej rozpaczliwej ucieczce, tego łotra, gdy tylko senat mógł obradować swobodnie, usilnie domagałem się, by nas zwołano. W dniu, w którym po raz pierwszy29 to się stało, pod nieobecność konsulów desygnowanych, w swej mowie, ale szczególnie dzięki waszej zgodzie, położyłem fundamenty pod pomyślność rzeczypospolitej - zdecydowanie później niż należało, bo wcześniej niczego dokonać nie mogłem, lecz gdybyśmy jednak od tamtej pory nie stracili ani jednego dnia, po wojnie nie byłoby już śladu. [11,31] Wszelkie zło łatwo zdławić w zarodku, zadawnione zwykle rośnie w siłę. Czekaliśmy wtedy na kalendy styczniowe; być może niesłusznie. [12,31] Ale pomińmy sprawy przeszłe. Czy także teraz poczekamy, aż posłowie wyruszą, aż wrócą? Czekanie na nich pozwoli zwątpić w wojnę. A gdy wojna wątpliwa, jakiż może być zapał w werbowanym wojsku? Dlatego twierdzę, ojcowie, że nie należy w ogóle mówić o tym poselstwie, bez zwłoki trzeba podjąć decyzję i natychmiast rzecz zrealizować. Ogłośmy stan wojenny,30 zawieśmy sądy, przywdziejmy płaszcze żołnierskie, w Mieście i w całej Italii, z wyjątkiem Galii, przeprowadźmy zaciąg, nie przyjmując żadnych zwolnień od służby. [12,32] Jeśli do tego dojdzie, sama wieść o naszej surowości przygniecie szaleństwo tego występnego gladiatora. Zrozumie, że wydał wojnę rzeczypospolitej, doświadczy siły i potęgi zgodnego senatu, bo przecież teraz z zacięciem tłumaczy, że to spór stronnictw politycznych.31 Jakich stronnictw? Jedni są poko- 28 Słowo „rodzina" (familia) oznacza także szkołę gladiatorów; Cyceron nawiązuje tu do niejednokrotnie wspominanych wyczynów Lucjusza Antoniusza. 29 Tj. 20 grudnia. Cyceron wygłosił wówczas trzecią filipikę. 30 W oryginale tumultum decerni - o znaczeniu słowa tumult zob. Cyceron (Phil. 8,1,2-4). 31 Według Antoniusza po śmierci Cezara dalej trwała walka pomiędzy pompejańczykami a cezarianami. nani, inni to stronnicy Gajusza Cezara; no, chyba iż uznamy, że konsulowie Pansa i Hircjusz wraz z synem Gajusza Cezara walczą ze stronnikami Cezara. Ta wojna zrodziła się nie z waśni stronnictw, lecz z niegodziwej nadziei obłąkanych obywateli, co policzyli nasze dobra i majątki i tak jak chcieli, już je miedzy siebie porozdzielali. [12,33] Przeczytałem list Antoniusza, jaki wysłał on do pewnego septemwira, łotra nad łotrami, swojego towarzysza. „Namyśl się, czego pragniesz, a wszystko, czego zapragniesz, mieć będziesz". Oto człowiek, do którego ślemy posłów i zwlekamy z wydaniem mu wojny! On naszych majątków nie chciał nawet rozdzielić drogą losowania, lecz wydał je na pastwę chciwości każdego ze swych popleczników. Tak skrzętnie nas posprzedawał, że nawet sobie nie pozostawił nic, czego by już komuś nie przyobiecał. Ojcowie, z nim - powiadam - należy stoczyć wojnę, i to natychmiast. Możliwość zwłoki, jaką pociągnie za sobą wysłanie posłów, zdecydowanie trzeba odrzucić. [12,34] Dlatego - byśmy dziś nie musieli obradować zbyt długo - uważam, że całą władzę w państwie należy powierzyć konsulom i polecić im, by bronili państwa i baczyli, by rzeczpospolita nie poniosła żadnego uszczerbku.32 Wnoszę o uchwalenie, że przebywającym w wojsku Marka Antoniusza nie stanie się nic złego, pod warunkiem że go opuszczą przed kalendami lutowymi. Jeżeli to uchwalicie, ojcowie, w krótkim czasie odzyskacie władzę i narodowi rzymskiemu przywrócicie wolność. Jeśli zaś będziecie działać zbyt wolno, w końcu uchwalicie to samo, jednak może być już za późno. Myślę, że o tym, coście na temat spraw państwa wnieśli pod obrady, powiedziałem dosyć. [13,35] Druga sprawa, o której, jak sądzę, trzeba powiedzieć, to przyznanie zaszczytów. Mówiąc o uchwaleniu ich dla dzielnych mężów, będę się trzymał zwykłego porządku pytania o zdanie w senacie.33 Zwyczajem przodków zacznijmy więc od konsula desygnowanego Brutusa. Pominę jego dawniejsze czyny, które choć znaczyły niemało, wciąż jeszcze w większym stopniu spotykają się 32 I BACZYLI, BY RZECZPOSPOLITA NIE PONIOSŁA ŻADNEGO USZCZERBKU (provideantque [consules], ne quid respublica detrimenti accipiat) - jest to senatus consultum ultimum, czyli uchwała senatu wprowadzająca w Rzymie stan wyjątkowy. 33 W senacie jako pierwsi byli pytani o zdanie konsulowie, potem mężowie konsularni, następnie pretorzy; pierwszeństwo w ramach każdej z tych grup posiadali urzędnicy desygnowani. Cyceron zaczyna od Brutusa - konsula desygnowanego. z uznaniem ludzi niż z urzędową pochwałą. Jakimi słowami zdołamy wyrazić pochwałę za to, czego Brutus dokonał w ostatnim czasie? Przecież tak wielka odwaga nie żąda żadnej innej zapłaty prócz sławy i chwały. A jeśliby ich zabrakło, jednak zadowoli się sama sobą i jaśnieć będzie w pamięci wdzięcznych obywateli. Należy zatem przyznać Brutusowi pochwałę, aby była świadectwem naszej dla niego wdzięczności. [13,36] Uważam, ojcowie, że uchwała senatu powinna mieć następujące brzmienie: „Ponieważ imperator konsul desygnowany Decymus Brutus utrzymuje we władzy senatu i narodu rzymskiego prowincję Galię i ponieważ w tak krótkim czasie poczynił zaciągi i zebrał wojsko, wykorzystując największą gorliwość municypiów i kolonii prowincji Galii - co przepięknie zasłużyła się i nadal gromadzi zasługi w sprawach rzeczypospolitej - słusznie i właściwie, i dla dobra państwa czyni to Decymus Brutus. Ta prześwietna zasługa wobec rzeczypospolitej jest i będzie droga narodowi rzymskiemu, a zatem senat i naród rzymski oświadczają, że imperator konsul desygnowany Decymus Brutus w bardzo trudnych dla państwa czasach przyszedł z pomocą poprzez swe działania, dzięki roztropności i męstwu, przy współudziale i niewiarygodnej gorliwości prowincji Galii". [13,37] Ojcowie, czy istnieje jakiś zaszczyt nienależący się Brutusowi za zasługę tak nieocenioną, za dobrodziejstwo wobec państwa przeogromne? No bo jakże wielki strach padłby na rzeczpospolitą, gdyby Galia stanęła otworem przed Markiem Antoniuszem, gdyby zgniótłszy nieprzygotowane municypia i kolonie, zdołał on wedrzeć się do Galii Dalszej?34 Czy ten nierozważny i nieoględny szaleniec, co podejmuje decyzje pochopne i zgubne, nie tylko na czele własnego wojska, lecz z całą barbarzyńską dziczą zawaha się wydać nam wojnę, od której nawet mur Alp nas nie odgrodzi? Należy się więc wdzięczność Decymusowi Brutusowi: to on, gdy jeszcze nie podjęliście odpowiedniej uchwały, potraktował Antoniusza nie jak konsula, lecz jak wroga, odepchnął go od Galii i wolał samemu być obleganym, niż ujrzeć oblężone Miasto. Niech więc w naszym dekrecie otrzyma wieczne świadectwo tak pięknego i znakomitego czynu. A Galia, która zawsze stała i nadal stoi na straży naszej władzy i wspólnej wolności, niech słusznie i należy- 34 Galia Dalsza była wówczas zarządzana przez Lucjusza Munacjusza Pianka, na którego poparcie liczył Antoniusz. Plankus początkowo opowiadał się po stronie senatu, jednak pod naciskiem swych żołnierzy w końcu przeszedł na stronę Antoniusza; zob. Cyceron (Phil. 5,2,5). cie zostanie uczczona pochwałami za to, że nie wydała siebie oraz swych zasobów Antoniuszowi, lecz że mu się przeciwstawiła. [14,38] Jestem zdania, że jak największe zaszczyty należą się również Markowi Lepidusowi za jego nieocenione zasługi dla rzeczypospolitej. Zawsze pragnął on wolności narodu rzymskiego, a największy dowód swej woli i przekonań dał owego pamiętnego dnia, kiedy Antoniusz nakładał koronę na skronie Cezara.35 Lepidus odwrócił wówczas głowę i poprzez swój smutek i jęk pokazał, że wobec niewoli żywi nieprzejednaną nienawiść, usilnie pragnie wolności narodu rzymskiego, a to, co wówczas znosił, znosił bardziej z konieczności niż własnej woli. Któż z nas zapomniał, że on zachował zimną krew w tym strasznym dla Miasta czasie, jaki nastąpił po śmierci Cezara?36 Wielkie to sprawy, ale ku większym śpieszy moja mowa. [14,39] O bogowie nieśmiertelni, cóż mogło się wydarzyć bardziej niesłychanego dla wszystkich ludów, co było milej widziane przez naród rzymski niż to, że gdy wrzała najzaciętsza wojna domowa, której końca obawialiśmy się wszyscy, Lepidus w swej mądrości ją ugasił, dzięki czemu nie doszło do rozstrzygnięcia sprawy mieczem i żelazem?37 Gdyby tak postępował Cezar podczas owej przeklętej i żałosnej wojny, mielibyśmy całych i zdrowych - o ich ojcu już nie wspomnę - dwóch synów wybitnego i nieprzeciętnego człowieka, Gnejusza Pompejusza, którym za zdradę z pewnością nie można poczytać synowskiej miłości. Oby Marek Lepidus mógł uratować wszystkich! To on, gdzie tylko miał możliwość działania, tam pokazał, czego by dokonał, skoro przywrócił państwu Sekstusa Pompejusza, najznakomitszą ozdobę rzeczypospolitej, najjaskrawszy dowód łaskawości Lepidusa. Srogi okazał się los narodu rzymskiego, ciężkie przeznaczenie. Przecież gdy zgasł Pompejusz ojciec, światło rzeczypospolitej, zabito też i syna, najbardziej do ojca podobnego.38 35 Mowa o incydencie z dnia 15 lutego 44 r., który wydarzył się podczas Luper-kaliów; zob. Cyceron (Phil. 2,34,84). 36 Po idach marcowych Lepidus, dysponujący odpowiednią silą zbrojną, powstrzymywał tłum od ataku na spiskowców. Pochwały, jakie Cyceron śle pod adresem dotąd niepewnego Lepidusa, nie odniosły zamierzonego skutku: pod koniec maja 43 r. przeszedł on na stronę Antoniusza. 37 Po porażce pod Mundą w 45 r., kiedy Sekstus Pompejusz zbierał wojsko, by dalej prowadzić walkę z Cezarem, Lepidus, wówczas prokonsul w Galii Narbońskiej i Hiszpanii Bliższej, doprowadził do zgody między nim a senatem; zob. Cyceron (Phil. 13,4,8-9). 38 Mowa o Gnejuszu Pompejuszu, który zginął pod Mundą. [14,40] Lecz mniemam, że wszystko to wynagrodził nam wyrok bogów nieśmiertelnych, jako że dla rzeczypospolitej został zachowany Sekstus Pompejusz. [15,40] Z tak słusznego i ważnego powodu, jak i dlatego, że Marek Lepidus swoją mądrością i łagodnością niezmiernie niebezpieczną wojnę domową obrócił w zgodę i pokój, uważam, że należy spisać uchwałę senatu następującej treści: „Mocą uchwały senatu oznajmia się: ponieważ imperator i najwyższy kapłan,39 Marek Lepidus, wielokrotnie, z wprawą i pomyślnie kierował państwem, a naród rzymski uznał, że to właśnie on żywi największą odrazę do władzy królewskiej; ponieważ swymi czynami, męstwem, rozwagą oraz szczególną łagodnością i dobrocią zażegnał okrutną wojnę domową; [15,41] ponieważ Sekstus Pompejusz Magnus, syn Gnejusza, przez wzgląd na powagę tego stanu złożył broń i przez imperatora i najwyższego kapłana, Marka Lepidusa, został przywrócony do praw obywatelskich, czego bardzo pragnęli senat i naród rzymski - z tych wszystkich powodów dla licznych i wielkich zasług Marka Lepidusa, położonych dla dobra państwa, senat i naród rzymski widzi w jego cnocie, powadze i pomyślności wielką nadzieję na pokój, zgodę i wolność. Senat i naród rzymski będą pamiętać o jego zasługach dla rzeczypospolitej i zechcą mu wystawić złocony posąg konny przy mównicy albo w innym miejscu na Forum". Ojcowie, moim zdaniem wielki to zaszczyt, po pierwsze dlatego, że zasłużony; przecież udziela się go nie tylko w nadziei na zasługi w najbliższym czasie oczekiwane, lecz także za już oddane, a te są najbardziej chlubne. I zaiste nie możemy wymienić nikogo, komu by niezawisły i wolny senat ów zaszczyt przyznał. [16,42] Przechodzę teraz, ojcowie, do sprawy nadania godności Gajuszowi Cezarowi. Gdyby go zabrakło, któż z nas by przeżył? Antoniusz, ostatni gwałtownik, wrogo usposobiony wobec wszystkich uczciwych, z Brundyzjum gnał z wojskiem na Rzym. Co można było przeciwstawić jego zuchwałości i planowanej zbrodni? Jeszcze nie mieliśmy żadnych wodzów i wojsk, nie było żadnej publicznej rady i żadnej wolności. Groziło nam, że położymy karki pod topór okrutnego zbrodniarza. Wszyscy szukaliśmy możliwości ucieczki, choć takowej nie było. [16,43] Jaki bóg zesłał tego opatrznościowego młodzieńca nam i narodowi rzymskiemu? Gajusz Cezar, gdy wszystko stało otworem, wydane na pastwę niosącego śmierć 39 Lepidus został najwyższym kapłanem (pontifex maximus) po śmierci Cezara, który poprzednio sprawował tę funkcję. obywatela, nagle i nieoczekiwanie dla wszystkich powstał i prędzej, niż ktokolwiek mógł się domyślić jego zamiarów, zebrał wojsko, aby je przeciwstawić szaleństwu Marka Antoniusza. Wielkie godności przyznano Gnejuszowi Pompejuszowi, gdy jeszcze był młodzieńcem40 - a przecież słusznie, bo przyszedł rzeczypospolitej z pomocą. Ale on był starszy i lepiej mógł sprostać pragnieniom żołnierzy, szukających wodza podczas wojny innego jednak rodzaju. Poza tym sprawa Sulli nie wszystkim była miła, czego dowodem wielka liczba proskrybowanych41 i tak liczne nieszczęścia municypiów.42 [16,44] Cezar natomiast, o tak wiele lat młodszy od Pompejusza, uzbroił weteranów już spragnionych odpoczynku. Podjął się sprawy, która leżała na sercu senatowi, narodowi, całej Italii oraz wszystkim bogom i ludziom. Pompejusz przystąpił do wszechpotężnego Lucjusza Sulli i jego zwycięskiego wojska - Cezar nie dołączył do nikogo, sam jako pierwszy wojsko zgromadził i przygotował obronę. Pompejusz miał w mieszkańcach Picenum nieprzyjaciół wrogiego stronnictwa - Cezar przeciwko Antoniuszowi wystawił wojsko złożone z przyjaciół Antoniusza, dla których jednak większą przyjaciółką okazała się wolność. Dzięki wpływom tamtego panował Sulla - dzięki pomocy tego położono kres jedynowładztwu Antoniusza. [16,45] Powierzmy więc Cezarowi władzę, bez niej przecież nie można prowadzić wojny, kierować wojskiem i utrzymać go w porządku.43 Niech zostanie propretorem z najszerszymi uprawnieniami, jakie są przypisane do tego urzędu. Chociaż, zważywszy na jego młody wiek, wielki to zaszczyt, wszak nie tylko przyczynia się on do uświetnienia osoby, lecz także umożliwia niezbędne działanie. [17,45] Skoro tak, poszukajmy dla niego zaszczytów, choćby nawet dziś nie udało nam się ich uchwalić. Mam jednak nadzieję, że nam i narodowi rzymskiemu nie raz nadarzy się sposobność, by uczcić tego młodzieńca, a w chwili obecnej uważam, że należy 40 Pompejusz otrzymał tytuł imperatora po zwycięstwie nad wojskami Mariusza w 83 r., w wieku 23 lat; w roku 82 przyznano mu prawo do triumfu, a mając 35 lat został konsulem, omijając cursus honorum. 41 Chodzi o proskrybowanych przez Sullę w 82 r. 42 Mowa o miastach sprzyjających Mariuszowi podczas jego wojny z Sullą (82): Norbie i Preneste. W Preneste zginął ostatecznie pokonany Mariusz, a Sulla bardzo surowo ukarał mieszkańców miasta. 43 Mowa o przyznaniu Cezarowi imperium; zob. „Słowniczek". Na posiedzeniu 20 grudnia uchwalono pochwałę dla Cezara, ale nie przyznano mu imperium; zob. Cyceron (Phil. 3,15,38-39). podjąć uchwałę następującej treści: [17,46] „Ponieważ kapłan,44 pro-pretor Gajusz Cezar, syn Gajusza, w krytycznym dla państwa momencie zachęcił żołnierzy weteranów do walki o wolność rzeczy-pospolitej i zaciągnął ich; ponieważ Legion Marsowy i Legion IV pod wodzą Cezara i z jego inicjatywy zgodnie i z największym zapałem broniły i bronią państwa oraz wolności narodu rzymskiego; ponieważ Gajusz Cezar jako propretor ruszył z wojskiem na ratunek prowincji Galii, pod swoje i narodu rzymskiego rozkazy poddał ekwitów, łuczników i słonie bojowe, a w najtrudniejszym okresie przyszedł państwu z pomocą, przywracając godność narodowi rzymskiemu - z tych to powodów podoba się senatowi kapłana propretora Gajusza Cezara, syna Gajusza, mianować senatorem zabierającym głos razem z byłymi pretorami. Gdy o jakikolwiek urząd będzie się ubiegał, niech się go traktuje tak, jak by mu na to pozwalało prawo, gdyby był kwestorem w poprzednim roku". [17,47] Ojcowie, czy jest jakiś powód, dla którego chcielibyśmy, by on najwyższych godności nie dostąpił jak najprędzej? Kiedy na mocy ustaw o latach45 określano starszy wiek dla konsulatu, obawiano się właściwej młodzieńcom lekkomyślności - Gajusz Cezar w bardzo młodym wieku dowiódł, że wspaniałe i wyjątkowe męstwo nie musi czekać na postęp w latach. Dlatego nasi przodkowie, ci starej daty, nie mieli ustaw o latach, które z upływem czasu - wraz z nadużyciami związanymi z ubieganiem się o urzędy - pojawiły się po to, by ludziom urodzonym w określonym roku wyznaczyć progi kandydowania. I jakże często gaszono wielki talent i męstwo, zanim mogły przynieść korzyść państwu. [17,48] A przecież u starożytnych Rullusowie, Decjusze, Korwinowie i wielu innych, ostatnio zaś - czego pamięć jeszcze świeża - Scypion Afrykański Starszy czy Tytus Flamininus, jeszcze jako młodzieńcy zostawszy konsulami, dokonali czynów znakomitych, rozszerzyli władzę narodu rzymskiego i uświetnili jego imię. A czy Aleksander Macedoński, co już u zarania młodości zaczął dokonywać wielkich czynów, nie zmarł w wieku lat trzydziestu trzech?46 To wiek, w którym wedle naszych praw trzeba czekać jeszcze lat dziesięć, by zostać konsulem. Zważywszy na te przykłady, przyznajmy, że męstwa nabywamy szybciej, niż przybywa nam lat. 44 Oktawian został mianowany kapłanem przez Cezara w 45 r. 45 Zob. „Słowniczek", hasło: 'leges annales'. 46 Aleksander odziedziczył królestwo po swym ojcu, Filipie II Macedońskim, w wieku lat 20. [18,48] Przecież ludzie, którzy zazdroszczą Cezarowi, udają obawę, że on nie zdoła się pohamować, nie będzie działał z umiarem, że wyróżniony przez nas godnościami w nieumiarkowany sposób nadużyje swej władzy, czego bynajmniej obawiać się nie należy. [18,49] Tak już jest na świecie, ojcowie, że kto raz poznał smak prawdziwej chwały, doświadczył sytuacji, w której przez senat, przez ekwitów i cały naród rzymski został uznany za cennego obywatela i zbawcę rzeczypospolitej, niczego nie uzna za porównywalne z tą chwałą. Ach, gdyby Gajuszowi Cezarowi - o ojcu mówię - za młodu przypadło w udziale być tak bardzo drogim senatowi i każdemu dobremu obywatelowi! Gdy postanowił nie ubiegać się o to, całą siłę swego talentu, a wielki to był talent, zmarnotrawił na nieoględne sprzyjanie ludowi. Tak, nie mając względu na senat i na zacnych obywateli, sam sobie utorował drogę do rozszerzania swych wpływów, i to do tego stopnia, że wolny i mężny naród nie mógł tego dłużej tolerować. Całkowicie odmienne jest postępowanie jego syna: to człowiek drogi tak ogółowi, jak i każdej porządnej osobie. W nim nadzieja na wolność, on już nam przyniósł ratunek, dla niego wynajdujemy i trzymamy w pogotowiu najwyższe zaszczyty. [18,50] Mamyż się więc obawiać głupoty człowieka, którego wyjątkową roztropność podziwiamy? Bo czyż jest coś głupszego, niż gdy ktoś próżną potęgę, majątek budzący nienawiść i śliską, wiodącą w przepaść żądzę panowania przedkłada nad prawdziwą, trwałą i niewzruszoną chwałę? Przecież on to dostrzega, będąc chłopcem, a gdy w latach postąpi - nie będzie tego widział? „Ale to nieprzyjaciel pewnych słynnych i szlachetnych obywateli".47 Co do tego nie ma żadnej obawy. Wszelkie urazy Cezar złożył w ofierze rzeczypospolitej. Ją ustanowił swym sędzią, przewodniczką we wszystkich zamiarach i przedsięwzięciach. Przecież przystąpił do sprawy państwa, żeby je umocnić, nie - żeby zburzyć. Poznałem wszystkie myśli tego młodzieńca: nie ma dlań nic droższego od rzeczypospolitej, nic godniejszego szacunku od waszej władzy, niczego bardziej nie pożąda, jak uznania ludzi dobrych, nic nie jest dla niego słodsze od prawdziwej chwały. [18,51] Dlatego z jego strony nie tylko nie powinniście się niczego obawiać, lecz możecie oczekiwać, że dokona rzeczy większych i wspanialszych. Nie bójcie się, iż ten, co ruszył, by Decymusa Brutusa wyrwać z oblężenia, zachowa w pamięci urazy prywatne, jakby one miały dla niego większe znaczenie niż dobro państwa. Ojcowie, śmiem nawet 47 Mowa o spiskowcach. wam, narodowi rzymskiemu i rzeczypospolitej ręczyć za to własnym słowem. Gdyby jakaś siła mnie do tego nie zmuszała, nie miałbym zaiste odwagi tego czynić, bo lękałbym się, że ktoś mi zarzuci brak rozwagi w tak ważnej sprawie. Ojcowie, obiecuję, biorę to na siebie i przyrzekam, że Gajusz Cezar zawsze będzie takim obywatelem, jakim jest dziś, a takiego powinniśmy pragnąć i życzyć sobie z całego serca. [19,52] Teraz to wszystko, co mam do powiedzenia o Cezarze. O sprawie Lucjusza Egnatulejusza,48 dzielnego i niewzruszonego obywatela, wielkiego przyjaciela rzeczypospolitej nie tylko -jak sądzę - nie należy milczeć, lecz wręcz wypada dać świadectwo jego wspaniałej odwagi: oto przyprowadził do Cezara Legion IV, aby uczynić go podporą dla konsulów, senatu i narodu rzymskiego, i dla całej rzeczypospolitej. Dlatego wnoszę, aby Lucjuszowi Egnatulejuszowi zezwolono ubiegać się o urzędy, otrzymywać je i sprawować na trzy lata przed czasem przewidzianym przez prawo. Ojcowie, dzięki wam nie tyle wielka korzyść, co zaszczyt przypadnie w udziale Lucjuszowi Egnatulejuszowi. W takiej sprawie dostatecznym wyróżnieniem jest wzmianka w uchwale. [19,53] Natomiast co do wojska Gajusza Cezara, uważam, że należy podjąć taką uchwałę: „Jest wolą senatu, aby żołnierzy weteranów, którzy słuchając rozkazów kapłana, propretora Gajusza Cezara, bronili i bronią wolności narodu rzymskiego oraz władzy senatu - ich samych i ich dzieci uwolnić od obowiązku służby wojskowej. Niech konsulowie Gajusz Pansa i Aulus Hircjusz - razem lub jeden z nich, jeśli uznają za stosowne49 - przeprowadzą dochodzenie, które grunty w koloniach, gdzie osiedlono weteranów, wzięto w posiadanie wbrew ustawie Juliusza. Pozwoli to przydzielić je weteranom. W sprawie gruntów kampańskich niech przeprowadzą osobne dochodzenie i niech podejmą decyzję o zwiększeniu zysków weteranów. Dla Legionu Marsowego i Legionu IV, i tych żołnierzy z Legionów II i XXXV, którzy przeszli pod rozkazy konsulów Aulusa Hircjusza i Gajusza Pansy, za to, że władza senatu i wolność narodu rzymskiego była i jest im najdroższa - uchwala się zwolnienie ze służby wojskowej dla nich samych i dla ich dzieci oprócz przypadku rozruchów w Galii i Italii. Uchwala się roz- 48 Zob. Cyceron (Phil. 3,3,7). 49 RAZEM LUB JEDEN Z NICH, JEŚLI UZNAJĄ ZA STOSOWNE (alter ambove, si eis videretur) - formuła obowiązująca przy wydawaniu uchwał senatu, podkreślająca kolegialność urzędu konsula. wiązanie tych legionów po zakończeniu działań wojennych. Uchwala się wypłacenie żołnierzom tych legionów takiej sumy pieniędzy, jaką im obiecał kapłan i propretor Gajusz Cezar. Konsulowie Gajusz Pansa i Aulus Hircjusz - razem lub jeden z nich, jeśli uznają za stosowne - sporządziwszy spis gruntów, które mogą zostać rozdzielone bez krzywdy ludzi prywatnych, niech je pomiędzy wymienionych żołnierzy, Legion Marsowy i Legion IV rozdzielą tak hojnie, jak nigdy dotąd nie miało to miejsca w przypadku żołnierzy. Zabrałem głos we wszystkich sprawach, które wnieśliście pod obrady. Jeżeli moje wnioski bez zwłoki i w porę zostaną przyjęte, łatwiej przygotujecie się na to, czego wymagają czas i konieczność. Trzeba się śpieszyć, bo gdybyśmy - tak jak mówiłem - działali szybko, w ogóle nie byłoby wojny. FILIPIKA SZÓSTA [1,1] Kwiryci, sądzę, że już słyszeliście, nad czym obradował senat i jakie było zdanie każdego z senatorów. Dopiero co uporano się ze sprawą roztrząsaną od kalend styczniowych, okazując jednak mniejszą surowość niż należało, choć nie była to całkowita obojętność wobec zła. Wojnę odsunięto na później, ale jej przyczyna pozostaje nieusunięta. Dlatego zapytany przez Publiusza Apulejusza - człowieka, z którym łączą mnie wzajemne zobowiązania i sympatia, a jest on i waszym wielkim przyjacielem - wszystko dokładnie opowiem, abyście mogli się dowiedzieć o tym, w czym nie braliście udziału. Najpierw w kalendy styczniowe, w myśl tego, co na mój wniosek senat uchwalił trzynaście dni wcześniej,1 nasi dzielni i szlachetni konsulowie poddali pod obrady wniosek o stanie państwa. [1,2] Owego dnia, Kwiryci, po raz pierwszy położono fundamenty pod odbudowę rzeczypospolitej,2 wszak senat po tak długiej przerwie okazał się na tyle wolny, abyście wreszcie i wy mogli poczuć się wolni. Wtedy to, ryzykując, iż ów dzień będzie ostatnim dniem w mym życiu, odebrałem niemałą nagrodę, bo wszyscy jednomyślnie i jednogłośnie zakrzyknęliście, że już po raz drugi ocaliłem rzeczpospolitą. Tak wielkie i zaszczytne orzeczenie dodało mi zapału: wchodząc do senatu w kalendy styczniowe, miałem świadomość, że zgodnie z waszą wolą mam odegrać tam rolę osoby przeznaczonej do tego, aby was ocalić. Skoro więc widziałem, że rzeczypospolitej wydano haniebną wojnę, uważałem, że nie wolno 1 Tj. 20 grudnia 44 r. 2 Zob. Cyceron (Phil. 1,1,1; 4,1,1; 5,11,30). ani chwili zwlekać z pościgiem za Markiem Antoniuszem i że trzeba prześladować działaniami wojennymi tego niesłychanie zuchwałego człowieka, który wcześniej dopuściwszy się licznych niegodziwości, teraz występuje zbrojnie przeciw wodzowi narodu rzymskiego3 i oblega waszą najwierniejszą i najmężniejszą kolonię. 4 Uważałem, że należy ogłosić stan wojny domowej, a sądy zawiesić. Powiedziałem, że wypada przywdziać płaszcz żołnierski,5 aby wszyscy, widząc, że senat w ten sposób daje znać, z jak straszną wojną mamy do czynienia, energiczniej i z większym zapałem przyłożyli się do pomszczenia krzywd wyrządzonych rzeczypospolitej. [1,3] I tak to zdanie, Kwiryci, w ciągu trzech dni zyskało gorącą aprobatę, a choć nie doszło do głosowania, jednak zdawało się, że z wyjątkiem nielicznych wszyscy inni przyznają mi rację. Dzisiaj natomiast, łudząc się próżną nadzieją, senat okazał brak zdecydowania: większość poszła za zdaniem, by wysyłając posłów, sprawdzić, jak Antoniusz ceni władzę senatu i waszą zgodę. [2,3] Rozumiem, Kwiryci, że odrzucacie tę decyzję - nie bez racji. Bo do kogo ślemy posłów? Do człowieka, co roztrwonił i przepuścił publiczne pieniądze, przy użyciu siły i gwałcąc wróżby, narzucił rzeczypospolitej ustawy, rozpędził korniej a, senat otoczył wojskiem; aby zdławić państwo, przywołał z Brundyzjum legiony, a potem opuszczony przez nie z bandą łotrów wtargnął do Galii, szturmuje Brutusa, oblega Mutynę. Jak możecie mieć coś wspólnego z tym gladiatorem, paktować, szukać z nim sprawiedliwego rozwiązania, wysyłać posłów? [2,4] Kwiryci, jeśliby nie usłuchał, ma to być nie tyle poselstwo, co wypowiedzenie wojny, tak bowiem postanowiono, jakbyśmy wysyłali posłów do Hannibala. Przecież wysyłamy ich, aby zapowiedzieli Antoniuszowi, że nie wolno mu szturmować konsula desygnowanego, oblegać Mutyny, pustoszyć prowincji, zaciągać wojska, że powinien uznać władzę senatu i narodu rzymskiego. Doprawdy, człowiek, który nigdy nad samym sobą nie miał władzy, łatwo usłucha rozkazu poddania się władzy senatorów i waszej! Czy on kiedykolwiek zrobił coś, o czym samodzielnie by zadecydował? Zawsze dawał się pociągnąć tam, dokąd porywała go żądza, dokąd lekkomyślność, dokąd szaleństwo, dokąd pijaństwo. Zawsze miały nad nim władzę dwa typy ludzi: stręczyciele i rozbójnicy. Do tego stopnia zasmakował w nierządzie upra- 3 Chodzi o Decymusa Brutusa. 4 Tj. Mutynę. 5 Zob. Cyceron (Phil. 5,12,31). wianym w domu i rozbojach dokonywanych po zaułkach miasta, że prędzej posłucha najbardziej chciwej kobiety6 niż senatu i narodu rzymskiego. [3,5] O czym zatem niedawno mówiłem w senacie, to samo powtórzę wobec was. Świadczę, obwieszczam, uprzedzając przepowiadam, że Marek Antoniusz nie wykona żadnego z poleceń, jakie mu posłowie przedłożą: będzie pustoszył pola, oblegał Mutynę, poczyni zaciągi, na ile tylko zdoła. Jest to bowiem człowiek, który zawsze miał w pogardzie zdanie i powagę senatu, nieustannie lekceważył waszą wolę i władzę. Czy może wykonać to, co przed chwilą uchwalono: wyprowadzić swoje wojsko poza Rubikon, granicę Galii, i nie podchodzić w stronę Rzymu bliżej, jak na odległość dwustu mil?7 Miałby usłuchać tego rozkazu i ścierpieć, że oddzieli go rzeka Rubikon i dwieście mil? [3,6] Antoniusz nie jest do tego zdolny, bo gdyby był, nie dopuściłby, że mu senat zakazuje kontynuowania oblężenia Mutyny, niczym Hannibalowi Sagun-tu na początku wojny punickiej. Jakaż to hańba dla niego, że odciągając od Mutyny, trzyma się go z dala od Miasta, niczym ogień niosący zagładę! Takie jest zdanie senatu! Cóż mam powiedzieć na to, że posłowie otrzymali od senatu polecenie udania się do Decymusa Brutusa i jego wojska? Mają im oznajmić, jak niezwykle cenne są dla senatu i narodu rzymskiego ich ogromne zasługi wobec rzeczypospolitej i dobrodziejstwa oraz zapewnić, że wielka sława i znaczne zaszczyty staną się ich udziałem. Myślicie, że Antoniusz pozwoli posłom wejść do Mutyny i bezpiecznie ją opuścić? Wierzcie mi: nigdy nie pozwoli. Znam jego porywczość, znam bezczelność, znam jego zuchwałość. [3,7] Naprawdę nie powinniśmy uważać go za człowieka, lecz za najdziksze zwierzę. Słuchając tego, co mówię, nie sądźcie, że senat biernie przyjmuje zło: żądania posłów są poniekąd dla Antoniusza groźne. Oby tylko poselstwo nie odwlekło sprawy! Bo jak zwykle we wszelkich przedsięwzięciach zwłoka i odkładanie na później nie popłacają, tak i ta wojna wymaga pośpiechu. Trzeba śpieszyć z pomocą Decymusowi Brutusowi, ściągnąć zewsząd wszelkie wojska. Zbrodnią byłoby zwlekanie z oswobodzeniem tak zacnego obywatela. [3,8] Czy uznawszy Antoniusza za konsula, a Galię za jego prowincję, Brutus nie mógł wydać Antoniuszowi legionów i prowincji, powrócić do domu, odbyć triumfu i jako pierwszy zabierać głos 6 Mowa o żonie Antoniusza, Fulwii. 7 Tj. ok. 295,5 km. w senacie, czekając na objęcie urzędu? Czy coś mu stało na przeszkodzie? [3,9] Ależ on pamiętał, że jest Brutusem, że urodził się, by strzec waszej wolności, a nie dbać jedynie o własny święty spokój, i nie zrobił niczego innego, jak tylko to, że niemal własnym ciałem zasłonił Galię przed Antoniuszem. Czy posłowie powinni iść do Antoniusza, czy legiony? Lecz pominę to, co już przesądzone. Niech posłowie ruszają, bo - jak widzę - bez tego się nie obejdzie. Wy szykujcie płaszcze wojskowe, senatorowie przecież postanowili, abyśmy je przywdziali, w razie gdy Antoniusz nie usłucha rozkazów senatu. Założymy płaszcze, bo on nie posłucha, pożałujemy, że straciliśmy tyle dni, kiedy można było działać. [4,9] Kwiryci, nie obawiam się, iż usłyszawszy, co powiedziałem w senacie i na komicjach - że Antoniusz nigdy nie podda się władzy senatu - on raptem zmieni się i senatu posłucha, by zadać mi kłam i by się zdawało, że o niczym nie mam pojęcia. Nie zrobi tego nigdy. Nie pozbawi mnie chwały roztropności. Będzie wolał, byście raczej uznali mnie za mądrego niż jego za powściągliwego. [4,10] A choćby i sam zechciał, czy możemy przypuszczać, że pozwoli mu na to jego brat? Mówią, że niedawno - jak sądzę, w Tyburze - gdy Marek Antoniusz się wahał, Lucjusz groził mu śmiercią. Czy i ów azjatycki murmillon usłucha poleceń senatu? Czy usłucha, co powiedzą posłowie? Przecież Marek Antoniusz nie będzie mógł sprzeciwić się bratu, który ma tak wielki na niego wpływ. Lucjusz jest w tej rodzinie Scypionem Afrykańskim, znaczy więcej niż Lucjusz Trebelliusz, więcej niż Tytus Plankus. Spójrzcie, jak wspiął się w górę ten szlachetny młodzieniec! Plankiem, który przy waszej całkowitej aprobacie został jednomyślnie potępiony, który, nie wiem w jaki sposób, wmieszał się w tłum8 i wrócił tak smutny, że zdawało się, iż z wygnania go przywleczono, a nie odwołano, tym Plankiem Lucjusz tak gardzi, jakby wzbroniono mu ognia i wody.9 Czasami odmawia mu miejsca w kurii jako człowiekowi, co kurię spalił. [4,11] Natomiast Trebelliusza bardzo teraz kocha. Nienawidził wtedy, gdy ów sprzeciwiał się ustawom o zniesieniu długów, ale już cieszy się jego widokiem, bo ujrzał, że sam Trebelliusz bez zniesienia długów nie zdoła się uratować. Myślę, że słyszeliście o tym, Kwiryci, co mogliście również oglądać: jak codziennie schodzą się żyranci i wierzyciele Lucjusza Trebelliusza. O Rzetelności! - ten to przydomek, jak mniemam, Trebelliusz sobie przybrał - jak- 8 Cyceron ma na myśli licznych banitów przywołanych przez Cezara z wygnania. 9 Zob. „Słowniczek", hasła: 'banita' oraz 'interdictio aquae et ignis'. że można być bardziej rzetelnym, niż wówczas, gdy się okrada wierzycieli, ucieka z domu, z powodu długów idzie do wojska? Gdzie podziały się oklaski na jego cześć podczas triumfu Cezara10 i tak częste w trakcie igrzysk? Co z edylatem, który mu powierzono przy ogromnym poparciu przyzwoitych obywateli? Czy znajdzie się człowiek, co nie uważałby, że jedynie przypadkiem Trebelliusz czynił coś dobrego, a łotrostwa dopuszczał się z przyrodzonej niegodziwości? [5,12] Lecz wracam do waszego kochasia i ulubieńca, Lucjusza Antoniusza - on wziął was wszystkich pod swoje opiekuńcze skrzydła. Nie zgadzacie się z tym? Czy jest tu ktoś, kto nie miałby swej tribus? Z pewnością nikt. Przecież tego człowieka trzydzieści pięć tribus uznało swym patronem. Znowu przeczycie? Spójrzcie na lewo, na ten złocony posąg jeźdźca. Jakie słowa na nim wyryto? „TRZYDZIEŚCI PIĘĆ TRIBVS SWEMU PATRONOWI". Lucjusz Antoniusz jest więc patronem narodu rzymskiego. Niech go piorun trafi! Podzielam wasze oburzenie: toż to łotr, którego nikt nie chciałby mieć za klienta. Lecz czy kiedykolwiek nawet jakiś niezwykle wpływowy obywatel, który dokonał znakomitych czynów, miałby czelność nazwać siebie patronem narodu rzymskiego, narodu, który sam jest pogromcą, panem i patronem wszystkich ludów? [5,13] Na Forum widzimy posąg Lucjusza Antoniusza, podobny do tego sprzed świątyni Kastora, który przedstawia Kwintusa Tremulusa, pogromcę Herników. O, cóż to za niewiarygodna bezczelność! Czy pozwolił sobie na tyle, dlatego że w Mylasie jako murmillon poderżnął gardło kompanowi Trakowi?11 Nawet gdyby stoczył tę walkę na samym Forum, jakże moglibyśmy ów posąg tam oglądać? Lecz to dopiero jeden, drugi posąg wystawili rzymscy ekwici i na nim też napisano: „PATRONOWI". Czy ten stan kiedykolwiek obrał sobie kogoś za opiekuna? Gdyby tak - to zapewne mnie, ale nie o sobie mówię. Jakiż cenzor czy wódz był kiedykolwiek opiekunem ekwitów? „Lucjusz porozdzielał im pola". O, podli, co przyjęli, nikczemnik, który je rozdał! [5,14] Także trybuni wojskowi, którzy dwukrotnie12 walczyli w wojsku Cezara, wystawili posąg. Czy oni tworzą odrębny stan? W ciągu tylu lat wielu z nich służyło w licznych legionach. Im to przydzielił Semurium. Pozostało mu do podziału jeszcze Pole Marsowe, lecz musiał uchodzić wraz z bratem. Ten podział gruntów, Kwiryci, niedawno zniesiono na wniosek Lu- 10 Mowa o triumfie odbytym w 46 r. 11 Zob. Cyceron (Phil. 7,6,17). 12 Tj. podczas wojen galijskiej i domowej. cjusza Cezara, męża wybitnego i dostojnego senatora. Zgadzając się z jego zdaniem, znieśliśmy postanowienia kolegium septemwirów. Legły w gruzach dobrodziejstwa Nukuli, nie budzi już entuzjazmu patron Antoniusz. Posiadacze ustąpią z mniejszym bólem, bo nie poczynili jeszcze żadnych wydatków, niczego nie pobudowali, po części także dlatego, że nie mieli zaufania, po części, bo brakowało im środków. [5,15] A już szczytem wszystkiego jest posąg, o którym nie mógłbym mówić bez śmiechu, gdybyśmy żyli w weselszych czasach: „PATRONOWI LUCJUSZOWI ANTONIUSZOWI LUDZIE INTERESU".13 Czy nie taki widnieje tam napis? Zatem klientelą Lucjusza Antoniusza są też ludzie interesu? Czy w środkowej części ulicy Janusa znajdzie się kiedyś człowiek, który chciałby pożyczyć Lucjuszowi Antoniuszowi tysiąc sesterców? [6,15] Ale żarty na bok, wróćmy do tematu: mówmy o wojnie, choć nie od rzeczy było przyjrzeć się pewnym osobom, abyście sami mogli w ciszy przemyśleć, z kim przyjdzie toczyć wojnę. Zachęcam was, Kwiryci, byście mimo wszystko spokojnie czekali na powrót posłów, nawet jeżeli było lepsze wyjście. Sprawa straciła rozpęd, jednak zyskała i coś dobrego. [6,16] Kiedy bowiem posłowie oznajmią to, co oznajmią niewątpliwie: że Antoniusz nie podda się waszej władzy i nie okaże posłuszeństwa senatowi, czy znajdzie się wówczas tak niegodziwy obywatel, który uważałby Antoniusza za swego współobywatela? Także i teraz znajdą się nieliczni - acz zbyt ich wielu, zważywszy na majestat rzeczypospolitej - którzy chętnie zapytaliby: „Czy nie zaczekamy nawet na powrót posłów?". Same fakty zapewne wybiją im z głowy to przekonanie i pozór łaskawości. Wyznam wam, Kwiryci, że właśnie dlatego dziś mniej uporczywie nalegałem w senacie i mniej się starałem, by senat, przyznając mi rację, ogłosił wojnę domową i rozkazał przywdziać wojskowe płaszcze.14 Wolę, żeby wszyscy za dwadzieścia dni mnie pochwalili, niż żeby kilku dziś mnie zganiło. [6,17] Z tego powodu, Kwiryci, czekajcie na powrót posłów i przełknijcie gorycz, jaką niesie tych kilka dni. Kiedy oni wrócą, osądzicie mnie: jeżeli przyniosą pokój, powiedzcie, że jestem 13 PATRONOWI LUCJUSZOWI ANTONIUSZOWI LUDZIE INTERESU (Ludo Antonio a Iano medio patrono) - dosł. 'Lucjuszowi Antoniuszowi, patronowi środkowej części ulicy Janusa'; tam, na Forum, niedaleko świątyni Janusa, gromadzili się ludzie interesu. 14 Zob. Cyceron (Phil. 5,12,31; 6,3,9; 8,2,6. 11,32; 12,7,16; 13,10,23; 14,1,2). stronniczy, jeżeli wojnę - że przezorny. Czy ja miałbym nie być przezorny dla mych współobywateli, miałbym dniem i nocą nie myśleć o waszej wolności, o dobru rzeczypospolitej? Czegóż wam nie zawdzięczam, ja, pozbawiony przodków,15 którego przenieśliście ponad najszlachetniej urodzonych, powierzając wszelakie urzędy? Jestem niewdzięcznikiem? Ależ kto w mniejszym stopniu ode mnie? W sprawach publicznych trudziłem się dokładnie tak samo: i kiedy piastowałem urzędy, i kiedy ubiegałem się o nie. Może żaden ze mnie fachowy polityk? A kto ma więcej doświadczenia niż ja? Już dwudziesty rok toczę wojnę z wyrodnymi obywatelami. [6,18] Dlatego to, Kwiryci, na ile tylko zdołam, będę czuwać i nie zmrużę oka, myśląc na miarę sił i pracując ponad siły. Przecież zwłaszcza na tym stanowisku, na jakim zechcieliście mnie umieścić, nie znajdzie się chyba taki obywatel, który by do tego stopnia nie pamiętał o waszych dobrodziejstwach, zapomniał o ojczyźnie i tak był pozbawiony honoru, że nie pobudziłaby go i nie rozpaliła wasza jakże trwała zgoda? Jako konsul przewodniczyłem licznym wielkiej wagi zgromadzeniom, w wielu brałem udział, ale nigdy nie widziałem takiej jednomyślności, jaka dziś jest waszym udziałem. O jednym wszyscy myślicie, jednego pragniecie: żeby odwrócić od państwa ataki Marka Antoniusza, zgasić jego szaleństwo, zdławić zuchwałość. Tego samego chcą wszystkie stany, o to samo zabiegają municypia, kolonie, cała Italia. Swoim zdecydowaniem jeszcze wzmocniliście senat, który sam z siebie już i tak był bardzo stanowczy. [6,19] Kwiryci, oto nadszedł czas; zdecydowanie zbyt późno, zważywszy na majestat narodu rzymskiego, lecz jednak nastał i nie można zmarnować już ani godziny. Z wyroku losu, że się tak wyrażę, przydarzyło nam się coś, co ścierpieliśmy, jak ścierpieć należało. 16 Teraz jednak, jeśli do czegoś dojdzie, będzie to jakby na własne życzenie. Nie godzi się, by naród rzymski był niewolnikiem, wszak bogowie nieśmiertelni przeznaczyli go do tego, by panował nad wszystkimi ludami. Sprawa stanęła na ostrzu noża: rozstrzyga się o wolności. Trzeba, Kwiryci, żebyście zwyciężyli, co niechybnie osiągniecie dzięki wielkiej miłości do ojczyzny i tak wielkiej zgodzie, albo żeby raczej spotkało nas wszystko co najgorsze, byle tylko nie niewola. Inne narody mogą ścierpieć niewolę, narodowi rzymskiemu właściwa jest wolność. 15 Zob. „Słowniczek", hasło: 'homo novus'. 16 Aluzja do panowania Cezara. FILIPIKA SIÓDMA [1,1] Ojcowie, pytają nas o sprawy małej wagi, ale być może niebłahe. Konsul wnosi pod obrady sprawę drogi Appijskiej i mennicy, trybun ludu - sprawę Luperków.1 Chociaż się wydaje, że można się z tym łatwo uporać, jednak myśl ucieka, większymi troskami zajęta. Ojcowie, przecież sytuacja jest bardzo niebezpieczna i stanęła na ostrzu noża. Nie bez przyczyny zawsze obawiałem się wysłania posłów, nigdy też nie uznałem tego za posunięcie właściwe, nie wiem, co przyniesie ich powrót. Lecz któż nie widzi, jak bardzo to oczekiwanie nadwątliło zapał? Przecież nie próżnują ludzie, którym żal, że senat kwitnie w nadziei na odzyskanie dawnej władzy, że naród rzymski zjednoczył się z nim, a cała Italia jest zgodna, wojska uszykowane, wodzowie w pogotowiu. [1,2] Oni już teraz domyślają się, co powie Antoniusz, i bronią jego odpowiedzi. Jedni twierdzą, że zażąda, by wszystkie wojska rozpuścić. To przecież jasne, wszak posłów wysłaliśmy do niego nie po to, by ustąpił i był posłuszny woli senatu, lecz by dyktował warunki, narzucał ustawy, rozkazywał wydać Italię na pastwę obcych ludów.2 Tymczasem pełnię sił 1 KONSUL WNOSI POD OBRADY - Cyceron poruszy temat, który przez przewodniczącego obradom konsula, Wibiusza Pansę, nie został umieszczony na porządku dziennym. Zgodnie z panującym w senacie zwyczajem, każdy senator zabierał głos w dyskutowanej kwestii lub mógł tylko przychylić się do zdania przedmówcy. • SPRAWA DROGI APPIJSKIEJ - najprawdopodobniej chodziło o uchwalenie wydatków na roboty, które miały być przeprowadzone na słynnej via Appia. • SPRAWA LUPERKÓW - dotyczyła organizacji Luperkaliów lub cofnięcia przywilejów udzielonych Luperkom przez Cezara. 2 Oczywiście ironia. zachowuje człowiek, z którego strony należy się obawiać niebezpieczeństwa znacznie większego niż ze strony całych narodów. [1,3] Inni twierdzą, że Antoniusz pozostawi nam Galię Bliższą, a Dalszej żąda dla siebie. Cudownie, teraz pewnie spróbuje poprowadzić z niej na Miasto nie tylko legiony, lecz także barbarzyńców! Jeszcze inni twierdzą, że on już nie żąda niczego, jak tylko - skromnie - Macedonii. Otwarcie nazywa ją swoją, skoro jego brata Gajusza z niej odwołano.3 Czy istnieje prowincja, w której ten podżegacz nie mógłby wzniecić pożaru, co ogarnie całą rzeczpospolitą? I ci sami, jeszcze niby przezorni, obywatele i gorliwi senatorowie twierdzą, że ja nawoływałem do wojny, a sobie przypisują troskę o pokój. Czyż nie tak mówią? I jeszcze dodają, że nie trzeba było pobudzać Antoniusza do gniewu, bo to człowiek niegodziwy i zuchwały, ostrzegają, że przed łotrami trzeba się mieć się na baczności, a przecież oprócz Antoniusza jest ich wielu. Powinni liczyć tych łotrów, zaczynając od siebie, cóż bowiem jest lepszym dowodem, że mamy się na baczności: wymierzyć karę niegodziwym obywatelom, gdy istnieje taka możliwość, czy podsycać obawy? [2,4] To wszystko mówią ludzie, którzy niegdyś przez lekkomyślność zostali stronnikami ludu. Można z tego wyciągnąć wniosek, że oni zawsze działali na niekorzyść państwa, a ludowi sprzyjali wbrew sobie.4 Jak bowiem pogodzić fakt, że ci, którzy dopuszczając się niegodziwości, stali się stronnikami ludu, w sprawie najbardziej ludu dotyczącej - chodzi przecież o ratowanie pospolitej rzeczy - wolą uchodzić za niegodziwych niż za sprzyjających ludowi? Ja, który, jak wiecie, zawsze byłem przeciwnikiem lekkomyślnego tłumu,5 przez udział w tym przepięknym przedsięwzięciu stałem się stronnikiem ludu. [2,5] I tych oto zwie się mężami konsularnymi, czy raczej oni sami mówią o sobie, że nimi są. Nie jest godzien tego imienia człowiek, który nie potrafi udźwignąć tak wielkiego zaszczytu. Sprzyjasz 3 Marek Antoniusz otrzymał 1 kwietnia 44 r. prowincję Galię Bliższą zamiast Macedonii, którą oddał w zarząd swemu bratu Gajuszowi. 4 Cyceron atakuje tu swoich przeciwników politycznych - popularów. 5 Por. Cyceron (Rep. 1,25,39): „Est igitur res publica res populi [...] populus autem non omnis hominum coetus quoquo modo congregatus, sed coetus multitudinis iuris consensu et ultilitate communione sociatus" (A więc państwo [...] jest to rzecz ludu [...]. Lud zaś - to bynajmniej nie każde zbiorowisko ludzi, skupionych dowolnym sposobem, lecz wielka ich gromada zespolona przez uznanie tego samego prawa i przez pożytek wynikający ze wspólnego bytowania; przeł. W. Kornatowski). wrogowi?6 On śle do ciebie listy, pełen nadziei na powodzenie, ty je - radosny - pokazujesz, odczytujesz, nawet dajesz niegodziwcom do przepisania, ośmielasz ich, osłabiasz nadzieję i odwagę ludzi dobrych. I myślisz, że jesteś mężem konsularnym albo senatorem, czy choćby obywatelem? Niech dzielny i dobry konsul, Gajusz Pansa, odczyta to z jak najlepszej strony, przecież przemawiam usposobiony jak najbardziej przyjaźnie: nie uważałbym za konsula nawet jego, mojego wielkiego przyjaciela, jeśliby nie był konsulem, który nieprzerwanie czuwa, troszczy się o rzeczpospolitą i myśli o jej dobru. [2,6] Już gdy był bardzo młody, połączyła nas zażyłość, zaprzyjaźniliśmy się, zespoliło nas zamiłowanie do tych samych najzacniejszych nauk, a jego niewiarygodna troska, jaką mi okazał wśród najstraszniejszych niebezpieczeństw wojny domowej, uświadomiła mi, że dba on nie tylko o moje ocalenie, lecz także o godność. Jednak odważyłbym się nie uznawać go za konsula, gdyby - jak powiedziałem - nie był konsulem odpowiednim. Teraz mówię, że jest nie tylko konsulem, lecz konsulem najbardziej dostojnym i najlepszym, jak daleko sięga moja pamięć. Nie żeby nie było równych mu męstwem i silną wolą, lecz inni nie mieli takich możliwości, by się wykazać. [2,7] Straszliwe czasy nastały jako sprawdzian dla jego dzielności, powagi i mądrości. A konsulat właśnie wtedy jaśnieje, gdy urzędnik dzierży ster rzeczypospolitej nie w czasie pomyślnym, lecz wymagającym stanowczości. Większej stanowczości, ojcowie, żadne czasy dotąd nie żądały. [3,7] Drżę na myśl o tym, co powiem: wszak zawsze zabiegałem o pokój, którego pragną wszyscy dobrzy, bo i ja pokoju, szczególnie wśród obywateli, zawsze gorąco pragnąłem - przecież całe moje życie upłynęło w działaniu na Forum, w kurii, w sądach, gdzie broniłem przyjaciół, którzy znaleźli się w kłopotach; na tym dorobiłem się największych zaszczytów, przeciętnego majątku oraz zyskałem autorytet, jeśli w ogóle jakiś posiadam - [3,8] ja więc, że się tak wyrażę, wychowanek pokoju, niezależnie od swych zalet (bo żadnych sobie nie przypisuję), nie stałbym się takim bez pokoju między obywatelami. Obawiam się, ojcowie, jak przyjmiecie to, co powiem, lecz powołując się na swoje stałe pragnienie utrzymania i powiększenia waszej władzy, proszę i błagam was, ojcowie, byście, po pierwsze, przyjęli to bez urazy, choć będzie gorzkie i wręcz nieprawdopodobne, że tak mówi Marek Cyceron; po dru- 6 Cyceron zwraca się tu do Kwintusa Fufiusza Kalenusa. gie, proszę, nie odrzucajcie mojego zdania, zanim nie wyjaśnię w pełni, w czym leży jego sens. Otóż ja, który - raz jeszcze powtórzę - pokój zawsze pochwalam i doradzam, ja pokoju z Markiem Antoniuszem nie chcę. Z wielką nadzieją, ojcowie, przechodzę do pozostałej części mowy, ponieważ na jej najbardziej niebezpieczny punkt odpowiedzieliście milczeniem.7 [3,9] Dlaczego więc pokoju nie chcę? Bo jest haniebny, bo niebezpieczny, bo niemożliwy. Proszę was, ojcowie, słuchajcie mych słów ze zwykłą wam życzliwością, gdy będę tych trzech tez dowodził. Co przynosi hańbę większą niż niestałość, tak każdemu człowiekowi z osobna, jak i całemu senatowi? I dalej, co jest bardziej oczywistym dowodem niestałości niż nagła chęć zawarcia pokoju z tym, którego uznaliście za wroga, wprawdzie nie używając tego słowa, lecz w rzeczy samej na mocy licznych dekretów?[3,10] Chyba że nie uznaliście Antoniusza za wroga, przyznając Gajuszowi Cezarowi zaszczyty z tego jednego powodu, że zebrał wojsko przeciwko Markowi Antoniuszowi, zaszczyty przecież należne mu i zasłużone, lecz jednak wyjątkowe i nieprzemijające. A czy Antoniusz nie został przez was uznany za wroga wówczas, gdy na mocy waszego rozkazu otrzymali pochwałę żołnierze weterani, którzy poszli za Gajuszem Cezarem? Czyżbyście nie uznali Antoniusza za wroga, obiecując najdzielniejszym legionom zwolnienia ze służby, pieniądze i grunty, gdy opuściły człowieka zwanego konsulem, mimo że w istocie był wrogiem? [4,11] I czy nie uznaliście Antoniusza za wroga wówczas, gdy największymi pochwałami obsypaliście Brutusa, co zrodzony, by przynieść rzeczypospolitej wolność, poniekąd wypełnił tylko przeznaczenie swego rodu i imienia? Pochwaliliście jego wojsko, toczące z Antoniuszem wojnę w obronie wolności narodu rzymskiego, jak też najwierniejszą i najzacniejszą prowincję Galię. A gdy uchwalaliście, żeby konsulowie, razem lub jeden z nich, szykowali się do wojny, cóż to miała być za wojna, jeśli Antoniusz nie był wrogiem? [4,12] Dlaczego więc wyruszył mąż bardzo dzielny, członek tego samego, co ja, kolegium,8 mój przyjaciel, konsul Aulus Hircjusz? Jakże był osłabiony i wychudzony! Lecz słabość ciała nie spowolniła ducha: uważał za słuszne w obronie wolności narodu rzymskiego narazić na szwank życie, jakie dzięki modlitwom tego narodu zachował.9 7 Nawet sprzyjający Antoniuszowi senatorowie nie wyrazili sprzeciwu wobec ostrych słów Cycerona. 8 Hircjusz także był augurem; zob. „Słowniczek", hasło: 'augur'. 9 Zob. Cyceron (Phil. 1,15,37). [4,13] Czy Antoniusz nie został uznany za wroga, gdy w całej Italii ogłosiliście pobór do wojska, gdy znieśliście wszelkie zwolnienia od służby? W Mieście widzicie wytwórnie broni, uzbrojony żołnierz towarzyszy konsulowi, na pozór, by go bronić, tak naprawdę - by bronić nas. Do wojska bez żadnej wymówki, a nawet z największym zapałem, wpisują się wszyscy, posłuszni waszemu rozkazowi. Nie uznano Antoniusza za wroga? [4,14] Ale posłów do niego wysłaliśmy. O, biada mnie nieszczęsnemu! Dlaczego muszę ganić senat, który zawsze sławiłem? Słuchajcie dalej, ojcowie! Uważacie, że przekonaliście naród rzymski do sprawy poselstwa? Nie rozumiecie, nie słyszycie, jak natarczywie domaga się on uznania mego zdania za słuszne? Choć wcześniej, tak licznie zgromadzeni, zgodziliście się ze mną, następnego dnia odstąpiliście od tego zdania, zwiedzeni próżną nadzieją pokoju. Czy to nie hańba, że legiony ślą posłów do senatu,10 a senat do Antoniusza! Co z tego, że to nie poselstwo, lecz zapowiedź grożącej mu zguby, jeśli nie usłucha senatu? Jednak ważniejsze jest powszechne mniemanie: wszak wszyscy wiedzą, że posłów wysłano, ale nie wszyscy znają treść naszego dekretu. [5,14] Musimy więc zachować stałość, powagę i niezłomność. Trzeba powrócić do dawnej surowości, jako że prestiż senatu wymaga pewności siebie, uczciwości, sławy i godności. Zbyt długo brakowało tego wszystkiego owemu stanowi. Niejakim usprawiedliwieniem - choć doprawdy żałosnym, jednak słusznym - był ucisk, teraz nie ma już żadnego wytłumaczenia. Wydawało się, że uwolniliśmy się od jedynowładztwa, tymczasem o wiele ciężej przygniótł nas później oręż współobywatela. Odparliśmy go wprawdzie, lecz trzeba mu ten oręż wytrącić z rąk ostatecznie. Jeśli nie zdołamy tego uczynić, powiem to, co godne senatora i Rzymianina - ponieśmy śmierć. [5,15] Jakże bowiem niezatarta hańba, jak gorzki wstyd, jak wielki upadek będzie udziałem rzeczypospolitej, gdy w senacie, w miejscu należnym mężom konsularnym, głos zabierze Marek Antoniusz! Pominę już jego niezliczone zbrodnie, jakich dopuścił się, piastując w Mieście konsulat, kiedy to roztrwonił ogromne sumy pieniędzy publicznych, bezprawnie odwołał banitów z wygnania, kupczył dochodami publicznymi, wyjął prowincje spod władzy narodu rzymskiego, poprzydzielał królestwa, wziąwszy za to łapówki, obywatelom przy użyciu siły narzucił 10 Legion Marsowy i Legion IV wysłały do senatu posłańców, aby zawiadomić o gotowości podjęcia walki z Antoniuszem. ustawy, senat otaczał zbrojnymi albo nie wpuszczał do środka senatorów - ja to, powiadam, pominę.11 Czyż w istocie zdajecie sobie sprawę z tego, jaką podłością i hańbą jest przyjęcie do senatu człowieka, który atakuje Mutynę, najsilniejszą kolonię narodu rzymskiego, oblega imperatora narodu rzymskiego i konsula desygnowanego? Przyjmować człowieka, co spustoszył pola? Senat z wyżej wspomnianych powodów wielokrotnie uznawał go za wroga. [5,16] Dość o hańbie, z jaką wiąże się zawarcie pokoju z Antoniuszem. Dalej będę mówił, jak zamierzałem, o niebezpieczeństwie, jakie pokój ten za sobą pociąga. Chociaż niebezpieczeństwa nie trzeba unikać w tym stopniu, co hańby, jednak znaczną część ludzi przygnębia ono znacznie bardziej. [6,16] Czy więc będziecie mogli cieszyć się oczekiwanym pokojem, gdy ujrzycie w Mieście Antoniusza, czy raczej Antoniuszów? Chyba że Lucjusza lekceważycie. Ja nawet Gajusza nie lekceważę, lecz z tego, co widzę, Lucjusz będzie rządził. Jest przecież patronem trzydziestu pięciu tribus, którym na mocy swej ustawy odebrał prawo głosowania, gdy wraz z Gajuszem Cezarem poprzydzielał urzędy. Jest patronem centurii ekwitów rzymskich, które też zechciał pozbawić prawa głosu. Jest patronem tych, co byli trybunami w wojsku, i patronem ludzi interesu.12 [6,17] Któż zdoła wytrzymać jego potęgę, zwłaszcza gdy rym samym ludziom rozda także grunty? Jaki człowiek kiedykolwiek miał taką władzę nad wszystkimi tribus, nad ekwitami rzymskimi i trybunami wojskowymi? Myślicie, że potęga Grakchów była większa niż ta, która stanie się udziałem owego gladiatora? Nazwałem go gladiatorem nie tak, jak zwykło się nazywać Marka Antoniusza, lecz jak nazywają go ci, co mówią prosto z mostu i po łacinie. Lucjusz jako murmillon walczył w Azji. Kompana i przyjaciela pięknie ubrał w zbroję Traka, a następnie poderżnął gardło nieszczęśnikowi, gdy ten uciekał.13 Sam też odebrał wspaniały cios, czego dowodem blizna. [6,18] Co więc człowiek, który przyjacielowi gardło poderżnął, uczyni z nieprzyjacielem, gdy tylko nadarzy się okazja? Tamto zrobił dla zabawy - jak myślicie, co zrobi kierowany chęcią zysku? Czy znów niegodziwych obywateli nie podzieli na dekurie, nie poruszy tych, którym rozdał pola, nie użali się nad 11 POMINĘ (omittam) - figura retoryczna (praeteritio 'pominięcie'), jakich wiele w Filipikach, pozorne pominięcie sprawy, by tym dobitniej zwrócić na nią uwagę. 12 Zob. Cyceron (Phil. 6,12-15). 13 O Marku Antoniuszu porównywanym do gladiatora zob. Cyceron (Phil. 2,3,7. 25,63. 29,74; 3,7,18; 5,4,10. 12,32; 6,2,3). • O Lucjuszu jako gladiatorze zob. też Cyceron (Phil. 3,12,31; 5,7,20. 11,30; 6,4,10. 5,13). wygnanymi? A Marek Antoniusz? Czyż nie jest człowiekiem, do którego w czasie wszelkich rozruchów zbiega się chmara zatraceńców? Czy będzie ich niewielu, choćby już nie zwiększyła się liczba tych, którzy są z nimi, i tych, którzy jawnie im teraz sprzyjają? Zwłaszcza gdy dobrzy zejdą z posterunków, a niegodziwi gotowi będą na każde skinienie. Obawiam się, że oni wkrótce wydadzą się nam zbyt silni, jeśli teraz zabraknie nam roztropności. [6,19] Ja nie odrzucam pokoju, lecz drżę przed wojną pod pozorem pokoju ukrytą. Przeto, jeśli pragniemy cieszyć się pokojem, musimy prowadzić wojnę, jeśli wojny zaniechamy, nigdy pokojem cieszyć się nie będziemy. [7,19] Ojcowie, przewidywać najdalszą przyszłość - oto wasze zadanie. Dlatego postawiono nas na straży, byśmy swą czujnością i przezornością uwolnili naród rzymski od lęku. Byłoby hańbą stwierdzenie, że najznakomitszej na całej ziemi radzie zabrakło roztropności w sprawie tak oczywistej. [7,20] Wielkich mamy konsulów, niestygnący zapał w narodzie rzymskim, powszechną zgodę całej Italii, dzielnych wodzów, mężne wojsko, więc bez winy senatu rzeczpospolita nie może ponieść żadnej szkody. Co do mnie, nie zawiodę: będę napominał, ostrzegał, wygłaszał mowy, zawsze będę brał bogów i ludzi na świadków mych przekonań. Nie tylko dam dowód własnej wierności, na czym można by poprzestać - choć żaden wybitny obywatel na tym nie poprzestanie - lecz dołożę wszelkich starań, będę doradzał i czuwał. [8,21] Powiedziałem o niebezpieczeństwie, jakie niesie ze sobą zawarcie pokoju, teraz wykażę, że tego pokoju w ogóle nie da się sklecić. Z trzech tez, jakich chciałem dowieść, ta jest ostatnia. Jaki zatem może być pokój między Markiem Antoniuszem a senatem? Czy bez rumieńca wstydu będzie on mógł na was patrzeć i nawzajem, jakim okiem wy spojrzycie na niego? Kto spośród was jego, a on spośród was kogo nie darzy nienawiścią? Czy tylko on was nienawidzi, a wy jego? A czy ci, co oblegają Mutynę, co w Galii14 zbierają wojsko, co czyhają na wasze mienie, czy oni kiedykolwiek będą waszymi przyjaciółmi albo wy ich? Czy ten człowiek sprzymierzy się z ekwitami rzymskimi? Może oni ukrywają swą sympatię dla Antoniusza i opinię na jego temat? Tak licznie zgromadzili się na schodach świątyni Zgody,15 pobudzili nas do walki o odzy- 14 Mowa o Galii Przedalpejskiej; zob. Cyceron (Phil. 6,2,4-3,5). 15 Ekwici nie mieli wstępu do senatu. Po zakończeniu obrad senatu 20 grudnia 44 r. i 4 stycznia 43 r. domagali się zwołania komicjów i zdania relacji z przebiegu obrad. Cyceron wygłosił wtedy czwartą i szóstą filipikę. skanie wolności, żądali broni, płaszcza i wojny, wspólnie z narodem rzymskim wezwali mnie na komicja. Czy ekwici pokochają Antoniusza i czy on dochowa pokoju z nimi? [8,22] A cóż mam powiedzieć o całym narodzie rzymskim? Wypełniwszy Forum po brzegi, jednomyślnie i jednogłośnie dwakroć mnie na mównicę zawezwał i wyraźnie dowiódł, jak bardzo pragnie odzyskać wolność. Dawniej życzyliśmy sobie, aby naród rzymski szedł za nami, a teraz to my mamy go za przewodnika. Czy zatem oblegający Mutynę, walczący z imperatorem i wojskiem narodu rzymskiego mogą mieć jakąś nadzieję na zawarcie pokoju z narodem rzymskim? [8,23] Czy mogą zawrzeć pokój z municypiami, których tak wielki zapał widać w wydanych dekretach, w mobilizacji żołnierzy, w obietnicach dotyczących pieniędzy, jakby w każdym mieście obecny był senat narodu rzymskiego? Godni są pochwały z naszej strony mieszkańcy Firmum, bo jako pierwsi obiecali pomoc finansową. Należy wyrazami czci odpowiedzieć Marrucynom, co za godnych napiętnowania uznali ludzi, którzy uchylaliby się od służby wojskowej. Tak się mają sprawy już w całej Italii. Antoniusz zawrze z nimi trwały pokój, a oni z Antoniuszem. Czy może być większa sprzeczność dążeń? A gdy istnieje sprzeczność dążeń wśród obywateli, pokój w żaden sposób nie może zostać zawarty. [8,24] Przejdę do konkretów. Czy Antoniusz będzie mógł pojednać się z Lucjuszem Wizydiuszem? To ekwita rzymski, człowiek szczególnie szanowany i zacny, obywatel zawsze znakomity, którego czujną troskę o bezpieczeństwo mojej osoby poznałem w czasie swego konsulatu. On swoich sąsiadów nie tylko zachęcił, by wstąpili do wojska, lecz także wspomógł ich finansowo. Z nim, z takim mężem, którego powinniśmy uczcić uchwałą senatu, Antoniusz będzie mógł zawrzeć pokój? A z Gajuszem Cezarem, który go odpiera od Rzymu, [8,25] lub z Decymusem Brutusem, który od Galii - czy będzie mógł zawrzeć pokój Antoniusz? Może już i samego siebie przebłaga i uśmierzy swe zapędy wobec prowincji Galii, z której go wygnano i gdzie nim wzgardzono? Ojcowie, jeżeli nie będziecie przezorni, wnet wszędzie ujrzycie bezmiar nienawiści i waśni, z których rodzą się wojny domowe. Nie pragnijcie więc tego, co nierealne, i strzeżcie się - na bogów nieśmiertelnych! - strzeżcie się, ojcowie, byście w nadziei na pokój tymczasowy, nie stracili pokoju na zawsze! [9,26] Do czego zmierza cała ta mowa? Jeszcze przecież nie wiemy, co zdziałali nasi posłowie, lecz musimy być czujni, uważni, gotowi i uzbrojeni w zapał, by nas nie zwiodły słodkie słówka albo pokornej prośby, albo pozorowanej sprawiedliwości. Zanim czegokolwiek zażąda, trzeba, żeby wypełnił wszystko, co mu nakazaliśmy i oznajmiliśmy: niech przestanie oblegać Brutusa i jego wojsko, pustoszyć miasta i pola prowincji Galii; niech przepuści posłów do Brutusa;16 niech przeprowadzi wojsko za rzekę Rubikon i trzyma je z dala od Miasta w odległości dwustu mil; niech się podda władzy senatu i narodu rzymskiego. Jeśli to zrobi, będziemy mogli bezpiecznie zastanawiać się nad dalszymi posunięciami. Jeśli senatu nie usłucha, wojnę wyda nie senat jemu, lecz on narodowi rzymskiemu. [9,27] Przestrzegam was, ojcowie: idzie o wolność narodu rzymskiego, o którą powierzono wam troskę, idzie o życie i majątki każdego dobrego obywatela, na które już od dawna z bezgraniczną chciwością i nieprzejednanym okrucieństwem czyha Antoniusz, idzie o waszą władzę, którą utracicie zupełnie, jeśli jej teraz nie zdołacie utrzymać. Strzeżcie się wypuścić z sieci tę obmierzłą i zgubę niosącą bestię, teraz jeszcze zamkniętą i spętaną. Natomiast ciebie samego, Panso, napominam - chociaż jako człowiek szczególnie roztropny rady nie potrzebujesz, jednak nawet najlepsi sternicy w czasie, gdy szaleje nawałnica, zwykli przyjmować rady podróżnych - nie pozwól, żeby twoje tak staranne i wyborne przygotowania spełzły na niczym. Masz okazję, jakiej dotąd nie miał nikt. Dzięki powadze senatu, dzięki zapałowi ekwitów, dzięki żarliwości narodu rzymskiego możesz na zawsze uwolnić rzeczpospolitą od strachu i niebezpieczeństwa. Co do sprawy przez ciebie wniesionej pod obrady, zgadzam się z Publiuszem Serwiliuszem. 16 Posłowie otrzymali od senatu polecenie udania się również do Brutusa, do którego nie dopuścił ich Antoniusz. FILIPIKA ÓSMA [1,1] Gajuszu Panso, wczoraj w senacie obradowano mniej sprawnie, niż to zakładał program twego konsulatu.1 Wydawało mi się, że niewystarczająco przeciwstawiłeś się ludziom, którym nie zwykłeś ulegać. W czasie głosowania2 skłaniałeś się ku łagodności, podczas gdy senat okazał właściwą sobie stanowczość. Wszyscy widzieli, że wojna istotnie się toczy, a tylko niektórzy sądzili, że samego wyrazu „wojna" wypowiadać nie należy. Za twoją sprawą, skoro uznałeś ten termin za zbyt ostry, upadło moje, a zwyciężyło zdanie Lucjusza Cezara, męża przezacnego, który usunąwszy owo srogie słowo, był bardziej łagodny w formie niż w treści. Ale przecież zanim zaczął mówić, wymawiał się pokrewieństwem. Tak jak za mego konsulatu postąpił w sprawie męża siostry,3 tak samo teraz zachował się w sprawie jej syna, by dać wyraz wzruszeniu nieszczęściem siostry i zarazem wykazać przezorność w sprawie dobra narodu rzymskiego. [1,2] Jednak i sam Cezar, mówiąc, że gdyby nie był skrępowany więzami pokrewieństwa, przedstawiłby zdanie inne, godne jego samego i rzeczypospolitej, w pewien sposób polecił wam, byście się z nim nie zgadzali. On jest wujem Antoniusza - czy i wy, którzy się z nim zgodziliście, także jesteście Antoniusza wujami? 1 Tj. 2 stycznia 43 r. 2 W CZASIE GŁOSOWANIA (in discessione; dosł. 'gdy senatorowie się rozstępowali') - zob. filipika trzecia, przyp. 19. 3 Siostra Lucjusza Juliusza Cezara, Julia, była matką Marka Antoniusza. Po śmierci Marka Antoniusza Kretyka Julia poślubiła Publiusza Korneliusza Lentulusa Surę, który należał do spisku Katyliny. Lucjusz Juliusz Cezar opowiedział się za karą śmierci dla katylinarczyków; zob. Cyceron (Cat. 4,6). A o cóż toczył się spór? Niektórzy uważali, że w uchwale nie należy wypowiadać słowa „wojna", woleli mówić o „tumulcie". Nie tylko nie znają oni sytuacji, lecz i znaczenia słów: przecież wojna może trwać, gdy nie ma tumultu, a tumultu bez wojny nie ma. [1,3] Czymże bowiem innym jest tumult, jak nie rozruchami tak znacznymi, że wielki z nich strach powstaje? Stąd przecież wzięło się słowo „tumult".4 Wszak nasi przodkowie mówili o tumulcie italskim, bo to była wojna domowa, i o tumulcie galijskim, ponieważ miał miejsce w pobliżu Italii. Poza tymi dwoma przypadkami o żadnym tumulcie mowy nie było. Można sądzić, że tumult jest bardziej groźny niż wojna, skoro podczas wojny mają moc zwolnienia od służby wojskowej, a podczas tumultu nie. Tak więc bywa, że - jak powiedziałem - może być wojna bez tumultu, a tumultu bez wojny być nie może. [1,4] A skoro brak czegoś pośredniego między wojną a pokojem, trzeba, żeby tumult miał miejsce w czasie pokoju, skoro nie w czasie wojny. Czy można powiedzieć albo pomyśleć coś bardziej niedorzecznego? Lecz dość o słowach. Ojcowie, przyjrzyjmy się raczej sprawie, choć zdarza się, że jedno słowo może sprawę znacznie pogorszyć. [2,4] Tego, co się dzieje, nie chcemy uznać za wojnę. Na jakiej więc podstawie dajemy municypiom i koloniom rozkaz, aby zamknęły bramy przed Antoniuszem? Na jakiej podstawie mają ogłaszać pobór do wojska nie pod przymusem i bez groźby kary pieniężnej, ale dobrowolnie i z zapałem?5 Na jakiej podstawie wezmą na siebie obowiązek udzielenia państwu pomocy finansowej? Przecież jeżeli wymażemy słowo „wojna", zniweczony zostanie zapał municypiów. Jeśli będziemy działali ospale, z pewnością osłabnie jedność narodu rzymskiego, który już podjął się sprawy. [2,5] Cóż tu mówić więcej? Decymus Brutus w oblężeniu - a wojny nie ma? Mutyna oblężona - i to nie wojna? Pustoszona Galia - nie ma zaiste bardziej pewnego pokoju. Któż powie, że to na wojnę wysłaliśmy z wojskiem konsula, męża tak dzielnego?6 On, chociaż osłabiony i złożony ciężką chorobą, uważał, że nie może być żadnej wymówki, gdy wzywają go, by bronił rzeczypospolitej. Gajusz Cezar, nawet nie czekając na wasze dekrety, co w jego wieku7 zrozu- 4 Etymologię wyrazu tumultus Cyceron wywodzi od słów 'wielki strach' - timor multus. 5 Tak postąpili mieszkańcy Firmum i Marrucyni; zob. Cyceron (Phil. 7,8,23). 6 Mowa o Aulusie Hircjuszu. 7 Oktawian miał wówczas dziewiętnaście lat; zob. Cyceron (Phil. 3,1,3). miałe, sam zadecydował o podjęciu wojny z Antoniuszem. Jeszcze bowiem nie nadszedł czas jej uchwalenia.8 Cezar wiedział, że gdyby do prowadzenia wojny nie wykorzystał odpowiedniej pory, po ujarzmieniu rzeczypospolitej nie byłoby już czego uchwalać. [2,6] Podsumowując: wodzowie i ich wojska zażywają teraz pokoju, a wrogiem nie jest ten, którego załogę Hircjusz wypędził z Klatemy.9 Nie jest wrogiem człowiek, który stawia zbrojny opór konsulowi i oblega konsula desygnowanego.10 I nie ma wrogich słów ani zapowiedzi wojny w liście kolegi przed chwilą przeczytanym przez Pansę: „Wyrzuciłem załogę, zająłem Klaternę, ekwici rozproszeni, doszło do walki, są zabici"? Czy może być pewniejszy pokój? W całej Italii ogłoszono pobór do wojska i zniesiono zwolnienia od służby. Jutro przywdziejemy wojskowe płaszcze. Konsul powiedział, że oddali się z kurii z eskortą. [2,7] Nie jest to wojna czy też toczy się taka wojna, jakiej dotąd jeszcze nigdy nie było? Wszak podczas pozostałych wojen, a zwłaszcza w trakcie domowych, walczono o sprawę rzeczypospolitej. Sulla walczył z Sulpicjuszem z powodu ustaw, o których mówił, że zostały przeprowadzone przy użyciu siły. Cynna walczył z Oktawiuszem o prawo głosowania dla nowych obywateli. Sulla po raz drugi walczył z Mariuszem i Karbonem, aby nie dopuścić do władzy ludzi niegodnych i by wymierzyć karę mordercom najzacniejszych obywateli.11 Przyczyną tych wszystkich wojen były różnice poglądów na temat dobra państwa. O ostatniej wojnie12 mówić nie chcę: nie znam jej przyczyny, jej skutków z całego serca nienawidzę. [3,8] Teraz toczy się wojna piąta. Do wszystkich doszło za naszych czasów. Istotne jest to, że w czasie obecnej wojny nie tylko nie ma niezgody i sporów wśród obywateli, lecz panuje największa jednomyślność i wprost niewiarygodna zgoda. Wszyscy pragną jednego, jednego bronią, o jednym myślą. Gdy mówię „wszyscy", wyłączam ludzi, których nikt w państwie nie uważa za godnych miana obywateli. Cóż zatem jest przyczyną obecnej wojny pomię- 8 Oczywiście ironia. 9 Pod Klaterną Hircjusz odniósł pierwsze zwycięstwo, wypędziwszy Antoniusza z tej miejscowości. 10 Konsul desygnowany to Decymus Brutus, wyznaczony na konsula w 42 r. 11 Sulla po powrocie z Azji w 83 r., już po śmierci Mariusza, walczył z jego stronnikami, m.in. z Gnejuszem Papiriuszem Karbonem i synem Mariusza. Młodego Mariusza oblegał wówczas w Preneste, a w Rzymie ogłosił proskrypcje. 12 Czwartą wojną domową jest ta rozegrana pomiędzy Pompejuszem i Cezarem. dzy dwiema stronami? My bronimy świątyń bogów, murów Miasta, my - domów i siedzib narodu rzymskiego, ołtarzy, ognisk domowych, grobów naszych przodków, my ubezpieczamy prawa, sądy i wolność, stajemy w obronie żon, dzieci i ojczyzny. Marek Antoniusz przeciwnie: podejmuje walkę, by to wszystko zepsuć, obrócić wniwecz, by nasze majątki po części roztrwonić, po części rozdzielić między morderców. Dla niego bodźcem do wojny jest chęć złupienia rzeczypospolitej. [3,9] Wśród tak przewrotnych powodów podjęcia walki najbardziej nieszczęsny tkwi w jego obietnicach: swoim łotrom najpierw przyrzeka nasze domy - przecież zapewnia, że Miasto między nich rozdzieli.13 Potem, jak twierdzi, wyśle ich przez wszystkie bramy, aby osiedlili się, gdzie zechcą.14 Wszyscy Kafonowie, Saksowie i pozostała zaraza, która podąża za Antoniuszem, wyznaczają sobie najlepsze gmachy, ogrody, dobra w Tuskulum i w Albie. Ci nieokrzesani ludzie, jeśli w ogóle są ludźmi, a nie bydłem raczej, w swej próżnej nadziei już przeprowadzają się do wód i Puteolów. Antoniusz ma więc co swoim obiecywać. Tak! A my, czy mamy coś takiego? O, niech nas bogowie przed tym strzegą! Przecież celem naszych obrad jest właśnie odebranie komukolwiek możliwości składania takich obietnic. Niechętnie to mówię, ale powiedzieć trzeba. Ojcowie, włócznia Cezara wielu niegodziwcom daje nadzieję i mnoży zuchwałość.15 Zobaczyli bowiem, jak w jednej chwili nędzarze stawali się bogaczami. Zatkniętą włócznię już zawsze chcą więc oglądać ludzie, którzy czyhają na nasze mienie. Im Antoniusz obiecuje wszystko. [3,10] A my? Co my obiecujemy naszym wojskom? Dobra o wiele lepsze i większe. Obietnica dokonania zbrodni niesie zgubę tym, którzy jej wyczekują, i tym, którzy ją składają. My naszym żołnierzom obiecujemy wolność, ustawy, prawa, sądy, panowanie na całej ziemi, godność, pokój, zaszczytny odpoczynek. Obietnice Antoniusza ociekają krwią, są haniebne, przepojone zbrodnią, bogom i ludziom nienawistne, ani długotrwałe, ani zbawienne. Nasze przeciwnie: uczciwe, nieposzlakowane, chwalebne, pełne radości i bogobojne. 13 Zob. Cyceron (Phil. 4,4,9; 5,12,32). 14 Antoniusz zapowiadał podział dóbr publicznych, co stanowiło istotną przyczynę wojen domowych. 15 Włócznia zatknięta na Forum była znakiem licytacji. Cyceron wspomina tu licytację dóbr Pompejusza; zob. Cyceron (Phil. 2,26,64). [4,11] Oto także dzielny i energiczny obywatel, mój przyjaciel16 Kwintus Fufiusz, przypomina mi o dobrodziejstwach pokoju. Jakbym sam równie pięknie i łatwo nie mógł tego robić, gdyby to miał być pokój godzien pochwały! Czy tylko raz jeden broniłem pokoju? Czy nie zabiegałem zawsze o uwolnienie nas od trudów? Jak wszystkim dobrym, tak zwłaszcza mnie przyniósłby on pożytek. Gdzież bowiem znajdzie pole do popisu moja pracowitość bez działalności sądowej, bez praw, bez sądów? Gdy nie ma pokoju między obywatelami, te instytucje i normy nie mogą istnieć. [4,12] Pytam więc, Kalenie, co czynisz? Niewolę pokojem nazywasz? Nasi przodkowie chwytali za broń nie tylko, by cieszyć się wolnością, lecz także po to, by władać innymi. Ty uważasz, że powinniśmy złożyć broń, aby dostać się do niewoli? Czy może być słuszniejsza przyczyna prowadzenia wojny niż chęć zrzucenia jarzma niewoli? Choćbyśmy nie dostali się pod władzę pana przykrego, jednak to jest najżałośniejsze, że pan, jeśli zechce, przykrym być może. Są zaiste inne słuszne przyczyny, lecz ta jest nieodparta, chyba że myślisz, iż ciebie to nie dotyczy, bo masz nadzieję panować razem z Antoniuszem. Podwójny błąd tu popełniasz: po pierwsze, przedkładasz własny interes nad wspólne dobro, po drugie, uważasz, że władza królewska zapewnia stabilność i szczęście. Nie zawsze będzie ci przychylny, nawet jeśli przedtem sprzyjał. [4,13] Przecież i na tamtego człowieka17 miałeś zwyczaj narzekać, a jak dopiero będziesz się skarżył na tego potwora? Mówisz też, że jesteś człowiekiem, który zawsze opowiadał się za pokojem i zawsze pragnął, by przy życiu pozostali wszyscy obywatele. Zacna to mowa, ale tylko jeśli masz na myśli dobrych, pożytecznych i prawdziwych obywateli rzeczypospolitej. Jeśli przeciwnie, chcesz, by żyli ci, co są obywatelami tylko z urodzenia, a z ducha wrogami, czym się od nich różnisz? Przecież twój ojciec, któremu, gdy był starcem, wiele w młodości zawdzięczałem, człowiek poważny i roztropny, pierwsze miejsce wśród obywateli zwykł przyznawać Publiuszowi Nazyce, temu, co zabił Tyberiusza Grakcha. Uważał, że dzięki jego męstwu, roztropności i sile ducha rzeczpospolita odzyskała wolność. [4,14] I my niczego innego nie słyszeliśmy od naszych ojców. Gdybyś więc żył w owych czasach, nie spodobałby ci się tamten obywatel, bo nie było jego życzeniem, aby żyli wszyscy obywate- 16 Subtelna ironia. 17 Mowa o Cezarze; Kalenus sprawował wówczas (47) konsulat i preturę. le. „Kiedy konsul Lucjusz Opimiusz przedstawił raport o stanie państwa, senat uchwalił, aby konsul Lucjusz Opimiusz bronił rzeczypospolitej". 18 Senat walczył słowami, a Opimiusz orężem. Czy zatem gdybyś żył wówczas, uważałbyś go za obywatela niepanującego nad sobą i okrutnego? Albo czy za takiego uważałbyś Kwintusa Metella, którego czterech synów sprawowało konsulat, Publiusza Lentulusa, pierwszego w senacie, i wielu innych przezacnych mężów, którzy z konsulem Opimiuszem z bronią ścigali Grakcha aż na Awentyn? W trakcie tej walki Publiusz Lentulus odniósł ciężką ranę, zabito Grakcha, męża konsularnego Marka Fulwiusza i jego dwóch młodziutkich synów. Czy należy więc zganić owych mężów za to, że nie chcieli, by przeżyli wszyscy obywatele? [5,15] Przejdźmy do bliższych nam wydarzeń. Konsulom Gajuszowi Mariuszowi i Lucjuszowi Waleriuszowi senat powierzył obronę rzeczypospolitej: zabito trybuna ludowego Lucjusza Saturnina i pretora Gajusza Glaucję. Owego dnia za broń chwycili wszyscy Skaurowie, Metellowie, Klaudiusze, Katulusowie, Scewolowie i Krassusowie. Czy uważasz, że należy zganić tamtych konsulów albo owych najznakomitszych mężów? Ja chciałem śmierci Katyliny. Czy ty, który chcesz, by wszyscy przeżyli, chciałeś też, by Katylina pozostał przy życiu? Tym się różni, Kalenusie, moje zdanie od twojego, że ja nie chcę, aby jakikolwiek obywatel dopuszczał się czynu zasługującego na karę śmierci, a ty uważasz, że należy oszczędzić każdego, nawet gdyby popełnił czyn zasługujący na taką karę. Kiedy w organizmie znajduje się coś, co może szkodzić całości, pozwalamy to wypalać i odcinać, aby przepadł raczej jeden członek niż całe ciało. Tak i w organizmie, jakim jest państwo, by całość pozostała przy życiu, należy amputować to, co śmierć przynosi. [5,16] Twarda to mowa! Ale o wiele twardsza jest taka: „Niech żyją niegodziwcy, zbrodniarze, bezbożnicy, zniszczyć nieskazitelnych, zacnych, dobrych i całą rzeczpospolitą!". Przyznaję, Kwintusie Fufiuszu, że ty w przypadku jednego człowieka więcej widziałeś niż ja.19 Publiusza Klodiusza uważałem za 18 W 121 r. senat wydał uchwałę wprowadzającą stan wojenny i przekazał pełnię władzy konsulowi Opimiuszowi, który stłumił zamieszki wzniecone przez trybuna ludowego Gajusza Semproniusza Grakcha. 19 Ironia: Kalenus byt wśród obrońców Klodiusza, gdy ten został oskarżony o świętokradztwo, którego dopuścił się, uczestnicząc w przebraniu kobiecym w zarezerwowanym wyłącznie dla kobiet święcie ku czci Dobrej Bogini (Bona Dea). niegodziwego obywatela, bandytę, bezwstydnika, bezbożnika, który przed żadną zbrodnią się nie cofnie. Ty wprost przeciwnie, uważałeś go za świętego, powściągliwego, nieskazitelnego i skromnego obywatela, takiego, jakich wielu należałoby życzyć rzeczypospolitej. Przyznaję, że w tym jednym przypadku ty wiele widziałeś, a ja się wielce myliłem. Jeśli zaś chodzi o to, że - jak powiedziałeś - mam zwyczaj mówić do ciebie w gniewie, nie masz racji. Przyznaję, że przemawiam gwałtownie, ale nie zgadzam się, że w gniewie. Przede wszystkim nie mam zwyczaju gniewać się na przyjaciół, nawet jeśliby na to zasługiwali. [5,17] Mogę więc poróżnić się z tobą bez słownej zniewagi, ale nie bez wielkiego bólu w sercu. Bo przecież, czy mała różnica nas dzieli, czy chodzi o błahą sprawę? Ja popieram tego, a ty tamtego? Mówiąc otwarcie: ja sprzyjam Decymusowi Brutusowi, a ty Markowi Antoniuszowi, ja pragnę zachować kolonię narodu rzymskiego, ty starasz się, żeby została zdobyta. [6,17] Czy możesz temu zaprzeczyć ty, który na wszelki możliwy sposób grasz na zwłokę, aby osłabić Brutusa, a wzmocnić siły Antoniusza? I dokądże wreszcie będziesz mówić, że chcesz pokoju? Wojna już trwa. Wyciągnięto szopy wojenne. Toczy się ostra walka. Aby ją przerwać, wysłaliśmy trzech najznakomitszych obywateli. Zlekceważył ich, odrzucił, wzgardził nimi Antoniusz. Ty jednak pozostajesz najbardziej wytrwałym jego obrońcą. [6,18] A przecież, aby wydać się lepszym senatorem, Kalenus twierdzi, że nie jest mu winny przyjaźni i byłoby wręcz dobrodziejstwem, gdyby tamten wystąpił przeciwko niemu. Patrz, jak wielka jest miłość ojczyzny: chociaż rozgniewał się na człowieka, jednak dla dobra rzeczypospolitej broni Antoniusza. Ja ciebie, Kwintusie Fufiuszu, spokojnie słuchać nie mogę, gdy jesteś tak okrutny dla mieszkańców Massylii.20 Dokądże wreszcie będziesz z Massylią walczył? Czy kresu wojnie nie położy nawet odbyty triumf?21 Poniesiono wówczas w pochodzie wizerunek miasta, bez którego pomocy nasi przodkowie nigdy nie odbyliby triumfu po podboju zaalpejskich ludów. Jęknął wtedy naród rzymski, a chociaż wszyscy cierpieli z powodu własnych krzywd, jed- 20 Massylia podczas wojny Cezara z Pompejuszem opowiedziała się po stronie Pompejusza; zdobył ją Gajusz Treboniusz. Kiedy podczas posiedzenia senatu, 3 lutego 43 r., Pansa przedstawił prośbę mieszkańców Massylii o przywrócenie im praw odebranych przez Cezara. Kalenus wyraził sprzeciw; zob. też Cyceron (Phil. 13,16,32). 21 Mowa o triumfie, jaki w 46 r. odbył Cezar. nak nie znalazł się obywatel, który uznałby, że nie dotyczy go nieszczęście owego najwierniejszego miasta. [6,19] Sam Cezar, choć się na nich bardzo rozgniewał, z powodu niezwykłej godności i wierności Massylii z każdym dniem powściągał swój gniew. Ciebie żadne cierpienie tak wiernego miasta zadowolić nie zdoła? Pewnie powiesz, że znowu unoszę się na ciebie gniewem. A ja to wszystko mówię bez gniewu, lecz nie bez przejmującego bólu: jestem przekonany, że żaden przyjaciel Rzymu nie jest nieprzyjacielem Massylii. Domyślić się nie mogę, Kalenusie, dlaczego tak postępujesz. Dawniej nie mogliśmy odwieść cię od sprzyjania ludowi, teraz nie możemy ubłagać, abyś stanął po jego stronie. Wystarczająco długo z Fufiuszem mówiłem: wszystko bez nienawiści, nic bez bólu. A wierzę, że spokojnie zniesie skargę przyjaciela ten, który ją spokojnie przyjął z ust zięcia.22 [7,20] Przechodzę do sprawy pozostałych mężów konsularnych; nie ma pośród nich żadnego - mam pełne prawo tak twierdzić - który by nie miał u mnie jakiegoś długu wdzięczności: jedni wielki, inni średni, żadnego nikt. Jakże haniebny dzień wczoraj nam - do konsularów mówię - zaświtał! Znowu o posłach? Co by się stało, gdyby on zawarł rozejm? W obecności posłów i na ich oczach z machin oblężniczych sypały się na Mutynę pociski, Antoniusz pokazywał im roboty i szańce. Kiedy posłowie byli u niego, nawet na małą chwilkę nie przerwał oblężenia. Do niego posłów? Po co? Może po to, byście jeszcze bardziej przestraszyli się, kiedy wrócą? [7,21] Wprawdzie przedtem nie aprobowałem wysłania poselstwa, jednak pocieszałem się, myśląc, że gdy posłowie wzgardzeni i przepędzeni przez Antoniusza powrócą i oznajmią senatowi, że on nie tylko nie opuścił Galii, jak postanowiliśmy, lecz nawet nie odstąpił od Mutyny, że nie dał im możliwości dotarcia do Decymusa Brutusa, wtedy my wszyscy, rozjątrzeni nienawiścią, rozpaleni bólem, pośpieszymy z bronią, końmi, piechotą na pomoc Decymusowi Brutusowi. A tymczasem staliśmy się jeszcze bardziej ospali, gdy poznaliśmy nie tylko zbrodnię i zuchwałość Marka Antoniusza, lecz pojęliśmy także jego butę i arogancję. [7,22] Gdybyż tak Lucjusz Cezar miał się dobrze! Gdyby tak żył Serwiusz Sulpicjusz! O wiele lepiej postępowałaby ta sprawa, gdyby przynajmniej trzech, a nie, jak teraz, jeden jej służył. Z bólem raczej to mówię, nie z wyrzutem. Ojcowie, oto opuścili nas, opuścili - powiadam - najlepsi obywatele, lecz, jak już często mówiłem, mężami konsularnymi będą wszy- 22 Tj. konsula Pansy. scy, którzy w tak poważnym niebezpieczeństwie odważnie zajmą słuszne stanowisko. Powrót posłów winien dodać nam odwagi, a tymczasem oni przynieśli strach - nie stał się on jednak moim udziałem. Oni mają dobre mniemanie o człowieku, do którego ich wysłano i od którego nawet przyjęli polecenia. [8,23] Na bogów nieśmiertelnych, gdzież są obyczaje i męstwo przodków?! Za ich czasów Gajusz Popiliusz wysłany w poselstwie do króla Antiocha oznajmił mu wolę senatu, że ma odstąpić od oblężenia Aleksandrii. Gdy Antioch grał na zwłokę, Popiliusz zakreślił patykiem kółko wokół niego i powiedział, że przekaże senatowi, jak się rzecz przedstawia, jeśliby mu ten nie powiedział, co ma zamiar czynić po wyjściu z nakreślonego kółka. Postąpił pięknie: w swej osobie unaocznił godność senatu. Nie należy wysłuchać warunków tego, kto nie jest posłuszny senatowi, i w ogóle nie wolno się z nim zadawać. [8,24] Miałżebym ja przyjmować warunki od człowieka lekceważącego polecenia senatu? Miałbym uważać, że coś wspólnego z senatem ma ten, który wbrew zakazowi senatu oblega wodza narodu rzymskiego? A nadto - jakie to warunki! Wielka w nich bezczelność, zaślepienie, ileż buty! l dlaczego stawiał je naszym posłom, skoro przysłał do nas Kotylę, ozdobę i ostoję swych kompanów, byłego edyla, jeśli zaprawdę był edylem wtedy, gdy go podczas uczty niewolnicy publiczni z rozkazu Antoniusza biczami siekli? [8,25] Jakże skromne to warunki! Z żelaza, ojcowie, jesteśmy, jeżeli czegokolwiek mu odmówimy. Antoniusz powiada: „Obie prowincje zdaję, wojsko rozpuszczam, nie wzbraniam się być człowiekiem prywatnym". To przecież jego słowa. Wydaje się, że wróciła mu przytomność. „Wszystko puszczam w niepamięć, chcę zgody". Ale co dodaje? - ,jeżeli moim sześciu legionom, jeździe i kohorcie pretorskiej przyznacie grunty w nagrodę". Żąda nagród dla tych, dla których jeśliby o wybaczenie prosił, już zostałby uznany za nadzwyczaj bezczelnego. Dodaje przy tym, że ci, co od niego i od Dolabelli otrzymali grunty, powinni je zatrzymać. [8,20] Mowa o gruntach kampańskich i leontyńskich, przez naszych przodków uważanych za ratunek w czasie głodu. [9,20] On zabezpiecza los komediantom, hazardzistom, stręczycielom. Zabezpiecza także los Kafonowi i Saksie, zaiste walecznym i atletycznym centurionom, których umieścił wśród tłumu komediantów i komediantek. Żąda ponadto, aby jego weksle i notatki kolegi23 zachowały ważność. 23 Kolega Antoniusza w konsulacie 44 r. to Cezar. A zatem sprzedawca, wziąwszy zapłatę, troszczy się, żeby nabywca pozostał w posiadaniu? I chce jeszcze, żeby nie tykać rachunków złożonych w świątyni bogini Ops, czyli żeby nie dochodzić siedmiuset milionów sesterców. l żeby septemwirom nie poczytano za oszustwo tego, czego dokonali. Nukula, jak sądzę, namówił go do tego: bał się pewnie, że utraci tak liczną klientelę. Chce zabezpieczyć los również tych ludzi, którzy z nim przebywając, w czymkolwiek przekroczyli prawa. [9,27] Troszczy się o Mustelę i Tyrona, a dla siebie o nic się nie stara, bo czy kiedykolwiek co złego uczynił? Czy sięgnął po publiczne pieniądze albo czy kogokolwiek zabił, lub otaczał się zbrojnymi? Dlaczego więc tak się troszczy o tamtych? Przecież żąda, by nie znoszono jego ustawy sądowniczej; uzyskawszy to, już nie miałby się czego obawiać, bo Kydas, Lizjades i Kuriusz nie skazaliby żadnego z jego ludzi. Jednak nie narzuca nam zbyt wielu warunków: nieco odpuszcza i darowuje. „Galię Rzymską odpuszczam, Długowłosej żądam" - widać woli popróżnować - „wraz z sześcioma legionami" - powiada - „i z żołnierzami dołączonymi z wojsk Decymusa Brutusa" - a więc nie tylko z zaciągów, jakie sam poczynił. I tak długo chce ją mieć w posiadaniu, jak długo Marek Brutus i Gajusz Kasjusz rządzić będą prowincjami, które otrzymają jako konsulowie lub prokonsulowie. Już zatem rozumie, że jego brat Gajusz przepadnie w wyborach - przecież to jego rok. „Ja natomiast chcę przez pięć lat sprawować zarząd nad prowincją". [9,28] Ale przecież to wbrew ustawie Cezara, a ty bronisz jego postanowień! [10,28] Czy tych warunków ty, Lucjuszu Pizonie, i ty, Lucjuszu Filippusie, obaj pierwsi w Mieście obywatele, mogliście wysłuchać? Nie mówię, że ze spokojem, ale jak w ogóle wasze uszy mogły je do siebie dopuścić? Mniemam, że to ze strachu: u Antoniusza nie byliście ani jako posłowie, ani jako mężowie konsularni, nie mogliście zatem zachować ani godności własnej, ani tej, co przynależy rzeczypospolitej. Nie wiem jednak, jakim cudem, w imię jakiej mądrości zapanowaliście nad sobą tak, jak ja zapewne nie potrafiłbym, i powróciliście nie bardzo oburzeni. Na was, znakomitych mężów, posłów narodu rzymskiego, Marek Antoniusz nie miał względu. A na co my nie pozwoliliśmy posłowi Marka Antoniusza, Kotyli? Człowiekowi, przed którym zgodnie z prawem należało zamknąć bramy Miasta, otworzono na oścież tę świątynię,24 pozwolono mu wejść do senatu; on wczoraj na tablicz- 24 Mowa o świątyni Zgody. kach spisywał, co mówiliście, notował każde słowo. Ludzie piastujący najwyższe urzędy wręcz mu nadskakiwali, depcząc własną godność. [10,29] O, na bogów nieśmiertelnych, jakże trudno jest odgrywać rolę pierwszej osoby w państwie! Trzeba zadowolić nie tylko umysły, lecz i oczy obywateli. Posła wrogów do domu zapraszać, do sypialni wpuszczać, także rozmawiać z nim na boku - tak postępuje tylko człowiek, który zupełnie nie myśli o własnej godności, za dużo zaś duma o niebezpieczeństwie. Cóż to za niebezpieczeństwo? Jeśli dojdzie do radykalnego rozstrzygnięcia, wolność czeka zwycięzcę, a pokonanego śmierć. Z tych dwóch możliwości, jednej należy sobie życzyć, drugiej nikt uniknąć nie zdoła, a haniebna ucieczka przed śmiercią od każdej śmierci jest gorsza. [10,30] Nikt nie skłoni mnie do tego, bym uwierzył, że są jacyś ludzie, którzy krzywym okiem patrzą na stałość i pracowitość swego współobywatela, źle znosząc, że jego nieustające pragnienie niesienia pomocy państwu zyskuje uznanie senatu i narodu rzymskiego. Wszyscy przecież powinniśmy to czynić. Nie tylko za naszych przodków, lecz i całkiem niedawno największą chwałą dla konsularów było czuwać, mieć skupioną uwagę, zawsze albo obmyślać coś dla państwa, albo działać czy przemawiać. [10,31] Ojcowie, pamiętam Kwintusa Scewolę Augura, który w czasie wojny z Marsami, chociaż był w bardzo podeszłym wieku i stracił zdrowie, codziennie równo ze świtem pozwalał wszystkim przychodzić do siebie i nikt podczas wojny nie oglądał go w łóżku. Będąc słabym starcem, do kurii przychodził jako pierwszy. Bardzo bym chciał, aby jego gorliwość naśladowali ci, co powinni, albo przynajmniej, żeby na trud innych nie patrzyli krzywym okiem. [11,32] Oto bowiem, ojcowie, kiedy po sześciu latach pojawiła się dla nas nadzieja na odzyskanie wolności - niewolę cierpieliśmy dłużej, niż to zwykle bywa w przypadku jeńców uczciwych i pracowitych - czy są jakieś czuwania nocne, wysiłki, trudy, których moglibyśmy odmówić sprawie wolności narodu rzymskiego? Ojcowie, oto choć jest w zwyczaju, że ci, co piastują urząd konsula, chodzą ubrani w togę, jednak kiedy całe państwo przywdziało wojskowe płaszcze, w tak strasznych i burzliwych czasach postanowiłem ubraniem nie różnić się od was i pozostałych obywateli.25 My, mężowie konsularni w tej wojnie nie postępujemy tak, by naród rzymski mógł spokojnie oglądać oznaki zaszczytu, jaki przypadł nam w udziale. Niektórzy spośród nas, bardzo zalęknieni, zapo- 25 Następnego dnia Cyceron przyszedł do senatu ubrany po wojskowemu. mnieli o wszelkich dobrodziejstwach, jakie naród rzymski im wyświadczył, inni tak dalece odwrócili się od rzeczypospolitej, że ujawniają swą sympatię dla wrogów. Spokojnie pozwalają, by Antoniusz lekceważył naszych postów i z nich szydził, a posłowi Antoniusza chcą we wszystkim dogodzić. Podobnie jak w kwestii, czy w ogóle go przyjąć, byli memu zdaniu przeciwni, tak i teraz nie zgadzają się, że trzeba mu powrotu do Antoniusza zakazać. Spełnię ich życzenie: niech Warius wraca do swego wodza, lecz pod warunkiem, że nigdy do Rzymu nie wróci. Co do pozostałych, uważam, że należy im okazać łaskę i darować karę, jeśli przestaną błądzić i pojednają się z rzecząpospolitą. [11,33] Z wyżej przedstawionych przeze mnie powodów wnoszę następującą propozycję uchwały: „Ci spośród żołnierzy Marka Antoniusza, którzy złożą broń i przed idami marcowymi przejdą do konsulów - albo Gajusza Pansy, albo Aulusa Hircjusza - lub do imperatora konsula desygnowanego Decymusa Brutusa, lub do propretora Gajusza Cezara, nie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności za to, że trzymali z Markiem Antoniuszem. Natomiast jeśli któryś z żołnierzy Marka Antoniusza dokonałby czynu godnego zaszczytu i nagrody, niech konsulowie Gajusz Pansa i Aulus Hircjusz, razem lub jeden z nich, jeśli uznają to za słuszne,26 w odpowiednim momencie wniosą do senatu o przyznanie mu zaszczytu lub nagrody. Jeśli natomiast po wydaniu tej uchwały ktoś oprócz Lucjusza Wariusa udałby się do Marka Antoniusza, senat uzna go za wroga rzeczypospolitej". 26 Zob. Cyceron (Phil. 7,4,11). FILIPIKA DZIEWIĄTA [1,1] Ojcowie, jakaż to szkoda, że zrządzeniem bogów nieśmiertelnych nie dziękujemy Serwiuszowi Sulpicjuszowi żywemu, lecz dla zmarłego szukamy zaszczytów. Zaprawdę nie wątpię, że gdyby ten mąż mógł zdać sprawę z poselstwa, jego powrót byłby i dla was miły, i dla rzeczypospolitej zbawienny, nie dlatego, by Lucjuszowi Filipowi i Lucjuszowi Pizonowi miało zabraknąć zapału albo dbałości w przedsięwzięciu tak ważnym, w spełnieniu obowiązku wielkiej wagi,1 ale Serwiusz Sulpicjusz, który tamtych przewyższał wiekiem, a wszystkich - mądrością, nagle wydarty sprawie, pozostawił całe poselstwo osierocone i osłabione. [1,2] Jeśli któremukolwiek posłowi słusznie przyznano pośmiertnie zaszczyty i wyrazy uznania, jemu należą się one w stopniu najwyższym. Inni, którzy oddali życie podczas pełnienia poselstwa, wyruszali, bynajmniej nie obawiając się śmierci, a niespodziewanie natrafili na niebezpieczeństwo. Tymczasem Serwiusz Sulpicjusz ruszył ze znikomą nadzieją na dotarcie do Antoniusza i bez żadnej na powrót. Choć sam był pełen obaw, co będzie, jeśli do choroby dojdą trudy podróży, jednak nie wzbraniał się wypróbować, choćby za cenę życia, czy zdoła rzeczypospolitej przyjść z pomocą. Przeto nie zatrzymała go ani sroga zima, ani śniegi, ani długa droga, ani uciążliwości podróży, ani postępująca choroba. A gdy już dotarł do człowieka, do którego został wysłany, i gdy właśnie miał się z nim rozmówić, dokładając wszelkich starań, by wypełnić swój obowiązek, rozstał się z życiem. [1,3] Gajuszu Panso, jak zatem w innych sprawach, tak i w tej szlachetnie postąpiłeś, zachęcając nas, abyśmy uczcili Serwiusza 1 Działalność posłów Cyceron skrytykował w następnej filipice. Sulpicjusza; sam wiele mówiłeś o jego chwale. Po wysłuchaniu twej mowy niczego już nie dodałbym więcej, gdybym nie uważał, że należy odpowiedzieć przezacnemu mężowi, Publiuszowi Serwiliuszowi. On stwierdził, że wypada uczcić posągiem tylko tego, który pełniąc poselstwo, zginął od miecza. Ja zaś, ojcowie, sądzę, że nasi przodkowie uznawali za konieczne rozważyć przyczynę śmierci, a nie jej rodzaj. Przecież po to chcieli wystawiać pomnik człowiekowi, co stracił życie podczas poselstwa, by w czas niebezpiecznych wojen ludzie z większą odwagą podejmowali się tego obowiązku. Nie trzeba więc u naszych przodków szukać przykładów, lecz trzeba zrozumieć zamysł, w wyniku którego zrodziły się owe przykłady. [2,4] Lars Tolumniusz, król Wejów, w Fidenach zamordował czterech posłów narodu rzymskiego,2 ich posągi, co i ja pamiętam, stanęły przy mównicy - należny im zaszczyt. Tym bowiem, którzy zginęli za ojczyznę, nasi przodkowie w zamian za krótkie życie odwdzięczyli się wiekopomną pamiątką, bo oni oddali życie dla rzeczypospolitej. I teraz przy mównicy widzimy posąg Gnejusza Oktawiusza, sławnego i wielkiego męża, co osiągnął konsulat jako pierwszy w swym rodzie, który później rozkwitł najsławniejszymi mężami. Nikt wówczas na ludzi nowych3 nie patrzył krzywym okiem i męstwu nie szczędził zaszczytów. Tymczasem Oktawiusz pełnił poselstwo, co do którego nie było obaw, że jest niebezpieczne. Senat go wysłał, aby wybadał zamysły królów i wolnych narodów, a w szczególności, aby zakazał posiadania floty i utrzymywania słoni wnukowi króla Antiocha, tego, który już przedtem z naszymi przodkami toczył wojnę. Został wówczas zabity w gimnazjonie w Laodycei przez niejakiego Leptinesa. [2,5] Za to, że oddał życie, nasi przodkowie wystawili mu wtedy posąg, aby przez długie lata szczycili się nim potomkowie posła. Dziś to jedyna pamiątka po tak znakomitej rodzinie.4 Jak Oktawiuszowi, tak Tullusowi Kluiliuszowi, Lucjuszowi Roscjuszowi, Spuriuszowi Ancjuszowi i Gajuszowi Fulcyniuszowi, których zamordował król Wejów, poczytano za rzecz godną uczcze- 2 W 437 r. w Fidenach, wówczas rzymskiej kolonii, wybuchł bunt przeciwko Rzymowi. Fideny sprzymierzyły się z etruskimi Wejami, których król, Lars Tolumniusz, rozkazał zamordować czterech rzymskich posłów. 3 Zob. „Słowniczek", hasło: 'homo novus'. 4 Rodzina Oktawiuszów wygasła na Gnejuszu i Lucjuszu, konsulach z 76 i 75 r., synach Gnejusza Oktawiusza, konsula z 87 r., którego zamordował w senacie Cynna. Drugą gałąź tej rodziny zapoczątkował Gajusz Oktawiusz, ojciec Oktawiana. nia nie to, że zmarli, przelewając krew, lecz fakt, że ponieśli śmierć dla rzeczypospolitej. [3,5] A zatem, ojcowie, gdyby przypadek sprawił, że Serwiusz Sulpicjusz zmarł, bolałbym nad tak wielką raną, jaką odniosła rzeczpospolita, lecz uważałbym, że jego śmierć należy uczcić nie pomnikiem, lecz publiczną żałobą. Teraz zaś, któż wątpi, że to właśnie poselstwo odebrało mu życie? Zabrał ze sobą śmierć, której mógł uniknąć, gdyby pozostał z nami i zadbał o siebie, wspierany troską dobrego syna i najwierniejszej żony. [3,6] On tymczasem - widząc, że jeśli nie posłucha waszej uchwały, zaprze się samego siebie, jeśli zaś posłucha, to spełnienie owego obowiązku wobec rzeczypospolitej położy kres jego życiu - w tak groźnym dla państwa czasie wolał oddać życie, niż uchodzić za człowieka, który był rzeczypospolitej pomocny mniej, niż mógł. W wielu miastach, przez jakie wiodła droga, miał możliwość wzmocnienia swych sił i zatroszczenia się o siebie: przez wzgląd na godność wielkiego męża nie brakowało uprzejmych zaproszeń gospodarzy, a i ci, co razem z nim zostali wysłani, zachęcali, by odpoczął i ratował własne życie, lecz on, śpiesząc się, pragnął skwapliwie wypełnić wasze polecenia i pomimo choroby do końca konsekwentnie wytrwał w swym postanowieniu. [3,7] Gdy Serwiusz Sulpicjusz przybył, Antoniusz zmieszał się bardzo, bo wiedział, że właśnie on obmyślił i zaproponował to, co mu oznajmiono jako wasze rozkazy. Wyraźnie pokazał, jak bardzo nienawidzi senatu, gdy wesoło i z bezczelną radością przyjął informację o zgonie twórcy owej uchwały. Dokładnie tak jak Leptines zabił Oktawiusza, a król Wejów - mężów, o których dopiero co wspomniałem, Serwiusza Sulpicjusza zabił Antoniusz. Bez wątpienia śmierć zadał ten, kto był jej przyczyną. Dlatego też uważam, że ku pamięci potomnych należy wystawić pomnik, który zaświadczy, jakie było zdanie senatu na temat tej wojny. Sam posąg bowiem będzie świadectwem, że wojna była tak poważna, iż zgon posła stał się powodem przyznania zaszczytu. [4,8] Ojcowie, gdybyście zechcieli przypomnieć sobie, że Serwiusz Sulpicjusz wymawiał się od tego poselstwa, nie mielibyście cienia wątpliwości, czy przyznając zaszczyt, wynagrodzić zmarłemu krzywdę, jaką wyrządziliśmy żyjącemu. Wy bowiem, ojcowie - ciężko to mówić, lecz jednak powiedzieć trzeba - wy, mówię, pozbawiliście życia Serwiusza Sulpicjusza. Widzieliście, że wyraźniej niż jego słowa same fakty wskazywały, jak źle wyglądał, i co prawda nie byliście okrutni - czy jest coś, co przystoi temu sta nowi mniej niż okrucieństwo? - jednak zbyt gwałtownie sprzeciwiliście się jego odmowie, żywiąc nadzieję, że nie zdarzy się nic, czemu by nie mogła sprostać jego stanowczość i mądrość. Człowieka, który wasze zgodne zdanie zawsze miał w największym poważaniu, zmusiliście, by od własnego odstąpił. [4,9] A gdy doszła do tego namowa konsula Pansy, jakże gwałtowna, Serwiusz nie mógł jej puścić mimo uszu. To wtedy wziął na stronę swego syna i mnie i powiedział, że nad własne życie przenosi wasze jednomyślne zdanie. Podziwialiśmy męstwo i nie mieliśmy odwagi przeciwstawić się jego woli. Do głębi wzruszył się syn, kochający ojca niezmiernie, a moja boleść bez mała dorównywała jego rozpaczy, lecz obaj musieliśmy ustąpić wobec wielkoduszności i powagi słów Sulpicjusza, gdy ten wśród pochwał, ku ogólnej radości, obiecał wreszcie, że postąpi, jak zechcecie, i nie będzie się uchylał od niebezpieczeństw decyzji, którą sam podjął. Nazajutrz5 rankiem odprowadziliśmy go, gdy śpieszył wypełnić wasze zlecenia. Żegnając się, wypowiedział do mnie słowa, które zdały mi się znakiem jego przeznaczenia. [5,10] Ojcowie, zwróćcie mu zatem życie, które odebraliście. Wszak życie zmarłych zależy od pamięci żywych. Sprawcie, by mąż, którego nieświadomie wysłaliście na śmierć, od was też otrzymał nieśmiertelność. Jeśli na mocy waszego dekretu przyznacie mu posąg przy mównicy, jego poselstwo nigdy nie pogrąży się w niepamięci potomnych. A wcześniejsze życie Serwiusza Sulpicjusza uwieczni się w ich pamięci dzięki jego licznym i znakomitym dziełom. Wszyscy ludzie zawsze ze czcią będą wspominać jego mądrość, konsekwencję, prawość, niezwykłą roztropność i troskę, jaką okazywał szczególnie w sprawach państwowych. I naprawdę nie zostanie przemilczana godna podziwu i niebywała, niemal boska biegłość w wyjaśnianiu ustaw i w tłumaczeniu, co sprawiedliwe. Gdyby ze wszystkich epok w jednym miejscu zgromadzić wszystkich, którzy w tym państwie posiedli znajomość prawa, wszyscy oni razem nie dorównaliby Serwiuszowi Sulpicjuszowi. Był bowiem w równym stopniu znawcą prawa, jak i sprawiedliwości. [5,11] Właśnie dlatego normy prawne zawsze interpretował w duchu łagodności i cierpliwości, a nad wytaczanie procesów przedkładał pomoc w rozwiązywaniu sporów. Te zalety nie potrzebują więc pamiątki w postaci posągu, wszak posiadał jeszcze inne, większe. Posąg będzie świadectwem zaszczytnej śmierci, a zalety 5 Tj. 5 stycznia 43 r. upamiętnią okryte sławą życie. Posąg to raczej pomnik wdzięczności senatu niż sławy męża. [5,12] Jawnym też się stanie, jak bardzo do uczczenia ojca przyczynił się kochający syn. On wciąż trwa pogrążony w żalu, a choć tu jest nieobecny, powinniście się tak czuć, jakby był wśród nas. Tak niezmierna żałość go ogarnęła, że nikt nigdy nad śmiercią jedynego syna nie bolał tak bardzo, jak on opłakuje ojca. Sądzę przeto, że także do dobrej sławy Serwiusza Sulpicjusza syna przyczyni się fakt, iż wszyscy się dowiedzą, że i on oddał należną cześć swemu ojcu. Zaprawdę Serwiusz Sulpicjusz nie mógł pozostawić pamiątki piękniejszej niż syn będący obrazem jego obyczajów, męstwa, stałości i bogobojności, syn, którego boleści nie ukoi ani przyznany przez was zaszczyt, ani żadne inne pocieszenie. [6,13] Mnie zaś, gdy wspominam liczne, a jakże serdeczne rozmowy z Serwiuszem Sulpicjuszem, wydaje się, że o ile po śmierci można cokolwiek odczuwać,6 bardziej spodoba mu się spiżowy posąg pieszy niż złocony konny, jaki po raz pierwszy uchwalono dla Lucjusza Sulli. W godny bowiem podziwu sposób Serwiusz miłował prostotę przodków, a ganił przepych dzisiejszego pokolenia. Zupełnie więc jakbym jego samego zapytał, co woli, zgodnie z jego zdaniem i wolą wnoszę o przyznanie spiżowego posągu pieszego. Chlubny ten pomnik zmniejszy i ukoi wielką boleść i żal obywateli. [6,14] Ojcowie, trzeba, żeby z mym zdaniem zgodził się Publiusz Serwiliusz. W senacie wypowiedział się za przyznaniem państwowego grobowca, lecz był przeciwny przyznaniu posągu. Jeżeli jednak śmierć posła, której nie zadał miecz, nie domaga się żadnego zaszczytu, dlaczego on pragnie uchwalić przyznanie państwowego grobu, co dla zmarłego stanowi zaszczyt największy? Jeśli Serwiuszowi Sulpicjuszowi przysądził to, czego nie dano Gnejuszowi Oktawiuszowi, dlaczego uważa, że nie należy mu ofiarować również tego, co ofiarowano tamtemu? Przecież nasi przodkowie wystawili posągi wielu ludziom, a niewielu przyznali prawo do państwowego pogrzebu. Wszak posągi niszczy niepogoda, ręce ludzkie i upływ czasu, a świętość grobowców tkwi w samej ziemi, której żadna siła ani zniszczyć, ani poruszyć nie zdoła; skoro zatem to wszystko niszczeje, to grobowce z czasem stają się bardziej święte. [6,15] Niechże więc ów zaszczyt powiększy chwałę męża, bo nie ma zaszczytu, który by mu się nie należał. Okażmy wdzięczność, czcząc śmierć czło- 6 Zagadnienie nieśmiertelności duszy Cyceron omawia w innych swoich dziełach; zob. Cyceron (Tusc. 1,25; Cato 66). wieka, jakiemu w żaden już inny sposób odwdzięczyć się nie zdołamy. Niech również zostanie napiętnowana zbrodnicza zuchwałość Marka Antoniusza toczącego bezbożną wojnę. Ta cześć oddana Serwiuszowi Sulpicjuszowi pozostanie bowiem wiecznym świadectwem wzgardy, z jaką Antoniusz potraktował poselstwo senatu. [7,15] Dlatego uważam, iż należy podjąć uchwałę tej treści: „Serwiusz Sulpicjusz Rufus, syn Kwintusa, pochodzący z tribus lemońskiej, w niezwykle trudnym dla państwa czasie, złożony ciężką a niebezpieczną chorobą, ponad własne życie przedłożył uchwałę senatu oraz dobro rzeczypospolitej i zmagał się z ową chorobą, aby dotrzeć do obozu Marka Antoniusza, dokąd wysłał go senat. On to, gdy znajdował się już blisko, atakiem choroby złożony, oddał życie w chwili dla rzeczypospolitej krytycznej. Jego śmierć zgadza się z nieskazitelnym i przezacnym życiem, jakie wiódł Serwiusz Sulpicjusz, będąc niezmiernie pożytecznym dla państwa czy to jako człowiek prywatny, czy jako urzędnik. [7,10] Wielki ten mąż poniósł śmierć dla rzeczypospolitej, pełniąc poselstwo. I dlatego senat postanawia uchwalić wzniesienie przy mównicy miedzianego posągu pieszego dla Serwiusza Sulpicjusza. Wokół posągu zostanie zarezerwowane dla jego dzieci i potomków miejsce o wymiarach pięciu stóp,7 z którego będą mogli oglądać igrzyska i walki gladiatorów, ponieważ on za rzeczpospolitą oddał życie, co zostanie wyryte na cokole posągu. Niech konsulowie Gajusz Pansa i Aulus Hircjusz, razem lub jeden z nich, o ile uznają to za słuszne,8 nakażą kwestorom miejskim, aby zatroszczyli się o budowę cokołu i owego posągu oraz o wystawienie go przy mównicy, i niech wypłacą przedsiębiorcy uzgodnioną z nim sumę. Biorąc pod uwagę, że dawniej senat swoją powagę objawiał, grzebiąc dzielnych mężów uroczyście i z honorami, postanawia się sprawić pogrzeb owemu mężowi z największą okazałością. [7,17] A ponieważ Serwiusz Sulpicjusz Rufus, syn Kwintusa, pochodzący z tribus lemońskiej, położył tak wielkie zasługi dla rzeczypospolitej, że jest godzien zaszczytów, senat uznaje za słuszne i zgodne z interesem państwa, aby edykt dotyczący pogrzebów edylowie kurulni zawiesili9 w stosunku do pogrzebu Serwiusza Sulpicjusza Rufusa, 7 Tj.ok.1,5 m. 8 Zob.Cyceron(Phil.7,4,14; 9,11,33). 9 Zgodnie z ustawą XII Tablic edylowie w wydawanych przez siebie edyktach ograniczali wydatki, jakie rodzina mogła poczynić w związku z pogrzebem, co miało zapobiec szerzącemu się zbytkowi. Odwołanie takich ograniczeń uznawane było za wyróżnienie. 162 syna Kwintusa, pochodzącego z tribus lemońskiej. Niech konsul Gajusz Pansa na Polu Eskwilińskim lub tam, gdzie uzna za właściwe, wyznaczy na grób miejsce o wymiarach trzydziestu stóp,10 w którym zostanie złożony Serwiusz Sulpicjusz. Grób ten, wzniesiony na koszt państwa, w myśl najsłuszniejszego prawa będzie grobem jego, jego dzieci i potomków". 10 Tj. ok. 9 m. 163 FILIPIKA DZIESIĄTA [1,1] Gajuszu Panso, z całego serca wszyscy winniśmy tobie wdzięczność i podziękowanie. Nie sądziliśmy, że dziś zbierze się senat, ale ty, otrzymawszy list od przezacnego obywatela Marka Brutusa, nie chciałeś zwlekać ani chwili, aby jak najszybciej ogarnęła nas wielka radość i byśmy, ciesząc się, winszowali sobie nawzajem. Twoja mowa, którą wygłosiłeś po przeczytaniu listu, wszystkim jest zapewne równie miła jak twój czyn. Dowiodłeś bowiem, iż prawdą jest - o czym zawsze byłem głęboko przekonany - że żaden człowiek ufający własnemu męstwu na cudze krzywym okiem nie spojrzy. [1,2] Trzeba zatem, bym ja, złączony z Brutusem licznymi zobowiązaniami i najserdeczniejszą przyjaźnią, niewiele o nim mówił, bo ty w swej mowie uprzedziłeś mnie, zabierając dużą część z tego, co zamierzałem powiedzieć. Lecz głos mego przedmówcy1 zmusza mnie, ojcowie, bym jednak powiedział nieco więcej. Tak często nasze opinie różnią się od siebie, że już jestem pełen obaw, by nie zdawało się, iż ciągła niezgoda2 nadwyręża naszą przyjaźń, do czego dojść nie powinno. [1,3] Co zatem kieruje tobą, Kalenusie, jaki jest powód tego, że od kalend styczniowych ani razu nie zgodziłeś się z człowiekiem który o zdanie jako pierwszego pyta ciebie?3 Czemu wśród tak 1 Po mowie konsula Pansy, tak jak na posiedzeniu w dniu 1 stycznia, głos zabrał Kwintus Fufiusz Kalenus. 2 Z Kalenusem Cyceron rozprawiał się już wcześniej; zob. Cyceron (Phil. 8,5,16- -6,19). 3 Mowa o Gajuszu Pansie. Wedle panującego w senacie zwyczaju jako konsul wyznaczał on senatora, który jako pierwszy zabierał głos. 164 licznie zgromadzonych senatorów nigdy nie było ani jednego, który przychyliłby się do twego zdania? Cóż cię pcha, byś zawsze bronił ludzi do ciebie niepasujących? Dlaczego, choć wiek i majątek wzywają do odpoczynku i zachowania godności, ty to popierasz, to chcesz uchwalać, myślisz o tym, co sprzeciwia się spokojowi wszystkich i twej godności? [2,4] Pominę już sprawy dawniejsze, lecz z pewnością nie będę milczeć o tym, co wprawia mnie w największy podziw. Jakąż ty wojnę z Brutusami toczysz?4 Czemu sam jeden atakujesz ludzi, których wszystkim nam wypada niemal czcić? Bez przykrości patrzysz na to, że jeden z nich oblężony. Głosujesz, by i drugiego ograbić z jego wojsk, które zgromadził własnym sumptem, narażając się na niebezpieczeństwo, sam, bez niczyjej pomocy, nie po to, by siebie, lecz by rzeczypospolitej bronić. Co tobą kieruje, co sprawia, że Brutusom nie sprzyjasz, Antoniuszów popierasz, że nienawidzisz ludzi wszystkim tak drogich, a tych, których inni śmiertelnie nienawidzą, ty niezmiennie kochasz? Masz ogromny majątek, osiągnąłeś najwyższy stopień dostojeństwa, a także masz syna -jak słyszę i na co liczę - zrodzonego dla sławy, któremu sprzyjam tak dla dobra rzeczypospolitej, jak i z twego powodu. [2,s] Pytam więc: chcesz, żeby on był podobny do Brutusa czy do Antoniusza? I wybierz sobie, proszę, spośród trzech Antoniuszów, którego wolisz. Powiesz: "Niech bogowie nas przed tym uchronią!". Dlaczego zatem Brutusom nie sprzyjasz i chwalisz takich ludzi, choć nie chcesz, by twój syn się do nich upodobnił? Wszak jednocześnie i rzeczypospolitej możesz pomóc, i synowi dać przykład do naśladowania. Jako senator różniący się od ciebie zdaniem, Kwintusie Fufiuszu, bez urażenia naszej przyjaźni chcę się na to poskarżyć. Powiedziałeś o piśmie - zapewne można by pomyśleć, że tylko z braku innych to słowo ci się wyrwało - iż list Brutusa zdaje się napisany dobrze i porządnie.5 Toż to pochwała nie samego Brutusa, lecz jego sekretarza! [2,6] Wielkiego doświadczenia w polityce nie powinno ani nie może ci brakować, Kalenusie. Czy słyszałeś, by kiedykolwiek ktoś zgłaszał taką propozycję uchwały albo żeby 4 Kalenus sprzeciwił się uznaniu za wroga państwa Antoniusza, który w Mutynie oblegał Decymusa Brutusa. Zmierzał również do odebrania Markowi Brutusowi legionów, jakie ten zabrał z Ilirii, czym uprzedził Antoniusza. 5O PIŚMIE (de scripto) - Kalenus, zapewne z ironią, stwierdził, że list pod względem stylu jest napisany pięknie, poza tym nie posiada jednak żadnej wartości. Cyceron zbija ten argument, nieco go przekształcając. 165 senat wydał ustawę tego rodzaju: list został napisany dobrze? Poszukaj wśród niezliczonych ustaw, jakie wydał senat. Nie wymknęło ci się to słowo, co często się zdarza, przypadkiem: przyniosłeś tekst napisany, rozważony i przemyślany. [3,6] Gdyby ktoś cię uwolnił od zwyczaju uwłaczania dobrym ludziom w tak wielu sprawach, nie zabrakłoby ci zalet, które każdy pragnąłby posiadać. Weź się więc w garść, uspokój i w końcu pohamuj swe zapędy, usłuchaj ludzi dobrych - z wieloma takimi masz do czynienia. Porozmawiaj ze swym zięciem, człowiekiem niezwykle mądrym, częściej słuchaj jego niż siebie, a wnet staniesz się wreszcie godny najwyższego zaszczytu. Czy ty za nic masz to, nad czym ja z przyjaźni i troski o twój los zwykłem ubolewać - a mianowicie, że idzie w świat i do uszu narodu rzymskiego dociera wiadomość, iż nikt się nie zgadza z senatorem, który jako pierwszy wypowiada swe zdanie? Także i dziś, jak sądzę, to nastąpi. Zabierasz Brutusowi legiony. Jakie? Te właśnie, które odwiódł od udziału w zbrodni Gajusza Antoniusza i dzięki swemu autorytetowi przeciągnął na stronę rzeczypospolitej? Chcesz więc znowu widzieć go ogołoconym i wypędzonym, z dala od rzeczypospolitej? [3,7] Wy zaś, ojcowie, jeśli opuścicie i zdradzicie Marka Brutusa, jakiegoż potem obywatela obdarzycie czcią, komu będziecie sprzyjać? Chyba że przypadkiem za godnych zachowania przy życiu uważacie ludzi, co tamtemu zakładali koronę,6 a opuścić chcecie tych, którzy znieśli groźbę władzy królewskiej. Ja już nic więcej nie powiem o owej boskiej przecież i nieśmiertelnej chwale Brutusa, bo jako zawarta w przepełnionej wdzięcznością pamięci wszystkich obywateli jeszcze uroczyście nie została uznana urzędowo. Jakże zadziwiająca jest jego cierpliwość, dobrzy bogowie! Jakże niezwykłe jego umiarkowanie, w obliczu krzywdy jakiż spokój i skromność! Mimo że jest pretorem miejskim, opuścił Miasto i sądów nie sprawował, choć wszelkie prawa przywrócił rzeczypospolitej i mógł otoczyć się niezliczoną rzeszą wszystkich dobrych, którzy codziennie zwykli go odwiedzać, a cała Italia mogła stanąć w jego obronie. Brutus wolał, by nieobecnego bronił szacunek u ludzi dobrych, niż by jako obecny został zmuszony do użycia broni. Nawet na igrzyska apolinaryjskie, które przygotował stosownie do własnej i narodu rzymskiego godności, nie przybył, aby nie dać okazji do wybuchu zuchwałości zbrodniarzy. [4,8] A czy kiedykol- 6 Aluzja do słynnego incydentu w czasie Luperkaliów; zob. Cyceron (Phil. 2,34,85). 166 wiek odbyły się igrzyska bądź nastały dni weselsze od tych, kiedy to po każdym wersie naród rzymski, głośno krzycząc i klaszcząc, dawał wyraz swej pamięci o Brutusie?7 Wyzwoliciel ciałem był tam nieobecny, lecz czuło się obecność pamięci o wyzwoleniu: zdawało się, że w niej można dostrzec i postać Brutusa. Tymczasem w owe świąteczne dni na wyspie,8 w domu przezacnego młodzieńca, Lukullusa, Brutusowego krewniaka, widziałem jego samego, jak nieustannie rozmyślał tylko o pokoju i zgodzie obywateli. Później9 spotkałem go w Welii, gdy ustępował z Italii, aby nie stać się powodem wojny domowej. O, żałosny to był widok, nie tylko dla ludzi, lecz dla samych fal morskich i brzegów! Z ojczyzny ustępował jej oswobodziciel, w ojczyźnie pozostawali ci, co ją gubią! Po kilku dniach odpłynęła flota Kasjusza.10 Toteż wstydziłem się, ojcowie, wracać do Miasta, z którego oni odeszli. Dlaczego zaś wróciłem, wnet usłyszeliście,11 a potem i samiście się przekonali. Brutus czekał na odpowiednią chwilę. [4,9] Dopóki bowiem widział, że wy na wszystko przystajecie, sam wykazywał niewiarygodną cierpliwość, później, kiedy zobaczył, że jesteście gotowi odzyskać wolność, przygotował obronę dla waszej wolności. Jakże zgubnej i groźnej zarazie się przeciwstawił! Gdyby Gajusz Antoniusz mógł dokonać tego, co zamierzał - a mógłby, gdyby jego zbrodni nie przeciwstawiło się męstwo Marka Brutusa - utracilibyśmy Macedonię, Iliryk, Grecję. Po odparciu Antoniusza Grecja stałaby się jego kryjówką czy bazą wypadową przeciwko Italii. Teraz wreszcie pod rozkazami szlachetnego Marka Brutusa nie tylko w wojsko zaopatrzona, lecz raczej nim przyozdobiona Grecja podaje Italii prawicę i obiecuje swą pomoc. Ten, kto Brutusowi pragnie zabrać wojsko, pozbawia rzeczpospolitą najpiękniejszego schronienia i najpewniejszej pomocy. [4,10] Pragnę, aby Antoniusz jak najprędzej to wszystko usłyszał i pojął, że to nie on zamknął w oblężeniu Decymusa Brutusa, lecz sam jest oblegany. [5,10] Antoniusz posiada na całej ziemi trzy miasta.12 Największy jego wróg to Galia, ale również Transpadańczycy, na których naj- 7 Podczas wspomnianych igrzysk Brutus wystawił tragedię Akcjusza Tereus. 8 Na wyspie Nizydii, gdzie znajdowała się willa Gnejusza Pompejusza. Cyceron gościł tam w lipcu 44 r. 9 Tj. 17 sierpnia 44 r. 10 Gajusz Kasjusz Longinus również płynął na Wschód, aby objąć zarząd nad prowincją Syrią. 11 Zob. Cyceron (Phil. 1,3,7-4,10). 12 Trzy miasta sprzyjające Antoniuszowi to Bononia, Regium i Parma. 167 bardziej liczył, żywią do niego wielką wrogość, cała Italia go nienawidzi. Obce narody, od najbliższych brzegów Grecji aż po Egipt, znalazły się pod władzą i rozkazami najlepszych i najdzielniejszych obywateli. Antoniusz całą nadzieję pokładał w bracie Gajuszu; ten, średni z braci, prześcigał się z pozostałymi w występkach. Żwawo pognał do Macedonii, jakby go tam senat wypychał, a nie - zabraniał mu jechać. [5,11] O dobrzy bogowie, nąjgwałtowniejsza nawałnica, przeraźliwa pożoga, spustoszenie i zaraza spadłyby na Grecję, gdyby niewiarygodne i boskie męstwo nie powstrzymało zapędów i zuchwałości tego szaleńca! Szybkość, dokładność, odwaga - wszystko to było udziałem Brutusa! Jednak nie należy lekceważyć chyżości nawet Gajusza Antoniusza, o którym można by powiedzieć, że omal frunął, a nie stąpał po ziemi, gdyby go po drodze nie zatrzymały spadki pozbawione dziedziców. Gdy chcemy, by inni ruszyli w drogę w sprawie publicznej, ledwo dajemy radę ich wypchnąć, a tego popchnęliśmy - zatrzymując. Lecz po cóż jechał do Apollonii, Dyrrachium, do Iliryku, po co udał się do wojska imperatora Publiusza Watyniusza? Jak sam mówił, chciał tam zastąpić Hortenzjusza. Granice Macedonii nie są narażone na niebezpieczeństwo, jej sytuacja jest bezpieczna, a co do wojska, jeśli jakieś kiedykolwiek było niezagrożone, to właśnie wojsko w Macedonii. Po co Antoniusz pojechał do Iliryku i legionów Watyniusza? [5,12] „Brutus też nie miał po co" - niechybnie powie jakiś nikczemny obywatel. Wszystkie legiony i wszystkie wojska, gdziekolwiek są rozmieszczone, stanowią własność rzeczypospolitej. Przecież nie można powiedzieć, że legiony, które opuściły Marka Antoniusza, 13 należały bardziej do Antoniusza niż do państwa. Wszak człowiek, który przy użyciu powierzonej mu władzy i wojska atakuje rzeczpospolitą, traci wszelkie prawo do wydawania rozkazów i do kierowania tym wojskiem. [6,12] Gdyby sama rzeczpospolita wydawała wyrok, a jej postanowienia były źródłem wszelkiego prawa, komuż przysądziłaby legiony narodu rzymskiego: Antoniuszowi czy Brutusowi? Pierwszy z nich leciał co tchu, aby grabić i doprowadzić do zguby sprzymierzeńców, by niszczyć wszystko tam, dokądkolwiek udałoby mu się dotrzeć, by rabować i kraść, by wojskiem narodu rzymskiego posłużyć się przeciwko temuż właśnie rzymskiemu narodowi. Drugi wziął sobie za punkt honoru, by, gdziekolwiek trafi, tam zdawało się, że zabłysło światło nadziei na ratunek. Wreszcie pierwszy szukał środków, by rzeczpospolitą 13 Mowa o Legionie Marsowym i Legionie IV; zob. Cyceron (Phil. 3,3,6-7). 168 obalić, drugi - by podźwignąć. I oto nie my widzieliśmy to lepiej, lecz żołnierze, od których wszak nie wymaga się szczególnej roztropności w ocenie sytuacji. [6,13] Brutus pisze, że Antoniusz z siedmioma kohortami14 stacjonuje w Apollonii i albo już został ujęty - oby sprawili to dobrzy bogowie! - albo też ten człowiek pełen szacunku dla senatu zapewne dlatego nie wkracza do Macedonii, by się nie zdawało, że działa wbrew uchwale senatu.15 W Macedonii Kwintus Hortenzjusz starannie i gorliwie przeprowadził pobór do wojska. Z listu Brutusa mogliście dowiedzieć się o jego szczególnej odwadze, godnej jego samego i przodków. Legion, którym dowodził legat Antoniusza, Lucjusz Pizon, poddał się pod rozkazy mego syna, Cycerona. Podzieloną na dwie części jazdę prowadzono do Syrii: jedna w Tessalii opuściła kwestora, który ją prowadził, i przeszła na stronę Brutusa; drugą Gnejusz Domicjusz, młodzieniec niezwykle odważny, mądry i konsekwentny, skłonił w Macedonii do wymówienia posłuszeństwa legatowi syryjskiemu.16 Natomiast Publiusz Watyniusz - jego już przedtem słusznie pochwaliliście, a i teraz też zasługuje na waszą pochwałę - otworzył przed Brutusem bramy Dyrrachium i przekazał mu swoje wojsko. [6,14] Rzeczpospolita utrzymuje więc w posiadaniu Macedonię, dzierży Iliryk, broni Grecji. Nasze są legiony i lekkie oddziały, nasza jazda, a najbardziej nasz i nasz na zawsze - Brutus, bo do ratowania rzeczypospolitej w równym stopniu przeznaczyło go najwyborniejsze męstwo, jak i los przypisany do rodów i imion jego ojca i matki. [7,14] Kto mógłby się obawiać działań wojennych ze strony człowieka, który wolał bezczynnie czas pędzić w pokoju, niż wykazać się na wojnie, nim - zmuszeni - przystąpiliśmy do niej?17 On nigdy nie leżał bezczynnie - to słowo nawet nie może paść w obliczu tak świetnego męstwa. Przecież całe państwo tęskniło za nim, był na ustach i językach wszystkich. Tak bardzo wojna mu niemiła, że gdy Italia pałała pragnieniem odzyskania wolności, on wolał 14 Czyli z niewielką liczbą (ok. 4200) żołnierzy. Antoniusz usiłował wymknąć się z Apollonii, lecz został pojmany przez Brutusa. 15 Mowa o uchwale senatu z dnia 20 grudnia 44 r., która dotyczyła wstrzymania się z obsadzaniem prowincji do czasu, aż nowy rząd obejmie władzę. W słowach Cycerona pobrzmiewa oczywiście ironia. 16 Najprawdopodobniej mowa o Aulusie Allienusie. 17 Brutus „wolał bezczynnie czas pędzić" wówczas, gdy po zabiciu Cezara razem z pozostałymi spiskowcami opuścił Rzym. 169 raczej nie czynić zadość zapałowi obywateli, niż narazić ich na niebezpieczeństwo walki. Nawet ci, którzy ganią powolność Brutusa, jednak podziwiają zarazem jego umiar i cierpliwość. [7,15] Ale już słyszę, co gadają inni, bynajmniej nie potajemnie. Mówią, że się obawiają, jak weterani zniosą fakt, iż Brutus dowodzi wojskiem. Jakby była jakaś różnica między wojskami Aulusa Hircjusza, Gajusza Pansy, Decymusa Brutusa, Gajusza Cezara a wojskiem Marka Brutusa. Skoro cztery wspomniane przeze mnie wojska chwalimy za to, że chwyciły za broń w obronie wolności narodu rzymskiego, to czy jest jakaś przyczyna, dla której żołnierzy Marka Brutusa nie można potraktować jak tamtych? Że niby imię Marka Brutusa jest podejrzane dla weteranów? Czy bardziej niż imię Decymusa Brutusa? Dobre sobie! Chociaż bowiem każdy z dwóch Brutusów w równym stopniu przyłożył rękę do tego, co się stało,18 i obaj zyskali jednakową sławę, jednak to na Decymusa ludzie bolejący nad tym, co się stało, gniewali się bardziej i mówili, że nie powinien był tego czynić. A cóż teraz robią tak liczne wojska, jak nie to, że dokładają starań, aby Brutusa wyrwać z oblężenia? I kto prowadzi te wojska? Już w to wierzę, że ci, którzy chcą obalić postanowienia Cezara i chcą zdradzić sprawę weteranów. [8,16] Zastanawiam się, czy sam Cezar, gdyby żył, broniłby swych postanowień usilniej, niż robi to dzielny Hircjusz. Albo, czy można znaleźć kogoś bardziej oddanego sprawie niż syn?19 Tymczasem pierwszy z nich, jeszcze nie powróciwszy do zdrowia po długotrwałej i ciężkiej chorobie, ile tylko miał sił, wszystkie skierował ku obronie wolności ludzi, których modlitwy, jak sądził, uratowały go od śmierci. Drugi, silniejszy raczej mocą męstwa niż wieku, właśnie z weteranami wyruszył, by z oblężenia uwolnić Decymusa Brutusa. A zatem owi najpewniejsi i zarazem najbardziej zagorzali obrońcy postanowień Cezara toczą wojnę o życie Decymusa Brutusa. W ślad za nimi idą weterani, bo widzą, że trzeba walczyć o wolność narodu rzymskiego, a nie o własne korzyści. [8,17] Jaka jest więc przyczyna, że ci, którzy wszelkimi siłami chcieli uratować Decymusa Brutusa, mieliby krzywo patrzeć na wojsko Marka Brutusa? Przecież gdyby było coś, czego należałoby się obawiać ze strony Marka Brutusa, czyż nie dostrzegłby tego Pansa albo czy próżnowałby, gdyby coś takiego dostrzegł? Któż od niego mądrzejszy 18 Cyceron delikatnie wspomina zgładzenie Cezara. 19 Mowa o Oktawianie, adoptowanym synu Cezara. 170 w przewidywaniu przyszłych zdarzeń, kto bardziej gorliwy w usuwaniu zagrożeń? Poznaliście teraz, co myśli on o Marku Brutusie i jak go ceni. W swej mowie pokazał wyraźnie, co winniśmy postanowić w sprawie Brutusa i jakie względem niego wypada żywić uczucia. Tak daleki jest od tego, by wojsko Brutusa uważać za niebezpieczne dla rzeczypospolitej, że upatruje w nim najdzielniejszą i najpewniejszą podporę państwa. A może Pansa ma umysł przytępiony lub dopuszcza się zaniedbania? Czy nie troszczy się o utrzymanie postanowień Cezara, mając zamiar na mocy naszej uchwały wnieść pod obrady korniej ów centurialnych ustawę postanowienia te potwierdzającą i sankcjonującą?20 [9,17] Niech więc przestaną udawać, że boją się o rzeczpospolitą ci, co się nie boją, a ci, co obawiają się wszystkiego, niech wyzbędą się bojaźni, by nie przyniosły szkody gra jednych i tchórzostwo drugich. [9,18] Do licha, cóż to za pomysł przeciwko najlepszej sprawie powoływać się ciągle na imię weteranów? Gdybym jednak, wielbiąc ich męstwo, co czynię, dostrzegł, że cokolwiek sobie uzurpują, nie mógłbym ścierpieć ich zuchwałości. Czy przeszkodzi nam, pragnącym zerwać pęta niewoli, człowiek, który powiedziałby, że weterani sobie tego nie życzą? Czyż nieliczni są ci, co chwytają za broń w obronie wolności? A może oprócz żołnierzy weteranów nie ma człowieka, którym by nie owładnął szlachetny gniew i pragnienie zrzucenia jarzma niewoli? Czy rzeczpospolita zdoła się ostać, ufając jedynie weteranom - bez znacznej pomocy młodzieży? Weteranów przecież powinniście wielbić jako obrońców wolności, ale gdy gotują niewolę, iść za nimi nie możecie. [9,19] Na koniec - niech wyrwie się z piersi głos słuszny i godny mojej osoby! -jeśli skinienie weteranów rządzić będzie umysłami stanu senatorskiego i wszystko będziemy tu mówić i robić zgodnie z ich wolą, winniśmy życzyć sobie śmierci, którą obywatele rzymscy zawsze nad niewolę przedkładali. Wszelka niewola jest nieszczęściem, lecz nawet gdyby była konieczna, [+] kiedyż wreszcie zaczniecie myśleć [+] o poświęceniu się sprawie wolności. Skoro nie ścierpieliśmy poprzedniej niewoli, koniecznej i przez los zesłanej, tę na własne życzenie znosić będziemy? Cała Italia pała żądzą odzyskania wolności, naród dłużej służyć nie może. Strój wojskowy i oręż daliśmy narodowi rzymskiemu później, niż on się tego domagał. 20 Senat na posiedzeniu 17 marca 44 r. przegłosował uchwałę utrzymującą w mocy postanowienia Cezara (Phil. 1,1,1), a konsul Pansa miał przedstawić ją do ostatecznego zatwierdzenia ludowi na komicjach centurialnych. 171 [10,20] Przystąpiliśmy do sprawy odzyskania wolności z wielką nadzieją, czy nawet pewnością; choć, jak przyznaję, wynik wojny jest niepewny i Mars grozi wszystkim jednakowo, to jednak walkę o wolność trzeba toczyć z narażeniem życia. Przecież ono nie polega jedynie na oddychaniu, a życie niewolnika w ogóle nie jest życiem. Wszystkie ludy mogą znosić niewolę, ale nasz naród znosić jej nie może.21 Nie dla innej przyczyny tamci znoszą niewolę, jak dlatego, że uciekają przed trudem i bólem i wszystko mogą ścierpieć, byleby tylko się przed nimi uchronić. Nas przodkowie nauczyli i wpoili nam, że wszelkie nasze decyzje i czyny powinny wynikać z godności i cnoty. Odzyskanie wolności jest sprawą tak zaszczytną, że aby to osiągnąć, nie należy unikać nawet śmierci. Choćby poprzez unikanie obecnego niebezpieczeństwa można było dostąpić nieśmiertelności, jednak pewnie tym bardziej należałoby jej unikać, bo niewola byłaby dłuższa. Skoro zaś we dnie i w nocy wszędzie nam śmierć zagraża, nie przystoi mężowi, a już najmniej Rzymianinowi wątpić, że winien oddać ojczyźnie ducha, którego zawdzięcza naturze. [10,21] Zewsząd biegną, by gasić pożar, co ogarnia już wszystko. Wszak idąc za Cezarem, weterani jako pierwsi odparli zakusy Antoniusza. Jego szaleństwo uśmierzył później Legion Marsowy, a Legion IV okiełznał. Potępiony przez własnych legionistów, wtargnął do Galii i poznał jej wrogość oraz nieprzychylność, potwierdzone na polu bitwy. Ścigały go wojska Aulusa Hircjusza i Gajusza Cezara. Później Pansa przeprowadził pobór do wojska, czym podniósł na duchu Rzym i całą Italię. Jeden jest wróg wszystkich, choć przebywa z nim jego brat Lucjusz, obywatel tak drogi narodowi rzymskiemu, że naród dłużej znosić nie może tęsknoty za nim. [10,22] Czy istnieje potwór bardziej obmierzły i bardziej nieludzki niż on? Jak się zdaje, on urodził się po to, by Marek Antoniusz nie był najobrzydliwszym ze wszystkich śmiertelników. Jest z nimi Trebelliusz, który wrócił do łask po zniesieniu długów, jest Tytus Plankus i pozostali im podobni, co walczą i postępują tak, byśmy myśleli, że przywołano ich z wygnania przeciwko rzeczypospolitej. Saksa zaś i Kafon, sami - nieokrzesani wieśniacy, co właściwego ustroju ani nigdy nie widzieli, ani nie są gotowi go oglądać, niepokoją niedoświadczonych ludzi. Bronią postanowień nie Cezara, lecz Antoniusza. Tak ich zaślepił ogrom Pól Kampańskich, że 21 Zob. Cyceron (Phil. 3,1,3. 5,12. 11,29. 14,36; 6,6,19). 172 im nie wstyd, czemu bardzo się dziwię, gdy widzą, że za sąsiadów mają komediantów i aktorki.22 [11,23] Dlaczego mielibyśmy się niepokoić tym, że wojsko Marka Brutusa przybyło, by zlikwidować tę zarazę? Czy to człowiek nieumiarkowany i wzbudzający niepokoje? Przyjrzyjcie się, może on aż nazbyt cierpliwy. Przecież w zamiarach i czynach tego męża nigdy nie było niczego ani za dużo, ani za mało. Ojcowie, wszystkie pragnienia Marka Brutusa, każda myśl, cały jego umysł mają na względzie władzę senatu i wolność narodu rzymskiego. Oto jego cel, na tym mu zależy. Próbował, co mógłby zyskać cierpliwością; skoro nie zyskał niczego, uznał, że przeciwko sile trzeba użyć siły. Teraz zatem jemu, ojcowie, powinniście przyznać to samo, co dwunastego dnia przed kalendami styczniowymi23 na mój wniosek przyznaliście Decymusowi Brutusowi i Gajuszowi Cezarowi.24 Waszą powagą zaaprobowaliście i pochwaliliście to, co prywatnie przedsięwzięli i czego dokonali. [11,24] Tak uczyńcie też względem Marka Brutusa, który rzeczypospolitej zgotował nieoczekiwaną i błyskawiczną pomoc w postaci legionów, jazdy oraz silnych liczebnie wojsk pomocniczych. Dołączyć do niego trzeba Kwintusa Hortenzjusza, bo gdy otrzymał on w zarząd Macedonię, w gromadzeniu wojska okazał się wiernym i najbardziej konsekwentnym pomocnikiem Brutusa. Co do Marka Apulejusza, uważam, że jego sprawę trzeba w senacie rozważyć oddzielnie. Świadczy o nim w liście Marek Brutus, że jako pierwszy postanowił gromadzić wojsko. [11,25] Skoro tak się sprawa przedstawia, przeto biorąc pod uwagę słowa konsula Gajusza Pansy na temat odczytanego w senacie listu prokonsula Kwintusa Cepiona Brutusa,25 proponuję uchwałę następującej treści: „Ponieważ w bardzo trudnym dla rzeczypospolitej czasie, dzięki staraniom, rozwadze, przemyślności i męstwu prokonsula Kwintusa Cepiona Brutusa prowincja Macedonia, Iliryk i cała Grecja, legiony, wojska i konnica zostały utrzymane we władzy senatu, narodu rzymskiego i konsulów, oświadczamy, że Kwintus Cepion Brutus dobrze się tym zasłużył dla rzeczypospoli- 22 Obdarowanych przez Antoniusza komediantów i aktoreczki, którzy z reguły nie cieszyli się wówczas szacunkiem, Cyceron wspomina niejeden raz; zob. Cyceron (Phil. 2,39,101; 8,3,9. 8,26). 23 Tj. 20 grudnia 44 r. 24 Zob. Cyceron (Phil 3,15,37-38). 25 Marek Brutus jest tu nazwany Kwintusem Cepionem Brutusem, jako adoptowany (w 59 r.) syn swego wuja Kwintusa Serwiusza Cepiona. 173 tej, pozostawszy w zgodzie z własną i swych przodków godnością oraz obyczajami działania dla dobra rzeczypospolitej. Oświadczamy, że czyn ten jest i będzie miły senatowi i narodowi rzymskiemu. [11,26] Niech prokonsul Kwintus Cepion Brutus troszczy się Marek Antoniusz 1 o prowincję Macedonię, o Iliryk i całą Grecję, niech ich broni, strzeże i w całości je zachowa. Niechaj sprawuje dowództwo nad wojskiem, które sam wystawił i zgromadził. Niech ma możność żądać z publicznego skarbca, jeśli zajdzie taka potrzeba, pieniędzy potrzebnych na wydatki wojskowe, niech z nich korzysta i ich używa. Na wydatki wojskowe może pożyczać od kogokolwiek uzna za słuszne. Niech żąda dostaw zboża i niech dołoży wszelkich starań, aby wraz ze swymi wojskami przebywać jak najbliżej Italii. Ponadto, ponieważ z listu prokonsula Kwintusa Cepiona Brutusa dowiedzieliśmy się, że rzeczpospolita uzyskała znaczną pomoc dzięki działalności i męstwu prokonsula Kwintusa Hortenzjusza, a wszystkie jego decyzje pozostawały w zgodzie z decyzjami prokonsula Kwintusa Cepiona Brutusa i w wielkiej mierze przysłużyły się rzeczypospolitej, dlatego oświadczamy, że prokonsul Kwintus Hortenzjusz należycie, wedle porządku i dla dobra rzeczypospolitej uczynił to wszystko, a wolą senatu jest, by prokonsul Kwintus Hortenzjusz wspólnie z kwestorem, prokwestorem i legatami otrzymał w zarząd prowincję Macedonię aż do czasu, gdy mocą uchwały senatu zostanie wyznaczony jego następca". 174 FILIPIKA JEDENASTA [1,1] Ojcowie, mimo wszystko uważam, że rzeczpospolita odniesie pewną korzyść z wielkiego bólu, czy raczej żałoby, jaka stała się naszym udziałem po zadanej z niezwykłym okrucieństwem nieszczęsnej śmierci Gajusza Treboniusza, najlepszego obywatela i najstateczniejszego człowieka. Wyraźnie zobaczyliśmy bowiem, jak wielkiego bestialstwa dopuszczają się ci, co występnie chwycili za broń przeciwko ojczyźnie. [1,2] Jest dwóch najbardziej plugawych bandytów, odkąd ludzie pojawili się na ziemi: Dolabella i Antoniusz. Spośród nich jeden dokonał tego, czego pragnął, a o drugim doskonale wiadomo, co postanowił. Lucjusz Cynna był bezwzględny, Gajusz Mariusz w gniewie zacięty, Lucjusz Sulla gwałtowny, ale okrucieństwo żadnego z nich nie posunęło się dalej niż zadanie śmierci w akcie zemsty, co jednak uważano za nazbyt okrutne wobec obywatela. Aż zjawiła się oto niezwykła, niesłychanie dzika para barbarzyńców dorównujących sobie w zbrodni. Pamiętacie wielką nienawiść i wojnę, jaką ze sobą toczyli.1 Później tychże ludzi ze względu na podobieństwo naj ohydniej szych charakterów i niegodziwe życie złączyły wyjątkowa zgodność i miłość wzajemna. A więc tym samym, czego dopuścił się Dolabella wobec człowieka będącego w zasięgu jego możliwości,2 Antoniusz zagraża wielu innym. Lecz podczas gdy tamten trzymał się z dala od naszych konsulów i wojsk, nic zgoła nie wiedząc o zgodzie senatu i narodu rzymskiego, jednak ufny wojskom Antoniusza, dopuścił się zbrodni, które - jak sądził - w Rzymie już popełnił towarzysz jego szaleństwa. 1 O sporach Antoniusza i Dolabelli zob. Cyceron (Phil. 2,32,79-84. 48,99). 2 Mowa o zamordowanym przez Dolabellę namiestniku Azji, Gajuszu Treboniuszu. 175 [1,3] Uważacie zatem, że ten drugi, tocząc wojnę, coś innego knuje i odmienne ma życzenia albo cel? Wszystkich, którzy o sprawach państwa bez skrępowania myślimy i wypowiadamy zdania godne nas samych, którzy pragniemy, by naród rzymski był wolny, wszystkich nas Antoniusz uznał nie za przeciwników, lecz za wrogów. Jednak gorsze kary obmyśla dla nas niż dla wrogów, bo uważa, że śmierć jest karą, jaką wymierza natura, natomiast gniew powinien zadawać męki i tortury. Cóż więc trzeba myśleć o wrogu, który, gdy zwycięży, śmierć inną niż na torturach będzie uważał za dobrodziejstwo? [2,3] Dlatego, ojcowie, chociaż nie potrzebujecie zachęty, sami bowiem z własnej woli zapłonęliście pragnieniem odzyskania wolności, jednak proszę: z tym większym zapałem i gorliwością brońcie wolności, im gorszych kar spodziewacie się dla pokonanych, gdy popadniemy w niewolę. [2,4] Antoniusz napadł na Galię, na Azję Dolabella: każdy z nich na prowincję cudzą. Jednemu przeciwstawił się Brutus, który z narażeniem życia powstrzymał atak szaleńca chcącego wszystko spustoszyć i rozgrabić, nie dopuścił, by szedł dalej, zamknął mu drogę powrotu, a pozwoliwszy się oblegać, z dwóch stron uwięził Antoniusza. Drugi wtargnął do Azji. Dlaczego? Jeśli zmierzał do Syrii, stała przed nim otworem droga pewna i niedługa. Dlaczego z legionem do Treboniusza? Wysłał przodem wiecznie potrzebującego pieniędzy niejakiego Oktawiusza Marsa, zbrodniarza, zbója i nędzarza, aby pustoszył pola, nękał miasta, nie w nadziei zbicia majątku dla rodziny - ci, co go znają (ja nie mam przyjemności znać tego senatora), mówią, że nie jest zdolny utrzymać majątku przy sobie - lecz po to, by choć na czas krótki zaspokoić chęć ulżenia swej nędzy. Za nim podążał Dolabella. [2,5] Nie budząc żadnych obaw co do wojny - któż by się przecież mógł jej spodziewać? - poufale i serdecznie rozmawiał z Treboniuszem, ściskał go i udając przyjaźń, dawał fałszywe oznaki najszczerszej życzliwości. Uścisk dłoni, zwykły znak zaufania, został pogwałcony zdradą i zbrodnią. Nocą, niczym do wrogiego miasta, Dolabella wkroczył do najwierniejszego i najstarszego wśród miast sprzymierzonych, do Smyrny. Napadnięto Treboniusza. Można by mu zarzucić brak ostrożności, gdyby to uczynił jawny wróg. Nieszczęsnego Treboniusza zaatakował człowiek, który wtedy jeszcze udawał obywatela. Los zechciał nam dać aż nazbyt oczywisty dowód tego, czego pokonani muszą się obawiać. Byłego konsula, prokonsula prowincji Azji Dolabella wydał wygnańcowi Samiariuszowi: żeby nie okazać się zwycięzcą zbyt łaskawym, nie chciał zamordować go 176 natychmiast. Gdy zniewagami wydobywającymi się z plugawych ust sponiewierał najlepszego męża, stosując chłostę i tortury, poprowadził dochodzenie, gdzie znajdują się pieniądze publiczne. I tak przez dwa dni. A potem, skręciwszy Treboniuszowi kark, odrąbał mu głowę i kazał, by nabitą na włócznię obnoszono po mieście. Resztę ciała wleczono i rozdzierano, wreszcie wrzucono do morza. [2,6] Z tym wrogiem, którego odrażające okrucieństwo przewyższyło dzikość wszystkich barbarzyńców, należy toczyć wojnę. Cóż mam powiedzieć o rzezi dokonanej na obywatelach rzymskich, co o grabieniu świątyń? Czy znajdzie się człowiek, który zdołałby opłakać tak wielkie nieszczęścia? A teraz tamten wałęsa się po całej Azji, jak król jeździ to tu, to tam. Myśli, że jesteśmy zajęci inną wojną,3 jakby to nie jedna toczyła się wojna przeciw owej parze niegodziwych bezbożników. [3,6] Obraz okrucieństwa Marka Antoniusza rozpoznajecie w Dolabelli, bo jedno ukształtowało drugie. Antoniusz dał Dolabelli przykłady zbrodni. Myślicie, że w Italii, jeśli się mu powiedzie, będzie bardziej łagodny niż tamten w Azji? Mnie się zdaje, że Dolabella doszedł do najdalszego punktu, do jakiego może się posunąć szaleństwo zezwierzęconego człowieka. Lecz i Antoniusz, jeśli znajdzie po temu okazję, nie zrezygnuje z żadnych kaźni. [3,7] Ojcowie, niech staną wam przed oczami owe obrazy, wprawdzie żałosne i opłakane, lecz niezbędne dla pobudzenia naszej odwagi: nocny atak na najznakomitsze miasto Azji, wtargnięcie zbrojnych do domu Treboniusza - nieszczęśnik pierwej mógł dostrzec miecze łotrów, nim usłyszał, o co chodzi. Wyobraźcie sobie wkroczenie furiata Dolabelli, jego słowa plugawe, dobywające się z ohydnych ust, dalej kajdany, chłostę, tortury, wreszcie kata Samiariusza. Mówią, że Treboniusz zniósł to mężnie i cierpliwie. Wielka to chwała i moim zdaniem ze wszystkich największa. Jest przecież cechą mędrca być przygotowanym na to, by ścierpieć z umiarem, cokolwiek się wydarzy. Dużego rozsądku wymaga zadbanie o to, by do czegoś takiego nie doszło, natomiast większego hartu ducha trzeba, by mężnie znieść nieszczęście, skoro już nastąpi. [3,8] A przecież Dolabella do tego stopnia zapomniał o właściwej ludziom dobroci - jakkolwiek nigdy nie była ona jego udziałem - że dawał upust swemu nienasyconemu okrucieństwu nie tylko na żywym, lecz nawet na zmarłym, a choć dręcząc go i pastwiąc się nad jego ciałem, nie mógł swej duszy nasycić, jednak napasł oczy. 3 Mowa o wojnie z Antoniuszem w obronie obleganego w Mutynie Brutusa. 177 [4,8] O Dolabello, tyś daleko nieszczęśliwszy niż mąż, którego chciałeś uczynić najbardziej nieszczęśliwym. „Katusze Treboniusz zniósł ogromne". W ciężkiej chorobie wielu ludzi zniosło jeszcze większe, a jednak zwykliśmy ich nazywać nie nieszczęśliwymi, lecz cierpiącymi. „Długo trwały katusze". Trwały dwa dni, a przecież często wielu ludzi cierpi całymi latami i zaprawdę czasem ból zadawany przez kata nie jest cięższy od tego, który towarzyszy strasznym chorobom. [4,9] Ale są inne - do was, o zbrodniarze i ludzie obłąkani, mówię! - są inne, o wiele żałośniejsze. Bo im większa jest moc duszy niż ciała, tym cięższe od cielesnych są cierpienia, które swój początek z duszy biorą. Bardziej więc godny pożałowania jest ten, kto zbrodnią się kala, niż człowiek zmuszony paść ofiarą zbrodni innego. Treboniusz doznał katuszy ze strony Dolabelli, a przecież podobnie Regulus ze strony Kartagińczyków. Skoro z tego powodu za niezmiernie okrutnych uznaliśmy Punijczyków, mających do czynienia z wrogiem, co należy sądzić o Dolabelli, który tak postąpił ze swym współobywatelem? Czy naprawdę można jedno z drugim porównywać i zastanawiać się, kto jest bardziej godny pożałowania: czy człowiek, którego śmierć senat i naród rzymski pragną pomścić, czy ten, który przez senat jednogłośnie został uznany za wroga?4 Czy znajdzie się ktoś, kto nie dopuszczając się największej zniewagi wobec Treboniusza, mógłby zestawiać życie Treboniusza i Dolabelli? Któż nie zna mądrości Treboniusza, talentu, wykształcenia, cnotliwości, wielkoduszności, jakimi wykazał się w walce o wolność ojczyzny? Dolabelli już w dzieciństwie okrucieństwo jawiło się jako rozkosz, później tak obrzydliwa stała się jego sprośność, że nieustannie znajdował radość w tym, czego przez wzgląd na własną przyzwoitość nie mógłby mu wytknąć nawet nieprzyjaciel. [4,10] Na bogów nieśmiertelnych, i ten człowiek należał do mojej rodziny!5 Przed niezbyt dociekliwym wady bywają ukryte. Teraz też, być może, nie byłbym mu obcy ani on mnie, gdyby nie okazał się wrogiem murów ojczyzny, wrogiem tego miasta i Penatów, wrogiem ołtarzy i ognisk domowych nas wszystkich, wreszcie wrogiem natury i ludzkości. Przez niego napomniani, z większą pilnością i czujnością strzeżmy się Antoniusza. [5,10] Przecież Dolabella nie miał przy sobie tak wielu wszystkim znanych i wyróżniających się łotrów. Widzicie tymczasem, jakich 4 Senat uznał Dolabellę za wroga publicznego podczas posiedzenia poprzedzającego to, na którym Cyceron wygłosił jedenastą filipikę. 5 Dolabella był mężem ukochanej córki Cycerona, Tullii. 178 i jak licznych ma ich Antoniusz - przede wszystkim brata Lucjusza. O bogowie nieśmiertelni, jakiż to zły duch, jedna wielka zbrodnia i łotrostwo, bezdenna otchłań i przepaść! Czego on waszym zdaniem nie wchłania w marzeniach, czego w myślach nie pożera, czyjej krwi nie chłepcze, w czyje posiadłości i majątki nie wbija bezwstydnych oczu z niecną nadzieją, ze złymi zamiarami? [5,11] Co powiedzieć o Cenzorynie? On w słowach przekonywał, że pragnie zostać pretorem miejskim, a zachowywał się jak gbur ze wsi. Cóż mówić o Bestii? Ten zapowiada, że będzie się ubiegać o konsulat w miejsce Brutusa. Niech Jowisz odwróci od nas ową przeklętą wróżbę! Toż to absurd, by człowiek, co nie mógł być pretorem, ubiegał się o konsulat! Chyba że za preturę uznać wyrok sądowy. Zaiste drugi z niego Cezar Wopiskus: mąż wielce utalentowany, bardzo wpływowy i po edylacie o konsulat się ubiega - zwolnijmy go z obowiązku przestrzegania ustaw!6 Wszak z powodu niesłychanej - już w to wierzę - godności ustawy go nie obowiązują. Gdy go broniłem w sądzie, pięć razy został uwolniony od zarzutów. Szóstą palmę w Rzymie nawet gladiatorzy otrzymują z trudem.7 Jednak nie ja ponoszę winę za wydanie tego wyroku, broniłem go w najlepszej wierze, to sędziowie powinni zatrzymać w Mieście tak znakomitego i wybitnego senatora. Zdaje się zatem, że on cały czas stara się nas przekonać, że ci, których wyroki unieważniliśmy, postąpili dobrze i z myślą o rzeczypospolitej.8 [5,12] Nie o nim jednym można to powiedzieć: w owym obozie są inni, słusznie skazani, których odwołanie z wygnania to hańba. Myślicie, że jakie, jeśli nie najbardziej okrutne, będą zamiary ludzi wrogich wobec wszystkich prawych? Do ich grona należy niejaki Saksa - tego nam Cezar wytrzasnął z samych krańców Celtyberii i dał za trybuna ludowego. Dawniej stawiał obozy wojskowe, teraz ma nadzieję Miasto postawić na nowo. Oby się trzymał z dala, a przekleństwo niech spadnie na jego głowę, nas przy tym ratując! Wraz z nim weteran Kafon, przez weteranów jak nikt znienawidzony. Im niby ponad przydział, który otrzymali wśród domowych nieszczęść, Antoniusz hojnie użyczył dóbr kampańskich, aby mie- 6 Zob. „Słowniczek", hasło: 'leges annales'. 7 Szóstej palmy, czyli oznaki zwycięstwa, nie otrzymał Cyceron po przegranej obronie sądowej Lucjusza Kalpurniusza Pizona Bestii (57 r.), którego skazano na wygnanie za nadużycia, jakich się dopuścił, zabiegając o preturę. 8 Senat na posiedzeniu 17 marca 44 r. potwierdził wszystkie postanowienia Cezara, również te, na mocy których przywołano banitów, a wśród nich właśnie Bestię. 179 li z czego wykarmić pozostałe majątki. Oby się tymi zadowolili! Znieślibyśmy i to, choć z trudem, lecz wszystko trzeba było znieść, by uniknąć tej jakże haniebnej wojny. [6,13] Cóż powiedzieć jeszcze? Czy nie macie przed oczyma owych gwiazd obozu Marka Antoniusza? Najpierw dwaj koledzy Antoniuszów i Dolabelli: Nukula i Lenton, co Italię porozdawali na mocy ustawy, którą senat uznał za przeprowadzoną przy użyciu siły. 9 Jeden z nich skrobnął kilka komedyjek, drugi tragedię odegrał. A co wiemy o Apulusie Domicjuszu? Dopiero co widziałem na liście jego dobra wystawione na licytację, wszak karygodne jest niedbalstwo zarządców. Niedawno nie tyle podał, co wlał w gardło truciznę synowi siostry. Zaprawdę nie mogą inaczej, jak tylko rozrzutnie żyć ludzie, którzy na nasze dobra mają apetyt, skoro trwonią własne. Oglądałem też licytację Publiusza Decjusza, znakomitego męża, który idąc w ślad za przykładem przodków, sam poświęcił się za długi.10 Nie znalazł się jednak na tej licytacji żaden nabywca. Śmieszny to człowiek, skoro uważa, że może uwolnić się od długów, sprzedając cudze dobra. [6,14] Cóż mam rzec o Trebelliuszu? Zdaje się, że ukarały go Furie dłużników, a zemstą za to popieranie zniesienia długów stało się zniesienie zobowiązań jego własnych dłużników. Co o Tytusie Planku? Najzacniejszy obywatel, Akwila, wypędził go z Pollencji, łamiąc mu przy tym nogę. Oby wcześniej to mu się przydarzyło, żeby nie mógł tu wrócić! Ale niemal pominąłem gwiazdę i ozdobę całego tego wojska: Tytusa Anniusza Cymbra, syna Lizydika, z grecka - prawdziwego Lizydikusa, wszak wszelkie prawa naruszył; chyba że Cymbrowi prawo pozwala zabić brata.11 Przed jaką zbrodnią powstrzyma się Antoniusz, mając taki i tego rodzaju zastęp, skoro Dolabella z nieporównanie mniejszą zgrają łotrów dopuścił się niezliczonych morderstw? [6,15] Przeto jak niegdyś często, nierad temu, różniłem się zdaniem z Kwintusem Fufiuszem, tak teraz chętnie zgadzam się z tym, 9 Zob. Cyceron (Phil. 6,5,14 i 13,15,31). 10 Ironia: przodkowie Decjusza poświęcili się bogom, by ratować wojsko. Publiusz Decjusz, o którym mówi Cyceron, zaprzedał się Antoniuszowi z nadzieją, że ten uwolni go od długów. 11 Cyceron drwi z Tytusa Anniusza Cymbra, najpierw wspominając, że zabił swego brata, więc jak ojciec powinien nazywać się Lizydykiem (dosł. 'uwolniony spod prawa', od greckich słów lyo 'uwalniam' i dike 'prawo'). Kolejna drwina oparta jest na igraszce słownej: Cymber jest prawdziwie Cymbrem, bo tak jak plemię Cymbrów walczyło z Germanami, tak i on może zabić brata (po łacinie G(g)ermanus to 'Germanin' i 'brat'). 180 co powiedział.12 Powinniście z tego wywnioskować, że mam zwyczaj walczyć nie z człowiekiem, ale z poglądami. Nie tylko się z nim zgadzam, lecz i składam Fufiuszowi wielkie dzięki, bo wypowiedział się surowo, poważnie i zgodnie z interesem rzeczypospolitej: uznał Dolabellę za wroga i stwierdził, że jego dobra powinny trafić do publicznego skarbca. Choć nie ma niczego, co można by dodać - czyż mógł wypowiedzieć się ostrzej i z większą surowością? - dorzucił jednak, że jeśli ktoś z zabierających głos po nim przedstawi bardziej radykalne zdanie, on się do niego przychyli. Któż nie pochwali takiej nieustępliwości? [7,16] Ponieważ Dolabellę już uznaliśmy za wroga, teraz musimy z nim podjąć walkę zbrojną. On wszak nie próżnuje: ma legion, ma zbiegów, ma przeklętą zgraję zbrodniarzy, a sam jest bezgranicznie zadufany, skory do gwałtu, gotów na śmierć godną gladiatora. Ponieważ z uznanym wczoraj za wroga Dolabellą trzeba toczyć wojnę, należy wybrać wodza. Padły dwie propozycje, z których nie popieram żadnej - jednej, ponieważ twierdzę, że zawsze jest niebezpieczna, chyba że dyktuje ją konieczność, drugą w chwili obecnej uważam za niestosowną.13 [7,17] Wszak przyznawanie nadzwyczajnej władzy schlebia ludowi, a to postępek lekkomyślny, co w najmniejszym stopniu przystoi naszej powadze i temu stanowi. W czasie niezwykle ciężkiej wojny z Antiochem, gdy Lucjuszowi Scypionowi przypadła prowincja Azja,14 a mniemano, że zbyt mało w nim odwagi i mierne ma siły, senat chciał powierzyć ten obowiązek jego koledze, Gajuszowi Leliuszowi, ojcu Leliusza Mądrego. Powstał wówczas Publiusz Afrykańczyk, starszy brat Lucjusza Scypiona, i wyprosił zdjęcie tej hańby z jego rodziny. Powiedział, że jego brat odznacza się prawdziwym męstwem i największą roztropnością, a on sam mu pomoże jako legat, pomimo wieku i dokonań. Po tych słowach nic nie zmieniono odnośnie do prowincji Scypiona i już więcej nie domagano się przyznania nadzwyczajnej władzy do prowadzenia tej wojny. Nie żądano tego także podczas dwóch poprzednich wojen punickich, które toczyli i do końca doprowadzali albo konsulowie, albo dyktatorzy, podczas wojny z Pyrrusem, z Filipem i później, w czasie wojny achajskiej czy trzeciej 12 Kalenus tym razem sam wnióst o uznanie Dolabelli za wroga państwa. 13 Pierwsza propozycja zakładała powierzenie dowództwa człowiekowi prywatnemu Publiuszowi Serwiliuszowi, a druga - konsulom Hircjuszowi i Pansie. 14 Scypionowi przypadła w udziale nie Azja, lecz Grecja; prowincję Azję utworzono dopiero z terenów wówczas Antiochowi odebranych. 181 punickiej - wtedy to, mimo że naród rzymski sam wybrał sobie odpowiedniego wodza, Publiusza Scypiona, chciał jednak, żeby wojnę prowadził on jako konsul. [8,18] Za konsulatu Publiusza Licyniusza i Lucjusza Waleriusza trzeba było walczyć z Arystonikiem. Zapytano naród, kogo w tej wojnie chciałby mieć za wodza. Konsul i najwyższy kapłan, Krassus, zagroził karą pieniężną swemu koledze w konsulacie Flakkusowi, flaminowi Marsa, jeśliby odstąpił od sprawowania kultu. Od kary naród rzymski odstąpił, jednak rozkazał flaminowi słuchać najwyższego kapłana. Lecz nawet wówczas nie powierzono prowadzenia wojny człowiekowi prywatnemu: choć żył Afrykańczyk, który rok wcześniej odbył triumf nad Numancją i dalece wszystkich przewyższał męstwem oraz chwałą wojenną, jednak otrzymał głos tylko dwóch tribus. I tak prowadzenie wojny naród rzymski powierzył konsulowi Krassusowi, a nie Afrykańczykowi, bo ten był człowiekiem prywatnym. Ustawę o przyznaniu nadzwyczajnej władzy Gnejuszowi Pompejuszowi, mężowi wybitnemu i pierwszemu wśród obywateli, wnieśli trybunowie ludowi wzbudzający niepokoje.15 Jeśli zaś chodzi o prowadzenie wojny z Sertoriuszem senat powierzył mu jako człowiekowi prywatnemu, a to dlatego, iż konsulowie odmówili; wówczas więc Lucjusz Filippus orzekł, że nie posyła go jako prokonsula, lecz zamiast konsulów. [8,19] Cóż to zatem za komicja wielce rozsądny i poważny obywatel, Lucjusz Cezar, wprowadził do senatu, jaką kampanię wyborczą rozniecił? Przyznaje władzę mężowi znakomitemu i nieskazitelnemu, lecz jednak prywatnemu16 - nakłada tym na nas ogromny ciężar. Gdy się zgodzę - wprowadzę do kurii rywalizację o urząd. Gdy zgody nie wyrażę - zda się, że jak na komicjach własnym głosem wielkiemu przyjacielowi odmawiam przyznania urzędu przynoszącego zaszczyt. Jeśli komicja w senacie mieć chcemy, prośmy, kandydujmy, niech rychło podadzą nam tabliczki do głosowania, jakie ludowi się daje. Dlaczego, Cezarze, doprowadzasz do tego, by się wydawało, że albo znakomity mąż poniósł 15 Cyceron sugeruje tu, że decyzja o powierzeniu Pompejuszowi, wówczas człowiekowi prywatnemu, dowództwa w wojnie z Mitrydatesem w 67 r. była dziełem trybunów ludowych, Aulusa Gabiniusza i Gajusza Maniliusza, sam tymczasem wygłosił słynną mowę Pro lege Manilia, 16 Mowa o Publiuszu Serwiliuszu Izauryku, synu Publiusza Serwiliusza Watii Izauryka (który przyczynił się do odwołania Cycerona z wygnania). 182 porażkę - jeśli się z tobą nie zgodzimy, albo że nas wszystkich pominięto - wszak równi z nim godnością nie zostaniemy uznani za godnych owego zaszczytu? [8,20] „Ale przecież młodzieniaszkowi Gajuszowi Cezarowi przyznałeś nadzwyczajną władzę, oddając swój głos" - już słyszę ten zarzut.17 On przecież udzielił mi nadzwyczajnej pomocy, a kiedy mówię, że pomógł mnie, mówię tym samym, że pomógł senatowi i narodowi rzymskiemu. Miałbym nie przyznać nadzwyczajnej władzy człowiekowi, który skutecznie i niespodziewanie przyszedł rzeczypospolitej na ratunek, a bez niego ona mogłaby się nie ostać? Trzeba mu było albo wojsko odebrać, albo władzę przyznać, innej możliwości nie ma, bo jakże bez przyznania władzy można dowodzić wojskiem? Nie należy jednak uważać, że przyznano coś, czego po prostu nie odebrano. Odebralibyście, ojcowie, władzę Gajuszowi Cezarowi, gdybyście mu jej nie przyznali. Weterani, którzy w obronie rzeczypospolitej, idąc za jego powagą i imieniem oraz posłuszni jego rozkazom, chwycili za broń, chcieli, by nimi dowodził. Legion Marsowy i Legion IV uznały nad sobą władzę senatu i opowiedziały się za majestatem rzeczypospolitej, lecz Gajusza Cezara chciały mieć za wodza i naczelnika. Gajuszowi Cezarowi wojenna konieczność dała władzę, a senat pęki rózeg.18 Ale czy senat kiedykolwiek powierzył władzę człowiekowi wolnemu od obowiązków publicznych i nieprowadzącemu działalności politycznej? Zaklinam cię, Lucjuszu Cezarze, wszak mam do czynienia z doświadczonym politykiem - odpowiedz! [9,20] Lecz dość o tym, niech się nie wydaje, że odmawiam poparcia najbliższemu przyjacielowi, człowiekowi, który oddał mi wielkie usługi. Chociaż, czy można odmówić poparcia komuś, kto nie tylko o nie nie prosi, lecz nawet go nie chce? [9,21] Ojcowie, jest druga propozycja: aby konsulowie ciągnęli losy, który ma ścigać Dolabellę w Azji i Syrii. Niestosowne to, zważywszy na godność konsulów i na powagę sytuacji, a zaraz powiem, dlaczego i dla rzeczypospolitej jest bezużyteczne, lecz najpierw zobaczcie, jakaż to hańba dla konsulów. Kiedy konsul desygnowany w oblężeniu,19 a od jego oswobodzenia zależy ratunek 17 O przyznaniu Oktawianowi nadzwyczajnych uprawnień zob. Cyceron (Phil. 5,17,45-46). 18 Zob. „Słowniczek", hasło: 'rózgi'. 19 Konsul desygnowany, o którym mowa, to oblężony przez Marka Antoniusza w Mutynie Decymus Brutus. 183 rzeczypospolitej, kiedy źli obywatele i mordercy odłączyli się od narodu rzymskiego, my zaś toczymy wojnę, która rozstrzygnie o godności, wolności i życiu - bo jeśliby ktokolwiek wpadł w ręce Antoniusza, zostanie poddany torturom i umęczony - a wreszcie kiedy walkę o to wszystko zlecono i powierzono najlepszym i najdzielniejszym konsulom, czy można w takich okolicznościach robić wzmiankę o Azji i Syrii, aby się zdawało, że dajemy pole do podejrzeń i zazdrości? [9,22] Ale powie ktoś, że w uchwale są słowa „po wyswobodzeniu Brutusa" - jeszcze brakuje, byśmy napisali: „po opuszczeniu, osamotnieniu i zdradzie". Twierdzę, że o owych prowincjach wzmiankowano w najbardziej niestosownym czasie. Gajuszu Panso, jakkolwiek wytężałbyś swą uwagę, co zresztą czynisz, by z oblężenia uwolnić męża dzielnego i najsłynniejszego ze wszystkich, jednak zaistniała sytuacja niechybnie zmusi cię, byś się czasami zajął również pościgiem za Dolabellą i część swych myśli oraz trosk poświęcił wydarzeniom w Azji i Syrii. Gdyby to było możliwe, chciałbym, abyś miał wiele umysłów i wszystkie zajął sprawą Mutyny, lecz ponieważ to niemożliwe, prosimy: wytęż cały swój umysł, tak przecież wybitny i znakomity, i o niczym innym nie myśl, jak tylko o Brutusie. [9,23] Ty postępujesz w ten sposób i wiem, że cały oddajesz się sprawie, jednak dwóch rzeczy naraz, zwłaszcza wielkiej wagi, nikt nie tylko nie zdoła załatwić, lecz nawet przemyśleć. Twą niezrównaną gorliwość winniśmy pobudzać i podgrzewać, a nie kierować w inną stronę. [10,23] Dodaj do tego, co ludzie mówią, dorzuć podejrzenia i zawiść. Naśladuj mnie, którego zawsze chwaliłeś. Wybornie zaopatrzonej i uporządkowanej prowincji ofiarowanej mi przez senat nie przyjąłem, aby zaniechawszy wszystkiego, gasić pożar trawiący ojczyznę.20 Z wyjątkiem mnie jednego nie znajdziesz nikogo, komu - przez wzgląd na naszą zażyłą przyjaźń - będziesz mógł się zwierzyć z własnych spraw, nie spotkasz nikogo, kto uwierzy, że wbrew twoim chęciom przyznano ci prowincję. Proszę cię, postępuj stosownie do swej wyjątkowej mądrości, oddal tę plotkę i spraw, aby się nie wydawało, że pożądasz tego, o co nie dbasz. [10,24] Przecież tym usilniej winieneś się starać, by to samo podejrzenie nie padło również na twego kolegę w konsulacie, wszak 20 Cyceron w 63 r. zamienił się z drugim konsulem, Gajuszem Antoniuszem Hybrydą, przydzielonymi im prowincjami: Galią Przedalpejską i Macedonią, a później również zrzekł się Galii na rzecz pretora Kwintusa Metella Celera, po to, by nie opuszczając Rzymu, wziąć udział w rozprawie z katylinarczykami. 184 z niego mąż znakomity. Nic on o tym wszystkim nie wie, niczego nie podejrzewa, wojnę prowadzi, w szyku stoi, toczy krwawą walkę o życie.21 O tym, że przyznano mu prowincję, usłyszy wcześniej niż o tym, że ta sprawa w ogóle znalazła się na porządku dziennym. Nasze wojska stanęły w obronie rzeczypospolitej nie z przymusu służby wojskowej, lecz z własnej dobrej woli - obawiam się, by nie ostygł ich zapał, jeśli dowiedzą się, że my myślimy o czym innym, nie o wojnie. Skoro zdaje się właściwe, by konsulowie zabiegali o prowincje, jak często czyniło wielu znakomitych mężów, najpierw zwróćcie nam Brutusa, gwiazdę i ozdobę państwa. Strzec go trzeba jak w przybytku Westy posągu zesłanego z nieba,22 po to, byśmy żyli bezpiecznie, póki on istnieć będzie. Wówczas, jeśli to możliwe, ku niebu was wzniesiemy na naszych barkach, a w każdym razie wybierzemy wam prowincje najodpowiedniejsze, ale teraz zajmujmy się tym, co najbardziej istotne, a najbardziej istotne jest to, czy będziemy żyć wolni, czy czeka nas śmierć, którą niewątpliwie należy przenieść ponad niewolę. [10,25] A jeśli ta propozycja odwleka pościg za Dolabellą? Kiedy wreszcie przybędzie tam konsul? Czy mamy czekać, aż nawet ślad nie pozostanie po miastach i krajach Azji? „Konsulowie wyślą któregoś ze swych poprzedników". Już pędzę się z tym zgodzić, ja, który niedawno nie pozwoliłem przyznać nadzwyczajnej władzy mężowi znakomitemu, lecz nie piastującemu żadnego urzędu. Czy poślą kogoś godniejszego niż Publiusz Serwiliusz? Przecież w państwie nie ma takiego. A więc miałbym teraz dopuścić, aby od rozeznania jednego człowieka uzależniono to, do czego prawa odmówiłem nawet senatowi? [10,26] Ojcowie, potrzebujemy człowieka kompetentnego i przygotowanego, który na mocy prawa posiada odpowiedni zakres władzy, prócz tego jest poważany, ma nazwisko, wojsko i dał się poznać jako oddany sprawie oswobodzenia rzeczypospolitej. [11,26] Kto nim jest? Albo Marek Brutus, albo Gajusz Kasjusz, albo obaj razem. Uchwaliłbym tak, jak często się to robi: „konsulowie, jeden z dwóch albo razem",23 gdybyśmy wcześniej nie skłonili Brutusa do pozostania w Grecji i nie woleli skierować jego posił- 21 Hircjusz już wyruszył przeciwko Antoniuszowi; zob. Cyceron (Phil. 7,4,12). 22 Znak z nieba zesłany to palladium, które spadło z nieba u stóp Dardana, założyciela Troi. Przywiezione do Italii przez Eneasza było z pietyzmem przechowywane w świątyni Westy. 23 Zob. Cyceron (Phil. 6,19,53; 7,4,11; 8,11,33; 9,7,16). 185 ków do Azji, zamiast do Italii - nie żebyśmy nie uzależniali naszych losów od wyniku wojny z Dolabellą, lecz by wojska w Italii otrzymały posiłki również zza morza. Poza tym, ojcowie, Marka Brutusa zatrzymuje teraz także Gajusz Antoniusz - zajmuje on Apollonię, miasto wielkie i potężne, trzyma też, jak podejrzewam, Byllidę i Amancję, nastaje na Epir i nęka Orikum, a ma dość kohort i jazdę.24 Jeśli Brutusa skierujemy stamtąd na inną wojnę, z pewnością utracimy Grecję. Trzeba również zadbać o Brundyzjum i całe tamtejsze wybrzeże Italii. Swoją drogą dziwię się, że Antoniusz tak zwleka, przecież ma zwyczaj sam rękawy zakasywać25 i zbyt długo nie nęka go lęk o wynik oblężenia. Jeśli Brutus dopnie swego i dojdzie do wniosku, że rzeczypospolitej lepiej się przysłuży, ścigając Dolabellę, niż pozostając w Grecji, uczyni tak, jak sam uzna za słuszne, jak zresztą czynił dotąd, a wśród tylu pożarów, które trzeba ugasić bezzwłocznie, nie będzie czekał na decyzje senatu, [11,27] Przecież Brutus i Kasjusz w wielu już sprawach sami byli sobie senatem. W tak wielkim bowiem zamieszaniu i zawierusze trzeba raczej sytuacji sprostać, niż oglądać się na obyczaje. Wszak nie po raz pierwszy Brutus i Kasjusz uznali dobro i wolność rzeczypospolitej za najświętsze prawo i najlepszy obyczaj. A zatem, jeśliby nam nikt nie przedstawił planu ścigania Dolabelli, i tak uznałbym go za uchwalony, skoro żyją mężowie dzielni i cenieni, z najlepszych rodów; wojsko jednego znamy doskonale, a o żołnierzach drugiego już usłyszeliśmy. [12,27] Czy więc, znając nasze pragnienia, Brutus poczeka na nasze uchwały? Przecież nie udał się do prowincji swojej, na Kretę, lecz popędził do cudzej - do Macedonii.26 Uznał za sprawę osobistą to wszystko, co wy chcielibyście, żeby było wasze. Zaciągnął nowe legiony, stare przeciągnął na swoją stronę, wziął do siebie jazdę odebraną Dolabelli, a jego uznał za wroga, zanim jeszcze dopuścił się on tak potwornego morderstwa. Gdyby nie uznał go za wroga, w jaki sposób mógłby odebrać konsulowi jazdę? [12,28] A Gajusz Kasjusz, obdarzony taką samą jak Brutus wielkodusznością i roztropnością? Czyż nie wyjechał z Italii z zamiarem bronienia Syrii przed Dolabellą? Na mocy jakiej ustawy? Ja- 24 O działalności Gajusza Antoniusza zob. Cyceron (Phil. 10,5,10-11). 25 ZAKASYWAĆ RĘKAWY (accipere manicas) - dosł. 'nasuwać rękaw na rękę', na kształt rękawicy, aby być przygotowanym do pracy. 26 O Macedonii przyznanej Kwintusowi Hortenzjuszowi zob. Cyceron (Phil. 10,5,11. 11,26). 186 kim prawem? - tym, które Jowisz ustanowił: mówi ono, że za zgodne z prawem i słuszne należy uznać wszystko, co służy dobru państwa. Przecież niczym innym jak właśnie prawem jest prawy rozum, będący cząstką rozumu boskiego, nakazujący czynić dobrze i powstrzymywać się od czynienia zła. Tego więc prawa usłuchał Kasjusz, gdy udawał się do Syrii, prowincji cudzej, jeśli weźmiemy pod uwagę prawo pisane, ale po jego uchyleniu, zgodnie z prawem natury - do własnej .27 [12,29] Lecz abyście i wy to usankcjonowali, wnoszę, co następuje: „Ponieważ senat uznał za wrogów narodu rzymskiego Publiusza Dolabellę i tych, co byli jego wspólnikami, towarzyszami i pomocnikami w tak okrutnej i haniebnej zbrodni, postanawia, że z Publiuszem Dolabellą trzeba toczyć wojnę, aby w obliczu bogów i ludzi należną karę poniósł człowiek, który wszystkie boskie i ludzkie prawa pogwałcił zbrodnią nową, niesłychaną i niewybaczalną, który niegodziwym morderstwem stargał ojczyznę. [12,30] Toteż jest wolą senatu, aby prokonsul Gajusz Kasjusz sprawował zarząd nad prowincją Syrią na tych zasadach, jakby mu ją przyznano zgodnie z obowiązującym prawem. Jest wolą senatu, żeby Gajusz Kasjusz od prokonsulów Kwintusa Marcjusza Kryspusa i Lucjusza Stajusza Murka oraz od legata Aulusa Allienusa otrzymał dowództwo nad wojskami przez nich mu przekazanymi28 i żeby z tymi wojskami i z innymi, które udałoby się zebrać, na lądzie i morzu toczył z Dolabellą wojnę. Niech dla prowadzenia tej wojny w Syrii, Azji, Bitynii i Poncie posiada uprawnienia i władzę wydawania rozkazów wszystkim, którym uzna za słuszne, w kwestii okrętów, marynarzy, finansów i innych środków potrzebnych na ten cel. Do którejkolwiek prowincji wkroczy, by rozgrywać tę wojnę, niech prokonsul Gajusz Kasjusz posiada władzę większą niż zarządzający ową prowincją w chwili wkroczenia do niej prokonsula Gajusza Kasjusza. [12,31] Jeśli król Dejotar ojciec i król De-jotar syn, podobnie jak często w wielu wojnach szli z pomocą narodowi rzymskiemu, także teraz udzielą finansowego wsparcia 27 Cyceron nawiązuje do stoickiej nauki o prawie naturalnym - dziele przenikającego cały świat boskiego rozumu, obecnego w każdej istocie żywej, któremu jednak są posłuszni tylko ludzie dobrzy. Prawo naturalne jako władza najwyższa uchyla prawo stanowione, gdy może ono doprowadzić do pogwałcenia prawa naturalnego. 28 Kwintus Marcjusz Krispus w 45 r. zarządzał Bitynią, miał do dyspozycji trzy legiony, Lucjusz Stacjusz Murek zarządzał Syrią, mając również trzy legiony, legat Dolabelli Aulus Allienus miał cztery legiony. 187 i użyczą swych wojsk prokonsulowi Gajuszowi Kasjuszowi, to senatowi i narodowi rzymskiemu uczynią rzecz miłą. Jeżeli inni królowie, tetrarchowie i władcy uczynią to samo, senat i naród rzymski nie zapomni ich pomocy. Niech konsulowie Gajusz Pansa i Aulus Hircjusz, razem lub jeden z nich, zgodnie z tym, co uznają za słuszne, w najbliższym czasie po odzyskaniu wolności przez rzeczpospolitą przedstawią w senacie swoje wnioski w sprawie prowincji konsularnych i pretorskich. Tymczasem w prowincjach władzę mają sprawować ci, którym je powierzono, dopóki na mocy uchwały senat nie wyznaczy następcy każdego z nich". [13,32] Tą uchwałą rozpalicie zapał Kasjusza, uzbrojonemu dacie nową broń. Nie możecie nie znać jego chęci ani sił jego wojska. Chęci są takie, jak widzicie, o wojskach słyszeliście: złożone z dzielnych i niewzruszonych mężów, którzy nawet wówczas, gdy jeszcze żył Treboniusz, nie pozwolili Dolabelli wtargnąć do Syrii. Allienus, mój przyjaciel i człowiek zaufany, po śmierci Treboniusza zaprawdę nie zechce nawet zwać się legatem Dolabelli. Kwintus Cecyliusz Bassus, choć człowiek prywatny, jednak mąż dzielny i znakomity, posiada oddziały krzepkie i zwycięskie. [13,33] Wojska króla Dejotara, tak ojca, jak i syna, są liczebne i wyszkolone po rzymsku. Syn budzi wielkie nadzieje, jest utalentowany i wyróżnia się męstwem. Cóż powiedzieć o ojcu? Jego życzliwość dla narodu rzymskiego jest wprost proporcjonalna do jego wieku. Podczas wojen był nie tylko sprzymierzeńcem naszych wodzów, lecz także, dowodząc własnymi wojskami, brał w nich udział. Co mówił o nim Sulla czy Murena, co Serwiliusz, co Lukullus?29 Jakże go wychwalali z wyrazami wielkiej czci i z największą powagą, jakże często w senacie! [13,34] A Gnejusz Pompejusz? Jednego Dejotara na całej ziemi uznawał za serdecznego przyjaciela, naprawdę życzliwego i wiernego narodowi rzymskiemu. Z Markiem Bibulusem dowodziliśmy wojskami w sąsiednich prowincjach, graniczących z jego ziemiami.30 Król Dejotar wspomógł nas konnicą i piechotą. Później nastąpiła owa straszna i haniebna wojna domowa.31 Nie trzeba 29 W czasie pierwszej wojny z Mitrydatesem (87-84) Dejotar udzielił pomocy Sulli. W latach 82-81 pomógł Lucjuszowi Licyniuszowi Murenie, pozostawionemu w Foncie przez Sullę. W latach 79-75 pomógł Publiuszowi Serwiliuszowi Wazjuszowi walczącemu przeciw Izaurykowi. W czasie trzeciej wojny z Mitrydatesem wspierał Lucjusza Licyniusza Lukullusa. Podczas wojny domowej poparł Pompejusza. 30 W 51 r. Cyceron jako prokonsul Cylicji i Marek Kalpurniusz Bibulus, prokonsul Syrii, walczyli z Fartami; otrzymali wówczas pomoc od króla Dejotara. 31 Mowa o wojnie między Pompejuszem i Cezarem, toczonej w latach 45— 49. 188 mówić, co musiał wtedy uczynić Dejotar, co zgoła było słuszniejsze, zwłaszcza że zwycięstwo w wojnie przypadło nie temu, któremu on sprzyjał. Jeśli wtedy popełnił błąd, podzielił go z senatem, a jeśli słuszność była po jego stronie, nie wolno go ganić, nawet gdy przegrał. Do wspomnianych sił dojdą inni królowie i inne wojska. Nie zabraknie również floty: mieszkańcy Tyru żywią głęboki szacunek dla Kasjusza, a jego imię jest wielkie w Syrii i Fenicji.32 [14,35] Ojcowie, rzeczpospolita ma w Gajuszu Kasjuszu wodza gotowego do walki z Dolabellą i nie tylko gotowego, lecz doświadczonego i mężnego. Przed przybyciem wielce znakomitego męża, Bibulusa, dokonał on czynów wielkich: zgniótł potężne wojska najsławniejszych wodzów partyjskich, a Syrię uratował od strasznego najazdu Partów. Pomijam jego największą i wyjątkową zasługę, jeszcze bowiem nie wszystkim miłe jest jej głoszenie.33 Zachowajmy ją raczej w pamięci, nie rozpowiadając. [14,36] Domyślałem się, ojcowie, a nawet obiło mi się o uszy, że ponoć zbyt gorąco wychwalam Brutusa, zbyt gorąco Kasjusza, i to dla niego swoją mową chcę nawet uzyskać najwyższą władzę i panowanie. Komu schlebiam? Wszak to ludzie, którzy są chlubą rzeczypospolitej. Czy nie tak? Czyż nie chwaliłem zawsze Decymusa Brutusa we wszystkich swych mowach? Miałżebym wielbić raczej Antoniuszów, te zakały własnej rodziny, hańbiące samo imię Rzymianina? Miałbym wychwalać Cenzoryna - podczas obecnej wojny wroga, a w czasie pokoju nabywcę skonfiskowanych dóbr? Czy wymieniać pozostałych straceńców z tej bandy zbirów? Daleki jestem nie tyko od chwalenia tych wrogów spokoju, zgody, praw, sądów i wolności, lecz nie mógłbym nie odczuwać w stosunku do nich głębokiej nienawiści - równej mojej miłości do rzeczypospolitej. [14,37] „Uważaj, żebyś nie obraził weteranów" - jakże często słyszę te słowa. Wszak mam obowiązek troszczyć się o weteranów, lecz jedynie o tych, co się nie dali ogarnąć szałowi, zaś bać się ich z pewnością nie muszę. A co do weteranów, którzy chwycili za broń w obronie państwa, poszli za wykonawcą dobrodziejstw ojca, Gajuszem Cezarem, i dziś z narażeniem życia bronią rzeczypospolitej, o nich powinienem nie tylko się troszczyć, lecz także pomnażać ich majątki. Uważam, że wielka chwała i sława należy się również tym, którzy pozostają w spoczynku, jak Legion VII i VIII, 32 Kasjusz, legat Krassusa w czasie wojny z Partami, w latach 53-52 dowodził wojskami w Syrii aż do przybycia tam Bibulusa. 33 Zasługą tą jest zamordowanie Cezara. 189 natomiast nikt nie powinien uznać za godnych troski towarzyszy Antoniusza, co przejadłszy dobrodziejstwa Cezara, oblegają konsula desygnowanego, ogniem i mieczem temu Miastu grożą, zaprzedali się Saksie i Kafonowi, ludziom zrodzonym do zbrodni i kradzieży. Mamy zatem do czynienia albo z zacnymi weteranami - tym winniśmy szacunek, albo z pozostającymi w spoczynku - tych musimy chronić, albo z niegodziwcami - przeciwko ich szaleństwu trzeba toczyć słuszną wojnę. [15,38] A zatem uczucia których weteranów boimy się urazić? Tych, co Decymusa Brutusa pragną uratować z oblężenia? Skoro drogie im życie Brutusa, czy mogliby mieć w nienawiści imię Kasjusza? A może boimy się urazić tych, którzy nie opowiedzieli się po żadnej ze stron? Nie boję się, że dla współobywateli przykrym wyda się ktoś, kto przeszedł w stan spoczynku. Trzecia grupa to nie weterani, lecz najbardziej zacięci wrogowie - im pragnę zadać największe cierpienia. Dokądże, ojcowie, będziemy głosować zgodnie z upodobaniami weteranów? Cóż to byłaby za pycha i bezczelność, gdyby żądali, byśmy im wybierali wodzów zgodnie z ich upodobaniami! [15,39] Ojcowie, muszę powiedzieć, co myślę: uważam, że powinniśmy bać się nie tyle o to, co o waszej powadze myślą weterani, lecz jak oceniają młodzi żołnierze, kwiat Italii, co nowo zaciągnięte legiony czekające w pełnej gotowości, by wyzwolić ojczyznę razem z całą Italią. Nic przecież nie kwitnie wiecznie, jedno pokolenie następuje po drugim. Długo odnosiły sukcesy legiony Cezara, teraz kwitną Pansy, kwitną Hircjusza, kwitną legiony Cezara syna, kwitną też legiony Pianka. Przewyższają tamte liczbą, przewyższają młodością, a także szacunkiem, który budzą, prowadząc wojnę przez wszystkie ludy uznaną za słuszną. Dlatego obiecaliśmy im nagrody, a tamci już je otrzymali. Niech cieszą się ci, co otrzymali, a to, co obiecaliśmy, zostanie spłacone. Mam nadzieję, że bogowie nieśmiertelni uznają to za rzecz jak najbardziej słuszną. [15,40] Skoro tak się sytuacja przedstawia, uważam, ojcowie, że powinniście się przychylić do mego głosu. 190 FILIPIKA DWUNASTA [1,1] Ojcowie, choć wydaje się, że człowiekowi, z którym często zgadzacie się w sprawach najważniejszych, najmniej przystoi chybiać, mylić się i popełniać błędy, pocieszam się, że błąd popełniłem wspólnie z wami i z tak mądrym konsulem. Kiedy bowiem dwaj mężowie konsularni1 przynieśli nam nadzieję na godziwy pokój, wyglądało na to, że jako zaufani i domownicy Marka Antoniusza muszą wiedzieć o jakichś jego kłopotach nam nieznanych. U jednego przebywa żona Antoniusza z dziećmi,2 drugi codziennie wymienia z Antoniuszem korespondencję i otwarcie mu sprzyja.3 [1,2] Oni to nagle zaczęli zachęcać do zawarcia pokoju, czego przez długi czas nie robili - a zdawało się, że postępują tak nie bez przyczyny. Również konsul dołączył do ich zachęt. I to jaki konsul! Jeśli szukamy roztropnego, jest niemal nieomylny, jeśli odważnego - na zawarcie pokoju nie zezwoliłby nigdy, chyba że z wrogiem, który się poddał i został pokonany. Jeśli szukamy człowieka silnego duchem, oto ten, co śmierć przedkłada nad niewolę. Zdawało się, że wy, ojcowie, w swych wielkiej wagi dekretach, niepomni surowości, skupiliście się raczej na dyktowaniu warunków, a nie na ich przyjmowaniu. Błysnęła nadzieja, iż Antoniusz się podda, co jego przyjaciele wolą zwać zawarciem pokoju. Gdy dowiedzieliśmy się, że jego dom jest pogrążony w smutku, a żona rozpacza, dobre myśli opanowały i mnie, i was, jak mniemam. Widziałem też zasmuconych jego stronników, których z oczu nie spuszczam. [1,3] Jeśli nie tak 1 Tj. senatorowie Lucjusz Kalpurniusz Pizon i Kwintus Fufiusz Kalenus. 2 Mowa o Fulwii i Antillusie. 3 Zob. Cyceron (Phil. 2,5,5). 191 się rzeczy mają, dlaczego o pokoju napomyka Pizon, a przede wszystkim Kalenus, dlaczego właśnie teraz i tak niespodziewanie, dlaczego tak nagle? Pizon zaprzecza, jakoby coś wiedział, mówi, że o niczym nie słyszał. Protestuje Kalenus, twierdzi, iż nie dotarła do niego żadna nowa wiadomość. Tak teraz gadają, bo myślą, że uwikłaliśmy się w to pokojowe poselstwo. Czyż trzeba podejmować nowe decyzje, skoro sytuacja nie uległa żadnej zmianie? [2,3] Ojcowie, zostaliśmy oszukani, powiadam, oszukani! Przyjaciele Antoniusza działają w jego interesie, nie dla dobra publicznego. Zdawałem sobie z tego sprawę, lecz jakby przez mgłę: troska o ratunek dla Decymusa Brutusa przytępiła ostrość umysłu. Gdyby podczas wojny można było zastępować obleganych, chętnie pozwoliłbym siebie samego zamknąć w oblężeniu, żeby tylko Decymus Brutus odzyskał wolność. [2,4] Zwiodło nas pytanie Kwintusa Fufiusza: „Czy nie wysłuchamy Antoniusza, nawet jeśli odstąpi od Mutyny, nawet jeżeli powie, że się podda władzy senatu?". Zdawało się, że byłoby to postępowanie zbyt surowe, więc ugięliśmy się i ustąpili. No i czy odstąpił od Mutyny? Kalenus na to: „Nie wiem". Czy Antoniusz jest posłuszny senatowi? „Wierzę, że tak, ale pod warunkiem że zatrzyma swą godność". Na Herkulesa, solidnie się musicie, ojcowie, napracować, by własną, zgoła tak zaszczytną, godność utracić, a zachować godność Antoniusza, który jej ni krzty nie ma i mieć w żaden sposób nie może. Wówczas Antoniusz otrzyma od was to, co sam roztrwonił z własnej winy. Gdyby coś mówił, leżąc u waszych stóp, może wysłuchałbym go, chociaż...,4 lecz wolę przyznać, że wysłuchałbym. Gdy stoi prosto na nogach, trzeba mu stawić czoło albo razem z godnością oddać mu wolność. [2,5] Ponoć mamy spętane ręce, bo uchwalono wysłanie poselstwa. Czy mądrego cokolwiek krępuje, gdy może zmienić decyzję? Myli się każdy, ale tylko głupiec trwa w błędzie. Przecież późniejsze myśli, jak powiadają, zwykle są mądrzejsze.5 Opadła mgła, o której dopiero co powiedziałem, zabłysło światło, wszystko jest widoczne jak na dłoni, i nie tylko dla nas samych, bo napominają nas i przyjaciele. Słyszeliście słowa, jakie przed chwilą wyrzekł przezacny mąż: „Zastałem dom pogrążony w smutku, smutną żonę, dzieci. Dobrzy ludzie dziwili się, a przyjaciele oskarżali mnie, że zwiedziony nadzieją na pokój podjąłem się poselstwa". I nic dziwnego, Publiuszu Serwiliuszu, wszak twoje surowe i poważne 4 CHOCIAŻ... - w domyśle: ... nie zasługuje na to. 5 Cytat z Eurypidesa (Hipp. 436). 192 słowa ogołociły Antoniusza z wszelkiej - nie mówię nawet - godności, lecz przede wszystkim z nadziei na ratunek. [2,6] Któż by się nie zdziwił, że właśnie ty masz iść do niego w poselstwie? Sam tego doświadczam, bo miałem takie samo zdanie jak ty i na własnej skórze odczuwam naganę, z jaką się ono spotyka. Czy tylko nas jednych ganią? A dzielny mąż, jakim wszak jest Pansa, czy bez powodu niedawno przemawiał tak dobitnie i długo? Czy miał na celu coś innego, jak nie oddalenie od siebie fałszywego podejrzenia o zdradę? Skąd się ono wzięło? Z nagłej decyzji o zawarciu pokoju, którą powziął zwiedziony błędem tym samym co my. [3,7] Ojcowie, jeśli omamieni złudną i zwodniczą nadzieją popełniliśmy błąd, powróćmy na właściwą drogę. Zmiana decyzji to najlepszy ratunek dla tego, kto żałuje. Jakiż bowiem, na bogów nieśmiertelnych, pożytek może przynieść rzeczypospolitej to poselstwo? O pożytku mówię - a jeśli jej zaszkodzi? Powiedziałem „zaszkodzi" - a jeśli już zaszkodziło i przyniosło straty? Czy myślicie, że tak gorące i mocne pragnienie odzyskania wolności, jakie teraz żywi naród rzymski, na wieść o wysłaniu pokojowego poselstwa nie przygasło i nie osłabło? A municypia? a kolonie? a cała Italia? Czy długo wytrwa w zapale, którym zapłonęła, przeciwna powszechnej pożodze? Czy według was ci, którzy całą duszą i ciałem są oddani sprawie ratowania rzeczypospolitej, nie pożałują, że otwarcie wyrazili swe przekonania i nie kryli swej nienawiści do Antoniusza, że obiecali pieniądze i chwycili za broń? W jaki sposób przyjmie naszą decyzję Kapua, która w tych czasach drugim Rzymem się stała? Ona niegodziwych obywateli potępiła, wyrzuciła i przepędziła.6 Temu, powiadam, temu mężnie sobie poczynającemu miastu Antoniusza omal z rąk wyrwano. [3,8] Czy ową decyzją nie osłabiamy siły naszych legionów? Któż pełen zapału będzie się gotował do wojny, gdy dojrzy nadzieję pokoju? Nawet zesłany z nieba, niemal boski Legion Marsowy na tę wieść zmięknie, rozklei się i postrada owo najpiękniejsze miano -Marsowy, wyślizgną się z dłoni miecze, wypadnie z ręki broń. Najpierw poszedł za senatem, ale teraz uzna, że nie większą nienawiść winien żywić do Antoniusza jak do senatu. Wstyd przed tym Legionem, wstyd przed Legionem IV, równie mężnym, który uznając naszą władzę, opuścił Antoniusza niejako swego konsula i wodza, lecz jako wroga, co napadł ojczyznę. Wstyd przed doborowym woj- 6 Antoniusz usiłował założyć w Kapui kolonię dla weteranów, lecz oburzeni mieszkańcy wygnali go z miasta; zob. Cyceron (Phil. 2,39,100. 40,102). 193 skiem, co z dwóch złączone, po odbyciu przeglądu ruszyło do Mutyny. Gdy usłyszy słowo „pokój", czyli dowie się o naszym strachu, choćby się i nie cofnęło, z pewnością się zatrzyma. Po cóż bowiem śpieszyć do walki, skoro senat ją odwołuje i trąbi do odwrotu? [4,9] Czy jest coś bardziej niesprawiedliwego niż fakt, że uchwalamy pokój bez wiedzy toczących wojnę? I to nie tylko bez wiedzy, lecz wbrew ich woli. Czy myślicie, że chce pokoju Aulus Hircjusz, nasz znakomity konsul, i Gajusz Cezar, z łaski bogów na ten właśnie czas zrodzony, którego listy, tchnące nadzieją na zwycięstwo, w ręce trzymam? Oni pragną zwyciężyć, oni dążą do zwycięstwa, najsłodsze zaś i najpiękniejsze słowo „pokój" chcą usłyszeć po odniesieniu zwycięstwa, nie dzięki układom. A Galia? Jak waszym zdaniem Galia przyjmie tę wiadomość? Przecież to ona zaczęła prowadzić i popierać tę wojnę, a teraz znosi jej ciężary. Nie na rozkaz, lecz wręcz na samo skinienie Decymusa Brutusa stając w gotowości, na samym początku wsparła tę wojnę orężem, ludźmi i pieniędzmi. Właśnie Galia całą siebie wystawiła na okrucieństwo Marka Antoniusza. Rabowana, pustoszona, cała stoi w ogniu i ze spokojem znosi nieszczęścia wojny, byleby tylko zażegnać niebezpieczeństwo niewoli. [4,10] Pomijając pozostałe części Galii, wszak wszystkie jednakowe wykazują męstwo, powiem o mieszkańcach Patawium, co przed jednymi posłańcami Antoniusza zamknęli bramy, innych wyrzucili, naszych wodzów wspomogli pieniędzmi, żołnierzami i orężem, którego brakowało najbardziej. To samo uczynili pozostali, których dawniej połączyła wspólna sprawa, choć myślano, że z powodu wieloletnich krzywd żywią niechęć do senatu. Najmniej to dziwne, iż są wierni, gdy dopuszczono ich do obywatelstwa, skoro także nie posiadając praw, zawsze dochowywali wierności.7 [5,10] A zatem tym wszystkim ludziom oczekującym wygranej mamy zwiastować pokój, czyli brak nadziei na zwycięstwo? [5,11] Cóż dopiero, jeśli pokój jest niemożliwy? Jaki to bowiem może być pokój, skoro człowiekowi, z którym go zawierasz, nie można poczynić żadnych ustępstw? Wielokrotnie zachęcaliśmy Antoniusza do zawarcia pokoju, jednak wolał wojnę. Wysłano posłów, czemu się sprzeciwiałem, lecz jednak wysłano.8 Zanieśli mu rozka- 7 Mieszkańcom Galii Przedalpejskiej długo odmawiano praw obywatelskich; nadał im je dopiero Cezar w 48 r. 8 Na temat tego poselstwa, uchwalonego przez senat podczas posiedzenia 4 stycznia 43 r., zob. Cyceron (Phil. 6,2,3-3,6; 7,4,14. 9,26; 8,7,21; 14,2,4). 194 zy i także ich nie posłuchał. Oznajmili: niech nie oblega Brutusa, niech odstąpi od Mutyny - tym zacieklej prowadził oblężenie. I mamy słać posłów w sprawie pokoju do człowieka, który wzgardził posłańcami pokoju? Myślimy, że w stosunku do nas będzie miał skromniejsze wymagania niż wtedy, gdy wysyłał polecenia senatowi? 9 Przecież już wtedy jego żądania zdawały się całkiem niegodziwe, lecz jednak jakoś można było na nie przystać; jeszcze nie napiętnowaliście go tak srogimi i tak licznymi wyrokami potępienia.10 Teraz domaga się tego, czego mu przyznać w żaden sposób nie możemy, chyba że najpierw przyznamy, iż nas w tej wojnie pokona. [5,12] Uznaliśmy, że składał w skarbie publicznym sfałszowane uchwały senatu. Czy uznamy je za prawomocne? Orzekliśmy, iż przeprowadził je przy użyciu siły i wbrew wróżbom, zatem ani naród, ani plebs nie jest zobowiązany do ich przestrzegania - czy uważacie, że można je przywrócić?11 Jak stwierdziliście, Antoniusz przywłaszczył sobie ze skarbu państwa siedemset milionów sesterców - czy zatem człowiek, co sprzeniewierzył państwowe pieniądze, nie dopuścił się kradzieży? Posprzedawał przywileje, prawa obywatelskie, urzędy kapłańskie i królestwa - czy znów należy przybić tablice, które na mocy waszych dekretów zdjęto?12 A jeśli nawet upadną nasze postanowienia, czyż zdołamy wymazać z pamięci to, co zaszło? [6,12] Kiedy zapomną potomni, czyja zbrodnia kazała nam przywdziać niepiękne13 wojskowe odzienie? Choćby wytarto krew przelaną przez centurionów Legionu Marsowego w Brundyzjum,14 czy można zatrzeć świadomość popełnionego okrucieństwa? Pominę to, co się wydarzyło później, ale jakiż upływ czasu usunie szańce usypane wokół Mutyny, te pomniki hańby, usunie dowody zbrodni i ślady łotrostwa? [6,13] Na bogów nieśmiertelnych, czy mamy coś jeszcze, w czym moglibyśmy ustąpić temu zuchwałemu i niegodziwemu zabójcy 9 O żądaniach Antoniusza zob. Cyceron (Phil. 8,8,25-10,28). 10 Wyrokami potępiającymi Antoniusza Cyceron nazywa godzące w niego uchwały senatu: ogłoszenie stanu wyjątkowego, przyznanie konsulom nadzwyczajnych uprawnień, uchwalenie zaszczytów dla Sulpicjusza, przyznanie Brutusowi imperium i ogłoszenie stanu wojny z Dolabellą. 11 O fałszowaniu uchwał senatu i gwałceniu wróżb przez Antoniusza zob. Cyceron (Phil. 13,3,5; 1,9,21-23). 12 Zob. Cyceron (Phil. 1,1,1; 2,36,92-37,93. 38,97; 3,4,10; 5,4,11; 7,5,15). 13 Odzienie wojskowe niepięknym wydaje się w porównaniu z togą. 14 Zob. Cyceron (Phil. 3,2,4). 195 ojczyzny? Może oddamy mu Galię Zaalpejską i wojsko? Wszak nie byłoby to zawarcie pokoju, lecz odroczenie wojny, a nawet jej rozprzestrzenienie i w końcu wyrzeczenie się zwycięstwa. Czyż on nie zwycięży, jeśli pod jakimikolwiek warunkami wkroczy ze swą bandą do Miasta? Teraz z bronią w ręku panujemy nad wszystkim, cieszymy się wielką powagą. Wielu zatraconych obywateli odeszło, podążyli za swym niegodziwym wodzem, ale my nie możemy ścierpieć widoku twarzy i słuchać rozmów tych, którzy jeszcze w Mieście pozostali. Jak myślicie, do czego dojdzie, gdy oni wszyscy w jednym czasie zaatakują? My złożymy broń - oni jej nie złożą. Czy z powodu własnych decyzji nie zostaniemy pokonani ostatecznie? [6,14] Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie Marka Antoniusza jako męża konsularnego, dołączcie do niego Lucjusza, żywiącego nadzieję na konsulat, i jeszcze innych, którzy myślą nie tylko o zaszczytach i władzy właściwych naszemu stanowi. Nie lekceważcie nawet Tyronów Numizjuszów i Mustelów Sejuszów! Pokój z nimi zawarty nie będzie pokojem, lecz zatwierdzeniem niewoli. Znakomitą mowę wybitnego męża, Lucjusza Pizona, słusznie, Panso, pochwaliłeś nie tylko w senacie, lecz także na komicjach. Powiedział, że wyjedzie z Italii, opuści Penaty i ojczyste strony, gdyby - niech bogowie nas przed tym uchronią! - Antoniusz miał zdławić rzeczpospolitą. [7,15] Pytam więc ciebie, Lucjuszu Pizonie, nie sądzisz, że rzeczpospolita zostałaby zdławiona, jeśli przyjęlibyśmy do niej tylu tak nikczemnych obywateli i zuchwałych zbrodniarzy? Ledwo mogliśmy ich tolerować, kiedy jeszcze nie skalali się tyloma morderstwami. Myślisz, że państwo łatwo teraz zniesie owych ludzi, pogrążonych we wszelakich zbrodniach? Uwierz mi, że trzeba będzie albo pójść za twą radą i ustąpić, wyjechać, pędzić żywot biedaka i włóczęgi, albo położyć karki pod topory bandytów i polec w ojczyźnie. Gdzie się podziały, Gajuszu Panso, te twoje słynne przepiękne zachęty, jakimi pobudzałeś senat i wzniecałeś zapał w narodzie rzymskim, nie tylko głosząc, lecz i wpajając mu naukę, że dla Rzymianina nie ma nic haniebniejszego niż niewola? [7,16] Czy po to przywdzialiśmy wojskowe płaszcze, chwyciliśmy za broń, zgromadziliśmy młodzież z całej Italii, aby mając liczne i doborowe wojsko, wysyłać posłów w sprawie pokoju? Jeśli mamy Antoniuszowi na ten pokój pozwolić, dlaczego on nas nie prosi, a jeśli mamy mu dyktować warunki, czego się boimy? Miałżebym ja wziąć udział w tym poselstwie albo przyłączyć się do tego pomysłu, na 196 wet nie podzielając zdania innych posłów, a naród rzymski nic nie będzie o tym wiedział? Dojdzie do tego, że gdy się Antoniuszowi w czymkolwiek ustąpi albo coś mu się przyzna, zawsze na mnie spadnie odpowiedzialność za jego nieprawości, skoro będzie się wydawało, że to ja dałem mu możność ich popełniania. [7,17] Choćby nawet znalazł się powód do zawarcia pokoju z łotrostwem Marka Antoniusza, jednak jestem ostatnią osobą, jaką należało wybrać, by zabiegać o ten pokój. Nigdy decyzji o poselstwie nie uważałem za słuszną. Zanim posłowie powrócili, odważyłem się powiedzieć, że choćby pokój przynieśli, należy go odrzucić, bo pod imieniem pokoju kryje się wojna. Jako pierwszy włożyłem wojenny płaszcz, zawsze nazywałem Antoniusza wrogiem, podczas gdy inni - przeciwnikiem. Nieustannie mówiłem o wojnie, inni - o tumulcie. I zawsze mówiłem o tym nie tylko w senacie, także wobec ludu. Skwapliwie szturmowałem nie tylko samego Antoniusza, lecz także towarzyszy i pomocników jego zbrodni: tu obecnych i tych, co są razem z nim; wreszcie przypuszczałem ataki na cały jego dom. [7,18] Przeto, gdy pojawiła się nadzieja na pokój, radośni i weseli źli obywatele winszowali sobie wzajemnie, jakby odnieśli zwycięstwo, a mnie - niczym niegodziwca - wyklinali i skarżyli się na mnie. Nie ufali także Serwiliuszowi, pamiętając, jak swymi mowami pogrążył Antoniusza. Lucjusz Cezar, choć to mąż dzielny i znakomity senator, jednak został wujem Antoniusza, Kalenus - pełnomocnikiem, Pizon - przyjacielem. 15 Ty sam, Panso, skądinąd skwapliwy i odważny konsul, już uchodzisz za ułagodzonego, nie dlatego, że takim jesteś albo stać się mogłeś, lecz twoja wzmianka o pokoju sprawiła, iż wielu powzięło podejrzenia, że zmieniłeś zdanie. Przyjaciele Antoniusza źle znoszą fakt umieszczenia mnie wśród tychże osób, wypada zatem im ulec, skoro już zaczęliśmy być wspaniałomyślni. [8,19] Niech posłowie jadą - wszystkiego dobrego! Lecz niech jadą ci, których obecność nie urazi Antoniusza. Jeśli zaś nie o niego się troszczycie, ojcowie, to przynajmniej miejcie na uwadze moje dobro. Oszczędźcie me oczy i okażcie jakąś łaskę słusznemu cierpieniu. Pomijam fakt, że musiałbym oglądać wroga ojczyzny, wobec którego nienawiść z wami dzielę, lecz jakim sposobem zdołam spojrzeć na mojego osobistego wroga, o którego wielkim okrucieństwie świadczą zacięte wypowiedzi na mój temat? Myślicie, że jestem tak nieczuły, bym mógł spotkać się z człowiekiem, któ- 15 Mowa o posłach, którzy razem z Cyceronem mieli udać się do Antoniusza. 197 ry - gdy niedawno na zgromadzeniu wojska miał obdarować morderców w jego mniemaniu najśmielszych - powiedział, że moje dobra darowuje Petuzjuszowi z Urbinum, temu, co podczas katastrofy, do jakiej sam doprowadził pokaźny spadek po ojcu, nadział się na skały Antoniuszowe? [8,20] Czy będę mógł oglądać Lucjusza Antoniusza, którego okrucieństwa nie zdołałbym uniknąć, gdyby mnie nie obroniły mury, bramy i miłość rodzinnego municypium?16 Ten azjatycki murmillon, łupieżca Italii, kolega Lentona i Nukuli, dając złote sesterce Akwili, pierwszemu centurionowi legionu, powiedział, że z mego majątku je daje. Powiedziałby pewnie, że ze swojego, gdyby nie uważał, iż nawet sam Akwila w to nie uwierzy. Nie zniosą, powiadam, moje oczy widoku Saksy, Kafona, dwóch pretorów ani dwóch trybunów desygnowanych,17 ani Bestii, ani Trebelliusza, ani Tytusa Pianka. Nie dam rady spokojnie patrzeć na tylu bezczelnych wrogów, najokropniejszymi zbrodniami skalanych. I nie wynika to stąd, że mam zwyczaj pogardzać ludźmi, lecz dlatego, że miłuję rzeczpospolitą. [8,21] Załóżmy, że się przezwyciężę i zapanuję nad samym sobą: ukryję najsłuszniejszy gniew, jeśli nie zdołam go stłumić. Myślicie, ojcowie, że idzie mi o zachowanie życia? Mało je cenię, zwłaszcza odkąd Dolabella sprawił, iż należałoby sobie życzyć śmierci, byleby bez cierpień i katuszy.18 Dla was jednak i dla narodu rzymskiego moje życie nie powinno być nic nie warte. Jestem przecież tym - o ile przypadkiem się nie mylę - który czuwając, okazując troskę, przemawiając, narażając się na niezliczone niebezpieczeństwa, wynikające ze skierowanej przeciwko mnie najbardziej zajadłej nienawiści ludzi nikczemnych, tyle dokonał, że rzeczypospolitej nie zaszkodził. Więcej nie powiem, by się nie zdawało, że jestem zbyt zarozumiały. [9,22] Skoro tak się rzecz przedstawia, czy sądzicie, że o własnym bezpieczeństwie zupełnie nie powinienem myśleć? Nawet tu, w Mieście, w domu, częstokroć zasadzano się na moje życie, a strzegą mnie przecież nie tylko wierni przyjaciele, lecz także oczy całego państwa. Myślicie, że gdy wyruszę w drogę, i to długą, żadnych zasadzek nie powinienem się obawiać? Trzy drogi prowadzą 16 Cyceron przebywał w swym rodzinnym Arpinum jesienią 44 r.; brak informacji na temat niebezpieczeństwa, jakiego wówczas uniknął. 17 Wspomniani pretorzy to Lucjusz Marcjusz Cenzorynus i Publiusz Wentydiusz Bassus, a trybunowie desygnowani to Tullus Hostyliusz i Marek Instejusz. 18 Aluzja do zamordowania Treboniusza. 198 do Mutyny, dokąd rwie się serce, by móc jak najszybciej oglądać rękojmię wolności narodu rzymskiego - Decymusa Brutusa. W jego ramionach chętnie oddałbym już ostatnie tchnienie, gdyby wszelkie moje działania z ostatnich miesięcy i wszystkie moje mowy osiągnęły wyznaczony przeze mnie cel. Jak zatem powiedziałem - są trzy drogi: droga Flaminiusza wzdłuż Morza Adriatyckiego, droga Aureliusza od strony Morza Tyrreńskiego, a środkiem - Kasjusza. [9,23] Teraz zastanówcie się, proszę, czy moja obawa o własne bezpieczeństwo nie jest płonna. Droga Kasjusza przecina Etrurię, a czy my wiemy, Panso, gdzie teraz Lenton Cezenniusz sprawuje swą władzę septemwira? Z pewnością nie ma go z nami ni duszą, ni ciałem. Przebywa może w domu lub niedaleko od niego, w każdym razie w Etrurii, a więc na mojej drodze. Kto mi da gwarancję, że Lenton jedną głową się zadowoli?19 Powiedz mi jeszcze, Panso, gdzie bawi Wentydiusz,20 którego przyjacielem zawsze byłem, dopóki nie stał się jawnym wrogiem rzeczypospolitej i wszystkich dobrych. Mogę unikać drogi Kasjusza i udać się drogą Flaminiusza, ale jeżeli, jak mówią, Wentydiusz udał się do Ankony, czy spokojnie dotrę do Ariminum? Pozostaje droga Aureliusza. Tam zaś, w dobrach Publiusza Klodiusza, niechybnie się mną zaopiekują, cały jego dom wybiegnie mi naprzeciw i w gościnę zaprosi przez wzgląd na naszą doskonale znaną przyjaźń.21 [10,24] Mam więc zaufać drogom, którymi niedawno, w czasie Terminaliów, nie odważyłem się pojechać do wiejskiej posiadłości, skąd zresztą zamierzałem powrócić jeszcze tego samego dnia? We własnych ścianach bez opieki przyjaciół ledwie jestem bezpieczny. Przebywam zatem w Mieście i jeśli będzie mi wolno, pozostanę, wszak tu moja siedziba, tu wartownia i strażnica, tu stała placówka. Niech inni zajmują obozy, toczą wojny, ścigają znienawidzonego wroga, wy i ja, razem będziemy strzec Miasta i jego spraw, jak to wielokrotnie mówiłem, a czyniłem zawsze, co przecież najważniejsze. Nie odmawiam podjęcia się obowiązku, lecz widzę, że naród rzymski odmawia za mnie. Nie ma człowieka mniej bojaźliwego ode mnie, ale też nie ma ostrożniejszego. Sprawa jest jasna. Dwudziesty rok na mnie jednego zasadzają się wszyscy bandyci, co po- 19 Lenton w 45 r. pod Mundą zabił ciężko rannego, uciekającego Gnejusza Pompejusza, syna Pompejusza Wielkiego. 20 Publiusz Wentydiusz Bassus przebywał w Picenum wraz z trzema legionami, którymi dowodził; był w drodze do Antoniusza. 21 Oczywiście ironia. 199 nieśli karę - nie powiem, że robią to ze względu na mnie, lecz ze względu na rzeczpospolitą. Mnie jak dotąd ona dla siebie samej zachowała przy życiu. Z bojaźnią to mówię, bo wiem, że niejedno może spotkać człowieka: wszak już raz, otoczony doborowymi siłami wpływowych mężów, rozmyślnie upadłem, aby powstać z godnością.22 [10,25] Czy zatem, udając się w drogę tak niebezpieczną i groźną, wykażę dostateczną ostrożność i zadowalającą przezorność? Polityk, gdy ginie, winien zostawić po sobie chwałę, a nie piętno głupoty i przekonanie, że sam sobie zawinił. Czy którykolwiek dobry człowiek nie opłakuje śmierci Treboniusza? Któż nie boleje nad zgonem tak wielkiego obywatela i męża? Ale są tacy, którzy, choć surowo, jednak mówią, że mniej należy nad nim ubolewać, bo przecież nie ustrzegł się człowieka niegodziwego i zbrodniarza. Przecież mądrzy uczą, że kto uważa się za stróża wielu, musi być najpierw stróżem własnego życia. Powie ktoś, że strzeżony przez prawo i majestat sądów nie muszę się niczego obawiać ani szukać ochrony przed możliwymi zasadzkami. Któż bowiem ważyłby się w biały dzień na wojskowym trakcie napaść na znakomitego obywatela i jego liczną świtę? Wszystko to nie ma żadnego znaczenia ani w obecnej chwili, ani w stosunku do mojej osoby. [10,26] Wszak nie tylko kary nie będzie się obawiał człowiek, który targnąłby się na mnie, lecz będzie nawet żywił nadzieję, że u bandy łotrów zyska sławę i nagrodę. [11,26] W Mieście potrafię niebezpieczeństwu zaradzić, bo łatwo się orientuję, skąd wychodzę, dokąd idę, co z prawej, a co z lewej strony. Czy tak samo będzie na apenińskich ścieżkach? Tam, nawet jeśli nie wpadnę w zasadzkę, którą bardzo łatwo przygotować, jednak niespokojne myśli zupełnie nie pozwolą mi skupić się na obowiązkach posła. Ale załóżmy, że uniknąłem zasadzek, przedarłem się przez Apeniny - z Antoniuszem bez wątpienia muszę się spotkać i odbyć z nim rozmowę. Jakie miejsce zostanie na ten cel wybrane? Jeżeli poza obozem, ja, jak sądzę, [†] bezpieczny nie będę [†] (co do pozostałych, to już ich sprawa). Znam szaleństwo tego człowieka, znam jego nieokiełznaną porywczość, nieokrzesanie i zwyrodniały charakter, którego nawet wino nie łagodzi. Gniewem i szaleństwem rozpalony wspólnie z bratem Lucjuszem, obmierzłym bydlakiem, zapewne nigdy nie utrzyma z dala ode mnie swych rąk bezbożnych i splamionych zbrodnią. 22 Wspomnienie wygnania. Cyceron pozostawał poza Rzymem przez sześć miesięcy w 58 r. Powrócił triumfalnie witany przez mieszkańców Miasta. 200 [11,27] Nie zapomniałem rozmów największych wrogów i śmiertelnie poróżnionych ze sobą obywateli. Konsul Gnejusz Pompejusz, syn Sekstusa, w mej obecności - a byłem wówczas w jego wojsku świeżo upieczonym żołnierzem - prowadził między dwoma obozami rozmowę z Publiuszem Wettiuszem Skatonem, wodzem Marsów. Pamiętam, że na tę rozmowę przyjechał z Rzymu Sekstus Pompejusz, brat konsula, mąż uczony i mądry. Kiedy go Skaton pozdrowił, zapytał: „Jak mam cię nazwać?". Tamten odparł: „Wedle serca gościem, a wrogiem z konieczności". Była to rozmowa równego z równym, najmniejszy strach, żadne podejrzenia jej nie towarzyszyły, nienawiść zaś była umiarkowana, a to dlatego, że sprzymierzeńcy nie usiłowali nam odebrać praw obywatelskich, lecz sami chcieli je otrzymać. Sulla ze Scypionem, jeden mając po swej stronie kwiat arystokracji, drugi - naszych sprzymierzeńców, między Kales i Teanum uzgadniali warunki i ustawy dotyczące władzy senatu, głosowania ludu i obywatelstwa.23 Chociaż nie dotrzymano zobowiązań podjętych podczas tej rozmowy, jednak nie doszło do użycia siły ani nawet do takiej groźby. [12,28] Czy my pośród łotrów Antoniusza będziemy równie bezpieczni? Nie będziemy, a jeśli niektórzy będą, wątpię, by mnie niebezpieczeństwo nie groziło. Jeżeli natomiast nie spotkamy się poza obozem, to gdzie dojdzie do rozmowy? Do naszego obozu on nie przyjdzie nigdy, a my w żadnym wypadku nie udamy się do jego. Pozostaje wysłać żądania na piśmie i taką przyjąć odpowiedź. Zostaniemy więc w obozie. Na wszystkie jego żądania mam jedną odpowiedź, którą wam teraz przedstawię. Wyobraźcie sobie więc, że pojechałem, wróciłem i odbyłem poselstwo. Wszystkie żądania Antoniusza, gdy się wypowiem, przedłożę pod rozwagę senatowi, wszak nie godzi się postąpić inaczej, bo senat nie udzielił nam pełnomocnictw, jakich zgodnie ze zwyczajem przodków udziela się dziesięciu posłom zwykle po zakończeniu wojny, ani w ogóle nie otrzymaliśmy żadnych poleceń od senatu. Gdy podczas narady przedstawię swe zdanie, a - jak sądzę - nie obejdzie się bez sprzeciwu jakichś posłów, to czy nie powinienem 23 Kiedy przywódca optymatów, Sulla, wrócił ze Wschodu w 83 r., ruszył z Brundyzjum przeciw popierającym Mariusza konsulom Gajuszowi Norbanowi Bulbie i Lucjuszowi Korneliuszowi Scypionowi. Pokonawszy pierwszego pod Kapuą, rozpoczął z drugim pertraktacje na temat głównych punktów spornych, dzielących optymatów i popularów. Scypion pertraktacje zerwał, ale opuszczony przez wojsko, które przeszło na stronę Sulli, został wzięty do niewoli; później Sulla go uwolnił. 201 się obawiać, że rzesza nieobeznanych z polityką żołnierzy pomyśli, iż odwlekam zawarcie pokoju? [12,29] Załóżcie, że mych rad nie zgania nowo zaciągnięte legiony, bo jeśli chodzi o Legion Marsowy i Legion IV, jestem absolutnie pewien, że spotkam się z pochwałą tych, co nie myślą o niczym innym, jak o honorze i sławie. Ale czy nie powinniśmy żywić obaw co do weteranów? Nie mówię o strachu, wszak sami nie chcą go wzbudzać. Jak przyjmą moją nieustępliwość? Przecież usłyszeli wiele kłamstw na mój temat, wiele bzdur ludzie niegodziwi im nagadali. Wy jesteście najlepszymi świadkami, że zawsze działałem na ich korzyść, zabierając głos w senacie, wykorzystując swój autorytet i wygłaszając mowy, lecz oni wierzą niegodziwcom, wichrzycielom, swoim towarzyszom. Niewątpliwie są to ludzie dzielni, ale pomni na to, co zdziałali dla wolności narodu rzymskiego i dla ratowania rzeczypospolitej - zbyt hardzi i wszystkie nasze postanowienia oceniają wedle własnej siły. [12,30] Nie obawiam się ich spekulacji, lękam się pierwszego odruchu. Jeśli nawet uniknę przedstawionych wcześniej, jakże wielkich niebezpieczeństw, czy myślicie, że powrócę z poselstwa bezpiecznie? Kiedy bowiem zgodnie ze swym zwyczajem obronię waszą godność, dochowam wiary rzeczypospolitej i okażę nieugiętość, będę musiał lękać się nie tylko tych, którzy mnie nienawidzą, lecz i tych, którzy mi zazdroszczą. Niech więc moje życie rzeczpospolita dla siebie ustrzeże i niech ono zostanie zachowane dla ojczyzny, dopóki czy to godność, czy natura pozwalają. Oby śmierć przyszła jako wyrok losu lub - jeśli wcześniej trzeba mi się z nią zmierzyć - niech jej towarzyszy sława. Skoro sytuacja tak się przedstawia, choć tego poselstwa rzeczpospolita, delikatnie mówiąc, sobie nie życzy, jednak - po otrzymaniu gwarancji bezpieczeństwa, pójdę. Ojcowie, w całej tej sprawie będę miał na względzie nie to własne bezpieczeństwo, lecz pożytek państwa. Uważam, że skoro jest dużo czasu po temu, muszę wszystko naprawdę jak najdokładniej rozważyć i zrobić to, co uznam za najkorzystniejsze dla rzeczypospolitej. 202 FILIPIKA TRZYNASTA [1,1] Ojcowie, na początku tej wojny, jaką podjęliśmy przeciwko niegodziwym obywatelom i łotrom, bałem się, by zdradliwa propozycja zawarcia pokoju nie ostudziła pragnienia odzyskania wolności. Słodkie jest bowiem samo słowo „pokój", a rzecz sama równie miła, co zbawienna. Zdaje się jednak, że ani ogniska domowe, ani publiczne ustawy i prawa wolności nie mogą być drogie człowiekowi, który znajduje przyjemność w waśniach, rozlewie krwi współobywateli i w wojnie domowej. Uważam, że takiego należy wykluczyć z grona ludzi, wypędzić poza granice natury ludzkiej. Przeto jeśli Sulla, Mariusz, bądź obydwaj, jeśli Oktawiusz, Cynna i jeszcze raz Sulla, młody Mariusz i Karbon czy ktokolwiek inny pragnęli wojny domowej, uważam ich za obywateli zrodzonych na pohybel rzeczypospolitej. [1,2] Bo cóż ja mogę powiedzieć o tym ostatnim,1 którego postanowień bronimy, przyznając, że go słusznie zasztyletowano? W każdym razie nie ma nic bardziej odrażającego od obywatela i człowieka, który pragnie wojny domowej, jeśli w ogóle za obywatela i człowieka należy go uważać. Ojcowie, po pierwsze trzeba zwrócić uwagę na to, czy ze wszystkimi można zawierać pokój, czy może nieunikniona jest wojna, bo pokój podpisany w trakcie jej trwania byłby równoznaczny z uchwaleniem niewoli. Kiedy Sulla naprawdę zawierał pokój ze Scypionem albo tylko udawał, że to czyni, nie było powodów, by wątpić, że stan państwa będzie znośny, jeśli obaj dojdą do zgody. Gdyby Cynna zechciał pojednać się z Oktawiuszem, ludzi w rzeczypospolitej nie ogarnąłby szał. Gdyby w czasie ostatniej wojny 1 Tj. o Cezarze. 203 Pompejusz spuścił nieco ze swej surowości, a Cezar z ambicji, dane by nam było zachować i trwały pokój, i jakąś rzeczpospolitą. [2,2] Ale w obecnej sytuacji? Czy z Antoniuszami można zawrzeć pokój? Z Cenzorynem, Wentydiuszem, Trebelliuszem, Bestią, Nukulą, Munacjuszem, Lentonem, Saksą? Dla przykładu wymieniłem nieliczne nazwiska, sami dobrze znacie niekończącą się listę pozostałych i ich bestialstwo. [2,3] Dodajcie jeszcze niedobitki przyjaciół Cezara: Barbów Kasjuszów, Barbacjuszów, Pollionów, dodajcie kumpli Antoniusza i jego koleżków od kostek do gry: Eutrapelusa, Melę, Poncjusza, Celiusza, Krassycjusza, Tyrona, Mustelę, Petuzjusza. Pomniejszych pomijam, wymieniam wodzów. Dochodzą do nich żołnierze z Legionu Skowronków i pozostali weterani, wylęgarnia sędziów trzeciej dekurii2 - oni strwonili własne dobra, dobrodziejstwa Cezara przejedli i mają apetyt na nasze majątki. [2,4] Zaiste godna jest zaufania prawica Antoniusza, którą powyrzynał tylu obywateli! Pewne i święte będzie przymierze, jakie z Antoniuszami zawrzemy! Jeśli je Marek postanowi pogwałcić, nieskazitelny Lucjusz niechybnie go od tego odwiedzie. Jeżeli znajdą oni w Mieście miejsce dla siebie, dla Miasta miejsce już się nie znajdzie. Zamknijcie oczy i wyobraźcie3 sobie ich twarze, a szczególnie Antoniuszów, ich chód, wzrok, spojrzenie, sposób bycia, przyjaciół otaczających ich zewsząd i tych postępujących przed nimi. Poczujcie ich oddechy cuchnące winem, usłyszcie zniewagi i groźby, jakie wypowiedzą. Chyba że przypadkiem sam pokój ich obłaskawi i gdy przyjdą do senatu, przywitają się pięknie i przyjaźnie z każdym z nas porozmawiają. [3,5] Na bogów nieśmiertelnych, czy nie pamiętacie, co mówiliście na ich temat? Obaliliście postanowienia Marka Antoniusza, anulowaliście jego ustawy, stwierdziliście, że zostały przeprowadzone przy użyciu siły i wbrew wróżbom. Ogłosiliście pobór do wojska w całej Italii. Kolegę w konsulacie Antoniusza i jego wspólnika we wszystkich zbrodniach4 uznaliście za wroga. Jaki pokój z nim teraz zawrzecie? Gdyby to był wróg zewnętrzny, po tym, co zaszło, z trudem, lecz jednak można byłoby paktować. Morza, góry i połacie odległych krain oddzielałyby nas od niego. Nienawidzilibyśmy takiego kogoś, ale nasze oczy by go nie oglądały. 2 Zob. Cyceron (Phil. 1,8,20). 3 Zob. Cyceron (Phil. 11,3,7; 12,6,14). 4 Mowa o Dolabelli, który sprawował z Antoniuszem konsulat w 44 r., po śmierci Cezara. 204 Ci pozostaną w zasięgu wzroku i jeśli zdołają, rzucą się nam do gardeł. Jakimi bowiem zaporami zdołamy powstrzymać te krwiożercze bestie? Ktoś powie, że wynik wojny jest niepewny. Ale dzielni mężowie, jakimi być powinniście, muszą okazać męstwo - tyle przecież można - i nie wolno się lękać choćby pomyłki losu. [3,6] Skoro zaś od stanu tego wymaga się nie tylko dzielności, lecz i mądrości, choć się zdaje, że jednego nie można od drugiego oddzielić, to jednak je rozdzielmy. Dzielność nakazuje walczyć, podsyca słuszną nienawiść, pcha do boju, wzywa, by sprostać niebezpieczeństwu. Cóż na to mądrość? Mądrość snuje ostrożniejsze plany, przewiduje przyszłość, na wszelki sposób jest przezorna. Cóż zatem dyktuje? Wszak trzeba usłuchać mądrości i za najlepsze uznać to, co zostanie postanowione z największym jej udziałem. Jeśli mi każe niczego nie cenić nad życie, nie narażać się na niebezpieczeństwo, uciekać przed wszelkim ryzykiem, zapytam ją, czy także wtedy, gdy to pociągnie za sobą niewolę. Jeżeli przytaknie, ja takiej mądrości nie posłucham, choćby była bardzo głęboka. A jeśli, przeciwnie, odpowie: „O życie i ciało, o majątek i dobra rodzinne w ten sposób masz się troszczyć, by nie uważać ich za ważniejsze od wolności. Zechciej z nich korzystać tylko w wolnej rzeczypospolitej i dla nich nie rezygnuj z wolności, lecz dla niej je poświęć niczym okup złożony bezprawiu" - wtedy głosu mądrości usłucham i będę jej posłuszny jak bogu. [3,7] Przeto, jeśli uda się zachować wolność, przyjąwszy tych ludzi, to przezwyciężmy nienawiść i znieśmy zawarcie pokoju, ale skoro nie możemy zaznać godziwego pokoju, póki oni są cali i zdrowi, radujmy się, że los dał nam sposobność do walki. Albo będziemy się cieszyć ze zwycięstwa rzeczypospolitej, gdy ich zabijemy, albo pokonani - niech Jowisz oddali tę groźbę! - przeżyjemy, jeśli nie we własnym ciele, to przynajmniej w sławie męstwa. [4,7] Tymczasem Marek Lepidus, po raz drugi obwołany imperatorem, najwyższy kapłan, człowiek wielce zasłużony dla rzeczypospolitej w czasie ostatniej wojny domowej, zachęca nas do zawarcia pokoju. Ojcowie, nikt nie cieszy się u mnie większym autorytetem niż Marek Lepidus, tak z powodu męstwa, jak dla dostojeństwa rodu. Dochodzą tu i osobiste względy, bo wyświadczył mi liczne i cenne przysługi, również ja coś zrobiłem dla niego. Za jego największe dobrodziejstwo poczytuję to, że wykazuje dobrą wolę wobec rzeczypospolitej, która jest dla mnie zawsze droższa od życia. [4,8] Wszak swym autorytetem nakłonił do zawarcia pokoju znako 205 mitego młodzieńca, syna wybitnego męża, Pompejusza Magnusa, i bez użycia broni uwolnił rzeczpospolitą od najstraszniejszej groźby wojny domowej.5 Za owo dobrodziejstwo czuję się względem niego bardziej zobowiązany, niż wówczas, gdybym łatwo mógł je spłacić, dlatego wniosłem o przyznanie mu największych zaszczytów, jakie przyznać mogłem, w czym zgodziliście się ze mną; nigdy też nie przestałem pokładać w nim dużych nadziei i dobrze się o nim wyrażam. Rzeczpospolita wieloma wielkimi dowodami miłości związała ze sobą Marka Lepidusa: pochodzi on ze szlachetnego rodu, wszelkie zaszczyty i urząd najwyższego kapłana są jego udziałem, razem z bratem - jak przodkowie - ozdobił Miasto licznymi budowlami,6 ma najcnotliwszą żonę, dzieci, jakich każdy by sobie życzył, majątek znaczny i niezbrukany krwią obywateli. Nikt nie doznał gwałtu z jego strony, a wielu ocaliła jego dobroczynność i miłosierdzie. Taki więc mąż i obywatel może się pomylić w ocenie sytuacji, lecz w żaden sposób nie wolno mu zarzucać braku dobrej woli wobec rzeczypospolitej. [4,9] Marek Lepidus chce pokoju. Wspaniale, jeśli zawrze taki, jak niedawno - na mocy którego rzeczpospolita będzie oglądać syna Gnejusza Pompejusza i przyjmie go na swoje łono, i weźmie w swe objęcia, uznając, że wraz z nim sama sobie została zwrócona. Oto powód, dla którego uchwaliliście wystawienie przy mównicy posągu ze wspaniałym napisem i nieobecnemu przyznaliście prawo do triumfu. Chociaż bowiem wcześniej dokonał prześwietnych czynów wojennych, godnych triumfu, nie można mu było przyznać tego, czego nie przyznano Lucjuszowi Emiliuszowi, Emilianusowi Scypionowi Afrykańczykowi Starszemu ani Mariuszowi, ani też Pompejuszowi - wszak stoczyli wojny większe;7 ale za to, że bez wrzawy doprowadził do końca wojnę domową przy pierwszej nadarzającej się okazji, przyznaliście mu zaszczyty największe. [5,10]Czy uważasz więc, Marku Lepidusie, że rzeczpospolita będzie miała w Antoniuszach takich obywateli, jak w osobie Pompe- 5 Pochwałę Lepidusa Cyceron wygłosił już wcześniej; zob. Cyceron (Phil. 5,14,38-15,41). 6 Lepidus jako edyl (52) odbudował świątynię Diany na Awentynie, a jego brat, Lucjusz Emiliusz Lepidus Paullus, wzniósł na Forum bazylikę. 7 Lucjusz Emiliusz Paullus pokonał króla Macedonii Perseusza (168), Publiusz Korneliusz Scypion Emilianus Afrykański Młodszy zburzył Kartaginę (146) i Numancję (133), Publiusz Korneliusz Scypion Afrykański Starszy pobił Hannibala pod Zamą (202), Mariusz - Cymbrów i Teutonów (102-101), a Pompejusz - piratów (67) i Mitrydatesa (66), króla Pontu. 206 jusza? On odznacza się skromnością, powagą, umiarkowaniem i prawością; tamci zaś, a mówiąc o nich, nie wyłączam żadnego z owej bandyckiej watahy, przepełnieni są wszelakimi żądzami, skłonni do zbrodni, najodważniejsi w popełnianiu wszystkich występków. Zaklinam was, ojcowie, kto z was nie widzi tego, co Fortuna - sama, zgodnie z powiedzeniem, ślepa - dostrzega? Utrzymując w mocy postanowienia Cezara, jakich bronimy, by zachować zgodę, otworzymy przed Pompejuszem drzwi jego domu i odkupi go on za cenę, za którą nabył go Antoniusz. Dom Pompejusza odkupi, powiadam, odkupi jego syn. Ileż w tym goryczy! Lecz tę sprawę dostatecznie długo z bólem opłakiwaliśmy. Uchwaliliście, że Pompejuszowi wypłaci się tyle, ile z dóbr jego ojca mógł roztrwonić zwycięski wróg. [5,11] Proszę również, aby przez wzgląd na mą zażyłość z Pompejuszem ojcem powierzono mi przeprowadzenie tej sprawy, ponieważ wymaga tego konieczność. On wykupi ogrody, gmachy, posiadłości wiejskie, które zawłaszczył Antoniusz, a srebro, odzież, kosztowne tkaniny i wina, roztrwonione przez tamtego hultaja, ze spokojem uzna za przepadłe. Posiadłości w Albie i For-mii odzyska od Dolabelli, również dobra w Tuskulum odbierze Antoniuszowi. Anserów, co teraz oblegają Mutynę i osaczyli Decymusa Brutusa, trzeba wypędzić z Falernu. Być może są i inni, i to liczni, lecz umknęli mej pamięci. Twierdzę też, że ci, którzy stoją po stronie naszych wrogów, także oddadzą dobra Pompejuszowe za tyle, za ile je nabyli. [5,12] Sięgając po jakąkolwiek ich cząstkę, wykazali duży brak powściągliwości, by nie powiedzieć, że - zuchwałość. Kto mógłby coś dla siebie zatrzymać, skoro państwo odzyska tak znakomitego męża, ich właściciela? Czy nie zwróci ich ten, co pilnuje schedy swego pana jak smok strzegący skarbu - niewolnik Pompejusza, wyzwoleniec Cezara, który dzierży w posiadaniu Pole Lukańskie? Co do siedmiuset milionów sesterców, które, ojcowie, obiecaliście owemu młodzieńcowi, ich zwrot przeprowadźcie tak, by się zdawało, że synowi Gnejusza Pompejusza przekazujecie majątek ojca. Tyle zdziałał senat, a reszty naród rzymski dokona dla tego rodu, który niegdyś oglądał w rozkwicie. Sekstus otrzyma przede wszystkim miejsce w kolegium augurów, zajmowane przez jego ojca. Sam zgłoszę jego kandydaturę na ten urząd, aby dać synowi to, co od ojca otrzymałem.8 Którego z nich ochoczo wybierze sobie na augura Jowisz Najlepszy Największy (wszak jego woli wykładowcami i głosicielami nas ustanowiono), którego z nich chętniej za- 8 O otrzymanym na wniosek Pompejusza auguracie zob. Cyceron (Phil. 2,2,4). 207 twierdzi naród rzymski: Pompejusza czy Antoniusza? Mnie zaiste wydaje się, że z woli bogów nieśmiertelnych los zechciał, by - bez pogwałcenia prawomocnych postanowień Cezara - syn Gnejusza Pompejusza mógł odzyskać i godność, i majątek ojca. [6,13] Uważam, ojcowie, że nie należy pominąć milczeniem nawet tego, co oznajmiają nam znakomici mężowie, posłowie Lucjusz Paulus, Kwintus Termus i Gajusz Fanniusz, których stałą i niezmiennie dobrą wolę w sprawach państwa doskonale znacie. Otóż donoszą, że zboczyli z drogi, żeby w Massylii spotkać się z Pompejuszem. Dowiedzieli się od niego, że mógłby w pełnej gotowości wraz ze swymi wojskami ruszyć pod Mutynę, gdyby nie obawiał się rozdrażnić weteranów.9 Jest prawdziwie synem swego ojca, który mądrością wykazywał się nie mniej często niż dzielnością. Zdajecie więc sobie sprawę z tego, że ma zapał, a roztropności też mu nie brakuje. Marek Lepidus również powinien dołożyć wszelkich starań, aby nie zdawało się, że postępuje bardziej zuchwale, niż mu na to pozwalają jego obyczaje. [6,14] Jeżeli bowiem straszy nas wojskiem, to chyba nie pamięta, że wojsko należy do senatu i narodu rzymskiego, do całej rzeczypospolitej - nie do niego. Ponoć może go użyć jako swojego. Cóż z tego? Czy szlachetni mężowie winni czynić wszystko, co mogą, także jeśli jest to haniebne lub zgubne i robić tego absolutnie nie byłoby wolno? A czy jest coś bardziej haniebnego, wstrętnego albo niegodziwego, niż przeciwko senatowi, obywatelom, przeciw ojczyźnie prowadzić wojsko? Co godne większej nagany, niż czynić to, co niedozwolone? Skoro dozwolonym nazywamy postępowanie zgodne z ustawami, obyczajami przodków i prawem, to nikomu nie wolno prowadzić wojska przeciwko ojczyźnie. Nie wolno każdemu robić tego, co kto może, a jeżeli coś nie spotyka się ze sprzeciwem, to jeszcze nie znaczy, że jest dozwolone. Lepidusie, wszak ojczyzna dała ci wojsko, jak twoim przodkom, po to, byś jej bronił! Z nim będziesz gromić wroga, granice państwa rozszerzać, a senatu i narodu rzymskiego usłuchasz, gdy cię może do czego innego powoła. [7,15] Jeśli tak uważasz, Marku Lepidusie, jesteś najwyższym kapłanem, prawnukiem najwyższego kapłana Marka Lepidusa.10 Je- 9 Mowa o weteranach Cezara, którzy przeszli na stronę Oktawiana; zob. Cyceron (Phil. 1,2,6; 10,7,15.9,19; 11,14,37-15,39; 12,12,29-30). 10 Lepidus, do którego zwraca się Cyceron, był praprawnukiem wspomnianego Lepidusa, konsula w 187 r. 208 żeli zaś sądzisz przeciwnie, że ludziom tyle wolno, ile mogą, uważaj, aby się nie zdało, że wolisz iść za obcym, i to świeżym przykładem, a nie za pradawnym i do rodu należącym. Jeśli chcesz, posłuż się tu swym autorytetem, nie używając wojska, co znacznie bardziej pochwalam, jednak zastanów się, czy to rzeczywiście konieczne. Choć cieszysz się dużym autorytetem, przynależnym mężowi szlachetnemu, niemniej senat nie lekceważy sam siebie i naprawdę nigdy nie wykazywał większej powagi, stałości i męstwa. Wszyscy pałamy żądzą odzyskania wolności i niczyje wpływy nie zdołają ugasić tak płomiennego zapału senatu i narodu rzymskiego. Nienawidzimy, przepełnieni gniewem walczymy,11 nie uda się nam broni z rąk wytrącić. Nie usłuchamy sygnału do odwrotu ani głosu odwołującego wojnę. Żywimy najlepsze nadzieje. Wolimy ścierpieć największe trudy, niż popaść w niewolę. [7,16] Cezar wystawił armię niezwyciężoną, dwaj mężni konsulowie z wojskami stoją w pogotowiu, nie brak nam różnorodnej i znacznej pomocy ze strony konsula desygnowanego, Lucjusza Pianka. Toczy się walka o życie Decymusa Brutusa. Jeden chory na głowę gladiator ze zgrają najgorszych łotrów prowadzi wojnę z ojczyzną, z bogami Penatami, z ogniskami i ołtarzami domowymi, z czterema konsulami. 12 Jemu mamy ustąpić, jego warunków słuchać, czy uwierzymy, że z nim można zawrzeć pokój? [8,16] Istnieje ponoć niebezpieczeństwo, że przegramy. Nie boję się, że sam siebie miałby zdradzić człowiek,13 który cieszy się swym przeogromnym majątkiem tylko wtedy, gdy pozostają przy życiu dobrzy. Dobrzy obywatele są tacy przede wszystkim z natury, ale pomaga im w tym też majątek. W interesie wszystkich leży, by państwo było w dobrym stanie, lecz w przypadku tych, którym się w życiu poszczęściło, bardziej się to rzuca w oczy. Któż miał więcej szczęścia od Lepidusa (o czym mówiłem wcześniej), kto ma zdrowszy niż on rozsądek? Podczas Luperkaliów naród rzymski widział jego smutek i łzy. [8,17] Widział, jak był przybity i poruszony, gdy Antoniusz, zakładając Cezarowi koronę, wolał być Cezara niewolnikiem niż kolegą w urzędzie. Uważam, że za ten jeden czyn Antoniusz zasługuje na wszelką karę, nawet gdyby mógł się po- 11 NIENAWIDZIMY, PRZEPEŁNIENI GNIEWEM WALCZYMY (odimus, irati pugnamus) - zob. Lucyliusz (4,156): „odi [...], iratus pugno". 12 Czterej konsulowie to Hircjusz i Pansa oraz desygnowani na rok 42 - Decymus Brutus i Lucjusz Plankus. 13 Ciągle mowa o Lepidusie. 209 wstrzymać od popełnienia pozostałych zbrodni i łotrostw. Jeśli już sam chciał być niewolnikiem, dlaczego nam pana narzucał? I skoro sam w dzieciństwie14 znosił żądze ludzi, którzy w stosunku do niego postępowali jak tyrani, czy także dla nas i dla naszych dzieci musiał szykować pana i tyrana? Kiedy zaś zabito tamtego człowieka, stał się wobec nas tym, czym chciał, ażeby był tamten. [8,18] Czy w jakiejś krainie barbarzyńskiej znajdzie się tak plugawy i okrutny tyran, jakim w tym Mieście jest Antoniusz, otoczony uzbrojonymi barbarzyńcami? Za panowania Cezara przychodziliśmy do senatu jeśli niejako ludzie wolni, to przynajmniej bezpieczni. Za tego herszta piratów - co ja go będę nazywał tyranem! - te krzesła zajmowali Iturejczycy. Popędził nagle do Brundyzjum, aby stamtąd z wojskiem w kwadrat uszykowanym podejść pod Miasto. Krwią najdzielniejszych żołnierzy zbryzgał Suessę, znakomite miasto, teraz zacne municypium, a niegdyś kolonię. W Brundyzjum, w objęciach nie tylko najbardziej chciwej, lecz i najokrutniejszej żony wymordował najlepszych centurionów Legionu Marsowego. Z jaką pasją szaleniec ruszył stamtąd przeciw Miastu, to jest, by dokonać rzezi wszystkich porządnych ludzi! Sami bogowie nieśmiertelni zesłali wówczas nieoczekiwaną pomoc, gdyśmy się jej najmniej spodziewali. [9,19] Niewiarygodne i boskie męstwo Cezara powstrzymało bowiem okrutne i szaleńcze ataki tego łotra. On myślał, że w swych edyktach szkaluje Cezara, a nie pojął, że cokolwiek fałszywego powie na temat najcnotliwszego młodzieńca, ożywi pamięć rzeczywistej hańby własnego dzieciństwa. Z jakimże orszakiem, czy oddziałem raczej, wkroczył do Miasta! Na prawo i lewo wśród jęku narodu rzymskiego groził właścicielom, wyznaczał domy, jawnie obiecywał swoim, że pomiędzy nich Miasto rozdzieli. Wrócił do wojsk i wtedy miało miejsce owo zgubne zgromadzenie w Tyburze. Potem znów do Miasta pobiegł. Obrady senatu na Kapitolu. Jakiś były konsul miał na jego zlecenie zaproponować uchwałę o konieczności ukrócenia poczynań młodzieńca, aż tu nagle wiadomość o Legionie IV. Że Legion Marsowy zajął Albę, to wiedział. Poruszony, zrezygnował z pomysłu wniesienia pod obrady senatu sprawy Cezara, Miasto opuścił nie ulicami, lecz zaułkami, w płaszczu wojskowym. Tego samego dnia przeprowadził niezliczone uchwały senatu, które do publicznego skarbca zaniesiono wręcz szybciej, niż je zapisano. [9,20] Z Miasta nie podróż, 14 Na temat kompromitujących faktów z dzieciństwa Antoniusza zob. Cyceron (Phil. 2,18,44-46). 210 lecz pośpieszna ucieczka do Galii. Pewnie myślał, że ściga go Cezar z Legionem Marsowym, z Legionem IV, z weteranami, o których ze strachu mówić nie mógł. Wdzierającemu się do Galii zagrodził drogę Decymus Brutus, bo wolał sam rzucić się w wir wojny, niż by ten szedł dalej lub się wycofał, a gdy mimo to dalej się wyrywał, dał mu Mutynę, aby jego szał okiełznać. Kiedy Antoniusz szańcami ją otoczył, rowami okopał i ani dostojeństwo kwitnącej kolonii, ani godność konsula desygnowanego nie odstraszyły go od tej strasznej zbrodni, wówczas - klnę się na was, na naród rzymski i wszystkich bogów, co Miasta strzegą - wbrew mej woli i przy moim sprzeciwie trzech mężów konsularnych wysłano jako posłów do herszta łotrów i gladiatorów. [9,21] Czy żył kiedyś taki barbarzyńca, taki potwór, takie zwierzę? Nie wysłuchał, nie odpowiedział i wzgardził, za nic uznał nie tylko posłów tam obecnych, lecz w o wiele większym stopniu nas, którzy ich wysłaliśmy. Jakiego przestępstwa, jakiej zbrodni nie dopuścił się później ten łotr? Oblega mieszkańców naszej kolonii, wojsko narodu rzymskiego, imperatora konsula desygnowanego, pustoszy pola najlepszych obywateli. Wróg najbardziej plugawy wszystkim dobrym grozi krzyżem15 i torturami. [10,21] Z nim, Marku Lepidusie, można zawrzeć pokój? Wydaje się, że rzeczypospolitej nie zadowoli nawet najsroższa kara, która by go spotkała. [10,22] Jeśli dotąd ktoś mógł powątpiewać, że ten stan i naród rzymski nie mogą mieć nic wspólnego z ową niebezpieczną bestią, niech wreszcie pozbędzie się złudzeń, poznawszy list, jaki właśnie dostałem od konsula Hircjusza. Gdy go wam będę czytał, opatrując poszczególne zdania krótkim komentarzem, proszę, ojcowie, byście mnie, jak dotąd, uważnie słuchali. „Antoniusz do Hircjusza i Cezara". Nie nazywa siebie imperatorem ani Hircjusza konsulem, ani Cezara propretorem: to oczywiste, że wolał zrezygnować z przywłaszczonego sobie tytułu, niż tamtym należne przyznać. „Dowiedziawszy się o śmierci Gajusza Treboniusza, nie bardziej ucieszyłem się, niż zasmuciłem". Zobaczcie, co go - jak mówi - uradowało i co zasmuciło, a łatwiej o pokoju podyskutujecie. „Trzeba się cieszyć, bo poniesioną karą zbrodniarz odpłacił prochom i szczątkom wielkiego męża; i tak oto ujawniła się wola bogów, że nim rok upłynął, jeden ojcobójca poniósł karę, a nad innymi ona zawisła". O Spartakusie - jakże ina- 15 Kara śmierci przez powieszenie na krzyżu była zarezerwowana dla niewolników i podobnie jak tortury uchodziła za haniebną. 211 czej cię nazwać? - rozważając twe nikczemne zbrodnie, zdaje się, że można było znosić Katylinę. Miałeś czelność napisać, że trzeba się cieszyć, bo Treboniusz poniósł karę? Treboniusz zbrodniarzem? Jakiej zbrodni się dopuścił, jeśli nie tej, że w idy marcowe uchronił cię od śmierci, która ci się należała?16 [10,23] Oto z czego się cieszysz. Zobaczmy, co przyniosło smutek: „Żałować należy, że senat uznał Dolabellę za wroga narodu rzymskiego, bo mordercę zabił, i że - jak się zdaje - narodowi rzymskiemu droższy syn błazna niż Gajusz Cezar, ojciec ojczyzny". Czego żałujesz? Że Dolabella uznany za wroga? A nie rozumiesz, że za wroga uznano ciebie, w całej Italii ogłaszając pobór do wojska, wysyłając konsulów, czcząc Cezara zaszczytami, wreszcie przywdziewając wojskowe płaszcze? Czego więc jęczysz, zbrodniarzu, że senat uznał Dolabellę za wroga? Ty senat zupełnie lekceważysz, a mimo to toczysz wojnę, żeby ten najwyższy stan doszczętnie wyniszczyć, po nim zaś resztki dobrych oraz wszystkich bogatych obywateli. Treboniusza nazywa synem błazna, jakbyśmy nie znali jego ojca, znamienitego rzymskiego ekwity. Ma czelność gardzić niskim stanem drugiego człowiek, który z Fadią spłodził dzieci! [11,24] „Jakże zaś smutne, Aulusie Hircjuszu, że ty, uczczony przez Cezara, który uczynił cię tak wielkim, że aż sam się nadziwić nie możesz..."17 Nie mogę zaprzeczyć, że Cezar przyznał Hircjuszowi oznaki czci, lecz one czerpią swój blask z męstwa i roztropności, którym są dane na ozdobę. Ty zaś nie możesz zaprzeczyć, że ten sam Cezar i tobie przyznał oznaki czci, a kimże byłbyś, gdyby ci on tak wielu ich nie przyznał? Dokąd doprowadziłoby cię to twoje męstwo i jakże szlachetne urodzenie? Całe życie spędziłbyś w domach publicznych, knajpach, na hazardzie i pijatykach, co zresztą czyniłeś, głowę i rozum kładąc na łonach komediantek. „I ty, chłopcze..." Chłopcem nazywa tego, którego nie tylko jako męża, ale jako bardzo dzielnego męża poznał i jeszcze pozna. Toż to określenie wieku, lecz najmniej stosowne w ustach człowieka swym szaleństwem temu chłopcu torującego drogę do sławy. „... co wszystko nazwisku zawdzięczasz..." Owszem, zawdzięcza i wspaniale się ze zobowiązania wywiązuje. [11,25] Jeśli bowiem tamten był, jak go nazywasz, ojcem ojczyzny -ja wiem, co o tym myśleć - dlaczego nie bardziej ojcem jest ten, któremu zawdzię- 16 Zob. Cyceron (Phil. 2,14,34). 17 Hircjusz był plebejuszem i homo novus. 212 czamy życie uratowane z twych rąk, skalanych największymi zbrodniami? „... doprowadziłeś do tego, że na mocy prawa potępiono Dolabellę..." Zaiste haniebna to działalność, bo ma na celu obronę władzy najzacniejszego stanu przed szaleństwem najbardziej okrutnego gladiatora! „... i tę czarownicę18 chcesz uwolnić z oblężenia". Masz czelność nazywać czarownicą męża, co znalazł lekarstwo na twoje trucizny? Nowy Hannibalu - nazwałbym cię innym mianem, gdyby ktoś był od niego bardziej szczwany - tak Brutusa oblegasz, że sam się znalazłeś w oblężeniu i choćbyś chciał, nie zdołasz się stamtąd wywikłać. Jeśli wycofasz się, wszyscy zewsząd rzucą się na ciebie, gdy zostaniesz, ugrzęźniesz tam na dobre. Zgoła słusznie nazywasz czarownicą człowieka, który, jak widzisz, uwarzył ci obecną zagładę. [11,26] „I doprowadziliście do tego, że tak w siłę wzrośli Kasjusz i Brutus". Można by pomyśleć, że mówi o Cenzorynie albo Wentydiuszu czy o samych Antoniuszach, bo dlaczego senatorowie mieliby nie chcieć, aby w siłę urośli mężowie nie tylko najlepsi i najszlachetniejsi, lecz także ściśle z nimi złączeni, aby bronić rzeczypospolitej? „Bez wątpienia na obecne wydarzenia patrzycie tak samo jak na przeszłe". Na jakież to? „Obóz Pompejański19 nazywaliście senatem". [12,20] A może raczej twój obóz mielibyśmy nazywać senatem? Oczywiście, ty w nim jesteś mężem konsularnym, choć cały twój konsulat wymazano ze wszystkich pomników. Jest tam dwóch pretorów,20 co bez powodu wątpią, że coś im przypadnie w udziale - my przecież bronimy dobrodziejstw Cezara. Wśród byłych pretorów są Filadelfus Anniusz i nieskalany Galliusz, między byłymi edylami Bestia - worek treningowy dla mych płuc i głosu,21 Trebelliusz - patron rzetelności, co oszukał wierzycieli, i Celiusz - człowiek zrujnowany i chory, oraz podpora przyjaciół Antoniusza - Kotyla Wariusz, którego Antoniusz dla zabawy rozkazywał niewolnikom państwowym siec batami na uczcie. Dalej byli septemwirowie: Lenton i Nukula, no i Lucjusz Antoniusz - ulubieniec i przedmiot miłości narodu rzymskiego. W miejscu przeznaczonym dla trybunów mamy najpierw dwóch desygnowanych: 18 Tj. Decymusa Brutusa. 19 Antoniusz stwierdził, że obozy Hircjusza i Oktawiana to kontynuacja stronnictwa pompejańskiego. 20 Wspomniani pretorzy to Lucjusz Marcjusz Cenzorynus i Publiusz Wentydiusz Bassus. 21 Cyceron sześć razy bronił Bestię w sądzie; zob. Cyceron (Phil. 11,5,11). 213 Tullus Hostyliusz, co miał pełne prawo wypisać swe imię na bramie - to przez nią uciekał, opuściwszy swego wodza, którego nie mógł wydać wrogom;22 drugi trybun desygnowany to niejaki Instejusz - przedni, jak mówią, rozbójnik, jednak donoszą o nim, że w Pizaurum był łaziebnym niekąpanym w gorącej wodzie. [12,27] Po nich idą dawni trybunowie z Tytusem Plankiem23 na czele, co nigdy nie podpaliłby kurii, gdyby senat miłował. Skazany za tę zbrodnię, uzbrojony powrócił do Miasta, skąd go na mocy prawa wygnano. Licznych do niego podobnych spotkało to samo. Dziwne jednakże jest to, że na owym Planku nie sprawdziło się powiedzenie, iż nie umrze, jeśli mu nóg nie połamią24 - nogi mu połamali, a żyje; to jednak uznajmy za jedną z licznych zasług Akwili. [13,27] W obozie Antoniusza jest również Decjusz, pochodzący, jak mniemam, z Decjuszów Musów, skoro podskubuje25 prezenty Cezara. Tak oto dzięki owemu zacnemu mężowi po długiej przerwie przywołano pamięć o Decjuszach. Jakże mógłbym pominąć Decydiusza Saksę, człowieka z końca świata sprowadzonego po to, byśmy w roli trybuna ludowego mogli oglądać kogoś nigdy niewidzianego jako obywatela? [13,28] Jest tam też drugi Sasema, ale wszyscy oni są tak bardzo do siebie podobni, że mi się mylą ich imiona. Nie wypada też pominąć kwestora Ekstytiusza, brata Filadelfa, by się nie zdawało, że zazdroszczę Antoniuszowi, przemilczając młodzieńca tak znamienitego. No i niejaki Azyniusz, senator na własne życzenie, co sam siebie wybrał. Zobaczył otwartą po śmierci Cezara kurię, zmienił buty26 i natychmiast został senatorem. Sekstusa Albezjusza nie znam, ale nie spotkałem żadnego tak bezczelnego łgarza, co twierdziłby, że nie jest on godny senatu Antoniusza. Sądzę, że niektórych pominąłem, jednak o tych, co przyszli mi do głowy, milczeć nie mogłem. Ufając temu senatowi, Antoniusz gardzi senatem Pompejańskim, w którym było nas dziesięciu mę- 22 Trybun desygnowany Tullus Hostyliusz najprawdopodobniej opuścił oblężonego w Mutynie Brutusa i przeszedł na stronę Antoniusza. Bramę, przez którą uciekł, nazwano na pamiątkę tej zdrady „bramą Hostyliusza". 23 Cyceron wspominał już Pianka podpalacza (Phil. 6,4,10). 24 W powiedzeniu tym zawarta jest sugestia, że Plankus umrze na krzyżu - skazanym na ukrzyżowanie łamano nogi, by przyśpieszyć śmierć; o łamaniu nóg Pianka zob. Cyceron (Phil. 11,6,14). 25 Przydomek rodowy tej gałęzi Decjuszów - Mus (l. mn. Mures), jest przydomkiem mówiącym: mus 'mysz'. 26 ZMIENIŁ BUTY (mutavit calceos) - tyle co 'został senatorem'; senatorowie nosili czerwone buty z wyszytą na nich literą P -p[ater conscriptus]. 214 żów konsularnych. Gdyby wszyscy oni żyli, na pewno nie byłoby tej wojny, zuchwałość uległaby powadze. [13,29] Jak wielką pomocą służyliby pozostali, można poznać na moim przykładzie: mimo że jako jedyny z wielu pozostałem przy życiu, przy waszej pomocy zdołałem przełamać i skruszyć zuchwałość zbója już tańczącego z radości. [14,29] Cóż to za niepowetowana strata, że los dopiero co zabrał nam Serwiusza Sulpicjusza, a przedtem jego kolegę, Marka Marcellusa - jacyż to byli obywatele, jacy mężowie! Z pewnością senat Pompejański, mając znakomitych konsularów, nie byłby godzien pogardy, gdyby rzeczpospolita mogła zachować dwóch konsulów,27 rozmiłowanych w ojczyźnie, razem wypędzonych z Italii, gdyby zachowała znakomitego wodza Lucjusza Afraniusza i Publiusza Lentulusa, obywatela wyróżniającego się zarówno we wszelkich innych sprawach, jak i w trosce o moje ocalenie,28 również Marka Bibulusa, którego stałość w sprawach państwa zawsze słusznie wychwalano, oraz znakomitego obywatela Lucjusza Domicjusza, gdyby nie straciła Appiusza Klaudiusza, obdarzonego na równi szlachetnym urodzeniem i dobrą wolą i Publiusza Scypiona, przesławnego męża podobnego do przodków, [14,30] Cóż byłoby bardziej sprawiedliwe, co lepsze dla rzeczypospolitej: żeby żył Gnejusz Pompejusz czy licytator jego dóbr - Antoniusz? Jacyż tu mężowie zasiadali w miejscu należnym pretorom! Pierwszy między nimi Marek Katon, co nawet wśród wszystkich narodów prym wiedzie pod względem cnoty. Po cóż mam wspominać pozostałych przesławnych mężów? Znacie wszystkich. Bardziej się obawiam, byście mnie nie uznali za zbyt rozwlekłego, gdy będę mnożyć ich nazwiska, niż za niewdzięcznego, gdy niektóre pominę. Jakich ten senat miał byłych edylów, trybunów, kwestorów! Nie trzeba tu niczego więcej mówić Tak wielka była godność senatorów i tylu ich było, że ci, co nie udali się do obozu Pompejusza, potrzebowali ważkiego usprawiedliwienia. Teraz listu ciąg dalszy - posłuchajcie. [15,30] „Za wodza mieliście pokonanego Cycerona". Tym chętniej słowa „wódz" słucham, że on wbrew swej woli je wypowiedział, a o „pokonanego" zupełnie nie dbam. Zgodnie z moim prze- 27 Mowa o konsulach z 49 r., Gajuszu Klaudiuszu Marcellusie i Lucjuszu Korneliuszu Lentulusie Krusie, którzy opuścili Rzym, chroniąc się przed Cezarem w obozie Pompejusza. 28 Publiusz Korneliusz Lentulus Spinter, konsul z 57 r., przyczynił się do odwołania Cycerona z wygnania. 215 znaczeniem bez rzeczypospolitej nie mogę ani zwyciężyć, ani zostać pokonany. „Wojskami obsadziliście Macedonię". I wydarliśmy ją twemu nieodrodnemu bratu.29 „Afrykę powierzyliście wziętemu dwukrotnie do niewoli Warusowi".30 Tu mu się zdaje, że droczy się z bratem Gajuszem.31 „Do Syrii wysłaliście Kasjusza". Nie pojmujesz zatem, że cała ziemia stoi otworem dla tej sprawy, a ty poza swymi obwarowaniami nie masz gdzie nogi postawić? [15,31] „Pozwoliliście, by Kaśka sprawował trybunat". A jakże inaczej? Niczym Marullusa, niczym Cezetiusza mieliśmy z państwa usunąć człowieka, dzięki któremu osiągnęliśmy to, że odtąd nie może dojść do takiego gwałtu i do wielu podobnych? „Odebraliście Luperkom dochody przyznane im przez Cezara".32 Ma czelność mówić o Luperkach i nie wzdraga się przypominać owego dnia,33 w którym pijany, namaszczony wonnościami, ważył się na golasa zachęcać do niewoli płaczący naród rzymski? „Mocą uchwały senatu zlikwidowaliście kolonie weteranów założone zgodnie z prawem". My je zlikwidowaliśmy czy przeciwnie - usankcjonowaliśmy ustawą zatwierdzoną na korniej ach centurialnych? Zastanów się, czy nie ty pozbawiłeś nadziei weteranów - jednak tylko tych, co już wcześniej stali się desperatami - i nie doprowadziłeś ich do sytuacji, z której, jak sami już czują, nie ma wyjścia. [15,32] „Obiecaliście mieszkańcom Massylii, że oddacie to, co im zgodnie z prawem wojny odebrano".34 Ja niczego o prawie wojny nie powiem, można by o tym zaiste z łatwością rozprawiać, ale czy warto - zwróćcie jednak, ojcowie, uwagę, jakim wrogiem państwa od chwili urodzenia jest Antoniusz, skoro tak zacięcie nienawidzi tego miasta, bo wie, że ono zawsze było wielkim przyjacielem rzeczypospolitej. [16,32] „Twierdzicie, że żadnego pompejańczyka, który ostał się przy życiu, nie obowiązuje ustawa Hircjusza". Kto, pytam, jeszcze w ogóle wspomina ustawę Hircjusza? Sądzę, że jej nie mniej żałuje sam autor niż ci, których dotyczyła. Moim zda- 29 Kiedy 28 listopada 44 r. Antoniusz na komicjach uzyskał zamianę przyznanej mu prowincji Macedonii na Galię Przedalpejską, Macedonia przypadła Gajuszowi Antoniuszowi, ale senat na posiedzeniu 20 grudnia odebrał mu ją i przyznał Markowi Brutusowi. 30 Mowa o Sekstusie Kwintyliuszu Warusie. 31 Gajusz Antoniusz również dwa razy trafił do niewoli. 32 W 44 r. Cezar rozszerzył kolegium Luperków, dodając kapłanów, którzy mieli sprawować kult Luperka ku czci Cezara (Luperci Iuliani). 33 Tj. 15 lutego 44 r. 34 O sprawie Massylii zob. Cyceron (Phil. 8,6,18-19). 216 niem absolutnie nie godzi się tego nazywać ustawą, a choćby nią było, nie powinniśmy uważać tej ustawy za dzieło Hircjusza. „Pieniędzmi Apulejusza uposażyliście Brutusa".35 Jakże to? Który dobry obywatel odczuwałby żal, gdyby rzeczpospolita we wszystkie swe bogactwa uzbroiła wybitnego męża? Przecież on bez pieniędzy nie zdołałby wyżywić wojska, a bez wojska nie mógłby pojmać twego brata. [16,33] „Pochwaliliście fakt, że Petreus i Menedemus, obdarowani obywatelstwem przez Cezara i jego goście, dali karki pod topór". Nie pochwaliliśmy tego, o czym nawet nie słyszeliśmy. W czasie tak wielkiego zamętu w państwie mieliśmy myśleć tylko o tych dwóch zbirach-Greczynkach? „Nic was nie obchodziło, że Teopomp, nagi, wygnany przez Treboniusza, musiał uciekać do Aleksandrii". Jakże wielkiej zbrodni dopuścił się senat! Nie zatroszczyliśmy się o Teopompa, człowieka wybitnego. Któż wie i kogo to zajmuje, w jakim miejscu na ziemi przebywa, co porabia, czy żyje, czy umarł? „W obozie widzicie Serwiusza Galbę, co trzyma za pasem ów sztylet". Na temat Galby, który jest bardzo dzielnym i niewzruszonym obywatelem, nic ci nie odpowiem, bo kiedy on przyjdzie do ciebie, udzieli ci odpowiedzi sam osobiście oraz jego sztylet, przez ciebie winą obarczony. „Moich żołnierzy i weteranów zgromadziliście po swojej stronie, rzekomo, aby zgubić tych, co zamordowali Cezara, i gdy niczego nie podejrzewali, skłoniliście ich, aby opowiedzieli się przeciwko swemu kwestorowi, dowódcy i towarzyszom broni". Ależ jasne, że oszukaliśmy ich i zwiedli: nie wiedziały Legiony Marsowy i Legion IV ani weterani nie mieli pojęcia, co się dzieje. Nie poszli bronić powagi senatu i wolności narodu, lecz chcieli mścić śmierć Cezara, którą wszyscy uważali za wyrok losu. Naturalnie chcieli, żebyś ty był cały i zdrowy, szczęśliwy i w pełni sił. [17,34] O, jakże żałosny jesteś, także z tego powodu, że nie dostrzegasz rozpaczliwego położenia, w jakim się znalazłeś! Lecz posłuchajcie o zbrodni największej. „Czegóż wreszcie nie pochwalaliście ani sami nie uczyniliście takiego, co uczyniłby, gdyby ożył..." Kto? Przytoczy zapewne przykład jakiegoś zbrodniarza. „... sam Gnejusz Pompejusz..." O, jakaż to hańba, że naśladowaliśmy Gnejusza Pompejusza! „... albo jego syn, gdyby tylko był w stanie". Będzie w stanie -wierz mi! W najbliższych dniach powróci do domu i do ogrodów ojca. 35 O współpracy Brutusa z Apulejuszem zob. Cyceron (Phil. 10,11,24). 217 „Na koniec twierdzicie, że nie może być pokoju, jeśli nie wypuszczę z oblężenia Brutusa albo zboża mu nie dam". Inni tak twierdzą, ja zaś uważam, że nawet gdybyś tak postąpił, nigdy Miasto pokoju z tobą nie zawrze. „Czy popierają to weterani, którzy wciąż jeszcze nie zdecydowali, po której stanąć stronie?" Może dowodem braku decyzji ma być to, że rozpoczęli walkę ze swym wodzem i pełni zapału zgodnie go zaatakowali? [17,35] „Wy przyszliście po to, aby ich zepsuć swymi pochlebstwami i darami". Czy jednak wypada mówić o zepsuciu w wypadku tych, co dali się przekonać do prowadzenia najsłuszniejszej wojny z wrogiem najbardziej plugawym? „Oblężonym żołnierzom przychodzicie z pomocą. Nie mam nic przeciwko temu, by zachowali życie i poszli, dokąd zechcą, jeżeli tylko pozwolą, żeby poniósł śmierć ten, który na nią zasłużył". Jakaż wspaniałomyślność! Korzystając wreszcie z łaskawości Antoniusza, żołnierze opuścili swego wodza i wielce przerażeni przeszli na stronę wroga. Gdyby nie musiał z nimi walczyć, Antoniusz pierwej złożyłby ofiarę zmarłemu koledze, zanim ją swemu wodzowi złożył Dolabella. [17,36] „Piszecie,36 że w senacie mówiono o zgodzie i wysłano pięciu posłów konsularnych.37 Trudno uwierzyć, by w czymkolwiek z umiarem i po ludzku postąpili ludzie, którzy postanowili mnie doprowadzić do zguby, gdy przedstawiałem im bardzo godziwe warunki, gotów nawet z nich częściowo się wycofać. Mało też jest prawdopodobne, by ci, co uznali Dolabellę za wroga, bo słusznie postąpił, mogli uszanować nas, którzy się z nim zgadzamy". Czy nie dość wyraźnie przyznaje się do współudziału we wszystkich przestępstwach Dolabelli? Nie widzicie, że wszystkie zbrodnie wypływają z jednego źródła? On sam wreszcie wywodzi, i to dość subtelnie, że ludzie, którzy uznali Dolabellę za wroga, bo słusznie postąpił - tak się bowiem wydaje Antoniuszowi - nie mogą przebaczyć człowiekowi z tamtym się zgadzającemu. [18,37] Co zrobić z człowiekiem, który w liście przekazuje pamięci potomnych, iż umówił się z Dolabella, że ten zabije Treboniusza i - jeśli zdoła - także Brutusa i Kasjusza, poddawszy ich pierwej torturom, a on te same katusze zada nam? Toż to obywatel godzien, 36 Można się domyślać, że list Antoniusza był odpowiedzią na list Hircjusza i Oktawiana. 37 Mowa o członkach drugiego poselstwa do Antoniusza, uchwalonego przez senat na posiedzeniu poprzedzającym to, na którym Cyceron wygłosił trzynastą filipikę. 218 by go strzec wraz z jego przymierzem tak zbożnym i sprawiedliwym! Żali się również, że nie przyjęliśmy jego jakże przecież słusznych i skromnych warunków: by miał władzę w Galii Dalszej - prowincji najbardziej odpowiedniej do wznowienia i prowadzenia wojny, by Skowronki sprawowały sądy w trzeciej dekurii - to znaczy, by się w rzeczypospolitej znalazło schronienie dla wszelkiej maści zbrodniarzy i najbardziej plugawych szumowin, dzięki czemu zatwierdzono by jego postanowienia z czasów konsulatu, po którym najmniejszy ślad nie pozostał. Troszczył się także o Lucjusza Antoniusza, który jest najsprawiedliwszym mierniczym dóbr publicznych i prywatnych, o Nukulę i o kolegę Lentona. [18,38] „Dlatego wy się raczej zastanówcie, czy bardziej przystoi i dla sprawy naszego stronnictwa jest pożyteczne mścić śmierć Treboniusza czy śmierć Cezara i czy nam się godzi walczyć, by tym łatwiej mogła odżyć sprawa Pompejusza, której tyle razy głowę odcinano, czy też lepiej zjednoczyć się, aby nie stać się pośmiewiskiem nieprzyjaciół". Gdyby jej głowę odcięto, nigdy by nie odżyła, co oby ciebie i twych popleczników spotkało! „Czy bardziej przystoi" - powiada. W obliczu tej wojny on przystojności szuka! „I dla sprawy naszego stronnictwa jest pożyteczne". O stronnictwach, szaleńcze, mówi się na forum i w kurii. [18,39] Zbrodniarzu! Wydałeś wojnę ojczyźnie, szturmujesz Mutynę, oblegasz konsula desygnowanego. Batalię przeciwko tobie toczy dwóch konsulów, a wraz z nimi pro-pretor Cezar. Cała Italia uzbroiła się przeciwko tobie. Ty ten bunt przeciw narodowi rzymskiemu nazywasz sprawą swojego stronnictwa? Czyż my raczej mścimy śmierć nie Treboniusza, lecz Cezara? Wystarczająco ją pomściliśmy, uznając za wroga Dolabellę, a dla Cezara najlepszą przysługą będzie zapomnienie i cisza. Lecz zwróćcie uwagę na to, co on knuje. Kiedy uważa, że należy pomścić śmierć Cezara, zgubę szykuje nie tylko tym, którzy uczestniczyli w spisku, lecz także ludziom, którzy nie dość boleli nad tym, co zaszło. [19,40] „Dla niektórych z nas, gdyby polegli, śmierć będzie zyskiem. Sama Fortuna nie chciała aż dotąd oglądać widowiska, w którym dwie części tego samego ciała walczą, szczute na siebie przez dozorcę gladiatorów, jakim jest Cyceron. On ciągle szczęśliwy, bo oszukał was tymi samymi oznakami czci, którymi zwiódł Cezara, czym zresztą teraz się pyszni". Ciska we mnie obelgi, jakby dawniejsze pięknie mu się przysłużyły:38 wiecznej pamięci potomnych prze- 38 Aluzja do drugiej filipiki, która była odpowiedzią na wygłoszone przez Antoniusza 1 i 19 września 44 r. mowy skierowane przeciwko Cyceronowi. 219 każę go jako napiętnowanego najbardziej zasłużonymi inwektywami. Ja dozorcą gladiatorów? Owszem, i to nie takim głupim, skoro pragnę, żeby źli zginęli, a dobrym życzę zwycięstwa. „Dla mnie ta śmierć będzie zyskiem" - pisze - „wszystko jedno czy my, czy wy zginiecie". [19,41] O, wspaniały to zysk, gdy ty zwyciężysz - niech bogowie do tego nie dopuszczą! - bo szczęśliwi będą ci, którzy z życiem pożegnają się bez tortur. Mówi, że Cezara i Hircjusza zwiodłem tymi samymi oznakami czci. Pytam, jaką oznakę czci przyznałem do tej pory Hircjuszowi? A Cezarowi39 zaiste liczne i wielkie zaszczyty się należą. Masz czelność mówić, że zwiodłem Cezara? Ty, ty, powiadam, podczas Luperkaliów go zabiłeś. Czemuż to, wielki niewdzięczniku, porzuciłeś urząd i godność jego kapłana? [19,42] Przyjrzyjcie się teraz podziwu godnej powadze wielkiego i słynnego męża oraz jego stałości: „Mam silne postanowienie nie tolerować zniewag, wyrządzanych mnie i moim zwolennikom, nie opuścić stronnictwa, które Pompejusz znienawidził, nie pozwolę wyrzucać weteranów z ich siedzib i żadnego z nich wlec na tortury, nie zawiodę też zaufania Dolabelli". Resztę pomijam, ale nie stwierdzenie, że „bogobojny człowiek" nie może zawieść zaufania Dolabelli, tego męża nieskazitelnego. Jakiego zaufania? Czy chodzi o wymordowanie każdego dobrego obywatela, podzielenie Miasta i Italii, o spustoszenie i rozgrabienie prowincji? Bo cóż innego było celem przymierza i porozumienia dwóch najbardziej plugawych morderców? [19,43] „I nie chcę zrywać sojuszu z Lepidusem, człowiekiem najbogobojniejszym". Ty trzymasz sojusz z Lepidusem albo z którymkolwiek, nie powiem dobrym obywatelem - jakim jest - ale w ogóle z jakimkolwiek zdrowym na umyśle człowiekiem? Mówisz to, jakbyś chciał, byśmy go mieli za niegodziwca albo szaleńca. Chociaż trudno za drugiego ręczyć, jestem pewien, że niczego nie osiągniesz, zwłaszcza gdy idzie o Lepidusa, co do którego nigdy nie mógłbym żywić najmniejszych obaw. Dopóki można, w nim będę pokładał nadzieję. Lepidus chciał cię odciągnąć od szaleństw, a nie w nich ci pomagać. I nie dość, że bogobojnych szukasz, to jeszcze po najbogobojniejszych sięgasz, a że w ogóle nie ma takiego słowa, przez swą boską pobożność nowy wyraz wprowadzasz.40 [19,44] „Pianka też nie zdradzę, wspólnika mych zamia- 39 Cyceron wspomina o Oktawianie, mimo że Antoniusz pisał zapewne o Juliuszu Cezarze. 40 NAJBOGOBOJNIEJSZY (piissimus) - stopień najwyższy od przymiotnika pius, który zaczyna być powszechnie stosowany w łacinie dopiero od czasów Seneki. 220 rów". Plankus - twoim wspólnikiem?41 Jego godna uwagi i nadprzyrodzona cnota niesie światło rzeczypospolitej, więc chyba przypadkiem nie sądzisz, że to tobie na pomoc z dzielnymi legionami i siłą galijskiej konnicy idzie człowiek, który zgarnie palmę pierwszeństwa w tej wojnie, jeśli przed jego przybyciem nie poniesiesz kary wymierzonej przez rzeczpospolitą. Bo chociaż bardziej pożyteczni są ci, którzy niosą pomoc na początku, jednak ci, którzy zadają cios ostateczny, zwykle zyskują większą wdzięczność. [20,45] A już pod koniec listu bierze się w garść i zaczyna filozofować: „Jeśli zgodnie z mą nadzieją bogowie nieśmiertelni dopomogą mi, wszak kieruję się zdrowym rozsądkiem, chętnie życie zachowam. Jeżeli zaś przeciwnie - inny los przypadnie mi w udziale, z góry cieszę się na myśl o karze, jaka was spotka, bo skoro pokonani pompejańczycy są tak zuchwali, wy pierwsi doświadczycie, jacy będą, gdy zwyciężą".42 Ciesz się, jeśli chcesz, ale nie toczysz wojny z pompejańczykami, lecz z całą rzecząpospolitą. Nienawidzą cię wszyscy bogowie i ludzie, najwyższego, średniego i najniższego stanu, obywatele i cudzoziemcy, mężczyźni i kobiety, wolni i niewolnicy. Odczuliśmy to przed chwilą, wraz z pojawieniem się nieprawdziwych wieści,43 i odczujemy, gdy lada dzień przyjdą prawdziwe. Jeżeli dobrze to rozważysz, z większym spokojem będziesz umierać, czerpiąc stąd pociechę. [20,46] „Na koniec wyrażam głębokie przekonanie, że mógłbym znieść krzywdy wyrządzone przez przyjaciół, jeśli sami zechcieliby zapomnieć, czego się dopuścili, albo są gotowi razem z nami mścić śmierć Cezara". Czy myślicie, że poznawszy to zdanie Antoniusza, konsulowie Aulus Hircjusz i Gajusz Pansa będą się wahać, czy aby nie przejść na jego stronę, czy nie oblegać Brutusa, nie myśleć o wzięciu Mutyny? Ale co ja będę mówić o Pansie i Hircjuszu? Czy Cezar, młodzieniec bardzo kochający ojca, powstrzyma się od pomszczenia krwią Decymusa Brutusa krzywd wyrządzonych ojcu? No jasne! Oni po przeczytaniu tego listu przystąpili do oblężenia Decymusa Brutusa.44 Tym większy okazał się 41 Mowa o Lucjuszu Munacjuszu Planku. 42 Antoniusz sugeruje, że cezarianie Hircjusz i Oktawian po zwycięstwie pompejańczyków nie mogą się spodziewać niczego dobrego ze strony swych obecnych sojuszników. 43 Plotki dotyczyły zapewne rzekomego zwycięstwa, jakie Antoniusz miał odnieść nad wojskami Hircjusza i Oktawiana. 44 Oczywiście ironia. 221 młody Cezar, a jego narodziny dla rzeczypospolitej są tym znaczniejszym dobrodziejstwem nieśmiertelnych bogów, że niezwiedziony pozornymi wymaganiami miłości należnej ojcu, którego imię nosi, zrozumiał, iż największym wyrazem owej miłości jest walka o ocalenie ojczyzny. [20,47] Gdyby to była walka stronnictw, których nazwy już całkiem zapomniano, czy to raczej Antoniusz i Wentydiusz mieliby bronić stronnictwa Cezara, czy przede wszystkim młody Cezar, młodzieniec niezmiernie kochający ojca i pamiętający o nim, a w następnej kolejności Pansa i Hircjusz, co niczym skrzydłowi stali przy Cezarze wówczas, gdy naprawdę chodziło o stronnictwa? Gdzie tu teraz stronnictwa, skoro jedni mają za cel przywrócenie władzy senatu, wolność narodu rzymskiego i ocalenie rzeczypospolitej, a drudzy wymordowanie dobrych oraz podział Miasta i Italii? [21,47] Przejdźmy wreszcie do zakończenia. „Nie wierzę, żeby posłowie przybyli"45 - dobrze mnie zna - [†] „a chciałbym, żeby przybyli"[†].46 Jakże mają przybyć, zwłaszcza po tym, co zrobił Dolabella? Nie wydaje mi się, by dla niego posłowie byli bardziej nietykalni od dwóch konsulów, przeciwko którym toczy wojnę, niż Cezar, którego ojca jest flaminem, niż konsul desygnowany, którego atakuje, niż Mutyna, którą oblega, i ojczyzna, której ogniem i mieczem grozi. [21,48] „Kiedy przybędą, rozważę ich żądania". Niech na twoją głowę spadną wszelkie cierpienia! Miałby do ciebie udać się ktoś, kto nie byłby drugim Wentydiuszem? Posłaliśmy znakomitych mężów, aby ugasili pożar, kiedy tylko zaczynał się tlić. Wzgardziłeś nimi. Teraz, w taką pożogę, mielibyśmy ich wysłać, gdy ty nie pozostawiłeś sobie schronienia nie tylko na zawarcie pokoju, lecz nawet na poddanie się? Ojcowie, odczytałem ten list nie dlatego, bym uważał, że Antoniusz na to zasługuje, lecz po to, byście na podstawie jego własnych wyznań jak na dłoni ujrzeli wszystkie jego zbrodnie. [21,49] Czy Marek Lepidus, mąż tak hojnie wszelkimi dobrami obdarzony przez los i własną cnotę, doradzałby pokój, gdyby to przeczytał, 47 albo czy w ogóle uznałby go wówczas za możliwy? Prędzej woda połączy się z ogniem, jak powiada jakiś poeta, prędzej 45 Antoniusz się tu nie pomylił: drugie poselstwo w końcu nie zostało do niego wysłane. 46 Przyjmujemy poprawkę Pasoliego: „«velim» - qui veniant?", zamiast lekcji rękopisów: „velim quod venias". 47 Poprawka Müllera: „si haec legeret, suaderet", zamiast „si haec videret". 222 wszystko może się stać, niż z rzecząpospolitą Antoniuszowie czy raczej z Antoniuszami rzeczpospolita się pojedna. Są oni potwornymi znakami zesłanymi przez bogów na złą wróżbę dla państwa. Lepiej dla Miasta byłoby ruszyć się ze swej siedziby i - jeśli to możliwe - odejść w dalekie strony, gdzie o Antoniuszów „ani imieniu, ani czynach nie słychać",48 niż żeby w swych murach miało oglądać ludzi, których męstwo Cezara przepędziło, a Brutusa - zatrzymało. Najlepsze jest zwycięstwo, a drugie w kolejności - przekonanie, że dla godności i wolności ojczyzny można wszystko znieść. Pozostała możliwość nie zasługuje na miano trzeciej, lecz jest ze wszystkiego ostatnia: z miłości do życia znosić największą hańbę. [21,50] Skoro tak się sytuacja przedstawia, w sprawie poleceń i listu znakomitego męża, Marka Lepidusa, zgadzam się z Serwiliuszem. Ponadto jestem zdania, że należy uchwalić, co następuje: „Pompejusz Magnus, syn Gnejusza, postąpił zgodnie z miłością okazywaną rzeczypospolitej przez jego ojca i przodków, ze swoim dawnym męstwem, mądrością i dobrą wolą, gdy obiecał, że wraz ze swymi wojskami dołoży wszelkich starań, aby wspomóc senat i naród rzymski, co zostało przyjęte z wdzięcznością i co przysporzy mu zaszczytów i sławy". Można to albo dodać do uchwały senatu, albo oddzielić i spisać osobno, by pozostało wrażenie, że Pompejusza pochwaliliśmy poprzez odrębną uchwałę.49 48 Cytat z jakiejś tragedii, który Cyceron przytacza również w listach (ad fam. 7,28,2; 30,1; Att. 14,12,2; 15,11,3). 49 BY POZOSTAŁO WRAŻENIE, ŻE POMPEJUSZA POCHWALILIŚMY POPRZEZ ODRĘBNĄ UCHWAŁĘ (ut proprio senatus consulto Pompeius conlaudatus esse videatur) - ulubiona klauzula Cycerona; według Kwintyliana (9,4,73) Cyceron nadużywał takiego zakończenia zdania, żeby uzyskać ładny rytm. 223 FILIPIKA CZTERNASTA [1,1] Ojcowie, z odczytanego listu dowiedziałem się, że wojsko najniegodziwszych wrogów zostało wybite i rozproszone.1 Gdybym dowiedział się z niego o tym, czego jako skutku odniesionego zwycięstwa wszyscy najgoręcej sobie życzymy i czego się spodziewamy, a mianowicie, że Decymus Brutus (którego niebezpieczeństwo stało się powodem przywdziania przez nas wojskowych płaszczy) już opuścił Mutynę, bez żadnej wątpliwości byłbym zdania, że wobec jego ocalenia należy powrócić do zwykłego ubioru. Zanim zaś dotrze do nas wieść oczekiwana przez całe Miasto z wielką niecierpliwością, wystarczy nam radość ze wspaniałej i sławnej bitwy. Z powrotem do zwykłego ubioru poczekajcie na zwycięstwo. Kres tej wojnie położy uratowanie Decymusa Brutusa. [1,2] Cóż to bowiem za pomysł zmieniać dziś ubranie, aby jutro znów wkładać wojskowy płaszcz? Zanim wreszcie ubierzemy tak pożądany i upragniony strój, postarajmy się, by móc go nosić już zawsze. Wszak jest równie haniebne, jak i bogom nieśmiertelnym niemiłe, gdy przystąpiwszy w togach do ich ołtarzy, odchodzimy po płaszcze wojskowe. [1,3] Przestrzegam też, ojcowie, że niektórzy pomysł ten popierają i obstają przy nim, dlatego że widzą, iż dzień, w którym powrócimy do togi, będzie dla Decymusa Brutusa dniem największej chwały. Chcą mu odebrać tę satysfakcję, tak by nie przekazywać pamięci potomnych, że zagrożenie dotyczące jednego obywatela stało się powodem, dla którego naród rzymski ubrał 1 W liście tym konsulowie Hircjusz i Pansa oraz Oktawian informowali o pokonaniu 15 kwietnia (43 r.) wojsk Antoniusza i przedkładali wniosek o uchwalenie dziękczynnych modlitw. 224 płaszcze wojskowe, a uratowanie tegoż obywatela pociągnęło za sobą powrót do togi. Odrzućcie tę przyczynę, a nie znajdziecie żadnej innej, która tłumaczyłaby ów niedorzeczny pomysł. Wy zaś, ojcowie, nie odstępujcie od własnej uchwały, pozostańcie przy swym zdaniu, pamiętajcie, o czym świadczyliście wiele razy: w całej tej wojnie idzie o uratowanie życia jednego, bardzo dzielnego męża. [2,4] Aby oswobodzić Decymusa Brutusa, wysłaliśmy w poselstwie pierwszych obywateli Miasta: mieli tamtemu wrogowi i mordercy oznajmić, iż musi wycofać się z Mutyny. Na ratunek wyruszył wybrany drogą losowania konsul Aulus Hircjusz, któremu męstwo i nadzieja zwycięstwa wzmocniły słabe zdrowie. Cezar, który z zebranym przez siebie wojskiem już wcześniej uwalniał rzeczpospolitą [†] od nękających [†] ją plag, ruszył teraz z pomocą Brutusowi i dla miłości ojczyzny przezwyciężył osobistą boleść,2 aby później nie doszło do kolejnej zbrodni. [2,5] Cóż innego jak nie oswobodzenie Decymusa Brutusa było celem Gajusza Pansy, gdy zaciągał wojska, gromadził pieniądze, przeprowadzał najsurowsze uchwały senatu wymierzone przeciwko Antoniuszowi i zachęcał nas, a naród rzymski wzywał do walki o wolność? Licznie zgromadzony naród rzymski z takim zapałem jednogłośnie żądał od niego troski o ratowanie Decymusa Brutusa, że ratunek ów uważał za ważniejszy nie tylko od własnych korzyści, lecz nawet od konieczności życiowych. Ojcowie, winniśmy mieć nadzieję, iż Brutusa albo już uratowano, albo w tej chwili się to dokonuje, lecz z radością ze spełnionej nadziei wypada poczekać na finał, aby się nie wydawało, że przez pośpiech zbyt wcześnie dziękowaliśmy bogom nieśmiertelnym czy też z głupoty zlekceważyliśmy potęgę zmiennego losu. [2,6] Ponieważ oznaki waszej przychylności wystarczająco dobitnie wskazują, jakie jest wasze zdanie, przejdę do sprawy listu przesłanego przez konsulów i propretora, najpierw jednak powiem nieco o tym, co ma z nim ścisły związek. [3,6] Ojcowie, miecze naszych legionów i wojsk unurzane są we krwi, czy raczej nią nasiąkły podczas dwóch bitew stoczonych przez konsulów i trzeciej, stoczonej przez Cezara.3 Jeżeli była to krew nieprzyjaciół, żołnierze najlepiej spełnili swój obowiązek, jeśli obywateli - dopuścili się największej zbrodni.4 Dokądże więc wreszcie nie będziemy na- 2 Osobista boleść Oktawiana wiąże się ze śmiercią jego przybranego ojca, Cezara. 3 Trzy bitwy, o których mówi Cyceron, to właściwie trzy etapy wielkiej bitwy stoczonej pod Mutyną. 4 O tym samym dylemacie zob. Cyceron (Phil. 3,6,14 i 5,2,4). 225 zywać wrogiem człowieka, który wszystkich wrogów w zbrodni przewyższył? Chyba że chcecie, by zadrżały ręce naszych żołnierzy, gdy nie będą wiedzieć, czy obywatela, czy wroga nabijają na swoje miecze. Uchwalacie modły dziękczynne, a mimo to wrogiem go nie nazywacie. [3,7] Czy będą miłe bogom nieśmiertelnym nasze dziękczynne modły, czy będą miłe ofiary, gdy tak wielu obywateli poległo? Mowa o „zuchwałych niegodziwcach" - wszak tak ich nazywa ów znakomity mąż.5 Obelgi takie padają zwykle w procesach cywilnych, nie jest to piętno wypalone jako znak sprawcy śmiertelnej wojny. Mogłoby się wydawać, że oni fałszują testamenty albo najeżdżają sąsiadów czy zwodzą młodzieniaszków, przecież właśnie ludzi dopuszczających się takich występków i skażonych tego typu wadami zwykliśmy nazywać niegodziwymi i zuchwałymi. [3,8] Jeden łajdak, ze wszystkich najbardziej nikczemny, wydaje zajadłą wojnę czterem konsulom.6 Toczy ją również z senatem i narodem rzymskim. Chociaż sam pada, przygnieciony wywołanymi przez siebie klęskami, wszystkim obwieszcza zgubę, zniszczenia, cierpienia i tortury. Uroczyście przyznaje, że to za jego radą Dolabella dopuścił się dzikiej i nieludzkiej zbrodni, do której nie mogłaby się przyznać żadna barbarzyńska kraina.7 A to, co zdziałałby w Mieście, gdyby go sam Jowisz od tej świątyni i murów nie odpędził,8 pokazało wyraźnie nieszczęście mieszkańców Parmy, mężów najlepszych i przezacnych ludzi, ściśle złączonych z powagą senatu i godnością narodu rzymskiego. Zgładził ich, dając przykład największego okrucieństwa, ten potwór i zwyrodnialec Lucjusz Antoniusz, przedmiot nienawiści wszystkich ludzi, a pewnie i bogów, jeśli także i oni żywią nienawiść do tych, którzy na nią zasługują. [3,9] Ojcowie, wzdragam się na myśl o tym i boję mówić, czego Lucjusz Antoniusz dopuścił się wobec dzieci i żon mieszkańców Parmy. Antoniuszowie z dziką radością gwałtem zmuszają innych do znoszenia tych samych szpetnych praktyk, ja- 5 Znakomity mąż to Publiusz Serwiliusz, który przemawiał za uchwaleniem czterdziestodniowych modlitw dziękczynnych. 6 Zob. Cyceron (Phil. 13,7,16) oraz przyp. 12. 7 Tu chyba hiperbola: Antoniusz w swym liście do Hircjusza i Oktawiana przyznał tylko, że uważa czyn Dolabelli za słuszny, a jednak nie wspomniał o tym, że miałby go doradzać. 8 Aluzja do ucieczki Antoniusza z Rzymu 28 listopada 44 r.; zob. Cyceron (Phil. 3,1,2. 4,11. 10,24; 5,9,24; 13,9,19). 226 kim - z hańbą dla siebie - chętnie się poddawali.9 Lecz gwałt zadany Parmeńczykom jest nieszczęściem, natomiast chuć Antoniuszów okryła hańbą całe ich życie. Czy zatem znajdzie się jakiś człowiek, który nie miałby odwagi nazwać wrogami tych ludzi, przyznając, że ich zbrodnie przewyższyły okrucieństwo Kartagińczyków? [4,9] W jakimże przez siebie zdobytym mieście Hannibal postąpił tak nieludzko, jak Antoniusz w Parmie, gdy tylko się do niej wślizgnął? Chyba że jednak nie należy go uważać za wroga i tej kolonii, i pozostałych, do których przecież ma ten sam stosunek. [4,10] Jeżeli zaś bez cienia wątpliwości jest wrogiem kolonii i municypiów, to waszym zdaniem, kim jest dla Miasta, którego pożąda, aby nakarmić biedę swej bandy łotrów, a które niezwykle biegły i doświadczony mierniczy Saksa już podzielił swoją miarką? Na bogów nieśmiertelnych, przypomnijcie sobie, ojcowie, czego przez dwa minione dni obawialiśmy się ze strony domowych wrogów, gdy rozeszły się owe niegodziwe pogłoski.10 Kto mógł, nie płacząc, patrzeć na dzieci i żonę, na dom, na dachy i rodzinne Lary? Wszyscy już widzieli oczyma wyobraźni najbardziej nikczemną śmierć albo żałosną ucieczkę. Tego właśnie obawialiśmy się ze strony ludzi, jakich wahamy się nazwać wrogami. Jeśli ktoś wynajdzie bardziej ostre określenie, chętnie się z nim zgodzę; tym zwykłym mianem, choć niechętnie, zadowalam się, łagodniejszym się nie posłużę. [4,11] A zatem skoro - stosownie do odczytanego tu listu - jak najsłuszniej powinniśmy uchwalić modły dziękczynne, czego pragnie Serwiliusz, powiększę tylko liczbę dni, dlatego że przecież należy je uchwalić nie dla jednego, lecz dla trzech wodzów. A pierwszą rzeczą, do jakiej będę dążył, jest nadanie tytułu imperatora ludziom, których męstwo, rada i pomyślność uwolniły nas od największych niebezpieczeństw: od zagłady lub niewoli. Dla kogóż bowiem w ciągu ostatnich dwudziestu lat uchwalono modły dziękczynne, nie przyznając mu jednocześnie tytułu imperatora, choćby i dokonał czynów mniejszej wagi czy zgoła żadnych? Dlatego ten, kto przede mną głos zabrał, nie powinien zgłaszać propozycji uchwalenia modłów dziękczynnych albo zwyczajny i powszechnie znany zaszczyt należy przyznać ludziom, dla których winniśmy uchwalić zaszczyty także nowe i nadzwyczajne. 9 O niesławnym dzieciństwie i młodości Antoniusza zob. Cyceron (Phil. 2,18,44-19,47; 3,6,15; 13,9,19). 10 Mowa o pogłoskach donoszących o rzekomym zwycięstwie Antoniusza. 227 [5,12] Gdyby ktoś wybił tysiąc, albo i dwa tysiące, Hiszpanów, Galów czy Traków, senat zgodnie ze zwyczajem, jaki się ukształtował, nazwałby go imperatorem. Gdy tyle legionów wybito i wymordowano ogromną liczbę wrogów - wrogów, powiadam, choć tego nie chcą uznać ci nasi domowi nieprzyjaciele - to czy przesławnym wodzom przyznamy modły dziękczynne, a tytułu imperatora odmówimy? Wśród okrzyków jakże wielkiej czci, radości i wdzięczności winni wkraczać do naszej świątyni ci oswobodziciele Miasta, skoro wczoraj naród rzymski w podzięce za ich czyny uczcił mnie hucznie i powiódł z domu na Kapitol niczym wodza odbywającego triumf, a potem ponownie do domu odprowadził? [5,13] Moim zdaniem słuszny i prawdziwy triumf ma miejsce dopiero wtedy, gdy społeczność zgodnie daje świadectwo tym, co się dobrze dla rzeczypospolitej zasłużyli. Bo kiedy naród rzymski wśród wielkiej radości jednemu tylko człowiekowi winszował, był to wielki dowód szacunku, kiedy jednemu tylko dziękował - tym większy, ale od obu tych rzeczy jednocześnie nic wspanialszego nie można sobie nawet wyobrazić. Ty więc sam siebie chwalisz? - mógłby ktoś zapytać. Owszem, niechętnie, ale ból doznanej krzywdy czyni mnie wbrew memu obyczajowi chełpliwym. Czy nie dość, że ludzie niemający pojęcia o cnocie nie są wdzięczni tym, którzy dobrze się dla państwa zasłużyli? Czy przedmiotem ataków, obmowy i nienawiści staną się także ci, co wszelkie swe starania wiążą z ocaleniem rzeczypospolitej? [5,14] Wiecie przecież, iż w ostatnich dniach rozniosła się plotka, że podczas Pariliów, czyli dzisiaj, przyjdę na Forum z rózgami.11 Myślę, że można o to posądzać jakiegoś gladiatora, bandytę czy Katylinę, ale nie człowieka, dzięki któremu do niczego takiego w rzeczypospolitej już dojść nie może. Czyż ja, co spisek uknuty przez Katylinę udaremniłem, zniweczyłem i zgładziłem, mógłbym raptem sam stać się nowym Katyliną? Na mocy jakich wróżb jako augur sięgnąłbym po te rózgi?12 Jak długo bym je trzymał i komu bym oddał? Czy naprawdę znajdzie się ktoś aż tak występny, by to wymyślić? Aż tak szalony, żeby w to uwierzyć? Skądże więc to podejrzenie, czy raczej - skąd ta plotka? [6,15] Kiedy - jak wiecie - przed trzema czy czterema dniami przyniesiono spod Mutyny smutne wieści, nikczemni obywatele, 11 Bezprawne przywłaszczenie rózeg było oznaką zapędów dyktatorskich. 12 Do obowiązków augura, a Cyceron był nim wówczas, należało przeciwdziałanie nielegalnym wystąpieniom publicznym. 228 pękając z radości, przepełnieni butą, zgromadzili się w jednym miejscu przy owej kurii, która stała się nieszczęsna bardziej dla ich złowieszczych planów niż dla rzeczypospolitej.13 Tam, gdy podjęli decyzję o wymordowaniu nas i ustalili między sobą, kto zajmie Kapitol, kto mównicę, a kto bramy Miasta, przypuszczali, że ludzie zbiegną się do Cycerona. Aby wzbudzić wśród nich niechęć do mnie i narazić moje życie na niebezpieczeństwo, rozpuścili tę plotkę o rózgach. Sami mieli je do mnie przynieść. Gdyby to przeprowadzono jakoby z mojej woli, wówczas wynajęci ludzie mieli szykować atak na mnie niczym na tyrana. Następnie dokonano by rzezi na was wszystkich. Ojcowie, sprawa wyszła na jaw, lecz źródło całej tej zbrodni w swoim czasie zostanie odkryte. [6,16] Później trybun ludowy Publiusz Apulejusz - już od czasu mego konsulatu powiernik moich zamiarów, a w niebezpieczeństwach świadek i wspólnik - nie mógł znieść mego cierpienia: zwołał korniej a, na których naród rzymski dał dowód, że jednomyślnie podziela jego zdanie. Podczas tego zebrania, kiedy przez wzgląd na naszą wielką zażyłość i przyjaźń chciał mnie uwolnić od podejrzenia o uzurpowanie sobie władzy, wszyscy jednym głosem uroczyście oznajmili, że ja nigdy nic innego nie miałem na celu, jak tylko dobro rzeczypospolitej. Dwie czy trzy godziny po zamknięciu zebrania nadeszły oczekiwane wieści i listy. Tak w ciągu jednego dnia nie tylko uwolniono mnie od najbardziej niegodziwych podejrzeń, lecz mogłem także przyjmować powinszowania składane mi tłumnie przez naród rzymski. [6,17] Ojcowie, wspomniałem o tym nie po to, by mówić w obronie własnej, wszak kiepsko byłoby ze mną, gdybym i bez obrony nie wydał się wam całkowicie oczyszczony z zarzutów. Pewnym zbyt małodusznym ludziom chciałem udzielić napomnienia, by cnotę wybitnych obywateli uważali za godną naśladowania, a nie wzbudzającą zawiść. Sam zawsze tak postępowałem. Wielkie jest w rzeczypospolitej pole do popisu, jak mądrze zwykł mówić Krassus, przed wieloma stoi otworem droga do sławy. [7,17] Ach, gdyby żyli jeszcze owi wielcy pierwsi senatorowie,14 którzy bez niechęci 13 Mowa o kurii, zbudowanej przez Pompejusza na Polu Marsowym, w której właśnie u stóp posągu Pompejusza zabito Cezara. 14 PIERWSI SENATOROWIE (principes senatus) - senatorowie, których nazwisko cenzorowie wpisywali w pierwszej kolejności na listę członków senatu; po przedstawieniu projektu ustawy ich jako pierwszych pytano o zdanie, mogli więc znacząco wpływać na przebieg obrad. 229 wskazywali mi pierwsze miejsce, gdy po odbyciu konsulatu ustępowałem im pierwszeństwa! W obecnym czasie tak bardzo brakuje niewzruszonych i dzielnych mężów konsularnych - możecie więc sobie wyobrazić, jak wielka boleść ogarnia mnie z tego powodu. Widzę bowiem, że jedni źle życzą państwu, inni o nic się zgoła nie troszczą, a jeszcze inni, przystąpiwszy do słusznej sprawy, mało wytrwale przy niej obstają i nie zawsze kierują się dobrem państwa: raz dla jakichś nadziei, raz z powodu obaw zmieniają zdanie. [7,18] Kiedy ktoś trudzi się, zabiegając o pierwszeństwo (choć takie współzawodnictwo w ogóle nie powinno tu mieć miejsca), bardzo głupio postępuje, jeśli do walki z cnotą wystawia wady. Przecież jak biegacza pokonuje się w biegu, tak też w przypadku dzielnych mężów męstwo przewyższa się męstwem. A ty, skoro ja jestem jak najlepiej usposobiony wobec rzeczypospolitej, czyż sam miałbyś być usposobiony jak najgorzej, aby mnie pokonać? Albo widząc, że dobrzy obywatele do mnie się zbiegają, sam zaprosisz do siebie niegodziwych? Nie chciałbym tego, po pierwsze ze względu na rzeczpospolitą, po drugie, ze względu na twoją godność. Gdyby jednak chodziło o pierwszeństwo w senacie, o które ja nigdy nie zabiegałem, czegóż innego goręcej mógłbym sobie życzyć? Złymi mowami nie można mnie przecież pokonać, dobrymi pewnie dałbym się pokonać, i to chętnie. [7,19] Niektórzy źle znoszą fakt, że naród rzymski dostrzega to, rozważa i osądza. Czy zatem mogłoby dojść do tego, że ludzie nie sądziliby każdego wedle jego zasług? Jak bowiem naród rzymski najsłuszniej osądza cały senat, że oto nigdy w czasach rzeczypospolitej nie był silniejszy czy mężniejszy, tak o każdego z nas, a zwłaszcza o tych, co tu głos zabierają, wszyscy się szczegółowo dopytują, chcą usłyszeć, jakie kto ma poglądy, i takie mają zdanie na nasz temat, na jakie w ich mniemaniu zasłużyliśmy. [7,20] Ludzie wiedzą, że trzynastego dnia przed kalendami styczniowymi15 najusilniej popierałem sprawę przywrócenia wolności i od tamtych kalend aż do obecnej chwili oka nie zmrużyłem w trosce o dobro państwa, że mój dom i moje uszy były otwarte dniem i nocą, by udzielać rad i przestróg wszystkim ludziom. Oni dobrze pamiętają, że zawarte w moich listach wiadomości i zachęty stawiały na baczność każdego, gdziekolwiek przebywał, wzywały, by bronił ojczyzny. Nie zapomnieli, że przemawiając w senacie, za- 15 Tj. 20 grudnia 44 r., kiedy Cyceron wygłosił trzecią filipikę. 230 wsze byłem przeciwny wysłaniu posłów do Antoniusza, zawsze uważałem go za wroga, a to, co się dzieje - za wojnę; ja, który w każdym innym czasie zabiegałem o godziwy pokój, teraz, jako że był to pokój zgubny, i ja byłem jego przeciwnikiem. Tak samo Wentydiusza zawsze nazywałem wrogiem, podczas gdy inni - pretorem. [7,21] Gdyby te moje wnioski konsulowie zechcieli poddać pod głosowanie, dzięki samej powadze senatu już dawno wszystkim tym zbrodniarzom broń wypadłaby z rąk. [8,21] Lecz to, czego wówczas czynić nie było wolno, w chwili obecnej, ojcowie, nie tylko czynić wolno, lecz jest wręcz nieodzowne. Mianem wrogów trzeba napiętnować tych, którzy są nimi w rzeczy samej, i w naszych wypowiedziach należy ich nazywać wrogami. [8,22] Do tej pory, ilekroć mówiłem o wrogu i wojnie, zaraz usuwano moje wystąpienie z listy wygłoszonych wypowiedzi, ale to już dłużej nie może trwać. Przecież stosownie do pism konsulów Gajusza Pansy i Aulusa Hircjusza oraz propretora Gajusza Cezara debatujemy nad uchwaleniem dziękczynienia bogom nieśmiertelnym. Ten, kto przed chwilą uchwalił modły dziękczynne, mimowolnie również uznał pewnych ludzi za wrogów. Nigdy bowiem podczas wojny domowej nie uchwalano takich modlitw. Nie uchwalano? Nigdy listownie nie żądał ich nawet zwycięzca. [8,23] Wojnę domową, wprowadziwszy do Miasta legiony, toczył konsul Sulla: wygnał tych, których zechciał, zabił tych, których mógł, a nikt nie wspomniał o modłach. Później wybuchła ciężka wojna Oktawiusza, ale znów nie było żadnych modlitw dziękczynnych ku czci zwycięzcy. Za zwycięstwo Cynny zemścił się imperator Sulla, a senat również nie uchwalił modlitw. Publiuszu Serwiliuszu, czy twój kolega16 do ciebie samego wysłał jakieś listy dotyczące owej przeklętej bitwy pod Farsalos? Chciał, żebyś wniósł w senacie uchwałę o modlitwach dziękczynnych? Oczywiście, nie chciał. Tymczasem później pisał o Aleksandrii, o Farna-kesie,17 ale z okazji zwycięstwa pod Farsalos nawet triumfu nie odbył. Ta bitwa zabrała bowiem obywateli, których dalsze życie, a nawet zwycięstwo nie byłyby przeszkodą, by państwo dalej bezpiecznie trwało i kwitło. [8,24] Podobna sytuacja miała miejsce podczas poprzednich wojen domowych. Wszak dla mnie, gdy byłem konsulem, a nie doszło wówczas do użycia broni, uchwalono mo- 16 Kolegą Serwiliusza w konsulacie był w roku 48 Cezar. 17 Treścią tego listu były owe słynne trzy słowa: „Veni, vidi, vici". 231 dły dziękczynne nowego i niespotykanego dotąd rodzaju, nie dlatego że wrogów wybiłem, lecz że obywateli uratowałem.18 Przeto albo należy odmówić przyznawania modlitw dziękczynnych wodzom, którzy ich żądają za przepiękne czyny, jakich dokonali dla państwa, co do tej pory nie zdarzyło się wobec nikogo prócz jednego Aulusa Gabiniusza, albo trzeba, byście uchwaliwszy modlitwy dziękczynne, za wrogów uznali ludzi, których pokonanie było przyczyną tych modlitw uchwalenia. [9,24] Co zatem Serwiliusz w istocie ma na myśli, ja to ujmuję w słowa, nazywając wodzów imperatorami. Tym samym uznaję za wrogów tych już pokonanych i tych, którzy jeszcze się ostali, skoro zwycięzcom przyznaję tytuł imperatorów. [9,25] Jakże bowiem mógłbym inaczej nazwać Pansę, choć posiada on najwyższą godność? Jak Hircjusza? Przecież i on jest konsulem, lecz jeden zaszczyt dowodzi dobrodziejstwa narodu rzymskiego, a drugi świadczy o męstwie i odniesionych zwycięstwach. Czy mam się zawahać przed nazywaniem imperatorem Cezara, co z łaski bogów dla dobra rzeczypospolitej się narodził? On pierwszy nie tylko od naszych gardeł, lecz także od całego ciała i trzewi odegnał nieludzkie i nikczemne okrucieństwo Antoniusza. Na bogów nieśmiertelnych, iluż to, jak wielkich i dzielnych czynów dokonano jednego dnia! [9,20] Pansa jako pierwszy stoczył bitwę i walczył z Antoniuszem. Toż to wódz godny Marsowego Legionu, a Legion godny wodza. Gdyby Pansa mógł powściągnąć porywczą gwałtowność legionu rwącego się do ataku, całą sprawę zakończyłaby jedna bitwa. Lecz gdy Legion złakniony wolności zbyt zapalczywie rzucił się na wrogów, sam Pansa, walcząc w pierwszym szeregu, odniósł dwie groźne rany i wyniesiono go z bitwy, dzięki czemu zachował życie dla rzeczypospolitej. Ja uważam go nie tylko za imperatora, lecz za imperatora najsławniejszego, za człowieka, który złożywszy ślub, że zadośćuczyni rzeczypospolitej i albo poniesie śmierć, albo odniesie zwycięstwo, dokonał tego drugiego, a niech go bogowie od tego pierwszego uchronią.19 [10,27] Cóż mam powiedzieć o Hircjuszu? Usłyszawszy o sprawie, z niewiarygodną gorliwością i odwagą wyprowadził z obozu dwa legiony: Legion IV, który po opuszczeniu Antoniusza połączył się uprzednio z Marsowym, i złożony z weteranów Legion VII, któ- 18 Cyceron delikatnie, choć nie po raz pierwszy, przypomina swoje największe osiągnięcie: udaremnienie spisku Katyliny; zob. Cyceron (Phil. 2,1,2. 6,13; 6,1,2). 19 Pansa zmarł kilka dni później, w Bononii. 232 ry dowiódł w tej bitwie, że żołnierzom drogie jest imię Cezara i drogi jest senat i naród rzymski. Hircjusz z dwudziestoma kohortami, bez jazdy, osobiście niosąc orła Legionu IV (nie oglądaliśmy nigdy piękniejszego obrazu wodza), starł się z trzema legionami20 i jazdą Antoniusza, powalił, zmiótł i wybił niegodziwych wrogów, zagrażających świątyni Jowisza Najlepszego Największego i innym świątyniom bogów nieśmiertelnych, domom Miasta, wolności narodu rzymskiego, życiu naszemu i krwi. Wtedy ów herszt łotrów i wódz garstki niedobitków uciekł pod osłoną nocy, porażony lękiem. O szczęśliwe słońce, które tego dnia, zanim zaszło, wśród rozciągniętych na ziemi zwłok owych morderców zobaczyło Antoniusza uciekającego z niedobitkami! [10,28] Czy naprawdę ktoś zawaha się nazwać Cezara imperatorem? Jego wiek z pewnością nie odstraszy nikogo od tej decyzji, skoro ponad swój wiek jest mężny. Mnie zaś dobrodziejstwa Gajusza Cezara zawsze wydawały się tym większe, im mniej można było ich żądać od kogoś tak młodego. Kiedy przyznawaliśmy mu władzę nad wojskiem, równocześnie poczyniliśmy pewne nadzieje na tytuł imperatora.21 On w pełni nań zasłużył i swoimi czynami dowiódł słuszności naszej uchwały. Ten młodzieniec, wielki duchem, jak słusznie pisze Hircjusz, dysponując zaledwie kilkoma kohortami, obroni? obóz wielu legionów i stoczył pomyślną bitwę. I tak jednego dnia dzięki męstwu, roztropności i szczęściu trzech wodzów w wielu miejscach rzeczpospolita została ocalona. [11,29] Wnoszę zatem w imieniu owych trzech wodzów o uchwalenie pięćdziesięciu dni22 modlitw dziękczynnych. Powody, jakimi się kieruję, przedstawię w dalszym ciągu mej mowy i posłużę się najchlubniejszymi wyrazami, jakie zdołam wynaleźć. Właściwe jest dla naszej wierności i miłości dzielnym żołnierzom okazywać pamięć i wdzięczność. Dlatego uważam, że trzeba dziś mocą uchwały senatu ponowić nasze obietnice i zapewnienia, że po skończonej wojnie otrzymają oni to, co przyrzekliśmy.23 Rzecz to bowiem sprawiedliwa obdarzyć zaszczytami nie tylko 20 Antoniusz miał pod rozkazami sześć legionów: trzy nowo zaciągnięte oraz Legiony II, V i XXXV; zob. Cyceron (Phil. 8,8,25). 21 Cyceron wykorzystuje tu związek etymologiczny miedzy wyrazami: imperium 'władza' i imperator 'wódz'. 22 Najdłuższe, czterdziestodniowe modły dziękczynne do czasów Cycerona przyznano Cezarowi w 46 r. 23 Zob. Cyceron (Phil. 5,19,53 i 7,3,10). 233 wodzów, lecz i żołnierzy, a zwłaszcza takich żołnierzy, [11,30] Ojcowie, obyśmy mogli przyznać nagrody wszystkim obywatelom! Skrupulatnie i hojnie wypłacimy przynajmniej to, co obiecaliśmy, a co - mam nadzieję - już czeka na zwycięzców, bo senat danego im słowa dotrzyma. Ponieważ w najtrudniejszym dla rzeczypospolitej czasie okazali wierność senatowi, trzeba, żeby nigdy nie pożałowali swej decyzji. Jakże łatwo wypełniać zobowiązania w stosunku do ludzi, którzy nawet milcząc, zdają się od nas tego żądać, lecz mądry senat winien jest coś jeszcze bardziej wspaniałego, jeszcze większego i jak najbardziej stosownego: wdzięczną pamięć o tych, co poświęcili życie za ojczyznę. Obym znalazł jak najwznioślejsze sposoby wyrażenia należnej im czci! [11,31] Dwóch, które jako pierwsze cisną się do głowy, z pewnością nie pominę: jeden wiąże się z wieczną chwałą najdzielniejszych mężów, drugi z pocieszaniem ich najbliższych w smutku i żałobie. [12,31] Ojcowie, uznaję zatem, że należy wznieść jak najokazalszy pomnik dla żołnierzy Marsowego Legionu i tych, którzy walcząc, padli razem z nimi. Wielkie przecież i niebywałe są zasługi, jakie Legion ten wyświadczył rzeczypospolitej: on pierwszy oderwał się od zbójeckiej bandy Antoniusza, on zajął Albę, to on udał się do Cezara. Idąc za tym Legionem, równej chwały za męstwo dostąpił Legion IV; ten, zwyciężając, nie stracił nikogo. Z Legionu Marsowego padli nieliczni, i to w chwili, gdy już odnosili zwycięstwo. O, szczęśliwa to śmierć, jeśli poprzez nią dług należny naturze wypłaca się ojczyźnie z nawiązką! [12,32] Was uważam za synów ojczyzny, którzyście nawet imię wzięli od Marsa, tak iż się zdaje, że ten sam bóg zrodził dla narodów to Miasto,24 a was dla Miasta. Haniebna jest śmierć podczas ucieczki, a chwalebna, gdy wiedzie do zwycięstwa. Wszak sam Mars ma zwyczaj najdzielniejszych żołnierzy w czasie bitwy zabierać dla siebie na ofiarę. Nikczemni, którym zadaliście śmierć, także w podziemnej krainie odbiorą kary za próbę zamordowania ojczyzny. Wy zaś, którzy wydając ostatnie tchnienie, odnieśliście zwycięstwo, podążyliście do krainy cnotliwych, gdzie wasze miejsce. Krótkie życie dała nam natura, lecz pamięć o pięknie zakończonym żywocie jest wieczna. Gdyby nie trwała dłużej niż ono samo, któż byłby tak szalony, by wśród największych trudów i niebezpieczeństw ubiegać się o sławę i chwałę? 24 Legenda głosi, że matka Romulusa i Remusa, którą zły stryj zmusił, by została kapłanką Westy (tj., nie miała potomstwa), powiła synów za sprawą Marsa. 234 [12,33] Piękny los zatem was spotkał, o żołnierze najmężniejsi za życia, a i teraz uświęceni, bo waszego męstwa nie zdoła pogrzebać niepamięć obecnie żyjących ani milczenie potomnych, skoro senat i naród rzymski niemal własnymi rękoma wzniosą wam nieśmiertelny pomnik. Liczne wojska zyskały ogromną i zaszczytną sławę w czasie wojen punickich, galijskich, italskich, ale jednak żadnej armii nie przyznano takiego zaszczytu. I obyśmy mogli jeszcze większymi was obdarować, skoro otrzymaliśmy tak wielkie dobrodziejstwo! Odegnaliście od Miasta szaleńca Antoniusza. Odparliście go, gdy zamierzał powrócić. Wzniesiemy więc wielki pomnik, kunsztownej roboty, na którym wyryte zostaną litery na wieczne świadectwo boskiego męstwa. Nigdy nie zamilkną o was ludzie przepełnieni wdzięcznością, którzy ów pomnik wzniesiony na waszą cześć będą oglądać albo o nim słyszeć. Tak oto w zamian za śmiertelne życie dostąpiliście nieśmiertelności. [13,34] Ojcowie, ponieważ zasługi naszych najdzielniejszych i najlepszych współobywateli zostają nagrodzone zaszczytnym pomnikiem, pocieszmy ich bliskich, dla których najlepszą pociechą są słowa: dla rodziców - że zrodzili obrońców rzeczypospolitej, dla dzieci - że będą mieć pochodzący z ich własnego domu przykład męstwa, dla żon - że straciły mężów, których bardziej chwalić, niż opłakiwać przystoi, oraz dla braci - niech ufają, że łączy ich ze zmarłymi podobieństwo nie tylko ciała, lecz i męstwa. Obyśmy mogli dzięki naszym wypowiedziom i uchwałom otrzeć łzy im wszystkim, albo niech jakaś wspaniała, wygłoszona publicznie mowa sprawi, że porzucą smutek i przestaną płakać, a cieszyć się raczej będą, że spośród tak wielu różnych rodzajów śmierci, które zagrażają ludziom, ich bliskim przypadła w udziale śmierć najpiękniejsza. Ich ciała nie leżą niepogrzebane, nie zostały porzucone, choć nawet tego nie uważa się za nieszczęście, jeżeli ktoś odda życie za ojczyznę. Nie spalono ich ciał na oddalonych od siebie stosach, podczas skromnych uroczystości pogrzebowych, lecz na koszt państwa złożono je w grobowcu, który dla potomnych stanie się ołtarzem Cnoty. [13,35] Przeto wielką pociechą dla rodzin będzie wzniesienie pomnika, co zaświadczy o męstwie ich bliskich, o miłości narodu rzymskiego i wierności senatu, oraz uwieczni pamięć owej jakże okrutnej wojny. Gdyby żołnierze nie wykazali się wówczas tak wielkim męstwem, Marek Antoniusz zamordowałby ojczyznę i przepadłoby imię narodu rzymskiego. Ojcowie, uważam także, iż nagrody przyrzeczone przez nas żołnierzom już po ocaleniu rzeczypospolitej należy w stosownym cza 235 sie wypłacić zwycięzcom, którzy ocaleli. Natomiast nagrody obiecane tym, co polegli za ojczyznę, trzeba wypłacić ich rodzicom, dzieciom, żonom i braciom. [14,36] Podsumowując, przedstawiam następujący wniosek: „Ponieważ konsul imperator Gajusz Pansa pierwszy starł się z wrogiem w bitwie, w trakcie której Legion Marsowy, wykazując niebywałe i godne podziwu męstwo, bronił wolności narodu rzymskiego, w czym i nowo zaciągnięte wojska wzięły udział; ponieważ sam konsul imperator Gajusz Pansa w samym środku bitwy narażał się na wrogie pociski i otrzymał rany; ponieważ konsul imperator Aulus Hircjusz, usłyszawszy o bitwie i dowiedziawszy się, co zaszło, wykazał wielkie męstwo, wyprowadził wojsko z obozu oraz przypuścił atak na Marka Antoniusza i wrogie wojsko, oddziały jego wybił, a sam nie stracił nawet jednego żołnierza; [14,37] ponieważ propretor imperator Gajusz Cezar dzięki swej roztropności i energii obronił obóz, a oddziały wroga, które się do niego zbliżyły, wybił - dla wszystkich tych powodów senat uważa i stwierdza, że naród rzymski uwolniły od najbardziej haniebnej i okrutnej niewoli męstwo, sztuka dowodzenia, roztropność, mądrość, konsekwencja, siła ducha i szczęście tych trzech imperatorów. Skoro ocalili rzeczpospolitą, Miasto, świątynie bogów nieśmiertelnych, dobra, majątki i potomstwo wszystkich obywateli, walcząc z narażeniem życia, niech przez wzgląd na tak piękne, waleczne i pomyślnie zakończone działania konsulowie imperatorzy Gajusz Pansa i Aulus Hircjusz, razem lub jeden z nich, albo w razie ich nieobecności pretor miejski25 Marek Kornutus, ustanowią pięćdziesięciodniowe modły dziękczynne we wszystkich świętych miejscach. [14,38] Ponieważ legiony wykazały godne swych znakomitych wodzów męstwo, senat jak najskrupulatniej po przywróceniu rzeczypospolitej spełni obietnice nagród, jakie poczynił naszym legionom i wojskom. Ponieważ Legion Marsowy jako pierwszy starł się z wrogiem i tak umiejętnie walczył z przeważającą liczbą wrogów, że wielu wybił, sam straciwszy niewielu; ponieważ ani chwili nie wahał się oddać życia za ojczyznę; ponieważ żołnierze pozostałych legionów, walcząc równie mężnie, ponieśli śmierć za pomyślność i wolność narodu rzymskiego - z tych wszystkich powodów jest wolą senatu, aby konsulowie imperatorzy Gajusz Pansa i Aulus Hircjusz, razem lub jeden z nich, jeśli wyda się im to słuszne, poczynili starania, by dla tych, co prze- 25 W razie nieobecności w Rzymie obu konsulów, zajętych wojną, zastępował ich pretor miejski. 236 lali krew za życie, wolność i mienie narodu rzymskiego, za Miasto i świątynie bogów nieśmiertelnych, wzniesiono jak najokazalszy pomnik w odpowiednio wybranym miejscu. Mają oni nakazać kwestorom miejskim, by na ten cel przeznaczyli, wyliczyli i wypłacili pieniądze, aby ów pomnik, wzniesiony na wieczną pamiątkę, świadczył potomnym o zbrodni niesłychanie okrutnych wrogów i o nadludzkim męstwie żołnierzy. Również nagrody, jakie swego czasu senat przeznaczył dla żołnierzy, którzy w tej wojnie oddali życie za ojczyznę, niech zostaną wypłacone rodzicom, dzieciom i żonom. Niech przypadnie im w udziale to, co przypadłoby żołnierzom, gdyby ocalili życie, śmiercią nie okupując zwycięstwa". 237 SŁOWNICZEK AUGUR (augur) - wróżbita, kapłan; badał zachowanie zwierząt ofiarnych i ptaków, obserwował zjawiska przyrodnicze, np. grzmoty, i na ich podstawie rozpoznawał wolę bogów. Prawo przepowiadania (divinare) mieli wszyscy augurowie i wyżsi urzędnicy (konsulowie, pretorzy, cenzorzy i trybunowie ludowi), z tą różnicą, że augurowie mogli tylko ogłaszać znaki (nuntiare) i przed rozpoczęciem komicjów powinni poinformować o ewentualnych przeciwwskazaniach, urzędnicy natomiast mieli również prawo obserwowania (spectio) znaków w trakcie trwania komicjów. patrz kolegium augurów AUSPICJA(auspicia) - pierwotnie: rozpoznawanie woli bogów na podstawie lotu ptaków, później: wszelkie próby rozpoznawania woli bogów. Stały się aktem, który obowiązkowo poprzedzał wiele czynności i przedsięwzięć państwowych. BANITA - człowiek, któremu odmówiono prawa do wody i ognia (aqua et igni interdicere). Na mocy wyroku sądu został zmuszony do opuszczenia Rzymu, Italii lub w ogóle do znalezienia się poza zasięgiem panowania państwa rzymskiego. patrz interdictio aquae et ignis BARBARZYŃCA - dla Rzymianina człowiek niemówiący po łacinie. CENTURIA -jednostka administracyjna związana z podziałem ludności na klasy majątkowe. Jej rodowód sięga dawnego systemu rekrutacji wojska. Centurie stały się podstawą organizacyjną korniej ów centurialnych, na których każdy obywatel głosował w swojej centurii. Były również podstawową, najmniejszą jednostką w legionie rzymskim, liczącą 100 żołnierzy. patrz komicja centurialne CENTURION (centurio) - oficer w armii rzymskiej, dowodził 100 żołnierzami; w jednym legionie służyło ich 60. CENZOR (censor) - urzędnik wybierany od 443 r. na komicjach centurialnych co pięć lat na okres osiemnastu miesięcy. Do jego obowiązków należało: przeprowadzanie cenzusu i sporządzanie listy senatu oraz czuwanie nad moralnością obywateli, nadzór nad budową dróg i budowli publicznych. 238 CENZUS (census) - przeprowadzany przez cenzora spis ludności, podczas którego obywatele składali zeznanie dotyczące stanu majątku. Na tej podstawie byli przydzielani do odpowiedniej jednostki wojskowej i otrzymywali zgodę na piastowanie urzędów, wymagających określonego cenzusu. tu: stan majątku CURSUS HONORUM - ustalona kolejność piastowania urzędów. patrz leges annales DACH SPICZASTY (fastigium) - charakterystyczny tylko dla świątyń; wieńcząc nim swój prywatny dom, Cezar niejako czynił z niego świątynię; zob. Plutarch (Caes. 69), Florus (4,2). DEKRET (decretum) - zarządzenie wydane przez urzędników (pretora, konsula) lub senat. DEKURIA (decuria) -jeden z trzech zespołów sędziów przysięgłych zajmujących się sprawami karnymi. Liczyły po 1000 osób rekrutujących się z senatorów, ekwitów i trybunów skarbowych. DESYGNOWANY (designatus) urzędnik - człowiek, który został wyznaczony do sprawowania określonej funkcji, ale jeszcze nie rozpoczął piastowania urzędu. DYKTATOR (dictator) - urzędnik dysponujący nieograniczoną władzą, mianowany w nadzwyczajnych okolicznościach zagrożenia państwa. Powoływany był na okres sześciu miesięcy, formalnie przez konsula, faktycznie przez senat. Dyktatorem wieczystym (dictator in perpetuum) mianował się Cezar. Instytucję dyktatora zniósł Antoniusz. EDYKT (edictum) - rozporządzenie urzędnika posiadającego prawo wydawania edyktu, ważne przez rok urzędowy lub przez czas krótszy, określony w edykcie. Szczególnie ważne były ogłaszane corocznie edykty pretora. EDYL (aedilis) - w okresie republiki niższy urzędnik. Do jego zadań początkowo należała pomoc w zarządzaniu świątynią bogini Ceres (sanktuarium plebejuszy), a później organizacja igrzysk publicznych (ludi), dbanie o sprawy porządkowe w mieście oraz o zaopatrzenie w zboże. Pierwotnie było dwóch edylów plebejskich, do których w 366 r. dodano dwóch edylów kurulnych, wywodzących się spośród patrycjuszy. EKWITA (eques) - członek uprzywilejowanej warstwy społecznej, która ukształtowała się na przełomie III/II w. Nazwa pochodzi od określenia 18 centurii najbogatszych obywateli, którzy w wojsku zobowiązani byli do służby w jeździe (od łac. equus 'koń'). U schyłku republiki ekwici stanowili znaczną siłę ekonomiczno-społeczną, prawnie wyodrębnioną. Cyceron nazywał stan ekwicki „ornamentum civitatis, firmamentum rei publicae" (Planc. 23). Ekwita to arystokrata finansowy, niemający prawa zasiadać w senacie; z kolei członkowie senatu nie mieli prawa zajmować się handlem i operacjami finansowymi, na czym fortuny robili ekwici. FLAMIN (flamen) - kapłan określonego bóstwa odpowiedzialny za jego kult. Wśród 15 flaminów wyróżniano; 3 wyższych, odpowiedzialnych za najważniejsze kulty państwowe (Jowisza, Marsa i Romulusa-Kwiryna), oraz 12 niższych rangą. Flaminami mogli być zarówno patrycjusze, jak i plebejusze. 239 GLADlATOR (gladiator) - zawodowy zapaśnik walczący na arenie amfiteatru lub cyrku z innym gladiatorem lub dzikimi zwierzętami. Rekrutowali się głównie spośród niewolników i jeńców, a do walki na arenie szkoleni byli w specjalnych szkołach. Gladiator uzbrojony był w miecz i tarczę lub sieć i trójząb (nazwa wywodzi się od łac. gladius 'miecz'). U Cycerona gladiator to często synonim bandyty. patrz murmillon GLADIATORÓW WALKI - w Rzymie i prowincjach cieszyły się niezwykłą popularnością. Gladiatorzy walczyli parami, a zwyciężonych zabijano, chyba że publiczność skorzystała z przysługującego jej prawa łaski. Zwycięzca otrzymywał nagrody pieniężne, a niekiedy też zwolnienie z dalszych walk. HOMO NOVUS - człowiek, który jako pierwszy w swej rodzinie piastował wyższe urzędy (kurulne). Takim był m.in. Cyceron. IGRZYSKA (ludi) - miały pierwotnie charakter świąt religijnych i były połączone z rytualnymi ofiarami i procesjami. Można je podzielić na cyrkowe, czyli odbywające się w cyrku, amfiteatralne z walkami gladiatorów i sceniczne z przedstawieniami teatralnymi. Cieszyły się dużą popularnością, dzięki czemu przetrwały aż po czasy późnego cesarstwa. IMPERATOR (imperator) - wódz, główny dowódca wojskowy; w okresie republiki również honorowy tytuł przyznawany zwycięskiemu wodzowi przez jego żołnierzy. IMPERIUM (imperium) - władza, która przysługiwała urzędnikom wyższym (pretorom i konsulom) lub innym na mocy specjalnej uchwały senatu. Urzędnik taki mógł wnosić projekty ustaw na komicjach, miał władzę wojskową z prawem życia i śmierci w stosunku do żołnierzy i mógł podejmować decyzje w różnych działach administracji. interdictio aquae et ignis - kara wykluczenia ze społeczności; skazany pod groźbą śmierci miał zakaz przebywania na rzymskim terytorium. patrz banita ius intercessionis - przysługujące trybunom ludowym prawo do stawiania weta w stosunku do uchwał senatu i projektów ustaw przedkładanych przez urzędników zgromadzeniom ludowym. patrz trybun ludowy JUGERUM (iugerum, l.mn. iugera) - jednostka miary powierzchni gruntów ornych (= ok. 0,25 ha); dwa tysiące jugerów to ok. 500 ha, trzy tysiące jugerów to ok. 750 ha. KANDYDAT (candidatus) - człowiek ubiegający się o urząd; na znak nieskazitelności obyczajów ubrany w śnieżnobiałą togę (toga candida). KAPŁAN (pontifex) - członek kolegium liczącego 16 osób, które zajmowało się kultem publicznym. Na jego czele stał najwyższy kapłan (pontifex maximus), któremu podlegały sprawy kultu państwowego oraz kalendarza (Fasti). Pełnienie tej funkcji było wielkim zaszczytem, a dożywotniego wyboru członków dokonywało specjalne zgromadzenie. 240 KLIENT (cliens) - człowiek wolny, posiadający prawa obywatelskie, związany ekonomicznie oraz politycznie ze swoim patronem. W zamian za pomoc ekonomiczną i obronę praw klient miał obowiązek pracy na ziemi patrona oraz udzielania mu pomocy zbrojnej. Klienci stanowili jakby świtę patronów, stąd ich codzienne poranne odwiedziny u patronów w celu złożenia uszanowania i zasięgnięcia rady. patrz patron KOHORTA (cohors) - jednostka wojskowa. Początkowo funkcjonowała tylko w wojskach sprzymierzonych, a od czasu reform Gajusza Mariusza stanowiła oddział legionu rzymskiego liczący 600 żołnierzy. KOLEGIUM AUGURÓW - kolegium kapłańskie złożone z augurów. Zajmowało się odczytywaniem i interpretacją woli bogów głównie z lotu ptaków. Jego stan liczebny zmieniał się: początkowo było 3, później 9 i ostatecznie 16 augurów. patrz augur KOLONIA (colonia) - osada zakładana na terytorium podbitym przez Rzymian. Mieszkańcy, jako podlegający Rzymowi, posiadali prawa obywatelskie. Zakładanie kolonii wiązało się z określonym rytuałem. Kolonie posiadały mniejsze uprawnienia niż municypia. KOMICJA (comitia) — zgromadzenia narodu rzymskiego, jedyny organ, który mógł wybierać urzędników, decydować o wojnie i pokoju oraz uchwalać ustawy. KOMICJA CENTURIALNE (comitia centuriata) - zgromadzenia odbywane zgodnie z podziałem na centurie. Przewagę w nich posiadali najbogatsi obywatele. Do najważniejszych kompetencji komicjów centurialnych należały: wybór najwyższych urzędników (którym przysługiwało imperium) oraz prawo decydowania o wojnie i pokoju. patrz centuria patrz imperium KONSUL (consul) - najwyższy rangą urzędnik republiki rzymskiej, posiadający pełnię władzy zarówno cywilnej, jak i wojskowej. Corocznie wybierano dwóch konsulów. Do ich kompetencji należało m.in. zwoływanie senatu i zgromadzeń. KONSULAT (consulatus) - sprawowany kolegialnie (cum collega) najwyższy urząd w państwie. patrz konsul KRZESŁO KURULNE (sella curulis) - nie miało oparcia, było składane (na czterech skrzyżowanych parami nogach); prawo zasiadania na krzesłach kurulnych przysługiwało wyższym urzędnikom (kurulnym). patrz urzędnicy kurulni KURIA (curia) - w okresie republiki miejsce zebrań, budynek senatu. Stąd mianem tym często określano senat w ogóle. Nie było to jedyne miejsce obrad senatu, gdyż zbierał się on także w świątyniach. KURIA POMPEJUSZA (Curia Pompeia) - miejsce obrad senatu, gdzie 15 marca 44 r. zamordowano Cezara. KWESTOR (quaestor) - urzędnik skarbowy u boku konsula lub namiestnika prowincji. Pierwszy istotny urząd w karierze politycznej (cursus honorum) za czasów republiki, gdyż dawał wstęp do senatu. KWESTORZY MIEJSCY (quaestores urbani) - urzędnicy niżsi. W Rzymie dwaj kwestorzy przechowywali klucze od skarbu, który mieści) się w świątyni Saturna, przyjmowali dochody i na polecenie senatu wypłacali pieniądze. Inni losowali stanowiska urzędników skarbowych w Italii i w prowincjach. 241 LARY (Lares) - dobre dusze zmarłych; opiekowały się żyjącymi członkami rodziny. Ich wizerunki w postaci małych laleczek umieszczano w znajdującym się w atrium Lararium i otaczano wielką czcią. patrz Penaty LEGAT (legatus) - wysłannik, poseł w sprawach dyplomatycznych. leges annales - uchwalone w 180 r. przez trybuna Lucjusza Williusza Tappulusa ustawy określające wiek, w jakim można było ubiegać się o poszczególne urzędy. LEGION (legio) — podstawowa jednostka wojska rzymskiego. Po reformach Gajusza Mariusza w 107 r. liczyła 6000 żołnierzy (ciężkozbrojna piechota) i składała się z 10 kohort. Solidarność żołnierzy legionu symbolizował jego znak bojowy -srebrny orzeł. patrz kohorta lex Clodia de auspiciis - przeprowadzona przez trybuna Publiusza Klodiusza w 58 r. ustawa o auspicjach. lex de maiestate - ustawa określająca karę dla człowieka, który działał przeciwko własnemu państwu (zdrada stanu, współpraca z wrogiem, wszelkie działania zmierzające do zmiany ustroju). lex de vi - ustawa określająca karę dla człowieka, który dopuścił się gwałtu lub działał z użyciem broni; rozróżniano przemoc publiczną i prywatną. LIKTOR (lictor) - członek świty wysokiego urzędnika państwowego (konsula, pretora, dyktatora), noszący przed nim pęki rózeg (fasces). patrz rózgi LOSOWANIE PROWINCJI - na mocy prawa Tyberiusza Semproniusza Grakcha ze 133 r. senat co roku wyznaczał tzw. prowincje konsularne dla konsulów, którzy przejmowali nad nimi namiestnictwo po zakończeniu sprawowania swego urzędu. Przydział prowincji następował w drodze losowania. MĄŻ KONSULARNY, KONSULAR (vir consularis) - były konsul, zasiadający z tego tytułu w senacie, senator. MILA (mille passum) - miara długości (= 1000 kroków = 1482 m). MŁODZIENIEC (adulescens) - osobnik płci męskiej w wieku od lat 17 (wówczas kończyło się dzieciństwo - pueritia) do lat 40. MÓWNICA (Rastra) - mównica na Forum Romanum ozdobiona dziobami (rastra) łodzi pirackich, zdobytych pod Antium w czasie wojny Rzymian z Latynami w 338 r. MUNICYPIUM (municipium) - miasto w Italii, zależne od Rzymu. Od 338 r. municypia dzieliły się na miasta posiadające prawo głosowania (civitates cum suffragio) i nieposiadające takiego prawa (civitates sine suffragio). Od roku 90 na mocy lex Iulia zrównano w prawach wszystkie miasta italskie. Na czele municypium stali quattuorviri. MURMILLON (murmillo) - gladiator w stroju galijskim, mający na szyszaku narysowaną rybę. patrz gladiator PALLA (palia) - wierzchnie okrycie Rzymianek, którym owijały się dokładnie, zakrywając też głowę. PALLIUM (pallium) - odzienie rodem z Grecji: rodzaj płaszcza (odpowiednik greckiego himationu), w Rzymie będące oznaką zniewieściałości i miękkiego charakteru. 242 PALMA (palma) - nagroda za zwycięstwo. PATRON (patronus) - osoba uprzywilejowana społecznie, udzielająca klientom pomocy materialnej i stająca w obronie ich praw przeciw osobom trzecim; w zamian oczekiwała pracy na swojej ziemi oraz pomocy zbrojnej. patrz klient PENATY (Penates) - domowe duchy opiekuńcze związane z dawnym kultem przodków. Przedstawiano je jako małe figurki z drewna, gliny, srebra lub kości słoniowej; z czasem czczono razem z Larami jako bóstwa domowe. patrz Lary POSĄG (simulacrum) - termin ten zarezerwowany był na określenie rzeźbionego wizerunku boga (pomniki ludzi to: statua, effigies, imago). PREFEKTURA (praefectura) - terytorium podległe władzy prefekta, mianowanego przez pretora. Pierwotnie prefektury nie posiadały pełnych praw (civitas sine suffragio), uzyskały je na mocy lex Iulia (90) i lex Plautia Papiria (89). PRETOR (pretor) - jeden z wysokich urzędników w okresie republiki; przysługiwało mu imperium. Zajmował się sądownictwem i przewodniczył trybunałom sądów przysięgłych, rozsądzających najważniejsze sprawy kryminalne. PROKONSUL (proconsul) - urzędnik rzymski, którego po złożeniu urzędu konsula mianowano namiestnikiem prowincji, gdzie zatrzymywał imperium. patrz mąż konsularny PROPRETOR (propretor) - urzędnik rzymski, którego po złożeniu urzędu pretora mianowano namiestnikiem prowincji, gdzie zatrzymywał imperium. patrz imperium PROSKRYPCJE (proscriptiones) - spisy przeciwników politycznych dokonywane podczas wojen domowych. Majątki proskrybowanych obywateli konfiskowano, a ich samych wyjmowano spod prawa: kto zabił proskrybowanego, otrzymywał nagrodę. Potomkowie proskrybowanych nie mieli prawa ubiegać się o urzędy. PROWINCJA (provincia) - początkowo zakres działania urzędnika określany przez senat. Od III w. termin, jakim określano tereny poza Italią, zdobyte i przyłączone do państwa rzymskiego, zarządzane przez namiestnika w randze prokonsula lub propretora (prowincja konsularna, prowincja pretorska). Po 146 r. ustalił się zwyczaj prolongowania kadencji konsulów i pretorów (po rocznym okresie urzędowania w Rzymie) jako namiestników prowincji w randze prokonsula lub propretora. PRYWATNY CZŁOWIEK (homo privatus) - osoba niepiastująca w danym czasie żadnego urzędu. PULWINAR (pulvinar) - specjalne, miękko wymoszczone łoże (od pulvinus 'poduszka') do stawiania na nim wizerunków bogów podczas uczt sakralnych. RÓZGI (fasces) - pęki rózeg noszone przez liktorów przed urzędnikami, którym przysługiwało imperium. Przed konsulem rózgi nosiło 12 liktorów, przed pretorem - 6, a przed dyktatorem — 24. Poza granicami Rzymu w owe pęki zatykano topory jako znak pełni władzy wojskowej. SENAT (senatus) - w republice rzymskiej najwyższy organ władzy. W jego skład wchodzili byli urzędnicy państwowi (kurulni). Liczba senatorów ulegała zmianie i w różnych okresach wynosiła od 300 do 900 członków. 243 SENATOR (senator) - członek senatu. Senatorem można było zostać po zakończeniu sprawowania jednego z określonych urzędów państwowych (kurulnych). SENTENCJE (wybór) haniebna jest śmierć podczas ucieczki, a chwalebna, gdy wiedzie do zwycięstwa (in fuga foeda mors est, in victoria gloriosa; Phil. 14,12,32) haniebna ucieczka przed śmiercią od każdej śmierci jest gorsza (turpis autem fuga mortis omni est morte peior; Phil. 8,10,29) inne narody mogą ścierpieć niewolę, narodowi rzymskiemu właściwa jest wolność (aliae nationes servitutem pati possunt, populi Romani est propria libertas; Phil. 6,6,19) jak zwykle we wszelkich przedsięwzięciach zwłoka i odkładanie na później nie popłacają (nam [...] plerisque in rebus gerendis tarditas et procrastinatio odiosa est; Phil. 6,3,7) jednak ludzie, jeśli mają w sobie coś ludzkiego, choćby targały nimi niepokoje, chcą się czasem odprężyć (verum tamen homines, quamvis in turbidis rebus sint, tamen, si modo homines sunt, interdum animis relaxantur; Phil. 2,16,39) krótkie życie dała nam natura, lecz pamięć o pięknie zakończonym żywocie jest wieczna (brevis a natura vita nobis data est, at memoria bene redditae vitae sempiterna; Phil. 14,12,32) męstwo przewyższa się męstwem (virtus virtute superatur; Phil. 14,7,18) myli się każdy, ale tylko głupiec trwa w błędzie (cuiusvis hominis est errare, nullius nisi insipientis perseverare in errore; Phil. 12,2,5) nic bardziej godnego nienawiści niż hańba, nic bardziej obrzydliwego niż niewola; urodziliśmy się do sławy i do wolności, albo zatrzymajmy je, albo z godnością ponieśmy śmierć (nihil est detestabilius dedecore, nihil foedius servitute; ad decus et ad libertatem nati sumus, aut haec teneamus, aut cum dignitate moriamur; Phil. 3,14,36) niech każdy mówi, co mu się podoba, ale niekoniecznie należy w to wierzyć (licet quod cuique libet loquatur, credere non est necesse; Phil. 1,13,33) odzyskanie wolności jest sprawą tak zaszczytną, że aby to osiągnąć, nie należy unikać nawet śmierci (ita praeclara est recuperatio libertatis, ut ne mors quidem sit in repetenda libertate fugienda; Phil. 10,10,20) o, szczęśliwa to śmierć, jeśli poprzez nią dług należny naturze wypłaca się ojczyźnie z nawiązką (o fortunata mors quae naturae debita pro patria est potissimum reddita; Phil. 14,12,31) przed wieloma stoi otworem droga do sławy (multis apertus cursus ad laudem; Phil. 14,6,17) wszak życie zmarłych zależy od pamięci żywych (vita enim mortuorum in memoria est posita vivorum) (Phil. 9,5,10) SESTERCE (sestertii) - monety srebrne używane w czasach republiki, o wartości 0,25 denara, czyli 2,5 asa. Dopiero od czasów Oktawiana Augusta były to monety o wadze jednej uncji (27,3 g). SPRZYMIERZEŃCY (socii) - sojusznicy Rzymu. Początkowo stanowili większość mieszkańców Italii, zależną od Rzymu, ale zachowującą odrębność ustrojową. Z czasem pojęcie to rozszerzono na państwa i ludy spoza Italii, podporządkowane Rzymowi, choć formalnie niezależne. STOPA (pes) - miara długości (= 0, 288 m). 244 TABLICE (tabulae) - kopie ustaw spisane na tabliczkach i przed ostatecznym zatwierdzeniem ustawy wystawiane na widok publiczny przez okres 27 dni. TETRARCHIA (tetrarchia) - jeden z czterech okręgów jakiegoś kraju w Azji Mniejszej lub Syrii; tetrarchia zarządzał lub panował nad nią tetrarcha. TOGA (toga) - wierzchnia szata Rzymian zakładana na tunikę. Toga była zarezerwowana dla obywateli. Senatorowie oraz synowie obywateli przed osiągnięciem pełnoletności nosili togi z szerokim purpurowym pasem (toga praetexta). TRIBUS - jednostka podziału społeczeństwa rzymskiego. Za czasów Cycerona było ich 35:31 wiejskich (rusticae), do których należeli właściciele gruntów, i 4 miejskie (urbanae), które składały się z kupców, rzemieślników i wyzwoleńców. Według nich naliczano podatki. Zmiana miejsca zamieszkania nie wiązała się z przejściem do innej tribus. Zgromadzenie wszystkich tribus to komicja tribusowe (comitia tributa). TRIUMF (triumphus) - uroczystość uchwalana przez senat dla wodza, który odniósł spektakularne zwycięstwo i zdobył nowe terytorium. TRYBUN LUDOWY (tribunus plebis) - urzędnik plebejski, który powstał w 494 r. w celu obrony plebejuszy przed patrycjuszami. Trybun był osobą nietykalną, posiadał prawo weta wobec decyzji innych urzędników oraz prawo inicjatywy ustawodawczej. patrz ius intercessionis TRYBUN WOJSKOWY (tribunus militum) - osoba sprawująca funkcję oficerską u boku dowódcy legionu. Funkcja ta poprzedzała karierę urzędniczą. UCHWAŁA SENATU (senatus consultum) - postanowienie, rada senatu w określonej sprawie. Formalnie nie miała mocy prawnej, ale w praktyce politycznej nabierała charakteru zarządzenia obowiązującego. UROCZYSTOŚCI POGRZEBOWE (parentalia) - w odróżnieniu od publicznych modlitw (suplikacji), uroczystości prywatne. URZĘDNICY KURULNI (curules) - dyktator, konsul, cenzor, pretor i edyl kurulny. URZĘDY (honores) - w starożytnym Rzymie pełniono je kolegialnie. Sprawowanie urzędu uznawano za zaszczyt, pełniono go bezpłatnie. USTAWA O PRZYZNANIU NADZWYCZAJNEJ WŁADZY (senatus consultum ultimum) - uchwała senatu stwierdzająca, że państwo znalazło się w najwyższym niebezpieczeństwie; ogłaszała stan wyjątkowy, a jednocześnie przekazywała konsulom władzę nadzwyczajną. WESTYBUL (vestibulum) - przedsionek domu rzymskiego, w którym każda szanująca się rodzina umieszczała maski pośmiertne swych przodków oraz trofea wojenne. WETERAN (veteranus) - żołnierz, który brał udział w kampaniach wojennych, przesłużył w wojsku 25 lat i odszedł na emeryturę. WOJSKA POMOCNICZE (auxilia) - w okresie republiki w armii rzymskiej kontyngenty wojsk złożone ze sprzymierzeńców italskich. WYZWOLENIEC (libertus) - niewolnik, który uzyskał wolność osobistą na podstawie aktu wyzwolenia (w nagrodę za wierną służbę) bądź też w wyniku wykupu. Od III w. wyzwoleńcy otrzymywali pełne obywatelstwo rzymskie, z którego w całości korzystali na komicjach centurialnych na równi z wolno urodzonymi, natomiast na komicjach tribusowych ograniczono im prawo głosowania.