Krzysztof Dubiński Rewolta radomska - czerwiec'76 Warszawa 1991 Do komputera wrzucił i korekty błędów dokonał Zombie. Czerwiec 56, marzec 68. grudzień 70, czerwiec 76, sierpień 80 - ciąg historycznych dat dokumentujących wzbierającą falę społecznego protestu przeciwko nie liczącej się z dążeniami narodu monopartyjnej władzy doprowadził ostatecznie w 1989 r. do jej upadku. W tym kalendarzu oporu wydarzenia czerwcowe 1976 r. nie doczekały się jeszcze pełnej i rzetelnej monografii, chociaż bibliografia dotycząca wystąpień robotniczych w Radomiu i Ursusie 25 czerwca jest już dość obszerna. Bezwzględna brutalność z jaką je stłumiono i długotrwałe represje zastosowane w odwecie przez komunistyczne władze wobec uczestników zajść były zapewne przyczyną starannego zacierania wszelkich śladów po tych wydarzeniach. Gdyby nie wysiłek ludzi, którzy utworzyli wówczas Komitet Obrony Robotników i dali początek całej polskiej demokratycznej opozycji niewiele zachowałoby się materiałów, dowodów i relacji dokumentujących liczne nadużycia i przypadki bezprawia ze strony ówczesnego aparatu ścigania. Służba Bezpieczeństwa do końca lat 70-tych bezustannie inwigilowała grupy opozycyjne zajmujące się udzielaniem pomocy represjonowanym za udział w czerwcowych wydarzeniach i dokumentowaniem usankcjonowanego bezprawia. Szczególnie zawzięcie tropione były miejsca przechowywania dokumentacji. Podczas dziesiątków aresztowań i rewizji przepadła znaczna część tych archiwaliów. Po sierpniu 1980 r. radomska "Solidarność" od nowa podjęła misję zgromadzenia archiwum radomskiej rewolty. Ale i ono także wpadło w ręce Służby Bezpieczeństwa - po 13 grudnia 1981 r. Jak twierdzą byli pracownicy radomskiej SB pewną część dokumentacji przewieziono do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Warszawie, pozostałe materiały przechowywano na miejscu w Wojewódzkim Urzędzie Spraw Wewnętrznych. Materiały te zostały zniszczone około 1984 r. Resztki tego zbioru zniszczono wiosną 1989 r. na podstawie decyzji kierownictwa SB nakazującej likwidację dokumentacji operacyjnej tej służby. Być może śledztwo prowadzone obecnie przeciwko trzem generałom SB - H. Dankowskiemu, K. Majchrowskiemu i T. Szczygłowi- wyjaśni szersze okoliczności tej sprawy. Jest pewną niespodzianką, że ocalał blok nieznanych dotychczas materiałów dotyczących czerwca 1976 r. Są to tajne raporty Ministerstwa Spraw Wewnętrznych sporządzone w miesiąc po wydarzeniach w Radomiu i Ursusie dla potrzeb specjalnej komisji rządowej powołanej przez premiera Jaroszewicza. Jej pracami kierował wicepremier Franciszek Kaim. Nigdy i nigdzie nie ogłoszono wyników dochodzeń komisji. Na żądanie wicepremiera Kaima w MSW powstało kilka obszernych dokumentów relacjonujących udział MO i SB w akcji tzw. zabezpieczenia podwyżki cen, która stała się przyczyną wydarzeń. Są to sygnowane przez Sztab MSW opracowania: "Działania resortu spraw wewnętrznych w ramach ćwiczeń i operacji LATO-76", "Faktografia wydarzeń w Radomiu, Ursusie i Płocku w dniu 25.06.1976 r. " oraz "Niektóre dane liczbowe dot. użytych sił i środków resortu spraw wewnętrznych, poniesionych strat w działaniach oraz wyników działań". Dołączona jest do nich dokumentacja fotograficzna obejmująca m.in. kilkaset zdjęć wykonanych przez funkcjonariuszy MO i SB ukrytymi aparatami fotograficznymi. Wśród materiałów komisji znalazły się także anonimowe relacje uczestników wydarzeń w Radomiu zebrane przez KOR. a przez komisję uznane widać za wiarygodne. Kserokopie tych materiałów zostały wykorzystane przez autora dla odtworzenia przebiegu jednodniowej radomskiej rewolty. Napięcie i nerwowa atmosfera wśród załogi Zakładów Mechanicznych im. Waltera utrzymywały się już od dłuższego czasu. Robotnicy otwarcie wyrażali niezadowolenie z coraz trudniejszych warunków życia. Domagano się poprawy zaopatrzenia i wyższych zarobków. Pod tymi hasłami na kilkanaście dni przed ogłoszeniem powwyżki doszło w zakładach do kilkugodzinnego strajku, określanego w ówczesnym żargonie jako "przerwa pracy". Partyjna propaganda dekady Gierka wyeliminowała z oficjalnego języka termin "strajk". Przedstawiona wieczorem 24 czerwca w telewizji rządowa koncepcja podwyższenia cen mięsa o 69%, drobiu 30%, masła i serów o 50%, cukru o 100% i innych produktów dla wielu robotniczych rodzin oznaczała zepchnięcie na krawędź całkowitego ubóstwa. Rano ludzie w całej Polsce jechali do pracy z twarzami ściągniętymi rozpaczą i gniewem. Na Wydziale P-6 Zakładów Mechanicznych im. Waltera krótko po rozpoczęciu pracy kilka kobiet zaczęło głośno narzekać. Wciąż powtarzały, że dłużej tak się już nie da żyć. Któraś się rozszlochała. Kobiety odeszły od stanowisk pracy. Zbiły się w grupę. Po kilkunastu minutach gromadziła już ona 30 kobiet z dwóch brygad pracujących na tym wydziale. Stopniowo porzucali pracę także mężczyźni. Przed godz. 7.00 cały Wydział P-6 stanął. ii Ludzie rozeszli się po zakładzie. "Na P-6 płaczą kobiety" - wieść biegła błyskawicznie. W ciągu następnych 40 minut strajk objął iuż cały zakład. W tym samym czasie porzucali właśnie pracę i rozpoczynali strajk pracownicy Zakładu Oczyszczania Miasta i Wytwórni Prefabrykatów Budowlanych. Robotnicy gromadzili się przed budynkiem dyrekcji. Do wiecujących wyszedł jeden z dyrektorów "Waltera" - Skrzypek. Pojawił się też dyrektor naczelny - Błoński. Obaj usiłowali nakłonić zebranych do podjęcia pracy. Zapewniali, że decyzje nie są jeszcze przesądzone, że z załogami będą prowadzone rozmowy i autentyczne konsultacje w sprawie nowych cen. Niewielu uwierzyło w te zapewnienia. Odpowiadano okrzykami i gwizdami. RAPORT SZTABU MSW Z OPERACJI "LATO-76" ..W dniu 25 czerwca od wczesnych godzin rannych na terenie całego kraju miał miejsce gwałtowny wzrost nastrojów niezadowolenia wśród załóg zakładów pracy. Do godz. 7.00 wystąpiły 54 przerwy w pracy, z tego w województwach: stoł. warszawskim - 9. szczecińskim - 9, elbląskim- 4. gdańskim - 4. łódzkim - 4, płockim - 4 i radomskim - 3. •Komendy wojewódzkie MO podjęły natyhmiast niezbędne działania zmierzające do neutralizowania powstających konfliktów w zakładach pracy. m.in. poprzez skierowanie funkcjonariuszy SB do zagrożonych zakładów pracy oraz nawiązanie łączności zsiecią osobowych źródeł informacji." Otwarto bramę "Waltera". Na ulice wyjechała kawalkada wózków akumulatorowych. Jadący na nich robotnicy machali białoczerwonymi flagami i czerwonymi szturmówkami. Za nimi podążały grupy pieszych. Śpiewając "Międzynarodówkę" ruszyły w stronę innych zakładów Radomia. RAPORT SZTABU MSW Z OPERACJI "LATO-76" "O godz. 8.20 grupa ok. 1000 pracowników wyszła poza bramę zakładu tamując ruch kołowy. Komendant Wojewódzki po porozumieniu się z Kierownikiem Sztabu MSW polecił skierować dodatkowe siły funkcjonariuszy operacyjnych w pobliże ZM im. Waltera oraz do innych zakładów na terenie miasta. Przerwano łączność ZM im. Waltera z miastem, wystawiono ruchome punkty obserwacyjne na ulicach Radomia, w trybie alarmowym postawiono w stan gotowości bojowej ZOMO i dokonano koncentracji NOMO (Nieetatowy Odwód Milicji Obywatelskiej - przyp. red.). Wzmocniono służbę ruchu drogowego w newralgicznych punktach miasta, której polecono ograniczać - w miarę możliwości - gromadzenie się elementów chuligańskich w okolicy ZM im. Waltera. Uruchomiono grupę rajdującą z zadaniem dokumentowania wydarzeń oraz w tym samym celu uruchomiono zakryte punkty obserwacyjne w niektórych punktach miasta." Pod bramę Radomskich Zakładów Przemysłu Skórzanego "Radoskór" pierwsze wózki z "Waltera" podjechały przed godz. 9.00. Kiedy przed zakładami zgromadziło się około 400 demonstrantów straż przemysłowa otworzyła bramę nie stawiając oporu. Przybyli rozbiegli się po terenie nawołując pracowników "Radoskóru" do przyłączenia się do demonstracji. "Radoskór" stanął w ciągu kilku minut. Na ulice wyszły także załogi Radomskich Zakładów Przemysłu Drzewnego i Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego. Tłum demonstrantów gęstniał. Ktoś rzucił hasło: "Idziemy do komitetu". Ludzie ruszyli ulicą Domagalskiego śpiewając i machając flagami. Część demonstrantów spod "Radoskóru" pomaszerowała do Zakładów Mięsnych. Z hali wyciągnięto wózki z mięsem i pokazywano ludziom, jak dużo jest tego mięsa. Krążyły później sprzeczne relacje na ten temat. Jedni twierdzili, że nikt nic nie rabował, że wózki wjechały pełne z powrotem do zakładów. Inni opowiadali, że z magazynów rozdano zgromadzonym całe tony szynki konserwowej przeznaczonej głównie dla ZSRR i na Zachód. Przed godz. 11.00 grupy demonstrantów rozlewają się po całym mieście. Kawalkada wózków akumulatorowych dociera pod Radomską Wytwórnię Telefonów. Tutaj brama pozostaje jednak zamknięta. Załoga strajkuje, ale nie zamierza wpuścić demonstrantów na swój teren. Dochodzi do przepychanek i bójek. Tłum nie mogąc sforsować bramy zakładu ruszył dalej w stronę Gołębiowa. Pod fabryką pozostały kilkuosobowe grupki młodych ludzi wdając się w utarczki i bójki z pilnującymi bramy. Z Wytwórni Części Zamiennych przy ul. Miłej wyjeżdżają na ulice kolejne wózki gęsto obsadzone ludźmi. Tymczasem wśród załogi Wytwórni Telefonów dochodzi do rozłamu. O godz. 11.30 fabrykę opuszcza około 1000 robotników przyłączając się do demonstrac ji. Z pozostałych 200 dyrekcja organizuje grupę ochrony fabryki. Tuż przed południem 500-osobowy pochód wyrusza spod Zakładów Mięsnych do Zakładów Remontowych Maszyn Budowlanych "Zremb". W półgodziny później znaczna część załogi "Zrembu" rusza na miasto. Kawalkady wózków, ciągników i robotnicze pochody ciągną pod gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Na ulice wychodzą mieszkańcy. Do demonstrantów przyłączają się uczniowie i młodzież. Panuje spokój i względny porządek. Pojawiają się harcerze w mundurkach. Pochody śpiewają Hymn Narodowy i "Międzynarodóv kę". W pochodzie uformowanym na ulicy Żeromskiego w okolicy kościoła Bernardynów większość stanowi młodzież. Była bardzo zdyscyplinowana. Skandowano hasła: "Precz z podwyżką", "My chcemy jeść, my chcemy pić, młodością nie będziemy żyć". Przed gmachem Urzędu Wojewódzkiego wszyscy gwizdali, ale budynku nie atakowano, nie wybijano szyb. RAPORT SZTABU MSW Z OPERACJI "LATO-76" "Kierownictwo KW MO po uzyskaniu informacji, że tłum zmierza prawdopodobnie pod gmach KW PZPR. skierowało do tłumu dodatkowo 20 pracowników operacyjnych z zadaniem dezintegrowania, rozpoznawania prowodyrów oraz dokumentowania ich udziału w demonstracji. Na wypadek podejścia tłumu pod KW PZPR otrzymali oni również zadanie ochrony gmachu, osób w nim przebywających, a zwłaszcza kierownictwa KW PZPR. Równocześnie do gmachu KW PZPR skierowano 41 pracowników operacyjnych z zadaniem blokowania wejścia do pomieszczeń I Sekretarza KW PZPR i przygotowania ewentualnej ewakuacji kierownictwa i pracowników Komitetu Wojewódzkiego." Ludzie zaczęli się gromadzić pod KW PZPR już przed godz. 10.00. Tłum szybko wzrósł do około 2 tysięcy) gęstniał z minuty na minutę. Wznoszono okrzyki żądające cofnięcia podwyżki cen. Domagano się wyjścia I Sekretarza KW Janusza Prokopiaka. W pokojach komitetu trwały gorączkowe dyskusje -co robić? Zablokowano główne drzwi do budynku, wyjścia awaryjne obsadzili funkcjonariusze SB. Pracownicy KW przygotowywali się do ucieczki. Partyjni szefowie województwa usiłowali porozumieć się z Warszawą. PROTOKÓŁ PRZESŁUCHAŃ TZW. KOMISJI GRABSKIEGO ..Zofia Grzyb: "Wydarzeń radomskich by nie było, gdyby wtedy tow. Szydlak był w stanie podjąć decyzję. Kiedy doszło u nas do wydarzeń w Radomiu o godzinie 11 ,przed południem, ówczesny sekretarz komitetu wojewódzkiego tow. Stanisław Nowak telefonował tutaj do Komitetu Centralnego i osobiście rozmawiał z tow. Szydlakiem, że są takie i takie żądania, że należy wycofać podwyżkę, a już wtedy były tłumy zgromadzone przed komitetem wojewódzkim. Tow. Szydlak powiedział: absolutnie nie zmienimy decyzji. Tłum wrzał. Ktoś krzyczał: "Podpalić komitet". W stronę okien posypały się kamienie. Brzęk tłuczonych szyb mieszał się z okrzykami demonstrantów. Część z nich usiłowała otworzyć drzwi od budynku, ale były solidnie zaryglowane od wewnątrz. Koło budynku rozpalono ognisko, do którego robotnicy zaczęli wrzucać własne legitymacje partyjne. Drzwi komitetu nie dawały się wyłamać. Pod budynek podprowadzono trzy ciągniki. Udało się zaczepić hak liny ciągnika o drzwi. Ciągnik ruszył wyrywając je z futryną. Drugim ciągnikiem wyrwano futryny okna. Młodzi ludzie wdarli się do gmachu. Kiedy o godz. 12.30 pochód z okolic kościoła Bernardynów dotarł pod KW, budynek był już opanowany przez demonstrantów. W oknach widać było robotników. Trzy osoby, w tym dziewczyna, ściągnęły wiszącą na dachu czerwoną flagę. Chłopak wytarł nią buty. Na maszt wciągnięto białoczerwoną flagę. Ludzie stojący pod budynkiem odśpiewali hymn narodowy. Z okien KW zaczęły lecieć dywany. Wdarto się do stołówki i przyległego magazynu żywności, skąd przy okrzykach oburzenia tłumu, wynoszono duże ilości szlachetnych wędlin i niedostępnych w sklepach spożywczych produktów spożywczych. RAPORT SZTABU MSW Z OPERACJI "LATO-76" i "Z informacji KW MO w Radomiu wynikało, iż ze względu na szczupłość sił tego garnizonu, a głównie ZOMO (74 funkcjonariuszy) - w mieście narasta gwałtownie agresywność, bezkarność i rozpasanie tłumu. Siły dotychczas skierowane przez Sztab MSW znajdowały się jeszcze w drodze, a przygotowany do przerzutu stan osobowy WOS MO w Szczytnie (Wyższa Oficerska Szkoła MO - przyp. red.) oczekiwał na przylot samolotów wojskowych na lotnisku Szymany. Pomiędzy godz. 10.30 a 11.30, biorąc pod uwagę ocenę bieżącej sytuacji w Radomiu, Kierownik Sztabu MSW podjął kolejne decyzje o skierowaniu dodatkowych pododdziałów ZOMO z najbliżej położonych województw do Radomia". Komendant Wojewódzki MO w Radomiu płk Marian Mozgawa od godz. 8.30 pozostawał w stałym kontakcie telefonicznym ze Sztabem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych za pośrednictwem międzymiastowej utajnionej sieci łączności rządowej określanej kryptonimem "W-Cz". Sztab MSW kierował całą akcją "zabezpieczenia" realizacji rządowego projektu podwyżek cen. Akcję tę w MSW nazwano operacją "Lato-76". Na czele Sztabu MSW stał gen. dyw. Bogusław Stachura - podsekretarz stanu w MSW. Od kilku dni - na jego rozkaz - wszystkie jednostki milicji i Służby Bezpieczeństwa znajdowały się w stanie "gotowości bojowej". Zarządzono alarm w oddziałach ZOMO. Milicja i SB otrzymały specjalne instrukcje działania na wypadek wybuchu społecznego niezadowolenia.. Podczas narady w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych 11 czerwca Minister Spraw Wewnętrznych gen. dyw. Stanisław Kowalczykijego zastępca gen. Stachura zameldowali uczestniczącemu w niej Sekretarzowi KC, Stanisławowi Kani, że milicja i SB są całkowicie przygotowane do spacyfikowania ewentualnych przejawów społecznego protestu i niezadowolenia. Kania poinfor- mował o tym Edwarda Gierka, który rzecz całą zaakceptował polecając jedynie, by milicja w czasie akcji występowała bez broni. Gierek bał się powtórzenia krwawego "Grudnia-70". W Sztabie MSW w Warszawie, długo przed ogłoszeniem podwyżki zastanawiano się, które regiony kraju są najbardziej zagrożone wybuchem protestów. Zgodnie uznano, że zagrożenie to w pierwszym rzędzie obejmie największe aglomeracje przemysłowe - Śląsk, Trójmiasto, Szczecin, Warszawę oraz Kraków. Tam już wcześniej skoncentrowano zasadnicze siły milicyjne przerzucając większość kompanii ZOMO z innych regionów. W kalkulacjach MSW Radom nie budził większego zainteresowania. Było to jedno z wielu nic nie znaczących miast powiatowych, które niespodziewanie, z woli I Sekretarza KC realizującego partykularny interes partyjny, awansowało do rangi stolicy województwa. Od wczesnych godzin rannych 25 czerwca Sztab MSW stanowił praktycznie główne centrum decyzyjne państwa. Zniecierpliwienie demonstrantów pod budynkiem KW rosło. Ludzie kategorycznie żądali rozmów grożąc, że w przeciwnym wypadku zaatakują komitet. Cały odcinek ulicy 1 Maja w rejonie KW - od ulicy Żeromskiego do ulicy Struga - był już zablokowany. Demonstranci zatrzymywali jadące samochody nawołując jadących do przyłączenia się. Wreszcie o godz. 11.00 z budynku partyjnego wyszedł II sekretarz KW - Adamczyk. Na krzyki z tłumu nawołujące do rozmów odpowiedział, że z motłochem rozmawiać nie będzie. ANONIMOWA RELACJA Z MATERIAŁÓW KOMITETU OBRONY ROBOTNIKÓW "Wystąpiła jedna z kobiet z dzieckiem na ręku. Oświadczyła, że jest wdową, posiada troje dzieci na utrzymaniu i zarabia 2200 miesięcznie. Dodała, że zarobki starczały jej na chleb z cukrem dla dzieci. W tej chwili po podwyżce nie starczy jej nawet na cukier. Dokończyła: "A ile towarzysz sekretarz zarabia?" Adamczyk nie odpowiedział jej na pytanie, odrzekłnatomiai , Jeżeli wam tak zależy na losie waszych dzieci, to dlaczego nie zostawiliście waszego dziecka w domu, aby go nie męczyć tutaj". Kobieta straciła cierpliwość, zdjęła but z nogi i zaczęła okładać Adamczyka obcasem buta po głowie. Adamczyk tracąc zimną krew nakazał wybrać delegację z tłumu, z którą on będzie rozmawiał. Inna kobieta krzyknęła: "Tak! delegację - żebyście wiedzieli kogo aresztować". "Teraz ja jestem delegatką i teraz tutaj będziemy rozmawiać". Tłum otaczający poparł jej stanowisko. Zewsząd padały uszczypliwe okrzyki i docinki na sekretarza i całą partię. Napięcie wzrastało. Wzburzony Adamczyk powtarzał, że z motłochem rozmawiać nie będzie. Wystąpił jeden z robotników od Waltera - był jak wszyscy robotnicy w zabrudzonym roboczym ubraniu - i wskazując na ubrańie oświadczył, że otrzymuje je raz na rok, gdy należy się minimum cztery razy rocznie. Wskazał na ubranie Adamczyka: "A ile wasze ubranie kosztuje? Na pewno przynajmniej 6.000 złotych". Wywołało to okrzyki tłumu: "Rozebrać go, rozebrać". Wyskoczyło z tłumu kilku młodych ludzi, którzy wymusili na Adamczyku zdjęcie swego garnituru.drugi sekretarz KW PZPR uciekał w bieliźnie w kierunku gmachu komitetu. Rzucano za nim różmymi odpadkami i kamieniami" PROTOKÓŁ PRZESŁUCHAŃ tZW. KOMISJI GRABSKIEGO "Piotr Jaroszewicz: Ja o Radomiu dowiedziałem się około godziny 11, że tam jest niepokój. Nikt mnie nie informował. Zresztą powstał wtedy specjalny sztab, który skoncentrował całą tę działalność. Był to zespół zamknięty i udzielił pierwszej informacji dopiero o tej porze. Dlatego nie mogłem reagować wcześniej i nie mogłem reagować w wogóle, ponieważ cała sprawa została przekazana specjalnemu sztabowi." Pierwszą decyzję dotyczącą Radomia podjął gen. Stachura o godz. 9.55. Uznał, że płk. Mozgawa nie będzie w stanie spacyfikować sytuacji własnymi siłami i polecił wysłać mu do pomocy dodatkowe pododdziały ZOMO. Z Warszawy wyruszyła kolumna ciężarówek wioząca kompanię ZOMO z Golędzinowa. Z Łodzi wyjechał pluton ZOMO. Równocześnie gen. Stachura zwrócił się do Sztabu Generalnego WP o przydzielenie samolotów transportowych, które przerzuciłyby do Radomia pododdziały słuchaczy Wyższej Oficerskiej Szkoły MO w Szczytnie. W szkole zarządzono alarm i gotowych do akcji słuchaczy przewieziono na lotnisko Szymany, skąd miały ich zabrać wojskowe samoloty. W godzinę później gen. Stachura alarmowany przez Mozgawę wysyła do Radomia kolejne siły milicyjne. O godz. 11.05 wyrusza kompania ZOMO ze składu batalionu Centralnego Podporządkowania stacjonująceg»o w Warszawie; o godz. 11.35 dwa plutony ZOMO z Kielc i Lublina. RAPORT SZTABU MSW Z OPERACJI "LATO-76" "Pododdziały te zostały wzmocnione 8 armatkami wodnymi. Ponadto skierowano do Radomia dodatkowy transport środków chemicznych. Sztab polecił również uruchomienie dodatkowych środków łączności telefonicznej i radiowej. O godz. 12.50 rozpoczął się przerzut stanu osobowego WOS MO w Szczytnie do Radomia. Równocześnie z kilku jednostek Centrali MSW i KG MO skierowane zostały do Radomia specjalistyczne grupy funkcjonariuszy operacyjnych i dochodzeniowo-śledczych." W południe, kiedy szosami prowadzącymi do Radomia ciągnęły długie kolumny milicyjnych pojazdów, a z pasa startowego w Szymanach podrywał kadłub pierwszy wojskowy transportowiec, demonstranci opanowali budynek KW PZPR. Ludzie krążący po korytarzach budynku zaczęli systematycznie demolować pomieszczenia. Gęstniał tłum na ulicy. Docierały tu coraz to nowe grupy demonstrantów, Dowożono ich ciągnikami i samochodami. W kwadracie ulic otaczających KW zablokowano całkowicie ruch ustawiając w poprzek jezdni samochody i autobusy. Z okien budynku leciały na bruk biurka, dywany, telewizory. Robotnicy wynoszący z partyjnej stołówki kartony konserw, kiełbasę, schaby, krzyczeli: "Patrzcie, jak te skurwysyny żyją". Wyrzucone dywany zostają podpalone. Demonstranci wdzierają się również do pomieszczeń I sekretarza KW. Zmuszają Janusza Prokopiaka, żeby zadzwonił do Komitetu Centralnego i przedstawił żądanie cofnięcia podwyżki cen. RAPORT SZTABU MSW Z OPERACJI "LATO-76" "O godz. 14.00 dotarły do Radomia pierwsze pododdziały ZOMO ze stanu Komendy Stołecznej MO. W związku z tym o godz. 14.00 w dyspozycji Komendanta Wojewódzkiego znajdowały się nadal niewielkie siły liczące 158 funkcjonariuszy MO, co nadal uniemożliwiało skuteczne ich użycie wobec tłumu pod gmachem KW PZPR, liczącego już o godz. 14.00 ok. 8000 osób, a na terenie miasta łącznie ok. 15.000 osób (na dalsze powiększanie się liczebności tłumów wpłynął fakt, że część pracowników II zmiany nie podejmując pracy przyłączyła się do demonstrantów). W związku z narastaniem agresywności tłumu Komendant Wojewódzki MO polecił - o godz. 14.35 - funkcjonariuszom operacyjnym znajdującym się w gmachu KW PZPR dokonanie natychmiastowej ewakuacji kierownictwa i pracowników KW PZPR. Ewakuacji dokonano do gmachu KW MO.'" Radom znalazł się w rękach ludności. Część demonstrantów zgromadzonych pod KW otoczyła Urząd Miejski i Wojewódzki oraz znajdującą się na zapleczu Komendę Wojewódzką MO. Budynki obrzucono kamieniami wybijając szyby. Wyłamano bramę w Izbie Dziecka MO. Milicja zabarykadowana w swoich pomieszczeniach obrzuciła tłum granatami z gazem łzawiącym. Z zaatakowanych obiektów robiono też zdjęcia i filmowano demonstrantów. Nad ulicami krążył bez przerwy milicyjny helikopter. O godz. 14.50 wybucha pożar w budynku KW. Od rozlanej i podpalonej benzyny zajmują się firanki, potem wyposażenie wnętrz. Potem podpalone zostają samochody stojące na podwórzu komitetu. Pod palący się budynek radomska Straż Pożarna wysyła 4 samochody z zadaniem ugaszenia pożaru. Tłum blokuje jednak ich dojazd do miejsca akcji. Płk Mozgawa po raz pierwszy decyduje się użyć ZOMO. Chce rozproszyć ludzi zgromadzonych pod KW i utorować drogę wozom strażackim. Ponad stu milicjantów uzbrojonych w wielkie tarcze i długie pałki przeznaczone do walk ulicznych, w kaskach i osłonach zakrywających twarze uderza na demonstrantów. ZOMO wystrzeliwuje w tłum granaty łzawiące. Oddział milicji nie odnosi jednak sukcesu. Zdeterminowani demonstranci odpierają atak spychając ZOMO z powrotem do milicyjnych obiektów. Barykady powstawały w wielu punktach miasta. Na ulicach zatrzymywano pojazdy i ustawiano je w poprzek jezdni. Pod komitetem, Urzędem Miejskim i budynkami milicyjnymi płonęły samochody. Na ulicy Traugutta grupa demonstrantów rzucała w przejeżdżające pojazdy butelkami z benzyną. Inna grupa zaatakowała rozdzielnię prądu elektrycznego na ulicy Dalekiej w celu odcięcia dopływu energii. ANONIMOWA RELACJA Z MATERIAŁÓW KOMITETU OBRONY ROBOTNIKÓW "Przystąpiono do budowania barykad. Na ul. 1 Maja zatrzymano 4 wozy straży pożarnej, jadące do gaszenia płonącego budynku partyjnego: z wozów tych utworzono barykadę, tarasując wiadukt od strony arterii wlotowej z Iłży i Rzeszowa. Budową barykady kierowała młoda kobieta. Wytwarzały się zalążki organizacji. W pobliżu budujących stała grupa młodych mężczyzn, którzy okazali się zabezpieczeniem pracujących. Nadjechał autobus. Kobieta zatrzymała go gestem ręki, wskazując miejsce i sposób w jaki miał się ustawić, aby zapełnić lukę w budowanej barykadzie. Dodała też: " Chce pan szynkę jeść, to niech pan staje w tym miejscu". Kierowca coś się wymawiał, ale wreszcie ustawił się we wskazanym miejscu. Później czy to zlekceważył rozkaz i chciał uciec, czy to zdenerwowany nacisnął niechcący pedał gazu, dość że momentalnie grupa młodych mężczyzn z obstawy wdarła się na stopnie szoferki, inni spuścili powietrze z opon. Na rozkaz kobiety inna grupa sprowadziła cysternę z benzyną, dla wypróbowania rozlano trochę benzyny w dół jezdni ul. Słowackiego i zapalono. Jezdnia stanęła w ogniu, asfalt zajął się ogniem. Cysternę ukryto w zaroślach parku w pobliżu, aby ją użyć w razie ataku milicji czy wojska." Tymczasem od godz. 15.00 do Radomia kolejno docierają zmotoryzowane kolumny milicyjne wiozące ZOMO z Warszawy, Kielc, Łodzi i Lublina. Kierują się w stronę centrum, w rejon gmachów KW PZPR, Urzędu Wojewódzkiego, KW MO i Zakładów Karnych. Dotarcie nie jest proste. Milicjanci muszą forsować uliczne przeszkody i barykady bronione zaciekle przez demonstrantów. Dochodzi nawet do walki wręcz. Około godz. 15.30 z lotniska w pobliżu Radomia wyruszają pododdziały przerzuconych wojskowymi samolotami słuchaczy szkoły milicyjnej w Szczytnie. Kolumna dociera do miasta z trudnościami. Nie mogąc sforsować zatarasowanego tunelu kieruje się drogą okrężną, gdzie napotyka kolejną przeszkodę - zablokowany przejazd kolejowy. Milicjanci muszą opuścić pojazdy i pieszo, w pełnym rynsztunku, kierują się do centrum, gdzie z marszu uderzają na demonstrantów. RAPORT SZTABU MSW Z OPERACJI "LATO-76" "Do godz. 17.00 w dyspozycji Komendanta Wojewódzkiego znajdowało się 732 funkcjonariuszy ZOMO. Wielkość sił nadal uniemożliwiała podjęcie skutecznych działań rozpraszających w całym mieście. Stąd też działania ich skoncentrowano na rozproszeniu tłumów oblegających gmach KW PZPR w celu umożliwienia jednostkom straży pożarnej ugaszenia pożaru oraz rozproszenia tłumów pod Urzędem Wojewódzkim i KW MO, dalszej ochronie tych i innych ważnych obiektów w mieście. Powodowało to, że część rozproszonych uczestników zajść przemieszczała się w inne punkty i rejony miasta, dokonując przy tym grabieży i rabunku mienia ze sklepów i punktów handlowych, część ponawiała próby ataków na chronione obiekty." Po godz. 17.00 ZOMO podejmuje zmasowany atak na demonstrantów pod KW PZPR. Silna kolumna ZOMO ruszyła ul. Słowackiego. Milicjanci szli ławą z ogrommymi pałkami i wielkimi tarczami, uzbrojeni w miotacze gazu przypominające erkaemy. Za szeregami ZOMO wolno poruszały się armatki wodne. ANONIMOWA RELACJA z MATERIAŁÓW KOMITETU OBRONY ROBOTNIKÓW "Demonstranci podpalali zabarykadowane samochody, wjeżdżały w nie opancerzone armatki wodne - ludzie rozbiegali się na boki i zaczęli atakować milicję od tyłu. Z budynku na rogu ul. Słowackiego i 1 Maja zaczęto rzucać z balkonów różnymi przedmiotami." ZOMO wyparło demonstrantów spod KW. Pod gmach komitetu mogły teraz podjechać wozy strażackie. Pod osłoną milicji strażacy rozpoczęli akcję gaszenia pożaru. Dopiero o godz. 19.00 udało im się go ugasić. Grupy demonstrantów odepchnięte spod komitetu ponowiły atak na inne obiekty. Spalono samochody pod urzędem Wojewódzkim od strony ul. Żeromskiego i usiłowano wedrzeć się do środka. Podpalono drzwi wejściowe i pokoje na parterze. W tym czasie tłum pod gmachem KW MO podpalił pomieszczenia należące do Wydziału Paszportów KW mo. Okna i drzwi Komendy Miejskiej obrzucono kamieniami. Próba wdarcia się do wewnątrz obiektu nie powiodła się jednak. Na ulicy Słowackiego usiłowano podpalić wieżę ciśnień, a przy ulicy Żeromskiego - "Delikatesy". Całe centrum miasta staje się areną walk ulicznych ludności z ZOMO. ANONIMOWA RELACJA Z MATERIAŁÓW KOMITETU OBRONY ROBOTNIKÓW ",, W jednym wypadku oblężony i naciśnięty oddział milicji musiał utworzyć, "Jeża", zastawionego tarczami i miotającego we wszystkie strony granaty z gazem łzawiącym. Wówczas to pewien młody człowiek wdarł się na dach kamienicy górującej nad Jeżem " i z góry obrzucał kamieniami wnętrze "jeża". Kilkunastu milicjantów odskoczyło od "Jeża", chcąc'uchwycić tego chłopca biegli w kierunku bramy tego domu. Spostrzegły ' to kobiety, mieszkanki domu - zaczęły obrzucać milicjantów doniczkami z ziemią i drobnym sprzętem domowym. Milicjanci nie sforsowali tego domu. Rakiety niekiedy podpalały mieszkania ludzi." W toku ulicznych starć, po godz. 17.00 na ul. Żeromskiego demonstranci budowali kolejną zaporę uliczną, w poprzek jezdni ustawiono ciągnikową przyczepę i przewrócono ją. W tumulcie i zamieszaniu doszło do tragedii. Przewracająca się przyczepa przygniotła dwóch demonstrantów: Jana Łabęckiego i Henryka Ząbeckiego. Obaj ponieśli śmierć na miejscu. Zakrwawione ciała ułożono na "Melexach" i przewieziono ulicami Żeromskiego i Struga. Na ul. Struga widziano ciężarówkę wiozącą rannego w zakrwawionej koszuli. Determinacja walczących demonstrantów rosła, Przed godz. 19.00 tłum ponownie usiłował przedrzeć się pod komitet. Zaatakowano wozy strażackie przecinając opony toporkami odebranymi strażakom. Dwa wozy spalono. Zrewoltowana ludność Radomia traciła jednak przewagę nad siłami milicyjnymi z minuty na minutę. Do miasta napływały kolejne oddziały ZOMO kierowane tu przez gen. Stachurę z całej Polski. Około godz. 18.00 dotarła kompania ZOMO z Łodzi. Z lotniska ciężarówki dowoziły dwa kolejne rzuty milicjantów ze Szczytna. W Sztabie MSW gen. Stachura doszedł do wniosku, że płk Mozgawa nie potrafi skutecznie dowodzić tak wielkim zgrupowaniem zwartych oddziałów milicji. Z Warszawy wyruszył jego zastępca gen. bryg. Stanisław Zaczkowski, Zastępca Komendanta Głównego MO, aby na miejscu przejąć dowodzenie pacyfikacją Radomia. Do gmachu Komendy Wojewódzkiej dotarł około godz. 18.00. RAPORT SZTABU MSW Z OPERACJI "LATO-76" "O godz. 19.00 stan pododdziałów zwartych MO w Radomiu wynosił 1543 funkcjonariuszy. Od tej chwili, po dokonaniu rozpoznania taktyczno-operacyjnego. podjęto zmasowane działania rozpraszające, mające początkowo na celu oczyszczenie śródmieścia, wypieranie tłumów w dzielnice peryferyjne i likwidację poszczególnych punktów zagrożeń. Działania te prowadzone były z dużą intensywnością do godz. 23.00." Radomska rewolta dobiegała końca. Akcje milicyjne prowadzone z niezwykłą brutalnością zamieniły się w polowanie na demonstrantów. ZOMO i cywilni funkcjonariusze SB wyłapywali uczestników zajść zwożąc ich do Komendy Wojewódzkiej. Zaczął się drugi akt radomskiego dramatu - represje. ANONIMOWA RELACJA Z MATERIAŁÓW KOMITETU OBRONY ROBOTNIKÓW "Na ul. Żeromskiego w czasie rewizji podniosłem ręce do góry. Zabrali mnie. Gdy prowadzili mnie na Komendę, kopali mnie, pluli; jeden z milicjantów uderzył mnie hełmem w twarz, skrzywiając nos. Przed Komendą Wojewódzką stali inni milicjanci, którzy bili przechodzących pałkami. Wewnątrz, na korytarzach, prowadzono pojedynczo, a ustawieni milicjanci bili i kopali przechodzących. W pokoju 105 kazali misie położyć na podłodze i zaczęli strzyc scyzorykiem. Potem przewieziono nas do więzienia." Wieczorem wystąpił w telewizji premier Piotr Jaroszewicz. "W ciągu dnia dzisiejszego-mówił-w większości zakładów pracy w całym kraju odbywały się konsultacje w sprawie operacji cenowej. Wśród przeważającej części ich uczestników motywy i intencje rządowego projektu znalazły zrozumienie. Równocześnie jednak zgłoszono wiele wniosków i uwag co do proponowanej zmiany struktury cen, do zakresu zmian, jak również do zasad podziału rekompensaty. (...) W tej sytuacji rząd uważa za niezbędne ponowne przeanalizowanie całości sprawy. (...) Równocześnie Rada Ministrów zarządziła utrzymanie dotychczasowych cen detalicznych artykułów żywnościowych". Kiedy telewizja emitowała oświadczenie premiera w Radomiu trwały "konsultacje uliczne". Do Komendy Wojewódzkiej zwożono kolejnych zatrzymanych demonstrantów. Według dokumentów MSW do północy zatrzymano 275 osób. Komitet Obrony Robotników przez wiele miesięcy gromadził później relacje zatrzymanych. Wszyscy potwierdzali wyjątkową brutalność postępowania milicji. Jan Józef Lipski, autor monografii KSS-KOR pisał później: "Nie były to indywidualne nadużycia. Głównym sposobem torturowania w komendach były "ścieżki zdrowia". Polegało to na przeprowadzeniu zatrzymanego przez długi szereg milicjantów, z których każdy bił delikwenta. Była to więc działalność zbiorowa, dokonywana przypuszczalnie na rozkaz dowództwa, a z pewnością za jego wiedzą". 26 czerwca w godzinach rannych gen. Zaczkowski zarządził przeprowadzenie w Radomiu milicyjnej "demonstracji siły". Ulicami miasta, przed zastygłym wzrokiem mieszkańców, przetaczały się długie kolumny radiowozów, gazików, opancerzonych ciężarówek i armatek wodnych. Przez cały dzień z zakładów pracy i mieszkań zabierano uczestników zajść identyfikowanych na podstawie zdjęć robionych poprzedniego dnia przez cywilnych funkcjonariuszy wmieszanych w tłum, z okien lokali wykorzystywanych przez MO i SB, a także na podstawie doniesień i pomówień. Aresztowanych wywożono do zakładów karnych poza Radom. Liczba zatrzymanych wzrosła do ponad 300 osób. Zaczęły się procesy. INFORMACJA WSTĘPNA MSW O DZIAŁANIACH ŚLEDCZYCH OD 25 DO 28.06. 1976 "W związku z poważnym naruszeniem porządku i bezpieczeństwa oraz aktami zbrodniczych podpaleń w Radomiu zatrzymano do dyspozycji Grupy Śledczej 368 uczestników zajść. Ze względu na dużą ilość zatrzymanych i potrzebę szybkiego wstępnego przefiltrowania zatrzymanych, a także szybkiej ich izolacji zdecydowano, że sprawy uczestników zajść zostaną przekazane do rozpoznania w trybie przyśpieszonym przez Sąd i Kolegium ds. Wykroczeń. Jednocześnie zdecydowano, że skazani i ukarani, a także aresztowani zostaną niezwłocznie wywiezieni poza obręb Radomia. Ukarani (skazani) przewożeni są aktualnie do Zakładu Karnego w Białymstoku, natomiast aresztowani do Aresztu Śledczego w Kielcach (...) Z braku dostatecznych podstaw do skierowania na drogę postępowania karnego i karno-administracyjnego zwolniono z aresztu 25 osób, w tym 13 nieletnich (po rozmowie z rodzicami). W sprawach skierowanych do Sądu i Kolegium ds. Wykroczeń dotychczas zapadły następujące rozstrzygnięcia: — sądy skazały 41 sprawców na kary pozbawienia wolności oscylujące w granicach górnych zagrożeń. W znacznej ilości przypadków orzeczono karę grzywny; — kolegia ds. wykroczeń rozpatrzyły 180 spraw i ukarały 132 osoby aresztem 3-miesięcznym; — kolegia ds. wykroczeń orzekły karę ograniczenia wolności wobec 18 osób, a grzywny wobec 30 osób. Uniewinnień w postępowaniu sądowym i przed kolegiami nie było, a zapadłe wcześniej w paru przypadkach uniewinnienia i nietrafne decyzje zostały poprawione w postępowaniu odwoławczym". Do 30 czerwca liczba zatrzymanych w Radomiu wzrosła do 461 osób. Równocześnie trwały masowe zwolnienia z pracy robotników uczestniczących w strajkach i zamieszkach. W mieście panowała atmosfera zastraszenia. Po ulicach krążyły radiowozy i silne patrole milicyjne. Prawdopodobnie ciężkie pobicie przez jeden z takich patroli stało się przyczyną śmierci Jana Brożyny w nocy z 29 na 30 czerwca. Ekipy milicyjne przeprowadzały rewizje w mieszkaniach pod pretekstem poszukiwania zagrabionego mienia. Służba ruchu drogowego zatrzymywała i kontrolowała wszystkie pojazdy wyjeżdżające z miasta. Funkcjonariusze SB poszukiwali w zakładach pracy "inspiratorów i prowodyrów" strajków. Pierwsze informacje o tym co zaszło w Radomiu, a także - w mniejszej skali - w Ursusie, pojawiły się w codziennej prasie dopiero 28 czerwca. Dziennikarze, zgodnie z instrukcjami otrzymywanymi z Komitetu Centralnego, pisali o "nieodpowiedzialnych warcholskich wystąpieniach, zasługujących ze wszech miar na najsurowsze potępienie". Pojawiły się "listy załóg robotniczych całego kraju z poparciem dla polityki partii i rządu, a potępieniem dla burzycieli porządku społecznego". Do KC napływały "tysiące telegramów solidaryzujących się z polityką Edwarda Gierka". Przez tydzień w całym kraju spędzano aktyw partyjny, wojsko i milicję na wiece i masówki pod hasłami "Potępiamy warchołów i wichrzycieli", "Udzielamy pełnego poparcia towarzyszowi Gierkowi". Ważnym akordem tej zawstydzającej, reżyserowanej przez PZPR kampanii miał być wiec w Radomiu. Władze partyjne obawiały się reakcji ludności. RAPORT SZTABU MSW Z OPERACJI "LATO -76" ..Sztab MSW licząc się z ewentualnością wystąpienia prób zakłócenia wiecu w Radomiu, który miał się odbyć w dniu 30 czerwca, polecił podjąć szerokie przygotowania do właściwego zabezpieczenia imprezy. W dyspozycji KW MO w Radomiu pozostawiono w pełnej gotowości dwa bataliony ZOMO oraz skierowano wyspecjalizowane grupy funkcjonariuszy w celu wzmocnienia garnizonu radomskiego. Sztab MSW zarządził przeprowadzenie specjalnej operacji pod kryptonimem "Przejazd", którą koordynowało Biuro Kontroli Ruchu Drogowego KG MO. Operacja miała na celu pełne zabezpieczenie przejazdów do Radomia delegacji robotniczych z województw okalających Radom. Całością działań zabezpieczających wiec dowodził bezpośrednio Z-ca Kierownika Sztabu MSW gen. bryg. St. Zaczkowski W środę w południe na stadion klubu sportowego "Radomiak" zwieziono konwojowanymi przez milicję autokarami kilkuset aktywistów partyjnych z sąsiednich województw. Na stadionie umieszczono wielki transparent przygotowany przez pion propagandy radomskiego KW. Napis na nim głosił: "Piętnujemy tych,którzy zakłócili demokratyczny dialog partii z narodem.". Porządku w mieście i na stadionie strzegło 1100 milicjantów z ZOMO i kilkuset funkcjonariuszy SB. Na wiecu nie podjęto rezolucji popierającej politykę Komitet Wojewódzki uznał, że "miasto nie ma ku temu odpowiedniego mandatu". Radom zawiódł zaufanie partii i nie zasłużył sobie na ten zaszczyt. W wystąpieniach przedstawiano taki obraz radomskiej rewolty jaki partia chciała widzieć. "Rozwydrzone I PRZEMÓWIENIE PREZYDENTA RADOMIA TADEUSZA KARWICKIEGO "Początek wydarzeniom dała załoga "Waltera", której płace wzrosły w okresie 5 miesięcy bieżącego roku w stosunku do analogicznego okresu ubiegłego roku o 20 procent. Podżegali ci, dla których godność Polaka, godność robotnika jest frazesem. Tak ocenić należy grupę pracowników z wydziału P-6 Zakładów Metalowych, gdzie średnie płace wynoszą ponad 4 tysiące złotych. Oni to w ubiegły piątek porzucili pracę, wyszli na ulice. Kolektyw zakładów nie potrafił opanować sytuacji i izolować w załodze tej grupy, która nie jest godna pracować w zakładach noszących imię legendarnego generała Waltera. Grupa ta pociągnęła za sobą niektórych pracowników innych wydziałów, a na ulicach miasta dołączyły się do niej elementy pasożytnicze i chuligańskie, kryminalne i antysocjalistyczne." grupy", "podpici chuligani", "rozhisteryzowane kobiety", "podpalacze", "grabieżcy i złodzieje" - charakterystyka demonstrantów miała poprawić samopoczucie władzy legitymizującej się rzekomym poparciem klasy robotniczej. Miała też zhańbić imię miasta i zdeptać godność jego mieszkańców. Propaganda PZPR za główny cel postawiła sobie niedopuszczenie do wpisania radomskich wystąpień w poczet wielkich antypartyjnych rozruchów robotniczych znaczonych datami 1956 i 1970 r. Ostatnim aktem poniżenia, jakie zgotowano miastu w odwet za 25 czerwca były huczne obchody święta milicji i SB 7 października 1976 r. Komitet Wojewódzki ufundował "w imieniu społeczeństwa ziemi radomskiej" sztandar dla Komendy Wojewódzkiej MO. W ten sposób "gospodarze województwa" uhonorowali swoich "obrońców". W Radomiu zorganizowano z tej okazji wielką defiladę oddziałów milicji. W więzieniach i aresztach przebywało wówczas jeszcze conajmniej 75 uczestników radomskich wydarzeń. Taką liczbę podawała opublikowana w prasie 30 października informacja Prokuratora Generalnego PRL. Dopiero w lutym następnego roku Rada Państwa wydała "akt łaski" w stosunku do aresztowanych w wypadkach czerwcowych. Obejmował on "tych, którzy okazali skruchę i rokują nadzieję, że nie wejdą ponownie na drogę przestępstwa". Po tej amnestii w więzieniu pozostało jeszcze 3 robotników z Radomia.