Józef Kozielecki Transgresja • i kultura Wydanie II Wydawnictwo Akademickie "Żak' Warszawa 2002 Redaktor Józef Marek Śnieciński Ewa Różycka SPIS TREŚCI Układ graficzny Elżbieta Malik Korekta Ewa Różycka (c) Copyright by Wydawnictwo Akademickie "Żak" and Józef Kozielecki ISBN 83-86770-58-9 Wydawnictwo Akademickie "Żak" Teresa i Józef Śniecłńscy 02-127 Warszawa, ul. Włodarzewska 55G m. 11 tel./fax 822-82-67 Druk i oprawa: PRZEDMOWA....................................................................'............................. 9 CZĘŚĆ PIERWSZA STRUKTURA TRANSGRESJI ROZDZIAŁ I: Wstęp: aktywność człowieka w świecie kultury ......................... 15 1. Sprawca w środowisku ekosocjokulturowym ............................................ 15 2. Przyswajanie wiedzy o kulturze. Kulturyzacja ........................................... 19 3. Funkcje wiedzy o kulturze ........................................................................ 24 4. Działania celowe. Zjawisko intencjonalności ............................................ 27 5. Działania zaangażowane. Stany parateliczne.............................................. 31 6. Użytkownik i twórca kultury .................................................................... 36 ROZDZIAŁ II: Transgresje: przekraczanie granic materialnych, społecznych i symbolicznych ............................................................................................ 39 1. Działania ochronne, czyli "wiem, że muszę" ............................................. 39 2. Działania transgresyjne, czyli "wiem, że mogę" ......................................... 43 3. Różnice ważniejsze niż podobieństwa ....................................................... 48 4. Transgresje P i transgresje H .................................................................... 52 5. Ekspansja i twórczość. Błędny pogląd ....................................................... 54 6. Indywidualne i zbiorowe. Zjawisko żalu ................................................... 56 7. Zmiana paradygmatu: transgresja jako gra ................................................ 59 8. Konstruktywne i destruktywne. Transgresje Zet....................................... 62 9. Odwracalność i nieodwracalność transgresji.............................................. 64 ROZDZIAŁ III: Ekspansja w czterech światach................................................ 66 l .''Dekompozycja złożoności ........................................................................ 66 2. Rozszerzanie świata rzeczy ........................................................................ 67 3. Ekspansja temporalna. Czas cykliczny i czas - strzała ................................ 71 4. Społeczeństwo. Ekspansja władzy i wyjście poza egoizm ........................... 75 5. Świat intelektualny. Poza dostarczone informacje ..................................... 79 6. Przekraczanie samego siebie: możliwe Ja ................................................... 85 7. Światy realne i światy możliwe.................................................................. 87 5 ROZDZIAŁ IV: Twórczość. Wymyślone światy............................................... 89 1. W każdej epoce, w licznych biografiach .................................................... 89 2. Twórcze problemy: zagadnienie niedookreśloności................................... 91 3. Proces twórczy: wytwarzanie i ocena pomysłów ........................................ 94 4. Praca Picassa nad Guernicą ..................................................................... 100 5. Skutki uboczne zaangażowania twórcy.................................................... 103 6. Teoria skokowa i teoria przyrostowa....................................................... 105 7. Efekty transgresji twórczych ................................................................... 109 8. Kurczenie się czy rozszerzanie?................................................................ 111 CZĘŚĆ DRUGA UKRYTE MECHANIZMY PSYCHOLOGICZNE I KULTUROWE ROZDZIAŁY: Dynamika motywacji. Potrzeba hubrystyczna ....................... 115 1. Składniki zasadnicze ............................................................................... 115 2. Trzy zbiory potrzeb ludzkich .................................................................. 116 3. Potrzeba hubrystyczna i jej formy ........................................................... 118 4. Odkrywcze pytanie i fałszywa odpowiedź ............................................... 123 5. Wpływ potrzeby hubrystycznej na transgresje ......................................... 125 6. Grupowa potrzeba hubrystyczna............................................................. 129 7. Znaczenie motywacji wewnętrznej.......................................................... 131 8. Miejsce w zbiorze potrzeb osobistych...................................................... 133 ROZDZIAŁ VI: Emocje w podwójnej roli..................................................... 135 1. Rzeczywistość i legenda .......................................................................... 135 2. Charakterystyka emocji i nastrojów. Cień nieświadomości ..................... 137 3. Emocje i nastroje jako motywy............................................................... 140 4. Emocje w roli informacji ........................................................................ 144 5. Intermedium: rola emocji antycypacyjnych.............................................. 146 6. Emocje i nastroje po rozwiązaniu problemu ........................................... 148 ROZDZIAŁ VII: Umysł jako układ poznawczy. Pamięć zewnętrzna .............. 150 1. Fuzja biologii i kultury ........................................................................... 150 2. Dwie koncepcje umysłu. Myśl Platona ................................................... 151 ' 3. Pamięć trwała: epizodyczna i semantyczna.............................................. 153 4. Pamięć robocza: kuźnia myśli?................................................................ 156 5. Pamięć zewnętrzna, czyli slave-memory.................................................... 160 6. Pamięć zewnętrzna a kultura................................................................... 163 7. Praca rozszerzonego umysłu.................................................................... 163 ROZDZIAŁ VIII: Warunki socjokulturowe ................................................... 166 1. Stymulatory i hamulce............................................................................ 166 2. Różnorodność kulturowa ....................................................................... 167 3. Wolność wyboru. Transgresja emancypacyjna ........................................ 170 4. W instytucjach reaktywnych i w instytucjach kreatywnych ..................... 171 5. Zeitgeist, czyli duch czasu ........................................................................ 173 6. "Nie ma warunków". Prawo Rezmera..................................................... 174 CZĘŚĆ TRZECIA TRANSGRESJA ŹRÓDŁEM KULTURY ROZDZIAŁ IX: Kultura: jej koncepcje, formy i siły sprawcze ........................ 179 1. Wielość definicji: przeszkoda czy szansa?................................................. 179 2. Porównanie z 3-cim światem Poppera .................................................... 183 3. Wymiary zjawisk kulturowych................................................................ 185 4. Rodzaje kultur........................................................................................ 189 5. Rola potrzeb w działaniach kulturotwórczych ......................................... 192 6. Potrzeby braku i potrzeby wzrostu .......................................................... 197 7. Prećif. poza sferą ludzkich potrzeb .......................................................... 199 8. Specyfika badań psychologicznych.......................................................... 201 ROZDZIAŁ X: Wkład transgresji do kultury ................................................. 204 1. Dwa poziomy ewolucji kultury............................................................... 204 2. Mechanizm selekcji: nowość, wartość i trwałość. Transgresje kulturowe . 208 3. Błędy selekcyjne. Koncepcja parakultury? ............................................... 213 4. Asymilacja nowych dzieł do systemu kultury. Teoria Piageta .................. 217 5. Tr°ska o trwanie i przetrwanie dzieł kultury ........................................... 221 6. Meandry kultury .................................................................................... 225 7. Charakterystyka transgresji kulturowych................................................. 227 ROZDZIAŁ XI: Twórcy kultury. Przywództwo duchowe .............................. 230 1. Ludzie długiego trwania ......................................................................... 230 2. Historia życia: rozdziały i epizody........................................................... 232 3. Trudne przeżycia twórców kultury ......................................................... 235 7 237 ,240 .244 .249 .259 PRZEDMOWA 4. Właściwości osobowości...... 5. Przywódcy bez środków siły. ROZDZIAŁ XII: Zakończenie: w stronę teorii kultury. LITERATURA............................................................. TABLE OF CONTENTS ............................................ Psychologia współczesna charakteryzuje się wielością kierunków naukowych, które starają się opisać, przewidzieć i wyjaśnić funkcjonowanie psychiki, osobowości i zachowanie jednostki. Uczeni stawiają sobie odwieczne pytania psychologiczne i ulegają ryzykownej pokusie tworzenia ogólnych koncepcji człowieka. W naszym stuleciu szczególnie rozwinęły się i zdobyły uznanie społeczności uczonych, takie kierunki jak psychoanaliza, behawio-ryzm, psychologia poznawcza i psychologia humanistyczna. Ich twórców na ogół zwodziło oświeceniowe, egocentryczne złudzenie, że kierunki te mają wartość uniwersalną, że odkrywają one kompletną prawdę o osobowości i myśleniu człowieka. W rzeczywistości jednak każdy z nich - niepowtarzalny i unikatowy - pozwala opisać i wyjaśnić jedynie określony fragment rzeczywistości psychologicznej. Behawioryści wykryli prawa uczenia się elementarnych reakcji za pomocą wzmocnień pozytywnych i negatywnych - nagrody i kary; wprawdzie próbowali w ten uproszczony sposób interpretować także wolność i godność jednostki, ale zamiary te skończyły się kompromitującym fiaskiem. Psychoanalitycy w nowy sposób spojrzeli na emocje i nieświadomą motywację.', Dzięki ich wysiłkom obecnie lepiej rozumiemy siły sprawcze najbardziej złożonych zjawisk choćby takich jak sny. Umiemy również pomagać ludziom z zaburzeniami osobowości. Psychologowie o orientacji poznawczej - kognitywiści - spojrzeli na człowieka jako na system przetwarzania informacji, jako na doskonały komputer. Dzięki ich badaniom opisujemy i rozumiemy percepcję, pamięć, podejmowanie decyzji i myślenie, szczególnie myślenie twórcze. To bogactwo kierunków naukowych, ta mnogość niezgodnych, a czasem również sprzecznych teorii i modeli, wcale nie świadczy o tym, że psychologia jest nauką nierozwiniętą. Przeciwnie, ta różnorodność stanowi jej siłę. Jest wkładem do wiedzy humanistycznej i do kultury. Ponadto ożywia życie umysłowe, budzi spory i stymuluje rywalizację. Broni przed nudą, która bywa wrogiem ludzi inteligentnych. W końcu tego stulecia rodzą się nowe kierunki, powstają odmienne spojrzenia na osobowość i ludzkie zachowanie. Jednym z nich jest psychologia transgresyjna, którą w skrócie językowym można nazwać psychotransgresjoni-zmem. Zgodnie z nią, człowiek to aktywny sprawca, którego najbardziej specyficzną cechą - stałą antropiczną - jest to, że myśli i działa transgresyj-nie. Transgresja polega na przekraczaniu dotychczasowych granic materialnych, społecznych i symbolicznych, na rozszerzaniu sfery własnej działalności, na łamaniu tabu, na wychodzeniu poza to, czym jednostka jest i co posiada. Dzięki tym "czynom - wyczynom" rodzi się zmiana społeczna, rozwija się kultura i cywilizacja. Za pomocą twierdzeń psychologii transgre-syjnej można w nowy sposób opisać i wyjaśnić, jak powstaje kultura, będąca największym dziełem ludzi. Jednakże ten opis i to wyjaśnienie nie są doskonałe; wiele w nich luk i niekonsekwencji. Mógłbym powiedzieć więc za Szymborską: "Przepraszam wielkie pytania za małe odpowiedzi". Ale mimo to twierdzenia te wzbogacają w pewnym stopniu dotychczasową skarbnicę wiedzy humanistycznej. Psychologia transgresyjna wychodzi poza tradycyjne metody, które dotychczas dominowały w psychologii. Obok eksperymentu i obserwacji, projektuje techniki bardziej złożone, takie jak analizy historyczne i kulturowe, jak badanie biografii i autobiografii twórców. Dzięki temu można formułować wiarygodniejsze twierdzenia o myśleniu i działaniu transgresyjnym. Będę nieskromny i powiem, że jestem jednym z promotorów psychologii transgresyjnej. Krytyczne spojrzenie na klasyczne koncepcje, takie jak behawioryzm, psychoanaliza czy psychologia humanistyczna pobudziły moją motywację do poszukiwania nowych konstrukcji teoretycznych i nowych metod badawczych. Zgodnie z zasadą panującą w zachodniej kulturze, najlepszym sposobem wyrażania nieufności do istniejących koncepcji, jest stwo- rżenie koncepcji nowej. Zasada ta rodzi ryzyko intelektualne. Prawdopodobnie błądzę, ale pocieszam się mądrą myślą Einsteina, że "nauka może rozwijać się, dzięki błędom, pod warunkiem, że nie są to błędy trywialne". W książce tej postaram się uzasadnić twierdzenie, iż transgresja - a raczej pewien jej rodzaj - jest źródłem kultury. Składa się ona z trzech części. W pierwszej omawiam różne rodzaje transgresji, a szczególnie transgresje ekspansywne i twórcze. Część druga poświęcona została mechanizmom psychologicznym i kulturowym tych działań; myślenie i czyny transgresyjne zależą od motywacji, emocji, kompetencji umysłu i warunków zewnętrznych. W części trzeciej - kluczowej - przedstawiam ewolucję kulturową, która zachodzi pod wpływem specyficznych transgresji. Przedmowę tę chciałbym zakończyć akcentem osobistym. Książkę o transgresji i kulturze pisałem borykając się z długotrwałą chorobą. Często byłem bliski załamania i zwątpienia. Często przerywałem pisanie; wówczas powracałem do poezji Leśmiana. Jeśli udało mi się ukończyć tę książkę i wyjść poza swoje słabości, czyli dokonać osobistej transgresji, to jest to zasługą mojego Ojca, człowieka o twardym charakterze, który uczył nas jeszcze w Wilnie, że rezygnacja jest niegodna człowieka; tylko upór prowadzi do celu. Tę pracę poświęcam jego pamięci. Autor Lato, 1997 10 CZĘŚĆ PIERWSZA Struktura transgresji "Natura ludzka polega na nieustannym wysiłku przekraczania granic zwierzęcości... i wyrastania ponad nią człowieczeństwem i rolą człowieka, jako twórcy wartości" Roman Ingarden, 1972 ROZDZIALI ',. Wstęp: aktywność człowieka w świecie kultury 1. Sprawca w środowisku ekosocjokulturowym ,. _ , Człowiek jest sprawcą, który produkuje żywność, zakłada rodzinę, rozwija technikę, tworzy dzieła sztuki i podejmuje czasem próby samorealizacji, aby zaspokoić swoje potrzeby i pragnienia. Jego czyny i wyczyny zależą od wielości czynników, takich jak struktury biologiczne, osobowość jednostki, otoczenie ekologiczne, dziedzictwo kulturowe, systemy społeczne czy procesy losowe. Chcąc podkreślić tę złożoność niektórzy badacze powiadają, że jednostka zadomowiona jest w środowisku ekosocjokulturowym. Od czasów homo erectus, który żył 1,6 miliona lat temu i umiał wytwarzać precyzyjne narzędzia kamienne oraz rozpalać ogień, aż do naszych czasów stopniowo wzrasta rola kultury (Bruner, 1990; Donald, 1991). Jest ona szczytowym osiągnięciem ludzi. Można ją porównać do gigantycznego gmachu, zbudowanego przez pokolenia i będącego nośnikiem wspólnych wartości i wspólnych znaczeń; ten kunsztowny gmach ciągle rekonstruuje się: wznosi się jego nowe piętra, dobudowuje dodatkowe skrzydła, powiększa pąkoje, a jednocześnie - burzy się elementy, które dla współczesnych straciły swoją cenność. Mimo tej dynamiki, kultura charakteryzuje się długim trwaniem. Stałość jej - jak powiedziała Arendt - dominuje nad zmiennością. Kultura - zarówno materialna, jak i symboliczna - stała się formą życia na ziemi. Tę myśl w pięknej, metaforycznej formie ujął Schwartz (1986). Pisał: "Zwierzęta rodzą się w dzikim środowisku. Poruszają się po drogach, 15 które są losowo ukształtowane przez naturę. Nie ma żadnego planu tych szlaków, żadnej organizacji. Pewne z nich prowadzą donikąd. Inne powracają do swojego początku. Niektóre niszczy powódź, inne - powstają przypadkowo, gdy w dżungli wybucha pożar. Zwierzęta nie wiedzą, gdzie one prowadzą, nie zdają sobie nawet sprawy, czy zmierzają gdziekolwiek". "Ludzie rodzą się w otoczeniu kulturowym. Poruszają się po drogach wytyczonych przez ich poprzedników. Urządzenia ochronne zabezpieczają je przed zagrożeniami. W pewnych kulturach istnieje tylko niewiele dobrze utrzymanych szlaków, którymi można podróżować, pozostałe - przypominają dżunglę; nie tworzą sieci. W innych kulturach znajduje się wiele dróg... W miarę jak kultury rozwijają się, drogi te ulegają zmianie; część z nich przestaje być użyteczna, inne - są uczęszczane, wydłużane i poszerzane tak, aby stały się bardziej wygodne dla wszystkich podróżnych. Drogi kultury nie są przypadkowe. Ułatwiają one ludziom poruszanie się w określonych kierunkach, a jednocześnie - utrudniają podróżowanie w innych. Są wytyczane w ten sposób, aby pomóc podróżnym w znalezieniu własnego sposobu życia". W tej wypowiedzi - trochę literackiej - "droga" symbolizuje wszelkie wytwory kulturowe - materialne i duchowe - które kształtują jednostkę ludzką i która jednocześnie je tworzy. Wbrew poglądom Freuda, że "kultura jest źródłem cierpień", że staje ona na drodze człowieka, który aby osiągnąć swoje cele, musi ją przezwyciężać wnoszę, iż w rzeczywistości stanowi ona podstawową formę życia. Jest nie tyle przyczyną nieszczęść, ile źródłem możliwości i wyzwaniem dla człowieka. Jednostka wychowana w tradycji zachodniej, która rozwija jej motywację do osiągania coraz ambitniejszych celów, będzie podejmowała działania materialne i poznawcze, prowadzące do dobrobytu i dobrostanu ludzi. Czyny zamieni na wyczyny (McClelland, 1961). Ludzie często żyją w otoczeniu wielokulturowym; największy wpływ na jednostki wywiera nie tyle wielka kultura, obejmująca czasem cały kontynent, ile określona forma kultury dominującej w jej Małej Ojczyźnie. Pisał Geertz (1983): "Jesteśmy... niedoskonałymi i nie do końca ukształtowanymi zwierzętami, które rozwijają się i zyskują postać ostateczną, dzięki kulturze, ale nie dzięki kulturze ogólnej, lecz dzięki specyficznym jej formom, 16 takim jak kultura dobuańska i jawajska, kultura Hipi i włoska, wyższej i niższej klasy, kultura studencka i kupiecka". Te regionalne wytwory materialne i symboliczne kształtują człowieka. Tak na przykład kultura grecka wpływała na rozwój filozofii, architektury czy literatury. Tymczasem współczesna kultura amerykańska stymuluje rozwój nauki i technologii (Eccles, 1979). Ale różnice między kulturami są bardziej głębokie i na ogół niedostrzegalne dla większości ludzi. Główny składnik osobowości, czyli koncepcja Ja (ego, self) ujmowana jest w kulturze zachodniej jako struktura niezależna od innych osób, autonomiczna, unikatowa i często - egocentryczna. Zajmuje ona pozycję wyróżnioną. Tymczasem, kultury wschodnie traktują Ja jako ściśle związane z innymi ludźmi, jako strukturę socjocentryczną, która tworzy harmonijną całość z rodziną, przyjaciółmi, współpracownikami. Te fundamentalne odmienności wpływają na zachowanie się jednostek. Przedsiębiorca szukający sposobu podniesienia wydajności produkcji, przekonuje Amerykanów, aby przed wyjściem do pracy powtarzali, że "Ja jestem piękny, inteligentny i sprawny". Tymczasem, właściciel supermarketu instruuje sprzedawców japońskich, żeby rozpoczynając dzień, składali ręce i powtarzali "kupujący (on - ona) jest piękny, inteligentny, sprawny". Ten opis zachowania opiera się na autentycznych obserwacjach (por. Doi, 1973; Markus, Kitayama, 1991). Lokalne kultury mogą być również źródłem cierpienia. Tak na przykład "kultura hitlerowska" - jeśli w tym przypadku możemy używać tego słowa - z całym jej rytuałem parteitagów, marszów z pochodniami, z technologią ludobójstwa czy z ideologią nadludzi, prowadziła do zagłady całych narodów i niszczenia ich dorobku. Takie "kultury zła" należą w historii do wy-jątkó^r. "Wytwory materialne czy symboliczne są przede wszystkim źródłem pozytywnych wartości (Bauman, 1991). Chociaż psychologia tfansgresyjna podkreśla znaczenie dziedzictwa kulturowego w wychowaniu człowieka, w rozwoju jego osobowości i stylów postępowania, to jednocześnie docenia również rolę innych wpływów, takich jak biologia, systemy społeczne czy procesy losowe. Pomijanie ich byłoby ignorowaniem oczywistych faktów (Bruner, 1990). Byłoby tym, co 17 Douglas nazywa skrzywieniem kulturowym. Szczególne znaczenie mają uwarunkowania biologiczne i ekologiczne. Są one tak nierozwiązalnie połączone z dziedzictwem kulturowym, że często nawet za pomocą najsubtelniejszych metod, trudno je oddzielić. Życie seksualne człowieka, które wydaje się, całkowicie regulowane przez wyposażenie genetyczne jednostki, w rzeczywistości staje się coraz częściej zjawiskiem biokulturowym. Na jego przebieg wpływają wierzenia religijne, różne rodzaje tabu czy zwyczaje młodzieżowe. Jak wykazał Foucault, kultury wschodnie wypracowały subtelną Ars Erotica, czyli sztukę uprawiania seksu, która zapewnia przyjemność; tymczasem w ramach kultury zachodniej rozwinęła się Ścienna Sexualis, czyli nauka o życiu seksualnym. Pierwsza z nich jest "ciepła", druga - "zimna". Zatem wiele czynników biologicznych, kulturowych, społecznych wyznacza przebieg życia płciowego (por. Buss, 1994). Podobnie jest z innymi zjawiskami i procesami takimi jak altruizm, miłość, agresja czy choroby psychiczne. Znaczenie uwarunkowań biologicznych i kulturowych zależy od rodzaju działań podejmowanych przez sprawcę. Na pewne z nich wpływają prawie wyłącznie struktury genetyczne, inne - modelowane są przez tradycje kulturowe (por. Van de Vijver, Hutschemaekers, 1990). Te ważne zależności przedstawiłem na rysunku 1. przedmiotów, złudzenia geometryczne czy pamięć mechaniczna w decydującym stopniu zależą od cech wrodzonych organizmu. W miarę przesuwania się ku prawej stronie rysunku, znaczenie tego przekazu maleje. Przekonania polityczne i poglądy literackie, zachowanie się w rodzinie i odpowiedzialność za instytucję publiczną w znikomym stopniu zależą od cech wrodzonych. Tymczasem, rola przekazu kulturowego zwiększa się w miarę, jak przesuwamy się ze strony lewej w stronę prawą powyższego rysunku. Dziedzictwo kulturowe, które człowiek przyswoił w czasie życia, w decydującym stopniu - z pewnymi wyjątkami - wpływa na kształtowanie się jego osobowości, zachowanie się społeczne i życie duchowe. To od środowiska kulturowego zależy przyjazne lub wrogie stosunki z sąsiadami, sposób robienia kariery zawodowej lub reguły walki o władzę. Z rozważań tych wynika, że im bardziej złożone, zmienne i niedookreślone są działania człowieka, tym większą rolę w ich przebiegu odgrywają zmienne kulturowe i tym mniejszą - zmienne genetyczne. Ponieważ psychologia trans-gresyjna koncentruje się na badaniu czynności, które są najbardziej zawiłe, które często wzbogacają dorobek materialny i intelektualny społeczeństw, dlatego w książce tej więcej miejsca poświęcę kulturze niż biologii. Takie rozłożenie akcentów nie oznacza, że nie doceniam roli przekazu genetycznego i środowiska ekologicznego. Przekaz kulturowy Przekaz genetyczny procesy . ,, procesy osobowość , społeczne . r . , procesy procesy psychohz olo- . percepcyjne poznawcze Wzrost różnic kulturowych --> Rys. l. Rola przekazu genetycznego i kulturowego w procesach psychicznych ', i społecznych Przekaz genetyczny odgrywa doniosłą rolę w przebiegu procesów psy-chofizjologicznych i psychologicznych znajdujących się z lewej strony rysunku; czynność ssania piersi matki przez dziecko, spostrzeganie prostych 18 2. Przyswajanie wiedzy o kulturze. Kulturyzacja Kultura - jak ją rozumiem - jest zobiektywizowanym, ponadindywidu-alnym i względnie trwałym systemem wytworów materialnych i symbolicznych, które są nośnikami wspólnych wartości oraz wspólnych znaczeń, i które muszą być zakorzenione w środowisku społecznym. Aby człowiek - sprawca mógł ją wykorzystać w procesie osiągania określonych celów, aby ona ułatwiła mu zaspokajanie potrzeb i pragnień, musi przyswoić wiedzę o dziedzictwie pokoleń. Znajomość zwyczajów zawierania małżeństw pozwala zorganizować uroczystość ślubną, która zostanie zaakceptowana w danej zbio- 19 T rowości. To przyswajanie wiedzy o kulturze będę nazywał kulturyzacja}. Dzięki niej "kultura poza mną" staje się "kulturą we mnie"; interesujące jest, że częściej dostrzega się człowieka w świecie kultury, niż świat kultury w człowieku. W toku społecznego uczenia się, w toku myślenia i praktycznego działania, człowiek internalizuje dorobek kulturalny, tworzy - zgodnie z przyjętą w psychologii terminologią - reprezentację wewnętrzną, zwaną też - reprezentacją poznawczą (Medin, Ross, 1992). Reprezentacja ta, to zorganizowany system wiedzy i wartości o świecie oraz o samym sobie, która zakodowana jest w umyśle człowieka; nie przypomina ona zwierciadła - co krytykuje Rorty - ale stanowi unikatową strukturę umysłową, Goodenough (1981) rozszerza ten pogląd. Twierdzi, że "siedliskiem kultury są umysły i serca ludzi". To przekonanie jest uzasadnione: wiedza o wytworach materialnych i poznawczych często bywa silnie zabarwiona emocjonalnie; interesujące, że dotyczy to nie tylko literatury pięknej, ale również matematyki czy techniki. Zatem reprezentacje wewnętrzne są zarówno "zimne", jak i "gorące". Fundamentalne znaczenie psychologiczne ma rozróżnienie wiedzy deklaratywnej i wiedzy proceduralnej, które jest potwierdzane przez badania neurofi-zjologiczne. Pierwsza z nich to dane o faktach, typu "wiem, że...". Może ona być zakodowana w umyśle w formie wyobrażeniowej, jak obrazy Moneta, lub ujęta w formie abstrakcyjnej. "Pracując na podrzędnym stanowisku w federalnym biurze patentowym, Einstein opublikował w 1905 roku pracę zawierającą podstawowe idee szczególnej teorii względności. W pracy tej wysunął nowe koncepcje czasu i przestrzeni; zerwał z pojęciem czasu absolutnego, łącząc przestrzeń i czas w czterowymiarową czasoprzestrzeń". Ten fragment epokowego odkrycia wielkiego uczonego jest zapisany w umysłach wielu jednostek. Wiedzę deklaratywną, zwaną również opisową lub oznajmującą, można w większości sytuacji ująć w języku potocznym lub specjalistycznym; wymiana poglądów na temat dzieł literackich czy arogancji polityków jest zja- 1 Treść terminu kulturyzacja nie jest identyczna z treścią terminu socjalizacja. Proces kulturyzacji polega na przyswajaniu wiedzy o wytworach materialnych i intelektualnych. Tymczasem w procesie socjalizacji człowiek uczy się wchodzenia w tole społeczne. 20 wiskiem dość powszechnym w interakcjach społecznych. Człowiek, który posiada bogatą wiedzę tego typu i który umie ją wykorzystać w życiu publicznym - tak jak Russell - często nazywany jest oświeconym. Bardziej złożona jest wiedza proceduralna, czyli "wiem, jak..." Można ją również nazwać umiejętnościami, które jednostka potrafi wykonać. Składa się ona z systemu reguł, zasad, instrukcji czy strategii. Dzięki wiedzy tego rodzaju człowiek umie jeździć samochodem, potrafi prowadzić badania naukowe czy zachować się w meczecie. Interesujące, że jednostka w wielu przypadkach nie jest zdolna ująć tych informacji werbalnie i przekazać innym. Człowiek, który bezbłędnie posługuje się ojczystym językiem, który poprawnie stosuje reguły gramatyczne i składniowe, często nie umie tego opisać. Zasadnicze znaczenie w tej książce ma wyróżnienie dwóch rodzajów reguł kulturowych, które w decydujący sposób wpływają na zachowanie (por. D'Andrade, 1984; Searle, 1969; Schneider, 1976). Najważniejsze są reguły konstytutywne kultury (constitute rules ofculture), zwane czasem programami kulturowymi. Należą do nich reguły, zasady, przepisy, a także - założenia, za których pomocą ludzie tworzą instytucje publiczne, takie jak szkoły, organizują imprezy sportowe, kształtują własną drogę życia. W kulturze zachodniej, szczególnie amerykańskiej, ważną rolę odgrywa zjawisko sukcesu. Jednostka, która dąży do tego, aby stać się "człowiekiem sukcesu", musi opanować cały skomplikowany system reguł konstytutywnych, takich jak strategie osiągania ambitnych celów, zasady bezwzględnej rywalizacji z innymi, metody zdobywania prestiżu, sposobów budowania mitów o sobie czy umiejętności upowszechniania swoich dokonań. Dzięki nim jednostka może osiągnąć swój zasadniczy cel. Nieznajomość reguł konstytutywnych, ukierunkowanych na sukces, z dużym prawdopodobieństwem prowadzi do niepo-wodząnia. Reguły te mają szeroki zakres zastosowań; jak twierdzi Bruner (1990), za ich pomocą można również rozwijać własny umysł i osobowość. Niewiele przesadzę, jeśli powiem, że reguły konstytutywne odgrywają taką rolę w życiu społecznym, jak tlen w przyrodzie. Dzięki nim kultura "żyje". Operując nimi, ludzie tworzą "sztuczny świat", świat instytucji publicznych, organizacji, zwyczajów, mitów, rytuałów i przestrzeni wirtualnej. Dzięki nim jednostki i grupy osiągają swoje życiowe cele. 21 Reguły konstytutywne kultury - co chce szczególnie podkreślić - nie muszą prowadzić do wyników twórczych, do organizowania unikatowych instytucji, do wprowadzania nowych zwyczajów i do upowszechniania oryginalnych stylów życia. Przeciwnie, w większości przypadków reguły i programy kulturowe umożliwiają reprodukcję i powtarzanie dobrze znanych form, takich jak systemy szkolne, małżeństwa, kulty religijne czy gry sportowe. Są to wytwory tradycyjne i uznane. Jednak bez tych form żadne pokolenie nie mogłoby się przystosować do świata. Tylko pewne reguły konstytutywne - że przykładowo wspomnę o umiejętnościach Edłsona - zwiększają szansę dokonywania wynalazków i odkryć oraz stymulują rozwój nauki oraz sztuki. Będą one omawiane w rozdziale IV. Obok reguł konstytutywnych, niektórzy badacze wyróżniają systemy regulacyjne ("reguły regulacyjne"). Jak twierdzą Schneider i Searle, istnieje między nimi zasadnicza różnica. Pierwsze z nich pozwalają zakładać organizacje, drugie - są konieczne, aby w nich działać. O ile dzięki regułom konstytutywnym powstają nowe szkoły, o tyle systemy regulacyjne, które mają formę imperatywów i instrukcji, ukierunkowują i porządkują zachowanie się w nich uczniów i nauczycieli. Przyjmują one takie formy jak: "po wejściu do klasy nauczyciela, uczniowie powinni powstać" lub "w czasie klasówki nie wolno korzystać ze ściągawek". Można by powiedzieć, że te ostatnie reguły tworzą mały kodeks postępowania w tak złożonej instytucji, jaką jest szkoła. W porównaniu z regułami konstytutywnymi, systemy regulacyjne odgrywają mniejszą rolę. Zatem reprezentacja wewnętrzna, zakodowana w umyśle jednostki, składa się z wiedzy deklaratywnej, która jest bardziej opisowa i statyczna i z wiedzy proceduralnej, z programów kulturowych i indywidualnych, które cechują się operatywnością i dynamiką. W całym cyklu jednostkowego życia, poczynając od wczesnej młodości, a na okresie starości kończąc, człowiek działa w środowisku kulturowym, jak również w środowisku ekologicznym i społecznym (por. Fry, 1995). W tym czasie zachodzi proces kulturyzacji. Jednostka uczestnicząc w kulturze, przyswaja sobie o niej zarówno wiedzę deklaratywną, jak i proceduralną, szczególnie reguły konstytutywne, tworzy reprezentację wewnętrzną świata 22 kultury, która wraz z dojrzewaniem człowieka i rozwojem dorobku materialnego i intelektualnego ludzkości, zmienia się i przekształca. W procesie kulturyzacji sprawca jest podmiotem aktywnym; reprezentacja wewnętrzna, którą tworzy, nie przypomina taśmy magnetofonowej. Reprezentację tę przystosowuje do swoich zdolności intelektualnych i potrzeb. W pewnym stopniu jednostka przypomina ptaka zwanego śmieciuszką, który naśladuje głos ludzki, dostosowuje go do swoich możliwości akustycznych; tak więc oczyszcza go z niepotrzebnych szmerów, transponuje gwizdy na łatwiejszą dla siebie tonację wyższą itd. Dzięki tym zabiegom głos ptaka brzmi oryginalnie. Nawet ludzie wychowani w tej samej kulturze, której wytwory są nośnikami ogólnospołecznych wartości i znaczeń, tworzą sobie zindywidualizowaną ich reprezentację wewnętrzną. Obok elementów wspólnych, występują w niej wartości i znaczenia ujęte całkowicie osobiście (Reykowski, 1995). Wielu Polaków odmiennie ocenia takie zjawiska kulturowe, jak twórczość Sienkiewicza i Gombrowicza, tradycje Kresów, antysemityzm czy megalomanię narodową. Reprezentacja wewnętrzna (RW) powstaje, dzięki indywidualnej transformacji (T) obiektywnej kultury (K), a także - uwzględnieniu czynników dodatkowych, takich jak kontekst społeczny, zdolności umysłowe, style uczenia się, czyli x]; x2, ...xn. Zatem: RW = T (K; x,, x2, ...xn). W ramach tej samej kultury kształtuje się praktycznie nieskończona różnorodność reprezentacji w umysłach ludzkich. Tę różnorodność zwiększają jeszcze pewne osobliwości psychiczne, które zostały odkryte przez uczonych. Jedną z nich jest zjawisko rekonstrukcji wiedzy. Brown (1988) badała, jak chrześcijanie przyswajają sobie treści religijne, będące niewątpliwie ważnym elementem kultury. Okazało się, że katolicy vW sposób niezmiernie osobliwy - nie w pełni zgodny z dogmatami wiary - ujmują tajemnicę Trójcy Świętej. Stanowi ona strukturę symboliczną, w której została określona subiektywna odległość między Ja a osobami Trójcy. "Większość ludzi przyznaje, że najbliższa jest im postać Chrystusa, później Boga-Ojca, a w końcu - Ducha Świętego. Tworząc reprezentację umysłową świata kultury, człowiek często ulega znanemu od czasów Freuda zjawisku umotywowanego zapominania. Pewne 23 wydarzenia kulturowe, które zagrażają jednostce i wywołują lęk oraz poczucie wstydu, zostają wymazane z pamięci. W kulturze zachodniej, szczególnie amerykańskiej - w przeciwieństwie do tradycji japońskiej - rola "człowieka starego", który przechodzi na emeryturę, który już nie ma szans na sukces, jest upokarzająca. Dlatego wielu ludzi wychowanych w takich warunkach, mniej lub bardziej nieświadomie, stara się wykreślić z reprezentacji umysłowej fakty o nieuchronnej starości i przemijaniu. Reprezentacja wewnętrzna świata kultury, będąca unikatową, niepowtarzalną strukturą umysłową, staje się składnikiem osobowości. Osobowość ta, jej architektura i funkcje, zależą od typu kultury, w której człowiek żyje. / 3. Funkcje wiedzy o kulturze Wiedza o kulturze, o jej wytworach materialnych i symbolicznych, o ich wartości i znaczeniu, pełni w życiu człowieka, szczególnie człowieka - sprawcy, doniosłą rolę. Dzięki niej jednostka poznaje świat. Motywuje ona jej myśli i czyny. Spełnia funkcję instrumentalną: jest w pewnym sensie środkiem -środkiem produkcji, jak mówi Drucker - umożliwiającym osiąganie celów. W końcu staje się źródłem życia emocjonalnego, źródłem afektów, namiętności i uczuć. Bez tej wiedzy o sztucznym świecie, który człowiek stworzył, nie mógłby on przetrwać i rozwijać się, nie mógłby zaspokoić swoich potrzeb i pragnień (D'Andrade, 1984). Wiedza o kulturze, szczególnie wiedza deklaratywna, pełni funkcję poznawczą; pozwala opisać świat człowieka, zrozumieć go i wyjaśnić; często daje odpowiedzi na pytania egzystencjalne, trapiące współczesnych; często poszerza doświadczenia duchowe. Sampson (1989) powiedział obrazowo, że kultura jest rodzajem wehikułu, którym ludzie podróżują i dzięki temu są zdolni pojąć, czym jest świat i kim jest homo sapiens. Wiele jednostek, które znają prawa nauki, dzieła sztuki, mitologie, religie, technikę, politykę czy przestrzenie wirtualne, kształtuje sobie z tych elementów wiedzy własny pogląd na świat, własny obraz rzeczywistości, nadający jej sens. Pogląd na świat, jego treść, sposób organizacji, jego wartość poznawcza 24 w dużej mierze zależą od kultury lub subkultury, w której człowiek się wychował. W światopoglądzie ludzi żyjących w tradycjach zachodnich centralne miejsce zajmują obecnie nauka i technologia; komputer zepchnął na dalszy plan sprawy transcendentne. Tymczasem ludzie ukształtowani przez kulturę Wschodu spostrzegają świat i człowieka jako harmonijną całość, w której większą rolę odgrywają: życie duchowe, wartości religijne czy przeżycia estetyczne. Człowiek - a także ssaki wyższe - posiada silną potrzebę poznawczą; często bezinteresownie podejmuje czynności eksploracyjne, aby znaleźć prawdę o świecie przyrody i kultury, aby zaspokoić swoją ciekawość. W przypadku deficytu niezbędnych informacji ucieka się do mitów, złudzeń i iluzji, które czasem rozjaśniają tajemnice świata i osobowości w nim uwikłanej, które "pozwalają lepiej żyć". Pewne uzasadnienie ma pogląd angielskiego poety, Stevensa, że "prawo do poznania i prawo do istnienia stanowią jedność". Mniej oczywista jest funkcja motywacyjna wiedzy kulturowej (Miinch, Smeler, 1991). Motywacja uruchamia działania, decyduje o wydatkowaniu energii przez sprawcę, nadaje ogólny kierunek poszukiwania wartości i dążenia do celu; wreszcie, podtrzymuje działania człowieka, wpływa na ich trwałość i na to, ile czasu im poświęca. Wiedza jednostki generuje motywację, motywacja zaś generuje wiedzę. Psychologia współczesna zgromadziła wiele danych potwierdzających pogląd, że informacje zakodowane w umyśle wyzwalają moce sprawcze (por. Kozielecki, 1987). Zgodnie z tym, wiedza o kulturze jednostki rodzi potrzeby, pragnienia, zaangażowanie i zobowiązania. Dane o rodzinie, o jej prawach i obowiązkach, o rolach matki, ojca czy dzieci, o wspólnocie majątkowej małżonków, o czczeniu świąt familijnych, o harmonii i konfliktach wewnętrznych, wzbudzają motywację do spełnienia tych obowiązków, do zaangażowania się na rzecz pomnażania dobrostanu i dobrobytu tej grupy społecznej. Większość rodziców i dzieci w zachodniej kulturze wykonuje te zadania, chociaż w różnym stopniu. W pewnych .przypadkach jednak informacje te są martwe i nie wyzwalają mocy motywacyjnych. Wiedza o kulturze, zakodowana w reprezentacji wewnętrznej, nie jest tylko zbiorem encyklopedycznych danych, które pozwalają zrozumieć świat. Staje się ona także źródłem motywacji i energii; dzięki niej człowiek doko- 25 nuje czynów i wyczynów. Zatem, nie tylko go oświeca, ale dynamizuje jego : poczynania. Informacje o kulturze pełnią również funkcję instrumentalnej., zwaną także funkcją konstytutywną. Stają się środkiem do osiągania celów, zaspokajania potrzeb i pragnień. Szczególne znaczenie ma wiedza proceduralna o regułach konstytutywnych, a także - w pewnym stopniu - o systemie regulacji. W osiąganiu celów ważną rolę odgrywają również narzędzia materialne, którymi sprawca się posługuje, takie jak komputery, tomografia czy środki transportu. Coraz częściej zwraca się uwagę, że wiedza jednostki służy w walce o zdobycie i utrwalenie władzy; publicyści z przesadą powiadają, że "tyle władzy, ile wiedzy". W kulturach, w których kształtuje się obraz ludzkiego świata jako bezpardonowej rywalizacji społecznej, w których dominuje zasada, iż silniejsi podporządkowują sobie słabszych, elity polityków i przedsiębiorców prowadzą bezwzględną walkę o zdobycie wpływów w społeczeństwie. Takie reguły gry nazywa się machiawelizmem. Badania wykazały, że orientacja machiawelistyczna ma swoje źródła także w rodzinie. W przypadku, gdy nie znane są procedury i narzędzia osiągania celów artystycznych, naukowych czy gospodarczych, powstaje problem, wymagający innowacyjnego i twórczego myślenia. Rozwiązywanie jego polega na sformułowaniu adekwatnych metod. Tak postępowali reformatorzy w dziedzinie gospodarczej, tacy jak Balcerowicz (por. Kozielecki, 1995). Wiedza o kulturze, zgromadzona w umyśle człowieka, pełni funkcję afek-tywną; wywołuje emocje, namiętności, uczucia i nastroje. Chociaż w obecnych czasach wielu ludzi uważa, że afekty są sprzeczne z racjonalnym oglądem świata, że przeszkadzają w skutecznym działaniu, to nic nie zmieni faktu, iż myślenie i emocje są ze sobą zespolone. Już Sokrates zauważył, że rozum i pasja przypominają dwa konie ciągnące rydwan. Nie można ich l wyeliminować z "kultury poza mną" i z "kultury we mnie". Zresztą pełnią l one ważną rolę w myśleniu i działaniu. Bez zaangażowania emocjonalnego, trudniej byłoby Freudowi i Einsteinowi dokonać epokowych odkryć (por. Gardner, 1993). Ziarno prawdy znajduje się w wierszu Miłosza: "Głos namiętności lepszy jest niż głos rozumu. / Gdyż beznamiętni zmieniać nie potrafią dziejów". 26 Wreszcie, kultura, charakteryzująca się długim trwaniem, bywa źródłem tożsamości jednostkowej i identyfikacji narodowej (por. Kłoskowska, 1996). 4. Działania celowe. Zjawisko intencjonalności Człowiek to sprawca, który myśli i działa w środowisku wielowymiarowym; chyba najważniejszą rolę odgrywa w nim kultura. Nikt nie kwestionuje poglądu, że kluczową, antropiczną cechą jego zachowań, jest to, iż mają charakter celowy (intencjonalny, teliczny). Reformator oświaty dąży do zbudowania nowego systemu oświaty i ukierunkowuje wszystkie swoje czynności, wszystkie środki kapitałowe i intelektualne, aby osiągnąć ten ambitny zamiar. Jednostka, która nie umie stawiać sobie celów, szczególnie długofalowych, traci sens życia, często wpada w depresję i planuje próby samobójcze. Wkracza w dziedzinę patologii. Psychologia transgresyjna podkreśla znaczenia zjawiska intencjonalności: intencjonalny człowiek w procesie działania tworzy nowe wartości, które zaspokajają jego pragnienie. Jednocześnie żyje on w intencjonalnym świecie kultury. Te dwa człony - jednostka ł kultura - wzajemnie na siebie oddziałują. Dzięki własnym intencjom człowiek wzbogaca środowisko kulturalne, a także ingeruje w ewolucję biologiczną, dość iż wymienię zjawisko klonowania. Z kolei kultura, w której uczestniczy, wpływa na formułowanie się jego osobowości i stylów zachowania (por. Van de Vijver, Hutschemaekers, 1990). G?/jest antycypowanym stanem rzeczy, będącym nośnikiem potencjalnych wartości i znaczeń. Można go uznać za wizję przyszłości; za możliwy świat - który w toku działania - sprawca zamienia w świat realny. Ten projektowany stan rzeczywistości, zakodowany jest w umyśle - a ściślej w pamięci roboczej - w formie abstrakcyjnej (jako idea) lub w formie wyobrażeniowej (jako obraz umysłowy). Decydującą rolę w formułowaniu celów, szczególnie o wymiarze społecznym, ma wiedza kulturowa, przetworzona w toku samodzielnego myślenia. Cele mają swój aspekt formalny i treściowy (Zaleski, 1991). Z tego pierwszego punktu widzenia można wyróżnić całą galaktykę zamiarów: cele bliż- 27 sze i dalsze, cele cykliczne i liniowe, cele doniosłe i błahe, cele finalne i cząstkowe, punktowe i ptzedziałowe, precyzyjne i rozmyte, budujące i rujnujące. Cele te mają mniej lub bardziej określoną treść, chociaż badacze różnią się w sposobie jej ujęcia (por. Schank, Abelson, 1977). Trudno byłoby w tym miejscu szczegółowo ją przedstawiać. W każdym razie celem ludzkich działań bywa osiągniecie takich stanów wartościowych - zwanych wynikami - jak jedzenie, ubieranie się, bezpieczeństwo, ochrona zdrowia, pozycja społeczna, unikanie zagrożeń, życie seksualne, zabawa czy poznanie prawdy; celami mogą być również bardziej wzniosłe wartości, jak religia, wolność, sprawiedliwość czy samorealizacja. Ponieważ granice ludzkich możliwości są otwarte, trudno byłoby podać stałą i skończoną listę indywidualnych intencji. Człowiek nieustannie przekraczał i chyba będzie przekraczać swoje ograniczenia materialne, społeczne i duchowe, wyznaczane przez biologię, historię i kulturę. Dlatego nierozsądnym i niewykonalnym zadaniem byłoby określać jego potencje. Style osiągania celów są tak różne jak odmienne bywają struktury indywidualnej osobowości. Sternberg i Wagner (por. Wieczorkowska-Siarkie-wicz, 1992), posługuje się podniosłą terminologią, wyróżnili cztery style intelektualne: styl monarchiczny, w którym działanie jest ukierunkowane na jeden cel lub pojedyncze zadanie; styl hierarchiczny, w którym zachowanie bywa motywowane przez wiele zamiarów, ułożonych zgodnie z listą ważności; styl oligarchiczny, gdzie czynności podmiotu są zorientowane na wiązkę równoważnych celów; wreszcie - styl anarchiczny - gdy zachowanie motywowane jest przez względnie losowo i przypadkowo pojawiające się zamiary. Klasyfikację tę bez trudu można rozbudować: tak na przykład ludzie nader powszechnie działają według stylu cyklicznego, w którym w sposób powtarzalny stawiają sobie identyczne cele; takie jak jedzenie w ściśle określonych porach dnia, oglądanie telewizji czy życie seksualne. Przypomina ona rytmy występujące w przyrodzie czy ciągle powtarzające się ruchy tancerza (Gould, 1987). Uczeni przeprowadzili wiele badań poświęconych procesowi osiągania celów; stawiali pytanie, jakie systemy reguł proceduralnych umożliwiają przejście od stanu potencjalnego - zamiaru do stanu realnego - wyniku. Jedną z najważniejszych jest metoda "środek - cel" (means - ends analysis] wykryta 28 przez Newella i Simona (1972) i zwana w skrócie MEA. Ma ona charakter heurystyczny i nie gwarantuje osiągnięcia wyniku finalnego. Wybierając ją, człowiek najpierw porównuje cel, czyli sytuację pożądaną z sytuacją początkową, w jakiej się znajduje; stara się wykryć różnice, jakie rniędzy nimi istnieją. Po znalezieniu różnic a, b, c, często porządkuje je według ich doniosłości, trudności lub możliwości ich wyeliminowania. Staje się to podstawą do sformułowania zbioru podcelów typu "usuń różnice a, b, c..." Aby tego dokonać, wykorzystuje swoją wiedzę, szczególnie - proceduralną, a więc reguły, zasady, przepisy konstytutywne i regulujące, które pozwalają osiągać kolejne podcele i krok po kroku zbliżać się do końcowego wyniku. Jeśli jednak znane metody - i na tym polega oryginalność odkrycia Simona oraz Newella - nie pozwalają usuwać istniejących różnic, nie pozwalają osiągać podcelów i finalnego celu, wówczas człowiek musi stworzyć nowe warunki, w których realizacja jego zamiaru stanie się możliwa. Młodzi ludzie chcą założyć rodzinę; dobrze znają zwyczaje, czyli tak zwane "skrypty kulturowe", które do tego prowadzą. Ale okazuje się, że zawarcie małżeństwa jest niemożliwe, ponieważ istnieje kilka przeszkód społecznych, takich jak wrogi stosunek ich rodziców, trudna sytuacja materialna i choroba przyszłego męża. Trzeba więc podjąć odpowiednie kroki, pozwalające zmienić postawy najbliższych, trzeba znaleźć lepiej płatną pracę i wyleczyć organizm. Słowem, należy stworzyć odpowiednie warunki, w których zawarcie ślubu będzie realne. Po stworzeniu ich, możliwe staje się osiągnięcie końcowego celu. Wówczas napięcie motywacyjne rozładowuje się i następuje ulga. Satysfakcja wypiera dyskomfort. Człowiek kończy zadanie i mówi veto dalszej aktywności celowej. Podcele nieosiągalne Metodę "środek - cel" w zmodyfikowanej postaci przedstawiłem na rys. 2. Cel główny: Przekształcić stan aktualny w stan pożądany - cel. Znajdź różnice między stanem początkowym a celem Różnice ^ Podcele: usuń różnice a, b, c a, b, c "" >U Brak różnic Sukces 29 xl^ Różnice usunięte Sukces Znajdź metody pozwalające na stworzenie nowych warunków Metody wykryte Zastosuj te metody do stworzenia nowych warunków Nowe warunki r 4-Niepowodzenie -1 Niepowodzenie Cel dodatkowy: stwórz nowe warunki, w których cel główny będzie osiągalny Niepowodzenie Rys. 2. Metoda "środek - cel" Simona i Newella Metoda Simona i Newella pozwala osiągnąć cele krok po kroku, za pomocą sekwencji podcelów. Takie postępowanie zalecał Kartezjusz, który uczył podziału trudności na części po to, aby łatwiej ją pokonać. Ponadto - w razie niemożliwości usunięcia różnic między stanem początkowym a zamiarem końcowym - postuluje stworzenie nowych warunków, w których łatwiej uporać się z zadaniem. Tę metodę stosuje wielu ludzi, szczególnie tych, którzy parają się z jednym celem, którzy wybierają styl monarchiczny. Przypuszczam, że osiągania celów, tak powszechnych dla gatunku homo sapiens, nie można wytłumaczyć posługując się tylko kategoriami psychologicznymi, takimi jak potrzeba, pragnienie czy interes. Aby głębiej zrozumieć zachowania teliczne, trzeba przekroczyć granice psychologii i wejść na teren zarezerwowany dla filozofów, biologów czy antropologów. Warto sformułować hipotezę, że działania teliczne stały się koniecznością, ponieważ dzięki nim możliwa jest afirmacja świata, bez której życie traci wszelki sens. Działanie w środowisku, formułowanie zamiarów i ich realizacja powodują, że świat staje się - jako przestrzeń własnej aktywności - bardziej znośny i łatwiej zaakceptować go w całości. Odmowa tej akceptacji powoduje zaburzenia osobowości, takie jak trwoga egzystencjalna, depresja, w końcu -próby samobójcze. Stawianie celów, szczególnie dalekich, pozwala człowiekowi uniknąć tych niebezpieczeństw; zdają sobie z tego sprawę psychotera-peuci, uczący zachowań intencjonalnych. Wybitny psychofizjolog, Hebb powiedział, że podstawowym pytaniem naukowym nie jest to, dlaczego jednostka podejmuje czynności celowe w róż- 30 nych fazach ontogenezy, ale to, dlaczego w specyficznych okolicznościach ta aktywność jej obniża się, zmienia i zostaje zaburzona. Może wyrażając taki pogląd, myślał również o konieczności afirmacji świata. 5- Działania zaangażowane. Stany parateliczne Doniosłym odkryciem uczonych, które może okazać się przełomem w naukach humanistycznych i społecznych, jest stwierdzenie, że nie wszystkie działania człowieka są celowe, czyli ukierunkowane na osiągnięcie określonego stanu rzeczy, będącego nośnikiem wartości i znaczeń. Poza nimi, ludzie podejmują aktywność zwaną działaniami zaangażowanymi, otwartymi lub paratelicznymi (od greckich słów "telos" - koniec, cel i "para" - obok). Badania Aplera (1982, 1984), Brickmana (1987) i Lewickiej (1993) pozwoliły sformułować korpus twierdzeń i hipotez dotyczących ich struktury i funkcji w życiu prywatnym oraz publicznym. Wiedza na ten temat ciągle jest niepewna i rozmyta. Mimo to zachowań tych nie można pominąć: są one jak gdyby tailor madę dla zrozumienia procesów transgresji. Zarówno obserwacje potoczne, jak i wyniki ciągle nielicznych badań naukowych wykazują, że ludzie często silnie angażują się w określony typ działalności, takiej jak twórczość artystyczna, ochrona świata przyrody, władza i przywództwo, praca opiekuńcza, wiara i religia, życie przygodowe czy reformy gospodarcze. Zaangażowanie to nie tylko bywa budujące, ale również rujnujące dorobek poprzednich pokoleń; w naszym wieku nietrudno o takie przykłady: fundamentalizm, terroryzm, narkotyki czy budowanie "świetlanej przyszłości" przez komunistów często doprowadzały i doprowadzają do niewypowiedzianych cierpień całych społeczeństw. W* zadaniach zaangażowanych same czynności, same procesy czynienia, takie jak poszukiwanie (na przykład prawdy), konstruowanie (na przykład narzędzi), komponowanie (na przykład symfonii), opiekowanie się (na przykład chorymi na AIDS), reformowanie (na przykład oświaty) stają się źródłem satysfakcji i przyjemności. W pewnym sensie są to zachowania samo-celowe lub autoteliczne. 31 W trakcie takiej działalności - w określonej jej fazie - człowiek może formułować cele, a raczej - paracele. Warto jednak podkreślić, że to aktywność jest źródłem celów, a nie cele źródłem aktywności1. Nie mają one statusu stanu wyróżnionego. Zresztą intencje w działaniach zaangażowanych są często niestabilne, nieskrystalizowane, niedookreślone i rozmyte. Impresjoniści, podejmując nowatorskie próby malarskie, początkowo nie mieli nawet wizji odkrywczego kierunku sztuki, który stworzą; dopiero później wizja ta zaczęła się wyłaniać. Gorbaczow zaś, zaangażowany w przeobrażanie wielkiego mocarstwa, nigdy nie sprecyzował celów tak zwanego "nowego myślenia". Osiągnięcie ich w działaniach zaangażowanych z reguły nie daje takiej satysfakcji jak sam proces myślenia czy działania praktycznego. Brickman (1987), pionier badań tego typu aktywności, przytacza typowy przykład takich zachowań w środowisku artystycznym: "Jedna sprawa specjalnie mnie zainteresowała. Mimo iż prawie żaden z badanych artystów nie cieszył się reputacją, ani nie żył z malarstwa, całkowicie poświęcili się własnej pracy; w ciągu dnia i nocy zajmowali się nią i wydawało się, że nic więcej nie ma tak wielkiego znaczenia w ich życiu. Jednak jak tylko skończyli obraz lub rzeźbę, okazywało się, iż stracili wszelkie zainteresowanie do swoich dzieł. Nie zajmowali się również specjalnie malarstwem swoich kolegów ani arcydziełami z tej dziedziny twórczości. Większość artystów nie chodziła do muzeów, ani nie dekorowała dziełami sztuki swoich domów. Wydawali się znudzeni lub zakłopotani rozmowami, poświęconymi wartościom estetycznym dzieł twórczych, wykonywanych przez nich samych i przez ich przyjaciół. Co ich naprawdę pasjonowało, to rozmowy o drobnych szczegółach technicznych, o stylistycznych innowacjach - czynnościach, myślach, uczuciach uwikłanych w działalność artystyczną. Stopniowo stawało się oczywiste, że coś tkwiącego w aktywności malarskiej pobudza ich do trudu. Proces projektowania dzieł stawał się tak przyjemny, że gotowi byli poświęcić wiele, aby mieć szansę kontynuowania go. Tkwiło coś satysfakcjonującego w fi- 2 Ponieważ działania zaangażowane początkowo nie mają sprecyzowanych celów, najtrafniej byłoby nazwać otwartymi; dopiero cel je domyka. zycznej aktywności, polegającej na naciąganiu płótna na drewniane ramy, w wyciskaniu farby z tuby, w ugniataniu gliny, w nakładaniu kolorów na białą powierzchnię; poznawcza aktywność wyboru problemu, nad którym pracowali, określenie tematu, eksperymentowanie z nowymi kombinacjami koloru, światła i przestrzeni rodziły zadowolenie. Znaczenie emocjonalne miała pamięć o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, dotycząca emergen-cji dzieła. Wszystkie te aspekty procesu artystycznego zsumowane ze strukturalnym doświadczeniem wywoływały fascynację." Podobnie można opisać działania kolekcjonera zegarów czy reformatora gospodarki, poświęcających się bez reszty swojej pracy. Przedstawione przykłady pozwalają lepiej zrozumieć fundamentalne różnice istniejące między dwoma omawianymi rodzajami zachowań. W działaniu celowym dominującą i czołową rolę odgrywa cel, na który ukierunkowane są wszelkie czynności ludzkie; przypomina on port, do którego zawija statek. Działania zorientowane są na przyszłość; dopiero po wykonaniu ich, stan pożądany - cel, staje się stanem realnym - wynikiem. I właśnie ten wynik jest nośnikiem wartości materialnych i intelektualnych. Podstawowym źródłem satysfakcji staje się antycypacja celu i jego osiągnięcie. Tymczasem sama aktywność, prowadząca do niego, w wielu przypadkach wywołuje zmęczenie, nudę, stres i negatywne emocje; operacja chirurgiczna staje się źródłem cierpienia, lęku i zagrożenia. Dopiero jej wynik pozytywny daje zadowolenie, czasem - doprowadza do euforii. Po osiągnięciu go, człowiek kończy aktywność i mówi - weto - wszelkim naciskom, aby ją kontynuować. Odmienna bywa struktura działań zaangażowanych, w których występują stany paracelowe. W zachowaniach tych cele nie odgrywają roli naczelnej, ich osiągnięcie często nie sprawia szczególnej satysfakcji, na co dobitnie wskazuje przykład artystów, zajmujących się malarstwem. Dominuje w nich sama aktywność, w którą sprawca jest uwikłany, która go wciąga często bez reszty i daje przyjemność. Działania te - w przeciwieństwie do czynów celowych - nastawiane są na "tu i teraz". W toku rozwijającej się aktywności, człowiek czerpie z niej zadowolenie. Interesujące, że po osiągnięciu celu - paracelu ludzie przeważnie nie przerywają aktywności, lecz, przeciwnie, kontynuują ją, czasem - nawet rozsze- 32 33 rzają jej zakres. Działa prawo kuli śnieżnej: im jest ona większa, tym szybciej rośnie. Mówiąc bardziej ścisłym językiem, obowiązują w niej zasady sprzężenia zwrotnego dodatniego. Majsterkowieź, uczony czy terrorysta, nawet po osiągnięciu wyniku, nigdy nie mówią weto, lecz myślą o dalszej aktywności. Ludzie zaangażowani - powtarzając słowa Woody Allena - przypominają rybę oceaniczną, która musi płynąć albo ginie. Aktywność ta jest bardziej spontaniczna, mniej kontrolowana przez warunki zewnętrzne; jednostka częściej zmienia jej kierunek i dość dowolnie | dobiera cele - paracele. Przeszkody w działaniu nie tylko są źródłem frustra- ! cji, ale również wyzwaniem dla ambicji sprawcy. Działania zaangażowane stają się rodzajem przygody, w której dużą rolę odgrywają jednak poświęcenie, wyrzeczenie, zobowiązanie i hart ducha, w której człowiek często stara się przekroczyć własne ograniczenia i ułomności. Jakie wyniki dają działania zaangażowane, czyli proteliczne? Czy wyniki te różnią się od rezultatów zachowań celowych? Na te ważne pytania można udzielić tylko hipotetycznych odpowiedzi. Zdaniem Lewickiej (1993), człowiek dąży do celu po to, aby zdobyć wartości, które odgrywają główną rolę w utrzymaniu status quo, które pozwalają zachować homeostazę. Deficyt podstawowych dóbr, takich jak pokarm, odzież, stosunki seksualne czy bezpieczeństwo uruchamia motywację do ich uzupełnienia. Zatem działania celowe zwiększają szansę przetrwania jednostki i przystosowania się jej do świata ekologii i kultury. Tymczasem działania zaangażowane odgrywają zasadniczą rolę w przetwarzaniu rzeczywistości, w emergencji nowych form i stanów rzeczy. To dzięki nim człowiek dokonuje odkryć naukowych, kreuje oryginalne dzieła naukowe czy reformuje przestarzałe struktury gospodarcze. Jest to interesująca hipoteza, która nie została jednak dostatecznie uzasadniona. Pewne fakty jej przeczą. Uczony badający przyczyny raka często ukierunkowuje swoje zachowania na osiągnięcie celu, jakim bywa obrona pracy doktorskiej. Po otrzymaniu upragnionego stopnia naukowego, doznaje satysfakcji i kończy dalszą aktywność nad tym tematem. Mówi weto próbom nakłaniania go do kontynuowania tego rodzaju badań. Jednak poszukiwanie przyczyn raka może - z biegiem czasu - wywołać stan zaangażowania. Wówczas uczony koncen- 34 truje całą energię i cały czas, wszystkie zasoby materialne i intelektualne na tym ważnym problemie. Sam proces przeprowadzania badań eksperymentalnych i klinicznych wciąga go bez reszty. Daje satysfakcję i wywołuje uczucie dumy. Odkrycie cząstkowego prawa o tej ciężkiej chorobie, nie tyle przerywa jego pracę, ile zwiększa motywację do dalszych wysiłków; rodzi poświęcenie i poczucie obowiązku. Zatem wiele dróg, wiele różnych działań może prowadzić do podobnych efektów. Istnieją dość powszechne różnice indywidualne w podejmowaniu działań celowych i zaangażowanych. Z tego punktu widzenia można wyróżnić telików i protelików, czyli jednostki preferujące zachowania zaangażowane. Zasada celowości jest bardziej powszechna i uniwersalna niż zasada zaangażowania (por. Brickman, 1987). Dlatego też zbiorowość tych pierwszych wydaje się liczniejsza: ludzie częściej wysuwają sobie cele typu monarchicz-nego czy oligarchicznego, które ukierunkowują ich działanie. Na ogół znane są metody konwencjonalne i zrutynizowane za pomocą których można dojść do pożądanego wyniku. Programy kulturowe, skrypty czy zespół reguł konstytutywnych umożliwiają założenie firmy, otrzymanie indeksu studenta czy zjedzenie obiadu w restauracji. Typ proteliczny, a więc typ człowieka zaangażowanego w określoną działalność, jest chyba rzadszy w naszej kulturze. Wymaga on szczególnych cech intelektu i charakteru oraz przychylnego środowiska stymulującego jego aktywność. Protelik musi umieć czerpać satysfakcję i dumę z samego procesu poszukiwania czy reformowania rzeczywistości. Musi umieć poświęcić się swojej pracy i mieć trwałą motywację do jej kontynuowania, nawet - w niesprzyjających warunkach. Prawdopodobnie trudno byłoby znaleźć w życiu publicznym "czystych" telików i "czystych" ludzi zaangażowanych. Ten sam człowjiek w pracy zawodowej często zachowuje się celowo, a w działalności kolekcjonera znaczków bywa człowiekiem głęboko zaangażowanym. Działania zaangażowane - podobnie jak celowe - tworzą wartości i zaspokajają potrzeby i pragnienia, chociaż nie zawsze są to te same potrzeby i pragnienia. Rzucają one także światło na psychikę człowieka i jego naturę biokulturową. Jednostka nie jest tylko prostym homeostatem, który dąży do utrzymania równowagi; a gdy równowaga ta jest zachwiana, wykonuje dzia- 35 łania celowe, aby ją przywrócić i aby wyeliminować deficyt elementarnych wartości. Funkcjonuje również jako multistat, czyli heterostat. W pewnych okolicznościach świadomie dąży do zaburzenia równowagi, do ryzykownej zmiany społecznej, do innowacyjnych wytworów materialnych i symbolicznych, do przekroczenia niebezpiecznych granic wyznaczonych przez biologię i kulturę. Funkcjonuje więc zgodnie z zasadą sprzężenia zwrotnego dodatniego. Zwiększa to na ogół szansę przetrwania i rozwoju. Dzięki działaniom zaangażowanym stajemy się w większym stopniu autonomami niż automatami. Te odkrycia są zgodne z marzeniami humanistów. 6. Użytkownik i twórca kultury Kultura to "dom" człowieka, w którym przebywa on w okresie ontoge-nezy i którego jest projektodawcą oraz twórcą. Dotychczas psychologowie, socjologowie czy pedagogowie zajmowali się przede wszystkim tym, jak dziedzictwo kulturowe (K) wpływa na osobowość i zachowanie (Z), czyli interesowała ich relacja K -> Z. Innymi słowy, badali, jak człowiek użytkowuje kulturę i jak zachodzi proces kulturyzacji. Ograniczę się do kilku przykładów. Wielkie odkrycia Kopernika, Darwina, Freuda i Einsteina zmieniły mentalność i samowiedzę jednostek. Były ciosem w jego pychę; nauczyły go bardziej realistycznie i z większą pokorą patrzeć na homo sapiens. Kopernik wykazał, że Ziemia nie jest centrum wszechświata, lecz tylko małą planetą. Zgodnie z odkryciami Darwina, człowiek powstał w wyniku ewolucji świata zwierzęcego, w której nie zajmuje wyróżnionego miejsca. Freud odkrył, że nieświadomość i nieświadome popędy oraz kompleksy ukierunkowują ludzkie czyny i wyczyny; świadomość odgrywa w nich drugoplanową rolę. Wreszcie, Einstein zerwał z pojęciem absolutnego czasu, do którego człowiek był tak przywiązany. Te osiągnięcia kulturowe ukształtowały nowego homo sapiens, świadomego swoich zalet i ograniczeń. Współcześni uczeni prowadzą wiele badań nad wpływem różnych kultur i subkultur na osobowość oraz zachowanie. Zwyczaje kulturowe wywierają znaczący wpływ na sposób odżywiania: religia hinduska zakazuje spożywa- nia mięsa wołowego i większość jej wyznawców przestrzega tego zakazu (Le-Vine, 1973). Jeszcze większy wpływ wywiera ona na hierarchię wartości. Według badań Rokeacha i innych uczonych (1973), ludzie wychowani w kulturze zachodniej przypisują wolności pozytywnej i negatywnej czołowe miejsce. W zasadzie umieszczają ją w pierwszej czwórce wartości, tuż za pokojem światowym, dobrem rodziny i osobistym szczęściem. Tymczasem, w kulturze japońskiej, która stworzyła filozofię amae, wolność indywidualna zajmuje miejsce drugoplanowe. Kultura to dom człowieka, ale nie należy zapominać, iż jest on jego projektantem i twórcą. Powiada się nawet, że kultura, to osobowość wyryta w marmurze i zapisana w systemie symboli. Mimo tych zależności, relacja Z -> K, znacznie rzadziej interesowała badaczy. Uczeni, a szczególnie antropologowie, archeolodzy, etnografowie czy historycy, starają się odpowiedzieć na pytanie, jak rodziły się kultury, jak przebiegała ewolucja kulturowa, dzięki umysłowi i osobowości ludzi, jak powstawały narzędzia, wypalana ceramika, malarstwo czy pismo (por. Olszewska-Dyoniziak, 1996). Badania te dają czasem zaskakujące i fascynujące wyniki. Pewni uczeni (por. Donald, 1991) przyjmuje hipotezę, że stadia kultury stworzonej przez człowiekowate (austropiteki, homo erectus, homo sapiens), a więc stadia epizodyczne, mimetyczne i symboliczne korespondują z fazami inteligencji, odkrytymi przez Piageta: fazą sensomotoryczną, przed-operacyjną i operacyjną (operacje konkretne i formalne). Czyżby więc rozwój osobniczy współczesnych dzieci i współczesnej młodzieży przebiegał podobnie, jak ewolucja historyczna człowiekowatych? Nie mam odpowiednich kompetencji, aby próbować odpowiadać na to pytanie. Współcześni psychologowie, socjologowie czy pedagogowie starają się za pomocą bardziej "twardych" metod empirycznych i eksperymentalnych śledzić, jak przebiega obecnie ewolucja kultury, jak powstają nowe narzędzia, jak rodzi się sztuka i jak dokonuje się odkryć. Jednym z pionierów tych badań był Wertheimer, który przeprowadził oryginalne badania z Einsteinem. Dzięki nim opisał jak powstawała - krok po kroku - teoria względności. Obecnie - za pomocą coraz bardziej zaawansowanych metod - prowadzi się wiele badań poświęconych myśleniu oraz działaniu twórczemu i innowa- 37 36 r cyjnemu (por. Simonton, 1988; Sternberg, 1988; Gardner, 1993; Nęcka, 1995). Pozwalają one lepiej opisać i wyjaśnić psychologiczny i antropologiczny mechanizm ewolucji kulturowej. Obustronną zależność między człowiekiem, jego osobowością i zachowaniem a kulturą, czyli K <-> Z, trudno jest rozumieć w rzeczywistych sytuacjach. Wybitny psychoanalityk, Jung, pisał, że to nie Goethe stworzył Fausta, ale Faust stworzył Goethego. Wypowiedź tę można różnie interpretować. Prawdopodobnie uczony ten chciał podkreślić, że Faust ukształtował osobowość poety. Nie jest to cała prawda, ponieważ Goethe napisał to arcydzieło. Omawiając relacje miedzy K i Z, autorzy wyrażają swoje wahania i niepewność. Woolley (1993) przytacza następujący tekst: "Często siedziałem i snułem myśl filozoficzną. Czy to ja jestem autorem tej myśli, czy ta myśl stworzyła mnie?". Zgodnie z danymi empirycznymi, zależność między autorem i myśleniem filozoficznym była obustronna. Głównym tematem tej książki jest badanie relacji Z -> K; będę w niej analizował jak specjalny typ działań, zwany działaniami transgresyjnymi, staje się źródłem kultury. ROZDZIAŁU Transgresje: przekraczanie granic materialnych, społecznych i symbolicznych 1. Działania ochronne, czyli "wiem, że muszę" Biografia jednostki składa się z różnorodnych działań poznawczych i praktycznych, z aktów myślenia i czynów. Z punktu widzenia psychologii trans-gresyjnej, fundamentalne znaczenie ma podział tej wielości na działania ochronne, zwane też adaptacyjnymi i działania, transgresyjne, czyli transgresje. Pojęcia te są tak doniosłe, jak pojęcie wzmocnienia reakcji w behawio-ryzmie, nieświadomości w psychoanalizie czy samorealizacji w psychologii humanistycznej. Współczesny człowiek, żyjący w środowisku ekosocjokulturowym, potrzebuje pewnych wartości, takich jak jedzenie, odzież, bezpieczeństwo osobiste czy uznanie społeczne. W przypadku ich deficytu, powstaje rozbieżność między stanem pożądanym - celem a stanem aktualnym. Zostaje zaburzona równowaga organizmu, czyli homeostaza. W takiej sytuacji rodzi się motywacja i wezwanie do wysiłku, aby ten niedostatek dóbr materialnych, społecznych i poznawczych wyrównać. Właśnie działania ochronne pozwalają na zachowanie normalnego poziomu wartości, niezbędnych do egzystencji; pozwalają one na utrzymanie lub przywrócenie status quo. Kataklizm powodziowy, który przeżyła Polska w 1997 roku, dobitnie wskazuje na ich znaczenie. Działania ochronne są codzienne i powszechne, nawykowe i rutynowe. Człowiek wykonuje je w dobrze znanej, zamkniętej przestrzeni; w dotychczasowych granicach i dlatego można je określić jako u/graniczne. Osadzone 39 są w czasie cyklicznym, w czasie ciągłych powrotów; ich rytm przypomina rytm zjawisk przyrody, wyznaczony przez powtarzające się pory roku, prze-mienność dnia i nocy. Jednostka osiąga cel za pomocą dobrze znanych środków materialnych lub symbolicznych; wiedza o nich zakodowana jest w jej reprezentacji wewnętrznej. Udaje się do lekarza rejonowego, aby wyleczyć anginę. W tym celu wykorzystuje określony skrypt zachowania. Nauczyła się go w danej kulturze i przystosowała do własnych potrzeb. Działania adaptacyjne trafnie charakteryzuje wypowiedź jednej z osób badanych: "Wszystkie moje dni są podobne do siebie. Staram się, aby tak było. ...Lubię to, i taki był mój wczorajszy dzień. Wstałem o dziesiątej, poszedłem do łazienki, umyłem ręce i potem udałem się do toalety. Następnie powtórnie umyłem ręce i zdecydowałem się, aby wziąć prysznic. Umyłem zęby i wytarłem się dokładnie. Udałem się do klubu gimnastycznego, aby trochę potrenować. Nie mogłem jednak tego uczynić, ponieważ był zamknięty z powodu jakichś problemów z wodą. To wytrąciło mnie z rutyny. Poszedłem do banku, aby zapłacić i zadzwoniłem do ojca z prośbą o radę w sprawach finansowych. Ojciec powiedział, abym mu przysłał papiery, a on to załatwi. Wróciłem do domu i o godzinie trzynastej zjadłem jabłko oraz wypiłem filiżankę soku cytrynowego... Ludzie, z którymi mieszkam mają psa. Zabrałem go na spacer, aby trochę pobiegał... Po powrocie do domu około szesnastej czterdzieści pięć znalazłem list, w którym przeczytałem, że jestem winien wojsku 38 koron za rozmowę telefoniczną. To nie była prawda. Zapłaciłem mój rachunek. Napisałem do nich i pobiegłem na pocztę, aby nadać list od razu... Następnie przygotowałem obiad i wykonałem zestaw moich codziennych ćwiczeń... O siedemnastej obejrzałem program telewizyjny... o godzinie pierwszej trzydzieści poszedłem do łóżka. Zasnąłem prawie natychmiast" (por. Wieczor-kowska-Siarkiewicz, 1992). Osoba, której wypowiedź opisałem w dużym skrócie, formułuje sobie sekwencje celów i kolejno je osiąga. Niektóre z nich powtarzają się cyklicznie w ciągu dnia. Takie zachowanie pozwala jej przystosować się do rzeczywistości. Wykonywanie działań ochronnych jest dla jednostki koniecznością, dlatego należą one do klasy: "wiem, że muszę". Chcąc przetrwać biologicznie i przystosować się do złożonego środowiska, człowiek musi zaspokoić swoje podstawowe potrzeby witalne, społeczne i osobiste. Wyróżnia się dwa odmienne rodzaje zachowań adaptacyjnych. Do pierwszego należą czynności zapobiegające utracie potrzebnych dóbr. Podejmując je, człowiek wykonuje zabiegi, które redukują ryzyko zmniejszenia się dotychczasowego stanu posiadania. Typowe są tu badania poświęcone tery-torialności (por. Edney, 1974). Każdy człowiek posiada prywatne terytorium; może nim być dom z ogrodem, mieszkanie w bloku lub jedynie własne łóżko w wynajętym pokoju. W tej przestrzeni realizuje się jednostkowa biografia. Zarówno obserwacje potoczne, jak i dane naukowe wykazują, że ludzie podejmują wielorakie czynności, które zabezpieczają osobistą przestrzeń, które bronią przed włamaniem, rozbojem, powodzią lub kradzieżą. Metody ochronne mają najczęściej charakter fizyczny; należą do nich ogrodzenia, zamki, kraty, podwójne drzwi, systemy alarmowe. W pewnych przypadkach stosuje się również środki symboliczne, takie jak znaki ostrzegawcze "zły pies". Upowszechnia się instytucja "dobrego sąsiada", który dyskretnie pilnuje posesji. Sposób ochrony własnego terytorium w dużej mierze zależy od tradycji kulturowej, możliwości materialnych właściciela czy od stopnia psychologicznego zagrożenia. W każdym razie, po osiągnięciu zadowalającego poziomu bezpieczeństwa - zgodnie z zasadą sprzężenia zwrotnego ujemnego - właściciel finalizuje działania tego typu. Zdolność człowieka do antycypacji zagrożeń, kryzysów, aktów terroryzmu, umożliwia zapobieganie im. Bardziej powszechna jest klasa działań ochronnych, których celem jest usunięcie aktualnego deficytu wartości. O ile intencją zachowań zapobiegawczych było przeciwdziałanie utracie dóbr w przyszłości, o tyle czynności obecnie analizowane pozwalają wyrównać niedostatek wartości już utraconych i powrócić do przyjemnego stanu równowagi. Pospolitym ich przykładem są działania ukierunkowane na zdobycie pokarmu. W miarę zmniejszania się ilości substancji odżywczych we krwi, człowiek doznaje uczucia głodu. Podejmuje więc zabiegi, których celem jest ich zwiększenie. Organizm wymaga określonych środków odżywczych i dlatego ich poszukuje. Sportowcy z reguły preferują płyny lekko osolone nad czystą wodę, ponie- 41 40 waż pozwalają one uzupełnić niedobór soli utraconej w czasie intensywnego treningu; zdobycie odpowiedniej liczby kalorii i innych składników, takich jak witaminy czy mikroelementy, przerywa dalsze poszukiwanie. Sposób zaspokajania głodu zależy również od tradycji kulturowej: Żydzi inaczej odżywiają się od Hindusów. Działania ochronne bywają bardziej złożone. Ograniczenie dotychczasowej wolności pozytywnej i negatywnej, która należy do nieusuwalnych warto- ] ści w kulturze europejskiej, powoduje powstanie stanu motywacyjnego, zwanego reaktancją psychologiczną. Człowiek zaczyna więc dążyć do przywrócenia wyeliminowanych lub zagrożonych możliwości wyboru. Interesujące, że wzrasta użyteczność "zakazanego owocu", dlatego staje się on szczególnie cenny. Dążenia do zwiększenia zakresu wolności są silne i długotrwałe. Epoka totalitaryzmu dostarcza niezliczonych przykładów potwierdzających te poglądy. W trudnych sytuacjach, w okresie kryzysów i zagrożeń ludzie nie mogą osiągnąć wielu celów, nie mogą więc zaspokoić swoich potrzeb. Wiedzą, że muszą, ale równie dobrze - chociaż czasem nieświadomie - wiedzą, że nie mogą. Wówczas często uciekają się do mechanizmów obronnych, środków zastępczych i paliatywnych. Tworzą budujące mity platońskie i pozytywne iluzje. Z badań Taylor (1989) wynika, że kobiety chore na raka piersi - często terminalnie - ulegały złudzeniom dotyczącym swojej osobistej wartości, swojej umiejętności kontroli nad chorobą, swojej zdolności wyjaśniania jej przyczyn. Te złudzenia pełnią pozytywną rolę: zmniejszają lęk, zwiększają wiarę w powrót do zdrowia, potęgują motywację do podejmowania działań zapobiegawczych. Pozwalają żyć. Pewną rolę w przystosowaniu odgrywają struktury urojeniowe. W toku choroby schizofrenik traci orientację w świecie. Rzeczywistość staje się dla niego niezrozumiała, chaotyczna i nieprzejrzysta. Żyje jak w twierdzy bez okien. Dzięki tworzeniu pseudospołecznych wizji i systemów parafilozoficz-nych świat odzyskuje przejrzystość i jasność; urojenia mogą zmniejszać dez-j integrację osobowości chorego. mi Działania ochronne, zarówno te, które zapobiegają utracie wartości j i te, które pozwalają na wyrównanie jej niedoboru, odgrywają kluczową roi w życiu osobniczym. Dzięki nim jednostka zdobywa kwantum energii, in 42 formacji i wartości niezbędne do utrzymania homeostazy. Są one gwarantem nienaruszalności potrzeb, pragnień ł interesów jednostki. Jednak umożliwiają tylko utrzymanie status quo. Nie pozwalają na przekształcenie rzeczywistości, na tworzenie nowych form i struktur. Nie prowadzą do ewolucji kultury. 2. Działania transgresyjne, czyli "wiem, że mogę" W rozwoju osobniczym i w procesie historycznym, człowiek wychodzi poza czynności codzienne, powszechne i nawykowe, umożliwiające mu przystosowanie się do świata. Wykonuje działania poznawcze i praktyczne, myśli i podejmuje decyzje, które przekraczają granice materialne, społeczne i symboliczne, granice przestrzeni i czasu, w których dotychczas był aktywny; granice własnych doświadczeń. Zwiększa kontrolę nad środowiskiem ekologicznym, tworzy dzieła sztuki i nauki, projektuje nowe instytucje polityczne, łamie fundamentalne zasady moralne, wytwarza nie znaną broń czy podejmuje próby doskonalenia własnej osobowości. Stara się poszerzyć własne możliwości, określone przez naturę, tradycje kulturowe, społeczeństwo i historię. Wychodzi poza to, kim jest i co posiada. Działania, które polegają na tym, że człowiek świadomie przekracza dotychczasowe granice materialne, społeczne i symboliczne, będę nazywał działaniami transgresyjnymi lub - w skrócie - transgresją. Aktywność transgresyj-na, te czyny - wyczyny, pozwalają przekształcać rzeczywistość. W wyniku ich powstają nowe odkrycia i wynalazki, rodzą się dzieła sztuki i przestrzenie wirtualne, kształtują się oryginalne struktury polityczne i zanikają struktury już przestarzałe. Wykraczanie poza granice, w których działała jednostka i zbiorowość, to jakby kolejne akty stwarzania - lub przynajmniej poszerzenia - świata. Czynności te mogą być źródłem rozwoju lub regresu. W ciągu swojego długiego życia Freud wykonał całą sekwencję rewolucyjnych transgresji intelektualnych. Był człowiekiem ambitnym. Już w okresie młodości nigdy nie wątpił, że dokona czegoś przełomowego w świecie. Nie stawiał sobie pytania, czy spełni swoje wygórowane aspiracje, ale w jakiej 43 Zmieniając perspektywę naukową, można stworzyć inną typologię granic. Lekarze czy badacze sportu często mówią o barierach możliwości jednostki, o jej fizycznej wydolności. Psychologowie i pedagogowie zwracają uwagę na ograniczone potencje przetwarzania informacji przez człowieka, na ograniczenia jego pamięci krótkotrwałej, myślenia twórczego czy zdol- : ności podejmowania racjonalnych decyzji. Dzięki psychologii transgresyjnej rodzi się nastawienie psychiczne, pozwalające lepiej dostrzec granice istniejące w środowisku i w człowieku. Mówiąc o transgresji granic trzeba wspomnieć również o granicy transgresji, a więc o tym, czy przeszkody materialne, społeczne, symboliczne są prze-kraczalne i w jakich warunkach. Stanowiska na ten temat są rozbieżne. Chciałbym wyróżnić granice przekraczalne w danym okresie historycznym i w danych warunkach cywilizacyjnych. W końcu naszego stulecia możliwe są rynkowe reformy gospodarcze, przemiany oświatowe, wyprawy do kosmosu czy wykrycie przyczyn nadciśnienia tętniczego. Prawdopodobnie w tym okresie nie uda się poznać mechanizmu powstawania komórek nowotworowych czy stworzyć ogólnej teorii powstania wszechświata. Z drugiej strony, istnieją granice nieprzekraczalne na danym etapie rozwoju jednostki i rozwoju ludzkości! Dziecko, znajdujące się w fazie inteligencji sensomotorycznej, nie rozwiąże równań algebraicznych. Kosmonauta nie dotrze do najdalszych gwiazd. Ponieważ jednak brzegi ludzkich możliwości są otwarte i ponieważ ciągle się je rozszerza, wiele projektów niewykonalnych w przeszłości, obecnie powszechnie się realizuje. Trudno mi powiedzieć, czy istnieją również granice absolutne, granice - limity, których nigdy nie uda się przełamać. Psychologowie humanistyczni, tacy jak Maslow czy Rogers, są optymistami w rym zakresie. Inni formułują bardziej ostrożne poglądy na ten temat. W każdym razie, w przypadku granic absolutnych zanika myślenie i działanie transgresyjne; wysycha więc źródło rozwoju kultury. Termin "transgresja" występuje w geografii i geologii; transgresja morza polega na zalewaniu obszarów lądowych przez wodę: wówczas to "morze występuje z brzegów". Używa się go również w biologii; W teorii dziedziczenia oznacza przekroczenie przez mieszańców cech organizmów rodzicielskich, zatem, jest stosowany w różnych naukach. Aby uniknąć nieporozu- 46 mień, w psychologii trafniej byłoby mówić o psychotransgresji. Jednak ponieważ termin transgresja został już upowszechniony w tej nauce, trudno byłoby burzyć obiegową siatkę pojęć. Pozostaję więc przy mniej trafnej, ale powszechnej nazwie. W ostatnich dziesięcioleciach transgresja została przeniesiona do nauk społecznych i humanistycznych. Jednym z pierwszych uczonych, który ją użył, był filozof francuski, Foucault (1977). Problem polega jednak na tym, że pisał on swoje prace tak niejasno, tak mętnie, tak chaotycznie, że trudno je zrozumieć; czasem wydaje mi się - posługując się terminologią psychoanalityków - że stosował metodę wolnych skojarzeń, która jest pożyteczna w psychoterapii analitycznej, ale którą należy uznać za niedopuszczalną w nauce i filozofii. Przypuszczam - po wielokrotnym przestudiowaniu jego niektórych prac - że rozumiał on zjawisko transgresji podobnie jak rozumiemy je w psychologii ("transgresja przekracza granice"), chociaż ujmował je w szerszym kontekście historycznym, filozoficznym i kulturowym. Zajmował się głównie transgresjami intelektualnymi, takimi jak przekraczanie granic dyscyplin naukowych, jak przełamywanie pewnych zwyczajów językowych, jak odsłanianie tabu w życiu seksualnym, na przykład przez Sade'a i Freuda, jak mówienie o sprawach zakazanych, takich jak stosunek przerywany, homo-seksualizm czy samogwałt. Próbował analizować seksualność w zachodniej kulturze (por. Lembert, Gillan, 1982). Zjawiskiem transgresji zaczęli zajmować się historycy literatury. Pionierskie prace w tej dziedzinie napisała Janion i jej uczniowie (por. Janion, Re-siek, 1984). Uczona nie tylko zajęła się transgresją jako przekraczaniem granic, ale zainteresowały ją również sytuacje graniczne, pojawiające się w egzystencji ludzkiej. Do sytuacji Unikalnych należą takie, jak choroba psychiczna, wygnanie, wizjonerstwo, tragizm czy samotność. Janion, analizując teksty'*literackie i antropologiczne, wykazała przydatność myślenia transgre-syjnego w historii literatury. Jej wybitne osiągnięcia w tym zakresie nie zawsze są doceniane. Również psychologowie próbują stosować ten termin do badania procesów psychicznych. Twórca psychologii humanistycznej, Maslow (1971) uważał, że przełamywanie granic swoich możliwości jest ważną cechą natury 47 łatwiej przewidzieć bardziej zewnątrzsterowne ludzkiej; człowiek przekracza siebie, aby być sobą, aby lepiej się samoreali-zować. Michael (1992) zaproponował zniesienie tradycyjnych granic istniejących między psychologią społeczną a postmodernizmem. Dzięki temu -jego zdaniem - ta pierwsza stanie się bardziej użyteczna do analizy współczesnego społeczeństwa. Twierdzenie to budzi moje głębokie zastrzeżenia. O ile wiem - jak dotychczas - uczeni nie próbowali stworzyć psychologii transgresyjnej jako nowego spojrzenia na człowieka i nowego kierunku badań empirycznych. Moje prace należą do pierwszych w tej dziedzinie (póz. Kozielecki, 1986, 1987, 1987a, 1989, 1995). Ten kierunek naukowy znajduje się dopiero we wstępnej fazie rozwoju; przypomina poziom psychologii poznawczej z początku naszego stulecia. Tabela 1: Porównanie działań ochronnych i transgresyjnych Adaptacja Transgresja częściej zaangażowane jednorazowe, ale... częściej celowe __-•---•--- powtarzalne wane plano- spontaniczne trudniej przewidzieć bardziej wewnątrzsterowne nastawione na zmianę nastawione na status quo 3. Różnice ważniejsze niż podobieństwa Zarówno w życiu potocznym, jak i w kręgach naukowych toczy się spór na temat tego, czy ważniejsza jest znajomość podobieństw, czy też różnic między stanami rzeczy, procesami, systemami. Spór ten wykracza poza trywialność, a w każdym razie, nie przypomina dyskusji o tym, czy większe znaczenie ma awers, czy też rewers monety. Czasem od jego rozstrzygnięcia zależą doniosłe sprawy ludzkie; losy jednostek i społeczeństw. Uczeni zajmujący się kulturą, przede wszystkim badają różnice międzykulturowe. Psychologowie zaś podkreślają podobieństwa w rozwoju inteligencji dzieci i młodzieży. Chociaż doceniam wagę podobieństw, sądzę, że w tej pracy bardziej doniosła jest wiedza o różnicach między dwoma rodzajami działań. Działania ochronne i transgresyjne są nierozłącznie połączone w życiu jednostkowym i zbiorowym, jak nierozłączne są dwa brzegi tej samej rzeki. Nawet tacy wybitni twórcy, jak Freud czy Einstein, których życie było gęste od transgresji, cyklicznie wykonywali czynności higieniczne, jedli posiłki, walczyli z ograniczeniami wolności osobistej. W tabeli l podałem listę ważniejszych różnic między adaptacją a transgresją. możliwe konieczne Działania ochronne należą częściej do zbioru czynności celowych. Człowiek, wybierający styl monarchiczny, dąży do osiągnięcia jednego antycypowanego stanu rzeczy, jakim bywa zdobycie pokarmu lub obrona swojego stanowiska w pracy. Działania tego typu można opisać za pomocą prostych modeli typu TOTE lub MEA. Jednak w pewnych przypadkach działania te mają charakter zaangażowany; matka z pełną ofiarnością, poświęceniem i poczuciem obowiązku oddaje wszystkie siły i czas niesprawnemu dziecku, które czasem jest nieuleczalnie chore. W tym przypadku nieprzerwana aktywność, w czasie której rodzą się różne cele, dominuje nad nimi. Tymczasem, większość działań transgresyjnych wykonuje się z zaangażowaniem; aktywność poszukiwania, konstruowania, reformowania, czy odkrywania staje się powodem do satysfakcji i dumy, a cele - paracele, które są ceęsto zmienne, rozmyte i formułowane z pewnym opóźnieniem, nie pełnią czołowej roli. Mann mówił do swoich przyjaciół o pasji pisania, o tym, że czynność ta jest dla niego samowzmacniająca. Francuski matematyk, Ha-damard zwrócił uwagę na inny aspekt sprawy: w trakcie dokonywania odkryć matematycznych, które go angażują, ciągle poszerza obszar poszukiwań, bada coraz odleglejsze rejony. Specyficzną cechą tego typu działań zaangażowanych jest to, że znajduje się w nich granica materialna, społeczna 49 czy kulturowa, którą można przekraczać, ale poza którą występują zjawiska nieznane, niepewne, nieokreślone, ryzykowne i nieoczekiwane. Prawdopodobnie granica ta wzmacnia motywację i wywołuje pozytywne emocje. Stanowi wyzwanie dla sprawcy. Transgresje rzadziej są działaniami celowymi. Ważnym rysem działań ochronnych jest ich powtarzalność, rządzą nimi prawa ciągłych powrotów. Tworzą cykle i spirale: jedzenie, pożycie seksualne, praca codzienna, udział w uroczystościach religijnych. Życie człowieka, osiągającego ciągle te same cele, w zasadzie nie ma historii, bo tylko zmienność zdarzeń ją tworzy. Jest to egzystencja ustabilizowana, ale wypełniona monotonią i nudą. Tymczasem transgresje są w zasadzie jednorazowymi aktami. Uczony, który odkrył prawo przyrody, nie będzie po raz drugi go badał. Może jedynie demonstrować je studentom, co jednak staje się już rutynową czynnością dydaktyczną. Działania transgresyjne, których wyniki są powtarzane, powielane i reprodukowane nieraz w milionach egzemplarzy, stają się zachowaniami adaptacyjnymi. Określoną granicę można przekraczać twórczo tylko jeden raz. Jednak sprawa ta nie przedstawia się tak prosto i dlatego charakteryzując transgresje w tabeli l napisałem "jednorazowe, ale". Te komplikacje wyjaśnię w podrozdziale 4, gdy będę omawiał transgresje typu P i H. Aktywność ochronna, ukierunkowana na dobrze określony cel, często bywa. planowana. Wykonuje się ją za pomocą wiedzy proceduralnej, na przykład za pomocą niezawodnych algorytmów lub reguł konstytutywnych. Przebieg działania "pójście do restauracji" w dużej mierze zależy od tradycji kulturowych: zupełnie inaczej przebiega ono w kulturze zachodniej i japońskiej. Tymczasem, transgresje cechują się spontanicznością; ich kierunek nie jest tak rygorystycznie określony, ich cele są bardziej zmienne. Wymagają one większej swobody ruchu. I najważniejsze - na co zwraca uwagę Buber (1993) - reguły ich nie są z góry określone, ale zmieniają się w czasie rozwiązywania zadania; człowiek je wymyśla w miarę posuwania się naprzód, w zależności od zmieniających się warunków. Może dzięki temu działania te - myślenie i czyny transgresyjne - tak angażują jednostkę. Aktywność ludzka jest zależna od wpływów zewnętrznych (przedmiotowych) i wpływów wewnętrznych (podmiotowych), od środowiska i osobo- 50 \vosci. Przypuszczam, że w uruchamianiu i ukierunkowywaniu działań ochronnych większą rolę odgrywają te pierwsze, a więc ekologia i społeczeństwo, system bodźców pozytywnych i negatywnych, nagród i kar. Pracownik podejmuje pracę przy komputerze głównie dlatego, że otrzymuje za nią dobre wynagrodzenie, że wzmocnienia pozytywne są częstsze niż wzmocnienia negatywne. Tymczasem, transgresje w większym stopniu uwarunkowane są przez czynniki podmiotowe, takie jak potrzeba poznawcza, ciekawość, zdziwienie i dążenie do doskonałości czy duma z możliwości przekraczania granic, których nikt jeszcze nie przekroczył. Wykonywanie ich bywa często przygodą. Jednocześnie presja zewnętrzna, zagrożenia i kary odgrywają w nich ograniczoną rolę. Pewne badania wykazują, że dzieci zaangażowane w proces twórczy, osiągają gorsze wyniki, gdy ich wytwory są nagradzane; zatem korzyści materialne mogą być hamulcem twórczości (por. Amabile, 1979). Te prawa nie są powszechne. Aktywność adaptacyjna jest zorientowana na utrzymanie dotychczasowego stanu rzeczy. Człowiek podejmuje ją po to, aby usunąć deficyt wartości potrzebnych do życia, aby uniknąć zagrożeń i lęków. Tymczasem, transgresja z natury rzeczy nastawiona jest na zmianę społeczną czy kulturową, na przekształcanie rzeczywistości, na tworzenie nowych form i struktur. Zmiany te są zarówno konstruktywne, jak i destruktywne. Ponieważ większość działań transgresyjnych nie daje są przewidzieć, nigdy nie wiadomo, czy po przekroczeniu granicy spotka sprawcę przyjemna czy przykra niespodzianka. Powiedziałem już, że działania ochronne typu "wiem, że muszę" są konieczne. Aby przystosować się do świata, człowiek musi jeść, wykonywać czynności higieniczne czy pracować. Ta konieczność nie jest absolutna; dopuszcza ona pewien stopień swobody. Jednostka ma określony zakres dowolności w wyborze środków zaspokojenia potrzeb i pragnień. W zależności od tradycji kulturowej i własnych preferencji, wybiera dania mięsne lub wegetariańskie. Tymczasem, transgresje - z pewnymi wyjątkami - nie są konieczne, lecz możliwe. Jednostka może powiedzieć o nich: "ja mogę" i "ja chcę". Majsterkowieże nie muszą poświęcać swojego czasu na tworzenie modeli, które często nie mają większej wartości społecznej. Mendel nie musiał przeprowadzać eksperymentu z grochem siewnym, Picasso nie musiał malo- 51 wać obrazu Guernica. Jednak w pewnych przypadkach, gdy człowiek nie ma środków do życia, działalność ekspansywna i twórcza, zwiększa szansę przetrwania. Wówczas mówimy, że "potrzeba jest matką wynalazków". Takie krańcowe sytuacje nie są zbyt częste, szczególnie w zasobnych krajach. Tę listę różnic można by łatwo wydłużyć. Ale nie ma takiej potrzeby. Już przedstawione dane wykazują, że zjawisko transgresji jest bardziej specyficznym działaniem psychologicznym i bardziej specyficznym fenomenem kulturowym, niż wynika to z dotychczasowej wiedzy potocznej i rozważań filozofów i filologów. Jest ona źródłem rozwoju osobowości jednostki i źródłem rozwoju kultury. Kto nie rozumie transgresji - wytworu umysłów i serc ludzkich - ten nie rozumie człowieka. Nie wykluczam możliwości, że w przyszłości stanie się ona tak ważnym pojęciem w humanistyce, jak energia w fizyce. 4. Transgresje P i transgresje H ; Rozpocznę od przedstawienia transgresji psychologicznych (P), zwanych również prywatnymi lub zwyczajnymi. Dzieci i dorośli, racjonalizatorzy i amatorzy sztuki, nauczyciele i przedsiębiorcy podejmują często działania poznawcze i praktyczne, w których przekraczają granice ich dotychczasowych osiągnięć; wychodzą poza przestrzeń, w której toczyło się ich własne życie. Działania P są transgresjami z punktu widzenia jednostki lub małej grupy. Nie mają jednak wymiaru historycznego, ponieważ ludzkość dawno zniosła te bariery. Wybitny matematyk, Steinhaus opowiadał, że w czasie wojny, gdy pracował w rolnictwie, spotkał chłopa - mędrca, który zwierzył mu się, że odkrył, iż suma kątów w trójkącie wynosi 180 stopni. Była to typowa transgresja psychologiczna. Uczeni zainteresowali się twórczą i innowacyjną aktywnością dzieci. Już Freud zauważył znaczne podobieństwa istniejące między zabawą i rysunkami dziecięcymi a pracą artysty. Pisał z pewną przesadą: "Czy nie można powiedzieć, że każde dziecko w trakcie zabawy zachowuje się podobnie jak ; twórczy pisarz; buduje ono własny świat lub raczej przekształca w nowy; sposób rzeczy, znajdujące się w nim, tak aby doznać przyjemności... Twór- , 52 czy pisarz robi to samo. Kreuje świat fantazji, który traktuje bardzo serio... ale dostrzega wyraźną granicę między nim a rzeczywistością". Szkoła, nastawiona na pamięciowe uczenie encyklopedycznej wiedzy, często wycisza talenty dzieci. Transgresje ekspansywne i twórcze typu P są często przedmiotem badań psychologów, pedagogów, teoretyków zarządzania. Bruner opisał, jak osoby badane w laboratorium "wychodzą poza posiadane informacje". Newell i Simon analizowali proces rozwiązywania problemów, takich jak łamigłówka "wieża Hanoi", które wymagają stosowania oryginalnych heurystyk. Dzięki badaniom McClellanda lepiej znamy strategie poszerzania osobistej władzy i kontroli nad innymi. Perlmuter i Monty wzbogacili naszą wiedzę o tym, jak ludzie walczą o zwiększenie zakresu wolności typu "od" i "do", jak próbują uporać się z "zakazanym owocem". Chociaż transgresje P nie tworzą wartości, które byłyby nowe dla ludzkości lub narodu, to jednak są one ważne z jednostkowego punktu widzenia. Zaspokajają potrzeby i pragnienia jednostki. Dają osobistą satysfakcję. Budzą ciekawość poznawczą, wywołują zdziwienie i zwiększają motywację do dalszych ambitnych dokonań. Ponadto, rozwijają zdolności i umiejętności twórcze. Kształtują osobowość. Przypuszczam, że mają pewną wartość psychoterapeutyczną. Często osoba zestresowana, w złym nastroju lub przepełniona lękiem zaczyna majsterkować lub zajmować się malarstwem. Pewne transgresje dokonywane przez jednostki, grupy społeczne czy instytucje mają wymiar historyczny (H). Sprawcy ich przekraczają granice materialne i symboliczne, których dotychczas nikt nie przełamał. Mają więc palmę pierwszeństwa. Odkrycia geograficzne, wynalazki czy wybitne dzieła literatury należą do takich działań "wyjście poza" (Boden, 1990). W naszym wieku gęstość takich transgresji była szczególnie duża. Gardner (1993) przedstawił dokonania siedmiu wybitnych jednostek, wybranych losowo, które działały głównie w pierwszej połowie tego stulecia, a które zmieniły mentalność całych pokoleń i znacznie wzbogaciły dorobek kulturalny ludzkości. Należeli do nich: Einstein, fizyk, który stworzył rewolucyjną teorię względności; Freud, psycholog, który zbudował fundamenty psychoanalizy; Picasso, malarz, który zaproponował nowe widzenie świata; Strawiński, kom- 53 Ift pozytor, który w takich utworach jak Święto wiosny, komponował innowacyjną muzykę; Eliot, poeta, który szczególnie w dziele Jałowa ziemia stworzył nowatorską poezję; Graham, tancerka, która wymyśliła nowe formy tańca; Gandhi, przywódca duchowy, który rozwinął metody pokojowego oporu wobec okupantów. Te analizy przypadków są ważne, ale może donioślejsze znaczenie mają opracowania ogólne, dotyczące dziejów transgresji o wadze historycznej. Dzieła Kuhna rzucają światło na strukturę rewolucji naukowych. Drucker opisał prawa ekspansji i innowacji w przemyśle. Toynbee wykrył regularności w rozwoju i upadku cywilizacji. Współcześni mają ogromne trudności w ocenie, które transgresje ekspansywne i twórcze należą do zbioru P, a które do zbioru H. Mendel prowadził amatorskie badania nad mieszkańcami grochu siewnego. W wyniku tych hobbistycznych czynności odkrył prawa dziedziczenia. Jednak jego transgresja H została uznana za transgresję P. Nie doceniono jej przełomowego znaczenia. Mnicha uznano za dziwaka i szaleńca. Dopiero po wielu latach jego odkrycia weszły do skarbnicy wiedzy. Bywają również pomyłki odwrotne. Wytwory reproduktywne, powielane czy nonsensowne są uznawane za wkład do kultury. Tak było z frenologią Galia i Spurzheima, którzy twierdzili, że na podstawie ukształtowania czaszki można wnioskować o cechach psychicznych człowieka. Dla psychologa transgresje P są bardziej podstawowe, a w każdym razie poznanie ich psychologicznego, społecznego i kulturowego mechanizmu jest niezbędne dla uczonego, który zajmuje się wielkimi transgresjami H. 5. Ekspansja i twórczość. Błędny pogląd Fundamentalne znaczenie w psychologii ma wyróżnienie dwóch głównych rodzajów transgresji. Jedną z nich jest myślenie, podejmowanie decyzji czy działanie ekspansywne. Zarówno dane historyczne, jak i rozwój osobniczy wykazują, że ludzie starają się poszerzyć swoje terytorium i zwiększyć kontrolę nad naturą; organizują wyprawy geograficzne i kosmiczne. Wydłu- 54 żaią perspektywę czasową: o ile w czasach biblijnych człowiek mierzył przeszłość na około sześć tysięcy lat, to już w epoce Kanta był świadomy, iż liczy ona miliony lat (Gould, 1987). Wydłuża także intencjonalnie granice życia jednostkowego, czyli dokonuje transgresji temporalnej. Dla ludzi wychowanych w kulturze zachodniej - o czym wspomniałem - czołową wartością jest wolność; jednostki ł grupy walczą o jej poszerzenie. Czynności ekspansywne mogą być skierowane ku sobie. Człowiek stara się przekroczyć granice swoich możliwości intelektualnych i wolicjonalnych. Walczy ze słabościami własnego charakteru. Jednostka, która zatrzymała się w rozwoju w fazie "dziecka", często podejmuje próby wejścia w rolę "matki" lub "ojca". Stara się raczej być kapitanem swojego okrętu niż jego bezwolnym podróżnym. Rzadko zdajemy sobie sprawę z mnogości transgresji ekspansywnych. Myślenie i działania twórcze jest chyba najbardziej specyficznym rodzajem transgresji P i H. Ludzie konstruowali i odkrywali nowe struktury i formy już u zarania swojej historii. Świadczą o tym malowidła z jaskini Lascaux i narzędzia z epoki neolitycznej. Również małe dzieci podejmują - jak już wspomniałem - działania twórcze i innowacyjne, szczególnie w trakcie zabaw konstrukcyjnych i zajęć plastycznych. Nawet chorzy psychicznie uprawiają pewien rodzaj twórczości; szczególnie charakterystyczne są szkice, obrazy i rysunki schizofreników, przypominające malarstwo naiwne. Dominują w nich groteskowe wizje, formy magiczne i alegoryczne. W naszych czasach gęstość transgresji twórczych i innowacyjnych jest szczególnie duża. Rozwija się twórczość techniczna i naukowa, literacka i muzyczna, powstają nowe instytucje oświatowe i polityczne, projektuje się różnorodne formy kształcenia własnego Ja. Rodzą się często odkrycia i wynalazki, które przeszłym pokoleniom wydawały się niemożliwe, a przynajmniej - nieprawdopodobne. Do tych ostatnich można zaliczyć: teorię względności, wynalezienie antybiotyków, czy wyprawy na Księżyc. Żyjemy w czasach nieprawdopodobnego rozwoju. Mimo iż podział na transgresje ekspansywne i twórcze jest dość naturalny, mimo iż łatwo można wyróżnić ludzi zorientowanych na ekspansję (przedsiębiorcy, politycy, wojskowi) i na twórczość (technicy, uczeni, pisarze, kon- 55 serwatorzy), to jednak różnica między nimi bywa względna. Twórczość jest specyficznym rodzajem ekspansji: rozszerza ona dotychczasowe granice poznania, otwiera nową przestrzeń, której dotychczas nikt nie dostrzegał. Tak więc Freud przekroczył próg nieznanego i odkrył nowe obszary badawcze, takie jak nieświadomość. Jednocześnie działania ekspansywne, takie jak walka o wolność czy próby wydłużenia życia człowieka, wymagają często innowa- , cyjnego myślenia; na przykład, wymyślenia nowych procedur. Te zależności •• nie zmniejszają wagi teoretycznej i praktycznej tego podziału. Czasem spotykam się z poglądem, że transgresja to tylko inna nazwa na działania twórcze, innowacyjne czy nowatorskie. Jest on błędny. Wielość rodzajów ekspansji, mimo ich związku z twórczością, nie da się sprowadzić do tej ostatniej. Rozszerzaniem kontroli nad ekologią, walką o swobody obywatelskie czy dramatycznymi próbami, aby wydłużyć nasze trwanie na ziemi, rządzą specyficzne prawa. Człowiek niezdolny do ekspansji przypomina ptaka pozbawionego jednego skrzydła. Dlatego badanie tego rodzaju przekraczania granic jest tak ważne i tak fascynujące. 6. Indywidualne i'zbiorowe. Zjawisko żalu Punktem wyjścia tych kontrowersyjnych rozważań będzie wyróżnienie -nie budzące dyskusji - transgresji indywidualnych i zbiorowych. Pierwsze z nich są najbardziej znane i łatwe do przedstawienia. W umyśle jednostkowego sprawcy (Ja) powstaje projekt przekroczenia dotychczasowych granic materialnych lub symbolicznych; dzięki silnej motywacji próbuje on urzeczywistnić te zamiary. Historia nauki, techniki, sztuki, ekonomii czy polityki jest "przeludnionym" opisem wybitnych jednostek, które dokonywały wyczynów typu H. Ar-chimedes, Chrystus, Dante, Kolumb, Newton, Napoleon, Edison, Lenin czy Kafka to wybrane nazwiska z listy, która praktycznie nie ma końca. Również transgresje typu P są dokonywane często przez pojedyncze osoby; wymienię przykładowo kolaże dzieci i ich zabawy konstrukcyjne, poezję amatorską i oryginalne metody kształcenia własnej osobowości. 56 Często dokonuje się transgresji zbiorowych (My). Pouczająca jest historia współpracy Picassa i Braque'a, którzy przeszło sześć lat trudzili się dniem 1 nocą nad stworzeniem nowego kierunku w malarstwie, zwanego kubi-zmem. Ich wysiłki dały rewolucyjne wyniki. Zerwali z tradycyjną sztuką. Powstało nowe ujęcie bryły w malarstwie, dzięki linearnym, ostrym i łukowatym podziałom figury. Zastosowali technikę kolażu i specyficzną rytmi-zację pola obrazu. Stworzyli nową przestrzeń w malarstwie i w rzeźbie. Pracowali wspólnie, wspólnie studiowali sztukę afrykańską, wspólnie wymyślali kubistyczne deformacje. Braque zażartował, iż przypominali osoby przywiązane razem do góry za pomocą liny. W tym żarcie znajdowało się ziarenko prawdy. Ich obrazy były nłerozróżnialne dla laików. Słowem, transgresja kubistyczna była dziełem dwóch umysłów. Jeszcze częściej transgresje zbiorowe występują w nauce czy w gospodarce. Reformy gospodarcze czy oświatowe z zasady są opracowywane przez wielu specjalistów. Długotrwała współpraca Watsona i Crłcka zaowocowała wykryciem struktury przestrzennej DNA, która ma formę podwójnej spirali. Nad terapią szokową, która nazywa się reformą Balcerowicza, pracowało około l O specjalistów; byli całkowicie zaangażowani w formułowaniu celów innowacyjnych i przygotowywanie projektów decyzji, dzięki którym mieli zamiar przekroczyć granice gospodarki rynkowej. Tak więc terapia szokowa, transgresje typu H, były dziełem wielu umysłów, którymi kierował Balcerowicz. W naszych czasach, w miarę rozwoju cywilizacji, sprawy się komplikują. Simon powiedział, że zdolności umysłu ludzkiego do formułowania i rozwiązywania problemów ekologicznych, gospodarczych, społecznych, politycznych są małe w porównaniu z wielkością tych problemów, które - dodam od siebie - coraz się komplikują. Dlatego też współcześni coraz częściej organizują duże zespoły badaczy, wielkie ekipy reformatorów czy całe instytucje, aby rozwiązać doniosłe problemy transgresyjne typu H. Często specjaliści z różnych krajów biorą udział we wspólnym przedsięwzięciu. Ja zostaje zastępowane przez My. Taka strategia zwiększa skuteczność innowacyjnego działania. Jednocześnie powstają niepokojące problemy psychologiczne: jednym 2 nich jest zjawisko żalu. Wymaga ono krótkiego wyjaśnienia. Nieprzerwa- 57 nie powstają wytwory transgresyjne, wynalazki, odkrycia, reformy czy inno-l wacje polityczne, ale nie są znani ich sprawcy; co więcej, tych sprawców nie sposób zidentyfikować. Kto wymyślił sieci internetu? Jakie grupy badaczy wpadły na pomysł skutecznych leków nadciśnieniowych, które przedłużają życie setkom milionów ludzi? Kto skonstruował wiele aparatów elektronowych, ułatwiających życie każdemu z nas? Nie znam odpowiedzi na te pytania. Słyszałem na Zachodzie następującą opowieść. Do instytucji medycznej wchodzi młody człowiek i prosi o pozwolenie na pracę na pewnym aparacie. Po sprawdzeniu personaliów, urzędnik odpowiada mu stanowczym tonem, że nie spełnia kryteriów, niezbędnych do używania tego instrumentu. Na to klient: przecież Ja jestem jego współprojektantem. Na to pracownik instytucji: musimy przestrzegać prawa. Sprawcy transgresji, szczególnie typu H, przeżywają uczucie żalu, które ostatnio zainteresowało uczonych (por. Kozielecki, 1987). Żal jest uczuciem złożonym: stanowi połączenie smutku (przykrości) z pewnym rodzajem pretensji (urazy) wobec siebie i wobec innych. Należy do afektów negatywnych. Człowiek przekraczający granice swoich dotychczasowych osiągnięć, zdaje sobie sprawę, że jego wytwory przerastają go, a w każdym razie - wzbogacają cywilizację i kulturę. Tymczasem jego Ja jest anonimowe, bezimienne, znikome. Czuje się upokorzony i niedoceniony. Pozbawiony satysfakcji z własnych dokonań. Przepełniony jest żalem. Czasem głosi się radykalne poglądy, że w naszych czasach transgresje! indywidualne są już niemożliwe albo że szybko wygasają. My wypiera Ja. Zwolennicy takich poglądów przytaczają ważne argumenty. Po pierwsze, każdy sprawca żyje w pewnym środowisku ludzkim. Spotyka się z wybitnymi osobami, które wywierają na niego znaczny wpływ. Na początku wieku Wiedeń, przypominał starożytne Ateny lub starożytny Rzym. Żyła w nim elita intelektualna, gospodarcza i polityczna; dość że wymienię członków] rodziny Straussa, Wittgensteina, Musila, Freuda, Boltzmana czy Loosa. genialne jednostki spotykały się w kawiarniach, wymieniały ze sobą poglą-j dy; tworzyły unikatowe środowisko twórcze, które zwiększało rywalizacji i rodziło wspólne idee. Czy więc dzieła Wittgensteina można nazwać wy-j tworami pojedynczego umysłu? Nasuwa się jeszcze inny argument. Sprawcy są użytkownikami kultury. Nieprzerwanie trwa proces ich kulturyzacji. Picasso często odwiedzał muzea i studiował dzieła jego wielkich poprzedników, a szczególnie Cezanne'a. Strawiński pilnie przysłuchiwał się ludowej muzyce rosyjskiej. Tradycje kulturowe zakodowane w reprezentacji poznawczej przemożnie wpłynęły na ich dzieła. Wprawdzie można wysunąć kontrargument, że luminarze ci -dzięki niezwykłemu talentowi - umieli te tradycje przetworzyć i zbudować z nich arcydzieła. Nie zmienia to jednak faktu, że nie pracowali w przestrzeni dziewiczej. Bocheński z przesadą powiedział, że w naszym wieku wszyscy jesteśmy już plagiatorami naszych wielkich poprzedników. Osobiście, nie podzielam tego pesymistycznego poglądu. Sądzę jednak, że nie należy zapominać o korzeniach transgresji typu H i typu P. Jeśli rozwój ludzkości pójdzie w tym samym kierunku, to możemy oczekiwać, że transgresje indywidualne, szczególnie typu H, zanikną i ludzie będą przekraczali tylko granice materialne i symboliczne zbiorowo. Osobiście, uważam, że w dającym się przewidzieć czasie zdarzenie to nie nastąpi, iż jednostka, jej umysł i osobowość będą dominowały nad zbiorowością. 7. Zmiana paradygmatu: transgresja jako gra Zjawisko transgresji można opisać za pomocą różnej terminologii, odmiennych schematów teoretycznych i specyficznych paradygmatów naukowych; chyba dlatego badania nad nią dają tyle satysfakcji uczonym. W tej pracy ująłem ją jako proces myślenia i działania praktycznego, ukierunkowany na przekroczenie granic przestrzeni i czasu, w których człowiek był do-tychvczas aktywny. Ale nie jest to jedyny punkt widzenia. Można ją również ująć jako dialog ze światem, jako przygodę, jako metaforę, jako grę. Od czasów von Neumanna, który rozumiał rzeczywistość jako wielość gier, ten ostatni schemat teoretyczny stał się szczególnie użyteczny. Transgresja jest grą osobliwą. Ma tak wiele właściwości oryginalnych i swoistych, że niełatwo ją opisać w terminach obiegowych. Po pierwsze, w przeciwieństwie do szachów, w których reguły są z góry ustalone i nie- 59 58 zmienne, w procesie transgresyjnym określa się je w trakcie wykonywania czynności. W zależności od aktualnej sytuacji sprawca je wymyśla, zmienia, poddaje rewizji. Artysta, uczony, polityk wielokrotnie modyfikują swoje postępowanie. Dlatego grę tę można nazwać spontaniczną, otwartą i innowacyjną. Po drugie, nie ma ona wyraźnie określonego początku i końca. Jest grą bez brzegów, w której nie występuje sytuacja mata. Jak we wszystkich zadaniach zaangażowanych, osiągnięcie pewnego etapu działania, otwiera nowe perspektywy, prowadzi do eskalacji aktywności. Nie ma końca tej intelektualnej i prakseologicznej spirali. Po trzecie, pojęcie sukcesu i klęski, zwycięzcy i pokonanego, traci swoje kluczowe znaczenie. Ważny jest nie tyle sukces, ale fakt, czy człowiek stworzył nowe wartości ekonomiczne, społeczne i symboliczne. Einstein, dla którego bliska była konwencja gry, powiedział "nie staraj się być człowiekiem sukcesu, staraj się być człowiekiem dążącym do wartości". Transgresja często toczy się poza sukcesem i klęską. Po czwarte, uwaga sprawcy skoncentrowana jest na granicy materialnej lub poznawczej, jak w szachach na pozycji króla. Po piąte, w tej innowacyjnej, swobodnej i niedookreślonej grze trudno przewidzieć jej rezultaty: za granicą sprawca może odkryć doniosłe wartości lub zdarzenia budzące lęk i trwogę. Gry bywają różnorodne. Gra z naturą polega na eksploracji zjawisk ekologii, medycyny czy sztuki. Typową grą tego typu były - opisane już poprzednio - wysiłki Picassa i Braque'a, zmierzające do stworzenia nowego kierunku malarskiego. Przystępując do pracy, studiując sztukę afrykańską, eksperymentując z deformacją figur ciągle zmieniali reguły proceduralne. W początkowych fazach działań artystycznych nie byli w stanie stwierdzić do jakiego dojdą wyniku; w każdym razie, nie zdawali sobie sprawy, że stworzą kubizm, który zrewolucjonizuje ówczesne malarstwo. Bardziej skomplikowana jest gra tmnsgresyjna z ludźmi, uwikłana w konflikty. Wówczas sprawca ma do czynienia z inteligentnym, często egoistycznym przeciwnikiem, który uparcie dąży do swoich celów, który blefuje, ucieka się do podstępu i nieuczciwych forteli. Typowym przykładem takich gier są reformy gospodarcze, oświatowe czy polityczne. Po wynalezieniu przez min-cerza mogunckiego, Gutenberga, aparatu do odlewania czcionek, entuzjaści wysunęli innowacyjny projekt, aby drukowaną książkę wprowadzić do szkół europejskich. W wyniku toczącej się gry między jego zwolennikami i przeciwnikami, został on urzeczywistniony. Opracowano również elementarze i podręczniki. Ta pozornie mało znacząca transgresja typu H doprowadziła do przełomu w nauczaniu przedmiotów. Nowa technologia pozwalała uczniom skuteczniej i szybciej przyswajać wiedzę. Dzięki temu szkoły pracujące w ramach zachodniej kultury, wychowywały w latach 1500-1650 wszechstronnie wykształconych ludzi, co pozwoliło Europie zyskać i utrwalić czołową pozycję w dziedzinie sztuki, nauki, polityki. Tymczasem Chiny i kraje islamskie odrzuciły książkę drukowaną i w dalszym ciągu mozolnie uczyły swoje dzieci sztuki kaligrafii, co prowadziło do zastoju i zacofania. Zatem kultura zachodnia była bardziej otwarta na transgresję technologiczną niż kultury wschodnie (Drucker, 1993). Gry transgresyjne z ludźmi są częste w takich dziedzinach jak walka o poszerzenie władzy, jak zmagania o wolność indywidualną, jak starania o uznanie przez społeczeństwo wybitności określonej osoby; Gombrowicz całe życie poświęcił temu zadaniu. Dziennik jest dobitnym argumentem potwierdzającym ten pogląd. Twórca cybernetyki, Wiener, chcąc podkreślić różnicę między grami z ludźmi a grami z naturą, przytoczył interesującą, chociaż dość odległą analogię. Diabeł manichejczyków jest przeciwnikiem, który za wszelką cenę pragnie zwycięstwa. W tym celu gotów jest posłużyć się każdym fortelem, każdym podstępem, każdym nieuczciwym chwytem. Swoje strategie utrzymuje w tajemnicy, a gdy zostaną odkryte, modyfikuje je. Zupełnie inaczej postępuje diabeł św. Augustyna. Jest dobrotliwy i często postępuje fair. Wprawdzie angażuje całą pomysłowość, aby ukryć swoje tajemnice i strategie, ale gdy zostają one odsłonięte, nie zmienia ich. Jest wyrafinowany, ale nie przewrotny. Różnica między diabłem manichejczyków i diabłem św. Augustyna, to różnica między grami z ludźmi a grami z naturą. Trudno mi powiedzieć, w jakim stopniu ta analogia odnosi się do różnych rodzajów gier transgresyjnych. Jakie znaczenie ma ujęcie transgresji w terminach gry? Czy inspiruje ono nowe badania empiryczne? Czy lepiej pozwala zrozumieć czynności "wykraczania poza" w życiu publicznym i prywatnym? Na tym etapie rozwoju 61 60 nauki nie umiemy odpowiedzieć na te pytania. Musimy więc ograniczyć się do pewnych spekulacji. Zaproponowane ujecie umożliwia wykorzystanie znacznej wiedzy o grach i konfliktach międzyludzkich do analizy transgresji ekspansywnych i twórczych. Szczególnie jest ono użyteczne do badania gier transgresyjnych z ludźmi. Pozwala na bardziej dynamiczne spojrzenie na konflikty interpersonalne. Sądzę, że analizując w terminach gry opory krytyków i publiczności przeciw pionierskim dziełom Strawińskiego, Freuda czy Prousta, można je lepiej zrozumieć i wyjaśnić. Taka analiza jest sprawą przyszłości. Zbyt mało wiemy o transgresji, aby przeprowadzać podobne badania. Ale sama świadomość, że zjawisko to można opisać za pomocą różnych terminów i spojrzeć na nie z odmiennych punktów widzenia, jest pouczające. Broni uczonego przed schematyzmem. Zwiększa giętkość myślenia. 8. Konstruktywne i destruktywne. Transgresje Zet W książce tej nie zajmuję się szczegółowo problemami etycznymi, chociaż zdaję sobie sprawę, że transgresje, a głównie transgresje ekspansywne, mają wymiar moralny. Uczony, który nie odróżnia działań transgresyjnych Stalina od takich działań Gandhiego, powinien zmienić zawód. Kończąc ten rozdział, chciałbym wyróżnić transgresje konstruktywne i destruktywne. Podział ten opiera się na kryterium agotonicznym (od greckiego słowa agoton- dobro). Nie wdając się w bardziej szczegółowe rozważania, do transgresji konstruktywnych (budujących) zaliczę te, które służą dobrobytowi i do-brostanowi człowieka oraz ewolucji kultury. Przeciwnie, transgresje destruktywne (niszczące) zagrażają tym wartościom; są źródłem cierpienia człowieka, i burzą dorobek kulturowy ludzkości, narodu, plemienia. Uczeni przede wszystkim zajmują się badaniem transgresji budujących,] takich jak odkrycia naukowe, wynalazki techniczne, dzieła sztuki, leki uśmie-j rzające cierpienie. Simonton (1976) przeprowadził unikatowe badania, w kto-; rych analizował życie i twórczość filozofów, uczonych i myślicieli, żyjących? na przestrzeni dwóch i pół tysiąca lat. Wykrył, że znaczną rolę w ich działa- 62 ' ch wychodzących poza" odgrywały m.in. warunki społeczno-kulturowe, wiec istnienie w danej epoce otwartych problemów badawczych czy róż-rodnych - czasem sprzecznych - paradygmatów. Czynnikiem stymulują-vm była zewnętrzna swoboda, rywalizacja idei i możliwość prowadzenia sporów. W swoich badaniach zajmował się wytworami intelektualnymi, które służyły dobru człowieka i które rozbudowywały gmach kultury. Problemowi temu poświęcono wiele prac (por. Boden, 1990; Gardner, 1993; Stern-berg, 1988). Jak wynika z nich, sprawcy przekraczający dotychczasowe granice materialne, społeczne czy symboliczne kierowali się kryterium agotonicznym lub - prościej - własnym sumieniem. Dzięki temu przetrwał gatunek homo sapiens i jego największe osiągnięcie - kultura. W przebiegu dziejów i w rozwoju osobniczym sprawcy podejmowali i podejmują transgresje destruktywne i autodestruktywne. Gęstość takich wyczynów była szczególnie duża w naszym stuleciu. Niszczenie środowiska naturalnego i zaburzenie ładu w przyrodzie, urzeczywistnianie antyhumani-stycznych ideologii, zawartych w Mein kampf czy w Zasadach leninizmu, dążenie do totalitarnej władzy i wykorzystywanie zdobyczy techniki do budowy komór gazowych, to tylko nieliczne przykłady działań skierowanych przeciw człowiekowi i jego kulturze (por. Fromm, 1974; Bauman, 1991). Tego typu transgresje, które są zorientowane na samego siebie, na swoje Ja, nazywamy autodestrukcyjnymi. Wiedza na ich temat jest znikoma; trudno je badać, jeszcze trudniej dokonywać ich interpretacji. Niektórzy zaliczą do nich samouszkodzenia własnego ciała, samobójstwa, nawet - eutanazję. Czasem kryterium agotoniczne nie pozwala na wyraźne rozróżnienie tych dwóch rodzajów transgresji. Czyn polegający na oddaniu własnej nerki, z biologicznego punktu widzenia należy uznać za działanie niszczące organizm dawcy i doprowadzający do niewysłowionych cierpień. Z drugiej strony, dawca może uratować biorcę, którym czasem jest własne dziecko. W rezultacie dawca pomnaża dobro. Jeszcze trudniej ocenić znane eksperymenty Milgrama i Zimbardo (por. Kozielecki, 1996). W czasie ich trwania osoby badane uciekały się do aktów agresji i przemocy, często pozornych. Psychologom tym przyświecał jednak szlachetny cel, jakim było poznanie reakcji ludzi w sytuacjach ekstremalnych. 63 W sferze destrukcji szczególnie groźna jest transgresja Zet. Można ją nazwać "grą o wszystko". Polega na przekroczeniu granicy, która z punktu widzenia kryterium agotonicznego nie powinna być nigdy przekroczona. Powoduje ostateczne straty takie jak: wytępienie gatunków zwierząt i roślin, katastrofy ekologiczne, zagłada narodu i jego kultury; w końcu zagraża całej ludzkości. Transgresję Zet - z różnym powodzeniem - starały się wprowadzać państwa totalitarne (por. Brzeziński, 1993). Umysł ludzki ulega pewnym inklinacjom, iluzjom i mitom, które mogą - w sprzyjających warunkach - pobudzać do podejmowania transgresji Zet. Fromm zwrócił uwagę na to, że wielu ludzi jest przekonanych, że "to, co jest wykonalne, trzeba wykonać", czyli "jeśli mogę, to muszę". Zatem gdy wyprodukowano broń nuklearną, to należy ją użyć, gdy klonowanie jest wykonalne, trzeba podjąć te niebezpieczne próby. Ludzie ulegają również iluzji, zwanej przez Brunera - "zmiana znaczy postęp". Zgodnie z nią, przekraczanie granic, nawet takich, które są krańcowo ryzykowne, jest pożyteczne. Tendencje takie zwiększają prawdopodobieństwo podejmowania działań transgresyjnych Zet. W historii ludzkości dokonuje się postęp, ale chyba częściej dotyczy on czynienia zła niż dobra. 9. Odwracalność i nieodwracalność transgresji Jeden z najważniejszych problemów, który stawia sobie sprawca wyczynów - wynalazca, chirurg, reformator, twórca idei społecznych, sprowadza się do pytania, czy transgresje H i P są odwracalne, a szczególnie, czy można usunąć ich destrukcyjne skutki? (por. Kozielecki, 1995). Poglądy na ten temat są podzielone. Z pragmatycznego punktu widzenia można podzielić transgresje na odwracalne i nieodwracalne. Do tych pierwszych należą takie działania, kiedy po przeprowadzeniu transformacji T, sprawca powraca do stanu poprzedniego. Oryginalne konstrukcje architektoniczne, które okazały się bezużyteczne dla danej społeczności, można rozebrać. Leki depresyjne, wywołujące skokowy wzrost ciśnienia, da się wycofać. Umowy międzynarodowe, które początkowo wydawały się korzystne, a w trakcie realizacji 64 k zały si? zgubne dla interesów państwa, trzeba renegocjować. Działanie, legające na powrocie do stanu poprzedniego, nazwę - za Obuchowskim - "&L'--./-- . , . . . jednak nawet z pragmatycznego punktu widzenia wyróżnia się transgresje nieodwracalne. Wówczas sprawca nie ma biletu powrotnego. Nie można odtworzyć gatunków zwierząt, które człowiek wyniszczył. Nikt nie przywróci życia ofiarom holocaustu. Transgresje, których skutki są nieodwracalne, często powodują regres człowieczeństwa. Jednak istnieje stanowisko bardziej rygorystyczne, które można by na zwać pryncypialnym. Zgodnie z nim, nie ma transgresji odwracalnych. "Bo prawdą jest - pisał Kotarbiński - że to co było, nigdy bytować nie przesta nie". Twierdzenia o odwracalności transgresji, których konsekwencje są de struktywne, to zwykły mechanizm obronny Ja, broniący przed lękiem i trwo gą. Przeprowadzono reformę oświaty, która okazała się fiaskiem. W związku z tym wycofano się z niej. Ale to nie oznacza, że powrócono do stanu po przedniego. Przecież zmarnowano szansę wykształcenia całego pokolenia; co więcej, partacka nauka doprowadziła do zaburzeń osobowości, do neuro- tyzacji młodzieży itd. Odbudowane Stare Miasto w Warszawie, to tylko - mniej lub bardziej udane naśladownictwo oryginału. Z tego punktu widze nia degresja jest semantyczną fikcją. Transgresje są nieodwracalne i na tym polega często ludzki dramat. • ROZDZIAŁ III Ekspansja w czterech światach 1. Dekompozycja złożoności Transgresje ekspansywne typu P i H, indywidualne i zbiorowe, konstruktywne i destruktywne są nader różnorodne. Ze względów heurystycz-nych wyróżnię cztery obszary środowiska naturalnego i socjokulturowego, które nazwę światami ekspansji. Pierwszym z nich jest świat materialny ("ku rzeczom"). Człowiek podejmuje działania celowe i zaangażowane, aby rozszerzyć własne terytorium, aby zwiększyć perspektywę czasu, aby pomnożyć produkcję dóbr materialnych. Dzięki takim zachowaniom powstaje słmo-nowski sztuczny świat, którego budulcem jest otoczenie fizyczne. W świecie społecznym ("ku ludziom") człowiek angażuje się w zwiększanie wpływu na jednostki i zbiorowości, aby stać się ich przywódcą politycznym lub duchowym; stara się rozszerzyć zakres wolności indywidualnej i so-cjetalnej; reformuje systemy oświaty lub dokonuje za pomocą "innowacyjnych metod" aktów terroryzmu. Myśląc i działając w świecie symbolicznym ("ku symbolom"), zwanym również - intelektualnym, jednostki wzbogacają dane o rzeczywistości. Rekonstruują je i integrują. Odsłaniają różnorodne tabu. W sposób świadomy przekraczają granicę własnej kultury i wchodzą na obszary, na których rozwinęła się odmienna tradycja. W wyniku tych zachowań często następuje zjawisko dyfuzji, polegające na przenikaniu wytwórców różnych kultur na włączaniu obcych treści, na wykorzystaniu różnorodnych zapożyczeń w sferze zwyczajów, wierzeń religijnych lub mody. 66 Świat wewnętrzny ("ku sobie") jest obszarem procesów subiektywnych, takich jak myślenie, intuicja, sny, emocje, akty woli. Jednostki często - szczególnie w naszej epoce - angażują się w zachowania, które skierowane są na samodoskonalenie, samorozwój, na wzbogacenie własnych doświadczeń. Próbują kształtować własną osobowość lub styl życia, "przekroczyć siebie". Próbują wyjść poza swoje ograniczenia poznawcze i wolicjonalne. W krańcowych przypadkach, gdy życie traci swój sens i cierpienie staje się nie do wytrzymania, jednostka decyduje się na krok ostateczny, taki jak eutanazja. Ten rodzaj transgresji jest bez wątpienia najbardziej intymny i najtrudniejszy do badania. 2. Rozszerzanie świata rzeczy Między wydarzeniami doniosłymi i wydarzeniami ciekawymi poznawczo istnieje często negatywna zależność; ważne działania z reguły nie wzbudzają takiego zainteresowania opinii publicznej jak działania spektakularne, ale błahe. Ta regularność dotyczy również ekspansji materialnej. Tymczasem historia gatunku i jednostek wykazuje, że mają one kluczowe znaczenie dla zaspokojenia potrzeb witalnych i dla dobrobytu człowieka. Gdyby nie ich wyniki, ludzkość podzieliłaby los dinozaurów. Dlatego też ludzie od zarania dziejów zwiększali kontrolę nad przyrodą, pomnażali produkcję narzędzi, począwszy od kamienia do komputera, poszukiwali nowych źródeł żywności. Pouczająca jest historia homo sapiens (pojawił się około 300 000 lat temu). Aby przetrwać, wędrował na tereny bogatsze w środki pożywienia i zapewniające większe bezpieczeństwo osobiste, wytwarzał narzędzia, zwiększające efekty jego pracy, poszerzał sfery swojej działalności. Ta ekspansja odbywała się stopniowo; można ją mierzyć w czasie długim (Donald, 1991). Od około 10 000 lat p.n.e. zaczął intensywnie uprawiać wiele roślin. Jęczmień i pszenica pojawiły się na jego polach około 9000 roku p.n.e. Zaczął sadzić ziemniaki w Peru i ryż w Indonezji około roku 8000 p.n.e. Uprawiał trzcinę cukrową w Nowej Gwinei, banany w Indonezji, len w południowej Azji, kukurydzę w Meksyku około roku 7000 p.n.e. 67 Bawełna, owoce cytrusowe, pomarańcze i awocado pojawiły się na jego polach około roku 5000 p.n.e. Wino i piwo - około roku 4000 p.n.e. Jednocześnie udomowił zwierzęta, takie jak owce, kozy, psy i świnie, będące dodatkowym źródłem żywności. Warto podkreślić, że rym działaniom ekspansywnym zawsze towarzyszyły innowacje materialne. Aby uprawiać rośliny, trzeba było wynaleźć narzędzia do kultywacji ziemi czy środki transportu do przewozu towarów. Ekspansja i inwencja przypominały dwie strony tej samej dłoni. Te interesujące dane antropologiczne i archeologiczne przedstawiam z pewnym wahaniem i sceptycyzmem. Interpretowanie działań człowieka, żyjącego 300 000 lat temu, w terminach współczesnych nauk społecznych jest nader ryzykowne. Nie wiemy, czy struktura jego aktywności - a tym bardziej ukryte mechanizmy transgresji ekspansywnej - były podobne do wyczynów współczesnego człowieka. Nie mamy nawet pewności, czy w ogóle w tym przypadku można używać słowa "transgresja". W każdym razie należy zachować wyjątkową ostrożność. Jedno nie ulega wszak wątpliwości, że homo sapiens żyjący przed tysiącami lat, rozszerzał granice swojej działalności, że jego rękami dokonała się rewolucja w dziedzinie rolnictwa i - jak mówił obrazowo Toffler - pojawiła się "pierwsza fala cywilizacyjna". Gfsto/ć ekspansji materialnej zależy od epoki historycznej i stylu życia jednostki. W naszej epoce zmiana w sferze materialnej została wbudowana w sposób egzystencji pokoleń, szczególnie w kulturze zachodniej. Zwiększa się lawinowo produkcja, usługi ł konsumpcja. Rozszerza się sfera działalności gospodarczej. Jak pisze Fromm, żyjemy w czasach, w których dominuje orientacja typu "mieć". Zgodnie z nią przeciętny człowiek uważa, że jest tym, co posiada (/ am = What I have). Orientacja ta - zdaniem psychoanalityków - ma formę neurotyczną lub kompulsywną. Świadczy o niedojrzałości dorosłego człowieka, który nie jest w stanie wyjść poza fazę analną. Moim zdaniem, taka interpretacja nie ma większej wartości poznawczej. Psychologowie zajmujący się transgresją nie tyle interesują się tym, czy powiększająca się fala konsumpcji ma charakter patologiczny czy normalny, ile tym, jaki jest jej ukryty mechanizm psychologiczny i kulturowy. Produkcja i konsumpcja materialna mają wiązkę charakterystycznych właściwości (por. Drucker, 1985; Van Raaij, 1993). Zwiększa się różnorod- 68 nośćtowarów i usług, przystosowanych do różnych gustów, stylów, upodobań i tradycji kulturowych. Fabryki samochodów - w każdym razie te przodujące - produkują auta, które mają wiele kolorów, typów silnika i akcesoriów. Czasem trudno jest znaleźć dwa identyczne egzemplarze pojazdów, które noszą tę samą nazwę. Wytwarza się także nader ekstrawaganckie produkty: w Anglii sprzedaje się papierosy w czarnych opakowaniach z trupią czaszką i nadrukiem: "10% zysku przeznacza się na badania poświęcone nowotworom". Znacznie zwiększyła się indywidualizacja towarów i usług. Dawniej wytwarzano produkty przeznaczone dla całej rodziny, dla urzędu czy szpitala. Obecnie producenci zwracają większą uwagę na jednostkowe upodobania, preferencje czy chwilowe mody. Wypuszczają towary z myślą o klasie średniej czy wyższej; część konsumpcji jest przeznaczona dla określonych zawodów i ról społecznych, dla sekretarek czy homoseksualistów. Można znaleźć specjalne dobra, takie jak telewizory, hi-fi czy komputery produkowane tylko dla nastolatków. Ogromną wagę przypisuje się do innowacji. W zasadzie ekspansja materialna jest bliźniakiem produktów nowatorskich. Już starożytni powiadali, że rerum novarum cupidus, czyli człowiek jest łasy na nowości. Towary, które wczoraj nie były znane, obecnie zapełniają półki magazynów. Żywność ekologiczna, leki na wszystkie - nawet iluzoryczne - dolegliwości, telefony komórkowe, internet, komputery zdolne do tworzenia wirtualnego świata, to niektóre tylko nowości. Zdaję sobie sprawę, że w czasie, w którym ukaże się ta książka, zupełnie inne produkty zaleją rynek. Ciekawym zjawiskiem stała się fragmentaryzacja produkcji, usług i konsumpcji. Obecnie nie ma dominującego systemu wartości i jedynego stylu życia. (Paryż przestał być centrum mody). Zostały one zastąpione przez pluralizm ideałów, norm i sposobów egzystencji. Te zmiany wpłynęły na frag-mentaryzację rynku. W dzielnicach usługowych bank znajduje się koło sklepu porno, za barem stoi kaplica, sklepy z towarami wielokulturowymi graniczą z pamiątkami lokalnymi. Tę fragmentaryzację widać również w środkach masowego przekazu: w telewizji filmy z drastycznymi scenami seksualnymi wyprzedzają ambitne audycje religijne. Decentralizacja i segmentyzacja świata konsumpcji przystosowana jest do różnych stylów życia. 69 W tych rozważaniach nie można pominąć sprawy absolutnie podstawowej. Dobra konsumpcyjne dzieli się na dwa rodzaje: towary konieczne do życia i towary luksusowe. Pierwsze z nich są niezbędne do utrzymania egzystencji; człowiek musi jeść, używać środków higieny osobistej czy czuć się bezpiecznie we własnym otoczeniu. Tymi produktami rządzą prawa nasycenia: jednostka może spożyć na obiad ograniczoną ilość produktów i na wszelkie próby namawiania do dalszej konsumpcji, mówi weto. Tymczasem, towary trwałe i luksusowe nie odgrywają takiej roli w przystosowaniu; kupno drugiego samochodu czy obrazu Kossaka nie jest niezbędne do przetrwania. Nie rządzą nimi prawa nasycenia, ale prawa wzrostu. Można je nabywać w dowolnej ilości i gatunku. Producenci - w każdym razie w krajach rozwiniętych - przede wszystkim nastawiają się na ich wytwarzanie. Dzięki reklamie i umiejętnej manipulacji, tworzą sztuczne potrzeby i fałszywe upodobania. Ludzie nabywają rzeczy zupełnie im nieprzydatne. I nie ma końca tej konsumpcyjnej spirali. Wzrastający lawinowo strumień towarów i usług rodzi pewne problemy psychologiczne i kulturowe. Ludzkie zdolności przetwarzania informacji są ograniczone. Zakres uwagi jednostki jest nieduży. Jej pamięć krótkotrwała utrzymuje jednocześnie tylko od 4 do 7 znaczących elementów (por. Me-din, Ross, 1992). Wiedza zawarta w reprezentacji wewnętrznej jest niewystarczająca na dokonanie racjonalnego wyboru. Ludzie mają problemy z embarras de richeness i embarras des choix. Szczególnie dotyczy to jednostek o tendencjach abulicznych. Te zjawiska mogą doprowadzić do obniżonego nastroju, zaburzeń osobowości, czasem - do problemów psychiatrycznych. Zwiększający się strumień rzeczy powoduje powstanie różnorodnych zagrożeń, z których niewielu zdaje sobie sprawę. Jednak nie wszyscy zostają zniewoleni przez świat rzeczy. Między ludźmi istnieją powszechne i nieusuwalne różnice indywidualne oraz kulturowe. Pewne jednostki wybierają styl życia, w którym ekspansja materialna odgrywa rolę drugoplanową. Krańcowym przykładem takiego człowieka był Gan-dhi, który często powtarzał: "Nie mam żadnej posiadłości, a jednak czuję, że być może jestem najbogatszym człowiekiem na świecie". W tych słowach nie było przesady: wielki przywódca duchowy szedł drogą samorealizacji, 70 którą nazywał satyagraha. Współczesne badania naukowe wykazują, że pewne grupy społeczne, na przykład kręgi młodzieżowe, poszukują sensu życia w innych sferach aktywności. 3. Ekspansja temporalna. Czas cykliczny i czas - strzała Czas należy do zasadniczych wymiarów świata fizycznego, który - jak udowodnił Einstein - jest nierozerwalnie połączony z przestrzenią (por. Hawking, 1990). Stanowi on również istotny parametr życia i osobowości jednostki. Człowiek jest "przykuty do czasu" i poza nim nie ma ani historii, ani indywidualnej biografii. Granice czasu osobowego są jednocześnie brzegami egzystencji. Umiejętność lokalizacji siebie w czasie, zdolność do trafnej oceny upływających dni i lat, przyjęcie odległej perspektywy odgrywają istotną rolę w procesie przystosowania się i w trakcie wykonywania działań ochronnych oraz transgresyjnych. Czas zakodowany w reprezentacji wewnętrznej nazywa się najczęściej czasem subiektywnym lub psychologicznym. Jest on prawdopodobnie bardziej złożony niż dający się opisać - za pomocą modeli matematycznych - czas fizyczny, czyli ekologiczny. Ten pierwszy stanowi strukturę wielowymiarową, której zasadniczymi składnikami są takie skale jak: łatwy - trudny, bliski - odległy, ciągły - skokowy, przełomowy - normalny czy znany - nieznany. Struktury temporalne zawierają nie tylko elementy poznawcze, ale również afektywne i behawioralne. W pewnym uproszczeniu zależność między czasem psychologicznym (P) a ekologicznym (t) można ująć jako funkcję potęgową: P = t", gdzie n jest stałą mniejszą od jedności. Wynika z tego, że czas naszych przeżyć rośnie wolniej niż czas fizyczny. Ta relacja zależy jednak od etapu życia. Pewne dane wykazują, że w okresie inwolucji czas subiektywny zaczyna płynąć szybciej. Życie jednostki trwa w granicach, które Braudel nazywa "czasem krótkim". Życie to przypomina majowy deszcz, przemijający bardzo szybko. Ponieważ dla większości ludzi stanowi ono najwyższą wartość, człowiek podejmuje różnorodne próby, aby je wydłużyć, aby przekroczyć swoją skończo- 71 t"1 Li ność i ograniczoność trwania. Te próby, zwane przez mnie ekspansją tempo-ralną, są realistyczne lub mityczne. Warto zwrócić uwagę na kilka ich form. Ekspansja może polegać na biologicznym przedłużaniu życia. Człowiek jako gatunek i jako jednostka wykonuje różnorodne działania, których celem jest rozszerzenie granic czasu trwania na ziemi i wyjście poza średnią statystyczną. Ekspansje temporalne mogą być typu P i typu H. Nowe formy odżywiania się, dieta, prowadzenie racjonalnego trybu życia, wielość metod zwalczania stresu i relaksacji dają pewne wyniki. Doniosłą rolę w tym zakresie odgrywa medycyna; jej sukcesy w zwalczaniu epidemii, chorób zakaźnych czy dolegliwości układu krążenia w wielu przypadkach wydłużają czas trwania osobowego. Ta gigantyczna praca jednostek i profesjonalnych zespołów badaczy daje stopniowo pożądane rezultaty. O ile można ufać danym historycznym, starożytni Egipcjanie umierali przeciętnie w trzeciej dekadzie życia. Współczesny człowiek egzystuje na ziemi dwu- lub trzykrotnie dłużej, chociaż długość życia nie rośnie w sposób liniowy. Ponieważ możliwości przedłużenia czasu biologicznego są ograniczone, ponieważ jednostce nie udaje się osiągnąć ambitnych celów w tym zakresie, poszukuje ona innych form działania. Są to często zachowania zastępcze, mechanizmy obronne i paliatywne. Przede wszystkim, podejmuje się starania o trwanie w kulturze, o zostawienie swojego śladu w dorobku materialnym lub symbolicznym ludzkości, narodu, własnego pokolenia. Ludzie tworzą dzieła naukowe i artystyczne, przeprowadzają reformy gospodarcze, wprowadzają innowacje techniczne, aby utrwalić swoje życie w zbiorowej pamięci. Wierzą - podobnie jak Horacy czy Puszkin - że non omnis moriar, że "moje Ja przeminie, ale moje dzieła będą trwać w czasie długim". To dążenie do wzbogacenia kultury narodu czy danej zbiorowości lokalnej, ma pewne znaczenie. Zwiększa motywację do czynów - wyczynów, podnosi standardy pracy i - często - daje sens życiu (por. Kępiński, 1972). Ale usilne staranie się o trwanie w kulturze jest ryzykowne. Tylko niewiele dzieł ludzkiego umysłu i serca ma szansę, aby utrwalić się w pamięci zbiorowej. Większość z nich jest szybko zapominana. Mimo to ludzie ciągle podejmują : takie próby; przeczy to prawom uczenia się Skinnera. Ekspansja temporalna może być także związana ze światem mitów, legend i iluzji, a nawet - urojeń. Ludzie przyjmują system wierzeń religijnych, zgodnie z którym śmierć nie oznacza bezwarunkowego i ostatecznego zaniku osoby (Kołakowski, 1988). Oznacza raczej przejście do drugiego świata, świata wartości absolutnych, trwałych i pewnych. Wierze tej towarzyszą czasem zabiegi materialne i symboliczne, rytuały i obyczaje. Starożytni Egipcjanie przyjmowali, że mumifikacja ciała faraonów i złożenie ich w piramidach zapewnia im cielesną nieśmiertelność. Chrześcijanie zaś sądzą, że życie zgodne z duchem Ewangelii i przestrzeganie Dekalogu otwiera bramy raju. Chociaż wierzenia te nie rozsuwają brzegów życia doczesnego, mają często duże znaczenie: nadają sens egzystencji, bronią przed lękiem i trwogą. Siła motywacji do przedłużenia życia zależy od tradycji kulturowej, od osobowości jednostki i jej stylów działania. Zależy ona również od tego, jak jednostka spostrzega mijające chwile. Chciałbym wysunąć interesującą hipotezę, że człowiek, który rozumie czas w sposób liniowy ("czas - strzała") będzie silniej dążył do przedłużenia życia, niż człowiek, który spostrzega czas jako strukturę cykliczną. Hipotezę tę sformułowałem na podstawie znakomitej książki Goulda (1987), dzięki której lepiej zrozumiałem ten wymiar. Gould wyróżnił dwa rodzaje czasu. Pierwszym z nich jest czas - strzała (time arrow), który można również nazwać czasem ukierunkowanym lub liniowym. Stanowi on sekwencję niepowtarzalnych i nieodwracalnych zdarzeń. Zdarzenia te, które mają pewien kierunek, wywołują zmiany materialne, społeczne lub symboliczne. Dzięki temu rodzi się historia. Tymczasem czas cykliczny ma charakter powtarzalny i odwracalny. Tworzy cykle, tak charakterystyczne w przyrodzie; zmiany pór roku, rytm dnia i nocy; narodziny, śmierć i powtórnie narodziny, niszczenie i odnawianie... nie kończący się taniec, który nie ma dziejów. W pewnych okresach cykle tworzą spirale. Wówczas powtarzające się zdarzenia wznoszą się na wyższy poziom. W takim przypadku mówimy, że przyroda staje się z roku na rok piękniejsza. W tradycji chrześcijańskiej występowały te dwa rodzaje czasu. Był on ukierunkowany, gdy Bóg kreował świat w ciągu siedmiu dni, poświęcając każdy dzień na inny rodzaj aktywności. Działał więc zgodnie z określonym planem stworzenia. Jednocześnie w Biblii pojawia się czas cykliczny, gdy jej autorzy mówią, na przykład, że nie ma niczego nowego pod słońcem. 73 72 We współczesnej kulturze zachodniej dominuje czas - strzała, czas ukierunkowany na określoną sferę działalności, na określone zdarzenia, takie jak reformy gospodarcze, konflikty polityczne, zmiany kulturowe. Jednocześnie w przyrodzie - jak zawsze - zachodzą cykle i spirale, czas kalendarza i zegara. W pewnych warunkach te struktury czasowe łączą się i wówczas mówimy o czasie mieszanym lub o czasie zmiennym; ten ostatni pojawia się w Panu Tadeuszu, gdzie rytm życia wyznaczają zmiany w przyrodzie i kampania napoleońska. Życie codzienne jednostki może być regulowane przez czas cykliczny lub przez czas - strzałę, czas powtarzających się zdarzeń ("dzień jak co dzień") i czas zmian kierunkowych ("każdy dzień przynosi niespodzianki"). Ludzie żyjący w tradycyjnym środowisku wiejskim częściej działają zgodnie z rytmem przyrody, jednostki zaś mieszkające w rozwijających się metropoliach częściej odczuwają liniowość czasu. Zgodnie z wysuniętą hipotezą, człowiek, który spostrzega czas jako strzałę, będzie miał silniejszą motywację, aby dokonywać ekspansji temporalnych. Twierdzenie to wydaje się wielce prawdopodobne. Życie jego stanowi sekwencję zmian, w których uczestniczy. Zawsze odczuwa brak dni i lat potrzebnych do wykonania swoich planów ("tak dużo pozostało jeszcze do zrobienia"). Działalność kierunkowa, w którą jest zaangażowany, daje mu często satysfakcję i jest powodem do dumy. Dlatego walka o przedłużenie egzystencji ma sens. Przeciwnie, człowiek, którego życie przypomina obroty koła, który ciągle powraca do tych samych czynności, ma mniejszą motywację do ekspansji temporalnej. Czy warto podejmować próby przedłużenia monotonnego życia? Czy tak wielkie ma znaczenie to, z ilu cykli - podobnych do siebie jak krople wody - składać się będzie moje istnienie? Czas subiektywny należy do najmniej poznanych zjawisk. Nauki społeczne i humanistyczne nie miały swojego Einsteina i Hawkinsa. Odnoszę wrażenie, że czas budzi lęk i trwogę; dlatego uczeni nie uwzględniają go w swoich planach. W psychologii transgresyjnej jego rola wzrasta. 4. Społeczeństwo. Ekspansja władzy i wyjście poza egoizm W społeczeństwie - jak na wielkiej szachownicy - toczy się wiele gier transgresyjnych, a wśród nich - gry ekspansywne, takie jak walka o zwiększenie praw i wolności obywatelskich, jak tworzenie nowych instytucji publicznych, jak rozszerzenie przywilejów grup społecznych, jak reformy oświatowe, jak wzrost zakresu władzy elit politycznych, jak dokonanie rewolucji, zmieniającej stary ustrój państwowy (por. Szczupaczyński, 1995). Jednym z najważniejszych rodzajów zachowań jest ekspansja ukierunkowana na rozszerzenie zakresu, koncentracji i siły władzy oraz zdobycie roli przywódcy politycznego. Filozofowie, psychologowie społeczni i politologowie często podkreślali, że potrzeba władzy należy do głównych sił moto-rycznych ludzkiego działania. Pisał Nietzsche: "Co człowiek pożąda, co pożąda nawet najmniejsza część jego żywego organizmu, to pęd do władzy. Zarówno przyjemność i przykrość są związane z tą żądzą". Zdarzenia historyczne, szczególnie te, które miały miejsce w naszym stuleciu, zdają się potwierdzać tę krańcową opinię. Dzieje ustrojów totalitarnych, autokratycznych i fundamentalistycznych wykazują, że jednostki i grupy społeczne dążą do ciągłego pomnażania swoich wpływów. To dążenie jest swego rodzaju żądzą, która nigdy nie zostanie nasycona, jak nie zostanie nasycony głód narkotyków. Te ekstremalne poglądy, formułowane przez Hobbesa, Machiavellego czy Nietzschego nie są w pełni potwierdzane przez badania naukowe. Wskazują one, że potrzeba władzy i dążenia do rozszerzania wpływów nad innymi, wprawdzie należą do silnych motorów działania, ale nie są to dążenia jedyne. Uczeni wykryli powszechne różnice międzyludzkie. Znaczna część społeczeństwa dąży przede wszystkim do osiągnięcia sukcesów materialnych lub intelektualnych (Kozielecki, 1996). Wielu ludzi posiada najsilniejsze potrzeby afiliacyjne. Osiągnęliśmy pewność, że działania zarówno ochronne, jak i transgresyjne są polimotywacyjne. Prace psychologiczne i socjologiczne rzucają nowe światło na ekspansję władzy i style jej sprawowania. Rozpocznę od przedstawienia klasycznych już badań McClellanda (1975). Uczony ten udowodnił, że - wbrew potocz- 75 74 nym poglądom - motywacja władcza może być dwoista. Ludzie, u których motywacja ta jest silnie zabarwiona czynnikiem egoistycznym i egocentrycz-nym, dążą do dominacji nad jednostkami i społeczeństwem, starają się wejść w rolę przywódcy. Uważają oni, że życie stanowi grę o sumie zerowej i wygrana jednych oznacza przegraną drugich. W walce tej dopuszczalne są wszelkie środki, łącznie z manipulacją, dezinformacją, hipokryzją i przymusem. Traktują innych jako pionki na szachownicy, służące ich celom. Tym dążeniom towarzyszą myśli i fantazje, których treścią bywa agresja, walka i ryzyko. Interesujące, że alkohol spożywany w większych ilościach pobudza takie myśli. Ludzie władzy o motywacji egocentrycznej wykazują silne dążenia do jej koncentracji, do zwiększania zakresu swoich wpływów, do rozbudowywania jawnych i ukrytych metod kontroli osobistej. Czasem dążą do władzy absolutnej, która jest źródłem zniewolenia i cierpienia rzesz ludzkich. W pewnych okolicznościach następuje autonomizacja władzy, wówczas staje się ona samocelowa. Jednostki te nigdy nie rezygnują z kontroli nad innymi: społeczeństwem, instytucją publiczną, nawet - własną rodziną. Opinia publiczna z reguły utożsamia wszelką motywację władczą z egoizmem i egocentryzmem. Jednak zdaniem McClellanda, generalizacji tej nie potwierdzają fakty. Dążenia do zdobycia i rozszerzenia zakresu władzy mogą być bardziej uspołecznione, a nawet - altruistyczne. Jednostki o silnej motywacji tego typu nie tyle dążą do dominacji i siły, ile starają się realizować wspólne, pozaosobiste cele gospodarcze, społeczne i polityczne. Uważają, że ich rola jako przywódców, kierowników czy organizatorów sprowadza się do pobudzenia obywateli do skutecznego wykonywania zadań ważnych dla instytucji i społeczeństwa; starają się wyzwolić ich inicjatywę, wytrwałość, hart ducha. Traktują podwładnych podmiotowo i rzadko uciekają się do środków przymusu; opanowali umiejętności decentracji interpersonalnej odkrytej przez Piageta, czyli uświadamiają sobie cudze myśli, motywy i punkty widzenia, różniące się od własnej perspektywy. W ich myślach, marzeniach, fantazjach czasem pojawiają się wątpliwości na temat własnej misji i własnej skuteczności. Zastanawiają się także, czy cena, jaką muszą płacić za kontrolę nad innymi, nie jest zbyt wysoka. Interesujące, że alkohol spożywany w małych dawkach potęguje te myśli. Lu- 76 dzie, których motywacja jest socjocentryczna nie dążą do utrzymania władzy za wszelką cenę. Gdy przekonają się, że dalsze rozszerzanie wpływów osobistych przynosiłoby szkodę instytucjom czy pewnym warstwom społeczeństwa, rezygnują nie tylko z dalszej ekspansji władzy, ale również - powracają do dawnego zawodu. Ekonomiści stają się znów ekonomistami, a lekarze zaczynają prowadzić badania kliniczne. Ta zmiana często wywołuje różnorodne zaburzenia psychologiczne i problemy społeczne. Tak więc władza - wbrew mądrości obiegowej - ma dwa oblicza: negatywne i pozytywne, skierowane na własne Ja i zorientowane na Innych. W świetle tych faktów błędny jest pogląd, że "dyrygenci się zmieniają, a muzyka jest zawsze taka sama". Nie uwzględnia on różnic indywidualnych wśród polityków. Badania McClellanda i jego współpracowników nie tylko poszerzają naszą wiedzę o mechanizmie rządzenia, ale rzucają światło na osobowość czy - mówiąc bardziej filozoficznie - na naturę ludzką. Liczni filozofowie, psychologowie czy teologowie stawiali pytanie, czy człowiek może wyjść poza swój egoizm i egocentryzm? Czy może zwiększyć liczbę działań ukierunkowanych na drugiego człowieka? Na dobro wspólne? Prace McClellanda zdają się wskazywać, że jest to możliwe, że umie on przełamać swój egoizm, który przypisuje się często naturze ludzkiej. Interesującą rozprawę na ten temat napisała Jarymowicz (1994). Starała się ona wyjść poza potoczne i filozoficzne spekulacje. Przeprowadziła ścisłe badania empiryczne, w których próbowała odpowiedzieć na pytanie, czy ludzie wychodzą poza egocentryczną perspektywę widzenia siebie i świata? Jakie warunki stymulują, a jakie blokują tę transgresję? Sformułowała cały korpus twierdzeń, z którego wybieram tylko nieliczne. Przezwyciężeniu egocentryzmu sprzyja rozwój wiedzy o sobie, czyli sa-mowiedzy, a szczególnie takie umiejętności poznawcze jak wgląd w siebie, autorefleksja, samokontrola i samosterowanie. Doniosłą rolę odgrywa różnicowanie Ja - Inni i umiejętność formułowania zadań pozaosobistych, a także angażowanie się na rzecz celów wspólnych Ważna jest również zdolność samoobserwacji, która nie tylko umożliwia rozwój wiedzy o sobie, ale zwiększa motywacyjną, emocjonalną i moralną wrażliwość jednostki. Różnicowanie Ja - Inni pozwala dostrzec odmienne - od moich - perspektywy widzenia 77 świata rzeczy, świata ludzi i instytucji, pozwala zrozumieć różne systemy wartościowania, różne preferencje i różne aspiracje. Często rodzi gotowość zaangażowania się w działania altruistyczne. Samowiedza i wiedza o Innych oraz o otaczającym świecie jest jednym z czynników pozwalających przekroczyć granice egoizmu. Prawdopodobnie stanowią one warunek konieczny, ale niewystarczający. Człowiek oświecony musi ponadto mieć określoną motywację społeczną, a także - znać zespół reguł konstytutywnych - za pomocą których można planować i realizować działania altruistyczne, takie jak opieka nad człowiekiem chorym czy praca na rzecz społeczności lokalnej. Wyniki badań McClellanda, Jarymowicz i wielu innych uczonych tworzą pewien system. Wskazują one, że można przezwyciężyć egoizm i egocentryzm, który - jak wielu sądzi - jest rdzeniem natury ludzkiej. Ludzie nie muszą więc zachowywać się "wilczo" jak chłopcy na bezludnej wyspie, opisanej w znakomitej książce Goldinga Władca much, lecz raczej mogą naśladować bohaterów z powieści Ballantyne'a Wyspa koralowa, którzy byli dobrzy, godni zaufania i uczciwi. W przełamaniu egoizmu doniosłą rolę odgrywa kulturyzacja, szczególnie w rodzinie i szkole; podstawowe znaczenie ma kształtowanie zdolności decentracji międzyosobnicznej. Zjawiskiem fascynującym w nauce jest to, że większość zdarzeń i zjawisk społecznych można opisywać oraz wyjaśniać za pomocą wielu odmiennych modeli, koncepcji i paradygmatów. Socjolog Wildavsky (1989) przedstawił nader oryginalną kulturową teorię przywództwa, zgodnie z którą to nie tyle cechy osobowe polityka czy przedsiębiorcy, takie jak motywacja władzy, ale formy kultury politycznej decydują o tym, jak dąży on do władzy, jak ją rozszerza, jak wywiera wpływ na podwładnych. Styl jego działania determinuje to, czy wychował się w kulturze indywidualistycznej czy kolektywistycznej, czy żył w warunkach demokratycznych czy autorytarnych. To kultura polityczna stwarza określony typ lidera, lider zaś zwrotnie wzbogaca kulturę. Autor nie przeczy, że cechy osobowe i sytuacyjne odgrywają pewną rolę; twierdzi jednak, iż są one zdominowane przez tradycje kulturowe pokoleń. Jest to bardzo obiecująca teoria, która w przyszłości może lepiej wyjaśnić najbardziej ryzykowną formę ekspresji, jaką jest ekspansja władzy. 78 l 5. Świat intelektualny. Poza dostarczone informacje Ekspansja intelektualna polega na wychodzeniu poza granice dostarczonych informacji. Dzięki procesowi myślenia transgresyjnego człowiek przetwarza dane zawarte w tekstach naukowych i literackich, w dziełach plastycznych i muzycznych, w pracach publicystycznych i politycznych. Stosując operacje, reguły i procedury wykonuje takie złożone czynności, jak interpretacja i reinterpretacja tekstów, jak inkluzja i ekskluzja, jak transformacja i rekonstrukcja informacji. Myślenie to nie ma charakteru twórczego, chociaż może zawierać elementy innowacyjne. Przekracza jednak dotychczasowe granice działalności podmiotu. Na ogół jest ekspansją typu P. Chambers i Reisberg (1985) dawali osobom wieloznaczne figury i prosili o ich interpretację. Jedną z takich figur przedstawia rysunek 3. Rys. 3. Wieloznaczne figury Chambersa i Reisberga Badani podawali banalne interpretacje: "to jest kaczka". Nie byli jednak zdolni figur tych zreinterpretować. Dopiero pewne strategie zastosowane przez psychologów pomogły im dostrzec w figurze królika. Ta reinterpretacja była rodzajem wyjścia poza granice oczywistości; wymagała przetwarzania wyobrażeń i intuicyjnego myślenia. Osoby te po raz pierwszy w życiu wykonywały to zadanie. Wzbogacało to ich wiedzę o różnych perspektywach widzenia wieloznacznych obrazów. To proste zadanie nie miało charakteru twórczego, tak jak twórczy był proces odkrywania struktury DNA czy akt malowania obrazu Panny z Avinionu Picassa. Formy ekspansji intelektualnej nie zostały ani skatalogowane, ani sklasyfikowane. Są one tak różnorodne, jak różnorodne bywa życie umysłowe 79 w danym kręgu kulturowym (Nosal, 1990). Najbardziej powszechną z nich jest interpretacja i reinterpretacja tekstów literackich i naukowych, dzieł plastycznych i przedstawień teatralnych, rozpraw religijnych i przemówień politycznych (por. Bruner, 1986). Interpretacja ta polega na odczytaniu i skomentowaniu tekstu, na opisie jego wewnętrznej struktury oraz historycznego i kulturowego kontekstu, na scharakteryzowaniu formy językowej i - przede wszystkim - wyróżnieniu wielu poziomów znaczeniowych, dostrzegalnych tylko dla profesjonalistów. Interpretacje są pluralistyczne. Nicholas z Lyry zaproponował - już kilka wieków temu - że teksty biblijne trzeba analizować na czterech poziomach: litera, moralis, allegoria i anagogia, czyli w terminach literalnych, etycznych, historycznych i mistycznych. Autorzy, którzy nie uwzględniają tych poziomów, nie są w stanie zrozumieć Biblii. Szczególnie wielorakie są analizy tekstów religijnych, literackich, humanistycznych, filozoficznych i politycznych, ponieważ - w przeciwieństwie do dzieł z przyrodoznawstwa - charakteryzują się wysokim stopniem niepewności, wieloznaczności i niedookre-śloności; często można je ugniatać jak plastelinę. Jest tylko jeden dramat Hamleta, a nieskończenie wiele jego interpretacji i reinterpretacji. Pewien krytyk posunął się tak daleko, że stwierdził, iż można zrozumieć ten dramat nie tyle studiując jego oryginał, ile obserwując ruchy sceniczne, gesty i znaki dawane przez aktorów. W obecnych czasach można mówić o zalewie interpretacyjnym. Pisał Miłosz (1987): "O poezji napisano w naszym stuleciu ogromną liczbę uczonych książek, znajdujących, przynajmniej w krajach Zachodu, więcej czytelników niż sama poezja, co nie jest dobrym znakiem, ale tłumaczy się inteligencją ich autorów, i żarliwością, z jaką przyjmują oni nowe, a otoczone powszechnym szacunkiem, dyscypliny naukowe. Poeta, który by chciał współzawodniczyć z tymi górami erudycji, musiałby udawać, że ma więcej samo- j wiedzy, niż mu jej mieć wolno". Autor tego tekstu zwraca uwagę na to - co w wielu przypadkach jest prawdziwe - że oryginalne utwory cieszą się mniejszą popularnością niż ich interpretacje. Nie wykluczam możliwości, że te ostatnie lepiej zaspokajają potrzebę poznawczą niż hermetyczne wiersze czy awangardowa proza. 80 Na sposób odczytywania wytworów intelektualnych wpływają nie tylko erudycja człowieka, jego inteligencja i tradycje kulturowe, ale w dużej mierze interesy jednostek i grup społecznych. Dobitnym przykładem potwierdzającym ten pogląd jest marksizm. Interpretacje jego zmieniały się w zależności od okresu rozwoju komunizmu i od aktualnych potrzeb elity władzy. W czasach stalinowskich przedstawiano Marksa jako bezwzględnego rewolucjonistę, który rozumiał świat tylko w terminach walki klasowej. W okresie odwilży, z jego dzieł wyłaniało się oblicze humanisty, który kierował się takimi wartościami humanistycznymi, jak sprawiedliwość, wolność, godność jednostki, a nawet - miłość, chociaż wierzył, że te naczelne ideały można osiągnąć tylko rękami robotników. Obecnie czytam prace, w których porównuje się autora "Kapitału" z nauczaniem Chrystusa. W wielu przypadkach interpretacje takie nie mają nic wspólnego z oryginalnym tekstem i można je nazwać pustymi, a nawet - paranoicznymi transgresjami. Interpretacje różnią się jakością. Po pierwsze>niektóre z nich są trywialne, naśladownicze i schematyczne; nikt rozsądny nie zaliczy ich do transgresji symbolicznych. Do drugiej klasy należą interpretacje, wychodzące poza dany tekst, które wzbogacają wiedzę o jego strukturze, kontekście historycznym i różnych warstwach znaczeniowych. Do tej klasy zaliczamy opracowania krytyczne czy ambitne podręczniki z humanistyki. Są one formą ekspansji typu P lub nawet - H. Wreszcie, trzecią klasę tworzą interpretacje twórcze, które są zupełnie oryginalne i nowe, które zaskakują niezwykłymi pomysłami i odległymi skojarzeniami. Kongenialne interpretacje snów dokonane przez Freuda bez wątpienia należą do tej kategorii. W tym rozdziale interesowały nas jedynie interpretacje, należące do drugiej klasy, będące formami ekspansji intelektualnej typu P lub H. Mniej znaną jej formą jest elaboracja (por. Medin, Ross, 1992). Polega na tym, że człowiek, który odbiera informację o określonym zjawisku czy zdarzeniu, intencjonalnie uzupełnia ją i wzbogaca wiedzą zakodowaną uprzednio w reprezentacji poznawczej. Dzięki temu aktualna, niekompletna informacja staje się pełniejsza; ułatwia to jej łatwiejsze przypominanie, wykorzystywanie, interpretację. Jednocześnie może zmniejszać jej wartość poznawczą o obiektywnym świecie. 81 Zamiast referować badania eksperymentalne, przedstawię historie, która jest dobrym przykładem tego rodzaju ekspansji i która wzbudza ciekawość poznawczą. W roku 1924 młody fizyk niemiecki, Heisenberg pojechał ze słynnym fizykiem duńskim, Bohrem na wycieczkę do Zamku Kronberg. Heisenberg opisał swoje wrażenia z tej eskapady: "To dziwne, jak ten zamek zmienia się, gdy ktoś wyobraża sobie, że w nim żył Hamlet. Jako naukowcy wierzymy, że zamek składa się tylko z bloków kamiennych, oryginalnie ułożonych przez architekta. Kamień, zielony dach z patyną i drewniane rzeźby w kościele tworzą całość zamku. Żaden z tych elementów nie powinien się zmienić dlatego, że żył tu Hamlet, a jednak zmienił się radykalnie. Nagle ściany i wały obronne zaczęły przemawiać innym językiem. Dziedziniec stał się całym światem, a ciemny zakątek przypominał nam mroki duszy ludzkiej; słyszeliśmy słowa Hamleta "być albo nie być" (por. Bruner, 1986). Percepcja wzrokowa zamku Kronberg została wzbogacona i uzupełniona przez wiedzę o utworze Szekspira Hamlet, która była zakodowana w przeszłości w reprezentacji poznawczej wielkich fizyków. Wiedza ta została nasycona emocjami, wyobraźnią i fantazjami, tak intensywnymi, że ogarnęła całą osobowość uczestników wycieczki. Była to typowa ekspansja intelektualna. Uczeni przekroczyli granicę świata widzialnego, czyli spostrzeganego zamku, i zaktualizowali w swojej pamięci trwałej wiedzę o utworach Szekspira. Świat aktualny i świat przeszły zostały połączone w nierozerwalną całość. Uczeni przestali różnicować to, co jest realne tym, co jest wyobrażone i możliwe. Percepcja aktualna i wiedza zdobyta w przeszłości wywołały niezapomniane przeżycia i emocje. Elaboracja - chociaż nie tak oryginalna - jest zjawiskiem częstym. Pozwala scalić wiedzę i umiejętności człowieka. Ułatwia często przystosowanie się do trudnych sytuacji. Bardzo ważną formą ekspansji intelektualnej - szczególnie w czasach zwanych niefortunnie postmodernizmem - jest inkluzja, często połączona z ekskluzją (por. Raaij, 1993). Polega ona na włączaniu do własnych systemów naukowych, rodzimych dzieł sztuki, swojej religii czy ustroju, dominującego w danym państwie, osiągnięć innych nauk, prądów umysłowych, religii, ustrojów czy kultur. Inkluzja wymaga przeprowadzenia złożonych operacji umysłowych- Człowiek musi przekroczyć granicę własnej przestrzeni życiowej, zapoznać się z wytworami innych narodów, dokonać ich wartościowania i następnie umiejętnie włączyć osiągnięcia obce do własnej przestrzeni życiowej. Zjawisko inkluzji często występowało i występuje w naukach, szczególnie humanistycznych i społecznych. W latach pięćdziesiątych uczeni zauroczeni zdobyczami cybernetyki i matematyki, próbowali wykorzystać ich osiągnięcia; zapożyczyli od nich takie terminy jak wejście i wyjście, kanał i szum informacyjny, sprzężenie zwrotne itp. Obecnie często wykorzystuje się w tych dziedzinach zdobycze medycyny, genetyki, matematyki. Aktualnie najpowszechniejsza inkluzja polega na włączeniu do własnej kultury wytworów innych kultur, szczególnie - kultur wschodnich. Jest to tym łatwiejsze, że granice między państwami zostały otwarte. Ludzie, szczególnie młodzi, wprowadzają do religii i życia duchowego Europy medytacje buddyjskie. W medycynie duże uznanie zdobyła chińska akupunktura i medycyna naturalna. Próbuje się wykorzystać w naszych warunkach doświadczenia japońskiego teatru No i opery shanghajskiej. Te inkluzje mają charakter spontaniczny lub intencjonalny. Na odrodzenie kultury mogą wpływać nie tylko zdobycze współczesnych kultur, ale również dawne osiągnięcia człowieka, które zostały zapomniane lub są nie znane (Schipper, 1994). Doskonałym przykładem może tu być odkrycie w roku 1922 grobu Tutankhamuna, żyjącego około 1343-1325 p.n.e. Odkrycie to wywołało zainteresowanie kulturą egipską. Wpłynęło na rozwój sztuki; pod jego wpływem zaczęto produkować nowe klejnoty, ubrania w stylu egipskim itp. Zainspirowało ono projektantów mebli i architektury. Wybitni pisarze owych czasów, jak Poe czy Doyle, pisali utwory na temat panowania faraonów. Rozwijały się muzea. Odkrycie to wpłynęło również na produkcję towarów powszechnego użytku wzorowanych na staroegipskich. Zjawisko inkluzji może wpłynąć na rozwój nauki i odrodzenie kultury, może spowodować również ich zastój. Bezmyślne zapożyczenia, próby przenoszenia wzorów obcych, których nie da się zaasymilować w warunkach europejskich, hamują rozwój własnych osiągnięć. Takie niebezpieczne tendencje można zaobserwować w końcu naszego wieku. Ważną formą ekspansji jest rekonstrukcja tekstów publicystycznych, na- 82 83 ukowych, literackich i politycznych. Polega ona na ich reorganizacji, na zmianie hierarchii ważności składników, na integracji rozproszonych epizodów. W pewnych przypadkach ludzie - pod wpływem egoistycznych interesów - świadomie deformują tekst lub nawet fabrykują pewne jego elementy. Dzięki tym operacjom wychodzą poza granicę oryginału. Pionierskie badania na ten temat przeprowadził Bartlett (1932). Przytoczę je, chociaż nie odpowiadają one współczesnym standardom metodologicznym. W trakcie tych badań ludzie zapamiętywali tekst legendy indiańskiej Wojna duchów, której treścią była rzeczywiście potyczka duchów. Uczyli się go, a następnie odtwarzali jego treść na piśmie. Osoby badane, którymi byli studenci angielscy i hinduscy, dokonywali w nim tak licznych zmian, że w końcowej fazie eksperymentu trudno było rozpoznać wersję oryginalną. Zmiany te nie były przypadkowe; wpływała na nie kultura, w której się wychowywali. Dlatego też deformacja treści była większa u studentów angielskich niż hinduskich. Ci pierwsi przypominali sobie, że legenda ta nazywała się nie Wojną duchów, ale Wojną klanów. Słowa oryginału typu "coś czarnego wychodziło z ust" zastępowali potocznym terminem "dusza". Rekonstrukcja całego tekstu była nieco inna u Anglików i Hindusów. Zatem schematy i stereotypy kulturowe w dużej mierze decydowały o sposobie zapamiętywania złożonego materiału. Wreszcie, przedstawię formę ekspansji, którą z braku innego terminu, nazwałem odsłanianiem. W życiu publicznym i prywatnym istnieją granice, których nie wolno przekraczać. W wielu krajach nie wolno wygłaszać określonych poglądów politycznych. Nie wolno kwestionować pewnych dogmatów religijnych. Nie wolno zmieniać zwyczajów panujących w życiu seksualnym. Przełamywanie tych granic grozi sankcjami prawnymi lub potępieniem przez opinię publiczną. W krajach totalitarnych i autorytarnych istniała i nadal istnieje cenzura, blokująca informacje niewygodne dla elity władzy. Dysydenci omijali ją, drukując swoje prace w drugim obiegu; dzięki temu społeczeństwo dowiadywało się o kłamstwach oficjalnej propagandy. Przekroczenie tej granicy często było karane zakazem publikacji w oficjalnych wydawnictwach. Ludzie przełamywali również tabu związane z życiem seksualnym i odsłaniali jego tajemnice. Do nich należał de Sade i Freud. W epoce wiktoriańskiej było to zachowanie naganne. Takie granice istnieją nie tylko w życiu publicznym, ale również w życiu prywatnym, na przykład w rodzinie. Wówczas przełamywanie ich jest rodzajem ekspansji P. Odsłanianie zwiększa wiedzę jednostki i społeczeństwa. Poszerza brzegi ludzkiego świata. 6. Przekraczanie samego siebie: możliwe Ja Transgresja ekspansywna ukierunkowana jest nie tylko na świat zewnętrzny, ale również na świat wewnętrzny jednostki, jej osobowość i style zachowania się. W pewnych okolicznościach stara się ona rozwijać swoje potencje twórcze lub zwalczać słabości własnego charakteru. Angażuje się więc w działanie, w którym próbuje przekroczyć siebie i wyjść poza psychiczne ograniczenia (Maslow, 1971). Aby zmienić swoją osobowość czy zachowanie społeczne, jednostka musi najpierw poznać siebie, musi zgromadzić w reprezentacji wewnętrznej znaczną wiedzę o sobie. System samowiedzy nazywa się powszechnie pojęciem Ja lub koncepcją Ja. Pojęcie to, będące składnikiem osobowości, ma złożoną strukturę. Składa się z samoopisów i samoocen dotyczących cech fizycznych, osobowości, poziomu wiedzy, zdolności ogólnych, stosunku do innych czy stylu życia. Samowiedza zajmuje w reprezentacji wewnętrznej wyróżnione miejsce; jest silnie zabarwiona emocjonalnie. Dobitnym przykładem potwierdzającym ten pogląd jest efekt coctail party. Gdy w zatłoczonym pokoju toczy się jednocześnie wiele rozmów, jednostka chwyta sens jedynie tego dialogu, w którym uczestniczy. Jeśli jednak inne osoby*zaczynają mówić na jej temat, to natychmiast zwróci na to uwagę. Okazuje się, że informacja odnosząca się do Ja szybko wypełnia naszą świadomość. Efekt coctail party wskazuje, że samowiedza zajmuje czołowe miejsce w strukturze reprezentacji wewnętrznej. Interesujące, iż efekt ten jest słaby lub w ogóle nie występuje w kulturach kolektywistycznych, takich jak kultura japońska. Z naszego punktu widzenia szczególne znaczenie ma wyróżnienie Ja ak- 84 85 tualnegoija możliwego (por. Markus, Nurius, 1986). Pierwsze z nich składa się z sądów opisowych i samoocen dotyczących tego, jaka jednostka jest "tu i teraz". Treścią ich może być wykonywany zawód, cechy fizyczne czy zalety charakteru. Informacje o Ja realnym nie zawsze są prawdziwe i spójne. W wielu przypadkach jednostka bezwiednie przypisuje sobie zdolności, których nie posiada, mówi o swoich sukcesach na miarę historyczną, których nie osiągnęła; koloryzuje epizody biograficzne, które ją kompromitują (por. Greenwald, 1980). Takie deformacje wzmacniają często poczucie wartości osoby i zwiększają motywację do dalszego działania. Znacznie mniej zbadany jest drugi składnik samowiedzy, dotyczący Ja możliwego, a w zasadzie całej wiązki Ja potencjalnych. Jak wynika z odkrywczych badań Markus, każdy człowiek wychowany w kulturze zachodniej posiada pewien repertuar możliwych Ja, czyli zdaje sobie sprawę, jaki mógłby być w przyszłości. W tym repertuarze są możliwości, które ocenia pozytywnie, takie jak "mogę być człowiekiem sukcesu" lub "dobrym rodzicem", i takie, które ocenia negatywnie: "mogę zostać strażnikiem więziennym lub narkomanem". Opisując swoje Ja możliwe, ludzie wykazują inklinację pozytywną; czterokrotnie więcej wymieniają swoich potencji pozytywnych niż negatywnych. Świat możliwy jest bardziej przychylny jednostkom niż świat, w którym aktualnie żyją. Może w ten sposób pragną potwierdzić swoje poczucie wartości i wiarę w lepszą przyszłość. Jak powstaje w umysłach jednostek wiedza o Ja możliwych? Jednym z jej źródeł jest oddziaływanie środowiska zewnętrznego. W wyniku kulturyzacji jednostki uczą się tego, jakie cechy osobowości i zachowania są akceptowane w danych tradycyjnych warunkach. Znając siebie, uważają, że osiągnięcie tych celów leży w granicach ich możliwości. Ważną rolę odgrywa także uczenie się obserwacyjne ludzi, którzy stają się ich wzorami osobowymi: nauczycieli, uczonych czy przedsiębiorców. Jednostkom wydaje się - często bezpodstawnie - że mogą naśladować ich wybitne osiągnięcia. W tworzeniu Ja możliwego szczególną wagę przypisuję własnej działalności zawodowej. Sukcesy w pracy mogą kształtować pozytywne Ja możliwe, niepowodzenia bywają źródłem pesymistycznych ocen swoich potencji. Samowiedza, a więc i kolonia Ja możliwych, pełni funkcje poznawcze 86 oraz motywacyjne. W sprzyjających warunkach socjokulturowych jednostka stawia sobie cele osobiste i angażuje się w działania, pozwalające rozwi-nąć własną osobowość i skuteczne sposoby postępowania. Stara się wyeliminować swoje słabości, takie jak niekompetencje, brak kontroli emocjonalnej Czy uzależnienie alkoholowe. Jednocześnie dąży do zdobycia wiedzy, zwiększenia swoich zdolności twórczych, nauczenia się języków obcych czy osiągnięcia poziomu mistrzostwa. Znajomość Ja potencjalnych znacznie ułatwia samokształcenie. Dzięki jej jednostka zdaje sobie sprawę, jaka jest szansa przejścia od tego, co możliwe do tego, co realne. Proces przekraczania swojego aktualnego Ja jest trudny; wymaga długiej motywacji i samozaparcia. Jednak zarówno obserwacje potoczne, jak i badania naukowe wykazują, że ekspansja skierowana na własne Ja często daje dobre wyniki. Biografowie Gandhiego, Tołstoja czy Matki Teresy twierdzą, że te wybitne jednostki same stworzyły własną osobowość. Wielu zwyczajnych ludzi systematycznie pracuje nad sobą i zmienia swoje Ja potencjalne w Ja realne. Prawdopodobnie ciągle jeszcze nie umiemy docenić, ile człowiek może uczynić dla samego siebie. 7. Światy realne i światy możliwe W naukach społecznych i humanistycznych - również w psychologii - uczeni coraz częściej wprowadzają rozróżnienie światów realnych i możliwych. Jednak terminy te mają zbyt szeroki zakres zastosowania i brzmią zbyt patetycznie. Tymczasem chodzi o rzecz bardzo prozaiczną. W środowisku eko-socjokulturowym występują stany rzeczy i stany potencjalne, rejony istniejące aktualnie i rejony możliwe. Ponieważ jednak terminy - światy realne i światy potencjalne zostały już zaakceptowane, będę się nimi posługiwał. Z tego punktu widzenia warto wyróżnić dwa rodzaje ekspansji. Pierwsza z nich zachodzi tylko w świecie aktualnie istniejącym. Odkrywcy biegunów północnego i południowego wiedzieli, że znajdują się one na krańcach Ziemi. Zadanie polarników polegało na ich zdobyciu i na rozszerzeniu wiedzy o rzeczywistości. W podobnej sytuacji znajduje się polityk walczący o stano- 87 wisko określone w konstytucji. Zatem, w tym typie ekspansji zarówno sytuacja wyjściowa, granica, jak i przestrzeń leżąca poza nią, należą do realnego świata. Bardziej skomplikowane są ekspansje skierowane na światy możliwe, na potencjalne stany materialne, społeczne czy symboliczne. Wielki pedagog czeski, Komeński chciał zreformować siedemnastowieczny system nauczania, wprowadzając do niego drukowaną książkę, elementarz i podręczniki. Żył w świecie realnym, ale myślał o dokonaniu ekspansji na świat możliwy, czyli szkołę przyszłości. Zresztą nie miał pewności, czy jego plany skończą się sukcesem. Podobnie jednostka, chcąca się samodoskonalić, działa w świecie możliwych Ja i pewne z nich ma zamiar urzeczywistnić. Ten drugi typ ekspansji, polegający na przejściu od świata potencjalnego do rzeczywistego, jest bardziej skomplikowany. Wymaga on przekroczenia granicy, za którą znajduje się niepewność i ryzyko. Wymaga wyobraźni, zdolności antycypa-cyjnego myślenia i odwagi cywilnej oraz intelektualnej. Jednocześnie takie działanie jest pewną przygodą. Wydaje się, że w przyszłości człowiek będzie coraz częściej myślał i działał w świecie możliwości i potencji, również - w świecie wirtualnym (por. Bruenr, 1986; Woolley, 1993). Umiejętne wykorzystanie tego świata zwiększa szansę przetrwania i rozwoju. ROZDZIAŁ IV Twórczość. Wymyślone światy l. W każdej epoce, w licznych biografiach Wbrew obiegowym poglądom, transgresja twórcza typu H i typu P jest zjawiskiem naturalnym i nader powszechnym. Występowała ona w każdej epoce historycznej, w każdym kręgu kulturowym i w licznych biografiach jednostek. Ludzie wytwarzali nowe i wartościowe formy materialne oraz symboliczne już tysiące lat temu. Homo sapiens wypalał ceramikę około 25 000 lat p.n.e. Jaskiniowe malarstwo we Francji wskazuje, że w tym czasie znane były perkusyjne instrumenty muzyczne. Wymyślił on cegłę 10 000 lat p.n.e. Wynalazł pierwszy elementarny system znaków do utrwalania języka mówionego około 4000 lat p.n.e. Wyczyn ten należy uznać za początek pisma. Od czasów starożytnej Grecji do naszego wieku gęstość aktów twórczych typu H i P zwiększała się, chociaż nie był to wzrost liniowy. W pewnych okresach, jak na przykład w renesansie, ludzie częściej kreowali nowe i kunsztowne wytwory niż w średniowieczu. Chyba nie będę posądzony o megalomanię, jeśli powiem, że w mijającym wieku twórczość, szczególnie nauko-wo-techniczna, osiągnęła nie znane dotychczas wyżyny. Człowiek przekraczał granice materialne i symboliczne świata, w którym dotychczas żył i działał, tworzył dzieła sztuki i nauki, dokonywał odkryć i wynalazków, dzięki kompetencjom umysłu, który często nazywa się układem reproduktywno-generatywnym. To właśnie te kompetencje spowodowały, że ludzie byli zdolni nie tylko przypominać sobie wiedzę deklaratyw- 89 na i proceduralną, ale również ją twórczo przetwarzać. W tym procesie znaczną rolę odgrywały również warunki socjokulturowe. Akty twórcze nie należą do zjawisk typowo elitarnych, które mogą zrodzić się w głowach jednostek nieprzeciętnych i to tylko w sprzyjających okolicznościach. Twórczość jest zjawiskiem dość powszechnym u dzieci przedszkolnych. Psychologowie porównywali ich rysunki z rysunkami o zbliżonej treści, wykonanymi przez genialnych malarzy, takich jak Klee czy Picasso. Wartość artystyczna tych wytworów była podobna. Ten wniosek dotyczył tylko przedszkolaków. Starsze dzieci, pod wpływem nauczania szkolnego, rysowały realistyczne i konwencjonalne obrazy. Zatem szkoła hamowała spontaniczną twórczość. Ziarno prawdy tkwi w wypowiedzi Picasso, że "musiałbym poświęcić całe życie, aby nauczyć się rysować tak jak małe dzieci" (Winner, 1982). Warto przypomnieć fakt, że również chorzy psychicznie są zdolni do pracy twórczej i innowacyjnej. Systemy parafilozoficzne i malarstwo schizofreników potwierdzają ten pogląd (Kępiński, 1972). Przyjmuje się, że twórczość jest stopniowalna, chociaż kryteria jej oceny nie zawsze są jasne i powszechnie akceptowane. Jak pisałem poprzednio, transgresje - a więc również dzieła nowe i wartościowe - można podzielić na typ P i typ H. Twórczość psychologiczna P należy do niższego rzędu; jej wytwory materialne oraz symboliczne są oryginalne i cenne dla określonej osoby. Improwizacja muzyczna dziecka często jest wtórna wobec dzieł Stra-wińskiego czy Lutosławskiego. Tymczasem w procesie twórczym typu H powstają dzieła nowe i ważne dla ludzkości, narodu lub plemienia. Mają one więc znaczenie historyczne. Utwory Mozarta, Darwina czy Pawłowa weszły do skarbnicy kultury i wpłynęły na osobowość współczesnego człowieka. Jednak dla uczonego, badającego proces twórczy, nie ma przepaści między twórczością P i H. Co więcej, ta pierwsza jest podstawowa, ponieważ umożliwia lepsze poznanie twórczości H. Zasadnicze trudności powstają przy ocenie twórczości historycznej. Utwór literacki uznany za arcydzieło, dla innych jest rodzajem kiczu, który nie powinien wejść do kultury. W związku z tymi trudnościami chciałbym przytoczyć paradoks Perkinsa (Perkins, 1981). Zgodnie z nim, ludzie są lepszymi krytykami niż twórcami, co jest szczególnie wyraźnie widoczne w naszym 90 społeczeństwie. Ten fakt rodzi paradoks. Jeśli dana jednostka posiada dostateczną wiedzę, aby krytycznie oceniać wytwór procesu twórczego, to również - wykorzystując tę wiedzę - powinna umieć kreować takie wytwory. Tymczasem nie jest zdolna tego wykonać. Intelektualista poddający druzgocącej ocenie oryginalne badania socjologiczne nad społeczeństwem, nie umie przeprowadzić nawet mniej wartościowych badań. Rozwiązanie paradoksu Perkinsa jest trudne. Prawdopodobnie wiedza deklaratywna i proceduralna krytyka, znajdująca się w jego świadomości, nie jest wystarczająca do kreowania idei. Twórca, który wymyśla nowe światy, posiada ponadto wiedzę - powiedzmy utajoną - której nie można automatycznie przenieść do świadomości. Deficyt tej ostatniej uniemożliwia krytykowi generowanie idei podobnych do tych, które poddaje osądowi. Powstaje pytanie, czy paradoks Perkinsa nie powoduje, że indywidualne i społeczne oceny twórczości są nietrafne i mało wiarygodne. Żyjemy w czasach prawdziwego renesansu badań nad twórczością typu P i typu H. Można więc żywić nadzieję, że wiedza na jej temat będzie stopniowo przyrastać, że będziemy umieli trafnie odpowiedzieć na fundamentalne pytanie, jak w umyśle powstają nowe i wartościowe pomysły oraz jak dzięki nim dokonuje się ewolucja kultury materialnej i symbolicznej. 2. Twórcze problemy: zagadnienie niedookreśloności Proces formułowania hipotez naukowych czy wysuwania pomysłów literackich zachodzi w czasie rozwiązywania specyficznych problemów, które będę nazywał twórczymi lub niedookreślonymi (Ul defined problems). W dobrze sformułowanym problemie występują cztery aspekty: cel, warunki wyjściowe, dane o możliwej ich transformacji i przeszkody. Tymczasem w problemie twórczym - zgodnie z tym, co powiedziałem w rozdziale I - cel na ogół rodzi się dopiero w trakcie działalności ukierunkowanej na określoną dziedzinę. Improwizacja muzyczna, przypadkowo wykonany rysunek czy fascynująca książka naukowa mogą pobudzić sprawcę do postawienia nowego pytania, na które jeszcze nikt nie próbował odpowiedzieć. Mogą ułatwić 91 odkrycie dziewiczego tematu. W tych problemach cele są z reguły niejasne, nieskrystalizowane, rozmyte, niestabilne i często ulegają zmianie w kolejnych etapach pracy. Uczony i pisarz działają w warunkach niepewnych i wieloznacznych. W trakcie ich myślenia pojawiają się liczne przeszkody i niespodzianki. Niedookreśloność problemów to cena, jaką płaci twórca za satysfakcję płynącą z przekraczania granic ludzkich dokonań i możliwości, za wymyślenie czegoś nieprawdopodobnego. Taki problem rozwiązywał Eliot, który postanowił w roku 1914 napisać długi i nowatorski poemat Ziemia jałowa. Początkowo ani jego temat, ani jego konstrukcja nie były sprecyzowane. Wybitny poeta wielokrotnie podejmował różnorodne wątki i później je odrzucał. Wykazywał niezdecydowanie, jaką wybrać ścieżkę. W trakcie czytania książki o mitach występujących w odmiennych kulturach, w czasie powrotu do wielkich klasyków, takich jak Szekspir i Dante, w czasie obserwacji codziennego życia w Londynie zaczynał się krystalizować temat, rodziły się kolejne części poematu, jego wątki, epizody, idee. Ogromną rolę w aktywności twórczej Eliota odegrał jego przyjaciel, poeta - imagista, Pound. Jego krytyczna ocena manuskryptu zainspirowała autora do rozwinięcia tematu, do licznych zmian, do wyeliminowania powtórzeń i fragmentów monotonnych. W takich warunkach nieokre-śloności powstał jeden z największych utworów literackich naszego stulecia. Problemy twórcze - podobnie jak problemy ekspansywne - występują w czterech światach: w sferze materialnej, społecznej, symbolicznej i psychologicznej. W tym miejscu nie chcę ich charakteryzować. Ograniczę się tylko do ważnego ich podziału, dokonanego przez Guilforda (1978); podziału, który uważam za jedno z najwybitniejszych osiągnięć psychologii. Aby koncepcję Guilforda przystosować do naszych potrzeb, muszę ją trochę zmodyfikować, za co przepraszam autora. Wyróżnię problemy konwergen-cyjne i dywergencyjne. Pierwsze z nich mają tylko jedno poprawne rozwiązanie. Uczony, który postawił sobie pytanie, jaka jest suma kątów w trójkącie; czy zmienia się w zależności od rodzajów i wielkości tej figury geometrycznej, rozwiązywał taki problem. Ma on tylko jedno rozwiązanie trafne, nie zmieniające się przez tysiąclecia: w przypadku płaszczyzny euklidesowej, suma kątów wewnętrznych każdego trójkąta równa się 180°. Podobny problem rozwiązywali Watson i Crick. Sformułowali sobie pytanie, jaka jest struktura przestrzenna DNA? Wysuwali różnorodne pomysły, które początkowo okazywały się błędne. W końcu sformułowali model podwójnej spirali, potwierdzony przez dane empiryczne. Jest to jedyne poprawne rozwiązanie, które - w dającym się przewidzieć czasie - nie straci swojej wartości; DNA miał taką strukturę już miliony lat temu i prawdopodobnie nie zmieni jej w ciągu przyszłych milionów lat. Problemy konwergencyjne są na ogół lepiej określone i prostsze bywają kryteria ich oceny: wyniki albo są prawdziwe, albo fałszywe, albo użyteczne albo bezwartościowe. Często - zgodnie z odkryciem Bronowskiego - mają również określone walory estetyczne. Bardziej interesujące - szczególnie z psychologicznego punktu widzenia - są problemy dywergencyjne. Dopuszczają one wiele rozmaitych rozwiązań, które mogą być bardziej lub mniej wartościowe teoretycznie i praktycznie. W problemach tych sprawca ma większą swobodę wyboru drogi. Na konkurs architektoniczny wpływa wiele projektów; każdy ma swoje zalety i wady. Komisja konkursowa wybiera jeden z nich, który - po realizacji - często okazuje się mniej cenny niż projekty odrzucone. Typowym problemem dywergencyjnym była reforma gospodarcza Bal-cerowicza (por. Kozielecki, 1995), która miała wiele elementów innowacyjnych. W każdym razie nikt przedtem nie przeprowadzał tak gigantycznej transformacji społecznej i gospodarczej. Cele tej reformy były początkowo nieskrystalizowane i rozmyte. Reformatorzy wiedzieli tylko, że trzeba przejść z gospodarki planowanej do gospodarki rynkowej. Musieli samodzielnie ustalać klaster celów i metody ich realizacji. Warunki wyjściowe były niejasne. Jak mówił Balcerowicz, niektórzy oponenci przemian świadomie zamulali kanały przepływu informacji. Występowało wiele przeszkód natury ekonomicznej i psychologicznej. Tę terapię szokową trafniej chyba byłoby nazwać grą transgresyjną z naturą i z ludźmi niż problemem niedookreślonym. Problemy dywergencyjne dominują w technice, gospodarce, oświacie i polityce. Wprawdzie wielu dogmatycznych ludzi władzy często twierdzi, że wybrali "jedynie słuszne rozwiązanie", ale twierdzenie to przypomina trochę groteskę. 93 92 Na danym etapie historycznym ludzie wybierają najlepsze - ich zdaniem - rozwiązanie problemu dywergencyjnego. Później - wraz ze wzrostem wiedzy i zmianą upodobań - wytwarzają nowe pomysły, które bardziej odpowiadają ich potrzebom. Ewolucyjne zmiany w produkcji komputerów czy leków na nadciśnienie tętnicze, potwierdzają ten pogląd. Chociaż wielu uczonych, szczególnie amerykańskich, uważa, że wszelkie rodzaje twórczości można opisać w terminach rozwiązywania problemów (problem solving), osobiście uważam ten pogląd za wątpliwy. Szczególnie trudno jest stosować tę konwencję do twórczości artystycznej na przykład do wybitnych dzieł Prousta, Mozarta czy Gombrowicza. Może odpowiedniejszy w tej dziedzinie okaże się termin "temat", który się rozwija, dzięki pracy pisarza lub kompozytora. 3. Proces twórczy: wytwarzanie i ocena pomysłów Polya napisał (1964), że "aby dokonać odkrycia trzeba, po pierwsze, mieć rozum i szczęście. Po drugie zaś należy siedzieć w napięciu i oczekiwać, aż pojawi się błyskotliwy pomysł". Jeśli pogląd ten nie jest całkowicie fałszywy, to na pewno można mu zarzucić prymitywizm. Jeszcze raz okazało się, że wybitni uczeni niewiele mogą powiedzieć o swojej pracy twórczej; przypominają ptaka, który śpiewa, lecz nie wie, jak powstaje melodia. Wprawdzie we współczesnych czasach nie umiemy w pełni odpowiedzieć na pytanie, jak ludzie odkrywają problemy i jak rodzi się w ich umysłach nowa idea, ale wiemy na pewno, że procesy te są bardziej złożone (por. Weisberg, 1988; Boden, 1990; Nęcka, 1995). W procesie twórczym, niezależnie od tego, czy zachodzi on w problemach konwergencyjnych czy dywergencyjnych, czy rozwija się w głowie Hawkinsa czy też przedszkolaka, można wyróżnić dwa podprocesy, dwa aspekty czy dwa niezmienniki. Pierwszym jest wytwarzanie pomysłów rozwiązań (idei), drugim - ich ocena. Mogą one przebiegać sukcesywnie lub jednocześnie. Są nierozłączne od siebie jak dwa płuca. Podział ten nie ma nic wspólnego z dychotomizacją lub rozszczepianiem umysłu. Nie fantazju- 94 je, lecz opisuję strukturę myślenia twórczego, którą można by nazwać stałą antropiczną, uwarunkowaną biologicznie i kulturowo. Informacje z pamięci Informacje ze środowiska Rozwiązanie W związku z tymi prawidłowościami, wyróżniłem już w latach sześćdziesiątych (Kozielecki, 1966) system twórczy, składający się z dwóch układów: generatora pomysłów i ich ewaluatora. Schemat tego systemu przedstawiam na rysunku 4. --- :> Generator pomysłów Pomysły Pętla zwrotn Ewaluator pomysłów / ^ / a ^ Rys. 4. Funkcjonalny system twórczy w pamięci roboczej System ten, chociaż ma charakter hipotetyczny, jest potwierdzany przez liczne dane empiryczne. Wymaga to pewnych wyjaśnień. W psychologii wyróżnia się dwa główne rodzaje pamięci, które będę omawiał w rozdziale VII: pamięć trwałą przechowującą wiedzę deklaratywną i proceduralną oraz pamięć roboczą, w której wiedza ta jest przetwarzana (por. Baddeley, 1986; Medin, Ross, 1992). W tej ostatniej zachodzą podstawowe procesy poznawcze, takie jak spostrzeganie, myślenie i podejmowanie decyzji. W niej rozwija się też proces twórczy. Zakładam, iż generator pomysłów i ich ewalu-ator są składnikami pamięci roboczej. Chciałbym z naciskiem podkreślić, że układy te mają charakter funkcjonalny, powstają one wówczas, gdy sprawca zaczyna rozwiązywać problemy. W żadnym przypadku nie należy ich traktować jako stałych struktur, podobnych do części maszyny. Wykorzystując błyskotliwą myśl Norwida, można powiedzieć, że system twórczy nie jest-w pamięci roboczej, ale w niej bywa. Sądzę, że twierdzenia o generatorze i ewaluatorze pomysłów są lepiej zakorzenione w danych empirycznych niż wiele poglądów na temat głębokich struktur osobowości czy nawet - mózgu człowieka. Jak funkcjonuje ten system? Jak sprawca formułuje nowe i wartościowe pomysły? Podstawową rolę w procesie twórczym odgrywa materiał myślenia, 95 ii! czyli przetwarzane tworzywo. Materiałem tym jest wiedza zakodowana w pamięci trwałej oraz aktualne informacje, płynące ze środowiska ekosocjokulturowego. Często uczeni nie doceniają roli tego drugiego źródła danych; budują więc fałszywy obraz twórcy zamkniętego we własnej twierdzy. Tymczasem w wielu problemach informacje pochodzące z otoczenia decydują o powodzeniu. Szczególne znaczenie w twórczości typu H ma wiedza o kulturze: "o kulturze we mnie" i "o kulturze poza mną". Jak uzasadnił Simonton (1988), ewolucja kultury, która zachodzi pod wpływem nowych odkryć, wynalazków czy dzieł literackich, jest możliwa dzięki temu, że sprawca w sposób nowatorski syntetyzuje składniki zastanej kultury lub dodaje do nich nowe formy. Wybitni uczeni, artyści czy nowatorzy posiadali na ogół głęboką wiedzę z różnych dziedzin. Strawiński miał szeroką wiedzę o rosyjskiej muzyce ludowej. Interesował się piosenkami śpiewanymi na przedmieściach miast szwajcarskich i francuskich, a jednocześnie studiował nowatorskie dzieła kompozytorów z początku naszego wieku. Dzięki temu mógł napisać balety Ognisty ptak i Pietruszka, będące unikatową mieszanką tradycji i nowoczesności. Znajomość różnych kultur i przebywanie w środowisku wielokultu-rowym często w dużym stopniu wpływa na to, co rodzi się w generatorze i ewaluatorze pomysłów. Duże znaczenie ma również - jak już wspomniałem poprzednio - wykorzystanie zdobyczy własnej kultury, szczególnie prądów umysłowych, dzieł sztuki materialnej i symbolicznej, które zostały zapomniane lub nigdy nie były upowszechnione (por. Schipper, 1994). Odkrycie na nowo dzieł kultury antycznej w czasach renesansu lub wykopaliska archeologiczne zaowocowały wielością prac z dziedziny filozofii, sztuki, literatury czy teologii. Jeden z uczonych powiedział mi, że "wszystko już było", że jesteśmy epigonami naszych poprzedników. Pogląd ten nie jest prawdziwy, ale nie ulega wątpliwości, że ludzie powinni lepiej znać własną kulturę, aby nie powtarzać jej osiągnięć, lecz je rozwijać i wychodzić poza granice tego, co zostało stworzone przez przeszłe pokolenia. Właśnie jedną z osobliwości transgresji twórczych jest to, że czynności przygotowawcze dominują w nich nad czynnościami wykonawczymi (por. Getzels, Csikszentmihalyi, 1976). Jak pracuje generator i ewaluator pomysłów rozwiązania? Nie podzielam poglądów tych uczonych, filozofów, pisarzy czy teologów, którzy twierdzą, że istnieje nieprzekraczalna granica między myśleniem twórczym a myśleniem konwencjonalnym, że twórczość jest pełna tajemnic, zjawisk nienaturalnych, natchnień i epizodów mistycznych. Co więcej, spotykam się z poglądami, zgodnie z którymi twórca jest kierowany przez jakieś siły nadrzędne. Jak wyraża się Miłosz: "jestem we władzy daimoniona". Te przekonania -chociaż piękne - są fałszywe i szkodliwe społecznie. Zgodnie z danymi empirycznymi, które śledzę już prawie czterdzieści lat, nie ma alpejskiej przepaści między różnymi rodzajami myślenia. Myślenie twórcze ma jednak swoje cechy specyficzne, zwane przeze mnie osobliwościami. Takich osobliwości jest dużo. Jedną z nich jest to, że nie można go zaplanować, zaprogramować i przewidzieć, tak jak planuje się procesy technologiczne. Pisarz Fowers trafnie ujął tę osobliwość: "Prawdopodobnie sądzi pan - zwrócił się do dziennikarza przeprowadzającego wywiad - że pisarze zawsze pracują według z góry zafiksowanego planu, że przyszłość przewidywana w rozdziale pierwszym jest absolutnie zgodna z teraźniejszością opisywaną w rozdziale trzynastym... pisarz tworzy dla różnych powodów: dla pieniędzy, dla sławy... Tylko jeden powód jest wspólny dla wszystkich: chcemy wymyślać światy tak realne, jak obecny, ale różne od niego... dlatego też nie możemy planować. Świat jest organizmem, a nie maszyną. My również wiemy, że stworzony przez nas świat musi być niezależny od kreatora: tymczasem świat zaplanowany... jest martwy". W tej dość barwnej wypowiedzi znajdują się doniosłe treści. Fowers zwraca uwagę na spontaniczny, żywiołowy charakter twórczości; dowodzi, że jej reguły powstają w trakcie pracy. Nie twierdzi jednak, że jest ona niepoznawalna. Wiele danych wskazuje, że w myśleniu twórczym można wyróżnić dwa poziomy (por. Sternberg, 1985; Nęcka, 1995). Poziom strategiczny decyduje o ukierunkowaniu i kontroli czynności. Na tym poziomie kluczową rolę odgrywają heurystyki, czyli ogólne reguły, zasady i metody, które ukierunkowują proces twórczy, które decydują o jego dynamice i zmienności, ale które są jednak zawodne. Stosowanie ich jest pewną sztuką. Reguły heury-styczne, takie jak "zmieniaj kierunek poszukiwań, gdy obecny okazał się bezowocny", "wypatruj niespodzianek" czy "wykorzystaj wiedzę z pokrew- 97 96 nej dziedziny" są nader proste. Istnieją jednak heurystyki bardziej zaawansowane, których stosowanie wymaga prodigialnych zdolności, głębokiej wiedzy i szczęścia. Nie każdy posiada te zasoby. Ważną i paradoksalną heurystyką jest zasada, która zaleca pracę wstecz. Sprawca przyjmuje, że problem został już rozwiązany, że osiągnął on końcowy wynik. Sztuka polega na przekształceniu sytuacji końcowej w sytuację początkową. Ta zasada jest pożyteczna głównie w prostszych problemach konwergencyjnych, dopuszczających jedno poprawne rozwiązanie. Z takimi problemami mamy do czynienia w twórczości typu P. W jednym z nich, zwanym "Problemem z wodą", dane są dwa naczynia: dziewięciolitrowe i czte-rolitrowe. Chodzi o to, aby za ich pomocą nalać do większego naczynia dokładnie sześć litrów wody. Rozwiązanie tego problemu bywa trudne, jeśli zaczynamy pracować od sytuacji początkowej do sytuacji końcowej. Dopiero heurystyką, zalecająca działanie wstecz, pozwala osiągnąć prawidłowy wynik po kilku krokach (Kozielecki, 1969). Wynik ten z reguły okazuje się psychologicznie nowy. Jeszcze bardziej sophisticated jest heurystyka, która zaleca bierne podporządkowanie się autonomicznemu dziełu (Bruner, 1971), a którą można by nazwać zasadą autopokory. Wydaje się ona niezgodna z modelem aktywnego sprawcy, który, jak aktor na scenie, kieruje własnymi krokami. Jest szczególnie przydatna w problemach dywergencyjnych typu H, a głównie w pracy literackiej czy plastycznej i to w ich końcowych fazach. Afirmując ją, sprawca podporządkowuje własne Ja swojej idei, koncepcji, wytworowi... Przyjmuje, że żyją one własnym życiem i dlatego pozwala im dalej się rozwijać zgodnie z ich swoistą logiką. Wierzy, że "same" znajdą końcowe rozstrzygnięcie, które będzie kunsztowne i wartościowe. Ciągła kontrola procesu twórczego w generatorze i ewaluatorze raczej hamuje niż ułatwia jego przebieg. Twórca biernie kontempluje, a dzieło się "rozwija o własnych siłach". O ile wiem, taką heurystykę z powodzeniem stosował Lem, pisząc końcowe fragmenty Solaris (por. Bereś, 1987). Może dlatego stworzył arcydzieło literatury science-fiction. Ale heurystyka ta - podobnie jak wszelkie reguły tego typu - cechuje się dużym stopniem zawodności i może doprowadzić do niepowodzenia, a nawet do rezygnacji z dalszej pracy. 98 Ludzie stosują heurystyki nie tylko w procesie twórczym, ale również w zadaniach konwencjonalnych i stereotypowych. Najprostszą z nich jest zasada "potrząśnij", która często pozwala naprawić urządzenie techniczne. Różnica polega na tym, że twórca - szczególnie twórca wybitny - umie wykorzystać heurystyki "mocne", które są trudne, ale które częściej pozwalają na dokonywanie odkryć i wynalazków. Poziom strategiczny (wyższy) steruje poziomem wykonawczym (niższym), czyli decyduje o tym, jakie operacje i w jakiej kolejności przeprowadza generator i ewaluator. Jeśli twórca akceptuje heurystykę pracy wstecz, to jego proces myślenia będzie rozwijał się inaczej niż wtedy, gdy wybiera przeciwny kierunek rozwiązywania problemu. Operacje umysłowe są podobne we wszystkich rodzajach myślenia. Człowiek przetwarza materiał, czyli wiedzę za pomocą takich czynności umysłowych, jak porównywanie, tworzenie skojarzeń, analiza, synteza, abstrahowanie, analogia, transformacja czy poszukiwanie metafor. Jednak czynności wykonawcze w procesie twórczym mają pewne specyficzne właściwości. Analogie są bardziej zaskakujące. Skojarzenia obejmują tak odległe sfery, że często szokują jak "kęs istnienia" w wierszu Leśmiana. Metafory cechują się oryginalnością i trafnością. Transformacje, głównie dotyczące wyobrażeń, wydają się nieprawdopodobne. Wybitny psycholog postaci, Duncker (1945) sformułował problem, który polegał na usunięciu wrzodu żołądka bez niszczenia zdrowej tkanki organizmu. Wzbudził on zainteresowanie wielu badaczy, również autora niniejszej książki. Okazało się, że odległe analogie wojskowe, których treścią były relacje o rozproszeniu ł koncentracji wojsk, pomagały rozwiązać ten trudny problem. Generator i ewaluator pomysłów, znajdujące się w pamięci roboczej, pracują więc na dwóch poziomach: strategicznym i wykonawczym, wyższym i niższym. Chociaż są to układy heurystyczne, to jednak sądzę, że w procesie oceny pomysłów pewną rolę mogą odgrywać dobrze określone i niezawodne reguły algorytmiczne; szczególnie dotyczy to problemów konwergencyjnych. 99 4. Praca Picassa nad Guernicą Aby zilustrować przebieg procesu twórczego i funkcjonowanie generatora oraz ewaluatora pomysłów, opisze prace Picassa nad malowidłem Guernicą. Wiadomość, że samoloty nazistowskie zbombardowały małe baskijskie miasto o tej samej nazwie, wzbudziła motywacje artysty do wykonania obrazu poświeconego temu tragicznemu wydarzeniu. Dzieło jego znalazło się na wystawie międzynarodowej w Paryżu. Nie jest sprawą przypadku, że malowidło to zainteresowało wielu badaczy (Winner, 1982; Weisberg, 1988; Gardner, 1993). Twórca kubizmu wykonał do niego przeszło czterdzieści szkiców, które przeważnie numerował i datował; kilkanaście z nich obejmowało całą kompozycję, treścią pozostałych były poszczególne fragmenty malowidła, takie jak ludzie, zwierzęta, przedmioty. Ponadto badacz dysponuje siedmioma fotografiami, wykonanymi w różnych fazach powstawania obrazu. Materiały te mają bezcenną wartość naukową. Pozwalają krok po kroku śledzić jak rodziło się arcydzieło. Aby móc zrozumieć przebieg procesu twórczego Picassa, trzeba najpierw opisać jego końcowe dzieło, które niełatwo jest ująć w słowa. Artysta rozwiązywał typowy problem dywergencyjny, mający praktycznie nieskończenie dużo rozwiązań; treść obrazu Guernicą, jego forma i kompozycja mogły być różnorodne. Picasso zdecydował się na stworzenie gigantycznego malowidła o rozmiarach 350 cm na 780 cm. Zostało ono wykonane w odcieniach szarości, zaczynając się od barwy białej, a kończąc na barwie prawie czarnej. Jego centralną figurą jest koń z podniesioną głową, przeżywający śmiertelne męki. Ponad nim znajduje się słońce z umieszczoną na nim żarówką. Ptak wznosi się ku słońcu. Z lewej strony obrazu jest wielki byk, którego zdeformowanej postaci nie umiem opisać. Poniżej Picasso namalował matkę z głową przechyloną do tyłu i ustami, z których wydobywa się krzyk; trzyma ona w ręku martwe dziecko. Prawie w centrum malowidła widać kobietę, wychylającą się z płonącego domu i trzymającą lampę. Po jej prawej stronie, inna kobieta - z palącym się ubraniem - wyskakuje z budynku. Poniżej, chyba również kobieta, biegnie do centrum akcji. Na dole malowidła widać głowę i ręce posągu bojownika; w jednej z nich trzyma złamany miecz. 100 Guernicą, pełna zdeformowanych postaci i przedmiotów, tworzy zwartą całość; mógł ją stworzyć tylko genialny artysta. Na podstawie materiałów, o których już wspomniałem, można zrekonstruować proces twórczy. Moja rekonstrukcja będzie jedną z możliwych. Ogromną rolę w pracy Picassa odgrywała jego wiedza i doświadczenie malarskie. Pilnie studiował dzieła swoich poprzedników: impresjonistów, ekspresjonistów i Cezanne'a. Interesował się maskami nigeryjskimi, a także złudzeniami optycznymi, które opisał James. Czytał poetów symbolistów i pasjonował się odkryciami Einsteina. Zgromadził bogate doświadczenie w czasie opracowywania zasad kubizmu. Jego pamięć trwała przypominała pełny magazyn. Ponadto żył w Paryżu, będącym centrum życia kulturalnego Europy. Po zbombardowaniu baskijskiego miasta bezzwłocznie przystąpił do pracy z ogromnym zasobem informacji zakodowanych w pamięci i płynących ze środowiska socjokulturowego. Jego proces twórczy składał się z wielu faz i etapów, sterowanych przez reguły heurystyczne. Niepełna dokumentacja pozwala mi opisać tylko nieliczne z nich. Z praktyczną pewnością twierdzę, że Picasso przyjął zasadę: "Wykorzystaj osiągnięcia tematyczne i formalne ostatnich swoich obrazów'. Kierując się nią, włączył do malowidła konia i byka, występujących na płótnach poświęconych corridzie. Pojawiła się również kobieta z lampą. Pewne wcześniejsze odkrycia artystyczne, dotyczące kompozycji i deformacji postaci, zostały wykorzystane w Guernice. Jednak artysta nie naśladował swoich przeszłych dokonań, raczej je twórczo przetwarzał. Heury-styka ta pozwalała więc na innowacyjną kontynuację własnego stylu malarskiego. Znacznie donioślejszą rolę odegrała zasada: "Zacznij od sformułowania ogólnej wizji obrazu, później zaś kolejno doskonal jego fragmenty'. Picasso początkowo wykonał całościowy szkic dzieła, następnie zaś rysował poszczególne jego części. Bohaterowie tacy jak koń, byk, kobieta z lampą, o których wspomniałem, są obecni w ostatecznej wersji, ale ich umiejscowienie i kompozycja ulegały ciągłym zmianom. Zarówno centralne postacie, jak ł elementy drugoplanowe były ustawicznie poprawiane i modyfikowane aż osiągnęły wysokie kryteria artystyczne. Zatem generator wytwarzał cząstkowe pomysły, a ewaluator na ogół ich nie akceptował i pętlą zwrotną przesyłał je do poprawki. 101 Następna zasada ściśle wiąże się z poprzednią: "Jeśli praca nad fragmentami wykaże, że całość obrazu jest niedoskonała, zmień jego początkową wizję'. W takich przypadkach Picasso wykonywał nowy szkic całości, modyfikując jego pierwotną kompozycję. W środkowym okresie pracy nad Guernicą artysta wprowadził elementy dodatkowe, które usunął przed zakończeniem dzieła. Ewaluator zatem nie tylko przesyłał pomysły do poprawki, ale również je odrzucał. W pewnych przypadkach twórca przeżywał stan wahania i niezdecydowania, co do tego, co włączyć do końcowej wersji. Gdy po długich pracach przygotowawczych przystępował do malowania dzieła Guernicą, centrum obrazu było zdominowane przez buntownika z podniesioną ręką i zaciśniętą pięścią; ta postać w ogóle nie znajdowała się w początkowych szkicach. Picasso stopniowo ją modyfikował, aż do momentu, gdy została usunięta z ostatecznej wersji. Interesujące, że dokonywał poprawek nawet wówczas, gdy Guernicą znajdowała się w pawilonie wystawowym w Paryżu. Z tego skróconego opisu wynika, że proces twórczy składał się z wielu kroków, w których malowidło było komponowane, rewidowane i doskonalone. Generator wytwarzał liczne pomysły. Ewaluator zaś je oceniał. Praca tego ostatniego była specyficzna w działalności Picassa. Artysta przyjął surowe kryteria doskonałości i dlatego ewaluator rzadko przyjmował pierwsze pomysły. Częściej odsyłał je do poprawki albo w ogóle odrzucał. W pewnych okresach wykazywał też niezdecydowanie. Taka praca ewaluatora powodowała, ze malarz ciągle modyfikował swoje idee plastyczne. Psychoanalitycy twierdzą, że w pracy Picassa zasadniczą rolę odgrywała nieświadomość. Nie mam dostatecznych dowodów, aby przyjąć lub odrzucić tę hipotezę. Wprawdzie na obecnym etapie badań nad transgresjami twórczymi nie umiemy jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, jak powstają nowe pomysły, ale jesteśmy w stanie wysunąć wiele prawdopodobnych hipotez dotyczących heurystycznego procesu twórczego. I to jest krok naprzód. 102 5. Skutki uboczne zaangażowania twórcy Aktywność twórcza wymaga zaangażowania, silnej i trwałej motywacji, nakładów energii i czasu, koncentracji uwagi na trudnym problemie, czasem - "natchnienia". W trakcie tej aktywności powstają różnorodne skutki uboczne; należą do nich zmiany świadomości twórcy (por. Beveridge, 1960; Kozielecki, 1979; Nęcka, 1995). Zmiany te bywają chwilowe i mijają po rozwiązaniu skomplikowanego problemu. Jednak mogą również trwać dłużej j wówczas mówimy o stanach świadomości. Wreszcie, w krańcowych przypadkach te ostatnie przekształcają się w stałe cechy świadomości i osobowości. Empiryczne badanie tych zjawisk jest trudne; badacze czerpią wiedzę o nich z bezpośrednich obserwacji lub z autobiografii i biografii uczonych, pisarzy, artystów. Często zmienia się poczucie czasu. Jak napisałem w rozdziale III, czas subiektywny, czyli psychologiczny, należy do zjawisk nader złożonych. Rytm jego może być cykliczny, linearny lub mieszany, może być regulowany przez powtarzające się zjawiska przyrody lub może przypominać lecącą do przodu strzałę. Trwanie życia jest najwyższą wartością i ludzie - szczególnie ci o orientacji transgresyjnej - starają się przedłużyć brzegi swojej egzystencji. Chyba u większości twórców występują pewne zmiany w poczuciu czasu subiektywnego, które przypominają osobliwości, złudzenia lub aberracje. Jedną z tych osobliwości bywa poczucie uciekającego czasu. Sprawcom wydaje się, że płynie on coraz szybciej, że przyspiesza, że galopuje. Wrażenie to nie jest przypadkowe. Z reguły postępy w rozwiązywaniu problemów kon-wergencyjnych i dywergencyjnych są wolniejsze niż to przewidywał uczony czy pisarz. Często słyszę słowa: "jak dużo zostało jeszcze do zrobienia". Przekonanie o uciekającym czasie rodzi poczucie winy lub wstydu. Człowiekowi wydaje się, że trwoni czas na niepotrzebne czynności, takie jak wypoczynek, kontakty z kolegami, oglądanie telewizji. W związku z tym ogranicza te czynności, a jednocześnie wydłuża okres pracy. Rozwiązuje swój problem również w nocy czy na urlopie. Biologii nie można oszukać. Nadmierna praca wywołuje często stan stresu* nadciśnienie, wrzody żołądka, udar mózgu. Gra z czasem to jedna z nielicznych gier, którą człowiek zawsze przegrywa. 103 Twórca, głęboko zaangażowany w wymyślanie nowych światów, częst identyfikuje się ze swoim dziełem; identyfikacja ta może dotyczyć osób lut struktur symbolicznych. Pisarz utożsamia się z bohaterami swoich książek, Gdy Mickiewicz pisał Improwizację Konrada, był Konradem. Aktor wcho^ dzi w rolę Hamleta i myśli jak duński książę. Uczonego wiążą tak siln związki ze swoimi konstrukcjami intelektualnymi, że czasem przejawia "oj cowski afekt do hipotez". Traktuje je jak swoje dzieci. Taka identyfikacja - jak wszystko na tym świecie - ma swoje zalety i wady, Może zwiększać motywacje do dalszej pracy. Rodzi uczucia pozytywne, które nie tylko dynamizują czynności, lecz pełnią role informacyjną. Ale jej konsekwencje mogą być również negatywne. Beveridge opisuje przypadki, gdy uczeni, wykazujący ojcowski afekt do hipotezy, podporządkowują się jej. Chcą - raczej bezwiednie niż świadomie - żeby okazała się prawdziwa W procesie weryfikacji przeceniają fakty, które ją potwierdzają, jednocześnie są ślepi na dane, które jej przeczą. Takie nastawienie hamuje rozwój nauki. Identyfikacja ze swoim dziełem może - w krańcowych przypadkach -prowadzić do rozmycia tożsamości jednostki, związanej z pamięcią epizodyczną i wspomnieniową. Traci ona poczucie własnego Ja, co utrudnia przystosowanie się do świata i zaburza normalne kontakty z otoczeniem społecznym. Na podstawie wieloletnich obserwacji Eliot sformułował twierdzenie, że u wybitnych artystów następuje rozszczepienie między człowiekiem a jego umysłem, który tworzy nowe idee. Człowiek przebywa wśród rzeczy i ludzi, a umysł żyje w świecie symboli, metafor, mitów, iluzji. To rozdwojenie ułatwia produkowanie arcydzieł, ale jednocześnie może utrudniać rozwój dojrzałej tożsamości. W tym twierdzeniu tkwi ziarno prawdy. Wreszcie, wielu autorów, jak na przykład Koestler, zwraca uwagę na to, że ludzie twórczy i intelektualiści są często yjyobcowani ze swojego środowiska. Zjawisko to ma swoje rzeczywiste źródła. Ludzi ci żyją w "małym świecie": jego przestrzeń często ogranicza się do laboratorium, kliniki, własnego biurka, przy którym miesiącami, a czasem - latami, tworzą swoje wymyślone światy: światy abstrakcyjne lub wyobrażeniowe. Długotrwałe przebywanie w małym świecie - w bibliotece, w swojej pra-104 cowni - z konieczności powoduje zerwanie związków z dużym światem, ze światem instytucji, wielkich wydarzeń politycznych czy kulturalnych. To wyobcowanie w pewnych przypadkach jest korzystne. Pozwala się skupić na trudnym problemie, pozwala lepiej wykorzystać swoje moce motywacyjne i intelektualne. W wieży z kości słoniowej powstają często arcydzieła lub przełomowe odkrycia naukowe. Ale takie wyobcowanie prowadzi również do negatywnych skutków. Ludzie, żyjący w małym świecie symboli, często przestają rozumieć duży świat. W krańcowych przypadkach tracą poczucie realizmu. Łatwo stają się ofiarami osobników bez skrupułów. Dopiero osobisty kryzys lub traumatyczne wydarzenia powodują, że doznają shock therapy offacts, którą ciężko przeżywają. Bilans wyobcowania ze środowiska jest prawie zawsze niekorzystny. Nie twierdzę, że skutki uboczne, takie jak zmiany stanów świadomości, występują u wszystkich osób twórczych. Taki pogląd byłby sprzeczny z oczywistą tezą, że istnieją powszechne i nieusuwalne różnice indywidualne między ludźmi. Wielu uczonych nie ma poczucia wyobcowania. Przeciwnie, są oni aktywni w dużym i małym świecie. Osiągają sukces nie tylko w laboratorium, ale również w polityce; wystarczy wspomnieć Sacharowa. 6. Teoria skokowa i teoria przyrostowa Teorie - szczególnie teorie ogólne - są esencją nauki: bez nich przypomina ona pojazd pozbawiony silnika. Ale aby odważyć się konstruować systemy teoretyczne, dana dyscyplina naukowa musi osiągnąć wysoki stopień dojrzałości, musi zgromadzić dostateczną pulę faktów. Psychologia twórczości •" twórczego myślenia nie wzniosła się na taki poziom. Mimo to uczeni, tacy jak matematycy, psychologowie czy filozofowie sformułowali wiele różnorodnych teorii twórczości. Nie mają one wielkiego znaczenia poznawczego, nie wyjaśniają ważnych osobliwości, które pojawiają się w czasie powstawania nowych idei, nie są zdolne odsłonić ukrytych mechanizmów funkcjonowania generatora i ewaluatora. Mimo to mają pewną wartość naukową. Wszystkie teorie twórczości można w zasadzie podzielić na dwa rodzaje. 105 Zgodnie z teorią skokową proces twórczy jest nieciągły, a mówiąc szczegółowiej - pomysły i idee pojawiają się nagle. Najbardziej charakterystycznym zjawiskiem są olśnienia, czyli iluminacje (por. Hilgard, 1967). Często po przerwaniu pracy nad danym problemem po serii niepowodzeń, uczony, artysta czy majsterkowicz nagle odkrywają rozwiązanie: formułują wartościową hipotezę, wpadają na pomysł oryginalnego obrazu malarskiego, konstruują urządzenia techniczne. Odkrycia te wydają się proste i oczywiste. Towarzyszą im pozytywne emocje: radość, zdziwienie i zaskoczenie. Watt przez dwa lata bez powodzenia próbował z wielkim zaangażowaniem rozwiązać pewien problem techniczny. Sfrustrowany odłożył pracę na pewien czas. W okresie "bezczynności zawodowej" udał się na spacer. Gdy przechodził przez łąkę, wpadł mu nagle do głowy pomysł regulatora prędkości obrotowej. Dzięki temu olśnieniu wynalazł nową, rewelacyjną konstrukcję. "W książkach poświęconych historii nauki, techniki i sztuki znajduje się wiele przykładów podobnych iluminacji. Olśnienia nie są zjawiskiem elitarnym; pojawiają się nie tylko w pracy uczonego czy artysty, ale występują także w czasie medytacji buddyjskich. Po długim okresie rozmyślań mnich Zeń odkrywa nagle prawdziwą strukturę rzeczy; doznaje iluminacji zwanej satbri. Interesujące, że zjawisko to nie jest obce psychotykom, na przykład schizofrenikom. Ponadto zostało ono potwierdzone przez liczne badania eksperymentalne. Często w trakcie pisania wiersza czy rozwiązywania łamigłówek osoby nagle wpadały na wartościowy pomysł. Teoria skokowa próbuje wyjaśnić iluminację co najmniej w dwojaki sposób. Najczęściej przyjmuje się, że błysk odkrycia jest możliwy, dzięki uprzedniej pracy nieświadomej. Po przerwaniu czynności związanych z problemem, człowiek w dalszym ciągu poszukuje rozwiązania; bezwiednie wykonuje sekwencje operacji umysłowych. Pomysł "wylęga się" poza zakresem uwagi. Dopiero po okresie takiej inkubacji, końcowy produkt trafia do świadomości. Następuje emergencja nowej formy (por. Wallas, 1926). Zgodnie z tymi poglądami, procesy rozwijające się w ewaluatorze i generatorze pomysłów zachodzą w dużej mierze nieświadomie. Według drugiej wersji teorii skokowej, olśnienie związane jest z wygasaniem błędnego nastawienia. Początkowo twórca wybiera kierunek myślenia, 106 który nie prowadzi do rozwiązania. Poszukuje nowej i wartościowej idei w niewłaściwym obszarze. Po przerwaniu pracy człowiek uwalnia się od błędnego nastawienia. Dzięki świeżości umysłu, związanej z wypoczynkiem, może spojrzeć na problem z nowego punktu widzenia, może odkryć nagle oryginalne jego rozwiązanie. Teoria skokowa, tak powszechnie akceptowana przez uczonych, spotkała się z surową krytyką. Weisberg (1988) zwraca uwagę, że opis olśnienia opiera się na niepewnych danych, zawartych w autobiografiach czy pamiętnikach. Dane są mało wiarygodne, ponieważ pamięć ludzka jest zawodna. Autorzy piszą, że poeta angielski, Coleridge wpadł na pomysł poematu Kubla Khan nagle w czasie nocy. Tymczasem z dokumentów wynika, iż już w przeszłości naszkicował jego części. Szkice zawierały oryginalne myśli; nie można więc mówić, że nagle - jak błyskawica - pojawił się w jego głowie gotowy pomysł. Zdarzają się iluminacje, ale są to iluminacje z reguły poprzedzone wieloma wstępnymi próbami. Twierdzenie o nieświadomej pracy umysłu - chociaż możliwe - nie jest dostatecznie udokumentowane. Szczególnie wątpliwe są poglądy Hadamar-da (1964), zgodnie z którymi pomysł rozwiązania "wylęga się albo w płyt-szych, albo w głębszych warstwach podświadomości". Jest to typowa spekulacja, której nawet Freud by nie zaakceptował. Zgodnie z teoria przyrostową (ewolucyjną) proces twórczy składa się z sekwencji małych kroków. Dzięki nim pomysł rozwiązania rozwija się; jest on modyfikowany i wzbogacany. Poprzednie kroki dostarczają zwrotnych informacji, które wskazują kierunek, w jakim powinien posuwać się twórca. W wyniku kolejnych "przyrostów" powstaje gotowy produkt. W tym procesie występują przerwy, powroty do faz poprzednich, pętle, ale nie zmieniają one jego ogólnej struktury, która jest stopniowa. Weisberg (1988) szczegółowo zbadał, jak przebiegało odkrycie podwójnej spirali DNA przez Watsona i Cricka, jak Darwin pracował nad teorią ewolucji, jak Edison wymyślił kineskop, jak Picasso malował Guernicę. W każdym z tych przypadków początkowa koncepcja ewaluowała aż do momentu, gdy osiągnęła formę ostateczną. Twórcy wykorzystywali również Poprzednie swoje pomysły i idee. 107 Teoria przyrostowa jest potwierdzana przez wiele badań. Weber i Dixon (1989) analizowali, jak zmieniał się historycznie kształt igły do szycia materiału. Na rysunku 5 przedstawiłem jej kolejne (hipotetyczne) wersje. Rys. 5. Poprzedniczki współczesnej igły do szycia W wyniku kolejnych przyrostów igła przybierała coraz doskonalszy kształt. Prawdopodobnie jej ewolucja jeszcze się nie zakończyła. Teoria przyrostowa, chociaż potwierdzona przez wiele badań laboratoryjnych i historycznych, nie wyjaśnia skomplikowanego mechanizmu powstawania pomysłów w generatorze i ewaluatorze. Nie jest zdolna wytłumaczyć wielu olśnień, które naprawdę zdarzają się w czasie pracy twórczej, nie umie odpowiedzieć na pytanie, jaką rolę odgrywa w twórczości nieświadomość czy przypadek. Chociaż teoria skokowa i teoria przyrostowa są niedojrzałe, a w każdym razie nie spełniają podstawowych kryteriów dobrej konstrukcji teoretycznej, mają one pewną wartość poznawczą. Przypuszczam, że teoria skokowa pozwala wytłumaczyć pewne zjawiska występujące w problemach konwergen-cyjnych, z jakimi mamy do czynienia w nauce; tak więc szczególnie wiele olśnień zdarzało się w czasie rozwiązywania zadań matematycznych. Teoria przyrostowa jest bardziej przydatna do wyjaśniania procesów dywergencyj-nych, które składają się z sekwencji kroków i faz. Przypuszczam, że w przyszłości z tych cząstkowych teorii - a raczej trzeba by powiedzieć: parateorii - powstanie ogólna teoria twórczości, jeśli zbudowanie takiej teorii jest w ogóle możliwe i potrzebne. 7. Efekty transgresji twórczych Efekty te są bardziej różnorodne niż wyniki rozwiązywania problemów dobrze określonych i konwencjonalnych. Wymienię najważniejsze z nich. W trakcie aktywności twórczej sprawcy formułują hipotezy, dokonują wynalazków, piszą dzieła literackie i muzyczne, które są nowe oraz wartościowe, które należą do transgresji typu H lub typu P. Szczególnie ważne są te pierwsze, ponieważ przekształcają rzeczywistość i rozwijają kulturę. Wytwory te są często tak oryginalne i niezwykle, że wydają się nieprawdopodobne lub - wręcz niemożliwe (Nęcka, 1994). Wywołują one silne reakcje poznawcze i afektywne wśród ludzi, takie jak zdziwienie, zaskoczenie lub nieufność i sceptycyzm. Powiedział Bohr, że kto nie jest zaszokowany teorią kwantów, ten jej nie rozumie. Podobne stwierdzenia są trafne w stosunku do Zbrodni i kary Dostojewskiego czy do wiersza Leśmiana Pan Błyszczyń-ski. Przekroczenie granicy materialnej lub symbolicznej i stworzenie wartościowego wytworu można nazwać powodzeniem w rozwiązywaniu problemów twórczych. Rozwiązywanie ich często kończy się również niepowodzeniem, chociaż to określenie ma trochę inne znaczenie niż w pracy konwencjonalnej i schematycznej. Mimo długotrwałej aktywności twórczej, sprawca nie wymyśla tak nowego i wartościowego pomysłu, który zostałby zaakceptowany przez opinię publiczną i własne środowisko. W latach pięćdziesiątych Ford opracował i wyprodukował nowoczesny samochód, zwany Edsel. Szybko okazało się, że model ten, mimo wielu zalet, został odrzucony przez klientów i przez grupę ekspertów. Totalne fiasko nie załamało zdolnych inżynierów Forda, lecz spowodowało przeformulowanie problemu technicznego. Doszli oni do wniosku, że należy skonstruować pojazd przystosowany do "amerykańskiego stylu życia". To zreformułowanie innowacyjnego problemu dało rewelacyjne wyniki: powstał model zwany Thunderbird, który okazał się największym sukcesem firmy od czasu jej powstania (Drucker, 1985). Reakcją na niepowodzenie jest nie tylko zreformułowanie problemu, ale także jego kontynuacja w dotychczasowej formie, ale przez inny zespół. Wybitny uczony amerykański, Pauling, wraz z zespołem pracował nad DNA. 109 108 Mimo ogromnego nakładu sił i środków nie udało mu się odkryć przestrzennej struktury tego kwasu. Uczeni brytyjscy, Watson i Crick również zaczęli zajmować się tym problemem. Byli w lepszej sytuacji, ponieważ znali błędne ścieżki, po których chodził Pauling. Wykorzystali więc znaną heury-stykę, która zaleca spontaniczne zmienianie kierunku poszukiwań. Starali się przekroczyć granice penetracji, których nikt przed nimi nie umiał przełamać. Dzięki temu wykryli podwójną spiralę DNA, która okazała się rozwiązaniem nie tylko prawdziwym, ale również pięknym. Jak wynika z przedstawionych danych, problemy twórcze rzadko kończą się ostatecznym fiaskiem i rzadko są porzucane przez twórców. Raczej starają się oni je zre-formułować i wykorzystać własne oraz cudze błędy do zmiany kierunku poszukiwań. W trakcie rozwiązywania tego rodzaju problemów często występują niespodzianki, a więc zjawiska zupełnie nieoczekiwane, nieprawdopodobne, zaskakujące, przypadkowe. Historia nauki i sztuki przepełniona jest opisem niespodzianek. Pasteur w trakcie badania nad cholerą drobiu wykrył zupełnie nieoczekiwanie, że osłabione zarazki uodporniają organizmy ptaków. Było to jedno z najdonioślejszych osiągnięć medycyny. Niespodzianki i przypadkowe odkrycia oraz wynalazki zdarzają się przede wszystkim umysłom przygotowanym, które umieją poszukiwać rzeczy nieprawdopodobnych (Be-veridge, 1960). Bardzo często w czasie rozwiązywania problemu twórczego sprawca odkrywa nowy problem, który czasem okazuje się bardziej interesujący i donioślejszy mi problem stary. Problemy rodzą problemy i dlatego aktywność twórcza nie ma wyraźnych granic. Freud w czasie pracy w laboratorium Charcot, który starał się stosować hipnozę w leczeniu pacjentów histerycznych, sformułował pytanie o rolę popędu seksualnego w życiu człowieka. Pytanie to zrodziło wiele szczegółowych zagadnień. Zdaniem Simona (1989), odkrywanie problemów jest wyższym rodzajem twórczości niż ich rozwiązywanie. Badacze wykryli pewne prawa rządzące generowaniem nowych i wartościowych pomysłów. Jak wynika z licznych prac Simontona (1988), istnieje pozytywna korelacja między liczbą wytworów a ich jakością. Im więcej dzieł twórca wyda, tym większe prawdopodobieństwo, że znajdą się wśród nich prace wybitne, a nawet arcydzieła. Szczególnie produktywni są geniusze. Einstein napisał 248 prac, Freud - 330, Edison opatentował przeszło 1000 wynalazków, dzieła Bacha zostały wydane w 46 tomach. Źródła tak wielkiej produktywności bywają różne. Jednym z nich może być usilne dążenie, aby "trwać przez pokolenia". Bogatej twórczości towarzyszy z reguły różnorodność form, stylów i rodzajów wytworów. Pokolenia współczesne i przyszłe mogą więc wybierać te dzieła, które - zgodnie z kryteriami ich epoki - są wybitne lub genialne. Zatem ich autorzy zasługują na trwanie w kulturze. Często oceny potomnych nie pokrywają się z ocenami twórców. Handel uważał, że największą sławę przyniosą mu opery, tymczasem właśnie one są najrzadziej wykonywane. Wielość i różnorodność wytworów twórczych zwiększa prawdopodobieństwo ich długiego trwania. Trafność twierdzenia o zależności istniejącej między produktywnością a jakością wytworów jest wyraźnie ograniczona. Odnosi się ona do wybitnych pisarzy, wynalazców czy uczonych. Tymczasem zbyt duża produktywność twórców przeciętnych, takich jak Kraszewski, z reguły obniża poziom osiągnięć. Powoduje, że ich dzieła stają się wtórne, powielane, graniczące z chałturą. Efekty pracy twórczej, zarówno te oczekiwane, jak niespodziewane, rozwijają kulturę i cywilizację oraz często decydująco wpływają na osobowość jednostki. 8. Kurczenie się czy rozszerzanie? Przed laty odważyłem się rozmawiać z zagranicznym pisarzem o literaturze. Powiedział mi szczerze, że ma duże trudności ze znalezieniem interesujących i nowych tematów do swoich powieści i opowiadań. Wymieniłem kilka spraw ludzkich, które by mnie zainteresowały. Wśród nich znalazł się problem cierpienia i umierania. Odpowiedź mojego rozmówcy była natychmiastowa. Powiedział, że po napisaniu przez Tołstoja genialnego opowiadania "Śmierć Iwana Iljicza", wszystkie utwory poświęcone tej problematyce będą wtórne i powielane. 111 110 Nie umiem powiedzieć, czy w tym przypadku pisarz miał racje, wiem jednak, że w miarę rozwoju cywilizacji ludzkość rozwiązuje kolejne problemy materialne, społeczne i symboliczne. Prawa grawitacji zostały odkryte, struktura DNA - określona, większość praw uczenia się organizmów - sformułowana, mechanizm zbrodni i kary - ujawniony, fenomenologia - opisana. W związku z rym zbiór problemów wymagających twórczości typu H kurczy się. Gdyby ktoś obecnie pracował nad teorią względności, dokony- i wałby transgresji typu P, która - jak wiemy - nie ma wartości historycznej, tylko psychologiczną. Z drugiej strony obserwujemy, że zbiór problemów twórczych, stojących przed ludzkością, rozszerza się. Problemy takie, jak degradacja środowiska ekologicznego, przeludnienie, nowotwory czy AIDS albo nie istniały, albo nie były znane przeszłym pokoleniom. Występują więc dwie przeciwstawne tendencje: z jednej strony, liczba twórczych problemów się kurczy, z drugiej - rozszerza się. Która z tych tendencji jest silniejsza? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Zgadzam się z Simonem, że sztuka odkrywania nowych problemów jest trudniejsza niż ich rozwiązywanie. Jeśli lepiej opanujemy tę sztukę, jeśli będziemy umieli je dostrzegać i jaśniej formułować, to przyszłym pokoleniom nie zabraknie pracy. Przypuszczam, że transgresje twórcze typu P i H, polegające na przekra czaniu granic, same nie mają swoich brzegów. Twórczość będzie ciągle wy zwaniem dla społeczeństw i jednostek: przedszkolaki zawsze będą kreślić swoje oryginalne rysunki, a uczeni oraz ludzie sztuki będą zawsze wydawać { nowe i kunsztowne dzieła. ; ; CZĘŚĆ DRUGA Ukryte mechanizmy psychologiczne i kulturowe "Przyczyny zdarzeń bardziej nas interesują niż same zdarzenia Marcus Cyceron, 106-43 p.n.e. ROZDZIAŁY Dynamika motywacji. Potrzeba hubrystyczna 1. Składniki zasadnicze Punktem wyjścia tej trudnej części będzie dyskurs miedzy krabami. "Dlaczego idziesz tak krętą drogą, przyjacielu - rzekł Pierwszy krab do Drugiego. Musisz nauczyć się chodzić prosto". "Proszę pokazać mi taką drogę - powiedział Drugi - wówczas będę poruszał się prosto jak strzała". Jednak okazało się, że Pierwszy nie zna takiej ścieżki. Przytaczam tę historyjkę dlatego, że pewnym uczonym wydaje się, że poznali utajone mechanizmy psychologiczne i kulturowe najbardziej złożonych działań ludzkich, takich jak twórczość, walka o wolność czy ekspansja władzy; wiedzą również jak jasno je opisać. W rzeczywistości, na obecnym etapie rozwoju nauk społecznych wiedza na ten temat jest niedostateczna oraz pełna niekonsekwencji. Składa się ona nie tyle z dobrze uzasadnionych praw, ile z mniej lub bardziej prawdopodobnych hipotez. Psycholog, socjolog czy kulturoznawca z konieczności muszą chodzić krętą drogą. Dlatego też wiele twierdzeń zawartych w tej części będzie niedookreślonych i niepewnych, które mogą wzbudzić kontrowersje. Kartezjusz radził, że gdy pojawia się trudne zagadnienie, należy je podzielić na części i zajmować się kolejno każdą z nich. Zgodnie z tym, w ukrytym mechanizmie działań transgresyjnych wyróżnię pięć głównych składników. Struktury motywacyjne, do których zaliczamy wewnętrzne siły sprawcze, takiej jak popędy, potrzeby, pragnienia, motywy i dążenia, inicjują, podtrzymują i finalizują zachowania; decydują o ich dynamice. W mechanizmie tym emocje odgrywają złożoną rolę: pełnią funkcję motywacyjną i pozna- 115 ** wczą, inicjują zachowania i w pewnych warunkach są zastępczymi informacjami. Dzięki umysłowi, którego elementami są inteligencja, język i wiedza, sprawca wie, jak osiągać cele oraz jak wykonywać działania zaangażowane. Poza tymi trzema zasobami osobowymi, znaczącą role w różnorodnych działaniach transgresyjnych pełnią warunki socjokulturowe. Nie można pomijać również wpływów losowych, przypadkowych i nie zdeterminowanych, które - jak w przypadku twórczości naukowej - wywierają ogromny wpływ na efekty pracy. Ta "zasadnicza piątka" będzie stanowić treść kolejnych rozdziałów. Jedynie czynnikom losowym nie poświecę oddzielnego miejsca. Nie wiem, jak to można by zrobić. .f. 2. Trzy zbiory potrzeb ludzkich Chcąc uniknąć trudnych i nudnych rozważań teoretycznych z góry przyjmę, że "potrzeby" są głównym elementem ludzkiej motywacji. Uczeni wykazali wielką pomysłowość w ich definiowaniu i klasyfikowaniu (por. Al-derfer, 1992). Sądzę, że najbardziej naturalny i użyteczny w tej książce jest podział ich na trzy zasadnicze zbiory. Potrzeby witalne wynikają z przynależności jednostki do gatunku homo sapiens. Zaspokojenie ich jest koniecznością dla utrzymania egzystencji. Do tego zbioru należą potrzeby materialne i fizjologiczne, takie jak potrzeby pokarmowe, seksualne, zdrowotne czy bezpieczeństwa fizycznego. Mówiąc językiem codziennym, trzeba mieć chleb, dach nad głową i dobrego lekarza, aby żyć. Zaspokojenie ich w krajach rozwiniętych nie jest trudne. Bardziej złożone są potrzeby społeczne, które chyba trafniej nazywać potrzebami powiązania z Innymi lub - interpersonalnymi. Żaden człowiek nie jest samotną wyspą i dlatego więzi międzyosobnicze są tak ważne, nawet dla tych, którzy twierdzeniu temu zaprzeczają. Do tego zbioru należą takie pragnienia afiliacyjne jak przyjaźń, miłość, braterstwo, także - potrzeba dominacji nad innymi czy agresji. Doniosłe znaczenie ma również poczucie bezpieczeństwa społecznego. Wreszcie, potrzeby osobiste są ściśle związane z własnym Ja. Dzięki nim jednostka staje się indywidualnością i niepowtarzalną osobą ludzką. Do tego zbioru zaliczamy takie pragnienia, jak potrzeba osiągnięć indywidualnych, potwierdzanie własnej wartości, dążenie do poznania i samopoznania, samorealizacja i poszukiwanie sensu życia. Dopiero w ostatnich dziesięcioleciach stały się one przedmiotem szerszego zainteresowania uczonych. Rodzaje i siła tych potrzeb zależą nie tylko od uwarunkowań genetycznych i społecznych, ale także od kultury, w której jednostka żyje. Szczególnie widać to przy badaniu potrzeb osobistych, związanych z własnym Ja. Każdy człowiek ma potrzebę osiągnięć, która inaczej manifestuje się w kulturze zachodniej, bardziej indywidualistycznej i w kulturach wschodnich, bardziej kolektywistycznych. W tej pierwszej jednostka dąży do sukcesów materialnych i intelektualnych, które są zgodne z jej standardami wewnętrznymi, a nie z opinią grupy. Tymczasem, w kulturach socjocentrycznych działa tak, aby spełnić oczekiwania osób znaczących, na przykład rodziców. Zatem, nawet najbardziej osobiste pragnienia są nasycone pierwiastkiem społecznym (por. Bond, 1986). Rozważania zawarte w tej części dotyczą głównie ludzi wychowanych w kulturze zachodniej, chociaż ich zachowanie - w miarę możliwości - staram się porównać z osobami ukształtowanymi przez inną tradycję. Działania transgresyjne typu P i typu H, ekspansywne i twórcze, konstruktywne i destruktywne mogą być inicjowane, ukierunkowywane i finalizowane przez potrzeby należące do każdego z trzech wymienionych zbiorów, chociaż nie w równym stopniu i nie w każdych warunkach. Wybiegając trochę naprzód, można stwierdzić, że źródłem kultury, a więc źródłem najbardziej wartościowych transgresji są, i potrzeby witalne, i społeczne, i osobiste, mówiąc słowami Masłowa, "kultura jest stworzona przez te potrzeby". Siłą sprawczą transgresji mogą być elementarne potrzeby witalne. Niekorzystne zdarzenia losowe, katastrofy ekologiczne, awaria siłowni atomowych, kryzysy ekonomiczne czy przeludnienie powodują pogorszenie się sytuacji materialnej i zdrowotnej ludności. Człowiek nie może - jak to robił w przeszłości - zaspokoić swoich wymagań egzystencjalnych. Rodzi się napięcie, stres i frustracja. W takiej trudnej sytuacji ludzie podejmują transgresje twórcze, innowacyjne i ekspansywne, które mogą przywrócić dotychczaso- 116 117 wą równowagę. Nowe gatunki zboża ("zielona rewolucja"), nowe konstrukcje techniczne, czy nowe leki przeciw promieniowaniu radioaktywnemu pozwalają w wielu przypadkach zaspokoić potrzeby witalne. Liczne przykłady z dziedziny historii, antropologii i religii potwierdzają tę tezę. Noe, chcąc uchronić się przed potopem zbudował arkę, która była najwyższym osiągnięciem myśli technicznej w tamtych czasach; dokonał więc transgresji. W tym sensie można zasadnie mówić, że "potrzeba jest matką wynalazków i odkryć". Doniosłą rolę w inicjowaniu różnorodnych transgresji odgrywają również potrzeby wyższe, czyli - społeczne i osobiste. Miłość do innych ludzi, pragnienie osiągnięć indywidualnych czy dążenie do potwierdzania własnej wartości powodują często, że człowiek przekracza granice materialne, społeczne i symboliczne, że organizuje nowe instytucje publiczne, stara się o poszerzenie zakresu wolności, podejmuje próby literackie. Leahey (1987) powiedział, że "tylko wzrost i ciągła zmiana (czyli transgresja - dod. J.K.) są miarą poczucia własnej wartości i naszej miłości do innych". Chociaż w twierdzeniu tym jest trochę przesady, to nie ulega wątpliwości, że transgresje ekspansywne i twórcze najpełniej zaspokajają wyższe potrzeby. Wśród nich znaczące miejsce zajmuje potrzeba, którą nazywa potrzebą hubrystyczna (Kozielecki, 1987, 1987a). Pełni ona w psychologii transgre-syjnej taką rolę, jak pojęcie libido w psychoanalizie klasycznej i samorealizacja w psychologii humanistycznej. W tej książce ograniczę się tylko do jej omówienia. Znaczenie innych potrzeb w inicjowaniu transgresji przedstawię w części trzeciej tej książki. 3. Potrzeba hubrystyczna i jej formy ; Zarówno wiedza potoczna, jak i liczne teorie osobowości są zgodne co do tego, że człowiek posiada stałą, mocno ugruntowaną, potrzebę potwierdzania i podnoszenia własnej wartości (Adler, 1930; Wylie, 1979; Maslow, 1990; Leary et al. 1995). W zależności od stanowiska teoretycznego nazywa się ją różnorodnie: uczeni piszą o motywie zwiększania własnej wartości (motwe to maintain selfesteem), o potrzebie wzrostu Ja (needforself- enhan- 118 ), o pragnieniu samowywyższania się (ego aggandizing) czy o szacunku do siebie (self- regard). Uczeni o różnych orientacjach teoretycznych uważają, że potrzeba ta odgrywa doniosłą rolę w życiu człowieka; bez niej osobowość jednostki byłaby uboga i pozbawiona wewnętrznej dynamiki. Jeszcze dalej posunął się James (1890), który twierdził, że pragnienie własnej wartości należy do fundamentalnych właściwości natury ludzkiej. Bell (1994) zwrócił zaś uwagę, iż w czasach modernizmu "nastąpiło przesunięcie nacisku z "charakteru", będącego jednością kodeksów moralnych i zdyscyplinowanego dążenia do celu, na "osobowość", która jest wywyższeniem Ja poprzez dążenie do wyróżniania się". Tak więc przemiany kulturowe spowodowały, że znaczenie tej potrzeby osobistej wzrosło. Chcąc uogólnić różnorodne wyniki badań i chcąc ujednolicić terminologię, wprowadzam pojęcie potrzeby hubrystycznej, rozumianej jako trwałe dążenie człowieka do potwierdzenia i powiększania swojej wartości (ważności). Słowo hubris (pisane często po polsku - hybris) pochodzi z filozofii i literatury greckiej. Pierwotnie oznaczało ono nieposkromioną pychę i pragnienie wywyższania się, wywołujące gniew bogów. Obecnie straciło swoje pejoratywne znaczenie i stało się terminem opisującym siły napędowe myślenia oraz działania. Zaspokojenie tej potrzeby, czyli "dowartościowanie siebie", ułatwia przystosowanie się do środowiska socjokulturowego. Zwiększa poczucie bezpieczeństwa, broni przed lękiem i stanami obniżonego nastroju, sprzyja czasem nawet poprawie zdrowia fizycznego, staje się źródłem satysfakcji i dumy. A najważniejsze - pobudza często do podejmowania ambitnych działań prowadzących do przekształcania rzeczywistości (por. Leary, 1995). Potrzeba hubrystyczna ma więc nie tylko znaczenie psychologiczne, ale również - antropologiczne i biologiczne. Przejawia się w różnych formach i postaciach, wśród których dwie pełnią szczególną rolę (por. Spence, Helmreich, 1983). Pierwszą z nich nazwę formą rywalizacyjną. Chcąc zaspokoić omawianą potrzebę, jednostka stara się wywyższyć nad innymi, stara się być lepszą, i stara się wyróżnić w grupie lub - co najmniej - dorównać osobom znaczącym. Konstruuje ona skalę społecznych porównań i umieszcza na niej siebie oraz osoby z własnego 119 otoczenia. Im lepsze jest jej położenie w zestawieniu z innymi, tym pełniej zaspokaja dążenia hubrystyczne. Gdy jednak znajduje się na dole skali interpersonalnej, gdy nie może potwierdzić własnej wyższości, doznaje poczucia niższości i ma trudności w przystosowaniu się do świata. Zgadzam się ^ poglądem Aldera, że skala "wyższość - niższość", mierzona za pomocą określonej skali społecznych porównań, należy do najbardziej powszechnych wymiarów życia. Jego zaczątki występują już w świecie zwierząt. Ludzie potwierdzają swoją wartość osobistą i miejsce wśród innych, dzięki rywalizacji interpersonalnej. Podejmowane przez nich działania transgresyj-ne, przekraczające granice materialne, społeczne i symboliczne dotychczasowych osiągnięć, szczególnie służą hubris. Jednak relacja między transgresjami typu P i typu H a motywacją nie jest tak prosta. To, czy człowiek - po wykonaniu działania - potwierdzi własną wartość, czy przesunie się na skali społecznych porównań, zależy w dużej mierze od rezonansu społecznego. Wygodnie jest ująć te regularności w schemacie: Transgresja -> komunikat społeczny -> hubris Zachowanie ludzkie jest oceniane przez otoczenie: jednostka otrzymuje nagrody lub kary, zdobywa uznanie lub staje się przedmiotem krytyki, zwiększa się lub gaśnie jej sława. Te reakcje otoczenia zwane komunikatem społecznym, odgrywają istotną rolę w zaspokojeniu potrzeby hubrystycznej. Człowiek, który odniósł sukces, przynoszący mu uznanie i zaszczyty, na ogół wzmacnia poczucie własnej wartości. Tymczasem, niepowodzenie, wywołujące negatywną reakcję środowiska, często je osłabia; jednostka przekonuje się o swojej znikomości. Miejsce na skali społecznych porównań, wyższe lub niższe, zależy zatem w dużej mierze od reakcji otoczenia i od sposobu jej interpretacji przez jednostkę. W wielu przypadkach sprawcy po dokonaniu transgresji typu P lub H włączają się w proces jej społecznego odbioru, promują swoje dokonania, mitologizują je, prostują fałszywe ich interpretacje, ośmieszają krytyków. Gombrowicz całe życie walczył o "swoją wybitność"; potwierdza to jego "Dziennik" (por. Kowalska, 1986). 120 Ta rywalizacyjna forma motywacji hubrystycznej, zwana najczęściej dążeniem do wyższości lub do wyróżniania się, jest głęboko zakorzeniona w środowisku społecznym i w stosunkach interpersonalnych, szczególnie w zachodniej kulturze. Druga forma tej potrzeby, zwana dążeniem do doskonałości, ma odmienną strukturę. Człowiek potwierdza lub wzmacnia własną wartość, dzięki stałemu polepszaniu jakości swoich dokonań, dzięki sięganiu po mistrzostwo. W procesie tym nie jest ważna skala społecznych porównań, nie są istotne komunikaty płynące ze środowiska o percepcji transgresji. To, co się liczy naprawdę, to wewnętrzne standardy doskonałości, które jednostka sama tworzy i których osiągnięcie wpływa na zaspokajanie potrzeby. Formę tę można ująć w następujący schemat: Transgresja hubris standard doskonałości Jeśli jednostka wczoraj zbudowała sprawne urządzenie techniczne, to jutro będzie chciała skonstruować urządzenie jeszcze efektywniejsze, o wyższych parametrach, bardziej kunsztowne. Taka drabina perfekcji nie ma końca. W tym wypadku o sukcesie lub niepowodzeniu nie decydują w zasadzie opinie innych, ale własne aspiracje i wewnętrzne standardy mistrzostwa. Standardy te często są tak wysokie, tak prometejskie, że sprostanie im okazuje się nierealne (Kozielecki, 1987). Dążenia do doskonałości są szczególnie wyraźne w pewnych kręgach kulturowych i pewnym typie działalności. Artyści i uczeni, filozofowie i mistycy starali się potwierdzić swoją wartość, dzięki wspinaniu się na szczyty mistrzostwa. Takim szczytem perfekcji dla wielu pokoleń jest waza grecka czy pisarstwo Flauberta. Picasso - jak pisałem poprzednio - nawet po otwarciu wystawy międzynarodowej nie był zadowolony z obrazu Guernica i do ostatniego momentu dokonywał poprawek w tym arcydziele. Ale pragnienie doskonałości może się rodzić w innych sferach aktywności - w technice, oświacie, polityce. O ile dążenie do wyższości przypomina grę wieloosobową, w której znaczącą rolę odgrywają rodzina, koledzy, profesjonalni krytycy, o tyle dążenie 121 do doskonałości jest grą jednoosobową. Sprawca pełni funkcję i wykonawcy, i eksperta, i sędziego swoich czynów i wyczynów. Dzięki temu staje się on w dużej mierze niezależny od otoczenia, od kaprysów opinii publicznej i od wymagań stawianych przez elitę intelektualną i elitę władzy. Standardy, które sam przyjął, są dla niego wyzwaniem do wyczynów. Potrzeba hubrystyczna, przejawiająca się w formie rywalizacyjnej (fau-stowskiej) i w formie perfekcyjnej (flaubertowskiej), ma kilka cech godnych podkreślenia. Zaliczam ją do potrzeb osobistych, chociaż jest ona powiązana z życiem społecznym: poczucie wyższości lub niższości można ukształtować tylko w wyniku porównań międzyosobniczych. Jednocześnie jej druga forma, czyli dążenie do doskonałości, jest prawie całkowicie niezależna od opinii interpersonalnych. Dlatego też uzasadnione może być stanowisko, zgodnie z którym potrzeba hubrystyczna jest potrzebą graniczną, czyli należącą zarówno do potrzeb osobistych, jak i potrzeb społecznych. Od czasu przełomowych odkryć Freuda, uczeni stawiają sobie pytanie, czy potrzeba ta działa świadomie, czy jednostka zdaje sobie sprawę, że podejmuje czyny - ochronne lub transgresyjne - po to, aby potwierdzić swoją wartość? Niepełne dane (por. Greenwald, 1995) wskazują, że ludzie w zasadzie nie znają zawiłego mechanizmu tej potrzeby, tak jak znają funkcjonowanie potrzeb pokarmowych. Działa ona w sposób utajony. Jednostki dążą do dowartościowania siebie, podejmują transgresje twórcze lub ekspansywne, ale nie są zdolne zidentyfikować na drodze introspekcji, jaki jest sens ich zachowania się. W najprostszych zadaniach przenoszą one pozytywną ocenę swojej osoby na przedmioty z nią związane, lecz w czasie sprawozdania interspekcyjnego nie umieją tego opisać lub proces ten relacjonują nietrafnie. To, co psycholog nazywa działaniem utajonym lub pośrednim, w psychoanalizie określa się jako zachowania nieświadome. Wyniki tych badań są zgodne z moimi poglądami, że potrzeba hubrystyczna należy do głębokich struktur osobowości, których mechanizm jest na ogół utajony. Wprawdzie w trakcie zaspokajania tej potrzeby osobistej pojawiają się różnorodne świadome poczucia, myśli, wyobrażenia, uczucia o sobie, ale na ich podstawie nie sposób zrozumieć działania tej potrzeby, tak jak nie można poznać życia 122 w morzu, obserwując tylko jego powierzchniowe fale. Jedynie wyrafinowane metody badawcze pozwolą w przyszłości ją opisać. W strukturach motywacyjnych wyróżniamy dwa rodzaje potrzeb: potrzeby niedostatku i potrzeby wzrostu (por. Maslow, 1990). Człowiek głodny poszukuje pokarmu; po zdobyciu tego dobra, doznaje satysfakcji i przerywa dalszą aktywność. Tymczasem, potrzeby wzrostowe nigdy nie są w pełni zaspokojone: do nich należy żądza władzy i również potrzeba hubrystyczna. Żadne potwierdzenie własnej wartości nie jest wystarczające i nie prowadzi do nasycenia. W ciągu całego życia jednostka toczy grę o zaspokojenie swojej hubris, a gdy doznaje w niej niepowodzenia, odwołuje się nawet do mitów, iluzji i legend o własnej osobie (por. Greenwald, 1980). Pełnią one funkcję mechanizmów obronnych. Potrzebę hubrystyczna posiadają jednostki wychowane we wszystkich wielkich kulturach, chociaż jej struktura, siła i funkcje zmieniają się w zależności od warunków (por. Kozielecki, 1982; Marcus, Kizaymata, 1991). W tradycjach bardziej kolektywistycznych większą rolę w jej ukształtowaniu odgrywają inni ludzie i instytucje publiczne; wówczas to dążenia do doskonałości są znacznie silniejsze niż dążenia do wyższości i związana z nimi rywalizacja. Mimo tych różnic, można powiedzieć, iż potrzeba ta jest względnie powszechna. 4. Odkrywcze pytanie i fałszywa odpowiedź Badania poświęcone zależności, którą w tej książce nazywam relacją między potrzebą hubrystyczna a transgresjami typu P i typu H, mają długie dzieje^ lecz krótką historię, zwaną przez rygorystów - prehistorią. Znaczny wpływ na nauki humanistyczne i społeczne wywarły idee Nietzschego. Uważał on, że życie ludzkie jest "wolą mocy"; "każda wielka kultura (czyli określone wytwory działań transgresyjnych - dod. J.K.) rozwinęła się z woli mocy i spokojnego wobec niej sumienia" (por. Buber, 1993). To stanowcze twierdzenie nie spełnia elementarnych kryteriów logicznych i empirycznych, wola mocy nie jest jednoznacznie określona. Możliwe są co najmniej dwie 123 jej interpretacje. Po pierwsze, Nietzsche pisze, że człowiek dąży do coraz większej mocy, że pragnie osiągnąć jej maksimum. Innymi słowy, stara się zdobyć wewnętrzną siłę, czyli zamienić stan potencjalny w stan realny. Po drugie, filozof ten definiuje wolę mocy jako siłę wewnętrzną, którą człowiek posiada, którą okazuje i używa. Mówiąc poglądowo, różnica między tymi znaczeniami przypomina różnicę między osobą nieustannie budującą coraz większy dom a osobą stale mieszkającą w tym samym domu. Ale ta niejednoznaczność terminologiczna nie jest najważniejsza. Największe zastrzeżenia budzi nieodpowiedzialny pogląd, że wola mocy to jedyny czynnik, dzięki któremu rozwinęła się kultura, czyli nowe i ważne wytwory ludzkich wyczynów. Holendrzy zbudowali unikatowe wały ochronne, chroniące przed zalewem morza, nie dlatego, iż mieli wolę mocy, ale dlatego - przede wszystkim - że chcieli zaspokoić swoje potrzeby witalne, takie jak głód i bezpieczeństwo fizyczne. Prawdopodobnie także inne pragnienia, jak pragnienie osiągnięć i samorealizacja odgrywały pewną rolę. Zasługa Nietzschego nie polega na tym, że sformułował fałszywą odpowiedź, ale na tym, iż postawił fundamentalne pytanie o siły sprawcze ludzkich wyczynów, pytanie, które zainteresowało filozofów, psychologów, socjologów, pedagogów. Do idei tego filozofa nawiązał psychoanalityk, Adler (1930). Najpierw przyjął on, że motorem działań człowieka jest wola mocy, później pojęcie to odrzucił. Sformułował koncepcję człowieka, zgodnie z którą siłą sprawczą ludzkich czynów jest dążenie do wyższości. "Zaczynam - pisał -w każdym zjawisku psychicznym dostrzegać wyraźnie dążenie do wyższości... Kieruje ono wszystkimi naszymi działaniami. Dążą one do osiągnięć, bezpieczeństwa, wzrostu, czy to w dobrym czy w złym kierunku... To wielki pęd ku górze, który nigdy nie ustaje". Zgodnie z tą koncepcją dążenie do wyższości stanowi rodzaj kompensacji poczucia niższości, powstającego w dzieciństwie. Dziecko nawiązuje kontakty z rodzicami i osobami znaczącymi, które są silniejsze oraz sprawniejsze, które lepiej rozwiązują problemy teoretyczne oraz praktyczne. Te obserwacje rodzą przekonanie o swojej nieadekwatności i ułomności. Chcąc je wyrównać, człowiek dąży do wyższości i znaczenia. Te pragnienia inicjują ambitne i trudne działania ekspansywne oraz twórcze. Są źródłem 124 zarówno transgresji typu P jak i typu H, transgresji konstruktywnych i destruktywnych. Myśli te są ciągle żywe w nauce i w życiu społecznym. Kontynuatorzy Adlera, tacy jak Dreikurs, mocniej akcentują znaczenie cywilizacji i kultury w rozwoju dążenia do wyższości. W kulturze rywalizacyjnej, w której podkreśla się rolę potrzeb osobistych, związanych z własnym Ja, siła tego dążenia jest większa niż w kulturach nierywalizacyjnych, bardziej kolektywnych. Często dążenie to ma charakter neurotyczny lub narcystyczny. Pomysły Adlera, mimo iż nie poparte przekonywującymi argumentami, mają charakter pionierski i stały się elementem zbiorowej świadomości. Wpłynęły one również na badania nad wpływem przekonania o własnej wartości na działania transgresyjne. O ile Adler i jego kontynuatorzy badali dążenie do osobistej wyższości, o tyle twórcy tak zwanej teorii motywacji do osiągnięć, tacy jak Atkinson czy McClelland analizowali pragnienia człowieka, aby sprostać standardom doskonałości (por. Kozielecki, 1987). Ich badania historyczne i eksperymentalne mają duże znaczenie, ponieważ - jak powiedział Reykowski - motywacja osiągnięć wywodzi się z potrzeby jednostki do podtrzymywania i wzmacniania własnej wartości. Podsumowując, można powiedzieć, że "nurt adlerowski" i "nurt atkin-sonowski" łączą się z badaniami dotyczącymi wpływu potrzeby hubrystycz-nej na działania transgresyjne. 5. Wpływ potrzeby hubrystycznej na transgresje Wiedza o roli potrzeby hubrystycznej w inicjowaniu transgresji ma różną wartość dokumentacyjną. W jej skład wchodzą ścisłe dane eksperymentalne, prace poświęcone historii odkryć i wynalazków, autobiografie, a także wypowiedzi artystów, uczonych czy polityków, dotyczące sił sprawczych ich działalności. Laureat Nagrody Nobla, Brodski, stwierdził m.in.: "Widok pisarza, który nie cieszy się swoim prestiżem społecznym, jest równie rzadki jak widok papugi kakadu na Grenlandii". Pogląd ten nie ma żadnego zna- 125 Einstein Picasso zwykła samopromocja czenia naukowego, ale nie można go zupełnie ignorować; takie stwierdzenia wybitnych twórców mogą stać się źródłem interesujących hipotez. Mówię to na podstawie własnej praktyki badawczej. Jak stwierdziłem poprzednio, ludzie podejmują działania w czterech światach. Często przekształcają świat materialny. Chcąc potwierdzić i podnieść własną wartość rozwiązują problemy ekonomiczne i technologiczne. Rozszerzają kontrolę nad naturą i poszukują nowych układów organizacyjnych. Potrzeba hubrystyczna wyzwalała znaczne siły pobudzające do działań ekspansywnych. Stymulowała ona podróżników do dokonywania odkryć geograficznych. Przykładem może być rywalizacja między Amundsenem i Scot-tem, organizatorami wypraw na biegun południowy. Dla podróżników tych ważne było nie tylko to, aby poznać nieznany zakątek globu, ale również to, aby wygrać wyścig o pierwszeństwo, aby pokonać rywala. Dążenia do wyższości były szczególnie silne u Scotta. Dlatego też, gdy stając na biegunie przekonał się, że Amundsen go wyprzedził, przeżył dramat. Frustracja jego pragnień hubrystycznych przesłoniła mu fakt, że poznał "ostatnie miejsce na Ziemi". Współczesne życie dostarcza bardziej wyrazistych przykładów takiego postępowania. Przedsiębiorcy i technicy, uczeni i ekonomiści dążąc do wyższości i doskonałości, podejmują wiele działań transgresyjnych, których źródeł należy szukać głównie we własnej hubris. Rywalizacja w kosmosie między wielkimi mocarstwami, realizacja projektu samolotu Concorde, nie mającego dużej wartości użytkowej, dążenia do supremacji Japonii w dziedzinie technologii i ekonomii, są tego nielicznymi tylko przykładami. Te prawidłowości zostały potwierdzone również w badaniach empirycznych McClellanda (1961). Interesowało go pytanie, czy motywacja osiągnięć wpływa na rozwój ekonomiczny społeczeństw. Analizował zależności między siłą tej motywacji a wzrostem produkcji energii elektrycznej w latach 1925-1950. Okazało się, że w państwach o wysokim poziomie tej motywacji szybciej wzrasta produkcja i konsumpcja energii. Przypuszczam jednak, że w transgresjach materialnych większą rolę odgrywają potrzeby witalne, takie jak zdobycie pokarmu czy bezpieczeństwa fizyczne niż potrzeby osobiste, takie jak potrzeba hubrystyczna. Potrzeba potwierdzenia i wzmacniania własnej wartości inicjuje także działania w świecie symbolicznym, w świecie nauki i sztuki. Bardzo częstym zjawiskiem staje się gra o pierwszeństwo, a więc rywalizacja typu "kto jest lepszy w poznawaniu rzeczywistości i wymyślaniu możliwych światów". Przykładem jej może być współzawodnictwo między Paulingem a Crickiem i Wat-sonem w trakcie pracy nad strukturą DNA. Odkrycie podwójnej spirali przez tych ostatnich było impulsem do potwierdzenia swojej wartości, do satysfakcji i dumy. Rywalizacja taka przenosi się obecnie na całe zespoły badawcze, a nawet na całą społeczność uczonych. Przekonanie o byciu lepszym wśród równych jest silne w miasteczkach uczonych, takich jak miasteczko japońskie Tsukuba. Jak wspominałem, Gardner (1993) przebadał gruntownie życiorysy i dzieła kilku genialnych uczonych i artystów. Okazało się, że wszyscy oni poświęcają pewną energię na samopromowanie (self-promotion) swoich osiągnięć i swojej osoby. Istnieją między nimi jednak zasadnicze różnice indywidualne, na które wskazuje rysunek 6. Eliot Strawiński Gandhi Freud nadzwyczajna samopromocja Rys. 6. Samopromocja wśród uczonych i artystów Samopromocja, polegająca na propagowaniu swoich dzieł i często - swojej osoby, na podkreślaniu ich zalet powoduje, że ludzie koncentrują na nich uwagę, że czytają je i oceniają. Wzrasta więc liczba komunikatów społecznych, Które są ważne w potwierdzaniu własnej wartości. Dane ujęte na rysunku 6 są na ogół zgodne z potocznymi przekonaniami. Tak więc Freud rniał najsilniejszą potrzebę hubrystyczna i najbardziej zależało mu na tym, aby być primus inter pares. Jednocześnie, potrzeba potwierdzania i wzrostu własnej wartości była najmniej rozwinięta u Einsteina. Pewne zdziwienie budzi wysoka pozycja Gandhiego na przedstawionej skali. Wprawdzie ten 127 126 wybitny przywódca duchowy główną uwagę przypisywał upowszechnieniu swojego programu satyagraha, ale energia poświęcona samopromocji własnej osoby też była duża. Przypuszczam, że potrzeba hubrystyczna odgrywa większą rolę w świecie symbolicznym niż to się wydaje opinii publicznej; uczeni, pisarze, intelektualiści często walczą o wybitność, wyjątkowość, wielkość i doskonałość. Wreszcie, potrzeba ta inicjuje lub współinicjuje wiele transgresji podejmowanych w świecie społecznym, świecie instytucji publicznych, stosunków interpersonalnych i struktur władzy. Nieustanne zabieganie o pierwszeństwo było składnikiem etosu rycerskiego. Pragnienie wywyższania się i kult własnej osoby ukierunkowywały czyny Napoleona. Dążenia do supremacji są szczególnie silne wśród ludzi pozbawionych przez dłuższy czas wpływów; często dominują w zbiorowościach niedowartościowanych. Interesujące, że w pewnych przypadkach transgresje konstruktywne i czyny prometejskie takie jak tworzenie systemu unikatowych instytucji opiekuńczych czy oświatowych, są współuruchamiane przez ludzką hubris, przez pragnienie wyższości i doskonałości ("czynię dobro, aby udowodnić, że jestem coś wart"). Takie postępowanie można by nazwać egoizmem oświeconym. W świecie społecznym - częściej niż w innych światach - dokonuje się transgresji destruktywnych. Brzeziński (1993) wysunął hipotezę, że potrzeba hubrystyczna była szczególnie silna u dyktatorów Stalina i Hitlera, którzy starali się ją zaspokoić budując totalitarne, niehumanistyczne systemy. Tworzyli "unikatowe" instytucje polityczne, których celem było niszczenie ludzi, szczególnie najwybitniejszych pisarzy, uczonych i polityków, przewyższających ich poziomem umysłowym i zagrażających pozycji dyktatorów. Jednocześnie hodowali miernoty intelektualne oraz moralne, które brązowiły Stalina i Hitlera. Hipoteza Brzezińskiego zasługuje na uwagę, chociaż jestem pewny, że zbrodni ich nie można w pełni wyjaśnić za pomocą systemu potrzeb. Prostota tego wyjaśnienia budzi sceptycyzm i nieufność. 128 6. Grupowa potrzeba hubrystyczna Gorbaczow (1988) przytacza następującą opowieść. Wędrowiec podchodzi do zespołu ludzi, którzy wznoszą wielki gmach, i pyta robotników: "Co robicie?" Jeden z nich podnosi się z kolan, prostuje się i odpowiada z dumą: ,Budujemy świątynię". Polityk dodaje do niej taki komentarz: "Jeśli widzi się wzniosły cel - wspaniałą świątynię na zielonym wzgórzu, to nawet najcięższe kamienie stają się lekkie, a najbardziej wyczerpująca praca - przyjemna". Prawdopodobnie robotnicy, budujący tę świątynię, wychowani w duchu komunistycznej ideologii, posiadali silną potrzebę, którą socjologowie amerykańscy nazywają grupową potrzebą zwiększania własnej wartości (col-lective need for self- esteem), a którą będę określał jako grupową potrzebę hubrystyczna. Wystarczy przejrzeć prace historyczne, wystarczy zbadać funkcjonowanie współczesnych grup zawodowych, elit politycznych czy organizacji, aby przekonać się, że potrzeba ta jest nader powszechna. Może ona przejawiać się zarówno w dążeniu do wyższości, jak i w dążeniu do doskonałości. Grupy, które chcą potwierdzić lub wzmocnić poczucie swojej wartości i wyjątkowości, które zamierzają "dowartościować siebie", często podejmują działania transgresyjne: konstruktywne lub destruktywne. Jednocześnie upowszechniają opinię o niższości innych zbiorowości i zespołów. Ta potrzeba wpływa na spójność grupy i utrzymanie przez nią wspólnego systemu znaczeń oraz wartości (Reykowski, 1995). Socjologowie próbowali odsłonić strukturę tej motywacji. Merton (1979) zwrócił uwagę, że w pewnych grupach rodzi się etnocentryzm. Są one przekonane o swojej wyższości i podrzędności outsiderów. To przekonanie wywołuje dumę z własnych osiągnięć oraz rodzi negatywne uczucia wobec obcych, takie jak lekceważenie, złość czy pogarda. Jednocześnie, staje się bodźcem do podejmowania ambitnych działań, przekraczających granice dotychczasowych osiągnięć. Ta grupowa potrzeba hubrystyczna potęguje się w warunkach ostrego kryzysu społecznego. Gdy pewien zespół, zbiorowość czy ruch masowy przez dłuższy okres faworyzowały siebie, gloryfikowały swoje dokonania i jedno- 129 cześnie deprecjonowały innych, to fakt ten wywołuje reakcję outsiderów. Pozbawieni przez lata wpływu na bieg spraw, skazani na odgrywanie podrzędnej roli społecznej czy intelektualnej, doznają stopniowo wzmożonego pragnienia do samopotwierdzenia i wzrostu własnej wartości. Chcą podnieść swoją pozycje na skali społecznych porównań, chcą osiągnąć standardy doskonałości. Przykładem mogą tu być Niemcy po traktacie wersalskim lub kraje, które wbrew swojej woli, zmuszono do budowania "świetlanej przyszłości". Ta grupowa potrzeba była przedmiotem badań empirycznych. Caplow (1964) zanalizował przeszło trzydzieści organizacji różnego typu, od szkół tańca do banków, od kościołów do wydziałów uniwersyteckich. Stwierdził, że ich członkowie w ogromnej większości przeceniają osiągnięcia i prestiż własnego uniwersytetu czy kościoła. Faworyzują i - czasem - gloryfikują swoją grupę, nie doceniając innych zespołów. Dążenia do wyższości i doskonałości są często charakterystyczne dla grup elitarnych. Cechowało ono z pewnością polityków i intelektualistów, kierowanych przez Kennedy'ego (Janis, 1972). Gdy grupa nie może potwierdzić swojej wartości w realnym świecie materialnym, społecznym lub symbolicznym, wówczas ucieka się do różnorodnych mitów, legend i iluzji. Mogą to być przekonania o narodzie wybranym, o przedmurzu chrześcijaństwa, o rzekomo pełnej chwały przeszłości, o misji posłanniczej. Jednocześnie, często tym mitom towarzyszą przeświadczenia o mniejszej wartości innych społeczności. Grupowa potrzeba hubrystyczna inicjuje i ukierunkowuje działania konstruktywne, takie jak inicjowanie badań przez zespoły naukowe czy tworzenie nowych kierunków w sztuce przez awangardę artystyczną. Jednocześnie potrzeba ta może prowadzić do podejmowania transgresji destruktywnych, do antagonizmów międzygrupowych, do nienawiści i wrogości, do użycia siły i przemocy. Rozwój w obecnej epoce sekt religijnych, grup fundamen-talistycznych czy ruchów nacjonalistycznych stwarza realne zagrożenie dla ludzi i ich kunsztownego dzieła - kultury. 130 7. Znaczenie motywacji wewnętrznej Poza wyróżnieniem potrzeb witalnych, społecznych i osobistych w strukturze motywacji, ważne znaczenie ma jej podział na motywację zewnętrzną \ wewnętrzną. Jest on szczególnie doniosły w badaniu sił sprawczych transgresji (por. Dęci, Ryan, 1985). Człowiek umotywowany zewnętrznie dąży do osiągnięcia określonej rzeczy wartościowej, która znajduje się w środowisku ekosocjokulturowym. Takim rezultatem są pieniądze, pokarm, środki bezpieczeństwa, autorytet, stanowisko w systemie władzy i wyróżnienia, takie jak zwycięstwo w konkursie szkolnym, wreszcie - Oscary czy Nagrody Nobla. Tymczasem, kierując się motywacją wewnętrzną jednostka pragnie zaspokoić własne zainteresowania i zamiłowania, własną ciekawość poznawczą i uczucia estetyczne. Samo myślenie i samo działanie daje jej przyjemność i poczucie spełnienia. Innymi słowy, człowiek umotywowany zewnętrznie myśli o osiągnięciu dobra znajdującego się poza działaniem, tymczasem, dla jednostki o motywacji wewnętrznej sam proces pracy daje satysfakcję. Nie ulega wątpliwości, że oba te rodzaje motywacji odgrywają role w działaniach ochronnych i transgresyjnych. Uczeni przeprowadzili wiele badań których celem było poznanie znaczenia motywacji wewnętrznej w inicjowaniu i ukierunkowywaniu transgresji twórczych typu P i typu H. Już dane przedstawione w poprzednich rozdziałach wskazują, że ten typ motywacji dominujew twórczości naukowej, artystycznej i innowacyjnej. Historie życia Einsteina, Manna czy Czajkowskiego potwierdzają ten pogląd. Badania naukowe na ogół są z nimi zgodne. Gdy człowiek umotywowany wewnętrznie otrzymuje nagrody lub jest oceniany przez innych, to te zewnętrzne oddziaływania obniżają jego wyniki pracy. Amabile (1979) prosiła osoby o stworzenie dzieła plastycznego; zadanie polegało na ułożeniu kolażu* z kolorowych papierków. W grupie pierwszej ich dzieła nie były oceniane, w grupie drugiej zaś - uczona poinformowała, że kolaże zostaną skomentowane przez zawodowych artystów. Okazało się, że zapowiedź oceny krytycznej obniżyła jakość wytworów. Zmniejszyła ich wartość artystyczną transgresji typu P. Osoby te kierowały się motywacją wewnętrzną. Błędny byłby pogląd, że tylko ta motywacja odgrywa rolę w inicjowaniu 131 transgresji twórczych. Nowsze badania wykazują, że w pewnych warunkach i u pewnej klasy ludzi ważna staje się motywacja zewnętrzna. Tak wiec nagroda zwiększa ich ciekawość poznawczą i pobudza do tworzenia dzieł wartościowych (por. Hennessey, Amabile, 1988). Wybitny badacz innowacji technicznych w przemyśle, Drucker (1985) przedstawia wiele dowodów, potwierdzających pogląd, że zysk i akceptacja innych a również - fiasko i dezaprobata, często wzmacniają wysiłki do poszukiwania rozwiązań bardziej twórczych i bardziej użytecznych. Dane z historii nauki dostarczają dodatkowych dowodów. Freud budował kunsztowny gmach psychoanalizy nie tylko dlatego, że praca ta sprawiała mu przyjemność, ale przede wszystkim dlatego, iż chciał uzyskać uznanie i autorytet naukowy, iż pragnął przejść do historii jako twórca wielkiego systemu. Na podstawie przedstawionych faktów można stwierdzić, że w transgresjach twórczych dominuje motywacja wewnętrzna, ale ważną rolę odgrywa również motywacja zewnętrzna. Przypuszczam, że w transgresjach ekspansywnych, takich jak dążenie do przedłużenia życia ludzkiego czy do zdobycia władzy, znaczenie tej ostatniej jeszcze bardziej wzrasta. Nasuwa się pytanie, czy potrzeba hubrystyczna należy do motywacji wewnętrznej czy zewnętrznej? Jak w przypadku historyjki z krabem, nie ma na nie prostej odpowiedzi. Ludzie - jak powiedziałem - starają się potwierdzić i wzmocnić swoją wartość co najmniej w dwojaki sposób. Dążą do wyższości i doskonałości. Ta pierwsza forma zależy od środowiska. Komunikaty społeczne, takie jak aprobata wynalazku czy decyzji politycznych, nagrody naukowe czy filmowe, mają ważne znaczenie dla zaspokojenia potrzeby hubrystycznej. W tym przypadku możemy mówić o motywacji zewnętrznej. Tymczasem, dążenie do doskonałości i do osiągnięcia standardów perfekcji, należy do motywacji wewnętrznej. Zatem oba typy motywacji odgrywają ważną rolę w ludzkiej hubris. Uczeni poszukują prostoty, a prawie zawsze odkrywają złożoność zjawisk. 132 8. Miejsce w zbiorze potrzeb osobistych Wprowadziłem do grupy potrzeb osobistych, potrzeb Ja - potrzebę hubrystyczna. Nie jest to tylko nowa nazwa dla starych treści, zawartych już w pracach Jamesa. Nie jest to także zwykła spekulacja. Studiując dane z historii nauki i sztuki, czytając autobiografie uczonych i polityków, analizując odkrycia psychologów, socjologów i historyków, dotyczące sił sprawczych ludzkich czynów i wyczynów, doszedłem do wniosku, że jedną z nich jest potrzeba potwierdzania i podnoszenia własnej wartości, mająca charakter indywidualny lub grupowy. Prawdopodobnie posiada ona charakter powszechny; występuje u ludzi wychowanych w różnych kulturach, chociaż jej struktura i znaczenie zależą od tradycji i epoki historycznej. Działa - jak mówi Greenwald - w sposób utajony i dlatego jednostki i grupy na ogół nie zdają sobie sprawy z jej wpływu na zachowanie. W związku z tym trudno ją badać za pomocą tradycyjnych metod werbalnych, takich jak kwestionariusze osobowości lub techniki ankietowe. Pojęcie "potrzeba hubrystyczna" nie jest identyczne z takimi pojęciami jak "poczucie wartości", "przekonanie o własnej wyższości", czy "szacunek do siebie". Te ostatnie najczęściej rozumiano w sposób statyczny jako świadome przeświadczenie, elementy systemu poznawczego, czy cechy charakteru. Tymczasem potrzeba hubrystyczna, tak jak ją ujmuję w tej książce, staje się wewnętrzną siłą sprawczą, składnikiem motywacji, motorem działania jednostek i zespołów. Dzięki niej zwiększa się dynamika osobowości oraz grup społecznych. Aby lepiej poznać jej strukturę i mechanizm jej działania, trzeba opracować nowe, bardziej trafne metody psychologiczne, socjologiczne i historyczne; złożonych problemów nie da się badać za pomocą prymitywnych narzędzi. Zadanie to może zainteresuje ludzi żyjących w następnym stuleciu. Potrzeba hubrystyczna jest jedną z wielu potrzeb osobistych, związanych z Ja. Chociaż wiedza o niej jest uboga, można sądzić, że służy ona przystosowaniu się do coraz bardziej złożonego świata. Staje się także ważnym źródłem transgresji typu P i typu H. Transgresji, dzięki którym rozwija się osobowość i dzięki którym zachodzi ewolucja kultury oraz cywilizacji. Ży- 133 cię, wypełnione mozołem przekraczania granic materialnych, społecznych i symbolicznych, staje się często życiem sensownym. Na podstawie sporadycznych obserwacji przypuszczam, że potrzeba potwierdzania i wzmacniania własnej wartości wiąże się trwale z inną potrzebą osobistą - potrzeba sensu życia. ROZDZIAŁ VI Emocje w podwójnej roli 1. Rzeczywistość i legenda Spośród wszystkich ssaków człowiek ma nie tylko najwyższy iloraz inteligencji, ale także najbardziej rozwinięte emocje, zwane również uczuciami, namiętnościami, afektami, nastrojami. Fakt ten wywiera przemożny wpływ na ludzkie czyny i wyczyny. Emocje te są niezbywalnym składnikiem mechanizmu transgresji P i H. Jednak badanie ich jest równie trudne jak penetracja głębi oceanów. Gdy studiuję prace filozoficzne, psychologiczne, kul-turologiczne czy medyczne na ten temat, to przypominam sobie piękny wiersz Miłosza, że "dokonuje się a nie zaczęte..." Wyniki tych prac są często niedostatecznie uzasadnione, rozmyte i sprzeczne. Mimo to mają pewną wartość poznawczą i społeczną. Przede wszystkim, dzięki nim możemy wyciszyć wiele mitów, legend i błędnych poglądów, które są zakodowane w umysłach ludzi, w tym - również w głowach uczonych. Powszechnie uważa się, że emocje mają charakter uniwersalny, że wszyscy ludzie przeżywają te same uczucia we wszystkich epokach i we wszystkich kulturach. Współcześnie antropologowie odrzucają ten pogląd. Lutz (1988) przekonująco uzasadnia, iż zjawiska te są nie tylko produktem biologii, ale również - kultury i wpływów społecznych. Tak na przykład ludzie wychowani w określonych warunkach kulturowych nie znają pewnych uczuć, takich jak gniew i złość. Eskimosi nie tylko nie doznają tej emocji i nie wyrażają jej w zewnętrznych reakcjach, ale także nie rozmawiają na jej temat. Gdy obserwują, jak obcy się gniewają, określają ich zachowanie jako 135 "dziecinne". W zachodniej kulturze jednostki, które czują się odpowiedzialne za naganne zachowanie, doznają poczucia winy, tymczasem w tradycji wschodniej w takich sytuacjach dominuje poczucie wstydu wobec innych. Te przykłady można by mnożyć. Zaprzeczają one przekonaniu o powszechności wszystkich emocji (por. Markus, Kitayama, 1991). Ale również w tej samej kulturze, w zależności od epoki historycznej, zmieniają się rodzaje emocji, ich intensywność oraz sposób zewnętrznej ekspresji. W czasach romantyzmu życie uczuciowe odgrywało większą rolę niż w czasach oświecenia. Panujący obecnie w kulturze europejskiej ruch umysłowy, zwany postmodernizmem, przypisuje większą wagę emocjom niż modernizm. Tak więc obiegowe przekonanie o emocjonalnym uniwersalizmie zachwiało się pod naporem faktów. Do niedawna panowało przeświadczenie, że emocje są zjawiskami nie-autonomicznymi, wtórnymi i pochodnymi od poznania. Percepcja aktualnych zdarzeń, pamięć przeszłości czy myślenie twórcze są warunkiem powstania uczuć. Człowiek najpierw musi zobaczyć obraz, osobę czy instytucję, aby później zrodziły się stany afektywne, takie jak przyjemność, sympatia, nienawiść. Trzeba pojechać do Paryża, żeby pokochać to miasto albo znienawidzić je. Zgodnie z tym, jednostka nie może doświadczyć emocji bez uprzedniego zdobycia informacji o świecie materialnym czy społecznym. Uczucia, których źródłem jest poznanie, jedynie wtórnie wpływają na zachowanie się. Odkrywcze badania Zajonca (1985) podważyły te oczywiste przekonania. Poznanie i emocje są względnie niezależnymi systemami psychicznymi. Człowiek zdolny jest przeżywać uczucia bez uprzedniego odbioru informacji o świecie. Zatem, w cyklu ludzkiego działania emocje mogą wyprzedzać myślenie. Małe dziecko doświadcza uczuć - czasem bardzo intensywnych -na długo przed osiągnięciem wieku, w którym zacznie formułować sądy. Uczeni wykryli, że pewne środki farmakologiczne i elektryczna stymulacja mózgu prowadzą do pobudzenia emocjonalnego bez udziału informacji deklaratywnej i proceduralnej. Człowiek często wyraża swoją sympatię lub antypatię do obcych bez uprzedniego zaznajomienia się z ich zaletami i wadami. Te fakty wskazują na względną autonomię struktur i procesów emo- 136 cjonalnych. Można więc oczekiwać, że w ukrytym mechanizmie działań i myślenia odgrywają one większą rolę niż dotychczas sądzono. Wreszcie, muszę wspomnieć o błędnym przekonaniu, którego konsekwencje społeczne są nader niekorzystne. Politycy, przedsiębiorcy, nauczyciele czy urzędnicy często wyrażają przekonanie, że emocje pełnią jedynie destruktywną rolę w ludzkim myśleniu i działaniu, że utrudniają jego racjonalny przebieg. Dlatego jednostki, które umieją je kontrolować i blokować osiągają największe sukcesy. Pogląd ten jest fałszywy, ponieważ uczucia odgrywają zarówno pozytywną, jak i negatywną rolę w zamęcie ludzkich spraw. Jednak łatwiej dostrzega się to, jak dezorganizują one zachowania niż to, jak zwiększają ich skuteczność. Eliot, o którym już wspomniałem, przeżył w roku 1921 - gdy pracował nad Ziemią jałową - poważne załamanie psychiczne i musiał na pewien czas przerwać pisanie swojego arcydzieła. To załamanie było odnotowane nie tylko przez jego licznych przyjaciół, ale - o ile wiem - również przez prasę i koła literackie Londynu. Jednak niewielu zauważyło, że ten poeta był zaangażowany intelektualnie i emocjonalnie w pracę nad Ziemią jałową przez około osiem lat. Trud ten - mimo licznych wyrzeczeń - dawał mu satysfakcję i przyjemność. Nie wykluczam, że te długotrwałe emocje pozytywne działały trochę jak "niewidzialna ręka", która pozwoliła mu wytrwać aż do napisania ostatniej kropki. Zatem, uczucia to nie tylko "złe siły", utrudniające osiąganie wybitnych wyników, ale często stymulujące dokonywanie wyczynów transgresyjnych; są zasobami energii, bywają źródłem inspiracji, szczególnie w intuicyjnym myśleniu, czasem ukierunkowują działania trans-gresyjne (Kozielecki, 1979; Nęcka, 1995). 2. Charakterystyka emocji i nastrojów. Cień nieświadomości Świat ludzkich emocji jest złożony, barwny i niedookreślony. Jego badanie należy do najtrudniejszych i jednocześnie - najbardziej pasjonujących zjawisk współczesnej psychologii. Najlepiej jest zacząć analizę od dość powszechnych i intuicyjnych definicji oraz klasyfikacji. Do najstarszych należy 137 podział emocji (uczuć) na pozytywne i negatywne. Pierwsze z nich sygnalizują przyjemność; często wyzwalają reakcję zbliżania się. Przeciwnie, emocje negatywne są przykre i pobudzają do ucieczki. Ludzie dążą na ogół do maksymalizacji uczuć przyjemnych i do minimalizacji uczuć przykrych. Obowiązuje prawo - maxmin. Chociaż podział ten należy do najpowszechniejszych, to nie jest tak prosty jakby to wynikało z wiedzy potocznej. Emocje negatywne nie są lustrzanym odbiciem emocji pozytywnych. Każda z tych kategorii ma własne ko-relaty fizjologiczne, poznawcze i behawioralne; każda odgrywa specyficzną rolę w procesie działania ochronnego i transgresyjnego. Co więcej, ludzie nie zawsze podporządkowują się zasadzie maxminu. W pewnych warunkach zdarzenia zagrażające i stresujące, wywołujące strach, mogą być odbierane jako przyjemne, chociażby dlatego, że wyzwalają człowieka od nudy i monotonii. Właśnie dlatego miliony widzów uwielbiają takie filmy, jak Cena strachu Clouzeta. Znak emocji zależy również od wpływów kulturowych i okresu historycznego. W naszych czasach, w każdym razie w tradycji chrześcijańskiej, nadzieja zaliczana jest do uczuć nader pozytywnych; wystarczy tu przypomnieć słowa papieża Jana Pawła II: "przekroczyć próg nadziei". Tymczasem, w starożytnej Grecji (i w buddyzmie) uznawano ją za uczucie o znaku negatywnym. Zdarzają się także sytuacje odwrotne. W tradycji europejskiej każdy rodzaj agresji należy do emocji negatywnych. W warunkach amerykańskich zaś pewne jej typy, służące osiągnięciu sukcesu indywidualnego, są społecznie akceptowane. Mimo tej złożoności znak emocji będzie punktem wyjścia moich rozważań. Do zasadniczych podziałów, szczególnie w układzie człowiek - świat, należy wyróżnienie uczuć autopatycznych i heteropatycznych, wyróżnienie, które upowszechnił Witwicki (1963). Uczucia autopatyczne, zwane we współczesnej psychologii emocjami skierowanymi na Ja (ego focused emotionś), dotyczą własnej osoby i mogą być przeżywane poza jakimkolwiek stosunkiem z innymi organizmami żywymi. Należą do nich takie stany, jak zadowolenie, złość, duma, poczucie winy czy uczucia estetyczne, wywołane przez własne działania i zorientowane ku sobie. 138 Gdy jednak emocje powstają w kontakcie z innymi ludźmi, wówczas nazywamy je heteropatycznymi\vk) zogniskowanymi na innych (otherfocused ernotions). Sympatię, życzliwość, wrogość, agresję czy poczucie wstydu można przeżywać tylko w kontekście społecznym. Ludzie wychowani w kulturach indywidualistycznych częściej doznają emocji autopatycznych; kultury kolektywistyczne zaś pobudzają raczej emocje heteropatyczne. Chociaż podział ten nie jest precyzyjny i nie zawsze można jednoznacznie określić, jaką emocję jednostka przeżywa, to jednak posiada dużą wartość psychologiczną i kulturową. Interesujące, że - jak to często bywa w psychologii - został on zapomniany i dopiero teraz powraca się do osiągnięć klasyków, nie wspominając ich nazwisk (por. Markus, Kitayama, 1991). W końcu tego stulecia uczeni żyją tylko teraźniejszością i dlatego nie interesują się historią swojej dziedziny. W życiu potocznym i w nauce poza emocjami wyróżnia się nastroje (humory?), czyli stany emocjonalne, trwające względnie długo, w których dominuje jeden rodzaj uczuć (Martin et al., 1993). Granice czasowe nastroju zmieniają się w zależności od warunków zewnętrznych i różnic indywidualnych. Student po zdaniu egzaminu powiada, że dwa dni był w podwyższonym nastroju. Tymczasem, matka, która otrzymała od lekarza wiadomość o ciężkiej chorobie dziecka, wpadła w nastrój przygnębienia, trwający tygodniami. Nastroje - podobnie jak zwykłe emocje - mogą być pozytywne, neutralne i negatywne, wesołe i smutne. Chociaż nigdy nie prowadziłem badań psychologicznych, ani kulturowych nad tym pasjonującym zjawiskiem, od dziesięcioleci wydawało mi się, że właśnie nastroje są niedocenianą siłą sprawczą ludzkich czynów i wyczynów. Współczesne prace zdają się potwierdzać moje przewidywania. Na zakończenie tej charakterystyki chciałbym wspomnieć o świadomych i nieświadomych afektach. Dotychczas psychologowie badający transgresje twórcze i ekspansywne koncentrowali się na nieświadomych procesach myślenia. Zgodnie z teorią skokową twórczości - przedstawiłem ją w rozdziale IV - człowiek może w sposób nieświadomy wykonywać w generatorze pomysłów ogromną liczbę operacji umysłowych. Gdy wpadnie na trop rozwiązania problemu naukowego czy artystycznego, wówczas następuje olśnienie: 139 rozwiązanie to pojawia się w świadomości. Teoria ta nie jest dobrze uzasadniona empirycznie. Wiadomo jednak, że procesy poznawcze, takie jak percepcja czy przypominanie treści społecznych mogą mieć charakter nieświadomy. Współczesne badania rozszerzają ten pogląd. Okazuje się, że w wielu przypadkach człowiek nie zdaje sobie w ogóle sprawy ze źródeł i celów swoich uczuć oraz nastrojów. Nie wie, dlaczego przeżywa stan złości lub "wpada" w dobry humor. Takim bardzo typowym zjawiskiem jest to, co w języku angielskim nazywa się "free-floating arucietf, a co można by przetłumaczyć jako nieokreślony niepokój lub jako strumień nieokreślonego niepokoju (Mur-phy et al, 1995). Ten stan znany jest milionom ludzi wychowanych w zachodniej kulturze. Jednostki odczuwają wewnętrzne naprężenie; napięte są ich mięśnie, narządy organizmu, i psychika. Gdy nieokreślony niepokój nasila się, nie są one zdolne do myślenia i podejmowania decyzji. Czują się rozbite i sparaliżowane. Nie wiedzą jednak, co wywołuje ten przykry stan i jaki jest jego przedmiot. Brak diagnozy utrudnia wyjście z tej nieprzyjemnej sytuacji. Ostatnio badacze wykryli zjawisko o przeciwnym znaku, które nazwali "free-floatingjoy'', czyli nieokreślona radość lub strumień nieokreślonej radości (por. Isen, 1990). To ostatnie, jako stan przyjemny, nie wzbudziło większego zainteresowania. Zatem, źródła poszczególnych emocji i nastrojów emocjonalnych mogą być nieświadome. Mickiewicz pisząc III część Dziadów, a szczególnie Improwizację Konrada, znajdował się w podniosłym nastroju uczuciowym; prawdopodobnie jednak nie znał jego przyczyn. Na obecnym etapie rozwoju psychologii wiadomo tylko, że nieświadome afekty wpływają na zachowanie jednostki. Na pytania, dotyczące relacji między nieświadomym poznaniem i nieświadomymi emocjami, nie ma uzasadnionej odpowiedzi, poza morzem spekulacji. 3- Emocje i nastroje jako motywy Uczeni najwięcej uwagi poświęcili motywacyjnej roli emocji, często zapominając nawet o ich specyfice. Pisał Buck (1985): "Motywację i emocje 140 można rozpatrywać jako dwie strony tego samego medalu, jako dwa aspekty tego samego procesu". Zgodnie z tym poglądem, emocje - tak jak motywacja - inicjują działania, decydują o wytrwałości sprawcy i finalizują je. Zdziwienie zjawiskiem występującym w przyrodzie, często aktywizuje czynności eksploracyjne i twórcze studenta. Cierpienie powoduje, że pacjent zaczyna poszukiwać środków medycznych i psychoterapeutycznych, aby wyciszyć ten przykry stan rzeczy. Zarówno w działaniach ochronnych, jak i w zachowaniach transgresyjnych emocje oraz nastroje pełnią rolę motywów. Jednak dane historyczne i psychologiczne pozwalają przypuszczać, że w zachowaniach transgresyjnych, zarówno twórczych jak i ekspansywnych, zarówno typu P jak i typu H, zachodzi pozytywne przesunięcie afektywne. Polega ono na tym, że emocje przyjemne, takie jak zadowolenie, ciekawość, fascynacja, zdziwienie, duma, pycha, czy szczytowe doświadczenie występują stosunkowo częściej i odgrywają większą rolę niż w analogicznych działaniach ochronnych (adaptacyjnych). Jednocześnie w tych pierwszych rzadziej pojawiają się emocje negatywne, takie jak niepokój, lęk, gniew, agresja czy pogarda. Przesunięcie pozytywne powoduje, że w działaniach, polegających na przekraczaniu granic materialnych czy symbolicznych, funkcję motywów pełnią na ogół emocje i nastroje pozytywne. Tymczasem, w zachowaniach powszechnych i codziennych, które nazwałem - ochronnymi lub adaptacyjnymi, zwiększa się znaczenie emocji negatywnych. Lazarus napisał, że człowiek przypomina "maszynę do redukcji lęku"; przypuszczam, że miał na myśli zachowania ochronne. Jednostka zapada na chorobę. W związku z tym podejmuje szereg kroków, które pozwalają jej z pewnym prawdopodobieństwem powrócić do zdrowia. Opanowują ją takie emocje, jak zmartwienie, lęk przed diagnozą, cierpienia związane z licznymi zabiegami medycznymi, rozpacz wywołana czekającą ją operacją chirurgiczną, gniew spowodowany myślą "dlaczego to Ja?", troska o losy rodziny. Tej wiązce negatywnych emocji towarzyszy nadzieja, że po skończeniu leczenia powróci do zdrowia i zacznie szczęśliwe życie. W działaniach ochronnych rolę motywów pełnią przede wszystkim emocje i nastroje negatywne. Wiele potocznych obserwacji i badań naukowych potwierdza zjawisko 141 przesunięcia pozytywnego. Zdaniem Simonova (1985), emocje negatywne pełnią główną role w przetrwaniu organizmów żywych, podczas gdy emocje pozytywne sprzyjają ich rozwojowi. Te pierwsze wskazują na to, co jest konieczne, aby uniknąć zagrożeń i aby przeżyć we wrogim świecie. Te drugie zaś - odsłaniają możliwości, których wykorzystanie pozwala na lepsze życie. Podobne poglądy wyrażają przedstawiciele psychologii humanistycznej i egzystencjalnej. Autorzy ci używając innego języka, potwierdzają istnienie zjawiska przesunięcia pozytywnego. Zjawisko to jest wyraźne w nauce i w sztuce (Beveridge, 1960; Hada-mard, 1964; Gardner, 1993). Dla Einsteina zajmowanie się problemami fizycznymi było radością. Reżyser Jagłom powiedział plastycznie, że praca twórcza przypomina mu przyjemność, jaką odczuwa jadąc na rowerze z góry. Picasso bawił się jak dziecko, gdy malował arcydzieła. Podsumowując swoje obserwacje, May napisał (1976), że "to, co odczuwa artysta czy twórczy naukowiec, to nie lęk ani strach, ale radość". Podobne wyniki dają badania naukowe (Hennessey, Amabile, 1988). W transgresjach twórczych typu P i H zasadniczą rolę odgrywa motywacja wewnętrzna, która jest ściśle związana z wiązką emocji i nastrojów pozytywnych takich, jak radość, zadowolenie, ciekawość, zdziwienie, duma czy szczytowe doświadczenie. Tego typu uczucia dominują nad uczuciami negatywnymi, takimi jak obawa, strach czy gniew. Jednak przesunięcie pozytywne zachodzi nie tylko w transgresjach twórczych. Wydaje się, że występuje ono również w działaniach ekspansywnych, takich jak walka o wolność czy staranie się o przedłużenie ludzkiego życia. Dla wielu rewolucjonistów zmagania się ze zmurszałym i niesprawiedliwym ustrojem wywoływały zadowolenie, nadzieję i dumę (Brinton, 1965). Badania Toynbee'ego (1946) wykazują, że w różnych okresach historycznych ludzie zaangażowani w budowanie nowych instytucji państwowych, we wprowadzanie wydajnych technologii czy w reformowanie oświaty, odczuwali dumę z własnych czynów. Często duma ta przechodziła w pychę i samogloryfikację. Takie emocje były silne u aktywistów Komsomo-łu, szczególnie w okresie stalinowskim; wskazuje na to książka Ostrowskiego Jak hartowała się stal. Zatem, pozytywne przesunięcie afektywne wydaje 142 się zjawiskiem dość powszechnym w różnorodnych działaniach transgre- syjnych. Jakie są skutki tego interesującego zjawiska? Czy emocje pozytywne, pełniące rolę motywów, korzystnie wpływają na procesy transgresyjne i ich wyniki? Wbrew potocznym obserwacjom, że emocje i nastroje przyjemne, zawsze wywołują pożyteczne konsekwencje, rzeczywistość okazuje się bardziej złożona. Jak wykazują badania Isena et al. (1987), Murray et al. (1990) i innych, skutki tego zjawiska mogą być korzystne. Emocje i nastroje przyjemne zwiększają zaangażowanie i wytrwałość w dążeniu do celu. Ludzie wykazują gotowość w podejmowaniu podobnych problemów w przyszłości. Radość, ciekawość czy zainteresowanie zwiększają często liczbę dywergen-cyjnych pomysłów i wpływają na to, że są one bardziej twórcze. Ale emocje i nastroje przyjemne mogą wywoływać również niekorzystne konsekwencje. Gallois, genialny matematyk francuski, zaangażował się entuzjastycznie w walkę o idee republikańskie i liberalne. Nie był zdolny kontrolować swoich pozytywnych emocji. Dlatego mając dwadzieścia lat, zginął w bezsensownym pojedynku. Na podstawie wielu obserwacji historycznych Toynbee doszedł do wniosku, że duma i pycha sprawców utrudnia im osiąganie celów i czasem przyczynia się do klęski. Badania naukowe potwierdzają te obserwacje (por. Hirt et al., 1996). Wynika z nich, że ludzie, przeżywający negatywne emocje i będący w przykrym nastroju, lepiej rozwiązują problemy wymagające myślenia analitycznego, krytycznej oceny danych i bardziej systematycznej pracy umysłowej. Takie problemy występują w fizyce i w logice. Zatem pozytywne emocje sprzyjają rozwiązywaniu problemów twórczych, emocje negatywne zaś ułatwiają pracę nad problemami analitycznymi; te pierwsze sprzyjają pracy generatora pomysłów, te drugie zaś zwiększają efektywność ewoluatora. Tych doniosłych odkryć nie umiemy jeszcze wyjaśnić. Sumując zyski i straty poznawcze, spowodowane przez przesunięcie pozytywne, można powiedzieć z dużym prawdopodobieństwem, że wpływa ono najczęściej korzystnie na proces transgresyjny i jego wytwory. Chociaż pozytywne przesunięcie afektywne jest dość powszechne, nie występuje we wszystkich rodzajach transgresji. Wydaje się, iż nie zachodzi ono w działaniach destruktywnych. Zachowania takie, jak podbój obcego 143 terytorium, dążenie do władzy absolutnej czy tworzenie totalitarnych ideologii, są inicjowane i podtrzymywane przez nienawiść, pogardę czy agresje, czyli przez emocje heteropatyczne. Wypada się zgodzić z Simonem (1983), że właśnie one odegrały ważną rolę przy pisaniu Mein Kampf i wcielenie wżycie ideologii nazistowskiej. W tego typu transgresji może dojść do negatywnego przesunięcia afektywnego. Przesunięcie pozytywne nie zachodzi również, gdy sprawca otrzymuje zbyt trudne problemy, problemy, które wymagają wiedzy deklaratywnej i proceduralnej, której nie posiada. Wówczas granica, którą ma przekroczyć, jest dla niego nieprzekraczalna. Gdy uczeń staje przed zadaniem, wymagającym zastosowania wyższej matematyki lub skomplikowanych praw elektroniki, których nie jest zdolny opanować, to zadanie takie wywołuje lęk, frustrację, agresję i beznadziejność. Emocje i nastroje przyjemne odgrywają znaczącą rolę motywacyjną w procesach transgresyjnych. Dzięki nim sprawca zdolny jest często przekroczyć granice materialne, społeczne i symboliczne. 4. Emocje w roli informacji Przed laty uczeni sformułowali zadziwiające pytanie, czy emocje - źródło energii i motywów - mogą pełnić również funkcje poznawcze, czy mogą być informacjami, regułami heurystycznymi i programami, czy - mówiąc syntetycznie - mogą wskazywać jak rozwiązywać problemy? Pytanie to było nie tylko zadziwiające, ale również transgresyjne, ponieważ wychodziło poza granice ówczesnej wiedzy i obszar penetracji uczonych. Na to ważkie pytanie umiemy udzielić tylko rozmytych odpowiedzi. Pewne badania wykazują, że ludzie wykorzystują swoje emocje jako drogowskazy, informujące o tym, czy poszukują rozwiązania we właściwym kierunku czy tworzą wartościowe pomysły w generatorze i czy poprawnie oceniają je w ewaluatorze. W tym przypadku uczucia nie są zjawiskiem wtórnym, wywołanym przez wiedzę sprawcy: one same pełnią rolę specyficznej informacji lub heurystyki. Na ogół uczeni uważają, że emocje przyjemne wska- 144 żują na właściwy kierunek poszukiwań, a przykre - informują o błędnym nastawieniu (por. Nęcka, 1995). W świetle danych, które przedstawiłem w poprzednim paragrafie twierdzenie to nie jest tak pewne (w transgresjach destruktywnych mogą zachodzić odwrotne zależności). Jednym z pionierów tych badań był Blatt (1961). Uczestnicy jego wyrafinowanego eksperymentu rozwiązywali skomplikowany problem techniczny. W trakcie tego eksperymentu Blatt rejestrował częstości bicia serca i jej zmienność. Otrzymał dość jednoznaczne wyniki. W kluczowych fazach rozwiązywania tego problemu, a więc przed zgromadzeniem wystarczających informacji, przed przejściem do fazy ich syntezy i przed znalezieniem ostatecznego rozwiązania technicznego, wzrastało pobudzenie emocjonalne, mierzone częstością bicia serca; te zmiany nie były świadome. Fakt, że emocje wyprzedzały na ogół procesy intelektualne zdaje się wskazywać, że nie miały one charakteru wtórnego, lecz były pierwotne; decydowały o kierunku poszukiwań rozwiązania. Ta interpretacja nie wyklucza innych rodzajów wyjaśnień wyników eksperymentu. Bardziej interesujące wydają się badania Tichomirowa (1976). Ich celem było odkrycie sposobu, w jaki aktywność emocjonalna wpływa na rozwiązywanie problemów szachowych, zwanych "etiudami szachowymi". Etiudy te, to zadania twórcze, w których przeciwnikowi należy dać mata w kilku posunięciach. Są to więc specyficzne rodzaje transgresji typu P. W eksperymencie Tichomirowa podstawowymi wskaźnikami stymulacji emocjonalnej były: reakcja skórno-galwaniczna (GSP), zachowania motoryczne oraz spontaniczne wypowiedzi graczy. Stwierdził on, że stan emocjonalny na ogół antycypuje odkryty przez badanego ruch. Zatem, stan ten nie towarzyszy konkretnemu posunięciu, ale je poprzedza: czas jaki upływa między pojawieniem się reakcji emocjonalnej a ruchem wynosi około czterech sekund. Tichomirow odkrył także interesujące zależności między emocjami a przebiegiem myślenia szachisty. Zmianę obszaru poszukiwań, a szczególnie odkrycie najważniejszego pola szachownicy, poprzedzały wypowiedzi typu: o, o, o czy tu, tu, tu. Inne wskazywały na konieczność zaniechania poszukiwań w danym kierunku: dość, dość, dość. Emocje towarzyszyły również wciąż nie wykrystalizowanemu pomysłowi ostatecznego rozwiązania. 145 Tichomłrow przeprowadził serie kontrolnych badań, w których za pomocą pomysłowych instrukcji wygaszał reakcje emocjonalne. Dzięki tym zabiegom, GSR zmniejszyła się. Spadła nie tylko liczba prawidłowych rozwiązań, ale uległ także modyfikacji proces poszukiwania sekwencji ruchów. Na podstawie tych faktów Tichomirow stwierdził, że stymulacja emocjonalna jest niezbędnym warunkiem skutecznej aktywności twórczej. W jego badaniach emocje pełniły zarówno rolę informacji i reguł heurystycznych, jak również były ich źródłem energii oraz motywacji. Sądzę - podobnie jak Simonov - że w działaniach transgresyjnych, w których poziom danych jest niski, wzrasta rola emocji jako zastępczych informacji. Wyrównują one deficyt wiadomości, zgodnie z przysłowiem, że "każdy port jest dobry, gdy szaleje sztorm". Innego zdania jest Tichomirow, który twierdzi, że emocje to specyficzny rodzaj informacji i reguł heurystycznych. Są one bardziej globalne i bez nich trudno jest rozwiązać większość zadań; odgrywają szczególną rolę w myśleniu intuicyjnym. Te różnice zdań są czymś normalnym w psychologii emocji. 5. Intermedium: rola emocji antycypacyjnych Prezydent Truman rozważając możliwe reakcje na agresję Korei Północnej, zastanawiał się, jakby się czuł w przyszłości jako przywódca narodu, gdyby nie podjął żadnych działań odwetowych. Innymi słowy, polityk ten starał się przewidzieć stany emocjonalne - autopatyczne i heteropatyczne -związane ze swoją decyzją (Toda, 1980). Jest to przypadek dość typowy. W początkowych fazach rozwiązywania problemów sprawcy antycypują swoje uczucia i nastroje. Przewidywania typu "będę dumny z tego, co zrobiłem" czy "będzie mi wstyd zaniechania czynów", wpływają na ich zachowania. Poza emocjami aktualnymi, które jednostka przeżywa "tu i teraz', w proces myślenia i działania włączają się emocje antycypacyjne (Janis, Mann, 1977)-Jaki jest ich status? Należą one do przewidywanych konsekwencji działania. Sprawca antycypuje różnorodne jego skutki: są to konsekwencje materialne, społeczne i intelektualne. Wiedza o nich zwiększa skuteczność rozwiązywa- 146 nią problemów. Antycypowane emocje mają specyficzne cechy. Zbiór ich jest względnie mały w porównaniu z wielkim zbiorem konsekwencji społecznych czy symbolicznych; na ogół są to emocje takie, jak: zadowolenie - niezadowolenie, duma - wstyd, sympatia - pogarda. Ten mały zbiór nie wywołuje przeciążenia poznawczego. Ponadto, konsekwencje emocjonalne należą do bardziej globalnych i holistycznych; odnoszą się do całego Ja lub do relacji Ja - Inni. Wreszcie, można przypuszczać, że w reprezentacji wewnętrznej są one ujęte raczej w kodzie analogowym niż analitycznym; mówiąc prościej, większą rolę w ich zapisie odgrywają wyobrażenia niż język. Jaką funkcję pełnią w transgresjach twórczych i ekspansywnych? W związku z tym, że były one rzadko przedmiotem badań, ograniczę się do sformułowania pewnych przypuszczeń. Ludzie, przekraczający granice materialne czy symboliczne, ludzie zaangażowani w pracę naukową lub literacką, mają specyficzne poczucie czasu. Żyją na ogół w teraźniejszości a przeszłość oraz przeszłość mniej ich interesuje, przynajmniej w czasie rozwiązywania problemu. Dlatego liczą się przede wszystkim emocje i nastroje aktualne "tu i teraz". Zadowolenie z wykonywanej pracy, ciekawość poznawcza, zdziwienie zjawiskami przyrody czy fascynacja walką o wolność regulują ich proces transgresyjny. Jednak analiza prac z historii nauki, sztuki czy polityki wykazuje, że pewni sprawy, w pewnych okolicznościach przewidują i biorą pod uwagę emocje antycypacyjne: przyjemne i przykre, autopatyczne i heteropatyczne. Do nich należał Freud, który konstruując swój subtelny gmach psychoanalizy, uwzględniał egoistyczną przyjemność i dumę, którą przeżyje, gdy gmach ten zostanie zbudowany. Jaka jest rola tych uczuć? Czy pełnią one funkcję i motywacyjną i poznawczą? Intermedium to skończę tym pytaniem, pocieszając się myślą, że postawienie problemu jest czasem ważniejsze niż jego rozwiązanie. Jednak w psychologii pytania są częściej zapominane niż uwzględniane przez innych uczonych. 147 6. Emocje i nastroje po rozwiązaniu problemu Wykorzystując dawną terminologię cybernetyki, można wyróżnić: emocje na wejściu, które sprawca przeżywa stając przed problemem, emocje towarzyszące procesowi jego rozwiązywania i emocje na wyjściu, pojawiające się po osiągnięciu efektu końcowego. Te ostatnie zależą w dużej mierze od tego, czy praca twórcza i ekspansywna skończyła się powodzeniem, niepowodzeniem lub niespodzianką. W przypadku powodzenia, a więc odkrycia, dokonania wynalazku czy napisania wartościowej powieści, w przeważającej liczbie przypadków rodzą się uczucia i nastroje przyjemne, takie jak zadowolenie, ulga czy duma. Jednocześnie występują osobliwe zjawiska, które nie tylko są interesujące, ale które również wpływają na środowisko społeczne. Jednym z nich jest promieniowanie sukcesu (warm glow of success). Wzrasta liczba i intensywność emocji heteropatycznych, zogniskowanych na Innych, takich jak sympatia, życzliwość wobec otoczenia, opiekuńczość, czy miłość (Isen, 1970). Promieniowanie sukcesu bywa wykorzystywane przez ludzi bez skrupułów i bez sumienia. W emocjonalnym uniesieniu uczony, artysta i polityk spełniają życzenia, które szkodzą im w przyszłości. Dość powszechnie występuje zjawisko, zwane świętem rewolucji (Pace-wicz, 1983). Po gwałtownej lub "aksamitnej" zmianie społecznej, głównie w pierwszym okresie przemian, ludzie przeżywają stan uniesienia uczuciowego; pojawiają się takie emocje jak uczucie triumfu, euforii, pychy i entuzjazmu. Emocjom tym towarzyszą różne imprezy kulturalne, takie jak festyny, pochody, zabawy czy manifestacje. W trakcie nich jednostki często przestają kontrolować namiętności i uczucia. Po pewnym czasie zaczynają występować zjawiska niekorzystne dla sprawcy i jego społecznego otoczenia. Jednym z najpowszechniejszych jest pojawienie się stanu obniżonego nastroju, zwanego również depresją szczytu. Mówiąc językiem potocznym, występuje "smutek spełnionych baśni". Człowiek przekroczył granicę materialną lub intelektualną, która wydawała się nieprzekraczalna. Kosztem niemałych wyrzeczeń i niemałego wysiłku dokonał on odkrycia czy rozszerzył zakres wolności indywidualnej oraz zbioro- 148 wej. Te osiągnięcia początkowo go cieszyły, później - zaczęły wywoływać emocje negatywne. Okazało się, że efekt końcowy nie jest tak wartościowy, jak sądził, że nie odpowiada jego aspiracjom. Wielu sprawców przerywa ten nieprzyjemny stan, angażując się w inne, bardziej ambitne zadanie. Wielu jednak przez dłuższy czas nie może odzyskać swojej motywacji i sprawności umysłowej. Kronikarze życia Einsteina zanotowali, że po odkryciu teorii względności, uczony przez pewien czas poważnie chorował. Czy to była reakcja związana z przełomowym odkryciem, czy tylko zwykła choroba? Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Depresja sukcesu, o której często piszą historycy nauki czy sztuki, wymaga bardziej systematycznych badań empirycznych. Często po święcie rewolucji, po wybuchu uczuć przyjemnych, następuje terror rewolucyjny, w czasie jego trwania pojawiają się uczucia nienawiści, wrogości i pogardy dla wrogów, przeciwników i ludzi obojętnych wobec zmian społecznych. Tym emocjom mogą towarzyszyć destrukcyjne czyny, takie jak akty agresji i dążenie do zniszczenia wroga. W działaniach transgresyjnych ryzyko niepowodzenia jest duże, czasem graniczy ono z hazardem. Brak oczekiwanych wyników wywołuje przykre emocje. Ale również często jest bodźcem do dalszych, bardziej intensywnych wysiłków. Wybitni uczeni, tacy jak Pianek, Bohr, Einstein czy de Bro-glie, mimo długotrwałych niepowodzeń, nie rezygnowali z kolejnych poszukiwań. Może motywacja wewnętrzna, związana z uczuciami przyjemnymi, podtrzymywała ich wysiłki. Jak powiedziałem w poprzednich rozdziałach, dla ludzi podejmujących działania transgresyjne, a więc angażujących się w przekraczanie granic typu P i typu H, sam proces poszukiwania, odkrywania, rozszerzania wolności czy ekspansji władzy jest często ważniejszy niż ostateczny efekt pracy. Dlatego bardziej przeżywają oni emocje na wejściu i emocje w czasie pracy niż emocje na wyjściu. Edison, który - jak wiemy - opatentował przeszło tysiąc wynalazków, nie miał czasu, aby cieszyć się swoimi sukcesami, będącymi wkładem do kultury. Prawie każdy wynalazek był impulsem do podjęcia następnego problemu technicznego. Transgresja rodziła transgresję. Proces pracy i jej wyniki tworzyły jedną rzekę, w której dominowały uczucia pozytywne i która wzmacniała jego potrzebę własnej wartości. 149 l 'l i 1 Człowiek spostrzega świat, zapamiętuje zdarzenia, myśli innowacyjnie, snuje marzenia na jawie, podejmuje decyzje i kontroluje praktyczne działania; wykonuje czynności ochronne i transgresyjne. Wszystko to jest możliwe, dzięki jednemu z najbardziej złożonych i najbardziej fascynujących systemów poznawczych, zwanym umysłem. Badania neurobiologiczne, paleontologiczne, antropologiczne, psychologiczne czy filozoficzne, ciągle jeszcze niezbyt zaawansowane, których wyniki kapią tylko kropla po kropli, wykazują jednak, że umysł, ten swoisty mikrokosmos jednostki, rozwijał się w ciągu milionów lat w ścisłej interakcji z funkcjonującym mózgiem, układem biologicznym i środowiskiem socjokulturowym. Jest on hybrydą biologii i kultury (por. Donald, 1991). Twierdzenie to należy do dobrze uzasadnionych. Inteligencja, będąca składnikiem umysłu, jest ogólną, względnie stałą zdolnością, która współdecyduje o skuteczności działań poznawczych, takich jak rozumowanie, wnioskowanie czy płynność słowna. Po długich badaniach i sporach uczeni doszli do wniosku, że ten "potencjał intelektualny" i powszechne różnice w ilorazie inteligencji w 50 procentach zależą od czynników genetycznych a w 50 procentach od środowiska. Arystotelesowski złoty środek należy traktować jako wynik przybliżony. Te prawidłowości dotyczą również innych składników umysłu. Rejestrowanie i przypominanie informacji w pamięci zależy od właściwości mózgu, 150 ROZDZIAŁ VII Umysł jako układ poznawczy. Pamięć zewnętrzna l. Fuzja biologii i kultury zróżnicowania sieci neuronów i plastyczności tkanki nerwowej. Ale na zawartość pamięci w znacznym stopniu wpływa kultura. Ludzie wychowani w tradycji zachodniej, na przykład Amerykanie, znacznie więcej wiedzą o swoim Ja i stosunku Ja do Innych, niż o stosunku Innych do własnego Ja. Te zależności są odwrotne u Japończyków, żyjących w kulturze kolektywistycznej, w której wiedza o tym, co Inni myślą o mnie jest ważniejsza od tego, co Ja myślę o Innych (por. Holyoach, Gordon, 1983). Mimo iż umysł jednostki kształtowany jest przez biologię i środowisko, stanowi integralną całość. 2. Dwie koncepcje umysłu. Myśl Platona " Nie zamierzam przedstawiać złożonej architektury umysłu, jego genezy i funkcji. Ograniczę się tylko do omówienia treści, niezbędnych do zrozumienia mechanizmu działań transgresyjnych i ewolucji kultury. Można wyróżnić dwie koncepcje umysłu (intelektu, rozumu). Pierwszą nazwę potoczną lub klasyczną. Jest ona dość powszechnie akceptowana w życiu codziennym i w psychologii poznawczej oraz kognityce. Zgodnie z tym, umysł jest ściśle związany z mózgiem, jego substratem biologicznym. Mówiąc plastycznie, umysł zapuścił głęboko korzenie w tym organie neurofizjologicznym. Nigdy nie wychodzi "poza skórę człowieka". Ta koncepcja ma różne warianty (Nosal, 1990). Najczęściej uczeni traktują umysł jako system poznawczy, składający się z antropicznych niezmienników, do których należą układy pamięci, kompetencje językowe, inteligencja ogólna i zdolności specjalne, świadomość, uwaga, szybkość przetwarzania informacji; są nawet tacy badacze, którzy włączają do umysłu emocjej. co uważam za nieuzasadnione. Mimo wielu prób, i wielu subtelnych i pięknych modeli, nie udało się dotychczas stworzyć koncepcji klasycznej, która zdobyłaby powszechne uznanie w społeczeństwie uczonych i która miałaby znaczenie praktyczne. Psychologia poznawcza ciągle znajduje się w okresie przednewtonowskim. W naszym wieku niektórzy uczeni próbują przeciwstawić tej wąskiej koncepcji umysłu, koncepcję rozszerzoną. Takim myślicielem była Mead (por. 151 Bobryk, 1987)- Zgodnie z koncepcją rozszerzoną, umysł przekracza granice mózgu i wychodzi poza ciało człowieka. Można ją nazwać tmnsgresyjną. Wielu ludziom wydaje się ona ekstrawagancka, nieproduktywna i dziwaczna. Ale to tylko pozory. Ponieważ w tej książce skoncentruję się na pamięci, więc rozszerzoną koncepcję umysłu przedstawię na jej przykładzie, chociaż dotyczy ona również innych składników umysłu, takich jak inteligencja czy kompetencje językowe. Człowiek posiada cały system pamięci, do którego należą głównie pamięć krótkotrwała, pamięć trwała i pamięć robocza. Dzięki nim rejestruje, reprodukuje i przetwarza wiedzę deklaratywną i proceduralną. System ten odgrywa zasadniczą rolę w przebiegu działań ochronnych i transgresyjnych. Wchodząc do restauracji, człowiek wie, jak się w niej zachować; podejmując badania nad nowymi lekami nadciśnieniowymi orientuje się, jakie są nowoczesne ich paradygmaty. Pamięć tę nazywa się pamięcią biologiczną lub wewnętrzną. Zgodnie z transgresyjną koncepcją umysłu, jego zasadniczym składnikiem jest pamięć zewnętrzna. Stanowi odpowiednik pamięci wewnętrznej, ale znajduje się w środowisku socjokulturowym, do którego dana. jednostka ma dostęp. Można ją zdefiniować jako magazyn kodowania, przechowywania, wydobywania wiedzy i doświadczeń jednostek oraz grup społecznych. Powstała ona w rozwoju historycznym. Dzięki takim wynalazkom jak pismo, znaki matematyczne czy notacje muzyczne, człowiek mógł rejestrować coraz większą ilość informacji w książkach, kalendarzach, archiwach. Włączenie tego źródła danych do umysłu ma swoje uzasadnienie. Wprawdzie przeciwnicy takiej koncepcji powiadają, że pamięć wewnętrzna związana jest z tkanką nerwową, a materiałem dla pamięci zewnętrznej bywa papier, płótno czy płytka krzemu, to jednak podobieństwa między nimi są większe niż różnice. W pamięci zewnętrznej również rejestruje się, przechowuje i reprodukuje wiedzę i doświadczenia. Często spełnia ona zasadniczą rolę w działaniach ochronnych i transgresyjnych: trudno podróżować po Europie bez atlasu samochodowego, trudno pisać o malarstwie Rembrandta bez odwiedzania muzeów, trudno kierować przedsiębiorstwem General Motors bez czytania opinii ekspertów. Pamięć wewnętrzna i zewnętrzna^ 152 uzupełniają się. Dzięki temu znacznie rośnie efektywność ludzkich działań poznawczych i praktycznych. Włączenie tej ostatniej do umysłu zmusza badacza do przemyślenia na nowo tezy Simona o ograniczonych możliwościach przetwarzania informacji przez człowieka. Prawdopodobnie pierwszym myślicielem, który wspomniał o zewnętrznym magazynie wiadomości, był Platon. W Faidrosie pisał: "Ono (pismo, alfabet) bowiem sprowadzi na umysły tych, którzy się go nauczą, zapomnienie, gdyż zaniechają ćwiczenia pamięci, ponieważ zdając się na zapis, będą przypominali sobie od zewnątrz pod wpływem obcych znaków, nie zaś od wewnątrz siebie samych". Przytaczam ten cytat nie ze względu na kontrowersyjne poglądy dydaktyczne Platona, ale dlatego że zdawał on sobie sprawę - mówiąc językiem współczesnym - że w starożytności zaczęła powstawać składnica wiadomości, analogiczna do ludzkiej pamięci. Zdawał sobie również sprawę, że ich funkcje mogą być podobne. Być może jego prekursorskie myśli miały wpływ na wyodrębnienie - po dwóch tysiącach lat -pamięci zewnętrznej. Uważam, że dwie przedstawione koncepcje umysłu - klasyczna i transgresyjną - są pożyteczne. W zależności od rodzaju rozwiązywanego problemu i stanowiska teoretycznego, uczony może wybrać koncepcję najbardziej dla niego wartościową. W tej książce, w której badam relacje istniejące między transgresjami a kulturą - z natury rzeczy - będę odwoływał się do koncepcji umysłu rozszerzonego. 3. Pamięć trwała: epizodyczna i semantyczna Znane jest interesujące zjawisko naukowe, które można by określić jako prawo różnicowania. Rzeczy czy zachowania, które początkowo wydają się niepodzielnymi całościami, w miarę badania zaczynają się różnicować; badacz wykrywa ich części, składniki lub elementy. Tak było z atomem, tak jest również z pamięcią wewnętrzną. W trakcie analizy uczeni wykrywają coraz to nowe jej rodzaje i podrodzaje. Prawo różnicowania prowadzi czasem do takiego "poszatkowania" całości, że później nie sposób jej zintegrować. 153 Z dużego zbioru systemów pamięci wewnętrznej wybieram tylko pamięć trwałą (LTM) i pamięć roboczą (WM), które są szczególnie ważne (por. Kurcz, 1992; Matuszewski, 1996). Pamięć trwała jest magazynem, w którym koduje się ślady pamięciowe, przechowuje je i reprodukuje. Jej pojemność i czas przechowywania informacji są praktycznie nieograniczone. Autorzy cytują przypadek Toscaniniego. Pamiętał on wszystkie nuty w około 250 symfoniach, 100 operach i wielu innych utworach. To był przypadek krańcowy. Przytaczam go dlatego, iż wskazuje, że możliwości pamięci bywają ogromne. Dzięki kompetencjom pamięci trwałej człowiek koduje w niej informacje o świecie materialnym, społecznym, symbolicznym i o samym sobie. Reprezentacja poznawcza, czyli system wiedzy deklaratywnej i proceduralnej, znajduje się w tym medium. Procesem kodowania i reprodukcji materiału rządzą pewne prawa. Najprostsze z nich zostały wykryte już przez psychologów klasycznych. Zgodnie z efektem serii, ludzie najlepiej zapamiętują tę porcję informacji, która znajduje się na początku listy (zjawisko pierwszeństwa) i na jej końcu (zjawisko świeżości). Efekt ten bywa wykorzystywany przez nauczycieli i polityków. Współcześni uczeni starają się lepiej poznać złożone prawa pamięci. Materiał, który ma określone znaczenie, który jest dobrze zorganizowany logicznie, który można poddać elaboracji bywa trwałej, szybciej i wierniej zapamiętywany. Doniosłą rolę pełni również rodzaj zastosowanego kodu. Część ludzi łatwiej przyswaja treści podane w formie abstrakcyjnej, część zaś preferuje dane o dużym ładunku wyobrażeniowym. Picasso zapamiętywał wszystko w formie obrazu, von Neumann zaś starał się utrwalać informacje w postaci symboli matematycznych. Pamięć trwała odgrywa zasadniczą rolę w działaniach transgresyjnych. Często nowe dzieło literackie czy hipoteza naukowa powstają, dzięki przetworzeniu wiedzy o kulturze, zarejestrowanej w przeszłości. W rozdziale III opisałem wycieczkę Bohra i Heisenberga, którzy odwiedzili Zamek Kron-berg. Gdy zbliżali się do niego, przypomnieli sobie, że mieszkał w nim książę duński, Hamlet. Dzięki tej wiedzy, zwykły zamek z bloków kamiennych wydał się im centrum świata; słyszeli słowa Hamleta "być albo nie być"- 154 Przeżyli stan duchowego uniesienia. Zatem, integracja wyuczonej wiedzy literackiej z widokiem zamku spowodowała powstanie swoistej transgresji intelektualnej typu P. Jednak pamięć trwała bywa zawodna. Często ludzie zapominają zakodowane treści. Mimo wielu badań proces ten ciągle jest nie wyjaśniony. Wielu uczonych uważa, że śladów pamięciowych nie można skasować tak, jak się kasuje taśmę magnetofonową. Treści wyuczone zawsze pozostają w pamięci, chociaż potrzebne są odpowiednie warunki, aby je odtworzyć. Pewne dane potwierdzają tę hipotezę. W trakcie prostej, kosmetycznej operacji neurochirurgicznej, w czasie której pacjent nie traci świadomości, może on przypomnieć sobie - dzięki odpowiedniej stymulacji mózgu - treści dawno zapomniane. Ponadto zauważono, że ponowne uczenie się materiału, który "ulotnił się" z pamięci jest oszczędniejsze. Uczono dzieci fragmentów tekstów greckich. Po dłuższym czasie, gdy teksty te zostały przez nie zapomniane, ponownie zapoznawano je z tym trudnym materiałem. Okazało się, że dzieci przyswajały go szybciej. Dane te świadczą o tym, że ślady pamięciowe nie giną. Może dzięki temu człowiek lepiej przystosowuje się do świata. Wydarzeniem w badaniach nad pamięcią trwałą było wykrycie przez Tuhdnga jej dwóch typów. Pamięć epizodyczna, zwana również gorącą, jest pamięcią wspomnieniową. Podejmując różnego rodzaju czynności w kręgu rodzinnym, w miejscu pracy, w trakcie wakacji człowiek utrwala swoje osobiste przeżycia, doznania, doświadczenia i zachowania. Na ogół informacje te są zorganizowane w epizody, odbywające się w określonym miejscu i w określonym czasie. Gdy pytamy jednostkę o przebieg ceremonii ślubnej, opowiada - z różnym stopniem szczegółowości i dokładności - o jej kolejnych fazach. Wspomnienia takie mają na ogół duży ładunek emocjonalny; wywołują przyjemny lub przykry nastrój. Jedynym kryterium ich prawdy są subiektywne przeświadczenia, których na ogół nie można obiektywnie sprawdzić. Osobiste doświadczenia, rejestrowane w trakcie całego życia, kształtują tożsamość jednostki; dają jej poczucie ciągłości, stabilności i nieprzypadko-wości istnienia. Bez pamięci epizodycznej człowiek - mówiąc językiem filozoficznym - nie byłby osobą ludzką. Pamięć semantyczna, zwana również zimną, zawiera wiedzę o świecie ze- 155 wnętrznym, o przyrodzie i kulturze. Zarejestrowana jest w formie językowej. O jej organizacji nie tyle decyduje kolejność czasowa zdarzeń, ile ich znaczenie i zasady logiczne. Kryterium prawdziwości jest konsensus społeczny. Osobiste przeżycia i emocje nie odgrywają zasadniczej roli. Wiadomości o ewolucji biologicznej czy o twórczości Tołstoja, zakodowane w pamięci semantycznej, tworzą mniej lub bardziej sensowne całości. Wiedza ta spełnia funkcje poznawcze, motywacyjne i instrumentalne. Interesujące, że gdy jednostka zapomniała fragment epizodu z własnego życia, pyta się osób, które w nim uczestniczyły. Gdy zaś zawodzi pamięć semantyczna o lądowaniu na Księżycu - zagląda do encyklopedii. W obu przypadkach korzysta z całkowicie różnych form pamięci zewnętrznej. Chociaż wiedza zakodowana w pamięci semantycznej odgrywa ważniejszą rolę w działaniach transgresyjnych, to również zawartość pamięci epizodycznej wpływa często na ich przebieg. Pisarze, eseiści, reporterzy czy malarze wykorzystują w swoich dziełach osobiste przeżycia i doświadczenia. Inny świat nigdy nie zostałby napisany, gdyby Herling-Grudziński nie przeszedł przez łagier sowiecki. Osobiste doświadczenia i doznania uczą także pewnej mądrości życiowej i kształtują swoistą motywację, która może mieć znaczenie w inicjowaniu oraz przebiegu różnych transgresji typu P i typu H. 4. Pamięć robocza: kuźnia myśli? Zgodnie z wielowiekową tradycją kulturową, pamięć i myślenie, to zupełnie różne funkcje psychiczne, różne dyspozycje, różne procesy. Nie mają one w zasadzie punktów stycznych. "Każdy narzeka na swoją pamięć, nikt nie narzeka na swój rozsądek" - twierdzi filozof. "Trzeba zastąpić dydaktykę pamięci, na dydaktykę myślenia" - postuluje pedagog. "Myśli jasno, ale ma trudności z rejestrowaniem nowych informacji" - stawia diagnozę lekarz. Wypowiedzi te zdają się wskazywać, że pamięć i myślenie rozwijają się względnie niezależnie. Współcześni uczeni, szczególnie psychologowie, podważają te obiegowe poglądy. Dowodzą, że przechowywanie informacji i ich przetwarzanie są ściśle związane ze sobą jak tlen i wodór w wodzie. Myśle- 156 i nie bez ciągłego korzystania z pamięci, jest puste. Tymczasem, materiał pamięciowy, nie używany w życiu, szybko zostaje zapomniany. Myślimy, dzięki zasobom pamięci, pamiętamy, dzięki aktywności poznawczej. Doniosłym wydarzeniem w nauce - ciągle nie docenianym - było wykrycie przez Baddeleya (1986, 1990) pamięci roboczej (working memory)\ Test ona mechanizmem przetwarzania bieżącej informacji we wszystkich zadaniach poznawczych. Dzięki niej człowiek wykonuje operacje matematyczne, rozumuje, planuje działania, wysuwa pomysły czy dokonuje wyboru. Można by ją nazwać swojego rodzaju "kuźnią myśli" i innych procesów poznawczych. Wiedza o strukturze i funkcjonowaniu tej pamięci jest uboga oraz niepewna. Znajdujemy się w okresie, w jakim znajdowali się fizycy na początku stulecia: wiedzieli, iż istnieją atomy, ale nie zdawali sobie sprawy z ich złożonej struktury. Jednak współczesne badania, coraz bardziej pomysłowe i coraz bardziej zaawansowane metodologicznie, kładą podwaliny pod dojrzałą koncepcję pamięci roboczej. Hipotetyczny jej model przedstawiłem - w pewnym uproszczeniu - na rys. 7. \ r Centralny wykonawc -- - , > x^ Pętla fonologiczna "głos wewnętrzny" Notes wzrokowo-przestrzenny "oko wewnętrzne" Rys. 7. Hipotetyczny model pamięci roboczej Głćjwnym jej zadaniem jest centralny wykonawca. System ten przetwarza bieżące informacje: produkuje zdania, przeprowadza operacje matematyczne, rozumuje, wybiera, myśli. Ma on ograniczone możliwości przeróbki wiedzy i zdolny jest przechowywać ją tylko przez stosunkowo krótki czas. 1 Pamięć ta stała się przedmiotem intensywnych badań. W Internecie jest około 2000 pozycji na ten temat! 157 Te ograniczenia są konieczne, ponieważ centralny wykonawca musi szybko zwolnić swój potencjał przetwórczy, aby zająć się coraz to nowymi zadaniami poznawczymi. Czerpie on informacje z dwóch względnie autonomicznych podsystemów. Pierwszym jest pętla fonologiczna, przechowująca materiał werbalny, zakodowany w formie językowej. Materiał ten musi być ciągle powtarzany ("głos wewnętrzny"), ponieważ w przeciwnym przypadku zanika. Z kolei notes wzrokowo-przestrzenny gromadzi materiał niewerbalny ("oko wewnętrzne") w postaci obrazów czy lokalizacji przestrzennej przedmiotów. Wyodrębnienie tych dwóch podsystemów: werbalnego i obrazowego - przestrzennego, zgodne jest z teorią ewolucji (por. Donald, 1991). Pamięć robocza, a ściślej - jej podsystemy, czerpią materiał z dwóch źródeł: pamięci trwałej i środowiska zewnętrznego. Wielkim magazynem danych jest pamięć trwała. Jednak materiał wydobyty z niej musi być odpowiednio przekodowany, aby mógł być przesłany do centralnego wykonawcy. Ludzie często wykorzystują również informacje pochodzące ze środowiska. W tym przypadku wymagają one także odpowiedniego przygotowania. Mówiąc obrazowo, pamięć robocza ma co najmniej "dwoje drzwi" przez które przepływają informacje między systemem centralnego wykonawcy, a jej podsystemami: pętlą fonologiczna (werbalną) i notesem wzrokowo-prze-strzennym (niewerbalnym). Pewne dane neuropsychologiczne wskazują, że pamięć robocza wiąże się z płatami czołowymi mózgu; uszkodzenie ich zakłóca pracę tej "kuźni myśli". Przedstawiony model, którego twórcą jest Baddeley, opisuje i wyjaśnia proces rozwiązywania prostszych zadań poznawczych, wymagających przetworzenia stosunkowo małej ilości informacji, takiej jak rozumienie słów, produkcja mowy czy wykonywanie operacji arytmetycznych (por. Gather-cole, Baddeley, 1993). Jednak za jego pomocą trudno byłoby zrozumieć mechanizm wykonywania problemów o krańcowej komplikacji. Arcymistrz szachowy - a nawet autor tej pracy - może rozgrywać partię szachową "w myślach", bez patrzenia na szachownicę i bez potrzeby przesuwania materialnych figur. Aby to wykonać, trzeba nieustannie utrzymywać w pamięci roboczej ogromną porcję informacji werbalnych oraz wyobrażeniowych, trzeba 158 umieć ciągle konstruować nowe etiudy szachowe i trzeba ustawicznie korzystać z wiązki heurystyk i operacji. Myślenie szachisty - z czego nie zdają sobie sprawy laicy - wymaga nieustannych powtórzeń, wykonywania pętli myślowych, reaktywacji poprzednich kombinacji. Kasparow, który grał w roku 1997 z komputerem IBM, podołał temu zadaniu, mimo iż ostatecznie nieznacznie przegrał. Myślenie szachisty - arcymistrza, to bez wątpienia transgresja, często typu H, wywołująca przeciążenie i stres informacyjny. Tymczasem pamięć robocza, której model zawiera rysunek 7, ma małe "moce przerobowe"; jej możliwości przetwarzania i przechowywania materiału są ograniczone przez magiczną liczbę 7 + 2. Jak jest więc możliwe granie w myślach w szachy czy rozwiązywanie problemów poznawczych, wymagających jednoczesnego przetwarzania wielkiej liczby symboli bez kartki papieru? Ericsson i Kintsch (1995) zaproponowali transgresyjny model pamięci roboczej. Nie wchodząc w szczegóły, sądzą oni, że czasowy mechanizm pamięci roboczej trzeba rozszerzyć: pamięć ta musi opierać się na magazynie pamięci trwałej; półprodukty i produkty, powstające w niej, mogą być łatwo składowane w pamięci trwałej i - co ważniejsze - muszą być one bezpośrednio dostępne dla systemu wykonawczego. Autorzy ci przypuszczają, że poza systemem krótkotrwałej pamięci roboczej (ST-WM), istnieje trwała pamięć robocza (LT-WM), której możliwości są znacznie większe. Za pomocą tej ostatniej można dosyć dobrze wyjaśnić zachowanie szachisty, który rozgrywa partię szachów w myślach. Koncepcja Ericssona i Kintscha musi być poddana dalszym badaniom empirycznym. Pamięć robocza - szczególnie w jej wersji rozszerzonej - jest kuźnią myśli, w tym - możemy przypuszczać - myśli transgresyjnej. W rozdziale 4, w którym omawiałem rozwiązywanie problemów twórczych, wyróżniłem dwa układy: generator pomysłów i jego ewaluator. Przypuszczam, że proces twórczy zachodzi w pamięci roboczej, a wymienione układy są częścią centralnego wykonawcy. Zgodnie z tym, gdy Picasso malował arcydzieło, zwane Guernicą, pracowała jego pamięć robocza, a szczególnie jej podsystemy: generator pomysłów i ich ewaluator. Pogląd ten wydaje się ryzykowny; ale ryzyko poznawcze jest nieodłącznym elementem pracy twórczej. Bez niego można tylko produkować taśmowo prace trywialne. 159 Znaczenie badań nad pamięcią roboczą wykracza poza psychologię i poza nauki społeczne. Nie jest wykluczone, że dalsza jej penetracja rzuci światło na wieczne problemy człowieka, takie jak świadomość czy geneza kultury. Może zawiera ona jeden z kluczy do natury ludzkiej. 5. Pamięć zewnętrzna, czyli slave-memory Zasadniczym składnikiem rozszerzonego umysłu jest pamięć zewnętrzna. Pisze Donald (1991): "Najlepiej zdefiniować ją w terminach funkcjonalnych; można ją uznać za dokładny analog pamięci wewnętrznej, czyli biologicznej. Stanowi system, umożliwiający przechowywanie i odtwarzanie ludzkiego doświadczenia oraz wiedzy". Znajduje się jednak w środowisku socjokulturowym. Rozwój tej pamięci stał się możliwy, dzięki wielu wynalazkom, dokonanym przez człowieka. Do najważniejszych z nich należało opracowanie systemu znaków wizualnograficznych, takich jak pismo, symbole matematyczne, notacje muzyczne, rysunki, zapis kartograficzny, schematy techniczne, szyfry, znaki drogowe. Ten system wizualnograficzny umożliwiał zapisywanie wiedzy i doświadczenia w specjalnych, fizycznych składnicach, takich jak papirusy, książki, czasopisma, mapy, rozkłady jazdy, kalendarze czy komputery. Ale - to szczególnie chciałbym podkreślić - pamięć zewnętrzna z punktu widzenia mojego Ja znajduje się także w umysłach Innych ludzi, z którymi się kontaktuję; są to rodzice, dzieci, przyjaciele, współpracownicy. Gdy chcę dowiedzieć się, jak uczyłem się mowy w dzieciństwie, pytam się mojej matki. Wraz z rozwojem cywilizacji, zwiększa się i doskonali zarówno system znaków wizualnograficznych, jak i magazyny ich przechowywania. Te zmiany są szczególnie szybkie w końcu naszego stulecia, nazywanego czasem rewolucji informacyjnej. W tym czasie rodzą się globalne urządzenia przechowywania informacji, takie jak Internet, do których dostęp staje się coraz łatwiejszy. Pamięć zewnętrzna posiada wiele właściwości godnych podkreślenia. Przede wszystkim jej pojemność ("ładowność"), mierzona ilością zakodowa- 160 nej informacji, jest praktycznie nieograniczona; można ją nazwać magazy-nern bez brzegów i bez dna. Znajduje się w niej miejsce dla dzieł Homera i Dostojewskiego, dla rozkładów jazdy samolotów i pociągów, dla porad zdrowotnych i horoskopów. Na papierze, na taśmie magnetofonowej czy na płytce krzemowej można zapisać wszystko, informacje oryginalne i chałturę. Dostęp do materiału przechowywanego w pamięci zewnętrznej jest duży \ zwiększa się wraz z doskonaleniem urządzeń elektronicznych. Uczony, zajmujący się schizofrenią, może - dzięki sieci komputerowej - zgromadzić wszystkie ważne źródła informacji na temat tej choroby, a więc książki, artykuły, reprinty, preprinty, projekty badań klinicznych i eksperymentalnych z całego świata. Jednak pewne rodzaje informacji są pilnie strzeżone i dostęp do nich jest praktycznie niemożliwy. Tajemnice wojskowe, oryginalna technologia stosowana w różnych firmach czy dane osobiste bywają utajniane. Interesujące, że również uczeni lub artyści, prowadzący "grę o pierwszeństwo", niechętnie udostępniają tajniki swojego warsztatu. Dotyczy to tylko drobnej części materiału zgromadzonego w pamięci zewnętrznej. W związku z jej rozwojem, zmienia się rola pamięci biologicznej. W historii człowiek, który chciał przystosować się do świata, musiał zgromadzić w umyśle znaczną wiedzę deklaratywną i proceduralną, dzięki której wiedział, jak myśleć i działać. Intensywne uczenie się wywoływało przeciążenie i stres informacyjny. W obecnych czasach wiele funkcji pamięci biologicznej przejęła pamięć zewnętrzna. W niej znajdują się adresy znajomych, telefony, przepisy kulinarne, algorytmy matematyczne, daty historyczne, statystyki ekonomiczne czy przepisy prawne. Nie trzeba więc obarczać swojego umysłu wiedzą znajdującą się w każdej encyklopedii, w każdym roczniku statystycznym, w każdym podręczniku metodologicznym. Jednocześnie zwiększyło się znaczenie sztuki poszukiwania potrzebnej wiedzy. Mimo istnienia sprawnych urządzeń elektronicznych, uczony, polityk, przedsiębiorca nie zawsze może dotrzeć do właściwego źródła. W trakcie pisania tej książki czasem otrzymywałem informacje zupełnie mi nieprzydatne, wówczas zaczynałem poszukiwać wiedzy za pomocą metod intuicyjnych. Pamięć zewnętrzna jest przede wszystkim pamięcią wzrokową. Informacje są w niej zakodowane za pomocą znaków wizualnograficznych i symboli 161 obrazowych. Rozwój jej powoduje, że człowiek musi lepiej opanować umiejętności pisania i czytania, odczytywania znaczeń i emocji zawartych w słowach, zdaniach i tekstach. Jest to zadanie trudne, ponieważ w naszych czasach wygasa motywacja do studiowania prac, szczególnie cudzych, do opanowania nowych technik szybkiego czytania. Dostrzegam ziarno prawdy w poglądzie Lema, że ludzie nic nie czytają, a jeśli czytają, to nie rozumieją tekstu, a jeśli go rozumieją, to szybko zapominają. W każdym razie w erze pamięci zewnętrznej człowiek - a szczególnie pedagogowie - muszą na nowo przemyśleć znaczenie pamięci biologicznej, zaprogramowanej przez naturę. Pamięć zewnętrzna ma szereg niekwestionowanych zalet, takich jak duża pojemność, trwałość przechowywanych danych, łatwość ich odtwarzania czy niezawodność; do współczesnej książki używa się papieru, który zapewnia jej trwałość przez wiele stuleci. Mimo tych zalet medium to nie zajmuje wyróżnionego miejsca w umyśle, nie jest primus interpares. Przeciwnie, pełni rolę służebną: uczeni nazywają ją slave memory. Ta nazwa ma swoje głębokie uzasadnienie. To dzięki działalności człowieka staje się ona aktywna. Gdyby jednostka nie korzystała z tego banku, byłby on martwy i nieprzydatny w zachowaniach ochronnych i transgresyjnych. Pamięć ta nie pomniejsza człowieka; służy jemu w przystosowaniu się i w przekraczaniu granic materialnych czy symbolicznych. Jest on jej twórcą i - jak dotychczas - sprawuje nad nią - wbrew obawom Platona - pełną kontrolę. Obserwacje wskazują jednak, że ludzie nie zawsze umieją pobierać informacje z tego medium. Czy racjonalne jest włączenie pamięci zewnętrznej do indywidualnego umysłu? Internaliści, których zdaniem przechowywanie, odtwarzanie i przetwarzanie informacji związane jest tylko z kompetencjami ludzkiego mózgu, odpowiadają na to pytanie negatywnie. Takie stanowisko chyba wiąże się z pewnym konserwatyzmem w myśleniu. Pamięć zewnętrzna, chociaż znajduje się w środowisku socjokulturowym jest wytworem człowieka: system znaków wizualnograficznych i urządzenia do ich przechowywania zostały zaprojektowane przez umysł ludzki, a dokładniej - powstały one w generatorze i ewaluatorze pomysłów, układach, będących składnikami pamięci biologicznej, zwanej pamięcią roboczą. Dlaczego więc odrywać te wytwory od pamięci biologicznej? Przecież systemy pamięci trwałej, roboczej i ze- 162 wnętrznej tworzą pewną całość: ich struktura informacyjna i funkcje są podobne. Co więcej, pozwalają - jako całość - lepiej opisać, zrozumieć i wyjaśnić ukryty mechanizm działań, transgresyjnych, co stanie się przedmiotem dalszych analiz. ,, 6. Pamięć zewnętrzna a kultura Pamięć ta nie jest tożsama z kulturą. Treść i zakres wymienionych pojęć różnią się między sobą. W pamięci zewnętrznej mogą być przechowywane tylko wytwory kultury symbolicznej, zwanej również - kulturą poznawczą. Należy do niej obiektywna i ponadindywidualna wiedza oraz doświadczenie skumulowane przez pokolenia. W magazynie tym znajdują się dzieła Do-stojewskiego, utwory Mozarta, prace Freuda czy encykliki Papieża. Poza nią umieszczone są wytwory kultury materialnej, takie jak narzędzia, technologie, piramidy, zabytki architektoniczne. Z tego punktu widzenia pojęcie pamięci zewnętrznej jest węższe. Z drugiej strony jednak, przechowywane są w niej wytwory symboliczne, które nie mają znaczenia i wartości dla ludzkości, narodu czy większej zbiorowości. Mogą to być zeszyty szkolne, fotografie rodzinne czy pamiętniki ojca. Poza tym - jak już wspomniałem - do pamięci zewnętrznej każdego Ja należy pamięć Innych osób. Gdy sędzia chce się dowiedzieć, jakie były motywy zbrodni, pyta o to świadka. Świadek ten przedstawia swoje subiektywne przypuszczenia i domniemania. Nie należą one do dziedzictwa kultury, chociaż - z punktu widzenia sędziego - są składnikami pamięci zewnętrznej. Zatem zakresy pojęcia kultury i pojęcia pamięci zewnętrznej krzyżują się. To pierwsze jest znacznie ważniejsze w psychologii niż to drugie. 7. Praca rozszerzonego umysłu W działaniach transgresyjnych - w przeciwieństwie do codziennych i rutynowych zachowań ochronnych - czynności przygotowawcze dominują nad 163 czynnościami wykonawczymi. Okres preparacyjny trwa długo, tymczasem sarno przekraczanie granic materialnych, społecznych i symbolicznych zachodzi często w czasie krótkim; w pewnych przypadkach emergencja nowej idei odbywa się dzięki iluminacji. Einstein pracował około siedem lat nad zjawiskiem światła; studiował dzieła z tego zakresu, próbował krytycznie je oceniać. W pewnym momencie przekonał się, że należy odrzucić pojecie czasu absolutnego. Po tym odkryciu rozprawę na temat teorii względności napisał w ciągu pięciu tygodni. W okresie preparacyjnym szczególną rolę odgrywają takie składniki umysłu, jak pamięć trwała i pamięć zewnętrzna. Sprawcy rejestrują w nich wiedzę i doświadczenia, następnie je reprodukują i przetwarzają. W pracy współczesnego uczonego doniosłe znaczenie ma pamięć zewnętrzna. Trudno dokonać odkrycia w fizyce, trudno sformułować teorię dotyczącą zjawisk społecznych bez przestudiowania książek i artykułów oraz ich krytycznej oceny. Liczba tych prac rośnie w tempie wykładniczym i dlatego uczony musi opanować sztukę ich racjonalnej selekcji. Bez "zaglądania" do pamięci zewnętrznej uczeni dokonują odkryć, które okazują się tylko transgresjami typu P, nie rozwijającymi nauki. Dane z historii nauki wskazują jednak (por. Beveridge, 1960), że zbyt długie studiowanie prac innych autorów, może blokować pracę twórczą. Powiedział Bernard: "nie jest przeszkodą to, czego nie wiemy, ale to, co wiemy". Badacz, który opanował encyklopedyczną wiedzę z własnej dziedziny, może mieć trudności ze znalezieniem własnej, oryginalnej drogi poszukiwań. O ile w pracy naukowej ogromną rolę odgrywa pamięć zewnętrzna i pamięć semantyczna, o tyle w działalności artystycznej wzrasta znaczenie pamięci epizodycznej. Tworzywem dla Pana Tadeusza były w dużej mierze wspomnienia z dzieciństwa spędzonego przez Mickiewicza na Litwie. W trakcie pisania arcydzieła W poszukiwaniu straconego czasu Proust wykorzystywał wiedzę i doświadczenie, które zgromadził w pamięci semantycznej i epizodycznej. Czynności preparacyjne zależą od rodzaju transgresji i od stylu pracy uczonego, artysty czy majsterkowicza. W każdym jednak przypadku dominują w nich systemy pamięci trwałej i zewnętrznej. 164 Po skończeniu czynności preparacyjnych następuje okres wykonawczy. Sprawca stara się przetworzyć zgromadzone informacje. Wysuwa pomysły artystyczne, formułuje hipotezy naukowe, konstruuje programy społeczne, które pozwalają mu rozwinąć problem i dokonać transgresji twórczej lub ekspansywnej, transgresji typu P lub typu H. W tym okresie decydującą rolę odgrywa pamięć robocza, a szczególnie jej układ zwany przez Baddeleya - centralnym wykonawcą. Funkcjonuje on zgodnie z regułami opisanymi poprzednio. Umysł - jedno z podstawowych pojęć humanistyki - przekracza granice, dokonuje odkryć i wynalazków wówczas, gdy jest dobrze przygotowany, gdy jego system pamięci zawiera bogatą i ważną informację o przyrodzie, kulturze i społeczeństwie. ROZDZIAŁ VIII Warunki socjokulturowe l. Stymulatory i hamulce Marks, chociaż był utopistą, formułował również trzeźwe sądy o rzeczywistości społecznej. Godna uwagi jest jego myśl, że "ludzie sami tworzą swoją historię, ale nie tworzą jej dobrowolnie, nie w wybranych przez siebie okolicznościach, lecz w takich, jakie już zastali, w okolicznościach danych i przekazanych". Okoliczności te wpływają na ich zachowanie się. Stwierdzenie to odnosi się także do mechanizmu działań transgresyjnych. Chociaż - jak już napisałem poprzednio - zasoby osobowe sprawcy, takie jak jego motywacja, wiedza czy zdolności, na ogół odgrywają większą rolę w wyczynach, to jednak nie można nie dostrzegać znaczenia warunków zewnętrznych w myśleniu twórczym i innowacyjnym, w zachowaniach ekspansywnych i w samorozwoju. Simonton (1988) opisał zjawisko "wędrowania idei" po Europie. Wykazał, że odkrycia i wynalazki przemieszczały się geograficznie, począwszy od renesansu. Najpierw dominowały Włochy, później pałeczkę przejęła Anglia, następnie - Francja, w końcu innych wyprzedziły Niemcy. Obecnie - dodajmy - primus inter pares stała się Ameryka. Zakładając, że w tym czasie zasoby psychiczne mieszkańców tych krajów nie zmieniały się, więc przyczyn wędrówki idei należy szukać w powstaniu bardziej sprzyjających warunków społecznych i kulturowych w wymienionych obszarach świata. Uczeni badają zarówno warunki sprzyjające dokonywaniu transgresji, jak i okoliczności, zakłócające tego typu działania. Te pierwsze - z braku innej 166 nazwy - nazwę stymulatorami, te drugie zaś - hamulcami lub przeszkodami, podział ten jest nieostry i względny. Te same czynniki mogą być korzystne w pewnym obszarze działalności i jednocześnie okazać się niesprzyjające w innym obszarze. Panuje potoczne przekonanie, że stres wpływa na człowieka jak powoli działająca trucizna. Drastycznie zmniejsza prawdopodobieństwo przekroczenia granic materialnych lub symbolicznych. To przekonanie nie odnosi się do wszystkich ludzi. Część z nich pod wpływem stresu i zagrożeń osiąga takie same, a nawet lepsze wyniki, niż w sytuacji komfortowej. Ludzie ci przypominają ryby głębinowe, które pod wielkim ciśnieniem funkcjonują normalnie, a wyciągnięte na powierzchnię - giną. Mimo tej złożoności, wyróżnienie stymulatorów i hamulców zewnętrznych ma pewien sens: podział ten ułatwia zrozumienie znaczenia warunków socjokulturowych w różnych rodzajach transgresji. 2. Różnorodność kulturowa Życie w środowisku złożonym, różnorodnym i urozmaiconym sprzyja podejmowaniu działań niekonwencjonalnych i innowacyjnych. Zależność ta odnosi się nie tylko do ludzi, ale także do zwierząt. Szczury wychowane w skomplikowanym otoczeniu ludzi, okazują się bardziej inteligentne, przejawiają większą ciekawość poznawczą i wykazują wyższą przedsiębiorczość w trakcie rozwiązywania problemów niż te, które przebywają w pomieszczeniach laboratoryjnych. Przeciwnie, długotrwałe życie w jednorodnym i monotonnym otoczeniu, w którym ograniczone są doznania zmysłowe i doświadczenia intelektualne, utrudnia przystosowanie się i hamuje rozwój jednostki. W krańcowych przypadkach izolacja bodźcowa może prowadzić do pewnych zaburzeń w spostrzeganiu i myśleniu (Bruner, 1971). Te zależności jeszcze w większym stopniu odnoszą się do sprawców, którzy podejmują działania transgresyjne typu P i H. Środowisko zróżnicowane, w którym działa na człowieka wiele bodźców zmysłowych i umysłowych, stymuluje pracę twórczą i ekspansywną. Szczególną rolę odgrywa w nim kultura. Campbell (1960) sformułował przypuszczenie, że jednoczesne od- 167 dziatywanie na osobę dwóch lub więcej kultur wpływa korzystnie na jej twórcze i innowacyjne myślenie; a to przypuszczenie można rozszerzyć na wszystkie zachowania transgresyjne. Życie wśród wielu kultur, przyswajanie sobie różnych, często sprzecznych ze sobą systemów wartości, obcowanie z rozmaitymi religiami i jeży. karni, codzienne spotykanie się z ludźmi wychowanymi w innych tradycjach, kształtuje otwartość umysłu. Pozwala dostrzec nowe perspektywy. Wycisza egoizm i etnocentryzm. Jednocześnie często stymuluje działania niekonwencjonalne, ekspansywne i twórcze. Żyjąc w tej różnorodności osiągnięć materialnych i intelektualnych człowiek zaczyna dostrzegać nowe problemy. Wykorzystując wartości i idee, które powstały w odległych częściach globu, tworzy nowe hipotezy naukowe i pomysły artystyczne. Odczuwa przypływ świeżych rozwiązań. Na początku dwudziestego wieku Londyn był środowiskiem wielokultu-rowym (por. Gardner, 1993). Żyło w nim wielu wybitnych artystów, filozofów i uczonych, wychowanych w różnych warunkach. Najbardziej interesujące jest to, że w kręgach literackich dominowali nie-Brytyjczycy. Yeats i Shaw byli Irlandczykami, Eliot i Pound pochodzili z Ameryki. Conrad urodził się na Kresach. Ta wielokulturowość sprzyjała rozkwitowi ich talentów. Widać te na przykładzie Conrada. Pisarz ten został wychowany we wschodniej Polsce. Gdy ją opuścił, pracował jako marynarz, który w czasie wędrówek po morzach miał okazję stykać się z wieloma tradycjami. W końcu zadomowił się w Anglii, w której przyswoił sobie system wartości Zachodu i język angielski. Życie wśród wielu kultur sprzyjało rozwojowi twórczości literackiej. W jego pisarstwie znaczną rolę odgrywały osobiste przeżycia, a więc pełną garścią korzystał z pamięci epizodycznej. W opowiadaniach i powieściach Conrada dominuje problematyka mo-ralno-psychologiczna. Opisuje ludzi poddanych ciężkiej próbie charakteru, którzy wykazują heroizm albo brak wierności zasadom moralnym; polskie doświadczenie klęski - wszczepione w czyny angielskich postaci - czyni powszechnym doświadczeniem ludzkości. W swojej twórczości wykorzystuje również metody realistów francuskich i rosyjskich. Jestem przekonany, że jego arcydzieła mogły powstać głównie dzięki bogatym doświad- 168 czeniom osobistym i dzięki życiu w otoczeniu różnorodnych tradycji kulturowych. Ale wielokulturowość może przejawiać się też w innych sposób. W ciągu długiego życia człowiek przebywa kolejno w różnych środowiskach i styka sje tam z obcymi kulturami. Tego przykładem jest Gandhi. Dzieciństwo spędził on w Indiach, gdzie zapoznał się z kulturą duchową tego kraju. Później w czasie studiów w Anglii nauczył się wartości Zachodu. Decydujący wpływ na niego miał wieloletni pobyt w Afryce Południowej, gdzie poznał niewypowiedzianą nędzę rzesz ludzkich i ich upokorzenie pod okupacją brytyjską. Te różne, często sprzeczne wpływy kulturowe i społeczne, wpłynęły na opracowanie unikatowej filozofii walki, zwanej satyagrahy, walki o godność człowieka i sprawiedliwość. Postulowała ona stawianie oporu i cywilne nieposłuszeństwo wobec okupantów, ale bez stosowania przemocy i zgodę na cierpienie. W konsekwencji Gandhi stał się przywódcą duchowym swojego kraju. Byłoby jednak błędem sądzić, że tylko spotkania z kilkoma kulturami i systemami społecznymi ukształtowały osobowość Gandhiego i jego zachowanie. Ogromny wpływ na tego przywódcę wywarły przymioty osobowe, takie jak wysoka inteligencja, zdolności twórcze, silna motywacja do ustawicznego samorozwoju i charyzma. Stykanie się kolejno z różnymi kulturami jedynie pomagało mu stworzyć samego siebie. Przebywanie w środowisku wielokulturowym często jest stymulatorem podejmowania działań transgresyjnych: przekraczanie granic intelektualnych (przypadek Conrada) i granic społeczno-politycznych (przypadek Gandhiego). Warto jednak zwrócić uwagę na to, że znane są liczne przykłady artystów, uczonych czy polityków, którzy wykorzenieni z własnej Małej Ojczyzny, nje mogli się przystosować do Wielkiego Świata. Czuli się w nim samotni i wyobcowani. Tracili własną tożsamość. To wyobcowanie nie tylko stawało się źródłem osobistego dramatu, ale również hamowało ich twórczość. Uważam jednak, że życie w otoczeniu wielu kultur częściej stymuluje wyczyny transgresyjne niż je hamuje. 169 3. Wolność wyboru. Transgresja emancypacyjna W codziennych działaniach ochronnych, które są konwencjonalne, schematyczne i nawykowe zewnętrzna swoboda wyboru nie znajduje się w gronie naczelnych wartości. W pewnych sytuacjach ludzie nawet od niej uciekają; oddają się w ręce tyranów po to, aby zaspokoić swoje elementarne potrzeby witalne, takie jak potrzeba pokarmowa czy bezpieczeństwo osobiste. Dostojewski pisał w Braciach Karamazow. "Weźcie nas raczej w niewolę, ale dajcie nam jeść". Te słowa przytaczane w Polsce, w której o wolności indywidualnej i narodowej mówiło się na klęczkach, brzmią fałszywie; ale tkwi w nich głęboka prawda. Wymiana - często bezwiedna - zewnętrznej wolności na elementarne dobra, była często spotykana w historii. Słowa Dostojewskiego odnoszą się tylko do działań ochronnych, pozwalających utrzymać egzystencję biologiczną. Tymczasem w myśleniu i w czynach transgresyjnych zewnętrzna wolność wyboru, wolność nie oprymowana przez zakazy oraz restrykcje, staje się elementarnym warunkiem postępowania. Aby być sprawcą twórczym i ekspansywnym, trzeba być wolnym. Johnson - Laird (1988) napisał: "Wolność wyboru jest nieusuwalnym składnikiem aktu twórczego. Kiedy artysta maluje obraz, w każdym momencie istnieje kilka możliwości pociągnięcia pędzlem. Kiedy muzyk improwizuje melodię, zawsze wybiera spośród wielu dźwięków. Kiedy uczony zastanawia się, jak wyjaśnić interesujące go zjawisko, może zaakceptować jeden z kierunków myślenia..." Gdy jednak wolność ich zostanie oprymowana, gdy obca ręka zakaże im wyboru pewnych opcji, gdy za złamanie tego zakazu grożą sankcje i wzmocnienia negatywne, wówczas przekraczanie granic materialnych lub intelektualnych staje się trudne lub w ogóle niemożliwe. Wolność wyboru to potencjalna transgresja, a transgresja to zrealizowana wolność zewnętrzna. Znaczenie zewnętrznej wolności zależy od świata, na który skierowana jest transgresja. W pewnych dziedzinach działalności ma ona znaczenie podstawowe. Gdyby nie liberalizacja ustroju państwowego, reforma szokowa Balcerowicza nigdy nie zostałaby wdrożona; nawet sam pomysł wprowadzenia zasad wolnego rynku do rodzimej gospodarki, spotkałby się z surową 170 reakcją komunistycznej elity. Podobnie Kołakowski nie mógłby wydawać swoich dzieł filozoficznych. Jednak, co warto podkreślić, w innych dziedzinach działalności, takich jak muzyka, plastyka, historia starożytna czy medycyna, zewnętrzne ograniczenia mają mniejsze znaczenie. Ludzie zorientowani na działania transgresyjne, którzy żyją w warunkach, w których wolność wyboru została nadmiernie ograniczona, nie tak łatwo rezygnują z działań, w które są głęboko zaangażowani. Próbują wydawać swoje dzieła w drugim obiegu. Tworzą sobie zastępczy świat, świat ne-gatywności, do którego nie docierają zewnętrzne sankcje, represje i przymus. W tym świecie stają się względnie autonomiczni; mogą więc pracować bez zewnętrznego kontrolera. Za tę pracę płacą wysoką cenę. Są samotni i wyobcowani. Czasem prowadzi to do zaburzeń osobowości. Jak wskazuje najnowsza historia, żyjąc w warunkach zniewolenia sprawcy podejmują też walkę o rozszerzenie wolności negatywnej i pozytywnej, typu "od" i typu "do". Takie działanie nazywa się transgresją emancypacyjną. Rozsunięcie granic swobody wyboru staje się niezbędnym środkiem podejmowania działań artystycznych, naukowych, oświatowych czy politycznych (Kozielecki, 1987). Dlatego też transgresję emancypacyjną można nazwać rodzajem metatransgresji. 4. W instytucjach reaktywnych i w instytucjach kreatywnych Współczesny człowiek żyje w coraz bardziej zawiłej sieci instytucjonalnej. Wielu intelektualistów i uczonych, takich jak Fromm i Maslow, uważa, że instytucje te hamują wszelkie objawy samodzielności, że blokują spontaniczną działalność innowacyjną i twórczą, że są przeszkodą w samorealizacji człowieka. Jedynie deinstytucjonalizacja, czyli stopniowe zastępowanie istniejących struktur, autentycznymi więziami międzyludzkimi, wyzwoli uśpione potencje intelektualne i osobowościowe jednostki. Poglądy te są błędne; wynikają albo z braku wiedzy socjologicznej, albo z dogmatyzmu w myśleniu. W zbiorze różnorodnych instytucji znajdują się takie, które rzeczywiście blokują transgresje twórcze i ekspansywne, ale rów- 171 nież takie, które im sprzyjają. Socjologowie (Morawski, 1988) wyróżniają instytucje reaktywne i proaktywne; wśród tych ostatnich szczególnie ważne są instytucje kreatywne. Te pierwsze, wykazujące dużą bierność, reagują tylko na bodźce ekonomiczne, społeczne czy polityczne płynące ze środowiska. Ich celem nie tyle jest rozwój, co trwanie i obrona dotychczasowego stanu posiadania. Pracownicy pełnią określone role, które znacznie ograniczają ich samodzielność. Brak jest systemu zachęt i nagród za działalność intelektualną i kulturalną. Instytucje reaktywne nie stymulują działań transgresyjnych, raczej je blokują. Instytucje kreatywne - przynajmniej te najlepsze - mają odmienną strukturę i odmienne funkcje. Nastawione są na rozwój i ciągłe "stawanie się". Ekspansja i innowacja są wbudowane w ich organizację. System zachęt i merytoryczne reguły ocen sprzyjają działalności niekonwencjonalnej i innowacyjnej. Fantazja pracowników, ich nierealistyczne pomysły i metaforyczne myślenie są cenione, ponieważ mogą - po dopracowaniu - wpłynąć na rozwój instytucji. Między zespołami pracowników, zajmujących się podobnym problemem twórczym, istnieją różne formy rywalizacji, które pobudzają motywację do osiągnięć i wysuwanie oryginalnych pomysłów. Ryzyko niepowodzenia jest dopuszczalne. Instytucje kreatywne sprzyjają działaniom transgresyjnym, zarówno ekspansywnym, jak i innowacyjnym. Modelem takich instytucji są najlepsze uniwersytety amerykańskie, takie jak Harvard czy Stanford, których wydajność można mierzyć liczbą Nagród Nobla. W instytucjach kreatywnych, a również takich, które nastawiają się na rozwój, innowacje są rzeczą powszechną jak chleb codzienny. Drucker (1985) wymienia wiele źródeł takich innowacji. Należą do nich: nieoczekiwany sukces i nieoczekiwane niepowodzenie, rozbieżność między stanem aktualnym rzeczy a stanem pożądanym, przyrost wiedzy naukowej i potocznej, procesy demograficzne czy zmiany w percepcji, nastrojach i systemie wartości ludzi. Źródła te stymulują pracę zespołów badawczych i administracji. Dzięki temu instytucja kreatywna może się rozwijać i utrwalać swoją pozycję na rynku czy w sferze kultury. Wydawałoby się, że do tej grupy instytucji należą również organizacje oparte na etyce protestanckiej. Zgodnie z tą etyką pracownicy powinni wyko- 172 nywać tylko rzeczy pożyteczne; panuje w nich kult skutecznej, sprawnej i odpowiedzialnej działalności. Pewne badania wskazują, że w tej doskonałej instytucji brak jest miejsca na zdziwienie, fantazję, dzikie pomysły czy na metaforyczne myślenie (por. Nęcka, 1995). Tymczasem - jak udowadnia Bruner - właśnie taka spontaniczna działalność często jest podstawą innowacji i nowych rozwiązań w sferze produkcyjnej oraz intelektualnej. Wbrew potocznej opinii współczesna instytucja nie musi zatem blokować transgresji. Może również im sprzyjać, może stwarzać warunki, w których pracownik lepiej wykorzystuje swoje zasoby psychologiczne i moralne. 5. Zeitgeist, czyli duch czasu W rozmowach potocznych, a także w pracach naukowych można spotkać się z poglądem, że w działalności artystycznej, naukowej, społecznej i politycznej znaczną rolę odgrywa "duch czasu"; niektórzy powiadają, iż jest on źródłem wszelkich transgresji twórczych i ekspansywnych typu H. Fakt, że o zeitgeist wspomina się w każdej epoce i w każdej generacji, nie pozwala nam przejść obojętnie koło tego zjawiska. Jest ono dość tajemnicze; w każdym razie trudno je zdefiniować. Duch czasu raczej się czuje intuicyjnie niż analizuje w kategoriach logicznych. Jeśli pominiemy interpretacje metafizyczne i pseudonaukowe, to można ogólnie powiedzieć, że Zeitgeist to zespół sprzyjających okoliczności ekonomicznych, społecznych, kulturowych i politycznych, które powodują, iż dane odkrycie, wynalazek czy reforma ustrojowa są "na końcu języka" i muszą wcześniej lub później się zdarzyć. I zachodzą z żelazną koniecznością. Zatem, to nie zasoby osobowe, ani kapitał psychiczny jednostki lub grupy decydują o wybitnych osiągnięciach, ale okoliczności. Silna motywacja twórcza, wysoka inteligencja, zdolności specjalne czy talent są jedynie narzędziami, którymi "posługuje się" duch czasu. Na początku naszego stulecia wielkie osiągnięcia fizyki "wisiały na włosku" i gdyby nie wysiłki Einsteina czy Plancka, to inni uczeni - może mniej genialni - przejęliby pałeczkę i sformułowali teorię względności i teorię 173 kwantów. Duch czasu występuje również w innych dziedzinach działalności ludzkiej. Pod koniec tego wieku komunizm okazał się zupełnym bankrutem, co stało się widoczne nawet dla ludzi zaczadzonych marksistowską utopią. Jednocześnie gospodarka rynkowa i demokracja zachodnia odnosiła liczne sukcesy. Ten zbieg sprzyjających okoliczności - duch czasu - musiał spowodować rozkład wewnętrznego i zewnętrznego imperium sowieckiego. To była konieczność, niezależna od woli ludzi. Gdyby więc Gorbaczow nie wystąpił z pieriestrojką, gdyby nie zjawił się trybun ludowy, Wałęsa i Solidarność, gdyby papież Jan Paweł II nie umiał tak skutecznie zmieniać mentalności Europejczyków ze Wschodu, gdyby Reagan nie sformułował programu wojen gwiezdnych, to i tak skompromitowane reżymy musiałyby kolejno upaść jak klocki domino. Teoria ducha czasu dobrze tłumaczy niektóre fakty. Często zdarza się, że uczeni z różnych krajów, którzy nie kontaktują się ze sobą, dokonują podobnych odkryć i wynalazków. Jednocześnie teoria ta zawodzi w przypadku wyczynów prekursorskich, których ludzie nie tylko nie przewidywali, ale które często uznawane są jako absurdalne i ich sprawcy płacą za swoje prekursorskie dzieła wysoką cenę emocjonalną i społeczną. Tak było z Pro-ustem czy Freudem. Osobiście uważam, że duch czasu, rozumiany jako splot sprzyjających okoliczności zewnętrznych, pełni pewną rolę w działalności transgresyjnej. Ale wyjaśnianie wszystkiego za jego pomocą jest absurdem. Świadczy o ślepocie intelektualnej. Cała ta książka potwierdza pogląd, że to właśnie zasoby osobowe sprawcy, jego potrzeba hubrystyczna, jego pamięć trwała i robocza, jego zdolności i talenty, w głównej mierze wpływają na czyny i wyczyny. 6. "Nie ma warunków". Prawo Rezmera Jednym z najczęstszych zdań, jakie można usłyszeć w środowiskach naukowych, artystycznych czy politycznych jest stwierdzenie, że "nie ma warunków" lub - jego osobowe wersje: "ja nie mam warunków", "my nie 174 0iamy warunków". Powszechność tych narzekań w różnych krajach i odmiennych kulturach zmusza do zastanowienia się nad trafnością takiej diagnozy. Źródła jej są różnorodne. Pewna część uczonych, pisarzy czy przedsiębiorców rzeczywiście działa w tak niesprzyjających okolicznościach, że wykonanie ich ambitnych zamiarów staje się nieprawdopodobne. Trudno prowadzić badania nad mózgiem bez nowoczesnej aparatury, takiej jak tomografia komputerowa czy rezonans magnetyczny. Trudno wdrażać w życie reformę oświatową, gdy przygniatająca większość nauczycieli sabotuje każdy krok reformatorów. Aby wzbogacać kulturę, trzeba mieć dostęp do wytworów kultury. Ale - przypuszczam na podstawie wieloletnich obserwacji - że stwierdzenie "nie ma warunków" częściej można interpretować w terminach psychologicznych i psychoanalitycznych. Ludzie uciekają się - z reguły bezwiednie - do mechanizmu obronnego osobowości. Sprawcy, którym brak motywacji do osiągnięć, wiedzy, inteligencji i zdolności twórczych, którzy nie mają odwagi i męstwa, aby dokonywać ryzykownych transgresji, często starają się usprawiedliwić swoje zaniechania lub swoje niepowodzenia. Dzięki tym samooszustwom mogą utrzymać na jakiś czas przekonanie o wartości własnego Ja. Te excuses bronią przed poczuciem małowartościowości i rozpaczą. Jeszcze raz okazuje się, że aby poznać prawdziwe motywacje, nie tyle trzeba wysłuchiwać, co ludzie mówią, ile trzeba patrzeć im na ręce. Ważne znaczenie w zrozumieniu roli warunków socjokulturowych w różnych grupach ludzkich ma Prawo Rezmera'. Zgodnie z nim, im sprawca posiada większe zasoby motywacyjne, emocjonalne, intelektualne i prakseolo-giczne, im jest wybitniejszy, tym mniejszą rolę w jego życiu odgrywają warunki zewnętrzne. Talent przebija często grube mury. Żyjąc nawet w wieży z kości słoniowej, można dokonać transgresji na miarę historyczną. Simonton (1977) zbadał biografie dziesięciu genialnych kompozytorów, takich jak Bach, Beethoven, Mozart, Brahms. Wbrew opinii potocznej, okazało się, że na ich wybitne osiągnięcia nie wywierały większego negatywnego wpływu stresy społeczne, zagrożenia, toczone wojny. O ich dziełach matki. 1 Nazwa tego prawa pochodzi od nazwiska rodzinnego mojej 175 decydował przede wszystkim kapitał psychiczny: motywacja osiągnięć, talent, inteligencja, wiedza. Prawo Rezmera należy do grupy praw probabilistycznych. Jedynie z dużym prawdopodobieństwem można przewidywać, że wybitny twórca - niezależnie od okoliczności - będzie konstruował nowe formy, które wzbogaca kulturę światową lub narodową; będzie osiągał sukcesy w działaniach trans-gresyjnych typu H i typu P. Prawo to potwierdza pogląd, że warunki zewnętrzne odgrywają ograniczoną rolę w budowie sztucznego, kunsztownego świata kultury. Tłumaczenie wszystkiego "brakiem warunków" kompromituje jednostki, grupy społeczne i całe społeczeństwa. CZĘŚĆ TRZECIA Transgresja źródłem kultury "Ludzie są nie tylko produktami kultury, ale również aktywnymi sprawcami, którzy ją tworzą Jiajie Zhang, 1993 ROZDZIALIK Kultura: jej koncepcje, formy i siły sprawcze 1. Wielość definicji: przeszkoda czy szansa? Człowiek jest nie tylko twórcą i użytkownikiem kultury materialnej i symbolicznej, pełni on ponadto rolę jej badacza. Prawie wszystkie nauki humanistyczne i społeczne, począwszy od antropologii a skończywszy na semioty-ce, próbują opisać i wyjaśnić ten kunsztowny świat wytworów, stworzony przez pokolenia. Coraz powszechniejsze staje się przekonanie, że nie można poznać człowieka, nie badając kultury; stanowi ona rodzaj zwierciadła, w którym doświadczony psycholog czy socjolog dostrzegają głębokie, często nie uświadomione przez jednostkę, jej skłócone motywy, jej talenty twórcze, jej wizje społecznego świata. Profesjonalne prace z psychohistorii potwierdzają ten pogląd. Podkreślali to znani humaniści naszej epoki, Fromm, Malinow-ski, Toynbee, Znaniecki, Douglas. Doniosłe terminy i struktury humanistyczne, takie jak szczęście, miłość, godność czy dobro trudno jest zdefiniować i zinterpretować. Nie odbiega daleko od prawdy twierdzenie, że wagę danego pojęcia można mierzyć stopniem ^komplikacji, związanym z jego sensownym określeniem. Odnosi się to również do kultury. Kroeber i Kluckhohn (1963) badając różnorodne prace naukowe, skatalogizowali około 160 definicji kultury. Wyodrębnili w nich określenia opisowe i normatywne, historyczne i psychologiczne, strukturalne i genetyczne. Ich unikatowa praca wskazuje na niezwykłość, pomysłowość lingwistyczną uczonych, zajmujących się tą dziedziną humanistycznej wiedzy. 179 Krok naprzód w kierunku konceptualizacji kultury wykonali Soudijn wraz ze współpracownikami (1990). Zbadali oni istniejące jej definicje i koncepcje za pomocą wyrafinowanej techniki analizy czynnikowej. W ogromnej ich różnorodności wyodrębnili tylko pięć czynników. Pierwszy nazwali lokalizacją; autorzy prac umiejscowiają kulturę albo w środowisku społecznym, albo w jednostce, traktując ją wówczas jako zjawisko poznawcze i psychologiczne. Nośnikiem jej jest zatem albo zbiorowość, albo indywiduum. Drugi czynnik odnosi się do funkcji; w definicjach podkreśla się albo użytkowe znaczenie tworów kulturowych, które popychają ludzi do wykonywania określonych czynności w określony sposób, albo kładzie się nacisk na aspekty strukturalne. Trzeci czynnik nosi nazwę niemiecką - Gestalf, kultura jest rozumiana jako wysoce zorganizowana całość treściowa, która w decydujący sposób wpływa na zachowanie, albo stanowi luźno połączoną sumę elementów. O ile poprzednie czynniki miały charakter merytoryczny, o tyle czynnik, zwany kompozycją, jest formalny; definicje bywają analityczne lub syntetyczne. Do tych ostatnich zaliczamy określenie Herskovitsa, że kultura stanowi tę część środowiska, które zostało stworzone przez człowieka. Wreszcie, piąty czynnik, najmniej zbadany, nosi nazwę dynamika; autorzy definicji ogniskują się na przemianach wewnątrz kultury, takich jak nieustanne kształtowanie przez człowieka nowych form, czy na przekazywaniu dziedzictwa współczesnych następnym pokoleniom. Większość uczonych, intelektualistów i nauczycieli sceptycznie odnosi się do wszelkich prób analizy różnorodnych definicji i koncepcji kultury. Uważają oni, iż jest to zabawa trochę znudzonych badaczy, która ma znikomą wartość poznawczą, a poza rym - wywołuje efekt psychologiczny: zniechęca młodych uczonych do zajmowania się tym kunsztownym światem. Nie podzielam tego radykalnego poglądu. Analiza wielu definicji i koncepcji kultury wzbogaca wiedzę ludzką o jej ukryte wymiary, pozwala spojrzeć na nią z różnych perspektyw, a przede wszystkim - ułatwia badaczowi dokonanie wyboru tej koncepcji i tej definicji, którą uważa za najlepszą. Jak wykazują doświadczenia badawcze, definicje i koncepcje kultury zależą na ogół od trzech aspektów. Kluczowe znaczenie ma dyscyplina naukowa, którą zajmuje się uczony. Inaczej patrzy na kulturę antropolog, badają- 180 cy przede wszystkim dorobek materialny ludów pierwotnych, a inaczej se-rniotyk, analizujący współczesne teksty. Doniosłą rolę odgrywa również orientacja teoretyczna uczonego i związana z nią koncepcja człowieka. Z innej perspektywy badał kulturę psychoanalityk Freud niż behawiorysta Skinner. Gdy porównuje się ich pracę na ten temat, to wydaje się, że ci autorzy żyli na innych planetach. Wreszcie, pewne znaczenie ma aktualnie rozwiązywany problem twórczy. Osobliwego podejścia wymaga opis procesu kulturyzacji i rekulturyzacji młodzieży, innego zaś - rozwój kultury w wyniku nowych odkryć i wynalazków. Te rozmaite definicje, koncepcje i perspektywy widzenia, przyjmowane przez antropologów, historyków czy psychologów służą lepszemu poznaniu i wyjaśnianiu zjawisk kulturowych. Sądzę, że badając transgresję jako źródło kultury, trzeba zbudować szeroką jej definicję. Według niej kultura to historycznie ukształtowany system wytworów materialnych, symbolicznych i socjetalnych, które są nośnikami wartości i znaczeń dla ludzkości, narodu, plemienia, wspólnoty lokalnej lub innej zbiorowości. Te wytwory działalności wpływają na naturę ludzką, osobowość i style zachowania człowieka. W dużej mierze decydują o jego dobrobycie i dobrostanie. Odgrywają rolę w przystosowaniu się do świata i w rozwoju jednostki oraz społeczeństwa. W przestrzeni kulturowej znajdują się trzy sfery (por. Goodenough, 1981; Ktoskowska, 1998). Kultura materialna składa się z wytworów, których tworzywem jest środowisko naturalne; należą do niej narzędzia, technologie czy struktury architektoniczne. W następnej sferze dominuje kultura symboliczna, zwana również - duchową lub poznawczą; znajdują się w niej dzieła literackie i malarskie, odkrycia ł wynalazki, filozofia i religia. Wytwory te, zakodowane w znakach wizualnograficznych, stanowią - jak powiedziałem w rozdziale VII - pamięć zewnętrzną ludzkiego umysłu. Wreszcie, najrzadziej dostrzegana bywa kultura socjetalna (społeczna), która jest najmocniej związana ze strukturą społeczeństwa i zachowaniem grup ludzkich. Do tej ogromnej sfery należą: zasady wchodzenia w rolę za- 1 Pojęcie "wytworu" rozumiem szeroko; obejmuje ono produkty stałe, jak gmachy, książki i rzeźby oraz produkty dynamiczne, jak procedury zawierania małżeństw i reguły tworzenia instytucji publicznych. 181 wodową, wzory interakcji interpersonalnych, reguły tworzenia instytucji strategie walki o władzę. W sferze tej zasadniczą rolę odgrywają reguły konstytutywne, przedstawione w rozdziale I. Tak jak nie można mówić o kulturze materialnej bez jej substratu fizycznego, tak samo trudno zajmować się kulturą socjetalną w oderwaniu od kontekstu społecznego. Ta ostatnia sfera ma odmienne właściwości od dwóch pozostałych sfer, co widać na przykład w procesie kształcenia. Gdy w procesie tym kładziemy nacisk na przyswajanie kultury materialnej i symbolicznej, wówczas mówimy o kultu-ryzacji. Gdy zaś koncentrujemy się na uczeniu kultury socjetalnej, wtedy posługujemy się terminem socjalizacji. W praktyce społecznej często miesza się te pojęcia. Wytwory materialne, symboliczne i socjetalne stają się składnikami kultury wtedy i tylko wtedy, gdy są nośnikami ponadindywidualnych, zbiorowych wartości i znaczeń, które są społecznie akceptowane. Zestaw narzędzi, używany przez ludzi w pracach domowych, dzieła Gombrowicza, uznane przez większość mieszkańców naszego kontynentu za wybitne osiągnięcia literatury egzystencjalnej czy ustawy, służące do tworzenia demokratycznych instytucji, spełniają te kryteria. Powstaje pytanie, jak określić treść i zakres wartości oraz znaczeń z perspektywy społecznej? Jak odróżnić te dwa fundamentalne pojęcia? Nie umiem jasno na nie odpowiedzieć. Pewni autorzy definiują kulturę, posługując się terminem wartości, inni - terminem znaczenia. Część uczonych używa tych pojęć zamiennie (por. Bruner, 1990; Reykowski, 1995). W psychologii trans-gresyjnej wartości są terminem bardziej podstawowym. Można je zdefiniować jako trwałe przekonania, podzielane przez daną zbiorowość (naród, klan, ruch młodzieżowy), że określony stan rzeczy lub określony styl postępowania są pożądane społecznie, że przyczyniają się do dobrobytu i dobrostanu społeczeństwa czy grupy lokalnej. Bardziej wieloznaczny jest termin znaczenie. Łatwiej zrozumieć go intuicyjnie niż poddać analizie logicznej. Przyjmuję, że ma on charakter pochodny. Jeśli dla danej zbiorowości suwerenność narodowa i tożsamość kulturowa na obczyźnie ma zasadniczą wartość, to - dla takich osób - nabierają znaczenia tradycyjne symbole, takie jak Piłsudski, Powstanie Warszawskie, 182 Granica na Odrze i Nysie, Pan Tadeusz czy Konstytucja 3 Maja. Wskazują na to interesujące badania Boskiego (por. Boski et la., 1992). Takie określenie wartości i znaczeń społecznych wydaje mi się najbardziej pożyteczne w tych rozważaniach. W końcu tego stulecia, kiedy badania nad kulturą stały się jednym z najważniejszych problemów humanistycznych - jak w fizyce badania nad cząstkami elementarnymi - toczy się wiele sporów, dotyczących fundamentalnych zagadnień antropologicznych, filozoficznych i socjologicznych, na przykład relatywizmu i uniwersalizmu kulturowego (por. Van Vijver, Hut-schemaekers, 1990; Kmita, 1995). Chociaż te spory uważam za doniosłe, to jednak przekraczają one ramy tej książki. 2. Porównanie z 3-cim światem Poppera Ważnym wydarzeniem - rodzajem transgresji intelektualnej - w humanistyce było sformułowanie przez Poppera filozofii trzech światów (por. Eccles, 1979). Krytyczne omówienie jej pozwoli nam lepiej zrozumieć treść zaproponowanej definicji kultury. Zostały one przedstawione w formie schematycznej na rysunku 8. Świat l obejmuje fizyczne przedmioty i stany; należą do niego materia i energia, wszystkie organizmy żywe, łącznie z mózgiem człowieka. Ponadto Popper umieszcza w nim tak zwane artefakty, czyli materialne podłoże ludzkiej twórczości, maszyn czy dzieł sztuki. Światem 2. zajmuje się przede wszystkim psychologia. Należą do niego stany świadomości i procesy psychiczne, takie jak percepcja, myślenie, przypominanie, wyobraźnia twórcza, sny, planowanie. Zachodzą one w głowie i dlatego nie są bezpośrednio obserwowal-ne. Najbardziej interesujący z naszego punktu widzenia jest świat 3. Popper nazywa go systemem obiektywnej wiedzy. Należą do niego wytwory umysłu ludzkiego, takie jak dzieła literackie, naukowe, techniczne czy teologiczne. Znajdują się one w bibliotekach, w muzeach czy w laboratoriach. Stanowią dziedzictwo kulturowe ludzkości. 183 ŚWIAT 1. * ŚWIAT 2. * ' ŚWIAT 3. FIZYCZNE OBIEKTY I STANY STANY ŚWIADOMOŚCI WIEDZA OBIEKTYWNA 1. ŚWIAT NIEOGRANICZONY Subiektywna wiedza Dziedzictwo kulturalne Materia i energia Doświadczenie: zakodowane w material- kosmosu percepcji nych substratach: 2. BIOLOGIA myślenia filozoficzne Struktura i działania emocji teologiczne organizmów żywych intencji naukowe mózg ludzki pamięci historyczne 3. ARTEFAKTY snów literackie Materialne substraty: twórczej wyobraźni artystyczne twórczości . techniczne narzędzi Systemy teoretyczne: maszyn problemy naukowe książek argumenty krytyczne dzieł sztuki Rys. 8. Filozofia trzech światów Poppera Ale - zdaniem Poppera - świat 3. obejmuje tylko obiektywną wiedze, która jest nośnikiem wartości i znaczeń. Wiedza ta bywa zakodowana w określonych strukturach materialnych, zwanych przez niego substratami. Pełnią one dla niej rolę wehikułu. Jednak to podłoże materialne, takie jak tworzywo fizyczne, z którego zrobione są narzędzia, komputery, książki, czy dzieła sztuki, nie należy do 3. świata, nie jest więc dziedzictwem kulturowym. Fizyczne substraty twórczości materialnej i symbolicznej Popper zalicza do świata 1. i nazywa je artefaktami. Koncepcja kultury zaproponowana w tej książce nie jest identyczna z 3. światem Poppera. Do kultury zaliczam wiedzę obiektywną, będącą nośnikiem wartości i znaczeń, wraz z podłożem materialnym, w którym jest zakodowana. Wehikuł dziel kultury jest także kulturą. Notre Damę, jedno z najważniejszych dzieł gotyku, należy do największych osiągnięć sztuki sakralnej w kulturze europejskiej. O ile wiem, również ludzie wychowani w ramach innych tradycji, przypisują jej unikatową wartość artystyczną. Katedra ta zbudowana jest z bloków kamiennych, z marmuru, z drewna i innych tworzyw naturalnych. Zdaniem Poppera, to podłoże materialne, ten naturalny budulec świątyni, nie należy do dziedzictwa kulturowego, a więc do 3. świata. Nie mogą zaakceptować takiego stanowiska. Dzieło kultury należy uznać za niepodzielną całość. Trudno dzielić je na wiedzę i wartości, które posiada, oraz na ich podłoże materialne. Podłoże to zresztą zostało również w pewnym stopniu przetworzone przez artystę, architekta i uczonego. Kamień czy drewno, znajdujące się w Notre Damę, było przystosowane do potrzeb katedry. Zatem - moim zdaniem - całe wytwory materialne, socjetalne i symboliczne - zarówno ich substrat, jak i wiedza obiektywna - tworzą niepodzielne dzieło kultury. Filozofia Poppera ogranicza zakres i treść koncepcji kultury; sprowadza ją do dziedzictwa symbolicznego i poznawczego. Świat 3. jest w zasadzie identyczny z magazynem pamięci zewnętrznej. Moim zdaniem, znacznie owocniejsze i bardziej naturalne jest uznanie, że materialne wehikuły kultury materialnej, socjetalnej i symbolicznej należą również do rzeczywistości kulturowej. 3. Wymiary zjawisk kulturowych W ciągu rozwoju historycznego i w trakcie życia jednostkowego człowiek - sprawca angażuje się w różne działania poznawcze i praktyczne, osiąga wiele celów materialnych i intelektualnych. Działania te prowadzą do wytworów, różniących się wartością i znaczeniem: na jednym krańcu skali cenności można umieścić arcydzieła Dostojewskiego, na drugim zaś - nieporadne wypracowanie ucznia. Wytwory kultury mają pewną wiązkę cech osiowych, wyróżniających je od innych produktów ludzkich umysłów i rąk. Niektóre z tych właściwości już wymieniłem, inne - wymagają jeszcze omówienia. Wytwory kultury cechują się znaczną trwałością. Ich istnienie można mierzyć w "czasie długim". Pisała Arendt: "Jedynym autentycznym kryte- 185 184 rium ocen przedmiotów swoiście kulturowych jest ich trwałość, a nawet rzeczywista nieśmiertelność. Tylko to, co będzie trwać przez wieki, uchodzić może za przedmiot kultury" (za: Bell, 1994). Chociaż pogląd ten jest przesadny, to jednak uczona zwraca uwagę na osiową właściwość wytworów kulturalnych. Są one długotrwałe; mają wartość dla licznych pokoleń. Dzieła Platona, Goethego i Einsteina, tradycja chrześcijańska, indywidualizm i instytucje demokratyczne należą do skarbnicy kultury zachodniej. Ich długie trwanie czasem wywołuje dumę, czasem zazdrość, czasem, wreszcie, poczucie niższości. Ale wytwory kultury różnią się stopniem trwałości. Szczególnie długim trwaniem charakteryzują się dzieła, które zaliczam do kanonicznej części kultury. Stanowią one jej trzon i często mają znaczenie ponadczasowe. Są niepowtarzalne, niezastępowalne, jedyne w swoim rodzaju. Wytwory, które wymieniłem powyżej należą bez wątpienia do kanonu kultury zachodniej. W czasach panowania totalitaryzmu - szczególnie w okresie stalinowskim -elita komunistyczna starała się za pomocą wszelkich dostępnych środków wyeliminować z kultury europejskiej i kultur narodowych krajów, budujących realny socjalizm, pewne ideologicznie niewygodne osiągnięcia pokoleń. Za pomocą manipulacji, wzmocnień negatywnych, przymusu oraz masowej propagandy próbowano pogrzebać w piachu i skazać na zapomnienie takie dzieła kanoniczne kultury zachodniej, jak moralność chrześcijańską, indywidualizm, sceptycyzm, prace Freuda i Orwella. Te długotrwałe i kosztowne zabiegi skończyły się fiaskiem. Zwalczane dokonania kulturowe nie straciły wartości dla Europejczyków ze Wschodu. Przykład ten potwierdza pogląd o znacznej trwałości osiągnięć kulturowych. Wskazuje również na to, że kto walczy z "bezbronną" kulturą stoi na straconej pozycji. Poza częścią kanoniczną, kultura zawiera składniki peryferyczne, których trwałość jest znacznie mniejsza, które czasem starzeją się szybciej niż ich twórcy. Składniki te często tracą wartość społeczną dla określonej zbiorowości i są eliminowane z obszaru kulturowego. Należą do nich pewne kulty religijne, niezbyt oryginalne ruchy awangardowe w sztuce czy modne badania naukowe, które są wartościowe "tu i teraz". Te składniki peryferyczne nie decydują jednak o niepowtarzalności i unikatowości kultury. 186 Chociaż kultura jest przedmiotem długiego trwania, nie żyje wiecznie. jak wskazuje Toynbee (1947), podlega ona prawidłowościom triady: powstaje, na ogół długo się rozwija i upada. Historycy wymieniają wiele kultur, które nie pozostawiły po sobie ani śladu. Te sprawy wykraczają jednak poza zakres zainteresowań psychologii transgresyjnej. Trwałość wiąże się z obiektywnym statusem kultury. Twardowski udowodnił w sposób nie budzący wątpliwości, że wytwory czynności psychofizycznych mogą istnieć niezależnie od samych czynności. Elementy kultury zrywają kontakt ze swoim twórcą (por. Kempny, 1996). Telefon komórkowy stał się autonomicznym urządzeniem, którego losy nie zależą od jego konstruktorów. Podobnie, wybitne dzieło sztuki filmowej Ziemia obiecana Wajdy żyje własnym rytmem. Bez obiektywizacji nie ma kultury. Tę osiową jej cechę szczególnie silnie podkreślam w tej książce, zaliczając do dzieł kultury również materialne jej substraty. Wytwory kultury to rzeczy namacalne, takie jak narzędzia, obrazy malarskie, kodeksy prawne. Jak podkreśla Czarnowski (1956), obiektywizacja ta ma duże znaczenie historyczne, edukacyjne i psychologiczne. Ułatwia przekazywanie dziedzictwa materialnego i intelektualnego z pokolenia na pokolenie. Umożliwia rozprzestrzenianie się i upowszechnianie wytworów kultury oraz ich reprodukcję. Wszelka kultura jest zjawiskiem społecznym. Istnienie jej poza zbiorowością staje się niemożliwe. Potwierdzają to bogate dane historyczne: począwszy od starożytnej techniki i sztuki sumeryjskiej, a na technologii, nauce oraz sztuce zachodnioeuropejskiej kończąc. W świetle wiedzy zawartej w poprzednich rozdziałach, pogląd, że kultura związana jest zawsze ze społecznym trybem życia, może wydać się wątpliwy, a nawet sprzeczny. Uprzednio stwierdziłem, że pomysły naukowe czy literackie rodzą się najczęściej w umyśle pojedynczego człowieka - a mówiąc precyzyjniej - w jego pamięci roboczej. Blok centralnego wykonawcy - składnik tej pamięci - przetwarza informacje i formułuje hipotezy lub projekty reform oświatowych. Te indywidualne idee, utrwalone na papierze czy na płótnie, stają się dziełami kultury. Po dłuższym okresie obserwacji i namysłu, Kopernik wpadł na pomysł, że Ziemia obraca się wokół Słońca; po opracowaniu całej koncepcji, 187 napisał wielkie dzieło O obrotach sfer niebieskich, będące znaczącym wkładem do astronomii i kultury. Gdzie w tym procesie, który astronom rozwijał samotnie, znajduje się miejsce na czynniki społeczne? Okazuje się, że zbiorowość odgrywa decydująco rolę w powstawaniu i ewolucji kultury. Wytwory, stworzone przez pojedynczego człowieka albo małą grupę ludzi, muszą być nośnikami wartości i znaczeń ponadindywidu-alnych, muszą więc zostać zaakceptowane przez określoną zbiorowość: ludzkość, naród, ruch młodzieżowy. Gdyby dzieło Kopernika nie miało walen-cji pozaosobistej, nigdy nie stałoby się wytworem kultury i zginęłoby w mrokach niepamięci. Ponadto społeczeństwo, a głównie jego instytucje, umożliwiają przekazywanie dziedzictwa wspólnoty z pokolenia na pokolenie. Dzięki złożonemu systemowi edukacyjnemu, możliwy staje się proces kulturyzacji i rekulturyzacji. Te fakty dobitnie wskazują, że kultura musi być zakorzeniona w zbiorowości. Z drugiej strony, również społeczeństwo jest nierozerwalnie sprzęgnięte z kulturą materialną, symboliczną, a przede wszystkim - socjetalną. Bez niej stałoby się gromadą barbarzyńców. Wreszcie, chciałbym wspomnieć o jeszcze jednej właściwości osiowej, o dynamice zjawisk kulturowych. Chociaż kultura charakteryzuje się długim trwaniem, to jednak ulega przemianom spontanicznym i celowym. Jednym z bardziej znanych zjawisk dynamizujących kulturę bywa dyfuzja (Nowicka, 1997). Oznacza ona rozprzestrzenianie się różnorodnych elementów kulturowych (obyczajów, wzorów osobowych, ruchów artystycznych) w drodze zapożyczeń. Dyfuzja to zjawisko powszechne i naturalne, związane z procesem uczenia się i kulturyzacji. Dzięki niej zmniejszają się różnice między-kulturowe. Prawdopodobnie najłatwiej jest przenosić do własnej kultury wytwory materialne, takie jak narzędzia, urządzenia elektroniczne czy pomysły rozwiązań architektonicznych. Zapożyczenia w sferze symbolicznej i duchowej sprawiają większe trudności. Wykorzystanie moralnej i metafizycznej mądrości buddyzmu w warunkach europejskich często kończy się totalnym fiaskiem. Dyfuzja spełnia konstruktywną i destruktywną rolę. Noszenie zegarków jako ozdób, co miało miejsce w przeszłości czy niewolnicze naśladownictwo 188 musicalu po to, aby za jego pomocą potwierdzać pozytywne mniemanie o samym sobie, powoduje zmianę funkcji tych wytworów kultury obcej, co należy uznać za zjawisko negatywne. Z drugiej strony, nasycenie rodzimej kultury obcą aparaturą medyczną czy twórcze wykorzystanie zasad gospodarki rynkowej Zachodu, wzbogaca własną kulturę i może prowadzić do nowych odkryć i wynalazków. Dynamika kultury będzie szerzej omawiana w rozdziale X. 4. Rodzaje kultur "Po przyjeździe do Wielkiej Brytanii - pisze psycholog japoński, Saka-moto - od razu zauważyłem, że każdy pokój w angielskim domu ma swój kominek. Zwykle pod jednym dachem znajduje się od sześciu do ośmiu kominków. Do każdego pokoju prowadzą oddzielne drzwi, które zwykle zamyka się na klucz. W Japonii nie ma kominków. W tradycyjnych domach wiejskich, w centralnej ich części, znajduje się jeden duży irori. Po rozpaleniu go drewnem, cała rodzina zbiera się wokół ogniska. Porządek miejsc przy irori jest ściśle ustalony: najlepsze miejsce zajmuje dziadek, następnie ojciec, za nim syn itd. Każdy pokój posiada tylko papierowe lub drewniane drzwi, które zawsze prowadzą do irori. Sądzę, że ta różnica w sposobie budowy domów, odzwierciedla różnice między mentalnością Brytyjczyków i Japończyków. Mówi się, że dla Brytyjczyków najważniejszy jest indywidualizm, autonomia i niezależność. Tymczasem, Japończycy dążą do harmonii... rodzina zachowuje się jednolicie; każdy jej członek liczy się z postępowaniem innych. Rzeczą najważniejszą jest klimat pojednania między członkami i dobra praca zespołowa. Harmonii tej towarzyszy poświęcenie dla innych jednostek... Obecnie domy japońskie buduje się bez irori, ale tradycyjne wzory zachowań dominują zarówno w rodzinie, jak i w instytucjach publicznych. Harmonia, konformizm i poświęcenie dla grupy są najważniejszymi cechami japońskiej mentalności" (por. Kozielecki, 1982). Sakamoto w sposób głęboki - na przykładzie życia rodzinnego - opisał 189 jedną z różnic istniejących między indywidualistyczną kulturą zachodnia a kolektywistyczną tradycją japońską. We współczesnym świecie istnieje osiem takich Wielkich Kultur, które można by nazwać kontynentalnymi i sub-kontynentalnymi (niektórzy preferują termin - cywilizacja). Należą do nich: kultura zachodnia, kultura prawosławna, kultura konfucjańska, kultura japońska, kultura islamska, kultura hinduska, kultura Ameryki Łacińskiej i kultura afrykańska (Huntington, 1993). Kultury te - zarówno w części kanonicznej, jak i w części peryferycznej - znacznie różnią się między sobą. Odmienne są w nich: język, religia, tradycje, historia, system wartości, sztuka, tożsamość, obyczaje, style zachowań, instytucje publiczne, system prawny. Człowiekowi, wychowanemu w tradycji europejskiej, trudno jest je oceniać. Każdy sąd na ich temat może być skażony eurocentryzmem. Między tymi wielkimi kulturami rodzi się niekiedy współpraca i chęć zrozumienia odmienności. Częściej obserwujemy jednak konflikty i zderzenia międzykulturowe. Szczególnie widoczny jest spór między kulturą zachodnią i kulturą islamu, który trwa już 1300 lat. Huntington wysunął hipotezę, że przyszłe wojny globalne będą wojnami między wielkimi kulturami. Ta hipoteza spotkała się prawie z powszechną krytyką. Poza kulturami obejmującymi cały kontynent lub subkontynent, wyróżnia się kultury narodowe, takie jak kultura francuska, meksykańska czy tybetańska (por. Kłosowska, 1996). Chociaż wielu uczonych i intelektualistów - szczególnie związanych z postmodernizmem - sceptycznie odnosi się do tej kategorii, to jednak liczne badania empiryczne wskazują, że duże zbiorowości, zwane narodami lub społecznościami, wytworzyły w ciągu pokoleń własny język, własny system wartości, własną historię, własną sztukę, własne rzemiosło artystyczne, własną religię, własne mity i stereotypy. Te tradycje zapewniają poczucie tożsamości i identyfikacji narodowej, ułatwiają komunikację między jednostkami, zespalają wielkie zbiorowości w jedną całość. W skarbnicy kultury narodowej występują elementy wspólne z kulturą kontynentalną i elementy specyficzne, niepowtarzalne. W kulturze polskiej, podobnie jak w całej tradycji zachodniej, doniosłą rolę odgrywają takie osiągnięcia, jak indywidualizm, moralność chrześcijańska czy instytucje demo- 190 Icratyczne; należą do niej również dzieła Chopina, Curie-Skłodowskiej, Jvlalinowskiego, Gombrowicza. Jednocześnie do skarbnicy rodzimej zaliczamy również mity słowiańskie, tradycje sarmackłe, doświadczenia klęski, kult maryjny, powieści Kraszewskiego, wiersze Asnyka czy płótna Kossaków; są one nośnikami wartości i znaczeń dla dużej części Polaków, ale nie stały się składnikami kultury zachodniej. Z kulturą narodową wiąże się zasmucające zjawisko nieprzekładalności. Polega ono na tym, że pewne wytwory literackie, filozoficzne czy naukowe nie mogą przekroczyć granic własnego kraju, ponieważ są one nieprzetłumaczalne i niezrozumiałe dla ludzi wychowanych w odmiennych tradycjach. Niewątpliwe arcydzieła sztuki dramatycznej, jakimi są Dziady Mickiewicza czy Wesele Wyspiańskiego, mimo wielu prób, nie zostały zaakceptowane przez Europejczyków. Francuzi czy Grecy nie są zdolni włączyć ich do swojej pamięci trwałej i roboczej. Zjawisko nieprzekładalności występuje często wśród narodów, które były pozbawione suwerenności, które żyły na peryferiach kontynentu i które miały utrudniony kontakt z wielością kultur narodowych. Naród nie jest monolitem. W jego ramach istnieją powszechne i nieusuwalne różnice między jednostkami, grupami, warstwami. Występuje także znaczne zróżnicowanie kulturowe. Gdybyśmy skonstruowali skalę akceptacji przez Polaków wartości i znaczeń narodowych, to na jednym jej krańcu znajdowałby się Gombrowicz, który nie tylko negował polskość, ale był jej szydercą i prześmiewcą. Uważał, iż przeszkadza mu w życiu. Jednocześnie jednak jego twórczość zatopiona jest w rodzimych obyczajach i rodzimej scenerii; tę sprzeczność można różnorodnie interpretować. Na drugim krańcu tej skali znalazłby się Lechoń, który - jako dorosły człowiek - bezkrytycznie afirmował polskość, na co wskazuje jego Dziennik. W~tym utworze właśnie żartobliwie określił, że czuje się Polakiem nawet wobec amerykańskiego kota. Stał się kapłanem i gloryfikatorem rodzimej kultury (por. Kłoskowska 1996). Między tymi krańcami znajdują się rzecz jasna jednostki i grupy, które uznają pewne osiągnięcia narodowe, a do innych - odnoszą się sceptycznie, przez pokolenia trwają na przykład kontrowersje wobec twórczości Sienkie- 191 wieża. Jednak mimo tego zróżnicowania kulturowego, wspólnota zwana narodem nie przypomina wieży Babel. Przeciwnie, stanowi mniej lub bardziej jednolitą całość. Poza kulturami narodowymi, wyróżnia się kultury obejmujące poszczególne warstwy społeczne (na przykład kultura chłopska), kultura młodzieżowa (na przykład kultura studencka, kultura kontestacyjna), kultury grup zawodowych (na przykład kultura kupiecka). Czasem nadużywa się tego modnego pojęcia humanistycznego, mówiąc na przykład o "kulturze zwycięstwa i klęski". Powoduje to stopniową jego deprecjację. Współczesny człowiek - w związku z otwarciem wielu granic i ułatwieniami w podróżowaniu - styka się w swoim życiu z wieloma kulturami; kulturą zachodnią i hinduską, kulturą góralską i alpejską, z kulturą studencką i kupiecką. W procesie kulturyzacji autokulturyzacji może przyswoić sobie osiągnięcia materialne, symboliczne i socjetalne pochodzące z różnych tradycji. Pewne z nich akceptuje, inne - odrzuca. Jednak ze względu na ograniczone możliwości motywacyjne i intelektualne, musi bardzo selektywnie kodować w pamięci trwałej i roboczej wartości oraz znaczenia, pochodzące z różnych obszarów świata. Zgadzam się z Geertzem (1973), że prawdopodobnie najważniejszą rolę w rozwoju osobowości jednostek i grup odgrywa kultura regionalna - najbliższa - zakorzeniona w ich Małej Ojczyźnie. Jednocześnie część ludzi - niektórzy powiadają, że należy do nich nieliczna garstka wybrańców, inni - że spora grupa - tworzy kulturę; ich dzieła materialne, symboliczne i socjetalne wzbogacają dorobek ludzkości, narodu, plemienia, warstwy społecznej. 5. Rola potrzeb w działaniach kulturotwórczych Jakie siły motywacyjne popychają człowieka do tworzenia wytworów kultury materialnej, symbolicznej i socjetalnej? Dlaczego ludzie, żyjący w różnych strefach geograficznych i w różnych epokach historycznych - począwszy od homo erectus - konstruowali narzędzia, dokonywali odkryć geogra- 192 ficznych, czy kreowali dzieła sztuki? Na pytania te nie ma jednolitej odpowiedzi (por. Kłoskowska, 1983, 1998). W rozdziale V przedstawiłem mechanizm inicjowania różnych transgresji; pewne z nich - dzięki społecznemu systemowi selekcji - stają się dziełami kultury. Obecnie postaram się kontynuować te rozważania, ograniczając się tylko do dziedzictwa kulturowego. Główną - chociaż nie jedyną - siłą sprawczą rozwoju kultury są potrzeby, zwane również popędami, pragnieniami, motywami lub dążeniami. Potrzeby te kształtują się pod wpływem trzech czynników. Po pierwsze, zależą one od wyposażenia biologicznego organizmu. Po drugie, na ich strukturę duży wpływ wywiera proces socjalizacji i kulturyzacji. Po trzecie, o czym wielu uczonych zapomina, zależą od własnej aktywności psychicznej, od ludzkich działań praktycznych i intelektualnych. Najbardziej elementarne potrzeby, takie jak głód i pragnienie, uwarunkowane są przede wszystkim biologicznie. Tymczasem, potrzeby osobiste, zogniskowane na własnym Ja, są kształtowane często według własnego projektu. W związku z tym, że ludzie mają różne wyposażenie genetyczne, że żyją w odmiennych środowiskach społecznych i kulturowych, że podejmują specyficzną dla nich aktywność psychiczną, w związku z tym, jednostki i grupy społeczne mają niepowtarzalne i unikatowe systemy potrzeb. W każdym razie istnieją między nimi powszechne różnice indywidualne. Uczeni nie zawsze dostrzegali tę złożoność w procesie kształtowania potrzeb. Wybitny antropolog, Malinowski (1958) zbyt silnie podkreślał biologiczne uwarunkowania potrzeb pochodnych, czyli kulturowych. Pisał: "Aby ostatecznie wyjaśnić procesy pochodzenia i hierarchię potrzeb, musimy pokazać, jak ekonomika, wiedza, religia i mechanizmy prawne, edukacja i twórczość artystyczna są pośrednio i bezpośrednio związane z podstawowymi, czyli fizjologicznymi potrzebami". Tymczasem obecnie wielu uczonych, na przykład neopsychoanalityków, takich jak Erikson, podkreśla prawie wyłącznie uwarunkowania społeczne, kulturowe i historyczne ludzkich czynów (por. Hali, Lindzey, 1990). Kto nie dostrzega głównych korzeni, z których wyrastają siły motywacyjne, inicjujące działania kulturotwórcze, skazany jest na niepowodzenie; potwierdza to historia socjobiologii. Można wyróżnić dwa odmienne stanowiska na temat roli potrzeb (pra- 193 gnień, popędów, woli) w kreowaniu kunsztownego gmachu kultury. Zgodnie z poglądem monistycznym, kultura powstała i rozwijała się, dzięki działaniu jednej potrzeby. Nietzsche, o którym już wspomniałem omawiając transgresje, uważał, że taką siłą motoryczną jest wola mocy, definiowana przez niego niejasno i niekonsekwentnie. Człowiek dąży nie tylko do jej zaspokojenia, ale również do jej wzrostu. Tworzy kulturę, będącą miernikiem jego siły i energii. Bardziej konsekwentne i określone stanowisko monistyczne przyjął twórca psychoanalizy, Freud. Według niego, głównym popędem kierującym działaniami praktycznymi i poznawczymi człowieka, jest popęd seksualny, wraz z jego różnymi formami; motywacja ta wychodzi poza świadomość. Stłumienie głodów erotycznych, zablokowanie przez restrykcje społeczne destrukcyjnych pragnień i pożądań, rodzi mechanizm sublimacji. Właśnie sub-limacja staje się siłą sprawczą twórczości artystycznej, naukowej, religijnej. Te wytwory są zastępczym zaspokojeniem popędu seksualnego. Mają wartość leczniczą: bronią przed lękiem i nerwicą. Zainteresowanie Leonarda da Vinci malowaniem obrazów Marii, to rodzaj wysublimowanego dążenia za bliskim kontaktem ze swoją matką, z którą został ostatecznie rozdzielony w młodości. Podobne stanowisko przyjmuje Ellul, pisząc, że wybitne osiągnięcia materialne, naukowe, techniczne, to typowe pragnienie Erosa, dążącego do potwierdzenia swojej siły kreatywnej i swojej wyższości. W świetle współczesnej wiedzy, stanowisko monistyczne nie da się utrzymać. Należy ono do historii psychologii; może zainteresować ludzi badających nietrywialne błędy popełniane przez humanistów. Kto akceptuje je obecnie jest albo ignorantem, albo człowiekiem bez poczucia wstydu. Odpowiednie dowody przytoczyłem w poprzednich rozdziałach. Zgodnie ze stanowiskiem pluralistycznym, działalność kulturotwórcza jest inicjowana przez wiele sił motywacyjnych. Antropologowie, psychologowie czy ekonomiści wyróżniają różnorodne potrzeby. Niektórzy włączają do swojej koncepcji człowieka tylko kilka potrzeb, inni - przedstawiają ich duży zbiór. Zdaniem Murraya, zbiór ten składa się z 40 potrzeb. W poprzednich rozdziałach wyróżniłem trzy ich grupy: potrzeby witalne, potrzeby społeczne i potrzeby osobiste. Jest to podział prosty i bardzo pożyteczny. Zaspokojenie potrzeb witalnych, takich jak głód, pragnienie, dążenie seksualne czy bezpieczeństwo fizyczne, pozwala zachować egzystencję. W przypadku, gdy trudno jest spełnić ich wymagania w sposób nawykowy, człowiek podejmuje działalność ekspansywną, innowacyjną i twórczą, która zwiększa szansę zdobycia tych elementarnych wartości. Aby zaspokoić głód, ludzie zaczęli około 10 000 lat p.n.e. intensywnie uprawiać wiele roślin, takich jak jęczmień, pszenica, ziemniaki. Wynaleźli wino i piwo. Chcąc kultywować ziemię, musieli skonstruować narzędzia rolnicze i środki transportu. Zatem już tysiące lat temu człowiek podejmował działalność, w wyniku której powstawały wytwory kultury materialnej, mające podstawowe znaczenie dla zaspokojenia głodu i pragnienia. W obecnych czasach potrzeby witalne są również matką wynalazków, odkryć i regulacji prawnych. Lawinowy wzrost demograficzny zwiększa trudności w wyżywieniu ludności i w znalezieniu dla niej dachu nad głową. W wielu laboratoriach świata poszukuje się nowych, bardziej wydajnych odmian roślin i nowych metod przetwórstwa żywności. Wielkim problemem dla człowieka, żyjącego na progu nowego stulecia, stały się choroby, szczególnie tak groźne, jak nowotwory, zawały serca czy AIDS. W związku z tym obserwujemy gigantyczny wzrost środków diagnostycznych, terapeutycznych i farmakologicznych, których efekty są na razie skromne, ale które zwiększają nadzieję na "świat bez cierpienia". Można jednak na podstawie takich obserwacji stwierdzić, że potrzeby witalne stymulują rozwój kultury materialnej. Doniosłe znaczenie dla człowieka współczesnego mają potrzeby społeczne, które trafniej byłoby może nazwać pragnieniem powiązania z Innymi, ścisłej więzi interpersonalnej, przynależności do rodziny, przyjaciół, współpracowników. Są one nierozłącznie sprzęgnięte z uczuciami heteropatycz-nymi. Do grupy tej zaliczamy takie dążenia, jak potrzeby afiliacyjne, bezpieczeństwa społecznego, altruistyczne, czyli gotowość działania na rzecz innych, potrzeby miłości czy dominacji. Uczeni, tacy jak Fromm, May, Maslow, podkreślają znaczenie ich w inicjowaniu działalności kulturotwórczej, ale niewiele znam badań, które przekonująco dokumentowałyby te przekonania. Przytoczę więc dane z historii 195 194 sztuki, nauki, religii. Wybitny pisarz, Szczypiorski powiedział niedawno, że "każde dzieło sztuki jest aktem miłości bliźniego... wszystko w kulturze jest aktem miłości". Chociaż brutalne życie codzienne nie potwierdza tej bardzo osobistej wypowiedzi, to nie ulega wątpliwości, że miłość, jako potrzeba i uczucie heteropatyczne, inicjuje działania prowadzące do wytworów materialnych, intelektualnych i socjetalnych, szczególnie miłość, którą Fromrn nazywa - twórczą. Bezgraniczna miłość do dzieci pobudzała twórczość literacką Korczaka; dla nich napisał dylogie o Królu Maciusiu, dla nich zorganizował unikatowy zakład wychowawczy. Dzieła tego pedagoga stały się nie tylko elementem kultury polskiej, ale również - wiele z nich weszło do kultury europejskiej. Nie tylko miłość do ludzi, ale także umiłowanie Boga, stają się źródłem twórczości. Można sądzić, że "Wyznania" św. Augustyna zostały napisane pod wpływem silnej potrzeby rozmowy z Bogiem. Potrzeby altruistyczne czy afiliacyjne wzbogaciły kultury kontynentalne, narodowe i lokalne o nowe instytucje opiekuńcze, o znaczące dzieła literackie, o kartę praw i wolności człowieka. Nie można jednak zapominać, że pewne potrzeby społeczne - a może antyspołeczne - takie jak pragnienie dominacji i połączone z nim uczucie nienawiści oraz pogardy do człowieka, popychały ludzi do konstruowania nowych - na skale historyczną - narzędzi wymierzonych przeciw człowiekowi, łącznie z narzędziami służącymi do ludobójstwa (Bauman, 1991). Kluczową role, szczególnie w naszej zachodniej kulturze, odgrywają potrzeby osobiste, zwane potrzebami Ja i związane z nimi uczucia autopatyczne. Powstają one w dużej mierze, dzięki własnej aktywności psychicznej jednostki, takiej jak samodoskonalenie czy samoterapia. Dzięki nim staje się ona niepowtarzalną indywidualnością. Do tej grupy należą potrzeby hubry-styczne, potrzeby uznania, potrzeby pokazania się, potrzeby osiągnięć, potrzeby poznawcze czy potrzeby samorealizacji. Z tej grupy omówiłem dotychczas tylko indywidualną i grupową potrzebę hubrystyczną oraz związane z nimi potrzeby uznania i pokazania się. Są one silne u wielu twórców kultury. Freud przyznał się, że nie tyle jest typowym uczonym, ile konkwistadorem, marzącym o zbudowaniu wielkiego gmachu wiedzy ludzkiej, który trwać będzie przez pokolenia. Potrzeba ta wpływa także na kulturotwórcze czyny polityków. Mitterand, niewątpliwie wybitny i niekonwencjonalny mąż stanu, wiele wniósł do kultury politycznej Europy. Ale to mu nie wystarczyło. Zbudował ponadto w Paryżu gigantyczną bibliotekę w kształcie otwartej książki; budowla ta ma wartość artystyczną i na pewno stanowi wkład do kultury francuskiej. Budował ją nie dlatego, że była potrzebna, ale dlatego, aby pozostawić swój ślad w dziedzictwie kulturowym tego narodu, aby w ten sposób dowartościować siebie. Ogromną - często niedocenianą rolę w kreowaniu wytworów kultury -pełni potrzeba poznawcza, którą posiadają również inne ssaki. Twórca kultury, uczony, pisarz, teolog, angażuje się bezinteresownie w rozwiązywanie problemów fizycznych, biologicznych czy artystycznych, aby poznać prawdę o świecie, aby - mówiąc słowami dziecka - "zobaczyć, co jest w środku". Taka motywacja dominowała u Einsteina, Mendla, Pawłowa i wielu innych. Gdyby człowiek nie kierował się tą nieegoistyczną potrzebą, kunsztowny gmach kultury składałby się tylko z kilku pięter. 6. Potrzeby braku i potrzeby wzrostu Odkrycie to nie było znane w czasach Malinowskiego. Dopiero w drugiej połowie naszego stulecia psychologowie humanistyczni wyróżnili dwa różne rodzaje potrzeb: potrzeby braku i potrzeby wzrostu (por. Maslow, 1986). Pierwsze z nich (deficit needs) mają prostą strukturę. W przypadku ich niezaspokojenia, gdy powstaje deficyt określonej wartości, takiej jak pokarm, bezpieczeństwo czy zdrowie, rodzi się stan napięcia motywacyjnego i człowiek - w sprzyjających warunkach - dąży do zdobycia pożądanego dobra."Osiągnięcie jego wygasza napięcie i przynosi ulgę. Równowaga organizmu zostaje przywrócona i sprawca kończy aktywność. W przypadku nakłaniania go do dalszego działania, na przykład do spożywania pokarmu ponad miarę, mówi weto. Potrzebami tymi rządzi mechanizm ujemnego sprzężenia zwrotnego. Do tej kategorii najczęściej należą dążenia witalne. Bardziej złożone i specyficznie ludzkie są potrzeby wzrostu (growth needs). Zdobycie określonego dobra nie redukuje napięcia motywacyjnego i nie 196 197 przynosi ulgi. Przeciwnie, osiągniecie celu lub paracelu społecznego czy osobistego, utrzymuje napięcie motywacyjne lub nawet je potęguje i człowiek jeszcze silniej angażuje się w działanie. Potrzeby wzrostu są ciągle niezaspokojone. Sytuację tę trafnie ujął Budda: "Ludzkie dążenia są nienasycone. Przypominają one spragnionego człowieka, który pije słoną wodę: w miarę picia jego pragnienie ciągle wzrasta". Postępowanie takie jest zgodne z zasadą sprzężenia zwrotnego dodatniego. Do grupy tych potrzeb należą dążenia poznawcze. Odkrycie jakiegoś zjawiska przyrodniczego lub psychologicznego, najczęściej nie kończy dalszych poszukiwań; rodzi raczej nowej problemy twórcze, zwiększa obszar poszukiwań i badacz z większą energią oraz zaangażowaniem sprawdza nowe pomysły. Bezinteresowna ciekawość poznawcza u wielu ludzi, również u dzieci, jest ciągle nienasycona. Do tej grupy należy także potrzeba miłości i związane z nią uczucia heteropatyczne. Osiągnięcie pewnego związku emocjonalnego z osobą kochaną, nie zmniejsza napięcia motywacyjnego, lecz raczej je potęguje. Człowiek ciągle poszukuje nowych sposobów jej zaspokojenia. Nigdy nie mówi weto. Przypadek Romeo i Julii jest literackim modelem takiego postępowania. Prawdopodobnie najsilniejszą potrzebą wzrostu jest potrzeba władzy, zwana - nieprzypadkowo - żądzą. Jej moc zwiększa się wraz z poszerzaniem zakresu kontroli nad zbiorowościami. Tezę tę potwierdza historia systemów autorytarnych i totalitarnych, które zdominowały nasze stulecie. Potrzeby wzrostu są bardziej kulturotwórcze niż potrzeby braku. Gdy człowiek nie może zapewnić poczucia fizycznego bezpieczeństwa za pomocą środków konwencjonalnych i nawykowych, próbuje wynaleźć bardziej niezawodne urządzenia techniczne. Dzięki nim zaspokaja swoją potrzebę bezpieczeństwa i kończy dalsze poszukiwania. Tymczasem potrzeby wzrostu, takie jak pragnienie miłości, potrzeba hubrystyczna i potrzeba poznawcza są wiecznie nie zaspokojone. Odkrycie naukowe czy stworzenie dzieła sztuki pobudzają do dalszych poszukiwań. Dlatego wielcy twórcy byli tak zaangażowani w pracę i dlatego byli tak kreatywni. Dzieła Tomasza z Akwinu zostały zebrane w około 40 tomach. Edison - jak już stwierdziłem - opatentował przeszło 1000 wynalazków. Praca stała się ich przeznaczeniem. 198 Dotychczas uczeni i intelektualiści nie doceniali tego, że dzięki potrzebom wzrostu można było budować tak szybko kunsztowny gmach kultur kontynentalnych, narodowych czy lokalnych. 7. Prećis: poza sferą ludzkich potrzeb Twierdzenie, że potrzeby witalne, społeczne i osobiste, potrzeby braku i wzrostu, uczucia heteropatyczne i autopatyczne inicjują oraz ukierunkowują działalność kulturotwórczą i wpływają na ewolucję kultury, jest dobrze uzasadnione. Czy są to jedyne siły sprawcze, które powodują jej zmianę, rozwój i upadek? Wielu autorów odpowiada na to pytanie przecząco. W tym miejscu nie zamierzam referować ich argumentów, ograniczę się do jednego tylko czynnika, wpływającego na zmianę wytworów materialnych, symbolicznych czy socjetalnych; czynnika, który wychodzi poza system potrzeb, poza psychologię, a nawet - poza naukę. Jego zrozumienie wymaga niekonwencjonalnego, transgresyjnego myślenia, wymaga przestawienia zwrotnic na nowe tory; wymagać może odwagi intelektualnej. Kultura kontynentalna czy narodowa należą do Wielkich Systemów, które zostały ukształtowane przez człowieka i którymi rządzą wszystkie prawa, jakie kierują innymi układami. Te dzieła umysłów i rąk ludzkich z biegiem czasu autonomizują się, stają się tworami samoregulującymi i samoorganizującymi. Czasem wymykają się spod kontroli człowieka. Buber (1993) ubolewa, że ludzie nie nadążają za swoimi wytworami, że nie mogą zapanować nad światem nowych form, które powołali do życia. Chociaż ten pesymistyczny pogląd zawiera trochę przesady, to jednak wiadomo, że autonomicznymi systemami rządzą swoiste, wewnętrzne prawa, które często nie zależą od woli ludzi. Wiele tych praw odkryli psychologowie postaci, zwani powszechnie psychologami Gestalt. Udowodnili oni, że systemy, tak proste, jak układy geometryczne, i tak złożone, jak ludzka osobowość, są pewnymi całościami, podlegającymi prawom postaci. Postacie te dążą do maksymalnej równowagi wewnętrznej; gdy równowaga ta zostaje zaburzona, powstają siły sprawcze, które w wielu przypadkach zdol- 199 ne są ją przywrócić. Ze zbioru praw, reguł i zasad wewnętrznych, regulujących autonomiczne systemy, przedstawię najprostszą - tendencję zamykania całości. Gdy w systemie, prostym lub złożonym, znajdują się składniki niekompletne, pełne luk i entropii, rodzi się tendencja do ich zamykania oraz do pregnancji. Można by zażartować, że natura przedkłada dobrą organizację nad rozkład. Na rysunku 9 przedstawiłem prosty kształt geometryczny, którego nie można zaliczyć do typowych figur geometrycznych. Rys. 9. Niekompletna figura geometryczna Taka niekompletna figura rodzi tendencje do jej zamknięcia. Dzięki temu powstaje zwykły trójkąt. Współcześni uczeni wykryli wiele bardziej złożonych zasad rządzących systemami. Kulturą, jako wielkim systemem, rządzą określone prawa całości; zdolna jest do samoregulacji. Dla nas najbardziej interesujące są siły wewnętrzne, które utrzymują stabilność kultury lub wywołują jej ewolucję. Pod wpływem tych sił zmieniają się obyczaje, prądy w sztuce, style zachowań, język. W tym ostatnim powstają nowe słowa, nowe formy gramatyczne i stylistyczne. Na te procesy lingwistyczne nie mają znaczącego wpływu potrzeby czy ludzka wola. Co więcej, człowiek często nie zdaje sobie z nich sprawy. Dopiero po pewnym czasie językoznawcy i psycholingwiści odkrywają te przemiany. Zatem, ewolucja kultury może zachodzić pod wpływem sił wewnętrznych, które znajdują się w systemie. Kultura rozwija kulturę; utrwalone formy tworzą nowe formy. Na obecnym etapie wiedzy ludzkiej, trudno powiedzieć, jaką rolę w przemianach kultury odgrywają jej siły wewnętrzne w porównaniu z grupami potrzeb, które wymieniłem w poprzednich podrozdziałach. 200 , 8. Specyfika badań psychologicznych W przeciwieństwie do większości nauk humanistycznych i społecznych, psychologia niewiele wniosła do badań poświęconych kulturze. Badania te zapoczątkował ojciec psychologii naukowej, Wundt, który w 1913 roku wydał dzieło Elemente der Yolkerpsychologie, w którym w sposób oryginalny analizował język, obyczaje, zwyczaje i moralność różnych grup etnicznych, wspólnot i narodów. Kultura jako odrębny przedmiot dociekań zainteresowała psychoanalityków. Analizowali ją raczej z pozycji lekarza i klinicysty niż obiektywnego uczonego. Podobnie jak Rousseau, dowodzili, że stanowi źródło cierpień i nieszczęść współczesnego człowieka. Zdaniem Fromma, kultura i cywilizacja Zachodu mają charakter neurotyczny2 i aby wyzwolić się z tego padołu płaczu, należy zbudować humanistyczny socjalizm; jednak jego utopijne wizje przypominają mierne utwory science-fiction. Zasługą psychoanalityków, takich jak Erikson, było rozwinięcie badań z psychohistorii; analizując życiorysy wielkich postaci, takich jak Mojżesz, Luter, Dostojewski czy Hitler, starali się odkryć ukryte mechanizmy ich wyczynów. Te próby wywołały falę krytyki. Behawioryści, badający głównie zwierzęta, nie zajmowali się kulturą. Do nielicznych wyjątków należy Skinner (1978), który określał ją jako część zewnętrznego środowiska, zbudowanego przez człowieka. Zasadniczym jej składnikiem są wzmocnienia pozytywne, czyli rzeczy dobre. Wzmocnienia te, głównie wytwory materialne, regulują ludzkie zachowanie. Zasługą tego uczonego było zwrócenie uwagi, że człowiek powinien nie tylko śledzić ewolucję kultury, ale także starać się ją projektować. Projektowanie to pozwala uniknąć wielu zagrożeń cywilizacyjnych i zwiększa szansę przetrwania ludzkości. Dominujący obecnie kierunek - psychologia poznawcza i kognitywizm - zajął się przede wszystkim kulturą symboliczną, zwaną również - poznawczą (Haman, 1985). Kultura to ponadindywidualna reprezentacja poznaw- 2 Moim zdaniem, jest w niej więcej elementów narcystycznych niż neurotycznych. 201 cza, czyli zobiektywizowana wiedza o świecie i człowieku. Przypomina ona 3. świat Poppera. Niepodważalną zasługą zwolenników psychologii poznawczej jest rozwiniecie na znaczną skale badań międzykulturowych. Badania psychologiczne - chociaż znajdują się dopiero w przedsionku nauki - mają swoje osobliwości i swój niepowtarzalny paradygmat. Wymaga to wstępnych wyjaśnień. Można wyróżnić dwie strategie analizy kultury. Pierwsza, akceptowana często przez filozofów, semiotyków czy filologów, polega na badaniu wytworów socjetalnych czy symbolicznych jako odrębnych bytów; badaniu ich w oderwaniu od działalności ludzkiej. Tak więc semiotyk może skoncentrować się na tekście literackim czy na komunikacie prasowym (Łotman, 1996). Druga strategia, preferowana przez psychologów i socjologów, polega na badaniu dzieł materialnych, symbolicznych i socjetalnych w powiązaniu z działalnością człowieka. Socjolog Douglas (1978) napisała, że "nie można odrywać kultury od osoby". Zatem psychologia i socjologia "upodmioto-wiają" obiektywne wytwory, odnoszą je do użytkowników i twórców kultury. Włączają w świat człowieka (por. Kłoskowska, 1998). Taka strategia daje dobre wyniki. W ostatnich dziesięcioleciach rozwinęły się badania międzykulturowe. Psychologowie próbują analizować różnice i podobieństwa istniejące między osobami wychowanymi w odmiennych kulturach kontynentalnych. Największe zainteresowanie uczonych budzą kultura zachodnia i kultura japońska (Markus, Kitayama, 1991). Badania tego typu dotyczą też kultur narodowych. Goszczyńska (1997) analizowała jak Amerykanie, Węgrzy i Polacy spostrzegają ryzyko oraz zagrożenia, takie jak broń atomowa, narkotyki, terroryzm, przestępstwa czy palenie tytoniu. Wykryła znaczne różnice między tymi krajami. Najwyższe ryzyko przypisują tym wydarzeniom Amerykanie, później Polacy, następnie Norwedzy, najniższe zaś - Węgrzy. Wyniki te można poddać różnej interpretacji. Badania międzykulturowe dotyczą także bardziej subtelnych zjawisk. Boski wraz ze swoimi współpracownikami (1997) zajął się wymiarem "męskości -kobiecości kulturowej". Porównał wyniki uzyskane przez Polki, Amerykanki i Finki. Stwierdził, że kultura polska jest kulturą kobiecą, w której fakt bycia kobietą staje się źródłem swoistej wartości. Badania tego psychologa są równie inspirujące, co kontrowersyjne. Zawierają duży ładunek intelektualnego ryzyka. Ale bez niego uprawianie nauki staje się często niemożliwe; mówię tu, oczywiście, o racjonalnym ryzyku, nad którym badacz sprawuje kontrolę. Psycholog upodmiotowia zjawiska kulturowe, bada je w odniesieniu do działalności ludzi, opisuje procesy recepcji techniki i literatury; analizuje wychowanie przez sztukę; sonduje procesy kulturyzacji; zgłębia historyczne biografie twórców. W czasie tych badań nie zapomina jednak, że wytwory kulturowe są obiektywne i mają wartość ponadindywidualną. Pociesza również perspektywa, iż przyszłość badań nad kulturą zazwyczaj bywa lepsza niż ich przeszłość. 202 ROZDZIAŁ X Wkład transgresji do kultury 1. Dwa poziomy ewolucji kultury Kultura jest systemem dynamicznym. Podlega ona prawidłowościom triady. Można w niej wyróżnić - jak pisze Wierciński (1984) - trzy punkty węzłowe. Najpierw określona zbiorowość - kontynent, naród, warstwa społeczna - tworzy swoje dziedzictwo; rodzą się różnorodne wytwory materialne, symboliczne i socjetalne. W kolejnym etapie wytwory te rozwijają się, osiągają szczyt organizacji i doskonałości; następuje ich utrwalenie i stabilizacja; tworzą zrównoważony system. W końcu - najczęściej po okresie długiego trwania - następuje ich dezorganizacja, erozja i upadek. W pewnych okolicznościach, najwartościowsze elementy zanikającej kultury są włączane do kultury nowej. Te zmiany - przemiany, zachodzące w dziedzictwie określonej zbiorowości, zmiany progresywne lub regresywne, nazywamy ewolucją kultury. Dobrą ilustracją tych prawidłowości triady są dzieje kultury sumeryj-skiej, która nieustannie mnie zadziwia i zachwyca1. Sumerowie to lud starożytny, który w końcu czwartego i w trzecim tysiącleciu przed naszą erą zamieszkiwał południową Mezopotamię. Własną technikę i sztukę zaczęli rozwijać w miastach - państwach (Eccles, 1979). Konstruowali zaawansowane urządzenia techniczne, wynaleźli koło i budowali pierwsze uzbrojone 1 Trudno jest wiernie odtworzyć kulturę sumeryjską, ponieważ liczni autorzy różnią się w opisie jej wytworów i ich interpretacji. Nie wykluczam, że moja narracja zawiera pewne nieścisłości. wozy, osiągnęli szczyty doskonałości w rzemiośle artystycznym. Produkowali kunsztowne przedmioty z brązu, miedzi i złota. Ich złota waza, znajdująca się obecnie w Muzeum uniwersyteckim w Pensylwanii, została uznana przez specjalistów za najpiękniejszy przedmiot z metalu, jaki kiedykolwiek wykonany był przez człowieka. Głowa byka, zdobiąca harfę, nasuwa mi na myśl najlepsze rysunki tego zwierzęcia, naszkicowane przez Picassa. Pewne ich malowidła przypominają pierwszą coctail party. Sumerowie stworzyli wybitne dzieła literackie, zarówno w poezji, jak i w prozie. Niewątpliwym arcydziełem stała się epopeja Gilgamesz, napisana w pierwszej połowie drugiego tysiąclecia przed naszą erą, a więc znacznie wcześniej od eposów Homera. Jej bohaterowie, półlegendarny władca su-meryjski i jego przyjaciel, walczą z bogami, chcąc zmniejszyć ich potęgę. Wydzierają im to, co jest potrzebne ludziom w życiu doczesnym. Jednak to, co decyduje o uniwersalnym wymiarze Gilgamesza i jego trwałej wartości, to psychologiczne portrety postaci: ich umiłowanie przygody, ich chęć poznania świata, ich potrzeba przyjaźni i lojalności, ich dążenie do osiągnięć i poczucia własnej wartości, ich lęk przed przemijaniem i tęsknota za nieśmiertelnością. Takie potrzeby - jakby wzięte z podręcznika współczesnej psychologii - mają ludzie w każdej epoce historycznej. Dodam jeszcze, że bohaterowie ci podejmowali również działania o charakterze transgresyjnym. Ta kunsztowna kultura podlegała prawidłowościom triady. Po długim okresie trwania, zaczęła się chylić ku upadkowi. Opanowanie Mezopotamii przez Akadów, położyło kres szybkiemu rozwojowi techniki, rzemiosła artystycznego i sztuki sumeryjskiej, chociaż w dalszym ciągu wpływały one na ówczesne pokolenia. Późniejsze podboje spowodowały zupełny rozkład tej kultury. Sumerowie ulegli zupełnej semityzacji. W ten sposób domknęła się kulturalna triada. Współczesne kultury - podobnie jak to miało miejsce z dziedzictwem sumeryjskim - ewaluują; wzbogacają się o nowe obyczaje, wynalazki i dzieła sztuki. Jednocześnie pewne ich elementy tracą wartość ponadindywidualną, ulegają rozkładowi i zostają wyparte ze zbiorowej i indywidualnej pamięci. Kultura zmienia się na dwóch głównych poziomach. Pierwszy z nich, to poziom przemian spontanicznych, żywiołowych i przy- 205 204 --T" padkowych. Na ogół przebiegają one powoli, w bardzo długim czasie. Nikt ich nie planuje i nie projektuje. Odbywają się często poza sferą świadomości i ludzkiej woli. Ich intencje oraz cele trudne są do wykrycia. Wykorzystując znane wyrażenie, można by powiedzieć, że kieruje nimi niewidzialna ręka Kultura ludowa, z jej rytuałami, zwyczajami, obrzędami, rzemiosłem artystycznym, śpiewami kształtuje się przez stulecia w sposób żywiołowy i -częściowo - przypadkowy. Ten poziom ewolucji kultury nazwę poziomem spontanicznym, w skrócie - poziomem S. Takie zmiany obserwujemy w sferze języka, który bez wątpienia należy do dziedzictwa kulturowego. Friedman i Friedman (1980) napisali: język "jest złożoną strukturą, która nieustannie się zmienia oraz rozwija. Cechuje ją określony porządek i ład, chociaż nie ma żadnego centralnego ciała, które planuje język. Nikt nie decyduje o tym, które słowa są dopuszczalne, jakie powinny obowiązywać reguły gramatyczne, jakie wyrazy są przymiotnikami, a jakie rzeczownikami. Akademia Francuska czyni wysiłki, aby kontrolować zmiany zachodzące w języku francuskim, ale są to próby podejmowane w ostatnich dziesięcioleciach. Instytucja ta zaczęła działać wówczas, gdy francuski był już wysoko rozwiniętym środkiem komunikacji; wysiłki Akademii polegają głównie na akceptacji zmian, nad którymi nie ma ona kontroli". Podobne wysiłki podejmowano w moim kraju; nie dały one spodziewanych wyników. Dowody te wskazują dobitnie, że język - główny sposób komunikacji - rozwija się żywiołowo i na ogół racjonalnie. Kto stara się sterować tym, co z natury bywa niesterowalne, czym rządzi przypadek, naraża się na stratę autorytetu. Na poziomie S zachodzą również przemiany innych składników kultury. Obyczaje i zwyczaje, takie jak ceremonie ślubne i pogrzebowe, moda i style rozrywki, metody wychowania dzieci w rodzinie, zachowanie się w szkole czy symbole narodowe zmieniają się przez stulecia; w wyniku stopniowych "mutacji kulturowych", których nikt nie kontrolował, powstawały coraz bogatsze i coraz bardziej dojrzałe kulturowe skrypty zachowania się w różnych sytuacjach prywatnych i publicznych. Społeczna niewidzialna ręka wpływała na te przemiany. 206 Drugi poziom ewolucji kultury czy wzrostu kulturowego jest bardziej złożony. Aby zaspokoić swoje potrzeby witalne, społeczne i osobowe, ludzie podejmują działania zaangażowane, które są świadome oraz celowe lub pa-racelowe. Napisał behawiorysta Skinner (1978), że "celowe kształtowanie kultury jest niezbędnym warunkiem rozwoju gatunku ludzkiego... Kultura rozwija się w miarę jak nowe obyczaje powstają i podlegają selekcji, więc nie możemy pozwolić sobie na czekanie, aż ślepy traf sprawi, że zostaną one odkryte". Te celowe działania, w wyniku których powstają dzieła materialne, symboliczne czy socjetalne, takie jak nowe obyczaje, Skinner nazywa projektowaniem kultury. Termin ten wydaje się nader trafny. Ewolucja kultury, która przebiega na poziomie jej projektowania, będę nazywał - zgodnie z terminologią przyjęta w tej pracy - poziomem transgre-syjnym, a w skrócie - poziom T. To właśnie wielorakie transgresje twórcze i ekspansywne, nowe odkrycia i wynalazki, nowe dzieła literackie i plastyczne, nowe instytucje publiczne i system prawny, powodują wzrost kultury kontynentalnej czy narodowej. W naszych czasach, transgresje, które przeszły przez sito społecznej selekcji, stają się gtównym źródłem kultury. Wyprawy kosmiczne, a szczególnie wyprawa na Księżyc Armstronga na statku Apollo II, przekraczają dotychczasowe granice materialne i intelektualne, w jakich żyła ludzkość. Dzięki tym wyczynom konstruuje się nowe rakiety kosmiczne, nowe środki sterowania i łączności; jednocześnie wzrasta wiedza obiektywna z medycyny i psychologii o funkcjonowaniu człowieka w warunkach ekstremalnego stresu. Chociaż wyprawy te, starannie zaplanowane i algorytmicznie wykonane, nie przyniosły oczekiwanych wyników, to bez wątpienia były one serią transgresji typu H, które wzbogaciły kulturę ogólną i kultury narodowe. W dalszym ciągu tej książki tylko ewolucja kultury, przebiegająca na poziomie T, będzie przedmiotem badań i rozważań teoretycznych. Takie preferencje nie znaczą, że ignoruję znaczenie ewolucji, odbywającej się na poziomie spontanicznym i przypadkowym. Wybieram to, co ważniejsze dla współczesnego człowieka. Uczeni zajmujący się wieloma dyscyplinami poszukują analogii między ewolucją biologiczną a ewolucją kulturową (por. Campbell, 1975; Wilson, 1978; Wierciński, 1984). Nie wchodząc w szczegóły tej dyskusji, chciałbym 207 przedstawić własne stanowisko. Sądzę, że autorzy ci porównując przemiany populacji homo sapiens z systemem kultury, porównują rzeczy nieporównywalne. Zgadzam się z Ecclesem (1979), że ewolucja kultury jest czymś unikatowym, niepowtarzalnym, jedynym w swoim rodzaju. Autor ten wskazując na dziedzictwo sumeryjskie pisze, że lud ten stworzył kunsztowna technikę, rzemiosło artystyczne i sztukę, które były świadomie i celowo zaprojektowane w czasie historycznym, które świadczyły o jego twórczym myśleniu i bujnej wyobraźni. Takie osiągnięcia, jak uzbrojone pojazdy, wazy ze złota czy epos "Gilgamesz" nie miały wiele wspólnego z mutacjami biologicznymi. "Te dowody - pisze uczony - ostro oddzielają ewolucję kulturową od ewolucji biologicznej; w tej ostatniej zjawisko celowości czy wolnej woli nie odgrywa roli". Zgodnie z poglądami przedstawionymi w tym podrozdziale można powiedzieć, że ewolucja biologiczna odbywa się tylko na poziomie S, tymczasem ewolucja kultury zależy zarówno od poziomu S, jak i od poziomu T, z tym że ten ostatni jest ważniejszy. 2. Mechanizm selekcji: nowość, wartość i trwałość. Transgresje kulturowe Historyk idei, Foucault pisał, że "transgresja przekracza i nie przestaje permanentnie przekraczać linii". Jako psycholog, chciałbym upodmiotowić tę ważną myśl mówiąc, że sprawca w trakcie swojej zaangażowanej działalności przekracza dotychczasowe granice i tworzy dzieła transgresyjne, które stają się często źródłem kultury, które rozbudowują jej kunsztowny gmach. Ale droga prowadząca od transgresji twórczej czy ekspansywnej do kultury jest przeważnie długa, kręta i zawiła; często rodzi stres, frustrację i cierpienie twórców. Wytwór transgresji - w pierwszej fazie - musi być poddany społecznemu mechanizmowi selekcji. Ten mechanizm - ukształtowany historycznie oraz będący sam elementem kultury - decyduje, jakie wytwory ludzkich rąk i umysłów przejdą przez sito selekcyjne i zostaną włączone do dziedzictwa określonej zbiorowości. "Każda kultura - pisze przekonująco Łotman (1996) - zakreśla swój paradygmat, co należy pamiętać, czyli przechowywać, i to, co podlega zapomnieniu. To ostatnie wykreśla się z pamięci zbiorowej i ono jakby przestaje istnieć". Nikt nie potrafi ominąć mechanizmu selekcji, nikt nie może zadekretować, jakie transgresje staną się składnikami narodowego dziedzictwa. W tym skomplikowanym mechanizmie oceny, wartościowania i selekcji biorą udział krytycy, recenzenci, ośrodki opiniodawcze, mass media, instytucje międzynarodowe, opinia publiczna. Ważną rolę odgrywa w nim system prawa, na przykład prawo patentowe, a także standardy i reguły oceny dominujące w określonej kulturze. Szczególne znaczenie ma opinia twórców, zajmujących dominującą pozycję w danej dziedzinie, takich jak laureaci Nagrody Nobla czy zdobywcy Oscarów (Thompson, 1990). Ten historycznie ukształtowany mechanizm selekcji czasem zawodzi i wówczas elementami kultury stają się dzieła o małej wartości, a jednocześnie wytwory wybitne pozostają poza jej obszarem. Tego rodzaju błędy szczególnie interesują psychologa. Metody, procedury czy strategie selekcji transgresji są nader różnorodne, zależą one od dyscypliny: inaczej ocenia się prace literackie, a inaczej książki z przyrodoznawstwa. Wpływ na te oceny mają również preferencje krytyków czy instytucji publicznych, jak również aktualna sytuacja społeczna. Punktem wyjścia tych analiz będzie przedstawienie jednej z prostszych metod selekcji, zwanej metodą eliminacji według kryteriów (warunków). Została ona opracowana przez Tversky'ego (1972), który wykazał, że ludzie wykorzystują ją w procesie podejmowania decyzji. Przystosowałem ją do przedmiotu moich badań, mówiąc żartobliwie, poddałem procesowi kulturyzacji. Zgodnie z tą metodą, jednostka, grupa ludzi lub instytucja opiniodaw-cza określa zbiór warunków (kryteriów), którym musi odpowiadać transgresja w dziedzinie literatury, plastyki, mody, nauki, gospodarki czy systemu politycznego. Następnie sprawdza się, czy kryteria te są zadowalająco spełniane. Każda odpowiedź negatywna od razu eliminuje dany przedmiot techniczny czy obraz malarski. Jedynie wytwory, które odpowiadają wszystkim warunkom, mogą spowodować ewolucję kultury. Ze względu na powszechne, nie nieredukowalne różnice między jednostkami, grupami i pokolenia- 208 209 mi, osiągniecie całkowitego consensusu jest zjawiskiem rzadkim. Z tym wiaże się zróżnicowanie kulturowe danej zbiorowości. Na rysunku 10 przedstawiłem metodę eliminacji według kryteriów Wybrałem trzy warunki, które - jak wskazuje historia kultury i moje badania - mają znaczenie kluczowe. W języku potocznym można by je nazwać: kryterium nowości, kryterium wartości zbiorowej i kryterium trwałości. W rzeczywistych sytuacjach selekcyjnych ludzie mogą zmienić ich dobór. Czy transgresja jest typu H? Czy ma wartość dla zbiorowości? l Tak Obszar eliminacji Nie l Tak Czy ma szansę trwania w czasie długim? 4, Tak System kultury Rys. 10. Metoda eliminacji według kryteriów Pierwszy warunek dotyczy rodzaju transgresji. Transgresje psychologiczne (P) polegają na przekroczeniu osobistych granic materialnych lub symbolicznych, w których ramach toczyło się dotychczasowe życie pojedynczego człowieka lub małej grupy. Wyczyny typu P są ogromnie ważne dla jednostki, ponieważ kształtują jej osobowość i często zaspokajają potrzeby osobiste, takie jak potrzebę hubrystyczną czy samorealizacji. Ale wyczyny te nie mają wymiaru historycznego: ludzkość, kontynent, naród czy warstwa społeczna dawno już pokonały tę barierę. Dlatego też nie powodują one ewolucji kultury i - zgodnie z referowaną metodą - już na wstępie są eliminowane. Jeśli matematyk amator wpada obecnie na pomysł rachunku różniczkowego (co się zdarza), to jego wyczyn ma charakter wtórny i nie może spowodować wzrostu wiedzy naukowej. Tylko transgresje historyczne (H), a więc , które są nowe z punktu widzenia ludzkości czy narodu przechodzą przez pierwszy etap eliminacji. Warunek, aby transgresja była nowa historycznie jest konieczny, ale nie-vvystarczający. Sprawcy przekraczają czasem granice, których dotychczas nikt nie pokonał, ale dochodzą do wyników nie mających istotnej wartości społecznej, które ponadto są błahe i dziwaczne. Księga Guinessa należy do dzieł kultury, ale tylko do kultury niższej jak książki kucharskie. Wiele rekordów, szczególnie wyczynów sportowych albo parasportowych w niej opisanych, to działania tak mało znaczące, tak pretensjonalne i tak maniackie, że nie mogą one wzbogacić dziedzictwa kulturowego. Podobnie pewne metody medycyny naturalnej takie jak terapia kwiatowa Bacha czy leczenie polami magnetycznymi, są bezwartościowe Dlatego tak węzłowe znaczenie w przedstawianej metodzie ma warunek drogi. Tylko transgresje twórcze czy ekspansywne, które są nośnikami rzeczywistych wartości dla określonej zbiorowości, które mają -jak mówią psychologowie - znaczenie ponadindywidualne, mogą przejść przez sito eliminacyjne. Wynalazek telewizora, odkrycie cząstek elementarnych, poezja Herberta czy nowatorskie reformy systemu edukacyjnego, spełniają to kryterium. Trzeci warunek - duża szansa trwałości dzieła - może wydać się kontrowersyjny, szczególnie dla zagubionej młodej generacji. Pewni twórcy powiadają, że sztuka nie jest ucieleśniona w trwałym przedmiocie, ale w pamięci artysty, że nie w dziele obiektywnym i niezależnym, ale w przemijającym procesie, w akcji. Takie poglądy były bliskie "malarzom aktywnym", którzy twierdzili, iż płótno to arena dziania się, a nie stabilny, zamknięty obraz (por. Bell, 1994). Jednak dociekliwi badacze, tacy jak Arendt, Toynbee czy Koneczny, którzy śledzili dzieje kultur kontynentalnych, narodowych czy plemiennych, zgodnie podkreślają, że długie trwanie stanowi nieodłączną cechę prawdziwych dzieł kultury. Często żyją one stulecia, a nawet tysiąclecia, jak transgresje dokonane przez Platona, Konfucjusza czy Awicennę. Dzięki temu "długiemu czasowi" można przekazywać dorobek danej wspólnoty z pokolenia na pokolenie, można go reprodukować i rozprzestrzeniać, można wykorzystywać w procesie edukacyjnym. Kultura, która miałaby żywot "mo- 210 211 tylkowaty", nie mogłaby spełniać fundamentalnych funkcji społecznych, takich jak wpływ na tożsamość oraz poczucie bezpieczeństwa osobistego, jak integracja wspólnoty narodowej. Człowiek żyłby jak na ruchomych piaskach. Jak pisałem w rozdziale III, wielu ludziom zależy na tym, aby ich dzieło "trwało przez pokolenia" i dlatego przekraczają granice materialne czy symboliczne, i podejmują działania transgresyjne typu P lub H z myślą o przyszłych pokoleniach. Utrwalają swoje idee w symbolach i w granicie, aby w przyszłości stały się one przedmiotem kulturyzacji. Słowem, podejmują transgresje temporalne, które zwiększają ich poczucie własnej wartości. Transgresje, spełniające warunek nowości historycznej, warunek wartości ponadindywidualnej i warunek trwałości, będę nazywał transgresjami kulturowymi. Wyrastają one z kultury i wrastają w kulturę. Przedstawiłem jedną z metod selekcji, metodę eliminacji według kryteriów. Czy w rzeczywistych sytuacjach społecznych i historycznych krytycy, instytucje opiniodawcze, uniwersytety, mass media stosują tę metodę. Na podstawie znajomości historii nauki, techniki, sztuki czy gospodarki mogę odpowiedzieć na to pytanie pozytywnie. W wielu przypadkach ewolucja kultury zachodzi pod wpływem dzieł, spełniających warunki nowości, wartości dla danej zbiorowości i trwałości. W praktyce jednak metoda ta się komplikuje, przebieg procesu doboru i eliminacji zależy również od ludzkich egoistycznych interesów, od uprzedzeń, od stereotypów i od poziomu umysłowego. Komputer, wynalazek naszych czasów, jest transgresją materialną typu H: żadna maszyna przed nim nie miała takich możliwości przyjmowania, przechowywania, przetwarzania i przesyłania informacji. Uznany został jako nośnik wartości we wszystkich kulturach, a szczególnie w kulturze zachodniej i japońskiej. Współczesnym wydaje się także urządzeniem, które ma szansę przetrwania przez wiele dziesięcioleci, a - jak twierdzą niektórzy -stuleci. Spełnia więc wszystkie warunki określone przez analizowaną metodę eliminacji. Ten przykład, należący do kultury materialnej, można poprzeć również dziełami artystycznymi i naukowymi. Pasja według świętego Łukasza Pende-reckiego należy do utworów awangardowych. Kompozytor odkurzył zapo- mnianą już wielką formę muzyczną baroku, pasję, i zastosował do niej nowoczesne środki dwudziestego wieku. Wzbogacił je o nowe rodzaje artykulacji. Przekroczył granice, które dla wielu współczesnych wydawały się niepoko-nywalne. Pasja... była niewątpliwie transgresją typu H - nośnikiem nowych wartości estetycznych i poznawczych nie tylko dla Europejczyków, ale również dla mieszkańców innych kontynentów. Trwa w kulturze zachodniej już dziesięciolecia i prawdopodobnie jej treść będzie elementem kolektywnej wyobraźni jeszcze przez stulecia, chociaż trudno powiedzieć, czy będzie żyła tak długo, jak dzieła Mozarta. W każdym razie spełnia wszystkie warunki stawiane przez metodę eliminacji według kryteriów. Podobnie dzieła naukowe, takie jak teoria względności Einsteina czy teoria odruchów warunkowych Pawłowa, będące wartościowymi transgresjami typu H, stały się trwałymi osiągnięciami światowego dziedzictwa. Poza opisaną metodą eliminacji według kryteriów, istnieją również inne procedury wyboru transgresji kulturowych, takie jak strategia satysfakcji Si-mona (por. Medin, Ross, 1992). Są one na ogół bardziej złożone. 3. Błędy selekcyjne. Koncepcja parakultury? Mechanizm selekcji - jak każdy zbiór metod heurystycznych - jest zawodny. W trakcie oceny ludzie popełniają dwa główne błędy. Pierwszy polega na eliminacji transgresji H, które mają dużą wartość dla ludzkości, narodu, plemienia i których szansa trwania w kulturze jest dostatecznie duża. Trafnym przykładem takiego błędu może być epizod z życiorysu Strawiń-skiego. Jego balet Święto wiosny, który należał do wybitnych dzieł muzycznych w skali światowej, nie mógł początkowo przebić się przez opinię krytyki i publiczności (Gardner, 1993). Jego przyjęcie było fatalne. Premiera baletu stała się jednym z największych skandali muzycznych początku stulecia. Reakcję krytyków i słuchaczy cechowała nienawiść i wrogość. Trzeba było usunąć część najbardziej agresywnych widzów. Krytycy pisali na ogół, że utwór nie ma nic wspólnego ze sztuką, że jest rodzajem blefu i farsy, niegodnym wykonania. Odmówiono mu nowości, wartości muzycznej i trwa- 213 212 łości. Dopiero po kilku latach Święto wiosny stało się klasycznym arcydziełem i punktem zwrotnym w technice komponowania współczesnej muzyki. Koszty emocjonalne, intelektualne i społeczne, jakie poniósł Strawiński były ogromne. Podobny los spotkał Ulissesa Joyce'a, W poszukiwaniu straconego czasu Prousta i pierwsze prace psychoanalityczne Freuda. Oczekiwanie w poczekalni techniki, nauki, literatury czy instytucji politycznych często przedłuża się. Trwa dziesięciolecia, a nawet stulecia. O jednym z twórców genetyki, Mendlu, już wspomniałem. Interesujące są losy dzieł Piageta, jednego z najwybitniejszych psychologów i filozofów europejskich, którego odkrycia dotyczące inteligencji dzieci i młodzieży oraz epistemologii genetycznej należą do trwałego dziedzictwa naukowego. Mimo to osiągnięcia te nie znalazły uznania przez dziesięciolecia w środowisku amerykańskim: nie były drukowane ani upowszechniane. Uczeni o panującej wówczas orientacji behawiorystycznej uważali je za rodzaj publicystyki, ponieważ ich autor nie stosował twardych metod eksperymentalnych i statystycznych. Dopiero rozwój psychologii poznawczej wpłynął na zmianę nastawienia do tych arcydzieł. Weszły one do nauki i kultury amerykańskiej. New York Times zamieścił na pierwszej stronie wspomnienia pośmiertne o tym szwajcarskim psychologu. Nazwał go największym znawcą psychiki dziecka w całej historii ludzkości. Podobne opóźnienia w ewolucji kultury mają miejsce również w innych jej dziedzinach, na przykład w literaturze. Ludzie dziewiętnastego wieku odrzucali poezję i utwory epickie Norwida. Uważali je za niezrozumiałe, posiadające nikłą wartość artystyczną i poznawczą. Nie przeszły one przez sito selekcyjne. Dopiero dzięki Przesmyckiemu i innym krytykom naszego stulecia dzieła Norwida zostały docenione i upowszechnione. Autor ten jest obecnie uważany za najwybitniejszego - po Mickiewiczu - polskiego poetę i myśliciela doby romantyzmu. Zajmuje jedno z czołowych miejsc w kulturze narodowej. Niewiele jest krajów i kontynentów, w których tacy geniusze muszą przez dziesięciolecia oczekiwać w poczekalni kultury. Dlaczego wybitne transgresje typu H często muszą tak długo czekać na wejście w obieg kulturowy? Przyczyn jest wiele, ale ograniczę się do jednej z nich. Najtrudniej przejść przez mechanizm selekcji dziełom prekursorskim, awangardowym, rozpoczynającym rewolucję w nauce czy w sztuce. Opór im stawiają krytycy, recenzenci, ośrodki opiniodawcze, które nie umieją przestawić swojego tradycyjnego myślenia na nowe tory. Pianek powiedział, że jego teoria kwantów zostanie zaakceptowana dopiero wtedy, gdy jej przeciwnicy umrą. Ludzie, w tym także elity, nie lubią gdy uczony, artysta czy polityk burzy ich stabilny obraz świata, który szkicowali przez dziesięciolecia. Tego rodzaju błąd selekcji powoduje powstanie psychologicznego mechanizmu obronnego Ja. Uczeni, artyści czy reformatorzy przekonują siebie i innych ludzi, że ich osiągnięcia, które nie zyskały uznania współczesnych, będą docenione przez przyszłe pokolenia. Dzieła te staną się jutro trwałym składnikiem kultury. Te przewidywania rzadko się sprawdzają; są złudzeniami, ale złudzenia pomagają żyć i potwierdzają poczucie własnej wartości. Błąd drugiego rodzaju polega na podejmowaniu prób - często udanych - zakorzeniania w systemie kultury i jego działach - nauce, sztuce ł religii - wytworów ludzkiej działalności, które nie spełniają podstawowych warunków, takich jak nowość historyczna, wartość dla zbiorowości czy trwałość. Włącza się do dziedzictwa ludzkości i narodu transgresje typu P, które mają wartość sezonową. W wieku dziewiętnastym duże uznanie inteligencji i intelektualistów zachodnich zdobyła frenologia. Jej twórca, Galia, głosił pogląd, że osobowość ludzka składa się z pewnej liczby władz umysłowych. Na podstawie badania guzów czaszki można określić cechy człowieka. Ukazywały się książki frenologiczne i czasopisma. Whitman, największy poeta amerykański, kilkakrotnie opublikował mapę swoich guzów na głowie. Jego arcydzieło "Źdźbła trawy" przepełnione jest dziwaczną terminologią freno-logiczną. Nauka ta, a raczej - pseudonauka, została stworzona przez maniaka. Chociaż była całkowitą brednią, wiele wybitnych osobistości broniło jej z religijnym fanatyzmem. Zamulała dorobek kulturowy przez dziesięciolecia. Błędy drugiego rodzaju powstają najczęściej wówczas, gdy demokratyczny mechanizm selekcyjny zacina się, gdy kontrolę nad kulturą materialną i symboliczną przejmują władze totalitarne, autorytarne, fundamentalistycz-ne. Za pomocą przemocy i zmasowionej propagandy starają się one "wzbogacić kulturę" o dzieła, służące ich doraźnym interesom. Najwybitniejszym 214 215 dziełem nazistów - po "Mein KampP Hitlera - była książka Rosenberga "Mity dwudziestego wieku". Jej autor, skrajny maniak i oszust, głosił pseudonaukowe poglądy o wyższości rasy aryjskiej i jej misji panowania nad światem. Książka stała się kanonicznym dziełem kultury nazistowskiej i wywarła niezwykle silny wpływ na całe pokolenie Niemców. Zniewalała ich umysły. Ustrój totalitarny, zwany stalinizmem, stosował trochę inne metody zamulania wielkiej kultury rosyjskiej. Wiele wynalazków technicznych i odkryć, dokonanych przez inne narody, przypisywał własnym inżynierom i uczonym. Ich wytwory, będące transgresją P, zostały uznane przez oficjalną propagandę za transgresję H, czyli wyczyn o wymiarach historycznych. Wraz z upadkiem komunizmu te totalistyczne i nacjonalistyczne kłamstwa i kłamstewka zniknęły z podręczników nauki i sztuki. Kultura, w której dominują transgresje P, której dzieła nie posiadają autentycznej wartości materialnej lub symbolicznej dla zbiorowości, których szansa długiego trwania jest nikła, będę nazywał parakulturą lub pseu-dokulturą. Parakulturą, która szerzyła się w przeszłości i która - w obecnych czasach dekadencji rozumu - szerzy się dalej, jest zjawiskiem nader niebezpiecznym. Wykorzystanie jej w procesie edukacyjnym wypacza umysły i serca dzieci oraz młodzieży. Dzieła parakultury, często zbudowane na fałszu, utrudniają skuteczne działanie i prowadzą do wielu cierpień ludzkości. Chyba ciągle aktualne są słowa Platona, że większe ryzyko wiąże się z kupowaniem wiedzy niż kupowaniem mięsa i masła. Spotkałem się z poglądem, że autentyczna kultura należy do systemów samooczyszczających się i - wcześniej lub później - eliminuje wytwory ludzkiej działalności, które ją zaśmiecają. Jeśli tak jest istotnie, to dzieła parakultury są same w ciągłym niebezpieczeństwie. Znikną ze zbiorowej pamięci, jak zniknęły prace Rosenberga, Lepieszyńskiej, Schaffa czy malarzy socrealizmu. 4. Asymilacja nowych dzieł do systemu kultury. Teoria Piageta Dzięki społecznemu mechanizmowi selekcji pewne wytwory transgresyj-ne typu H stają się dziełami kultury materialnej, symbolicznej i socjetalnej. Następuje więc wzrost (ewolucja) dotychczasowego dziedzictwa ludzkości, kontynentu, narodu czy warstwy społecznej. Jednak proces wtaczania nowego odkrycia, nowego wynalazku czy nowej reformy politycznej do do-rychczasowej kultury jest zjawiskiem złożonym. Jak już powiedziałem, kultura należy do Wielkich Systemów, które mają określoną strukturę i zdolne są do samoorganizacji. Rządzą nimi wewnętrzne prawa; dążą one przede wszystkim do osiągnięcia stanu równowagi. Inkluzja odkrycia czy wynalazku "zaburza" tę równowagę systemu kultury. Podobnie, jak narodziny następnego dziecka zmieniają radykalnie sytuację materialną, społeczną i psychologiczną rodziny. Musi ona przystosować się do nowych warunków, co często jest procesem trudnym. W celu adekwatnego opisu procesu włączania nowego wytworu trans-gresyjnego do dotychczasowego dziedzictwa pokoleń, wykorzystam koncepcję i terminologię Piageta, dotyczącą inteligencji i przystosuję ją do badania nad ewolucją obiektywnej kultury. Piaget (1966) stworzył oryginalną teorię asymilacji, której znaczenie wykracza poza psychologię, którą - jak sądzę - można wykorzystać do analizy wszelkich systemów społecznych (i biologicznych). Zgodnie z tą teorią, włączanie dzieł transgresyjnych, które przeszły sito selekcji, będę nazywał ich asymilacją. W okresie wzrostu kultury proces asymilacji odbywa się nieustannie; ciągle pisze się wartościowe powieści, maluje nowatorskie obrazy czy wymyśla użyteczne środki techniczne. Asymilacja ich pełni taką rolę, jak spożywanie pokarmu przez organizm. Zwiększa trwałość całego systemu kultury i jego znaczenie w zaspokojaniu potrzeb witalnych czy osobistych. Dzięki włączeniu do kultury europejskiej arcydzieł Conrada czy Kafki, literatura piękna została ogromnie wzbogacona; pisarze ci odkryli nowe wymiary ludzkiej egzystencji. Wpłynęło to na wzrost samoświadomości i sa-mowiedzy człowieka. Pozwoliło na rozwój - szczególnie w procesie edukacyjnym - nowej wrażliwości. Warto podkreślić, że asymilacja nie nisz- 217 216 czy, ani nie zniekształca nowego dzieła. Powoduje tylko, że staje się ono składnikiem większej całości, co potęguje jego siłę oddziaływania na kolejne pokolenia, ułatwia jego reprodukcję i upowszechnianie. Procesowi asymilacji nowych transgresji zawsze towarzyszy proces ako-modacji, polegający na przekształceniu całego lub fragmentu systemu kultury. Odkrycie, wynalazek czy powieść wymagają przeprowadzenia zmian w dotychczasowej całości. Zmiany te polegają na znalezieniu miejsca dla nowego dzieła w ustabilizowanej nauce, sztuce czy polityce, na nowej koordynacji systemu i jego zróżnicowaniu, na zwiększeniu stopnia jego integracji i spójności, na rozsądnej hierarchizacji i uporządkowaniu dzieł kultury. Po wprowadzeniu do psychoanalizy oryginalnych dzieł Horney, Fromma czy Sulli-vana, trzeba było przebudować częściowo subtelny gmach psychoanalizy klasycznej. Autorzy ci, podkreślający rolę czynników społecznych i kulturowych, zwiększyli nieufność psychologów i psychoterapeutów do takich fundamentalnych poglądów Freuda jak popęd libido czy kompleks Edypa. Dzięki procesowi akomodacji zmieniła się hierarchia ważności twierdzeń psychoanalitycznych i terapeutycznych. Zaczęto wyróżniać psychoanalityków ortodoksyjnych i psychospołecznych. Powstały nowe szkoły badawcze. Ako-modacja, występująca po asymilacji, jest równie ważnym procesem kulturowym. Asymilacja określonych dzieł do zastanej kultury może czasem wywoływać skutki negatywne, a nawet - destrukcyjne. Przypuszczam, że lansowane przez nazistów pseudonaukowe prace Rosenberga, wpłynęły na zastój lub regres wielkiej kultury niemieckiej. Zmniejszyły jej znaczenie w procesie kulturyzacji młodego pokolenia. Innymi słowy, parakultura zaburza działanie kultury autentycznej. Na szczęście dzieła tej pierwszej są po pewnym czasie eliminowane i giną w mrokach niepamięci. Procesy asymilacji i akomodacji, dzięki którym zachodzi ewolucja kultury, przebiegają różnorodnie. Kołakowski (1984) wyróżnił dwa modele wzrostu kulturowego. Model pomnażania trafnie opisuje takie działy dziedzictwa człowieka, jak sztuka, religia, filozofia i - częściowo - nauki humanistyczne. W tych dziedzinach nowe wytwory, których liczba ciągle wzrasta, nie wypierają lub nie czynią zbędnymi dawnych osiągnięć. Mówiąc terminologią Piageta, asymilacja nie powoduje, że w trakcie akomodacji dawne dzieła kulturowe są odrzucane. "Wydanie przełomowych prac Heideggera z filozofii egzystencjalnej, które wzbogaciły całą humanistykę, wcale nie spowodowało, że dzieła Platona, Kierkegaarda czy Sartre'a straciły swoją wartość i zginęły w mrokach niepamięci. Osiągnięcia tych autorów w dalszym ciągu zajmują czołowe miejsce w europejskiej kulturze i są niezastępowalne. Podobnie, impresjoniści czy twórcy kubizmu nie wyparli obrazów ich wielkich poprzedników. Asymilacja nowych wytworów działalności ludzkiej - zgodnie z modelem pomnażania - wzbogaca dotychczasowy zbiór dzieł kultury. Ta zmiana wymaga sensownego ich uporządkowania w trakcie akomodacji. Obecnie uczeni, intelektualiści i publicyści starają się znaleźć miejsce dla rozwijającego się ruchu umysłowego, zwanego postmodernizmem, w historii idei, starają się porównać go z oświeceniem, romantyzmem czy modernizmem. Gdy ewolucja kultury odbywa się zgodnie z modelem pomnażania, nie ma podstaw mówić o postępie, rozwoju czy zmianach progresywnych. Jak dotychczas matematycy nie wynaleźli żadnej skali jednowymiarowej lub wielowymiarowej, za pomocą której można by sensownie porównywać, oceniać i waloryzować dzieła transgresyjne należące do systemu danej kultury. Za pomocą jakich kryteriów da się mierzyć wartość artystyczną i poznawczą Hamleta Szekspira i Zbrodni i kary Dostojewskiego? Czy można dokonać rankingu dzieł muzycznych Mozarta i Pendereckiego? Odpowiedź na te pytania jest negatywna. Gdyby ktoś napisał, że obrazy Picassa są krokiem naprzód w porównaniu z płótnami Moneta, to zostałby uznany za ignoranta albo błazna. W pewnych przypadkach uzasadnione jest tylko stosowanie skali jakościowej, typu "bardziej wybitny" "mniej dojrzały" czy "ma większą wartość artystyczną". Powieści Conrada są wybitniejsze niż powieści Prusa. Interesujące, że transgresje, powstałe chronologicznie wcześniej, mogą być oceniane wyżej. Starożytne wazy sumeryjskie ze złota są doskonalsze artystycznie od waz greckich czy naczyń współczesnych. Wzrost kultury metodą pomnażania dzieł pociąga za sobą wielorakie konsekwencje teoretyczne i praktyczne. Jedną z nich jest konieczność wy- 218 219 pracowania specyficznej procedury kulturyzacji w procesie edukacyjnym. Aby poznać filozofię, człowiek musi przestudiować cały kanon dzieł wybitnych filozofów, takich jak Platon, Tomasz z Akwinu, Kartezjusz, Kant, Hegel, Nietzsche czy Heidegger. Musi je poznać w oryginale, czyli musi sięgnąć po książki tych myślicieli. Korzystając jedynie z podręczników, zarejestruje w pamięci trwałej i roboczej, częściowo wypaczony i niepełny obraz rozwoju myśli ludzkiej o świecie i człowieku. Podobnie jest także w innych działach humanistyki i religii. Uczony amerykański, Bloom, wykazał, że współcześni studenci na ogół nie czytają już klasyków filozofii, literatury, sztuki, co powoduje, że ich umysł staje się umysłem ciasnym oraz zamkniętym. Poznawanie ogromnego dziedzictwa kultury humanistycznej, która ewaluuje zgodnie z modelem pomnażania, jest bardzo czasochłonne; wymaga wysiłku. Wzrost kultury odbywa się także według modelu absorbcji i eliminacji. Za jego pomocą można opisać zmiany kulturowe, zachodzące w takich dziedzinach działalności ludzkiej jak technika, nauki przyrodnicze, a także -instytucje publiczne związane z oświatą czy zdrowiem. Jest to model bardziej złożony, który jednak również można ująć za pomocą teorii Piageta. Po asymilacji nowego wytworu do systemu kultury, następuje bardzo złożony proces akomodacji. Akomodacja ta może polegać na tym, że stare dzieła zostają wchłonięte przez nowe. Współczesne badania nad uczeniem się i warunkowaniem, zapoczątkowane przez fizjologa rosyjskiego Pawłowa, włączają prace klasyczne, rozwijają je i wzbogacają. Dzięki temu następuje kumulacja wiedzy. Aby poznać teorię uczenia się, nie trzeba już zaglądać do klasycznych prac Pawłowa czy Skinnera. Wystarczy przestudiować najnowsze osiągnięcia, w których zawarta jest wiedza zgromadzona przez kilka pokoleń. Ale w procesie akomodacji pewne dawne wytwory mogą być eliminowane, ponieważ stają się zbędne lub mało użyteczne. Kalkulatory wyparły z biur i szkół liczydła; komputery zastąpiły maszyny do pisania i zmieniły sposób komunikowania się ludzi. Dawne wytwory techniczne zostały wyparte z użycia. Ponieważ w kulturze nic nie jest absolutnie zbędne, więc pewni ludzie -szczególnie starsze pokolenie - w dalszym ciągu posługują się maszyną, nawet taką, która pochodzi z dziewiętnastego wieku. Poza tym wyeliminowa- 220 ne przedmioty znalazły swoje miejsce w historii techniki i w muzeach. Proces akomodacji nie wyparł ich zupełnie z kultury i z pamięci zbiorowej. Kultura bywa bardziej tolerancyjna niż jej twórcy oraz użytkownicy. Gdy wzrost kultury odbywa się wedle modelu absorbcji i eliminacji, wówczas można mówić o postępie, progresie i rozwoju. Komputer z jego praktycznie nieograniczonymi możliwościami recepcji, przechowywania, odtwarzania, przeróbki i przekazywania wiedzy oraz informacji jest bez wątpienia bardziej wydajny i skuteczny od wszystkich dotychczasowych urządzeń magazynowania danych. Współczesne antybiotyki mają szerszy zakres zastosowań, mniej skutków ubocznych i większą wartość leczniczą niż penicylina w czasach Fleminga. Wzrost kultury według modelu absorbcji i eliminacji zmienia metody kulturyzacji w systemach edukacyjnych. Chcąc zapoznać się ze współczesną fizyką nie trzeba czytać oryginalnych prac Einsteina, Plancka czy Szilarda. Odkrycia tych wybitnych uczonych zostały opisane w prostszej i bardziej spójnej formie w licznych podręcznikach. Studiowanie więc dzieł klasycznych byłoby stratą czasu. Teoria asymilacji Piageta, zwana też teorią asymilacji i akomodacji, którą jedynie zasygnalizowałem, jest potężnym, choć niedocenianym narzędziem opisu takiego wielkiego systemu, jak kultura. Teoria ta pozwala na nowo spojrzeć na ewolucję kultury i i jej rolę w życiu człowieka. 5. Troska o trwanie i przetrwanie dzieł kultury Ewolucja kultury, której źródłem są transgresje kulturowe, składa się z trzech głównych etapów. W pierwszym, transgresje twórcze i ekspansywne przechodzą przez historycznie wypracowany mechanizm selekcji, który najczęściej wybiera dzieła nowe, wartościowe dla społeczności i trwałe. W drugim etapie następuje ich asymilacja do systemu dotychczasowego dorobku danej zbiorowości, w tym procesie cały system lub jego fragment podlega akomodacji. Trzeci etap, który będzie przedmiotem obecnych rozważań, to etap utrwalania nowych zdobyczy kultury i troska o jej przetrwanie. Etap 221 ten może budzić kontrowersje. Powiedziałem bowiem, że jednym z warunków, które muszą spełniać transgresje twórcze czy ekspansywne, jest to, że mają dużą szansę trwania i przetrwania. Jednak ta szansa staje się realnością dzięki nieustannej działalności ludzi. Tylko ich troska może obronić kulturę i jej poszczególne dzieła przed zgubą. Decydujące znaczenie w utrwalaniu i przetrwaniu transgresji kulturowych - odkryć, wynalazków czy prac literackich - ma proces kulturyzacji, odbywający się szczególnie w coraz bardziej rozbudowanym systemie edukacyjnym. Dzięki nauczaniu techniki, nauki, filozofii, moralności, religii i obyczajów ludzie rejestrują w swojej pamięci trwałej i roboczej wiedzę deklaratywną (wiem, co) i wiedzę, a raczej - umiejętności proceduralne (wiem, jak). Współczesna szkoła kładzie główny nacisk na opanowanie tych pierwszych, tymczasem te drugie są ważniejsze w naszych czasach (por. Kozielec-ki, 1996). Dzięki opanowaniu reguł konstytutywnych i operacyjnych, dzięki poznaniu heurystyk i algorytmów człowiek może rozwijać i reprodukować zdobycze kulturowe; reguły te pozwalają tworzyć nowe instytucje publiczne, skutecznie dążyć do sukcesu czy praktykować tradycyjne obyczaje. To Goethe powiedział, że osobowość i kultura nie tyle są przedmiotem wiedzy, ile przedmiotem czynu. Kultura włączona w aktywność jednostek i grup żyje. Proces kulturyzacji nie tylko utrwala dzieła materialne oraz symboliczne, ale także uczy ciągłości i nieprzypadkowości dorobku ludzkości, narodu, warstwy społecznej. W anachronicznych systemach edukacyjnych proces kulturyzacji nie osiąga celów, związanych z utrwalaniem i przetrwaniem dorobku danej zbiorowości. Trwanie dzieł kultury w dużej mierze zależy od ich ochrony, przechowywania i retencji. W dwudziestym wieku powstała specjalna klasa ludzi, zwanych intelektualistami (por. Kozielecki, 1989), którzy stali się strażnikami kultury materialnej i symbolicznej. Do ich obowiązków należy nie tylko walka o przetrwanie dziedzictwa ludzkości czy narodu, ale także interpretacja myśli ludzkiej, wskazywanie na jej ciągłość, a także upowszechnianie najwybitniejszych wartości. Lata drugiej wojny światowej czy okres totalitaryzmu wykazały, że ludzie ci często z poświęceniem własnego życia bronili 222 przed barbarzyńcami książek, obrazów, rzeźb, zabytków architektonicznych czy dzieł rzemiosła artystycznego. Robili to z bezprzykładnym męstwem i heroizmem. Dopiero po przeczytaniu wybitnej pracy Schippera (1994) zdałem sobie sprawę, jak ogromną rolę w utrwalaniu i upowszechnianiu kultury, szczególnie - symbolicznej, odgrywali i odgrywają tłumacze. Nie tylko przekładają oni dzieła na inne języki, ale często je interpretują, przechowują i upowszechniają. "Elementy" Euklidesa z Aleksandrii zostały napisane w czwartym wieku przed naszą erą. Gdyby nie tłumaczenia, prawdopodobnie współcześni nigdy nie dowiedzieliby się o tym arcydziele matematycznym. Na szczęście, przetłumaczyli je Arabowie w dziewiątym wieku. Dzięki temu przetrwało i w trzynastym wieku zostało przetłumaczone z arabskiego na łacinę. W wieku szesnastym ukazało się na świecie przeszło sto przekładów i fundamentalnych studiów poświęconych Euklidesowi. Zatem, tłumacze nie tylko ocalili od zapomnienia myśli starożytnego matematyka, ale również je skomentowali oraz upowszechnili. W pewnych przypadkach przekładają oni obcy tekst w sposób tak doskonały, że powstaje częściowo nowe dzieło, mające bardziej adekwatną formę. Do takich niezwykłych osób należy Barańczak. Czytając jego przekład Hamleta czasem odnosi się wrażenie, że napisał on na nowo utwór Szekspira, który wydaje się współczesnemu człowiekowi "lepszy" niż oryginał. Chociaż prawdopodobnie się mylę, ponieważ "Hamlet" jest skończonym arcydziełem, to przykład ten wskazuje, iż tłumacze mogą twórczo ująć wybitne dzieła kultury. Barańczak należy niewątpliwie do tłumaczy transgresyjnych, którego prace przekraczają dotychczasowe granice sztuki translatorskiej. Z pracą na rzecz ochrony i retencji dzieł kultury wiąże się pewne niebezpieczeństwo, które nie pojawia się zbyt często, ale które warte jest zasygnalizowania (por. Campbell, 1975). Zbyt duża troska o tradycję, zbyt silne mechanizmy selekcji nowych transgresji, zbyt wiele przeszkód, utrudniających asymilację i akomodację, mogą spowodować, że dana kultura stanie się systemem zamkniętym, pozbawionym dynamiki. Czarnowski (1956) przytacza interesujący przykład. Kobiety wiejskie w Polsce jeszcze na początku dwudziestego wieku wykazywały silną niechęć do kołowrotków i posługi- 223 wały się powszechnie wrzecionem, a więc urządzeniem mniej wydajnym ale dobrze przystosowanym - ich zdaniem - do zajęć domowych, takich jak pasanie bydła czy oporządzanie zwierząt. Kołowrotek nie pasował do polskiej kultury i konserwatywnej mentalności chłopów. Z dużym opóźnieniem ten przeżytek został włączony do rodzimej kultury materialnej. Podobne opory występują w sferze symbolicznej i duchowej. Rewolucyjne uchwały Soboru Watykańskiego II, takie jak odprawianie mszy świętej w języku ojczystym, długo wywoływały niechęć duchowieństwa i wiernych. Nie mogły uporać się z bardzo silną tradycją, która nie odpowiadała współczesnemu światu. Troska o ochronę dotychczasowego dorobku danej zbiorowości może więc hamować ewolucję kultury, co powoduje jej stagnację i regres. Kultura - jak już wspomniałem - należy do systemów autonomicznych, samoorganizujących się, niezależnych od ich twórców. Rządzą nią wewnętrzne prawa całości. Dąży do osiągnięcia stanu równowagi. Można przypuszczać, że kultury, przynajmniej najbardziej dojrzałe, posiadają również siły dynamiczne, zwiększające ich trwałość, ciągłość i szansę przetrwania. Ograniczę się tylko do tych ogólnikowych stwierdzeń: wszystko inne byłoby spekulacją. Skinner (1978) sformułował pytanie, które początkowo wydawało się dosyć trywialne, ale które później okazało się sprawą fundamentalną: dlaczego ludziom tak zależy na trwaniu i przetrwaniu kultury? Dlaczego pracują, aby osiągnąć ten cel? Najprostsza odpowiedź brzmi następująco: robią to dla dobra jednostek lub dla dobra ogółu; ale to stwierdzenie nie zadowala. "Dlaczego - pisał ten uczony - ludzie, żyjący w drugiej połowie dwudziestego stulecia mieliby się troszczyć o to, jak będą wyglądali ludzie dwudziestego pierwszego wieku, jakiej formie rządów będą podlegali, jak i dlaczego będą wydajnie pracować, co będą wiedzieli, jakie będą ich książki, malarstwo i muzyka? Nie można aktualnych wzmocnień czerpać z czegoś tak odległego. Dlaczego zatem człowiek mógłby uznać przetrwanie swojej kultury za coś dobrego? Skinner odpowiada na nie niezmiernie odważnie i uczciwie. "Nie ma żadnego powodu, abyś się tym przejmował, ale jeśli twoja kultura nie przekonała cię, że jest taki powód, tym gorzej dla niej". Przeważnie ludzie kul- 224 tury, a więc twórcy, intelektualiści, nauczyciele czy duchowni są zdolni - w procesie kulturyzacji - przekonać jednostki i grupy społeczne, że praca na rzecz przetrwania i wzrostu dorobku materialnego, symbolicznego i socje-talnego jest obywatelskim lub moralnym obowiązkiem; świadczy o odpowiedzialności człowieka za dobrobyt oraz dobrostan odległych pokoleń. Niektórzy nauczyciele i duchowni uciekają się do transcendencji i historii. Te argumenty przekonują wielu ludzi i dlatego troszczą się oni o dobra kulturalne. Kultura, która ukształtowała motywację do aktywności na rzecz jej przetrwania, ma większą szansę istnienia w długim czasie. Jednak - zdaniem Skinnera - motywacja ta niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. W każdym razie nie może przekonać dociekliwego badacza. Jest ona aktem wiary, rodzajem iluzji, a uczony poszukuje prawdy o człowieku i kulturze. Polemizując z wybitnym badaczem, można by przytoczyć wiele danych, które są jedynie ułomnymi hipotezami. Dość powszechna praca na rzecz przetrwania kultury może wiązać się z wyposażeniem genetycznym człowieka; może ona również zaspokajać jego potrzeby osobiste skoncentrowane na Ja, takie jak potrzeba hubrystyczna: świadomość, że wytwory jednostki dokonane "tu i teraz", będą trwały przez pokolenia, potwierdza i wzmacnia własne poczucie wartości. Wielu wybitnych twórców publicznie twierdziło, że ich celem jest życie w kulturze. Wszystkie te hipotezy są tylko hipotezami, które Skinner gotów byłby obalić. Muszę uczciwie przyznać, że odpowiedź na jego pytanie znajduje się ciągle w sferze ludzkiej ignorancji. W każdym razie możemy być zadowoleni, że ludzie tak uporczywie pracują na rzecz kultury. Gra o jej przetrwanie jest przedłużeniem gry o przetrwanie człowieka. 6. Meandry kultury W banku kultury - podobnie jak w każdym normalnym banku - pewne walory zyskują na wartości, inne - tracą, a jeszcze inne stają się bezużyteczne i zostają wyeliminowane z obrotu. W kulturze rodzą się ważne i interesujące zjawiska, warte co najmniej zasygnalizowania. 225 Pierwsze zjawisko nazwę za Łotmanem (1996) ńnusoidą kulturową. Z biegiem lat zmienia się wartość wytworów kultury materialnej, symbolicznej i socjetalnej. Nawet dzieła tego samego autora przechodzą okresy wzlotów i upadków. Tak było z twórczością Puszkina. Jego utwory zanotowały spadek popularności w latach 1840-1860. Od roku 1930 zyskały na cenności i ten okres wzlotu utrzymuje się chyba do czasów współczesnych. Za pomocą sinusoidy można by opisać również twórczość polskich pisarzy epoki kla-sycyzmu, romantyzmu czy Młodej Polski. Zjawisko to występuje chyba w każdej dziedzinie ludzkiej aktywności. Bardziej brzemiennym w skutki i bardziej interesującym jest zjawisko, które można nazwać "pożegnania i powroty" lub "zapomnienia i przypomnienia". Pewne dzieła kultury europejskiej lub narodowej zostają zupełnie wycofane z banku kultury i skazane na całkowite zapomnienie. Później trwa dłuższa przerwa, w czasie której wytwory te żyją jak gdyby w formie potencjalnej. Po niej następuje czas powrotu: dzieła dawnej kultury znów zostają zaasymilowane do kultury współczesnych. Takie cykle mogą powtarzać się kilka razy. Myśl i sztuka grecka stała się martwa i zapomniana, począwszy od wieku V do wieku XII-XIII, a więc żyła w stanie potencjalnym około siedmiu wieków. W tym czasie jej wybitne dzieła były bezużyteczne dla ludzi średniowiecza. Gdy znajdowali oni rzeźbę wykonaną ręką artysty greckiego, wyrzucali ją lub niszczyli. Po okresie tej gigantycznej pauzy, w czasach renesansu, perły myśli i sztuki antycznej znów stały się kanonicznymi wytworami kultury. "Pożegnania i powroty" zachodzą również w naszych czasach. Po drugiej wojnie światowej - a wiem to z własnych obserwacji - meble, zwane starociami lub antykami, straciły wartość użytkową i artystyczną dla ówczesnego pokolenia. Na strychach, w piwnicach lub w składzikach, gdzie przechowywano drewno na opał, można było znaleźć meble z XIX, a nawet z XVIII wieku, a wśród nich tak zwane renesansowe meble gdańskie, francuskie lub secesyjne. Ponieważ w tym czasie brak było drewna na opał, często ludzie używali ich do ogrzewania mieszkań. Dopiero w latach siedemdziesiątych , Polacy dostrzegli ich wartość estetyczną i użytkową. Zaczęto je masowo kupować. Część trafiła do muzeów. Ten powrót dotyczył nie tylko mebli, ale starych przedmiotów, rekwizytów, monet. 226 Zjawisko "pożegnania i powroty" spotyka się w każdej dziedzinie kultury. W prasie, radiu czy telewizji często mówi się o "zapomnianym pisarzu" lub o "ponownym odkryciu prac prekursorskich reformatora oświaty". Dlaczego w ramach kultury występują takie zjawiska? Z biegiem czasu zmienia się system wartości danej zbiorowości, która jest użytkownikiem kultury. Pewne dzieła doceniane przez dawne pokolenia, tracą swoją wartość w oczach nowych generacji i odzyskują ją znów w przyszłości. Ale przyczyną meandrów kultury mogą być wielkie wydarzenia historyczne, takie jak wojny, kataklizmy ekologiczne czy zwykły przypadek. Jako psycholog zdaję sobie sprawę z tego, jak zmienne, niedookreślone i rozmyte są preferencje i systemy wartości jednostek oraz grup społecznych (Kozielecki, 1987). Zjawiska, które opisałem, jeszcze raz wskazują na ogromne znaczenie procesu kulturyzacji, szczególnie w szkołach i w uniwersytetach. Trzeba w jego trakcie zapoznać ludzi z całą różnorodnością kulturową, z której jednostki i grupy mogą swobodnie wybierać najwartościowsze - ich zdaniem - dzieła. 7. Charakterystyka transgresji kulturowych Zasadniczym źródłem ewolucji kultury są świadome, celowelub paracelo-we działania transgresyjne, które przekraczają dotychczasowe granice materialne, symboliczne i socjetalne, które rozszerzają sferę ludzkich możliwości. Dzięki tym czynom - wyczynom człowiek przekształca rzeczywistość, dokonuje odkryć i buduje unikatowe instytucje publiczne. Akt transgresyjny to w pewnym sensie akt tworzenia i wymyślania nowych światów. Gęstość tych aktów w naszym wieku jest szczególnie duża. Psychotransgresjonizm - nowe spojrzenie na człowieka - uczynił działania transgresyjne głównym przedmiotem badań. Jednak źródłem ewolucji kultury są tylko transgresje kulturowe (kulturotwórcze). Należą do nich przede wszystkim transgresje historyczne (H). Podejmując je, sprawcy starają się przekroczyć granice materialne, symboliczne i socjetalne, z którymi nikt dotychczas się nie uporał. Mają więc oni 227 palmę pierwszeństwa. Wyprawy geograficzne czy kosmiczne, wybitne dzieła literackie, znaczące odkrycia naukowe, unikatowe instytucje oświatowe tworzą nowe wartości i wrastają w kulturę ogólnoludzką, kontynentalną lub narodową. Jednocześnie transgresje psychologiczne (P), w których jednostka przekracza granice jej dotychczasowych działań, dawno przełamane przez innych, nie są kulturotwórcze, chociaż pełnią ważną rolę w jednostkowym życiu. Włączanie ich do kultury jest błędem; w wyniku takich błędów rodzi się parakultura. Transgresje historyczne bywają twórcze lub ekspansywne. Częściej składnikami kultury stają się te pierwsze. Trudno mówić o ewolucji kultury, o jej odnowie, bez potoku wynalazków, odkryć, powieści, filmów, obrazów malarskich. Transgresje ekspansywne rzadziej wrastają w kulturę, a w każdym razie rzadziej się o nich mówi. Są mniej spektakularne. Jednak nie można ich nie doceniać. Wyprawy kosmiczne poszerzające przestrzeń i czas, próby wydłużania ludzkiego życia czy walka o prawa i wolności obywatelskie, która nigdy się nie skończy, wzbogacają dorobek ludzkości czy określonego narodu. Przystępuję obecnie do zagadnienia, którego nie jestem w stanie do końca rozwiązać. Transgresje historyczne - jak udowodniłem to w rozdziale II - mogą być konstruktywne (budujące) i destruktywne (rujnujące). Podział ten opiera się na kryterium agotonicznym; za pomocą jego dzielimy ludzkie wyczyny na te, które służą dobru jednostki oraz społeczeństwu i na te, które skierowane są przeciw człowiekowi, które mają oblicze antyhumanitarne. Do skarbnicy kultury wchodzą w przygniatającej większości transgresje konstruktywne, takie jak odkrycia, zaspokajające witalne potrzeby, dzieła literackie, które kształtują wartości estetyczne i poznawcze, instytucje opiekuńcze, zwalczające ludzkie cierpienie. Studiowałem wiele monografii, podręczników oraz esejów i przekonałem się, że ich autorzy prawie wyłącznie ograniczają się do analizy wielorakich transgresji konstruktywnych: dla nich kultura jest dobrem. Nie można jednak ignorować faktu, że w pewnych kulturach znajdują się składniki, które - przynajmniej z punktu widzenia zasad moralnych człowieka Zachodu - można nazwać transgresjami destruktywnymi. W wielkiej 228 kulturze islamskiej znalazłem zasady i normy etyczne, budzące mój niepokój. Należą do nich antyhumanitarne metody karania, takie jak chłosta, czy obcinanie ręki. W kulturach zwanych przez niektórych współczesnych kulturami zła, takich jak "kultura nazistowska" i "kultura stalinowska" znajdowały się antyhumanistyczne ideologie, odbierające jednostce godność czy wynalazki techniczne, służące zadawaniu cierpień. Te destruktywne transgresje były akceptowane przez znaczną część zbiorowości; przykładowo przytoczę barbarzyńskie przepisy pseudoprawne i wzory zachowań wobec "wrogów ludu". Dla mnie, człowieka wychowanego w wielkiej tradycji humanistycznej i chrześcijańskiej, kultura jest kunsztownym systemem wytworów dobrych i transgresji konstruktywnych. Ale jako realista nie mogę przymykać oczu na fakt, że w pewnych kulturach istniejących w przeszłości, jak i tych, które rozwijają się obecnie (m.in. "kultura mafijna") występują transgresje, rujnujące dobrobyt jednostki i społeczeństw oraz prowadzące do niewysłowio-nych cierpień. Wywołuje to u mnie poczucie winy i wstydu. Transgresje kulturowe, prowadzące do ewolucji kultury, to wyczyny historyczne, skazane na długie trwanie. Częściej mają one charakter twórczy niż ekspansywny. W przeważającej części są to wytwory konstruktywne, a nie - destruktywne. ROZDZIAŁ XI Twórcy kultury. Przywództwo duchowe l. Ludzie długiego trwania Psychologia współczesna zajmuje się nie tylko kulturą i jej ewolucją, zachodzącą pod wpływem transgresji typu H, ale również grupą twórców kultury. Stanowią oni szczególnie doniosły, interesujący, ale także kłopotliwy przedmiot badań. Twórcy ci mogą pełnić cztery role zawodowe. Po pierwsze, ich zaangażowana działalność przekracza dotychczasowe granice materialne czy symboliczne i prowadzi do transgresji, które odnawiają dorobek ludzkości, kontynentu, narodu. Po drugie, nierzadko pełnią rolę obrońców i strażników dzieł sztuki, nauki, religii, architektury; posiadając bogatą wiedzę deklaratywną i proceduralną oraz całościowe spojrzenie na człowieka i społeczeństwo, dobrze nadają się więc do spełnienia tej funkcji. Jest to jedno z najważniejszych zadań intelektualistów (Kozielecki, 1989). Po trzecie, systematycznie włączają się w proces kulturyzacji w ramach systemu edukacyjnego. Ponadto w prasie, radiu, telewizji, Internecie propagują i upowszechniają osiągnięcia kultury, szczególnie - symbolicznej. Wchodzą więc w rolę nauczycieli. Wreszcie, po czwarte - co podkreślają coraz częściej autorzy zachodni, tacy jak Simonton - najwybitniejsi z nich - stają się przywódcami duchowymi (lub liderami kulturowymi), wywierającymi osobisty wpływ na osobowość i zachowanie ludzi. W przeciwieństwie do przywódców politycznych, nie stosują siły i przemocy. Nie trzeba podkreślać, że tylko część twórców kultury występuje w tych czterech rolach. Metody badania ich są urozmaicone, ale niezbyt zaawansowane metodo- 230 logicznie. Do najbardziej popularnych należą psychobiografie, analizujące historię życia wybitnych postaci za pomocą terminologii, modeli, teorii i metod psychologii oraz socjologii (Runyan, 1992). Wielkim ich propagatorem był Allport, który stwierdził, że "historia życia jest przecież podstawowym kryterium, do którego należy odnosić wszystkie inne metody". Zasadnicze znaczenie w rekonstrukcji życiorysu odgrywa pamięć epizodyczna, wytwory pracy i dokumenty osobiste, ilustrujące przebieg egzystencji. Uczeni opracowali wiele psychobiografii znanych postaci, takich jak Szekspir, Leonardo da Vinci, Van Gogh, Einstein, Freud, Gandhi, Hitler. Badali ich dzieciństwo, karierę, przeżycia traumatyczne, zdolności twórcze, wykształcenie, charakter, zaburzenia patologiczne. Ujawniali często mechanizm psychologiczny i kulturowy, który pobudzał te jednostki do podejmowania konstruktywnych lub destruktywnych transgresji typu H. Ale na podstawie tych jednostkowych badań trudno byłoby sformułować bardziej ogólne prawa z dziedziny psychologii czy socjologii. Metoda psychobiografii ma wiele wad; znajduje się ona dopiero w przedsionku zaawansowanej nauki. Fakty z historii życia są niepewne i rozmyte. Interpretacje ich dopuszczają zbyt duży stopień swobody. Historycy obliczyli, że napisano około 60 tysięcy biografii i psychobiografii Jezusa, biografii pełnych sprzeczności, niedopuszczalnych spekulacji i generalizacji. Dzieła te zredukowały zakres wiedzy o tym twórcy religii, zamiast ją poszerzyć. Jednak w miarę doskonalenia narzędzi badawczych, psychobiografie mogą stać się bardziej wiarygodnym źródłem danych o ludziach długiego trwania. Dużo większe znaczenie mają badania zespołów uczonych, grup artystów czy teamów reformatorów. Pozwalają one na formułowanie bardziej ogólnych zależności między zasobami osobowymi, warunkami środowiska socjokulturowego a działalnością transgresyjną, w wyniku której dokonuje się ewolucja kultury. Pionierem ich był Simonton. Badania te pozwoliły na sformułowanie wielu hipotez na temat tego, jak zachowują się wybitni twórcy w warunkach stresu, jak oprymowanie lub wzrost swobody twórczej wpływają na produktywność wybitnych jednostek, jak pewne cechy osobowości regulują proces, zachodzący w generatorze i ewaluatorze pomysłów, jaką rolę pełnią przywódcy duchowi w różnych społeczeństwach. Badania tego typu 231 są dopiero w embrionalnym stadium. Mam nadzieje, że psycholodzy, socjolodzy czy historycy nie porzucą ich na początku drogi, jak to często bywa w nauce. W tym miejscu nie mogę powstrzymać się od przedstawienia pewnych poglądów, lansowanych przez postmodernistów, które mnie niepokoją i śmieszą. Zwolennicy tego ruchu umysłowego proponują, aby w imię wielości i różnorodności wpływów na dzieło, zrezygnować ze staroświeckiego pojęcia autora i uroszczeń zaimka Ja. Zatem, nauka bez odkrywców, literatura bez nazwisk, reformy społeczne bez pomysłodawców (por. Komendant, 1994). Pogląd ten jest fałszywy psychologicznie i niezgodny z tradycją zachodniej kultury. Jak wykazałem w poprzednich rozdziałach, potrzeby osobiste skoncentrowane na Ja i towarzyszące im uczucia autopatyczne są potężną siłą motywacyjną ludzkich myśli i czynów w naszej kulturze; jedną z takich potrzeb są dążenia hubrystyczne, uruchamiające wiele transgresji. Autorstwo, nazwisko, podmiot, Ja należą do ważnych znaków, które wskazują na sprawcę; są one doniosłym sygnałem społecznym i osobistym. Ucieczka przed autorstwem zaburzyłaby ład w życiu publicznym i byłaby źródłem frustracji oraz stresów; prowadziłaby ponadto do nieodpowiedzialności. Postmoderniści proponują podjęcie działań, będących transgresją destrukcyjną. Czyż nie świadczy to o stracie poczucia realizmu albo o tendencjach samoniszczą-cych? Nie można zrozumieć kultury, odwracając się plecami do jej twórców, strażników i nauczycieli. 2. Historia_życia: rozdziały i epizody Życie jednostki jest krótkie. Podlega ono prawidłowościom triady, składającej się z fazy powstawania, z fazy rozwoju i fazy przemijania. Zgodnie z wiedzą potoczną, wyróżnia się w nim pewne stadia i okresy, takie jak dzieciństwo, młodość, wiek dojrzały i starość. Uczeni starają się bardziej precyzyjnie i trafnie podzielić je na jednostki biograficzne. Ostatnio Levison (por. Kozielecki, 1996) sformułował koncepcję, zgodnie z którą składa się ono z sekwencji er. Każda z nich ma charakter biopsychologiczny i wnosi niepowtarzalny wkład do całości. Ery te częściowo nakładają się na siebie: nowe zaczynają się wtedy, gdy poprzednie zbliżają się do końca. Okresy przejściowe trwają przeciętnie pięć lat. Ta bardzo wyrafinowana konstrukcja teoretyczna jest zbyt mało dopracowana, aby można ją było wykorzystać w tej książce. Najbardziej przydatny dla naszych celów podział ciągu życia na dwie podstawowe jednostki biograficzne: rozdziały i epizody. Rozdziały, zwane czasem okresami, to duże jednostki funkcjonalne, pełniące strategiczną rolę w biografii. Są one niezastępowalne i nieredukowalne. Opuszczenie w życiorysie jednego rozdziału groziłoby zawaleniem się całej konstrukcji. Jeśli człowiek walczył dłuższy czas z chorobą nowotworową, to wykreślenie tego okresu - co może być mechanizmem obronnym - deformuje całą jego drogą przez życie. Te rozdziały składają się z małych epizodów, które są zastę-powalne i wymienialne; można zaliczyć do nich odnawianie mieszkania czy czytanie określonej powieści. Rozdziały dzielą się na dwa rodzaje. W rozdziałach adaptacyjnych dominują działania ochronne, zorientowane na codzienne cele życiowe, takie jak pokarm, bezpieczeństwo osobiste czy stosunki seksualne. Są to czynności powtarzalne, stereotypowe i nawykowe, w których czas tworzy cykle (Gould, 1987). W rozdziałach transgresyjnych dominują zaś działania ukierunkowane na przekraczanie granic materialnych, symbolicznych i socjetalnych. W czasie ich trwania czas płynie do przodu jak strzała. W życiu twórcy kultury znacznie większą rolę odgrywają rozdziały trans-gresyjne, w czasie których rodzą się dzieła kultury. Liczba takich rozdziałów, ich długość czasowa i gęstość dokonywanych w nich wyczynów, zmienia się _w ciągu życia. Liczne badania wykazały, że istnieją dosyć wyraźne relacje między liczbą i poziomem dokonań ludzi kultury a wymiarem czasu. Rysunek 11 przedstawia typową zależność między twórczą produktywnością a wiekiem życia (por. Simonton, 1977). 233 232 3! 5 O e l 4 _M 3 -T3 L 3 OH rt l2 H l O "20 30 40 50 60 70 80 wiek Rys. 11. Zależność między twórczą produktywnością a wiekiem Wyniki te nie są w pełni zgodne z wiedzą potoczną. Produktywność twórcy można przedstawić w postaci odwróconej litery "J". W początkowym okresie życia krzywa twórczości szybko wzrasta i osiąga maksimum w wieku 38-40 lat. Później - wbrew potocznemu doświadczeniu - notujemy jej powolny spadek. Człowiek w wieku 60 lat na ogół bywa bardziej produktywny, niż młodzież w swoich latach dwudziestych. Dane te są bardzo optymistyczne. Należy jednak pamiętać, że istnieją powszechne różnice indywidualne między twórcami, pomijane przez ten rysunek. Ważną rolę odgrywa również dyscyplina i rodzaj aktywności, w które zaangażowany bywa uczony czy reformator. W matematyce czy w poezji lirycznej, optimum twórczej produktywności występuje wcześniej, a w humanistyce, wymagającej ogromnej erudycji i osobistego doświadczenia - później. Niemniej rysunek 11 dostarcza ważnych informacji. Życie twórcy kultury, chociaż składa się z wielu rozdziałów transgresyj-nych i wielu epizodów, stanowi jedność. Oceniając dorobek życia, trzeba brać pod uwagę wszystkie wyczyny kulturotwórcze. Tymczasem, w praktyce nie przestrzega się tej zasady. Szekspir to dla wielu tylko autor Hamleta, Mickiewicz jest twórcą Dziadów, a Einstein - wzbogacił naukę o teorię względności. Takie jednowymiarowe analizy zniekształcają biografię jednostki 234 i jej wkład do ewolucji kultury. Born wypowiedział przed laty zaskakujące, ale mądre słowa, że gdyby Einstein nie napisał ani linijki o teorii względności, i tak - biorąc pod uwagę całą jego rewolucyjną twórczość - należałoby go uznać za największego fizyka stuleci. Pojedyncze osiągnięcia, nawet najwyższego lotu, nie zawsze dają wyobrażenie o ludziach długiego trwania, szczególnie tych, których - z przesadą - zaliczamy do "nieśmiertelnych". 3. Trudne przeżycia twórców kultury Uczeni - behawioryści, zafascynowani decydującą rolą środowiska w sterowaniu reakcjami zewnętrznymi człowieka, nauczali, że badacz nie powinien zajmować się bezpłodną analizą tego, co dzieje się w głowie ludzi, ale tym, co zdarza się w jej otoczeniu. Stanowisko to mnie nie przekonuje. W psychice sprawcy transgresji twórczych i ekspansywnych typu H zachodzą procesy, świadome lub nieświadome, które rzucają światło na mechanizm działania człowieka, jego osobowość, a nawet - na naturę ludzką. W trakcie działalności kulturotwórczej sprawca doznaje przeżyć przyjemnych, takich jak emergencja pomysłów, radość odkrywania, ciekawość poznawcza czy duma z własnych dokonań, ale również opanowują go stany przykre, takie jak poczucie winy, obawy, trwoga, opory psychiczne. Tymi pierwszymi dużo zajmowałem się w poprzednich rozdziałach, obecnie zaś pragnę - dla zachowania pewnej równowagi - przedstawić trudne, często dramatyczne przeżycia ludzi długiego trwania. Nie są oni zbudowani z marmuru i dlatego trwoga, wątpliwości, obawy, stresy i załamania psychiczne ich nie omijają. Najgłębszy opis trudnych przeżyć twórców, w tym również twórców kultury, znalazłem w doskonałej książce psychologa Nęcka (1995). Mają one charakter intelektualny lub moralny. W każdym etapie działalności transgresyjnej pojawiają się przeżycia intelektualne, z którymi wiążą się obawy, lęki i opory. W pewnych przypadkach sprawcy zaczynają wątpić, czy mają dostateczne zasoby psychiczne - a więc wiedzę, zdolności twórcze, wyobraźnię - aby dokonać ambitnej transgresji na skalę historyczną. Niepewność potęguje się, gdy człowiek zaczyna po- 235 równywać swoje możliwości z dziełami najwybitniejszych fizyków, biologów, architektów, reformatorów czy budowniczych unikatowych instytucji publicznych. Te wątpliwości mogą wiązać się z chwilowym okresem obniżonego nastroju, albo mogą mieć charakter trwały. W tym ostatnim przypadku pojawia się lęk przed druzgocącą krytyką i ośmieszeniem. Sprawca zaczyna obawiać się, że jego osiągnięcie nie tylko nie potwierdzi własnej wartości, ale ją obniży, że zrodzi poczucie niższości. Takie przeżycia, takie wątpliwości i obawy powodują poważne konsekwencje. Sprawca może przerwać lub odłożyć pracę nad ambitnym dziełem. W historii nauki, sztuki czy reform gospodarczych często opisuje się "okresy milczenia", które mogą być spowodowane stratą wiary we własne moce intelektualne. Poważnym skutkiem jest odraczanie na dłuższy czas wydania już zakończonego dzieła i niewprowadzanie go w obieg społeczny; w krańcowych przypadkach autor zezwala na upublicznienie transgresji dopiero po jego śmierci. Te konsekwencje mogą być spowodowane nie tylko tym, że sprawca wątpi w swoje zasoby intelektualne, ale również tym, iż sądzi, że dokonał transgresji, która znajduje się poniżej jego możliwości, że nie wykorzystał w pełni tego, w co wyposażyła go biologia i kultura. Coraz częściej w naszym stuleciu - pod wpływem dramatycznych doświadczeń: 167 milionów niewinnych ofiar - pojawiają się przykre przeżycia moralne. Chyba niewiele mylił się Picasso twierdząc, że "każdy akt tworzenia jest aktem niszczenia". Te słowa tylko pozornie są sprzeczne z wiedzą o rodzajach transgresji. Okazuje się, że także transgresje konstruktywne zawierają - szczególnie w początkowych ich fazach - elementy niszczące. Stworzenie nowoczesnego systemu oświaty przez Komeńskiego wymagało najpierw wyburzenia dotychczasowych struktur, do których ludzie byli przywiązani. Ewolucja kultury w zakresie szkolnictwa spowodowała dramat wielu nauczycieli i uczniów, zmuszała ich do przekwalifikowania się, czasem już w wieku podeszłym. Zatem, transgresja konstruktywna jest w zasadzie transgresją dekonstruktywną. Niektórzy uczeni, reformatorzy, budowniczowie nowych instytucji publicznych przeżywają w związku z tym dylematy etyczne, wyrzuty sumienia i poczucie winy. Ale największe problemy moralne powstają w związku z obawą - często 236 uzasadnioną - że transgresje konstruktywne mogą być wykorzystane przeciw człowiekowi. Badania genetyczne, poszukiwanie nowych źródeł energii, wyprawy kosmiczne czy odkrycia psychologii społecznej - w rękach zaborców, terrorystów, fundamentalistów czy oszołomów - stają się groźnym narzędziem wymierzonym przeciw człowiekowi. Obawa przed wymową własnego dzieła dręczyła najwybitniejszych twórców kultury, Galileusza, Einsteina, Oppenheimera czy Szilarda. Takie przeżycia moralne wywołują poważne konsekwencje. Wielu fizy ków w przeszłości, z poczuciem winy i wstydu, zmieniało zawód. Zaczęli oni zajmować się - na ogół bez powodzenia - biologią lub naukami huma nistycznymi. Do nich należał Bronowski i Szilard (Bronowski, 1973). Za tem, wbrew opinii behawiorystów, to co dzieje się w głowie twórców kultu ry, a więc ich dylematy intelektualne i moralne, ich obawy i wątpliwości, ich opory i zaniechania wywierają często znaczący wpływ na rozwój lub zastój kultury. . --• , . • . 4. Właściwości osobowości Osobowość przypomina paradoksalną cebulę, o której pisał Ibsen: "W miarę odrywania kolejnych warstw, jej rdzeń zamiast zbliżać się do człowieka, oddala od niego". Podobnie jest z osobowością: mimo przeprowadzenia niezliczonych badań psychologicznych i socjologicznych, mimo sformułowania zaawansowanych teorii, wydaje się, że oddalamy się od poznania i zrozumienia osobowości, że ciągle jesteśmy na początku drogi (por. Hali, Lindzey, 1990). W zasadzie dominują potoczne teorie cech, zgodnie z którymi osobowość to złożona struktura składająca się z wiązki właściwości, takich jak inteligencja, zdolności specjalne, motywy, cechy interpersonalne. Po kilku dziesięcioleciach badań zaczynam wątpić, czy ta struktura psychiczna jest poznawalna przy ograniczonych możliwościach ludzkich. A może stała się bezużytecznym konstruktem w naukach humanistycznych? Niezliczone badania struktury osobowości twórców kultury - ludzi zaangażowanych w długie trwanie - dały skromne wyniki. Jedno stało się pew- 237 ne: zarówno w grupie osób nie związanych z kulturą, jak i w grupie ludzi kultury występują powszechne i nieusuwalne różnice indywidualne (Stre-lau, 1997). Osobowość wpływa na stosunki międzyludzkie. Einstein otwarcie przyznawał się, że należy do ludzi samotnych i wyobcowanych z otoczenia społecznego, co nie przeszkadzało mu całego życia poświecić na walkę o pokój i prawa człowieka. Pisał, iż przypomina konia w pojedynczej uprzęży, niezdolnego do pracy w zespole. Tymczasem, jeśli biografowie Picassa się nie mylą, twórca kubizmu wykazywał tendencje sadystyczne: doznawał przyjemności z nieszczęść innych. Dyskomfort bliźnich stawał się czasem źródłem inspiracji innowacyjnej. Zatem, twórcy kultury - jak wszyscy przedstawiciele gatunku homo sapiens - mają zróżnicowaną osobowość. W każdym razie transgresje na miarę historyczną, ustawiczne przekraczanie granicy ludzkich możliwości, nie czynią z nich osób o nieskazitelnym charakterze. W tym punkcie nie zamierzam przedstawiać raportu z badań nad osobowością twórców kultury - zajęłoby to cały rozdział - zamierzam przedstawić te jej cechy, które uważam za konieczne w dokonywaniu wyczynów trans-gresyjnych. Doniosłą rolę w planowaniu i realizacji transgresji kulturotwórczych posiada odwaga twórcza, cywilna i moralna (May, 1976). Potrzebna jest ona przede wszystkim w podejmowaniu zupełnie nowych problemów naukowych czy reformatorskich. Problemów, których nikt jeszcze nie stawiał, które wymagają przekraczania granic, nigdy nie sforsowanych. Odwaga ta wiąże się z wielkim ryzykiem niepowodzenia, mogącym złamać karierę uczonemu, pisarzowi czy teologowi. Taką odwagę mieli Pianek, Pawłów, Selye. Odkrywali oni nowe zagadnienia, stawiali śmiałe hipotezy, wybierali hazardowe metody ich weryfikacji. Odnieśli sukces, dokonali ewolucji kultury. Ale wielu takich odważnych twórców nauki, sztuki, artystów, reformatorów doznało ryzyka niepowodzenia i ich nazwiska zginęły w mroku niepamięci. Ludzie, którym brak tej odwagi, którzy odczuwają lęk przed ryzykiem, podejmują problemy, które zostały odkryte w zagranicznych instytucjach, szczególnie w wielkich metropoliach naukowych. Uczeni, pisarze, plastycy, technicy zaczynają tylko kontynuować prace twórcze i ekspansywnie zapoczątkowane przez innych. Są to strategie, które przed laty nazwałem strate- 238 giami "mniejszych uczonych" (Kozielecki, 1984) i które polegają na "pod-wiązywaniu się" do obcych instytucji naukowych. Taka strategia nie musi prowadzić do osiągnięć wtórnych, nie musi polegać na zajmowaniu się łamigłówkami; czasem daje wyniki nowe i wartościowe, które można by nazwać małymi transgresjami typu H. Transgresje te rozszerzają wiedzę odkrytą w innym ośrodku, o nowe elementy, o nowe wymiary, o nowe szczegóły, ale wiedza ta nie jest w stanie zrewolucjonizować nauki. Unikanie podejmowania nowych problemów i zadowalanie się kontynuacją zadań rozpoczętych w innych ośrodkach, w innym kręgu kulturowym, jest charakterystyczna dla krajów dopiero rozwijających się, takich jak Polska. Przed wielu laty uczony amerykański, Festinger stworzył interesującą teorię dysonansu poznawczego. Stała się ona inspiracją do podejmowania w wielu krajach licznych badań, które nie przyniosły jednak wybitnych rezultatów. Zjawisko eskapizmu, polegające na braku odwagi, aby podejmować nowe, odkrywcze problemy, aby wysuwać ryzykowne pomysły i hipotezy, hamuje wzrost kultury. Wielu współczesnych ma fałszywe mniemanie o pracy twórców kultury. Wydaje się im, że uczeni, pisarze, reformatorzy - wybrańcy bogów - poznają prawdę o świecie bez specjalnego wysiłku, głównie dzięki zjawisku iluminacji. Tymczasem badania z historii nauki, sztuki czy religii wykazują, że warunkiem koniecznym, prowadzącym do wybitnych osiągnięć na skalę historyczną jest wytrwałość, często przeradzająca się w upór i hart ducha. Transgresje twórcze i ekspansywne wymagają "długiej motywacji" i długiego zaangażowania. Jak już stwierdziłem, w działaniach tych czynności przygotowawcze dominują nad czynnościami wykonawczymi. Trzeba często przez lata przeprowadzać badania eksperymentalne, trzeba długo studiować sztukę ludzi pierwotnych, trzeba poświęcić wiele czasu, żeby przygotować reformy, aby w końcu przekroczyć granice, których nikt w historii nie przekraczał. To wcale nie oznacza, że twórcy kultury pracują systematycznie i planowo: mają okres wytężonej pracy i okresy, w których nie są w stanie uderzać w klawisze komputera. Pasteur wyznał: "Powiem wam, w czym leży tajemnica mojego powodzenia; moja siła polega jedynie na wytrwałości". Edison dodał 239 znamienne zdanie, że "osiągnięcia wynalazcy, to dziewięćdziesiąt dziewięć procent potu i jeden procent polotu". Często dopiero po latach zaangażowania, po latach wyrzeczeń i poświęceń uczony czy reformator doznają szoku odkrycia, tworzą idee, które zwiększają dobrobyt ludzkości. Bez długiej motywacji, uporu i wewnętrznej dyscypliny, nawet wybitne zdolności twórcze, inteligencja i bogata wiedza nie gwarantują niczego, prócz klęski. Fakt, że czasem uczony, malarz czy kompozytor dokonują odkryć przypadkowych i niezamierzonych, że ślepy traf sprawia im miłą niespodziankę, nie są sprzeczne z tymi poglądami. Nie można budować wielkiej nadziei na przypadku i szczęściu. Wytwory kultury materialnej, symbolicznej i socjetalnej - podobnie jak inne rezultaty - mogą być konstruktywne i destruktywne, mogą służyć zaspokojeniu potrzeb człowieka lub być wymierzone przeciwko niemu. Uczony, reformator czy polityk, którzy są twórcami takiej siły, ponoszą za nią zawodową i moralną odpowiedzialność. W historii nauki i techniki można znaleźć liczne przykłady pseudouczonych, blagierów, mandarynów i oszustów, którzy wbrew oczywistym faktom opowiadali się za błędnymi koncepcjami, które pod naciskiem władz gotowi byli uzasadnić. Zachowania Carrela, Rosenberga czy Łysenki nie są odosobnione. W naszych czasach, czasach inżynierii genetycznej, klonowania, eutanazji, broni nuklearnej, podejmowania próby manipulacji człowiekiem, ta odpowiedzialność wzrasta. Wielkie transgresje kulturowe muszą być nierozerwalnie związane z systemem humanistycznych wartości i sumieniem. Postulat ten ciągle należy do nieosiągalnych zamiarów. 5. Przywódcy bez środków siły Pamiętam jeszcze te jesienne dni roku 1962, gdy wybuchnął kryzys kubański, największy konflikt między USA a ZSRR w okresie zimnej wojny. Gdy obie strony postawiły w stan najwyższej gotowości bojowej swoje siły nuklearne, wojna wydawała się albo bardzo prawdopodobna, albo nieunikniona. W tym dramatycznym momencie rozmawiałem ze znanym uczo- 240 nym, który pamiętał dzieje ostatniej wojny. Powiedział mi wówczas, że gdyby żył Einstein, to z pewnością umiałby przemówić do sumień polityków wielkich mocarstw. Twórcy kultury, szczególnie kultury symbolicznej, a więc uczeni, pisarze, filozofowie, teolodzy, publicyści mogą wywierać osobisty wpływ na przekonania, system wartości, motywy, uczucia heteropatyczne, czy style zachowania się grup i zbiorowości, w tym - również na elity polityczne. Twórcy tacy - zgodnie z badaniami psychologii społecznej - są przywódcami (liderami); ponieważ zajmują się oni kulturą, nazwę ich przywódcami duchowymi. Simonton natomiast (1988a) preferuje termin - przywódcy socjokulturowi. Przywódca duchowy spełnia pewne warunki osobowe i społeczne. Ma niekwestionowane osiągnięcia w nauce, w wynalazczości czy w sztuce. Dokonał więc transgresji twórczych, bądź ekspansywnych na miarę historyczną. Poza wiedzą z własnej dziedziny, posiada szersze wiadomości humanistyczne i jest otwarty na nowe doświadczenia. Ma ugruntowane zasady moralne, którymi kieruje się we własnym życiu. Ważną zaletą takiego przywódcy - co podkreśla wielu autorów - jest moc przekonywania i siła perswazji. Umie spojrzeć na świat z cudzej perspektywy i umie przemawiać zrozumiałym językiem do rzesz ludzkich. Przedstawiłem raczej idealny model przywódcy duchowego. Rzeczywiści twórcy kultury - nawet ci najwybitniejsi - nie spełniają wszystkich tych warunków. Dwudziesty wiek, a szczególnie jego pierwsza połowa, wydał wielu znanych liderów duchowych. Einstein, o którym już wspominałem, nie tylko sformułował teorię względności, która zmieniła wyobrażenia współczesnych o świecie, ale prawie całe życie poświęcił walce o sprawiedliwość i pokój, o prawa i wolności obywatelskie. Posiadał szerokie horyzonty humanistyczne i specyficzną mądrość życiową (Sternberg, 1990). Nie zawsze jednak myślał realistycznie. Zabierał głos w najważniejszych sprawach trapiących ludzkość. W obliczu wzrastającej potęgi Niemiec hitlerowskich popierał swoim autorytetem prace nad budową bomby atomowej. Po upadku Hitlera publicznie przyznał, że jego list do prezydenta Roosevelta w tej sprawie był błędem i dlatego do końca życia przeżywał poczucie winy. Zaczął publicznie przestrzegać przed rozbudową arsenału nuklearnego. 241 Ten genialny uczony należał do prostych, samotnych jednostek, które zdobyły nie spotykany w historii szacunek, autorytet moralny i rozgłos. Był często wysłuchiwany. Stał się wzorem osobowym wielu pokoleń. Miał odwagę, aby mówić współczesnym gorzką prawdę, że - na przykład - smutna jest epoka, w której łatwiej rozbić atom niż zniszczyć przesądy. Jego błyskotliwe w formie i głębokie w treści sentencje nie waham się porównywać z Szekspirem czy Kantem. Tak jak Einstein był dzieckiem kultury zachodniej, tak Tagore ukształtowała tradycja indyjska, szczególnie - bengalska. Miał osobowość renesansową. Zajmował się poezją, prozą, dramatem, malarstwem, muzyką, filozofią. Ponadto uprawiał publicystykę społeczną i polityczną. Prowadził również działalność pedagogiczną; zakładał szkoły i uniwersytety. Chociaż był intelektualistą, nawoływał ludzi do czynu.. Pisał, że godności nie zdobywa się samym rozprawianiem o niej, że trzeba bronić własnych praw, gdyż pozostawienie wszystkiego wrogowi oznacza przyznanie się do osobistej klęski. Tagore należał do najwybitniejszych przywódców duchowych w kulturze indyjskiej. Wywarł także znaczący wpływ na inne kontynenty. Jego rolę można porównać z pozycją Mickiewicza w rodzimej kulturze lub z miejscem, jakie zajmował Goethe w Niemczech. Obecnie ta wielka postać została częściowo zapomniana. Kultura Ameryki Łacińskiej rozwijała się w cieniu wielkiego dziedzictwa zachodniego; w każdym razie jego głos przez dziesięciolecia nie docierał do europejskich metropolii, ale ta ignoracja i arogancja świata, wcale nie była równoznaczna z brakiem wybitnych osiągnięć w Meksyku czy w Argentynie. Jednym z twórców kultury latynoamerykańskiej jest Garcia Marąuez, kolumbijski pisarz, eseista i publicysta, główny przedstawiciel realizmu magicznego. Jego powieść - Sto lat samotności, nasycona własnymi mitami, fantazjami i magią, należy do najwybitniejszych dzieł naszego stulecia. W swoich pracach szkicuje panoramę całej Ameryki Łacińskiej i dlatego wpłynęły one znacząco na potwierdzenie i wzmocnienie przekonania o wartości jej mieszkańców, żyjących w izolacji od Północy. Zaspokajały potrzeby osobiste, w tym również pragnienie hubris i dumę. Jako pisarz i publicysta zabierał głos w sprawach kulturalnych, społecz- 242 nych i politycznych. Stawał po stronie ludzi walczących o prawa człowieka, o sprawiedliwość, wolność, godne życie. Chociaż jego kontakty z dyktatorem Castro wywołują sprzeczne reakcje, stał się przywódcą duchowym nie tylko mieszkańców Kolumbii, ale prawie całego kontynentu południowoamerykańskiego. Zdobył szczególny szacunek wśród młodzieży, która identyfikowała się z nim. Znajdowała w myślach Marqueza swoje pragnienia, swoją motywację, swoje fantazje, swoje szaleństwa. Decydująco wpłynął na rozwój jej osobowości. Przywódcy duchowi znacznie różnią się od liderów politycznych. Ci pierwsi prowadząc dyskurs z ludźmi, wywierają osobisty wpływ na kultury-zację człowieka, na jego poglądy, system wartości, zasady moralne i motywy postępowania. Wpływając na innych, sami się zmieniają. Ich głównym środkiem działania bywa słowo prawdziwe, dobre i piękne. Nie pełnią - poza wyjątkami - żadnych funkcji w systemie władzy. Nie dysponują środkami siły i przymusu, poza siłą własnego głosu. Tymczasem, przywódcy polityczni starają się zdobyć panowanie nad społeczeństwem i systemem instytucjonalnym. Często nawigują zbiorowościami za pomogą siły, sankcji i przymusu. Lider polityczny - mówiąc w pewnym uproszczeniu - toczy grę o władzę, przywódca duchowy zaś jest rodzajem doradcy, który wpływa na psychikę jednostki i grupy. Mimo iż przywódcy duchowi nie mają środków siły, wywierają znaczący wpływ na osobowość i zachowanie człowieka. Newton, Szekspir, Freud, Sacharow czy Miłosz odegrali nie mniejszą rolę społeczną niż Napoleon, Bismarck, Lenin, Piłsudski czy De Gaulle. W drugiej połowie naszego stulecia - w przeciwieństwie do jego początku - coraz mniej wybitnych ludzi staje się liderami duchowymi. Fakt ten może niepokoić. Bez przywódców duchowych kultura skazana jest na zgubę. Ludzie tracą przewodników, którzy zdolni są przeprowadzić ich przez mroczny labirynt współczesności. ROZDZIAŁ XII ; Zakończenie: w stronę teorii kultury "Kultura - napisała wybitna uczona, Douglas (1978) - nie wymaga wyjaśnienia, wymaga tylko analizy". Zatem, nie tyle ważna jest jej teoria, ile systematyczny opis wytworów materialnych, symbolicznych i socjetalnych. Ten zaskakujący pogląd może wyprowadzić z równowagi wielu uczonych, dla których - jak dla autora niniejszej książki - teorie i modele eksplanacyj-ne są filarem każdej nauki. Bez nich, dyscyplina naukowa przypomina dąb, nie posiadający twardych i głębokich korzeni. Zgodnie z tym uważam, że budowanie krok po kroku teorii kultury - a raczej rodziny takich teorii -jest podstawowym obowiązkiem uczonego. Pozwoli ona lepiej zrozumieć różnorodny świat transgresji H. Pozwoli go wyjaśnić i zintegrować. Wreszcie, pozwoli pełniej wykorzystać dzieła ludzkich rąk i umysłów w tworzeniu egzystencji człowieka. Teoria kultury należy do najważniejszych składników kultury symbolicznej. Teorię te rozwija wiele nauk, takich jak antropologia, socjologia, historia, filozofia, kulturologia czy psychologia. Udział tej ostatniej w badaniach wytworów materialnych, symbolicznych czy socjetalnych był dotychczas dość skromny. W ostatnich latach coraz więcej psychologów interesuje się tym zagadnieniem. Ich wkład do teorii kultury chciałbym podsumować w pięciu punktach. 1. Psychologia zgromadziła bogatą wiedzę na temat sił motywacyjnych (motorycznych) ludzkich działań.. Siły te, zwane potrzebami, pragnieniami, popędami lub dążeniami, inicjują, ukierunkowują, podtrzymują i finalizują 244 te działania. Zgodnie z odkryciami psychologii, doniosłą rolę w czynach kulturotwórczych odgrywają trzy grupy potrzeb: potrzeby witalne, umożliwiające utrzymanie egzystencji biologicznej; potrzeby społeczne, czyli dążenie bycia dla Innych; potrzeby osobiste, czyli pragnienie bycia dla siebie, dla swojego Ja. Potrzebami tymi mogą rządzić prawa deficytu lub prawa wzrostu. Wbrew poglądom Malinowskiego (1958), potrzeb kulturotwórczych, które są siłami motywacyjnymi transgresji typu H, nie można wyprowadzić z biologii i fizjologii. Są one kształtowane przez trzy różne czynniki. Rozwój ich zależy nie tylko od przekazu genetycznego i środowiska ekospolecznego, ale również - co podkreślają współcześni psychologowie - w dużej mierze od własnej aktywności psychicznej człowieka, od podejmowanych przez niego działań celowych i zaangażowanych. Te poglądy uczonych są zgodne z prekursorskimi przekonaniami Goethego, który dowodził, że osobowość- a więc również system potrzeb - jest przedmiotem czynu. Badanie genezy potrzeb jednostki i grupy, to badanie złożoności. Szczególnie godne podkreślenia są osiągnięcia psychologiczne, dotyczące roli potrzeb osobistych, skoncentrowanych na własnym Ja. Dane empiryczne wykazują, że takie potrzeby, jak potrzeba poznawcza i potrzeba osiągnięć, potrzeba hubrystyczna i potrzeba samorealizacji, potrzeba transcendencji i potrzeba sensu życia uruchamiają działania transgresyjne typu H. Dzięki dynamice tych potrzeb jednostki i zbiorowości tworzą dzieła naukowe i literackie, projektują instytucje demokratyczne i kształtują system prawa, budują systemy filozoficzne i religijne. Dzieła te rozwijają kulturę ogólnoludzką lub narodową. W klasterze potrzeb osobistych, czołową rolę odgrywa - jak wykazałem w tej książce - potrzeba hubrystyczna, czyli trwałe dążenie do potwierdzania i zwiększania własnej wartości. Potrzeba ta, występująca w dwóch formach - jako dążenie do wyższości i jako dążenie do doskonałości - motywuje jednostki i grupy do podejmowania działań kulturotwórczych, zarówno w świecie materialnym, jak i świecie symbolicznym oraz socjetalnym. Dzięki niej szybciej rozwija się dziedzictwo pokoleń. Dotychczas jednak rola potrzeb osobistych, w tym również potrzeby hubrystycznej, nie była doceniana przez teoretyków kultury. 245 2. Siłą motywacyjną działań kulturotwórczych są także emocje (uczucia), zarówno pozytywne jak i negatywne, autopatyczne i heteropatyczne, świadome i nieświadome. Odgrywają one rolę motywów i informacji nie tylko w sztuce, ale również w bardziej "zimnych" sferach kultury, jak technologia, nauka czy systemy instytucjonalne. Kluczowe znaczenie ma hipoteza, sformułowana również w tej książce, że emocje pozytywne odgrywają większą rolę w tworzeniu transgresji typu H i ewolucji kultury niż emocje negatywne. Uczucia takie, jak przyjemność, ciekawość, nadzieja, miłość, duma, euforia dominują nad uczuciami negatywnymi - przykrością, nudą, nienawiścią, agresją, gniewem czy pogardą. Używając metaforycznego języka, można by powiedzieć, że w budowie gmachu kultury biorą udział raczej emocje przyjemne niż przykre. Jednak rola emocji jako zbiorników energii, jako motywów i jako informacji w dużej mierze zależy od rodzaju kultury. 3. Pewne znaczenie w rozwoju teorii kultury mają badania nad umysłem ludzkim, szczególnie nad umysłem rozszerzonym, czyli transgresyjnym. Dzięki wrodzonym i nabytym kompetencjom tego medium, takim jak inteligencja, pamięć, umiejętności językowe czy zdolności abstrakcyjnego i twórczego myślenia człowiek wie, jak zaspokoić potrzeby kulturotwórcze, jak rozwiązywać problemy konwergencyjne i dywergencyjne, jak osiągać cele transgresyjne typu H. Trafnie powiedział jeden z myślicieli, że "kultura z rozumu zrodzona". Psychologowie zgromadzili bogatą wiedzę o pracy umysłu. Jest to układ reproduktywno-generatywny, którego głównym celem nie jest odzwierciedlanie rzeczywistości, ale jej konstruowanie. Doniosłą rolę odgrywają w nim systemy pamięci trwałej (biologicznej) i zewnętrznej (kulturowej). Są one magazynem wiedzy deklaratywnej i proceduralnej (konstytutywnej); wiedzy, która jest przetwarzana w pamięci roboczej, zwanej przeze mnie kuźnią myśli. Sformułowałem hipotezę, że w pamięci tej funkcjonują bloki generatora i ewaluatora pomysłów (idei), w których powstają twórcze transgresje typu H, czyli w których rodzą się dzieła kultury; uszczegółowiając myśl filozofa, którą przytoczyłem w poprzednim akapicie, można by powiedzieć, że "kul- 246 tura z pamięci roboczej zrodzona". Zdaję sobie sprawę, że jest to pewne uproszczenie. W każdym razie, kapitał poznawczy umysłu w decydującej mierze wpływa na dzieła kultury. Nie ulega więc wątpliwości, że osiągnięcia Einsteina, Conrada czy Miłosza w znacznym stopniu zależały od ich zasobów umysłowych. Chociaż wytwory kultury, zrodzone w indywidualnym umyśle, obiektywizują się, zyskują wartość ponadindywidualną i zostają włączone w obieg społeczny, to jednak nie można ich opisać, zrozumieć i wyjaśnić, odrywając się całkowicie od ich twórców, od ich uwarunkowań podmiotowych. Umysł nie jest tylko układem biologicznym i psychologicznym, ale również - kulturowym. 4. Psychologia silniej niż inne nauki społeczne podkreśla, że istnieją powszechne i nieusuwalne różnice indywidualne między ludźmi. Różnice te zależą nie tylko od przekazu genetycznego, ale również w dużym stopniu od przebiegu procesu kulturyzacji i rekulturyzacji. Wielokrotnie wskazywałem, że jednostki wychowane w kulturze zachodniej inaczej spostrzegają świat, mają inny system wartości i inne style zachowania, niż ludzie ukształtowani przez kulturę japońską czy islamską. Te różnice międzykulturowe stały się przedmiotem licznych badań psychologicznych i socjologicznych (por. Triandis, Lambert, 1980; Boski et al., 1992). Badania te nie tylko mają znaczenie praktyczne - na przykład ułatwiają porozumiewanie się polityków i uczonych - ale również - znaczenie teoretyczne. Pozwalają lepiej zrozumieć i wyjaśnić mechanizm psychologiczny kulturyzacji. Nie wykluczone, że w przyszłości powstanie różnicowa teoria kultury, która zintegruje rozproszone ciągle badania międzykulturowe. 5. W rozwoju nauki znaczną rolę odgrywa transfer poznawczy. Zjawisko to polega na przenoszeniu osiągnięć jednej dziedziny badań do innej. W połowie naszego wieku powstała cybernetyka, której teorie, modele, terminologia i style myślenia, dotyczące funkcjonowania systemów, przetwarzania informacji czy sprzężeń zwrotnych zostały wykorzystane - twórczo lub re-produktywnie - w humanistyce i w dyscyplinach społecznych. Transfer 247 poznawczy pozwala zasypać przepaść między naukami zaawansowanymi i mniej rozwiniętymi. Osiągnięcia współczesnej psychologii, jej teorie, modele czy metody mogą być przydatne do budowania teorii kultury i analizowania dziedzictwa materialnego czy symbolicznego pokoleń. Wykorzystałem zjawisko transferu w tej książce. Próbowałem wykazać, że takie osiągnięcia, jak teoria asymilacji i akomodacji Piageta czy teoria eliminacji według kryteriów Tversky'ego pozwalają lepiej opisać i wyjaśnić mechanizmy selekcji i ewolucji kulturowej. Teoria potrzeb wzrostu Masłowa zaś wzbogaca naszą wiedzę o siłach sprawczych działań kulturotwórczych. Jednak transfer poznawczy tej wiedzy musi być wykonywany racjonalnie; nadmiar psychologii może bowiem zaszkodzić teorii kultury. Książkę tę zacząłem akcentem osobistym i takim akcentem chciałbym ją skończyć. Zajmowałem się w niej wielością problemów z dziedziny psychologii i kultury. Ale to, co naprawdę mnie interesuje, co wywołuje moją ciekawość poznawczą, co wzbudza zdumienie i zdziwienie, co angażuje mnie bez reszty, to zjawisko długiego trwania dzieł kultury i obserwacja ich nieuchronnego przemijania. Są to procesy nieprzewidywalne i zaskakujące. Powieść W poszukiwaniu straconego czasu Prousta, która była skazana przez współczesnych na zapomnienie, została wpisana przez obecne pokolenie w dziedzictwo ogólnoludzkiej kultury. Tymczasem "nieśmiertelny" Manifest komunistyczny Marksa znajduje się już na cmentarzysku idei. Procesy te wywołują dumę i ludzkie tragedie. Zatem, interesują mnie dzieła kultury "przykute" do czasu długiego i krótkiego, czasu trwania i przemijania, czasu który wyznacza rytm życia i losy kultury. LITERATURA Adler A., 1930. Undentanding humcm naturę. New York: Greenberg. Alderfer C., 1992. Existence, relatedness andgrowth. New York: The Free Press. Amabile T.M., 1979. Effects of external evaluation on artistic creativity. Journal of Personality and Social Psychology, 37, 221-233. Apter M.J., 1984. Reversal theory and personaliry: A Review. Journal of Research in Personality, 18, 265-288. Baddeley A.D., 1986. Working me mory. New York: Oxford University Press. Baddeley A.D., 1990. Working memory.: Theory and practice. Boston: Allyn and Bacon. Bandura A., 1989. Human agency in social cognitive theory. American Psychologist, 44, 1175-1184. Barnouw V., 1979. Culture andpersonality. Homewood: The Dorsey Press. Bartlett F.C., 1932. Remembering. Cambridge: Cambridge Universiry Press. Bauman Z., 1991. Nowoczesność i zagłada. Warszawa: Biblioteka Kwartalnika Ma- o sada. Baumeister R.F., 1986. Identity. Cultural change and the struggle for self. New York, Oxford: The Oxford University Press. Bell D., 1994. Kulturowe sprzeczności kapitalizmu. Warszawa: PWN. Bereś S., 1987. Rozmowy ze Stanisławem Lemem. Kraków: Wydawnictwo Literac- kić. Blatt S.J., 1961. Patterns of cardial arousal during mental activity. Journal ofAbnor- mal and Social Psychology, 63, 272-282. BobrykJ., 1987. Locus umysłu. Wrocław: Ossolineum. Boden M.A., 1990. The creative mind, myths, and mechanisms. London: Weidenfeld and Nicolson. 249 Bond M.H., 1986. The psychology ofthe Chinese people. New York: Oxford Univer-sity Press. Boski P., Jarymowicz M., Malewska-Peyre H., 1992. Tożsamość a odmienność kulturowa. Warszawa: Instytut Psychologii PAN. Boski P., Miluska J. (red.), 1997. Męskość-kobiecość w perspektywie psychologicznej i kulturowej. Warszawa: Instytut Psychologii PAN. Brickman P., 1987. Commitment, conflict, and caring. Englewood Cliffs. New Jersey: Prentice-Hall. Brinton C., 1985. The anatomy of revolution. New York: Yintage Books. Bronowski J., 1973. The ascent ofman. Boston Little and Brown. Brown L.B., 1988. The psychology ofreligious belief. London: Academic Press. Bruner J.S., 1971. O poznawaniu: szkice na lewą rękę. Warszawa: PIW. Bruner J.S., 1978. Poza dostarczone informacje. Warszawa: PWN. Bruner J., 1986. Actual minds, possible worlds. Cambridge: Harvard University Press. Bruner J., 1990. Acts ofmeaning. Cambridge: Harvard University Press. Brzeziński Z., 1993. Out ofcontrol. New York: Charles Scribner's Sons. Buber M., 1993. Problem człowieka. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN. Buck R., 1985. Prime theory: Ań integrated view of motivation and emotion. Psy-chological Review, 92, 389-413. BurnsJ.M., 1995. Władza przywódcza.^/: Szczupaczyński J. (red.), Władza i społeczeństwo. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe Scholar. Buss D.M., 1994. The evolution ofdesire. New York: Basic Books. Campbell D.T., 1960. Blind variation and selective relation in creative thought as in other knowledge processes. Psychological Review, 67, 380-400. Campbell D.T., 1975. On the conflicts between biological and social evolution and between psychology and morał tradition. American Psychologist, 30, 1103-1126. CaplowT., 1964. Principles oforganization. New York: Harcourt, Btace and World. Chambers D., Rełsberg D., 1985. Can mental images be ambiguous? Journal of Experimental Psychology: Human Perception and Performance, 11, 317-328. Csikszentmihalyi M., 1993. The evolving self. New York: HarperCollins Publishers. Czarnowski S., 1956. Kultura. Warszawa: PWN. Dęci E.L., Ryan R.M., 1985. Intrinsic motivation and self-determination in buman behavior. New York, London: Plenum Press. Doi L.T., 1973. The anatomy of dependence. Tokyo: Kodansha. Donald M., 1991. Origins ofthe modern mind: the three stages in the evolution of culture and cognition. Cambridge, London: Harvard University Press. Donald M., 1993. Precis of origins ofthe modern mind: three stages in the evolu- tion of culture and cognition. Behavioral and Brain Sciences, 16, 737-791. Douglas M., 1978. Cultural bias. Berkeley: University of California Press. Douglas M., Wildavsky A., 1982. Risk and culture. Ań essay on the selection oftech- nical and environmental dangers. Berkeley: University of California Press. Drucker P.F., 1985. Innovation and entreprenearship. New York: Harper and Rów Publishers. Drucker P.F., 1993. Post-capitalist society. Oxford: Butterworth-Heinemann. Duncker K., 1945. On problem solving. PsychologicalMonograph, 58. Eccles J.C., 1979. The human mystery. Berlin: Springer International. Edney J.J., 1974. Human teritoriality. Psychological Bulletin, 81, 959-973. Ericsson K.A., Kintsch W., 1995. Long-term working memory. Psychological Re~ view, 102, 211-245. Freud S., 1930. Civilization and its discontents. New York: Cape and Smith. Friedman M., Friedman R., 1980. Free to choose. New York: Avon Books. Foucault M., 1977. Language, counter-memory, practice. Oxford: Basil Blackwell. Fromm E., 1974. The anatomy of human destructwness. New York: Holt, Rinehart and Winston. Fry C.L., 1995. Agę, aging, and culture. W: Binstock R.H., George L.K., (red.), Handbook of aging and social sciences. San Diego: Academic Press. Gathercole S.E., Baddeley A.R., 1993. Working memory and language. Hillsdale: Erlbaum. Gardner H., 1993. Creative minds. New York: Basic Books. Gardner M., 1966. Pseudonauka ipseudouczeni. Warszawa. PWN. Geertz C., 1973. The interpretation ofcultures. New York: Basic Books. Getzels J.W., Csikszentimihalyi M., 1978. The creative vision: A longitudinal study of problem finding in art. New York: Wiley. Glover J.A., Ronning R.R., Reynolds C.R. (red.), 1989. Handbook of creativity. New York, London: Plenum Press. Goodenough W.H., 1981. Culture, language, and society. Menlo Park: Cummings Publishing Company. Gorbaczow M., 1988. Przebudowa i nowe myślenie. Warszawa: PIW. Goszczyńska M., 1997. Człowiek wobec zagrożeń. Psychospołeczne uwarunkowania oceny i akceptacji ryzyka. Warszawa: Wydawnictwo "Żak" Gould S.J., 1987. Time's arrow, time's cycle. Cambridge: Harvard University Press. Greenwald A.G., 1980. The totalitarian ego. Fabrication and revision of persona! history. American Psychologist, 35, 603-618. 250 251 Greenwald A.G., Banaji M.R., 1995. Utajone poznanie społeczne: postawy, wartościowanie siebie i stereotypy. Przegląd Psychologiczny, 38, 11-63. Guilford J.P., 1978. Natura inteligencji człowieka. Warszawa: PWN. Hadamard J., 1964. Psychologia odkryć matematycznych. Warszawa: PWN. Hali C.S., Lindzey G., 1990. Teorie osobowości. Warszawa: PWN. Hali J., Neitz M., 1993. Culture. Sociological Perspective. Englewood Cliffs: Prentice Hali. Haman M., 1985. Kultura jako ponadindywidualna reprezentacja. Studia Psychologiczne, 23, 57-76. Hawking S.W., 1990. Krótka historia czasu. Warszawa: Wydawnictwo "Alfa". Hilgard E.R., 1967. Wprowadzenie do psychologii. Warszawa: PWN. Hennessey B.A., Amabile T.M., 1988. The conditions of creathdty. W: Sternberg R.J. (red.), of. cit. Hirt E., McDonald H.E., Melton R.J., Harackiewicz J.M., 1996. Processing goals, task interest, and the mood-performance relationship: A mediational analy-sis. Journal of Personality and Social Psychology, 71, 245-261. Holyoak K.J., Gordon P.C., 1983. Social reference points. Journal of Personality and Social Psychology, 44, 881-887. Horney K., 1976. Neurotyczna osobowość naszych czasów. Warszawa: PWN. Huntington S.P., 1993. The clash of ciyilizations? Foreign Affairs, 72, 22-49. Isen A.M., 1970. Success, failure, attention, and reaction to others: the warm głów of success. Journal of Personality and Social Psychology, 15, 294-301. Isen A., 1990. Affect and social behavior. W: Moore B.S., Isen A.M. (red.), Affect and social behavior. New York: Cambridge University Press. Isen A.M., Daubman K.A., Nowicki G.P., 1987. Positive affect facilitates creative problem solving. Journal of Personality and Social Psychology, 52, 1122-1131. James W., 1890. Principles ofpsychology. New York: Dover. Janion M., Rosiek S. (red.), 1984. Osoby. Transgresje 3. Gdańsk: Wydawnictwo Morskie. Janis I.L., 1972. Yictims ofgroupthink. Boston: Houghton Mifflin. Janis I.L., Mann L., 1977. Decision making. New York: Free Press. Jarymowicz M. (red.), 1994. Poza egocentryczną perspektywę widzenia siebie i świata. Warszawa: Instytut Psychologii PAN. Kempny M., 1996. How tradition encounters change? On the place of tradition in sociological discourse on social change. Polish Sociological Review, 113, 3-15- Kępiński A., 1972. Schizofrenia. Warszawa: PZWL. Kłoskowska A., 1983. Socjologia kultury. Warszawa: PWN. 252 Kłoskowska A., 1996. Kultury narodowe u korzeni. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN. Kłoskowska A., 1998. Kultura. W: Encyklopedia Socjologii (w druku). Kmita J., 1995. Jak stówa łączę się ze światem. Poznań: Wydawnictwo Naukowe IF UAM. Kołakowski L., 1984. Czy diabeł może być zbawiony i 27 innych kazań. Londyn: Aneks. Kołakowski L., 1988. Jeśli Boga nie ma. Kraków: Wydawnictwo "Znak". Komendant T., 1994. Władze dyskursu. Warszawa: Wydawnictwo Spacja. Kowalska A., 1986. Conrad i Gombrowicz w walce o swoją wybitność. Warszawa: PIW. Kozielecki J., 1966. Zagadnienia psychologii myślenia. Warszawa: PWN. Kozielecki J., 1969. Rozwiązywanie problemów. Warszawa: PZWS. Kozielecki J., 1979. Nauka i osobowość, Warszawa: Wiedza Powszechna. Kozielecki J., 1982. Sakura: O psychologii życia Japończyków. Praca nie opublikowana. Kozielecki J., 1984. Strategie mniejszych uczonych. Przegląd Psychologiczny, 27, 813-820. Kozielecki J., 1986. A transgressive model of mań. New Ideas in Psychology, 4, 89- 105. Kozielecki J., 1987. Koncepcja transgresyjna człowieka. Warszawa: PWN. Kozielecki J., 1987 a. The role of hubristic motivation in transgressive behavior. New Ideas in Psychology, 5, 120-141. Kozielecki J., 1989. Intelektualiści - miejsce na ziemi. Wrocław: Ossolineum. Kozielecki J., 1989 a. Towards a theory of transgressive decision making: Reaching beyond everyday life. Acta Psychologica, 70, 43-63. Kozielecki J., 1995. The Polish economic reform: Transgressive decision making. Journal ofEconomic Psychology, 16, 175-204. Kozielecki J., 1996. Człowiek wielowymiarowy. Warszawa: Wydawnictwo Akademickie "Żak". Kozielecki J., 1996 a. Gorbachey and Freud and the power of the unconsciousness. Polish Sociological Review, 113, 25-32. Kozielecki J., 1997. Koncepcje psychologiczne człowieka. Warszawa: Wydawnictwo Akademickie "Żak". Kroeber A.L., Kluckhohn C., 1963. Culture. A critical review ofconcepts and defini- tions. New York: Yantage Books. Leahey T.H., 1897. A history of psychology. Englewood Cliffs: Prentice Hali. Leary M.R., Terdal S.K., Tambor E.S., Downs D.L., 1996. Self-esteem as an inter- 253 personal monitor: The sociometer hypothesis. Journal of Personality and Social Psychology, 68, 518-530. Lembert Ch.C., Gillan G., 1982. Michel Foucault. Social theory and transgression. New York: Columbia University Press. LeYine R.A., 1973. Culture, behavior, andpersonality. Chicago: Aldine Publishing Company. Lewicka M., 1993. Mechanizmy zaangażowania i kontroli w działaniu człowieka. W: Kofta M. (red.), Psychologia aktywności: zaangażowanie, sprawstwo, bezradność. Poznań: Nakom. Lotman Y.M., 1990. Unwerse of the mind: A semiotic theory of culture. London, New York: Tauris. Lutz C., 1988. Unnatural emotions. Chicago: University Press of Chicago. Lotman J., 1996. Pamięć w świetle kulturologii. Odra, nr l, 40-43. Maddi S.R., 1968. Personality theory. A comparative analysis. Homewood: The Dor-sey Press. Malinowski B., 1958. Szkice z teorii kultury. Warszawa: Książka i Wiedza. Marks K., 1964. Osiemnastego brumaire'a Ludwika Bonaparte. Warszawa: Książka i Wiedza. Markus H., Nurius P., 1986. Possible selves. American Psychologist, 41, 954-969. Markus H.R., Kitayama S., 1991. Culture and self: Implications for cognition, emotion, and motivation. Psychological Review, 98, 224-253. Martin L.L., Ward D.W., Achee J.W., Wyer R.S., 1993. Mood as input: People have to interpret the motivational implications of their moods. Journal of Personality and Social Psychology, 64, 317-326. Maslow A.H., 1971. Thefarther reaches ofhuman naturę. New York: The Yiking Press. MaslowA., 1986. W stronę psychologii istnień ia. Warszawa: PAK. Maslow A., 1990. Motywacja i osobowość. Warszawa: Instytut Wydawniczy PAK. May R., 1976. The courage to create. New York: Bautam Bodis. McClelland D.C., 1961. The achieving society. Princetown: Van Nostrand. McClelland D.C., 1979. Power: The inner experience. New York: Indngton. Medin D.L., Ross B.H., 1992. Cognitiue psychology. Fort Worth: Harcourt Brace Jovanovich College Publishers. Merton R.K., 1979. Członkowie grupy i outsiderzy. rozdział z socjologii wiedzy. W: Szacki J. (red.), Czy kryzys socjologii? Warszawa: Czytelnik. Murphy S.T., Monahan J.L., Zajonc R.B, 1995. Additivity of nonconscious affect: Combined effects of priminig and exposure. Journal of Personality and Social Psychology, 69, 589-602. 254 Micheal M., 1992. Postmodem subjects: Towards a transgresswe social psychology. W: Kvale S. (red.), 1992. Psychology andpostmodernism. London: Sagę Publications. Maruszewski T., 1996. Psychologia poznawcza. Warszawa: Polskie Towarzystwo Semiotyczne. Miłosz Cz., 1987. Świadectwo poezji. Warszawa: Czytelnik. Morawski W., 1998. Zmiana systemowa. Studium o instutucjonalizacji. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN. Miinch R., SmelserN., (red.), 1992. Theory of culture. Berkeley, Los Angeles, Oxford: University of Caiifornia Press. Murray N., Sujan H., Hirt E.R., Sujan M., 1990. The influence ofmood on catego- rization: A cogniti veflexibility interpretation. Journal of Personality and Social Psychology, 59, 411-425. Nosal Cz., 1990. Psychologiczne modele umysłu. Warszawa: PWN. Newell A., Simon H., 1972. Human problem solving. Enelewood Clififs: Prentice ' f o O Hali. Nęcka E., 1994. Twórcze rozwiązywanie problemów. Kraków: Oficyna Wydawnicza "Impuls". Nęcka E., 1994 a. Inteligencja i procesy poznawcze. Kraków: Oficyna Wydawnicza "Impuls". Nęcka E., 1995. Proces twórczy i jego ograniczenia. Kraków: Oficyna Wydawnicza "Impuls". Nowicka E., 1997. Świat człowieka. - świat kultury. Warszawa: PWN. Olszewska-Dyoniziak D., 1996. Zarys antropologii kultury. Kraków: Uniwersytet Jagielloński. Pacewicz P., 1983. Pomiędzy myślą a rzeczywistością. Wrocław: Ossolineum. Perking D., 1981. The mind's best work, Cambridge: Harvard University Press. Pendn L.A. (red.), 1990. Handbook of personality. Theory and research. New York and London: The Guilford Press. Piaget J., 1966. Narodziny inteligencji dziecka. Warszawa: PWN. ••,:•,. •- Platon, 1993. Faidros. Warszawa: PWN. Polya G., 1964. Jak to rozwiązać? Warszawa: PWN. Reykowski J., 1979. Motywacja, postawyprospołeczne a osobowość. Warszawa: PWN. Reykowski J., 1995. Kolektywny system znaczeń. W: Łukaszewski W. (red.), W kręgu teorii czynności. Warszawa: Instytut Psychologii PAN. Rokeach M., 1974. The naturę ofhuman values. New York: Free Press. RortyR., 1989. Contingency, irony, andsolidarity. Cambridge: Cambridge Universi- ty Press. 255 Runco M.A., Albert R.S., 1990. Theories of creatiuity. London: Sagę Publications. Runyan W.M., 1992. Historia życia a psychobiografia. Warszawa: PWN. Sampson E.E., 1989. The challenge of social change for psychology. Globalization and psychology's theory of the person. American Psychologist, 44, 914-921. Schank R.C., Abelson R.P., 1977. Scripts, plans, goals and understanding. New Jersey: Erlbaum. Schipper K., 1994. The gene bank ofculture: Reflections on the function ofthe huma- nities. Wassenaar: NIAS. Schneider D., 1976. Notes toward a theory ofculture. W: Bosso K., Selby H. (red.), Meaning in antropology. Albuquerque: University of New Mexico Press. Schwartz B., 1986. The battle for human naturę. Science, morality, and modern. New York: Norton. Searle J.R., 1969. Speech acts: Ań essay in the philosophy of language. Cambridge: Cambridge University Press. Shweder R.A., LeYine R.A. (red.), 1984. Culture theory. Essays on mind, self, and emotion. Cambridge: Cambridge Uniyersity Press. Simon H.A., 1983. Reason in human affairs. Stanford: Stanford Uniyersity Press. Simon H.A., 1989. The scientist as problem solver. W: Klahr D., Kotovsky K. (red.), Complex information processing: The im.pa.ct of Herbert A.Simon. Hiilsolate: Erlbaum. Simonton D.K., 1976. Philosophical eminence, beliefs and Zeitgeist: Ań indiyidu- al-generational analysis. Journal of Personality and Social Psychology, 34, 630- 640. Simonton D.K., 1977. Creativeproductivity, agę, andstress:A biographical time-series analysis of 10 classical composers. Journal of Personality and Social Psychology, 35, 791-804. Simonton D.K., 1988. Scientific genius. A psychology of science. Cambridge: Cambridge Uniyersity Press. Simonton D.K., 1988 a. Creativity, leadership, andchance. W: Sternberg R.J. (red.), op. cit. Simonoy P.V., 1985. The need-informational theory of emotions. W: Spence J.T., Izard C.E. (red.). Motwation, emotion, andpersonality. Amsterdam: North- Holland. Soudijn K.A., Giel J.M., Hutschemaekers G.I.M., Van de Vijver F.J.R., 1990. Culture conceptualisadons. W: Van de Vijver F.J.R., Hutschemaekers G.I.M. (red.), op. cit. Skinner B.F., 1978. Poza wolnością i godnością. Warszawa: PIW. Spence J.T., Helmreich R.L., 1983. Achievement-related motives and behavior. W: Spence J.T. (red.), 1983. Achievement and achievement motives: Psychological and sociological approaches. New York: Freeman. Sternberg R.J. (red.), 1988. The naturę of creativity. Cambridge: Cambridge Uniyersity Press. Sternberg R.J. (red.), 1990. Wisdom. Cambridge: Cambridge Uniyersity Press. Strelau J., 1997. Inteligencja człowieka. Warszawa: Wydawnictwo "Żak". Szczupaczyński J. (red.), 1995. Władza i społeczeństwo. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe Scholar. Szymborska W., 1996. Widok z ziarnkiem piasku. Poznań: Wydawnictwo a 5. Taylor S.E., 1989. Positwe illusions. New York: Basic Books. Thompson J.B., 1990. Ideology and modem culture. Cambridge: Polity Press. Tichomirow O., 1976. Struktura czynności myślenia człowieka. Warszawa: PWN. Toda M., 1980. Emotion and decision making. Acta Psychologica, 45, 133-155. Toynbee A., 1946. A study ofhistory. London: Oxford Uniyersity Press. Triandis H.C., Lambert W.W., 1980. Handbook of cross-culturalpsychology. Volu-me 1. Boston: Allyn and Bacon. Tyersky A., 1972. Elimination by aspects: A theory of choice. Psychological Review, 79, 281-299 Van de Vijver F.J.R., Hutschemaekers G.J.M., 1990. The investigation of culture: Current issues in culturalpsychology. Tilburg: Tilburg Uniyersity Press. Van Raaij W.F., 1993. Postmodern consumption. Journal ofEconomic Psychology, 14, 541-563. Wallas G., 1926. The art ofthought. New York: Harcourt. Weber R.J., Dixon S., 1989. Invention and goal analysis. Cognitive Psychology, 21, 283-302. Weisberg R.W., 1988. Problem solying and creativity. W: Sternberg R.J. (red.), op. cit. Wieczorkowska-Siarkiewicz G., 1992. Punktowe i przedziałowe reprezentacje celu. Warszawa: Wydział Psychologii UW. Wierciński A., 1984. Antropologiczne pojecie kultury i ewolucji kulturowej. W: Nowak S. (red.), Wizje człowieka i społeczeństwa w teoriach i badaniach naukowych. Warszawa: PWN. Wildaysky A., 1989. A cultural theory of leadership. W: Jones B.D. (red.), Leadership andpolitics science. Lawrence: Uniyersity Press of Kansas. Wilson E.O., 1978. On human naturę. Cambridge: Banton Books. 256 257 Winner E., 1982. Invented worlds. Thepsychology ofthe ans. Cambridge: Harvard University Press. Witwicki T., 1963. Psychologia, tom 2. Warszawa: PWN. Wooslley B., 1993. Yirtual worlds. A journey in Hype and Hypemality. Oxford: Blackwell. Wylie R.C., 1979. The self-concept: theory and research on selected topics. London: University of Nebraska Press. Zajonc R.B., 1985. Uczucie a myślenie: nie trzeba się domyślać aby wiedzieć, co się woli. Przegląd Psychologiczny, nr l, 27-72. Zaleski Z., 1991. Psychologia zachowań celowych. Warszawa: PWN. Znaniecki F., 1991. Rzeczywistość kulturowa. Warszawa: PWN. TRANSGRESSION AND CULTURE BY JÓZEF KOZIELECKI TABLE OF CONTENTS PREFACE......................................................................................................................... 9 Part One THE STRUCTURE OF TRANSGRESSION Chapter IINTRODUCTION: HUMAN ACTIYITY IN THE SPHERE OF CULTURE......................................................................................................... 15 1. The Actor in the Ecosociocultural Environment.................................................... 15 2. Assimilating Cultural Knowledge. Culturization ................................................... 19 3. The Functions of Cultural Knowledge .................................................................. 24 4. Purposeful actions. The Principle of Intentionality................................................ 27 5. Commitment. Paratelic States ............................................................................... 31 6. Users of Culture and Makers of Culture................................................................ 36 Chapter II TRANSGRESSION OF MATERIAŁ, SOCIAL AND SYMBOLIC BOUNDARIES.........................................................................................................39 1. Protective Actions, or "I know I must" .................................................................. 39 2. Transgressive Actions, or "I know I can" ............................................................... 43 3. Similarities Outweighed by Differences................................................................. 48 4. Psychological and HistoricalTransgression............................................................ 52 5. Expansion and Creativity. Ań Etroneous View ...................................................... 54 6. Indhddual and Collective Transgression. Regret.................................................... 56 7. A Change in Paradigm: Transgression as Gaming ................................................. 59 8. Constructive and Destructive. Ultimate Transgression .......................................... 62 9. Reversibility and Irreversibility of Transgression.................................................... 64 Chapter III EXPANSION IN FOURWORLDS........................................................... 66 1. Decomposition of Complexities ............................................................................ 66 2. Expanding the Materiał World.............................................................................. 67 259 ., 3. Temporal Expansion. Cycles and the Time Arrow ................................................ ~J\ 4. Society. Expanding One's Power and Reaching Beyond Egoism............................ 75 5. Inrellectual World. Beyond rhe Information Given ............................................... 79 6. Transgressing the Self: Possible Selves.................................................................... 85 7. Real World and Possible World............................................................................. 87 Chapter IV CREATIYITY: INYENTED WORLDS..................................................... 89 1. In Every Era, in Numerous Biographies................................................................. 89 2. Creative Problems: Fuzziness as a Problem ............................................................ 91 3. Creative Processes: Generation and Evaluation of Ideas......................................... 94 4. Picasso's Work on Guernica ................................................................................ 100 5. Side-Effects: Altered Consciousness ..................................................................... 103 6. Illumination Theory and Inctement Theory........................................................ 105 7. Effects of Creatiye Transgressions ........................................................................ 109 8. Shrinking or Expanding?..................................................................................... 111 Chapter VII THE MIND AS A COGNITIVE SYSTEM. EXTERNAL MEMORY .. 150 1. Fusion of Biology and Culture ........................................................................... 150 2. Two Concepts of Mind. Plato's Idea .................................................................. 151 3. Long Term Memory: Episodic and Semantic ..................................................... 153 4. Working Memory: Beehive of Thoughts?........................................................... 156 5. External Memory, or Slave Memory ................................................................... 160 6. External Memory and Culture............................................................................ 163 7. The Work of the Extended Mind ....................................................................... 163 Chapter VIII SOCIOCULTURAL CONDITIONS................................................... 166 1. Stimulatots and Inhibitors .................................................................................. 166 2. Cultural Diversiry............................................................................................... 167 3. Free to Choose. Emancipatory Transgression ..................................................... 170 4. Reactive Institutions Versus Creative Institutions............................................... 171 5. Zeitgeist, or the Spitit of the Time ..................................................................... 173 6. "Unfavorable Conditions". Rozmer's Law .......................................................... 174 Part Two COYERT PSYCHOLOGICAL AND CULTURAL MECHANISMS Chapter V DYNAMICS OF MOTIYATION. THE HUBRISTIC NEED ................ 115 1. Essential Components ......................................................................................... 115 2. Three Groups of Human Needs.......................................................................... 116 3. The Hubristic Need. Its Diverse Forms ............................................................... 118 4. A Reyealing Question and a Misleading Answer .................................................. 123 5. Transgression Modified by the Hubristic Need ................................................... 125 6. Hubristic Group Needs....................................................................................... 129 7. The Importance of Intrinsic Motivation .............................................................. 131 8. One of Many Personal Needs .............................................................................. 133 Chapter VI EMOTIONS PLAY A DUAL ROLE ......................................................... 135 1. Reality and Legend .............................................................................................. 135 2. The Naturę of Emotions and Moods. Unconsciousness....................................... 137 3. Emotions and Moods as Motives......................................................................... 140 4. Emotions as Information ..................................................................................... 144 • 5. Ań Intermezzo: The Role of Anticipatory Emotions............................................ 146 6. Emotions and Moods After Solving the Problem................................................. 148 260 Part Three TRANSGRESSION AS SOURCE OF CULTURE Chapter IX CULTURE: ITS VARIOUS CONCEPTIONS, TYPES AND CAUSATIVE AGENTS ............................................................................... 179 1. Multifarious Definitions: Advantage or Disadvantage? ....................................... 179 2. Juxtaposed to Popper's Third World .................................................................. 183 3. Dimensions of Cultural Processes....................................................................... 185 4. Types of Culture ................................................................................................ 189 5. The Role of Needs in Culture-Forming Activities .............................................. 192 6. Needs of Deficit and Needs of Growth............................................................... 197 7. Precis: Beyond the Sphere of Human Needs....................................................... 199 8. Peculiarities of Psychological Investigations ........................................................ 201 Chapter X TRANSGRESSION AND EVOLUTION OF CULTURE ...................... 204 1. Two Levels of Evolution..................................................................................... 204 2. The Selection Mechanism: Novelty, Value and Endurance. Cultural Transgressions.................................................................................................... 208 3. Errors of Selection. The Concept of Paraculture? ............................................... 213 4. Assimilation of Novelties by the Culture System. Piaget's Theory ...................... 217 5. Ensuring Endurance to Works of Culture .......................................................... 221 261 6. The Meanders of Culture ................................................................................... 225 7. The Naturę of Cultural Transgression ................................................................ 227 Chapter XI THE MAKERS OF CULTURE. SPIRITUAL LEADERSHIP ............... 230 1. Enduring Influences ........................................................................................... 230 2. Life Histories: Chapters and Episodes................................................................. 232 3. Makers of Culture in Anguish ............................................................................ 235 4. Personalny Characteristics.................................................................................. 237 5. Leaders Without Means of Coercion .................................................................. 240 Chapter XII CONCLUSION: TOWARDS A THEORY OF CULTURE ................ 244 LITERATURĘ.............................................................................................................259