Seksualność w średniowiecznej Polsce Seksualność w średniowiecznej Polsce Wydawnictwo Poznańskie • Poznań 2000 © Copyright by Adam Krawiec 2000 Copyright by Wydawnictwo Poznańskie sp. z o.o., Poznań 2000 Wydanie publikacji dofinansowane przez Komitet Badań Naukowych Projekt okładki: Tomasz Siwiński Redakg&jJkorekta: Izolda Kiec ^e^^^ RedaliBqa''technic/B.s^ Jacek Grześkowiak i ^ ISBN 83-7177-035-9 ^WUYwOo Wydawnictwo Poznańskie sp. z o.o. 61-701 Poznań, ul. Fredry 8 Dział handlowy tel. (061) 852-38-44, fax (061) 852-66-05 Spis treści Wstęp .................................................. 5 Seksualność człowieka w filozofii, teologii i prawie kanoni- cznym Zachodu do schyłku średniowiecza ............. 19 A. Filozofowie antyczni i seksualność .................... 19 B. Poglądy na seksualność we wczesnym chrześcijaństwie .. 22 C. Czasy św. Augustyna i św. Hieronima ................. 26 D. Wczesne średniowiecze .............................. 28 E. Tak zwana reforma gregoriańska Kościoła a rozwój doktry- ny seksualnej ...................................... 31 F. Zagadnienia seksualne w prawie kanonicznym ......... 35 G. Doktryna seksualna na Zachodzie w okresie późniejszego średniowiecza ...................................... 40 Fornicatio — seksualność przedmałżeńska .............. 46 A. Poglądy na współżycie przedmałżeńskie ............... 46 B. Akceptacja dla stosunków przedmałżeńskich w późniejszym średniowieczu ...................................... 53 C. Określenia fornicatio w średniowiecznej polszczyźnie .... 55 D. Fornicatio i Iwcuria w polskiej moralistyce średniowiecznej 57 E. Podsumowanie ..................................... 61 Matrimonium — małżeństwo ........................... 62 A. Element seksualny w zawarciu małżeństwa wśród ludności polskiej wcześniejszego średniowiecza ................. 62 275 B. Poligamia i poliandria wśród plemion polskich ......... 67 C. Zerwanie małżeństwa wśród ludności polskiej wcześniejsze- go średniowiecza ................................... 70 D. Zagadnienia małżeńskie w polskim prawie kościelnym . . 71 E. Życie małżeńskie średniowiecznych władców polskich w opi- niach kronikarzy ................................... 76 F. Małżeństwa duchownych we wcześniejszym średniowieczu 86 G. Walka z małżeństwami duchownych w Kościele polskim . 89 H. Polska moralistyka średniowieczna o stosunkach małżeń- skich .............................................. 95 I. Sprawy małżeńskie przed polskimi sądami średniowiecznymi 99 J. Podsumowanie ..................................... 102 Concubinatus — konkubinat ............................ 104 A. Konkubinat świeckich ............................... 104 B. Konkubinat duchownych w polskim prawie kościelnym .. 111 C. Konkubinat duchownych w praktyce .................. 123 D. Podsumowanie ..................................... 128 Adulterium — cudzołóstwo ............................. 130 A. Cudzołóstwo w słowiańskim prawie zwyczajowym ....... 130 B. Cudzołóstwo we wczesnośredniowiecznym polskim prawie świeckim .......................................... 135 C. Cudzołóstwo w prawie miast polskich ................. 139 D. Cudzołóstwo w polskim prawie kościelnym ............. 143 E. Motyw cudzołóstwa w polskich kronikach średniowiecznych 144 F. Motyw cudzołóstwa w polskiej kulturze średniowiecznej . .. 148 G. Cudzołożnicy przed sądami miast polskich ............. 153 H. Cudzołóstwa w praktyce polskich sądów kościelnych .... 154 I. Podsumowanie ..................................... 160 Stuprum, raptus virginae — zgwałcenie, uprowadzenie panny 161 A. Gwałt jako element wczesnośredniowiecznego rytuału: przypadek Bolesława Chrobrego ...................... 161 B. Kronikarskie przekazy o gwałtach popełnionych przez in- nych Piastów ...................................... 165 C. Zgwałcenie i uprowadzenie w Najstarszym Zwodzie Prawa Polskiego .......................................... 168 D. Przepisy prawa mazowieckiego na temat gwałtu i uprowa- dzenia ............................................ 175 E. Gwałt i uprowadzenie w Statutach Kazimierza Wielkiego 183 »va Mciusmegu ...................................... 189 G. Zgwałcenie w polskim prawie miejskim ................ 191 H. Zgwałcenie i uprowadzenie w praktyce polskich sądów śred- niowiecznych ....................................... 197 I. Gwałty jako element wojen średniowiecznych ........... 200 J. Podsumowanie ..................................... 202 Inne zagadnienia ........................................ 204 Castitas laicorum — czystość osób świeckich ............ 204 A. Wstrzemięźliwość seksualna świeckich we wcześniejszym śred- niowieczu .......................................... 204 B. Ideał wstrzemięźliwości seksualnej w dynastii piastowskiej w XIII wieku ...................................... 206 C. Podsumowanie ..................................... 213 Meretricia, prostitutia — prostytucja .................... 214 A. Średniowieczne definicje prostytucji ................... 214 B. Prostytucja w średniowiecznym Krakowie .............. 216 C. Prostytutki i ich klienci w innych miastach i wsiach Polski 220 D. Status społeczny prostytutek ......................... 221 E. Motyw „nierządnicy" w moralistyce ................... 222 F. Podsumowanie ..................................... 223 Superstitiones — „zabobony", czyli elementy seksualne w kultach pogańskich, magia płodnościowa i miłosna .. 224 A. Kulty płodnościowe w zachodniej Słowiańszczyźnie ...... 224 B. Kulty falliczne na ziemiach polskich .................. 227 C. Magia miłosna i zabiegi antykoncepcyjne .............. 229 D. Oskarżenia czarownic o współżycie z diabłem .......... 231 E. Podsumowanie ..................................... 232 Peccatum contra naturom, sodomia ...................... 233 A. Pojęcie „grzechów przeciw naturze" ................... 233 B. Polscy kronikarze o „czynach przeciw naturze": przykład Bolesława Śmiałego ................................. 233 C. Inne wzmianki o sodomii w średniowiecznej Polsce ....... 238 D. Grzechy przeciw naturze w polskiej homiletyce średniowie- cznej .............................................. 239 277 E. Stosunki z istotami nadprzyrodzonymi F. Podsumowanie ..................... Zakończenie Bibliografia ........................... A. Wykaz skrótów stosowanych w pracy B. Źródła .......................... C. Opracowania ..................... Indeks osobowy Wstęp Podczas przeglądania tysięcy różnorodnych prac, jakie napisa- no w średniowieczu, historyka może uderzyć brak wśród nich ta- kich, w których tytule lub choćby spisie rozdziałów pojawiłoby się słowo "seks" albo "seksualność". W pierwszej chwili mogłoby to prowadzić do wniosku o pruderii tamtej epoki, wstydliwie unika- jącej wzmianek o tej ważnej sferze życia. Głębsze wniknięcie w treść owych prac wskazuje jednak na coś innego. W średnio- wieczu (a także w starożytności i wczesnej nowożytności) nie pi- sano o "seksualności", bo nie znano tego pojęcia1. Pojawiło się ono dopiero w XVIII wieku (samo słowo jeszcze później, na początku XIX stulecia)2. W związku z tym, jak zauważył Pierre Payer, nie można napisać pracy o średniowiecznej teorii seksualności, gdyż byłaby to w istocie współczesna teoria na temat średniowiecza3. Średniowieczni teolodzy, moraliści i prawnicy pisali natomiast 3 W tej pracy przyjąłem najtrafniejszą, moim zdaniem, definicję seksual- ności, jaką znalazłem: całokształt postaw życiowych, sposobów zachowań i od- czuć, mających swoje źródło w popędzie seksualnym (Gesamtheit der im Ge- schlechtstrieb begrundeten Lebensauserungen, Yerhaltensweisen, Empfindun- gen), Duden. Das gro/Se Wórterbuch der deutschen Sprache in acht Bdnden, Bd. 6, hrsg. G. Drosdowski, 2. Aufl., Mannheim 1994, s. 3090, tłum. A. K. 2 M. Foucault, Historia seksualności, s. 14-20. Pełen zapis bibliograficzny przywoływanych prac zob. Bibliografia. 3 P. Payer, The Bridling of Desire, s. 15. dużo na temat poszczególnych zagadnień seksualnych, nie two- rząc z nich spójnej całości. W związku z tym monografia średnio- wiecznego seksualizmu, aby nie popaść w ahiatoryczność, także musi koncentrować się na owych poszczególnych zagadnieniach. W niniejszej pracy próbuję ukazać zmieniające się w ciągu dziejów społeczne i kulturowe formy, w jakich manifestowały się, nie- zmienne w gruncie rzeczy, zachowania seksualne człowieka. W moich badaniach wybrałem grupę pojęć, wiążących się z za- gadnieniem seksualności, które przyjąłem jako hasła-tytuły roz- działów. Są nimi pojęcia: fornicatio - seksualne stosunki osoby niezamężnej; matrimonium - małżeństwo jako jedyna instytu- cja, tworząca ramy dla dopuszczanego przez Kościół współżycia seksualnego, ze szczególnym uwzględnieniem elementów seksual- nych w jego zawarciu oraz ich znaczenia w kształtowaniu relacji między małżonkami; concubinatus - konkubinat: długotrwałe wspólne pożycie kobiety i mężczyzny, jednak bez sformalizowania związku; adulterium - cudzołóstwo, czyli stosunki osoby żyjącej w związku małżeńskim z kimś innym niż współmałżonek; stu- prumiraptus uirginae - zgwałcenie i/lub uprowadzenie kobiety w celu wzięcia jej za żonę; continentia t'castitas ^- czystość, czyli zachowywanie abstynencji seksualnej4; meretł-ida - nierząd, prostytucja; superstitiones - przesądy, zabobony (w tym roz- dziale zająłem się elementami seksualnymi w kultach pogańskich oraz magią płodnościową i miłosną); peccatum contra naturom - grzech przeciw naturze (wieloznaczny termin, oznaczający wszel- kie stosunki seksualne, uniemożliwiające prokreacj^). Brakuje w tym wykazie jednego z najważniejszych terminów w średniowiecznym (kościelnym) dyskursie na tematy seksualne: lu^uria - nieczy- stość. Wynika to z jego ogólnego charakteru; obejmował on wszy- stkie zachowania, związane ze sferą seksualną, z wyjątkiem sto- sunków małżeńskich odbywanych we właściwy sposób {modo licito), Badania nad historią seksualności średniowiecznej prowadzo- ne są od niedawna. Jeszcze na początku lat siedemdziesiątych 4 Na temat dokładnych odcieni znaczeniowych obu tych terminów por. tamże, s. 154 nn. amerykański badacz Vern L. Bullough określił historię seksua ności jako "dziewicze pole"5. Autor wprawdzie nieco przesadzi jednak istotnie stan badań w tej dziedzinie nie prezentował s: wówczas imponująco. Zagadnienia seksualne pojawiały się czasei w pracach historycznych, ale niejako na marginesie, w kontekśc: moralizatorskim (na przykład obecne u Rankego i popularne po niej twierdzenie, że jednym z powodów upadku imperium rzyn skiego była degeneracja jego mieszkańców w wyniku rozpowszeci nionego homoseksualizmu6). Motywy takie występowały też jął ubarwiające narrację obyczajowe anegdoty. W XIX i na początk XX wieku pojawiały się nieliczne specjalistyczne prace, dotyczą! określonych aspektów seksualności średniowiecznej, na przykłg prostytucji lub "prawa pierwszej nocy". Zagadnienia seksuali odnaleźć również można w opracowaniach z zakresu historii pr, wa. Wiele z nich było utrzymanych raczej w tonacji anegdotyc nej, chociaż część tych prac nie straciła do dziś ważności. Stwie dzenie to dotyczy także historiografii polskiej (na przykład prai Władysława Abrahama na temat zawarcia małżeństwa, Marcel go Handeismana o prawie karnym w statutach Kazimierza Wie kiego, Jana Witorta o "prawie pierwszej nocy", Jana Fijałka i temat moralności kleru). Za prekursora nowoczesnych badań ni seksualnością średniowieczną można uznać wrocławskiego jezui Petera Browe, autora opublikowanych w latach trzydziestych pr; Beitrage żur Sexualethik des Mittelalters (średniowieczna recepc starotestamentowych tabu seksualnych) oraz Żur Geschichte d Entmannung (zagadnienie kastracji w różnych okresach histor cznych). Za moment przełomowy w badaniach nad historią seksualnos należy uznać ukazanie się w roku 1976 pierwszego tomu Histoi de la sex.ua.lite (Historii seksualności) Michela Foucaulta - l uolonte de savoir (Wola wiedzy). Znaczenie tego dzieła, skądim 5 Tak zatytułował swój artykuł V. L. Bullough, Sex in History. A Virg Fieid, s. 101-116. 6 Por. J. A. Brundage, V. L. Bullough, Introduction, [w:] Handbook Medieval Sexuality, ed. V. L. Bullough, J. A. Brundage, s. X, XI. w wielu miejscach kontrowersyjnego, jest dwojakie. Po raz pierw- szy pojęcie seksualności stało się samodzielnym tematem badaw- czym. Zarazem Foucault wykazał, że owa seksualność ma swoją "historię". Zakwestionował twierdzenia freudystów, że jest ona nierozerwalnie związana z ludzką osobowością i że ów związek jest ograniczany oraz blokowany przez mechanizmy kulturowe (tak zwana hipoteza represji)7. Jego zdaniem, określenie "seksu- alność" jest to sztuczny twór, który pojawił się dopiero w XVIII wieku (samo słowo jeszcze później, na początku XIX wieku), a wcześ- niej jako takie nie było znane. W swojej pracy dążył do ukazania, jak w toku wielowiekowego procesu dyskursyzacji seksu doszło do ukształtowania się dzisiejszego pojęcia seksualności oraz spo- łecznych uwarunkowań tego procesu. Praca francuskiego filozofa spotkała się z bardzo zróżnicowanym odbiorem, od entuzjazmu do ostrej krytyki. Krytyka ta z reguły prowadzona była na poziomie teoretycznych rozważań metodologicznych i filozoficznych, ale kwestionowano również przytaczane przez autora poszczególne argumenty historyczne8. Mimo to Historia seksualności pozostaje właściwie do dziś głównym punktem odniesienia dla badaczy zaj- mujących się tą tematyką. Foucault napisał później jeszcze dwa tomy swego dzieła, stanowiące właściwie odrębną całość, a doty- czące starożytności. Pracę nad kolejnym tomem, obejmującym czasy Ojców Kościoła, przerwała śmierć autora w 1984 roku9. W następnych latach powstały tysiące prac, dotyczących róż- nych aspektów historii seksualności. Znaczący procent stanowią wśród nich opracowania na temat średniowiecza. Ich wartość na- 7 M. Foucault, Historia seksualności, s. 14-20. 8 W dziedzinie historii średniowiecznej zakwestionowano na przykład te- zę, że nakaz corocznej spowiedzi, wprowadzony w roku 1215 podczas czwar- tego soboru watykańskiego, wpływał pozytywnie na rozwój dyskursu seksualne- go. P. J. Payer, Foucault on Penance and the Shaping of Sexuality, s. 313-320, twierdzi, że właśnie wtedy rozpoczęło się ograniczanie tego dyskursu, znacznie bardziej rozwiniętego we wczesnośredniowiecznych penitencjałach, s. 316, 317. 9 Pierwotnie praca miała obejmować okres od XVIII do XX wieku, jednak, jak wyjaśnił to sam autor, okazało się to niemożliwe bez zbadania "genealogii" seksualności - rozwoju koncepcji pragnień człowieka i sposobów ich reali- zacji, M. Foucault, Historia seksualności, s. 145, 146. ukowa jest bardzo zróżnicowana. Szereg z nich to książki "z tez; z reguły mające uzasadnić wrogi stosunek autora do chrześcijaństv a w szczególności do Kościoła katolickiego. Niestety ta kategoi literatury dominuje na rynku polskim. Oprócz nich istnieje jedn, duża grupa rzetelnych opracowań, spełniających kryteria nauŁ wego obiektywizmu. Badania prowadzone są głównie w krają anglojęzycznych (USA, Wielka Brytania, Kanada), a także i Francji. Praktycznie każdy aspekt omawianej tematyki doczek się opracowania. Prawie wszystkie opracowania, także odnoszą się w tytule do Europy, odzwierciedlają wszakże wyobrażenia a torów, redukujących pojęcie Europy do obszarów znajdujących s na zachód od niegdysiejszej "żelaznej kurtyny" i pomijają milcz niem obszary na wschód od Łaby. Prace zaś dotyczące prawosi wia ograniczają się siłą rzeczy do terenu Rusi i Bałkanów. W i sytuacji Polska znalazła się w swoistej "szarej strefie" histor graficznej. Polscy historycy nie próbowali nawet, jak dotąd, zm: nić tej sytuacji. Odniesienia do zagadnień seksualnych pojawię się, jak przed stu laty, jedynie sporadycznie, na marginesie inny zagadnień (głównie z zakresu historii prawa lub szeroko rozumi nej kultury)10. Próbę częściowego wypełnienia istniejącej luki s1 nowi niniejsza praca. Nie ma ona aspiracji do całościowego uli zania tematu, ale raczej powinna być traktowana jako swois rekonesans badawczy, punkt wyjścia dalszych szczegółowych l: dań. Badając wymienione powyżej zagadnienia, starałem się wyt rzystać możliwie szerokie spektrum materiału źródłowego. Uwzgi^ niłem przede wszystkim źródła pisane. W przeciwieństwie do E ropy Zachodniej, z polskiego średniowiecza zachowało się niewit źródeł ikonograficznych, ilustrujących omawianą tematykę. I wyszukanie, usystematyzowanie i analiza zasługują na odręb studia. 10 Na przykład B. Lesiński, Stanowisko kobiety w polskim prawie zie skim do połowy XV wieku; M. Koczerska, Rodzina szlachecka w Poi. późnego średniowiecza; M. Koczerska, Zawarcie małżeństwa wśród szlaci w Polsce późnego średniowiecza. Stosunkowo niewiele informacji, i to często mało wiarygod- nych, przynoszą źródła narracyjne - kroniki i roczniki. Polskie dziejopisarstwo nie doczekało się swojego Kosmasa, autorzy pre- zentowali z reguły negatywny stosunek do sfery seksualnej, cho- ciaż ich krytycyzm przybierał różne odcienie. W centrum zainte- resowań kronikarzy znajdowały się dwie grupy ludzi - panująca dynastia i wyższe duchowieństwo. Za najważniejsze zadanie dzie- jopisarstwa uznawano dostarczanie właściwych przykładów za- chowania. Fakt ten nie pozostawał bez wpływu na formę przed- stawienia tak silnie związanej z zagadnieniami moralnymi sfery seksualnej. Z wyjątkiem Anonima zwanego Gallem wszystkie kro- niki powstały w czasach mniej lub bardziej rygorystycznego eg- zekwowania zasady celibatu, brakuje więc w nich odniesień do życia seksualnego kleru. Wyjątek stanowiło dzieło Janka z Czarn- kowa, w którym przedstawione zostało rozpustne życie ówczes- nych biskupów - krakowskiego Zawiszy i poznańskiego Miko- łaja. Zwraca też uwagę, że w żadnej z przeddługoszowych kronik polskich nie ma w zasadzie informacji na temat seksualności osób spoza wąskiego kręgu sprawujących władzę (poza wspomnianym wyjątkiem u Janka z Czarnkowa). Na przykład nasza wiedza na temat wczesnopiastowskiego prawa karnego w sprawach seksu- alnych pochodzi z niemieckiej kroniki Thietmara. Dziejopisarstwo jest natomiast ważnym źródłem do poznania sposobu percepcji zachowań seksualnych i sytuowania ich w obrębie pełniejszego obrazu osobowości władcy. Bodaj najważniejszą kategorię źródeł, służących poznaniu za- gadnień rozpatrywanych w niniejszej pracy, stanowią źródła pra- wne. W czasach najdawniejszych prawo polskie miało charakter zwyczajowy, oparty na ustnej tradycji. Wraz z powstaniem pań- stwa zwyczaje te przekształcały się w prawo w ścisłym tego słowa znaczeniu, modyfikowane lub nowo tworzone z woli władcy. Pra- wdopodobnie już od XI wieku zaczął się kształtować jednolity sy- stem tego prawa. Jego najstarszy znany spis, zwany Najstarszym zwodem prawa polskiego lub Księgą elbląską, został dokonany w XIII lub na początku XIV wieku na ziemiach państwa krzyżac- kiego. Elementy wcześniejszych praw znamy jedynie pośrednio, 10 z zapisów w źródłach narracyjnych albo dokumentach. Prawo st; nowione aż do czasów Kazimierza Wielkiego dotyczyło, na ile wi; domo, niemal wyłącznie spraw ustrojowych, natomiast prawo s; dowe, w skład którego wchodziły analizowane w tej prac zagadnienia, pozostało prawem zwyczajowym. Od drugiej połów XIV wieku rosła stopniowo rola prawa pisanego, określanego jął? prawo ziemskie. Jego podstawą były statuty Kazimierza Wielkii go, bazujące w znacznej mierze na prawie zwyczajowym, ale wpri wadzające też liczne nowe normy. Później statuty te były uzupe niane przez kolejne przywileje wydawane przez króla, lauć sejmików ziemskich oraz konstytucje uchwalane przez sejm waln Prawo miejskie zostało w miastach polskich przejęte z Ni mieć. Bazowało ono głównie na prawie zwyczajowym saskim (ta zwane Sachsenspiegel - zwierciadło saskie) oraz ustroju mię skim Magdeburga (tak zwanym Weichbild). Źródła te uzupełnia ortyle, to jest wyjaśnienia wydawane przez sędziów magdebu skich, do których zwracano się w wypadkach wątpliwość W późniejszym okresie (XV-XVI wiek) prawo to podlegało w Pc sce pewnym modyfikacjom pod wpływem rozwijającej się rodzim myśli prawniczej i praktyki sądowej. Praktyka ta zresztą w wie wypadkach odbiegała od zawartości zwodów prawnych i prac te retyków prawa. Wiele przepisów włączano, jak się wydaje, ( zwodów nie jako zalecenie do stosowania w praktyce, ale ja! maksymy, pouczające i ostrzegające przykłady". Sądzę, że ti właśnie należy traktować powtarzające się w prawach miejsku odniesienia do prawa starotestamentowego. Zasadniczo szlach podlegała prawu ziemskiemu, mieszczanie miejskiemu, a duchom ni kościelnemu. Na wsi aż do końca omawianej epoki panowa niepodzielnie prawo zwyczajowe. Od reguły tej były jednak w jatki. W sprawach małżeńskich na przykład wszyscy podlegi prawu kościelnemu. Z kolei w przypadkach zgwałcenia statu Kazimierza Wielkiego wprowadziły nakaz powszechnego stosów nią prawa ziemskiego. Istniały również specjalne sądy dla oki słonych wąskich grup ludzi, na przykład sąd rektorski Akaden n Por. F. Kem, Recht und Verfassung im Mittelalter, s. 16, przypis l Krakowskiej, zajmujący się także sprawami dyscyplinarnymi jej pracowników i studentów. Spośród zagadnień, analizowanych w tej pracy, w prawie ziemskim znajdują się tylko postanowienia na temat gwałtu i uprowadzenia. Cudzołóstwo, będące pierwotnie najpoważniejszym przestępstwem seksualnym prawa zwyczajo- wego, w czasach powstawania polskiego prawa pisanego znajdo- wało się już wraz z całą dziedziną prawa małżeńskiego pod ju- rysdykcją kościelną. Wyjątkiem były miasta, gdzie cudzołóstwo pozostało czynem karalnym także przez władze świeckie. Rozsze- rzenie zakresu zachowań seksualnych, podlegających karze świec- kiej, nastąpiło dopiero w XVI wieku. Ważnym źródłem, rzucającym nieco światła na przestępczość o charakterze seksualnym w średniowiecznym mieście, są tak zwane libri proscriptionum et gravaminum. Księgi te zawierały listę osób proskrybowanych za ciężkie przestępstwa oraz graua- mina, czyli wykaz ciężkich przestępstw popełnionych w mieście, głównie przez urzędników miejskich i szlachtę12. Określenie pro- scriptio było w późnośredniowiecznej praktyce sądowej stosowane dla określenia dwóch różnych sytuacji - l) zakazu wstępu lub nawet zbliżania się do miasta przez przestępcę, który zbiegł z miasta po popełnieniu przestępstwa; 2) wygnania ujętego i osą- dzonego sprawcy. Niestety dla terenu Królestwa Polskiego księgi takie zachowały się jedynie w Krakowie oraz w niewielkim sto- pniu w Poznaniu. Wadą zapisek w księgach sądów miejskich jest ich lakoniczność. Z reguły brakuje bliższych informacji o przestę- pstwie i jego sprawcy, niejednokrotnie powód ukarania jest okre- ślony jedynie jako e-rcessys, magna uiolencia, maleficium itp. Do- datkową wadą ksiąg proskrybowanych, która nie pozwala wykorzystać ich do wiarygodnej analizy statystycznej rozmiarów i struktury przestępczości w średniowiecznym mieście, jest ich selektywny charakter. Zawierają one bowiem wpisy tylko o jed- nym rodzaju wymierzanych kar. Nie dowiadujemy się z nich ni- czego na przykład o liczbie osób skazanych na śmierć lub chłostę. 12 W. Szkudlarek, Liber Proscriptionum et Gra.vima.rum jako źródło do dziejów społeczeństwa czternastowiecznego Krakowa, s. 30. 12 W średniowiecznym prawie zaś rzadko przypisywano ściśle okr słoną karę do określonego typu przestępstwa. Poza tym nie mań żadnej gwarancji, że pisarz miejski wpisał wszystkie wydal przez radę wyroki wygnania. We wszystkich rodzajach średni wiecznych ksiąg sądowych brakuje też wiadomości o prześlę stwach, których sprawcy nie zostali wykryci. Inny problem st nowi całkowita niemożność ustalenia liczby przestępstw, n zgłoszonych odpowiednim organom. Wydaje się, że ta "szara lic ba" mogła być szczególnie duża w przypadku przestępstw seksue nych13. Zapiski w księgach sądowych są też dość nieregularne, i przykład w księdze poznańskiej rady miejskiej pojawiły się dw niczym nie uzasadnione półroczne luki14. W badaniach nad średniowieczną przestępczością stosował są od XIX wieku przez historyków dwie główne metody - "impr sjonistyczna" i statystyczna. Pierwsza polega na analizowaniu w branych causes celebres, najczęściej zaczerpniętych ze źródeł na racyjnych, i formułowaniu na ich podstawie wniosków ogólnyc Druga zakłada traktowanie średniowiecznego materiału źró łowego tak, jak współczesnych akt sądowych15. Obu metodom mo na postawić zarzuty. Sam charakter metody "impresjonistyczne - analiza przypadków nietypowych, wybijających się w jak sposób ponad przeciętność, może łatwo prowadzić do formułow nią fałszywych wniosków, dotyczących całości zagadnienia. Ten są skutek może mieć jednak pochopne diagnozowanie statystyczn analizy materiału, zawartego w księgach sądowych. Wynika to wspomnianego już selektywnego charakteru tych ksiąg, a tak: na przykład braku dokładnych danych o liczbie ludności w an lizowanym okresie. Wszystko to sprawia, że z dużą ostrożność należy podchodzić do prób oceny późnośredniowiecznej przestę 13 Na temat trudności z wykorzystaniem ksiąg sądowych jako źródła z< na przykład O. Buff, Yerbrechen und Yerbrecher zu Augsburg in der 2. Hal, des 14. Jahrhunderts, s. 162, 166. 14 A. Warschauer, Einieitung, [w:] Stadtbuch von Posen, s. 122. 10 Por. M. SchiiBler, Yerbrechen im spatmittelalterlichen Olmutz. Sta stische Untersuchung der Kriminalitat im Osten des Heiligen Rómischen R ches, s. 148-154. czości metodami statystycznymi, jakie zastosował ostatnio na przykład Martin Schufiler w odniesieniu do Ołomuńca i Norym- berg!. Próby takie niewątpliwie są interesujące, ale mówią one więcej o polityce karnej miasta (jakie typy przestępstw i w jakich okolicznościach podlegały poszczególnym karom) niż o faktycz- nym stanie przestępczości jako takiej. Wszelkie ustalenia staty- styczne dotyczące średniowiecza są zresztą obarczone dużym mar- ginesem niepewności. Zastosowaną przeze mnie metodę można by określić jako zmo- dyfikowaną metodę "impresjonistyczną". Analizując poszczególne odnotowane przypadki, spróbuję stworzyć na ich podstawie peł- niejszy obraz przestępstw. Różnica w stosunku do "klasycznej" metody "impresjonistycznej" polega na tym, że nie będą brane pod uwagę tylko wypadki wyjątkowe, ale przeciętne, odnotowane w księgach sądów świeckich i kościelnych. Na prawo kościelne polskiego średniowiecza składały się dwa zasadnicze elementy. Pierwszym z nich było powszechne prawo kanoniczne, we wcześniejszym okresie reprezentowane prawdopo- dobnie głównie przez Collectio tripartita Iwona z Chartres - zbiór postanowień, wydawanych przez papieży i sobory, a następ- nie Corpus iuris canonici {Korpus prawa kanonicznego). Był to zbiór powszechnie uznawanych i zaakceptowanych przez papie- stwo przepisów. Kształtował się przez kilkaset lat. W jego skład wchodziły: Decretum Gratiani, Decretales Gregońi IX (tak zwana Li- ber Extra), Liber sextus i Clementinae oraz dodatkowo Extrauagan- tes Johanni XXII i Extravagantes communes16. Drugim było prawo partykularne polskiej prowincji kościelnej oraz poszczególnych die- cezji. Składały się na nie postanowienia legatów papieskich a także synodów diecezjalnych i prowincjonalnych. Należy przy tym pamię- tać, że do naszych czasów dotrwał prawdopodobnie tylko niewielki fragment ustawodawstwa średniowiecznego Kościoła polskiego. Wynikało to z czysto pragmatycznego podejścia ówczesnych ludzi do tekstów tego rodzaju. W momencie, kiedy postanowienia danego 16 H. Zapp, Corpus iuris canonici, [w:] Lexikon des Mittelalters, t. III, szp. 263-270. przepisu zostawały zastąpione nowymi, stare po prostu niszczeni O wielu synodach pamięć w ogóle zaginęła, o innych wiemy ty] tylko, że się odbyły. Wreszcie w wielu wypadkach wiadomo jedyni z notatki kronikarskiej, czym się podczas nich zajmowano, ale bri kuje bliższych szczegółów. Na przykład informacja, że rozpatryw; no sprawy dyscypliny kościelnej, sugeruje możliwość podjęcia t( matyki konkubinatu, nie jest to jednak pewne, gdyż wystąpień! przeciw tej dyscyplinie obejmowały również choćby niewłaściw ubiór, uczęszczanie do karczmy, noszenie broni itp. Obszerny materiał na temat różnych aspektów seksualnoś< przynoszą księgi sądów kościelnych. W myśl tak zwanego priuilt gium fori sądy konsystorskie i biskupie zajmowały się wszelkirr sprawami małżeńskimi. Ścigały też z urzędu występki przeciwk dyscyplinie kleru, w tym przeciw zasadzie celibatu. Sprawy mai żeńskie dzieliły się zasadniczo na dwie przeciwstawne grupy - l) rozwodowe, a ściślej rzecz biorąc, o unieważnienie małżeństws oraz 2) o nakłonienie małżonka do wspólnego zamieszkania. Trze cią grupę, sytuującą się na pograniczu dwóch poprzednich, stanowił sprawy związane z przypadkami bigamii. Zachowane średniowieczn księgi sądowe polskich sądów kościelnych pochodzą wyłącznie z 30 wieku. W całości opublikowana została księga sądu Iwowskieg z lat 1482-1498 (z przerwami). Z innych wydano wybory cieką wszych (zdaniem edytora) zapisek. Jak ustalił Bolesław Ulano wski, zapiski ksiąg sądowych dzieliły się na pięć kategorii: acti actorum/causarum - sprawozdania z posiedzeń sądu, bez wnika nią w szczegóły zeznań świadków lub wydawanych wyroków; ach sententiarum - wyroki w dosłownym brzmieniu, zaczynające si< w dokumentach polskich od stereotypowej formułki: Christi nomim invocato et ipsum solum prę oculis habentes (Wezwawszy imienic Chrystusa i jego samego mając przed oczami...)', acta obligationurr - akta w sprawach niespornych; examina testium - zeznania świadków w dosłownym brzmieniu; constitutiones procuratorum - monotonne akty ustanowienia pełnomocników sądowych17. Rzadko kie 17 B. Ulanowski, Wstęp do: Praktyka w sprawach małżeńskich w sądacł duchownych dyjecezyi krakowskiej, s. 90. dy poświęcano poszczególnym rodzajom zapisek oddzielne księgi. Z reguły umieszczano kolejno wszystkie zapisy w jednej księdze, jak na przykład w księgach lwowskich, albo dzielono ją na tema- tyczne fragmenty. Najwięcej zachowało się materiału należącego do pierwszej kategorii, mniej jest drugiej i trzeciej, zupełnie zaś wyjątkowo ocalały fragmenty ksiąg z zeznaniami świadków lub ustanowieniami prokuratorów18. Fakt ten niestety obniża wartość poznawczą ksiąg, gdyż w wielu wypadkach znamy w miarę pełny przebieg sprawy, ale nie znamy wydanego wyroku, nie wiemy też, co zeznali świadkowie. Kolejną grupą źródeł są różnorodne dzieła moralizatorskie. Należą do nich przede wszystkim kazania. Ten gatunek twórczo- ści przeżywał bujny rozkwit w zachodnim chrześcijaństwie w na- stępstwie tak zwanej reformy gregoriańskiej Kościoła. Od XII wie- ku rozwinęła się teoria homiletyki, przekazywana w szeregu podręczników ars predicandi ("sztuka głoszenia kazań"), z których do najpopularniejszych należało znane także w Polsce dzieło fran- cuskiego dominikanina Humberta de Romans (z połowy XIII wie- ku) De eruditione praedicatorum libri duo. Po czwartym soborze laterańskim rozwinęło się kaznodziejstwo popularne, skierowane do szerokich warstw społecznych. Doszło tym samym do zróżni- cowania typów kazań - od uczonych kazań uniwersyteckich i sy- nodalnych, zbliżonych często do małego traktatu teologicznego, do kazań popularnych, przeznaczonych dla prostego odbiorcy. Jako pomoc dla kaznodziejów służyły nie tylko podręczniki, ale i zbiory gotowych kazań. Istniały zasadniczo dwa rodzaje takich zbiorów: sermones de tempore - kazania na wszystkie niedziele roku ko- ścielnego, i sermones de sanctis (de festis) - kazania przezna- czone do wygłaszania w święta kościelne, opowiadające, jak sama nazwa wskazuje, głównie o świętych. Szczególnie trafiające słu- chaczom do przekonania, a przez to bardzo popularne, były wpla- tane w kazania egzempla - krótkie przykłady, zaczerpnięte z życia codziennego lub szeroko rozumianej literatury. Kazno- dziejstwo w Polsce rozwijało się równolegle z kaznodziejstwem 18 Tamże, s. 90, 91. 16 w Europie Zachodniej. Głównym przedstawicielem polskiej hom letyki czternastowiecznej był dominikanin Peregryn z Opola, ai tor cieszących się dużą popularnością aż do XVI wieku cykli każą de tempore i de sanctis. Jego twórczość charakteryzowała obfitos egzemplów. Na przełomie XIV i XV wieku działał inny wybita kaznodzieja, Stanisław ze Skarbimierza. W przeciwieństwie c Peregryna pierwszy rektor Akademii Krakowskiej reprezentow, kaznodziejstwo uczone, unikające stosowania egzemplów (z w: jątkiem biblijnych), a koncentrujące się na rozważaniach teolog cznych i moralnych. Jego główne dokonania to cykl kazań r temat Gloria in excelsis oraz obszerny zbiór Sermones sapientu les, zawierający również kilka mów świeckich. Do wybitnych pię nastowiecznych polskich autorów kazań należeli też między inn: mi - Mikołaj z Błonia, kaznodzieja dworski Władysław Jagiełły, oraz teolog Jakub z Paradyża. W niewielkim stopniu omawiana tematyka pojawia się w z, chowanych zabytkach literatury świeckiej polskiego średniowi cza. Wymienić tu można nieliczne polskie i łacińskie wiersze m łosne i, jako jedyny zachowany zabytek tego rodzaju, tak zwar cantiiena inhonesta, piosenkę z początku XV wieku, reprezentuj, ca bogaty zapewne gatunek ludowych piosenek o treści erotyczne Twórczość z kręgu kultury dworskiej jest reprezentowana prz< znaną z przekazu Kroniki wielkopolskiej historię o Walterze i Hę gundzie, daleko idącą przeróbkę tematu dość popularnego w z, chodniej Europie. Skorzystałem również ze źródeł etnograficznych. Trzeba je' nak pamiętać, że we wszystkich wypadkach, ale szczególnie w o' niesieniu do tematyki tej pracy, należy do nich podchodzić ; szczególną ostrożnością. Kilkaset lat, dzielące moment spisan relacji od epoki średniowiecza, to długi okres, nawet jak na st tyczną z zasady tak zwaną kulturę ludową. Bez weryfika( w źródłach pisanych często nie można stwierdzić, jak daleko si gaj ą wpływy moralności chrześcijańskiej. Można wprawdzie prz jąć zasadę, że zwyczaje lub poglądy, stojące w sprzeczności z n uczaniem Kościoła, stanowią relikt czasów przedchrześcijańskie jednak jest to przesłanka zbyt wątła, by móc korzystać z ni w badaniach naukowych. Poza tym w przypadku stwierdzenia zgodności normy ludowej z chrześcijańską bez pomocy źródeł pi- sanych jest praktycznie niemożliwe ustalenie, czy u jej podstaw leżą stulecia działalności kościelnej, czy tradycja pogańska. Nale- ży więc przyjąć opinię Henryka Łowmiańskiego, który pisał w od- niesieniu do pierwotnej religii Słowian: "Retrogresywne wywody etnograficzne pozbawione oparcia historycznego stanowią [...] wtręt mylący czytelnika"19. Inną trudność przedstawiają relacje z obszarów mieszanych etnicznie. W ich wypadku istnieje zagro- żenie nieuprawnionego przenoszenia obserwacji dotyczących jed- nej grupy na drugą. Mimo to wypada jednak przyznać, że odwo- ływanie się do etnografii okazało się w analizie omawianej tematyki nieuniknione. Było tak zwłaszcza podczas prób rekon- strukcji norm seksualnych, obowiązujących przed przyjęciem chrześcijaństwa. 19 H. Łowmiański, Religia Słowian i jej upadek (w. VI-XII), s. 67. SEKSUALNOŚĆ CZŁOWIEKA W FILOZOFII, TEOLOGII I PRAWIE KANONICZNYM ZACHODL DO SCHYŁKU ŚREDNIOWIECZA Etos seksualny średniowiecza był wynikiem chrześcijańskie^ charakteru ówczesnej filozofii oraz kościelnej proweniencji el intelektualnych. Na rozwój tej filozofii, jak i na mentalność eli znaczący, a w pewnych wypadkach wręcz decydujący wpływ mia] źródła niechrześcijańskie - tak antyczne (greckie i rzymskie jak i wywodzące się z podłoża germańskiego, celtyckiego i słi wiańskiego. A. Filozofowie antyczni i seksualność Spośród filozofów antycznych, którzy wywarli najwięks2 wpływ na zachodnią moralność seksualną okresu średniowiecz; wymienić należy: Platona (poznawanego zresztą głównie za pi średnictwem neoplatonizmu), Arystotelesa oraz stoików. Pogiąć Platona na kontakty seksualne były dość dwuznaczne. W Uczc przypisywał im wartość pozytywną jako przejawowi miłości i el mentowi wiecznych poszukiwań przez człowieka harmonii międli ciałem i duszą!. Z drugiej strony z Państwa wyłania się negatywr obraz seksualizmu, który odciąga człowieka od umiłowania m; drości i chwyta w pułapkę zmysłowości, z której trudno się w 1 Platon, Uczta, 189A-193E; 198A-D. rwać. Jego jedynym dopuszczalnym zastosowaniem miała być pro- kreacja w ramach małżeństwa. Tylko jako "produkt uboczny" tego celu moralnie akceptowalna jest przyjemność seksualna. Poza tym wszelkie celowe doświadczanie tych przyjemności spotkało się z surowym potępieniem Platona, podobnie jak homoseksu- alizm. Stanowił on szczególne zło: po pierwsze dlatego, że jest ukierunkowany wyłącznie na przyjemność, po drugie dlatego, że jest "niezgodny z naturą" (określenie to później zrobiło dużą ka- rierę)2. Właśnie owo niechętne podejście do seksu zostało przejęte przez Plotyna i innych neoplatonistów, a za ich pośrednictwem znalazło oddźwięk w nauczaniu Ojców Kościoła. Arystoteles zajmował się zagadnieniami seksualnymi w kon- tekście dyskusji o etycznej stronie przyjemności. Przyjemności nie były według niego wartością samą w sobie. Zwłaszcza te o chara- kterze cielesnym, jako wspólne dla ludzi i zwierząt, nie mogły należeć do wyższych wartości życia ludzkiego. Szczególnie kryty- cznie odnosił się do pożądania seksualnego, gdyż pobudzało ono całe ciało, a nie tylko poszczególne jego części3. Podobnie jak na przykład głód, było uczuciem niższego rzędu, ponieważ rozum grał w nim znikomą albo zgoła żadną rolę. Arystoteles nie potępiał mi- łości jako takiej. Krytycznie odnosił się jedynie do miłości zmysłowej, której jednym z przejawów była aktywność seksualna. Przychylnie natomiast traktował miłość chłodną, racjonalną i aseksualną4. Znaczący wpływ na myśl późniejszego średniowiecza wywarły poglądy Arystotelesa na fizjologię człowieka. Filozof, w przeci- wieństwie do Hipokratesa i jego zwolenników, kładł nacisk na fizjologiczne różnice między mężczyznami i kobietami, przy czym te drugie stawiał wyraźnie niżej. Zarazem jednak, paradoksalnie, traktował jednych i drugie jako reprezentantów tej samej płci, tyle że kobieta była - w wyniku słabości nasienia ojca niejako nie w pełni ukształtowanym mężczyzną. Żeńskie organy płciowe uważał za "wywrócone do wewnątrz" organy męskie. Był zdania, 2 Platon, Państwo, 329C; 458C-E, Prawa, 636B-C; 836A-C; 839A-B. 3 Arystoteles, Etyka Nikomachejska, 3, 10, 18; 7, 11, 52. 4 Arystoteles, Retoryka, l, 11, 1370. 20 że do zapłodnienia wystarczy tylko męskie nasienie. Hipokrat( czycy natomiast sądzili, że zapłodnienie następuje w wyniku zet nięcia się dwóch rodzajów spermy - męskiego i kobiecego. C relacji między nimi miała zależeć płeć potomstwa5. Poglądy szko hipokratejskiej dominowały w medycynie późnego antyku i wcze niejszego średniowiecza, aż do ponownego "odkrycia" Arystotele na przełomie XII i XIII wieku. Stoicyzm, będący najbardziej znaczącą hellenistyczną szko filozoficzną, także zajmował negatywne stanowisko wobec seks Stoicy w ogóle odmawiali przyjemnościom większego znaczeni Jeden z nich, Sekstus, przyrównał je nawet do włosów pod pach czegoś tak banalnego, że nie wartego większego zainteresowani; Zdaniem Zenona (około 334-262 p.n.e.), celem mądrego człowie] powinno być unikanie tak przyjemności, jak i przykrości. St; uwolnienia od przykrości (apatheia) był jednak czymś innym r zobojętnienie. Polegał na swego rodzaju "wzniesieniu się" pon, zwykłe doznania fizyczne, wynikającym z kontroli umysłu n, namiętnościami. Stoicy uznawali stosunki seksualne za rzecz TT. rainie obojętną, ale sądzili, że tracenie na nie czasu nie jest w] ściwe dla mędrca. Należało raczej strzec się wszelkich tego ty] niskich zainteresowań, poza niezbędnym minimum. Unikanie { kuś obowiązywało także w małżeństwie: pożądanie własnej żo: było równie złe, jak pożądanie cudzej; mędrzec nawet nie powini się podniecać widokiem własnej żony nagiej. Takie podejście i ciągało za sobą automatycznie promowanie wartości dziewictw; Mimo to Zenon postulował akceptację wolnej miłości, co powin rozwiązać problem cudzołóstwa. Gdy mądry człowiek kontroli swoją seksualność, swoboda obyczajów nie doprowadza do rozw złości i orgii. Z tego samego powodu Zenon był zwolennikiem pi; licznego chodzenia nago8. Jego następcy byli odmiennego zdania. Sądzili, że życie seks alne tak w małżeństwie, jak i poza nim, wymaga ścisłych ure^ 0 J. Cadden, Meanings ofSex Difference in the Middle Ages, s. 18, 19, 23- 6 Sekstus, Przeciw matematykom, 9, 73. 7 J. M. Rist, Stoic Philosophy, s. 45. 8 Tamże, s. 66. Iowań i kontroli. Dezaprobata stoików dla współżycia cielesnego wynikała z podobnego jak u Arystotelesa przeświadczenia, że rozum nie bierze udziału w akcie seksualnym. Także miłość stoicka odpo- wiadała w przybliżeniu dzisiejszemu pojęciu miłości platonicznej9. Nauczanie stoików na temat moralności seksualnej i jej stosunku do celów ludzkiego życia zyskało na przełomie er sporą popular- ność wśród elit intelektualnych cesarstwa rzymskiego. Wywarło też duży wpływ na poglądy myślicieli, wywodzących się z młodej religii chrześcijańskiej. B. Poglądy na seksualność we wczesnym chrześcijaństwie Tematyka seksualna zajmowała stosunkowo niewielkie miej- sce w nauczaniu Jezusa. Seks małżeński stanowił jedynie część agape, uczucia, jakie powinno łączyć małżonków, i które ma w ich związku decydujące znaczenie10. Dość wyraźny był zakaz powtór- nego małżeństwa za życia poprzedniego współmałżonka, z wyjąt- kiem małżeństwa nieważnego". W kilku miejscach Ewangelie po- tępiają porneia. Słowo to, w polskich przekładach oddane jako "wyuzdanie" lub "nierząd", było, jak się wydaje, używane w kilku różnych znaczeniach, najczęściej dla określenia współżycia z pro- stytutką i cudzołóstwa12. W przeciwieństwie do tradycyjnego pra- wa żydowskiego, które uważało cudzołóstwo za przestępstwo pub- liczne i nakazywało za nie karę śmierci, Jezus uważał je za poważny występek, ale czysto moralny, wymagający wyłącznie moralnych sankcji13. Uważany przez Jamesa Brundage'a za jed- nego z najważniejszych przedstawicieli rygorystycznego nurtu moralności wczesnochrześcijańskiej św. Łukasz przytoczył w swo- jej Ewangelii szereg zdań, które sugerują mniej lub bardziej 9 Tamże, s. 81-96. 10 Mt 9, 6-9; Mk 10, 6-8. 11 Mt 9, 6-9; Mk 10, 9-12; Łk 16, 18. 12 B. Malina, Does "Porneia" Mean Fornication? s. 10-17. 13 Kpł 20, 10; Pwt 22, 22-24; J 8, 3-11. 22 otwarcie, że małżeństwo może stanowić barierę na drodze do zb wienia, na przykład: "Jeśli ktoś przychodzi do Mnie, a nie n w nienawiści swego ojca, matki, żony [...] to nie może być moi uczniem"; "[...] ci, którzy okażą się godnymi przyszłego świa i zmartwychwstania, nie będą się ani żenić, ani wychodzić za m. [...]"14. Później do tych cytatów chętnie odwoływali się zwolennii wprowadzenia obowiązkowego celibatu duchownych. Spośród pierwszej generacji myślicieli chrześcijańskich najwię sze zasługi w rozwoju doktryny seksualnej ma niewątpliwie Ś1 Paweł. Znajdował się on prawdopodobnie pod wpływem stoic zmu. Być może wynikało to z faktu, że rodzinne miasto apostoł Tars, było silnym ośrodkiem tej filozofii. Brundage zalicza go wr, ze św. Łukaszem do głównych rygorystów młodej religii15. Paw podzielał stoicką niechęć do przyjemności seksualnych i przek nanie, że człowiek powinien się im w miarę możności opiera Odrzucał jednak bardzo istotną ideę stoików, że seks jako ta jest neutralny moralnie. Dla niego seksualizm jest głównym źró łem grzechu i stałą przeszkodą w życiu chrześcijańskim. Wyda się, iż jego "stoickie" przekonanie, że pogoń za wszelkimi przyj mnościami cielesnymi nie powinna zaprzątać uwagi człowiek wiązało się w znacznej mierze z przeświadczeniem o bliskim ko cu świata i powtórnym przyjściu Chrystusa. Dlatego chrześcijan powinien raczej przygotowywać się do nadchodzącego dnia sąd a nie gonić za marnościami16. Paweł wielokrotnie rzucał gron na popełniających występki seksualne: nierządników, cudzołożi ków, rozwiązłych (czyli uprawiających seks dla przyjemności), h moseksualistów i prostytutki17. Zdecydowanie najlepsza dla chrz ścijanina byłaby całkowita abstynencja seksualna. Jeśli jedni ktoś nie był w stanie oprzeć się pokusom cielesnym, powini< raczej wstąpić w związek małżeński. "Lepiej jest bowiem ż w małżeństwie, niż płonąć"18. Dzięki temu stosunki małżeńsk 14 Łk 14, 26; 20, 35; poza tym 14, 20; 18, 29. 15 J. Brundage, Law, Sex and Christian Society in Medieual Europę, s. i 16 Tamże, s. 60. 17 l Kor 6, 9; l Tym l, 10; l Tes 4, 3-7. 18 l Kor 7, 8. mogły stać się dla osób słabszych duchem środkiem do zbawienia. Mimo tego pozytywnego charakteru małżeństwa, Paweł zdecydowa- nie odradzał je wdowom i wdowcom. Stanowczo przeciwny był rozwodom, a w ostateczności dopuszczał jedynie separację. Robił tu zresztą jeden wyjątek, mianowicie dla małżeństwa, w którym jedna strona jest niewierząca19. Kolejny etap formowania się chrześcijańskiego etosu seksual- nego stanowiły czasy Ojców Kościoła. Różne odłamy wczesnego chrześcijaństwa miały różne poglądy na kwestie seksualne. Jedna ze skrajnych opinii głosiła całkowitą swobodę seksualną chrześci- jan, których nie powinny krępować żadne zakazy i ograniczenia. Wyznawali ją zwolennicy Bazylidesa i Karpokratesa oraz dość zagadkowa sekta nikołaitów. Na drugim biegunie lokowali się ci, którzy odrzucali wszelką aktywność seksualną, także w małżeń- stwie. Szczególną popularność zyskała ta idea w II wieku. Opo- wiadali się za nią zwłaszcza marcjoniści i montaniści oraz kręgi judeochrześcijańskie. Owa wrogość wobec życia płciowego brała się być może stąd, że esseńczycy, z których wywodziła się część judeochrześcijan, identyfikowali yezer, ducha zła, z instynktem seksualnym20. Niektórzy, jak św. Justyn Męczennik (pierwsza po- łowa II wieku), posuwali się do stawiania jako wzoru do naślado- wania młodzieńca, który kazał się wykastrować dla uwolnienia od pokus cielesnych21. Wykastrował się też Orygenes (około 187- -253). Niechęć do seksu wiązała się zwykle z silną mizoginią. Widać ją zwłaszcza w wypowiedziach Orygenesa i Tertuliana (oko- ło 150-240). Większość akceptowała jednak małżeństwo i stosunki cielesne między małżonkami, chociaż chętnie ograniczano je do zadań prokreacyjnych, powołując się niekiedy otwarcie na poglądy stoi- ków22. Jeden z ważniejszych utworów tego okresu, Didache, czyli 19 l Kor 7, 10-15. 20 E. Peterson, Fruhkirche, Judentum wid Gnosis, s. 230. 21 Św. Justyn Męczennik, Apologia, l, 29. 22 Na przykład Klemens Aleksandryjski w Pedagogu cytował stoika Mu- zoniusza dla poparcia tezy, że seks dla przyjemności jest sprzeczny ze spra- wiedliwością, prawem i rozumem. 24 nauka 12 apostołów, zawiera pochwałę miłości między męże i żoną, która jest podstawą chrześcijańskiego małżeństwa. M; żonkowie powinni umacniać więzy wzajemne, gdyż tylko dzię miłości mogą znaleźć zbawienie. Ważnym elementem tych w: zów była obustronna wierność seksualna. Anonimowy aut przestrzegał kobiety, aby nie nosiły prowokujących strojów, v, stawiając obcych mężczyzn na groźbę pożądania cielesnego Wartości małżeństwa bronił też Klemens Aleksandryjski. Gło pogląd, że dziewictwo nie zasługuje na pochwałę, jeśli wynika v łącznie z pogardy dla małżeństwa. Życie seksualne pary, ogi niczone wyłącznie do prokreacji, nie niesie za sobą żadnej n czystości i nie powoduje konieczności oczyszczenia. Pod t} względem Klemens stanowił wyjątek wśród swoich współcz< nych24. Ojcowie z pierwszych trzech wieków dopuszczali, choć niech nie, separację w wypadku cudzołóstwa jednej ze stron, ale si nowczo odrzucali możliwość zawarcia powtórnego małżeństv Małżeństwa duchownych były w tym czasie powszechne i m; kto się im sprzeciwiał. Jedynym znanym przypadkien podjęi zdecydowanej akcji w celu zmiany tego stanu rzeczy był syn w Elwirze na początku IV wieku. Narzucał on surowe zasa etyki seksualnej. Między innymi po raz pierwszy w dziejach chr: ścijaństwa wprowadzono obowiązkowy celibat duchownych, ob mujący nawet zakaz mieszkania pod jednym dachem z kobieta służącymi25. Wprawdzie brakuje jakichkolwiek danych potwi dzających, że postanowienia z Elwiry były wdrażane w żyć a część historyków w ogóle odmawia im autentyczności, jedn dla wielu myślicieli chrześcijańskich długo stanowiły one niei ścigły wzór. Wydaje się, że u ich podstaw stało przekonanie o : tualnej nieczystości powodowanej przez współżycie. W Elwirze : broniono też tak zwanych małżeństw duchowych. Ta prakty 23 Didache, l, 8. 24 J. Danielou, H. I. Marrou, Historia Kościoła, t. I: Od początków r. 600, s. 108. 25 Synod z Elwiry, kań. 18, 27, 33, 65, cyt. za: J. Brundage, Law, i s. 69, 70. polegała na wspólnym życiu w czystości ascetów lub duchownych i poświęconych Bogu dziewic. Mimo licznych krytyk ze strony władz kościelnych rozwijała się ona bujnie od III wieku. C. Czasy św. Augustyna i św. Hieronima Ogromną zmianę w życiu Kościoła stanowiła najpierw legali- zacja, a potem uznanie chrześcijaństwa za religię państwową ce- sarstwa rzymskiego w IV wieku. Wcielono je tym samym w ramy rzymskiego systemu państwowego. W ślad za tym nastąpił dalszy gwałtowny wzrost liczby chrześcijan, zamożności Kościoła i jego wpływów. Rozwijał się ascetyzm i monastycyzm, a myśl kościelna stawała się coraz bardziej wyrafinowana intelektualnie26. Najwybitniejszym z filozofów chrześcijańskich tego okresu, który wywarł także znaczący wpływ na doktrynę seksualną, był św. Augustyn z Hippony (354-430). Jego zdaniem, pożądanie se- ksualne jest najgorszą i najbardziej nieczystą niegodziwością oraz najbardziej rozpowszechnioną formą ludzkiego nieposłuszeństwa wobec woli Bożej. Seks jest jedynym wśród cielesnych pożądań, które całkowicie i nieodwołalnie opanowuje rozum i wolną wolę człowieka27. Augustyn był głęboko przekonany o tym, że współży- cie cielesne jest samo z siebie złe i grzeszne. Przekazał to przeko- nanie większości myślicieli średniowiecznych, a nawet późniejszych. Być może miało ono korzenie w młodzieńczym manicheizmie Au- gustyna, który ukształtował w specyficzny sposób jego sposób my- ślenia, utrwalając w nim niechęć do złego świata, przeciwstawiane- go ciągle dobremu, choć surowemu Bogu28. Logiczną konsekwencją takiego sposobu postrzegania świata było przekonanie, że ideałem życia chrześcijańskiego jest życie w czystości. Augustyn zdawał sobie jednak sprawę z trudności, jakie się z tym wiążą. Wspominał w Wyznaniach, jak w młodości prosił Boga: "Daj mi czystość i umiar- 26 J. Danielou, H. I. Marrou, Historia Kościoła, s. 190, 191. 27 Św. Augustyn, Przeciw Julianowi, 4, 5, 35; 4, 14, 71. 28 P. Brown, Augustyn z Hippony, s. 47. 26 kowanie, ale jeszcze nie w tej chwili!"29 Mimo to głosił, że unikan seksu na ile to możliwe jest nakazem moralnym, nawet jeśli mi łoby się to wiązać z rozbudzeniem innych słabości, na przykh chciwości30. Nieczystość samego aktu seksualnego wiązała s w przekonaniu Augustyna z nieczystością rytualną i moralną g nitaliów. Twierdził on, że fizyczne źródło ludzkiego życia jest z razem fizycznym źródłem grzechu i skalania31. Augustyn bardzo pozytywnie odnosił się do instytucji me żeństwa. W rozprawie De bono conjugali zdefiniował trzy je; "dobra": proles (prokreację i chrześcijańskie wychowanie potor stwa), fides (wierność seksualną i wypełnianie wszelkich zobowi zań małżeńskich) i sacramentum (nierozerwalność węzła małże skiego). Ta definicja zyskała później dużą popularność. Ov pozytywną wartość małżeństwo ma jednak nie z powodu, a raczej pomimo elementu seksualnego. Współżycie w małżeństw jest robieniem dobrego użytku ze złej rzeczy. Dziewictwo je natomiast robieniem dobrego użytku z dobrej rzeczy. Dlate; małżeństwo jest niejako niższym rodzajem dobra niż pozost wanie w dziewictwie32. Moralność seksu małżeńskiego August; oceniał na podstawie intencji. Jeśli małżonkowie mieli na wzg] dzie wyłącznie spłodzenie potomstwa, nie popełniali grzechu. J śli myśleli o wzajemnej przyjemności, grzeszyli lekko. Jeśli je nak czynili jakiekolwiek zabiegi dla uniknięcia poczęcia - i grzech był ciężki33. Jeszcze dalej niż Augustyn w swej dezaprobacie dla sęk szedł inny z wielkich Ojców Kościoła, św. Hieronim (około 34 -419), który otwarcie mówił, że współżycie cielesne i zbawier wzajemnie się prawie wykluczają. Nawet w małżeństwie wspi życie jest złe i nieczyste. Dlatego chrześcijanin-małżonek powini go unikać na ile tylko może. Powoływał się przy tym na stoikó 29 Św. Augustyn, Wyznania, 8, 3, s. 230. 30 Św. Augustyn, O dobru wdowieństwa, 21, 26. 31 J. Brundage, Law, Sex, s. 81. 32 Św. Augustyn, O małżeństwie i pożądliwości, l, 7, 8; Przeciw Julianc 4, l, l; 4, 2, 9. 33 Św. Augustyn, O małżeństwie, l, 15, 17. zwłaszcza na Sekstusa. Cytował jego stwierdzenie, że "mężczyzna, który kocha zbytnio swoją żonę, cudzołoży"34. Dość powszechne było wśród Ojców Kościoła przekonanie, że współżycie małżeńskie powinno być ograniczone do pewnych okre- sów. Zakazywano go szczególnie podczas odbywania pokuty. Św. Cezariusz z Arłes nakazywał wstrzemięźliwość w okresie Wiel- kiego Postu, głównych świąt kościelnych, niedziel, okresów mie- siączki i ciąży35. Nikt z teoretyków kościelnych tego okresu nie twierdził, że małżeństwo może być sakramentem takim, jak chrzest czy eucharystia. Dla większości z nich cudzołóstwo (adulterium, rozumiane często w szerokim znaczeniu, także jako fornicatio) było jednym z poważniejszych występków seksualnych i niekiedy stanowiło podstawę do unieważnienia małżeństwa z prawem za- warcia przez stronę niewinną powtórnego związku. D. Wczesne średniowiecze W V wieku upadło ostatecznie cesarstwo zachodniorzymskie, zastąpione przez państwa sukcesyjne, tworzone przez plemiona germańskie. Część badaczy jest zdania, że wstrząsy polityczne tego okresu nie wywarły wpływu na doktrynę seksualną zachod- niego chrześcijaństwa. Bardziej wnikliwe badania wskazują jed- nak, że około V wieku dokonał się ogromny przełom, obejmujący całokształt etyki chrześijańskiej. Ukształtował on tę dziedzinę na wiele stuleci. Istotę owego przełomu Hubertus Lutterbach określił jako ar- chaizację (Rearchaisierung) myślenia i powrót do starotestamen- towej idei rytualnej czystości (kultische Reinheit). Znane z Nowego Testamentu napomnienia do zachowania czystości rozumiano nie w sensie etycznym, duchowym, ale kultowym. Uważano, że okre- 34 Św. Hieronim, Przeciw Jowinianowi, l, 13; l, 26; l, 28; l, 49. Szerzej na temat genezy tego powiedzenia i jego "historii" w średniowieczu por. P. Payer, The Bridling of Desire. Views of Sex in the Later Middle Ages, s. 118-123. 35 Św. Cezariusz z Arłes, Kazania, l, 12; 44, 3; 44, 7; 187, 4; 188, 3. 28 słone zachowania "same z siebie", niezależnie od intencji człowi ka, powodują jego skalanie. Uniemożliwia ono obcowanie z b stwem i wywołuje jego gniew. Szczególnie rozległa sfera tabu obe mowała zagadnienia związane z seksualnością36. W tym sposób myślenia między innymi należy szukać źródeł idei karania okr słonych zachowań seksualnych (na przykład cudzołóstwa, stosw ków homoseksualnych) przez władzę świecką. Władca zapobieg, w ten sposób wymierzeniu boskiej kary całemu swojemu państw i poddanym. Efektem zmiany były między innymi surowe pokut; nakładane za nieświadome nocne wytryski nasienia lub żaki przyjmowania komunii przez menstruującą kobietę37. Innym zn; czącym skutkiem powrotu do idei kultowej czystości był obowią kowy celibat duchownych. Współżycie seksualne duchownego, n, wet z własną żoną, zgodnie z tym sposobem myślenia powodowa jego kultowe skalanie i czyniło niegodnym odprawiania mszy. L giczną konsekwencją było wprowadzenie całkowitego zakazu ma żeństw duchownych - stosunki pozamałżeńskie były zabroniol wszystkim chrześcijanom. Pierwsze wysiłki w tym kierunku r alizowały szóstowieczne synody w państwie Franków38. Głównym środkiem rozpowszechniania nowych koncepcji etyc nych stały się tak zwane penitencjały, czyli księgi pokutne. By to mniej lub bardziej szczegółowe wykazy możliwych grzechó oraz pokut, nakładanych za ich popełnienie. Popularność penite: cjałów wiązała się z rozpowszechnieniem się praktyki indywid' alnej, wielokrotnej spowiedzi. Zastąpiła ona dawny zwyczaj je norazowego publicznego wyznawania grzechów, który zani. zupełnie do wieku DC39. Najbardziej charakterystycznym przej wem nowego podejścia do seksualności osób świeckich była te: dencja do ograniczania współżycia przez zakazanie go w pewnyc okresach. Zakazy te dzieliły się na kilka grup: związane z fizj logią kobiety (okres menstruacji, ciąży i po połogu), z cyklem : 36 H. Lutterbach, Sexualitat im Mittelalter. Eine Kulturstudie anhand ui Bufibuchern des 6. bis 12. Jahrhunderts, s. 20-22. 37 Tamże, s. 80-96. 38 Tamże, s. 220-223. 39 M. D. Knowles, D. Obolenski, Historia Kościoła, t. II: 600-1500, s. L turgicznym (wielki post, adwent, święta kościelne itp.) i inne (na przykład okres od świtu do zmroku, trzy dni po ślubie, trzy do siedmiu dni przed i po przystąpieniu do komunii). Brakuje jakich- kolwiek danych mówiących, na ile wszystkie te zakazy były fa- ktycznie przestrzegane i jaki wpływ wywarły na poglądy ludzi, którzy przystępowali do spowiedzi u księży korzystających z owych poradników. Nie należy chyba jednak przeceniać tego aspektu. Odnośnie do prawa kościelnego w interesującej nas dziedzinie należy wymienić dwie istotne innowacje. Pierwszą było radykalne rozszerzenie pojęcia kazirodztwa (incestus), nie tylko na dalszych krewnych i powinowatych, ale nawet na rodziców chrzestnych i ich rodziny. Również to Hubertus Lutterbach uważa za skutek rozpowszechnienia idei rytualnej czystości40. Drugą stanowiła koi- talna teoria małżeństwa, głoszona przez arcybiskupa Hinkmara z Reims (845-882). Hinkmar nie negował wywodzącej się z prawa rzymskiego zasady zawarcia małżeństwa przez wyrażenie obu- stronnej zgody. Uważał jednak, że ślub, po którym nie nastąpiło współżycie seksualne małżonków, nie ma mocy wiążącej41. Teoria koitalna była zupełną nowością w prawie kościelnym. Uważa się ją za przykład wpływu na doktrynę kościelną poglądów i praktyk ludów germańskich, które właśnie skonsumowaniu związku przy- pisywały decydującą rolę w nadaniu mu charakteru wiążącego. Zainteresowania wczesnośredniowiecznych kanonistów koncen- trowały się na tematyce innej niż seksualna, która zajmowała znikomą część ówczesnych kolekcji kanonicznych. Wyjątkiem był opat Regino z Priim (początek X wieku), który poświęcił jej sporo miejsca w drugiej części swoich Dwóch ksiąg dotyczących spraw synodalnych i dyscypliny kościelnej. I on nie wniósł tu wiele no- wego. Spośród współczesnych wyróżniało go przykładanie znacz- nej uwagi do gwałtu (raptus; rozumiano pod tym pojęciem także uprowadzenie kobiety wbrew woli jej rodziny), homoseksualizmu i masturbacji42. 40 H. Lutterbach, Sexualitat im MUtelalter, s. 172-195, 217-220. 41 J. Brundage, Law, Sex, s. 136. 42 Tamże, s. 172, 173. 30 E. Tak zwana reforma gregoriańska Kościoła a rozwój doktryny seksualnej Wiek XI jest określany jako czas wielkiej reformy Kościół, Zarazem był to okres ożywienia gospodarczego i intelektualneg które położyło podwaliny pod tak zwany renesans XII wieku. N rozwijające się prawo kanoniczne znaczący wpływ miało odrodzi nie prawa rzymskiego, które za pośrednictwem kodeksu Justynii na zaczęło od końca XI wieku zdobywać coraz większą popula ność na Zachodzie. Najpierw w Bolonii, a potem w innyc ośrodkach rozwinęło się jego nauczanie. Główną ideą reformat' rów było odrodzenie Kościoła przez oderwanie go od tworzącyc się struktur feudalnych i wzmocnienie jego wewnętrznej spójnoś przez narzucenie surowych zasad moralnych, często wówczas ij norowanych. Podstawowym narzędziem, które miało im umożl wić osiągnięcie tych celów, a nam pozwala dziś śledzić ich pogląd: były kolekcje kanoniczne. Najważniejsze z nich, to: Dekret Bu charda z Wormacji (początek XI wieku), anonimowa Kolekcja w "i tytułach (połowa XI wieku) i trzy dzieła Iwona z Chartres (koni< XI wieku): Decretum, Collectio tripartita i Panormia. Ich cele: było wzmocnienie władzy papieskiej i poprawa dyscypliny koście nej przy jednoczesnym respektowaniu dotychczasowej tradyc; Poza tym autorzy kolekcji, zwłaszcza Iwo z Chartres, starali si aby dzięki ujęciu możliwie szerokiego spektrum problemów k dzieła mogły zastąpić dotychczasowe, przestarzałe43. Ważne miejsce w reformatorskich staraniach zajmowała tem tyka seksualna. Powszechny celibat duchownych był dotychcz; traktowany jako ideał, do którego należy dążyć, ale który niek niecznie musi odpowiadać rzeczywistości. Reformatorzy żąda^ aby stał się on obowiązkiem. Na powstanie tej idei wpłynęły dw jakie przyczyny - praktyczne i doktrynalne. Praktyczne, to k nieczność przeciwstawienia się tendencji do traktowania własnoś kościelnej jako prywatnego majątku, dziedziczonego z pokolenia i 43 A. Vetulani, Dekret Gracjana i pierwsi dekretyści w świetle nowe, źródła, s. 19. pokolenie. W wielu diecezjach i parafiach bowiem wytworzyły się prawdziwe dynastie biskupów, proboszczów lub kanoników44. Po- za tym - co podkreślali chętnie reformatorzy - żonaci księża często woleli zużywać dochody kościelne na utrzymanie rodziny niż na potrzeby Kościoła. Względy doktrynalne, na które się po- woływano, to wspomniane wyżej przekonanie o rytualnej nieczy- stości, powodowanej przez współżycie seksualne. Zwolennicy re- formy domagali się przestrzegania zaostrzonych norm zachowań seksualnych również przez ogół wiernych. Reformatorzy przywią- zywali też dużą wagę do prawa małżeńskiego. Czynili intensywne starania w celu powszechnego zaakceptowania modelu małżeń- stwa, na który składały się zasady: monogamii, nierozerwalności, dobrowolności, egzogamii, ścisłej kontroli kleru nad życiem seksu- alnym pary oraz sformalizowania (chodziło o wyeliminowanie konkubinatu)45. Te zasady wywoływały zdecydowany sprzeciw, zwłaszcza ze strony wielkich rodów, które traktowały małżeństwo jako jedną z form prowadzenia własnej polityki, aranżując je we- dług własnej woli i w razie potrzeby rozwiązując. Mężczyźni dla własnej wygody byli niechętni ograniczaniu konkubinatu. Mi- mo protestów, reformatorom udało się jednak rozpowszechnić swoje idee. Stopniowe przyjmowanie kościelnej doktryny małżeń- skiej w XII wieku łączyło się ze zmianami potocznych poglądów na standardy zachowań seksualnych. Zdaniem Georgesa Dub/ego nie jest przypadkiem, że właśnie w tym okresie pojawiły się sym- ptomy miłości romantycznej. Rozwijająca się wówczas tak zwa- na miłość dworska tonowała porywy młodych mężczyzn, które nie mogły znaleźć ujścia w ściśle limitowanym życiu małżeńskim i seksualnym46. Jednym z czołowych orędowników wprowadzenia obowiązko- wego celibatu był św. Piotr Damiani. W swojej twórczości poświę- cił wiele miejsca na opisy obrzydliwości życia małżeńskiego księ- 44 C. Brooke, The Gregorian Reform in Action: Clerical Marriage in En- gland 1050-1200, s. 10, 11. 45 G. Duby, Die Frau ohne Stimme. Liebe und Ehe im Mittelalter, s. 8. 46 G. Duby, Rycerz, kobieta i ksiądz. Małżeństwo w feudalnej Francji, s. 295. 32 ży. Zapewne w równym stopniu wyrażał osobiste przekonania, ja i starał się zniechęcić swoich duchownych czytelników do zakł; dania rodziny. Przy okazji spopularyzował użycie terminu "nik< laityzm" na określenie małżeństw kleru, które uważał za rodź; herezji. Działalność Damianiego i innych działaczy ruchu refo: matorskiego doprowadziła do wytworzenia się atmosfery ogóln: nieprzyjaznej wobec żonatego duchowieństwa i jego rodzin. O początku XI wieku zwiększyła się liczba uchwał synodów loka nych, skierowanych przeciwko "nikolaityzmowi". Ukoronowanie] całej akcji były dekrety ogłoszone na drugim soborze laterański] w 1139 roku. W ich myśl wszelkie małżeństwa zawarte prz< duchownych o wyższych święceniach (subdiakonów, diakonó i księży) były uznane za nieważne, a żonaci duchowni o niższyc święceniach tracili beneficja i przywileje stanowe (przede wszys kim podległość wyłącznie prawu i sądom kościelnym, zwolnień ze świadczeń na rzecz państwa itp.)47. Oporni mieli być składa] z urzędów i beneficjów, wierni zaś nie mogli uczestniczyć w 01 prawianych przezeń nabożeństwach. Ofiarą dekretów latera] skich padły też dzieci duchownych, które sprowadzono do status bastardów, niezdolnych do wstępowania w szeregi kleru, a wedh niektórych nawet do małżeństwa. Postanowienia soboru zosta następnie zatwierdzone przez synody lokalne i w ten sposób ce] bat stał się przymusowy w całym zachodnim chrześcijaństwi chociaż protesty trwały jeszcze długo i przybierały nieraz gwa towne formy, z rękoczynami włącznie48. Wśród chrześcijańskich myślicieli przełomu XI i XII wieku w jatek w podejściu do miłości cielesnej stanowiły poglądy Piot] Abelarda (1079-1142). Skłaniał się on do twierdzenia, że przyjer ności zmysłowe i ich pragnienie są zjawiskiem naturalnym i dl tego nie są czymś złym. Zło, podobnie jak dobro, było określenie intencji, z której wywodzi się postępowanie obojętne samo w sobi Jakościowa ocena poszczególnych czynów wiązała się wyłączn 47 Por. H. E. Feine, Kirchliche Rechtsgeschichte, I Bd.: Die katholisc Kirche, s. 393, 394. 48 J. Brundage, Law, Sex, s. 217-220. z przypisywaną im intencją. Grzechem nazywał zezwolenie na to, co się nie godzi, czyli lekceważenie Boga (contemptus Creatoris)*9. Skoro doznania seksualne są naturalne, a więc pochodzą od Stwórcy, to ich pragnienie nie stanowi lekceważenia Go, zatem nie jest grzechem. Podobne poglądy głosił Hugo ze św. Wiktora (zm. 1141). Uważał on stosunki seksualne za istotę miłości mał- żeńskiej wraz z przywiązaniem i wiernością. Według niego współ- życie ma wspierać i rozwijać związek uczuciowy, jaki powinien łączyć małżonków. Przestrzegał ich jednak przed nieumiarkowa- nym zaspokajaniem swoich potrzeb seksualnych i zachęcał do pra- ktykowania wstrzemięźliwości tak, aby podporządkować uciechy zmysłowe prokreacji50. W tym samym czasie bujnie rozwijała się mistyka, związana szczególnie z zakonem cystersów. Jej najwybitniejszym przedsta- wicielem był św. Bernard z Clairvaux (1091-1153). Twierdził on, że miłość ludzka jest od początku z konieczności samolubna i cie- lesna. Człowiek bowiem jest zrodzony z cielesnego pożądania, któ- re towarzyszy mu przez całe życie. Dąży on cały czas do zreali- zowania swoich pożądań, a kiedy tego dokona, pojawiają się następne. W rezultacie nigdy nie może osiągnąć szczęścia. To dą- żenie jest jednak pozytywne, gdyż stanowi przejaw pragnienia całkowitego dobra. W tej sytuacji, według Bernarda i innych mi- styków, tym, co pozwala osiągnąć szczęście, jest wyłącznie rezyg- nacja ze wszystkich pożądań, także (a raczej zwłaszcza) tych o charakterze erotycznym, i skierowanie się ku jedynemu pełne- mu dobru, czyli ku Bogu51. Mimo krytycyzmu wobec cielesnych pragnień Bernard daleki był od deprecjonowania seksu - kon- kretnie seksu małżeńskiego. Sądził, że może on odgrywać pozy- tywną rolę, nawet jeśli bezpośrednio nie służy płodzeniu potom- stwa. Może mianowicie stanowić dopuszczalne i nie zagrażające zbawieniu duszy ujście dla popędów, które inaczej doprowadziłyby ludzi do rozwiązłości, kazirodztwa i homoseksualizmu52. 49 J. Legowicz, Historia filozofii średniowiecznej Europy zachodniej, s. 319. 50 J. Brundage, Law, Sex, s. 197, 198. 51 E. Gilson, Duch filozofii średniowiecznej, s. 261-263. 52 J. Brundage, Law, Sex, s. 197. 34 W sumie w okresie wielkiej reformy Kościoła oficjalne pode ście do życia seksualnego rozwijało się dwutorowo. Z jednej stron wyraźne było złagodzenie stanowiska wobec seksu małżeńskiego który akceptowano na coraz większą skalę, czasem nawet wykrs czając poza tradycyjne redukowanie jego zadań do czystej prokn acji. Jednocześnie zdecydowanie dążono do jak najskuteczniejszi penalizacji seksu pozamałżeńskiego, chociaż nie zawsze były 1 wysiłki uwieńczone powodzeniem. Zarazem zdelegalizowano cai życie seksualne duchownych. Okres ten był też czasem nowyc idei na temat natury związków emocjonalnych i fizycznych miedz mężczyzną i kobietą, które określa się niekiedy jako "nową uczi ciowość (emotywność)"53. Jednym z jej przejawów była sfera ta zwanej miłości dworskiej. Kontrowersje wokół problemu seksu znajdowały czase] oddźwięk w dość niespodziewanych dziedzinach, na przykła w dyskusji na temat niepokalanego poczęcia Maryi. Sw. Bemai był zdecydowanie przeciwny tej idei. W uzasadnieniu powoływ, się na augustiański pogląd, że grzech pierworodny jest przekaz: wany w drodze współżycia cielesnego, ponieważ ten akt jest p wodowany pożądliwością, a zatem w pewnym sensie grzeszn: Stąd nie jest godny bycia przedmiotem kultu54. Tak postawior problem rozwiązał św. Tomasz z Akwinu, głosząc, że grzech pie worodny polega na braku łaski, a nie na przekazywaniu "grzes ności" jak choroby, drogą płciową. Kontrowersje wokół niepokal nego poczęcia trwały jednak aż do końca XV wieku. F. Zagadnienia seksualne w prawie kanonicznym Około roku 1140 włoski kanonista Gracjan opracował dzie nazwane Concordia discordantium canonum (Pogodzenie niezgoi nych kanonów). Od wcześniejszych prac tego typu różniło je z 53 T. Borawska, K. Górski, Umysłowość średniowiecza, s. 68, 69. Autor wiążą jej początek zwłaszcza ze związkiem Abelarda i Heloizy. 54 M. D. Knowles, D. Obolenski, Historia Kościoła, s. 188. stosowanie metody dialektycznej, dzięki której autor mógł pogo- dzić ze sobą setki wcześniejszych kościelnych decyzji w najróżniej- szych sprawach, jakie nawarstwiły się w ciągu wieków i często sobie przeczyły. Gracjanowi udało się stworzyć z nich - po do- daniu własnego komentarza - stosunkowo spójną całość. Dzięki temu Dekret - gdyż pod taką nazwą jest szerzej znane to dzieło, stał się na długo podstawą prawa kanonicznego. Zdaniem części uczonych, dopiero od czasów Gracjana prawo kanoniczne zaczyna być oddzielną dyscypliną nauk prawniczych55. Problemom seksual- nym i małżeńskim jest poświęcone dziesięć kauz (rozdziałów) dru- giej części Dekretu, określanych czasem jako Tractatus de matri- monio (Traktat o małżeństwie). Doktrynę małżeńską Gracjan opierał na nauczaniu św. Augu- styna o trzech dobrach małżeństwa. Uważał, że jest ono częścią prawa naturalnego, ustalonego przez Boga06. Małżeństwo docho- dziło do skutku w następstwie dwuetapowego procesu. Zapocząt- kowywała je wymiana słów, symbolizujących zgodę stron na po- ślubienie, a dopełniało skonsumowanie seksualne. Jeśli wystąpił tylko jeden z tych elementów, małżeństwo nie było zawarte, zna- czenie miało jednak współżycie, przekształcające związek w "sa- krament" i czyniące go nierozerwalnym57. W ten sposób Gracjan stał się czołowym obrońcą koitalnej teorii małżeństwa, chociaż formalnie starał się pogodzić teorię koitalną i konsensualną (czyli przyznającą decydujące znaczenie w formowaniu małżeństwa obo- pólnej zgodzie) i twierdził, że nie wykluczają się one, ale uzupeł- niają. Chociaż przywiązywał tak dużą wagę do roli seksu w kształ- towaniu związku małżeńskiego, opowiadał się za jego ścisłym limitowaniem. Osoby, biorące ślub dla zaspokojenia przyjemności cielesnych, określał za św. Augustynem i Hieronimem jako "du- chowych" rozpustników58. Nie mówił nic o miłości małżeńskiej, ale kilkakrotnie podkreślał rolę uczucia małżeńskiego. Pod tym za- 05 A. Vetulani, Dekret, s. 28; J. Brundage, Law, Sex, s. 229. 06 C. 32 q. l c. 10; C. 32 q. l c. 11; D. l c. 7. Fragment na temat Gracjana według J. Brundage, Law, Sex, s. 229-255. 57 C. 27 q. 2 c. 2; C. 27 q. 2 c. 29; C. 27 q. 2 c. 45; C. 27 q. 2 c. 33, 34. 58 C. 32 q. 2 c. 2; C. 32 q. 4 c. 7; C. 32 q. 2 c. 5. 36 czerpniętym z prawa rzymskiego terminem rozumiał emocjonain więź między małżonkami i wzajemne przywiązanie. W tym wzgL dzie zbliżał się do poetów opiewających miłość dworską59. Znacz; cym postępem było odrzucenie przez autora Dekretu idei rytualni nieczystości wywoływanej przez współżycie. Poza małżeństwel chrześcijanie byli zobowiązani do ścisłego kontrolowania i tłumi nią swoich impulsów seksualnych, które Gracjan uważał za pewn słabość ludzkiego umysłu i ciała60. Wszystkie stosunki pożarna żeńskie były dla niego zarówno występkiem moralnym, jak i prz' stępstwem, które powinny karać sądy kościelne. Ustalił ich czti rostopniową hierarchię. Na jej dole był nierząd (fornicatio), pote: cudzołóstwo (adulterium), kazirodztwo i stosunki contra natura} (których zresztą bliżej nie precyzował)61. Chociaż zdecydowan opowiadał się za podporządkowaniem kobiety mężowi, Gracja przyznawał jej absolutną równość w kwestii praw i zakazów s ksualnych. Była to swoista wyspa równości w społeczeństwie, kt re poważnie ograniczało prawa kobiet (może z wyjątkiem niewie kiej ich grupy, znajdującej się na szczytach drabiny społecznej^ Poglądy Gracjana, mimo że Dekret od razu zyskał niesłychar popularność, budziły sporo kontrowersji. Już w kilka lat po ukoi czeniu go pojawiły się komentarze i poprawki zwane Summam Ich autorami byli nauczyciele prawa, wykładający na licznie p wstających wówczas uniwersytetach. Część z nich rozwijała my Gracjana, że "łączenie mężczyzny i kobiety" jest przejawem prav naturalnego. Inni, poniekąd pod wpływem "odkrywanego" wó-\ czas Arystotelesa, odrzucali ten pogląd. Największe znaczeń miały rozważania Huguccia, który odróżniał naturalny pociąg r produkcyjny i apetyt zmysłowy, powodujący pragnienie przyj er ności cielesnych. Pierwszy był chroniony przez prawo naturain drugi stanowił rezultat grzechu pierworodnego i dlatego sam b grzechem62. Innym źródłem sporów była lansowana przez Gracj 59 Na przykład: D. 34 c. 3; C. 28 q. l c. 17; J. Duby, Medieual Marria^ Two Models From 12th Century France, s. 37. 60 C. 15 q. l c. 2. 61 C. 32 q. 7 c. 10; C. 32 q. 7 c. 11. 62 Huguccio, Summa, d. l c. 7; C. 27. na, a niezbyt rozpowszechniona wśród jego współczesnych koital- na teoria małżeństwa. Oprócz zwolenników mniej lub bardziej i zmodyfikowanej teorii Gracjana (byli nimi głównie dekretyści bo- ,:. lońscy) pojawili się i tacy myśliciele, którzy całkowicie ją odrzucali i głosili czystą teorię konsensualną. Należeli do nich zwłaszcza :;t kanoniści paryscy. Najwybitniejszym z nich był Piotr Lombard ,|s (około 1095-1160). W swoim dziele Sententiae propagował pogląd, t że więź małżeńską tworzy wyrażona w czasie teraźniejszym zgo- i|i da, po której nie jest już niezbędne dopełnienie w drodze współ- Y, życia. Pracę tę zatwierdził czwarty sobór laterański (1215), po l czym stała się ona obowiązkową lekturą dla studentów prawa l kanonicznego. Dzięki temu zaś zyskiwała na znaczeniu także teo- ria konsensualną63. Bronił jej również wspomniany Huguccio. Część dekretystów, zwłaszcza wywodzących się z tak zwanej szko- ły nadreńskiej, głosiła jeszcze inny pogląd na małżeństwo, iden- tyfikując je z dostarczeniem (traditio) kobiety jej mężowi. Ta teo- ria nie znalazła jednak szerszego poparcia64. Zwycięstwo teorii konsensualnej łączyło się z uznaniem, że małżeństwo jest sakra- mentem. Wprawdzie już od dawna używano terminu sacramen- tum do opisu małżeństwa, ale dopiero Piotr Lombard usystematy- zował poglądy na ten temat i postawił małżeństwo na równi z innymi powszechnie uznawanymi sakramentami, jak chrzest i eucharystia. Dekretyści bolońscy jedyni uznawali pożądanie sek- sualne za dopuszczalny motyw zawarcia małżeństwa. Byli w tym jednak osamotnieni. Dekretyści postulowali wcześniejsze ograniczenia nakładane na seks małżeński. Niektórzy z nich próbowali przywrócić okresową abstynencję seksualną małżonków, ale na ogół uważano, że ogra- niczenia powinny mieć chrakter jakościowy, a nie czasowy. Dlatego toczyły się dyskusje na temat różnych pozycji seksualnych. Wię- kszość opowiadała się zdecydowanie za potępieniem wszelkich po- zycji i technik "nienaturalnych". Przestrzegano także przed nie- 63 Piotr Lombard, Libri sententiarum, 4, 27, 2-5; 4, 28, 3; T. Borawska, K. Górski, Umyslowość, s. 77. 64 J. Brundage, Law, Sex, s. 262. 38 umiarkowaniem. Z upodobaniem opisywano jego negatywne skutk dla zdrowia, takie jak: drżenie, dzwonienie w uszach, nerwowość wytrzeszcz oczu, krwotoki, ból brzucha, a nawet przedwczesn śmierć65. Część kanonistów, zwłaszcza ci, którzy bronili teorii koi talnej, skłaniali się ku uznaniu konkubinatu, definiowanego jak długotrwały i wyłączny związek seksualny, jako rodzaj nieforma] nego małżeństwa, pod warunkiem, że jest w nim miejsce dla uczu cia małżeńskiego66. Dzieci z takich związków musiały być jedna zalegalizowane przez ślub rodziców, nie zawsze zresztą taka prc cedura była uznawana. Generalnie dominowało jednak traktowe nie konkubinatu jako szczególnej formy publicznego cudzołóstws Seks pozamałżeński był tradycyjnie uznawany za nielegalny. Pańć wał przy tym chaos terminologiczny w opisie różnych jego rodzajóv Pod koniec XII wieku ostatecznie potwierdzono obowiązując charakter teorii konsensualnej, chociaż nie w czystej formie. W^ darzenie to wiąże się z dokumentem Aleksandra III Yeniens a nos. Papież zarządził w nim, że pełnoprawne małżeństwo może b^ zawarte przez wolną i nieprzymuszoną zgodę dwojga osób prawni zdolnych do małżeństwa, wyrażoną per uerba depraesenti (dosłowni - słowami o teraźniejszości, to znaczy "biorę ciebie za żonę/nu za"), albo poprzez wyrażenie zgody per verba de futuro (dosłowni - słowami o przyszłości, to znaczy "wezmę ciebie za żonę/męża" uzupełnione następnie przez współżycie seksualne. Małżeństwo z; warte w któryś z tych sposobów było wiążące aż do śmierci jedneg z partnerów. Wyjątkami były przypadki: niemożności skonsumi wanta związku z powodu impotencji, wcześniejszego współżyć! jednej ze stron z rodzicem drugiej, decyzji wstąpienia do zakon (powziętej za obopólną zgodą przed skonsumowaniem związku) on domniemania śmierci nieobecnego małżonka67. Jak widać, min wszystko współżycie seksualne miało poważne znaczenie, zwłas cza dla zapewnienia nierozerwalności małżeństwa. Z przyznanie: wzajemnej zgodzie decydującej roli w formowaniu małżeństwa wi; 65 Albert Wielki, De animalibus, 3, 2, 8. 66 Rufinus, Summa, dot. D. 34 d. p. c. 6; Huguccio, Summa, dot. D. d. p. c. 3 i in. 67 J. Brundage, Law, Sex, s. 334. zało się zaakceptowanie związków, w których małżonkowie zacho- wywali zupełną czystość, a nawet dziewictwo. Takie małżeństwa były nawet promowane, mimo wyraźnego podobieństwa do ostro potępianych w swoim czasie małżeństw duchowych z okresu patry- stycznego. Ważne było też podkreślenie konieczności wolnego wy- boru partnera. Miało to daleko idące konsekwencje dla rozwoju struktur społecznych i mentalności w kręgu kultury zachodniej. G. Doktryna seksualna na Zachodzie w okresie późniejszego średniowiecza W XIII wieku stopniowo następowało uznanie pozytywnej roli seksu w budowaniu więzi emocjonalnej między małżonkami. Jego wyrazem był powrót do zapomnianej od DC wieku symboliki łoża małżeńskiego w ceremoniale (błogosławienie go w czasie ceremo- nii ślubnej) i ikonografii (łoże jako symbol małżeństwa)68. W kwe- stii przestępstw seksualnych wiek ten zmienił niewiele. Przecho- dzono raczej od teorii do praktyki, rozwijając procedury karne w sądach kościelnych. Stopniową akceptację współżycia małżeń- skiego wyrażają słowa zawarte w Sumie teologicznej Alberta Wiel- kiego (1193-1280): "Nie ma żadnego grzechu w stosunku małżeń- skim"69. Ta dość śmiała jak na owe czasy postawa wynikała z naturalistycznego podejścia do moralności seksualnej. Współżycie było dla Alberta aktem naturalnym, stanowiącym część Bożego stworzenia, w której nic nie zmienił grzech pierworodny, a nie skutkiem buntu człowieka przeciw Stwórcy. Albert w tym momen- cie zgadzał się z niektórymi poetami z kręgu fin amor, zwłaszcza z au- torem kontynuacji Roman de la rosę - Jeanem de Meung70. Najwybitniejszy uczeń Alberta, św. Tomasz z Akwinu (1225- -1274) w swoim podejściu do seksualizmu prezentował kombinację elementów augustiańskich i arystotelesowych. Akurat wówczas 68 Tamże, s. 415. 69 J. Delumeau, Grzech i strach. Poczucie winy w kulturze Zachodu XIII- -XVIII w., s. 310. 70 J. Brundage, Law, Sex, s. 421. 40 r przetłumaczone na łacinę i tym samym na nowo odkryte dzie Arystotelesa były podstawowym źródłem jego filozofii. Błędem b: łoby jednak redukować ją do prostego rozwinięcia lub schrysti nizowania poglądów filozofa antycznego. Myśl Akwinaty stanowi całkowicie oryginalny i nowatorski produkt, powstały z wykorz stania oprócz prac Arystotelesa neoplatonizmu, stoicyzmu, filoz fli Ojców Kościoła ze św. Augustynem na czele, twórczości filoz fów wczesnośredniowiecznych i własnych przemyśleń71. Św. Tomasz uważał, że wszelka miłość wywodzi się z pożąd nią (appetitus). Dzielił je u człowieka na zmysłowe (appetitus sei sitiuus) i umysłowe (appetitus intellectwus) w zależności od teg jaki rodzaj poznania jest ich źródłem. Przedmiotem pożądań człowieka jest dobro. I ono dzieliło się na różne rodzaje: pożyteczi (bonum utiie) - będące środkiem do zdobycia czegoś inneg "stosowne" (bonum honestum) - to, co odpowiada człowieko'< ze względu na jego naturę rozumną; sprawiające przyjemność (b num delectabile) - wszystko, co zaspokaja sferę zmysłową czł wieka72. Do tej ostatniej kategorii należało współżycie małżeński Ponieważ zaś współżycie jest dobre, dobra jest i związana z ni rozkosz, która byłaby jeszcze większa, gdyby człowiek nie popełr grzechu pierworodnego. Jednak dla równowagi Tomasz twierdz że pożądliwość, jaka z jego powodu naznacza życie płciowe ka dego człowieka, powoduje, że "w związku mężczyzny i kobiety je pewna szkoda dla rozumu", gdyż "rozum zostaje wchłonięty przi gwałtowność rozkoszy do tego stopnia, że nie jest już w dany momencie zdolny oddawać się aktywności intelektualnej"73. T masz był dość liberalny w kwestii pozycji seksualnych. Wbre wielu swoim współczesnym sądził, rozwijając myśl św. Augustyn że sama pozycja niekoniecznie pociąga za sobą grzech śmiertein wszystko zależy od intencji stron74. 71 J. F. Wippel, Introduction, [w:] Medieval Philosophy: from St. Augusti to Nicholas of Cusa, s. 19-21. 72 S. Witek, Charakter miłości według św. Tomasza z Akwinu, s. 68, (. 73 Sw. Tomasz z Akwinu, Preclarissima commentatio in IV libri sente tiarum P. Lombardi 4, d. 31, q. l; J. Delumeau, Grzech i strach, s. 310. 74 J. Delumeau, Grzech i strach, s. 312. Około roku 1200, w związku z odkryciem Arystotelesa na Za- chodzie, przyjęto także uznawaną przez niego teorię jednego na- sienia, która zastąpiła Galenowską teorię dwóch nasion. To do- prowadziło do obniżenia statusu kobiety, której odmówiono bezpośredniego i aktywnego wpływu na akt poczęcia potomstwa75. W XIII i XIV wieku, głównie pod wpływem arabskich traktatów astrologicznych, rozpowszechniła się wiara w to, że szereg aspe- któw życia seksualnego konkretnej osoby, takich jak: preferencje seksualne, rozmiar genitaliów, intensywność życia seksualnego, jest wynikiem pozycji planet, zwłaszcza Marsa i Wenus, w chwili narodzin76. Większość pisarzy kościelnych w tym czasie odnosiła się do kobiet z niechęcią lub podejrzliwością. Przypisywali im naturalną niższość wobec mężczyzn, nadmierne pożądanie seksu- alne i mniej lub bardziej otwarte pragnienie deprawowania męż- czyzn. Płynęły stąd liczne ostrzeżenia przed zbyt bliskim zadawa- niem się z płcią odmienną, zwłaszcza w sytuacjach mogących zdaniem autorów prowadzić do zbliżenia. Czołowe miejsce wśród tych sytuacji zajmowały wspólne kąpiele w łaźni77. Od końca XIII wieku coraz większą uwagę zaczęto przykładać do wychowaw- czych, a nie tylko prokreacyjnych funkcji małżeństwa. Podkreśla- no konieczność współpracy obojga rodziców w dziele wychowania potomstwa. Mikołaj z Lyry powoływał się na przykład gołębi, któ- re parami zajmują się młodymi78. Po ostatecznym ustaleniu kościelnej doktryny małżeńskiej przez wydanie dokumentu Yeniens ad nos dyskusje kanonistów i coraz częściej prawników świeckich koncentrowały się na jej uściślaniu: określaniu wieku i stopnia pokrewieństwa, który umo- żliwiał zawarcie małżeństwa, i kształtowaniu obrzędów ślubnych (szczególny sprzeciw budziły huczne wesela, prowadzące nieraz 75 J. W. Baldwin, Five Discourses on Desire: Sexuality and Gender in Northern France Around 1200, s. 819. 76 H. Lemay, The Stars and Human Sexuality: Some Medieval Scientific Yiews, cyt. za: J. Brundage, Law, Sex, s. 428. 77 Tamże, s. 426-428. Przestrzeganie przed wspólnymi kąpielami było zre- sztą stałym motywem literatury moralizatorskiej już od czasów Ojców Ko- ścioła. 78 Mikołaj z Lyry, Postylla do IKor 7, 2. 42 do tumultów i zamieszek - ich potępienia powtarzają się okre sowo w postanowieniach trzynaste- i czternastowiecznych sobo rów i synodów)79. W drugiej połowie XIV i w XV wieku kościelna doktryna mał żeńska i seksualna w zasadzie nie podlegała większym zmianom Miał je przynieść dopiero okres reformacji i kontrreformacji, zapo czątkowany wystąpieniem Lutra w 1517 roku. Niejako w odpowie dzi na rozluźnienie obyczajów w następstwie "czarnej śmierci i wojny stuletniej moraliści coraz częściej i natarczywiej przypomi nali o nieuchronnym potępieniu, grożącym z powodu niewłaści wych (to znaczy prawie wszystkich) kontaktów seksualnych, ]&. i o nieszczęściach, do których mogą one doprowadzić za życie W ten sposób rozpoczął się proces intensywnego wpajania poczuci winy całemu społeczeństwu Europy Zachodniej, o którym pisz obszernie Jean Delumeau. Według niego osiągnął on swoje apoge urn w XVI i XVII wieku80. Ogarnął nawet te tereny, które ni zostały spustoszone wojnami i które oszczędziła zaraza. W tyr okresie kwestie seksualne zostały przekazane przez filozofów i tec logów spowiednikom i moralistom. Filozofowie zajęli się główni ontologią (spór nominalistów z realistami) lub szeroko rozumiany! życiem publicznym (zwłaszcza Marsyliusz z Padwy i Mikołaj z Ki zy). Większą niż wcześniej uwagę przywiązywano do walki z kor kubinatem, wciąż powszechnie występującym. Ta tendencja osią^ nęła apogeum w 1514 roku, kiedy piąty sobór laterański formalni zabronił chrześcijanom żyć w konkubinacie. Lokalne zarządzeni o podobnym charakterze wydawano jednak na dość dużą skalę ju wcześniej, tak przez władze kościelne, jak świeckie. W rygorystycznym nurcie moralistyki chrześcijańskiej loków; ła się także myśl Jana Husa. Do kobiet odnosił się on z podejrzi wością. Sądził, że z natury powinny być one podporządkowar mężczyźnie. Ponieważ nakłaniają go one do grzechu, mężczyzn powinien ich zarazem unikać na ile może. Samo bowiem spojrzi nie na kobietę wystarcza, aby śmiertelnie zgrzeszyć. To sair 79 J. Brundage, Law, Sex, s. 440. 80 J. Delumeau, Grzech i strach, s. 7, 8. z dotykaniem. Bardzo duże znaczenie przypisywał małżeństwu, które za Wiklefem definiował jako "legalne współżycie, które we- dług prawa Bożego pozwala bez grzechu płodzić synów". Podkre- ślał jednak, że zawarcie go odbywa się przez wyrażenie zgody w czasie teraźniejszym (per consentum et per uerba de presenti)81. Za jedyne dopuszczalne powody zawarcia małżeństwa uznawał cele prokreacyjne i ochronę przed grzesznymi pożądaniami. Złem było natomiast branie ślubu dla rozkoszy. W ogóle zaś najlepszym stanem dla człowieka była wstrzemięźliwość seksualna - pa- nieństwo, wdowieństwo itp.82 Powyższy przegląd świadczy o tym, że poglądy teoretyków za- chodniego chrześcijaństwa na ludzki seksualizm podlegały w cią- gu wieków znaczącym zmianom. Doktryna seksualna Kościoła rozwijała się niejako skokowo. Pierwszy z okresów szczególnej aktywności w tym zakresie to czasy św. Augustyna i Hieronima. Kolejny, to XII i XIII wiek, kiedy ukształtowała się oficjalna filo- zofia katolicka - tomizm, i usystematyzowano prawo kanonicz- ne. Następny okres dynamicznych zmian w tej kwestii to czasy reformy protestanckiej i katolickiej. Wysiłki podejmowane w celu wdrożenia teoretycznych przemy- śleń w życie miały różne skutki. Niekiedy, jak w przypadku na- rzucenia zasady monogamii, sukces był całkowity. Duże osiągnię- cia odnotowano też we wprowadzaniu obowiązkowego celibatu duchowieństwa. W innych jednak dziedzinach, na przykład w wal- ce z prostytucją lub w egzekwowaniu zasady egzogamii, rezultaty były raczej nikłe. James Brundage wyróżnił trzy główne modele podejścia do seksualizmu, które przeplatały się w historii chrze- ścijaństwa. Pierwszy kładł nacisk na funkcje reprodukcyjne. Uży- teczność stosunków seksualnych do prokreacji (oczywiście w mał- żeństwie) stanowiła podstawowy wyznacznik ich moralności. Drugi pogląd podkreślał nieczystość seksu. Dla jego zwolenników nie było "dobrego" seksu - był tylko mniej lub bardziej "zły". W praktyce obydwa te modele często łączyły się w jeden. Ci, któ- 81 P. Spunar, Rodzina i dzieci w poglądach Jana Husa, s. 753. 82 J. Hus, PostiUa adumbrata i De matrimonio, cyt. za: tamże, s. 754. 44 rży identyfikowali seks z nieczystością, traktowali dziewictwo ja ko najdoskonalszy sposób życia, a małżeństwo jako coś gorszego swego rodzaju zło konieczne. Trzeci, najmniej rozpowszechniony lecz zyskujący z czasem zwolenników pogląd głosił, że stosunk seksualne małżonków są źródłem i wyrazem ich uczuć. Jego re prezentanci jedyni akceptowali przyjemność jako dopuszczalna powód podejmowania współżycia. Często przedstawiali związel małżeński jako obraz więzi duchowej między Chrystusem i Ko ściołem83. 83 J. Brundage, Law, Sex, s. 580-581. FORNICATIO - SEKSUALNOŚĆ PRZEDMAŁŻEŃSKA A. Poglądy na współżycie przedmałżeńskie w czasach przedchrześcijańskich i Dopuszczalność przedmałżeńskich stosunków seksualnych by- ^ ła tematem, w którym bodaj najwyraźniej odzwierciedliły się róż- nice między nauczaniem Kościoła na temat moralności seksualnej^ i poglądami na ten sam temat mieszkańców Polski. Ustalenie pierwotnego kształtu tej moralności w okresie pogańskim jest bar- dzo trudne. Źródeł współczesnych jest niewiele, a w późniejszych trudno nieraz oddzielić wpływy chrześcijańskie. W wypadku for- nicatio relacje współczesne, późniejsze źródła pisane, a także dzie- więtnaste- i dwudziestowieczne relacje etnograficzne wykazują jednak wysoki stopień zbieżności, ich treść zaś sprzeciwia się w znacznej mierze kościelnym zaleceniom. Może to wskazywać na archaiczny charakter prezentowanych w nich norm zachowań. Jednym z nielicznych przekazów współczesnych, mogących rzu- cić pewne światło na seksualność plemion polskich z X wieku, jest relacja arabsko-żydowskiego podróżnika Ibrahima ibn Jakuba, za- warta w dziele al-Bekriego Kitab al-mamalik wal-masalik (Księga dróg i krajów). Pod koniec fragmentu, poświęconego Słowianom, znajduje się tam tekst: "Kobiety ich, kiedy wyjdą za mąż, nie popełniają cudzołóstwa; ale panna, kiedy pokocha jakiego mężczy- znę, udaje się do niego i zaspokaja swą żądzę. A kiedy małżonek poślubi [dziewczynę] i znajdzie ją dziewicą, mówi do niej: gdyby 46 było w tobie co dobrego, byliby cię pożądali mężczyźni i z pewne ścią byłabyś wybrała sobie kogoś, ktoby był wziął twoje dziewic two. Potem ją odsyła i uwalnia się od niej"1. Jerzy Dowiat sformi łował na tej podstawie wniosek, że inicjacja seksualna dziewczyn nie należała do jej męża, który stwierdziwszy jej dziewictwo, i znawał ją za niedojrzałą i dlatego odsyłał rodzicom2. Twierdzeni na podstawie omawianego tekstu, iż młode Słowianki cieszyły si nieskrępowaną swobodą seksualną, uważa za zbyt daleko idąc< Jednak tekst źródła dwukrotnie podkreśla swobodny wybór par nera seksualnego przez dziewczynę. Można to interpretować dw( jako: albo niezamężne Słowianki, wbrew sugestiom Dowiata, k( rzystały na co dzień z powszechnie akceptowanej swobody dobór partnera, albo ów wybór był ograniczony do pewnego okresu, n przykład jakichś uroczystości3. Analizowany fragment od dawna wzbudza zresztą kontrowe: sje wśród badaczy, dotyczące na przykład jego autorstwa. Poprz< dni akapit rozpoczyna się od zdania: "Powiada al-Masudi: Słowi; nie [stanowią] liczne plemiona"4. Nie wiadomo, czy od Masudieg pochodzi tylko to stwierdzenie, cały akapit, czy również reszt następującego po nim tekstu, w tym i opis zwyczajów seksua nych5. Kazimierz Moszyński twierdził, że takie obyczaje panowa] nie u Słowian, ale u Finów nadwołżańskich (Mordwinów, Czen misów i Wotiaków)6. Zdaniem Romana Jakimowicza autor (al-Mi sudi albo Ibrahim) usłyszał tę wiadomość od kogoś i nie zrozumia do jakiego ludu się ona odnosi. Dla badacza nie ulega wątpliwość że owa informacja nie dotyczy Słowian7. Należy też zauważyć, i u al-Gardiziego jest zawarta inna redakcja omawianego fragmei tu: "Wśród nich cudzołóstwo się nie zdarza. Jeśli kobieta ma me: czyznę jako kochanka idzie do niego i kiedy weźmie go za ręt 1 Relacja Ibrahima, s. 53. 2 J. Dowiat, Normy postępowania, s. 321-322. 3 T. Seweryn, Dziewictwo, s. 440. 4 Relacja Ibrahima, s. 53. 5 Sprawę tę podniósł R. Jakimowicz, Kilka uwag nad relacją o Słowianoi Ibrahima ibn Jakuba, s. 439-456. 6 K. Moszyński, Uwagi etnologiczne, [w:] Relacja Ibrahima, s. 135. 7 R. Jakimowicz, Kilka uwag, s. 455. on ją poślubia, jeśli ona jest dziewicą, a jeśli nie, odsyła ją [...]"8. \ Jerzy Dowiat uważał tę wersję za błędną, stosując zasadę lectio | difficilior - wiarygodniej sza jest bardziej nietypowa wersja te- | kstu. W kulturze arabskiej znane było odsyłanie rodzicom narze- [ czonej, która nie była dziewicą. Dowiat doszedł do wniosku, że | al-Gardizi lub kopista jego tekstu uznał po prostu niewiarygodne | brzmienie tekstu za wynik błędu i "poprawił" go, dostosowując do , panujących w jego środowisku norm9. Obie wersje potwierdzają j w każdym razie możliwość wolnego wyboru partnera przez młode ' Słowianki. Do podobnych wniosków prowadzi także pewne źródło i dwunastowieczne: zachowany w Compilatio secunda, zbiorze de- kretałów papieskich z XIII wieku, dokument papieża Celestyna III na temat oskarżeń niejakiego diakona Wita o bigamię sukce- sywną10. Adam Yetulani wykazał, że dotyczy on diecezji krako- wskiej. Wit bronił się twierdząc, że jego pierwszy związek nie był małżeństwem, bo jego pierwsza partnerka z własnej inicjatywy, bez formalnych zmówin i zdawin, zamieszkała z Witem wbrew jego woli i współżyła z nim przez sześć lat, do swojej śmierci. Diakon nie usunął jej tylko z obawy przed jej możnymi krewnymi. Wit wygrał sprawę, gdyż w myśl obowiązującej konsensualnej teorii małżeństwa jego pierwszy związek istotnie nie był wiążą- cy11. Widać stąd, że w dwunastowiecznej Polsce nie widziano ni- czego zdrożnego w swobodnym wyborze przez dziewczynę partne- ra seksualnego (w przeciwnym razie "szlachetni i potężni" krewni nie tolerowaliby związku tego rodzaju przez sześć lat). Swobodę seksualną młodzieży stwierdzają również dotyczące ziem polskich badania etnograficzne. W pochodzącej z pierwszej połowy XIX wieku relacji Ludwika Kamieńskiego o obyczajach górali polskich mowa jest o tym, że "Każden niemal wyrostek kochankę posiada [...] dziwna to, że takiego spółkowania przed- ślubnego nie mają za występek każący moralność i obyczajność, 8 C. A. Macartney, The Magyars in the Ninth Century, s. 212, tłum. A. K. 9 J. Dowiat, Normy postępowania, s. 321. 10 A. Vetulani, Nowe źródło do historii staropolskiego prawa malżeńskigo, s. 35-40. n Tamże, s. 35. 48 ale przeciwnie, dziewka widziałaby się zhańbioną, jeśliby kochar ka nie miała"; "ojciec wie o córce, jaki kochanek do niej uczęszczi a jak sam robił za młodu, nie kładzie tamy; ni matka się tem sprzeciwia"12. Dwudziestowieczne badania etnograficzne równie wykazują w społecznościach wiejskich (Podhale, Mazury itp.) zns czną swobodę obyczajową młodzieży obojga płci, kończącą się jec nak nieodwołalnie z chwilą zawarcia małżeństwa13. Równocześni te same społeczności mniej lub bardziej surowo karzą niezamężn dziewczęta, które zaszły w ciążę. Kara spotyka też osoby, przyłi pane podczas przedślubnego stosunku. Z kolei w Wielkopolsc połowy XX wieku dziewczyna lekkich obyczajów miała poważn trudności ze znalezieniem męża w swojej wsi, ale mogła je obejś' szukając małżonka w innej miejscowości, gdzie nie była znani Kiedy jej się to udało, wracała do rodzinnej wsi i była tam dobrz przyjmowana. Mieszkańcy puszczali w niepamięć jej złą opinii mówiąc: "Taka szczęście ma"14. Tę mogącą budzić zdziwienie nil konsekwencję etnologowie tłumaczą wyraźnym rozróżnianie] dwóch płaszczyzn życia społecznego - normatywnej i faktyczni realizowanych zachowań. Na pierwszej postulowano (przynajmnii po wprowadzeniu chrześcijaństwa) zachowanie czystości prze< małżeńskiej, na drugiej swoboda seksualna była dopuszczalni a nawet pożądana. Funkcja tego czasowego łamania normy wią; się z rodziną jako "układem społeczno-gospodarczym". Na pozi mię uświadomionym jego celem był dobór odpowiedniego partnei (górale przytaczają tu przysłowie: "Nie będę kupował koeui w miechu"). Na poziomie nieuświadomionym - również funkc; "zaworu bezpieczeństwa", umożliwiającego łagodniejsze wejść jednostki w związany z małżeństwem układ społeczny, w który wybór partnera był często narzucany ze względów ekonomicznyc lub innych. Karane było naruszanie nie samej zasady, ale pe^ 12 Cyt. za: A. Kowalska-Lewicka, Młodzież wiejska na Podhalu w pit wszej połowie XIX wieku (w świetle anonimowej relacji), s. 236. 13 Por. R. Tomicki, Norma, wzór i wartość w życiu seksualnym tradyc: fiych społeczności wiejskich w Polsce, s. 48-49; 52. 14 M. Tarko, Zwyczaje i obrzędy narodzinowe, [w:] Kultura ludowa Wu kopolski, t. 3, s. 94-95. nych "reguł gry", do których należało formalne utrzymywanie współ- życia w tajemnicy i nieposiadanie dzieci10. Niekoniecznie chodziło tu o jakąś "podwójną moralność", mającą u podstaw chrześcijań- skie "nie cudzołóż". U wielu ludów, żyjących w różnych częściach świata, odbywanie stosunków płciowych, a nawet mówienie o nich, należy do sfery tabu. Publiczne współżycie powodowało skalanie nie tylko uczestników, ale i przypadkowych świadków. Być może podobnie było u Słowian. Według etnologów skalanie stosunkiem l seksualnym odpowiadało nieczystości w wyniku kontaktu z za- światami, a sam akt erotyczny wykazywał cechy symbolicznej wę- drówki w zaświaty. Dostrzegano więc nie tylko jego aspekt biolo- giczno-prokreacyjny, ale i symboliczno-religijny, związany z mocą zaklinania życia w ogóle. Dlatego, z racji swego mistycznego cha-; rakteru, nie mógł być bezkarnie ujawniany16. Według relacji etnologicznych możliwość przekraczania nor- matywnego zakazu współżycia z dowolnie wybranym partnerem była wspólna dla obu płci, ale stroną inicjującą był mężczyzna. W tym miejscu widać rozbieżność z przekazem Ibrahima/al-Be- kriego. Możliwość tę ograniczono jednak do pewnego okresu w ży- ciu jednostki. Jego początek u dziewcząt wiązał się z osiągnięciem dojrzałości biologicznej (pierwsza menstruacja)17. Być może dawni Słowianie znali rodzaj obrzędowej inicjacji se- ksualnej. Jerzy Dowiat wiązał na przykład z takim rytuałem wspo- mniany przekaz al-Bekriego18. W rozpowszechnionym na ziemiach polskich obrzędzie przyjęcia młodzieńców do grona kosiarzy bra- kuje bezpośrednich elementów seksualnych. Nie można jednak wy- kluczyć, że w odleglejszej przeszłości występowały one, ale potem zanikły pod wpływem presji Kościoła. Obrzęd ten posiadał wszelkie cechy rytualnego włączenia w społeczność dojrzałych mężczyzn (pró- ba wytrzymałości na cierpienia fizyczne, sprawdzenie umiejętności 15 R. Tomicki, Norma, wzór i wartość, s. 59-65. 16 A. Zadrożyńska, Powtarzać czas początku, część II: O polskiej tradycji obrzędów ludzkiego życia, s. 47. 17 L. Malicki, Materiały do kultury społecznej górali śląskich, s. 78, cyt. za: R. Tomicki, Norma, wzór i wartość, s. 57-58. 18 J. Dowiat, Normy postępowania, s. 322. 50 niezbędnych w życiu, wkup), a pewne jego elementy (uroczys golenie - według etnologów relikt postrzyżyn) sugerują jego a chaiczną genezę19. Pewne fakty świadczą też o tym, że oznaczał c początek dojrzałości seksualnej. W trakcie zabawowej "spowiedź fryca (kandydata na żniwiarza) powtarzał się zarzut, że "łaził < dziewczyn" - było to więc niedozwolone przed ukończeniem okre lonego wieku. W Kaliskiem po zakończeniu obrzędu kosiarz stoją na dachu oznajmiał między innymi: "Wolno mu z obraną dziewcz na stanąć do tańca i mówić i przypijać, a nawet żenić się"20. Słowiańskiego obrzędu inicjacji seksualnej może też dotycz: pewien fragment ruskiej Powieści minionych lat. Według nie; Radymicze, Wiatycze i Siewierzanie "mówili sprośności przed r dzicami i przed synowymi. I ślubów u nich nie bywało, jeno igrz ska między siołami; schodzili się na igrzyska, na pląsy i na WSZE kie pieśni biesowskie i tu porywali żony sobie, z którymi wprzó< się umówili; mieli zaś po 2 i 3 żony", a u Drewlan "i ślubów n bywało, lecz porywali dziewice nad wodą"21. Zdaniem Jacka Bań szkiewicza celem tego opisu było wykazanie przewagi Polan kij wskich nad innymi plemionami. Polanie bowiem według nie, zachowywali się "wstydliwie" wobec swoich kobiet i krewnyc Umiejętność okiełznania chaosu seksualnego w obrębie własne; plemienia dawało według Banaszkiewicza Polanom prawo do prz jęcia kontroli nad tymi plemionami, które nie były w stanie te, uczynić22. Zarazem jednak badacz przyznaje, że relacja Powieś "przekazuje nam ślady po dość dawnych, tradycyjnych obyczajac regulujących powtarzający się rytm przechodzenia z jednej gru] wiekowej do drugiej"23. Analizowany tekst posiada nieco im 19 M. Wieruszewska, Obrzędy recepcyjne wieku dojrzałego w Bełcha wskiem, s. 33-38. 20 Tamże, s. 39, 40-41. 21 Powieść minionych lat, s. 218-219. 22 J. Banaszkiewicz, Polskie dzieje bajeczne mistrza Wincentego Kadłub) s. 130-131. 23 Tamże, s. 151. W starszej nauce łączono niekiedy omawiany przeh ze zwyczajem zawierania małżeństwa przez porwanie, odpowiednikiem g mańskiego Raubehe - tak na przykład W. Abraham, Zawarcie małżeństi w pierwotnem prawie polskiem, s. 69. brzmienie w tak zwanym Latopisie carów ruskich, czyli interpolo- ; wanym odpisie Powieści, powstałym około połowy XV wieku na ^ terenie Rusi Halicko-Wołyńskiej. Po słowach "pieśni biesowskie" ! interpolator dodał tekst: "i tu spółkowali zbiegając się na pląsy, | i z pląsów poznawali, która kobieta lub dziewica do młodych po-1 ciąg ma [...]; a potem było całowanie z obejmowaniem i gdy ciała | i serca rozpalały się, spółkowali, jednych pojmując, a inne późne-1 cawszy się, porzucali na pośmiewisko wieczne. [...]"24. Wydawca | polskiego tłumaczenia uważa go wyłącznie za produkt wyobraźni. | Zapewne tak było, cały wtręt mógł mieć, podobnie jak inne dodatki jego twórcy, zabarwienie antypolskie. Radymicze i Wiatycze bo-, wiem według Powieści mieli się wywodzić od dwóch braci-Lachów: Radyma i Wiatki20. Nasuwa się mimo to myśl, że opis pasuje do obrzędu zbiorowej inicjacji seksualnej. Nie wiadomo jedynie, jak umiejscowić go w ciągu roku. Jacek Banaszkiewicz wiąże z nim przekaz Jana Długosza o święcie "stado", odbywającym się w oko- licach Zielonych Świątek, ale nie wyklucza, że rytuał miał miejsce również w innych terminach26. Źródła nie przekazały wielu szczegółów na temat technik se- ksualnych dawnych Słowian. Arabski pisarz z pierwszej połowy IX wieku Ał-Gahiz miał krytyczne podejście do walorów Słowia- nek podczas stosunku: "A oto co możemy powiedzieć ogólnie o ich [Słowian] kobietach: przy stosunkach nie dają rozkoszy; nie są też sprawne w jakimkolwiek rzemiośle, ponieważ brak im zrozu- mienia w usługach i inteligencji w pracy ręcznej"27. Nie wiadomo, na jakiej podstawie autor oparł swoje twierdzenie, być może na własnych jednostkowych doświadczeniach. Zapewne Słowianie, przynajmniej na Rusi, nie akceptowali stosunków oralnych. Kiedy do chcącego zmienić wiarę księcia Włodzimierza przyszedł grecki 24 Powieść minionych lat, s. 219, przypis 68. 20 Tamże, s. 217-218. W innym miejscu Latopis carów ruskich wprost atakuje "bezwstyd" i rozpustę łacinników (w domyśle - Polaków), tamże, s. 218, przypis 65. 26 J. Banaszkiewicz, Polskie dzieje bajeczne, s. 151. 27 Al-Gahiz, Kitab al-hajawan, [w:] Źródła arabskie do dziejów Słowiań- szczyzny, t. l, s. 166-167. 52 filozof, tak, według Powieści minionych lat opisał ohydę mahom tan: "Takoż i niewiasty ich czynią takież plugastwa, a nawet go sze: od spółkowania męskiego i żeńskiego kosztują. To usłysz wszy Włodzimierz splunął na ziemię, mówiąc: Nieczysta to rzecz" Nie jest w tym wypadku jednak pewne, czy autor nie przypis Włodzimierzowi własnej reakcji. Prawdopodobnie znano natomia rozmaite afrodyzjaki i środki podniecające, takie, jak "opaska po niecająca na lędźwiach" (lumbare uenereum), którą według Thie mara miał nosić tenże książę29. B. Akceptacja dla stosunków przedmałżeńskich •w późniejszym średniowieczu Z późnośredniowiecznej Europy Środkowowschodniej zachow ło się sporo dowodów masowej akceptacji dla przedmałżeński swobody obyczajowej. W różnych rejonach Rusi znany był zwyczi określany w źródłach jako "rusalia" albo "noce kąpielowe (kupi ni)"- Były to nocne spotkania młodzieży obojga płci, zawierają liczne elementy seksualne. Odbywały się one w letnie sobo i święta, a także w wigilię Bożego Narodzenia oraz święto Trze' Króli. Przetrwały one aż do XIX wieku30. Autor cztemastowiec nych poznańskich statutów synodalnych potępiał "nocne tańce [. z licznymi przypadkami rozpusty, cudzołóstw i bezeceństw (al kazirodztwa)", praktykowane w wigilię św. Jana Chrzciciela or św. Piotra i Pawła31. Powyższe relacje odnoszą się zapewne do różnorodnych zjawis Część z nich dotyczy przejawów zwykłej swobody obyczajowej, c jawiającej się w nieakceptowaniu kościelnych (i cerkiewnych) z kazów współżycia pozamałżeńskiego. Inne można wiązać z kulta] 28 Powieść minionych lat, s. 273. 29 Kronika Thietmara, VII, 74, s. 573. 30 J. Witrot, Jus primae noctis, s.101. 31 Nocturnas coreas [...] cum plures fornicaciones, adulteria et incest J. Sawicki, Najdawniejsze statuty synodalne poznańskie z rękopisu BOZ i s. 203. pogańskimi, o których piszę w jednym z kolejnych rozdziałów. Nie-) które mogą odnosić się też do fenomenów typu karnawału. Dotyczy | to szczególnie wzmianki o "rusaliach" w okolicy Bożego Narodzenia. S! Spora swoboda obyczajowa panowała w krakowskim środowi-I sku uniwersyteckim. Mówił o niej, z pewnością na podstawie włas-Si- nych obserwacji, rektor Akademii Krakowskiej, Stanisław ze Skar-t bimierza: "Oto ci, którzy wysłani, aby studiować filozofię albo g sztuki wyzwolone, na co dzień zajmują się sprawami miłosnymi j [...] pochlebstwami i lubieżnym dotykiem nierządnic się uspoka-J: jaja [...]. Oto ci, którzy chętniej widzą kobiecą twarz, niż słońce,! cały dzień [przebywając] w towarzystwie kobiet [...]. Oto ci, którzy! chcą być zwani mężami dzielnymi i możnymi, są zaś nędznymi niewolnikami kobiet"32. O tym, że autor nie przesadził wiele w ka- znodziejskim zapale, świadczą (późniejsze wprawdzie) zapisy z księ- gi sądu rektorskiego tejże Akademii. Tak na przykład w lipcu- 1479 roku pewien student był sądzony za spowodowanie powszech- nego zgorszenia kąpiąc się nago i obejmując z nagą kobietą w Wi- śle33. W księdze tej powtarzają się również oskarżenia o spotkania z podejrzanymi kobietami i sprowadzanie ich do bursy34. Pewna część duchownych wbrew oficjalnemu stanowisku Ko- ścioła również podzielała prywatnie liberalne podejście do intym- nych kontaktów z kobietami. Dawali temu wyraz w praktyce, utrzymując konkubiny. Zdarzało się też, że w trakcie kazania padało z ambony stwierdzenie: "Nie jest grzechem ściskanie ko- biet"35. 6 września 1486 przed kapitulnym sądem płockim stanął kaznodzieja z kościoła św. Trójcy, niejaki brat Andrzej. Twierdził 32 Hi sunt, qui ad philosophiae studium vel artium liberalium expediti, amatoriis cotidie intendunt [...], blanditiis et tactibus venerosis meretricum leniuntur [...]. Hi sunt, qui gratius intuentur mulierum facies quam solem, tota die mulieribus colloqui [...]. Hi sunt, qui dici uolunt viri valentes et potentes, cum tamen sunt servi miserabiles mulierum, Stanisław ze Skarbi- mierza, Sermones sapientiales, LXXXI, cz. 3, s. 25. "Acta Rectoralia, nr 797, s. 169. 34 Tamże, nr 1254, s. 275; nr 2299, s. 531-532; nr 2371, s. 559; nr 2478 i 2480, s. 584-585; nr 2968, s. 718-719. 35 Peccatum non esse amplexare feminas - jedno z oskarżeń pod adre- sem Stanisława, plebana z Rudy, przed sądem konsystorskim wieluńskim w roku 1459, Acta capitulorum, t. II, nr 812, s. 389. 54 on w trakcie kazania, że "stosunek dwóch osób stanu wolnego n: jest grzechem śmiertelnym"36. Często zdarzało się, że chłopak nakłaniał dziewczynę do wspó życia obietnicą małżeństwa. Kobiety godziły się na to chętni sądząc, że mają zapewnioną przyszłość nawet w wypadku zajść: w ciążę, co normalnie drastycznie ograniczało ich szansę na "rył ku małżeńskim". Mężczyźni jednak nie zawsze traktowali tak obietnice poważnie. W rezultacie sprawy tego rodzaju nierzadl znajdowały finał w sądzie. Prawo kanoniczne (zasada ważnoś małżeństwa po odbyciu zaręczyn uzupełnionych współżyciem) sta zresztą w tym wypadku po stronie kobiety, która, domagając s od sądu nakłonienia partnera do wzięcia z nią formalnego ślub miała spore szansę na uzyskanie korzystnego wyroku. W myśl t zasady Stanisław Noskowicz z Bochni, który "najpierw niejaki Katarzynie obiecał wziąć ją za żonę i poznał ją cieleśnie, a pote [to samo zrobił] Małgorzacie z Krakowa albo z Wieliczki", b prawnym małżonkiem obu kobiet. Sąd konsystorski w Kraków 17 lutego 1411 postanowił w tej sytuacji, że Stanisław ma s ożenić z Katarzyną, której złożył obietnicę najpierw, Małgorza natomiast otrzymała prawo zawarcia innego związku37. Podobi sprawy powtarzają się w księgach sądowych dosyć często. Wiel krotnie impulsem do wystąpienia przez kobietę do sądu był fa. dowiedzenia się o zawarciu przez domniemanego narzeczone; zaręczyn lub ślubu z inną38. C. Określenia fornicatio w średniowiecznej polszczyzn! W średniowiecznym (podobnie, jak we współczesnym) jeżył polskim nie istniał specjalny wyraz, odpowiadający łacińskien fornicatio. W tak zwanym mamotrekcie kaliskim, słowniku tru niejszych wyrazów i zwrotów biblijnych z roku 1471, wyraz fc 36 Fornicatio simplex non est peccatum mortale, Acta capitulorum crw viensis et plocensis, nr 473, s. 114. 37 B. Ulanowski, Praktyka, nr 16, s. 96. 38 Na przykład tamże, nr 69, s. 113; nr 92, s. 120-121; nr 207, s. 173. nicor objaśniono jako "kurwię"39. Sam fakt umieszczenia go w tym słowniku świadczy jednak o trudnościach z przekładem. Mamo-1 trekt powstał w środowisku kościelnym, samo pojęcie i jego prze- j kład miały więc konotację negatywną. W zapisanym na początku j XVI wieku zbiorze tekstów religijnych, umieszczonym w Ortogra- fii Stanisława Zaborowskiego, pojawił się w znaczeniu "rozpusta",; "rozwiązłość", wyraz "fryjerstwo", znany też (w formie przymiot- nikowej "fryjemy") z innych tekstów40. Rozpowszechnione było okre- ślanie nie aprobowanych przez piszącego stosunków seksualnych jako "nieczystość", "nieczystota". W środowisku świeckim zapewne używano na określenie fornicatio, tak, jak obecnie, po prostu ogól- nych wyrażeń, odnoszonych do stosunku seksualnego. Potwierdzo- ny źródłowo jest na przykład wyraz Jebać", już na początku XVI wieku uważany zresztą za obraźliwy41. Były to zapewne nie tylko określenia bezpośrednie, ale i różne eufemizmy oraz przenośnie. Kilka ich przykładów ukazuje zapisana na początku XV wieku Nieprzyzwoita piosenka (Cantiiena inhonesta), związana zapewne ze środowiskiem żakowskim. Liczne bohemizmy mogą wskazywać na to, że ułożył ją student czeski. Pojawiają się w niej w znaczeniu obscenicznym takie wyrażenia, jak: "dać memu koniu owsa", "u mnieć wisi [...] nożyk przy biedrzycy", "przysuczywa dratwicz- ku [nawiniemy dratewkę]", "damy sobie do wole", "ohiedawa hnet [obejrzymy zaraz] winiec, jeszcze li jest cał [to zapewne aluzja do wianka dziewiczego]", "uderzym ja kijem w kerz [krzak] - wy- żenu [wygonię] zajece"42. Brakuje w zasadzie w zabytkach śred- niowiecznej polszczyzny określeń narządów płciowych. Żeński na- rząd płciowy określono, jak się wydaje, słowem "kiep", nie wiadomo jednak, jaką konotację miał ten wyraz43. W roku 1497 w księdze 39 \y Wydra, W. R. Rzepka, Chrestomatia staropolska. Teksty do roku 1543, s. 208. Należy też pamiętać o kontekście biblijnym tłumaczonego wy- razu, oznaczającego tam w przenośni kult bogów pogańskich (Kpł 20, 5). 40 Chrestomatia staropolska, s. 315. 41 "Wyjebał ji pies" - Jan z Krakowa obraźliwie o Jakubie z Dży, co ten drugi przedstawiał jako argument przedw pierwszemu, Acta Rectoralia, nr 2480, s. 585. 42 Chrestomatia staropolska, s. 293-294. 43 Wierszyk z lat trzydziestych XVI wieku: "By stary mógł, a młody śmiał / Tedy by żądny kiep nie był cał", tamże, s. 420. 56 sądowej zanotowano jako nazwę osobową wyraz "chuj"44, co mo świadczyć, że nie był on wówczas uważany za bardzo wulgarn; D. Fornicatio i luxuria w polskiej moralistyce średniowiecznej Współżycie pozamałżeńskie było surowo potępiane przez śi dniowiecznych moralistów jako przejaw grzechu nieczystości (l xuria). W kazaniu Peregryna z Opola nieczystość, występują jako oskarżycielka na sądzie ostatecznym, tak mówiła o sobie i grzesznika: "Ja jestem przeklęta nieczystość, która tak opanowa lud Sodomy i Gomory, że ich grzechy wołały z ziemi do niel i skłoniły Boga do pomszczenia ich sprawiając, że ziemia ich r chłonęła i żywcem poszli do piekła. Oto ty nędzny tę nieczysto mając w sercu, wyrażając ustami, realizując czynami, utrzym wałeś mnie przy sobie i nie pozwalałeś opuścić. Kiedy nie mógł oddawać się jej z powodu starości, oddających się jej przyjmował w domu. Teraz zstąp ze mną do piekła"45. Ciekawe jest tu odni sienie zniszczenia Sodomy i Gomory do grzechu nieczystości ja takiego, a nie, jak to było wówczas w zwyczaju, do współżyć "wbrew naturze" (skąd wzięło się pojęcie "sodomii"). Potępienie stosunków przedmałżeńskich, integralnie zwiążą: z pochwałą dziewictwa, należało do głównych motywów średni wiecznej moralistyki w całej Europie, szczególnie skierowanej kobiet. Nie inaczej było w Polsce. Nakazywano skromność ubiór a także jedzenia i picia, patrzenia, słuchania, unikanie tam który "iest przistroy a prziczina zewszech stron ku nieczystoscz a także innych "szaleństw i rozpustności s pachołki" i przebyw 44 Jan z Tuliskowa zwany Chuj, Acta capitulorum, t. III, nr 600, s. 2! 45 Ego sum Ula maledicta luxuria, quepopulum Sodomę et Gomorre in tanti execavit, quod eorum peccatum de terre ad celum damami et Deus provocatus vindictam eos per terram absorberi fecit et vivi ad infernum descenderunt. E tu miser eandem luxuriam in corde cogitando, ore turpiter loąuendo, operę per^ trando, me tecum semper tulisti nęć deserere uolusiti. Quando prę senio exerc non potuisti, exercentes in domo tua recepisti. Hodie ad infemum mecum descer Peregrini de Opole Sermones de tempore et de sanctis, s. 285. nią sam na sam z mężczynami (oprócz brata, przyjaciela, księdza albo spowiednika46). Akcentowano również, że dziewczyna powin- na zachowywać nie tylko pozory dziewictwa, "lako gdi która pan- na pokątnie straczi swe panieństwo, a wżdy chodzi w wienczu", a także dziewictwo duchowe. Za niedopuszczalną moraliści uwa- żali sytuację, w której panna "by rada złe vczynila, ale niemoze przes trusz [strach], albo prze boiazn albo hańbę, aby się brzucha niedoposczila" (poradnik Zachowanie żywota panieńskiego z po- czątku XVI wieku)47. W tekstach tego rodzaju są też praktyczne rady, aby dziewczyna nie chodziła sama na pole, łąkę, do lasu lub ogrodu, a także po ciemku. To ostatnie było zresztą całkiem zro- zumiałe w świetle niskiego stanu bezpieczeństwa nie oświetlonych średniowiecznych ulic48. Kobiety nie stosujące się do tych zaleceń ściągały na siebie gromy ze strony kaznodziejów i autorów umo- rainiających wskazówek dla panien49. Przestrogi przed odmienną płcią były kierowane również do mężczyzn00. Odstraszeniu od niedozwolonych stosunków seksualnych mia- ły też służyć odpowiednie pokuty, nakładane podczas spowiedzi. Autor skierowanego do niższego duchowieństwa traktatu kanoni- stycznego z pierwszej połowy XV wieku, Mikołaj z Błonia, pisał 46 Por. zdanie szesnastowiecznego prawnika B. Groickiego, według które- go "na krewnego, na księdza, na mnicha nie jest podejźrzenie cudzołóstwa", Porządek sądów i spraw miejskich prawa majdeburskiego w koronie Króle- stwa Polskiego, s. 208. 47 Chrestomatia staropolska, s. 347. 48 Tamże, s. 348; o nocnych gwałtach (na przykładzie miast francuskich) por. J. Rossiaud, Prostytucja w średniowieczu, s. 23-28. 49 Na przykład: Stanisław ze Skarbimierza, Sermones sapientiales, LVIII, cz. 2, s. 189-192; XCII, cz. 3, s. 119; tzw. Modlitewnik Ptaszyckiego, Chresto- matia staropolska, s. 49. 50 Na przykład tak zwana Karta Glogera, w której nieznany autor zawarł całą kolekcję przykładów z Biblii i Ojców Kościoła, tamże, s. 155, 156. Warto jednak zauważyć, że mediewistyka ostatnich lat odstępuje od rozpowszech- nionego wcześniej traktowania średniowiecznego dyskursu moralistycznego jako jednorodnego zbioru przekonań wrogich kobiecie i skoncentrowanych na mężczyźnie i jego problemach, por. na przykład artykuł D. Rotha pod zna- miennym tytułem Mittelalterliche Mysogynie - ein Mythos? (Czy średnio- wieczna mizoginia jest mitem?), analizujący zagadnienie na przykładzie dwu- nastowiecznych rozwinięć antycznego tematu molestiae nuptiarum. 58 na temat pokuty publicznej: "Jest [ona] publiczna dlatego, ab publiczny grzech miał publiczne lekarstwo. Tak więc, jeśli kto został publicznie przyłapany na stosunku pozamałżeńskim, w wy niku czego winien jest wielkiego zgorszenia, aby jego pokuta stu żyła innym dla [ich] odstraszenia i przykładu, a nie zniechęcenie publicznie powinien ją czynić"01. Moraliści uważali, że do nieczystości szczególnie pobudza te nieć. Zwłaszcza tańczące kobiety mogły być zagrożeniem dla duś obecnych w pobliżu mężczyzn. Trzynastowieczny opat henrykowsŁ Bodon specjalnie dokonał z Michałem z Niklowic takiej zamian gruntów, aby kobiety i dziewczęta ze świeżo zasiedlonych terenów koło klasztoru nie mogły tańczyć w klasztornym ogrodzie warzyw nym, jak to miały w zwyczaju52. Ulubionym obrazem w anonimc wym polskim dziele z pierwszej połowy XV wieku, poświęconyl w całości potępieniu tańców i zabaw, było przeciwstawienie zach( wanta tancerza cierpiącemu Chrystusowi: "Chrystus pocił się krwi wym potem za swoich [wiernych], tancerze pocą się cuchnący] [potem] z powodu nieczystości, z powodu miłości nierządnic. Chr^ stus wreszcie schwytany i spętany był prowadzony do arcykapłan i całą noc nękany, tancerz spętany miłością nierządnicy i pożądl wości prowadzi i jest prowadzony do tańca [...]". Potępienie autoi wzbudzają także śpiewy. Ich wykonawcy "czynią zgorszenie swyn słowami i najgorszymi piosenkami, rozwiązłymi i miłosnymi"03. Z. pewne autorowi chodzi o piosenki typu wspomnianej wyżej Cant 51 Et fit publice ideo ut publicum peccatum publicam habeat medicina? Sicut si quis in fornicatione esset deprehensus publice, unde quia talis e magna confusione dignus propter aliorum scandalum, et ut sit aliis in terr rem et in exemplum penitendi et non desperandi, publice agat penitencia? B. Ulanowski, O pokucie publicznej w Polsce, s. 149. 52 Si iste coree longa posterifatis successione in consuetudinem hic sen scunt, multarum erit hoc in ciaustro periculosissima perditio animarum, KS] ga henrykowska, s. 273-274. 53 Christus sudauit sudorem sanguineum pro suis, choreisantes sudant ] tidum pro luxuria, sudorem pro meretricia amore. Christus demum captus gatusąue ductus est adpontificem, tota nocie affiigendus, choreista ligatus amc meretricis et luxurie ducit et ducitur in chorea [...]; Item scandalisant suis verl et canticis pessimis luxuriosis et amatoriis, M. Kowalczykówna, TanceJ^zabal w świetle rękopisów średniowiecznych Biblioteki Jagiellońskiej, lena inhonesta. Przeciw śpiewom i tańcom występował także autor noty z innego piętnastowiecznego rękopisu, zachowanego w Biblio- tece Jagiellońskiej. Przyrównał on tańczące kobiety do apokalipty- cznych koni, którym z pysków wytryskiwał ogień - śpiew, zapa- lający do zbytku i próżności54. Należy jednak pamiętać, że owe seksualne odniesienia nie wyczerpywały zarzutów przeciw zaba- wom i tańcom. Potępiano je także dlatego, że odciągają od modlitwy i pobożnych uczynków i są stratą czasu. Grzech nieczystości, godny potępienia w przypadku każdej oso- by, uzyskiwał szczególną wagę, jeśli ulegał mu duchowny. Ostro potępiano go w kazanich synodalnych, przeznaczonych wyłącznie dla duchowieństwa zgromadzonego na synodzie. Stanisław ze Skar- bimierza w kazaniu O trojakiej drodze mądrości (De via sapientiae tripartita), pytał duchownych: "Dlaczego chcesz łamać uroczyste śluby czystości [złożone] podczas przyjmowania święceń? [...] Dla- czego rękami, którymi dotykasz Syna dziewicy i zarazem Syna Boga Ojca, nie lękasz się dotykać córek Wenus? Dlaczego ciało, które poświęcono służbie Bożej, rzucasz haniebnie w błoto nieczy- stości, nie obawiając się, że najsurowszymi cierpieniami piekiel- nymi są karani rozpustnicy, kapłani (świętokradcy?) i cudzołoż- nicy?"55 Stanisław przestrzegał też duchownych, aby ich domostw nie odwiedzały kobiety, a oni sami o nich nie dyskutowali. Dodał też wybór ostrzeżeń przed kobietami, zaczerpniętych z pism św. Hieronima, napomnienia do czystości, których udzielali autorzy starożytni (Platon, Seneka) i Starego Testamentu, a także przy- pomniał o sankcjach prawa kanonicznego dla księży-cudzołożników56. 54 Tamże, s. 78. 55 Cur votum sollemne castitatis in sacrorum ordinum receptione factum pudenter vi.ola.re praesumpsit? [...] Cur manibus, quibus tractauit filium vir- ginis immo et Filium Dei Patris, non expavit tractare filiom Yeneris? Cur corpus, quod Dei seruitio consecrari sustinuit, in lutum luxuriae pudenter proiecit, non metuens, quod acerbiora sunt gehennae tormenta, quibus forni- catores, sacerdotes et adulteri punietur? tamże, XVII, s. 189-190. Na ten temat również między innymi: tamże, III, cz. I, s. 52; LIX, cz. 2, s. 201. 86 Tamże, IV, s. 67-69. Więcej na ten temat: A. Krawiec, Ula maledicta luxuria - zagadnienia seksualne w późnośredniowiecznej moralistyce pol- skiej, [w:] Nihii superfluum esse. Prace z dziejów średniowiecza ofiarowane 60 Oskarżenia o rozwiązłość były też chętnie wykorzystywane w pro- pagandzie antyhusyckiej. E. Podsumowanie W kwestii prawa dorosłych osób nie pozostających w związku małżeńskim do współżycia seksualnego istniały w średniowieczne; Polsce istotne różnice między nauką Kościoła a tak zwaną moral- nością ludową. Od czasów przedchrześcijańskich panowała prą wdopodobnie opinia, że takie osoby obojga płci mogą być po osiąg nięciu określonego wieku aktywne seksualnie. Być może ta swobodi była ograniczona do niektórych okresów roku. Przynajmniej w póz nym średniowieczu istniało równocześnie wysokie wartościowana zachowania przez dziewczynę dziewictwa, a przynajmniej jego po zorów. Prawdopodobnie bardziej akceptowane (i częściej prakty kowane) było w tym okresie współżycie ze sobą narzeczonych. Profesor Jadwidze Krzyzaniakowej, red. J. Strzelczyk, J. Dobosz, Pozna: 2000, s. 335-348. MATRIMONIUM - MAŁŻEŃSTWO A. Element seksualny w zawarciu małżeństwa wśród ludności polskiej wcześniejszego średniowiecza Nie ulega wątpliwości, że polskie plemiona już przed przyję-ciem chrześcijaństwa znały instytucję sformalizowanego małżeń- stwa. Rozróżnienie między małżonkami i konkubinami zbyt często Powtarza się w źródłach pisanych, aby można traktować je tylko jako zwrot retoryczny chrześcijańskich pisarzy. W praktyce jed- nak granica między oboma formami współżycia była zapewne nie- ostra. Taki wniosek można wysnuć na przykład z pewnego dekre- tału papieża Celestyna III, w którym uznał on za niewinnego niejakiego diakona Wita, oskarżonego o bigamię sukcesywną. Adam Yetulani wykazał, że należy odnieść to do Polski1. Pierwszy związek diakona, opierający się wyłącznie na umowie obojga part- nerów, był w opinii powszechnej traktowany jako małżeństwo. Źródło nie mówi nic o odbyciu przy okazji jego zawarcia jakichś ceremonii, wydaje się jednak, że pewna forma rytualna, choćby bardzo uproszczona, musiała mieć miejsce, aby opinia publiczna odróżniła taki związek od zwykłego konkubinatu. Wydaje się, że drugą najstarszą, oprócz wspólnego zamieszka- nia, formą zawarcia małżeństwa, było porwanie. Na temat istnie- 1 A. Vetulani, Nowe źródło do historii staropolskiego prawa małżeńskiego, s. 44-47. 62 nia tej formy małżeństwa u Słowian, szczególnie polskich, o ponad stu lat nie ma zgody wśród historyków. Jako dowody z istnieniem Raubehe podawano głównie wspominany wyżej ustę Powieści lat minionych o Radymiczach, Wiatyczach i Siewierzs nach, a także argumenty językowe (na przykład zwrot "pojąć ż( nę") i pewne zwyczaje weselne, naśladujące walkę2. Tak zwoler nicy (J. Adamus), jak i przeciwnicy (W. Abraham) tezy o legalnośt małżeństwa przez porwanie w polskim średniowieczu powoływa się na zapytanie biskupa Pełki, wystosowane w roku 1199 lu 1200 do papieża Innocentego III. Pełka zadał pytanie, czy upn wadzona dziewczyna, która w innej diecezji wzięła w obliczu K( ścioła ślub z porywaczem, zawarła ważny związek małżeński Abraham interpretował je w ten sposób, że biskup widział różnic między prawem krajowym, zakazującym takich związków, i k< ścielnym, uznającym w tym okresie zgodę porwanej za warune wystarczający do ważności małżeństwa, dlatego wolał się upewn: co do prymatu w tym wypadku zasad kościelnych. Do zwrotu "d innej diecezji" (in aliam [...] dioecesim) nie przywiązywał wag postrzegając go jako rezultat zaistnienia konkretnej sytuacji Z kolei Adamus położył nacisk właśnie na owo in aliam [...] dioi cesim, traktując je jako klucz do wyjaśnienia rzeczywistych intel cji biskupa. Logicznie stwierdził, że różnica między prawem ki nonicznym (które zresztą było w omawianej kwestii, jak zauważ: sam Abraham, nader nieścisłe) i prawem krajowym nie była w: starczającym powodem, aby zwrócić się do papieża (nawiasei mówiąc, uczony nie wyjaśnia w końcu, co naprawdę spowodowa: wątpliwości Pełki). Z całej wzmianki Adamus wyciągnął wniosek że w jednej dzielnicy (a właściwie u jednego plemienia, gdyż uto samiał te dwa pojęcia) małżeństwo przez porwanie było dozwól ne, a w innej nie. Dla ważności zaś małżeństwa, według praw 2 W. Abraham, Zawarcie małżeństwa w pierwotnem prawie polskiei s. 69-72. 3 Utrum si pudla rapta et in aliam delata dioecesim in ecciesiae fal wnsenserit in raptorem, matrimonium huiusmodi legitimum sit habendw tamże, s. 73, przypis 3. 4 Tamże, s. 72-76. zwyczajowego, decydujące było sprawowanie przez męża rzeczy- wistej władzy nad żoną5. Moim zdaniem, jedynym wnioskiem, jaki można wysnuć z omawianego przypadku, jest fakt stosunkowo wysokiej znajo- mości powszechnego prawa kanonicznego w otoczeniu biskupa Pełki. Wiedząc o różnicach poglądów między poszczególnymi ka- nonistami na sprawę uprowadzenia, podjęto (zapewne pod wpły- wem jakiegoś konkretnego przypadku) decyzję o ostatecznym wy- jaśnieniu, którą wersję należy stosować w praktyce. Z polskim prawem zwyczajowym cała sprawa nie miała nic wspólnego. Później, wraz z rozwojem ustroju rodowego, pojawiły się spo- soby zawarcia małżeństwa, wymagające zgody rodowców dziew- czyny - małżeństwo przez kupno i zmówiny. Wszystkie te ro- dzaje zaślubin nie występowały kolejno, ale równolegle. Wraz z upowszechnianiem się chrześcijaństwa pojawiła się jednak ten- dencja do kwestionowania ważności bardziej archaicznych form zawierania związku6. W obrębie wyższych warstw społeczeństwa polskiego proces ten dokonywał się na przełomie XII i XIII wie- ku, czego świadectwem jest sprawa diakona Wita. Wśród lud- ności uboższej małżeństwo przez zamieszkanie funkcjonowało je- szcze dłużej, kiedy małżeństwo przez porwanie zanikło już pod presją Kościoła, a zmówiny jako umowa o charakterze mająt- kowym nie odgrywały większej roli7. Wprawdzie jeszcze do końca XV wieku pojawiają się ślady takich półformalnych związków, zawieranych nawet przez szlachtę, jednak przez opinię publiczną były one traktowane już jako typowy konkubinat, nie pociągający za sobą żadnych zobowiązań8. Pośrednim dowodem rozpowszech- nienia związków tego rodzaju może być fakt wprowadzenia w Pol- 5 J. Adamus, Uwagi o pierwotnem małżeństwie polskiem i słowiańskiem, s. 24, 25. 6 W. Abraham, Zawarcie małżeństwa, s. 68-73. 7 Tamże, s. 73; M. Koczerska, Zawarcie małżeństwa wśród szlachty w Pol- sce późnego średniowiecza, s. 5. 8 Na przykład B. Ulanowski, Praktyka w sprawach małżeńskich w sądach duchownych dyjecezyi krakowskiej, nr 128, s. 134 (rok 1458); Acta capitulo- rum nęć non iudiciorum ecciesiasticorum, t. III, nr 189 (rok 1500). gce stosunkowo wcześnie (w 1197 roku przez legata papieskiegf 1 piotra z Kapui) nakazu zawierania małżeństw "w obliczu Ko ścioła" przed umieszczeniem takiego zapisu w prawie powszech nym9. Decyzję tę można odczytywać jako próbę powstrzymania a przynajmniej ograniczenia związków typu pierwszego małżeń stwa diakona Wita. W większości zwodów prawnych polskiego średniowiecza po wtarzają się kary za uprowadzenie kobiet, jednak nie można id traktować jako dowodu funkcjonowania małżeństwa przez porwą nie do XV wieku włącznie, gdyż porwanie w świetle tych posta nowień nie było formą zawarcia związku, ale raczej formą zdoby cia partnerki, z którą potem zawierano "klasyczny" ślub10. Odmienne zdanie na temat chronologii wykształcania się róż nych form zawarcia małżeństwa wyraził Stanisław Russocki. Jegi zdaniem, najwcześniej pojawiło się małżeństwo przez porwanie późniejsze jest małżeństwo przez kupno, którego rozwiniętą form, było małżeństwo przez zmówiny i zdawiny. Małżeństwo przez za mieszkanie to stosunkowo późna forma, wykształcona pod konie pierwszego tysiąclecia naszej ery jako następstwo rozpadu ustrój' rodowego, który spowodował poprawę pozycji kobiety11. Wedłu Aleksandra Briicknera natomiast na ziemiach polskich w ogól ; nie znano małżeństwa przez porwanie, a forma zawarcia małżer j stwa nie zmieniała się na przestrzeni wieków prawie wcale^ j O funkcjonowaniu we wczesnośredniowiecznej Słowiańszczyzn! wyobrażeń, utożsamiających zawarcie małżeństwa z jego skonsi; mowaniem, świadczyć może epizod, opisany w najstarszych żywe tach św. Wojciecha. Młody Wojciech został pewnego razu dla żart przewrócony przez kolegę na przechodzącą dziewczynę, co uzns 9 Por. T. Gromnicki, Synody prowincyonalne oraz czynności niektóryc funkcjonaryuszów apostolskich w Polsce do roku 1357, s. 21. 10 Formami zawierania małżeństwa przez kupno lub zmówiny w niniejazi pracy się nie zajmuję z racji braku w nich bezpośrednich elementów seksi alnych. Szerzej omówił je W. Abraham, Zawarcie małżeństwa, s. 78-343; zol także W. Abraham, Dziewosłęb. Zawarcie małżeństwa w pierwotnym praw polskim, s. 113-159. 11 S. Russocki, Małżeństwo, s. 159, 160. 12 A. Bruckner, Dzieje kultury polskiej, t. I, s. 107. 64 w swojej wychwalanej przez autora żywotu prostocie za jednoznaczne z jej zaślubieniem13. Ważnym elementem obrzędu zawarcia małżeństwa, od (pra- wdopodobnie) czasów przedchrześcijańskich do niedawnej prze- szłości, były pokładźmy. Rytuał ten składał się z kilku etapów. Najważniejszym z nich był stosunek młodej pary, a następnie publiczne szukanie i prezentacja śladów krwi na koszuli panny młodej. Po ich znalezieniu publicznie demonstrowano zgodę obu rodów, następowały oczepiny i pełna akceptacja związku. W prze- ciwnym razie przerywano wesele i niszczono wszystkie związane z nim sprzęty14. Etnolog Ludwik Stomma poddał ten rytuał szczegółowej analizie strukturalnej. Zauważył, że całą ceremonię odbywano również na terenach, na których panowała duża swo- boda obyczajowa, a także w wypadku osób, których brak dzie- wictwa był znany. Wobec tego należy, jego zdaniem, odrzucić tezę, że pokładźmy miały na celu sprawdzenie dziewictwa panny młodej. Z kolei fakt zrywania zaślubin w wypadku braku krwi na koszuli dowodzi, że nie można redukować znaczenia pokładzie do zatwierdzenia związku przez jego skonsumowanie. Uczony wy- snuł więc wniosek, że pokładziny miały w rzeczywistości cha- rakter aktu ofiarnego. Pojawienie się krwi oznaczało przyjęcie ofiary, jej brak świadczył o tym że bóstwa ofiarę odrzuciły. Wobec okazanego przez nie niezadowolenia, konieczne było zerwanie związku10. Kultowo-ofiamy charakter pokładzin pośrednio zdaje się potwierdzać znany na Polesiu zwyczaj przerzucania sworznia, zwierającego przednią oś z resztą wozu przez spichlerz, gdzie odbywały się pokładziny. Miało to na celu udaremnienie deflo- racji panny młodej (spowodowanie magicznego zawarcia, zam- 13 Quadam die, dum iret de scolis unus, qui erat socius itineris, prętem- entem puellam humo prostrauit et causa ludi eum desuper projecit. [...] lik uero quia uestitam uirginem tetigit, o bona stultitia! iam se nupsisse uerissimt credidit. Inde erigens se de inuisa uirgine, dedit se bene simplex puer in amarissimas lamentationes atque continuo imbre oculos humectans: Heu me! nupseram, inquid, et criminis machinatorem digito monstrans: Hic me nubere fecit!, Św. Wojciecha biskupa i męczennika żywot pierwszy, s. S. 14 L. Stomma, Rytual pokladzin w Polsce. Analiza strukturalna, s. 51. 10 Tamże, s. 52-64. 66 knięcia)16. Można to uważać za swoistą zemstę, próbę skierowa- nia gniewu bóstw przeciw młodej parze przez nieprzychylne je; osoby. Znamienne jest przy tym przyjęcie spichrza jako miejsce pokładzin. Zdaje się tu zachodzić wyraźna analogia z obrzęden wiosennego współżycia na polach dla zapewnienia urodzaju. B. Poligamia i poliandria wśród plemion polskich Źródła często mówią o wielożeństwie Słowian17. Wzmianki t< dotyczą jednak władców lub możnych. Wyjaśnienie tego stam rzeczy przynosi relacja al-Bekriego. Mówiąc o kraju Mieszka (I) wspomniał on o darze ślubnym znacznej wysokości, płaconyn ojcu panny młodej przez ojca pana młodego (lub w jego zastę pstwie przez księcia)18. Zwyczaj ten, jak również koszty utrzy mania małżonek powodowały, że posiadanie więcej niż jedne żony stawało się luksusem, na który mogli sobie pozwolić tylk nieliczni. Aleksander Bruckner twierdził w swoich Dziejach kui tury polskiej, że poligamia wśród Słowian nie istniała, a władc oprócz jedynej legalnej małżonki trzymał po prostu szereg kor kubin19. Jego pogląd stoi jednak w sprzeczności z wymów źródeł. Można ewentalnie przyjąć, że wśród książęcych żon w; stępowały pewne różnice statusu. Jedna z nich (pierwsza, na. bardziej płodna, ulubiona?) mogła być żoną "główną", której p( tomstwo dziedziczyło w pierwszej kolejności, pozostałe miał stanowisko podrzędne. 16 K. Moszyński, Kultura ludowa Słowian, cz. 2, s. 285. 17 Na przykład u Pomorzan: Herbord, Dialog o życiu św. Ottona biskuf. bamberskiego, s. 99, 100; u Szczecinian: tamże, s. 95; u Czechów: Jan Kań pariusz. Świętego Wojciecha biskupa i męczennika żywot pierwszy, s. 5; Ko mas z Pragi, Kronika Czechów, XXXVI; książę ruski Włodzimierz: Powie minionych lat, s. 268; Mieszko I: Anonima tzw. Galia Kronika czyli Dzu książąt i władców polskich, s. 15 (w tych dwóch przypadkach istnieją wprawd; wątpliwości, czy nie mamy do czynienia jedynie ze zwrotem retorycznym) 18 Relacja Ibrahima ibn Jakuba z podróży do krajów słowiańskich w prz kazie Al-Bekriego, s. 50. 19 A. Bruckner, Dzieje kultury, s. 108. Łamanie przez pogan chrześcijańskich norm moralności se- ksualnej było rozpowszechnionym w średniowieczu toposem, ma- jącym ukazać ich niższość wobec chrześcijan. Znamienne, że r w opisie zaprowadzenia w Polsce chrześcijaństwa już w naszej | najstarszej kronice taką rolę odgrywa informacja o praktykowa- | niu wielożeństwa przez władcę-chrystianizatora przed przyję- | ciem chrztu: "Dotychczas jednak w takich pogrążony był błędach | pogaństwa, że wedle swego zwyczaju siedmiu żon zażywał"20. Li- czba siedem ma w tym przypadku zapewne znaczenie symboli- . czne. Mistrz Wincenty określał ówczesne towarzyszki Mieszka "siedmioma nierządnymi nałożnicami, które nazywał żonami". Stwierdził też, że władca spędzał z nimi noce na zmianę21. W rów- nym stopniu przemówił tu zapewne moralista, jak i znawca pra- wa, wiedzący, że z punktu widzenia prawa kościelnego nie moż- na w tym przypadku mówić o "żonach" (w zasadzie można by tak określić pierwszą z nich, ale wtedy wątpliwe stawałoby się małżeństwo z Dobrawą, Wincenty wolał więc zanegować legal- ność wszystkich małżonek księcia). Dopiero on napisał wprost o oddaleniu konkubin, aby zawrzeć związek z Dobrawą. Win- centy bardzo dobitnie wskazał na symboliczny sens opisu po- gańskich lat Mieszka, włączając w tekst kroniki obszerne, po- parte cytatami ze Starego i Nowego Testamentu, rozważanie o symbolice siódemki. Siedem nałożnic stało się symbolem sied- miu grzechów głównych, ostateczny związek z jedną (Dobrawą) oznaczał z kolei złączenie się z jednym Kościołem22. Następcy Wincentego, zgodnie z ogólną tendencją do upraszczania jego te- kstu, ograniczyli element moralizatorski. Dzierzwa całe dzieje Mieszka streścił w jednym zdaniu: "O tym Mieszku, w jaki spo- sób odzyskał wzrok, jak z siedmioma nałożnicami spędzał wszyst- 20 Adhuc tum in tanto gentiiitatis errore involvebatur, quod sua consue- tudine VII umribus abutebatur, Anonima tzw. Galia Kronika, I 5, s. 15. 21 Septem pelicum scortis, quas coniuges nuncupabat. Mistrza Wincentego zw. Kadłubkiem Kronika Polska, II 8, s. 37. 22 Ule septem pelicibus detinetur, nos generalibus septem uitiis maritamur; unice tandem Ule copulatur et nos uniter unius id est ecciesie amplexibus federamus, tamże, II 9, s. 38. 68 kie noce [zwraca uwagę, że Mieszko w tej wersji spędzał noce z wszystkimi nałożnicami naraz, a nie, jak u Mistrza Wincentego na przemian - A. K.], i jak wreszcie wziął sobie Dąbrówkę, córk^ księcia czeskiego [...], zawarte jest w rocznikach polskich"23. Autoi miał tu na myśli prawdopodobnie zaginione roczniki, spisane prą wdopodobnie około roku 1290 w środowisku franciszkańskim24 Żaden z zachowanych roczników nie wychodzi poza lakoniczni odnotowanie faktu chrztu Mieszka i jego ślubu z Dobrawą. Kro nikarz Wielkopolski usunął (jako jedyny) wszelkie wzmiank o konkubinach Mieszka, wspomniał natomiast o tym, że Siemo mysł po jego narodzinach przez siedem lat nie doczekał się inneg< syna. Wydaje się, że ta wzmianka mogła zainspirować wiele la później Jana Długosza do opisania bezpłodności matki Mieszka przerwanej, niewątpliwie cudownie, tylko na jego spłodzenie^ Pamięć o wielożeństwie przedchrześcijańskich słowiańskich eli władzy znalazła u Mistrza Wincentego i jego następców wyra także, jak się wydaje, w opisie jednego z wcześniejszych pogan skich władców Polski - Lestka III. Miał on mieć jedną "główną nałożnicę, która po konflikcie Lestka z teściem - Juliuszem Ce żarem - zajęła miejsce jego żony, oraz inne, z którymi spłodzi dwudziestu synów26. Wschodni Słowianie znali również pewne formy wielomęstw - snochactwo (współżycie mężczyzny z żoną syna, zwykle nit pełnoletniego27) i poliandrię braterską (występującą w różnyc formach, czasem jako lewirat, czyli obowiązek "dziedziczenia" ż( ny po zmarłym bracie28). Ich występowanie miało prawdopodobni 23 De isto Meschone quomodo illuminatus est, ąuomodo septem pellici omni nocte abutebatur, et quomodo ultimo duxit Dambrovcam filiom duć Bohemiae [...], require in annalibus Polonorum, Kronika Mierzwy 18, s. 18 24 Por. B. Kurbis, Wstęp do: Kronika wielkopolska, s. XVI. 25 J. Długosz, Annales, ks. I, s. 169. 26 Mistrza Wincentego Kronika, I 17, s. 23; Kronika książąt polskich, s. 434. 27 Por. J. Witort, Kilka slow o świekrostwie, s. 305-308. Świekrostwo polski odpowiednik ruskiego terminu snochactwo (sraoc/ia=świekra, czyli s nowa). 28 J. Witort, Przyczynek do dziejów rodziny (Lewirat), s. 302-304. podłoże ekonomiczne, a konkretnie ubóstwo mężczyzn. Sprawiało | ono, że na wpłacenie daru ślubnego oraz urządzenie ofiarnej li- f l bacji dla bóstw musiało się składać kilka osób29. Zdaniem części | autorów snochactwo mogło wiązać się także z chęcią zdobycia t [ przez ojca rodu dodatkowych rąk do pracy w gospodarstwie - j żony nieletniego syna i jej dzieci30. Zjawisko to mogło się również | pojawić w czasach po wprowadzeniu chrześcijaństwa, w następ-' stwie przymusowej monogamizacji. Ojciec rodu zapewniał sobie | dodatkową żonę, formalnie uchodzącą za synową. Być może taki S charakter miał przypadek, który w XVI wieku zbulwersował Ste- fana Batorego podczas wyprawy na Psków31. Mówiąc o snochac- twie, należy pamiętać, że nie występuje ono w źródłach dotyczących ziem polskich. Nie można jednak wykluczyć, że funkcjonowało ono i tutaj, ale zamknęło stosunkowo wcześnie lub było tak sporadycz- ne, że nie pozostawiło śladów źródłowych32. C. Zerwanie małżeństwa wśród ludności polskiej wcześniejszego średniowiecza Idea nierozerwalności małżeństwa była wśród plemion pol- skich przed wprowadzeniem chrześcijaństwa zupełnie nieznana. Podobnie jak u większości ludów, mąż mógł po prostu wypędzić żonę i wziąć sobie nową. Wydaje się, choć brak na to bezpośred- nich dowodów w źródłach, że głównym powodem oddalenia żony była jej bezpłodność. W praktyce, szczególnie w wypadku wład- ców, był to często zapewne jedynie pretekst do oddalania kobiet ze względów majątkowych lub politycznych. Tak było w przypad- ku Bolesława Chrobrego. Nie wahał się on oddalać niewygodnych żon, mimo że dawały mu one synów33. Za inny dopuszczalny po- wód oddalenia żony prawo zwyczajowe uznawało kalectwo, unie- możliwiające prowadzenie gospodarstwa. Tak było jeszcze w po- łowie XIII wieku na Śląsku, gdzie Przybysław z Trzebnicy chciał oddalić swoją żonę Zdzisławę z powodu utraty przez nią wzroku34. Częste zmiany małżonek były rozpowszechnione zwłaszcza w wy- ższych warstwach społeczeństwa. Wśród uboższej ludności zjawi- sko to miało zapewne mniejszy zasięg z tych samych powodów ekonomicznych, dla których nie występowało tam wielożeństwo. Nie był to zresztą jedynie problem polski. Wydane w połowie XIII wieku przez czeskiego króla Wacława I lus Iglaviense stanowiło: "Jeśli ktoś miałby prawowitą [małżonkę] i za jej życia wziął sobie inną w innym miejscu: jeśli zostałby schwytany, ma być ścięty"35. D. Zagadnienia małżeńskie w polskim prawie kościelnym Wprowadzenie w Polsce chrześcijaństwa pociągnęło za sobą znaczne podporządkowanie życia małżeńskiego normom i przepi- som ustalonym przez Kościół. Zagadnienia związane z prawem małżeńskim znalazły wyraz także w prawodawstwie kościelnym polskiego średniowiecza. Należały do nich - forma zawarcia małżeństwa (którą tutaj nie będę się zajmować bliżej, gdyż nie występują w niej elementy stricte seksualne), problem ważności małżeństwa w wypadku uprowadzenia itp. Początkowo Kościół polski nie ingerował zbytnio w problema- tykę małżeńską. Akceptował zwyczajowe prawo małżeńskie tak w sprawie formy zawarcia, jak i (do pewnego stopnia) rozwiązania związku. Jedyną istotną zmianą w stosunku do okresu przed 29 W. Abraham, Zawarcie małżeństwa, s. 17. 30 I. Franko, Slidy snochactwa w naszych horach, s. 101-104; za nim A. Strzelecki, Fragment s dziejów rodziny, s. 152-157. 31 J. Piotrowski, Dziennik wyprawy Stefana Batorego pod Psków, s. 23. 32 W. Sobisiak, Ludowe zwyczaje prawne, s. 227, przypis 4, stwierdził, że snochactwo występowało na wschodnich obszarach Polski etnicznej do XVIII wieku, ale nie poparł tej tezy żadnymi dowodami. 70 33 Duxit hic Rigdagi marchionis filiom post modum dimittens eam, et tunc ab Ungaria sumpsit iworem, de qua habuit filium Besprim nomine, similiter expellus eam. Tertia fuit Emnildis edita a venerabili seniore Dobre- miro [...], Kronika Thietmara, IV, 58, s. 136. 34 Vita Sanctae Hedvigis, 10, s. 593, 594. 35 Si aliquis legitimam habuerit et ipsa vivente in aliis locis aliam super- duxit: si convictus fuerit, decollabitur, lus Iglaviense, XXXVI, 5; Codex luris Bohemici, t. I, s. 102. 71 wprowadzeniem chrześcijaństwa była likwidacja wielożeństwa. | Wprawdzie stosowna relacja Anonima zwanego Gallem o wypę-j dzeniu przez ochrzczonego Mieszka I siedmiu żon ma raczej cha-1 rakter symboliczny, jednak sam fakt konieczności ograniczenia J się do jednej żony przez świeżo nawróconych chrześcijan jest bez- sporny. Według relacji Herborda nakaz monogamii był jednym z pierwszych, jakie stawiano przy chrzcie nawróconych pogan - w tym wypadku Pomorzan36. Problematyka małżeńska pojawiła się jednak już w najstarszych znanych postanowieniach polskiego prawa kościelnego - statutach legata Piotra Kapui. Według za- chowanych relacji rocznikarskich, sposób zawierania małżeństwa był jednym z dwóch poruszonych przezeń w Polsce problemów. Legat nakazał zawierać małżeństwa in facie ecdesiae - w obli- czu Kościoła, czyli po prostu w obecności księdza37. Zwraca uwagę, że wprowadzenie takiego nakazu, a nie tylko zalecenia, stanowiło bodaj jedyny wypadek wyprzedzenia przez polskie partykularne prawo kanoniczne rozwiązań prawa powszechnego. Rzecz jasna o ile roczniki dokładnie przekazały sens postanowień legata. Obo- wiązek bowiem zawarcia małżeństwa wobec przedstawiciela Ko- ścioła powszechny charakter uzyskał dopiero osiemnaście lat później, po czwartym soborze laterańskim. W tym okresie w pra- wie kanonicznym status obowiązującej doktryny uzyskała konsen- sualna teoria małżeństwa. Dobitnym wyrazem tej tendencji było nadanie oficjalnego charakteru pracom Piotra Lombarda na czwar- tym soborze laterańskim oraz dekretał Aleksandra III Yeniens ad nos. W myśl tej teorii wystarczającym warunkiem zawarcia waż- nego małżeństwa było świadome i nie wymuszone wyrażenie zgo- dy przez obie strony. Obecność duchownego nie była w zasadzie niezbędna. W praktyce Kościół nie zamierzał pozostawić tej spra- wy poza swoją kontrolą, zwłaszcza że wobec nagminnego instru- mentalnego traktowania małżeństwa przez wielkie rody jej brak mógł prowadzić (i często prowadził) do nadużyć, na przykład wy- 36 Herbord, Dialogus de vita s. Ottonis, II, 18, s. 95. 37 Rocznik kapitulny krakowski, s. 800; za nim pozostałe roczniki powta- rzają tę informację niemal dosłownie. 72 kroczeń przeciw zasadzie egzogamii. Stąd nacisk, jaki kładziono na obowiązek zawarcia związku in facie ecciesie36. Partykularne prawo polskiego Kościoła średniowiecznego w sprawach małżeńskich poświęcało stosunkowo niewiele miejsca sprawom stricte seksualnym. Zarówno statuty legackie, jak i wy- dawane z własnej inicjatywy polskich biskupów, koncentrowały się przede wszystkim na przeszkodach w zawieraniu kanonicz- nych małżeństw (pokrewieństwie itp.) oraz sposobach zapobiega- nia małżeństwom nieważnym: zakazie tajnych małżeństw oraz obowiązku głoszenia zapowiedzi. W późnym średniowieczu spra- wa zapowiedzi nabrała szczególnej ostrości jako główny, obok dziesięcin, punkt sporny między przedstawicielami Kościoła i szlachtą. Jak się wydaje, szlachta traktowała obowiązek zapo- wiedzi jako uwłaczający jej godności, być może wręcz jako kwe- stionowanie pochodzenia kandydatów na małżonków. Przynajmniej część wyższego duchowieństwa, sama wywodząca się przecież z możnych rodów, podzielała prywatnie ten punkt widzenia, cze- mu dawała niekiedy wyraz nawet w ustawodawstwie kościelnym. Przykładem mogą być statuty biskupa krakowskiego Wojciecha Jastrzębca z 1423 roku. Biskup wprawdzie wspomniał na zakoń- czenie rozdziału poświęconego prawu małżeńskiemu o obowiązku głoszenia zapowiedzi, zastrzegł się jednak zarazem, że ponieważ dotąd nie było takiego zwyczaju wśród szlachty, czasowo będzie tolerować brak zapowiedzi39. Możliwe zresztą, że biskup uległ w tym względzie presji swoich współrodowców albo po prostu chciał zyskać popularność. Zagadnienia współżycia seksualnego w małżeństwie pojawiły się jedynie w kilku statutach kościelnych polskiego średniowiecza. W ogłoszonych w roku 1279 statutach legata papieskiego Filipa z Fermo dla Węgier i Polski znalazł się między innymi ogólnikowy rozdzialik De matrimonio, w którym autor wyjaśniał, że każdy dobrowolny wytrysk nasienia jest grzechem śmiertelnym, z wy- jątkiem współżycia w prawnie zawartym małżeństwie i we wła- 38 Por. T. Gromnicki, Synody prowincyonalne, s. 21, 22. 39 Statutu synodalia episcoporum Cracoviensium, s. 73, 74. ściwy sposób (modo licito)'10. Wyjaśnienie to zostało niemal do- słownie przejęte z postanowień synodu w Angers z około 1217 roku41. Trudno powiedzieć, co zadecydowało o umieszczeniu go w tekście statutu. Być może wiązać je należy z przypadkami zbyt liberalnego, jak na poglądy legata, podejścia do współżycia seksu- alnego, o których słyszał lub z którymi spotkał się Filip na Wę- grzech. Można łączyć go też z zachowaniem króla węgierskiego Władysława, który według niektórych źródeł brał sobie nałożnice spośród pogańskich Kumanów i ulegał ich wpływom. Filip odniósł się również do problemu konkubinatu, nakazując księżom, aby zabronili świeckim posiadania konkubin pod groźbą zakazu wstę- pu do kościoła lub, w wypadku niepoprawności, poważniejszych konsekwencji ze strony biskupa42. Oficjalną wykładnię doktryny kościelnej na temat miejsca sto- sunków seksualnych w małżeństwie zawarł w swoim traktacie o sakramentach wspomniany biskup Wojciech Jastrzębiec. Tra- ktat ten stanowił część statutów diecezjalnych, wydanych w roku 1423. Jako siódmy sakrament omówiono małżeństwo. Redaktor statutu wyjaśnił, dlaczego jest ono sakramentem: "W małżeństwie zaprawdę jest skuteczny środek zaradczy przeciw grzechowi zmy- słowemu; dlatego małżeństwo jest sakramentem"43. Różni się ono jednak od innych sakramentów, gdyż jest dwojakim lekarstwem przeciw grzechowi: leczy z niego jak inne sakramenty i jako je- dyny sakrament zapobiega mu. Zgodnie z obowiązującą doktryną 40 De Sacramento coniugii est sciendum, quod omnis volun.ta.ria seminis emissio est mortale pe.cca.tum, nisi per legitimum matrimonium excusetur. Sed matrimonium inter marem et feminam facit licitum coitum, si tamen modo licito misceantur, KDW, t. I, nr 487, s. 453. 41 P. J. Payer, The Bridling o f Desire. Yiews of Sex in the Later Middle Ages, s. 4. 42 Centra concubinarios, lenones et lenas, nęć non meretrices. Prohibeant etiam sacerdotes, ne laici publice teneant concubines: et qui post admonicio- nem tenuerit, tam ipse ąuam ipsa ab ingressu ecciesie arceantur; et si per hoc se non emendaverint, per suos diocesianos fortius compellantur, KDW, t. I, nr 487, s. 436. 43 In matrimonio vero est remedium effectwe contra peccatum in signis sensibilibus; unde matrimonium est sacramentum. Statutu synodalia episco- porum Cracoviensium, s. 73. 74 pełnowartościowe małżeństwo powstaje w wyniku wyrażeni w czasie teraźniejszym zgody na nierozerwalność [związku] (con sensus inseparabilitatis per verba de praesenti), uzupełnioneg następnie współżyciem cielesnym44. Ze względu na koniecznoś wyrażenia świadomej i dobrowolnej zgody, ślubu nie może wzią pijany ani furiosus*5. Dopuszczalnymi powodami współżycia mai żeńskiego bez grzechu jest chęć posiadania potomstwa i spłacani "długu małżeńskiego"46. Natomiast seks małżeński spowodowana pożądaniem jest, w myśl przytoczonych słów św. Hieronima, grze chem ciężkim. Statut zawiera też jedyną znaną z polskiego śre dniowiecza próbę wprowadzenia ograniczeń czasowych we wspói życiu małżeńskim. Duchowni otrzymali mianowicie zaleceni upominania małżonków podczas spowiedzi, aby powstrzymywał się od współżycia podczas ciąży, gdyż grozi to poronieniem. Pc winni też unikać współżycia do czasu oczyszczenia kobiety p porodzie, chociaż kobieta może się na nie zgodzić dla uniknięć!: cudzołóstwa męża. Grzechem ciężkim jest też domaganie się "dłu gu małżeńskiego" w trakcie menstruacji. Kobieta może wówcza odmówić, nie popełniając grzechu, gdyż takie współżycie grozi urc dzeniem dziecka chorego, trędowatego, z epilepsją lub w inn: sposób okaleczonego. Zdaniem Petera Browe, przepis tego typu dość powszechnie włączany do statutów we wcześniejszym okre się, w XV wieku był już mocno archaiczny, na Zachodzie od dłuż szego czasu panowała tendencja do zastępowania ograniczeń czasc wych współżycia ograniczeniami jakościowymi47. Traktat kończ: się przypomnieniem trzech dóbr małżeństwa według św. Augu styna: wierności, potomstwa i sakramentalności (to znaczy nie rozerwalności) - fides, proles, sacramentum, oraz wspomniane go wyżej nakazu odbywania zapowiedzi. 44 Por. X 4. l. 30, 31 i 32. 45 Por. X 4. l. 24. 46 Łaciński termin debitum coniugale z reguły przekłada się na języi polski jako "powinność małżeńska", jednak takie tłumaczenie nie oddaje w pełń owego szczególnego, "finansowego" zabarwienia, jakie posiadało to określenie por. P. J. Payer, The Bridling o f Desire, s. 89, 90. 47 P. Browe, Beitrage żur Se.xuale.thik des Mittelalters, s. 4, 5. E. Życie małżeńskie średniowiecznych władców polskich w opiniach kronikarzy Najpopularniejszym tematem, przy okazji którego moraliści polskiego średniowiecza, a wśród nich zwłaszcza kronikarze, wy- rażali swoje opinie na temat małżeństwa i relacji między małżon- kami, był opis zachowania władców. Znamienne, że zdecydowanie przeważały tu opinie negatywne. Niewłaściwe relacje z małżonką stanowiły z reguły jeden z elementów obrazu nielubianego władcy. Wzmianki o życiu seksualnym tych, których uznawano za wzór do naśladowania, są natomiast rzadkie i dotyczą raczej przypad- ków dobrowolnej wstrzemięźliwości. Spośród pogańskich władców Polski (abstrahując od zagadnie- nia ich historyczności, tutaj interesuje mnie sam obraz rządzące- go) najgorszą opinię u kronikarzy miał Popiel (Pompiliusz II). Anonim zwany Gallem powstrzymał się w zasadzie od jego oceny i chrakterystyki. Właściwie jednak poprzednik Siemowita jest po- stacią pozytywną: nie unosił się pychą i przyjął zaproszenie na ucztę od swojego wieśniaka. Zmiana dynastii panującej jest efe- ktem zasług Siemowita i jego ojca Piasta, a nie zbrodni Popielą48. Obraz ten diametralnie zmienił się pod piórem mistrza Wincen- tego. Popiel nabrał w jego kronice cech antywzoru władcy. Był więc gnuśny, tchórzliwy i lubił opływać w rozkosze. Przyczyną zaś wszystkich tych przywar było jego upodobanie do przebywania w towarzystwie kobiet zamiast wśród mężczyzn49. Wina za poja- wienie się cech negatywnych w charakterze władcy leżała, zda- niem Wincentego, całkowicie po stronie jego żony: "Ten bowiem, który łaskawie wynagradzał zasługi, ten wyjątkowy król, powia- dam, Pompiliusz młodszy, upojony powabami pewnej trucicielki, za życzliwość odpłaca się nienawiścią, za przyjaźń podstępem [...]"°°. 48 Anonima tzw. Galia Kronika, I, 2 i 3, s. 10-13. 49 Choros celebrius femineos quam cetus coluit uiriles. Mistrza Wincentego Kronika, I 19, s. 28. 00 Ule siquidem Ule. meritorum regratiator beneficus. Ule, inąuam, regum eximius minor Pompilius, cuiusdam uenefice debriatus ilecebris, odiis gra- tiam, amicitias insidiis [...] recomperans, tamże, I 19, s. 24. 76 Nie jest to zresztą idea nowa - podobne zarzuty pojawiały si już w późnym antyku wobec niektórych cesarzy rzymskich. Wił centy rozwinął opowiadanie o Pompiliuszu II w cały wykład n temat zgubnych skutków przebywania z kobietami, zilustrowan wziętym z Justyna przykładem upadku rozwiązłego króla asyry skiego Sardanapala51. Zarysowana przez pierwszego kronikarz; -Polaka sylwetka tego władcy utrwaliła się wśród jego trzynaste i czternastowiecznych następców. Dzierzwa przepisał Wincentyńsł tekst, opuszczając jedynie końcowy przykład52. Kronikarz wielki polski również bazował na opisie autorstwa Wincentego, umies; czając jednak krytyczną charakterystykę władcy na początku. W t< charakterystyce pierwszym zarzutem uczynił skłonność Popie] do rozrywek w kobiecym towarzystwie53. Reprezentująca śląski nui naszego dziejopisarstwa Kronika polsko-śląska, chociaż powstał w zbliżonym okresie, nie mówiła nic o relacjach damsko-męskic Popielą, pominęła też inwektywy na jego żonę, koncentrując si na tchórzliwości władcy54. W ponad sto lat później Jan Długos przeredagował dzieje Popielą, nie zmieniając jednak ich zasadn czych elementów. Poprzednik Siemowita na tronie polskim b; przezeń tak samo nielubiany, jak przez poprzednich kronikarza Zauważalna jest też wspólnota przekonań Długosza i mistrza Wir centego na temat kobiet w ogóle, żony Popielą w szczególność skłonnej - jak to kobieta" - do wszelkiego występku. Dodał kowo pojawił się element narodowy - żona owa okazała się Nien ką. Cała historia kończy się wezwaniem do czytelnika, aby prz< rażony przykładem Popielą (i wspomnianego dodatkowo cesarz Amulfa, zjedzonego przez wszy) zastanowił się nad swoim życien wyrzekł się pychy, czcił Boga itp. Nie znalazło się w niej, co ci< kawę, wezwanie do porzucenia zgubnych związków z kobietami5 51 Tamże, I 20, s. 28, 29. 52 Mierzwy Kronika, 18, s. 181-184. 53 Iste Pompilius flagiciosissimus fuit. Nam plus coreas yirginum quai bella attemptabat et inpudentissimo luxuriae fluxu et ignavia dissolutus pr mus in fuga postremus in bello [...], Kronika wielkopolska, 6, s. 12. 54 Kronika Polska (polsko-śląska), s. 614, 615. 50 J. Długosz, Annales, ks. I, s. 156, 157. Może autor uważał taki wniosek za dostatecznie oczywisty, aby go jeszcze dodatkowo umieszczać w tekście. Wyjątkowe w całym polskim kronikarstwie średniowiecznym jest przedstawienie przez Anonima zwanego Gallem stosunku Bo- lesława I do żony (nie wiemy której - kronikarz wydaje się nie wiedzieć o istnieniu aż czterech; prawdopodobnie chodzi o trzecią - Emnildę). Władca miał w zwyczaju ucztować i bawić się wraz z małżonką oraz dwunastoma doradcami i ich żonami, równocześ- nie naradzając się nad sprawami państwa. Królowa wstawiała się czasem za skazańcami, "ręką głaskając pieszczotliwie zacną pierś króla"56. Sam motyw kobiety wstawiającej się u władcy za skazań- cem był szeroko rozpowszechniony w średniowieczu, tak w kontek- ście świeckim, jak i religijnym (motyw tak zwanego intercessio - Matki Boskiej broniącej ludzi przed gniewem Boga). Jest to jednak jedyny w naszym dziejopisarstwie wypadek, kiedy kobiece piesz- czoty zostały opisane w tonie aprobującym, a pozytywnie odnoszący się do nich mężczyzna nie jest degeneratem (jak na przykład Popiel czy Mieszko II u Mistrza Wincentego i Długosza), ale postacią wzo- rową. Na marginesie warto zauważyć, że piszący w czasach Mistrza Wincentego Tomasz Chobham w swoim poradniku dla spowiedni- ków wyrażał podobne do wcześniejszych zapatrywań Anonima po- glądy na rolę uczucia małżeńskiego i pieszczot żony dla wywarcia pozytywnego wpływu na męża. Według niego jednak perswazja powinna odbywać się na osobności, a nie na forum publicznym57. Zarzuty, postawione wcześniej Popiołowi II, zostały powtórzo- ne przez Długosza w odniesieniu do Mieszka II. W jego ujęciu syn Chrobrego był gnuśny, lubił zabawy, ulegał wpływom żony (oczy- wiście Niemki) oraz, Jak twierdzą niektórzy, zbeszcześcił prawo małżeńskie i godność królewską stosunkami z nałożnicami"58. "Nie- którzy" to w tym wypadku być może Mnich Brunwilerski, który przypisał jakiejś nałożnicy Mieszka decydującą rolę w doprowa- 56 Pium pectus regis blanda manu demulcens, tamże, I 13, s. 33. 57 Por. M. M. Sheenan, Maritalis Affectio Reyisited, s. 39. 58 Ut aliąuorum habet assercio defluens, ius matrimoniale regiumque no- men pellicum contagwne fedebat, J. Długosz, Annales, ks. II, rok 1033, s. 308. 78 dzeniu do opuszczenia Polski przez Rychezę59. Pod koniec życi Mieszko "czy to z powodu wrodzonej skłonności, czy też z dopust Bożego, czy wreszcie z powodu choroby, która łatwo mogła p( wstać z rozwiązłości i rozpusty, popadł w obłąkanie [...]"60. Wzmtai ka o obłąkaniu została zapożyczona prawdopodobnie z Rocznik Troski61, ale domniemania na temat jego genezy są już produktel własnej inwencji autora. Wcześniejsi dziejopisarze w ogóle oglęc nie wypowiadali się na temat Mieszka II, a już zdecydowanie ni robili z niego "czarnej owcy" rodu Piastów. Anonim zwany Gallei stwierdził o nim tylko: "Nie odznaczał się już tak jak ojciec ai zaletami żywota, ani obyczajami, ani bogactwami"62. Być moż wizerunek zaprezentowany przez Długosza stanowi rozwinięci tej wzmianki, uzupełnionej o wspomniane źródło nadreńskie. C ciekawe, z prawie całego późniejszego dziejopisarstwa zniknę! jedyna konkretna (i, zdaniem Gerarda Labudy, wiarygodna63) ir formacja Galia o Mieszku, mianowicie wiadomość o jego wykę strowaniu w czeskiej niewoli64. Powtórzyła ją jedynie w końcu XT wieku Kronika książąt polskich66. Pominięcie takiej wiadomość dziwi szczególnie w przypadku Długosza, wyjątkowo wrogo naste wionego do drugiego króla Polski. Być może fakt kastracji uznE 09 Eodem tempore Richeza regina, facto inter se et regem coniugem suw dwortio, per odium et instigationem cuiusdam suae pellicis, cum ei iam pt perisset Gazimerum [...], uenit ad imperatorem Conradum in Saxoniam [... Mnich Brunwilerski o założeniu klasztoru w Brunwiler, s. 346. 60 Swe tamen naturali cursu id agente, sive Deo permittente, sive aliqu vi morbi, que ex lubricitate et petulancia prouenire facile poterat, eum exag, tante, in amenciam cecidit [...], J. Długosz, Annales, ks. II, rok 1034, s. 31( 61 1025. Boleslaus Magnus obiit, cui Mescho succedit in regnum, qui i amenciam cecidit et mortuus est. Rocznik Troski, s. 829, 830. 62 Sicut pater ejus uita, vel moribus, vel diuitiis copiosus, Anonima tzu Galia Kronika, I 17, s. 40. 63 G. Labuda, Mieszko II. Król Polski w czasach przełomu 1025-103^- s. 96-97. D. Borawska uważała wzmiankę o kastracji Mieszka za wymyi Anonima, mający "czynnikiem obiektywnym" wyjaśnić rozpad jego małżer stwa z Rychezą, spowodowany w rzeczywistości związaniem się króla z anc nimową nałożnicą, D. Borawska, Kryzys monarchii wczesnopiastowskiej w la tach trzydziestych XI wieku, s. 122. 64 Anonima tzw. Galia Kronika, I 17, s. 40. 65 Kronika książąt polskich, s. 445. wano za zbyt hańbiący dla prawowitego króla polskiego, nawet nie ocenianego pozytywnie. Warto też rozważyć możliwość, że zawarty u Anonima opis kastracji Mieszka stanowi swoiste dopełnienie wcześniejszego opi- su zgwałcenia przez Bolesława I księżniczki ruskiej. Tamten akt stanowił symboliczną oznakę objęcia przez polskiego władcę wła- dzy nad Rusią. Pozbawienie męskości Mieszka oznaczało, pozo- stając w tym samym kręgu wyobrażeń, pozbawienie go zarazem możliwości spełniania Dumezilowskiej trzeciej funkcji. Publiczna prezentacja potencji seksualnej przez Bolesława stanowiła symbol predyspozycji do objęcia godności królewskiej. Kastracja jego syna oznaczała trwałą niemożność do pełnienia tej godności66. Dzieje najstarszego syna Bolesława Krzywoustego, Władysława II Wygnańca, stały się dla kronikarzy wdzięcznym pretekstem do demonstrowania swojej niechęci do kobiet jako takich. Mistrz Win- centy dał opis jego małżeństwa z księżniczką Agnieszką, powtórzo- ny i rozwinięty przez wszystkich jego następców. Książę "oddawał się rozkoszy w objęciach żony", która nim nieustannie pomiatała i podjudzała go przeciw braciom67. Krytyka Wincentego nie kon- centruje się jednak, co ciekawe, na tym, że kobieta prowokuje mężczyzn do rozpusty. Nacisk jest położony na jej skłonność do gniewu i zaciętości: "Raczej jednak tysiąckroć ugłaskasz piekielne furie Erebu, niż raz jeden przebłagasz srogość niewieścią"68. Cały fragment został powtórzony bez zmian przez Dzierzwę. Z kolei w Kronice wielkopolskiej atak Wincentego na kobiety przekazano w wersji streszczonej, na koniec dodając wiersz: "Kobieta rzadko 66 Na ściały związek między męskością i zdolnością do sprawowania wła- dzy wskazują wyraźnie na przykład skandynawskie sagi, por. M. S. Kuefler, Castration and Eunuchism in the Middle Ages, s. 291. Ten temat zasługuje zresztą na oddzielne, szczegółowe opracowanie. 67 locundius uxoris indulsit amplexibus, Mistrza Wincentego Kronika, III 26, s. 119. 68 Set Herebi citius milies mansuefeceris inferias, ąuam femineam semel exoraueris truculentiam; Est enim omnis mansuetudo feminea omni seueritate truculentior, omni truculentia se.uen.or, tamże, III 26, s. 119, 120; 27, s. 120; por. B. Kurbis, Wstęp do: Mistrza Wincentego Kronika polska, s. 53, przypis 116. 80 dobra, lecz która dobra, korony godna"69. Sentencja, zdaniem Br^ gidy Kurbis, znajdowała się pierwotnie w tekście Mistrza Wincei tego70. Trzeba przyznać, że umieszczenie tego aforyzmu pasowali by do Wincentyńskiego stylu. Nie pojawia się on jednak nie tylk w żadnym ze znanych rękopisów Kroniki Mistrza Wincentego, a] także w innych tekstach pochodnych (na przykład u Dzierzwy Poza tym był on dość popularny w średniowiecznym piśmienni! twie71, kronikarz wielkopolski mógł go więc zaczerpnąć z inneg utworu lub gdzieś usłyszeć i włączył do spisywanego przez siebi tekstu jako wyraz prywatnych odczuć. W tejże kronice znalazła si także pewna anegdota, która zyskała w naszym średniowieczny! dziejopisarstwie sporą popularność. Miała ona wyjaśnić powód oc cięcia języka i oślepienia Piotra Włostowica (zwanego tutaj Piot] kiem z Dacji) na polecenie Władysława II: "Na pokrycie zaś sweg okrucieństwa [Władysław] przytoczył jakieś fikcyjne, jak powiads ją, powody, przez siebie samego zmyślone. Gdy pewnego razu ZE jęty polowaniem sam ze wspomnianym Piotrkiem błądząc nocows w lesie, temu Piotrkowi powiedział żartem, że jego żona zbyt ro; kosznie spała z pewnym kapłanem jego dworu. A ponieważ Piotre podobnie odezwał się do Władysława twierdząc, że jego żona miał stosunek z pewnym rycerzem, dlatego on powinien był stracić ni tylko język i oczy, lecz nawet życie"72. Zwraca uwagę właściwa dla autora rezerwa, z jaką odnosi si on do wiarygodności takich historii (por. sprawa zoofilii Bolesłi wa II). Za prawdopodobne źródło tej opowieści należy uznać wspon niane w innym miejscu Gęsta Piotrkonis, stanowiące, zdaniei 69 Femina raro bona, sed que bona, digna wrona. Kronika wielkopolski 31, s. 49. 70 Mistrza Wincentego Kronika polska, s. 168, przypis 178. 71 Por. Prouerbia sententiaque Latinitatis Medii Aevi, t. II, nr 9192, s. 8; 72 Assumpserat enim incredulitatis sue tegumen quedam fictinia, ut aiun per ipsummet conflicta. Qualiter quodam tempore, dum ueneracioni insister, in nemore solus cum Piotrkom memorato errabundi pernoctarent, eidem Peti iocose dixisset, quod uxor sua cum quodam sacerdote curie eiusdem mollii quiescerent. et quod Petrus Wladisiao de umrę. sua similia perorasset: ipsal cuidam militi apponendo asserens. Propter hoc non lingua solum et oculi sed eciam vita ipsum priyari debuisse. Kronika wielkopolska, 32, s. 50. historyków, jeden z dwóch istniejących pierwotnie przekazów tra- dycji o Włostowicu. Drugim była tak zwana Carmen Mauri, sta- nowiąca pierwowzór zredagowanej na początku XVI wieku Cro- nica Petri comitis73. Wersja tego utworu jest nieco rozbudowana. Szczegółowo opisana jest sceneria, w której rozegrał się cały in- cydent - książę i Piotr grzejący się podczas polowania przy og- nisku i z braku wina zaspokajający pragnienie roztopionym śnie- giem. "Książę więc niby to żartem mówi do Piotra: Oto, Piotrze, jaka jest książęca uczta! O wiele wspanialej teraz ucztuje twoja żona z twoim opatem. Piotr odpowiedział na żart, choć go nieżar- tobliwie przyjął, a wiedział, że jest sam na sam z księciem: Moja żona przebywa z moim opatem, a twoja podczas twojej nieobecności z rycerzem niemieckim, swoim kochankiem. Władysław potrakto- wał te słowa bardzo poważnie, ale ukrywając gniew, nie zareago- wał na żart"74. Po powrocie księcia do domu jego żona nakłoniła go do wyjawienia powodu złego nastroju, a następnie rozgniewana słowami Piotra doprowadziła do jego oślepienia. Cały tekst jest przepojony wrogością do wszystkich kobiet, a do Agnieszki w szcze- gólności. Już w pierwszym zdaniu po informacji o jej ślubie z Wła- dysławem autor stwierdził: "Była sprawczynią wszelkiego zła i na- ruszycielką braterskiej miłości i pokoju oraz okrutną zabójczynią naszego Piotra"70. Opis wydarzeń, które nastąpiły po incydencie na polowaniu, jest przeplatany ciągnącymi się przez szereg stron mizoginistycznymi tyradami, skompilowanymi z rozpowszechnio- nych w średniowiecznej moralistyce wątków. Pojawiły się w nich nieodzowne elementy biblijne, łączące się z występującym rów- nież na przykład u Mistrza Wincentego porównywaniem kobiety 73 M. Plezia. Wstęp do: Granica Petri comitis Poloniae wraz z tzw. Carmen Mauri, s. XXIX, XXX. 74 Princeps autem Pstro, quasi iocando et se ipsum subsannado, ait: ecce, Pstre, ąuale principis convivium! Forte laucius nunc uxor tua cum abbate tuo convivatur. Petrus pro ioco, licet non iocose ista suscipiens, solum se tum cum sole duce sciens, respondit: Uxor mea pro se ait cum abbate meo, sicut et tua cum milite Theutonico, te absente, suo amasio. Que verba licet Yladislaus grwiter suscepissef, iram tamen dissimulans ioco pertransiit. Granica Petri, s. 9. 75 Fuit enim tocius mali disseminatrix et fra.te.rnae. caritatis et pacis pes- sima violatrix ac Petri nostri crudelis homicida, tamże, s. 9. 82 do zwierząt, uważanych za najgroźniejsze. Kobieta (gwoli ścisłos - autor kilkakrotnie dodaje: mala) jest według autora gorsza r lwy (leones), smoki (dracones), żmije (aspides, uiperae), węże (sć pentes), tygrysy (tygres), pantery (pardes). Odwołano się do opił Salomona: "Mówi Salomon: lepiej mieszkać z lwami i smokan niż ze złą kobietą"76. Jako przykład starotestamentowy zestawio: ze sobą przygody Daniela, oszczędzonego przez lwy (Dn 14, 30-4; i Nabota, zabitego na polecenie Izebel (IKrl 21, 7-16), z Nowe Testamentu natomiast przywołano postać Jana Chrzciciela, k1 rego na pustyni bały się smoki (? - dracones) i żmije, a kto później poniósł śmierć z wyroku Herodiady (Mk 6, 17-29). Nie dalej pojawiły się odwołania do tradycji antycznej: "Całe trageć Eurypidesa są pełne złorzeczeń na kobiety" itp., wybrane z dh; szej listy, zawartej w piśmie Aduersus louinianum św. Hieroniir i przepisane dosłownie77. Niewiele jednak jest odniesień do sfe seksualnej. Zarzuty wobec Agnieszki (i - domyślnie - po2 stałych przedstawicielek jej płci) sprowadzają się głównie do ; zawziętości i skłonności do okrucieństwa, podobnie jak w anai gicznym miejscu Kroniki Mistrza Wincentego. Kobiece wdzię wykorzystuje ona do realizacji swoich pragnień nie w sferze ei tyki, ale władzy i posiadania dóbr materialnych: "O nieszczęs: swawolo kobieca! Wielu zabija, aby zaspokoić zachcianki kobii Kobieta tobie, o książę, narzuca dobór słów, kobieta ci rozkazu jak masz rozmawiać z takimi mężami, kobieta tobie, o ksiąs narzuca, które wydatki są konieczne, aby sama mogła pić z p charu, wysadzanego drogimi kamieniami, sama spać w wygc nym łożu [...] i sama rządzić, skłoniwszy prawdziwych i prawo\ tych władców z królestwa"78. Autor Cronica Petri pominął milczenie 76 Dicit enim Salomon: cohabitari leoni et draconi melius est, quam ci muliere mala. W rzeczywistości jest to niedokładny cytat z Mądrości Syrac] nigdy nie przypisywanej Salomonowi, Syr 25, 16. '' Tota Euripidis tragoediae in mulieres maledicta sunt; Św. Hieroni Adversus Iovinianum I 48, Patrologia Latina XXIII, szp. 279, 280. Wedł Mariana Plezi cały fragment przeciw kobietom został zaczerpnięty przez c tora, wrocławskiego premonstratensa, z któregoś z popularnych florilegi lub skompilowany z kilku dzieł tego rodzaju. Wstęp do: Cronica Petri, s. XV 78 O funesta mulierum luxuries! Quanti necantur, ut mulierum satisfi zagadnienie prawdziwości żartobliwego zarzutu Włostowica. Kro- nikarz wielkopolski uważał raczej incydent na polowaniu za wy- mysł Władysława i w domyśle negował istnienie kochanka Agnie- szki (oślepienie Piotra karą za oszczerstwo rzucone na książęcą małżonkę). Piszący mniej więcej w tym samym czasie autor Kro- niki polsko-śląskiej nie miał wątpliwości nie tylko co do prawdzi- wości opisywanych wydarzeń (przedstawionych niemal dokładnie tymi samymi słowami, co w Granica Petri comitis), ale i w kwestii istnienia kochanka księżnej, noszącego imię Dobiesz (Dobes)79. Przy- pisał także Dobieszowi aktywną rolę w uwięzieniu i oślepieniu Piotra. Niemal identycznie przygodę na polowaniu oraz udział Dobiesza w późniejszych wydarzeniach przedstawiła w końcu XIV wieku Kronika książąt polskich90. Istnienie Dobiesza przyjął po- tem Długosz. W zasadzie bazował on ściśle na wcześniejszych relacjach, z tym, że Agnieszkę z uporem nazywał Krystyną (myląc ją z pierwszą żoną Władysława), a żona Piotra miała, według księcia, sypiać z opatem strzelneńskim81. Źródłem tego uzupełnie- nia mogła być dedukcja autora, który wiedział o założeniu przez Piotra opactwa w Strzelnie. Zaskakuje brak w tym kontekście moralizatorskiego fragmentu o grzeszności niewiast. Spisana w koń- cu XV wieku Kronika śląska skrócona, reprezentująca późne kro- nikarstwo polsko-śląskie, powtórzyła opis omawianego incydentu dość dokładnie za Kroniką polsko-śląską, dobitniej przeciwstawiając jednak Agnieszce, która "była najgorsza i cudzołożna", "cnotliwą" (yirtuosam) żonę Piotra, Marię. Nie pojawiło się tu jednak imię Do- biesza, opat zaś został określony jako "opat świętego Wincentego"82. \oluntati! Mulier tibi, o princeps, imposuit uerborum modum, mulier tibi imperat quid loąui debeas tantis uiris, mulier tibi, o princeps, imponit sump- tuum necessitatem, ut tantum solą in gemma bibat, solą in ostro dormiat, in argenta sponda recumbat, auro oneret manus, ceruicem monilibus, et ut solą regnet, veros et legitimos haeredes de regno pelli iubet. Granica Petri, s. 13. 79 Być może relacja o Dobieszu powstała pod piórem jednego z kopistów, gdyż odpowiedni fragment występuje tylko w tak zwanym rękopisie króle- wieckim, por. Kronika polska (polsko-śląską), s. 631, 632. 80 Kronika książąt polskich, 16, s. 477, 478. 81 J. Długosz, Annales, ks. V, rok 1144, s. 22, 23. 82 Cronica Silesiae Abbreriata, s. 721. 84 Kontrowersje wzbudzały małżeństwa ostatniego Piasta na tn nie polskim - Kazimierza Wielkiego. Kronikarze nie przekażą wielu informacji o jego pożyciu małżeńskim, opisy życia prywa nego władcy koncentrując raczej na związkach pozamałżeńskic] Różnica między jednymi i drugimi była zresztą w późniejszy] okresie nieostra. Król bowiem zawarł swoje dwa małżeństwa - z czeską mieszczanką Rokiczaną i księżniczką żagańską Jadw gą - za życia swojej drugiej legalnej małżonki Adelajdy (pierwsz - Aldona - zmarła). Związek z nią nigdy, mimo usilnych st; rań królewskich prawników, nie został unieważniony. Przez obce źródła, głównie krzyżackie i austriackie, o bigam: była oskarżana pierwsza żona Władysława Jagiełły, Jadwiga Ai degaweńska. Wiązało się to z faktem zaręczenia jej w wieku czti rech lat z księciem austriackim Wilhelmem. Zgodnie z prawe] kanonicznym, aby takie zaręczyny miały moc prawną, musia: zostać potwierdzone przez narzeczonych po osiągnięciu przez nic wieku lat siedmiu. Do tego jednak nie doszło. Wokół związk Jadwigi i Wilhelma narosło już za jej życia wiele plotek i pogłose] krążących tak w samym Krakowie, jak i w całej Europie. Ic rozpowszechnienie wynikało ze spiętrzenia się wokół Jadwigi i j planów małżeńskich wielu rozbieżnych interesów politycznych - dynastycznych planów Habsburgów i Andegawenów, dążenia Po ski do zabezpieczenia granicy północno-wschodniej przez zwiąże z Litwą, co uderzało w interesy krzyżackie itd.83 Stąd Habsbu gowie i Krzyżacy oraz ich polscy poplecznicy dążyli do wykazani że związek Jadwigi z Jagiełłą jest nielegalny, a jedynym praw witym małżonkiem Jadwigi jest Wilhelm. O trwałości tych histoi świadczy fakt przytoczenia ich sto lat później przez Jana Dług sza. Opisał on, jak Wilhelm przybył na Wawel, aby skonsumow; małżeństwo z pragnącą tego samego Jadwigą. Kiedy nie zost przyjęty i wypędzono go "w haniebny i obraźliwy sposób", zatrz. mał się w klasztorze Franciszkanów, gdzie odwiedzała go pot, jemnie królowa i gdzie ich małżeństwo zostało w końcu skonsi 83 Por. J. Wyrozumski, Królowa Jadwiga między epoką piastowską i j giellońską, s. 100, 101. mowane84. Prawdą historyczną jest tutaj najprawdopodobniej je- dynie fakt przybycia Wilhelma do Krakowa i jego wypędzenia. Reszta jest kompilacją przeczytanych przez Długosza kronik au- striackich i jakichś lokalnych krakowskich tradycji85. Później wą- tek romantycznej miłości dwojga młodych ludzi, których rozłączyli bezwzględni polscy panowie, aby dziewczynę wydać za odrażają- cego dzikusa Jagiełłę, podchwycili hagiografowie. Pragnęli w ten sposób ukazać, jak wielką ofiarę ze swych uczuć złożyła królowa, aby pozyskać dla chrześcijaństwa ostatni pogański lud Europy86. W rzeczywistości o żadnej miłości nie mogło być mowy, gdyż po raz ostatni Jadwiga widziała Wilhelma w wieku sześciu lat. Za- pewne od urodzenia wychowywano ją w duchu posłuszeństwa wo- bec planów matrymonialno-dynastycznych, zdawała więc sobie spra- wę z tego, że w tym wypadku (jak i w przypadku większości ówczesnego społeczeństwa) uczucia nie mają nic wspólnego z do- borem małżonka. F. Małżeństwa duchownych we wcześniejszym średniowieczu Pogańscy kapłani, o ile wśród słowiańskich plemion, zamie- szkujących ziemie polskie istniała wyodrębniona warstwa kapłań- ska, posiadali prawdopodobnie normalne rodziny. Żony i dzieci miała zapewne również większość ich chrześcijańskich następców we wczesnym okresie istnienia polskiego Kościoła87. Mogli być wśród nich nawet niektórzy biskupi, chociaż wzmianki źródłowe na ten temat są bardzo niepewne i można je tłumaczyć na przykład przyjęciem święceń przez wdowca lub po rozłączeniu się z żoną88. 84 J. Długosz, Annales, ks. X, rok 1385, s. 149, 150. 80 B. Przybyszewski, Jadwiga i Wilhelm, s. 122-127. 86 Por. tamże, s. 108. 87 Zestawienie polskich wzmianek źródłowych o żonatych duchownych i ich dzieciach z XII i XIII wieku: J. Zieliński, Legacja Piotra z Kapui do Czech i Polski w r. 1197, s. 585-587. 88 Na przykład: Burna uxor ąuondam Hogeri Cru.svicen.sis episcopi, que uillam Yilcens capitulo contulit, obiit. Kalendarz krakowski, s. 917. Biskup 86 Znana i stosowana bowiem w Polsce przynajmniej od początki XII wieku Collectio tripartita Iwona z Chartres przewidywała insty tucję conversio, czyli udzielenia święceń w zamian za wyrzeczeni się pożycia małżeńskiego bez rozrywania więzów rodzinnych. By może w ten sposób należy tłumaczyć przypadek biskupa Hogera8' W zachodnim chrześcijaństwie już od VI wieku trwała, prowa dzona z różnym natężeniem, walka o wprowadzenie obowiązkc wego celibatu duchownych. Momentem przełomowym był w nie drugi sobór laterański w 1139 roku, na którym ostatecznie zde legalizowano wszystkie małżeństwa duchownych o wyższych świe centach. Duchowieństwo Polski, położonej na peryferiach ówczes nej chrześcijańskiej Europy, nie uczestniczyło w wielkiej batal: o celibat. Kościół polski miał inne, ważniejsze zadania, przed wszystkim chrystianizację ludności oraz budowę i umacniani struktur organizacyjnych. Zdaniem części historyków, pierwsz polską ofiarą walki o wprowadzenie celibatu stał się biskup krz kowski Czasław (na biskupstwie prawdopodobnie w latach 110] -1102/3). Jest on zresztą znany tylko ze spisu skarbca i bibliotek kapitulnej krakowskiej, a nie występuje w najstarszych katalt gach biskupów krakowskich90. Już Jan Długosz skojarzył jego os< bę z informacją najstarszych roczników krakowskich i KronU Anonima zwanego Gallem o tym, że legat papieski Walon (Gw; łon), bawiący mniej więcej w tym czasie w Polsce, zdjął z urzęd za jakieś wykroczenia dwóch biskupów91. W Żywotach biskupów włocławski Hoger/Ogierz/Ogeriusz żył na przełomie XII i XIII wieku (na l: skupstwie w latach 1198-1212), a więc już w okresie ofensywy przeciwi małżeństwom polskich księży. W. Wójcik słusznie zauważył, że trudno sob wyobrazić, aby tolerowano wówczas regularne pożycie małżeńskie biskup Prawo celibatu w Polsce średniowiecznej. Wprowadzenie i rozwój historyczn s. 60, przypis 5. 89 Tamże, s. 59, 60. 90 Anno d[omi]7Mce incamationis MCI indictione VIII defuncto reuerenti simo presule ac bonę memorie Lamberta, datus est episcopatus uenerabili ui Caziao ab inuictissimo duce polonorum Wladiziao. Quibus complacuit ut orn merda sedesie inscripta haberentur idcirco ne quis clericorum uel custodumpost aliquid subtrahere, Spis skarbca i biblioteki kapitulnej krakowskiej, s. 376. 91 MCIII! Guallo episcopus Beluacensis Sedis Apostolice legatus intr Poloniom Yrbano II Sedi Apostolice presidente et duos episcopos deponit, Roi krakowskich wyraził przypuszczenie, że jednym z nich był właśnie Czasław92. Władysław Abraham posunął się o krok dalej i zasu- gerował, że Czasława usunięto za pożycie małżeńskie, które za- owocowało synem. Uczony odwołał się do dokumentu z 1143 roku, w którym księżna Salomea przekazała wieś Stary Radziejów klasz- torowi mogilneńskiemu. W jego wykazie świadków znajduje się między innymi Andreas filius episcopi Cechowy93. Zdaniem Abra- hama, Cechowy to właśnie Czasław94. Jeżeli przypuszczenie to byłoby prawdziwe, mielibyśmy do czynienia z najstarszym zna- nym przypadkiem skutecznej walki z małżeństwami duchownych w Polsce. Jednak cała konstrukcja budzi duże wątpliwości. Inni historycy zakwestionowali tezę o usunięciu Czasława przez Wa- lona95. Całą sprawę należy zresztą raczej wiązać nie z problemami obyczajowymi, ale z konfliktem politycznym. Legat usunął bisku- pów, których nominował książę Władysław Herman. Książę ten zaś należał do stronników cesarza w jego sporze z papiestwem. Tekst dokumentu Salomei, znany zresztą z późnej, piętnastowiecznej ko- pii, pozwala także, jak to uczynił wydawca KDW, na postawienie przecinka między słowami episcopi i Cechowy. Znaczyłoby to, że Cechowy i Andreas byli równorzędnymi świadkami, nie związa- nymi bezpośrednio ze sobą. Jedyny zatem wniosek, jaki można wysnuć ze wspomnianego zapisu, jest taki (o ile kopista nie po- pełnił jakiegoś błędu lub Episcopus nie jest czyimś przydomkiem), że w połowie XII wieku w Polsce synowie biskupów byli uznawani za osoby o pełnych zdolnościach prawnych. nik Kapituły Krakowskiej, s. 54; Eo itaąue de Morauia satis gloriauiter rede- unte, Romane sedis legatus Walo nomine, Beluacensis episcopus. Poloniom advenit, qui cum yirtute Bolezlaui, zelo iustitie tantum canonice districcionis rigorem exercuit, ąuod duos episcopos ibi nullo vel prece vel preto subveniente deposuit. Anonima tzw. Galia Kronika, s. 94. 92 Po dosłownym powtórzeniu zdania ze Spisu skarbca dodał: quem ut reor Guallo episcopus Beluacensis apostolice sedis cum potestate legati de latere legatus. Poloniom ueniens deposuit et qui Balduinum habuit successo- rem. Katalogi biskupów krakowskich: Katalog Jana Długosza, s. 150 93 KDW, t. I, nr. 9, s. 15. 94 W. Abraham, Organizacja Kościoła, s. 232, przypis 3. 95 K. Maleczyński, recenzja z: Z. Kozłowska-Budkowa, Repertorium pol- skich dokumentów doby piastowskiej, z. l, s. 577. 88 G. Walka z małżeństwami duchownych w Kościele polskim Z czasem echa akcji na rzecz obowiązkowego celibatu dotarła także na ziemie polskie. Początki walki o celibat w Polsce, okryte milczeniem źródeł, od dawna fascynowały historyków. Wspomnia- łem już o podejrzeniach co do biskupa Czasława i legacji Walona Pod koniec ubiegłego wieku Marian Gumplowicz wysnuł fantastycz- ną hipotezę, że walka o wprowadzenie bezżeństwa duchownych była prawdziwym powodem konfliktu Bolesława Szczodrego z bis- kupem Stanisławem. Jego zdaniem kościelno-reformatorskie zabieg króla spotkały się z ostrą reakcją koalicji duchowieństwa z biskupeir na czele, królewskiego brata Władysława Hermana i szlachty, bojącą się rozerwania więzów rodowych. Opisane przez Mistrza Wincente- go prześladowanie kobiet było w rzeczywistości skierowane prze ciw żonom księży, a cała historia o buncie poddanych jest wymyśleń mającym na celu ukrycie prawdy, elementem istnego międzynarodo- wego spisku, którego jednym z elementów było nawet wyrywanie odpowiednich kart z rękopisów Kroniki Kosmasa (!)96. Za pierwszy pewny przejaw walki o celibat na ziemiach poi skich należy uznać akcję, podjętą w połowie XII wieku przez bi skupa wrocławskiego Waltera. Walter pochodził z Europy Zachód niej (okolice Namur w diecezji Liege), a więc z terenów, gdzi( akcja wprowadzania celibatu była już dosyć zaawansowana. Mu siał być znany jako jego zwolennik, gdyż biskup Liege w ceh zreformowania obyczajów tamtejszego kleru wezwał go w 114'i roku z Płocka, gdzie przebywał u swojego brata Aleksandra, tam tejszego biskupa. W trakcie pobytu we Francji wziął udział w sy nodzie w Reims w 1148 roku. Synod ten potwierdził wcześniejsze postanowienia drugiego soboru laterańskiego, dotyczące między innymi bezżeństwa wyższego duchowieństwa. Walter zajął sit wdrażaniem w życie reformatorskiego programu z Reims roi później, kiedy został biskupem wrocławskim97. Anonimowy autoi 96 M. Gumplowicz, Bolesław Śmiały i biskup Stanisław, s. 516-528. 97 K. Dola, Dzieje Kościoła na Śląsku, cz. I: Średniowiecze, s. 36. żywotów biskupów wrocławskich chwalił go za to, że wytrwał w bezżeństwie98. Po przybyciu do swojej nowej diecezji od począt- ku przystąpił do reformowania obyczajów kleru, zwłaszcza kano- ników. Przekazy źródłowe sugerują, że jego akcja została uwień- czona powodzeniem: "Aż do jego czasów, jak mówią, wielu biskupów polskich oraz kanoników i kapłanów było żonatych"99. Nie wiemy, jak przebiegała jego akcja i jaki był jej rzeczywisty skutek. Widać jednak, że w tradycji Walter zapisał się właśnie jako ten, który pierwszy wprowadzał w Polsce celibat. Tradycja ta okazała się zresztą nader trwała. Jeszcze w końcu XV wieku autor Roczników głogowskich pisał: "Roku Pańskiego 1148 ordy- nowano Waltera, dziewiątego biskupa wrocławskiego. I aż do jego czasów biskupi w całej Polsce, kanonicy i kapłani mieli żony, i stawali się zięciami i teściami szlachetnie urodzonych"100. Naj- prawdopodobniej wszakże ambitna akcja Waltera nie przyniosła większych rezultatów, tym bardziej, że nie mógł on liczyć na po- parcie z pozostałych części archidiecezji gnieźnieńskiej, gdzie jesz- cze długo nie podejmowano w tym kierunku żadnych działań101. W XII wieku, zwłaszcza w jego drugiej połowie, polska tole- rancja wobec żonatych księży coraz bardziej odbiegała od norm obowiązujących w Europie Zachodniej. Brakuje dowodów potwier- dzających, że na tutejsze stosunki wpływ wywierały kolejne po- stanowienia papieży i soborów. Od czasów Grzegorza VII pano- wało przekonanie, że w tych diecezjach, gdzie nie ma chętnych do wprowadzenia celibatu oddolnie, powinni to zrobić legaci pa- piescy. Do takich przypadków należały (oprócz odosobnionego przy- kładu Waltera) diecezje polskie. Za wprowadzanie celibatu w Pol- sce zabrano się jednak dopiero w końcu XII wieku. Pierwszym, 98 T. Gromnicki, Synody prowincjonalne, s. 23. 99 Usąue ad ejus tempom, sicut dicitur, multi episcoporum Polonie nęć non canonici et sacerdotes uxorati fuerunt. Kronika książąt polskich, s. 546. 100 A.d. 1148 ordinatus est Walterus nonus episcopus Wratislawiensis. Et tempore hujus adhuc episcopi totius Poloniae, canonici et sacerdotes adhuc habuerunt wores et facti sunt generi et soceri nobilium, Annales Glogowienses bis zum Jahr 1493, Scriptores Rerum Silesiacarum, t. 10, s. 10. 101 Por. W. Wójcik, Prawo celibatu, s. 62, 63. 90 o którym wiadomo z całą pewnością, że podjął ten drażliwy tema1 był legat papieża Celestyna III - kardynał Piotr z Kapui. Ewen tualna działalność jego poprzedników na rzecz bezżeństwa kler miała raczej formę przekonywania do niego wpływowych lud2 Kościoła polskiego, bez wydawania konkretnych postanowień. B; ło to jednak ważne, gdyż tylko poparcie ze strony dostojników kościelnych gwarantowało powodzenie całej akcji. Prawdopodol nie taki charakter miały też działania kardynała Jana Malabrar ca, legata papieża Klemensa III. Jego legacja miała miejsce w r( ku 1189. Roczniki nie informują o podejmowanych przez nieg działaniach w kwestii dyscypliny kościelnej. Jedynie Długosz ogó nikowo stwierdził, że legat "ogłosił pewne uchwały w sprawie r< formy kleru"102. Tezę, że Malabranca podjął akcję przeciwko ma żeństwom duchownych, wysunął Adam Vetulani na podstawi analizy dekretału Celestyna III, uznającego niewinność niejakieg diakona Wita, oskarżonego o bigamię sukcesywną. Z tekstu d( kretału uczony wysnuł wniosek, że Wit przez dłuższy czas p zawarciu drugiego związku małżeńskiego spokojnie piastował swi je beneficjum, a oskarżenie przeciw niemu wpłynęło w roku 118i Zapewne nie wysunął go osobiście biskup Pełka, który, na i] można się zorientować z tekstu dekretału, był Witowi przychyln: Jedyną osobą, która w roku 1189 mogła być oskarżycielem, w di datku osobą o tak znaczącym autorytecie, że sprawa dotarła L do papieża, był właśnie legat Jan103. O tym, że Malabranca n nie wskórał, świadczy tekst wspomnianego dekretału. Papież pi zwolił w nim diakonowi Witowi posiadać swoje beneficjum, pomirr jaskrawej sprzeczności jego sytuacji z przepisami powszechne^ prawa kanonicznego. Zdaniem Vetulaniego poczuł się zmuszor ustąpić wobec "zakorzenionego zwyczaju małżeństw majorystóv i, być może, wpływów głównego zainteresowanego. Uczony prz: puszcza też, że właśnie osobiste zetknięcie przy okazji rozstrz; gania sprawy Wita z przedstawicielami polskiego Kościoła i z: 102 Aliquas constitutiones ad reformandum clerum promulgauit, J. Dł gosz, Annales, rok 1189, ks. VI, s. 152. 103 A. Vetulani, Nowe źródło do historii staropolskiego prawa małżeński go, s. 44-47. znajomienie się z tutejszymi stosunkami skłoniło Celestyna III do ostatecznego uporządkowania sprawy celibatu w krajach Europy Środkowej104. Dokonać miał tego wysłany kilka lat później Piotr z Kapui. Piotr z Kapui przybył do Polski na wiosnę 1197 roku z Czech, gdzie również próbował zaprowadzić celibat. Musiał jednak stam- tąd uciekać, ścigany przez oburzonych duchownych, którzy nie mieli ochoty rozstawać się z małżonkami. Tekst wydanych prze- zeń w Polsce statutów niestety się nie zachował. O tym, że Piotr w ogóle podjął temat celibatu, wiemy z przekazów rocznikarskich. Rocznik kapitulny krakowski podał pod rokiem 1197: "Piotr kar- dynał przybył do Polski, wysłany przez Stolicę Apostolską, który ustanowił zawieranie małżeństw w obliczu Kościoła i zakazał ka- płanom posiadania żon"105. Później Długosz rozwinął tę notatkę w dłuższy opis synodów, odbywanych przez legata kolejno we wszystkich polskich diecezjach, i entuzjastycznego przyjęcia jego rozporządzeń, przeciwstawiając w tym względzie Polaków krnąbr- nym Czechom106. Niestety, nie jesteśmy w stanie ustalić, czy jego relacja wywodzi się z jakiegoś zaginionego źródła, czy też stanowi wytwór fantazji. Nie wiadomo, jak w rzeczywistości zachował się kler. Zapewne nie przyjęto postanowień Piotra z entuzjazmem, ale i nie wszczynano jakichś otwartych protestów. Na prowincji po prostu zignorowano nowe przepisy i trwano przy starych zwy- czajach. Warto przy okazji zwrócić uwagę na rozbieżność tradycji ogólnopolskiej, wiążącej zaprowadzenie celibatu w polskiej pro- wincji kościelnej z osobą Piotra z Kapui, i śląskiej, przypisującej ten fakt wcześniejszym o pół wieku działaniom biskupa wrocław- skiego Waltera (źródła nie ograniczają akcji Waltera do Śląska, ale piszą o całej Polsce). Działania Piotra z Kapui stanowiły po- 104 Tamże, s. 47. 100 Petrus cardinalis venit in Poloniom, sedis apostolice legatus, qui in- stituit matrimonium contrahere in facie ecciesie, et habere uxores sacerdotibus interdixit. Rocznik kapitulny krakowski, s. 800; w tak zwanym Rocznika krót- kiego dopełnieniu niemal identycznie, chociaż mniej stanowczo (contradixit), tamże, s. 800. Za tymi dwoma rocznikami informację o legacji Piotra przejęły inne, por. J. Zieliński, Legacja, s. 583, przypis 14. 106 J. Długosz, Annales, ks. VI, rok 1197, s. 166, 167. 92 czątek zakrojonej na szeroką skalę akcji papiestwa, zmierzające do wprowadzenia w Kościele polskim powszechnego prawa kano nicznego i dyscypliny duchownych. Akcja ta, obejmująca takżi inne kraje, trwała praktycznie przez cały wiek XIII, realizowani ją zaś głównie za pośrednictwem legatów. Zwoływali oni reform! styczne synody i na nich ogłaszali swoje postanowienia107. Głównym miejscowym zwolennikiem reformy w pierwszyn okresie jej wprowadzania był arcybiskup gnieźnieński Henry] Kietlicz. Bezpośrednią podstawą prawną jego działań była bulli papieża Innocentego III z 8 stycznia 1207. Jej treść świadcz: o tym, że w dziesięć lat po legacji Piotra z Kapui pod względen dyscypliny kościelnej sytuacja w Polsce pozostawiała wiele do ży czenia. Papież odniósł się do trzech związanych ze sobą próbie mów: obejmowania urzędów kościelnych przez osoby żonate, two rżenia się dynastii kanoników dziedziczących prebendy ora: zabaw, urządzanych w kościołach w okresie Bożego Narodzeni) przez dzieci duchownych. Podjęte decyzje świadczą o zmianach jakie zaszły w ciągu kilkunastu lat od czasu sprawy kanonik; Wita. Nie było już mowy o jakichkolwiek ustępstwach na rzec miejscowych obyczajów. Żonaci duchowni musieli zostać usunięć z piastowanych urzędów, nie mogli też otrzymywać nowych. Zgod nie z postanowieniami poprzedniego papieża, Aleksandra III, sy nowie kanoników, wybierający karierę kościelną, nie mogli pozo stać przy kościołach swoich ojców108. Zabawy w kościołach został: stanowczo zakazane. Innocenty w ostrych słowach podkreślił, ż' 107 J. Sawicki, Concilia Poloniae. Źródła i studia krytyczne, t. VII: Synod, diecezji poznańskiej i ich statuty, s. 7. 108 [...] mandamus, quatenus, ne per huiusmodi turpitudinem Ecciesie in quinetur honestas, eos qui sunt publice umrati non admittatis de cetero ai ecciesiasticas dignitates, et admissos repellatis ab eis quas non possunt sin prauo exemplo et graui scandalo re.tine.re. Filiis quoque canonicorum, preben das in eisdem coferri ecdesiis non sinatis quarum sunt canonici patres eoruir, cum indecorum sit, ut in altaris officio illegitimus filius impudico patri mi nistret, in quo unigenitus Filius etemo Patri pro salute humani generis vii timatur, KDW, t. I, nr 55, s. 58; J. Fijałek, Życie i obyczaje kleru w Polsc średniowiecznej na tle ustawodawstwa synodalnego, s. 59-60. Cały przepi wszedł później do powszechnego prawa kanonicznego: X l, 17, 15; 3, l, 12 synowie duchownych są dziećmi z nieprawego łoża: "nie przystoi, aby przy służbie ołtarza nieprawy syn posługiwał bezwstydnemu ojcu" (ree in altaris officio illegitimus filius impudico patri mini- stret). Jan Długosz napisał, że arcybiskup zebrał wszystkich wy- święconych duchownych na synodzie i nakazał im, aby pod przy- sięgą na Ewangelię zobowiązali się porzucić swoje żony i nałożnice i żyć odtąd w zupełnej wstrzemięźliwości109. Podobnie postąpił wcześniej w Czechach Piotr z Kapui. Wywołało to bunt kleru i wygnanie legata. Długosz o tych wypadkach wiedział, być może więc zaadaptował relację czeskiego kronikarza do polskich warun- ków, oczywiście z innym zakończeniem. O smutnym końcu czes- kiej misji Piotra z Kapui musiał też wiedzieć Kietlicz, jest więc mało prawdopodobne, aby ryzykował powtórzenie tego typu sytuacji. Nie wszyscy polscy biskupi z czasów Kietlicza podzielali jego reformatorski zapał. Zachowała się wysłana w 1218 roku odpo- wiedź papieża Honoriusza III na skargę arcybiskupa w sprawie biskupa płockiego Gedki (nie wymienionego z imienia). Zarzuty dotyczyły tolerowania w jego diecezji żonatych księży, a nawet kanoników-bigamistów (zapewne chodziło o tak zwaną bigamię sukcesywną)110. Zdaniem Romana Gródeckiego, powiązania ro- dzinne i rodowe powstrzymywały Gedkę i zapewne innych bisku- pów od wprowadzania celibatu drogą bezwzględnego usuwania z urzędów żonatych księży, których "pozostawiono jak gdyby do wymarcia". Reakcje biskupów ograniczały się egzekwowania "na bieżąco" zakazów udzielania święceń ludziom żonatym i ślubów duchownym111. Być może dzięki temu połączeniu "terroru moral- nego" ze strony Kietlicza i ugodowego podejścia poszczególnych biskupów udało się, na ile wiadomo, wprowadzić w polskiej pro- wincji kościelnej powszechny celibat sprawnie i bez wszczynania 109 J. Długosz, Annales, ks. VI, rok 1219, s. 231. C.-J. Hefele bez podania źródeł datował ten synod na rok 1218, Conciliengeschichte, t. V, s. 921. Pra- wdopodobnie Kietlicz w 1216 roku zwołał synod, na którym ogłosił postano- wienia czwartego soboru laterańskiego, a więc między innymi kary dla księ- ży-konkubinariuszy. Może zatem informację Długosza należy wiązać właśnie z nim, por. M. Przybył, Władysław Laskonogi, s. 131. 110 KDW, t. I, nr 102, s. 95. 111 R. Gródecki, Dzieje wewnętrzne Polski XIII wieku, s. 364. 94 przez polski kler otwartego buntu112. W niektórych starszych opra cowaniach można znaleźć wiadomość, jakoby w obronie mał żeństw duchownych wystąpił biskup wrocławski Franciszek/Frań ko/Swantko pismem De clericorum et laicorum matrimoniis113, C( jednak wynika z nieporozumienia, gdyż taki biskup nie istniał Adam Vetulani wysunął hipotezę, że statuty kamieńskie, którycł postanowienia uderzają między innymi w tworzone przez duchów nych tajne stowarzyszenia umacniane przysięgą, a których data cja jest bardzo wątpliwa, należy wiązać z reformą dyscypliny ko ścielnej w czasach Henryka Kietlicza114. Pamiętać jednak trzeba iż w tym samym okresie trwał również konflikt Kietlicza z księ ciem Władysławem Laskonogim. Synod kamieński, na któryir prawdopodobnie wydano wspomniane statuty, odbył się około ro ku 1217, a więc w okresie osłabienia pozycji arcybiskupa. Potę pianę spiski mogły więc równie dobrze mieć podłoże polityczne Tymczasem w roku 1215 czwarty sobór laterański potwierdzi: nieważność wszystkich małżeństw duchownych. Przepis sobori: miał moc obowiązującą w całym Kościele, także polskim. Tyir samym przestał istnieć problem małżeństw księży. Pozostał tylkc problem ich konkubinatu. H. Polska moralistyka średniowieczna o stosunkach małżeńskich Moralistyka średniowieczna poświęcała dużo miejsca kształto- waniu właściwych relacji między małżonkami. Podkreślano for- malną równość obojga małżonków, co paradoksalnie nie przeszka- dzało akcentować nadrzędnej roli męża, któremu żona powinna 112 Por. tamże, s. 364-365. 113 Na przykład Rittner, Celibat w Polsce, [w:] Przewodnik naukowy i li- teracki, t. l (1874), s. 232; T. Gromnicki, Synody prowincyonalne, e. 25. C.-J. He- fele twierdził dla odmiany, że wspomniane pismo powstało w celu wsparcia działań Piotra z Kapui na rzecz wprowadzenia celibatu, Conciliengeschichte. t. V, s. 767. 114 A. Vetulani, Statuty synodalne Henryka Kietlicza, s. 32. być poddana110. W trakcie roku kościelnego sprawom małżeńskim poświęcano z reguły kazanie w drugą niedzielę po Objawieniu Pańskim, kiedy czytano ewangelię o weselu w Kanie Galilejskiej. Przykładem może być kazanie Peregryna z Opola na tę niedzielę. Na wstępie autor zaznaczył, że małżeństwo cielesne (matrimo- nium carnale) jest tylko jednym z trzech rodzajów małżeństwa. Jako drugi rodzaj wymienił małżeństwo duchowe (matrimonium spirituale), wyrażające się w miłości Boga do grzesznej duszy ludz- kiej i powodujące nawrócenie grzesznika, a jako trzeci - mał- żeństwo wieczne (matrimonium aeternale), czyli bliskość duszy człowieka zbawionego z Bogiem w niebie116. Podkreślił godność małżeństwa, wynikającą z jego ustanowienia osobiście przez Boga w raju, przed grzechem pierworodnym, i uświęcenia go obecnością Jezusa oraz jego Matki, a także pierwszym cudem Chrystusa w Kanie117. Następnie, zwracając się do zamężnych kobiet, zajął się pożądanymi cechami związku małżeńskiego. Na pierwszym miejscu wymienił szacunek (diiectio). Poświęcił mu dłuższy frag- ment (około jednej trzeciej kazania), koncentrując się na potępieniu kłótni małżeńskich, zilustrowany nawet obszernym egzemplum o obyczajach wiewiórek118. Dalej przeszedł do jedynego w całym kazaniu motywu, związanego bezpośrednio z seksualnością, a mia- nowicie do wierności: "Drugą [cechą] jest wierność, aby jeden [małżonek] nie odchodził od drugiego, dlatego jeśli mąż odejdzie od ciebie [to znaczy od słuchaczki kazania], możesz poskarżyć się twojemu opatowi albo jego [męża] matce, aby go nawrócili". Na- stępnie dołączył egzemplum o kobiecie, którą mąż źle traktował, ponieważ miał kochankę. Kobieta poskarżyła się Matce Boskiej, która spowodowała oddalenie przez małżonka uwodzicielki119. 115 Na temat średniowiecznej koncepcji równości małżonków por. E. Ko- oper, Louing the Unequal Equal: Medieral Theologians and Marital Affection, s. 44-52. 116 Peregrini de Opcie Sermones de temperę et de sanctis, s. 48, 51, 52. 117 Tamże, s. 48, 49. 118 Tamże, s. 49, 50. 119 Secundum est fidelitas, ut unus ab altero non deviet, quod si vir deviet a te, debes conqueri abbati tuo vel matri eius, ut eum convertant. Sicut fe- cit quaedam domina, quae dum male tractaretur a viro suo propter illam 96 Charakterystyczne zresztą, że to nie mąż jest winny, ale jake "przeklęta kobieta" (maledicta mulier), która go uwiodła. Koleje cechy Peregryn omówił już bardzo skrótowo: wzmiankował jed; nie "umiarkowanie i uczciwość" (temperantia et honestas) ora "bycie pomocnym" (adiutorium), a wreszcie "uczciwe wychowani synów" (honesta educatio filiorum), zilustrowane dwoma przykh darni ze Starego Testamentu120. Następnie przeszedł do wspon nianych na wstępie kazania "duchowych rodzajów" małżeństw; W części rękopisów tego kazania znalazło się też znane w całi Europie, a spopularyzowane przez Jakuba z Vitry egzemplui o drzewie, na którym powiesiły się trzy żony pewnego mężczyzn; Przyszedłszy do znajomego mędrca, człowiek ten narzekał na ów drzewo. Mędrzec zdziwił się jego reakcją. Uznał, że mężczyzn powinien się cieszyć, iż pozbył się złych żon. Poprosił go też o Sc dzonkę, żeby samemu móc skorzystać z takiego dobrodziejstwa12 Inny z wybitnych kaznodziejów polskiego średniowiecza - Stanisław ze Skarbimierza, jeden z nielicznych w Polsce zajął si zagadnieniem stosunków seksualnych w małżeństwie. Zrobił 1 w kazaniu O unikaniu grzechu nieczystości (De fuga luxuriae). Z najważniejszy uznał nakaz abstynencji seksualnej w dni świąt( czne i podczas menstruacji. Powołując się na autorytet św. Augi styna, ostrzegał, że w wyniku współżycia w takie dni rodzą si trędowaci, epileptycy albo - podobno - opętani przez demon (aut leprosi aut epileptici aut etiam forte daemoniaci nascentur adulteram, conąuesta fuit Beatae Yirgini cum devotione dicens: "Conquen vobis. Domina, quod Ula maledicta mulier abstulit miki virum meum". l postmodum cessavit ad hoc malo et similiter vir eius ab hoc molo et similiti vir eius ab instinctu Beatae Yirginis, tamże, s. 50, 51. 120 Tamże, s. 51. 121 Unde philosophus ąuidam uenit quadam vice ad amicum suum conquestus est ei cum fletu dicens: Ego infelix homo ne.sc.io, qualem arbore\ habeo in orto meo, quod iam prima, secunda, tercia uxor mea suspenderui se in ea. Consule michi igitur, quid faciam. Cui amicus respondit: Nescio ci fles, et miror, ubi in tanta felicitate invenisti lacrimas. Noli ergo flere, se gaudeas, quia malas quandoque uxores amisisti et da michi surculum c arbore ista, ut plantem in orto meo, ut crescat in arborem, ut eciam uxor mi mdlą suspendat se in ea, J. Wolny, Exempla z kazań niedzielnych Peregryn z Opola, s. 250. Na temat genezy tego egzemplum por. tamże, s. 275, 276 Opatrzył ten wywód dodatkowo uwagą: "Tak więc pochodzą trę- dowaci nie od rozumnych ludzi, którzy w święta zachowują wstrzemięźliwość, ale głównie od wieśniaków, którzy nie mogą się powstrzymać"122. Stwierdził też, że nie zachowujący wstrze- mięźliwości w święta chrześcijanie są gorsi od zwierząt, które instynktownie powstrzymują się w pewnych okresach od współ- życia. Potem przeszedł do wyliczania, które rodzaje współżycia małżeńskiego są grzechem śmiertelnym, które lekkim, a które nie są wcale grzeszne. Dopuszczalne było współżycie dla spłodzenia potomstwa, oddania długu małżeńskiego i uniknięcia cudzołóstwa. Kwestię stosunku "z powodu upodobania do żony" (causa delecta- tionis uxorae) podzielił na dwa przypadki - jeśli mąż przedkła- dał miłość do żony przed miłość do Boga, grzeszył ciężko, jeśli nie - lekko. Grzechem ciężkim było też współżycie "z powodu zasia- nia pożądania przez nierządne powaby [żony]" (causa satiandae libidinis per meretricias blanditias), wbrew naturze, w czasie lub miejscu zakazanym, z kobietą ciężarną lub menstruującą123. Na temat relacji między małżonkami Stanisław ze Skarbimierza wspomniał też w kazaniu na temat wielkiej wiary, wielkiej mąd- rości, wielkiego męstwa, licznych oszustw i niezwykłej głupoty kobiet. Przypomniał tam o nakazie wzajemnej miłości małżonków, przestrzegając zarazem, że wielu z nich działa pod wpływem "nie- uporządkowanego pożądania do swoich żon" (inordinato ardore in uxores suas mouentur), co nie odzwierciedla czystej miłości Chry- stusa do Kościoła, która powinna być wzorem dla małżonków. Przypomniał też znane stwierdzenie św. Hieronima o cudzołożnej miłości do żony, przytoczone w postaci: "Nie ma nic bardziej odra- żającego, niż kochać swoją żonę, jak cudzołożnicę"124. I. Sprawy małżeńskie przed polskimi sądami średniowiecznymi W kwestii stosunków, panujących w małżeństwach spoza d; nastii, dane pojawiają się dopiero od XIV wieku, wraz z najstai szymi zachowanymi księgami sądowymi. Jednym z nielicznyc] przypadków wcześniejszych jest opis z żywotu św. Kingi. Księżn, interweniowała osobiście w sprawie żony rycerza Piotra, któr zakochał się w kobiecie z marginesu (mulierem uagam adamabat) Równocześnie oddalił swoją legalną małżonkę, którą w dodatki pobił i zamknął ze służącymi125. Sprawy małżeńskie były traktowane przez Kościół średniowiecz- ny jako materia podlegająca wyłącznie jego jurysdykcji. Praktycz- ne przyjęcie tej zasady nastąpiło jednak dopiero w XTV-XV wieku. We wczesnym średniowieczu rozpatrywał je świecki wymiar spra- wiedliwości, który stopniowo i czasem niechętnie przekazywał za- gadnienia małżeńskie Kościołowi. Świadectwem tego procesu jest umowa z roku 1238, zawarta między biskupem kujawskim i księ- ciem Pomorza Gdańskiego Świętopełkiem I. Książę zobowiązywał się w niej nie sprawować jurysdykcji małżeńskiej126. Jeszcze w ro- ku 1320 biskup krakowski Nanker potępiał w swoich statutach sądzenie przez duchownych spraw małżeńskich i innych, odbywa- jące się w karczmach, według prawa świeckiego (secundum iura laycorum)127. Sądy miejskie do końca średniowiecza zajmowały się przypadkami cudzołóstw i poligamii. Relikty książęcych praw do sądzenia spraw małżeńskich przetrwały na Mazowszu do XV wie- ku. Część kary, wymierzanej w takich sprawach przez sąd ko- ścielny, otrzymywał tam książę128. Z krakowskich ksiąg miejskich znane są dwa przypadki wie- lożeństwaijeden wielomęstwa. W 1383 roku wygnany został Han- nus Rosinhayn za liczne cudzołóstwa, potwierdzone przez jego żonę i wielu innych, a także za wielokrotne zawieranie małżeństw (.propter multiplicem contractum matrimonii). Dodatkową karą była publiczna chłosta i publiczne ogłoszenie wyroku przez herol- dów129. W roku 1399 zapisano w księdze konsularnej, że Piotr Wolgemut zobowiązał się oczyścić z zarzutu posiadania trzech żon sub pena colli i złożył pod tą samą karą tak zwaną Urfehde (przy- sięgę pokoju) - obietnicę, że nie będzie się mścić na swoich oskarżycielach130. Trzynaście lat wcześniej proskrybowano niejaką Dorotę, która za życia swego pierwszego męża, Janka Włodyczki, wzięła sobie drugiego, sprzedawcę wina (pincernam) Tomka. Dała też publicznie, w obecności wielu osób, pół grzywny wójtowi Pa- włowi (Waldorfowi), aby ten w razie potrzeby zaświadczył prawo- mocność jej związku z Tomkiem. Co najciekawsze, niewiele bra- kowało, a cała sprawa nigdy nie znalazłaby się w sądzie. Dorota postanowiła jednak po pewnym czasie wyjść za mąż po raz trzeci. Co gorsza, jej wybrankiem był niejaki Janko, brat Wojtka, dawny służący wójta. To już chyba przekroczyło granice tolerancji wójta, który w trakcie trzeciego ślubu Doroty oskarżył ją o wielomęstwo. Oskarżona uciekła wówczas z miasta i otrzymała zakaz powro- tu131. Nie wiadomo, czy i jaka kara spotkała Pawła Waldorfa i obu nielegalnych mężów Doroty. W kwestii świadomości prawnej i mentalności bohaterów tego incydentu należy przede wszystkim odnotować fakt, że Dorota zdawała sobie sprawę z łamania swoim zachowaniem norm prawnych, ale wyraźnie ich nie akceptowała. Jej zachowanie nie było (jak się wydaje) poliandrią w ścisłym znaczeniu tego słowa, to znaczy równoczesnym pożyciem z trzema różnymi mężczyznami. Były to raczej trzy kolejne związki, z któ- rych dwa pierwsze nie zostały anulowane na drodze formalnej. Zachowanie Doroty nie spotkało się z całkowitym odrzuceniem społecznym. Początkowo nie protestował nawet przekupiony wójt. Również niedoszły trzeci małżonek musiał wiedzieć o swoich 129 Najstarsza księga, cz. 2, s. 53. 130 Tamże, s. 194. 131 Tamże, s. 65. 100 dwóch poprzednikach, co nie przeszkodziło mu próbować sform: lizować swojego pożycia z bigamistką. Widać stąd, że wśród czte nastowiecznej ludności Krakowa idea nierozerwalności małże] stwa nie została całkowicie zaakceptowana. Znajdowali się ludzi którzy zwyczajnie ignorowali przepisy prawne, regulujące tę sfe] życia. Zapiska sądowa pozostawia zresztą wiele niejasności. Br, kuje na przykład danych mówiących, czy Dorota najpierw zwr, cała się do sądu konsystorskiego o anulowanie małżeństwa i j dalsze zachowanie było konsekwencją odrzucenia prośby, czy t( od początku była zdecydowana ominąć drogę formalną132. Nie wi, domo też, jakie motywy powodowały kobietą ani jak szeroko b; rozpowszechniony taki, jak jej, sposób myślenia. Dla porównani, w Augsburgu i Norymberdze odnotowano w XIV wieku po jedny] przypadku wielokrotnego zawierania związków małżeńskich 2 życia poprzedniego partnera133. Są to jednak zbyt wycinkowe d, ne, aby na ich podstawie formułować generalne wnioski na tem; rozpowszechnienia poligamii w społeczeństwach polskim i ni' mieckim. W drugiej połowie XV wieku we Wrocławiu odnotowar aż dziewięć wypadków bigamii, z czego pięć zakończyło się ścii ciem, trzech winnych wygnano, jednego zaś potraktowano wyją kowo łagodnie, odsyłając do sądu kościelnego po rozstrzygnięci którą z dwóch żon ma zachować. Dopiero w razie niepodporząi kowania się temu wyrokowi bigamiście groziła banicja. Być moi miały w tym wypadku miejsce jakieś szczególne okoliczności134. 132 Odpowiedź na to pytanie jest niemożliwa, najstarsza bowiem zach wana księga konsystorza krakowskiego rozpoczyna się dopiero od roku 141 por. B. Ulanowski, Praktyka w sprawach małżeńskich w sądach duchownym dyjecezyi krakowskiej w wieku XV, s. 89. 133 O. Buff, Yerbrechen und Yerbrecher zu Augsburg in der 2. Hdlfte di 14. Jahrhunderts, s. 183; M. SchliBler, Yerbrechen im spdtmittelalterlicłu Olmiitz. Statistische Untersuchung der Kriminalitdt im Osten des Heiligt Rómischen Reiches, s. 186. 134 p prauenstadt, Breslaus Strafrechtspflege im 14. bis 16. Jahrhunde? Ein Beitrag żur Geschichte des Strafrechts, s. 234. J. Podsumowanie Zagadnienia małżeńskie stanowią bardzo ważny element ob- razu średniowiecznej seksualności. Małżeństwo z racji swego prokreacyjnego charakteru tworzyło w myśl poglądów kościel- nych ramy instytucjonalne dla jedynej dopuszczalnej formy współżycia seksualnego. Na temat powagi instytucji małżeństwa oraz jego głównych zadań istniała daleko idąca zbieżność między nauką Kościoła a tradycją ludową, sięgającą czasów przed- chrześcijańskich. W szczegółach pojawiły się jednak różnice. Pierwotnie istniało wśród plemion polskich wielożeństwo, ogra- niczone jednak ze względów ekonomicznych do najwyższych warstw społecznych. Zostało ono radykalnie wyeliminowane po wprowadzeniu chrześcijaństwa, ale jego relikty prawdopodobnie przetrwały w zwyczaju trzymania przez władcę i możnych jednej lub kilku konkubin. Do końca wieków średnich nie udało się w pełni utrwalić w świadomości społecznej zasady nierozerwal- ności małżeństwa, jakkolwiek pewien postęp w tej dziedzinie miał miejsce. Ustawodawstwo małżeńskie polskiego Kościoła śre- dniowiecznego, w przeciwieństwie do Europy Zachodniej, w nie- wielkim stopniu zajmowało się regulacją spraw stricte seksual- nych. Najwięcej miejsca zajmowała w nim walka ze zwyczajem zawierania tajemnych małżeństw oraz zapowiedzi. Dużo pisano o małżeństwie w kontekście moralizatorskim. Ukazywano dobre, ale przede wszystkim złe przykłady z życia władców, pouczano w kaznodziejskich egzemplach i tekstach moralizatorskich. Wszyst- kie one dosyć ściśle odzwierciedlały rozwój zachodnioeuropejskiej refleksji nad relacjami małżonków i rolą w nich seksu. Trudno byłoby wskazać na jakieś lokalne przejawy oryginalności w tej dziedzinie. Do końca XII wieku duchowni wszystkich szczebli, być może nawet biskupi, nie odczuwali ograniczeń swego życia seksualnego w stosunku do ogółu wiernych. Pod tym względem, zwłaszcza w wieku XII, Polska odbiegała od norm zachodnioeuropejskich. Prawdopodobnie wykorzystywała to część tamtejszych księży, przenosząc się ze swoimi partnerkami na teren archidiecezji 102 gnieźnieńskiej. Od początku wieku XIII podjęto wysiłki zmierza jące do przybliżenia stosunków panujących w polskiej prowinc; kościelnej do ogólnych standardów. Wiązało się to z uznaniem n czwartym soborze laterańskim wszystkich małżeństw duchów nych za nieważne. CONCUBINATUS - KONKUBINAT A. Konkubinat świeckich Jak wspomniałem, prawdopodobnie już w czasach przedchrze- ścijańskich plemiona polskie znały rozróżnienie między małżeń- stwem i konkubinatem. Wobec popularności formy zawarcia mał- żeństwa przez zamieszkanie, granica między jednym i drugim była jednak nieostra. Różnice mogły występować w kwestiach dziedziczenia oraz legalności potomstwa. Różnica zewnętrzna między żoną i konkubiną polegała zapewne na tym, że żona nosiła nakrycie głowy, a konkubina nie1. Brakuje jednak źródeł, pozwa- lających rozstrzygnąć te kwestie. Mistrz Wincenty, a za nim inni kronikarze, określali mianem konkubin lub "nałożnic" małżonki Mieszka I sprzed przyjęcia przezeń chrześcijaństwa. To prawdo- podobnie skłoniło na przykład Aleksandra Briicknera do stwier- dzenia, że wśród Słowian w ogóle nie istniała poligamia, a władca oprócz jedynej legalnej małżonki trzymał szereg konkubin2. Niewiele posiadamy informacji na temat konkubinatów pols- kich władców wcześniejszego średniowiecza. Według niemieckiej kroniki Thietmara Bolesław Chrobry wziął do niewoli podczas 1 Nakrycie głowy było tradycyjnie uznawane za wyróżnik kobiety zamęż- nej, por. S. Trawkowski, Ubiór i pielęgnacja data, s. 94. 2 A. Briickner, Dzieje kultury polskiej, t. I, s. 108. 104 wyprawy kijowskiej w 1018 roku dziewięć sióstr księcia ruskie; Jarosława, "z których jedną, dawniej upatrzoną, ten stary wsz tecznik (antiąuus fornicator) Bolesław uprowadził bezwstydni zapominając o ślubnej małżonce"3. Mowa jest tu o księżnicz Peredsławie, którą wcześniej, według Anonima zwanego Galie i latopisów ruskich, polski książę zgwałcił. Fakt ten potwierd; również późne, piętnastowieczne źródło ruskie, Żywot Mojżesi Węgrzyna. Wraz z nią miała do Polski przybyć jej siostra or; cała grupa bojarów i duchownych prawosławnych. Niedawno p jawiła się hipoteza, że Bolesław osadził kochankę i jej rodakó w rezydencji na Ostrowie Lednickim. Podstawę tego twierdzeń stanowi kilka znalezisk archeologicznych pochodzenia bizant} sko-ruskiego, odkrytych na Lednicy. Gerard Labuda jest zdani że związany emocjonalnie z Peredsławą Bolesław chciał jej z pewnić w ten sposób komfortowe warunki, a zarazem unikn; skandalu, spowodowanego ostentacyjnym utrzymywaniem konki biny w Gnieźnie, pod okiem legalnej małżonki. Odprawianie z; dla Rusinki nabożeństw w obrządku wschodnim na Lednicy (w zbi dowanym specjalnie kościele) nie "kłuło w oczy" gnieźnieńskiei duchowieństwa łacińskiego4. Ta ostrożność zresztą nie pomog: Chrobremu. Tajemnicza klątwa, jaką według Anonima rzucił r Polskę, a według Długosza na Gniezno, arcybiskup gnieźnieńs] Radzim-Gaudenty, wynikała, zdaniem Labudy, właśnie z tyć dwóch występków władcy - utrzymywania konkubiny i toler wanta w pobliżu stolicy nierzymskiego obrządku kościelnego5. H poteza Labudy nie spotkała się z pełną akceptacją historykó\ Podkreśla się kontrowersje wokół datowania budowli na Ostrów Lednickim i sugeruje, że wspomniane greckie przedmioty mogi trafić na Lednicę przypadkowo, na przykład w drodze wymian handlowej albo jako łup wojenny(r). Za dalekie echo sprawy Peredsławy można uznać fragmei relacji Jana Długosza na temat innego Bolesława - Szczodregi 3 Kronika Thietmara, s. 621. 4 G. Labuda, Studia nad początkami państwa polskiego, t. II, s. 407-41 0 Tamże, s. 421-423. 6 J. Strzelczyk, Bolesław Chrobry, s. 185, 186. 10 Dziejopis wprowadził mianowicie na karty swych roczników nie- jaką Krystynę, żonę rycerza Mścisława z Bużenina, którą król najpierw zgwałcił, a następnie kazał porwać i uczynił swoją na- łożnicą. Upomnienie króla przez biskupa miało stanowić zaczątek konfliktu między nimi7. Analogia z Bolesławem I jest, jak widać, wyraźna. Możliwe, że Długosz nie chciał lub wręcz nie mógł przy- jąć do wiadomości tego, co wyczytał w źródłach na temat Chro- brego, będącego przecież wzorem władcy, i odniósł te informacje, po wprowadzeniu pewnych zmian, do tego, który stał się anty- wzorem. Imiona Krystyny i Mścisława wywodzą się prawdopodob- nie również z Rusi, gdzie w XII wieku miała miejsce podobna historia z udziałem księżniczki Krystyny, żony księcia kijowskiego Mścisława. Historia o Krystynie została rozwinięta przez Długo- sza jeszcze bardziej w jego żywocie św. Stanisława. Dla wzmoc- nienia moralizatorskiej wymowy dzieła opisał potomstwo, które miało się narodzić z tego związku. Zostało ono "dzięki sprawied- liwości Bożej" (per iustitiam Dei) dotknięte najpierw przez drżenie członków (tremor membrorum), odrażającą deformację nosa (torui nasi deformitas), odchodzenie od zmysłów (alienatio sensus) i wre- szcie szaleństwo umysłu (dementia mentis). Co więcej, choroba ta miała dotknąć wszystkie pokolenia potomków króla i Krystyny oraz osoby z nimi spokrewnione "aż do naszych czasów"8. Z obcego źródła, kroniki klasztoru w Brauweiler, znana jest informacja o posiadaniu (równolegle z legalną małżonką) konku- biny przez Mieszka II. Według autora owych zapisek, fakt ten miał doprowadzić do opuszczenia Polski przez królową Rychezę po jej rozwodzie z mężem9. Część historyków widziała w owej nałożnicy (pellex) matkę rzekomego Bolesława Zapomnianego. Jed- ni, jak Tadeusz Lewicki, uważali, że związek Mieszka z pellex 7 J. Długosz, Annales, ks. III, rok 1074, s. 114. 8 J. Długosz, Vita Sanctissimi Stanislai Episcopi Cracouiensis, Joannis Diugossii senioris canonici cracoviensis Opera omnia, t. I, s. 27. 9 Eodem tempore Richeza regina, facto inter se et regem coniugem suum dwortio, per odium et instigationem cuiusdam suae pellicis, cum ei iam pe- perisset Gazimerum [...], venit ad imperatorem Conradum in Saxoniam [...], Mnich Brunwilerski o założeniu klasztoru w Brunwiler, s. 346. 106 T wyprzedził jego ślub z Rychezą. Danuta Borawska sądziła natc miast, że syn Chrobrego związał się z nią dopiero pod wpływer jakichś niepowodzeń w małżeństwie z Rychezą. Pellex miała w( dług Borawskiej pochodzić "ze znakomitej możnowładczej rodziny' co spowodowało wyróżnienie jej syna (Bolesława Zapomnianego i odesłanie prawowitego następcy tronu (Kazimierza Odnowicieli do klasztoru10. Zdaniem badaczki, Mieszko nie odesłał Rychez jej rodowcom ze względów politycznych. Królowa jednak nie mógł znieść upokorzenia, jakim było życie na jednym dworze z kochar ką męża, i sama wyjechała do Niemiec. Konkubina Mieszka jav się zresztą w koncepcji Borawskiej jako jedna z najważniejszyc postaci polskiej "sceny politycznej" drugiej połowy lat trzydzies tych XI wieku. Miała ona mianowicie wspólnie z Miecławem i ob( żem możnowładczym doprowadzić do wygnania Kazimierza I p śmierci Mieszka II, a następnie sprawować regencję w imieni swego małoletniego syna Bolesława". Autorka przypuszcza te; że Miecław był bratem albo mężem/kochankiem Mieszkowej n; łożnicy12. Ostatnio poglądy Borawskiej poparł Tadeusz Wasile-v ski. Według niego, pellex urodziła Bolesława Zapomnianego w rok 1033, po czym do roku sprawowała w jego imieniu rządy opiekul cze13. Ze wszystkich tych koncepcji historiograficznych wiarygoi ny jest, zdaniem G. Labudy, tylko fakt posiadania przez Miesza konkubiny. Istnienie Bolesława Zapomnianego, a w związku z tyi znacząca rola pellex pod koniec życia króla i po jego śmierci, n znajdują należytej podstawy źródłowej i w związku z tym stan wią "zabawę strzelania z historiograficznej armaty do przysłów! wego feniksa, który stale odradza się z popiołów"14. Już w naszej najstarszej kronice pojawił się zarzut posiadan konkubiny wysunięty wobec Władysława Hermana. Anonim zw 10 D. Borawska, Kryzys monarchii wczesnopiastowskiej w latach trzydzit tych XI wieku, s. 125, 126. n Tamże, s. 188, 189. 12 Tamże, s. 190. 13 T. Wasilewski, Zapomniane przekazy rocznikarskie o Bolesławie M, szkowicu. O nie-Gallowe pojmowanie wczesnych dziejów Polski, s. 236, 23 14 G. Labuda, Mieszko II król polski (1025-1031). Czasy przełomu w dz, jach państwa polskiego, s. 165, 174. ny Gallem przepraszał, wprowadzając na karty swej kroniki po- stać jego syna, Zbigniewa: "I niechaj nikt roztropny nie weźmie tego za niedorzeczność, jeśli w tej historii występować będzie z prawym [synem] syn nałożnicy". Dla uzasadnienia tego faktu odwoływał się do biblijnych dziejów Abrahama15. Wśród history- ków dominuje obecnie opinia, że Zbigniew był legalnym synem Władysława, a jego pochodząca prawdopodobnie z mazowieckiej szlachty matka została "zdegradowana" do roli nałożnicy dopiero po objęciu przez księcia władzy w Polsce po wygnaniu starszego brata. Z racji swego stosunkowo niskiego pochodzenia nie nada- wała się na władczynię całego kraju i dlatego została zastąpiona przez Judytę, córkę króla czeskiego Wratysława. Nie zachowały się żadne informacje, dotyczące przebiegu tej operacji. Być może pierwsza żona już nie żyła, być może odesłano ją rodowcom. Pro- testów ze strony Kościoła zapewne nie było. Episkopat był wów- czas jeszcze całkowicie podporządkowany władzy państwowej, a zdanie papiestwa się nie liczyło. Książę bowiem w toczącym się właśnie sporze o inwestyturę popierał cesarza. Początkowo prob- lemem pary książęcej był brak potomka, mogącego zostać pełno- prawnym następcą tronu. Akcentowanie przez Anonima nielegal- nego pochodzenia Zbigniewa jest zrozumiałe w świetle faktu, że kronikarz działał na dworze Bolesława Krzywoustego, którego prawa do tronu w przypadku uznania legalności jego starszego brata stawały się iluzoryczne. Wolał więc przyznać, że ojciec pa- nującego monarchy miał oprócz legalnej żony także konkubinę. Poza tym, na co zwrócił uwagę Stanisław Trawkowski, wyklucze- nie Zbigniewa z dynastii zdecydowanie poprawiało pozycję Bole- sława III w świetle zwyczajowego prawa i moralności. Książę sta- wał się zabójcą już nie współrodowca, a jedynie uzurpatora16. Wersja o nieślubnym pochodzeniu Zbigniewa była zresztą zapew- ne "wersją oficjalną", obowiązującą na dworze Krzywoustego. Tra- gicznie zakończony przed kilku laty konflikt braci musiał być 13 Nęć absurdum ullatenus ulli discreto mdebatur, si in hac historia cum legitimo concubinae filius inducatur. Anonima tzw. Galia Kronika, II 3, s. 67. 16 S. Kwiatkowski, Powstanie i kształtowanie się chrześcijańskiej mental- ności religijnej w Polsce do końca XIII w., s. 120. 108 w okresie spisywania kroniki tematem drażliwym, nie dziwi wie że Anonim uznał za stosowne wytłumaczenie, dlaczego w ogó go porusza. Wszyscy późniejsi autorzy zgodnie przyjęli tezę o ni ślubnym pochodzeniu Zbigniewa. Rękopis Kroniki wielkopolski Sędziwoja z Czechla dodał, nie wiadomo, na jakiej podstawie, ; jego matka pochodziła z rodu Prawdziców17. Długosz nie krył sw go potępienia dla Hermana i jego rzekomej kochanki z powód ich występnego związku (ducissa luditha scelus et incontinencia\ mariti perosa tam pellici quam ex ea nate proli iusta indignacior erat infesta16), być może jednak wiedział coś o prawach Zbigniew do tronu, napisał bowiem, że został on wysłany do klasztoru w Sal sonii, aby z czasem nie stał się współspadkobiercą ojca z syne: z prawego łoża (czyli Krzywoustym)19. Na temat konkubinatu świeckich mamy niewiele danych ró\ nież z późniejszego średniowiecza. Nie ulega wątpliwości, że zj, wisko to występowało we wszystkich warstwach społeczeństw polskiego. Głównym powodem, dla którego przedstawiciele szlac] ty decydowali się na życie w takich związkach, były prawdop dobnie nierówności stanowe i/lub majątkowe20. Konkubinat b: przestępstwem jedynie w prawie kościelnym. Walka Kościół z konkubinatem świeckich nie dawała większych efektów, jakkc wiek w późnym średniowieczu była prowadzona dosyć energiczni Głównym jej środkiem, zwłaszcza w małych miejscowościach, by upominanie grzesznika po imieniu z ambony w czasie mszy. Ni kiedy takie upomnienia kończyły się awanturą wywołaną prz( winnego. Jakub Sójcicz z Duplic zelżył Wawrzyńca, proboszcza ; Zlakowa, kiedy ten w trakcie kazania napomniał go, aby prow, dził uczciwe życie małżeńskie (ut maneret honeste in statu mutr moniali) ze swoją żoną Liną, którą wcześniej wypędził21. Mateus 17 Habuit itaque Wladislaus rex piisimus filium nomine Sbigneum ex co cubina procreatum que fuit de genere prawditarum. Kronika wielkopolsk 16, s. 25; por. B. Kurbis, Wstęp, tamże, s. XI. 18 J. Długosz, Annales, ks. IV, rok 1096, s. 187. 19 Tamże, s. 187, 188. 20 M. Koczerska, Rodzina szlachecka w Polsce późnego średniowiecza, s. 4 21 Acta capitulorum, t. II, nr 915, s. 442, 443. pleban z Przewodowa, nie mógł dokończyć mszy, zakrzyczany przez Tomasza, wójta kozłowskiego, którego upomniał w kwestii jego konkubinatu z zamężną kobietą22. Jan, pleban z Martynowa, twierdził przed sądem, że kiedy upomniał niejaką Małgorzatę, żyjącą w jego parafii z pewnym Rusinem, kobieta obrzuciła go publicznie wyzwiskami i obnażyła się23. Wiarygodność tego zezna- nia obniżają jednak jego okoliczności. Była to mianowicie część odpowiedzi Jana na zarzuty Małgorzaty. Wytoczyła mu ona spra- wę o zniesławienie, oskarżając o nazwanie jej "nierządnicą ze złe- go domu" (meretricem de mala domo) oraz szarpanie za włosy w środku miasta Martynowa24. Liczne sprawy o bigamię wskazują zresztą, że różnica między legalnym małżeństwem i konkubina- tem rysowała się dla sporej części społeczeństwa nieostro. Roz- różnienie obu form współżycia przez sędziów kościelnych kompli- kowała panująca konsensualna teoria małżeństwa. W roku 1461 Anna Stanisławowa zażądała przed sądem kościelnym w Lublinie rozwodu ze Stanisławom z Białej, krawcem poznańskim, gdyż ten przybywszy do Małopolski miał już inną żonę na Mazowszu. Po- zwany początkowo twierdził, że jego pierwsza partnerka była tyl- ko konkubiną. Potem uściślił, że zaręczył się z niejaką Stachną z Rokitnicy, a następnie współżył z nią cieleśnie, czyli w myśl prawa kanonicznego stał się jej mężem. Później zaś, "wierząc, że nic się nie stało" (credens hoc nihii esse), wyjechał i ożenił się z Anną25. Nie można wykluczyć, że Stanisław tylko zasłaniał się niewiedzą, aby uniknąć oskarżenia o bigamię, jednak jego tłuma- czenie brzmi szczerze. Niepoprawnym konkubinariuszom groziła kara ekskomuniki. Zapiski sądów kościelnych świadczą o tym, że karę tę istotnie stosowano. Czasem uciekano się do pomocy ramienia świeckiego. Na przykład w roku 1473 płocki sąd kościelny zagroził ekskomu- niką szlachcicowi Janowi Chodupskiemu za trwanie w konkubi- 22 Acta capitulorum, t. III, nr 111, s. 41. 23 Acta officii, t. I, nr 1482, s. 304. 24 Tamże, nr 1479, s. 303. 25 Praktyka w sprawach małżeńskich, nr 147, 148, s. 143. 110 nacie, a w razie jej lekceważenia wtrąceniem do książęcej wieży2' Wcześniej, w roku 1468, archidiakon krakowski wezwał na porno władze świeckie, nie mogąc sobie poradzić z Niemierzą z Golcze Od wielu lat żył on w konkubinacie z niejaką Beatą, która urodził mu kilkoro dzieci. Działo się to, mimo iż siedemnaście lat wczes niej Niemierzą został obłożony klątwą. W wyniku prośby arch diakona upartemu szlachcicowi zagrożono konfiskatą majątku n rzecz króla i uwięzieniem. W obu wypadkach nie wiadomo jednał czy do zastosowania kar świeckich doszło. Jak zauważyła Mari Koczerska, długotrwała bezkarność Niemierzy może świadczy o nieskuteczności ich egzekwowania27. B. Konkubinat duchownych w polskim prawie kościelnym W roku 1139 na drugim soborze laterańskim wydano postano wionie, na mocy którego wszystkie małżeństwa duchownych u; nawano za nieważne. Tym samym wszelkie związki duchownyc z kobietami stały się z prawnego punktu widzenia konkubinatam nawet jeśli dopełniali oni przy ich zawarciu odpowiednej ceremc nii. Konkubinat duchownych stanowił problem przez cały okre średniowiecza. Temat ten jak bumerang powraca w zdecydowam większości polskich statutów synodalnych, inicjowanych tak prze legatów, jak przez miejscowych hierarchów. Poniższe tabel przedstawiają znane postanowienia wydanych lub przyjętych w Polsce statutów synodalnych, dotyczące kwestii celibatu księż (L - statuty legackie, P - statuty prowincjonalne, D - sts tuty diecezjalne): 26 Acta Capitulorum, t. III, nr 108, s. 40. 27 M. Koczerska, Rodzina, s. 41. Data Miejsce Inicjator Postanowienia WIEKI XII-XIII 1197 Piotr z Kapui LP Zakaz posiadania żon przez duchownych 3 lipca 1233 Sieradz arcybiskup Pełka Przypomnienie nakazu abstynencji seksualnej; nakaz l przeprowadzenia wizytacji | w całej diecezji przez biskupów lub archidiakonów; konkubinaci mają być zawieszani l w obowiązkach 10 października 1248 Wrocław Jakub ; LP Krytyka zaniedbań biskupów z Leodium i w trosce o dyscyplinę kościelną; l nakaz wizytacji przez nich w całej diecezji w ciągu miesiąca od powrotu z synodu; winni i podejrzani mają miesiąc na oddalenie konkubin lub kanoniczne oczyszczenie z zarzutów, inaczej mają być | ukarani według przepisów prawa (kanonicznego) ; zakaz ordynowania duchownych z innej diecezji bez sprawdzenia, czy nie są niegodni; zakaz wyświęcania synów duchownych bez dyspensy papieskiej super defectu natalium30 28 KDW, t. I, nr 150, s. 131. 29 Antiquissimae constitutiones synodales provinciae Gneznensis, wyd. R. Hubę, s. 17-19; to postanowienie nie znalazło się w bulli, wydanej 3 czerw- ca 1263 przez Jakuba już jako papieża Urbana IV, nakazującej przestrzegać postanowienia statutu w Kościele polskim, por. KDW, t. I, nr 274. Dotyczące karania niepoprawnych konkubinariuszy wyrażenie secundum poenas in jurę contra concubinarios editas oznacza prawdopodobnie suspendowanie, a jeśli to nie pomoże, złożenie z godności - według dekretału Aleksandra III: X 3. 2. 4 i 6; por. T. Gromnicki, Synody, s. 67, ewentualnie dziesięcioletnią pokutę wzmiankowaną u Gracjana: D. 82 c. 5. 30 Antiquissimae constitutiones, s. 41, 42; KDW, t. I, nr 274, s. 235, 236. 112 r Data Miejsce i Inicjator Postanowienia 11252 Poznań ! Gerard l z Pforzheim l w imieniu l Hugona l z St. Cher LD i Ekskomunikowanie wszystkich \ publicznych konkubinariuszy ;LP Nakaz oddalenia konkubin | w ciągu miesiąca pod karą ' utraty beneficjum; ekskomunika j na biskupów i archidiakonów, tolerujących konkubinariuszy; :mają oni wizytować kościoły : przez trzy lata dwa razy w roku, a potem raz w roku, aby nie mogli się tłumaczyć niewiedzą Wrocław ! Gwidon 2 lutego 1267 Duchowni mieszkający pod jednym dachem z jakąkolwiek kobietą mają ją oddalić w ciągu trzech miesięcy pod karą klątwy, od której może uwolnić tylko biskup; dzieci duchownych mają być oddane do służby przy kościele katedralnym o stanie m 27 czerwca 1279? Wrocław biskup \ D ; Powtórzeni Tomasz II Gwidona; a i przeprowac ; trzech mieś 14 września 1279 Buda34 Filip L ! Duchowni z Fermo : jednym dać 31 Eodem anno (1252) frater Gerardus de ordine Predicatorum, missL a fratre Hugone preddicatore, presbytero cardinali, apostolicae sedis legati venit in Poznaniom, et convocato Bogufalo, epscopo Poznaniensi, et dero c uitatis et dioecesis totius, ipsius autoritate legati predicti, omnes manifestc concubinarios publice excommunicavit. Rocznik Wielkopolski, MPH, t. III, s. H 32 KDW, t. I, nr 423, s. 371; por. X l. 23. 6. 33 J. Sawicki, Concilia Poloniae, t. X: Synody diecezji wrocławskiej i ic statuty, s. 330, 331. 34 Być może w związku z nieobecnością polskiego duchowieństwa na s^ nodzie w Budzie legat ponownie ogłosił swoje statuty podczas pobytu w Wrocławiu w 1282 roku, K. Gołąb, Biskup Filip z Fermo i jego statuty legacki z 1279 r., s. 260. 35 KDW, t. I, nr 487, s. 428. To postanowienie wzorowane jest częściow na statucie synodu Nantes z VII wieku, J. Fijałek, Życie i obyczaje kler w Polsce średniowiecznej na tle ustawodawstwa synodalnego, s. 69, przypis l 11 Data Miejsce Inicjator Postanowienia 6 stycznia Łęczyca arcybiskup P l Odwołanie się do postanowień 1285 Jakub legatów Filipa z Fermo Świnka | i Gwidona; zakaz odprawiania przez konkubinariuszy mszy, zasiadania w prezbiterium i pobierania dochodów z Kościoła; wierni nie mogą słuchać mszy przez nich odprawianej ; kościoły w diecezjach mają wizytować zaufani tajni wysłannicy, którzy (w razie potrzeby z pomocą ramienia świeckiego) mają więzić konkubiny księży; uwięzione należy wraz z dziećmi redigantur in perpetuam seryitatem albo wychłostać WIEK XIV 10 listopada Preszburg Gentiiis LP Zastąpienie dotychczas 1309 |z ! stosowanej wobec Monteflorum konkubinariuszy ekskomuniki l ikarą doczesną z powodu nieskuteczności tej pierwszej - winny ma tracić pod klątwą \ ^ 'Jedną czwartą dochodów z beneficjum, które mają być przeznaczone w połowie dla biskupa, a w połowie dla ubogich lub na potrzeby kościoła; \ l niepoprawnych można też karać cieleśnie według uznania biorąc pod uwagę, że parafie miały być wizytowane co miesiąc, można uznać je za interpretację przepisu X 3. 2. 2 o ekskomunice po trzykrotnym ostrze- żeniu. Z. J. Kosztolnyik bezzasadnie szuka tu analogii do synodu w Rouen z 1231 roku, Ropne and the Church, s. 77, przypis 63, por. C.-J. Hefele, Conciliengeschichte, t. V, s. 1007. 36 KDW, t. I, nr 551, s. 511-512 - jest to dosłownie przytoczony dekret Aleksandra II, por. Gracjan D. 23 c. 6; X 3. 2. 6. 37 KDW, t. I, nr 551, s. 512. 38 AKP, t. V, s. 17, 18. 114 Data Miejsce Inicjator Postanowienia 5 października 1320 Kraków biskup , D Nanker Dwa miesiące na oddalenie konkubin, potem grożą ogólnie "kary duchowe i doczesne" (penas spirituales et temporales), a zwłaszcza utrata beneficjum 19 lutego 1326 Uniejów arcybiskup ; P Janisław Duchowni winni unikać wspólnego mieszkania i odwiedzania podejrzanych kobiet (feminarum suspectarum) 23-24 lipca 1331 Opatów biskup i D krakowski Jan Grot W ciągu roku od wydania statutu konkubinariusze mają mieć odebraną jedną trzecią beneficjum, potem połowę, wreszcie całość; jeśli nie są prezbiterami, tracą wszystko od razu, bez możliwości poprawy; konkubinariusze nie mogą być- • .41wyświęcam 8 stycznia 1357 Kalisz arcybiskup P Jarosław Dosłowne powtórzenie postanowień arcybiskupa Jakuba Świnki z 1285 roku42 8 września 1398 Płock biskup i D Jakub Konkubinariusze mają na poprawę osiem dni od chwili publikacji statutu, w przeciwnym razie grozi im konfiskata beneficjum; nie mający beneficjum mają zostać suspendowani na czas określony lub na zawsze; możliwość karania także więzieniem lub karą pieniężną (szesnaście groszy praskich); tolerujący konkubinariuszy archidiakoni lub dziekani mają być karani tak, jak oni43 39 Statutu synodalia episcoporum Cracoviensium XIV et XV saeculi e cc dicibus manu scriptis typis mandatu, s. 20. 40 SPPP, t. I, s. 398; por. DG D. 23 c. 3; X 3, 2, l. 41 Statutu synodalia episcoporum Cracoviensium, s. 38. 42 KDW, t. III, nr 1349, s. 61. 43 J. Sawicki, Concilia Poloniae, t. VI: Synody diecezji płockiej i ich stc tuty, s. 231, 232; artykuł w szerszej kodyfikacji z 1423 roku - o tym, ż pochodzi on ze statutu z roku 1398, por. tamże, s. 39, 40, 48. 11 Data Miejsce | Inicjator Postanowienia WIEK XV 1402 Włocławek l biskup l kujawski i Mikołaj ! Kurowski Zakaz mieszkania pod jednym dachem z kobietami, poza ; wyjątkami, dozwolonymi przez prawo powszechne (czyli matka, siostry i ciotki44); konkubinariusze mają miesiąc na poprawę, potem | mają być uwięzieni na miesiąc; w razie braku poprawy mają zostać ukarani ciężkim więzieniem ! na dwa miesiące; kara więzienia l nie dotyczy prałatów i kanoników; niepoprawnym ma zostać odebrane beneficjum; cudzołożnicy świeccy ii duchowni oraz udzielający im domostwa nie mogą uczęszczać na mszę do chwili uzyskania rozgrzeszenia od biskupa Początek XV wieku diecezja poznańska profesor teologii Mikołaj Peyser Zakaz uczestniczenia przez konkubinariuszy w mszy, gdyż są oni ipso facto ekskomunikowani w myśl statutów prowincjonalnych 46 1408 Kraków- -Sando- wikariusz generalny krakowski Jan Szafraniec opełniający wszelkie przestępstwa seksualne mają trzy miesiące od zakończenia synodu na poprawę, w przeciwnym razie grozi im utrata beneficjum; nie mający beneficjów powinni iść do więzienia; niepoprawni podlegają wieczystej pokucie, mogą też zostać usunięci z diecezji krakowskiej47 44 Por. X 3, 2, l. 45 J. Sawicki, Concilia Poloniae, t. V: Synody archidiecezji gnieźnieńskiej i ich statuty, s. 11-13. 46 J. Sawicki, Najdawniejsze statuty synodalne, s. 203. Prawdopodobnie były to starsze, pochodzące jeszcze z XIV wieku statuty, poprawione i uzu- pełnione przez Peysera z okazji jakiegoś synodu, por. tamże, s. 199. 47 B. Ulanowski, Kilka uwag o statutach synodów dyjecezjalnych krakow- skich z XTV-go i XV stulecia, s. 23. 116 Data Miejsce Inicjator Postanowienia 1407-1411 Łęczyca arcybiskup D Niemal dosłowne powtórzenie gnieźnieński postanowień włocławskich z 1402 Mikołaj roku z następującymi wyjątkami: Kurowski dosłowne wymienienie kategorii osób, mogących mieszkać pod jednym dachem z duchownymi: l matki, siostry i ciotki; brak zwolnienia od kary więzienia dla kanoników i prałatów; karanie także udzielających domostwa konkubinom księży48 1415-1417 prowincja arcybiskup P Dosłowne powtórzenie statutu ' lwowska Jan Peysera49 Rzeszowski |(?) ! 120 czerwca ! Przemyśl | biskup |D 1415 Maciej i Janina ; Dwa miesiące na oddalenie konkubin, potem winnemu grozi kara trzech grzywien, w przypadku nieskuteczności tej kary następuje utrata beneficjum; do pomocy w realizacji tego postanowienia są zobowiązani także świeccy patroni kościołów00 48 Najdawniejsze statuty synodalne archidiecezji gnieźnieńskiej oraz sta- tuty z rękopisu Oss. nr 1627..., opr. W. Abraham, s. 20, 21. 49 Tamże, s. 53. 50 J. Sawicki, Concilia Poloniae, t. VIII: Synody diecezji przemyskiej ob- rządku łacińskiego i ich statuty, s. 137. 117 Data ' Miejsce Inicjator Postanowienia początek i diecezja l biskup D 1420 roku i poznańska l Andrzej j Łaskarz Niemal dosłowne połączenie statutu, gnieźnieńskiego Mikołaja Kurowskiego ze statutem Peysera; jeśli dozwolone przez prawo powszechne kobiety, mieszkające z duchownym pod jednym dachem, okazałyby się niebezpieczne dla niego, należy je oddalić3 ; sprecyzowanie, że odebrane mają być beneficja w diecezji poznańskiej; możliwość dodania innej kary według uznania biskupa; usunięty przepis o ekskomunice ipso facto 25 września ; Kalisz 1420 [ arcybiskup , P gnieźnieński ' Mikołaj ^ Trąba Za pierwszy występek konkubinariusze mają być karani przez zwierzchników "karą synodalną", za drugi grozi kara miesięcznego więzienia, za trzecim razem należy odebrać beneficja; nie posiadający beneficjów mają być uwięzieni na rok i wygnani bezpowrotnie ze swojej diecezji0 ; zakaz umieszczania konkubin i ich dzieci w testamencie; dzieci prezbiterów niższe święcenia mogą uzyskiwać za dyspensą biskupa, wyższe za dyspensą papieża54 51 Item statuimus, quod clerici suspectas et iu.ven.es mulieres sed neque matrem et amitam vel sororem, quia instigante dyabolo et in illis scelis per- petratum repitur, aut eciam pedisseąuas earum ad sibi cohabitandum reci- piant, nisi forte to/es sint, in ąuibus naturale fedus nihii permittit sevi cri- minis suspicari, J. Sawicki, Concilia Poloniae, t. VII, s. 145. Tekst jest niejasny - tłumaczenie według J. Fijałek, Życie i obyczaje kleru, s. 70, 71. 52 J. Sawicki, Concilia Poloniae, t. VII, s. 145, 146. 53 Statuty synodalne wieluńsko-kaliskie Mikołaja Trąby z r. 1420, wyd. J. Fijałek i A. Vetulani, s. 48-49. Początek artykułu oparty na statutach praskich z okresu 1349-1355, por. W. Abraham, Statuta synodu prowincy- jonalnego w Kaliszu z r. 1420, s. 102. ^Statuty synodalne wieluńsko-kaliskie, s. 54 i 28; por. VI l. 11. l. 118 Data Miejsce Inicjator Postanowienia 14 kwietnia 1456 Gniezno arcybiskup Jan Sprowski ^LJ Zakaz utrzymywania przez duchownych w swoich domach lub poza nimi podejrzanych kobiet0 8 maja 1459 Kraków biskup Tomasz Strzępiński D Przytoczony dosłownie dekret soborowy Contra concubinarios notos: dwa miesiące na oddalenie konkubin, potem utrata beneficjów i zakaz otrzymywania nowych godności, beneficjów i urzędów; konkubiny i podejrzane kobiety mają być karane w razie potrzeby z pomocą ramienia świeckiego; synowie z takich nielegalnych związków nie mogą mieszkać z ojcami Jak wynika z powyższego zestawienia, problem konkubinat duchownych wystąpił w większości zachowanych statutów syni dalnych polskiego średniowiecza. Należy jednak pamiętać, iż n: wiemy, jaki procent polskiego ustawodawstwa kościelnego się z; chował, nie można więc formułować na podstawie posiadane^ materiału żadnych ogólnych wniosków. W XIII wieku próbie] dyscypliny kościelnej w niewielkim jedynie stopniu zaprząt, uwagę biskupów polskich. Postanowienia ówczesnych synodó diecezjalnych koncentrują się wokół utrwalania i poszerzani przywilejów kościelnych. Ich główny temat stanowią dziesięcin: ciężary publiczne, nietykalność osób i majątku kościelnego. W: nikało to z panującej wówczas sytuacji Kościoła, stopniowo rozlu; niającego ścisłe związki z władzą państwową. Poza tym być mo2 świadomość hierarchów Kościoła polskiego jeszcze odbiega] w kwestii dyscypliny kleru od norm zachodnich. Znanymi nai wyjątkami byli jedynie arcybiskupi Henryk Kietlicz i Pełka. W ti sytuacji zadanie poprawy tej dyscypliny spadło na barki legato papieskich. Ich działalność trwała od końca XII do początku XI wieku. Jednocześnie od końca XIII wieku rozpoczynał się okr( 55 B. Ulanowski, Acta capitulorum, t. I, nr 1860, s. 420. 56 Statuta synodalia episcoporum Cracoviensium, s. 111, 112. samoistnego rozwoju partykularnego prawa prowincji gnieźnień- skiej, obejmującego szerszy wachlarz zagadnień, także związa- nych z dyscypliną kościelną57. Wiązać to należy z rozwojem wśród teoretyków prawa kościelnego wywodzącej się od Huguccia teorii soborów/synodów, w myśl której zagadnienia moralności powinny stać się podstawową problematyką synodów prowincjalnych i die- cezjalnych58. Od połowy XIV wieku podejmowano próby uporząd- kowania polskiego partykularnego prawa kościelnego. Najstarszą znaną tego typu próbą był tak zwany Synodyk arcybiskupa Jaro- sława z 1357 roku, zawierający zbiór wybranych przepisów ze starszych statutów59. Ukoronowaniem tej tendencji były statuty kaliskie Mikołaja Trąby. Ich genezy należy szukać, zdaniem W. Abrahama, w funkcjonujących na przełomie XIV i XV wieku hasłach reformy "w głowie i członkach" (in capite et membris) Kościoła. "W głowie" reformować miały sobory powszechne, "w człon- kach" - również synody lokalne60. Statuty Trąby zostały później przyjęte jako obowiązujące na terenie całej prowincji gnieźnieńskiej, stopniowo wypierając lub uzupełniając lokalne uregulowania. Polskie ustawodawstwo synodalne zalecało różnorodne środki dla rozwiązania problemu konkubinatu duchowieństwa. Początko- wo dominowały kary religijne - ekskomunika i suspendowanie, czyli zawieszenie w pełnieniu obowiązków kapłańskich i korzysta- niu z przysługujących uprawnień. Zwykle powoływano się przy tym na postanowienia prawa powszechnego. Prawo zawieszenia sus- pensy miał tylko biskup. Kładziono także nacisk na wykrywanie konkubinariuszy (w tym rozdziale rozumiem pod tym słowem du- chownych-konkubinariuszy). Służyć temu miały wizytacje, prze- prowadzane osobiście przez biskupów lub archidiakonów. Zwykle 07 W. Abraham, Statutu synodu, s. 10-12. 58 H. J. Sieben, Die Komilsidee des lateinischen Mittelalters (847-1378), s. 270. 59 Według T. Gromnickiego, Synody prowincyonalne, s. 285-292, miał to być swego rodzaju kościelny odpowiednik opracowanych niedawno Statutów Kazimierza Wielkiego; według W. Abrahama, Statuta synodu, s. 12, nie była to planowa kodyfikacja, a jedynie zestawienie statutów, zwyczajowo odczyty- wanych przed rozpoczęciem synodu. 60 Tamże, s. 15-17. 120 szczegółowo określano ich częstotliwość, podkreślając, że chodzi odebranie biskupom możliwości tłumaczenia się niewiedzą o stan moralności podwładnych. Było to ważne, gdyż według statutu l gata Gwidona z 1267 roku im także groziła ekskomunika za tol rowanie konkubinariuszy w swojej diecezji. Tenże Gwidon zap czątkował stosowanie kolejnej kary przeciw konkubinariuszom. By nią utrata beneficjum. Kara ta w różnych wariantach, łagodzol lub zaostrzana, pozostała podstawową formą represji wobec wyst pujących przeciw prawu celibatu. W późniejszym okresie do ob dwu kar doszła jeszcze kara więzienia. W niektórych statutai stosowano zróżnicowanie kar w zależności od pozycji przestęp w hierarchii kościelnej. Tak na przykład statuty włocławskie ^. kołaja Kurowskiego z 1402 roku jedyne zakazywały więzienia pr łatów i kanoników. Jan Fijałek przypuszczał, że postanowienie miało źródło w dekretale Bonifacego VIII z 1298 roku o kar więzienia, zalecającym, aby zważać na doniosłość osoby karanego Już jednak w zmodyfikowanej wersji tych statutów, wydanej kill lat później przez tegoż Mikołaja Kurowskiego jako arcybisku] gnieźnieńskiego, uwięzienie groziło wszystkim duchownym, b' względu na piastowany urząd. Wcześniej statuty Jana Grota d wały możliwość poprawy jedynie konkubinariuszom-prezbiteroi nakazując natychmiastowe odebranie beneficjum pozostałym. Pc tanowienia synodów i legatów nie ograniczały się do karania stwie dzonych przypadków konkubinatu, ale w myśl prawa powszechne; realizowały swoistą prewencję w tej dziedzinie, zabraniając d chownym mieszkania pod jednym dachem z kobietami. Papież I nocenty III dał biskupom prawo decydowania, czy duchowni mój utrzymywać w domach bliskie krewne. Łagodniejsze lub surows przepisy w tej dziedzinie zależały w znacznej mierze od relai archidiakonów, wizytujących diecezję. Wahania w tej dziedzin widoczne są także w polskim prawie kościelnym. Trudno jedn; wyrokować na tej podstawie o rozpowszechnieniu konkubinatu w rć nych okresach w poszczególnych diecezjach. Zbyt wiele bowie zależało od subiektywnej oceny i poglądów samego biskupa, j; 61 J. Fijałek, Życie i obyczaje, s. 76. i wizytatorów. Ci ostatni zresztą wielokrotnie za odpowiednią op- łatą wystawiali konkubinom plebanów "świadectwa moralności"62. Stosunkowo krótkim epizodem było w polskiej prowincji kościelnej rozszerzenie kar również na same konkubiny i ich dzieci. Filip z Fermo nakazał oddać dzieci duchownych do służby przy kościele katedralnym. Jakub Świnka posunął się jeszcze dalej, nakazując więzić konkubiny księży i wraz z dziećmi oddawać na wieczną służbę (lub czynić niewolnymi poddanymi - tekst statutu jest w tym miejscu niejasny) albo wychłostać. Bolesław Ulanowski wy- sunął hipotezę, że mamy tu do czynienia z reliktem prawa zwycza- jowego: dawną karą za nierząd lub cudzołóstwo, która w czasach Świnki przybrała charakter pokuty publicznej. Pod warunkiem obiet- nicy poprawy można ją było zamienić na karę łagodniejszą - chło- stę63. Przepis ten, chociaż powtórzony później przez arcybiskupa Jarosława, pozostał właściwie efemerydą. Rozwiązania takiego nie stosowano w innych znanych statutach. Jednym z ciekawszych postanowień polskiego ustawodawstwa synodalnego jest, jak sądzę, artykuł dwudziesty (według wydania Hubego) statutu Jakuba z Leodium. Jego treść jest rzadkim świa- dectwem bezpośredniego zaznajomienia się przez legata z proble- matyką, którą przyszło mu się zajmować64. Stanowi też przyczynek do poznania stanu faktycznego, panującego w prowincji gnieź- nieńskiej w kwestii dyscypliny kościelnej w połowie XIII wieku. Widać, iż stan ten nie był najlepszy. Zdarzało się, że niegodni duchowni, to jest pozostający w związku małżeńskim, ekskomu- nikowani lub apostaci, przybywali do Polski i tutaj wbrew wszel- kim zasadom prawa kościelnego byli ordynowani przez miejsco- wych biskupów. Proceder ten musiał być dosyć rozpowszechniony, 62 Tamże, s. 72. 63 B. Ulanowski, O pokucie publicznej w Polsce, s. 144. 64 Noyimus et experti sumus in alia regione, quod multi clerici in suis partibus conjugati, sive excommunicati, seu apostatae, vel alias reprobati su- am parochiam, in qua cognoscetur, plenius fugientes, ad parłeś istas accedunt, ut se faciant ad sacros Ordines promovere; et quidam episcopi in ista regione mott misericordia super tales, eos et passim et indiferenter ordinare praesu- munt, in animarum suarum periculum et scandalum plurimorum, Antiquis- simae constitutiones, s. 41. 122 skoro legat usłyszał o nim "w innej krainie" (in alia regione Użyty zwrot zdaje się świadczyć o tym, że owi niegodni duchowi przybywali do polskiej prowincji z zewnątrz. Można stąd wysnu wniosek, iż Polska cieszyła się na Zachodzie opinią swego rodzaj azylu. Przybywali do niej duchowni, nie tolerowani z różnych wzglt dów, także w wyniku sprzeniewierzenia się zasadzie celibatu, w swojt diecezji. Kiedy cała sprawa doszła do uszu legata, biskupi tłumE czyli się odruchem miłosierdzia wobec przybyszów. Najprawdopc dobniej akcja Jakuba odniosła skutek, gdyż późniejsze statuty ni podejmują już tego tematu, również z innych źródeł nie wiadom nic o istnieniu w Kościele polskim wspomnianego problemu. C. Konkubinat duchownych w praktyce Głównym źródłem, służącym poznaniu stanu faktycznego m< rainości duchownych, są księgi sądów konsystorskich. Spraw związane z konkubinatem duchownych były przed nimi rozpatr; wane z urzędu. Zgodnie z prawem kanonicznym, ściganiu takie występków służyły okresowe wizytacje parafii przez biskupów lv (częściej) w ich zastępstwie przez archidiakonów65. Mieli oni ob' wiązek dowiadywać się między innymi, "czy wiesz, albo wierzys albo panuje opinia, że pleban albo wikary żyją wstrzemięźliw i czy któryś z nich trzyma w domu lub poza nim konkubinę IŁ jakąś podejrzaną kobietę; czy rozmawiają z podejrzanymi kobi tami, i jak się nazywają te kobiety; czy poczęły i spłodziły z nir potomstwo. Poza tym, czy wie, od kiedy lub przez jaki czas trz; mali te konkubiny lub [inne] kobiety, i czy rozmawiali z pode rżanymi kobietami"66. Niestety posiadany materiał źródłowy z r 65 Por. B. Ulanowski, "Modus inquirendi super statu ecdesiae gene.ra.li z pierwszej polowy XV stulecia, s. 198, 199. 66 [...] utrum scis uel credis uel fama est, quod plebanus aut yicarius ministri Ecciesie continenter uiuunt, et an aliąuis eorum teneat in domo t extra concubinam uel aliquam mulierem suspectam, aut cum feminis suspeci conuersatur et quibus nominibus concubine et femine uocentur, et an prole genuerunt et procreauerunt ex eisdem. Item si scit, a quo temperę, uel per qui tempus easdem concubinas uel feminas tenuerunt, et an conuersati sunt cu mulieribus suspectis, tamże, s. 212. cji swej niepełności nie pozwala wiarygodnie oszacować stopnia akceptacji zasady celibatu w średniowiecznej Polsce. Nie można też ustalić jej zróżnicowania czasowego i przestrzennego. Zdarzało się, że konkubiny posiadało kilku księży z tej samej parafii. Tak na przykład l lipca 1415 przed gnieźnieńskim sądem konsystorskim stanęli oskarżeni o konkubinat Klemens i Pełka - pleban i wikary z Kościelca67. Z kolei 16 stycznia 1461 kaliski sąd konsystorski rozpatrywał sprawę Jana, wikarego, i Piotra, zarządcy kościoła we wsi Chlewo. Jan, mimo upomnień arcybi- skupa gnieźnieńskiego, mieszkał i współżył "z pewną złą i najgor- szą cudzołożnicą" (cum ąuadam mala et pessima [...] adultera muliere). Piotr utrzymywał na chlewskiej plebani! "liczne złe i po- dejrzane kobiety" (nonnulas malas [...] et suspectas mulieres), z których ostatnią była niejaka Barbara68. 28 czerwca 1443 sąd poznański przesłuchiwał Filipa i Piotra, prezbiterów z Żyrkowa. Obu zarzucano odwiedzanie karczem, pijaństwo z rybałtami i wza- jemne obrzucanie się wyzwiskami ku zgorszeniu obecnych. Oprócz tego Piotr miał molestować seksualnie żonę pewnego kmiecia ze wsi Główczyno (opprimere conabatur et apprehensa cum ea adul- terari uolebat). Filip zaś miał ją utrzymywać "dla zaspokojenia pożądliwości cielesnej" (ad libidinis carnem explendam), a następnie dotkliwie poranić. Oskarżeni nie przyznali się do zarzucanych im czynów69. Łączenie oskarżeń o występki natury seksualnej i o za- bronione prawem powszechnym oraz statutami synodalnymi od- wiedzanie karczmy i/lub pijaństwo powtarzało się wielokrotnie w księgach sądów kościelnych70. Większość stających przed sąda- 67 Acta capitulorum, t. II, nr 54, 55, s. 16, 17. Gs Tamże, nr 1908, s. 906. 69 Tamże, nr 1166, s. 540. 70 Na przykład Wacław, wikary ze Sławoszy - publiczne współżycie z konkubiną, gra w karty, pijaństwo w karczmie (1406 rok, sąd poznański), tamże, nr 942, s. 461; Mikołaj, wikary z Pierzchną - fornicatio i wizyta w karczmie z hostią (1440 rok, sąd poznański), nr 1089, s. 514; Andrzej, pleban z Morkowa - wizyty w karczmach i utrzymywnie podejrzanych kobiet (1442 rok, sąd poznański), nr 1094, s. 516; Włościbor, pleban z Rzeszotarzowa - ciągłe pijaństwa, bluźnierstwo, współżycie z niejaką Schindawą i jej córkami, publiczne pokazywanie się nago, trzymając się ręką za członek (1442 rok, 124 mi kościelnymi konkubinariuszy ograniczała się do tylko jednegi związku. Byli jednak również tacy, którzy zmieniali partnerki Jednym z nich był wspomniany Piotr z Chlewa. O związki z trze ma kobietami był oskarżony w roku 1439 Bernard, pleban z Pc biedzisk. Przed sądem zeznawały Dorota z Rzangnowa i Małgc rzata, obie zamieszkałe w Pobiedziskach. Twierdziły zgodnie, ż Bernard je "pozbawił dziewictwa i czci" (deflorauit et dehonesta uit), a następnie żył z pierwszą przez rok, a z drugą przez pc roku. Poza tym na plebani! "nieprzyzwoicie zamieszkiwał" (inhc neste cohabitavit) z zamężną Jadwigą z Poznania. Nie wiadome czy wszystko to odbywało się równocześnie, czy kolejno71. Równie posiadanie trzech konkubin zarzucono w roku 1444 Mateuszow: plebanowi w Kwilczy. Oskarżony początkowo odpierał zarzut; twierdząc, że jedyną konkubinę miał, kiedy był proboszczer w Pogorzelicy. Został wtedy ukarany przez biskupa karą pienię^ na. Wreszcie pod przysięgą zeznał, że istotnie utrzymuje na pl( banii niejaką Agnieszkę. Nie odniósł się do wysuwanego prze oskarżyciela zarzutu cudzołóstwa72. Problem konkubinatu dot; czył nie tylko duchowieństwa świeckiego. 26 lipca 1477 bisku poznański Andrzej osobiście udał się do klasztoru w Lubiniu, ab rozpatrzyć sprawę tamtejszego opata Tomasza. Zarzuty dotyczył marnotrawienia dóbr klasztornych oraz tego, że "pewną podejrzę na kobietę imieniem Katarzyna gorsząco i publicznie utrzymywc i obsługiwał w dobrach swego klasztoru, uprawiając z nią póz tym często w klasztorze gorszące kontakty" (guandam mulierer Katherinam suspectam in bonis monasterii sui scandalose et pul lice fouisset et seruasset, cum ea eciam sepius in curia monaster commercia scandalosa faciendo). Tomasz, zagrożony utratą opac sąd gnieźnieński), nr 398, s. 138; Mateusz, pleban z Kwilczy - konkubina pijaństwo i wyjawianie tajemnicy spowiedzi w karczmie (1444 rok, sąd p znański), nr 1186, s. 546, 547; Mikołaj Borowiec, prezbiter archidieces gnieźnieńskiej - pijaństwo, gra w karty, współżycie z prostytutką (mereti da) itp. (1482 rok, sąd gnieźnieński), nr 659, s. 301, 302; Augustyn, wika] z Wielawsi - wizyty w karczmach i kontakty z podejrzanymi kobietar (1488 rok, sąd poznański), nr 1455, s. 656, 657. 71 Tamże, nr 354, s. 113. 72 Tamże, nr 1186, s. 346. wa, obiecał się poprawić. Nie wiadomo jednak, czy swej obietnicy dotrzymał73. Trzeba zresztą zauważyć, że nie był on jedynym opa- tem-skandalistą w piętnastowiecznej Polsce. Jeszcze gorszą opinię miał żyjący nieco wcześniej opat wąchocki Mikołaj Rziga, o którym brat Michał, opat klasztoru świętokrzyskiego pisał później, że bez umiaru popadł w grzech rozwiązłości i publicznego cudzołóstwa oraz trwonił dobra klasztorne z nierządnicami, aktorami i błazna- mi74. Ten uniknął postawienia przed sądem kościelnym zapewne tylko dlatego, że zaginął 25 lipca 1461 w niejasnych okoliczno- ściach. Na temat jego zniknięcia powstała spisana przez wspo- mnianego brata Michała jako umoralniające egzemplum legenda, że w czasie jednej z licznych uczt w towarzystwie przyjaciół został z powodu swoich ogromnych grzechów porwany żywcem przez diabła. Jako umoralniający przykład w Rocznikach Jana Długosza posłużyła historia jeszcze innego przełożonego klasztoru, prepo- zyta żeńskiego zgromadzenia w Strzelnic Jana de Cunradi villa. Pędząc beztroski żywot, "plamił się grzechami rozpusty i cudzo- łóstwa" aż do 6 czerwca 1442. Tej nocy, jak relacjonował kroni- karz, ukazała mu się przed sypialnią grupa tańczących i śpiewa- jących polskie pieśni kobiet, nakłaniających go do pójścia z nimi. Kiedy się opierał, porwały go ze sobą, włóczyły po lasach i mo- kradłach, biły i obrzucały obelgami, a rano porzuciły u bram kla- sztoru. Pod wpływem tego doświadczenia Jan zmienił swoje życie i stał się wzorem cnót, świadcząc tym samym o dobroci Boga, dającego szansę nawet największym grzesznikom75. Poprawa dyscypliny kleru stanowiła stały punkt obrad niemal wszystkich synodów diecezjalnych polskiego Kościoła w średnio- wieczu. Oprócz włączania kolejnych wersji przepisów De vita et honestae clericorum i De cohabitacione clericorum et mulierum do 73 Tamże, nr 1368, s. 612, 613. 74 Plenus desperacione maxime in koc peccato luxurie et presertim adul- terii manifesti sine timore et sine rubore; [...] bona cenobii cum meretricibus et nobilibus exponebat large et cum garrionibus aut histrionibus, Historia de abbate recepto a dyabolo. Auctore Michaele fratre ordinis s. Benedicti nęć non abbate coenobii sanctae Crucis in monte Caluo, s. 588, 589. 75 J. Długosz, Historiae, ks. XII, rok 1442, s. 683, 684. 126 statutów synodalnych, zgromadzenia te podejmowały równie konkretne działania, wymierzone przeciw łamiącym dyscyplin kościelną. Na przykład na synodzie diecezji włocławskiej w Sot kowie 23 stycznia 1497 rozpatrzono sprawy dyscyplinarne trz; dziestu dziewięciu duchownych. Dwudziestu czterech z nich ze stało ukaranych za występki przeciw zasadzie celibatu - posiadanie konkubin, często z dziećmi, lub kontakty z podejrzą nymi kobietami76. Na synodach rozpatrywano również złagodzę nią kar. Na synodzie diecezji płockiej w Pułtusku 27 maja 147 zebrani sędziowie postanowili przedterminowo zwolnić z wiezie nią czterech osadzonych tam konkubinariuszy pod warunkiem, ż się poprawią i oddalą swoje kobiety77. Zgodnie z przepisami sta tutów prowincjalnych i diecezjalnych podstawową karą, wymię rżaną duchownym za przestępstwa natury seksualnej, były grzyw ny lub więzienie. W wypadku braku poprawy grożono z reguł, dodatkowo utratą beneficjum. Tylko w nielicznych wypadkach stc sowano inne kary. Jan z Mniewa, pleban w Tokarach, za incestu ze swoją bliską krewną Katarzyną został w roku 1440 do odwc łania zawieszony w prawach i obowiązkach duchownego78. Matę usz Krakowita, uicarius perpetuus in ecciesia Poznaniensi, by w tym samym roku oskarżony o konkubinat i fornicatio, za c groziła mu utrata beneficjum. Ponieważ jednak dobrowolnie si do wszystkiego przyznał i obiecał poprawę, biskup wraz z prała tami i kanonikami postanowili dać mu do wyboru: albo w ciągi dwóch miesięcy odkupi swoje beneficjum, albo pójdzie do wiezie nią. Mateusz, nie mając prawdopodobnie odpowiedniej sumy pie niędzy, czy też nie chcąc ich wydawać, po zastanowieniu wybra więzienie79. Obniżenie ogólnego poziomu moralności duchowień stwa w późnym średniowieczu dotyczyło również biskupów. Jank z Czarnkowa przedstawił w swojej kronice rozpustne życie współ czesnych mu biskupów - krakowskiego Zawiszy i poznańskiegi Mikołaja, oraz karę boską, jaka ich za to spotkała (Mikołaj zmar ^Acta capitulorum, t. III, nr 560-595, s. 254-258. 77 Tamże, nr 104-107, s. 39. n Acta capitulorum, t. II, nr 365, s. 117, 118. 79 Tamże, nr 1090, s. 514. na raka organów płciowych, Zawisza popadł w śmiertelną choro- bę, spadłszy ze stogu siana, na którym gwałcił córkę wieśniaka)80. O stanie świadomości czternastowiecznego kleru odnośnie do pra- wa celibatu mówi znamienny przykład z archidiakonatu praskiego w Czechach. Pleban Valentin ze Zbrasławia wyjaśnił mianowicie wizytatorowi, że jego zdaniem zasada celibatu ogranicza się jedy- nie do zakazu współżycia z mężatkami i dziewicami81. D. Podsumowanie Prawdopodobnie już w czasach przedchrześcijańskich plemio- na polskie znały rozróżnienie między małżeństwem i konkubina- tem, rozumianym jako długotrwałe pożycie mężczyzny i kobiety, nie poprzedzone odpowiednią ceremonią i nie pociągające za sobą skutków prawnych. Zjawisko konkubinatu funkcjonowało przez cały okres średniowiecza. Konkubinariusze nie podlegali w zasa- dzie karom świeckim. Walkę z konkubinatem świeckich prowadził natomiast Kościół. Odrębnym problemem był konkubinat duchownych. Po wpro- wadzeniu obowiązkowego celibatu na początku XIII wieku mia- nem tym określano wszystkie długotrwałe związki duchownych z kobietami. Statuty synodalne nie dają podstaw do oceny skali tego zjawiska82. Statuty legackie w większości były opracowywane poza Polską, z minimalnym uwzględnieniem stosunków miejsco- wych. Sformułowania statutów diecezjalnych i prowincjonalnych mówią więcej o poglądach piszących niż o stanie faktycznym. Tak- że zbadany przeze mnie materiał z sądów kościelnych nie pozwa- la, z powodów przedstawionych we wstępie, na przeprowadzanie analiz ilościowych problemu łamania zasady celibatu. Można je- dynie stwierdzić, że takie wypadki występowały. Miały one różny charakter. Niektórzy duchowni żyli w długotrwałych związkach 80 Kronika Jana z Czarnkowa, s. 712, 713. 81 F. Śmahel, Noch eine Randgruppe: die Konkubinen der Landpfarrer im yorhusitischen Bóhmen, s. 87. 82 Por. argumentacja W. Wójcika, Prawo celibatu, s. 80. 128 o charakterze konkubinatu, inni posiadali przelotne kontakty sel sualne. Władze kościelne prowadziły energiczną, lecz nie zawss skuteczną walkę z konkubinatem księży. Oprócz rutynowej dziś łalności wizytujących parafie archidiakonów oraz sądów koście nych służyły temu synody diecezjalne, na których uchwalano usti wy przeciw konkubinariuszom a także zbiorczo rozpatrywali sprawy jednostkowe. ADULTERIUM - CUDZOŁÓSTWO A. Cudzołóstwo w słowiańskim prawie zwyczajowym Cudzołóstwo, rozumiane jako współżycie kobiety zamężnej z osobą nie będącą jej mężem, było od najdawniejszych czasów jednym z głównych występków przeciwko ładowi seksualnemu u większości ludów. U źródeł tego stanu rzeczy leżała zapewne niemożność bezpośredniego i pewnego w stu procentach stwier- dzenia przez mężczyzn, czy potomstwo ich partnerek jest zarazem ich potomstwem. Surowe karanie cudzołożnic miało środkami zwy- czajowo-prawnymi zwiększyć prawdopodobieństwo, że mężczyzna będzie inwestować czas i środki w wychowanie dzieci posiadające jego geny. Taka sytuacja miała miejsce również wśród pogańskich Słowian. Arabski pisarz Al-Gardizi pisał o nich: "Jeśli ktokolwiek cudzołoży z kobietą zamężną zabijają go, nie przyjmując żadnego usprawiedliwienia" (według tłumaczenia W. Bartholda) lub: "Je- żeli zamężna kobieta popełni cudzołóstwo zabijają ją i nie przyj- mują żadnego usprawiedliwienia" (według C. A. Macartneya)1. 1 W. Barthold, Odczet o pojezdkie w sredniuju Azju s naucznom cjelu. 1893-1894, s. 123, cyt. za: G. Labuda, Słowiańszczyzna pierwotna. Wybór tekstów, s. 273; C. A. Macartney, The Magyars in the Ninth Century, s. 212. Wobec nieznajomości języka arabskiego trudno mi rozstrzygnąć, które tłuma- czenie jest poprawne. Bardziej prawdopodobna wydaje się wersja Macart- neya, chociaż i wersja Bartholda znajduje pewne potwierdzenie źródłowe, o czym niżej. 130 T Podobnie było we wczesnośredniowiecznych Czechach. Pierwsi Żywot św. Wojciecha opowiada o oskarżeniu publicznie żony pe\ nego wielmoży o popełnienie cudzołóstwa z duchownym2. Krewi męża "zwyczajem barbarzyńskim" (morę barbarico) chcieli ją ścią Przerażona kobieta udała się do biskupa, który ją ukrył w kl. sztorze. Szukający okazji do poniesienia śmierci męczeńskiej We ciech "również winę chciał wziąć na siebie [sądząc], że jeśli są: poda się za sprawcę haniebnego czynu, osiągnie coś wielkieg mianowicie że albo ją poprzez owoce skruchy zachowa przy życi albo oboje razem poniosą śmierć z wyroku"3. Wynika stąd, ; w przeciwieństwie do na przykład większości zwyczajowych prą germańskich śmierć miała dosięgnąć nie tylko cudzołożną żon ale i jej kochanka. W dodatku najwyraźniej istniała możliwo; uniknięcia wyroku, jeżeli przestępcy wyrazili skruchę. Nie wiad mo, jaką jej formę uznawano za zadowalającą i czy w ogóle We ciech, wyrażając taką nadzieję, nie kierował się moralnością chrz ścijańską, zamiast znajomością prawa zwyczajowego. Wedh Al-Gardiziego, nie przyjmowano w takich wypadkach "żadnej usprawiedliwienia". Należy jednak pamiętać o potwierdzonym źrói łowo znacznym zróżnicowaniu obyczajów seksualnych u różnyc plemion słowiańskich. Znamienne, że przy wymierzaniu kary d cydujący głos miał nie najbardziej zainteresowany, czyli mąż, a członkowie jego rodu. Kiedy bowiem w końcu odnaleziono cudz łożnicę, "porwano nieszczęsną [...] i domagano się, by z ręki mes poniosła karę śmierci. Gdy on jako mąż sprawiedliwy nie chci tego uczynić, mieczem nędznego niewolnika ścięta, przypłaci: życiem nieposzanowanie swego ciała"4. Nieco inaczej przedstaw ten epizod Bruno z Kwerfurtu. Według niego, to sam małżonc 2 Mulier cuiusdam nobilis cum clerico adulterasse publice arguitur, Śi Wojciecha biskupa i męczennika żywot pierwszy, s. 29. 3 Crimen se quoque in se re.fe.rre. uoluit, ut se sceleris auctore magnu aliquid fieret scilicet ut per penitentie fructus aut illam uite seruaret, a ambo simul iussi morerentur, tamże, s. 29. 4 Rapitur infelw Ula, frustra pressis altaribus, et sub manu coniugis c pitalem iussa est subire sentenciam. Quod cum Ule, uelunt uir iustus, face nollet, sub gladio uilis uermule truncata, penas male usi corporis capite e soluit, tamże, s. 29. cudzołożnicy, a nie jego krewni, domagał się śmierci żony; nie podano też, kto wykonał wyrok5. Abstrahując od tych rozbieżności, jedno wydaje się pewne: w Czechach w czasach św. Wojciecha współżycie kobiety zamężnej z kimś innym niż jej małżonek było czynem zasługującym na najwyższą karę. Prawo do jej wymierza- nia należało do męża lub jego rodu. Źródeł tej drugiej instancji należy szukać w reliktach pierwotnego ustroju rodowego. Żona stanowiła w nim przede wszystkim własność rodu, a dopiero wtór- nie swego męża. Zdradzenie męża było więc zarazem aktem skie- rowanym przeciw całemu jego rodowi, który nie mógł pozwolić, aby dostała się do niego "obca krew" (obcy materiał genetyczny) bez zgody starszych6. Dlatego karę również musiał wymierzyć cały ród, nawet wbrew woli małżonka. Poza tym w czasach przedchrze- ścijańskich właśnie ród był główną instytucją stanowiącą i egze- kwującą normy moralne. Partner cudzołożnicy był, jak się wydaje, karany dlatego, że cudzołóstwo rozumiano jako swego rodzaju bezprawny zabór mienia rodowego. Wniosek taki można wysnuć na podstawie słów arabskiego pisarza Ibn Fadlana, który pisał o Słowianach południowych: "Złodzieja zabijają tak samo, jak za- bijają cudzołożnika"7. Porównanie różnego rodzaju niedozwolo- nych stosunków seksualnych do rabunku było zresztą bardzo roz- powszechnione, nie tylko w słowiańskim kręgu kulturowym. Gwoli ścisłości należy stwierdzić, że z reguły z rabunkiem porów- nywano nie cudzołóstwo, ale gwałt. Tak było na przykład w prawie staronorweskim8 a także w szesnastowiecznej Constitutio Crimi- nalis Carolina - niemieckim kodeksie prawa karnego i sądowe- go, który nakazywał ścięcie gwałciciela "tak, jak rozbójnika" (einem rauber gleich)9. Henryk Łowmiański zwrócił uwagę na fakt, że zemsta rodowa na cudzołożnikach była poddana pewnej społecznej kontroli. Użyty bowiem zwrot "publicznie oskarżyli" (publice ar- 5 Bruno z Kwerfurtu, Św. Wojciecha żywot drugi, s. 116, 117. 6 M. Plezia, Z zagadnień pierwotnego prawa małżeńskiego w Polsce, s. 231. 7 Ibn Fadlan, Kitab, s. 105. 8 R. His, Strafrecht, s. 145. 9 Tamże, s. 145; W. Maisel, Poznańskie prawo karne do końca XVI wieku, s. 252. 132 guitur) świadczy o tym, że wykonanie wyroku było poprzedzeni czymś w rodzaju procesu, odbywającego się na forum publicznym zapewne na wiecu. Nie wiadomo jedynie, jak ów proces wygląda i jak szeroki był zasięg wiecu10. O rozstrzyganiu oskarżeń o cu dzołóstwo na forum wiecu posiadamy też informację odnośnie di Rugian. Dokonywano egzekucji przy pomocy ordaliów. Wprawdzłi Saxo, który przekazał tę informację, nie mówił wprost o wiecu ale taki wniosek można wysnuć ze słów o astantes - "obecnych podczas przeprowadzenia sądu Bożego. Nawet jeżeli byli to tyłki przypadkowi gapie, i tak przeprowadzenie dowodu miało jawn; chrakter, a więc było poddane pewnej kontroli". Jan Kanapariusz pisał o tym, że krewni powoływali się n; "prawo Boże" i "ustawy", gdy ścigali cudzołożnicę12. Miał na myśl zapewne prawo zwyczajowe, nie wydaje się bowiem, żeby w tyn okresie funkcjonował w Czechach jakiś zwód prawa pisanego. Od wołanie się natomiast do "prawa Bożego" (w domyśle - Staregi Testamentu) jest przejawem charakterystycznej dla całego śre dniowiecza tendencji, aby uzasadniać normy zwyczajowe argu mentami biblijnymi, często zresztą wyrwanymi z kontekstu. Moż na w tym widzieć próbę "sakralizacji" prawa świeckiego. Z czasem, jak się wydaje, kara śmierci mogła być zastąpion; innymi, równie okrutnymi karami. Thietmar z Merseburga, opi sując w swojej kronice obyczaje w Polsce, podał, że .jeśli znale ziono nierządnicę jakową, obcinano jej srom, by ją w ten szpetn; i okrutny sposób pokarać, następnie zaś - jeśli godzi się o tyn 10 H. Łowmiański, Początki Polski, t. IV, s. 197. 11 Matrona quedam, a uiro immierens adulterii insimulata, cumpurgand infamie gracia candenti lamine dexteram obtulisset, subito ferrum, quod ex ceptura erat, perinde atque innoxie manus contactum fugiens, neglecto pon derę, sublime se extulit, penduloque motu gradientis femine incessu comitans cum ante aram iactandum erat, inter religiosam astancium ammiracionen proprio impulsu humi decidit. Ea res et mulieris infamiom leuacit et uiscen dum animos religiom proniores efficit, Saxonis Grammatici Gęsta Danorum ks. 14, s. 579, 580; H. Łowmiański, Początki Polski, t. TV, s. 197. 12 Querunt minis et contumacibus dictis episcopum, qui contra diuinun fas et legalia iura adulteram nellet, Sw. Wojciecha biskupa i męczennika żywo pierwszy, s. 29. mówić - wieszano ów wstydliwy okrawek nad drzwiami domu, by uderzając w oczy każdego wchodzącego, do opamiętania na przyszłość go przywiódł oraz ostrożności"13. Być może była to na- wet forma kwalifikowanej kary śmierci, opisany bowiem zabieg mógł prowadzić do zgonu z powodu wykrwawienia. Marian Plezia wysunął w swoim czasie hipotezę o istnieniu także innej kary o analogicznym charakterze. Chodzi o opisane przez Mistrza Win- centego ukaranie przez Bolesława Szczodrego niewiernych żon rycerzy po powrocie z wyprawy na Ruś. Władca mianowicie: "Na- wet niewiasty, którym mężowie przebaczyli, z tak wielką prześla- dował potwornością, że nie wzdragał się od przystawiania do ich piersi szczeniąt, po odtrąceniu niemowląt, nad którymi nawet wróg się ulitował. Twierdził bowiem, iż tępić, a nie chronić należy gorszący nierząd"14. Uczony uważał, że fragment ten nie jest tylko zwrotem retorycznym, mającym uwypuklić okrucieństwo zabójcy św. Stanisława, ale stanowi odbicie faktu, o którym pamięć prze- chowała się w środowisku krakowskiego duchowieństwa. Bolesław z jakiegoś powodu miał przywrócić stosowanie dawnej kary prawa zwyczajowego dla cudzołożnic. Czyn ten spowodował oburzenie biskupa krakowskiego, przywiązanego do obyczaju chrześcijań- skiego, i jego protest. To zaś nałożyło się na rozwijający się wów- czas w Polsce konflikt społeczny i doprowadziło w końcu do tra- gicznego finału. Autor podkreślił przy tym, że kara miała charakter nie tylko hańbiący, ale też prowadziła do okaleczenia ciała kobiety10. W późniejszym okresie zresztą wycofał się ze swe- 13 Et si quo. meretruc inueniebatur, in genitali suo, turpi poena et misera- bili, circumcidebatur idque, si sic dici licet, preputium in. foris suspenditur, ut intrandis oculus in hoc offendens in futuris rebus eo magis sollicitus esset et prudens. Kronika Thietmara, VIII, 3, s. 583. Kwestię wiarygodności prze- kazu zdaje się rozstrzygać wyraźnie aprobujący ton, z jakim kronikarz opisuje tę karę, pomimo jego zdecydowanej niechęci do Polaków. 14 Mulieres quoque, ąuibus marin pepercebant, tanta insectatus est inhu- manitate, ut ad earum ubera catulos applicare mn fwrruerit infantulis abiec- tis, ąuibus etiam hostis pepercisset. Astruebat enim extirpari oportere scorto- rum scandala non foueri. Mistrza Wincentego Kronika, II, 20, s. 56. 10 M. Plezia, Z zagadnień pierwotnego prawa małżeńskiego w Polsce, s. 230, 232. 134 go pomysłu i twierdził, że omawiany tekst należy wyłącznie di sfery retoryki16. Inną, być może pierwotnie uzupełniającą, kategorią kar dl, cudzołożników były różne kary hańbiące. Na początku XX wieki w Kaliskiem zapisano na przykład, że winnych ubierano w chc mata i wędzidła, zaprzęgano ich do wozu, a następnie kazano is ciągnąć go przez całą wieś. Obecni byli przy tym wszyscy miesz kańcy. Za wozem szła zdradzona żona, prosząc o darowanie mai żonkowi kary. Nie wiadomo jednak, czy te prośby były części rytuału, czy indywidualną inicjatywą kobiety17. W starszej litera turze pojawiały się też tezy o istnieniu innych kar dla cudzołożnic Niektórzy badacze, na przykład Bolesław Ulanowski, widzieli re likty zwyczajowej kary zaprzedania cudzołożnicy i zrodzoneg z cudzołożnego związku potomstwa w niewolę w postanowieni statutu synodalnego arcybiskupa Jakuba Świnki z roku 1285, ns kazującym takie postępowanie z żonami duchownych18. Aleksar der Brfickner twierdził, że zdradzony mąż miał prawo nie tylk zabić, ale również okaleczyć żonę, odcinając jej na przykład nos1 B. Cudzołóstwo we wczesnośredniowiecznym polskim prawie świeckim W drugiej połowie X wieku powstało scentralizowane państw Polan, które stopniowo objęło także inne ziemie polskie. Momei tem przełomowym w tym procesie było przyjęcie w roku 96 chrztu przez Mieszka I. Z punktu widzenia tej pracy tworzeni się struktur państwowych było o tyle istotne, że wymiar spr; wiedliwości, spoczywający dotąd głównie w rękach samych pi szkodowanych i/lub ich rodów, został przejęty przez urzędnikó 16 Mistrz Wincenty zw. Kadłubkiem, Kronika Polska, s. 76, przypis 125. 17 W. Sobisiak, Ludowe zwyczaje prawne, s. 222. 18 B. Ulanowski, O pokucie publicznej w Polsce, s. 144; P. Dąbkowst Prawo prywatne polskie, t. I, s. 117; W. Wójcik, Prawo celibatu, s. 72; KD\ t. I, nr 551, s. 512. 19 A. Briickner, Dzieje kultury polskiej, t. I, s. 115. władcy lub przez niego samego20. Przykładem tej tendencji mo- głaby być na przykład domniemana akcja Bolesława Szczodrego, który miał wymierzać kary żonom rycerzy wbrew woli tych ostat- nich, tak, jak krewni męża cudzołożnicy z pierwszego Źywotu św. Wojciecha. Ważniejsze było jednak przyjęcie chrześcijaństwa jako religii państwowej. W myśl ówczesnych poglądów władca mógł, a nawet powinien kierować się wskazaną przez św. Augustyna zasadą compelle intrare (zmuszaj do wstępowania [do Kościoła])21. Wszyscy bowiem poddani chrześcijańskiego monarchy - z wy- jątkiem Żydów - powinni czcić tego samego Boga, co on, dlatego tylko, że znajdują się pod jego panowaniem. Ta "administracyjna koncepcja religii", jak ją nazwał Andre Yauchez, legitymizowała stosowanie przemocy w nawracaniu pogan, a później w zachowa- niu czystości wiary22. Wszystko wskazuje na to, że pierwsi polscy władcy chrześci- jańscy, a zwłaszcza Bolesław Chrobry, chętnie uciekali się do ta- kich metod: "W państwie jej [Ody] małżonka panuje dużo różnych zwyczajów, a choć są one straszne, to jednak niekiedy zasługują na pochwałę. [...] Jeśli ktoś spośród tego ludu ośmieli się uwieść cudzą żonę albo uprawiać rozpustę (fornicari), spotyka go natych- miast następująca kara: prowadzi się go na most targowy i przy- mocowuje doń wbijając gwóźdź poprzez mosznę z jądrami. Nastę- pnie umieszcza się obok ostry nóż i pozostawia mu się trudny wybór: albo tam umrzeć, albo odciąć ową część ciała. Jeżeli stwier- dzono, że ktoś jadł po siedemdziesiątnicy mięso, karano go surowo przez wyłamanie zębów. Prawo Boże bowiem, świeżo w tym kraju wprowadzone, większej nabiera mocy przez taki przymus, niż przez post wprowadzony przez biskupów"23. Część historyków 20 A. Yetulani, Przemiany w urządzeniach i życiu prawnym społeczeństwa w początkach państwa polskiego, s. 182, 183. 21 W zasadzie wywodzącą się z ewangelicznej przypowieści o uczcie, Łk 14, 23. 22 A. Vauchez, Duchowość średniowiecza, s. 11. 23 In huius sponsi regno multae sunt consuetudines uariae; et quamvis dirae, tamen sunt interdum laudabiles. [...] Si quis in hoc alienis abuti uxoribus vel sic fornicari presumit, hanc uindictae subsequentis poenam protinus sentit. 136 uważa, że pierwsza z opisanych kar stanowiła relikt czasów po- gańskich, a połączenie jej ze sprawą nieprzestrzegania postów jest wyłącznie kwestią przypadku24. Jednak obie informacje Thietma- ra wydają się spójną całością. Poza tym, jak już wspomniałem, fornicatio nie stanowiła w czasach pogańskich żadnego przestę- pstwa. Nie wydaje się możliwe w ciągu zaledwie około trzydziestu lat tak dalekie zaawansowanie chrystianizacji społeczeństwa, by kara za łamanie nowej normy moralnej (i to wyjątkowo drastycz- na!) zdążyła przyjąć się w prawie zwyczajowym. Poza tym sama idea ustanowienia drakońskich państwowych restrykcji za nie- przestrzeganie świeżo wprowadzonych chrześcijańskich norm mo- ralnych była szeroko wówczas rozpowszechniona także w krajach słowiańskich25. Z drugiej strony, wyrafinowany sposób wykony- wania kary mimo wszystko bardziej kojarzy się z prawem zwy- czajowym. Zdaje się tu zachodzić analogia z odcięciem sromu lub przystawianiem szczeniąt do piersi jako karami za zdradę mał- żeńską. Jak sądzę, prawda leży gdzieś pośrodku. Sama kara miała genezę jeszcze pogańską, jako jedna z form ogólnej zasady karania za przestępstwa seksualne, polegającej na okaleczeniu organów płciowych. Nie wiadomo, za jaki rodzaj stosunków wymierzano ją pierwotnie. Prawdopodobnie początkowo stosowano ją do karania mężczyzn, schwytanych na współżyciu z kobietą zamężną (nasuwa się analogia z obcinaniem ręki złodziejowi)26. Ta funkcja kar^ pozostała zresztą i później, można bowiem w ten sposób interpretować słowa Thietmara o uwodzeniu cudzych żon (alienis abut In pontem mercati is ductus per follem testiculi clavo affigitur et nouaculi prope posita hic moriendi sive de hiis absolvendi dwa. eleccio sibi datur. E quicumque post LXX. carnem manducasse invenitur, abcisis dentibus gramie. punitur. Lex namque dwina in hiis regionibus noviter exorta potestate tai melibus quam ieiunio ab episcopis instituto corroborantur. Kronika Thietmc ra, VIII, 2, s. 581, 583. Wspomniany "most targowy" znajdował się, wedłu Jacka Banaszkiewicza, w centrum pola wiecowego. 24 Na przykład H. Łowmiański, Początki Polski, t. IV, s. 198. 25 Por. na przykład czeskie dekrety Brzetysława, które zresztą dzieli o formalnej chrystianizacji kraju znacznie dłuższy okres niż działania Chrobreg 26 Być może mężczyzn niewolnych, jak to było przewidziane w niektóyc plemiennych prawach frankijskich, R. His, Das Strafrecht des deutschen Mi telalters, cz. 2, Die einzelnen Yerbrechen, s. 141. "Intelektualną" odmiar uxoribus). Mogła to być, jak w niektórych prawach frankijskich, kara dla mężczyzn niewolnych. Po przyjęciu chrześcijaństwa wy- korzystano zakorzenioną w tradycji karę do wpojenia społeczeń- stwu zasad moralności, związanej z nową religią. Stała się ona ogólną karą za niedozwolone kontakty seksualne mężczyzny27. Po- równując omawiane przepisy Chrobrego z analogicznymi czeskimi dekretami Brzetysława, zauważyć można nieobecność postano- wień na temat wielożeństwa28. Nie wiadomo, czy luka ta wynika z niewiedzy kronikarza, z braku jego zainteresowania tego typu kwestią (na terenie Niemiec to zagadnienie nie stanowiło proble- mu) czy w ogóle takich postanowień nie było. Nie można wyklu- czyć żadnej z tych możliwości. W przeciwieństwie do czeskich ustaw, wydanych na piśmie i zachowanych w pełnym brzmieniu, polskie znane są jedynie z przekazu osoby obcej, w zasadzie nie- chętnie nastawionej wobec Polski i zainteresowanej informacjami o stosunkach tu panujących tylko o tyle, o ile potwierdziły one poglądy autora. Wiadomo też skądinąd, że na ziemiach polskich (podobnie jak na Rusi) wielożeństwo nie było zbyt rozpowszechnione. Władca mógł więc nie uznać za konieczne wydania stosownego po- stanowienia, tym bardziej, że sam podchodził do kościelnych norm małżeńskich w sposób dość liberalny. Z końcem pierwszego państwa piastowskiego informacje o prze- stępstwach seksualnych praktycznie znikają ze źródeł na około dwieście lat. Jest to zresztą okres ogólnego braku źródeł pisa- nych do dziejów polskiego prawa karnego. Nieliczne wzmianki takiego sposobu myślenia ukazuje jeden z trzynastowiecznych zbiorów prawa angielskiego, który tak wyjaśniał sposób karania gwałcicieli: [...] membrum amittat, et ideo corruptor puniatur in eo in quo deliquit; oculos igitur amittat propter aspectum decoris, quo uirginem concupwit, amittat et testiculos, qui calorem stupri induxerunt, P. Browe, Żur Geschichte der Entmannung, s. 76, przypis 89. 27 Można dodać, że M. Plezia odniósł cały opis do cudzołóstwa w ścisłym tego słowa znaczeniu i traktował go jako przykład rozszerzenia pod wpływem Kościoła odpowiedzialności za nie na mężczyznę, Z zagadnień pierwotnego prawa małżeńskiego w Polsce, s. 231. 28 Por. V. Vanecek, Novy text (varianta) dekretu Bretislauoyych z r. 1039, s. 131-135. 138 pojawiają się jedynie w dokumentach, żaden z nich jednak nie przynosi informacji o karaniu wystąpień przeciw ładowi seksu- alnemu. Relacja Mistrza Wincentego dotycząca biskupa Stani- sława jest w zasadzie ostatnią znaną polską wzmianką źródłową: mogącą odnosić się do karania cudzołóstwa jako przestępstwa pra- wa zwyczajowego. Z czasem czyn ten był zapewne traktowana - zgodnie z nauczaniem Kościoła - wyłącznie jako wykrocze- nie przeciw zasadom religii, wymagające zadośćuczynienia reli- gijnego (pokuty), a nie kary w świeckim tego słowa znaczeniu Nie ulega wątpliwości, że cały czas wielu porywczych mężów karało swoje niewierne żony i ich kochanków, zwłaszcza złapa nych na gorącym uczynku. Tak na przykład z powodu oskarźei o cudzołóstwo, zresztą niesłusznych, kazał udusić swoją drugi żonę Ludmiłę książę mazowiecki Siemowit III29. Takie postępo wanie zyskiwało akceptację przynajmniej części ich otoczenia Nie można go jednak traktować w kategoriach jakiegoś systeim prawnego, zwłaszcza że nie były w nie zaangażowane instytu cjonalnie organa władzy. C. Cudzołóstwo w prawie miast polskich Z biegiem czasu cudzołóstwo przestało być przestępstwem po] skiego prawa zwyczajowego, z którego potem wykształciło się prą wo ziemskie. Nie oznaczało to jednak jego zniknięcia z polskieg świeckiego prawa karnego. Cudzołóstwo bowiem było karan przez prawa miejskie. Nadano mu jednak nową argumentacj o charakterze religijnym. Glosa do wywodzącej się ze zwyczaje wego prawa saskiego kolekcji, znanej jako Zwierciadło Sasku odwoływała się do prawa naturalnego, określając cudzołóstwo JE ko przestępstwo przeciw Bogu i dziesięciorgu przykazaniom30. P( dobnie na prawo Boże (a dokładnie Stary Testament) powoływał się w uzasadnieniu karania cudzołożników Prawo Starochelmir 29 Kronika Jana 2 Czarnkowa, s. 693. 30 W. Maisel, Poznańskie prawo karne do końca XVI wieku, s. 256. skie (tak zwane Das alte Kulm)31. Nie było to zresztą nic nowego - przypomnijmy na przykład krewnych cudzołożnicy z Żywotów św. Wojciecha. Cudzołóstwo w prawie miejskim było przestępstwem zarówno mężczyzny, jak i kobiety. Źródła nie są jasne co do tego, czy prze- stępstwem było tylko ad.ulte.rium duplex (obie strony są małżonka- mi), czy także adulterium simplex (jedna strona jest stanu wolne- go). Zasadniczo nie negowano kościelnego prawa do sądzenia cudzołóstwa. Doprowadziło to do uznania go za przestępstwo mixti fori - sądzone zarówno przez sądy kościelne, jak i świeckie. Pra- wo Starochelmińskie tłumaczyło to w ten sposób: "To jest sprawa o małżeństwo, zatem powinni ją sądzić sędziowie duchowni, a skoro idzie o życie, to powinni ją sądzić sędziowie świeccy"32. Poznańska księga prawa magdeburskiego sugerowała, że w zasadzie cudzołó- stwo powinny sądzić sądy kościelne, a świeckie tylko wówczas, jeśli będzie tego chciał oskarżyciel33. Zwierciadło Saskie, stanowiące podstawę większości praw miejskich jednoznacznie gosiło, że nie- wiernego małżonka (bez określania jego płci), schwytanego na go- rącym uczynku, należy karać ścięciem34. Tę samą karę przewidy- wało Prawo Starochelmińskie, przy czym odnośny przepis został niemal dosłownie przejęty ze Starego Testamentu35. Nawiasem mó- wiąc, przyjęcie w niemal niezmienionej formie przepisów prawnych, 31 "To są słowa, które sam Bóg Wszechmogący mówił do Mojżesza na Górze Synaj. I z tych słów zostały uczynione wszystkie sądy, oba, duchowne i świeckie", PS 1584 (1394), ks. V, art. 23, s. 138. 32 Tamże, s. 139. 33 PKPM, ks. II, art. 46, s. 71. 34 Der den mań [...] wib oder magt notiget, oder vride brichtet, oder die in uberhurunge begriffen wirt, den sal mań die houbete abslan. Der Sachsen- spiegel (Landrecht) nach der altesten Leipziger Handschrift, ks. 2, art. 13, par. 5, s. 58. Mariella Rummel nie uważa tego za oczywiste. Sądzi, że w tym okresie za cudzołóstwo uważano tylko pozamałżeńskie stosunki kobiety, dla- tego Zwierciadło Saskie nie precyzuje płci. Przyznaje jednak, że przepis moż- na było interpretować w różny sposób. Z czasem interpretacja szła w stronę karania obu małżonków, co wynikało ze zmiany celu karania za cudzołóstwo: z obrony naruszonego honoru i godności na obronę pokoju publicznego, Die rechtiiche Stellung der Frau im Sachsenspiegel-Landrecht, s. 196-198. 35 PS, ks. V, art. 23, s. 139; por. Pwt, 22, 22. 140 powstałych kilka tysięcy lat wcześniej, w całkiem innych realiach, jest zdumiewającym fenomenem kulturowym. Warto jednak przy- pomnieć opinię Fritza Kerna, który, wypowiadając się na temat średniowiecznego prawa pisanego, podkreślał całkiem odmienne od dzisiejszego podejście ludzi średniowiecznych do norm prawnych - często nie traktowali ich oni dosłownie. Twierdził on, że twórcy ów- czesnych zbiorów prawnych wielokrotnie świadomie wprowadzali do nich normy drastyczne, wiedząc, że nie mają one szans na zasto- sowanie w praktyce. Miały to być jedynie maksymy, służące świado- mości prawnej przez swój głęboki sens36. Wydaje się prawdopodobne, że tak właśnie podchodzono do owych norm starotestamentowych. Jeden z ortyli mageburskich wyjaśniał, że, nawet jeśli schwy- tano cudzołożników na gorącym uczynku, przestępstwo należy im dowieść samosiódm. Oskarżenie nie poparte dowodami świadków nie mogło być podstawą do ukarania podejrzanego37. Glosa dawałe prawo wykonania kary zdradzonemu mężowi, o ile cudzołożnike nie udało się od razu ująć i postawić przed sądem. Nie była t( jednak pozostałość prawa zwyczajowego, ale efekt erudycji prą wnej glosatora, powołującego się na Lex lulia de adulteriis. Inn; glosa, już bez podawania źródła, pozwalała mężowi zabić lub żrą nić człowieka, spotkanego z żoną tego pierwszego w jego lub je domu. Mógł to także zrobić w innym miejscu, o ile przedten w obecności trzech świadków zakazał mu zbliżać się do żony^ Widać tu wyraźne dążenie do ograniczenia praw kobiety i prób narzucenia jej doboru znajomych. Zarazem jednak prawo męż do oskarżania żony było ograniczone kilkoma warunkami. Małże nek tracił je, o ile sam był cudzołożnikiem lub trzymał w dom konkubinę. Poza tym prawo magdeburskie (Weichbild) wprowi 36 F. Kem, Recht und Yerfassung im Mittelalter, s. 16, przypis l. 37 PKPM, ks. II, art. 50, s. 72; por. Najstarsze staropolskie tłumaczeń ortyli magdeburskich, cz. II, art. 168, s. 230, 231. 38 M. Jaskier, luris prouincialis alias quod Speculum Saxonum vul{ nuncupatur libri tres, ks. I, art. 37, glosa, f. 26v; ks. III, art. l, glosa, f. 10] Według B. Groickiego, "na miejscach poświęconych nie bywa podejźrzen o cudzołóstwo". Zaznaczył on również, że "na krewnego, na księdza, na mi cha nie jest podejźrzenie cudzołóstwa", Porządek sądów i spraw miejski prawa magdeburskiego w koronie Królestwa Polskiego, s. 208. dzało sankcję w postaci odebrania praw do posagu żony, niesłusz- nie oskarżonej o cudzołóstwo39. Fakt, iż śmiercią grożono tylko potencjalnemu kochankowi, świadczy o przemianie, jaka dokonała się od czasów pogańskich. Oto głównym winowajcą stał się mężczyzna, nie kobieta. Ona była tylko współsprawczynią, którą należało karać, o ile doszło do grzesznego aktu, całą zaś winę za doprowadzenie do cudzołóstwa ponosił on. Idea, aby surowiej karać cudzołożnika niż cudzołożni- cę, rozwinęła się u pisarzy kościelnych od przełomu XIII i XIV wieku. Inna sprawa, że w znacznej mierze takie ujęcie problemu stanowiło przejaw średniowiecznej mizoginii, co dobitnie wyraził Wilhelm z Pagula: "Dlaczego mąż powinien być surowiej karany za cudzołóstwo, niż żona? Dlatego, że jest głową kobiety i powinien rządzić żoną"40. Późnym przejawem tej samej tendencji był pogląd Bartłomieja Groickiego z połowy XVI wieku, że cudzołożnika na- leży karać ścięciem, a cudzołożnicę chłostą. Autor ten stwierdził jednak zarazem, że: "Teraz te rzeczy barzo się zabieżały, że nikogo o to nie karzą". W innym miejscu wymienił jako stosowane w pra- wie miejskim kary pieniężne z zamianą na karę głodzenia i rele- gacji dla ubogich, przy czym podkreślał panującą w tej materii dowolność ("wedle uznania przełożonych karzą")41. Poglądy Groic- kiego miały uzasadnienie w praktyce sądowej późnego średnio- wiecza. Zaostrzenie kar wymierzanych za cudzołóstwo miało miej- sce dopiero w drugiej połowie XVI wieku, prawdopodobnie pod wpływem reformacji42. Należy jednak zwrócić uwagę na pojawia- jącą się w XV wieku rozbieżność między praktyką sądów polskich i zachodnioeuropejskich. W Polsce utrzymywało się surowsze ka- ranie mężczyzny, na Zachodzie powrócono do zasady wymierzania 39 M. Jaskier, luris municipalis Maydeburgensis liber uulgo Weichbild nuncupatus, art. 22, f. 23v. 40 Ara vir sit grayius puniendus pro adulterio quam wcor? Dic quod sic, quia vir est caput mulieris et debet umrem regere, J. Brundage, Law, Sex and Christian Society, s. 462, przypis 227. 41 B. Groicki, Artykuły prawa majdeburskiego. Postępek sądów okoto ka- rania na gardle. Ustawa place] u sadów, s. 47; B. Groicki, Porządek sądów, s. 206. 42 W. Maisel, Poznańskie prawo karne, s. 257. 142 cięższej kary kobiecie43. Żadne ze źródeł (poza Groickim) nie prze- widywało wygnania cudzołożników. Tymczasem krakowska czter- nastowieczna księga proskrypcji przynosi przykłady stosowania właśnie tej kary. D. Cudzołóstwo w polskim prawie kościelnym Ustawodawstwo polskiego Kościoła średniowiecznego nie zaj- mowało się bliżej cudzołóstwem. Zadowalano się postanowieniami powszechnego prawa kanonicznego w tej dziedzinie. Wyjątkiem były wydane w roku 1402 statuty diecezjalne biskupa kujawskiego Mikołaja Kurowskiego. Biskup zakazywał w nich uczęszczania na mszę cudzołożnikom świeckim i duchownym oraz osobom udzie- lającym im domostwa44. Pewnym przyczynkiem do uregulowań prawnych polskiego Kościoła w kwestii cudzołóstwa jest tekst: zamieszczony w pochodzącym z przełomu XF/ i XV wieku formu- larzu biskupa krakowskiego Piotra Wysza. Znalazła się tam for- muła udzielenia dyspensy na zawarcie powtórnego małżeństwe zabójcy własnej żony, co zgodnie z prawem kanonicznym normal nie było zabronione. Powodem dla udzielenia takiej dyspensy był według tej formuły, fakt znalezienia przez męża swojej żony w łóż ku, cudzołożącej z duchownym. Małżonek pobił ją tak dotkliwie że po trzech dniach wyzionęła ducha45. Bolesław Ulanowski twier dził (nie podając jednak żadnych dowodów), że formuły z teg zbioru nie zostały, jak to często robiono, przepisane z analogie? nych dzieł obcych, ale pochodzą z niewielkimi wyjątkami z prą ktyki sądowej samego biskupa Wysza46. Nawet jeżeli wspomnian formuła należy do owych wyjątków, wybranie właśnie jej jak przykładu i tak jest znamienne. Widać, że przynajmniej część po 43 Na przykład grzywna dla niego, chłosta dla niej, por. J. Brundage, Lai Sex and Christian Society, s. 520. 44 J. Sawicki, Concilia Poloniae, t. V: Synody archidiecezji gnieźnieński i ich statuty, a. 13. 45 Fomulae ad ius canonicum spectantes, ex actis Petri Wysz, episco Cracoviensis (1392-1412), maxima parte depromptae, s. 351. 46 Tamże, s. 267. skiego duchowieństwa z pewnym zrozumieniem odnosiła się do uczuć zdradzonych mężów, pchających ich do zbrodni. Poza tym wspomniana formuła mogła mieć wpływ na praktykę sądową jako precedens. \y zbadanym przeze mnie materiale źródłowym z ksiąg sądowych n^e znalazły się żadne przypadki tego rodzaju, nie moż- na więc stwierdzić, czy zależności takie w istocie miały miejsce. E. Motyw cudzołóstwa w polskich kronikach średniowiecznych Autorzy polskich kronik średniowiecznych poświęcali niewiele miejsca zyci^ seksualnemu opisywanych postaci. Przytoczyli jednak kilka zarzutów o cudzołóstwo, skierowanych pod adresem przed- stawicieli dynastii. Spośród książąt dzielnicowych o cudzołóstwo był oskarżany na przykład Bolesław Rogatka (Łysy). Ten wnuk Henryka Brodatego cieszył się bodaj najgorszą opinią wśród pol- skich książąt tamtego okresu. Toczył niezliczone wojny z innymi książętami, w trakcie których dopuszczał się szeregu okrucieństw, nie grzesząc zresztą samemu odwagą, otaczał się gromadą rycerzy- -rabusiów, głównie Niemców, doprowadził do utraty na rzecz Bran- denburgii ziemi lubuskiej, uwięził biskupa wrocławskiego Toma- sza, nie przejmując się klątwą. Poza tym zaś "wziął sobie nałożnicę, z którą miał syna imieniem Jarosław i bez której z powodu jej czarów nie wyobrażał sobie życia. Po jego śmierci [...] w Polsce zaślubiła drugiego m^za, chociaż pierwszy jeszcze żył. Mówili o niej wiele odrażających rzeczy. Nic dziwnego, jeśli taka była, skoro wcześniej trudniła się czarami, cudzołóstwami i wieloma innymi grzechami, na sposób najgorszych kobiet, które nieraz są gorsze od diabła"47. Jest to zresztą jedyny przypadek na gruncie polskiego kronikar- Pellex a^item ex qua laroslaum nomine spurium susceperat et sine quo. propter incantaciones su"s vivere non sperabat, post obitum eius, irrequisito prima manto, a quo male dive.rte.rat, in Polonia nupsit a/tero viro, adhuc pnmo uwente, de qua detestanda plurima narrabantur; nęć mirum, si talis fuit, que pride^ iym incantacionibus, iam adulteriis et peccatis aliis plurimis se involverat, morę. pessimarum mulierum, que nonnu.qu.am dyabolo sunt pe- iores. Kronika książąt polskich, 23, s. 496, 497. 144 stwa obwinienia kobiety o użycie czarów dla utrzymania względów mężczyzny. Charakterystyczne jest pojawienie się go właśnie na Śląsku, gdzie wiara w czarownictwo upowszechniła się w póź- niejszym średniowieczu wraz z wpływami zachodnimi. Znamienne, że głównym "czarnym charakterem" nie jest w tym fragmencie odsądzany gdzie indziej od czci i wiary książę. Kobieta okazuje się jeszcze gorsza. Wzmianka o konkubinie Bolesława Łysego pojawiła się i u innych kronikarzy, jednak z mniejszą liczbą szczegółów48. Nieco dziwi brak oskarżeń księcia, skłonnego przecież do przemocy; o gwałcenie kobiet w czasie jego licznych wojen. Nie wiadomo, czym to wyjaśnić. O ostatnim z Piastów na tronie polskim, Kazimierzu III Wiel- kim, Długosz stwierdził, że jego rządy prawie nie uchybiały ide- ałowi sprawiedliwego władcy49. Owo "prawie" dotyczy właśnie ży- cia seksualnego monarchy. W zasadzie wszystkie informacje, jakie posiadamy na ten temat, pochodzą właśnie od Długosza. We wcześniejszej Kronice krakowskiej jedyną wzmiankę zawiera frag- ment charakterystyki władcy: "A chociaż w sobie był lubieżny; jako mąż wysokiego rodu i hojnie przez naturę wyposażony, du- chownych jednak, o których wiedział, iż są czyści w życiu i mowie bardzo lubił [...]"50. Niemal dosłownie powtórzył to później w ana- logicznej charakterystyce Jan Długosz51. Autor Kroniki książąt polskich wyraził się: "I chociaż, jak twierdzą, był skłonny do roz- pusty i zabaw, nie pozostawił jednak dziedzica płci męskiej"52 Długosz obszernie opisał przygody miłosne Kazimierza. Władca 48 Na przykład charakterystyka Rogatki u Długosza: "Skłonny do prze mocy wobec własnych i obcych ludzi, był opętany aż do śmierci ohydną mi łością nałożnicy", Annales, ks. VII, rok 1278, s. 201. 49 Tamże, ks. IX, rok 1370, s. 350. 00 Et licet in se ipso lubricus fuerit, utpote vir eleganter natus et naturalitel optime institutus, clericos tamen, quos sciebat esse castos et bonae conuersa tionis nimium diiigebat [...], Kronika Jana z Czarnkowa (część Kroniki kra kowskiej została błędnie zidentyfikowana przez wydawcę jako pierwszy róż dział pracy Janka z Czarnkowa), s. 624. 51 J. Długosz, Annales, ks. IX, rok 1370, s. 350. 32 Et quamvis, sicut fertur, alias fuerit incontinens et voluptuosus, nor tamen reliquit heredes masculini sexus. Kronika książąt polskich, 36, s. 543 pod wpływem pomyślności miał popaść w "zgubną rozpustę i po- pędliwość" (incontinencie impaciencmque pestes). "Jawnie i prywat- nie" zabawiał się z tłumami (greges) nałożnic, które rezydowały w Opocznie, Czchowie, Rrzeczowie i innych miejscowościach. Od grzesznego życia nie zdołały go odwieść upomnienia możnych i bi- skupów, a nawet wysłany na ich prośbę list papieża Klemensa VI (skądinąd nieznany). Kiedy do tego doszły jeszcze ataki na dobra kościelne, biskup krakowski Bodzęta poczuł się zmuszony do ob- łożenia króla karami kościelnymi. Do ich wykonania wysłany zo- stał wikary kościelny krakowski Marcin Baryczka. Nie wypełnił on jednak swej misji, gdyż z królewskiego polecenia został uto- piony w Wiśle przez dworzanina, niejakiego Kochana. W tym frag- mencie Roczników wychwalany z racji swej działalności publicznej Kazimierz występuje bez mała jako drugi Bolesław Szczodry, god- ny najwyższego potępienia. Nie bez satysfakcji Długosz zakończył wywód o sprawie Baryczki stwierdzeniem, że za taką zbrodnię władca został słusznie pokarany wygaśnięciem rodu53. Los Szczo- drego nie spotkał go dlatego, że odbył pokutę. Z tego wszystkiego źródłowo potwierdzony jest jedynie fakt utopienia Marcina Bary- czki. Motywy zbrodni zdają się jednak wymysłem Długosza. Kro- nika krakowska bowiem opisała to zdarzenie następująco: "[...] zdarzyło się, że za podszeptem diabła, niejaki Marcin Baryczka, wikariusz katedry krakowskiej, został przed królem fałszywie oskarżony przez jego przybocznych, w dzień św. Łukasza uwię- ziono go, a następnej nocy utopiono w rzece Wiśle, bez żadnej przyczyny, zupełnie niewinnego. Odtąd, niestety, wszelka pomy- ślność opuściła króla [...]"54. Główna idea tego przekazu jest zre- sztą analogiczna jak u późniejszego kronikarza: kres powodzenia Kazimierza i w konsekwencji koniec rządów Piastów w Polsce by- ły karą za przestępstwo króla. Nie ma tu jednak żadnych impli- 53 J. Długosz, Annales, ks. IX, rok 1349, s. 255, 256. 54 [...] diabolo suggerente, quidam Martinus dictus Baryczka vicarius ec- clesiae Cracoviensis apud regem falso accusatus per satellites ejus in die Lucae capitur et nocte se.que.nti in fiumine Wyslae submergitur inn.oce.ns sine causa. Heu deinceps tota prosperitas ab ipso rege discessit. Kronika Jana z Czarn- kowa, s. 629, 630. 146 kacji seksualnych. Winą władcy było dopuszczenie do śmierci nie- winnego człowieka. Powiązanie kresu dynastii ze złamaniem norm życia seksualnego dokonało się dopiero pod piórem Długosza. W wy- padku określenia miejsc pobytu królewskich kochanek mamy być może do czynienia z przekazem jakiejś lokalnej tradycji ustnej. Informacja o licznych nałożnicach Kazimierza, który "dla zaspo- kojenia żądzy trzymał w wielu miejscowościach i w wielu dworach mnóstwo kobiet lekkich obyczajów, zebranych z różnych miejsco- wości" i oddalił swoją "bogobojną i pobożną" żonę Adelajdę, została przez Długosza jeszcze raz powtórzona pod rokiem 1356, w siedem lat po incydencie z Baryczka55. Następnie opisane zostały romanse króla z czeską mieszczanką, wdową po praskim rajcy, Rokiczaną dla której oddalił swoją żonę Adelajdę, a następnie z Żydówkę Esterą. Adelajda została wysłana przez króla do zamku w Żar nowcu, skąd na jej życzenie zabrał ją do siebie ojciec, landgra Hesji Henryk. Kazimierz podjął wysiłki w celu unieważnieni; związku z nią, nie uwieńczone jednak powodzeniem. Rokiczan poznał w Pradze i przywiózł stamtąd do Polski, gdzie wzięli ślul wobec opata tynieckiego, przebranego za biskupa. Z kolei wedłu Spominków o Ciołkach, rodzinnej kroniki tego rodu, Kazimier i Rokiczaną wzięli ślub już w Pradze56. Akta śledztwa, prowadzę nego przez Stolicę Apostolską w sprawie anulowania małżeństw króla z Adelajdą, wymieniają jednak opata tynieckiego Jana jat błogosławiącego jego następny związek. To potwierdza wersję Dłi gosza57. Oczywiście związek z Rokiczaną był całkowicie bezpra^ ny, Kazimierz stał się de facto bigamistą. Znamienna jest postav opata, spełniającego zachcianki władcy, nawet stojące w jaskraw sprzeczności z prawem kościelnym. Długosz, jedyny autor rela' o tych wydarzeniach, nieco osobliwie wyjaśnił powód ostateczne zerwania przez Kazimierza z Czeszką. Mianowicie miał się c wiedzieć od jednego z pokojowców, że królewska kochanka i świerzb i jest łysa. Nie wierząc mu, sprawdził to osobiście i, ] 55 J. Długosz, Annales, ks. IX, rok 1356, s. 283, 284. 56 Spominki o Ciołkach, a. 269. 57 J. Wyrozumski, Kazimierz Wielki, s. 212. twierdziwszy zarzuty, natychmiast ją usunął58. W rzeczywistości król prawdopodobnie pozbył się nałożnicy, kiedy dowiedział się o jej domniemanej szpiegowskiej działalności na rzecz cesarza Ka- rola IV Luksemburskiego. Nie wiadomo, czy zarzuty "dermatolo- giczne" są wymysłem Długosza, nie wiedzącego najwyraźniej o kontaktach Rokiczany z cesarzem, czy też przekazem jakiejś przetrwałej do jego czasów plotki. Następna kochanka Kazimierza budziła szczególne oburzenie kronikarza. Skandaliczne były, we- dług niego, rzekome konsekwencje związku z Esterą: nadanie Żydom przywilejów, których "cuchnący odór trwa aż do dnia dzi- siejszego" i "które ciężko obrażają Majestat Boży". Król miał ja- koby z Esterą dwóch synów i dwie córki. Te ostatnie pozwolił ponoć wychować w religii żydowskiej, co Długosz uznał za "rzecz wyjątkowo ohydną i godną potępienia" (.abhominabile et execran- dum)09. Trzeba jednak przyznać, że dziejopis nie posunął się do oskarżenia króla o sodomię, jakkolwiek w myśl niektórych ów- czesnych koncepcji na temat stosunków chrześcijan z Żydami by- łoby to uprawnione60. W przeciwieństwie do historycznej Rokicza- ny, postać Estery jest najprawdopodobniej produktem fantazji kronikarza. Jej istnienie nie zostało w każdym razie potwierdzone źródłowo. Za próbę ukazania króla w nieco bardziej pozytywnym świetle można uznać informację o tym, że jego kolejny ślub, tym razem z Jadwigą żagańską, odbył się na wieść o śmierci Adelaj- dy61. W rzeczywistości ostatnia legalna żona Kazimierza jeszcze wówczas żyła (nawet przeżyła o rok swego małżonka). F. Motyw cudzołóstwa w polskiej kulturze średniowiecznej Motyw niewiernej żony cieszył się sporą popularnością w śre- dniowiecznej kulturze, tak kościelnej, jak świeckiej, czerpiąc po- 08 J. Długosz, Annales, ks. IX, rok 1356, s. 269. 59 Tamże, s. 285. 60 Por. W. Johansson, W. A. Percy, Homosexuality, s. 158. 61 J. Długosz, Annales, t. IX, rok 1357, s. 287. 148 żywkę z teorii o kobiecej niestałości i skłonności do rozwiązłości. pojawił się on również w jedynym zachowanym polskim utworze z kręgu epiki rycerskiej - opowieści o Walterze Udałym. Dzieło to powstało, według Gerarda Labudy, na dworze księcia Henryka sandomierskiego albo Kazimierza Sprawiedliwego. Była to za- awansowana przeróbka eposu rycerskiego, popularnego w różnych wersjach na Zachodzie od IX wieku62. Główny bohater polskiej wersji był panem na Tyńcu. W młodości przebywał na dworze króla Franków, gdzie poznał i pokochał jego córkę Helgundę. Nocnymi śpiewami pod jej oknem rozbudził jej miłość do siebie, po czym oboje udali się do Polski. Po drodze jednak Walter mu- siał walczyć z królewiczem alemańskim, konkurującym z nim o rękę Helgundy. Wróciwszy do domu, pojmał i uwięził w swoim zamku Wisława, księcia wiślickiego, który w czasie jego nieobe- cności wyrządził jakieś krzywdy jego bliskim. Następnie wyjechał na długotrwałą wyprawę wojenną. Po dwóch latach nieobecności męża, pod wpływem swojej powiernicy, znudzona Helgunda uwol- niła więzionego Wisława i, zachwycona jego urodą, została jego kochanką. Wkrótce potem powrócił do domu Walter. Podstępnie zwabiony przez niewierną żonę do zamku wiślickiego, został tam uwięziony przez księcia. Ten, aby bardziej udręczyć rycerza, przy- kuł go do ściany w sali jadalnej, do której kazał wstawić łoże. Na tym łożu oddawał się wieczorami zabawom miłosnym z Hel- gunda. Klucz oddał pod straż swojej wyjątkowo brzydkiej sio- strze. Ta zawarła jednak umowę z Walterem, że uwolni go w za- mian za poślubienie jej. Uwolniony Walter pozostał w sali, udając przykutego, za plecami zaś ukrył miecz. Kiedy przyszła tam Hel- gunda ze swoim kochankiem, przebił ich oboje mieczem, karząc w ten sposób cudzołożników63. Autor Kroniki wielkopolskiej, w której zachował się jedyny przekaz opowieści, przerobił ten dworski romans na traktat moralizatorski, zmieniając formę z po- ematu na prozę i dodając do każdego niemoralnego czynu boha- 62 G. Labuda, Źródła, sagi i legendy do najdawniejszych dziejów Słowian, s. 291, 292. 63 Kronika wielkopolska, s. 41-45. terów krytyczną uwagę. Nie zatarło to jednak jego czysto świec- kiego charakteru64. Opowieść jest oczywiście fikcją literacką. Sam motyw niewiernej żony, zdradzającej męża podczas jego przedłużającego się pobytu na wojnie, należał w średniowieczu do popularnych motywów wędrownych, zwłaszcza że w środo- wisku rycerskim istotnie musiało dochodzić do takich przypad- ków. Na gruncie polskim pojawił się ów motyw na przykład u mi- strza Wincentego w opisie panowania Bolesława Szczodrego65. Polska wersja historii Waltera jest znacznie bardziej niż zachod- nie pierwowzory przesiąknięta ideami dwunastowiecznej i trzy- nastowiecznej kultury dworskiej. Do charakterystycznych inno- wacji należały na przykład liryczne śpiewy Waltera pod oknem ukochanej, pojedynek z konkurentem do jej ręki (zachodni Wal- ter bił się bardziej pragmatycznie o zabrane z dworu królewskie- go skarby) czy wreszcie motyw niewierności Helgundy z wszel- kimi jej konsekwencjami66. Do historii o Walterze powrócił w XVI wieku Bartosz Paprocki w Herbach rycerstwa polskiego. Wpro- wadził do niej pewne przeróbki w duchu swojej bardziej prude- ryjnej epoki. Kazał na przykład Wisławowi "przelegać się" z Hel- gundą nie w sali jadalnej, w której przykuto do ściany Waltera, ale w sypialni. Walter zaś siedział w więzieniu, z którego prze- bito okno do tejże sypialni67. Popularność opowieści tego typu prowadziła do wzrostu podejrzliwości ze strony mężczyzn, łatwo 64 G. Labuda, Źródła, sagi i legendy, s. 265. 65 Nawiasem mówiąc, pewne motywy z opowieści o Walterze można do- strzec również w Wincentyńskiej historii o Wandzie (odrzucenie księcia ale- mańskiego, utrata chęci do walki przez tegoż księcia pod wzrokiem kobiety, motyw rzeki), co podsunęło niektórym dawniejszym autorom myśl, że obie opowieści mają wspólne źródło. Istotnie, nie można, jak sądzę, całkowicie wykluczyć hipotezy, że pod piórem Wincentego nastąpiła kontynuacja opo- wieści o Walterze, zasłyszanej przezeń na przykład na dworze Kazimierza Sprawiedliwego, z jakimiś lokalnymi podaniami krakowskimi. Badania Jacka Banaszkiewicza mogą wskazywać na wspólną, indoeuropejską warstwę wy- obrażeń, do których (świadomie lub nie) nawiązywał zarówno Mistrz Win- centy, jak i autor historii o Walterze, por. Polskie dzieje bajeczne Mistrza Wincentego Kadłubka, s. 65-153. 66 G. Labuda, Źródła, sagi i legendy, s. 272, 273, 281. 67 Tamże, s. 254, 262. dających posłuch pogłoskom o zdradzie małżonki. Przykładem tej swoistej psychozy była na przykład opisana wyżej nerwowa reakcja Władysława II na żartobliwą sugestię Piotra Włostowica na temat romansu książęcej małżonki68. Nawet jeśli opis ten jest wyłącznie fikcją literacką, wydaje się, że dobrze oddaje sposób zachowania wielu ówczesnych mężczyzn. Wiarygodna jest nato- miast relacja Janka z Czarnkowa na temat Siemowita III mazo- wieckiego, który kazał udusić swoją drugą żonę Ludmiłę z powodu wysuwanych przeciw niej oskarżeń o cudzołóstwo. Dowiedzia: się o nich za pośrednictwem swojej siostry Eufemii. Zbrodni do konał, chociaż nie zdobył od jej dworek żadnych potwierdzają cych zeznań, mimo że poddał kobiety torturom. Znamienne jed nak, że z wydaniem polecenia uśmiercenia Ludmiły poczekai aż będąca w ciąży księżna urodziła syna. Schwytanego rycerze podejrzanego o ojcostwo dziecka, kazał włóczyć końmi, a nastt pnie powiesić. Później zresztą żałował swojego postępku, a dziei ko, które okazało się do niego podobne, kazał starannie wyehi wać i przeznaczył do kariery kościelnej69. Czuły na punkc wierności swoich żon był Władysław Jagiełło. Zarzuty o cudz łóstwo były na królewskim dworze dosyć popularnym środkie walki różnych osób i grup wpływów. Wszystkie one okazały s ostatecznie wytworem osób niechętnych (a przynajmniej tak zostało przedstawione), król jednak łatwo dawał im posłuch Podobnie było i w innych środowiskach, na przykład w Akaden Krakowskiej. Z roku 1489 pochodzi wzmianka z akt sądu i ktorskiego Akademii o wysuwanych przez mistrza Leonar z Krakowa zarzutach pod adresem studenta Jana z Kością 68 Por. wyżej, s. 81-82. 69 Kronika Jana z Czarnkowa, s. 693-694; J. Długosz, Annales, ks. X, 1381, s. 77, 78. 70 Oskarżenia wysuwane pod adresem Jadwigi przez zwolennika ksi Wilhelma, Gniewosza z Dalewic: J. Długosz, Annales, ks. X, rok 1388, s. i rok 1389, s. 176, 177; pod adresem Anny przez Klemensa z Moskorz< tamże, rok 1407, s. 17, 18; pod adresem Zofii przez wielkiego księcia Wit( tamże, ks. XI, rok 1427, s. 347-348. Według B. Przybyszewskiego pień z tych zarzutów, jak i kończący go proces Gniewosza, są fikcją litera Jadwiga i Wilhelm, s. 143. o uwiedzenie niejakiej Michałowej, czemu oskarżony stanowczo zaprzeczył71. Ostatecznie sąd oczyścił Jana z zarzutów i ogłosił go "człowiekiem o dobrej sławie" (kominem bonę et ciare famę)12. Incydent ten nie zaszkodził zresztą karierze Jana, który dwa lata później występował już jako bakałarz. Inne zapisy w księdze sądu rektorskiego pozwalają sądzić, że u podłoża całej sprawy leżały osobiste animozje między Leonardom i Janem73. Język staropolski posiadał szereg określeń dla cudzołóstwa i cudzołożników. Większość z nich jest wprawdzie potwierdzona dla wieku XVI, ale z dużym prawdopodobieństwem można je prze- nieść przynajmniej na wiek poprzedni. Słownik polszczyzny XVI wieku wymienia następujące synonimy wyrazu "cudzołóstwo": fryj, fryjerstwo, gamractwo, kurewstwo, nieczystość, nieczystota, nierząd, nierządność, porubstwo, skortacyja, wszeteczeństwo i wszeteczność74. Większość z tych pojęć miała zresztą szerszy zasięg i obejmowała ogólnie wszelkie nieakceptowane stosunki se- ksualne. Na przykład "gamractwo" lub "gamracyja" to nie tyle sam akt współżycia, ile raczej pożądliwość, skłonność do wdawa- nia się w romansy75. Cudzołożnik to w szesnastowiecznej polszczyź- nie: fryjerz, gamrat, kurewnik, nałożnik, nieczysty, porobnik, spros- nik, szkortarz, szkortator, wszetecznik; natomiast cudzołożnica to: fryjerka, gamratka, kurwa, mercha, nałożnica, nierządnica, sprosnica, wszetecznica76. 71 Acta Rectoralia Almae Unwersitatis Studii Cracouiensis inde ab anno MCCCCLXIX, nr 1254, s. 275. 72 Tamże, nr 1277, s. 279, 280. 73 Na przykład tamże, nr 1260, s. 276, 277; nr 1265, s. 278; nr 1271, s. 279. 74 A. Linda, Cudzołóstwo, [w:] SPXVIw, t. III, s. 703. 75 M. Maciejewska, Gamracyja, [w:] SPXVIw, t. VII, s. 186. 76 A. Linda, Cudzołożnik, [w:] SPXVIw, t. III, s. 104; A. Linda, Cudzołoż- nica, tamże, s. 103. 152 t. -&-'- G. Cudzołożnicy przed sądami miast polskich Miejskie księgi proskrybowanych przynoszą informacje o kilki czternastowiecznych cudzołożnikach. Na przykład w roku 137 szewc Aleksander został wygnany za cudzołóstwo z żoną malarz: Jana z Egiru. Wygnano też Katuszę, żonę Jana Polaka, złapan, na cudzołóstwie z tymże Aleksandrem77. Czasem inicjatywa uka ranią cudzołożnika wychodziła od określonej zbiorowości, które był on członkiem. W 1382 roku proskrybowano innego szewce Szymona, oskarżonego przez swój cech o wielokrotne cudzołóstwe popełniane przezeń w swoim domu78. W wypadku Jana Mejowicz molestowanie seksualne pewnej kobiety, przechodzącej wieczorer z Kazimierza do Krakowa (mulierem [...] adulterie opprimer temptauit), było tylko jednym z elementów przestępstwa. Póz tym bowiem próbował zrabować jej dziewięć baranów, a następni zranił jednego ze strażników miejskich, którzy przybiegli zaala] mowani. Za to wszystko został skazany na śmierć, ale następni w drodze łaski zamieniono mu tę karę na wieczną relegację z mii sta. Jakiś udział miał w tej sprawie arcybiskup gnieźnieński, je< nak z tekstu nie można się zorientować, czy chciał on śmien Mejowicza, czy przyczynił się do jego uwolnienia (lohannes [.. quasi morte condempnatus ad peticionem domini Archiepisco} gneznensis est dimissus sed perpetuo prohibitus). Dodany po ii formacji o ułaskawieniu Mejowicza późniejszy dopisek: "na prosi wielkiego księcia" (ad peticionem magni ducis), sugeruje, że arc; biskup domagał się jednak kary śmierci79. Nie wiadomo zreszt; którego wielkiego księcia pisarz miał ma myśli. W każdym raz ów Mejowicz musiał być dosyć znaczącą osobą, skoro w jego spr, we zaangażował się arcybiskup. Znacznie surowiej potraktował w 1395 roku Małgorzatę, żonę Frustlonis, o której napisano, ; ponieważ przyłapano j ą na cudzołóstwie, powinna zostać utopior (debeat submergi)60. Niekiedy wobec sądzonych cudzołożników st 1 Najstarsze księgi, cz. 2, s. 33. 78 Tamże, s. 52. 79 Tamże, s. 59, 60. 80 Tamże, s. 128. sowano dodatkowe środki prawne. Była wśród nich na przykład przysięga pokoju (Urfehde), czyli obietnica zaniechania zemsty wobec tych, którzy schwytali i sądzili przysięgającego. Z reguły stanowiła ona środek zapobiegawczy, stosowany wobec przestę- pców, nie będących obywatelami miasta, w którym weszli w kon- flikt z prawem81. Wyjątkiem była przysięga, złożona 9 sierpnia 1433 przez obywatela poznańskiego Stanisława, zwanego Stadni- kiem, wobec przedstawicieli poznańskich władz miejskich. Stad- nik składał ją, jak wynika z późniejszego dopisku, w związku z cudzołóstwem, popełnionym z niejaką Jakubową Szczudłową. Schwytany na gorącym uczynku został uwięziony, ale zwolniono go na prośbę pewnych prałatów i kanoników katedry poznańskiej oraz przedstawicieli szlachty. Jak przypuszczał Adolf Warscha- uer, właśnie ze względu na swoje powiązania z duchowieństwem i szlachtą Stadnik mógł uzyskać środki do dokonania osobiście lub przez inne osoby zemsty na tych, którzy go uwięzili. Dlatego, oficjalnie potwierdziwszy swoje uwolnienie, musiał sam pisemnie przysiąc, że po wieczne czasy nie będzie w żaden sposób napasto- wać sądzących go rajców ani ich poddanych, osobiście ani za czyimś pośrednictwem, ale zachowa w tej sprawie wieczne milczenie82. H. Cudzołóstwa w praktyce polskich sądów kościelnych W myśl prawa kanonicznego cudzołóstwo stanowiło jeden z do- puszczalnych powodów unieważnienia małżeństwa83. Takim przy- padkiem była sprawa rozwodowa Stanisława z Herboltowic, za- 81 Por. A. Warschauer, Einieitung, [w:] Stadtbuch von Posen, 1.1, s. 175. 82 Item promittoąue eosdem preconsulem et consules omesąue ipsorum in- collas et subditos pro hujusmodi correccione et detencione perpetuis tempori- bus nęć per alium quovis colore exquisito alio impedire et inąuietari vel mo- lestare, sed perpetuum silencium habere et obtinere pro premissis, tamże, s. 175-176; Acten des stadtischen Rathes, nr 606, tamże, s. 137. 83 Zgodnie z terminologią źródeł będę w dalszym ciągu stosować określe- nie "rozwód", "rozwieść się" (dworcium, divorciare}, należy jednak pamiętać, że nie był to rozwód w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, ale właśnie unie- ważnienie małżeństwa. mieszkałego w Kazimierzu, wytoczona jego żonie Katarzynie przed krakowskim sądem konsystorskim w roku 1446. Oskarżył ją o to, że przed około dziesięciu laty opuściła go i, prowadząc życie włóczęgowskie (uagabunde discurrens), urodziła pochodzące z cudzołóstwa potomstwo. Kobieta przyznała się do nieślubnych dzieci, wobec czego oficjał wydał wyrok separacji, jednak bez pra- wa powtórnego zawarcia związku. Katarzynę odesłał do spowied- nika w celu otrzymania pokuty84. Analogiczne sytuacje miały miejsce także w odniesieniu do cudzołóstw męża. W roku 1456 Dorota z By- tomia zwróciła się do krakowskiego sądu konsystorskiego z pro- śbą o rozwód, ponieważ jej mąż Mikołaj Stary opuścił ją przed dwudziestu pięciu laty i, żyjąc z niejaką Jadwigą, doczekał się nieślubnego potomstwa. Oficjał, wysłuchawszy jej racji, "i widząc że Dorota jest ubogo ubrana i z wyglądu ułomna, i nie mogąc mieć co do niej żadnych podejrzeń", udzielił jej separacji bez prą wa powtórnego związku. Mikołaj zaś trafił do więzienia85. Z kole w roku 1454 sądzono o publiczne cudzołóstwo, zakończone zaj ściem w ciążę, Barbarę "z posiadłości Wierzynka przed bramą św Mikołaja" (de predio Werzinkonis ante portom s. Nicolai). Oskal żona prosiła jednak pokornie męża o łaskę i wielkoduszność (ue niam et indulgenciam) - a przynajmniej tak to zanotował pisar sądowy. Małżonek, Jan Kwater, okazał jej łaskę, wybaczył wyst( pęk i przyjął z powrotem do domu. Dodatkowo Barbara został zobowiązana do wierności i mieszkania z mężem pod groźbą ZE stosowania kary więzienia i ekskomuniki86. Czasami prośba o ro: wód z powodu cudzołóstwa bywała odrzucana. Tego samego dni (12 marca 1456), co wspomnianą sprawę Doroty i Mikołaja St, rego, oficjał krakowski rozpatrywał pozew rozwodowy kmiecia M kołaja z Wietorowic. Jego żona Stachna, lekceważąc związek me żeński (m contemptum federis matrimonialis), uciekła prz< pięcioma laty z Janem z łaźni in platea hospitalis Cracouie, gdz też zamieszkała. W odpowiedzi Stachna stwierdziła, że nigdy r 84 Praktyka w sprawach małżeńskich, nr 42, s. 104. 85 Tamże, nr 121, s.-131. 86 Tamże, nr 88, s. lf9. współżyła z Mikołajem, gdyż ten jest impotentem. Przeprowadzo- ne od razu oględziny członka Mikołaja wykazały jednak, że wszystko jest z nim w porządku. Wobec tego oficjał nakazał po- wodowi i pozwanej żyć wspólnie i okazywać sobie uczucie małżeń- skie. Jana nie dotknęły żadne restrykcje87. Wyjątkowo trudny cha- rakter miała żona Jana Cieślicza, krawca włocławskiego, z którą chciał się on rozwieść w roku 1497. Według relacji męża, żona zamierzała go otruć muchomorami, do czego później, bez skrupu- łów, publicznie się przyznawała. Nawiasem mówiąc, dziwne, że nie oskarżył jej przed sądem świeckim o próbę zabójstwa. Poza tym "wbrew swej przyzwoitości nagminnie jak nienasycona bestia cudzołożyła z różnymi osobami obojga stanów [to znaczy z żona- tymi i wolnymi]". Wśród nich byli dwaj dworzanie pana Chodec- kiego, Jan Luba i Jan z Tuliskowa zwany Chuj (to, jak się wydaje, najstarszy znany zapis tego słowa), którzy robili to za jego zgodą (!), a także Jan - pleban z Chodeczy. Tego ostatniego próbowała nakłonić do zabicia mieczem prawowitego męża88. Średniowieczne procesy w sprawach małżeńskich ciągnęły się nieraz latami. Ponad półtora roku trwał na przykład przed lwowskim sądem konsystorskim proces Marcina Drogorasza, cieśli ze Stryja, prze- ciw jego żonie, szlachciance Annie Koniuszeckiej. Sprawa znalazła się przed sądem w styczniu 1483 roku, kiedy Anna wyznaczyła Jakuba Sulisława z Sandomierza na swego pełnomocnika89. Pier- wsza odnotowana w księdze sądowej rozprawa odbyła się 7 lutego tego roku. Marcin domagał się powrotu żony, która pięć lat wcześ- niej "za sprawą złośliwego ducha" (maligno spiritu suggesta) uciek- ła od niego po roku współżycia i oddawała się cudzołóstwem. Anna odpowiedziała, że została oddana Marcinowi przez swojego wuja Andrzeja bezprawnie; była wówczas niepełnoletnia. Wobec tego nie ma obowiązku powrócić do męża. Twierdzenie o niepełnolet- ności Anny niestety nie jest możliwe obecnie do zweryfikowania. Sędzia jednak nie uwzględnił tego argumentu, gdyż obie strony 87 Tamże, nr 122, s. 131, 132. 88 Acta capitulorum, t. III, nr 600, s. 259, 260. 89 Acta officii consistorialis leopoliensis antiquissima, t. I, nr 198, s. 33. 156 zostały przezeń odesłane90. To jednak nie zniechęciło Anny, któr 6 lipca 1483 wyznaczyła w obecności świadków nowego pełnomoc nika, Germana bakałarza91. Pięć dni później sąd miał ogłosić w} rok w tej sprawie, jednak Marcin nie stawił się na rozprawie^ Prawdopodobnie wyrok nakazywał małżonkom pogodzenie si( Treść wyroku można wywnioskować z faktu, że dziesięć miesięc; później, 7 maja 1484, prowadzący rozprawę pozwał Annę "wobe jej rodziny zebranej w kuchni" w sprawie jej męża, z którym sii w terminie nie pogodziła93. Fakt złożenia zeznań przez jednego zi świadków w tej sprawie odnotowano jeszcze pod datą 11 czerwc; 1484, po czym małżeński konflikt Anny i Marcina zniknął z akt94 Nie wiadomo właściwie, jak sprawa się zakończyła. Oskarżeni; o adulterium bywały powodem do ukarania nie tylko samych cu dzołożników. Zgodnie z przepisami prawa kanonicznego odnośna do "podejrzanych kobiet", 19 października 1449 skazano na za płacenie trzech grzywien "na kościół gnieźnieński" (pro ecciesic Gneznensi) Stefana, plebana w Złotkowie, ponieważ utrzymywa: służącą Jagnę, podejrzaną o cudzołóstwo95. Cudzołóstwa dwóch osób świeckich pojawiają się w kościel nych aktach sądowych głównie jako powód do rozwodu. Cudzo- łóstwa popełniane z duchownymi były tam przestępstwem ka- ranym z urzędu. "Ze szlachetną Dorotą [...] przez wiele lat [..._ cieleśnie współżył i cudzołożył" - brzmiał pierwszy z artykułów oskarżenia przeciw Janowi Pieniążkowi z Witowic, prezbiterowi diecezji krakowskiej, archidiakonowi gnieźnieńskiemu i dzieka- nowi łęczyckiemu. Jego partnerka była żoną Jakuba Boglewskie- go, kasztelana i starosty ciechanowskiego. Związek ten zakończył się tragicznie dla męża Doroty. W nocy, 5 stycznia 1466, Pie- niążek z dwoma służącymi wszedł do jego pokoju, śpiącego zabił włócznią, a następnie poćwiartował. Sporządzający akt oskarże- 90 Tamże, nr 204, s. 35. 91 Tamże, nr 490, s. 94, 95. 92 Tamże, nr 518, s. 104. 93 Tamże, nr 715, s. 153, 154. 94 Tamże, nr 759, s. 162. 90 Acta capitulorum, t. II, nr 467, s. 167. nią Tomasz z Wielenina nie krył słów oburzenia wobec tak pot- wornych zbrodni przeciw prawu kanonicznemu. Według niego wszystkie te sprawy były powszechnie znane w całej diecezji gnieźnieńskiej "i w wielu częściach Polski" (et in pluribus par- tibus Polonie)96. O tym, że było tak w istocie, świadczy fakt włą- czenia relacji o sprawie Pieniążka przez Jana Długosza do jego Roczników. Długosz, podobnie jak Tomasz z Wielenina, nie krył słów oburzenia dla czynu, "którego ogrom i niezwykłość nakło- niła mnie do pisania, gdyż od czasu przyjęcia przez Polskę wiary świętej nie zdarzył się tam podobny przypadek" (cuius magni- tudo et raritas impudit me ad scribendum, cui par a tempore susceptae a Polonis sacrae fidei, per similitudinem exemplum non reor apud eos contingisse)91. Kronikarz koncentruje się jed- nak nie na związku Pieniążka i Doroty, o nim jedynie napomy- kając, ale na samym zabójstwie. Akcentuje udział w nim słu- żącego Jakuba, który według niego rozrąbał Boglewskiemu głowę siekierą. Został za to surowo ukarany - wyrwano mu żywcem wnętrzności, a następnie poćwiartowano. Według Długosza pod- czas kaźni Jakub wołał, aby, biorąc z niego przykład, nie dać się uwieść kobiecej miłości98. Sługa był zresztą jedynym ukara- nym w tej sprawie. Dorotę uwolniono pod wpływem próśb braci mniejszych z klasztoru św. Bernardyna z Warszawy, Pieniążek zaś został wprawdzie skazany przez sąd kościelny na synodzie prowincjonalnym w Łęczycy na utratę beneficjum i więzienie, ale arcybiskup Jan - ku zgorszeniu kronikarza - nie dopil- nował wykonania wyroku". Nieco podobny przypadek, choć na "niższym szczeblu", zdarzył się w latach pięćdziesiątych XV wie- ku w diecezji lubelskiej. Tutaj jednak zabójczynią była niewierna żona Piotra Spota z Piasku, Małgorzata, córka Jana Nowaka z Gielczewi. Była ona jakiś czas zaangażowana w romans z Ja- 96 Tamże, nr 613 i 614, s. 252-255. 97 J. Długosz, Historiae Polonicae, t. XII, rok 1466, s. 424. 98 [Jakuba] sententiam iudicum damnatum, estractis vivo yisceribus, in quatuor partes, uociferantem, ne quis suo exemplo, amore mulierum seducatur improbo, scindi mandavit, tamże, s. 425, 426. 99 Tamże, s. 426, 427. 158 kubem z Widowa w diecezji płockiej, mającym niższe święcenia. Wreszcie, "wiedziona nie wiadomo przez jakiego ducha, ale za- pewne przez diabła", otruła męża, a następnie poślubiła wbrew kościelnym przepisom (tak zwanym impedimentum adulterii) swego kochanka. Po pewnym czasie Jakub poprosił o rozwód, ponieważ, jak twierdził, dowiedział się o losie Piotra Spota i oba- wiał się tego samego. Małgorzata w odpowiedzi stwierdziła, że Jakub o wszystkim od początku wiedział, a co więcej, sam js namówił do otrucia męża100. Powodem innego publicznego skan dalu były ekscesy proboszcza z Ostrołęki - Piotra Wiganda. Zo stał on w roku 1477 oskarżony o liczne zaniedbania w dziedzina duszpasterstwa i liturgii (na przykład komunikowanie wiernycł niekonsekrowaną hostią), a także o cudzołóstwa z Dorotą, żon; Pawła, wójta z Biskupic101. Innym skandalistą był Mateusz, ple bań z Kobielic, który w roku 1497 stanął przed włocławskie sądem kościelnym pod zarzutem siania publicznego zgorszenia Patron jego kościoła, Wawrzyniec Kobielicki, zarzucił mu, ż utrzymywał jako konkubinę Elżbietę, żonę miejscowego kmieci Piotra Kurka. Pokazywał się z nią często publicznie, szczególni chętnie przesiadując w karczmie. Tam też doszło pewnego raz do bijatyki, kiedy rybałt Jan Pająk zaczął wypominać Elżbieci( że zamiast pomagać mężowi w pracy, oddaje się pijaństwu. Mt teusz powiedział kochance, aby dała Pająkowi w pysk (percuss eum ad bucam), co też kobieta uczyniła. W rezultacie rybałt w; rwał jej włosy (nie wiadomo, czy wszystkie), ona zaś obcięła m palec. Mało tego, nieco później pleban nakłonił jakichś ludzi c dotkliwego pobicia i poranienia nieszczęsnego Piotra Kurka. Kiec zaś Wawrzyniec osobiście upomniał plebana i zagroził, że poi: formuje o wszystkim biskupa, Mateusz odparł beztrosko: "chlosz< matkę biskupowi, ja odwołam się do Rzymu i biskupa diabli we mą, a ja będę plebanem tu, w Kobielicach" (chloscz mater b skupowy, adhuc ego citabo episcopum ad Romam et recipiet eu dyabolus, et ego ero hic in Cobyelicze plebanus). Nie wiador 100 J. Ulanowski, Praktyka, nr 126, s. 133. 101 Acta capitulorum, t. II, nr 1394, s. 626, 627. niestety, jaki w tej sprawie został wydany wyrok, ale Mateusz przed sądem konsekwentnie zaprzeczył wszystkim zarzutom102. I. Podsumowanie Poglądy na zachowanie wierności małżeńskiej i cudzołóstwo kobiety należały do tych przejawów polskiej średniowiecznej se- ksualności, w których wprowadzenie chrześcijaństwa przyniosło niewielkie zmiany. Tak zwana moralność ludowa nie odbiegała w tym względzie zbytnio od zaleceń Kościoła. Różnicę można za- obserwować w kwestii cudzołóstwa mężczyzny. Społeczeństwo świeckie traktowało je raczej liberalnie, Kościół natomiast, przy- najmniej formalnie, wprowadzał równouprawnienie małżonków, w takim samym stopniu zobowiązanych do zachowania wierności. Cudzołóstwo było w Polsce, podobnie, jak w całej Europie, trakto- wane wbrew sugestiom ewangelicznym nie tylko jako grzech, wy- magający sankcji duchowej (pokuty), ale i przestępstwo w świetle prawa świeckiego. Podlegało z tego powodu karze doczesnej, nie- kiedy bardzo surowej. Pierwotnie była to najczęściej kara śmierci, potem ją złagodzono. Jurysdykcja w tej materii była w późnym średniowieczu realizowana raczej wyrywkowo, ograniczała się za- pewne do najbardziej spektakularnych przypadków. Prawo ziem- skie późniejszego średniowiecza w ogóle nie znało cudzołóstwa jako przestępstwa. Jak to często bywa, życie odbiegało w znacz- nym stopniu od postulowanych wzorców. Zapisy kronikarskie a także materiał sądów miejskich i konsystorskich świadczą o tym, że cudzołożników znaleźć można było we wszystkich warstwach ówczesnego społeczeństwa - od królów i książąt po prostych kmieci. Czasem były to incydenty, starannie ukrywane przez zain- teresowanych, zdarzały się jednak i osoby, które obecnie byłyby prawdopodobnie klasyfikowane jako seksoholicy, zmieniający wie- lokrotnie partnerów i zdradzający jawnie współmałżonka, nie ba- cząc na możliwe konsekwencje. Tego typu zachowania budziły największy sprzeciw opinii społecznej. 102 Tamże, t. III, nr 603, s. 260, 261. 160 STUPRUM, RAPTUS YIRGINAE - ZGWAŁCENII UPROWADZENIE PANNY Połączenie tych dwóch, pozornie luźno ze sobą związanych t( minów nie jest sprawą przypadku. Oba one bowiem, chociaż, rżę jasna, rozróżniane w teorii i praktyce średniowiecznej, były sobą pod względem prawnym niezmiennie łączone, element sp jający zaś stanowił fakt współżycia z kobietą bez zgody jej prą' nych opiekunów. A. Gwałt jako element wczesnośredniowiecznego rytuałi przypadek Bolesława Chrobrego Najstarsza znana wzmianka o zgwałceniu, związana z Polsk jest zawarta w latopisach ruskich i dotyczy polskiego władcy, B lesława I. Książę w trakcie wyprawy wojennej na Rusi, po wkr czeniu do Kijowa zgwałcił córkę tamtejszego księcia, Peredsław Następnie, jak twierdzi Thietmar z Merseburga, zabrał ją ze soi do kraju jako nałożnicę. Jacek Banaszkiewicz przedstawił kilk naście lat temu hipotezę, że czyn ten miał podłoże polityczno-ki: towe, związane z obrzędami stanowienia władzy!. Bolesław, "kład: 1 Anonim tzw. Gali, Cronicae et gęsta ducum Polonorum, s. 23; Kronii Thietmara, s. 621; J. Banaszkiewicz, Bolesław i Peredsiawa. Uwagi o stan mieniu władcy w związku z wejściem Chrobrego do Kijowa, s. 6, 7: [Bolesła' vnide v Kieu' s' Sujafopolkom' i sede na stole Yolodimere i togda Bolesic polozi sobe na lozi Peredsiauou, dszczer' Yolodimerju, sestru Jaroslaulju Latopis Nowogrodzki IV, tamże, s. 6. na łożu" księżniczkę oraz realizując wzmiankowane w źródłach dwa pozostałe elementy pobytu w Kijowie: uroczyście wkraczając do miasta i zasiadając na tronie książęcym, dopełnił archaicznego ceremoniału obejmowania władzy w zdobytym mieście. Rytualne współżycie z córką władcy podbitego kraju miało swe źródła w sze- roko rozpowszechnionej we wczesnym średniowieczu personifika- cji kraju i władzy monarszej jako kobiety. Zarazem objęcie władzy jawiło się jako swego rodzaju mistyczne zaślubiny, związek mał- żeński władcy z ziemią-krajem2. Banaszkiewicz przytacza liczne przykłady ze starożytności i wczesnego średniowiecza na poparcie swojej tezy. Analogie zaczerpnięte z Biblii czy starożytnej Grecji mogą wydać się zbyt odległe, ale wyobrażenia tego typu znane są także dla obszaru zachodniosłowiańskiego - Czech (podanie o zdobyciu władzy przez Przemyśla oracza, ukoronowanym współ- życiem z Libuszą) i Polski (legenda o Wandzie - odmowa poślu- bienia księcia alemańskiego jednoznaczna z odrzuceniem jego aspiracji do władzy nad Polską). Wprawdzie szczegóły mitu cze- skiego są, jak to przyznaje sam Banaszkiewicz, pochodzenia fry- gijskiego3, jednak sam fakt odwołania się do tego rodzaju wyob- rażeń przy tworzeniu legendy dynastycznej świadczy o ich funkcjonowaniu w świadomości słowiańskiej. Można więc, jak są- dzę, przyjąć za Banaszkiewiczem, że "położenie na łożu" Pered- sławy nie było kaprysem władcy, ale stanowiło element procesu legitymizacji władzy Bolesława nad Rusią. Miało ono uzmysłowić nowym poddanym, że Bolesław, łącząc się z córką Włodzimierza, "poślubił" zarazem władztwo kijowskie i jego godność królewską4. Na archaiczną genezę rytuału obejmowania władzy, jaki przed- stawiają trzy kolejne działania Bolesława w Kijowie, wskazuje fakt, iż odpowiadają one trójdzielnemu porządkowi świata ludów indoeuropejskich. Władca, odbywając ceremonię, która symbolicz- nie odzwierciedlała porządek idealny, hierarchię świata bogów, 2 Tamże, s. 22. 3 J. Banaszkiewicz, Podanie o Piaście i Popiciu. Studium porównawcze nad wczesnośredniowiecznymi tradycjami dynastycznymi, s. 63. 4 J. Banaszkiewicz, Bolesław i Peredsława, s. 23, 24. 162 oznajmiał swoją zdolność do realizacji tego porządku w życiu. Tryumfalne wejście do miasta odpowiada drugiej funkcji - wojow- nika. Zasiadając na rytualnym tronie, zwykle kamiennym, nasu- wającym skojarzenie z ołtarzem, spełniał pierwszą funkcję - ka- płana i sędziego. Wreszcie rytualny stosunek seksualny z kobietą, personifikującą poddany kraj, wynikał z trzeciej funkcji - pro- dukcyjnej. W jej skład wchodziło między innymi zapewnienie uro- dzaju, akt seksualny mógł więc mieć także charakter magiczny, podobny do wspomnianego wyżej symbolicznego współżycia z Ziemią5. W polskiej tradycji kronikarskiej istniała wyraźna tendencja do usuwania z wizerunku Chrobrego motywu naruszenia przezeń oficjalnej etyki seksualnej, odwrotnie niż w odniesieniu do "złych" władców (Popiela/Pompiliusza II, Mieszka II, Bolesława II). Kro- nika Anonima zwanego Gallem odnotowała fakt zgwałcenia księż- niczki Peredsławy (nie wymienionej zresztą z imienia). Próżno by tam jednak szukać słów potępienia dla tego występku. Wręcz przeciwnie, według kronikarza, książę zachował się "sławnie i wspaniale" (gloriose et magnifice)6. Charakter opisu całego incy- dentu przynosi, jak się wydaje, dobre wyobrażenie o mentalności świeckich, a zapewne i sporej części duchownych na dworze Bo- lesława Krzywoustego. Jego aprobujący ton, tak odmienny od ów- czesnej moralistyki, odpowiada raczej kulturze rycerskiej. Kroni- karz, którego dzieło prawdopodobnie przeznaczone było dc recytowania w obecności księcia i jego otoczenia, musiał się liczyć z odczuciami i poglądami słuchaczy. Widać to na przykład w uni kantu tematów drażliwych (sprawa św. Stanisława). Opinie t( pokrywać się mogły jednak również, przynajmniej częściowo z opiniami samego Anonima. Sformułowania listu do księgi trze ciej sugerują wyraźnie, że pędził on świecki, jak na swój stan 5 Nawiasem mówiąc, Jerzy Strzelczyk zakwestionował ostatnio fak zgwałcenia Peredsławy. Zgadza się on z interpretacją Banaszkiewicza, al' uważa, że akt odbył się za zgodą ruskiej księżniczki. Jako gwałt przedstawił: całe zdarzenie jedynie nieprzychylne źródła obce, a Anonim z niewiadomyc] przyczyn przejął potem tę interpretację, J. Strzelczyk, Bolesław Chrobry s. 179, 180. 6 Anonim tzw. Gali, Kronika. I 7, s. 21. tryb życia7. Motywy postępowania Chrobrego także są przedsta- wione na modłę eposu rycerskiego. Książę mścił się, według au- tora, z powodu wyrządzonej zniewagi, jaką była odmowa dania mu za żonę córki księcia kijowskiego (nazywanego "królem Rusinów" - Ruthenorum rex). Anonim nie wspomniał ani słowem o faktycz- nym podłożu politycznym wyprawy kijowskiej i stosunku z Pered- sławą. Opis zajęcia Kijowa sugeruje, że mógł być on pomyślany jako służąca odprężeniu i rozweselaniu słuchaczy anegdota umie- szczona pomiędzy podniosłymi opisami zjazdu gnieźnieńskiego i bitwy polskich rycerzy z Rusinami. Wskazuje na to dość grote- skowo zarysowana postać przeciwnika Bolesława - Jarosława Mądrego, a także komentarz do wypowiedzianej przez Bolesława zapowiedzi pohańbienia Rusinów w osobie Peredsławy: "wyjaśnił to ze śmiechem, a wcale dowcipnie"8. W późniejszych kronikach, powstałych już nie w środowisku dworskim, ale kościelnym, na temat epizodu z Peredsławą zapadło milczenie. Przerwała je do- piero pod koniec XIV wieku Kronika książąt polskich: "Bolesław [...] Ruś aż do Kijowa zająwszy, tamże znak zwycięski mieczem uczynił na bramie, zwanej przedtem złotą, i córkę króla Rusi, której mu wcześniej odmówiono, pozbawiwszy dziewictwa, opano- wał zamożne miasto [Kijów]"9. W Rocznikach Jana Długosza za odległe echo kijowskiego epizodu można uznać historię Bolesława Szczodrego i Krystyny, poza tym do pochwały obyczajów Chrobre- go włączono, chyba gwoli uzupełnienia obrazu idealnego władcy o wszelkie możliwe cechy godne pochwały, stwierdzenie: "[...] gdy 7 Et si forte proponitis me talem talisąue vite indignum talia presumpsisse [...]; [...] uestre discretio probitatis, ne rnercedem tanti laboris impediat vel odium vel ocasio mee cuiusiibet vanitatis, tamże, III epistoła, s. 121, 123. 8 [...] risu satis iocoso suis admirantibus [...] enodavit; Sicut, inquit, in hac hora aurea porta cwitatis ab isto ense percutitur, sic in nocte sequenti soror regis ignauissimi mihi dari prohibita corrumptetur; nęć tamen Bolezlauo thoro maritali sed concubinali singulari vice tantum coniungetur, ąuatinus hoc facto nostri generis iniuria vindicetur et Ruthenis ad dedecus et ad igno- miniam imputetur. Sic dixit, dictaque factis complevit, tamże, I 7, s. 23. 9 Boleslaus [...] Russiam usąue Kiow inuadens, ibi signum uictorialis gla- dii pependit in porta, que antea aurea dicebatur et regis Russie sorore, quam denegauerat, deflorata opulentam obtinuit cwitatem, Kronika książąt pol- skich, 9, s. 440. 164 opanowała go żądza, [potrafił ją] pognębić"10. Krystyna miała 1 według Długosza, żoną rycerza Mścisława z Bużenina, którą lesław II najpierw zgwałcił, a następnie kazał porwać i ucz; swoją nałożnicą. Upomnienie króla przez biskupa w tej spra miało się stać zaczątkiem ich konfliktu11. B. Kronikarskie przekazy o gwałtach popełnianych przez innych Piastów Kilka wieków później o gwałt był oskarżany inny z ksią piastowskich. Francuski kronikarz cysterski Alberyk z Trois-F taines napisał: "W Polsce książę krakowski [...] imieniem Lis (Leszek Biały), został zabity przez swego krewnego, męża wys pnego, młodszego Logoscelausa, syna Odoyseusa (Odona). [...] 1 oto Logescelaus (Władysław), książę gnieźnieński po stryju sw, wielkim Logescelausie, skoro zabił wspomnianego Listka i uwić księcia wrocławskiego Henryka, [...] został zabity przez opiist w ten sposób: zabrał ze sobą na noc pewną teutońską dziewczy która nie mogąc ścierpieć zadawanego gwałtu, przeszyła mu gw townie brzuch nożem, który skrycie ze sobą wzięła, i tak umarł Z treści źródła wynika jednoznacznie, że gwałcicielem był Wła< sław Odonic (jego stryjem był Władysław Laskonogi, sam Odoi był zamieszany w zabójstwo Leszka Białego pod Gąsawą). T też uważała starsza historiografia. Zakwestionował to jednak P zimierz Jasiński, odwołując się do pośrednich przesłanek, wyk 10 J. Długosz, Annales, ks. II, rok 1025, s. 290. 11 Tamże, III, rok 1074, s. 114. 12 (Rok 1227:) In Polonia dux Cracouie [...], Listet nomine, interfici\ a quodam cognato suo, viro improbo, iuniore Logosceiao, Odoysei filio. [ Hic autem Logescelaus dux Guenessie post patrum suum magnum Loges laum, postąuam dictum Listet inte.rfic.it et ducem Henricum de Yreszcelai cepit, uirum catholicum, tandem Dei iudicio a luxuria interficitur hoc moi. quandam iuvenculam Teutonicam secum de nocte collocavit, que non fen oppressionem suam, canipulo, quod secum occulte portabat, ve.ntre.rn Uli fortiter pupugit, et ita mortus est [...}, Chronica Albrici monachi Trium Fc tium, s. 921. czających Odonica (chronologia wydarzeń w kronice Alberyka), oraz do późnych źródeł polskich, tak zwanej Genealogii Lubińskiej Jana z Dąbrówki. Zawarta jest tam informacja, że to Władysław Laskonogi "przez dziewczynę został na wygnaniu zabity" (a puella in exilio occiditur). W konsekwencji Jasiński odniósł do Laskono- giego również informację Alberyka. Ta interpretacja została pow- szechnie przyjęta przez historyków. Ostatnio jednak zakwestio- nował ją w swojej biografii Laskonogiego Maciej Przybył. Jego zdaniem, jest bardziej prawdopodobne, że Alberyk pomylił datację wydarzeń niż ofiarę "tak przecież niecodziennego wydarzenia". Pomyłkę co do osoby zabitego księcia Przybył przypisuje nato- miast żyjącemu kilkaset lat później Janowi z Dąbrówki13. Warto jednak zauważyć, że niezależnie od tego, co sądzić o rewelacjach Alberyka, życie seksualne Władysława mogło budzić poważne za- strzeżenia. Wniosek taki wynika z przekazu Długosza o stosunku rycerzy wielkopolskich do księcia, "którzy żywili do niego niechęć i pogardę z powodu jego plugawego, rozpustnego życia i innych czynów niegodnych księcia"14. Przekaz ten powstał prawdopodob- nie niezależnie od relacji Alberyka, gdyż zdaje się, że polski dzie- jopis nic nie wiedział o jego wersji na temat opisanych wyżej okoliczności śmierci Laskonogiego (ani Odonica), Również ze źródeł zagranicznych jest znany incydent, który miał mieć miejsce na Węgrzech w trakcie zabiegów Kazimierza o pomoc przeciw Krzyżakom na przełomie lat 1329-1330. Książę ponoć zgwałcił wówczas, za zgodą swojej siostry Elżbiety, żony króla węgierskiego Karola Roberta, jej dworkę Klarę Zach. Źródła współczesne tym wydarzeniom nie odnotowały związku między wizytą polskiego królewicza na Węgrzech a zamachem Felicjana Zacha. O domniemanym gwałcie informowali dopiero - anoni- mowy kronikarz wenecki i Henryk von Muggeln. Później wyda- rzenie to opisał Jan Długosz. Połączył on prawdopodobnie w jedną 13 M. Przybył, Władysław Laskonogi, s. 157-160. 14 Illum propter libidines et spurcicias suas ceterasque acciones principe indignas in livore habebant et contemptu, J. Długosz, Annales, ks. VI, rok 1229, s. 254. Nieco dalej kronikarz ponownie określił obyczaje Laskonogiego jako "haniebne i szpetne" (turpes et fedos), tamże, rok 1231, s. 260. 166 całość obie wzmianki, których źródłem była zapewne tradycja dworska10. Przedstawił też tragiczne skutki czynu Kazimierza, Kiedy mianowicie Felicjan Zach, ojciec Klary, dowiedział się o wszystkim od córki, postanowił pomścić jej hańbę i zabić króla Karola oraz jego żonę (Kazimierz wrócił w porę do Polski). Zamach jednak udaremniono, a Felicjan został okrutnie zamordowany ja- ko zdrajca. Ten sam los spotkał całą jego rodzinę do trzeciego pokolenia16. Incydent ten, podobnie jak i inne ekscesy Kazimierza nie wpłynął jednak na ogólną Długoszową opinię o nim. Narusza- nie przezeń ustalonych norm życia seksualnego nie dyskwalifiko wało go jako władcy, jakkolwiek spowodowało karę boską w po- staci wygaśnięcia dynastii. Tak samo zresztą został potraktowana ojciec Kazimierza. Zostało wprawdzie odnotowane, że w okresie walk o zjednoczenie ziem polskich "sam książę Władysław Łokie tek popadł w błędy rycerzy i gwałcił dziewice i szlachetnie uro dzone niewiasty"17, nie miało to jednak wpływu na jego ogólne ocenę, tradycyjnie umieszczoną po informacji o śmierci. Była one pozytywna, zaakcentowano takie cechy, jak pokora, łagodnoś< i cierpliwość, a także nieustępliwość w obronie kraju. O życii intymnym nie ma tam ani słowa18. Informacja o Łokietkowyci gwałtach została dopisana przez kronikarza do wzmianki przepi sanej z Rocznika kapitulnego poznańskiego, dotyczącej przyczyi zatargu Łokietka z biskupem poznańskim Andrzejem. W roczniki mowa była jedynie o łupieniu dóbr kościelnych i uciskaniu wdóv i sierot19. 15 J. Wyrozumski, Kazimierz Wielki, s. 21, 22. 16 J. Długosz, Annales, ks. IX, rok 1330, s. 151, 152. 17 Dux in vicia militium prolapsus, virginum et ingenuarum matronarun pudiciciam uiolenter prostituebat, J. Długosz, Annales, ks. VIII, rok 129E s. 303. 18 Tamże, ks. IX, rok 1333, s. 179, 180. 19 Rocznik kapitulny poznański, MPH SN, t. VI, s. 53. 16' C. Zgwałcenie i uprowadzenie w Najstarszym zwodzie prawa polskiego Prawdopodobnie pod koniec XIII wieku został spisany w języku starogómoniemieckim zbiór polskiego prawa zwyczajowego, okreś- lany obecnie jako Najstarszy zwód prawa polskiego lub Księga elbląska. Jest to najstarsze zachowane pisane źródło polskiego prawa, a zarazem pierwsze polskie źródło normatywne, w którym wymienia się główne do dziś przestępstwo seksualne - zgwał- cenie. Zbrodnię tę częściowo powiązano z drugim przestępstwem - uprowadzeniem, tak, że tworzyły one odpowiednik łacińskiego terminu raptus w jego ówczesnym rozumieniu (to znaczy, ściśle rzecz biorąc, współżycie z kobietą bez zgody jej rodziców lub opie- kunów). Trudno powiedzieć, czy to połączenie wynikało z tradycji miejscowej, czy było efektem wpływów zewnętrznych (na przykład znajomości przez spisującego prawa rzymskiego). W dalszej części paragrafu siedemnastego, zajmującego się właśnie gwałtem, zbrodnia ta występuje już samodzielnie. Warto jednak odnotować, że owo częściowe połączenie obu zbrodni stanowi stałą cechę pol- skich średniowiecznych zabytków prawnych. Przestępstwo zgwałcenia zostało podzielone na trzy kategorie. Czynnikiem różnicującym był status społeczny ofiary i-co było ewenementem - miejsce popełnienia przestępstwa. Pierwsze artykuły paragrafu siedemnastego (należy przy tym pamiętać, że cały podział Najstarszego zwodu prawa polskiego jest tworem współczesnym, nie występującym w rękopisie) stanowiły: "Jeśli ktoś zgwałci dziewczynę albo uprowadzi ją wbrew woli, za to płaci sędziemu karę pięćdziesiąt grzywien, a dziewczynie [tyle], ile sę- dzia orzecze za jej pohańbienie. Tak samo postępuje sąd w takim wypadku, gdy ktoś zgwałci kobietę zamężną, albo, gdy ją wbrew woli uprowadzi. Jeśli przypadnie się komu od tego odprzysiąc, musi to zrobić samodziewiąt"20. Wzmiankowana kara pięćdziesię- 20 NZPP, 17.1, 17.2, 17.3, s. 80; Notczoget eyn mań eine iuncvrawe adir entvuret her ze wedir eren willen, dovor buszit her vumfczig mark dem richter und der iunwrauwen, waz der richter ir teilet vor erę smoheit. Alzo getan 168 ciu grzywien była jedną z najwyższych kar przewidywanych przez Najstarszy zwód prawa polskiego. Groziła ona również za zabój- stwo rycerza, kupca lub tak zwanego rittermeszig mań, kradzież z piwnicy lub kuchni panującego i za złamanie pokoju książęcego na drodze. Wyższa - siedemdziesiąt grzywien - groziła jedy- nie za kradzież konia ze stadniny władcy, kradzież z jego komory i sprowadzenie groźnego przestępcy z innej okolicy. Karę śmierci przez ukamieniowanie przewidziano jedynie dla zdrajcy (uorreter). Z dzisiejszego punktu widzenia może wydać się szokujące, że kradzież konia uznawano za zbrodnię cięższą niż zabicie człowieka lub gwałt. Ale ta hierarchia dobrze odzwierciedla mentalność śre- dniowiecznego społeczeństwa feudalnego. Dla jego członków naj- cięższy charakter miały wystąpienia przeciw ustalonemu porząd- kowi społecznemu, symbolizowanemu przez władcę i jego majątek (wśród których szczególne miejsce zajmowała zdrada), oraz przeciw interesom wspólnoty. Określano je czasem, na przykład w pięt- nastowiecznej Summie Rajmunda Partenopejczyka, jako "wielkie przestępstwa" (magna crimina), w odróżnieniu od skierowanych przeciw osobom indywidualnym, zwanych tylko "przestępstwami" (crimina) albo "małymi przestępstwami" (parua crimina)21. Wydaje się, że wspomniane wyżej postanowienia dotyczyły dziewczyny ze stanu szlacheckiego (rycerskiego). Użyty termin die iuncura[u]we w takim (lub zbliżonym) znaczeniu znajduje się we wszystkich znanych mi słownikach22. Szlachcianką musiała być też kobieta zamężna (eyn wip), o której mowa w artykule gerichte get ouch dorobir, ab mań eyn wip notczoget [wJedir iren willen ent- vuret. Geboret einem mannę dovor zcu sweren, dąż mus her tun salb nunde, tamże, s. 81. 21 Rajmund Partenopejczyk, Summa, I, 25; por. W. Maisel, Poznańskie prawo karne, s. 36. 22 Na przykład: unverheiratete edelfrau; hoffraulein, A. Ziemann, Mit- telhochdeutsches Wórterbuch zum Handgebrauch, Quedlingburg-Leipzig 1838; junge herrin, edelfraulein im dienste einer vomehmen damę, G. F. Be- necke, Mittelhochdeutsches Wórterbuch mit benutzung des Nachlasses, t. III, opr. W. Miiller, Leipzig 1861; junge herrin; uornehmes junges fraulein, un- verheratete uornehme dienerin; edelfraulein; jungfrau; uberhaupt żur bezei- chnen des reinen, unbefleckten, M. Lexer, Mittelhochdeutsches Taschenwór- terbuch, Leipzig 1908. drugim, skoro przewidziana jest w nim identyczna kara, jak w ar- tykule pierwszym. O żonie chłopa mowa jest zresztą w innym miej- scu. Jako "dziewczyna (z rycerskiego stanu)" lub "szlachcianka" prze- łożono wspomniany termin w wydaniu Najstarszego zwodu prawa polskiego z 1959 roku23. Za tą samą interpretacją opowiedział się w swojej pracy o stanowisku kobiety w polskim prawie ziemskim Bogdan Lesiński24. Nie wiadomo, dlaczego w nowym wydaniu inte- resującego nas zabytku, z 1995 roku, oddano ów zwrot tylko jako "dziewczyna", zmieniając sens przepisu. Cnotę chłopek ceniono, według wydania Najstarszego zwodu prawa polskiego, znacznie niżej. Artykuły czwarty i piąty mówiły: "Jeśli pójdzie jakaś dziewka [służąca - A. K.], albo żona chłopa do lasu, albo na jagody, albo na jabłka, albo po inne rzeczy i tam zostanie zgwałcona, za to płaci się karę 6 grzywien. Jeżeli należy się od tego odprzysiąc, trzeba to zrobić samotrzeć"25. Zagadkę sta- nowi to, że autor wymienia tylko las albo pole jako miejsce po- pełnienia gwałtu. Jak się zdaje, w tłumaczeniu z 1995 roku wy- rażono implicite domniemanie, że inne miejsca obejmuje artykuł pierwszy paragrafu siedemnastego, w którym nie ma wyznaczni- ków przestrzennych. Podobnie uważał sto lat wcześniej Maksy- milian Winawer. Twierdził on, że w całym paragrafie siedemna- stym w ogóle brakuje zróżnicowania społecznego, a włościanki pojawiły się w artykułach czwartym i szóstym tylko dlatego, że szlachcianki czy mieszczanki nie chodziły do lasu i na pole26. To zdroworozsądkowe stwierdzenie nie ma jednak żadnego głębszego uzasadnienia. Jedynym sensownym wyjaśnieniem jest, według mnie, przyjęcie kazualistycznego charakteru omawianego przepisu. Po- 23 Najstarszy zwód prawa polskiego, wyd., tłum. i opr. J. Matuszewski, Warszawa 1959, s. 194. 24 B. Lesiński, Stanowisko kobiety w polskim prawie ziemskim do potowy XV wieku, s. 153. 25 NZPP, 17. 4; 17. 5, s. 80; Geet abir eyn maget adir eyn wip eynes gebures noch beren, adir noch eppein, adir noch andirn dingen in den walt adir uf dąż uelt, wirt dy genotczoget, dąż buszit mań mit VI mark. Sal mań dovor sweren, dąż mus her tun salb dritte, tamże, s. 81. 26 M. Winawer, Najdawniejsze prawo zwyczajowe polskie, s. 198, 199. 170 za tym, prawdopodobnie w takich odludnych miejscach do akti gwałtu dochodziło najczęściej. Jedną z cech charakterystycznych wydania Najstarszego zwoi prawa polskiego jest brak zróżnicowania kary w zależności od s' tusu społecznego przestępcy. Winawer tłumaczył tę anomalię i działem kary na prywatną, należącą się poszkodowanemu (na pr; kład paragraf siedemnasty, artykuł pierwszy), i społeczną, płaco sędziemu lub władcy (pozostałe artykuły paragrafu siedemnas go). Tylko ta pierwsza kategoria ulegała zmianom w zależności statusu społecznego przestępcy27. Pozornie wyjaśnienie jest logi ne. Ale w innych źródłach prawa, na przykład w prawach ma: wieckich, wyraźnie zaznaczony jest ów "społeczny" charakter ka a mimo to zróżnicowanie pod względem pochodzenia przestępcy rć nież zachodzi. Należy jednak stwierdzić, że z kolei na przykł w trzynastowiecznych czeskich zbiorach praw brakuje takiego zr nicowania28. Inną osobliwością wydania Najstarszego zwodu pra\ polskiego jest nieobecność postanowień dotyczących dziedziczę! w przypadku zawarcia małżeństwa wbrew woli rodziców, co w ś dniowieczu także wchodziło w skład pojęcia raptus, oraz szcze, łowych przepisów odnośnie do składania skargi i spraw proce wych. W Prawach Prusów (zbiór pruskiego prawa zwyczajowe zachowany we wspólnym rękopisie z Najstarszym zwodem prą polskiego) jedyne odniesienie do spraw seksualnych dotyczy do\ dzenia gwałtu "przez krew i siniaki" (blut adir blo)29. Właścii postanowienia wydań Najstarszego zwodu prawa polskiego i Pr Prusów co do przestępstw seksualnych wzajemnie się uzupełnię Można przypuszczać, że sędzia, korzystający z praw spisanych wspólnej księdze, mógł niezależnie od przynależności etnicznej osk żonego posiłkować się ustaleniami prawa polskiego lub pruskie ignorując zasadę osobowości prawa. 217 Tamże, s. 199. 28 lus Iglaviense, XXXV, l, Codex luris Bohemici, t. l, nr 39, s. 101; Hlubcicense, 15, tamże/ nr 61, s. 169; Libertates et jura civium in Brc tamże, nr 70, s. 199. 29 Jura Prutenorum, art. 24, s. 30, 31. Źródło wyodrębniało jeszcze jeden przypadek: "Jeśli zaś pójdzie sama córka na pole albo do lasu po jabłka, albo po inne rzeczy i zostanie zgwałcona, za to się płaci karę trzysta, ponieważ nie powinna tak [sama] chodzić. Jeśli zaś winien się od tego [oskarżo- ny] odprzysiąc, musi to zrobić samowtór"30. Dokładne wyliczenie proporcji między przewidzianą tu karą i karami za inne kategorie gwałtu jest właściwie niemożliwe z powodu niesprecyzowanego sformułowania paragrafu dwudziestego, omawiającego właśnie pro- porcje kar. W przybliżeniu kara trzystu stanowiła jedną piątą kary sześciu grzywien. Artykuł ten jest szczególnie ciekawy ze względu na zawarte w nim uzasadnienie normy. Henryk Grajewski zaliczył je w swojej klasyfikacji do wyjaśnień o charakterze motywacyjnym i uwypuklającym cel normy31. Uzasadnienie to rzuca ciekawe światło na metody wychowawcze, stosowane przez trzynastowieczną lud- ność północno-wschodnich ziem polskich. Skoro młoda dziewczyna nie powinna sama chodzić w odludne miejsca, nawet jeśli miałoby to pewien cel praktyczny (zbieranie jabłek lub "innych rzeczy"), należało ją od tego odstraszyć, zapewniając niemal zupełną bez- karność potencjalnemu gwałcicielowi. M. Winawer, bodaj jedyny szczegółowo zanalizował wspomniany przepis. W konkluzji stwier- dził: "Panny (a prawdopodobnie i mężatki) same wychodziły do lasu na schadzki miłosne i to zmniejszało winę przestępcy. Wierność małżeńska, a szczególniej niewinność dziewicza nie należały do licz- by cnót, upowszechnionych wpośród polskiej ludności włościańskiej". Powołał się przy tym na przekaz Ibrahima ibn Jakuba, cytowany zresztą za dziełem Stanisława Smółki Mieszka III i jego wiek. Róż- nicę w wysokości kary między artykułami czwartym i szóstym wy- jaśnił tym, że żony i służące mogły chodzić do lasu także w sprawach gospodarskich, córka nie miała takiej potrzeby32. Interesująca jest 30 NZPP, 17. 6; 17. 7, s. 82; Geet abir eines tochter uf dąż velt, adir in den walt noch eppein adir noch andirn dingen, unde mirt dy genotczogen, dovor buszit mań drey hundirt, wen ir zo nicht czu gen entvuget. Żal her abir dovor sweren, dąż muz her tun salb ander, tamże, s. 83. 31 H. Grajewski, Materiały z badań nad komentarzem zawartym w Naj- starszym zwodzie prawa polskiego, s. 131. 32 M. Winawer, Najdawniejsze prawo, s. 198. 172 sugestia uczonego, że przestępstwo zostało częściowo wywołan< przez samego poszkodowanego i dlatego znalazła tu zastosowana zasada prawa rzymskiego - volenti non fit iniuria ("chcącenu nie dzieje się krzywda")33. Nie jest przy tym do końca jasne, cz; zasada owa miała zostać zastosowana świadomie. Jeśli tak, suge ruje to postulatywny charakter omawianego przepisu, trudno bowien wyobrażać sobie, że przeciętny trzynastowieczny mieszkaniec ws polskiej znał i stosował prawo rzymskie. W zasadzie wspomniani zasada znajduje zastosowanie tylko w przypadku wykroczeń, ni zaś zbrodni takich, jak gwałt, jednak hipoteza, że przynajmnie niektóre postanowienia najstarszego polskiego prawa są wyrazer osobistych odczuć anonimowego spisywacza, nie jest zupełnie pc zbawiona prawdopodobieństwa. Ze sformułowania - "poniewa nie powinna tak [sama] chodzić" (wen ir zo nicht czu gen entvuget nie można jednoznacznie wywnioskować, czy była to norma p( wszechnic uznawana, czy też wyraz wyłącznie poglądów piszącegf Argumentem za drugą teorią jest brak w tekście przepisu spot; kanych w innych miejscach zwrotów, że tak "ludzie mówią"34 alt że "w niektórych stronach ustanowiono"30. Nie spotykamy też podoi nych postanowień w innych znanych średniowiecznych zbierać praw. Z kolei argumentem za autentycznym charakterem omawi; nej normy jest wyraźna deklaracja autora na zakończenie rymi wanej przedmowy: "Lud ten zwie się Polakami, jego prawo poda. tu wam do wiadomości"36, świadcząca o zamiarze (nie wiadomo, r ile szczerym) wiernego przekazania obcego mu, choć dobrze zn, nego prawa. Trzeba więc przyjąć, że problem - norma zwyczaj wa czy postulat piszącego, musi pozostać nierozstrzygnięty. B: może zresztą wzmiankowany przepis należy zaliczyć do non o których Fritz Kem mówił, że z góry uznano je za pełniące jedyn funkcję "maksymy"37. 33 Tamże, s. 198. 34 Dąż volk spricht, 14. l, NZPP, s. 74, 75. 35 Js( eczwo gewillekort, 20. 3, tamże, s. 84, 85. 36 Polen iż dąż volk genant, syn recht tun ich euwch hy bekant, tam; s. 56, 57. 37 F. Kem, Recht und Yerfassung, s. 16, przypis l. Ciekawe, że system kar wymienionych w Najstarszym zwodzie prawa polskiego sprawia wrażenie bardziej zaawansowanego niż na przykład w statucie wielkopolskim Kazimierza Wielkiego. I tak między innymi kary pieniężne całkowicie wyparły tu wystę- pujące szczątkowo we wspomnianym statucie prawo do zemsty, akceptowane tam zresztą właśnie w przypadku uprowadzenia dziewczyny. Brakuje w Najstarszym zwodzie prawa polskiego przewidzianej w Prawach ziemskich mazowieckich kary wygnania lub konfiskaty mienia. Z drugiej strony, jeśli przyjmiemy archaiczną genezę systemu prawnego Najstarszego zwodu prawa polskiego, najwyższa przewidziana w nim kara za gwałt - 50 grzywien - była z racji swej wysokości (przynajmniej na początku) właściwie tożsama z konfiskatą majątku38. Najstarszy zwód prawa polskiego nie jest zresztą jedynym zbiorem średniowiecznego prawa zwy- czajowego, w którym grzywna była wyłączną karą za gwałt. To samo przewidywało prawo, nadane w drugiej połowie XIII wieku przez właścicieli czeskiego miasta Broda jego mieszkańcom, a nie- co później Carta de logu - czternastowieczne zwyczajowe prawo sardyńskie. To ostatnie nakazywało - w razie niewpłacenia grzywny - odcięcie gwałcicielowi stopy po piętnastu dniach39. Badając zagadnienia seksualizmu w średniowiecznym prawie, trzeba pamiętać, że ówczesny dyskurs prawny me wyodrębniał tego, co dziś określamy mianem "przestępstw seksualnych" lub "prze- stępstw na tle seksualnym" jako odrębnego rodzaju przestępstwa. Klasyfikowano je zwykle w ramach gwałtu w szerokim tego słowa znaczeniu (violencia)40. Określenie violencia obejmowało różnorodne występki, dokonane z użyciem przemocy, oprócz mężobójstwa. Jedną z podkategorii violenciae, wyodrębnionych przez Rafała Taubenschlaga, były "gwałty na osobie". Sześć spośród jedenastu rodzajów "gwałtu na osobie" wymienia się w Najstarszym zwodzie 38 Kara "pięćdziesiąt" była określana jako "niemiłościwa" lub "minująca", por. na przykład A. Vetulani, Przemiany, s. 184. 39 Libertates et jura civium in Broda, 6, l; Codex luris Bohemici, t. l, nr 70, s. 199; J. Brundage, Law, Sex and Christan Society, s. 531. 40 Por. na przykład R. Taubenschlag, Prawo karne polskiego średniowie- cza, s. 66. 174 prawa polskiego, między innymi: zgwałcenie kobiety, porwani dziewczyny i porwanie cudzej żony. Brakuje jeszcze jednego prz< stępstwa, mającego kontekst seksualny, którym było "wydani zamąż, wzgl. poślubienie dziewczyny przy użyciu gwałtu"41. W; daje się jednak, że sprawy tego rodzaju podciągano pod pojęci "uprowadzenie wbrew woli". Możliwe, choć mało prawdopodobn jest i to, że funkcjonowała jeszcze w okresie spisywania księ^ instytucja tak zwanego Raubehe jako pełnoprawna forma zawit ranią małżeństwa i uprowadzenia nie uznawano w ogóle za prz< stępstwo. Nie jest też wykluczone, iż spisujący, będący niejak człowiekiem "z zewnątrz", nie żyjącym według tego prawa, p prostu nie znał stosownego przepisu. W ten sposób można b wytłumaczyć i inne pominięcia Najstarszego zwodu prawa polt kiego, na przykład w kwestii zgłaszania skargi przez poszkodc waną i przeprowadzania dowodu w sprawie o zgwałcenie. D. Przepisy prawa mazowieckiego na temat gwałtu i uprowadzenia 17 maja 1359 książę Czerski Siemowit III zawarł z arcybiski: pem gnieźnieńskim Jarosławem ugodę na temat jurysdykc. w sprawach o przestępstwa, popełniane przez ludzi arcybiskup na ludziach książęcych i odwrotnie. Do przestępstw, podlegajs cych osądowi na terytorium, na którym zostały popełnione (z powiadomieniem pana przestępcy), należało - obok mężoba stwa, podpalenia, jawnej kradzieży, fałszowania monety i święte kradztwa - napastowanie dziewic42. Jest to najstarszy zachows ny mazowiecki akt prawny, mówiący o karaniu gwałciciel 41 Tamże, s. 67, 68. 42 Dokument księcia: Item, si in civitate vel villa nostra homo domir archiepiscopi homicidium, incendium, furtum evidens commisserit, vel sacr legium fecerit; ubicunque illud scellus perpetraverit, ibidem iudicetur, et conuerso intelligi volumus de nostris hominibus, si in aliąuo dictorum crim nalium in archiepiscopali civitate aut villa reperiantur, IMT, t. I, nr 19, s. 2i Analogicznie w dokumencie arcybiskupa, tamże, nr 20, s. 26. Dokument nie precyzuje, jakie kary groziły za wymienione w nim j przestępstwa, ustalanie kar nie było zresztą celem umowy. Fakt, że książę i arcybiskup chcieli wiedzieć o przypadkach popełnienia tych właśnie przestępstw poza własnym terytorium, jak i swoich dóbr, potwierdza tezę, że zgwałcenie było postrzegane jako jedna z najcięższych zbrodni. Zwraca przy tym uwagę fakt, że ofiarę gwałtu określono jako uirgo - dziewica, panna. Nie ma ani sło- wa o zgwałceniu kobiety zamężnej. W ogóle, w myśl większości średniowiecznych przepisów prawnych, pozbawienie dziewictwa stanowiło cięższą formę gwałtu. Brakuje jednak takiego zróżnico- wania w normach zwyczajowych Najstarszego zwodu prawa pols- kiego. Świadczy to prawdopodobnie o wpływie na prawo świeckie lansowanych przez Kościół ideałów dziewictwa i życia w czystości. Pod ich wpływem pierwotne przekonanie o jednakowej wadze każ- dego gwałtu zostało zastąpione ideą, że wartością naczelną, którą trzeba szczególnie chronić jest dziewictwo. Po jego utracie każdy stosunek, dobrowolny lub nie, był w jakimś stopniu zły i dlatego nie musiał być karany tak surowo. Pogląd ten zaczął się ponownie zmieniać dopiero pod koniec XV wieku, początkowo w pracach zachodnioeuropejskich teoretyków prawa43. 31 lipca 1387 książę Czerski Janusz I wydał w Zakroczymiu bodaj jedyny na ziemiach polskich specjalny statut, dotyczący gwał- tów na kobietach. Statut ten zachował się jedynie w dwóch frag- mentach kopii. Później włączono go w skład kompilacji prywatnej, zwanej Statutem panów rady Ziemowita IV księcia płockiego**. Tylko w tej redakcji znany jest pełen tekst statutu z 1387 roku. Zachowało się także jego bardzo wierne polskie tłumaczenie, do- konane w drugiej połowie XV wieku przez Macieja z Różana. Także w tym zabytku, podobnie jak w Najstarszym zwodzie prawa polskie- go, połączono ze sobą dwa przestępstwa - zgwałcenie i uprowa- dzenie kobiety w celu wzięcia jej za żonę. Nie wiadomo, czy mamy tu do czynienia ze spisaniem i nadaniem "mocy urzędowej" prawu 43 Por. J. Brundage, Law, Sex and Christan Society, s. 480. 44 Na temat charakteru Statutu panów rady por. O. Balzer, Wstęp do: Średniowieczne prawa mazowieckiego pomniki z rękopisu Petersburskiego, s. 205, 206. 176 zwyczajowemu, czy też z zupełnie nowymi przepisami, ustanowić nymi osobiście przez księcia, za aprobatą zebranych na rokad wielkich dostojników. Wstęp do statutu wskazuje wyraźnie na t< drugą możliwość45, ale wydaje się wysoce prawdopodobne, że ksią że i jego baronowie opierali się na istniejących już normach zwy czajowych, ewentualnie rozszerzając je lub uściślając, w myśl za sady Bartolusa di Sassoferato statutum-consuetudo46. Analizę tekstu komplikuje fakt, że nie zachował się orygi nalny zapis statutu Janusza I, ale jego trzy, nieznacznie różniąci się między sobą późniejsze wersje. Najpełniejsza jest wersja za warta w Statucie panów rady. Liczy ona dziewięć artykułów (nu mery 11-19), przy czym treść artykułu dziewiętnastego w zasadził jest powtórzeniem artykułu jedenastego. Artykuł dziewiętnast; występuje w tłumaczeniu Macieja z Różana, natomiast artyku jedenasty został przez niego włączony omyłkowo do statutu so chaczewskiego Siemowita III z 1377 roku47. W żadnym z tekstó\ łacińskich tego artykułu nie ma w zasadzie ograniczenia co di pozycji społecznej ofiary. W ten sposób znalazł się on w sprze czności z resztą statutu, różnicującą kary w zależności od statusi społecznego przestępcy i jego ofiary. Jak wykazał Balzer, nie logiczność tę wychwycił jeden z członków komisji kodyfikacyjne prawa mazowieckiego z początku XVI wieku i doprowadził d usunięcia wspomnianego przepisu z przygotowywanego tekstu zwanego Zwodem Prażmowskiego48. Innym powtórzeniem statu tu było wprowadzenie odrębnego przepisu o uprowadzeniu szła chcianki przez cudzoziemca (Yiolencia nobilium per extraneo 45 Statuta aliorum terminorum anno Domini millessimo tricentesimo o< toagesimo septimo. In Zacroczym feria tercia in vigilia sancti Petri ad Vincul celebratos per serenissimum principem dominum lohannem seniorem [...] pn sentibus suis baronibus omnibus, tunc terminis generalibus huiusmodi ass dentibus, articulus super violenta recepione uirginum vel viduarum aut mi lwem quarumcunque sub disposicione infrascripta maturo consilio prehabito e: racionabiliter diffinitus cum consensu dictorum baronum perpetue duraturu in isto ducatu, lura Mazouiae Terrestria, wyd. J. Sawicki, t. I, nr 33, s. 48. 46 S. Russocki, Ustrój polityczny i prawo, s. 319. 4; O. Balzer, Średniowieczne pomniki, s. 208, 209. 48 Tamże, s. 199-202. terrigenas), który to przypis przewiduje dokładnie te same kary, co przepisy dotyczące poddanych Janusza. Statut Janusza I rozpada się jak gdyby na dwie części. Pierw- sza, obszerniejsza, zajmuje się problemem uprowadzenia i jego skutkami w zakresie dziedziczenia. Druga, bardziej skrótowa, obejmuje kwestię zgwałcenia. Z faktu, iż książę uznał za stosowne wydać odpowiednie postanowienie, można wnioskować, że prze- stępstwa takiego rodzaju stanowiły na czternastowiecznym Ma- zowszu poważny problem społeczny. Być może surowe przepisy przeciwko porywaczom kobiet miały na celu ukrócenie jednego z powodów do wszczynania wróżdy. Wiadomo bowiem o kłopotach książąt mazowieckich z powstrzymaniem niekończącego się ciągu wróżd, toczonych przez poszczególne rody szlacheckie49. W warun- kach rodowego społeczeństwa leśnego Mazowsza kobietę trakto- wano w znacznej mierze jako cenną "własność" rodu, a jej bez- prawne "odebranie" ujmowano w kategoriach zamachu na całe "gniazdo", tym bardziej, że mogło to prowadzić do uszczuplenia rodowego stanu posiadania przez wydzielenie posagu. Zamach na tak cenne mienie nie mógł pozostać nie pomszczony. O słuszności takiej interpretacji świadczy fragment artykułu czternastego (nu- meracja w Statucie panów rady): "Jeśli zaprawdę w trakcie za- trzymywania [porywacza] zdarzyłoby się rodzicom albo przyjacio- łom [porwanej] tego przestępcę okaleczyć, za takie zranienie albo okaleczenie żadnemu jego przyjacielowi nie wolno się mścić na winnym tego okaleczenia. Jeśli zaprawdę ktoś odważyłby się prze- kroczyć nasz statut, mszcząc takiego przestępcę, ten przekracza- jący taką samą karą główną przez tego pana księcia powinien być ukarany"50. Karol Dunin zauważył, że charakter przewidzianej 49 Zob. K. Tymieniecki, Plemiona i gniazda. Przyczynek do dziejów zani- kania układu rodowo-patriarchalnego i umacniania się układu feudalnego, s. 354-361. 60 Si vero tempore detentionis ejusedem parentibus vel amicis ipsum vio- latorem occidere contigerit, pro hujusmodi interfectione vel occisione nullus amicus ejusdem occisi penitus ipsum uindicare debebit. Si vero aliquis hu- jusmodi nostrum statutum te.me.re. tran.sgre.di praesumpserit, talem violatorem yindicando, talis transgressor consimili poena capitali per ipsum dominum ducem puniri debebit, IMT, t. I, nr 33, l, s. 49; 65, 14, s. 102, 103. 178 kary wskazuje przy tym wyraźnie na czysto materialne motyw jakimi kierowali się porywający kobiety w celu zawarcia z nil małżeństwa51. Janusz bowiem postanawiał, że uprowadzona h bieta nie ma otrzymać innego posagu niż strój, w który będ2 ubrana w chwili porwania. Oprócz tego konfiskowano cały maj tek porywacza. W połowie przysługiwał on rodzinie dziewczyn w połowie zaś stawał się własnością księcia. Sam napastnik mój jak się wydaje, wybrać dożywotnie wygnanie lub jakąś inną kai wyznaczoną przez księcia52. Aby zniechęcić rodowców potencji nego porywacza do pomocy, statut uderzał też w ich stan posi dania, ustalając, że osoba, która oddałaby swemu krewnemu h przyjacielowi (suo cognato alicui aut amico) cudzą krewną bi zgody jej rodziców albo opiekunów, musi z własnego majątku w płacić jej posag w takiej wysokości, jaki by jej przysługiwał z m jątku rodzinnego53. Dodatkowym zaostrzeniem represji było p zbawienie porywaczy prawa azylu w kościołach. Celem regulac prawnej nie było - wbrew pozorom - karanie kobiety porw nej. Ustawodawca bowiem zaznaczył, że uprowadzona kobieta p winna odzyskać wszelkie swoje prawa majątkowe po śmierci m za54. O poważnym traktowaniu przestępstwa gwałtu świadczy t< inne postanowienie statutu zakroczymskiego. Janusz I postan, wiał mianowicie, że w przypadku gwałcicieli nie mają obowiąz, wać dwie ówczesne normy prawne - kościelne prawo azylu on zasada actor se.qu.itur forum rei (pozywający staje przed sąde: a1 K. Dunin, Dawne, mazowieckie prawo, s. 190. 02 Talis uiolator pena tali puniri debet, quod omnibus bonis suis mobilibi et immobilibus penitus priuari debet, quorum bonorum medietas prima c ipsum dominum ducempertinere debebit hereditarie, altera vero medirtas p' rentibus vel amicis eiusdem yirginis vel mulieris vel vidue eciam hereditar irrevocbiliter appropriabitur. In personom vero uiolatoris, uti predicitur, u timum supplicium per ipsum dominum ducem iuxta graciam suam exerce debebit, aut idem violator diffugia tempore vite sue sustinere debebit, IMT, t. nr 32, 3, s. 47-48. 03 Tamże, nr 33, 3, s. 49; 65, 16, s. 103. 84 Sed si ean.de.rn mrginern, uiduam vel mulierem super talem maritu, vivere contigerit, tunc ius et possesionem propriam bonorum propriorum i\ sius, prout ante violenciam habuit sibi Ulałam, plenarie rehabebit, tamż nr 33, l, s. 49. pozwanego). Ta druga zasada wynikała z funkcjonowania w tym czasie odrębnych systemów prawnych dla poszczególnych stanów społecznych. Normowała ona postępowanie sądowe w wypadku, jeśli pozwany i pozywający podlegali różnym sądom. Książę na- kazał karać gwałcicieli ze wsi i z miast, rządzących się prawem niemieckim, według prawa polskiego50. Niestety praktycznie nie do ustalenia jest zależność tego przepisu od niemal identycznego postanowienia w wydanym nieco wcześniej statucie małopolskim Kazimierza Wielkiego56. Jak wspomniałem, kara za zgwałcenie była zróżnicowana w zależności od pozycji społecznej gwałciciela i ofiary. Wyróżniono trzy możliwe przypadki gwałtu z udziałem osoby stanu szlachec- kiego: zgwałcenie szlachcianki przez szlachcica, szlachcianki przez nieszlachcica i nieszlachcianki przez szlachcica. Oczywiście naj surowiej karano napaść wieśniaka na szlachciankę. Znamien- ny jest przy tym zwrot quod absit ("czego oby nie było", "co oby się nie zdarzyło"57), użyty na początku odnośnego artykułu. To jedyny w całym statucie tak wyraźny akcent emocjonalny. O emo- cjonalnym podejściu autora (nie wiadomo, czy samego księcia, czy osoby spisującej ustanowione prawo) do powyższego zagadnienia świadczy także podkreślenie przez niego konieczności ukarania napastnika śmiercią58. Zapewne w odczuciu większości ówczes- nych przedstawicieli wspomniany gwałt należał do wyjątkowych zbrodni, a bardziej zasługiwał na potępienie nie sam fakt zgwał- cenia, ale targnięcie się na ustalony porządek społeczny, swego rodzaju skalanie szlachcianki kontaktem z reprezentantem niż- 55 Si uero tales ad ecciesiem fugiant, sive ad cwitates aut uillas Theutu- nicales, extra forum ipsorum trahantur, et in iure Polonica, tamen coram iudice competenti, tenebuntur respondere, sentenciari et puniri pena digna, iuxta exigenciam criminis vel eius probacionem, tamże, nr 33, l, s. 49. 36 Statuty Kazimierza Wielkiego, cz. I, art. 51, s. 143. 37 IMT, t. I, nr 65, 18, s. 103. W tłumaczeniu Macieja z Różana - Jeż się nie stań", AKP, t. 5, s. 312. 58 Item si, quod absit, rusticus vel igrwbilis consimilem uiolentiam intu- lerit aut inferre praesumpserit, tunc non alia poena ipsum sequi debebit, praeterąuam capite debet et priuari, IMT, t. I, nr 65, 18, s. 103. Maciej z Ró- żana: "nie ma być jiną winą karan, jeno głowy ścięciem", AKP, t. 5, s. 312. 180 szej grupy. Jest to jedyny wypadek, kiedy karany był nie tylk sam czyn, ale i jego usiłowanie. O tym, że oburzenie autora sta tutu znajdowało aprobatę u późniejszych pokoleń, świadczy fak1 iż zwrot quod absit nie został powtórzony tylko w jednym rękę pisie Statutu panów rady (sierakowskich IV), znalazł się za w statucie księżnej mazowieckiej Anny starszej, wydanym w rok 1448, będącym dosłownym powtórzeniem statutu zakroczymski( go Janusza I59. Pozostał także w obu szesnastowiecznych kodyf kacjach prawa mazowieckiego60. Szlachcic-gwałciciel był traktc wany znacznie łagodniej. Groziła mu jedynie grzywni wypłacana w części ofierze, w części zaś do skarbu książęcegf Kara "pięćdziesiąt", wypłacana księciu (zwraca uwagę analogi z Najstarszym zwodem prawa polskiego), była w jakiś sposób uze leżniona od liczby osób współuczestniczących w gwałcie. Użyt sformułowanie jest na tyle niejasne, że trudno powiedzieć - w jaki61. Wydaje się, że wspomnianą grzywnę musiał zapłaci każdy z oskarżonych. Oczywiście surowiej traktowano zgwałcf nie szlachcianki niż chłopki. Proporcja kar wynosiła dziesi^ do jednego (czterdzieści grzywien za szlachciankę, cztery z chłopkę)62. Przepisy statutu zakroczymskiego z roku 1387 zyskiwai akceptację przez niemal sto lat. Świadczą o tym chociażby wspi mniane fakty dokonania ich tłumaczenia na język polski w połi wie XV wieku lub powtórzenia ich w statucie księżnej Anny sta 59 Przynajmniej jego części, dotyczącej zgwałcenia - statut bowiem z chował się tylko w szesnastowiecznej kopii, obejmującej jedynie te artykuł O tym, że zawierał także inne postanowienia, świadczy dopisek na końc Plura in statutis habentur, odnoszący się zapewne do Statutu panów rai lub jakiejś innej, nieznanej kompilacji; IMT, t. I, nr 97, s. 173, 174. 60 IMT, t. III, s. 176. 61 Nobilis uero, ut praemittur, domino principi cum eis baronibus, quoru interest, consuetam poenam sustinebit, uidelicet pyandzeszant, et hoc jux numerum personarum hujusmodi uiolenłiam inferentium, IMT, t. I, nr 6 18, s. 104. U Macieja z Różana równie niejasno: "[...] a k'temu winę i książęciu i czestnikomjego, na które słusza i padnie, a ją ma być karan, a podług liczby person, cso z nim gwałt czyniły", AKP, t. 5, s. 313. 62 IMT, t. I, nr 65, 18 i 19, s. 103, 104. szej z 1448 roku (sześćdziesiąt jeden lat po wydaniu)63. Z drugiej jednak strony, ten sam fakt powtórzenia statutu mógłby świad- czyć o jego nieskuteczności w praktyce. Postanowienia statutu zakroczymskiego dotyczące uprowadzenia przetrwały w niezmie- nionej postaci jeszcze dłużej. Włączono je do opracowanych w la- tach 1531-1540 zbiorów prawa mazowieckiego, zwanych Zwodem Praźmowskiego (wersja pierwotna) i Zwodem Goryńskiego (wersja ostateczna, zatwierdzona przez króla Zygmunta Starego)64. Reda- ktorzy tych zwodów zmodyfikowali natomiast postanowienia do- tyczące zgwałcenia. Zmiany szły w kierunku zaostrzenia przepi- sów, co może świadczyć o tym, że dotychczasowe kary nie spełniały swego zadania. Karę śmierci za gwałt dokonany przez wieśniaka rozszerzono także na zgwałcenie osoby równej mu sta- nem. Śmiercią zagrożono również złapanemu na gorącym uczynku szlachcicowi, gwałcącemu szlachciankę. Jeśli natomiast kobieta oskarżyłaby go o ten czyn post factum, mógł się oczyścić plenis testibus, w przeciwnym razie musiał zapłacić sześćdziesiąt grzy- wien nawiązki kobiecie i tyle samo księciu (kara wzrosła więc o połowę - zapewne po części z powodu inflacji). Wreszcie zgwałcenie chłopki przez szlachcica miało go kosztować szesnaście kop groszy, z czego osiem kop należało do ofiary, cztery kopy do księcia, cztery kopy zaś, co było nowością, do pana zgwałconej. Grzywnę tę egzekwować miano pod karą więzienia65. 63 O ile Anna starsza jest rzeczywiście wystawczynią tego dokumentu. Na podstawie opisu J. Sawickiego, tamże, nr 97, s. 173 (oryginał spłonął w 1944 roku), bardziej prawdopodobne wydaje się, że była to forma potwier- dzenia obowiązującego prawa przez regentkę księżnę Annę, wydanego w roku 1531. To zresztą świadczyłoby o jeszcze większej trwałości postanowień sta- tutu. 64 IMT, t. III, s. 233-235. 60 Tamże, art. 110-112, s. 176. 182 E. Gwałt i uprowadzenie w Statutach Kazimierza Wielkiego Kiedy Janusz I wydawał statut zakroczymski, na terenie K lestwa Polskiego funkcjonował już zbiór prawny, znany jako Si tuty Kazimierza Wielkiego. Wśród licznych zagadnień, jakie : gulował, znalazło się także karanie za gwałty. Postanowiei na ten temat pojawiły się już w statucie wielkopolskim, starsz; i będącym głównie spisem prawa zwyczajowego. Podobnie j w innych polskich średniowiecznych zbiorach prawnych, po czono ze sobą przestępstwo uprowadzenia i zgwałcenia. Ze źró< wynika, że w kwestii uprowadzenia stan faktyczny był iden czny w Wielkopolsce i na Mazowszu. Przestępstwo to stanów powód do dokonania zemsty rodowej na osobie napastnika, l dojście prawodawcy do tego faktu jest jednak diametralnie róż: O ile Janusz I dokładał wszelkich starań, aby środkami p wnymi ograniczyć, jeśli nie wręcz wyeliminować samowolę w ] rantu uprowadzających, o tyle Kazimierz Wielki akceptował najwyraźniej uznając, że jest to wyłącznie prywatna sprawa krzywdzonych66. Co ciekawe, mamy tu do czynienia z odos nionym w całym statucie wypadkiem, kiedy zemsta stanowi dyną uznaną formę kary. Omawianą część artykułu dwudziestu pierwszego statutów wielkopolskich można rozumieć w ten s sób, że król nie uznawał uprowadzenia za przestępstwo pu czne, zdawał sobie jednak sprawę z wagi problemu i nie ch< wchodzić w konflikt ze szlachtą, uważającą uprowadzenie, dobnie jak na Mazowszu, za obrazę całego rodu. Swoim mi statem usankcjonował więc istniejącą normę prawa zwyczaje go, sugerując jedynie implicite ograniczenie zemsty do os napastnika. W tekście artykułu znalazło się też postanowię o utracie prawa do posagu przez porwaną, która zgadzała 66 Item statuimus, quod quicunque virginem, cuiuscunque condicionit status existerit, sine volv.nta.te parentum rapuerit et eam violenter oppress vita eius sit in oppresse yirginis gracia et amicorum eiusdem, SKW, cz art. 21, s. 29. na porwanie lub wyszła za porywacza za mąż67. Uznać to można za przejaw ogólnej tendencji do ograniczania praw spadkowych kobiet do dóbr nieruchomych68, za normę zwyczajową, mającą na celu karanie prób buntu młodszych członkiń rodu przeciwko "polityce personalnej" starszych, jak też za próbę odstręczenia potencjalnych zwolenników Raubehe od prób jego zawierania. Cały ten przepis został później usunięty z części rękopisów, nie znalazł się też w drukowanej wersji polskich statutów ziemskich z końca XV wieku, tak zwanych Syntagmatach, a w ślad za nimi w kodyfikacji Łaskiego. Najwyraźniej odbierany był już jako nie przystający do rzeczywistości69. Przestępstwo zgwałcenia pojawia się w Statutach Kazimierza Wielkiego w kilku miejscach. Druga część artykułu dwudziestego pierwszego statutów wielkopolskich70, w części rękopisów wystę- pująca jako artykuł oddzielny, zrównywała prawa do karania gwał- ciciela rodziny ofiary i króla. Przestępstwo to zyskiwało tym sa- 67 Filia omnino sine uoluntate parentum raptori consensciens et se procu- rans recipi a raptore, et si eidem postmodum matrimonialiter fuerit copulata, nichilomnius dotem amittat, ita quod parentes seu amid eius non te.ne.atur ad dotandem eandem, tamże, art. 21, s. 29. 68 M. Handeisman, Prawo karne w statutach Kazimierza Wielkiego, s. 153; A. Winiarz, Polskie prawo dziedziczenia kobiet w wiekach średnich, s. 756-812. 69 Brak w rękopisach; Stronczyńskiego l (1472), Działyńskich IV (około 1472) i Sierakowskiego II (druga połowa XV wieku), a więc stosunkowo póź- nych. W innych rękopisach z tego okresu artykuł jednak występuje, o całko- witej rezygnacji z niego można więc mówić dopiero od upowszechnienia się wersji SyntagmatówfŁaskwgo, SKW, cz. II, s. X; 28. 70 Qu.icv.nque alicui virgini seu mulieri coniugate aut vidue in via, campo, silva, domo vel villa opprimendo violenciam fecerit, et virgo vel mulier, vio- latoris oppressionem euadens, [et si infra triduum - w części rękopisów] ad uillam yiciniorem yeniens seu in villa existens, ad yillanos ciamauerit ploran- do seu lacrimando, narrando sibi violenciam fore Ulałam, et oppressionis in ea apparuerint signa manifesta, in nostra gracia et amicorum eiusdem op- pressor existat; et hoc, si de eius ciamore dicti villani fuerint protestati. Si vero virgo vel mulier de oppressione aliquem accusaverit calumpniose, et in ea signa oppressionis non apparuerint, ut est dictum, extunc is, quem accu- savit, cum sex sue condicionis hominibus se expurgabit; calumpniatrix autem pena dobita, cuiuscunque status vel condicionis, procellatur, tamże, art. 21, s. 29. 184 mym charakter podwójny, prywatno-publiczny. Z tytułu charakte: prywatnego krewni poszkodowanej mieli prawo do zemsty, z t tułu zaś charakteru publicznego karę wymierzał król. Wysoko kary pozostawała do arbitralnej decyzji sądzącego. Jedyny wyj tek precyzował artykuł trzydziesty drugi statutów wielkopolskie Za dokonanie gwałtu na drodze groziła według niego "niemiłoś wa" kara "siedemdziesiąt"71. Było to, jak się zdaje, wynikiem i nania tego typu czynu za wyjątkowo drastyczny przypadek nai szenia miru monarszego. Należało za niego udzielić monars odpowiednio wysokiego zadośćuczynienia (karę "siedemdziesii płacono bezpośrednio do skarbu królewskiego72). Później, w s tucie małopolskim, Kazimierz ograniczył stosowanie kary "s demdziesiąt" do czterech przypadków "i żadnych innych". Zgw cenie na drodze już do nich nie należało73. Zdaniem Stanisła Romana, było to jedno z ustępstw, czynionych szlachcie, aby zachęcić do przyjęcia reformatorskiego statutu małopolskiego JE ogólnopolskiego74. Przekonanie o tym, że rodzina zgwałconej : prawo do jej pomszczenia, pozostało zresztą w ludowej świador ści prawnej aż do czasów najnowszych. W Ostrzeszowskiem je cze po drugiej wojnie światowej panowała opinia, iż ojciec me. niej ofiary gwałtu ma obowiązek zabić napastnika75. Artykuł dwudziesty pierwszy statutów wielkopolskich prę żuje także sposób dowodzenia w sprawie o gwałt. Jest on zbie; z postanowieniami innych praw średniowiecznych, na przyk Prawa Prusów czy Zwierciadła Saskiego. Niezwykła, jak na ] skie stosunki, jest w nim akceptacja wieśniaków jako pełno]: wnych świadków w sprawie dotyczącej osób ze stanu szlached 71 Et hec pena sedmdzesant sine gracia, nemiloscziua wigariter, appi tur, quia tamdiu impignoretur militis interfector, quamdiu huiusmodi } non fuerit persoluta. In casibus eciam infrascriptis quis hanc penam in rerit: [...] septimus: quicunque inhonestatem aliquam in via fecerit, ut stu verit yirginem vel mulierem, tamże, art. 32, s. 41. 72 Preterea pena, que consuevit nostro fisco sive nostre camere appli que vulga.ri.ter dicitur sedmdzesant, SKW, cz. I, art. 4, s. 19, 20. 73 Tamże, art. 4, s. 20. 74 S. Roman, Geneza statutów, s. 175. 75 W. Sobisiak, Ludowe zwyczaje prawne, t. 3, s. 221. go. Nie było to jednak rozwiązanie zupełnie niespotykane: wcześ- niej w czeskim lus Iglaviense także wieśniak (pastor siue alter homo) był pełnoprawnym świadkiem w wypadku zgwałcenia ko- biety na polu76. Podobnie jak w Najstarszym zwodzie prawa pol- skiego, równe były w statutach wielkopolskich kary za gwałt dla szlachciców i nieszlachciców, co wprawdzie nie zostało wprost po- wiedziane, ale tak można rozumieć słowa o oczyszczeniu się oskar- żonego "sześcioma ludźmi swego stanu" (cum sex sui condicionis hominibus). Niektóre rękopisy wprowadziły do tekstu uściślenie, na mocy którego opisany sposób dowodzenia gwałtu z powołaniem się na wieśniaków został ograniczony do trzech dni po jego doko- naniu. Znalazło się ono także w redakcjach drukowanych77. Wspo- mniane uściślenie mogło wynikać z niechęci szlachty do opierania się na świadectwie osób niższego stanu. Ułatwiało także wybro- nienie się oskarżonego od zarzutów. Wydaje się, że artykuł dwu- dziesty pierwszy statutów wielkopolskich dotyczył początkowo gwałtu niezależnie od pozycji społecznej kobiety. W części bowiem tego artykułu dotyczącej uprowadzenia padło niejasne wprawdzie, sformułowanie - cuiuscunque condicionis vel status existerit, w najstarszych tłumaczeniach polskich oddane jako - "której kole czci abo stadłaby była" (Świętosław z Wocieszyna) lub "kto- regokoli stadła" (tłumaczenie w Kodeksie Dziatyńskich J)78. Zwrot łaciński można było jednak odnieść też do osoby napastnika. Tak zrozumiał go na przykład autor tłumaczenia statutów w Kodeksie Dzikowskim: "którego kole by stadła był"79. Gwałt dokonany na wieśniaczce przez jej pana stanowił przedmiot odrębnego przepisu, zawartego zarówno w statutach wielkopolskich (artykuł trzydziesty czwarty), jak i w statucie ma- łopolskim (artykuł siedemdziesiąty trzeci). Wymieniał on trzy przypadki, pozwalające wszystkim mieszkańcom opuścić wieś 76 lus Iglaviense, XXXV, 2; Codex luris Bohemici, t. l, nr 39, s. 101. 77 [...] uirgo seu mulier ewdens yiolentiam oppressoris si infra triduum ad villam yiciniorem yeniens [...], Polskie statuty ziemskie w redakcji najstar- szych druków (syntagmata), art. 125, s. 108. 78 AKP, t. IV, s. 284, 213. 79 Tamże, s. 157. 186 bez zgody pana. Były nimi: odmowa pogrzebu zmarłego kmieć z powodu przebywania pana pod ekskomuniką, zgwałcenie prz pana swojej wieśniaczki i niewinne ciążenie wieśniaków za prz stępstwa popełnione przez ich pana80. Jest to jeden z tych L tykułów statutów wielkopolskich, które nie ograniczają się spisania normy zwyczajowej, ale ją modyfikują, zapewne p wpływem domniemanego inicjatora spisania ich, a mianowif arcybiskupa Jarosława Bogorii ze Skotnik (na wpływy środowi kościelnych wskazuje na przykład umieszczenie zapisu dotyc; cego klątwy). Usilne podkreślenie przez prawodawcę postanów nią, że wieś mogą opuścić nie tylko rodzice zgwałconej, ale ws; scy mieszkańcy, wskazuje na istnienie pierwotnej normy prą' zwyczajowego, sankcjonującej prawo rodziny ofiary gwałtu opuszczenia posiadłości gwałciciela. Zarazem jednak zaakcen wanie, że pan nie ma prawa się sprzeciwiać takiej akcji, świi czy o braku powszechnej akceptacji tej normy przez szlach Jak zauważył Marceli Handeisman, omawiane postanowię: statutu z jednej strony sankcjonowało nieograniczoną władzę na nad jego włościanami (gdyż gwałt na włościance nie najwyraźniej karany sądownie), z drugiej jednak starało się og niczyć jej nadużywanie. Miało temu służyć przyznanie wieśr kom możliwości wywarcia na pana nacisku ekonomicznego pr odebranie mu siły roboczej81. Nie można się jednak zgodzić z t autorem, że "nie ze zwyczaju pochodzi taki przepis, lecz z cjatywy monarchy", gdyż, jak wspomniałem wyżej, król nąji wdopodobniej jedynie rozszerzył i usankcjonował istniejącą wcześniej normę. Być może zwyczaj taki istniał tylko w W kopolsce, wstęp bowiem do mającego analogiczną treść artyk 80 Culpe vero, propter quas a domino suo fugere licitum sit kmethoni, iste: [...] secunda, quando dominus ville in quocunque suam loco villa oppresserit yiolenter, et cum primum de hoc constiterit, nedum parentet presse verum etiam omnes uillani, ubi koc scelus commissum fuerit, qua que hora recedendi liberom habeant facultatem, nęć oppressor huiusmod, dominus ville ipsos detinere audeat seu in aliquo molestare [...], SKW, c: art. 34, s. 49. 81 M. Handeisman, Prawo karne, s. 170. siedemdziesiątego trzeciego statutu małopolskiego wyraźnie wskazuje na jego "odgórny" charakter82. W statucie małopolskim nastąpiło także pewne uściślenie przepisu. W statutach wielko- polskich mowa była ogólnie o "wieśniaczce" (uillana), ale ze wzmianki o rodzicach można by wysnuć wniosek, że chodzi po prostu o dziewczynę, znajdującą się pod władzą rodzicielską. Być może w ten sposób zawężali ten przepis panowie, odmawiając prawa odejścia poddanym w następstwie dokonania gwałtu na kobiecie dorosłej. Aby uniknąć takich sytuacji, prawodawca spre- cyzował przepis, wprowadzając pojęcie "córki albo żony kmiecia" (filia aut uxor kmethonis)63. Statut małopolski zawiera jeszcze jeden przepis, dotyczący ka- rania gwałcicieli. W artykule pięćdziesiątym pierwszym król zno- sił w odniesieniu do nich zasadę actor sequitur forum rei. Naka- zywał karać ich przed sędzią prawa polskiego, nawet jeśli podlegaliby prawu niemieckiemu84. Z zawartej w tym artykule długiej i częściowo bazującej na Dekrecie Gracjana85 tyrady prze- ciwko bezkarnym gwałcicielom przebija swego rodzaju zawiść 82 Propter quod nostra volun.ta.te est institutum, SKW, cz. I, art. 73, s. 199; owa królewska wola może jednak dotyczyć niezaakceptowania w Małopolsce nowego powodu do zbiorowego opuszczenia wsi, ale ograniczenia liczby ist- niejących. 83 [...] ut si dominus ville opprimat filiom aut worem sui kmethonis [...], tamże, s. 199. 84 Re vera non solum a malo, sed ab omni specie mali ąuemlibet viventem sub legę necessarium est abstinere, per quam refrenatur malorum audacia, ut iustorum innocencia tuła consistat. Sane quidam ad fetiditatem corpus suum, ut plurimum pertrahentes et lascwam vitam gerentes, Deum non ti- mentes, nęć temporalem penam formidantes, virgines stuprant, mulieres pol- luunt uiolenter; et quando inpetuntur ab eis in recenti, wre Theutunico volunt se tueri, ut facilius eludant commissi criminis acetonem. Visum extitit nostris nobilibus in colloquio generali, quod et nos decreyimus perpetuo observandum, ut tales oppresores yirginym et mulierum, si proclamaverint in recenti, iure Polanico coram iudice competenti teneantur respondere et puniri iuxta com- missi criminis qualitatem, tamże, art. 51, s. 143; por. art. I statutu zakro- czymskiego Janusza I z roku 1387. 85 Factae sunt autem leges, ut earum mętu humana coherceatur audacia, tutaque sit inter improbos innocentia, et in ipsis improbis formidato supplicio referentur nocendi facultas. Dekret Gracjana D. 4 c. l, tam zaś został przejęty dosłownie z Izydora z Sewilli, Etymologiarum, ks. 5, 20. szlachty, zazdroszczącej mieszkańcom miast możliwości uniknię- cia kary przez powołanie się na ich przywileje. Tekst ten jest zresztą nie w pełni jasny. Nie wiadomo dokładnie, co oznaczać ma sformułowanie non solum a malo, sed ab omni specie mali. Wydaje się, że jest to nawiązanie do modlitwy Ojcze nasz (sed libera nos a malo). Ze zrozumieniem tego zwrotu mieli już zreszte trudności kopiści. W kilku rękopisach (Działynskich II, Puławskim I pojawił się on w zmienionej wersji: cum non solum a malo, sec (ad) bonum66. Autor zaś tłumaczenia w Kodeksie Dzialyńskich . po prostu streścił cały wstęp w krótkim zdaniu: "Słusza podłu; zakonów, aby się każdy dobry złego chronił"87. Cały artykuł ni znalazł się w wersjach drukowanych Statutów, wynikało to jedna z niemożliwych dziś do ustalenia przyczyn technicznych, a nie us naniajego nieprzydatności (w pierwszej wersji Syntagmatów zna duje się wolne miejsce na ten artykuł, oznaczony tam numerei siedemdziesiątym, jest on też uwzględniony w spisie rubryk)88. F. Gwałt i uprowadzenie w późniejszych źródłach polskiego prawa ziemskiego Zawarty w Statutach Kazimierza Wielkiego zbiór przepis< dotyczących gwałtu najwyraźniej na długie lata zaspokoił potr; by w tym zakresie. Chociaż z chwilą spisania zwód zaczął i własnym życiem, wprowadzane doń poprawki kopistów są n wielkie i sprowadzają się raczej do uściślania przepisów niż ich zmiany. Podobną tendencję wykazują też wydawane późi akty prawne. Najwięcej zmian doczekała się najbardziej archaiczna, s kcjonująca prawo zemsty, pierwsza część artykułu dwudziest pierwszego Statutów Kazimierza Wielkiego. Korektę, dokom w roku 1420 lub 1421 w statucie krakowskim przez Władysłs 86 Tamże, s. 143. 87 AKP, t, 3, s. 200. 88 Polskie statuty ziemskie w redakcji najstarszych druków, s. 25. Jagiełłę, wymusiło samo życie, co zresztą wyjaśnił sam ustawo- dawca. Zdarzało się bowiem, że na wspomniany artykuł powoły- wali się opiekunowie sierot, odmawiający im zgody na ślub, aby móc korzystać z ich dóbr. W pełnych oburzenia na "przewrotnych ludzi" słowach król zezwolił na zawarcie małżeństwa w takiej sytuacji, o ile zgody udzieliłaby dalsza rodzina sieroty89. Uściśleń dokonywano także w kwestiach formalnych karania za gwałty. Przywilej jedineński Władysława Jagiełły z 1430 roku wymieniał gwałt na kobiecie {raptus virginum et mulierum) jako jedno z naj- cięższych przestępstw, w wypadku których nie obowiązywała wpro- wadzona na żądanie szlachty zasada nietykalności osobistej90. Wcześniej Jagiełło statutem warckim z 1423 roku zaliczył gwałt (violentia foeminarum) do czterech tak zwanych artykułów sta- rościńskich. Decyzję tę potwierdził później Kazimierz Jagielloń- czyk w statucie nieszawskim z 1454 roku91. Statut piotrkowski Jana Olbrachta z 1493 roku postanawiał, że gwałciciele kobiet mają być pozbawieni czci na wieczne czasy. W praktyce ozna- czało to głównie zakaz obejmowania urzędów. Król miał na myśli najwyraźniej uprowadzenie, a nie zgwałcenie, gdyż w tym samym zdaniu potwierdził, że przyzwalająca na gwałt kobieta ma być trwale pozbawiona wszelkich dóbr dziedzicznych, wszystko to zaś "według dawniejszych statutów" (secundum antiqiora statuta)92. 89 Statutu Terrestria in Conven.tion.ibus Cracoviensi et Wartensi laudata, art. 7, AKP, t. 4, s. 460. 90 Prwilegium Yladislai Jagellonis, regis, concessum Jedinae a. 1430, par. 23, lus Polonicum, s. 230. 91 Statutu Yladislai Jagellonis, regis Poloniae, supremi ducis Lithvaniae, primum Cracoviae anno MCCCCXX. collecta, tandem in cowentione generali totius regni in oppido Wartka pro festo Simonis et Judae anno domini MCCCCXXII. edita et promilgata, art. 17, tamże, s. 212; Statuta Nessoviae et in villa Opoki per Casimirum IV. a. 1454. condita, Petricoyiae vero per Joannom Albertum a. 1496. confirmata, art. 12/7, tamże, s. 276. 92 Item de raptoribus virginum et foeminarum ita volumus esse ststuen- dum: ut talis raptor, si fuerit jurę convictus, secundum antiqiora statuta, perpetuis temporibus honore prwetur, et foemina, se rapi consensciens, bonis omnibus haereditariis, et quibuscunque aliis, ipsam concernentibus rebus, yidelicet dote, perpetuo prwetur, Statuta Joannis Alberti, regis, Pełricoviae a. 1493. promulgata, art. 9, lus Polonicum, s. 326. 190 To postanowienie zastąpiło wcześniejszą wersję w najstarszym układzie systematycznym prawa polskiego, ułożonym przez nie- znanego autora na przełomie XV i XVI wieku93. Przepis statu- tu piotrkowskiego zakończył proces kształtowania się prą wa świeckiego w dziedzinie zgwałcenia na ziemiach Korona Królestwa Polskiego, które przetrwało w tej formie aż do róż biorów. G. Zgwałcenie w polskim prawie miejskim Postanowienia praw miejskich w większości stanowiły impoi z innego (niemieckiego) kręgu kulturowego, tylko w niewielki] stopniu modyfikowany w kraju. Jednak jako źródło norm, który] podlegała istotna część społeczeństwa, miały one wpływ jego r mentalność i postawy. Podstawą większości praw miejskich st sowanych na ziemiach polskich było zwyczajowe prawo saski głównie w wersji opracowanej w XII wieku przez Eikeg von Repgow, nazwanej Der Sachsenspiegel {Zwierciadło Sasku a konkretnie jedna z jego dwóch części - Landrecht. Wyjąfi stanowiło prawo chełmińskie, bazujące na Zwierciadle Szwal kim. Zwierciadło Saskie było w zasadzie zbiorem prawa zie: skiego, jednak dzięki szerokiemu wachlarzowi podejmowanych ; gadnień odpowiadało również potrzebom sądów miejskich. Zwierciadło Saskie i źródła pochodne przewidywały dla gw cicieli jedną karę - ścięcie. Dotyczyło to także zgwałcenia p stytutki lub konkubiny przestępcy94. Swego rodzaju osobliwoś dzieła Eikego von Repgow jest rozszerzenie odpowiedzialności gwałt na wszystkie istoty żywe obecne w jego trakcie. Kara dc kała również dom, w którym dokonano zgwałcenia lub do któr kobietę w tym celu sprowadzono siłą. Zwierzęta należało za' 93 Najdawniejszy układ systematyczny prawa polskiego z XV wieku, ^ B. Ulanowski, AKP, t. 5, art. 31, s. 158. 94 Der Sachsenspiegel (Landrecht), ks. 2, art. 13, par. 5, s. 58; Ań va dem wibe und an siner amyen mac ein mań not tun und sinen lib verwir ab her si an iren dane beligt, ks. 3, art. 46, par. l, s. 108, 109. a dom zburzyć95. Był to jedyny wypadek, w którym można było - za wyrokiem sądowym - zburzyć bezkarnie budynek wiej- ski96. Zastosowane sformułowanie jest zresztą, jak to się często zdarzało w średniowiecznych źródłach prawa, dość niejasne, a za- tem celu wprowadzenia kobiety do budynku należy się tylko do- myślić. Trudności ze zrozumieniem tekstu miał już prawdopodob- nie tłumacz lub redaktor tak zwanej drugiej wersji sandomierskiej łacińskiego przekładu Landrechtu Zwierciadła Saskiego z drugiej połowy XIV wieku. Wybrnął on z trudności, łącząc oba przypadki w jeden: zburzenie budynku miało grozić wówczas, gdy kobieta zgwałcona została do niego wprowadzona siłą97. Mikołaj Jaskier, zapewne w związku z tą niejasnością, wprowadził alternatywę: możliwość zburzenia budynku, do którego wprowadzono kobietę po zgwałceniu. Glosa zaś przyjmowała, że wystarczy zniszczyć drzwi i ściany pomieszczenia, w którym dokonano zbrodni98. Mi- mo zachowania wciąż zasady odpowiedzialności karnej przedmio- 95 Prawdopodobnie u źródeł tego przepisu stała archaiczna instytucja die Wiistung, łącząca się z wiarą w możliwość zamieszkania na miejscu zbrodni diabłów lub demonów. Zniszczenie domu miało temu zapobiec, M. Rummel, Die rechtiiche Stelle der Frau im Sachsenspiegel-Landrecht, s. 202, przypis 84. 96 Umbe nicheiner hande ungerichte sal mań uf howen dorfgebuwe, ez en się dąż dar magt oder wib noteget werde oder genotiget inne vurt si, dar sal mań uber richten, oder mań entrede ez mit rechte. [Wirt aber dar uber geri- chtit, dennoch jene uorkumt und sich der not entredet, mań en gilt es ime doch nicht; wenne mań ez nicht entredete e dar gerihte uberginge.] Al lebende ding, dąż in der notnumfe was, dąż sal mań enthoubeten, Der Sachsenspiegel (Landrecht), ks. 3, art. l, par. l, s. 88; źródło to przewiduje jednak i inne wypadki odpowiedzialności karnej budowli - proskrybowanie lub zburzenie zamku, w którym bezprawnie więzi się ludzi, lub w którym ukryli się przestępcy. 97 Pro nulla alia noxa uillana edificia debent, si una puella vel femina yiolenter fuerit in eis stuprata introducta, Z. Rymaszewski, Łacińskie teksty Landrechtu Zwierciadła Saskiego w Polsce. Versio vratislaviensis, uersio san- domiriensis, Łaski, s. 126, 127. 98 Edificia praedwrum seu uillarum propter nulam aliam iniuriam suc- cidi seu ad terram pasterki debet, nisi in ipsis fuerint uirgines aut mulieres uiolenter oppresse, aut post factum introducte, M. Jaskier, luris prouincialis, ks. III, art. l, f. 100v, glosa: Intellige tamen quod edificiorum huiusmodi non nisi obseracula hostia & parietes locusque ubi mulieres uiolentiam passę sunt succiduntur & prosternuntur, & hoc si non excusentur ut textus habet, cuilibet negligencia sua est nociua [...], tamże, f. 100v. 192 tu, pojawia się dążenie do racjonalizacji przepisu. Podobną ten- dencję widać w kwestii zawartego w tymże przepisie nakazu za- bicia obecnych przy gwałcie istot żywych. Polsko-łacińskie wersje Zwierciadła Saskiego precyzują, że obecność ich musi zostać udo- wodniona99. Na początku XVI wieku w tekście Landrechtu, za- wartym w kodyfikacji Łaskiego, dokonano znamiennej poprawki. Przejmując tekst przepisu III, l, l, z Versio vratislaviensis (naj- starsze polskie tłumaczenie Landrechtu Zwierciadła Saskiego na łacinę, dokonane w drugiej połowie XIII wieku przez niejakiego Konrada z Opola), Łaski zastąpił zwrot omne uiuum ("wszystkie istoty żywe") przez omnis vir ("każdy mężczyzna")100. Prawdopo- dobnie pomysł, aby zabijać wszystkie istoty żywe obecne podczas gwałtu, wydał mu się tak niedorzeczny, że uznał wersje poprze- dnich tłumaczy za pomyłkę i "poprawił" tekst na najbardziej zbli- żony, mający dla niego sens. Około trzydzieści lat później Jaskier przyjął inną formę zracjonalizowania tego przepisu, proponując karać tylko te zwierzęta, które wykorzystali napastnicy, na przykład konie, na których jechali101. W ten sposób, zachowując treść normy, nadano jej zupełnie nowe znaczenie prawne: wymierzenie kary zwierzęciu zamieniono na zniszczenie narzędzia zbrodni. Odległe- go echa sposobu myślenia, który leżał u źródeł wspomnianego prze- pisu, można doszukiwać się jednak jeszcze w drugiej połowie XX wie- ku, we wspomnianym wyżej wielkopolskim zwyczaju smarowania zagrody gwałciciela kałem. Być może u jego źródeł leżała chęć odstraszenia demonów lub symbolicznego "ukarania" domostwa. Znane w Polsce glossy do Zwierciadła Saskiego, zestawione przez M. Jaskiera, wymieniały jeszcze inne skutki prawne zgwał- cenia: prawo do bezkarnego zabicia sprawcy złapanego na go- rącym uczynku (jak w polskim prawie ziemskim), karę śmierci 99 Tak zwana Versio vratislaviensis: Omne uiuum, quod dietę uiolencie conuicitur afuisse, per sentenciam decolatur, Z. Rymaszewski, Łacińskie te- ksty, s. 52; Versio sandomiriensis I: omnes viventes, qui stupro interfuerunt, si cowicti fuerint, capite debent plecti, tamże, s. 127. 100 Tamże, s. 200. 101 Alij legunt omne uiuens intellige quod ad id auxilio fuerat ut equi, ąuibus uiolatores assidebant uel uiolate abducebantur, M. Jaskier, luris pro- yincialis, ks. III, art. l, f. 100v, przypis b. Nie wiadomo, kim są owi alii. 193 dla osób obecnych, które nie pomogły zgwałconej, wygnanie ro- dziców zgwałconej, którzy zgodzili się na jej ślub z gwałcicielem. W przypadku zgwałcenia zakonnicy, co uznawano za przestę- pstwo cięższe, gdyż skierowane poniekąd przeciw Bogu, oprócz ścięcia groziła konfiskata majątku na rzecz jej klasztoru102. Zwierciadło Saskie wspominało także o zagadnieniach proceso- wych, wskazując na zastosowanie w tym wypadku wezwania o pomoc - występującej w niemieckim prawie średniowiecz- nym formuły procesowej, stosowanej przy schwytaniu na gorą- cym uczynku103. Glossa do tego miejsca precyzowała sposób wy- stępowania poszkodowanej przed sądem: "[...] powinna zerwać z głowy swoje nakrycie lub chustkę lub co ona tam ma i nie powinna prostacko wyć i krzyczeć zamiast skarżenia się płacz- liwym głosem i z oczami pełnymi łez [...]"104. Postanowienia prawa chełmińskiego w kwestii gwałtu zawarto w jego księdze piątej pod znamiennym tytułem Prawa powszech- ne. Jej artykuł czterdziesty wzorowany jest na analogicznym po- stanowieniu Zwierciadła Szwabskiego (zbliżony do Zwierciadła Saskiego zbiór praw południowoniemieckich, spisany w latach 1274- -1275 w Augsburgu). W przybliżeniu odpowiada on postanowie- niom Zwierciadła Saskiego na temat gwałtu dokonanego w domu. Wprowadzono jednak pewne zróżnicowanie. W przypadku kobiety (zamężnej), kara była taka, jak wymieniona w Zwierciadle Sa- skim. Natomiast jeśli zgwałcono dziewicę i udowodniono to przy- sięgą samotrzeć, kara śmierci dla gwałciciela przybierała formę pogrzebania żywcem. Poza tym sprecyzowano sprawę zabijania wszystkich istot żywych, obecnych podczas gwałtu105. Dobitniej 102 Tamże, ks. III, art. l, glosa, f. 100v, lOIr. 103 Wib oder magt, die not vor gerichte ciagen, die suln. ciagen mit geruchte durch die hanthaften tat und durch die not, die się dar bewisen suln. Der Sachsenspiegel (Landrecht), ks. 2, art. 64, par. l, s. 83. 104 Saksonskoje zjercało. Pamjatnik, kommietarii, issiiedowanija, red. W. M. Korieckij, s. 76, przypis 126, tłum. A. K. 105 "Jeżeli zdarzy się, że panna albo kobieta [zamężna - A. K.] zostanie pojmana przemocą i uprowadzona do jakiegoś domu wbrew jej woli, dalej jeżeli to się stanie wewnątrz [domu] i ona krzyczy, a nikt jej nie przychodzi na pomoc, wtedy można temu domowi oraz ludziom w nim mieszkającym niż w Zwierciadle Saskim wyrażono w Prawie Starochetmińskim pogląd, że przedmioty (w tym wypadku dom) ponoszą odpowie- dzialność za czyn na równi z ludźmi. Przejęto też archaiczną za- sadę, że gwałciciel (a także na przykład osoba łamiąca pokój) musi odpowiedzieć za swój czyn nawet po śmierci106. W "biblijnym" ar- tykule dwudziestym trzecim Prawa Starochelmińskiego przyto- czono dwa postanowienia Księgi Powtórzonego Prawa, dotyczące "zniewolenia" dziewicy107. Prawo Starochelminskie precyzowało rów- nież zagadnienia procesowe w sprawach o gwałt. Zwód ten nie przejął jednak ze Zwierciadła Szwabskiego jednego z najbardziej specyficznych dla niego przepisów, a mianowicie wyrażonej wprost zgody na zgwałcenie przez mężczyznę swojej kochanki108. Uprowadzenie, według glosy do Zwierciadła Saskiego (w sa- mym tym zwodzie uprowadzenie explicite nie występuje, a jedynie jego elementy: bezprawne uwięzienie, zgwałcenie - księga II, artykuł trzynasty, paragraf piąty), miało być karane ścięciem i konfiskatą majątku sprawcy i jego pomocników, rodzice porwa- nej mieli obowiązek wystąpić ze skargą, inaczej zaś groziło im udowodnić winę [podkr. A. K.] przy pomocy tych, którzy jej wołanie słyszę! i powinno się tych skazać, i to tak, że powinno się im uciąć głowę i zabii wszystko bydło, jakie w tym czasie w tym domostwie się znajduje [oraz] koty psy i kury. A jeżeli była to dziewica i jeżeli to zostało udowodnione przysięgi samotrzeć, wtenczas powinno się tego, kto dopuścił się tego czynu, żywcer pogrzebać. A jeżeli to była kobieta, to należy ściąć mu głowę, a dom, w któryr to się wydarzyło, zburzyć aż do ziemi", PS, ks. V, art. 40, s. 147; por. W. Spit wok, Die Yergewaltigung in der deutschen Literatur des Mittelalters, s. 19! 106 PS, ks. V, art. 40, 41, s. 147, 148. 107 "Jeżeli zdarzy się, że dziewica była zaręczona z mężczyzną, a mimo 1 nie została mu oddana [za żonę], i jeżeli przyszedłby ktoś inny do niej w mk sce, gdzie dookoła są ludzie i ów ją zniewoli, a ona milczy i nie krzycz wówczas należy oboje pojmać i przyprowadzić przed sędziego i tam nale; im oznajmić, że się ich wyprowadzi z miasta i że się ich jedno na drugi ukamieniuje. Czyni się tak dla tego, że nie krzyczała ona tam, gdzie by pośród ludzi. Jeżeli jakiś mężczyzna pochwyci pannę na polu, gdzie nie b; ludzi, i jeżeli ona jest zaręczona i leży z nią mężczyzna, należy go za to ząb Panna natomiast nie powinna nic złego z tego powodu ucierpieć. A to < tego, że nie było tam ludzi, gdzie ten występek miał miejsce. I jak głośno ona nie krzyczała, nikt przecież by jej nie usłyszał, ktoby miał ją uwolni tamże, art. 23, s. 139; por. Pwt, 22, 23-27. 108 W. Śpiewek, Die Yergewaltigung, s. 200. wygnanie, był też przewidziany zakaz małżeństwa między nim a porwaną109. Kara śmierci dla porywacza i zakaz jego małżeń- stwa z porwaną zdają się wzajemnie sprzeczne, jednak być może glosator miał na względzie funkcjonującą na niektórych obszarach instytucję wypraszania od kary śmierci przez małżeństwo. Nie- stety wobec niemożności ustalenia, z jakiego okresu dokładnie pochodzi wspomniana glosa, nie można określić zależności między nią a bardzo zbliżonymi przepisami omówionego wyżej statutu zakroczymskiego Janusza I mazowieckiego. Podobne postanowie- nia zawierała znana w Polsce średniowiecznej Summa Rajmunda Partenopejczyka, która precyzowała, że dotyczy to tylko uczciwych (to znaczy chyba nie trudniących się nierządem), wolnych kobiet, a majątek napastnika i jego pomocników należy się porwanej jako odszkodowanie110. Z kolei według wilkierza poznańskiego z począt- ku XV wieku, alternatywą kary śmierci dla gwałciciela lub pory- wacza była proskrypcja na sto lat i jeden dzień. Mogło to oznaczać dla schwytanego przestępcy zarówno wieczne wygnanie, jak i wie- czną proskrypcję, jeśli uciekł on z miasta111. Za karalne uważano pewne formy fornicatio. Zasługujący na szczególne potępienie, co wynikało z feudalnej mentalności średniowiecznej, był przypadek, w którym przestępca naruszał swoim czynem obowiązek wierno- ści lub lojalności, na przykład współżycie córki seniora z jego wa- salem, córki wasala z seniorem, czeladnika z córką majstra itp. Według Summy Rajmunda Partenopejczyka należało tu zastoso- wać karę ścięcia. Natomiast jeśli służący współżył ze służącą tego 109 M. Jaskier, luris provincialis, ks. II, art. 64, f. 95v. 110 Raptor honestarum mulierum liberarum et violator earum wpite pu- nitur et tota substancia rapie applicatur in recompensam uiolencie sibi facte. Nęć ex koc ipsa perdit honorem, quia voluntas eius et consensus nunquam ad hoc fuit. et eadem pena punitur omnes eius socii et comites, Rajmund Partenopejczyk, Summa, ks. III, art. 33, cyt. za: W. Maisel, Poznańskie prawo karne, s. 254, przypis 466. 111 Item si quis masculus aliquam yirginem stupratus fuerit aut yiolenter de cwitate abducit, seu asportaverit, swe eandem blandis allocutus fuerit verbis ad votum faciendum, sine suorum seniorum sciencia, collo priuandus est aut a cwitate per centum annos et diem proscribi debet, cyt. za: tamże, s. 105, przypis 142. Przepis nie precyzował, jaki rodzaj proskrypcji był tu przewidziany, por. tamże, s. 100-107. 196 samego pana, musiał się z nią ożenić lub opuścić miasto na pięi lat, gdyż znieważył w ten sposób dom pana112. To samo źródh umieszczało pozbawienie dziewictwa dziewczyny za jej zgodą poć pojęciem raptus, ze wszelkimi tego konsekwencjami prawnymi Podobnie stanowił wilkierz poznański z XV wieku113. H. Zgwałcenie i uprowadzenie w praktyce polskich sądów średniowiecznych Źródła sądowe nie przynoszą zbyt wielu informacji na tema funkcjonowania omówionego wyżej ustawodawstwa w praktyce Wiadomo, że nie zawsze sprawca ponosił karę za swój czyn. W ro ku 1383 został ułaskawiony Jakusz Stroenwirsing, mimo że ni tylko zgwałcił kobietę w obecności jednego z rajców, ale takż dopuścił się świętokradztwa i odgrażał się rajcom114. Włodzimier Szkudlarek przypuszcza, że ta wyjątkowa łaskawość była wyni kiem protekcji kogoś ze spokrewnionego z oskarżonym rodu Wie rzynków (Wirsingów)110. Jest to tym bardziej prawdopodobne, ż akurat w tym okresie wójtem był Piotr Wirsing116. Jedynie prc skrypcją ukarano sługę młynarskiego Mateusza, który zgwałć: dziewicę Elżbietę117. Być może w tym wypadku oznaczało to żaka powrotu do miasta po ucieczce przed wymiarem sprawiedliwość: 112 Ks. III, art. 33: Si [...] quis de familia mea corrupuerit filiom mean vel consanguineam meam, in domo mea, aut si educit eam extra domum e nolente, aut invita, capite puniatur pro eo, quod fidem suam in suo ver domino fregit. Si autem famulus meus prostituerit ancillam meam in dom mea, tunc aut ducat eam in uxorem, aut a cwitate per quinquennium relegatii et hoc fit ideo, quoniam totam domum meam dehonestavit, cyt. za: tamżi s. 245, przypis 401. 113 Tamże, s. 246, 254, przypis 466. 114 Najstarsze księgi i rachunki miasta Krakowa od r. 1300 do 1400, cz. : s. 55. 115 W. Szkudlarek, Liber Proscriptionum et Gravaminum jako źródło a dziejów społeczeństwa czternastowiecznego Krakowa, s. 34, 35. 116 Najstarsze księgi, cz. 2, s. 54; por. J. Szujski, Kraków aż do początkó XVgo wieku, s. XXXI. 117 Najstarsze księgi, cz. 2, s. 38. Niekiedy proskrypcja była stosowana także wobec pomocników w popełnieniu gwałtu. Z tego powodu proskrybowano na przykład z Poznania 19 grudnia 1427 Grzegorza Kuczewicza, pomagającego w zgwałceniu jakiejś dziewicy przez Jana Brodzicza, syna młyna- rza Brody118. Brakuje danych na temat funkcjonowania omówionego wyżej prawa wychodu kmieci w następstwie zgwałcenia przez pana pod- danej. W wypadkach, kiedy i sprawca, i ofiara byli poddanymi tego samego pana, jurysdykcję sprawował pan lub ojciec zgwał- conej, sam wymierzał sprawiedliwość. Problem pojawiał się, kiedy gwałciciel był poddanym kogoś innego. Jak można wywnioskować z zapiski sądowej łęczyckiej z roku 1394, pan pokrzywdzonej zwra- cał się wówczas do pana sprawcy o wymierzenie sprawiedliwości, a gdy ten odmówił, po prostu kazał pochwycić przestępcę i sam go karał119. Oskarżenia o gwałt pojawiały się także wśród najwyższych warstw polskiego społeczeństwa późnośredniowiecznego. O podej- rzeniach co do Kazimierza Wielkiego pisałem wyżej. W roku 1411 arcybiskup gnieźnieński Mikołaj Kurowski miał zostać postawio- ny przed sądem królewskim, ponieważ według królowej Anny usi- łował ją zgwałcić. Fakt ten był traktowany jako ciężka zbrodnia przeciwko majestatowi królewskiemu120. Biskup nie stanął jednak przed sądem, bo jadąc na rozprawę, spadł z konia i się zabił. W zachowanej krakowskiej księdze miejskiej brakuje przypad- ków uprowadzenia kobiety. Wśród opisu ekscesów, jakich dopu- 118 Acten der Krminalgerichtsbarkeit, nr 7a i 7b, Stadtbuch von Posen, s. 322. na Wyjaśnienie Zbrosława ze Snatowa, oskarżonego przez Jaszka z Jac- kowa o uprowadzenie jego człowieka: Ja to świadczę jeżem ji jął, bo mi kmiotownę powalił i sromocił, a to wswieciw jachaw jęliśm ji i przywiódł ji przed cię żądając prawa, a tyś mi nie chciał prawa uczynić i gotów i na cię ukazać tymi ludźmi, jeżeśm na cię słał", Księgi sądowe łęczyckie od 1385-1419, t. I, nr 3470, s. 318, 319 [transkrypcja A. K.]. 120 [Wielki książę Witold na prośbę króla] ad agendum severum de Nicolao Curowski Gnesnensi archiepiscopo (quasi in regiam maiestatem gravi offensa, sollicitando Annam reginam de stupro secundum eiusdem regine assercionem deliquisset) iudicium advenit, J. Długosz, Annales, ks. XI, rok 1411, s. 184, 185. 198 ścili się w roku 1366 Czadir/Czadro, magister turris, i jego służą- cy, znalazło się między innymi oskarżenie o to, że uprowadzili przemocą jakąś kobietę z domu, w którym mieszkała, i poprowa- dzili ją pod zamek. Nie wiadomo jednak, czy ten incydent miał jakieś podłoże seksualne. W wypadku innych działań tej samej grupy napaść ograniczona była do obrabowania i pobicia121. Z kolei w księgach poznańskich zachowała się przysięga pokoju, złożona w roku 1424 przez Jakuba Starczowskiego i Andrzeja zwanego Skoczkiem z Bużanina w związku z uprowadzeniem (propter ab- duccionem) Katarzyny, służącej z Bużanina122. Przykład oskarżenia o uprowadzenie ze strony samej zaintere- sowanej ukazuje poznańska księga sądu ziemskiego. Agnieszka Komorowska oskarżyła w roku 1400 o uprowadzenie niejakiego Hinczkę Szkapę. Sprawa toczyła się szybko. Agnieszka wniosła oskarżenie 25 października 1400, a dwa dni później sąd nakazał oskarżonemu oczyścić się przysięgami świadków. Ich zebranie za- jęło Hinczce około trzech tygodni, tak, że w połowie listopada dwie grupy po sześciu świadków złożyły przysięgi: "Jako to świadczy- my, jako Hinczka swym bratem nie posłał swych ludzi, ani jego wolą ani jego kaźnią pani Jagnieszka wzięta do cudzej ziemie", oraz: "Jako to świadczymy, jako Hinczka nie wziął paniej Jagnie- szkę w swoje ręce gwałtem i nie dał jej na łoże swemu bratu"123. Ostateczną decyzję sąd wydał po czterech miesiącach, 22 lutego 1401, uznając przedstawione świadectwa za wystarczające i ogła- szając tym samym Hinczkę niewinnym124. Uniewinniony został także służący (famulus) Mateusz Grabowiec, oskarżony w listo- padzie 1401 o zgwałcenie kobiety na drodze. W tym wypadku wystarczyły świadectwa trzech świadków: braci Mikołaja i Jana Bnińskich oraz ich matki125. Nie wiadomo natomiast, jaką karę poniósł Peczko Smółka, który w roku 1400 "przemocą [...] pochwy- 121 Najstarsze księgi, s. 6, 7. 122 Acten des stadtischen Rathes, Stadtbuch von Posen, nr 398, s. 137. 123 Księga ziemska poznańska 1400-1407, nr 356, s. 77; nr 398, s. 85; m 445 i 446, s. 95 [transkrypcja A. K.]. 124 Tamże, nr 515, s. 107. 125 Tamże, nr 756, s. 150. 19S cił na publicznej drodze i poprowadził, gdzie chciał, i czynił z nią swoją wolę, jak mu się podobało" Agnieszkę Komorowską i był za to postawiony przez nią przed sądem ziemskim w Kościanie126. I. Gwałty jako element wojen średniowiecznych Najwięcej gwałtów dokonywano podczas częstych w okresie średniowiecza wojen. Moraliści jednoznacznie i surowo potępiali takie czyny. W środowisku rycerskim natomiast budziły one, jak się wydaje, odczucia ambiwalentne. Gwałty, popełniane przez przeciwników na "naszych" kobietach zdawały się czynami god- nymi najwyższego potępienia, gwałty zaś, dokonywane przez "na- szych" wojowników na "ich" kobietach traktowano jako coś nor- malnego, element słusznej zemsty na wrogu. Tego typu sposób myślenia nie był obcy także Janowi Długoszowi, skądinąd potę- piającemu wszelkie - mówiąc językiem dzisiejszym - łama- nie praw ludności cywilnej podczas wojen. O gwałtach wojennych dokonywanych przez Polaków wspomina on właściwie jedynie opi- sując wojny domowe, kiedy rodacy walczyli miedzy sobą, w wy- padku zaś wojen Polski z wrogiem zewnętrznym tylko wyjątkowo i to w specyficznym kontekście. Gniew niebios, spowodowany gwałceniem kobiet, rabunkami dóbr kościelnych i bezczeszcze- niem kościołów w trakcie wyprawy, stanowił dobry sposób wyjaś- niania klęsk Polaków. W ten sposób dziejopis wytłumaczył na przykład porażkę pod Chojnicami w wojnie trzynastoletniej lub niepowodzenie wyprawy węgierskiej w roku 1472127. Z reguły Dłu- gosz przeciwstawiał dyscyplinę, panującą wśród Polaków rozpa- saniu innych wojsk, szczególnie Krzyżaków i Turków (ale także na przykład sojuszniczych Litwinów i Tatarów w roku 1410). Wyraźnie ukazane to zostało w opisie zachowania się Polaków po zdobyciu Tczewa w roku 1433. Polscy dowódcy przydzielili wów- czas pojmanym kobietom straż do ochrony i odwieźli je w bezpiecz- 126 Die dltesten grosspolnischen Grodbiicher, t. II, nr 2612, s. 338, 339. 127 J. Długosz, Historia Polonica, ks. XII, rok 1454, s. 188; rok 1472, s. 565. 200 ne miejsce. Jeśli któryś z Polaków przyprowadzał sobie wbre\ zakazowi brankę, natychmiast ją uwalniano. Kronikarz z satysfak cją przeciwstawił takie postępowanie zachowaniu Krzyżaków dwi lata wcześniej i podkreślał zachwyt tczewianek dla cnót Polaków Na koniec zaś, po kolejnym podkreśleniu panującej w polskin wojsku dyscypliny, z właściwym sobie moralizatorskim zacięcien dodał: "Łatwo bowiem poddaje się we władzę i jarzmo wrogów, t( wojsko i ten lud, który nie hamuje swojej pożądliwości: i słusznit jest z wyroku Bożego znieważany, kto się wcześniej występkam znieważył"128. Długosz wielokrotnie akcentował swoje przekonanie o stopniowym upadku dyscypliny polskiego rycerstwa. Dotyczyłc to szczególnie jego dowódców. Kronikarz przeciwstawiał decyzja króla Władysława i wielkiego księcia Witolda w trakcie wyprawy grunwaldzkiej zachowaniu dowódców rycerstwa, zebranego w ro- ku 1474 dla obrony Wielkopolski przed najazdem księcia żagań- skiego Jana. Pierwsi kazali publicznie powiesić się dwóm Tata- rom, winnym zbezczeszczenia kościoła, co radykalnie ukróciło szerzące się wśród nich gwałty i napaści129. Drudzy patrzyli bez- czynnie na "gwałcenie dziewic i matron [...], pustoszenie i okra- danie dóbr kościelnych i inne ogromne zbrodnie (scelera)", a nawet sami ponoć zawarli tajny układ z przeciwnikiem, który oszczędzał ich dobra130. Te i inne wypadki skłoniły Długosza do wyrażenia opinii o ogólnym upadku obyczajów w Polsce, którego pierwszym przejawem, wymienionym przed łakomstwem, kradzieżami, roz- bojami, przekupstwem i atakowaniem władzy duchownej, było zniewieścienie mężczyzn. Taki stan rzeczy kronikarz tłumaczył albo bezkarnością, albo długotrwałymi wojnami, albo niełaską nie- bios (coelestium inclementia)131. 128 Is enim exercitus, ea gens, facile in kostium potestatem et iugum con- cidit, quae se a libidinibus non temperat: et iusto Dei iudicio posłernitur, qui se a vitiis primum sterni permiserit, tamże, rok 1433, s. 508. 129 J. Długosz, Annales, ks. XI, rok 1410, s. 72. 130 J. Długosz, Historia, ks. XII, rok 1474, s. 606. 131 Tamże, rok 1466, s. 471, 472. 201 J. Podsumowanie W przypadku zgwałcenia wyjątkowo wyraźnie ujawniają się społeczne uwarunkowania ludzkiej seksualności. Średniowieczne przykłady potwierdzają poglądy współczesnych socjologów, trak- tujących gwałt bardziej jako przejaw dążenia do dominacji, podpo- rządkowania sobie innych (zwłaszcza kobiet) niż jako pochodną pożądania seksualnego132. W określonych wypadkach, na przykład we wczesnośredniowiecznym rytuale obejmowania w posiadanie zdobytego miasta, stosunek seksualny o cechach gwałtu zyskiwał bez mała status sakralny. W środowisku rycerskim powszechnie było akceptowane prawo zwycięskiego wojska lub władcy do zgwałcenia kobiet na zdobytym terenie. Stan ten nie zmieniał się w ciągu całego średniowiecza. Nie bez racji Jan Długosz nazwał gwałt "żołnierskim występkiem" (yicia militium)133. Podobną akceptacją w obrębie swojej grupy społecznej cieszyły się wypadki zgwałcenia poddanej przez jej pana. Proceder ten był na tyle szeroko rozpowszechniony, że pamięć o nim, zmieszana ze wspomnieniami pewnych zwyczajów, związa- nych z małżeństwami poddanych, na przykład opłat ślubnych dla pana, po kilkuset latach dała asumpt do powstania legendy o tak zwanym "prawie pierwszej nocy" (ius primae noctae) - pozwala- jącym panu spędzać noce poślubne z żonami poddanych134. Z dru- giej strony szczególne oburzenie szlachty budziła sama możliwość zgwałcenia szlachcianki przez przedstawiciela stanu chłopskiego. W części środowisk kościelnych panowało z kolei przekonanie, że niejako gorszym rodzajem gwałtu jest zgwałcenie dziewicy. Wiąza- ło się to z apologetyzowaniem dziewictwa jako największej wartości w kwestiach życia seksualnego. Również zgwałcenie zakonnicy było szczególnie potępiane. Uważano je, na równi ze świętokradztwem, za coś w rodzaju naruszenia prawa własności Boga. 132 Na przykład: S. Brownmiller, Against Our Will; E. Levin, Sex and Society, s. 212. 133 J. Długosz, Annales, ks. VIII, rok 1299, s. 303. 134 V. Bullough, Jus Primae Noctae or Droit du Seigneur, s. 163-165, por. też J. Witort, Jus primae noctis, s. 97-115. 202 Jak stwierdził australijski historyk Lyndal Roper, w późnym średniowieczu i wczesnej nowożytności zmieniał się kontekst gwałtu. Na przykład w kodeksie miejskim Augsburga z 1276 roku umieszczono go w dziale violencia. W kolejnym kodeksie z roku 1537, zachowując pierwotną karę śmierci, zakwalifikowano gwałt jako fornicatio. Punkt ciężkości przeniesiono więc z użycia prze- mocy na fakt odbycia niedozwolonego stosunku seksualnego. W praktyce sądowej wcześniej kładziono nacisk na dopełnienie współżycia i utraconą cześć kobiety. Później kluczowe stało się pytanie o zgodę kobiety135. Łączenie ze sobą w prawach średnio- wiecznych w jedno przestępstwo zgwałcenia i uprowadzenia świadczy również o ściśle społecznym kontekście, w jakim post- rzegano wówczas zagadnienia seksualności człowieka. Oznacza to, że za czyn karalny uważano współżycie z kobietą bez zgody jej rodziny lub opiekunów, a nie wbrew jej woli. Jeśli kobieta zga- dzała się na porwanie, nie zmniejszało to winy porywacza, gdyż jego czyn naruszał prawa rodu. Kobieta była sprowadzona do roli mniej lub bardziej bezwolnego narzędzia w planach mężczyzn ze swojej rodziny. Dopiero w późnym średniowieczu stopniowo, jak wspomniałem, nasiliła się tendencja do rozpatrywania gwałtu ja- ko czynu dokonanego wbrew woli kobiety. Paradoksalnie pogor- szyło to jednak pozycję ofiar gwałtu przed sądem, ponieważ wzros- ła rola elementu subiektywnego. Sędziowie-mężczyźni oceniali, czy rzeczywiście stało się to wbrew woli ofiary, czy nie sprowoko- wała ona napastnika swoim zachowaniem, co oczywiście mogło być uznane za okoliczność łagodzącą. 135 L. Roper, Oedipus and the Devil. Witchcraft, Sex.ua.lity and Religion in Early Modern Europę, s. 61. INNE ZAGADNIENIA CASTITAS LAICORUM - CZYSTOŚĆ OSÓB ŚWIECKICH A. Wstrzemięźliwość seksualna świeckich we wcześniejszym średniowieczu Przedchrześcijańskim Słowianom prawdopodobnie nie było ob- ce - pomimo opisanej wcześniej swobody obyczajowej - pozy- tywne wartościowanie dziewictwa. Według Eve Levin wyrazem przekonania o jego sile były na przykład wyobrażenia o pochodzą- cych od zmarłych dziewic rusałkach i ich działaniach, polegają- cych na wabieniu i zabijaniu mężczyzn. Zdaniem tej autorki, pa- nowało jednak przekonanie, że ową siłę należy wyzwalać i wy- korzystywać, a nie chronić nietkniętą, jak to zaleca chrześcijań- stwo1. Takie podejście do dziewictwa potwierdza znaczenie dziewic w magii miłosnej, leczniczej i urodzajowo-płodnościowej, a także wiara, że mają one moc nad czarownicami2. W Czechach jeszcze w XIX wieku chroniono bydło, dając mu do jedzenia wie- niec, niesiony przez dziewicę w dzień św. Jakuba3. Wiara w zwią- 1 E. Levin, Sex and Society in the Worid ofthe Orthodox Slavs 900-1700, s. 39. 2 T. Seweryn, Dziewictwo, s. 440. 3 B. Kummer, Jungfrau, szp. 848. zek między dziewictwem a płodnością w naturze nie była specy- fiką słowiańską - znały ją na przykład tradycje niemiecka, cel- tycka, rzymska4. Powszechna w średniowiecznej Europie była tak- że wiara w możliwość wpływania przez dziewice na istoty natu- ralne i ponadnaturalne. Za przykład może służyć legenda o tym, że tylko dziewica może schwytać jednorożca. Na Górnym Śląsku jeszcze w roku 1854 odstraszano personifikowaną jako "Mara" zarazę, sadzając na pługu nagą dziewicę i objeżdżając w ten spo- sób trzykrotnie granice wsi5. Idea zachowania wstrzemięźliwości seksualnej w małżeństwie była znana w Polsce już przynajmniej na początku XII wieku, Anonim zwany Gallem przypisał ją żonie Mieszka I - Dobrawie: "Lecz ona odmówiła poślubienia go, jeśli nie zarzuci owego zdroż- nego obyczaju [to znaczy poligamii] i nie przyrzeknie zostać chrze ścijaninem. Gdy zaś on na to przystał, że porzuci ów zwycza, pogański i przyjmie sakramenta wiary chrześcijańskiej, pani OWE przybyła do Polski z wielkim orszakiem [dostojników] świeckie! i duchownych, ale nie pierwej podzieliła z nim łoże małżeńskie aż powoli a pilnie zaznajamiając się z obyczajem chrześcijańsku! i prawami kościelnymi, wyrzekł się błędów pogaństwa i przeszed na łono matki-Kościoła"6. Za nim powtórzył ten przekaz niema dosłownie mistrz Wincenty, dodając na końcu uwagę prawnicze "Mówi się bowiem, że różnica wyznania była jedną z przeszkó w zawarciu małżeństwa"7, co, nawiasem mówiąc, całkowicie zmi< niło motywację czynu Dobrawy z religijnej (pragnienie zbawieni małżonka) na legalistyczną. Nie wiadomo jednak, jak wyglądał zachowanie Dobrawy w rzeczywistości. Współczesny tym wydi 4 Tamże, szp. 847-849; J. E, Salisbury, Fruitful in Singleness, s. 97-96 5 W.-E. Peuckert, Schlesische Yoikskunde, s. 25. 6 Eo igitur collaudante se usum illus paganismi dimissurum et fidei chi stiane sacramenta suspectarum, Ula domina cum magni seculari et ecciesi stica religionis apparatu Poloniom intrauit, necdum tamen thoro sese mariti federauit, donec Ule paulatim consuetudinem christianitatis et religionem i clesiastici ordinis dUigenter contemplans, errorem gentiiium abnegauit, seq gremio matris ecciesie couniuit. Anonima tzw. Galia Kronika, I, 5, s, 15. 7 Didiscerat namque quod dispar cultus unum erat impedituorum mat monii. Mistrza Wincentego Kronika, II, 8, s. 37. rżeniom Thietmar, przypisując jej tę samą, co Anonim motywację działań, przedstawił je w sposób zgoła odmienny. Czeszka miała według niego rezygnować na życzenie Mieszka z planowanych umartwień, aby zyskać jego przychylność w sprawie nawrócenia8. Informacja o wstrzemięźliwości Dobrawy nie utrwaliła się jednak w polskiej tradycji dziej opisarskiej. Nie zna jej autor Kroniki wiel- kopolskiej, kronikarze śląscy (z wyjątkiem, poniekąd, Kroniki książąt polskich, której autor napisał, że Dobrawa nie chciała poślubić Mieszka, zanim ten nie przyjął chrztu9) ani Długosz. Tak- że tradycja czeska, reprezentowana przez Kosmasa, wyjątkowo krytycznego wobec pierwszej chrześcijańskiej żony Mieszka, nie mówi nic ojej abstynencji seksualnej, a wręcz określa ją jako "nad miarę bezwstydną"10. Opisana przez Thietmara wersja wydarzeń związanych z chrztem Mieszka, najbliższa im także czasowo, wy- daje się też najbardziej prawdopodobna, tak pod względem histo- rycznym, jak i psychologicznym. Anonim starał się zdjąć z Dobrawy odium ciężkiego grzechu, jakim w myśl wyobrażeń dwunastowie- cznych było współżycie z poganinem, nawet w zbożnym celu". Wrogość do niej Kosmasa do dziś natomiast stanowi zagadkę dla historyków. B. Ideał wstrzemięźliwości seksualnej w dynastii piastowskiej w XIII wieku Wiek XIII to między innymi okres intensywnego przenikania na ziemie polskie zachodnich ideałów życia religijnego. Jednym z nich była omówiona wyżej zasada obowiązkowej abstynencji seksualnej duchowieństwa. Inny stanowił nowy model religijności świeckich, związany z rozpowszechnieniem się zakonów żebra- czych - franciszkanów i dominikanów. Istotne miejsce zajmo- wały w niej elementy ascetyczne, a wśród nich ideał dobrowolnego 8 Kronika Thietmara, IV, 56, s. 221. 9 Kronika książąt polskich, 8, s. 438. 10 Kosmas, Kronika, XXVII, rok 977. n J. Strzelczyk, Mieszka I, s. 115, 116. 206 zachowania abstynencji seksualnej przez osoby świeckie, naw< przez małżonków. Do osób przejętych nowymi ideami należeli tał że członkowie dynastii piastowskiej. Księżna śląska Jadwiga, ż( na Henryka Brodatego, po około dwudziestu latach małżeństw złożyła wraz z mężem śluby czystości. Wytrwali w nich prze kolejnych około trzydzieści lat, do śmierci Henryka w 1238 rok oraz Jadwigi pięć lat później. Już za życia księżnę otaczała aur świętości, nic więc dziwnego, że w dwadzieścia lat po śmien kanonizowano ją. Świątobliwe życie Jadwigi opisano obszerni w powstałym pod koniec XIII wieku żywocie. Obraz księżnej, pc dobnie, jak i innych kobiet z tego kręgu - księżnej krakowsku Kingi i halickiej Salomei, koncentrował się pod piórem hagiogrg fów na praktykowaniu ascezy oraz zachowaniu czystości. Klucze wymi pojęciami ich żywotów są: ubóstwo (paupertas), pokora (hu militas), miłosierdzie (caritas), modlitwa (oratio) oraz, last but nc least, czystość (castitas)12. Życie w celibacie zostało ukazane pc niekąd jako pierwsza pośród równorzędnych cnót. Podkreśleni jego znaczenia mogło służyć zaprezentowanie tego aspektu życi świętych na samym początku ich żywotów, zaraz po wstępie gene alogicznym13. Poza tym zostało ono potraktowane na równi z u martwianiem się, aktami miłosierdzia itp.14 Zachowanie przez Ja dwigę i Henryka wstrzemięźliwości zostało za to wykorzystań jako pretekst do obszernego moralizatorskiego wywodu na tema sposobów osiągnięcia doskonałości przez małżonków. Niewiel miejsca poświęcali Jadwidze kronikarze. Kronika polsko-śląski odnotowała tylko rzeczowo fakt dotrzymania przez Henryka i Ja dwigę ich ślubów czystości15. Kronika wielkopolska i Kronika ksią żąt polskich w ogóle nie zauważyły dobrowolnego celibatu Jadwig i Henryka. Dopiero Jan Długosz w swoich Rocznikach zamieści 12 Por. B. Klirbis, Asceza chrześcijańska i jej interpretacje hagiograficznt Polski model ascezy franciszkańskej w XIII i XIV wieku, s. 292. 13 Por. S. Kwiatkowski, Powstanie i kształtowanie się chrześcijańskie mentalności religijnej w Polsce do końca XIII w., s. 88. 14 Vita sanctae Heduigis ducissae Silesiae, s. 511-578. 15 Tandem pius princeps Henricus cum beata sua uxore Hedwige cum fer triginta annis ob castitatis yidualis insigne decus solempni a thoro matrimo niali et abstimisset [...], Kronika polska (polsko-śląska), s. 650. pełną zachwytu pochwałę Jadwigi: "Żyjąc przez 28 lat w celibacie,! uchroniła ciało i duszę przed wszelkimi pokusami i-co musi budzić podziw w umysłach ludzi - wśród cierni łoża małżeńskie- go wraz ze swym najjaśniejszym małżonkiem, wspomnianym, Henrykiem rozkwitła jak lilia i jak złoto poddane próbie ognia, przez cały wspomniany czas nie zapłonęła żarem namiętności"16. Mniej więcej w tym samym okresie do zawarcia ślubów czy- stości żona nakłoniła innego księcia piastowskiego - Bolesława Wstydliwego. W przeciwieństwie jednak do Jadwigi, mającej już w chwili złożenia ślubów kilkoro dzieci, żona Bolesława Kinga (Kunegunda) pozostała dziewicą. Małżeństwo nie zostało skonsu- mowane. Według powstałego około dwudziestu lat po jej śmierci l żywotu, powiadomiła męża o swoim postanowieniu w noc poślub- | na, początkowo określając okres zachowania dziewictwa na jeden , rok. Potem przedłużyła go na rok następny, dalej na jeszcze jeden. Bolesław zrazu protestował w interesie dynastii, próbował też wpłynąć na Kingę kapelan dworski. Wreszcie jednak udało się jej nakłonić niechętnego męża do przyłączenia się do ślubów czystości dożywotnio17. W ten sposób przeżyli czterdzieści lat. W opisie au- tora żywotu Kingi jej sylwetka duchowa, jak zauważyła Maria Witkowska, zmieniła się w jeden rejestr cnót. Podobnie jak auto- rzy żywotów św. Jadwigi lub Salomei, ukazał on nie tyle chara- kterystykę konkretnej, historycznej osobowości, ale uosobił w niej funkcjonujący w jego środowisku i zapewne podzielany przez sie- bie ideał świętości18. W chrakterystyce Kingi dominował duch su- rowej ascezy oraz pochwała życia dziewiczego. Upodobanie do me- go miała (hagiograficzna) Kinga już od chwili przyjścia na świat, kiedy jej czystość cielesna była niejako zapowiedzią przyszłej czy- 16 Hec per annos octo et yiginti celibem vitam du.ce.ns, ab omni illecebra camem et spiritum custodwit et qwd humanis stupendum est sensibus inter spinas thori maritalis, una cum eodem illustrissimo suo marito Henrico, sicuti lilium germinavit et tannuam aurum in medio incendiorum probata volup- tatum ignibus per totum tempus predictum estuata non est, J. Długosz, An- nales, ks. VII, rok 1243, s. 45. 17 Vita et miracula Sanctae Kyngae ducissae Cracoyiensis, 6, 8, s. 690-694. 18 M. H. Witkowska, Vita Sanctae Kyngae ducissae Cracouiensis jako źródło hagiograftczne, s. 136, 148, 149. 208 stości moralnej19. W dzieciństwie czystość stanowiła częsty tema jej modlitw i napominania rówieśniczek20. Chociaż wejście w sta małżeński zdawało się stać na przeszkodzie realizacji przyjęteg przez Kingę ideału, święta potrafiła poradzić sobie z tą trudnościi Po śmierci zaś swego małżonka wstąpiła bezzwłocznie do ufundc wanego przez siebie klasztoru klarysek. Tam także stawiała ZE chowanie czystości na pierwszym miejscu w wychowaniu swoic podwładnych21. W ten sposób autor przedstawił na przykładzi jednej osoby możliwość realizacji wszystkich form zachowania cc stitatis: panieńskiej, małżeńskiej, wdowiej i najdoskonalszej - zakonnej22. Podkreśleniu wagi problemu czystości miał też służ^ w żywocie Kingi opis niesłusznych oskarżeń ze strony franciszks nów o romans ze spowiednikiem23, a także powoływanie się n opinię króla Władysława Łokietka, który w dzieciństwie spotyks się z Kingą i "wieloma najpewniejszymi znakami sprawdził j< dziewictwo"24. Niestety autor nie sprecyzował, na czym polegał owe "najpewniejsze znaki". Zdaniem Stanisława Kwiatkowskieg włączenie wspomnianych relacji o kontrowersjach wokół dziewic wa Kingi jest wynikiem powstania żywotu w prowincjonalnyn skłóconym wewnętrznie środowisku, w którym jawność życi "przybrała absurdalne kształty" i gdzie nie wygasły jeszcze emocj i spory związane z osobą bohaterki25. Z kolei w żywocie bł. Salom< zagadnienie abstynencji seksualnej potraktowano skrótowo, ogr; niczając się do jednego tylko epizodu z książęcej sypialni. Prawdi podobnie wiązało się to z faktem przybycia księżnej halickiej d Polski już jako wdowy. Jej życie dziewicze nie budziło w związk z tym takich kontrowersji, jak na przykład w wypadku Kingi2 19 Vita Sanctae Kyngae, 4, s. 687. 20 Tamże, s. 688. 21 Tamże, 55, s. 723; 63, s. 727. 22 M. Witkowska, Vita, s. 138. 23 Tamże, s. 138, 139. 24 Multis certissimis signis et prodigiis eius uirginitatem próbami, Vii Sanctae Kyngae, 61, s. 723. 23 S. Kwiatkowski, Powstanie, s. 90. 26 Vita Sanctae Salomeae Reginae Haliciensis, I, l, s. 778; por. S. Kwia kowski, Powstanie, s. 89. 2C Równie skrótowo i bez emocji relacjonowali zachowanie castitas przez Salomeę kronikarze. Kronikarze opisywali związek Kingi i Bolesława, podobnie jak Jadwigi i Henryka, rzeczowo i bez wnikania w szczegóły. Bolesław doczekał się sporo ciepłych słów od Dzierzwy, pochwały te doty- czyły zarówno jego abstynencji seksualnej27, jak i działalności jako fundatora, obrońcy przywilejów Kościoła oraz wodza. Kronikarz wielkopolski był bardziej oszczędny w słowach, streszczając zwią- zek Bolesłwa i Kingi w jednym zdaniu: "Ona i mąż jej wiodąc życie wstrzemięźliwe, stale żyli [tak] aż do ostatnich dni i szczę- śliwie Bogu oddali dusze"28. Źródła śląskie w ogóle nie wspomniały związku krakowskiego księcia. Podobnie jak w wypadku św. Jad- wigi, obszerną, utrzymaną w tonacji moralizatorskiej pochwałę życia Kingi zamieścił Długosz. W pewnym momencie zwrócił się bezpośrednio do czytelnika, aby podziwiać zachowanie przez nią dziewictwa: "Strzegąc bowiem usilnie dziewictwa, dokądkolwiek się zwróciła, niosła ze sobą w myśli i w sercu zawziętego wroga [to znaczy zapewne pożądanie] i była nękana ciągłą walką, woju- jąc bez zawieszeń broni, nie mogąc sobie pozwolić na wytchnienie wieczór ani w nocy, ani o świcie, rano czy w południe, ale każdego dnia i każdej godziny umieszczona w rozpalonym piecu przeszła próbę ognia jak złoto i wychodziła coraz bardziej czysta. Pomyśl, jaki to trud i wysiłek! Ta nie zrywając związku małżeńskiego żyła skromnie i wstrzemięźliwie, zachowując czystość. Nie było u niej bardziej zbytkownego stroju, ani rozmów z mężczyznami, a nawet z mężem nie była swobodniejsza, ani w jedzeniu bardziej zbyt- kowna"29. Zachowanie czystości Długosz podkreślał także jakojed- 27Hic [Bolesław] accepit uxorem sanctissimam nomine Kyngam [...}, qui utriąue celibatum quam delicias thori preeligentes, usąue ad finem vite illi- batam pudiciciam Domino conserva.ru.nt. Rocznik franciszkański krakowski, s. 48; Mortuus est autem Boleslaus [...] sine prole, vir Dei plenus, pudicicia cum sua coniuge integraliter conseruata, tamże, s. 49. 28 Hec cum viro suo celibem uitam ducentes continenter usque ad finem dierum vixerunt et feliciter animas Deo reddiderunt. Kronika wielkopolska, 68, s. 86. 29 Yirginitatem enim magnopere custodiens, mente et spiritu hostem se- vum, ąuocumąue se uerteret, secum ferebat, assiduo premebatur certamine, 210 na z głównych zasług w pośmiertnej pochwale Bolesława Wstyd liwego, przywołując ten fakt dwukrotnie, na początku i na końci rozdziału30. W podobnym tonie jest utrzymany żywot Kingi piór, tegoż autora, przybierający szczególnie apologetyczny ton wi wstępie31. Można się zastanawiać, dlaczego ideał castitas spotkał si< z tak dużym odzewem w kręgach dworskich. Wydaje się, że grał; tu rolę co najmniej dwa czynniki. Ważny był niewątpliwie elemen autentycznej pobożności. Nasze ascetki mogły mieć przed oczam szczególnie dwa wzorce - towarzyszkę świętego Franciszka świę tą Klarę oraz świętą Elżbietę turyńską, z którą były spokrewnić ne. Wiadomo, że Jadwiga przechowywała i otaczała wielką czcie chustę swojej świętej ciotki. Dołączył jednak do tego wzorca, jal się wydaje, motyw społeczny. Podejmując decyzję o zachowania wstrzemięźliwości małżeńskiej lub stanu dziewiczego, kobieta zy- skiwała szansę wyrwania się z pozycji przedmiotu polityki mał- żeńskiej dynastii i zachowania samodzielności względem rodu i męża. Zarazem, nie wstępując do klasztoru, zachowywała włas- ne wpływy polityczne, tym większe, że rósł jej prestiż, przynaj- mniej w części sfer kościelnych. Faktem jest jednak, że często za swoją niezależność kobiety płaciły wysoką cenę wyrzeczenia się wszelkich przyjemności, a niekiedy przedwczesnej śmierci w wy- niku wyniszczenia organizmu32. Odrębnym zagadnieniem jest natomiast odbiór wyznawanych przez świątobliwe księżne ideałów w ich otoczeniu. Wydaje się, że nie podzielało ono zapału owych kobiet. Chrześcijański ideał sine induciis helium gerens, non iiespere, non nocte, non diiuculo, non meridie, non mane respirasse permissa, sed singulis diebus atque horis fornacis medio succensa, auri instar probata, purior prodibat. Cogita, quanti officii labor et fatiga. Hec constante matrimonio vixit modeste, abstinetur, castigate; non cultus in ea luxuriosior, non conuersacio cum uiris, sed nęć com viro licencio- sior, non cowictus splendidior, J. Długosz, Annales, ks. VII, rok 1292, s. 270, 271. 30 Tamże, rok 1279, s. 206, 207. 31 J. Długosz, Vita Beatae Kunegundis, s. 182-189. 32 Por. B. Kiirbis, Asceza, s. 294, 295; J. Żylińska, Piastówny i żony Pia- stów, s. 159, 241. castitas w tym okresie nie przemawiał do społeczeństwa w zna- cznej mierze jeszcze powierzchownie schrystianizowanego. Na ogół budził kontrowersje, bywał źle pojmowany lub w ogóle nie- zrozumiały33. Wniosek taki można wysnuć na przykład z pomysłu zatwierdzenia osobistych postanowień Jadwigi i Henryka uroczy- stym ślubowaniem, dokonanym publicznie, aby jawna separacja nie wywołała skandalu, godzącego w autorytet monarchy34. O nie- chętnym stosunku do dziewiczego życia Kingi świadczą powtarza- jące się oskarżenia o romans ze spowiednikiem. O sceptycyzmie otoczenia świadczy usilne przekonywanie przez autora żywotu Kingi o jej dziewictwie, nawet powołując się na autorytet Włady- sława Łokietka. Również małomówność kronikarzy w kwestii za- chowywania czystości przez Jadwigę, Kingę i Salomeę odbiega od entuzjastycznego tonu hagiografów. Kościół zresztą także był przeciwny spontanicznemu rozwojowi praktyk tego typu. Prawo kanoniczne wymagało, aby osoby stanu małżeńskiego składały śluby czystości i wstępowały do zakonu tylko za zgodą biskupa. Do kościelnego prawa polskiego przepis ten wprowadził już w 1279 roku legat papieski Filip z Fermo35. Pewien renesans prze- żywała idea zachowania czystości przez osoby świeckie w drugiej połowie XV wieku. Dokonano wtedy przekładu na język polski wierszowanej legendy o św. Aleksym w tak zwanej "wersji mał- żeńskiej" - ze względu na dość obszerne przedstawienie w niej spraw, związanych z nieskonsumowanym małżeństwem Alekse- 33 S. Kwiatkowski, Powstanie, s. 90. 34 In omni autem illo tempore ipsa Christi ancilla sumnw precwebant conamine, ne ipsius, qui tunc iam pluribus innotuerat et freguencius decla- rabaturmultis per satis evid.en.cia signa, decorem pudicicie aliqualiter obfu- scari contingeretopinione sinistra in cordibus infirmorum, qui de faciki qu- andoaue sibi assumunt materiom scandali et veluti spinarum aculei lingua detractionis lacerant boni operis rosas sibi mcinius pululantes. Mariti qu- apropter sic ipsa deuitabat consorcia atąue colloąuia, ut eum non adiret nęć ei ullatenus loqueretur, nisi dum uellet promouere apud ipsum opera pietatis aut negocia religiosoum sive personarum miserabilium expedire. Nęć tamen hoc faciebat alibi, quam in publice loco vel in ecciesia pluribusque vel ad minus duabus honestis personis presentibus et sepe audientibus uerba sua, Vita Sanctae Hedyigis, I, s. 516; S. Kwiatkowski, Powstanie, s. 89. 35 KDW, t. I, nr 487, s. 454; por. Gracjan, C. 19-26 D. 27 q. 2. 212 go36. W tym samym okresie żył też kolejny reprezentant rod panującego w Polsce, którego po śmierci wyniesiono na ołtarzi między innymi w związku z poczynionymi za życia ślubami cz; stości. Był nim św. Kazimierz Jagiellończyk, drugi syn króla K; zimierza IV Jagiellończyka37. C. Podsumowanie Chociaż pozytywne wartościowanie dziewictwa było znane ju w czasach pogańskich, idea dobrowolnego celibatu świeckich ni zyskała w Polsce wielkiej popularności. Osoby, pragnące zachc wywać abstynencję seksualną, wstępowały raczej do stanu di; chownego. Niemniej jednak kilka osób, i to z kręgu dynastii pis stowskiej, wsławiło się swoim życiem w czystości. Trzy z nici" księżna śląska Jadwiga, księżna krakowska Kinga i jej szwagiei ka Salomea, zostały nawet wyniesione na ołtarze. Interesując jednak, że kult nie objął ich małżonków - Henryka Brodateg i Bolesława Wstydliwego, chociaż zwłaszcza ten pierwszy miałb na to szansę nie tylko z racji poczynionych ślubów abstynenc; seksualnej, ale i osobistej pobożności. Faktem jest jednak, że ogó] nie w średniowieczu zachowanie czystości w małżeństwie był znacznie częstszym motywem kanonizacji kobiet niż mężczyzn38 36 Chrestomatia staropolska, s. 260-262. 37 Por. J. Jaskulski, Kazimierz Jagiellończyk, s. 208, 209. 38 M. McGłynn, R. J. Moll, Chaste Marriage in the Middle Ages, s. MERETRICIA, PROSTITUTIA - PROSTYTUCJA A. Średniowieczne definicje prostytucji Średniowieczna łacina nie znała w zasadzie terminów, ściśle odpowiadających dzisiejszym pojęciom prostytucji i prostytutki. Na określenie tego zjawiska stosowano z reguły termin meretricia, na język polski tłumaczone jako "nierząd" (pamiętać jednak należy, że niekiedy jako "nierząd" tłumaczy się też inny termin - fornica- tio), a osobę trudniącą się tym procederem określano jako meretrix - nierządnica. Nawet jednak, kiedy stosowano termin prostitutia, rozumiano go nieco inaczej niż współcześnie. Dzisiejsze definicje kładą nacisk na komercyjny charakter działalności prostytutki39. W myśl definicji rzymskiego prawnika Ulpiana (przełom II i III wieku), która wywarła decydujący wpływ na średniowieczną teorię prostytucji, proceder ów charakteryzowały dwa elementy: współży- cie z każdym chętnym, bez wyboru (sine diiectu), oraz współżycie w celach zarobkowych. Ważniejszy był przy tym ten pierwszy czyn- nik40. Gratyfikacja materialna nie stanowiła jedynej ani nawet głównej cechy prostytucji. Średniowieczni prawnicy i moraliści to- czyli w związku z tym długie i nie rozstrzygnięte ostatecznie dys- kusje, ilu partnerów wystarczy, aby uznać kobietę za prostytutkę - czterdziestu czy aż dwadzieścia trzy tysiące41. To sprawiało, że z jednej strony jako prostytutki z reguły nie były traktowane na przykład stałe utrzymania bogatych mężczyzn, a z drugiej pod poję- 39 Na przykład "prostytucja - uprawianie stosunków płciowych w ce- lach zarobkowych", Słownik Języka Polskiego, red. M. Szymczak, t. II, L-P, Warszawa 1982, s. 941. 40 Palarń ąuaestum facere dicemus non tantum eam, quae in lupanario se prostituit, verum etiam si quo. (ut adsolet) in tabema cauponia vel quo alia pudori suo non parcit. Palarń autem sic accipimus passim, hoc est sine diiectu; non si qua adulteris vel stupratoribus se committit, sed quae uicem prostitutiae sustinet. Item quod cum uno et altero pecunia accepta commiscuit, non videtur palarń corpore qu.ae.stum facere. Octavenus tamen rectissime ait etiam eam, quae sine ąuaestu palam se prostituerit, debuisse his connumerari, Corpus luris Cwilis, Digesta, 23, 2, 43. 41 Por. A. Lómke-Schlogell, Prostituierte, s. 53. 214 ciem meretrix rozumiano, szczególnie w środowiskach kościelnycł nie tylko zawodową prostytutkę, ale każdą kobietę "lekkich ob^ czajów", często zmieniającą partnerów. W takim właśnie znaczeni występuje, jak się wydaje, słowo meretrix w najstarszym źródL odnoszącym je do Polski - znanym fragmencie kroniki Thietnu ra z Merseburga, zaczynającym się od słów: "Jeśli znaleziono jaka nierządnicę..." (Si qua meretrix inueniebatur...)*2. W późnośredni( wiecznej polszczyźnie meretrix tłumaczono w wersji bardzi( eleganckiej "zła dziewka"43, a w języku potocznym najpopularnie, sze było określenie "kurwa". Wyraz ten wówczas, jak się wydaj* nie miał tak wulgarnego zabarwienia, jak obecnie. Księgi sądów przynoszą wprawdzie liczne przykłady procesów, w których zarzi cano nazwanie poszkodowanej "kurwą", a poszkodowanego "ku] wim synem", ale rozumiano wówczas chyba te obelgi dosłownii jako zarzut przynależności do określonej grupy społecznej (ewei tualnie niewłaściwego prowadzenia się) lub nieprawego pochodzi nią. Fakt ten świadczy zarazem o jednoznacznie negatywnym p( dejściu ówczesnego społeczeństwa do kobiet, trudniących si prostytucją, które to zajęcie widocznie należało do szczególnie hai biących. Rzadziej stosowane były takie określenia prostytutki (p< twierdzono dla XVI wieku), jak gamratka, paniduszka, a także liczn zdrobnienia wyrazu "kurwa": kurwiczka, kurewka, kurwię, kurw szcze. Sporo istniało określeń stręczyciela. Określano go: kurwi; rzem, kurwigospodarzem, porobnikiem, zamtuznikiem lub rufij; nem. W słowniku łacińsko-polskim z pierwszej połowy XV wiek wyraz leno (stręczyciel) przełożono jako "porobnik"44. Kobieta, pn wadząca dom publiczny, to w XVI wieku po prostu "kurwigospod^ ni"45. Dla porównania po czesku prostytutkę nazywano ówcześni kubena, heimbrechtnica, źenka prdzdna, źenka suobodnd, harapa? na, hurva, mechyna, neuestka, rufianka itp.46 W jednej z ksią 42 Kronika Thietmara, VIII, 3, s. 583. 43 Chrestomatia staropolska, a. 68. 44 Tamże, s. 203. 45 J. Birczyńska, Kurwiarz, [w:] SPXVIw, t. XI, s. 583; J. Birczyńsk Kurwigospodyni, tamże, s. 584. 46 W. Iwańczak, Prostytucja w późnośredniowiecznej Pradze, s. 96. 21 sądów ziemskich pojawiło się określenie "meretrix siue przypłotni- ca", odnoszące się prawdopodobnie do prostytutki wiejskiej47. Określenie wywodziło się z pewnością od "miejsca pracy" wspo- mnianej osoby, choć być może była to zarazem swoista gra słów, nawiązanie do nazwy przypołudnicy, żeńskiego demona, znanego na terenach północnej Słowiańszczyzny48. B. Prostytucja w średniowiecznym Krakowie Pierwsze dotyczące Polski informacje na temat prostytucji w ścisłym tego słowa znaczeniu pojawiają się dopiero od XIV wie- ku. Wiąże się to z zachowaniem najstarszych ksiąg sądów miej- skich. Poszczególne miasta prowadziły wobec prostytucji bardzo rozbieżną politykę, co uwidaczniało się przykładowo w liczbie osób, proskrybowanych za związane z nią czyny. Tak na przykład w latach 1349-1360 za stręczycielstwo wypędzono z Augsburga sto dziewięćdziesiąt osób, po siedem do dwudziestu pięciu rocz- nie49. Także w Norymberdze stręczyciele stanowili największą grupę wśród proskrybowanych za czyny o charakterze seksual- nym (jedenaście przypadków)50. Z kolei w Krakowie nie odnoto- wano ani jednego takiego przypadku. Na represję wobec zjawiska prostytucji krakowska rada zdecydowała się tylko raz - w roku 1398 wypędzono prostytutki z trzech domów na Gródku. Okolicz- ności tego zdarzenia sugerują jednak, że w istocie miało ono pod- łoże ekonomiczne, a profesja mieszkanek stanowiła jedynie pre- tekst. Wszystkie domy bowiem zostały od razu wydzierżawione za taki sam czynsz niejakiemu Piotrowi Kalderbergowi, z gwa- 47 Za przekazanie tej informacji dziękuję Panu prof. Henrykowi Samsono- wiczowi. 48 Por. J. Strzelczyk, Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian, s. 168, 169. 49 O. Buff, Yerbrechen und Yerbrecher zu Augsburg in der 2. Halfte des 14. Jahrhunderts, s. 182, przypis l. 50 M. SchuBler, Yerbrechen im spatmittelalterlichen Olmutz. Statistische Untersuchung der Kriminalitdt im Osten des Heiligen Rómischen Reiches, s. 186. 216 rancją utrzymania warunków umowy przez co najmniej dzies lat. Eksmisja również została dokonana natychmiastowo01. r jednostkowy przypadek pozwolił jednak w starszej literaturze l sować tezę o stanowczej walce, wydanej w średniowiecznym K kowie prostytucji. Przy okazji przeciwstawiano z satysfakcją stan rzeczy zachodnioeuropejskiemu poważaniu dla prostytute] W krakowskiej księdze proskrypcji pojawiły się cztery kobi określone jako meretrices. Dwie z nich występują jednak jako o\ ry napaści, jedna zaś została proskrybowana za zranienie inr Co do niejakiej Elżbiety Selczerynne stwierdzono, że "powin oddać życie" (debeat uita priuari), gdyż zadawała się z pewn; mnichem53. Nasuwa się analogia z Augsburgiem, gdzie powodf większości wyroków proskrypcji prostytutek były. przestępstv nie związane z ich zawodem, zwłaszcza kradzieże, ewentuali zakłócenia ustalonego porządku społecznego - nakłanianie ; natych mężczyzn do cudzołóstwa, stosunki z duchownymi i 2 darni itp.54 Włodzimierz Szkudlarek przypuszczał, że prostytuc mogła się trudnić także część kobiet, występująca pod innyn neutralnymi określeniami. Była wśród nich na przykład Anr córka Kyrchinbernera, wygnana za posiadanie drogich fut< o których powiedziała, że były zapłatą za incestus50. W każdy razie z zapisów w księdze proskrypcji wynika, że prostytucja by w czternastowiecznym Krakowie czynem karalnym tylko wó^ czas, jeśli przekraczała pewne normy, na przykład w razie kas 51 Domini Consules una cum senioribus de.creveru.nt meretrices de domib cwitatis in Belza debere expelli et fuerunt eo die expulse, ąui quidem domi Consules et seniores dictas domus tres numero in beka honesto Petro Kal herberge pro simili censu, in quo easdem dietę meretrice tenuerunt, arend uerunt et locarunt uidelicet dictas tres domus annuatim pro 11/2 mara quamliber pro 112 mar. annuatim. Et promiserunt dni dicti Consules et s niores dictom locacionem predictarum domorum prefato Petro Kaldherber^ per X annos proxime et continue futuros inuiolabiliter obseruare, Najstarsi księgi, cz. 2, s. 183. 52 Na przykład J. Ptaśnik, Kultura wieków średnich, s. 257. 53 Tamże, s. 33, 49, 186. W. Szkudlarek błędnie podał liczbę pięciu m. retrices, Liber Proscriptionum, s. 49. 54 O. Buff, Yerbrechen und Yerbrecher, s. 192. 00 W. Szkudlarek, Liber Proscriptionum, s. 49; Najstarsze księgi, cz. 2, s. 7( rodztwa (o ile tak, a nie ogólnie jako "czyn niemoralny", "nieprzy- zwoitość" należy rozumieć incestus w wypadku wspomnianej An- ny), stosunków z duchownym, lub, być może, współżycia na cmen- tarzu, za co została wygnana w roku 1382 niejaka pani Nora56. Podobnie było zresztą w ówczesnym Augsburgu. Na początku XV wieku rajcy musieli mieć jednak co do tego pewne wątpliwości, gdyż zwrócili się do teologa z Akademii Krakowskiej, dominika- nina Jana Fałkenberga, z pytaniem, czy miasto może akceptować istnienie nierządnic. Ten odpowiedział sofistycznym traktatem, w którym z jednej strony przy pomocy cytatów z Biblii i Ojców Kościoła wykazał, że prawo Boże zakazuje popierania prostytucji, z drugiej zaś, odwołując się do św. Augustyna dyplomatycznie stwierdził, że prawo ludzkie pozwala na to, gdyż dopuszczalne jest zażegnywanie większego zła mniejszym. Dlatego w mieście jest miejsce dla prostytucji, chociaż nie powinno ono czerpać z niej korzyści57. Wiadomo jednak, że przed "zalegalizowaniem" prosty- tucji przez Fałkenberga zdarzały się w Krakowie przypadki ka- rania za odwiedzanie domów publicznych (uisitaciones prostibu- larum). Wiadomo też, że groziła za to kara więzienia (lub zakucia w dyby - zastosowane określenie in truncum może oznaczać obie kary). Tak właśnie był karany wielokrotnie sługa piekarza Piotr Zwyrczał, proskrybowany w roku 1381 za to, że schwytany po raz kolejny groził pachołkom miejskim: tyle razy mnie łapiecie, w końcu jednego z was zabiję58. W porównaniu z innymi miastami zdumiewa niemal zupełny brak przypadków proskrybowania za stręczycielstwo w ścisłym tego słowa znaczeniu, to znaczy za na- kłamanie do prostytucji. W roku 1364 został proskrybowany pe- wien nie wymieniony z imienia krawiec za to, że w jego mieszka- 56 Tamże, s. 50. 57 A. Lómker-Schlogell, Prostituierte, s. 72; J. Szujski, Kraków aż do po- czątków XVgo wieku, s. LXXIX; J. Ptaśnik, Kultura, s. 258. Wspomniane słowa św. Augustyna to często przywoływane w średniowieczu stwierdzenie z De ordine, II, IV, 12: "[...] wygnaj kurtyzany, a wkrótce namiętności zakłócą wszystko [...] wiodą one - co się tyczy obyczajów - żywot całkowicie nie- czysty, ale prawa porządku wyznaczają im jakieś miejsce, choćby najnędz- niejsze", por. J. Rossiaud, Prostytucja w średniowieczu, s. 131. 58 Najstarsze księgi, cz. 2, s. 50. 218 niu jakiś żebrak zgwałcił dziewicę. W trakcie przesłuchań zgwałcona oskarżyła krawca dodatkowo o meretricia, czyli w tym wypadku o stręczycielstwo. Proceder ten miał mieć miejsce w prowadzonym przez niego domu koło bramy Sławkowskiej, odwiedzanym przez duchownych i świeckich59. Jest to prawdopodobnie najstarsza wzmianka o istnieniu w Krakowie zorganizowanego domu pub- licznego, być może z zatrudnionymi etatowymi prostytutkami. In- nego zdania jest Hanna Zaremska, która traktuje omawianą wzmiankę jako świadectwo istnienia w Krakowie potajemnej pro- stytucji, poza siecią publicznych lupanarów60. Do końca nie jest jednak pewne, czy powodem wygnania krawca był fakt tolerowania nierządu w swoim domu, czy współudział w gwałcie. Bardziej prawdopodobne, że sutenerstwem trudnił się niejaki Jencowicz (Jankowicz?) z Wrocławia i jego konkubina Anna, określona w źród- le jako "dziwka" (.putana), wygnani z Krakowa w roku 1384. Anna nakłoniła do zanocowania w ich domu niejaką Kasię, przekonując ją, że gospodarz (Jencowicz) nie przyjdzie. Ten jednak przyszedł i zgwałcił Kasię przy pomocy Anny, przytrzymującej ją za nogi. Hanna Zaremska przypuszcza, że było to działanie obliczone na nakłonienie zgwałconej do późniejszej współpracy jako prostytut- ka61. Oboje proskrybowani jednak zostali za zgwałcenie, a me za sutenerstwo. 59 Quidam sartor polonus dictus - sub facie quasi leprosus prohibitus a cwitate per dominos propter hoc, quod antea in sua stuba quedam virgo per quendam mendicum ciaudum stuprata fuit, prout autem dominos pervemt per eandem stupratam et iterum accusatus de meretricio, quod fovisset m domo, quam conduxerat prope portom Slaucouiensem, ubi presbiteri, clerici et laici accesum facerent et eciam reperta fuit ibi mulier quedam vetula, que de peccatis scorti sue filie se nutriret, tamże, s. 61. 60 H. Zaremska, Grzech i występek: normy i praktyka moralności społecz- nej, s. 573. ^Najstarsze księgi, cz. 2, s. 58, 59; H. Zaremska, Grzech i występek, s. 573. 219 C. Prostytutki i ich klienci w innych miastach i wsiach Polski Najwięcej informacji na temat średniowiecznej prostytucji w Polsce zachowało się ze stołecznego Krakowa. Płatny seks ofe- rowano jednak również w innych miejscowościach. Wśród klien- tów domów publicznych bywali też duchowni. Przed poznańskim sądem konsystorskim w roku 1443 stanęli na przykład Albert z Łekna i Stanisław z Chodzieży, clerici z Pobiedzisk. Zarzucono im, że wbrew zakazowi przebywali "w pewnym podejrzanym lo- kalu, gdzie były podejrzane kobiety" (in quodam hospicio suspecto, ubi mulieres suspecte fuerunt), a wyszedłszy stamtąd, śpiewali "brzydkie piosenki" (turpes cantiienas) i hałasowali62. Wprawdzie nie pojawiło się oskarżenie o uprawianie stosunków seksualnych ze wspomnianymi kobietami, ale, jak wiadomo, karalne było już samo przebywanie w ich obecności. Nie jest powiedziane wprost, że kobiety te były zawodowymi prostytutkami, jest to jednak nie- wykluczone. Być może trudniły się one prostytucją "dorywczo", co było dosyć rozpowszechnione w tamtych czasach, albo po prostu miały opinię "rozrywkowych". W tym samym roku, tyle że przed sądem poznańskim, znalazła się sprawa scholarów od św. Jana z Poznania, którzy zabawiali się w domu, w którym mieszkali z czterema kobietami, sprowadzonymi tam dla zaspokojenia ich pożądliwości ciała (ad complendum sue carnis libidinem). Spośród nich przed sądem stanęły trzy. Jedna przyznała się, że została zawołana przez wspomnianych scholarów, aby popełniać grzechy cielesne (ad exercendam maliciam carnalem). Została za to ska- zana na karę więzienia. Inna stwierdziła, że oskarżeni odebrali jej w nocy naczynie z piwem, weszła więc do nich, aby je odzyskać. Trzecia wreszcie, imieniem Agnieszka, złożyła przed sądem przy- sięgę niewinności63. W obu powyższych przypadkach nie został jasno określony zawód kobiet. Inaczej jest w wypadku sprawy Jana Skórni, prezbitera z Miłosławia. Jadąc po pijanemu z Pyzdr, ^Acta capitulorum, t. II, nr 378, s. 128. 63 Tamże, nr 1169, s. 541, 542. 220 wziął on do swojego wozu pewną podejrzaną kobietę z domu pul licznego (ąuandam mulili suspectam de prostibulo), co bulwel sowało przyglądających się temu ludzi. Następnie, wyjechawsz z miasta, zszedł ze swoją pasażerką z wozu i na oczach licznyc widzów "popełnił czyn obrzydliwy" (actum turpitudinis perpetra vit). Sąd zagroził mu za to miesiącem pobytu w wieży pyzdrskie albo nakazem opuszczenia diecezji w ciągu miesiąca64. Wniosek jaki wypływa z tego przypadku, a także ze sprawy kleryków z Po biedzisk, to stwierdzenie faktu istnienia w połowie XV wieku do mów publicznych (prostibulum, hospicium suspectum) nie tylk. w dużych miastach, jak Kraków, Lwów lub poznań' ale ł w "^eJ szych - Pobiedziskach i Pyzdrach. Z zapisów w księdze lwów skiego sądu konsystorskiego wiadomo też o istnieniu domu pub licznego w Busku65. Prostytut^ funkcjonowały również na wsi - na przykład wspomniana wyżej "przypłotnica". D. Status społeczny prostytutek Prawdopodobnie w miastach polskich, przynajmniej tych du- żych, istniała w późnym średniowieczu analogiczna do zachodnio- europejskiej struktura prostytucji. Istniały zorganizowane, "ofi- cjalne" domy publiczne, poddane pewnym formom kontroli ze strony miasta. Obok nich istniała prostytucja nieoficjalna, obej- mująca różne kategorie - prywatne prostibula, działalność po- szczególnych prostytutek ca własną rękę, usługi erotyczne dziew- cząt, zatrudnionych w łaźni, a także dorywcza działalność tak zwanych uczciwych kobiet, prowadzona z różnych powodów, na przykład trudności materialnych- Wspomniana wyżej sprawa wy- gnanego krawca wskazuje też na istnienie w Krakowie zjawiska, 64 Tamże, nr 1309, s. 589. , , , , 60 Dwaj rajcy miejscy z Buska, ^ dokuczyć tamtejszemu plebanowi, uprowadzili jego kucharkę do W"^ l tam ja "P111' iva/sta/•s^e ak^, t. 2, nr 1825, s. 500; Jan Wyszota z Tyczka w ^ecezji przemyskie) uzyskał rozwód ze swoją żoną Katarzyną, która oiesda od niego i od dwunastu lat mieszkała, "publicznie cudzołożąc", w buskim lupanarze, tamże, nr 1893, s. 521. 221 rozpowszechnionego na przykład w piętnastowiecznej Francji, a mianowicie funkcjonowania niewielkich prywatnych zamtuzów przy warsztatach rzemieślniczych, prowadzonych z reguły (choć nie w tym wypadku) przez żonę rzemieślnika66. Podobnie było w czeskiej Pradze, gdzie głównym ośrodkiem prostytucji była w póź- nym średniowieczu ulica Krakowska, zwana w skrócie Krakowem. Najniższą grupę praskich nierządnic stanowiły prostytutki, dzia- łające na stosach drewna nad Wełtawą, tak zwane haldecky. Z pism Husa wiadomo, że praskie prostytutki, zatrudnione w do- mach publicznych, musiały oddawać właścicielowi (właścicielce) jedną trzecią zarobku67. Jak wskazuje przykład francuski, kobiety, uprawiające poszczególne formy prostytucji, z reguły nie stanowi- ły alternatywnych grup zawodowych, ale z wiekiem awansowały z jednej grupy do drugiej. Najwyższą grupą były oczywiście mie- szkanki oficjalnego miejskiego domu publicznego68. Brakuje nato- miast danych, czy w Polsce występowało inne zjawisko, a miano- wicie pełna społeczna integracja części prostytutek, rezygnujących około trzydziestki z uprawianego zawodu i wychodzących za mąż69. Jest to oczywiście niemożliwe do jednoznacznego ustalenia, ale być może część spraw sądowych, wytaczanych przez kobiety mężczyznom, nazywającym je nierządnicami (meretrix), wiąże się z publicznym wypominaniem byłym prostytutkom ich przeszłości, o której chciałyby zapomnieć. E. Motyw "nierządnicy" w moralistyce Moraliści i kaznodzieje średniowieczni często wspominali o me- retrices, jednak z reguły używali tego pojęcia w szerokim znacze- niu, nie w odniesieniu do zawodowej prostytutki, ale każdej ko- biety, której moralność budziła zastrzeżenia autora70. Zawodowe 66 A. Lómke-Schlogell, Prostituierte, s. 56-62; J. Rossiaud, Prostytucja, s. 56. 67 W. Iwańczak, Prostytucja, s. 98-101. 68 J. Rossiaud, Prostytucja, s. 59, 60. 69 Tamże, s. 64, 65. 70 Na przykład Stanisław ze Skarbimierza, Sermones sapientiales, LVIII, cz. 2, s. 189-191. 222 prostytutki w kazaniach Stanisława ze Skarbimierza pojawiały się w kontekście "ekonomicznym", kiedy autor chciał potępić mar- notrawstwo albo rozrzutność. Odwoływał się wtedy chętnie do zaczerpniętego z przypowieści o synu marnotrawnym motywu "tracenia majątku z nierządnicami"71. Pojawiło się też porówna- nie, dotyczące grzesznych duchownych: "Cóż począć z wami, którzy dom publiczny, [...] czynicie z domu Bożego, z członków Chrystusa członki nierządnic?"72 W popularnym w całej Europie egzemplum o grzechach - córkach diabła, w Polsce przytoczonym choćby przez Peregryna z Opola, do nierządnicy przyrównano grzech roz- wiązłości ze względu na jego powszechność: "[...] dziewiąta jest rozwiązłość, której nikomu [diabeł] nie chciał wydać za mąż, ale która jak nierządnica oddaje się wszystkim narodom"73. F. Podsumowanie Prostytucja, jakkolwiek w zasadzie potępiana przez Kośció: i spychana na margines życia społecznego, w potocznej opini: funkcjonowała w późnośredniowiecznej Polsce bez specjalnyct: przeszkód. Stan w tej materii nie odbiegał w dużych polskie!- miastach od sytuacji w miastach Europy Zachodniej. Niestety źródła nie pozwalają na prześledzenie rozwoju prostytucji w( wcześniejszym średniowieczu. Instytucja ta pojawia się w źród łach czternaste- i piętnastowiecznych od razu niejako w gotowej ukształtowanej formie. Jedynym elementem dynamicznym, jak znalazł odbicie w źródłach, była ostateczna rezygnacja w Krako wie z nieśmiałych zresztą prób represji wobec zorganizowanej pro stytucji na początku XV wieku. 71 Na przykład tamże, IV, cz. l, s. 73; VII, s. 92, CIV, cz. 3, s. 227; CVII] s. 271. 72 Quidfacies, qui de domo Dei fecisti prostibulum, [...] de membris Chrisi membra meretricis? tamże, LXXXII, cz. 3, s. 35. 73 Nona est luxuria, quam nullam voluit maritari, sed quasi meretriceTi prostituit omnibus generibus se commiscens, Peregrini de Opole sermones d tempore et de sanctis, s. 91. SUPERSTITIONES - "ZABOBONY", CZYLI ELEMENTY SEKSUALNE W KULTACH POGAŃSKICH, MAGIA PŁODNOŚCIOWA I MIŁOSNA A. Kulty płodnościowe w zachodniej Słowiańszczyźnie Tak istotną dziedzinę życia, jaką jest życie seksualne, od naj- dawniejszych czasów ludzie starali się poddać kontroli i wykorzy- stać przy użyciu środków magicznych. Zarazem elementy seksualne były integralną częścią pierwotnej sfery religijnej. Po zaprowadze- niu chrześcijaństwa wszystkie te zjawiska zostały rzecz jasna po- tępione i opatrzone wspólną etykietką superstitiones - przesądy, zabobony. Jak wspomniałem wcześniej (rozdział drugi), pewien pier- wiastek sacrum był pierwotnie obecny właściwie w każdym stosunku seksualnym. Brakuje niepodważalnych dowodów istnienia w pół- nocnej Słowiańszczyźnie kultów wiążących się bezpośrednio z ele- mentami seksualnymi, może to jednak wynikać z ogólnie niskiego stanu naszej wiedzy o religii pogańskich Słowian. Nie ulega jednak wątpliwości, że takie kulty o charakterze płodnościowym i chtoni- cznym, wynikającym z trzeciej funkcji Dumezilowskiej triady indo- europejskiej, funkcjonowały także na ziemiach polskich. Niektórzy uczeni, na przykład Henryk Łowmiański, wiązali z kultami pogań- skimi, a konkretnie ze świętem rusaliów, wspomniany wyżej prze- kaz Powieści lat minionych na temat Wiatyczów, Radymiczów i Sie- wierzan, którzy "schodzili się na igrzyska, na pląsy i na wszelkie pieśni biesowskie i tu porywali żony sobie E...]"74. Rusalia były słowiańskim obrzędem ku czci bóstw lub demonów urodzaju. Na- zwa wywodzi się od rzymskiego święta ludowego ku czci zmarłych - rosaliów (dies rosae). Dawniej badacze uważali, że Słowianie przejęli je bezpośrednio z tradycji antycznej. Potem zarzucono ten pogląd, twierdząc, że na Bałkanach skojarzono pojęcie "rosalia" z analogicznym świętem słowiańskim75. Określenie to stosowano 74 Powieść minionych lat, s. 218. 75 H. Łowmiański, Religia Słowian i jej upadek (w. VI-XII), s. 163, 164. 224 zresztą, co widać z zamieszczonej w rozdziale drugim tabel: różnych świąt, o różnorodnym charakterze i odbywających w różnych terminach. Jedynym pewnym, potwierdzonym przez źródła etnografii rytuałem słowiańskim o jednoznacznie seksualnym charakte był wiosenny obrzęd, związany z płodnością. W jego trakcie r czyzna i kobieta odbywali lub symulowali akt płciowy na przes czonym pod uprawę polu76. Możliwe są tutaj dwie interpretacje. poziomie uświadomionym był to rytuał magiczny (płodność spół jącej pary miała udzielić się ziemi77). Pierwotnym, zapomniar znaczeniem obrzędu mogło być składanie w ten sposób ofiary stwom płodności. Rytualny stosunek seksualny jako forma składa ofiary bóstwom, nie tylko płodności, występuje w wielu kultur; świata. Amerykańska badaczka Eve Levin uważa rytuał wiosen kopulacji na ziemi za relikt archaicznego kultu Matki Ziemi. Uc na traktuje w ten sposób również inne zbliżone obrzędy: symu wanie przez mężczyzn stosunku seksualnego z samą Ziemią 01 taczanie się nagich ludzi po polu podczas siewu. Z kolei obcho nocy świętojańskiej są przez nią łączone z kultem bóstwa Lać Elementy seksualne pojawiać się miały także w rytuałach zwiąż nych z kultem boga błyskawicy Peruna, bogini gospodarstwa d mowego Mokoszy oraz pomniejszych bóstw płodności78. Levin po kreślą, że wbrew opiniom kościelnych i cerkiewnych komentatoró kultowe stosunki seksualne nie miały w sobie nic z dzikiej org Obrzędy z ich udziałem były starannie uporządkowane i kierowar przez kapłanów. "Kiedy aktywność seksualna uzyskiwała sens ko miczny, indywidualne preferencje i przyjemności traciły znaczeni' Rytualny seks miał niewiele wspólnego ze swobodą seksualną"79 76 K. Moszyński, Kultura ludowa Słowian, cz. II, s. 517. Autor lokalizuj ten zwyczaj na Rusi i w "innych krajach". 77 Według K. Moszyńskiego zabieg miał na celu magiczne zapłodnieni ziemi, tamże, s. 517; E. Levin, Sex and Society, s. 41, uważa magię sympate tyczną za podstawowy cel słowiańskich rytuałów seksualnych. 78 Tamże, s. 39, 40. Niestety autorka nie podaje podstawy źródłowej swo ich poglądów. 79 Tamże, s. 41, tłum. A. K. W myśl hipotezy Ludwika Stommy charakter ceremonii reli- gijnej mogły mieć także pokładźmy w trakcie ceremonii ślubnej80. Być może jakieś obrzędy płodnościowe o charakterze seksualnym miały miejsce na przełomie maja i czerwca (Zielone Świątki). Źródła etnograficzne potwierdzają popularny zwyczaj stawiania w tym okresie huśtawek, na których chłopcy huśtali młode dziew- częta. Huśtawka ma, zdaniem niektórych etnologów, silną sym- bolikę seksualną81. O odbywaniu się w tym okresie roku obrzędów, zawierających wyraźne motywy seksualne, może świadczyć prze- kaz Jan Długosza. Po omówieniu rzekomych polskich bóstw po- gańskich napisał on: "Na ich cześć ustanawiane były i urządzane igrzyska w pewnych porach roku [...]. Odprawiano zaś je przez bezwstydne i lubieżne przyśpiewki i ruchy, przez klaskanie w dło- nie i podnietliwe zginanie się oraz inne miłosne pienia, klaskanie i uczynki przy równoczesnym przywoływaniu wspomnianych bo- gów i bogiń z zachowaniem rytuału. Obrządek tych igrzysk, raczej jego niektóre szczątki [istnieją] u Polaków aż do naszych czasów, mimo że wyznają oni chrześcijaństwo od 500 lat, powtarzane są co roku na Zielone Świątki i przypominają dawne zabobony po- gańskie corocznym igrzyskiem, zwanym po polsku «Stado», co tłu- maczy się po łacinie grex, kiedy to stada narodu zbierają się na nie i podzieliwszy się na gromady, czyli stadka, w podnieceniu i rozjątrzeniu umysłu odprawiają igrzyska, skłonni do rozpusty, gnuśności i pijatyki"82. Nieco później, ale w tym samym okresie obrzędowym, czczono noc świętojańską, w czasie której także szereg obrzędów miał cha- rakter mniej lub bardziej seksualny. Wzmianka z czternastowie- cznych poznańskich statutów diecezjalnych o odbywających się w wigilię św. Jana Chrzciciela oraz św. Piotra i Pawła "nocnych tańcach [...] z licznymi przypadkami rozpusty, cudzołóstw i beze- ceństw"83, a także źródła etnograficzne wskazują na to, że w tra- 80 L. Stomma, Rytuał pokladzin w Polsce. Analiza strukturalna, s. 51. 81 A. Zadrożyńska, Powtarzać czas początku, t. I, s. 126. 82 J. Długosz, Annales, ks. I, s. 166, 167. 83 J. Sawicki. Najdawniejsze statuty synodalne poznańskie z rękopisu BOZ 63, s. 203. 226 tcie tej nocy panowała większa niż normalnie swoboda obyczajo- wa. Szereg wierzeń, związanych z występującym w całej Europie zwyczajem palenia ognisk świętojańskich, wskazuje jednoznacz- nie na jego związek z magią lub kultami płodnościowymi. W Rosji uważano, że kto nie przyszedł przyglądać się w tę noc ognisku, nie miał nigdy wyjść za mąż lub się ożenić. Jeżeli para podczas skoku przez ognisko nie puściła swych rąk, znaczyło to, że zostaną małżeństwem84. Podobnie było w innych rejonach Europy. W Nie- mczech panował powszechny zwyczaj, że chłopak rzucał przez og- nisko swojej dziewczynie krążek z wypisanym jej imieniem. W Bretonii dziewczyna, która widziała dziewięć ognisk w jedną noc, miała w tym samym roku wyjść za mąż. W Fellinschen od- notowano zwyczaj tańczenia przez bezpłodne kobiety wokół ruiny, w której paliły ognisko85. B. Kulty falliczne na ziemiach polskich Pośredni związek z omawianą tematyką ma obecność na zie- miach polskich kultów fallicznych. Przejawem takiego kultu był, jak się wydaje, obiekt odkryty na Ostrowie Tumskim we Wrocła- wiu. Jego centralnym elementem był słup drewniany o wysokości okoła jednego metra i grubości około piętnastu centymetrów, ob- robiony tak, że przypominał fallusa w stanie erekcji. Otaczało go kilka wbitych odśrodkowo w ziemię kołków i kamieni. Obok wbito w ziemię dwa inne słupy drewniane z odrostami dwóch gałęzi, przypominającymi uszy lub rogi skierowane w dół. Być może słu- żyły one do przywiązywania zwierząt ofiarnych, zabijanych zna- lezioną obok maczugą. Prawdopodobnie w skład obiektu wchodziły jeszcze inne elementy, ale zniszczono je podczas budowy jednego z budynków uniwersyteckich86. Znalezisko to jest o tyle ciekawe, 84 P. Sartori, Johannisfeuer, szp. 737. 85 Tamże, szp. 738. 86 K. Jaworski, J. Kazimierczyk, A. Limisiewicz, Relikty przystani rzecz' nej, wału obronnego, magazynu żywności, nawożenia i miejsca kultu fallicz nego oraz różnych czynności gospodarczych na Ostrowie Tumskim we Wróć lawiu w świetle odkryć wykopaliskowych w 1987 roku, s. 102, 103. 22' że odkrywcy datują je na przełom X i XI wieku, a więc już na czasy po wprowadzeniu chrześcijaństwa. Świadczyć ono może o trwałości pogańskich kultów płodnościowych, które przetrwały początki chrystianizacji nawet w tak znaczącym ośrodku jak Wrocław. Wobec przyjętej datacji obiektu sensowny wydaje się domysł autorów odkrycia, że jego powstanie należy wiązać z okre- sem tak zwanej reakcji pogańskiej. Możliwa jest jednak i inna in- terpretacja. W myśl teorii niemieckiego badacza Wolfganga Wi- chlera wyobrażenia i gesty falliczne nie musiały mieć związku z kultem płodności. Wręcz przeciwnie, ich pierwotnym znacze- niem są funkcje obrony - początkowo przed innymi osobnikami tego samego gatunku, potem także (lub przede wszystkim) przed istotami nadprzyrodzonymi. Wywodzą się one jeszcze od zacho- wań zwierzęcych87. Znany jest szereg posągów fallicznych, szcze- gólnie w Anglii i Skandynawii, które stawiano przed kościołem lub w jego wnętrzu, na przykład mający sto trzydzieści centyme- trów wysokości granitowy fałlus, znajdujący się od XII wieku w przedsionku kościoła w Tómmersby w Danii88. Podobny, odstra- szający złe duchy charakter mógł mieć i obiekt wrocławski. Jesz- cze późniejsze, bo datowane na XIII wiek, są drewniane posążki falliczne, znalezione w studni w grodzisku w Tumie pod Łęczycą, a także w Opolu. Zdaniem Włodzimierza Szafrańskiego były to talizmany, które zanurzone w wodzie wzmacniały jej płodną moc, obdarzając pijących ją ludzi, zwierzęta i rośliny siłą rozrodczą89. I w tym wypadku jednak co najmniej w równym stopniu prawdo- podobny jest ich apotropaiczny charakter. Nie wiadomo też, czy miały one bezpośredni związek z wodą. Do studni mogły zostać wrzucone przez właściciela na przykład dla ukrycia ich przed do- ciekliwymi przedstawicielami Kościoła. 87 W. Wichler, Ursprung und biologische Deutung des Genitaipresentie- rens manniichen Primaten, s. 422-437; J. Gassner, Phallos. Fruchtbarkeits- symbol oder Abwehrzauber? s. 8-12. 88 Tamże, s. 62. 89 W. Szafrański, Pradzieje religii w Polsce, s. 373, 413. 228 C. Magia miłosna i zabiegi antykoncepcyjne Nie mamy danych na temat pierwotnej magii miłosnej plemior polskich. W późniejszym średniowieczu upowszechniały się opróc; rodzimych także obce, czasem bardziej "uczone" praktyki magicz ne. Ich popularyzacji służyło rozpowszechnienie się umiejętność czytania, a następnie druku. W ślad za tym pojawiło się w Polsce sporo różnej literatury poradnikowej, głównie bazującej na wzór cach zachodnich. W dziele tego typu, autorstwa Stefana Falimie rżą, znalazła się na przykład taka porada: "laycza LiJie Ją barze gorącze y wilgotne pomagała na kurcz y na paraliż y żib Jkurczone odmiękcżaią. A zwłafzcża z winem kto ie piie, zapala iągo ku nabożeńJtwu do młodey paniey"90. Znamiennym fakten jest, że w wielu zachowanych w Bibliotece Jagiellońskiej średnio wiecznych rękopisach o treści magicznej właśnie fragmenty o ma gii miłosnej zostały starannie zamazane czarną farbą. Nie wiado mo jednak, w jakim okresie tego dokonano91. Czasem środki magiczne prowadziły do skutków odwrotnycł od zamierzonych. Próba wzbudzenia "lubości" u męża niejakie Agnieszki z Szamotuł przy zastosowaniu cykuty podanej w jędze niu skończyła się oskarżeniem jej przez małżonka o próbę otrucia Pewna Katarzyna, sądzona za morderstwo, tłumaczyła się nato miast, że miksturą ze spalonych pozostałości po porodzie chciał; wyleczyć męża z impotencji92. Z magią płodnościową (jako jej przeciwieństwo) łączyły si( w średniowieczu zabiegi antykoncepcyjne. Na ich temat posiada my przynajmniej jedno wiążące się z ziemiami polskimi, choć bar dzo niepewne źródło. Jest nim tak zwany Katalog magii Rudolfa fragment dzieła Summa de confessionis discretione niejakiego bra ta Rudolfa. W starszej literaturze wyrażano pogląd, że Rudolf by pochodzącym z Europy Zachodniej mnichem z klasztoru cysters 90 Chrestomatia staropolska, s. 360. 91 M. Kowalczykówna, Wróżby, czary i zabobony w średniowiecznych rę kopisach Biblioteki Jagiellońskiej, s. 16, 17. 92 H. Zaremska, Obyczajowość seksualna, s. 569. 22S kiego w Rudzie na Śląsku. Obecnie teza ta jest jednak w coraz większym stopniu kwestionowana. Przypuszcza się nawet, że au- tor nie miał nic wspólnego z zakonem cystersów, a rękopis Summy trafił do Rud drogą zakupu93. Opisane w nim zabiegi magiczne wywodzą się, jak się wydaje, z wierzeń germańskich lub ogólno- indoeuropejskich. Nie wyklucza to jednak hipotezy, że niektóre zwyczaje przejmowali żyjący na tych terenach Polacy, którzy mo- gli się dowiedzieć o nich na przykład od wypytującego ich szcze- gółowo spowiednika94. Poza tym niektóre elementy wierzeń wy- stępują także w zwyczajach Słowian. Opisane w Katalogu środki antykoncepcyjne miały charakter czysto magiczny. Jeden z nich polegał na przykład na podłożeniu pod siebie, siadając lub leżąc, kilku palców. Kobieta miała nie zachodzić w ciążę tyle lat, ile palców podłożyła95. Zabieg ten nosi cechy symbolicznego zamknię- cia. W innym przypadku zabieg nosił z kolei cechy symbolicznego przeniesienia: "Coś, co nazywają swoim kwiatem, rzucają na drze- wo czarnego bzu, mówiąc: ty noś za mnie, [tak, jak] ja kwitnę za ciebie". Autor opatrzył zresztą tę informację nieco ironicznym stwierdzeniem: "Drzewo jednak nie kwitnie mniej, a ona w bólu rodzi dzieci"96. Inne zabiegi antykoncepcyjne również były zwią- zane z owym "swoim kwiatem", czyli zapewne krwią menstruacyj- ną97. Kobiety miały ją przerzucać za siebie lub dawać do zjedzenia psu, świni albo rybie98. W pierwszym wypadku mamy do czynienia 93 K. Bracha, Katalog magii Rudolfa (na marginesie dotychczasowych prac), s. 807, 808, tamże omówienie dotychczasowej literatury na temat Kata- logu. 94 Por. tamże, s. 808, przypis 8. 90 Cum sedent uel iacent, qua.nd.oque ponunt sub se aliąuos digitos cre- dentes se tot annos liberas a conceptu, quod digitos sub se ponunt, E. Karwot, Katalog magii Rudolfa. Śląskie źródło etnograficzne z XIII wieku, s. 26, 27. Podobny zabieg znany był jako swego rodzaju "środek planowania rodziny" w Bułgarii, tam jednak kobieta podczas ślubu siadała na tylu palcach, ile chciała mieć dzieci, B. Kummer, Empfangnis, szp. 813, 814. 96 Quidam, quod florem suam vocant, in arborem sambuci mittunt dicen- tes: Porta tu pro me, ego floream pro te, E. Karwot, Katalog, s. 27. 97 Tak określano ją jeszcze w szesnastowiecznych Niemczech i Anglii, por. T. Laquer, Making Sex: Body and Gender from the Greeks to Freud, s. 139. 98 De eodem florę suo proiciunt, ne concipiant. De eodem dant cani aut 230 ponownie z symbolicznym zamknięciem99. W drugim prawdopo- dobnie chodziło o przeniesienie płodności na zwierzęta, uznawana tradycyjnie za jej symbole (pies, Świna) lub na związaną z nis wodę. Jednym z lęków, które zapewne towarzyszyły wielu średnio wiecznym mężczyznom, była obawa przed spowodowaną czaram impotencją. Mizoginistyczna kultura tamtych czasów podsycali te lęki, a przerzucenie na kobietę odpowiedzialności za właśni niemoc było dla wielu ówczesnych mężczyzn doskonałym sposo bem na poprawę zachwianego poczucia swej wartości. Z ksią^ sądów konsystorskich znamy kilka oskarżeń tego typu. W przy padku Małgorzaty i Grzegorza z Dziedzic oskarżenie o zaczaro wanie pojawiło się niejako wtórnie, jako odpowiedź męża na za rzuty żony100. W roku 1450 niejaki Ambroży z Gniezna oskarży swoją żonę Annę, iż w noc poślubną w łóżku "spowodowała u niegi taką chorobę, że mógł umrzeć" (procuravit ei infirmitatem tantam quod poterat mori), jego ciało "padało się", a następnie kobiet, podawała mu truciznę101. D. Oskarżenia czarownic o współżycie z diabłem Charakterystyczną cechą polskich realiów w odniesieniu d analizowanej tu tematyki jest całkowity brak pojawiających si na dużą skalę na przełomie średniowiecza i czasów nowożytnych n Zachodzie oskarżeń czarownic o współżycie z diabłem. Obszern zachodnioeuropejska literatura demonologiczna pozostawała w tył okresie w Polsce faktycznie nieznana, a przynajmniej nie znalazł odzwierciedlenia w praktyce. Obraz polskiej czarownicy późne średniowiecznej, jaki wyłania się z ksiąg sądowych, pozostawi ściśle związany z kręgiem kultury ludowej, wywodzącej się jeszcz porcello aut pisculo in aqua, ne concipiant; Non tamen minus arbor floret, ipsa parit puerum cum dolore, E. Karwot, Katalog, s. 27. 99 Por. K. Moszyński, Kultura ludowa Słowian, s. 285. \w Acta capitulorum, t. II, nr 125, s. 41. 101 Tamże, nr 487, s. 177. w znacznej mierze z okresu pogańskiego. Była to raczej kobieta usiłująca za pomocą rozmaitych środków magicznych rozwiązać konkretne problemy życia codziennego, niż członkini diabelskiej sekty102. Co więcej, polskie czarownice (z nielicznymi wyjątkami) w ogóle nie odwoływały się do pomocy diabła w swej działalności. Również przedstawiciele sądownictwa kościelnego, które w tym okresie zajmowało się w Polsce ściganiem czarownictwa, podcho- dzili do nich stosunkowo liberalnie. Wobec braku procesów o cza- ry, opartych o zarzut paktu z diabłem, nie pojawiają się też oskar- żenia o współżycie z nim, jakkolwiek, wobec specyfiki polskich ludowych wyobrażeń diabła, zdecydowanie bliższych pogańskim neutralnym lub dwuznacznym moralnie demonom niż chrześci- jańskiemu uosobieniu zła, funkcjonowania takich wyobrażeń w kulturze ludowej nie można całkowicie wykluczyć. E. Podsumowanie Z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć istnienie w czasach przedchrześcijańskich na ziemiach polskich kultów, w których występowały elementy seksualne - czy to w postaci kultowych posągów fallicznych, czy też obrzędowego współżycia. Zanikły one po wprowadzeniu chrześcijaństwa, jakkolwiek pewne ich relikty przetrwały nawet do XIX wieku. Jeszcze trwalsze oka- zały się elementy magii płodnościowej i miłosnej. W tym wypadku rozwój następował przez całe średniowiecze pod wpływem konta- któw z przedstawicielami innych kręgów kulturowych, na przy- kład napływu osadników z Europy Zachodniej, a także magii "uczonej", popularyzowanej szczególnie od schyłku średniowiecza w następstwie wynalezienia druku. Polskie średniowiecze nie zna- ło rozpowszechnionych na Zachodzie oskarżeń czarowic o współ- życie z diabłem. Ten motyw pojawił się w naszym kraju dopiero w czasach nowożytnych. 102 ppy ^ Zygner, Kobieta-czarownica w świetle ksiąg konsystorskich z XV i początku XVI w., s. 101. 232 PECCATUM CONTRA NATURAM, SODOMIA A. Pojęcie "grzechów przeciw naturze" W najwyższym stopniu śmiertelnym (mortalissimum) rodź jem grzechu nieczystości (luxuria) było to, co określano jako s domia albo "grzech przeciw naturze" (peccatum contra naturom Te określenia, używane z reguły zamiennie, obejmowały szerok spektrum zachowań, które ówcześni teoretycy klasyfikowa w trzech kategoriach: ratione generis - ze względu na gatune (współżycie ze zwierzęciem), ratione sexus - ze względu na pł( (stosunki homoseksualne), oraz ratione modi - ze względu n sposób (stosunki odbywane w sposób uniemożliwiający poczęci - analne, oralne itp.)103. W praktyce autorzy piszący o "sodomi rzadko precyzowali, którą kategorię mają na myśli, co czesi utrudnia zrozumienie źródeł. W późniejszym średniowieczu zacz( to stosować na określenie pierwszej kategorii pojęcie bestialitai jednak robiono to również niekonsekwentnie. W średniowieczn< polszczyźnie stosunki ze zwierzęciem określano prawdopodobni słowem "skucić"104. Nie wiadomo, jakie wyrażenia stosowano d opisu innych rodzajów współżycia "wbrew naturze". B. Polscy kronikarze o "czynach wbrew naturze": przykład Bolesława Śmiałego W przeciwieństwie do Europy Zachodniej, w której zachował' się bardzo dużo danych na temat zachowań "wbrew naturze", pols kie źródła niemal zupełne milczą w tej kwestii. Jedynym tema tem, przy okazji którego polscy pisarze średniowieczni wypowie dzieli się nieco w tej kwestii, był opis postaci króla Bolesława II Najstarsze źródła dotyczące tego władcy, to jest kroniki - Ano 103 poy T^f Johansson, W. A, Percy, Homosexuality, s. 156. 104 "Skucić z bydłem", użyte w jednym z piętnastowiecznych przekładów Biblii, Chrestomatia staropolska, s. 77. nima zwanego Gallem oraz Mistrza Wincentego, nie wspominają ani słowem o jego życiu seksualnym. Do zapoczątkowanego przez tego drugiego autora procesu kształtowania sylwetki zabójcy św. Stanisława jako antywzoru władcy z czasem włączono również elementy seksualne. Antywzór bowiem musiał stać się zaprzecze- niem ideału we wszystkich najważniejszych dziedzinach, podlega- jących osądowi moralnemu. Przełomowe w tej kwestii były dwa żywoty św. Stanisława (Vita Maior i Vita Minor Sancti Stanislai), napisane przez Wincentego z Kielczy w drugiej połowie XIII wie- ku, krótko po kanonizacji Stanisława w roku 1253, a więc niemal dwieście lat po opisywanych wydarzeniach. Autor, relacjonując męczeństwo świętego, dosyć dokładnie bazował na opisie swojego imiennika, w kwestii zaś trybu życia króla w obu żywotach stwier- dził identycznie: "[...] idąc za pożądliwością ciała zamienił chwałę swoją na hańbę, a naturalny sposób życia na taki, który jest sprze- czny z naturą"105. Pozornie wyrażenie nie jest jasne, ale gdy pa- miętamy, co miano na myśli w średniowieczu, używając określe- nia contra naturom, szczególnie w kontekście "pożądliwości ciała", luxuriae carnis, nie dziwi fakt, że autor Kroniki polsko-śląskiej poszedł o krok dalej i, streszczając cały konflikt, dodał między wzmianką o przystawianiu szczeniąt do piersi i opisem zabicia św. Stanisława: "[...] i haniebnie współżył wbrew naturze z koby- łą" (et flagiciosus cum equa contra naturom effectus) - wszystko w jednym zdaniu106! Niemal współczesny mu autor Kroniki wiel- kopolskiej był w tym wypadku bardziej krytyczny. Przytoczył nie- wiadomego pochodzenia anegdotę o ozdobionym purpurą i bisio- rem bydlęciu jucznym (jumentum), które król prowadzał ze sobą na miejscu żony. Tekst Kroniki wskazuje zresztą na istnienie w okresie jej spisywania jakiegoś źródła, które prawdopodobnie przekazywało zarzuty stawiane Bolesławowi i krytycznie się do nich odnosiło. W dalszym ciągu tekstu bowiem autor stwierdził: "Twierdzą również niektórzy, że nadużywał go w znaczeniu odra- 100 Vita sancti Stanislai episcopi Cra.covien.sis (Vita minor), 31, s. 278; Vita sancti Stanislai Cracouiensis episcopi (Vita maior), 15, s. 384. 106 Kronika Polska (polsko-siąska), s. 624. 234 żającym. Pewne jednak pisma, na których trzeba się opiera utrzymują zgodniej z prawdą, że tak nie było; lecz on wykazywe iż czynił tak dla wyrażenia wstrętu dla zbrodni, którą popełni kobiety znakomitego rodu poczas nieobecności swych mężów"" Brakuje podstaw do bliższego precyzowania charakteru i gene; tego utworu, można jedynie doszukiwać się ich w kręgach dwo skich. Można też domyślać się, że w Wielkopolsce, w której ek pansja małopolskiego kultu św. Stanisława, usuwającego w cię miejscowy kult dotychczas niekwestionowanego patrona Pols] - św. Wojciecha - musiała budzić cichą niechęć, podtrzym; wanie dobrego imienia Bolesława II mogło się spotkać z pewr życzliwością. Możliwe również, że autor Kroniki miał na myś zaginione Annales Polonorum, domniemane wspólne źródło, z kti rego korzystał on i Dzierzwa. Później śląska Kronika książąt po skich, powtarzając wersję Kroniki polsko-śląskiej, usunęła z nii w ogóle wzmiankę o kobyle108. Swego rodzaju kombinacja wers Kroniki wielkopolskiej i polsko-śląskiej znalazła się w napisany] w latach 1463-1464 rękopisie sochaczewskim Rocznika świętl. krzyskiego. Pisząc o Bolesławie II (lub kopista) do "wersji Wił centyńskiej" dołączył zdanie: "Kobyłę też, nie w celu niegodziwyn ale dla [wykazania] pogardy dla nich [to znaczy niewiernych żo polskich rycerzy], w purpurze kazał za sobą prowadzać"109. Wydaj się wysoce prawdopodobne, że albo kronikarz wielkopolski, pow< łując się na "pewne pisma" miał na myśli jakąś wcześniejszą wei sję Rocznika, z nieznanego powodu zmieniając kobyłę na krowi albo Kronika wielkopolska i Rocznik miały wspólne źródło. Ni sposób powiedzieć, jakie zwierzę było w nim wzmiankowane. Fat szerszego rozpowszechnienia wskazywałby na kobyłę. Jan Dłi gosz z kolei jeszcze bardziej rozwinął w swoim obrazie Szczodreg 107 Aiunt ąuidam quoque, quod versus in sensum reprobum abutebatu Quedam autem scripture quibus standum est verius assuerunt, quod non, se in detestacionem sceleris per mulieres nobiles in suorum maritorum absenci perpetrati hoc se facere demonstrabat. Kronika wielkopolska, 14, s. 22. 108 Kronika książąt polskich, 12, s. 448. 109 Equam quoque, non racione sceleris, sed in contemptum earum, su purpura pos se ducere semper iubebat. Rocznik świętokrzyski do roku 149t s. 66. motywy seksualne. Oprócz wątku sodomii wprowadził do Roczni- ków motyw cudzołóstwa Bolesława z niejaką Krystyną. Sodomia pojawiła się w kontekście "narodowym". Kronikarz wyjaśnił mia- nowicie, że u Bolesława skłonności tego rodzaju wystąpiły w trak- cie wyprawy na Ruś, gdzie "zaraził się" nimi od miejscowej lud- ności110. To przypisywanie Rusinom skłonności do sodomii jest o tyle charakterystyczne, że mniej więcej w tym samym czasie powstał na Rusi tak zwany Latopis carów ruskich - interpolo- wany odpis Powieści lat minionych, w którym zawarte zostały dla odmiany ataki pod adresem "łacinników"-Polaków na temat ich rozpusty i "bezwstydu" - czyli mniej więcej tego samego111. Jak widać, przypisywanie nie lubianej nacji wszelkich możliwych od- chyleń od obowiązującej normy seksualnej nie było tylko polską specjalnością. Grzech sodomii, sam w sobie zasługujący na potępienie, był w wypadku władcy szczególnie odrażający. Długosz wyraził, jak się wydaje, swoje odczucia na ten temat w formie upomnień, ja- kich miał udzielić Bolesławowi Stanisław w rok po powrocie z Rusi. Biskup miał napominać wówczas króla, "by haniebnym, przeciw- nym prawu natury grzechem nie plamił godności królewskiej i zna- komitego rodu, by jak bydlę gnijące we własnym kale nie budził odrazy i niechęci u Boga i ludzi, by swej sławy i rozgłosu zdoby- tych dzięki wielu zwycięstwom, które mu pozwolił odnieść dobry Bóg, nie narażał na wieczną hańbę, która dotknie jego i jego dom. Jeśli wolno zaspokajać w dozwolony sposób żądzę ciała, niech tego szuka raczej we współżyciu z żoną dla spłodzenia dzieci"112. Przed- 110 Nęć simpilici libidinum genere contentus in spurcissimim Sodomie sce- lus, Ruthenorum detestabiles mores, apud quos scellus illud in usu erat, imi- tatus, fedissime prolapsus est [...], J. Długosz, Annales, ks. III, rok 1076, s. 121. 111 Powieść lat minionych, s. 218, przypis 65. 112 Ne dignitatem rogalem et genus nobilissimum feda peccati contra na- turam contagione inquinet, ne ut iumentum in suo stercore putreascens se Deo et hominibus odibilem et irwisum faciat, ne gloriom suam et victoriarum va.ria.rum ab Optimo Deo largitarum titulos ignominia sempiterna sibi et sue domui inurenda prostituat et commutet, sed, si permissa voluptate carnali uti libet, cum wcore poduś procreandorum filiorum causa illam expleat, J. Długosz, Roczniki, ks. III, rok 1077, s. 127. 236 stawiona więc została także, bodaj jedyny raz w całych Roczn kach, pozytywna propozycja wykorzystania popędu seksualnegi zamiast nurzać się w grzechach przeciw naturze, zgodnie z ns uczaniem Kościoła należy skierować skłonności cielesne na pł( dzenie potomstwa, oczywiście z własną żoną (co podkreślone z( stało chyba ze względu na wcześniejszą wzmiankę o Krystynie Potępienie "grzechu sodomskiego" powróciło jeszcze dwukrotnif przy okazji kolejnych napomnień, zakończonych rzuceniem na nit poprawnego króla ekskomuniki113. Konkretne znaczenie określi nią sodomia w tym wypadku może budzić wątpliwości, jako ż pojęcie to w średniowieczu stosowano często zamiennie z określę niem peccatum contra naturom, w tym samym szerokim znaczę niu. Od czasów św. Tomasza z Akwinu przyjęło się stopniow stosowanie go głównie w odniesieniu do homoseksualizmu (.coitu ad non debitum sexum), podczas gdy na określenie stosunków zi zwierzęciem wprowadzono termin bestialitas11'1. Jednak w żywocii św. Stanisława Długosz sprecyzował, że haniebne postępowano Bolesława polegało na współżyciu z krową (cum iumentis)115. Ma my więc jednak do czynienia z kontynuacją dawnej tradycji a konkretnie wersji Kroniki wielkopolskiej. Motywy seksualni w obrazie Śmiałego zostały z kolei wyciszone w historycznym wy wodzie, zawartym na początku pochodzącej z początku XVI wieki Granica Petri comitis - opisu dziejów Piotra Włostowica. Zacho wanie króla zostało skwitowane oględnym stwierdzeniem "[...J był w pewnych swoich czynach bardzo brzydki, a przez t( znienawidzony przez Boga i ludzi"116. 113 Tamże, rok 1078, s. 130. 114 B.-U. Hergemóller, Sodomiter. Schuldzuschreibung und Repressionformer im spaten Mittelalter, s. 319. 115 Rex insuper Polonorum Boleslaus, illicebratus ex prioribus adulteriis, supeł omnia mala quae egerat, ad tante dissolutionis yeniens cumulum, affluere deliciis et in lascwias, non permissas tantum, sed in prohibitas, solui, Sodomorum Gomor- raneorumque genti configurari coepit, in abominandum perditionis gurgitem St immergens, et foedissimum uitium, cum iumentis, quasi permissae uoluptates Uli parum sufficient, miscebatur, J. Długosz, Vita Sanctissimi Stanislai, s. 46. 116 Erat in quibusdam factis suis turpissimis, et ob hoc Deo et hominibus exosus, Cronica Petri comitis Poloniae, s. 5. C. Inne wzmianki o sodomii w średniowiecznej Polsce Pewien fragment z Roczników Jana Długosza może sugerować istnienie pogłosek o "sprzecznych z naturą" skłonnościach Włady- sława Laskonogiego, o którym autor napisał, że był w pogardzie u rycerzy wielkopolskich "z powodu jego plugawego, rozpustnego życia" (propter libidines et spurcicias suas), a jego obyczaje zostały określone jako "brzydkie i odrażające" (turpes et fedos)117. Podobne oskarżenia dotyczyły prawdopodobnie króla Władysława III, któ- remu zarzucano ściągnięcie przez swoje skłonności gniewu Bożego na Polaków i spowodowanie klęsk w walkach z Turkami. Można w ten sposób rozumieć dość niejasne sugestie, przekazane przez Długosza, że "niektórzy twierdzili na podstawie wiarygodnych do- mysłów, że tenże król Węgier i Polski Władysław był głównym powodem klęski swojej i swojego wojska, bo skłonny do rozpusty nie chciał porzucić swoich nieprzyzwoitych i odrażających rozko- szy ani w [trakcie] pierwszej, ani drugiej wyprawy przeciw Tur- kom, które prowadził"118. Autor nie wyjaśnił niestety, co konkret- nie należy rozumieć pod pojęciem owych "odrażających rozkoszy". Sam nie dawał jednak wiary tym plotkom, skoro w pośmiertnej pochwale Warneńczyka napisał o nim: "[...J zupełnie jak święty Król i anioł na ziemi wiódł życie wstrzemięźliwe i dziewicze w do- mu i na wojnie"119. W późnym średniowieczu można zaobserwo- wać, jak w Europie Zachodniej narastała obsesja na tle "sodomi- tów" i ich niszczycielskiego wpływu na rzeczywistość. Za jej polskie echo można uznać przekazane również przez Długosza opinie o przyczynach wielkiego pożaru, który strawił Poznań w dzień przybycia do miasta króla Kazimierza Jagiellończyka w roku 1447. Miał on być mianowicie karą z nieba za "najgorsze 117 J. Długosz, Annales, ks. VI, rok 1229, s. 254; tamże, rok 1231, s. 260. lw Asserens tamen nonnuli ex coniecturis uerisimilibus, ipsum Wladislaum Hungariae et Poloniae Regem suae et totius sui exercitus ruinae principalem fuisse, qui in marium libidinem prociwus nęć in priori sua contra Turcos, nęć in ea secunda, qiam tunc gerebat, expeditione incestus suos et abominabiles yoluptates [...] deserebat, J. Długosz, Historiae, ks. XII, rok 1444, s. 729. 119 Tamże, s. 732. 238 i sodomickie czyny, których dopuszczano się bezkarnie na dworz( królewskim"120. Interesujący jest jednak brak informacji o jakich kolwiek represjach, które miałyby spotkać poznańskich lub przy byłych z królem "sodomitów". Sporadycznie oskarżenia o zachowania "wbrew naturze" poją wiają się w księgach sądowych. Tak na przykład 9 marca 148!: Agnieszka ze Lwowa zwróciła się do tamtejszego sądu konsystor skiego z żądaniem udzielenia rozwodu ze swoim mężem Pawłem sprzedawcą wina, "ponieważ współżył z nią cieleśnie wbrew na- turze i podczas tego czynu złamał ją [?] tak, że wyrwał z nie; wnętrzności"121. D. Grzechy przeciw naturze w polskiej homiletyce średniowiecznej W homiletyce polskiej także pojawiały się kilkakrotnie potępie- nia grzechów przeciw naturze. Ciekawe, że na przykład Stanisław ze Skarbimierza wyróżnił oprócz sodomitów także kategorię "go- morytów". Ten dosyć rzadko spotykany termin był z reguły syno- nimem dla sodomity. W kazaniach trzynastym i szesnastym na temat Gloria in excelsis i w kazaniu sześćdziesiątym pierwszym z cyklu Sermones sapientiales oba terminy występują jednak obok siebie122. Różnica znaczeniowa między oboma pojęciami pozostaje zagadką. Być może dokonano w ten sposób rozróżnienia między stosunkami homoseksualnymi i współżyciem ze zwierzętami. W in- 120 Tamże, rok 1447, s. 36. 121 [•••J Quomodo in actu carnali contra naturom cum ipsa operando et in eo actu eam rupit, ut viscera de ipsa exemit, Acta officii, 1.1, nr 2466, s. 517, 518. 122 [Ogień czyśćcowy] Non autem purgat aut purgare potest legis dwinae siue decalogi vel precepti transgressores, idolatras, sodomitas, gomorrhitas, homicidas [...], Stanisław ze Skarbimierza, Sermones super "Gloria in excel- sis", s. 133; tamże, s. 111; [...] omnes vero superbi avari, luxuriosi, fornicatores et immundi, Sodomitae, Gomorrhitae, ebriosi et similes habebunt procul dubio damnationem aeternam cum daemonibus in inferno, Stanisław ze Skarbimie- rza, Sermones sapientiales, LXI, cz. 2, s. 225. nym miejscu u tegoż autora pojawiło się określenie tej kategorii stosunków: "wbrew naturze, czyli z niedozwoloną płcią" (contra naturom vel cum sexu indebito)123. Stanisław włączył obszerną ty- radę przeciw "najgorszemu i odrażającemu złu, to jest [czynom] wbrew naturze" do kazania O dobrym życiu w zakonie. Przytoczył w nim cały zestaw piętnastowiecznych poglądów na skutki sodomii. Samo mówienie o tym grzechu prowokuje gniew Boży (motyw pec- catum mutuum)12*. Popełniający go umieraj ą przedwcześnie. Czyny wbrew naturze zniszczyły gatunek ludzki i doprowadziły do pochło- nięcia całego świata przez potop. Z ich powodu ogień spalił Sodomę i Gomorę ze wszystkimi mieszkańcami (co zresztą w rzeczywistości z tekstu biblijnego wcale jednoznacznie nie wynika). Nawet demo- ny, które delektują się innymi ludzkimi grzechami, tego jednego się wstydzą125. Brakuje jedynie skojarzenia z herezją. Analiza na przykład polskiego piśmiennictwa na temat husytyzmu wskazuje jednak, że w naszym kraju zbitka pojęciowa "heretyk-sodomita" nie funkcjonowała na szerszą skalę. Było to zresztą chyba ewenemen- tem na skalę Europy. W dalszej części zresztą Stanisław jakby przytępił ostrze, wymierzone w "sodomitów", gdyż wśród powszech- nych grzechów młodych chłopców (communia puerorum peccata) wymienił: "odczuwać pożądanie wobec tej samej płci i czasem od- rażająco i wbrew naturze się hańbić" (in sexu simili luxuriam de- lectari et interdum abominabili et contra naturom foedari), nie zalecał tu jednak jakichś szególnych kar i stwierdził, że samym grzechom jest winna "młodzieńcza głupota"126. 123 Tamże, XCII, cz. 3, s. 123. 124 Por. B.-U. Hergemóller, Sodomiter, s. 338. 125 O quam detestabile sit istud contra naturom flagitium! Nęć nominari aut cognitari dignum, quo Deus ad iracundiam provocatur. Peccatores labo- rans hoc uitio ante tempus moritur. Per quod societas angelica amittitur, humanum genus destruitur, totus mundus diiwio consumitur. Sodoma et Gomorrha subvertitur et habitatores eius cum omni substancia igne nefan- dissimo conflagrantur et cum foetore abominabili ad inferna rapiuntur tan- taque uesania plenum est hoc peccatum, ut et demones, qui in peccatis homi- num aliis delectantur, hoc yitium, ut creditur, erubescant, Stanisław ze Skarbimierza, Sermones sapientiales, LX, cz. 2, s. 213. 126 Tamże, s. 213, 214. 240 E. Stosunki z istotami nadprzyrodzonymi Szczególną formą stosunków seksualnych (?), jakie w średnio- wieczu zaliczano niekiedy do kategorii bestialitas, a więc rodzajem sodomii, były stosunki z istotami nieziemskimi127. Badania etno- graficzne wskazują, że słowiańska mitologia widziała w tej dzie- dzinie nader urozmaicone możliwości. Współżyć można było z du- chami zmarłych, przynajmniej tam, gdzie wyobrażano je sobie jako realną postać, żywego człowieka, a nie jako mglistą "marę"128. Na przykład bardzo powszechny, między innymi na Kaszubach, był pogląd, że upiór może odbywać stosunki ze swoją żoną za jej ży- cia129. U wszystkich Słowian występowało przekonanie, że możliwe jest współżycie człowieka z różnymi rodzajami demonów: czartów, wił, żmijów, upiorów, demonów leśnych i wodnych. Stosunki mogły mieć zarówno demony żeńskie z mężczyznami, jak i męskie z ko- bietami. Czasem owocem takiego związku było dziecko. Zwykle wyobrażano je sobie z wielką głową i wielkimi oczami. Cechy zew- nętrzne takiego dziecka były więc "dziedziczone" po istocie poza- ziemskiej, gdyż identycznie wyglądały "odmieńce" - dzieci, które uważano za podrzucone przez demony. Zwykle do dzieci, uznanych za owoc związku z demonem odnoszono się z mieszaniną pogardy i wrogości. Wyjątkiem byli Bułgarzy, którzy z radością witali przyj- ście na świat domniemanego potomka kobiety i żmija130. Miał on bowiem przynosić szczęście swojej wsi, a z czasem wyrosnąć na odważnego, silnego i mądrego mężczyznę131. Z tymi wyobrażeniami ściśle łączy się wiara w porywanie dziewcząt i kobiet przez różne 127 po,. J Salisbury, The Beast Within. Animals in the Middle Ages, s. 98. Od XVI wieku, wraz z rozwojem demonologii wyodrębniono tę kategorię jako daemonialitas. 128 K. Moszyński, Kultura ludowa, s. 591. 129 Tamże, s. 661, przypis 3. 130 Wyraz "żmij", oznaczający w zasadzie smoka, ma u Słowian południo- wych wiele różnych znaczeń. W okresie przeprowadzania badań etnograficz nych na przełomie XIX i XX wieku rozumiano pod tą nazwą najczęściej rodzą płanetańka lub mieszkającego w chmurze smoka-czlowieka. Kontakty cielesn' z Ziemiankami mogły mieć oba rodzaje żmijów; tamże, s. 583, 584. 131 Tamże, s. 640. rodzaje męskich istot demonicznych. Na Bałkanach przodowali w tym żmije, wśród Słowian północnych raczej demony leśne lub wodne. Geneza tych wierzeń wydaje się naturalna: porywanie ludzi przez trąby powietrzne (w przypadku mieszkającego w chmurach żmija), ginięcie ludzi w rozległych puszczach północnej Słowiańsz- czyzny lub tonięcie ich w rzekach i jeziorach, a być może także, jak to sugeruje Kazimierz Moszyński, instytucja małżeństwa przez por- wanie132. Spośród demonów żeńskich mężczyzn na mężów porywały głównie bałkańskie wiły, jednak istoty te nie były znane na zie- miach polskich133. Pewne motywy seksualne dostrzec można także w wierzeniach o rusałkach: nagość, wyjątkowo długie piersi, pocho- dzenie od zaręczonych dziewic, zmarłych przed ślubem. Według Eve Levin wyobrażenia o rusałkach i ich działaniach, polegających na wabieniu i zabijaniu mężczyzn, wiążą się z pogańskimi wyob- rażeniami na temat siły żeńskiego dziewictwa134. Pośrednim świa- dectwem funkcjonowania wyobrażeń o wiłach i rusałkach na pięt- nastowiecznym Śląsku jest zapisana przez Długosza historia nawrócenia prepozyta żeńskiego zgromadzenia w Strzemię Jana de Cunradi villa130. W postaciach kobiet porywających prepozyta łatwo rozpoznać silnie, jak widać, zakorzenione, nawet w środowiskach ko- ścielnych, ludowe wyobrażenia o tych porywających ludzi istotach. Wcześniejsza charakterystyka rozpustnego życia prepozyta wskazuje także na seksualny kontekst takich wyobrażeń. Analizując wszyst- kie te relacje, należy jednak zachować szczególną ostrożność w prze- noszeniu opisanych wierzeń w zbyt odległą przeszłość. W zachod- niej myśli teologicznej idea, że demony mogą w postaci materialnej współżyć z ludźmi, pojawiła się dopiero około XII wieku, wraz z roz- wojem scholastyki oraz wiary w czyściec (skoro dusze są dostatecz- nie materialne, aby cierpieć w ogniu, byty duchowe - demony, rów- nież mogą być dostatecznie cielesne, aby współżyć z ludźmi)136. 132 Tamże, s. 641. 133 Tamże, s. 693. 134 E. Levin, Sex and Society, s. 39. 135 J. Długosz, Historiae, ks. XII, rok 1442, s. 683, 684. 136 J. Russell, Lucifer: The Devil in the Middle Ages, s. 183; J. Salisbury, The Beast Within, s. 97. 242 Rozwinięta teoria na temat inkubów i sukkubów rozpowszechniła się dopiero w XV i XVI wieku. Nie jest więc wykluczone, że wspo- mniane wierzenia są wynikiem stosunkowo późnych wpływów "uczonej" demonologii. F. Podsumowanie Niewiele informacji mamy z polskiego średniowiecza na temat stosunków seksualnych, określanych ówcześnie jako "wbrew na- turze". W odniesieniu do konkretnych osób zachowały się jedynie późne i niewiarygodne oskarżenia Bolesława Śmiałego o zoofilię, a także ślad istnienia jakichś niesprecyzowanych bliżej zarzutów pod adresem Władysława III, a wcześniej, być może, Władysława Laskonogiego. Potępieniu grzechów contra naturom poświęcił: nieco miejsca kaznodzieje, na przykład Stanisław ze Skarbimierza ZAKOŃCZENIE Przeprowadzona analiza dostępnych źródeł nie potwierdziła pierwotnych przypuszczeń, dotyczących znikomej liczby pochodzą- cych z polskiego średniowiecza informacji na temat zagadnienia seksualności. Na stan taki mógł wskazywać wcześniejszy brak zainteresowania tą tematyką ze strony polskich historyków. W rzeczywistości w niemal każdej kategorii źródeł: dziejopisar- stwie, moralistyce, źródłach z dziedziny prawa świeckiego oraz kościelnego itp., można odnaleźć informacje, pozwalające odtwo- rzyć obraz seksualizmu mieszkańców państwa polskiego w wie- kach średnich, w jego poszczególnych aspektach. Są to jednak informacje bardzo rozproszone, niepełne. I w tej dziedzinie znaj- duje potwierdzenie znana opinia, że historyk-mediewista nie jest w stanie zrekonstruować badanego problemu w odniesieniu do Polski z taką dokładnością, jak w odniesieniu do Europy Zachod- niej. Zauważalne są zarówno źródłowe braki jakościowe (na przyk- ład nie zachowały się niemal żadne utwory, związane z tak zwaną miłością dworską), jak i ilościowe (na przykład fragmentarycznie zachowane księgi sądowe). Te drugie utrudniają ścisłe oszacowa- nie stopnia rozpowszechnienia poszczególnych zjawisk i postaw przy pomocy metod statystycznych. W ciągu ponad pięciuset lat, jakich dotyczy niniejsza praca, we wszystkich dziedzinach życia zaszedł na ziemiach polskich szereg istotnych procesów, które znalazły oddźwięk również w sfe- 244 rżę ludzkiej seksualności. Dokonało się przejście od społeczeństwa plemiennego do stanowego. Początkowo (przynajmniej w X wieku) na kształtowanie oraz egzekwowanie norm moralnych dominujący wpływ miały struktury rodowe. W końcu X wieku nastąpiły dwa przełomowe wydarzenia - ukształtowanie się polskich struktur państwowych oraz przyjęcie chrześcijaństwa w obrządku zachod- nim jako religii obowiązującej w nowym państwie. Tym samym na sferę wyobrażeń Polaków uzyskały wpływ dokonania teorety- ków myśli chrześcijańskiej. Na początku był to wpływ niewielki; ograniczony do najbliższego otoczenia władcy, później, w miarę stopniowej chrystianizacji społeczeństwa ulegał on rozszerzeniu Temu procesowi sprzyjał postępujący rozpad tradycyjnych stru- ktur rodowych. Okres chrystianizacji ziem polskich był zarażeń: ważnym okresem w dziejach całego zachodniego chrześcijaństwa W wyniku tak zwanej reformy gregoriańskiej Kościół osiągną nowy, niespotykany wcześniej poziom przywództwa intelektualne go i duchowego. Jedną ze szczególnie ważnych dziedzin, w którycł przejawiała się ta dominacja, była sfera seksualności. Przywód com kościelnym tego okresu udało się przeforsować znany od dawna lecz dotąd raczej mniejszościowy pogląd o konieczności zachowa nią całkowitej abstynencji seksualnej przez kler jako powszechni' i bez wyjątków obowiązującą normę. Zarazem przywódcy ruehi reformatorskiego postawili sobie za cel wyegzekwowanie rygory stycznych standardów zachowania seksualnego od ogółu wiei nych. Narzędziem do realizacji tego celu było kształtujące się o XII wieku z wcześniejszych nieco przypadkowych kompilacji prz wo kanoniczne. Początkowo ten spory ferment intelektualny zns lazł niewielki oddźwięk w Polsce. Struktury kościelne były wóv czas jeszcze za słabe, a społeczeństwo zbyt przesiąknięl mentalnością pogańską. Jednak od końca XII wieku Kościół po ski, częściowo z własnej inicjatywy, częściowo z inicjatywy papii stwa, zaczął powoli nadrabiać zaległości. Znaczącym świadectwo] tego procesu jest wprowadzenie do polskiego prawodawstwa k ścielnego przez legata Piotra z Kapui w roku 1198 nakazu zawi ranią małżeństw in facie Ecciesiae - wcześniej niż analogiczr zapis znalazł się w prawie powszechnym. Kościół stopniowo przejmował funkcję rodu w egzekwowaniu zasad moralności. Etapem pośrednim był okres ingerencji władcy, wypływającej z zasady compelle intrare. Przykładem mogą tu być przepisy Bolesława Chrobrego na temat karania nielegalnego współżycia seksualnego. Istotnym przejawem wzmacniania pozy- cji Kościoła w tej dziedzinie było stopniowe ograniczanie liczby przestępstw seksualnych, karanych przez prawo świeckie, na rzecz prawa i sądownictwa kościelnego. Już w okresie spisywania najstarszego zwodu polskiego prawa zwyczajowego (przełom XIII- -XIV wieku) obejmowało ono tylko zgwałcenie i uprowadzenie ko- biety wbrew woli jej rodziców. W późniejszym średniowieczu wi- doczne stawały się różnice w tej dziedzinie między kształtującymi się w tym okresie stanami społeczeństwa polskiego. Najbardziej rygorystycznej kontroli poddana była, rzecz jasna, seksualność stanu duchownego, najluźniejsza kontrola spotykała szlachtę. Je- dynym przestępstwem seksualnym w obowiązującym ją prawie ziemskim było zgwałcenie i uprowadzenie. Szlachta z dużą nie- chęcią odnosiła się do rozciągania kościelnej kontroli nad małżeń- stwem. Rygorystyczne bowiem egzekwowanie zasad egzogamii, obowiązku dobrowolnej zgody małżonków na zawarcie związku i zasady nierozerwalności małżeństwa uderzało w prowadzoną przez rody szlacheckie politykę pozyskiwania korzyści politycznych i majątkowych w drodze traktowanych instrumentalnie układów małżeńskich. Poza tym późnośredniowieczna szlachta uważała ścisłą kościelną kontrolę za naruszenie jej przywilejów i wolności. Najjaskrawszym przejawem tego konfliktu był ciągnący się przez dziesięciolecia spór o obowiązek głoszenia zapowiedzi. Z drugiej strony, właśnie w warstwie szlacheckiej najszybciej i najskutecz- niej (choć też nie do końca) udało się wyeliminować konkubinat, zastąpiony przez zawierane według norm kościelnych małżeń- stwo. Niewiele mamy danych na temat oddziaływania Kościoła na moralność warstw chłopskich. Źródła etnograficzne z XIX i XX wieku świadczą jednak o tym, że wpływ ten był stosunkowo po- wierzchowny. W sferze wyobrażeń mieszkańców wsi polskiej mie- szały się elementy pogańskie i chrześcijańskie. Zachowania sek- sualne mieszkańców miast były poddane kontroli tak ze strony 246 prawa kościelnego, jak i świeckiego, w którym czynem karalny było, oprócz gwałtu, także cudzołóstwo, bigamia, konkubinat (jął szczególna forma jawnego cudzołóstwa) oraz niektóre formy fo nicatio (na przykład współżycie czeladnika z córką majstra). B] może wiązało się to z faktem, że ze względu na swoją specyfik (koncentracja dużej liczby ludzi na małej przestrzeni, znaczn anonimowość jednostki w tłumie) duże miasto stwarzało więks2 niż wieś pokusy łamania norm moralnych, w tym także moraln< ści seksualnej, stwarzając zarazem możliwości wcielenia tych p( kuś w życie. Zauważalna jest tendencja do rozszerzania obszar zachowań, poddanych kontroli i represji ze strony miasta u schy ku średniowiecza i we wczesnej nowożytności. Należy jedna stwierdzić, że w Polsce procesy te były opóźnione i w zasadzi osłabione w stosunku do Europy Zachodniej. To samo dotycz innych tendencji przełomu średniowiecza i nowożytności - wzmożonego prześladowania czarownic i tak zwanych sodomitów To drugie było, jak twierdzą niektórzy uczeni, swego rodzaju "me skim odpowiednikiem" polowań na czarownice. W późnośrednic wiecznej Polsce brakuje przykładów represji wobec sodomitów a procesy czarownic były nieliczne i ani razu nie kończyły sii wykonaniem wyroku śmierci. Brakowało w nich też tak istotnegi na Zachodzie elementu paktu z diabłem, którego ważnym elemen tem było współżycie cielesne. Przedstawiony powyżej obraz seksualności mieszkańców Poi ski średniowiecznej nie jest, rzecz jasna, obrazem pełnym. Jął wspomniałem we wstępie, praca niniejsza jest pierwszą próbt przybliżenia tej nie zbadanej dotąd tematyki. Wiele problemów wymaga dalszych, bardziej szczegółowych analiz. Są to przede wszystkim badania źródeł nie wydanych drukiem. Należałoby więc w przyszłości szczegółowo, na ile pozwala to stan zachowanie źródeł, zbadać praktykę sądów kościelnych w dziedzinie spraw małżeńsko-seksualnych, w miarę możności przy zastosowaniu me- tod statystycznych. Dzięki temu można byłoby otrzymać na przy- kład pełniejszy obraz stanu świadomości prawnej społeczeństwa w dziedzinie prawa małżeńskiego, a także uzyskać dane, pozwa- lające odtworzyć stan zdrowia seksualnego społeczeństwa (sprawy o rozwód z powodu niemożności skonsumowania związku). Kolej- nym ważnym kierunkiem badawczym byłoby zbadanie średnio- wiecznej literatury medycznej, szczególnie traktatów naukowych powstałych w kręgu Akademii Krakowskiej. Wystąpienie na so- borze w Bazylei Jana z Ludziska, który domagał się zniesienia celibatu, odwołując się do ówczesnej wiedzy medycznej, wskazuje na istnienie takich zainteresowań w środowisku Akademii. Nale- żałoby przy tym oczywiście przeprowadzić porównania z analogi- cznymi dziełami, powstałymi w innych ośrodkach. Wstępem do takich badań powinna być analiza zbioru rękopisów Biblioteki Jagiellońskiej pod kątem występowania wśród nich stosownych prac. Ważne byłoby również zbadanie prac polskich teologów śre- dniowiecznych, szczególnie z zakresu filozofii oraz teologii moral- nej, a także recepcji analogicznych dzieł obcych w Polsce. Istotne byłoby poza tym przebadanie związanej z terenami etnicznie pol- skimi późnośredniowiecznej literatury superstycjologicznej (na przykład śląskiej) pod kątem występowania w nich opisów prak- tyk z zakresu magii miłosnej, płodnościowej oraz środków anty- koncepcyjnych. Odrębnym problemem są studia nad elementami seksualnymi w źródłach niepisanych. Analogie zagraniczne wska- zują, że owocne mogłoby się okazać na przykład badanie rysunków marginesowych, miniatur inicjałowych, detali architektonicznych kościołów, a także drobnych znalezisk archeologicznych. Na za- kończenie należy wspomnieć o jeszcze jednym postulacie badaw- czym, nie związanym wprawdzie bezpośrednio ze średniowieczem, a mianowicie zbadaniem recepcji i ewolucji omówionych w powyż- szej pracy norm prawnych i motywów literackich (na przykład opinie o życiu władców) w późniejszych epokach, aż do współczes- ności.