Emmanuel Baratte Sto Zapalnych punktów historii Kościoła Przełożył Tadeusz Szafrański Instytut Wydawniczy PAX Warszawa 1995 Tytuł oryginału Cent points chauds de l'histoire de L'Eglise Copyright (C) Desclee de Brouwer, 1979 Wydanie drugie, przejrzane i poprawione, 1985 Cum permissu superiorum (C) for the Polish edition by I.W. Pax, Warszawa 1995 Współpracownicy Emmanuel Baratte, Philippe Barbarin, Catherine Bergot, Marie Bienvenue Patrick de Bonnieres, Edmond Bougaud, Franqois Boye, Yves Briend, Beatrice Cerceau, Marie-Helene Congourdeau, Albert Dalle, Claude Delibes, Emmanuelle de Mars, Jean de Deserts, Jean Duchesne, Richard Escudier, Jean-Luc Fabre, Jean-Pierre Fourquet, Gilles Fumey, Michel Gitton, Marc Godinot, Eric Guillemot, Yves-Marie Hilaire, Isabelle Houen, Christina Hum, Yvonne Kappes Grange, Charlotte Le Bouteiller, Franqois-Jeróme Leroy, Gerard Marchand, Jean de Mathan, Philippe Moch, Ellinor Morillon, Philippe Morillon, Donatienne Mouillot, Philippe Naszalyi, Xiavier Royer, Jean-Marie Salamito, Dominique Sage, Florence Terrien, Christine Tyburn, Francoise Vergobbi. Opracowanie typograficzne Roman Kirilenko Projekt okładki i stron tytułowych Beata Kulesza Ilustracja na okładce Francisco Goya "Trybunał Inkwizycji" (fragment) PRZEDMOWA Niedawno grupa młodych związanych z "Equipes Resurrection" opub- likowała książkę Jaka jest Twoja wiara, chrześcijaninie?, stanowiącą poważną i zwięzłą - co tłumaczy jej sukces - analizę stu problemów, przed jakimi staje współczesny chrześcijanin. Jako autor przedmowy życzyłem młodym autorom, aby był to "strzał w dziesiątkę ". Cel został osiągnięty. "Equipes Resurrection" podejmuje teraz nową próbę: Sto punktów zapalnych w historii Kościoła. Praca jest równie trudna. Ale młodym nie brak ani brawury, ani odwagi, by się jej podjąć. Niewiele wiemy o dziejach Kościoła; często nasze sądy opieramy na domniemaniach i uproszczeniach, a pozbawieni zmysłu historycznego, przeszłość oceniamy z perspektywy wiedzy dzisiejszej. Nowa książka pojawia się więc w odpowiednim czasie, tym bardziej że pozwoli lepiej zrozumieć teraźniejszość i ją zrelatywizować (oglądana bowiem ze zbyt bliskiej odległości, wydaje się urzekać bądź przerażać). Tak więc życzę, by ten drugi tom odniósł tak wielki sukces jak pierwszy. W sporcie ma się zaufanie do zespołu, który wygrał. WPROWADZENIE Sukces książki Jaka jest Twoja wiara, chrześcijaninie? skłonił autorów do podjęcia nowej próby. Z brawurą zaatakowali najtrudniejsze problemy w historii Kościoła. Dokonany przez nich wybór odpowiada potrzebie chwili. Nigdy dotąd przeszłość nie dostarczała tylu tematów filmom wyświetlanym w kinie czy w telewizji, lub innym szeroko rozpowszechnianym spektaklom. Kultura zyskuje oczywiście na tej fascynacji, ale owej popularyzacji historii nie zawsze towarzyszy odpowiednie przygotowanie odbiorców, które jest przecież warunkiem zdrowej krytyki. Historia a la Victor Hugo czy Alexandre Dumas wciąż przeżywa swą młodość. Ta naiwność pociąga za sobą pewne niebezpieczeństwa, jeśli chodzi o wydarzenia, na których osnuta jest historia Kościoła. Zawsze bowiem można niekompetentnej widowni pokazać jedynie te epizody, które nie przynoszą Kościołowi zaszczytu, czy pokusić się o szyderstwo, gdy brakuje obrońców prawdy, moralności i świętości. Niektórzy używają sobie ponad miarę, nie troszcząc się zbytnio o dokładność i nie licząc .się z tym, co Kościół sam mówi o sobie. By uniknąć tych wypaczeń, potrzeba pewnej kultury w dwu dziedzinach: historii i teologii. Pierwsza obfituje w okresy, fakty, różne cywilizacje; druga wymaga pewnej subtelności umysłu i niezłej znajomości Objawienia. Wielu autorów niniejszej książki jest jeszcze studentami historii; niektórzy mają już za sobą studia teologiczne. Chociaż nie są doświadczonymi nauczycielami, potrafią korzystać ze źródeł i nie chcą oszukiwać w żadnej z tych dwu dyscyplin. Mają oni prawo do sympatii ze strony tych wszystkich, którzy dzięki nim przestaną się kłopotać faktami historycznymi uwłaczają- cymi ich wierze. ks. Charles Spis Treści Przedmowa kardynała A. Renarda Wprowadzenie ks. Charlesa Sto punktów zapalnych Zanim przeczytacie tę Książkę Z ogólnej perspektywy Kościół - ryzykiem Boga Chrześcijanie i niechrześcijanie osądzają przeszłość Kościoła Kościół w historii ludzkości Na czym polega odpowiedzialność Kościoła Historia w kawałkach Masy, instytucja i święci Początki Kościoła 1. Czy Chrystus założył Kościół? 2. Czy pierwsi chrześcijanie byli komunistami? 3. Apostołowie a władza polityczna 4. od Apostołów do biskupów 5. Kościół a synagoga Czas prześladowań 6. Kryzys gnostyczny 7. Męczennicy - odrzucenie społeczności pogańskiej? Cesarstwo chrześcijańskie 8. Konstantyn Wielki - dobroczyńca czy grabarz chrześcijaństwa? 9. Pokusa większościowa 10. Odpowiedzialność chrześcijaństwa wobec upadku cywilizacji anty- cznej 11. Pierwsi mnisi - ucieczka czy wyzwolenie? 12. Wpływ chrześcijaństwa na prawodawstwo 13. Spotkanie hellenizmu z chrześcijaństwem (sobór w Nicei) 14. Czy Kościół jest taką instytucją jak inne? 15. Święty Augustyn i "ramię świeckie" 16. Sobory w Efezie i w Chalcedonie - spory doktrynalne czy rywalizacja polityczna? Ku średniowieczu 17. Autorytet następców św. Piotra 18. Wykorzystywanie elementów pogańskich 19. Kościół a barbarzyńcy 20. Od pokuty publicznej do spowiedzi prywatnej 21. Kościół a kultura antyczna 22. Teokracja bizantyńska 23. Honoriusz I - papieżem heretykiem? 24. Krzyż i półksiężyc 25. Walka o piękno 26. Papież-król Wieki żelaza 27. Niegodni papieże X wieku 28. Lęki roku tysięcznego 29. Kościół wobec gwałtu 30.Rozłam z Kościołem wschodnim - rok 1054 31. Kościół we władzy świeckich 32.Kryzysy i reformy duchowieństwa Na marginesie dziejów średniowiecza Problem permanentny: Kościół a przymus Wieki XII i XIII 33. Krucjaty - zamiar mistyczny czy polityka imperialistyczna? 34. Kościół a pieniądze 35. Herezja katarów a inkwizycja 36. Tragiczny splot wydarzeń - czwarta krucjata 37. Żydzi w świecie chrześcijańskim 38. Ewangelizacja ogniem i żelazem - Krzyżacy 39. Czy wiek XIII był złotym wiekiem świata chrześcijańskiego? 40. Ludwik Święty - władca państwa chrześcijańskiego 41. Myśl chrześcijańska poddana próbie nowoczesności 42. Kościół a awans kobiety Schyłek średniowiecza 43. Proces templariuszy 44. Spirytuałowie kwestionują instytucję Kościoła 45. Polowanie na czarownice 46. Fałszywe dekretały 47. Narodziny biurokracji papieskiej 48. Walka dwóch papieży 49. Święta Joanna i jej sędziowie 50. Sobór przeciwko papieżowi Renesans i reformacja 51. Borgiowie 52. Nawrót humanizmu pogańskiego 53. Handel odpustami 54. Katastrofalne skutki systemu komendacji. 55. Czy należało potępić Lutra? 56. Podbój pięciu kontynentów przez państwa katolickie 57. Przygoda misjonarska 58. Chrześcijaństwo a niewolnictwo 59. Czy inkwizycja hiszpańska była motorem postępu? 60. Henryk VIII a problem rozwodu 61. Wojny religijne 62. Noc św. Bartłomieja 63. Monarchie z ustanowienia Bożego 64. Sobór trydencki - kontrreformacja czy reforma katolicka? 65. Apogeum triumfalizmu 66. Sprawa Galileusza 67. Chirurgia pod znakiem zapytania 68. Molier we wspólnym grobie 69. Janseniści i jezuici 70. Mistycy na cenzurowanym 71. Czy Kościół mógł przyjąć ryty chińskie? Epoka rewolucji 72. Pogłębianie się nietolerancji 73. Kościół a rewolucja francuska 74.Konkordat, księża - urzędnikami państwowymi 75. Upadek instytucji kolegialnych 76.Restauracja - sojusz tronu z ołtarzem 77. Rozkwit zgromadzeń zakonnych 78. Walka o szkołę 79. Kościół a świat robotniczy 80. Za kapitalizmem czy przeciw niemu? 81. Syllabus - defensywa Kościoła? 82.Katolicyzm czy papizm: przerosty ultramontanizmu 83. Koniec Państwa Kościelnego 84. Sacre-Coeur i Komuna Paryska 85. Wolnomularstwo 86. Antysemityzm chrześcijan 87.Saint-Sulpice i klęska sztuki chrześcijańskiej XX wiek 88. Początki ekumenizmu 89. Kościół nie jest już tylko Kościołem Zachodu 90.Represje antymodernistyczne i narodziny integryzmu 91. Potępienie Sillonu i Action Francaise 92. Kościół a reżimy totalitarne 93. Czy Pius XII był kolaborantem? 94. Księża - robotnicy 95.Sobór Watykański II - zerwanie czy ciągłość? 96. Blaski i cienie reformy liturgicznej 97. Kardynał Spellmann a obrona chrześcijańskiego Zachodu 98."Rewolucja Jezusa" 99.Encyklika Humanae vitae i jej następstwa 100.Czy Kościół zmierza ku odnowie? Wystarczy krótka rozmowa z niewierzącymi, by zorientować się, że główne zastrzeżenia wobec chrześcijaństwa nie dotyczą już filozofii, lecz historii Kościoła: " Wy, którzy macie za sobą dwadzieścia wieków historii, nie postępowaliście lepiej niż inni, a niekiedy nawet gorzej". W obliczu tych stale powtarzanych zarzutów, arbitralnego wybierania zawsze tych samych faktów, chrześcijanie są często bezbronni: albo odcinają się od dawnego Kościoła na rzecz Kościoła, który dziś próbuje się odnaleźć, co jest zachowaniem niezbyt poważnym. Albo podnoszą dyskwalifikujący ich idealistyczny argument, że wiara w Chrystusa jest substancją zbyt ulotną, by mogła pojawić się w polu historii. Katolicy winńi traktować swą historię bez naiwności, ale także bez kompleksów. Jeżeli istnieją ciemne karty w dziejach Kościoła, to pozostaje on - pod warunkiem że patrzy się nań bez żadnych apriorycznych uprzedzeń - w służbie pewnego niezwykłego planu odnoszącego się do człowieka, który poruszył świat i tylko on może dziś tchnąć w niego duszg. Studenci "Equipes Resurrection" (uczestniczący w spotkaniach modlitew- nych i poświęconych refleksji przy kościele Sacre-Coeur na Montmartre) zapragnęli podjąć to wyzwanie. Studenci hi.storii, literatury, filozofii - ale także nauk ścisłych i prawa - młodzi pracownicy naukowi, zaprzyjaźnieni księża, zajmowali się przez rok stoma "punktami zapalnymi ", które dziś przedstawiają. Po tomie Jaka jest Twoja wiara, chrześcijaninie? "Equipes Resurrection" podejmują formułę, która zapewniła im sukces: sto tematów, potraktowanych w sposób syntetyczny, zwykle na dwóch stronicach, tym razem z dokładną chronologią, ocena historyczna uwzględniająca najnowsze badania naukowe, osąd teologiczny, pytania pobudzające do refleksji i zaktualizowana bibliografia. Nie będąc podręcznikiem historii ani "odparciem zarzutów ", Sto punktów zapalnych w historii Kościoła ma pomóc w refleksji i zachęcić do nowego spojrzenia na przeszłość instytucji założonej przez Chrystusa. Kardynał Renard, arcybiskup Lyonu, mówi w swej przedmowie o pilnej potrzebie takiego zadania i o swym zaufaniu wobec tych, którzy się tego podjęli. ZANIM PRZECZYTACIE TĘ KSIĄŻKĘ Ambitny zamiar Książka ta została przygotowana przez studentów należących do różnych grup modlitwy i refleksji przy kościele Sacre-Coeur na Montmartre, a zwłaszcza członków "Equipes Resurrection". Pragnęli oni ukazać sto punktów zapalnych w historii Kościoła i dostarczyć wszystkim, którzy się nią interesują, pewnych faktów i ich oceny. Nie zamierzali tworzyć nowego podręcznika tradycyjnej apologetyki ani pisać nowej historii Kościoła, lecz przyczynić się - dzięki przystępnemu opracowaniu - do wyjaśnienia niektórych kontrowersyjnych wydarzeń. Oryginalność tego przedsięwzięcia polega na tym, że pragnęli oni oddzielić obiektywny opis wydarzeń od oceny, jaką powinien mieć o nich chrześcijanin. Podczas gdy ów opis wymaga bezstronności i surowości, niezależnie od ujawnianych w nim skandali i faktów, to osąd może być dokonany jedynie w świetle wiary. Kościół może być bowiem jedynie osądzany poprzez swe posłannictwo. Sześć pierwszych rozdziałów książki (Tezy do historii Kościoła, s.15) poświęconych jest dokładnemu określeniu warunków i ograniczeń tej pracy. Pozostała jej część przedstawia mniej lub bardziej znane epizody, których wybór jest niewątpliwie arbitralny. Dokonano go nie obawiając się poruszać spraw delikatnych czy dotyczących szczególnie trudnych okresów. W zamian za to zawarte tu osądy świadczą z całą mocą o wierze, jaką autorzy pokładają w Kościele. Tak ambitne zadania nie mogą być wolne od błędów i - jak zawsze w dziedzinie historii - książka ta z pewnością wzbudzi kontrowersje. Istotne jest jednak to, że lektura tych stronic - wskazując chrześcijanom kierunki refleksji i dostarczając odpowiedzi na nieustannie zadawane im pytania - pomoże im stawać się coraz bardziej każdego dnia żywymi kamieniami Kościoła. Każdy artykuł składa się z pięciu części: Fakty (Chronologia) W części tej zawarte są fakty i daty istotne dla omawianego wydarzenia. Pozwala to usytuować je w ramach chronologicznych i stanowi surowy materiał historyczny. W przypadkach spornych opieraliśmy .się na Biblii Jerozolimskiej, jeśli chodzi o chrześcijaństwo pierwotne, i na opracowaniu źródłowym Histoire de 1'Eglise par elle-meme pod red. J. Loew i M. Meslin, w odniesieniu do okresów późniejszych. Wydarzenie Celem tej części jest umieszczenie wydarzenia w jego kontekście historycznym poprzez ukazanie czynników jego rozwoju. Analiza wydarzenia pozwala sprowadzić je do właściwych proporcji, ustalić przyczyny i określić znaczenie. Staraliśmy się unikać tu sądów pochopnych, nieodwołalnych potępień i naiwnych zachwytów. O co tu chodzi? W tej części dokonujemy odpowiedniego osądu teologicznego danego wydarzenia. W tym celu pytanie, które się zadaje, zostaje powiązane z pewnym problemem tym, z którym zetknął się Kościół w swych dziejach. Za każdym razem jest to wydarzenie konkretne, związane z tym lub innym aspektem doświadczenia chrześcijańskiego. Pytania Pytania umożliwiają czytelnikowi dalszą refleksję, przybliżając temat i pozwalając go lepiej zrozumieć. Najczęściej wykazują, że odpowiedzi nie wyczerpały problemu, lecz ukazały go w nowym świetle, umiejscowiły w perspektywie chrześcijańskiej. Bibliografia Bibliografia, świadomie ograniczona, pozwala czytelnikowi bliżej zapoznać się z problemem. Ograniczono się do wskazania prac najnowszych i dostępnych. Można też sięgnąć do opracowań podstawowych, jak pięciotomowa Historia Kościoła pod red. L.J. Rogier, R. Aubert i M.D. Knowles, przekład zbiorowy, Warszawa 1984 -1988. W tłumaczeniu pominięto niektóre trudniej dostępne pozycje obce oraz uzupełniono bibliografię pozycjami polskimi. Na marginesie dziejów Średniowiecza Problem permanentny: Kościół, a przymus 1. Człowiek zgodnie z przeznaczeniem Bożym stworzony jest po to, by żyć w spo- łeczności: rodzinie, środowisku zawodowym, swym miejscu zamieszkania, narodzie, ludz- kości. Każdy członek zbiorowości różni się od innych, ale wszelkie różnice winny przy- czyniać się do wzrostu miłości - każdy bowiem winien służyć innym na miarę swych talentów i możliwości. Niestety na prze- szkodzie staje tu grzeszna natura człowieka, który w życiu społecznym szuka przede wszystkim swego osobistego interesu, nie zgadzając się na podporządkowanie go in- teresom innych. Dlatego konieczne się stało istnienie jakiejś władzy, nieuchronnie stosu- jącej przymus, aby zastąpić prawo dżungli i zapewnić ludziom równość szans dla więk- szej korzyści każdego. Ale władza ta może być niebezpieczna, jest bowiem sprawowana przez ludzi grzesznych i skłonna jest prze- kraczać granice ustanowione przez prawo (w imię imperatywu "wspólnego życia"), stając się instrumentem przemocy jednego człowieka lub grupy ludzi. Celem społeczeństwa świeckiego jest za- pewnienie pokoju i stworzenie członkom możliwości porozumiewania się i niesienia sobie pomocy. Celem tym nie jest prowa- dzenie ludzi na drogę cnoty ani zastępowa- nie instancji religijnych i moralnych. Zada- nia władzy świeckiej nie ograniczają się jednak do zapewnienia środków material- nych potrzebnych do życia społecznego, jak bezpieczeństwo szlaków komunikacyjnych czy niepodległość narodowa. Nie chodzi tylko o to, by żyć, ale by "dobrze żyć", a wartości moralne są cząstką życia: żadne społeczeństwo nie może żyć w całkowitej niezgodności co do podstawowych zasad rządzących społecznym istnieniem. Całko- wity liberalizm jest niebezpiecznym złudze- niem, jest źródłem aktualnej anarchii i przy- szłej tyranii. Społeczeństwo, które byłoby niezdolne zaproponować wartości moty- wujących wysiłek i rozbudzających szla- chetność, byłoby bliskie rozkładu. Naru- szenie wartości wyznawanych przez więk- szość społeczeństwa, jest przestępstwem podlegającym kompetencji państwa. Dziś zdajemy sobie sprawę, że propagowanie kradzieży, spadku urodzeń czy rasizmu jest trudne do pogodzenia z istnieniem społeczeństwa i całej ludzkości (zrozumia- no to dobrze, potępiając w 1945 roku walczący antysemityzm). Oczywiście przy- mus nie wystarczy, by zapewnić poszano- wanie tych wartości, ale ponieważ natura ludzka jest grzeszna, staje się to nieunik- nione. 2. Kościół jest tą szczególną społeczno- ścią, do której się przystępuje nie przez urodzenie, ale przez wiarę. Nikt nie może być zmuszany do przyjęcia wiary chrześ- cijańskiej, ponieważ jest ona spotkaniem z łaską Bożą i wolnością człowieka. Mimo to Kościół musi czuwać nad zachowywa- niem czystości orędzia, które zostało mu powierzone, i przeciwstawiać się podziałom zagrażającym mu tak jak całemu społeczeń- stwu, co zakłada istnienie pewnych środków kontroli. Winien on zapewnić swym człon- kom, którzy nie wszyscy są bohaterami i mędrcami, środowisko życiowe, w którym będzie się mogła rozwijać ich wiara i życie chrześcijańskie. I tak skoro niektórzy uwa- żający się za chrześcijan zagrażają spójności Kościoła, może on i powinien uniemożliwić im szkodliwą działalność. Jako społeczność duchowa nie ma możliwości posłużenia się siłą zbrojną, która by zapewniła realizację jego celów. Jedyną bronią, jaką dysponuje, jest ekskomunika i cenzura, to znaczy, że może nie udzielić aprobaty książce czy nauczaniu, w których nie odnajduje już swej wiary; może też wykluczyć ze swego grona jednego z członków, który przeciw- stawił się mu swymi ideałami lub swym postępowaniem, a który jest w sensie do- słownym eks-komunikowany, czyli wyklu- czony ze wspólnoty (por. 1 Kor 5). Kościół nie może jednak stosować bezpośredniego przymusu. Zasada jest do tej pory stosunkowo jasna, ale trudności pojawiają się na skutek nie- uniknionych zazębień pomiędzy dyscypliną kościelną a przymusem państwa. Zacznijmy od Kościoła: zdarza się, że w jego łonie rodzi się schizma i że heretycy tworzą sektę. Konflikt może wywołać zamęt, kradzieże czy zajmowanie lokali. Jeżeli nie jest to konflikt wyłącznie religijny, lecz taki, który zakłóca społeczny spokój i narusza materialne i duchowe interesy znacznej gru- py obywateli, państwo, nawet religijnie neu- tralne, musi interweniować i bronić praw Kościoła. Natomiast jeżeli heretyk lub schiz- matyk nie wprowadzają faktycznego zamętu i ograniczają się do propagowania swych poglądów pokojowymi i legalnymi środ- kami, byłoby nadużyciem ze strony Kościoła odwoływanie się do państwa, by zamiast niego rozstrzygnęło problem należący do kompetencji Kościoła. Państwo ze swej strony może oczekiwać od Kościoła - jeżeli prawa Boże są zabez- pieczone - neutralności bez żadnych nie- domówień. Dlatego Kościół modli się za przywódców państw i żąda od wiernych, by okazywali im posłuszeństwo w granicach ich uprawnień. Państwo z kolei nie może się wtrącać do spraw Kościoła ani posługiwać się nim dla podtrzymania swej polityki, jak też dostarczać mu oręża duchowego, karząc za przestępstwa podlegające kompetencji Kościoła. 3. Państwa chrześcijańskie stwarzają pro- blemy szczególne: kiedy społeczeństwo zło- żone jest niemal wyłącznie z chrześcijan, granica pomiędzy obroną wiary a zachowa- niem życia społecznego jest trudno zauwa- żalna. Państwa, nawet chrześcijańskie, nie mogą pretendować do wprowadzenia na ziemi niebieskiej Jeruzalem, a ich przetrwa- nie nie może narzucać się jako konieczność ponad wszelkimi innymi przesłankami. Nie oznacza to jednak, by herezja nie zagrażała nie tylko ideologii, lecz także samemu spo- iwu społeczeństwa, skali wartości regulują- cych od stuleci stosunki w łonie świeckiej społeczności, całemu stylowi życia ukształ- towanemu poprzez przykłady świętych, któ- ry z kolei wpływa na kształt życia codzien- nego, wymianie ekonomicznej, sposobowi myślenia, a nawet krajobrazowi miejskiemu. Otóż wartości te są w owym czasie wy- znawane niemal przez całą ludność. Jeżeli dopuszczamy do ich zniszczenia, społeczeń- stwo zostaje narażone na anarchię, a wierni na porzucenie. Jest więc zrozumiałe, że rządy, solidaryzując się z hierarchią kościel- ną, pojęły, że ich zadaniem jest utrzymanie spójności społeczeństwa, zjednoczonego wo- kół tych wartości, i karanie zatwardziałych heretyków, tak jak się karze podpalaczy czy fałszerzy pieniędzy. Walka ta nigdy nie miała charakteru nieubłaganych konfliktów ideologicznych XX wieku. Była ograniczona w czasie i prze- strzeni, i ustawała po gwałtownym wybu- chu, będącym konsekwencją szczególnie gro- źnego dla świata chrześcijańskiego kryzysu. Papieże, nawet jeżeli sami głosili konieczność represji, jak na przykład w XIII wieku (por. rozdz. 35), zawsze starali się ująć całą procedurę w ramy prawne i przestrzegać tego, by nie przerodziła się w wyrównywanie rachunków. Może dziwić, że żaden z ów- czesnych świętych nie wniósł zastrzeżeń wobec praktyk inkwizycji, nawet jeżeli sam nie uciekał się do użycia siły. Być może inkwizycja dlatego szokuje naszą wrażli- wość, iż straciliśmy świadomość wysokości stawki. Mimo to stosowanie przemocy zawsze jest niebezpieczne, nawet w słusznej sprawie. Nadużycie represji pociąga za sobą eskalację oporu, a przymus jest zawsze tylko półśrod- kiem; wielkim orężem chrześcijaństwa pozo- stanie wezwanie do świętości, perswazja i miłość heroiczna. Zbyt łatwe odwoływanie się do represji świadczy najczęściej o utracie czysto duchowego dynamizmu. Pytania 1. Jak pogodzić stosowanie przymusu w prze- szłości z poszanowaniem wolności religijnej uroczyście potwierdzonym na soborze waty- kańskim II? Czy Kościół chciał w ten sposób odzyskać swą dziewiczość? Czy Kościół może się w tej dziedzinie całkowicie odciąć od swej przeszłości? 2. Czy systematyczne rozbrojenie społe- czeństw chrześcijańskich wobec sił rozkładu i barbarzyństwa posunęłoby naprzód sprawę godności człowieka? Zweryfikujcie to w po- szczególnych przypadkach (por. rozdz. 15, 35 i in.) 3. Co różni obronę społeczeństw chrześcijań- skich od kontroli ideologicznej sprawowanej przez współczesne państwa totalitarne? Z ogólnej perspektywy TEZY DO HISTORII KOŚCIOŁA 1. Kościół - Ryzykiem Boga Co mamy na myśli mówiąc: Koś- ciół? Czy chrześcijanin i historyk Koś- cioła mają coś do powiedzenia na ten temat? Historyk bada przeszłość in- stytucji Kościoła, jej braki i osiąg- nięcia; chrześcijanin wie, że jest uczest- nikiem wspólnoty uczniów, skupio- nych wokół słowa i życia Jezusa. Wie- my aż nadto dobrze, że granice jednego i drugiego nie przecinają się ze sobą. W tej sytuacji jakie znaczenie z punktu widzenia wiary może mieć historia Kościoła? Chrześcijanin żyje w tym samym świecie co niechrześcijanin. Przeciwsta- wianie faktom płynącym z ludzkiego doświadczenia istnienia rzeczywistości niewidzialnej mogłoby jedynie uczynić z wiary akt całkowicie irracjonalny. Jeżeli bowiem wszystko, co można do- strzec z dzieła Chrystusa w świecie, z zasady wymyka się jakiejkolwiek we- ryfikacji, czyż nie byłby to dowód, że chrześcijanie wolą swe marzenia od trudnej rzeczywistości historii? Co może poza tym oznaczać ich twierdzenie o skuteczności wiary? Nie oznacza to oczywiście, że chrześcijanie winni być posłuszni każdemu żądaniu i za każdym razem "dawać znak, widzialny i histo- rycznie sprawdzalny, prawdziwości swych stwierdzeń. Działania Bożego nie da się odkryć bez pewnej adaptacji spojrzenia czy pewnej sympatii. Kościół można zrozumieć tylko wówczas, jeżeli przyjmujemy, że będziemy go odkrywać na gruncie tego, co sam mówi o sobie. A więc co nam mówi`? Zakładając Kościół, rzeczywistość za- równo widzialną, jak i duchową, mis- tyczną i instytucjonalną, powierzając ludziom troskę o głoszenie na całej ziemi Jego słów i dzieła zbawienia, Chrystus podjął ryzyko oddania w ich ręce, jeszcze niepewne, tego cennego dziedzictwa. Ryzyko wpisane w tajemnicę stwo- rzenia, ponieważ Bóg chciał, by ludzie byli wolni; ryzyko inspirowane miłością, która doprowadziła Chrystusa do tego, że pozwolił uczestniczyć ludziom w dziele zbawienia; ryzyko zakładające naprawcze działanie Ducha, który przy- chodzi, by ożywić Kościół - "Gdzie jest Kościół, tam jest Duch Boży" (św. Cyprian). Jezus Chrystus powierzył swój święty Kościół ludziom wszystkich czasów. Uznał fakt, że Kościół otwierając się na całą ludzkość dźwiga na sobie ciężar jej grzechów i może wydać się światu nie- doskonały, a niekiedy podzielony. Kościół w ciągu stuleci towarzyszył ludziom swą miłością i oświecał ich swą nadzieją. Niekiedy skompromitowany i osłabiony, ale zawsze odradzający się; ubogacony czystością i entuzjazmem, ukazywał płodną obecność Ducha, któ- ry został mu dany. Pisać historię Kościoła to badać, jak próbował on odpowiedzieć na tę misję i jak mimo słabości swych członków mógł ofiarować wszystkim ludziom spo- sobność wymiernego kontaktu z Jezu- sem Chrystusem. Pisać historię Kościoła to weryfiko- wać w wydarzeniach to, w co wierzymy dzięki naszej wierze. Kościół dawał wierne świadectwo swemu Panu. 2. ChrZeścijanie i niechrZeścijanie osądzają przesZłość Kościoła Nikt nie kwestionuje tego, że chrze- ścijaństwo odegrało i wciąż odgrywa pewną rolę w historii. Kościół ma swą historię, która stanowi integralną część historii ludzkości. Mimo że fakt ten jest niezaprzeczalny, to sądy na temat przeszłości Kościoła różnią się niekiedy w sposób znaczny. Niechrześ- cijanie doceniają z całym obiektywiz- mem moralny wymiar działalności Kościoła w ciągu wieków. Wskazują też na dobre i złe strony tej działalno- ści: Kościół spotyka się na przykład z uznaniem za to, że wprowadził ka- lendarz gregoriański, karczował lasy i przechowywał skarby literatury anty- cznej, ale jest ostro krytykowany za tłumienie wolności myśli i praw czło- wieka, między innymi przez inkwizy- cję. Oczywiście należy poznać i ocenić krytycznie wartość kryteriów, w imię których zostały wypowiedziane te są- dy. Niewątpliwie istnieją pewne uprze- dzenia filozoficzne i ideologiczne, nie zawsze otwarcie wyrażone czy nawet uświadomione, które sprawiają, że te punkty widzenia stają się stronnicze, cząstkowe i przekreślają jakiekolwiek roszczenia do "naukowej" niezależno- ści. W obliczu tych rzeczywistych ataków wiara chrześcijan skłania ich do pojmo- wania historii Kościoła w sposób rady- kalnie odmienny. Nie mogą dostrzegać w niej jedynie cząstki dziejów ludzkości. Historia Kościoła jest bowiem raczej miejscem, w którym od czasów Jezusa Chrystusa spotykają się ze sobą historia zbawienia i historia ludzkości. Chrześ- cijanin ocenia przeszłość Kościoła po- znając ją jakby od środka i pamiętając, że to, co jest w niej dostrzegalne z ze- wnątrz, dalekie jest od ukazania rze- czywistości w sposób wyczerpujący, a ponadto, jest tylko częściowe. Aby odpowiedzieć na krytykę nie- wierzących, chrześcijanie - zamiast stworzyć bardziej wewnętrzną i bardziej kompletną wizję tego, czym jest Kościół - przyjmowali niekiedy dyskusyjne i niezręczne punkty widzenia: - pierwsza pokusa polega na total- nym negowaniu wszystkich krytyk oraz wszystkich błędów i systematycznym idealizowaniu przeszłości Kościoła. Jest oczywiste, że taka bezkompromisowa postawa - niezależnie od najlepszych intencji - nie będzie miała w ostatecz- nym rozrachunku wielkiej siły dowo- dowej; - druga pokusa, bardziej dziś roz- powszechniona, polega na odcinaniu się od przeszłości Kościoła, na uznaniu wysuwanych zastrzeżeń (niekiedy posu- wając się nawet dalej) i głoszeniu, że po dziesięciu czy piętnastu wiekach zaśle- pienia i błądzenia chrześcijanie wreszcie zrozumieli posłannictwo Chrystusa. Ale jak to posłannictwo miałoby dotrzeć do nich poprzez dzieje? I skąd pewność, że Kościół po tysiącletnim lub dłuższym jeszcze błądzeniu odnalazł właściwą drogę? Pragnienie odrzucenia wszyst- kiego jest więc równie daremnym za- biegiem jak usiłowanie usprawiedliwia- nia wszystkiego. Nie chodzi także o to, by się uwiary- godnić próbując wydać o przeszłości sąd zrównoważony, w którym w miarę możności plusy, równoważyłyby się z minusami. Sprawą najważniejszą nie jest bowiem przedstawienie pozytyw- nego bilansu historii Kościoła czy wy- danie w ostatecznym rozrachunku świa- dectwa moralności (lub niemoralności) chrześcijanom czasów minionych w nadziei, iż chrześcijanie współcześni będą darzyć ich zaufaniem. Nawet- a zwłaszcza wtedy - gdy ma się za- miary apologetyczne, chodzi przede wszystkim o to, by wykazać, że w swej przeszłości Kościół mimo wszystko pozostał wierny swemu posłannictwu, starać się naprawdę poznać Jezusa Chrystusa i zbliżyć ludzi do Niego. Właśnie w odniesieniu do tej misji, która jest racją istnienia Kościoła, mo- że być oceniana jego przeszłość. Wszy- stkie inne kryteria, o których nie na- leży zapominać, mają znaczenie dru- gorzędne. Można oczywiście zwrócić szczególną uwagę na okoliczności, w których jakiś duchowny, a nawet jakiś Kościół lokal- ny nie stanęli na wysokości zadania. Nikt nie zaprzeczy, że Kościół skupia grzesznych ludzi. Niemniej we wszyst- kich przypadkach decydujące jest to, czy Kościół mimo grzechów i błędów możliwych do naprawienia w przyszło- ści (o których na pewno dziś bardzo łatwo wydać - z pewną zarozumiałoś- cią - osąd) zawsze pozostawał - by posłużyć się formułą Bossueta - "Je- zusem Chrystusem, którego się głosi i udziela". W tej sytuacji studiowanie przeszło- ści Kościoła musi uwzględniać trzy wymogi: a) Trzeba naprzód poznać fakty w spo- sób maksymalnie dokładny, nie tyl- ko takie czy inne wydarzenie, dziś uznawane za gorszące bądź dziwne, ale także jego kontekst. Nie chodzi o cieniowanie czy szukanie uspra- wiedliwień; raczej o to, by nie wy- rabiać sobie zbyt szybko na pod- stawie jakiegoś konfliktu zdania o sytuacji w całym Kościele w da- nym okresie. b) Ważne jest, by w każdym przypadku móc w końcu wydać osąd teologicz- ny. Fakt może szokować, ale często ujawnia jakąś wartość wpisaną w lo- gikę doświadczenia chrześcijańskie- go. Nawet jeżeli wartość ta została źle przeżyta, nie przestaje być in- struktywna. c) Ostatecznie chodzi o to, by za szcze- gółami wydarzeń, które określiły ich przebieg, za zmiennością ich wpływu na społeczeństwo, ukazać głęboką ciągłość dzieła Kościoła. Nie znaczy to, by wychodzić poza historię, lecz patrzyć na nią z jednego punktu widzenia, z którego jest interesująca. 3. Kościół w historii ludzkości Najczęściej pada pytanie o działanie Kościoła dla dobra ludzkośći. Najpierw przez piętnaście wieków chrześcijanie sprawowali przywództwo na Zachodzie, potem w Nowym Świecie. I co z tego wyniknęło? Obecnie ludzie wzięli swój los w swoje ręce dzięki nauce, organi- zacjom społeczno-politycznym, instytu- cjom planowania i ubezpieczeń. Co może zatem dać im Kościół? Trzeba się tu zastanowić nad słowami Jezusa: "Szukajcie naprzód Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a cała reszta będzie wam dodana". Można by sparafrazować te słowa: "Kościół przy- nosi naprzód Królestwo, a potem trosz- czy się o resztę". Misja religijna jest zadaniem pierwszoplanowym. Żądanie, by dyskusja najpierw odbywała się na tym poziomie, nie oznacza uciekania się do tego, co niewidzialne i niespraw- dzalne. W istocie rzeczy wcale nie jest oczy- wiste, że przez całe stulecia paradoksal- ne prawdy chrześcijańskiego orędzia głoszone były całkowicie zgodnie z wolą Jezusa, że sakramenty były udzielane, nakazy moralne zachowywane, że świę- tość była możliwa. Kościół chce być osądzany przede wszystkim według swe- go posłannictwa, a swą wierność w tej dziedzinie uważa za prawdziwy znak działania Bożego w nim. Każdy osąd o Kościele, który by nie brał pod uwagę podstawowego faktu jego misji religijnej, nie będzie obiek- tywny, niezależnie od tego czy byłby pozytywny, czy negatywny. Na przy- kład wielki szacunek, jaki Maurras miał dla wpływów cywilizacyjnych Rzymu chrześcijańskiego, nie uwolnił go od agnostycyzmu. Tak czy owak głoszenie Ewangelii ma reperkusje społeczne. Byłoby niedo- rzecznością negować złe czyny popeł- nione przez tych, którzy nazywają się chrześcijanami, nawet jeżeli są to człon- kowie hierarchii. Należy przeprowadzić jasno określone, spokojne i uczciwe poszukiwania, co umożliwi przedsta- wienie bilansu. Materiał tu zgromadzo- ny dotyczy stu punktów zapalnych w hi- storii Kościoła, a wśród nich przedsię- wzięć wątpliwych, tradycyjnie cytowa- nych jako przeciwświadectwo i celowo łączonych w celu wywarcia większego wrażenia. Poza tym trzeba umieć wyróżnić i zhierarchizować elementy postępu, jakie chrześcijaństwo wprowadziło do społeczeństwa. Aktywność ludzka zmie- nia się w sposób tym bardziej widoczny, im bardziej bezpośrednio znajduje się pod wpływem Słowa Bożego. Wiara wywiera wielki wpływ na życie moralne, a następnie na życie intelektualne i ar- tystyczne jednostek. W sposób wtórny wpływa na struk- tury społeczne, zwłaszcza na struktury prawne. Prawo stopniowo absorbuje to, co głosili i czym żyli gorliwi chrześ- cijanie. W rezultacie niektóre reformy społeczne mogły ujrzeć światło dzienne. Nie należy zapominać także, iż wiara - jak się wydaje - wywiera pewien wpływ na postęp techniczny i naukowy. Wpływ Kościoła zależy od proporcji chrześcijan w społeczeństwie i ich żywo- tności. Jeżeli stanowią mniejszość, mu- szą walczyć o sprawy podstawowe, do jakich należy upowszechnianie wiary. Wtedy ich oddziaływanie społeczne jest stosunkowo słabsze. Historia Kościoła powinna więc uka- zać wpływ Chrystusa na społeczeństwo. Nie ulegając pokusie łatwej apologetyki, nie może pominąć tego wpływu mil- czeniem. 4. Na czym polega odpowiedzialność Kościoła? "To wina Kościoła...", "Kościół po- winien był...' - takie oskarżenia mno- żą się, niekiedy wzajemnie sobie za- przeczając: zarzuca się na przykład katolikom, że nie docenili znaczenia rodzącego się kapitalizmu, uprzywile- jowując społeczeństwo agrarne, a jed- nocześnie oskarża się ich o to, że nie zdystansowali się od tegoż samego ka- pitalizmu w okresie rewolucji burżuazyj- nej w XIX wieku (por. rozdz. 80). Nie ma sensu odpowiadać punkt po punkcie na ten rodzaj krytyki czy też z góry odrzucić wszelkie racje; trzeba naprzód zaznaczyć, że Kościół nie angażował się w żadne z tych zjawisk w jednakowy sposób. Należy odróżnić praktyki, które Kościół oficjalnie zalecał, usprawied- liwiał czy nawet popierał (misje, monas- tycyzm czy - należy to przyznać- inkwizycję), od tych, które powstawały w jego łonie tak, jak mogłyby powstać w każdej innej społeczności ludzkiej w tych samych warunkach, nie popie- rane, a niekiedy nawet zwalczane (ist- nieli chrześcijanie zabobonni, popiera- jący niewolnictwo, rasiści, ale na tej podstawie nie można wydawać sądu na temat samego Kościoła. Można jedynie powiedzieć, że jego wpływ na dane społeczeństwo jest tym słabszy, im bar- dziej praktyki te są rozpowszechnione). Pewne opinie czy postawy mogą odno- sić się do społeczności uważanej jeszcze za katolicką z socjologicznego punktu widzenia - ponieważ jak na razie więk- szość jej członków jest ochrzczona - ale która już jako całość nie jest związana z wiarą Kościoła; jest tak w przypadku współczesnej Francji: nie można wycią- gać żadnych wniosków co do życia chrześcijańskiego na podstawie sondaży przeprowadzonych w odniesieniu do 80 procent francuskich "katolików". Nawet jeżeli zachowania społeczne danej grupy wydają się silnie motywo- wane wiarą, należy wystrzegać się bez- pośredniego przypisywania tego faktu Kościołowi bez uprzedniego sprawdze- nia, jaki był stosunek tych chrześcijan do hierarchii kościelnej i do wcześniej- szej tradycji. Istniały bowiem grupy sekciarskie, o marginesowym znaczeniu, które uważały się za chrześcijan, a na- wet za jedynych prawdziwych chrześ- cijan, i które wyrzekając się jakichkol- wiek kontaktów z Kościołem katolic- kim, działającym w świecie na prze- strzeni historii, stosowały odbiegające od normy praktyki. Zawsze również należy brać pod uwagę kryterium trwa- łości: nie wystarczy stwierdzić, że chrze- ścijanie w pewnej epoce działali w okre- ślonym kierunku, by móc dopatrywać się tu wyraźnych konsekwencji realizo- wania zasad chrześcijańskich; w historii chrześcijaństwa pewne praktyki były bardziej efemeryczne niż inne i nie można ich w ten sam sposób łączyć z istotą chrześcijaństwa. Na przykład zjawiska "wojny świętej", w której do- patrzeć się można śladów rekonkwisty hiszpańskiej czy wojen z Turkami, nie mówiąc już o pewnych aspektach kruc- jat, nie można stawiać na jednej płasz- czyźnie z uniwersalnym charakterem aktywności misjonarskiej. Celem tych refleksji nie jest systema- tyczne uniewinnianie Kościoła, lecz wprowadzenie rygorów niezbędnych do zbadania historycznych skutków jego działalności. Te same uwagi mogłyby odnosić się do innych, religijnych bądź ideologicznych społeczności. 5. Historia w kawałkach Jak więc w końcu należy pojmować historię Kościoła? Nie chodzi już tylko o samą metodę, lecz o coś więcej: a) Czy Kościół może mieć własną his- torię? Jeżeli ostatecznie wszystko zostało nam dane w Jezusie Chrys- tusie, to jakie znaczenie mogą mieć wydarzenia zachodzące w czasie, w którym żyjemy oczekując Jego ponownego przyjścia? Czy Ewange- lia nie wystarczy? Czy nie wystarczy żyć Jego wiarą z dnia na dzień? b) Jeżeli natomiast rozumiemy, że his- toria przeżywanej wiary musi mieć ciągłość i kierunek, czyż wtedy nie trzeba uznać, że jest ona przedłuże- niem i uzupełnieniem historii świętej i Objawienia? c) Mówiąc skromniej, jeżeli pewne aspekty przeszłości wymagają wyjaś- nień, by przezwyciężyć niedomówie- nia, to czyż nie jest to wystarczają- cym powodem, by studiować ową przeszłość? Ta ostatnia postawa jest całkowicie przekonująca. Historia Kościoła jest z całą pewnością terenem, na którym łatwo podjąć dyskusję z niewierzącymi. Każdy przypadek stwarza możliwość dostrzeżenia (a książka ta chce w tym pomóc) poza grzechami ludzi tego, czym naprawdę jest Kościół, i jak się nawiązały oraz jak się kształtowały stosunki pomiędzy Bogiem a Jego lu- dem. To zresztą jeden z powodów, dla których w ostatecznym rozrachunku historia Kościoła nie powinna być po- zostawiona jedynie specjalistom ani też spełniać funkcji czysto apologetycznych. Przeszłość Kościoła ma w rzeczywis- tości kapitalne znaczenie dla każdego chrześcijanina. Bóg objawia się w czasie. Wpisujemy się w historię zbawienia, która nie jest zakończona, właśnie po to abyśmy mogli zająć w niej miejsce. Nawet Ewangelia dotarła do nas tylko dlatego, że Kościół ma swą historię. Dyskwalifikuje to częściowo pierwszą z wymienionych tutaj postaw, która sprowadza się do zminimalizowania wymiaru doczesnego, w jakim przeży- wana jest wiara chrześcijańska. Nie trzeba jednak popadać w przesa- dę w odwrotnym kierunku i przeceniać znaczenia epoki Kościoła. To właśnie druga z wymienionych tutaj postaw równa się twierdzeniu, że historia - by tak powiedzieć - dorzuciła coś do tego, co objawił i przyniósł Chrystus. Jeżeli Kościół w swej historii dorzuca (nie tylko przez wzgląd na cnoty tych, którzy go stanowią) nowych członków do Ciała Chrystusa, to nie może niczego dorzucić ani niczego odjąć od tego, co Człowiek-Bóg raz na zawsze spełnił i dał, ponieważ tylko On mógł to uczy- nić. Jest sprawą bardzo delikatną, która epoka jest bardziej lub mniej święta; pewne jest też, że nie ma ani stałego, nieodwracalnego postępu, ani jakiegoś nieuchronnego zerwania. Rozwój i rozrost liczebny Kościoła w ciągu wieków stwarza pewien poważ- ny problem teoretyczny. Ale systemy, które miały go rozstrzygnąć, okazują się niezbyt zadowalające, Niektórzy- poczynając od Montanusa w II wieku, poprzez Joachima z Fiore (por. rozdz. 44) po Hegla w XIX wieku - chcieli widzieć w epoce Kościoła czas Obja- wienia Ducha. Ale Duch, nie będąc następcą Syna, który miałby sam być następcą Boga-Ojca Starego Testa- mentu, dał nam poznać Jezusa jako odwiecznego Syna Ojca i inspiruje całe wyznanie wiary (por. 1 Kor 12,3). His- toria Kościoła nie jest Objawieniem Ducha Świętego, lecz historią działania Ducha. Żaden system, żadne ujęcie, choćby najbardziej imponujące, nie może przed- stawić tego działania. Nieskończenie złożona i zróżnicowana rzeczywistość dróg łaski zostaje zawsze zubożona, gdy się ją wtłacza w ramy i kategorie syntezy nazbyt wyjaśniającej i ograniczającej. Świadomie więc i z całą pokorą postano- wiono zajmując się w tej książce "punk- tami zapalnymi" w historii Kościoła, nie kierować się żadną inną linią wytyczną prócz wiary, która daje nam pewność, że Duch Święty nigdy nie zaprzestał udzie- lać pomocy człowiekowi w jego słabości i ożywiać Kościół w ciągu stuleci. 6. Masy, instytucja i święci Jeżeli zgodzimy się z dotychczasowy- mi wywodami, musimy przyjąć, że his- toria Kościoła, mając na względzie wła- sny cel, szeroko wykorzystuje metody i osiągnięcia historii powszechnej. Tak więc obok historii klasycznej, opartej na badaniu ważniejszych wydarzeń i pierwszoplanowych osobistości, poja- wiło się ujęcie bardziej nowoczesne, uwzględniające przemiany ekonomicz- ne i społeczne na wielką skalę, a także mentalność dużych grup ludzkich oraz długotrwałe ewolucje. Czy metody te nie zapowiadają, że w przyszłości his- toria Kościoła weźmie pod uwagę Lud Boży jako całość, a nie tylko tych uprzywilejowanych wierzących, którzy mieli szansę pozostawienia w doku- mentach, jakie dotarły do naszych czasów, wyraźnego śladu swej działal- ności? Niewątpliwie mamy tu pole badań jeszcze w dużej mierze nie wykorzys- tane, a jednak -jak się wydaje - bar- dzo obiecujące: nadal należy określić rzeczywisty wpływ chrześcijaństwa na mentalność ludzi danej epoki. Autorzy tej pracy starali się - w miarę moż- liwości i o ile pozwalał na to omawiany przez nich problem i stan badań w tej dziedzinie - brać pod uwagę chrześ- cijaństwo globalne, a nie tylko chrześ- cijaństwo papieży i królów. Mimo to nawet jeżeli można było - ze względu na skromne rozmiary tej pracy i jej szczególny cel - lepiej przeanalizować rzeczywistość mas chrześcijańskich, his- toria Kościoła nie może się ograniczać do tego aspektu. W rzeczywistości Kościół stanowią w sposób nierozdzielny: hierarchiczna instytucja, masy mniej lub bardziej głę- boko przeniknięte jego posłannictwem, i święci, którzy realizują jego istotę. Najlepsze byłoby takie podejście, które mogłoby ukazać żywotne więzi łączące te trzy elementy. Kościół jest w rzeczy- wistości Ludem Bożym, ale nie byłoby tego ludu, gdyby nie było ludzi, którym powierzono zadanie jednoczenia, nau- czania i uświęcania każdego człowieka. I ów lud - dzięki tej instytucji o tak niedoskonałym personelu - jest tą glebą, na której wyrastają święci, mali i wielcy, znani i nieznani. Powołaniem świętych z kolei jest służyć Kościołowi. Wywodzący się ze świętego ludu, żywieni i kształtowani przez instytucję Kościoła, są uprzywile- jowanymi narzędziami działania Ducha Świętego w celu utrzymania Kościoła na prostej drodze jego powołania i zwię- kszenia jego wpływów. W tym sensie sami święci tworzą historię - oni bo- wiem ukazują błądzącym dostojnikom i księżom konkretne wymogi Chrystusa, oni potrafią porwać tłumy i nawrócić serca. Nie zamierzamy ukazać struktury współdziałania tych trzech elementów dla każdego okresu i każdego kraju. Byłaby to poważna praca, która winna stać się czymś w rodzaju syntezy między biografią, historią wydarzeń, historią opartą na metodzie statystycznej, his- torią mentalności i historią instytucji - a wszystko to w świetle teologii. To pole badań jest wciąż przed nami ot- warte. Wybierając najbardziej znane i naj- bardziej kontrowersyjne wydarzenia, uprzywilejowaliśmy być może Kościół instytucjonalny, który jest najłatwiej zauważalną częścią Kościoła widzial- nego. Ale to uprzywilejowanie instytucji odpowiada zarazem wymogom logiki, chronologii i teologii. Instytucja, którą ustanowił Chrystus, poprzedza i umoż- liwia istnienie ludu chrześcijańskiego i świętych, nawet jeżeli nie jest celem samym w sobie. Indeks tematów (Liczby odnoszą się do rozdziałów) Wiara pogłębianie depozytu wiary 6 13 41 64 wiara a myśl filozoficzna i naukowa 6 10 21 41 55 90 wielość formuł wiary 16 30 Życie chrześcijańskie modlitwa 11 70 98 liturgia i sztuka chrześcijańska 25 65 87 96 sakramenty i sakramentalia 20 58 60 walka z szatanem 45 oczekiwanie końca świata 1 28 moralność seksualna i szacunek dla ciała 67 99 moralność ekonomiczna 2 34 80 moralność społeczno-polityczna 3 9 12 29 40 49 58 91 rola kobiety 42 wychowanie i kultura 21 41 52 78 rozrywka 68 humanizm chrześcijański? 7 21 39 52 63 68 69 Kościół 1. Kościół jako instytucja hierarchiczna ustanowienie przez Chrystusa 1 kwestionowanie instytucji 44 sobór i instytucje kolegialne 50 75 papiestwo 17 23 26 46 47 48 50 82 biskupi i księża 4 32 94 struktura ekonomiczna 14 75 status ekonomiczny 47 54 zakony 43 44 77 świeccy 31 40 42 49 63 2. KościóŁ święty mimo grzechów ludzkich 11 27 51 62 elity i masy 11 39 100 3. Kościół katolicki powszechny mimo socjologicznych ograniczeń 13 19 22 24 56 71 79 89 4. Kościół posiadający prawdę ciągłość nauczania mimo pewnych braków 23 46 64 95 Kościół a religie niechrześcijańskie pogaństwo 7 10 18 38 56 71 islam 24 33 59 judaizm 5 37 59 86 masoneria 85 6. Kościół katolicki a inne wyznania chrześcijańskie nestorianizm i monofizytyzm 16 prawosławie 30 36 protestantyzm 55 61 62 64 ekumenizm 88 95 7. Kościół a władza świecka obszary współpracy 8 15 22 40 54 59 74 76 uniezależnianie się od państwa 7 31 46 63 73 92 Państwo Kościelne, blaski i cienie 26 47 51 83 przypadkowość wyborów politycznych 73 80 84 86 91 92 93 97 8. Wolność sumienia a przymus 9 15 35 59 61 62 72 85 9. Jak uleczyć historyczne rany? 36 61 10. Postęp i upadek w historii Kościoła 39 51 64 93 100 Początki Kościoła 1. Czy Chrystus założył Kościół? Fakty i daty 27 - Jezus rozpoczyna działalność Publiczną. Wybiera uczniów,, by, Mu w niej towarzyszyli (Mt 4, 18-22; 9, 9; 10, 11 - 16 J. Pierwszeńs- two otrzymuje Piotr (Mt 16, 17- 19), 30 - po Zmartwychwstaniu Jezus rozsyła Apostołów z misją powszechną ~Mt 28, 16- 20. 46-48 - pierwsza misyjna wyprawa Pawła Bibliografii nie ma Wydarzenie Ewangelie są świadkami wiary pierwszych wspólnot chrześcijańskich. Ale ściśle rzecz biorąc, wiara tych wspólnot opierała się na tym, co Apostołowie usłyszeli, co zobaczyli własnymi oczyma i "czego dotykały ich ręce" ze Słowa życia ( 1 J, 1,1 ). Autorom świętym udało się - mimo trudności z uporządkowaniem tak wielu wspomnień z tylu lat - usytuować geografi- cznie i historycznie dzieło Jezusa z dokładno- ścią uderzającą nawet dla historyka. Tak więc widzimy jasno, że Jezus podjął działalność na dwóch różnych poziomach. Z jednej strony głosił do tłumów, uzdrawiał chorych, polemizował z faryzeuszami. Z drugiej kształtował swych uczniów i po- syłał ich z misją (Łk 9,2), zabierał ich ze sobą, by mogli wypocząć, uczył ich w przypowieściach (Mk 4,2) i udzielał ba- rdziej pogłębionych objaśnień (Mk 4,33). Wędrował z nimi, żył i jadł. Grupa Dwu- nastu była do tego stopnia złączona z Jego Osobą, że gdy opuściły Go tłumy, powię- kszając tym Jego ból, tylko Apostołowie pozostali Mu wierni (J 6,67-69). W ciągu ostatnich miesięcy swego życia Jezus, osa- czony przez możnych, przemierza kraj w to- warzystwie swej małej grupy, którą stara się przygotować do tragicznego rozwiąza- nia (Mk 10,32-34). Ostatnia Wieczerza wyraźnie świadczy o tym, że Jezus liczy już tylko na Apostołów. Nigdy nie ufał tym, którzy Mu pochlebiali i którzy Go wypytywali; nie miał żadnych złudzeń co do tego plemienia przewrotnego i cudzołożnego (Łk 11,29). Przeciwnie, po- wierza wnętrze swej duszy tym, których odtąd nazywa swymi przyjaciółmi (Łk 12,4; J 15,15). Wszyscy oni są z Nim uczuciowo związani, chociaż jeszcze nie rozumieją do- niosłości Jego misji. Dopiero w dzień Paschy przemienią się, napełnieni radością, widząc, że żyje Ten, którego uważali za martwego. Jezus nie działał przypadkowo. Wybrał Dwunastu, których z wysiłkiem ukształ- tował, by działać poprzez nich. Wiedział, że tłum jest zmienny, że idee przemijają i zmie- niają się, że kilku ludzi uformowanych duchowo i zdeterminowanych będzie dzia- łało w sposób dużo bardziej trwały i skutecz- ny niż niezdecydowana i podzielona masa. Jezus nie był marzycielem, poetą niezdolnym organizować i przewidywać, moralistą nie- świadomym realiów życia społecznego. Wi- dzimy raczej człowieka zdecydowanego, ener- gicznego, bystrego, który posługuje się środ- kami dostosowanymi do pełnionej przez siebie misji. Tworząc grupę Dwunastu, wy- bierając Piotra na ich przywódcę, kładzie podstawy pod przyszłe zgromadzenie tych, którzy w Niego uwierzą. W rzeczywistości od chwili gdy Aposto- łowie zostali utwierdzeni w wierze w Zmart- wychwstanie i w Zesłanie Ducha Świętego, rozwój Kościoła dokonuje się w sposób uporządkowany i spójny, mimo gwałtow- ności wydarzeń i mnożenia się zjawisk du- chowych, które zazwyczaj rodzą zamęt. Władza Apostołów jest niekwestionowana (Dz 4,33), wspólnota hierarchicznie zor- ganizowana i gdy taki geniusz jak Szaweł z Tarsu pojawi się, by wnieść swój udział w rodzący się Kościół, będzie się umiał dostosować do wspólnej dyscypliny i pod- porządkować swe posłannictwo "kolumnom Kościoła", ustanowionym przez samego Jezusa (Ga 2,2). O co tu chodzi? Autorytet apostolski - fundamentem katolickiej tradycji Greckie słowo Ecclesia, czyli Kościół, pojawia się w Biblii w III wieku przed Chrystusem (Septuaginta); jest ono tłuma- czeniem hebrajskiego słowa yahal, które w Starym Testamencie oznacza zgromadze- nie Ludu Bożego. Lud ten winien łączyć wybranych ze wszystkich narodów, jak mó- wi prorok Izajasz (49, 5-6). Wybierając dwunastu Apostołów - dwunastu, tak jak było dwanaście pokoleń Izraela - a na- stępnie wybierając spośród nich Piotra, Je- zus dowiódł, że nie pojmuje swej misji jako dzieła samotnika, ale że chce połączyć ją z grupą wybranych przez siebie ludzi, by nieśli o Nim wieść ludom całej ziemi. Tak więc Chrystus założył Kościół, by ten kon- tynuował Jego misję, co też czyni. Nie wiemy natomiast, jak Apostołowie zrozu- mieli wolę Chrystusa i jak ją wprowadzali w życie. Uderzające u Apostołów jest to, że w swych czynach i słowach ujawniają wyraź- ną świadomość swej osobistej słabości, ale także władzy, którą otrzymali od Chrystusa - tylko od Niego - i którą sprawują przy pomocy Ducha Świętego. Chrystus dał Piot- rowi (Mt 16,19) i kolegium Apostołów jako całości (J 20,23) pełnię władzy w celu prze- dłużenia swej ziemskiej działalności. Przede wszystkim w nauczaniu Apostołowie po- winni dawać świadectwo Zmartwychwstaniu i przekazywać ludziom posłannictwo, które otrzymali; nawet gdy liczba głosicieli Ewan- gelii wzrośnie, Apostołowie będą nadal czu- wać nad spójnością przekazów wiary. Po- nadto Chrystus kontynuuje za ich pośred- nictwem swe dzieło zbawienia w chrzcie, Eucharystii i innych sakramentach; mają oni pełną świadomość kontynuowania w in- ny sposób dzieła uzdrawiania, które przed- sięwziął Chrystus. W końcu Apostołowie mają prowadzić trzodę, którą Jezus zaczął gromadzić; posługują się oni obrazem pas- terza i rządcy, których używał Mistrz: nie będąc właścicielami stada, mają obowiązek dbać o jego całość i wierność oraz czuwać nad jego rozwojem. W działaniu okazują najczęściej szacunek swym braciom chrześ- cijańskim, ale potrafią także przeciąć spór i nałożyć sankcje. Apostołowie wiedzą, że sami z siebie nie mogliby podjąć się takich zadań; modlą się i poszczą przed podjęciem każdej ważniejszej decyzji, wyrażając w ten sposób swą zależność od nieustannego dzia- łania Chrystusa. Tak więc Chrystus nie tylko założył swój Kościół, lecz posłał także swego Ducha, by ożywiał i kierował dziełem Apostołów oraz ich następców - biskupów i kapłanów. Pytania 1. Jaką część inicjatywy w prowadzeniu i organizacji Kościoła pozostawił Chrystus Apostołom? 2. Czy "oczekiwano końca świata, a pojawił się Kościół" (Loisy)? 2 Czy pierwsi Chrześcijanie byli komunistami? Fakty i daty 30 - narodziny Kościoła jerozolimskiego: "Jeden duch i jedno serce ożywiały wszy- stkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego co posiadał ale wszystko mieli wspó- lne. (...~ Nikt z nich nie cierpiał niedostatku, bo właściciele pól albo domów sprzedawali je i przynosili pieniądze (uzyskane ze sprze- daży, i składali je u stóp Apo.stołów. Ka- żdemu też rozdzielano według potrzeby" (Dz 4ů32-36). 48 - głód w Jerozolimie (Dz 17 28). Pomoc' przychodzi z Antiochii. Paweł organizuje zbiórki na rzecz ubogich Kościoła ,jerozolimskiego ~2 Kor 8-9. Bibliografia A. Humman Życie codzienne pierwszych chrześ- cijan. Wydarzenie W euforii Zesłania Ducha Świętego młody, Kościół jerozolimski doświadczył wielkiego braterstwa, które znalazło konkretny wyraz w przekazaniu własności w ręce Apostołów i podziale dochodów uzyskanych ze sprze- daży. Należy zwrócić uwagę, że ów podział był dobrowolny. Piotr napomina Ananiasza i Sairę:, Czy przed sprzedażą nie była [posiadłość] twoją własnością, a po sprzeda- niu czyż nie mogłeś rozporządzić tym, coś za nią otrzymał?" (Dz 5,4). Ananiasz zostaje potępiony za to, że skłamał Apostołom i ukrył przed nimi wysokość sumy uzyskanej ze sprzedaży. Co oznaczał ów powszechnie stosowany podział`? Na pewno nie nowy system ekonomi- czny. W rzeczywistości wspólnota jerozolims- ka napotkała w wyniku tego podziału poważ- ne trudności. Przede wszystkim pojawiły się niesnaski pomiędzy poszczególnymi grupami. Helleniści * skarżyli się, że są zaniedbywani. To dla nich wprowadzono instytucję diako- nów (Dz 6). Pojawiły się ponadto próby oszustwa. W końcu wspólnota zaznała nędzy, gdyż nikt nie może żyć w nieskończoność jedynie "przejadając" kapitał. W rezultacie Paweł musiał zorganizować dla nich zbiórkę (1 Kor 16,1; 2 Kor 8; Dz 24,17). Doświadcze- nie Kościoła pierwotnego nie zostanie zresztą podjęte. Paweł pragnął, by nikt nie zmieniał swego stanu - to znaczy, by wykonywał ten sam zawód i zajmował tę samą pozycję społeczną co w chwili, gdy usłyszał wołanie Pana. Zwłaszcza nie domagał się zniesienia niewolnictwa lecz naprawy stosunku pan- niewolnik, jak można to wyczytać w Liście do Filemona (por. rozdz. 58). Poza tym walczył z pokusą lenistwa, która polegała na tym, by żyć na koszt wspólnoty: "Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi. Tym przeto nakazujemy i napominamy ich w Panu Jezusie Chrystusie, aby pracując ze spokojem własny chleb jedli" (2 Tes 3, 11-2). W zasadzie podział dóbr miał znaczenie eschatologiczne. Chodziło o to, by zazna- czyć wyraźnie zbliżanie się końca czasów. Pierwsi chrześcijanie oczekiwali rychłego powrotu Pana; potrzeba było trzydziestu lat, by zrozumieli, że Kościół może i powi- nien trwać, ponieważ: "Nie zwleka Pan z wypełnieniem obietnicy - bo niektórzy są przekonani, że Pan zwleka - ale On jest cierpliwy w stosunku do Was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia" (2 P 3,9). W całkowitej pewności, że nie zaznają śmierci przed powtórnym przyjściem Chrys- tusa, pierwsi chrześcijanie okazywali nie- zwykły i być może przesadny entuzjazm, pragnąc żyć już na tej ziemi w całkowitej jedności z królestwem niebieskim. O co tu chodzi? Ubóstwo ewangeliczne a własność prywatna Jezus nie przyszedł, aby zlikwidować włas- ność prywatną ani by wprowadzić nowy porządek ekonomiczny. Ale swymi czynami i słowami ukazuje nam nowy sposób prze- żywania rzeczywistości ekonomicznej. Każde bogactwo niesie za sobą ryzyko bałwochwalstwa; niezależnie od tego, czy się je posiada, czy też się go pożąda, od- dziela nas od Boga, stwarza człowiekowi fałszywe poczucie bezpieczeństwa, zniewala jego pragnienia i w końcu uniemożliwia mu miłość bliźnich. To właśnie w tym sensie Jezus obiecuje szczęście "ubogim" (Mt 5,3): nie "ekonomicznie słabym", lecz takim, którzy w imię wierności Bogu po- godzili się z trudnościami doczesnymi. A je- dnak Chrystus nie lekceważył trudności ekonomicznych: wraz z grupą swych uczniów korzystał z pomocy materialnej pewnych kobiet (Łk 8,3), płacił podatki (Mt 17,27), posiadał sakwę, którą powierzył Judaszowi i która służyła właśnie do wspo- magania ubogich (J 12,6). Aby zapanować nad sprawami ekonomicznymi, trzeba je znać. Być ubogim nie znaczy nie posiadać nic (co jest niemożliwe, chyba że popada się w nędzę), ale rozdawać tak, by trzeba się było ograniczać. Chrystus i Apostołowie praktykowali właśnie takie ubóstwo i wszy- stkich chrześcijan zachęca się, by tak czynili. Podczas gdy posiadanie dóbr material- nych jest niezbędne do życia, to własność prywatna jest jednym ze sposobów ich po- siadania, od którego - jak widzieliśmy- pierwsze wspólnoty chrześcijańskie pragnęły się zdystansować. W rzeczywistości własność prywatna może być ochroną, ale jest też niebezpieczeństwem; pojęta jako "wyłączne użytkowanie dla dobra wspólnoty" (św. Tomasz z Akwinu) i zamknięta w pewnych granicach, stanowi użyteczny bodziec w działalności człowieka. W szczególnie sprzyjających okolicznościach może ustąpić miejsca własności wspólnotowej, w taki sposób jak praktykowały to zakony: prze- kazując wszystkie swe dobra szafarzowi (ekonomowi) klasztornemu, człowiek przy- zwyczaja się do pewnej zależności ekonomi- cznej, która może przyczynić się do uświę- cenia, jeżeli została dobrowolnie wybrana i jest przeżywana w miłości. Ale ta forma własności, stosowana na zbyt szeroką skalę, wyjaławia z wszelkiej inicjatywy i pociąga za sobą regres ekonomiczny. Pytania 1. Dlaczego niebezpiecznie jest czerpać z Ewangelii wzory życia społecznego? 2. Czy pierwsze wspólnoty chrześcijańskie mogą stanowić punkt odniesienia dla społecz- nych zachowań chrześcijan? 3. Czy chrześcijaństwo ma wpływ na sferę ekonomiczną? 3. Apostołowie, a władza polityczna Fakty i daty 30 - Zesłanie Ducha Świętego 34 lub 36 - nawrócenie św. Pawła 37 - założenie Kościoła w Antiochii i po- czątek rozpowszechniania się chrześcijańs- twa w pogańskim środowisku hellenistycz- nym 43 - Paweł rozpoczyna głosić Ewangelię w Syrii i w Cylicji. 46-48 - pierwsza podróż misyjna Pawła do Azji w towarzystwie Barnaby 43-49(?) - ewangelizacja Rzymu 64 - pożar Rzymu zapoczątkowuje prze- śladowania chrześcijan. 66 - początek wojny żydowskiej; wspólnota chrześcijańska odcina się od Izraela. 70 - Tytus zdobywa Jerozolimę; rzeź Żydów i zniszczenie Świątyni Bibliografia R.A. Markus Chrześcijaństwo w świecie rzyms- kim, Warszawa 1978. H. Rahner Kościół i państwo we wczesnym chrześcijaństwie, War.szawa 1986. Wydarzenie W okresie bezpośrednio po Zesłaniu Du- cha Świętego losy pierwszych chrześcijan związane były z losami świata żydowskiego; jeżeli wzbudzali w ogóle jakiekolwiek zainte- resowanie, to w rzeczywistości ze społeczne- go i geograficznego punktu widzenia mylono ich z członkami innych wspólnot. W ciągu dwóch pierwszych stuleci wydarzenia zacho- dzące w Rzymie wywierają niewielki wpływ na resztę cesarstwa. Stabilność instytucji i dobrobyt materialny to główne korzyści płynące z rządów Rzymu. Postawa Apostołów nacechowana jest jed- nocześnie lojalizmem wobec cesarstwa i wro- gością wobec narzucanych przez nie praktyk religijnych. Podobny lojalizm Apostołowie przejawiają również w stosunku do instytucji żydowskich: Szczepan, powołany przed San- hedryn, zostaje oskarżony o bluźniercze wy- stąpienia przeciw tradycjom, świadkowie okazują się jednak fałszywi (Dz 6,11-13). Zresztą Pax Romana jest najsilniejszym atu- tem na rzecz upowszechniania wiary; dzięki szlakom komunikacyjnym i opiece prawa Apostołowie korzystają z pewnych udogod- nień: w Efezie szacunek dla prawa pozwala Pawłowi i jego towarzyszom uniknąć konsek- wencji rozruchów (Dz 19, 23 - 40). Trudności w głoszeniu Ewangelii pojawią się natomiast na płaszczyźnie religijnej: kult cesarza rozpo- wszechniony jest w całym cesarstwie, a umac- nia go wdzięczność ludności za bezpieczeńst- wo, które Rzym zapewnia. Istnieje zatem prawdziwy kult Rzymu i boskiego Augusta, oparty na praktykach ludowych, co sprawi, że w doktrynie głoszonej przez Apostołów władza będzie się dopatrywać źródła potenc- jalnej opozycji wobec ustalonego ładu. Kiedy pojawia się sprzeciw? Nie wydaje się prawdą, aby początkowo istniał wśród pierw- szych chrześcijan lojalizm wobec cesarstwa, który później, pod presją wydarzeń, został porzucony. W rzeczywistości podporządko- wanie się władzy nie było kwestionowane. Paweł zaleca posłuszeństwo wobec władzy świeckiej. "Każdy niech będzie poddany władzom, sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pocho- dziła od Boga, a te, które są, zostały ustano- wione przez Boga" (Rz 13,1). Nawołuje nawet do modlitwy za "królów i za wszyst- kich sprawujących władzę, abyśmy mogli prowadzić życie ciche i spokojne, z całą pobożnością i godnością" (1 Tm 2, 1-2). Piotr tuż po prześladowaniach Nerona także nawołuje do podporządkowania się (1 P 1, 13 -14). Mimo to rodzące się chrześcijaństwo pragnie podkreślić zasadniczą różnicę, jaka ujawni się w miarę rozwoju autorytaryzmu i roszczeń totalitarnych; w obliczu tego zjawi- ska Apostołowie będą usiłowali zdystansować się od władzy doczesnej, dokładnie w ten sposób, jak to powiedział Jezus: "Królestwo moje nie jest z tego świata" (J 18,36). Aposto- łowie w mniejszym stopniu przeciwstawią swe całkowite non possumus ustalonemu porząd- kowi i dobrobytowi materialnemu niż cere- moniom religijnym narzuconym przez wła- dze; a jednak ta ich postawa określała ich w oczach państwa, nawet jeżeli starali się połączyć ją z głoszeniem lojalności wobec instytucji państwowych i samego cesarza (por. rozdz. 7). O co tu chodzi? Podporządkowanie się władzy politycznej Bóg chciał, by istniało życie społeczne: trzeba okazać posłuszeństwo władzy usta- nowionej, ale odmówić jej tego, co należy się tylko Bogu; chrześcijanin nie może się więc podporządkowywać roszczeniom reli- gijnym, doktrynie, która by Boga chciała zastąpić jakimś bożkiem. Odrzucenie takie- go totalitaryzmu nie wyklucza jednak- w duchu nauki Apostołów - posłuszeństwa wobec państwa w określonych granicach. W nauczaniu Pawła szczególnie widać kontynuację słów Jezusa: "Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga" (Mt 22,21). Chrze- ścijanin korzysta z udogodnień, które za- pewnia mu społeczeństwo, w jakim żyje (drogi, obieg pieniądza), powinien zatem wnieść swój wkład w dobro publiczne. Św. Paweł jest jednak bardzo ostrożny, jeśli chodzi o odwoływanie się do sądów pogańskich w przypadku sporów pomiędzy chrześcijanami (1 Kor 6,1). Przykład Pawła podporządkowanego ce- sarzowi łączy się zatem z ideą "dobra wspól- nego", obrazem władzy politycznej, która zapewnia pokój i ład publiczny. Przeciwnie, Bestia z pism św. Jana oznacza Rzym z jego roszczeniami do oddawania kultu cesarzowi (Ap 16,13; 19 - 20), składania ofiar przed jego wizerunkiem, co stanowiłoby zdradę Apostołów wobec Chrystusa. Pytania 1. Czy państwo może liczyć na Kościół jako na popierającą go siłę w przypadku, gdyby jego byt został zagrożony? 2. Jaki cel winien przyświecać chrześcijani- nowi, który swoją działalnością podważa zastany porządek polityczny? 3. Czy w pewnych okolicznościach chrześ- cijanin powinien odmówić podporządkowania się władzy politycznej? 4. Od Apostołów do biskupów Fakty i daty 30 - śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa, ~Wybór dwunastego Apostoła w miejsce Juda- sza; Zesłanie Ducha Świętego ok. 33 - ustanowienie siedmiu "diakonów" (Dz 1, 6-7) ok. 37- założenie Ko,ścioła antiocheńskiego 46-48 - utworzenie pierwszych Kościołów przez św. Pawła w Anatolii z "prezbiterami" oraz (bądź: albo) "biskupami" na czele ok. 65(? - listy pasterskie św. Pawła, świadczące o istnieniu Kościoła hierarchi- cznego (Listy do Tymoteusza, Tytusa i Fi- lemona) ok. 95 - św. Jan, wygnany na Patmos, pisze do "aniołów" Kościołów Azji Mniejszej po- wierzonych jego opiece; list biskupa Rzymu, św. Klemensa, do Koryntian ok. 1 10 - listy Ignacego Antiocheńskiego do wspólnot Azji Mniejszej Bibliografia L. Bouwer Kościół Boży, Warszawa 1977 Wydarzenie W pierwszej wspólnocie chrześcijańskiej wierni skupiali się wokół Apostołów; byli oni świadkami życia Jezusa i do nich nale- żało głoszenie tego, co widzieli i słyszeli. Jednak prawie natychmiast po Zesłaniu Ducha Świętego Apostołowie angażują in- nych ludzi: w ten sposób Kościół jerozolim- ski uzyskuje organizację hierarchiczną. Apo- stołowie nie tylko ustanawiają diakonów, by uwolnić się od pewnych czynności, ale wyznaczają "prezbiterów" (starszych), by kierowali rodzącą się wspólnotą. Podobnie św. Paweł w założonych przez siebie Kościołach ustanawia przez nałożenie rąk "prezbiterów", zwanych również epis- copos (nadzorcy). Obie nazwy mimo pew- nego pomieszania związane są, przynajmniej na początku, z tymi samymi atrybutami: zarządzaniem, nauczaniem wiary i sprawo- waniem kultu. Ale te różne Kościoły pozo- stają pod bezpośrednią władzą Apostoła- założyciela. To on jest prawdziwym "bis- kupem" w dzisiejszym tego słowa znaczeniu. Taka organizacja mogła być jednak tylko tymczasowa. Po śmierci Apostołów powstała nowa hierarchia. Św. Paweł u schyłku życia wyznaczył w każdym Kościele jednego z bis- kupów, któremu mieli podlegać wszyscy inni; tak było w przypadku Tymoteusza i Tytusa. Wystosował do nich trzy listy, zwane pasters- kimi, by pouczyć ich o obowiązkach i kompe- tencjach. W innych przypadkach (Aleksand- ria i prawdopodobnie Rzym) władza kolegial- na miała się jeszcze przez pewien czas utrzy- mywać, ale kierowanie Kościołem w imieniu Apostoła należało do wszystkich prezbiterów. W ten sposób przygotowywano regularne przekazywanie władzy apostolskiej. Również w Kościołach założonych przez św. Jana, jeszcze za jego życia, dokonało się przejście od stadium apostolskiego i misyjne- go do stadium stałego. "Aniołowie" Kościo- łów Azji z Apokalipsy nie są wprawdzie biskupami, ale są uosobieniami Kościołów, których jedność ucieleśnia się w biskupie. Zapewniona zostaje więź między Apos- tołami a biskupami (episcopos) i wierni odczuwają tę ciągłość: św. Klemens, biskup Rzymu, bliski czasom apostolskim, pisze w swym pierwszym liście: "Apostołowie, upewnieni zmartwychwstaniem Pana nasze- go Jezusa Chrystusa i utwierdzeni wiarą w Słowo Boże, wyszli pełni Ducha Świętego głosić radosną wieść o zbliżającym się Kró- lestwie Bożym, a nauczając po wsiach i mia- stach, pierwszych spośród nawróconych poddawali próbie Ducha i ustanawiali bis- kupami i diakonami dla przyszłych wierzą- cych". W początkach II wieku św. Ignacy An- tiocheński podkreśla znaczenie biskupa: "Być całkowicie poddanym biskupowi i ko- legium jego prezbiterów znaczy wielbić Zba- wiciela Jezusa Chrystusa". Z całą pewnością biskupstwo nie wydawało mu się tworem sztucznym. Katalogi biskupów, sporządzane od II wieku, wyraźnie mówią o tym, że ustano- wienie biskupów było dziełem Apostołów. Św. Ireneusz pisał o tym, że we wszystkich wspólnotach istnieje ciągłość od biskupów mianowanych przez Apostołów do bisku- pów aktualnie sprawujących swój urząd. O co tu chodzi? W istocie rzeczy Kościół, jakiego pragnął Jezus, nie mógł być niczym innym jak głoszeniem apostolatu Dwunastu, których zadania zostały określone w Ewangelii św. Mateusza (28, 19 - 20): "Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skoń- czenia świata". Chrystus nie potwierdził wyraźnie, że Apostołowie winni mieć następców, którzy by przejęli ich zadania. Ale jest jasne, iż chciał, by zadania apostolskie wypełniane były tak długo, dopóki będzie istniał Ko- ściół, czyli "przez wszystkie dni, aż do skończenia świata". Jest to szczególnie oczywiste, jeśli chodzi o ustanowienie Eu- charystii. Ponadto z tradycji Kościoła zawsze wy- nikało, że jest on apostolski nie tylko ze względu na początek swej wiary i swe źródła, lecz także ze względu na charyzmat Apos- tołów tkwiący w ich następcach, biskupach. To właśnie wyraził sobór trydencki: "Bis- kupi, następcy Apostołów, stanowią pod- stawy porządku hierarchicznego i są usta- nowieni przez Ducha Świętego, by zarzą- dzali Kościołem Bożym". Rozwój organiczny Opierając się na przytoczonych świadect- wach możemy stwierdzić, że przejście od Apostołów do biskupów było pewnym pro- cesem rozwojowym. Wszelkie niejasności biorą się raczej z nie ustalonego na początku słownictwa - czemu prawdę mówiąc nie należy się dziwić. Nawet jeżeli nie wiemy, w jaki dokładnie sposób przekazanie urzędu odbyło się na niektórych terenach, to nie osłabia to w niczym faktu potwierdzonej w całej historii Kościoła ciągłości i związku z Apostołami - sukcesji apostolskiej. Pytania 1. Dlaczego nie używano wcześniejů w czasach Chrystusa i pierwszych wspólnot, słowa kap- łan" na oznaczenie wysłannika Bożego? 2. Czy społeczność wspólnotowa, taka jak KościóŁ pierwotny nie sprawia, że każda hierarchia staje się zbyteczna? 5. KOściół, a Synagoga Fakty i daty 30 - śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa 34 - męczeństwo św. Szczepana i nawrócenie się Pawła 41- prześladowania Heroda Agryppy 49 - sobór jerozolimski (Dz 15) 58 - św. Paweł, uwięziony w Jerozolimie, zostaje odesłany do Cezarei, a później do Rzymu. 70 - upadek Jerozolimy i zburzenie Świątyni Bibliografia Katolicyzm-judaizm, "Znak", nr 339-340, Kra- ków 1983. J. Kabaj Judeochrystianizm a chrześcijaństwo, "Studia Religiologica", nr 5, Kraków 1980. Wydarzenie W sposób naturalny pierwsza wspólnota chrześcijańska zgromadziła się w Jerozolimie wokół Apostołów i Jakuba, "brata Jezusa". Od samego początku niektóre środowiska żydowskie (saduceusze) były wrogo ustosun- kowane do chrześcijan, o czym świadczą prześladowania, których ofiarą padli chrześci- janie (prześladowania Heroda Agryppy, Dz 4,27). A jednak - jak wynika z Dziejów Apostolskich - inni Żydzi nie byli tak wrogo nastawieni, skoro Apostołowie, dwukrotnie zatrzymani, byli za każdym razem uwalniani (Dz 4 i 5). Postawa faryzeuszy nie była jednoznaczna: przywiązani do ścisłego prze- strzegania Prawa i tradycji religijnych, wyzna- wali podobnie jak chrześcijanie wiarę w zmar- twychwstanie ciała i podobnie jak oni kładli nacisk na religię jako przeżycie wewnętrzne. Paweł, dawny faryzeusz, dokonał decy- dującego kroku, udzielając chrztu byłym poganom, którzy postanowili zostać chrze- ścijanami, nie narzucając im prawnych i kul- towych wymogów Starego Testamentu. Ży- dzi w owych czasach również się nawracali na chrześcijaństwo, ale ci "prozelici", nie przyjmujący wszystkich wymogów Prawa, nie przekraczali progu religii żydowskiej. Dzięki św. Pawłowi zostali przyjęci na pe- łnych prawach do wspólnoty chrześcijań- skiej. Zdaniem Pawła nie ograniczało to w niczym przywileju Izraela jako pierw- szego odbiorcy Dobrej Nowiny i ludu wy- branego (Rz 9 -11 ). Nowatorskie stanowisko św. Pawła stało się czymś normalnym od chwili, gdy przyję- to, iż łaska uzyskana przez Krzyż Chrystusa ma znaczenie decydujące. Mimo to wywo- łało ono poruszenie i spowodowało koniecz- ność zwołania nadzwyczajnego zgromadze- nia, zwanego niekiedy soborem jerozolims- kim, na którym Paweł i Barnaba bronili swego punktu widzenia. Poparcie Piotra i Jakuba, przywódców wspólnoty żydows- kiej w Palestynie, przesądziło o ich zwycięs- twie i pozwoliło im dalej prowadzić dzieło nawracania pogan. Odtąd w miarę powięk- szania się Kościołów złożonych z dawnych pogan Paweł i chrześcijanie napotykali coraz większą nieufność Żydów wobec działalności misyjnej chrześcijan. Paweł przypłacił życiem ów konflikt, gdy w 58 roku został uwięziony, a wkrótce potem poniósł śmierć męczeńską. Upadek Jerozolimy w roku 70 stanowi ważny etap: judeochrześcijanie uciekli do Pelli, dystansując się w ten sposób od losów Izraela, podczas gdy Żydzi stracili Świątynię i misję kapłańską. Klęskę przeżyło jedynie stronnict- wo faryzeuszy. Rabini z Jawne opracowali kanon Biblii hebrajskiej i rozpoczęli utrwala- nie tradycji ustnej, która znalazła ostateczny wyraz w Misznie. W ten sposób powstał nowożytny judaizm, którego nie należy utoż- samiać z religią Starego Testamentu. Wspólnoty judeochrześcijańskie, odrzuco- ne gwałtownie przez judaizm oficjalny i trak- towane z podejrzliwością przez wielki Kościół rozwijający się w świecie hellenistycznym, rozwijały się znacznie wolniej, a niektórzy spośród ich członków próbowali powrócić do przeszłości i odrzucić chrześcijaństwo Pawło- we, popadając w ten sposób w herezję. Odkrycia archeologiczne ujawniły ich ślady w Nazarecie, w Kafarnaum i w Jerozolimie. Począwszy od Konstantyna Wielkiego sekty judeochrześcijańskie są stopniowo usuwane z miejsc świętych przez chrześcijan pochodze- nia greckiego i z czasem zanikają. O co tu chodzi? Łaska i wierność Chrześcijaństwo od samego początku oznacza całkowite zerwanie z tradycjami religijnymi ówczesnego judaizmu mimo swej głębokiej łączności z wielką tradycją Starego Testamentu. Uznanie w Jezusie Chrystusie nie tylko Mesjasza zapowiedzianego przez proroków, lecz także odwiecznego Syna Bo- ga zakładało radykalną zmianę interpretacji Pisma, całkowicie odmienione spojrzenie. Pewne wyobrażenie o tym, jak bardzo było to trudne, dają nam problemy, jakie Aposto- łowie, łącznie z Pawłem mieli z pełnym pogodzeniem się z nową wiarą. Nie chodziło o inną interpretację w ramach Prawa, ale o jego zrelatywizowanie w stosunku do Oso- by Jezusa, ostatecznego objawienia Boga. Prócz szczegółowego problemu obrzezania pogan chodzi przede wszystkim o miejsce woli ludzkiej w usprawiedliwieniu człowieka. Według judaizmu rabinicznego Bóg uwieńcza wysiłki człowieka, który chce postępować zgodnie z Prawem. Chrześcijanin wie, że nie może być usprawiedliwiony przez swe zasługi, lecz wyłącznie przez ofiarę Chrystusa, najwy- ższą formę realizacji postawy religijnej czło- wieka. Dąży do tego, by stać się zależnym od odkupieńczej ofiary, otrzymać "moc Chrystu- sa", która pozwoli mu na urzeczywistnienie woli Bożej. Już św. Piotr stwierdza, że jedyne prawdziwe oczyszczenie dokonuje się przez wiarę i że zbawienie - zarówno w przypadku żydów, jak i pogan -jest rezultatem "łaski Pana Jezusa" (Dz 15, 9-11). Św. Paweł wyraża tę ideę w Liście do Rzymian. Ale kwestia ta występowała już przy różnych okazjach za czasów Jezusa: "szabat jest dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu". Czy nadmierne przywiązanie do przepisów prawa nie jest w istocie rzeczy pokusą zmierzenia się z Bogiem przez wysuwanie na plan pierwszy tego, co jest na drugim? Pytania 1I. Dokonane przez Apostołów zerwanie pomię- dzy prawem hebrajskim a moralnością chrześ- cijańską okazało się a posteriori wyzwalające dla chrześcijaństwa. Czy zajęcie tego stanowis- ka przez Apostołów było funkcją okoliczności historycznych, czy też można je powtórzyć dziś w celu przejścia od religii moralizującej do religii odnowionej przez Ducha? 2. Czy zrywając z tradycją judaistyczną nie utraciliśmy tych bogactw duchowych, które były w niej zawsze żywe? Czas prześladowań? 6. Kryzys gnostyczny Fakty i daty Wydarzenie Ok 80(~) r list Św. Judy, przestrzegający przed tendencjami heretyckimi i wolnomyś- licielskimi ok. 95(?) - w Efezie Kerynt stwierdza, że Chrystus przyjął postać człowieka, a nie był nim w rzeczywistości. Zwalcza go św. Jan w swej Ewangelii i w listach. 144 - w Rzymie Marcjon przeciwstawia złego Boga ze Starego Testamentu Bogu Ojcu z Nowego. Zostaje ekskomunikowany i zakłada Kościół dysydencki. 150 - Walentyn, który prawdopodobnie był biskupem w Kościele katolickim, tworzy włas- ny system filozoficzny, będący syntezą roz- proszonych elementów gnozy. 230 - Orygenes w Aleksandrii kontynuuje walkę z gnozą. 240 - W Babilonii Mani tworzy system dualistyczny (manicheizm). Bibliografii nie ma Wydarzenie Gnoza pojawia się w chwili, gdy chrys- tianizm, jeszcze bardzo surowy w swym wyrazie intelektualnym, staje w obliczu kul- tury pogańskiej, stykając się z jej wartoś- ciami religijnymi. Gnostycy podjęli próbę adaptacji, która nam, przyzwyczajonym do ujęć dogmatycz- nych, nie znanych w owych czasach, nie powinna wydawać się dziwna. A jednak owa próba była chybiona od samego początku w tym sensie, że nie chodzi- ło o wyrażenie posłannictwa chrześcijańskie- go w słowach pewnej kultury, lecz o ubranie tematów pogańskich w chrześcijańskie szaty. Gnoza wydaje się początkowo bezkrytycz- ną próbą stworzenia "filozofii świata". Gno- stycy twierdzą, że zło nie tkwi w wolności, która pewnego dnia odwróciła się od Boga, lecz w niedoskonałości stworzenia; zbawie- nie nie jest wydarzeniem historycznym, prze- jawem wolnej inicjatywy Boga, lecz wynika z uświadomienia sobie przez człowieka swe- go boskiego początku; Bóg nie objawia się nam bezpośrednio przez swe wcielenie, lecz dociera do nas za pośrednictwem zhierar- chizowanych "eonów" (pośrednich bytów boskich), z Niego emanujących. Poza tym gnostycy nie kwestionują świa- ta pogańskiego, w którym żyją: odrzucają możliwość poddania się męczeństwu uwa- żając się za uwolnionych od wymogów moralnych Starego i Nowego Testamentu, korzystają z wszelkich ułatwień społeczeń- stwa permisywnego. Gnoza, bardzo przychylna dla myśli po- gańskiej, jest zarazem bezlitosna wobec Kościoła i "zwykłych" chrześcijan. Stanowi radykalne zaprzeczenie powszechnego nau- czania. Gnostycy przeciwstawiają sobie Sta- ry i Nowy Testament; zniekształcają Ewan- gelię, usuwając z niej to, co "cielesne": narodziny z Dziewicy, śmierć na krzyżu i zmartwychwstanie ciała interpretowane są w sensie symbolicznym; do Ewangelii kano- nicznych dodają inne, jak na przykład Ewan- gelię Tomasza, i kwestionują jako zafał- szowane niektóre fragmenty, sprzeczne z ich teoriami. Nauczanie oficjalne Kościoła skie- rowane jest według nich do mas, ale trzeba je uzupełnić tajemną doktryną, objawioną przez Chrystusa małej grupie Apostołów i przekazywaną przez nich tylko tym wier- nym, którzy zdolni są ją zrozumieć i przyjąć. Ostatecznie chodzi o to, by przejść dys- kretnie od epoki Kościoła z jego dogmatami i hierarchiczną strukturą do postchrystianiz- mu, królestwa Ducha, gdzie raz na zawsze zostaną usunięte ostre kanty wiary chrześ- cijańskiej. Praktycznie rzecz biorąc, gnostycy - o ile nie zostaną wykryci - pozostają w Koś- ciele, starając się penetrować jego środowis- ko. Jeśli zostaną z niego usunięci, tworzą Kościół konkurencyjny, wypominając wiel- kiemu Kościołowi jego faryzeizm. Reakcja Kościoła dotyczy dwóch dzie- dzin: - wielcy Doktorzy Kościoła, Tertulian z Kartaginy, Hipolit w Rzymie, a przede wszystkim Ireneusz w Lyonie, odpowiadają gnostykom, ujawniając podstawową orygi- nalność chrześcijaństwa. Przeznaczone jest dla wszystkich ludzi; jego treść, którą można przekazać na nieskończenie wiele sposobów, pozostaje jednak na wskroś specyficzna. Nie da się go pogodzić z każdą filozofią, kwestionuje fałszywe wartości, które tworzy świat, by znaleźć dla siebie usprawiedliwie- nie. Nie podlega osądowi żadnej krytyki zewnętrznej i może być rozumiane jedynie w obrębie własnego systemu odniesień (Pis- mo Święte, otrzymane przez Kościół i inter- pretowane przez jednomyślną tradycję). Struktury Kościoła są gwarancją jego wier- ności wobec Założyciela (apostolskość). - umocnienie struktur: by pognębić gno- stycyzm, Kościół sporządza wykaz ksiąg Pisma Świętego, które uważa za natchnione (ustalenie Kanonu); wprowadza pojęcie ży- wej Tradycji, opartej na sukcesji apostolskiej pod przewodnictwem biskupa Rzymu, dla bezpośredniego interpretowania Pisma Świę- tego; wypracowuje coraz bardziej precyzyjne formuły wiary w celu wyeliminowania błęd- nych stanowisk (Credo Apostolskie powsta- ło w swej aktualnej formie w początkach III wieku). O co tu chodzi? Tłumaczyć nie zniekształcając Kryzys gnostyczny wyraźnie ujawnił po- trzebę magisterium doktrynalnego w Koś- ciele. Nie wystarczy odwoływać się do Pism natchnionych, by rozstrzygnąć wszystkie spory; należy także bronić tych Pism przed zafałszowaniami i nieuczciwymi interpretac- jami. Okazało się też konieczne zdefiniowa- nie Credo, które by zawierało podstawowe twierdzenia wiary i eliminowało wszelkie ograniczające interpretacje. Opracowanie to nie jest jedynie ludzką spekulacją na mar- ginesie Słowa Bożego; ponieważ zostało dokonane w Kościele pod kontrolą jego prawowitych pasterzy, było kierowane przez Ducha Świętego. W obliczu gnostycyzmu Kościół lepiej uświadomił sobie swą odpowiedzialność za myśl ludzką: Kościół nie jest tylko depozy- tariuszem moralności bez dogmatów; winien także odpowiadać na niepokoje umysłu ludzkiego. Gnostycyzm jest nieudaną próbą zbliżenia chrześcijaństwa do refleksji religij- nej danej epoki. Idea jest możliwa do pod- jęcia. Ale w inny sposób. Pytania 1. Czy gnostycyzm nie przypomina niektórych współczesnych nam postaw? 2. Czy rozwój doktrynalny i instytucjonalny obcy jest duchowi Ewangelii? 3. Czy dla umysłu ludzkiego niemożliwe jest podporządkowanie się zasadom wiary? 7. Męczennicy - odrzucenie społeczności pogańskiej Fakty daty 64 - pierwsze prześladowanie chrześcijan za Nerona, spowodowane pożarem Rzymu 107 - męczeństwo Ignacego Antiocheńskiego w Rzymie ok. 112 - odpowiedź Trajana, udzielona Pliniuszowi Młodszemu, w sprawie chrze- ścijan ok. 155 - męczeństwo św. Polikarpa ze Smyrny 177 - męczennicy lyońscy, wśród nich św. Potyn i św. Blandyna 202 - edykt cesarza Septymiusza Sewera, zakazujący prozelityzmu u żydów i u chrze- ścijan 203 - męczeństwo św. Felicyty i św. Perpetui ~w Kartaginie 235 - prześladowania za cesarza Mak- symina 250 - edykt Decjusza wprowadzający prze- śladowania, męczeństwo papieża Fabiana 257 - męczeń.stwo papieża Sykstusa II, diakona Wawrzyńca i Cypriana z Kartaginy 260 - edykt tolerancyjny cesarza Galiena 303 - 304 - prześladowania za Dioklecjana 313 - edykt mediolański zapewniający pokój chrześcijanom Bibliografii nie ma Wydarzenie W ciągu trzech pierwszych dziesięcioleci swego istnienia chrześcijaństwo w niczym nie niepokoi cesarskich władz Rzymu, który uważa jego wyznawców za członków jednej z żydowskich sekt. Aż do roku 64 jedynym ich prześladowcą jest jerozolimski Sanhed- ryn. Władze żydowskie prześladują chrześ- cijan, uważając ich za bezbożników i bluź- nierców, ale zazwyczaj nie znajdują wiel- kiego zrozumienia u urzędników rzymskich (Dz 18, 12 -17). Po pożarze Rzymu Neron oskarżył o to chrześcijan i rozpoczął prze- śladowania. Naprzód trzeba było znaleźć winnych; nie było trudno oskarżyć wspól- notę chrześcijańską, bezbronną mniejszość, o wszelkie zło pleniące się w mieście. Lud- ność rzymska w swej olbrzymiej większości traktowała chrześcijan z całkowitym nie- zrozumieniem, bliskim nienawiści. Historyk Tacyt (Roczniki, XIV, 44) pisał, że chrześ- cijanie nienawidzą rodzaju ludzkiego. Wielu oskarżało ich o nieludzkie obyczaje, mordy rytualne, kazirodztwo. Ale nawet ta tak zła opinia, jaką miało o nich społeczeństwo rzymskie, nie wyjaśnia w wystarczającym stopniu prześladowań, jakie później nastą- piły i jakie - na przemian z okresami spokoju - trwały przez trzy pierwsze stule- cia istnienia chrześcijaństwa. W istocie rzeczy chrześcijanie nie mieli w cesarstwie określonego statusu. Tylko żydzi byli zwolnieni od kultu oficjalnego, ale skrupulatnie wydawali chrześcijan wła- dzom jako wywodzących się z judaizmu. Później główną troską cesarzy będzie pod- trzymanie dzięki religii jedności cesarstwa. Tak więc Septymiusz Sewer zakazał jedno- cześnie prozelityzmu żydowskiego i chrześ- cijańskiego. Ponieważ pragnął umocnić ro- dzinę, niepokoiły go chrześcijańskie wezwa- nia do wstrzemięźliwości, podobnie jak od- mowa służby wojskowej, gdy Partowie zaczęli zagrażać cesarstwu. Jego prześlado- wania objęły przede wszystkim katechistów i katechumenów. Z kolei prześladowania Decjusza były wyrazem jego chęci umoc- nienia jedności rzymskiej dzięki kultowi pogańskiemu. Środki podejmowane syste- matycznie przeciwko chrześcijanom wypły- wały z bardzo żywego przywiązania do dawnych tradycji rzymskich i równocześnie z pragnienia wzmocnienia narodowej jed- ności dzięki kultowi przodków. Nie wszyscy cesarze prześladowali wspól- noty chrześcijańskie. Ale nawet w okresach spokoju chrześcijanie mogli być oskarżani na podstawie donosu tylko z powodu swej wiary. Świadczy o tym list Pliniusza Młod- szego do cesarza Trajana (X, 16); chrześ- cijanie byli wydani na łaskę i niełaskę swych pogańskich sąsiadów. Oczywiście zdarzały się też demonstracyj- ne wystąpienia: Tertulian pisze o licznej grupie chrześcijan, którzy około 184 roku udali się tłumnie przed trybunał prokuratora Azji, zostali jednak przez niego odesłani z powrotem. Wielu sekciarzy i heretyków chciało zostać męczennikami, zwłaszcza wśród montanistów, przekonanych o tym, że Duch Święty wcielił się w Montanusa. Władze kościelne wyrażały dezaprobatę wo- bec chrześcijan świadomie prowokujących władze rzymskie. Wielu załamało się w ostatniej chwili i wyparło się wiary, by ocalić życie. Byli to apostaci, czyli odstępcy. Początkowo wspól- noty traktowały ich surowo i wykluczały ze swego grona. Rychło jednak zaczęto nak- ładać na nich pokutę, a następnie darowy- wać winę, co wywoływało oburzenie takich rygorystów jak Tertulian. O co tu chodzi? Męczeństwo czy apostazja? Postawą chrześcijan nie kierowała ideo- logia polityczna, lecz imperatyw religijny, który tkwił u podstaw ich wiary (por. rozdz. 3). Jest tylko jeden Bóg, a każda wartość, nawet dobra, jeśli traktowana jest jak ab- solut, oznacza nieład. Inaczej mówiąc, dobro społeczeństwa, pokój społeczny nie mogą być narzucone wbrew prawom Bożym. Chrześcijanin nie może się wyprzeć swego Pana, nawet jeśli sądzi, że ma w społeczeńs- twie jakąś rolę do odegrania. Nie może tu być "konfliktu obowiązków": wyznawanie wiary aż do przelania krwi jest istotą powo- łania chrześcijańskiego, którego nie mogą ograniczać żadne inne okoliczności. Oczy- wiście nie trzeba szukać samemu sytuacji ekstremalnych; należy w tym względzie na- śladować roztropność Chrystusa, który nie wpadł w pułapkę zastawioną przez swych przeciwników. Jest jednak nieuniknione, że świat będzie przypierał chrześcijan do muru. Nie zawsze będzie chodziło o bezpośredni wybór: za czy przeciw prawdziwemu Bogu; najczęściej chrześcijanin zostaje zmuszony do podjęcia praktycznej decyzji, w której w grę wchodzi jego wierność wobec Chrys- tusa: jeżeli może mu być obojętne to, że kupuje na rynku mięso, uprzednio ofiaro- wane bóstwom, to nie jest mu obojętne uczestnictwo w uroczystościach, podczas których oddaje się cześć religijną cesarzowi. Chrześcijanin będzie zasiadał do stołu z po- ganami, ale nie będzie oddawał się rozwiąz- łości seksualnej itp. Różnica jest niekiedy bardzo mała, nieuchwytna, ale kiedy raz ulegnie słabości, trudno mu będzie zawrócić z tej drogi. Pytania 1. Jaka jest różnica pomiędzy człowiekiem, który oddaje życie za swe ideały, a męczen- nikiem chrześcijańskim? 2. Czy powiedzenie "krew męczenników jest nasieniem chrześcijan" jest zawsze prawdzi- we? Czy każde prześladowanie powoduje wzrost Kościoła? 3. Czy chrystianizm był wampirem cesarstwa rzymskiego, jak twierdził Nietzsche? Cesarstwo chrześcijańskie 8. Konstantyn Wielki dobro- czyńca, czy grabarz chrześcijaństwa Fakty i daty 306 - Konstantyn zostaje ogłoszony ce- sarzem 312 - Konstantyn, zwyciężywszy Maksen- cjusza w bitwie przy moście Mulwijskim, zostaje Augustem, panem Zachodu. Nawra- ca się na chrześcijaństwo. Na Zachodzie od czasu edyktu Galeriusza obowiązuje to- lerancja. 313 - porozumienie pomiędzy Licyniuszem a Konstantynem, zwane "edyktem medio- lańskim ": Kościół zostaje uznany zarówno na Zachodzie, jak i na Wschodzie. 318 - zakaz składania ofiar prywatnych przez pogan 324 - w wyniku bitwy pod Adrianopolem Konstantyn, zwyciężywszy Licyniusza, zostaje władcą całego cesarstwa 337 - śmierć Konstantyna 337-361- panowanie synów Konstantyna Bibliografia S. Pawłowski Wpływ chrześcijaństwa na prawo- dawstwo Konstantyna Wielkiego, Stanisławów 1907. L. Broe!-Plater Konstantyn Wielki a Kościół katolicki, Wilno 1933. H. Rahner Kościół i państwo we wczesnym średniowieczu, Warszawa 1986. Wydarzenie Panowanie Konstantyna, które trwało od 306 do 337 roku, oznacza jedną z najważ- niejszych zmian w historii Kościoła: po trzech wiekach prześladowań lub mniej bądź bardziej rzeczywistej - w zależności od regionów - tolerancji chrześcijaństwo staje się w cesarstwie rzymskim religią legalną. Brak źródeł, które pozwoliłyby na prze- śledzenie ewolucji wiary Konstantyna: moż- na tylko przypuszczać, że od kultu bogów tetrarchii, ustroju wprowadzonego przez Dioklecjana, przeszedł on poprzez rodzaj zabarwionego filozofią monoteizmu do chrześcijaństwa. Nawrócił się w 312 roku, ale chrzest przyjął dopiero na łożu śmierci; nawrócenie nie przeszkodziło mu zresztą w popełnieniu licznych zbrodni przeciwko własnej rodzinie i ludziom ze swego otocze- nia. Ważne jest jednak, by rozważyć to, co możemy poznać: jego politykę. Począwszy od 312 roku okazuje przy- chylność wobec Kościoła. Prześladowania na Zachodzie w owym czasie już ustały, dzięki tolerancji wprowadzonej przez Ma- ksencjusza, a następnie potwierdzonej przez Galeriusza. Konstantyn robi coś więcej: w 313 roku udziela Kościołowi pomocy finansowej i przyznaje mu ulgi podatkowe. W czerwcu tego roku uzyskuje od Licy- niusza obietnicę wprowadzenia tych przy- wilejów na Wschodzie: natychmiastowy zwrot Kościołom skonfiskowanych dóbr, ulgi podatkowe dla duchowieństwa, wol- ność kultu. Rozpoczyna się nowa era w hi- storii Kościoła. W 315 roku pojawiają się na monetach pierwsze symbole chrześcijańskie. W owych czasach monety stanowią znakomity środek upowszechniania idei i wierzeń. Wyobraże- nia pogańskie stopniowo zanikają; około 323 roku staną się rzadkością. Powstają coraz to nowe miejsca kultu chrześcijańs- kiego: wkrótce w Rzymie będzie ponad czterdzieści bazylik, powstaną również liczne kościoły w Konstantynopolu. Chrześcijańs- two obejmuje swym wpływem całe społe- czeństwo; pojawia się w prawodawstwie, a nawet w słownictwie konstytucji cesars- kich. Zakazuje się rozwodów, prostytucji, złego traktowania niewolników, jeńców i więźniów; niedziela zostaje uznana świę- tem. Chrześcijanie będą odtąd mieli prawo sprawować wyższe urzędy w cesarstwie: konsulat stanie się dla nich dostępny w 323 roku, urząd prefekta Rzymu w 325, a pre- fekta pretorium w 329. Państwo uznaje za ważne wyroki sądów biskupich. Kościołom przyznaje się prawo dziedziczenia, będą też odtąd mogły tworzyć własne patrymonia. Wkrótce także zostają podjęte pierwsze kroki zmierzające do rozciągnięcia kontroli nad pogaństwem. W 318 roku cesarz zaka- zuje składania ofiar prywatnych bogom, uprawiania magii oraz wróżenia z wnętrz- ności zwierząt. Na razie nie znosi się jeszcze subwencjonowania kultów pogańskich, po- gaństwo jest bowiem dozwolone. Repres- jonowanie pogaństwa rozpocznie się dopiero w końcu IV wieku. Konstantyn Wielki jest pierwszym cesa- rzem chrześcijańskim; nawróciły się również jego siostry i matka. Swym dzieciom zapew- nił chrześcijańskie wychowanie. Idealizowa- ny przez tradycję bizantyńską, wkrótce do- czeka się własnej legendy. Będzie się nawet o nim mówić: święty Konstantyn. O co tu chodzi? Jakie powinny być stosunki między Kościołem a władzą polityczną? Wobec takich zmian w historii pojawiają się pewne pytania: czy Kościół miał prawo zawierać sojusz z cesarstwem'! Czy pozwa- lając Konstantynowi na podjęcie z jego inicjatywy kroków sprzyjających chrześci- jaństwu, Kościół nie stał się ofiarą politycz- nego manewru? Czy godząc się na porozu- mienie z określoną władzą polityczną, Koś- ciół nie zaryzykował zdrady swej uniwersal- nej misji? Jest faktem, że ogłoszenie "edyktu me- diolańskiego" oznacza koniec okresu hero- icznego, ery walk i ofiar, nie oznacza jednak, że chrześcijaństwo zostało zdradzone lub że utraciło swój początkowy autentyzm. Chrze- ścijanin nie jest w swej istocie kimś pozo- stającym na marginesie, wiecznym opozyc- jonistą czy członkiem podziemia. Jego obo- wiązkiem jest umieć walczyć, ale nie szukać walki dla niej samej. Powołanie misyjne Kościoła nakazuje chrześcijanom, by nie tracili sił i życia w jałowych walkach z wła- dzą polityczną. Kościół w IV wieku roz- tropnie wykorzystał sposobność zaofiaro- waną mu przez Konstantyna: kiedy chrześ- cijaństwo stało się legalne, mogło jedno- cześnie stać się bardziej dynamiczne, bardziej skuteczne i bardziej dostępne dla wszystkich. Dobre stosunki z władzą poli- tyczną pozwoliły Kościołom pełniej i swo- bodniej zająć się ewangelizacją. W ten spo- sób Kościół mógł bardziej skutecznie reali- zować swoją misję. Oczywiście ta nowa sytuacja niosła ze sobą pewne niebezpieczeń- stwa (por. rozdz. 9). Historia dostarczy dowodów na to, że poparcie państwa rzadko jest bezinteresowne. Ale nie jest to powód, by nie spróbować szczęścia. W rezultacie "edyktu mediolańskiego" to nie Konstantyn zmienia Kościół, lecz Kościół stopniowo przekształca cesarstwo: powoli tworzy się nowa cywilizacja, która wypracuje równowagę pomiędzy kulturą grecko-łacińską a wartościami chrześcijań- skimi. W żadnym wypadku nie można po- wiedzieć, że Kościół wpadł w jakąś pu- łapkę; nie tylko bowiem nie dopuścił do infiltracji obyczajowości rzymskiej, ale ją stopniowo zmieniał. Nadanie chrześcijań- stwu charakteru oficjalnego nie oznacza odwrotu Kościoła, nie stanowi też niepo- żądanej koncesji na rzecz władzy polity- cznej, lecz poważny postęp w dziedzinie jego możliwości misjonarskich i ogólnego oddziaływania. Oczywiście należy się wy- strzegać przedstawiania stosunków pomię- dzy Kościołem a cesarzem w zbyt korzyst- nym świetle. Pojawiały się różne trudności, potrzebne były kompromisy - ale korzyści znacznie przewyższały niedogodności. Paradoksalnie rzecz biorąc, porozumienie osiągnięte między Kościołem a władzą cesar- ską nie stanowi żadnej przeszkody w po- wszechnym powołaniu misyjnym chrześci- jaństwa. Przed Konstantynem chrześcijanin uważany był za człowieka z marginesu, za jednostkę obcą społeczeństwu, niemal wroga wewnętrznego. Sprawy polityczne i społecz- ne zaciemniały kwestie ściśle religijne. Odtąd chrześcijanin nie jest już pozbawiony moż- liwości działania w życiu społecznym i poli- tycznym: zostaje mu zwrócona cała ważna dziedzina życia człowieka. Odtąd też poga- nie, którym trudności natury politycznej czy patriotycznej utrudniały nawrócenie, będą mogli łatwiej zbliżyć się do Chrystusa. Chrześcijanin znów stał się w całym tego słowa znaczeniu obywatelem; poganin mógł stać się chrześcijaninem nie przestając być obywatelem. Kościół musi ułożyć swoje stosunki z pań- stwem, jeżeli nie chce zaszkodzić swej misji. Musi wykorzystać wszystkie swe siły liczeb- ne, presję moralną, by uzyskać od państwa prawo do życia i ewangelizowania, wpro- wadzania zasad moralnych do życia pub- licznego i prawodawstwa. Ze swej strony państwo nie może pozostać neutralne w sprawach religijnych, gdy wielu jego chrześcijańskich obywateli wyznaje żywą wiarę. Nie ma wielkiego znaczenia fakt, czy chrześcijaństwo jest religią oficjalną, czy nie, pod warunkiem, że państwo nie wypo- wiada wojny Kościołowi ani nie próbuje się go traktować instrumentalnie. Pytania 1. W jakich sprawach cele polityki i religii są zbieżne? 2. Czy uznanie chrześcijaństwa przez państwo musi wywoływać zamęt pomiędzy władzą polityczną a duchową? 3. Cesarstwo rzymskie przed Konstantynem jest pod wieloma względami antychrześcijań- skie: prześladowania, niemoralne prawa i oby- czaje itp. Czy można określić, czym jest państwo ściśle chrześcijańskie? 9. Pokusa większościowa Fakty i daty 316-320 - prześladowania donatystów 336(?) - poświęcenie bazyliki Św. Piotra w Rzymie, na Watykanie 347 - prześladowania donatystów przez cesarza Konstansa 376 - cesarz Gracjan likwiduje donatyzm sierpień 379 i kwiecień 380 - zakaz głoszenia poglądów heretyckich i likwidacja miejsc kultu przez cesarza Gracjana Luty 380 - Teodozjusz wprowadza na Wschodzie obowiązek wyznawania wiary ka- tolickiej. styczeń i lipiec 381 - Teodozjusz zakazuje na Wschodzie kultu ariańskiego. wio.sna 381 - Teodozjusz zwołuje sobór powszechny w Konstantynopolu, który pono- wnie uroczyście potępia arianizm i wszelkie herezje. wrzesień 381 - synod w Akwilei składa z urzędu ostatnich biskupów ariańskich w Ilirii. 382 - Gracjan cofa urzędowe subwencje dla kapłanów pogańskich. ~8 listopada 392 - ogólny zakaz kultu pogań- skiego w całym cesarstwie rzymskim i pod każdą po.stacią Bibliografii nie ma Wydarzenie Konstantyn nie stworzył chrześcijaństwa ludowego; istniało ono już na niektórych obszarach - zwłaszcza w Egipcie - ale było podejrzane. Zasługa Konstantyna polega na tym, że z całym realizmem uznał żywotność wiary chrześcijańskiej i szansę, jaką przedsta- wia ona dla starego świata rzymskiego. Wraz z jego działalnością zostają usunięte prze- szkody prawne na drodze do ewangelizacji: chrześcijaństwo może się swobodnie rozwi- jać, a jego dynamizm i skuteczność oddziały- wania stale rosną. We wszystkich regionach cesarstwa i wszystkich środowiskach społecz- nych liczba konwersji stale rośnie. Powstają nowe siedziby biskupie, rozwija się aktyw- ność misjonarska, poszukiwania teologiczne i artystyczne. Wolność kultu i rychłe nawró- cenie samego cesarza ułatwiają masowe przechodzenie na chrześcijaństwo. Konstantyn zalegalizował chrześcijańst- wo, a nawet nadał mu charakter oficjalny, wspomógł go także materialnie. Chrystia- nizm nie był jednak jedyną religią oficjalną Rzymu: religia pogańska była nadal subwen- cjonowana przez państwo, a cesarz chrześci- jański spełniał funkcje przywódcy religii po- gańskiej, pontifex maximus. Konstantyn po- pierał chrześcijaństwo, udzielał mu pomocy, ale nie narzucał go swym poddanym. Poddał pogaństwo pewnym ograniczeniom (prawa z 318 roku), ale nie zakazał go. Po jego śmierci zachowanie równowagi było coraz trudniejsze, ponieważ zagrożone pogaństwo broniło się i usiłowało odzyskać utraconą władzę. Następcy Konstantyna umocnią chrystianizację świata rzymskiego i postawią poza prawem herezje oraz pogaństwo. W ciągu IV wieku cesarze chrześcijańscy, rządzący poddanymi, w większości również chrześcijanami, posłużą się pełnią swej wła- dzy politycznej, by uczynić z cesarstwa rzym- skiego państwo zjednoczone przez chrześci- jaństwo, które stało się religią państwową. Granice pomiędzy instytucjami kościel- nymi a cesarskimi zaczynają się powoli zacierać. Cesarz, przywódca zagrożonej oj- czyzny rzymskiej, nie chce w żadnym wypad- ku pozostać obojętny wobec spraw religij- nych. Czuje się odpowiedzialny za zbawienie swych poddanych, za ich życie duchowe, i uważa swą rolę w państwie chrześcijańskim za podstawową. Nie tylko ułatwia zwoływa- nie soborów i wprowadzenie w życie ich decyzji, ale często sam je zwołuje, bierze udział w debatach, pomaga większości się uformować i wypowiedzieć. Coraz bar- dziej cesarz uważa się za przywódcę ludu chrześcijańskiego, a jednocześnie sądzi, że ma obowiązek urzeczywistnienia pod swymi rzą- dami doczesnej postaci Królestwa Bożego. Dzięki dynamizmowi Kościoła, który po- siada w owych czasach tak wielkich bis- kupów jak Hilary z Poitiers, Bazyli z Ceza- rei, Grzegorz z Nyssy czy Ambroży z Me- diolanu, i dzięki działaniom cesarzy chrześ- cijaństwo stało się nie tylko religią większości obywateli, lecz zaczęło przenikać do wszystkich dziedzin życia społecznego. O co tu chodzi? Wartość i granice nacisków społe- cznych Bergson oswoił nas z ideą, że zarówno moralność, jak religia mają dwa źródła: wezwanie bohatera i nacisk społeczny. Nie- wątpliwie ani wiary, ani moralności nie można sprowadzić do czynników socjologi- cznych (czy psychologicznych), angażują one jednak całego człowieka, łącznie z jego wymiarem społecznym. Nie można być cał- kowicie osamotnionym w swej wierności Bogu i pewnym zasadom, jeżeli nie jest się świętym czy, wprost przeciwnie, typem aspo- łecznym. Na pewno przyzwolenie społeczne nie wystarczy, by narzucić komuś akt moral- ny bądź religijny; jeżeli jest ono jedynym motywem, rodzi konformizm i nudę. Ale tam, gdzie podpora nacisku społecznego znika, wezwanie do świętości nie zawsze wystarcza, by człowiek mógł się uwolnić od swych nawyków i obciążeń. Skoro wiado- mo, że pewne rzeczy "nie uchodzą" w ro- dzinie, we wspólnocie czy w społeczeństwie, człowiek nie podda się im tak łatwo w chwi- li, gdy pojawi się pokusa; uniesieni porywem ogarniętego jedną myślą tłumu lub grupy, łatwiej zdobywamy się na konieczny wysiłek. Stan chrześcijański jest zatem pewnym dobrem. W społeczeństwie pogańskim chrze- ścijanie są odtrąceni i żyją na marginesie; oczywiście taka sytuacja bardzo utrudnia dostęp do wiary. Nie wszyscy mają siłę charakteru, niezależnego ducha i odpowied- nie zasoby materialne, by zdecydować się żyć w ukryciu, a nawet zaznać męczeństwa. Chrystus przyszedł do wszystkich ludzi, także małych i słabych. To nie jest powód, by narzucać chrześcijaństwo w sposób autoryta- rny. Jest jednak pożądane, by liczba chrześci- jan rosła i by zwiększał się zasięg ich oddzia- ływania; od chwili, gdy zaczynają nadawać ton w rodzinie, środowiskach szkolnych i zawodowych czy w kraju, liczba nawróceń wzrasta szybko, ale nie trzeba dopatrywać się w tym zawsze nieszczerości czy interesownoś- ci. Chrześcijaństwo nie może być elitarne. Ale żeby chrześcijaństwo żyło, wezwanie bohatera musi być wciąż słyszalne. A zatem fakt, że łatwiej zostać członkiem Kościoła, jeżeli wszyscy - lub prawie wszyscy- przyjmują odtąd chrzest, to tylko punkt wyjścia. Świętość powinna być zawsze ho- ryzontem życia chrześcijańskiego. Rzym konstantyński nie zapomniał, że został zbu- dowany na krwi męczenników. Pytania 1. Dlaczego pluralizm, wprowadzony przez edykty tolerancyjne Konstantyna, nie trwał dłużej? 2. Czy należy się cieszyć z tego, że obecnie chrześcijanie stanowią w świecie mniejszość? 3. Czy uznanie, że życie duchowe człowieka poddane jest różnym wpływom psychologicznym i społecznym, jest ograniczeniem tego życia? 10. Odpowiedzialność chrześcijaństwa wobec upadku cywilizacji antycznej Fakty i daty II wiek - za dynastii Antoninów cesarstwo rzymskie jest u szczytu swego rozwoju. Prze- śladowania chrześcijan mają charakter spo- radyczny. 178 - Celsus pisze Słowo prawdziwe prze- ciwko chrześcijanom, zachowane dzięki kry- tycznej odpowiedzi Orygenesa z 246 roku. 193 - Septymiusz Sewer zostaje następcą Komodusa, ostatniego z Antoninów. Rozpo- czyna się upadek cesarstwa rzymskiego. III wiek - napór barbarzyńców na granice cesarstwa staje się coraz silniejszy. Sukces religii misteryjnych, wywodzących się ze Wschodu. Gwałtowny wzrost chrześcijaństwa. Prześladowania stają się bardziej systematy- czne i bardziej gwałtowne, ale dzielą je długie okresy spokoju. 311- Konstantyn obejmuje władzę; chrześ- cijaństwo, początkowo tolerowane, staje się stopniowo religią oficjalną. 361-363 - Julian Apostata próbuje bez powodzenia wskrzesić dawną religię pogań- ską. 378 - zwycięstwo Gotów pod Adrianopolem 410 - złupienie Rzymu przez Wizygotów 451- zwycięstwo Hunów pod wodzą Attylli na Polach Katalaunijskich 476 - upadek cesarstwa zachodniego 527-565 - rządy Justyniana, złoty wiek cywilizacji bizantyńskiej 632 - narodziny islamu Bibliografia A. Markus Chrześcijaństwo w świecie rzymskim, Warszawa 1978. Wydarzenie Jak to się stało, że tak wspaniałe, tak potężne, cieszące się pokojem wewnętrznym cesarstwo z II wieku rozpadło się w 476 roku, oddając władzę w ręce ludów bar- barzyńskich, przybyłych zza Renu? Jest to pytanie, które świadkowie wydarzeń i histo- rycy zadawali sobie i wciąż zadają, nie uzyskując ostatecznej i zadowalającej od- powiedzi. Czy należy szukać przyczyn we- wnętrznych, ekonomicznych, moralnych czy religijnych, czy może stwierdzić za Piganio- lem: "Cywilizacja rzymska nie umarła ze starości, lecz została zamordowana"? Postawiony problem należy do tych, które pokazują, że historia jest czymś więcej niż tylko zbiorem faktów i że prowadzi do refleksji filozoficznej na temat narodzin, życia i śmierci społeczności ludzkich. W ostatecznym rozrachunku historia stawia nas wobec zagadki człowieka. W naszym przypadku powinniśmy zadać sobie pytanie o odpowiedzialność chrześ- cijaństwa za ten upadek. Przede wszystkim jednak za specjalistą tej epoki, Santo Maz- zarino, zauważmy, że "nie ma upadku tam, gdzie duch ludzki jest najbardziej wolny: w dziedzinie poezji, sztuki, przeżycia religij- nego... Ale istnieje kryzys w tym, co dotyczy państwa, res publica exinanita (państwo wyczerpane), o którym mówią ludzie z oto- czenia cesarza Juliana... Tylko rozchwiane struktury padają pod gwałtownym ciosem, który jest im zadany". Jeżeli wierzyć Louis Rougierowi, współczesnemu admiratorowi Celsusa, chrześcijanie mieliby ponosić od- powiedzialność za osłabienie tych struktur: "W rzeczywistości prześladowania miały na celu obronę porządku społecznego. Dla klas wykształconych społeczeństwa pogańs- kiego chrześcijanie byli tym, czym w czasach rewolucji jakobini dla starych monarchii europejskich, a w naszych czasach bolsze- wicy dla społeczeństw kapitalistycznych: obrzydłym plemieniem, utworzonym ze wszystkich nieprzyjaciół rodzaju ludzkiego - zgrai niewolników, nędzarzy, malkon- tentów, włóczęgów i ludzi z marginesu, spiskujących przeciwko ustalonemu porząd- kowi, uchylających się od służby wojskowej, unikających funkcji publicznych, głoszących celibat, złorzeczących rozkoszom życia, wy- klinających całą kulturę pogańską, głoszą- cych koniec świata mimo wróżb przepowia- dających Rzymowi wieczyste przeznacze- nie". Podstawowy błąd Rougiera, powtarzany za Julianem Apostatą, to idealizacja pogańs- twa, jakie w tej formie istniało jedynie w ich wyobraźni. Świat pogański był podzielony w sferze społecznej, intelektualnej i religijnej. Grecki ideał ładu, piękna i rozumu nie przesłonił znacznie mniej świetlanej rzeczy- wistości, której wyrazem była pogarda, oka- zywana w jednakowy sposób barbarzyńcom, kobietom, niewolnikom i plebsowi. W kla- sach wyższych można niewątpliwie odnaleźć przykłady cnoty, ale jednocześnie wielki sceptycyzm, niepewność, kierującą ich człon- ków albo ku religiom orientalnym, albo ku rozwiązłości. Religia Rzymu i kult cezara usiłowały w sposób sztuczny podtrzymać jedność cesarstwa, ale nie usunęły podziałów pomiędzy ludźmi. Chrześcijanie, przeciwnie, tworzyli w społeczeństwie antycznym jed- ność w wierze i miłości, czyli głębszą i powa- żniejszą. Pozyskiwali członków we wszyst- kich klasach i wszystkich środowiskach. Nie byli rewolucjonistami i nieustannie podkreś- lali swą wierność i lojalność wobec cesarza (por, rozdz. 3). Rzeczywisty konflikt polegał na tym, że władza wyobrażała sobie, iż rozwiąże swe problemy dzięki pseudoreligii i prześladowaniu wiary, która ośmielała się potępiać jej bezużyteczność i zwodniczość. Chrześcijanie byli prześladowani dlatego, że głosili prawdę, której nie chciano słuchać. Gdyby założyć, że cesarstwo pokonało chrystianizm, to i tak nie rozwiązałoby ono swych wewnętrznych przeciwieństw i roz- padłoby się pod ciosami barbarzyńców. Historycznie rzecz biorąc, chrześcijaństwo było ostatnią deską ratunku dla świata rzymskiego, jak to zrozumiał Konstantyn, a wszystko, co w kulturze antycznej było pozytywnego, zostało uratowane właśnie dzięki Kościołowi (por. rozdz. 21). O co tu chodzi? Postawa chrześcijan wobec cywilizacji niechrześcijańskiej Historia uczy, że wszystkie cywilizacje zmierzają ku swej zgubie. Noszą w sobie zarodki własnego rozkładu. Chrześcijanie często przyczyniają się do klęski, ale nie oni zapoczątkowują upadek. Najwyżej przyspie- szają proces, wzbudzają opór, który absor- buje bezużytecznie siły państwa. Chrześcijanie jednak nie są aspołeczni. Z chwilą gdy jakaś cywilizacja uznaje prawa Chrystusa, wszystko, co jest w niej wartoś- ciowe, może zostać przyjęte. W doświad- czeniu historycznym chrystianizm okazał zadziwiające zdolności asymilacyjne: daleki od zrównywania wszystkich ludów w teo- kratycznym barbarzyństwie, zapoczątkował zdumiewająco bogaty i zróżnicowany roz- wój społeczny i kulturalny, w którym jego własny zaczyn religijny połączył się z war- tościami ludów, w łonie których się rozwijał. Pytania 1. Czy pojęcie upadku cywilizacji jest dla was jasne? 2. Dlaczego upadek cesarstwa rzymskiego wywołał takie zainteresowanie? 3. Czy mit szczęśliwego i cnotliwego pogańs- twa jest nadal aktualny? 4. Skąd bierze się zdolność chrześcijaństwa zachowywania kultur przy jednoczesnym przyspieszeniu ich upadku? 5. Czy to, co zostało wyżej powiedziane, może stanowić lekcję dla współczesnego świata? 11. Pierwsi mnisi - Ucieczka czy wyzwolenie? Fakty i daty ok. 275 - Antoni, dwudziestoletni Egip- cjanin, sprzedaje swój niewielki majątek i uda- je się na pustynię.~ Wkrótce dołączają do niego liczni uczniowie, którzy zamieszkują w pobliżu w odrębnych pomieszczeniach; są to początki "semi-eremityzmu" egipskiego. ok. 300 - uczeń św. Antoniego Hilarion osiedla się na pustyni w pobliżu Gazy; począ- tki monachizmu palestyńskiego. 313 - "edykt mediolański" ok. 318 - pierwszy klasztor założony przez Pachomiusza, żołnierza egipskiego, nawróco- nego na chrześcijaństwo; początki cenobityz- mu (z gr. koinobion - wspólne życie; forma realizowania ideałów ewangelicznych we wspólnocie, pod kierunkiem opata - przyp. tłum. ). ok. 340 - siostra Pachomiusza, Maria, zakłada pierwszy klasztor żeński ok. 357 - Bazyli, pochodzący z bogatej rodziny chrześcijańskiej w Kapadocji, rozpo- czyna życie monastyczne; w majątku rodzin- nym zakłada klasztor, nadając mu obszerną i wyważoną regułę, w której dyscyplina, praca ręczna i studia są przeciwwagą dla zbyt skrajnego ascetyzmu. ok. 419 - św. Honorat zakłada w Terynie klasztor, oparty na wzorach egipskich. 424 - św. Augustyn opracowuje swą "regu- łę", głosząc ideały życia monastycznego ot- wartego na apostolat. 529 - św. Benedykt zakłada klasztor na Monte Cassino i pisze dla niego regułę. Bibliografia J. Kłoczowski Od pustelni do wspólnoty, War- szawa 1987. F. Bogdan Geneza i rozwój klauzury zakonnej, Poznań 1954. Starożytne reguły zakonne, War.szawa 1980. Wydarzenie Ucieczka od świata W przeciwieństwie do tego, co się często twierdzi, monachizm nie zrodził się po za- kończeniu prześladowania chrześcijan, jako forma kompensacji wobec chrześcijaństwa, które stało się zbyt łatwe. Istniał bowiem już przed "edyktem mediolańskim" (313), który zalegalizował kult chrześcijański. Mo- nachizm jest kontynuacją warunków życia w okresie prześladowań. Wielu chrześcijan, zwłaszcza w Egipcie, żyło na odludziu (ana- choreci, czyli pustelnicy), by ocalić swą wiarę, i ratować się przed szykanami władzy. Oczywiście monachizm nabrał nowego rozmachu z chwilą, gdy chrześcijaństwo stało się religią oficjalną. Niepewna egzys- tencja tych, którzy dla Chrystusa opuścili swoje ziemie i domy, wydała się godna pozazdroszczenia wielu chrześcijanom, znie- chęconym kompromisami, w których przy- szło im żyć, i pragnącym nawrotu do chrześ- cijaństwa heroicznego. Temu radykalizmowi duchowemu towa- rzyszy radykalizm materialnych warunków bytowania: mieszkanie w grotach, w piecza- rach, w dziuplach drzew (rekluzi), na wierz- chołkach kolumn (stylici). Te postawy, choć na wskroś indywidualis- tyczne, dają początek pierwszym grupom monastycznym: coraz więcej ludzi chce pra- ktykować ascezę w pobliżu wielkich ana- choretów jak św. Antoni, św. Pachomiusz czy św. Makary. Życie wewnętrzne Ludzi tych przenika radykalne pragnienie osiągnięcia osobistej doskonałości, pozbycie się wszystkiego (Mt 19,21), przezwyciężenie "namiętności". Ich wielkim orężem w tej walce jest asceza wraz z łączącymi się z nią umartwieniami fizycznymi i moralnymi: wy- rzeczenie się snu, pożywienia, narzucenie sobie milczenia, nieustanne przebywanie w trudnych warunkach. Praktyki te powodują, iż rodzi się w ana- choretach pragnienie, by żyć jak "filozoP", człowiek prowadzący vita beata, takie, ja- kiego życzyłby sobie Bóg: życie czyste, wolne od ograniczeń cielesnych, trochę tak jak to sobie wyobrażał Platon. Monachizm kościelny i Chrystusowy Wszystkie te praktyki, dosyć niebezpiecz- ne, gdy się je ograniczy do radykalnej negacji,.prowadzą do równowagi i uświęce- nia jedynie wówczas, jeżeli się naśladuje Chrystusa i służy Kościołowi. Formą tej służby już od pierwszych stuleci był udział mnichów w sporach chrystologicznych oraz ich walka z herezjami. Te dwa elementy, naśladowanie Chrystusa i służba Kościo- łowi, stanowią zresztą o wartości reguły św. Benedykta, arcydziele równowagi, mądrości, znajomości serca ludzkiego i woli podpo- rządkowania się Chrystusowi oraz przy- czynienia się tym do wzrostu Jego Ciała- Kościoła. O co tu chodzi? Samotność i współodpowiedzialność Monachizm nie był wymyślony ani po- pierany przez władze kościelne; pojawił się jako zjawisko spontaniczne, jako potrzeba, odczuwana przez chrześcijan, bardziej in- tensywnego życia religijnego, z dala od kompromisów świata. Za mało się mówi o związanych z nim niebezpieczeństwach. W egzaltowanych umysłach wielu mnichów, z których więk- szość była analfabetami, czyste światło Ewangelii mieszało się z pogardą dla świata, zdominowanego przez Zło, odrzucaniem instytucji Kościoła z jego letniością i kom- promisowością, nieokiełznanym indywidua- lizmem, poszukiwaniem wysiłku dla niego samego itp. Mimo to Kościół zaakceptował monachizm, ponieważ w tym wielkim du- chowym ruchu dostrzegł powołanie - co prawda o szczególnym charakterze, ale od- powiadające z głębi duszy na wezwanie Chrystusa, zapraszającego ludzi, by porzu- cali wszystko i szli za Nim. Kościół cierpliwie starał się kształtować monachizm, eliminując pewne niemożliwe do przyjęcia praktyki i propagując bardziej zrównoważone formy życia, w których pra- ca, studia, liturgia i duchowe kierownictwo łagodziły ekscesy przesadnej gorliwości, nie wygaszając jednak jej płomienia ani nie sprowadzając monachizmu na szlaki wyłącz- nie ludzkiej mądrości. W ten sposób Kościół utrzymał mona- chizm w swych ramach i w służbie mas chrześcijańskich, dla których życie ich braci i sióstr, w pełniejszy sposób poświęconych Bogu, stanowiło nieustanne wyzwanie. Pytania 1. Dlaczego praktycznie rzecz biorąc nie było monachizmu przed IV stuleciem? 2. Co odróżnia mnicha chrześcijańskiego na przykład od mnicha buddyjskiego? 3. Czy mnich powinien być użyteczny dla społeczeństwa? 12. Wpływ Chrześcijaństwa na prawodawstwo Fakty i daty 320 - 429 - ogłaszanie praw łagodzących reżim więzienny (w kodeksie Teodozjusza) 372 - pierwsze "domy dla ubogich" wznie- sione przez św. Bazylego 374 - zakaz dzieciobójstwa 387 - cesarz Teodozjusz pod wpływem biskupa Flawiana rezygnuje z ukarania win- nych profanacji posągów cesarskich w An- tiochii. 390 - cesarz Teodozjusz odbywa z nakazu św. Ambrożego publiczną pokutę za krwawe represje wobec Tesaloniczan. 434 - skuteczny zakaz walk gladiatorów Bibliografia S. Pawłowski Wpływ chrześcijaństwa na prawo- dawstwo Konstantyna Wielkiego, Stanisławów 1907. Wydarzenie W IV stuleciu dokonała się jedna z najważ- niejszych zmian w cywilizacji europejskiej, związana z uzyskaniem przez chrześcijaństwo statusu religii oficjalnej w cesarstwie rzyms- kim. Trzeba jednak odróżnić wpływ, jaki ideał ewangeliczny wywierał na społeczeństwo rzymskie późnego cesarstwa i jego prawoda- wstwo, oraz coraz bardziej całościowe przeni- kanie struktur państwowych, od wewnętrznej ewolucji dokonującej się od schyłku III wieku. W rzeczywistości wpływ ten obejmo- wał zwyczaje, postawy społeczne, chociaż w niektórych dziedzinach, jak prawo rodzin- ne, łatwiej można było wprowadzić szczegó- łowe prawa. Tak więc w późnym cesarstwie zwyczajowo odróżnia się ścisłe i szczegółowe przepisy prawne (prawo rodzinne) od praw ogólnych o charakterze normatywnym, któ- rych wpływ na prawo pozytywne jest słabszy. Chrystus w swym nauczaniu oraz św. Paweł w Listach formułują nowe zasady dotyczące małżeństwa, jak jego nierozerwal- ność, wartość dziewictwa, obowiązki głowy rodziny oraz doktryna o trzech dobrach małżeństwa: prokreacja, sakrament, wier- ność. Odtąd praktyka Kościoła - co widać na przykład u św. Augustyna - wyraźnie wpływa na kształt prawa rzymskiego. Koś- ciół zachowuje prawa rzymskie dotyczące zawarcia małżeństwa (zgoda, przeszkody), ale usuwa je, jeśli podważają ostateczny charakter węzła małżeńskiego. Niektóre praktyki wydają się tak przeciw- ne Objawieniu, że natychmiast zostają za- kwestionowane; dotyczy to sprzedawania dzieci, przerywania ciąży. Walki gladiatorów ustępują miejsca popisom zręcznościowym. Bardziej niedostrzegalnie zasady chrześ- cijańskie przenikają do ekonomii i prawo- dawstwa socjalnego. Nloralność chrześcijań- ska przyczynia się do uznania pewnych obowiązków w odniesieniu do jednostki- a nawet zachęca do ich rozwijania - jak miłosierdzie, uczciwość i etyka, które bar- dziej wywodzą się z "reguły moralnej" niż z reguł prawnych. Ojcowie Kościoła uznają nierówność społeczną za fundament społe- czeństwa, ale starają się ją złagodzić, zaleca- jąc zachowywanie szczególnych powinności dotyczących należytego wykorzystania bo- gactw. Św. Augustyn wypowiada się na ten temat, wykazując, że chociaż bogactwo sa- mo w sobie nie jest złem, to czynienie z niego niewłaściwego użytku jest grzechem. Do tego samego celu prowadzi zakładanie przez wspólnoty chrześcijańskie pierwszych insty- tucji dobroczynnych z prawdziwego zdarze- nia - hospicja z należycie przygotowanym personelem, udzielanie jałmużny, przyjmo- wanie obecnych i podróżnych. Pod wpły- wem biskupów tworzy się nowy typ stosun- ków międzyludzkich, choć na razie prawne "etykietki" pozostają: Kościół nie potępia niewolnictwa, ale stopniowo podważa jego sens, ograniczając prawa panów i przygoto- wując jego zniesienie (por. rozdz. 58). Wszystkie te wysiłki, zmierzające do wy- wierania na jednostki presji moralnej, nie pociągają za sobą tak pożądanych reform strukturalnych. Kościół, rozbudzając wśród ludzi poczucie solidarności i potępiając nad- użycie prawa, nie zawsze potrafi zapanować nad pewnymi odrażającymi formami przy- musu państwowego. Usiłuje jednak przynaj- mniej ustami niektórych biskupów zaalarmo- wać sumienie władców, jak to było w przypa- dku św. Ambrożego i cesarza Teodozjusza. O co tu chodzi? Zmieniać serca, by zmienić struktury? ' W IV wieku widać wyraźnie współzależ- ność pomiędzy rozpowszechnianiem chrześ- cijaństwa a przemianami społecznymi. Chrześcijanie nie rozpoczęli od prób ulep- szenia prawodawstwa. Od czasów św. Pawła, chociaż tak nieliczni, mogliby wspólnie z in- nymi ruchami filozoficznymi i humanitarny- mi - jak na przykład stoicy - działać na rzecz wprowadzenia zmian w systemie niewo- lnictwa czy w statusie kobiety i dziecka. Tego jednak nie uczynili: upowszechnianie wiary wydawało im się zadaniem pierwszoplano- wym, a w łonie wspólnot chrześcijańskich starali się wytworzyć nowe stosunki, oparte na miłosierdziu, szacunku dla słabych itp. Gdy chrześcijaństwo stało się religią oficjal- ną i kiedy wielka liczba ludzi, szczególnie spośród elit, zaczęła się odwoływać do zasad chrześcijańskich, możliwe się stało oddziały- wanie na prawodawstwo. W życiu ludzi odgrywa ono faktycznie bardzo ważną rolę: może zinstytucjonalizować niesprawiedliwość, gwałt, panowanie silnych nad słabymi. Może też, wprost przeciwnie, wyzwolić człowieka, sprzyjać kontaktom międzyludzkim i budzić szacunek dla drugiego człowieka. Oczywiście nigdy nie spełni całkowicie wymogów moral- ności chrześcijańskiej, a ludzie, pozostając grzesznikami, będą próbowali dopasować najlepsze nawet prawa do swych interesów; żadna zmiana struktur nie zastąpi osobistego nawrócenia. Mimo to przełożenie zasad chrze- ścijańskich na język prawa jest jedną z wiel- kich przysług, jakie Kościół oddał ludzkości. Nie wiemy tylko, czy jest możliwe utrzy- manie praw inspirowanych wiarą chrześ= cijańską w czasach, gdy nie jest już ona wyznawana przez całą ludzkość. Pytania 1. Dlaczego św. Paweł nie stara się spowodować we wspólnotach, które mu podlegają, radykal- nych zmian w dziedzinie stosunków społecznych? 2. W jakim stopniu wpływ chrześcijaństwa na prawodawstwo można przeanalizować w ka- tegoriach postępu? 3. Czy należy dziś bić się o zachowanie resztek moralności chrześcijańskiej, jakie przetrwały w prawodawstwie, jeżeli wiara nie jest już wyznawana przez ogół ludzi? 4. Co może oznaczać odwoływanie się do prawa naturalnego w sytuacji, kiedy wiado- mo, że jest już ono dostrzegane jedynie przez chrześcijan? 13. Spotkanie hellenizmu z Chrześcijaństwem Sobór w Nicei Fakty i daty ok. 315 - Ariusz zaczyna głosić w Aleksan- drii swą naukę. 318 - początek konfliktu pomiędzy Ariuszem a biskupem Aleksandrii, Aleksandrem 325 - zwołanie pierwszego soboru powszech- nego w Nicei, z inicjatywy cesarza Konstan- tyna; potępienie arianizmu 336 - śmierć Ariusza 359 - synody ariańskie w Seleucji i w Rimini 380 - cesarz Teodozjusz wydaje edykt prze- ciwko arianizmowi. maj-lipiec 381 - drugi sobór powszechny w Konstantynopolu: uroczyste potępienie arianizmu pod wszelkimi postaciami, a także wszystkich innych herezji. Zakończenie kry- zysu ariańskiego Bibliografia Encyklopedia katolicka, t. 1 Arianizm. V. Hessen Geschichte oder biblische Theologie? Das Problem der Hellenisierung des Christentums in neuer Beleuchtung, Munchen 1962. Wydarzenie W IV wieku następuje dalszy rozwój poszukiwań teologicznych. W okresie tym pojawiają się w Kościele wielkie postaci: św. Atanazy z Aleksandrii, św. Hilary z Poi- tiers, św. Grzegorz z Nyssy, św. Bazyli z Cezarei i św. Ambroży z Mediolanu. Jest to także okres sporów teologicznych i here- zji, przeciwko którym Kościół będzie musiał energicznie bronić nienaruszalności swych dogmatów. Punktem wyjścia herezji może być słuszne przekonanie, które uwypukla wprawdzie jakiś autentyczny aspekt Objawienia, ale tak go przeakcentowuje, wyrywa z kontek- stu i nierównomiernie rozwija, iż zaczyna zagrażać prawdzie dogmatu. Ariusz chciał bronić w teologii trynitarnej pierwotności i wyższości Ojca. Tak więc Ojciec jest agennetos, nie zrodzony. Ale między imie- słowami czasowników gennao (zrodzić) i gig- nomai (urodzić się, stać się) nie ma wyraźnej różnicy. Ariusz, zafascynowany tym bardzo sztucznym związkiem między dwoma czaso- wnikami o różnym znaczeniu, oświadczył, że Ojciec nie jest zrodzony i nigdy się nie stał - co jest twierdzeniem ortodoksyjnym. Jednocześnie zaczął głosić, że Syn jest nie tylko zrodzony - co jest słuszne - lecz także, iż stał się, to znaczy że nie istniał zawsze. Ten sam imiesłów (agennetos), który oznacza w rzeczywistości, iż Ojciec tym różni się od Syna, iż nie jest zrodzony, pozwolił Ariuszowi - dzięki pewnej zmianie sensu słów - na obniżenie wartości Syna i całkowite podporządkowanie Go Ojcu, czyniąc z Niego coś w rodzaju tworu Ojca, nawet jeśli został On stworzony przed wszys- tkimi czasami. Tak więc według Ariusza teologia trynitarna jest fałszywa, ponieważ Syn z ontologicznego punktu widzenia jest bytem niższym niż Ojciec, nie jest zatem w rzeczywistości Bogiem. W roku 318 kapłan Ariusz popada w kon- flikt ze swym biskupem, Aleksandrem z Ale- ksandrii. Aleksander zwołuje około stu bis- kupów z Egiptu i Libii i ogłasza wspólnie z nimi potępienie błędów Ariusza oraz ekskomunikuje go. Niebawem jednak z inic- jatywy biskupa Euzebiusza z Nikomedii synody w Bitynii i w Palestynie rehabilitują Ariusza. Biskup Jerozolimy Makary, biskupi Trypolisu i Antiochii popierają Aleksandra. Spór staje się bardzo gwałtowny. Konstan- tyn, zadowolony, że może umocnić swój autorytet w oczach Kościoła, zwołuje sobór powszechny, pierwszy w historii Kościoła, w Nicei, w pobliżu Nikomedii, w Azji Mniejszej. Jakie siły obecne były na soborze? Aria- nie, zgrupowani wokół Euzebiusza, ambit- nego biskupa Nikomedii. Wokół Euzebiusza z Cezarei zebrała się grupa biskupów raczej nie podejrzanych o arianizm, lecz wrogich wszelkim innowacjom w słownictwie i for- mułach teologicznych, a także pragnących trzymać się ściśle tradycyjnego nauczania w kategoriach opartych na tekstach biblij- nych. Rzecznikiem biskupów świadomych zagrożenia ariańskiego był biskup Aleksan- drii Aleksander oraz jego diakon i przyszły następca Atanazy. Wkrótce ukonstytuowała się silna więk- szość, która potępiła arianizm. Sobór opra- cował nicejski symbol wiary (credo), zawie- rający sformułowania o kapitalnym znacze- niu: Syn jest "Bogiem z Boga, światłością ze Światłości, zrodzonym, a nie stworzonym, współistotnym (po grecku: homoousios) Oj- cu". Tak jak Ojciec, tak i Syn ma charakter boski. Przyjęcie przez sobór owego greckiego słowa napotkało pewien opór i upowszech- niało się stopniowo. W historii chrześcijańs- twa i teologii chrześcijańskiej sobór jest ważnym wydarzeniem, a z politycznego punktu widzenia duże znaczenie ma fakt, iż jest pierwszym soborem zwołanym przez cesarza. Następcy Konstantyna będą umieli wyciągnąć wnioski z tej lekcji. O co tu chodzi? Rzekoma hellenizacja chrześcijaństwa Niektórym biskupom wschodnim decyzja soboru przyjęcia terminu homoousios wyda- wała się niebezpiecznym ustępstwem na rzecz kultury greckiej, niemal zdradą dzie- dzictwa biblijnego. W istocie rzeczy po raz pierwszy przy opracowywaniu tekstu dok- trynalnego Kościoła posłużono się terminem nie figurującym w Biblii. Czy zatem dok- tryna chrześcijańska, wypracowana na so- borze nicejskim, miałaby być kompromisem z pogańską filozofią helleńską? Pojęcie współistności, to znaczy tożsamo- ści natur, było już przed soborem nicejskim używane na Zachodzie: Tertulian pisał w ję- zyku łacińskim, w związku z Ojcem i z Sy- nem, o jedności substancji; termin ten od- najdujemy również w Egipcie. Chrześcijanie zamieszkujący w kręgu kultury grecko-łaciń- skiej w sposób naturalny wyrażali treść swej wiary za pomocą pojęć, które znali, z któ- rymi się stykali. Nie ma więc w tym żadnej zdrady, lecz po prostu tłumaczenie. Chrześ- cijaństwo jest nieustannym przekazywaniem i tłumaczeniem, a dzieło to rozpoczyna się wraz z przetłumaczeniem na język grecki słów Jezusa Chrystusa, wypowiedzianych po aramejsku (por. rozdz. 6). Jeżeli biskupi na soborze nicejskim wy- brali słowo homoousios, to dlatego że kry- zys pomiędzy arianizmem a ortodoksją chrześcijańską znalazł wyraz w języku gre- ckim i spowodowany został katastrofalną dwuznacznością dwóch imiesłowów grec- kich. Herezja ariańska mogła zaistnieć wy- łącznie w języku greckim poprzez kontakt z myślą helleńską; aby ją pokonać, należało zaatakować ją na jej gruncie. Potrzebna była odpowiedź mocna, stosowna, spełnia- jąca swe zadanie, to znaczy wykorzystująca kulturę grecką, ale w służbie ortodoksji. Poza tym biskupi obecni na soborze nie postępowali w sposób lekkomyślny, jak gdyby ogarnięci jakimś bezrozumnym pra- gnieniem nowości, i w rzeczywistości nie wprowadzali żadnych innowacji: faktycznie sankcjonowali w ten sposób oficjalnie owoc długotrwałych wysiłków, podejmowanych przez teologów od dwóch stuleci, na rzecz stworzenia żywej i silnej teologii chrześ- cijańskiej, w której treści objawione byłyby wyjaśniane przez refleksję teologiczną, czę- sto z pomocą filozofi. W Nicei Kościół uznał wartość wytrwałej pracy tych teo- logów. Objawienie nie zakłada żadnej filozofii, ale wyklucza te, które negują je w sposób zasadniczy. Teologowie chrześcijańscy mogą zatem posługiwać się filozofą i różnymi systemami filozoficznymi jako naukami po- mocniczymi teologii. Tak też w istocie za- wsze czynił Kościół: posługiwał się różnymi danymi i badaniami filozoficznymi, by wy- jaśniać treść wiary, nigdy zaś by ją zdradzać. Filozofia, należycie traktowana i starannie opanowana, może uczynić teologię bardziej płodną, ale w żadnym wypadku nie może jej zastąpić. Nie filozofia tworzy teologię, lecz Objawienie osądza systemy filozoficzne. Dlatego chrześcijaństwo nie może się wpi- sywać w ramy jakiegoś systemu filozoficz- nego ani się z nim utożsamiać. Przeciwnie, chrześcijaństwo zapożycza od różnych sys- temów filozoficznych elementy, które prze- twarza i przyswaja sobie, wykazując w ten sposób swą zdolność do tworzenia pojęć. Okres patrystyczny (w zasadzie wieki IV- VIII) stanowi w tej dziedzinie przekonujący przykład. Pytania 1. Czy wierność wobec Biblii zakłada od- rzucenie wszelkiej obcej terminologii? Dla- czego? Co jest stawką? 2. Czy opozycja pomiędzy myślą grecką a myślą hebrajską ma charakter trwały? 14. Czy Kościół jest taką instytucją jak inne? Fakty i daty koniec I wieku i początek II - tworzenie we wszystkich wspólnotach chrześcijańskich epi- skopatu monarchicznego II wiek - ustanowienie pierwszych met- ropolii, grupujących liczne biskupstwa III wiek - tworzenie nowych biskupstw i parafii zarządzanych przez księży (prez- biterów Kościoła pierwotnego) 325 - przedstawienie na soborze nicejskim podstawowych zasad podziałów administra- cyjnych w kościele 381- sobór w Konstantynopolu, stanowiący prawa dla Wschodu, zatwierdza postanowie- nia soboru nicejskiego, wprowadza podział na prowincje kościelne (metropolie) i die- cezje oraz przypomina rolę synodów pro- wincjalnych. Bibliografia J.l.. McKenzie Kościół rzymskokatolicki, War- szawa 1975. Wydarzenie Na początku chrześcijaństwo ograniczało się niemal wyłącznie do miast, biskupi byli więc wówczas "proboszczami" wspólnot chrześcijańskich, działających w takim czy innym mieście: kierowali życiem swego Koś- cioła, znali większość wiernych, udzielali sakramentów, zajmowali się nauczaniem w swej wspólnocie. Pomagali im diakoni i prezbiterzy (księża), spełniając różne zada- nia w dziedzinie liturgii i katechezy oraz opieki nad ubogimi (por. rozdz. 4). Wraz z rozwojem chrześcijaństwa (II - IV wiek) Kościół stanął wobec problemu prze- kazywania funkcji kościelnych; chodziło o to, by chrześcijanie, oddaleni o dziesiątki lub setki kilometrów od miasta, w którym rezyduje biskup, mogli otrzymywać sak- ramenty, zwłaszcza Eucharystię. Potrzeba znalezienia szybkiego rozwiązania znalazła wyraz w tworzeniu parafii (od III wieku), zlokalizowanych na pogranicznych terenach biskupstw, i umożliwienia kapłanom spra- wowania kultu (w dalszym ciągu byli oni jednak zależni od biskupa i niekiedy miesz- kali razem z nim). Na prowincji problem ten rozwiązywany był różnie, w zależności od regionu: w Afryce powiększono liczbę biskupstw; w Azji Mniejszej wprowadzono instytucję tzw. biskupów wiejskich (chorepis- kopos), których władza była taka sama jak innych biskupów, ale którzy byli im jednak podporządkowani. W V wieku instytucja ta zanika, żywiono bowiem obawy, by nad- mierne mnożenie liczby dostojników nie zaszkodziło prestiżowi episkopatu. Kontak- ty pomiędzy poszczególnymi Kościołami były zapewnione dzięki zwoływaniu syno- dów prowincjalnych. Od wprowadzenia pokoju konstantyń- skiego poszukiwania te stały się zarodkiem organizacji kościelnej, opartej na ścisłej i zhierarchizowanej strukturze, która w IV wieku objęła cały Kościół. Biskupstwa zgru- powano w prowincje kościelne (metropolie), których granice odpowiadały w przybliżeniu granicom prowincji cesarstwa rzymskiego. Było to rozciągnięcie na cały Kościół pewnej tendencji zauważalnej już w II stuleciu (metropolita miał często wyższą władzę jurysdykcyjną w stosunku do biskupów). Z drugiej strony owe metropolie zaczęły się upodabniać do "diecezji", dla których wzo- rem stał się nowy podział na prowincje wprowadzony przez Dioklecjana (na przy- kład biskup Aleksandrii był jednocześnie patriarchą "diecezji" Egiptu, w skład której wchodziło kilka prowincji kościelnych). Na czele takiej "diecezji" stał prymas lub pat- riarcha. Wprowadzanie tych elementów organiza- cji kościelnej przebiegało odmiennie na Wschodzie i na Zachodzie. Tak więc historia Kościoła pierwszych wieków, oscylująca pomiędzy prześladowa- niami~ a coraz bardziej oficjalnym popar- ciem państwa, uczy nas, że organizacja kościelna nie była związana z uprzywile- jowaną sytuacją chrześcijaństwa po "edy- kcie mediolańskim". Kościół zaczął się or- ganizować na długo, zanim wyszedł z ukry- cia. Nawet jeżeli swój podział na prowincje i diecezje oparł na podziale administra- cyjnym cesarstwa rzymskiego, zachował własne oblicze, którym jest władza pas- terska. Tak więc zasada filiacji zaczęła rządzić stosunkami pomiędzy siedzibami biskupimi: jeden Kościół poddany był wła- dzy innego, ponieważ ten zaczął głosić mu wiarę. Władza wielkich metropolii wy- wodzi się nie z ich znaczenia politycznego, lecz z ich starożytności i apostolskiego oddziaływania. O co tu chodzi? Kościół widzialny Jeżeli Kościół nie jest niezorganizowanym zgromadzeniem, jeżeli jego celem jest gło- szenie wiary poprzez złączenie chrześcijan w dziele misyjnym Chrystusa, nie może on być jedynie federacją wspólnot podstawo- wych. Chrystus zgromadził dwunastu Apos- tołów i siedemdziesięciu dwóch uczniów i uczynił z nich zarodek Ludu Bożego. Kościół zawsze się rozwija w ten sam spo- sób: Kościół lokalny wysyła grupę mis- jonarzy do rejonu słabo lub wcale nie schrys- tianizowanego; powstaje tam nowa wspól- nota chrześcijańska i ten chrześcijański po- siew z czasem wydaje owoce. W ten sposób tkanka chrześcijańska staje się coraz bardziej zwarta, aż w końcu obejmie całe społeczeń- stwo, przejmując jego podziały, ale wedłuęc ałkiem innej logiki. Pytania 1. Czy można usunąć z Kościoła wszystkie elementy instytucjonalne? Czy konieczna jest w Kościele władza scentralizowana? 2. Czy wpływ prawa rzymskiego nie spo- wodował, że stosunki w Kościele stały się zbyt legalistyczne? Czy prawo wyklucza mi- łosierdzie? 3. Dlaczego dostojnicy Kościoła mają własne nazwy i insygnia? Dlaczego papież nie może się tak ubierać jak inna głowa państwa? 15. Święty Augustyn i "Ramię świeckie Fakty i daty 312 - wybór archidiakona Cecyliana na biskupa Kartaginy; jeden z konsekratorów podejrzany jest o odstępstwo. Przeciwnicy Cecyliana wybierają biskupem Majoryna, który wkrótce potem umiera, a jego następcą zostaje Donat; dzięki niemu schizma szybko się rozwija. 313 - synod rzymski rozstrzyga spór na korzyść Cecyliana, którego popiera także cesarz. 347 - do Kartaginy przybywa dwóch legatów cesarskich, którzy popierają biskupa katolic- kiego. Donatyści, związani z buntowniczą grupą tzw. circumcelliones, wywołują roz- ruchy, ściągając na siebie gwałtowne prze- śladowania, które trwają przez cały IV wiek. 395 - Augustyn zostaje biskupem Hippony. 409 - Augustyn, przez długi czas zwolennik umiarkowania, usprawiedliwia represje (list 105). 411 - na żądanie Kościoła afrykańskiego, cesarz Honoriusz zwołuje zgromadzenie do- natystów, i katolików, powierzając' przewod- nictwo Marcelinowi, który wydaje orzeczenie na niekorzyść donatystów. Św. Augustyn domaga się umiarkowania w~ stosowaniu re- presji. Bibliografia W. Kornatowski Społeczno-polityczna myśl św. Augustyna, Warszawa 1965. E. Gilson Wprowadzenie do nauki św. Augustyna, Warszawa 1953. H. Rahner Kościół i państwo we wczesnym średniowieczu, Warszawa 1986. Wydarzenie Niekiedy przypisuje się św. Augustynowi to, że jako pierwszy odwołał się do "ra- mienia świeckiego". W rzeczywistości od- woływanie się, czy raczej wydawanie wła- dzy świeckiej winnego, było dokładnie określoną procedurą sądową: w średnio- wieczu sądy kościelne, orzekłszy wobec winnego kary, którymi dysponowały, mog- ły domagać się lub nawet żądać od władzy świeckiej współdziałania i zastosowania kar zgodnych z jej kompetencjami (por. rozdz. 35). Sprawa donatystów, w której św. Augus- tyn odegrał rolę dominującą, nie mieści się sensu stricto w tej procedurze; jest jednym z epizodów niedawno rozpoczętej współ- pracy pomiędzy Kościołem a władzą świec- ką. W przyszłości jednak ludzie często będą się powoływać w tej kwestii na pisma św. Augustyna. Donatyzm, zanim stał się herezją, był schizmą, której przyczyny były wielorakie. W istocie rzeczy chodzi o ruch sekciarski, postulujący, by do wspólnot chrześcijańs- kich, a zwłaszcza w szeregi duchowieństwa, nie przyjmować osób, które w okresie prze- śladowań wyrzekły się wiary. Jego człon- kowie chcieli być Kościołem ludzi czystych i męczenników; kwestionowali ważność sak- ramentów udzielonych przez tych duchow- nych, którzy ich zdaniem utracili świętość swego kapłańskiego stanu. Prawdą jest, że ci, którzy odmawiali uznania ważności chrztu heretyków, mogli podeprzeć się auto- rytetem św. Cypriana. Ale Kościół jako całość przyjął praktykę Kościoła rzymskiego uznawania chrztu heretyków, konflikt zaś zaczął przenosić się na płaszczyznę wiary i teologii sakramentalnej. Nie pozostał jednak konfliktem idei. Do- chodziło do zajmowania siedzib, do kwes- tionowania ważności wyborów biskupa itp. Obecność dwóch biskupów w jednej miejs- cowości już sama w sobie była zarzewiem konfliktów. W przypadku donatystów spór był szczególnie gwałtowny: byli oni bowiem sprzymierzeni z grupami circumcelliones, włóczęgów. W takiej sytuacji interwencja władz cesarskich wydawała się nieunikniona, Kościół był bowiem w owym czasie główną siłą ekonomiczną i społeczną cesarstwa. Donatyści, podobnie jak katolicy, zwrócili się do cesarza z prośbą o rozstrzygnięcie sporu. Św. Augustyn z racji swego tem- peramentu był przeciwny odwoływaniu się do władz cywilnych i liczył na siłę perswazji. Widząc jednak, że jego wysiłki są daremne, około 405 roku zdecydował się przyjąć w pewnych okolicznościach zasadę bezpo- średniego przymusu państwa i uznać, że "użyteczny terror" może mieć błogosławione skutki. Domaga się więc stosowania wyda- nych jeszcze w IV stuleciu edyktów przeciw- ko donatystom, ostatecznego środka od- dzielenia tego, co jest zepsute, od tego, co jest zdrowe: "Wielu takich, jak źli słudzy i zbiegli niewolnicy, winno być przywoła- nych do Pana biczem kar doczesnych" (list 185). Żąda jednak, by zasada ta była stoso- wana z umiarkowaniem i miłosierdziem (list 133, skierowany do Marcelina, któremu polecono zastosowanie represji). Można się domyślać, że w tej sytuacji św. Augustyn musiał zmagać się z poważ- nym problemem, jakim jest stosunek su- mienia do sądów ludzkich w państwie chrześcijańskim. Władza kościelna musi jednocześnie okazywać miłosierdzie wobec zagubionej owcy i strzec wspólnego dobra wiernych, posługując się w razie potrzeby władzą państwową. Tylko święci potrafią w takich okolicznościach postępować mąd- rze. Św. Augustyn wykazał swą wielkość w konkretnej sytuacji. Swą łagodnością i siłą przekonywania służył bez wytchnie- nia pokojowi. A jednocześnie pozwolił działać z umiarkowaniem władzom cywil- nym i wojskowym. O co tu chodzi? Przymus państwa w służbie Kościoła Ogólny problem przymusu w Kościele i w państwie omawiany jest w rozdziale dodatkowym, nie numerowanym (zob. s. 110). W konkretnym przypadku sprawy donatystów należy odróżnić problem wiary od usprawiedliwienia przymusu przez św. Augustyna. Jeśli chodzi o stan faktyczny, odwołanie się do władzy cesarskiej wydaje się cał- kowicie usprawiedliwione ze względu na zamieszki spowodowane przez schizmę w Afryce Północnej. Nie chodziło wyłącznie o spór doktrynalny, lecz o rozbój na szeroką skalę. Ale refleksja teologiczna snuta przy tej okazji przez św. Augustyna, zaowocuje w przyszłości tym, co nazwano augustyniz- mem politycznym. Tutaj, jak i w wielu innych przypadkach, subtelna i zniuansowana myśl afrykańskiego Doktora Kościoła została podjęta i zradykalizowana przez jego na- stępców, tak iż doszło - należy to przyznać - do niemożliwej do przyjęcia syntezy. W tamtych czasach nie sprecyzowano jesz- cze w dostatecznie jasny sposób granicy sfery duchowej i doczesnej oraz ich kom- petencji. Rozróżnienie to nastąpiło dopiero u schyłku średniowiecza, kiedy uświado- miono sobie niedogodności związane z bez- pośrednim podporządkowaniem się jednej z tych władz drugiej. Nie ma nic nienormalnego w tym, że policja państwowa interweniuje, by stłumić zamieszki i że w pewnych okolicznościach jej działanie może być korzystne dla Koś- cioła. Ale ówcześni ludzie rozumieli to w je- den sposób - że państwo oddaje swą policję w służbę Królestwa Chrystusowego, co jest czymś zupełnie różnym i otwiera drogę do różnych nadużyć. Rozumiemy zatem pełne niejasności wyjaśnienia św. Augustyna od- noszące się do "użytecznego terroru". Nasz Doktor Kościoła doskonale rozumiał, że koncepcja ta może nieść pewne niebezpie- czeństwa dla Kościoła, który zawsze trosz- czy się o poszanowanie sumienia. Stąd też jego zalecenia umiarkowania w liście do Marcelina. Tylko próba szczegółowego określenia granic pomiędzy dziedziną Kościoła i pańs- twa oraz ich kompetencji pozwala na opartą na wzajemnym szacunku współpracę osób. Pytania 1. Czy Kościół ma prawo odwołać się- także i dziś - do władz cywilnych w celu rozwiązania swych konfliktów wewnętrznych? 2. Czy przymus jest skutecznym środkiem do usunięcia herezji? 3. Czy Kościół nie przyjmuje odpowiedzial- ności za przymus fizyczny? Czy fakt ten usprawiedliwia odwoływanie się do "ramienia świeckiego"? 16. Sobór w Efezie i w Chalcedonie Spory doktrynalne czy rywalizacja pontyficzna? Fakty i daty 403 - patriarcha Aleksandrii Teofil składa z urzędu św. Jana Chryzostoma, patriarchę konstantynopola. 412 - bratanek Teofila Cyryl zostaje pat- riarchą Aleksandrii. 428 - Nestoriusz, dawny kapłlan z Antiochii, zostawszy, patriarchą Konstantynopola, prze- ciwstawia się nazywaniu Maryi Matką Bożą. Twierdzi, że natura Boża, będąc wieczną, nie mogła być zrodzona przez kobietę. Cyryl Aleksandryjski dostrzega w tym zaprzeczenie bosko-ludzkiej jedności Jezusa. 431 - sobór w Efezie potępia Nestoriusza z inicjatywy, Cyryla. 433 - większość biskupów Wschodu, przy- jaciół Nestoriusza, przyłącza się do tego potępienia; rodzi się jednak pewien opór, który stanie się podstawą przyszłej schizmy nestorian. 447 - mnich Eutyches, skrajny zwolennik myśli Cyryla, twierdzi, że w Jezusie istnieje jedność dwóch natur: boskiej i ludzkiej. Zo- staje potępiony przez patriarchę Konstan- tynopola Flawiana. Ale cesarz i patriarcha Aleksandrii Dioskur popierają Eutychesa. 449 - manipulowany przez Dioskura synod w Efezie składa z urzędu Flawiana. 451- sobór w Chalcedonie: dzięki stanow- czości papieża Leona I Wielkiego i zmianie na tronie cesarskim Flawian zostaje zrehabi- litowany, a Dioskur potępiony; w przyjętym wyznaniu wiary stwierdza się, że Jezus Chrys- tus był prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem. Egipcjanie i Syryjczycy odnoszą się podejrzliwie do chalcedońskiego wyznania wiary. Posiane zostaje ziarno przyszłej schiz- my monofizyckiej. Bibliografia Chrystologia, Ency,klopedia katolicka, t. 3 Wydarzenie Ledwie zakończył się kryzys ariański, a już wyłonił się nowy, który miał roz- dzierać Wschód chrześcijański przez trzy wieki i który nadal go dzieli. Źródłem tego kryzysu na płaszczyźnie teologii jest opo- zycja pomiędzy dwiema szkołami inter- pretacji Pisma Świętego. Szkoła antiocheń- ska skrupulatnie odróżnia w Ewangelii to, co dotyczy Chrystusa jako człowieka od tego, co dotyczy Go jako Boga. Szkoła aleksandryjska widzi w działaniach i uczu- ciach Jezusa jedną Osobę Słowa wcielone- go. Obydwie szkoły wydały zarówno świę- tych, jak i heretyków. Nestorianizm wywodzi się ze szkoły an- tiocheńskiej; tajemnicę Chrystusa ograni- cza do zwykłego połączenia Boga z czło- wiekiem. Został potępiony w Efezie. Mo- nofizytyzm wywodzi się ze szkoły alek- sandryjskiej; według niego ludzka natura Chrystusa zostaje wchłonięta przez Jego boskość. Potępiono go na soborze w Cha- lcedonie. Ten spór teologiczny stał się podłożem rywalizacji politycznej pomiędzy patriarchatem aleksandryjskim i konstan- tynopolitańskim. Pierwszy z nich był obrońcą partykularyzmu egipskiego, drugi obrońcą władzy cesarskiej. Poza tym Ale- ksandria kwestionowała prymat nad całym Wschodem, jaki przypisywał sobie pat- riarcha Konstantynopola od czasu pier- wszego soboru konstantynopolitańskiego (381). Kryzys wywołały skrajne wypowiedzi Ne- storiusza. Patriarcha Aleksandrii Cyryl zło- żył go z urzędu. Ale dwadzieścia lat potem, na soborze chalcedońskim, potępiony został następca Cyryla, Dioskur. Przez dwa stule- cia chrześcijanie wschodni będą tracić ener- gię na prowadzenie sporów. Osłabienie ich dynamizmu misjonarskiego przyczyni się do rozwoju islamu. O co tu chodzi? Potwierdzenie wiary katolickiej Stawka tych sporów była znacznie waż- niejsza, niż mogłoby się wydawać. Chodziło o to, czy kultura grecka opanuje chrześ- cijaństwo, czy też ono przekształci ją i za- płodni. Cechą wspólną herezji jest to, że przyjmują one bezkrytycznie słowa i kon- cepcje panujące w danym środowisku. Po- trzeba było dwóch stuleci, by została po- twierdzona nieredukowalność zasady osoby i zasady nątury. Potwierdzenie tej nieredu- kowalności oznaczało ni mniej ni więcej tylko dopuszczenie do tego, by judeochrześ- cijański egzystencjalizm zatriumfował nad grecko-rzymskim naturalizmem. Poza tym herezja monofizycka nie była - podobnie jak nestorianizm - wymys- łem teologów. Szerzyła się wśród ludu chrześcijańskiego pod postacią herezji af- tartodoketów, którzy twierdzili, że ciało Chrystusa nie podlega rozkładowi i jest nieśmiertelne. Spór ten, daleki od tego, by stać się tylko sporem "bizantyńskim", przyczynił się do ocalenia wiary chrześ- cijańskiej. Jest oczywiste, że gdyby protagoniści okazali więcej miłosierdzia, pokory i zro- zumienia, znaleźliby lepsze środki niż kląt- wa, gwałt, złożenie z urzędu i schizma. Niejeden dostojnik Kościoła i władca świe- cki posługiwał się wiarą jako środkiem działania politycznego. Spór dogmatyczny stał się pretekstem do przeciwstawienia się niektórych Kościołów chrześcijańskich (jak Kościoły Egiptu, Syrii czy Armenii), przy- wiązanych do swych tradycji i swych prak- tyk liturgicznych, Kościołowi cesarskiemu ("melchickiemu"). Podziwu godne jest to, że soborom, za- twierdzonym przez biskupa Rzymu, udało się opracować definicję wiary - w sposób precyzyjny, zwarty i powiązany z tradycją - w niewyobrażalnym wprost zamęcie poli- tyczno-religijnym i z teologiczną finezją, która jeszcze dziś robi wrażenie. Pytania 1. Co wydaje się wam ważniejsze: jedność polityczna czy wierność prawdziwej wierze? 2. Czy schizma umotywowana wiernością religijną wydaje się wam dozwolona? Jakie inne środki pozostają do dyspozycji tych, którzy nie zgadzają się ze swymi przeło- żonymi? 3. Czy gorszy was to, że .sobór został zwołany przez cesarza i był przezeń manipulowany? 4. Czy dziwi was to, że większość biskupów zmieniła poglądy w ciągu dwóch lat i że choć początkowo popierali Dioskura, później go potępili? Ku Średniowieczu? 17. Autorytet następców Św. Piotra Fakty i daty 88 lub 97 - list Klemensa Rzymskiego 177(?) - Ireneusz z Lyonu pisze o auto- rytecie biskupa Rzymu. 189 - interwencja papieża Wiktora I w Azji 254-257 - papież Stefan I występuje prze- ciw Cyprianowi, biskupowi Kartaginy. 260 - papież Dionizy sprzeciwia się bis- kupowi Aleksandrii Dionizemu. 440 - początek pontyfikatu Leona I Wiel- kiego 451- papież Leon I Wielki, główny anima- tor soboru chalcedońskiego, mocą swej władzy usuwa kanon 28. Bibliografia L. Bouyer Kościół Boży, Warszawa 1977. J.L. McKenzie Władza w Kościele, Warszawa 1973. Wydarzenie W okresie od męczeństwa św. Piotra w Rzymie do pontyfikatu Wiktora I biskupi Rzymu nie pozostawili po sobie wielu śla- dów, wskazujących na ich rolę w Kościele powszechnym. Jedynym wyjątkiem jest in- terwencja papieża Klemensa I u Koryntian. Pozostawił on po sobie list, świadczący o roli, jaką odegrał w tej sprawie. Ale już w czasach Ireneusza z Lyonu reputacja Kościoła Rzymu była wysoka, skoro nasz autor pisze o nim jako o "wielkim, staro- żytnym i znanym wszystkim z racji swego prymatu Kościele, założonym i ukonstytu- owanym przez Apostołów Piotra i Pawła". Jeśli chodzi o III wiek, dokumentów jest więcej. Wspomnijmy o interwencji papieża Fabiana w sprawie Orygenesa, Stefana I w sprawie Cypriana i papieża Dionizego w sprawie patriarchy Aleksandrii Dionizego. W okresie kryzysu ariańskiego Kościół Rzymu pozostał wierny ortodoksji. Kolejni papieże popierali z mniejszą lub większą energią walkę, jaką prowadził z arianizmem Atanazy Wielki. W końcu IV stulecia poja- wiło się określenie "Stolica Apostolska" i ta- kie wyrażenia, jak: "Sam św. Piotr Apostoł kieruje Kościołem Rzymu" oraz "Piotr prze- mawia ustami biskupa Rzymu". W tym też czasie zaczyna się analizować słowa Jezusa, wypowiedziane do Piotra: "Ty jesteś Piotr (czyli Skała), i na tej Skale zbuduję Kościół mój..." i odnosić je do papieża. Na soborze efeskim (431 ) papież Celestyn I popiera energicznie Cyryla Aleksandryjs- kiego za pośrednictwem swych legatów. Wraz z pontyfikatem Leona I Wielkiego umacnia się z niezwykłą siłą i precyzją jurysdykcja papieża nad wszystkimi Koś- ciołami, oparta na niezłomności w wierze Kościoła rzymskiego, wierze, która jest rów- nież wiarą św. Piotra. W okresie "synodu zbójeckiego" w Efezie w 449 roku sprzeciw legatów Leona I Wielkiego wystarczył, by synodu tego nie uznano za legalny. Z kolei sobór chalcedoński kierowany był przez legatów Rzymu. Po odczytaniu listu papieża Leona I biskupi obecni na soborze zaczęli wołać: "Piotr przemówił ustami Leona, myślimy tak jak Leon!" Władza suwerenna papieża ujawniła się w związku z kanonem 28, który po prostu został usunięty. Wraz z pontyfikatem Leona I umacnia się w Kościele władza suwerenna, niezależna od władzy świeckiej, ponieważ oparta nie tylko na politycznym znaczeniu siedziby rzymskiej, lecz także na sukcesji apostolskiej. Władza ta nie różni się jeszcze wyraźnie od władzy innych siedzib patriarszych, które również roszczą sobie prawo do suwerenno- ści w dziedzinie doktrynalnej, ale odgrywa coraz bardziej decydującą rolę w sporach teologicznych. O co tu chodzi? Rola papieża w Kościele Chrześcijanie od początku nie mieli jas- ności co do znaczenia Kościoła i biskupa Rzymu. Oczywiście Kościół był stolicą ce- sarstwa, ale Kościół Rzymu był także zało- żony przez Apostołów Piotra i Pawła i za- chował wspomnienie ich męczeństwa. W owym czasie wspólnota pomiędzy po- szczególnymi biskupami była utrzymywana dzięki częstej wymianie listów i wysłanników i, jak się wydaje, nie stwarzała poważniej- szych problemów. Ale w miarę jak Kościół się rozwijał, coraz wyraźniej można było odczuć konieczność pewnego zharmonizo- wania. Władza metropolitów oraz patriar- chów nad innymi biskupami i wspólnota patriarchów pomiędzy sobą wydawała się najlepszym środkiem prowadzącym do utrzymania jedności i zwartości Kościoła. Społeczność Kościoła w sposób całkowicie naturalny widziała w biskupie Rzymu moż- liwość ostatecznego odwołania się w przy- padku konfliktu. A jednak dostrzega ona w owym prymacie Rzymu nie tylko pewne udogodnienie administracyjne, lecz także kontynuację ministerium Piotra, przewidzia- ną i ustanowioną przez samego Jezusa Chry- stusa. Jest całkowicie zrozumiałe, że ze względu na pokorę, a także potrzebę dys- krecji, pierwsi biskupi Rzymu nie wykorzys- tywali w pełni władzy Apostoła. Ale po czterech wiekach, wobec konieczności utrzy- mania zwartości Kościoła i wierności ob- jawionemu depozytowi wiary, a także wobec konieczności stawienia czoła zbyt narzuca- jącym swe rządy władcom świeckim, stało się to nie tylko pożądane, ale wręcz pilne. Papież Leon I Wielki niczego nie wy- myślił: wydobył na światło dzienne zasadę Piotrową, ciągłość władzy apostolskiej w Kościele. Zasada ta miała w przyszłości okazać się skałą, która ocali niezależność i wierność Kościoła w jego burzliwych dziejach i uniemożliwi utożsamianie go z ja- kąkolwiek cywilizacją i jakimkolwiek spo- łeczeństwem chrześcijańskim. Pytania 1. Dlaczego Paweł mówi, że Piotrowi zostało powierzone głfoszenie Ewangelii wśród żydów, a jemu, Pawłowi, wśród pogan (Ga 2,7)? Czy można sądzić, że Piotr był pasterzem całego Kościoła, skoro odpowiedzialność jego ograniczała się do judeochrześcijan? 2. Dlaczego tak długo trwało umacnianie prymatu Rzymu? 18. Wykorzystywanie elementów pogańskich Fakty i daty Koniec II wieku - uznanie przez władze kościelne kultu relikwii, wyrosłego z kultu męczenników III wiek - pierwsze przejawy pobożności Maryjnej IV wiek - "dzień słońca" zostaje oficjalnie przemianowany na "dzień Pański", czyli niedzielę. 330 - zaczyna być obchodzone święto Boże- go Narodzenia, którego data zostaje ustalona na 25 grudnia. 350-397 - św. Marcin ewangelizuje Galię; posłanie chrześcijańskie dociera na wieś. 431- sobór efeski potwierdza boskie macie- rzyństwo Maryi (Theotokos); powstają pier- wsze kościoły pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny. Bibliografia W. Schenk Kult świętych w starożytności chrześ- cijańskiej od 1V w.; w: W kierunku chrześcijańs- kiej kultury, Warszawa 1978. H. Branthome, J. Chelini Drogi Boże, maszynopis w~ I. W. Pax. Wydarzenie W kulcie chrześcijańskim nie wszystko jest na wskroś oryginalne; pielgrzymki, cykl liturgiczny, kult obiektów sakralnych, wy- specjalizowani celebranci - wszystko to stanowi element najdawniejszej ludzkiej ob- rzędowości. Na pierwszy rzut oka różnica między bóstwami opiekuńczymi a świętymi patronami jest niewielka. Wydaje się, że po zakwestionowaniu bał- wochwalczego charakteru kultów pogańs- kich chrystianizm okazał się bardziej przy- chylny wobec najbardziej elementarnych form religijności człowieka, przyjmując pra- ktyki i gesty wywodzące się niewątpliwie z wzorców pogańskich. Przede wszystkim jednak rzuca się w oczy, że ruch ten zrodził się dopiero w IV stuleciu. Kościół pierwotny przejął liturgię od wspólnoty izraelskiej (która sama in- spirowała się stopniowo oczyszczanymi wzorcami kananejskimi). Niebawem miał już swe własne obrzędy, święte symbole i miejsca, które dziś odkrywamy wraz z pozostałościami synagog judeochrześci- jańskich w Ziemi Świętej. Nigdy. wiara w Chrystusa nie żyła bez zewnętrznego, symbolicznego wyrazu, w formie wyłącznie wewnętrznej. Im bardziej Kościół stawał się otwarty na pogan, tym bardziej musiał legitymizować inne formy zaspokajania potrzeb religijnych, upewniwszy się przed- tem, że niebezpieczeństwo synkretyzmu nie istnieje. Formy te przekształcał od we- wnątrz, zgodnie ze swą wiarą. Doskonałym przykładem jest kult męczenników: odpo- wiada on potrzebie realnego kontaktu z rzeczywistością ponadnaturalną. Ale jed- nocześnie objawiał tę paradoksalną praw- dę, że świat chwały jest najbliżej wówczas, gdy człowiek zgodzi się "przejść z tego świata do Ojca". Przejęcie przez chrześcijaństwo elementów pogańskich następuje oczywiście dopiero wówczas, gdy pogaństwo nie stanowi już zagrożenia dla wiary i gdy chrześcijaństwo może zastąpić cywilizację antyczną. Ale zawsze jest to ten sam stały proces. W istocie rzeczy można zauważyć, że za każdym razem następuje przejęcie aspiracji, jakie znajdowały swój wyraz w pogaństwie, i polemiczne zerwanie z konkretnymi treś- ciami zawartymi w tej religii. W zależności od przypadku bierze górę zerwanie lub kontynuacja. 1. Święto Bożego Narodzenia W dniu przesilenia zimowego obchodzo- no na Wschodzie narodziny Niezwyciężo- nego Słońca, którego wyobrażeniem był noworodek. Kult ten rozwinął się w cesars- twie rzymskim w III wieku po Chr., szcze- gólnie w obrzędach misteryjnych ku czci Mitry. Dziewica niebiańska, opiekunka rodu ludzkiego, miała zrodzić o północy z 24 na 25 grudnia boga Mitrę, symbol Słońca Niezwyciężonego. Ustalając na ten dzień święto Narodzenia Pańskiego, Koś- ciół świadomie konkurował z Mitrą. Nale- żało wybierać pomiędzy nim a Jezusem. Ale jednocześnie chrześcijaństwo wykorzy- stało symbolikę przesilenia zimowego: Je- zus jest prawdziwym słońcem w naszym życiu i żadne ciemności nie mogą Go przezwyciężyć. 2. Kult Maryjny W pierwszych wiekach Kościoła nabożeń- stwo do Najświętszej Maryi Panny w prak- tyce nie istniało. O Maryi mówi się tylko jako o pierwowzorze nowej ludzkości. Kult Maryjny nabiera znaczenia dopiero wów- czas, gdy zostaje usunięte wszelkie niebez- pieczeństwo zamętu i gdy teologia precyzuje pojęcie Matki Boga. Przywiązanie chrześ- cijan do Matki Zbawiciela eliminuje zatem starodawne kulty bogiń-matek, tak popular- ne w starożytności (by wspomnieć tylko o Izydzie czy Artemidzie efeskiej). Świadczy to przede wszystkim o zdolności chrześ- cijaństwa do odpowiedzi na psychiczne po- trzeby człowieka i oczyszczenia jego aspira- cji. Nie ma w tym zresztą nic dziwnego, stworzył nas bowiem i odkupił ten sam Bóg. 3. Kult relikwii Kult ten może na pierwszy rzut oka wydawać się zwykłym przejęciem dawnych kultów (włócznia Achillesa, tarcza Eneasza itp.). W rzeczywistości chodzi o twierdzenie paradoksalne i wybitnie polemiczne: kości świętych ożyją z chwilą zmartwychwstania ciał. 4. Miejsca święte Chrześcijaństwo zachowuje dawne miejsca święte zastępując kult bożków kultem swo- ich świętych. Charakterystycznym przykła- dem może być kult św. Marcina. W miejs- cach związanych z jego legendą odnaleziono dawne ślady obrzędów pogańskich, o czym świadczą ruiny antycznych świątyń i frag- menty rzeźb. Kościół uwzględnia potrzebę związania praktyk religijnych z miejscami uświęconymi w dawnych religiach (sam Chrystus doceniał znaczenie Świątyni i góry Syjon, centrum życia religijnego Izraela). O co tu chodzi? Obrzędy a człowiek Błędem byłoby przeciwstawiać religię du- chowną, całkowicie wewnętrzną, religii ob- rzędowej, nieuchronnie bałwochwalczej. Człowiek spotyka Boga całym swym ist- nieniem: obrzęd angażuje go całkowicie w sensie cielesnym i społecznym. Jeżeli nie odnajdzie obrzędu w religii, będzie go szu- kać w walkach gladiatorów czy na zebra- niach politycznych. Chrystus nie odrzucał obrzędów, wykorzystywał rytuały swego ludu, a nawet wprowadzał nowe (procesja z palmami, obrzęd Eucharystii), podkreślał jednak tkwiące w każdym geście niebez- pieczeństwo zdrady wobec pierwotnych in- tencji i hipokryzji. Kościół potrafił wspaniale spożytkować psycho-społeczne uwarunkowania człowieka, by go prowadzić do Boga. Wypracował bogaty zespół praktyk, w których ucieleśniały się najwyższe intuicje wiary, jak na przykład pojawiające się w trwającym cały rok cyklu liturgicznym stale nowe oblicza tej jedynej tajemnicy, która zawiera się w Chrystusie zmartwychwstałym. Pytania 1. Co chciał powiedzieć Chrystus, gdy oświad- czył Samarytance (J 4,23), że nadchodzi czas, gdy "prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i w prawdzie"? 2. Czy w religii moralizującej lub intelek- tualizującej nie tkwi takie samo ryzyko bał- wochwalstwa jak w religii związanej z prak- tykami kultowymi? 3. Czy każdy obrzęd jest możliwy do pogo- dzenia z wiarą chrześcijańską? 19. Kościół a barbarzyńcy Fakty i daty Schyłek I i początek II wieku - maksymalny zasięg zdobyczy rzymskich na Renie i Dunaju. Zakończenie tworzenia systemu obronnego, który przetrwa prawie trzy stulecia. IV wiek - destabilizacja Europy Środkowej wywołana najazdem Hunów. Wyparci przez nich Germanowie pojawiają się na granicy bogatego i słabo bronionego cesarstwa. 376 - liczna grupa Wizygotów otrzymuje zezwolenie na osiedlenie się na południe od Dunaju; wkrótce śladami Wizygotów pójdą Wandale, Ostrogoci, Frankowie itd. i roz- przestrzenią się w Italii północnej, w Galii, Hiszpanii, aż po Afrykę północną. 410 - zdobycie Rzymu przez Alaryka 476 - upadek zachodniego cesarstwa rzym- skiego ok. 498 lub 506 - chrzest Chlodwiga Bibliografia R.A. Markus Chrześcijaństwo w świecie rzyms- kim, Warszawa 1978. P. Riche Oświata i kultura w Europie Zachodniej" maszynopis w I. W. PAX. Wydarzenie W obliczu posuwania się barbarzyńców chrześcijanie w cesarstwie rzymskim dzielą niepokoje wszystkich mieszkańców. Lękają się o swe dobra i życie. Lękiem napawa ich upadek cywilizacji, z którą byli związani, nawet jeżeli tkwiły w niej jeszcze elementy pogańskie. Poza tym mają szczególne powo- dy, by obawiać się najeźdźców. Ci, niezależnie bowiem od tego, czy są poganami, jak Fran- kowie, czy powierzchownie przyjęli chrześci- jaństwo w jego formach ariańskich, prześladu- ją katolików, palą kościoły, gwałcą zakonnice. Ponadto chrześcijanie zamieszkujący cesarst- wo przywykli przypisywać cywilizacji rzyms- kiej opatrznościowe powołanie. Czyż to ogro- mne zgromadzenie różnych ludów mówiących różnymi językami i uznających wspólne pra- wa nie było zalążkiem katolickości, powszech- ności Kościoła? Czy Rzym nie był jednocześ- nie centrum świata chrześcijańskiego, a jeszcze do niedawna stolicą cesarstwa? Obrona cesar- stwa rzymskiego aż do końca mogła się więc wydawać niektórym ludziom jedynym sposo- bem ocalenia chrześcijaństwa. Upadek cesars- twa oznaczał zatem zapowiedź końca świata, nadejście Antychrysta. Nawet jeżeli niektórzy ulegli panice, inni zrozumieli, że imperium rzymskie nie ma w sobie słów Życia Wiecznego, a barbarzyń- cy nie są wysłannikami szatana. Wynikało to zresztą z doświadczenia: zwycięstwo bar- barzyńców stawało się nieodwracalne i wcale nie pociągało za sobą systematycznego wy- cofywania się Kościoła, a nawet - jeżeli jego przywódcy stawali na wysokości zada- nia - otwierało przed nim nowe możliwo- ści. W obliczu ogólnej dezorganizacji biskupi (z których wielu, jak św. Remigiusz z Reims, św. Izydor z Sewilli czy św. Cezary z Arles, było ludźmi wybitnymi) reprezentowali je- dyną władzę zdolną negocjować z książętami germańskimi. Mniej związani z dawnym porządkiem niż urzędnicy cesarscy, otoczeni prestiżem swej władzy duchowej, zapewniali pokojową przemianę, chroniąc miejscową ludność przed okrucieństwami nowych oku- pantów i wnosząc na dwory królów barba- rzyńskich elementy cywilizacji i godności. Ich wpływ był niekiedy ogromny i doprowadził do przyjęcia katolicyzmu przez większość władców barbarzyńskich i ich otoczenie. W tej zawierusze dziejowej elity pogańskie zniknęły i katolicyzm miał wszędzie wolne ręce, tym bardziej że młode państwa nie uzurpowały sobie jeszcze prawa do wtrąca- nia się do spraw Kościoła. Mógł on się więc organizować, wykorzystując synody regio- nalne i działając pod kierunkiem Stolicy Świętej, której pozycja w wyniku tych zmian również uległa wzmocnieniu (por. rozdz.17 i 26). Od tej chwili praktyki chrześcijańskie zaczynają głęboko przenikać życie codzien- ne. Poza tym upadek cesarstwa rzymskiego otwiera przed misjonarzami chrześcijańskimi nowe obszary apostolskiej działalności poza granicami cesarstwa, do tej pory niemal zamkniętymi. Tak więc misjonarze wyru- szają do kraju Celtów (św. Augustyn z Can- terbury), do Fryzji i Germanii (św. Willibrod i św. Bonifacy), a wkrótce także do krajów słowiańskich. Zmiana sytuacji nie była dziełem jednej chwili. Dokonała się z jednej strony dzięki zwartości Kościoła katolickiego na Zacho- dzie i jego silnej organizacji (należałoby wspomnieć tu o roli klasztorów, które nawet przed przyjęciem reguły św. Benedykta two- rzyły gęstą sieć), przede wszystkim jednak jest wynikiem "oportunizmu teologicznego", który pozwolił chrześcijanom Zachodu nie łączyć promieniowania wiary z obroną ce- sarstwa, nawet chrześcijańskiego. O co tu chodzi? Oportunizm teologiczny - religia przede wszystkim Silne chrześcijaństwo ożywia cywilizacje, które stają się dowodami działania ewan- gelicznego zaczynu. Kultura późnego Rzy- mu została przejęta i zweryFikowana przez chrześcijan. Splendor cywilizacji chrześcijań- skiej ułatwiał nawrócenie się elit, przedtem nieufnych w obliczu religii, która mogła okazać się obrazoburcza i aspołeczna. A jed- nak obrona cywilizacji nie jest wartością absolutną. Chrześcijanie z okresu najazdów barbarzyńskich mogli złożyć całą swą na- dzieję w zaciętym oporze przeciw najeźdź- com i nie brać pod uwagę żadnej innej ewentualności. Byli jednak tak mądrzy, że nie uczynili tego, zmierzali natomiast do wzmocnienia praktyk religijnych i do większej spójności Kościoła. Dzięki temu upadek cesarstwa rzymskiego nie pociągnął za sobą upadku katolicyzmu, który tym samym mógł stać się inspiratorem nowego porządku. Oczywiś- cie cywilizacje, które powstaną (merowińs- ka, wizygocka itp.), nie zawsze będą miały siłę przetrwania i one też zaginą; ale zanim to się stanie, umożliwią całym narodom przyjęcie wiary. Wschód chrześcijański, który dopiero pó- źniej zetknął się z najazdami barbarzyńskimi (zwłaszcza pod postacią najazdów muzuł- mańskich), nie potrafił lub nie mógł doko- nać tego rozróżnienia (por. rozdz. 22 i 24). Pytania 1. Czy obrona chrześcijaństwa jest związana z obroną cywilizacji zachodniej? 2. Czy chrześcijanie powinni z zasady odcinać się od walk, w które zaangażowani są ich bracia z tej samej rasy, klasy lub kultury? 3. Czy nawrócenie się Chlodwiga było gestem politycznym, czy wyrazem przekonania reli- gijnego? Zwróćcie uwagę na ważny fakt, że Chlodwig był poganinem, a nie arianinem, jak większość barbarzyńców. 20. Od pokuty publicznej do spowiedzi prywatnej Fakty i daty Ok. 150 - Hermas w Pasterzu twierdzi, że po chrzcie można otrzymać tylko raz odpusz- czenie grzechów. II - III wiek - Kościół rzymski występuje przeciwko rygorystom, przeciwstawiającym się ponownemu przyjmowaniu do wspólnoty tych chrześcijan, którzy wyrzekli się wiary w okresie prześladowań. "Wyznawcy wiary" (chrześcijanie prześladowani, ale nie skazani na śmierć), również ludzie świeccy, odgrywają wielką rolę w ich pojednaniu z Kościołem. IV wiek - upowszechnienie pokuty publicznej wraz z uroczystym pojednaniem penitentów z Kościołem w Wielki Czwartek. VI wiek - z inicjatywy mnichów irlandzkich (Kolumban, Gildas) upowszechnia się "tary- fa" penitencjarna: penitent wyznaje grzechy księdzu, który nakłada pokutę proporcjonalną do popełnionych grzechów; spowiedź może być wielokrotna. IX wiek - upowszechnienie się spowiedzi usznej; rozgrzeszenie poprzedza pokutę. Wy- znanie grzechów wysuwa się na pierwszy plan jako akt pokuty par excellence. 1215 - czwarty sobór laterański wprowadza wymóg spowiedzi corocznej. 1551- sobór trydencki występuje w obronie sakramentalnego charakteru spowiedzi. Bibliografia P.S. Iliński Sakrament pokuty czyli pojednania, Warszawa 1985. Wydarzenie Św. Augustyn i inni Ojcowie Kościoła prawdopodobnie w ogóle się nie spowiadali, przynajmniej tak, jak my to dziś rozumiemy. W starożytności wydawało się czymś nie do przyjęcia, by człowiek ochrzczony poważnie zgrzeszył. Autor Listu do Hebrajczyków twierdzi: "Niemożliwe jest bowiem tych- którzy raz zostali oświeceni, a (...) jednak odpadli - odnowić ku nawróceniu" (Hbr 6, 4 - 6). Plusem tej koncepcji jest to, że uświada- mia ona chrześcijaninowi powagę Krzyża Chrystusowego i przyrzeczeń chrztu. Wydaje się jednak, że ów rygoryzm od początku stosowany był w sposób zróżnicowany. Św. Paweł wyraża nadzieję, że ci Koryntianie, którzy dopuścili się rozwiązłości, odbędą pokutę przed jego przybyciem (2 Kor 12,21 ). Ta podwójna troska o surowość i odpusz- czenie doprowadziła do wprowadzenia spo- wiedzi kanonicznej, pojmowanej jako nowy chrzest, która w konsekwencji może być odprawiana tylko jeden raz. Ale wraz ze wzrostem liczby chrześcijan Kościół w prak- tyce załagodził swe wymogi wobec kan- dydatów do chrztu. Wielu z nich po przyję- ciu chrztu popadało w grzech i wzdragało się przed śmiercią przystąpić do spowiedzi (z czym łączyły się poważne wyrzeczenia). W rezultacie praktyka częstej Komunii św. zaczynała zanikać. Dlatego też nowa praktyka "taryfy pokut- nej", propagowana przez św. Kolumbana i mnichów irlandzkich, odnosiła sukcesy, nie przekreślając wszakże dawnych praktyk. Poza tym chrześcijanie, których poziom życia moralnego i kulturalnego był szcze- gólnie niski, potrzebowali dyscypliny zarów- no mocnej, jak prostej. Kościół wychowywał tych ludzi, nakładając na nich posty, jał- mużnę i inne umartwienia. Niestety "taryfa pokutna" pociągała za sobą liczne naduży- cia i przyczyniła się do powstania przeko- nania, że istnieje ścisła zależność między danym grzechem a danym aktem pokuty. Był to jeszcze jeden krok, dokonany przez Kościół od chwili, gdy stopniowo opowiadał się on za tym, by pokuta była nakładana po rozgrzeszeniu. Nawet jeżeli ta pokuta jest nadal konieczna do pełnego "zadośćuczy- nienia", kładzie się coraz większy nacisk na skruchę, ożywioną przez wyznanie grze- chów; ma to przygotować chrześcijanina do łaski owego drugiego chrztu, jak mówiono "pokutnego". O co tu chodzi? Nowe i stare W historii Kościoła można odnaleźć pew- ne elementy stałe, które są wyraźnym zna- kiem działania Boga w nim. Jednym z naj- bardziej znamiennych jest jego troska o to, by nie tworzyć sekty doskonałych, lecz przyjmować jak najwięcej ludzi, nie rezyg- nując z ukazywania im wymagań Bożych w ich formie absolutnej. Dzieje sakramentu pokuty ukazują nam, jak taka troska może być przeżywana w sposób konkretny, a ściś- lej, jak łaska przebaczenia, powierzona du- chownym Kościoła, była w sposób coraz bardziej subtelny dostosowywana do po- stępu moralnego chrześcijan. Poprzez różnorodność form (wspomnieliś- my jedynie o głównych) dostrzegamy głębo- ką i niezmienną strukturę sakramentu. Jest to zawsze osąd wydany przez przedstawicie- la Chrystusa, w Jego imieniu i dzięki władzy otrzymanej od Niego. Łączy grzesznika ponownie ze wspólnotą, z której go w pe- wien sposób wykluczył, i umożliwia mu przystąpienie do stołu Eucharystii. Ale ów osąd nie może być wyłącznie dyscyplinarny; jest odprężeniem dla serca ludzkiego, zra- nionego przez grzech - sakrament pokuty zawsze bowiem nawiązuje do chrztu i ma tę samą skuteczność. Jako "osąd" (nie potę- pienie, lecz słowo życia, ukazujące otchłań grzechu i głębię miłosierdzia) spowiedź po- zwala Kościołowi zachować świętość, a jed- nocześnie przyjmować niezliczone rzesze błądzących i grzeszników. Kościół wymaga zawsze wyznania grzechów, a przynajmniej wyraźnego przyznania, że się zgrzeszyło, i konkretnego przyrzeczenia poprawy. Można zrozumieć, że Kościół na dłuższą metę wolał spowiedź uszną, która lepiej oddaje osobisty charakter pojednania: rela- cja człowiek-Bóg, skażona przez grzech, nawiązuje się najlepiej w dialogu z kap- łanem. Pytania 1. Dlaczego posługa kapłańska jest niezbędna dla pojednania grzesznika z Kościołem? Czy mogłoby to podlegać ewolucji? 2. Dlaczego Kościół stopniowo ułatwia~ dostęp do sakramentu pokuty? 3. Czy spowiadać .się raz w roku to za dużo, czy za mało? 4. Jakie są granice władzy Kościoła nad sakramentami? 21. KOściół, a kultura antyczna Fakty i daty IV- V wiek - najazdy barbarzyńskie na Zachodzie Boecjusz (zm. 524) - wysoki urzędnik króla Ostrogotów, Teodoryka, tłumaczy na język łaciński wielkie syntezy filozoficzne starożyt- ności. Kasjodor (zm. 575) - inny wysoki urzędnik; wycofawszy się do klasztoru, inicjuje badania prowadzące do objaśnienia tekstów biblijnych, wykorzystując zasoby wiedzy zgromadzone przez autorów starożytnych; nie szczędząc wysiłku i kosztów, gromadzi rękopisy łacińs- kie i greckie. św. Izydor z Sewilli (zm. 636) - biskup, autor Etymologii, encyklopedycznego reper- torium ówczesnej wiedzy VI- VII wiek - mnisi irlandzcy upowszech- niają w całej Europie ocalone przez siebie zabytki kultury antycznej; powstają biblioteki klasztorne w Bobbio, Luxeuil i Sankt Gallen. Alkuin (zm. 804) - twórca renesansu karo- lińskiego Bibliografia W. Dziewulski Zwycięstwo chrześcijaństwa w świecie starożytnym, Wrocław 1969. R.A. Markus Chrześcijaństwo w świecie rzyms- kim, Warszawa 1978. Wydarzenie Najazdy barbarzyńskie pociągnęły za so- bą regres w kulturze Zachodu. Na gruncie łaciny zaczynają powstawać języki narodo- we. W miarę jak kurczy się życie miejskie, upada szkolnictwo. Powstaje przepaść mię- dzy Wschodem a Zachodem, który nie rozumie już greki i dla którego wyrafinowa- na kultura bizantyńska staje się coraz bar- dziej obca. Mimo to kultura antyczna nie zanikła przede wszystkim dzięki trwałości jedynej instytucji, która się zachowała, Kościołowi, a zwłaszcza dzięki klasztorom. Pasterze ówczesnego Kościoła zrozumieli, że należy za wszelką cenę zachować pewne minimum informacji, by umożliwić zrozu- mienie Pisma Świętego i wyjaśnianie wiary chrześcijańskiej. Starali się więc zachować nie tylko dzieła Ojców Kościoła z okresu pierwszych czterech stuleci, lecz także wszys- tko to, co mogłoby pomóc w pogłębieniu wiary i środków jej wyrazu, a więc przede wszystkim filozofię i gramatykę, ale także historię, geometrię, nauki przyrodnicze, kró- tko mówiąc całe dziedzictwo ludzkości. Czynili to, posługując się nie wystarczający- mi środkami i nie wolni od ówczesnych uprzedzeń. Ale dzięki nim znamy główne dzieła starożytności łacińskiej. O co tu chodzi? Chrześcijaństwo i obskurantyzm Bóg przemówił: objawił się w historii i w jej odzwierciedleniu - w ludzie Bożym. Nie można poznać Boga i służyć Mu, jeżeli się nie przyjmie obiektywnej prawdy Ob- jawienia, którego nie możemy wymyśleć i które wypada nam przyjąć dzięki studiom - mniej lub bardziej zaawansowanym sto- sownie do możliwości każdego z nas - ale nieodzownym. Zrozumienie tekstów biblij- nych jest hołdem rozumu wobec Słowa Bożego, jak to pojęli już rabini, dla których studiowanie Biblii jest siostrą modlitwy. Lectio divina w tradycji benedyktyńskiej jest przejawem tego wymogu całego życia chrze- ścijańskiego. Medytacja nad Biblią i tekstami Ojców Kościoła zakłada - przynajmniej w od- niesieniu do niektórych - opanowanie ję- zyków niezbędnych do lektury tekstów sta- rożytnych. Wymaga również znajomości historii i filozofii, by móc zrozumieć ich kontekst. Dlatego chrześcijaństwo nie może być religią analfabetów. Ale myśl chrześcijańska nie może się ograniczyć do studiowania swych autorów. Mimo zrozumiałej nieufności, jaką wzbu- dzają w niej niekiedy teksty pogańskie, winna posłużyć się wszelkimi zawartymi w nich metodami dla wyjaśnienia i przeka- zania swego posłannictwa. Ona przede wszy- stkim wierzy głęboko, że cała prawdziwa wiedza może się jedynie przyczynić do chwa- ły Bożej: zbierając rozproszone szczątki wiedzy ludzkiej, niezależnie od ich źródła, ma świadomość odnajdywania śladów Sło- wa Bożego, obecnego i działającego w całej ludzkości godnej tego imienia. Pytania 1. Czy Kościół ma jakąś rolę do odegrania w kulturze? 2. Dlaczego mnisi średniowieczni przepisywali rękopisy autorów, z których niewiele rozu- mieli? 22. Teokracja bizantyńska Fakty i daty 306-337 - panowanie Konstantyna Wiel- kiego 324 - powstanie cesarstwa chrześcijańskiego 330 - założenie Konstantynopola 395 - powstanie cesarstwa wschodniego 527-565 - panowanie Justyniana 638-681- kryzys monotelecki 726-843 - kryzys ikonoklastyczny 1054 - schizma pomiędzy Wschodem a Za- chodem 1453 - zajęcie Konstantynopola przez Tur- ków, koniec cesarstwa bizantyńskiego Bibliografia Bizancjum. Wstęp do cywilizacji wschodnio-rzym- skiej, Warszawa 1964. F. Dvornik Bizancjum a prymat Rzymu, War- szawa 1985. S. Rundman Teokracja bizantyjska, Warszawa J. Meyendorff Teologia bizantyjska. Historia i doktryna, Warszawa 1l984. Wydarzenie Nie doszło do zerwania pomiędzy cesars- twem rzymskim a cesarstwem bizantyńskim, które jest kontynuacją cesarstwa wschod- niego, nawet po podboju cesarstwa zachod- niego przez barbarzyńców. Cesarze bizan- tyńscy są następcami cesarzy rzymskich, i choć od Konstantyna począwszy byli chrześcijanami - nie utracili swego charak- teru sakralnego. Źródłem teokracji bizantyńskiej jest idea, zgodnie z którą władza cesarska jest ziems- kim obrazem Królestwa Chrystusowego. Cesarz bizantyński, spadkobierca uniwer- salizmu politycznego Rzymian i uniwer- salizmu duchowego Ewangelii, utożsamia swe państwo z Królestwem Bożym: jego stolica, Konstantynopol, jest Nową Jerozo- limą, a sam cesarz jest przedstawicielem, namiestnikiem Chrystusa-Króla. Jako "wy- brany przez Boga", "święty", jest przed- miotem kultu oficjalnego, którego formy, takie jak okrzyki pochwalne czy okadzanie, będą inspirować liturgię bizantyńską. Przekonanie to będzie mieć poważne kon- sekwencje. W państwie istnieje pomieszanie pomiędzy prawodawstwem cywilnym a koś- cielnym, które zresztą znajduje się w tych samych zbiorach praw; prawo cywilne zo- stało oddane pod opiekę "naszemu Panu Jezusowi Chrystusowi", a Kodeks Justynia- na nastawiony jest na wyznawanie wiary. Prawo narzuca chrystianizm: z poganami, żydami i heretykami prowadzi się walkę, a nawet ich zabija; rozwody, małżeństwa pomiędzy krewnymi są zakazane. Prawo kanoniczne, którego źródłem są zarówno synody i sobory, jak i edykty cesarskie, sankcjonuje wtrącanie się cesarza w życie Kościoła. Cesarz nie waha się przed wydawaniem orzeczeń prawnych w kwestiach teologicz- nych, co staje się źródłem poważnych kry- zysów, wówczas gdy interesy państwa biorą górę nad sprawami wiary. Jest tak w przy- padku kryzysu monoteleckiego w VII wieku, kiedy to cesarz Herakliusz, pragnąc w ob- liczu zagrożenia arabskiego zjednoczyć swych poddanych ortodoksyjnych z mono- fizytami, wydaje edykt, stwierdzając, że w Chrystusie istnieje tylko jedna wola (por. rozdz. 23). W następnym stuleciu pojawia się kryzys ikonoklasyczny, wywołany edyk- tem cesarskim, nakazującym niszczenie ob- razów świętych (por. rozdz. 25). Kościół reagował na te nadużycia. W X wieku patriarcha Konstantynopola Mikołaj Mistyk ograniczał doktrynę cesars- ką, oświadczając: "Jeżeli cesarz, natchniony przez diabła, wydaje rozporządzenie prze- ciwne prawu Boskiemu, nikt nie powinien go słuchać". Opór Maksyma Wyznawcy w okresie kryzysu monoteleckiego czy mę- czenników obrony czci świętych obrazów przyhamowały roszczenia teologiczne cesa- rza. Począwszy od IX wieku stosunki po- między cesarzem a Kościołem, reprezen- towanym przez patriarchę Konstantynopo- la, przypominają bardziej "symfonię", ma- jącą na celu zbawienie ciała i duszy Bizantyjczyków niż dominację jednej strony nad drugą. Władza cesarza jest ograniczona przez jego wiarę: przede wszystkim jest chrześcijaninem, to znaczy sługą Boga i Koś- cioła, a dopiero później przedstawicielem Boga na ziemi. Podczas gdy władza religijna cesarza we- wnątrz cesarstwa słabnie z biegiem czasu, to wobec świata zewnętrznego sfera poli- tyczna jest nadal ściśle połączona z religijną. Ponieważ cesarstwo bizantyńskie utożsamia się ze światem chrześcijańskim, ewangeliza- cja oznacza zarazem poszerzanie się zwierz- chności bizantyńskiej. Koncepcja ta uwarun- kowuje stosunki Bizancjum z sąsiadami: na północy obiektem misji ewangelizacyjnych są Słowianie, ale gdy jeden z władców, nawróconych na wiarę chrześcijańską przez Bizancjum, car Bułgarii, zbuntował się w XI wieku, brutalne zdławienie oporu przez cesarza Bazylego II, zwanego Bułgarobójcą, ukazywane było jako kara Boża na bun- towników którzy okazali się niewdzięcz- nikami i królobójcami. Na południu i na wschodzie Arabowie i Turcy są klasycznymi niewiernymi, a obrona państwa przed nimi nabiera cech wojny świętej. Na zachodzie świat łaciński, wielki rywal Bizancjum w obronie chrześcijaństwa, uważany jest za heretycki jeszcze na długo przed schizmą, która jedynie utwierdzi niezgodę (por. rozdz. 30). Zajęcie Konstantynopola przez Turków w 1453 roku oznacza upadek cesarstwa, które powodując się religijnym nacjonaliz- mem, nie chciało sprzymierzyć się z łacińs- kim Zachodem, ponieważ oznaczałoby to uznanie, że nie jest jedynym państwem chrześcijańskim, a więc że nie jest Królest- wem Bożym. O co tu chodzi? Jerozolima ziemska a Jeruzalem niebieskie Doktryna polityczna cesarstwa bizantyń- skiego opierała się na fałszywej koncepcji Królestwa Chrystusowego. Cesarz, namies- tnik Chrystusa-Króla, uważany był za nad- człowieka i ubóstwiany, podczas gdy Chrys- tus ujawnił, że jest królem, gdy został ska- zany na śmierć i ukrzyżowany: jest to króles- two służby i ofiary, a nie królestwo władzy. ("Nazywam Chrystusa królem, ponieważ widzę Go ukrzyżowanego" - powiedział św. Jan Złotousty.) "Królestwo moje nie jest z tego świata." Tak więc żadne państwo nie może uważać się za wcielenie tego królestwa (rozdz. 31), tym bardziej gdy narzuca swym poddanym chrześcijaństwo (czyniło to nie tylko cesars- two bizantyńskie) lub gdy utożsamia swój rozwój terytorialny z przekazywaniem wiary innym ludom. Nigdy ewangelizacja nie może być synonimem podboju (por. rozdz. 56). Pytania 1. Czy można narzucać dobrodziejstwa pra- wodawstwa chrześcijańskiego ludom niechrze- ścijańskim? 2. Czy może i czy powinno istnieć państwo specyficznie chrześcijańskie? 3. Na czym polega rola dysydentów religij- nych w państwie totalitarnym (od Maksyma Wyznawcy do Sołżenicyna)? 23. Honoriusz I - papierzem heretykiem Fakty i daty czerwiec 633 - patriarcha Konstantynopola Sergiusz stara się pogodzić katolików z mono- fizytami (por. rozdz. 16) za pomocą formuły, w której potwierdza jeden "modus działania" w Chrystusie. Wobec protestów patriarchy jerozolimskiego św. Sofroniusza Sergiusz ogłasza Psephos, dokument, w którym za- brania mówienia o jednym czy dwu działa- niach w Chrystusie, wskazując na to, że nie może być mowy o woli ludzkiej w ścisłym znaczeniu w Chrystusie. 634 - papież Honoriusz I zatwierdza Psep- hos. W liście do Sergiusza oświadcza: "Wy- znajemy jedną wolę w naszym Panu Jezusie Chrystusie... Nie było w naszym Zbawicielu woli innej". 638 - cesarz Herakliusz ogłasza edykt Ekthesis, w którym nawiązuje do tekstu Psephos i wprowadza formułę papieża Hono- riusza I. Ekthesis staje się podstawą mono- teletyzmu (monos - jeden; thelos - wola). 640 - papież Jan IV odrzuca Ekthesis. 647 - cesarz Konstans II ogłasza edykt Typos, w którym zakazuje dalszych dys- kusji nad jedną czy dwiema wolami w Chry- stusie. 649 - papież Marcin I zwołuje synod late- rański, którego teologicznym spiritus movens jest Maksym Wyznawca. Synod ten potępia monoteletyzm i wprowadza rozróżnienie po- między wolą Boską a wolą ludzką w Chrys- tusie. 653 - cesarz bizantyński nakazuje uwięzić papieża Marcina I, który umiera w 655 roku. 662 - Maksym Wyznawca zostaje poddany torturom (ucięto mu język i prawą rękę); umiera 13 sierpnia. 681 - trzeci sobór powszechny w Konstan- tynopolu stwierdza, że w Chrystusie istnieją dwie wole i potępia monoteletów, na czele z patriarchą Sergiuszem i papieżem Honoriu- szem I. Bibliografia F.-M. Lethel Theologie de L'Agonie du Christ, Paris 1979. Problem Honoriusza w: R. Fischer-Wallpert Lek- sykon papieży, Kraków 1990. Wydarzenie W historii Kościoła istnieje tylko jeden przypadek potępienia biskupa Rzymu przez sobór. Wraz z Liberiuszem i Janem XXII Honoriusz I należy do papieży, którym publicznie przypisano błąd w wierze. W żad- nym z tych trzech przypadków nie chodziło jednak o zajęcie stanowiska w sposób uro- czysty i angażujący wiarę Apostoła Piotra w sensie nieomylności, tak jak to rozumiał sobór watykański I. Zwłaszcza w przypadku Honoriusza list ten zaadresowany był tylko do Sergiusza, a nie do wszystkich patriar- chów. Chodziło też w nim o zaaprobowanie Psephos, a nie o wyznanie na temat jednej woli w Chrystusie. Ostatnie prace poświęcone Maksymowi Wyznawcy, zwłaszcza studium Francois Marie Lethela, pozwalają lepiej zrozumieć stanowisko Honoriusza. Psephos Sergiusza stawiał w gruncie rzeczy problem, którego w owej chwili nikt nie mógł rozwiązać. Czy można było przyjąć, że w momencie agonii Chrystusa wola ludzka Chrystusa sprzeci- wiła się woli Boskiej? Maksym Wyznawca miał odpowiedzieć kilka lat później, że wola, która się opiera, jest wolą ciała, ale że nie stoi to na przeszkodzie istnieniu woli ludz- kiej, różnej od woli Boskiej, a jednak zawsze z. nią zgodnej, która mimo śmiertelnego lęku przyjęła cierpienie Krzyża. Sergiusz nie dostrzegał możliwości takiego rozwiązania i zamiast przyznać, iż istnieją dwie wole w Chrystusie, wolał zaprzeczyć istnieniu woli ludzkiej. Honoriusz, podob- nie, nie mogąc pojąć, iż istnieją dwie wole, które są zawsze zgodne, wolał mówić o jed- nej woli, by nie twierdzić, że istnieją dwie wole, sobie przeciwne. Błąd Sergiusza i Ho- noriusza staje się więc widoczny jedynie a posteriori, w odniesieniu do bardziej wy- pracowanej definicji. Obiektywnie rzecz bio- rąc, mylili się w tym, co twierdzili, byli ortodoksyjni w tym, czemu zaprzeczali. Zresztą Maksym Wyznawca, wielki przeciw- nik monoteletyzmu, zawsze bronił pamięci Honoriusza, uważając, że w swym liście do Sergiusza zajmował się przede wszystkim tym, co należało zanegować: dwiema prze- ciwstawnymi sobie wolami, a nie tym, co afirmował - jedną wolą. O co tu chodzi? Sens nieomylności papieskiej Nigdy nie dość przypominania, że papież jako osoba prywatna, stojąca w obliczu pewnych trudności, może się wahać, a nawet mylić. Jest nieomylny tylko wówczas, gdy przemawiając jako głowa Kościoła angażuje cały swój autorytet, co zdarza się dosyć rzadko. A hipoteza, że papież może okazać się oficjalnie heretykiem, zawsze była brana pod uwagę w Kościele. Istnieje bardzo stara zasada kanoniczna, że papież sądzi wszyst- kich ludzi, ale nie może być sądzony przez nikogo, chyba że się okaże, iż odstąpił od wiary. Wszyscy kanoniści średniowieczni powoływali się na ów artykuł Dekretu Grac- jana (pars L dist. XL, c. 6). Zastanawiali się nad tym, co należałoby zrobić, gdyby taka ewentualność zaistniała. Jedni sądzili, że sobór (ale przez kogo zwołany?) mógłby go złożyć z urzędu, inni, że byłby ipso facto złożony z urzędu (ale kto miałby czuwać nad wykonaniem wyroku?). W istocie rzeczy stwierdza się, że chociaż papieże niekiedy się mylili (a temu nie można zaprzeczyć), szybko sobie to uświadamiali, a Kościół rzymski jest jedynym Kościołem wolnym od poważnego błędu. Nie istnieje taki przy- padek, by papież z uporem głosił swój błąd, stając się przez to odpowiedzialny za poważ- ne zaburzenia w Kościele. Należy wierzyć, że Bóg nigdy do tego nie dopuści. Pytania I Czy można wyróżnić wiele stopni nieomyl- ności? 2. Dlaczego nieskazitelność wiary papieża jest tak ważna (bardziej niż jego moralność czy rozsądek polityczny)? 3. Czy szacunek wobec papieża zabrania napominania go? 24. Krzyż i Półksiężyc Fakty i daty 622 - Mahomet opuszcza Mekkę, gdzie jego wystąpienia spotkały się z nieprzychyl- nym przyjęciem, i udaje się do Medyny; jest to hidżra. Powstaje wspólnota islamska. 632 - śmierć Mahometa, który tymczasem zdobył Mekkę i podporządkował sobie więk- szą część Półwyspu Arabskiego. 633 - 643 - podbój Syrii, Mezopotamii, Per- sji, Egiptu i Cyrenaiki 676-677 - pierwsza klęska islamu u wrót Konstantynopola 669 - 708 - zdobycie Afryki Północnej 711- Arabowie rozpoczynają podbój Hisz- panii. 732 - Karol Młot zatrzymuje pochód Ara- bów pod Poitiers. 1055 - Turcy Seldżucy osiedlają się w Azji Mniejszej. 1085 - odzyskanie Toledo przez wojska rekonkwisty 1099 - zdobycie Jerozolimy przez krzy- żowców 1212 - bitwa pod Las Navas de Tolosa, decydujący etap w hiszpańskiej rekonkwiście 1453 - wielki marsz muzułmanów na Zachód kończy się zdobyciem Konstantynopola, który pozostaje odtąd w rękach Otomanów. W okresie X VI - XIX wieku Turcy dokonają podboju Półwy.spu Bałkańskiego. Bibliografia Hossein Nasr Seyyed Idee i wartości islamu, Warszawa 1988. Pięć wielkich religii świata Warszawa 1986. H. Gaudefroy-Demombynes Narodziny islamu, Warszawa 1988. Wydarzenie Eksplozja islamu poza granicami Półwys- pu Arabskiego pozostaje jednym z najbar- dziej fascynujących zjawisk w historii ludz- kości. Jeszcze dziś jej przyczyny nie są dokładnie znane: religijny entuzjazm, eks- pansja demograficzna, wielowiekowa prak- tyka najazdów (razzia) na żyzne tereny- wszystkie te przyczyny składają się na suk- cesy pierwszych dżihad (świętych wojen), prowadzonych przez Mahometa i jego na- stępców, kalifów. Szybkość, z jaką islam rozprzestrzenił się w ciągu półwiecza wokół basenu śródziem- nomorskiego, również budzi zdumienie. Sła- bość administracyjna i militarna cesarstwa bizantyńskiego nie tłumaczy wszystkiego. Jeżeli chrześcijanie, którzy stanowili więk- szość mieszkańców tych regionów, nie re- agowali, a nawet w niektórych przypadkach ułatwiali pochód Arabów, to znaczy, że chrześcijaństwo na tych obszarach było bardzo chore: podziały doktrynalne, spotę- gowane fatalnymi interwencjami władzy świeckiej (por. rozdz. 16), zanik poczucia wspólnoty chrześcijańskiej, upadek życia duchowego poza klasztorami. Islam ze swą początkową tolerancją dla religii Księgi (chrześcijaństwa i judaizmu) wydawał się wielu mniejszościom religijnym sprzymie- rzeńcem przeciwko władzy Bizancjum. Jego proste credo i jego zdobywcza wiara urzekły tych wszystkich, którzy dążyli do oczywistej pewności i do odmłodzenia starej cywilizacji rzymsko-chrześcijańskiej. Bardzo szybko jednak islam pokazał inne oblicze: zmuszaniu siłą do jego przyjęcia towarzyszyły różne szykany i nakładanie wysokiego pogłównego. Wspólnota muzuł- mańska, gdzie elementy duchowe i doczesne są nierozerwalnie ze sobą splecione, stop- niowo wchłaniała w siebie wszelkie par- tykularyzmy, tworząc jedność cywilizacyjną i językową świata arabskiego. Chrześcijanie uświadomili sobie, co im grozi, i aby pokonać islam, często się wzo- rowali na zdobywcach arabskich. Odpowie- dzią na świętą wojnę arabską były krucjaty i rekonkwista; odpowiedzią na umma (wspól- nota jednocześnie narodowa i religijna) jest pojęcie średniowiecznej społeczności chrześ- cijańskiej. Powszechność Kościoła została przy tym naruszona, Kościoły wschodnie przejawiały bowiem skłonność organizowa- nia się we wspólnoty narodowe, by oprzeć się asymilacji, grożącej na skutek kontaktów z muzułmanami; wyjaśnia to wiele ich współczesnych problemów. O co tu chodzi? Powszechność Kościoła a walka o życie Chrześcijaństwo nie utożsamia się z żadną społecznością i żadną kulturą; od czasu Zesłania Ducha Świętego można wyznawać tajemnice Boże we wszystkich językach. Aż do końca czasów chrześcijaństwo będzie ponawiać działanie, które pozwoliło mu się narodzić: wychodzić z Jerozolimy ziemskiej, aby iść do Antiochii, Aten czy Rzymu... w oczekiwaniu Jerozolimy niebieskiej. Islam, przeciwnie, przedłuża wizję Starego Testamentu, w którym lud Boży jest niepo- dzielną wspólnotą życia społecznego, losów politycznych i wiary religijnej. Koran jest prawem cywilnym i religijnym. Islam nie może zatem być ani powszechny, ani misyj- ny; normalnie rzecz biorąc, może być tylko zdobywczy. Chrześcijaństwo musi jednak przyjąć swą odrębność w świecie i nie może się roz- praszać pod groźbą utraty tożsamości. Na- wet jeżeli jego granice nie pokrywają się z granicami państwowymi czy z granicami kontynentów, powinno ich bronić, jeżeli zostaną zaatakowane. Powinno również móc je opuszczać, by zanieść Dobrą Nowinę wszystkim ludziom. Pytania 1. Dlaczego światu bizantyńskiemu nie udało się nawrócić barbarzyńców, tak jak uczyni! to Zachód (przypadek Turków, którzy byli poganami, gdy zetknęli się ze światem śród- ziemnomorskim) ? 2. Czy idea wojny świętej całkowicie utoż- samia się z ideą krucjat? 3. Dlaczego w niektórych krajach Europy (Grecja, Polska, Hiszpania nacjonalizm jest tak ściśle związany z chrześcijaństwem? 25. Walka o piękno Fakty i daty 726 - cesarz bizantyński Leon III nakazuje :niszczenie słynącego cudami obrazu Chrys- tusa, umieszczonego nad wrotami pałacu cesarskiego, wywołując w ten sposób kryzys, który ogarnie całe imperium. 754 - syn Leona III, Konstantyn Ii, zwołuje synod w Konstantynopolu, który potępia kult obrazów jako przejaw bałwochwalstwa i na- kazuje ich zniszczenie. 787 -sobór nicejski (siódmy powszechny) przywraca kult obrazów, określając - pod wpływem cesarzowej Ireny - sens, jaki należy mu nadawać. 843 - ostateczny triumf obrońców kultu obrazów uroczyście obchodzony w dniu 11 maja w bazylice Hagia Sophia. Od tego czasu dzień ten jest w Kościele wschodnim świętem liturgicznym. Bibliografia L. Brehier La querelle des images, Paris 1904. E. Sendler Icóne, image de L'invisible, Paris 1982 Wydarzenie Nie wiadomo dokładnie, kiedy właściwie rozpoczął się kryzys ikonoklastyczny; trud- no także oddzielić elementy polityczne od społecznych, które wpływały na jego rozwój. Być może głównym fundamentem był zakaz zawarty w Stary Testamencie: "Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko" (Wj 20,4). Monofizyci, którzy przeciwstawiali się wyobrażaniu Chrystusa w Jego ludzkiej postaci (uważając, że jest ona zbyt niezwyk- ła, by mogła być przedstawiana), mieli rozpowszechnić to przekonanie w Azji Mniejszej właśnie w tym czasie, gdy islam również potępiał przedstawianie wszystkich żywych stworzeń. Mimo tych nie sprzyjają- cych warunków kult obrazów osiągnął w Konstantynopolu rozmiary, które zanie- pokoiły władze kościelne. Niezwykle rozpo- wszechniony wśród prostego ludu, przybie- rał niekiedy przesadne, niemożliwe do przy- jęcia formy: niektórzy księża posuwali się nawet do tego, że do konsekrowanego Chle- ba i Wina dodawali trochę farby zdjętej ze świętych obrazów. W początkowej fazie kryzysu spór ikono- klastyczny pozwolił cesarzom bizantyńskim przeciwstawić się Rzymowi w jego próbach podporządkowania sobie Kościoła bizan- tyńskiego. Głównym promotorem ikonoklazmu był cesarz Konstantyn V; wysunął on argumen- ty oparte na chrystologii, która kładła silny nacisk na jedność dwóch natur w Chrystusie ("po zjednoczeniu stają się one nierozłącz- ne"). Poza tym według Konstantyna V ob- raz winien stanowić jedność ze swoim mo- delem, który dlatego musi być całkowicie obecny w swym wyobrażeniu. Jak więc namalować obraz Chrystusa, skoro Jego Osoba jest "nierozłączna w dwóch natu- rach" i skoro natura Boska jest niemożliwa do przedstawienia? W okresie jego panowania mnisi, będący gorliwymi obrońcami kultu obrazów, byli poddawani brutalnym prześladowaniom. Uspokojenie sytuacji nastąpiło za cesa- rzowej Ireny, którą pozyskali dla swej spra- wy ikonoduli (zwolennicy kultu obrazów); zezwoliła ona na zwołanie drugiego soboru nicejskiego, który uroczyście przywrócił kult obrazów. "Im częściej będziemy się przy- glądać wyobrażonym osobom, tym bardziej ci, którzy będą je kontemplować, skłonni będą przypominać sobie ich modele, zwra- cać się ku nim, okazując im przez pocałunek swą szczególną cześć, choć nie ma to być prawdziwa adoracja, która należy się jedynie Bogu". Wkrótce jednak ikonoklaści wywo- łali nową falę prześladowań, które miały wygasnąć dopiero po niespełna półwieczu. Klęska ikonoklastów zapoczątkowała roz- wój sztuki, który poprzez Italię wywarł wpływ na cały Zachód. O co tu chodzi? Kontemplacja tego, co niewidzialne "Niewidzialne daje się widzieć" - taka była odpowiedź sformułowana przez św. Teodora Studytę w świetle Wcielenia Chrys- tusa, które nadaje wartość świętym obra- zom. Przez tajemnicę Wcielenia Syn stał się człowiekiem, nie człowiekiem w ogólności, lecz Jezusem Chrystusem, którego rysy zo- stały przedstawione na obrazie. Piękno mo- ralne, a nawet fizyczne, ludzkiej natury Chrystusa jest podstawą kultu świętych obrazów, jednocześnie świadectwem Wcie- lenia i symboliczną antycypacją świata, który nadejdzie. Nie czci się tu natury ludzkiej, lecz doskonałość Synostwa, w któ- rym Słowo przybyło na ziemię, by żyć w ludzkiej postaci i które w niej stało się nam dostępne. Tak więc istnienie sztuki chrześcijańskiej związane jest z możliwością dostrzeżenia i kontemplowania boskości w łonie Trójcy Świętej. Nie chodzi o oddawanie czci pod- stawie materialnej, lecz o traktowanie jej jako cząstkowy, a nie integralny przekaźnik piękna i mocy Bożej. Przyjęcie przez Chrys- tusa natury ludzkiej pozwala za pomocą ludzkich środków zbliżyć się do Boga. W tym przypadku religijne wyczucie mas chrześcijańskich doprowadziło teologów do kontaktu z najwyższą rzeczywistością tajem- nicy Bożej. Należy zauważyć, że w tradycji Wschodu malowanie ikon - dalekie od tego, by być tylko jedną z wielu aktywności artystycznych (jak na przykład w przypadku malarzy renesansu) - jest ściśle powiązane z modlitwą i z teologią. Pytania 1. W jaki sposób Wcielenie Chrystusa może zmodyfikować naszą koncepcję sztuki? 2. W jaki sposób reformacja wykorzystała wszystkie argumenty ikonoklastów? 3. Jakie jest miejsce ikony w całej sztuce sakralnej? 25. Walka o piękno Fakty i daty 726 - cesarz bizantyński Leon III nakazuje :niszczenie słynącego cudami obrazu Chrys- tusa, umieszczonego nad wrotami pałacu cesarskiego, wywołując w ten sposób kryzys, który ogarnie całe imperium. 754 - syn Leona III, Konstantyn Ii, zwołuje synod w Konstantynopolu, który potępia kult obrazów jako przejaw bałwochwalstwa i na- kazuje ich zniszczenie. 787 -sobór nicejski (siódmy powszechny) przywraca kult obrazów, określając - pod wpływem cesarzowej Ireny - sens, jaki należy mu nadawać. 843 - ostateczny triumf obrońców kultu obrazów uroczyście obchodzony w dniu 11 maja w bazylice Hagia Sophia. Od tego czasu dzień ten jest w Kościele wschodnim świętem liturgicznym. Bibliografia L. Brehier La querelle des images, Paris 1904. E. Sendler Icóne, image de L'invisible, Paris 1982 Wydarzenie Nie wiadomo dokładnie, kiedy właściwie rozpoczął się kryzys ikonoklastyczny; trud- no także oddzielić elementy polityczne od społecznych, które wpływały na jego rozwój. Być może głównym fundamentem był zakaz zawarty w Stary Testamencie: "Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko" (Wj 20,4). Monofizyci, którzy przeciwstawiali się wyobrażaniu Chrystusa w Jego ludzkiej postaci (uważając, że jest ona zbyt niezwyk- ła, by mogła być przedstawiana), mieli rozpowszechnić to przekonanie w Azji Mniejszej właśnie w tym czasie, gdy islam również potępiał przedstawianie wszystkich żywych stworzeń. Mimo tych nie sprzyjają- cych warunków kult obrazów osiągnął w Konstantynopolu rozmiary, które zanie- pokoiły władze kościelne. Niezwykle rozpo- wszechniony wśród prostego ludu, przybie- rał niekiedy przesadne, niemożliwe do przy- jęcia formy: niektórzy księża posuwali się nawet do tego, że do konsekrowanego Chle- ba i Wina dodawali trochę farby zdjętej ze świętych obrazów. W początkowej fazie kryzysu spór ikono- klastyczny pozwolił cesarzom bizantyńskim przeciwstawić się Rzymowi w jego próbach podporządkowania sobie Kościoła bizan- tyńskiego. Głównym promotorem ikonoklazmu był cesarz Konstantyn V; wysunął on argumen- ty oparte na chrystologii, która kładła silny nacisk na jedność dwóch natur w Chrystusie ("po zjednoczeniu stają się one nierozłącz- ne"). Poza tym według Konstantyna V ob- raz winien stanowić jedność ze swoim mo- delem, który dlatego musi być całkowicie obecny w swym wyobrażeniu. Jak więc namalować obraz Chrystusa, skoro Jego Osoba jest "nierozłączna w dwóch natu- rach" i skoro natura Boska jest niemożliwa do przedstawienia? W okresie jego panowania mnisi, będący gorliwymi obrońcami kultu obrazów, byli poddawani brutalnym prześladowaniom. Uspokojenie sytuacji nastąpiło za cesa- rzowej Ireny, którą pozyskali dla swej spra- wy ikonoduli (zwolennicy kultu obrazów); zezwoliła ona na zwołanie drugiego soboru nicejskiego, który uroczyście przywrócił kult obrazów. "Im częściej będziemy się przy- glądać wyobrażonym osobom, tym bardziej ci, którzy będą je kontemplować, skłonni będą przypominać sobie ich modele, zwra- cać się ku nim, okazując im przez pocałunek swą szczególną cześć, choć nie ma to być prawdziwa adoracja, która należy się jedynie Bogu". Wkrótce jednak ikonoklaści wywo- łali nową falę prześladowań, które miały wygasnąć dopiero po niespełna półwieczu. Klęska ikonoklastów zapoczątkowała roz- wój sztuki, który poprzez Italię wywarł wpływ na cały Zachód. O co tu chodzi? Kontemplacja tego, co niewidzialne "Niewidzialne daje się widzieć" - taka była odpowiedź sformułowana przez św. Teodora Studytę w świetle Wcielenia Chrys- tusa, które nadaje wartość świętym obra- zom. Przez tajemnicę Wcielenia Syn stał się człowiekiem, nie człowiekiem w ogólności, lecz Jezusem Chrystusem, którego rysy zo- stały przedstawione na obrazie. Piękno mo- ralne, a nawet fizyczne, ludzkiej natury Chrystusa jest podstawą kultu świętych obrazów, jednocześnie świadectwem Wcie- lenia i symboliczną antycypacją świata, który nadejdzie. Nie czci się tu natury ludzkiej, lecz doskonałość Synostwa, w któ- rym Słowo przybyło na ziemię, by żyć w ludzkiej postaci i które w niej stało się nam dostępne. Tak więc istnienie sztuki chrześcijańskiej związane jest z możliwością dostrzeżenia i kontemplowania boskości w łonie Trójcy Świętej. Nie chodzi o oddawanie czci pod- stawie materialnej, lecz o traktowanie jej jako cząstkowy, a nie integralny przekaźnik piękna i mocy Bożej. Przyjęcie przez Chrys- tusa natury ludzkiej pozwala za pomocą ludzkich środków zbliżyć się do Boga. W tym przypadku religijne wyczucie mas chrześcijańskich doprowadziło teologów do kontaktu z najwyższą rzeczywistością tajem- nicy Bożej. Należy zauważyć, że w tradycji Wschodu malowanie ikon - dalekie od tego, by być tylko jedną z wielu aktywności artystycznych (jak na przykład w przypadku malarzy renesansu) - jest ściśle powiązane z modlitwą i z teologią. Pytania 1. W jaki sposób Wcielenie Chrystusa może zmodyfikować naszą koncepcję sztuki? 2. W jaki sposób reformacja wykorzystała wszystkie argumenty ikonoklastów? 3. Jakie jest miejsce ikony w całej sztuce sakralnej? 26. Papierz-król Fakty i daty 554 - biskup Rzymu, poddany cesarza, .staje się zgodnie z Kodeksem Justyniana sędzią, zarządcą finansowym i oficjalnym protektorem Rzymu. 585 - egzarcha, urzędnik upoważniony przez cesarza, sprawuje bezpośrednią władzę nad Italią. koniec VI wieku - papież (Grzegorz I) - największym właścicielem ziemskim w Italii (patrymonium św. Piotra. VII wiek i początek VIII- Longobardowie zagrażają władzy świeckiej papieży. 752 - śmierć papieża Zachariasza zbiega się z wygaśnięciem egzarchatu bizantyńskiego w Rawennie i z dojściem do władzy Pepina we Frankonii. 754 - papież Stefan II udaje się do Francji, do Ponthion, by prosić Pepina o ochronę przed Longobardami, którzy zajęli egzarchat raweński i zagrażają Rzymowi. 756 - Pepin zwycięża króla Longobardów Astulfa i nadaje papieżowi zdobyte ziemie (Rawennę oraz Pentapolis, czyli Rimini, Pesaro, Fani, Sinigalię i Ankonę). Bibliografia M. Pacant La theocratie. L'Eglise et le pouvoir au Moyen-Age, Paris 1953. Wydarzenie Aby wyjaśnić istnienie i zasięg Państwa Kościelnego aż do połowy XIX wieku, trzeba cofnąć się do początków średnio- wiecza. Biskup Rzymu, który był poddanym ce- sarza, ale korzystał ze specjalnego statusu, nie sprawował w sensie prawnym władzy nad terytorium półwyspu. Jednakże osied- lenie się cesarza w "Nowym Rzymie", Kon- stantynopolu, umożliwiło papieżowi w prak- tyce pewną niezależność, potwierdzoną przez Kodeks Justyniana. Władza najwyższa należała jednak do cesarza, który sprawował ją za pośrednictwem swego egzarchy urzę- dującego w Rawennie. W każdym razie u schyłku VI wieku Grzegorz I Wielki stał się jednym z naj- potężniejszych właścicieli ziemskich na pół- wyspie dzięki obszarom, jakie Stolica Apos- tolska otrzymała w darze bądź jako spadek w Italii południowej, na Sycylii i na Sardynii. Poza tym pewna tradycja legendarna przy- pisywała papieżowi patrymonium św. Piot- ra, składające się z terenów rozciągających się od Orvieto na północy po Terracinę na południu. Papież stał się nie tylko najwięk- szym właścicielem ziemskim, lecz także pier- wszym podatnikiem i najwyższym autoryte- tem moralnym na całym półwyspie. W is- tocie rzeczy ingerencje egzarchy były mak- symalnie ograniczone (prócz wyboru papieża); był on też bezsilny wobec najaz- dów barbarzyńców i niezdolny do spraw- nego pokierowania polityką i gospodarką na ziemiach cesarskich. Papieże (z których wielu, jak na przykład św. Leon I Wielki, było ludźmi niezwykle wartościowymi) mieli wielki autorytet i wy- dawali się ostatecznym ratunkiem przed barbarzyńcami. Cesarz, nieobecny i nie ma- jący rzeczywistej władzy, należał do innego świata. Stopniowo papieże zostali zmuszeni - na skutek panującej w Italii anarchii- do tworzenia armii i obrony interesów pat- rymonium św. Piotra. Wydarzeniem zwrot- nym, które stało się podstawą rzeczywistej potęgi Państwa Kościelnego, było "zwróce- nie" papieżowi Stefanowi II ziem zdobytych przez Pepina w roku 756. Owo "zwrócenie, o którym mówią ówczesne dokumenty pa- pieskie i które było jednym z warunków umowy zawartej w Ponthion pomiędzy Pe- pinem a Stefanem II, uzasadniała prawnie rzekoma "donacja Konstantyna", potwier- dzająca suwerenną władzę papieża nad całą Italią, a także oczywisty fakt, iż papież stał się spadkobiercą władzy cesarskiej (było to więc oficjalne zatwierdzenie rzeczywistej władzy, jaką papieże sprawowali począwszy od VI wieku). Donacja Pepina, który w ten sposób uznawał oficjalnie jurysdykcję papieża nad Rzymem, miała niezwykle ważne konsek- wencje. Nawet jeżeli jeszcze przez trzy wieki papiestwo będzie utrzymywać stosunki z ce- sarstwem wschodnim, to będzie odtąd szu- kać oparcia w monarchii frankońskiej i sta- nie się świadomie zachodnie. Papież przyzna królowi Frankonii tytuł Patrycjusza Rzy- mian, to znaczy protektora ziem podlegają- cych jurysdykcji Kościoła, i wprowadzi ce- remoniał sakry królewskiej nadającej mo- narsze charakter religijny (por. rozdz. 63). O co tu chodzi? Niezależność władzy duchownej W epoce, w której brak stabilności poli- tycznej stanowił zagrożenie dla oddziaływa- nia duchowego Kościoła, jego władza i po- siadłości doczesne zostały umocnione. W rzeczywistości posiadłości Kościoła uwa- żane były przez samych papieży za gwaran- cję ich niezależności. Pogląd ten został w dużej mierze potwierdzony przez bieg wydarzeń, a zwłaszcza przez zmienne koleje losu papiestwa, gdy w kilka wieków później było zmuszone przenieść się do Awinionu. Utwierdzając swą władzę nad swymi po- siadłościami, Kościół, który jest również instytucją ludzką, zapewnił sobie środki przetrwania. Skądinąd wiadomo, że włada- nie tym środkiem niezależności krępowało często tych, którzy go posiadali, i niekiedy odrywało ich od powołania duchowego (por. rozdz. 51 i in.) A jednak w epoce, w której własność ziemska była niezbędnym warunkiem społe- cznego uznania, Kościół potrafił uczynić z Rzymu centrum cywilizacji i władzy du- chowej wśród zdezorganizowanego świata. Pytania 1. Czy istnienie Pań.stwa Kościelnego nie przyczyniło się do wypaczenia powołania papieża, sprowadzając go do roli władcy doczesnego zamiast żeby był "sługą sług Bożych "? 2. Dlaczego "patriarcha ekumeniczny" Kon- stantynopola nigdy nie sprawował władzy świeckiej? Czy był bardziej niezależny? Wiek Żelaza 27. NIegodni papierze X wieku Fakty i daty 887 - śmierć Karola Grubego 904 - początek rządów Marozji w Rzymie 928 - Marozja każe zamordować Jana X, który próbował zrzucić to jarzmo. 955 - Otton I z dynastii saskiej przybywa na pomoc Janowi XII jako władcy świe- ckiemu; Otton żąda dla siebie korony ce- sarskiej. 962 - narodziny Świętego Cesarstwa Rzym- skiego Narodu Niemieckiego 1012 - ród Tusculum wprowadza na tron papieski swego przedstawiciela w osobie Be- nedykta VIII. 1024 - następcą Benedykta VIII zostaje jego brat Jan XIX, człowiek rozwiązły i prak- tykujący ,symonię. początek XI wieku - zapoczątkowane zo- stają liczne reformy: umacnia się wpływ reformatorskiego opactwa w Cluny, papiest- wo próbuje zakazać niektórych godnych po- tępienia praktyk. Stopniowo wyswobadza się spod kurateli niemieckiej. Bibliografia J. Chelini Dzieje religijności w Europie Zachodniej w średniowieczu, maszynopis w~ I. W. Pax. Wydarzenie Rozpad cesarstwa rzymskiego nie był bez znaczenia dla niezależności Stolicy Świętej. Ale stwierdzenie, że zniknięcie cesarstwa automatycznie wzmocniło papiestwo, było- by uproszczeniem. Rodzący się feudalizm zagroził w rzeczywistości w pierwszej poło- wie IX wieku niezależności Kościoła na skutek zawładnięcia przez suzerenów koś- ciołami prywatnymi i rywalizacji pomiędzy arystokratycznymi rodami rzymskimi o tron papieski. Zastąpienie inwestytury kościelnej przez inwestyturę świecką w przypadku biskupstw czy opactw wiąże się z tendencją narzucenia patrymonium św. Piotra władzy świeckiej przez pewne arystokratyczne rody rzymskie. W początkach X wieku władza w Rzymie przechodzi w ręce rodu senatora Teofilakta, któremu Sergiusz III powierza pieczę nad papieskim skarbcem i dowództ- wo nad wojskiem. Jego żona, Teodora, stara się zagarniać posiadłości i zamki, by umocnić wpływ swego rodu. Jej córka, Marozja, posuwa się jeszcze dalej i będzie próbowała uzależnić od siebie obsadzanie tronu papieskiego. Jako metresie Sergiusza III udało się jej nie tylko wprowadzić na tron św. Piotra swe kreatury, jak Leon VI czy Stefan VII, ale także swego syna ze związku z Sergiuszem III, Jana XI. Po jej śmierci władzę w Rzymie objął jej drugi syn, Alberyk, który nadał sobie tytuł Pat- rycjusza Rzymian i kreował papieżem swego osiemnastoletniego syna Oktawiana. Odwołanie się do władzy cesarskiej było więc wyzwoleniem. Ale ta nowa kuratela, narzucona papiestwu przez dynastię Otto- nów i sprowadzająca jego rolę do zwykłego biskupstwa obsadzanego przez cesarza, zde- rzyła się z ambicjami pewnych rodów rzym- skich (przede wszystkim Krescencjuszy) i przyczyniła się do powstania sukcesji pa- pieży zbyt wiernych cesarzom. Wyrazem tego była przysięga wierności, jaką papież i lud rzymski miał składać cesarzowi zgodnie z odnowioną przez Ottona I konstytucją z 824 roku. Gdy w początkach XI wieku skończy się panowanie Ottonów, stronnict- wa rzymskie podejmą znów walkę o władzę (Krescencjusze z hrabiami Tusculum); w re- zultacie tron papieski obejmie kilkunastole- tni chłopiec, który nota bene sprzeda go ojcu chrzestnemu, a sam się... ożeni! Wśród tych nieustannych zamieszek sze- rzył się nepotyzm (nadawanie przez papieża godności kościelnych członkom swej rodzi- ny). Ale ani te niewiarygodne wybryki, ani intrygi wokół objęcia tronu papieskiego nie mogły stłumić żarliwości odnowy występu- jącej w świecie chrześcijańskim i związanej z wielkimi postaciami, jak św. Henryk II, papież Benedykt VIII, św. Piotr Damian czy Odilon z Cluny. Historia odnotuje przede wszystkim to, że papiestwo, które nigdy nie było inic- jatorem owego rozprzężenia, stało się jego ofiarą: w zmianach politycznych i stałym braku równowagi pomiędzy ówczesnymi potęgami świeckimi należy dopatrywać się początków tego stanu rzeczy, którego zgub- ne konsekwencje musiało ponieść papiestwo. O co tu chodzi? Moc Boża i grzeszność człowieka Mamy prawo oczekiwać od chrześcijan, a tym bardziej od przywódców Kościoła, że będą prowadzić życie zgodne z wyznawaną przez siebie wiarą i moralnością. Nie zawsze tak było w historii Kościoła, który jednak nie sprzeniewierzył się swemu posłannictwu. Chrystus powierzył władzę w Kościele ludziom grzesznym, którzy mieli przekazy- wać to, co otrzymali. Chrześcijanie nie tworzą sekty doskonałych; gdyby tak było, któż mógłby rościć sobie prawo do uczest- nictwa? Nie chodzi o tłumaczenie czy mini- malizowanie działań gorszących, ale trzeba dostrzec, że pomimo ich i wbrew im posłanie Chrystusa jednak docierało. W tych trud- nych czasach głoszono nadal Słowo Boże, udzielano sakramentów, które są skuteczne, niezależnie od świętości udzielającego. Chry- stus działa więc bezpośrednio w Kościele właśnie poprzez swe Słowo i sakramenty. Niegodni papieże nie proponowali niko- mu swego rozwiązłego życia jako wzoru życia chrześcijańskiego ani nie ogłaszali tekstów oficjalnie angażujących wiarę Koś- cioła; świętość Kościoła przetrwała w ma- sach anonimowych wiernych. W tej epoce pojawiło się wielu świętych i powstały za- kony, które wywrą wielki wpływ na przyszłe życie Kościoła. Przyczyniły się one do tego, że papieży niezdolnych przekazywać depo- zytu wiary zastąpili inni, którzy nie kwes- tionowali jednak ich autorytetu jako przy- wódców Kościoła. Pytania 1. Jak daleko można pójść w rozróżnieniu pomiędzy Kościołem a jego sługami? Czy św. Paweł nie domagał się od Koryntian, by byli jego "naśladowcami" (I Kor 11,1)? 2. Czy walki polityczne o tron papieski nie świadczą o tym, że papiestwo utraciło swój pierwotny cel? 28. Lęki roku tysięcznego Fakty i daty 987 - objęcie tronu przez Hugona Kapeta 996 - objęcie władzy przez Roberta Po- bożnego 999 - cesarz Otton III wybiera Rzym na swą stolicę. 1001 - papież Sylwester II koronuje Stefana królem Węgier. 1010 - sułtan Hakim niszczy Grób Święty. 1014 - pojawienie się komety 1033 - zaćmienie słońca w dniu 29 czerwca początek XII wieku - pierwsza wzmianka o roku tysięcznym jako o roku tragicznym w kronice sigeberta z Gembloux Bibliografii nie ma Wydarzenie Nic w ówczesnych kronikach nie daje podstaw do przypuszczenia,że w roku 1000 ludzie byli przerażeni bliskością końca świa- ta. Lęki roku 1000 są raczej tematem his- toriografii renesansu i klasycyzmu: w oczach ludzi XVI i XVII wieku średniowiecze było ciemnym i mrocznym przeciwieństwem ich ideałów jasności i światła. Jak powiedział Geoges Duby, który po Marc Blochu, Henri Foullon i Edmund Dognon poddał krytyce ów mit: opis lęków roku 1000 "odpowiada pogardzie, jaką młoda kultura Zachodu odczuwała wobec ponurych i surowych stu- leci, z jakich się wywodziła i których się wypierała, by ponad ową otchłanią bar- barzyństwa spoglądać ku starożytności jako swemu modelowi. Wśród ciemności śred- niowiecza rok 1000, antyteza renesansu, oferował widowisko śmierci i bezmyślnego uniżenia" (L'an Mil, Paris 1952, s. 9). Chrześcijaństwo w roku 1000 znajdowało się w stanie głębokiego upadku. Oświata była dużo słabiej rozwinięta niż w epoce karolińs- kiej. Biskupi i księża prowadzili coraz bar- dziej świeckie życie. Symonia i nikolaityzm były rozpowszechnione (por. rozdz. 32). Ma- sy ludowe były w zabobonny sposób przywią- zane do prawdziwych bądź fałszywych relik- wii, do wszelkich kosmicznych przejawów cudowności, jak też do interwencji demonów. A jednak to w okresie największego zaco- fania Kościoła i społeczeństwa Polska i Wę- gry przyjęły chrześcijaństwo, a opactwo w Cluny zreformowało życie klasztorne, przekazując w ten sposób przyszłym wiekom dziedzictwo kulturalne przeszłości. O co tu chodzi? Żarliwe oczekiwanie na ponowne przyjście Chrystusa Ci, którzy mówią o lękach roku 1000, pomieszali dwie zupełnie różne sprawy. Z jednej strony oczekiwanie końca świata, z drugiej okres tysiąca lat, o którym mówi w sposób enigmatyczny Apokalipsa św. Jana (rozdział 20). Okres ten odpowiada mesjańskiemu panowaniu Chrystusa i Jego wybranych pomiędzy pierwszym a drugim Zmartwychwstaniem. Tekst ów ma wyraźnie znaczenie symboliczne i nie może w żaden sposób oznaczać okresu zapoczątkowanego Zmartwychwstaniem Chrystusa, ponieważ zawiera opis prześladowania chrześcijan przez cesarzy rzymskich. Z drugiej strony oczekiwanie końca cza- sów zawsze było dla chrześcijan przedmio- tem rozważań i prognoz. Mimo zapowiedzi Chrystusa często sądzili, iż dostrzegają znaki zapowiadające koniec świata, podczas gdy najczęściej chodziło o koniec jakiejś epoki. Gdy przyszłość rysowała się ciemno, gwałt się rozpowszechniał, oczekiwanie końca cza- sów przybierało na sile. Najbardziej błahe zjawisko kosmiczne było interpretowane jako zapowiedź ostatecznej konfrontacji. W rzeczywistości chrześcijaństwo opiera się na eschatologicznym oczekiwaniu. Wraz ze śmiercią i Zmartwychwstaniem Jezusa ludzkość wkroczyła w ostatni okres, który może trwać jeden dzień lub dziesięć tysięcy lat. Chodzi o pewną "zwłokę", która po- zwoli ludzkości nawrócić się i umożliwi zetknięcie się z kaznodziejstwem chrześcijań- skim wszystkim cywilizacjom, całemu stwo- rzeniu. Chrześcijanin, tak samo jak Kościół, nie może zakorzeniać się w teraźniejszości, zapominając, że został stworzony po to, by ostatecznie spotkać się ze swym Panem. Ale nie trzeba także ulegać panice, wywołanej z czysto ludzkich powodów. Przypomnijmy odpowiedź pewnego przy- szłego świętego, którego zapytano w czasie, gdy grał w piłkę: "Co byś zrobił, gdybyś wiedział, że za piętnaście minut nastąpi koniec świata?" "Grałbym dalej w piłkę" - odrzekł. Pytania 1. Co myślisz o sektach, które obliczają, kiedy nastąpi koniec świata? 2. Gdzie tkwią źródła fascynacji, jaką nasi współcześni odczuwają wobec roku 2000? 3. Dlaczego słowa Jezusa o końcu czasów (Mk 13,32) nie zniechęciły tych, którzy próbują ustalić datę końca świata? 29. Kościół wobec gWałtu Fakty i daty IX - X wiek - najazdy Normanów, Sarace- nów i węgrów 989 i 990 - synody regionalne w Charroux i w Narbonne potępiają gwałty i lansują "Pokój Boży ". 1016 - synod w Verdun domaga się składa- nia przysięgi opartej na Ewangelii przez rycerzy, iż będą bronić słabych i nie będą stosować aktów gwałtu. XI wiek - ruch "pokoju Bożego" ogarnia Italię, Hiszpanię i Niemcy. Następuje rozwój klasy rycerzy, których dewizą ma być obrona ludu i utrzymanie pokoju. Narodziny "rozej- mu Bożego": nie wolno prowadzić w pewnych okresach wojny (są to ważniejsze okresy liturgiczne). ok. 1120 - tworzy się typ rycerza, którego pierwowzorem jest Roland z Pieśni o Ro- landzie. 1123,1139 - dwa pierwsze sobory laterańs- kie rozciągają "rozejm Boży" na cały Kościół. 1179 - trzeci sobór laterański zakazuje odbywania turniejów rycerskich. 1216 - Honoriusz III zakazuje pojedynków. Bibliografia Ph. Contamine La guerre au Moyen-Age, Paris 1980. Wydarzenie Począwszy od XI wieku stosunki społecz- ne na Zachodzie są zasadniczo oparte na więziach wasalnych; tworzy się grupa osób pozostających pod opieką suzerena. Ów stosunek osobisty, oparty na wzajem- nych zobowiązaniach i służbie (wasal składa hołd seniorowi, który nadaje mu lenno, teoretycznie tymczasowo, w zamian za usłu- gi spełniane przez wasala), nie jest czymś nowym: istniał już we wczesnym średnio- wieczu, ale w XI wieku staje się podstawową strukturą społeczną, stanowiącą o ustroju feudalnym. W rzeczywistości senior nie zawsze ma możliwość sprawowania skutecznej kontroli nad swymi wasalami: więzi są często dosyć luźne, a wobec braku władzy centralnej pokój trudny do utrzymania. Oprócz przy- padków, gdy senior rozsądza pogwałcenia prawa wasalnego, nie istnieje żaden zor- ganizowany aparat sprawiedliwości, i często się zdarza, że rycerz w otoczeniu tych, którzy pozostają pod jego opieką, sam wymierza sprawiedliwość swym wrogom. Wojny prywatne są zjawiskiem codziennym, przyczyniając się do stworzenia szkodliwego klimatu niepewności nie tylko wśród stron zainteresowanych, ale całej ludności miesz- kającej na danym terytorium. Od końca X wieku aż do wieku XII Kościół stara się zahamować gwałty i ująć wojnę w ramy prawne, wprowadzając "po- kój Boży" i instytucję rycerstwa. Kościół pragnie przez to narzucić zawo- dowym żołnierzom (milites, którzy prze- kształcają się w rycerstwo) pewne reguły postępowania: nie podnosić broni przeciwko takim grupom społecznym, jak ubodzy, wdowy itp., ani w określonym czasie i miej- scach. Walczący zobowiązują się osobiście przestrzegać tych reguł, składając przysięgę na Ewangelię. Temu samemu celowi służy "rozejm Boży", który ma wprowadzać w czasie wojny okresy uspokojenia (naj- częściej w związku z okresami liturgicz- nymi). Jednocześnie papiestwo interweniuje w celu załagodzenia konfliktów pomiędzy władzami i odgrywa rolę arbitra w skali międzynarodowej. Te poczynania oddziałują na rycerstwo, które zmierza do tego, by stać się klasą dziedziczną, wyspecjalizowaną w dziedzinie rzemiosła wojennego. Pod wpływem Koś- cioła rycerstwo zaczyna stawiać sobie za cel obronę prostego ludu i utrzymanie pokoju. Cnoty rycerskie stają się wzorem dla euro- pejskiej arystokracji. Do tego, normalnego dla nas, obrazu rycerza świeckiego, obrońcy wdów i sierot, ale w służbie Pana, dołącza się obraz ry- cerza Chrystusowego, nova militia, zako- nów rycerskich, które odznaczyły się szcze- gólnie w Ziemi Świętej, gdzie zostały za- łożone dla ochrony pielgrzymów. I choć niekiedy rycerze sprzeniewierzali się temu zadaniu, uczestnicząc w prawdziwych wy- prawach wojennych (por. rozdz. 38), pod- kreśla ono nowy aspekt chrześcijańskiego żołnierza związanego ślubami zakonnymi i poświęcającego życie obronie swych braci i chwale Chrystusa. O co tu chodzi? Głosić pokój w świecie gwałtu Często wykładnikiem postawy Kościoła, jak się uważa, jest jego stosunek do prze- mocy. Ostatnia konferencja w Puebla roz- czarowała być może pewnych chrześcijan i niechrześcijan, a jednak dała jedyną moż- liwą w świetle Objawienia chrześcijańskiego odpowiedź: nie szukamy ostatecznego zwy- cięstwa nad każdym gwałtem za pomocą środków politycznych, lecz indywidualnego, stopniowego nawrócenia serc, gdyż tylko ono może spowodować przemiany społeczne i polityczne. Gwałt jest zjawiskiem związanych im- manentnie z naszym stanem ułomności bę- dących konsekwencją grzechu pierworod- nego. Narzucaniu przez jednostkę swoich praw zawsze towarzyszy jakaś przemoc w tej czy w innej postaci (strajk, wojny); pozostawienie takich działań bez odpowie- dzi może zagrażać dobru innych. Skoro jednak gwałtu nie można obecnie usunąć, trzeba próbować go ograniczyć wszelkimi środkami. Kościół stara się nie zgłaszać pobożnych życzeń, lecz ograniczyć przemoc kształtując ludzkie sumienia, domagając się, by nikt nie narzucał swego prawa wszelkimi środkami, i ograniczając przemoc dokonywaną na mocy prawa. Kościół może również- z uwagi na swój społeczny wpływ - propa- gować instytucje pokojowe i arbitraż za- miast walki. Nigdy żadne społeczeństwo, nawet złożone wyłącznie z chrześcijan, nie będzie wolne od gwałtu, ale też nigdy nie będzie mogło przyjąć zasady odwetu, wojny totalnej i permanentnej rewolucji. Dzisiaj zakres oddziaływania Kościoła bardzo się zmniejszył. Może więc jedynie pośrednio - głosząc Ewangelię - wpływać na przeobrażenie funkcji wojska (a także przemocy dokonywanej przez anarchistów). Niedawne potępienie gwałtu przez Kościół, działalność niektórych jego członków na rzecz ruchów pokojowych i obrony praw człowieka są oznaką skutecznej uwagi, jaką Kościół poświęca problemom pokoju. Pytania 1. Czy obrona uprawniona, zakładająca uży- cie siły, jest możliwa do pogodzenia ze słowa- mi Chrystusa? 2. Jak Kościół interweniuje dziś, by zachęcić narody i jednostki do pokoju? Czy trzeba dążyć do pokoju za wszelką cenę? Czy chrześ- cijanie powinni być zwolennikami wyrzeczenia się przemocy? 3. Czy rola Kościoła w świecie (a szczególnie w świecie polityk) nie polega na sprawowaniu funkcji arbitra i doradcy? 30. Rozłam z Kościołem Wschodnim - rok 1054 Fakty i daty 395 - podział cesarstwa rzymskiego na wschodnie i zachodnie 476 - upadek cesarstwa zachodniego 863 - 877 - schizma Focjusza 867 - encyklika Focjusza na temat Filioque 16 lipca 1054 - kardynał Humbert składa na ołtarzu bazyliki Hagia Sophia bullę eks- komunikującą Michała Cerulariusza. Ów od- powiada rzuceniem ekskomuniki na papies- kiego legata. Bibliografia S. Rundman Schizma wschodnia, Warszawa 1963. F. Dvornik Bizancjum a prymat Rzymu, War- szawa 1985. Wydarzenie Polityczny podział cesarstwa rzymskiego na wschodnie i zachodnie w V wieku wyni- kał, po pierwsze, z niemożności utrzymania jedności tak ogromnego terytorium a, po drugie, z odmiennych tradycji -jedna część cesarstwa wyrastała ze świata łacińskiego, druga - ze świata greckiego i hellenistycz- nego. W V wieku mieszkańcy jednej części nie znają języka drugiej strony: św. Augus- tyn nie znał na przykład greki, która na Wschodzie stopniowo zaczęła zastępować łacinę jako język urzędowy. Nawet herezje są różne: Zachód w walce z pelagianizmem rozwija problematykę natury i łaski, podczas gdy na Wschodzie szerzą się herezje chrys- tologiczne. Najazdy barbarzyńców potęgują wzajemną nieznajomość: po upadku zachod- niego cesarstwa rzymskiego w 476 roku większość chrześcijan na Zachodzie stano- wią barbarzyńcy, podczas gdy mieszkańcy Wschodu szczycą się tym, że są cywilizowa- nymi Rzymianami. Wreszcie najazdy Sło- wian i Arabów w następnych stuleciach pociągają za sobą czasowe zerwanie łączno- ści pomiędzy Wschodem a Zachodem, przy- spieszając odmienny rozwój dwóch stref cywilizacyjnych. Gdy wzajemne stosunki zostają przywró- cone, po każdej stronie pojawi się poważne niezrozumienie odmienności partnera. Okre- sowe nieporozumienia pomiędzy Rzymem a Konstantynopolem pojawiają się przy różnych okazjach, ale rzeczywista jedność Kościoła nie jest kwestionowana. Sprawa Focjusza jest pierwszym poważnym kryzy- sem. W 858 roku, po zdymisjonowaniu przez cesarza jego poprzednika, Ignacego, Focjusz został mianowany patriarchą Kon- stantynopola. Papież Mikołaj I, działając pod wpływem przeciwników Focjusza, od- mówił uznania tego wyboru i ekskomuni- kował go. Rozłam przypieczętowała rywali- zacja pomiędzy Rzymem a Konstantynopo- lem o jurysdykcję nad Bułgarią. Po śmierci Ignacego w 877 roku papież uznał Focjusza, ale spór zapoczątkował długotrwałą i przy- bierającą na sile polemikę, która oprócz spraw poważnych - zagadnienia prymatu papieża i Filiogue (Duch Święty pochodzi od Ojca i od Syna) - dotyczyła wielu innych, jak kwestia używania niekwaszo- nego chleba w Eucharystii, celibatu księży, postów, znaku krzyża czynionego "od- wrotnie", noszenia zarostu przez ducho- wnych itp. Niezrozumienie osiągnęło apogeum w 1054 roku. Na skutek pewnych sporów liturgicznych jeden z biskupów wschodnich, Leon z Ochrydy, ogłasza list potępiający różne zwyczaje łacińskie. Papież Leon IX wysyła do Konstantynopola misję na czele z rzecznikiem niezależności papieskiej kar- dynałem Humbertem. Znajduje on w pat- riarsze Konstantynopola Michale Cerula- riuszu, przekonanym o wielkim znaczeniu swego dworu, przeciwnika obdarzonego ró- wnie złą wolą jak on sam. 16 lipca - choć na skutek śmierci Leona IX, która nastąpiła w tym czasie, poselstwo Humberta stało się nieważne - nastąpił rozłam i wzajemne obłożenie się ekskomuniką. Przypomnijmy, że ekskomuniki te zostały zdjęte przez pa- pieża Pawła VI i patriarchę Atenagorasa w 1965 roku. O co tu chodzi? Pluralizm niezbędny w jedności wiary Podział między chrześcijańskim Wscho- dem a Zachodem był owocem niezrozumie- nia i złej woli. Pojawianie się różnic w wy- rażaniu swej wiary pomiędzy poszczegól- nymi ludami jest nieuniknione. Niekoniecz- na była natomiast nienawiść i pogarda pomiędzy obiema stronami, a zwłaszcza dopuszczenie do tego, by konflikt cywiliza- cyjny doprowadził do podziału na dwa Kościoły, które w sprawach najistotniej- szych wyznawały jedną wiarę. Pomiędzy tymi dwoma wyznaniami jest niewiele różnic teologicznych i dziś panuje zgoda co do tego, że są to głównie kwestie sformułowań. Chodzi o przekonanie, że w szerzeniu Ewangelii mogą pośredniczyć różne kultury i że teologia nie jest od tego, by usprawied- liwiała polityczne czy kulturalne współza- wodnictwo. Jeżeli to czyni, cierpi na tym jedność Kościoła Chrystusowego. A trwa to długo, skoro schizma z 1054 roku nie została jeszcze - mimo prób czynionych od pół- wiecza - odwołana. Pytania 1. Czy Kościół może przyjąć pluralizm w wy- rażaniu swej wiary? Do jakiego stopnia? 2. Jeżeli rozłam pomiędzy Wschodem a Za- chodem spowodowany był szeregiem nieporo- zumień, to co dziś, po zniesieniu ekskomunik, przeszkadza zjednoczyć się katolikom i pra- wosławnym? 31. Kościół we władzy świeckich Fakty i daty VIII - IX wiek - stała kuratela władzy świec- kiej nad Kościołem 1059 - papież Mikołaj II wydaje dekret o powierzeniu wyboru papieża jedynie kar- dynałom i zakazuje inwestytury świeckiej Kościołów. 1075 - początek sporu o inwestyturę (ot- warta walka pomiędzy papieżem Grzegorzem vII a cesarzem, którą będą kontynuować ich następcy). 1097 - Iwon z Chartres wypracowuje pewne rozwiązanie polegające na odróżnieniu misji duchowej od lenna świeckiego. 1122 - konkordat wormacki kończy spór o inwestyturę i zostaje w 1123 roku zatwier- dzony przez sobór laterański. Bibliografia M. Pacaut La theocratie. L'Eglise et le pouvoir au Moyen-Age, Paris 1957. Wydarzenie W średniowieczu Kościół jest często oś- rodkiem znacznego niekiedy patrymonium (budynki, posiadłości), z którego dochody są zgodnie z prawem kanonicznym prze- znaczone na utrzymanie duchowieństwa, pomoc dla ubogich itp. Od IX stulecia patrymonium to podlega jurysdykcyjnie dwóm właścicielom: tym określonym w pra- wie kanonicznym, czyli Bogu i świętemu patronowi kościoła, których tu na ziemi reprezentuje dostojnik kościelny, oraz właś- cicielom świeckim, których dominium (pra- wo własności) sprawowane jest na mocy prawa udzielonego przez fundatora lub w wyniku opieki, przyznanej kościołowi. To prawo opieki, należące początkowo do władcy, zostaje później - na skutek upadku władzy królewskiej - przekazane wielkim panom; wyjątkiem są Niemcy. Stopniowo senior świecki zaczyna nim dysponować jak "swoją rzeczą", wybierając sam ludzi, któ- rym chce powierzyć kościół, i przekazując im podczas ceremonii inwestytury albo klu- cze (w przypadku proboszcza), albo pastorał (w przypadku biskupa). Ów akt sam w sobie był dwuznaczny, uzależniał bowiem element duchowy od świeckiego, a dwuznaczność tę potęgowała jeszcze przysięga wierności. W ten sposób duchowny stawał się człowie- kiem seniora. Taki stan rzeczy przyczyniał się do po- wstania dwóch ujemnych zjawisk w społecz- ności duchownych: symonii (sprzedawanie godności kościelnych) i nikolaityzmu (nie uregulowane życie moralne księży). Wielo- krotnie z okazji synodów papieże - na przykład Benedykt VII czy Sylwester II- wyrażają swą dezaprobatę i starają się wpro- wadzić reformy. Ale ruch ten ma jedynie ograniczony wpływ na niektóre opactwa i parafie. Chociaż Leon IX był pierwszym papie- żem, który rozpoczął ogólną reformę Koś- cioła, to Mikołaj II, w dziesięć lat później po raz pierwszy potępił inwestyturę świecką. Grzegorz VII kontynuował linię wytyczoną przez swych poprzedników, usztywniając swą postawę, przekonany, że nie można dokonać reformy Kościoła nie wyrwawszy korzeni zła - inwestytury świeckiej. Popadł więc w konflikt z cesarzem Henrykiem IV, który obawiał się utraty cząstki swej władzy. Mimo pozornej klęski Grzegorz VII (który umiera na wygnaniu, podczas gdy w Rzymie sprawuje władzę antypapież) odniósł wielkie zwycięstwo moralne: idee reformatorskie będą rozwijać się na Zachodzie. Praktyka inwestytury świeckiej stopniowo przestanie obejmować beneficja większe. Ale dopiero w konkordacie wormackim znajdzie się prawne rozwiązanie: rozróżnienie pomiędzy urzędem duchownym a lennem świeckim. Władze kościelne zastrzegały sobie nadawa- nie urzędu duchownego przez wręczanie krzyża i pierścienia. Cesarz, który mógł być obecny podczas elekcji, nadawał ze swej strony duchownemu inwestyturę obejmującą dobra materialne, czyli regalia. Odtąd Kościół i jego posiadłości nie będą już świeckim dominium. Ale sprawa ta nie wyczerpała całego pakietu kwestii spornych pomiędzy papiestwem a cesarstwem. O co tu chodzi? W świecie, a nie ze świata Trudność z rozwiązaniem problemu in-ů westytury wynikała ze zintegrowania Koś- cioła ze strukturą feudalną. U podstaw problemów ekonomicznych i politycznych, jakie stwarzają dobra Kościoła i zarządzanie nimi, tkwi odrębność kapłaństwa katolic- kiego. Czy duchowni są urzędnikami kultu, ograniczonymi do zadań liturgicznych, znaj- dującymi się pod władzą szlachty chrześ- cijańskiej, czy są ludźmi przede wszystkim odpowiedzialnymi za życie Kościoła, a w konsekwencji niezależnymi w dziedzinie religii od każdej władzy politycznej, nawet chrześcijańskiej? Broniąc tej drugiej kon- cepcji, papieże średniowieczni nawiązywali do początków apostolskich Kościoła, któ- rego zadanie polegało nie na sakralizowaniu społeczeństwa, lecz na wprowadzeniu za- czynu chrześcijańskiego. Władza kościelna nie jest jednym z kółek w mechanizmie społeczeństwa, ma bowiem swą własną stru- kturę, ustaloną przez Chrystusa i przez tradycję: stan kapłański, którego obowiąz- kiem jest uświęcać i nauczać, winien jedno- cześnie rządzić ludem Bożym i słuchać go. W tym celu musi być wyposażony w środki materialne, które pozwolą mu wypełniać swą misję w duchu całkowitej niezależności. Nie przeszkadza to księdzu być obywatelem państwa doczesnego, któremu jako osoba prywatna winien jest posłuszeństwo. Celibat, już od dłuższego czasu wyma- gany od kandydatów do kapłaństwa, staje się odtąd regułą. Duchowieństwo katoli- ckie, które nie dziedzicząc swoich godności nie jest włączone w porządek feudalny, głosi w sercu świata wezwanie do świętości. Historia wykazała, że księża żonaci nie są ani misjonarzami, ani ludźmi naprawdę niezależnymi od struktury politycznej i spo- łecznej. Pytania 1. Czy Kościół mógł uniknąć tego kryzysu? 2. Czy świeccy chrześcijanie powinni mieć prawo kontroli finansów Kościoła? Czy nie- zależność kleru nie jest sprzeczna ze współ- czesnymi dążeniami, by wszyscy ochrzczeni byli odpowiedzialni za Kościół? 32. Kryzysy i reformy duchowieństwa Fakty i daty 300-303(?) - synod w Elwirze w Hiszpanii zabrania duchowieństwu (biskupom, księ- żom, diakonom i niektórym duchownym po- siadającym niższe święcenia) małżeństwa, jeżeli w chwili wyświęcenia byli oni ludźmi żonatymi. 909 - założenie opactwa w Cluny, narodziny reformy monastyczmej 1058- 1061 - pontyfikat Mikołaja II 1059 - dekret o wyborze papieża, zastrze- gający prawo wyboru wyłącznie kardynałom 1073 - 1085 - pontyfikat Grzegorza VII 1074 - synod zwołany w Rzymie ogłasza cztery dekrety piętnujące ,symonię i niko- laizm. 1085 - Grzegorz VII umiera na wygnaniu, nie odniósłszy~ sukcesu w tej dziedzinie. 1121 - .św. Norbert tworzy zakon premons- tratensów kanoników regularnych spełniają- cych funkcje duszpasterskie i żyjących we wspólnotach. Bibliografii nie ma Wydarzenie Począwszy od X wieku aż do wprowa- dzenia w życie reformy gregoriańskiej Koś- ciół jest w dużej części w rękach ludzi świeckich. Cesarze, wypełniając rolę obroń- ców i opiekunów świata chrześcijańskiego, wpływają mniej lub bardziej bezpośrednio na wybór papieża. Królowie lub seniorowie mianują biskupów i proboszczów. Temu wpływowi świeckich towarzyszy upadek moralny: księża nie respektują wymogów stanu kapłańskiego, niektórzy płacą bo- wiem za swą nominację, a później starają się odzyskać pieniądze sprzedając sakra- menty i swe stanowisko, traktowane jak nieruchomość (symonia). Poza tym ideał czystości, propagowany przez Kościół od IV wieku, jest często wypaczany (nikolai- tyzm). Reforma w Kościele stawała się koniecz- nością. Już od ponad wieku z inspiracji opatów Cluny ruch reformatorski ogarniał środowisko zakonne. Druga fala reformy monastycznej u schyłku XI wieku doprowa- dzi do powstania zakonów kartuzów i cys- tersów i zbiegnie się w czasie z tzw. "reformą gregoriańską". Grzegorz VII, którego imię łączy się najściślej z dziełem odnowy kleru, nie był jej jedynym sprawcą. Już jego poprzednicy na tronie św. Piotra (zwłaszcza Mikołaj II) mieli świadomość złego stanu moralnego kleru diecezjalnego i - podobnie jak Grze- gorz VII - dążyli do umocnienia dyscypliny moralnej i duchowej księży. Wprowadzenie w życie dekretów z roku 1074 spotkało się z gwałtowną wrogością ze strony wielu księży przyzwyczajonych do życia łatwego, a także ze strony ludzi świeckich. Istnieje zatem związek pomiędzy dwoma aspektami reformy gregoriańskiej: nie może być mowy o reformie życia duchowieństwa diecezjal- nego, dopóki będzie istniał decydujący wpływ ludzi świeckich na obsadzanie stano- wisk kościelnych, ale trzeba także odebrać władzy świeckiej jakikolwiek powód do interwencji, mianując na wszystkie stanowis- ka kościelne ludzi godnych i nieposzlako- wanych. O co tu chodzi? Permanentna reforma Kościół, aby istnieć, musi się stale refor- mować. Wyrazisty charakter jego posłan- nictwa zawsze może ulec rozmyciu poprzez zbanalizowanie; zaczyn Ewangelii, którego przeznaczeniem jest rozrost ciasta, nieustan- nie jest narażony na niebezpieczeństwo zdu- szenia. Tendencja ta wyraża się nie tylko w herezji, która jest sprowadzeniem dokt- ryny chrześcijańskiej do formuły łatwiejszej do przyjęcia dla człowieka, lecz także w roz- luźnieniu obyczajów i dyscypliny kościelnej. Reforma gregoriańska położyła jednocze- śnie nacisk na to, co jest zawsze punktem newralgicznym w życiu Kościoła: stan du- chowieństwa; kryzys objawia się zarówno wówczas, jak i dziś spadkiem powołań kapłańskich i nieuwzględnianiem wymogów życia uświęconego. Ubogi krewny historii Kościoła (większe znaczenie przywiązuje się do tworzenia zakonów i ich witalności), stan kapłański jest jednak czynnikiem pod- stawowym w przekazywaniu życia Bożego dzięki swej podwójnej misji nauczania i udzielania sakramentów. Kapłan, który jest codziennie obecny wśród ludzi, może wypełniać swą misję dogłębnie, przenikać swoimi słowami do różnych warstw społecz- nych. Nie ma wątpliwości, że poziom kleru diecezjalnego jest ściśle powiązany z prak- tykami religijnymi i postępem wiary: "Świę- ty kler sprawia, że lud staje się cnotliwy" (Blanc de Saint Bonnet). Ale również od- wrotnie: chrześcijanie mają takich kapła- nów, na jakich zasługują. Nie ma odnowy w Kościele bez jakościowej i ilościowej odnowy kleru. Pytania 1. Czy reforma duchowieństwa, która kładzie nacisk na znaczenie wspólnej modlitwy, nie uczyni z księży zakonników? Na czym polega różnica między kanonikami regularnymi, speł- niającymi ,funkcje duszpasterskie (jak pre- monstratensi), a księżmi diecezjalnymi żyją- cymi we wspólnocie? 2. Dlaczego w średniowieczu upowszechniła .się tak bardzo instytucja mnichów-kapłanów? Czy było to dobre? 3. Czy spadek liczby księży jest szansą dla ludzi świeckich i stwarza okazję do przejęcia przez nich odpowiedzialności za Kościół? Wiek XII i XIII 33. Krucjaty zamiar mistyczny czy polityka imperialistyczna? Fakty i daty 1010 - szalony sułtan Hakim niszczy Grób Święty. 1071 - cesarstwo bizantyńskie zagrożone posuwaniem się Turków Seldżuków i wynisz- czone wewnętrznymi huntami. 1077 - Turcy Seldżucy zajmują Ziemię świętą. 1095 - na synodzie w, Piacenzie papież Urban II podpisuje porozumienie z wysłan- nikami cesarza bizantyńskiego Aleksego Ko- mnena. 27 listopada 1095 roku Urban II ogłasza pierwszą krucjatę, zachęcając' księży i rycerstwo do udania się do Grobu Świętego i odebrania go niewiernym. 15 lipca 1099 - zdobycie Jerozolimy przez krzyżow~ców. We wschodniej części basenu Morza Śródziemnego powstają księstwa la- cińskie. 1146 - po upadku łacińskiego królestwa Edessy św. Bernard z Clairvaux głosi drugą krucjatę Łacinnicy, nie odnoszą ,sukcesów militarnych i "rekonkwista" muzułmańska postępuje. 1187 - Saladyn ponownie zajmuje Jerozoli- mę; Grzegorz VII ogła.sza trzecią krucjatę. 1189 - władcy europejscy, którzy przejmują inicjatywę, nie odzyskują Jerozolimy, ale zdo- bywają nowe tereny na Ziemi Świętej i zawie- rają układ z Saladynem, gwarantujący chrześ- cijanom swobodny dostęp do miejsc .świętych. 1202 - czwarta krucjata; na skutek intryg Wenecji cel krucjat zostaje zmieniony: krzy- żowcy zajmują chrze.ścijańskie miasto Zara i wdzierają ,się do Konstantynopola (por. rozd~. 36~. 1215 - postępy Muzułmanów .skłaniają In- nocentego III do ogłoszenia nowej krucjaty (piątEj, 1217- 1219, która kieruje .się ku Damietcie ~w Egipcie z zamiarem osłabienia południowej flanki muzułmań.skiej. Próba ta kończy się przerażającą klęską. 1228 - szósta krucjata, na czele której staje ekskomunikowany cesarz niemiecki Fryderyk II, odzyskuje Jerozolimę. 1229 - muzułmanie ostatecznie zajmują Jerozolimę. 1248 - król ůfrancuski Ludwik IX Święty bierze udział w siódmej krucjacie, która kończy się straszliwą klęską. 1270 - Ludwik IX Święty umiera pod murami Kartaginy, prowadząc ostatnią, ós- mą, krucjatę. Wydarzenie Przez prawie dwa stulecia Europa Za- chodnia spogląda ku Wschodowi i posyła tam swe żywotne siły. Zjawisko niezwykłe, charakterystyczne dla społeczeństwa, które- go mentalność jest całkowicie różna od naszej: własne zbawienie i uzyskanie odpus- tów jest ważniejsze niż życie. Obrona miejsc świętych, ku którym podążają pielgrzymi od początku istnienia Kościoła, i obrona samych pielgrzymów rysują się jako zadanie dla świata chrześcijańskiego. Był to z pew- nością główny powód, na który się powoły- wano głosząc krucjaty (miał zresztą swe odbicie w rzeczywistości, od pierwszej aż do ostatniej krucjaty), ale były też inne, mniej chwalebne, powody, które zostały potępione przez papiestwo (por. rozdz. 36); Kościół nie zawsze potrafił położyć tamę różnym interesom i namiętnościom. Mówi się o "mechanizmach" czy o "prze- biegu" krucjaty. Oczywiście, typowe po- stępowanie jest możliwe do określenia: gło- szenie krucjaty, przygotowania wojskowe, rozwój działań. Ale rysem wspólnym, który najlepiej okre- śla owo chrześcijaństwo na stopie wojennej, jest dobrowolne wygnanie i otwarcie się na świat prawie nie znany, jak też mobilizacja duchowa, na której się ono opiera: ślubo- wanie krzyżowca narażającego swe życie dla Chrystusa łączy się z możliwością otrzy- mania odpustów i z korzyściami "material- nymi", jak opieka Kościoła nad rodziną i dobrami krzyżowca. "Rzeczywistość krucjat jest wieloposta- ciowa" (Morrisson): obok ośmiu wielkich krucjat istniały małe grupki pielgrzymów, które swe ślubowanie krzyżowca wypełnia- ły poza ramami oficjalnych wypraw krzy- żowych. Krucjatami nazwano również pewne przedsięwzięcia wojskowe w Europie, skie- rowane przeciwko heretykom i poganom, jak krucjata przeciw albigensom, krucjata antysłowiańska. Idea krucjat była jeszcze żywa w wieku XVI i XVII, ale samo zjawisko było specy- ficzne dla średniowiecza, w którym się roz- winęło. O co tu chodzi? Mistyka i rekonkwista Mówiąc o krucjatach w kontekście histo- rycznym, trudno ograniczyć się do wytłu- maczenia ich mentalnością epoki. Krucjaty stwarzają problem realny: w jaki sposób tak wielki zapał mistyczny mógł doprowa- dzić do wypraw, w których znalazły wyraz żądza zwycięstwa i zysku? Krucjaty były odpowiedzią świata chrześ- cijańskiego, solidarnego wobec agresji ze strony muzułmanów. Począwszy od VII wieku półksiężyc usunął krzyż z połowy ówczesnego świata (por. rozdz. 24). W po- czątkach XI wieku sułtan Hakim niszczy chrześcijańskie miejsca święte, do tej pory szanowane przez muzulmanów. Przy pierw- szych oznakach słabości islamu zachodni świat chrześcijański, całkowicie odnowiony, mobilizuje się w celu odzyskania utraconych pozycji i uwolnienia Grobu Chrystusa. Czy jest w tym coś złego? Napotykamy tu pewne różnice pomiędzy Kościołem a światem chrześcijańskim: Koś- ciół jako społeczność duchowa może się bronić jedynie siłą przekonywania, ale czy świat chrześcijański zawsze musi zgadzać się na to, by stać się ofiarą sił, które mu zagrażają? Biskup Jerozolimy św. So- froniusz wydał Miasto Święte, którego nie mógł ani nie chciał bronić; Godfryd de Bouillon zdobył je w imię Chrystusa. Tru- dno rozstrzygnąć, czy jeden miał całkowicie rację, a drugi całkowicie się mylił. Jedno i drugie stanowisko pociągnęło za sobą żałobę i ruiny. Oczywiście należy się wystrzegać apriory- cznego aprobowania postawy krzyżowców; aby krucjaty zrealizowały swój pierwotny cel, musiałyby składać się ze świętych, i cho- ciaż ich nie brakowało (na przykład Ludwik Święty), wśród krzyżowców wielu było ludzi chciwych, rozwiązłych i dopuszczających się przemocy; czy jednak byliby oni lepsi, gdyby pozostali na Zachodzie? Św. Franciszek wyjeżdżający na Wschód, by nawrócić sułtana, pozostaje przykładem chrześcijańskiego ideału, który nie może się zadowolić stosowaniem przemocy w służbie Krzyża. Niepowodzenie tego przedsięwzięcia pozwala nam uświadomić sobie jego ogra- niczenia: czy w świecie gwałtu, w którym każde ustępstwo interpretowane jest jako oznaka tchórzostwa i zachęta do nowych gwałtów, pewne reakcje nie są bardziej wskazane niż bierność? Pytania 1. Czy krucjaty są porównywalne z muzuł- mańskim dżihad (świętą wojną)? Czy były ekspedycjami kolonialnymi? 2. Czy przedsięwzięcie militarne może mieć charakter mistyczny? 3. Czy bylibyśmy gotowi hronić wolnego dostępu do miejsc świętych? 35. Herezja Katarów a inkwizycja Fakty i daty XI-XII wiek - herezja katarów szerzy się prawie we wszystkich krajach europejskich ~Bałkany, Italia północna, Sycylia, południe Francji, Aragonia). 1167 - w Saint-Felix de Caraman odbywa się synod heretycki; kościoły katarskie tworzą własną strukturę. 1184 - cesarz i papież powołują do życia inkwizycję biskupią jako .środek walki z herez- jami; biskup ma przekazywać winnych władzy świeckiej. 1206 - papież Innocenty III powierza św. Dominikowi głoszenie Ewangelii w regionach katarskich na południu Francji. 1208 -1212 - pierwsza krucjata przeciwko albigensom; źle kierowana przez Stolicę Świę- tą, kończy się porachunkami pomiędzy Szy- monem de Montfórt a hrabią Tuluzy. 1209 - Szymon de Montfort wycina w pień ludność Beziers. 1215 - sobór laterański wprowadza cały arsenał.środków kościelnych przeciwko here- tykom. 1218 - 1219 - klęska drugiej krucjaty prze- ciwko albigensom 1224- prawo cesarstwa wprowadza oficjalnie karę ognia (spalenie na stosie dla heretyków (milcząco przyjętą przez Honoriusza III, a na- stępnie oficjalnie uznaną przez Grzegorza IX). 1225 -1229 - trzecia krucjata przeciwko albigensom, kierowana tym razem przez króla Francji Ludwika VIII, zapewnia Kapetyngom supremację na południu Francji. Po śmierci króla kierownictwo obejmuje legat papieski, który narzuca rozwiązanie, jakiego pragnął papież. 1229 - ordonans Cupientes króla Ludwika IX Świętego, wprowadzający represjonowanie herezji we Francji, włącznie z karą śmierci; synod w~ Tuluzie określa sposoby postępowa- nia w przypadku herezji. 1231- konstytucja Grzegorza IX zaostrza dotychczasowe prawodawstwo i tworzy inkwi- zycję papieską, którą papież powierza specjal- nym sędziom (najczęściej dominikanom). 1231-1238 - inkwizytorzy, wyposażeni w pełnię władzy, wprowadzają na terenach najbardziej dotkniętych herezją rządy terroru. 1238 - Grzegorz IX ogłasza dekret zapo- wiadający ułaskawienie; w tym czasie cesarz zaostrza represje. 1243 - synod w Narbonne kodyfikuje pro- cedurę sądów inkwizycji i gwarantuje oskar- żonym prawo do obrony. 1244 - upadek Montsegur, ostatniej twier- dzy kataryzmu Bibliografia T. Manteuffel! Narodziny herezji, Warszawa 1963. R. Netli Życie codzienne katarów w Langwedocji w XIII warszawa 1979. Wydarzenie Od czasów arianizmu świat chrześcijański nie przeżył tak poważnego kryzysu jak here- zja katarów. Zbyt często zapomina się, że wprowadzenie inkwizycji było odpowiedzią na sytuację faktyczną: herezja katarów to- czyła Europę średniowieczną "niczym rak". Ów neomanichejski ruch, który swymi korzeniami sięga X wieku, rozwinął się wraz z ożywieniem kontaktów ze Wschodem, tak iż w początkach XIII wieku został utworzo- ny Kościół heretycki. Jego doktryna jest prosta, wręcz uproszczona: Bóg nie stworzył świata materialnego, który jest dziełem boga zła. Wszystko, co wiąże duszę z materią, jest złem. Rzeczywistość sakramentalna Ko- ścioła zostaje więc zakwestionowana, mał- żeństwo jest źródłem zła, Kościół widzialny jest przejawem szatana. Kataryzm jest elitar- ny: tylko część wiernych, "doskonali", może realizować ideał całkowitego uniezależnienia się od materii; pozostali muszą kontentować się nadzieją, że otrzymają od nich con- solamentum (coś w rodzaju "bierzmowania") w godzinie śmierci. Herezja jest oczywista: odrzucenie tego, co widzialne, jest sym- ptomatyczne dla postawy samobójczej, któ- rej ani Kościół, ani żadne społeczeństwo nie może przyjąć. Tym bardziej że nie chodzi tylko o zwykły prąd myślowy. Na południu Francji część arystokracji sprzyjająca katarom wykorzys- tuje nową doktrynę dla usprawiedliwienia swych zdzierstw i łupiestwa w odniesieniu do niewiernych oraz grabienia dóbr Koś- cioła. Niebezpieczeństwo katarskie nie jest mitem, a o silnym zakorzenieniu się herezji świadczy bierny lub gwałtowny opór, na jaki natrafiają inkwizytorzy mimo pomocy władz świeckich, a niekiedy i poparcia lud- ności. Przez wiele dziesięcioleci Kościół wahał się co do wyboru środków. Inkwizycja biskupia ustanowiona w Weronie przez papieża i cesarza bardzo łagodnie przeciw- stawiała się propagandzie heretyków. Misje kaznodziejskie, powierzone zakonom (cys- tersom, a później dominikanom), nie przy- niosły większych rezultatów. Zorganizowa- nie krucjaty przeciwko hrabiemu Tuluzy, podejrzanemu o roztoczenie opieki nad heretykami, stało się okazją do ogromnych nadużyć i doprowadziło do tego, że część ludności z terenów okupowanych zwróciła się przeciwko Stolicy Świętej, zaś heretyków nie udało się izolować. Środki ostateczne, wprowadzone przez cesarza i stopniowo zaakceptowane, a nawet zaostrzone, przez papieży w XIII wieku, kończą ów okres prób i niepowodzeń. Wy- dawanie heretyków w ręce władz świeckich w celu ich spalenia na stosie (co wstydliwie nazywa się unimadyertio clebita - stosowna kara), było nie do pomyślenia jeszcze dwa- dzieścia lat wcześniej. W ciągu najbliższych kilku lat Kościół utworzy cały arsenał pra- wny i wyposaży się w instrument represyjny nie znany dotąd w świecie chrześcijańskim: komisje nadzwyczajne, działające wyłącznie na podstawie mandatu papieskiego i za- stępujące wszelkie inne władze kościelne, pozywające duchownych i świeckich i są- dzące nawet zmarłych. Powszechne stoso- wanie kary śmierci,~ zawieszenie wszelkich gwarancji prawnych, posługiwanie się przy przesłuchaniach torturami (które Mikołaj I potępił w roku 886), objęcie hańbiącymi karami dzieci itp. są wyrazem pewnego paroksyzmu w walce z herezją. Konieczność pilnego działania, wpływ prawa rzymskiego z jego pojęciem obrazy majestatu, swoiste współzawodnictwo pomiędzy papieżem a władcami świeckimi mogą wyjaśniać bru- talność reakcji, ale jej nie usprawiedliwiają. Zresztą Kościół szybko się opamiętał. Nie czekając na ostateczne wytępienie he- rezji, papieże zmniejszyli naciski na inkwi- zycję, odwołując tych jej przedstawicieli, którzy chcieli nadal prowadzić walkę przy użyciu wszelkich środków. Stopniowo do- chodzenia w sprawie występków przeciw wierze i karanie winnych powróciły do ram prawodawstwa kościelnego. Biskup diecezjalny, odpowiedzialny za wiarę w swej diecezji, odnalazł swe miejsce w in- stancjach inkwizycji, zaczęto znów uznawać prawo do obrony, wprowadzono okres oczekiwania, w czasie którego heretycy, wyrażający zgodę na podporządkowanie się po wysłuchaniu nauk na temat doktryny katolickiej, nie byli pozywani przed sąd, kara śmierci została zastrzeżona dla re- cydywistów. We wszystkich innych przy- padkach stosowano różne kary, jak odbycie pielgrzymki, odmawianie modlitw, noszenie oznak niesławy, czasowa lub dożywotnia kara więzienia. Przypominano także o tym, że herezja tylko wówczas winna być ści- gana, jeżeli była agresywna i publiczna. O co tu chodzi? Strzec dobra ogólnego, ale nie za wszelką cenę Inkwizycja jest ekstremalnym przypa- dkiem współpracy władz świeckich i re- ligijnych. Często pojawiała się pokusa oparcia na tym modelu całokształtu sto- sunków pomiędzy Kościołem a państwem. W rzeczywistości jednak inkwizycja śred- niowieczna powstała w kontekście bardzo szczególnym, w warunkach specyficznych, niepowtarzalnych w całej historii. Herezja katarów zagrażała nie tylko jed- ności wiary, ale także całemu społeczeństwu (odmowa przysięgi, pracy, małżeństwa). Jest rzeczą zrozumiałą, że Kościół i państwa chrześcijańskie, wspólnie zagrożone nie- uchwytnym złem, próbowały na nie od- powiedzieć. Papiestwo, zachęcając począt- kowo do wykorzystywania środków trady- cyjnie używanych do wytępienia herezji, musiało później posłużyć się środkami spec- jalnymi, mobilizując cały lud chrześcijański i odwołując się do władzy świeckiej. Aż do tej chwili - o ile oczywiście przyjmiemy, że społeczeństwo chrześcijańs- kie ma prawo bronić wartości, na których zostało zbudowane i od których zależy życie ludzi - nie dostrzegamy w tym stanowisku niepoprawnego idealizmu (por. rozdział o przymusie w Kościele). Gdyby Kościół nie interweniował, drzwi do porachunków osobistych i represji władzy świeckiej stanę- łyby otworem. Dobro wspólne nie usprawiedliwia jednak wszystkiego: niektóre metody często nie gwarantują osiągnięcia wyznaczonego celu. We wszystkich przypadkach banicja wyda- wałaby się bardziej wskazana niż kary go- dzące bezpośrednio w człowieka lub hań- biące; prawa osoby ludzkiej, a zwłaszcza sądy sumienia (nie każe się poglądów, lecz ich wykorzystywanie przeciwko społeczeńs- twu) winny być szanowane, co nie zawsze miało miejsce, mimo iż papież i synody lokalne podejmowały poważne wysiłki, by wyposażyć inkwizycję w jasną i wyważoną procedurę. Nawet święci, jak król Ludwik Święty czy św. Dominik, brali pośredni lub bezpo- średni udział w inkwizycji; być może sądzili, iż ów obosieczny oręż mógłby być oddany w służbę wiary, gdyby kierowano nim zgod- nie z zasadami sprawiedliwości. Pytania 1. Czy w obliczu niebezpieczeństwa, zagraża- jącego społeczeństwu ze strony pewnych sekt, których celem jest w ostatecznym rozrachun- ku negacja jednostki, społeczeństwo współ- czesne nie ma prawa stosować represji (por. przypadek sekty w Gujanie)? 2. Czy Kościół średniowieczny mógł pokonać katarów innymi środkami? 3. Czy tortury mogą być uprawnionym środ- kiem uzyskiwania zeznań? 36. Tragiczny splot wydarzeń - czwarta krucjata Fakty i daty 1082 - cesarz bizantyński Aleksy Komnen wydaje złotą bullę, przyznającą różne korzyści i ważne przywileje Wenecjanom w Konstan- tynopolu i w całym cesarstwie, aby uzyskać pomoc ich floty i wojska niezbędną do po- wstrzymania najazdów Normanów na ziemie cesarstwa. 1171- złupienie dzielnicy weneckiej w Kon- stantynopolu przez ludność podburzoną prze- ciivko łacinnikom i niezadowoloną z ich obec- ności oraz przywilejów. Wenecjanie zostają uwięzieni, a ich dobra skonfiskowane. 1182 - masakra ludności w dzielnicach łacińskich Konstantynopola i usunięcie wszys- tkich łacinników 1185 - cesarz Andronik Komnen zostaje zrzucony z tronu przez Izaaka Angelosa spory i rywalizacja w łonie nowej rodziny rządzącej spowodują wezwanie iv 1203 roku przez syna Izaaka, Aleksego, krzyżowców. 1189 - nie mogąc się obyć bez poparcia ,floty weneckiej w walce z Normanami, którzy właśnie oblegli Saloniki, Izaak Angelos od- nawia traktat z 1082 roku, wypłaca Wenecji odszkodowanie za wypadki z roku 1171 i zwraca skonfiskowane dobra. 1198 - Innocenty III zostaje papieżem i pro- ponuje Bizancjum wspólną krucjatę. 1199 - rozmowy się załamują, ale mimo to krucjata głoszona jest z powodzeniem we Francji. 1201 - zawarcie z Wenecją porozumienia, na mocy którego ma ona zapewnić transport wojsk do Egiptu. 1202 - krzyżowcy pomagają Wenecji w zdo- byciu miasta Zara na wybrzeżu dalmatyńs- kim, zbuntowanego od 1181 roku przeciw Wenecji. 17 lipca 1203 - krzyżowcy zdobywają Kon- stantynopol dla Aleksego IV, syna zdetroni- zowanego Izaaka Angelosa. kwiecień 1204 - krzyżowcy i Wenecjanie zajmują po raz wtóry Konstantynopol i za- kładają cesarstwo łacińskie. Podział cesarst- wa bizantyńskiego. Wydarzenie Inicjatywa tej krucjaty wyszła w zasadzie od papieża, jej "odchylenie" (tego określenia użył Innocenty III, gdy dowiedział się o krwawym podboju Konstantynopola przez chrześcijan) absolutnie nie odpowia- dało jednak zwyczajowym celom krucjat: czwarta krucjata była ekonomicznie i poli- tycznie bratobójcza. Innocenty III, starając się wzmocnić swój autorytet moralny wobec władców Europy Zachodniej, umocnić jedność świa- ta chrześcijańskiego i odnowić stosunki z Bizancjum, chciał, aby krucjata już od momentu przygotowań wolna była od wszelkich politycznych nacisków: obłożył podatkiem duchowieństwo, a władcy świeccy mieli tym razem nie brać w niej udziału. Trzon wyprawy stanowili jedynie baronowie i hrabiowie, a celem było odzys- kanie Jerozolimy, zdobytej przez muzuł- manów w 1187 roku. Flota wenecka miała przetransportować wojska do Egiptu, za co otrzymała sowite wynagrodzenie. Jednakże krzyżowcy byli mniej liczni, niż przewidywano, wielu bo- wiem odstąpiło od wyprawy, tak więc ci, którzy zgromadzili się w Wenecji, nie mogli uiścić przewidzianej sumy. Ów tragiczny splot wydarzeń doprowadził do złupienia Konstantynopola przez krzyżowców w 1204 roku. W istocie rzeczy, aby zapewnić sobie wypłacenie należnych sum, Wenecjanie ob- jęli kierownictwo krucjaty, licząc na przyszłe zdobycze krzyżowców. Pociągnęło to za sobą pierwsze "zawinięcie do portu", w chrześcijańskim mieście Zara, które od- mówiwszy otwarcia bram przed ekspedycją pod wodzą doży weneckiego Dandolo, zo- stało wzięte siłą i złupione. Reakcja papieża była gwałtowna: wszyscy krzyżowcy zostali ekskomunikowani. Wkrótce jednak Innocenty III cofnął ekskomunikę, spodziewając się, że krzyżo- wcy nie powtórzą już swego błędu. Ale apel, z którym Aleksy Angelos zwrócił się do krzyżowców na rzecz swego zdetronizo- wanego ojca, poparty wysoką zapłatą, obietnica udziału cesarstwa w dalszej kruc- jacie, a nawet zjednoczenia Kościołów, doprowadziły do ostatecznego załamania się pierwotnych celów krucjaty, przy czym nie należy tu wykluczyć działania z preme- dytacją. W istocie rzeczy mimo wielu spraw spornych pomiędzy Wenecją a Kon- stantynopolem (zob. chronologia) Wenec- janie odzyskali swe przywileje handlowe i prymat na Wschodzie, jaki posiadali od roku 1189; nie mieli więc żadnego interesu, by z góry zakładać krwawe starcie z Bizan- cjum. Ostatecznym detonatorem stały się spory wewnętrzne w Konstantynopolu: pierwszy atak na miasto doprowadził do osadzenia na tronie syna Izaaka II jako Aleksego IV. Nie zdołał on jednak zreali- zować żadnej ze swych obietnic, poza tym został zamordowany przez awanturnika Aleksego Morzuphlosa, który ogłosił się cesarzem jako Aleksy V i zobowiązał się wypędzić krzyżowców. W takiej sytuacji przywódcy krzyżowców doszli do przeko- nania, że jedynym ratunkiem dla nich jest polityka siły: postanowiono zaatakować miasto i dokonać podziału cesarstwa. Ów drugi atak zakończył się krwawą rzezią i rabunkiem, miejsca święte zostały sprofa- nowane, ludność wymordowana. "Dopuś- ciliście się odchylenia i sprowadziliście ar- mię chrześcijańską z dobrej drogi na złą... Ci obrońcy Chrystusa, którzy mieli obrócić swe miecze przeciw niewiernym, skąpali je we krwi chrześcijańskiej. Nie mieli względu na religię, wiek czy płeć" - powiedział Innocenty III, a słowa te są wystarczają- cym potępieniem. Poza tym dokonując podziału cesarstwa bizantyńskiego, krzyżo- wcy zniszczyli ostatni szaniec świata chrze- ścijańskiego broniący przed atakami is- lamu. Również zainstalowanie się Kościoła łacińskiego na terytorium greckim nie mo- gło przynieść oczekiwanych rezultatów: nie można przywracać jedności chrześcijan na fundamencie gwałtu. O co tu chodzi? Jak uleczyć rany historii? Czwarta krucjata nie była jedyną "ska- zą" w okresie krucjat, ale szczególnie uwy- pukliła trudności Kościoła w utrzymaniu w ryzach chrześcijan narażonych podczas tych wypraw na silne pokusy. To krwawe wydarzenie przyczyniło się poza tym do zaostrzenia sporu pomiędzy katolikami a prawosławnymi. Jak uleczyć rany historii? Niezależnie od tego, jaką część odpowiedzialności ponoszą ludzie sprawujący władzę, zaangażowani w te wydarzenia - wyjaśnienie tego jest zadaniem historyka - dotknięty zostaje nimi cały świat chrześcijański i cały Kościół: wchodzą tu w grę komplementarność i więzi łączące wszystkich członków Kościoła. Chrześcijanin jest świadkiem Chrystusa, an- gażuje cząstkę odpowiedzialności Kościoła: jego czyny mają znaczenie dla niechrześ- cijan, przyczyniając się - jeżeli są złe - do zwiększenia ciężaru grzechu, stanowiąc prze- szkodę w rozwoju Królestwa Bożego. Powinniśmy uznać te rany historii za doświadczenia i przez wierność Chrystusowi i Kościołowi przyjąć za nie moralną i rze- czywistą odpowiedzialność: indywidualnie i zbiorowo, modląc się i pokutując, uczest- niczyć w odkupieniu ludzkości. Nic prócz łaski i poddania się Chrystusowi nie uchroni nas przed takimi błędami. Pytania 1. Czy chrześcijanie, ujawniając krwawe epi- zody i odcinając się od Kościoła przeszłości, nie przyczyniają się do tego, że Kościół staje się mniej wiarygodny? Czy Kościół współczesny miałby być jedynym miejscem zbawienia? 2. Czy Kościół jest odpowiedzialny za wszys- tkie czyny popełnione przez tych, którzy działają w jego imieniu? Czy w takich hasłach, jak "Gott mit uns" (Bóg z nami) czy "Dieu reconnaitra les siens" (Bóg rozpozna swoich) należy dopatrywać się błędu ludzi, czy nie- uchronnego wypaczenia każdej religii? 37. Żydzi w świecie chrześcijańskim Fakty i daty V wiek - rozruchy antyżydowskie w Alek- sandrii 632 - przymusowy chrzest Żydów w cesars- twie bizantyńskim, potępiony przez Maksyma Wyznawcę 1096 - pierwsza krucjata; rzeź Żydów w Nadrenii, a później w innych regionach 1215 - czwarty sobór laterański: prawa antyżydowskie począwszy od XII wieku - oskarżenia o mor- dy rytualne i profanowanie hostii 1244 - Innocenty IV nakazuje spalenie Talmudu. 1247 Innocenty IV interweniuje w sprawie oskarżenia o mord rytualny. Liczne protesty papieskie w związku z takimi sprawami 1347-1348 - "czarna śmierć". Represje przeciwko wspólnotom żydowskim. Żydów oskarża się o zatruwanie studni i wywołanie epidemii. Papież Klemens VI występuje prze- ciwko tym oskarżeniom. Bibliografia Żydzi i judaizm w dokumentach Kościoła i w na- uczaniu Jana Pawła II, Warszawa 1990. Wydarzenie Antysemityzm istniał jeszcze przed chrześ- cijaństwem. Szerzył się w wielkich miastach świata starożytnego, na przykład w Alek- sandrii, gdzie Żydzi tworzyli liczną i budzącą zazdrość wspólnotę. W pierwszych wiekach istnienia Kościoła przede wszystkim chrześcijanie cierpieli prze- śladowania ze strony Żydów. Chcąc wyka- zać się lojalnością wobec władz rzymskich, Żydzi odcinali się od chrześcijan i wywoły- wali przeciwko nim represje Rzymu. Nadanie chrześcijaństwu statusu religii państwowej nie poprawiło wzajemnych sto- sunków, teraz jednak chrześcijanie mieli sil- niejszą pozycję: za Teodozjusza spalono w Konstantynopolu synagogę. Justynian ure- gulował status Żydów i ostro odpowiedział na bunt Samarytan, do których dołączyli się Żydzi (555), każąc ukrzyżować wielu z nich. A jednak aż do XI wieku starcia pomiędzy tymi dwiema wspólnotami są sporadyczne. Pierwsza krucjata wywołuje eksplozję an- tysemityzmu. Wydawało się naturalne -ja- ko wstęp do uwolnienia Grobu Świętego- że należy tępić Żydów, "których ojcowie ukrzyżowali niewinnego Zbawiciela". Hie- rarchia Kościoła ustami wielu biskupów starała się chronić Żydów przed wściekłością ludu. W czasie drugiej krucjaty nastąpiły podobne niepokoje, co skłoniło św. Bernar- da do oświadczenia, że "ktokolwiek tknie Żyda w zamiarze pozbawienia go życia, popełnia grzech tak wielki, jak gdyby targ- nął się na Osobę samego Jezusa". stosunki pomiędzy Żydami a chrześcija- nami wchodzą w najbardziej bolesną fazę. Zaostrza się prawa przeciwko nim (czwarty sobór laterański wprowadza obowiązek no- szenia przez nich kawałka żółtego lub czer- wonego materiału oraz innych wyróżników stroju). Ogólnie biorąc, swobody cywilne Żydów są bardziej ograniczone niż ich wol- ność religijna; roztacza się jednak kontrolę nad Żydami świeżo nawróconymi na chrześ- cijaństwo, a inkwizycja ma obowiązek sądzić przypadki fałszywych nawróceń. Absurdal- ność oskarżeń o "mordy rytualne" i profana- cje hostii skłania licznych papieży do inter- weniowania w poszczególnych przypadkach, by ostudzić umysły, przeciwstawiając się niekiedy władzom świeckim. Równocześnie ukazuje się szereg bulli, zakazujących zmu- szania Żydów do przyjęcia chrztu i skazywa- nia ich na śmierć bez sądu. Tak więc bulla Aleksandra III z XII wieku jest wielokrotnie potwierdzana i odnawiana. Łagodność nie- których papieży sprawia, że Państwo Koście- lne zapewniało Żydom azyl; tak było w przy- padku Francji i Awinionu. Ale te usiłowania nie likwidują ludowego antysemityzmu, do- chodzi do represji, a nawet egzekucji. Ostate- cznie liczne kraje postanawiają usunąć Ży- dów ze swego terytorium: Anglia w 1290 roku, Francja w 1306, Hiszpania w 1492. Trzeba zwrócić uwagę, że chociaż środki podejmowane przeciwko Żydom mają pod- stawę religijną, to istniały również inne motywy, może nawet bardziej bezpośrednie, choć często nie ujawniane. Wyspecjalizowa- nie się Żydów w dziedzinie handlu i ban- kowości (spowodowane częściowo zakazem Kościoła praktykowania przez chrześcijan pożyczania na procent; zob. rozdz. 34) potęgowało uczucie niechęci i nienawiści. Ale przede wszystkim ich odrębność i wier- ność obcym obyczajom w społeczeństwie tak zamkniętym jak średniowieczne wyda- wało się nieustannym zagrożeniem. O co tu chodzi? Duchowo jesteśmy Semitami Między teologią św. Pawła, uznającą miej- sce Izraela w uniwersalnym planie zbawienia i przyszłe pojednanie z Bogiem w Chrystusie, a szykanami wobec Żydów w epoce śred- niowiecza przepaść jest głęboka. Czy lud Boży pominął milczeniem swe wspólne ko- rzenie z judaizmem bądź o nich zapomniał? Chociaż wydaje się słuszne, że prawo- dawstwo papieskie było w zasadzie moty- wowane pragnieniem czuwania nad tym, by nie było fałszywych nawróceń (dotyczyło to zresztą nie tylko izraelitów, lecz również heretyków i odstępców), to jak gdyby upra- womocniło rozpętanie ludowych namiętno- ści, rozwijających się równolegle do potęż- nego prądu antysemickiego (zabarwionego ksenofobią), istniejącego już w społeczeńst- wie pogańskim. Przywódcy duchowi świata chrześcijańskiego nie zawsze potrafili prze- widzieć konsekwencje swego prawodawstwa i uświadomić sobie siłę namiętności. Można więc wyrazić wątpliwość co do tego, czy społeczeństwo chrześcijańskie było głęboko schrystianizowane: niezrozumienie stosunków pomiędzy chrześcijaństwem a ju- daizmem było totalne i przeciwstawiało się tradycyjnym podstawom wiary. Wcielenie Chrystusa rzuca nowe światło na Stare Przymierze: udostępnia je innym ludziom, ale nie przekreśla wyjątkowego przeznacze- nia narodu żydowskiego, pierwszego bene- ficjanta Przymierza. "Kościół, który potępia wszelkie prze- śladowania, przeciw jakimkolwiek ludziom zwrócone, pomnąc na wspólne z Żydami dziedzictwo, opłakuje - nie z pobudek politycznych, ale pod wpływem religijnej miłości ewangelicznej - akty nienawiści, prześladowania, przejawy antysemityzmu, które kiedykolwiek i przez kogokolwiek kierowane były przeciw Żydom" (Deklara- cja o stosunku Kościoła do religii niechrześ- cijańskich). Pytania 1. Co sądzicie o zbieżności pomiędzy repres- jonowaniem herezji a prawodawstwem anty- semickim? 2. Na czym opiera się absurdalne oskarżenie o Bogobójstwo? 3. Czy antysemityzm jest zjawiskiem wyłącz- nie chrześcijańskim? 38. Ewangelizacja Ogniem i żelazem - Krzyżacy Fakty i daty XI - XII wiek - ewangelizacja regionów nad- bałtyckich początek XII wieku - Kościół niemiecki zaczyna interesować się ekspansją chrześ- cijaństwa wśród słowian. 1147 - św. Bernard głosi w Niemczech drugą krucjatę, nakłaniając panów niemiec- kich, by zorganizowali wyprawę krzyżową przeciwko poganom północy; jest to "krucjata antysłowiańska ". druga połowa XII wieku - margrabia bran- denburski Albrecht Niedźwiedź popiera prze- nikanie Niemców na ziemie słowiańskie 1216 - gwałtowna reakcja pogańska w Pru- sach 1230 - bulla nakazująca głoszenie krucjaty północnej, w której aktywny udział biorą Krzyżacy. 1237 - zakon Kawalerów Mieczowych, utworzony przez biskupa Rygi Alberta w 1204 roku w celu nawracania Łotwy i Kurlandii, łączy się z zakonem krzyżackim. Krzyżacy prowadzą wojnę eksterminacyjną. 1251-1273 - powstania w Prusach tłumione z okrucieństwem przez Krzyżaków Shyłek XIII wieku - podbój Litwy i Pomo- rza przez Krzyżaków 1410 - klęska Krzyżaków pod Grunwaldem Bibliografia K. Górski Ustrój państwa i zakonu krzyżackiego, Gdynia 1938. M. Biskup Zakon krzyżacki i jego państwo nad Bałtykiem w dziejach Polski, "Przegląd Zacho- dni ", nr 22, 1966. Wydarzenie Załosny (przedstawiony przez Eisensteina w filmie z 1938 roku) obraz hord krzyżac- kich pokonanych przez Aleksandra News- kiego na zamarzniętym jeziorze Pejpus, wpisuje się w Drang nad Osten okresu średniowiecza. Ewangelizacja wschodniej i północnej Eu- ropy rozpoczyna się już we wczesnym śred- niowieczu (misje św. Bonifacego, wyprawy Karola Wielkiego przeciwko Sasom). W chwili gdy świat chrześcijański zwra- ca się ku Ziemi Świętej, by wyzwolić Grób Chrystusa, ewangelizacja Europy nie jest jeszcze zakończona: tereny po- gańskie Europy Północnej i Wschodniej znajdują się na obrzeżach aktywnych ba- stionów chrześcijaństwa, jak kraje skan- dynawskie, Polska, Saksonia, Rosja. Sto- sunki pomiędzy tymi krajami a pogań- skimi obszarami są napięte. Działalność misjonarzy napotyka coraz bardziej zor- ganizowany opór ludności pogańskiej. W tej sytuacji zakładanie biskupstw na pograniczu tych dwóch światów i głoszenie podstaw wiary spotyka się ze zdecydowaną wrogością. W początkach XII wieku książęta nie- mieccy postanawiają zapełnić owe białe plamy na mapie chrześcijaństwa europejs- kiego, realizując dwa cele, które na nie- szczęście zostały ze sobą powiązane: ewan- gelizacja i zdobycze terytorialne, umożli- wiające zarazem powiększenie beneficjów feudalnych. W pierwszym okresie penetracja ma charakter pokojowy: Albrecht Nie- dźwiedź zakłada biskupstwa w Havelbergu i w Rydze (1202). Wielki bunt z roku 1216 zmusza biskupa Chrystiana do opuszczenia Prus, a wielu ochrzczonych mieszkańców tego regionu zostaje zamordowanych. Na apel Chrystiana i cesarza Fryderyka II, którzy zwracają się o pomoc do Krzyżaków, dochodzi do zorganizowania wyprawy pół- nocnej. Oni też tworzą trzon militarny kruc- jaty. Zakon, którego początkowym prze- znaczeniem była ochrona pielgrzymów nie- mieckich udających się do Ziemi Świętej, zrezygnował ze swych pierwotnych celów, prowadząc wyniszczające wojny z poganami na północy i tworząc całą sieć ufortyfiko- wanych zamków (Malbork, Kwidzyń, To- ruń, Królewiec). Wkrótce dołącza doń za- kon Kawalerów Mieczowych. Kierowany przez wielkiego mistrza (Hermann von Salza, Hartmann von Heldrunge) zakon grupuje Niemców i Czechów, a celem jego jest podbój. Nie ma w nim miejsca na pokojową ewangelizację. Nie można też uważać go za misję, skoro najczęściej kończy się bezwzglę- dną eksterminacją ludności. Upadek zakonu krzyżackiego, który coraz bardziej odrywał się od swych celów ducho- wych, jest już w początkach XIV wieku zaawansowany; jego zwieńczeniem będzie sekularyzacja zakonu, który w 1525 roku przechodzi na protestantyzm. O co tu chodzi? Wojna a ewangelizacja Dostęp do wiary możliwy jest tylko wów- czas, gdy człowiek tego pragnie. Ale zdarza się, że misjonarze głoszą swą naukę w at- mosferze przemocy, tak że w praktyce nie jest ona w ogóle słuchana. Zwykle dzieje się to wtedy, gdy istnieje konflikt pomiędzy dwoma typami ludności o bardzo różnym poziomie kulturowym i ekonomicznym, i gdy silniejszą stroną są chrześcijanie. Ewangelizacja, nawet prowadzona środkami pokojowymi, wydaje się wówczas próbą aneksji, której poganie przeciwstawiają się ze wszystkich sił. W podobnych okolicznoś- ciach Izaak Jogues, Jan de Brebeuf i ich towarzysze przyjęli śmierć męczeńską w Ka- nadzie. Nie przeszkodzili w ostatecznym podboju Huronów, którzy nie mogli dłużej opierać się przewadze technicznej Europej- czyków, ale przynajmniej Kościół nie pono- sił odpowiedzialności za rzeź Indian. Niebezpieczeństwo dla Kościoła polega na zbyt naiwnej wierze w sens działań przy użyciu siły w celu pokonania przeszkód w ewangelizacji. Rzadko udaje się zapano- wać nad rozpętanym gwałtem tym, którzy się do niego odwołali. Pomieszanie ewan- gelizacji z podbojem wydaje się szczególnie gorszące wówczas, gdy jest dziełem żołnierzy Chrystusa, powołanych do obrony wdów i sierot. Pytania 1. Na czym polega różnica pomiędzy krucjatą przeciwko Muzułmanom a "krucjatą północ- ną" przeciwko poganom? 2. Czy gwałty popełnione w stosunku do misjonarzy upoważniają do uciekania się do gwałtu? Czy nie w ten sposób zachodnia Europa dokonywała podbojów, zwłaszcza w XIX wieku? 39. Czy wiek XIII był złotym wiekiem świata Chrześcijańskiego? Fakty i daty Papieże: Honoriusz 111 (1216-1227), Grze- gorz IX (1227-1241), Innocenty IV (1243- 1254), Aleksander IV ( 1254 - 1261 ), Urban IV (1261-1264), Klemens IV (1265-1268) św. Grzegorz X (1271-1276) Sobory: czwarty laterański (1215), pierwszy lyoński (1245), drugi lyoński (1274) Święci: Dominik (1170-1221), Franciszek z Asyżu (1182-1226), Ludwik Święty (1214-1270) Teologowie: św. Bonawentura (1221-1274) św. Tomasz z Akwinu (1225-1274) Nowe zakony: karmelici (1209), francisz- kanie (1210), klaryski (1212), duchacze (1213), dominikanie (1216), mercedariusze (1223) Katedry: Notre Dame (1163-1270), Chartres (1194-1225), Kolonia 1248-), Reims (1210-1214) Artyści: Dante (1265-1321), Giotto (1266- 1337) Uniwersytety: Paryż (1204), Bolonia (XII w.), Oksford (XII~XIII w,.) Bibliografia L. Genicot Powstaje nowy świat, Warszawa 1964. J. Chelini Dzieje religijności w Europie Zachodniej w średniowieczu, maszynopis w I. W. Pax. Wydarzenie Wiek XIII uważany jest na zachodzie Europy za złoty wiek chrześcijaństwa. Ale może wspaniałe przejawy aktywności religij- nej i kulturalnej człowieka są czymś innym niż widzialna część góry lodowej? Jeżeli przyjrzymy się bliżej XIII-wiecznej rzeczy- wistości, wiele z tych złudzeń się rozwieje: w dziedzinie społecznej, na przykład, wa- runki życia na wsi są przerażające i zmie- niają się bardzo powoli; w dziedzinie religii jest to "złoty wiek herezji", zakwestionowa- nia podstaw społeczeństwa chrześcijańskiego i upowszechnienia przymusu, związanego z powstaniem i utrzymywaniem się herezji. Wzrost liczby księży jest niewielki, a dusz- pasterstwo w miastach i na wsi na niskim poziomie. A jednak wiek XIII jest z całą pewnością wielkim wiekiem chrześcijaństwa: po raz pierwszy od początku średniowiecza udaje się zapanować nad twardymi realiami spo- łecznymi i ekonomicznymi i podporządko- wać je sprawom ducha. To nie przypadek, że wiek XIII jest wiekiem katedr, które ujawniają niezwykłą zgodność między wie- dzą ludzką a wiarą. Jeżeli sklepienie wznosi się tak wysoko, jeżeli mury stają się tak subtelne i połyskują witrażami, jeżeli żebra niby żyły łączą filary, ożywiając całą kon- strukcję, to nie jest to tylko wyzwanie rzucone równowadze: ów cud umożliwiły łuki przyporowe i zwornik - owoc cierp- liwych poszukiwań w przeszłości. W wieku XIII stają się dostrzegalne owo- ce wysiłków podejmowanych od wielu stu- leci, by ocalić od zapomnienia dziedzictwo kulturowe starożytności (por. rozdz. 21 ). Ów ogromny materiał nie ma jednak tylko charakteru erudycyjnego, lecz zostaje włą- czony w zhierarchizowaną wizję: cała wie- dza ludzka wznosi się niby potężna bu- dowla w majestacie autorytetu teologii (por. rozdz. 41 ). Ten stan rzeczy staje się korzystny nawet dla polityki i ekonomii: w miarę jak Zachód wychodzi z anarchii, spowodowanej najaz- dami barbarzyńskimi, jak państwa coraz skuteczniej roztaczają kontrolę nad feuda- łami, jak ożywia się ponownie przepływ bogactw i idei - ta nowa zwierzchność w coraz większym stopniu oddaje się w służ- bę chwale Bożej i zaczyna troszczyć się o ubogich. Ludzie trzynastowieczni bardziej niż w ja- kimkolwiek innym stuleciu upatrują swoich wzorców w świętych, mistykach, jak św. Franciszek i św. Dominik, ale zaangażowa- nych w ten świat, choćby tylko po to, aby kwestionować fałszywe wartości i wytykać jego błędy. Tacy święci jak Tomasz z Ak- winu i Ludwik Święty usiłują wprowadzić nowego ducha do rzeczywistości politycznej i poszukiwań intelektualnych. O co tu chodzi? Głębokie pokłady chrześcijańskości Oczywiście każdemu rozkwitowi intele- ktu i świętości w Kościele nie musi od- powiadać to samo zaangażowanie i ta sama żarliwość w masach. Ale aby zrozumieć to, co niewidzialne i głęboko ukryte, nie wystarczy posługiwać się kryteriami "nau- kowymi", których używają współcześni hi- storycy. W tym sensie historii Kościoła nie można umieścić na jednej płaszczyźnie z innymi "historiami"; wymaga ona szcze- gólnej sympatii, tak by można było zro- zumieć logikę zjawiska jednocześnie reli- gijnego i społecznego. Wznoszenie w całej Europie katedr czy zdumiewające powodzenie kaznodziejstwa franciszkańskiego można wytłumaczyć róż- nymi racjami, nawet ekonomicznymi. Ale nie można oddać w pełni sprawiedliwości tym wydarzeniom, jeżeli się nie dostrzeże głębokiego przenikania autentycznej wiary chrześcijańskiej do szerokich mas ludności. Oczywiście nie wszyscy byli świętymi i nie- kiedy wystarczała drobnostka, by obudzić stare demony. Ale być może nigdy w historii Kościoła społeczeństwo nie było tak głęboko przeniknięte pragnieniem duchowości i cał- kowitego oddania. Nigdy też wezwanie do świętości nie wywołało takiego echa we wszystkich środowiskach, niezależnie od wieku (pomyślmy choćby o krucjacie dzie- cięcej). Pytania 1. Jakie jest miejsce świętych w świecie? 2. Czy chrześcijaństwo może być uważane za fundament Zachodu? 3. Czym można wyjaśnić przeciwieństwa XIII-wiecznego chrześcijaństwa: wiara i here- zja, służenie ubogim i gwałt? 40. Ludwik ŚwIęty władca państwa chrześcijańskiego Fakty i daty 1214 - Ludwik przychodzi na świat w Poi- ssy. 29 listopada 1226 - sakra Ludwika IX (regencja matki) 1246 - uwolnienie niewolników w domenach królewskich 1250 - upadek siódmej krucjaty, Ludwik dostaje się do niewoli. 1260 - oficjalny zakaz pojedynków 25 sierpnia 1270 - śmierć Ludwika IX podczas ósmej krucjaty 1297 - kanonizacja Ludwika IX Bibliografia J. Richard Saint Louis, roi dune France feodale, Paris 1983. J. de Joinvilte Histoire de saint Louis, Angers 1941. Wydarzenie Urodzony w początkach XIII stulecia i będący jedną z jego wielkich postaci, Ludwik IX umarł w 1270 roku, po prze- szło czterdziestoletnim panowaniu, pod murami Kartaginy, gdy prowadził ósmą krucjatę. Zostawszy królem w wieku dwunastu lat, musiał od dzieciństwa walczyć o umocnienie swej władzy nad wielkimi wasalami, wich- rzycielskimi i niezbyt troszczącymi się o wspólne dobro. Wychowany w duchowo- ści franciszkańskiej, uważał swe rządy za posługę chrześcijańską, za którą z całą pokorą przyjął odpowiedzialność. Napeł- niony duchem sprawiedliwości, niekiedy nieubłaganej, przywraca sens zobowiązaniu "być dobrym królem-sędzią", reorganizuje sądownictwo francuskie, domaga się po- szanowania praw jednostki, nawet w od- niesieniu do najbardziej dyskryminowanych (jest promotorem ruchu wyzwolenia niewol- ników). Wojny prywatne zostają oficjalnie zakazane. Skrupulatny w sprawach finan- sowych, czuwa nad sprawiedliwym nakła- daniem podatków (dodatkowe obciążenia mają jedynie umożliwić sfinansowanie dwóch krucjat i prowadzenie wojen ze zbun- towanymi feudałami). Jego wiara frapowała nawet współczesnych. Sława jego mądrości była tak wielka, że często odgrywał rolę rozjemcy zagranicą. Udało mu się też wpro- wadzić zasady moralności chrześcijańskiej w stosunkach międzynarodowych (podczas walki pomiędzy papieżem Grzegorzem IX a cesarzem Fryderykiem II i w trudnych kontaktach z królem Anglii). Uznawał, szanował i chronił władzę i pra- wa Kościoła, ale stanowczo bronił struktur doczesnych administracji i sprawiedliwości, za które był odpowiedzialny. Uznając Ma- gisterium Kościoła, nigdy nie szedł na pasku polityki papieskiej. Jest twórcą niezliczonych dzieł miłosier- dzia, z których najsłynniejszym jest hospic- jum dla niewidomych Quinze-Vingt. Dzięki temu ustalał się stopniowo świecki porządek życia społecznego. Brał udział w wielkich mistycznych przed- sięwzięciach epoki, stając dwukrotnie na czele krucjaty. I chociaż zakończyły się one klęską, były odpowiedzią władcy na wymogi służby Bożej. Tak więc nie było żadnego rozdziału pomiędzy życiem publicznym a życiem pry- watnym Ludwika Świętego. Nie mógłby on zresztą uznać, że jego wiara znajduje się w konflikcie z jego misją jako władcy pań- stwa. Dlatego też jest uosobieniem ducho- wego ideału pokory, służby i ubóstwa, który głosił. O co tu chodzi? Polityka a świętość Nie ma dwóch możliwych moralności: jedna obowiązująca człowieka jako jedno- stkę, druga - jako członka zbiorowości. Nawet największe cnoty osobiste nie mają prawa nazwać się chrześcijańskimi, jeżeli nie ujawniają się w codziennym zachowaniu, w zadaniach państwowych. Tak więc chrześcijanie, sprawujący władzę publiczną, winni dostrzegać w swych obo- wiązkach misję realizowania ładu Bożego. Polityka, chociaż często jest okazją do nad- użyć i choć niekiedy posługuje się godnymi potępienia środkami, nie jest dziedziną, której chrześcijanie powinni uniknąć. To ona umożliwia życie społeczne, ponieważ potraf skupić działania różnych osób, kie- rujących się różnymi intencjami, wokół dob- ra wspólnego. Jest ważne, by ludzie świeccy, przeniknięci wymogami Objawienia chrześ- cijańskiego, starali się w swoich politycznych aktach kierować się miłosierdziem Chrys- tusowym. Zawsze bowiem ta wielka polityka pod- porządkowana jest zasadom Objawienia chrześcijańskiego. Prawo moralne nigdy nie pokrywa się całkowicie z cywilnym; mogą zaistnieć przypadki, kiedy społeczeństwo nie dorasta do wymogów prawa Bożego. Ale zawsze chodzi o to, by je ku sobie zbliżać. Dzięki temu życie na świecie stanie się znośniejsze (por. rozdz. 18). Pytania 1. Czy praktykowanie wiary wymaga zaan- gażowania politycznego? 2. Czy można czerpać z wiary reguły rzą- dzenia? 3. Czy można zajmować się polityką nie brudząc sobie rąk? 41. Myśl chrześcijańska poddana próbie nowoczesności Fakty i daty 1140 - Zachód jest w posiadaniu wszystkich dzieł Arystotelesa z zakresu logiki. 1210 - potępienie filozofii przyrody Arys- totelesa i zakaz jej nauczania 1237 - papież Grzegorz IX domaga się przestudiowania i poprawienia dzieł moral- nych Arystotelesa. 1244 - Albert Wielki komentuje większość dzieł Arystotelesa. 1255 - cały corpus aristotelicum zostaje przełożony na łacinę. 1266 - siger z Brahantu upowszechnia myśl Awerroesa, arabskiego komentatora Arys- totelesa. 1270 - potępienie awerroizmu 1277 - potępienie pewnych tez św. Tomasza z Akwinu 1323 - kanonizacja św. Tomasza z Akwinu 1567 - św. Tomasz z Akwinu - Doktorem Kościoła. Bibliografia M. Plezia Od Arystotelesa do Złotej legendy, Warszawa 1958. E. Gilson Tomizm, Warszawa 1960. M.A. Krąpiec Struktura bytu. Charakterystyczne elementy systemu Arystotelesa i Tomasza z Ak- winu, Lublin 1963. M. (orhin Le chemin de La theologie chez saint Thomas dAquin, Paris 1974. Wydarzenie Przed wiekiem XIII Arystoteles był znany na Zachodzie jako logik. Ale wielkim wy- darzeniem w historii myśli zachodniej stało się dopiero zapoznanie się z jego pismami z dziedziny filozofii przyrody (fizyki), meta- fizyki i etyki. Za pośrednictwem tych pism chrześcijaństwo średniowieczne zetknęło się z racjonalistyczną wizją świata, z którego została usunięta cała idea stworzenia i po- nadnaturalnego przeznaczenia. Jeśli chodzi o gramatykę, logikę czy reto- rykę, z łatwością można było pogodzić kulturę pogańską z religią chrześcijańską (por. rozdz. 21 ). Dzieło to zapoczątkował św. Augustyn i inni Ojcowie Kościoła. Ale Arystoteles jest umysłem pozytywnym i jego Bóg jest raczej zasadą kosmologiczną niż Bogiem osobowym. Cały prąd myśli św. Augustyna, który wprowadził do chrześ- cijaństwa pewne idee platońskie, przeciw- stawiał się koncepcji niezmienności natury. Zwłaszcza u franciszkanów panowało prze- świadczenie, że myśl arystotelesowska two- rzy pewien zamknięty system, samowystar- czalny, który może obyć się bez Objawienia biblijnego, a nawet się jemu przeciwstawić. Franciszkanie często wysuwali pod adresem biskupów żądania ocenzurowania arystote- lizmu i zakazu jego nauczania. W istocie rzeczy arystotelizm w interpretacji Awer- roesa otwarcie przeciwstawia się wierze. Dla komentatora arabskiego intelekt jest jeden dla wszystkich ludzi. Dlatego cechy osobiste i indywidualne każdego człowieka zostają wchłonięte przez ogół. Uczniowie sigera z Brabantu chcieli pójść szlakiem awerroiz- mu tak daleko, jak tylko to jest możliwe, co zmusiło ich do wyznawania podwójnej pra- wdy: według wiary i według rozumu. Wszystko zakończyłoby się pewnie zwy- kłym konfliktem pomiędzy klasycznym au- gustynizmem a odradzającym się neopo- ganizmem, gdyby nie geniusz filozoficzny i teologiczny zdolny wyróżnić w myśli Ary- stotelesa idee możliwe do przyjęcia przez wiarę chrześcijańską i zintegrować je w wiel- ką syntezę. Chodzi o św. Tomasza z Ak- winu. Jego mistrz, Albert Wielki, przetarł szlak, ale problem nadal był poważny. Jak wykazał Michel Corbin, koncepcja sto- sunku filozofii do teologii u św. Tomasza ulegała ewolucji. Teologia jest ukorono- waniem gmachu wiedzy i określa zakres kompetencji innych dyscyplin. Istnieje za- tem względna autonomia świeckich badań naukowych, jedność intelektualnej aktyw- ności człowieka i brak sprzeczności po- między wiedzą a wiarą. Można by się zastanawiać, czy św. To- masz pozostał wierny Arystotelesowi i czy nie włożył w jego usta poglądów, których on nigdy nie głosił. Albo czy nie był zbyt wierny i nie wprowadził do chrześcijaństwa elementów pogańskich. Ale pytania te nie są interesujące ze względu na to, że Suma teologiczna nie jest ponadczasowym sys- temem, który przynosiłby odpowiedź na wszystkie pytania, lecz dziełem pewnego chrześcijanina, doskonale znającego kulturę swej epoki, który wyraził swą wiarę po- sługując się po mistrzowsku instrumentami pojęciowymi tej kultury. O co tu chodzi? Wiara a naukowa racjonalność Spotkanie filozofi arystotelesowskiej z chrześcijaństwem jest wydarzeniem o zu- pełnie innym zasięgu niż klasyczne od cza- sów starożytności debaty między filozofami a teologami (por. rozdz. 13). Dzieła Arystotelesa przybywają na Za- chód otoczone nimbem autorytetu wiedzy i racjonalności. Dzięki komentatorom arab- skim, którzy służyli tu jako pośrednicy, arystotelizm został już opracowany jako system. Myśl chrześcijańska, która nie może go dłużej ignorować, musi albo podporząd- kować mu się, albo ustąpić. Św. Tomaszowi udało się nie tylko uczy- nić z arystotelizmu filozofię nieszkodliwą, ale także wykorzystać go do wyjaśnienia posłannictwa chrześcijańskiego. Nastąpił wręcz przykładowy zwrot w sytuacji, który należy dobrze zrozumieć. Myśl Arystotelesa wychodzi od drobiaz- gowej analizy rzeczywistości i prawie nie- wyczuwalnie wznosi się ku rozważaniom globalnym na temat człowieka, świata i swoistej boskości. Jeżeli jednak wiara chrześcijańska nie ma w zasadzie nic wa- żnego do powiedzenia w kwestii zoologii czy astronomii, to nie może pozostawać nieczuła na wnioski z dziedziny moralności czy metafizyki. Widzimy, że św. Tomasz, gdy zaczyna zajmować się antropologią, teologią i moralnością, reinterpretuje myśl Arystotelesa wychodząc od pojęć przyję- tych w tradycji chrześcijańskiej (wolność, łaska, Stworzenie, poznanie Boga, nieśmier- telność duszy, akt bytu), które modyfikują nieuchronnie równowagę myśli jego mi- strza. Mówienie o filozofii tomistycznej wydaje się nam błędem. Istnieje tomis- tyczna interpretacja Arystotelesa, przeciw- stawiająca się na przykład interpretacji awerroistycznej, interpretacja podporząd- kowana wizji teologicznej. W tym sensie tomizm nie jest pewnym zamkniętym sy- stemem, lecz aktem rozłożenia od wewnątrz myśli, która zagrażała wierze chrześcijań- skiej. Poza wszystkim chodziło nie tylko o od- parcie ataków, lecz także o posłużenie się niekwestionowaną zdobyczą; kategorie arys- totelesowskie w swej precyzji mogły bowiem służyć do objaśnienia objawionego depozytu wiary. Pozbawione swych naturalistycznych konotacji, stanowiły cenne narzędzia (acz- kolwiek zawsze krytykowane) pomocne w uświadomieniu sobie pewnych twierdzeń wiary (transsubstancjacja, gdy mowa o Eu- charystii, pojęcie instrumentum coniunctus, gdy chodzi o ukazanie ludzkiej natury Chry- stusa). Pytania 1. Gdzie w dzisiejszych czasach przebiega front nowoczesności? 2. Jakie są źródła dziejowego sukcesu teologii tomistycznej? 3. Czy .św. Tomasz był prawdziwym filo- zofem? 4. Czy w filozofii istnieje prawda? 42. Kościół a awans kobiety Fakty i daty czasy, Merowingów - mistyczne oddziały- wanie królowych; wpływ Batyldy, która uczy- niła z Kościoła zaczyn duchowy jedności kraju, na Chlodwiga II. 23 października 585 - synod w Macon. Przypadkowe pytanie jednego z biskupów na temat użycia słowa homo w, Piśmie Świętym w, odniesieniu do kobiety, zapoczątkowuje w Kościele niefortunną legendę o "kobiecie bez duszy". XI- XII wiek - Petronela z Chemille zostaje opatką klasztoru męskiego, zalożonego przez Roberta z Arbrissel. Romans dworski. Wi- lhelm z Lorris i Romans o róży. Eleonora z Akwitanii wprowadza na dwór francuski tradycję miłości dworskiej. Chretien de Tro- yes początek XIII wieku - rola Blanki Kastylij- skiej w stosunku do męża i dzieci XIII wiek - początek XIV wieku - upadek pozycji kobiety w społeczeństwie świeckim, a następnie w Kościele, wraz z jednoczesnym wzrostem wPływu prawa rzymskiego na studia prawnicze, instytucje, a później obyczaje. Bibliografii nie ma Wydarzenie Trudno umieścić w czasie dzieje awansu społecznego kobiety i prześledzić postawę Kościoła wobec tego problemu. Psychologia kobiety jest w istocie rzeczy bardziej zako- rzeniona w trwaniu niż w wydarzeniu, a Ko- ściół działał w tej dziedzinie - podobnie jak w innych - raczej poprzez powolne wpływanie na obyczaje niż w sposób osten- tacyjny. Dlatego łatwiej prześledzić ewolucję praw kobiety w Kościele i w społeczności cywilnej niż ustalić dokładne daty. Chodzi o długotrwały proces, który ujawnia się raczej poprzez "osobowości" i "charaktery"; trzeba śledzić jego pojawienie się i krzywą wzrostu. Przede wszystkim w dziedzinie duchowo- ści, a dopiero później w dziedzinie obycza- jów, era chrześcijańska, począwszy od na- rodzin Kościoła, ujawniła całą pełnię i głębię kobiety. Ograniczona w swych prawach w świecie greckim i rzymskim, kobieta w ró- wnym stopniu co mężczyzna zyskuje god- ność "dziedzica łaski" (1 P 3, 1-7). Poza tym - niezależnie od stosunków pomiędzy obiema płciami i panujących obyczajów- kobieta zostaje uznana za równą mężczyźnie tylko dlatego, że w Królestwie niebieskim nie będzie już mężczyzn ani kobiet (Ga 3,28). W konkretnej sytuacji należy wspo- mnieć o świętych kobietach, które towarzy- szą kolegium apostolskiemu, i o roli "apos- toła Apostołów", odegranej przez Marię Magdalenę w ranek Zmartwychwstania (Mt 28,10). Należałoby również przypomnieć kobiety, o których z takim podziwem wyra- ża się św. Paweł (Febe, Pryscylla), mimo swej rzekomej "mizoginii", zarówno ze względu na ich rolę apostolską, jak też służbę miłosierdzia. Ale ta ich rola nie utożsamia się nigdy z zadaniami diakonów. Ponadto gdy Apostoł przekazuje mężom polecenie, "miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół" (Ef 5,25), to nie chodzi tu o wzruszającą pobłażliwość, lecz o zada- nie duchowe, którego przenikanie do oby- czajów potrwa przeszło dziesięć stuleci! Po- nadto obrazu kobiety dopełniają szacunek dla wdów i szczególne miejsce zarezerwo- wane dla dziewic (1 Kor 7, 7-16): kobieta jest już nie tylko matką, staje się osobą. W końcu należy wspomnieć o świadectwie męczenniczek, których odwaga wzbudzała podziw pogan, narzucając poszanowanie osoby i wolności kobiety. Od początku kobieta w Kościele pojawia się jako towa- rzyszka mężczyzny: działająca (diakonissa), modląca się (dziewica lub wdowa), cierpiąca (męczenniczka). W wiekach żelaza kobiety - dziewice czy królowe - wykorzystując swoje wpływy osobiste współdziałają z biskupami w dziele schrystianizowania jeszcze pogańskiego świata; wspomnijmy Genowefę, Klotyldę, Radegundę czy Batyldę na dworze Chlod- wiga II. Niejako kontynuacją tej roli była funkcja wychowawcza przyznana kobietom: w epoce karolińskiej autorką pierwszego traktatu o wychowaniu była kobieta, Dhu- oda, która napisała go dla swych synów. W XIII wieku będzie to Blanka Kastylijska, która przygotowuje swego syna, Ludwika Świętego, do misji króla chrześcijańskiego. Do awansu kobiety przyczyniają się również klasztory: pomyślmy tylko o takich po- staciach jak opatka Las Huelgas w Hisz- panii, opatki podwójnych klasztorów w An- glii, opatka Fontevrault, w zakonie założo- nym przez Roberta z Arbrissel - we Fran- cji... Jest to preludium zapowiadające ogromną rolę kobiety w szczytowym okresie w średniowieczu, sprawowaną za pośred- nictwem klasztorów, które stały się ośrod- kami modlitwy i nauki. Pomyślmy o Helo- izie, która uczy swe córki hebrajskiego i greckiego, o benedyktynkach z Helfta, gdzie studiuje się nie tylko Pismo Święte, lecz także dyscypliny świeckie: filozofię, historię, a nawet lingwistykę! W życiu cywil- nym wyrazem uznania kobiety jest udziele- nie jej prawa głosu w zgromadzeniach miej- skich; Paul Viollet zwraca też uwagę na jej obecność w zgromadzeniach głoszących ro- zejm Boży (por. rozdz. 29). To prawda, że ustrój feudalny nadużywał wolności dziew- cząt stosując zwyczaj zaręczania ich jeszcze w kolebce, ale czynił to samo w odniesieniu do chłopców. Kościół jednak ze swej strony próbował - posługując się prawem kano- nicznym - zapewnić w takich przypadkach swobodę decyzji. Ten długi proces humanizacji, inspirowa- ny przez wiarę chrześcijańską, ostatecznie doprowadzi do powstania koncepcji "miło- ści dworskiej", "zespołu obowiązków i oby- czajów, opartych na delikatności, uprzej- mości i wierności", ale urzeczywistni się w pełni dopiero wówczas, gdy uda mu się uniknąć ograniczeń miłości namiętnej czy też miłości bezcielesnej (niedostępność da- my), by przerodzić się w miłość bezintereso- wną, w której zostaje uznana wielkość ko- biety i znaczenie wzajemnych stosunków pomiędzy małżonkami, nie ograniczających się do seksualizmu. Jest to apogeum, po którym pozycja kobiety ulega niejakiemu obniżeniu, mimo pewnych szczególnych wyjątków jak olśnie- wające pojawienie się Joanny dArc. W końcu XVI i na początku XVII wieku rola kobiety staje się znów ważna i twórcza, zwłaszcza w okresie odnowy potrydenckiej. Często dzięki swemu życiu mistycznemu kobieta odgrywa rolę inspirującą, wystarczy pomyśleć o Teresie z Avila, Madame Acarie, Ludwice de Marillac, matce de Langeac czy tylu innych... Nie brakowało również kobiet światowych starających się wprowadzić no- wą "pobożność" (por. rozdz. 70). Mimo sukcesów osobistych pewnych wiel- kich dam rozmiłowanych w literaturze i w polityce, jak Madame de Tencin, Mada- me du Deffand czy Madame Roland, w wie- ku XVIII następuje kolejny upadek pozycji społecznej kobiety, związany z upadkiem samej wiary chrześcijańskiej, i - w okresie rewolucji i cesarstwa - ogólne wycofanie się kobiet z życia publicznego w XIX wieku. Dopiero w końcu tego stulecia i na po- czątku XX wieku pojawił się ruch femi- nistyczny, silnie związany z problemami społecznymi i politycznymi. Ma on bardziej niż kiedykolwiek w przeszłości charakter społeczny, jest ruchem świeckim i rewin- dykacyjnym. O co tu chodzi? Być chrześcijaninem po kobiecemu Mizoginia zarzucana św. Pawłowi, gdy nakazuje kobietom, by były "poddane swym mężom" (Ef 5,22), zostaje naturalnie złago- dzona dzięki poleceniu wydanemu mężom, by miłowali swe żony, "jak Chrystus umiło- wał Kościół". Nowe konwertytki nie powin- ny upajać się tą nową wolnością wynikającą z uznania równości z mężczyznami, jak też mieszać się do posług kapłańskich. Równość dotyczy godności, ale nie funkcji. Wynika to zresztą z Pierwszego Listu św. Piotra. Gra toczy się od początku o tę samą stawkę: jest nią promocja godności kobiety w poszanowaniu odrębności jej osoby oraz jej uprzywilejowanego apostolatu, który polega na obecności u źródła wszystkiego, co się poczyna i rodzi, na towarzyszeniu wszelkiemu wzrostowi w cichej wierności, na przekształcaniu słowa usłyszanego i otrzymanego w żywą rzeczywistość i w ży- ciowe doświadczenie. Kobieta nie powinna pożądać innych ról jak na przykład kapłań- stwa, którego Chrystus nie pragnął dla niej. Jej głęboka prawda tkwi gdzie indziej. Pytania 1. Czy prawdziwa wielkość kobiety realizuje się poza podwójnym modelem dziewictwa i macierzyństwa? 2. Czy fakt, iż Chrystus nie powierzył posługi apostolskiej kobietom, da się wytłumaczyć obyczajowością epoki? Schyłek Średniowiecza 43. Proces Templariuszy Fakty i daty 1128 - synod w Troyes: oficjalne uznanie zakonu templariuszy z regułą napisaną pod wpływem św. Bernarda z Clairvaux. 1291- upadek Akki, koniec państw łacińs- kich na Wschodzie 1307 - aresztowanie w dniu 13 października wszystkich templariuszy we Francji. Pierwsze przesłuchania pod kierunkiem urzędników królewskich, później inkwizycji 1308 - interwencja papieża, który organizuje proces zakonu, a jednocześnie poszczególnych templariuszy. 1311- sobór w Vienne ogłasza rozwiązanie zakonu. marzec 1314 - wielki mistrz templariuszy Jakub de Molay wraz z trzema dygnitarzami zakonu zostaje spalony na stosie. Bibliografia M. Melville Dzieje templariuszy, Warszawa 1991 Wydarzenie Powstanie zakonu templariuszy wiąże się ściśle z historią pierwszej krucjaty. Wzrost liczby pielgrzymek sprawił, że ochrona szla- ków prowadzących do Ziemi Świętej stała się konieczna. W tym celu kilku rycerzy postanowiło utworzyć zakon i wypełnić tym samym śluby krzyżowca w życiu religijnym. W ten sposób chcieli pogodzić z sobą dwa niemożliwe do pogodzenia ideały: życie zakonne i życie żołnierskie. Wraz z upad- kiem Akki kończy się też ich misja na Wschodzie, ale ich zasoby finansowe i mają- tki ziemskie pozostają nie naruszone. Jest to potężny i bogaty zakon, i to przeciwko niemu wystąpił król Francji Filip IV Piękny. Mimo to niemal tysiąc templariuszy pozwala się aresztować nie stawiając oporu. Główne punkty oskarżenia są bardzo poważne: na podstawie zeznań byłych członków zakonu, wykluczonych ze wspólnoty z powodu złego prowadzenia się, templariusze zostają oskar- żeni o herezję, bezwstydne praktyki i bluź- nierstwa, polegające na przyjmowaniu nie konsekrowanych hostii, oraz o profanowa- nie krzyża. Niewątpliwie były to przesadne oskarżenia. W rzeczywistości po prostu zakon utracił zaufanie na skutek dumy i wyniosłości rycerzy, zajmujących się bar- dziej wojaczką niż religią, tajemniczości swych ceremonii i ogromnych bogactw, zgromadzonych i stale powiększanych w wy- niku takich operacji finansowych, jak poży- czki, udzielanie poręki itp. Wielu ludzi obarczało go odpowiedzialnością za utratę Ziemi Świętej. Decyzję o aresztowaniu wydał sam Filip Piękny, nie konsultując się z innymi wła- dzami ani z papieżem Klemensem V, który jako jedyny był uprawniony do rozstrzyg- nięcia tego problemu. By usprawiedliwić swe postępowanie, król oparł się na całej kampanii zniesławień. Zasłonił się też in- kwizycją, występując jedynie jako władca świecki, który chce służyć Kościołowi bro- niąc wiary. Tak więc nie był to właściwie proces zakonu, lecz proces wszystkich tem- plariuszy. Byli oni przesłuchiwani przez komisje świeckie, które powszechnie stoso- wały tortury: wszyscy się przyznali. Po- wtórzyli również swe zeznania przed trybu- nałem inkwizycji, któremu przewodniczył spowiednik króla. Dowiedziawszy się o sto- sowaniu tortur, papież cofnął uprawnienia inkwizytorom. Ale dygnitarze zakonu po- wtórzyli swe zeznania również w obecności papieża (albo rzeczywiście wchodziła tu w grę herezja, albo zeznania zostały wymu- szone). Tak więc papież postanowił z jednej stro- ny przeprowadzić proces zakonu, który miał być sądzony przez sobór, z drugiej zaś diecezjalny proces templariuszy. Niektórzy zostali skazani na więzienie, innych uznano za odstępców i spalono, pozostałych włą- czono do różnych zakonów. Ale tylko try- bunały francuskie uznały indywidualną winę zakonników. Dobra templariuszy sobór przekazał zakonowi szpitalników mimo oporu króla francuskiego, który sam prag- nął wyciągnąć z tego korzyści. O co tu chodzi? Niebezpieczeństwo, jakie stwarzają instytucje, które utraciły rację bytu Zakon templariuszy, który istniał od dwóch stuleci, zniknął w ciągu pięciu lat. Słabość władzy papieża w obliczu zachłan- ności i potęgi króla francuskiego nie tłu- maczy wszystkiego. W świetle aktualnie posiadanych przez nas wiadomości trudno wypowiadać się na temat herezji zakonu. Jego gwałtowne zniknięcie, bez sprzeciwu i bez walki, należy tłumaczyć raczej jego niedostosowaniem do XIV-wiecznej rzeczy- wistości. Przede wszystkim dotyczyło to pierwo- tnego, czysto wojskowego powołania i jego motywów: młodsi synowie z rodzin szlachec- kich robiąc karierę kierowali się raczej duchem feudalizmu niż duchem rycerskim. Innych pociągała reguła, mniej zniewalająca, umożliwiająca życie zakonne, ale nie as- cetyczne. Ale żaden ideał nie zastąpi ideału żołnierza Chrystusowego. Poza tym zakon zachował swe wielkie bogactwa: aż do roku 1295 skarbcem królewskim zawiadywali tem- plariusze. Wzbudzało to powszechną za- zdrość. Zakon, odcięty od swych pierwo- tnych fundamentów, całkowicie zboczył z drogi. Wiadomo też, że istniały różne plany papieskie, zmierzające do połączenia zakonu templariuszy z zakonem szpitalników, ale nie doszły one do skutku ze względu na wzajemną wrogość obu zakonów. Jedynie na Półwyspie Iberyjskim, gdzie zakon brał udział w rekonkwiście, prze- dłużając w ten sposób swoje istnienie, został po swym rozwiązaniu reaktywowany pod inną nazwą. Pytania 1. Dlaczego zakony się starzeją? Jakie niebez- pieczeństwo przedstawia dla świata chrześ- cijańskiego ich niedostosowanie? 2. Pod jakim względem działalność zakonu templariuszy stała się nie do pogodzenia z wiarą chrześcijańską? 44. Spirytuałowie kwestionują instytucję kościoła Fakty i daty około 1170 - Piotr Waldes ( Waldo) głosi w lyonie absolutne ubóstwo: początek ruchu waldensów. 1184 - arcybiskup Lyonu zakazuje nie upo- ważnionym świeckim głoszenia kazań; papież Lucjusz III potwierdza ten zakaz. 1202 - śmierć opata Joachima z Fiore, który ogłosił, że w roku 1260 rozpocznie się wiek ducha, zdominowany przez mnichów-spirytua- łów. 1210 - spotkanie św. Franciszka z Asyżu z papieżem Innocentym III, który zatwierdza ustnie zakon franciszkanów. 1226 - rozłam pomiędzy wspólnotą fran- ciszkańską a spirytuałami 1256 - potępienie Wprowadzenia do Wiecz- nej Ewangelii Gerarda z Borgo San Donnino, franciszkanina, żarliwego zwolennika Joa- chima z Fiore, dla którego św. Franciszek jest Aniołem Objawienia - za głoszenie poglądów zawartych w książce Joachima z Fiore Harmonia Nowego i Starego Tes- tamentu. 1294 - Celestyn V, pustelnik obrany papie- żem, abdykuje po pięciu miesiącach. 1316 -1334 - Jan XXII kładzie kres sporowi o ubóstwo w zakonie franciszkańskim pomię- dzy spirytuałami a konwentualnymi, potępia- jąc spirytuałów bullą Quorundam exigit (7 października 1317). Bibliografia H. de Luhae La posterite spirituelle de Joachim de Flore, Paris 1979. J. Kłoczowski wspólnoty chrześcijańskie, Kraków 1964. Wydarzenie Na drogach i w miastach europejskich w końcu XII wieku i w ciągu całego wieku XIII grupy mnichów i ludzi świeckich gło- siły ubóstwo ewangeliczne, odrzucając tra- dycyjne ramy życia kościelnego. Byli to spirytuałowie czyli ,fraticelli, begardzi, fla- gellanci i nieco się od nich różniący wal- densi. Kim byli? Te odrębne inicjatywy w większości miały swe źródło w odrzuceniu instytucjonalnego Kościoła: jego organizacji, jego bogactw, a niekiedy także jego dogmatów. Niektóre z tych ruchów, domagających się oczysz- czenia i odrodzenia Kościoła przez wpro- wadzenie reformy w duchu ewangelicznym, przenikniętej tchnieniem Ducha Świętego, pojawiły się jeszcze przed powstaniem za- konów żebrzących. Głosiły one, że Królest- wo Ducha Świętego jest bardzo bliskie i należy oddać głos Ewangelii i jej nau- czaniu, tak aby każdy mógł żyć w ubóstwie i świętości zgodnie z pragnieniem Chrystusa. Joachim z Fiore, cysters (1143-1202) o nie kwestionowanej świętości osobistej, rozwija w swych pismach koncepcję Królestwa Du- cha, zawartą w teorii o trzech epokach: Boga Ojca (Stary Testament), Syna Bożego (Nowy Testament) i Ducha Świętego. Pier- wsze dwie naznaczone są prawem i instytu- cją, ale wiek Ducha Świętego, który nadej- dzie, przyniesie ze sobą możliwość życia zgodnego z duchem Ewangelii. Narodziny zakonów żebrzących przyczy- niły się do ożywienia koncepcji Joachima z Fiore: owi mnisi-spirytuałowie są właśnie tymi z ery Ducha. Gerard z Borgo San Donnino reinterpretuje idee Joachima i ob- wieszcza, że trzeci wiek jest wiekiem św. Franciszka, "anioła szóstej pieczęci", o któ- rym mówi Apokalipsa (6,12 -17;10, 1-11 ). Teoria o trzech epokach w niewielkim tylko stopniu dotknęła dominikanów, których teologiczna kultura broniła przed apokalip- tycznymi mrzonkami. Franciszkanie, prze- ciwnie, licznie przyłączyli się do joachimiz- mu, a wielu odrzucało strukturę zakonu, wprowadzoną przez samego św. Franciszka i poważnie umocnioną przez św. Bonawen- turę. Głosili oni absolutne ubóstwo, ideał Kościoła czystych, rzucając przekleństwa na Kościół rzymski, przywiązany do swych bogactw i władzy. Łączą się z nimi - dzięki swym apokalip- tycznym kazaniom i potępianiu "nowego Babilonu" (Kościoła rzymskiego) - bracia apostolscy, beginki oraz begardzi (żeńskie i męskie grupy wspólnego życia, przypomi- nające nieco tercjarzy), a także flagellanci (biczownicy), będący ludowym ruchem po- kutników. To wrzenie i ogólne poruszenie dotarło nawet do Kurii rzymskiej. W górs- kiej pustelni wyszukano pustelnika, Piotra z Morone, którego Święte Kolegium wysu- nęło na tron Piotrowy. Czy asceta mógł odpowiedzieć na prag- nienia świata chrześcijańskiego, który chciał, by na czele Kościoła stanął mnich-spirytuał, w oczekiwaniu na "papieża ewangeliczne- go", wymarzonego przez Joachima z Fiore? Pięć miesięcy później Celestyn abdykuje, uznając ciężar odpowiedzialności za zbyt wielki. Potępienie tych dewiacji i ruchów anar- chicznych w początkach XIV wieku nie położyło kresu tym inicjatywom: ruch spi- rytuałów przyczynił się do powstania licz- nych sekt, a przede wszystkim zrodził klimat nieufności wobec Kościoła instytucjonal- nego (głównie w Czechach i w Niemczech). O co tu chodzi? Kościół wyłącznie duchowy? Chrystus jest jednocześnie punktem cent- ralnym i kresem historii ludzkości. Duch Święty nie jest Jego następcą, ale przychodzi, by nam odkryć w Chrystusie Słowo wieczne posłane przez Ojca: w przeciwnym razie Objawienie przyniesione na świat przez Chrystusa byłoby niedoskonałe i tymcza- sowe. Marzenia o Kościele duchowym, którym oddawały się różne pokolenia, stanowią zaprzeczenie "Kościoła świętych"; jest to termin biblijny, występujący u św. Pawła, używany w pierwszych wiekach chrześcijań- stwa. "Ojcowie Kościoła nie ukuli dumnego pojęcia wielkiego lub małego Kościoła, zrze- szającego jedynie czystych; nawet mówiąc o Kościele niebieskim, nie zapominają o wa- runkach jego istnienia na ziemi..." Kościół hierarchiczny określany jest jako Kościół prawdziwy, "to znaczy jako Kościół Nowego Przymierza, jednocześnie idealny i konkret- ny" (Henri de Lubac). Zakwestionowane więc zostają same wa- runki Odkupienia: powszechność zbawienia. W okresie, w którym nie brakowało eg- zaltowanych jednostek, pragnących refor- mować Kościół, natchnieniem Biedaczyny z Asyżu stała się jego namiętna miłość do Kościoła, który mógł wydawać się tak bar- dzo zepsuty, i nacechowane pokorą po- słuszeństwo wobec Namiestnika Chrystusa. W tym duchu całkowitego podporządko- wania się pragnął on żyć swym ideałem ubóstwa, naśladując Chrystusa. Pytania 1. Dlaczego Kościół był zawsze tak bez- względny wobec tendencji anarchistycznych, które rodziły się w jego łonie? 2. Czy doświadczenie Ducha nie jest pożytecz- ną przeciwwagą dla ciężaru instytucji? 45. Polowanie na czarownice Fakty i daty 1232,1233 - bulle Grzegorza IX potępiające sekty demoniczne 1326 - w wyniku procesu o magię przeciwko Enguerrandowi de Marigny Jan XXII ogłasza bullę Super illius specula, w której czary (rzucenie uroku, pakt z diabłem, profanacja sakramentów) zostają powiązane z herezją, a zatem podlegają inkwizytorom. 1440 - proces Idziego z Rais, oskarżonego o czary i satanizm, zakończony jego powie- szeniem i spaleniem. 1496 - ukazanie się Malleus maleficarum (Młot na czarownice), zawierającego wy- jaśnienie metod stosowanych przez czaro- wników i czarownice oraz reguł postępo- wania, prowadzącego do położenia kresu królestwu szatana. XIV wiek - we Francji w procesach o czary, inkwizytorów zastępują sądy świeckie, Baj- lifowie i seniorowie. XVI - XVII wiek - polowanie na czarownice, zwłaszcza w kraju Basków, Nawarze i w kra- jach protestanckich (głównie w Szkocji) 1682 - edykt Ludwika XIV zakazujący stosowania kary śmierci za praktyki magicz- ne, o ile nie towarzyszy im pogwałcenie prawa powszechnego. Bibliografia J.K. Baschwitz Czarownice. Dzieje procesów o czary, Warszawa 1971. J. Delumeau Strach w kulturze Zachodu XIV- XVIII wiek, Warszawa 1986. Wydarzenie Zjawisko magii i czarów istniało zawsze zarówno w społeczeństwach pogańskich i antycznych, jak i w świecie chrześcijańskim. We wczesnym średniowieczu Kościół zaj- mował się nim, ale często sprowadzał je do aspektu ciemnych zabobonów. Kiedy jednak owe ruchy ludowe poza tajemnymi prak- tykami zaczęły również odwoływać się do sił zła (demonomania), świat chrześcijański poczuł się zagrożony. Wraz z odrodzeniem się dualizmu w for- mie średniowiecznej (zreinterpretowanym w doktrynie katarów) uprawianie czarów stało się częstym zjawiskiem. Jeżeli praktykowanie czarów wiąże się z odwoływaniem się do sił zła, uważane jest za herezję i podpada pod jurysdykcję trybu- nałów inkwizycji; wszelkie oskarżenia o cza- ry są jednak starannie analizowane. W przy- kładach wymienionych w podręcznikach inkwizytorów (B. Gui, N. Eymerich) roz- różnia się wiele przypadków magii (magia czarna, biała itd.); za herezję uważa się to, co stanowi świadomy zamach na chrześ- cijaństwo. Ukazanie się Malleus maleficarum (Młot na czarownice), zbiegające się z upo- wszechnieniem kultu satanistycznego, daje przerysowany obraz sytuacji, a nagroma- dzenie wątków i przykładów zaczerpniętych z różnych dokumentów świadczy o lękach ludzi współczesnych. Począwszy od końca XV wieku aż do końca wieku XVII polowania na czarownice mają charakter prawdziwej psychozy: oskar- żenia oparte są często na urojeniach, wywo- łanych różnymi czynnikami (na przykład w Anglii napięciami społecznymi; najost- rzejsze przypadki występują w krajach ogar- niętych reformacją, wojnami religijnymi itp.) Atmosfera niepewności sprzyja oddawaniu się praktykom magii i wywołuje powszechny lęk. W poszukiwaniu wyjaśnienia wszelkich dziwnych wydarzeń mówi się w przypadku ludu o urokach, a w odniesieniu do sędziów i księży - o interwencjach szatana. Jeżeli jednak lęk i psychoza mogą wyjaś- nić częściowo wielką liczbę procesów o cza- ry, to jednocześnie występują tu rzeczywiste zjawiska : prawdziwe przypadki stosowania czarów (proces Idziego z Rais jest tylko najbardziej znanym przypadkiem). Sędzio- wie prowadzący te sprawy (w średniowieczu inkwizytorzy, później sędziowie świeccy) dali niekiedy dowody całkowitego braku krytycyzmu: w latach 1576-1606 N. Remy skazał na stos 2 -3 tysiące czarownic. Póź- niej przyznał się, iż służył diabłu, i sam został spalony. W samej tylko Genewie stracono blisko 500 kobiet oskarżonych o czary. O co tu chodzi? Szatan działa bardziej przebiegle, niż się sądzi Na dyskusjach wokół magii i czarów często ciążył fakt, że bezsporne działanie szatana mylono z odbiegającym od normy zachowaniem, jakie działanie to za sobą pociągało. Szatan jest niewątpliwie obecny we wszel- kim nieładzie, jaki istnieje w świecie. Działa on w sposób przebiegły, by usidlić człowieka i zniszczyć oddziaływanie Kościoła, ale na- rzędziami jego działania nie zawsze są ludzie tego świadomi i zdeprawowani. Szatan ko- rzysta z anonimowości tłumów, z bezoso- bowych struktur, z praw ekonomicznych. Wywołując dziwne lub destrukcyjne posta- wy u człowieka, pozostaje nieuchwytny, ponieważ dla osiągnięcia swych celów po- trafi posługiwać się rzeczywistościami natu- ralnymi: jego wielkim orężem są zaburzenia umysłu czy lęk. Dlatego tak bardzo trudno jest ocenić rzeczywistą winę danej osoby. Chociaż w niektórych przypadkach nie można wy- kluczyć możliwości paktu szatańskiego, wy- słannicy szatana wydają się bardziej jego ofiarami niż wspólnikami. Dlatego więcej znaczy troska duszpasterska Kościoła niż środki zastraszenia. Mimo to społeczeństwo ma prawo do obrony przed pewnymi ogólnymi praktyka- mi zagrażającymi jego egzystencji, jak abor- cja czy zepsucie. Pytania 1l. Jaka była postawa Chrystusa wobec de- monów (Mt 8,28)? 2. Czy paniczny lęk przed czarami nie wiąże się z pewnym wypaczeniem kaznodziejstwa chrześcijańskiego, zwłaszcza w krajach ob- jętych reformacją, z przesadnym uwypuk- laniem sił zła? 46. Fałszywe dekrety Fakty i daty 847-852 - ukazanie się zbioru dekretałów, czyli listów papieskich dotyczących zarzą- dzania kościołem. Zbiór ten zawiera również inne dokumenty, jak kanony synodów wschod- nich, afrykańskich, galijskich i hiszpańskich. Ale jego oryginalność polega na tym, że zawiera około sześćdziesiĘciu decyzji papies- kich i trzydzieści pięć listów przypisywanych papieżom. Wśród nich znalazła się głośna donacja Konstantyna, przyznająca papieżowi pewien zakres władzy świeckiej (por. rozdz. 26). Zbiór ten był ogromnie popularny. XI wiek - papieże-reformatorzy, broniący wolności Kościoła przeciwko zakusom władzy świeckiej, chętnie korzystają z tego zbioru. XV wiek - Mikołaj Kuzańczyk i Jan Tor- quemada wyrażają wątpliwość co do jego autentyczności. XVI wiek - protestanci rozpętują kampanię przeciwko powszechnej władzy papieża, twier- dząc, że opiera się ona na fałszerstwie. W istocie rzeczy protestant David Blondel udowadnia fałszerstwo. Bibliografia L. Bouyer Kościół Boży, Warszawa 1977 Wydarzenie Ów zbiór, przypisywany niejakiemu Izy- dorowi Mercatorowi, a później św. Izydo- rowi z Sewilli, co spotęgowało jego popular- ność, wywarł nie kwestionowany wpływ na strukturę Kościoła. A przecież był on fał- szerstwem! Trzeba jednak zrozumieć autora, który w danych okolicznościach kierował się dob- rymi intencjami. W czasie, gdy władza świec- ka, to znaczy cesarz lub lokalni władcy, położyła rękę na dobrach Kościoła, a nawet na nominacjach jego dostojników, szukano sposobów uwolnienia się spod tej kurateli. Poza tym spory pomiędzy metropolitami dążącymi do zwiększenia swej władzy a bis- kupami, nie mówiąc o aktywności chorepi- skopów (biskupów wiejskich), wywoływały stan anarchii, od której należało uwolnić Kościół. Lekarstwem na ów podwójny nieład jest według autora podniesienie autorytetu Sto- licy Świętej, od której oczekuje on skutecz- niejszej obrony miejscowych biskupów i wię- kszej niezależności Kościoła. Aby osiągnąć ten cel, odwołuje się do szanowanej i trochę wymarzonej przeszłości, fabrykując dowody owej świetności. W owym czasie również instytucje świec- kie zagrażają dwóm istotnym składnikom małżeństwa chrześcijańskiego: sakramental- ności i nierozerwalności. Aby zachować integralność zasad chrześcijańskich, które nie zostały jeszcze wcielone w nie kwes- tionowane prawo, tworzy się teksty pra- wnicze, które mają ją potwierdzać. O co tu chodzi? Złe środki w dobrej sprawie 1. W epoce, w której rodzaje literackie nie były jeszcze ustalone, w świecie judeo- chrześcijańskim, w którym przeszłość miała walor normatywny, odczuwano pokusę po- szukiwania dla swych dzieł renomowanego patronatu. Pomyślmy tylko o Księdze Mąd- rości, przypisywanej Salomonowi w Starym Testamencie, czy o pieśniach cierpiącego Sługi Pańskiego przypisywanych Izajaszowi, zaś jeśli chodzi o Nowy Testament, o Liście do Hebrajczyków, przypisywanemu św. Paw- łowi. Ta literatura o nie ustalonym autor- stwie, nazywana pseudoepigraficzną, była jednak w swej najgłębszej warstwie wolna od błędów. Nie należy jej mylić z apo- kryficznymi ewangeliami i listami, które ze względu na swą nieortodoksyjność zostały odrzucone przez Kościół. Później ten sposób postępowania upowszechnił się; tak właśnie uzasadniano wiele pielgrzymek i podtrzy- mywano interesy materialne licznych klasz- torów (dokumenty fundacyjne, życiorysy świętych itp.). Nie można osądzać takiego postępowania kierując się naszą, współczes- ną troską o historyczną dokładność. 2. Nieszczęście polega na tym, że fałszywe dekretały stały się zbyt popularne i choć użyteczne w swoim czasie, wywołały, zwłasz- cza w okresie reformacji, skandal. Sprawa, której broniły i która była słuszna, ucierpiała na skutek takiego sposobu postępowania. A jednak byłoby błędem sądzić, że prymat Rzymu opierał się na tych fałszerstwach. W istocie rzeczy opierał się on na słowach Chrystusa wypowiedzianych do św. Piotra i egzekwowany był od samego początku w sposób niekiedy dyskretny, ale stanowczy i wytrwały. W epoce Karola Wielkiego wydawał się bardziej potrzebny niż kiedy- kolwiek. Chodziło o to, by nieuniknione wpisanie się Kościoła w struktury cywilne nie pociągnęło za sobą niewolniczego uzależ- nienia go od władzy świeckiej. Fałszywe dekretały nie przyczyniły się do pojawienia się ruchu na rzecz niezależności i umocnienia autorytetu Stolicy Świętej, lecz się z niego narodziły i proces ten przyspieszyły. To samo dotyczy kwestii nierozerwalności i sak- ramentalnego charakteru małżeństwa, które nie zostały "wynalezione" w średniowieczu, lecz które głoszone są przez chrześcijaństwo od samego początku. 3. Gdy fałszerstwo owych dokumentów zostało udowodnione, Kościół wykazał dob- rą wolę i wielu spośród jego uczonych pracowało nad wyjaśnieniem tego problemu. 4. Poza wszystkim cała ta sprawa nie miała charakteru dogmatycznego, lecz raczej prawny i administracyjny. Jest to dziedzina, w której warunki nieustannie się zmieniają i w którą Kościół nie angażuje się w sposób ostateczny. 5. Mimo wszystko chrześcijanie winni zachować roztropność i oprzeć się pokusie zmieniania tekstów czy historii nawet w naj- lepszej sprawie. Na szczęście Bóg zdolny jest obrócić zło w dobro, i tak właśnie się stało w przypadku fałszywych dekretałów. 47. Narodziny biurokracji papieskiej Fakty i daty 1305 - papieżem zostaje arcybiskup Bor- deaux, który przyjmuje imię Klemensa v; zamierza on wyruszyć do Italii, ale pragnąc pogodzić Francję z Anglią, zatrzymuje się tymczasowo w, hrabstwie Venaissin, na gra- nicy Prowansji, w Awinionie, który w 1348 roku Klemens VI zakupił od Joanny, królowej Neapolu. 1316 - wybór Jana XXII, który na skutek zaburzeń w Italii postanawia pozostać w Awi- nionie. 1334-1377 - pięć pontyfikatów awiniońs- kich; ich wspólną cechą jest to, że papieżami są Francuzi, którzy utrzymują bliskie stosunki z monarchią kapetyńską i prowadzą aktywną politykę centralizacji administracyjnej i,finan- sowej. 1377 - Grzegorz XI powraca do Rzymu, witany entuzjastycznie jako "zbawca Ko- ścioła ". Bibliografia J. Mercier Dwadzieścia wieków historii Watyka- nu. Warszawa 1986. J. Chelini Dzieje religijności w Europie Zachodniej w średniowieczu, maszy~nopis w I. W. pax. Wydarzenie Na skutek pewnych krytyk (najgłośniej- sze, które wycisnęły piętno na potomności, były głosy Petrarki, Katarzyny Sieneńskiej i Brygidy Szwedzkiej) papiestwo awiniońskie uważano za zgorszenie w Kościele, ponieważ papież opuścił Wieczne Miasto. A jednak rzut oka na dzieje papiestwa w średnio- wieczu wykazuje, że papieże nie zawsze przebywali w obrębie miasta Leonowego w Rzymie. Władca średniowieczny - obo- jętnie, senior, król czy papież - często rządził podróżując. Mimo to trwałe zainstalowanie się papies- twa w Awinionie jest zjawiskiem wyjąt- kowym i całkowicie nowym. Wystarczająco tłumaczy je ówczesna sytuacja Rzymu: sto- lica świata chrześcijańskiego wydana była na łup walk rodów arystokratycznych, a na całym półwyspie panowała atmosfera nie- pewności. Osiedlenie się papieża w Awinionie mogło mu umożliwić sprawowanie roli arbitra na Zachodzie w chwili, gdy Francja i Anglia dążyły do pewnego zbliżenia. Ale sprawa templariuszy, w której papież stanął po stronie Filipa IV Pięknego (zob. rozdz. 43), przyczyniła się do tego, że na papiestwie awiniońskim zaciążyło podejrze- nie o służalczość wobec króla francuskiego. Polityka papieska jako całość nie była jed- nak wykładnią stanowiska królów francus- kich: łagodzenie konfliktów w Europie, plany odzyskania Ziemi Świętej i odbudowa Państwa Kościelnego były inicjatywami ściś- le papieskimi. Ale tylko ta ostatnia została zrealizowana dzięki zdolnościom kardynała Albornoza, którego polityka, popierana przez Grzegorza XI, sprawiła, że Rzym, mimo sprzeciwu Karola V, powrócił do papiestwa. Najbardziej charakterystycznym rysem tego "pozbawionego ojczyzny" papiestwa był rozwój administracji i fiskalizmu. Cent- ralizacja, znajdująca się w zarodku od XIII wieku, była podobna do tej, jaką wprowa- dzały u siebie państwa europejskie, kładące podwaliny pod monarchie narodowe. Ze strony papiestwa była to próba przystoso- wania się do nowej sytuacji politycznej późnego średniowiecza, pewien sposób za- bezpieczenia się przed protekcjonistycznymi dążeniami władców chrześcijańskich. Zakres środków stosowanych do ściągania opłat (używanych głównie na sfinansowanie woj- ny, której celem było odzyskanie Państwa Kościelnego w Italii) za pośrednictwem systemu podatkowego poważnie obciążają- cego duchowieństwo, wywołał gwałtowne reakcje: ponieważ władze świeckie usiłowały powstrzymać odpływ złota i pieniędzy ze swych państw, posuwając się niekiedy aż do konfiskowania dziesięcin, papiestwo prze- żywało kryzys fimansowy. Innym przykładem centralizacji papieskiej były "rezerwaty" papieskie w odniesieniu do wakujących po śmierci beneficjanta be- neficjów kościelnych: papieże próbowali uzyskać coś w rodzaju monopolu na nomi- nacje biskupów i opatów. W czasach gdy owe beneficja nadawali władcy świeccy, prowadziło to do usunięcia zwyczajowych mechanizmów przy nominacjach kościel- nych i zapewniało niezależność duchowień- stwu (por. rozdz. 54). Papiestwo awiniońskie zapewniło sobie nową, trwałą i scentralizowaną strukturę; papieżom XV wieku pozostało przystoso- wanie Kościoła do nowych warunków du- chowych i moralnych. O co tu chodzi? Ucieleśnienie duchowości Zbyt często pojawia się tendencja przeciw- stawiania Kościoła wyłącznie duchowego, jednoczącego serca w milczeniu wiary, Koś- ciołowi pragmatycznemu, czerpiącemu swe zasady działania z życia społecznego i bar- dziej troszczącemu się o sprawy organizacyj- ne niż o nawracanie. Takie ujęcie jest szko- dliwe dla misji i miejsca Kościoła w świecie. Zapowiedź Królestwa Bożego zakłada pe- wne minimum środków praktycznych. Sprawa dotyczy bowiem społeczności lu- dzkich, rządzących się określonymi pra- wami i tradycjami politycznymi, ekonomi- cznymi i kulturalnymi. Kościół winien do- stosować się do zmieniających się warun- ków, nie podporządkowując się jednak im i nie rezygnując z istoty swej doktryny i swej wiary, tak by móc głosić posłan- nictwo chrześcijańskie. W XIV wieku chodziło o wybór spójnej struktury papiestwa. W żadnym jednak przypadku nie mogło oczywiście chodzić o kierunek ostateczny, wykluczający inne formy działania. Pytania 1. Czy kościołowi pozbawionemu wszelkich środków działania w dziedzinie doczesnej nie groziłoby, iż zostanie "pozbawiony materii "? 2. W jakim stopniu misja następcy św. Piotra związana jest z Rzymem? 3. Czy biurokracja może służyć miłosierdziu? 48. Walka dwóch papieży Fakty i daty 1317- papież Jan XXII osiedla się w Awi- nionie, by uniknąć anarchii panującej w Rzy- mie: początek papiestwa awiniońskiego. 1377 - ulegająců naciskom Rzymian i całego świata chrześcijańskiego, papież Grzegorz XI powraca do Rzymu. 1378 - konklawe pod naciskiem ludu rzyms- kiego wybiera Włocha, Bartolomeo Prignano, który przyjmuje imię Urban VI. Kardy,nało- wie .francuscy, niezadowoleni z wyniku kon- klawe, dokonują wyboru Roberta z Genewy, który,jako Klemens VII obiera sobie rezyden- cję w Awinionie. Do obediencji Urbana VI należą: cesarstwo, Anglia i Italia północna; pozostała część Europy uznaje obediencję Klemensa VII. Istnieją odtąd dwaj papieże i dwa kolegia kardynałów. Świat chrześcijański jest po- dzielony: rozpoczyna się tzw. wielka schizma zachodnia. 1409 - sobór w Pizie składa z tronu obu papieży i wybiera trzeciego, Kreteńczyka, Aleksandra V. Obaj poprzedni nie chcą się jednak podporządkować świat chrześcijański podzielony jest odtąd na trzy, obediencje. 1413 - następca Aleksandra V, antypapież Jan XXIII, i cesarz niemiecki Zygmunt Luk- semburczyk podejmują wspólną decyzję o zwołaniu soboru do Konstancji. 1415 - sobór w, Konstancji składa z tronu Jana XXIII; papież "rzymski", Grzegorz XII (który ostatecznie zostanie uznany za prawowitego) z godnością abdykuje. Papież awinioński Benedykt XIII, odmawia podpo- rządkowania się, ale zostaje opuszczony przez władców, uznających jego obediencję. 1417 - sobór składa z tronu Benedykta XIII i wybiera Marcina V. 2? kwietnia 1417 - zamknięcie soboru w Konstancji i powrót papieża do Rzymu Bibliografia I1. helini Dzieje religijności w Europie Zachodniej w średniowieczu, maszynopis w J. W. Pax. Wydarzenie Schizma z roku 1378 nie była pierwszą tego rodzaju w Kościele. Wielokrotnie zda- rzało się, iż wybierano antypapieża. W sa- mym średniowieczu było do tego czasu dwudziestu siedmiu antypapieży. Sposób wyboru papieża nie był dokładnie określony, a rywalizacje w kolegium kardynałów często odzwierciedlały ambicje polityczne ówczes- nych potęg europejskich. Tego rodzaju schi- zmy trwają tak długo, dopóki obaj rywale potrafią sobie zapewnić poparcie części świa- ta chrześcijańskiego. Pod pewnymi wzglę- dami schizma z roku 1378 rozwijała się według dawnego mechanizmu. Nowym ele- mentem, który nadaje jej szczególne znacze- nie, jest ewolucja, jaką przeszło papiestwo od XI wieku, a zwłaszcza w wieku XIII, kiedy to wielcy papieże zapewnili mu decy- dującą rolę w świecie chrześcijańskim. Cen- tralizacja, przeprowadzona za czasów awi- niońskich, wymagała trwałej administracji (por. rozdz. 47). Powrót papiestwa do Rzy- mu, umotywowany racjami duchowymi (z inicjatywy św. Katarzyny ze Sieny), został przyjęty przez kurię (w większości złożoną z Francuzów) z wielkimi oporami. Anarchia i niepewność panujące w Rzymie zdawały się przemawiać za pozostawieniem siedziby w Awinionie. W świecie chrześcijańskim, zmierzającym ku sekularyzacji, coraz więk- szą rolę odgrywały spory pomiędzy kar- dynałami italskimi a francuskimi i sprawy narodowe. Zaistniały więc warunki do powstania schizmy: świat chrześcijański miał odtąd dwie stolice. Zdumiewające jest jedynie to, że schizma nie trwała dłużej. Uderzające było żarliwe pragnienie, wyrażane zarówno przez masy wiernych, jak i przez duchowieństwo, powrotu do jedności. Mistyczna wizja zjed- noczonego świata chrześcijańskiego była jeszcze wystarczająco silna, by takie rozdar- cie stało się nie do zniesienia. Na przykład uniwersytet paryski aktywnie zaangażował się w poszukiwanie rozwiązania konfliktu. W zastosowanych środkach (odwołanie się do soboru, a w celu wprowadzenia w życie jego decyzji - do cesarza) tkwiło pewne niebezpieczeństwo, sobór bowiem będzie ostatecznie starał się narzucić swą władzę papieżowi. Ale próby zakończenia schizmy zostały uwieńczone sukcesem, tak wielkie było pragnienie chrześcijan zakoń- czenia kryzysu: wytrwałość władców, mod- litwy wiernych i zrzeczenie się swych praw przez dwóch rywali umożliwiło rozwiązanie sporu. Papiestwo wyszło jednak z tej schiz- my osłabione. O co tu chodzi? Duch Święty a grzech człowieka Chrystus chciał, by Jego Kościół był społecznością widzialną, zjednoczoną nie tylko wspólną wiarą i uczestnictwem we wspólnych sakramentach, lecz także więzami instytucjonalnymi posłuszeństwa wobec na- stępcy św. Piotra. Ta niezwykle krucha zasada jedności zo- stała powierzona ludziom, którzy nie zawsze czynili z niej dobry użytek: nadużycie wła- dzy, rywalizacje narodowe groziły wypacze- niem intencji Chrystusa i ograniczeniem papieża do roli szefa państwa czy przywódcy partii. W dziejach papiestwu często groziło zeświecczenie, które natychmiast pociągało za sobą podziały: tam, gdzie ulegał zatarciu nadnaturalny charakter pochodzenia władzy papieża, zaczynały działać prawa grup ludz- kich, ofiar grzechu. Wierzymy, że Duch Święty nigdy nie pozwoli Kościołowi pogrążyć się całkowicie i że instytucja papiestwa jest skałą, na której zbudowany jest Kościół. Nawet jeżeli fale zdają się na pewien czas go zalewać, wkrótce wyłania się z nich, zdolny od nowa in- spirować życie świata chrześcijańskiego. Tak właśnie się stało w XIV wieku. Pytania I. Jak powinni postępować chrześcijanie w konflikcie dotyczącym wyboru obediencji: ślepo ufać jednemu z dwóch kandydatów? 2. Czy papiestwo jest wieczne? 3. Dlaczego Kościół uznał po fakcie legalność papieża, ktÓry zgodził się abdykować, by umożliwić powrót do jedności? 49. Święta Joanna i jej sędziowie Fakty i daty 1407- 1428 - walka Armaniaków, zwolen- ników Króla z Bourges", z Burgundczykami, sprzymierzeńcami Anglików. Po bitwie pod Azincourt Anglicy zajmują Normandię. 1428 - Anglicy oblegają Orlean. Armania- kowie ponoszą klęskę. Joanna dArc słyszy głosy", nakazujące jej wypędzenie Anglików z Francji. luty-lipiec 1429 - Joanna pojawia się na terenie działań wojennych i spotyka się w Chinon z Karolem VII który początkowo okazuje jej nieufność. Następnie Joanna uwalnia Orlean i doprowadza do koronacji króla w Reims. 1430-1431 - po kilku mniej ważnych dzia- łaniach wojennych Joanna próbuje uwolnić Compiegne (maj 1430). Tam zostaje wzięta do niewoli i wydana przez Bur~gundczyków Anglikom. W 1431 roku rozpoczyna się jej proces w Rouen, w wyniku którego zostaje spalona na miejscowym rynku 30 maja 1431 roku. 1456 - Joanna zostaje zrehabilitowana przez trybunał kościelny, działający na polecenie papieża. 1920 - kanonizacja Joanny dArc Bibliografia Joanna dArc. W pięćsetlecie śmierci, Warszawa 1931. Wydarzenie W 1428 roku sytuacja Francji była roz- paczliwa: obecność Anglików na jednej pią- tej terytorium Francji, zalegalizowana trak- tatem angielsko-francuskim w Troyes (ko- rona francuska miała przypaść królowi An- glii Henrykowi VI), banicja "tak zwanego delfina" (przyszłego Karola VII) i młode księstwo burgundzkie na wschodzie, sprzy- mierzone z Anglikami - świadczą o słabo- ści świadomości narodowej we Francji w po- czątkach XV wieku, a nawet wręcz o jej braku. Delfin, który mimo angielskich roszczeń do korony francuskiej przyjął tytuł króla, przebywał we Francji. Był to człowiek słaby, otoczony uwikłanym w intrygi i nie przeja- wiającym aktywności stronnictwem arma- niackim. W czasie oblężenia przez Anglików Orleanu, gdy we francuskim obozie duch upadł, pojawia się dziewczyna, która twier- dzi, iż została posłana przez Boga, by uwol- nić Francję. Przyjęta z nieufnością przez Karola VII i przepytywana przez teologów z Poitiers, uczestniczy w działaniach wojskowych, roz- budza zapał Armaniaków i uwolniwszy Orlean, doprowadza w Reims do koronacji Karola VII, który odtąd jest uznawany za legalnego władcę. Gdy w 1430 roku Joanna zostaje wzięta do niewoli, staje - na żądanie uniwersytetu paryskiego, sprzyjającego Anglikom- przed trybunałem inkwizycji jako heretycz- ka. Jest to bowiem jedyny sposób, aby ją potępić. Sądowi kościelnemu przewodniczy biskup Beauvais Pierre Cauchon, który schronił się w Rouen. Sądzona jest w obecności zastępcy głównego inkwizytora Francji i ponad stu asesorów, zwolenników Anglików. Nie ulega żadnej wątpliwości, że Joannę sądził i skazał trybunał inkwizycyjny, jedynie władny zaj- mować się sprawami herezji, zgodnie ze zwyczajową procedurą trybunałów inkwi- zycyjnych (nie sądzono więc jej ani jako jeńca wojennego, ani jako zwolenniczki króla, którego prawo do tronu kwestiono- wano). Popełniono szereg nieprawidłowości (apelacja Joanny do papieża nie została mu przekazana), a stronniczość sędziów była oczywista i wyrażała się w sposobie zada- wania pytań i nadużywania jej niewiedzy. Zarzucano jej noszenie męskiego stroju, co było zakazane przez prawo kanoniczne, próbę samobójstwa, a "głosy" uznano za szalbierstwo i przejaw czarów; potępiono też jej odmowę podporządkowania się Koś- ciołowi walczącemu. Postawa Joanny, która w czasie całego procesu dawała dowody wielkiej siły ducha i błyskotliwej inteligencji, kontrastowała z postawą sędziów, otumanionych prawni- czą rutyną i lękiem przed diabłem. Misja Joanny mogła pochodzić tylko od Boga albo od szatana; gdyby sędziowie uznali, że działała pod natchnieniem Bożym, potępiliby tym samym siebie. Joanna została skazana jako schizmatycz- ka, bałwochwalczyni odwołująca się do demonów, heretyczka, odstępczyni, kłam- czyni i wróżbitka. W chwili słabości wyparła się wszystkiego (podczas okropnej sceny na cmentarzu w Saint-Ouen), później jednak się opanowała. 30 maja 1431 roku została spalona na stosie jako heretyczka i schiz- matyczka. O co tu chodzi? Walka o sprawiedliwość W sytuacji Francji, zagrożonej roszcze- niami angielskimi i anarchią, Joanna dArc przedsięwzięła środki niezbędne do ocalenia kraju aż do działań wojennych włącznie. Każde zaangażowanie polityczne zakłada opowiedzenie się po którejś ze stron, przez co człowiek robi sobie wrogów w obozie przeciwnym. Zaangażowanie takie jest dob- re, jeśli kierujemy się nie interesem osobis- tym czy zaspokojeniem żądzy władzy, lecz dobrem innych. Wybór partii czy sposobu działania nie ma większego znaczenia i może być przedmiotem dyskusji. Kościół jako instytucja nie zajmuje oficjalnie stanowiska, ale każdy chrześcijanin winien angażować się na miarę swych możliwości. Joanna sądziła, że szczęście może Fran- cuzom zapewnić pokój i że nie jest on możliwy bez uznania przez wszystkich legal- nego władcy. Walczyła więc o przywrócenie tronu delfinowi. Inni chrześcijanie mogli zająć odmienne stanowisko. Jej zasługą jest to, że postanowiła - nie kierując się upo- dobaniami osobistymi, ale pragnąc, by oświeciła ją Mądrość Boża - w danej sytuacji opowiedzieć się po lepszej stronie, by przyjść z pomocą swym znajdującym się w trudnej sytuacji braciom. Joanna uczy nas, że siła może służyć sprawiedliwości i miłosierdziu. Pytania 1. Czy można mówić o interwencji świętych w dziedzinie militarnej? 2. Dlaczego narody obierają sobie świętych patronów? 50. Sobór przeciwko papieżowi Fakty i daty 1378 - początek wielkiej schizmy zachodniej 1414 - otwarcie soboru w Konstancji, który miał rozwiązać problem schizmy. 6 kwietnia 1415 - dekret Sacrosancta po- twierdza legalność soboru i,jego supremację nad papieżem. lipiec 1477 - zakończenie schizmy (złożenie z urzędu przez sobór Jana XXII i Benedykta XIII, abdykacja Grzegorza XII) październik 1417 - dekret Frequens wpro- wadza obowiązek zwoływania soboru w okreś- lonym czasie i przyznaje soborowi prawo kontroli nad papieżem. 11 listopada 1417 - wybór Marcina I~, który nie dezawuuje decyzji soboru w spra- wach wiary, ale utwierdza swą władzę, nie prowadząc,jednak otwartej walki z soborem. 1431 - na krótko przed śmiercią Marcin Ii zwołuje sobór w Bazylei. Wybór Euge- niusza IV grudzień 1431 - pierwszy konflikt pomiędzy papieżem (który domaga się rozwiązania soboru) a soborem (który potwierdza swą supremację nad papieżem. 1436 - nowy konflikt: Eugeniusz IV przenosi sobór do Ferrary. 1439 - schizma bazylejska: część Ojców soboru składa z tronu Eugeniusza IV i wybie- ra Feliksa v (antypapieża). Przeniesienie soboru zjednoczeniowego, popierającego Eu- geniusza IV, z Ferrary do Florencji. Porozu- mienie greków z łacinnikami (czerwiec) 1449 - abdykacja Feliksa V Bibliografii nie ma Wydarzenie W okresie 1414-1449 sobory w Konstan- cji i w Bazylei stawiają z całą ostrością problem stosunków pomiędzy papieżem a soborem. Sobór konstancjeński został otwarty w 1414 roku, w okresie kryzysu papiestwa, w celu rozwiązania problemu schizmy. W li- pcu 1417 roku ogłosił dekret Sacrosancta, który potwierdzał wyższość soboru nad papieżem, a w październiku tego roku dek- ret Frequens, zapewniający soborom po- wszechnym prawo kontroli papieża. W lecie 1417 roku, wobec braku władzy papieskiej, sobór kierował Kościołem, zastępując rzą- dami kolegialnymi tradycyjny ustrój monar- chiczny. Nowy papież, Marcin V, podobnie jak jego następca Eugeniusz IV, świadomi sła- bości papiestwa i jego błędów w przeszłości, działali na zwłokę, współpracując z regular- nie zwoływanymi soborami aż do chwili, gdy sobór bazylejski rozwinął ponad miarę teorię koncyliaryzmu, dążąc do całkowitego zastąpienia papieża przez sobór. Było to nadużycie w stosunku do dekretu Frequens, którego celem nie było przekształcanie so- boru w stały organ rządzący Kościołem. W tej sytuacji sobór, który się zebrał właś- ciwie bez powodu, jedynie na podstawie dekretu wprowadzającego jego regularne zwoływanie, wydawał się papiestwu podej- rzany. Postanowiło więc z nim skończyć. Odtąd sytuacja ulega zasadniczej zmianie: świat chrześcijański, który oczekiwał od soboru generalnej reformy Kościoła, traci nadzieję, by można było w ten sposób ów cel osiągnąć. Papież, popierany przez św. Franciszkę Rzymiankę, może z powrotem zająć swe miejsce w Kościele. Na soborze w Ferrarze, wkrótce przenie- sionym do Florencji, zwołanym osobiście przez siebie, papież zaznaje radości ogląda- nia dostojników Kościoła, przybyłych z róż- nych stron Europy, w tym również przed- stawicieli Kościoła wschodniego, którzy po raz ostatni biorą udział we wspólnym posie- dzeniu z łacinnikami przed upadkiem Kon- stantynopola. Droga ku jedności wiedzie ostatecznie przez Rzym. O co tu chodzi? Kolegialność a prymat Władza w Kościele nie jest sprawowana ani przez monarchę elekcyjnego, ani przez zgromadzenie. Żaden model polityczny nie oddaje oryginalnego charakteru "Boskiej instytucji Kościoła". Papież nie jest całym Kościołem, jest jego członkiem; ale jako biskup Rzymu i patriarcha Zachodu odgrywa w "symfonii Kościołów" rolę szczególną: jest ostatnią instancją, tym, którego głos może i po- winien być słuchany w chwili, gdy jedność zostaje zagrożona. W Kościele łacińskim spełnia poza tym ściśle określoną rolę w dziedzinie dyscypliny, jest też siłą na- pędową ewangelizacji i inspiratorem głó- wnych kierunków działania. Sobór nie jest instytucją działającą regu- larnie: jest zwoływany (z inicjatywy papieża, a w starożytności cesarza) w okresach kry- zysu, gdy należy przedyskutować jakiś prob- lem wiary lub gdy Kościół zastanawia się nad środkami swej działalności. Jest to zgromadzenie liturgiczne, w którym obecni biskupi starają się wspólnie słuchać Ducha Świętego, by uzgodnić swe punkty widzenia i usłyszeć odpowiedź Boga na trudności wstrząsające Kościołem. Ich reprezentatyw- ność nie jest reprezentatywnością parlamen- tu, a ich decyzje nie opierają się na zwykłej większości. Porozumienie pomiędzy tymi dwoma bie- gunami życia Kościoła gwarantuje obecność Ducha Świętego. Wszelkie spojrzenie polity- czne czy jakakolwiek uproszczona teologia, ograniczająca Kościół do jednej bądź drugiej zasady, osłabiają jego religijną żywotność. Pytania 1. Dlaczego uchwały soborowe są ważne jedynie wówczas, gdy zostały promulgowane przez papieża? Czy sobór jest tylko zgroma- dzeniem konsultacyjnym? 2. Czy nie jest dziwne współistnienie kolegial- ności i hierarchii (zakładającej najwyższe magisterium) ? Renesans i Reformacja 51. Borgiowie Fakty i daty 1492 - wybór Aleksandra VI Borgii, kar- dynała pochodzenia hiszpańskiego znanego ze swobodnych obyczajów, dokonany praw- dopodobnie dzięki przekupstwu. 1493 - jego syn Cezar zostaje kardynałem i zaczyna faktycznie rządzić Państwem Koś- cielnym. 1498 - egzekucja Savonaroli, który wy- stępował we Florencji przeciwko Aleksan- drowi VI. 1503 - śmierć Aleksandra VI; po 26-dnio- wym pontyfikacie Piusa III wybór Juliusza II, który odsuwa Cezara od rządów. 1507 - śmierć Cezara Borgii 1519 - śmierć Lukrecji Borgii, która umiera w Ferrarze, otoczona powszechnym sza- cunkiem. Bibliografia K. ChŁędowski Rzym, ludzie odrodzenia, War- szawa 1957. J. Burckhardt Kultura Odrodzenia we Włoszech, Warszawa 1965 `. J. Delumeau Cywilizacja Odrodzenia, Warszawa 1987. Wydarzenie Nawet jeżeli literatura i kino przedsta wiały przesadzony, wręcz karykaturalny obraz moralnego upadku Borgiów, który jest absolutnie niezgodny z wynikami badań współczesnych historyków, należy przyznać, że wraz z Aleksandrem Borgią papiestwo przeżyło jeden z najbardziej ponurych okre- sów w swej historii. Następca św. Piotra, Namiestnik Chrystusa, nie jest już przewod- nikiem duchowym, lecz szefem państwa, dyplomatą i politykiem (skądinąd wybitnie zdolnym), nie cofającym się przed żadnym środkiem, który wydawał mu się odpowiedni do osiągnięcia jego celów. Wraz z Borgiami, ojcem i synem, rozpo- częty już znacznie wcześniej proces sekula- ryzacji roli papieża osiąga swoje apogeum: aby sprawować, często w trudnej sytuacji, władzę doczesną, papież musi być także politykiem. W celu przeciwstawienia się ambicjom francuskim w Italii i rozprawienia się z anarchią feudalną, doprowadzającą do ruiny rzymskie wsie, kardynałowie poszuki- wali kandydata zdolnego zapewnić silne i skuteczne rządy. Przykład nowożytnych państw, powstających w całej Europie, do- starczał wzoru polityka wykształconego i rozmiłowanego w przepychu, odważnego i pozbawionego skrupułów co do wyboru środków oraz umiejącego okazać się w razie potrzeby wielkim panem. Takiego człowieka przedstawił w słynnym Księciu (1532) Ma- chiavelli. Nieszczęście świata chrześcijańskiego po- legało na tym, że Aleksander VI Borgia był co prawda władcą tego typu, ale zarazem człowiekiem o niskiej moralności: metresy, naturalne dzieci, skandale rodzinne (niekie- dy ukazywane w sposób przesadny: Lukre- cja Borgia, córka papieża, prowadziła pod koniec życie świątobliwe) stały się zjawis- kiem codziennym na papieskim dworze. Chrześcijanie ówcześni odczuwali całą potworność sytuacji. Bunt Savonaroli, mimo związanych z nim ekscesów, inspirowała głęboka miłość do Kościoła. Ożywiała go pewność, że papiestwo, mimo jego obecnych słabości, jest instytucją ustanowioną przez Boga i że potrafi się podnieść z upadku. Mówiąc prościej, ówcześni chrześcijanie starali się lepiej odróżniać świętą i godną szacunku funkcję od sprawującej ją tym- czasowo osoby. Zresztą Aleksander VI sprawując władzę duchową nie popełnił żadnych błędów dok- trynalnych. Przypomnijmy, że kierował on organizacją misji w Ameryce Łacińskiej i zajmował się postępami Turków na Bał- kanach. Poza tym powstrzymywał się od wszelkich deklaracji doktrynalnych, co w je- go przypadku było najmądrzejszym roz- wiązaniem. O co tu chodzi? Ciężar grzechu sterników Kościoła Pontyfikat Aleksandra VI nie był dla Kościoła wyłącznie negatywny. Papież pod- niósł autorytet Stolicy Świętej na prowincji i uwolnił w ten sposób papiestwo od ob- ciążającej go hipoteki; przyczynił się do uczynienia z Państwa Kościelnego nowożyt- nej potęgi, zdolnej rozmawiać jak równy z równym z władcami europejskimi. Mimo to cena, jaką za to zapłacono, była przerażająca: dyskredytacja moralna papies- twa, podejrzenie rzucone na posługę Piot- rową. W okresie gdy niemal w całej Europie dojrzewało zarzewie buntu, Kościołowi po- trzebny był święty, który potrafiłby należy- cie prowadzić dzieło konsolidacji politycz- nej, nie zdradzając ideałów Ewangelii; ta- kiego jednak nie było. Oswoiliśmy się z myślą, że Bóg potrafi czerpać dobro ze zła i że nawet błędy ludzi Kościoła mogą przyczynić się do zrealizo- wania nakreślonych przez Opatrzność pla- nów. To słuszne założenie nie przekreśla jednak w niczym ciężaru zła i jego konsek- wencji: za każdym razem kiedy jakiś członek Kościoła czy grupa chrześcijan odwraca się od swej misji i ulega światu oraz kopiuje jego wzory, cierpi na tym cały Kościół, tracąc cząstkę swego dynamizmu. W ten sposób zniknęły całe państwa chrześcijańskie (por. rozdz. 24), a niektóre zapłaciły wysoką cenę za błędy popełnione w dziedzinie poli- tyki (por. rozdz. 86). Nie przeszkodziło to oczywiście Kościo- łowi powszechnemu w podążaniu swą dro- gą, ma on bowiem słowa życia wiecznego; każda rana pozostawia jednak bliznę. Pytania 1. Jak pogodzić szacunek dla autorytetu Kościoła z nadużyciami, jakie popełniali jego sternicy? Czy posłuszeństwo zawsze zakłada szacunek? 2. Dlaczego Kościół uważa upadek obyczajów za sprawę mniej poważną od herezji? 52. Nawrót humanizmu pogańskiego Fakty i daty Lorenzo Valla (1405-1447) - przedstawi- ciel humanizmu krytycznego; odczytywał Bib- lię i historię Kościoła w duchu wyłącznie historycznym. Marsilio Ficino (1433 -1499) - filozof i mis- tyk; próbował połączyć filozofię platońską z wiarą Kościoła. Erazm z Rotterdamu (1466(?) -1536) - hu- manista i teolog; starał się wykorzystać pozytywne elementy wiedzy i filozofii anty- cznej do pogłębionego zrozumienia orędzia chrześcijańskiego. Filip Neri (1515 -1595) - apostoł Rzymu założyciel Oratorium 1438-1442 - sobór florencki, miejsce spot- kania przedstawicieli Kościoła wschodniego i zachodniego. Apogeum renesansu ,florenc- kiego pod rządami Wawrzyńca Wspaniałego 1453 - upadek Konstantynopola, który po- ciągnął za sobą exodus uczonych greckich do Italii. 1498 - stracenie Savonaroli na rozkaz pa- pieża Aleksandra VI 1504 - publikacja Podręcznika żołnierza Chrystusowego Erazma z Rotterdamu 1517 - Luter interpretuje List do Rzymian .św. Pawła, stwierdzając, że wartości ludzkie nie znaczą nic bez Chrystusa. 1527 - zniszczenie Rzymu przez wojska Karola v (Sacco di Roma); początki re- nesansowego Rzymu 1545 -1563 - sobór trydencki; 1547 - dek- ret o usprawiedliwieniu (człowiek skażony grzechem może zostać od niego uwolniony przez łaskę Bożą). Bibliografia G. Barycz Z epoki renesansu, reformacji i baroku Warszawa 1971. J. Domański Erazm i filozofia. Wrocław 1973. E. Garin Filozofia odrodzenia we Włoszech, Warszawa 1969.Wydarzenie Świat chrześcijański odziedziczył kulturę grecko-rzymską w chwili, gdy pod wpływem mistycyzmu wschodniego zaczynały się w niej dokonywać głębokie zmiany. Hiera- tyzm sztuki późnego cesarstwa, jego alego- rie, jego poezja zdominowana przez religię, jego misteryjna filozofia zostały łatwo wchłonięte przez triumfujące chrześcijańst- wo. Średniowiecze, zarówno na Wschodzie jak i na Zachodzie, wzbogaciło i pogłębiło te nabytki, nadając im znaczenie czysto chrześ- cijańskie. Starożytność pogańska jawiła się więc w uspokajającym świetle "ewangelicz- nego przygotowania": Platon i Wergiliusz przepowiadali już nadejście Zbawiciela. W pierwszej połowie XV wieku kultura antyczna zaczęła ponownie pojawiać się na Zachodzie, zrazu powoli, później coraz szyb- ciej. Kardynałowie i książęta kupowali do swoich kolekcji dzieła greckich i rzymskich rzeźbiarzy, z zamiłowaniem przepisywano teksty Platona i Cycerona, ale także Plauta i Kallimacha. Odkrywano sztukę bardziej wolną, bardziej wyrafinowaną plastycznie, ukazywano bardziej optymistyczną wizję życia. Ten rozkwit pojawił się w chwili, gdy Europa Zachodnia wracała do życia po stuleciu wewnętrznych walk, śmiertelnych epidemii, głodu i lęku. Owa społeczność, przeżywająca gwałtowny rozwój ekonomicz- ny i demograficzny, znalazła swój ideologicz- ny wyraz w powrocie do antyku, przeżywając coś w rodzaju nowego złotego wieku, w któ- rym koszmary kończącego się średniowiecza zostaną zapomniane, a życie - jak się zdawało - będzie można upiększać do woli. Jednocześnie chrześcijaństwo było trwale zakorzenione w masach, a nawet w elitach. Były zatem możliwe różne postawy wobec triumfującego humanizmu. Niektórzy po- dejmowali próby śmiałych pojednań, łącząc szczerą prawdopodobnie pobożność chrześ- cijańską z kultem piękna i wysławianiem człowieka: Boticellemu czy Wawrzyńcowi Wspaniałemu pewna mistyka o inspiracji platońskiej mogła służyć do zbliżenia Apolla do Jezusa Chrystusa. Ale wkrótce spostrze- żono, że ten rodzaj synkretyzmu dokonuje się zawsze kosztem wiary chrześcijańskiej, reinterpretowanej i pozbawionej swych naj- istotniejszych twierdzeń. Czy można jeszcze wierzyć w grzech pierworodny i w koniecz- ność odkupienia, jeżeli się bez ograniczeń wysławia naturę? Pojawili się więc burzyciele, jak Savona- rola czy Luter, którzy w imię absolutu Boga zapragnęli zniszczyć bałwochwalcze roszczenia tej religii człowieka, której ulegali właśnie niektórzy dostojnicy Kościoła. Ich reakcja była zdrowa i przyczyniła się do rozbudzenia zmysłu wiary u chrześcijan ulegających pokusie paktowania z wartoś- ciami czysto ludzkimi. Niemniej ich stano- wisko doprowadziło wszędzie tam, gdzie udało się je przeforsować, do całkowitego odizolowania Kościoła od rozwoju kultury, której nie mógł już ani ukierunkowywać, ani inspirować. Zasługą reformy katolickiej jest to, że odpowiedziała na wyzwanie humanizmu, zamiast go ignorować lub się przed nim uginać. Poszukiwania Erazma przetarły szla- ki. Starożytność pogańska, wskrzeszona w XV wieku, nie była na pewno niewinna, miała swe braki i ukryte wady, ale niosła ze sobą również walory estetyczne, podkreś- lenie odpowiedzialności człowieka, które mogły zostać oddane w służbę wiary chrześ- cijańskiej. Wiara ta, nawet jeśli była wyra- żana w kanonach myśli i sztuki późnego cesarstwa, mogła zapłodnić i zreinterpreto- wać nową kulturę. Był to początek cywili- zacji baroku (por. rozdz. 65). O co tu chodzi? Humanizm chrześcijański Chrześcijaństwo nie musi u nikogo po- bierać lekcji człowieczeństwa. Oczywiście twierdzi ono, iż człowiek został skażony przez grzech i musi przyjąć Krzyż, by do- znać uzdrowienia. Potwierdza także względ- ność wszelkich wartości naturalnych w ob- liczu absolutu Boga, który jest jedynym celem życia człowieka. Ale Bóg chrześcijań- ski nie jest Molochem pożerającym własne dzieci. Przedkładając łączność z Bogiem ponad wszystko, chrześcijanin postrzega ten świat w całym jego niekłamanym pięknie, dostrzega uśmiech Stworzyciela, a każdą dobrą rzecz może wykorzystać ku Jego chwale. W naszym grzesznym stanie to ponowne wyświęcenie jest bolesne i zakłada pokutę oraz dobrowolnie przyjęte wyrze- czenie, ale ta ofiara otwiera przed nami życie: ucząc się ponownie kochać, człowiek wzrasta i znajduje w Zmartwychwstaniu swą prawdziwą wielkość. Na tym tle wizja pogaństwa wydaje się głęboko i świadomie ograniczona: jego filo- zofia jest lekcją rezygnacji w obliczu woli bogów, jego ideologia polityczna jest niewol- nicza, a nawet totalitarna. Dalekie od ot- wierania się na przyszłość, tworzy świat zamknięty. Konfrontacja pomiędzy chrześcijaństwem a neopogaństwem jest w ostatecznym kształ- cie walką o sens człowieczeństwa. Społeczeń- stwu wystawionemu na pokusę pogrążania się we wspaniałych, ale ograniczonych od- kryciach, chrześcijaństwo będzie zawsze pro- ponować pójście dalej: aż do źródła wszel- kiego piękna i wszelkich wartości. 53. Handel odpustami Fakty i daty za pontyfikatu Urbana II (1088-1099~- pojawia się pojęcie odpustu w sensie nowożyt- nym: wszystkim penitentom, którzy dla za- dośćuczynienia za swe winy podejmują się spełnienia jakichś aktów pobożności, oferuje się odpust w zamian za spełnienie jakiegoś innego dzieła. XII i XIII wiek - rozwój i złagodzenie praktyki odpustu. Przez długi czas odpust zupełny można było uzyskać tylko przez uczestnictwo w krucjacie. Powszechnie się uznaje, że odpust przyznany przez Kościół jest zarazem przyznany przez Boga. 1215 - sobór laterański IV ogranicza nada- wanie odpustów cząstkowych. ok. 1250 - pojawienie się odpustów za zmarłych 1300 - ustanowienie przez Bonifacego VIII pierwszego odpustu jubileuszowego Xv wiek - motywy ,finansowe zaczynają odgrywać ważną rolę w nadawaniu i głoszeniu odpustów (odpust jałmużna). 31 października 1517 - Luter potępia od- pusty w swych 95 tezach w Wittenberdze. 1519 - Leon X przyznaje się do nadużyć, ale utrzymuje zasadę sprzedaży odpustów. 1561 - sobór trydencki na swej 21 sesji przeprowadza reformę odpustów. 1564 -1569 - wprowadzenie całkowitej nie- odpłatności i zlikwidowanie odpustów jał- mużn; nałożenie ekskomuniki na wszystkich handlujących odpustami 1967 - konstytucja apostolska Indulgen- tiarum doctrina Pawła VI: zniesienie zasady obliczania odpustów w dniach, miesiącach i latach; uproszczenie zasady ich przyzna- wania Bibliografia J.M. Todd Marcin Luter, Warszawa 1983. J. Delumeau Reformy chrześcijaństwa w XVI i XVII wieku, Warszawa 1986. Wydarzenie Wiadomo, że doktryna i praktyka pokuty kształtowały się powoli (por. rozdz. 20). W pierwszych wiekach penitent żył poza wspólnotą aż do chwili otrzymania roz- grzeszenia i ponownego włączenia do Koś- cioła. Począwszy od VI stulecia pokuta była określona (za takie a takie przewinienie stosowano taką a taką "karę"); popularne stały się penitencjały opracowane przez mni- chów irlandzkich. Zbyt rygorystyczną "ta- ryfę" kar łagodzili lub ograniczali w in- dywidualnych przypadkach spowiednicy. W XI wieku pojawiło się powszechne od- puszczanie grzechów, ważne dla wszystkich wiernych, a rola księdza ograniczała się jedynie do udzielenia absolucji. Śmierć pod- czas krucjaty zapewniała całkowite odpusz- czenie kar, na jakie człowiek zasłużył przez swe grzechy. Zrodził się też stopniowo zwy- czaj korzystania z odpustów cząstkowych, określonych w liczbie dni i lat (odpowiada- jących jednak nie czasowi spędzonemu w czyśćcu, lecz liczbie dni odpuszczonej pokuty) przez tych, którzy pomagali w fi- nansowaniu krucjat, w budowie kościołów, odbywali pielgrzymki (do bazylik rzymskich w okresie jubileuszu lub do kościoła Por- cjunkuli w Asyżu), spełniali akty pobożne lub udzielali jałmużny. W XIII wieku poja- wiły się pierwsze sygnały dotyczące nadużyć w głoszeniu i udzielaniu odpustów cząst- kowych. Zostaną one wprawdzie usunięte, ale pojawią się znów, zwłaszcza w końcu XIV stulecia i w wieku XV. Skłoni to ostatecznie Lutra do zaprotestowania prze- ciwko sprzedawaniu odpustów przez arcy- biskupa Albrechta Brandenburskiego, który spłacał w ten sposób papieża za przyznanie mu biskupstw w Magdeburgu i w Moguncji, polecając głosić podczas kampanii następu- jące zdanie: "Zaledwie pieniądz do puszki wskoczy, dusza natychmiast z czyśćca wy- skoczy" (Luter przypisywał je głoszącemu ów odpust dominikaninowi Tetzlowi). Z pewnością sprzeniewierzanie pieniędzy przez poszczególnych ludzi należało do rzad- kości. Uzyskane sumy przekazywano na dzieła użyteczności publicznej lub na obronę świata chrześcijańskiego (kościoły, hospicja, Szkoły, budowę tam w Niderlandach, mos- tów, portów i fortyfikacji w wojnie z Turk- ami). Ale sprawy finansowe zdominowały cały system udzielania odpustów: pewien historyk pisze o "owym banku depozytów i przelewów rachunkowych, zbudowanym przez Kościół katolicki na skarbnicy zasług chrystusa i świętych, który sprzedawał pub- licznie na terenie cesarstwa za pośrednict- wem bankierów z rodu Fuggerów swe ku- pony od dywidendy zbawienia na tamtym świecie". To, co było słuszne w proteście Lutra, zostało dosłyszane przez Kościół: Leon X przyznał, że głoszono błędne po- glądy, a sobór trydencki sprecyzował dokt- rynę o odpustach, by wyeliminować wszelkie związane z nimi nadużycia. W 1569 roku Pius V ekskomunikował wszystkich hand- lujących odpustami. O co tu chodzi? Władza kluczy Piotrowych Grzech jest przede wszystkim zerwaniem więzi z Bogiem, okazaniem pogardy wobec Jego mądrości i Jego słowa, odmową po- strzegania Go takim, jaki jest. Ale grzech wprowadza także nieład, który dotyka sa- mego człowieka, izoluje go od innych i zry- wa jego relację z kosmosem. Odpuszczenie grzechów, które zapewnia nam Chrystus, przywraca przymierze z Bogiem, ale nie likwiduje w magiczny sposób nieładu. Łaska pozwala nam zająć ponownie miejsce w pla- nie Bożym oraz zadośćuczynić za skutki naszych grzechów, a także grzechów innych ludzi. Dlatego też winniśmy odbywać poku- tę nawet po sakramentalnym rozgrzeszeniu, pokutę za zmarłych, oczekujących na osta- teczne oczyszczenie, zanim staną przed Bo- giem, którym powinniśmy pomagać poprzez wspólnotę świętych. W ten sposób zacieś- niają się niewidzialne więzi pomiędzy wszys- tkimi uczniami Chrystusa w ich podążaniu ku niebieskiej Jeruzalem. Ale pokuta ta nabiera szczególnej warto- ści, ponieważ została nam przepisana przez Kościół. Apostołowie otrzymali od Chrys- tusa władzę "wiązania" i "rozwiązywania". Dlatego zadośćuczynienie, które mamy od- być za grzechy nasze i innych ludzi, pozo- stawione zostało macierzyńskiej ocenie Koś- cioła. To właśnie Kościół proponuje nam jakiś akt pobożności (do którego przywią- zuje szczególne znaczenie) jako środek na odkupienie części lub całości nieładu moral- nego, popełnionego przez nas w danym momencie, umożliwiając skorzystanie z te- goż aktu przez tych, których kochamy, a także przez całą ludzkość. W 1967 roku zniesiono przeliczanie od- pustów na dni i lata, wiązało się ono bowiem z taryfikatorami, zawartymi w da- wnych penitencjałach i od dawna już nie stosowanymi. Warunkiem otrzymania odpustu zupeł- nego jest spowiedź sakramentalna, komunia eucharystyczna i modlitwa za Najwyższego Kapłana. Praktyka odpustów, przeżywana w ra- mach Kościoła i związana ze wspólnotą świętych, jest ważnym elementem rozwoju życia chrześcijańskiego. Pytania 1. Dlaczego Kościół ingeruje w dziedzinę pokuty? Czy każdy nie powinien sam określić, co ma w tej dziedzinie zrobić? 2. Jakie znaczenie mogą mieć słowa Chrys- tusa: "Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie" (Mt 18,18); czy nie odnosi się ono jedynie do kary doczesnej za grzechy? 3. Jak mogło dojść do nadużyć napiętnowa- nych przez Lutra? 54. Katastrofalne skutki systemu komendacji Fakty i daty 1122 - konkordat wormacki kończy spór o inwestyturę (por. rozdz. 31). 1438 - sankcja pragmatyczna z Bourges: król francuski jednostronnie reguluje prob- lemy materialne Kościoła francuskiego. 1448 - konkordat z Niemcami 1516 - konkordat z Francją Bibliografia F. Pasternak Urzędy i beneficja kościelne, War- szawa 1970. Wydarzenie Wszelkie próby reformy duchowieństwa w XI wieku (por. rozdz. 32) i później rozbijały się o system beneficjalny, wprowa- dzony przez Karola Wielkiego. Beneficja kościelne, to znaczy sprawowanie funkcji duszpasterskich, zakładające pewien status ekonomiczny, były w owym czasie dwoja- kiego rodzaju: elekcyjne, wybieralne (wybór przez kapitułę) i zbiorowe (wyznaczenie przez "patrona", zazwyczaj seniora lub księcia, fundatora parafii lub diecezji, który zastrzegał dla siebie prawo przedstawiania kandydata na beneficjum). Stolica Święta pod różnymi pretekstami rezerwowała dla siebie nadawanie beneficjów. Często był to sposób zapobiegający obsadzaniu ważnych stanowisk przez ludzi niepowołanych i wik- łaniu się w polityczne intrygi (por. rozdz. 47). Papieże nadużywali jednak tego sys- temu, mianując na beneficja francuskie czy niemieckie ludzi, których chcieli uhonoro- wać i bogato wyposażyć. Dokonywało się to z wielką krzywdą księży pozbawionych środków utrzymania, których tak wielu było wówczas w miastach, a szczególnie na uni- wersytetach. Władcy starali się więc różnymi sposobami ograniczyć wpływ kurii rzymskiej i przejąć nadawanie beneficjów, co dodat- kowo ograniczało ingerencje papieskiego fiskusa. Środki, początkowo podjęte w inte- resie Kościołów narodowych, zostają z cza- sem użyte tak, jak to zarzucano papieżowi: władcy zaczynają obsadzać beneficja swymi krewnymi lub osobami, które chcieli uposa- żyć. Oczywiście nie ma już mowy o powrocie do inwestytury świeckiej, ponieważ benefic- jum, przyznane przez króla, musi być kano- nicznie nadane przez zwierzchnika kościel- nego, ale w praktyce była to forma sprawo- wania kontroli nad Kościołem przez władcę danego kraju. Stopniowo w XV i w XVI wieku dochodzi do zawierania konkordatów, w których dwie strony, państwo i Stolica Święta, dzielą pomiędzy siebie obsadzanie beneficjów. Ów system, który utrzymuje równowagę po- między bieżącymi interesami, zachowuje jednocześnie wszelkie dawne niedogodno- ści: nominacje pozostają okazją do zape- wnienia sobie klienteli. "Komendacja" (po- czątkowo tymczasowa nominacja, w ocze- kiwaniu na stałą, uprawnioną) stała się dla poszczególnych państw i dla papiestwa sposobem obejścia dawnych przepisów do- tyczących nominacji. Nie wszyscy w ten sposób mianowani beneficjanci byli ludźmi niegodnymi. Byli wśród nich święci biskupi, wybitni opaci. Zbyt jednak często dostojnik lub opat "ko- mendowany" był duchownym jedynie z ha- bitu (i tu naśladował modę dworską) i z ton- sury; większość nie była nawet kapłanami i oprócz celibatu, który był im narzucony (i którego raczej nie zachowywali), nic ich nie odróżniało od świeckich dygnitarzy z ich otoczenia. System ten często pociągał za sobą ruinę opactw, które musiały utrzymy- wać opata-"pasożyta", prawie nigdy nie spełniającego powierzonych mu obowiąz- ków. Właśnie takie niezbyt budujące du- chowieństwo, bardziej zajęte intrygami poli- tycznymi i uczuciowymi niż wiarą i modlit- wą, wyrządziło wielką szkodę Kościołowi i przyczyniło się do dechrystianizacji, która się rozpoczęła w XVIII stuleciu. O co tu chodzi? Duchowość a ekonomia System beneficjalny wywodził się z konie- czności zapewnienia duchowieństwu nieza- leżności finansowej. U schyłku średniowie- cza okazał się niedostosowany do rzeczywis- tości, a próby reformy, podjęte przez władzę świecką i papiestwo, podyktowane były ich interesem. Kościół nie może się obyć bez podstaw finansowych, ale musi mieć świadomość zależności, na jakie się w związku z tym naraża. Źródło dochodów określa do pew- nego stopnia sposób jego działania. Św. Paweł doskonale to zrozumiał, niekiedy więc czerpał dochody z kościołów, które założył, ale nieraz (gdy nie chciał mieć związanych rąk w stosunku do chrześcijan, którzy mog- liby wypomnieć mu swą dawną hojność) wolał zachować niezależność. Kościół może tylko wówczas korzystać z zasobów mate- rialnych państwa, gdy pozostawia mu ono całkowitą niezależność. Pytania 1. Czy ,podatek kościelny" jaki istnieje w Republice Federalnej Niemiec, jest dobrym rozwiązaniem? 2. Czy Kościół może być całkowicie niezależ- ny w dziedzinie ekonomicznej? 55. Czy należało potępić Lutra? Fakty i daty 1483 - Luter przychodzi na świat w Eis- leben. 1501-1505 - studia w Erfurcie (filozofia~ 17 lipca 1505 - Luter wstępuje do zakonu augustianów-eremitów w Erfurcie. Odbywa pogłębione studia biblijne. kwiecień 1507 - święcenia kapłańskie 1508 -1517 - Luter wykłada, a jednocześnie kontynuuje studia (19 października 1512 roku uzyskuje stopień doktora). Trudne, ale wzbo- gacające duchowo stosunki ze Staupitzem, którego duchowość mistyczna jest w całości skupiona na Chrystusie. W 1510 roku Luter podróżuje do Rzymu. 1512 -1517 - Luter jest profesorem w Wit- tenberdze; pisze liczne komentarze biblijne. 31 października 1517 - Luter ogłasza 95 tez, wymierzonych przeciwko odpustom. 1518 -1522 - stopniowe zrywanie więzi z Ko- ściołem rzymskokatolickim. Dyskusje z Ka- jetanem (1518) i Eckiem (1519). Bulle zawierające potępienie i ekskomunikę (1520- 1521). Wystąpienie na sejmie w Wormacji (18 kwietnia 1521). W obawie przed uwię- zieniem Luter chroni się na zamku w Wart- burgu (1521-1522). Niewola babilońska Kościoła (1520) 1525 - wojna chłopska w Niemczech. Mał- żeństwo z Katarzyną von Bora 1528 - 1529 - cykl kazań na temat Ojcze nasz i Credo, Wielki i mały katechizm. Spór z Zwinglim na temat Eucharystii czerwiec 1530 - Melanchton odczytuje w imieniu luteran Wyznanie augsburskie na sejmie w Augsburgu. 1536 - artykuły szmalkaldzkie. .Wskazówki Lutra co do podjęcia dialogu z soborem 1535 -1545 - ataki Lutra na anabaptystów (inspirowanych przez Munzera), żydów i Ko- ściół katolicki. L. Fehvre Un destin, Martin Luther, Paris /968. 18 lutego 1546 - śmierć na skutek angina pectoris Bibliografia J.M. Todd Marcin Luter, Warszawa 1983 `. J. Delumeau Reformy chrześcijaństwa w XVI i XVII wieku, Warszawa 1986 Wydarzenie 1. Odrzucenie filozofii W latach 1508 - 1509 Luter prowadzi w Wittenberdze wykłady na temat Etyki Arystotelesa. Stopniowo zaczyna nabierać niechęci do filozofii; zamieniłby ją chętnie na teologię, "która zgłębia jądro owocu, rdzeń ziarna i szpik kości". Krytykuje "zjeł- czałą filozofię Arystotelesa" i chce wypro- wadzić swych studentów z labiryntu myśli scholastycznej, by skierować ich ku św. Augustynowi. Luter nie wierzy w siłę dob- rych skłonności i innych cnót. Jego drama- tyczna koncepcja człowieka skłania go do myślenia - zgodnie z linią św. Augustyna - że człowiek nie może bez ograniczeń zachowywać prawa Bożego; później utoż- sami skłonność do zła u człowieka ze stanem grzechu, którego nikt nie może uniknąć, nawet jeżeli przez chrzest uczestniczy w zba- wieniu. Myśl Lutra, nawet jeżeli on sam się przed tym broni, będzie zawsze kształtować się pod wpływem jego formacji filozoficznej, a zwłaszcza szkoły nominalistycznej Wilhel- ma Ockhama, którego jest uczniem (poprzez G. Biela): jest przeciwnikiem doktryny o uniwersaliach i uważa, że tylko wiara może zapewnić nam prawdy konieczne do zbawienia. 2. "Sprawa Ewangelii" Odrzucając opasłe tomy dzieł filozoficz- nych i subtelne rozróżnienia filozofów, Luter zwraca się ku "niezwykle trwałej skale Pisma Świętego". Odrzuca z góry wszelkie decyzje i koncepcje Kościoła, które nie są zakorze- nione w Biblii. Długie miesiące spędza w ukryciu na zamku w Wartburgu, tłuma- cząc Nowy Testament na język niemiecki i przerabiając zbiory kazań, używane wów- czas przez księży. Dla Lutra Ewangelia jest tą prawdą, która z całej Biblii (poczynając od Proroków Starego Testamentu aż do Listów Nowego Testamentu) skupiła się w Chrystusie, zmar- łym i zmartwychwstałym, który stał się Panem. Celem kaznodziejstwa "ewangelicz- nego" jest ukazywanie Chrystusa nie jako wzoru do naśladowania, lecz "jako daru, jako podarunku, który Bóg uczynił dla ciebie i który jest twój". Oto pierwszy artykuł i fundament Ewangelii: "Chrystus w swej Osobie, swym działaniu i swym cierpieniu należy do ciebie". 3. Dramat zbawienia Luter twierdzi, że chrześcijanin jest cał- kowicie wolny od przymusów moralnych, które miałyby mu zapewnić zbawienie. Tyl- ko wówczas gdy zostaje owładnięty i uwol- niony przez Chrystusa, staje się najbardziej usłużnym ze sług (por. O wolności chrześ- cijanina). Niezwykle silnie przywiązany do Chrystusa, Luter umiejscawia całe życie chrześcijańskie pod znakiem Krzyża: "Je- dynie Krzyż jest naszą teologią... Krzyż Chrystusa jest jedyną wykładnią słów Bo- żych, najczystszą teologią". Wychodząc z te- go założenia, reformator odrzuca teologię katolicką i stwierdza, że jeżeli wszystko jest darem Boga, człowiek w żaden sposób nie współpracuje z dziełem odkupienia. Wypada mu jedynie otworzyć się aktem wiary (sola fide) na ową zewnętrzną sprawiedliwość, ale w głębi swej istoty nadal pozostanie grzesz- nikiem (simul peccator et iustus). Posuwa się nawet do odrzucenia nawrócenia osobistego i nie chce widzieć w nim początku drogi wierzącego, który powraca ku Zbawicielowi i który pragnie uniknąć katastrofalnego popadnięcia w grzech: "Grzesz mocno, lecz wierz jeszcze mocniej" (pecca ,fortiter, sed crede fórtius). 4. Luter przeciwko Kościołowi i sytuacji społecznej Od czasu swych dysput z Kajetanem i z Eckiem (poprzedzających jego ekskomu- nikę) Luter umocnił się w oporze przeciwko władzy papieża w sprawach doktryny i ju- rysdykcji. Jego krytyka opierała się na odrzuceniu tradycyjnej teologii kapłańs- twa, która widziała w kapłanie pośrednika pomiędzy Bogiem a człowiekiem. Dla Lu- tra kapłan jest przede wszystkim sługą, co oznacza, że jest wybierany przez wie- rnych wspólnoty i spośród nich, aby służył im i głosił Słowo Boże. Ale ponieważ pierwszy narodzony chrześcijanin, Chry- stus, jest kapłanem i królem, wszyscy ochrzczeni, narodzeni w chrzcie do życia chrześcijańskiego, są kapłanami (1 P 2,9). Wszyscy ochrzczeni mogą rozgrzeszać i na- uczać, udzielać chrztu i sprawować Eu- charystię. Odrzucając "piękny wynalazek i machina- cję" hierarchii kościelnej, różnej od cywilnej, Luter odrzuca rozróżnienie: Kościół-pań- stwo. Zwracając się w 1520 roku do szlachty chrześcijańskiej narodu niemieckiego, na- wołuje ją do wywierania bezpośredniego wpływu na "wspólnotę chrześcijańską... by karać i stosować przymus, gdy jest winna lub gdy wymaga tego konieczność, bez zwracania się do papieża, biskupów i księ- ży". Pod tym względem najbardziej zna- miennym epizodem w życiu Lutra jest jego zróżnicowana postawa w okresie powstania chłopskiego (jego przywódcy opierali się na tezie Lutra o "wolności chrześcijanina") przeciwko panom. Początkowo zajmuje on stanowisko wyważone, później radzi zasto- sować ostre represje, a w końcu odcina się od krwawego rozprawiania się z buntem przez książąt. Poza tym Luter piętnuje to wszystko, co jest wynalazkiem Kościoła w owym "stra- ganie, który dzisiaj nami rządzi", odrzuca te sakramenty, które nie są wyraźnie wspo- mniane w Piśmie Świętym, i atakuje formuły dogmatyczne soborów. "Powinniśmy być odważni - stwierdza - i nie dopuścić do tego, by duch wolności ustępował przed pustymi słowami papieża". O co tu chodzi Czy można mieć rację przeciwko Kościołowi? Nikt nie zaprzeczy, że gniew i protest Lutra były uzasadnione. Uczniów Chrys- tusa, zafascynowanych wyzwoleniem, ofia- rowanym nam przez Niego w tajemnicy Zmartwychwstania, raził widok ludzi ochrzczonych, księży i biskupów, dźwigają- cych w tak gorszący sposób jarzmo grze- chów tego świata. Luter był zaszokowany ubieganiem się dostojników Kościoła o za- szczyty: zaledwie dwudziestopięcioletni Al- brecht Brandenburski w wyniku pewnych intryg politycznych zawładnął w roku 1514 biskupstwami Halberstadt, Magdeburga i Moguncji (dzięki czemu stał się zarazem wielkim elektorem i kanclerzem cesarstwa). Trzeba oczywiście kwestionować wszyst- ko, co jest grzeszne w Kościele, i z tym walczyć, ale nigdy nie można występować przeciwko samemu Kościołowi. Jest on bo- wiem święty jako uobecnienie Chrystusa w czasie i przestrzeni. Cała łaska spływa na ten świat za pośrednictwem Chrystusa i jego Kościoła. Lutra skłaniała do walki z Koś- ciołem pewność wynikająca z Pisma Święte- go i jego mocy (znamy jednak jego walki wewnętrzne w wartburskiej samotni: "Czy tylko ty jeden masz mieć rację?" Bist du allein klug?). Luter odrywając się od Kościoła, powo- duje autentyczne rozbudzenie, wysuwa pra- wdziwe problemy, przyczynia się do zwoła- nia soboru trydenckiego, podstawy, na jakiej opiera się istnienie Kościoła w nowożytności (por. rozdz. 64). Jest jak gałąź, która się oderwała od drzewa; sprawia, że ono krwa- wi i musi zgromadzić siły żywotne, by bronić się przed wykrwawieniem. Ale gałąź usycha. Tak więc teologia luterańska, skupiona wyłącznie na kwestii usprawiedliwienia przez wiarę, reinterpretuje całe Objawienie w świe- tle własnej optyki, zapominając o potężnych elementach wiary, które do niej nie pasują, lub je odrzucając (zwłaszcza trynitarne pod- stawy całego posłannictwa chrześcijańskie- go). Stopniowo oderwana gałąź traci soki życia Bożego, które jedynie zdolne są ją rozwijać. Wielki biograf Lutra, L. Febvre, pisze o tym stopniowym zubożaniu życia reformatora i ostatnią część jego życia (po 1525 roku) nazywa "zamykaniem się w so- bie". Można mieć rację występując przeciw- ko ludziom Kościoła, ale nie przeciwko samemu Kościołowi. Pytania 1. Czy luterańska teologia zbawienia może rozbudzić zbyt moralizujące chrześcijaństwo? 2. Jak zakwestionować instytucję Kościoła, nie odcinając się od niego? 3. W jaki sposób poszukiwania ekumeniczne mogą uleczyć ranę, jakiej jedność Kościoła doznała na skutek reformacji? 56. Podbój pięciu kontynentów przez państwa katolickie Fakty i daty 1453 - upadek Konstantynopola; islam blo- kuje szlaki wschodnie i przesuwa .środek ciężkości świata chrześcijańskiego na zachód. druga połowa XV wieku - Portugalczycy odkrywają wyspy atlantyckie i wybrzeża Afryki (protektorat Kongo) 1492 - Kolumb odkrywa Amerykę. 1498 - vasco da Gama nawiązuje łączność morską pomiędzy Indiami a Portugalią. pierwsza połowa XVI wieku - Hiszpanie docierają do Antyli, Ameryki środkowej i Południowej. Portugalczycy zakładają im- perium handlowe na Dalekim Wschodzie (Goa, Cejlon, Malakka) oraz osiedlają się w Brazylii, Francuzi - w Kanadzie (Jacques Cartier). druga połowa XVI wieku i początek XVII- Anglicy w Ameryce północnej Bibliografia P. Chaunu Conquete et exploitation du nouveau monde, Paris 1969. B. de Las Casas Krótka relacja o wyniszczeniu Indian, Warszawa 1993. F. de Vitoria O Indianach, Warszawa 1954. Wydarzenie U schyłku XV i na początku XVI wieku Europa chrześcijańska wychodzi poza swe geograficzne ramy. Odkrycie Nowego Świa- ta przez Krzysztofa Kolumba, działającego z upoważnienia królów katolickich Hisz- panii, jest najbardziej spektakularnym wy- darzeniem tej ery ekspansji Europy i przy- ćmiewa w pewnym stopniu osiedlenie się Portugalczyków w Afryce i na Dalekim Wschodzie. Przedsięwzięcia te, realizowane z moty- wów ekonomicznych, z zamiłowania do przygody i odkryć geograficznych, odbywają się pod znakiem ewangelizacji. Narody euro- pejskie w okresie tej "eksplozji planetarnej chrześcijańskiego Dalekiego Zachodu" (P. Chaunu) pozostają narodami chrześcijańs- kimi. Co więcej, fakt ten usprawiedliwia tę ekspansję. W rezultacie od pierwszych podróży re- konesansowych do Afryki papiestwo przy- znaje prawa suwerenne nad tymi obszara- mi królowi Portugalii (bulle Marcina V z 1430 i Mikołaja V z 1454 roku). Zależność między podbojem a ewangeliza- cją staje się jeszcze wyraźniejsza na począt- ku XVI wieku. Podstawy moralne i ducho- we państw, pragnących sprawować władzę poza swymi granicami, opierają się na porozumieniu zawartym pomiędzy przywó- dcą duchowym Europy a władcami Pół- wyspu Iberyjskiego. W rozkazie z 30 kwietnia 1492 roku, ogłoszonym przez Ferdynanda i Izabelę w przeddzień wyprawy Kolumba, mowa jest o tym, że udaje się on "do pewnych obszarów na oceanie w celach niezwykle użytecznych w służbie Bożej i naszej". W ob- liczu tej woli służenia Bogu Aleksander VI przyznał im prawa do ziem nowo odkrytych i tych, które miały zostać odkryte; mieli je dzielić z królem Portugalii według linii demarkacyjnej, przebiegającej 450 mil mor- skich na zachód od Wysp Zielonego Przy- lądka (traktat zawarty w Tordesillas w 1494 roku). Koncesja ta nakładała jednak na władców pewne obowiązki: mieli oni wysłać na "lądy i wyspy, o których mowa, swych poddanych znanych z cnoty i bojaźni Bo- żej... aby nauczali mieszkańców w wierze katolickiej i wyrabiali w nich zamiłowanie do dobrych obyczajów". Kościół inspiruje wyprawy do Ameryki, Afryki i na Daleki Wschód, a ściśle biorąc jest ich motorem. W pierwszym okresie zdobywcy rekrutują się z ludzi świeckich, zgrupowanych wokół wodzów wyprawy, jak Cortez czy Pizarro. Ich gorliwość religijna, niewłaściwie ukierun- kowana, przejawia się w autorytarnej po- stawie wobec wierzeń pogańskich, która prowadzi do obalania bożków, niszczenia miejsc kultu. Europejczycy skłonni są znów posłużyć się metodami stosowanymi pod- czas rekonkwisty i w walkach z heretykami. Obowiązek misyjny (por. rozdz. 57) wyraża się zatem w wysyłaniu zakonników, zależ- nych od patronato, przyznanego królom Hiszpanii, i patroado, przyznanego królowi Portugalii (w 1508 roku uzyskali oni prawo mianowania biskupów, mieli też obowiązek pokrycia kosztów misji). Ewangelizacja często służyła dla zamas- kowania brutalnego podboju, którego cele nie były bynajmniej religijne (nadmierna eksploatacja zasobów mineralnych, poszu- kiwanie złota i pereł). Na niektórych ob- szarach, jak San Domingo, doszło do prawdziwego ludobójstwa (2,5 miliona mieszkańców w 1496 roku, kilkaset tysięcy w 1570). Bezpośredni gwałt nie był jedyną przyczyną: większość zgonów spowodowa- na była rozpowszechnianiem się chorób przywleczonych przez Europejczyków, na które Indianie nie byli uodpornieni, skraj- nym wyczerpaniem na skutek ciężkich robót i ucieczką przed konkwistadorami na tereny nie nadające się do zamiesz- kania. O co tu chodzi. Misje a kolonizacja Podbój Ameryki i Afryki nastąpiłby tak czy owak. Wyższy poziom techniki, duch przedsiębiorczości Europejczyków skłaniał- by ich niemal nieuchronnie do kierowania, przynajmniej tymczasowo, losem napotyka- nych przez siebie ludów. Próżne są marzenia o autarkii w raju dobrych barbarzyńców. Papieże, wyznaczając duchowy cel pod- bojowi, który wydawał się nieuchronny, usiłowali nadać mu kierunek, nie odpowia- dający jednak pragnieniom wielu Europej- czyków. Jeżeli poświęcali się oni ewangeli- zacji, czynili to często w sposób brutalny, uważając ją za prostą konsekwencję swej dominacji. Traktowanie poganina jak here- tyka i odstępcy doprowadziło do niezliczo- nych nadużyć potępionych przez Kościół. Chociaż może on bowiem nakładać kary doczesne i duchowe na tych, którzy świado- mie zboczyli z wyznaczonej przez niego drogi, to prawo kanoniczne jasno wypowia- da się na temat ewangelizacji pogan: praw- dziwe nawrócenie może się dokonać jedynie za zgodą zainteresowanego. Tak więc Koś- ciół powinien stopniowo - po uzyskaniu pełnej akceptacji - przygotowywać czło- wieka na spotkanie z Chrystusem. Posługi- wanie się przymusem jest nie do pogodzenia z sensem nawrócenia, które jest aktem po- wrotu do Boga. Idea, podjęta i rozwinięta przez dominikanina Las Casasa w jego traktacie O jedynym sposobie głoszenia wiary całemu rodzajowi ludzkiemu (1522-1537), którym to sposobem jest łagodność, prze- konywanie i przykład miłosiernego życia, została potwierdzona przez sobór trydencki. Chrześcijaństwo, chociaż dostarczyło mo- tywów podboju, wprowadziło również ogra- niczenia. Dla wielu konkwistadorów i kolo- nizatorów zajęcie ziem i zniewolenie tubyl- ców byłoby znacznie łatwiejsze, gdyby wszy- scy oni pozostali poganami. Z chwilą gdy otrzymali chrzest i stali się braćmi w Jezusie Chrystusie, byli zarazem podmiotami prawa, zdolnymi przeciwstawić się w imię wiary niemoralnym lub niesprawiedliwym rozka- zom; utwierdzał ich w tym kler, który często brał ich stronę. To samo zjawisko wystąpiło później na terytoriach zajętych przez Francję w Afryce: zarządcy często hamowali ewan- gelizację, wiedzieli bowiem, że tubylcy nie będą tak posłuszni, gdy zostaną chrześ- cijanami. Pytania 1. Czy kolonizacja jest niemoralna? 2. Czy misjonarze mogliby się z góry zdys- tansować wobec kolonizatorów? 3. Czy masowe chrzty są zawsze czymś podejrzanym? 57. Przygoda misjonarska Fakty i daty 1507-1546 - rządy chrześcijańskiego króla tubylczego w Kongo 1524 - przybycie pierwszych franciszkanów do Nowej Hiszpanii 1537 - bulla Pawła III Altitudo concilliů stwierdzająca, że Indianie są takimi ludźmi jak inni, mogą więc otrzymywać chrzest. 1542-1551 - wyprawa misyjna św. Fran- ciszka Ksawerego do Indii na Molukki i do Japonii XVI wiek - większość zakonów zakłada misje na obszarach zdobytych i jeszcze nie zdobytych. 1610 - pierwsze redukcje w Paragwaju 1622 - utworzenie Kongregacji Rozkrze- wiania Wiary 1768 - usunięcie jezuitów z Nowej Hiszpanii Bibliografia L. J. Luzbetak Kościół a kultury, Warszawa 1972. F.A. Plattner Gdy Europa szukała Azji Kraków 1975. Wydarzenie Równolegle z objęciem władzy przez ad- ministrację europejską i eksploatacją zaso- bów lokalnych na terenach podbitych roz- poczynają działalność misje religijne, wypeł- niające żądanie nałożone im przez władców europejskich: nawracania ludzi nie znają- cych wiary chrześcijańskiej. W niektórych przypadkach misje wyprze- dzają kolonizację: są to zakonnicy, którzy udają się, by odkrywać nowe ziemie, jak na przykład jezuici na wielkich równinach pół- nocnoamerykańskich, o. Matteo Ricci, któ- ry dociera do Chin przed Europejczykami, franciszkanie w Kalifornii. Dla owych fran- ciszkanów, dominikanów, augustianów, je- zuitów, sulpicjan, rekolektan zadanie jest trudne: na nich skupia się reakcja na brutal- ny podbój, zwłaszcza w Ameryce Łacińskiej (zamordowanie Jana do Garces) bądź lęk (zamordowanie Jana de Britto przez Indian). Niekiedy są jednak przyjmowani z sympatią: ich pokojowa postawa i skromny strój po- ciągają tubylców. Po początkowym entuzjazmie, który wy- raża się w niezwykle szybkim udzielaniu sakramentów po ogólnym wprowadzeniu w zasady wiary (św. Franciszek Ksawery chrzcił setkami; w Tlatelolco utworzone zostało kolegium dla kształcenia kleru tubyl- czego), następuje okres większej roztropno- ści: chociaż zewnętrzne oznaki pogaństwa wydają się zniszczone, wierzenia pogańskie są jednak trwale zakorzenione i częściej mamy do czynienia z zastąpieniem jednej wiary przez inną niż z autentycznym zro- zumieniem chrześcijaństwa. Poza tym pod wpływem Las Casasa zaleca się zakonnikom większą łagodność i podejście pedagogiczne w głoszeniu wiary. W końcu - jest tak w przypadku Indii i Chin - misjonarze stają w obliczu religii, mających solidne podstawy teologiczne; nie ma zatem mowy o ich natychmiastowym wyeliminowaniu. Ewangelizatorzy starają się więc o stop- niowe doprowadzanie ludzi do wiary, tak by uniknąć fałszywego synkretyzmu. Opo- wiadają się również za pogłębioną znajo- mością kultur, z którymi się spotykają (na- uka tubylczego języka, zbieranie dokumen- tacji dotyczących danej cywilizacji). Nie- zwykle ciekawym przykładem jest działalność misyjna o. Roberto Nobili na Dalekim Wschodzie: pragnąc dotrzeć do braminów, sam stał się jednym z nich: przyniosło to pewne rezultaty, ryzyko jed- nak było wielkie. Niekiedy kler europejski decyduje się na radykalne rozwiązanie: sys- tematyczne odcinanie tubylców od kontaktu z Europejczykami. Niedawna przeszłość, związana z obecnością europejską, zwłaszcza w obu Amerykach, zbyt silnie naznaczona była bowiem aktami gwałtu, nie tylko na skutek zawłaszczania dóbr, lecz także pod- czas religijnych starć (masakra Indian po rzuceniu przez wodza Inków Atahualpę Biblii, którą wręczyli mu Pizarro i domini- kanin Valverde). Przeciwstawiając się woli europeizowania tubylców, wyrażanej przez metropolie, misjonarze zakładają nowe osa- dy lub osiedlają się przy wspólnotach już istniejących, zapewniając opiekę i wycho- wanie neofitom. Wychowanie to obejmuje wszystkie dziedziny: naukę uprawy roli i rze- miosła, wprowadzenie do wiary chrześcijań- skiej, najczęściej w języku tubylców; są to słynne redukcje paragwajskie i kanadyjskie, pueblos-hospitales w Nowej Hiszpanii, za- kładane przez biskupa Vasco de Quiroga, czy brazylijskie aldeas. O co tu chodzi? Katolicyzm jest misyjny Rozwój ewangelizacji w początkach XVI wieku jest wynikiem prawdziwego cudu. Nic nie pozwalało przypuszczać, że świat chrześcijański, osłabiony wewnętrznymi kry- zysami i niebawem rozdarty przez reforma- cję, znajdzie w sobie dość duchowego dyna- mizmu, by eksportować swą wiarę, a miesz- kańcom Ameryki oraz Dalekiego Wschodu ukazać chrześcijaństwo godne naśladowania i zdolne zapuścić korzenie. A jednak tak się stało: w chwili, gdy Europa dyskutuje na temat łaski i przeznaczenia, misjonarze ka- toliccy dają konkretne dowody, że wiarę można przekazywać poganom w najlepszej intencji i że wszyscy ludzie są powołani do zbawienia. Ludzie renesansu, którzy wylądowali w Ameryce, musieli dokonać aktu wiary, równie trudnego jak my, gdyby jutro przy- szło nam spotkać się z ludźmi z Marsa. Należało przyznać, że owi tubylcy, nie ma- jący do tej pory żadnych kontaktów z pozo- stałą częścią ludzkości, są włączeni do tej samej historii zbawienia i że ich także dotyczy grzech Adama oraz zbawienie w Je- zusie Chrystusie. Najbardziej zastanawiające jest jednak to, że religia o tak wyraźnym obliczu in- telektualnym i duchowym, jakim było chrześcijaństwo misjonarzy katolickich w XVI wieku, potrafiła tak dobrze się zaaklimatyzować i rozbudzić często ory- ginalne i głębokie życie chrześcijańskie. Ewangelizacja jest bardziej sprawą wiary niż techniki. Przykład takich świętych jak Franciszek Ksawery jest zaraźliwy. Nikt nie przeciwstawia się ludziom, którzy są głosicielami życia w świecie. Pytania 1. Dlaczego protestantyzm nie był misyjny aż do XIX wieku? 2. Czy ewangelizacja tam tylko odniosła sukces, gdzie nie napotkała żadnej spójnej myśli religijnej? 58. Chrześcijaństwo, a niewolnictwo Fakty i daty 1502-1512 - Izabela Katolicka, a później Ferdynand, zezwalają na branie w niewolę wyłącznie kanibalów; jest to subtelne rozróż- nienie, które w rzeczywistości umożliwia wprowadzenie niewolnictwa w Ameryce. 1640 - król hiszpański zawiera asintos ~kontrakty) z kupcami lizbońskimi. 1685 - "kodeks czarnych ": pierwszy przejaw opieki prawnej nad niewolnikami 1794 - obalenie niewolnictwa we Francji 1802 - reaktywowanie niewolnictwa w ko- loniach francuskich przez Napoleona 1815 - na kongresie wiedeńskim państwa europejskie podpisują deklarację przeciwko handlowi niewolnikami (w latach 1818- 1822 parokrotnie odnawianą~. 1817 - Francja wprowadza zakaz handlu niewolnikami. 1848 - ostateczne zniesienie niewolnictwa w koloniach francuskich (zapisane w roz- dziale 6 konstytucji~ 1856 - pierwsze uwolnienia niewolników w Brazylii 1865 - zniesienie niewolnictwa w Stanach Zjednoczonych Bibliografia A. Katz Christentum und Sklaverei, Wien 1926. Wydarzenie Obserwując ponowny wzrost niewolnict- wa i jego konsekwencje w postaci handlu niewolnikami w czasach nowożytnych, nie powinniśmy zapominać o tym, iż jest to praktyka bardzo dawna, normalna w społe- czeństwach antycznych, w Atenach i w świe- cie rzymskim, i że przetrwała ona pod zmienioną postacią, jako poddaństwo, w Europie średniowiecznej. Ale niewolnictwo nowożytne przybrało postać szczególną, ponieważ zostało wpro- wadzone w sposób sztuczny, by umożliwić rozwój gospodarki kolonialnej. Począwszy od XVI wieku to właśnie narody chrześ- cijańskie dążą do rozwoju niewolnictwa. Jeszcze przed odkryciem Nowego Świata i rozpoczęciem jego ekonomicznej eksploa- tacji Portugalczycy w Afryce odnowili trady- cje handlu niewolnikami i zaczęli przywozić do Europy Afrykańczyków. Następnie prze- nieśli ten zwyczaj do Ameryki. Europejczycy od chwili przybycia na Antyle i do Ameryki zaczęli eksploatować w nieludzki sposób Indian, czyniąc z nich niewolników. Władcy katoliccy Hiszpanii, stopniowo przekony- wani przez wielkich teologów, jak Las Ca- sas, usiłowali wziąć Indian w obronę. Ale ponieważ potrzebowano rąk do pracy, za- stąpiono Indian Afrykańczykami, którzy byli silniejsi fizycznie i słabiej bronieni przez Kościół. Tak więc handel niewolnikami się upowszechniał. Prawdą jest, że często sami władcy afrykańscy oferowali Europejczy- kom swych poddanych jako niewolników i że niewolnictwo było tak zakorzenione w ówczesnej mentalności, iż pierwszą troską nowo wyzwolonych Murzynów w począt- kach XIX wieku było... zajęcie się handlem niewolnikami. Towarzystwa handlu niewolnikami za- wierały kontrakty z państwami europejskimi na dostarczanie niewolników z Afryki. Sądzi się, że około 40 milionów Murzynów zostało przewiezionych do Ameryki. Wielu zmarło w drodze na skutek straszliwych warunków transportu i braku pożywienia. W począt- kach XVIII wieku purytańska Anglia han- dlowała z katolicką Hiszpanią, która po- średniczyła w dostarczaniu jej czarnych niewolników. A co myśleć o katolickiej burżuazji z Nantes, która zachęcała Napo- leona, by przywrócił niewolnictwo? Chociaż w początkach XIX wieku upa- dła najbardziej cyniczna i popłatna forma niewolnictwa - handel niewolnikami, to dopiero przy końcu tego stulecia instytucja niewolnictwa została ostatecznie zniesiona. Przez trzy ~stulecia chrześcijanie uczestni- czyli w tym handlu, przeciwko któremu protestowali z niewielkim skutkiem papie- że. W końcu XV wieku Pius II usiłował zahamować handel niewolnikami, rozpo- częty przez Portugalczyków. Potępienie nie- wolnictwa odnowił w 1537 roku Paweł III, a w 1568 roku św. Pius V. W 1639 roku Urban XIV żalił się, że chrześcijanie obracają w niewolę całe narody. W 1839 roku Grzegorz XVI skierował do biskupów całego świata encyklikę potępiającą niewol- nictwo. W XIX wieku zakonnica Anna Maria Javouhey udowodniła, że zniesienie niewolnictwa w koloniach francuskich jest możliwe. O co tu chodzi? Zmiana formy i zmiana treści Omawiamy tu za jednym zamachem pro- blem, który istnieje od starożytności. Aby więc zrozumieć stanowisko chrześcijaństwa wobec niewolnictwa, musimy wprowadzić pewną periodyzację. 1. Starożytność Chrześcijanie złagodzili niewolnictwo i stopniowo przyczynili się do jego zaniku, nie potępiając go jednak oficjalnie. Dlacze- go? Nie wystarczy powiedzieć, że kierowali się wyłącznie rozsądkiem politycznym. Gdy- by Kościół uznał to za konieczne, zabroniłby mieć chrześcijanom niewolników, tak jak zakazał im uczestnictwa w kultach pogańs- kich czy w igrzyskach cyrkowych. W istocie rzeczy Kościół ograniczył się do potwier- dzenia niezbywalnych praw niewolnika jako osoby ludzkiej: prawa zakładania rodziny lub zachowania dziewictwa, prawa prak- tykowania własnej religii, wstępowania do stanu kapłańskiego i sprawiedliwego, ludz- kiego traktowania. Kościół nie uważał na- tomiast za słuszne walczyć z niewolnictwem jako systemem ekonomicznym, uznając za iluzoryczne oddziaływanie na struktury w społeczeństwie, w którym nie posiadał wystarczającego wpływu lub w którym nie mógł zaproponować innej alternatywy. Mi- mo to od chwili chrystianizacji cesarstwa rzymskiego niewolnictwo przeżywa gwał- towny kryzys - przynajmniej w swojej antycznej formie. 2. Średniowiecze Poddaństwa nie należy mylić z niewolnic- twem. Chodzi w gruncie rzeczy o pewien kontrakt zawarty w ramach społeczeństwa feudalnego. Chłop pańszczyźniany przywią- zany jest do kawałka ziemi i odrabia pańsz- czyznę lub płaci czynsz w naturze panu, który zobowiązany jest zapewnić mu ochro- nę, ład i sprawiedliwość. Poddany korzysta z podstawowych praw osoby ludzkiej. Oczy- wiście ze względu na swój stosunek do ziemi pozbawiony jest całkowitej wolności, ale ma pewność zachowania swych źródeł utrzymania. W czasach zamętu poddaństwo jest pewnym zabezpieczeniem dla wieśnia- ków i zapewnia im minimum bezpieczeńst- wa. Traci rację bytu, gdy odrodzenie się instytucji publicznych pozwala na skuteczną obronę najsłabszych. Mimo to przetrwa (zwłaszcza w posiadłościach klasztornych) aż do XVIII wieku. 3. Nowożytność Niewolnictwo nowożytne wydaje się po- dwójnie gorszące, przede wszystkim dlatego, że pozbawia osobę ludzką jej praw pod- stawowych, a następnie dlatego, że czym innym jest tolerowanie nieodpowiedniego systemu ekonomicznego po to, by go zmie- nić, a czym innym jest wprowadzanie owego systemu tam, gdzie nie istniał. Pragnienie zahamowania masakry Indian przez zastą- pienie ich silniejszymi niewolnikami afrykań- skimi usprawiedliwiało w oczach wielu ludzi posługiwanie się pracą niewolniczą Czar- nych. Ale należało znaleźć inny model niż niewolnictwo. Chrześcijańscy właściciele plantacji nie podjęli tego wysiłku. Pytania 1. Czy w dziejach Kościoła można mówić o postępie w pojmowaniu praw osoby ludzkiej? 2. Dlaczego niewolnictwo było tak rozpo- wszechnione w tylu cywilizacjach? Czy jego zniesienie jest tylko kwestią prawa? 3. Jakie są współczesne formy niewolnictwa na Zachodzie i gdzie indziej? 59. Czy inkwizycja hiszpańska była motorem postępu? Fakty i daty 1248 - odzyskanie Sewilli przez króla Kas- tylii Ferdynanda III 1478 - hiszpańscy królowie katoliccy proszą Sykstusa IV o utworzenie inkwizycji w pro- wincji Sewilli w celu zapewnienia jedności religijnej. 1481- w całej Andaluzji (oprócz Grenady) powstają pierwsze trybunały inkwizycyjne, kierowane przez dominikanów. 1482 - w obliczu popełnionych nadużyć papież daremnie interweniuje. 1483 -1498 - "panowanie" Torquemady 1492 - zdobycie Grenady, ostatniego bas- tionu muzułmańskiego w Hiszpanii; pierwsze przymusowe wysiedlenia Arabów z Półwyspu Iberyjskiego 1609-1610 - exodus podejrzanych o po- chodzenie żydowskie; poważne ruchy mig- racyjne XVII wiek - prześladowania alumbrados (oświeconych) i protestantów 1778 - potępienie Olavida, ostatnia manifes- tacja władzy, która utrzymała się aż do czasów napoleońskich, a nawet dłużej. Bibliografia B. Bennassar Linquisition espagnole, Paris 1979. J. Grabowski Postępowanie inkwizycji przeciw heretykom w średniowieczu, Warszawa 1937. J. Guiraud Histoire de linquisition au moyen- age, Paris 1935 -1938. Wydarzenie W XV wieku Hiszpania odgrywa coraz poważniejszą rolę na arenie międzynarodo- wej: w ówczesnym świecie zaczyna się jawić jako wielkie mocarstwo, umocnione po woj- nach rekonkwisty. Panowanie Izabeli Kas- tylijskiej i Ferdynanda Aragońskiego, na- zwanych przez papieża "królami katolic- kimi", stanowi ważny etap na drodze ku zjednoczeniu Półwyspu Iberyjskiego. Podbój Nowego Świata przez Hiszpanię stawia ją w pierwszym szeregu państw nowożytnych. Jest to także czas, gdy ważne stanowiska w administracji są stopniowo opanowywane przez conversos, nawróconych żydów, którzy powoli przenikają do takich środowisk, jak szlachta, dwór królewski i Kościół. Bogaci i przedsiębiorczy, stają się coraz bardziej obiektem podejrzeń ze strony "starych ka- tolików". Konflikt ten znajduje się u podstaw przy- wrócenia inkwizycji w Hiszpanii. Należy jednak dodać, że antagonizmy wybuchają nie pomiędzy chrześcijanami a żydami, ale pomiędzy chrześcijanami pochodzenia ka- stylijskiego a chrześcijanami pochodzenia żydowskiego (żydzi nie nawróceni, podo- bnie jak muzułmanie, zostają usunięci z Półwyspu). Conversos, których nazywa się maranami (świnie, brudasy), oskarża się o to, że pota- jemnie wyznają judaizm i w rezultacie siedzą na dwóch stołkach. To samo podejrzenie wysuwa się pod adresem chrześcijan po- chodzenia arabskiego, nazywanych morys- kami, których podejrzewa się o to, że skrycie wyznają islam. W końcu XV wieku do tego lęku dołącza się pewien rasizm: wiele osób zaczyna powoływać się na takie argumenty jak czystość krwi, mimo że katolicka Hisz- pania była aż do tego czasu wspólnotą wielorasową, której ślady przetrwały bardzo długo (jak wiadomo, św. Teresa z Avila pochodziła z rodziny żydowskiej). Ponieważ w wielkich miastach, jak Tole- do, Segowia czy Ciudad Real, wybuchają na tym tle gwałtowne rozruchy, "królowie katoliccy", którzy sami byli mniej lub bar- dziej bliskimi krewnymi conversos, postana- wiają znaleźć jakieś rozwiązanie, tak by zahamować to zjawisko. Z dwóch powodów decydują się nakłonić do interwencji Koś- ciół: z jednej strony ponieważ jest on nie kwestionowanym autorytetem w owym głę- boko religijnym społeczeństwie, z drugiej strony ponieważ jeden z kluczowych punk- tów sporu dotyczył chrztu, służącego- przynajmniej z prawnego punktu widzenia - za coś w rodzaju dowodu dla nawróco- nych. Gdyby istniało zatajenie, a nawrócenie było nieszczere, tylko chrzest mógł to roz- strzygnąć. Monarchowie zażądali więc od papieża uprawnień niezbędnych do ustanowienia trybunału inkwizycyjnego, który miałby rozsądzać przypadki podlegające jego ju- rysdykcji i karać conversos judaizujących. Sykstus IV wyraził zgodę i dwa lata później zaczęła działać inkwizycja. W 1482 roku papież zażądał jednak podporządkowania inkwizycji królewskiej kontroli biskupów i zapewnił obwinionym możliwość odwo- ływania się do Rzymu. Żądania papieskie nie zostały jednak uwzględnione, a inkwi- zycja hiszpańska stała się odtąd inkwizycją królewską, choć zachowała swój religijny charakter. Na propozycję Izabeli Kastylijskiej Syks- tus IV mianował inkwizytora generalnego, który miał jurysdykcję nad całą Hiszpanią. Torquemada, dominikanin i potomek con- versos, był człowiekiem silnej ręki, ale na pewno nie był fanatycznym oprawcą, jakim go ukazywano. Wprowadzenie inkwizycji napotkało dłu- gotrwały opór na północy Hiszpanii. Ale ta opozycja, skierowana przeciwko trybunałom Torquemady, nie miała charakteru religij- nego: zwracała się przede wszystkim prze- ciwko bezprawnemu postępowaniu, sprzecz- nemu z fueros, ustawami demokratycznymi, gwarantującymi prawa oskarżonym. Wbrew Ferdynandowi Barcelona usunęła komisję inkwizycyjną, a oburzona szlachta aragoń- ska skazała na śmierć w Saragossie in- kwizytora Pedro de Arbuesa. Dokładna liczba wyroków jest przedmio- tem gwałtownych polemik. Z najnowszych badań wynika, że była ona dużo niższa, niż przypuszczano (prawdopodobnie poniżej ty- siąca w ciągu dwóch stuleci); jedynie po- czątkowo dla odstraszenia postępowano dość brutalnie. Później kary były często bardziej zniesławiające niż dokuczliwe. Auto da fe (akty wiary), prawdziwe uroczystości religijne, obliczone na wielką publiczność, nie były bynajmniej egzekucjami (te, jeżeli w ogóle miały miejsce, odbywały się po uroczystości, z dala od bram miasta, przy zachowaniu pewnej dyskrecji), lecz okazją do poruszenia sumień poprzez napiętnowa- nie pewnych moralnych i religijnych od- chyleń. Zastanawiając się nad sprawami rozpat- rywanymi przez inkwizycję, można stwier- dzić, że po pierwszym okresie, w którym zajmowała się ona śledzeniem pozostałości judaizmu, zwarła społeczeństwo wokół war- tości chrześcijańskich: pewna liczba przypa- dków dotyczyła herezji (i tak wystarczyło skazać kilkudziesięciu luteran, aby wyelimi- nować ogniska oporu, podczas gdy refor- macja we Francji pociągnęła za sobą tysiące ofiar; por. rozdz. 61), ale większość doty- czyła doktryn naruszających moralność chrześcijańską (bigamia, cudzołóstwo, ho- moseksualizm). Jest uderzające, że w katolic- kiej Hiszpanii dopiero w XVI stuleciu na skutek interwencji inkwizycji zostało wyko- rzenione z powszechnej świadomości wyob- rażenie, że niewierność męża wobec żony nie jest grzechem... Inną niespodzianką, która wynika z po- zbawionych uprzedzeń studiów nad inkwi- zycją hiszpańską, jest wysoki poziom i po- waga personelu zarządzającego ową stra- szliwą instytucją. Inkwizytorzy i ich teo- logiczni eksperci często wywodzili się z ludzi najbardziej oświeconych (Cervantes był również na usługach inkwizycji). Dzięki nim oskarżenia o czary, będące zbyt często przejawem napięć wśród mas ludowych, zostały sprowadzone na właściwe tory i zdemistyfikowane. Prawie cała myśl no- watorska Hiszpanii katolickiej złotego wie- ku przeszła jakby przez ręce inkwizycji, jedynej władzy dostatecznie silnej i niezależ- nej, zdolnej zapewnić zwycięstwo nowo- czesności nad uprzedzeniami epoki. Stopniowo inkwizycja traciła swą pier- wotną rację bytu. Popularna, niewątpliwie zanadto, aż do XVIII wieku, ostatecznie zajmowała się światowymi intrygami, za- zdrościami, różnymi mało ważnymi histo- ryjkami i niewiele miała wspólnego z mrocz- ną i tragiczną przeszłością, jaką się za- zwyczaj przypisuje tej instytucji. Jest jednak związana z ostatnim na chrześcijańskim Zachodzie społeczeństwem, dla którego kry- terium ortodoksji jest ważniejsze niż sprawy ekonomiczne czy polityczne. O co tu chodzi? Kościół a nacjonalizm Hiszpania u schyłku rekonkwisty znalazła się w sytuacji krajów, które stają w obliczu asymilacji zbyt odmiennych mniejszości. Mniejszości te, obecne we wszystkich wars- twach społecznych, od chwili gdy zaczynają zajmować kluczowe stanowiska, wywołują prędzej czy później zazdrość, która dopro- wadza do reakcji typowych dla rasizmu: wróg staje się jednocześnie wrogiem narodu i ideologii, zaczyna panować atmosfera po- dejrzeń i gwałtu. W społeczeństwie tak głęboko religijnym jak społeczeństwo hiszpańskie zażądano od Kościoła, by dostarczył kryteriów przynależ- ności, i powierzono mu oręż, by mógł prowadzić dochodzenia i karać. Działając w obronie wiary, inkwizycja posługuje się przymusem (por. s.110). Jeżeli jednak służy jako uwierzytelnienie wartości etnicznych jakiegoś społeczeństwa i dostarcza rękojmi ideologicznej jego władzom, zdradza swe powołanie. Inkwizycja hiszpańska, być może bardziej niż inne, uniknęła tego drugiego niebezpieczeństwa, a trzeba przyznać, iż było ono niemal wpisane do jej programu. Pytania 1. Czy pojęcie "czystości krwi" jest możliwe do pogodzenia z chrześcijaństwem? 2. Czy nie jest normalne, że jakiś lud chce być u siebie panem? Czy może to osiągnąć bez pewnej kontroli nad mniejszościami? 60. Henryk VIII problem rozwodu Fakty i daty 1527 - Henryk VIII zwraca się do papieża, by uzyskać unieważnienie swego małżeństwa z Katarzyną Aragońską. 1530 - papież odmawia. 1531- Izba Lordów uznaje Henryka VIII "najwyższym zwierzchnikiem Kościoła i du- chowieństwa angielskiego". 1 czerwca 1533 - koronacja Anny Boleyn 1534 - Henryk VIII ekskomunikowany, zrywa ostatecznie z Rzymem. Bibliografiii nie ma Wydarzenie Anglia jest w początkach XVI wieku jednym z wielkich królestw katolickich w Europie. Wpływy reformacji są tu niewiel- kie, a król Anglii Henryk VIII jej nie popiera. Papież nadaje mu tytuł "obrońcy wiary" w uznaniu za jego traktat napisany jako odpowiedź na broszurę Lutra O niewoli babilońskiej Kościoła. A jednak w okresie 1530 -1534 Anglia pod przewodnictwem swego władcy stopniowo dystansuje się od papiestwa aż do ostatecznego zerwania- schizmy. Można dopatrywać się w tym zerwaniu licznych przyczyn: upadek obyczajów kleru, wielowiekowe konflikty pomiędzy Anglią a papiestwem, przyjęta jeszcze w czasach kardynała Wolseya autonomia Kościoła narodowego pod władzą legata, który w is- tocie rzeczy jest ministrem króla. Prawdziwe przyczyny mają jednak chara- kter polityczny: ze swego związku z Kata- rzyną Aragońską, która mając szesnaście lat poślubiła brata króla, Artura, Henryk nie doczekał się męskiego potomka; poza tym wspomnienie wojny Dwóch Róż było jeszcze świeże. Henryk VIII, który chciał zapewnić koronie angielskiej męskiego po- tomka, postanawia rozwieść się z Katarzyną i pojąć nową żonę, Annę Boleyn. Aby osiągnąć swój cel, kwestionuje ważność dyspensy, udzielonej przez Juliusza II, co pozwoliłoby unieważnić jego małżeństwo (fakt, iż poślubił wdowę po bracie, stanowił przeszkodę unieważniającą małżeństwo, ale papież ma prawo udzielania w takich wypa- dkach dyspensy). Początkowo Klemens VII nie wypowiadał się otwarcie w tej sprawie, a Katarzyna gwałtownie broniła swych praw. Henryk VIII rozpoczyna więc wojnę na wyczerpanie, Stosując politykę zastraszania przeciwników. Jego atutami są: władza parlamentu trady- cyjnie antyrzymskiego i lojalizm duchowień- stwa angielskiego. Neutralizuje je, podpo- rządkowując swej władzy i doprowadzając do wyboru na arcybiskupa Canterbury człowieka pozyskanego dla swej sprawy, Tomasza Cranmera. Oficjalnie wolę króla przedstawi kler angielski, poparty przez parlament. Problemy małżeńskie króla i proces zrywania z Rzymem rozwijają się równolegle. Gdy w latach 1529 -1530 papież opowia- da się przeciwko unieważnieniu małżeństwa, Henryk VIII ogłasza się "najwyższym zwie- rzchnikiem Kościoła angielskiego", zakazuje przekazywania annat do Rzymu, zastrzega sobie prawo wglądu w prawo kanoniczne i zabrania odwoływania się do papieża w sprawach matrymonialnych. W roku 1533 arcybiskup Tomasz Cran- mer ogłasza nieważność małżeństwa Henry- ka i Katarzyny i legalizuje zawarty potajem- nie związek króla z Anną Boleyn. Papież ekskomunikuje króla, który w 1534 roku przeprowadza przez parlament zerwanie Anglii z Rzymem. Wszyscy Anglicy muszą składać przysięgę potwierdzającą nieważność pierwszego małżeństwa króla i zawierającą oficjalne odrzucenie supremacji papieskiej. Dalsze wydarzenia świadczą o tym, że rozwód Henryka VIII był przede wszystkim aktem politycznym: po swym związku z Anną Boleyn, która urodziła mu jedną córkę, król zawarł jeszcze cztery małżeń- stwa, nie wahając się skazywać na śmierć swych kolejnych żon. O co tu chodzi? Prawdziwe spory i fałszywe racje Kolejny raz konflikt pomiędzy władzą świecką a władzą duchowną jest oczywisty. Ale tym razem władca wywiera presję w dziedzinie moralnej, co więcej, dotyka rdzenia życia sakramentalnego. Tymczasem jeżeli papież i Kościół mają jakąś rolę do odegrania w stosunku do władców chrześ- cijańskich, to właśnie w tej dziedzinie. Kościół ma obowiązek bronić podstaw swej władzy duchowej i niezmienności swego nauczania, inspirowanego słowami Jezusa Chrystusa. Charakter małżeństwa jest wyraźnie okre- ślony przez potwierdzenie jego nierozerwal- ności, ponieważ stanowi ono odzwiercied- lenie związku Chrystusa z Kościołem i po- nieważ jest sakramentem. "Kto oddala swo- ją żonę - chyba w wypadku nierządu- a bierze inną, popełnia cudzołóstwo" (Mt 19,9). Kościół w okresie średniowiecza walczy z wpływem polityki i interesów rodzinnych, zmierzającym do ograniczenia swobody wy- boru małżonka, która dla Kościoła jest elementem podstawowym i warunkiem sine qua non ważności małżeństwa. Oczywiście nadaje związkowi małżeńskiemu pewne ra- my oficjalne, jak ogłaszanie zapowiedzi, ślub in facie Ecclesiae, obecność świadków; nigdy jednak nie uzależnia trwałości związku od zgody rodziny i nie podporządkowuje go interesom dynastycznym. Przypadek Henryka VIII nie jest odosob- niony: podobnie było z Lotarem i Teutber- gą, Ludwikiem XII i Joanną de Valois, Napoleonem i Józefiną. Kościół zawsze zajmował nieprzejednane stanowisko, o ile oczywiście nie została wyraźnie zakwestio- nowana ważność zawartego małżeństwa. We wszystkich przypadkach aktualne interesy świata chrześcijańskiego podporządkowy- wano prawu Chrystusa. Kościoły odłączones łabsze wobec władców świeckich, nie za- wsze mogły sobie na to pozwolić (Kościół wschodni wobec cesarza Justyniana). Chociaż papiestwo postępowało zgodnie z podstawowymi zasadami moralności chrześcijańskiej, prawdą jest, że jego nieprze- jednana postawa w tej dziedzinie nie była jedynym powodem zerwania. Jak bowiem inaczej wytłumaczyć bierność kleru angiels- kiego, który, jak się wydaje, łatwo pogodził się z rozłamem, jak nie zadawać sobie pyta- nia na temat poważnego znaczenia schizmy angielskiej? Postawy czysto dogmatyczne bardzo rzadko stanowią przyczynę podzia- łów w Kościele: zobojętnienie kleru, żądza władzy papieży i królów są niekiedy ele- mentami zaciemniającymi wybór w godzi- nie próby. Pytania 1. Dlaczego Kościół katolicki jako jedyne wyznanie chrześcijańskie opowiada się za całkowitą nierozerwalnością małżeństwa? 2. Z jakich powodów kler angielski tak łatwo przyjął supremację religijną króla? Czy kie- rował się wyłącznie posłuszeństwem wobec władcy? 61. Wojny religijne Fakty i daty 15 kwietnia 1521- potępienie Lutra przez Sorbonę 18 pażdziernika 1534 - sprawa plakatów: jeden z plakatów atakujących Mszę św. zostaje umieszczony na drzwiach sypialni królewskiej; Franciszek I postanawia zare- agować. 1544 - francuskie wydanie O wychowaniu chrześcijańskim Kalwina 1544 - edykt z Fontainebleau, kładący kres represjom przeciwko nowatorom. 1559 - list z Ecouen: Henryk II na kilka dni przed swą nagłą śmiercią grozi sankcjami wszystkim poddanym, którzy przeszli na kal- winizm. marzec 1560 - spisek z Amboise: nieudana próba pierwszego powstania kalwinów,, krwa- we represje, zakończone wkrótce śmiercią Franciszka II. 1561 - kolokwium (dysputa) w Poissy: biskupi, zgromadzeni na życzenie Katarzyny Medycejskiej, mają odpowiedzieć na pytania głównych teologów protestanckich; kalwini widzą w nim zachętę do dalszego działania, wzrasta liczba kazań wygłaszanych publicznie we Francji. 17 stycznia 1562 - edykt z Saint-Germain: tolerancja dla kalwinizmu pod pewnymi wa- runkami 1 marca 1562 - rzeź w Vassy. zamor- dowanie przez ludzi księcia Franciszka Gwi- zjusza 74 protestantów, słuchających w nie- dzielę kazania. 12 marca 1563 - nowy edykt tolerancyjny: rozejm w Amboise 1567 - zamach hugenotów na Karola IX, nowe akty wrogości 24 sierpnia 1572 - noc św. Bartłomieja (zob. rozdz. 62) 1576 - utworzenie Świętej Ligi 25 lipca 1593 - Henryk z Nawarry przyj- muje katolicyzm. 13 kwietnia 1598 - edykt nantejski 1683 - odwołanie edyktu nantejskiego Bibliografia P. Chaunu Czas reform, Warszawa 1989. J. Delumeau Reformy chrześcijaństwa w XVI i XVII wieku, Warszawa 1981. J. Lecler Historia tolerancji w wieku reformacji. Wydarzenie W drugiej połowie XVI wieku wojny religijne utopiły Europę we krwi. W samej tylko Francji osiem wojen hugenockich pociągnęło za sobą prawie milion ofiar. (Ograniczamy się tu do przykładu Francji, jest on bowiem najbardziej charakterysty- czny.) Reformacja wywołała we Francji wrzenie, ale nie doprowadziła - jak się wydaje- do powstania zorganizowanego ruchu. Od dłuższego czasu oczekiwano odnowy wiary i życia chrześcijańskiego, a humaniści witali z radością różne ruchy "ewangeliczne", głoszące powrót do źródeł chrześcijaństwa. Erazm z Rotterdamu dał przykład takiego powrotu do źródeł w wierności wobec Koś- cioła. Nawet Franciszek I, czy to z wyra- chowania politycznego, czy na skutek oso- bistych przekonań, początkowo śledził z sympatią to, co wydawało się odmłodze- niem chrześcijaństwa, a dwór królewski przez długi czas sprzyjał nowatorom, co ułatwiało przenikanie nowych idei do elit. W ten sposób poglądy Lutra, Zwingliego, Bucera, a wkrótce i Kalwina (od 1541 roku emigranta w Genewie) trafiały do części burżuazji i średniej szlachty pod płaszczy- kiem kultury i otwartości umysłu. Król Nawarry Antoni Burbon i admirał de Coli- gny przyjęli kalwinizm. "Reformowani" z gorliwością konwertytów atakowali zacie- kle Mszę św., kult Najświętszej Maryi Pan- ny, papieża, organizując manifestacje, które rychło nabrały charakteru prowokacji wo- bec katolików. Kiedy w 1560 roku uświadomiono sobie powagę sytuacji, "stronnictwo kalwińskie" było już ukonstytuowane i zajmowało silną pozycję. Nieudane próby pojednania zda- wały się przemawiać na rzecz zwolenników polityki silnej ręki, którzy uważali, że waha- nie dworu jest główną przyczyną rozwoju herezji: dwie religie nie mogły wówczas koegzystować we Francji. Po stronie kal- wińskiej następowało stopniowe usztywnie- nie i przejście od afiszowanego lojalizmu wobec władzy króla do apologii powstania, którego celem miałoby być obalenie tyrańs- kiej władzy. Tak więc sprawa nabrała cha- rakteru politycznego. Załatwiano ją posługując się na przemian bronią i dyplomacją, a dwór królewski znalazł się pomiędzy dwoma stronnictwami: króla Nawarry i Gwizjuszy. Przeciwnicy stopniowo umacniali swe stanowiska, nie wahając się odwoływać do obcej pomocy, by unicestwić wroga. Chociaż zwolennicy pojednania odnieśli zwycięstwo, doprowa- dzając do przyjęcia chrztu przez Henryka z Nawarry i wydania edyktu nantejskiego, Francja była wykrwawiona i udręczona. Ten sam dramat odrodził się w wieku XVII, gdy Ludwik XIV, umocniwszy swą władzę, uznał, że może przywrócić jedność religijną w swym państwie, likwidując przy- wileje, które od czasu Henryka IV mieli protestanci. Prześladowania te, których rozmiarów nie przewidzieli inicjatorzy, po- zbawiły Francję jej elity i przygotowały rewolucję. Rola Kościoła w wojnach religijnych jest złożona. Nie brak było głosów domagają- cych się pojednania, by zacząć od Pawła III, który przypominał Franciszkowi I, że "Bóg Stwórca więcej posługuje się miłosier- dziem niż surową sprawiedliwością". Kal- wini znajdowali oparcie wśród niektórych członków wyższego duchowieństwa. Ale byli także podżegacze, przede wszystkim wśród zakonów żebrzących, które miały najwięcej kontaktów z ludem. Z chwilą gdy walka wybuchła, było coraz trudniej stać na ubo- czu. Papieże, bynajmniej nie nawołując do rzezi, wydawali się życzyć zwycięstwa Lidze Świętej i wspierali Ludwika XIV w jego walce z protestantyzmem. O co tu chodzi? Okropności schizmy Nikt w XVI wieku nie wyobrażał sobie jasno państwa świeckiego, neutralnego w dziedzinie religii, a już najmniej protes- tanci. Luter pisał w 1525 roku, że "w jednym miejscu może być tylko jeden rodzaj kaz- nodziejstwa". Wolność sumienia, którą póź- niej uzyskają protestanci, była ostro potę- piana przez pierwszych kalwinów (Teodor Beza nazywał ją "prawdziwie diabelskim dogmatem, który pozwala ginąć każdemu na skutek własnego kaprysu"). Wyznawcom nowej religii nie chodziło o nic innego jak o zlikwidowanie wszystkich "przesądów" katolickich, zapewniając sobie kierowanie państwem i pozyskując osobę króla. Reakcja władz, skądinąd spóźniona i niejednoznacz- na, była często niezręczną ripostą lęku w ob- liczu kalwińskiego spisku. Można także zauważyć, że wszelkie roz- bieżności doktrynalne rzadko kiedy pozo- stają na poziomie sporu o idee, lecz szybko przybierają wymiar polityczny, a nawet ekonomiczny (jak na przykład w Irlandii Północnej). Spory doktrynalne, stanowiące wyraz ukrytych ludzkich konfliktów (por. rozdz. 16 i 30) lub źródło nowych przeciwieństw, przeradzają się w nieubłagane walki, któ- rych nie można rozstrzygnąć za pomocą dobrej woli. Gdy już do tego dojdzie, katolicy nie mogą stać na uboczu. Walcząc w obronie swych praw, unikają większego zła. Ale powinni uczynić wszystko, by jak najszybciej powróciły pokój i tolerancja, by można było nawiązać dialog, w nadziei, że żywo- tność katolicyzmu przyciągnie stopniowo braci odłączonych (co stało się w Polsce, także poważnie dotkniętej protestantyzmem, i w mniejszym stopniu we Francji w XVII wieku). Pytania 1. Czy schizma jest czymś poważniejszym od herezji? 2. Czy wojny religijne są oznaką żarliwego chrześcijaństwa czy też, przeciwnie, oznaką upadku? 3. Czy warto dla jedności religijnej ryzykować wojną domową? 62. Noc Św Bartłomieja Fakty i daty 18 sierpnia 1572 - królowa Katarzyna Me- dycejska, wdowa po Henryku II i matka Karola IX, wydaje swą córkę Małgorzatę za Henryka z Nawarry, późniejszego Henryka IV, króla Francji. Henrykowi towarzyszy wielu protestantów. Admirał de Coligny, protestant, cieszący się dużym szacunkiem króla, chce rozpocząć wojnę z Hiszpanami we Flandrii. Stronnictwo antyprotestanckie, zgrupowane wokół Gwizjuszy, które zyskało wpływ na królową-matkę, przeciwstawia się temu planowi i postanawia zamordować Co- lignyego. 22 sierpnia 1572 - Coligny zostaje ranny. Król postanawia przeprowadzić dochodzenie. By odwrócić jego uwagę, królowa i Gwizjusze zawiadamiają króla o spisku, który miał rzekomo zostać wykryty, i proponują aresz- towanie, a następnie zamordowanie przywód- ców protestanckich spośród szlachty. 23 sierpnia 1572 - podekscytowany lud Paryża wykorzystuje okazję, by dokonać rzezi protestantów w liczbie 2-3 tysięcy. wrzesień 1572 - mimo rozkazów króla, żądającego od władz miejskich, by strzegły protestantów, w wielkich miastach na prowin- cji trwa nadal ich masakra. W sumie w ciągu lata zamordowano we Francji 20-30 tysięcy protestantów. Bibliografia J. Lecuir La Saint-Barthelemy, les resonnances dun massacre, Neuchatel 1978. Wydarzenie Noc św. Bartłomieja stała się symbolem. Oświecenie widziało w niej najjaskrawszy przykład nietolerancji i fanatyzmu katolic- kiego. Trudno - jeżeli chce się powrócić do faktów - oderwać się od wszelkich ideologicznych uwarunkowań tego epizodu. Mimo to będziemy starali się tego dokonać, opierając się na cytowanej w bibliografii pracy Lecuira. Noc św. Bartłomieja jawi się jako wybuch ludowego fanatyzmu, spowodowany niezrę- cznością stronnictwa katolickiego. W sierpniu 1572 roku Paryż znajdował się rzeczywiście w stanie niezwykłego wrze- nia. Trudności aprowizacyjne, wywołane złymi zbiorami, spowodowały ogromny wzrost cen. Poza tym upały nie przyczyniały się do uspokojenia umysłów. W tej atmosferze małżeństwo Henryka z Nawarry z Małgorzatą de Valois, które ściągnęło tłumy i licznych przedstawicieli szlachty protestanckiej, wydało się ludowi Paryża ustępstwem monarchii na rzecz pro- testantyzmu. Ludowi kaznodzieje (głównie franciszka- nie i dominikanie) niezwykle ostro potępiali ten związek i podsycali niezadowolenie ludu: jeżeli król toleruje na stopniach tronu zde- klarowanych i przedsiębiorczych hugeno- tów, to czyż nie oznacza to, że porzucił religię swych ojców i wydaje swych pod- danych, którzy pozostali katolikami, na łup nowatorów? Ówczesne chrześcijaństwo zbyt często było zbiorem obrzędów i obyczajów, Stylem życia pełnego zabobonów. Reakcje obronne katolików można często tłumaczyć lękiem przed nieznanym. Zamach na admirała de Coligny był w is- tocie rzeczy aktem czysto politycznym, prze- prowadzonym na modłę włoską. Ponieważ się nie udał, król zarządził dochodzenie, które mogło wywołać zamęt w obozie Gwiz- juszy. Można powiedzieć, że gdyby zamach się udał, dałoby się uniknąć rozruchów. Tak czy owak, rada działająca przy królo- wej, kierowana przez Gwizjuszy, uznała, że zamordowanie przywódców protestanc- kich, uprzednio oskarżonych o spisek, roz- wiąże problem. Udało im się przekonać króla. To wystarczyło, by lud Paryża roz- począł rzeź. Rzekomy cud zdynamizował działania. Dziś jest oczywiste, iż rzeź nie była w ża- den sposób zaplanowana ani przez monar- chię francuską, ani tym bardziej przez wła- dze kościelne. Fanatyczni katolicy mogli po fakcie wysławiać całą operację, sugerując działanie z premedytacją i tym samym wpro- wadzając w błąd przyszłych historyków. Papież kazał wybić medal upamiętniający to wydarzenie, ale znał wyłącznie oficjalną wersję dworu królewskiego. Zgodnie z nią stronnictwo protestanckie przygotowywało spisek mający na celu przejęcie władzy, który został udaremniony. W rzeczywistości świadkowie lepiej poinformowani, zarówno ze strony katolickiej jak i protestanckiej, widzieli w nocy św. Bartłomieja wydarzenie przede wszystkim polityczne. Rozmiary ma- sakry otworzyły poza tym oczy wielu lu- dziom i wykazały, że rozwiązanie możliwe jest jedynie w wyniku porozumienia stron. O co tu chodzi? Chrześcijaństwo a fanatyzm Kościół nie pragnął nocy św. Bartłomieja. Mimo to jest ona przejawem pewnego stanu ducha w masach, który nas głęboko szokuje, a który nazywa się fanatyzmem religijnym. Ale czy naprawdę odpowiedzialne jest tu chrześcijaństwo? Czy to raczej słabość wiary, uwiąd życia religijnego wywołują lęk i nie- pokój? Zdumiewająca jest u ówczesnych autorów, którzy uważają się za katolików i którzy brali udział w wojnach religijnych, nieobecność odniesień czysto chrześcijańs- kich. Dzieło Montaignea (który co prawda dystansuje się od ekstremistów) jest charak- terystyczne dla upadku wiary katolickiej w drugiej połowie XVI wieku. Gdy chrześcijaństwo jest głęboko zako- rzenione, mniejszości są szanowane, ponie- waż nie wzbudzają lęku. Jeżeli natomiast jest ono tylko ideologią, konglomeratem obyczajów i odruchów, chrześcijanie za- czynają się obawiać tych, którzy w imię autentycznych wymogów ducha kwestionują ich obyczaje. I zamiast odpowiedzieć na wyzwanie pogłębiając podstawy swej wiary, Starają się zlikwidować różnice albo przez morderstwo, albo przez samobójstwo du- chowe, czyli apostazję. Pytania 1. Dlaczego noc św. Bartłomieja odbiła się takim echem w historiografii? 2. Czy należy rehabilitować Katarzynę Me- dycejską? 3. Jakie są sposoby zahamowania skłonności do fanatyzmu, obecnych w każdym człowieku 63. Monarchie z ustanowienia bożego Fakty i daty około 506 - chrzest i sakra Chlodwiga 1469 - Paweł II przyznaje królowi francus- kiemu Ludwikowi XI tytuł króla arcychrześ- cijańskiego. 1576 - Jean Bodin publikuje La Republique (sześć ksiąg Rzeczypospolitej), najpełniejszą syntezę nowej myśli politycznej, inspirowaną prawem rzymskim i praktyką polityczną mo- narchii francuskiej. 1606 - zgromadzenie duchowieństwa fran- cuskiego postanawia wprowadzić imię króla do kanonu Mszy św., nie pytając o zgodę papieża. 1682 - deklaracja zgromadzenia kleru fran- cuskiego odrzucająca (pośrednią) władzę papieża nad królami. Bibliografia M. Bloch Les rois thaumaturges, Strasbourg 1924 Wydarzenie Roszczenia teokracji cesarskiej skłoniły Kościół średniowieczny do obrony przed uzurpacjami władzy świeckiej i potwierdze- nia swej jurysdykcji nad władcami: papież jako najwyższa instancja władzy kościelnej miał zasadniczo prawo składania monar- chów z tronu. Ta kuratela, mająca słabe oparcie w praktyce, była jednak zgodna z globalną wizją społeczeństwa, w którym władza doczesna była tak ściśle związana z duchową i w którym prymat należał do tej ostatniej. Renesans dokonał głębokiego wstrząsu w koncepcjach społeczeństwa. Wraz z pra- wem rzymskim pojawiła się idea państwa jako najwyższej instancji życia społecznego, niezależnej w swym porządku prawnym i transcendentnej w stosunku do wszystkich wchodzących w jej skład wspólnot. Humani- ści oczekiwali od władców, iż zdecydowanie opowiedzą się po stronie postępu i do- prowadzą kraj do dobrobytu i kultury. Jednocześnie postępuje pogłębianie tożsa- mości narodowej, a w obliczu rywalizacji polityczno-religijnych chrześcijaństwo jako wartość ponadnarodowa słabnie. Krótko mówiąc, państwa się sekularyzują i żądają autonomii w dziedzinie, którą uważają za własną: obrony interesów materialnych i moralnych danego społeczeństwa. Rucho- wi temu towarzyszy wzmocnienie struktur, które w większości krajów europejskich doprowadza do ustanowienia monarchii absolutnych opartych na zasadzie dziedzicz- ności. Jest to chwila, w której Kościół katolicki po soborze trydenckim umacnia siebie i swe struktury. Konflikt staje się nieunikniony: państwa, które pozostały państwami katolic- kimi, są gotowe przyjąć religię narodową, na czele której stałby władca, i utrzymywać więź z papieżem, ale nie chcą uznać bezpo- średniej jurysdykcji Rzymu ani prawa pa- pieża do składania z tronu królów, nawet z powodów czysto religijnych. W tej sytuacji teoretycy władzy monarszej, by uczynić wyłom w roszczeniach Rzymu, odwołują się do argumentu "prawa Boże- go": władza królewska nie jest nadawana przez papieża, lecz pochodzi bezpośrednio od Boga; ten, kto jest nią obdarzony, spełnia zarazem funkcję quasi-religijną, którą sym- bolizuje ceremonia sakry, przypominająca namaszczenie królów Judy i Izraela w Sta- rym Testamencie. Do nich należy organizo- wanie w sposób całkowicie niezależny spo- łeczeństwa świeckiego, a nawet określanie cywilnych skutków religii. Te roszczenia "autonomii władzy doczes- nej" znajdują wyraz w różnych prądach, takich jak gallikanizm we Francji czy józe- finizm w Austrii. Ostatecznie zaś prowadzą do laickości państw nowożytnych. Polityka Rzymu zawsze polegała na od- rzucaniu roszczeń władców w teorii i na licznych ustępstwach w polityce w formie różnych zaszczytów i tytułów, przy czym obowiązkiem dyplomacji było zbliżanie pun- któw widzenia. O co tu chodzi? Autonomia władzy doczesnej "Cała władza pochodzi od Boga". Chrze- ścijanie nawet pod rządami pogan, jak na przykład Nerona, winni okazywać posłu- szeństwo władzy, pod warunkiem że jest legalna, to znaczy, że zapewnia pewne mi- nimum dobra wspólnego (por. rozdz. 3). Chrześcijanie słusznie traktują sprawo- wanie władzy jako misję Kościoła, działanie z upoważnienia Boga pozwalające karać winnych, głosić pokój oraz bronić wdów i sierot. Kościół nie wahał się sakralizować funkcji królewskich, aby je bardziej uzależ- nić od Ewangelii (taki jest sens przysięgi, towarzyszącej sakrze królów francuskich). W tym też celu otacza tych, którzy dzierżą władzę, zaszczytami (miejsce w chórze koś- cioła, pocałunek Ewangelii, tytuły i godności parakościelne). Czyni tak nie dlatego, że nie zna niebezpieczeństw i ograniczeń każdej władzy ludzkiej, lecz dlatego, iż zapewniając przywódcom państw ważne, choć sobie pod- porządkowane miejsce w społeczności chrze- ścijańskiej, wskazuje im ich zadania, okazu- jąc zarazem całkowity szacunek dla ich wyjątkowej odpowiedzialności. Natomiast w przypadku roszczeń wład- ców świeckich do objęcia kierownictwa nad Kościołem narodowym Kościół okazuje się nieprzejednany, aż do ryzyka zerwania. Tak więc odrzucając całkowitą autonomię pań- stwa broni otwarcia społeczeństwa na wy- ższe wartości i prawa do moralnej oceny wszystkich systemów politycznych, nawet tych, które cieszą się największym poważa- niem. W ten sposób broni człowieka przed każdą ideologią władzy.Pytania 1. Jaką wartość ma powoływanie się na Stary Testament w celu usprawiedliwienia systemu rządzenia? 2. Czy sakra królewska oznacza akt bez- warunkowego posłuszeństwa Kościoła wobec władców? 3. W jakim sensie gallikanizm stanowi etap na drodze do całkowitej laicyzacji państwa? 64 Sobór trydencki - kontrre- formacja czy reforma katolicka Fakty i daty 1520 - bulla Exsurge Domine ekskomuni- kująca Lutra 1536 - zwołanie soboru przez Pawła III 1540 - zatwierdzenie przez papieża Towa- rzystwa Jezusowego (jezuitów) 13 grudnia 1545 - otwarcie soboru try- denckiego 1546 - śmierć Lutra 15 lutego 1548 - zawieszenie soboru przez Pawła III, sprzeciw cesarza Karola v 1 marca 1551- Juliusz III zwołuje ponownie sobór trydencki. kwiecień 1552 - zawieszenie prac soboru styczeń 1562 - trzecia sesja soboru zwołana przez Piusa IV 14 grudnia 1563 - zamknięcie soboru tryden- ckiego 1564 - Pius IV w bulli Benedictus Deus zatwierdza akta soboru. 27 maja 1564 - śmierć Kalwina 1566 - wybór Piusa V Św. Karol Boro- meusz ogłasza Katechizm soboru trydenc- kiego. 1568 - publikacja Breviarium Romanum 1570 - publikacja Missale Romanum 1572 - śmierć Piusa V 1582 - Grzegorz XIII reformuje kalendarz. 1593 - ogłoszenie Wulgaty (oficjalnego tekstu Biblii); wydanie "klementyńskie" Bibliografia J. Delumeau Reformy chrześcijaństwa w XVI i XVII wieku, Warszawa 1986. P. Chaunu Czas reform, Warszawa 1989. Wydarzenie Sama długość trwania soboru i związane z nim perypetie stanowią w istocie rzeczy mało ważny aspekt; nie wystarczający dla uświadomienia sobie, czym był sobór dla Kościoła, dla całego świata i dla społeczeńs- twa znajdującego się w stanie wrzenia. Idea zwołania soboru pojawiła się już w XV wieku: pewne praktyki, zarówno w dziedzinie liturgii jak dyscypliny, wyma- gały całkowitego przemyślenia. Ale bezpo- średnią przyczyną zwołania soboru był wstrząs społeczny, wywołany luterańskim wyzwaniem, i twierdzenia teologiczne sprze- czne z wiarą. Można by zarzucać papieżom, że nie zwoływali wcześniej soboru, chcąc uniknąć zerwania pomiędzy katolikami a protestan- tami: w rzeczywistości pierwsze oznaki schiz- my były obecne od dłuższego czasu, a ocze- kiwanie pozwoliło być może na pewien dystans wobec zbyt bliskich wydarzeń. Zgodnie z definicją przyjętą przez sobór trydencki miał on odpowiedzieć na nowe potrzeby człowieka epoki nowożytnej: Koś- ciół miał ponownie rozważyć i dostosować swoją duchową strukturę do zmieniającego się świata. Zmiany te wyrażały się w humanis- tycznej odnowie i poszukiwaniu innych środ- ków wyrazu. Dzieło soboru miało odpowie- dzieć na te nowe poszukiwania. W trzech podstawowych działach - prace w dziedzinie dogmatycznej, reforma duchowieństwa, sto- sunki pomiędzy członkami Kościoła = daje o sobie znać ta sama energia i stanowczość w ujmowaniu problemów. Kościół opiera się na tradycji, by przywrócić wartość pojęciom zapomnianym (dzieło Kościoła, Biblia, nie może być czytana w oderwaniu, ale w powią- zaniu z tym, co na jej temat powiedzieli komentatorzy Kościoła) i proponuje huma- nizm intelektualny i teologiczny (powrót do źródeł). Tak więc mszał zostaje zreformowa- ny: nie tylko dostosowany do współczesnych upodobań, lecz dzięki poważnym wysiłkom powiązany ze średniowieczną tradycją. Zaufanie pokładane w człowieku i jego dziełach jest główną osią soboru: w obliczu teologii luterańskiej, pesymistycznej, jeśli chodzi o wolność człowieka, zostaje po- twierdzona jego wolna wola, osłabiona wprawdzie przez grzech, ale nie wygasła. W życiu Kościoła sobór broni widzialności środków, które zawdzięczamy ofierze Chrystusa: sakramenty i różne instytucje w Kościele są dla chrześcijanina okazją do udzielenia konkretnej odpowiedzi na inic- jatywę Boga. W dziedzinie praktyki sobór trydencki określa postawę misyjną i otwiera drogę do odnowy życia chrześcijańskiego. Im- puls, nadany przez niego misjom, dosko- nale zbiega się w czasie z przygodą du- chową i apostolską świętych misjonarzy (św. Ignacy Loyola, św. Franciszek Ksa- wery). Rozmach misjonarski zakłada restruk- turyzację kleru poprzez potwierdzenie pe- wnych zobowiązań, ale także poprzez pod- danie rewizji liturgii i duszpasterstwa (li- turgia ujednolicona, skupiona wokół rze- czywistej i sakramentalnej obecności, duszpasterstwo zacieśniające więzi pomię- dzy wiernymi a klerem). W ten sposób odnowiona i przewartościowana liturgia nie jest żadną konkurencją dla przepo- wiadania Słowa Bożego, przepowiadania, na które słusznie kładli nacisk reforma- torzy protestanccy. Opiewając chwałę Bo- żą, ma zarazem rozwijać pobożność wie- rnych; jest to przykład uświadomienia so- bie nowych potrzeb człowieka ostatniej ćwierci wieku XVI, co jest zasługą soboru trydenckiego. O co tu chodzi? Pogłębienie wiary Najważniejszym osiągnięciem soboru try- denckiego nie jest wypełnienie nałożonego nań obowiązku określenia stanowiska Koś- cioła wobec reformacji, lecz umiejętność świadomego podjęcia przezeń płodnych inic- jatyw w świecie znajdującym się w stanie wzburzenia, w epoce, domagającej się no- wych bodźców do ewangelizacji. Innymi słowy sobór trydencki nie jest przede wszys- tkim aktem kontrreformacji; wyraźnie rysuje się jako śmiały początek katolicyzmu prag- nącego nawiązać do swej misji podstawowej, z myślą o nadaniu Kościołowi żywotności w zupełnie nowej sytuacji kulturalnej i poli- tycznej. Reformacja, której wpływ na wstrząs, jakim stał się sobór trydencki, jest tak wyraźny, okazuje się z perspektywy czasu w ostatecznym rozrachunku katalizatorem odrodzenia katolickiego, którego koniecz- ność i zapowiedzi widoczne były nawet jeszcze przed schizmą protestancką. Tak więc - jak to wynika z tekstów soborowych - na soborze trydenckim cho- dziło o pogłębienie wiary katolickiej i zna- lezienie organicznych form jej wyrazu. Po- stawa ojców soboru wyraża o wiele więcej niż tylko reakcję. Chodzi tu o autentyczny impuls wiary dynamicznej, opierającej się na Tradycji i żywo aktualizującej stosunek do skarbca doktrynalnego. Jednym z największych bogactw tego soboru jest powrót - choć niestety nie dokończony - do źródeł patrystycznych. Nie jest to w żadnym wypadku odpowiedź taktyczna na reformację. Oznacza to, że nie można mówić o usztywnianiu postawy tam, gdzie chodziło przede wszystkim o wykrys- talizowanie myśli Kościoła. Sobór trydencki był w istocie rzeczy no- watorski. Sobór z całą wytrwałością zajął się dostosowaniem ewangelizacji do wymo- gów rodzącego się świata nowożytnego, w którym nowe problemy atakowały czło- wieka wierzącego i myślącego. Godna ubolewania i ograniczająca źródła katolicyzmu trydenckiego jest natomiast niemożność pojednania się z Kościołami odłączonymi. W najwyraźniej ożywionym organizmie, który mógł stawić czoło nowym wyzwaniom, pozostało to otwartą raną. Pytania 1. Dlaczego Kościół tak długo zwlekał z przy- jęciem nieodzownych reform? 2. Czy można powiedzieć, że Kościół katolicki zareagował na protestantyzm czymś w ro- dzaju mimetyzmu, naśladownictwa? 3. Jakie miejsce zajmują w reformie katolic- kiej święci i mistycy? 65. Apogeum triumfalizmu Fakty i daty 1545 -1563 - sobór trydencki (por. rozdz. 64 1568-1584 - budowa kościoła IL Gesu w Rzymie 1586 - EL Greco (zm. 1614) maluje w To- ledo obraz Pogrzeb hrabiego Orgaza. 1656-1667- Bernini buduje kolumnadę przy Bazylice Św. Piotra w Rzymie. 1729 - Pasja według św. Mateusza Js. Bacha Bibliografia J. Sokołowska Spory o barok. W poszukiwaniu modelu epoki Warszawa 1971. Cz. Hernas Barok, Warszawa 1973. Wydarzenie Wychodzący z kryzysu reformacji Kościół znajduje się w świecie pełnym przeciwieństw. Europa nigdy dotąd nie była tak bogata: z Ameryki płyną statki wyładowane złotem i srebrem (najwięcej tych metali szlachetnych napływa do Europy około 1620 roku; po- ziom ten zostanie osiągnięty jeszcze raz w XVIII wieku), domy i meble zaczynają być zdobione złoceniami. We wszystkich państwach europejskich umacnia się władza polityczna: władcy posiadają wystarczające możliwości, by inspirować życie społeczne i artystyczne. Jednocześnie Kościół cierpi z powodu wielkiej niestabilności: na wsi często pojawiają się napięcia społeczne, we Włoszech srożą się wojny, we Francji trwa nie kończący się konflikt pomiędzy domem austriackim a dynastią kapetyńską, a przede wszystkich straszliwa wojna trzydziestolet- nia, która w początkach XVII wieku wycis- nęła tak silne piętno na współczesnych. Dzięki soborowi trydenckiemu i wielkim papieżom Kościół katolicki przetrwał swój największy od dłuższego czasu kryzys: here- zja protestancka jest drugim wielkim roz- darciem chrześcijańskiego świata. Można zrozumieć, jak wielką ulgę sobór przyniósł katolikom, którzy starają się odzyskać zaj- mowane dotąd miejsce. Ta ulga łączy się nie z pragnieniem rewanżu, lecz z pragnieniem zdystansowania się i przeorganizowania w obliczu teorii i praktyk heretyckich. Nie bez powodu przez długi czas mówiono o "kontrreformacji", mimo że reforma try- dencka była czymś więcej niż tylko reakcją na protestantyzm (por. rozdz. 64). Sztuka baroku rodzi się właśnie w kon- tekście tego nieodwracalnego zerwania, wiel- kości społeczeństwa i zwycięstwa Kościoła, który zdołał uniknąć przepowiadanego przez niektórych ludzi rozbicia się o skały i znalazł w sobie dość sił żywotnych, by się zreformować. Można by porównać pod pewnymi względami okres potrydencki z fa- lami radości, które przetaczały się po całej Europie po pierwszej wojnie światowej, a sztukę baroku z również nieco barokową - w rzeczywistym sensie tego słowa- sztuką owych powojennych lat. Czy w społeczeństwie, w którym wystaw- ność i przepych odgrywały w życiu władców tak wielką rolę - wystarczy wspomnieć o etykiecie dworskiej, narzuconej przez Lud- wika XIV - "było rzeczą rozsądną, by Dom Boży, pozbawiony był ozdób, podczas gdy ludzkie siedziby obite były drogocen- nymi materiami, przepełnione złotem i szla- chetnymi kamieniami, a ich komnaty oświet- lone niezliczonymi kandelabrami"? Kościół przyozdabiając swe budowle re- alizował podwójny cel: składał hołd mocy Bożej i urzeczywistniał wyraźny zamysł dy- daktyczny. Mimo sprzeciwu niektórych lu- dzi, nawet żyjących w tamtej epoce, jezuici i ogół duchowieństwa uznali za godne po- chwały oddawanie czci Bogu wspaniałością formy, uważając, że nic nie jest wystar- czająco piękne dla Boga. O co tu chodzi? "To, co nadnaturalne, jest również cielesne" Kościół chciał zawsze składać hołd Bogu poprzez piękno. Piękno może wyrażać się w prostocie i czystości formy, ale może także posługiwać się wspaniałością i bogac- twem. Do tego właśnie zmierza sztuka baro- ku. Zarzucano jej nadmierne używanie złota i srebra w dekoracji wnętrz kościołów, co stanowi zaprzeczenie poniżenia Chrystusa wcielonego i ukrzyżowanego. Ale nic nie jest wystarczająco piękne dla Boga, a sam Chrystus nie odrzucił pokornego hołdu grze- sznicy (J 12,3). Bogactwa i dobra tego świata -jeżeli są ofiarowane Bogu i przeznaczone do wyrażania Jego chwały - są czymś dobrym, byleby tylko nie zapominać o bied- nych. Wszystko, co dotyczyło Świętych Ta- jemnic - czy będzie to przyozdabianie ołtarzy, czy wystawność liturgii - przybie- rało wspaniałą, pełną przepychu formę. Przeciwstawiając się protestantyzmowi, chciano wyrazić rzeczywistą obecność Ciała Chrystusa w Najświętszym Sakramencie, otaczając Je chwałą i wspaniałością i od- dając należny Mu hołd. Z chwilą gdy luksus wtargnął do domów, trzymanie Boga na słomie wydawało się czymś gorszącym. W przeciwieństwie do sztuki bizantyjskiej i wczesnośredniowiecznej sztuka baroku jest realistyczna i patetyczna. Artyści z tego okresu pragnęli wyrazić chwałę i transcen- dencję Boga poprzez nagromadzenie w swych pracach konkretnych szczegółów. Ludzie przedstawiani są w ściśle określonych okolicznościach: ich twarze i postawa wyra- żają doznawane w danej chwili uczucia. Ale poprzez to wszystko artysta chciał wyrazić całość osobowości. Oczywiście istnieje ryzy- ko zatrzymania spojrzenia na konkretnym i przypadkowym szczególe, ale czyż sam Chrystus nie podjął tego ryzyka przyjmując postać człowieka? Swą boskość wyrażał w szeregu konkretnych faktów swego życia. Taka jest też - mimo spotykanych czasem przerostów realizmu - z grubsza biorąc postawa sztuki baroku. Pokazuje ona w ten sposób, że jeżeli to, co naturalne, zdynami- zowane jest przez łaskę, to może wyrażać to, co nadnaturalne. Barok jest także sztuką ruchu, który w sposób nieodparty pragnie prowadzić nas z ziemi ku niebu: jest to ruch wstępujący, o otwartej perspektywie, na sklepieniach powstaje malarstwo iluzjonistyczne... Rze- czywistości tego świata prowadzi ku rze- czom wyższym. Sztuka baroku nie jest więc sprzeczna z nurtami, które ją poprzedzały. Cała sztuka religijna zmierza do wyrażania właściwymi sobie środkami transcendencji Boga. Jedne z nich ukazują pierwiastek nadnaturalny, przeciwstawiając go rzeczywistości ziemskiej i kładą nacisk na wieczność Boga poza czasem i przestrzenią, inne wyrażają to poprzez konkretną rzeczywistość świata. Każda epoka - zgodnie ze swym doświad- czeniem i wrażliwością - obiera jeden lub drugi sposób. Ale sztuka chrześcijańska- przynajmniej w swych wielkich okresach- zawsze próbowała wyrażać chwałę Pana, a nie swój własny kunszt. 66. Sprawa Galileusza Fakty i daty Za pontyfikatu Pawła Ii: 1610 - Galileusz przedstawia swe poglądy na temat obrotu Ziemi i nieruchomości Słońca. 21 grudnia 1613 - list Galileusza do ks. Castellego 5 lutego 1615 - ks. Lorini powiadamia o tym liście kardynała prefekta kongregacji Indeksu. Atak nie przynosi spodziewanych rezultatów, wobec czego dominikanin T. Cac- cini składa doniesienie o tym liście. 26 lutego 1616 - pierwsze potępienie Za pontyfikatu Grzegorza XV. 1623 - w Saggiatore Galileusz ponownie formułuje swą teorię heliocentryczną; otrzy- muje jednak od ks. Riccardiego imprimatur. Za pontyfikatu Urbana VIII: 1624 - papież udziela Galileuszowi sześciu audiencji. 1632 - w oczekiwaniu na imprimatur Rzy- mu Galileusz publikuje we Florencji swe dzieło Dialog o dwu najważniejszych układach świata ptolemeuszowym i kopernikowym. 23 września 1632 - Galileusz zostaje we- zwany przed komisję świętego Oficjum, przed którą ma się pojawić w październiku. 21 czerwca 1633 - Galileusz zaprzecza, jakoby był zwolennikiem systemu kopernikań- skiego. 22 czerwca 1633 - Galileusz wyrzeka się swych poglądów i zostaje skazany na areszt domowy. 1 grudnia 1633 - Galileusz zamieszkuje w swej willi w Arcentri k. Florencji. 1638 - cztery lata przed jego śmiercią ukazują się w Lejdzie Dialogi o nowych naukach. 1757 - w "Bibliotece Włoskiej" zostaje po raz pierwszy zarejestrowane jego historyczne powiedzenie: "E pur si muove" (A jednak się kręci). Bibliografia E. Namer Sprawa Galileusza, Warszawa 1985 E. Schrinebeck Galileusz, Warszawa 1961. Wydarzenie Cała sprawa Galileusza, sprowadzona do właściwych proporcji, nie ma bynajmniej tak dramatycznej wymowy, jaką chciano jej nadać. Przez wiele lat Galileusz cieszył się szacunkiem i sympatią wielu wysokich do- stojników Kościoła i kilku papieży, którym dedykował swe dzieła. Schyłek jego życia upłynął mu na wygnaniu, ale w komforcie; mógł kontynuować swe prace pod warun- kiem, że nie będzie zajmował się kwestią ruchu Ziemi, a cała jego pokuta polegała na odmawianiu jeden raz w tygodniu siedmiu psalmów pokutnych. Trudności, jakie napotykał Galileusz w Kurii rzymskiej, spowodowane były nie tyle jego poglądami na temat heliocentryz- mu (podzielanymi przez niektóre wybitne osobistości w Kościele), ile sposobem ich obrony: wobec władzy stosował nieustannie różne uniki, korzystał z imprimatur, ale nie uwzględniał związanych z nim zastrzeżeń; zawsze obiecywał stonowanie swych twier- dzeń, ale zobowiązania tego nie dotrzymy- wał. Takie postępowanie naraziło go na nieprzychylność Świętego Oficjum, które w kontekście rozwijającej się kontrrefor- macji nie było skłonne tolerować takich wybiegów. Całkowite wyrzeczenie się teorii kopernikańskich, które Galileusz podpisał w 1633 roku, nie przynosi zaszczytu Koś- ciołowi, ale nie jest też świadectwem odwagi Galileusza. Dopiero propaganda antykatolicka wieku XVIII uczyniła z tego rozpieszczonego dzie- cięcia Kurii rzymskiej symbol oporu prze- ciwko obskurantyzmowi. Potępienie Galileusza nie angażuje wiary Kościoła, który nie jest bynajmniej nieomyl- ny. Mimo to dziwne jest, że Kościół inter- weniował w dziedzinie, która wydaje się nam najwyraźniej podlegająca kompetencji nauki (i w której Objawienie nie ma nic do powiedzenia). Sprawy te jednak nie były tak jasne w XVII wieku również dla samego Galileu- sza. Zarzucano mu, że uważa swą teorię za prawdę podstawową, nie powołując się na żadne dowody naukowe, których zresztą nie posiadał. Przeciwnie, w celu podparcia swej teorii odwoływał się, podobnie jak jego przeciwnicy, do Pisma Świętego i tradycyj- nych źródeł wiary. Ale być może to on jako jeden z pierwszych zrozumiał, że Objawienie nie ukazuje obrazu świata naukowego, udo- wadniając w ten sposób, że jest lepszym teologiem niż jego przeciwnicy. * O co tu chodzi? Chrześcijaństwo, wiedza i technika Wielu ludzi dostrzega w Kościele "twierdzę obskurantyzmu". Łatwo byłoby przeciw- stawić im wszystkich wielkich geniuszy Koś- cioła, a także wszystkich uczonych, którzy byli jednocześnie ludźmi wierzącymi, po- cząwszy od Kopernika, Pascala czy New- tona aż po nasze czasys pójrzmy jednak na historię. Chrześcijań- stwu zawdzięczamy nie tylko to, że przejęło pochodnię kultury grecko-rzymskiej w cza- sach, gdy barbarzyńcy zagrażali Europie (por. rozdz. 21 ), ale przede wszystkim to, że przechowało dziedzictwo wielkich myślicieli starożytności. Bez żmudnego przepisywania przez mnichów nie zachowałyby się do naszych czasów ani dzieła matematyczne Euklidesa, ani inne prace naukowe. Gdy po ciemnych wiekach wczesnego średniowiecza Zachód przeżywał swój roz- kwit, nie dostrzegano żadnych trudności występujących pomiędzy nauką a chrześ- cijaństwem. Na uniwersytetach średniowie- cznych nauki ścisłe i teologia dobrze ze sobą współżyły; oczywiście dyscypliny teo- retyczne dominowały nad eksperymental- nymi, ale odpowiadało to tendencjom epoki. Gdy w XVI wieku rodziła się nauka nowożytna, papieże i kardynałowie popierali i utrzymywali uczonych. Nowożytne nauki eksperymentalne powstały zresztą jedynie w krajach chrześcijańskich. Prawdą jest, że po okresie entuzjazmu w początkach renesansu lepiej uświadomio- no sobie trudności i niebezpieczeństwa: jeżeli nauka jest czymś dobrym i jeżeli odkrycia nigdy nie mogą znajdować się w trwałej sprzeczności z wiarą, to z pewnych faktów, wykraczających poza sferę nauki i zagraża- jących niekiedy tej wizji człowieka i świata, na której opiera się chrześcijaństwo, można wyciągnąć zbyt pospieszne wnioski. Istnieją również pewne zabiegi, które wiążą się z ryzykiem naruszenia godności człowieka (na przykład sekcja zwłok, por. rozdz. 67). W tych wszystkich wypadkach Kościół uwa- ża, że ma obowiązek interweniować. Jego osąd (który w tych kwestiach nigdy nie jest nieomylny) czasem musiał być poddany rewizji, wówczas gdy lepiej zrozumiano, że badana rzeczywistość nie jest sprzeczna z depozytem wiary (taki jest sens sprawy Galileusza). Ale ten roztropny kierunek pozwolił utrzymać w badaniach naukowych XVII wieku inspirację jednocześnie huma- nistyczną i chrześcijańską. Chrześcijaństwo cofa się nieco w wieku XVIII w obliczu filozofi oświecenia, prze- pełnionego niezachwianą ufnością do rozu- mu, podobnie zresztą w wieku XIX, kiedy to scjentyzm zaczął głosić, że przyniesie ludzkości prawdziwe szczęście. Teoria ewo- lucji została tak źle przyjęta głównie dlatego, iż wydawało się, że kwestionuje odrębność człowieka i ogranicza jego rolę w planie Bożym. Człowiek zajmujący miejsce na samym szczycie stworzenia zawsze próbował poznać lepiej świat stworzony przez Boga. Z drugiej strony chrześcijaństwo, odrzucając wszelki fatalizm, zawsze popierało postęp technicz- ny, który mógłby ulżyć doli człowieka. * 31 października 1992 roku zakończyła pracę Komisja Pontyfikalna, powołana przez Jana Pawła II w 1981 roku w celu przeprowadzenia studiów naukowych nad sprawą Galileusza. Tego dnia odbyła się sesja Papieskiej Akademii Nauk. Na zakończenie Jan Paweł II wygłosił przemó- wienie, w którym wspomniał, że - jak wynika z prac komisji - Galileusz miał "lepszą perspek- tywę teologiczną" niż osądzający go teologowie. Przemówienie to oznacza zarazem ostateczną, oficjalną rehabilitację Galileusza - przyp. tłum. Pytania 1. W swym liście do ks. Castellego Galileusz pisał: "Czy może być heretyckim pogląd, który nie dotyczy zbawienia duszy? Czy można powiedzieć, że Duch Święty chciał nas pouczyć o czymś, co nie dotyczy zbawienia duszy?" Czy przyszłość przyznała mu rację? 2. Odkrycia naukowe, nawet najbardziej neu- tralne, stwarzają jednak poważne problemy, jeśli chodzi o ich zastosowanie. Jaka może być w związku z tym rola Kościoła? 67. Chirurgia pod znakiem zapytania Fakty i daty 1294-1303 - dekret Bonifacego VIII Ex- travagantes communes, zakazujący ćwiar- towania zwłok w, celu łatwiejszego ich trans- portu (jak w przypadku przewiezienia ciała króla Ludwika Świętego do Francji). 1315 - pierwszy znany przypadek sekcji zwlok w celach naukowych Michał Servet (1511-1553), lekarz i teo- log hiszpański, uwięziony w Lyonie przez inkwizycję, ucieka do Genewy, gdzie zostaje spalony na stosie na rozkaz Kalwina. Andre vesale (1514-1564), lekarz flaman- dzki, w 1537 roku po przeprowadzonej poka- zowej sekcji zwłok uzyskał doktorat uniwer- sytetu w Padwie. Jego krytyka Galena wzbu- dza nieufność pew,nych środowisk. Oskarżony o przeprowadzenie sekcji na żywym człowie- ku, zostaje skazany przez inkwizycję na odbycie pielgrzymki do Ziemi Świętej. Ginie w drodze powrotnej na skutek zatonięcia statku. 1576 - wydział teologii uniwersytetu w Pa- ryżu zezwala na dokonywanie sekcji zwłok. 1628 - lekarz angielski William Harvey odkrywa obieg krwi. 1671- oficjalne nauczanie chirurgii w "Jar- din royal ", założonym przez Ludwika XIII Wydarzenie Medycyna starożytna była w zasadzie nauką teoretyczną o ciele ludzkim, jego budowie i czynnościach. Chirurgia, czyli praktyka bezpośredniej interwencji w celu usunięcia z ciała elementów chorobotwór- czych, przez długi czas była dyscypliną empiryczną, powierzaną podrzędnym wy- konawcom. W XI wieku powstała w Sa- lerno szkoła chirurgiczna, ale operacje naj- częściej powierzane były cyrulikom, nie posiadającym żadnych umiejętności lekar- skich. Duchownych zachęcano, by trzy- mali się z dala od chirurgii; zajęcia ma- nualne były bowiem nie do pogodzenia z godnością ich stanu - taka jest wy- mowa częstych upomnień w tekstach ka- nonicznych. W XVI wieku następuje wzrost zaintere- sowań chirurgią. Pojawiają się tak wybitne indywidualności, jak Vesale, Harvey, Amb- roise Pare, Franco, Wurtzius. Ci lekarze- praktycy zrzucają jarzmo dogmatyczne me- dycyny starożytnej, opierającej się na po- wierzchownej obserwacji ciała ludzkiego. Ujawniają mechanizm obiegu krwi i od- dychania, którego nie znali starożytni. Stało się to możliwe wyłącznie dzięki sekcjom. To jednak wzbudza zastrzeżenia opinii chrześcijańskiej, przypomina bowiem prak- tyki magiczne i wydaje się niemożliwe do pogodzenia z poszanowaniem ciał zmarłych. Z czasem rozwój medycyny zaczyna jednak wymagać przeprowadzania sekcji. Vesale uskarża się, że wolno mu dokonywać jedynie czterech sekcji rocznie; sto lat później sekcja zwłok będzie już stale praktykowana. O co tu chodzi? Szacunek dla ciała ludzkiego Kościół nigdy nie uważał nietykalności cielesnej za niewzruszoną zasadę, gdy w grę wchodzi dobro wyższe. Zakazywał dobro- wolnego okaleczania się, ale zezwalał na amputację czy interwencję chirurgiczną. Zastrzeżenia wobec sekcji zwłok były wielorakie. Przede wszystkim dogmatyzm medycyny średniowiecznej, spadkobierczyni autorów starożytnych, a zwłaszcza Galena, doprowadził ją do niedoceniania chirurgii. Z drugiej strony wspomnienie zabobonnych praktyk związanych ze zwłokami może tłu- maczyć nieufność władz kościelnych wobec pewnych przedsięwzięć podejrzanych od samego początku - tam, gdzie zaintereso- wania medyczne łączyły się z innymi. (Mi- chał Servet był - jak się zdaje - prze- śladowany bardziej za swe poglądy teologi- czne niż badania anatomiczne.) Tak czy owak kontrola sprawowana przez Kościół nie przeszkodziła rozwojowi chirur- gii. Właśnie na chrześcijańskim Zachodzie, ukształtowała się ona po raz pierwszy jako odrębna dyscyplina, której celem było nie- sienie ulgi człowiekowi cierpiącemu. Pytania 1. Dlaczego Kościół nie sprzeciwia się- tak jak Świadkowie Jehowy - usuwaniu organów z ciała ludzkiego? 2. Czy szacunek dla zwłok jest tylko kwestią pewnego tabu, czy też stanowi ele- ment wiary chrześcijańskiej? 3. Czy chirurgia winna być poddana kont- roli moralności? 68. Molier we wspólnym grobie Fakty i daty 1666 - jansenista Pierre Nicole oświadcza, że autorzy teatralni są "publicznymi gor- szycielami ". 1669 - w przedmowie do drugiego wydania Świętoszka Molier broni wartości moralnych, a nawet religijnych, teatru. 1673 - Molier umierając domaga się księ- dza. Ludwik XIV musiał interweniować, by można było przynajmniej w nocy urządzić mu pogrzeb i pochować go w poświęconej ziemi. 1694 - pewien anonimowy teolog pisze Obronę komedii, która zostaje potępiona przez arcybiskupa Paryża. 1694 - Bossuet w swych Maximes et reflexions sur la comedie oskarża teatr w ogóle, a komedię w szczególności ("chrześ- cijanin nie zabawia się"). 1730 - ostatnie przejawy nieprzejednania z okazji śmierci aktorki komediowej Adrianny Lecouvreur. Wydarzenie Chrześcijaństwo od dawna było pogo- dzone z teatrem i nie wahało się nim po- służyć w celu wyrażenia swej wiary. Klemens Aleksandryjski obficie cytuje tragików grec- kich, by czerpać z nich zapowiedzi wiary chrześcijańskiej. A ponieważ Julian Apos- tata zabronił chrześcijanom komentować klasyków pogańskich, niektórzy autorzy chrześcijańscy, jak na przykład biskup Apo- linary z Laodycei, zaczęli pisać tragedie i epopeje chrześcijańskie, oparte na tematach zaczerpniętych z Biblii. Znana jest popular- ność Pasji i innych dramatów religijnych, począwszy od średniowiecza aż do czasów najnowszych. Reakcję pewnych środowisk na teatr u schyłku XVII wieku można wytłumaczyć bardzo szczególnym zbiegiem okoliczności. Renesans i ponowne odkrycie starożytnego humanizmu sprawiły, że teatr znów stał się modny; powróciły gatunki klasyczne (ko- media, tragedia), a wkrótce przybył nowy - opera. Kościół nie tylko nie stronił od tych nowych środków wyrazu, ale dostrzegł w nich potencjalną korzyść. Jezuici rozu- mieli pedagogiczne walory teatru, kazali grać uczniom swych kolegiów sztuki, in- spirujące się starożytnością, które wysła- wiały bohaterstwo i poświęcenie. Także protestanci posiadali swój tragiczny reper- tuar (por. Teodor Beza Ofiara Abrahama). Nawet komedia mogła się przyczyniać do poprawy obyczajów i bawiąc uczyć. Teatr jednak na tym się nie zatrzymał i w XVII wieku publiczność mogła się rozkoszować wszystkimi gatunkami wido- wisk. Reakcją na ten stan rzeczy była suro- wość, której symbolem stał się jansenizm. Dotknęła ona również inne środowiska. Pojawili się przeciwnicy teatru, którzy opar- cia dla swoich tez szukali w oświadczeniach autorów starożytnych, na przykład Tertu- liana, mówiącego o demoralizującym wpły- wie widowisk. Przez kilka lat przeważała surowa i jakby odcieleśniona wizja chrześ cijaństwa, przyczyniając się do powstania całkowitego rozłamu pomiędzy "pobożny- mi" chrześcijanami a ogółem społeczeństwa jeszcze bardziej niż dotąd spragnionym wi- dowisk i przyjemności. Ale postawa ta ani nie była powszechna (szczególne piętno wycisnęła we Francji), ani nie była zjawis- kiem trwałym. Równolegle pojawił się inny problem: statusu zawodowych komediantów. Kroki, jakie przeciwko nim podejmował Kościół (które nie zawierały osądu moralnego doty- czącego jakiegoś konkretnego człowieka), należy rozpatrywać w kontekście społeczeń- stwa stabilnego, w którym komedianci, utożsamiani z włóczęgami i wędrownymi tancerzami wzbudzali podejrzenie stylem swego życia poza prawem i poza moralnoś- cią. Opinia taka nie była zresztą pozbawiona podstaw, o czym świadczą dzieje licznych aktorów w XVII stuleciu. Odkąd ludzie teatru zaczęli się organizować i integrować ze społeczeństwem, sytuacja i powyższe opinie uległy całkowitej zmianie. O co tu chodzi? Czy chrześcijanin może się czasem rozerwać? Prawowierność teatru jako formy rozry- wki i czynnika wychowawczego została wy- raźnie potwierdzona przez św. Tomasza z Akwinu. Chrześcijanin, nawet bardzo żarliwy, nie może żyć w nieustannym napię- ciu. Kościół zawsze potępiał nadmierny rygoryzm niektórych ascetów, jak na przy- kład całkowite wyrzekanie się wina i pokar- mów mięsnych w dni świąteczne. Rzym, nawet chrześcijański, nigdy nie będzie Spar- tą. Zachęcając do pokuty, Kościół zawsze czuwał nad tym, by unikać wszystkiego, co miałoby jakiś związek z niechęcią do słusz- nych przyjemności. Katolicyzm przyczynił się do powstania pewnych społecznych form równie odległych od purytańskiego chłodu, jak i od materializmu. Mimo to widowisko - jak każda ludzka rzeczywistość - niesie z sobą pewne niebez- pieczeństwa. Ze względu na siłę swego od- działywania może spowodować upowszech- nienie zarówno błędu i grzechu, jak i ich przeciwieństw. Przyczynia się również do wysławiania jakiejś postaci, a to także po- ciąga za sobą pewne ryzyko: aktor, którego tłum oklaskuje i z którym się identyfikuje, może stać się "idolem" w całym tego słowa znaczeniu. Możliwy jest jednak także teatr chrze- ścijański. I to nie teatr moralizujący czy teatr z tezą, ale taka realizacja teatralna, która mogłaby uzmysłowić wielkość i głę- boką nędzę ludzkiej kondycji, rozbudzając siły żywotne człowieka, które pociągną go ku prawdziwemu pięknu moralnemu i du- chowemu. Pytania 1. Czy Chrystus się bawił? 2. Dlaczego kraje katolickie na ogół uniknęły purytanizmu? Czy przyczyną tego jest tylko temperament łaciński? 3. Czy odmowa pogrzebu nie jest przejawem hipokryzji? Czy istnieją zawody zakazane dla chrześcijan? 69. Janseniści i jezuici Fakty i daty 1640 - Jansen publikuje Augustinusa. 1653 - Innocenty X w bulli Cum occasione potępia pięć twierdzeń, przypisywanych Jan- senowi. 1656 - Prowincjałki Pascala 1660 - Klemens IX ustanawia tzw. Pax Clementina. 1701- sprawa "przypadku sumienia" 1709 - usunięcie zakonnic z Port Royal 1764 - zawieszenie działalności Towarzyst- wa Jezusowego we Francji 1773 - kasata Towarzystwa Jezusowego przez Klemensa XIV Bibliografia L. Cognet Le jansenisme, Paris 1961 Wydarzenie Korneliusz Jansen, bardziej znany jako Jansenius, zapoczątkował jeden z najbar- dziej zaciętych sporów, jakie wystąpiły w Kościele francuskim w XVII i XVIII wieku. Ów Flamand z pochodzenia, zo- stawszy biskupem Ypern, spotkał w Leuven Jeana Duvergier de Hauranne, przyszłego opata Saint-Cyran, który skłonił go do przyjazdu do Francji i skontaktował z ów- czesną elitą duchową i teologiczną. Jansen uważał się za zwykłego komen- tatora św. Augustyna, którego doktryna wydawała mu się nie doceniana przez ów- czesnych teologów, zarażonych humaniz- mem. Jansen wyłożył swą teorię w Augus- tinusie, kładąc nacisk na wewnętrzne roz- darcie, jakie spowodował w człowieku grzech pierworodny Adama: od momentu upadku człowieka jego wola nie jest praw- dziwie wolna; jest poddana żądzy i tylko łaska może ją wyrwać z tej niewoli. Ale ponieważ niektórzy ludzie są potępieni, łaska ta nie została przyznana wszystkim; jest bowiem właśnie łaską. Jest w tym wszystkim pewne uproszcze- nie myśli św. Augustyna, opartej na kilku jednostronnych tekstach, pisanych w szczy- towym okresie walki z Pelagiuszem (który twierdził, że człowiek może osiągnąć zba- wienie własnymi siłami). Dla św. Augu- styna człowiek nie znaczy nic bez łaski, która jednak nie zastępuje wolności, lecz umożliwia ją i pozwala jej osiągnąć cel (fecit ut faciamus). Pozostaje zatem do przemyślenia utrata tej łaski w przypadku ludzi potępionych. Po ukazaniu się Augustinusa powstało stronnictwo wyrażające swe poparcie dla dzieła. Składało się z wymagających chrześ- cijan, którzy skupieni wokół klasztoru w Port Royal pragnęli prowadzić życie surowe i gorliwe, występując przeciwko katolicyzmowi zbyt łatwemu, zabarwionemu humanizmem i nadmierną pobłażliwością wobec świata. W szeregach pierwszych sym- patyków Jansena można znależć niemal wszystkie wielkie nazwiska ruchu odro- dzenia katolickiego z początków XVII wieku. Oczywiście stronnictwo to doprowadziło do pojawienia się ruchu przeciwnego, któ- rego animatorami byli jezuici. Wyciągając wnioski ze zbieżności w poglądach na łaskę pomiędzy Jansenem a Kalwinem, doprowa- dzili do potępienia Augustinusa przez Urba- na VIII w roku 1642. Ale na tym cała sprawa się nie skończyła. Sorbona potępiła pięć twierdzeń zaczerp- niętych z Augustinusa, który z kolei uzyskał poparcie licznych autorów, m.in. brata ksie- ni Port Royal Antoine Arnauld w jego Theologie morale de.s Jesuites oraz Pascala, broniącego swych przyjaciół z Port Royal w wydanych w 1656 roku Prowincjałkach. Spór przesunął się odtąd na grunt poli- tyki, początkowo dlatego że jansenizm wzbudził wielką sympatię wśród przedsta- wicieli burżuazji urzędniczej i wysokiej arys- tokracji. Stanowił zatem ruch duchowy, zbieżny z aspiracjami politycznymi, których wyrazem stanie się Fronda. Ponadto potępienie jansenizmu przez pa- pieża przyczyniło się do ożywienia tendencji gallikańskich w Kościele francuskim i pod tym względem prześladowanie Port Royal stanie się okazją do przykładowego wręcz oporu. Uczucie to będzie tym bardziej żywe, że janseniści przegrają prawie na wszystkich frontach. Rzym na nowo potępi tezy janse- nistyczne w bulli Ad sacram z 1656 roku, a papież przy poparciu króla zmusi wszyst- kich jansenistów do podpisania oświadcze- nia wyrażającego podporządkowanie się Rzymowi (1661). W 1668 roku wraz z wpro- wadzeniem przez Klemensa IX tzw. Pax Clementina, którego celem było uniknięcie kolejnej schizmy w świecie chrześcijańskim, rozpoczął się nowy okres. Jednakże wpływ Port Royal i jansenistów pozostał nadal wielki i zawsze wzbudzał żywe sprzeciwy. Różne incydenty przyczy- niały się do rozniecania pożaru. Potępienie przez Sorbonę słynnego "przypadku sumie- nia" w 1702 roku świadczy o tym, że janseniści mimo pozornego podporządko- wania się zachowali swe przekonania. Wkró- tce prześladowania rozpoczną się znowu, a ich punktem kulminacyjnym będzie usu- nięcie zakonnic z Port Royal w roku 1709. W owym czasie ks. Pasquier Quesnel, umiarkowany zwolennik augustynizmu, ale wyznawca skrajnego gallikanizmu, ogłasza swe Reflexions morales, gdzie przeprowadza apologię Kościoła zdecentralizowanego i prezbiteriańskiego; dzieło to zostaje potę- pione w bulli Unigenitus. Wywołuje to gwał- towny sprzeciw wielu biskupów francuskich, a część z nich pragnie odwołać się do przyszłego soboru. Parlament, czyli najwyższy sąd, opowie- dział się po stronie jansenistów, którzy próbowali wygrywać biskupów przeciwko królowi, później zaś króla przeciw papieżo- wi. Obie strony wyczerpywały swą energię w jałowych sporach, które w roku 1754 przerwał Ludwik XV, nakazując obu obo- zom milczenie. Chwila ta przyspieszyła upadek jansenis- tów, chociaż jansenizm pozostał obecny w Kościele francuskim. Z wyjątkiem pewnych grup nawiedzonych - by wspomnieć tylko o konwulsjonistach od św. Medarda - większość jansenistów zadowoliła się ubolewaniem nad tragicznym losem Port Royal. Byli zbyt nieliczni, by mogli się cieszyć z powodu zniesienia, zresz- tą tymczasowego, zakonu jezuitów w XVIII wieku. Dziś niewielkie wspólnoty, odłączone od Rzymu, zachowują ideały pierwszych jansenistów; wpływ ich jest jednak ograni- czony. Za to wpływ ideałów jansenistycznych w Kościele francuskim okazał się trwały. Widoczny jest on szczególnie w dziedzinie moralności i życia sakramentalnego. O co tu chodzi? Jak odrodzenie nabrało charakteru sekciarskiego? Jansenizm wydawał się przede wszystkim - historycznie i logicznie - doktryną łaski. Stanowił jeden z licznych wkładów teologii w wielowiekowe starania ludzi wierzących o to, aby zrozumieć, w jaki sposób można pogodzić działanie łaski Bożej z wolnością człowieka. W rzeczywistości jednak problem ten był niemożliwy do rozwiązania, ponie- waż został źle postawiony: jeżeli się oddzieli łaskę od wolności, jak gdyby były to odręb- ne rzeczywistości, niepodobna zrozumieć, że wolność jest pierwszym rezultatem dzia- łania łaski w sercu człowieka. Wydaje się, że teza Jansena - nawet jeżeli ją zniekształcono po to, by ją potępić - była przesadna i nie uwzględniała wol- ności człowieka i powszechności zbawienia. Jest rzeczą pożałowania godną, że kon- sekwencją - czy może raczej przyczyną- tej próby zastanowienia się była reakcja moralna, która przysłoniła głębszy sens. Jansenizm był postrzegany przez wielu jego zwolenników i obrońców jako pragnienie rygoryzmu, będące sprzeciwem wobec ów- czesnych ułatwień i tolerancji. Chociaż jed- nak wielkość moralna Port Royal jest nieza- przeczalna i godna podziwu, nie była moż- liwa do przyjęcia przez wszystkich. Poza tym gwałtowność i entuzjazm jan- senistów doprowadził w rezultacie do skraj- nego usztywnienia stanowisk: co innego twierdzić, że przyjęcie Ciała Pańskiego wy- maga długiego i starannego przygotowania, a co innego uważać, że przystąpienie do komunii winno być czymś wyjątkowym. Gdy w końcu do argumentów teologicz- nych dołączyły się kwestie nie związane z wiarą, to, co było stawką całej dyskusji, zanikło, lud chrześcijański się podzielił, a uczucia wzięły górę nad rozumem. Jeszcze raz wola reformy, tak godna szacunku i tak płodna dla ludu Bożego, przerodziła się w bunt. Duma i upór uczy- niły ślepymi tych, których oświeciło Boże natchnienie. Pytania 1. Dlaczego kwestia tak delikatna jak prob- lem stosunku pomiędzy łaską a wolnością wzbudziła tyle namiętności? 2. Dlaczego jansenizm wyjałowił odrodzenie katolickie w XVII wieku? 3. Jaką odpowiedzialność ponosi jansenizm za kryzys, który przeżywa obecnie Kościół francuski? 70. Mistycy na cenzurowanym Fakty i daty 1675 - Miguel de Molinos ogłasza swój Guia espiritual (Przewodnik duchowy). 1681-1682 - Madame Guyon publikuje Les torrents i Moyen court et tres facile pour loraison... 1687 - Innocenty XI w brewe Coelestis pastor potępia Molinosa. 1688 - Madame Guyon spotyka się z Fenelonem. 1689 - Les torrents na indeksie 1695 - po konferencji w Issy Fenelon jedna się z Bossuetem i zostaje arcybiskupem Cambrai. 1697 - Fenelon ogłasza Explication des "Maximes des Saints" sur la vie interieure, będącą polemiką z Linstruction sur les etats doraison Bossueta. 1699 - papież potępia poglądy Fenelona w brewe Cum alias. Fenelon podporządko- wuje ,się. 1699 -1703 - Madame Guyon w więzieniu w Bastylii 1715 - śmierć Fenelona 1717 - śmierć Madame Guyon Bibliografia J.R. Armogathe Lc quietisme, Paris 1973. L. Cognet Histoire de la spiritualite, Paris 1966. Chrześcijańska duchowość, pod red. B. Bejze, Warszawa 1981. Wydarzenie Reforma katolicka, będąca owocem so- boru trydenckiego, spowodowała w Koś- ciele odrodzenie życia religijnego i wzrost mistycznego entuzjazmu, który wywarł głę- bokie piętno na chrześcijańskim ludzie. W Europie i w Nowym Świecie liczni święci upowszechniali religię ludową i ży- wą, w której kościoły były jasne i otwarte dla wszystkich, a liturgia przemawiała do uczucia. Temu odrodzeniu towarzyszył po- wrót do modlitwy i życia kontemplacyj- nego. W klasztorach reforma ta najczęściej wyrażała się w kładzeniu nacisku na ducha wyrzeczenia się; siła jej wezwania do na- wrócenia sprawiła, że jej zwolenników zaczęto nazywać alumbrados (oświeceni). W atmosferze alumbrismo czyli iluminizmu, naznaczonej wpływem św. Teresy z Avila i św. Jana od Krzyża, zrodził się spór o kwietyzm. Jego zapoczątkowanie przypisuje się za- zwyczaj dziełom Miguela de Molinosa, księdza hiszpańskiego, który głosił to, co nazwano później Czystą Miłością. Molinos został ostro potępiony w 1687 roku i zmu- szony do milczenia aż do śmierci. Jednak- że elementy późniejszego kwietyzmu od- naleźć można już w mistyce karmelitańs- kiej XVI wieku. Św. Teresa w swym en- tuzjazmie dla "dróg modlitwy" wydaje się niekiedy przedkładać modlitwę osobistą i życie wewnętrzne ponad wszelkie inne formy aktywności, uważając, że celem ży- cia człowieka jest obcowanie duszy z Bo- giem w miłości i że możemy doświadczać tego już tu na ziemi. Doktryna ta spotkała się z przychylnym przyjęciem w tych środowiskach francus- kich, w których ideały Karmelu były rozpo- wszechniane przez kardynała de Berullea. Mistyka stała się modna. Nieco później, w szczytowym momencie walki o życie duchowe, pojawiła się pewna arystokratka, Madame Guyon. Zostawszy w 1676 roku wdową, poświęciła całą swą energię głosze- niu nowych idei. Jedna z jej licznych prac nosiła wymowny tytuł: Krótki i łatwy sposób modlitwy, który mogą praktykować wszyscy, osiągając tą drogą doskonałość. Jej książki wkrótce wzbudziły sprzeciw części władz kościelnych, zakończony wciąg- nięciem ich na indeks w roku 1689. Po kilku latach prześladowań los Madame Gu- yon dopełniłby się smutno, a jej dzieło (39 tomów!) wkrótce poszłoby w zapomnienie, gdyby nie zetknęła się z jednym z najwybit- niejszych umysłów epoki, Fenelonem. Od chwili ich spotkania w roku 1688 sławny już przyszły arcybiskup Cambrai przyswoił sobie ów wielki zapał mistyczny, wyrażający się w Czystej Miłości, i natych- miast zaangażował się w obronę nowych idei oraz ich inspiratorki. Może jednak niezbyt rozsądnie zaproponował jej, by pod- dała swe dzieła pod osąd Bossueta, który je natychmiast odrzucił, uznając, że są bez- użytecznym i niebezpiecznym pustosłowiem. Dwaj dostojnicy Kościoła dość szybko doszli do porozumienia, sformułowanego w "34 artykułach z Issy". Ale spór rozgorzał na nowo, podsycany wystąpieniami Mada- me de Maintenon. Po kilku miesiącach przerwy Fenelon wydał Explication des "Maximes des Saints", a Bossuet Relation sur le quietisme. Każda ze stron sprecyzowała swe stanowis- ko, utworzyły się dwa stronnictwa, ostro ze sobą walczące i usiłujące przekonać władze o swej słuszności. Ludwik XIV interweniował w Rzymie, a papież po kilku miesiącach niezdecydo- wania opowiedział się w brewe Cum alias po stronie Bossueta, nie potępiając jednak mistyki jako takiej. Fenelon natychmiast się podporządko- wał i nie szukając zaszczytów, resztę życia poświęcił zarządzaniu diecezją i realizacji ważnych zadań teologicznych i duszpaster- skich. O co tu chodzi? Ocalić mistykę Pewne skrajne twierdzenia kwietystów (na przykład wyrzeczenie się zbawienia wiecz- nego i indyferentyzm moralny) spowodo- wały postawę nieufności wobec mistyki, a w konsekwencji wobec modlitwy myślnej. Jednak to, że mistyka jako taka nie została potępiona, miało swoje przyczyny. W rze- czywistości mistyka traktowana jako spot- kanie ze Słowem, które stało się Ciałem, jako związek osobowy, wychodzący poza zmysłowe doświadczenie i rozumowe spe- kulacje (nawet jeżeli na pewnym etapie rozwoju zawiera je w sobie), nie niesie ze sobą nic nieortodoksyjnego. Kwietyści nie byli pierwszymi, którzy twierdzili, że ośrod- kiem powołania chrześcijańskiego jest miłość i tylko miłość. To jednomyślnie głoszone hasło obecne jest od św. Jana do św. Teresy od Dzieciątka Jezus poprzez św. Bernarda. To w nim właśnie chrześcijaństwo, a zwłasz- cza katolicyzm, skupia - oczyszczając go- zapał religijny wszystkich ludzi spragnio- nych bezpośredniego kontaktu z Bogiem. Kwestia staje się jednak bardziej delikat- na, gdy trzeba określić, czy kontemplacja, którą żywi się miłość, jest nabyta czy własna; tu właśnie tkwią dwa niebezpieczeństwa dla świadomości religijnej, to znaczy pelagia- nizm i kwietyzm: czy kontakt z Bogiem jest wynikiem metodycznego oczyszczenia się, czy działaniem łaski, której nie można się oprzeć? Tak czy inaczej mistyka chrześcijańska nie jest niczym innym jak doprowadzeniem do świadomości łaski chrztu w nas; wiąże się z darami Ducha Świętego i w tym sensie jest własna: to właśnie Duch woła w nas Abba! Jednak to poznanie zamiarów Bożych wobec nas zakłada, że zdajemy się na nie, i wówczas jest to gra pomiędzy łaską a wol- nością. Tak więc świadomość, że istnieje "miłość Chrystusa, przewyższająca wszelką wiedzę" (Ef 3,19), jest zarazem u Ozeasza (2,19-20) daną przez Boga obietnicą zawar- cia przymierza z człowiekiem w wierności i poznania przezeń Pana oraz naszą od- powiedzią na wezwanie Boże i przystaniem na Jego zamiary. Odpowiedzią, która ma być pokorna i znajdować upodobanie w "głosie Oblubieńca". Przez to wraz ze św. Pawłem możemy z całą pewnością powiedzieć, że "wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany" (1 Kor 13,12) i tu właśnie - zawsze w związku z Pismem Świętym lub z życiem sakramen- talnym - tajemnica Boża otwiera się przed nami w osobie Jezusa Chrystusa. 1. Dlaczego mistyka odniosła takie sukcesy w kontekście kontrreformacji? 2. Czy życie duchowe jest dla wszystkich chrześcijan? 3. Co różni mistykę chrześcijańską na przy- kład od mistyki orientalnej? 71. Czy kościół mÓgł przyjąć ryty chińskie? Fakty i daty 1582 - pierwsi jezuici, Michaele Roggieri i Matteo Ricci, przybywają do Chin. 1615 - papież Paweł V zezwala na od- prawianie Mszy św. i udzielanie sakramentów w języku chińskim. 1656 - dekret Świętego Oficjum zezwalający katolikom chińskim na dalsze praktykowanie ich tradycyjnych obrzędów,. 1692 - cesarz Kang-hi zezwala na publiczne głoszenie chrześcijaństwa w całym kraju. 1715 - konstytucja apostolska Ex illa die 1720 - zredagowanie Ośmiu zezwoleń (pró- ba pojednania) 1742 - Benedykt XV ostatecznie opowiada się przeciwko "zezwoleniom ", przyznanym katolikom chińskim. Bibliografia J. Gernet Chine et christianisme, action et reaction, Paris 1982. M. Granet Cywilizacja chińska, Warszawa 1973. Wydarzenie Gdy w końcu XVI wieku pierwsi mis- jonarze przybyli do Chin, stwierdzili, że to ogromne państwo od stuleci znajdowało się pod wpływem różnych, prądów filozoficz- nych i religijnych. Od dłuższego już czasu rozwijał się tu buddyzm, współzawodnicząc z dwiema wielkimi szkołami filozoficznymi: taoizmem i konfucjanizmem. Ale doktryny te nie przekształciły tak naprawdę chińskiej mentalności; masy lu- dności, zagrożonej głodem i wojnami, były bardziej przywiązane do różnych zabobon- nych praktyk niż do rozwiniętych form duchowości. Poza tym na skutek specy- ficznych stosunków społecznych elity były raczej zamknięte na innowacje z zagranicy. Czołowe miejsce zajmował w tej cywilizacji konfucjanizm. Jednakże uczeni, którzy uczynili z dzieł Konfucjusza główną pod- stawę swego wykształcenia, znajdowali w nich przede wszystkim inspirację moralną i społeczną doktryny opartej na systemie wartości, dysputach, dyscyplinie i kulcie przodków. Jezuici pierwsi przeniknęli do tego zaka- zanego cesarstwa, którego bramy uchylili już kupcy hiszpańscy i portugalscy. Zgodnie z duchowością ignacjańską zaczęli stosować śmiałe i pragmatyczne metody apostolatu. Ich wiedza została szybko doceniona przez władze chińskie, które powierzyły im kierownictwo obserwatorium astronomicz- nego w Pekinie i popierały ich działalność apostolską. Nauczywszy się języka chińs- kiego, jezuici przetłumaczyli wiele dzieł re- ligijnych i zaczęli doszukiwać się w filozofii chińskiej pewnych analogii z chrześcijańst- wem, co ułatwiłoby im głoszenie jego zasad. Około 1700 roku ochrzczonych było już blisko 300 tysięcy Chińczyków; pojawiły się także zalążki tubylczego kleru. Te sukcesy wywołały niepokoje i wzbu- dziły zazdrość. Jezuici przyznali bowiem swym wiernym dyspensy zezwalające im na uczestniczenie w kulcie przodków i w trady- cyjnych ceremoniach chińskich. Pierwsza groźba potępienia została oddalona w roku 1656. Dekret Świętego Oficjum, zatwier- dzony przez Aleksandra VII, zezwalał na udział w tych ceremoniach, "ponieważ, jak się zdaje, jest to kult wyłącznie cywilny i polityczny". Na podstawie tego dekretu przedstawiciele różnych zakonów zawarli porozumienie co do metod apostolatu. Ale dwadzieścia lat później ukazała się książka o Chinach dominikanina Navaret- tea, która przyczyniła się do wznowienia sporu i nadania mu charakteru publicznego. Autor zakwestionował w niej praktykę ofiar corocznych, wartość chińskich ideałów mo- ralnych i posługiwanie się przez chrześcijan pewnymi terminami chińskimi. Święte Ofic- jum zajęło się więc znów przebadaniem całej sprawy na podstawie sprawozdania opracowanego przez samego cesarza Kang- hi, najwybitniejszego przedstawiciela dynas- tii mandżurskiej. Tymczasem Rzym wkroczył z całą suro- wością. Legat Klemensa XI, de Tournon, przyjął postawę nieprzejednaną, co rozdraż- niło władze chińskie. W konstytucji apos- tolskiej Ex illa die Kościół zmusił chrześcijan chińskich do złożenia przysięgi, iż porzucą tradycyjne praktyki. Wzbudziło to nienawiść uczonych, opartą na niechęci do cudzoziem- ców, a wraz z rozwojem prześladowań wspól- nota katolicka w Chinach zaczęła znikać. O co tu chodzi? Śmiałość apostolska i duszpasterska rozwaga Byłoby niebezpieczeństwem dla Kościoła, gdyby bezkrytycznie przyjmował zwyczaje i ideały ludu pogańskiego, jak gdyby były one czymś obojętnym i nie niosły ze sobą całkowicie odrębnej wizji świata. Chrześ- cijaństwo nie jest jeszcze jedną szkołą, którą można by postawić obok różnych prądów filozoficznych. Żaden cel nie może uspra- wiedliwiać całkowitego stopienia się z jakąś cywilizacją. W cesarstwie rzymskim chrześ- cijanie dopiero wtedy mogli wrócić do prak- tyk religijnych świata pogańskiego (por. rozdz. 18), gdy nie stanowiły już one żad- nego zagrożenia. W konkretnej sytuacji trudno jest znaleźć Kościołowi odpowiednie metody i zawsze ryzykuje, iż zgrzeszy albo nadmierną suro- wością, albo jej brakiem. Mimo to nie można nie zauważyć, że w epokach wielkiej żywotności religijnej, jak na przykład w okresie reformy katolickiej, chrześcijanie potrafili przejąć "spuściznę pogańską", nie tracąc swej tożsamości. Odmowa przyjęcia rytów chińskich oznacza być może pewne usztywnienie Rzymu i lęk, niewątpliwie przesadny, przed innowacjami. Trudno powiedzieć, jak wyglądałaby sy- tuacja Kościoła chińskiego, gdyby Rzym zajął inne stanowisko: nie jest wcale pewne, że chrześcijaństwo, wiążąc się ze społecz- nością mandarynów i dynastią mandżur- ską, miałoby większe szanse rozwoju i prze- trwania. Pytania 1. W jakim stopniu różnice kulturowe mogły krępować bądź ułatwiać rozwój Kościoła w świecie? 2. Jak wyrazić istotę religii, której powoła- niem jest zawładnięcie człowiekiem w każdej dziedzinie - myśli, moralności, stosunków społecznych? 3. Czy spory, językowe" nie są łatwym alibi i pretekstem dla konserwatyzmu lub odwrot- nie, zachętą do .stałego kwestionowania? 4. Czy można oddzielić wiarę od kultury? Epoka rewolucji 72. Pogłębianie się nietolerancji Fakty i daty 1682 - Pensees diverses sur la comete Pierre Bayle'a. Krytyka zabobonu i katolicyz- mu. Rozróżnienie pomiędzy moralnością a re- ligią, które nie pozostają w żadnej współ- zależności. 1695 - Dictionnaire historique et critique 1770 - Teodycea Leibniza - próba uspra- wiedliwienia Boga wobec problemu zła 1713 - Bulla Unigenitus (por. rozdz. 69) 1734 - Woltera Listy o Anglikach. Protest przeciwko nadużyciom władzy. Bardziej "bur- żuazyjne" niż demokratyczne aspiracje do wolności jednostki 1756 - Essai sur les moeurs Woltera. Położenie nacisku na powolny rozwój czło- wieka, który dzięki zwycięstwu postępu i ro- zumu zdołał uniknąć dogmatyzmów oraz przesądów i osiągnął racjonalne poznanie. 1762 - egzekucja Jeana Calasa, protestanta, oskarżonego o to, że chciał przeszkodzić swemu synowi w przejściu na katolicyzm. 1763 - Traktat o tolerancji Woltera, napi- sany na marginesie sprawy Calasa, piętnujący fanatyzm religijny. 1764 - Dictionnaire philosophique Wol- tera. Skazanie Sirvena 1765 - rehabilitacja Calasa 1766 - egzekucja kawalera de la Barre, oskarżonego o bezbożność 1781 - Krytyka czystego rozumu Imma- nuela Kanta, rozpoczynająca erę krytycyzmu Bibliografia P. Chaunu La civilisation de 1Europe des lu mieres, Paris 1971. R. Pomcau La religion de Voltaire, Paris 1956. Wydarzenie Wiek XVIII wydaje się pod wieloma względami wiekiem zerwania. W dziedzinie idei poszukiwania intelektualne nie obej- mują już metafizyki i prawd fundamental- nych, lecz filozofię eksperymentalną i spo- łeczną, której rozwój inspirują postęp na- uki i umocnienie się burżuazji. Człowiek zaczyna bardziej optymistycznie patrzeć na swoją przyszłość: idea postępu wypiera ideę naśladownictwa. Ale wierzyć w przy- szłość można tylko pod warunkiem, że każdy będzie mógł znaleźć swobodny wy- raz dla bogactwa swej wiedzy. Rozwój idei nie jest możliwy bez wolności wyrażania myśli. Tak więc wszystkie instytucje, które w re- zultacie przeszkadzały w rozwoju tej wolno- ści, wzbudzają krytykę najpotężniejszych umysłów epoki. Rozwój nietolerancji był w tym stuleciu ważnym wydarzeniem. Formy owego podawania w wątpliwość były równie zróżnicowane jak oblicza nieto- lerancji: gwałtowne ataki na cenzurę, która pozwalała władzom na niedopuszczenie do ukazania się jakiejś pracy; ironiczna krytyka władz kościelnych, które broniły prawdziwej wiary, ujawniając zarazem nurtujące je po- działy i ciasnotę umysłową; rozpaczliwy bunt przeciwko nadużyciom sprawiedliwo- ści, która potęgowała surowość władzy i podporządkowywała się konformistycznej opinii publicznej. Chociaż większość filozofów XVIII wieku uczestniczyła w tych zmaganiach, to tylko jeden człowiek stał się symbolem tej po- stawy: Wolter, mędrzec z Ferney. O jego przywiązaniu do tych ideałów świadczy- bardziej niż jego udział w Encyklopedii, niż cała jego ogromna i genialna twórczość- jego osobiste zaangażowanie w niektóre głośne sprawy. Calas i Sirven. Dwa głośne procesy, które między innymi świadczą o nielogiczności aparatu sprawiedliwości w epoce kryzysu wartości. Dwaj protestanci, którzy znaleźli się w obliczu rodzinnego dramatu - samo- bójstwo czy wypadek - a których opinia publiczna oskarżyła o zbrodnię. Już tylko ze względu na swą przynależność wyzna- niową stają się natychmiast podejrzani. Aparat sprawiedliwości działa sprawnie: pierwszego skazuje na śmierć, drugiego na banicję. Ogarnięty poczuciem sprawiedliwości i za- dowolony, że może wykazać błędy kwes- tionowanej przez siebie od dawna władzy, Wolter domaga się nowego procesu i w obu wypadkach doprowadza do rehabilitacji skazanych. Od tej chwili łatwo już udowodnić wy- stępną lekkomyślność sędziów i atakować zarówno starzejący się system społeczny, jak też skostniałość i obskurantyzm władz kościelnych. Francja wydaje się wówczas trzymać kur- czowo zasad tradycyjnych, których broni garstka niezręcznych fanatyków, dwór od- dany przyjemnościom oraz intrygom i coraz bardziej kwestionowana władza. Ataki Wol- tera nie są ani jedynymi, ani pierwszymi. Nie są też bezpodstawne. Ale ów wiek rozkochany w teatrze wyżej cenił błyskotliwość niż głębię. Względna nietolerancja władz nie przeszkadzała lu- dziom obdarzonym bystrością i przenik- liwością analizować wnikliwie zjawiska re- ligijne, wskazując na ich uniwersalny cha- rakter. Mimo hipokryzji religijnej elit i ruchu kontestacji ożywiającego pewne środowiska społeczne lud chrześcijański trwał w prostej i ufnej wierze, której sobór trydencki przydał nowego blasku. Nietolerancja władzy politycznej dostar- czyła sztucznego i wątpliwego usprawied- liwienia krytykom, jakie filozofowie XVIII- wieczni kierowali przeciwko każdej religii, a zwłaszcza przeciwko Kościołowi katolic- kiemu. O co tu chodzi? Tolerancja - tak, relatywizm - nie Na marginesie słusznej obrony słabych i ofiar niesprawiedliwości, a także krytyki władzy, która - jak się wydaje - nie potrafi przystosować się do rzeczywistości, pojawia się problem tolerancji, który po upływie dwóch wieków nie utracił swego znaczenia i swej ostrości. Dziś po doświad- czeniach reżimów totalitarnych lepiej rozu- miemy, że wolność religijna, wolność su- mienia jest dobrem kruchym, którego należy bronić. W obliczu każdej władzy tolerancja jawi się jako roszczenie mniejszości do obrony swych ideałów, wyrażania swych poglądów i życia tak, jak tego pragnie. Od czasu rewolucji francuskiej społeczeństwo liberal- ne, jakie rozwinęło się na Zachodzie, uczy- niło z tolerancji zasadę. Uważa się, że władza powinna uznawać opozycję, ponie- waż różnorodność doświadczeń i idei wzbo- gaca społeczeństwo i przyczynia się do jego rozwoju. Nie ma prawd ostatecznych, są jedynie prawdy indywidualne, których- harmonijne, należy mieć nadzieję - współ- zawodniczenie jest źródłem zbiorowego po- stępu. Kościół nie podziela tej optymistycznej wizji. Wie, że istnieje jedna prawda, nawet jeżeli jest ona częściowo ukryta. Jego racją istnienia jest pamięć o jedynym wydarzeniu, które nie jest rezultatem sporu ideowego ani podsumowaniem opinii społecznych. Wie także, że grzech przeszkadza ludziom w spontanicznym dostępie do tej prawdy i że chcą oni zachować swą iluzoryczną autonomię wobec ingerencji Boga w ich życie. Kościół nie uważa, że prawda ma te same prawa co błąd. Sprzeczność ta jest jednak bardziej pozor- na niż rzeczywista. Proces, jaki filozofowie XVIII wieku wytoczyli Kościołowi, dotyczył przede wszystkim społeczeństwa, w którym religia była często sprawą rutyny i kon- wenansu. Istniejąca nietolerancja była bar- dziej wynikiem lenistwa i braku wyobraźni niż rzeczywistym przekonaniem o prawdzie absolutnej misji objawionej, a sprzeciw wo- bec chrześcijaństwa, jaki się wówczas poja- wił, oznaczał nie tyle odrzucenie wszelkich dogmatów, co pojawienie się naturalistycz- nej wizji człowieka, która z kolei zdołała zapewnić sobie wyłączność i sama stała się nietolerancyjna. Ale Kościół broniąc swych przekonań powinien i może być tolerancyjny. Jest obrazem cierpliwości Boga, który oczekuje niestrudzenie, aż człowiek dobrowolnie do Niego powróci. Tolerancja ta nie powinna być jednak rezygnacją ani też słabością. Szanować innych to pogodzić się z tym, że myślą inaczej, ale to także podsunąć im prawdę, która jedyna będzie mogła zapewnić im zbawienie. Nie kwestionując kierowania się szczerymi pobudkami bądź działania pod wpływem grzechu, chrześcijanin wie, że niewiara nigdy nie jest tak całkowicie naiw- na i że niekiedy właśnie rozbijając skorupę konformizmu, w której zamyka się człowiek, można go uwolnić i umożliwić mu przeło- mowe spotkanie z Bogiem żywym. Pytania 1. Czy społeczeństwo może tolerować głosze- nie wszystkich idei? Jakie ograniczenia powin- no narzucać i w imię czego? 2. Dlaczego metody uprawomocnione w chrześcijańskiej społeczności średniowiecza stały się nie do zniesienia w XVIII-wiecznej Francji? 3. Dlaczego odpowiedź Kościoła na kierowane weń ataki nie została usłyszana? 73. Kościół a rewolucja francuska Fakty i daty 22 czerwca 1789 - przyłączenie się ducho- wieństwa do stanu trzeciego 4 sierpnia 1789 - zlikwidowanie przywilejów: Kościół rezygnuje z dziesięciny. 12 lipca 1790 - konstytucja cywilna kleru (potępiona przez papieża 10 marca 1791 ) 4/5 września 1792 - pierwsza rzeź księży 7 maja 1794 - "lud francuski uznaje Byt Najwyższy i nieśmiertelność duszy". 21 lutego 1795 - rozdział Kościoła od państwa 27 września 1795 - księża, którzy odmówili złożenia przysięgi na konstytucję, zostają deportowani bez prawa powrotu. 17 lipca 1801- podpisanie konkordatu Bibliografia L.J. Rogier, J. de Bertier de Sauvigny, J. Hajjar Historia Kościoła, t. IV, Warszawa 1987. M. Żywczyński Kościół i rewolucja francuska, Warszawa 1951. Wydarzenie W chwili zwołania Stanów Generalnych w maju 1789 roku nie było żadnej wrogości pomiędzy Kościołem francuskim a rodzącą się właśnie rewolucją. Niższy kler był głębo- ko zakorzeniony w społeczeństwie wiejskim, a nawet stał się jedną z głównych sił pod- ważających stary porządek. W ciągu lata tego roku przedstawiciele Kościoła zgodzili się zrezygnować z niektórych przywilejów. Wkrótce jednak Zgromadzenie Narodowe zaczęło dążyć do ograniczenia Kościoła, podobnie zresztą jak uczyniło z innymi ważnymi organami państwowymi. Praktyka ta była zgodna z obyczajami monarchii francuskiej, która przyznawała sobie szcze- gólną misję, jeśli chodzi o kierowanie Koś- ciołem francuskim (por. rozdz. 63); stała się jednak niemożliwa do przyjęcia, gdy Zgro- madzenie odmówiło uznania katolicyzmu za religię państwową. Konstytucja cywilna kleru czyniła z księży urzędników religijnych władzy świeckiej. Po dłuższym milczeniu papież potępił tę ustawę, wywołując tym reakcję Zgromadzenia Narodowego, które nakazało księżom składanie przysięgi wier- ności. Prawie połowa spośród nich, zwłasz- cza frakcja najbardziej gallikańska, złożyła ją. Inni odmówili, kierując się różnymi motywami - niekiedy także politycznymi - w większości jednak czysto religijnymi. W Zgromadzeniu Prawodawczym doszli do władzy żyrondyści rekrutujący się głów- nie z antyklerykalnej burżuazji. Kryzys po- głębił się, gdy wydany został dekret nak- ładający na księży obowiązek złożenia przy- sięgi w ciągu tygodnia. Prowadzona przez Francję wojna podsycała namiętności, do- prowadzając do tego, że księży, którzy odmówili złożenia przysięgi, zaczęto uważać za wrogów narodu. Dziesiątki z nich, w tym wielu biskupów, zostało skazanych na śmierć po szybkich zbiorowych procesach przeprowadzonych w więzieniach paryskich i na prowincji. Wspólnoty zakonne uległy rozproszeniu. Pod rządami Konwentu walka z Kościo- łem stała się gwałtowna i systematyczna: religia była wyśmiewana, kościoły zamyka- no, wprowadzono kalendarz rewolucyjny. Jedynie wokół Robespierrea zgromadziła się niewielka grupa przekonana, że ateizm jest wymysłem arystokracji i usiłująca pro- pagować kult Istoty Najwyższej, który jed- nak zanikł wraz ze śmiercią jego propaga- torów w czerwcu 1794 roku. Przejęciu władzy przez termidorian towa- rzyszyły aresztowania księży i prześladowa- nia antyreligijne. Władze zajmowały jednak postawę dwuznaczną. We wrześniu 1794 roku została wstrzymana wszelka pomoc finansowa na cele kultu. Pół roku później proklamowano ustawę, głoszącą, iż katoli- cyzm jest "z natury służalczy i ogłupiający rodzaj ludzki", lecz zarazem stwierdzającą, że praktyki religijne nie są przestępstwem pod warunkiem, że kult pozostaje sprawą prywatną. Spisek rojalistyczny z 1795 roku wywołał jednak nową reakcję antyklerykalną: przy- sięga wierności stała się znów obowiązująca, a księży zaczęto skazywać na wygnanie bez prawa powrotu. W wyniku zamachu stanu we wrześniu 1797 roku powróciła do władzy frakcja najbardziej antyklerykalna, która zaczęła stosować surowe represje wobec deportowanych księży i narzuciła ducho- wieństwu obowiązek składania przysięgi nienawiści wobec monarchii... Jeśli chodzi o stosunki z zagranicą, Dyre- ktoriat zaatakował bezpośrednio papiestwo: w 1798 roku wojska francuskie przekroczyły granice Państwa Kościelnego. Papieża uwię- ziono i deportowano do Francji, gdzie w na- stępnym roku zmarł. Ale Kościół przetrwał w wielu miejscach, zwłaszcza tam, gdzie misje prowadzone w XVII i XVIII wieku przyczyniły się do ożywienia żarliwości i praktyk religijnych, jak na przykład w Wandei, gdzie głosił nauki św. Ludwik Maria Grignion de Mont- fort. W Lyonie pewien wikariusz generalny zorganizował prawdziwy Kościół katakumb. Napoleon Bonaparte doszedłszy do władzy zrozumiał, jakie korzyści może mu przynieść normalizacja, i zaangażował się w proces pojednania pomiędzy Kościołem a państ- wem, który doprowadził do zawarcia kon- kordatu. O co tu chodzi? Kościół nie jest związany z żadną władzą Kościół francuski przeżył w okresie re- wolucji jedną z najbardziej ponurych kart w swej historii. Oczywiście Kościół katolicki jawił się jako jeden z elementów konstytutywnych ancien regimeu, który rewolucja chciała obalić. Członkowie hierarchii powiązani byli z wy- ższą arystokracją. Instytucja Kościoła czer- pała korzyści ze społecznej struktury ancien regime'u. Wielu księży wyrażało swe przy- wiązanie do monarchii. Ale - jak już była o tym mowa- duchowieństwo w swej masie od początku poparło rewolucję. Przyłączenie się kleru do stanu trzeciego wpłynęło w decydujący spo- sób na rozwój wydarzeń, wielu księży bez- pośrednio brało w nich udział. Z drugiej strony trudno zaprzeczyć, że zasady filozoficzne, które natchnęły ludzi wolnością, były nie do pogodzenia z dokt- ryną katolicką. Wpływ - różnie oceniany - Jana Jakuba Rousseau i Woltera miał decydujące znaczenie, jeśli chodzi o obronę praw jednostki i odrzucenie wszelkich religii instytucjonalnych, które uważano za źródło obskurantyzmu i nietolerancji. Panowało również przekonanie, że chrześcijaństwo jako religia państwowa stało się narzędziem ucisku. Jest więc zrozumiałe, że unicestwienie religii katolickiej stało się celem najbardziej radykalnych rewolucjonistów. W tej sytu- acji katolicy, a szczególnie kler, skłaniali się do zajęcia pozycji diametralnie prze- ciwnych i traktowania rewolucji jako zła absolutnego. Ciekawe jest, że sami rewolucjoniści pró- bowali narzucić swą religię nie tylko pod dosyć naiwną postacią kultu bogini Rozu- mu, lecz przede wszystkim sakralizując in- stytucje i zwyczaje młodej republiki, co wkrótce zaczęło przypominać jakiś totalitar- ny reżim. Tak naprawdę to nie zrozumieli tego, że w ich interesie leży rozdzielenie funkcji kapłana od funkcji władcy oraz władzy kościelnej od władzy świeckiej. Rozwój wydarzeń utrudnił ustanowienie nowych stosunków - w kontekście pluraliz- mu kulturowego - pomiędzy państwem respektującym przekonania religijne a Koś- ciołem troszczącym się przede wszystkim o swą misję duchową. Jedną z zasług kon- kordatu z 1801 roku jest zapewnienie - co prawda niedoskonałych - ram prawnych tej ewolucji, która dopiero się rozpoczynała. Pytania 1. Czy hasła rewolucji francuskiej - wol- ność, równość, braterstwo, prawa człowieka - są chrześcijańskie czy antychrześcijańskie? 2. Czy mimo tego, że niektóre jej przyczyny miały charakter przypadkowy, rewolucja francuska była elementem nieuniknionego procesu rozwoju historycznego? 3. Czy współcześni Francuzi są naprawdę synami rewolucji francuskiej? 74. Konkordat, księża urzędnikami państwowymi Fakty i daty 18 brumaire'a 1799 - zamach stanu Napo- leona Bonapartego, który wkrótce zostaje pierwszym konsulem. 14 marca 1800 - wybór papieża Piusa VII 14 czerwca 1800 - zwycięstwo Napoleona nad Austriakami pod Marengo. Napoleon odzyskuje Italię i umacnia swą władzę. 15 lipca 1801 - po półrocznych trudnych negocjacjach podpisanie konkordatu pomię- dzy Francją a Stolicą Świętą kwiecień 1802 - jednostronne ogłoszenie przez Francję 77 Artykułów Organicznych, określających sposób wprowadzenia w życie konkordatu. 2 grudnia 1804 - Napoleon koronuje się na cesarza w obecności Piusa VII. 6 lipca 1809 - Pius VII, uznany za zbyt nieposłusznego, zostaje porwany z Rzymu i przewieziony do Savone, później do Fon- tainebleau. Napoleon zostaje ekskomuni- kowany. 1811 - spór o inwestyturę biskupów we Francji (Napoleon usiłuje nakłonić papieża do zatwierdzenia wszystkich nowych nomina- cji biskupów; prześladowania wobec opornych księży) 24 maja 1814 - po upadku Napoleona Pius VII powraca do Rzymu (definitywnie 7 czer- wca 1815). Bibliografia C. Constanl L'Eglise de France sous le Consulat et L'Empire, Paris 1928. L.J. Rogier, C. de Bertier de Sauvigny, J, Hajjar Historia Kościoła, t.IV, Warszawa 1987. Wydarzenie Po dziesięciu latach rewolucji Francja była wyczerpana, a Kościół rozdarty. Bo- naparte zrozumiał, że potrzebna jest mu "stara religia katolicka, która jako jedyna pozostała w głębi ludzkich serc i tylko ona umożliwi ich pojednanie". Nowy papież kontynuował politykę uspokojenia, prowa- dzoną przez poprzednika, starając się poło- żyć kres schizmie i przywrócić kult. Gdy burza przeminęła, interesy wydawały się zbieżne. W rzeczywistości konkordat był owocem trudnego kompromisu, a jego reali- zacja wywoływała coraz więcej wątpliwości. Aby osiągnąć porozumienie, papież poszedł na wszystkie możliwe ustępstwa. Ale Napo- leon dysponował siłą i nie wahał się nią posłużyć. Z drugiej strony musiał pokazać, że jest spadkobiercą rewolucji. Prowadzone przezeń wojny, a niebawem rozwód i pono- wne małżeństwo stały się powodem konflik- tu z Piusem VII. Podobnie jak jego poprzed- nik, papież został uprowadzony i uwięziony. Mimo to konkordat obowiązywał nadal. Katolicyzm został uznany za "religię więk- szości Francuzów". W zamian za obietnicę "należytego traktowania" proboszczów i bi- skupów papież uznał konfiskatę dóbr Koś- cioła. Biskupi mieli być mianowani przez władzę świecką, papież natomiast miał im nadawać instytucję kanoniczną. Miał on również zatwierdzić niektórych biskupów, którzy złożyli przysięgę na konstytucję, oraz złożyć z urzędu 36 biskupów z czasów ancien regime'u * Artykuły Organiczne, ogłoszone jedno- stronnie przez Napoleona, dotyczyły całego życia Kościoła, łącznie ze strojami i liturgią. Nie było natomiast żadnych postanowień co do zakonów; niektóre z nich zostały "upowa- żnione" do ponownego zorganizowania się. * Część z nich odmówiła opuszczenia urzę- du. Oznacza to początek schizmy antykonkor- datowej, czyli tzw. "Małego Kościoła", który miał najwięcej wyznawców w okolicach lyonu i Poitiers. Chociaż władza polityczna miała spra- wować bezpośrednią kontrolę nad Kościo- łem, to jednak ogół duchowieństwa i cały lud chrześcijański poczuł się wolny i w pie- rwszym okresie nie skąpił swego uznania i poparcia cesarzowi. Porównywano cesa- rza z Cyrusem, Dawidem i Salomonem. Duchowieństwo przyłączyło się nawet do uroczystości ku czci św. Napoleona. Ka- techizm pouczał o obowiązkach wobec ce- sarza i piętnował niesubordynację i deze- rcję. Księża, będący urzędnikami państwo- wymi, uważali, że ich gorliwość zostanie doceniona; tendencje gallikańskie były wy- raźnie popierane. A jednak budził się sprzeciw, początkowo głównie wśród niższego kleru, a później, po rozwodzie Napoleona i jego ekskomuniko- waniu oraz po uwięzieniu papieża, także wśród biskupów. Począwszy od 1810 roku mnożyły się prześladowania. Przy końcu swych rządów Napoleon utracił poparcie Kościoła, a sumienia katolików buntowały się przeciwko "potworowi". Mimo to konkordat przeżył Napoleona przeszło o wiek (aż do rozdziału Kościoła od państwa w 1905 roku): katolicy widzieli w nim gwarancję tego, że nie powtórzą się już prześladowania rewolucji. O co tu chodzi?. Prawomocność kompromisu Ponad rygory dyscypliny kościelnej, która wymagała przywrócenia sytuacji sprzed rewo- lucji i pozbawienia funkcji wszystkich księży konstytucyjnych, papież przedłożył postawę bardziej realistyczną, a zarazem bardziej chrześcijańską, dając pierwszeństwo przy- wróceniu wolności sprawowania kultu i mo- żliwości jawnego prowadzenia życia chrześ- cijańskiego. Częste ustępstwa, na jakie wyrażała zgodę Stolica Święta, nie powinny przesłaniać zasady jej polityki: wbrew ludziom nieprze- jednanym i zgodnie ze swymi poprzednikami Pius VII zachował tak żywotne i tak nie- zbędne dla instytucji Kościoła prawo oby- watelstwa, umożliwiające mu chrystianizo- wanie społeczeństwa i porozumiewanie się z władzą świecką w celu znalezienia modus vivendi. Kompromisowość konkordatu, na- wet granicząca z poniżeniem się, nigdy nie oznaczała bezwarunkowej aprobaty cesars- twa (z wyjątkiem pożałowania godnych przypadków wyższego duchowieństwa, kie- dy to nominacja była rezultatem jedynie służalczej uniżoności). Wymownym dowo- dem są cierpienia, jakich zaznał sam papież Pius VII. Ale papiestwo, a wraz z nim cały Kościół, potrafiło uznać, a co najmniej przeczuć, że "rewolucja zmieniła świat, a wraz z nim położenie Kościoła", który nie był związany z reżimem monarchicznym, co udowodnił ponosząc liczne straty i za cenę wielu ofiar. Konkordat i Artykuły Organiczne w dzi- wny sposób narzuciły Kościołowi coś w ro- dzaju konstytucji cywilnej kleru i dokonały tego, czego nie potrafiła dokonać rewolucja. Niemniej jednak zasady zostały ocalone, ponieważ państwo francuskie negocjując z papieżem musiało uznać, że nie może samo decydować o losie Kościoła francus- kiego. Pytania 1. Jakie są granice współpracy z władzą świecką? 2. Jakie niebezpieczeństwa i jakie korzyści wiążą się z tym, że księża są urzędnikami państwowymi? 75. Upadek instytucji kolegialnych Fakty i daty 325 - sobór w Nicei postanawia, że synody prowincjalne mają być zwoływane dwa razy w roku. 1215 - sobór laterański IV wprowadza obowiązek corocznego zwoływania synodu prowincjalnego i synodu diecezjalnego. 1563 - sobór trydencki na XXIV sesji postanawia, że synody prowincjalne mają być zwoływane co trzy lata, a synody diecezjalne co roku. 1801 - czwarty z Artykułów Organicznych, ogłoszonych przez Francję po zawarciu kon- kordatu, z inicjatywy Talleyranda, postana- wia, że żaden synod narodowy czy metropo- litalny, żaden synod diecezjalny czy jakiekol- wiek zgromadzenie nie może być zwołane przez Kościół bez wyraźnej zgody, władzy .świeckiej. wiek XIX - prawo nie ustala już częstot- liwości zwoływania synodów prowincjalnych. Kodeks Prawa Kanonicznego z roku 1917 wprowadza obowiązek zwoływania synodów diecezjalnych raz na dziesięć lat. 1965 - sobór watykański II przywraca instytucje kolegialne w Kościele: konferencje episkopatu, rady kapłańskie, rady duszpas- terskie, synod biskupów. Wydarzenie W starożytności spotkania biskupów z tego samego regionu były bardzo częste. Ustalano na nich normy i kierunki pracy duszpasterskiej, podejmowano dysputy do- ktrynalne, piętnowano nadużycia. W ka- żdej diecezji kierownictwo przez długi czas sprawowano kolegialnie, mimo że bardzo szybko zostało narzucone biskupstwo mo- narchiczne (por. rozdz. 4): biskup pozo- stawał w ścisłych kontaktach ze swym du- chowieństwem i w ważniejszych sprawach zwracał się o radę. W średniowieczu kapituła kanoników ka- tedralnych, pozostałość pierwotnego prez- biterium, była instytucją o dużym znaczeniu. Synody prowincjalne i diecezjalne zwoływa- ne były w zależności od miejsca i czasu. Uderzające jest znaczenie, jakie przywiązy- wał do nich Kościół, który dostrzegał w nich narzędzie reformy i ewangelizacji. Wysiłki te nie zawsze jednak były uwieńczone suk- cesem: poczynania reformatorskie napoty- kały pewną inercję. Synody diecezjalne były zwoływane coraz rzadziej. Rewolucja fran- cuska i cesarstwo zadały tym instytucjom ciężki cios. Indywidualizm ówczesnego kleru w połączeniu z interwencjonizmem państwa doprowadziły do upadku instytucji kolegial- nych, czemu nie zapobiegło zwoływanie synodów prowincjalnych. W reorganizują- ; cym się Kościele administracja była scen- tralizowana. Sobór watykański II przywra- cając kolegialność, nie wynalazł niczego ;! nowego, nawiązał tylko do najstarszej tra- dycji Kościoła. O co tu chodzi? Władza i odpowiedzialność w służbie kolegialności Tak jak prymat (papieski czy biskupi) nie wywodzi się z wzorca wyłącznie politycz- nego, tak kolegialność w Kościele nie jest tylko zwykłym naśladownictwem władzy zgromadzenia (por. rozdz. 50). Kościół jest przekonany, że Duch Święty - który ma pomóc jego władzom (papieżo- wi bądź biskupom) w rozeznaniu woli Boga lub ostatecznym rozstrzygnięciu jakiegoś sporu - został jednakowo udzielony wszys- tkim członkom Kościoła. Kościół przywią- zuje duże znaczenie do tego, by różne elementy w Kościele tworzyły "symfonię" pod władzą jednej głowy. Wysiłki chrześ- cijan, podejmowane z natchnienia Ducha Świętego, w celu uzgodnienia różnych pun- któw widzenia, skorygowania jednostron- nych wyobrażeń, a także podjęcia wspólnej odpowiedzialności za dzieło, które należy wykonać, stanowią autentyczny postęp w miłości. Poza tym powołaniem przełożonego jest, by na podobieństwo Jezusa Chrystusa sku- piał wokół siebie tych, którzy mają pra- cować pod jego kierownictwem. Dlatego też działalność misjonarska obciąża na- prawdę wszystkich, tak samo jak kolegial- ne decyzje angażują wszystkich członków Kościoła. Każda decyzja podjęta przez ważny organ władzy kolegialnej ma dla chrześcijan większy ciężar gatunkowy, niż gdyby potraktowano ją jako kaprys jedno- stki. Wreszcie jedność działania pozwala na większą, precyzyjniejszą i skuteczniejszą dynamikę. Istnieje oczywiście niebezpieczeństwo, że kolegialność doprowadzi do anarchii i stag- nacji. Rola władzy polega jednak na tym, by kierować debatami i ułatwiać podej- mowanie decyzji. Silna władza nie stoi w sprzeczności z rozwiniętą kolegialnością. Przeciwnie, to właśnie ona pozwala zgro- madzeniu skutecznie działać. Prawdziwym przywódcą nie jest dyktator, który narzuca swój punkt widzenia, nie zasięgając opinii podwładnych, ani ten, kto pozwala czynić każdemu, co mu się podoba, lecz ten, kto łączy i koordynuje wszystkie siły w okreś- lonym kierunku. Kościół współczesny powinien powrócić do kolegialności, ale rezygnacja z władzy na pewno nie ułatwi tego zadania. Pytania 1. Czy znasz jakieś instytucje kolegialne funkcjonujące w ruchu, do którego należysz, w twojej parafii, twojej diecezji i w Kościele powszechnym? 2. Skąd wywodzi się przekonanie, że w zbyt licznych zgromadzeniach "traci się czas"? 3. Czy w zgromadzeniach, które mają podjąć decyzję, należy unikać publicznych konfron- tacji? 76. Restauracja - sojusz tronu z ołtarzem Fakty i daty 1814 - powrót Burbonów do władzy. Reak- tywowanie zakonu jezuitów 1815 - biały terror 1816 - Forbin-Janson zakłada Towarzystwo Misyjne; rozwój "Kongregacji ", tajnego sto- warzyszenia charytatywnego (założonego w 1801 r.), skupiającego księży i świeckich pod kierownictwem P. Ronsina. 1817 -.fiasko rozmów dotyczących nowego konkordatu. Wielki sukces Essai sur l'indif- ference en matiere de religion F.R. de La- mennais 1818 - 1822 - triumf Świętego Przymierza i Europy Kongresu Wiedeńskiego. 29 maja 1824 - sakra Karola X w Reims; prawo o bluźnierstwie czerwiec 1828 - ordonanse ograniczające rolę kleru w szkołach podstawowych, usuwa- jące jezuitów z ośmiu kolegiów i odbierające niższym seminariom prawo przygotowywania uczniów do matury. 27-29 lipca - gwałtowne manifestacje an- tyklerykalne towarzyszące upadkowi Bur- bonów. Bibliografia L.J. Rogier, G. de Bertier de Sauvigny, J. Hajjar Historia Kościoła, t. IV, Warszawa 1987. Wydarzenie Waterloo nie oznaczało jedynie upadku Napoleona, lecz także początek prawdziwej kontrrewolucji", która miała trwać pięt- naście lat. Triumfowali ci, dla których wszy- stko, co wydarzyło się od roku 1789, było czymś z samej swej istoty przewrotnym. Chodziło im o przywrócenie jedynego ładu na świecie, jaki wydawał się im praworządny - ancien regime'u. W tym całkowitym powrocie do przeszłości współpraca z Koś- ciołem, uważanym za jeden z filarów ładu i praworządności, wydawała się czymś oczy- wistym. I rzeczywiście Kościół odnosił korzyści z restauracji. Katolicyzm odzyskał miejsce religii oficjalnej, kler otaczany był najwię- kszym szacunkiem i uzyskiwał coraz to nowe ulgi i ułatwienia. Seminaria się za- pełniały. Zakony podjęły na nowo swą działalność i przejęły nauczanie. Powsta- wały jednocześnie nowe zgromadzenia i rozwijała się szeroko prowadzona ewan- gelizacja w formie misji. Nastąpiło również duchowe odrodzenie, którego głównymi animatorami byli Lacordaire, Ozanam i La- mennais (zanim nie pogrążył się w spo- łecznym romantyzmie). Odrodzenie to miało przeżyć restaurację. Chociaż bowiem katolicyzm wydawał się związany z reakcją legitymistów, to jednak stosunki pomiędzy Kościołem a "ultrasami" nie były łatwe. Zafascynowani przeszłością, pragnęli oni bowiem Kościoła gallikańs- kiego, ściśle powiązanego z monarchią, jak za panowania Ludwika XIV. Ale katolicy, a zwłaszcza księża, wychowani w podziwie dla Piusa VII, zrozumieli decydujące zna- czenie papiestwa dla zapewnienia autonomii życia duchowego. Ciekawe, że różnice te doprowadziły do załamania się rozmów mających na celu zawarcie nowego konkordatu, a "ultrasi" byli uszczęśliwieni mogąc wykorzystywać prawodawstwo i metody Napoleona dla sprawowania kontroli nad nieposłusznym klerem. W celu podjęcia wspólnych kroków przeciwko jezuitom i ograniczenia wpływu duchowieństwa w nauczaniu rojaliści sprzy- mierzyli się z antyklerykalnymi liberałami! Mimo to w opinii publicznej, gdzie anty- klerykalizm był żywy jeszcze przed rewolu- cją, istniało przekonanie o sojuszu tronu z ołtarzem. Upadek tego pierwszego musiał nieuchronnie zaszkodzić temu drugiemu. O co tu chodzi? Niebezpieczeństwa oficjalnego po- parcia W okresie restauracji Kościół znalazł się w obliczu analogicznego w pewnym sensie problemu jak w okresie rewolucji i schyłku cesarstwa. Władza polityczna już nie prze- śladowała, lecz okazywała maksymalną przychylność, ale rezultat był ten sam: Koś- ciół musiał walczyć o swą niezależność. Czasem pewne sympatie mogą być kom- promitujące. Ale zdystansowanie się jest także sprawą delikatną. Z jednej bowiem strony oficjalna przychylność skutecznie ułatwia wysiłek ewangelizacyjny. Z drugiej strony przyczyny tarć nie są dla wszystkich od razu do- strzegalne. Sami katolicy podzielili się na gallikanów i "ultramontanów" (por. rozdz. 82), a młody Lamennais, który uważał się jednocześnie za liberała i za papistę, nie miał żadnych szans, by zostać zrozumianym. Jego teologia budziła co prawda pewne wątpliwości, ale w innych krajach (na przy- kład w Anglii, gdzie katolicy odzyskali w 1829 roku prawa cywilne, we Włoszech, gdzie powstało stronnictwo "neogwelfów", w Ameryce Środkowej i Południowej, a tak- że w Belgii), tam, gdzie w tym samym czasie nie było sojuszu tronu z ołtarzem, katoli- cyzm nie był z zasady monarchiczny. Pod rządami, które mu sprzyjają i uwa- żają się za jawnie katolickie, Kościół nara- żony jest na mniejsze niebezpieczeństwa. Ale to wcale nie oznacza, by takie rządy nie domagały się posłuszeństwa ze strony Koś- cioła. Wprost przeciwnie! Oczywiście, moż- liwości Kościoła są większe niż w sytuacji, gdy jest on prześladowany, ale jeżeli społe- czeństwo nie jest w wystarczającym stopniu nasycone wartościami chrześcijańskimi, je- żeli Kościół nie jest wolny i jeżeli wyznacza mu się tylko rolę czynnika ideologicznego - zawsze będzie istnieć niebezpieczeństwo, że owocem pozornego choćby porozumienia będzie zgubne antyświadectwo. Pytania 1. Czy Kościół powinien zawsze odrzucać ułatwienia oferowane mu przez władzę świe- cką? 2. Czy w określonej sytuacji katolicy mogą mieć polityczne preferencje? Czy ich opinie są zawsze słuszne? 3. Czy Francja XIX-wieczna jest jeszcze państwem chrześcijańskim? 77. Rozkwit zgromadzeń zakonnych Fakty i daty 7 sierpnia 1814 - reaktywowanie zakonu jezuitów (bulla Sollicitudo) 1815 - restytuowanie Misji zagranicznych, lazarystów, Ojców Ducha Świętego (odnowa tego zgromadzenia nastąpiła w roku 1848) oraz Braci Szkół Chrześcijańskich. 1816 - utworzenie Zgromadzenia Oblatów Misjonarzy Maryi Niepokalanej i marystów 1817 - zatwierdzenie przez Rzym Zgro- madzenia Najświętszych Serc (Kongregacja Picpus), utworzonego w roku 1800; zało- żenie marianistów i Braci Św. Gabriela (Frere.s de I'Instruction Chretienne) przez F.R. Lamennais. 1833 - P. Gueranger tworzy kongregację benedyktynów w Solesmes, zapoczątkowując odrodzenie zakonu. 1839 - H. Lacordaire doprowadza do od- rodzenia dominikanów we Francji; utworzenie Zgromadzenia Asumpcjonistek (Sióstr Wnie- bowzięcia) 1840 - utworzenie Zgromadzenia Małych Sióstr Ubogich 1842 - bracia T. i A. Ratisbonne zakladają Zgromadzenie Sióstr Notre Dame de Sion. 1845 - utworzenie Zgromadzenia Asump- cjonistów 1852 - utworzenie Zgromadzenia Ojców Notre Dame de Sion; reaktywowanie Ora- torium 1856 - utworzenie Zgromadzenia Ojców Misji Afrykańskich z Lyonu oraz salezjanów przez św. Jana Bosco, jak też zgromadzenia żeńskiego Maryi Odkupicielki i Wspomoży- cielki Dusz Czyśćcowych 1868 -1869 - kardynał Lavigerie zakłada zgromadzenia Ojców Białych i Sióstr Białych. 1877 - jeden zakonnik lub zakonnica przy- padają na 250 Francuzów (w roku 1851- na 957). Bibliografia S. Delacroix Histoire universelle des missions catholiquesů Paris 1956-1959. H. Marc-Bonnet Histoire des ordres religieuxů Paris 1968. L.J. Rogierů G. de Bertier de Sauvignyů J. Hajjar Historia Kościoła, t. IV, Warszawa 1987. Wydarzenie Zgromadzenia zakonne, znajdujące się u schyłku ancien regime'u w stanie upadku, zdziesiątkowane i rozproszone w okresie rewolucji, począwszy od 1815 roku przeży- wają niezwykłe odrodzenie. Reaktywowane ' zostają dawne zakony, powstaje też mnóst- wo nowych zgromadzeń. W drugiej połowie XIX wieku ruch ten ulega przyspieszeniu, tak że trudno wymieniać tu wszystkie nowo powstałe zgromadzenia. Działalność nowych zgromadzeń rozwija się przede wszystkim w czterech kierunkach: - odnowa duchowa i liturgiczna, której towarzyszy restytuowanie wielkich zakonów powstałych w średniowieczu oraz tworzenie nowych zgromadzeń kontemplacyjnych, których celem jest popularyzowanie odno- wionych form pobożności (kult Eucharystii, Najświętszej Maryi Panny, Najświętszego Serca, różańca itd.); - nauczanie, zanim nie zostanie przejęte przez państwo (por. rozdz. 78); - misje w Afryce, Ameryce, na Dalekim Wschodzie i Oceanii w celu ewangelizacji oraz w Europie w celu rechrystianizacji: - działalność charytatywna, by ulżyć nędzy, która w Europie na skutek wstrząsów społecznych, wywołanych rewolucją prze- mysłową, stała się poważnym problemem. Niektóre zgromadzenia są bardzo nielicz- ne, często działają tylko na obszarze diecezji, a nawet parafii. Każde z nich ma ściśle określony cel i jest odpowiedzią na kon- kretne zapotrzebowanie (czysto duchowe lub bezpośrednio materialne). Rozwój ten możliwy jest tylko dzięki poparciu i pomocy całego ludu chrześcijańskiego. Życie zakonne i uświęcone nie jest wyłącznie sprawą du- chowieństwa: do "pobożnych zgromadzeń" i bractw przyłączają się liczni świeccy; wielu zakonników nie ma w ogóle święceń kap- łańskich. Kler diecezjalny bierze jednak również udział w tym odrodzeniu: powstaje wiele nowych stowarzyszeń księży. Ta obfitość zgromadzeń i ich sukcesy wzbudzają nieufność, a nawet wrogość: niektóre zakony, wyłączone spod jurysdyk- cji biskupów i podlegające bezpośrednio Rzymowi, zostają oskarżone o ultramon- taizm (por. rozdz. 82). Antyklerykałowie III republiki z całą ostrością atakowali zgromadzenia nauczające, a w XIX wieku w wyniku konkordatu wydane były one na łaskę i niełaskę władzy świeckiej. Misje w dalekich krajach były akceptowane, o ile przyczyniały się do umacniania wpływów Francji, ale te dyskretne powiązania były później bardzo źle odbierane przez katoli- ków europejskich. O co tu chodzi? Giętkość i zdolność przystosowania się instytucji kościelnych Niezwykły rozkwit zgromadzeń zakon- nych jest najwyraźniejszym znakiem od- rodzenia i żywotności XIX-wiecznego kato- licyzmu. Doskonale rozumiał to Pius IX, tworząc w 1846 roku Kongregację Zako- nów, której celem było skoordynowanie ich działalności i popieranie nowych inicjatyw w tej dziedzinie. Ten niezwykły rozwój świadczy jednak przede wszystkim o giętkości i zdolności przystosowania się oraz odnowy instytucji kościelnych. Kler diecezjalny mimo wzrostu liczebnego nie był należycie uformowany duchowo w seminariach i nie potrafił od- powiedzieć na potrzeby mas wiernych ani stawić czoło wymogom działalności misyjnej i apostolskiej. Zgromadzenia zakonne wy- pełniły tę lukę i łatwo zintegrowały się z instytucjami kościelnymi; dzięki swej elas- tycznej i dostosowanej do potrzeb chwili strukturze nie naruszały w niczym istniejącej organizacji diecezjalno-parafialnej. Oczywiście działalność tych zgromadzeń, którą trudno było poddać kontroli, jak również ich liczebność, musiały niepokoić władze świeckie, pragnące ograniczyć re- ligię do sfery prywatnej. Tak czy owak zgromadzenia pozostaną znakiem i środ- kiem prowadzącym do prawdziwej (choćby nawet tylko częściowej) rechrystianizacji społeczeństwa. Pytania 1. Czy w XIX wieku powstało zbyt wiele nowych zgromadzeń? 2. Jakie jest miejsce życia zakonnego w struk- turze Kościoła? 78. Walka o szkołę Fakty i daty XIII wiek - rozkwit nauczania na średnio- wiecznym Zachodzie 1553 -jezuici zakładają pierwsze kolegium w Rzymie. 1651 - 1719 - okres obejmujący życie św. Jana Chrzciciela de la Salle, założyciela Zgro- madzenia Braci Szkół Chrześcijańskich, utworzonego w celu podstawowego nauczania mas ludowych. 1793 - "prawo do nauki" w konstytucji roku II; pierwsza próba wprowadzenia bez- płatnego i obowiązkowego nauczania pod- stawowego 1802 i 1806 - utworzenie liceuw i wprowa- dzenie monopolu państwa w zakresie szkol- nictwa .średniego i wyższego 1846 - liberalni katolicy, zmobilizowani przez Montalemberta, doprowadzają do pod- pisania przez 146 deputowanych petycji do- magającej się wolności nauczania. 1851- prawo Falloux, wprowadzające wol- ność nauczania w szkolnictwie średnim 1877 - szczytowy rozwój nauczania zakon- nego we Francji; 195 tys. szkół podstawo- wych prowadzonych,jest oficjalnie przez za- kony; 47 tys. uczniów uczęszcza do kolegiów zakonnych, a 23 tys. do niższych seminariów'; 79 tys. uczęszcza do szkół państwowych. 1880 - prawo Camille See dotyczące śred- niego .szkolnictwa żeńskiego 1881-1882 - prawa Jules Ferry'ego wpro- wadzające świeckie - bezpłatne i obowiąz- kowe nauczanie podstawowe 1904 - rozwiązanie zgromadzeń nauczają- cych we Francji Bibliografii nie ma Wydarzenie W XIX wieku nastąpił we Francji gwał- towny rozwój szkolnictwa. Państwo usiłuje wyciągnąć korzyści z tego faktu, by wpływać na ukształtowanie potrzebnych mu elit i na zmiany w mentalności niezbędne do zreali- zowania tego celu. Uniwersytet cesarski kształci urzędników i funkcjonariuszy, szko- ły III republiki przygotowują wyborców. Kościół, na którym do tej pory niemal wyłącznie opierało się nauczanie, rozumie, że nie może dopuścić do tego, by pozbawio- no go tej funkcji. Tak więc początkowo próbuje przeniknąć do szkolnictwa oficjal- nego i wywierać wpływ na szkoły państwo- we, korzystając z sympatii ówczesnych władz, troszczących się o włączenie wartości chrześcijańskich do dzieła odbudowy (co rzeczywiście nastąpiło w początkowym okre- sie pierwszego cesarstwa i w latach restau- racji). Bardzo szybko dochodzi jednak do nieporozumień i Kościół postanawia ponieść ryzyko konkurowania ze szkolnictwem pań- stwowym w myśl zasad panującej wówczas ideologii liberalizmu: skoro tyle się mówi o wolności, dlaczegóż odmawiać jej w dzie- dzinie nauczania? Kościół rezygnuje z dąże- nia do uzyskania monopolu w tym zakresie; żąda jednak przynajmniej tego, by mógł zorganizować dla swych wiernych własne szkolnictwo. Nauczanie to odniosło ogromny sukces. Prowadzone w duchu poszanowania trady- cji, a zarazem bardziej elastyczne, zdawało się - zwłaszcza w okresie początkowym- dystansować szkolnictwo państwowe. Kład- ło duży nacisk na dziedziny zaniedbywane przez szkolnictwo oficjalne, jak nauka ko- biet, szkoły techniczne, kształcenie nauczy- cieli - czyli dziedziny mniej w perspektywie nowych wyborów opłacalne. Cele pedago- giczne były często bardziej rozwinięte niż cele szkoły świeckiej: nawet jeżeli nauka religii nie była wolna od błędów epoki, uwzględniała w większym stopniu kulturę niezależną (także jeżeli chodzi o środowiska ludowe) oraz - co jest rzeczą oczywistą- sprzyjała rozwojowi moralnemu i duchowe- mu człowieka. Szkolnictwo to dzięki wysokiemu pozio- mowi przyciągnęło część burżuazji francus- kiej - łącznie z jej odłamem wolteriańskim - i umożliwiło przełom religijny w elitach; powstrzymało również dechrystianizację śro- dowisk wiejskich. Ale jego sukcesy przyczyniły się także do zmobilizowania opinii publicznej przeciwko Kościołowi, który oskarżano o dążenie do tworzenia państwa w państwie. Zwłaszcza w okresie III republiki kwestia szkolna stała się jątrząca, a różne niezręczne posunięcia doprowadziły do tego, że szkoły katolickie zaczęto uważać za machinę wojenną skiero- waną przeciwko nowym władzom.. O co tu chodzi? Kultura w służbie wiary Kultura nigdy nie jest neutralna; zawsze jest w mniejszym lub większym stopniu przekaźnikiem pewnej wizji człowieka, która nie może być tak naprawdę "laicka". Jeżeli kultura nie jest chrześcijańska, będzie anty- chrześcijańska; odmawiając uwzględnienia wymiaru religijnego człowieka, okalecza go odbierając mu to, co jest w nim najlepszego. Jest zrozumiałe, że w państwie chrześ- cijańskim Kościół dążył do wywierania wpływu na wychowanie dzieci i że nawet na planie czysto ludzkim jego działalność w tej dziedzinie przynosiła oczywistą korzyść. Ale w społeczeństwie, które nie jest już wyłącznie chrześcijańskie, Kościół nie może mieć monopolu w dziedzinie szkolnictwa. Zwraca się więc przede wszystkim do dzieci z rodzin katolickich, którym zapewnia har- monijne połączenie ich ludzkiej formacji z chrześcijańskim życiem. Dzięki swym wa- lorom szkolnictwo katolickie może również przyciągać ludzi ze środowisk niechrześ- cijańskich, ale wówczas bierze na siebie ryzyko ogromnej dwuznaczności, która mo- że doprowadzić do załamania właściwej mu orientacji, na skutek czego utraci rację bytu. Pytania 1. Czy XIX-wieczni katolicy mylili się cał- kowicie uważając szkoły publiczne za "szkoły diabel.skie "? 2. Czy szkoła katolicka jest miejscem ewan- gelizacji? 3. Czy jest rzeczą normalną wykorzystywanie nauczania w celu wpajania zasad chrześcijań- skich? 79. Kościół a świat robotniczy Fakty i daty 1822 - ks. Lówenbruck zakłada Stowarzy- szenie Św. Józefa, które miałoby grupować zarówno pracodawców, jak i robotników. 1836 - Le Prevost organizuje patronaty i domy rodzinne dla czeladników. 1841 - Montalembert wy.stępuje na rzecz ograniczenia pracy kobiet i dzieci w manufak- turach. 1848 - biskup Moguncji Ketteler tworzy podstawy autentycznego katolicyzmu społecz- nego, rozwijając doktrynę tomistyczną. Oza- nam, Lacordaire, ks. Maret i Ch. de Coux zakładają dziennik "L'Ere Nouvelle", który ma przybliżyć katolikom demokrację. Istnieją już 282 Konferencje Miłosierdzia Św. Win- centego a Paulo. 1850 - przyjęcie - zgłoszonych przez kato- lików -.społecznych praw dotyczących szko- dliwych dla zdrowia warunków mieszkanio- wych,.funduszów emerytalnych i towarzystw pomocy wzajemnej. 1871- utworzenie Dzieła KóI Robotników Katolickich. Opracowuje się tu projekt praw socjalnych, które następnie deputowani kato- liccy przedstawiają w parlamencie. 1874 - prawo Kellera dotyczące pracy kobiet i dzieci 1877 - kardynał Pecci (późniejszy papież Leon XIII) potępia nadużycia "współczes- nego porządku ekonomicznego ". 1885 - Leon Harmel organizuje pielgrzymkę "Francji robotniczej" do Rzymu. październik 1887- Leon XIII przyjmuje na audiemcji 100 przemysłowców, I400 robot- ników i 300 księży,, kierowników duchowych towarzystw robotniczych. 1888-1891 - A. de Mun zgłasza wiele projektów praw socjalnych. 15 maja 1891- ogłoszenie encykliki Leona XIII Rerum novarum Bibliografii nie ma 1906 - prawo zmuszające pracodawców do poszanowania odpoczynku niedzielnego Wydarzenie Kościół nie jest odpowiedzialny za nędzę świata robotniczego. Jest ona wynikiem przyspieszonej industrializacji z początku XIX wieku, której środowiska katolickie (zwłaszcza wiejskie) były raczej ofiarą niż sprawcą. W drugiej połowie XIX wieku burżuazja francuska, nawet ta wolteriańska, jeśli nie była protestancką lub żydowską, wracała do katolicyzmu pod wpływem wy- chowania w kolegiach katolickich. Oczywiście do świadomości Kościoła do- syć powoli docierały problemy świata robot- niczego. Encyklika Rerum novarum została ogłoszona dopiero u schyłku stulecia, ponad czterdzieści lat po Manifeście komunistycz- nym. Ale także sami robotnicy nie byli od razu świadomi tego, że stanowią "świat robotniczy". Exodus ze wsi doprowadził do powstania taniej i nie zorganizowanej siły roboczej. Problem robotniczy zaczął być dostrzegany dopiero w latach czterdziestych XIX wieku z chwilą okrzepnięcia wielkiego przemysłu. Mimo to Kościół bardzo szybko podjął stosowne działania, przynosząc ulgę w przypadkach najskrajniejszej nędzy. Kon- ferencje Św. Wincentego a Paulo i mnóstwo różnych towarzystw charytatywnych wal- czyło z całą determinacją z nędzą, brakiem higieny, niedożywieniem i dramatami ro- dzinnymi, bez jakiegokolwiek wyniosłego paternalizmu, jaki im niekiedy przypisywa- no. Należało zapobiegać złu, a nie tylko je leczyć. Kościół opowiadał się w tej dziedzi- nie za działalnością wychowawczą, która miała przynieść długofalowe skutki, jak kształcenie podstawowe, "kursy rachunkowo- ści", tworzenie elity robotniczej. Jednocześ- nie usiłował z różnym powodzeniem uświa- domić pracodawcom chrześcijańskim ich zadania. Oddziaływanie na struktury nie było zaniedbywane, ale nie uważano go za prio- rytetowe. Katolicy społeczni przeforsowy- wali w kolejnych parlamentach prawa ko- rzystne dla robotników; to właśnie deputo- wani katoliccy uzyskali ograniczenie pracy kobiet i dzieci oraz wolne niedziele. To oni pierwsi wystąpili z propozycją emerytur dla robotników, ubezpieczeń społecznych i kas zapomogowych dla bezrobotnych; oni są też autorami praw dotyczących pracy kobiet i dzieci, uchwalonych w la- tach 1841-1874. Wszystkie te środki, któ- re przyniosły rzeczywistą poprawę losu robotników, były jednak podejmowane w perspektywie klasowego solidaryzmu. Jest zrozumiałe, że episkopat zachowywał powściągliwość wobec rozwiązań awangar- dowych, które niosły za sobą ryzyko pod- porządkowania chrześcijaństwa jakiemu- kolwiek porządkowi społeczno-ekonomicz- nemu. A ryzyko wykorzystania doktryny chrześcijańskiej do celów politycznych by- ło - jak będzie mowa o tym później, w związku ze sprawą Sillonu (zob. rozdz. 91) - wielkie. Można wyrazić żal, że encyklika Rerum novarum zalecała kor- poracjonizm jako środek na rozwiązanie konfliktów społecznych, ale trzeba sobie uświadomić, że nie znano wówczas jeszcze żadnego modelu organizacji zdolnej zape- wnić ściśle zawodową ochronę robotników i być może zbyt łatwo nawiązano po pros- tu do przeszłości. Chociaż Kościół nie popierał rewolucji jako środka na rozwiązanie problemów społecznych, to jednak często angażował się w nie bezpośrednio, i to nie zawsze po stronie władzy. Konflikt, który doprowadził do tego, że świat robotniczy odsunął się od Kościoła, częściowo wynika z niedostosowania struk- tur kościelnych do potrzeb mas robotni- czych. Ramy parafii były niemal jedyną strukturą, zdolną zapewnić praktyki religij- ne. Wyspecjalizowane ruchy pojawiły się dopiero później, a kręgi studyjne, popierane przez katolików społecznych, obejmowały jedynie wąskie elity. Dopiero w okresie międzywojennym podjęty został spektakularny wysiłek ewan- gelizowania świata robotniczego przy uwzględnieniu jego odrębności. Niestety w owym czasie doszła do głosu ideologia, która narzuciła obraz przeszłości klasy robotniczej wyraźnie nieprzychylny wobec Kościoła. Musiało upłynąć sporo czasu, zanim właściwy cel został osiągnięty. Druga wojna światowa, okupacja i ruch oporu stanowiły podzwonne dla tego typu apos- tolatu. Po roku 1945 wyparły go nowe metody, a ewangelizacja w ścisłym tego słowa znaczeniu zeszła na plan dalszy (por. rozdz. 94). Rezultaty były dość ograniczo- ne: wrogość zanikła, ale rozwinął się in- dyferentyzm. O co tu chodzi?Właściwie osądzać, by móc właściwie działać Za wszystko w życiu się płaci. Mimo że katolicy odpowiedzieli - w skali dobro- czynności indywidualnej i zbiorowej - na wyzwanie, jakie niosła ze sobą nędza robot- ników, mimo że odegrali istotną rolę w po- lepszeniu warunków życia i pracy robot- ników, zostali zdystansowani, jeśli chodzi o sprawowanie kontroli nad masami robot- niczymi, przez pewne ważne kierunki filo- zoficzno-polityczne. Przyczyną tego było opóźnienie ewangelizacji i niedostosowanie jej do potrzeb chwili. Kościół został powo- łany do życia przede wszystkim po to, by ewangelizował, i nie zna on odpowiedzi na problemy społeczno-ekonomiczne. Oczywiś- cie powinien wychowywać chrześcijan w du- chu uczestnictwa w życiu społeczno-poli- tycznym, ale jego podstawowym celem jest głoszenie misji religijnej w sposób zarówno dostosowany do wymogów czasu, jak i wier- ny. W przeciwnym razie będzie musiał ustą- pić miejsca handlarzom złudzeń, którzy lepiej niż on zrozumieli, że człowiek żyje nie samym chlebem. Pytania 1. Czy troska o skuteczność na płaszczyźnie politycznej lub społecznej powinna prowadzić do tego, by działalność polityczną przedłożyć nad wszelkie inne formy działania, jak nau- czanie bądź nawracanie? 2. Chrystus powiedział: "Będziecie mieli zawsze biednych pośród siebie". Czy nie jest to ostrzeżeniem przed taką koncepcją miło- sierdzia chrześcijańskiego, która polegałaby na tym, by najpierw zajmować się problemami praktycznymi, a Ewangelię głosić później, to znaczy nigdy? Czy też może należy dostrzegać w tym zachętę do rezygnacji, skoro ubóstwa nie da się zlikwidować? 80. Za kapitalizmem czy przeciw niemu? Fakty i daty 1804 - pierwsza kolej żelazna w Anglii 1804 - pojawienie się we Francji obrabiarki i młota mechanicznego; mechanizacja prze- mysłu tekstylnego 1848 - Manifest komunistyczny Karola Marksa 1860 - we Francji istnieje już ponad 15 tys. maszyn parowych; systematyczna eksploata- cja kopalń węgla; pierwsze silniki gazowe 1869 - wynalezienie elektrycznego dynamo; rozwój spółek akcyjnych 1888 - wynalezienie silnika benzynowego (początek epoki paliwa płynnego) 1890 - pierwsze obchody święta 1 maja we Francji 1891 - encyklika Rerum novarum Leona XIII Bibliografia A. Bigo La doctrine sociale de l'Eglise, Paris 1965. J. Y. Calvez La pensee de Karl Marx, Paris 1956. J. Y. Calvez, J. Perrin Eglise et societe econo- mique, Paris 1959. Słownik katolickiej nauki społecznej, Warszawa 1993. A. Klose Katolicka nauka społeczna, Warszawa 1985. Wydarzenie W XIX wieku świat zmienia się w tempie przyspieszonym. Gwałtowne postępy me- chanizacji, zastosowanie odkryć naukowych w przemyśle i w środkach komunikacji przynoszą prawdziwą rewolucję ekonomicz- ną i społeczną. Można ogólnie biorąc wyróżnić jej trzy cechy charakterystyczne: a) ogromny wzrost produkcji dóbr kon- sumpcyjnych; życie codzienne ulega głę- bokim zmianom, ale jednocześnie następuje zawrotny wprost rozwój handlu, zgodnie z trudnymi do opanowania prawami po- daży i popytu; podboje kolonialne spra- wiają, że świat staje .się jakby gigantycznym targiem, a interesy gospodarcze zaczynają odgrywać w stosunkach międzynarodo- wych czołową rolę; b) produkcja masowa staje się możliwa jedynie dzięki ogromnym skupiskom prze- mysłu; fabryki zaczynają wypierać manufak- tury, a cała produkcja musi odbywać się w jednym ośrodku, tak usytuowanym, by na miejscu był surowiec, robocizna i rynek zbytu; liczba mieszkańców wielkich miast gwałtownie się zwiększa, a masy robotnicze zaczynają tworzyć proletariat; nowy kształt społeczeństwa sprawia, że jednym z prob- lemów polityki wewnętrznej stanie się odtąd "kwestia społeczna"; c) skala i podnoszenie jakości produkcji wymagają poważnych inwestycji; tworzą się nowe fortuny, ale zakres potrzeb i możliwo- ści prowadzi do powstawania spółek akcyj- nych w celu drenażu kapitałów niezbędnych do wytworzenia nowych środków produkcji; obok świata pracy powstaje w ten sposób świat kapitału i żądzy zysku. Marks dopatrywał się w tym walki klas, z której uczynił motor dziejów, także w od- niesieniu do przeszłości. Tak więc rewolucja ekonomiczna przyczynia się do powstania nowej wizji przeznaczenia człowieka, jego ziemskiego szczęścia i dobra społecznego. Ideologia socjalistów jest lepiej dopracowa- na, oparta na szerszej podstawie filozoficznej niż doktryny kapitalistyczne, bardziej prag- matyczne i domagające się przede wszystkim od ustalonego ładu społecznego przestrzega- nia swobodnego rozwoju przedsiębiorczości. W obliczu tej sytuacji i zrodzonych dzięki niej konfliktów (socjalizm przeciwko kapi- talizmowi) Kościół zbyt późno zabiera głos. Robotnicy zostają wprawdzie objęci działal- nością charytatywną (por. rozdz. 79), ale większość katolików, przerażonych wyda- rzeniami Wiosny Ludów w 1848 roku i ma- jących słuszne zastrzeżenia wobec ateistycz- nego materializmu, głoszonego przez naj- bardziej radykalne organizacje robotnicze, opowiada się po stronie istniejącego po- rządku, godząc się na życie w kapitalizmie (choć go przez to nie usprawiedliwiając). Gdy u schyłku stulecia Leon XII wypo- wiada się na te tematy w encyklice Rerum novarum, jego stanowisko jest wyraźnie wyważone: potępia wyzysk robotników i bezwzględną konkurencję, ale broni zara- zem prawa do własności prywatnej (włącznie ze środkami produkcji), opierając się na "prawie naturalnym" i wykazując, że kapitał i praca uzupełniają się i są od siebie uzależ- nione oraz zalecając wszystkim troskę o do- bro społeczne. W celu polepszenia losu robotników i zapewnienia im sprawiedliwej płacy domaga się należytych praw społecz- nych i doradza organizowanie stowarzyszeń. Rerum novarum nadała w sposób nie kwes- tionowany nowy wymiar katolicyzmowi społecznemu. Ale Kościół nie wypowiedział się właściwie ani za kapitalizmem, ani prze- ciw niemu. O co tu chodzi? Granice kompetencji Kościoła w dzie- dzinie ekonomii Czy Kościół powinien wcześniej i w spo- sób bardziej zdecydowany potępić naduży- cia kapitalizmu, czy też uznać dobrodziejs- twa powszechnego bogacenia się i zadowolić się głoszeniem bardziej równego i owocnego podziału dóbr konsumpcyjnych, wyraźniej tym samym akceptując kapitalizm? Wybór był w istocie rzeczy niemożliwy, i to z wielu powodów: a) Kościół z całą pewnością poddał się rewolucji przemysłowej, chociaż jej nie to- warzyszył. Najgłębsze zmiany dokonały się w krajach w zasadzie protestanckich, jak Anglia, Niemcy czy Stany Zjednoczone, a kraje tradycyjnie katolickie poszły jedynie ich śladem, i to z pewnym opóźnieniem. Kościół znalazł się zatem bezpośrednio w obliczu tego problemu dopiero po pew- nym czasie, gdy zmiany były już nieodwra- calne. Fakt, że proletaryzacji mas towarzy- szyła dechrystianizacja, nie skłonił bynaj- mniej katolików do szybszej reakcji, b) Kościół nie rości sobie pretensji do jakichś szczególnych kompetencji w spra- wach ekonomicznych. W Rerum novarum Leon XIII nie zajmuje się genezą kapitału, który uważa jedynie za szczególny przypa- dek własności; nie analizuje też rynku jako miejsca alokacji zasobów pieniężnych; uwy- puklając komplementarność pracy i kapita- łu, raczej przedstawia idealny model, a nie opis sytuacji. Papież odwołuje się do sumień, przypominając o godności wszystkich ludzi i konieczności zgody społecznej; ale jego zadaniem nie jest dostarczanie rozwiązań ekonomiczno-politycznych; c) stojąc na gruncie swoich zasad, Kościół nie może wybierać pomiędzy kapitalizmem (nie będącym doktryną, lecz raczej praktyką, która sama w sobie nie jest zła, choć wiążą się z nią pewne niebezpieczeństwa ujawnione przez Kościół) a socjalizmem (artykułują- cym pod różnymi postaciami wiele słusznych aspiracji - materializm ateistyczny zostanie potępiony dopiero później). W ostatecznym rozrachunku Kościół nie miał żadnych powodów, by stwierdzać, że kapitalizm jest z istoty swej zepsuty lub by się z nim bezwarunkowo wiązać; kapitalizm, podobnie jak socjalizm, nie przeszkadza wierze, o ile nie rości sobie pretensji, by zapewnić człowiekowi szczęście bez Boga, i o ile nie uciska biednych. Kościół nie zgadzając się na to, by jakikolwiek porządek ekonomiczny wyko- rzystywał jego autorytet, demistyfikuje te systemy ekonomiczne, które pragną okre- ślać człowieka jako homo oeconomicus. Kościół uznaje własność prywatną za pe- wien fakt, którego nie idealizuje (por. rozdz. 2), lecz obciąża "hipoteką społe- czną" (Jan Paweł II). Pytania 1. Czy Objawienie i nauczanie Kościoła mogą stanowić jakąś pomoc w dziedzinie społeczno- -ekonomicznej? 2. Czy socjalizm i kapitalizm są jako punkty widzenia porównywalne? 81. Syllabus - defenzywa kościoła? Fakty i daty 1832 - Grzegorz XVI w encyklice Mirari vos (potwierdzonej w 1834 roku przez Brewe Singulari nos) potępia katolicyzm liberalny grupy "L'Avenir"; jedynie Lamennuis się nie podporządkowuje. 1834 - Słowa wieszcze (Paroles d'un cro- yant) Lamennais'go 1836 - Życie Jezusa Davida Straussa 1844 - Istota chrześcijaństwa Feuerbacha i wypowiedzi Marksa na temat chrześcijańs- twa (Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku 1849 - interwencja Francji umożliwia Piu- sowi IX powrót do Rzymu, skąd został usu- nięty na skutek wydarzeń poprzedniego roku. 1852 - Catechisme positiviste Augusta Comte'a 1859 - O powstawaniu gatunków Darwina 1860 - Napoleon III wycofuje swe wojska z "legacji" (prowincji) utraconych przez Państwo Kościelne. 1863 - Życie Jezusa Renana 15 września 1864 - Napoleon III zawiera układ z Włochami i zobowiązuje się wycofać .swe wojska w ciągu dwóch lat. 8 grudnia 1864 - encyklika Quanta cura, której uzupełnieniem jest Syllabus, zawiera- jący wykaz 80 błędów modernizmu. Bibliografia J.F. Six Od Syllabusa do dialogu, Warszawa 1972. Wydarzenie W 1864 roku, gdy Pius IX jest już papie- żem od osiemnastu lat, Kościół katolicki i jego głowa wydają się znajdować w stanie oblężenia: Włochy organizują się jako pań- stwo - wbrew woli papieża - i potrzebny jest im Rzym. Stosunki Stolicy Świętej z wielkimi mocarstwami nie są dobre. Zwła- szcza wiara atakowana jest ze wszystkich stron. Filozofowie i uczeni widzą w niej jedynie iluzję i odrzucają Objawienie oraz całą rzeczywistość nadprzyrodzoną. Badając życie Jezusa w sposób "naukowy" i nowo- czesny, niektórzy myśliciele dochodzą do wniosku, że wierność wobec tego wzoru Człowieka wymaga odrzucenia Kościoła. W końcu pewni katolicy kwestionują władzę papieża. Są to liberałowie domagający się bardziej konsekwentnego przystosowania się Kościoła do wymogów współczesności, oraz gallikanie (por. rozdz. 82). W tym kontekście encyklika Quanta cura, a przede wszystkim Syllabus, wydają się prawdziwą deklaracją wojny wypowiedzia- nej całemu światu, a nawet kontratakiem i desperackim wyzwaniem. Być może sama encyklika wywarłaby mniejsze wrażenie. Zawierała ostrą krytykę dechrystianizacji społeczeństwa i potwierdzenie takich praw Kościoła, jak prawo do nauczania i wy- chowywania, niezależność od państwa oraz przypomnienie duchowej i świeckiej władzy papieża. Wszystkie te roszczenia były już wielokrotnie przez papieży formułowane, a tu zostały po prostu z całą stanowczością i siłą przypomniane. Ale Syllabus bezlitośnie i z przerażającą jasnością wymieniał i potępiał "wszystkie aspekty wielkiego buntu ludzkości przeciw dogmatom i prawom chrześcijaństwa"! Nie było w nim już majestatycznego stylu i chwy- tów krasomówczych typowych dla doku- mentów papieskich. Każdy mógł (i jeszcze może) dowiedzieć się, co w takich a takich twierdzeniach jest "słuszne" i w co należy wierzyć, a także co jest ogólnie przyjęte. W środowiskach ateistycznych i antykle- rykalnych Syllabus wywołał prawdziwą eks- plozję nienawiści. Rząd Napoleona III wręcz oświadczył, że zarówno sama encyklika, jak i Syllabus są sprzeczne z konstytucją cesars- twa i zakazał ich rozpowszechniania. Kato- licy liberalni poczuli się bardzo zakłopotani. Biskup Orleanu Dupanloup skomentował oba teksty, wyjaśniając trudniejsze frag- menty i zawiłe sformułowania. A jednak masy wiernych przyjęły przychylnie, a nie- kiedy wręcz entuzjastycznie (w Turynie ze- brało się 150 tys. wiernych, by podziękować papieżowi) to odważne wystąpienie. Lud Boży przyjął Syllabus nie tylko jako wyraz tego, co Pius IX odrzucał, lecz jeszcze bardziej jako wyraz tego, co przeciwne jest wierze całego Kościoła. O co tu chodzi? Postęp nie jest wartością absolutną Wbrew temu, co można by sądzić na podstawie chronologii wydarzeń, które po- przedziły ogłoszenie Syllabusa, Pius IX nie zdecydował się nagle na to gwałtowne wy- stąpienie pod naciskiem z zewnątrz. Myśl uroczystego potępienia współczesnych here- zji w starodawnej formie obłożenia klątwą błędnych twierdzeń rzucił, jak się wydaje, już w roku 1849 młody i mało znany arcy- biskup Perugii Pecci, przyszły Leon XIII (którego zatem niesłusznie przeciwstawiano jego poprzednikowi). Myśl tę podjął na- stępnie biskup Perpignan Gerbet, uczeń młodego Lamennais'go, wówczas ultramon- tanina. Pius IX nakazał teologom rozpo- częcie pracy nad tym już w roku 1854. Przy każdym potępionym twierdzeniu Syllabus przypomina liczne poprzednie wystąpienia papieża w tej samej sprawie. Przecieki doty- czące prac przygotowawczych i jednolity front polemiczny ultramontańskich zelanti (por. rozdz. 82) pozwalały przewidywać, jaki charakter i znaczenie będzie mieć przy- gotowywany dokument. Tymczasem niemal powszechnie nie do- ceniano stopnia dechrystianizacji, a nawet antychrześcijańskiego charakteru haseł gło- szonych przez ówczesną rewolucję społecz- no-kulturalną. Pius IX nie potępiał w całości świata nowożytnego i wcale nie chciał, by zlikwidowano koleje żelazne, telegraf czy oświetlenie gazowe. Nie występował także przeciwko aspiracjom człowieka, głoszonym przez nowe systemy ideologiczne. Potępił "nieokiełznane pragnienie gromadzenia bo- gactwa" i przypominał, że "nauka Kościoła nie jest przeciwna dobrom materialnym i interesom społeczeństwa". Nie mógł jednak wyrazić swej aprobaty dla szatańskiego buntu rozumu, zanegowania wpływu jakiej- kolwiek siły wyższej na sumienie jednostki, odrzucenia autorytetu Boga, Objawienia i Kościoła. Taki jest sens Syllabusa. Jego zdecydo- wanie negatywnego aspektu nie należy od- dzielać od bardziej pozytywnych stwierdzeń soboru watykańskiego I na temat racjonal- ności wiary (niemożliwej do pogodzenia z postawą czysto subiektywną i arbitralną) oraz wypowiedzi Leona XIII o zasadach doktryny społecznej Kościoła, równie dale- kiej od teorii socjalistycznych i ateistycznych zarazem, jak i od ekonomii kapitalizmu liberalnego (por. rozdz. 80). Inicjatorzy katolicyzmu społecznego, Albert de Mun oraz Rene de la Tour du Pin, inspirowali się w sposób nieoczekiwany encykliką Quanta cura i Syllabusem oraz płynącą z niej nauką, że cywilizację chrześcijańską należy odbu- dować. Pytania 1. Czy dziś Syllabus jest już całkowicie nieaktualny? 2. Czy na .skutek .swej defensywnej i ne- gatywnej wymowy Syllabus był błędem ta- ktycznym? 82. Katolicyzm czy papizm: przerosty ultramontanizmu Fakty i daty 1682 - ogłoszenie "Czterech artykułów", karty gallikanizmu francuskiego (por. rozdz. 63~ 1802 - "Cztery artykuły" zostają włączone do "Artykułów organicznych", dołączonych przez Napoleona do konkordatu. 1819 - Du pape Josepha de Maistre'a 1825 - De la religion consideree dans ses rapports avec l'ordre politique et civil F. de Lamennais go 1849 - założenie "Civilta Cattolica", czaso- pisma wydawanego w Rzymie przez jezuitów 1854 - ogłoszenie dogmatu o Niepokalanym Poczęciu 1864 - encyklika Quanta cura, której uzu- pełnieniem był Syllabus (por. rozdz. 81). 8 grudnia 1869 - otwarcie soboru watykań- skiego I 18 lipca 1870 - ogłoszenie dogmatu o nie- omylności papieża 20 września 1870 - wkroczenie wojsk włos- kich do Rzymu; Pius IX uważa się odtąd za więźnia Watykanu. Bibliografia J. Stefanowicz Watykan i Włochy 1860-1960, Warszawa 1967. Z. Zieliński Papiestwo i papieże dwóch ostatnich wieków (1775-1978), Warszawa 1983. Wydarzenie Dla niektórych chrześcijan odłączonych, a także dla większości niechrześcijan, kato- licy są "papistami". W łonie Kościoła mówi się raczej o ultramontanizmie; ultramon- tanizm to postawa, polegająca na tym, że zbawienia oczekuje się wyłącznie od papieża, któremu oddaje się cześć niemal bałwo- chwalczą, a także na niedocenianiu roli i władzy biskupów w Kościołach lokalnych i traktowaniu Kościoła przede wszystkim jako struktury zbudowanej na zasadzie pi- ramidy. Rozwój ultramontanizmu w XIX wieku dokonał się z trzech powodów: a) jako reakcja przeciwko gallikanizmowi, doktrynie ukształtowanej jeszcze w późnym średniowieczu, ale rozwiniętej przede wszys- tkim za panowania Ludwika XIV, zmierza- jącej do ograniczenia władzy papieża w Koś- ciele. Wszystkie rządy, które chciały pod- porządkować sobie Kościół, wykorzystywa- ły tę postawę wśród duchowieństwa i popierały ją; przerosty gallikanizmu po- wodowały jednak umocnienie się tendencji przeciwstawnych, czyli ultramontanizmu; b) po rewolucji, kiedy to Kościół omal nie zanikł we Francji, papież zdawał się wybawcą, którego można się było chwycić; ciężkie doświadczenia, jakim poddany został Pius VI i Pius VII, a później Pius IX, który utracił Państwo Kościelne, podniosły jeszcze prestiż samej instytucji. Poza tym konkordat z 1802 roku nie umocnił pozycji biskupów, mianowanych przez władzę świecką, lecz podniósł rangę papieża i idei "centralizacji" w Kościele; c) istniał wreszcie ultramontanizm intelek- tualny i polityczny, który w dziwny sposób skupiał w sobie zarówno tradycyjnych kon- serwatystów, jak Joseph de Maistre, jak też katolików liberalnych, jakim był w 1830 roku Felicite de Lamennais. Ci pierwsi uważali, że władza papieża ma charakter normatywny zarówno w dziedzinie wiary, jak i w dziedzinie politycznej i społecznej. Drudzy odwoływali się do Stolicy Świętej występując przeciwko zdechrystianizowanej władzy świeckiej, nie uznawali natomiast dyscyplinarnej władzy papieża. Przez wiele lat w XIX wieku toczyła się w Watykanie walka pomiędzy obozem ze- lanti, zwolenników bezwzględnego ultra- montanizmu, a obozem politicanti, sprzyja- jącym bardziej realistycznej i giętkiej po- stawie. Apogeum tej walki o wpływy był sobór watykański I. Jeszcze zanim biskupi zebrali się w Rzymie, wywiązała się polemi- ka, wywołana przez artykuł w "Civilta Cattolica". Ci, którzy uważali, że ogłoszenie dogmatu o nieomylności papieskiej jest nie- korzystne i nie na czasie (Pius IX powoływał się już na nią bez żadnych problemów, ogłaszając dogmat o Niepokalanym Poczę- ciu), postępowali niezręcznie i nie docenili atmosfery żarliwości, jaka zaczynała naras- tać wokół papieża. Ultramontanie odnieśli łatwe zwycięstwo. * Cały Kościół wyraził swą aprobatę. Gallikanizm nigdy już nie doszedł do głosu. O co tu chodzi? Ministerium Piotra: sługa sług bożych Trzeba wziąć pod uwagę pewne względy polityczne, dziś już nieaktualne. Ogłoszenie dogmatu o nieomylności papieskiej nie było żadną innowacją podważającą Tradycję, lecz raczej - podobnie jak inne deklaracje so- borowe - uroczystym potwierdzeniem tego, w co zawsze wbrew wszystkiemu wierzono i co praktykowano w Kościele. Z tej nie- omylności papież korzystał od czasu ogło- szenia dogmatu na soborze watykańskim I tylko raz: gdy Pius XII ogłaszał dogmat o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny w 1950 roku. W ostatecznym rozrachunku sobór watykański I nie tyle umocnił ultra- montanów, co ich rozbroił. Z drugiej strony jest oczywiste, że ultra- montanizm postawił pod znakiem zapytania dwie bezpośrednio związane ze sobą sprawy: jaką rolę i władzę powinien mieć papież, a jaką biskupi. Wojna francusko-pruska, która wybuchła na drugi dzień po ogłosze- niu dogmatu o nieomylności papieża, prze- szkodziła soborowi w omówieniu tego dru- giego problemu. Sobór watykański II po- traktował go w sposób dogłębny, zwłaszcza w Konstytucji dogmatycznej o Kościele (Lumen gentium), której rozdział III po- święcony jest w całości episkopatowi. W pa- ragrafie 27 wyraźnie jest mowa o tym, że "nie należy uważać biskupów za wikariuszy Biskupów Rzymskich" i że są oni całkowicie odpowiedzialni za uświęcanie, nauczanie i zarządzanie w Kościele lokalnym. Ale władza ta sprawowana jest kolegialnie w ca- łym Kościele powszechnym, w łączności z głową Kościoła apostolskiego, biskupem Rzymu, następcą św. Piotra (por. rozdz.17). * Ci, którzy nie przyjęli nieomylności pa- pieskiej (zwłaszcza w Niemczech, Austrii, Holan- dii i Stanach Zjednoczonych), utworzyli schiz- matycki Kościół starokatolicki, pozbawiony więk- szego znaczenia. Pytania 1. Jaki jest wpływ polityki na ultramon- tanizm? 2. Czy dziś możliwy jest powrót ultramon- tanizmu? 83. Koniec państwa kościelnego Fakty i daty 476 - ostateczny upadek Cesarstwa Za- chodniego pod ciosami barbarzyńców; papies- two sprawuje suwerenną i doczesną władzę nad regionem Rzymu. 726 - papiestwo podporządkowuje sobie środkową Italię. 1598 - poszerzenie granic Państwa Ko- ścielnego 1809 -1814 - Państwo Kościelne wchodzi w sklad cesarstwa,francuskiego. 1830 -1846 - rozruchy i rewolucja w Pań- stwie Kościelnym za pontyfikatu Grzegorza XVI 1847- reformy liberalne Piusa IX, zapocząt- kowujące jego pontyfikat 1848 - ogłoszenie Republiki Rzymskiej pod przewodnictwem Mazziniego; Pius IX zostaje zmuszony do opuszczenia Rzymu, do którego powraca w roku następnym pod ochroną wojsk francuskich. 1860 - w bitwie pod Castelfidardo armia piemoncka odnosi zwycięstwo nad wojskami papieskimi i zdobywa Umbrię oraz Marchię. 1861 - na skutek wojny, w której wojska Piemontu i Francji pobiły Austriaków, błys- kotliwej kampanii Garibaldiego na południu Włoch i utworzenia Królestwa Włoch- Państwo Kościelne zostaje ograniczone do regionu Rzymu. 1862- Garibaldi podejmuje marsz na Rzym i zostaje zatrzymany w Aspromonte; rozruchy w Rzymie 1864 - Napoleon III postanawia wycofać swe wojska z Rzymu, a Wiktor Emmanuel zobowiązuje się .szanować integralność tery- torialną Państwa Kościelnego. 1867 - nowa próba ofensywy Garibaldiego, który zostaje zatrzymany przez wojska,fran- cuskie w Mentanie; krwawe rozruchy w Rzy- mie 20 września 1870 - wkroczenie wojsk włos- kich do opuszczonego przez Francuzów Rzy- mu po złamaniu symbolicznego oporu nielicz- nej armii papieskiej; w plebiscycie, który ma zatwierdzić aneksję Państwa Kościelnego, 133 681 głosów pada za, 1507 - przeciw. 1871- Wiktor Emmanuel proponuje Piusowi IX "prawo o gwarancjach"; papież odmawia; kwestia ta zostanie rozstrzygnięta dopiero w 1929 roku w traktacie laterańskim, zawar- tym pomiędzy Piusem XI a rządem włoskim. 1983 -1984 - traktat laterański zostaje pod- dany rewizji. Wydarzenie Świecka władza papieży rodziła się stop- niowo w wyniku słabości ostatnich cesarzy rzymskich wobec najazdów barbarzyńskich, przywiązania Rzymian i większości Wło- chów do papiestwa oraz dzięki ochronie królów frankońskich aż do Karola Wiel- kiego włącznie (por. rozdz. 26). W rezultacie Państwu Kościelnemu stale odtąd zagrażały: ambicje i gwałty możnych, rozruchy ludowe w Rzymie (1143 -1155, 1347, 1452), zbrojne najazdy potężnych władców,jak Fryderyk Barbarossa czy Fry- deryk II, niewola awiniońska (1309-1377), wielka schizma (1378-1417) czy wojny w Italii (XV i XVI wiek). Ostateczne umoc- nienie władzy świeckiej papieży pod rządami energicznych Borgiów, Juliusza II czy suro- wego Sykstusa V, doprowadziło do tego, że władza Stolicy Świętej nabrała jeszcze bar- dziej politycznego charakteru. Pokój i stabilność cechujące Państwo Kościelne w XVII i XVIII wieku, których nikt nie myślał nawet zakłócać, wytworzyły tymczasem przekonanie, że w tym przypad- ku nie chodzi o zwykłą władzę świecką. A prześladowania, których ofiarami padli Pius VI i Pius VII, przyczyniły się do wzmocnienia przekonania o prawowitości władzy świeckiej papieży w szeroko pojętym regionie rzymskim. Mimo wszelkich krytyk, jakie można by kierować pod adresem Kurii Rzymskiej, władza papieży mogła się wyda- wać łagodna i umiarkowana. Wstrząsy w XIX wieku zmieniły jednak wszystko. Państwo Kościelne jawiło się jako zacofane, słabo rozwinięte i stało się ulubio- nym celem ataków wolnomularzy i kar- bonariuszy. Władza świecka papieży wyda- wała się największą przeszkodą do zjed- noczenia Włoch. Reformy Piusa IX, podjęte wkrótce po rozpoczęciu pontyfikatu, zo- staną wkrótce przekreślone na skutek reakcji Papieża na wydarzenia 1848 roku, a Stolica Święta zacznie stopniowo tracić swe teryto- ria i będzie musiała walczyć z buntami i rozruchami, utrzymując władzę jedynie dzięki obcym wojskom. Pius IX, nie czyniąc sobie żadnych złu- dzeń, opierał się jednak do końca, unikając w maksymalnym stopniu okropności wojny. Odmówił podpisania układów, które pro- ponował mu król Włoch, dążący do zawar- cia kompromisu, i zamknął się jako dob- rowolny więzień w Watykanie. Papież chciał pozostać władcą świeckim. Układy laterań- skie, zawarte pięćdziesiąt lat później, uczy- niły z Watykanu Państwo Watykańskie. O co tu chodzi? Upadek polityczny prymatu papieskiego Można by się zastanawiać, dlaczego Pius IX tak bardzo zaangażował się w utrzyma- nie tego, co wydawało się zaprzeczeniem nieodwracalnego i niemożliwego do zatrzy- mania biegu wydarzeń - zasady władzy świeckiej papieży. Aczkolwiek jest oczywiste, że aż do tego czasu Państwo Kościelne zapewniało Stolicy Świętej niezależność nie tylko polityczną, lecz także materialną i fi- nansową w porównaniu do innych potęg świeckich (por. rozdz. 26), to równie oczy- wiste jest to - co zresztą udowodniły późniejsze dzieje - że władza świecka pa- pieża mogłaby być maksymalnie ograniczo- na do wręcz symbolicznego terytorium. Poza tym Państwo Kościelne wcale nie stanowiło wzorcowego chrześcijańskiego społeczeńst- wa, tak więc zaczęto się zastanawiać, czy władza duchowna papieża - niezależnie od tego że różne przeciwności losu przyczyniły się do wzrostu jej prestiżu - nie zyskała ostatecznie na tym, że nie jest już sprawo- wana przeciw woli ludu, w sferze z gruntu sobie obcej. Nikt jednak nie potrafi powiedzieć, jakiej ewolucji uległoby Państwo Kościelne, gdyby przetrwało. Upór Piusa IX - i jego podob- nie myślących następców - wydaje się niezrozumiały, jeżeli nie weźmie się pod uwagę kontekstu historycznego. Stawka by- ła wysoka. Pozbawienie papiestwa jego włas- ności - siłą czy na drodze stanowionych praw - przebiegło bardzo sprawnie. Cóż zatem były warte obiecywane gwarancje? Czy ewentualne głosowanie antyklerykalnej większości w parlamencie włoskim nie sta- nowiło dla nich zagrożenia? Dla Piusa IX była to więc kwestia zasad, na temat których nie mógł paktować. Pius XI został usatysfakcjonowany tym, że w 1929 roku stał się na powrót głową państwa. Pius IX, niezachwiany w swej obronie praw papiestwa, starał się uniknąć rozlewu krwi i nie dał się wciągnąć w spiralę gwałtu. I choć musiał ekskomunikować przywódców państwa włoskiego, to jednak rozumiał, że ulegają presji "lewicy". Ze- zwolił również, by król Włoch Wiktor Em- manuel został opatrzony ostatnimi sakra- mentami i miał pogrzeb kościelny. Pytania 1. Czy upadek Państwa Kościelnego był wydarzeniem pozytywnym? 2. Dlaczego papież musi być głową państwa? 84. Sacre-Coeur i Komuna Paryska Fakty i daty 2 września 1870 - kapitulacja Sedanu 4 września 1870 - proklamacja republiki w Paryżu 19 września 1870 - oblężenie Paryża; pary- żanin Legentil, uciekłszy do Poitiers (miejs- cowy biskup, Pie, zagorzały monarchista, nie zainteresował się tym pomysłem) występuje z projektem wybudowania kościoła wotyw- nego w celu ocalenia Francji i uwolnienia papieża. grudzień 1870 - Legentil przygotowuje od- powiednie teksty i nawiązuje kontakt z jezu- itą, o., Ramiere (założycielem Apostolstwa Modlitwy), który nosił się z podobnym za- miarem. styczeń 1871 - rozprowadzanie tekstów ślubów narodu Najświętszemu Sercu Jezusa (Sacre-Coeur) 28 stycznia 1871- kapitulacja Paryża 26 lutego 1871 - podpisanie w Wersalu preliminariów pokojowych 3 marca 1871 - Niemcy opuszczają Paryż; Legentil wraca do Paryża i usiłuje skontak- tować się z arcybiskupem paryskim G. Dar- boy, by zainteresować go swym projektem. 18 marca 1871 - powstańcy dokonują eg- zekucji generałów Lecomtea i Thomasa na wzgórzu Montmartre, gdzie znajdował się park artylerii; jest to początek Komuny Paryskiej; następuje kolejne oblężenie Pary- ża. Legentil powierza de Bengue skontak- towanie się z arcybiskupem Darboy. 5 kwietnia 1871 - władze Komuny wydają "dekret o zakładnikach "; aresztowanie arcy- biskupa Darboy 17 maja 1871 - de Bengue zostaje za- trzymany przez komunardów, którzy po zba- daniu przewożonych przez niego dokumentów uwalniają go. 21-28 maja 1871 - "krwawy tydzień" oznaczający koniec Komuny Paryskiej; ko- munardzi dokonują egzekucji arcybiskupa Darboy; wojska rządowe rozstrzeliwują ko- munardów, przede wszystkim na Montnartre. październik 1872 - arcybiskup Guibert, następca Darboy, wybiera wzgórze Mont- martre jako miejsce budowy przyszłej bazyliki ślubów narodu, biorąc pod uwagę usytuowanie tego miejsca i przez pamięć na męczeństwo św. Dionizego. 22 - 24 lipca 1873 - debata i przegłosowanie w Zgromadzeniu Narodowym prawa uznają- cego Dzieło Ślubów Narodu za instytucję użyteczności publicznej, co pozwala nabyć wzgórze Montmartre przez wywłaszczenie za odszkodowaniem (chodziło o nieangażowanie państwa). 30 czerwca 1882 - antyklerykałowie próbują obalić prawo z 1873 roku; Clemenceau jako pierwszy oświadcza, iż widzi w Sacre-Coeur "znak, że Kościół chce odcisnąć swe piętno na Republice". 21 stycznia 1897 - Gustave Rouanet podej- muje nową próbę zatrzymania budowy bazy- liki na wzgórzu Montmartre. 1919 - wbudowanie w bazylice Sacre-Coeur tablicy pamiątkowej Confederation Francaise des Travailleurs Chretiens. 13 lutego 1971 - próba okupowania ba- zyliki, połączona z oskarżeniem, iż wznie- siono ją, by zatrzeć wspomnienie Komuny Paryskiej. Wydarzenie Śluby narodu zrodziły się w wyniku zrywu patriotycznego, spowodowanego klęską, po- niesioną przez Francję w 1870 roku. Miesz- kaniec Paryża Legentil, człowiek świecki, i jego przyjaciele (Rohaut de Fleury, który został później sekretarzem Dzieła Ślubów Narodu, Baudon, prezes Konferencji Św. Wincentego a Paulo, oraz o. Ramiere) uwa- żali, że konieczność zadośćuczynienia wy- pływa przede wszystkim z niemoralności Drugiego Cesarstwa, którego grzechy były według nich przyczyną wszelkich nieszczęść publicznych. Chcieli ponadto przyczynić się do uwolnienia papieża (por. rozdz. 83). Komuna Paryska nie zmieniła nic w ich planach i nie miała im nic do zarzucenia, o czym świadczy przygoda de Benquea 17 maja 1871 roku. Arcybiskup Paryża kardynał Guibert wybrał wzgórze Mont- martre, praktycznie biorąc nie zajęte wy- łącznie ze względu na jego położenie oraz tradycję, wedle której tu właśnie miało miejsce męczeństwo pierwszego biskupa Lutecji. Jeżeli u schyłku 1871 roku zmienił tekst ślubów narodu, to bynajmniej nie z powodu Komuny Paryskiej, lecz ze wzglę- du na pewien bezsporny moment teolo- giczny: przyrzeczenie zbudowania świątyni nie wtedy, gdy Francja się podźwignie, a papież zostanie uwolniony, lecz po to, by prosić Boga, by uleczył i jedno, i drugie zło. Duchowość Montmartre bardzo zre- sztą szybko wyszła poza ten kontekst, mimo iż bazylika pozostała narodowym sanktuarium (co zwłaszcza w latach obu wojen światowych stało się dla wszystkich oczywiste), gdzie żywy jest kult Najświę- tszego Serca Jezusa i gdzie praktykuje się wieczystą adorację Najświętszego Sa- kramentu. Antyklerykałowie III republiki patrzyli złym okiem na budowę bazyliki, przede wszystkim na skutek rozpisania pożyczki narodowej na nie spotykaną dotąd skalę. Widzieli w niej obrazę rewolucji z 1789 roku i republiki, ale nie Komuny, której bynajmniej nie zamierzali bronić. Z kolei monarchiści ze swej strony próbowali nadać ślubom narodu wymowę antyrepublikańską, ale już kardynał Guibert protestował prze- ciwko takiemu wypaczaniu pierwotnego za- mysłu. Jeszcze całkiem niedawno budowa bazyliki uważana była za próbę "ukarania" Komuny Paryskiej i zatarcia wspomnienia o niej. O co tu chodzi? Symbol religijny i jego polityczne wykorzystywanie Przeciwstawianie bazyliki Sacre-Coeur Komunie Paryskiej może być rezultatem jedynie pochopnych porównań i całkowitego niezrozumienia postaw z gruntu religijnych. a) Naprzód trzeba by w imię raczej mity- cznej jedności "rewolucyjnej" połączyć bur- żuazyjnych republikanów z końca XVIII wieku z komunardami, których bezlitośnie mordowali. Clemenceau dlatego uważał bu- dowę bazyliki Sacre-Coeur za osobisty afront, że był merem i deputowanym z Montmartreu. Ale ów zagorzały przeciw- nik Confederation Generale du Travail z lat 1906 -1909 niewiele troszczył się o obronę komunardów (którzy zresztą odbywali piel- grzymki na cmentarz Pere-Lachaise, a nie na Montmartre, gdzie - o czym dobrze wiedzieli - nie mieliby nic do roboty). b) Trzeba by ponadto utożsamić żar- liwych katolików, którzy budowali Sacre- Coeur, z tymi, którzy przychodzili tu, by modlić się za wrogów republiki. Ani sam, Legentil, ani jego przyjaciele nie byli monar- chistami: tłumy udające się na Montmartre niosły trójbarwne sztandary republiki i ni- gdy żaden biały sztandar nie pojawił się w bazylice. Głosiciele ślubów narodu nigdy nie uważali republiki ani rewolucji za "nie- szczęścia Francji" i jeżeli - zresztą rzadko - wspominali Komunę Paryską, to tylko po to, by modlić się o pojednanie, o którym radykalni republikanie nie chcieli nawet słyszeć. Nikt z katolików nie pragnął "po- mścić" arcybiskupa Darboy, którego trage- dia nie miała zresztą nic wspólnego z Mont- martreem. c) Trzeba by wreszcie powołując się na powstanie szuanów sprowadzić kult Najświęt- szego Serca Jezusa do roli jakiegoś dodatku rojalistycznego i pomylić ducha zadośćuczy- nienia z małostkowym pragnieniem skłonienia winnych do ekspiacji. Ale zadośćuczynienie jest postawą mistyczną, które polega na połączeniu się przez modlitwę i pokutę oso- bistą z odkupieńczym dziełem Chrystusa. Jeśli zaś chodzi o kult Najświętszego Serca Jezusa w duchu objawień św. Małgorzaty Marii Alacoque w Paray-le-Monial, to w XIX wieku ma on charakter raczej pat- riotyczny niż monarchistyczny, natomiast na Montmartre nie ma w sobie nic rojalis- tycznego; czyż można zresztą upolitycznić szacunek dla życia wewnętrznego Jezusa Chrystusa Zmartwychwstałego? Pytania 1. Jaka jest przyczyna pomieszania ślubów narodu z represjami wobec Komuny Pary- skiej? 2. Czy przedsięwzięcie zasadniczo religijne ma zawsze wymowę polityczną? 85. Wolnomularstwo Fakty i daty XI-XII wiek - gildie, bractwa cechowe, "zawody wyzwolone" i wspólnoty zaprzysię- żonych XIII-XIV wiek - "wolne zawody"; bractwa rzemieślnicze przyjmują "uznanych mularzy" (nie wykonujących zawodu). 1717 - utworzenie Wielkiej Loży Angielskiej 1723 - Wielka Loża przyjmuje Konstytucje Andersona. 1738 - bulla In eminenti Klemensa XII 1751- bulla Providus Benedykta XIV 1815 - wolnomularze uznają Boga za " Wiel- kiego Architekta nieba i ziemi". 1877 - Wielki Wschód Francji usuwa ze swej konstytucji wszystko, co dotyczy Boga i religii. 1884 - encyklika Humanum genus Leona XIII Bibliografia F. Eger Historia masonerii i innych towarzystw tajnych, War.szawa 1904. J. Bertheloot La franc-masonnerie et LEglise catholique, Lausanne 1947. L. Hass Wolnomularstwo w Europie Środkowo- Wschodniej w XVIII i XIX wieku, Wrocław 1982; Zasady w godzinie próby (wolnomularstwo w Europie Środkowo-Wschodniej 1929-1941), Warszawa 1987.Wydarzenie Wolnomularstwo wywodzi się ze średnio- wiecznych stowarzyszeń zawodowych, które powstawały pod egidą Kościoła. Wprowa- dzenie do wiedzy zawodowej było jedno- cześnie przyuczaniem się do prawa Bożego, które jako jedyne pozwalało na osiągnięcie doskonałości we wszystkich dziedzinach, przy czym umiejętności zawodowe nie były niczym innym jak sposobem służenia Bogu i bliźnim. Stopniowo zaczęto przyjmować nowych wtajemniczonych, którzy nie mieli żadnego zamiaru wykonywać danego zawodu ani nawet pracować ręcznie. Stowarzyszenia w coraz większym stopniu nabierały tajem- nego filozoficznego i spekulatywnego cha- rakteru. Po latach pewnej stagnacji w okresie re- nesansu i kontrreformacji wolnomularstwo rozwija się dyskretnie, ale skutecznie w wie- ku oświecenia, począwszy od Anglii i Szko- cji. Nie jest już stowarzyszeniem zawodo- wym i głosi filozofię zdecydowanie naturali- styczną, racjonalistyczną i deistyczną. Głównym zajęciem "lóż" jest wtajem- niczenie w trzy stopnie: ucznia, czeladnika i mistrza. Tajemnica nie oznacza bynajmniej, by w lożach działy się rzeczy haniebne i wywrotowe; ale jest konieczne, by adept stopniowo osiągał wiedzę, odkrywając na nowo stan człowieka przed pierwotnym upadkiem i immanencją Boga. Stan ten według wolnomularzy był z natury dobry i rozumny. Wolnomularze mogą więc pro- pagować wartości, które kładą nacisk na uczciwość i postawę obywatelską człowieka. Zwłaszcza w anglosaskich krajach protes- tanckich wolnomularstwo skupia "oświeco- ną" i liberalną burżuazję i arystokrację, nie doprowadzając do konfliktów z tamtejszymi Kościołami. Jednak w krajach łacińskich masoneria szybko nabierze charakteru wywrotowego ze względu na tajemne obrzędy (wyolb- rzymione w wyobraźni najbardziej nieufnych konserwatystów), jak też z uwagi na swój udział w ruchu filozoficznym, na rolę jej członków w rewolucji francuskiej i w spis- kach przeciwko papiestwu (we Włoszech carbonari i Garibaldi). W istocie rzeczy w ciągu XIX wieku stała się we Włoszech i we Francji coraz bardziej antyklerykalna, a w końcu ateistyczna. Odrzucenie we Fran- cji "Wielkiego Architekta" doprowadziło do rozłamu i "schizmy": większość wolno- mularzy przyłączyła się do Wielkiego Wschodu, który oderwał się od masonerii deistycznej; z nią nadal pozostała związana Wielka Loża Angielska. Głównymi apostołami politycznej, ateis- tycznej i antyklerykalnej masonerii stali się w XIX wieku Ch. Renouvier, A. Comte, a przede wszystkim E. Littre. W okresie III republiki zdominowali oni partię radykalną, walczyli zaciekle ze zgromadzeniami zakon- nymi. zajmującymi się nauczaniem i narzucili rozdział Kościoła od państwa. Encyklika Leona XIII Humanum genus skierowana była przede wszystkim przeciw- ko nurtowi antyklerykalizmu wojującego w masonerii. Już w XVIII wieku Klemens XII i Benedykt XIV potępili knowania masonów przeciwko Stuartom i w królestwie Neapolu. Dziś mimo pewnego zbliżenia w dziedzinie obrony podstawowych praw osoby ludzkiej istnieje dystans pomiędzy katolicyzmem a masonerią. Niedawny wzrost popularności we Francji masoneria zawdzięcza wpływowi na rozwój prawo- dawstwa nie sprzyjającego poszanowaniu życia ludzkiego od jego poczęcia. O co tu chodzi? Fanatyzm tolerancji Zła wola i szkodliwość masonerii z całą pewnością może wydawać się wielką prze- sadą, jeżeli bierze się pod uwagę z jednej strony - względną co prawda - dyskrecję współczesnych masonów, a z drugiej umiar- kowanie i wysoki poziom moralny regular- nego wolnomularstwa. Obciążenie masonów odpowiedzialnością za całe zło współczesnej cywilizacji jest z całą pewnością patologicz- nym urojeniem. A jednak masoneria z końca XIX stulecia, fanatycznie antyklerykalna, jest logiczną konsekwencją wolnomularstwa XVIII-wie- cznego, filozoficznego i deistycznego. Kon- stytucje z roku 1723 głoszą w istocie rzeczy "taką religię, na którą wyrażają zgodę wszy- scy ludzie, pozwalając każdemu zachować własne poglądy, to znaczy być człowiekiem szlachetnym i uczciwym, bądź też człowie- kiem honoru i prawości, niezależnie od tego, jaka jest jego religia czy wyznanie." ów liberalizm religijny wykluczał wszelki auto- rytet Objawienia, jakiekolwiek pośrednictwo Kościoła i wszelkie dogmaty. Chociaż cał- kowita wolność głoszenia poglądów może uchodzić za szczytowy przejaw tolerancji, to jednak fatalnie zaciążyła nad Francją na przykład przez to, że istnienie Boga uczyniła zrazu kwestią otwartą, a następnie prob- lemem, którego stawianie jest czymś nie- przyzwoitym. Kościół walczył z masonerią nie dlatego, że dostrzegał w niej rywala w dziedzinie religii, lecz dlatego że wyznawała ona filozo- fię deistyczną czyli areligijną, ograniczoną do elit, opartą na naturalnej moralności i racjonalistycznym humanizmie, otwartą na wszystkie prądy i niemożliwą do pogodzenia ze zbawieniem w Jezusie Chrystusie ukrzyżo- wanym i zmartwychwstałym, a także z wiarą w Boga w Trójcy Jedynego, który nas kocha. Pytania 1. Czy masoneria może być ruchem jedno- rodnym? 2. Czy antyklerykalizm jest właściwy wszyst- kim formom masonerii? 3. Jakie są przyczyny współczesnego od- rodzenia masonerii? 86. Antysemityzm chrześcijański Fakty i daty 1893 - encyklika Au milieu des sollicitudes Leona XIII, głosząca pojednanie z republiką francuską; zwycięstwo~ "umiarkowanych" w wyborach w sierpniu tego roku; "wyciąg- nięta dłoń" ku katolikom grudzień 1894 - Dreyfus zostaje uznany winnym na rozprawie przy drzwiach zamknię- tych na radzie wojennej. styczeń 1895 - Dreyfus zostaje zdegrado- wany i internowany w Cayenne. sierpień 1896- szef wywiadu Picyuart ujaw- nia, że winnym jest naturalizowany Węgier Esterhazy, i zostaje zdymisjonowany przez swych przełożonych, którzy zarazem.fałszują dokumenty. listopad 1896 - dziennik "Le Maten" pub- likuje pełną dokumentację; mnożą się próby doprowadzenia do rewizji procesu Dreyfusa; Francja dzieli się na dwa obozy. 13 .stycznia 1898 - "LAurore" publikuje list otwarty Emila Zoli do prezydenta pl. Jaccuse; autor zostaje skazany na rok wię- zienia za zniesławienie. sierpień 1898 - samobójstwo autora fał- szerstw, pułkownika Henryego luty 1899 - śmierć prezydenta Felixa Faure; nieudany zamach stanu P. Derouledea czerwiec 1899 - rząd Waldecka-Rousseau ("obrony republiki"), poparty przez lewicę wrzesień 1899 - Dreyfus zostaje sprowadzo- ny do Francji i ponownie skazany po procesie w Rennes, po czym natychmiast ułaskawiony. lipiec 1906 - rehabilitacja Dreyfusa Bibliografia P. Pierrard Juifs et catholiques (1886-1945), Paris 1970. Żydzi i judaizm w dokumentach Kościoła i w na- uczaniu Jana Pawła II, Warszawa 1990. J. Reinach Histoire de laffaire Dreyfus, Paris 1901 - 1908. Wydarzenie Po upadku gabinetu Jules Ferryego (1885), kryzysie bulanżeryzmu (1886-1889), zamachach anarchistów i skandalu panam- skim (1892-1894) burżuazyjni i umiarko- wani republikanie dążyli do polityki załago- dzenia konfliktów z Kościołem oraz zbliże- nia ze zwolennikami ładu, by stawić czoło postępom rodzącego się socjalizmu. Pojed- nanie, za którym opowiadał się Leon XIII, przyniosło owoce: zaprzestano prowadzenia polityki antykościelnej, a jedność cemen- towała się w żarliwym patriotyzmie. Sprawa Dreyfusa zburzyła tę delikatną równowagę. Nieszczęsny kapitan, oskarżony o szpiegostwo na rzecz Niemiec, okazał się niewinny; ale duża część opinii publicznej uważała, że armia nie mogła się pomylić, nie można też oskarżać jej o to, że skazała człowieka opierając się na fałszerstwach. Maurice Barres w Scenes et doctrines du nationalisme, t.I, wyznał: "Jeśli chodzi o mnie, to miałem już własne zdanie w spra- wie Dreyfusa, jeszcze zanim zapoznałem się z faktami ustalonymi przez sąd. Przychyliłem się do zdania tych ludzi, których społeczeń- stwo uznało za uprawnionych do wyroko- wania". Większość ówczesnych katolików była patriotami i zwolennikami ładu społecznego. Uważali oni, że Dreyfus został słusznie oskarżony o to, że wydał Niemcom tajem- nice wojskowe, a jego przyjaciele narazili na niebezpieczeństwo kraj i prestiż armii. Ale "Lidze Ojczyzny" przeciwstawiła się "Liga Praw Człowieka". W istocie rzeczy zwolen- nicy Dreyfusa uważali, że prawa jednostki są ważniejsze niż racja stanu, zwłaszcza jeżeli ofiara okazała się niewinna. "Dreyfu- sardzi" wykorzystali okazję, by swą krytyką z pozycji humanitaryzmu osłabić ludzi spra- wujących władzę. A ponieważ tacy patrioci jak Deroulede podejmowali niefortunne pró- by, skutkiem sprawy Dreyfusa stało się umocnienie lewicy i odrodzenie antyklery- kalizmu. Jeszcze bardziej skomplikowało sytuację i zaszkodziło katolikom to, iż - jak się okazało - Dreyfus był Żydem. Ci, którzy za wszelką cenę chcieli uznać go winnym, uciekali się więc - z braku prawdziwych argumentów - do dawnych uprzedzeń an- tysemickich, które m.in. upowszechniał od kilku lat dziennikarz i polityk E. Drumont. Zaślepiony nienawiścią do Żydów Barres widział, jak .w czasie drugiego procesu Drey- fusa w Rennes twarz oskarżonego "ociekała potem zdrady... Fizjonomia tego obcego rasowo człowieka, cała jego postawa wzbu- dzała odruch buntu w najbardziej opano- wanym uczestniku tego procesu". Antysemityzm pojawił się znów wraz z rewolucją przemysłową. Zmuszeni od stu- leci do zajmowania się handlem i bankowoś- cią Żydzi okazali się najlepiej przygotowani do tego, by w XIX wieku osiągnąć powo- dzenie w przemyśle i interesach. Właśnie ich sukcesy w ekspansji międzynarodowego ka- pitalizmu sprawiły, że nacjonaliści wszelkiej maści zaczęli ich uważać za podstępnych wyzyskiwaczy, uczestników wielkiego spisku bezpaństwowców. Zbyt wielu katolików, w patriotycznym zapale w okresie sprawy Dreyfusa, przyłączyła się do obozu anty- semickich nacjonalistów. Natomiast w la- tach trzydziestych XX wieku pisarze i dzien- nikarze katoliccy jedni z pierwszych potępili antysemityzm hitlerowców. O co tu chodzi? Niebezpieczeństwo pozostawania na pozycjach skrajnych Sprawa Dreyfusa nie przeciwstawiła an- tysemickiego Kościoła dobrym, socjalistycz- nym i humanitarnym republikanom. Wśród zwolenników Dreyfusa byli również katolicy (por. rozdz. 91), a sam Dreyfus został skazany przez burżuazyjnych ateistów, znaj- dujących się wówczas u władzy, których błędy przyniosły korzyść lewicy. Jeżeli wy- wiązała się polemika pomiędzy zwolennika- mi silnego państwa a obrońcami praw czło- wieka, to stawką w niej nie była bynajmniej polityka. Poza tym trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że niewinność Dreyfusa nie była od początku wcale taka oczywista (sam Clemenceau potrzebował czasu, by w nią uwierzyć) i że spór przebiegał na płaszczyź- nie zarówno politycznej, jak i ideologicznej, daleko wykraczającej poza problemy prawa. Siła dreyfusardów płynęła z tego, że bili się na gruncie, na którym mieli nie kwestiono- waną słuszność; tak więc ich ideały mogły zatriumfować. Słabością antydreyfusardów było to, że trwali na pozycjach przeciw- stawnych, i że w obronie swego stanowiska negowali fakty oraz od patriotyzmu przeszli do nacjonalizmu, a stąd do antysemityzmu. Picquart był na początku zagorzałym anty- semitą; odkrywszy prawdę nie mógł pozo- stać nim dłużej. Katolicy poszli jego śladem z pewnym opóźnieniem, gdy prawdzie nie można już było zaprzeczyć. Nazajutrz po rehabilitacji Dreyfusa Barres wyznał: "Przez dwanaście lat Dreyfus był na mocy orzeczenia sądowe- go zdrajcą. Od dwudziestu czterech godzin na mocy nowego orzeczenia sądu jest nie- winny. Jest to wielka lekcja, może nie tyle sceptycyzmu, co relatywizmu, który nas skłania do tego, byśmy miarkowali swe uczucia" (Mes cahiers, t.IV). Barres bardzo się tu różni od nieprzejed- nanego Maurrasa. Antysemityzm w gruncie rzeczy wiąże się ściśle z przesadnym nac- jonalizmem, którego nieuchronnym wro- giem jest "judeochrystianizm". Tylko kry- zysy, podczas których namiętności zaślepiają ludzi, mogą sprawić to, iż zapominamy, że katolicyzm i antysemityzm są absolutnie nie do pogodzenia. "Duchowo wszyscy jesteśmy Semitami" - miał powiedzieć Pius XI. Pytania 1. Jak uniknąć pułapki polegającej na tym, że człowiek, chcąc odrzucić jakąś ideologię; walczy na jej własnym gruncie? 2. Czy interes państwa i wspólne dobro nie wymaga niekiedy osobistych ofiar? Jakie są ich granice? Czy można zatem usprawiedliwić skazanie człowieka niewinnego? 3. Dlaczego chrześcijanie nie mogą być anty- semitami? 87. Saint-Sulpice i klęska sztuki chrześcijańskiej Fakty i daty 1809-1864 - Hippolyte Flandrin, mistrz malarstwa katolickiego we Francji 1813 -1879 - Viollet-Le-Duc, odnowiciel bu- dowli gotyckich 1828 - założenie przez Chorona Szkoły Muzyki Klasycznej i Religijnej 1850 - utworzenie Towarzystwa Katolic- kiego dla Produkcji i Sprzedaży Przedmiotów Upowszechniających Kult Katolicki, które narzuca styl "sulpicjański ". 1852 - we Francji rozpoczęta jest budowa ponad dwustu kościołów. 1853 - zwieńczenie kościoła Notre-Dame de Fourviere w Lyonie olbrzymią statuą Naj- świętszej Maryi Panny. 1868 - utworzenie Towarzystwa Św. Cecylii w celu uzdrowienia muzyki kościelnej 1872 - utworzenie w Paryżu Towarzystwa Św. Jana w celu rozwoju sztuki religijnej 1875 - budowa bazyliki Sacre-Coeur na Montmartre; budowa kościoła Notre-Dame- de-la-Garde w Marsylii 1881 - Dom Pothier publikuje Melodie gregoriańskie. Bibliografii nie ma Wydarzenie Sztuka religijna XIX wieku szczególnie rozczarowuje. Jest to fakt powszechnie zna- ny. Przerażającym tego wyrazem jest zalew produktów "sulpicjańskich", z gipsowymi figurkami, niewiarygodnie ckliwymi obraz- kami, z jej bezbarwnością i taniutkimi świe- cidełkami. Nie mamy na myśli sztuki ludo- wej, lecz produkowaną masowo tandetę, chętnie kupowaną przez wiernych, których gust został już wypaczony. Ale szeroka publiczność ma dobrą wy- mówkę, jako że produkcja artystyczna o wyż- szych aspiracjach jest też nie na poziomie. Najsławniejsi malarze (Ingres, Delacroix) przedstawiają tematy chrześcijańskie, ale ich dzieła, choć udane, są pracami powstałymi na zamówienie, malowanymi przez ludzi świeckich, pozbawionymi atmosfery i in- spiracji naprawdę religijnej. Dopiero zało- żone Towarzystwo Św. Jana wypracowało teorię malarstwa chrześcijańskiego. Ale na jej owoce przyszło czekać jeszcze dłużej. W muzyce sytuacja jest niewiele lepsza. W kościołach słyszy się melodie świeckie i modne bel canto, a szczególnie ceni się brawurowe kawałki w rodzaju Ave Maria Gounoda, człowieka skądinąd bardzo po- bożnego i zaprzysięgłego zwolennika Lacor- dairea. Na szczęście Berlioz, Liszt i Men- delssohn komponują dzieła autentycznie religijne, a Louis Niedermeyer (1802-1861) otwiera szkołę mającą kształcić organistów i kapelmistrzów. Wraz z Towarzystwem Św. Cecylii i ks. Wittem oraz dzięki pracy benedyktynów z Solesmes, zapoczątkowanej przez Dom Guerangera i kontynuowanej przez Dom Pothiera, odżywa śpiew grego- riański. W architekturze sytuacja jest katastrofal- na. Panujący styl pozbawiony jest jakiejkol- wiek oryginalności: architekci naśladują i kopiują osiągnięcia przeszłości, racjonali- zując je i przesadnie systematyzując. Po- wstają więc kościoły neogotyckie, neoro- mańskie, neobizantyńskie. Są one mieszani- ną czy syntezą różnych elementów: na przy- kład w katedrze w Lille portal zapożyczony zostaje od katedry w Reims, nawa przejęta z katedry w Amiens, chór z katedry w Beau- vais, a dzwonnice z katedry w Chartres- całość oczywiście nie jest zbyt udana. Nowe materiały, zwłaszcza żelazo zastosowane w budowlach neogotyckich, powodują, że styl ten staje się jeszcze bardziej surowy i obcy. Brakuje geniuszy. Rouault, Chagall i Ma- tisse pojawią się dopiero później. Ale czy nasz XX wiek w dziedzinie muzyki i ar- chitektury sakralnej tak bardzo przewyższył swego poprzednika? O co tu chodzi? Przegraliśmy bitwę, ale nie przegra- liśmy wojny Zbyt łatwo oceniać i oskarżać o miernotę całą sztukę chrześcijańską XIX wieku. Gusty się zmieniają, a pewne dokonania mogą na dłuższą metę okazać się trafne. Marsylczycy lubią swą Bonne Mere wznoszącą się nad doliną, mieszkańcy Lyonu przywiązali się do swej katedry; można by też uważać, że bazylika Sacre-Coeur pasuje do wzgórza Montmartre. Poza tym odrodzenie sztuki gotyckiej umożliwiło - przede wszystkim dzięki Viollet le Duc - ocalenie kilku katedr. Trzeba także porównać - zwłaszcza jeśli chodzi o architekturę - kościoły wybudo- wane w XIX wieku z innymi budowlami tej epoki. Czy styl gmachu Opery zadowala ~Vszystkich estetów, a czy wieża Eiffela nie ma swych przeciwników? Jest faktem, że Manet, Gauguin, Renoir, Monet czy Van Gogh niewiele czasu po- święcali religii. Świadczy to o tym, że wizja świata w ostatnim stuleciu - nawet jeżeli jej odrodzenie przebiegało z dala od scjen- tystycznego naturalizmu - nie była już wizją chrześcijańską. Malarze i architekci chrześcijańscy XIX wieku, a także sulpicjańscy sprzedawcy byli ludźmi głęboko wierzącymi. Ich zamiary, a nawet ich teorie były dobre. Jeśli jednak ich realizacja okazała się tak niedoskonała pod względem artystycznym, to nie stało się tak bynajmniej w wyniku ich słabej wiary; trzeba bowiem pamiętać o setkach wybudo- wanych wówczas wiejskich kościołów (tylko w rejonie Bordeaux ponad 400!). Świętość nie zapewnia wysokiego poziomu artystycz- nego, a sztuka może nie mieć charakteru religijnego. Może nie być rozumiana przez swoich współczesnych (iluż to artystów było niedocenianych w XIX wieku!), podczas gdy sztuka religijna bardziej niż geniuszu indywidualnego potrzebuje duchowej wizji świata. Pytania 1. Czy słabość sztuki chrześcijańskiej w XIX wieku jest oznaką słabości duchowej? 2. W jaki sposób i dlaczego sztuka może nie być religijna? 88. Początki ekumenizmu Fakty i daty 451 - sobór chalcedoński: pierwszy wielki rozłam w świecie chrześcijańskim 1054 - rozłam pomiędzy Kościołem wscho- dnim a zachodnim (zob. rozdz. 29) 1235 - autokefaliczny Kościół bułgarski 1378-1417 - wielka schizma zachodnia (zob. rozdz. 48) 1386 - Litwa przyłącza się do Kościoła łacińskiego. 1438-1439 - nowa próba unii pomiędzy Kościołami greckim i łacińskim podjęta na soborze: w Ferrarze i we Florencji 1458 - autokefaliczny Kościół na Rusi 1517 - początki reformacji 1534 - powstanie Kościoła anglikańskiego 1596 - unia brzeska - powstanie na Ukrainie Kościoła unickiego związanego z Rzymem 1666 - schizma raskolników (staroobrzę- dowców) w Kościele rosyjskim, której kres położyło w zasadzie porozumienie w Za- gorsku w 1971 roku. 1678 - 1701 - korespondencja pomiędzy Bos- suetem a Leibnizem 1710 - .schizma jansenistyczna w Utrechrie 1738 - utworzenie przez Wesleya Kościoła metodystów 1851 - 1926 - Fernand Portal, lazarysta, pionier ekumenizmu katolickiego 1862 - utworzenie Kongregacji Kościołów Wschodnich 1894 - encyklika Orientalium dignitas, podstawowy dokument dla Kościołów wschod- nich pozostających w, unii z Rzymem 1910 - Edynburska Światowa Konferencja Misyjna (protestancka. 1920 - apel patriarchy ekumenicznego Kon- stantynopola o jedność 1921 -1925 - "rozmowy w Malines" po- między anglikanami (lord Halifax) a ka- tolikami (kardynał Mercier) 1925 - konferencja światowa Życie i Dzia- łanie (protestancka) 1927 - encyklika Mortalium animos Piusa XI, kładąca kres "rozmowom w Malines"; konferencja światowa Wiara i Ustrój (pro- testancka) 1936 - wprowadzenie dorocznego Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan (ks. P. Cou- turier) 1938 - konferencja w Utrechcie, wyłoniona ze Sztokholmskiej Światowej Konferencji Praktycznego Chrześcijaństwa (1925) i z Lo- zańskiej Światowej Konferencji Wiary i Ustroju (1927), opracowuje tymczasowe statuty dla Ekumenicznej Rady Kościołów, która powstanie w 1948 roku z siedzibą w Genewie. 1944 - założenie wspólnoty Taize 1929 - nawiązanie kontaktów pomiędzy Watykanem a Ekumeniczną Radą Kościołów 1960 - pierwsza wizyta anglikańskiego arcy- biskupa Canterbury w Watykanie; utworzenie Sekretariatu Jedności Chrześcijan 1961- połączenie międzynarodowej Rady Misyjnej z Ekumeniczną Radą Kościołów; udział w konferencji Kościołów wschodnich. Sobór wszechprawosławny na Rodos 1962 -1965 - sobór watykański II, w którym biorą udział obserwatorzy z Kościołów ang- likańskich, protestanckich i prawosławnych. 1964 - dekret soborowy o ekumenizmie Unitatis redintegratio; utworzenie Sekreta- riatu dla Religii Niechrześcijańskich; spot- kanie Pawła VI z patriarchą Atenagorasem w Jerozolimie 1965 - cofnięcie ekskomunik z roku 1054 pomiędzy Rzymem a Konstantynopolem; utworzenie Sekretariatu do Spraw Niewie- rzących od 1967 - konferencje w Dombes, zakoń- czone zawartym w 1972 roku porozumieniem na temat Eucharystii pomiędzy teologami protestanckimi a katolickimi. 1968 - ustanowienie stałej komisji anglikań- sko-katolickiej 1969 - podróż Pawła VI do Genewy i jego spotkanie z przywódcami Ekumenicznej Rady Kościołów Bibliografia Ekumenizm, Encyklopedia katolicka, t. IV. Ekumenizm, Warszawa 1967. J. Ratzinger Kościół, ekumenizm, polityka, Po- znań-Warszawa 1990. K. Karski Dążenia ekumeniczne we współczesnym świecie, Warszawa 1974. St. Nagy, Kościół na drogach jedności, Warszawa 1985. Wydarzenie W miarę jak chrześcijanie ewangelizowali świat, coraz trudniej było im zachować jedność. Jednakże po zakończeniu prześla- dowań przyczyną rozdarcia w Kościele były nie tyle wielkie odległości i problemy komu= nikacyjne, co wpływ polityki i herezji. Mimo tych różnych przeszkód świat chrześcijański u schyłku pierwszego tysiąclecia był umoc- niony i zjednoczony wokół biskupa Rzymu, następcy św. Piotra. W ciągu drugiego tysiąclecia podziały (schizmy) będą się mnożyć i trwać, spowo- dowane częściej przyczynami politycznymi i odległością niż różnicami w wierze; ale także - w przypadku herezji - różnicami dogmatycznymi i inną koncepcją Kościoła. Tylko w nielicznych przypadkach doszło do pojednania, zaś trwałość podziałów umoc- niła jeszcze różnice. Mimo to dialog i próby zbliżenia osłabną dopiero w XIX stuleciu, kiedy to Kościoły staną wobec problemu wyłaniania się nowego świata i pogłębiania zjawiska niewiary. Ponowne nawiązanie kontaktów nastąpi w początku XX wieku, ale na całkowicie nowych podstawach: przy uświadomieniu sobie wszystkiego, co nadal łączy, i bez prób sztucznego pomniejszania różnic i roz- bieżności na drodze kompromisu, lecz w przekonaniu, że jedność jest wolą Chrys- tusa. W ten sposób narodził się ruch eku- meniczny. Oprócz sporadycznych, choć owocnych, inicjatyw katolików, pierwsze sukcesy były dziełem protestantów, którzy początkowo działali we własnym gronie, jako że od czasu reformacji sami byli coraz bardziej podzieleni. Udział Kościołów prawosław- nych, zresztą autokefalicznych, w Ekumeni- cznej Radzie Kościołów stanowił ważny krok na drodze ku jedności, na której wspólnota anglikańska - dzięki swemu "granicznemu" położeniu pomiędzy różny- mi wyznaniami protestanckimi - często odgrywa rolę siły napędowej. Jan XXIII, sobór watykański II i Paweł VI nadali rozmach ekumenicznym wysiłkom katolików, bez których jedność pozostałaby oczywiście pustym dźwiękiem. Ale mimo godnego uwagi postępu droga wydaje się jeszcze długa. O co tu chodzi? Ekumenizm prawdziwy i fałszywy Potwierdzenie woli ekumenizmu jest wy- mogiem, którego żaden chrześcijanin nie może odrzucić. Jeżeli mimo to postęp eku- menizmu jest powolny, to dzieje się tak dlatego, że dobra wola nie może przezwy- ciężyć zahamowań wielowiekowej praktyki. Można mieć nadzieję, że żadna wspólnota nie będzie się już integrować przeciwko innej. Nie jest wszakże przypadkiem, że współczesny ekumenizm narodził się we wspólnotach protestanckich, które w ob- liczu świata zmierzającego ku gwałtownej dechrystianizacji odczuwały boleśnie swe rozbicie. Właśnie one, powołując się na Chrystusa i Jego słowa, dotkliwie prze- żywały brak żywej zasady jedności. Stan taki paraliżował nawet próby niesienia po- mocy krajom słabo rozwiniętym, trudno było bowiem uzgodnić jej kryteria. Podo- bnie trudności, jakie napotykały Kościoły wschodnie nie pozostające w łączności z Rzymem, jeśli chodzi o zwołanie wiel- kiego soboru wszechprawosławnego, świa- dczyły o tym, że wiele jeszcze jest do zrobienia. Trzeba w końcu zdawać sobie sprawę z tego, że obecnie podziały są bar- dziej teologiczne niż "wyznaniowe". Mak- symalnie upraszczając, można by powie- dzieć, że prawie wszędzie istnieją ludzie, dla których zaangażowanie i działalność w świecie bardziej się liczy niż wszystko inne, jak też i tacy, dla których jedność oznacza powrót do żywych źródeł wiary i modlitwy. W tym kontekście Kościół katolicki ma bardzo ważną rolę do odegrania. Jest rzeczą oczywistą, że ekumenizm napotkał prze- szkodę w postaci ustalenia - z konieczności konfliktogennych i tymczasowych - zasad moralności społecznej. Jest równie oczywis- te, że jedność wymaga zgody w sprawach dotyczących praktyk religijnych i treści wia- ry oraz charakteru i struktury Kościoła. Dlatego też wysiłki ekumeniczne winny skupić się między innymi na znaczeniu i roli magisterium Kościoła, służbie Bożej, sak- ramentach i sukcesji św. Piotra, jak też na kwestiach moralności jednostki (sposobie rozumienia nierozerwalności małżeństwa, seksualizmu itp.). We wszystkich tych dzie- dzinach jedność można osiągnąć tylko w wy- niku pogłębienia źródeł wiary. Pytania 1. Czy jedność można zbudować na "pro- gramie minimum" i jak należy to czynić? 2. W jaki sposób i dlaczego różne wspólnoty mogą się wzajemnie wzbogacać? 3. Dlaczego koncepcja urzędu apostolskiego pozostaje do dziś kością niezgody między katolikami a protestantami? 89. Kościół nie jest już tylko Kościołem Zachodu Fakty i daty 1522 - 1523 - pontyfikat Hadriana VI, osta- tniego papieża nie-Włocha przed Janem Pa- włem II 1597 - śmierć Pawła Miki, pierwszego księdza nieeuropejskiego, męczennika w Na- gasaki 1639 - śmierć Marcina de Porres, w Limie, konwersa dominikańskiego, syna szlachcica hiszpańskiego, który go nie uznał, i matki Mulatki, beatyfikowanego w 1837 roku. 1885 - 1887 - męczennicy z Ugandy 1926 - pierwszych sześciu księży chińskich zostaje biskupami. 1946 - mianując 32 kardynałów, Pius XII likwiduje większość włoską w łonie Świętego Kolegium. 1963 -1978 - pontyfikat Pawła VI; więk- szość ważnych stanowisk w Stolicy Świętej zostaje powierzona nie-włochom. 1978 - wybór papieża Polaka, Jana Pawła II Bibliografia J. Mercier Dwadzieścia wieków historii Watyka- nu, Warszawa 1986. J.L. McKenzie Kościół rzymskokatolicki, War- szawa 1975 ~. Dekret soboru watykańskiego II O pasterskich zadaniach biskupów w Kościele, Christus Domi- nus. M. Merte Les Eglises chretiennes et la decoloni- sation, Paris 1967. Wydarzenie W ciągu stuleci swego szybkiego rozwoju Kościół stanął w obliczu dwóch wielkich zadań: otwarcia na różnorodność cywilizacji i ludów oraz strzeżenia swej jedności. Od V wieku prymat Rzymu zaznaczał się coraz wyraźniej (por. rozdz. 17), a kler rzymski odgrywał szczególną rolę w kiero- waniu Kościołem powszechnym. Mimo to aż do średniowiecza papież powoływał na swych współpracowników nie-Włochów, a nawet ludzi spoza Zachodu (w XV wieku kardynałem został Grek z Trebizondy Bes- sarion). W XV wieku odkrycie nowych ziem nie znalazło - z wyjątkiem niektórych regionów Ameryki Łacińskiej - wyrazu w natychmia- stowym wyłonieniu się kleru tubylczego. Dopiero w początkach XIX stulecia zro- dził się nowy duch pracy misyjnej, któremu tym razem towarzyszyło stopniowe tworze- nie kadr kleru tubylczego, co pozwoliło po pewnym czasie na powstanie miejscowych episkopatów. Jednocześnie powoływano do życia kolegia zakonne i seminaria oraz wysyłano najlepszych kandydatów na studia do Rzymu, gdzie prócz formacji duchowej uzyskiwali oni bardziej uniwersalną wizję Kościoła. W 1926 roku Pius XI mianował pierw- szych sześciu biskupów chińskich. Później pierwszy Japończyk został biskupem. Poja- wili się też biskupi wietnamscy, hinduscy i malgascy. Począwszy od tego okresu udział miejscowego kleru w episkopatach krajo- wych staje się coraz liczniejszy. Jego uwień- czeniem jest mianowanie przez Piusa XII pierwszych kolorowych kardynałów. Dopiero jednak za Pawła VI nastąpiło umiędzynarodowienie Kurii Rzymskiej. Do tego czasu niektórzy tylko "obcy" kardyna- łowie, jak na przykład Ormianin Agagia- nian, prefekt Kongregacji Doktryny Wiary, sprawowali odpowiedzialne funkcje, były to jednak wyjątki. W końcu przełomowym momentem w procesie umiędzynarodowienia Kurii Rzy- mskiej - przez dłuższy czas ograniczonym do Europy, później obejmującym już prawie cały świat, ale wciąż dotyczącym jedynie nielicznych stanowisk kierowniczych - był wybór Jana Pawła II, kiedy to na tronie św. Piotra zasiadł po raz pierwszy od ponad 450 lat papież nie-Włoch. O co tu chodzi? Postępy uniwersalizmu w Kościele Kościół ma powszechne powołanie. Ma nieść Dobrą Nowinę wszystkim ludziom bez różnicy rasy, koloru skóry czy kultury. Zadaniem podstawowym misjonarzy jest więc rozbudzać w łonie ludów, którym głoszą wiarę, powołania kapłańskie i za- konne. Są one znakiem postępów Królestwa Bożego i pozwalają wyrazić istotę wiary w języku i mentalności danego kraju. Mimo to należy zdawać sobie sprawę z trudności. Przepaść kulturalna pomiędzy Europą a niektórymi ludami Afryki, Azji czy Oceanii oraz posługiwanie się w ewan- gelizacji najnowszymi środkami wyrazu nie zawsze pozwalają na utworzenie tubylczej hierarchii. W Kościele pierwotnym łączność pomię- dzy poszczególnymi siedzibami biskupimi zapewniały częste podróże oraz wspólnota języka i kultury w świecie grecko-rzymskim. We współczesnej aktywności misyjnej te rzeczy już nie istnieją. Można więc zro- zumieć mądrość Rzymu, który przed usta- nowieniem miejscowej hierarchii utrzymywał przez dłuższy czas stan tymczasowości (wi- kariusz lub prefekt apostolski, biskup misyj- ny, a dopiero na końcu biskup miejscowy). Niekiedy roztropność ta mogła być przesad- na, poza tym jest coraz mniej potrzebna, ponieważ rozwój środków komunikacji oraz stopniowe wprowadzanie kultury "global- nej" doprowadziły do ostatecznego zbliżenia pomiędzy różnymi obszarami Świata chrześcijańskiego. Umiędzynarodowienie rządów w Kościele stało się koniecznością, stanowiącą gwaran- cję otwarcia Kościoła dla wszystkich ludów i narodów, a jednocześnie odzwierciedleniem uniwersalizmu współczesnego świata. Konieczność ta, przypomniana przez so- bór watykański II i ostatnich papieży, znaj- duje również wyraz w podróżach apostol- skich, podejmowanych przez Pawła VI i Ja- na Pawła II do licznych krajów (a szcze- gólnie do Ameryki Południowej). Ojciec Święty nawiązuje w ten sposób bezpośredni kontakt z tak odrębnymi obszarami chrze- ścijaństwa, jak Filipiny, Ameryka Łacińska czy Irlandia. Środek ciężkości Kościoła przesuwa się wyraźnie ku nowym światom, stanowiącym nadzieję katolicyzmu. Pytania 1. Jakie są warunki powstania kleru tubyl- czego i związane z tym ryzyko? 2. Jakie jest znaczenie podróży apostolskich papieża? 3. Czy jesteśmy świadkami przesuwania się centrum świata chrześcijańskiego? 4. Jak zapewnić jedność mimo odrębności kultur na różnych kontynentach, znajdujących się w pełni rozwoju? 90. Represje antymodernistyczne i narodziny integryzmu Fakty i daty 1857-1940 - Alfred Loisy: święcenia kap- łańskie otrzymał w 1879 roku; następnie został wykładowcą języka hebrajskiego i bib- listyki w Instytucie Katolickim w Paryżu. 1890 - praca doktorska Loisyego na temat kanonu Starego Testamentu; Loisy porusza tu problem autentyczności Pisma Świętego i inspiracji jego autorów. 1893 - Leon XIII ogłasza encyklikę Provi- dentissimus Deus o nieomylności i natchnie- niu Pisma Świętego. 1900 - Loisy opuszcza Instytut Katolicki w Paryżu i przenosi się na Sorbonę. 1902 - Loisy publikuje pracę LEvangile et lEglise, w której zaprzecza, jakoby Jezus chciał utworzyć Kościół. 1905 - Edouard Le Roy interpretuje dog- maty jako wyraz subiektywizmu religijnego. 3 lipca 1907 - dekret Świętego Oficcjum Lamentabili (wykaz twierdzeń modernistycz- nych potępionych przez Piusa X) 8 września 1907 - encyklika Piusa X Pas- cendi, w której papież odrzuca modernizm; Loisy odmawia podporządkowania się i zo- staje ekskomunikowany; rząd francuski przy- znaje mu katedrę w College de France. 1909-1914 - tajna sieć antymodernisty- czna, kierowana z Rzymu przez biskupa Benigniego, zwana Sodalitium Pianum (dla wtajemniczonych: Sapiniere), śledzi i de- nuncjuje podejrzanych o modernizm; naro- dziny integryzmu Wydarzenie Modernizm nie jest ruchem, zorganizo- wanym w formie sekty, lecz prądem myś- lowym, obecnym w Kościele w latach 1890- 1914. Narodził się w środowiskach uniwer- syteckich o skłonnościach liberalnych i sta- nowił początkowo wyraz pragnienia otwar- cia chrześcijaństwa na wymogi filozoficzne, historyczne i krytyczne myśli nowoczesnej. Sprawę Loisyego należy więc traktować jako element znacznie szerszego zjawiska. To, co nazywamy modernizmem, stanowi właśnie nieortodoksyjną cząstkę tego ruchu. W ruchu tym uczestniczyli bowiem rów- nież ludzie będący wybitnymi i całkowicie ortodoksyjnymi naukowcami. Ks. Louis Duchesne (1843-1922) jest odnowicielem historii Kościoła, oczyszczającym ją z wielu bezużytecznych legend. Maurice Blondel (1861-1949) w swej pracy doktorskiej z dzie- dziny filozofii, LAction, przedstawia na wskroś nowoczesny system filozoficzny, ot- warty na ewentualność Objawienia. Domi- nikanin Albert Lagrange (1855 -1938) two- rzy w Jerozolimie Szkołę Biblijną i polemi- zuje z Loisym opierając się na odkryciach uczonej egzegezy. Władze kościelne nie zawsze dawały do- wód otwarcia w obliczu tych poszukiwań. Trzeba jednak pamiętać, że miały powody do niepokoju. Musimy zrozumieć, że tezy Loisyego i Le Roy były i są niemożliwe do przyjęcia dla Kościoła. Jeżeli Chrystus nie założył Kościoła, a jedynie głosił nadejście Królestwa Bożego, jeżeli historyczny Jezus nie jest Chrystusem, w którego wierzymy, to jakże może On być Bogiem? Jeżeli dog- maty nie mają obiektywnego znaczenia, to czymże jest Objawienie? Te skrajne postawy, rozpowszechniane przez ówczesną prasę, wywołały wstrząs w Kościele i spowodowały niepokojący spadek powołań. Dlatego też Pius X postanowił interweniować z całą jasnością i mocą. Być może prawdą jest, że w swej encyklice Pascendi zaatakował dokt- rynę, której tak naprawdę w całości nikt nie wyznawał. Na pewno też nie dostrzegał problemu krytyki w całej jego złożoności. Błędy zostały jednak naprawione i potępio- ne, a chrześcijanie znów odzyskali ufność. Niestety część księży i dostojników Koś- cioła, nastawionych w dziedzinie polityki konserwatywnie i wrogich liberałom, wyko- rzystała sposobność, by umocnić swą pozy- cję w Kościele, rozpoczynając kampanię denuncjacji i rzucania podejrzeń. W ten sposób narodziła się tajna sieć integrystycz- na, zwana La Sapiniere; dopatrując się wszędzie przejawów modernizmu, przeszka- dzała tym, którzy dzięki swym rozważnym i autentycznym poszukiwaniom naukowym mogli w sposób właściwy odpowiedzieć na pytania stawiane wierze przez nowoczesną naukę. Te ekscesy antymodernistyczne miały fatalne konsekwencje także i dlatego, że ożywiły dawne urazy, które wybuchły wów- czas w sposób niekontrolowany. O co tu chodzi? Od defensywy do ofensywy Wiara nie musi obawiać się prawdziwej nauki, która zawsze jest świadoma swych ograniczeń i ostrożna w swych twierdze- niach. Ale też wiele ucierpiała ze strony różnych redukujących i upraszczających sys- temów, podnoszących wątpliwe hipotezy oraz filozoficzne czy etyczne uprzedzenia do rangi pewności. Władze kościelne winny popierać działalność intelektualną, ale jed- nocześnie zwracać uwagę na odchylenia, tak by chronić wiarę ludu Bożego. W ob- liczu nowej i mało znanej nauki trudno jest im czasem odróżnić, co jest wartościowe, a co nie. Zdarza się, że Kościół otacza swym autorytetem głosiciela błędnych po- glądów lub nawet że myli się co do tego, kto jest ortodoksyjnym uczonym, a kto nie. Ponadto ktoś zajmujący odpowiedzialne stanowisko ulega często pokusie wykorzys- tywania go w służbie teolo- gicznej bądź poglądów politycznych włas- nych lub przyjaciół. Sprawujący władzę nie zawsze zachowują tak im potrzebną szero- kość horyzontów i spokój ducha. W całej sprawie modernizmu Pius X po- trafił stawić czoło sytuacji delikatnej, wyka- zując się wielką pewnością osądu. Wraz z upływem czasu potępienie Loisyego oka- zało się uzasadnione i zbawienne dla Koś- cioła. Ale działania integrystów nie roz- wiązały niczego: zahamowały poszukiwania teologiczne, zwiększyły podziały i posłużyły za pretekst do różnych ekscesów w dziedzi- nie egzegezy i teologii. Jest rzeczą Kościoła, by w obliczu jakie- goś nowego problemu przypomnieć wymogi wiary. Ale tylko inteligentne, śmiałe i orto- doksyjne poszukiwania teologiczne mogą osłabić szkodliwość tych, którzy pragną budować systemy zdolne ich zdaniem prze- ciwstawić się całej Tradycji. Zresztą dziś problem historyczności Biblii wygląda nieco inaczej. Pytania 1. Czy istnieje jakieś pokrewieństwo pomiędzy modernizmem, potępionym przez św. Piusa X, a współczesnym progresizmem, pomiędzy integryzmem Sapiniere a integryzmem współ- czesnym? 2. Czy można mieć żal do Piusa X że nie dostrzega~ różnych szczegółowych problemów egzegetycznych, wysuwanych przez moder- nistów? Czy unieważnia to potępienie przezeń ich twierdzeń? 91. Potępienie Sillonu i Action Francaise Fakty i daty 1873 -1950 Marc Sangecer 1894 - Sangeier angażuje się w wydawanie czasopisma "Le Sillon ". 1903 - Pius X przyjmuje na audiencji piel- grzymów Sillonu i zagrzewa ich do działania. 13 lutego 1908 - dekret Świętego Oficjum zakazujący publikowania czasopism ,księży- demokratów ". 29 sierpnia 1910 - list papieża do episkopatu ,francuskiego potępiający Sillon; Marc San- gnier podporządkowuje się. 1868 - 1952 Charles Maurras 1898 - utworzenie tygodnika Ac,tion Fran- caise " 1908 - tygodnik "Action Francaise" prze- kształca się w dziennik; tworzy się ruch Action Francaise. 26 stycznia 1914 - wciągnięcie dzieł Maur- rasa na indeks; Pius X nie ujawnia swego potępienia. 1918-1926 - Action Francaise zdobywa znaczny wpływ~ na młodzież katolicką. 20 grudnia 1926 - ogłoszenie dekretu z 1914 roku; zakaz uczestniczenia katolików w Ac- tion Francaise 1937 - List Maurrasa do Piusa X15 lipca 1939 - Pius XII cofa potępienie ruchu Action Francaise i unieważnia dekret wciągający dzieła Maurrasa na indeks. 1952 - Maurras pogodzony z wiarą katolic- ką umiera. Bibliografia J. Stefanowicz W kręgu Marca Sangniera, War- szawa 1973. H. Massis Maurras et notre temps, Paris 1951. J.M. Mayeur Des partis catholiques a la demo- cratie chretienne, Paris 1980. Wydarzenie W 1890 roku Leon XIII zapowiedział uznanie republikańskich rządów we Francji. Większość katolików nie podzielała jednak śmiałego stanowiska papieża. Od czasu spra- wy Dreyfusa (por. rozdz. 83) katolicy zgru- powali się w obozie prawicy o zabarwieniu nacjonalistycznym, opowiadając się po stro- nie ładu i racji stanu. W Maurrasie odnaleźli więc obrońcę cywilizacji chrześcijańskiej i monarchii, błyskotliwego wyraziciela swych poglądów. Tymczasem mniejszość, złożona z księży i ludzi świeckich, którzy opowiedzieli się po stronie Dreyfusa, pragnęła pogodzić chrześ- cijaństwo z demokracją o orientacji soc- jalistycznej. Głównym przywódcą tego kie- runku był Marc Sangnier, założyciel Sillonu. Ten pełen wiary i zapału mówca, żarliwy chrześcijanin, zgromadził wokół siebie ty- siące młodych chrześcijan, którym propo- nował jako ideał działalność polityczną w służbie najuboższych. Sillon popierali liczni biskupi, a nawet papież. Myśli teore- tycznej Sangniera brakowało ścisłości. Zbyt łatwo utożsamiał wiarę chrześcijańską w Chrystusa Zbawiciela z ideałami rewolucji francuskiej i demokracją, a nawet z ideałami socjalistycznymi. Z wielką naiwnością an- gażował Kościół w jakiś doczesny mesja- nizm. Ale wiara nie jest ideałem etycznym, choćby najbardziej szlachetnym, lecz raczej relacją z Bogiem, której wpływ na politykę jest zawsze wtórny. Pius X mimo swej szczerej sympatii dla Sillonu w 1910 roku potępił ten ruch. Podporządkowanie się Sangniera było wręcz przykładowe i świad- czyło o głębokiej autentyczności jego wiary. Rozwój ruchu został zahamowany, ale jego ideały nie zniknęły i odrodziły się w innej postaci. Stosunek Piusa X do Action Francaise był dużo bardziej elastyczny. Niezgodność pomiędzy myślą Maurrasa a wiarą chrześ- cijańską została dostrzeżona przez Kon- gregację Indeksu w 1914 roku. Mimo to Pius X doceniał poparcie, jakiego udzielił mu Maurras w jego sporach z ówczesnym antyklerykalnym rządem we Francji. Za- bronił więc publikowania dekretu. Bene- dykt .XV ze względu na toczącą się wów- czas wojnę światową zachował tę samą postawę. Ale za jego następcy konflikt rozgorzał. Action Francaise nie darzyła wielką sympatią Piusa XI, który realizo- wał politykę otwarcia Leona XIII. Rząd francuski ze swej strony interweniował, domagając się z całą natarczywością potę- pienia jednego z swoich najbardziej zago- rzałych przeciwników. Sam papież również doszedł do przekonania, że ideologia Maurrasa jest dla Kościoła nie do przyję- cia. W 1926 roku opublikowany został dekret z 1914 roku. Później wywiązała się polemika i na skutek oporu Action Fran- ~aise Rzym wydał całą serię surowych zakazów, włącznie z odebraniem stałym czytelnikom "Action Francaise" prawa do sakramentów i pogrzebu chrześcijańskiego. Wielu czytelników podporządkowało się i rozwój Action Francaise został zahamo- wany. Dziesięć lat później podjęte zostały rozmowy pomiędzy Maurrasem a Rzy- mem, które zakończyły się cofnięciem eks- komuniki przez Piusa XII w 1939 roku; jego prace filozoficzne pozostały jednak na indeksie. O co tu chodzi? Przypadek, kiedy Kościół powinien zabrać głos Kościół w sprawach polityki głosi trady- cyjną i spójną naukę, opartą na rozróżnieniu pomiędzy władzą doczesną a duchową i wy- ższości prawa Bożego nad wszelkim innym. Z jednej strony Kościół głosi konieczność podporządkowania się rzeczywistej władzy (por. rozdz. 3), z drugiej zaś kwestionuje tę władzę, jeżeli przekracza ona granice wy- znaczone przez Boga (por. rozdz. 7). W cza- sach współczesnych, gdy polityka drapuje się w szaty ideologii, Kościół zwraca uwagę na elementy antychrześcijańskie w tych ideo- logiach. Mimo to nie należy wyobrażać sobie, że Kościół działa w sferze czystej myśli i że jest neutralny w dziedzinie polityki. Zresztą nawet gdyby tego pragnął, i tak byłoby to niemożliwe, ponieważ wszystko w pewien sposób wiąże się z polityką. Kościół jako organizacja społeczna prowadzi więc poli- tykę na dwóch poziomach; - z jednej strony wykonując swą misję duchową kształtuje sumienia ludzi sprawu- jących władzę oraz zwykłych obywateli; - z drugiej zaś poprzez swą dyplomację czy pewne dyrektywy może oddziaływać bezpośrednio; w tym przypadku może albo wymagać od wiernych posłuszeństwa, albo tylko żądać, by pozwolono zachować im swobodę oceny. Trzeba zatem rozróżniać zajęcie przez Kościół stanowiska teoretycznego w dzie- dzinie polityki od sposobu, w jaki głosi i przedstawia wiernym owo stanowisko. W sprawach podstawowych Kościół musi kierować się Tradycją. W sprawach kon- kretnych jego osąd może być dostosowany do okoliczności i przynależy do drugiego poziomu działalności politycznej. W obliczu potępienia Sillonu i Action Francaise nasuwają się trzy spostrzeżenia: - na płaszczyźnie teorii oba potępienia są usprawiedliwione; - sposób ich ogłoszenia jest wyrazem aktualnej dyplomacji watykańskiej; - mimo meandrów i sprzeczności owej dyplomacji widoczna jest pewna niezwykle ważna dyrektywa: chrześcijanie winni dawać dowody giętkości i nie absolutyzować swych politycznych wyborów; w społeczeństwie pluralistycznym, jak nasze, trzeba przede wszystkim bronić wolności religijnej, a do- piero później angażować się, unikając wszel- kich polityczno-religijnych powiązań; nigdy przypadkowość czyjejś osobistej orientacji politycznej nie może kompromitować Koś- cioła. Pytania 1. Czy gwałtowność potępień papieskich w końcu wyszła Kościołowi na dobre, czy na złe? 2. Czy niebezpieczeństwo polityczno-religij- nych powiązań u dzisiejszych katolików fran- cuskich zostało już zażegnane? 3. Co pozwala skuteczniej odróżnić porządek polityczny od religijnego: działalność Waty- kanu, studiowanie historii Kościoła czy na- wrócenie w sercu? 92. Kościół a reżimy totalitarne Fakty i daty 11 lutego 1929 - podpisanie układów late- rańskich pomiędzy Stolicą Świętą a włocha- mi rządzonymi przez Mussoliniego 5 lipca 1931 - encyklika Piusa XI Non abbiamo bisogno przeciwko,faszyzmowi 20 lipca 1933 - podpisanie konkordatu z Rzeszą hitlerowską 14 marca 1937 - encyklika Piusa XI Mit brennender Sorge przeciwko hitleryzmowi 19 marca 1937 - encyklika Piusa XI Divini Redemptoris przeciwko ateistycznemu ko- munizmowi 10 lutego 1939 - śmierć Piusa XI, który nazajutrz, w dziesiątą rocznicę układów late- rańskich, zamierzał ostro potępić faszyzm. 2 marca 1939 - wybór Piusa XII 27 sierpnia 1953 - podpisanie konkordatu z rządem.frankistowskim Bibliografii nie ma Wydarzenie Po pierwszej wojnie światowej, mimo rozwiązania wielu kwestii spornych, Europa nie znalazła politycznej równowagi. Waty- kan kontynuował politykę zawierania kon- kordatów, rozpoczętą jeszcze przez Piusa VII, potępiając jednocześnie na płaszczyźnie zasad ideologie faszystowską, hitlerowską i komunistyczną. 1. Włochy. Wybrany papieżem w 1922 roku Pius XI był świadkiem umacniania się faszyzmu i potępił antyklerykalny oraz ateistyczny etatyzm Mussoliniego. Układy laterańskie były kompromisem: Włochy uznawały władzę świecką papieża w Pań- stwie Watykańskim (por. rozdz. 83), a kon- kordat uznawał katolicyzm za religię ofi- cjalną. Całość była raczej korzystna dla Kościoła, ale Mussolini realizował konkor- dat na swój sposób. Lata 1931-1938 upły- nęły we względnym spokoju. Ale od 1938 roku, sytuacja stała się napięta z powodu zbliżenia włosko-niemieckiego, gwałcenia konkordatu oraz rozwoju ruchów antyfa- szystowskich wśród katolików. Śmierć Piu- sa XI stanęła na przeszkodzie ponownemu potępieniu faszyzmu. Niebawem rozpoczęła się druga wojna światowa. 2. Niemcy. Episkopat niemiecki występo- wał z licznymi ostrzeżeniami przed naziz- mem. Mimo to wkrótce po dojściu do władzy Hitler zaproponował podpisanie bar- dzo korzystnego dla Kościoła konkordatu (nastąpiło to w 1933 roku). Reżim hitle- rowski chciał w ten sposób osłabić opozycję katolików. Ale w miarę jak Rzesza się umacniała, katolicy stawali się coraz mniej potrzebni; władze nie przestrzegały konkor- datu, realizując coraz bardziej brutalną politykę. W encyklice Mit brennender Sorge, odczytanej w kościołach niemieckich w Nie- dzielę Palmową w 1937 roku, Pius XI potępił zasady rasistowskiego i totalitarnego nacjo- nalizmu. Katolicy nie mogli jednak przeciw- stawić się zbrodniom hitleryzmu, który uwa- żał chrześcijaństwo za swego wroga. 3. Hiszpania. Kościół nie występował przeciwko utworzonej tu w 1931 roku repu- blice. Antagonizm pomiędzy republikanami przerodził się w wojnę domową, której koszty ponosił często Kościół. Część księży ogłosiła "krucjatę", a "czerwoni" (anar- chosyndykaliści i komuniści) odpowiedzieli egzekucjami księży i zakonnic. Bardzo szyb- ko obrona religii zaczęła się za zgodą Wa- tykanu utożsamiać ze sprawą frankistowską. Postawa ta wzbudziła żywe dyskusje wśród chrześcijan w innych krajach Europy. Hisz- pania nie przyłączyła się do drugiej wojny światowej, a obecność przedstawicieli Koś- cioła w instytucjach państwowych zapobieg- ła przerodzeniu się reżimu w skrajny totali- taryzm. Mimo to konkordat zawarty został dopiero w 1953 roku. Wzrost świadomości wśród księży i ludzi świeckich oraz kadry młodych biskupów pomocniczych, których nominacja nie wymagała aprobaty generała Franco, pozwoliły Kościołowi na pewne zdystansowanie się wobec frankizmu. W 1969 roku "konserwatywni" biskupi nie stanowili już większości, a w 1971 roku zaczęto publicznie wyrażać żal z powodu stanowiska zajmowanego przez Kościół w okresie wojny domowej. 4. Związek Sowiecki. Rosja sowiecka była pierwszym krajem na świecie, który zaczął otwarcie głosić ateizm i oficjalnie dążyć do zniszczenia wszelkiego życia religijnego. W 1937 roku Pius XI potępił komunizm "z istoty swej przewrotny" (Divini Redemptoris, 58) jako "system, który nie uznaje praw- dziwego początku, charakteru i celu państ- wa, podobnie jak praw osoby ludzkiej, jej godności i wolności", czyniąc z nich jedynie "zwodnicze obietnice" (14, 15). Stosunki z Watykanem uległy pewnemu odprężeniu dopiero w latach sześćdziesiątych wraz z des- talinizacją i polityką otwarcia Jana XXIII, który dostrzegał różnice pomiędzy ideo- logiami a ich wyznawcami oraz pomiędzy doktryną a rządami komunistycznymi. Pa- weł VI w interesie katolików w krajach rządzonych przez komunistów prowadził nadal tę politykę, która jednak nie zawsze przynosiła oczekiwane rezultaty. O co tu chodzi? Potępienie i ustępstwa Nie powinien dziwić rozziew pomiędzy ostrością, z jaką papieże potępiali reżimy totalitarne, a zawieranymi przez nich kom- promisami z władzami danego kraju. W sto- sunkach bowiem pomiędzy Kościołem, któ- rego uosobieniem jest Najwyższy Kapłan, a poszczególnymi państwami trzeba odróż- niać dwa poziomy. Kościół prowadzi przede wszystkim "wła- sną" politykę. Nie chodzi przy tym o to, by miał ambicję przejęcia władzy, lecz o to, że jego zadaniem jest czuwać nad tym, by chrześcijanie mieli w tych państwach, w któ- rych zamieszkują, zapewnioną wolność reli- gijną. Dziś żadne społeczeństwo nie jest już oficjalnie chrześcijańskie, zresztą pomiędzy władcami chrześcijańskimi a Kościołem za- wsze istniało napięcie. Polityka Kościoła, który nie może udzielać swej poręki żad- nemu reżimowi, jest więc z konieczności polityką kompromisu i poszukiwania mniej- szego zła. Zakłada też pewien oportunizm i nie jest nieomylna. Porozumienia zawarte w XX wieku z reżimami totalitarnymi nie były w ostatecznym rezultacie działaniem złym: okazały się trwalsze niż hitleryzm i faszyzm, a katolikom niemieckim i włos- kim przyniosły pewne korzyści. Ale z drugiej strony niezależnie od swej polityki (która może ewoluować od kom- promisu do otwartej wrogości lub odwrot- nie) Kościół nie może nie zwracać uwagi chrześcijan i całego świata na błędy, które napotyka. Jako "znawca ludzkości", wie on - w świetle Objawienia, wierności wobec Tradycji i dzięki obietnicom Chrystusa- czego Bóg pragnie dla człowieka, i nie może o tym nie mówić. Pius XI potępił Stalina trzydzieści pięć lat przed Sołżenicynem. Papieże zawsze kierują się w swych działa- niach rozwagą polityczną, ale Kościół musi mieć odwagę przeciwstawienia się, by nie sprzeniewierzyć się swej misji. Pytania 1. Czy Kościół potępiając jakąś ideologię i paktując z reżimem, który jest jej wyznawcą, prowadzi podwójną grę? 2. Dlaczego Kościół z takim opóźnieniem potępia ideologie, które od samego początku okazują się niemożliwe do pogodzenia z chrze- ścijaństwem? 93. Czy Pius XII był kolaborantem? Fakty i daty 1917 - Eugeniusz Pacelli zostaje nuncjuszem w Monachium; jest to jedyne przedstawiciel- stwo dyplomatyczne Stolicy Świętej w Niem- czech. grudzień 1929 - kardynał Pacelli zostaje sekretarzem stanu Piusa XI. 14 marca 1937 - ogłoszenie encykliki Mit brennender Sorge, przygotowanej pod jego kierunkiem, przy współpracy kardynała Faul- habera i innych dostojników Kościoła niemiec- kiego. 12 kwietnia 1937 - ostry protest rządu niemieckiego 30 kwietnia 1937 - energiczna i zdecydowa- na odpowiedź, podpisana przez kardynała Pacellego 12 marca 1939 - wybór kardynała Pacellego na papieża 5 maja 1939 - Pius XII proponuje nieofic- jalnie wrogim sobie mocarstwom zwołanie konferencji pięciu w celu pokojowego uregu- lowania kwestii spornych. 20 października 1939 - encyklika Summi Pontificatus noc z 15 na 16 października 1943 - SS przeprowadza łapankę Żydów w Rzymie; ambasador niemiecki wezwany do Watykanu zobowiązuje się interweniować, przestrzega jednak, by Watykan na to nie liczył. 29 listopada 1945 - 70 deportowanych Żydów przybywa do Rzymu, by podziękować Piusowi XII za jego interwencje. 9 października 1958 - śmierć Piusa XII 1961- sztuka Rolfa Hochhutha Namiestnik Bibliografia S. Adamczak Pius XII a Polska w czasie wojny, Warszawa 1957. O. Halerki Pius XII, Londyn 1954. Ch. Klein Pie XII Pace aux nazis, Paris 1975. Wydarzenie Wybrany od niedawna papieżem, Pius XII pisał w encyklice Summi Pontificatus: "Uważaliśmy za swe zadanie (...) wykorzys- tać naszą posługę apostolską i naszą miłość chrześcijańską w celu oszczędzenia całej ludzkości i społeczności chrześcijańskiej ok- ropności ogólnoświatowej pożogi wojennej, nawet za cenę tego, że nasze intencje i nasze dążenia zostaną źle zrozumiane". Aby zro- zumieć determinację papieża, angażującą nie tylko jego osobiście, lecz i cały Kościół, trzeba wczuć się w jego położenie, zanim pochopnie opowiemy się po stronie autora Namiestnika, Rolfa Hochhutha. Gdy mimo wielu jego dyplomatycznych zabiegów wojna wybuchła, Pius XII wielo- krotnie próbował ocalić życie wielu Żydów i podtrzymywać na duchu chrześcijan w kra- jach okupowanych. Jego liczne interwencje w obronie Żydów za pośrednictwem nunc- juszy (na Węgrzech arcybiskupa Rotty, na Bałkanach arcybiskupa Roncallego) czy ta- kich organizacji jak Czerwony Krzyż, Joint Distribution Committee, jak też akcja umie- szczania ich w klasztorach, przynosiły pewne rezultaty. Świadczy o tym następujące oświadczenie konsula Izraela w Mediolanie, Pinhasa E.L. Pide: "Papież osobiście, Stolica Święta, nuncjusze i cały Kościół katolicki uratowali od pewnej śmierci 150 000 do 400 000 Żydów. Gdy zostałem przyjęty w Wenecji przez kardynała Roncallego i gdy wyrażałem mu wdzięczność mego kraju za jego działanie w obronie Żydów, przerywał mi wielokrotnie, by przypomnieć mi, że za każdym razem chodziło o szczegółowe po- lecenia Piusa XII". O co tu chodzi? Rozwaga nie jest współwiną Piusowi XII zarzucano przede wszystkim milczenie w obliczu okrucieństw popełnia- nych w krajach okupowanych przez państwa Osi, a także w samych Niemczech. Mimo to wszyscy przyznają, że działał aktywnie, by złagodzić dolegliwości wojny i ocalić po- szczególnych Żydów. Ale czy ta prowadzona w ukryciu działalność była lepsza niż pub- liczne zabranie głosu i oficjalne potępienie, które z pewnością poruszyłoby sumienia ludzi? Stanowisko papieża - jeżeli weźmie się pod uwagę wiadomości, jakie posiadał- tłumaczyć należy jego troską o uniknięcie prześladowań, które mogłyby przeszkodzić Kościołowi w spełnianiu jego funkcji, a tak- że dalekowzroczną wizją. Odpowiedź udzie- lona przez arcybiskupa Sapiehę kardynałowi Pagarezzi, wysłannikowi Piusa XII, pozwala lepiej zrozumieć sytuację: "Nikt bardziej niż my; Polacy, nie może być mu wdzięczny za jego zainteresowanie. Gdybym miał jed- nak opublikować te papiery lub gdyby je u mnie znaleziono, nie starczyłoby głów wszystkich Polaków, by zakończyć represje, które zarządziłby gauleiter Frank... Przy tym nie chodziłoby tylko o Żydów... Zamor- dowano by nas wszystkich... Czy jest sens mówić o czymś, o czym wszyscy wiedzą? To oczywiste, że papież jest z nami. Nie ma jednak żadnej potrzeby, aby papież publicz- nie dał wyraz swojemu potępieniu, gdyby miało to pogorszyć naszą sytuację". Od- powiedź poważna, ale mimo to stronnicza. W rzeczywistości bowiem prawda ma swe prawa, które niekiedy przeważają nad wy- mogami rozsądku. Zbyt wielu chrześcijan pozwoliło sobie na naganne milczenie, idąc na kompromisy, w których strach odgrywał pewną rolę. Żadne względy oportunistyczne nie mogą powstrzymać ludzi kierujących Kościołem, gdy chodzi o obronę wiary. W tym jednak przypadku nie chodziło o obronę wiary. Stanowisko Kościoła wobec hitleryzmu, jego metod wychowawczych, jego koncepcji dobra wspólnego było jasne i znane. Wyraźnie określała je encyklika Mit brennender Sorge; potępienie rasizmu było równie kategoryczne, mimo że nie było tu mowy o obozach koncentracyjnych. Kwe- stia, w której chciano, by papież zajął stanowisko, była kwestią pewnych korzyści politycznych: czyż miniaturowe Państwo Watykańskie miało podejmować ryzyko na- paści ze strony hitlerowskiego kolosa, wzy- wając katolików do cywilnego nieposłuszeń- stwa i do powszechnego oporu po to, by przygotować teren działania dla aliantów? Kardynał Tisserant mówił o tym, że pa- pież zadawał sobie to pytanie: "Wiele razy Pius XII rozważał sytuację i był bliski potępienia prześladowań Żydów przez hit- lerowców; nie miał jednak o nich pełnego wyobrażenia, tak jak my dziś, po zakoń- czeniu konfliktu. Jeżeli Pius XII przedkładał działalność podziemną na rzecz ofiar naziz- mu ponad protesty, czynił to wyłącznie dlatego, by nie pogarszać ich dramatycznej sytuacji". Jest to pewien wybór, który- jak zawsze w takich sytuacjach - może wynikać z błędnej oceny, ale nie łączy się z nim żadne wypaczenie myśli, żaden ideo- logiczny kompromis. Wielkiemu rabinowi Rzymu, którego przyjął w czasie wojny w Watykanie, papież powiedział, że on także przez Jezusa Chrystusa jest Izraelitą. Pytania 1. Czy stanowisko wyczekujące nie stanowi bezpośredniej zachęty dla totalitaryzmu? Co odróżnia postępowanie papieża od postępo- wania wielu ludzi, którzy powodując się lękiem i niezdecydowaniem dopuścili do prze- jęcia władzy w Europie przez hitlerowców? 2. W jakich przypadkach Kościół powinien oficjalnie interweniować w konfliktach po- między ludźmi, by potępić jedną ze stron? Czy jakiś reżim może być "z istoty swej przewrotny "? 94. Księża robotnicy Fakty i daty 1941 - utworzenie seminarium Mission de France; J. Loew, marsylski doker, zostaje pierwszym księdzem-robotnikiem. 1943 - utworzenie Mission de Paris; pierw- sze ekipy księży-robotników wrzesień 1943 - publikacja książki H. Godin i Y. Daniel La France, pays de mission? 1949 - dekret Świętego Oficjum, potępiający wszelką współpracę katolików z komunistami; Mission de France uzyskuje tymczasowy status kanoniczny. wrzesień 1953 - Rzym chce położyć kres eksperymentowi z księżmi-robotnikami. październik 1953 - opublikowanie tzw. "zie- lonego dokumentu", w którym księża-robot- nicy z regionu paryskiego przedstawiają swe argumenty; potępienie ruchu "Jeunesse de lEglise", marksizującego i związanego z księ- żmi-robotnikami. listopad 1953 - kardynałowie Lienart, Ger- lier i Feltin interweniują w Rzymie; określenie warunków niezbędnych do tego, by księża- robotnicy mogli kontynuować swoją misję. 1 marca 1954 - data wprowadzenia w życie warunków, narzuconych księżom-robotnikom przez episkopat francuski; połowa z nich je odrzuca. 15 sierpnia 1954 - reorganizacja Mission de France po roku 1955 - nowe misje księży-robot- ników, działających z upoważnienia biskupów i w całkowitej dyskrecji 1965 - Paweł VI upoważnia episkopat fran- cuski do dalszego prowadzenia misji księży- robotników. Wydarzenie W XIX wieku dechrystianizacja dotknęła szczególnie masy robotnicze, które powstały w wyniku rewolucji przemysłowej. Katoli- cyzm społeczny, ze swymi stowarzyszeniami skupiającymi zarówno właścicieli, jak i ro- botników (por. rozdz. 79), osiągnął niewiel- kie rezultaty. Syndykalizm chrześcijański miał we Francji bardzo ograniczony wpływ, a organizacje komunistyczne miały w świecie robotniczym dominujące znaczenie. Utwo- rzenie przez ks. Cardijn w roku 1924 Jeunes- se Ouvriere Chretienne, a następnie Action Catholique Ouvriere, miało dostarczyć środ- ków do realizacji misji ewangelicznej: apos- tolatu środowiska przez samo środowisko. Niemożliwa jest jednak ewangelizacja bez kapłanów. Stąd zrodziła się idea przygoto- wania kadr księży, którzy tkwiliby całkowi- cie w środowisku robotniczym, pracowali w fabryce, a ich sytuacja życiowa i miesz- kaniowa byłaby taka sama jak ich towarzy- szy pracy; byliby też zwolnieni całkowicie od obowiązków parafialnych. Wkrótce jed- nak solidarność skłoniła ich, zwłaszcza w re- gionie paryskim, do angażowania się, po- czątkowo moralnego, później coraz bardziej realnego, w działalność związkową i poli- tyczną (zebrania, delegacje, strajki, manifes- tacje) po stronie komunistycznych związków zawodowych (cgT) i partii komunistycznej. Przynależność do organizacji robotniczych stawała się dla nich ważniejsza niż przyna- leżność do Kościoła; coraz bardziej uważano ich za "przywódców" wspólnot robotni- czych. Rosło napięcie pomiędzy księżmi-robot- nikami, troszczącymi się o to, by nie zawieść tych, którzy obdarzyli ich zaufaniem, a Rzy- mem, gdzie w miarę narastania zimnej woj- ny coraz wyraźniej odczuwano zagrożenie ze strony komunizmu i gdzie zastanawiano się nad tym, czy księża-robotnicy w tak trudnej sytuacji życiowej potrafią zachować równowagę moralną. Mimo mediacji naj- bardziej wpływowych kardynałów francus- kich napięcie gwałtownie wzrosło. Stanowis- ka obu stron uległy usztywnieniu, a księża- robotnicy publikowali w prasie komunis- tycznej różne oświadczenia. W końcu epi- skopat francuski, naciskany przez Rzym, narzucił misjom robotniczym pewne wa- runki, jak ograniczenie czasu pracy, zakaz angażowania się w działalność świecką i po- wiązanie z parafią lub z klasztorem. Dla wielu księży-robotników, którzy opowiedzie- li się już po stronie "solidarności klasowej", oznaczało to zerwanie, choć nie bez we- wnętrznego rozdarcia. Mimo to eksperyment był kontynuowany z udziałem tych, którzy zawsze i za każdą cenę dochowywali wierności i którzy wie- dzieli, że w ten sposób nie tylko nie zdradzą swych towarzyszy pracy, lecz, przeciwnie, pozostaną im wierni. Zaczęto również, bar- dziej dyskretnie, prowadzić nowe doświad- czenia duszpasterskie, a Mission de France (gdzie prowadzono również działalność pa- rafialną i liturgiczną) została zreorganizo- wana i zyskała nowy impuls do działania. O co tu chodzi? Zaczyn i ciasto Współpraca z komunizmem była rzeczy- wiście niemożliwa do pogodzenia z wiarą chrześcijańską, zwłaszcza w okresie stalino- wskim (dziś zdajemy sobie z tego sprawę), a szczególnie dla księży. Nie ma natomiast żadnej sprzeczności między pracą ręczną a zadaniami kapłańskimi: w czasach prze- śladowań księża, nawet biskupi, musieli zarabiać na życie tak jak wszyscy. Księża mogą się nawet angażować w pracę w śro- dowiskach szczególnie zamkniętych na ewangelizację, choć jest to przede wszystkim zadanie świeckich chrześcijan, obdarzonych specjalną po temu łaską. Problem powstał jednak z chwilą, gdy działalność księży zaczęła ulegać stopnio- wemu wypaczeniu pod wpływem sił, po- zbawiających ich substancji religijnej. Ksiądz, który wychodził od idei ewangeli- zacji, to znaczy odkrywania przed ludźmi wiary chrześcijańskiej, w chwili zaangażo- wania w działalność robotniczą, zaczyna odkrywać świat, w którym najwyraźniej nie ma miejsca dla wiary, a ona sama może mu się wydać luksusem czy wręcz opium dla ludu. Odkrywa pasjonujący smak walki, wielkość proletariackiej solidarności. Punkt ciężkości jego życia ulega przesunięciu: ob- rzędami, w których uczestniczy i które stanowią motywację jego życia, nie są już święta chrześcijańskie, lecz zebrania związ- kowe lub polityczne; istnieje ryzyko, że jego moralność nie będzie już moralnością Koś- cioła, lecz moralnością towarzyszy pracy. Wiara i Ewangelia nadal stanowią pewne odniesienie, ale wiara staje się coraz mniej wyraźna; wyraża się w bezgranicznej miłości i całkowitym poświęceniu w służbie dla bliźnich. W końcu zaczyna mu się wydawać bezużyteczną strukturą i zrzuca ją jak wyli- niałą skórę. Aby ciasto mogło urosnąć, zaczyn musi się różnić od niego jakościowo. Im śmielszy apostolat, tym konieczniejsze staje się głę- bokie zanurzenie w życiu Kościoła, znajo- mość podstaw Objawienia, pewność, że tylko Bóg, znany w Jezusie Chrystusie w Kościele, jest odpowiedzią na problemy wszystkich ludzi. Czasem, gdy tych wszyst- kich warunków nie można spełnić, lepiej odłożyć eksperyment na później. Pytania 1. Czy przed ewangelizowaniem ludzi należy rozwiązać ich problemy materialne? Jak po- łączyć ze sobą apostolat i solidarność? 2. Czy hierarchia potępiająca księży-robot- ników sama nie znajdowała się pod działaniem pewnej ideologii? 3. Czym ksiądz przebywający w jakimś śro- dowisku różni się od niego? 95. Sobór Watykański II - zerwanie czy ciągłość Fakty i daty 25 stycznia 1959 - w ostatnim dniu Tygo- dnia Modlitw o Jedność Kościoła papież Jan XXIII w bazylice Św. Pawła za Murami mówi o swym zamiarze zwołania soboru powszechnego. 17 maja 1959 - utworzenie 10-osobowej komisji przedprzygotowawczej, mającej za zadanie zbieranie opinii i materiałów. 5 czerwca 1960 - utworzenie dziesięciu komisji przygotowawczych i dwóch sekreta- riatów 11 października 1962 - uroczystość otwarcia soboru 8 grudnia 1962 - zakończenie I sesji 3 czerwca 1963 - śmierć Jana XXIII 21 czerwca 1963 - wybór Pawła VI 29 września - 4 grudnia 1963 II1 sesja 14 września - 21 listopada 1964 - III sesja 4 września- 7 grudnia 1965 - IV sesja 8 grudnia 1965 - uroczyste zamknięcie soboru Bibliografia J. Imbach Wielkie tematy soboru, Warszawa 1985. Sobór wielkich nadziei, Warszawa 1963. Sobór watykański II. Konstytucje, dekrety, de- klaracje, Poznań 1968. Wydarzenie Gdy Jan XXIII ujawnił swój zamiar zwo- łania soboru powszechnego (dwudziestego pierwszego w dziejach Kościoła), wiadomość ta wywołała "zdumienie i zaskoczenie". Sobór nie został zwołany w celu zdefinio- wania i dokładniejszego określenia wiary Kościoła w odpowiedzi na konkretne herezje (jak sobory w pierwszych wiekach Kościoła) czy w celu reformy obyczajów, lecz - jak to określił Jan XXIII - w celu popierania rozwoju wiary katolickiej, odnowy moralnej życia chrześcijańskiego wiernych i dostoso- wania dyscypliny kościelnej do potrzeb i me- tod naszych czasów. Naprzód zasięgnięto opinii wszystkich przyszłych ojców soboru. Następnie na pod- stawie zgromadzonych materiałów komisje rozpoczęły prace przygotowawcze, opraco- wując przy udziale ekspertów teksty (sche- maty), które miały zostać przedstawione soborowi. Został on uroczyście otwarty w przewi- dzianym dniu w bazylice Św. Piotra, w obec- ności prawie 2500 biskupów. Pierwszym zadaniem był wybór członków komisji spec- jalistycznych. W trakcie zgromadzeń (kon- gregacji) ogólnych, które odbywały się pięć dni w tygodniu, ojcowie soboru dyskutowali nad schematami, proponując różne popra- wki lub gruntowne przeróbki. W okresach między sesjami komisje wprowadzały do tekstów odpowiednie zmiany. Gdy po dys- kusjach ustalono ostateczną redakcję, na zgromadzeniach ogólnych teksty były pod- dawane głosowaniu. Po śmierci Jana XXIII sobór został za- wieszony, a komisje zaprzestały prac. Ale wkrótce po wyborze Paweł VI wyznaczył termin zwołania drugiej sesji. Szybko wyłoniła się większość sprzyjająca reformom i konserwatywna mniejszość, wszyscy mogli jednak swobodnie wyrażać swe opinie. Świeccy audytorzy mogli być obecni na zgromadzeniach ogólnych i uczes- tniczyć w pracach komisji. Zostali również zaproszeni w charakterze obserwatorów członkowie Kościołów niekatolickich. Sobór bowiem wyraźnie zaangażował się w po- szukiwanie jedności. Równocześnie rozpo- częto dialog z niewierzącymi. Było to właś- nie "otwarcie na świat" po to, by go zro- zumieć, uznać, co jest w nim dobrego, przezwyciężyć dawne uprzedzenia i odnowić metody ewangelizacji. Na zakończenie soboru przyjęto po licz- nych i szczegółowych poprawkach szesnaście tekstów oficjalnych: 4 konstytucje, 9 dekretów i 3 deklaracje. Konstytucja dogmatyczna o Kościele (Lumen gentium) stanowi główną oś i fundament prac soborowych. Konstytucje o liturgii (Sacrosanctum Concilium), o Obja- wieniu (Dei Verbum) oraz o Kościele w świe- cie współczesnym (Gaudium et spes) stanowią jej uzupełnienie, jeśli chodzi o zasady i zasto- sowanie praktyczne eklezjologii. Dekrety dzielą się na dokumenty reformy (teksty ad intra) i dokumenty dialogu (teksty ad extra). Deklaracje adresowane są do wszystkich ludzi, zarówno wierzących, jak niewierzących. Znaczenie soboru było ogromne. Ważną rolę odgrywały środki masowego przekazu: o przebiegu sesji pisało około dwustu dzien- nikarzy, a najważniejsze uroczystości trans- mitowała telewizja. Dyskutowane problemy odbijały się szerokim echem w prasie i w ra- diu. Choć prasa umożliwiła bieżącą infor- mację, to zarazem przyczyniła się do pod- sycania nastroju zagrożenia, jeśli chodzi o reformy, i rozbudzania antagonizmów. O co tu chodzi? Wierność warunkiem otwarcia Zgodnie z życzeniem Jana XXIII sobór watykański II był soborem duszpasterskim. Jeżeli świat nie dostrzegał już w Kościele miejsca, w którym Bóg żyje i działa wśród ludzi, to stało się tak częściowo dlatego, że Kościół przestał być wiarygodny". Ale przed wprowadzeniem reformy Kościół dokonał pewnej autorefleksji. Konstytucje dogmatyczne uświadomiły wyraźniej współ- czesnym chrześcijanom wiarę i nauczanie Kościoła od jego początków. Niczego nie dodano do prawd wiary, nic też z nich nie usunięto. Liczne odwołania do Pisma Świę- tego i do poprzednich soborów świadczą o całkowitej ciągłości w nauczaniu Kościoła, o jego poszanowaniu dla przeszłości i wier- ności wobec Tradycji. Otwarcie na świat nie oznacza utożsa- miania się ze światem. Jeżeli Kościół wy- chodzi ze swego getta i poszukuje (czasem trochę po omacku) języka, którym mógłby przemawiać do swych współczesnych, to po to, by głosić im posłannictwo Chrystusa, wiarę katolicką w całym jej bogactwie, a nie po to, by dać się zawładnąć ideologiom tego świata. Jeżeli kładzie mniejszy nacisk na to, co go odróżnia i dzieli, to po to, by więcej ludzi mogło się doń przyłączyć, a nie po to, by przekreślić wszelkie różnice między tym, co wewnątrz, a tym, co na zewnątrz, oraz konieczność nawrócenia się. Niekiedy reformy wprowadzone przez sobór watykański II traktowano jako pre- tekst do uformowania jakiegoś "ducha" posoborowego i uczynienia z przystosowa- nia się Kościoła do współczesnego świata prawdziwego dogmatu. Takie próby stano- wią jednak nie tylko zdradę samych tekstów soboru, lecz także poważne wynaturzenie jego ducha i kierunków działania; należy tylko wiernie wprowadzać je w życie. Pytania 1. Czy Kościół po soborze watykańskim II nie jest już tym samym Kościołem co przed soborem? 2. Jaką władzę należy przyznać twierdzeniom i decyzjom soboru? 96. Blaski i cienie reformy Fakty i daty 1570 - mszał Piusa v 1582 - wprowadzenie kalendarza gregoriań- skiego (Grzegorz XIII) 1592-1605 - reformy liturgiczne Klemensa VIII 1841-1875 - Don Gueranger doprowadza do ujednolicenia liturgii we Francji. po roku 1920-odrodzenie liturgiczne w Niem- czech i w Belgii 1943 - utworzenie we Francji Centre de Pastorale Liturgique 1947 - encyklika Piusa XII o liturgii Me- diator Dei 1951-1958 - ważne reformy liturgiczne (mszału, brewiarza itp.) 20 października-8 grudnia 1962 - dyskusja nad schematem o liturgii podczas I sesji soboru 4 grudnia 1963 - promulgacja Konstytucji o liturgii Sacrosanctum Concilium 25 stycznia 1964 - Motu proprio Sacram Liturgiam, ustanawiające radęg, która ma czuwać nad wprowadzaniem w życie. kon- stytucji Sacrosanctum Concilium. Bibliografia L. Bouyer La vie de la liturgie, Paris 1956. P. Mroczkowski Znaki na głębiach. Eseje wokół liturgii, Warszawa 1957. Wydarzenie Liturgia Kościoła ustawicznie ewoluowała pomiędzy różnymi zmianami wprowadza- nymi przez Kościoły lokalne a próbami jej ujednolicania, nakazywanymi co pewien czas przez Rzym. Ujednolicenie liturgii na- stąpiło dopiero w XIX wieku w ramach bezprecedensowej centralizacji, a liczne zmiany wprowadzane były aż do roku 1958. Sobór watykański II, wykorzystując prace badawcze ośrodków liturgicznych, których szczytowym osiągnięciem była odnowa ob- rzędów Wielkiego Tygodnia, a zwłaszcza wigilii paschalnej, za pontyfikatu Piusa XII, rozpoczął swe prace od "odnowienia i roz- woju liturgii", aby "lepiej dostosować do potrzeb naszych czasów podlegające zmia- nom instytucje", "i umocnić to, co prowadzi do powołania wszystkich ludzi na łono Kościoła" (wstęp do Sacrosanctum Con- cilium). Ojcowie soborowi odróżnili "to, co jest niezmienne i z ustanowienia Bożego", od tego, "co może się zmieniać w ciągu wie- ków" ze względu na "pełne, aktywne i wspól- notowe" uczestnictwo wszystkich wiernych. Łacina pozostaje językiem uprzywilejowa- nym, ale "można przyznać więcej miejsca" językowi ojczystemu i pewnym zwyczajom miejscowym "pod warunkiem zachowania zasadniczej jedności rytuału rzymskiego". Czytanie Pisma Świętego winno być "dłuż- sze, bardziej urozmaicone i lepiej dobrane". W konstytucji znajdują się również zalecenia na temat muzyki i sztuki sakralnej, roku liturgicznego i kalendarza oraz pewne ogól- ne przepisy dotyczące różnych obrzędów liturgicznych. Wprowadzanie w życie tych ogólnych dyrektyw wywoływało - mimo napomnień kongregacji Kultu Bożego - pewien zamęt; konferencje biskupie, na których spoczywało to zadanie, często odchodziły od tekstów rzymskich. Wierni zaaprobowali przede wszystkim niemal całkowitą rezygnację z ła- ciny (która w oczach wielu ludzi utraciła w liturgii swą rangę języka misteryjnego), możliwość przyjmowania Komunii św. na rękę, swobodę korzystania z tekstów ofic- jalnych, dążenie do oczyszczenia liturgii, posunięte aż do zubożenia w sferze znaków i przedmiotów symbolicznych (na rzecz dydaktycznej gadaniny) oraz zeświecczenie muzyki. W niektórych przypadkach nowe obrzędy posłużyły za pretekst do anarchicz- nej "twórczości". Te ekscesy wywołały reakcję tradycjona- listyczną, odrzucającą wszelkie reformy en bloc, sławiącą śpiew gregoriański upowsze- chniany w pierwszej połowie XX wieku, oraz głoszącą potrzebę powrotu do mszału Piusa V, a właściwie do tego, który przera- biano i poprawiano od czasów Piusa IX aż do Piusa XII. Oznaczało to jednak wpad- nięcie z jednej skrajności w drugą. Ucierpiała też na tym bardzo jedność liturgii rzymskiej. O co tu chodzi? Przystosowanie a spójność Wprowadzenie reformy liturgicznej nie było (i nie jest) łatwe. Początkowo atmo- sfera "posoborowa" sprawiła, że z tekstami nowych obrzędów zaledwie się zapoznano. To, co było dozwolone w ściśle określonych okolicznościach, często stawało się ogólną praktyką (na przykład rezygnacja ze śpie- wów łacińskich i komunia na rękę). Wiele nonsensów zrodziło się zwłaszcza wokół pojęcia "aktywne uczestnictwo" wiernych: często rozumiano je jako ciążący na wszy- stkich obowiązek zabierania głosu i czy- nienia czegokolwiek za każdą cenę. Ale "aktywne uczestnictwo" wymaga czegoś więcej niż zewnętrznych gestów - sku- pienia, wewnętrznej postawy modlitewnej, uczestnictwa w celebracji misterium wiary łączącym wspólnotę (a nie przejawów su- biektywnego uniesienia, choćby nawet było ono zbiorowe). Nie należy jednak wszystkiego przedsta- wiać w ciemnych barwach. Reforma litur- giczna pozwoliła lepiej zrozumieć doniosłość obrzędów, nawet jeżeli zbyt rzadko znalazła wyraz w udanych osiągnięciach; poszuki- wania rozbudziły refleksję. Dziś stało się oczywiste, że reformy liturgicznej nie da się wprowadzić za pomocą różdżki czarodziej- skiej na zasadzie odgórnych dyrektyw; nie może ona być także rezultatem radosnej twórczości pozbawionej wszelkich norm obiektywnych. Piękno rzadko rodzi się bez odpowiedniego przygotowania. Wiele jest jeszcze do zrobienia, jednak w atmosferze wierności. Dawna liturgia, coraz gorzej ro- zumiana, potrzebowała stuleci, by osiągnąć dojrzałość. W każdym razie Tradycja nigdy nie oznaczała i nie oznacza immobilizmu, lecz zachętę do tego, by "wyrazić wdzięcz- ność w sposób naprawdę godny i właściwy" odwiecznemu Ojcu, Jego Synowi zmarłemu i zmartwychwstałemu oraz Duchowi Świę- temu, który przychodzi do naszych serc, by głosić chwałę Bożą na tym świecie i w jed- ności z Kościołem. Pytania 1. Czy nowe obrzędy są bardziej czy mniej krępujące niż dawne? 2. Czy można by się obyć bez reformy liturgicznej? 97. Kardynał Spellmann a obrona chrześcijańskiego Zachodu Fakty i daty 1914 - na kilka dni przed wybuchem pierw- szej wojny światowej Pius X oświadcza am- basadorowi austro-węgierskiemu, który przy- szedł prosić go o błogosławieństwo dla wojsk swego kraju: "Nie mogę błogosławić ani wojny, ani tych, którzy jej pragną; mogę błogosławić jedynie pokój". 1965 - sobór watykański II stwierdza, że broń masowej zagłady zasługuje na "stanow- cze i całkowite potępienie". 1966 - 24 grudnia kardynał Spellmann modli się za zwycięstwo Amerykanów w Wietnamie. Bibliografia Chr. Mellon Chretiens devant la guerre et la paix Paris 1984. Wydarzenie W 1966 roku kardynał Spellmann, arcy- biskup Nowego Jorku i kapelan wojsk amerykańskich, odprawił z okazji Bożego Narodzenia Mszę św. w bazie lotniczej w Sajgonie dla pięciuset oficerów i żołnierzy amerykańskich. Oświadczywszy, że wojna w Wietnamie jest według niego wojną w obronie cywilizacji, zaprosił swych słu- chaczy do modlitwy o to, by "odwaga i poświęcenie naszych żołnierzy nie pozo- stały daremne, i by wkrótce nadeszło zwy- cięstwo". Oświadczenie to wywołało ogromne po- ruszenie, a w Europie, gdzie część opinii publicznej opowiadała się po stronie Wiet- namu Północnego, na ogół spotkało się z całkowitą dezaprobatą. Spór ten odbił się również szerokim echem w samym Kościele katolickim, a niektórzy dostojnicy odcinali się zdecydowanie od stanowiska kardynała Spellmana. Lud chrześcijański w swej masie nie mógł zrozumieć, jak to jest możliwe, by dusz- pasterz mógł nie pragnąć natychmiastowe- go powstrzymania okrucieństw wojny, sko- ro musiało być dlań oczywiste, że żadna ze stron nie może odnieść szybkiego zwy- cięstwa. W późniejszych latach - w obliczu kwes- tii wysuwanych przez ruchy pacyfistyczne - biskupi w poszczególnych krajach zaczęli określać swe stanowisko w tych sprawach. O co tu chodzi? Należy odróżniać wiele spraw 1. Wojna jest czymś odrażającym. Kościół toleruje ją jedynie w tych wypadkach, gdy chodzi o mniejsze zło i gdy wszystkie inne możliwości rozstrzygnięcia sporu zostały wyczerpane (por. rozdz. 29). Jedyne zatem, co może usprawiedliwiać przywódców państw uciekających się do wojny, to rozsądnie wyważona szansa jej wygrania. Jeżeli tak nie jest, to rozpoczęcie wojny oznaczać będzie dodatkowe zło, do- dane do tego, któremu postanowili się prze- ciwstawić i które tak czy owak odniesie triumf. Znaczy to, że jeżeli jakieś państwo zdecydowało się zaangażować w konflikt zbrojny, winno prowadzić walkę aż do zwycięstwa. Nie zakłada to jednak - wbrew temu, co się często niesłusznie przypisuje Clausewitzowi - całkowitego zniszczenia przeciwnika. Jeżeli więc chrześcijanie zostali powołani do wojska, to nie ma nic moralnie niesłusz- nego w tym, by zachęcać ich do podej- mowania wysiłków na rzecz odniesienia zwycięstwa; gorszące byłoby stanowisko przeciwne. 2. Trudność polega jednak na tym, że zachęta ta została wyrażona przez dostoj- nika Kościoła. Jeżeli Kościół często błogo- sławił wojska i śpiewając Te Deum prosił o zwycięstwo, to nie dlatego że był ogarnięty jakimś szałem wojennym (wręcz przeciwnie, często zarzucano mu internacjonalizm i brak zaangażowania w konflikty), lecz dlatego że nie odmawiał swej pomocy ludziom wyru- szającym na wojnę, gdzie być może będą musieli przelać krew, i w ten sposób nadawał religijny wymiar ich cierpieniom i ich radoś- ciom. Błogosławi zatem broń, tak jak błogo- sławi czekan i linę alpinisty czy statek rybaków dalekomorskich, nie wypowiadając się po żadnej ze stron w konflikcie (zwłasz- cza że często po obu stronach zaangażowani są chrześcijanie). 3. Wojna w Wietnamie stanowiła szcze- gólny problem w tym sensie, że była wojną ideologiczną. Nie chodziło więc tylko o obronę interesów strategicznych czy eko- nomicznych, lecz o konfrontację dwóch wizji rzeczywistości. Co prawda chrześcijaństwo jako takie nie było celem agresji (jak cho- ciażby w przypadku wojen krzyżowych por. rozdz. 33), ale wolność religijna dla chrześ- cijan wietnamskich była niewątpliwie jedną ze stawek w tej wojnie. Zaangażowanie Kościoła mogło jednak w tym przypadku być bardziej wyważone i wyrażone w formie bardzo powściągliwej opinii. Pytania 1. Czy kapelan armii amerykańskiej mógł- z chwilą gdy podjął się swej misji - posłużyć się innym językiem przemawiając do żoł- nierzy, których miał podnieść na duchu? 2. Czy należy iść na wszelkie ustępstwa, godzić się z każdym zniewoleniem, gdy ma się dość sił do obrony, pod pozorem tego, że życie jest wartością najwyższą? 3. Co należy myśleć o słowach Chrystusa, że "kto będzie chciał zachować życie, straci je"? 4. "Raczej zginąć niż się zhańbić" - czy jest to hasło z minionej epoki? 98. "Rewolucja Jezusa" Fakty i daty 1960 -1964 - w Kalifornii złoty wiek "beat generation ", której mistrzami i inspiratorami byli: A. Ginsberg, W. Burroughs i A. Huxley. 1963 - publikacja Krzyża i sztyletu Davida Wilkersona styczeń 1966 - pierwsze wspólnoty hippisow- skie w San Francisco jesień 1966 - początki katolickiego ruchu zielonoświątkowego w Pittsburgu w stanie Ohio; eskalacja wojny wietnamskiej lato 1967 - "hip generation" ("dzieci- kwiaty ") staje się zjawiskiem ogólnonarodo- wym; ośrodkiem pozostaje San Francisco. Pojawienie się pierwszych chrześcijańskich wspólnot hippisów 1967- 1968 - rozwój katolickiego ruchu zielonoświątkowego, którego siedzibą jest uniwersytet Notre Dame w stanie Indiana; początki ruchu ekologicznego wśród mło- dzieży 1968 - czarny rok w Stanach Zjednoczo- nych: zabójstwo M.L. Kinga i R. Kenne- dyego, zamieszki na tle rasowym, opór mło- dych ludzi przeciwko poborowi na wojnę wietnamską, ogólne załamanie się cywilizacji amerykańskiej - część kontestujących czyni to w imię wiary w Chrystusa. 1969 -1970 - spektakularne odrodzenie mło- dzieżowych organizacji protestanckich 1970-1977 - moda na ewangeliczną muzykę rockową, sukcesy musicali Jesus Christ Su- perstar i Godspell. Wielka prasa i Kościoły chrześcijańskie okazują zainteresowanie ru- chem "rewolucji Jezusa ", podkreślając jego międzywyznaniowy charakter. Bibliografia E. OConnor Ruch charyzmatyczny w Kościele katolickim, Warszawa 1984. J. Duchesne Jesus-revolution, made in USA, Paris 1972. Wydarzenie U schyłku lat sześćdziesiątych Ameryką wstrząsa poważny kryzys moralny: więk- szość młodych ludzi spektakularnie odrzuca "burżuazyjne" i materialne wygody, jakie im zostały zapewnione. Niektórzy szukają ucieczki w narkotykach, w seksie, w utopij- nym powrocie do warunków naturalnych, bądź poszukują ekstazy mistycznej wzorując się na kontemplacyjnych technikach z Da- lekiego Wschodu. Ruch hippisowski, glory- fikujący potrzebę miłości (fundamentalną u wszystkich ludzi) i głoszący takie hasła, jak pragnienie natychmiastowego raju, ma niewątpliwie wymiar religijny. W Stanach Zjednoczonych po wydarze- niach roku 1968 - z pewnością bardziej dramatycznych i mających poważniejsze konsekwencje niż wydarzenia we Francji- ruch hippisowski ogarnia cały kraj: nar- kotyki, kontestacja polityczna oraz wiejskie i miejskie "wspólnoty" wkrótce jednak po- noszą klęskę. Szansę przetrwania mają je- dynie grupy religijne, wśród których naj- bardziej się rozwijają i odnoszą największe sukcesy wspólnoty chrześcijańskie. Hippisi chrześcijańscy nie są jednak by- najmniej więźniami jakiegoś kulturowego getta. W pierwszym okresie dosłownie i bez zastrzeżeń przyjmują Biblię, wpisując się w ten sposób w tradycję protestanckiego fundamentalizmu. Ale później zaczynają na przykład czytać autobiografię pastora Davida Wilkersona, który z powodzeniem apostołował wśród nowojorskich chuliga- nów. Nawróceni hippisi wykorzystują w ce- lach ewangelizacyjnych cały prestiż, jakim cieszy się "kontrkultura", włączają się do istniejących już chrześcijańskich organizacji młodzieżowych. W całym kraju organizo- wane są spotkania, gromadzące niekiedy setki tysięcy młodych entuzjastów, przy- bierające formę "rozbudzenia", występującą często w ruchach protestanckich (płomienne kaznodziejstwo w stylu Billyego Grahama i odwoływanie się do nawróceń osobistych), z charakterystycznym słownictwem "dzieci- w kwiatów". Mnóstwo gazet i barów chrze- ścijańskich przyjmuje styl hippisowski. U podłoża tego wszystkiego pozostaje jednak kontestacja: w imię wiary w Chrys- tusa potępia się surowo zanieczyszczenie środowiska, marnotrawstwo, wojnę, egois- tyczną pogoń za korzyścią i wygodami, ideologiczny dogmatyzm, przerywanie cią- ży, środki antykoncepcyjne i przedmałżeńs kie stosunki seksualne itp. Wyraźnie się jednak podkreśla, że nie chodzi tylko o pro- blemy materialne czy społeczno-ekonomicz- ne, lecz przede wszystkim moralne i ducho- we. Prawdziwa rewolucja oznacza więc na- wrócenie. (Taize ze swą wyraźniejszą troską o trzeci świat i sprawy społeczno-ekonomi- czne oraz mniejszą o indywidualny rygo- ryzm moralny może być traktowane jako francuska i zarazem europejska wersja tego chrześcijańskiego odrodzenia wśród mło- dych.) W Stanach Zjednoczonych ruch zacho- wuje swój spontaniczny i bardzo zróżnico- wany charakter: żaden z Kościołów nie może go pozyskać ani nad nim zapanować~ jest w dużej mierze "międzywyznaniowy i skłania się ku głoszeniu oraz praktykowa- niu "dzikiego ekumenizmu". Różnice po- między religiami uważane są za wtórne wobec osobistego kontaktu z Jezusem i ot- warciu się na działanie Ducha Świętego. Kościół ma mniejsze znaczenie niż wspól- noty podstawowe. Zjawiskiem bez precedensu jest uczestnic- two w nim katolików. Chodzi o katolicki ruch zielonoświątkowy, który pojawił się w Europie w 1972 roku, stając się ruchem (bądź odrodzeniem) charyzmatycznym. W Ameryce ów ruch, popierany przez epi- skopat, potwierdził bardzo wyraźnie swą katolicką tożsamość: organizował wielkie spotkania o charakterze zdecydowanie litur- gicznym i starał się włączyć w życie parafi i wspólnot uniwersyteckich, powiązanych z miejscowym biskupem, nie rezygnując wszakże z różnych inicjatyw ekumenicznych. W tej dziedzinie chrześcijaństwo amerykań- skie odgrywa ważną rolę, przedstawia bo- wiem wiele aspektów. Dodajmy jednak, że istnieje również ekumenizm, w którym ka- tolicy nie uczestniczą. Na początku lat siedemdziesiątych "mo- da na Jezusa" stała się w Stanach Zje- dnoczonych zjawiskiem ogólnonarodo~ wym, odnosząc triumfy w muzyce "pop i "folk", a także w musicalach. Później ta moda przeminęła. Ale przynajmniej w Stanach Zjednoczonych chrześcijaństwo znowu stało się sprawą młodych, zaś kry- tyczny okres "sekularyzacji", jak się wy- daje, już przeminął. O co tu chodzi? Niepowstrzymane pragnienie spotka- nia z Jezusem Zjawisko nazwane "rewolucją Jezusa" przypomniało dwa istotne aspekty chrys- tianizmu: 1. Wiara chrześcijańska nie jest związana z żadną określoną cywilizacją. Jeżeli ma inspirować życie społeczne i przenikać je, musi jednocześnie piętnować jego błędy i nadużycia, narzucając prymat i autonomię życia duchowego. 2. Chrystianizm lat sześćdziesiątych prze- zwyciężył, jak się wydaje, zgubną dwubie- gunowość pomiędzy zachowawczym legaliz- mem (oskarżanym o faryzeizm) a wielko- dusznym humanizmem progresistów, które- go logiczną kulminacją jest "śmierć Boga. "Rewolucja Jezusa" oznaczała odrzucenie obu postaw i położenie nacisku na modlit- wę, rolę Ducha Świętego, bezpośrednią mi- łość braterską (przedkładaną ponad zawsze pośrednie działanie polityczne), stałą i rzetel- ną lekturę Pisma Świętego itd. A jednak dostrzegając tę zdrową reakcję i pozytywne aspekty ruchu, nie możemy zamykać oczu na jego ograniczenia. Swoisty ~sentymentalizm i często usprawiedliwiona nieruwność wobec zbyt błyskotliwych teorii przerodziły się w pewien nie wolny od uprzedzeń antyintelektualizm. Nieufność wobec instytucji prowadziła niekiedy do tego, że zaczęły powstawać wspólnoty bez księdza, organizowane poza strukturami Kościoła. Entuzjazm nie może w nieskoń- czoność wypełniać luk w myśleniu teologicz- nym i eklezjologicznym. Pytania 1. Jakie elementy ruchu hippisowskiego wy- dają się bliskie chrystianizmowi? Jakie in- spiracje i jakie praktyki oddalają go od chrześcijaństwa nawet w chrześcijańskich wspólnotach hippisów? 2. Jakie są warunki działania i ograniczenia "dzikiego ekumenizmu"? 3. Dlaczego chrześcijaństwo nie może w osta- tecznym rezultacie obyć się bez myśli teolo- gicznej i eklezjologicznej? 99. Encyklika Humanae Vitae" i jej następstwa Fakty i daty 1962 -1963 - na rynku pojawiają się pigułki antykoncepcyjne. czerwiec 1968 - ogłoszenie encykliki Hu- manae vitae schyłek 1968 - zalegalizowanie antykoncep- cji we Francji 1972-1973 - dyskusje na temat aborcji; artykuł w czasopiśmie jezuitów "Etudes" O reformę prawodawstwa francuskiego w odniesieniu do przerywania ciąży 1975 - wprowadzenie we Francji prawa zezwalającego pod pewnymi warunkami na "dobrowolne przerwanie ciąży" styczeń 1976 - deklaracja Kongregacji Dok- tryny Wiary Persona humana na temat moralności seksualnej, podejmująca i roz- wijająca tezy encykliki Humanae vitae. schyłek 1978 - kraje uprzemysłowione za- czynają odczuwać skutki antykoncepcji; ich mieszkańcy zaczynają sobie uświadamiać, że zmniejsza się ich liczba, a społeczeństwo się starzeje. Wydarzenie Po drugiej wojnie światowej następuje wręcz zawrotny wzrost liczby ludności na kuli ziemskiej. W krajach słabo rozwinię- tych poprawa stanu higieny i opieki medy- cznej doprowadza do obniżenia śmiertel- ności niemowląt, ale niekiedy pojawiają się trudności z wyżywieniem tak wielkiej licz- by ludzi, wzrost ekonomiczny nie nadąża bowiem za demograficznym. W krajach uprzemysłowionych spektakularny wzrost poziomu życia narzuca nowy styl: zbyt wielka liczba dzieci zaczyna stanowić prze- szkodę w dążeniu do dobrobytu i "wy- zwolenia" kobiety. W obu przypadkach regulacja urodzeń wydaje się koniecznoś- cią. Wraz z postępem technicznym- stwarzającym skądinąd nowe problemy- pojawiają się środki w sztuczny sposób zapobiegające poczęciu. W tych niesprzyjających warunkach- szczególnie po wstrząsach roku 1968 w Eu- ropie i w Stanach Zjednoczonych - Paweł VI postanowił przypomnieć naukę Kościoła katolickiego o tym, że używanie "pigułki" i wszystkich innych sztucznych środków antykoncepcyjnych jest nie do pogodzenia z nauczaniem Chrystusa o człowieku i o mi- łości. W pewnych środowiskach katolickich oraz pośród niewierzących encyklika Hu- manae vitae wywołała niezwykle gwałtowne reakcje. Zdaniem większości tych ostatnich "pigułka" pozwoliła uwolnić miłość ludzką od "zwierzęcej" przypadkowości, kiedy to seksualność związana jest z przedłużaniem gatunku. Zwolennicy równości płci dostrze- gali również w zapobieganiu ciąży sposób na uwolnienie kobiety od biologicznego przymusu, któremu nie są poddani mężczy- źni. Nikt jednak nie udowodnił, że uczynie- nie z aktu seksualnego celu samego w sobie, oderwanego od prokreacji i związku mał- żeńskiego, zapewnia człowiekowi szczęście, zarówno jeśli chodzi o mężczyzn, jak i o ko- biety. Niektórzy ukazywali "pigułkę" jako naj- lepsze lekarstwo zdolne zapobiec licznym aborcjom (także przeprowadzanym nielegal- nie). Ale mimo różnych ułatwień w propa- gowaniu antykoncepcji "dobrowolne prze- rwanie ciąży" zostało również zalegalizowa- ne we Francji. W istocie rzeczy antykoncep- cja nie może być uważana za panaceum. Niezależnie od tego, że niektóre kobiety jej nie tolerują, wymaga ona należytego "wy- chowania seksualnego". Stąd trudność we wprowadzeniu jej w życie poza środowis- kami stosunkowo uprzywilejowanymi. Stąd częste uciekanie się do sterylizacji (mężczyz- ny lub kobiety); trudno jednak bronić tej metody mimo jej niewątpliwej skuteczności, jeżeli podstawą argumentacji jest dążenie do wyzwolenia i szczęścia człowieka... Pewnym katolikom nauki moralne zawar- te w encyklice Humanae vitae wydały się zbyt surowe, nierealistyczne i niemożliwe do wprowadzenia w życie. Ale czy jakikol- wiek stan faktyczny miałby stanowić normę dla moralności chrześcijańskiej? W ciągu następnego dziesięciolecia sytuacja zaczęła się zmieniać: ludzie coraz częściej uświada- miali sobie niebezpieczeństwa związane z nadmiernym ograniczaniem przyrostu na- turalnego; także ruchy feministyczne prze- szły pewną ewolucję, antykoncepcja zaś stała się sprawą osobistego wyboru. Z perspektywy czasu dostrzegamy słusz- ność decyzji Pawła VI, który w tej sytuacji nie mógł nie zwrócić uwagi na to, że takie postawy są niemożliwe do pogodzenia z wia- rą chrześcijańską. Niektórzy chrześcijanie zarzucali papieżowi, że publicznie i w sposób autorytarny (a nawet represyjny) ustanawia prawa w sferze całkowicie prywatnej. Ale Humanae vitae wypowiada się na temat praktyk, nie osądzając i nie potępiając ludzi, i odpowiada na pytania zadawane w nowej sytuacji i w dziedzinie, w której Magisterium Kościoła musi zabierać głos, ponieważ wiąże się ona ściśle z życiem i zbawieniem czło- wieka. Niektórzy w końcu wyrażali żal, że ar- gumeńtacja encykliki opiera się na pod- ważanym dziś pojęciu "prawa naturalnego". Jest jednak oczywiste, że tekst jako całość opiera się na "globalnej wizji człowieka" w perspektywie planów Bożych i w per- spektywie Odkupienia. Można by się też zastanawiać, czy odrzucenie (samo w sobie dyskusyjne) "prawa naturalnego" nie było zwykłym pretekstem: elementem argumen- tacji, w której forma przesłania służy do odrzucenia jego treści. O co tu chodzi? Słowa nie na czasie, choć konieczne Gwałtowność reakcji, jakie wywołała en- cyklika Humanae vitae, przesłoniła o wiele poważniejsze problemy, które z ogromną odwagą poruszył papież: 1. Encyklika wychodziła poza dyskusję na temat za czy przeciw "pigułce", dyskusję przesłaniającą radykalne rozbieżności w poj- mowaniu miłości. Sztuczne metody zapo- biegania ciąży zakładają ograniczone i nie- zbyt chrześcijańskie podejście do stosunków pomiędzy mężem a żoną. Papież Paweł VI, głosząc potrzebę panowania nad sobą i "od- powiedzialnego ojcostwa", absolutnie nie przeciwstawiał się (wręcz przeciwnie!) wspól- nemu przeżywaniu szczęścia przez małżon- ków także w kontaktach seksualnych, a tym bardziej koniecznej "regulacji urodzeń". Umiejętność wyrzekania się, samokontrola, zdolność do podejmowania odpowiedzial- nych decyzji - słowem wszystko, co w tej dziedzinie jest uczestnictwem w Krzyżu Odkupienia - jest świadectwem większego poszanowania mężczyzny (i kobiety!) i praw- dziwej troski o przyszłość rodu ludzkiego. 2. Encyklika Humanae vitae pozwoliła na uświadomienie zarówno konieczności, jak i trudności w sprawowaniu Magisterium Kościoła. Oczywiście encyklika nie angażuje nieomylności papieskiej. Ale posłuszeństwo wobec niej, jakiego oczekuje się od chrześ- cijan, opiera się na wierności papieża wobec tradycji, żywej w Kościele aż do soboru watykańskiego II włącznie (por. Gaudium et spes, 49 - 51 ) i będącej dla wszystkich normą obowiązującą. Pytania 1. Czy moralność chrześcijańska może i po- winna ewoluować? 2. Czy Magisterium Kościoła powinno inter- weniować (i w jakiej formie) w przypadku pojawienia się nowych problemów z zakresu moralności? Czy też powinno zachowywać rozważne milczenie w oczekiwaniu na to, aż rozstrzygnie je ogół chrześcijańskiego ludu? 100. Czy kościół zmierzaku odnowie? Fakty i daty 1925 - ks. Cardijn tworzy w Belgii w ramach Akcji Katolickiej organizację młodzieży ro- botniczej Jeunesse Ouvriere Chretienne (JOC). 1959 - Jan XXIII zwołuje sobór watykański II, by dokonało się "nowe Zesłanie Ducha Świętego" (por. rozdz. 95). 1971- "rok Jezusa" w Stanach Zjednoczo- nych; początki katolickiego ruchu zielono- świątkowego (por. rozdz. 98) 1975 - jak wynika z nowego spisu ludności, we Francji praktykuje regularnie mniej niż 16 procent (w porównaniu do 25 procent w 1969 roku i 37 w 1964); spośród ludzi młodych (18-24 lata) tylko 6 procent uczęsz- cza na niedzielną mszę. 1983 - nowy kodeks prawa kanonicznego W. Gruehn Religijność współczesnego człowieka, Warszawa 1966. Wydarzenie Dużo czasu upłynęło, zanim w takim kraju jak Francja uświadomiono sobie za- sięg dechrystianizacji. Duża liczba ochrzczo- nych, istnienie względnie stabilnego środo- wiska były pozorami, które przesłaniały faktyczną sytuację. Dopiero książeczka księ- ży H. Godin i Y. Daniel La France, pays de mission? (1943) wywołała wstrząs. Środki zaradcze, jakie przedsięwzięto, były zróżnicowane i przyniosły niekwestionowane rezultaty. Już w latach trzydziestych nastąpiło odrodzenie organizacji młodzieży chrześcijań- skiej i rozkwit Akcji Katolickiej. Mimo to różne okoliczności sprawiły, że po wojnie punkt ciężkości przesuwał się powoli w inną stronę: od upowszechniania wiary i wstępowa- nia do Kościoła często ważniejsze się stało kwestionowanie stylu życia Kościoła i głosze- nie hasła poddania rewizji tradycyjnego po- słannictwa Kościoła, uznawanego za niemoż- liwe do przyjęcia dla społeczeństwa przemys- łowego drugiej połowy XX wieku. Próby te, uważane zrazu za ważniejsze od ewangelizacji, skupiły na sobie całą uwagę i zastępując ewan- gelizację, sparaliżowały wysiłek misjonarski. Kościół często przedstawiał obraz chorej społeczności, niepewnej swych podstaw, usiłu- jącej rozpaczliwie chwytać się każdej nowości, by móc w ten sposób odzyskać wiarygodność. Tłumaczy to z jednej strony odejście młodych ludzi, dostrzegających w katolicyzmie pozba- wione wyrazu naśladownictwo ideałów oto- czenia, z drugiej - odchodzenie "katolików z metryki" (niegdyś praktykujących), zniechę- conych niestosownymi innowacjami. W tej sytuacji pojawiło się parę budzących nadzieję znaków. Jednym z nich był sobór watykański II, który włączył aggiornamento w perspektywę misjonarską i ciągłość Tradycji Kościoła, ukazując zasady autentycznej odno- wy, często zniekształcane na skutek tendencyj- nych interpretacji. Z drugiej strony poszuki- wanie bezpośredniego kontaktu z osobą Jezu- sa (które pewni interpretatorzy usiłowali tłumaczyć ideologicznym patosem) i pragnie- nie chrześcijaństwa żarliwego i misyjnego doprowadziło do powstania sporadycznych grup i małych wspólnot, stopniowo łączących się w ruch odnowy charyzmatycznej. Jeżeli nie mieści się on całkowicie w ramach Kościoła katolickiego, to jednak przestrzega granic protestanckiego "rozbudzenia", do którego się też upodabnia: jego członkowie wierzą w immanentną obecność Ducha Świętego we wspólnocie bez potrzeby pośrednictwa hierar- chii i wyznają relatywizm doktrynalny, gło- sząc bezpośrednie odwołanie się do Pisma Świętego. W różnych krajach i miejscach pojawiają się bardzo zróżnicowane grupy. Niektóre z nich dały dowody ogromnej żywotności religijnej. Żadna jednak nie dokonała jak dotąd "wyłomu", przynajmniej na wielką skalę. Różne są tego powody, a sprowadzają się niewątpliwie do tego, że każda z nich jest na swój sposób niewystarczalna (wskutek braków doktrynalnych, zbyt słabego związa- nia z "wielkim Kościołem", braku duchowoś- ci ześrodkowanej na bosko-ludzkiej osobie Jezusa itp.) Tymczasem we wszystkich krajach wysoko rozwiniętych, a również w tych, które włączają się w obszar społeczeństwa konsum- pcyjnego (także środkowo- i wschodnioeuro- pejskich), następuje regresja katolicyzmu. Czy jest to zjawisko nieodwracalne? Na pewno nie. Cząstkowe doświadczenia wy- kazały, że niewiara nie jest w żadnym wy- padku zjawiskiem masowym i nieprzezwy- ciężonym, jak sądzono jeszcze przed dzie- sięcioleciem. Tylko słabość chrześcijan, ich brak wiary i podziały między nimi opóźniają nową wiosnę Kościoła, zapowiedzianą przez Jana XXIII. O co tu chodzi? Ilość czy jakość? Podejmowane w XX wieku próby ewan- gelizacji brały za punkt wyjścia dane sta -tystyczne: spadek liczby praktykujących w stosunku do ogólnej liczby ludności w krajach tradycyjnie katolickich. Czy to kryterium ilościowe nie jest jednak mylące? Czy nie trzeba się od niego uwolnić, by z całym spokojem spojrzeć w przyszłość Ewangelii? Czyż nie należy odszukać czy- stego i zdrowego rdzenia, uwolnić Kościół od jego socjologicznego balastu, tak by posłannictwo Chrystusa mogło odnaleźć swą siłę i jasność? Na to pytanie musimy odpowiedzieć: nie. Za każdym razem, gdy chciano Kościół praktykujących zastąpić Kościołem walczą- cych lub Kościołem czystych, chrześcijańst- wo traciło wiernych, nie odnajdując zarazem kontaktu ze zdechrystianizowanymi masa- mi. Jego posłannictwo stawało się abstrak- cyjną ideologią, całkowicie obcą zarówno chrześcijanom tradycyjnym, jak i ludziom współczesnym. Nie oznacza to jednak, iż należy ograniczyć się do czysto konwenc- jonalnego i społecznego związku z posłan- nictwem Chrystusa; wiele było (i jeszcze jest) hipokryzji i antyświadectwa wśród pozornie chrześcijańskiej burżuazji, trosz- czącej się przede wszystkim o własne interesy (jakkolwiek Pan przyszedł, aby uczynić z nich świętych). Ale wezwanie do pełniej- szego zaangażowania i bardziej wymagającej wierności może wyłonić się jedynie na fun- damencie już istniejącego ludu chrześcijań- skiego: święci, którzy wstrząsali obojętnymi i potępiali kompromis ze światem, oddali się w służbę wierzącym z nawyku, katolikom z metryki lub okazjonalnym; odwołując się do ich poczucia Boga, do ich potrzeby modlitwy, napełnili ich poczuciem dumy ze swej wiary i swych misjonarzy; również ich posłannictwo, zweryfikowane życiem Koś- cioła, nie zeszło na manowce wyłącznie osobistej reinterpretacji depozytu wiary.