ROBERT KUPIECKI KULT JÓZEFA STALINA W POLSCE 1944-1956 WYDANIE PIERWSZE Biblioteka Instytutu Historii UAM Projekt okładki Małgorzata Zachorowska Redaktor Wojciech Jarmołowicz Redaktor techniczny Justyna Rosłonek ISBN 83-02-05132-2 © Copyright by Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne Warszawa 1993 Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne Warszawa 1993 r. l Wydanie I Ark. druk. 17 Skład i druk: Opolskie Zakłady Graficzne w Opolu Zam. 52/93 SPIS TREŚCI Przedmowa / 3 Wstęp / 9 Korzenie / 13 Wzrost (lata 1944—1948) / 39 Siedemdziesiąte urodziny (rok 1949) / 74 Kultu dzień powszedni (lata 1950—1953) / 116 Dziś niebo jest żałobną chorągwią. Umarł Stalin (marzec 1953) / 157 Od VIII Plenum do VIII Plenum (marzec 1953 — rok 1956) / 199 Zakończenie / 233 Aneks: Indeks tytułów jakimi w latach 1944—1956 obdarzano Stalina w polskich środkach przekazu / 238 Bibliografia / 251 Indeks nazwisk / 265 270 PRZEDMOWA Młody historyk podjął tyle ambitną, co udaną próbę przedstawienia dziejów kultu Stalina w Polsce. Oznaczało to wejście w krąg kluczowych dla panującego systemu mechanizmów, które badacze historii najnowszej zaczynają dopiero poznawać, analizować, rozumieć. Dwa zagadnienia wysuwają się tu na czoło: układ zależności Polski od radzieckiego centrum oraz istnienie i przenikanie się dwóch płaszczyzn rzeczywistości — tej realnej i tej sztucznie konstruowanej przez ideologicznie i politycznie uwarunkowany język oraz rytuał. Studium Roberta Kupieckiego — obszerny, szczegółowy opis dynamiki kultu Stalina w warunkach polskich — starszym czytelnikom uprzytomni zapomniane często doświadczenia, bardzo zresztą różne, rówieśnikom Autora nasunie myśl o „hańbie domowej". Ale źle by się stało, gdyby materia historyczna zawarta w tej książce posłużyła przede wszystkim obrachunkom z mroczną kartą przeszłości — czasem własnej, częściej innych. Ważniejsze jest rozpoznanie samego zjawiska, jego źródeł, charakteru i oddziaływania. Będzie truizmem stwierdzenie, że kult Stalina nie miał korzeni w polskiej glebie kulturowej, że był całkowicie obcym, przemocą implantowanym przeszczepem. Wymuszony i zewnętrzny w stosunku do kulturowego dziedzictwa, jak też narodowych tradycji, miał — podobnie jak radzieckie czołgi — zabezpieczać integralność imperialnego bloku tworzonego pod czerwonym sztandarem i legitymizowanego komunistyczną utopią. W tym sensie stanowił cząstkę ustanowionego jarzma, które Polacy znosili, bo znosić musieli, ucząc się symulacji oraz zachowań, które stanowiły splot oporu i przystosowania. Jak trafnie stwierdził Tomasz Szarota, po wojnie mieliśmy do czynienia z nowym wariantem „życia na niby", opisanego przez Kazimierza Wykę w jego szkicu poświęconym okupacji niemieckiej. Duży odłam polskiego społeczeństwa, zwłaszcza (choć nie tylko) polskiej inteligencji, wyćwiczył się w życiu na niby, w świecie pozorów kreowanym przez państwo/partię. Przyswajał sobie osobliwą sztukę dwujęzyczności — posługiwania się językiem naturalnym w sferze prywatności i nowomową w sferze oficjalnej. Mit wallenrodyzmu pozwalał nobilitować hipokryzję i dwulicowość. Konformistyczne postawy i zachowania stawały się cnotą, niezłomne trwanie przy wyznawanych wartościach — szaleństwem, może i chwalebnym, ale zagrażającym narodowemu przetrwaniu. Co więcej, część przynajmniej strażników owego świata pozorów, czy —jak go trafnie nazwali Zbysław Rykowski i Wiesław Władyka — przedstawień, również traktowała go „na niby", jako rytuał lub haracz płacony w imię wymogów polityki bądź geopolityki. Mało kto prawdziwie wierzył w slogany z wstępniaków „Trybuny Ludu" lub „Poradnika Agitatora". Język kreujący rzeczywistość pozorów, symbolika, rytuał tak były dalekie od polskich kodów kulturowych, że nie mogły trwale ukształtować mentalności nie tylko szerokich kręgów społeczeństwa, ale także kół związanych z obozem rządzącym. Efektem tego była swoista „gra" toczona na obszarze życia publicznego. Brali w niej udział wszyscy, którzy w tym życiu uczestniczyli, wielcy i mali, komuniści i katolicy, ci z legitymacjami partyjnymi w kieszeni i ci, którzy nigdy do partii nie wstąpili. Alternatywą była emigracja wewnętrzna, represje... W Polsce nigdy, na szerszą skalę, nie wykształciła się owa szczególna. mistyczna nieomal więź między przywódcą a masami, właściwa systemom totalitarnym w ich klasycznej postaci. Stalin, poza wszystkim, nie był przywódcą polskim, jego kult dotyczył niejako wodza drużyny, która narzuciła obce panowanie. Zbiorowa identyfikacja na poziomie ponadnarodowym obejmowała jedynie bardzo wąską warstwę. Można by przeto rzec: kult Stalina, pozbawiony źródeł wewnętrznych i społecznej nośności, uprawiany oficjalnie przez zaledwie osiem lat, w tym jedynie przez cztery lata z wielkim natężeniem, potem stopniowo zarzucony, nie odegrał w Polsce znaczniejszej roli i nie odbił się istotnie na stanie świadomości oraz moralnej kondycji Polaków. Sporządzona przez Roberta Kupieckiego długa lista określeń nadawanych Stalinowi świadczy, iż mieliśmy do czynienia z importowanym szablonem, obowiązującym w identycznej postaci w całym imperium. Uważna lektura książki nasuwa wszelako wiele refleksji. Czytając ją trudno oprzeć się pytaniu, czy rzeczywiście kult Stalina pozostawał zjawiskiem li tylko powierzchownym, bez ważkich konsekwencji dla społeczeństwa. Aleksander Wat w swych Dziewięciu uwagach do portretu Józefa Stalina przytacza piękny, jak pisze, wiersz Gałczyńskiego Umarł Stalin i stwierdza, że „utwór ten jest jednym z najczystszych wzorów poezji opłakującej śmierć Króla, który jest również Ojcem narodu czy szczepu bądź miasta i utożsamia się z Ojcem kosmosu — Bogiem. Śmierć jego trafia w głębokie koleiny wyżłobione w duszy ludzkiej"1. Otóż to! Poemat Gałczyńskiego nie jest zbudowany z pustych sloganów, nieustająco powielanych, jak np. grafomański wiersz Jerzego Putramenta List do Stalina. Utwór ten, podobnie jak i niektóre inne głosy panegirystów sławiących dyktatora, jeśli nawet były pisane pod naciskiem, nie sprowadzały się do oportunistycznych frazesów, dyktowanych strachem i/lub przekonaniem, że jest to cena, którą wypada zapłacić za możliwość istnienia w życiu publicznym. Kult Stalina, ustanawiany stopniowo stanowił ważną cząstkę owej niewidocznej sieci pajęczej, oplątującej umysły i sumienia, o której Aleksander Janta-Połczyński pisał w 1948 r. po swoim powrocie do kraju2. Obok dominującego strachu, wyrachowania, konformizmu, kariero- wiczostwa, lokąjstwa, obok filozofii „coś za coś" czy też wallenrodycznych racjonalizacji postaw ugodowych, w niektórych kręgach społeczeństwa, zaczynały działać psychologiczne mechanizmy, powodujące, że możliwa była adoracja człowieka, przez którego — jak zanotuje Maria Dąbrowska w swym dzienniku 5 marca 1953 r. — „miliony ludzi wylało z siebie ocean łez i krwi"3. Następne zdanie pisarki jest znamienne: „Ale który stworzył też nową potęgę Rosji, a może w ogóle — coś nowego, co już nie zginie". Dąbrowska, tak niechętnie przyjmująca wszechobecny kult, zżymająca się wewnętrznie na widok portretów Stalina zdobiących ściany świetlic i sal szkolnych — w maju 1950 r. napisze, w związku z wieczorem autorskim w Gimnazjum i Liceum im. Żmichowskiej przy ulicy Klonowej 16 w Warszawie: „z ulgą (tak samo zresztą jak poprzedniego dnia w Lidze Kobiet) powitałam biało-czerwone dekoracje i brak portretu Stalina". Dąbrowska z niesmakiem obserwująca serwilizm środowiska naukowego i literackiego, nie tylko nie uchyli się od wstrętnej dla niej przymuszonej wypowiedzi w związku z jego śmiercią, co można pojąć, ale niejako poza swą świadomością, nie poprzestanie na zdawkowych sloganach, i usiłując „podać zimno obiektywne prawdy", da wyraz fascynacji dziełem totalitarnego dyktatora. Gałczyński, Dąbrowska — listę nazwisk można by wydłużyć — to ludzie przeniknięci do głębi zachodnią kulturą, w dużym stopniu immunizowani na prymitywizm i skrajny irracjonalizm niemal religijnej czci oddawanej Stalinowi — władcy i arcykapłanowi Nowej Wiary. Ale i oni, zniewoleni terrorem, ale też samozniewoleni przekonaniem o zmierzchu Zachodu i nieuchronności, a nawet historycznej racji, ładu tworzonego przez komunistów, znając bezmiar zbrodni Stalina, gotowi byli uznać go za inkarnację Historii. Cóż mówić o tysiącach ludzi, młodych przede wszystkim, którzy bądź nie mieli tak silnego oparcia w świecie wartości europejskiego (a w tym i polskiego) kręgu kulturowego, bądź też, wskutek poczucia bankructwa i wielopostaciowej klęski — spowodowanej czy to ogromem zbrodni dokonanych w sercu Europy przez naród Goethego i Beethovena czy sytuacją Polski po II wojnie światowej — podatni byli na idee zdające się nieść nadzieję. Wierzyli, a kiedy nie mogli naprawdę wierzyć — wierzyli, że wierzą; w socjalizm, w Stalina. Wiara ta pozwalała redukować skomplikowaną rzeczywistość do prostego wzoru. Pozornie logiczne schematy zdawały się lekarstwem na rozdzierające dylematy i trudny do zniesienia dysonans między wyznawanymi dotychczas wartościami a wymogami przystosowania. Pojęcia takie jak dobro, wolność, sprawiedliwość, a z drugiej strony, zbrodnia, okrucieństwo, terror, niewolenie ludzi i narodów, łamanie podstawowych norm moralnych — traciły dotychczasowe treści. Wiara w Stalina, wcielenie nowego kościoła — partii, zastępowała i rozum, i sumienie. Otumanieni młodzi ludzie nie z cynizmu śpiewali znaną pieśń włoskich komunistów, której refren brzmiał: „a bas ii re, viva Stalin" (precz z królem, niech żyje Stalin). Otaczająca Stalina groza stanowiła ważny element wspomagający. Wielka zbrodnia nie zawsze prowokuje do walki przeciw zbrodniarzom. W określonych warunkach może paraliżować nie tylko opór, ale i wolę oporu. Strach przed karą — konkretny lub niedookreślony — jest wbudowany w większość kultów i religii; w komunizmie wszelako „bicz boży" chłostał bezzwłocznie, tu i teraz. Pałka i słowo, represja i propaganda wspierały się wzajemnie. Toteż kiedy próbuje się analizować zjawisko kultu Stalina w Polsce, wypadnie wyjść poza prostą diagnozę sprowadzającą ową patologię do inwazji obcych czynników. Prawda, że bez pomocy radzieckiej nie istniałoby ono lub byłoby ograniczone do marginalnej grupy zwolenników komunizmu. Dla narodu, który tak niedawno wielokrotnie doświadczył zbrodni i gwałtu stalinizmu, poczynając od 17 września 1939 r., poprzez deportacje, Katyń, łagry, aż po terror NKWD po lipcu 1944 r., nowe wywózki i narzucone uzależnienie, Stalin był przede wszystkim symbolem satrapy i ciemięzcy. W znacznej części, jeśli nie większości społeczeństwa, narzucona z góry adoracja kremlowskiego dyktatora budziła obrzydzenie i sprzeciw, a przynajmniej niesmak i wzgardę. Co nie oznacza, że nie oddziaływała degradujące na mentalność i morale. W potocznym wyobrażeniu, a także w ujęciu większości historyków, różnych zresztą orientacji politycznych, aberracyjny kult Stalina jawi się jako zjawisko, które — obok innych — przeszkadzało w tworzeniu więzi między partią a społeczeństwem. Rzeczywistość była bardziej złożona, nie tak jednoznaczna. Albowiem wspomniane na początku dwie płaszczyzny rzeczywistości, wzajemnie się przenikały i oddziaływały na siebie; dla jednostek i dla całego społeczeństwa prawda i fikcja stawały się równie realne, określały egzystencję. Prawda o Stalinie współistniała z kłamstwem o „ojcu narodów", „przyjacielu Polski" itd., kłamstwem, które stanowiąc części narzuconej gry pozorów, w mniejszym lub większym stopniu przenikało do świadomości. Najbardziej bezwzględny i oparty na przemocy reżim nie mógłby istnieć bez minimalnego oparcia w społeczeństwie; w systemach totalitarnych to oparcie odpowiednio budowane, odegrało zasadniczą rolę. W Polsce powielano wzory radzieckie z lat trzydziestych — destrukcja i rozbijanie zasadniczych struktur i tkanki kulturowej szły w parze z kreowaniem nowego porządku ekonomicznego, społecznego, politycznego i ideologicznego. Działano na zasadzie kontrastu: stare — nowe, reakcyjne — postępowe, wrogie — „nasze", stwarzając alternatywę: przystosowanie albo społeczne, a nawet wręcz fizyczne unicestwienie. Ludzie postawieni przed takim wyborem, różnie reagowali; nieliczni próbowali oporu, inni decydowali się na wewnętrzną emigrację. Wielu kamuflowało swe przekonania, stosowało taktykę mimikry (Miłoszowy hetmań), ale wielu także, uciekając przed schizofrenicznym rozdwojeniem, zaczynało zwolna, niepostrzeżenie, przywykać do otaczającego ich uniwersum absurdu, strachu, zbrodni. Konsekwencją było moralne znieczulenie, by wspomnieć tylko pustkę jaka otaczała wiele rodzin osób represjonowanych, zamykanie oczu na terror, odrzucanie informacji o masowych represjach, tortur stosowanych przez UB, prowokacjach etc. Istniały oczywiście środowiska, które idąc na kompromisy, zachowały nienaruszone więzi i duchową siłę przeciwstawiania się zniewoleniu wewnętrznemu, atoli duże odłamy społeczeństwa, różnych jego warstw, poza może chłopami, ulegały sile presji. Było to zresztą zachowanie zrozumiałe w społeczeństwie, które osłabione wojną, dwoma okupacjami, powojennym terrorem oraz masowymi migracjami i przemianami społecznymi stanęło wobec opresji, bez możliwości protestu i bez nadziei na szybką zmianę swego położenia. Nie jesteśmy dziś w stanie stwierdzić, nawet hipotetycznie, jak szeroko docierał kult Stalina, jaki zasięg miała zbiorowa psychoza, która ujawniła się między iruiymi po jego śmierci. Bo, jakby trudno było dziś w to uwierzyć, byli tacy, którzy naprawdę płakali — nie z radości — którzy naprawdę nosili w sercu żałobę, I k- w tym było spontaniczności, ile poddania się atmosferze wytwarzanej odgórnie'5 Występowało jedno i drugie. Rzeczywistych wyznawców Stalina było prawdopodobnie niewielu, nawet wśród tych, którzy skandowali „Stalin, Stalin, Stalin. Bierut, Rokossowski", pisali na cześć Stalina wiersze, komponowali pieśni, malowali obrazy. Istota stalinowskiej socjotechniki polegała na tym, że wymuszone zachowania były równie ważne, jeśli nie ważniejsze od rzeczywistych postaw. W neutralizowaniu społecznego oporu i budowaniu oparcia dla „władz} ludowej" sięgano w większym stopniu do bodźców negatywnych niż pozytywnych. Nie wynikało to tylko z przekonania, iż rzeczywista zmiana świadomości dojrzałej części społeczeństwa nie jest możliwa. Ci, dla których Stalin był symbolem wartości zapisanych w dekalogu socjalizmu, mogli się prędzej iub później w imię tych wartości zbuntować. Wierząc, współtworzyli świat przedstawień, ale do niego nie należeli. Byli autentyczni, gdy system radziecki wprowadzany do Polski, oparty był na zakłamaniu i hipokryzji. Zmuszając terrorem fizycznym i ideologicznym miliony ludzi do mniej lub bardziej czynnego uczestnictwa w kłamstwie, władza rozbrajała ich moralnie i degradowała intelektualnie. Tak osiągano ów osobliwy rodzaj fikcyjnego/realnego poparcia. W tym to właśnie upatrywałabym najbardziej niszczące skutki manipulacji, której istotnym elementem był kult Stalina. Im bardziej był irracjonalny, oparty na kłamstwie, sprzeczny z polską tradycją kulturową, im bardziej ranił uczucia narodowe Polaków, tym lepiej spełniał swą rolę, tym — paradoksalnie — skuteczniej wpływał na dokonujące się niewolenie i samonie-wolenie narodu. Kult Stalina w Polsce, w jego ekstremalnych formach trwał niespełna pięć lat. Robert Kupiecki ukazał proces jego narastania i powolnego zamierania. Zwrócić warto uwagę na jego funkcję w momencie kryzysu systemu: posłużył do kreowania kolejnej fikcji „błędów i wypaczeń", za które Stalin ponosił niemal wyłączną odpowiedzialność. Był to kult a rebour—Stalin, przedtem ucieleśnienie wszelakiego dobra, symbol partii i socjalizmu, teraz stał się ucieleśnieniem tego, co było piętnowane jako zło, zbrodnia, odejście od zasad socjalizmu. Już wówczas zwracali na to uwagę włoscy komuniści i Jean Paul Sartre, wskazując, iż źródeł zła szukać należy głębiej. Ale przecież nie chodziło o prawdę, lecz o nową manipulację i to w dwojakim wymiarze: węższym — walk o władzę, oraz szerszym—przezwyciężenia ideologicznego i politycznego kryzysu bez naruszania podstaw systemu czy też zasadniczych odstępstw od dotychczasowej polityki, bądź wewnątrzradzieckiej, bądź też w obrębie imperium, wobec państw-protektoratów, czy wreszcie w skali globalnej. W Polsce, gdzie ujawniły się istniejące nadal w społeczeństwie potencjalne siły oporu, manifestowanego także w kręgach partyjnych, nasilającego się w miarę narastania zamętu w radzieckim centrum i w warszawskim kierownictwie PZPR, 7 ten drugi wymiar miał szczególnie duże znaczenie. Tu chyba leży jedna z przyczyn decyzji o masowym de facto rozpowszechnieniu tajnego referatu Chruszczowa wygłoszonego na XX Zjeździe KPZR w lutym 1956 r. Był to pierwszy krok nowych władz partyjnych ustanowionych po śmierci Bieruta, zmierzający do przejęcia inicjatywy i stanięcia na czele ruchu odnowy, zataczającego coraz szersze kręgi w partii i w społeczeństwie. Demaskowanie zbrodni Stalina miało jednak ściśle zakreślone ramy, nie dopuszczano też na szerszą skalę do publicznych oskarżeń członków Biura Politycznego, obarczonych odpowiedzialnością za stalinizację kraju, ku czemu parła cała koteria mająca ścisłe powiązania z ośrodkami radzieckimi. O ile oficjalny kult Stalina w Polsce, może nie dorównywał wzorom radzieckim (nie wzniesiono np. Stalinowi pomnika, dopiero po jego śmierci przemianowano Katowice na Stalinogród itp.), ale niewiele od nich odbiegał, to „kult a rebour" — był raczej ograniczony. Wynikało to zapewne z obecności w 1956 r. stosunkowo silnego prądu reprezentującego wolę rzeczywistych reform, autentycznej a nie pozorowanej tylko demokratyzacji; co wymagało pogłębionej analizy, nie ograniczonej do potępienia jednego człowieka, nawet gdy ten człowiek był obdarzony tak ogromną władzą. Kult Stalina w Polsce trwał tylko pięć lat; czy może aż pięć lat? Zniknął zdawałoby się bez śladu, wkrótce po śmierci dyktatora. Nie słychać o starych czy młodych wyznawcach, studiujących życie i dzieła Stalina, wieszających w domu jego portrety... Nie grozi nam chyba w dającej się przewidzieć przyszłości „fala stalinowska", podobna do „fali hitlerowskiej" w Niemczech. Ale podobnie jak terror pierwszych dziesięciu lat odcisnął się na morale społeczeństwa, tak i nie pozostało bez konsekwencji uczestniczenie — najczęściej wymuszone, często jedynie bierne, ale nierzadko także aktywne, a czasem i entuzjastyczne — w rytuale oddającym cześć Stalinowi, obcemu mężowi stanu, odpowiedzialnemu za obecne położenie kraju, komunistycznemu przywódcy, symbolizującemu dokonujące się przekształcanie Polski w prowincję imperium, zachowywującą jedynie formalne pozory suwerennego państwa. Warto przeto głębiej zastanowić się nad opisywanymi przez Roberta Kupieckiego kartami historii, nie tyle, jak się to dziś chętnie przyjmuje, „hańby domowej" jednostek, ile „tragedii domowej", która stała się udziałem setek tysięcy czy wręcz milionów; tych, którzy klaskali na akademiach, skandowali na wiecach, szli w pochodach żałobnych, wieszali portrety, nieśli transparenty w pochodach pierwszomajowych. Tragiczne było, kiedy czynili to wbrew sobie, swojej prawdzie i tragiczne — inaczej — gdy nie mieli już oporów wewnętrznych, czy to dlatego, że ulegli indoktrynacji, czy też po prostu zwyczajnie, zatracili wrażliwość moralną, stali się cynikami. Krystyna Kersten Przypisy 1 A. Wat, Świat na haku i pod kluczem. Eseje, Londyn 1985, s. 136. 2 A. Janta-Połczyński, Wracam z Polski, Paryż 1948. 3 M. Dąbrowska. Dzienniki, Warszawa 1988, t. IV, s. s. 134 WSTĘP Lata 1944—1956, zwane często okresem stalinowskim, przykuwają uwagę historyków jako okres kształtowania się podstaw systemu komunistycznego w naszym kraju, budzą też zainteresowanie społeczne. Można wskazać trojakie tego powody. Po pierwsze, tu biorą początek kariery ludzi aktywnych w całym okresie istnienia Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej oraz wiele cech systemu politycznego, przez blisko pół wieku obecnych w praktyce rządzenia państwem. Po drugie, wielki bagaż ludzkich krzywd i bezprawia tego okresu, będące doświadczeniem rzesz Polaków, domagają się dziś tyleż sprawiedliwej oceny tych lat, co i rzetelnej wiedzy o nich. Po trzecie wreszcie, zainteresowanie to pobudza fakt ukształtowania się wówczas form zależności Polski od Związku Radzieckiego, w którym to procesie wiodącą rolę odegrał Józef Stalin, także nad Wisłą otaczany parareligijnym kultem. Jednym z podstawowych wymiarów ówczesnego zniewolenia Polski był właśnie ów kult, obiawiający się wszechobecnością radzieckiego przywódcy w propagandzie i życiu politycznym kraju oraz ciągłą gloryfikacją jego osoby, kreowanej na postać o nadludzkich talentach, sile piękności, szlachetności oraz instynkcie zwycięzcy. Ten obraz Stalina, upowszechniany przez rzesze propa-gandystów i aktywistów partyjnych, czujnie strzeżony był przez aparat państwa komunistycznego, wymuszający na społeczeństwie przychylny doń stosunek. Gama działań stosowanych dla osiągnięcia tego celu była niebywale szeroka — od zmasowanych kampanii prasowych, opierających swe treści na skanonizo-wanych źródłach, poprzez organizowanie akcji obchodzenia rocznic związanych ze Stalinem (w których udział dla wielu ludzi był przymusowy), po represje typu policyjnego za najdrobniejsze uchybienia przedmiotowi kultu (np. głośno wypowiedziany żart). Praktyki zmierzające do wywyższenia Stalina, jak też postawy towarzyszące ludzkiemu myśleniu o jego osobie, bardzo często przybierały charakter zgoła parareligijny (pseudoreligijny). Jedynej i doskonałej istocie cześć oddawali wszyscy „zwykli ludzie". Opisując kult Stalina w Polsce, przede wszystkim skoncentrowaliśmy się na powodach i sposobach okazywanej mu czci. Analizując to zjawisko myślimy głównie o sprzężeniu wiary we wszechmoc generalissimusa z postawami będącymi skutkiem przyjęcia tej wiary za własną lub po prostu o egzystowaniu w warunkach wymagających rezygnacji z jednostkowej autonomii i podjęcia zachowań wyrażających wtopienie się w grono „wyznawców". Pojęcie kultu Stalina rysuje się przeto niezwykle szeroko. Jest ono bowiem całokształtem działań (państwa, grupy rządzącej i obywateli) będących wyrazem przeżyć płynących z dobrowolnego (lub nie) zespolenia się z przedmiotem uwielbienia. Z jednej strony, działania te mogą polegać na wypełnianiu obowiązku narzuconego z zewnątrz, z drugiej zaś mogą odtwarzać rzeczywistą więź z wywyższonym przywódcą, którego się podziwia, oczekując odeń nauk i wskazań we wszystkich dziedzinach życia. Kult jest uzewnętrznionym wyrazem wartości, którym hołduje się w aktywności publicznej i wedle których przekazywane są treści mające wypełnić świadomość społeczną. Spełniany jest wreszcie poprzez zrytualizowane zabiegi, zawsze pozostające w atmosferze powagi i ubrane w formę prośby, dziękczynienia lub adoracji. Bo choć w pewnym momencie podobne czynności mimowolnie zamieniają się w rytuał, to na zewnątrz tworzyć mają wrażenie oczekiwania na znak dany przez uwielbianego wodza. Ponadto, podobnie jak w ZSRR, ów kult był w Polsce kultem państwowym (ogarniającym wszystkie sfery aktywności państwa), stałym (spełnianym codziennie i nie ulegającym koniunkturalnym wahaniom) i uniwersalnym (sprawowanym wszędzie i powszechnie). Jego znaczenia natomiast można by dopatrywać się w sferach wychowania społeczeństwa (budowa wspólnoty opierającej swą jedność na wierności imieniu przywódcy i kontroli postępów tego procesu, poprzez badanie powszechności postaw aprobujących owo przywództwo), a także integracji obozu władzy — ekspresji jego celów i wartości oraz typu komunikacji z własnym patronem (zawsze postawa uczniów wobec mistrza). Wyraźnie zaznacza się jednak odgórne, pochodzące z kręgów władzy sterowanie kultem, jak ł obrazem wszechmocy Stalina. W całości bowiem spreparowany dla potrzeb politycznych komunistów, mając oddziaływać na rzeczywiste postawy ludzkie, przynależał wszak do porządku fantomów i kłamstw rozgrywających swe istnienie jedynie w słowach. „Świat przedstawień [...] istniejący w gazetach, przemówieniach i literaturze — był do końca zdeterminowany — pisze Wiesław Władyka — Wszystko w nim było z sobą powiązane i od siebie zależne. Był to świat całościowy i integralny. Stworzone przezeń normy i wzory zachowań obejmowały całe życie człowieka — od sposobu ubierania się aż po jego sny i marzenia. Tak — i coraz bardziej tak — miało być już zawsze. Jeżeli zmiana — to tylko przewidziana i zapowiedziana przez Przywódcę, powodowana jego wolą i geniuszem. Świat przedstawień miał więc swoją siłę (był światem nakazów i powinności), swoją mechanikę, ale też właściwą mu formę i estetykę". Błędem jednakże byłoby postrzeganie ówczesnej funkcji Stalina w Polsce jedynie w warstwie symbolicznej — reprezentowania zachodzących tu zmian, firmowanych przez komunistów. W daleko większy bowiem sposób rozmiary kultu jego osoby wyrażały autentyczną podległość naszego kraju wschodniemu 10 sąsiadowi. W sposób rzeczywisty — a niedostępny wiedzy przeważającej części Polaków — „zstępował" on z kart panegirycznych broszur i wyrazistych fotografii, by osobiście podejmować, konsultować, bądź inspirować najistotniejsze decyzje polityczne, gospodarcze, społeczne i prawne naszego kraju. Żyjąc w świecie zbrodniczej ułudy, jego twórcy i manipulatorzy pragnęli jednak, by człowiek zachowywał się tak, jakby kreowana codzienność zaistniała naprawdę, W wielu przypadkach rzeczywiście zamiar ten uwieńczyło powodzenie. Setki tysięcy listów do Stalina, inicjatywy produkcyjne jemu poświęcone, prezent}, utwory literackie i publicystyczne, dzieła artystów i gorące oracje podczas zgromadzeń publicznych powstawały w znacznej mierze jako skutek przymusu administracyjnego, ze strachu, lub dla „świętego spokoju". Wiele z nich wszakże to twory szczerej wiary, a także zaangażowania w służbę prawdzie uznanej za jedyną i wieczną. Zawsze też w tego rodzaju przypadkach historyk pozostaje bezradny. Prawdziwej wiedzy o powodach ludzkiego zaangażowania szukać należałoby przecież indywidualnie u aktorów wydarzeń tamtych lat. Atoli wyraźnie należy zaznaczyć, że chociaż różne były pobudki wysiłków podejmowanych w dziele wzmacniania kultu Stalina — różny też był ich charakter — to wszystkie one (bez względu czy pochodziły od artysty czy partacza, grafomana czy wirtuoza słowa) tworzyły integralną całość w obrazie propagandy tamtych lat. Wszystkie też, zgodnie z wolą kreatorów świata pozorów, służyły wrażeniu jedności społeczeństwa „skupionego wokół przywódcy". Na tym poziomie jednostkowe motywacje twórców musiały schodzić na dalszy plan. Liczyły się tylko efekty ich wysiłków. Piszący dziś o tamtych latach (szczególnie lat tych rówieśnicy) podejmują niekiedy próby wydobycia na pierwszy plan właśnie motywacji, pomniejszając znaczenie tego. co stanowiło przedmiot ich aktywności. Mimowolnie dotykamy tu problemu, uwarunkowanej pokoleniowe recepcji lat stalinizmu. Jest (i musi być) ona różna, tak jak zróżnicowany jest bagaż wiedzy i osobistych doświadczeń pokoleń Polaków. Starsi, pamiętający z dorosłego życia lata czterdzieste i pięćdziesiąte, skłonni są często weryfikować opis historyka własną (jednostkową i subiektywną z natury) pamięcią ówczesnych wydarzeń; czasem — jedynie właśnie swą pamięć uznają za przekaz „prawdziwy". Kryje się w tym nierzadko, przy dominującej dziś negatywnej ocenie tamtego okresu, postawa obrony czasu swej młodości i aktywności zawodowej, niemożność wyzwolenia się z młodzieńczych złudzeń, ale i cenna dla badacza próba zniuansowania uproszczonych ocen i sformułowań. Zwłaszcza młodsi bowiem skłonni są do generalizacji utrudniających zazwyczaj zrozumienie historii. Arcyważna wydaje się przy tym również kwestia upływu czasu, relatywizującego, pomniejszającego, banalizującego lub karykaturalizującego kształty przeszłości. Wszystkie powyższe czynniki musi jednak mieć na uwadze historyk, odtwarzający na podstawie rozmaitych przekazów możliwie wierny obraz przeszłych dziejów. Pracę swoją, poruszającą problematykę istotną i — pragnę wierzyć — przyczyniającą się do poznania oraz zrozumienia wielu aspektów powojennych dziejów Polski, pisałem z myślą o szerokim kręgu czytelników, pragnąc, by znalazł się wśród nich uczeń, nauczyciel, czy wreszcie każdy zainteresowany 11 historią. Żywię też nadzieję, iż książkę tę wezmą do ręki zarówno ludzie młodzi, wychowam i urodzeni w czterdziestoleciu, jakie upłynęło po śmierci Stalina, jak też i świadkowie epoki będącej przedmiotem opisu. Za osobisty sukces uznałbym przy tym sytuację, w której skłoni ona czytającego do refleksji nad niedawną przeszłością, a może i pobudzi do nowej dyskusji nad owym okresem. Jak dotąd bowiem nie ukazała się publikacja, która opisywałaby te lata pod kątem organizacji życia publicznego przez grupę rządzącą, czy choćby traktująca szerzej o kulcie Stalina. Przedmiotem pracy uczyniłem zatem proces kreowania i funkcjonowania tego zjawiska w Polsce, w tle umieszczając rozważania dotyczące społecznej recepcji oraz jego międzynarodowych uwarunkowań — wszystko w stopniu ułatwiającym zrozumienie tematu zasadniczego. Dynamika kultu pozwoliła też objąć opisem lata 1944—1956, przy czym przyjęty tu podział na okresy, w których kult ten objawiał się ze zmiennym natężeniem pochodzi od autora. Badanie tak złożonego zjawiska jak kult Stalina, odnoszącego się tyleż do politycznej rzeczywistości tamtych lat, co i bogatej sfery społecznych emocji nie należało do zadań łatwych. Winny więc jestem krótką charakterystykę bazy źródłowej, która posłużyła mi przy pisaniu tej książki. Stanowią ją przede wszystkim wyniki kwerendy archiwalnej przeprowadzonej w archiwach: Akt Nowych w Warszawie i jego Oddziale VI (dawniej Centralnym Archiwum KC PZPR), Centralnym Archiwum Wojskowym oraz Archiwum Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Dodać do tego należy systematyczną lekturę kilkudziesięciu tytułów prasowych / roczników objętych tematem pracy. Wykorzystałem także bogatą ówczesną literaturę propagandową i agitacyjną oraz publikowane dokumenty, a także wspomnienia aktywnych uczestników, bądź obserwatorów wydarzeń tamtych lat — ogłoszone tak w kraju, jak i poza jego granicami. Szereg opracowań z różnych dziedzin wiedzy pełniło tu rolę uzupełniającą, podobnie jak wykorzystane materiały Polskiej Kroniki Filmowej. Wspomnieć chciałbym również o 48 nieautoryzowanych relacjach zebranych w toku moich badań. Osoby, które mi ich udzieliły zajmowały różne miejsca w opisywanych zdarzeniach. Przeważnie nie noszą one znanych nazwisk — stąd zdecydowałem się nie wyszczególniać ich w bibliografii. Kilku moich rozmówców nie życzyło sobie zresztą ujawniania ich personaliów. W przypadku wykorzystania konkretnych informacji ich źródło podaję w przypisach. Mam przy tym świadomość, że z archiwów mogły być celowo usunięte liczne dokumenty przydatne w mej pracy. Jestem jednak przekonany, iż stan i liczba dostępnych źródeł pozwalają na podjęcie próby odtworzenia obrazu kultu Stalina w naszym kraju. Na koniec pozostaję w miłym obowiązku złożenie podziękowań wszystkim, którzy zechcieli podzielić się ze mną uwagami dotyczącymi podjętego problemu badawczego. Trzem osobom winien jestem wdzięczność szczególną. Pani Profesor Krystynie Kersten, Panu Profesorowi Marianowi Wojciechowskiemu oraz Doktorowi Jerzemu Eislerowi gorąco dziękuję za cenne wskazówki, które pozwoliły mi uczynić tę książkę ciekawszą i bogatszą myślowo. Wszystkie ustalenia z niej wynikające obciążają wszakże wyłącznie autora. Warszawa, lipiec 1992 r. KORZENIE Od przełomu lat dwudziestych i trzydziestych osoba Józefa Stalina — bez względu na sprawowane przez niego funkcje partyjne i państwowe — dominowała nad wszystkimi sferami życia Związku Radzieckiego. Wiara w przypisywaną mu wszechwiedzę i nieomylność, zaszczepiona społeczeństwu przez administrację, propagandę i policję oraz przyjęta, przynajmniej po części, dobrowolnie, szybko uczyniła zeń najwyższy autorytet w państwie. Niezależnie od okoliczności, dopisywano do jego imienia coraz dłuższą liczbę zasług, opatrując je słowami: „najlepszy", „ukochany", „nasz", „genialny" — miały one podkreślić osobisty stosunek ludzi do swego wodza. Napisano o nim setki wierszy, sztuk teatralnych i powieści, nakręcono dziesiątki filmów, wystawiono mu tysiące pomników. Jego fotografie i książki można było odnaleźć w każdym zakątku kraju. Niemal wszystkie miejsca, w których przebywał upamiętniono w stosowny sposób. Wiele przedmiotów niegdyś do niego należących znalazło się w muzeach. Podczas uroczystości publicznych i przy stołach biesiadnych wznoszono na jego cześć okrzyki i toasty. Dziękowano mu za pokój, szczęście, radosne dzieciństwo i spokojną starość oraz za sam fakt, że jest. Jego imieniem nazwano w ZSRR dwa tuziny miast, dwa obwody, szczyty górskie, dzielnicę Moskwy i zatokę morską. Trudno byłoby odnaleźć tam miejscowość, w której jedna z ulic nie nosiłaby jego imienia. Wszelkie granice w tej mierze przekroczono jednak w Gagrze, małym miasteczku Abchazji, mającym zaledwie dwie ulice, z których jedna nazywała się Stalina, druga zaś Dżugaszwilego1. Od cytatu z jego dzieł zaczynało się wiele radzieckich prac naukowych i publicystycznych. Pośród płyt i l 13 z przemówieniami Gruzina możemy odnaleźć dwie, zawierające po obu stronach jedynie oklaski wyzwolone jego pojawieniem się wśród uczestników jednego ze spotkań2. Plastyczny, ironiczny, wstrząsający, lecz prawdziwy obraz wywoływania oklasków „do spuchnięcia dłoni" ukazał w swej słynnej książce Aleksander Sołżenicyn3. Szybko też wychwalanie przywódcy stało się obowiązkiem uczestników życia publicznego. Na potrzeby opisu świata z niepodzielnie królującym w nim Stalinem stworzono specjalny, stale modyfikowany język, którego opanowanie umożliwiało funkcjonowanie w radzieckiej rzeczywistości. To właśnie twórcy i dyspozytorzy nowomowy decydowali, co i w jaki sposób w danym momencie należy napisać, powiedzieć czy przedstawić. Manipulacja obrazem wodza, przypisanie mu wszelkich zasług i sukcesów przedstawianych jako rzeczywiście mających miejsce (choćby istniały tylko w wyobraźni kreatorów „świata przedstawień"), utożsamienie jego imienia z partią komunistyczną i państwem radzieckim, tworzyły swoisty parawan ochronny dla budowanego systemu władzy, a także płaszczyznę pseudoporozumienia wszystkich obywateli. Dowodem tego była powszechna deifikacja Stalina w czasie gdy sprawował władzę, a także centralnie zapoczątkowane po jego śmierci potępienie „kultu jednostki". Niewiele jednak na przestrzeni ostatniego półwiecza można odnaleźć pojęć tak nieprecyzyjnych i zakłamanych, jak właśnie ów „kult jednostki" — będący oficjalną partyjną definicją dziejów ZSRR i ruchu komunistycznego za rządów Stalina. Określenie to upowszechnił Nikita Chruszczow (jakkolwiek samo pojęcie sięga swym rodowodem czasów działalności Karola Marksa), który użył go w „tajnym referacie" wygłoszonym podczas XX Zjazdu Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. Chruszczow, broniąc słuszności systemu społeczno-poli-tycznego zbudowanego w ZSRR i krajach radzieckiej dominacji w dobie rządów Stalina, zaatakował jedynie popełnione „błędy" i „wypaczenia" spowodowane przez jednostkę, która „wyrosła ponad partię". Wszechogarniające kłamstwa propagandy, zbrodnia i terror jako fundamenty systemu nie pojawiły się w ogóle w „tajnym referacie"4. Nie można jednak, idąc za myślą przewodnią tego wystąpienia, patrzeć na „kult jednostki" jako na wypadek w drodze do socjalizmu. Był on (kult) bowiem cząstką tak samego systemu stalinowskiego, jak i — w formie zmodyfikowanej — porządku komunistycznego w ogóle. W świecie samonapędzających się: przemocy, propagandy i entuzjazmu, 14 sterująca krajem, pewna celu i sukcesu jednostka miała do wypełnienia istotną funkcję społeczną. Jeżeli bowiem uznamy, iż Józef Stalin w postaci stworzonej i wylansowanej przez środki masowego przekazu nigdy nie istniał, a treści wchodzące w zakres kultu jego osoby potraktujemy jako wytworzony w procesie totalitaryzacji życia w Związku Radzieckim mit polityczny i społeczny, to w jego prezentacji mamy do czynienia z formą prymitywnego i uproszczonego obrazu świata, upowszechnianego jako prawda jedyna i wieczna. Ponadto, poszczególne części składowe propagowanego wizerunku Stalina mieszczą się w obszarach naukowego badania mitu jako: kategorii poznawczej, interpretacji zjawisk społecznie istotnych, przejawu kultury i hierarchii wartości, zrytualizowanej formy ekspresji, czynnika regulującego zachowania człowieka, integrującego i ułatwiającego adaptację (nierzadko wręcz umożliwiającego funkcjonowanie w społeczeństwie), a także legitymacji instytucji społecznych oraz parareligijnych kategorii5. Zwraca też uwagę harmonia treści i formy tego mitu, tworzonego w sposób uniemożliwiający społeczną weryfikację oraz jego zmasowany atak na ubezwłasnowolnionych odbiorców. W sposób naturalny pojawia się tutaj zestawienie dwóch pojęć: .,stalinizm" oraz „kult jednostki". Pierwsze jest nazwą przyjętą w literaturze sowietologicznej dla okresu rządów Stalina i sposobów sprawowania wówczas władzy, nieco tylko zmodyfikowanych po śmierci dyktatora i przejętych przez jego następców. Niezwykle rzadko też termin ten występuje w znaczeniu nauki stworzonej bądź rozwiniętej przez Stalina. W odróżnieniu od innych teoretyków komunistycznych: Karola Marksa i Włodzimierza Lenina, których dorobek ideowy obdarzono nazwami marksizmu i leninizmu, wobec wyników prac ich „kontynuatora", któremu przypisywano przecież gigantyczny ilościowo i jakościowo materiał teoretyczny, rzadko stosowano miano „stalinizmu"6. „Kult jednostki" zaś to określenie użyte przez Chrusz-czowa po to, by zamaskować rzeczywisty charakter komunistycznego totalitaryzmu (w którego tworzeniu niemały udział mieli przecież następcy Stalina) oraz ukazać przejściowość i niewielkie znaczenie „błędów" powstałych z winy jednego człowieka dla słuszności całego systemu. W efekcie: ostawał się „dobry" ustrój, nieznacznie tylko przez samego Stalina „wypaczony". W tym rozumowaniu — co podkreśla Leszek Kołakowski — nie mogło być miejsca na „stalinizm" (a więc system), pozostawał tylko przejściowy z natury „kult jednostki"7. 15 Ów kult był jednak nierozerwalnie związany z wartościami emocjonalnymi lansowanej ideologii: pokojem, sprawiedliwością, dobrobytem i powszechnym szczęściem połączonymi w haśle „budowy socjalizmu". Na tym tle bowiem, przed rosnącymi oczekiwaniami społeczeństwa, przychylnie na ogół odnoszącego się do jego domniemanej treści, postawiony został nagle człowiek, o którym zewsząd donoszono, że robi najwięcej dla osiągnięcia tych celów, wyznacza sposób ich realizacji, wreszcie wszystko to uosabia. Z biegiem czasu z pojęć bardzo konkretnych wypadała cała treść zastąpiona propagandowymi symbolami. Na placu „budowy socjalizmu" pozostawał sam Stalin. Jeden z fundamentów porządku totalitarnego tkwi w relacjach wódz—masy, wypływających nierzadko z głębi ludzkiej psychiki. Wielu ludziom łatwiej i bezpieczniej jest żyć w zespoleniu z genialnym, nieomylnym, przenikliwym, a jakże osobiście skromnym przywódcą. W efekcie, wszelka aktywność i nadzieja na poprawę bytu z nim właśnie zostaje utożsamiona. Pełnię wspólnoty można osiągnąć przez ludzką pracę, odpersonifikowaną i pozbawioną indywidualnych emocji, odbieraną jako drobny element małego mechanizmu stanowiącego część „wielkiego parowozu dziejów", traktowaną równocześnie jako akt spełnienia kultu. W tym znaczeniu praca robotnika wypełniającego zobowiązanie produkcyjne równa się pracy publicysty piszącego artykuł poświęcony Stalinowi, słowom mówcy wygłaszającego pełne oddania przemówienie, czy też obecności anonimowej osoby na wiecu ku jego czci. Wszystko oddane zostaje wodzowi, który siłą swego autorytetu i ogromem możliwości twórczych ma przeobrazić wiarę, marzenia i nadzieję w rzeczywistość odczuwalną dla każdego. Trudno też nie zauważyć, iż postulowane w ZSRR zniesienie przeciwieństw pomiędzy pracą fizyczną a umysłową, znalazło swą pełną realizację jedynie w dziele budowy kultu Stalina. O tyle więc uzasadnione było twierdzenie, iż Związek Radziecki „już w latach trzydziestych zbudował u siebie w zasadzie ustrój komunistyczny". Komunizm, mieniący się spadkobiercą tradycji ludzkości (odpowiednio oczywiście dobranej i spreparowanej), u zarania swego realnego istnienia (w postaci Związku Radzieckiego) własną tradycję dopiero tworzył, w tym także sposób traktowania swych przywódców. Kult "Stalina postrzegać możemy jako nieunikniony, nieuchronny rezultat modelu władzy wymagającego siły i niepodważalnego autorytetu wodza 16 oraz wiary mas. Izolacja od zewnętrznych źródeł informacji, głównie werbalna kreacja rzeczywistości, degradacja autonomicznych wspólnot do poziomu ubezwłasnowolnionych mas, czyniła kult następcy Lenina czymś naturalnym, zaś utożsamienie się ludzi z przedmiotem kultu znacznie silniejsze aniżeli skłonni jesteśmy dziś sądzić. „Chociaż wprowadził on (Stalin — R. K.) — pisze Helenę Carrere d'Encause — bezprecedensowy terror, nie zawsze jest widziany jako jego sprawca. Chociaż poeta Mandelsztam ukazuje go jako zjadacza ludzi, to sterroryzowane społeczeństwo widzi w nim czasem swój ostatni ratunek przed samowolą, której mechanizmu nie rozumie [...] Jest więc najwyższym sędzią, ale również tym opiekuńczym ojcem, od którego oczekuje się ratunku"8. Maksymalistyczne stanowisko w ocenie kultu Stalina w ZSRR zajmuje wybitny biograf radzieckiego przywódcy Adam B. Ułam, Nie ocenia on bowiem tego zjawiska wyłącznie w kategoriach ideologii, systemu rządów czy nawet kultu. Wszystkie te elementy, jego zdaniem łączą się. „Religijną i polityczną przynależność — jak pisze — można zmienić, nawet pod rządami tyranii można zachować swą wewnętrzną wolność. Ale podczas rządów Stalina nawet najbardziej niepokorny i sceptyczny duch [...] nie mógł pozostać nietknięty, bez wpływu Stalina i tego, co on reprezentował"9. Polska propaganda końca lat czterdziestych głosiła, iż „Stalin dla sowieckiego człowieka to symbol jego własnej mądrości i potęgi"10. Myśl tę znakomicie oddaje opowieść przytoczona wiele lat później przez autorów historii ZSRR: „[...] na Wszechzwiązkowej Naradzie Kobiet--Dowódców Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej jedna z delegatek opowiadała o swojej rozmowie na Dalekim Wschodzie z przedstawicielem jednego z tubylczych plemion. Płynął z żoną łódką, wiosłowała żona. Dlaczego ty nie wiosłujesz — spytała go delegatka. Myślę, odpowiedział tamten. Kiedy później para ta płynęła z powrotem, wiosłował mężczyzna [...] Teraz — miał wyjaśnić mężczyzna — Stalin myśli jak mam żyć, a ja mogę pracować"11. Prawdziwości tego opowiadania oraz jego źródeł dociec dziś niepodobna, warto jednak zwrócić uwagę na fakt, iż podobne masowo fabrykowane były przez aparat propagandowy, pobudzając indywidualną ludzką fantazję. Powyższa opowieść dobrze ilustruje także istotę zbiorowych iluzji, jakie stały się udziałem społeczeństwa ZSRR. Wielu autorów w swoich pracach zwracało uwagę na dysonans pomiędzy ową iluzją a rzeczywistością. Prezentujący się z filmów i rozmaitych publikacji jako „mąż 2 — Natchnienie milionów.. 17 L- natchniony", Stalin zdaje się być w ich opinii osobowością bezbarwną, której spreparowana charyzma odziaływała jedynie poprzez obrazy, potrafiące jednak pomimo swego fałszu zakorzenić się w wyobraźni tłumu 12, I jakkolwiek opinii o bezbarwności jego postaci zdają się przeczyć relacje osób, które bezpośrednio się z nim zetknęły, prawdą jednak jest, iż to nie charyzma dała mu władzę, lecz posiadanie władzy pozwoliło zbudować obraz przywódcy charyzmatycznego. Trudno też nie zgodzić się z Janem Józefem Szczepańskim, że wkraczamy tu w dziedzinę metafizyki. „Nikomu bowiem — pisze on — nie przyszłoby na myśl otaczanie jednostki kultem, którym czci się Jednostkę [...] W rzeczy samej Jednostka zaznawała [...] czci boskiej. Dlaczego? Ano dlatego, że nie tylko wyniesiona jest ponad zbiorowość, ale tę zbiorowość niejako uosabia — reprezentuje jej dążenia, jej wolę, jej rozum i jej los. Zasługuje zatem na bezwarunkowe oddanie, podziw i miłość. Nie należy też zapominać, że autorytet Jednostki utwierdzony jest strachem, bowiem sprawuje ona nad jednostkami władzę absolutną". Równie słuszna wydaje się uwaga, iż „w innym miejscu Europy wyrażano ten stosunek formułą bodaj bardziej prozaiczną niż poetyckie hołdy: Ein Volk, Ein Reich, Ein Fiihrer"13. Za początek kultu Stalina w ZSRR zwykło się przyjmować dzień jego pięćdziesiątych urodzin (21 grudnia 1929), kiedy to w okolicznościowych publikacjach nazwisko przywódcy zastąpiło nazwę partii bolszewickiej14. Jednakże już wcześniej dostrzec można początki niezwykłego zainteresowania Stalinem; na przykład entuzjazm, jaki wywarło jego pojawienie się wśród komunistów Azerbejdżanu w listopadzie 1920 r.15, aplauz delegatów na XIV Zjazd Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików) towarzyszący wygłoszonemu przezeń przemówieniu oraz zgotowaną mu wówczas po raz pierwszy owację na stojąco, a także wykonanie w utwardzonym cukrze jego portretu w 1926 r.16 Wszystko to uznać należy za ważne etapy kształtującego się kultu, którego granicą nie stanie się wkrótce nawet groźba śmierci. Ostatnimi słowami stojącego przed plutonem egzekucyjnym wybitnego radzieckiego dowódcy Jony Jakira był ponoć okrzyk: „Niech żyje towarzysz Stalin". To wydarzenie właśnie, mające miejsce w 1937 r., historyk uznał za szczyt kultu Stalina w Związku Radzieckim17. Anton Antonow-Owsiejenko trzydziestolecie rządów Stalina nazwał teatrem o rozmiarach zakreślonych granicą radzieckiej dominacji, polegającym na genialnej zmianie masek i ról oraz bezbłędnym zżyciu się z nimi do stopnia, w którym trudno prawdę odróżnić od fałszu. Efekt, to dobre wrażenie, jakie zrobił główny aktor, scenograf i reżyser na większości swoich rozmówców, często rozumiejących przecież charakter jego władzy18. Jeżeli więc przyjąć to porównanie, stwierdzić należy, iż w „teatrze Stalina" ważna rola do odegrania przypadała ludziom spoza „Kraju Rad". Związek Radziecki, modyfikujący w początku lat trzydziestych swą politykę zagraniczną (głównie jednak w sferze taktyki i głoszonych haseł), gwałtownie potrzebował zmiany własnego wizerunku w oczach światowej opinii publicznej. Chętnie więc zapraszano wówczas przedstawicieli ruchów postępowych oraz życia politycznego i kulturalnego świata zachodniego — w tym ludzi o głośnych często nazwiskach. Nie szczędzono im też, odpowiednio zaaranżowanych, informacji i obrazków 'i dnia powszedniego kraju, prezentujących sukcesy „budownictwa socjalistycznego" osiągnięte pod kierownictwem Stalina. Żelazny punkt podobnych wizyt stanowiły spotkania z członkami najwyższych władz radzieckich — wybranych zaś przyjmował sam gospodarz. Efektem takich podróży były publikowane w krajach rodzimych (skrzętnie gromadzone przez radziecki aparat propagandowy) wspomnienia, relacje i wrażenia ich uczestników. Wiele z tych prac opisywało życzliwość i rosnącą zamożność obywateli tego państwa, wysoki poziom kultury życia codziennego, wzrastający wciąż zakres opieki socjalnej oraz pełną społeczną akceptację polityki władz. Często bohaterem tych wspomnień był Stalin — prezentowany jako człowiek osobiście sympatyczny i skromny, autor wspomnianych sukcesów, kochany i traktowany jak ojciec przez wszystkich mieszkańców ZSRR. To nie kto inny jak George Bernard Shaw, będąc pod wrażeniem osobistego spotkania ze Stalinem oraz powitania jakie ten zgotował mu w 1931 r. w Moskwie, pisał o nim łagodnie jako o pomieszaniu „taty z feldmarszałkiem"19. Herbert George Welles wizytujący ZSRR trzy lata później wspominał go w tonie znacznie bardziej entuzjastycznym: „Nigdy nie spotkałem człowieka — pisał — który by był bardziej szczery, uczciwy i szlachetny, i tym właśnie zaletom, nie zaś czemuś tajemniczemu i groźnemu zawdzięcza swój imponujący i niezaprzeczalny wpływ w Rosji [...] Nikt nie odczuwa przed nim lęku i każdy mu ufa"20. Granicę zdrowego rozsądku przekroczył jednak ambasador 18 19 USA w Moskwie lat 1936—1938, Joseph E. Davies tak oto oceniający Stalina: „Jego oczy są niezwykle łagodne i życzliwe. Dziecko chętnie by mu siedziało na kolanach i pies ocierałby się o jego nogi"21. W 1934 r. po raz pierwszy została wydana książka Emila Ludwiga powstała na podstawie rozmów prowadzonych przezeń z czołowymi postaciami życia publicznego ówczesnej Europy22. Wśród rozmówców, obok szlachetnej postaci laureata Pokojowej Nagrody Nobla z 1922 r. Fridtjofa Nansena, dyktatora Włoch Benito Mussoliniego i innych, znalazł się też i radziecki przywódca nazwany przez Ludwiga, nie wiadomo dlaczego, „słowiańskim autokratą". Niezwykle dziwny to zapis rozmowy. Dominuje w nim uczucie szczerego podziwu dla Stalina wymieszane z wykładem oficjalnej jego biografii, przeplecionej i skonfrontowanej z własnymi wyobrażeniami autora. Ponad całością góruje tajemnicza postać człowieka o osobowości władczej i dużych zdolnościach — jednocześnie obdarzonego najprostszymi cechami ludzkimi i sympatyczną powierzchownością. „[...] sądząc z nazwiska, które sam sobie wybrał, a które zupełnie do niego nie pasuje, oczekiwałem — pisał autor — że ujrzę w nim coś jak wielkiego księcia, szorstkiego, ostrego, odpychającego. Zamiast tego zobaczyłem po raz pierwszy dyktatora, któremu powierzyłbym własne dzieci. Czytałem, że wskutek tego, iż twarz ma zeszpeconą przez ospę, nie ukazuje się on publicznie, lecz dziobów nie znalazłem"23. Książka Niemca, wyszydzona przez znawców przedmiotu, wywołała jednak w połowie lat trzydziestych spore zainteresowanie czytelników. Tłumaczona na wiele języków przyczyniła się do poprawy wizerunku Stalina w świecie. Pewne jej fragmenty, wyrwane z kontekstu i pozbawione wieloznaczności, przez następne dwadzieścia lat wspierać będą wiele organizowanych przez komunistów kampanii propagandowych. Również niektórzy politycy —już w latach międzywojennych — nie szczędzili Stalinowi słów swego uznania. Na przykład, francuski minister spraw zagranicznych (a wkrótce premier), przebywający w ZSRR z oficjalną wizytą w maju 1935 r. tak po powrocie oceniał swego ówczesnego partnera politycznego: „Znam Stalina. Jest najinteligentniejszy ze wszystkich. Zawsze wie czego chce [...] To Budda, który zwraca się do tłumów, ale jednocześnie polityk realista, którego oczy były wspaniałe"24. I doprawdy trudno dziś powiedzieć ile w słowach Pierre Lavala było gry dyplomatycznej, ile trzeźwej oceny 20 kontrahenta, ile zaś szczerego podziwu autorytatywnej osobowości, jaką niewątpliwie był francuski premier, dla eksponenta jego własnych marzeń o silnej władzy, przywództwie i czynie. Podobnie Adolf Hitler wysoko cenił swego byłego sojusznika, porównując w 1942 r. jego sposób przebudowy społeczeństwa i państwa z dziełem Karola Wielkiego 2S. Nie unikał przy tym słów pełnych jowialności: „Stalin [...] to jedna z najbardziej zdumiewających postaci światowej historii [...] wzbudza w nas niewątpliwy szacunek [...] to w swoim rodzaju genialne chłopisko"26. Nie trzeba dodawać, że powyższe wypowiedzi nie doczekały się rozpropagowania w krajach „demokracji ludowej". Spoza granic ZSRR pochodzi także pierwsze literackie ujęcie oficjalnej biografii radzieckiego przywódcy. Wyszło ono spod pióra Francuza Henri Barbusse'a27. Wraz z wydanym trzy lata później Krótkim Kursem WKP(b), książka redaktora „L'Humanite" wejdzie do kanonu lektur każdego „wykształconego marksisty". Z obu tych prac liczni autorzy piszący o Gruzinie będą czerpać przez długie lata inspirację i cytaty. „To człowiek ze stali. Samo nazwisko daje nam pełny jego obraz, Stalin-stal. Niezłomny jest i giętki jak stal. Siła jego — to niezrównany rozsądek, szeroki zasób wiedzy, niebywała zdolność skupienia się w sobie, zamiłowanie w jasności, bezwzględna konsekwencja w czynach, szybkość, stanowczość i siła decyzji, nieustanna troska o właściwy dobór kadr [...] nikt, można powiedzieć, nie ucieleśnia tak myśli i słowa Lenina jak Stalin. Stalin to Lenin dnia dzisiejszego. Stalin wierzy w masy a masy wierzą w Stalina. W nowej Rosji panuje prawdziwy kult Stalina, lecz oparty on jest na zaufaniu i czerpie swe źródło z dołów. Ten, którego profil widnieje na czerwonych plakatach — obok Karola Marksa i Lenina — jest człowiekiem, który stworzył to co jest i stworzy to co będzie. Uratował w przeszłości. Ratuje dziś [...] szczęśliwy los wasz znajduje się w ręku człowieka, który czuwa i pracuje za wszystkich — człowieka o umyśle uczonego, i o twarzy robotnika, człowieka w zwykłej bluzie żołnierskiej"28. To właśnie książka JBarbussela„w,ykiLcaKała. obraz Stalina jako „Lenina dnia dzisiejszego", skwapliwie podchwycony przez jego piewców. Warto też odnotować, iż po śmierci autora biografii „wodza narodów" sam jej bohater odwdzięczył mu się artykułem żałobnym wydrukowanym przez moskiewską „Prawdę". Rozwijający się w Związku Radzieckim kult przenikał do całego 21 ruchu komunistycznego. Spoza „Kraju Rad" pochodziły więc również panegiryki ku czci Stalina pisane przez przywódców partyjnych, w treści swej nie odbiegające zazwyczaj od przytoczonych wyżej. Oto na przykład w roku sześćdziesiątych urodzin „wodza światowego proletariatu", Dglo,j;es Ibarruri, wówczas już przebywająca na emigracji w ZSRR, powiedziała: „Kiedy się widzi Stalina, chciałoby się podejść do niego i otworzyć przed nim całą duszę, opowiedzieć mu o wszystkich swoich myślach i uczuciach ponieważ wie się, że Stalin wszystko rozumie, bowiem Stalin jest równie wielki jako człowiek, wódz i rewolucjonista f...]"29. Z tej samej okazji głos zabrał startujący dopiero do wielkiej kariery Mao-Tse-tung: „Stalin jest wodzem rewolucji światowej. Pojawienie się Stalina w historii ludzkości jest wydarzeniem ogromnej wagi. Dzięki Stalinowi pomyślnie rozwijała się sprawa rewolucji. To, że żyje i działa Stalin jest rzeczywiście szczęściem. Teraz, gdy istnieje Związek Radziecki, gdy istnieje Partia Komunistyczna i jest Stalin, sprawy świata zaczęły iść na lepsze"30. I nie były to bynajmniej głosy odosobnione. Ich efekt to przepełnienie bardzo wielu osób nabożną czcią wobec imienia radzieckiego przywódcy, „O Stalinie myślałem i mówiłem — wspomina pierwszy po kryzysie 1948 r. jugosłowiański ambasador w ZSRR — z niemniejszym uniesieniem niż którykolwiek z milionów jego stronników [...] Przychodzi mi teraz na myśl telegram, który pisałem do Stalina [...] treścią i słownictwem przypominał mi zwracanie się wiernych do Boga: Tobie Wszechpotężny Twórco [...] i tak dalej, niczym jakaś przysięga czy modlitwa"31. Typowa dla komunistów tego okresu jest także myśl sformułowana przed laty przez Milovana Dżłlasa: „Jest wielkim zaszczytem żyć w czasach Stalina, walczyć pod jego przewodem i w ten sposób być częścią czegoś, co nigdy nie zginie [...]"32. Poza szacunkiem kryła się przecież w tych słowach wiara w możność odciśnięcia swego własnego piętna na życiu i historii świata. Kult Stalina powszechny i państwowy w ZSRR, a silnie zakorzeniony w ruchu komunistycznym i pośród jego sympatyków aż do drugiej wojny światowej, miał jedynie lokalne, w rozumieniu geografii i polityki, znaczenie. Co więcej, pakty Ribbentrop—Mołotow z sierpnia i września 1939 r., a wcześniej okres „wielkiej czystki", silnie zachwiały wiarą wielu wyznawców mądrości i prawości przywódcy ZSRR. To dopiero wydarzenia następujące po 22 czerwca 1941 r. dały, wraz z radziecką ekspansją terytorialną i propagandową, szansę na rozprzestrzenienie się wartości komunistycznych, w tym i „kultu jednostki". 22 Wtedy to również politycy koalicji antyhitlerowskiej, w toku wzajemnych kontaktów nierzadko nabrali osobistego szacunku do generalissimusa. Opinie Winstona Churchilla, Averella Harrimana, czy Harrego Hopkinsa świadczą tu same za siebie. Nie znaczy to oczywiście, iż stali się oni propagatorami kultu, jednakże w bardzo konkretny sposób przyczynili się przecież do zdjęcia, spoczywającego na nieznanym przywódcy obcego państwa, trwałego piętna tajemniczości i demonicznego zła. Radzieckie zwycięstwa militarne nakręcające komunistyczną propagandę oraz prasa dopełniły reszty. To właśnie w czasie wojny — zauważa Adam B. Ułam — Stalin, nieobliczalny despota, przemienił się w „Wujka Joe"33. I tak na przykład, jeden z marcowych numerów amerykańskiego tygodnika Li/e34 z 1943 r. w całości poświęcono Związkowi Radzieckiemu. Wewnątrz odnajdujemy wiele, obiektywnych w tonie, artykułów o samym kraju, jego historii i przywódcach. Wydanie bogato ilustrują zdjęcia amerykańskich fotoreporterów, po raz pierwszy od rewolucji wpuszczonych w takiej ilości do ZSRR. Wszystko, być może, nie byłoby warte wzmianki gdyby nie wykonana w dużym powiększeniu i zbliżeniu fotografia Stalina umieszczona na okładce pisma. Zrobiła ją latem 1941 r. fotoreporterka „Life-u" Margaret Bourke-White. Jest to doprawdy zdjęcie niezwykłe, różniące się bardzo od innych, masowo reprodukowanych w ZSRR i późniejszych krajach „demokracji ludowej". Zawiera ono całą prawdę o człowieku jaką zdolny jest przekazać niemy obraz. Powiększenie, zbliżenie oraz brak retuszu pozwalają dostrzec zmarszczki i bruzdy na twarzy Stalina, siwe włosy, a także ślady po ospie, o których wspominają znający go osobiście (z wyjątkiem Ludwiga), a których próżno by szukać na propagandowych zdjęciach masowo powielanych przez komunistów. Autor małej notki opisującej okładkę wspominał o „granitowej twarzy Stalina (która R. K.), [...] wydaje się być zmęczona na skutek całej nocy, którą spędził pracując." A więc jest to twarz zwykłego, a przez to może i bliższego tysiącom czytelników pisma, zapracowanego i po ludzku zmęczonego człowieka — jakże innego od tytanicznego Stalina z kart broszur propagandowych. Ale prawda wyzierająca ze zdjęcia sprawia jednocześnie, iż twarz, którą mamy przed sobą, uznać musimy za niezwykłą. Potęguje to wrażenie emocja przemieszana ze spokojem przebijająca z nastroju tego portretu. Być może też zastosowana tu technika fotografowania 23 ludzkich oczu, powodująca, iż spojrzenie na Stalina spod jakiegokolwiek kąta, ściąga na nas jego wzrok — jest niemym ostrzeżeniem amerykańskiej fotoreporterki. Jeżeli zaś idzie o „Wujka Joe" — to użycie tego terminu w obecności noszącego ten przydomek o mało nie zakończyło się skandalem. Wedle relacji Churchilla prezydent Roosevelt poinformował radzieckiego przywódcę, iż tak właśnie nazywają go w swej tajnej korespondencji dyplomatycznej. Na to Stalin, sprawiający wrażenie nie rozumiejącego dowcipu, gotów był opuścić towarzystwo swych partnerów. Całą sytuację żartem rozładować miał James Byrnes. Wiaczesław Mołotow zapewniał później „Lwa Albionu", że Stalin zrozumiał wszystko i był poinformowany, iż ludzie za granicą nazywają go tak „w dowód przyjaźni i ciepłych uczuć"35. W każdym razie wysokiej oceny poczuciu humoru przywódcy ZSRR incydent ten, gdyby potraktować go jedynie zgodnie z opisem, na pewno nie wystawia. Jednakże Stalin rzeczywiście chyba wiedział, iż dla wielu ludzi na Zachodzie jest po prostu „Wujkiem Joe". Reakcja zaś na słowa Roosevelta nie była prawdopodobnie niczym innym jak przejawem stalinowskiego poczucia humoru, które w Związku Radzieckim niejednokrotnie mroziło krew w żyłach jego rozmówców. Skłania ona też do refleksji o wyjątkowej pozycji jaką ten posiadał pośród „wielkiej trójki". Ani Churchill bowiem, ani też prezydent USA nie mogliby w podobny sposób zareagować wobec trzeciego alianta. Rzecz przecież nie tylko w odmiennej kulturze politycznej prezentowanej przez trzech panów. Zupełnie inaczej postrzegano Stalina w Polsce międzywojennej. Doświadczenie ponad wieku rosyjskiego zaboru, pamięć o radzieckich wojskach na przedpolach Warszawy w 1920 r. oraz postawa Komunistycznej Partii Robotniczej Polski wobec odrodzonej ojczyzny sprawiały, iż na przychodzące ze Wschodu idee znaczna część społeczeństwa patrzyła z nieufnością, miechęcią,stjjLhgm. Także sąsiedzkie w stosunku do ZSRR położenie Polski powodowało, iż znacznie lepsza niż na Zachodzie była tu świadomość rzeczywistych stosunków panujących w tym kraju. Nie znaczy to oczywiście, że wiedza o Związku Radzieckim mogła być pełna, jednakże choćby opowieści ludzi, którym udało się stamtąd zbiec nie nastawiały większości słuchających przychylnie. To Lenin, a później jego następca, stali się tu symbolami zła, bałaganu i wszelkich możliwych nieszczęść. Docierające w dwudziestoleciu do polskiej opinii publicznej oceny 24 Stalina uczyniły zeń wdzięczny przedmiot anegdot i różnego rodzaju opowieści. I co zabawne, nawet zdesperowane matki straszyły nim niekiedy swoje niegrzeczne dzieci. Plotki, półprawdy oraz przekłady różnych ukazujących się na Zachodzie prac potęgowały tylko ludzką ciekawość. Mimo tego jednak typową polską opinią o Stalinie wydaje się słowo rzucone w 1935 r. przez Józefa Piłsudskiego. W obecności brytyjskiego ministra spraw zagranicznych, Anthony Edena, marszałek miał o radzieckim przywódcy wyrazić się krótko: „bandyta"36. Nie załatwiało to wszak problemu obrazu Stalina w Polsce międzywojennej. Już od drugiej połowy lat dwudziestych publikowano tu przecież pierwsze oryginalne, choć niesystematyczne jeszcze, próby opisu radzieckiego modelu ustrojowego oraz roli jaką spełnia w nim przywódca, i tak na przykład, w 1927 r. Konstanty Srokowski pisał w swym szkicu o „jedynowładztwie Stalina"37, zaś kilka lat później Kazimierz Nowosielski nazwał go wprost „faktycznym dyktatorem i rządcą dzisiejszej Rosji Sowieckiej"38. Już w rok po zachodnioeuropejskiej premierze wydano w Polsce wspomnianą wyżej książkę Ludwiga, Również w dobie kontrolowanego otwarcia ZSRR w latach trzydziestych, Polacy — szczególnie pisarze i dziennikarze — odbywali podróże do tego kraju. Przebywali tam Aleksander Janta-Połczyński, Mieczysław Lepecki, Stanisław Cat-Mackiewicz, Konstanty Srokowski, Konrad Wrzos, Melchior Wańkowicz i inni, nie mniej wówczas sławni, ich koledzy po piórze. Obserwacje poczynione przez nich złożyły się na błyskotliwe i ciekawe prace publikowane w formie artykułów przez prasę, a później i w postaci książkowej39. Wiele z nich do dziś stanowi znakomitą szkołę reportażu i pisarskiej pasji. Jedną z najgłośniejszych wypraw do Związku Radzieckiego odbył w 1932 r. Antoni Słonimski. Jej pisemne świadectwo — Moja podróż do Rosji — to tyleż zabawna, co przenikliwa i pisana z obiektywizmem książka. Autor swój stosunek do wizytowanego kraju określa jako pośredni pomiędzy sceptycyzmem i entuzjazmem. Przebywając w ZSRR, tak bystry obserwator, nie mógł nie zauważyć wszechobecnego tam kultu. Zwiedzając na przykład wzorcowy zakład opieki nad matką i dzieckiem w Moskwie dostrzegł portrety Stalina wiszące w każdym dziecinnym pokoju. „Zastępowanie ikon i świętych obrazków portretami polityków — napisał poruszony spostrzeżeniem — wydaje mi się trochę niebezpieczne. Święci pańscy nie ulegali tak szybkim upadkom jak Trockij. Dziecko wychowane w kulcie Stalina może 25 w przyszłości [...] traktowane być jako obciążone nastrojami opozycji, albo nawet kontrrewolucji"40. Jednym z wyznaczników pozycji Stalina w państwie było jego menu, tak kontrastujące, w ocenie autora, z posiłkami wygłodniałych obywateli. Nic wiec dziwnego, iż samego dyktatora opisał w sposób następujący: „Mimo pogłosek o chorobie [...] wygląda jak byk. Jest rosły, tęgi i ciemny na twarzy"41. Ze wszystkim należałoby się zgodzić — poza oceną wzrostu Stalina. Słonimski uległ tu po prostu sugestii propagandowych jego portretów — prezentujących Gruzina jako mężczyznę wysokiego i barczystego. Przykre wrażenie, jako rezultat konfrontacji wyobrażeń z rzeczywistością, zdradzają relacje osób, które miały okazję zetknąć się z nim osobiście. Zobaczyli więc, w miejsce postawnego mężczyzny, człowieka „całkiem niziutkiego"42 i „źle zbudowanego"43. W propagandowych obrazach, na wzór średniowiecznych przedstawień, siła wewnętrzna, żar ideowości i potęga człowieka musiały iść w parze z jego fizycznym pięknem. Z pewnością jednak Słonimski wykorzystał swe obserwacje dla napisania znakomitego, szyderczego żartu literackiego, który w formie specjalnego reportażu z Moskwy ukazał się w primaaprilisowym numerze ..Wiadomości Literackich" w 1937 r. Jest to fikcyjny, lecz napisany z „powagą" opis koronacji Stalina „Imperatora Proletariatu, Króla Mieszczaństwa, Wielkiego Księcia Speców i Inteligencji". Przed oczyma polskich czytelników staje przywołana dla potrzeb opisu tradycja imperium Romanowych. Nowemu władcy towarzyszą więc w ceremonii: „graf Mołotow, towarzysz diuk Kaganowicz, orszak koronacyjny oraz stachanowcy — nowa szlachta pracy". Uroczystościom przyglądają się goście zagraniczni, w tym premier Hermann Góring — przybyły tam w stroju robotnika „[...] aby dać wyraz, że jest takim samym socjalistą narodowym [...] jak Stalin". Przytacza się też „głosy prasy radzieckiej", wychwalającej osiągnięty wraz z nową monarchią „wyższy szczebel komunizmu". Uroczystości nie zdołał zakłócić nawet Łże-Stalin, szybko oskarżony przez tajną policję o szpiegostwo na rzecz Trockiego i Hitlera. Całość tego reportażu zdobią fotomontaże zdjęć „dokumentujących" uroczystość koronacji44. W sumie, dowcip był znakomity, zabawa zaś przy lekturze przednia — z dzisiejszej perspektywy jednak, poza warstwą humoru i szyderstwa wyraźnie widoczne jest ostrzeżenie przed totalitaryzmami. W latach trzydziestych ukazały się przetłumaczone na język polski 26 dwie zbeletryzowane opowieści o Stalinie45. Obydwie zaliczyć można do tandetnych, typowych dla ówczesnej literatury brukowej pozycji pisanych raczej dla zaspokojenia żądzy sensacji, aniżeli wiedzy czytelnika. Ich autorzy wiedzę źródłową czerpią z broszur propagandowych — luki informacyjne uzupełniają zaś własną inwencją. Nade wszystko przebija z nich jednak obraz jednostki wybitnej, lecz dzikiej, sprawującej władzę opartą na samowoli i terrorze. Cała pasja i energia życiowa ich bohatera skupia się na walce o utrzymanie i wzmocnienie władzy. Ludzkie emocje miotają nim jedynie podczas snu. Ostatni rozdział jednej z tych książek nosi tytuł: „Stalin ma wizję". Opowiada on o spędzonej w półśnie nocy samotnego dyktatora wspominającego minione lata, nawiedzanego przez duchy Dantona, Iwana Groźnego, Marksa i Lenina, z którymi roztrząsa problemy rządów Rosją. Ale gdy dzwonek telefonu przywróci mu przytomność, natychmiast ruszy, by bezlitośnie zwalczać swych oponentów46. Obydwie książki podkreślają ponury obraz Stalina i tak przecież dominujący w polskim społeczeństwie. Jedna z nich przyniosła też anegdotę, która stała się atrakcją warszawskiego sezonu. Wiele osób śmiało się bowiem gdy u progu industrializacji padło w ZSRR hasło prześcignięcia USA. Stąd właśnie anegdota o człowieku, który biegnie bez tchu. U zbiegu ulic wpada na znajomego, który pyta go skąd ten pośpiech? „Wykonuję rozkaz Stalina" — odpowiada tamten. „Biegnę by prześcignąć Stany Zjednoczone". Obok wspomnianych publikacji polski czytelnik miał też okazję zapoznać się z ocenami osoby radzieckiego przywódcy wydawanymi przez jego największego przeciwnika — Lwa Trockiego. W okresie międzywojennym opublikowano bowiem w kraju dwie jego książki dotyczące tej materii47. Intencja tych publikacji była jednak jasna — obrona samego siebie kosztem dyskredytacji przeciwnika. Zgodzić się więc należy z tłumaczem Zbrodni Stalina, dystansującym w swej przedmowie polskiego czytelnika od prowadzonej walki. „Nie ulega wątpliwości — czytamy tam — że ani Stalin ani Trocki nie mają racji. Również niewątpliwe jest to, że obaj pożerają się na śmierć. Jest jednak pewna specyficzność w tym pożeraniu. Podczas gdy Trocki bezwzględnie od dawna chciałby unicestwić Stalina i zająć jego miejsce, to Stalin [...] czyni to w osobliwy sposób kunktatora i jakby na raty. Trocki tłumaczy to obawami Stalina by [...] nie utracił swych wpływów. Trocki nie może nie wierzyć w swoje po dziś dzień pozytywne znaczenie. 27 Natomiast Stalin wie, że władzę posiada i używa jej konkretnie" Tłumacz nazywa też Gruzina „trzeźwym politykiem i mężem stanu". Zwraca także uwagę na fakt, iż „[...] w rzeczywistości sowieckiej nie ma miejsca na kilku geniuszów czy wodzów. Władza lubi jedność [...] Stalin władzą się nie podzieli, odpowiedzialnością — tak"48. Najdalej z Polaków w międzywojennej krytyce następcy Lenina poszedł jednak prawdopodobnie Włodzimierz Dzwonkowski dowodząc postępującego w ZSRR „[...] przetwarzania się komunistycznej dyktatury proletariatu w osobistą, faszystowską dyktaturę Stalina"49. Z takim stanowiskiem polemizował Andrzej Stawar, który godząc się na istnienie podobieństw między komunizmem i faszyzmem, za bezzasadne uznał analogie odnalezione przez Dzwonkowskiego50. Powyższe przykłady dowodzą jednoznacznie negatywnych cech obrazu Stalina w świadomości dużej części społeczeństwa Polski międzywojennej. Oceny te dominowały w toczonych wówczas dyskusjach i polemikach. Podkreślić jednak należy ograniczony ich zakres. Stalin po prostu, aczkolwiek postać budząca zainteresowanie wielu ludzi, pobudzająca ich wyobraźnię i wywołująca emocje, nie był zjawiskiem, czy tematem codziennym w polskich domach. Pośród długiej listy nazwisk polityków lat dwudziestych i trzydziestych z pewnością nie umieszczano go na czołowych lokatach. Wiedza o nim, w gruncie rzeczy, była niewielka i oparta raczej na długim ciągu wyobrażeń i emocji, aniżeli na konkretnych przesłankach. O powodach tego stanu rzeczy pisaliśmy już wcześniej. Przytoczone wyżej przykłady miały jedynie ukazać typową wiedzę i źródła poświęcone radzieckiemu przywódcy dostępne dla Polaków w kraju przed drugą wojną światową. Nie wszyscy bowiem w kraju łączyli wówczas z jego imieniem ujemne treści. Dla niektórych, na wzór radziecki, był on symbolem lepszej przyszłości, czy nadziei na poprawę sytuacji życiowej. Niewątpliwie jednak to pośród komunistów i ich sympatyków „wódz proletariatu" cieszył się największym uznaniem. Jego prace przemycane kanałami partyjnymi z ZSRR i drukowane w kraju, nie zawsze zresztą nielegalnie, stanowiły podstawę zajęć samokształceniowych tego środowiska. Pojawiały się także w więzieniach51. Ich przedruki, szczególnie w latach trzydziestych, publikowano w prasie komunistycznej. „Dzieła Stalina wydawane przez Komunistyczą Partię Polski w podziemiu faszystowskiej Polski — czytamy w powojennym już organie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej — kolportowane w dziesiątkach tysięcy 28 bibułkowych egzemplarzy [...] pomagały partii w ogniu bohaterskich walk masowych wykuwać leninowskie kadry i wyrastać na hegemona walki wyzwoleńczej mas ludowych"52. Właśnie po wojnie na wierność Stalinowi „od zawsze" powoływać się będą przedwojenni działacze komunistyczni. „Dla nas myśl o Związku Radzieckim — napisze w 1949 r. Adam światło, brat wicedyrektora X Departamentu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego — była niepodzielnie złączona z imieniem tow. Stalina. [...] Dobrze zdawaliśmy sobie sprawę, że bez towarzysza Stalina, bez jego dalekowzroczności i konsekwencji, bez rozgromienia przez niego agentur wroga — niemożliwe byłyby mnożące się osiągnięcia [...]. Zarówno polityczna działalność tow. Stalina, jak i jego wypowiedzi i dzieła naukowe były dla nas niewyczerpaną skarbnica wiedzy teoretycznej i praktycznej. [...] uczyliśmy się nienawiści, pogardy dla wrogów klasy robotniczej i dla ich aparatu ucisku — państwa faszystowskiego (tj. Polski — R. K.) [...] Te swoją postawę i wiarę w Związek Radziecki i Towarzysza Stalina nieśliśmy w masy młodzieżowe wszędzie i zawsze [,..]"53. Sugerując absolutne podporządkowanie ZSRR, całą KPP, dawny członek jej władz naczelnych, równocześnie agent służb specjalnych, nazywa „jurgieltnikami Stalina"54. Jednakże historia tej partii, napisana na zamówienie polskiego kontrwywiadu przez Józefa Mitzen-machera pod pseudonimem Jana Alfreda Reguły, po części przynajmniej słuszna i zweryfikowana w warstwie merytorycznej, nie może być uznana za w pełni wiarygodne źródło. Ale sposób rozwiązywania własnych problemów przez komunistów w Polsce przypomina nam przecież schemat znany z ZSRR. Już wtedy bowiem zdarzały się przypadki przestrzegania zawarowanej dla Stalina nomenklatury i karania odstępców. Oto w dobie „wielkiej czystki" w Związku Radzieckim, licznych „prowokatorów", „agentów", „trockistów" i innych wrogów, często połączonych w „bandy", „wykrywano" także w łonie KPP. Oskarżani byli o rozmaite rzeczy (choć wystarczyło już samo przypisanie ich do którejś z kategorii wrogości), np. o „celowe pomniejszanie roli Stalina w ruchu robotniczym". Oto bowiem późnym latem 1937 r. Beniamin Goldflam (Jan Janicki) zarzucił jednemu z prominentnych działaczy partii, Jerzemu Heryngowi-Ryngowi, „że pisał o Stalinie tylko jako o przywódcy proletariatu rosyjskiego, a nie jako o przywódcy proletariatu międzynarodowego"55. Jednakże, jakby dla kontrastu, komunizujący w latach między- 29 wojennych Aleksander Wat za cnotę -""- --^^ najbardziej sprawą zainteresowanych S przeciw Stalinowi nawet jeżeli wiedziałenTl? 8 rządku - pyta} po latach samego Sbtw" Tl W robić przeciwko ZSRR, bo uważałem że S/a'l T ChCmłem nic okropne rzeczy, ale to przecl7Jed™e n , ^ StmSZny' Że robi min* a ojczyL proleS^st e" No T^o'^' '' ^ pomagać"57 me wojno wrogom swa wykraczający poza ,ema, te pracy zaangażowania weń do dziś w rostrzygnie ,y. Jedno wszak nie ug tacji kultu wyznacz, po części przysżh P°"'SZeChnOfci 2"s"> ^^ na tryumfalne wznoszone na potanie wr r" zgromadzenie publiczne jak do -Y zwohcieh • dziekowań za L^^S zabawach organizowanych z tej tańce, by wznosić okrzyk /a S k»wać jego imię- Podobne obrazki a™ wyd 30 także i tu autorem tych „sukcesów". Bardzo wielu poetów i zwykłych grafomanów polskich, ukraińskich i żydowskich dedykowało mu swoje strofy. Ich polskie przekłady obowiązkowo drukował „Czerwony Sztandar". Oto jeden z nich, tłumaczony przez Leona Pasternaka: „Potężna myśl pracy i zgody Ogarnia świat nasz cały nie wejdą już między narody granice, miedze, wały. I jak szczęścia znak wcielony chwałą wyraz ten zasłynie, i uderzy w nieboskłony sławne imię Twe Stalinie! Sześć głosek Twego to imienia świeci jak gwiazd promiennych sześć i ku wyżynom odrodzenia znękaną ludzkość będzie wieść. I słowo Stalin jest radością marzenie nasze ucieleśni i słowo Stalin jest wolnością i rytmem jest wszechludzkiej pieśni. Niech głosi pieśń bezkresnej dali i niech wie o tym wszystka ziemia, że słońcem naszym jest On! Stalin Słońcem świecącym światu z Kremla"60 Na sześćdziesiąte urodziny Stalina ukraińscy poeci ułożyli o nim zbiorowy poemat stylizowany na kozacką dumkę. Owo Słowo pro wetykoho i ridnoho Stalina dla polskiego czytelnika przełożyli: Stanisław Jerzy Lec, Leopold Lewin, Leon Pasternak, Jerzy Putrament, Adam Ważyk i Włodzimierz Słobodnik, drukował zaś razem z cytowanym wyżej wierszem „Czerwony Sztandar". Jeśli już mówimy o poświęconych Stalinowi strofach ukazujących się w latach 1939—1941 na okupowanych przez Związek Radziecki polskich kresach wschodnich, to nie możemy pominąć zagadkowego utworu ogłoszonego, wedle relacji, we Lwowie jesienią 1939 r. Odnaleźć go można w dwóch zapisach: pierwszy, na łamach tygodnika „Po 31 prostu", w 1990 r. przypomniał Jerzy EisW« * • • . kontekście same pytania, nie podając S ^f W'a^nak w jego pochodzi z anonimowej ulotki masowo t . *' °rugi zaPis Przez kogo i po co, w ^^^^T!^' ™ więcej- nie zweryfikowanych ' Dostarcza utworu, jego autorstwo udafo ^ jednak dot^ wlersza polega na układzie strof czyanvn Stalina i jego wojska, czytany zaś nozTom ? T™° Sta"°Wi a nie. Oto i on (w zap^e ulo*,) ° Całk°Wlde zmienia •'• t ******" dotyczących *a°szowi'a ona „Runą i w łunach spłoną pożarów Krzyże kościołów, krzyże ofiarne I w bezpowrotnym zgubi się szlaku Z iechijskiej ziemi orzeł Polaków O słońce jasne — wodza Stalina Niech słowa twoje nigdy nie zginą Niech jako orłów prowadzi z gniazda Partia i Kremla płonąca gwiazda Na ziemskie głębie flagi czerwone Będą na chwałę grały jak dzwony Czerwona Armia i wódz jej Stalin Odwiecznych wrogów swoich obali Zmienisz się szybko w wielkie spaliny Polsko i twoje córy i syny Wiara i każdy krzyż na mogile U nóg nam legną w prochu i pyle." - fj'v- Gdyby przyjąć, iż wiersz ten pochodzi z opisywanego okresu obrazowałby on w sposób doskonały rozziew pomiędzy treściami, które mogły ukazywać się w kontrolowanych przez komunistów środkach masowego przekazu a światem rzeczywistego stosunku do okupanta. Możliwe jednak jest, iż utwór stanowi zwykły falsyfikat — rozpowszechniany przed wizytą Miłosza w kraju, w czerwcu 1981 r., celem jego dyskredytacji w środowiskach opiniotwórczych. W latach 1939—1941 Polacy mieszkający i przebywający na kresach po raz pierwszy mieli okazje zetknąć się ze Stalinem jako postacią lansowaną przez propagandę i otoczoną kultem gwarantowanym środkami represji. Każdy więc, nie chcąc popaść w kłopoty, musiał wówczas choć udawać swój pozytywny stosunek do nowego bohatera. W sposób szczególny dotyczyło to ludzi pracujących w aparacie propagandy. Obsesją korektorów „Czerwonego Sztandaru", co powtarza się często w wielu wspomnieniach, był ogarniający ich strach na myśl, iż mogliby w poprawianym tekście przepuścić błąd w pisowni słowa „Stalin". „Drżałem robiąc korektę — wspomina Aleksander 32 Wat — Najmniejsza omyłka, a nie tylko zecer idzie do mamra. także oczywiście i korektor za to odpowiada. A przecież można było iść do mamra i za przeniesienie nazwiska Stalina do nowego wiersza [...] Mnie się ciągle zdawało, że za mojej korekty wyjdzie straszna gafa, jedna literka będzie zmieniona i wyjdzie Sralin zamiast Stalin. Ciągle pilnowałem tego Sralina"63. Potwierdza to w rozmowie z Jackiem Trznadlem także Julian Stryjkowski64. Kiedyś, któraś z moich nieszczęsnych koleżanek — wspomina Jan Kott — przepuściła w szpaltach Stalina w drugiej literze przez r, oskarżono ją o sabotaż. Męczono ją godzinami na specjalnych komisjach i tylko z wielkim trudem udało się ją wybronić. Ale kiedy w «Czerwonym Sztandarze» znalazło się nagle ku wielkiej radości wszystkich: G, B. Shaw, największy kpiarz stulecia, nazwał Stalina największym mężem stanu XX wieku, nikt z wielkiego strachu nawet się nie zająknął"65. Z nie mniejszą uwagą należało podchodzić także do często pojawiających się wówczas cytatów z prac „geniusza proletariatu". „Stalina trzeba powtarzać — przywołuje przeszłość Wat — wszystko jedno, czy jego teksty oryginalne, czy cytowane — ze znakami przestankowania. Za jeden opuszczony znak [...] idzie się do łagru [...] Całe grupy ludzi trzęsły się, kiedy cytowały Stalina"66. Codzienność na ziemiach polskich zajętych po 17 września przez Armię Czerwoną i przyłączonych do ZSRR szybko upodabniała się do radzieckiej rzeczywistości. Także i kult Stalina, sprowadzony wraz z radzieckimi instytucjami i ich funkcjonariuszami, wprzęgnięty został w procesy adaptacyjne dawnych obywateli państwa polskiego do społeczeństwa „nowego typu". To słowo przywódcy ZSRR coraz częściej otwierało i kończyło każdą publiczną naradę, odczyt i dyskusję we Lwowie, Wilnie, Stanisławowie oraz innych miejscowościach. Długie, kwieciste, wiernopoddańcze listy i telegramy weszły do obrzędowości życia publicznego. Jaki był dalszy los takiego telegramu — zastanawia się dziś naoczny świadek tych wydarzeń. „Pomijając to, że nonsensem jest nadawanie takiej kobyły przez telegraf, to trzeba wziąć jeszcze pod uwagę, że tego dnia we wszystkich rejonach, miastach obwodowych i wydzielonych odbywały się takie same narady i wszędzie wysyła się mniej więcej takie same depesze do towarzysza Stalina. [...] Poczta nie mogłaby tego strawić. Cały rok musiałaby tylko nadawać telegramy do Stalina. A więc te telegramy to działanie czysto sym- 3 — Natchnienie milionów... 33 boliczne, ot taki rytuał bez następstw faktycznych"67. Nie chodziło tu przecież o to czy korespondencja dotrze do adresata, lecz o spełnienie aktu podległości i deklarację akceptacji. Dawne ziemie polskie nie tylko geograficznie, ale i politycznie stały się wszak częścią Związku Radzieckiego. Jednakże i pod okupacją niemiecką, niektóre nieliczne — co należy podkreślić — i rozbite środowiska, nie zważając na okoliczności spełniały rytuał kultu. Oto bowiem w grudniu 1940 r. „kanapowe" Stowarzyszenie Przyjaciół Związku Radzieckiego, okolicznościowym drukiem, wydanym konspiracyjnie, uczciło 61 urodziny Stalina. Na wydawnictwo to złożył się, drukowany w Warszawie na ulicy Nowoli-pki, skompilowany z fragmentów prasy radzieckiej jego życiorys. Już same tytuły rozdziałów wiele mówią o jego zawartości. „Nieugięty Bojownik Rewolucji", „Zwycięski Strateg wojny domowej", „Genialny Teoretyk marksizmu-leninizmu", „Wielki Budowniczy Socjalizmu", „Wódz Narodów ZSRR", „Wódz Międzynarodowego Proletariatu" — te i im podobne określenia opisać miały misję dziejową Stalina oraz podkreślić jego miejsce w historii. Czyżby więc ta kompilacja panegiryków obudzić miała wśród Polaków, w okupowanej przez Niemców części kraju, tęsknotę za wodzem, który wyzwoli od cierpień, za jedynym dobrem i szczęściem połączonych w imieniu Stalina? A może po prostu, chcąc pozyskać przychylność ZSRR dla powstającej właśnie organizacji, w ten sposób manifestowano swoją lojalność?68 Jedno nie ulega wątpliwości, Stowarzyszenie szermujące w swej propagandzie hasłem Polskiej Republiki Rad, poza wydaniem tego „dzieła" oraz — jak utrzymuje anonimowy autor wstępu do wydawnictwa źródłowego — próbą swej legalizacji w „[...] sowieckiej misji w Generalnej Guberni na Placu Teatralnym w Warszawie"69, niczym szczególnym w dziejach konspiracji II wojny światowej się nie zapisało. Również wytworzone przezeń archiwalia należą do więcej niż skromnych. Pomimo to materiały poświęcone Stalinowi zajmują w nich najwięcej miejsca. Niewątpliwie też „słowo stalinowskie" nie było tym, czego okupowany kraj potrzebował najbardziej ku pokrzepieniu serc. Inaczej jednak w 1949 r. patrzyła na te lata późniejsza przewodnicząca Związku Młodzieży Polskiej, Helena Jaworska, pisząc, iż w 1943 r. członkowie Związku Walki Młodych pilnie studiowali historię ZSRR. „Godzinami 34 całymi — pisze ona — wczytywaliśmy się w każde zdanie pracy Stalina O materializmie historycznym i dialektycznym... Pamiętam w jakim skupieniu, gruntownie, punkt po punkcie omawialiśmy Konstytucję Stalinowską. [...] Kochaliśmy gorąco i serdecznie człowieka, którego książki wskazywały nam cel i drogę walki — Towarzysza Stalina."70 W grudniu 1941 r. w podziemnym piśmie „Polska Ludowa", Ignacy Fik przemawiał głosem Armii Czerwonej: „Że mamy zło świata zburzyć, z niewoli świat wybawić na wiecach, na mityngach mówił towarzysz Stalin"71. Poeta momentu tego jednak nie doczekał, zamordowany wcześniej przez hitlerowców. Jednakże po powstaniu Polskiej Partii Robotniczej i ujęciu w ramy organizacyjne nielicznego ruchu komunistycznego w Polsce, nazwisko Stalina zniknęło z jego propagandy — choć to w radzieckim przywódcy działacze nowej partii widzieli swego protektora. Lansowanie jego osoby w tym momencie nie pomagało w poszukiwaniu partnerów politycznych, odstręczało też antyradziecko nierzadko nastawione rzesze społeczeństwa polskiego. Rozpoczynała się walka o Polskę. Komunistom ułatwiały ją oddziały Armii Czerwonej zbliżające się z początkiem lata 1944 r. do Bugu. Przypisy 1 A. Antonow-Owsiejenko, The Time of Stalin. Portrait ofa Tyranny, New York 1983. s. 228-230. 2 A. Kruczek (M. Heller), W sowieckiej prasie, „Kultura" (Paryż) 1974, nr 9, s. 89., także A. Antonow-Owsiejenko, The Time... op.cit., s. 225. 3 A. Sołżenicyn, Archipelag Gułag, Warszawa 1988, 1.1, s. 85-86. 4 N. S. Chruszczow, O kulcie jednostki i jego następstwach. Referat I Sekretarza KC KPZR tow. N. S. Chruszczowa na XX Zjeździe Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, Warszawa 1956. 5 Patrz np: T. Biernat, Mit polityczny, Warszawa 1989, także S. Filipowicz, Mit i spektakl władzy, Warszawa 1988. 6 W dość pokrętny i panegiryczny sposób nazwy tej użył np. Fryderyk Joliot-Curie: „Mówić o marksizmie żyjącym [...] to znaczy mówić o Stalinie, to znaczy mówić o stalinizmie", cyt. za: Z.Lissa, O obiektywności praw w historii i teorii muzyki. Na marginesie pracy J. W. Stalina: Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR, Kraków 1954, s. 8. 7 L. Kołakowski, Glówne nurty marksizmu, Warszawa 1989, t. 3: Rozklad, s. 791. 8 H. Carrere d'Encause, Stalin. Państwo terroru, Warszawa 1983, s. 41 9 A. B. Ułam, Stalin. The Mań and His Era, New York 1973, s. 4 35 St. R. Dobrowolski, Poczucie si » M. HeUer; A. Niekncz, » B. Baczko, Stalin -13 J. J. Szczepański, '« M. Heller; A. Niekricz opcit l !5 Ibid., s. 154-155. " -J " 1947' » V-1987> L '• •• 199°' S' . op.c,t.. s. 224. Ludwig, /^ w,mwa 1990 „88 s 82 '' 30°" Pa"2 "że: E ^ H, Barbusse, Staline, Paris 1935 » TpnŻe',^m" ^ ^-™ Powyższe słowa potwierdzone zostały ' v no-czynem, zarówno wielkim-obronf T J powszechnie głoszo-konferencji poczdamskiej, jak i małym zr a J ***** zachod^j na by Polacy mieli co jeść. W H^^^*** "a Przykład ^ troski, odnaleźć osobisty list Krr^^ Sekretariatu KC PPR stycznia 1946) " uReferenta"-kiedy chleba, rząd nasz zwrócił się do Otrzymaliśmy 200 000 ton- Powoływanych wcałymomawIanksPoa okolicznościowych, broszurach, p ™mów eniach odzwerciedlenia w mini-epopei o trzy lata póżn.e/p^ "aSZym brak ' 5° °°0 tOn zboża- * W nawet transporty surowca i maszyn zęby przemysł ruszył w kraju naszym..." » sprawy wojskowe. „Podczas wojny -lll Zarządu Polityczno-Wychowawczego Wofska nam stworzyć wojsko, dał nam wszystko 'co do [••J Kiedy przedstawiciele rządu nokH^' 8 ył° Stalina, jak będzie z zapłatą « f te olbrzvm° Stalin odpowiedział: Ja b^onl „ie han^Za "" ' ~ Scena rozmowy, postawienie przySnfn , ^ewniema^płaty"2o. podbudowywała emocją i uczucSbl Pieni?d^i, dobrze —— dobrym , ^opiek™^^^ stawał się 50 U schyłku 1948 r. pojawia się prosta odpowiedź na pytanie o powody tak ciepłych uczuć wobec naszego kraju. Tkwić one miały w osobistych kontaktach z „polskimi proletariuszami". „Trybuna Ludu" przynosi wówczas tkliwe opowiadanie o biednym szewcu """Polaku, który w imię solidarności narodów uciskanych, przeprowadził rzekomo w 1912 roku przez granicę Stalina udającego się do Krakowa na spotkanie z Leninem. Przedtem podzielił się z Gruzinem ostatnim kawałkiem chleba i talerzem zupy. Źródło tej opowieści tkwi jednak najpewniej w fantazji jej autora. Powstała ona u progu okresu pełnego rozkwitu kultu, kończy ją zaś apel do historyków, by zajęli się pobytem Stalina w Polsce w sposób, „na jaki zasługuje jego historyczna postać"21. Za uczucie przyjaźni należało okazać wdzięczność. Tak więc zebrani na akademii z okazji 29 rocznicy Armii Radzieckiej urządzili mu owację trwającą wiele minut22. Opisy podobnych wydarzeń z biegiem czasu coraz częściej gościły na łamach polskiej prasy. Przyjaciół zwykło się też obdarowywać. Rok wcześniej więc z okazji święta ofiarowano Stalinowi prezent, wykonany własnoręcznie —jak zapewniano — przez śląskich metalowców. W odpowiedzi przywódca ZSRR zaprosił ich delegację do Moskwy. Odleciała ona tam 3 marca23. Rocznica ta, obchodzona w 1946 r., stała się również okazją do znamiennej zmiany w sposobie prezentacji osoby Stalina w opozycyjnej, peselowskiej „Gazecie Ludowej". Oto bowiem —jak pisze historyk — „w lutym Mikołajczyk zobowiązał redakcję [...] do zmiany polityki tytułów: przed nazwiskiem Stalina zaczai się odtąd regularnie pojawiać tytuł generalissimusa [...]"24. Po raz pierwszy miało to miejsce 24 lutego, gdy gazeta przyniosła pełną komplementów, uniżoną depeszę prezesa PSL do radzieckiego przywódcy. Nie oznacza to oczywiście, iż Mikołajczyk, jego stronnictwo i ich organ prasowy zaczęli nagle uprawiać kult Stalina. Za opisanym posunięciem kryła się jedynie gra polityczna — próba zwrócenia na siebie przychylnej uwagi Moskwy. Znamienny jest sposób, w jaki próbowano to osiągnąć. Nie uwieńczyło tego jednak powodzenie. Legalizowało jedynie podobne działania podejmowane przez komunistów. Dla porządku dodać tylko należy, że w początkach marca prezes otrzymał z Kremla suche podziękowanie za złożone życzenia. Naturalną hierarchię osób życia publicznego Polski oddają też zestawy haseł wydawanych przez rozmaite instytucje, przy różnych 51 Wiccznych Mąc SWe czc' okazjach. Traktować je można iato fx w opinii resortu propagandy jakby darni, są zmaterLz^anym '^Ł mlał i Stalin pojawiający się już w 1 945?w dołączonych do odezwy wydanej piz PPR znajdowały się również wśród p afiszu ogłoszonym przez woj Niemiec, Radziecki przywód a uka demokracji i pokoju" *> Z kolei -brani na zgromadzeniach l ^instrukcją Naczelnego K^ wego - okrzyki na cześć wolności ZT° Str°nnictwa Ludo-pohtyków. Na liczącej 34 hasła "S ff1 •" oraz nlektórych znalazło się na dziesiątym miejscu C^^T*™™ <"* Stalina propagandowym lokatom ówczesnych nnT ? ^ P^^nie sie tasowanych wartości. Na pier^S* * SCe"y polit^ orał na cześć Polski demokratycznej na l S °dnaJdziemy tam okrzyk tego, na szóstym wojska polskiego siódZ? ^"^ P°lsk°-^ziec-ósmym i dziewiątym Bieruta i K' dmym marszałka Żymierskiego jest Stalin. znaJnL n Rad* Narodowej, dz * °kaZJ1 We WCIeJeniu „siewcy 1Ud°Weg° W i946 '* ^ ~ Rodnie Str°nnictwa Ludo- jest Stalin. znan Osóbka-Morawski" W -stawiemach przesuwaT n-epodzielnie zająć już zestawień, sobie f Rad* Narodowej, botn^-chhpskl oraz °k°łO r°ku I949 *"* teru stałego. BywaSóf „e I "" ^ W Żad" trudno odnaleźć w oficjalnym obiegu choć wT 1"8OSC1 °kresy kiedy należą z pewnością tygodnie prze^ ^ referendT ? ° ^ °° takich przed wyborami do Sejmu w siycznSr^^ * m™ 1946 r' or^ stanu rzeczy wydają się być ocz^ste o? ęPneg°' P°W°dy takiego cz?sci wyżej. Wypada także wspo^nLa S T* ^^ ^ Choć *> wan .środowisk politycznych me Są w r°Zmait^h "g™po-zbyt istotnych różnic, bez względu na ^P^ntacji osoby Stalina Robotnik", PPR-owski ,,Głos Ludu ' ^ JLSt l° PPS-owski Stronnictwa Pracy, czy inn^a ^ * ^ ko^sjonowanego me drukuje mu po prostu paneirkó T °htyczna * intelektualna dość jednostajny. Na siedemdziesiąte urodziny radzieckiego przywódcy zaś. to właśnie dożywające swych dni, oficjalne Stronnictwo Pracy, podaruje mu jedną z najbardziej czołobitnych i panegirycznych w tonie broszur28. A wybór tego typu pozycji był wtedy już wielki. Nie w prezentacji wizerunku przywódcy ZSRR leży więc różnica pomiędzy pismami różnych orientacji. Rzeczywistość i ograniczenia zewnętrzne, w jakich poruszali się ich redaktorzy, dla wszystkich pozostawały jednakowe. Poza tekstami poświęconymi Stalinowi, a przeznaczonymi do powszechnego rozpowszechniania, odwołującymi się do wartości ogólnoludzkich i możliwych, przynajmniej teoretycznie, do społecznej akceptacji, ukazywały się także wąskoobiegowe prace przeznaczone dla członków partii, przybliżające im aktualną „linię generalną" WKP(b) i wykorzystywane w szkoleniach. Tu zresztą kanon lektur wspólny był dla wszystkich krajów „demokracji ludowej", pomocą zaś służyło moskiewskie Wydawnictwo Literatury w Językach Obcych. Przykładem może być przemówienie akademika Gieorgija Aleksandrowa, wygłoszone w stolicy ZSRR z okazji rocznicy śmierci Lenina i wydane w masowym nakładzie przez wspomnianą oficynę. Jego tekst stanowi zbór pochwał na cześć Stalina. Osią zaś jest stałe podkreślanie związku żyjącego przywódcy ZSRR z jego zmarłym poprzednikim. Zaprezentowane tam tezy to wierność Stalina wobec Lenina i ciągłe rozwijanie jego nauki — czego dowodem są: wzrost potęgi „Kraju Rad", zwycięstwa Armii Czerwonej oraz przodująca rola partii bolszewickiej w tych dokonaniach. Mamy więc tu wyraźny wzór do naśladowania dla komunistów w Polsce. Podsumowując swój wywód, autor stwierdził, iż gdyby „Włodzimierz Iljicz wstał z grobu i zobaczył czego dokonał naród radziecki pod wodzą jego genialnego ucznia — radość nauczyciela byłaby wielka"29. Tekst ten dotyka mimowolnie korzeni kultu Stalina, rozwijającego się w ZSRR równolegle z kultem Lenina, pod pretekstem twórczej kontynuacji dzieła zmarłego mistrza. Konsekwencją tego procesu jest zrównanie obu przywódców w haśle: „Stalin to Lenin naszych dni", którego rodowód przypomniany został w poprzednim rozdziale. Od czasu tego zrównania kult Stalina (żyjącego Lenina) zdominował jednak, ciągle ożywianą, pamięć o jego poprzedniku. W Polsce powojennej sprawa ta nie była już problemem — istniał tu głównie generalis-simus — jedyny interpretator i spadkobierca swego nauczyciela i sam 53 nauczyciel dla milionów. Nie przeszkadzało to jednak i polskiej propagandzie używać zdania o „Leninie dnia dzisiejszego". Po raz pierwszy pojawiło się ono prawdopodobnie w 1945 r. w jednym ze styczniowych numerów „Głosu Ludu"30 następnie zaś powtórzone zostało w specjalnej broszurze zawierającej artykuły prasy polskiej poświecone obu radzieckim przywódcom31. Obserwacja różnicy w obrazie Gruzina przeznaczonym, w tym pierwszym okresie, dla mas i tym dla członków partii, pogłębiona wiedzą o czasie dojrzałego kultu jego osoby w Polsce, prowadzi do zaskakującego wniosku. Oto bowiem czym innym był on na poziomie propagandy „świata przedstawień" i mitu, czym innym zaś na poziomie potencjalnych możliwości społecznego przyswajania. Na pierwszym stanowił z pewnością nie tylko uwielbienie osoby, lecz także czystej idei ojca-stwórcy. To tu właśnie szukać możemy, tak często opisywanych obecnie, form parareligijności. Dla społeczeństwa zaś, pozostającego w jakiejś mierze pod jego wpływem, był kultem dobrego człowieka, męża opatrznościowego i opiekuna, zrodzonym nie tylko z arbitralnej decyzji, lecz także z potrzeby chwili i oceny domniemanych potrzeb społecznych. Po osadzeniu się w polskiej rzeczywistości nowego świata, opartego o wartości zewnętrzne w stosunku do narodu, powstała naturalna konieczność stworzenia, bądź adaptacji nowych (w tym przypadku radzieckich) treści i symboli. Musiały być one jednak na tyle plastyczne i atrakcyjne, by zdolne były wyprzeć, osłabić lub pozbawić siły oddziaływania dawne symbole i wartości, znienawidzone przez nową władzę. Być może stąd właśnie taka monumentalizacja postaci Stalina i wyposażenie go w najatrakcyjniejsze, ludzkie i ponad-ludzkie atrybuty, zdolne przyciągnąć, uwodzić, niewolić lub też niszczyć opornych. Pozostawały również dawne kanały komunikacyjne, przez które docierać mogły teraz nowe treści do starych, wewnętrznych, społecznych struktur. Być może więc rację ma Tadeusz Konwicki mówiąc, iż „Stalin wypełnił w jakiś sposób miejsce w Polsce po zmarłych mężach opatrznościowych, Piłsudskim i Sikorskim"32. Tak więc, w gruncie rzeczy, obok innych celów, rozwijający się kult, jeśli nie trafiał wprost w potrzeby Polaków, to z pewnością wpasowywał się w istniejące już mechanizmy społecznej komunikacji, przerastając je bogactwem form. Również młodość wielu ludzi wyrosłych przed wojną upływała pomiędzy „urzędową ochroną pamięci Józefa Piłsud-skiego" w końcu lat trzydziestych a państwowym kultem Stalina 54 w latach powojennych. Dla byłego Ministra Spraw Wewnętrznych PRL, Franciszka Szlachcica, człowieka tego pokolenia, Piłsudski był „wzorem bohatera polskiego", Stalin zaś „tym, który przynosi światu coś nowego, pragnie go przekształcić"33. W obu więc przypadkach bliscy jesteśmy obrazu zespolenia z przedmiotem kultu. Warto też zastanowić się, jaki był stosunek komunistów polskich do osoby swego protektora? Dla odpowiedzi na to pytanie nie znajdziemy niestety zbyt wielu źródeł. Jej cząstki szukać należałoby jedynie w pamięci głównych aktorów wydarzeń tamtych lat. Oficjalnie jj bowiem propagowano wówczas tezy o równorzędnym partnerstwie. f gdzie jedna ze stron, autorytetem i zasługami, wyrasta zdecydowanie l ponad resztę. Te cechy właśnie, nie zaś jakakolwiek forma przymusu, j wyznaczać miały pozycję Stalina w ruchu komunistycznym i ,,po-§ stepowym świecie" w ogóle. Czy za takim postawieniem sprawy nie f kryła się groźba uzależnienia od silniejszego (choćby tylko autorytetem) partnera? Oficjalnie dla komunistów polskich — dla wielu z nich naprawdę problem podległości w normalnym rozumieniu tego słowa, nie istniał wcale. Z jednej bowiem strony potencjalne niebezpieczeństwa, jakie mogły wypływać z pozycji Stalina niwelowała lansowana przez propagandę jego osobista skromność, uczciwość oraz szczere uczucia przyjaźni żywione przezeń wobec słabszych, których otacza nieustanną „opieką i pomocą". Jako przywódca „świata postępu", czy też jego „awangardy" — komunizmu, stawał się on także ucieleśnieniem tej czystości, jaką w opinii komunistów niesie ruch pozbawiony nierówności, niesprawiedliwości i uzależnienia. Z drugiej jednak strony, badając powyższy problem, trudno nie szukać choć śladów odpowiedzi nań w samoświadomości ludzi tego środowiska, a także stosunkach wewnątrzpartyjnych. Utożsamienie się z wartością, jaką samą w sobie był dla nich ZSRR oraz jego globalne cele, wraz z firmującą je osobą Stalina, zastępowało bądź towarzyszyło więzi z własnym państwem i narodem (sprowadzonymi nawet do roli jednego z „oddziałów walczącego świata postępu"). Nie musi to oczywiście oznaczać, iż reprezentowali oni postawę antynarodową, lecz wartość jaką stanowiło własne państwo siłą rzeczy ograniczała ponadpaństwowe i ponadnarodowe przecież cele komunistów. Należy jednak podkreślić, że polscy komuniści nie różnili się od bułgarskich, czechosłowackich, niemieckich, węgierskich i reprezentujących inne nacje. W ślad za historykiem przywołać można tu oświadczenie Mieczysława 55 Moczara złożone w związku z sierpniowo-wrześniowym plenum KC PPR w 1948 r. Czytamy tam między innymi: „Związek Radziecki nie jest tylko naszym sojusznikiem, to jest powiedzenie dla narodu. Dla nas, dla partyjniaków. Związek Radziecki jest naszą ojczyzną, a granic naszych nie jestem w stanie dziś określić, dziś są one za Berlinem, a jutro na Gibraltarze"34. I jakkolwiek złożone zostało ono w dość specyficznych okolicznościach, dla obrony przed zarzutem trwania na „pozycjach odchylenia prawicowo-nacjonalistycznego", dobrze chyba oddaje sposób myślenia tych ludzi. Również ówczesny członek KC, sekretarz, kierownik Wydziału Personalnego KC PPR oraz przewodniczący koła poselskiego tej partii w Sejmie Ustawodawczym, w jednej osobie, Zenon Kliszko, w złożonym przy tej samej okazji oświadczeniu bronił się, powołując na uznanie przodującj roli WKP(b) i jej sekretarza generalnego35. Tak wiec, znaczenie Stalina i innych symboli radzieckich postrzegać możemy zarówno jako kategorie propagandowe, instrumenty władzy (środek oddziaływnia na społeczeństwo), a równocześnie czynniki konstytuujące obraz i rzeczywiste mechanizmy systemu rządów oraz porządkujące stosunki panujące w jego „kierowniczej sile". Zasygnalizować należy tu jeszcze jeden problem, wykraczający w znacznym stopniu poza sprawy polskie, silnie jednak z nimi związany. Myślę tu o roli, jaką sposoby prezentacji Stalina, sukcesów „Kraju Rad" oraz bieżąco słuszne interpretacje zagadnień ideologicznych, pełniły w stosunkach kierownictwa PPR, później PZPR, z ich protektorami w Związku Radzieckim. Obok swoistego aktu wiary i kategorycznej konieczności spełnienia propagandowego rytuału było to przecież równocześnie testem „słusznego" kierunku marszu władz partyjnych w Polsce oraz nadążania w nim za „ WKP(b) — przodującym oddziałem klasy robotniczej". Mamy więc tu do czynienia z kolejnym (poza wiarą i spełnianiem nakazu) sposobem dwustronnej komunikacji oraz uniwersalnym dowodem prawomyślności i zdolności do sprawowania władzy. Wszystkie trzy wymienione elementy splatają się i przenikają tak głęboko, iż nie sposób oddzielić ich od siebie, by szukać czystych sfer konfesji, posłuszeństwa i warstwy symbolicznej wspomnianych przekazów. Jak zatem wyglądały wzajemne stosunki Stalina i polskich komunistów w prywatnych kontaktach? Pewien rys ich wspólnego myślenia o radzieckim przywódcy odnajdziemy w rozmowie jaką przeprowadził 56 Zbigniew Błażyński z Józefem Światło przed mikrofonem Radia Wolna Europa. Wspomniał on wówczas obiad spożyty w towarzystwie członków władz partyjnych. „W czasie tego obiadu — mówił pułkownik — prezydował i nadawał ton rozmowie Bierut. Opowiadał on o zamiarach i decyzjach gospodarza. «Gospodarz postanowił», «gospodarz chce. gospodarz odmawia ». W pierwszej chwili nie zorientowałem się o kogo chodzi. Dopiero po pewnym czasie zrozumiałem, że gospodarz, o którym mówi Bierut z taką rewerencją i namaszczeniem to Stalin"36, Dodać tu można tylko, że był on tak nazywany w nieoficjalnych rozmowach tego środowiska do końca życia. Słowo „gospodarz" dobrze oddaje przy tym poczucie wspólnoty nie ograniczonej barierami państw i narodów, a także jednoznaczne wskazanie jej przywódcy i suwerena. Kultem Stalina-gospodarza, obdarzonego nadludzkimi cechami, komuniści — mniejszość w Polsce (ale mniejszość świadoma swej misji dziejowej, jej słuszności i prawa do płynącego z nich działania, siły i zwycięstwa) — próbowali także rekompensować sobie własną słabość i brak wpływów w społeczeństwie (na miarę aspiracji). Dokonuje się tego na dwa sposoby: po pierwsze, upewniając samych siebie o przynależności do wspólnoty, której uosobieniem jest Stalin, niwelując tym samym poczucie osamotnienia (rekompensata wewnętrzna). Po drugie funkcję tę przenosi się na społeczeństwo — uzasadniając swą przynależność do ruchu, wielkością, potęgą i rozmiarem geniuszu wodza, który wie jak poprowadzić do dobra i szczęścia określonych w haśle budowy nowego świata. Jego postać jest więc legitymacją czystości tych celów i na odwrót — dowodem słuszności drogi do ich osiągnięcia, która mając takiego architekta i przewodnika, nie może prowadzić donikąd. Na tym tle dokładniej widać zabiegi, jakie ex post podejmowali pezetpeerówscy historycy dla ubrązowienia postaci Władysława Gomu-łki i uczynienia go jedynym, we władzach partyjnych, człowiekiem zdolnym do stawienia oporu decyzjom Stalina. „[...] poza Gomułką nie było wówczas [...] człowieka zdolnego do podjęcia dyskusji ze Stalinem, nie mówiąc już o jakimkolwiek sprzeciwie" — pisał w swej książce Czesław Kozłowski37. Fakt istnienia ostrych w tonie listów sekretarza generalnego PPR do przywódcy ZSRR, nie potwierdzony jednak badaniami archiwalnymi i opracowaniami naukowymi, przywołuje z kolei w swych wspomnieniach, Franciszek Szlachcic3S. W świetle źródeł znanych badaczom jest to gołosłowie. Pozycja Stalina, w tej 57 części świata, nie dopuszczała jakichkolwiek sprzeciwów. Nie prowadzono z nim polemik, słuchano go bądź proszono o coś. Podejmujący próby dyskusji lub podejrzani o podważanie autorytetu „wodza świato- ; wego proletariatu" znikali szybko z życia publicznego. Być może wiec,; jedynie w świetle tego co stało się z Gomułką, starano się po latach \ wpisać w jego biografię opozycję antysystemową (to znaczy przeciwko Stalinowi, bowiem istnienie systemu stalinowskiego często kwestionowano w ogóle) oraz próbę stworzenia modelu władzy w pełni respektującego narodowe i społeczne imponderabilia. Jednakże wbrew podobnym twierdzeniom, „Wiesław" był człowiekiem tego systemu, o nieco innej może wizji dochodzenia do niego, niemniej akceptującym wszelkie jego pryncypia i mechanizmy. Stalinizm zaś, przez cały okres swego rozwoju wpisaną miał, jako cechę wewnątrzsystemową, stałą dążność do usuwania (także fizycznego) z życia społecznego, zarówno swych rzeczywistych wrogów, jak też, co warte jest szczególnego podkreślenia, ludzi z własnych szeregów, oskarżanych o opóźnianie dzieła jego budowy. Tę zaś w latach rządów7 Stalina można było prowadzić wyłącznie w myśl jego wskazań i woli, często bezpośrednio przekazywanej wykonawcom. Zgodnie z tym, skłonny więc jestem postrzegać los, który stał się udziałem Gomułki. Do zastanowienia skłania także fakt, iż jego legenda „protagonisty Stalina" nie była, z różnych zresztą względów, rozwijana później, w czternastoleciu 1956—1970. Pewne światło na ów problem, pomijany zwykle przez biografów sekretarza generalnego PPR, rzuca opowieść krążąca wśród osób stykających się z nim w tym okresie jego działalności. Pokazuje ona, iż domniemany opozycjonista był bezkrytycznym wielbicielem radzieckiego przywódcy. Mianowicie Gomułką prowadził podobno specjalny zeszyt, w którym zapisywał słowa skierowane przez Stalina bezpośrednio do niego. Zmiana tego stosunku miała nastąpić dopiero jesienią 1947 r. w związku ze sprawą Biura Informacyjnego Partii Komunistycznych i Robotniczych39. W najlepszym więc przypadku mówić możemy o próbie desperackiej obrony własnych racji, poszukiwaniu argumentów wspierających (z manifestacyjną dymisją włącznie), nigdy zaś o otwartym „nie" powiedzianym wodzowi. Fascynacja osobowością, głębokie przeżywanie spotkań obecne jest we wspomnieniach ludzi, którym dane było zetknąć się ze Stalinem osobiście. Najsilniej emocje te widać w relacjach osób sympatyzujących z komunizmem lub też samych komunistów. W podobnych uczuciach 58 wiele było podświadomej wiary czerpanej z propagandowych przekazów, silnej pracy wyobraźni i powielania stereotypów człowieka zewnętrznie pięknego, o głębokiej wewnętrznej mądrości. „Jadąc na spotkanie — wspomina Henryk Różański — byłem zbulwersowany wielkością chwili. Nigdy nie wyobrażałem sobie, że spotka mnie tak wielki honor i szczęście: zobaczę na własne oczy Stalina [...] Uważałem go za genialnego przywódcę, zwycięskiego wodza, uwielbianego przez narody ZSRR. Przecież z imieniem tego człowieka miliony żołnierzy szły na śmierć, to imię stawiano na równi, a nawet przed słowem ojczyzna. Przeżyłem swego rodzaju szok. Na spotkanie wyszedł niskiego wzrostu, chudy, szpakowaty, o lekko ospowatej twarzy mężczyzna. Znana z milionów portretów twarz, ale nie tak potężna jak na portretach a wręcz drobna"40. Dla nikogo z piszących dziś o najnowszej historii kraju nie ulega wątpliwości, iż powojenna Polska od samych swych początków pozbawiona była mocy samodzielnego decydowania o sobie. I jakkolwiek formalnie suwerenna (bo posiadająca w świetle prawa międzynarodowego uznanie państw obcych, jej rząd zaś zdolność sprawowania władztwa na określonym terytorium), poprzez przesunięcie centrum decyzyjnego poza granice kraju, nie spełniała jednak warunków, by nazwać ją państwem niepodległym. Rozmiary tego uzależnienia okazują się doprawdy olbrzymie. Obejmują żywotne dla państwa i narodu kwestie społeczne, gospodarcze, polityczne i kulturalne, nie omijając nawet narodowej symboliki oraz prawa swobody sięgnięcia do tradycji. Za swego życia wiele z najważniejszych dla Polski decyzji konsultował Stalin, czasem rozstrzygał je sam, gotowe dyrektywy przekazując władzom krajowym. Edward Gierek, powołując się na informacje uzyskane od Mariana Spychalskiego twierdzi, że w 1944 r. omawiano w Moskwie sprawę polskiego godła państwowego i hymnu. „Gdy Stalin obejrzał godło polskie — mówi Gierek — powiedział: «Choroszaja ptica, na czto ją mieniat?» Hymn też wydał mu się « choroszyj» " 41. Niewątpliwym powodem decyzji była niechęć do jednoznacznego, podkreślonego symboliką określenia nowego państwa. Biały orzeł i „Mazurek Dąbrowskiego" oddziaływały na psychikę narodu, stawały się też wobec zagranicy dowodami, iż ^nic się w Polsce nie zmieniło". Nie pragnął też zapewne na przykładzie rzeczy tak drobnej i w gruncie rzeczy drugorzędnej z własnego punktu widzenia, wyjawiać już w zakresu swojej mocy decyzyjnej oraz dalekosiężnych planów zacji kraju. Poza tym polski orzeł, bez wątpienia posiadający swoją urodę, mógł mu się rzeczywiście spodobać. Stalin nie miał przecież powodu, by odczuwać niechęć do samego wizerunku ptaka nasuwającego skojarzenia z rodzinnym Kaukazem i zawsze przypominającego mu samego siebie. Wszak w radzieckiej propagandzie (później przyjęła to i polska) bardzo często obrazując siłę, rozum, dumę i zwycięstwa radzieckiego przywódcy nazwano go „górskim orłem". Jako „orzeł srebrnopióry" występował też w bajkach i podaniach narodów ZSRR42. Również w kwestiach dotyczących stosunków międzypartyjnych w Polsce powojennej strony skłonne byty szukać rozwiązań poza granicami kraju. Na przykład jesienią 1946 r., w czasie dyskusji o współdziałaniu PPR i PPS wystąpiono — jak pisze Andrzej Wer-blan — „o arbitraż do towarzysza Stalina"43. Wyraźnie dowodzi to miejsca, jakie ów arbiter zajmował w stosunkach wewnętrznych naszego kraju. Będąc zaś protektorem obozu rządzącego, nabywał tym samym uprawnień decyzyjnych (przy zachowaniu wszelkich pozorów samodzielności Polski) Gwoli ścisłości dodać należy, iż wspomniany arbitraż odbył się w listopadzie 1946 r., kiedy to w Moskwie gościli działacze obu partii. Efektem wizyty była podpisana już 28 listopada ,,umowa o jedności działania", która stała się formalną podstawą wspólnego frontu wyborczego. Uczestnicy spotkań ze Stalinem podkreślali jego paternalistyczny stosunek do gości. Włodzimierz Sokorski wspominając rozmowę przeprowadzoną z nim przez polską delegację w kwietniu 1943 r., przypomina dobry humor gospodarza nazywającego Wandę Wasilewską „Wandą Lwowną", Zygmunta Berlinga zachęcającego słowami: „nu połkownik dawajtie padumajem", zaś Bolesławowi Drobnerowi obiecującego wspólne polowanie w Puszczy Białowieskiej44. Ale eksplozja dobrego humoru Stalina miała nastąpić podczas wspomnianej wizyty delegacji PPR i PPS w Moskwie, kiedy to „dworował sobie z Gomułki, który skaleczył się przy goleniu, mówiąc, że został pogryziony przez Cyrankiewicza". Wtedy też, jak pisze dalej Werblan, „Stalin wezwał obu sekretarzy generalnych do wypicia bruderschaftu, później zaproponował im przejście na ty z nim samym również". Szczególnie podczas odbytej wówczas biesiady miał on sobie upodobać Cyrankiewicza, którego nazwał „niezłym marksistą-leninowcem, choć pepe-esowcem", co Gomułka złośliwie skomentował, iż powodem tak dobrej oceny było dotrzymanie przez jego kolegę z PPS towarzystwa przy 60 kieliszku „wodzowi postępowej ludzkości". Sam „Wiesław" bowiem musiał się zadowolić jedynie jego pocałunkiem45. Dobre stosunki „dwóch Józefów" Stefan Kisielewski przypisuje przytomnemu odezwaniu się Cyrankiewicza, kiedy ten atakowany przez Stalina odparł zarzuty, nazywając go wobec wszystkich obecnych „jedynym słońcem światowego komunizmu5'46. Istnienie wzajemnej sympatii poświadczać mogłoby również zdjęcie zamieszczone w 7 numerze „Trybuny Wolności" z 1947 r., prezentujące między innymi obu wspomnianych, którzy wyraźnie rozluźnieni, uśmiechają się do siebie przypalając papierosa. Swą sympatię radziecki przywódca okazywać miał także Zygmuntowi Modzelewskiemu, co według cytowanego wcześniej Różańskiego zostało wyrażone słowami: „Widzicie jaki to wspaniały człowiek, a nasi głupcy zamknęli go w obozie"47. Nie wiemy niestety na ile wspomnienia te mogą być wiarygodne, czy sposób traktowania gości był rzeczywiście efektem osobistych sympatii Stalina, czy też wynikiem precyzyjnej autoreżyserii zachowań i starannie opracowanego scenariusza spotkań, zawierającego sposoby ujęcia łudzi i nie rezygnującego ze świadomej budowy własnej legendy. Nikt też nie odpowie już na pytanie, czy swada z jaką wypowiadał się on o polskiej literaturze, cytując jej klasyków podczas swych monologów, była tego efektem, czy skutkiem połączenia ignorancji z możliwością forsowania swych poglądów bez obawy spotkania się z krytyką, czy też autentyczną znajomością rzeczy? Osobisty kontakt z wodzem i wiara w jego geniusz dostępne były jednak nielicznej grupie ludzi. Pozostali wiedzę o nim mieli czerpać ze środków przekazu śledzących i komentujących każde jego słowo. Nie inaczej było też w przypadku przemówienia wygłoszonego przezeń 9 lutego 1946 r. na przedwyborczym spotkaniu w Moskwie48. Radziecki przywódca poczynił w nim znamienne uwagi. Po pierwsze, stwierdził, że istnienie wojen nierozerwalnie wiąże się z kapitalizmem zawierającym, jego zdaniem, „elementy kryzysu ogólnego i wojennych konfliktów". Po drugie, „wytłumaczył", że kapitalizm posługuje się wojną dla realizacji swych interesów i zapewnienia sobie stabilności, czego efektem jest jego rozpad na dwa wrogie obozy. Zawarte tam interpretacje źródeł konfliktów i perspektyw stosunków międzynarodowych, na długie lata przyjęły się w oficjalnym życiu publicznym państw „demokracji ludowej". Co ciekawe, na równi z tekstem przedrukowano wyrazy owacji, jakie rozentuzjazmowana sala zgotowała mówcy. 61 Prawdziwą kampanię propagandową zorganizowano jednak, gdy około połowy marca tego roku ukazała się odpowiedź Stalina na; fultońską mowę Churchilla (udzielona korespondentowi „Prawdy")49. Ocenił on wypowiedź swego niedawnego partnera jako zagrożenie dla pokoju i współpracy sojuszników, nazywając ją „mieszaniną osz-czerstw, ordynarności i braku taktu". Konkludując zaś poczynił aluzje; do brytyjskiej interwencji z lat wojny domowej mówiąc, iż jeżeli były l premier chce wojny „będzie bity jak 26 lat temu". Prasa polska j wydrukowała tę wypowiedź pod wielkimi, krzyczącymi czerwoną i czcionką tytułami. Zapowiadają one twardą odpowiedź — „w obronie pokoju i szczęścia ludzi". Stalin mianowany tu został obrońcą wartości, w imię których Polacy walczyli z faszyzmem. Komentarze redakcyjne podkreślały, iż każdy argument Brytyjczyka został przez jego adwersarza obalony. Na uwagę zasługuje również, typowy dla oprawy tego wystąpienia, tytuł pod jakim „Głos Ludu" zamieścił je na swoich łamach: „Generalissimus Stalin odpowiada Churchil-lowi"50. Nie była więc to, w optyce redakcji, polemika równorzędnych stron prezentujących własne, przeciwstawne racje. To „generalis-simus". w imieniu świata jasności i postępu, odpowiadał niegodnemu tytułu, eksponentowi świata zła i ciemności. Wyraźnie przeprowadzony zabieg wartościujący jednoznacznie przydzielił racje i rozdał etykiety. Druk tej wypowiedzi przygotowano starannie. Nie spadła ona na nieprzygotowanych odbiorców. Poprzedniego dnia bowiem, „Życie Warszawy" ogłosiło opinię, przebywającego wówczas w Polsce, prezesa Amerykańskiego Kongresu Słowian, Leona Krzyckiego, o obu prota-gonistach. Powiedział on między innymi: „Wielki przywódca Związku Radzieckiego mówił tylko o pokoju. Trudno sobie wyobrazić większe kontrasty niż ci dwaj mężowie stanu. Jeden stał się ostoją reakcji i pragnie utrzymać dawne metody, dawny świat i osławioną równowagę sił. Drugi posiada dynamiczną siłę socjalisty i wyzwolił narody europejskie spod reżimu faszystowskiego [...] Churchill jest rzecznikiem przeszłości. Stalin nosi w ręku pochodnię lepszego jutra". Ten obraz prasa hołubić będzie przez długie miesiące. Jego cząstka przeznaczona dla Stalina wypięknieje jeszcze pod wpływem komentarzy do kolejnych jego wystąpień regularnie publikowanych w Polsce. Wyłoni się z nich postać obrońcy pokoju na świecie, ostoi dążeń „postępowej ludzkości" do szczęścia i sprawiedliwości oraz interpretatora stanu stosunków 62 międzynarodowych, która na stałe zagości w polskich środkach przekazu, ściśle zrastając się z resztą propagandowego obrazu Stalina. Jego proste .,tak jest" jako odpowiedź reporterowi agencji United Press na pytanie, czy uważa zachodnią granicę Polski za ostateczną52 — uczyni z niego również, i na „zawsze", nieugiętego obrońcę polskiego stanu posiadania. Wyjątkowe miejsce w budowanym tu kulcie miał przedrukowany w styczniu 1947 r., wraz z osobistymi wrażeniami jego autora, wywiad, który w Moskwie uzyskał od Stalina syn zmarłego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Elliot Roosevelt. Ze zwięzłych odpowiedzi na dwanaście pytań dotyczących bieżących wydarzeń politycznych, perspektyw współpracy międzynarodowej i dobrego sąsiedztwa państw o różnych systemach politycznych wyłonił się obraz polityka rozumnego, o dużej zdolności konstruktywnego myślenia, zwolennika pokoju, demokraty i przyjaciela harmonijnej koegzystencji państw i narodów. Wrażenie, jakie mógł odnieść czytelnik po lekturze tego tekstu wzmocnione zostało osobistymi refleksjami Amerykanina, dotyczącymi jego rozmówcy. Roosevelt-junior podkreślił miłe przyjęcie, jakie urządził mu (oraz towarzyszącej żonie) Stalin. „O ile mogę stwierdzić — napisał potem — zdrowie jego jest w dobrym stanie [...]. Trudno było uwierzyć, że ma 67 lat. Oczy pozostały te same, zachowały te same błyski i pełne wyrozumienia i dobrego humoru spojrzenie. [...] Ręce są silne i spokojne, bez żadnych objawów drżenia. Głos spokojny, czasem tylko przybierający głębsze tony [...] głos człowieka pewnego swoich poglądów [...]. Włosy jego są zupełnie siwe, rzadsze niż przed dwoma laty. Skóra [...] ma ten sam charakterystyczny wygląd porowaty, który przybiera u wielu smagłych ludzi, którzy się starzeją. [...] Pokój, w którym wywiad miał miejsce [...]. Moim pierwszym wrażeniem była prostota granicząca z surowością. Był to dla mnie zdecydowany kontrast w porównaniu z biurem mojego ojca w Białym Domu, które tak dosadnie wyrażało jego osobowość"52. Wywiad, wraz z dołączonym doń słowem odautorskim, stanowią dość niezwykły dla polskiej propagandy przekaz związany z przywódcą ZSRR. Po raz pierwszy pokazano go tu bowiem jako człowieka. Pierwszy też i ostatni raz w sposób serdeczny nieomal ukazano, prawda, że pełną godności i siły, lecz jednak starość skojarzoną z jego osobą. Od tego czasu, aż do śmierci dyktatora, nigdy już po tej stronie „żelaznej 63 ;| kurtyny" nie będzie się o nim tak pisało. Dla milionów czytelników! gazet i widzów kin, spoglądający z fotografii, ekranów i stworzony ze słów, Stalin pozostać miał na zawsze człowiekiem o wzroku jasnym, cerze gładkiej i wzroście godnym męża stanu. Ciepły w tonie komentarz Elliota Roosevelta, tym cenniejszy był dla propagandy komunistycznej, że pochodził od człowieka spoza strefy radzieckiej dominacji. ; Opisywana rozmowa odbyła się na Kremlu w dniu 67 urodzin Stalina. Z tej też okazji, telegraficznie życzenia złożyli mu w imieniu; Polaków szefowie partii, państwa i rządu. Nie byłoby w tym niej niezwykłego gdyby nie język tych depesz, tak odbiegający od spo- j tykanego kilka lat później. Bierut ogłoszony już wkrótce „najlepszym uczniem Stalina", teraz występujący w roli głowy państwa, zwraca się do swego protektora per „pan", w oficjalnym tonie dziękując mu za „wskrzeszenie Polski" i „historyczny zwrot w stosunkach dwustronnych". Podobnie rzecz ma się w przypadku premiera. Bardziej osobistą formę odnajdziemy w życzeniach Gomułki piszącego o „bliskości imienia radzieckiego przywódcy sercu ludu polskiego"53. Widać więc tu zróżnicowanie stylu pism — od chłodnie przyjaznych — państwowych, pisanych z dystansem należnym suwerennym partnerom, po bezpośrednie od „bratniej partii". W związku z kolejnymi rocznicami urodzin „wodza postępowej ludzkości" stwierdzić można stały wzrost temperatury ich obchodów, mierzony rozmiarem okolicznościowych artykułów w gazetach, ich treścią oraz gabarytami publikowanych z tej okazji zdjęć. Szczególnie widoczne staje się to począwszy od roku 1947, by wybuchnąć dwa lata później gigantycznym obchodem 70-lecia Stalina. W ogóle rok 1947 w Polsce, znaczony skrajnym zawężeniem swobody działania opozycji oraz wzrostem kontroli sprawowanej przez komunistów nad życiem publicznym kraju, stoi pod znakiem natężenia obecności radzieckiego przywódcy w tutejszych środkach przekazu. Przenikają też do nich słowa i obrazy oraz sformułowania, które nie były dotychczas wykorzystywane do budowy jego propagandowego wizerunku. Wyraźniej niż dotąd widać również ślady bezpośredniego instruowania redakcji i organizatorów imprez publicznych przez pracowników różnych komórek PPR. Intrukcje te szczegółowością ingerencji w tworzony obraz Stalina oraz stosunku doń społeczeństwa, wyraźnie odcinają się od dyrektyw pochodzących z lat poprzednich, zaznaczających raczej ramy przekazu i nie wnikających w detale. Dokładnie widać to już jesienią tego roku. Po raz pierwszy zorganizowano wtedy, w dniach od 15 września do 15 października, miesiąc polsko-radzieckiej wymiany kulturalnej. Stał się on okazją nie tylko do pierwszych prezentacji socrealizmu, lecz także do upowszechnienia d/ieł Stalina. Podobne imprezy, pod nazwą „miesięcy pogłębienia przyjaźni", powtarzane będą każdego roku, na stałe wchodząc do kalendarza centralnych, organizowanych przez państwo kampanii. Pod kilkakrotnie zmienianą od drugiej połowy lat pięćdziesiątych nazwą przetrwają też do końca Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Wkrótce po zakończeniu „pogłębiacza", jak w żargonie partyjnym nazywany był ten miesiąc, przypadła 30 rocznica Rewolucji Październikowej, Jej obchody w Polsce stały pod znakiem wielkiej uwagi poświęconej Stalinowi. Akcentowano wówczas jego równorzędną Le-ninowi rolę w organizacji przewrotu i wojnie domowej, „budownictwie socjalistycznym" oraz wszystkich sukcesach kraju. Zgodnie z instrukcją numer 55, wydaną przez Wydział Propagandy i Prasy KC PPR54, w imieniu osób zgromadzonych na akademiach rocznicowych wysyłano depesze gratulacyjne na Kreml. Podobnie patrzeć też możemy na pisany w tym roku życiorys Stalina przeznaczony dla „Kalendarza Robotniczego" na rok 1948. Można go tam odnaleźć pomiędzy biografiami Marksa, Engelsa i Lenina, dorównujący im objętością i nie różniący się na pierwszy rzut oka od pozostałych. Jednakże tekst ten stanowi wyraźny pomost pomiędzy dwoma częściami opisywanego okresu. Postać Gruzina, zrównana z osobami zmarłych klasyków, wyposażona została bowiem w walor najistotniejszy — życie. Jako żyjący przywódca i teoretyk, obdarzony przez propagandystów geniuszem, siłą oddziaływania, dorobkiem ideowym i praktycznym równy pozostałym, już wkrótce przyćmi ich bez reszty. Proces ten będzie wspomagać także poezja. Oto bowiem jesienią 1948 r. Wiktor WojoszyJskiwiezszem „Słowo młodych" otwiera serię utworów poświęconych Stalinowi. Do 1953 r. w naszym kraju powstanie podobnych około setka. Wspominany opisuje tworzenie, za pomocą imienia radzieckiego przywódcy, nici porozumienia pomiędzy „miłującymi wolność" ludźmi mówiącymi różnymi językami. Znają oni jednak wspólne słowo skupiające w sobie wszelką treść, przemawiające do serc i rozumów: — Natchnienie milionów 65 jest takie jedno słowo, synonim wielu pięknych słów: słowa wolność, słowa pokój, słowa socjalizm. przy którym wszyscy wstają i klaszczą — Kubańczycy i Wietnamczycy i my ludzie krajów demokracji ludowej nawet ksiądz anglikański ... bo też kocha wolność, wszyscy klaszczą i myślą: to słowo poniesiemy do swoich dalekich domów, w dużej części tych domów panuje nędza i gorycz, teraz zaś przekroczy ich progi nowy towarzysz — nadzieja, bo poznają to słowo — Stalin"55. To, co Woroszylski zawarł w swym wierszu, rok później możemy przeczytać w redakcyjnym artykule „Trybuny Wolności": „Jego imię — czytamy tam — budzi [...] nie tylko uczucie czci i miłości. Jego imię budzi [...] również gorące uczucie dumy [...]. Mówią Stalin i czują w sobie iskrę jego wielkości i jego potęgi. Stalin jest wcieleniem nieobjętych zdolności i sił twórczych ludu. Imię Stalina weszło we wszystkie języki świata jako ich najpiękniejsze słowo"56. Pełny rozkwit kultu radzieckiego przywódcy w Polsce u schyłku opisywanego okresu znajduje swój wyraz także w bezpośrednim, propagandowym skanonizowaniu jego wielkości. Dotychczas starano się operować szczegółem, konkretem z jego spreparowanej biografii, poddanymi oczywiście stosownej obróbce słownej i faktograficznej. Teraz zaś przyszedł czas, by wielkość opisaną przez czyny nazwać i zadekretować wprost. „Są w historii wydarzenia, narody, a nawet ludzie, przy których nazwiskach przydomek „Wielki" nie tylko nie razi wrażliwego na patos ucha—czytamy w tygodniku „Pokolenie" — ale wręcz przeciwnie, treścią swoją, historią swojego życia nadają temu przydomkowi pełne uzasadnienie. I jeżeli dziś ludzie radzieccy i setki milionów ludzi pracy na całym świecie mówią « Wielki Stalin », jeżeli śpiewają o Stalinie pieśni, jeżeli imieniem jego nazywa się najpiękniejsze ulice i miasta, to wszystkie te wyrazy miłości i przywiązania znajdują uzasadnienie w życiorysie tego człowieka, w historii pracy i walki, jaką toczy on od najmłodszych swych lat z wszelkimi przejawami zła społecznego — o szczęście całej ludzkości"S7. 66 Ale „dowiedziona i zatwierdzona" wielkość czynu wymagała podbudowy teoretycznej. Dlatego też rozwój kultu w Polsce znaczony jest wzrostem liczby egzemplarzy oraz tytułów wydanych tu dzieł dyktatora. W pierwszych" miesiącach po zakończeniu okupacji niemieckiej nie było ich w kraju zbyt wiele — śladowe ilości edycji przedwojennych (bardzo zresztą nielicznych) oraz niewiele wydanych w języku polskim w ZSRR. Pewnym kanałem upowszechniania „nauki Stalina" w Polsce były działające tu do 1945 r. czołówki agitacyjno-propagandowe Armii Czerwonej, Z wolna jednak, począwszy od tego roku, uruchamiane wydawnictwa podejmują edycje poszczególnych prac „wodza proletariatu". I tak, kolejno w latach 1945—1948 ukazują się, w wysokich nakładach, następujące książki jego autorstwa: O materializmie dialektycznym i historycznym (funkcjonująca jako osobna praca część czwartego rozdziału Krótkiego kursu WKP(b), tu nakład około 270 tysięcy egzemplarzy), Podżegaczom wojennym w odpowiedzi, Zagadnienia leni-nizmu (nakład ponad 320 tysięcy egzemplarzy), Marksizm a kwestia narodówo-kolonialna oraz oczywiście Krótki kurs historii WKP(b)s&. W miarę upowszechniania tych dzieł, powolnego wprowadzania ich do programów szkolnych, uniwersyteckich oraz tematyki rozmaitych szkoleń, u coraz większej grupy ludzi związanych z obozem władzy ich znajomość była źródłem poczucia wyższości: „W naszym poczuciu — wspomina Szlachcic — my po tych kursach resortowych i partyjnych byliśmy mądrzejsi, niż ci, którzy kończyli uniwersytety. Bo tam nie uczono « Krótkiego kursu», dialektyki, walki klasowej, życiorysu Stalina. Wiedza uniwersytecka była więc przestarzała, a nasza bardziej postępowa, nowoczesna"59. Cóż do tych słów można dodać? Chyba tylko przy fragmencie mówiącym, iż na uniwersytetach „nie uczono" nauki stalinowskiej, słowo „jeszcze", które przyda perspektywy opisywanym problemom. Ale dla propagandy tego okresu ważne stawały się nie tylko rodzime edycje książek „największego z klasyków". W polu jej widzenia pozostawały również wydania zagraniczne. Kiedy więc po dwuletniej pracy, moskiewskie Wydawnictwo Instytutu Marksa-Engelsa-Lenina przy KC WKP(b) wydało ósmy z kolei tom dzieł Stalina, okolicznościowym artykułem fakt ten uczcił Włodzimierz Brus. „Studiowanie dzieł Stalina i konfrontacja ich z rzeczywistością historyczną — napisał tam — daje poza wszystkim innym najlepsze potwierdzenie słuszności i prawdziwości teorii marksizmu-leninizmu, a więc potęguje nasze 67 poczucie pewności ostatecznego zwycięstwa"«. Już wkrótce przyjdź^ czas na polską edycję prac zebranych „Lenina naszych dni" Była jednakże książka stanowiąca - w zgodnej opinii propagandy* tow - najlepszy przykład wiązania „rewolucyjnej teorii" z rewolucyjną praktyką". Stałe korzystanie z wzorców w niej zawartych 'ukazywał zaś nie tylko jako obowiązek komunisty, lecz także pewną dro^ę 2 samodoskonalenia się na wzór stalinowski. Mowa tu oczywiście o ówczesnej „biblii marksistów" - Krótkim kursie WKP(b) wydanym na ^pierwszy w 1938 r. i natychmiast okrzykniętym ' geniaC^S prac klasyków marksizmu-leninizmu. Początkowo uznana za dzieS zbiorowe Pisane z mspiracji Stalina, później stać się miała jego wyłącz^ własnością Jako pracę jego autorstwa planowano też wiąLSt^J edycji dzieł zebranych. Jakub Karpiński słusznie książkę tę nSwJ podręcznym w dziedzinie mowy, myślenia i działania"" sianowi^1 bowiem jedyny i niepodważalny wykład dziejów bolszewików ^ korzeni, dróg rozwojowych, a także praw rządzących biegiem histor, Nie mogło więc być od tej pory w strefie dominacji radzieckiej żadn^o l publicznego wystąpienia, które nie czerpałoby z niej myśli, cytatów czy gotowych interpretacji zjawisk i rzeczy. Dla kodyfikacji treść wchodzących w skład propagandowego wizerunku Stalina na zawsze pozo stanie ona źródłem najważniejszym. Wraz z wydanym w następnym dziesięcioleciu Krótkim życiorysem (liczącym nawiasem mówiącponad 250 stron) stworzą kanon wykładu biografii wodza. W obu tych pracach odnajdziemy całe sceny i zdania, które wiele tysięcy razy zostaną w polskich środkach przekazu. AlbowLnJak Kołakowski, „« Krótki kurs» nie był po prostu Wiązką ną pełną historycznych fałszów, ale potężną instytucją społeLą jeTnym z najważniejszych instrumentów, za pomocą których partia mfab sprawować władzę nad umysłami i niszczyć zarówno myślenie kryTycz ne, jak , pamięć społeczeństwa o własnej przeszłości"^ Ale nie bvła ona jedynie częścią fundamentów systemu i podstaw propagandy - sama bowiem stała się również przedmiotem swoistego kultu do którego odnoszono wszystkie dokonania komunistów. Kolejne rocz mce jej wydania odmierzały okolicznościowe artykuły w prasie KorzyT tano tez z każdej okazji, by wykazać korzyści płynące z lektury owego „natchnienia marksistów". y oweg° Pierwszego polskojęzycznego wydania tej książki dokonało radzieckie Wydawnictwo Literatury w Językach Obcych w 1945 r., w niewiel- 68 kim jak na nią nakładzie ponad 35 tysięcy egzemplarzy. Przez trzy lata była to jedyna edycja Krótkiego kursu w tym języku. Nie od razu też, jak twierdzono później, można było skorzystać z zawartych w niej nauk. Stało się to możliwe dopiero po „rozgromieniu gomułkowsz-czyzny" i osiągnięciu właściwego tempa „budownictwa socjalistycznego"63. Dzięki temu, na blisko 400 stronach tej pracy, Polacy —jak pisano — mogli ujrzeć w pełnym blasku „wodza proletariatu", który zawsze jest „aktywny", „gromi", „walczy", „przezwycięża", „organizuje", „pisze", „demaskuje", „udowadnia", „popiera całkowicie" lub też „wypowiada się przeciw". I zawsze jest to czyn ostatecznie niszczący wrogów, rozwiązujący problemy i oczyszczający drogę ku lepszej przyszłości. W grudniu 1948 f. mocą uchwały KC PPR, wydrukowano ją w nakładzie 100 tysięcy egzemplarzy. W roku następnym dołożono ich o milion więcej. W sumie, do śmierci Stalina, wydano w Polsce blisko milion trzysta tysięcy jej egzemplarzy. Podobnie rzecz miała się we wszystkich krajach „demokracji ludowej". Na początku tego rozdziału nakreślone zostały przyczyny niemożności budowania kultu Stalina, na wzór i skalę radziecką, od pierwszych lat Polski Ludowej. Stały za tym, jak wspomniałem, powody kamu-flażowe, niepewność społecznego poparcia lub jego brak, niepełny jeszcze monopol organizacji życia publicznego oraz konieczność skupienia własnych sił, także propagandowych do walki z opozycją i budowy systemu rządów. Po referendum i wyborach sytuacja na tyle się zmieniła, iż stopniowo można było upowszechniać wizerunek Stalina w coraz to nowym entourage'u. Nie sposób było bowiem bez jego stałej obecności budować systemu, którego był uosobieniem. Pełne jednak przyzwolenie na kult jego osoby nastąpiło dopiero na Kongresie Zjednoczeniowym Ruchu Robotniczego, który odbył się w Warszawie w dniach 15—21 grudnia 1948 r. Już w przemówieniu otwierającym obrady, Bierut powiedział: „W chwili radosnej i uroczystej, gdy Polska Zjednoczona Partia Robotnicza święci zwycięstwo swej jedności, ślemy gorące, braterskie pozdrowienia narodom ZSRR i ich genialnemu wodzowi, Józefowi Stalinowi, kierownikowi WKP(b), przyjacielowi Polski". Operatorzy kroniki filmowej zarejestrowali entuzjazm zebranych na sali, gdy mówca po tych słowach, na moment zawiesił głos. Podobna atmosfera panowała też, gdy nazwisko Stalina wypowiadał przewodniczący delegacji radzieckiej Pantelejmon Ponomarenko. Trudno także policzyć, ile razy delegaci 69 zrywali się z miejsc krzycząc i oklaskując pomieszczone w imienij „wodza proletariatu", własne nadzieje, entuzjazm i oportunizm. Wyjątj kowo możemy się po części zgodzić tu z „Trybuną Ludu" piszącą, i „taka statystyka nie miałaby sensu. Cyfra nie potrafi oddać tęgi wspaniałego, jedynego nastroju sali kongresowej, tak jak słowo n potrafi uchwycić tego. co przeżyli [..,] uczestnicy kongresu. W ty zrywie entuzjazmu znalazł swój wyraz głęboki przełom, który dokonał się w bitwie o serca i umysły narodu, o wyrwanie starych uprzedzeń i nienawiści"64. Również inni mówcy często przywoływali Stalina w swych wystąpieniach. Obrady zbiegły się także z jego urodzinami, wobec czego w przeddzień zamknięcia kongresu delegaci uchwalili tekst życzeń, które w imieniu prezydium zgromadzenia podpisali Bierut i Cyrankiewicz. Tego samego dnia okolicznościowe przemówienie wygłosił Aleksander Zawadzki. Przedrukowane przez prasę i specjalne wydawnictwa sumowało wszystko co o Stalinie powiedziano w Polsce na przestrzeni ostatnich lat. Zawierało też tezy, których rozwinięcie nastąpi dopiero w następnych latach. Przyzwolenie na kult Stalina, jakie stało się faktem w grudniu 1948 r., znalazło swój wyraz także w zmianie wystroju lokali partyjnych oraz miejsc eksponowania w nich portretów radzieckiego przywódcy. Szczegółowa instrukcja Wydziału Propagandy KC piętnowała „błędną politycznie dekorację wnętrz lokali partyjnych", brak „właściwych portretów i haseł, np. portretów tow. Stalina [...]". Polecano więc umieszczanie ich w gabinetach I i II sekretarzy oraz salach konferencyjnych. Podano też również obowiązujące wymiary portretów Stalina (dwa standardowe, 50 na 34 centymetry i 100 na 70), a także sposób ich oprawiania, oświetlenia i ekspozycji65. Niezwykle trudno jest zebrać wszystkie elementy konstytuujące obraz przywódcy ZSRR w okresie przygotowującym kult jego osoby w Polsce. Obserwacja wydarzeń, jakie w tej sferze nastąpią po 1948 r. uzasadnia nazwanie lat 1944—1948 okresem wzrostu. Przy czym, określenie to ma odniesienie zarówno do kultu Stalina w Polsce, jak również i wszelkich zmian w zakresie władzy komunistów. Dotyczy to przede wszystkim sposobów prezentacji osoby wodza, nowych wcieleń, w jakich będzie się ukazywał w środkach przekazu oraz częstotliwości tej obecności. W opisywanym okresie propaganda dotycząca osoby Stalina koncentruje się regularnie wokół rocznic: śmierci Lenina, 70 powstania Armii Radzieckiej, podpisania układu o przyjaźni z Polską, święta zwycięstwa, rocznicy jego przemówienia wzywającego do walki z Niemcami (z 3 lipca 1941 r.), 22 lipca, rocznicy rewolucji oraz kolejnych urodzin, a także wokół komentarzy dotyczących, nieregularnych przecież wystąpień publicznych Stalina. W kolejnych latach radziecki przywódca stanie się uniwersalną wartością, o której się pisze, dla której się tworzy, na wierność której będzie można zawsze się powoływać. Jeżeli potraktujemy opisywany tu okres jako pasmo ciągłych oddziaływań propagandowych na społeczeństwo, to z łatwością wyodrębnimy tu trzy fazy: prezentacji i zapoznania ?; lansowaną postacią; koncentracji, poprzez skupienie uwagi odbiorców na wybranych faktach i szczegółach oraz sugerowania do nich stosunku; a także werbunku, czyli przekształcania zainteresowań i uwagi odbiorcy w przychylność dla prezentowanych treści. Wraz z końcem tego okresu otworzyła się wieńcząca ciąg tych oddziaływań faza ostatnia, aktywizacji i utrwalenia pożądanego kierunku aktywności. Cel tej propagandy zawierał się w działaniu zgodnym z aktualnymi wytycznymi władzy dążącej do monopolizacji kontroli nad wszystkimi obszarami społecznej komunikacji. Przypisy 1 B. Jakubowska, Przeobrażenia w szkolnej edukacji historycznej w Polsce w latach 1944—1956, Warszawa 1986, s. 89-90. 2 M. Łatyński, Nie paść na kolana. Szkice o opozycji lat czterdziestych, Warszawa 1987, s. 39. 3 Józef Stalin, „Trybuna Wolności" 1944, nr 69. 4 Archiwum Akt Nowych, Ministerstwo Informacji i Propagandy (dalej AAN, MiP), sygn. 19, mikr. 27927. 5 ANN, MiP, sygn. 21, mikr. 27929. 6 A. Kubacki,, Decydująca silą w wojnie z hitleryzmem, „Głos Ludu" 1945, nr 296. 7 Józef Stalin Marszałek Związku Radzieckiego, b.m.wyd., 1945. 8 Patrz: W. F. Worobiew, Stalin jako organizator zwycięstwa na frontach wojny domowej, Warszawa 1949; K. Woroszyłow, N. Bułganin, A. Wasilewski, Stalin — twórca i wódz radzieckich sil zbrojnych, Warszawa 1950; K. Woroszyłow, Stalin i sily zbrojne ZSRR, Warszawa 1951. 9 A. Seaton, Stalin as Warlord, Londyn 1976. 10 K. Rokossowski, Generalissimus Stalin organizator zwycięstwa w drugiej wojnie światowej, „Żołnierz Polski" 1949, nr 51, tenże, Józef Stalin największy strateg naszych czasów, „Polska Zbrojna" 1949, nr. 350. 71 11 AAN, MiP, sygn. 25, mikr. 27933. Rozpatrując zaś formy przybliżania społeczeńf stwu treści uznawanych przez władze za istotne, polecano korzystanie z wzorowi radzieckich. Tam bowiem „Z kwiatów układane są w ogrodach różne aktualne hasłaj! portrety Stalina i Lenina f...]". Zalecano także dynamizację wysiłków na polu propagandy! wizualnej oraz pozyskiwanie artystów do tych prac — AAN, MiP, sygn. 3, mikr. 2791 l.jj 12 Ibid., sygn. 662, mikr. 28554. 13 J. Wasowski, Podróż do ZSRR, Lublin 1945, tenże. Rozsądna przyjaźń, Warszawa 1947. 14 „Świetna u nas zwartość, jednolity front, Bo sami nie wiemy skąd się wziął nasz rząd. Każdy sobie gada, jakby sam to chciał, Ale wszyscy wiemy, Stalin nam go dał. A towarzysz Stalin, wielkoduszny pan, Można go przyłożyć do wszyściutkich ran. Odebrał nam Wilno, odebrał nam Lwów, Lecz dał nam Bieruta, mędrca, szkoda słów" Cyt. za: K. Kersten, Narodziny systemu władzy. Polska 1943-1948, Warszawa 1987. 15 J. Stalin, O Wielkiej Wojnie Narodowej Związku Radzieckiego, Warszawa 1951, s. 106-107. 16 J. Stalin, ibid., s. 186-187., także: AAN, Oddz, VI. ALP, sygn. 295/YII-266. 17 AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 295/VII-266, !S „Notatnik Referenta" 1946, nr 4, s. 44. 19 L. Krzemieniecka. O Wielkim Stalinie, Warszawa i 949, 20 AAN, MiP, sygn. 819, mikr. 28707. 21 Stalin w Krakowie, „Trybuna Ludu" 1948, nr 11. " „Przyjaźń" 1947, nr 3. " AAN, MiP, sygn. 665, mikr. 28557. 24 W. Borodziej, Od Poczdamu do Szklarskiej Poręby. Polska w stosunkach międzynarodowych 1945-1947, Londyn 1990, s. 75. 25 AAN, MiP, sygn. 817, mikr. 28705. 26 Ibid., sygn. 841. 27 Ibid., sygn. 16, mikr. 27924. 28 Stalin a Polska. Broszurka poświęcona 70-ej rocznicy urodzin Józefa Stalina, Warszawa 1949. 29 J. Aleksandrów, Na drodze Lenina pod wodzą Stalina, Moskwa 1945. 30 „Głos Ludu" 1945, nr 17, 31 O Leninie i Stalinie, Warszawa—Łódź—Lublin 1945. 32 S. Nowicki, Pól wieku czyśćca. Rozmowy z Tadeuszem Konwickim, Londyn 1986, s. 71. 33 J. S. Mac, Przesłuchanie supergliny, Warszawa 1990, s. 88. 34 Cyt za: K. Kersten, Stalinizm w Polsce 1944—1956, „Tygodnik Solidarność" 1989, nr 3. 35 Gomulka i inni. Dokumenty z Archiwum KC 1948—1982, Warszawa 1986, s. 33. 36 Z. Błażyński, Mówi Józef Światlo. Za kulisami bezpieki i partii 1940-1955, Warszawa 1988. 37 Cz. Kozłowski, Rok 1948, Warszawa 1988, s. 223. 38 J. S. Mac, op. cit., s.84. 39 Rozmowa z Marią Turlejską przeprowadzona 13 XII 1990 r. 40 H. Różański, Śladem wspomnień i dokumentów 1943-1948. Warszawa 1988, s. 198. Patrz także: A. Burda, Przymrozki i odwilże. Wspomnienia z lat 1944—1957, Lublin 1987. s. 73. 41 i. Roiicki, Edward Gierek: Przerwana dekada, Warszawa 1990, s. 88. 42 Dwa orly. Wybór radzieckich baśni ludowych o Leninie i Stalinie, Warszawa 1954. 43 A. Werblan, Władysław Gomulka. Sekretarz Generalny PPR, Warszawa 1988. s. 414. 44 W. Sokorski, Wspomnienia, Warszawa 1990, s. 104. *5 A. Werblan, op.cit., s. 418-419. 46 S. Kisielewski, Według alfabetu, Warszawa 1988, s. 12. 47 H. Różański, op.cit., s. 329. 48 „Życie Warszawy" 1946, nr 41, 42., także inne pisma. 40 Ibid., nr. 72. 50 „Głos Ludu" 1946, nr 73. 51 „Życie Warszawy" 1946, nr 299. " !bid., 1947, nr 22. " „Głos Ludu" 1946, nr 350. 54 AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 295/X-6. O Stalinie. Pieśni, wiersze, inscenizacje, dokumenty, wspomnienia, b.d.wyd., s. 52. 56 „Trybuna Wolności" 1949, nr 51. 57 „Pokolenie" 1948, nr 16. 58 „Nowe Drogi" 1949, s. 191-205, także: „Myśl Współczesna" 1949 t IV s. 214-219. 59 J. S. Mac, op.cit., s. 62, W. Brus, Stalin o aparacie państwowym w okresie budownictwa socjalizmu,, Nowe Drogi" 1948, nr 12, s. 151-152. 61 J. Karpiński, Szkice o języku polityki, Warszawa 1989, s. 39. 62 L. Kołakowski, Główne nurty marksizmu, Warszawa 1988, t. 3 Rozkład, s. 865. Patrz np: A. Szpakiewicz, Książka, która uczy nas budować socjalizm, „Trybuna Ludu' 1950, nr 270; J. Berman, Książka, która uczy walczyć i zwyciężać, „O trwały pokój o Demokrację Ludową" 1948, nr 19. 64 „Trybuna Ludu" 1948, nr 1. 65 AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/VIII-51, k. l-2. SIEDEMDZIESIĄTE URODZINY (rok 1949) Przedstawione wyżej fakty i zjawiska w wielu wypadkach łączą sid z ujednoliceniem, jakie w 1949 r. (w przyspieszonym tempie) zaczęto! zaprowadzać w życiu publicznym — szczególnie zaś w kulturze, jak że gospodarka i polityka od dłuższego już czasu pozostawały pc wyłącznym wpływem komunistów. Zmiany te można zaobserwow równocześnie w dwóch sferach: inspiracji i tematyki twórczości oraz nowego porządku administracyjnego, ograniczającego swobodę działań artystycznych lub też wyznaczającego ich kształty zgodne z bieżącą polityką. Kultura i sztuka, wtopione w całość „budownictwa socjalistycznego", oddawać miały jego romantyzm, patos, entuzjazm i humanistyczne cele, pomagając usuwać przeciwności oraz demaskować „wrogów". Pierwszą z opisanych sfer wypełniają przede wszystkim: szczeciński zjazd literatów (20—23 stycznia), narada plastyków i literatów w Nieborowie (12—13 luty) oraz odbywający się pod hasłem „walki o nowy scenariusz" zjazd filmowców (Wisła, 17—20 listopada) — stojące pod znakiem zadekretowania kanonów realizmu socjalistycznego jako jedynych form i treści ekspresji twórczej ludzi tych środowisk. Uruchomiono też mechanizmy zachęty do podejmowania nowej tematyki — równolegle uniemożliwiając działalność poza jej ramami. W szczególnych przypadkach, np. teatru, decydowano po prostu co wolno pokazać publiczności. Oto bowiem w piśmie podpisanym przez Dyrektora Działu Teatralnego Ministerstwa Kultury i Sztuki Edwarda Csató czytamy, iż bez wydanej przez jego instytucję pisemnej zgody „nie wolno wystawić żadnej sztuki"1. Całość opisanych działań podporządkowana była jednemu celowi: sztuka i kultura miały 74 stać się dokładnym odwzorowaniem życia — nie takiego jednak, jakim było ono naprawdę, lecz takiego, jakim miało być, zgodnie z wolą manipulatorów propagandy. W wielu przypadkach ten idealny z punktu widzenia władzy stan rzeczy udało się w pełni zrealizować. Znaczna liczba utworów literackich poświęconych Stalinowi była proporcjonalna do miejsca, jakie jego postać zajmowała w ówczesnych środkach przekazu. W przypadku socrealizmu trudno bowiem jego funkcję artystyczną i kulturową oddzielić od obowiązujących wówczas kanonów propagandowych. Również życie polityczne, podporządkowane już komunistom, silniej niż dotąd wyeksponuje rolę, jaką spełniał w nim Stalin. Ukażą to dwa wydarzenia roku 1949 poprzedzającego gigantyczne obchody 70 urodzin radzieckiego przywódcy. Pierwszym, o którym prasa poinformowała 7 listopada (dokładnie w rocznicę Rewolucji Październikowej), było mianowanie Konstantego Rokossowskiego polskim ministrem obrony narodowej. Natychmiast potem popłynęły do Moskwy słowa wdzięczności narodu za „powrót do kraju wielkiego syna polskiej ziemi". Do publicznej wiadomości nie przeniknęły, z oczywistych powodów, napływające partyjnymi kanałami meldunki o tym, że jako skutek tej nominacji .„zanotowano masowy wykup artykułów pierwszej potrzeby", pojawiła się także „propaganda wojenna", w gminie Ropa (województwo rzeszowskie) zaś „ludność spodziewa się przesiedlenia do Związku Radzieckiego, w związku z tym szyje worki do pakowania i piecze chleb"2. Odczuwając wdzięczność dla swego radzieckiego przyjaciela Polacy nie mieli przecież powodów, by się martwić (sic!). Przykładu dostarczyli już wkrótce obradujący na III plenum (11—13 listopada) członkowie KC PZPR. Zarówno referat Bieruta poświęcony „zadaniom partii w walce o czujność rewolucyjną na tle sytuacji obecnej", jak i późniejsza dyskusja, koncentrująca się głównie wokół „przezwyciężania odchylenia pra-wicowo-nacjonalistycznego", przesycone były deklaracjami gotowości podążania w kierunku wskazanym przez Stalina i obietnicami postępowania w myśl jego nauk3. Jednakże już od początku roku imię przywódcy poczęło zastępować funkcjonujące dotąd w przekazach inne komunistyczne symbole. Częściej też niż zwykle gościło ono na łamach prasy polskiej, coraz głośniej również i dłużej oklaskiwano je podczas różnego rodzaju imprez. Tak jak w radzieckiej propagandzie każde zwycięstwo było dziełem wodza, 75 i tak teraz w Polsce nie mogło być sukcesu, by nie kojarzono go z wpływem jego „pomocy i nauki". W ślad więc za „ludźmi radzieckimi" i polscy robotnicy przyjmować zaczęli „stalinowski system pracy", wieś znalazła się na „stalinowskiej drodze do dobrobytu", górnicy i hutnicy odnaleźli swe miejsce w „stalinowskiej szkole pracy i walki", oficerowie zaś korzystać zaczęli z doświadczeń „stalinowskiej szkoły dowodzenia". Nie tylko PZPR, lecz także szkoły oraz rozmaite kursy otworzyły się szeroko na myśli i wskazania „wielkiego humanisty". Pogadanki o jego życiu towarzyszyły dzieciom na lekcjach języka polskiego już od trzeciej klasy szkoły podstawowej4. Również historia i inne przedmioty nie pozostawały w tej materii daleko w tyle. Skąd ta wielość miejsc, w jakich odnaleźć można naukę Stalina? — niejeden pytał wówczas zapewne samego siebie. Ano z wszechstronności jego geniuszu — odpowiedzi szybko i bez zająknienia udzielali autorzy broszur propagandowych. „Stalin — czytamy w jednej z nich — jest nie tylko największym wodzem, organizatorem i mężem stanu naszych czasów, lecz również genialnym umysłem teoretycznym — Marksem i Leninem naszych czasów. [.,.] Praca jego jest niezwykle wielostronna, a zakres zagadnień, które go interesują niezmiernie rozległy: najbardziej skomplikowane zagadnienia teorii marksizmu-leninizmu i podręczniki szkolne dla dzieci, zagadnienia polityki zagranicznej Związku Radzieckiego i codzienna troska o dobry stan urządzeń miejskich stolicy proletariackiej, stworzenie wielkiej Północnej Drogi Morskiej i osuszenie bagien Kolchidy, zagadnienia rozwoju literatury i sztuki radzieckiej i redagowanie statutu życia kołchozowego, wreszcie rozwiązywanie najbardziej skomplikowanych zagadnień teorii i praktyki sztuki wojennej"5. Dla podkreślenia, iż zna się on na wszystkim nie poprzestano na gołosłownym potwierdzaniu tego faktu. Coraz częściej odwoływano się do relacji osób, którym Stalin „pomógł osobiście". Pierwszym opowiadającym o tym Polakom był radziecki kompozytor, twórca Zespołu Pieśni i Tańca Armii Radzieckiej Aleksander Aleksandrów. Oddajmy mu głos: „Niezwykła pieśń — powiedział (Stalin — R. K.) — Czegoś jednak w niej brak. [...] Pomyślcie. Po powrocie z koncertu siadłem do fortepianu i przegrałem sobie pieśń kilkakrotnie ponownie wczuwając się w tekst i analizując sposób wykonania. I oto w czym rzecz! Towarzysz Stalin istotnie miał rację. W kompozycji tematycznej był błąd. Drugą zwrotkę trzeba było przenieść na koniec. Jakżeśmy 76 mogli sami tego nie zauważyć"6. Wkrótce i w Polsce znaleźli się tacy, którzy swoje sukcesy przypisywali jego wskazaniom. Co więcej, mówić możemy nawet o magicznym wpływie słów Stalina. Dzięki nim — jak zapewniano — rosnąć zaczęły wskaźniki produkcyjne, a krowy dawały więcej mleka. Oto bowiem jeden z łódzkich zakładów włókienniczych niiał kłopoty z wykonaniem planu. Nic nie pomagało. I dopiero —jak wspominał jeden z robotników — kiedy „przytoczyłem słowa Stalina, tkalnia nr 9 odpowiedziała przedterminowym wykonaniem planu"7. Kłopoty z wydajnością nie były obce także jednemu z Państwowych Gospodarstw Rolnych województwa olsztyńskiego. Cóż więc zrobiono? Pracowano więcej i efektywniej? Poszukano mądrzejszych form działania? Nic podobnego — wystarczyło, że „mała grupa oddanych organizacji ludzi przeczytała artykuły Stalina" — a natychmiast można było tryumfalnie obwieścić, iż radziecki przywódca „pomógł i naszemu PGR"8. Jego pomoc nie ominęła również żołnierzy, którzy w dwuletnim cyklu dywizyjnego szkolenia partyjnego zapoznawali się z jego życiorysem i działalnością9. Wyposażeni bowiem w tę wiedzę, łatwiej i skuteczniej niszczyć mieli wroga wewnętrznego i zewnętrznego. W poprzednim rozdziale nakreśliliśmy początki upowszechniania w Polsce „myśli stalinowskiej" czerpanej z prac przywódcy ZSRR. Rok 1949 przyniósł ich gwałtowny wzrost liczebny10. Wzorem w tym dziele był Związek Radziecki, gdzie — według oficjalnych danych — do tego czasu książki Stalina powielono w 101 językach i łącznym nakładzie 539 milionów egzemplarzy u. W Polsce pierwszy rok po „zjednoczeniu" partii zaznaczył się wielką intensyfikacją edycji literatury marksistowskiej. Tylko w pierwszych sześciu miesiącach roku Wydawnictwo Książka i Wiedza — o czym doniósł jego dyrektor — wydało 40 tytułów z tego działu w nakładzie ponad 31 milionów egzemplarzy. Dla porównania „masa wydawnicza" dzieł literatury pięknej, licząca więcej tytułów była tu blisko pięciokrotnie mniejsza (199 tytułów, ponad 6,5 miliona egzemplarzy)12. Łączny zaś nakład prac Lenina i Stalina w Polsce w pierwszym pięcioleciu powojennym, wedle opublikowanych statystyk, wyniósł 8 milionów 614 tysięcy 440 egzemplarzy — z czego na tego drugiego przypadło ponad 5 milionów. Liczba ta niewiele tylko mniejsza jest od sumy wydań jego dzieł dokonywanych w tym samym okresie w innych krajach „demokracji ludowej" razem wziętych (bez ZSRR oczywiście)13. Obok wielkich kampanii propagandowych towarzyszących kolej- 77 iii nym edycjom książek Stalina, wprowadzania ich do obiegu bibliotecznego, do szkół i na kursy, jako obowiązkowych lektur, kolejnym sposobem ich upowszechniania była bardzo niska cena poszczególnych tytułów. Na przykład wydane w 1949 r. Zagadnienia leninizmu (praca wielkiej objętości) kosztowały zaledwie 4 złote i 50 groszy, a nierzadko przecież ceny innych jego prac nie przekraczały złotówki. W ogóle produkcja książek w tym okresie silnie dotowana była z budżetu państwa, szczególnie znaczne jednak sumy dokładano do każdego egzemplarza prac klasyków marksizmu-leninizmu. Upowszechnienie w społeczeństwie znajomości książek Stalina miało się stać faktem za sprawą uchwały KC PZPR o pełnym wydaniu w języku polskim dzieł Lenina i jego „najlepszego ucznia". Decyzję tę podano do publicznej wiadomości 22 lipca 1949 r., choć Biuro Polityczne podjęło ją już w marcu tego roku. Edycję dzieł Stalina przygotowano szczególnie starannie. Wydanie każdego tomu miała poprzedzić ścisła, trzystopniowa kontrola redakcyjna. Za całość wydawnictwa z ramienia KC odpowiadali: Stefan Bergman i Roman Werfel. Każdy wolumin otrzymał jednak własnego redaktora odpowiedzialnego14. Jeszcze w tym samym roku, z okazji 70 urodzin autora, ukazały się dwa pierwsze tomy15 oraz pilotujący całą serię, wspomniany wcześniej Krótki życiorys. Na uwagę zasługuje ponadto szczególnie staranna szata zewnętrzna tych edycji oraz duża praca redakcyjna i translatorska ludzi ją przygotowujących. Każdy egzemplarz oprawiono bowiem w sztywne okładki, tytuły zaś tłoczone były złotej barwy literami. Nakład kolejnych tomów wynosił po 250 tysięcy egzemplarzy. Każdy opatrzony był przedmową wydawców, spisem treści, szczegółową kroniką biograficzną oraz przypisami. Każdy posiadał również, osobno wydany przewodnik po swej treści16, stanowiący pochwałę geniuszu Stalina, wyrażoną opisem czystości jego myśli oraz ich przystępności dla każdego. „Myśl stalinowska — pisała Celina Bobińska — łączy przejrzystą konstrukcję i jasność sformułowań z ujęciem każdego zjawiska w całej jego wielostronnej złożoności. Jasny styl Stalina udostępnia najbardziej złożone problemy szerokim masom szeregowych twórców procesu historycznego. Stalinowska myśl, stalinowski styl codziennie na całym świecie przysparza obozowi socjalizmu i postępu miliony nowych bojowników [...] prowadzi dziś miliony ludzi do jasno wytkniętego celu"17. Jak wcześniej wspomnieliśmy, postać radzieckiego przywódcy od 78 początku 1949 r. pojawia się w Polsce w nowych skojarzeniach znaczeniowych, zaczyna również docierać do dziedzin życia, nieznacznie tylko dotkniętych dotąd jego „wskazaniami". I tak, już w styczniu, z okazji kolejnej rocznicy śmierci Lenina, przenikają do odbiorców obrazy równorzędności obu przywódców. Przy czym jedynym spadkobiercą i kontynuatorem zmarłego wodza jest Stalin, którego wypowiedzi o nim zapełniają wiele stron ówczesnych gazet. Najlepiej współzależność tę pokazano w jednej z sekwencji cotygodniowego wydania Polskiej Kroniki Filmowej, w którą wpleciono fragmenty dokumentalnego filmu o Leninie. Jednakże jego rzeczywistym bohaterem okazuje się Stalin-strażnik pamięci i wierności wskazaniom swego mistrza. W konsekwencji widzowie otrzymują trójwymiarowy obraz jego biografii, zgodny ze schematem: towarzysz walki i pracy Lenina, twórczy kontynuator jego dzieła — w efekcie zaś „pochodnia rewolucji" i „wódz świata postępu"18. Od lutego z kolei „Trybuna Ludu"' przynosiła informacje o sukcesach, jakie korzystając ze wskazań Stalina odnoszą radzieccy kołchoźnicy. Wraz z dokonanym w listopadzie „zjednoczeniem ruchu ludowego" stanowiło to zapowiedź przyspieszenia kolektywizacji w Polsce. Tym bardziej, że nowo powstała partia zainaugurowała swą działalność wysłaniem na Kreml depeszy z „wyrazami czci i miłości". Jednocześnie ZSL — poprzez artykuł członka swych władz naczelnych — oświadczyło, iż „przejmuje z wdzięcznością wskazania radzieckiego przywódcy prowadzące do dobrobytu na wsi"19. Jako niemożliwy do realizacji w polskich warunkach wzór uczczenia wodza przytoczono opis pokazu lotniczego odbytego w Moskwie z okazji święta radzieckiej aeronautyki: kilka samolotów ciągnęło wielki portret Stalina, pozostałe zaś, lecąc w specjalnym szyku utworzyły napis: „Chwała Stalinowi". Wagę uroczystości podnosił fakt, że jej obraz przekazał reporterowi „Trybuny" sam dowódca lotnictwa okręgu moskiewskiego, syn radzieckiego przywódcy generał Wasilij Stalin20. Komunistycznym zwyczajem, również w Polsce żelaznym punktem wielu zgromadzeń stało się wysyłanie depesz do „wodza narodów". Przynajmniej raz podczas każdego zebrania jego uczestnicy powstawali z miejsc, urządzając Stalinowi owację na stojąco. Przy tej okazji możemy również mówić o istnieniu nieetatowej grupy „klakierów i zapiewajłów" od wewnątrz sterujących podobnymi imprezami. Rekrutowali się oni zazwyczaj z szeregów organizacji odbywającej zebranie. Dysponować 79 musieli, obok żaru ideowego, potężnymi płucami, donośnym głose i silnymi dłońmi. To oni, czasem kierowani „w teren", rozpoczyn; wznoszenie okrzyków i oklaski porywając za sobą resztę sali. J powiedział mi jeden z tych ludzi, zwykle za swą „pracę" nie otrzymywał zapłaty. Czasem tylko jej rolę pełniła premia lub specjalna nagroda wypłacana razem z pensją w miejscach zatrudnienia. Jedynie w przypadkach wyjazdów ,,na delegację" dostawali diety niezbyt skrupulatnij rozliczane później przez księgowość. Odpowiednich ludzi wyszukiwał zwykle sekretarz podstawowej organizacji partyjnej, W stosunki; d mojego rozmówcy, „obsługującego" imprezy młodzieżowe, nie sługiwano się nigdy — jak utrzymywał — argumentami finansowym^ apelując w to miejsce do jego zrozumienia „sytuacji obiektywnej"! Nierzadko też zdarzały się zabawne incydenty, na przykład gdy klakieij pozostawał bezrobotny albowiem rozentuzjazmowana sala wykonywa ła jego zadanie. „Wtedy starałem się wtopić w ten entuzjazm, pod-, trzymując niekiedy tylko jego trwanie" — śmiechem kończy swe wspomnienia autor powyższej relacji21. Rzuca ona nieco światła na kwestię spontaniczności ludzkich reakcji, pokazując zarówno ich autentyczność, jak też i stały element organizacji zachowań, gwarantujący pożądany przebieg publicznych zgromadzeń. Bywało jednak, iż oba te elementy zawodziły i nie stawało ani zorganizowanej klaki, ani też spontaniczności. Wtedy akcja, z punktu widzenia czynników partyjnych, kończyła się klęską. Tak było na? przykład w Centrali Rybnej na warszawskim Mokotowie podczas masówki z okazji rocznicy Rewolucji Październikowej. W raporcie dla KC podkreślano, iż „panował tam nastrój bierny. Wzniesionego na koniec okrzyku na cześć Stalina prawie nikt nie podchwycił"22. Ta chłodna reakcja na imię przywódcy, tak kontrastująca z prasowymi przekazami entuzjazmu, jaki wywołuje ono wśród Polaków, bliższa jest zapewne rzeczywistości od sztampowych zapewnień o miłości i przywiązaniu. Tylko bowiem w „świecie przedstawień" udział jest zawsze pełny, uniesienie zaś spontaniczne i wszechogarniające. Partyjne meldunki odbiegające od treści przeznaczonych dla społeczeństwa nierzadko oddają niepowodzenia oddziaływań propagandowych, czy wręcz wrogie wobec nich ludzkie postawy. Przekazywane poufnymi kanałami do poszczególnych wydziałów KC składać się miały na informacje przeznaczone dla wąskich kręgów wtajemniczonych oraz odkrywać pola dla bardziej intensywnych wysiłków propagandy. Ale organizacji 80 mogło „nie stawać" jedynie w przypadku mniej ważnych imprez. Przy okazji tych bardziej prestiżowych wszystko musiało być dokładnie przygotowane. W miarę zbliżania się grudnia, a wraz z nim 70 urodzin Stalina, stawało się o nim w naszym kraju coraz głośniej. On też, mocą decyzji Wydziału Propagandy KC był bohaterem „akcji gwiazdkowej i noworocznej". W związku z nią polecano bowiem podległym sobie instytucjom ..odpowiednio ująć powyższe zagadnienia we właściwą formę artystyczną i znaleźć wyraz w hasłach, w życzeniach, inscenizacjach, w elementach dekoracyjnych, np. zabawki choinkowe [...]"23. W tym czasie do powszechnego użytku w polskiej propagandzie weszło nowe pojęcie związane z osobą radzieckiego przywódcy. Oto w ślad za publikacjami pochodzącymi z ZSRR „dowiedziono", iż jego działalność otworzyła epokę w dziejach ludzkości — epokę, którą on uosabia, będąc jej symbolem i treścią. Kto najwcześniej w naszym kraju wspomniał o „stalinowskim stuleciu", trudno dziś orzec. Z pewnością jednym z pierwszych był komentator kroniki filmowej, który w tle reportażu z radzieckiego miasta Stalińsk (obecnie Nowokuznieck), z patosem akcentował to pojęcie. Nie ulega jednak wątpliwości, że kilka wystąpień wytyczyło obszar i gamę stosowanych dla jego opisu określeń i porównań. Tu największą rangę posiadał wielokrotnie cytowany artykuł Bieruta zatytułowany Zwycięski wódz nowej epoki24. „Stalin — pisał jego najlepszy polski uczeń — imię to wyrosło na przełomie dwóch epok. Ginąca doprowadziła do największego pognębienia człowieka. Nowa rozpłomieniła się coraz potężniejszym blaskiem zwycięstwa jego wolności. Imię Stalina jest symbolem zwycięstwa". To Stalin, zdaniem towarzysza „Tomasza", swą nauką i życiem, konsekwentnymi pomimo trudności i knowań wrogów, dał podwaliny nowej epoce tryumfu wolności i sprawiedliwości. Dlatego też nosi ona jego imię. Profesor Jan Dembowski wkład „wodza proletariatu" w nasze stulecie wyraził na łamach „urodzinowego" numeru „Odrodzenia" znacznie bardziej lapidarnie: „Słuszne jest, że każdy wielki człowiek jest wytworem swojej epoki. W przypadku Józefa Stalina jednak formuła ta wydaje się blada i niewystarczająca. Bowiem Stalin sam jest współtwórca^ nowej epoki". „Całość zagadnienień znamionujących tę nową erę", w jego dziełach odnalazła Zofia Nałkowska25, w ten sposób, na równi z innymi, płacąca własnym nazwiskiem haracz komunistycznej propagandzie. Żyjąc w „stalinowskim stuleciu" trudno 6 — Natchnienie milionów... 81 było nie zetknąć się ze sferami geniuszu jego patrona. Wkrótce też pojęcie to stanie się figurą retoryczną, której obecność odnajdziemy również w poezji. Będąc kategorią literacką, termin ten stanie się bowiem cezurą, wedle której autorzy odmierzać będą upływ czasu dzieląc dzieje na „przed Stalinem" i „za Stalina", Zostało to wyrażone m.in. przez Józefa Prutkowskiego w wierszu Historia pochodzącym z tomiku Do żywego. W utworze tym stary historyk w XXI wieku pisze pracę Ostatni Mohikanie kapitalu. Komunizm już zwyciężył, nastał czas pokoju i szczęścia —jest pełnia wykraczającej poza ramy stuleci epoki stalinowskiej. Ale trzeba jakoś ująć i opisać przebytą drogę i lata minione. Rodzi się też konieczność nazwania ludzi wówczas żyjących. A więc na przykład: „Kto to był Truman Harry? f ...Truman —jeden z nikczemnych Awanturników wojennych Żył w początkach stalinowskiej epoki." W utworze tym patron epoki nabiera znamion nieśmiertelności, tak często podkreślanej w ówczesnej propagandzie. Kim więc jest radziecki przywódca? — zapytać mógł zwykły człowiek zewsząd atakowany opisem jego geniuszu. Próbę odpowiedzi w cytowanym już numerze pisma podjął redaktor naczelny „Odrodzenia" Jerzy Borejsza: „Stalin — symbol nowej nauki będącej zarazem rzeczywistością nowego świata — napisał —jest w swojej wszechstronnej osobowości wyrazem genialnej uniwersalności tej matki wszelkich nauk jaką jest marksizm-leninizm. [...] Pisać i mówić o Stalinie — to znaczy oddać w myśli, czy w słowie, w pieśni, czy w opowieści życie i działalność człowieka będącego równocześnie uniwersalnym naukowcem i działaczem, pisarzem o matematycznej precyzji i słonecznej jasności każdego zdania, znawcą techniki [...] najbardziej precyzyjnym inżynierem nowej i wielkiej moralności duszy ludzkiej. To nie tylko człowiek, którego geniusz wchłonął największą ilość niezwykłych cech — to człowiek, który ucieleśnia nową jakość cech wodza epoki". Obraz ten uzupełnił anonimowy autor broszury poświęconej Stalinowi. Czytamy w niej między innymi: „Od czasu gdy odszedł od nas Lenin, żaden człowiek nie był miłowany przez masy pracujące wszystkich krajów i żaden nie był tak nienawidzony przez wyzyskiwaczy 82 i ciemiężycieli. Genialny kontynuator marksizmu-leninizmu, budowniczy pierwszego w świecie państwa socjalistycznego, nauczyciel i przewodnik międzynarodowej klasy robotniczej, wyzwoliciel świata od hitlerowskiej tyranii i wódz światowego obozu pokoju, a przy tym człowiek skromny [...]. Taki jest Generalissimus Stalin, którego ?0 rocznica urodzin jest wielkim świętem dla całej postępowej ludzkości"26. Owa rocznica mijała —jak ogłoszono — 21 grudnia 1949 r. U wielu czytelników to zastrzeżenie może wzbudzić zdziwienie. Wszak wszystkie oficjalne biografie odnotowują, iż Józef Wissarionowicz Dżugaszwili przyszedł na świat w 1879 roku. Do roku 1949 upływało więc 70 lat. Jednakże ostatnie badania archiwalne przeprowadzone przez radzieckich historyków zweryfikowały tę pierwszą informację biograficzną o dyktatorze. Odnaleźli oni bowiem oryginalną metrykę Stalina, w której data jego urodzenia zapisana została o rok wcześniej. Późniejsze fałszerstwo (nie wiadomo kiedy dokonane) i odmłodzenie Gruzina spowodowane było, jak powszechnie się przypuszcza, bądź chęcią uniknięcia przezeń służby wojskowej, bądź też umożliwieniem mu wstąpienia do szkół. Może też za tym kryć się — jak sądzi Paweł Wieczorkiewicz — niewyjaśniona zagadka ojcostwa radzieckiego przywódcy. Nie sposób również wykluczyć możliwości popełnienia błędu przez wypisującego metrykę. Decyzja o uczczeniu urodzin Stalina zapadła jesienią 1949 r. mocą uchwały Biura Politycznego KC PZPR. Możemy w niej przeczytać, iż „cała polska klasa robotnicza jednocząc się w dniu tym z narodami radzieckimi zamanifestuje głębokie przywiązanie do wielkiego nauczyciela międzynarodowej klasy robotniczej, budowniczego [...] wodza [...]". Wiele było tam słów o wdzięczności za wyzwolenie, o zwycięstwie „sprawy socjalizmu", o osobistej przyjaźni dla Polski oraz o rosnącym uznaniu świata dla jego czynów i myśli, jak też i o stałym korzystaniu z ich dorobku przez PZPR. Kończąc długą i kwiecistą preambułę tej uchwały, postanowiono uczcić urodziny przez: „zapoznanie całej naszej Partii i klasy robotniczej z życiem i walką (Stalina — R. K.)...". Sądzono, iż podniesie to poziom ideologiczny tej organizacji oraz pomoże w wychowaniu działaczy nowego „leninowsko-stalinowskiego" typu. Zdecydowano też powołać pod przewodnictwem Bieruta, Ogólnokrajowy Komitet Obchodu 70-lecia Urodzin Józefa Stalina27. Dokument ten jednakże [podobnie zresztą jak i jego radziecki 83 odpowiednik — podobna uchwała KC WKP(b)], sformułowany w tonie bardzo ogólnym, w żaden sposób nie sygnalizował nawet tego, co wydarzyło się już wkrótce po jego opublikowaniu. Prawdziwą treścią zakreślony przezeń kierunek działania wypełnia dopiero wydana w tej sprawie specjalna instrukcja KC, rozpisująca w sposób niezwykle szczegółowy i kategoryczny role poszczególnych organizacji partyjnych w przygotowaniu obchodu, wyróżniająca sfery życia, które miały zostać tu poruszone oraz opisująca pożądany typ ludzkich zachowań. Gdyby wszak potraktować celebracje 70 urodzin Stalina jako odgrywane „na żywo" przedstawienie, powyższa instrukcja spełniałaby w nim rolę scenariusza i konspektu reżyserskiego zarazem. Czytamy w niej bowiem między innymi: „W okresie 7—20 grudnia br. zorganizować specjalne zebrania organizacji podstawowych w mieście oraz gminne zebrania członków Partii na wsi, na których wygłoszone będą referaty na temat życia i dzieła tow. Stalina. [...] Zainicjować przy współudziale... (organizacji społecznych, politycznych i zawodowych — R.K.) w każdym województwie produkcyjne zobowiązania załogi, a także poszczególnych oddziałów, brygad i przodowników pracy. [...] Wszystkie zakłady, które mają wziąć udział we współzawodnictwie [...] jak również kolejność publikacji zobowiązań w prasie należy uzgodnić z Wydziałem Ekonomicznym KC. W ramach szkolenia ideologicznego spowodować, aby poszczególne organizacje partyjne, zakładowe, gminne, powiatowe przyjęły zobowiązania co do utworzenia nowych kółek samokształceniowych celem studiowania życiorysu tow. Stalina [...] przeprowadzić konferencje [...] o wkładzie tow. Stalina do nauki marksizmu-leninizmu. f [...] W środowiskach naukowych, uniwersyteckich, artystycznych [...] j zorganizować odczyty i referaty o wkładzie tow. Stalina do różnych I dziedzin nauki i kultury [...] przeprowadzić szeroką akcję zapoznającą młodzież z życiem i walką tow. Stalina. Zainicjować współzawodnictwo młodzieży w zakładach pracy, w szkołach, w szeregach SP [...]. | Zobowiązania młodzieży mogą dotyczyć spraw produkcyjnych, szkoleniowych, oświatowych, sportowych itd. W szkołach między 15 a 20 grudnia zorganizować poranki połączone z pogadanką i występami artystycznymi młodzieży. [...] W świetlicach wiejskich ZSCH i PGR zorganizować wieczory z krótką pogadanką i częścią artystyczną. [...] TPPR, Liga Kobiet, ZBOWiD f...] zorganizują na podstawie materiałów partyjnych referaty i ooeaHanU r, ™~;,. •• .—i-- - w_. __v, ^,*s^ T.IŁ^ L...j zorganizują na podstawie materiałów partyjnych referaty i pogadanki o życiu i walce tow. Stalina. [...] zorganizować akademie z udziałem członków innych partii i bezpar- tyjnych. Na akademii wojewódzkiej referat wygłosi l -szy sekretarz KW, na akademiach powiatowych przedstawiciel KW, lub 1-si sekretarze KP — część artystyczna akademii powinna mieć charakter uroczysty [...]. Gazetki ścienne, fotogazetki poświęcić 70-leciu urodzin tow. Stalina. Zorganizować w miarę możliwości wystawy książek [...]. Ująć organizacyjnie i pokierować oddolną inicjatywą zakładów pracy, robotników, kobiet, młodzieży szkolnej, a także dzieci — masowego wysyłania listów z życzeniami do tow. Stalina oraz przygotowania [...] podarunków dla tow. Stalina. Listy powinny być uchwalane na zebraniach załóg [...] listy mogą być podpisane przez całą załogę, to samo dotyczy wsi i PGR. Listy dzieci i młodzieży powinny być kierowane również do dzieci i młodzieży radzieckiej (do określonych szkół, przedszkoli) [...] K W winien skontrolować nadesłane listy oraz wysłać spośród nadesłanych podarków cenne i odpowiadające przeznaczeniu [...]. W dniu 21 grudnia br. udekorować gmachy partyjne i publiczne barwami polskimi i radzieckimi, portretami tow. Stalina i hasłami [...]. Dopilnować kolportażu wydawnictw i dzieł tow. Stalina [...r28. Wszystko, co da się zaobserwować później będzie ścisłym wypełnianiem poleceń zawartych w iB&trukcjjL Zgodnie z nimi podzieliły również pracę poszczególne wydziały KC, wyznaczając osoby odpowiedzialne za wykonanie instrukcji. W Wydziale Propagandy na przykład za przygotowanie centralnej akademii i kontrolę całości prac odpowiadał Jerzy Bogusz. Za udostępnienie prelegentom stosownych materiałów — Ludwik Gronowski, akcjami odczytowymi zaś opiekował się Karol Martel29. Dwaj ostatni znani byli również jako autorzy jednej z ważniejszych broszur propagandowych poświęconych Stalinowi30. W Wydziale Nauki i Szkolnictwa Wyższego na 9 zorganizowanych w grudniu narad, sześć dotyczyło urodzin „wodza narodów". Dzień 21 grudnia miały też uczcić specjalne wydania gazet. Planowano ponadto edycję specjalnego dodaT3aTdo~lIzleTmłków. O jego druku —jak poinformowano — zdecydowały na wspólnym posiedzeniu zarządy Związku Zawodowego Dziennikarzy Rzeczpospolitej Polskiej oraz Związku Wydawców Prasowych. W rzeczywistości jednak decydował Wydział Prasy KC, który zarządził też prace związane z tym okolicznościowym wydawnictwem. Drukowano w czterech zakładach poligraficznych Krakowa, Poznania i Warszawy — w trzech formatach i łącznym nakładzie 3 milionów 376 tysięcy 500 egzemplarzy31. 85 W Warszawie 13 grudnia odbyło się posiedzenie komitetu urodzinowego. Przewodniczył Bierut. Przebieg dotychczasowych przygotowań (toczących się przynajmniej od początku listopada) podsumował Roman Zambrowski. Na jego też wniosek, „czyniąc — jak powie-; dział — zadość żądaniom narodu polskiego", postanowiono uczcićj urodziny Stalina przez: wmurowanie w stolicy u wylotu Ogrodu Saskiego kamienia węgielnego pod pomnik przyjaźni polsko-radziec-kiej, wysłanie do Moskwy pociągu z darami od Polaków oraz specjalnej delegacji na tamtejsze obchody, wmurowanie na ulicy Lubomirskiego w Krakowie tablicy upamiętniającej konspiracyjne spotkanie Lenina ze Stalinem, a także uroczyste nadanie czterem wielkim zakładom pracy imienia Gruzina. Datę centralnej polskiej akademii urodzinowej ustalono na 20 grudnia. Kult Stalina wymagał od jego organizatorów nowych sposobów pobudzania ludzi do działania, skrzętnie też wykorzystywano wszelkie metody znane i sprawdzone przy różnych okazjach. Przykładem może być ruch zbiorowego i indywidualnego współzawodnictwa pracy rozwijający się wówczas od paru już lat. Ten niewyobrażalny często wysiłek ludzi i maszyn popierany przez partię i administrację zakładów pracy — teraz dedykowany został radzieckiemu przywódcy. Realizując instrukcję KC podjęto kroki zmierzające do umasowienia tego ruchu. Począwszy od listopada na długie tygodnie prasa zapełniła się informacjami o nowych przejawach ludzkiej ofiarności wyrażonej inicjatywami produkcyjnymi i racjonalizatorskimi podjętymi dla uczczenia 70 urodzin „wodza światowego proletariatu". 27 listopada „Trybuna Ludu" przyniosła apel załogi kopalni „Wieczorek" wzywający od uczczenia tego „święta" wzrostem produkcji przemysłowej. W odpowiedzi natychmiast przyszły odnośne zobowiązania, między innymi z hut „Bail-don" i „Florian", kopalni „Generał Zawadzki" i innych. Załoga „Baildonu" wykonała ponadto podarek dla Stalina — „przycisk na biurko przedstawiający postać trzymającą gołębia pokoju i wieniec laurowy". Z kolei pracownicy stoczni gdańskiej „jednocząc wysiłki" zdecydowali „uczestniczyć w obchodach urodzin" ponadplanową produkcją wartości 13 milionów złotych32. Pojawili się też pierwsi zbiorowi rekordziści. Oto bowiem odnotowano wykonanie przez brygadę Stanisława Magiery z kopalni „Bolesław Chrobry" w dwa tygodnie miesięcznego planu wydobycia węgla oraz ustanowienie przy tej okazji krajowego rekordu wydajności wynikiem 440% normy. Te wysokie wskaź- 86 niki niewątpliwie szokują — budząc jednak pytanie o sens ponadludz-kiego wysiłku, rzetelność obliczania norm, bądź też prawidłowość kalkulacji planów. Są one jednak doprawdy niewielkie, wyglądają również zupełnie „racjonalnie" przy osiągnięciach robotników węgierskich, którym zdarzało się — jak ogłaszano — wykonanie normy w 3000% (!), nie należały też do rzadkości przekroczenia tysiąca. W te dni szczególną uwagę poświęcono wszelkim instytucjom i miejscom, które za swego patrona miały radzieckiego przywódcę. Przykładem niech będzie nadanie rozgłosu elektryfikacji jednej z głównych arterii Białegostoku, ulicy Stalina, do czego zobowiązali się pracownicy tamtejszej elektrowni33. Najgłośniej było jednak wówczas wokół czterech zakładów pracy, które mocą wspomnianej decyzji krajowego komitetu urodzinowego otrzymały imię Józefa Stalina. Już w kilka dni później zorganizowano huczne ceremonie, po czym kopalnia „Sosnowiec" z Sosnowca, huta „Łabędy" z Gliwic, Zakłady Cegielskiego z Poznania oraz Państwowe Zakłady Przemysłu Bawełnianego numer 1 z Łodzi stały się „jego" zakładami. W relacje z tych uroczystości wplecione zostały opisy entuzjazmu i szczęścia jakie wśród załóg wywołało przemianowanie ich miejsc pracy. „Z wielką dumą i radością przyjęliśmy wieść o tym — powiedziano w Poznaniu — Spełniły się tym samym nasze życzenia. [...] Pracować w zakładach im. Stalina to znaczy przodować w wykonywaniu planów produkcyjnych". Z Gliwic reporter przekazał, iż usłyszał zapewnienia robotników, „którzy krocząc według wskazań wielkiego Stalina nie zboczą nigdy z drogi szczęśliwej przyszłości mas pracujących"34. Zapis podobnych uroczystości dokonany w Łodzi i Sosnowcu przekazała swym widzom w ostatnim w 1949 r. wydaniu Polska Kronika Filmowa. Dla bicia rekordów produkcji i podejmowania podobnych inicjatyw wyznaczono także, pomiędzy 13 a 21 grudnia, specjalne „dni pracy stalinowskiej", natychmiast okrzyknięte przez prasę „twórczym hołdem robotników polskich". W ciągu tego tygodnia właśnie skoncentrowało się wiele z opisywanych tu czynów. Obok wspomnianych zobowiązań pracy grupowej, ważne miejsce w ciągu „pracy stalinowskiej" zajęły również przejawy indywidualnej ofiarności. Kilka z nich za pośrednictwem mass-mediów zyskało sobie rozgłos szczególny. Możemy również mówić o pewnym dyskursie toczącym się pomiędzy nimi, a przebiegającym wedle następującego schematu: dziś apel o naśladownictwo — jutro masowy odzew. Taki jego przebieg jest szczególną zasługą 87 ówczesnej prasy. Sławę w tych dniach zdobył robotnik z ZISPO Ja Michalak zobowiązując się ukończyć do 21 grudnia „opracowywan przez siebie pomysł racjonalizatorski, który usprawni obróbkę nasad do kotła parowozu i przyniesie zakładom duże korzyści". W odpowiedz^ obok dziesiątek innych przodowników, Wincenty Grecki obiecał wykonać „przyrząd do nacinania grzebieni zespołów przędzalniczych, cci przyniesie zakładom duże oszczędności". Motyw oszczędności szczek gólne rozwinięcie otrzymał w najgłośniejszej chyba inicjatywie produkcyjnej, zgłoszonej również przez robotnika ZISPO — Stefana Matetęj zmierzającej do „obniżenia kosztów produkcji i skrócenia tym samyraj drogi do socjalizmu". Po tych słowach oraz powołaniu się na metody! pracy metalowców radzieckich, zobowiązanie poznaniaka szeroko! rozpropagowane zostało w prasie, omówiła je kronika filmowa — jego autor zaś w nagrodę znalazł się w składzie polskiej delegacji udającej się na akademię urodzinową do Moskwy35. Świadomość przyczyniania się własną pracą do zwycięstwa spraw szlachetnych często obecna była w listach dołączonych do zobowiązań produkcyjnych. Przykładem list włókniarek z Białegostoku, które zapewniały, że wiedzą, iż „każdy metr dodatkowo wyprodukowany naszymi rękami [...] umacnia naszą ojczyznę ludową [...] stanowi jeszcze jeden krok do utrwalenia sprawy pokoju na świecie i osłabienia obozu imperialistycznego"36. Do przodowników pracy — mężczyzn dołączyły także kobiety. Najsłynniejszą z nich była niewątpliwie Zofia Gębska ze Starachowic, która obiecała „podnieść szybkość skrawania części metali wykonywanych ze stali narzędziowej z dotychczasowej szybkości 150 m/min, do 300 m/min, nie zmieniając szybkości posuwu narzędzi". „W ten sposób — pisała „Trybuna Ludu" — Zofia Gębska dała za pośrednictwem swojej tokarki odpowiedź wszystkim wrogom klasowym na ich zbrodnicze knowania". Obserwujemy tu również charakterystyczny dla opisu produkcji przykład języka ówczesnych gazet bliskiego kanonom socrealizmu. Kultura, nauka, sztuka będąc „blisko życia", miały być jego wiernym odbiciem. Podobnie prasa, która dla opisu wytwarzania posługiwała się mieszaniną języka technicznego, żargonu specjalistycznego oraz nowomowy. W efekcie, stwarzając wrażenie fachowości i znajomości rzeczy, powstawała zabawna i niezrozumiała dla większości odbiorców mieszanka znaczeń i pojęć. Praca „stalinowska" stawała się okazją dla doskonalenia charakterów, podnoszenia kwalifikacji i bicia rekordów. Masowo więc na kolumnach prasowych pojawiały się zapewnienia w tonie: „Będę dobrym kowalem" (ślusarzem, tokarzem, inżynierem...). Nikt nie obiecywał być dobrym człowiekiem. Widać sprawność zawodowa była jedynym kwalifikatorem ludzkiej kondycji37. Przekraczano też normy wydobycia węgla, soli, skrawania metali, kucia podków, toczenia gwintów i inne. Nie brakło jednak inicjatyw wieloznacznych. Na przykład „Życie Warszawy" poinformowało o robotniku, który tak oto przedstawił swe zobowiązanie: „W dniu pracy stalinowskiej postaram się normę tak podwyższyć, żeby dała wyraz moim i naszym uczuciom dla Józefa Stalina". Często też w meldunkach dla Sekretariatu KC odnajdziemy kurioza stanowiące karykaturę polskich form ruchu stachanowskiego. Oto przykłady: „W Warszawie w Garbarni nr l ob. Szczęśniak wykonujący w ostatnich miesiącach przeciętnie 60% normy, zobowiązał się dla uczczenia urodzin tow. Stalina wykonać 300% normy, osiągnął zaś 330%". Natomiast „zamiataczka Ryćko Janina wykonująca S 50% osiągnęła w dniu pracy stalinowskiej 481% normy"38 I jak można było nie uwierzyć w magiczny wpływ osobowości generalissimusa. i,,,i - Do obchodów „święta postępowej ludzkości" przygotowywano się również na wsi, skąd do gazet licznie spłynęły chłopskie inicjatywy. I tak, Budowniczy Polski Ludowej, racjonalizator uprawy buraka cukrowego Stanisław Mazur ze wsi Podolin, „widząc opiekę, jaką Stalin otacza wieś", zdecydował posadzić w swoim sadzie 50 drzew owocowych na jego cześć. Kwitnące i owocujące w przyszłości miały stać się „symbolem kwitnącej przyjaźni polsko-radzieckiej"39. Trudno dziś powiedzieć, na ile był to przejaw szczerego uznania owego gospodarza dla wodza, na ile zaś chęć zabezpieczenia gospodarstwa przed kolektywizacją. Wydaje się bowiem, że jeśli order nie byłby gwarancją integralności majątku, to sad, w którym rosły „drzewka Stalina" musiał pozostać nietknięty. Właściwość toku naszego rozumowania zdaje się potwierdzać partyjny raport z powiatu konińskiego. Czytamy w nim między innymi: „W gromadzie Mniszki [...] dwaj bogacze wiejscy chcieli przekazać po 10 ha ziemi na rzecz miejscowego TPPR dla uczczenia urodzin tow. Stalina. KP nie zgodził się na powyższą propozycję"40. Wkrótce zapewne chłopi ci i tak znaleźli się na „stalinowskiej drodze do dobrobytu", przymusowo zasilając szeregi członków spółdzielni produkcyjnych. Współzawodnictwo pracy pełne przekraczanych progów wytrzyma- 89 łości wiele ma wspólnego ze sportem, którego środowisko też po~ twierdziło obecność „na stalinowskiej warcie". Oto sportowcy Poznania; w telegramie do Stalina zobowiązali się „wzorem radzieckich mistrzów dążyć do umasowienia sportu i tym samym przyspieszenia budowyj socjalizmu w Polsce Ludowej", Katowiczanie postanowili „dążyć: do wychowania sportowców w myśl wskazań [...] Stalina oraz wzmóc czujność w wyborach do zarządów kół i klubów sportowych". Wa-; rszawianie z KS Marymont oraz pływacy z Gdańska zdecydowali się nie tylko „podnosić wyniki sportowe lecz także pogłębiać i podnosić poziom ideologiczny w swych dyscyplinach". Bez pracy politycznej i przyswojenia przez zawodników praw dialektyki nie sposób było wówczas myśleć (głównie urzędnikom) o wynikach sportowych. Ważne miejsce w uczczeniu urodzin Stalina wyznaczono młodzieży. Prym wiodły tu centralne władze ZMP i ich terenowe oddziały, ujmujące w „ramy organizacyjne" niewątpliwy zapał części młodych ludzi, występującej jednak w imieniu wszystkich rówieśników. Lawinę zobowiązań wyzwolił, opublikowany 18 listopada przez „Trybunę Ludu" apel uczniów Państwowego Liceum Mechanicznego ze Skierniewic wzywający do pracy społecznej, poprawy wyników w nauce, zapoznania się z życiem i działalnością Stalina, organizacji wystaw, wieczornic i wykonywania gazetek ściennych jemu poświęconych oraz zakładania biblioteczek marksistowskich. Zetempowców, inicjatorów tej akcji, przedstawiało czytelnikom zdjęcie zamieszczone w jednym z grudniowych numerów „Pokolenia". Ich inicjatywa doczekała się nie tylko rozpropagowania, lecz szybko znalazła także naśladowców. Jej uzupełnieniem była przysięga — propozycja uczniów z Oleśnicy, brzmiąca ni mniej, ni więcej: „Wszyscy będziemy należeć do TPPR". W odpowiedzi drukowano dziesiątki podobnie brzmiących zobowiązań napływających z wielu miast i wsi. Wraz z nimi również ze strony nauczycieli płynęły obietnice otoczenia opieką i pomocą uczniowskich inicjatyw. W ciekawy, przemawiający do wyobraźni sposób drogę życzeń i urodzinowych zobowiązań młodzieży polskiej przedstawiło graficznie „Po Prostu". Oto bowiem od konturu naszego kraju do Spasskiej Baszty — symbolu Kremla — odchodzą czerwono-czarne „wstęgi przyjaźni"41. W sposób jednak o wiele bardziej rzeczywisty inicjatywy te spłynęły ku Warszawie — mecie zorganizowanej przez ZMP „sztafety gwiaździstej", która — wedle „Trybuny Ludu" — „poniesie ze wszystkich miast i wsi [...] pozdrowienia i meldunki od młodzieży i całego społeczeństwa dla Generalissimusa Stalina". Jej organizacja była prosta: na wiece powiatowe przybywały delegacje ze szkół i miejsc pracy z meldunkami o zobowiązaniach urodzinowych — stąd sztafety powiatowe udawały się na wiece wojewódzkie, by wybrane tam delegacje na koniec mogły się udać na ogólnokrajowy wiec do stolicy. I choć wszystko rozpracowano szczegółowo, z pożądaną atmosferą włącznie, nie zawsze udawało się organizatorom wywołać entuzjazm zebranych — szczególnie na szczeblach lokalnych. Kielecki Komitet Wojewódzki donosił na przykład: „14 XII odbył się w Kielcach wiec wojewódzki [...] wzięło udział około 900 osób. [...] Nastrój dobry jednak za mało było okrzyków i oklasków". Ogólna ocena sztafety wypadła w ocenie władz pomyślnie. „Zebrani uchwalili list od młodzieży woj. kieleckiego do tow. Stalina oraz wybrali delegację, która zawiezie meldunki do Warszawy. [...] W ramach akcji sztafetowej odbyły się 184 zebrania gminne i szkolne, w których wzięło udział 82 tysiące osób. Odbyło się również 12 wieców powiatowych, które zgromadziły 12 tyś. osób [...] uchwalono 768 meldunków, zobowiązań produkcyjnych oraz meldunków w dziedzinie socjalnej"42. 15 grudnia na centralnym zgromadzeniu kończącym sztafetę nie zanotowano już żadnych problemów. Wybrani z wybranych wśród powszechnego entuzjazmu, w obecności władz partyjnych i państwowych przyjęli tekst listu z pozdrowieniami dla Stalina. Wedle obliczeń KC w ramach całej akcji odbyło się 24 tysiące 219 zebrań z udziałem około 2 milionów 100 tysięcy młodzieży. Podkreślono też powszechny zasięg sztafety i ogarnięcie przez nią „najdalszych zakątków kraju". Wartość zobowiązań oszacowano na 400 milionów złotych43. Zgodnie z nakazem władz partyjnych w wielu miastach Polski z inspiracji organizacji politycznych i społecznych, a nierzadko dobrowolnie, wiele osób podjęło się przygotowania podarunków dla Stalina. Zwraca tu uwagę olbrzymia pomysłowość i ludzka pracowitość. Wśród prezentów dominowały wizerunki radzieckiego przywódcy — malowane, rysowane, odbite w porcelanie, odlane w gipsie i brązie, ułożone ze słomy, ziaren zbożowych, cukru, kamyków i piasku, haftowane na płótnie, rzeźbione w drzewie, węglu i kamieniu, wyklejone ze strzępków kolorowego papieru, ułożone z liter, odciśnięte w materiałach miękkich i ryte w granicie. „Cała Polska, złożyła się na dary dla Józefa Stalina — pisała „Przyjaciółka" — Znajdujemy wśród nich 91 dzieła szczególnego kunsztu mistrzów w poszczególnych dziedzinach obok rzeczy zupełnie prostych. Wszystkie mają jednakową wartość j ponieważ pochodzą ze szczerego serca". Przed wysłaniem do Moskwy „ pokazano je na specjalnej wystawie w warszawskim Muzeum Narodo- j wym. Jej otwarcia dokonał 13 grudnia w południe Bolesław Bierut. j Przemówienie inauguracyjne wygłosił Hilary Minc, podkreślając, iż l „dary te są wyrazem płynących z głębi serca gorących uczuć miłości narodu polskiego do towarzysza Stalina". Całe to wydarzenie w specjalnym artykule opisały także moskiewskie „Izwiestia". i Cóż więc — zastanawiali się autorzy relacji z wystawy — zwykli J ludzie mogli ofiarować „największemu człowiekowi naszych czasów"? Długa lista darów, to odpowiedź na to pytanie. I tak na przykład: załoga fabryki Świerczewskiego ze stolicy podarowała Stalinowi zestaw , narzędzi precyzyjnych ułożonych w napis „Stalin". Zarząd Główny Ligi Kobiet ofiarował mu szkatułę-album oprawny w skórę, ozdobiony kutą w srebrze płaskorzeźbą. Robotnicy warzelni soli z Aleksandrowa Kujawskiego wykonali rzeźbę z soli wagi 900 kilogramów. Pracownicy zakładów Iniarskich z województwa kieleckiego przysłali ostatni metr juty wyprodukowanej w planie 3-letnim. Drukarze przesłali portret wodza wykonany przez cieniowanie liter tekstu „konstytucji stalinowskiej". Młodzież z Grudziądza podarowała mu model dwuskibowego pługu traktorowego, ze wsi Kratkowe nadesłano model nowoczesnej wsi zaopatrzonej w elektryczność. Ze szkół zawodowych Polski południowej przekazano wykonany z białego metalu model kuli ziemskiej obracającej się w kole z napisem „Proletariusze wszystkich krajów łączcie się" — wprawiony w ruch grał „Międzynarodówkę". „Stary Kaszub — jak pisano — zobaczył Stalina palącego fajkę. Posłał mu najlepszą". Również dzieci obdarowały swego „najlepszego przyjaciela" modelem domku, w którym niegdyś Lenin mieszkał w Poroninie, wykonanymi z plasteliny figurkami bohaterów Młodej Gwardii Aleksandra Fadiejewa oraz innymi podarkami. Obok samych prezentów uwagę przykuwały także umieszczane pod nimi napisy. Wyrażały one podziw, miłość i szacunek. Niejeden z ofiarodawców miał zapewne nadzieję, iż Stalin zobaczy właśnie jego dar, dotknie go, pomyśli może o wykonawcy. Partyjni nadzorcy całej akcji podkreślali staranne opakowanie prezentów. Na przykład waza szklana wykonana przez robotników jednej z hut województwa katowickiego opakowana była w „puch", zaś „robotnik gazowni miejskiej 92 w Warszawie Józef Bilicz, który pół roku pracował nad modelem gazowni, czekał w Muzeum Narodowym 5 godzin, aby własnoręcznie zapakować podarek"44. Pomimo protestów kłębiących się przed muzeum tłumów wystawę zamknięto 15 grudnia wieczorem. Przez dwa dni —jak obliczono — obejrzało ją ponad 150 tysięcy osób. Spakowanych w ciągu jednej nocy 811 podarków odjechało do Moskwy 16 grudnia specjalnym, liczącym 11 wagonów (w końcu miesiąca dojechał tam dwunasty) pociągiem, pożegnanym na Dworcu Gdańskim w Warszawie przez wiceprzewodniczącego KC Związków Zawodowych Aleksandra Burskiego. Udekorowany czerwienią i hasłami na cześć Stalina eszelon dotarł do Elbląga, gdzie doczepiono doń dar specjalny — wykonaną przez robotników ZISPO białą lokomotywę. W ślad za pociągiem udała się do stolicy ZSRR polska delegacja. Przewodniczył jej członek Biura Politycznego KC PZPR Franciszek Jóźwiak — ..Witold". Razem z nim pojechali: wiceminister obrony narodowej generał Stanisław Popławski, wiceprezes ZSL Wincenty Baranowski, rektor Uniwersytetu Łódzkiego profesor Józef Chałasiń-ski, tokarz Stefan Matela z ZISPO, tkaczka Bronisława Borecka z PZPB w Łodzi (również imienia Stalina), robotnik budowlany Szczepan Partyka (autor szybkościowej metody stawiania muru i kładzenia tynku) oraz chłopka Regina Mazur (autorka listu do radzieckiego przywódcy). Skład tej delegacji stanowili wiec w połowie członkowie nomenklatury, w połowie zaś wybrani przodownicy pracy, którzy odznaczyli się w przygotowaniach do urodzin „giganta myśli". Jednakże w jej przewodnictwie tkwi mała niewiadoma. Nie wiemy bowiem dlącze^_doJ4ojkj^riigpojej^iał^i.e^ujt_05cz właśnie Jóźwiak — działacz pierwszego partyjnego szeregu, ale raczej jego środka aniżeli wierzchołka), podczas gdy delegacjami innych krajów kierowali szefowie partii — w jednej osobie równocześnie przewodniczący lokalnych komitetów obchodu urodzin. Na przykład Węgrom przewodził Matyas Rakosi, Rumunom Gheorge Gheorghiu-Dej, delegacji NRD Walter Ulbricht, Włochom Palmiro Togliatti, Chińczykom zaś Mao-Tse-tung. Już po centralnej akademii urodzinowej — 22 grudnia — w Muzeum Sztuk Pięknych w stolicy ZSRR otwarto wystawę (która później przekształciła się w muzeum) darów dla Stalina. Wtedy też Franciszek Jóźwiak oficjalnie wręczył polskie podarunki Przewodniczącemu Ogól-norosyjskiego Komitetu dla Uczczenia 70 rocznicy Urodzin Towarzy- 93 sza Stalina, Mikołajowi Szwernikowi. Nie zmieściły się one jednak w przeznaczonej na nie sali — część ich eksponowano więc w Muzeu n Rewolucji. Następnego dnia nastąpiło zaś uroczyste przekazanie 11-stytutowi Marksa-Engelsa-Lenina przy KC WKP(b) archiwaliów p > bytu Lenina w Polsce — daru KC PZPR i jej Biura Politycznego d a „wodza proletariatu". Na wzór radziecki, a zgodnie z instrukcją, przebiegała też kampania a listów do Stalina. Z całego kraju spłynęła ich lawina, pisanych przez z chłopów, robotników, intelektualistów i młodzież. Drukowane w prasie podkreślać miały serdeczność z jaką od Bałtyku do Karpat spotyka się ich adresat. „Chcemy żebyś wiedział — obiecywali warszawscy kolejarze — z drogi, którą nam wytknąłeś [...] nie zejdziemy nigdy". Chłopi z Kodeńca dziękowali w swoim liście za pokazanie drogi „przejścia co wyższych form gospodarki rolnej". Wysłana zaś później w nagrodę do Moskwy Regina Mazur napisała: „Kochany Towarzyszu Stalinie Życzę towarzyszowi zdrowia i pomyślności, bo jakby nie Wy i Was a Partia to by my już dawno nie żyli albo by my byli we wielkin nieszczęściu i nędzy. Dzięki towarzyszowi Stalinowi, jak nas wyzwól; a Armia Radziecka, to my mieli wielką radość [...]. Ja jestem agitatorką i wszystkim ludziom mówię co nam dał Związek Radziecki i to warzy z Stalin". Uczniowie z Szubina prosili swego „wybawcę" o „kontynuowanie sprawy obrony pokoju". Uczestniczki kursu czytania i pisańia w Białymstoku swój pierwszy w życiu list skierowały do Stalina , dziękując za „umożliwienie dostępu do nauki". Wielu innych wyrażab wdzięczność za „wyzwolenie z pęt kapitalizmu", za uśmiech i spokojny sen dzieci oraz „powszechny dobrobyt". Profesura wyższych uczelni obiecywała „kontynuowanie walki o wychowanie nowego człowieka , za grono wychowawców zaś zbiorową przysięgę wierności złóż ł Związek Nauczycielstwa Polskiego. Forma prozatorska nie była jedyną, w jakiej Polacy składali hołd y Stalinowi. Pośród listów doń skierowanych często trafiały się wiersze pisane robotniczą ręką. Oto Bolesław Błaś, były górnik kopalni i „Mortimer", w wierszu Dzięki wodzowi napisał między innymi: „Wodzu Ty wielki Wodzu Kochany, Dzięki Ci za to żeś nam zbratany. Po wieczne czasy niech przyjaźń płynie, My Cię kochamy wodzu Stalinie." Również robotnik z Muranowa, betoniarz Stanisław Olszewski swe strofy-modlitwę ofiarował radzieckiemu przywódcy: W dzień Twych urodzin kochany Stalinie niech wyzysk biednego wiecznie zaginie o to Cię prosi klasa pracująca W Ciebie wierząca. W dzień Twych urodzin kochany Stalinie chociaż Ty mieszkasz w dalekiej krainie my Ci składamy stokrotne dzięki, że się skończyły te nasze męki. i niech się cieszy lud Ci oddany, że żyć będzie wiecznie wódz nasz kochany"45. Jakkolwiek adresatem tych listów był Stalin, przechodziły one przed wysłaniem przez gęste sito selekcji dokonywanej przez pracowników różnych wydziałów KC. Nic więc dziwnego, iż tam właśnie podsumowano całą akcję. Ściśle poufny raport w tej sprawie przygotował dla Biura Politycznego wspomniany wcześniej Jerzy Bogusz. Napisał tam między innymi: „Z całego kraju napłynęło w sumie listów, pocztówek i laurek 563 tysiące 340. W tej liczbie listów zbiorowych [...] nadesłano 40 tysięcy 590. Listów i pocztówek indywidualnych nadesłano 522 tysiące 750 [...] Ponadto napłynęły 1862 listy z okazji 70 urodzin tow. Stalina skierowane do dzieci radzieckich i robotników poszczególnych fabryk w ZSRR. Wśród ogólnej [...] masy listów zwraca uwagę nikła ilość wrogich, których do ambasady ZSRR w Warszawie nadesłano 56 sztuk. Z 81 zakładów pracy nadesłano [...] listy i pocztówki o identycznej treści [...] Z treści listów wynika, że w niektórych wypadkach administracja lub organizacja partyjna uprościła sobie zadanie mechanicznie stosując dyrektywę KC. W kilku instytucjach zrobiono pieczątki z pozdrowieniami i zbierano tylko podpisy. Jedna z instytucji nadesłała do ambasady list, w którym donosi, że « zgodnie z zarządzeniem nadsyła listy » [...]". Najwięcej listów przesłano z województw: „poznańskiego (79 tysięcy 773), kieleckiego (77 tysięcy 522), łódzkiego (63 tysiące 602) i warszawskiego (62 tysiące 646) — najmniej zaś z olsztyńskiego (8 tysięcy 814), szczecińskiego (10 tysięcy 651) oraz krakowskiego (15 tysięcy 691)"46. 94 95 Szczególne jednak miejsce w korespondencji do Stalina zajmująlisty dzieci. W ogóle jako odbiorcy kultu dostosowanego do ich możliwości percepcyjnych oraz na swój sposób jego współtwórcy zasługują one na szczególną uwagę. Ich miejsce w obchodach 70 urodzin „wodza"' wyznaczał okólnik Ministerstwa Oświaty i Wychowania podpisany przez ówczesnego podsekretarza stanu w tym resorcie — Henryka Jabłońskiego. Dyrektywy tam zawarte sprowadzają instrukcję KC na poziom szkolny, nakazując organizację imprez okolicznościowych i pogadanek z wykorzystaniem na te cele lekcji, zgłaszanie inicjatyw uczniowskich oraz wysyłanie życzeń. Wszystko zgodnie z poleceniem miało „angażować młodzież uczuciowo". Do okólnika, w specjalnym wydawnictwie, dołączono także spełniające to zadanie gotowe teksty pogadanek. Na różne sposoby starano się więc dotrzeć do dziecięcej wyobraźni — przez „poważną" argumentację stosowaną wobec uczniów klas starszych lub bajkowe w stylu opowieści o Stalinie dla dzieci młodszych. Pogadanka dla najmłodszych operowała na przykład jego portretem: „Na pewno wszyscy znacie — czytamy tam — mądrą, pogodną twarz i uśmiechnięte oczy Józefa Stalina [...] Józef Stalin wypełnił ślubowanie złożone przy trumnie Lenina [...] wykonał pracę olbrzyma, zdobył miłość wielu, wielu set milionów ludzi. Dlatego Józef Stalin ma pogodne oczy i jasną, uśmiechniętą twarz"41. Jak z tym wszystkim mieli poradzić sobie nauczyciele? I tu role rozdano szybko: „Nauczyciel geografii — czytamy w nauczycielskim periodyku — pokaże młodzieży gdzie leży Gori, Tyflis, Batum, Stalingrad [...] i inne miejscowości związane z życiem Stalina, nauczyciel śpiewu nauczy pieśni o Stalinie [...], polonista recytacji tekstów stalinowskich prozą i wierszy poetów różnych krajów. [...] Wszyscy nauczyciele razem z młodzieżą przeżyją grudzień jako miesiąc stalinowski". Postulowano także rozwój współzawodnictwa szkół, dzieci i komitetów nauczycielskich w tych działaniach48. Treść broszur propagandowych przełożona na język poezji przez cytowaną w poprzednim rozdziale znaną autorkę bajek Lucynę Krzemieniecką, wyuczona na pamięć przez dziecięcych aktorów stanowiła centralny punkt niejednej urodzinowej wieczornicy. Najmłodsi jednakże nie tylko odbierali „poezję stalinowską" — lecz także sami ją tworzyli. Oto bowiem — jak donosił „Głos Nauczycielski" — dzieci z Węgrowca ułożyły wierszyk: 96 „Choć ze mnie mała dziecina, Znam rozum i czyny Stalina". Wysłano wówczas do Moskwy dziesiątki podarunków i listów pisanych niewprawną ręką. Wiele z nich brzmi jak pisma do wodza Indian — bohatera dziecięcych lektur. „Kochany nasz wodzu — pisali pierwszoklasiści ze Szczecina. — W rocznicę Twoich urodzin, my najmłodsze dzieci z klasy Ib składamy Ci najlepsze życzenia. Znamy Ciebie z portretu i opowiadania naszej wychowawczyni. Wiemy, że kochasz dzieci i my Ciebie kochamy. Żyj nam długo". Z kolei w liście „dzieci" z Uścikowa czytamy między innymi: „My małe dzieci już rozumiemy Twoją naukę i dążenia do dobrobytu i spokoju wszystkich ludzi na świecie. Na lekcjach słyszymy jak nasi dziadkowie byli uciskani i gnębieni przez szlachtę i panów. Długie lata walki Twojej [...] przyniosły nam wolność, wyzwolenie i dobrobyt. Jesteśmy Ci za to wdzięczni"49. Najmłodsi byli wykorzystywani również jako bierny, dekoracyjny element tamtej propagandy. „Popatrz synu tak wygląda największy przyjaciel naszej Ludowej Polski, mówi jedna z tysięcy matek, które wiedzą, że dzięki Józefowi Stalinowi nic nie zagraża szczęśliwej przyszłości ich dzieci" — głosił podpis pod jednym z ówczesnych plakatów. Jednakże „dziecięcy odcinek" przygotowań do obchodów urodzin Stalina towarzyszył jedynie przygotowaniom dorosłych — miał w nich swe miejsce, lecz rozmiarami i ważnością znacznie im ustępował. Od głosu dzieci ważniejszy przecież był na przykład głos pisarzy. Zbiorowo w ich imieniu adres hołdowniczy do Moskwy przesłał Zarząd Główny Związku I^kejtaifiwJEojydch, zapewniając „najwięk- szego humanistę czasów'', że dołoży wszelkich starań „abyśmy stali się godni nazwy budowniczych tej kultury i zasłużyli na piękne miano inżynierów dusz ludzkich [...]". Nie zabrakło jednak indywidualnych wypowiedzi pisarzy: „Marksizm — pisał Julian Tuwim — to było ziarno posiane w glebie historii [...] Stalin — mądry, spokojny, nieugięty i zwycięski sprawił rozkwit i owocowanie. I odtąd — wciąż nowe ziarna tych owoców będą już zawsze zapładniać ziemię"50. Lucjan Rudnicki w swoim liście zastanawiał się jak powinien zwracać się do Stalina. Zdecydował się na „towarzysza" gdyż tytułem tym — jak napisał — „można wyrazić najwyższe dostojeństwo, zwłaszcza gdy się pojmuje tę godność po stalinowsku [...] Jeżeli cenić długość życia — kontynuo- Natchnienie milionów... 97 wał — intensywnością twórczą i jej wynikami to już jesteś nieśmiertelny"51. Do starszych kolegów — wielkiego poety oraz „pisarza proletariackiego" — dołączył młody wówczas Jacek Bocheński. „A jednak gdybym twierdził — wyznał on — że zawdzięczam towarzyszowi Stalinowi jedynie tyle ile zawdzięczać mogę jako człowiek [•••] to pominąłbym znaczenie tych wartości, które specjalnie ja jako pisarz zawdzięczam towarzyszowi Stalinowi. Czytając książki wielkiego autora « Zagadnień leninizmu» uczyłem się od dawna i wciąż jeszcze uczę się rozumieć najbardziej podstawowe problemy życia społecznego. Bez rozumienia ich nie mógłbym uprawiać swojego zawodu — nie mógłbym być pisarzem, w każdym razie nie miałbym szans być dobrym pisarzem [...] Czytając dzieła towarzysza Stalina zastanawiałem się zawsze nad ich pięknym, prostym i przekonywającym stylem, nad ich surową formą zewnętrzną i oszczędnym językiem. Z tych rozważań wyniosłem niejedną korzyść jako pisarz. Również i pod tym względem jest dla mnie towarzysz Stalin niedoścignionym wzorem"52. Klamrą spinającą te wypowiedzi był drukowany przez „Odrodzenie" wywiad z G. B. Shawem przeprowadzony w Londynie przez Antoniego Słonimskiego, Wielki angielski pisarz wygłosił krótki monolog nazywając radzieckiego przywódcę „największym obrońcą pokoju" oraz „realizatorem marzeń ruchów postępowych". Opinie ludzi tego środowiska, wypowiadane z pozycji „współuczestników budowy nowego świata", wyraźnie zaznaczały swą obecność w dniach poprzedzających 70 urodziny Stalina. Powielały one panegiry-czny ton oficjalnej propagandy, czerpiąc z niej materiał do tworzonych porównań, symboli i obrazów. Przez cały okres trwania kultu pozycja ludzi sztuki w jego tworzeniu będzie znaczna. Każdy głos wychodzący z tych kręgów przyjęty zostanie z należytą uwagą i w odpowiedni sposób będzie wykorzystany. Tam, gdzie nie sięgały przesycone obecnością Gruzina inne środki przekazu, docierała często literatura i sztuka. Rodziny i środowiska, do których i realizm socjalistyczny w kulturze nie miał dostępu, posiadały przecież dzieci — bezbronne, poddane silnej indoktrynacji w szkołach i wprzęgnięte w tworzenie centralnie animowanego kształtu rzeczywistości. W ten sposób Stalin, przenikający do ludzkiej świadomości w czasie pracy, w drodze do domu, w życiu rodzinnym i podczas spędzania czasu wolnego, zamykał i sprowadzał „świat przedstawień" w wymiar rzeczywisty. Od jego obecności nie uwalniał czasem nawet sen. 98 Do tego tonu dostroili się również polscy poeci. Utwory czternastu z nich znalazły się w okolicznościowym tomiku zawierającym wiersze o Stalinie — ze specjalną dedykacją jemu ofiarowane53. Andrzej Braun (Człowiek), Władysław Broniewski (Slowo o Stalinie), Stanisław Ryszard Dobrowolski (Stalin), Konstanty Ildefons Gałczyński (Pieśń o Stalinie), Krzysztof Gruszczyński (Stalin, inżynier naszych marzeń), Tadeusz Kubiak (Towarzysze mówię o Nim), Jerzy Lau (Gazetka ścienna), Leopold Lewin (Poemat o Stalinie), Leon Pasternak (Droga Stalina), Jerzy Putrament (List do Stalina), Tadeusz Urgacz (Popolsku), Witold Wirpsza(Stalin), Juliusz Wirski (O Stalinie) oraz Stanisław Wygodzki (Strofy o Stalinie) — w wielkim bogactwie form, słów i uczuć sławią tam imię oraz życie swego bohatera. Odtąd też liczba wierszy poświęconych radzieckiemu przywódcy stale będzie się zwiększać — masą przytłaczając jakość. Najczęściej było jednak powielane Słowo o Stalinie Władysława Broniewskiego — po raz pierwszy drukowane razem z innymi wierszami we wspomnianym zbiorku. Wielokrotnie przedrukowywane w prasie, pojawiało się również w kolejnych tomach poezji autora, raz zaś zostało wydane w specjalnej książce54. Ówczesna krytyka nazwała utwór „najwyższym osiągnięciem 25-letniej drogi poetyckiej Broniewskiego". „W tej głęboko przeżytej tryumfalnej pieśni na cześć wielkiego wodza proletariatu — napisał Ryszard Matuszewski — Broniewski kreśli sugestywny w swoim patosie obraz narastania rewolucji proletariackiej, wstrząsającej w ciągu dwu stuleci posadami świata, ukonkretnia ten obraz wielką metaforą wywiedzioną ze słów Marksa « rewolucja to parowóz dziejów» [...] Postać Stalina wyrasta z wirów rewolucyjnej burzy, zwielokrotniona jej potęgą, nadająca jej kierunek. Stalin jest maszynistą pędzącego pociągu historii. Jego imię — walczący świat, nadzieja. Z jego imieniem łączy się nieustanne zwycięskie dążenie do postępu i światowego pokoju, które symbolizuje finał poematu. Narastające w nim obrazy [...] to jakby synteza syntezy, którą jest cały utwór, symbol najogólniejszych praw wiecznego ruchu i rozwoju, którego uwieńczeniem jest zwycięstwo człowieka nad przyrodą, świadomej woli ludzkiej, nad posłuszną jej materią, woli pokoju, o który pod przewodnictwem wodza proletariatu walczy ludzkość"55. W dniach przełomu jesieni i zimy 1949 r., spośród słów wyłonił się jasny obraz świata podzielonego na dwie części. Ta lepsza — postępu, pokoju i sprawiedliwości pod przewodem Stalina zwalcza świat ucisku i zacofania kierowany przez imperialistów. Wszędzie jednak — zdaniem anonimowego autora broszury urodzinowej — jawnie lub tajnie „powtarza się dziś imię Józefa Stalina. Imię jego z dumą i miłością wymawiają ludzie radzieccy, obywatele wielkiego kraju socjalizmu f...] lud pracujący naszej ojczyzny budujący nowe życie [...] francuski proletariusz walczący o chleb i wolność swojego kraju i chiński kulis [...] włoski bezrobotny i partyzant w dalekiej Indonezji, murzyn amerykański i wieśniaczka grecka, której wieś spalili faszyści [...] Kiedy mówią Stalin myślą pokój, myślą kres krzywdy i uciemiężenia, myślą sprawiedliwość". W miażdżącym i ironicznym monologu świat dobra liczebnością swą i siłą moralną przytłacza świat ciemności reprezentowany tu przez „garstkę pasożytów, żądnych zysku magnatów dolarowych i ich lokajów we frakach dyplomatów i mundurach generałów, lokajów polityków i lokajów pismaków, których pióra ociekają kłamstwem. Ta garstka — kontynuuje autor — która uciska miliony, zagarnia owoce ciężkiej pracy robotnika i chłopa, a krew przelaną na polach bitew przetapia w sztaby złota — wypowiada imię Stalina z wściekłością, ze zwierzęcym strachem [...] Kiedy ludzie ci mówią Stalin, myślą: koniec panowania i krociowych zysków, widzą przed sobą miliony wyzyskiwanych szturmujących tron kapitału"56. Już wkrótce te tak plastycznie opisane tu typy wrogów, Polacy będą mogli oglądać podczas występów „Cyrku Trumanillo"57. Postępując w lekturze cytowanej broszury zauważymy potężny wywód prezentujący wszechstronność geniuszu Stalina, wobec którego zrozumiała staje się cześć jaką oddaje mu „postępowy świat" i nienawiść jaką żywią doń „imperialistyczni" przeciwnicy. Szlachetności radzieckiego przywódcy — w opinii propagandystów — mogą oni przeciwstawić jedynie swe „nieczyste biznesy" oraz „kapitały wytopione z robotniczego trudu". Nic więc dziwnego, iż na tym tle postać „chorążego komunizmu" jaśnieje światłem najczystszym — uczy on bowiem jak przezwyciężać zło świata ciemności. A ponadto — jak pisano — „nie ma takiej sprawy, takiego cierpienia i dążenia, takiej troski i pragnienia w życiu prostych ludzi, których by Stalin nie ogarniał swą myślą i swym wielkim sercem". Autorzy propagandowej broszury zaprezentowali tu wobec czytelników wyraźne, połączone ze sobą dwa typy oddziaływań: emocjonalne, zawarte pomiędzy dwoma wektorami świata i pozbawiające odbiorcę prawa swobodnego opowiedzenia się po którejś ze stron oraz racjonalne — dające mu pozorną możliwość 100 wyboru jednej z dwu racji (wojna czy pokój). W obu jednak przypadkach każda przyporządkowana im informacja nosi od razu nakaz opowiedzenia się za wartością wskazaną przez nadawcę. Podobną zawartość myślową i dychotomiczny porządek można odnaleźć w dziesiątkach broszur urodzinowych, w przeważającej części tłumaczeń z języka rosyjskiego. Ale nawet tam, gdzie autorstwo polskie zdaje się nie budzić wątpliwości — wzory językowe i formalne pochodzą z prac radzieckich. W każdym też przypadku komentarz dominuje nad tokiem narracji. Poza zwykłym kłamstwem stosowanym jako zabieg budujący postać przywódcy, również na inne sposoby w pracach tych formowano pożądane kształty przedmiotu opisu. Na przykład powtarzano wybrane szczegóły spreparowanego życiorysu Stalina — inne przemilczając. Masowo reprodukowano też informacje drobne i nieistotne, w powodzi których gubiła się istota i prawdziwość opisu. Każdy więc tekst opisujący całość postaci Stalina rozpoczynał się apoteozą, w której określenia odmieniane wokół jego nazwiska tworzyły swoisty łańcuch oplatający wszystkie wzmiankowane wydarzenia. Dalej następował rys biograficzny, uszeregowany według następującego porządku: ,,współ6ojownik Lenina", „wielki kontynuator Lenina", „źródło natchnienia i organizator zwycięstwa socjalizmu w ZSRR", „organizator i inspirator zwycięstw Związku Radzieckiego w Wielkiej Wojnie Narodowej", „wódz i nauczyciel całej pracującej ludzkości", „inspirator i organizator budowy komunizmu w ZSRR"58. Czasem wyszczególniano jeszcze inne elementy jego drogi życiowej, koncentrując się na szczególnej przyjaźni dla Polski, przywództwie „obozowi pokoju", czy też wyszukiwaniu szczególnych cech przejawianych przezeń rzekomo od wczesnego dzieciństwa. W każdym jednak przypadku podane tu przykładowo tytuły stanowiły wykład prawd niepodważalnych. Autorzy pism poświęconych Stalinowi, obok braku skromności w doborze tytułów dla jego osoby59, za punkt honoru brali chyba jak najczęstsze wymienianie nazwiska przywódcy ZSRR. Dla przykładu w cytowanej wyżej broszurze Wielki nauczyciel i wódz komunistycznej partii i narodu radzieckiego na 32 stronach tekstu słowo „Stalin" pojawia się ponad 250 razy („Lenin" 70). Autorzy tych prac stawiali sobie ponadto za cel wynajdywanie (za pomocą Krótkiego kursu WKP (b) i Krótkiego życiorysu) sytuacji, w których słowo lub czyn Stalina bywały pomocne przy rozwiązywaniu problemów dnia codziennego. Jak dowodził bowiem austriacki komu- 101 nista Franz Marek „we wszystkich węzłowych zagadnieniach [...] znalazł on i dopomógł swoim uczniom znajdować rozstrzygające rozwiązania". U tegoż autora znajdziemy również i inne, charakterystyczne dla tych tekstów zabiegi upiększające postać radzieckiego przywódcy — dowodzenie jego osobistej skromności, pozostawania w ciągłym kontakcie z masami oraz różnic pomiędzy nim a przywódcami państw kapitalistycznych (podstawa tego rozumowania zasadzała się na tym, iż tamtych nikt nie słucha — bo kłamią, a „kiedy mówią o Bogu mają na myśli bawełnę, kiedy mówią o demokracji myślą o nafcie". Stalina zaś słuchają wszyscy, bo „wiedzą, że jak coś powie to tak jest i będzie")60. Broszura Marka unaocznia również kolejny sposób kreacji postaci „wodza narodów" w wymiarze osobistej odwagi, odporności fizycznej i hartu ducha. Dokonuje się tego przez tworzenie lejęnd o bohaterze. Jedną z wielu — często powtarzaną w Polsce — odnajdziemy właśnie u Austriaka, „W pewien wiosenny dzień 1908 roku przez dziedziniec więzienny w Baku kroczył młody więzień. Żołnierze ustawieni w podwójny szpaler wściekle bili więźnia kolbami karabinów. Bolesne uderzenia siepaczy zmusiły go, by biegł przez szpaler — w rękach trzymał książkę, której na przekór ciosom karabinów nie wypuścił. Była to książka Karola Marksa. Tym młodym więźniem katowanym przez carskich żołdaków był Józef Stalin". Zwróćmy uwagę, że w tej opowieści młody Gruzin nie idzie, lecz „kroczy" (to znaczy idzie z dumą i godnością — postawą swoją urągając wrogom). Także specjalne słownictwo miało podkreślać jego niezwykłą ludzką rangę. Szczególne jednak miejsce pośród tekstów pisanych ku czci gene-ralissimusa zajmują te, których zadaniem jest udowodnienie jego odwiecznej przyjaźni dla Polski — uczucia stałego i nie poddanego koniunkturalnym wahaniom. W zamiarze organizatorów propagandy miał to być, po licznych odwołaniach do wartości ogólnoludzkich i komunistycznych, ostateczny dowód wielkości tego człowieka oraz najsilniejsze ogniwo poświęconego mu polskiego łańcucha panegirycz-nego. Wbrew logice i prawdzie historycznej stworzono ciąg faktów, których dowolna interpretacja pozwoliła nazwać radzieckiego przywódcę „największym przyjacielem Polski" oraz uczynić z jej społeczeństwa wiecznego dłużnika „wodza narodów". W opinii ich autorów nasz kraj dwukrotnie w swej historii, w 1918 r. i w latach 1944—1945 zawdzięczał Stalinowi swoją niepodległość. On przecież — zdaniem redaktora 102 II 11 „Kobiety Wiejskiej" — walczył z caratem również o wolność polskiego narodu. On był twórcą Deklaracji Praw Narodów Rosji dającej polskiemu narodowi pełne prawo stanowienia o sobie. Przy jego udziale powstała ustawa rządu radzieckiego przekreślająca rozbiory Polski"61. Przez całe dwudziestolecie międzywojenne jego przyjaźń — jak pisano — pozostawała niezmienna. Otaczał on opieką polskich rewolucjonistów i udzielał wskazań proletariatowi. A u progu wojny: „Stalin zaproponował [...] sojusz obronny i wspólną walkę z niemieckim faszyzmem. Ale zbrodniczy rząd sanacyjny wolał rzucić Polskę do nóg Hitlera niż sprzymierzyć się z państwem robotników i chłopów [,..]"62. Później z równą konsekwencją „pogromca faszyzmu" dążył do odbudowy naszego państwa, stworzył i otoczył wszechstronną pomocą wojsko polskie, dokonał także historycznego zwrotu w stosunkach dwustronnych. Wydarzenia takie jak 17 września 1939 r., pakty Ribbentrop—Mołotow, deportacje, Katyń, zerwanie stosunków dyplomatycznych z rządem na emigracji oczywiście nie były w ogóle w tekstach panegirystów obecne. Największe jednak zasługi Stalina dla Polski — jak mogliśmy wówczas przeczytać — polegały na tym, iż stał się on opiekunem i gwarantem jej granic". To on —jak pisano — „postawił na konferencji poczdamskiej sprawę zwrócenia nam ziem zachodnich po Odrę i Nysę [...] bronił naszej granicy przed atakami anglosaskich imperialistów. Stalin [...] uchronił nasz kraj przed wkroczeniem wojsk imperializmu amerykańskiego, dzięki czemu uniknęliśmy losu Grecji i państw zmar-shallizowanych". Z równą bezinteresownością zadbać miał o przyjazne sąsiedztwo dla naszego kraju gdyż — „w wyniku jego polityki powstała NRD i za Odrą zyskaliśmy przyjaciół"63. Byli jednak tacy, którzy inaczej widzieli ową bezinteresowność radzieckiego przywódcy. Oto bowiem — wedle raportu Komitetu Powiatowego z Nysy — „W mieście Paczkowie (w listopadzie 1949 r. — R.K.) puszczono na rynek kozę i przypięto jej z tyłu kartkę z następującym napisem: Mięso i słonina idą do Stalina, kości i flaki jedzą Polaki, a ja biedna koza idę do kołchoza. Koza została sprzątnięta przez MO — donosił urzędnik — lecz dotychczas nieznane są nazwiska inicjatorów tego wybryku"64. Istniał też szczególny rodzaj pomocy, bez której nie wyobrażano sobie dalszego rozwoju Polski: „Chodzi tu — pisał pułkownik Adam Korta — o pomoc jakiej Józef Stalin udzielił nam w dziedzinie 103 ,. ideologicznej [...] Jej znaczenie jest tym większe, że jak uczy historia wystarczy na jeden krok zboczyć z drogi wytyczonej przez Lenina i Stalina [...] żeby w konsekwencji zaprzepaścić wszystkie zdobycze rewolucji i nieuchronnie stoczyć się w bagno zaprzaństwa i zdrady do obozu imperialistycznych agentów i dywersantów" 6S. Nauki te — kontynuowano gdzie indziej — „pozwoliły nam jasno określić charakter naszej demokracji ludowej [...] dotrzeć na czas i zlikwidować odchylenie nacjonalistyczne, które groziło nam odrzuceniem wstecz, do kapitalizmu..."66. Z tych doświadczeń wniosek mógł być tylko jeden: „partia może zrobić wszystko (ponieważ — R.K.) nasza partia kieruje się wskazaniami wielkiego wodza WKP(b), nauczyciela klasy robotniczej całego świata, towarzysza Stalina"67. Teksty poświęcone radzieckiemu przywódcy, ukazujące się w dniach jego jubileuszu, wyraźnie dzielą się na dwie grupy: artykuły należące do pierwszej opisują całą jego sylwetkę, inne zaś koncentrując się na jednym tylko elemencie postaci, swą liczbą stworzą dopiero obraz Stalina — wodza i geniusza. Obie grupy publikacji odnajdziemy w licznych urodzinowych wydaniach dzienników i innych periodyków. Pierwszeństwo wypada jednak przyznać tu specjalnemu, tak zwanemu „stalinowskiemu" numerowi „Nowych Dróg". Zamieszczono w nim, w ustalonej hierarchii, artykuły członków najwyższych władz partyjnych i państwowych zabierających głos na temat swego nauczyciela. Tylko Bierut mógł w ogólnym tonie dokonać podsumowania zasług Stalina dla Polski i świata. Prace pozostałych, element po elemencie zrobią to samo. Poza łamami organu teoretycznego PZPR dołączą do nich również: Konstanty Rokossowski, działacze „odcinka młodzieżowego" — Władysław Matwin i Jerzy Morawski, a także cała masa funkcjonariuszy niższych szczebli aparatu partyjnego i propagandowego. Nie odmówią swojego głosu uczeni, artyści, dziennikarze i krytycy. Melania Kierczyńska omówi zasługi Stalina dla kultury, Stanisław Brodzki zajmie się „stalinowską ekonomią", Adam Schaff filozofią, Henryk Holland teorią narodową — a wszystko to stanowi przecież zaledwie wierzchołek góry lodowej68. W tych dniach z pierwszych stron gazet często patrzyła na czytelników twarz generalissimusa. Czołowe miejsce w dziele popularyzacji jego wizerunku zajęła „Trybuna Ludu" przynosząc 21 grudnia największe z publikowanych wówczas zdjęć wodza. Tego dnia do dzienników dołączono wspomniany wcześniej 8-stronicowy dodatek „stali- nowski". Pośród zamieszczonych tam zdjęć obrazujących różne etapy życia jego bohatera, uwagę przykuwa olbrzymi portret Stalina formatu 34 na 26 centymetrów. Rozkładówkę dodatku zajęła zaś kolorowa reprodukcja obrazu F. Szurpina „Poranek naszej ojczyzny" — gdzie Stalin — dobry gospodarz, z którego postawy biły spokój, duma, wielkość i radość, z odkrytą głową i płaszczem przewieszonym przez ramię stał wśród pól uprawnych. Wokół traktory orały ziemię znaczoną słupami trakcji elektrycznej, w tle zaś widoczne były dymiące kominy fabryk. Wschodził nowy dzień, kraj pracował spokojnie. Słońce nad nim nie zachodziło. Komunizm został zbudowany — co zapowiedział wódz i co za pomocą syntezy obrazów pokazało płótno radzieckiego malarza. Na tle powszechnie lansowanego fizycznego piękna wodza razi to, co pokazano w urodzinowym numerze „Po prostu". Nie opublikowano tam zdjęcia, lecz graficzną reprodukcję fotografii Stalina z 1935 r Grubo ciosana, nieproporcjonalna sylwetka, kwadratowa głowa, podwójny podbródek, wąskie barki, szerokie biodra oraz pomnikowe martwe dłonie — sprawiają wrażenie brzydoty, która z trudem może być porównana do czegokolwiek. Dotykamy tu szerszego problemu związanej ze Stalinem propagandy wizualnej, ważnego elementu każdej kampanii propagandowej, która jednak w dniach poprzedzających rocznicę jego urodzin sięgnęła swych szczytów. Plakaty i hasła na jego cześć umieszczane na frontonach gmachów publicznych, jego zdjęcia i figury widoczne w każdej witrynie sklepowej, gazetki ścienne w szkołach, biurach i halach fabrycznych — na równi z prasą miały stać się narzędziami przebudowy społecznej świadomości. Warto wspomnieć przy okazji o ruchu, dynamicznej formie tego rodzaju propagandy, który również pomocny był w budowie kultu Stalina. Uczestnicy wieców i pochodów niosący dziesiątki jego popiersi i portretów symbolizowali owe opisywane wielokrotnie milionowe masy, którym on właśnie przewodził. Również w tej dziedzinie nie dopuszczono do żywiołowych akcji społecznych, przygotowując gotowe wzorce. W Warszawie na przykład, na specjalnej wystawie zaprezentowano modelowe wykonanie gazetek ściennych. Rozpisano także konkurs na najlepsze. Po przebrzmieniu zaś obchodów urodzin, w wielu miastach Polski, pod patronatem Ministerstwa Kultury i Sztuki, urządzano ich ekspozycje69. Stolica świeciła także przykładem wystroju ulic. Idąc za wzorem radzieckich miast w Śródmieściu zamontowano tablice z wystawkami poświęconymi Stalinowi. 104 105 Wygląd Warszawy tych dni, gazetki ścienne, a nawet przykład pogadanki o życiu wodza zarejestrowała niezawodna kronika filmowa70. W Wytwórni Filmów Dokumentalnych powstał w tych dniach film Poemat o Stalinie, którego tło muzyczne stanowiła kantata jego imienia, skomponowana przez Arama Chaczaturiana, a wykonana przez Orkiestrę Filharmonii Krakowskiej i 140-osobowy chór. Kinomani do woli mogli wówczas oglądać wyświetlane w kinach całej Polski obrazy, których głównym bohaterem był Stalin grany przez aktorów specjalizujących się w odtwarzaniu jego postaci. Recenzje tych filmów stanowiły kolejne ogniwo apoteozy ich bohatera. i Ważnym kanałem transmisji kultu było teżjradio zdominowane tematyką stalinowską. „Dzieje życia Józefa Stalina", „Życiorys Stalina", „Kompozytorzy radzieccy odznaczeni nagrodą stalinowską", „Z cyklu — O Stalinie", „Z cyklu — Spotkanie ze Stalinem". „Pieśni o Stalinie", „Wielki przyjaciel", „Montaż poetycki związany z rocznicą urodzin Stalina" — oto niektóre tylko przykłady audycji wielokrotnie nadawanych przez oba programy radiowe. Z okazji odbywających się w kraju dziesiątków tysięcy zgromadzeń urodzinowych licznie powstawały7 grupy recytatorów i zespoły muzyczne. Niektóre z nich na trwałe wpisały się w kulturowy krajobraz swych miejscowości. Przykładem utworzona właśnie wówczas w Bielsku Mała Orkiestra Symfoniczna. Dla przybliżenia wizerunku Stalina wydano dwa, poprzedzone stosownymi wstępami, albumy fotografii obrazujących 70 lat drogi życiowej ich bohatera. Wybrano tam i zaakcentowano momenty najważniejsze, wielokrotnie opisane w książkach, broszurach i prasie. To, co można było przeczytać o Gruzinie, teraz można było zobaczyć. Zbuntowany młodzieniec, rewolucjonista-konspirator, powiernik Lenina, dowódca, uczony, przywódca i przyjaciel Polski — to wcielenia Stalina najczęściej eksponowane. Oba wydawnictwa posługiwały się materiałem fotograficznym, wykorzystanym w monumentalnym radzieckim albumie urodzinowym, którego rozmiary najlepiej mogą być opisane wagą tej księgi (wyrażoną w kilogramach). Jest to bowiem niewątpliwie jeden z największych w świecie, o ile nie największy album fotograficzny jaki kiedykolwiek i gdziekolwiek został wydany71. Ku pomocy przygotowującym uroczystości urodzinowe, w nakładzie 100 tysięcy egzemplarzy wydano zbiór pieśni, wierszy, wspomnień, dokumentów i utworów dramatycznych poświęconych radzieckiemu przywódcy72. 106 Powódź wydarzeń, publikacji, uroczystości, inicjatyw, zobowiązań i listów skierowanych do Stalina u schyłku 1949 r. wieńczą dni 20 i 21 grudnia. Zgodnie z wcześniejszym planem, 20 grudnia w Teatrze Polskim odbyło się uroczyste posiedzenie Ogólnokrajowego Komitetu Obchodu 70-lecia Urodzin Józefa Stalina. Przewodniczył Bierut — obecni zaś byli członkowie partyjnej i państwowej nomenklatury, generali-cja, zaproszone delegacje „partii sojuszniczych", a także przodownicy pracy odznaczeni orderami Budowniczego Polski Ludowej i Sztandaru Pracy. Wśród zgiełku okrzyków i innych wyrazów entuzjazmu przemówił prezydent stwierdzając, iż nie sposób wyrazić słowami uczuć jakie polskie masy żywią do Stalina. „Uczucia naszego narodu — powiedział — przekuwane są w tysiące ton węgla i żelaza, w miliony metrów przędzy i tkanin, w niezliczone formy twardej jak stal pracy robotniczej [...] Źródłem twórczych natchnień stało się dziś imię towarzysza Stalina dla setek polskich konstruktorów, wynalazców, artystów-malarzy, plastyków, jak również młodocianych jeszcze twórców, którzy w swe podarunki dla towarzysza Stalina wkładali swe tęsknoty i pierwsze, czasem może nieudane próby i twórcze poszukiwania nowego wyrazu dla nowej epoki [...] Nie można lepiej i piękniej uczcić wielkiego i wspaniałego życia towarzysza Stalina jak tylko biorąc je za wzór i przykład". Przemówienie Bieruta drukowane następnego dnia w dziennikach, stanowiło syntezę tego, co w ostatnich tygodniach zostało powiedziane lub napisane w związku z urodzinami Stalina. Nic więc dziwnego, że prasa tak opisywała reakcje sali po jego zakończeniu: „Zebrani powstają z miejsc. Z tysiąca piersi bije potężny okrzyk «Stalin», «Stalin». Wszystkie oczy wpatrzone są w popiersie Józefa Stalina widniejące w potokach światła na tle czerwieni zwycięskich, robotniczych sztandarów. Znów wznosi się potężny okrzyk: «Niech żyje Wielki Przyjaciel Polski Józef Stalin» [...] Potężnie rozbrzmiewa śpiew bojowy pieśni proletariatu « Międzynarodówki»". Impreza zakończyła się uchwaleniem przez zebranych listu do Stalina odczytanego przez tkaczkę Wandę Gościmińską. Rozpoczynając się od słów: „Pozdrawiamy Stalina wodza światowego frontu pokoju" — obok życzeń i pozdrowień zawierał on również ślubowanie wierności jego nauce. Wcześniej jego tekst, zgodnie z poleceniem kierownika Wydziału Propagandy KC Artura Starewicza, uchwalano na akademiach wojewódzkich73. 107 Innym centralnym akcentem wigilii urodzin radzieckiego przywódcy było otwarcie w Muzeum Wojska Polskiego poświęconej mu wielkiej ekspozycji,. Wydarzenia mające miejsce w Warszawie stanowiły zwieńczenie długiego ciągu imprez organizowanych w kraju. Trwały jeszcze dni pracy stalinowskiej, odbywały się lokalne wiece, masówki, akademie i przedstawienia, otwierano liczne wystawy, biblioteki marksistowskie, prowadzono rekrutację do partii i organizacji młodzieżowych. Ich kulminacją stał się dzień urodzin Stalina, przenoszący Polskę w nowy etap kultu jego osoby. Środa 21 grudnia była ponurym, chłodnym i bezśnieżnym dniem — lecz czerwień dekoracji ulic miast polskich żywo kontrastowała z szarością otoczenia. Poranek przywitały specjalne wydania gazet i masówki w zakładach pracy. W skali państwowej dzień rozpoczęło zaś uroczyste posiedzenie Sejmu Ustawodawczego. Wystrój sali dobrze oddaje opis reportera „Trybuny Ludu": „Ponad fotelem marszałkowskim na tle olbrzymich szkarłatnych szarf — wielkie białe popiersie genialnego wodza międzynarodowego proletariatu — Józefa Stalina. Pod sklepieniem biały orzeł". Wśród niemilknącej owacji przemawiali: marszałek sejmu Władysław Kowalski i premier Józef Cyrankiewicz. O godzinie 13 zaś, w obecności Bieruta, Cyrankiewicza, Minca, Rokossowskiego i innych wmurowano w Warszawie kamień węgielny pod pomnik przyjaźni polsko-radzieckiej. W tym samym czasie w Krakowie, na fasadzie kamienicy przy ulicy Lubomirskiego 49, odsłonięte tablicę informującą, iż „W tym domu pod kierunkiem Lenina i Stalina odbyła się narada CK SDPRR (bolszewików)". Tu również uroczystości miały godną oprawę (przemówienia, orkiestra). W związku z nimi wyniknęła zabawna historia. Oto bowiem do lokatorów mieszkania, którego okna sąsiadowały z wmurowaną właśnie tablicą, przed imprezą przyszli nieznani im ludzie wieszając firanki (czasy były ciężkie, wiele osób wówczas ich nie posiadało). Gospodarze — jak mi powiedzieli — ucieszyli się z niespodziewanego prezentu. Jednakże po zakończeniu uroczystości, kiedy okna już sfilmowano i sfotografowano ci sami ludzie bez słowa firanki zabrali74. W ambasadzie ZSRR w Warszawie wyłożono księgę życzeń, do której w imieniu PZPR wpisali się: Hilary Chełchowski, Jerzy Albrecht i Ostap Dłuski, w imieniu ZSL: Józef Niecko, Stronnictwa Demokratycznego Wacław Barcikowski, SP zaś Tadeusz Michejda. Obok 108 nich setki innych osób ze szkół, urzędów i zakładów pracy. Na tym program oficjalny, centralnie zaplanowany, wyczerpał się. Od czwartku przez wiele następnych dni dokonywać się będzie politycznych, ideologicznych, ekonomicznych i propagandowych podsumowań ostatnich tygodni. Wiele miejsca zajmą też opisy tego, co dla uczczenia urodzin Stalina zrobiono w iaaycfa krajaefi,Na pierwszy plan wysunie się oczywiście Związek Radziecki — skąd doniesiono o ustanowieniu Międzynarodowych Nagród Stalinowskich. Od 1939 r. najwyższym wyróżnieniem dla radzieckiego artysty, robotnika czy uczonego była nagroda stalinowska (pełniąca rolę nagrody państwowej). Jej laureaci, obok wysokich sum pieniężnych i przywilejów jakie razem z nagrodą na nich spływały, stawali się ludźmi znanymi w całym kraju — co jednak nie chroniło ich niekiedy przed łagrem. Z okazji 70 urodzin Stalina, mocą decyzji Prezydium Rady Najwyższej ZSRR ustanowiono międzynarodowe nagrody jego imienia. Ich laureaci, „zasłużeni dla sprawy pokoju", obok dyplomu honorowego i złotego medalu z wizerunkiem patrona, otrzymywali po 100 tysięcy rubli. Porównanie z Nagrodami Nobla jest tu oczywiste i jak można sądzić przeciwstawienie im własnych, komunistycznych było celem autorów pomysłu. Od razu też zwróciła na to uwagę prasa polska. „Nie jest winą Alfreda Nobla, który — jak pisał Roman Zimand — długie lata swojego życia stracił na poszukiwanie środków wybuchowych i robienie pieniędzy, że ufundowana przezeń nagroda może służyć za smętny symbol — porównanie dwóch epok: kapitalizmu i socjalizmu. Dwie najgłośniejsze w świecie nagrody: Stalinowska i Nobla to dwa światy [...] Nagroda Nobla to kaprys milionera-wynalazcy. Jako zjawisko społeczne zrozumieć ją można tylko na tle niezbyt czystych businessów kapitalistycznych politykierów [...] Nagroda Stalinowska — wynik świadomej polityki państwa socjalistycznego — służy jasnemu celowi: umocnieniu ^ocjalizmu. Nagroda kapitalizmu nosi nazwisko człowieka twardziej chyba znanego dzięki majątkowi, niż dzięki wartościowym zresztą wynalazkom. Nagroda socjalizmu związana jest z imieniem człowieka, który jest teraźniejszością, przeszłością i przyszłością rewolucyjnej ludzkości. Nagroda Nobla to w ostateczności przypadek. Mogło jej nie być w sensie historycznej konieczności. Ufundowano ją, to dobrze; dla kapitalistycznych macherów od spraw kultury jest to jeszcze jedna okazja do wypowiedzenia kilku ckliwych zdań, zrobienia 109 fotografii ludzi [...] którzy musieli prowadzić swe badania przymierając głodem. Nagroda Nobla jest jak kapitalizm bezduszna. Nagroda Stalinowska musiała zostać ustanowiona. Związana jest ona z istotą ustroju socjalistycznego —jedynego ustroju opartego o założenia nauki f...]"75. Po raz pierwszy wręczono je w 1950 r. 70 urodziny Stalina, tak hucznie i bogato obchodzone w Polsce, podobny sposób przywitane zostały również przez inne kraje w „demokracji ludowej" oraz „ruchy postępowe" państw kapitalistycznych. Można mówić o rywalizacji zmierzającej do znalezienia tej jednej, najgodniejszej formy uczczenia wodza. I tak, w Bułgarii —jak doniosła prasa — imię Stalina nadano Politechnice w Sofii, alpiniści zaś wspięli się na szczyty górskie, by umieścić tam jego brązowe popiersia. W Czechosłowacji zdecydowano o wystawieniu w Pradze, na wzgórzu Letna przy Hradczanach. 30-metrowej wysokości pomnika radzieckiego przywódcy (konkurs nań rozstrzygnięto już rok wcześniej), który widoczny miał być z każdego punktu miasta. W całym kraju wygłoszono 3100 pogadanek na temat — „Co daje kobietom czechosłowackim nauka stalinowska". Pochwalono się także 9 milionami podpisów pod życzeniami wysłanymi na Kreml. Sportowcy tamtejsi obiecali pobić 50 rekordów krajowych, rząd uchwalił emisję nowych, srebrnych monet 50 i 100-koronowych z wizerunkiem Stalina. W stolicy Węgier otwarto wystawę pod tytułem „Bojowe życie wielkiego Stalina", na górze Gellerta zbudowano zaś z 5 tysięcy lamp wielką czerwoną gwiazdę, która zapłonęła 21 grudnia. Skomponowano tam kilka utworów muzycznych, ułożono wiele wierszy, masowo sprzedawano także gipsowe popiersia radzieckiego przywódcy. Kraj ten przodował również w wynikach czynów produkcyjnych — oto bowiem tokarz Ede Horwath z Gyór wykonał normę w 3000%, Imre Muszka w 2000%, Janosz Szucs zaś w 1175% (!). W Rumunii, poza wszystkim innym, odnotowano wysłaną do Moskwy w prezencie fujarkę wykonaną przez pastucha Buzatu. W NRD poeta Kurt Bartel i kompozytor Jean-Kurt Forrest stworzyli Kantatę o Stalinie wykonaną po raz pierwszy 21 grudnia w Berlinie. Darem od narodu było tam kompletnie wyposażone planetarium. Komitet Centralny Włoskiej Partii Komunistycznej podarował „wodzowi proletariatu" najnowszy model samochodu Alfa Romeo. Amerykańscy komuniści w nowojorskim Webster Hali zorganizowali akademię urodzinową. We Francji Paul Eluard ułożył wiersz o Stalinie, w miastach kilku departamentów zaś pewna liczba placów i ulic otrzymała jego imię. 110 Wszystko przytłoczyły jednak obchody urodzin w Związku Radzieckim. Odnajdziemy tam prawdopodobnie wszelkie formy uczczenia przywódcy, które wystąpiły w innych krajach — z kilkoma wszak wydarzeniami szczególnymi. Oto bowiem pisarz Leonid Leonów zaproponował przyjęcie nowego kalendarza, w którym za rok pierwszy uznać miano rok urodzin Stalina (1879). Dyktator jednak propozycji nie przyjął. „Widać uznał — skomentował tę decyzję Anton Antonow-Owsiejenko — że choć jego światowa sława przekroczyła sławę Jezusa Chrystusa, lepiej jednak pozostawić w spokoju sposób liczenia lat"76. Na uwagę zasługiwał tu także dar — eksponowany później w muzeum prezentów — tkaczy z Azerbejdżanu — kobierzec wykonany przez 70 tamtejszych mistrzów z 700 rodzajów barwnych nici. Praca nad nim trwać miała przez 70 dni. Wszystko oczywiście dla uczczenia 70 urodzin Stalina. W sposób szczególny uhonorowali jego urodziny przywódcy komunistycznych partii, najlepsi — jak ich nazywano — uczniowie Stalina, W specjalnym numerze organu Kominformu hołd złożyli mu: Maurice Thorez (Niech żyje Stalin), Matyas Rakosi (Wódz światowego komunizmu). Bolesław Bierut (Towarzysz Stalin — organizator zwycięstw socjalizmu), Harry Pollit (Przyjaciel ludu pracującego), Wyłko Czerwen-kow (Naszemu nauczycielowi i ojcu), W.ilhelmPieck(Stalin zwycięzca imperializmu niemieckiego, wielki przyjaciel narodu niemieckiego), Kle-ment Gottwald (Stalin a naród czechosłowacki), Gheorge Gheorghiu-Dej (Wyzwoliciel narodów), Dolores Ibarruri (Gwiazda przewodnia i nadzieja ludów) oraz Palmiro Togliatti (Dzielo Stalina jest niezwyciężone). Do Moskwy napłynęły życzenia od 35 partii komunistycznych i robotniczych, a także, o czym nie informowano publicznie, od głów państw i rządów Europy Zachodniej oraz Stanów Zjednoczonych. Biuletyn Specjalny Polskiej Agencji Prasowej, zawierający informacje nie przeznaczone do publikacji doniósł, iż na 30 dzienników radiowych odbieranych przez Londyn tylko dwa nie poinformowały o 70 urodzinach Stalina — nadawały je radiostacje Belgradu i Watykanu. Już 22 grudnia „Trybuna Ludu" przyniosła artykuł redakcyjny zatytułowany Pokłosie wielkiego dnia podkreślając powszechne zaangażowanie ludzi w obchody „święta postępowej ludzkości". W ślad za nim powstawały też kolejne oceny. Nie mogło zabraknąć wśród nich wrażeń z pobytu w Moskwie, przekazanych na gorąco przez członków polskiej delegacji. Regina Mazur wzruszona i szczęśliwa opowiadała 111 szeroko jak wielki i potężny jest „Kraj Rad". Na własne oczyj też zobaczyła — jak powiedziała — „tego, komu tę potęgę zawdzięcza — Stalina", Przepełniony zaś wrażeniami Szczepan Partyka bez-| radnie rozkładał ręce — „Widziałem Stalina — mówił. — Nie! opowiesz tego zwykłymi słowami, trzeba tam być, aby zrozumieć". : To, co prasa oceniała jawnie i entuzjastycznie, ważniejszej ocenie; poddane zostało w KC. Podczas gdy gazety podkreślały wzorową;! organizację imprez, partyjne raporty ukazały również i drugą stronę medalu. Weźmy dla przykładu „akcję odczytową", podczas której nie;: brakło i takich sytuacji: „W Białymstoku, gdzie towarzysz Kuszko miałś odczyt na temat: Stalin wódz obozu pokoju [...] w pół godziny po^ ustalonym terminie rozpoczęcia odczytu w sali kina mającej 800 miejsc było zaledwie 30 osób. Wobec czego organizatorzy zebrali spod kina; 300 przypadkowych osób spośród wychodzących w tym czasie z kościoła". Podobna sytuacja przydarzyła się również prokuratorowi Stanisławowi Zarako-Zarakowskiemu w Poznaniu77. Ukoronowaniem propagandowych publikacji poświęconych Stalinowi był wydany w początkach 1950 r. zbiór urodzinowych artykułów opublikowanych przez radziecką prasę78. Pośród ich autorów odnajdziemy Ławnentija Berię, Nikitę Chruszczowa, Gieorgija Malen-kowa, Wiaczesława Mołotowa i innych. W całym gąszczu prac ogłoszonych z tej okazji w Polsce, tak polskich jak i obcych, uderza przewaga tłumaczeń prac radzieckich. Oczywiście pod względem jakościowym polskie dzieła nie odbiegały od innych — dokładając niekiedy jedynie nowe rozwiązania formalne i szczególnie wysoki ton panegiryczny. Ilość obydwu jest jednak nieporównywalna. Kryła się za tym zapewne wiara w to, iż wszystko co pochodzi z „ojczyzny rewolucji" jest lepsze od własnego i stanowi krańcowy wynik stopniowania przymiotnika „dobry" (lepszy-najlepszy-radziecki = stalinowski). Być może jednak stał za tym szerszy problem polityki wydawniczej — omijanie ryzyka forsowania prac rodzimych i oparcie się na sprawdzonych wzorach, zgodnych z aktualną linią partii i bieżąco słuszną optyką konkretnych kwestii. Dla podsumowań, ocen i wrażeń interwałem nie stały się nawet święta Bożego Narodzenia, choć część gazet składała z tej okazji życzenia swoim czytelnikom. Niektóre podawały przy tym sposoby przyrządzania potraw wigilijnych. Przegląd numerów pism, w których święta krzyżowały się z urodzinową akcją sprawozdawczą prowadzi 112 do zabawnych obserwacji. Oto początek wydania zarezerwowany jest dla Stalina i światowego proletariatu, jego środek wycisza temat kwestiami drugorzędnymi, na ostatnich stronach zaś wyczuwa się już atmosferę bożonarodzeniową. W ten więc przewrotny sposób rzeczy boskie, cesarskie i ludzkie przenikały się nawzajem. To, co zaobserwować można w życiu publicznym Polski w 1949 r. było przejściem od gwałtownego rozwoju kultu do rytuału spełnianego odtąd do połowy lat pięćdziesiątych. Ukształtowały się wówczas typy przekazów związanych z jego przedmiotem, rozwinęła się również ich zawartość. Uprościł się też obraz świata pozbawionego przez propagandę swej subtelnej złożoności i sprowadzony do przesądzonego z góry rezultatu walki dobra (socjalizmu) ze złem upostaciowanym w wartościach uznanych za przeciwne mu. Na tym tle, zgodnie z kanonem socrealistycznym, Stalin wyrósł na jedynego bohatera pozytywnego o realnej sile oddziaływania na ludzi, zarażającego ich swym entuzjazmem i ideowością, umacniającego w nich jedyną słuszną, partyjną postawę wobec rzeczywistości. Ukazując więc to, co być powinno, w miejsce tego, co jest, budowano tym samym pole jego działania. Wola i poczucie słuszności przekształcające świat — dodawało tej misji dziejowej romantyzmu. Kończył się rok 1949. wraz z początkiem następnego zacznie się dzień powszedni kultu Stalina. Przypisy 1 AAN, Ministerstwo Kultury i Sztuki (dalej MKiS), sygn. 2367. 2 AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/YII-119. 3 Patrz: „Nowe Drogi" listopad 1949, numer specjalny poświęcony III plenum KC. 4 W. Wojtyński, Pogłębienie przyjaźni polsko-radzieckiej w programie języka polskiego, „Glos Nauczycielski" 1949, nr 18. 5 A. Nowicki, Stalin a polityka kulturalna, Bydgoszcz 1950, s. 2. 6 O Stalinie. Pieśni, wiersze, inscenizacje, dokumenty, wspomnienia, b.d.w., s. 116-117. 7 Przytoczyłem slowa Stalina — tkalnia nr 9 odpowiedziała przedterminowym wykonaniem planu, „Pokolenie" 1949, nr 49. 8 Stalin pomógl i naszemu PGR, ibid., 1949, nr 50. 9 Centralne Archiwum Wojskowe, Główny Zarząd Polityczno-Wychowawczy Wojska Polskiego (dalej CAW, GZPol-Wych. WP), sygn. IV. 112. 50. 10 Wydano wówczas m. in: „O podstawach leninizmu", „O Leninie", „Anarchizm czy socjalizm", „W sprawie rządu robotniczo-chlopskiego". 8 — Natchnienie milionów... 113 11 „O Trwały Pokój o Demokrację Ludową" 1949, nr 31. •: 12 R. Werfel, Pięć lat Książki i Wiedzy, „Trybuna Ludu" 1949, nr 199. :: 13 Patrz: Bibliografia o Leninie i Stalinie, Warszawa 1950. \ 14 AAN, Oddz. VI, ALP. sygn. 237/Y-4. 15 Redaktorem odpowiedzialnym za tom l był Roman Werfel, za 2 zaś Zygmunt Modzelewski. 16 Patrz np: Czego uczy nas pierwszy tom dziel Józefa Stalina?, Warszawa 1950. 17 C. Bobińska, Józef Stalin a węzłowe zagadnienia nauk spolecznych, „Myśl Współczesna" 1949, t. IV, s. 269-270. 18 Polska Kronika Filmowa (dalej PKF) 1949, nr 45. 19 S. Ignar, Stalin uczy w sprawie chlopskiej, „Odrodzenie" 1949, nr 51-52. 20 „Trybuna Ludu" 1949, nr 188. 21 Rozmowa z Z. P. (zastrzeżona anonimowość) przeprowadzona 24 XI 1990. 22 AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/VII-199, k. 140. 23 Ibid., sygn. 237/VIII-7, k. 8. 24 Patrz np: „Trybuna Ludu" 1949, nr 346; „Nowe Drogi" 1949, nr 6. 25 „Odrodzenie" 1949, nr 51-52. 26 Życie i walka Józefa Stalina, Warszawa 1949, s. 5. 21 „Nowe Drogi" 1949. nr 5, s. 3-4. 28 AAN, Oddz. VI. ALP, sygn. 237/VIII-190, k. 1-5. 29 Ibid., sygn. 237/VII-343, k. 1-6. 30 L. Gronowski, K. Martel, Józef Stalin — wódz obozu pokoju. Warszawa 1950. 31 ANN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/XIX-55, k. 8-10. 32 „Trybuna Ludu" 1949, nr. 334., AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/VIII-190. 33 AAN, Oddz. VI, ALP, sygn, 237/VIII-190, k. 6-9. 34 „Trybuna Ludu" 1949, nr 346; „Przyjaźń" 1949, nr 52.* •" „Przyjaźń" 1949, nr 49; PKF 1949/51. 36 AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/VIII-190, k. 12. 37 „Czy zatem cechą wyróżniającą przodowników pracy są silne mięśnie? Wcale nie. Przodownicy pracy są to ludzie kulturalni i technicznie wyrobieni, którzy dają przykład dokładności i staranności w pracy, umieją ocenić czynnik czasu w pracy i nauczyli się liczyć czas nie tylko na minuty, ale i na sekundy [...] Są oni wolni od konserwatyzmu i skostniałości". J. Stalin, Zagadnienia leninizmu, Warszawa 1951, s. 627. 38 ANN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/VHI-l 19, k.292, 295. 39 „Przyjaźń" 1949, nr 48. 40 AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/VIII-119, k. 304. 41 „Po Prostu" 1949, nr 36. 42 AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/\TII-119. k. 263. 43 Ibid., sygn. 237/VII-343, k. 31. 44 Ibid., sygn. 237/YII-343, k. 30. 45 Patrz np: ibid., sygn. 237/VII-343, k.33„ sygn. 237/VIII-190, k.14; „Nasza Praca" 1950, nr 1; „Przyjaciółka" 1949 nr 52; „Przyjaźń" 1949, nr 50-51; „Trybuna Ludu" 1949, nr 346; „Żołnierz Wolności" 1949, nr 350. 46 AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/VII-343, k. 38-39. 47 Józef Stalin. Materiały do obchodu 70 rocznicy urodzin, Warszawa 1949. 114 4'~- E, Jackiewicz, Rocznica urodzin Stalina — świętem nauczycieli, dzieci, rodziców, „Głos Nauczycielski" 1949, nr 25. 49 .Życie Warszawy" 1949, nr 351. ••- \AN, Oddz, VI, ALP, sygn. 237/VII-343, k. 38-39. ;; „Trybuna Ludu" 1949, nr 345. - J. Bocheński. Nie znając prac Stalina nie miałbym szans być dobrym pisarzem, „Pokolenie" 1949. nr 50. " Strofy o Stalinie. Wiersze poetów polskich, Warszawa 1949. 54 W. Broniewski, Slowo o Stalinie, Warszawa 1950, tegoż: Wiersze zebrane, Warszawa 1952 (dwa wydania); Poezje zebrane, Warszawa 1954 i inne. 55 R.Matuszewski, Poezja Wladyslawa Broniewskiego w latach 1939-1954, Wrocław 1954, s. 12-13; F. Lichodziejewska, O W. Broniewskim, mps w zbiorach Instytutu Badań Literackich; W. Woroszylski, Droga rewolucyjnego poety, „Nowa Kultura" 1950. nr 27. "' O Józefie Stalinie... s. 5-6. 5" ..Spotykamy tam — pisał reporter PAP Stanisław Głąbiński — bikiniarzy, bumelantów, brakorobów, sabotażystów, plotkarzy, panikarzy, kułaków, kumotrów. Spotykamy tam podżegaczy wojennych: Adenauera i Franco, Tito i Churchilla, Li-Syng-Mana i Rigwaya. Nad nimi wszystkimi góruje Harry Truman". S. Głąbiński, PAP w herbie. Warszawa 1986. s. 30. 56 Wielki wódz i nauczyciel komunistycznej partii i narodu radzieckiego Na 70-lecie urodzi'- J. Stalina, Warszawa 1949. 59 Patrz aneks na końcu pracy. 50 F. Marek, Stalin. Czlowiek i dzielo. W 70 rocznicę urodzin, Warszawa 1949, passim. 61 S. Nowakowski, Gorąco biją polskie serca, „Kobieta Wiejska" 1949, nr 17. 62 O Józefie Stalinie na 70-lecie urodzin, Warszawa 1949, s. 24-25. 61 „Notatnik Referenta" 1949, nr 14, s. 52, 56. 64 AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/VII-343, k. 25. 65 „Poradnik Społeczny" 1949, nr 23/24, s. 24. 66 O towarzyszu Stalinie, Wrocław 1949, s. 30. "~ „Notatnik Referenta" 1949, nr 13, s. 55. 68 Patrz np: „Kuźnica" 1949, nr 50; „Odrodzenie" 1949, nr 51-52; „Pokolenie" 1949. nr 50; „Po prostu" 1949, nr 36; „Przyjaźń" 1949, nr 52. 69 AAN, MKiS, sygn. 820. "° PKF 1949/51., PKF 1950/1. "' Stalin, Warszawa 1950; Stalin (album), Warszawa 1949; Josif Wissarionowicz Stalin, Moskwa 1949. " O Stalinie... 73 AAN, Oddz. VI ALP, sygn. 237/VII-344, k. 10. 74 Relacja mieszkańców kamienicy przy ulicy Andrzeja Frycza-Modrzewskiego (dawniej Jerzego Lubomirskiego) 49 w Krakowie. "5 R. Zimand, Nagrody za Swobodny Trud, „Odrodzenie" 1949, nr 51-52. 76 A. Antonow-Owsiejenko, The Time..., s. 227. 77 AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/VII-343, k. 40, 42. 78 O Józefie Stalinie, Z okazji 70 urodzin, Warszawa 1950. KULTU DZIEŃ POWSZEDNI (lata 1950—1953) „I nasz i wasz jest wiek ten męski! I dla nas Kreml swe gwiazdy pali! I milionowy krok zwycięski — Skanduje mocno — Stalin! Stalin!" (Juliusz Wirski, Wstęp do poematu} Obchody jubileuszu Stalina stały się także swego rodzaju kategorią propagandową wykorzystywaną później przy okazjach rocznic, nawet mało związanych z „wodzem proletariatu". „Siedemdziesięciolecie urodzin tow. Stalina — czytamy w uchwale Biura Politycznego — stało się punktem wyjścia dla ożywionej pracy ideologicznej centralnego organu Partii. Obszerny materiał opublikowany w tym okresie [...] pozwalał przyswajać szeregom partyjnym zrozumienie wielkiego wkładu tow. Stalina w rozwój nauki marksizmu-leninizmu, historycznej roli i geniuszu tow. Stalina jako budowniczego komunizmu, wodza mas pracujących całego świata, wielkiego przyjaciela narodu polskiego"1. Akcenty stalinowskie zajęły również ważne miejsce w ankiecie rozpisanej na przełomie lat 1950/1951 wśród członków partii przez redakcję „Nowych Dróg". Oceniając pismo respondenci zwracali uwagę, iż niektóre artykuły w nim drukowane pisane są zbyt trudnym językiem. Jako wzór dla redaktorów podawano przy tym styl pisarski Stalina, wysoko oceniając jednocześnie numer miesięcznika poświęcony jego urodzinom. Stwierdzono również, że „bardzo potrzebne są przedruki dzieł radzieckiego przywódcy" 2. Wyniki ankiety zostały przesłane do KC, gdzie potwierdziły zapewne słuszność kroków podjętych dla upowszechnienia „najbardziej przodującej myśli". Do roku 1953 liczba 116 książek Stalina powiększyła się w Polsce o blisko 3 miliony egzemplarzy. Wydano wiec ogółem 13 tomów jego dzieł — przy czym nakład zmniejszył się po wydaniu dwóch pierwszych z 250 tysięcy do 100 tysięcy egzemplarzy. Decydowały prawdopodobnie ograniczenia finansowe. Wydawnictwo to nie zostało jednak nigdy zakończone. Po grudniu 195! roku, kiedy ukazał się tom 13, nie wydrukowano już żadnego, aczkolwiek były czynione plany po temu. Na przeszkodzie stanęło tu opóźnienie radzieckiej edycji dzieł (polskie wydanie było jej tłumaczeniem) — później zaś śmierć autora odsunęła sprawę na dalszy plan, by wreszcie, wobec rozwoju wypadków na scenie politycznej, uczynić ją nieaktualną. Z oficjalnych partyjnych obliczeń (często sprzecznych ze sobą) rysuje się wszakże rozmach edytorski przyjęty dla prac klasyków marksizmu-leninizmu. Wedle nich do roku 1952 wydano w Polsce ogółem 32 800 tytułów książkowych w nakładzie 510 min egzemplarzy (z czego 150 min to podręczniki szkolne). Na wszystkich klasyków „matki wszechnauk" przypadło ponad 21 min egzemplarzy. Z tego dzieła Stalina to (do 1951 r.) 81 tytułów w nakładzie blisko 7 min egzemplarzy, Samego Krótkiego kursu WKP (b) było pośród tej liczby około miliona trzystu tysięcy. Dla porównania: Pan Tadeusz osiągnął nakład wyższy jedynie o niecałe 200 tyś. egzemplarzy3. Niestety, pefnych zestawień dla polskich wydań prac Gruzina za kilka ostatnich miesięcy jego życia nie posiadamy. Z pewnością powiedzieć jednak możemy, iż do marca 1953 r. ich liczba dość szybko rosła. Jesienią roku poprzedniego, obok innych, w półmilionowym nakładzie ogłoszono przecież Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR. Tej rozprawie poświęcimy więcej uwagi nieco dalej. Trudno byłoby w opisywanych latach odnaleźć plan jakiegokolwiek procesu kształcenia, w którym by nie uwzględniono myśli i wskazań radzieckiego przywódcy. Przybliżyć je miały zarówno lektura samych publikacji, jak też pogadanki wygłaszane przez nauczycieli i prelegentów wywodzących się z różnych środowisk. Obserwujemy to tak w wojsku4, jak i w szkole, a nawet podczas kursów gospodyń wiejskich. Myśl stalinowska — w opinii propagandystów — łączyła przecież z przystępnością również uniwersalność zdolną objaśnić „najbardziej złożone zagadnienia współczesności". I jakkolwiek trudnym zadaniem byłoby zapewne dowiedzenie konieczności studiowania Problemów leninizmu przy nauce haftu i gotowania obiadów (aczkolwiek cytaty ze Stalina gęsto zdobiły radziecką książkę kucharską) — to nie byłoby 117 z tym trudności przy tłumaczeniu problemów historycznych w szkołach. „W kształtowaniu naukowego poglądu na świat — pisze historyk dydaktyki — na lekcjach historii zalecano nauczycielom lekturę wypowiedzi i prac [...] Józefa Stalina [.,.] Zwracano uwagę na potrzebę konsekwentnego powtarzania i cierpliwego wyjaśniania myśli stalinowskich. Miało to umożliwić lepsze zrozumienie świata jako rzeczywistości rządzącej się obiektywnymi prawami. Myśli stalinowskie powinny być szczególnie przydatne przy oświetlaniu okresu imperializmu oraz wyjaśnianiu praw ekonomicznych współczesnego kapitalizmu [...] Krótki kurs WKP(b) polecany był jako podstawowa książka w pracy pedagogicznej"5. Po wydarzeniach schyłku 1949 r. Stalin stał się naturalnym współuczestnikiem życia Polski (ze „świata przedstawień"). Gdy 17 stycznia 1950 r. w rocznicę ..wyzwolenia" stolicy, otwarto zelektryfikowaną trasę kolejową Warszawa—Żyrardów, mitycznym motorniczym pierwszego składu, który przejechał tę trasę był właśnie on, oglądający nowo zbudowaną linię z portretu umieszczonego na zderzaku elektrowozu ciągnącego wagony. Kilka dni później zaś — 21 stycznia — premier Cyrankiewicz dokonał uroczystego otwarcia Muzeum Lenina w Poroninie. W wygłoszonym z tej okazji przemówieniu stwierdził, iż „na ziemi polskiej, w tych okolicach bywał również towarzysz Stalin". Ta rekomendacja nie była pozbawiona znaczenia, albowiem już wkrótce rozmaite organizacje turystyczne zaczęły organizować rajdy i wycieczki polskimi śladami obu radzieckich przywódców. Dodajmy także, iż znajdujący się po drugiej stronie granicy najwyższy szczyt Karpat — Gerlach nosił już nazwę Szczytu Stalina. Imię jego i tak więc rozpościerało się ponad całym terenem. Ale obok przejścia kultu w fazę codzienności — w rozumieniu spowszechnienia form lansowania jego osoby — można zauważyć także uszczegółowienie kontroli sposobów ich upowszechniania oraz „ludzkiego" do nich stosunku. Oto w czerwcu 1950 r. rozpoczęto partyjne dochodzenie w sprawie, która wydarzyła się trzy lata wcześniej. Z doniesienia kolegi wszczęto bowiem postępowanie dyscyplinarne, w efekcie którego relegowano z Akademii Nauk Politycznych w Warszawie studenta Witolda Pietrusiewicza. Oskarżony został o dopuszczenie się w roku akademickim 1946/47 obrazy Stalina i Biura Politycznego WKP(b). Donosiciel Biernacki tak opisał całe zajście: „W niedużej salce nowo remontującej się stołówki ANP, na parterze 118 gmachu spożywał obiad zarząd Bratniej Pomocy; niewielkie grono zaprzyjaźnionej złotej młodzieży, 10—12 osób. W pewnej chwili podniósł się od stołu wiceprezes Pietrusiewicz Witold mówiąc: «A teraz koledzy pokażę wam jak pije wódkę Baciuszka Stalin». Pietrusiewicz nalał sobie do kubka czarnej kawy [...] i rozwichrzywszy włosy oraz rozchełstawszy koszulę na piersi, starał się zebranym przedstawić pijanego ruskiego muzyka. Z opadniętymi na czoło włosami tańczył trepaka i jakoby nie mógł trafić po pijanemu do ust kubkiem, rozlewając kawę po brodzie i piersiach. Odniosłem wrażenie, że Pietrusiewicz dążył do ośmieszenia i poniżenia w oczach zebranych osoby tow. Stalina" 6. To zabawne z dziesiejszej perspektywy wydarzenie inaczej jednak wyglądało 40 lat temu. Finał swój znalazło ono aż w Wydziale Nauki KC, który powołując się na dobrą opinię o „winowajcy" uchylił decyzję komisji dyscyplinarnej. Sprawa ta, mająca przecież wiele cech porachunków osobistych, jest tym ciekawsza, że to właśnie „profanacja" państwowego kultu dostarczyła powodu do jej wszczęcia. Ponadto zdarzenie, które jeszcze w 1947 r. mogło wydawać się niegodne wzmianki, trzy lata później pomimo błahej treści, angażując wielu świadków, sędziów i oskarżycieli, rozpatrywane było z całą surowością regulaminów. Stanowi to dowód zmiany atmosfery wokół postaci radzieckiego przywódcy i wielkiej pryncypialności w ocenie wszystkiego co kiedykolwiek zostało o nim powiedziane i napisane. Czas nie odgrywał tu żadnej roli. Dokładne jednakże uchwycenie momentu kiedy to nastąpiło nie jest możliwe, bowiem prawo, wedle którego sądzono te przypadki, wbrew zwyczajowo przyjętym normom, z pełną swobodą działało wstecz. Powyższe zjawiska, nierozerwalnie związane z kultem Stalina, dostępne były doświadczeniu stosunkowo niewielkiej grupy ludzi. Reszta miała radośnie brać udział w nieustannie odgrywanym misterium chwały „wodza narodów", w którym kostiumy zmieniano z łatwością równą lekkości pióra piszących o jego bohaterze. Spośród kilkuset imion i epitetów, jakimi propaganda obdarzała generalissimusa na przestrzeni lat obowiązywania wierności jego osobie w Polsce, wybijają się te związane z przypisywanym mu znaczeniem dla światowego pokoju. „Chorąży pokoju" i „Wódz obozu pokoju" to dwa określenia bodaj najczęściej pojawiające się przy jego imieniu. Obydwa też, jakkolwiek wcześniej w postaci swych rozlicznych mutacji występują w opisach „świata postępu" — w pełni wyartykułowane zostaną 119 dopiero po grudniu 1949 r. Stanowią one ponadto naturalną postać rozwojową apoteozy radzieckiego przywódcy postępującej poprzez etapy „zwycięskiego wodza", „przyjaciela Polski", „budowniczego socjalizmu" i „genialnego uczonego". Skoro bowiem zło upostaciowane we wrogach wewnętrznych oraz hitleryzmie propaganda ukazała jako pokonane, najlepszy i najsprawiedliwszy z ustrojów pod wodzą Stalina zbudowano w ZSRR — inne zaś kraje przy jego pomocy zdążają w kierunku socjalizmu — skoro procesy te przebiegają według odkrytych i opisanych przez niego praw naukowych, nie pozostaje już nic innego jak tylko walka o utrwalanie tych zdobyczy i nadanie im form wiecznych. Taki jest po krotce mechanizm rozwoju nowego wcielenia Stalina, w jakim ujrzymy go w latach pięćdziesiątych. W tym celu na przykład wzbogacano jego standardowe życiorysy bez zmian drukowane od lat w prasie i wydawnictwach periodycznych. Pierwszymi, którzy w Polsce podjęli próbę pełnego opisu sylwetki Stalina jako niewątpliwego i konsekwentnego w działaniu wodza obozu pokoju, byli pracownicy Wydziału Propagandy KC — L. Gronowski i K. MarteF. Wiele uwagi środki masowej komunikacji społecznej poświęciły przyznaniu po raz pierwszy Międzynarodowych Nagród Stalinowskich, w których motto wpisane było przecież słowo „pokój". Przy tej okazji podkreślano równoznaczność słów „pokój" i „Stalin". Atoli jego nazwisko od dawna już było ekwiwalentem pojęć: „zwycięstwo", „wolność", „socjalizm" i wielu innych. „Trybuna Ludu" pod wspólnym tytułem „Słowa Stalina — źródłem naszej wiary w ostateczne zwycięstwo sprawy pokoju" przyniosła też wywiady z pierwszymi siedmioma laureatami tego wyróżnienia. Od tej pory corocznie rozdanie nagród stanie się okazją do długotrwałej kampanii podkreślającej zasługi radzieckiego przywódcy dla „spokojnej pracy wszystkich ludzi". Najlepszego jednak materiału, źródła twórczej inspiracji dla pro-pagandystów, dostarczał swymi publicznymi wypowiedziami sam Stalin. Można nawet zaryzykować twierdzenie, iż przy niewielkiej tylko pomocy ze strony środków przekazu wykreował siebie na największego obrońcę pokoju na świecie. Najważniejsze dokonanie na tym polu stanowi niewątpliwie wywiad udzielony korespondentowi „Prawdy" i opublikowany przez prasę polską 17 lutego 1951 r. Pośród krytyki działalności Organizacji Narodów Zjednoczonych i państw „imperialis-tycznych" znalazło się tam słynne zdanie, które zelektryzowało propa- 120 gandę. Stalin powiedział wówczas, iż: „Pokój będzie zachowany i utrwalony, jeżeli narody ujmą w swe ręce sprawę zachowania pokoju i będą jej broniły do końca". Już następnego dnia stwierdzono, że „oświadczenie generalissimusa Stalina odpowiada głębokim aspiracjom pokojowym narodów i wskazuje drogę zachowania pokoju". W ślad za lym przytoczono wypowiedzi „prostych ludzi", Przedstawiani jako „działaczka związkowa z Koszalina", „robotnik z Warszawy", „chłop spod Tarnowa" powiedzieć mieli dziennikarzom między innymi: „Wywiad Stalina wyjaśnił najbardziej nawet zacofanym, że obrona pokoju leży w rękach narodów [...] zdziera maskę z podżegaczy wojennych, którzy przy pomocy oszczerstw i fałszerstw próbują przedstawić się jako obrońcy pokoju [...] wyjaśnił, że tylko wspólna walka wszystkich mężczyzn i kobiet narzuci podżegaczom wojennym pokój [...]"8. Podobny scenariusz, w którym znajdzie się miejsce i na „opinie ze świata" i „głos proletariatu" obowiązywać będzie również przy okazji kolejnych seriali propagandowych otwieranych każdorazowo „pokojowymi" wystąpieniami Stalina, z których każde — jak głoszono — umacniało przekonanie, iż „[...] wmurowana cegła, każdy wydobyty kilogram węgla czy rudy, każde kółko nowej maszyny, każdy dostarczony kwintal zboża, kartofli, czy żywca — stanie się kamieniem węgielnym wzmacniającym fundamenty siły naszej ojczyzny". To na intencję pokoju przodownicy pracy zgłosili nowe inicjatywy produkcyjne. I tak, górnik Wiktor Markiewka obiecał wyrobić normę w 400 procentach, zaś Irena Dziklińska, która, jak stwierdziła, „pokochała jeszcze bardziej Związek Radziecki" obiecała nawet 600%. Wszelkie podsumowania wydarzeń, miesięcy i lat będą odtąd dokonywane z uwzględnieniem zasług przywódcy ZSRR dla pokoju. A pomnożą je zarówno sukcesy polskich robotników, jak i Kongresy Narodów w Obronie Pokoju, budowa kanału Wołga—Don, a nawet każdy ponadplanowy litr krowiego mleka. Pod hasłem znaczenia osoby Stalina dla świata bez wojny, przebiegały również państwowe obchody kolejnych jego jubileuszy. W porównaniu z rokiem 1949, tryskającym różnorodnością pomysłów i form uczczenia jego imienia, a także oplatającym je wielością wątków panegirycznych, następne grudnie prezentowały się o wiele skromniej. Odgórnie zaplanowane uroczystości ograniczały się właściwie do centralnej akademii z referatami dygnitarzy partyjnych (w roku 1950 oraz 1952 wygłaszał je Aleksander Zawadzki, w 1951 zaś Zenon Nowak)s 121 dość skromnej kampanii prasowej, akcji odczytów i prelekcji w szkołach i zakładach pracy oraz wyświetlania w kinach filmów ze „Stalinem" w roli głównej. W żadnym jednak wypadku nie można tego traktować jako objawu przygasania kultu w Polsce — po prostu nie sposób było corocznie w maksymalnym stopniu mobilizować kadrowy aparat propagandowy oraz rzesze społecznych aktywistów. Pomimo jednak większej modestii w rozmiarach jubileuszowej apoteozy, stale przypisywano mu wszelkie możliwe zasługi, jego idealizacja zaś wciąż utrzymywała się na niebotycznym poziomie. Wszystko to z pozycji pierwszoplanowych przeszło wszakże do tła, na którym pełnią blasku jaśniał „chorąży światowego obozu pokoju" — ostateczna i najdoskonalsza postać ewolucji geniuszu i wielkości przywódcy ZSRR. I tak, jak w poprzednim okresie w listach doń skierowanych uderzał przesadnie uniżony ,ton, tak teraz nuta modlitewna stanie się w zasadzie obowiązującą konwencją. „Pozdrawiamy Cię Wielki Nauczycielu — czytamy w adresie skierowanym do radzieckiego przywódcy z okazji jego 71 urodzin — który nieustannie wzbogacasz i pogłębiasz największe osiągnięcia ludzkości. Ty Wielki nasz Stalinie jesteś dumą klasy robotniczej, jesteś dumą mas pracujących, jesteś dumą ludzkości — jesteś Sztandarem mobilizującym do waiki o najszczytniejsze sprawy: o pokój, postęp i socjalizm. Pozdrawiamy Cię Wielki Budowniczy Komunizmu. Porywające Twe plany ujarzmienia przyrody, Twe plany nawodnienia olbrzymich połaci ziemi pustynnej, Twe potężne budowle komunizmu — to najpiękniejsze świadectwo wielkości idei Marksa-Engelsa-Lenina-Stalina"9. „Na skałach faszystowskiej Hiszpanii — napisano w „Przyjaciółce" rok później — chłopi piszą słowa « Stalin to pokój», a matka zabitego robotnika greckiego wypisała na ruinach starożytnej kolumny «Jest na świecie Stalin ». Żołnierze walczącej Korei wiedzą, że bronią pokoju świata, o który także On walczy. I przed każdą trudną walką niejeden z nich myślami spotyka się ze Stalinem". Na tle tej ogólnej powagi mało poważnie brzmiały niektóre polecenia wyznaczające cele akcji propagandowych. Przykładem instrukcja Zarządu Politycznego Marynarki Wojennej związana z 72 urodzinami Stalina. Nakazywała ona między innymi: „W dalszym ciągu prowadzić szeroką pracę mającą na celu pogłębienie uczuć miłości stanu osobowego Marynarki Wojennej do Związku Radzieckiego i Wielkiego Stalina, chorążego światowego obozu pokoju, wielkiego przyjaciela narodu polskiego"10. Rzeczy takie były jednak możliwe tam, gdzie język propagandy — i tak skarykaturalizowany — krzyżował się ze stylistyką rozkazu. Na marginesie tych rozważań kilka słów warto poświęcić znaczeniu pojęcia „walka o pokój". Łączy ono bowiem dwie sprzeczne ze sobą wartości: konflikt i gwałtowność oraz łagodny spokój i harmonię. Tak więc rozumieć je należy nie przez bezpośrednie ich znaczenie, lecz poprzez przypisaną im funkcję propagandową. Albowiem tak jak w rzeczywistości pokoju nie osiąga się w wyniku walki i pokonania przeciwnika — lecz jest to możliwe wyłącznie drogą porozumienia — tak i w tym przypadku pojęcie to, łączące dwie przeciwstawne wartości, służyć miało nie oddaniu stanu faktycznego, ale budowie dychotomicz-nego obrazu świata. To „świat postępu" i socjalizmu wiedziony przez Stalina otrzymał moralne prawo prowadzenia zwycięskiej bitwy ze światem ciemności. Tylko jego pokonanie z zatarciem po nim wszelkich śladów gwarantować miało — w rozumieniu tej walki — pokój prawdziwy, zrodzony z dominacji klasy robotniczej i jej „przodującego oddziału'" — partii komunistycznej. W tym więc znaczeniu bojownikiem o pokój stawał się każdy, kto w konflikcie był przydatny komunistycznej propagandzie — wroga czyniono zaś ze wszystkich nie godzących się na kroczenie po „stalinowskiej drodze pokoju". Nie sposób też powstrzymać się od refleksji, iż pojęcie „walki o pokój" nie umarło wraz ze śmiercią Gruzina — na stałe wchodząc do zestawu haseł obozu rządzącego krajów „demokracji ludowej", osłabiających „siły imperialistyczne". Wykorzystywano każdą okazję, by dowieść stymulacyjnej funkcji osoby Stalina dla sprawy pokoju. W dziele tym nie zwracano uwagi na żadne przeszkody logiczne i formalne. W pierwszym tygodniu 1953 r. „Trybuna Ludu" przedrukowała z organu Kominformu artykuł Mar-got Pfanstiel zatytułowany Aleja Stalina w Berlinie — poświęcony otwarciu w stolicy NRD nowej ulicy. Wraz ze znajdującymi się na niej domami, z materiałów pochodzących z ponadplanowej produkcji zbudowali ją niemieccy robotnicy dla swych przodowników pracy. „Aleja Stalina — napisała autorka artykułu — stała się swego rodzaju polem bitwy o pokój". Miała ona (aleja) symbolizować pokojowe dążenia narodu niemieckiego wyzwolonego przez Stalina od hitleryzmu. Ten tryumfalny ton przeniósł się również na prasę polską. O samej budowie wspominamy zaś dlatego, że właśnie tam, w czerwcu 1953 r., 122 123 rozpoczęło się powstanie berlińskie — pierwszy, jeśli nie liczyć wydarzeń i; w Czechosłowacji, tak masowy społeczny protest w państwach rządzo-1 nych przez komunistów — ruch, który ukazał ponadto wrogość znacznych odłamów społeczeństwa wobec patrona „alei pokoju". Zanim jednak nastąpiły te wydarzenia miał jeszcze miejsce długi ciąg działań propagandowych rozwijających kult radzieckiego przywódcy. Jego istotną część składową stanowiło opublikowanie latem 1950 r. prac Stalina o językoznawstwie. Już wcześniej pozycja Stalina jako „geniusza teorii i praktyki' była w życiu publicznym ugruntowana przez propagandę. „Nie może dziś uchodzić za dojrzałego marksistę — pisano wówczas — ten, kto me przyswoił sobie klasycznego dorobku myśli stalinowskiej. Myśl Stalina wcieliła się w granit epoki stalinowskiej, odczytuje się ją zarówno z genialnych pociągnięć pióra autora, jak z przekształcających historię świata działań wodza narodów Związku Radzieckiego i całej postępowej ludzkości. Myśl Stalina rodzi się z praktyki, służy praktyce i wyprzedzając praktykę nadaje jej nowy, socjalistyczny kształt"11. W 1950 r. przywódca ZSRR dał wykład swych poglądów na językoznawstwo, które poprzez dialektyczne pokrewieństwo z innymi dziedzinami wiedzy poczęły obowiązywać w całej nauce. Gdzie tkwią źródła tego zamieszania wywołanego opublikowaniem językoznawczych prac Stalina? Otóż na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych radziecki filolog Nikołaj Marr, zwany „ojcem marksistowskiej lingwistyki", ogłosił kilka rozpraw, w których dowodził klasowego charakteru języka przynależnego — jako emanacja ideologii — do nadbudowy. Rozwój zjawisk językowych postrzegał jako proces nieregularny, dokonujący się skokowo i adekwatny do zmian formacji ekonomiczno--społecznych — od języka gestów jako formy ekspresji wspólnot pierwotnych, po język słów używany przez społeczeństwa klasowe. Wraz z ostatecznym zwycięstwem komunizmu ów klasowo zdeterminowany język mówiony—jak uważał — zastąpiony zostanie wyższą, bezsłowną formą wymiany myśli. Leszek Kołakowski słusznie nazywa tę koncepcję „paranoicznym urojeniem"12. Blisko też od niej do orwellowskiego modelu „nowomowy". Nie bez racji zaś Aleksander Wat skłonny był odbierać teorię Marra poza kategoriami „nauki marksistowsko-leninowskiej", postrzegając ją jako narzędzie zmiany społeczeństw, przebudowy ludzkiej świadomości i odwrócenie sensu słów („semanticzeskij sdwig")13. Jakkolwiek jednak byśmy ich nie 124 oceniali, koncepcje językoznawcze radzieckiego lingwisty okazały się użyteczne dla „porządkowania" nauki i kultury w ZSRR — obowiązywały też w świecie komunistycznym aż po rok 1950. W Polsce, gdzie wpływ poglądów Marra pozostawał marginalny, ich popularyzatorem był na przykład profesor Adam Schaff14. Wszystko jednak uległo zmianie, gdy wiosną 1950 r. w gronie radzieckich naukowców podjęto dyskusję o marksistowskiej lingwistyce. Ukoronowaniem wszelkich rozwiniętych podczas niej spekulacji był głos Stalina. Od czerwca do sierpnia, trzykrotnie na łamach moskiewskiej „Prawdy" wyłożył on swe poglądy na zadania tej dziedziny nauki w dobie „budownictwa socjalistycznego". Potępiając Marra i jego uczniów, nazywając wyniki ich prac „reżimem arak-czejewowskim w językoznawstwie", kategorycznie stwierdził, iż język nie przynależy ani do bazy, ani też do nadbudowy. Zakwestionował także klasowy charakter języka będącego —jego zdaniem — własnością całego społeczeństwa i zmieniającego się drogą naturalnej ewolucji. Odrzucone zostały również w tym rozumowaniu koncepcje języka myślowego — albowiem słowa uznane zostały przez Stalina za ekspresję myślenia. „Że język nie należy do nadbudowy i nie jest klasowy — pisze Kołakowski — oznaczało to po prostu, że francuscy kapitaliści mówią po francusku, a francuscy robotnicy także po francusku [...) oraz że Rosjanie przed 1917 rokiem mówili po rosyjsku, a po 1917 także [...] uwagi Stalina na temat języka były po prostu zdroworozsądkowymi prawdami, artykuł jego miał pewne pozytywne znaczenie, o ile usunął z językoznawstwa absurdalne dogmaty Marra. Miał on też pewien korzystny wpływ na sytuację logiki formalnej oraz semantyki: obrońcy tych nauk mogli powoływać się na to, że również one należą do nadbudowy, a ich uprawianie nie jest koniecznie dywersją wroga klasowego. Co się tyczy spostrzeżeń Stalina na temat służebnej funkcji nadbudowy w stosunku do bazy to były one powtórzeniem obowiązującej doktryny: potwierdzały znaną już wszystkim regułę, że w krajach socjalistycznych kultura jest na służbie zadań politycznych i nie śmie sobie rościć pretensji do samodzielności"15. Natychmiast po radzieckich publikacjach prac przywódcy ZSRR jego trylogia składająca się z artykułów: Wsprawie marksizmu w językoznawstwie, Przyczynek do niektórych zagadnień językoznawstwa oraz Odpowiedź towarzyszom przełożona została na język polski. Wielokrotnie drukowane przez prasę, teksty te doczekały się też wspólnego 125 wydania w książce „Marksizm a zagadnienia językoznawstwa"16. Pisane w charakterystyczny dla Stalina sposób — metodą pytań i odpowiedzi (autor stawia pytanie, po nim pada definitywna odpowiedź: „tak" lub „nie", następnie zaś następuje interpretacja tej odpowiedzi) — wywoływały prawdziwą burzę nie tylko w polskiej propagandzie, lecz także w tutejszym środowisku naukowym i artystycznym. „Badania" nad stalinowskimi myślami zawartymi w tych artykułach rozwijały się w dwóch kierunkach. Część z nich poświęcona była opisowi znaczenia samych prac dla wszystkich dziedzin nauki oraz podnoszeniu geniuszu teoretycznego ich autora. Pozostałe stanowiły próbę oryginalnej twórczości naukowej, która jednak, by zaistnieć publicznie, musiała wykorzystać cytaty z prac Stalina. W ślad za tłumaczeniami rozpraw radzieckich twórców, opisujących ostatnie publikacje swego przywódcy pod kątem społecznym, gramatycznym, słowotwórczym, historycznym, wewnętrznych związków praw rządzących językiem oraz ich zewnętrznych uwarunkowań, wzajemnych związków myślenia, języka i działania i wielu innymi17, pojawiły się również prace autorów polskich. Koncentrowały się one przede wszystkim na problemach współistnienia bazy i nadbudowy oraz poszukiwaniu pól badawczych otwartych tezami Stalina. Nie pomijając innych dziedzin nauki i kultury spekulacje te dotknęły głównie literatury. Praca Stalina o językoznawstwie — wspominał Jerzy Putrament — „wydała mi się rozsądna, krytyka zaś Marra nieodparta. Zaszedłem któregoś dnia na zebranie Koła Młodych. Jego opiekun pyta mnie, co myślę o tej pracy. Powiedziałem mu jak powyżej. Wybuchnął: Rozsądna? Językoznawcza? Towarzyszu Putrament, tu nie chodzi o językoznawstwo! To przełomowa praca w całej naszej kulturze! Od tej pracy należy zaczynać naukę o literaturze"18. Najpełniejszym polskim przykładem wykorzystania tych wskazań w badaniach nad teorią literatury jest pochodzący z 1952 roku zbiór szkiców autorstwa Stefana Żółkiewskiego, Henryka Markiewicza, Kazimierza Wyki, Marty Renaty Mayenowej, Kazimierza Budzyka i Adama Ważyka19. Rozważając rozmaite składniki kultury literackiej wszyscy autorzy zgodzili się tam co do faktu, iż prace Stalina spowodowały wielki postęp w badaniach naukowych. Już na początku roku poprzedniego jednak „Nowa Kultura" zorganizowała dyskusję o estetyce, której podstawy stanowiły również dzieła językoznawcze „wielkiego teoretyka". „Twórcze doświadczenia" z nich płynące nie ominęły nauk przyrodniczych, pomocne były także — jak dowodzono — przy 126 niwelowaniu różnic w poziomach rozwoju różnych dziedzin aktywności człowieka. „Dla naszej literatury — czytamy w « Życiu Literackim » — praca Stalina wysuwająca tezę o czynnej roli nadbudowy jest apelem o wyrównanie braków i zapóźnień. W porównaniu z życiem — literatura pozostaje jeszcze w tyle. Powinna zaś życie wyprzedzać. Powinna pomagać naszym spółdzielniom produkcyjnym w walce z kułactwem i wrogą plebania, zaktywizować ZMP na terenie wyższych uczelni, być podnietą współzawodnictwa pracy i racjonalizatorstwa, podnosić kwestię kobiecą, oskarżać sabotażystów i bumelantów, demaskować katastroficzną, zwyrodniałą i antyhumanistyczną tzw. kulturę anglo-amerykańskiego kapitału [...]". W spełnieniu przez nią tych zadań miały pomóc—zdaniem autora — prace Stalina. Ich wpływ—w opini Zofii Lissy — zbawiennym okazać się miał także dla muzyki. „Niezrozumienie konieczności przemiany stylistycznej — napisała ona — trwanie na pozycjach stylistycznych wykształconych przez etap międzywojenny lub kultywowany nadal dziś w środowisku kapitalistycznym jest nie tylko rezygnacją z tej czynnej roli nadbudowy na odcinku muzycznym, ale gorzej, jest wspieraniem estetyki minionego etapu, dobudowywaniem dalszych komórek obronnych dla bazy imperializmu. W bardzo pośredniej postaci jest dziś walką z ustrojem socjalistycznym, a co najmniej hamowaniem jego rozwoju. Zrozumienie tych wszystkich spraw przez naszych kompozytorów jest dla nich twórczą konsekwencją nauki jaka płynie z wypowiedzi towarzysza Stalina"20. Omówienie i kwestia wykorzystania prac językoznawczych stanowiły w 1950 r. istotną część Miesiąca Pogłębienia Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Burzliwą „dyskusję" wśród plastyków wywołał wtedy referat Heleny Krajewskiej poświęcony tym zagadnieniom21. Podobnie nowy rok nauki w Akademii Sztuk Pięknych otwarto cytatem z ostatnich publikacji radzieckiego przywódcy. O praktycznym zastosowaniu nauk Stalina dyskutowali również żołnierze na licznych konferencjach organizowanych tak przez oddziałowych „politruków", jak i na wyższym szczeblu przez MON 22. Swoją konferencję metodologiczną mieli historycy (Otwock, grudzień—styczeń 1951/1952), a także literaci (Nieborów — maj 1951). „Myśl stalinowska" dominowała też w przygotowaniach do I Kongresu Nauki Polskiej. Najważniejszą jednak, centralną konferencję zorganizowały 4 grudnia 1950 r. w Warszawie: redakcja Nowych Dróg" oraz Instytut Kształcenia Kadr Naukowych. Zarówno autorzy referatów tam wygłoszonych (Jakub Berman — Baza i nadbudowa w świetle prac 127 towarzysza Stalina o językoznawstwie; Adam Schaff— Niektóre zagadnienia filozoficzne w pracach towarzysza Stalina o językoznawstwie; Stefan Strelcyn — Językoznawstwo na nowym etapie), jak i dyskutanci podnosili wielkie znaczenie nowych wskazań dla nauki polskiej. Jednakże w wypowiedzi Hermana rozumowanie doprowadzone zostało do absurdu: „Czym była walka z gomułkowszczyzną — powiedział on — jeżeli nie walką o umocnienie naszej nadbudowy po to, by aktywnie walczyła o likwidację dawnej bazy, szczególnie w rolnictwie, aby nasza nadbudowa nie spełzła na pozycję, która oznacza faktycznie drogi powrotu starej bazie"23. „Nie ulega wątpliwości — podsumował w jednym z numerów „Nowej Kultury" wyniki sesji Roman Zimand — że bojowym zadaniem nauki polskiej — a w szczególności naszej humanistyki jest wykorzystanie tego olbrzymiego wkładu w skarbnicę wiedzy jaką stanowią ostatnie prace towarzysza Stalina, jest dalsze rozwinięcie problemów i metody jaką w swej pracy dał nam Towarzysz Stalin"24, Cały czas wspominaliśmy o tych zjawiskach mając na uwadze ich znaczenie dla kultu radzieckiego przywódcy w naszym kraju. Jednakże już wówczas podnosiły się głosy z nieco innej perspektywy oceniające opisywane prace. W zeszycie krajowym paryskiej „Kultury" czytamy na przykład: „Powody i cele wypowiedzi Stalina nie są zupełnie jasne [...] w każdym razie wydaje się pewne, że przez wydanie tego, rewolucyjnego w stosunku do całej sztuki marksistowskiej orzeczenia Stalin rozładował w Polsce i innych krajach dominacji sowieckiej objawy rusyfikacji językowej i kulturalnej. Po wypowiedzi Stalina o językoznawstwie rozpoczyna się w sztuce polskiej, a między innymi w literaturze wyraźny zwrot w kierunku tradycji narodowych. Bez tej wypowiedzi nie byłoby możliwe propagowanie w Polsce sztuki socjalistycznej w treści, narodowej w formie, ani dalsze wydawanie licznych klasyków polskich i odgrzebywanie dawnych polskich pisarzy postępowych"25. Aleksander Wat poszedł nawet w swym rozumowaniu dalej, uznając wspomniane prace Stalina za odejście od marksizmu, gdyż negując przynależność języka do bazy czy nadbudowy autor rozbił tym samym całą teorię bazy i nadbudowy26. Ta bowiem ocenia poszczególne elementy rzeczywistości jako wyłącznie przynależne jednej z tych dwu kategorii, poza którymi materialistyczna analiza nie jest możliwa. Podobnie Sokorski sugeruje, iż „odwilż" rozpoczęła się właśnie publikacjami o językoznawstwie, jeszcze przed śmiercią Stalina27. Z punktu widzenia zgodności tych prac z nauką Marksa być może Wat ma rację. Nie docenił on jednak w swej analizie faktu, iż marksizm nie był wówczas nauką współtowarzysza Engelsa, lecz zbiorem interpretacji dokonanych przez Stalina — w propagandzie nazywanych marksizmem. Do tej sfery należała także cała złożoność kultu „wodza narodów" i dialektyczne talenty animatorów „świata przedstawień". Ich zdaniem, osiągnięcia teoretyczne radzieckiego przywódcy w niczym nie naruszały przecież nauki marksistowskiej, co więcej, stały się „nowym genialnym wkładem do skarbnicy myśli Marksa-Engelsa-Lenina". I próżno dociekać w czym naprawdę była rzecz — w rytuale propagandowym, marksizmie, czy dialektyce? A może we wszystkim razem? Poza różnymi poziomami kontroli przekazów tworzących mit Stalina, przymusu gwarantującego właściwość ludzkich reakcji, a także indywidualnych motywacji osób decydujących się uczestniczyć w jego tworzeniu, stała wszak masowość typowych informacji o znieprawio-nym znaczeniu, przenikających do społecznych systemów wprost ze środków przekazu. Mówiąc o typowości myślę tu o wzajemnym podobieństwie wszelkich form opisowych, które w warstwie informacyjnej i szacie werbalnej były podporządkowane jednemu celowi — stałemu wzmacnianiu za pomocą argumentów moralnych i historycznych wizerunku Stalina udrapowanego na symbol wszystkiego co najlepsze i zwycięskie. Metoda tej propagandy nie polegała przy tym na tworzeniu nowych jakości, lecz na upartym powtarzaniu pojęć aż do czasu, gdy w zastępstwie imienia wodza zdolne były funkcjonować w społecznej świadomości. Myśląc „Stalin" z długiej listy należnych mu tytułów człowiek, mechanicznie i podświadomie niemal, wyłuskiwać miał odpowiedni termin („koryfeusz kultury", „tytan myśli"). Z drugiej strony, ton uczuciowy tych przekazów, silnie spleciony z ich treścią i podporządkowany postaci uosabiającej kategorię moralną, miał niewolić wszystkich mogących ewentualnie myśleć o sprzeciwie. W tym świecie podobny sprzeciw urastał do rangi oczywistego i wielkiego zła — tym większego i bardziej widocznego, że skierowanego przeciw najczystszemu dobru. Tym samym więc rozdziału wartości pomiędzy działające podmioty dokonywano odgórnie, zawężając ostatecznie wszelkie możliwości indywidualnej interpretacji. Tak oto powstawał świat fantomów opierający swą konstrukcję na nieprawdzie — tworzony po to, by funkcjonując, zdolny był zaprzeczyć własnej nieprawości. Tylko w rze- 128 9 — Natchnienie milionów... 129 czywistości mitów — „świecie przedstawień" — mógł przecież zaistnieć Stalin taki, o jakim piszemy. Nie dałoby się tego jednak dokonać bez zbudowania własnego, elastycznego języka nowomowy zdolnego drogą zafałszowań ukryć istotę rzeczy przed oczyma ludzi. Ale niewątpliwie rację ma Yictor Klemperer pisząc, iż „to co ktoś pragnąłby ukryć [...] a także co nosi w sobie nieświadomie, właśnie język wydobywa na światło dzienne"28. Wypada się również zgodzić z konkluzjami płynącymi z dyskusji poświęconej polszczyźnie znieprawionej komunistyczną nowomową — lokującymi ów język w świecie nierzeczywistym. Nie służy on bowiem do wymiany poglądów — obywając się doskonale bez partnerów — nie używa się go do mówienia, lecz ogłaszania „prawd" jedynych i niepodważalnych29. W bardzo swoisty sposób (z perspektywy zadań jakie stawiamy przed językiem) jest on ponadto zaprzeczeniem języka. Jako narzędzie wielkich manipulacji uniemożliwia bowiem poznanie prawdy, zmuszając do uznania za nią treści odgórnie zadekretowanych w życiu publicznym. Trudno jednak milczeniem pominąć tu konstatację, iż przynależąc do sfery irracjonalnej bardzo silnie oddziaływuje na bieg życia rzeczywistego. Przejmowany w poszczególnych fragmentach przez ludzi wykazuje cechy trwania nawet po ustąpieniu mechanizmów warunkujących jego istnienie. Tak jak_terror był niewątpliwie jednym z czynników regulujących porządek systemu stalinowskiego, tak innym, nie mniej ważnym, stal się właśnie jgzyk^ pozwalający propagandzie zniwelować przepaść pomiędzy obrazem życia codziennego a jego wizją utrwaloną w dziełach Stalina i pisanych do nich komentarzach. Język, na równi z przymusem, był warunkiem sine qua non funkcjonowania systemu. Wraz z przemianami „linii generalnej" pozwalał się wszak modyfikować i wtłaczać w nowe ujęcia formalne — nie sposób było jednak zrezygnować zeń. Tylko przy jego pomocy dawało się przecież tworzyć i powielać wrażenie społecznej akceptacji wartości reprezentowanych przez przywódcę, zapowiadać zwycięstwo — czy nawet budować w dowolny sposób własny rodowód. Nie odzwierciedlając rzeczywistości, tworząc ją — język ten stał się równocześnie dla grupy rządzącej swoistym lustrem pozwalającym dostrzec zawsze to, co pragnęła zobaczyć. W sprzężeniu zaś z innymi instrumentami władzy (terrorem, korupcją, wiarą, izolacją od zewnętrznych źródeł informacji i mirażem służby wartościom pozytywnym) powstawał układ niezawodny — przynajmniej tak długo, jak sprawnie współistniały wszystkie tworzące go elementy. Jego 130 funkcjonowanie powodowało również trwałe zmiany w ludzkiej psychice, postawach i skłonnościach do wyrażania własnych racji. „Człowiek stalinizmu — pisze Ladislas Bod — nie mówi po to, by zwrócić się do innych, mówi, by przez sam fakt mówienia korzystać z monopolistycznego prawa do ogłoszenia zależnej od oficjalnej linii prawdy"30. Autor ten dowodzi ponadto, iż ów język, jakkolwiek podporządkowany dogmatom, wypełnił jednak w nowych sytuacjach tradycyjne zadania, jakie się stawia przed tym sposobem komunikacji. Z jednej strony, odzwierciedlał przecież związki pomiędzy przedmiotami opisu (nawet jeżeli w rzeczywistości nie istniały) a odbiorcą — łącząc często funkcję informacyjną z perswazyjną i wartościującą. Z drugiej zaś strony, zdolny był do tworzenia płaszczyzny porozumienia (właściwiej byłoby mówić o pseudoporozumieniu — opartym wszak na fałszywych przesłankach) — wytwarzania więzi i budowy wspólnoty. Ułatwiał mu to nieodłączny składnik totalizmów — imperatyw zespolenia, naturalna potrzeba w obliczu braku alternatyw oraz odczuwania przez jednostkę zagrożenia własnej sfery fizycznej i duchowej. Odwrotna strona tego procesu, to wydzielenie i napiętnowanie grup, których poglądy nie przystawały do ogólnie wówczas przyjętych, w efekcie czego tworzy się wrażenie społecznego potępienia. Finałem tych zabiegów jest pozostawienie w polu widzenia odbiorców jedynie wartości centralnie lansowanych. Wszystko to możemy obserwować w opisanych przez nas zabiegach konstytuujących polski model kultu Stalina. Tak jak radziecki przywódca był dlań jedynym uzasadnieniem prezentowanych społeczeństwu dróg rozwojowych, a zarazem jedynym punktem odniesienia dla ich realizacji — tak język, który mu służył napędzał sam siebie i oceniany być może jedynie poprzez rzeczywiste elementy go tworzące. W opisywanym okresie Stalin jako osoba oraz propagandowa złożoność myśli i czynu stał się również tematem, z którego artyści obficie czerpać będą inspiracje do swej pracy. Jego postać i myśl posłużyły także za podstawę teoretycznego manifestu postulującego kierunki i cele twórczości literackiej oraz rolę partii komunistycznej w tych zadaniach. „W roku pięćdziesiątym pierwszym — rozpoczął swoją deklarację Jerzy Andrzejewski — mocniej i ostrzej niż w którymkolwiek z lat powojennych zaznaczyła się w świecie linia podziału. I tak, po jednej stronie cyfrom przeznaczonym na produkcję czołgów i bomb przybywa zer, jak wściekłemu psu przybywa w pysku piany. Po drugiej 131 stronie — na wszystkich kontynentach i we wszystkich krajach wzrasta liczba ludzi składających podpisy pod Kartą Pokoju. Po jednej stronie prezydent Truman podpisuje stumilionowy czek na finansowanie zdrajców, szpiegów i szubrawców. Po stronie przeciwnej Józef Stalin odwołuje się do narodów, do mas ludowych, które obronią pokój, jeśli ujmą w swe ręce sprawę utrzymania pokoju"31. Autor przeznaczał także i Polsce miejsce po stronie obrońców świata bez wojny, wiedzionych przez radzieckiego przywódcę. Szczególnie aktywne miejsce wyznaczał w tych działaniach literaturze. Aby jednak mogła dobrze spełnić przynależne jej zadania, musiała poddać się wszechstronnej inspiracji partii natchnionej autorytetem i dorobkiem teoretycznym generalissimusa. Atoli opublikowana w 1952 r. praca wybitnego pisarza, wobec rozpoczętej już wkrótce „odwilży", nie zdążyła odegrać należnej jej roli ideologicznej i programowej. , „Stalinowska twórczość" nie ograniczyła się bynajmniej do teorii | i manifestów ideowych. Przeszła bowiem w etap intensywnych działań ś artystycznych i zaowocowała wieloma oryginalnymi pracami biorącymi | za temat właśnie osobę Stalina. Warto też zwrócić uwagę na fakt, iż s propagandowe treści w twórczości artystycznej znalazły swoje niemal J lustrzane odbicie. Oto przykład: 20 października 1948 r. wszedł w życie | w ZSRR tak zwany stalinowski plan przeobrażenia przyrody, który drogą zagospodarowania nieużytków, zmian w systemie rzecznym i innych rodzajów ingerencji w środowisko naturalne miał spowodować przekształcenie warunków klimatycznych i wzrost produkcji rolnej kraju. Począwszy od następnego roku popularyzowano go jako wzór śmiałych planów i czynów „ludzi radzieckich". Także w naszym kraju pisano liczne artykuły oraz wygłaszano prelekcje na ten temat. Pełnego opisu radzieckiej „walki z przyrodą", w specjalnej broszurze dokonali Stanisław Ehrlich i Tadeusz Dominik32. W ślad za tym w poezji hołd stalinowskiemu planowi złożył Adam Ważyk: „Mądrość Stalina, rzeka szeroka, w ciężkich turbinach przetacza wody, płynąc wysiewa pszenicę w tundrach, zalesia stepy, stawia ogrody..." Właśnie rymy ofiarowane przywódcy „Kraju Rad" stały się przedmiotem szczególnej kurateli sprawowanej przez władze ministerialne 132 i środowiskowe decydujące o dopuszczeniu konkretnych utworów do rozpowszechniania. Oto bowiem w czerwcu 1950 r., w Nieborowie, podczas seminarium pieśni masowej omawiano kilka poświęconych mu wierszy. Na przykład Pieśń o Stalinie Gałczyńskiego z napisaną do niej muzyką zyskała aprobatę, czego jednak nie doczekał się utwór o takim samym tytule autorstwa Józefa Prutkowskiego z muzyką Edwarda Olearczyka. Krytycy zarzucili tekstowi „familiarność" i „ton libacyjny", zwracając jednocześnie uwagę, iż „osoba Stalina u nas jako temat wymaga szerokiej i dużo większej formy" godnej opiewanej postaci33. Problemów takich nie miał jednak powstały w tym samym roku Epos Juliana Tuwima, sławiący dzieło rewolucji i wieńczącą je osobę „wodza proletariatu". Podobnie inne utwory, poddane tam oglądowi, wykorzystywały w swej tematyce różne wątki propagandowe spojone z imieniem przywódcy ZSRR. Nie miał więc racji Platon pozbawiający poetów miejsca w projektowanym przez siebie państwie idealnym — ci bowiem, jako ..inżynierowie dusz", odcisnęli niewątpliwie silne piętno na obrazie lat. w których przyszło im żyć. Okazali też wielką przydatność w podjętym przez komunistów dziele „pierekowki dusz". , W przeciwieństwie do licznych utworów literackich, niewiele możemy dziś odnaleźć w muzealnych magazynach dzieł artystów plastyków. Jednakże i to, co przetrwało wszystkie polityczne koniunktury, daje nam wystarczające rozeznanie w konwencjach artystycznych i ulubionej tematyce twórców sztuki stalinowskiej. Jeżeli idzie o malarstwo to poza licznymi pracami radzieckich malarzy, chętnie kopiowanymi przez polskich artystów godne uwagi wydają się następujące dzieła: portrety Stalina-męża stanu pędzli Tadeusza Kozłowskiego, Jerzego Tchórzewskiego, Aleksandra Winnickiegó, a także Janiny Żylińskiej, portret „wodza frontów wojny domowej" Józefa Nyki, Pakt pokoju Rajmunda Pietkiewicza (Bierut, Mołotow i Stalin podpisują apel sztokholmski), czy też obraz Janiny Muszanki-Łakomskiej pokazujący Stalina zdążającego do Krakowa na spotkanie z Leninem. Obok obrazów radziecki przywódca uwieczniony został w licznych płaskorzeźbach i rzeźbach. Tu do najsłynniejszych niewątpliwie zaliczyć należy: medalion autorstwa Stanisława Stali oraz rzeźbę siedzącego Stalina dłuta Aliny Szapocznikow. Doliczyć do tego można masowo reprodukowane, różnej wielkości popiersia i ich odlewy, wykonane w większości przez anonimowych artystów (choć znamy popiersie Stalina wykonane w 1952 r. przez Michała Borucińskiego). 133 Ze wszystkich tych przedstawień „wódz narodów" przemawia do patrzących nań niezwykłą emocją, z jaką ukazana została jego postać* Sprzyja temu w przypadku malarstwa technika uchwycenia bohatera \ w zniekształconej przestrzeni, wydobywającej go w sposób nienaturalny na pierwszy plan. Operowanie światłem i kolorem wzmacnia te zabiegi, l rozjaśniając postać Stalina i wzbogacając go tym samym o emanującą^ zeń duchowość — szczególnie widoczną w kontraście z innymi po- .j staciami. Wrażenie to ulega spotęgowaniu zwłaszcza tam, gdzie umieszczony centralnie przywódca występuje w aktywnej roli wobec postaci 4 drugoplanowych. Raz więc prezentuje Leninowi plany rewolucji, kiedy i indziej przedstawia współpracownikom plany przekształcenia przyrody f lub też na mapie sztabowej wskazuje kierunki nowej ofensywy, roz- j mawia z kołchoźnikami, czerwonoarmistami i robotnikami fabrycznymi albo w gronie „obrońców pokoju" snuje wizje świata, który zaistnieje po pokonaniu imperialistów. Ale i tam, gdzie występował sam podejmowano zabiegi zmierzające do nadania mu ponadludzkiego wymiaru. Pragnienie wyeksponowania ideowości i innych duchowych przymiotów bohatera obracało się jednak niekiedy przeciwko artystom. Oto na przykład w listopadzie 1950 r., podczas obradującego w Warszawie II Światowego Kongresu Obrońców Pokoju, w Zachęcie otwarto wystawę zatytułowaną „Plastycy w walce o pokój". Eksponowano tam między innymi obraz Wiktora Podoskiego i Jana Zamoyskiego „Chorąży pokoju", przedstawiający ubranego w jasny mundur Stalina pracującego przy biurku. Chęć ukazania procesu twórczego, zespolonego z ekspozycją postaci, doprowadziła do zagubienia logiki przedstawienia. Bowiem piszący Stalin nie spogląda na to, co robi — lecz oczy utkwione ma w dal, patrzące w przyszłość, na malarzy lub po prostu nadzorujące ludzkość. Wizerunki radzieckiego przywódcy nie były bynajmniej domeną zawodowych artystów. Stał się on bowiem również tematem amatorskich rysunków, rzeźb i grafiki wykonywanych przez żołnierzy, dzieci i robotników w szkołach, domach kultury i kółkach plastycznych. Całość rzeźbiarskich dokonań profesjonalistów w rozmowie z Antonim Słonimskim podsumował Xawery Dunikow-ski — „Widziałem już rzeźby w glinie, w marmurze, w brązie — powiedział — Pierwszy raz widzę w wazelinie. W wazelinie pierwszy '34 raz Dopiero jednak w dwa lata po swych 70 urodzinach Stalin stał się bohaterem polskiego utworu muzycznego. Na zamówienie Domu 134 Wojska Polskiego kantatę Pieśń o Stalinie do tekstu Słowa Władysława Broniewskiego skomponował Alfred Gradstein. Po swej ucieczce z Polski, Andrzej Panufnik tak oto opisał historię tej kompozycji na łamach paryskiej „Kultury" w 1955 r.: „...partia przez długi czas wywierała nacisk na Związek Kompozytorów o napisanie kantaty na cześć Stalina. Ale nikt jakoś nie kwapił się do opiewania «Wielkiego Chorążego Pokoju», Wreszcie po długich usiłowaniach znaleziono jednego z trzech wówczas kompozytorów, członków partii (na ponad 100 zrzeszonych w związku — R. K.), który poczuł się w obowiązku utwór ten napisać. Napisał kantatę według wszelkich prawideł [...] broniąc się od posługiwania warsztatem międzywojennym i szukając prostego, socjalistycznego języka. Wykonanie było bardzo uroczyste, partia zadowolona"35. Premiera utworu odbyła się w grudniu 1951 r. na zakończenie Festiwalu Muzyki Polskiej. Kantata Gradsteina wyróżniona została tam II nagrodą. Podczas finałowego koncertu wykonali ją: chór Zespołu Pieśni i Tańca Wojska Polskiego, kwartet wokalny, zespół recytatorów Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej, solistka Aniela Fehnerowa oraz orkiestra pod dyrekcją Witolda Rowickiego. Utwór jednakże skomponowany został tak. by mógł być grany na różnej wielkości imprezach. Rozpisano go bowiem w dwóch rodzajach partytur i trzech rodzajach głosów orkiestrowych na chór męski, bas lub baryton solo. Mógł więc być wykonywany zarówno w wielkich salach koncertowych jak i na uroczystościach szkolnych. Jego historia nie była wszak długa. Wkrótce po śmierci Stalina został zapomniany. Dziś zaś jego zapis nutowy trudno odnaleźć nawet w bibliotekach muzycznych. Tak późne uwiecznienie osoby radzieckiego przywódcy w świecie harmonijnych dźwięków nie powinno dziwić. Stały za tym bowiem nie tylko względy niechęci twórców do zajmowania się tą tematyką, lecz także ryzyko z nią związane. Charakterystyczne było to również dla polskiego teatru i filmu. W teatrze wszak jeszcze później niż w muzyce zdecydowano się pokazać postać „wodza proletariatu". Jako pierwszy uczynił to l maja 1952 r. Teatr Polski z Wrocławia w sztuce Człowiek z karabinem radzieckiego dramaturga Mikołaja Pogodina. Rolę Stalina odtwarzał tam Władysław Dewoyno. Recenzenci podeszli do jego kreacji bardzo krytycznie oceniając, iż „nie była taka jak należało" i aktor nie potrafił „gestem niezwykle zwięzłym, opanowanym i oszczędnym narzucić sugestii wielkiego skupienia, olbrzymiej siły wewnętrznej 135 i przekonania"36. Po pierwszej, umiarkowanie udanej próbie przyszły następne. I tak Stalin grany przez Seweryna Butryma pojawił się u boku Lenina (granego przez Kazimierza Dejmka) w wystawionej przez Państwowy Teatr Nowy z Łodzi sztuce Wsiewołoda Wiszniew-skiego Niezapomniany rok 1919. W innej ze sztuk łódzki Teatr Powszechny ukazał młodzieńcze lata Soso. U schyłku opisywanego okresu polskie sceny nabierały dopiero rozmachu w odtwarzaniu postaci przywódcy ZSRR — nigdy jednak nie zdołano w pełni rozwinąć planów artystycznych w tym względzie. W sposób szczególny dotyczy to jednak polskiego filmu fabularnego, w którym Stalin zagościł po raz pierwszy dopiero w 1953 r. Odtwarzany przez znanego przedwojennego aktora Kazimierza Wila-mowskiego wystąpił w obrazie Żołnierz zwycięstwa reżyserowanym przez Wandę Jakubowską. W tej dziedzinie sztuki braki własnego repertuaru wypełniały dzieła reżyserów radzieckich. W ZSRR bowiem filmy ze Stalinem jako ich centraln^postacią zaczęto kręcić począwszy od 1937 r. — czasu „wielkiej czystki", gdy usuwając dawnych towarzyszy ostatecznie odciął się on od historii partii bolszewickiej osobiście zastępując zarówno historię jak i partię. W budowie nowych korzeni władzy ten środek wyrazu dawał bogate możliwości wykorzystania propagandowego (jakkolwiek i film dokumentalny nie był wolny od manipulacji i przekłamań) — pozwalając dowolnie sterować postaciami, jednoznacznie rozkładać racje i motywy działania — oddziaływać na emocje widzów oraz narzucać własne interpretacje. Ludzie otrzymywali przecież niecodzienną okazję zobaczenia i przeżycia czegoś, o czym dotąd tylko słyszeli. Tak więc do 1953 r. w Związku Radzieckim powstało 19 pełnometrażowych filmów fabularnych ze Stalinem — odtwarzanym przez aktorów — w roli głównej. Sławę zyskali wówczas artyści specjalizujący się w rolach „wodza proletariatu" — wielokrotnie nagradzani nagrodami stalinowskimi. Najsłynniejszym z nich był Michaił Gełowani (grał Stalina w 13 filmach). Pozostali to Salomon Goldsztab (3 filmy), Aleksiej Dikij (2 filmy) oraz Andriej Kobaładze (l film). W tym okresie pokazano w Polsce w szerokim rozpowszechnianiu 18 spośród nich. Na nasze ekrany nie dotarł wówczas jedynie film Sybiracy w reżyserii Lwa Kuleszowa z Gełowanim w roli głównej37. Stalin obecny był również w teatrze radiowym, gdzie na wysoką ocenę kontrolerów partyjnych zasłużyła poświęcona jego osobie audy- 136 cja zatytułowana O poranną ciszę świata36. Ale największy — w rozumieniu propagandy — zaszczyt, jaki mógł przydarzyć się twórcy, spotkał polskich artystów odbywających w początkach 1953 r. turę koncertową po ZSRR. Oto bowiem 12 stycznia występujących w Teatrze Wielkim w Moskwie solistów, orkiestrę, chór i balet Opery Poznańskiej oraz zespół „Mazowsze" zaszczycił swą obecnością sam radziecki przywódca. Wedle prasowych relacji spodobali mu się bardzo — czego dowodem było ofiarowanych im w dowód uznania 200 tysięcy rubli. „Z niezwykłym wzruszeniem i nieopisaną radością — można było przeczytać nazajutrz — powitali artyści [...] wodza postępowej ludzkości Józefa Stalina, który był obecny na przedstawieniu [...] Było to niezapomniane przeżycie. Sala rozbrzmiewała długo niemilknącymi owacjami na cześć Wielkiego Stalina [...] Fakt, że rząd radziecki wyraził wdzięczność artystom polskim i przyznał im nagrodę — jest dla wszystkich naszych artystów powodem do dumy i zachętą do dalszej pracy." Po samym koncercie wiceminister Jan Wilczek oświadczył redaktorowi „Litieraturnoj Gaziety": „Jesteśmy głęboko wzruszeni zaszczytem jaki spotkał kulturę i sztukę polską w związku z obecnością wodza całej postępowej ludzkości Józefa Stalina [...] na naszym koncercie. Jest to wielkie historyczne wydarzenie dla kultury polskiej". Natychmiast po powrocie do kraju na koncertujących spadł istny deszcz odznaczeń państwowych (na przykład Halina Czerny-Stefańska otrzymała Order Sztandaru Pracy I Klasy, Wanda Wiłkomirska Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, Maria Fołtyn, Antonina Kawecka i inni Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski). Powracających przemówieniem powitał minister Sokorski podkreślając zaszczyt, jakiego artyści dostąpili w Moskwie. Odpowiadając mu potwierdził to dyrektor Opery Poznańskiej Walerian Bierdiajew poparty przez Tadeusza Sygietyńskiego i Wiłkomirska. Halina Czerny-Stefańska powiedziała zaś: „Grając w obecności Stalina zdawałam sobie sprawę, że zaszczyt, który nam przypadł jest wyróżnieniem całej sztuki polskiej". To wydarzenie, tak podkreślane przez propagandę, doczekało się również odzwierciedlenia w sztuce. Oto malarze: Borawski, Jackiewicz i Pietkiewicz namalowali obraz Stalin wśród Mazowszan, przedstawiający członków tego zespołu otaczających ciasnym kręgiem rozdającego uśmiechy radzieckiego przywódcę. Arnold Shicki zaś przekazał swe wrażenia w wierszu Koncert. Dziewczyna z Mazowsza mówi: 137 „Ja wiejska dziewczyna stałam wśród rówieśnic, twarz moją musnęła Jego czuła troska. Śpiewałam Mu, On słuchał — z gruzińską pieśnią zmieszała się polska, bandoska. Opowiedziałam ojcu, braciom i siostrom ojciec mnie ciepłym objął ramieniem. Córko, dziękuję — powiedział. Nad wioską powstał sztandar z Jego imieniem,.," Moskiewski koncert polskich artystów i jego prasowe komentarze były istotnym akcentem politycznym początku 1953 r. w Polsce. Wkrótce, wraz z książką Heleny Bobińskiej Soso. Dziecięce i szkolne lata Stalina, odbiorcy otrzymali jeden z najprzedziwniej szych literackich przykładów kultu radzieckiego przywódcy w całym okresie jego trwania nad Wisłą. Językiem prostym, silnie podbudowanym emocją, autorka opowiada o wczesnych latach życia Stalina, ukazując go w nauce, zabawie i początkach działalności konspiracyjnej. Obraz pilnego i pracowitego młodzieńca, zawsze pierwszego na lekcjach oraz w zabawie, broniącego słabszych — przez serce trafiać miał do wyobraźni odbiorców. Książka kreowała znany z literatury radzieckiej typ bohatera najlepszego z najlepszych, wrażliwego przyjaciela sprawiedliwych, młodego bojownika o prawdę grupującego wokół siebie od najmłodszych lat grono wiernych admiratorów. Oto jedna ze scenek tej książki, pozwalająca zorientować się w dydaktycznym charakterze całej publikacji: Pewnego dnia Stalin udzielił małemu chłopcu imieniem Micha dobrej rady, jak zwyciężać w zabawach z rówieśnikami. Po pewnym czasie ten przyszedł pochwalić się swemu nauczycielowi, iż przyswoił sobie jego wskazania i odniósł sukces. Jednakże nie zastał go w domu — gdyż Koba ścigany przez carską Ochranę musiał uciekać. Spotkał tam jednak jego przyjaciela — Gurgenidze — z którym zaczął rozmowę: „Bo on [...] bo Soso powiedział, że będziemy się uczyć zwyciężać [...] i zwyciężymy, a teraz [...] Gurgenidze podszedł do niego, położył swoją ciężką rękę na wątłym ramieniu chłopca. Skoro ci Soso tak powiedział to możesz mu wierzyć [...] Bo widzisz chłopcze Soso to taki człowiek! Jak powie to na pewno tak będzie, rozumiesz? Skoro ci powiedział, że nauczymy się zwyciężać i zwyciężymy — to bądź spokojny — murowane! Micha stał markotny. A gdzie ja go teraz znajdę? [...] Znajdziesz go chłopcze nie bój się. Dla takich jak ja i ty droga do zwycięstwa jest 138 jedna. Rozumiesz? I na tej drodze zawsze znajdziesz Soso. Bądź '39 pewien Chociaż autorka za swą książkę wyróżniona została w 1953 r. Państwową Nagrodą Literacką III stopnia, to jednak miejsce tej pracy znajduje się pomiędzy drukami agitacyjnymi. Albowiem na pole zabiegów językowych przenosi ona cały konglomerat pełnych żarliwości treści propagandowych. Dla samej zaś propagandowej konstrukcji postaci Stalina ubóstwianego za życia — poza sferą jego cudownej, zmieniającej ludzkie charaktery działalności — dobudowuje ona drugi element parareligijnej apoteozy: niezwykle właściwości przejawiane od najmłodszych lat. Ostatni element wprowadzi hagiografia powstała już po jego śmierci. W świetle całego aparatu wzmacniającego dynamikę tej postaci nie może dziwić zamieszanie jakie wywoływała ona w umysłach wielu ludzi — w tym i dzieci. „Był wszechobecny — wspomina dorosły dziś człowiek. — Pamiętam jak raz w porze Bożego Narodzenia [.,.] cały kościół rozbrzmiewał śpiewem kolęd. Grzmiały organy, pohukiwali mężczyźni, srebrzystą nić melodii adorowały kobiety. Spod plafonu dobiegały słowa: «I Józef Stalin i Józef Stalin jemu kolęduje » [...] Zdziwiło mnie to, ale nie za bardzo. Dopiero później zrozumiałem, że 10 ja sam Józefa Starego zastąpiłem generalissimusem [...] Myślałem: skoro tłumy na ulicach — czy to wiosną czy jesienią — skandują «Sta-lin, Sta-lin», to może generałissimus przeniknął jak duch do dzwoneczkowe puszystych kolęd"40. Drogą zupełnie świadomego wyboru stał się Stalin dla niektórych przedmiotem swoistej mody. „Na początku lat pięćdziesiątych — wspomina Jaeek Trznadel — istniał wśród moich znajomych pewien snobizm. Mieć zwykły portret Stalina to banalne, należało mieć stylizowaną jego fotografię z fajką"41. Wielu moich rozmówców wspominało też, iż podczas prywatnych spotkań było wówczas w zwyczaju wznoszenie toastów za zdrowie radzieckiego przywódcy (w zależności od towarzystwa — dla żartu, zupełnie serio lub z obowiązku). To jednak stanowiło konsekwencję opisanych zjawisk zewsząd oplatających ludzką egzystencję. Nie omijały one przecież anonimowych jednostek poddawanych presji nie mniejszej od aktywnych uczestników życia publicznego, których swoboda ekspresji ograniczona była z trzech stron. Można było tworzyć biorąc „wodza narodów" za temat — z tym wszak warunkiem, by czynić to z coraz większą dozą uniżoności. Cały zakres wolności kreacji polegał na tym ruchu w jedną stronę — przy 139 ! :•' czym szczelina tolerancji kontrolerów stawała się coraz węższa. Zaczynało brakować alternatyw, bo przecież te zawarte w przymiotnikach: „wielki", „genialny", „wspaniały" czy „kochany" nie stwarzały wielkich możliwości wyboru. To było też powodem, dla którego kult Stalina w swej fazie dojrzałej zaczai razić monotonią. Niemniej nie sposób było zeń zrezygnować nie naruszając pryncypiów systemu. Docieramy tu do centralnej kwestii pojawiającej się często w stadiach nad okresem stalinowskim w Polsce. Chodzi tu o pytanie, dlaczego intelektualiści, artyści i szerokie rzesze społeczeństwa zaangażowały się aktywnie w budowę nowego systemu? Poza indywidualnymi i szczelnie ukrywanymi w zakamarkach pamięci jednostkowymi motywacjami istniały przecież wspólne korzenie postaw wynikających z emanacji temperamentu oraz świadomie rozwijanego przez władze zespołu wzmocnień stymulującego pożądane zachowania społeczne. Można je w pewnym uproszczeniu opisać poprzez model, którego zasadniczymi elementami były: wiara i entuzjazm zrodzone z afirmacji wartości nowego świata; strach zwielokrotniony terrorem — tym doświadczonym osobiście i tym, o którym wiedziano, a także poczuciem braku altrenatyw i zagrożenia swojego miejsca w życiu; oraz to. u> łączy mecenat państwa z korupcją i swobodą manipulacji obrazem rzeczywistości. Ale jednocześnie te trzy, tak ogólnie zarysowane, źródła ludzkich postaw nie są od siebie oddzielone szklaną ścianą, co wiecei. nieczęsto nawet występują oddzielnie, lecz łączą się w rozmaite konfiguracje. W przypadku ludzi współpracujących z władzą z pobudek ideowych, interioryzujących doświadczenia płynące z jej działań, nie było większych kłopotów. Ich wiara w to, że uczestniczą w budowie nowego świata, stabilnego i opartego o założenia nauki wzmocniona krytycznym myśleniem o przeszłości i wyobrażeniem przyszłości dyscyplinowała ich sama. Niewątpliwie młodość wielu osób należących do tej grupy, braki wiedzy o świecie czy też natrętne pragnienie stałego, czystego autorytetu potęgowała poszukiwania w obrębie wartości komunistycznych oraz skłonność do rezygnacji z własnej indywidualności na rzecz nieokreślonej zbiorowości. Również i starsi, bardziej może potrafiący zracjonalizować swe doświadczenia, w rozpoczynającym się nowym świecie dostrzegali szansę dla siebie. Grupy te, hołubione przez władzę, nie były więc dla niej problemem. Chodziło przecież o całe rzesze niezdecydowanych, ludzi często o głośnych 140 nazwiskach otoczonych społecznym zaufaniem. Sukcesem było tu już pozyskanie ich gotowości akceptacji zastanej rzeczywistości zamienianej z wolna w pracę dla pożądanego celu. Z punktu widzenia tych środowisk w niezwykle skomplikowany sposób rysuje się więc problem ich zaangażowania w budowę różnych elementów systemu. Ludzie ci, obdarzeni zwykle nieprzeciętnym temperamentem i aktywnością życiową, decydując się na życie w tym systemie nie chcieli wszak jedynie istnieć i obserwować — pragnęli zajmować wobec życia aktywne stanowisko, ukazywać je w całej złożoności wiary, miłości, nienawiści i innych sprzeczności, pragnęli być docenianymi, dokonywać wyborów. Kiedy zakres tych kardynalnych swobód twórczych ograniczono z zewnątrz w sposób drastyczny, otwarto jednocześnie jedyny kierunek tworzenia—jego alternatywą był społeczny niebyt. W sposób naturalny więc pojawił się dylemat zrodzony z prostego strachu o przyszłość. w rzeczywistości, która, jak się zdawało, trwać będzie już zawsze. Główną rolę grał tu może nie tylko strach przed eliminacją fizyczna, lecz także przed śmiercią publiczną, pozbawieniem kontaktu ze społeczeństwem, który uczony, artysta czy dziennikarz osiąga przez swą twórczość. Profesor wyższej uczelni wyrzucony z pracy, nawet przekonany o słuszności własnej racji, pozbawiony jednak zostawał publicznego głosu i wielu możliwości oddziaływania na swych uczniów i kolegów. Tworzyła się wokół jego osoby pustka, tym bardziej dramatyczna że bezterminowa. Twórca pozbawiony nie tylko środków do życia, lecz także odbiorców swych dzieł podlegał samodegradacji, tym bardziej widocznej, że tuż obok życie toczyło się w całej pełni. Pragnienie bycia wśród ludzi — choćby nawet za cenę zwątpienia w ich kwalifikacje i na przekór pogardzie wobec siebie — w centrum zachodzących zdarzeń, nierzadko obecne było w ówczesnych postawach. Odruchy protestu uzewnętrzniane przez innych—jeżeli miały miejsce — budziły nowy strach, niszcząc miraż równego zaangażowania, równej i wspólnej winy. Pozostało iść z życiem na kompromis żywiąc nadzieję, iż uda się przez sita kontroli przemycić wartości własne. W znacznej mierze więc aktywność tych środowisk biegła pomiędzy przystosowaniem, płynącym ze zrozumienia swojego miejsca w panującej rzeczywistości, a oporem, który nie posiadał swych instytucjonalnych form i którego kształty określić jest niezwykle trudno. W szczeliny tych wątpliwości wkradały się zabiegi władz prowadzące do pozyskania wybranych osób i środowisk. W ramach ogólnej polityki 141 kulturalnej sprzyjały temu takie hasła jak: „opieka nad twórczością", „upowszechnianie twórczości", bądź też „oddziaływanie na treść twórczości". Ich znaczenie precyzują rozliczne pisma agend państwowych i partyjnych. Ministerstwo Kultury i Sztuki rozumiało je na przykład jako: „inicjowanie i kontrolowanie akcji specjalnych mających za zadanie wprowadzenie określonej tematyki do twórczości, bezpośrednie zamawianie utworów określonych w umowach z twórcami, organizowanie konkursów i udzielanie nagród, udział w sądach konkursowych i komisjach opiniodawczych oraz naradach konferencyj-nych twórców, wywieranie wpływu na działalność w określonym kierunku zrzeszeń twórców i instytucji mających bezpośredni wpływ na twórczość oraz czasopisma fachowo-artystyczne"42. Podczas jednej z narad partyjny literat Stanisław Wygodzki mówił o pozyskiwaniu twórców starszego pokolenia. „Nie wolno na nich machnąć ręką. Są oni jeszcze zdolni do dużych osiągnięć. Należy ich odpowiednio zachęcić do pracy, pokazać im rzeczywistość, wysłać za granicę". Dalej powołai się na przykład Jana Parandowskiego, który po powrocie z Włoch „pod wrażeniem nędzy i ucisku szczerze podkreślał wyższość ustroju ludowego. Trzeba tam wysłać i Dąbrowską i innych, niech zobaczą, Do Moskwy nie trzeba wysyłać komunistów — konkludował — trzeba tam wysłać tych, którzy jeszcze błądzą"43. Powyższe uwagi prowadzą nas do trzeciego problemu związanego z postawami ówczesnych elit, najmniej chętnie poruszanego we wspomnieniach z tamtych lat. Wiąże się on z szeroko pojętymi kwestiami _materialniegg zainteresowania twórców (nie tylko zresztą najlepszych) „podejmowaniem określonej tematyki". Bowiem nawet gdyby przyjąć, że bodźce materialne nie były głównym powodem aktywizującym część ludzi tych środowisk — to jednak trudno je wykluczyć. Stanowiły one wszak nieodłączny składnik działań podejmowanych przez władze. Miejsca w domach pracy twórczej, mieszkania, talony na samochód i artykuły gospodarstwa domowego, nagrody i odznaczenia państwowe, wczasy w górach i nad morzem (dla wybranych nawet za granicą) oraz wszelkie możliwości publikacji utworów, z wiążącymi się z tym honorariami, wspomagały inne rodzaje oddziaływań na twórców. W nie-rzadkich przypadkach niezwykle wysokie w stosunku do nakładu pracy i wartości dzieł sumy pieniędzy, nieporównywalne z zarobkami robotników, a przydzielane arbitralną decyzją mecenasów, pozwalają użyć tu niekiedy słowa „korupcja". Oto kilka przykładów nagród prze- 142 znaczonych dla uczestników konkursów organizowanych przez aparat partyjny: w konkursie na pieśń połączonych partii zorganizowanym na przełomie lat 1948/49 pierwsza nagroda za tekst wynosiła 100 tysięcy złotych (wielokrotność średniej pensji pracownika państwowego), za sam udział płacono od 10 do 20 tysięcy złotych. Nagrodę za muzykę ustalono w wysokości 150 tysięcy — uczestnicy otrzymywali po 25 tysięcy. W zorganizowanym rok później konkursie na pieśń masową I nagroda warta była 80 tysięcy złotych, pięć drugich po 50 tysięcy każda oraz dziesięć trzecich po 30 tysięcy. Za sam udział w konkursie na piosenkę o tematyce rewolucyjno-społecznej dla dzieci w wieku przedszkolnym (5-7 lat) płacono po 10 tysięcy, utwory nagrodzone premiowano sumami od 30 do 50 tysięcy złotych. Największą jednak pulę nagród w tych latach miał konkurs na pomnik Feliksa Dzierżyń-skiego. Pierwsza wynosiła tu milion złotych, druga 500 tysięcy, trzecia zaś 250 tysięcy. Za samo uczestnictwo płacono od 100 do 150 tysięcy złotych. Te szokujące swą wysokością (nawet po odliczeniu kosztów materiałów rzeźbiarskich) kwoty obniżyła „wymiana pieniędzy". Ale nawet potem realna wartość głównej nagrody sięgała ceny zagranicznego samochodu osobowego44. Prawdziwej odpowiedzi na przedstawione tu wątpliwości należałoby jednak szukać z osobna u każdego z aktorów tamtych lat. Atoli niech wolno będzie przywołać (aczkolwiek bez szans na odpowiedź) jeszcze jeden problem tkwiący nie w powodach, lecz granicach koniecznego zaangażowania. „Kto widział — napisał Aleksander Wat —jak wielki poeta Julian Tuwim na wielkiej sali zrywa się podbiega i klaszcze w upojeniu, długo i coraz zapalczywiej sowieckiemu grafomanowi i enkawudyście Surkowowi (gdy jego polscy homologowie zadysponowali, że wystarczy, aby sala witała go oklaskami na siedząco), ten stwierdzi, że jest to rzecz nieporównanie poważniejsza niż oportunis-tyczna czy tchórzliwa pochlebczość"45. Tak pobudzane do pracy elity współtworzyły razem z aparatem propagandowym i organami władzy kult radzieckiego przywódcy. Jego mocnym filarem stawały się również publikowane w kraju wrażenia Polaków z podróży do ZSRR. Te przedwojenne, pisane bez ideologicznych obciążeń stały się teraz bibliotecznymi prohibitami. Zastąpiły je na rynku nowe prace, powstałe głównie na początku lat pięćdziesiątych i tchnące utożsamieniem się naszych autorów z radziecką rzeczywistością. Cechował je także bezkresny entuzjazm budzony przez wszystko 143 co tam zobaczyli. Najlepiej nastawienie to odda zdanie zaczerpnięte z dziennika podróży Jacka Wołowskiego: „W Związku Radzieckim — ; napisał — trzeba przesunąć zegarki o dwie godziny naprzód w porównaniu z naszym czasem. Nieomal symbol"46. Poza Wołowskim bywali w ZSRR i po powrocie dzielili się wrażeniami z tych podróży przedstawiciele organizacji młodzieżowych, kobiecych i związków zawodowych, pisarze i uczeni. Najliczniejszą grupą pojechali tam jednak wiosną 1952 r. na zaproszenie KC WKP(b) polscy dziennikarze delegowani na trzymiesięczne staże do radzieckich gazet. Byli wśród nich: Tadeusz Drewnowski, Henryk Korotyński, Witold Kuczyński, Eryk Lipiński, Jan Alfred Szczepański, Anna Wysznacka i inni. Pośród zachwytów nad zwycięstwami socjalizmu, często we wspomnieniach jako ojciec tych sukcesów wymieniany był Stalin. Ten rodzaj literackiej ekspresji silnie wiązał się z zauważalnym w prasie tego okresu osobistym przeżywaniem życia, problemów i wydarzeń sceny politycznej ZSRR. Przewracając strony polskich gazet z początku lat pięćdziesiątych trudno dostrzec w opisie różnice pomiędzy polską a masowo pojawiającą się tematyką radziecką. Każde tamtejsze osiągnięcie odbierane było jak własne, każde wydarzenie zaś tak, jakby krajowy czytelnik miał być jego uczestnikiem, lub przynajmniej żałować że nim nie jest. Najlepszy tego przykład stanowi każdorazowe celebrowanie wyborów do tamtejszych organów przedstawicielskich. Zawsze wówczas podkreślano ich ponadradzieckie znaczenie oraz udział w nich Stalina. Rytuał pozostawał tu każdorazowo niezmienny: lokalny komitet wyborczy prosił wodza, by ten zechciał kandydować właśnie z jego okręgu. Ten godził się, przewodniczący zaś tryumfalnie ogłaszał radosną wiadomość, prasa informowała natomiast o dumie elektorów. Zresztą Stalin nie ubiegał się zwykle o miejsce w radzie z jednego tylko okręgu — na przykład w wyborach do rad terenowych w 1950 r. oprócz Moskwy pojawił się na listach kandydatów w Ałma-Acie, Leningradzie, Odessie, Sewastopolu, Wilnie i wielu innych miastach. Wszędzie tam głosowanie zastępowano uroczystościami, długimi kolejkami do urn oraz 100 procentową frekwencją już po kilku godzinach pracy komisji. Ale jego wybór miał i tak znaczenie symboliczne, gdyż wódz nie zstępował zwykle osobiście na niższy szczebel władzy. Akt elekcji zamieniał się więc w obrzęd wierności przywódcy pozdrawianemu przez naród. Przy tych okazjach, pośród tonu największej powagi, trudno uniknąć uśmiechu gdy czyta się 144 kabaretowe brzmiące wieści o 142-letnim Mahmudzie Ej wazo wie, który na wiecu przedwyborczym miał oświadczyć: „Przeżyłem około 1,5 wieku, lecz prawdziwe życie rozpoczęło się dla mnie dopiero wtedy, gdy geniusze ludzkości Lenin i Stalin przynieśli do gór nowy ustrój radziecki" Postać generalissimusa przybliżana była w Polsce również poprzez tłumaczenia literatury radzieckiej, szczególnie drobnych opowiadań, których był bohaterem. Pośród innych eksploatowały one przede wszystkim wątki wojenne, ukazujące go jako odważnego, przezornego i zwycięskiego wodza, cieszącego się bezgraniczną miłością swoich żołnierzy. Ich reprezentantem stał się ów lotnik, który ranny, wydostawszy się ze swego zestrzelonego samolotu, po morderczej tułaczce dociera do bazy. Kiedy zemdlony pada w ramiona kolegów, ci wyciągają z jego kurczowo zaciśniętej dłoni portret Stalina — najcenniejszą rzecz, jaką zabrał z rozbitej maszyny. „Czytając ten skromny zbiór opowieści — napisano w przedmowie do jednego z nich — złączonych jednym ogniwem, obrazem Stalina-przyjaciela, nauczyciela i przewodnika, odczuwamy, że Stalin jest nie tylko nadzieją ludzkości, jest rękojmią jej szczęśliwej przyszłości, rękojmią szczęśliwej przyszłości człowieka"47. Jej instytucjonalnym gwarantem była — jak twierdzono — „konstytucja stalinowska". W grudniu 1951 r. ukazał się w Polsce jej tekst wraz z dołączonym doń referatem Stalina wygłoszonym 25 listopada 1936 r. na VIII Wszechzwiązkowym Zjeździe Rad. Biorąc wszakże pod uwagę przypisywane temu wystąpieniu znaczenie oraz jego objętość (61 stron mowy na 60 stron tekstu konstytucji) należałoby raczej stwierdzić, iż to ustawę zasadniczą dołączono w tym wydawnictwie do przemówienia. Uwagę pilnego czytelnika tej książeczki przykuć musi zaprezentowana polskiemu odbiorcy (a może postawiona mu za wzór) reakcja sali na słowa mówcy — skrzętnie skopiowana ze stenogramu posiedzenia przez przygotowujących publikację. I tak „ukazanie się towarzysza Stalina na trybunie sala wita długotrwałą i burzliwą owacją. Wszyscy wstają. Ze wszystkich stron rozlegają się okrzyki: «Niech żyje Towarzysz Stalin», « Niech żyje Wielki Stalin», « Wielkiemu Geniuszowi Towarzszowi Stalinowi hurra», «Wiwat», «Rot Front», «Chwała Towarzyszowi Stalinowi»". Ponadto delegaci przerywali referat dziewięciokrotnie „długotrwałymi oklaskami", 12 razy „burzliwymi oklaskami", 8 razy „oklaskami", po jednym razie ii! 10 — Natchnienie milionów... 145 „aprobującymi oklaskami" oraz „burzliwymi oklaskami przechodzącymi w owację na stojąco". Oprócz tego dwunastokrotnie po słowach Stalina wybuchał „ogólny śmiech" ( z wrogów oczywiście), 3 razy „wesoły śmiech" raz zaś miało miejsce „wesołe ożywienie na sali". Opuszczającego trybunę mówcę pożegnała „burzliwa owacja. Wszyscy wstają. Potężne «hurra». Powszechne okrzyki [...]"48. Przypomnienie w Polsce u schyłku 1951 r. stalinowskiej ustawy zasadniczej miało swój własny, oczywisty sens. Trwały wszak wówczas intensywne prace nad rodzimą ustawą zasadniczą, która miała zostać uchwalona 22 lipca następnego roku. Jej ostateczny kształt i zatwierdzenie nie były jednakże wynikiem decyzji władz mających swą siedzibę w Warszawie. I w tym przypadku bowiem szafarzem praw okazał się Stalin, który osobiście dokonał w tekście konstytucji PRL około 50 poprawek, dotyczących, obok stylu, często najistotniejszych spraw merytorycznych, wyznaczających porządek prawny państwa49. Powyższe fakty starannie jednak zostały ukryte przed społeczeństwem polskim. Widać obawa przed formalnym świadectwem podległości MOS kwie silniejsza była od chęci propagandowego zdyskontowania zainteresowania radzieckiego przywódcy sprawami naszego kraju. Wszakże do osądzenia partyjnych i policyjnych funkcjonariuszy 7 Gryfie oficjalnie użyto autorytetu najwyższego. Uchwała KC PZPR z maja 1951 r. nie oceniała więc popełnionych przez nich przestępstw w kategoriach kryminalnych, lecz posługując się cytatem ze Stalina, mówiącym o sojuszu robotniczo-chłopskim w dziele budowy socjalizmu, zarzucała im „łamanie linii partyjnej"50. Również dzięki naukom „wodza proletariatu" wykorzystanym na „polskim gruncie" przez jego „najwierniejszego ucznia i żołnierza — Towarzysza Bieruta", udało się —jak oznajmiono — zlikwidować, wykryć i napiętnować „intrygancką, dwulicową i rozbijacką działalność godzącą w partię a służącą faktycznie wrogowi" — prowadzoną przez byłego ministra administracji publicznej Władysława Wolskiego51. Konieczność rytualnych zachowań wobec imienia Stalina płatała nieprzewidziane figle, gdy emocje zrodzone z okoliczności nie wytrzymywały napięcia. Przykra acz zabawna przygoda przytrafiła się śląskiemu nauczycielowi, który w obecności Bieruta zakończył swoją wypowiedź okrzykiem: „Wielki przyjaciel narodu polskiego i wielki wódz światowego proletariatu marszałek Józef Piłsudski niech żyje"52. Co wydarzyło się dalej niestety nie wiemy. Dalece nie wszyscy Polacy 146 podzielali jednak gorące uczucia dla swego radzieckiego przyjaciela i jego krajowych pełnomocników. Sylwetki tych, których zachowania odbiegały od powszechnie przyjętej normy (entuzjazm) z oczywistych powodów nie gościły na łaniach prasy — trafiając wprost do urzędowych nadzorców kultu. „Kanonier Oleś z 11 p.m. — czytamy w notatce z kontroli w 4 Dywizji Piechoty — 22 lipca w stanie nietrzeźwym w miejscu publicznym na oczach żołnierzy i miejscowej ludności uderzył w twarz d-cę baterii por. Jarońskiego, kopnął d-cę 2 baterii p.por. Kulińca, d-cy plutonu chór. Wojewodzicowi złamał żebro. Transportowany do koszar wykrzykiwał na oficerów «Wy pachołki Stalina, gnębicie nas» itd."53. Kult Stalina, poza wszystkimi opisanymi funkcjami, porządkował wartości życia publicznego w państwach komunistycznych. Skupiając zaś w sobie zarówno ludzką emocję, jak i formy ekspresji, stał się także wzorcem dla gatunków propagandowych rozwijanych przy okazji opisu innych postaci z tego kręgu politycznego. Albowiem obok kultu radzieckiego przywódcy — podobnego w zasadniczych częściach we wszystkich krajach „demokracji ludowej" — występował tam również kult lokalnych przywódców nazywanych jego „najlepszymi uczniami". Pytanie czy Bierut był polskim Stalinem często towarzyszy dyskusjom historyków. Odpowiedź, jakkolwiek niełatwa, pozwala jednak wyróżnić kilka jej elementów. W żadnym państwie komunistycznym (poza Jugosławią) za życia Gruzina jego autorytet osobisty oraz polityczny dyktat nie były w rzeczywistości kwestionowane. Wszędzie tam układano o nim wiersze, pisano książki, komponowano kantaty oraz w inny sposób czczono i chroniono jego imię. Te zabiegi czyniły zeń niewątpliwą postać numer jeden w całej strefie dominacji radzieckiej. Porządek sceny politycznej był w tych państwach wiernym odbiciem hierarchizacji osób w życiu publicznym ZSRR. Poza postacią Stalina, stojącą niewzruszenie ponad wszelkimi zestawieniami — i w pozostałych krajach komunistycznych obserwujemy podobny ład. Na jego szczycie znajdował się zawsze szef partii komunistycznej tytułowany „największym uczniem Stalina" i „ulubieńcem partii" — za nim zaś ustawieni byli jego współpracownicy w kolejności wyznaczonej ich aktualnymi wpływami. Lokalnemu szefowi przysługiwał też najwyższy ton uniżono-ści i pełna tytulatura (o charakterze lokalnym oczywiście — Stalin posiadał na przykład uniwersalny tytuł „wodza światowego proletariatu" — Enver Hodża zaś mógł w tym czasie być jedynie „przywódcą 147 proletariatu Albanii"). Jego biografia również podlegała stylizacji na wzór stalinowski, wizerunek zaś towarzyszył w życiu publicznym wizerunkowi przywódcy ZSRR. Usługi świadczył mu aparat propagandowy, wymuszano także społeczny entuzjazm wiązany z imieniem swojego „przewodnika". Ale podobieństwa te były tylko pozorne — różnica przebiegała bowiem w zasadniczym punkcie. Władzę rzeczywistą posiadał tylko Stalin. Inni byli bezpośrednimi wykonawcami jego woli — w najlepszym zaś przypadku musieli z nim konsultować swoje decyzje. I jakkolwiek uwielbiali podkreślać przed narodem swoją bliskość wodzowi (nagminnie fałszowano w tym celu fotografie — szczególnie celował w tym Matyas Rakosi) — w pełni zależeli przecież od jego woli. Jeżeli więc nawet najsilniej błyszczeli z gwiazdozbiorze krajowych działaczy komunistycznych — to był to jedynie odbity blask tego, którego gwiazda świeciła najjaśniej. Zastanawiając się, czy Bierut był polskim Stalinem, musimy widzieć jego faktyczną pozycję i zakres mocy decyzyjnej w tutejszym układzie politycznym (co w żadnym stopniu nie umniejsza przecież jego winy za zbrodnie i kłamstwa tego okresu). Pełnił w nim bowiem tyleż funkcję namiastki i atrapy swego mocodawcy, co był po prostu jego wasalem — podobnie jak jego odpowiednicy w Czechosłowacji, NRD, na Węgrzech i gdzie indziej. Wyraźnie jednek trzeba zaznaczyć, iż kult Bieruta w żadnym wypadku nie stanowił w Polsce konkurencji dla kultu Stalina, Postrzegać go należy jako cechę systemową — komplementarnie wobec państwowej apoteozy radzieckiego przywódcy. Podobieństwa w prezentacji osoby „towarzysza Tomasza" do sposobów ukazywania Stalina zasługują jednak na kilka słów wzmianki. W sposób najpełniejszy ukazały się one w kwietniu 1952 r. przy okazji obchodów 60 urodzin Bieruta. Podobnie jak w przypadku stalinowskich jubileuszy, okoliczność tę uczciła opatrzona w przepisy wykonawcze uchwała Sekretariatu KC. „Towarzysz Bolesław Bierut — czytamy w niej — to wierny uczeń genialnego wodza całej postępowej ludzkości, wielkiego Stalina, to czynny szermierz międzynarodowego ruchu robotniczego, do którego wniósł swój cenny wkład przez swą rewolucyjną i patriotyczną działalność w Polsce, przez swój udział w ruchu robotniczym innych krajów [...] to jeden z czołowych bojowników światowego obozu pokoju, demokracji i socjalizmu...". Sposoby uczczenia jego urodzin obejmowały bardzo szeroką gamę działań — od kampanii propagandowej w prasie, studiowanie życiorysu i inicjatywy produkcyjne, przez nada- 148 wanie jego imienia obiektom gospodarczym i kuturalnym — aż po ustanowienie „nagrody im. Bieruta za wybitną działalność społeczną, literacką i artystyczną w obronie pokoju"54. Jego oficjalna biografia na wzór stalinowski ukazywała konsekwentny rozwój osobowości i przebiegała podobnymi etapami „pracy i walki". Jej najważniejsze fragmenty już dwa lata wcześniej streścił Franciszek Jóźwiak w następujących punktach: „Towarzysz Bierut dał przykład jak należy kierować państwem robotników i chłopów", „Walka o wyzwolenie społeczne i narodowe w sojuszu z krajem socjalizmu". „Towarzysz Bierut demaskuje fałszywe koncepcje prawicowo-nacjonalistyczne", „Walka o rewolucyjną jedność ruchu robotniczego", „Wzór patrioty i internacjonalisty", „Walka o wyzwolenie ludu pracującego treścią życia towarzysza Bieruta"55. Później dopisano mu także nowy tytuł: „Pierwszego w Polsce bojownika o pokój". Spośród korespondencji, jaka przychodziła do Bieruta w prasie przedrukowywano najbardziej pochlebne dlań listy — często ukazujące go jako człowieka o dobrym i wrażliwym sercu „z własnej kieszeni" kupującego buty i słodycze dzieciom ubogiej chłopki56. „Nasz Pierwszy Budowniczy — to określenie, którego w codziennej rozmowie używają robotnicy budowlani Warszawy — napisał Józef Sigalin — Nasz Pierwszy Urbanista — to określenie, którego w rozmowie codziennej używają architekci Warszawy. A dzieci —jakiego używają określenia? Dzieci mówią po prostu: Nasz Przyjaciel, nasz ukochany Prezydent Bierut"57. Opiewano go również w wierszach: „Bierut — sława Polski Ludowej Bierut — przewodnik ludowych mas, W jaśniejsze jutro, w lepszą przyszłość Na czele partii prowadzi nas. Zapalił światła w ciemnych wsiach, Warszawę podniósł z ruin, Rozsiewa uśmiech w zgliszczach miast Szczęśliwy kraj buduje. Na zawsze los swój z nami splótł Bo uczniem jest Stalina [...]". Przyswoiwszy sobie naukę Stalina stał się także wyrocznią w sprawach kultury, sztuki ł historii. To wskazania Bieruta — zdaniem aspirantów 149 katedry historii Polski IKKN — wskazywały kierunki rozwoju całej nauki oraz wyznaczały stojące przed nią zadania. Jego postać zaś stalą się wzorem „twórczego stosowania marksizmu-leninizmu" oraz „wiązania teorii z praktyką", dzieła z kolei, „wytyczną badań nad historią Polski". Działając dla przyszłości prezydent — ich zdaniem — sam wpisał się na trwałe w dzieje kraju. Tak, jak Stalin „zlikwidował bandy zdrajców i szpiegów w łonie partii bolszewickiej", tak Bierut był tym, „który do końca zdemaskował prawicowo-nacjonalistyczne odchylenie, ujawnił jego istotę, walczył z nacjonalizmem, uczył miłości do Związku Radzieckiego". We wszystkich tych czynnościach pomógł mu oczywiście radziecki przywódca58. To, co możemy obserwować w związku z kultem Bieruta jest jedynie dalekim refleksem porządku wypracowanego przy apoteozie Stalina. W jednym tylko przejawie cześć okazywana własnemu sternikowi przewyższa chwałę związaną z imieniem „wodza całej postępowej ludzkości." Przewaga towarzysza „Tomasza" przejawia się bowiem jedynie w filatelistyce. Stalin był w Polsce bohaterem zaledwie jednej emisji serii znaczków pocztowych, ściślej zaś raz wystąpił w niej sam — w serii dwóch znaczków o wartości 45 i 90 groszy wydanej z okazji Miesiąca Pogłębienia Przyjaźni Polsko--Radzieckiej w 1951 r. — a raz jego sylwetka pojawiła się razem z Marksem, Engelsem i Leninem. Wizerunek Bieruta pojawił się zaś na polskich znaczkach kilkakrotnie. W obecności Bieruta, 5 kwietnia 1952 r„ premier Cyrankiewicz i ambasador ZSRR Arkadij Sobolew podpisali umowę o wybudowaniu w Warszawie Pałacu Kultury i Nauki — specjalnego daru dla stolicy Polski od narodu radzieckiego i jego przywódcy. Wysłane przy tej okazji podziękowania do Stalina wyrażały wdzięczność za tak wspaniały dar. Rozpoczęta zaś wkrótce budowa stała się „oczkiem w głowie" najwyższych władz Polski. Jednakże jej związanie z imieniem „wodza proletariatu" i wprzęgnięcie w kult jego osoby nastąpi dopiero w okresie następnym. Wiosną i latem 1952 r. uwagę propagandy przykuwały przede wszystkim przygotowania do zbliżającego się XIX Zjazdu WKP(b). Ich aktywizacja nastąpiła wraz z opublikowaniem we wrześniu, w czasopiśmie „Bolszewik", pracy Stalina Ek&nomicznejiroblemy socjalizmu w ZSRR uznanej za teoretyczną podstawę dyskusji przed-zjazdowej. Prasa polska przedrukowała tę rozprawę już w początkach października, wkrótce też wydano ją w postaci książkowej w nakładzie pół miliona egzemplarzy59. Z kilku powodów zasługuje ona na szcze- 150 gólną uwagę. Przede wszystkim dlatego, że i zwolennicy Stalina i jego przeciwnicy (z różnych powodów oczywiście) uznali ją za rewolucyjną w jego twórczości. Autor omówił w niej charakter praw ekonomicznych i produkcji towarowej oraz funkcjonowanie prawa wartości w warunkach socjalizmu, potwierdzając ich istnienie i konieczność uwzględnienia w gospodarce planowej. Nakreślił także ich zróżnicowanie w stosunku do gospodarki kapitalistycznej (jako nie nastawionych na zysk — lecz zaspokojenie potrzeb ludności). Ukazał też drogę przejścia ZSRR od socjalizmu do komunizmu możliwego — jego zdaniem — dzięki upaństwowieniu kołchozów oraz zniesieniu różnic pomiędzy pracą fizyczną a umysłową, które jest kluczem do zniesienia różnic między miastem a wsią. Na zakończenie zaś scharakteryzował istotę kryzysu świata kapitalistycznego wskazując na konieczność wojen pomiędzy państwami tego porządku oraz podkreślił międzynarodowe znaczenie marksistowskiego podręcznika ekonomii politycznej (w toku dyskusji nad jego kształtem powstała wspomniana rozprawa). W rozważaniach Stalina dostrzec też należy jego polemikę z dotychczasowymi teoriami ekonomicznymi. Na jednym biegunie prowadził ją z zamordowanym w 1950 r. Nikołajem Wozmesieńskim, kwestionującym istnienie obiektywnych praw ekonomicznych; na drugim zaś z innym ekonomistą radzieckim, Je-wgienijem Wargą, dostrzegającym stabilizację współczesnego kapitalizmu łagodzonego koncesjami socjalnymi. W efekcie tego — zdaniem Wargi — konflikt światów nie jest nieuchronny, a w interesie ZSRR leży współpraca ze światem zachodnim. W tej sytuacji więc praca Stalina, dostrzegającego być może zmiany zaszłe we współczesnym świecie, stanowiła obronę podstaw gospodarki radzieckiej oraz zwartości „obozu socjalistycznego" wciąż —jego zdaniem — pozostającego w imperialistycznym okrążeniu. Tym samym też odrzucał on definitywnie szansę wypływające z pojednawczych tez Wargi. Znaczenie publikacji Stalina nie wynikało jednak z teoretycznych spekulacji ekonomicznych. Abdurachman Awtorchanow stwierdza wprost, iż autor Ekonomicznych problemów socjalizmu „zgoła nie zajmował się w tej pracy teorią i odkrywaniem nowych, abstrakcyjnych praw marksizmu w ekonomii politycznej — natomiast spierał się z innymi przedstawicielami elity KC o najważniejsze problemy zewnętrznej i wewnętrznej polityki ZSRR"60. Najostrzej rzeczywiste znaczenie pracy Stalina ocenił Adam Ciołkosz nazywając dokonaną przez niego 151 analizę „nonsensem opartym o fałszywe przesłanki"61. Dla uzupełnienia zasygnalizowanej tu wiedzy o Ekonomicznych problemach socjalizmu w ZSRR dodać tylko możemy, iż plotka ich rzeczywiste autorstwo przypisywała akademikowi Markowi Mitinowi (podobnie jak w przypadku prac o językoznawstwie pojawia się nazwisko profesora Wiktora Winogradowa). Jak było naprawdę nie dowiemy się pewnie nigdy, Bez względu na to czy praca Stalina była sygnałem nowego kursu w polityce wewnętrznej i zagranicznej, czy też nie, propaganda komunistyczna okrzyknęła ją natychmiast wielkim wydarzeniem. Sekretariat KC PZPR polecił organizacjom partyjnym jej popularyzację i studiowanie. „Z genialną prostotą i jasnością — powiedział Bierut na naradzie aktywu — w tym doniosłym, epokowym dziele towarzysza Stalina ujęte zostały najistotniejsze sprawy, które nurtują dzisiejszy świat określając jego sytuację gospodarczą i polityczną oraz ukazują perspektywy jej dalszego rozwoju. Gruntowne zaznajomienie się z treścią tego dokumentu stanowi nieodzowny warunek prawidłowej orientacji w najważniejszych zagadnieniach dzisiejszej polityki światowej"62. Znaczenie pracy podnosiły też sesje naukowe organizowane specjalnie dla jej omawiania, planowane przez Wydział Nauki KC63. Równolegle w masowych nakładach wydawano tłumaczenia radzieckich broszur omawiających znaczenie ostatnich wskazań przywódcy64. W ślad za nimi powstawały też oryginalne — polskie, z których najważniejsza wydaje się praca Oskara Langego gloryfikująca Ekonomiczne problemy jako „ukoronowanie wszystkich uprzednio dokonanych przez Stalina uogólnień teoretycznych" oraz „krok naprzód w drodze do całkowitego wyzwolenia ludzkości spod panowania ślepych i brutalnych sił społecznych i uczynienia jej wolnym twórcą własnego losu". „Genialna w swej prostocie i wnikliwości — napisał uczony — będzie długo zapładniała twórczą pracę w dziedzinie marksistowskiej ekonomii politycznej"65. To powszechne wychwalanie ostatniej pracy Stalina oraz jego geniuszu teoretycznego nie wolne było od świadomej, uczniowskiej — dziś irytującej — naiwności autorów panegiryków. Jakże bowiem wytłumaczyć zaistnienie w „naukowych" opracowaniach zdań takich jak: „Towarzysz Stalin uczy, że wykrycie i zastosowanie praw przyrody przebiega mniej lub bardziej gładko" — lub też „Towarzysz Stalin uczy, że prawa ekonomiczne posiadające identyczny jak prawa przyrody obiektywny charakter różnią się jednak pod pewnymi względami od praw przyrody"66. 152 Rozwijana przed XIX zjazdem i później kampania propagandowa wokół Ekonomicznych problemów znacznie ożywiła kult Stalina jako przewodnika po wszystkich dziedzinach życia. W sumie też przewyższyła apoteozę jego osoby, która miała miejsce w polskich środkach przekazu podczas samego zjazdu. Komentując „wszechświatowe znaczenie" wskazań przywódcy zawartych w wygłoszonym przezeń 14 października krótkim przemówieniu, prasa podkreślała uspokojenie, jakie niosło w napiętej sytuacji międzynarodowej. I choć geniusz oraz jasność umysłu wodza pozostawały w propagandzie na dawnym wysokim poziomie — trudno jednak było ukryć jego starość i fizyczną słabość. Nie on wszak a Malenkow wygłaszał wielogodzinny referat sprawozdawczy. Stalin ograniczył się jedynie do wspomnianego krótkiego wystąpienia podsumowującego zgromadzenie. Dowodem na to, iż nie trwało ono zbyt długo był zapis rytualnych owacji urządzonych mówcy przez zgromadzonych. Tym razem wypadły one dość blado. Przemówienie przerywano zaledwie raz „długotrwałymi, burzliwymi oklaskami przechodzącymi w owację", dwa razy „burzliwymi, długotrwałymi oklaskami", osiem razy „burzliwymi oklaskami", trzy razy „długotrwałymi oklaskami". Pożegnała zaś go „burza długo niemilknących oklasków"67. Wprawdzie w pozjazdowych komentarzach niekwestionowaną, centralną pozycję nadal zajmował Stalin (choć na samym zjeździe nie poddano go reelekcji na stanowisko przywódcy partii — utwierdzając tym samym jego „wieczne" trwanie w tej funkcji) — ale powoli z tła wyłaniać zaczął się „natchniony jego autorytetem" kolektyw. „Siła partii tkwi w tym — czytamy w pozjazdowym wydaniu «Notatnika Referenta» — że na czele partii stał Lenin, a obecnie partią kieruje Stalin i Leninowsko-Stalinowski Komitet Centralny Partii". Porządek społeczny i polityczny utwierdzany propagandowymi przekazami zdawał się być wieczny — tak jak silniejszym niż czas wydawać się musiał człowiek firmujący ten monolityczny obraz. Jednakże 4 marca 1953 r. kilka minut po godzinie 5 rano agencja TASS ogłosiła komunikat o chorobie Stalina. Natychmiast wiadomość tę podała rozgłośnia polska Radia Wolna Europa, kilka godzin później zaś oficjalne stacje krajów „demokracji ludowej" — przy czym Warszawa o godzinie 11, a Budapeszt dopiero o 1768. Reakcje władz państwowych dotarły do społeczeństwa następnego dnia razem z poranną prasą. Przyniosła ona komunikaty lekarskie o stanie zdrowia radzieckiego przywódcy oraz depesze z życzeniami powrotu do zdrowia 153 wysłane poprzedniego dnia na Kreml. Przekazywano także pełne bólu i skupienia reakcje polskich robotników. „Nadchodzą głosy — pisano w „Trybunie Ludu": — że nieszczęście, które spotkało naród radziecki ugodziło również w cały nasz naród [...] W kopalni im. Józefa Stalina ze łzami w oczach słuchali górnicy tej smutnej wiadomości [...] «Nie możemy sami dopomóc w ratowaniu zdrowia Towarzysza Stalina, lecz wyrazem naszych uczuć niech będzie wzmożony wysiłek w pracy» — powiedziała łódzka prządka Stanisława Feliszek". Jakby dla podkreślenia, że życie toczy się normalnie poinformowano o rozpoczętej właśnie przez Rumuńską Akademię Nauk sesji poświęconej Ekonomicznym problemom socjalizmu w ZSRR Ale pomimo tych zapewnień dawało się odczuć w kraju nerwowe oczekiwanie. Prasa i radio emocjom tym nadawały atmosferę żalu i powagi oraz „skupienia pod sztandarami partii". „Trudno oderwać się od głośników radiowych — czytamy w „Życiu Literackim" — Wsłuchujemy się w słowa komunikatu o chorobie Józefa Stalina, wyczuwając poza nim bicie Jego serca, serca świata. Ileż bólu, ile troski przysparza nierówny rytm tego serca [...] To jakby zachorował najbliższy mi człowiek, ktoś najdroższy z rodziny — powiedział robotnik z Ursusa Jan Mizerkiewicz...". Zewsząd podkreślano też, iż dzieło przywódcy jest kontynuowane, wre praca dla pokoju, socjalizmu i szczęścia mas. Potwierdzały to również pierwsze pisane „na gorąco" wiersze. Kiedy 5 marca idący do pracy polscy robotnicy czytali w gazetach powyższe słowa, Stalinowi — zgodnie z późniejszymi danymi — pozostało jeszcze niewiele ponad pół doby życia. Przypisy 1 AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/Y-l. 2 Ibid., sygn. 237/Y-51, k. 1-18. 3 Ibid., sygn. 237/Y-51, k. 23, 24, 26, 27, 43 i inne. 4 CA W, GZPol-Wych.WP, sygn. IV. 112-50, 51, 78, 175 i inne. 5 B. Jakubowska, Przeobrażenia w szkolnej edukacji historycznej w Polsce w latach 1944—1956, Warszawa 1986, s. 238-239. 6 AAN, Oddz.VI, ALP, sygn. 237/XVI-107, k. 53-57. 7 L. Gronowski, K.Martel, Józef Stalin... op. cit. 8 „Trybuna Ludu" 1951, nr 48-56. 9 AAN, Oddz. VI, ALP. sygn. 237/YHI-190, k. 158. 10 CA W, GZPol-Wych. WP, sygn. IV-112-63. 154 11 M Fritzhand. Dzielą Stalina — szkoła myśli marksistowskiej, ..Myśl Współczesna" 1950, t. IV, s. 440. 12 L. Kołakowski, op. cit., t. 3., s. 902. 13 A.Wat, Mój wiek..., s. 133, tenże, Świat na haku.... s. 12-13. 14 A. Schaff, Nowa teoria języka profesora Marra, ..Kuźnica" 1946. nr 13. 15 L, Kołakowski, op.cit., t. 3, s. 903. 16 J. Stahn, Marksizm a zagadnienia językoznawstwa, Warszawa 1950. 17 Patrz np: Stalinowska nauka o bazie i nadbudowie, Warszawa 1951; Zagadnienia marksizmu dialektycznego i historycznego, Warszawa 1952; G. F. Aleksandrów. Wielka silą idei stalinowskich. Warszawa 1951; W. Winogradow, O języku literatury pięknej, ,,Życie Literackie" 1952, nr 23 i wiele innych tekstów. 18 J, Putrament, Poi wieku. Literaci, Warszawa 1986, s. 34. 19 Tezy Stalina o języku a metodologia badań literackich, Warszawa 1952. 20 Z. Lissa, Niektóre zagadnienia estetyki muzycznej w świetle artykulów Józefa Stalina o marksizmie w językoznawstwie, Kraków 1952, s. 155. 21 AAN, MKiS, sygn. 820. 22 CAW. GZPol-Wych. WP, sygn. IV.112-51. 23 „Nowe Drogi" 1950, nr 6. 24 R Zimand. Dyskusja o bazie i nadbudowie. Na marginesie sesji naukowej IKKN i „Nowych Dróg", „Nowa Kultura" 1951, nr 1. 25 W. Gniatczyński, J. Jasieńczyk, O. Żeromska, Literatura piękna, „Kultura" (Paryż) 1952, Zeszyt Krajowy nr 3, s. 180. 26 A. Wat, Mój wiek..., s. 133. 27 W Sokorski, Wspomnienia, Warszawa 1990, s. 12. 28 V. Klemperer, LTI. Notatnik filologa. Warszawa 1989, s. 18. 29 Nowomowa. Materiały z sesji naukowej poświęconej problemom współczesnego języka polskiego odbytej na Uniwersytecie Jagiellońskim w dniach 16 i 17 stycznia 1981, Londyn 1985; Język propagandy, Warszawa 1979; M. Głowiński, Nowomowa po polsku, Warszawa 1990; P. Wierzbicki, Struktura kłamstwa, Warszawa 1986. 30 L. Bod, Język i polityka. Rozważania o stalinizmie, „Aneks" nr 21, s. 39. 31 J. Andrzejewski, Partia i twórczość pisarza. Warszawa 1952, s. 7. 32 S. Ehrlich, T. Dominik, Stalinowski plan przeobrażenia przyrody, Warszawa 1950. 33 AAN, MKiS, sygn. 676. 34 A. Słonimski, Alfabet wspomnień, Warszawa 1989, s. 56. 35 A. Panufnik, Życie muzyczne w dzisiejszej Polsce, „Kultura" (Paryż) 1955, nr 1/2, tenże. O sobie, Warszawa 1990, s. 234. 36 Z. Greń, Człowiek z karabinem we Wroclawiu, „Życie Literackie" 1952, nr 13. 37 „Film na świecie" 1990, nr 374. 38 AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/V-45. 39 H. Bobińska, Soso. Dziecięce i szkolne lata Stalina, Warszawa 1953, s. 156-157. 40 M. Jodłowski, Kwartet Stalina, „Odra" 1990, nr 4, s. 80. 41 J. Trznadel, Hańba domowa... s. 7. 42 AAN, MKiS, sygn. 446, 473. 43 Ibid., sygn. 486. 44 Ibid., sygn. 498, 499, 505, 818 i inne. 155 45 A. Wat, Świat na haku,.,, s. 137, 46 J. Wołowski, Z dziennika podróży do ZSRR, Warszawa 1950, s. 13, 47 Na Kremlu. Opowiadania o Stalinie, Warszawa 1951, s. 6. 48 J. Stalin, O projekcie konstytucji ZSRR. Konstytucja Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, Warszawa 1951. 49 J. Zakrzewska, A.Garlicki, Zatwierdzenie Konstytucji PRL. „Polityka" 1990 nr 28. 50 AAN, Oddz.VI, ALP, sygn. 237/YIII-8, k. 105. 51 Ibid., sygn. 237/YII-10. 52 S. Głąbiński, op. cit., s. 44. " C A W, GZPol-Wych. WP, sygn. IV. 112-107. 54 AAN, Oddz.YI, ALP, sygn. 237/XXI-25, k. 13-16. 55 „Trybuna Ludu" 1950, nr 36. 56 Opowiadanie Marii Iskrowej, „Życie Literackie" 1952, nr 8. 57 Cyt za: A. Roman, Paranoja. Zapis choroby, Warszawa 1990, s. 59. 58 „Kwartalnik Historyczny" 1952, nr 2. 59 J. Stalin, Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR, Warszawa 1952. 60 A. Awtorchanow, Zagadka śmierci Stalina, Londyn 1983, s. 77. 61 A. Ciołkosz, Od Marksa do Chruszczowa, Londyn 1962, s. 22-23. 62 Materiały dla lektorów, Warszawa 1952, zesz. 13. 63 AAN, Oddz.VI, ALP, sygn. 237/XVI-12, k. 46-47. 64 M. D. Kammari, Praca J.W.Stalina: Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR — nowym wybitnym wkładem do filozofii marksistowsko-leninowskiej, Warszawa 1953, G.F. Aleksandrów, Praca J. W. Stalina: Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR—programem budownictwa komunizmu, Warszawa b.r.w.; Niektóre zagadnienia teorii i praktyki architektonicznej w świetle pracy J. W. Stalina: Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR, Warszawa 1953 i wiele innych. 65 O. Lange, Zagadnienia ekonomii politycznej w świetle pracy J. Stalina: Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR, Warszawa 1953. Osobno opublikowano też rozdział tej rozprawy pt: Prawa ekonomiczne socjalizmu. 66 Z. Bauman, J. Wiatr, Obiektywny charakter praw przyrody i społeczeństwa w świetle pracy J. W. Stalina: Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR, Warszawa 1953, s. 9; Znaczenie pracy J. Stalina: Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR Warszawa 1952, s. 7. 67 J. Stalin, Przemówienie na XIX Zjeździe Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, Warszawa 1952. 68 J. Nowak-Jeziorański, Wojna w eterze. Wspomnienia, t. l 1948—1956 Londyn 1986, s. 105. ' y DZIŚ NIEBO JEST ŻAŁOBNĄ CHORĄGWIĄ. UMARŁ STALIN (marzec 1953) Podczas upływających szybko godzin, w żadnym z oficjalnych środków przekazu nie odnajdziemy choćby wzmianki o zagrożeniu życia Stalina, Chociaż ton i treść naturalistycznie brzmiących komunikatów lekarskich zdawały się nie pozostawiać złudzeń co do finału choroby — nawet w prywatnych rozmowach ludzie niechętnie wysnuwali wnioski na ten temat. Jednocześnie z pierwszymi wiadomościami o niemocy radzieckiego przywódcy przyszły instrukcje nakreślające sposób ich publicznej prezentacji oraz precyzujące oczekiwania wobec społecznych zachowań. Miały one pozostawać pełne powagi, godności, skupienia i niegasnącej nadziei. Polecano też przeciwdziałanie wszystkiemu co ów pożądany nastrój mogło zakłócić. Logice tej sytuacji odpowiada więc los pracownika administracyjnego jednej z uczelni Poznania, który po usłyszeniu komunikatu o chorobie „wodza narodów" oświadczył, iż „idzie sobie kupić krepę". Raport przeznaczony dla Jakuba Bermana informuje o wszczętym przeciwko temu człowiekowi dochodzeniu, które dowiodło, że przed wojną był „sanacyjnym pułkownikiem". Stracił więc pracę i z wielkim trudem uniknął więzienia1. Ale zarówno ci wierzący w wyzdrowienie Stalina, jak też i ci, którzy takiej nadziei nie podzielali nie mieli zbyt wiele czasu na rozważanie możliwości rozwoju wypadków. Cały niepokój w życiu publicznym oraz prywatne domysły trwały zaledwie dwie doby. „Kiedy przed godziną szóstą rano — napisał dziennikarz — wiertacz Jan Kołodziej i Stefan Ostrowski, przodownicy z Wydziału W-4 spotkali się w fabryce, obaj wiedzieli już o bolesnej wiadomości [...] Słowa, które chcieli wypowiedzieć grzęzły im jakoś w gardle. Tylko silniejszy niż 157 zwykle był uścisk ich dłoni"2. Albowiem 6 marca 1953 r. po północy, spiker radia moskiewskiego zbolałym głosem przekazał wiadomość mówiącą, iż poprzedniego dnia „o godzinie dziewiątej minut pięćdziesiąt wieczorem po ciężkiej chorobie zakończył życie Przewodniczący Rady Ministrów Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich i Sekretarz Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego Józef Wissarionowicz Stalin [...]"'. Następnie podały tę informację także stacje radiowe innych krajów — w tym warszawska. Pierwszym człowiekiem w Polsce, który dowiedział się o śmierci radzieckiego przywódcy był Bierut, któremu wieść o tym specjalnyn telefonem przekazano prosto z Moskwy. W swym podręcznym kalendarzyku zanotował on pod datą 6 marca: „Dziś o 3-ej w nocy zwołałem członków Biura Politycznego. Pracowaliśmy do 8 rano nad odezwą i instrukcjami dla organizacji partyjnych. Wstrzymaliśmy druk gazet, aby zmienić ich treść. Wieczorem zabrałem się do pisania zamówionego przez «Prawdę» artykułu"3. Rzeczywiście poranne wydania gazet ukazały się tego dnia znacznie później niż zwykle. „Trybuna Ludu ' na pierwszej stronie przyniosła otoczone czarną ramką zdjęcie generalis-simusa oraz odezwy KC KPZR, Rady Ministrów i Prezydium Rad Najwyższej ZSRR do społeczeństwa radzieckiego. Informacja o śmierci wezwanie do kontynuowania dzieła zmarłego oraz „zwierania szeregów partyjnych" daje możność zaobserwowania interesującego rozłożenia akcentów. Wprawdzie Stalinowi przypisano „stworzenie", „wychowa nie" i „zahartowanie" partii oraz jej „uzbrojenie w program budów; komunizmu", lecz widać również ślady kończącej się epoki. Częściej niż imię wodza odnajdziemy w tych dokumentach słowo „partia". Wspomniany numer „Trybuny Ludu" przyniósł także tekst odezwy władz partyjnych i państwowych naszego kraju „do wszystkich oby wateli", zredagowanej na opisanym przez Bieruta nocnym posiedzemi Biura Politycznego. Podnosiła ona „zasługi" zmarłego dla sprawy byti państwowego Polski, wzywała do „zwiększenia zwartości narodi w walce o socjalizm", „wzmożenia twórczej pracy oraz czujności" Kończyła ją zaś zapowiedź kroczenia do zwycięstwa z „nieśmierteinyrr imieniem Stalina". Zresztą fakt tej „nieśmiertelności" podkreślony został już w pierwszym komunikacie z 6 marca. Nie powiedziano tam przecież wprost, iż „umarł Stalin" — lecz, że „zakończył życie". Geniusz jakim był radziecki przywódca obdarzony przez propagandę cechami ponadludzkimi — w rozumieniu nadawców tej informacji — nie mógł 158 wszak po prostu umrzeć, przejść w niebyt. Kończąc życie fizyczne przenieść miał się w sferę obecności nadrealnej — nie mniej wszak odczuwanej przez ludzi niż kiedy egzystował cieleśnie. Obok tej odezwy przedrukowano także depeszę, jaką do władz radzieckich w imieniu KC. Rady Państwa i Rady Ministrów wysłali Bierut i Zawadzki. Zapewnili w niej o jedności obu narodów w żalu po stracie wodza, obiecywali też dalszą wspólną „walkę o realizację wiecznie żywych idei, nauk i wskazań Wielkiego Stalina". Cały pierwszy dzień bez niego stał w życiu państwa pod znakiem wstrząsu. Zamilkły skoczne dźwięki w radiu zastąpione marszami żałobnymi i muzyką poważną. Jednakże w redakcjach czasopism i komórkach partyjnych wszystkich szczebli wrzała wytężona praca. Redaktorzy przygotowywali materiał do żałobnych numerów swych gazet, partyjni funkcjonariusze zaś rozpoczęli wykonywanie poleceń organizacyjnych. Podobnie, jak w przypadku innych akcji propagandowych, tak i tu nie pozwolono na zbyt wielki zakres spontaniczności. Żałoba bowiem, jakkolwiek wielka, powszechna i wszechogarniająca, „uporządkowana" została wieloma instrukcjami Komitetu Centralnego, Całej Polsce polecono więc „żałobną dekorację miast, osiedli i wsi, zakładów fabrycznych, świetlic, klubów, instytucji i innych pomieszczeń publicznych. Wywiesić flagi narodowe i czerwone ubrane krepą i spuszczone do pół masztu, względnie w przypadku niemożności spuszczenia, pochylone. Umieścić na widocznych miejscach portrety Towarzysza Stalina ubrane krepą i czerwienią. Sporządzić i wywiesić na widocznych miejscach następujące hasła: Nieśmiertelne imię Stalina zawsze będzie żyć w sercach narodu polskiego i całej postępowej ludzkości [...]". Nakazano także organizację zgromadzeń żałobnych w zakładach pracy — ściśle regulując ich przebieg. Wedle poleceń KC miały one wyglądać następująco: „Powiadomienie o śmierci Towarzysza Stalina — minuta ciszy z powstaniem z miejsc. Odczytanie odezw KC KPZR, RM ZSRR, Pręż. RN ZSRR. Odczytanie odezwy KC PZPR. RM i RP PRL. Wysłanie w imieniu załogi danego zakładu pracy krótkiej depeszy kondolencyjnej lub listu kondolencyjnego na imię ambasadora ZSRR w Polsce Arkadiusza Sobolewa. Zebranie zakończyć odśpiewaniem «Międzynarodówki»". Poza tym nakazano staranne przygotowanie tych zgromadzeń, bezwzględną dbałość o „zachowanie porządku, powagi i pełnego skupienia", przeciwdziałanie panice na rynku oraz „szerzonym przez imperialistyczne agentury 159 wrogim plotkom i pogłoskom". Podobny przebieg uroczystości planowano również na wsi. Tyle tylko, że tam, „gdzie sytuacja tego wymaga — zamiast odśpiewania «Międzynarodówki» może być odśpiewany hymn «Gdy naród do boju»". Odczytywanie żałobnych dokumentów polecono także w szkołach, jednostkach wojskowych i wyższych uczelniach4. Zmieniając 6 marca treść i przygotowując wydania gazet nie zdołano jednak (lub po prostu nie chciano — ograniczając się jedynie do gazet partyjnych) powstrzymać kolportażu wszystkich tytułów. Na przykład „Życie Warszawy" dopiero następnego dnia powiadomiło swoich czytelników o zgonie radzieckiego przywódcy. Wtedy prasa jednak pełna była już żałobnych artykułów, wspomnień i pierwszych meldunków o reakcji społeczeństwa oraz doniesień o przygotowaniach do ostatniej drogi dyktatora; 7 marca poinformowano też o zmianach na najwyższych stanowiskach we władzach ZSRR. „Trybuna Ludu" zaś doniosła o kondolencjach złożonych przez Bieruta na ręce ambasadora Sobolewa. Po nim na Belwederską przybyły delegacje władz państwowych i partyjnych, organizacji społecznych, zakładów pracy oraz ludzie prywatni — bez przymusu wpisując się do wyłożonej tam księgi kondolencyjnej. „Na twarzach przybyłych — pisano w prasie — maluje się głęboki smutek. Wiele kobiet tłumi płacz, ociera łzy. Poważne, skupione są twarze robotników. Wyraz ich mówi o głębokim bólu i o umacnianiu się w woli dalszej, nieustępliwej walki o pokój i socjalizm [...] Nad Belwederem [...] opuszczona do połowy masztu, spowita kirem biało-czerwona chorągiew. Na frontonie gmachu KC PZPR reflektory oświetlają olbrzymi portret Wodza i genialnego Nauczyciela mas pracujących całego świata — Józefa Stalina". Do ambasady ZSRR „na czele pracowników teatru — czytamy dalej — przybył nestor sceny polskiej Aleksander Zelwerowicz. Chory, z trudem wchodził na stopnie, by złożyć swój podpis w księdze wyłożonej u stóp osłoniętego kirem portretu Stalina". „Jego wskazaniami przepoimy treść naszej pracy nad wychowaniem powierzonej nam młodzieży" — obok wybitnego aktora napisali nauczyciele. „To był nasz wielki przyjaciel, wielki wódz i dobrze nas prowadził. Bardzo boli, że odszedł. Będzie zawsze sztandarem naszej walki o pokój i szczęście. A walka trwa. Kolejarz Józef Mortinek uruchamia parowóz. Pociąg rusza" — do zwycięstwa w tej walce, co zapewne w ten surowy sposób pragnął opisać reporter „Trybuny". „Uczył budować nowe życie", „Iskra, którą on zapalił 160 płonie w naszych sercach", „Wszystko co zbudujemy — Jemu będziemy zawdzięczać". Taki był dominujący ton przytaczanych przez prasę pierwszych komentarzy „prostych ludzi". Spośród elity zaś jednym z najwcześniej zabierających głos w tej sprawie był Jarosław Iwasz-kiewicz: „Jeszcze mocniej zabrzmi hasło pokoju — napisał — Genialna jego myśl rzutując śmiało naprzód drogę rozwojową świata stwarzała podstawy dla rozwoju ekonomicznego i kulturalnego wszystkich narodów świata". Tego samego dnia — na wzór radzieckiego komitetu pogrzebowego pod przewodnictwem Chruszczowa — na wspólnym posiedzeniu Prezydium Komitetu Frontu Narodowego i delegatów organizacji społecz-no-politycznych powołano Ogólnonarodowy Komitet Uczczenia Pamięci Stalina. Na jego czele stanął Przewodniczący Rady Państwa Aleksander Zawadzki. W składzie zaś znaleźli się: Józef Cyrankiewicz (wicepremier), Edward Ochab (Sekretarz KC PZPR), profesor Jan Dembowski (prezes Polskiej Akademii Nauk, marszałek sejmu), Stefan Ignar (wiceprzewodniczący NKW ZSL), generał brygady Kazimierz Witaszewski (wiceminister obrony narodowej), Wiktor Kłosiewicz (przewodniczący Centralnej Rady Związków Zawodowych), Alicja Musiał (prezeska Zarządu Głównego Ligii Kobiet), Jarosław Iwasz-kiewicz (jako przewodniczący Polskiego Komitetu Obrońców Pokoju), Eugenia Krassowska (wiceprzewodnicząca Centralnego Komitetu Stronnictwa Demokratycznego), Dominik Horodyński (poseł na sejm) oraz Stanisław Nowocień (przewodniczący ZG ZMP). Jak widzimy przy doborze jego członków w pełni zadziałała zasada „klucza organizacyjnego". Na godzinę 15 następnego dnia komitet ten —jak podano — zwołał do Hali Mirowskiej („Gwardii") w Warszawie zgromadzenie żałobne. Ale imprezę tę—jak i wiele podobnych w całym kraju — jej przebieg, listę zaproszonych uczestników i mówców oraz wystrój sali zaplanowano w Wydziale Propagandy KC. Jego pracownicy czuwali więc nad stroną organizacyjną i tokiem całej imprezy. Wszystko też przebiegało w zgodzie z ustalonym porządkiem. W skład wieloosobowego prezydium obok członków „komitetu pamięci" weszli między innymi rektorzy uczelni warszawskich, dziennikarze, delegaci organizacji społecznych, żołnierze, przodownicy pracy i ludzie kultury (w tym Maria Dąbrowska i Tadeusz Kulisiewicz). Zebraniu przewodniczył Wiktor Kłosiewicz. Uczestniczyło w nim — wedle raportów — ponad 5 tysięcy osób. Po zagajeniu przewodniczącego głos zabrał 161 Edward Ochab. Jego przemówienie poświęcone było tyleż pośmiertnej apoteozie Stalina — ile lżeniu wrogów i próbie logicznej konstrukcji obrazu świata bez wodza, który odczytany z sensu słów mówcy wyglądać miał tak jakby nic się nie zmieniło. Pozostali przemawiający podkreślali wielkość zmarłego oraz obiecywali wierność jego wskazaniom w przyszłości. Jednogłośnie przyjęto też utrzymaną w tym tonie rezolucję odczytaną przez Władysława Matwina. Na koniec, „patrząc na ozdobiony pękami czerwonych flag portret Stalina" oraz płonące pod nim dwa znicze — zebrani odśpiewali „Międzynarodówkę"5. Jednocześnie rozpoczęto w prasie systematyczny druk depesz kondolencyjnych, jakie polskie organizacje środowiskowe wysyłały do swych radzieckich odpowiedników. Gotowość „czerpania natchnienia w pracy i w walce z życia Stalina" oraz wspólnotę w żalu zgłaszały organizacje myśliwych, literatów, lekarzy, aktorów, nauczycieli, kobiet metalowców i wiele innych występujących w imieniu swych członków W ich tekstach zmarły występował najczęściej jako najlepszy przed stawiciel danej dziedziny życia — bądź to osobiście (np. jako pisarz) — bądź też, w niemniej bezpośredni sposób, jako inspirator wszystkich grup zawodowych. Dla spawaczy był więc najlepszym spawaczem, dla budowlanych budowlanym, dla ekonomistów ekonomistą itd. „Przed grobowcem Józefa Stalina — czytamy w żałobnym numerze „Przeglądu Historycznego" — staje w głębokiej zadumie i żalu również polska nauka historyczna [...] W osobie Józefa Stalina czcimy dziś [...] nie tylko sternika i opiekuna badań naukowych, czcimy też genialnego badacza, który posunął naprzód rozwój nauki własnym umysłowym trudem [...] Nie wiadomo też co bardziej należy podziwiać w pracach Stalina jako historyka: czy bezpośredni ich kontakt z dniem dzisiejszym narodu i konkretnymi potrzebami państwa? Czy mistrzowskie operowanie narzędziem dialektyki? Czy przenikliwość ujawniającą nieomylnie genezę teraźniejszości, a zarazem wytyczającą jej odległe perspektywy? Czy śmiałość i celność w zajmowaniu stanowiska: to prawda a to fałsz [...] Czy jasność i lapidarność najtrudniejszych nawet sformułowań? Czy tok wykładu tak jasny i precyzyjny [...], że rozprawa otwierająca przełom w kilku naraz dziedzinach wiedzy staje się oczywista [...] dla uczonego, dla chłopa i robotnika? Czy wreszcie gotowość autora do samokrytyki [...]". W ślad za partyjnymi poleceniami do wydziałów KC oraz redakcji gazet spływać zaczęły pierwsze meldunki o inicjatywach podjętych dla 162 uczczenia pamięci „wielkiego zmarłego", a także organizowanych zebraniach żałobnych. „W Uniwersytecie Warszawskim — czytamy w jednej z nich — odbyło się zebranie studentów. Młodzież przybyła licznie I nie mogła pomieścić się w sali. Zaszła konieczność zajęcia drugiej sali. Znaczna część zebranych płakała. W Warszawie odczuwa się brak krepy do dekoracji, mało jest portretów Towarzysza Stalina"6. Jak przebiegały podobne uroczystości w szkołach, zakładach pracy i wyższych uczelniach dowiadujemy się między innymi z relacji ówczesnego pracownika Centralnej Szkoły Partyjnej przy KC PZPR profesora Andrzeja Burdy. „W gabinecie towarzyszki Granas (dyrektora szkoły — R. K.) — pisze on — zastałem dyrekcję w komplecie. Towarzyszka Granas z zaczerwienionymi oczyma i w żałobnej sukni wydawała ostatnie polecenia w sprawie /łożenia hołdu przez słuchaczy i grono nauczycielskie [...] Obok podium ustawiony został biust Stalina z czarną opaską i zapalonymi świecami. Towarzyszka Granas stojąc czytała w należytym skupieniu i 7 należyta powagą fragmenty z pism Stalina dodając od siebie słowo wiązane. Ceremonia przebiegająca w dużym skupieniu trwała ponad trzy godziny"7. „Mam w uszach szloch dziewcząt (mężczyźni mężnie tłumili łzy, ale łykali ślinę) — wspomina Andrzej Drawicz — kiedy zaś w części artystycznej mój przyjaciel W. K. wyrecytował jak krzyk serca stalinowski montaż poetycki [...] kończąc go zrywającym się ze wzruszenia w falset okrzykiem «Bo Stalin życiem, a życie jest wieczne!» — salą wstrząsnął oczyszczający, zbiorowy spazm"8. Płacz był w tamtych dniach normą . zachowań ludzkich. Podczas licznych wieców i masówek często dochodziło do zbiorowych histerii, mdlały kobiety, płakały dzieci, nauczyciele, żołnierze, milicjanci. Ile było w tym szczerego, osobistego żalu, ile zaś bezwolnego poddania się atmosferze tych godzin świadomie organizowanej przez środki przekazu, ile wreszcie celowej działalności animatorów tych imprez — próżno dziś dociekać. Po latach stałej, codziennej obecności Stalina w życiu publicznym Polski — jego śmierć mogła wzbudzić prawdziwy lęk i poczucie bezradności u trudno powiedzieć jak licznej grupy ludzi. Część z nich uwierzyła być może także w to, co mówiono o szlachetności i geniuszu radzieckiego przywódcy oraz uosabianej przez niego drodze do powszechnego szczęścia. Jego odejście mogli więc odbierać jako zagrożenie bliskiego już — jak zewsząd zapewniano — sukcesu. Wielu jednak uczestniczyło w zgromadzeniach żałobnych pod presją otoczenia — nie biorąc tak 163 naprawdę udziału w postulowanej przez partyjnych nadzorców „jedności w bólu". To samo dotyczy zgłaszanych w tych dniach zobowiązań produk^ cyjnych. Podejmowano je zgodnie z instrukcją KC — w prasie jednak prezentowane były jako wynik społecznej spontaniczności. Niewątpliwie element ten był w nich również obecny. Nie stanowił wszak jedynego czynnika stymulującego ludzi do ich podejmowania. Albowiem cały szereg instytucji pilnował przebiegu tej akcji. Od partii po związki zawodowe. Instrukcje wydawane przez te ostatnie w sposób nie mniej szczegółowy od pezetpeerowskich regulowały sposób, zakres i motywy zgłaszanych inicjatyw. Idąc zaś jeszcze dalej wskazywały niekiedy konkretne zakłady, w których inicjatywy takie powinny zaistnieć9. Być może jednak błędem jest rozpatrywanie tych rzeczy w kategoriach kultu Stalina — przy okazji którego organizacje te wypełniały jedynie swoje statutowe zadania „organizowania mas robotniczych". Obok opisanych wyżej działań podejmowanych dla uczczenia imienia radzieckiego przywódcy, z inicjatywy organizacji partyjnych i młodzieżowych w szkołach, jednostkach wojskowych, a nawet w halach produkcyjnych, przed wizerunkami Stalina wystawiano warty honorowe. Trwały one zwykle od 7 do 9 marca. I tak na przykład, w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie — nierzadko kilkakrotnie w ciągu tych dni — u popiersia zmarłego wodza stanęło wiele późniejszych sław (czy choćby tylko znanych postaci) polskiego teatru i filmu — wówczas studentów tej szkoły. Byli pośród nich: Anna Ciepielewska, Mariusz Dmochowski, Ignacy Gogolewski, Wiesław Gołas, Roman Kłosowski, Jan Kobuszewski, Tadeusz Łomńicki, Franciszek Pieczka, Lucyna Winnicka, Tomasz Zaliwski, Zbigniew Zapasiewicz i inni10. W dużych skupiskach ludzi — głównie zaś tam, gdzie działała moc rozkazu — organizowano prawdziwe „spędy" na uroczystości żałobne. Szczególnie dotyczyło to wojska, gdzie obok żołnierzy służby zasadniczej, kadry zawodowej i pracowników cywilnych na liczne masówki ściągano również rodziny osób w luźny choćby sposób związanych z LWP. Wszystko odbywało się tam zgodnie z rozkazem numer 10 Ministra Obrony Narodowej i okólnikami Głównego Zarządu Politycznego oraz decyzjami jego agend przy różnych jednostkach i rodzajach broni11. Z central propagandowych rozmaitych organizacji dostarczono 164 przy tym aktywistom teksty rezolucji, do których uchwalenia nakłonić mieli ludzi zgromadzonych na wiecach i masówkach. Lektorzy i prelegenci otrzymali zaś gotowe pogadanki, które podnosić miały „zwartość szeregów w obliczu wielkiej straty". W jednej z nich czytamy między innymi: „Józef Stalin był olbrzymem myśli i czynu. Jego orli wzrok i Jego genialny umysł widział jasno warunki, w których wypadło mu działać, widział jak należy je zmieniać, aby ustąpiły one miejsca nowym, bardziej doskonałym i bardziej sprawiedliwym—jak należy je zmieniać, aby świat szedł do socjalizmu, aby narody ZSRR budowały socjalizm i kroczyły naprzód dalej do komunizmu [...] Mylił się wróg, jeśli sądził, że ogromny ból po stracie Józefa Stalina choć na chwilę osłabił nasze szeregi. Z jeszcze większą energią i zdecydowaniem, z jeszcze większym oddaniem i zapałem, jeszcze mocniej skupieni wokół naszej partii, wokół wiernego ucznia Stalina — towarzysza Bieruta, podejmiemy nasz codzienny trud budownictwa, codzienną walkę o Polskę Socjalistyczną. o zwycięstwo nieśmiertelnych idei Stalina"12. Ostatnia z zacytowanych tu myśli — często wówczas powtarzanych — wprowadza nas w świat magicznych zabiegów propagandowych, których przedmiotem po śmierci przywódcy ZSRR stał się polski premier (od 1952 r. Bierut) — jako ten skupiający na sobie spojrzenia i nadzieje „ludu polskiego". W prosty bowiem sposób „uczeń" stał się spadkobiercą dzieła swego „mistrza". Na niego też spłynęła część geniuszu, nieomylności i siły zmarłego. To „Towarzysz Tomasz — jak pisano — poprowadzi nas po stalinowskiej drodze walki o pokój i socjalizm" i „zrealizuje nieśmiertelną ideę stalinowską". Jemu więc przypadnie w udziale ogłoszenie w Polsce kierunków działań „świata postępu" po zgonie jego nauczyciela. Ten fakt ciągłości realizacji „dzieła Stalina" pod kierunkiem jego „najlepszego ucznia" oddawała zresztą nie tylko publicystyka i publiczne wystąpienia partyjnych oficjeli na zgromadzeniach żałobnych. Uwiecznione zostało to także w poezji — ściśle współbrzmiącej w tych dniach z nastrojem propagandy. Problemem kontynuacji — obok innych — zajął się w swym wierszu zatytułowanym Dziewiąty marca Jerzy Putrament: „Nasza boleść niech nie będzie łzawa, niech pomoże nam pracować dzielniej. Niechaj szybciej wyrasta Warszawa niech się mnożą wiejskie spółdzielnie. 165 Niech w najdalsze, najuboższe wioski dotrze Jego pomocne słowo. Niech rozświetli rozum stalinowski ciemnotę, nędzę wiekową. Z Jego ludem szeregi zwieraj, łam trudności, odpieraj wroga! Poprowadzi Bolesław Bierut naszą Polskę Stalinowską drogą". Obchody żałoby po śmierci radzieckiego przywódcy stały — jak wspomniałem — pod znakiem „zacieśniania szeregów" do walki o kontynuację jego dokonań. Jedną z miar osiągniętej spójni miał być wynik ogłoszonej wówczas rekrutacji do partii i ZMP. Zgłaszanie się ludzi do tych organizacji w dalekopisie sekretariatu KC oceniano jako „pozytywny objaw wynikający z głębokiego poruszenia w masach [...] które nastąpiło w związku z wielką stratą poniesioną przez postępową ludzkość [...]". Masowo więc napływały meldunki organizacji o wynikach przeprowadzonej rekrutacji. Nie wszędzie jednak akcja przebiegała tak sprawnie, jak życzyłyby sobie tego władze. Dowodem — pismo do szefów wojewódzkich instancji partyjnych podpisane przez Ochaba. Jego treść jest ponadto przykładem zadziwiającej logiki i stylistyki. Oto bowiem sekretarz KC stwierdza tam, iż „w niektórych wielkich zakładach produkcyjnych, powiatach, a nawet województwach, jak lubelskie, białostockie, nie notuje się zgłoszeń do partii". Mogłoby więc to świadczyć, iż śmierć Stalina nie wytrąciła tam nikogo z równowagi, a sprawy toczyły się swym normalnym torem — co oczywiście kłóciło się z oczekiwaniami władz. Te jednak zdradzały skłonność do retuszo-wania sytuacji. W dalszej części pisma czytamy bowiem, iż zgon ten wywołał poruszenie w masach czego wynikiem jest właśnie zgłaszanie się do partii. A więc obserwujemy pozorną sprzeczność zawartą w kontraście zadekretowanego przez aparat wyższego szczebla „poruszenia w masach" i zauważonego przezeń braku zgłoszeń do organizacji. Skoro jednak założono, iż śmierć przywódcy „nikogo nie pozostawiła obojętnym" — to nawet pomimo faktu, że dzięki dialektyce udało się przedstawić sytuację jako korzystną — gdzieś trzeba było znaleźć winnych. I Ochab ich znajduje pisząc: „Należy przypuszczać, że w niektórych zakładach, powiatach i województwach kierownictwo nie 166 przysłuchuje się dostatecznie uważnie głosowi mas, nie zna nastrojów, które je nurtują13. W tych słowach kryje się więc wyraźnie ostrzeżenie pod adresem aparatu terenowego oraz dowód, iż centralne kierownictwo partii nastroje mas „znało najlepiej". Nie udało mi się jednak odnaleźć zbiorczych danych podsumowujących akcję rekrutacji do PZPR — choć w rozlicznych archiwaliach znajduje się wiele indywidualnych i zbiorowych meldunków w tej sprawie. Można z nich wprawdzie wysnuć pewne wnioski co do zasięgu kampanii — nie oddają one jednak precyzyjnie jej wyników. Być może też w rzeczywistości nie należała ona do udanych i z tego powodu nie sporządzono jej bilansu. Śladu takich wyników szukać możemy w zbiorczych zestawieniach liczebności PZPR opublikowanych przez Benona Dymka14. Wedle danych zaczerpniętych z jego pracy liczba członków partii w 1953 r. zwiększyła się w stosunku do roku poprzedniego o 3661 osób, w roku następnym zaś wzrosła o dalsze 147 537 osób. Pośród tych liczb należy więc szukać także wyników akcji rekrutacyjnej zarządzonej po śmierci Stalina. Precyzyjnymi danymi pochodzącymi ze źródła dysponujemy natomiast jeżeli idzie o nabór do ZMP. Wedle obliczeń wydziałów KC w czasie trwania całej akcji, pomiędzy 6 marca a 27 kwietnia swój akces do niego zgłosiło 93 236 osób — w większości z Górnego i Dolnego Śląska, Wielkopolski i Kielecczyzny. Pośród nich najwięcej było młodych robotników, młodzieży wiejskiej i uczniów szkół zawodowych — zdecydowanie najmniej zaś studentów1S, których już wcześniej stosunkowo największa liczba należała do tej organizacji. Śmierć Stalina zbiegła się w czasie z obchodami Międzynarodowego Dnia Kobiet. Żądano więc niezwykłej powagi w dniu 8 marca, zalecano też płci pięknej studiowanie myśli radzieckiego przywódcy jej poświęconym. I choć w pismach „wodza narodów" kobieta obecna jest zazwyczaj jako kołchoźnica, robotnica, „rezerwa klasy robotniczej", współtowarzysz walki mężczyzny — lub w najlepszym wypadku matka bojownika socjalizmu — to jednak polecono dokonanie stosownych uogólnień by wykazać jego zaangażowanie w sprawę „faktycznego równouprawnienia płci". Przy okazji żadnej z organizowanych wówczas kampanii propagandowych nie mogło zabraknąć dzieci. Tak i teraz, w zgodzie z ogólnym tonem publikacji oraz porządkiem życia publicznego, miały one brać udział we wspólnym żalu po zgonie swego „najlepszego przyjaciela". Znów więc, podobnie jak kilka lat wcześniej, resort oświaty dostarczył 167 szkołom teksty pogadanek, zobowiązując nauczycieli do wygłaszania ich podczas lekcji. Sprecyzowano także oczekiwania wobec dziecięcych zachowań. Zmierzać one miały ku powadze i publicznej ekspresji żalu. Materiał do rozważań dla najmłodszych zawarto w zakończeniu pogadanki dla klas I—IV. Czytamy w niej między innymi: „I jeżeli wam, dzieciom Polski Ludowej smutno jest dzisiaj, że umarł Stalin, nasz najlepszy przyjaciel — to pomyślcie o tym jak ciężko jest dzieciom radzieckim, które znały Stalina nie z portretu i nie z opowiadania. Dla nich Stalin był bliskim, drogim człowiekiem, drogim jak ojciec." W opowiadaniu dla klas starszych obok operowania emocją odnajdziemy także próby „racjonalnej" argumentacji zawartej w przykładach działalności zmarłego na rzecz Polski. „Z jego dzielnych dobrych rąk — jak tam zapewniano — szło do was wszystko co dobre, wszystko co wam pomagało najlepiej i najpiękniej żyć"16. Często też dyrekcje szkół wymagały od uczniów noszenia żałobnych opasek. Nagminną praktyką było jednak wymuszanie od dzieci pisania listów i wypracowań wspominkowych. „Nasz drogi opiekun i przyjaciel dzieci, Józef Stalin, odszedł od nas na zawsze. A tak marzyłem zobaczyć go żywego — napisał 9-letni wówczas Staś Jabłoński z Milanówka — Kochany wodzu Józefie Wissanonowiczu Stalinie! Chociaż ty odszedłeś, aleja będę miał zawsze przy sobie Twoją fotografię. Przyrzekam Ci, że będę stale przechodzić z klasy do klasy z dobrymi stopniami i nigdy o Tobie nie zapomnę." Dołączyli do niego rówieśnicy: Wojtuś Kaczorowski wspominający o „chorągwiach trzepoczących smutnymi melodiami" oraz Tadzio Przeradowski, który napisał pocieszając samego siebie: „5 marca zmarł Józef Stalin, żałuje go cały naród. W całej Polsce jest żałoba. Lecz zostały po nim myśli, zostały po nim książki, zostały po nim czyny. Ludzie nigdy nie zapomną o Stalinie i my dzieci też będziemy pamiętać i będziemy się dobrze uczyć". Adaś Rotter zapewniał zaś, że „Stalina nazwisko żyć będzie, a plany Stalina będą wykonane". „Gdy Józef Stalin był mały to budował kanały i mosty i tamy z piasku. A jak Stalin był duży to zbudował Kanał Wołga—Don", „Gdy Józef Stalin chodził do szkoły to świecił przykładem. Gdy był duży to został generalissimusem", „Gdy nam zabrakło zboża Józef Stalin pierwszy spichrze otworzył [...] przysłał nam surowce i maszyny", „Stalin był przyjacielem Polaków. Józef Stalin uczył ludzi jak mają zwyciężać" — te i wiele innych podobnie brzmiących listów napisały wtedy polskie dzieci. Najbardziej porusza w nich fakt jak mocno w świadomości 168 kilkulatków obecne były propagandowe treści — z wierszy, broszur, czytanek i pogadanek przenikające do programów szkolnych. Pośród dziesiątków listów, wierszyków i meldunków o szkolnych zgromadzeniach żałobnych, partyjne archiwa przechowują także informacje o ofiarach histerii rozpętanej po śmierci Stalina. Wielu uczestników tamtych wydarzeń pamięta rozpacz podczas akademii w dniu jego pogrzebu oraz nauczycieli wynoszących z nich zemdlone dzieci nie wytrzymujące olbrzymiego napięcia nerwowego jakiemu zostały poddane, W gdańskim Technikum Przemysłu Spożywczego zaś podczas dekorowania krepą portretu Stalina dostała ataku serca i wkrótce potem zmarła jedna z uczennic, córka przodownika pracy17. Ile w całym kraju było podobnych wypadków nie dowiemy się zapewne już nigdy. Już 7 marca wspólną decyzją Rady Państwa i Rady Ministrów PRL postanowiono przemianować Katowice na Stalinogród, a całe województwo na stalinogrodzkie. Imię Stalina zdecydowano nadać także budowanemu w stolicy Pałacowi Kultury i Nauki oraz otaczającemu go placowi. Tam też miał stanąć w przyszłości pomnik generalissimusa. Najwięcej kontrowersji wzbudzała do niedawna pierwsza z tych decyzji. Publikując ją podkreślano jednocześnie, iż była ona uczynieniem zadość prośbom miejscowych władz partyjnych i samorządowych. W rzeczywistości, co potwierdzają: Józef Olszewski, ówczesny pierwszy sekretarz KW oraz Edward Gierek, podówczas sekretarz KW i członek tamtejszej egzekutywy — nie było żadnej oddolnej inicjatywy. Całe wydarzenie Gierek nazwał nawet wprost „gwałtem na egzekutywie KW". Decyzja o przemianowaniu Katowic zapadła bowiem w Warszawie — jej autorem był prawdopodobnie sam Bierut — telefonicznie zaś Olszew-skiemu przekazał ją Berman. Pierwotnie — wedle relacji Wilhelma Szewczyka — Stalinogrodem miała stać się Częstochowa. Zrezygnowano jednak z tego pomysłu, albowiem pielgrzymki nie mogły chodzić do „Matki Boskiej Stalinogrodzkiej". Decyzja „góry" na połączonym posiedzeniu KW i Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej została zatwierdzona jednogłośnie. Wprawdzie pojawił się tam podobno pomysł by nazwę Stalinogród zastąpić bardziej polsko brzmiącymi Stalinowcami — lecz zgody miał na to nie wyrazić „towarzysz Jakub". Całość — według Olszewskiego — niezbyt się spodobała władzom lokalnym. „Nie dlatego — powiedział — że mieliśmy jakiekolwiek wątpliwości co do słuszności decyzji. Stalin był dla nas wielkim i niekwestionowanym przywódcą ruchu komunistycz- 169 nego. Wielu towarzyszy autentycznie płakało po jego śmierci [...] Jeżeli więc nie podeszliśmy z większym entuzjazmem do tej decyzji to tylko ze względów technicznych. Nie było to łatwe w tak krótkim czasie wymienić wszystkie tablice, druki i napisy"18. Poradzono sobie z tym jednak szybko, funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa czuwali zaś, by nazwy nie myliły się mieszkańcom i przyjezdnym. Znaleźli się później i tacy, którzy w śląskiej apoteozie Stalina pragnęli pójść dalej, stawiając mu w centrum miasta pomnik. Dla tego celu chciano przebudować nawet rynek, wyburzyć stare gmachy i postawić nowe, które stanowiłyby godne tło dla monumentu. Nic jednak z planów tych nie wyszło — przeszkodził Październik. Źródła partyjne w marcu 1953 r. donosiły jednak o radości Katowiczan z faktu zmiany nazwy ich miasta24. Również prasa wypełniła się dowodami zadowolenia z tej decyzji. „Katowice miasto pracy — napisał wtedy Wilhelm Szewczyk — i Śląsk, ziemia pracy z ideologią Stalina związały wiele lat swoich dziejów [...] I tutaj imię Stalina powtarzało się jak hasło bojowe, nauki Stalina nadawały kierunek myśli twórczej. Teraz zaś Katowice dla uczczenia pamięci Stalina nazywać się będą Stalinogrodem"19. Fakt ten wierszem Moje miasto Stalinogród uczcił też Grzegorz Słobodnik. Inaczej jednak całe wydarzenie ocenił występujący przed mikrofonami Wolnej Europy przedwojenny burmistrz Katowic Adam Kocur. „Byli kiedyś tacy — powiedział dobitnie — którzy Zabrze przezwali Hindenburg. No i co? Mamy dziś z powrotem Zabrze. Te drugie gizdy także precz sobie pójdą i będziemy mieli po staremu nasze Katowice"20. Zapowiedź ta spełniała się jednak w dwóch etapach — na powrót miasta do starej nazwy trzeba było czekać trzy i pół roku, na drugą z zapowiedzi — dziesięciokrotnie dłużej. W podobnym tonie fakt ten skomentował jeden z żołnierzy wyrażając obawę, iż „niedługo Warszawę przemianują na Leningrad". „Wątpię — powiedział też — czy adresowany list dojdzie do Stalinogrodu, bo może trafić do Stalingradu, czy nie trzeba będzie na liście dopisać słowo Polska..."21. Za „wrogą postawę" usunięto go z ZMP. Na marginesie żołnierskiej uwagi warto także odnotować, iż swój Stalinstadt otrzymała wówczas NRD, Stalin-varos zaś Węgry. Od ponad miesiąca na mapie Polski nie było już Katowic — gdy 27 kwietnia na posiedzeniu sejmu wniosek o zmianę nazwy miasta, ex post złożył poseł ziemi śląskiej Gustaw Morcinek. Prasa podała, że został przyjęty „jednomyślnie wśród długotrwałych oklasków". Inaczej jednak wydarzenie to opisywał Kazimierz Wyka — jego naoczny świadek: „Morcinek blady jak ściana drętwym głosem odczytał tekst. Głosowaliśmy wszyscy ze spuszczonymi głowami. To był człowiek schorowany, zmęczony, co miał robić? Co my mogliśmy zrobić?"22. Sam autor Pokładu Joanny wspominał po latach, iż polecono mu tylko zreferować podjętą już decyzję. Opowiadał też o posłach ziewających podczas jego wystąpienia oraz posłance, która pokazała mu język. Długo jeszcze — jak mówił — otrzymywał później anonimowe listy z pogróżkami i obelżywymi wyzwiskami. Inicjatywy polskich władz zmierzające do uhonorowania pamięci Stalina przyćmiła jednak podana 8 marca informacja o planach budowy w Moskwie „panteonu wieczystej chwały wielkich ludzi Kraju Rad" — gdzie spocząć miały w przyszłości ciała Lenina i Stalina. W ogóle doniesienia o radzieckich przygotowaniach do pogrzebu wypełniają wiele miejaca w gazetach z tych dni. Razem z nimi pojawiają się również wspomnienia osób, którym dane było osobiście i „na żywo" widzieć radzieckiego przywódcę23. Podkreślają one przełom jaki w życiu ich autorów stanowiło to spotkanie. Obok rozwijanej w słowach kampanii żałobnej zadbano też o jej stronę wizualną. Ulice miast ustrojone więc były czerwonymi sztandarami i dodanymi do nich czarnymi aplikacjami, w witrynach sklepów umieszczano zaś popiersia Stalina z żałobnymi motywami. Północną fasadę gmachu KC ozdobił też dwupiętrowej wysokości jego portret. Tablice informacyjne, świetlicowe gazetki ścienne i ruchome wystawki agitacyjne także wypełniły się różnorodnymi materiałami propagandowymi związanymi ze Stalinem. Tych kilka dni, jakie upłynęły od śmierci do pogrzebu, nie dało zbyt wiele czasu na dokładne przygotowanie bardziej wysublimowanej oprawy artystycznej wszystkich uroczystości. Dowodem sposób, w jaki powstał najbardziej chyba znany plakat żałobny tych dni autorstwa Tadeusza Trepkowskie-go. Oparty na motywie rozwianego czerwonego sztandaru i twarzy Stalina powstał — wspomina Szymon Kobyliński — w kilka godzin. „W tych dniach — czytamy w „Przyjaciółce" — kiedy czas odmierzały komunikaty o chorobie Stalina — ileż milionów ludzi oddałoby własne serca by powstrzymać tę śmierć, ile milionów ludzi oddałoby swoje życie żeby uratować życie Stalina. Śmierć okazała się silniejsza od ludzkiej mocy. Ale idee Stalina, imię Stalina silniejsze jest od śmierci. Każdy z nas jest tej idei obrońcą i żywym, silnym i czujnym wykonawcą". „Ja płaczę — powiedziała stara robotnica — ale dziś płacze cała klasa robotnicza, bo Stalin był jak ojciec dla wszystkich. Ale 171 towarzysz Stalin zasłużył nie tylko na nasz płacz [...] Pokażemy wrogom mimo naszego nieszczęścia, mimo tak ciężkiej żałoby, jak potrafimy bronić tego co nam dał i o co przez całe życie walczył towarzysz Stalin". Takie i tym podobne deklaracje często pojawiały się wówczas w prasie. Uzupełniają to relacje z prowincji zamieszczane w partyjnych raportach — gdzie możemy przeczytać jak lud wygraża wrogom, „ponadplanową produkcją przybliża zwycięstwo sprawy Stalina" — stare kobiety zaś obiecują się modlić za jego duszę. W tym ostatnim przypadku nie wiemy jednak, czy znany z portretów wąsaty Gruzin nie pomylił im się z Piłsudskim. Pośród meldunków z marcowych dni 1953 r. możemy odnaleźć przynajmniej trzy ich rodzaje. Pierwszy, wzmiankowy wyżej oddaje reakcje społeczne absolutnie zgodne z oczekiwaniami władz. Będzie w nim miejsce na różne działania — od inicjatyw produkcyjnych po modlitwy za spokój jego duszy. Drugi, dotyczy reakcji, których chciano umknąć. ,,W Brześciu Kujawskim — czytamy w jednym z raportów — tow, Szczepańska płacząc na ulicy mówiła, że teraz może być wojna, bo dotychczas autorytet tow. Stalina wpływał na utrzymanie pokoju. Również tow, Osiński przyjechał do Prezydium WRN we Włocławku gdzie płakał i mówił, że jak towarzysz Stalin żył to był pokój, a teraz należy się spodziewać wojny". Oto właśnie klasyczne przykłady tego typu zachowań. Płacz bowiem był jak najbardziej dopuszczalny, może nawet wskazany — jakiekolwiek jednak spekulacje snute poza oficjalnymi środkami przekazu — zdecydowanie nie na miejscu. Tym bardziej, że polecono przeciwdziałanie plotkom i informacjom wywołującym panikę. Trzeci typ meldunków dotyczył zaś działalności wroga — tak wewnętrznego, jak i działającego z zewnątrz, bądź z ukrycia. Do pierwszych należał z pewnością ślusarz Bakuła z Wytwórni Urządzeń Telekomunikacyjnych w Warszawie, który jako pierwszy opuścił żałobną masówkę mówiąc „co mi tam gadanie. Najważniejsza robota". Za tych 6 nieopatrznie wypowiedzianych słów wydalono go z partii. Ale był przecież przeciwnik groźniejszy — zakonspirowany, niszczący gazetki ścienne i portrety Stalina. Wrogami takimi byli przecież także „kułacy" z Kielecczyzny i Lubelszczyzny „rozpuszczający plotki, że po śmierci Stalina nie będzie się już organizować spółdzielni produkcyjnych". Można też zasygnalizować czwarty typ meldunków, które w sposób jednoznaczny nie przynależą do wyliczonych tu 172 grup. Czy jest bowiem działaniem wrogim umieszczanie w tych dniach nad portretem radzieckiego przywódcy wiszącym na ścianie państwowego sklepu napisu „muzyka i radio"? Jak zakwalifikować wreszcie masowo notowany wówczas szaleńczy wykup wódki?24 Obok łez i żałobnego tonu oficjalnego życia publicznego, najbardziej charakterystycznym elementem tych dni — co potwierdziło wielu moich rozmówców i co znajduje swe odbicie w meldunkach agenturalnych — był właśnie alkohol. Widok pijanych mężczyzn i kobiet — nierzadki przecież na ulicach polskich miejscowości i to pomimo toczonej walki o „moralność socjalistyczną" — w początkach marca właśnie stał się szczególnie częstym obrazkiem. Pito w domach i zakładach pracy — a nawet podczas zgromadzeń żałobnych. Jedni robili to z żalu, dla innych śmierć Stalina stawała się po prostu okazją do wypicia. Byli przecież i tacy, którzy w ten sposób manifestowali swą radość. Nie wszystkich bowiem zgon radzieckiego przywódcy pogrążył w nieutulonym żalu. Korzystając z zamieszania jakie wywołała w Polsce ta wiadomość, na pokładzie pilotowanego przez siebie wojskowego samolotu typu Mig-15 uciekł do Danii porucznik Franciszek Jarecki. Wkrótce też dołączył do niego inny pilot — podporucznik Zdzisław Jaźwiński. Nie trzeba tu dodawać, iż krajowe środki przekazu—w przeciwieństwie do zachodnich — nie odnotowały tego w swych serwisach informacyjnych. Sprawa Jareckiego była konsultowana przez Bie-ruta — 10 marca w Moskwie podczas spotkania z członkami Przydium KC KPZR. Ci jednak odradzili mu „robienie szumu" wokół całej sprawy25. Inny przykład reagowania na zgon „wodza narodów" podaje Stefan Kisielewski. Wedle niego tak oto wieść o tym skwitował znany polski dyrygent Grzegorz Fitelberg: 6 marca przyszedł on na próbę orkiestry mówiąc — „«Proszę panów, proszę wstać. Dziś w nocy umarł wielki radziecki kompozytor Sergiusz Prokofiew [...] Proszę uczcić minutą milczenia ». Minuta milczenia, siadają — pisze Kisiel — on się odwraca do koncertmistrza i mówi: «Panie Wochniak, podobno Stalin też umarł»"26. Zresztą w ZSRR w swoim czasie, dla opisu okresu otwartego zgonem przywódcy, aby nie wspominać złowieszczo brzmiącego jego imienia, w prywatnych rozmowach mówiło się „po śmierci Prokofiewa". Wykorzystywano tu fakt, iż obaj zmarli tego samego dnia. 8 marca ogłoszono w prasie wspólną uchwałę polskich władz partyjnych i państwowych wyznaczającą dzień pogrzebu Stalina 173 (9 marca) dniem żałoby narodowej w naszym kraju. Odwołano więc wszystkie imprezy rozrywkowe — pozamykano też kawiarnie, restauracje, kina i teatry. Wezwano także społeczeństwo, by „wzmożoną pracą zamanifestowało swą solidarność z narodami radzieckimi w walce o realizację wielkich idei, którym poświęcone było całe życie Józefa Stalina". Uzupełnione to zostało uchwałą Komitetu Uczczenia Pamięci zachęcającą do uczestniczenia w zgromadzeniach żałobnych w całej Polsce. Zarządzono też na godzinę 10 w dniu pogrzebu — w chwili jego rozpoczęcia w Moskwie — obowiązkową 5-minutową przerwę w pracy poświęconą na uroczyste skupienie. Ludność stolicy zaproszono do udziału w centralnym pochodzie żałobnym. Szczegółowy porządek owych 5 minut skupienia regulowały rozesłane po całym kraju telefonogramy KC. „W dniu pogrzebu towarzysza Stalina — czytamy w jednym z nich — punktualnie o godzinie 10-ej należy w całym kraju we wszystkich zakładach pracy, w transporcie samochodowym, komunikacji miejskiej, urzędach, szkołach oraz sklepach zarządzić 5-minutową przerwę w pracy — połączoną z sygnałami wszystkich syren fabrycznych, syren parowozów itp. Nie należy zarządzać przerwy w ruchu kolejowym oraz pracy w zakładach, w których proces technologiczny wymaga zachowania ciągłości produkcji. Należy uruchomić wszystkie głośniki, megafony i radiowęzły. W czasie przerwy radio nadawać będzie salwy i werbel". Kolejny telefonogram zabraniał używania sygnałów alarmowych, klaksonów samochodowych oraz sygnału parowozów w ruchu. Nakazano tam również dopilnowanie, by odezwały się dzwony we wszystkich kościołach — uważnej „opiece" funkcjonariuszy partyjnych polecając przede wszystkim wieś. Tym samym kanałem przekazano też zestaw 24 okrzyków przeznaczonych na żałobne manifestacje. W scenariuszu działań i oczekiwanych zachowań w dniach żałoby zwraca uwagę sprawa dzwonów kościelnych, które partyjni nadzorcy kultu Stalina pragnęli usłyszeć w jej szczytowym momencie. Wobec zadeklarowanego bólu i zjednoczeniu w nim „całego" narodu władze nie mogły sobie pozwolić na lukę —jaką w tych dniach byłby milczący Kościół. Różnymi kanałami podjęto więc oddziaływania zmierzające do jego aktywizacji — lub przynajmniej stworzenia w oczach społeczeństwa pozorów wspólnoty kleru i świeckich w obliczu „wspólnej straty". Specjalne zarządzenie powołujące się na szczególny moment w życiu państwa nakazywało więc bicie w dzwony. Sekretne polecenia partyjne 174 nakazywały zaś aktywistom dopilnowanie, by rady parafialne, kurie i proboszczowie byli o tym poinformowani. Starano się również zabezpieczyć przed wszelkimi niespodziankami. „Wszędzie, gdzie istnieją obawy — czytamy w jednej z dyrektyw — że księża chcieliby uchylić się od wykonania zarządzenia, należy przygotować grupy młodzieżowe, które by unikając wszelkich prowokacji same zorganizowały żałobne bicie w dzwony [...]"27. Podejmowano też indywidualne rozmowy z duchownymi nakłaniając ich do wykonania zarządzeń władz państwowych. Również lokalni ordynariusze nie byli wolni od nacisków z zewnątrz. Przykładem — metropolita wrocławski, który po rozmowie z sekretarzem KW „zobowiązał się nie tylko zalecić proboszczom dzwonienie, ale odprawienie mszy żałobnych". Sam biskup — wedle relacji tamtejszej komórki propagandowej — miał celebrować również mszę żałobną". Starano się uaktywnić także środowisko „księży-patriotów". „Osobiście nie wstydzę się przyznać do tego — wspomina po latach jeden z nich — że gdy umarł J. Stalin i gdy władze zwróciły się do mnie, abym włączył się jakoś w oficjalną żałobę, poleciłem kościelnemu w Konarach bić w dzwony [...] A ze swej strony odprawiłem nawet mszę świętą za jego duszę, chociaż oczywiście nikt się już o to do mnie nie zwracał. Podpisałem również z jednym z kapłanów list okolicznościowy, kondolencyjny do Prezesa Rady Ministrów PRL w imieniu Prezydium Głównej Komisji Księży przy ZBOWiD, w którym stwierdziliśmy: «Pełni poczucia doniosłości chwili jeszcze więcej i mocniej pogłębiać i zacieśniać będziemy jedność narodu polskiego dla dobra Kościoła i naszej Ojczyzny»"28. Trudno uniknąć tu konstatacji, iż gdyby w piśmie tym słowo „Kościoła" zastąpić na przykład słowem „socjalizmu" — nie różniłoby się ono od setek napisanych w tych dniach przez masy partyjnych i młodzieżowych aktywistów. Zresztą i inne drukowane w prasie listy pisane przez duchownych tego środowiska pozostają w świecie podobnych pojęć i wartości. Byli jednakże księża, którzy swego zaangażowania w obrzędy żałobne po śmierci Stalina nie wiązali z jakąkolwiek presją zewnętrzną bądź też osobistą aktywnością polityczno-społeczną. I choć w jakiś osobliwy sposób zbieżne było ono z życzeniami władz — to jednak wyrastało zapewne z poczucia konieczności wypełnienia duchowej posługi również wobec „wielkiego grzesznika", jak też i z chrześcijańskiego obowiązku modlitwy za niewierzących. Fakty takie partyjni sprawozdawcy z najwyższym zdumieniem odnotowywali w swych 175 raportach. „W Więcborku, powiat Sępolno — napisał jeden z nich — ksiądz kleryk na lekcjach religii kazał dzieciom modlić się za dusze Stalina. Na oświadczenie dzieci, że towarzysz Stalin był niewierzącym, kleryk odpowiedział: «To nic nie szkodzi»". „W gromadzie Kamień, woj. rzeszowskie — donosił inny — miejscowy proboszcz z ambony zwrócił się do obecnych o odmówienie modlitwy mimo — jak oświadczył — że ob. Stalin był sekretarzem komunistycznej partii". Pośród gąszczu innych meldunków możemy odnaleźć wiele mówiących o księżach — „znanych reakcjonistach", którzy nie zmieniając poglądów zajęli stanowisko zgodne z wolą władz. Jaki był stosunek kardynała Stefana Wyszyńskiego do wszystkich tych działań — możemy się tylko domyślać. Ogólnie — w ocenie władz partyjnych — „na odcinku Kościoła sytuacja wyglądała nieźle". Szczególnie doceniono postawę duchów nych prawosławnych, ze strony których nie odnotowano przypadku odmowy wypełnienia poleceń organów państwowych. W warszawskich świątyniach zaś — na 40 objętych raportem — zaledwie w sześciu kontrolerzy nie słyszeli dzwonów. Na wsi jednak sytuacja wyglądała niekiedy o wiele bardziej dramatycznie. Często zdarzało się tam, że proboszczowie odmawiali uruchomienia dzwonów — zabraniali też kościelnym otwierania dzwonnic. Nierzadko rezygnowali z oporu dopiero pod presją pracowników lokalnych Urzędów Bezpieczeństwa lub na bezpośrednią interwencję biskupów. Jak fragment groteski brzmią dziś sprawozdania mówiące, iż tam gdzie odmawiano dzwonienia — „dzwonili ZMP-owcy" zawczasu zmobilizowani w lotne brygady gotowe do wypełnienia takich zadań. Przypadki ich użycia nie należały do rzadkości29, l Wkrótce po ogłoszeniu żałoby narodowej, 8 marca, na centralne uroczystości żałobne do Moskwy odleciała polska delegacja partyjne państwowa. Przewodził jej Bierut — razem z nim zaś udali się tam: Minc, Ochab, Rokossowski i Zawadzki. Oni też, po przybyciu na miejsce, złożyli wieniec u trumny Stalina. Z wyjątkiem marszałka Rokossowskiego, którzy trzymał przy niej wartę honorową razem z radzieckimi dowódcami „stalinowskiej szkoły" — pozostali z powagą na twarzach stanęli tam wspólnie — w gronie poszerzonym o ambasadora Wacława Lewikowskiego, ministra handlu zagranicznego Konstantego Dąbrowskiego, attache wojskowego w Moskwie, pułkownika Kowalskiego oraz przedstawiciela Polski w Radzie Wzajemnej 176 Pomocy Gospodarczej, Henryka Różańskiego. Przy okazji tej wizyty odbyło się też swoiste „zapoznanie" Bieruta z nowymi władzami ZSRR. W poniedziałek 9 marca o godzinie 10 (w południe czasu moskiewskiego) razem z początkiem pogrzebu Stalina rozpoczęło się w Polsce tysiące wieców, masówek i akademii żałobnych. W tej samej chwili kiedy radzieckie miasta rozpoczęły armatni salut żegnając swego wodza — prowadzący nasłuch radiowy artylerzyści Lewan-dowski i Winkler podali komendę do warszawskiego salutu — 30 salw armatnich. Podobnie biegły wypadki również i w innych stolicach krajów „demokracji ludowej". Pod ich wrażeniem swój wiersz Salut napisał Henryk Hubert: „W ciszy biły miliony serc, W ciszę uderzył werbli łoskot, Z milionów piersi rwał się szloch, Armatni salut grzmiał nad Moskwą. Żegnało wodza wojsko Salutem nad Warszawą. Nie kryj łez towarzyszu, Odsłoń twarz generale, Niech siły się ustokrotnią w serdecznym żalu. Nam Stalin dalej przewodzi, Wolą w partię przekutą, Pokoju strzegą te działa Co grzmią dziś żałobnym salutem". Również inni oddali w strofach tych kilkadziesiąt sekund napięcia. Dla propagandystów zaś dźwięk syren w zakładach pracy stał się symbolem międzynarodowej „wspólnoty w bólu i jedności, w dalszej walce o socjalizm". „Głębokie wzruszenie malowało się na twarzach polskich górników, gdy syrenom Turowa odpowiedziały wszystkie syreny, zakładów położonych na drugim brzegu Nysy Hirschfelde — czytamy w „Słowie Powszechnym". — Nad granicą przyjaźni polscy i niemieccy robotnicy w głębokim milczeniu z bólem w sercach żegnali Wodza i Nauczyciela Narodów". 12 - Natchnienie milionów.-. 177 „Kiedy czarne konie — napisała później Wanda Odolska — dźwignęły lawetę z trumną otuloną szkarłatnym sztandarem i moskiewskie niebo jęczało echami strzałów artyleryjskich — wszystkie czujące serca na świecie ścisnął żal ogromny. Niepojęta, trudna do wiary jest ta prosta prawda, że Człowiek, który sercem, mózgiem i oczyma ogarniał cały świat —jedno rniał serce - ludzkie i ludzki organizm — śmiertelny [...] W chwili gdy na moskiewskim Placu Czerwonym odbywał się pogrzeb — nasze myśli były tam. Zamarły w bezruchu ulice warszawskie. Przechodnie stawali na baczność, zdejmowali czapki i kapelusze, wojskowi salutowali. Zatrzymywały się tramwaje i samochody, kierowcy wychodzili z wozów, patrzyli w szare od wybuchów warszawskie niebo i także stawali na baczność"30. Ale pamięć ludzka zarejestrowała również inne obrazy tych chwil, gdy na przykład ludzie zebrani w warszawskim sądzie padali sobie w ramiona — z radości. Grzmot wystrzałów armatnich, dobiegający zza okien cel do więźniów politycznych, izolowanych od informacji z ..wolnego świata" i nie znających ich przyczyny — intrygował i budził nadzieję. Niektórzy z nich o tymże Stalin umarł dowiedzieli się dopiero w 1956 r. Wedle Marii Turlef skiej — wieść o zgonie przywódcy ZSRR bardzo uradowała przebywającą w więzieniu miedzeszyńskim Zofię Gomułkową. Wprawdzie o fakcie tym nie została ona oficjalnie poinformowana — dowiadując się o nim „przypadkowo", ze strzępka gazety odnalezionego w toa lecie — ale radości nie umiejszała nawet konieczność jej ukrywania przed współwięźniarką-agentką. Trudno jednak przypuszczać, by w specjalnym więzieniu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego mógł się zdarzyć taki „przypadek". Ktoś prawdopodobnie pragnął w ten sposób poinformować żonę „Wiesława", iż nie wszystko jeszcze stracone. Trudno dziś ocenić szacunkową liczbę zgromadzeń odbytych w dniach żałoby oraz osób w nich uczestniczących. Wojskowe i partyjne raporty donoszą o wielkiej ich liczbie. Na jednym tylko wiecu zorganizowanym przez zarząd polityczny garnizonu warszawskiego miało potwierdzić swą obecność ponad 10 tysięcy osób — żołnierzy zawodowych i członków ich rodzin. Pośród innych — wedle sprawozdania — „rozprowadzono kokardki żałobne w ilości 23 tyś. sztuk"31. Centralnym punktem dnia żałoby w Polsce był jednak pochód połączony z manifestacją, który odbył się w Warszawie. Rozpoczął się on o godzinie 16, choć już wcześniej w Aleje Jerozolimskie, w okolice 178 gmachu KC ściągały zorganizowane grupy manifestantów z całego miasta oraz delegacje spoza stolicy. Ogółem — wedle obliczeń „Trybuny Ludu" — przed trybuną honorową ustawioną pod wielkim portretem Stalina w zapadającym zmroku i prószącym śniegu, w takt marsza żałobnego przemaszerowało ponad 350 tysięcy osób. „Idą w takt wspólnego rytmu serc — pisano — z jedną myślą, jednym uczuciem: Stalin jest z nami". Przed samym pochodem, po odśpiewaniu „Międzynarodówki" w zastępstwie przebywających w Moskwie Bieruta i Zawadzkiego przemówienia wygłosili Cyrankiewicz i Jóźwiak. Obydwaj ślubowali w imieniu klasy robotniczej wierność naukom Stalina. Opisy maszerujących tłumów przez długie dni jeszcze gościły na łamach prasy. Ich obraz utrwaliła też Polska Kromka Filmowa. Jej ekipa zrealizowała także 20-minutowy dokumentalny film, zawierający przegląd biografii i zasług radzieckiego przywódcy. Zresztą widzowie kroniki obejrzeć mogli tylko finalny efekt długiego procesu twórczego przebiegającego — od momentu pisania komentarzy i wykonywania materiału zdjęciowego, aż po montaż i nagranie głosu lektora — przez gęste sita kontroli. W szczególny sposób dotyczyło to jej żałobnego wydania, kiedy czytającego tekst Andrzeja Łapickiego gęsto pouczali nieznani mu ludzie co do barwy głosu i uczucia, jakie powinien był ich zdaniem zaangażować w wykonywane zadanie. I choć wywiązać się z niego musiał — w opinii „reżyserów" — nieźle skoro kronikę skierowano do rozpowszechnienia — to wątpliwie daleko im było do pełnego zadowolenia. Bo przecież nie istniały —jak głoszono — słowa i sposoby zdolne wyrazić ogrom żalu po stracie „genialnego wodza proletariatu". Opisana manifestacja nie była jedyną (choć na pewno największą) odbytą tego dnia w Warszawie. Oprócz niej, na placach: Dzierżyńs-kiego, Konstytucji i Narutowicza oraz na Rynku Mariensztackim zorganizowano jeszcze cztery — przeznaczone dla młodzieży i osób niepracujących. Wszystke rozpoczęły się o godzinę później niż centralna. W milczeniu wysłuchano na nich retransmitowanego przez Polskie Radio sprawozdania z pogrzebu. Podobne odbyły się w większych miastach całego kraju. Zresztą złośliwi w Polsce i za granicą zgromadzenia takie nazywali „pogrzebami bez trumny". Na podobną skalę były one przecież organizowane i w innych krajach — nie tylko zresztą komunistycznych. Najliczniejsze miało miejsce prawdopodobnie w Pekinie. Wyraźnie przy tym należy zaznaczyć, iż zgon niewielu znanych ludzi wywołał w świecie taki rezonans jak właśnie śmierć Stalina. 179 W wielu państwach organizowano imprezy poświęcone jego pamięci. W księgach kondolencyjnych wyłożonych w radzieckich ambasadach znalazły się ogółem miliony podpisów — w samym tylko Rzymie było ich ponad 100 tysięcy. We francuskim Champigny-sur-Marne centralny plac miasta otrzymał imię przywódcy ZSRR. Bułgarzy postanowili wznieść mu pomnik. O Stalinogrodzie, Stalinstadt i Stalinvaros już wspomnieliśmy. W stolicy NRD zdecydowano ponadto założyć muzeum Lenina—Stalina, dom zaś, w którym „wódz narodów" mieszkał podczas konferencji poczdamskiej, przekształcić w stałą ekspozycję jemu poświęconą. W nowojorskiej siedzibie ONZ flaga spuszczona została do połowy masztu. Oficjalne depesze kondolencyjne — o czym nie informowano obywateli „świata postępu" — wysłali także szefowie państw i rządów „wielkiej trójki". Te informacje wybiórczo serwowane Polakom utwierdzać miały ich w przekonaniu, iż oni sami wspominając imię zmarłego wodza stają się cząstką wielkiego „bólu świata" jaki zapanował po jego śmierci. Następnego dnia prasa zapełniła się sprawozdaniami z uroczystości pogrzebowych w stolicy ZSRR. Przytaczano wygłoszone podczas nich przemówienia Berii, Malenkowa i Mołotowa. W niezwykle sugestywny sposób opisywano też rozpacz prostych ludzi i pełną skupienia powagę międzynarodowego aparatu podążającego za trumną. „Zamyślona twarz Togliattiego — napisał Wiktor Woroszylski — siwe włosy Maxa Reimanna, orli profil Passionarii. Pogrążeni w zadumie kroczą towarzysze Bolesław Bierut i Aleksander Zawadzki [...] Spoczywają obok siebie w Mauzoleum dwaj mocarze — Włodzimierz Lenin i Józef Stalin. Za jakiś czas stanie w Moskwie strzelisty gmach panteonu i tam będą odwiedzali ludzie radzieccy, a także przybysze z całego świata nieśmiertelnych wodzów pracującej ludzkości. Ale już dziś każdy z nas wzniósł Leninowi i Stalinowi panteon w swym sercu"32. Do przemiany tych wrażeń i odczuć w czyn, wezwał w swym przemówieniu, wygłoszonym 11 marca na lotnisku w Warszawie, powracający z Moskwy Bierut. Podjął w nich także próbę racjonalizacji zaistniałej sytuacji. W obliczu śmierci wodza należało — zdaniem mówcy — podążać w myśl jego nauki. Zwycięstwo wszak i tak było pewne. Albowiem — jak powiedział — „Wszyscy wiemy, że wielkie dzieło Stalina znajduje się w twardych i niezawodnych dłoniach [...] najbliższych współpracowników i uczniów Józefa Stalina, którzy zgodnie z genialną nauką Wielkiego Wodza Narodów rozwiną wszechstronnie budownictwo 180 komunistyczne na przekór wrogom imperialistycznym [...]". Z wiarą w to polecał polski przywódca żyć swym współrodakom. Dzień wcześniej „Trybuna Ludu" przyniosła przedruk napisanego przezeń na zamówienie moskiewskiej „Prawdy" artykułu: Stalin — twórca niezłomnej, braterskiej jedności wolnych narodów. Autor opisał w nim ból po stracie wodza — nie poddając się jednak temu uczuciu, mocno zaakcentował krzepiącą i mobilizującą siłę płynącą z jego wskazań. Te dwa, uzupełniające się wzajemnie, wystąpienia w pierwszych dniach po śmierci Stalina stały się wytycznymi przyszłego porządku propagandy i życia publicznego. Jedno — rzutujące w przeszłość oddawało hołd zmarłemu przywódcy, drugie — oceniając sytuację podkreślało wierność jego następcom w ZSRR. Jednakże po pogrzebie postać Stalina nie znika bynajmniej z prasowych kolumn. Co więcej, następne tygodnie przyniosą nawet intensyfikację wystąpień podnoszących jego kult. Większość opisanych wyżej wydarzeń koncentrowała się bowiem pomiędzy 5 a 9 marca 1953 r, Cztery dni dawały dużo czasu, by w sposób rutynowy, jednym zrywem, zorganizować życie publiczne, wypełnić dzienniki, programy radiowe i pobudzić ludzi do działania. Ale na przeszkodzie w jednoczesnym i jednolitym tonie całej prasy stanął także w sposób naturalny cykl poligraficzny i niemożność natychmiastowego stworzenia form adekwatnych do wielkości ogłoszonego żalu. Fakt, że żałobne numery tygodników ukazały się z opóźnieniem i ujrzały światło dzienne już po przeminięciu oficjalnego okresu żałoby w państwie, dodawał tylko kolorytu nastrojowi tych dni — w prosty sposób przedłużał też okres wspomnień o zmarłym — przenosząc jego ciężar z państwa na środki przekazu. Pomimo jasności co do pożądanego tonu, treści i form tekstów żałobnych, a także pomimo większej ilości czasu na stworzenie numerów (od tego jaki miały dzienniki), redakcje tygodników również stanęły przed poważnymi niekiedy trudnościami. „Przed bodaj najpoważniejszym, choć dla nas dzisiaj niezupełnie poważnym — pisze historyk — stanęła redakcja [...] «Po Prostu». Problem polegał na tym, że nie można było w ówczesnej rzeczywistości bezpośrednio pod tytułem «Po Prostu» napisać «Józef Stalin nie żyje» , gdyż połączenie obu tych wyrażeń brzmiało wręcz obrazoburczo. Redakcja poradziła sobie jednak w ten sposób, że w numerze z 12 marca tytuł pisma wyjątkowo umieszczono na dole pierwszej strony"33. Zresztą wspomniany numer tygodnika, 181 poza przepełnieniem żałobną treścią, już na pierwszy rzut oka robił dość ponure wrażenie. Utrzymany w konwencji białoczarnej, drukowany na słabym papierze, doskonale zestrajał się z atmosferą, w której tworzeniu brał udział. Poza kwestią szaty graficznej periodyków, ich redaktorzy stanęli przed zadaniem wyegzekwowania od autorów pożądanych tekstów, Sprawa ostatecznie powiodła się i od mniej więcej połowy miesiąca ukazywały się numery zwykle w całości poświęcone śmierci radzieckiego przywódcy. Ich wspólną cechą były drukowane w czarnych ramkach na pierwszych stronach duże zdjęcia Stalina. Tym, co również je łączyło, a zarazem stanowiło wielką osobliwość tych dni, były publikowane w nich wypowiedzi uczonych, artystów i innych znanych postaci świata kultury. Na stronach różnych gazet da się ich odnaleźć ogółem kilkadziesiąt — autorstwa ludzi o nazwiskach pierwszej wielkości, jak i też tych, którzy zawsze znajdowali się w ich cieniu lub startowali dopiero do sławy i uznania. Zbieranie tych wypowiedzi Tadeusz Drewnowski postrzega jako działanie rytunowe. kładąc nacisk na fakt, iż przy znacznie mniej ważnych wydarzeniach zwykło się zwracać do ludzi o pewnym autorytecie o kilka słów komentarza na dany temat. „Nie mieliśmy z tym kłopotów — pisze on — Przeciwnie, to niezwrócenie się do niektórych, czy niewy-drukowanie, a nawet nieprzedrukowanie czyjejś wypowiedzi stanowiło kamień obrazy. Wszyscy bowiem bez wyjątku, jakby nie oceniali znaczenia tej postaci, odczuwali historyczność chwili"34. Bez względu jednak na indywidualną, prywatną opinię o Stalinie — wszystkie opublikowane wówczas wypowiedzi utrzymane były w tonie najwyższego uznania dla niego samego, jego dokonań — przekazywały też żal autorów po jego śmierci. Pewną zapowiedź tego, co odnajdziemy w tygodnikach przyniosły dzienniki. Pierwszymi, którzy opowiedzieli „Trybunie Ludu" o swych uczuciach (poza cytowanym już wcześniej Iwaszkiewiczem) byli: Bogdan Kamera, Julian Stryjkowski, Julian Tuwim, Adam Ważyk oraz rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego Teodor Marchlewski. Później na łamach tej gazety dołączyli do nich i inni. Tuwim w swych kilku zdaniach, którym redakcja dała tytuł: Potęga, której nic nie złamie powiedział między innymi: „Słowo Stalina dawno już było i dzisiaj jest — i zawsze będzie słowem o uniwersalnym znaczeniu, słowem pełnym żarliwej treści. Istotą tej treści jest moc zespalająca, moc łącząca, potęga, której nic nie złamie". Powyższą treść w znacznie bardziej 182 osobisty sposób oddał Hamera (Ucichło wielkie serce). „Przestało pulsować wielkie serce Stalina — wzór serc. Przestały tętnić w jego mózgu genialne myśli. Stalin umarł. Umarł jeden człowiek [...] umarł geniusz [...] człowiek, którego imię znaczy epoka, z którego imieniem na zawsze związana jest nasza wolność i przyszłość pokoleń". Własną myślą o zazdrości następców wobec tych, którym dane było działać gdy żył „wódz narodów" powyższe wypowiedzi uzupełnił Julian Stryjkowski (Partia jest niezwyciężona). W tej samej sferze pojęć pozostawały też głosy pozostałych tu wymienionych: Ważyka (Droga wy tknięta, przyszłość jasna), Marchlewskiego (Geniusz Stalina uskrzydlił naukę) — przelicytowane jednak bezpośredniością radzieckiego pisarza Michaila Szołochowa (Żegnaj ojcze)35. W dniu pogrzebu pod krzyczącymi tytułami: Wieść która wstrząsnęła Polską i Wieczysta chwała Józefowi Stalinowi, wyzwolicielowi narodu polskiego, druk podobnych wypowiedzi rozpoczęło — obok innych dzienników — również „Życie Warszawy". Znalazły się tam słowa Marii Dąbrowskiej, wiceprzewodniczącego Światowej Rady Pokoju profesora Leopolda Infelda, śpiewaczki operowej Ewy Band-rowskiej-Turskiej, rektora Politechniki Warszawskiej profesora Jerzego Bukowskiego, dyrektora Instytutu Badań Literackich i członka KC PZPR profesora Stefana Żółkiewskiego, reżyserki filmowej Wandy Jakubowskiej, wybitnego historyka profesora Tadeusza Manteuffla i innych znanych postaci. Obok, dla zaakcentowania „wspólnoty uczuć", znalazły się także głosy uczniów i robotników. Szczególną uwagę warto jednak zwrócić tu na zwięzłą, liczącą kilkadziesiąt słów wypowiedź Dąbrowskiej. Unikając wyliczania sfer geniuszu Stalina powiedziała ona, iż jego zasługi „zna każde dziecko" — zapowiedziała też „usilną walkę o pokój, którego zmarły był istotą". Nie była to bynajmniej jedyna wypowiedź, jakiej wybitna pisarka udzieliła wówczas prasie. Druga, znacznie bardziej obszerna i pisana bez tak wyczuwalnego dystansu wobec przedmiotu opisu, jak wspomniana wyżej, znalazła się na łamach żałobnego numeru „Nowej Kultury". Sama autorka w swym dzienniku pod datą 30 marca z egzaltowanym może poczuciem mocy własnego pisarstwa tak skomentowała swoją ówczesną aktywność publicystyczną: „Starałam się podać możliwie zimno obiektywne prawdy w ich aspekcie ilościowym, nie kwalifikując ich jakościowo. I żeby mówić tylko o Rosji, ani słowa o Polsce. Ale mam fatalną właściwość. Nie jestem w stanie, nawet w tak przymusowej sytuacji, 183 powiedzieć coś zdawkowego, a nadto [...] nie zdaję sobie sprawy z efektu moich słów. Zdaje mi się, że ledwo dotknęłam słowem danej sprawy, a słowo zaraz mi dźwięczy jak spiż albo gong"36. Jakiekolwiek jednak były osobiste zamiary literatki, jej wypowiedzi zyskały duży rozgłos, ją samą zaś — zapewne nie wbrew woli — powołano też w skład prezydium opisanego warszawskiego zgromadzenia żałobnego odbytego 7 marca. I choć wielu autorów wypowiedzi drukowanych po śmierci Stalina, w następnych latach miało za nie płacić gorzką cenę wstydu, to ona właśnie — wedle relacji Stefana Kisielewskiego — zapłaciła najwięcej, tracąc w 1956 r. szansę na otrzymanie Literackiej Nagrody Nobla. „Nowa Kultura" wypowiedzi swoich autorów wydrukowała pod wspólnym tytułem:-' Stalin żyje w naszych sercacfa Obok Dąbrowskiej głos zabrali tu także: Władysław Broniewski, Helena Bobinska, Leojł Kruczkowski, Zofia NaTEbwska, Jan Dembowski, Mieczysław Jastrun, Kazimierz Brandyś, Aleksander Zelwerowicz, Roman Bratny, Stanisław Wygodzki i inni. Obszerniejsze wspomnienia o Stalinie wydrukowali tu: Jerzy Putrament (Epoka jego imienia), Jan Wilczek (Widziałem Stalina), Wiktor Woroszylski (Ostatni raport Moskwy) oraz Tadeusz Konwicki (Muzeum milości do człowieka), u którego czytamy między innymi: „Nasza miłość do Józefa Stalina nie jest abstrakcyjna. Bo każdy nasz poszczególny, osobisty los jest ściśle związany z Jego życiem. Bo nawet młody polski literat, który mozoli się nad swą pierwszą książką, nauczył się pisać w wielkim pociągu historii, który on prowadził. Bo ten młody pisarz świadcząc prawdzie swoich czasów, żywił gdzieś tam w głębi serca cichą niepokojącą nadzieję, że jego książkę, jego młodzieńczy manifest miłości do człowieka, przeczyta kiedyś Józef Stalin". Również „Życie Literackie" przyniosło reakcje osób „dotkniętych" śmiercią radzieckiego przywódcy. Należeli do nich, obok innych: Jerzy Lovell (U trumny wodza narodów), Henryk Markiewicz (Nauczyciel pisarzy), Kazimierz Wyka (Wkład Stalina w poznanie sztuki), Władysław Machejek (Natchnienie walczących), Jan Wiktor (Natchnienie naszych czasów), Julian Przyboś, Stefan Otwinowski, Jan Brzoza i Andrzej Kijowski38. Na łamach „Przeglądu Kulturalnego" dołączyli zaś do nich również: Jerzy Andrzejewski (Człowiek, który wygrał wszystkie bitwy), Włodzimierz Sokorski (Geniusz nigdy nie umiera), Jacek Bocheński (Wyjaśniał przeszłość, teraźniejszość i przyszłość), Xawery Dunikowski (W najcięższych chwilach niósł nam pomoc), 184 Tadeusz Breza (Uczył hartu), Mieczysława Ćwiklińska (Wszyscy bierzemy gorący udział w ciężkim bólu narodu radzieckiego), Stanisław Dygat (Źródła naszej pociechy), Aleksander Ford (Gdzie toczą się boje o nowe życie), Bogdan Lachert (Uczniów Stalina będzie coraz więcej), Jerzy Broszkiewicz (Uzbroił nas swą mądrością, wychował zwycięstwami), Witold Zalewski (Płonie światło zapalone przez Niego), Zygmunt Mycielski (Natchnienie twórców), Eugeniusz Wierzbicki (Przewidująca myśl) oraz Mirosław Żuławski (Drogowskaz epoki)*9. Już same tytuły tych wystąpień wprowadzają w ich zawartość myślową. Nawet brane oddzielnie, pozwalają ułożyć dokładną „mapę" kultu Stalina w Polsce. Jak zaprogramowani bowiem przedstawiciele społecznych elit — na równi zresztą z zabierającymi głos „zwykłymi ludźmi" — w lepszy niewątpliwie literacko sposób, powtarzali jednak treści od lat powielane przez propagandę. Dodając do nich własną emocję i podpisując swymi nazwiskami, czynili je bardziej wiarygodnymi w oczach rzesz odbiorców. Jakkolwiek też różne były zapewne motywacje wypowiadających się wówczas publicznie, to jednak bez względu na wiek, talent i sławę autora, ich wypowiedzi wtapiały się doskonale w propagandowe tło. Zdradzały przy tym niewielkie różnice między sobą — bez względu na to, czy głos zabierali Dąbrowska i Tuwim, czy też Machejek i Ważyk. Jednako również rysowały się społeczne konsekwencje ich aktywności. Powyższe wypowiedzi, podobne i bliskie sobie w aspekcie uniżoności wobec pamięci Stalina i skierowane ku przyszłości, obrazują sprzężenie zwrotne pomiędzy nimi a propagandą (korzystając z obrazów powielanych przez propagandę, same natychmiast stają się elementami tej propagandy) — w różny jednak sposób wygląda w nich gradacja przetwarzanych treści. Jeżeli bowiem celem całej akcji jest potwierdzenie wielkości „wodza narodów" we wszystkich dziedzinach życia oraz ogromu żalu po jego zgonie, to piszący dokonują tego wyławiając z zamkniętej już biografii swego bohatera fragmenty adekwatne do własnej pozycji społecznej. Różnice pomiędzy głosami poszczególnych osób wyznaczały wartości, do których autorzy skłonni będą się odwoływać — marksistowskie u osób jednoznacznie zadeklarowanych po stronie komunizmu (pokazujących nieprzerwany marsz „budownictwa socjalistycznego"), ogólnoludzkie, widoczne u ludzi zdradzających większą ambiwalencję myślenia o swoim miejscu w panującym systemie, skłonnych w wymiarze bardziej humanistycznym i eschatologicznym, aniżeli ideologicznym, postrzegać śmierć Stalina. Warto wreszcie zwró- 185 cić uwagę na formalną stronę owych wypowiedzi żałobnych. Wszystkie bowiem przybierają kształt panegiryków wzbogaconych o próbę przełamania progu skończoności. Ta forma narracyjna wyposażona jest w aparat psychologiczny nie występujący z taką siłą w przypadku innych gatunków wyrazu. Zdolna jest ona automatycznie pobudzać inwencję piszących, powiększać kształty i wzmagać wyrazistość przedmiotu opisu. Łatwiej też w formie panegiryku zatracić chłód myślenia oraz dystans należny wszystkiemu, co staje się materią twórczą. W powodzi artykułów wybijają się szczególnie te, które z ogólnym porządkiem propagandy łączyły próbę dotarcia do środowisk mniej podatnych na infiltrację poprzez oficjalne treści. Przykładem służyć może obszerny artykuł Dominika Horodyńskiego wydrukowany przez paxowski tygodnik „Dziś, i Jutro". Pomiędzy opisami, w typowej dla tegó^oKresiTŚfylistyce, wielkości przywódcy ZSRR oraz powszechnego żalu po jego zgonie (przeplatanymi gęsto cytatami z jego dzieł), znalazły się tam słowa o wspólnocie w bólu „ludzi wszelkich wierzeń i pojęć", dla których „niezależnie od różnic światopoglądowych imię Stalina było i jest symbolem największych idei naszego czasu...". Tekst ten jest tyleż wypełnieniem obowiązku wobec państwowej propagandy, co hołdem złożonym pamięci zmarłego oraz manifestacją dalszej gotowości współpracy z władzą środowiska Bolesława Piaseckiego. Świadczy o tym kończące artykuł wezwanie do „skupienia się wokół Wielkiego Budowniczego Polski, Bolesława Bieruta" dla realizacji nowych zadań, a także zapewnienie o gotowości „odparcia wszelkich zakusów wroga wewnętrznego i zewnętrznego". Śmierć Stalina, poza okazją do rozwijania w propagandzie — pośmiertnie już — jego kultu, dla niektórych środowisk stała się także weryfikatorem postaw i gotowości podporządkowania się „woli partii", a zarazem chwilą oczekiwania na przedłużenie im mandatu własnej cząstki „słuszności" oraz płynącej zeń racji istnienia. Na przeciwległym od środowiska paxowskiego biegunie znajdowało się środkowisko „Tygodnika Powszechnego" (o którym wspomnimy nieco dalej). Marcowe gazety z 1953 r., a szczególnie tygodniki, przyniosły również wiele wierszy poświęconych Stalinowi. Jego śmierć wyzwoliła bowiem monotematyczną twórczość na niespotykaną dotąd skalę, skoncentrowaną ponadto w czasie. Większość utworów opiewających zgon „wodza narodów" (a tych autorstwa ludzi zawodowo zajmujących się sztuką odnaleźć można było wówczas przynajmniej 40) powstała 186 w pierwszej połowie miesiąca, mogły więc. obok opisanych wcześniej strof o Stalinie, szeroką ławą wejść do żałobnych wydań różnych tytułów prasowych. Wszystkie opłakują śmierć osobiście przeżywaną przez podmioty liryczne, ukazują bezkres żalu i wielkości straty, której nie da się opisać słowami. Jednocześnie ukazują one jak ból i rozpacz utwardzają ludzkie charaktery „hartując je na dalsze życie i pracę" — już bez „codziennej obecności genialnego wodza". Opisując pogrzeb, moment milczenia, osobiste zobowiązania ludzi do naśladownictwa drogi życiowej „wielkiego zmarłego" oraz wstępowanie do partii — w tym właśnie upatrują wyrażaną wprost nadzieję: „Stalin nie umarł naprawdę", idzie dalej z biegiem życia, obecny w sercach ludzi. Wyraźnie rysuje się tu podobieństwo obrazów ukazywanych przez poezję do utrwalanych przez inne środki przekazu. Każde przemówienie czy artykuł prasowy zawierały niezbywalne elementy: wiadomość o śmierci, mężne przezwyciężenie wszechogarniającej rozpaczy i postanowienie kontynuacji dzieła Stalina. Okolicznościowe wiersze także podlegały podobnemu porządkowi skonwencjonalizowanej formy i treści. Na to podobieństwo zwrócił uwagę, na bieżąco komentujący te wydarzenia dla paryskiej „Kultury", Konstanty Jeleński. Bawiąc się strofami polskich poetów pociął on na zwrotki wiersze żałobne kilku z nich. Wymieszawszy je i złożywszy następnie „na ślepo" stworzył „własny" poemat żałobny — bliźniaczo podobny do innych40. Jeleński porównał poetyckie reakcje na śmierć Piłsudskiego i Stalina — poddając jednocześnie druzgocącej krytyce „żałobne upodlenie polskich literatów". Twierdził, iż jeszcze przed wojną ukształtowało się szereg rysów polskiego charakteru, który w efekcie przejął powojenny patos, służalczość i banał. Jeleński zastanawiał się także, czy protest wzbudza fakt, że to właśnie Stalin stał się tematem tej poezji, czy też raczej formacja psychologiczna „umożliwiająca pewien gatunek radosnego upodlenia". Jeżeli to drugie, to „musimy zdać sobie sprawę — pisał — że w normalnym tonie polskim nie tak wiele się zmieniło. Czy jest różnica poziomów między «Strzępami meldunków» Sławoja i wskazaniami Bieruta? Ten sam ton psiego przywiązania, ten sam «żołnierski» styl, ten sam elementarz prostoty i wierności przeznaczony dla idiotów". Rozwijając swój wywód podkreślił, że sama natura przyzwyczajeń językowych Polaków sprawiła, iż „najrozmaitsze sowieckie slogany i chwyty psychologiczne pasują jak ulał do naszych dawnych nawyków". W tym też, jak i w pewnej skłonności Polaków do irracjonalizmu 187 dostrzegał źródło powodzenia żargonu stalinizmu w Polsce. W tym ciekawym i błyskotliwym artykule, pisanym z pasją i bez unikania ostrych słów najważniejsze wydaje się otwarcie nowych pól dyskusji nad kanałami, jakimi „nowomowa" zdolna była wsączyć się do języka literatury i mowy potocznej. Pomimo pewnej dozy słuszności argumentów Jeleńskiego, nie uniknął on jednak kilku uproszczeń, doskonale widocznych z dzisiejszej perspektywy. Po pierwsze, porównując kult Stalina i kult Pisłudskiego, autor zbytnio chyba uległ sugestii ich wzajemnych podobieństw (po części zresztą niewątpliwie istniejących). Nie uwzględnił bowiem w swej analizie, fundamentalnej dla obu kwestii, masowości ich prezentacji w środkach komunikacji społecznej — proporcjonalnej przecież do stopnia ich monopolizacji przez grupę rządzącą. Po drugie, milczeniem pominął możliwość dobrowolności wyboru własnej postawy w stosunku do marszałka — nieobecnej przecież w przypadku generalissimusa. Ponadto przeciwnicy polityczni Piłsudskiego nie musieli pisać peanów na jego cześć (nawet przy ustawowej ograniczności krytyki). Jaka była w Polsce Ludowej wolność wyboru w stosunku do Stalina — na przykład dla środowiska katolików — pokazały losy „Tygodnika Powszechnego". Jeleński poruszył także w swym artykule modną wówczas kwestię polskiej ułomności, polegającej na zbiorowej skłonności do zachowań irracjonalnych — czego wyrazem miała być, jego zdaniem, stosunkowo łatwa absorpcja kultu radzieckiego przywódcy. A przecież i w „racjonalnej" NRD, „tolerancyjnej" Czechosłowacji, „trzeźwych" Węgrzech obowiązywał również państwowy kult Stalina (nie mniejszy niż w Polsce). Jego istnienie i społeczna nań reakcja w tych państwach, w dominującej części nie zależały wszak od jednostkowej decyzji człowieka — wiążąc się z całym mechanizmem sowietyzacji tych państw i społeczeństw oraz panującej tam dyktatury lokalnych partii komunistycznych. Ówczesne konformizmy rozpatrywać też należy w kontekście rozwijanych w dyktaturach komunistycznych systemów nagród i kar. Co więcej — jednak przecież i Zachód, a nawet Stany Zjednoczone, „idące za głosem rozumu i praktyczności", w pewnym okresie nie uniknęły zupełnie dobrowolnej fascynacji Stalinem. Zastanowienie budzą bowiem podpisy obywateli państw niekomunistycz-nych w księgach kondolencyjnych, wiele listów przesłanych wówczas do Moskwy oraz dziesiątki tysięcy ludzi obecnych z własnej woli na zgromadzeniach żałobnych w Paryżu, Londynie, czy Brukseli. 188 Utworom poetyckim powstałym po śmierci przywódcy ZSRR odmawia się zwykle większej wartości literackiej. Podkreśla się ich służalczość, wysoki ton panegiryzmu oraz podporządkowanie propagandowym rygorom. Pośród autorów odnajdziemy wiele znanych nazwisk polskiej poezji. Swoje wiersze napisali wówczas: Flora Bieńko-wska, Włodzimierz Boruński, Jerzy Ficowski, Jan Maria Gisges, Wanda Grodzieńska, Artur Międzyrzecki, Jerzy Miller, Tadeusz Nowak, Leon Pasternak, Seweryn Pollak, Józef Prutkowski, Włodzimierz Słobodnik, Arnold Słucki, Jan Sztaudynger, Anatol Stern, Wisława Szymborska, Adam Włodek, Witold Wirpsza, Wiktor Woroszylski i wielu innych. W literackich opracowaniach, pomijając zwykle ich wiersze, dla jednego wszak czyni się wyjątek. Utwór, o którym mowa to wiersz Umarł Stalin Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego — nazwany przez Aleksandra Wata ,jednym z najczystszych wzorów poezji opłakującej"41. Wraz z płaczem poety szloch ogarnia bowiem całą ziemię. Tylko taka forma żalu zdolna jest ogarnąć ogrom pustki wywołanej zgonem wielkiego człowieka, obdarzonego boskimi przymiotami i ludzką skończonością. Znane nazwisko poety i wielka emocja emanująca z wiersza sprawiły, że jego tekst wielokrotnie powielany był w gazetach, a także stał się ważnym punktem żałobnych audycji Polskiego Radia. Oto i on: „Do pół masztu zwieszona flaga, flagę wiatr przedwiosenny targa. To nie wiatr, to szloch na wszystkich kontynentach i archipelagach. Umarł Stalin. Jakby nagły grad zboża pogiął, jakby w biały dzień noc w okno. Dzisiaj słońce jest żałobną chorągwią. Umarł Stalin. Płaczą ludzie na ulicach. Ciężko. Taki ciężar zwalił się na ręce. Płaczą ludzie zwyczajni jak ziarnko piasku, a ci go kochają najgoręcej. Krzyczy Wołga, szlocha Sekwana. Woła Dunaj, jęczą rzeki chińskie. Broczy Wisła jak otwarta rana. Lamentują potoki gruzińskie. 189 Krzyczy Aragwa: Stalin! Chmury całego globu wiatr zeszył w jedną chorągiew żałobną. O, poeci rozpowiadajcie w każdej wiosce, w każdej krainie ból nasz wielki po wielkim Stalinie. Umarł Przyjaciel. Cień padł na ziemię od tej śmierci, od oceanu do oceanu, od Gibraltaru do Uralu. Ale niech wróg nie liczy na cień i nieszczęście. Ale niech wróg nie myśli, że przez ten cień przejdzie. Nie pożywi się wróg na naszym bólu i żalu". Duża liczba przytoczonych wyżej nazwisk autorów osobistych wypowiedzi, w różnych formach udzielonych redakcjom ówczesnych gazet, może stworzyć zwodnicze nieco wrażenie co do charakteru wszystkich publikacji żałobnych. Odnajdywanie osób powszechnie znanych (a często i szanowanych) i wysunięcie ich na pierwszy plan stanowiło przecież świadome posunięcie manipulatorów wydarzeń. Te formy ekspresji nie powinny jednak przesłonić rzeczywistej natury tej twórczości, w swej głównej masie powstającej anonimowo. Niewiele było w niej również twórczego podejścia do tematu. Oryginalne publikacje zastępowane były najczęściej kompilacjami fragmentów różnych prac znanych z lat poprzednich, wzbogaconymi o element śmierci i przepisanymi zamiast teraźniejszego, w czasie przeszłym — dla ukazania „życiorysu dokonanego" — i przyszłym, gdy pokazywano ponadczasowość dzieła radzieckiego przywódcy. Zawsze jednak emocja i zaangażowanie uderzające z tekstów żałobnych odrywały je od ich autorów, pogrążając tych ostatnich w zbiorowej anonimowości wszystkich pracujących dla „wyższego dobra". Całość przypomina nieodparcie sposób pisania średniowiecznych mnichów zrzekających się praw twórczych i osobistej sławy na rzecz służby jedynej prawdzie. Tym wyraziściej więc na tle wyreżyserowanej bezosobowości prezentował się przedmiot opisu — w tym przypadku spójnia Stalina i jego następców w ZSRR oraz „państwach-protektoratach". W podobny sposób pisarstwo okresu żałoby traci swój panegirycz-no-dworski charakter przekształcając się w hagiografię. Wszak publiczny kult osoby, wokół której się ono obracało, zatwierdzony został już 190 o wiele wcześniej. „Dowiedziona" została już ponad wszelką wątpliwość jego doskonałość, gdyż Stalin — co oddawała jego propagandowa tytulatura — harmonijnie zespolił w swym życiu wszelkie cnoty uznane za najcenniejsze. W tej sytuacji zbędny stawał się proces beatyfikacyjny. Wyższy stopień ideału, który radziecki przywódca osiągnął za życia i za pomocą którego od najmłodszych lat zdolny był oddziaływać na ludzi, miał i teraz, kiedy go zabrakło, potęgą swego imienia, „żyjąc w partii", wspierać jej działania. Pierwsze przykłady owej „vitae post mortem" widzimy w ówczesnych środkach przekazu — przynoszących opisy aktywności ludzi poddających się pośmiertnemu promieniowaniu autorytetu Stalina, W ten też sposób życiorys dokonany wzbogacił się o ostatni element apoteozy, dzięki któremu — wedle zapewnień — Stalin miał być wieczny. Równocześnie z utrwalaniem w Polsce nowego porządku kultu (zmarłego) „wodza narodów" zaczęto dokonywać wstępnych podsumowań dni żałoby. Jako jeden z pierwszych, już 19 marca swój raport złożył sektor prasy KC. Czytamy w nim między innymi: „Od 4 III sektor skupił całą swą uwagę na sprawach związanych z chorobą, a następnie ze zgonem towarzysza Stalina. Począwszy od 4 III sektor bardzo szczegółowo instruował prasę jak mają wyglądać poszczególne numery_gazet, zwłaszcza w dniach żałoby. Nie było też w ciągu całego tego czasu ani jednego wypadku wydania gazety, której treść i forma nie licowały z powagą chwili. W ciągu tego okresu redakcje przedrukowały w zasadzie wszystkie poważniejsze materiały z «Prawdy». Regułą było w tych dniach powtarzanie za «Prawdą» artykułów wstępnych [...] Zalecono w szczególności skoncentrowanie się na takich zagadnieniach: Stalin — twórca mocarstwa socjalistycznego; Stalin — usosobnienie jedności partii i najściślejszego związku partii z masami; Stalin — uosobienie patriotyzmu i internacjonalizmu mas ludowych, nieubłagany wróg imperializmu, nacjonalizmu i kosmopolityzmu, niezłomny bojownik o wolność, niepodległość i równouprawnienie narodów; Stalin — chorąży pokoju; Stalin — wychowawca w duchu czujności; Stalin — wielki przyjaciel narodu polskiego". W raporcie potwierdzono także wykonanie tych zaleceń przez redakcje. 18 marca odbyła się w Warszawie narada z redaktorami gazet stolicy. Podczas tego spotkania napiętnowano nieścisłości jakie przedostały się do artykułów oraz „nadmiar erudycji" przejawianej przez ich autorów (siei). Potępiono też zbyt wielką — zdaniem obradują- 191 li! cych — koncentrację piszących na uwypuklaniu zasług Stalina dla • Polski w przeszłości i małe akcentowanie spraw współczesności. Na 1 przyszłość polecono bardziej planowy rozwój oddziaływań propagandowych. Szczególnie skrytykowano tam jednak fakt (co wydaje się ] nieco niezrozumiałe), iż „znaczna część artykułów publicystycznych nie ; miała tego ciepła wewnętrznego, jakiego czytelnicy mieli prawo oczekiwać od gazet". Ten zarzut wydaje się jednak być rytunową krytyką wobec faktu, że tak naprawdę nigdy nie znaleziono słów opisujących uczucia do Stalina, które mogły zadowolić osoby uprawnione do wydawania opinii. Stanowi to prawdopodobnie ostateczny dowód; klęski poszukiwań form, języka i stylu zdolnych w pełni zaakcentować wielkość radzieckiego przywódcy. Uczestnicy narady potwierdzili fakt zwiększenia w dniach żałoby nakładu niektórych pism (wymieniono „Przyjaciółkę", „Przyjaźń", „Świat", „Nową Kulturę", „Szpilki", „Kobietę i Życie"). Odnotowano także wstąpienie do partii 58 dziennikarzy z całego kraju42. Powyższe sprawozdanie, podobnie jak cytowane wcześniej dokumenty o charakterze normatywnym, zmuszają do nieco innego spojrzenia na tak powszechnie opisany w prasie spontanicznie wyrażany żal społeczeństwa polskiego. Jakkolwiek wielkie były wówczas pokłady manipulacji środkami przekazu i obrazem ludzkich postaw oraz niewątpliwie szczery u części żal z powodu śmierci Stalina — to prasa w niewielkim tylko stopniu oddawała ówczesne nastroje Polaków. Nie informowała bowiem o tym, czy zwykły człowiek odczuwał ulgę, czy też strach o własną przyszłość. Więcej prawdy — choć zniekształconej w przeciwną stronę — dostarczają nam pokomunistyczne archiwa. I tak na przykład efekty penetracji środowiska akademickiego przez partyjnych informatorów zawarto w wielu raportach dla Jakuba Bermana. Pośród masy meldunków o powadze, jaką wśród studentów i profesury wywołał zgon radzieckiego przywódcy, odnajdziemy wszakże informacje o zgoła odmiennym charakterze. „W atmosferze powagi i dojrzałości — raportował Wydział Nauki KC — zdarzały się jednak tu i ówdzie fakty wrogiej działalności. Początkowo wróg działał dość bezczelnie, choć najczęściej anonimowo, posuwając się do chamskich napisów, do wrogich wypowiedzi, do urządzania libacji, do prób wywoływania śmiechu na masówkach. Działalność wroga, jakkolwiek była sporadyczna to szła poprzez różne środowiska, od rektora, poprzez pracowników do studentów. Rektor WSE w Szczecinie, prof. Terebuch, 192 odmówił prasie udzielenia w związku ze śmiercią Towarzysza Stalina wywiadu, co wywołało na uczelni oburzenie i do reszty poderwało jego wątły autorytet [...] Rektor UMK w Toruniu — prof. Basiński, pełen beztroski pojawił się na uczelni w dniu uroczystości pogrzebowych, dopiero za dwie minuty 10-ta. Na zakończenie 5-minutowej ciszy oświadczył: «Teraz uroczystość skończona, idziemy do pracy» [...] Stwierdzono kilka wypadków uszkodzenia aparatury radiowej i radiowęzłów uczelnianych przygotowanych do transmisji lub nawet już w trakcie audycji [...] Młodzież odparła bezczelne odezwanie się wykładowcy w Studium Wojskowym SI w Szczecinie, który wchodząc nt salę w dniu podania komunikatu o śmierci Towarzysza Stalina, powiedział: «Co macie takie smutne twarze? Randka się nie udała?»". Za wrogie uznano także zachowanie studenta warszawskiej SGPiS, który, kiedy jego koledzy robili sobie zdjęcia przy portrecie Stalina oświadczył, iż nie chce mieć wspólnej z nim fotografii. W informacjach często podkreślano przypadki pijaństwa wśród studentów i pracowników administracji. Ogółem jednak dojrzałość polityczną młodzieży oceniono wysoko, mimo iż czasem „nie potrafiła ona jeszcze dać należytego odporu przeciwnikowi". Jednakże ta opinia zdaje się być wystawiona „na wyrost", albowiem podczas przypadających wkrótce po żałobie rekolekcji wielkanocnych obecność studentów na zajęciach marksizmu-leninizmu spadła do 40 %43. W wielu przypadkach podobne donosy zakończyły się dramatycznie dla „winowajców". Skutków donosicielstwa osobiście doświadczył wybitny polski historyk sztuki, jeden z „ojców" Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu ksiądz profesor Szczęsny Dettloff— człowiek pogodnego usposobienia, światły, lubiany przez kolegów i pomimo „fatalnej" proweniencji ceniony przez władze uczelni. Duchowny ten w 1953 r. miał 75 lat, dawno więc przekroczył wiek emerytalny, jednakże ze względu na wiedzę, autorytet i doświadczenie nadal czynny był zawodowo (kierował katedrą historii sztuki tej uczelni). Otóż wedle różnych relacji 6 marca w lokalu poznańskiego Klubu Demokratycznej Profesury w sposób rubaszny składał on kondolencje swym uczelnianym kolegom-członkom PZPR. Wobec pracujących w szatni kobiet poczynić miał również uwagę co do różnicy wieku pomiędzy sobą a Stalinem wyrażając przy tym „zdziwienie", że choć ksiądz przeżył on jednak „największego człowieka naszych czasów". Już następnego dnia rozpętała się „burza". Na masowce młodzież potępiła Dettloffa, 13 - Natchnienie milionów... 193 12 marca zaś uchwałą senatu uczelni zawieszono go w obowiązkach służbowych. Jednocześnie wszczęto też przeciw niemu postępowanie dyscyplinarne — co motywowano „niewłaściwym zachowaniem księdza profesora [...] uchybiającym godności profesora wyższej uczelni PRL" oraz „nie daniem wyrazu solidaryzowania się z narodem polskim i postępową ludzkością". Decyzją Ministra Szkolnictwa Wyższego Adama Rapackiego z 20 marca zwolniono go z pracy „dla dobra nauki"44. Wszystko przy milczącej postawie jego kolegów i uczniów. W tym przypadku życie znacznie wyprzedziło literaturę. Opisane wyżej zdarzenie jako żywo przypomina przecież historię bohatera powieści liii Erenburga. Usłyszawszy wiadomość o śmierci Szmurygina — „wypróbowanego wodza homelskiego proletariatu" — ta przywołana fantazją autora postać — wydała z siebie głębokie westchnienie. Pomówiona przez donosicieli o „tryumfalne i wyuzdane roześmianie się oraz wydanie tryumfalnego okrzyku", przez śledczego oskarżona została o „zniewagę sztandaru i godła państwowego"45. Przypadek innego bohatera powieściowego — Jana Piszczyka — przypomina nam sprawa, która swój finał znalazła przed obliczem Komisji Specjalnej do Walki z Nadużyciami i Szkodnictwem Gospodarczym. Otóż pewien mieszkaniec Gdańska, dając wyraz swej radości po śmierci radzieckiego przywódcy, na ścianie toalety Elektrowni „Oło-wianka" wyrył napis: „Stalin zdechł". Oskarżony o „wyszydzanie ustroju Polski Ludowej i Związku Radzieckiego przez fakt napisania wulgarnych, poniżających i obelżywych napisów na ścianach budynku o czołowych postaciach Państwa Polskiego i Związku Radzieckiego" — skazany został na dwa lata obozu pracy. Prośbę o ułaskawienie odrzucono46. Swoje raporty o nastrojach wśród żołnierzy sporządzali także oficerowie pionu politycznego. Poza opisanymi w nich sprawami ukazują one także naturę stosunków panujących w tym czasie w wojsku, szczegółowość zainteresowań organów polityczno-wychowawczych oraz Informacji — nierzadko zaś wprost świadczą o poziomie umysłowym osób sporządzających podobne notatki. Wszystkie raporty marcowe podkreślają zgodność odczuć żołnierzy z odczuciami narodu (tymi utrwalonymi oficjalnie) — odnotowują wszakże reakcje przeciwne do oczekiwanych. Oto kilka z nich: „W Kielcach na stacji — czytamy w jednej z notatek — ppor. Granica w stanie nietrzeźwym obelżywie wyrażał się na temat tow. Stalina [...] Ppor. Ogulewicz z Bazy- 194 Świnoujście wypowiedział się: «Po co my się mamy martwić, że Stalin umarł, niech się jego rodzina martwi» [...] Szef sztabu baonu saperów 4 DP w rozmowie z kolegami w przeddzień śmierci tow. Stalina oświadczył: «Cóż takiego jak umrze, będzie jedna uroczystość więcej». Sierż. Obrzut na zarządzoną przez d-cę baonu ciszę parsknął śmiechem [...] Maszynistka ob. Suchcieka w czasie kiedy oficerowie rozmawiali o śmierci tow. Stalina zaczęła się głośno śmiać, a w innym wypadku powiedziała: «Tam mu będzie lepiej jak tutaj»". Inny pracownik cywilny „wśród ogólnej ciszy szeleścił papierami z rozwijanych cukierków". Inni wymienieni w raportach nie przestawali grać na akordeonie — kiedy powinni, nie odwołali w dniach żałoby próby baletu, proponowali kolegom upicie się itp. Mówiono także, iż „Stalin miał taki dobrobyt a krew go zalała", że skoro „sparaliżowało Stalina to sparaliżuje i komunizm", bądź też, że „ukarał go Bóg". Odnotowano też przypadki odmowy przyjęcia znaczków żałobnych z komentarzami „niech nosi ten co ubolewa" oraz głosy przyjmujące przemianowanie Katowic na Stalinogród jako utrwalenie faktu, iż „Polska jest 17-tą republiką"47. Na marginesie uwagi o śmierci Stalina jako karze boskiej warto odnotować tu, iż ten sposób myślenia, zapewne stosunkowo częsty wówczas w Polsce, wielokrotnie znalazł swe odzwierciedlenie również w raportach sporządzonych dla innych instytucji48. W wielu przypadkach wobec „winnych wrogich wystąpień" wszczynano postępowania dyscyplinarne. Mnożyły się także zwolnienia z pracy—jako najczęściej spotykana represja (wobec dużej ilości spraw o ubliżenie pamięci Stalina i niemożność wszczynania w każdym przypadku postępowania karnego). Niewydrukowanie żałobnego artykułu zawierającego „ubolewające" stanowisko redakcji wobec śmierci ,;wodza_narodów" stało„,się bez^oIrednuri^pDWOdem zamknięcia „Tygodnika Powszechnego". Po numerze 414 datowanym 8 marca 1953 r. — wedle Jerzego Turo-wicza — ocenzurowanym już i znajdującym się w drukarni w chwili zgonu radzieckiego przywódcy — następny ukazał się dopiero latem, wydany jednakże już przez paxowski zespół redakcyjny. Cały epizod zresztą jest doskonale znany. Kilkakrotnie został już opisany i zanalizowany49, nie ma więc tu potrzeby szczegółowego jego omawiania. Warto jedynie skonstatować fakt istnienia długiego ciągu zdarzeń, które doprowadziły do zamknięcia pisma, a z których odmowa uczestniczenia w żałobie, zgodnego z zarządzeniami władz, była powodem koronnym. 195 . '••m Dlatego też wolno nam odnotować środowisko „Tygodnika Powszechnego" pomiędzy ofiarami żałoby po śmierci Stalina oraz samego kultu jego osoby obowiązującego w Polsce. Wydaje się bowiem, iż wczesną wiosną 1953 r. kult sięgnął tu swych szczytów. Podporządkowane mu były ściśle wszystkie środki przekazu, zaanektował też uwagę ludzi zmuszając ich do zajęcia jasno określonego stanowiska wobec rzeczywistości. W tym czasie osiągnęły także punkt szczytowy sposoby kontroli społecznych zachowań — do perfekcji zaś doprowadzono system wymuszania pożądanych reakcji oraz usuwania z życia publicznego tych, którzy wypracowany obraz psuli. Sam kult zaś, przechodząc od 1944 r. długą drogę rozwojową, teraz właśnie osiągnął swą postać ostateczną. Bardziej nie będzie już w stanie się rozwinąć. W planach czynionych przez animatorów życia publicznego natychmiast po śmierci Stalina wszystko pozostać miało bez zmian. Tak jak kiedyś człowiek pracował z wizerunkiem żywego „wodza narodów" przed oczyma — tak teraz miał to czynić kontemplując jego zamkniętą już biografię. Hasła kontynuacji dzieła generalissimusa wysuwane w oficjalnych dokumentach państwowych dopełniają tego obrazu. Jednakże w stosunkowo krótkim czasie, wraz ze zmianami politycznymi w bloku wschodnim i rozpoczętą później „odwilżą", również kult Stalina (obowiązujący jeszcze) będzie podlegał znaczącym fluktuacjom. Ich charakter i natężenie w pełni ukażą się w trzyleciu pomiędzy VIII Plenum KC PZPR w marcu 1953 r. a jego odpowiednikiem w październiku roku 1956. Z perspektywy tego ostatniego najlepiej będzie można ocenić zmiany jakie dokonają się na tym polu. Przypisy 1 AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/XVI-12, k. 51. 2 W. Wodecki, W Pafawagu, „Nowa Kultura" 1953, nr 11. 3 A. Garlicki, Kalendarzyk, „Polityka" 1990, nr 47; H. Korotyński, Trzy czwarte prawdy. Wspomnienia, Warszawa 1987, s. 125. 4 AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/VIII-191, k. 1-6. 5 AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/VIII-191, k. 17., „Trybuna Ludu" 1953, nr 67. 6 Ibid., sygn. 237/VII-132, k. 376. 7 A. Burda, op. cit., s. 284. 8 A. Drawicz, Pocałunek na mrozie, Londyn 1989, s. 16-17. 9 AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/V-95, k. 23-30. 196 E. Krasiński, Warty honorowe w PWST, „Dialog" 1989, nr 7, s. 147-149. 1 CAW, GZPol-Wych. WP, sygn. IV. 112. 64. AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/VIH-191, k. 23-27. Ibid., k. 9-10. B, Dymek, PZPR 1948—1954, Warszawa 1989, s. 294. AAN, Oddz, VI, ALP, sygn. 237/VII-133, k. 211. O wielkim Stalinie Materiały dla szkól. Warszawa 1953. 17 AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/VII-132, k. 396. 18 T Biedzki, Stalinogród, „PrzeglądTygodniowy" 1988, nr 46; J. Rolicki, E. Gierek: Przerwana dekada, Warszawa 1989, s. 33. 19 W. Szewczyk, W Stalinogrodzie, „Życie Literackie" 1953, nr 11. 20 Cyt. za: J. Nowak-Jeziorański, op. cit., s. 129. 21 CAW, GZPol-Wych. WP, sygn. IV. 112-142. 22 Cyt. za: K. Heska-Kwaśniewicz, Stalinogród, „Przegląd Tygodniowy" 1989, nr 2. Autorka podaje tam, iż Morcinek zgłosił wniosek 28 kwietnia — w rzeczywistości o dzień wcześniej. Cała sesja sejmowa rozpoczęła się 25 kwietnia przemówieniem marszałka Dembowskiego gloryfikującym pamięć o Stalinie. Wedle relacji prasowych posłowie wysłuchali go stojąc, później zaś minutą ciszy uczcili zmarłego przywódcę. 23 Patrz np: E. Lasota, Uśmiech Józefa Wissarionowicza, „Pokolenie" 1953, nr 12; J. Sobczak, Widziałem towarzysza Stalina, „Przyjaźń" 1953, nr 10. 24 AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/VII-132, k. 377-421. 25 A. Garlicki, Kalendarzyk, „Polityka" 1990, nr 47. 26 S. Kisielewski, op. cit., s. 15. 27 AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/VIII-191, k. 18-20. 28 S. Owczarek, Być zaangażowanym — być księdzem, Warszawa 1982. s. 174-175. 29 O udziale Kościoła w żałobie patrz: AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/VII-132, k. 434-443. 30 W. Odolska, Stalin nadal nas prowadzi, „Przyjaźń" 1953, nr 11/12. 31 CAW, GZPol-Wych. WP, sygn. IV. 112, 178. 32 W. Woroszylski, Ostatnia droga, „Trybuna Wolności" 1953, nr 10. 33 J. Eisler, Jak żegnano Stalina, „Tygodnik Kulturalny" 1988, nr 9. 34 T. Drewnowski, Tyle hałasu — o nic? Wspomnienia, Warszawa 1982, s. 139. 35 „Trybuna Ludu" 1953, nr 66, 67, 68. 36 M. Dąbrowska, Dzienniki, Warszawa 1988, t. 4, s. 135. 37 „Nowa Kultura" 1953, nr 11/12. 38 „Życie Literackie" 1953, nr 11. 39 „Przegląd Kulturalny" 1953, nr 10. 40 K. A. Jeleński, Notatki o żałobie, „Kultura" (Paryż) 1953, nr 5, s. 13. 41 A. Wat, Dziewięć uwag..., s. 136-137. 42 AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/XIX-10, k. 36-38. 43 Ibid., sygn. 237/XVI-12, k. 50-59. 44 Archiwum Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, teczka personalna 41 księdza profesora Szczęsnego Dettloffa, sygn. 126/—, k. 45-46. 10 45 I. Erenburg, Burzliwe życie Lejzorka Rojtszwańca, Warszawa 1957. 197 ffli 46 „Karta" 1991, nr l, s. 93-94. 47 CAW, GZPol-Wych. WP, sygn. IV. 112. 142. 48 AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/VII-112, k. 22. 49 Patrz np.: M. Jagiełło, „Tygodnik Powszechny" i komunizm 1945—1953, Warszawa 1988- R Jarocki, Czterdzieści pięć lat w opozycji, Kraków 1990; A. Micewski,,: Współrządzić czy nie kłamać? Pax i Znak w Polsce 1945-1976, Warszawa 1981; L. Tyrmand Dziennik 1954, Warszawa 1988; J. Żakowski, Anatomia smaku, czyli rozmowa,^ o losach zespołu „Tygodnika Powszechnego" w latach 1953-1956, Warszawa 1988; tenże, Trzy ćwiartki wieku. Rozmowy z Jerzym Turowiczem, Kraków 1990. OD VIII PLENUM DO VIII PLENUM (marzec 1953 — rok 1956) Radziecki przywódca, który za życia prezentowany był jako charyzmatyczne uosobienie zwycięstwa i ludzkich marzeń, nie zakończył swej dziejowej misji w dniu śmierci. Następcy obarczyli go bowiem zadaniem pomocy w łagodnym przeprowadzeniu „świata postępu" przez okres zawirowań (rozpoczęty 5 marca) do pełni rozwoju „epoki stalinowskiej", Zupełnie inaczej, w nieco refleksyjny, chłodny, acz nieobojętny sposób rolę Stalina oceniono na łamach paryskiej „Kultury". „Gdy jednak zechcemy w obliczu śmierci dopatrzyć się w zmarłym najsłabszego choćby odblasku Stwórcy — czytamy tam — to musimy przyznać, iż razem ze Stalinem skończył swój ziemski żywot jeden z najsilniejszych charakterów świata i niezłomnych wyznawców swoistej wiary, prorok fałszywy, ale i bezwiednie i nieustannie zmuszający świat cywilizacji zachodniej tonący w głębokim kryzysie, do obudzenia i zrodzenia nowych, zbawczych idei zdolnych przeciwstawić się zabójczym wpływom z zewnątrz i przezwyciężyć upadek wewnętrzny. Może w takiej właśnie perspektywie oceniać będzie sens jego żywota daleka przyszłość"1. Powyższa refleksja była wyrazem reakcji na zgon „wodza narodów" środowisk, które widziały w tym szansę na odwrót od komunizmu krajów pozostających pod jego panowaniem. Perspektywa ta nie miała wszak nic wspólnego z biegiem spraw w Polsce i innych państwach rządzonych przez partie komunistyczne. Nie chodziło tam przecież o jakikolwiek, taktyczny nawet „krok wstecz". Rzecz szła o przetrzymanie chwilowego szoku i naturalną kontynuację wzmacniania systemu — czego z różnych powodów, jak się już wkrótce okazało, 199 w tym kształcie czynić nie było można. Tak należy postrzegać, poświęcone pamięci Stalina VIII Plenum KC PZPR odbyte 28 marca 1953 r. Oczekiwano od niego analizy zaistniałej sytuacji oraz określenia planów na najbliższą przyszłość. Obrady otworzył Bierut, w którego wystąpieniu, przebiegającym pod hasłem: „Nieśmiertelne nauki Towarzysza Stalina — orężem walki o dalsze wzmocnienie partii i frontu narodowego", odnajdziemy pełne podsumowanie drogi życiowej generalissimusa oraz skali żałoby po nim w naszym kraju, a także wytyczne dla działalności partii pozbawionej „codziennej obecności genialnego wodza". „Przestało bić wielkie, płomienne serce Józefa Stalina — powiedział — głęboko umiłowanego przez nas i przez wszystkich przodujących ludzi na świecie Wodza i Nauczyciela, Ojca i Przyjaciela. Zgasło potężne, twórcze i promienne życie Człowieka, który budził nadzieję i wiarę w sercach setek milionów ludzi, kierował nieomylnie naszą walką, uczył pokonywać najcięższe trudności, prowadził narody i lud pracujący po drodze wyzwolenia z ucisku, zabezpieczał zwycięstwo w walce o rewolucyjne przeobrażenia społeczne". Dalej wspomniał o zasługach zmarłego dla Polski, podkreślając jego pomoc w „odbudowie państwa w sprawiedliwych granicach" oraz osobistą sympatię, z jaką „zawsze" odnosił się do naszego kraju. Jej wyrazem było — zdaniem Bieruta — „ofiarowanie wielkiego i najbardziej nowoczesnego gmachu — Pałacu Kultury i Nauki". W ten sposób zostało zamknięte jedno z najbardziej eksploatowanych ogniw kultu Stalina. By pokazać jak Polacy za przyjaźń odpłacali miłością, mówca często posiłkował się listami pisanymi doń przez „prostych ludzi". Oto fragment jednego z nich, którego autorkę przedstawiono jako „starszą robotnicę fabryki Iniarskiej na Dolnym Śląsku": „Nie ma komu wypowiedzieć swojego ogromnego żalu, jaki dotychczas tkwi w piersiach moich. Nie sądziłam nigdy, że tak mnie zaboli strasznie śmierć Stalina. Ja [...] która jestem bezpartyjna, ja która w niczym nie biorę udziału na tę wieść nie mogłam sobie miejsca znaleźć [...] Myślę ten cały czas, dlaczego ten ból okropny tkwi w piersiach moich za Stalinem. Czymże ten Stalin jest dla mnie? Nie umiem tego rozwiązać [...] we mnie walczą dwie wiary: jedna wiara to dawna stara mocna wiara, druga wiara to komunizm [...] I ten ciężki ból o Stalina — też nie do odgadnięcia [...]". Cytowane przez Bieruta „głosy ludu", jak i udział Polaków w uroczystościach żałobnych pozwoliły mu mówić o „całym społeczeństwie" 200 gotowym do podejmowania nowych zadań otwierających drogę do komunizmu. Żal bowiem, jakkolwiek był wielki, strata zaś niewyobrażalna, musiały ustąpić miejsca „mężnej sile zdolnej ponieść dalej ideę Lenina-Stalina". Siłę tę mówca dostrzegał w partii „stale utrzymującej stalinowską więź z masami", czujnej i gotowej do odnoszenia nowych zwycięstw. Referat zakończyło 10 haseł-tez, którym powinni pozostać wierni „bojownicy komunizmu". Nawoływały one do „wzmocnienia partii przez włączanie do niej najlepszych i najofiarniejszych", a także „umacniania jej trzonu robotniczego"; „walki o czystość, jedność oraz zwartość ideologiczną, bojową i organizacyjną szeregów partyjnych"; „pogłębiania świadomości politycznej i aktywności członków partii"; „studiowania dzieł Lenina i Stalina oraz wiązania praktyki z teorią marksistowsko-leninowską", „wzmacniania sojuszu robotniczo-chłop-skiego i sojuszu partyjnych z bezpartyjnymi"; „mobilizacji mas do zadań produkcyjnych": „wzmocnienia krytyki, samokrytyki i kontroli"; ..umacniania państwa, wojska i organów bezpieczeństwa" oraz do „strzeżenia przyjaźni z ZSRR". Ten swoisty dekalog niezbyt często wymieniał Stalina — jego duch był w nim jednak wszechobecny. Wyprowadzenie imienia wodza z programu przyszłego działania miało przecież swój głębszy sens zawarty pomiędzy rzeczywistością nowo kształtującej się hierarchii osób obozu komunistycznego a wciąż panującym jeszcze kultem zmarłego przywódcy. Gdy Bierut wygłaszał swój referat, Związkiem Radzieckim rządziło już postalinowskie kierownictwo, kształtujące w swym własnym gronie nowy porządek przywództwa i czołobitności należnej poszczególnym osobom ze-stf©»y- śf«4ków-|»rzek^«——odzwierciedlającej przecież ich pozycję w całym obozie. Na-hołd złożony tym wystąpieniem Gruzinowi patrzeć więc możemy przynajmniej dwojako. Po pierwsze, jako na przedłużenie rytuału obowiązującego wciąż kultu, tyle tylko, że przeprowadzającego Stalina ze sfery czynnej i osobistej działalności do panteonu zmarłych bohaterów, skąd zdolny będzie oddziaływać jedynie mocą pamięci o dawnej potędze swego imienia. Było to przy okazji o tyle wygodne, że moc ta, jej natężenie i blask zależały już wyłącznie od woli i potrzeb animatorów życia publicznego. Po drugie, pośmiertna apoteoza potrzebna była dla ukazania ciągłości władzy w bloku wschodnim oraz kontynuacji zachodzących procesów społecznych i historycznych. Albowiem tak, jak kult Stalina rozwijał się w związku z kultem Lenina, jako „genialne 201 następstwo" tego ostatniego — tak teraz ranga następców generalis-simusa przez ukazanie związków z nim stawała się niekwestionowana i niedościgła. W podobnej więc stylistyce (jak przez lata łączono Stalina z jego „nauczycielem") Bierut wymieniał nazwisko „utalentowanego ucznia Lenina i wiernego współbojownika Stalina — towarzysza Malenkowa", o którym powszechnie sądzono, iż zastąpi zmarłego wodza. Oczywiście „Melania" (tak nazwali nowego przywódcę jego współtowarzysze) nie mógł być od razu „genialny", ale związki z obu wodzami, którzy odeszli oraz rozmiar rzeczywistej władzy, jaki zdolny był sobie wywalczyć dawały mu w najbliższej przyszłości „patent na geniusz" i inne werbalne znamiona wielkości. Owo „przekuwanie bólu w czyn", które miało być widoczne w warstwie ludzkiej aktywności, obejmowało także sferę wiary, iż następcy „wodza narodów" zdolni będą kontynuować jego dzieło. Tak też tłumaczyć należy często pojawiające się w marcowej propagandzie myśli, że „Stalin nie umarł naprawdę". Zostało to zresztą wprost wyrażone w referacie Bieruta. Wprawdzie mówca nie posłużył się tu zwrotem bezpośrednim, lecz cytując list anonimowej „kobiety z Lublina" powiedział: „Znajdą się tacy. którzy towarzysza Stalina zastąpią i poprowadzą jego dzieło". Sens tego pozostawał wszak jednoznaczny. Uczestnicy uznali referat za „wytyczną pracy całej partii, wszystkich instancji i organizacji partyjnych". W tonie nie odbiegającym odeń pozostawały głosy wszystkich uczestników dyskusji plenarnej. Spośród nich wybijały się przemówienia: kierownika Wydziału Historii Partii KC Tadeusza Daniszewskiego, Wiktora Kłosiewicza, I sekretarza KW w Lublinie Józefa Kalinowskiego, jego odpowiednika z Bydgoszczy Władysława Kruczka, Ministra Bezpieczeństwa Publicznego Stanisława Radkiewicza oraz redaktora naczelnego „Nowych Dróg" Romana Werfla. Tekst referatu Bieruta oraz głosy w dyskusji opublikowano w bieżącym numerze „Nowych Dróg". Ogłoszony został również w oddzielnej broszurze wydanej w wysokim nakładzie2. Wydrukowano go też w prasie codziennej, a także w dwóch częściach — 1 i 2 kwietnia — nadano w ogólnopolskich audycjach obu programów radiowych. Bardziej wymownym może od słów przesłaniem plenum do Polaków był plakat reprodukowany na ostatniej stronie wspomnianego numeru organu teoretycznego PZPR. Widzimy na nim Bieruta stojącego u boku niematerialnie nieco wyglądającego Stalina. Obaj na tle rozwianych sztandarów patrzą w dal; za nimi Pałac Kultury i Na- 202 uki — wówczas jeszcze w budowie — na plakacie jednak już gotowy. Napis umieszczony u dołu informuje, iż „Przyjaźń polsko-radziecka to pokój, niezawisłość i szczęśliwe jutro naszej ojczyzny". Wraz z VIII plenum kończy się na dobre ostatnia masowa kampania propagandowa wzrriągająca kult Stalina. Wraz z nią osiągnął on w Polsce swój punkt szczytowy. Bo choć formalnie obowiązywał będzie jeszcze przez długi okres, a Stalin pozostanie częstym gościem w środkach przekazu, to jednak już wówczas silnie zaznaczał się spadek tej temperatury i emocji, jaka dotąd otaczała jego osobę. Gwałtownie zmniejszyła się również objętość poświęconych mu przekazów, zubożała też ich warstwa słowna. Coraz wyraźniej bowiem niedawny geniusz stawał się formacją schodzącą z miejsc najbardziej reprezentacyjnych, przeznaczonych dotąd wyłącznie dla niego. Już wkrótce tylko wielka ilość popiersi, fotografii, książek i portretów rozsianych po całym kraju świadczyć będzie o jego dawnej świetności, blednącej pod natłokiem spraw bieżących. Atoli nigdzie oficjalnie nie odnajdziemy wówczas instrukcji nakazujących „zdjęcie" Stalina z tematyki publikacji. Podobne ograniczenie stało się jednak faktem. Mimo tego wciąż jeszcze w prasie ukazywały się poświęcone mu wspomnienia i artykuły monograficzne, radio nadawało audycje wspomnieniowe, odbywały się wieczory recytacji poezji stalinowskiej, wystawy o jego życiu i inne przedsięwzięcia, których był bohaterem. Co więcej, jakby dla kontrastu z nakreślonymi przez Bieruta kierunkami rozwoju wydarzeń i miejscem w nich pamięci o Stalinie, wiosna 1953 r. stała w życiu publicznym pod znakiem rzeczywistej, urzędowej ochrony jego imienia. To wówczas odbywały się przecież liczne postępowania dyscyplinarne i karne przeciwko tym, którzy mu uchybili. Nie wiemy wreszcie, jak wiele osób straciło z tego powodu pracę, miejsce w domu akademickim, bądź też zostało relegowanych z uczelni. Na podstawie wskazań plenum oraz uchwały Sekretariatu KC rozpoczęto również masową akcję „pogłębiania wiedzy o życiu i walce Stalina". Czytelnicy gazet na bieżąco informowani byli o tym, jak ogarniała ona cały kraj, obejmując wsie, szkoły, zakłady pracy, domy kultury i jednostki wojskowe. Kontrola przebiegu tej akcji stała się w kwietniu jednym z głównych zadań wydziałów KC. Jej wyniki utrwalone w tajnym raporcie Wydziału Organizacyjnego nie prezentowały się jednak na miarę oczekiwań. Sprawozdawcy podkreś- 203 lali, że „studiowanie materiałów o życiu i działalności Towarzysza Stalina w ramach szkolenia partyjnego wykazuje w wielu wypadkach poważne braki. Wykładowcy słabo podkreślają najbardziej istotne momenty w przerabianych materiałach, nie wskazują na zadania partii i narodu polskiego w realizacji idei Towarzysza Stalina [...]". Liczbę osób studiujących w całej Polsce życiorys radzieckiego przywódcy szacowano tam na zaledwie ponad 70 tysięcy. Stosunkowo najlepiej w akcji tej wypadła Łódź, gdzie w 313 kołach organizujących studiowanie biografii skupiło się — wedle raportu — 6130 osób3. Przed Wydziałem Propagandy KC stanęło także zadanie zorganizowania serii odczytów na temat „Rola Stalina w walce narodu polskiego o wolność, pokój i socjalizm", przygotowania dla lektorów edycji materiałów poświęconych „nauce Stalina o stopniowym przejściu od socjalizmu do komunizmu", fototeki o życiu radzieckiego przywódcy, jego portretów oraz plakatów żałobnych. Wszystko w trybie błyskawicznym, lecz stosunkowo niewielkich nakładach4. Jedną z ostatnich okazji do wychwalania geniuszu radzieckiego przywódcy stała się zorganizowana przez PAN sesja poświęcona Ekonomicznym problemom socjalizmu w ZSRR5. Okres żałoby zakończyły obchody 1 maja przebiegające pod hasłem „podążania do zwycięstwa komunizmu pod sztandarem partii Lenina-Stalina mocno dzierżonym przez partyjne kierownictwo". Podczas nich ostatecznie pożegnano wodza, składając mu hołd za przybliżenie zwycięstwa komunizmu. „Przewaga sił jest po naszej stronie — czytamy w okolicznościowej instrukcji KC — po stronie obozu, którego twórcą był wielki Stalin, którego sztandarem jest jego nieśmiertelne imię". Polecono jednocześnie, by instancje partyjne otoczyły szczególną opieką „masy bezpartyjnych, którzy bardziej niż kiedykolwiek zbliżyli się do nas, zrozumieli nasze cele, przeżyli głęboko wraz z partią bolesne dni po zgonie Towarzysza Stalina"6. Na majowe dni przypadły także ostatnie wiersze poświęcone radzieckiemu przywódcy. To właśnie poezja najszybciej pokazała opanowanie sytuacji przez propagandę i przeniesienie ludzkiej uwagi z wodza, który odszedł, na jego następców. Oni też kryją się pod metaforycznymi obrazami świata budzącego się do życia. Pisał Arnold Słucki: „... Jest sztandar Stalina wysoki, jest imię jego i wiek. 204 Znów zielenieje nam ziemia, wieje ciepło od rzek..." Po obchodach „święta pracy", definitywnie kończących okres żałoby, kult Stalina, stale dotąd „obecny" w środkach przekazu, będzie nabierał coraz bardziej charakteru okolicznościowego. Jego okazyjne podtrzymywanie bardziej przypomniało rutynowe działania propagandy, aniżeli feerię słów i wzniosłych obrazów znamionujących go przez lata. Tutaj zresztą należałoby się odwołać do porządkującej ów kult stałej praktyki wymieniania przez moskiewską „Prawdę" imienia generalissimusa w artykułach wstępnych, czy też po prostu w każdym numerze pisma. Było to jakby codziennym wyrazem hołdu składanego przywódcy i miarą jego pozycji w państwie. Już wiosną jednak pojawiały się kolejne wydania tej gazety nie wspominające jego imienia. Stanowiło to ważny sygnał dla propagandy słów w państwach bloku wschodniego. Wszelkie bowiem zmiany w oficjalnie lansowanym wizerunku zmarłego wodza uzależnione były od impulsów napływających ze Związku Radzieckiego. Śmierć Stalina, jakkolwiek osłabiła intensywność państwowego kultu jego osoby w Polsce i w dłuższym czasie zdjęła jego nazwisko z pierwszych stron gazet, nie spowodowała jednak natychmiastowej zmiany świadomości licznych rzesz „wyznawców". Nie wpłynęła także doraźnie na przykład na porządek życia partyjnego. Podczas rozlicznych zebrań, narad i konferencji przemawiający często posługiwali się cytatami z jego dzieł, używane przez niego określenia nadal pozostawały podstawowymi narządziami symbolicznego obrazowania. Polska świata mówców nadal więc była „jedną z brygad szturmowych międzynarodowego ruchu robotniczego", pisarze „inżynierami dusz ludzkich", a fabryki „kuźniami kadr zwycięskiego proletariatu"7. Wciąż także obowiązywały podręczniki szkolne i akademickie zawierające fragmenty prac Stalina. Dotyczyło to tak prac polskich, jak i tłumaczonych z rosyjskiego. Typowym przykładem jest 276-stronicowy podręcznik historii powszechnej A. W. Jefimowa, który wedle obliczeń historyka zawiera 23 cytaty z dzieł Marksa i Engelsa, tyleż samo z Lenina i 31 z jego „genialnego ucznia". Obowiązywały tam również ustalenia, uogólnienia i interpretacje dokonane przez tego ostatniego. W 1953 r. — pisze Barbara Jakubowska — „polecono włączenie do pracy szkół 45 znamiennych dat. Obok święta narodowego Chin, 205 rocznicy wyzwolenia Albanii, święta narodowego NRD, święta Armii | Radzieckiej, święta narodowego Węgier, Rumunii, Czechosłowacji oraz | innych, znalazły się też kolejne rocznice śmierci Stalina". W ich | obchodach mieściły się: „uroczysty apel poranny, wydanie okolicznoś- <;? ciowej gazetki, dekoracja klas, pogadanka nauczyciela oraz lekcje P tematyczne"8. H Początek,nowego ładu propagandowego wyznaczała otwarta w Mu- f zeum Narodow,y.m, 5 maja 1953 r., w 135 rocznicę urodzin Marksa, wystawa poświęcona klasykom „naukowego socjalizmu". W zamierzę- ;,. niu miała ona obrazować dzieje ruchu komunistycznego, akcentując ;| ciągłość rozwojową jego przywództwa. Już sam tytuł ekspozycji koń- • centrował przecież uwagę zwiedzających na konsekwentnej — jak h podkreślano — kontynuacji dokonań starszych klasyków przez ich następców. Tytułem dygresji warto tu wspomnieć, że podczas niektórych wystąpień publicznych, by nie wymieniać po wielekroć ich : nazwisk, a jednocześnie ukazać nierozerwalną spójnię ich postaci, mówcy zastępowali je niekiedy jednym, stworzonym z pierwszych liter nazwisk wszystkich czterech, W ten oto sposób powstawał mityczny „towarzysz MELS". Jego graficznym przedstawieniem były rysunki głów Marksa, Engelsa, Lenina i Stalina umieszczone na tle czerwonego sztandaru, od lat trzydziestych reprodukowane w ZSRR na plakatach, znaczkach i ilustracjach. Wracając jednak do wystawy — bystry obserwator mógł zauważyć niezwykłe akcenty złączone z nazwiskiem Gruzina. Albowiem w przemówieniu inauguracyjnym Edward Ochab, podkreślając znaczenie dzieł klasyków, na równi z pozostałymi postawił dorobek Stalina. Wspomniał także o „olbrzymim wkładzie twórczym zmarłego niedawno wodza, uwypuklającym zarówno dialektyczną jedność światopoglądu marksistowskiego, jak i jego nieograniczone możliwości dalszego, coraz to wszechstronniejszego rozwoju". W ten sposób czterej „giganci myśli" otrzymali równą rangę w dziejach komunizmu; generalissimus zaś z pierwszego, najgenialniejszego i wznoszącego marksizm na szczyty niedostępne dla innych, stał się nieoczekiwanie równy pozostałym. Co więcej, Ochab wyraźnie zanegował powszechnie wyrażaną w latach poprzednich myśl o maksymalnym rozwoju tej nauki, dokonanym za sprawą Stalina. Okazało się nagle, że ma ona przed sobą „nieograniczone możliwości rozwojowe" i nie wystarczy jedynie „walka o umocnienie dokonań największego z uczonych". Otwarcie pozostawiono 206 więc miejsce na „nowy twórczy wkład do skarbnicy marksizmu--leninizmu", którego oczekiwano od jego następców. Gdyby system polityczny w tym kształcie zdolny był bez zmian utrzymać się przez następne lata, kolejne ekspozycje z pewnością wzbogaciłyby się o dorobek nowych klasyków. Oczekiwanie na taki właśnie rozwój wypadków zdradzała ostatnia sala opisywanej wystawy. Otwierał ją portret „wodza narodów", który podniesioną ręką wskazywał drogę swym kontynuatorom. Umieszczone nad wejściem hasło przewodnie głosiło, że „Sztandar Stalina znajduje się w silnych i pewnych rękach". Fakt otwarcia ekspozycji rozpropagowano w prasie, jej szczegółowy scenariusz rozpisany na poszczególne sale, wątki przewodnie, opisy gablot i eksponatów spoczął zaś pomiędzy partyjnymi archiwaliami9. Otrzymała ona także ilustrowany przewodnik, w którym dokładnie opisano wystrój oraz wyjaśniono znaczenie kolejnych jej izb. Autorom wystawy „nie udało się" jednak urządzić żadnej z sal tak, by nie znalazł się w niej choć ślad dokonań Stalina. Wszędzie więc można go było obserwować w postaci znanej z lat pełni kultu jego osoby, który w muzealnych eksponatach mienił się wielością swych odcieni. Obok „klasyka" odnajdujemy tam „wodza", „rewolucjonistę", „konspiratora", „żołnierza", „trybuna", „teoretyka", „dowódcę i stratega", „chorążego pokoju" i „geniusza wszechnauk". W sumie więc człowieka, którego myśl —jak czytamy w przewodniku — „owładnęła milionami ludzi i stała się niezwyciężoną, materialną siłą zdolną zwycięsko kontynuować jego dzieło". W pracy tej zdjęcia związane ze Stalinem stanowią ponad połowę reprodukowanych tam ilustracji10. Pomieszczenie bogactwa znamion kultu właśnie w muzealnych izbach zdaje się mieć znaczenie symboliczne. Odtąd bowiem coraz częściej tam właśnie znajdzie się miejsce dla niepodzielnie do niedawna panującego w środkach przekazu zmarłego wodza. Stamtąd też pamięć o nim wydobywana będzie przy okazji rocznic i świąt państwowych. Sama wystawa zresztą była swoistym znakiem, pozbawionego stabilnych podstaw personalnych, okresu przejściowego rozpoczętego śmiercią Stalina. Nie było już rzeczywistego czynnika porządkującego życie społeczne w krajach komunistycznej dominacji — zabrakło człowieka decydującego w sposób arbitralny o wyrazie tamtejszej rzeczywistości. Rodziło się więc pytanie, czy propagandowo podtrzymywana pamięć o nim zdolna będzie wypełnić tę lukę, czy okaże się ona przydatna jego następcom, czy wreszcie znajdzie się w radzieckim kierownictwie 207 człowiek zdolny zmonopolizować szeroki zakres decyzji, wyjść z cienia Stalina i zająć miejsce przeznaczone dotąd wyłącznie dla niego? Jeżeli bowiem na okres poprzedzający XX Zjazd KPZR spojrzymy jako na okres walki na szczytach władzy w ZSRR o dominującą pozycję w państwie i obozie, to dostrzec musimy również wypływające z niej kwestie przyszłego kształtu systemu oraz mechanizmów go tworzących. W pytaniu o wynik tej walki kryła się również niewiadoma co do dalszych losów tak kultu, jak i przyszłej formuły apoteozy kolejnych przywódców. Śmierć Stalina nie stała się w Polsce impulsem do szybszych zmian politycznych. Wręcz przeciwnie, próbą zagłuszenia własnego niepokoju, podjętą przez lokalne władze komunistyczne, było wówczas przyspieszenie sowietyzacji kraju, charakteryzujące się wzrostem aktywności aparatu represyjnego i uderzeniem w struktury najsilniej dotąd opierające się dyktaturze monopartii. Przykładowo, wydarzenia z marca 1953 r. nie wpłynęły na zahamowanie procesu kolektywizacji rolnictwa. Nadal też trwały oficerskie procesy „odpryskowe" związane z przygotowywanym od 1951 r. pokazowym procesem Władysława Gomułki i Mariana Spychalskiego. Wiosną 1953 r. aresztowano również marszałka Michała Rolę-Żymierskiego, zarzucając mu współpracę z wywiadami państw zachodnich (choć przez wiele lat najprawdopodobniej współpracował z radzieckimi służbami specjalnymi). Kilkanaście miesięcy później zaś przed sądem stanął generał Grzegorz Korczyński. 22 września 1953 r. Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie skazał na 12 lat więzienia biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka. Trzy dni później wymierzono w polski Kościół jeszcze silniejszy cios. Oto 25 września aresztowano kardynała prymasa Stefana Wyszyńskiego. Jak się okazało jego więzienie miało trwać ponad trzy lata. Gęsto sypały się także wyroki śmierci w procesach „szpiegów", „band dywersyjnych" i „kułacko-terrorystycznych". Działań tych nie przyhamowały nawet informacje dochodzące spoza wschodniej granicy. W początkach kwietnia zwolniono tam przecież aresztowanych w styczniu lekarzy polikliniki kremlowskiej, oskarżonych o „stawianie fałszywych diagnoz i uśmiercanie swych pacjentów". 10 lipca poinformowano zaś „o zbrodniczej antypartyjnej i antypaństwowej działalności Ł. P. Berii", skutkiem czego plenum KC KPZR pozbawiło go członkostwa partii i wszelkich sprawowanych funkcji. Obydwie sprawy, skierowane przeciwko wieloletniemu współ- 208 pracownikowi Stalina, pośrednio uderzały także w jego pośmiertny status. Im bardziej bowiem krytykowano byłego szefa Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych, tym silniej eksponowano znaczenie „kolektywnego kierownictwa" przeciwstawionego (choć jeszcze nie dosłownie) osobistym rządom Stalina. „Po raz pierwszy — piszą historycy — wprowadzono do oficjalnego języka kategorię «kultu jednostki». Przypomniano, że sformułowania tego użył Marks, który przeciwny był zabobonnemu uwielbianiu autorytetów w ruchu komunistycznym. Stalinowi oddaje się jeszcze cześć (w artykule o sprawie Berii, drukowanym w „Prawdzie" — R, K.), choć nazwisko jego pojawia się już tylko raz"11. Wedle oficjalnego komunikatu Berię rozstrzelano 23 grudnia 1953 r,8 — wraz z tym faktem wyczuwalne stało się osłabienie podstaw utrzymujących kult Stalina. Tym bardziej było to widoczne, że również poza granicami Związku Radzieckiego zachodziły wydarzenia osłabiające wartość i trafność jego analiz sytuacji międzynarodowej. Oto bowiem podpisany 27 lipca w Panmundżonie rozejm kończył trzyletnią wojnę koreańską, co wraz z jej kresem obalało stalinowską tezę o stałym zaostrzaniu się walki klasowej w skali światowej oraz konieczności stałej i pełnej gotowości „obozu socjalistycznego" do wzięcia w niej udziału. Nikt oczywiście publicznie nie ogłosił kresu obowiązywania tej doktryny, lecz zaczątki działań odprężeniowych oraz nowy ton retoryki radzieckich przywódców wskazywały na modyfikację kierunków ich polityki. Ważnym sygnałem do uelastycznienia polityki gospodarczej w skali całego bloku stało się, obok wydarzeń w Czechosłowacji, czerwcowe powstanie berlińskie rozpoczęte, nomen omen, w Alei Stalina. Wysunięte podczas niego hasła głosiły nie tylko żądania posunięć prowadzących do podniesienia poziomu życia ludzi, lecz zawierały także elementy rozliczenia z przeszłością widoczne w okrzykach dotyczących Stalina. Sformułowane w brutalny, wulgarny często sposób, daleko odbiegały w swej treści od fraz kultowych głoszących jego chwałę. Nową politykę gospodarczą proklamowano w tym samym czasie na Węgrzech, również w ZSRR zdecydowano się dokonać „pewnych korekt" w tej sferze. Ich wykonawcą miał zostać Nikita Siergiejewicz Chruszczow wybrany we jyiześniu I sekretarzem KC KPZR. Coraz silniej ukazywał się bowiem oczom władz fatalny stan ekonomiki państw komunistycznych, rosło też społeczne niezadowolenie spowodowane niezaspokojeniem najbardziej elementarnych po- trzeb życiowych. Przy nadal głoszonej słuszności pryncypiów systemy' w jego ramach należało szukać nowych rozwiązań. Do rangi nadrzędnej urastało więc zdefiniowanie zaistniałej sytuacji, znalezienie winnego jejf spowodowania i poinformowanie o tym „szerokich mas". Na Kremlu rozpoczął się „czas analiz i poszukiwań". Rozpoczynała się „odwilż".^ W Polsce jednak wszelkie zmiany torowały sobie drogę powoli i z trudem. Wprawdzie wydarzenia radzieckiej sceny politycznej a szczególnie arsztowanie i stracenie Berii, znalazły swe odbicie w prasiej ale w opinii wielu historyków „odwilż" zaczęła się w naszym kraj* dopiero jesienią 1954 r. Jej przejawami stały się: listopadowa naradi centralnego aktywu PZPR, podczas której skrytykowano kierownictw® za „izolację od szerokiego aktywu", zwolnienie z aresztu przetrzymywanego tam od 1951 r. Władysława Gomułki (13 grudnia) orai rozwiązanie Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego powodujące roszady personalne w powstałych na jego miejce: Komitecie do Spraw Bezpieczeństwa Publicznego i Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, Te ostatnie posunięcia przyspieszone zostały nadawanymi od września przez Radio Wolna Europa audycjami zbiegłego w poprzednim roka na Zachód wicedyrektora X Departamentu MBP Józefa Światły. Jego opowiadania nie tylko zaniepokoiły polskie władze, lecz także stały się prawdziwymi rewelacjami dla społeczeństwa — potęgując jeszcze wzrastające z wolna niezadowolenie. Opowieści przedstawiciela aparatu ucisku, mówiącego z bezwstydną otwartością o kłamstwie, zbrodni i władzy Stalina nad Polską wyraźnie dynamizowały ewolucję myślenia Polaków o porządku panującym w ich państwie. Te odgórne procesy zapoczątkowane jesienią 1954 r. poprzedzone zostały już w czerwcu VI Zjazdem Związku Literatów Polskich. Przemówienie jego prezesa, Leona Kruczkowskiego, zapowiadało rozszerzenie powszechnie obowiązującej twórców formuły realizmu socjalistycznego o enigmatycznie nieco brzmiącą „każdą twórczość o humanistycznej ideowości". Przy zachowaniu dawnych kanonów sygnalizowano więc gotowość uelastycznienia panujących rygorów. Już rok wcześniej, podczas odbytego w październiku (29—30), ostatniego przed II zjazdem, IX Plenum KC PZPR, zadeklarowano pierwsze zmiany w polityce ekonomicznej. Trudno powiedzieć na ile zasygnalizowane tu ruchy ze strony władz stanowiły reakcję na ogólne trendy liberalizacyjne w całym „obozie", na ile zaś były własną, ograniczoną oczywiście, próbą wyprzedzenia społecznych niepokojów. Jakkolwiek 210 bowiem w sprzężeniu decyzji centrum politycznego z wyczuwalnym niezadowoleniem „mas" tkwiło źródło „odwilży", to jednak jej rzeczywiste korzenie sięgają ludzkiej świadomości. Wszelki ruch w sferze społecznej możliwy jest przecież jako skutek odczuwania własnego położenia oraz chęci jego zmiany. Jej nieuchronność w miarę upływu czasu stawała się coraz bardziej widoczna. Gdzie w tym stanie rzeczy było miejsce dla Stalina patronującego dotąd wszelkim posunięciom w skali państwa oraz jakości życia ludzkiego — przedstawianego w propagandzie jako godne, dostatnie i ewoluujące w stronę dobrobytu? Można zaryzykować twierdzenie, iż wraz z rozwojem propagandy „kolektywnego kierownictwa" w sposób istotny i rzeczywisty zmniejszały się możliwości funkcjonowania kultu jego osoby. Nie sposób było przecież oderwać wskazań dawanych przez niego za życia komunistom od coraz częściej krytykowanych „niedociągnięć w pracy partyjnej", „niewłaściwego doboru ludzi", czy nawet języka propagandy (jako wyrazu „oderwania się propagandystów od szerokich mas"). Ta nowa retoryka panowała już podczas obradującego w dniach 10—17 marca 1954 r. II Zjazdu PZPR. Delegaci zabierający głos rzadko wymieniali nazwisko Stalina. Co więcej, przyjęta formuła kolegialności zarządzania, podchwycona natychmiast przez środki przekazu, tworzyła wielki kontrast z niepodzielnie do niedawna panującą w opisach wszelkich wydarzeń i dokonań postacią generalis-simusa.Wychwalany przez goszczącego na zjeździe Chruszczowa Bierut nie został też nazwany, jak było to przyjęte dotąd, „uczniem Stalina", pozostając jedynie „wypróbowanym kierownikiem KC PZPR i rządu"12. Funkcje, które „wódz proletariatu" pełnił w starym obrazie świata, przejmowane były stopniowo przez inne wartości, osoby i nakazy, nie mniej wszak kategoryczne od poprzednich pomieszczonych w jego imieniu. Kult Stalina z wolna wygaszany doraźnymi wymogami polityki oraz zmianami obyczajowymi rozbijającymi gorset „moralności socjalistycznej", coraz wyraźniej stawał się anachronizmem, przeszkadzającym zarówno władzy, jak i społeczeństwu w realizacji własnych aspiracji. Dogmatyzm „nauki stalinowskiej" oraz obligatoryjność zawartych w niej wskazań i interpretacji, a także rygorystyczna kontrola ich przestrzegania blokowały władzy swobodę manewrów, zmniejszając zakres możliwości reagowania na zmieniającą się rzeczywistość. Skoro więc nie było już przywódcy, osobiście strzegącego własnej pozycji, od 211 elastyczności jego następców i ewentualnego oporu społecznej materii zależał nowy kształt relacji pomiędzy podmiotami i przedmiotami życia państwowego. Równie silnie, choć w zupełnie innej skali odczuwało tę sytuację społeczeństwo. Operetkowego, ale i symbolicznego dla tych czasów wymiaru nabierają obrazy młodzieży słuchającej jazzu i tańczącej wyklęte tańce „imperialistyczne" w salach szkół i domów kultury udekorowanych portretami Stalina. Konstrasty powodowały coraz szersze otwarcie na nowe treści, zmniejszały też pola rzeczywistego oddziaływania kultu, przechodzącego w sferę wartości wciąż istotnych, lecz nie tak silnie wpływających na zbiorowe emocje. Spychając kult Stalina na dalszy plan (nie rezygnując jednak zeń) i zastępując go nowymi, skanonizowanymi formułami, mimochodem otwierano wolne pola dla swobodniejszej dyskusji (najczęściej w zamkniętych kręgach środowiskowych), dotyczącej drobnych fragmentów rzeczywistości. Już jesienią 1953 r. stołeczni literaci, wspierani przez redakcję „Życia Warszawy", na zebraniu lokalnego oddziału ZLP poddali krytyce istniejące podręczniki szkolne. W tym samym czasie, za zachętą Wydziału Prasy KC, na walnym zebraniu Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich rozpoczęto dyskusję poświęconą prasie. Wypowiedziano się podczas niej przeciwko zbyt małej samodzielności piszących i skostniałości form publicystycznych. To listopadowe wydarzenie stało się niewątpliwie początkiem ewolucji prasy polskiej, obejmującej z wolna nową, nieporuszaną dotąd tematykę. Wkrótce rozpoczną się prawdziwe batalie toczone przez poszczególne redakcje ze schematyzmem i jednostronnością w opisie świata. Tytułem przykładu wymieńmy tu rozpoczętą w 1954 r. przez „Po Prostu" walkę o poprawę warunków socjalnych i bytowych studentów, czy też wcześniejszą kampanię krytyki nadmiaru „czujności" w przyjmowaniu na studia podjętą przez „Życie Warszawy". Ale pomimo pękających z wolna sztywnych ram polskiego stalinizmu postępujące zmiany nie były bynajmniej jednoznacznie postrzegane przez społeczeństwo. Zmiany postaw niektórych ludzi, bądź też przemiany ogólnych trendów życia publicznego traktowane były nierzadko jako koniunkturalne lub w najlepszym wypadku niewiele znaczące. Ze szczególną nieufnością i sarkazmem przyjmowały je kręgi kontestujące szary porządek codzienności. W swym dzienniku, pod datą l lutego 1954 r. Leopold Tyrmand napisał między innymi: „Od śmierci Stalina różne skurwysyny przebąkują tu i ówdzie, że oni chcieli inaczej, 212 że to nie ich wina, że aczkolwiek mogło się wydawać to i owo, to jednak w istocie to oni właściwie dużo lepiej i przyzwoiciej niż by się na pozór mogło wydawać. Odwieczna zabawa zaczyna się na nowo. Każdy funkcjonariusz Zła robi wszystko, aby przedstawić się światu jako agent Dobra w łonie Zła"13. W wielu przypadkach jednak zmiany postaw, sposobu myślenia i własnego stosunku do świata miały okazać się trwałe. Mimo postępującego „rozmywania" tematu stalinowskiego w prasie, sam Stalin pojawiał się jeszcze, przy okazji świąt państwowych oraz rocznic związanych z jego imieniem. W grudniu 1953 r. przyznano, po raz pierwszy bez patrona, Międzynarodowe Nagrody Stalinowskie. Laureatem jednej z nich został wówczas Leon Kruczkowski. Komentując to wydarzenie autorzy publikacji koncentrowali się przede wszystkim na światowym znaczeniu nagród, spychając w cień tego. którego nosiły imię. Podobnie nieczęsto mówiono o nim podczas przypadającej w styczniu następnego roku 30 rocznicy śmierci Lenina. Cytowany wyżej Tyrmand zwrócił uwagę na zamieszczony z tej okazji w „Prawdzie" artykuł Bieruta zatytułowany Leninizm — sztandar walki o socjalizm. „Stalin wzmiankowany dwa razy — napisał w dzienniku — Dwa razy. W dziesięć miesięcy od czasu, kiedy każde dzieło z dziedziny pszczelarstwa miało więcej Stalina w tekście niż pszczół. Gdy każda rozprawa o wojnach punickich musiała wykazać w nich udział Stalina". Pierwsza rocznica śmierci stanowiła okazję do nieco obszerniejszego przypomnienia w prasie sylwetki radzieckiego przywódcy. I tak na przykład „Trybuna Ludu" przyniosła wraz ze zdjęciem informację o budowanym w Warszawie pałacu jego imienia oraz darach załóg fabrycznych dla tej budowy, a także artykuł wstępny pod tytułem Pamięć wiecznie żywa. Stanowi on jakby bilans roku przeżytego bez zmarłego wodza, odnotowując fakt, iż nauki Lenina i Stalina (wciąż jeszcze występujących razem) „święciły nowe tryumfy we wszystkich dziedzinach życia". Krótko, w dość powściągliwych słowach, nakreślono też zasługi Gruzina dla Polski. Następnego dnia omówiono również przebieg uroczystości rocznicowych w Polsce i poza jej granicami. Ich formy pozostały niezmienione, zmniejszyło się jedynie bogactwo wątków, w które obfitował dotąd jego kult. Nieszczerze jednak, wobec skromności tych obchodów, wyzierającej spoza komentarzy, brzmią słowa o „tysięcznych rzeszach ludzi", jakie wzięły w nich 213 i udział. Wart podkreślenia jest także fakt, iż w opisach liczby uczest^ ników zgromadzeń używano słowa „tysięczne", nie zaś jak zwykle „milionowe", co pokazuje opadnięcie emocji otaczającej osobę Stalina^ wyczuwalne w tonie prasowych enuncjacji. Podobnie zresztą pisane*; i w innych gazetach oraz periodykach. Kolejna rocznica natomiast przeszła już prawie bez echa. „Trybuna" odmierzyła ją na przykład jedynie niewielkim zdjęciem „wodza narodów" i pięcioma zaledwie: linijkami podpisu. Trzecia rocznica przypadająca po XX zjeździe KPZR nie była już czczona. Miejsce Stalina zajmą wówczas w gazetach fotografie zrehabilitowanych przywódców KPP. Nie inaczej wyglądało to w przypadku obchodów kolejnych urodzin (sic!) zmarłego wodza. Wprawdzie w ich treści można było wyczuć początkowo nutę ciepła i miękkości, z jaką zwykło się mówić o kimś, kto zrobił dla nas wiele dobrego. Jednocześnie wszakże pojawiały się wzmianki mówiące, iż „na zawsze opuścił on nasze szeregi". Pamiętamy przecież, że gdy umarł pisano, iż „będzie z nami zawsze". Wraz z odchodzeniem w przeszłość bałwochwalczego kultu, na miejsca przeznaczone dla jego przedmiotu zaczęły powracać z wolna inne symbole, zastępowane dotąd jego imieniem. Równolegle nastąpiła gwałtowna erozja propagandowej postaci Stalina. Wydzieliły się z niej nieautonomiczne dotąd pojęcia takie jak: „Armia Radziecka", „Związek Radziecki", czy też „przyjaźń między narodami". Zaczęły one funkcjonować w przekazach zupełnie samodzielnie, bez magicznego, a widocznego dotąd, spojenia z osobą generalissimusa. Co więcej, wyparły ją nawet z miejsc, w które — jak zapewniano przez lata — wpisana została „na zawsze". W marcu 1953 r. Wiktor Sukiennicki komentujący dla RWĘ sprawy radzieckie, zapowiadał epokę walki o sukcesję po zmarłym przywódcy. Powiedział wówczas między innymi: „Powstanie pytanie, czy Stalin po śmierci nie stanie się kozłem odpuszczenia za wszystkie grzechy? Czy na niego zastępca przyszły nie zwali wszystkich win, czy ten Stalin, który za życia był deifikowany, czy on także będzie deifikowany po śmierci"14. Słowa te wówczas mogły się wydawać niedorzecznością. Kult bowiem, rozrośnięty do niespotykanych rozmiarów, zdawał się nie mieć kresu w czasie i przestrzeni. Jednakże już najbliższe miesiące przybliżyły odkrycie wielu niewiadomych zawartych w cytowanym komentarzu. Najlepszym przykładem upadku, jaki w opisanym okresie stał się 214 udziałem Stalina może być podręcznik ekonomii politycznej wydany w ZSRR już po jego śmierci. W 1955 r. przedrukowano go również w Polsce. Jak wiadomo ostatnia publikacja radzieckiego przywódcy, Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR, powstała między innymi w związku z tocząca się od lat, z małymi przerwami, w środowisku radzieckich ekonomistów dyskusją nad przyszłym, podręcznikowym wykładem marksistowskiej ekonomii. Ustalenia dokonane przez autora Ekonomicznych problemów natychmiast po wydaniu jego pracy przyjęto też za obowiązujące dla redaktorów podręcznika. Nie mogło być przecież inaczej. Jednakże od chwili śmierci Stalina do momentu wydania książki zmieniło się na tyle wiele, by jego wskazania nie krępowały zanadto jej twórców. Co więcej, w przedmowie do niej nazwisko „wodza narodów" nie zostało wspomniane ani razu — bądź to w kontekście dyrektyw, rad czy „bezcenności" uwag zawartych w jego dziełach. Prawdziwą rewelację, wyrażoną wprost, otrzymujemy jednak we wstępie, gdzie czytamy między innymi: „Wielki współbojow-nik i uczeń Lenina J. W. Stalin wysunął i rozwinął szereg nowych tez ekonomii politycznej, opierając się na podstawowych pracach Marksa, Engelsa i Lenina, którzy stworzyli prawdziwie naukową ekonomię polityczną"1S. W powyższym zdaniu zawarto więc ostrożną supozycję, iż dokonania tego pierwszego niewiele miały wspólnego z „prawdziwą nauką", a także model przyszłej hierarchii klasyków. Zdecydowanie na czoło wysunął się w niej Lenin, jego do niedawna „genialny uczeń", z pozycji pierwszego teoretyka, kontynuatora oraz interpretatora dokonań pozostałych spadł zaś na pozycję czwartego, zdolnego jedynie przetwarzać dorobek innych. W zestawieniu z poprzednio przypisywaną mu wielkością nie było już poza tym przestrzeni dla dalszej degradacji. Kolejnym krokiem więc, zupełnie prawdopodobnym w tej sytuacji, mogło być wykluczenie go z komunistycznego panteonu. Rozmiary tej ekspulsji Stalina z pozycji „geniusza" i „największego z klasyków" dobrze zobrazuje również porównanie jego biogramu wydrukowanego już po XX zjeździe w drugim wydaniu Wielkiej Radzieckiej Encyklopedii, z hasłem zamieszczonym w jej pierwszej edycji z lat 1926—194716. W innych też niż początkowo sądzono warunkach przyszło realizować uchwałę dotyczącą nadania imienia Stalina Pałacowi Kultury i Nauki (wraz z otaczającym go placem). W chwili gdy umierał radziecki przywódca, rozpoczynano wznoszenie pierwszych pięter szkieletu bu- 215 dowli. „Józef Stalin — często powtarzali wówczas partyjni lektorzy — kochał nasz naród swym całym, szlachetnym, najbardziej ludzkim sercem. Bolało go, gdy słyszał o strasznych zniszczeniach naszej stolicy i dlatego osobiście od pierwszych dni wyzwolenia interesował się postępami pomocy, którą z jego polecenia zorganizowano dla naszej stolicy [...] Obdarował nas hojnie, podzielił się największymi osiągnięciami radzieckich architektów w dziedzinie budownictwa miejskiego, ofiarując ludowi warszawskiemu i całemu narodowi piękny Pałac Kultury i Nauki. W nawale spraw ogólnoświatowych znalazł czas i sam osobiście czuwał nad projektami radzieckich architektów opracowujących plany Pałacu"17. Pałac Stalina, jako symbol przyjaźni i braterstwa, obok imienia swego legendarnego patrona, sam z wolna obrastał legendą, wchodząc do tematyki gawęd snutych przez młodzieżowych instruktorów podczas wakacyjnych kolonii i obozów18. Na półtora roku przed ukończeniem budowy na łamach prasy zabrał głos Józef Sigalin — w jednej osobie naczelny architekt stolicy oraz kierownik planu Placu Stalina. W kwiecistych słowach opisał wielkość terenów otaczających budynek, z których największy — właśnie Plac Stalina —-położony centralnie, od ulicy Marszałkowskiej liczył 350 metrów długości i 80 szerokości. Pozostałe boki budowli miały otaczać trzy inne place, przy czym najważniejszy był położony po przeciwnej stronie Placu Stalina. Jego rozmiary planowano tak, by 700-tysięczne zgromadzenie bez tłoku mogło tam trwać kilka godzin. Wygląd skwerów harmonijnie skomponowano z mającym stanąć u wejścia do pałacu pomnikiem jego patrona. Sigalin wyróżnił też trzy przełomowe momenty budowy, z których naczelne miejsce przyznał zakończeniu w 46 rocznicę Rewolucji Październikowej szkieletu konstrukcji wraz z iglicą. Ona właśnie stała się przedmiotem pierwszego z masy dowcipów, jakie o pałacu opowiadali sobie złośliwi warszawiacy. „Po co pałacowi iglica? — pytano — Żeby go Polacy nie mieli w dupie" — padała dobitna odpowiedź19. Wspomnieliśmy jednak wcześniej o planowanym wystawieniu przed głównym wejściem do budynku wielkich rozmiarów pomnika Stalina. „Zaplanowano go jako kilkunastometrowy monument wieńczący dwa pomniki znajdujące się po bokach — pisze autorka monografii PKiN-u — [...] Figura Stalina z oczywistych względów nie mogła być ani mniejsza, ani równa pozostałym pomnikom. Wiadomo było, że powinna je przewyższać. Aby tego dokonać w miarę naturalny sposób 216 postanowiono wznieść betonową trybunę, nad którą umieszczono by dopiero posąg [...] W 1954 r. ogłoszono konkurs. Zestaw projektów został przedstawiony w salach Muzeum Narodowego. Do konkursu zgłosili się: Franciszek Strynkiewicz, Xawery Dunikowski, Alfons Karny, Marian Wnuk oraz Alfred Jesion. Z niewiadomych względów Alfons Karny nie dostarczył projektu na pokaz, a na czas pokazu gdzieś zniknął. Za to Alfred Jesion przedstawił dwa warianty: Stalin patrzący w dal oraz pozdrawiający [...] Najbardziej ekscentryczny był projekt Xawerego Dunikowskiego, obok którego uczestniczący w pokazie Berman i Motyka przeszli z niesmakiem, udając, że go nie zauważyli. Trudno było nie zwrócić uwagi na pomnik z grubo ciosanych wielkich bloków granitowych: Wielkie zbudowane z bloków nogi, wielkie buty deptały ziemię. «Postać z pełną piersią powietrza wydęła lekko policzki, obojętna i groźna — i pluła, pluła na cały świat». Jedynie Cyrankiewicz parsknął śmiechem. Przez dłuższy czas nie wiadomo było co zrobić z projektami. Sprawę rozwiązał XX Zjazd KPZR"20. Z ostatnim zdaniem autorki wypada jednak się nie zgodzić. Sprawa rezygnacji z wystawienia generalissimusowi pomnika w stolicy musiała bowiem zostać przesądzona znacznie wcześniej. Wszak pałac oddano do użytku blisko rok przed wspomnianym zjazdem. Zresztą nigdy wokół tego zamysłu nie przejawiano zbytniego entuzjazmu. Anegdota głosiła, iż sam Dunikowski niechętny był swej pracy twierdząc, że kilkunastometrowy posąg rodzi konieczność wyrzeźbienia wielkich spodni. To — jego zdaniem — należało do obowiązków krawca, a nie rzeźbiarza. Faktem jednak jest, iż pomnik Stalina nigdy nie stanął w Warszawie. Zasługę tę w rozmowie z Teresą Torańską Jakub Berman przypisał nie tyle XX zjazdowi, co sobie osobiście21. Warto także tu dodać, że Polska była jedynym krajem „demokracji ludowej", który nie wystawił monumentu „wodzowi narodów". Nie będzie jednakże przesadą przewrotne twierdzenie, iż Pałac Kultury i Nauki jego imienia jest największym i najtrwalszym pomnikiem, jaki mu gdziekolwiek wystawiono. Imię to do dziś widnieje na frontonie tego budynku. 21 lipca 1955 r. podpisano protokół o przekazaniu przez rząd ZSRR Pałacu Kultury i Nauki imienia Józefa Stalina władzom polskim. W wygłoszonych z tej okazji przemówieniach padało wiele słów o przyjaźni między narodami oraz o symbolizującym ją budynku. Przemawiający zdawali się jednak nie zauważać symbolu jakim było nazwisko jego patrona. Nie powoływali się również na nie zabierający 217 głos podczas akademii z okazji 22 lipca, inaugurującej Salę Kongresową. Ani Bierut — pierwszy w jej historii mówca — ani też dziesięciu kolejnych przemawiających, nie włączali Stalina do treści swych wystąpień. Szczególnie zaś rzucało się w oczy, iż nowy sposób traktowania jego osoby firmowali ludzie, którzy do niedawna z każdym swym działaniem łączyli imię generalissimusa — samych siebie nazywając jego uczniami. To także dla wprawnego obserwatora mogło stanowić sygnał dogasającego już, choć nie odwołanego jeszcze kultu. Była dopiero pełnia lata 1955 r. Sygnałem tych zmian i swoistym probierzem sytuacji okazał się Poemat dla dorosłych Adama Ważyka wydrukowany przez „Nową Kulturę" w numerze z 21 sierpnia tego roku. Rezonans jaki wywołał znamionował, że uderzenie było celne, świadczył też na korzyść tej części prawdy jaka została w nim opisana. Pozostając w żywym kontraście z twórczością opiewającą romantyzm i patos wielkich budów socjalizmu, spotkał się też z silną krytyką ze strony obrońców niesionych przez nią wartości22. Władze zareagowały na druk poematu usuwając Pawła Hoffmana ze stanowiska redaktora naczelnego pisma. Od marca 1955 r, trwały już podobne spory dotyczące prozy, zapoczątkowane wydaniem powieści Ilji Erenburga23. Od jej tytułu właśnie „odwilżą" zaczęto nazywać cały ruch polityczny, społeczny i intelektualny dojrzewający po śmierci Stalina. W środowisku warszawskim istotnym czynnikiem ożywiającym atmosferę intelektualną był Klub Krzywego Koła, inaugurujący swoją działalność wiosną tego roku, w prywatnym mieszkaniu Ewy i Juliusza Garzteckich. Wprawdzie szczyt jego działalności przypadł na czasy popaździernikowe, jednakże istotny tu wydaje się fakt, iż powstał on właśnie w okresie poprzedzającym przełomowy rok 1956. Również partyjne zebrania instancji wszystkich szczebli zaczęły często przypominać prawdziwe dyskusje, które nie obywały się bez pytań niewygodnych dla władz, a nurtujących szeregowych członków tej organizacji. Już wtedy pojawiały się głosy krytyki nadmiernej gorliwości w gloryfikacji Stalina w Polsce. Prawda o zbrodni nierozerwalnie sprzęgniętej z jego imieniem nie funkcjonowała jednak jeszcze w publicznych wystąpieniach pracowników aparatu, lektorów oraz „mas partyjnych" — pomimo coraz większej liczby ludzi opuszczających więzienia. Opisywane trzylecie doskonale obrazuje całą degrengoladę, jaka stała się udziałem kultu Stalina. Od bezgranicznego, strzeżonego przez 218 państwo i jego aparat przymusu jeszcze wiosną 1953 r, po gwałtownie słabnący i niezauważalny w środkach przekazu już u schyłku tego okresu. W „świecie przedstawień" o funkcjonowaniu rzeczy i zjawisk decydowały władze partyjne. W zadeklarowanej rzeczywistości Polski tych lat — przynajmniej teoretycznie — istniały więc one tak długo, aż odgórną decyzją zostały usunięte z życia publicznego. Decyzja taka oznaczała przy tym całkowity niebyt dla ludzi i przedmiotów jej podlegających, W przypadku kultu jednak sytuacja przedstawiała się dość dziwnie. Choć oficjalnie nikt go nie odwołał, w rzeczywistości nie funkcjonował on już nawet w szczątkowej postaci znanej nam z lat poprzednich, był kategorią czasu przeszłego i zdematerializowaną formą zbiorowej pamięci. Wyparty ze środków przekazu i życia publicznego dożywał swych dni w atmosferze kłopotliwego milczenia. Nie przerwały go nawet publikowane od końca tego roku tezy dyskusyjne poprzedzające XX Zjazd KPZR. Dopiero jego wyniki w sposób diametralny zmienią panującą sytuację. Staną się one obligatoryjne również w Polsce. Zjazd rozpoczął obrady 14 lutego 1956 r. „Spodziewaliśmy się — pisze studiujący wówczas w Moskwie syn członka Biura Politycznego KC PZPR Romana Zambrowskiego — że [...] będzie ważnym wydarzeniem, ale bieg wypadków przeszedł wszelkie nasze oczekiwania. Wygłoszone przez Chruszczowa sprawozdanie KC zawierało wiele ciekawych i nowych tez, między innymi o możliwości zapobiegania wojnie. Ale od pierwszych dni byliśmy nieprzyjemnie zaskoczeni brakiem oznak kultu Stalina. Na rozpoczęcie zjazdu uczczono jego pamięć chwilą milczenia, wymieniając go jednym tchem z Gottwaldem i Tokudą. Wodza całego światowego ruchu komunistycznego Chrusz-czow przyrównał do dwóch przywódców partii poszczególnych krajów: Czechosłowacji i Japonii! W następnych dniach było jeszcze gorzej. W swym przemówieniu A. Mikojan wyraźnie podważył nieomylność prac Stalina, a zwłaszcza «Ekonomicznych problemów socjalizmu w ZSRR». To się po prostu nie mieściło w głowie. Nie mieliśmy oczywiście pojęcia o rozbieżnościach w łonie kierownictwa KPZR. Kiedy Łazarz Kaganowicz mówiąc na zjeździe o nowej doktrynie KPZR, użył znanych słów Stalina o możliwościach zapobieżenia wojnie (jeśli narody świata wezmą sprawę pokoju w swoje ręce i będą jej broniły do końca) bez zwyczajowego powołania się na Stalina, odebraliśmy to jako przejaw bezgranicznej jego głupoty"24. Wszystko, co 219 zostało opisane wyżej stanowiło jednak zaledwie zapowiedź wydarzeń nocy z 24 na 25 lutego. Oto bowiem na zamkniętej sesji zjazdu^ poprzedzającej zamknięcie jego obrad, przywódca KPZR wygłosił swój słynny później „tajny referat". Unikając generalnych ocen systemu, lawirując pomiędzy wydarzeniami trzydziestolecia rządów Stalina zaatakował jego cechy osobiste, które —jak powiedział — spowodowały „wypaczenie leninowskiej linii partii" oraz „gwałcenie norm moralności i ustaw radzieckich", czego przejawem był masowy terror zwrócony przeciwko członkom partii. Nie dokonując jednak analizy mechanizmów zbrodni zastąpił ją pojęciem „kultu jednostki", które zrobiło olbrzymią karierę w licznych późniejszych opracowaniach pisanych przez partyjnych historyków. Kult ten — zdaniem Chruszczowa —-ukształtowany stopniowo, stał się „na określonym etapie źródłem całego szeregu niezmiernie poważnych i ciężkich wypaczeń zasad partyjnych, demokracji partyjnej, praworządności rewolucyjnej". Mówca wziął też w obronę członków kierownictwa partii izolowanych — jak twierdził — od podejmowania decyzji i terroryzowanych przez demonicznego autokratę. Prawdziwą tragedią, według niego, stal się jednak fakt. iż wszystko co Stalin robił wynikało z jego opinii, że należy to czynić „w interesie partii, mas pracujących, w imię obrony zdobyczy rewolucji"25. Przemówienie Chruszczowa wywołało prawdziwy szok. Niejednokrotnie — jak wspominali później uczestnicy tego posiedzenia — przerywały je padające z sali okrzyki zgrozy, oburzenia, czy też szloch wywołany napięciem nerwowym. „Wydarzenia XX zjazdu — napisał historyk — legitymizowały poszukiwanie zmian i reform, uprawomocniły najbardziej krytyczne sądy o przeszłości. Otwierały możliwość stawiania wielu pytań od nowa. Impuls szedł z najważniejszego miejsca w międzynarodowym ruchu robotniczym i dlatego miał taką siłę"26. Rzeczywiście, wydarzenia rozgrywające się w Europie Wschodniej, pomimo ograniczoności krytyki Stalina zawartej w referacie, ulec miały — również w jego efekcie — gwałtownej dynamizacji. Pytania jakie sobie wówczas stawiano dotyczyły także powodów, dla których radzieckie kierownictwo zdecydowało się na ten krok oraz istotnego znaczenia tego ze wszech miar ułomnego rozliczenia z przeszłością. „Co może oznaczać tajne potępienie Stalina na zamkniętym posiedzeniu Zjazdu KPZR, przy publicznym podkreśleniu na tymże zjeździe, że polityka KPZR zawsze była słuszna, a więc że słuszna była 220 również polityka Stalina, który stał na czele partii i państwa przez trzydzieści lat, aż do swej śmierci"27 — zastanawiał się pierwszy po odnowieniu stosunków dyplomatycznych ambasador Jugosławii w Związku Radzieckim. Prawdopodobnie niewielu skłonnych było wówczas postrzegać tę sprzeczność w kategoriach dialektyki — dosłownie przyjmując uwagi zawarte w referacie Chruszczowa. Decydując o upowszechnieniu tego dokumentu na zamkniętym posiedzeniu radzieckie władze pragnęły zapewne ograniczyć obieg zawartych w nim informacji. Z tego też powodu tekst udostępniono jedynie przewodniczącym zagranicznych delegacji przybyłych na zjazd. Ci zaś jego główne tezy ustnie przekazali swym współtowarzyszom. Mówiąc o ograniczoności_pbieguJgz r^ęJferaJii_Chruszczo^ajnamy na myśli nie tyle jego utajnienie (bo nie o nie przecież, jak się wydaje, chodziło) przed członkami partii komunistycznych, ile o nadanie ewentualnym dyskusjom normujących je ram i nie wykraczanie w nich po/a użyte w nim sformułowania. Różna była droga przenikania raportu poza granice ZSRR. W Polsce jego tekst znalazł się z pewnością już w marcu. Stefan Staszewski twierdził, iż stało się to w kilka dni po VI Plenum KC PZPR, które obradowało 20 marca; odbiorcą zaś miał być nowo obrany po śmierci Bieruta pierwszy sekretarz KC Edward Ochab. Podczas obrad plenum, goszczący na nim Chruszczow zapoznać miał zebranych z treścią swojego lutowego wystąpienia28. Jednakże już 10 marca „Trybuna Ludu" przyniosła na trzeciej stronie artykuł redakcyjny pod zbieżnym z tytułem mowy radzieckiego pierwszego sekretarza nagłówkiem O kulcie jednostki i jego następstwach. Mogłoby to świadczyć, iż w Warszawie jej treść wcześniej aniżeli twierdził Staszewski poznała większa liczba osób. „Artykuł «Trybuny» — pisze Wiesław Władyka — w analizie kultu jednostki wykraczał poza tezy referatu Chruszczowa, zwracał uwagę na pewne ogólniejsze cechy systemu stalinowskiego"29. Wraz z krytyką Stalina pośrednio dotknięto bowiem również wielu składników porządku życia publicznego ostatnich lat. „Kult jednostki — czytamy we wspomnianym artykule — to przekonanie, że wszystko, co dzieje się w społeczeństwie jest dziełem w pierwszym rzędzie jakiejś wybitnej jednostki, że ta jednostka posiada niemal wyłączność na poznanie prawdy o wszelkich zagadnieniach oraz o kształtowaniu w oparciu o tę prawdę wszelkich dziedzin życia społecznego". Dalej zanegowano działania płynące z takiego sposobu myślenia jako nie odpowiadającego 221 rzeczywistości, czego dowodem miała być walka jaką — zdaniem autora artykułu — podjęła z nim KPZR przekonana o jego fałszywościi „Wybitne jednostki — kontynuowano — oczywiście odgrywają poważną rolę w historii, w życiu społeczeństwa. Są wprawdzie jednostki, które oddają się na usługi sił wstecznych, sił reakcji i zacofania". Te jednak — jak dowodzono — tylko na krótko zdolne są zahamować rozwój społeczeństwa. Albowiem o znaczeniu jednostek świadczy zgodność ich postępowania z interesami mas i prawami historii, „o tyle, o ile ich działalność znajduje oddźwięk w masach ludowych, pobudza do działania, mobilizuje do walki i pracy setki tysięcy i miliony łudzą1 pracy". Twierdzi się tam bowiem, iż rządcą rzeczywistości są masy, ich dziejowe posłannictwo głosi zaś marksizm. „Kult jednostki — kontynuowano — jest głęboko sprzeczny z duchem socjalizmu, który przecież odrzuca wszelkie samowładztwo i autokratyzm, dąży do oparcia stosunków na równości, wolności i braterstwie wszystkich ludzi. Józef Stalin odegrał wybitną rolę po śmierci Lenina w okresie socjalistycznego budownictwa w Związku Radzieckim [...] zajmował słuszne stanowisko w walce przeciwko poglądom trockistów i bucharinowców, o zbudowanie socjalizmu w jednym kraju, o socjalistyczną przebudowę, o uprzemysłowienie [...] podstawę zwycięstwa ZSRR w walce z najazdem hitlerowskim [...] W tym okresie Stalin zdobył sobie szczególny autorytet i popularność. Stopniowo jednak — w latach trzydziestych — Stalin zaczai wynosić się ponad partię, narzucać partii swą wolę, swe jednostkowe decyzje. Kult jednostki prowadził do braku kontroli nad organami władzy, zarówno kolegialnej kontroli od góry [...] jak i braku kontroli społecznej. Doświadczenie KPZR wykazało więc dobitnie, że przy decyzjach jednostkowych, choćby wybitnej jednostki łatwo o decyzje fałszywe, lub wręcz szkodliwe [...] kult jednostki zastępował coraz bardziej te niezbędne cechy zwartości i dyscypEny szeregów partyjnych wdrażaniem ślepej wiary we wszechmądrość jednego człowieka, wychwalanego ponad wszelką miarę, z niemałym często uszczerbkiem dla prawdy [...] Kult jednostki posiada jeszcze i tę szkodliwą stronę, że ma tendencję do upowszechniania się [...] w poszczególnych dziedzinach myśli i działalności, w poszczególnych terenach pojawiają się jednostki decydujące na skalę danej dziedziny wiedzy, danego województwa, czy powiatu. Powstaje swoista drabina, hierarchia jednostek decydujących". Artykuł kończy się konstatacją, iż „skutki kultu jednostki dały się odczuć w całym międzynarodowym ruchu rewolucyjnym — także 222 i u nas". Zapowiada też „wielki proces reedukacji naszej partii". Wieńczy go zaś nadzieja, iż w tym nowym dziele cały ruch robotniczy wróci na „leninowską drogę" — bo choć kult wyrządził wiele szkód — to jednak okres jego panowania był przecież czasem sukcesów komunizmu. Tekst ten z perspektywy czasu może być oceniany jako istotny dokument recepcji wyników XX zjazdu w Polsce. Tezy w nim zawarte staną się także poważnym materiałem dla odnośnego fragmentu wystąpienia Gomułki na październikowym VIII plenum. Jednakże już wówczas, w marcu, natychmiast został zauważony przez czytelników. Pod datą jego druku Mieczysław Jastrun napisał w swym dzienniku: „Dziś po raz pierwszy w pismach ujemna ocena późniejszej działalności Stalina, Po raz pierwszy piszę to nazwisko bez trwogi"30. Kto wie, może właśnie przez pryzmat „wyzwolenia od strachu" postrzegać powinniśmy siłę „tajnego" referatu Chruszczowa? Dla polskiego społeczeństwa jedynym źródłem wiedzy o tym, co stało się w Moskwie, jeśli nie liczyć plotek, była prasa drukująca w ślad za „Trybuną Ludu" artykuły potępiające „kult jednostki". Jeszcze w marcu jednak decyzją władz partyjnych radziecki tekst raportu udostępniono do czytania w gmachu Komitetu Centralnego w Warszawie początkowo tylko członkom KC, później zaś przetłumaczone na język polski numerowane jego egzemplarze — wedle relacji Staszewskiego — otrzymali pierwsi sekretarze Komitetów Wojewódzkich, nieznający języka rosyjskiego członkowie KC oraz ich zastępcy. „Jeden egzemplarz dostał też Komitet Warszawski" — wspomina — Po pewnych wahaniach uzgodniłem z paroma członkami egzekutywy, że referat jest ważnym dokumentem, który powinni znać wszyscy. Oficjalnie oznajmiliśmy, że wydrukujemy 3 tysiące numerowanych egzemplarzy, nieoficjalnie drukarzom kazaliśmy drukować 15 tysięcy z powtarzającą się numeracją, drukarze jeszcze sobie dodrukowali na własną rękę i pieczęć milczenia wokół raportu Chruszczowa została złamana". Wkrótce też jego tekst czytany był na otwartych zebraniach podstawowych organizacji partyjnych. Polska była przy tym jedynym krajem radzieckiej dominacji, w którym znalazł się on w powszechnym obiegu. Wiktor Kłosiewicz tak oto po latach skomentował tę sytuację: „[...] w innych krajach socjalistycznych uznano za niesłuszne rozpowszechnianie po XX zjeździe treści tego referatu, natomiast u nas były w partii siły w tym zainteresowane, by referat był omawiany na otwartych zebraniach partyjnych [...] W dodatku tekst tego referatu został 223 i*. powielony w dużym nakładzie i można go było nabyć po odpowiedniej cenie m.in. na bazarze Różyckiego" 31. Pamięć wielu ludzi przechowała nawet czarnorynkową cenę tej publikacji — wedle moich rozmówców wahała się ona od 300 do 1000 złotych. Jacek Kuroń pamięta na przykład, iż było to 500 złotych32 — choć w tym przypadku podobna rozpiętość wartości stanowi tylko pozorną sprzeczność. Ceny zależały zapewne od czasu i miejsca sprzedaży. Wszakże już wkrótce, przytłoczony bogactwem wydarzeń i publikacji, referat Chruszczowa przestał tak bardzo emocjonować Polaków. Wiosną 1956 r. był on jednak prawdziwą sensacją (zarówno w kategoriach politycznych, jak i literackich), autentycznym wydarzeniem i szokiem dla wielu ludzi. Odzierał bowiem z nierzeczywistego i ponadludzkiego wymiaru postać tak powszechnie gloryfikowanego Stalina, kładąc jednocześnie kres kultowi jego osoby. Często zaś był także kresem wiary i złudzeń co do sukcesu tak bliskiego — jak by się mogło wydawać — zwycięstwa spraw szlachetnych, których orędownikiem mianowano niegdyś właśnie zmarłego przywódcę. Wbrew wysiłkom oficjalnych środków przekazu u części zakłócił też harmonijny dotąd obraz sprawiedliwego i słusznego systemu. Otworzył również drogę nieskrępowanej żadnymi przymiotnikami prawdzie. I choć nie ta była celem wystąpienia Chrus/czowa, to ono właśnie umocniło w ludziach jej potrzebę. Jeżeli wiec nawet rozbudzone wówczas nadzieje nie miały się spełnić w najbliższym czasie, to jednak pęknięcie w monolitycznym systemie komunistycznej dyktatury miało okazać się trwałe, Atmosferę sensacji, oczekiwania na dalszy rozwój wypadków, plotki oraz indywidualnych emocji odtwarzają zapiski cytowanego już wcześniej Jastruna. Pod datą 21 marca zapisał on: „Potwierdzenie wiadomości o naradzie niejawnej w Moskwie, na której Chruszczow ocenił ostatni okres (? — R, K.) działalności Stalina jako zbrodniczy. Konsekwencje tego będą musiały być nieobliczalne i ze wszech miar pożądane". Tydzień później dopisał jeszcze w tej sprawie: „W pismach mówi się otwarcie o zbrodniach Stalina. «Trybuna Ludu» nazywa go zbrodniarzem i prowokatorem [...] W powietrzu czuć wolność. Ja sam czuję się odrodzony. Pisać! Pisać! Prawie wszystko można już powiedzieć"33. Jakkolwiek ostatnie słowa pisarza uznać możemy za nadzwyczaj osobiste, przesadzone i przedwczesne, to jednak ludzie czynni w tamtym czasie odczuwali, iż (oczywiście w ówczesnej skali ocen) żyli już w innym kraju34. 224 Atolu jakby wbrew logice rozwoju sytuacji, próbowano manipulować przebiegiem zebrań partyjnych poświęconych raportowi szefa KPZR. „Któregoś dnia — wspomina Andrzej Burda — wezwał mnie do siebie sekretarz KW Stanisław Bębenek i poinformował, że tekst referatu Chruszczowa w języku polskim można będzie odczytać na wspólnych zebraniach członków partii (pracowników naukowych i studentów) unikając przy tym dyskusji szczegółowej. Natomiast dopuszczono możliwość udzielania odpowiedzi na postawione pytania. Pamiętani ten wstrząs, jaki powoli ogarniał słuchaczy, gdy przygotowany lektor głośno i powoli odczytywał tekst raportu Chruszczowa. Panowało głuche milczenie, ozwal się nawet w pewnym momencie płacz starej towarzyszki, twarze niektórych z młodzieży w trakcie czytania pewnych fragmentów okrywały się bladością [,..]"35. Nie wszyscy jednak boleli nad treścią referatu, który obok rzeczywistego oddziaływania na wydarzenia w kraju stał się jednocześnie przedmiotem anegdot. Na przykład w Warszawie — pisze Kuroń — „mówiono, że są dwa bestsellery: jeden «Zły» Tyrmanada, drugi «Zły» Chruszczowa [...]", Przeważała jednak atmosfera zbiorowych i indywidualnych rozrachunków z własną przeszłością. Jedni robili to w zaciszu własnych domów, inni na zebraniach partyjnych — głos wyważający poruszane w samokrytykach racje otrzymała w tym czasie prasa. Po „Trybunie Ludu", która rozpoczęła akcję obrachunku z kultem, ślady głębszej jego analizy i to w kategoriach systemowych odnajdujemy w tekstach coraz bardziej bojowego „Po Prostu". „Kult jednostki — czytamy w jednym z artykułów redakcyjnych — kult Stalina przerodził się w system, w którym wykształciło się wiele elementów obcych ideologii marksistowsko-leninowskiej, takich jak dyktatura jednostek powiązanych często w koterie na rozmaitych szczeblach, paraliżowanie demokratycznych zdobyczy, ograniczenie ludowładztwa, elementy pogardzania masami"36. W tym samym niemal czasie w rozmowie z samym sobą próbę odbudowy wartości po „trzęsieniu ziemi" podjął Władysław Machejek. „Stalin brutalny — pisał — Stalin nie liczący się ze zdaniem nawet Politbiura, Stalin chorobliwie podejrzliwy [...] Czystki [...] Łagry dla komunistów [...] Stalin, który nie przygotowywał Kraju Rad do wojny, bo wierzył Hitlerowi. Stalin dopisujący sobie pochwały [...] Starczy żeby dostać ataku serca? Ludzie dostawali ataku serca [...] Ja, marny proch, nie mogę się rozgrzeszyć słodką niewiedzą o mechanizmie procesów przeciw czołowym przywódcom ruchu re- 15 - Natchnienie miiionow.-. 225 wolucyjnego, kiedy procesy te zaczęły powtarzać się prawem serii [...] ?i: niewiedzą o łagrach w ZSRR [•••] niewiedzą o wywózkach Polaków na ; Sybir [...] Wiedziałem, czułem, a mimo to nie krzyczałem [...] Jeśli to ; wszystko prawda, co mówi się o wadach Stalina, to słusznie je Chruszczow obnażył [...] A co zrobią ze Stalinem? Stalin zostanie we właściwych proporcjach w słusznym miejscu. Obecnie doczekał się właściwej oceny jako człowiek, a symbolem rewolucji przestał być wraz • ze śmiercią"37. Autor nie określił jednak, miejsca przynależnego byłemu „wodzowi narodów" w przyszłości. Nikt wówczas nie wiedział jeszcze, czy przypadnie mu w udziale niebyt i zapomnienie, czy też odzyska kiedyś choć część dawnych przywilejów. W toku swego wywodu „tajny" referat nie był przecież do końca konsekwentny. Spory i dyskusje dotyczące kultu Stalina wykraczały jednak daleko poza Polskę, która w sposób szczególny skupia tu naszą uwagę. Polska bowiem wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, stała się drogą przerzutu referatu na Zachód. Plotka głosi, iż jeden z pracowników" ambasady USA w Warszawie za dużą sumę pieniędzy kupił jego egzemplarz od wysokiego funkcjonariusza partyjnego. Przekaz ten bywa jednak wyśmiewany, skoro można było nabyć wspomniany tekst za znacznie niższą sumę na bazarze. Być może jednak Amerykanom chodziło tu o pewność źródła, z którego ów pochodził. Staszewski utrzymywał natomiast, iż osobiście „jeszcze ciepłe egzemplarze" wręczył warszawskm korespondentom „Le Monde". „Herald Tribune" oraz „New York Times'a", którzy mieli je przekazać na Zachód. Jedna wersja nie wyklucza tu jednak drugiej. Fakt przedostania się raportu Chruszczowa poza „żelazną kurtynę" nie przeszkodził jednak władzom radzieckim przeczyć autentyczności opublikowanego tam przekazu. Ten bowiem przestał być tajemnicą dla świata, gdy 4 czerwca 1956 r. ogłosił go amerykański Departament Stanu. Ta data wyznacza też wzrost natężenia dyskutowania raportu w kręgach sowietologów i wśród członków partii komunistycznych świata zachodniego. Te ostatnie zdradzają jednak wielkie podobieństwo do pojęć, którymi operowano w krajach radzieckiej dominacji. Z rzadka tylko stawiano problem tak, jak uczynił to amerykański dziennik „Daily Worker" w marcu tego roku. „Kolektywne kierownictwo twierdziło — napisano tam — że gloryfikacja Stalina doprowadziła do kultu, w którym wszyscy uczestniczyliśmy; nie wyjaśnili jednak dlaczego to robiliśmy"38. Postawy jakie zajmowali komuniści wobec potępionego Stalina oraz 226 zjawisk, których to potępienie było symbolem były trojakie. Z jednej strony oznaczały pełną zgodę na to potępienie, z drugiej zaś krystalizowały się wokół obrony krytykowanego i obrzucania krytyków mianem ..kłamców i siewców niezgody pomiędzy bratnimi partiami". Wystąpiła również postawa trzecia, upowszechniona później głównie w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, polegająca na odnajdywaniu uznanych za pozytywne elementów biografii Stalina i przemilczaniu innych lub też roztapianiu ich w powodzi nic nie znaczących słów. Taka właśnie wykładnia „prawdy" obowiązywać będzie przez lata również w oficjalnych polskich publikacjach. Kult odejdzie tam w niepamięć, zbrodnia zastąpiona zostanie pojęciem „błędów i wypaczeń" — pozostanie zaś Stalin we wcieleniu pogromcy hitleryzmu, ostatnim, jakie w szczątkowej postaci ocaleje z czasów apoteozy jego osoby. Kiedy jednak latem 1956 r, świat chłonął sensację, jaką był raport Chruszczowa, sytuacja w Polsce coraz mniej przypominała schematy przez lata utrwalane w komunistycznych środkach przekazu. Zataczająca coraz szersze kręgi wolność słowa obejmowała w publikacjach prasowych nierzadko problemy stanowiące do niedawna tematy tabu. Wczesną jesienią po raz pierwszy w polskiej prasie pojawiło się pojęcie stalinizmu w znaczeniu systemu ukształtowanego za rządów generalis-simusa i uznanego za „jedna z najbardziej totalnych rewizji marksizmu"39. Gwałtowne zderzenie społecznej potrzeby prawdy i godności życia z porządkiem komunistycznej rzeczywistości nastąpiło jednak już w czerwcu tego roku w Poznaniu. Hasła wysuwane przez manifestantów nie tylko wyrażały ich stosunek do Stalina, lecz domagały się także nierzadko rozliczenia jego „polskich pachołków". Wydaje się bowiem, iż kult jego osoby, jako zjawisko przykuwające społeczną uwagę, ostatecznie ustąpił miejsca radykalnym żądaniom demokratyzacji życia w państwie. Tutaj też ostatecznie rozeszły się drogi społeczeństwa i tych, którzy zakres zmian pragnęliby ograniczyć wyłącznie do potępienia Gruzina jako sprawcy wszelkiego zła. Jego krytyka przestała zastępować rzeczywiste zmiany, stając się jedną z ważniejszych — równorzędnych — kategorii życia publicznego, funkcjonując równolegle z kwestią oceny wykonania planu 6-letniego, sytuacji rolnictwa, warunków życia społeczeństwa, stosunków polsko-radzieckich, czy też ogólnych kwestii praworządności. Nie jest więc rzeczą przypadku, iż pomiędzy tymi zagadnieniami — w ciągu spraw do rozliczenia, uregulowania i uzwględnienia w partyjnych analizach — znalazła się ona 227 'iii w przemówieniu wygłoszonym przez Władysława Gomułkę podczas VIII Plenum KC PZPR w październiku tego roku. Było to ostatnie słowo partii i szczyt krytycyzmu, na jaki zdobyto się w tym środowisku w stosunku do Stalina i kultu jego osoby. „Kult jednostki — powiedział «Wiesław» — to określony system sprawowania władzy, to określona droga zdążania do socjalizmu, przy stosowaniu metod sprzecznych z socjalistycznym humanitaryzmem, z socjalistycznym poczuciem wolności człowieka, z socjalistycznym poczuciem praworządności [...] Kultu jednostki nie można sprowadzać do osoby Stalina. Kult jednostki to pewien system, który panował w Związku Radzieckim i który przeszczepiony został do wszystkich bodaj partii komunistycznych, jak też do szeregu krajów obozu socjalizmu, w ich liczbie i do Polski. Istota tego systemu polega na tym, że wytworzona została jednostkowa, hierarchiczna drabina kultów. Każdy taki kult obejmował określony obszar, na którym funkcjonował. W bloku państw socjalistycznych na szczycie tej hierarchicznej drabiny kultów stał Stalin. Przed nim chylili głowy nie tylko inni przywódcy KPZR i kierownicy Związku Radzieckiego, lecz tak samo kierownicy partii komunistycznych i robotniczych krajów obozu socjalistycznego. Ci ostatni, tj. pierwsi sekretarze komitetów centralnych poszczególnych krajów zasiadali na drugim stopniu drabiny kultu jednostki, oblekali się znowu we władcze szaty nieomylności i mądrości [...] Nosiciel kultu jednostki na wszystkim się znał, wszystko umiał, wszystko rozstrzygał, wszystkim kierował i o wszystkim decydował na obszarze swego działania. Był on najmądrzejszym człowiekiem, niezależnie od tego, jaką wiedzę, jakie zdolności i jakie osobiste zalety posiadał. [...] System kultu jednostki kształtował mózgi ludzkie, kształtował sposób myślenia działaczy partyjnych i członków partii. Jedni wierzyli i byli przekonani, że jedynym bezbłędnym interpretatorem nauki marksistowskiej i jedynym człowiekiem, który ją prawidłowo rozwija i wzbogaca jest Stalin. Wszystko więc, co nie jest zgodne z jego myślami i wskazówkami musi być szkodliwe, musi pociągać za sobą odstępstwo od marksizmu-leninizmu, musi być herezją. Inni mając nawet wątpliwości byli znowu przeświadczeni, że każda próba publicznego wyrażania swoich myśli nie tylko niczego nie zmieni, lecz sprowadzi na nich przykre konsekwencje. Jeszcze innym było wszystko obojętne poza drogą, która może ich zaprowadzić do wygodnego stołka, lub stołek taki zabezpieczyć". Mówca przestrzegał dalej przed stawia- 228 niem znaku równości pomiędzy kultem i autorytetem jednostki. Różnica między nimi polega — jego zdaniem — na tym, że pierwszy zniekształca, drugi zaś wspomaga rozwój socjalizmu. Pierwszy, jako łamiący ludzkie charaktery i zasady praworządności socjalistycznej należy zwalczać, drugi godzien jest poszukiwania. „Z tym systemem — kontynuował — skończyliśmy, względnie kończymy na zawsze. Należy wyrazić słowa wielkiego uznania dla XX Zjazdu KPZR, że tak walnie pomógł nam w likwidowaniu tego systemu". Znamieniem jego końca miały być w jego opinii wyniki prac powołanej w przyszłości partyjnej komisji, której zdaniem byłoby zbadanie problemów poruszonych przez sekretarza w omówionym tu wystąpieniu40. Zacytowany wyżej fragment przemówienia Gomułki ostatecznie zamykał okres werbalnych rozliczeń z przeszłością. Dokonana zaś przez niego analiza „kultu jednostki", czerpiąca aparat pojęciowy z referatu Chruszczowa, stała się podstawą późniejszych partyjnych dyskusji i opracowań dotyczących tego okresu. Stąd też, nawet w pracach historycznych pisanych u schyłku PRL-u przez historyków tego środowiska, odnajdziemy w miejsce rzetelnego opisu i analizy wypadków słowa o „atmosferze kultu jednostki", zrozumiałe i tłumaczące się w latach pięćdziesiątych, zaciemniające jednak rzeczywistość historyczną trzydzieści lat później. Pojęcia takie bowiem ani nie pomagają poznać natury systemu komunistycznego w danym przedziale czasowym, ani też nie zbliżają do wyjaśnienia udziału kultu Stalina w jego tworzeniu. Są też wynikiem tego samego ograniczenia (choć na innym poziomie), które nakazywało w roku 1956, w miejsce analizy systemowej, mówić o „kulcie jednostki i jego następstwach" winę za „wypaczenia" słusznego i zwycięskiego porządku ustrojowego składając na barki jednego człowieka. Czym innym wreszcie jest kult Stalina odnoszący się do rzeczywistego biegu wydarzeń, form zaangażowania społeczeństwa i ludzkiej indywidualności, aparatu partyjnego i państwowego, terroru oraz sposobu myślenia o świecie od „kultu jednostki" — pojęcia ułomnego, o defensywnym charakterze, używanego wyraźnie dla interpretacji przeszłości bez sięgania do dogłębnej krytyki fundamentów komunizmu. Komentując wystąpienie Gomułki należałoby zwrócić uwagę na nieco ostrzejszą krytykę „kultu jednostki" od tej poczynionej przez Chruszczowa. „Wiesław" — w potocznej opinii nie utożsamiany z „okresem błędów i wypaczeń" mógł sobie na to pozwolić — tego 229 zresztą oczekiwano od niego. W tej właśnie przestrzeni, pomiędzy ludzkimi oczekiwaniami odsłonięcia prawdy o latach minionych, aparatem pojęciowym „tajnego referatu" oraz osobistą wiarą mówcy w słuszność systemu, zawierało się jego przemówienie. Krytyka Stalina, a także „błędów" władzy spowodowanych jego złym wpływem na Polskę wraz z oficjalnym odcięciem się od nich była logicznym następstwem wydarzeń zapoczątkowanych XX Zjazdem KPZR. Jednocześnie zaś należało poprowadzić ją tak, by nie naruszać perspektyw rozwojowych komunizmu. Skoro bowiem ten — w opinii Gomułki — był trwałym dobrem, a „kult jednostki" jego przejściowym „wypaczeniem", naturalna stawała się wyartykułowana przez niego wprost możność usunięcia dziedzictwa przeszłości i powrót do „leninowskich norm". Wyraźnie więc rysują się tu kontury koniecznej krytyki zaszłości potrzebnej dla stworzenia pierwszemu sekretarzowi nowego rodowodu politycznego, nie sięgającego „okresu błędów i wypaczeń", a wyrastającego wprost z „odwilży" i świadomości mas. Równocześnie jednak z potępieniem kultu i jego konsekwencji dostarczała ona obligatoryjnych tez dla przyszłych dyskusji, zmniejszała też groźbę rzeczywistej i pochodzącej z partyjnych kręgów rewizji podstaw panującego systemu. Jakże bowiem podważać tę jednoznacznie pozytywną wartość, jaką się stał (zawsze był?) po usunięciu obcych mu —jak twierdzono — „praktyk kultu jednostki". Przemawiający domagał się zastąpienia ich „autorytetem", łącząc w tym pojęciu prawość i zasługi płynące ze służby „twórcom procesu historycznego". Zdawał się nie dostrzegać jednak sposobów, jakimi należałoby go budować. Na ich szukanie brakło wszak czasu. Po wyrugowaniu Stalina z życia publicznego otwarła się bowiem wolna przestrzeń, którą natychmiast należało zapełnić symbolami adekwatnymi do nowych czasów i wyzwań jakie stawiały. Dla Gomułki zaś kwestia „autorytetu" nierozerwalnie wiązała się z „zaufaniem", jakim masy powinny bezzwłocznie obdarzyć kierownictwo partyjne, za jedyną rzeczywistość biorąc słowa wypowiedziane owego październikowego dnia. Te zaś, wyrastające z „partyjnej" analizy sytuacji dokonanej przez mówcę, unikające otwartej konfrontacji z życiem stanowiły przecież zalążek nowego, rządzącego się własnymi prawami „świata przedstawień". Wczytując się bowiem dokładnie w treść jego przemówienia nie sposób uniknąć konstatacji, iż mimowolnie zapewne, mówiąc o władzy pierwszego sekretarza dał on krytykę przyszłego czternastolecia własnych rządów. W tym kontekście szcze- 230 gólnie celne wydają się być słowa Krystyny Kersten:„Jeżeli mitologiczne słowo «kult» zastąpimy właściwym słowem «władza» dojdziemy do istoty sprawy"41. Na zakończenie przywołajmy jeszcze dwa zdarzenia. Oto 21 października 1956 r. na wspólnym posiedzeniu Rad Narodowych — wojewódzkie] i miejskiej — w Stalinogrodzie jednogłośnie zdecydowano o powrocie miasta do dawnej nazwy. Datę 16 listopada nosiło zaś pismo Ministra Szkolnictwa Wyższego informujące księdza profesora Szczęsnego Dettloffa o przywróceniu mu katedry uniwersyteckiej. Te fakty stanowią chyba najlepszą puentę kultu Stalina w Polsce. Przypisy 1 W. Bączkowski, Józef Stalin, „Kultura" (Paryż) 1953, nr 4, s. 17. 2 B. Bierut, Nieśmiertelne nauki towarzysza Stalina orężem walki o dalsze wzmocnienie partii i Frontu Narodowego, Warszawa 1953. 3 AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/YIII-5, k. 30, także: sygn. 237/YII-133, k. 34-95, 4 Ibid., sygn. 237/YIII-5, k. 23-32. Portrety Stalina miano wydać w nakładzie 5 tysięcy sztuk, plakaty w liczbie 50 tysięcy. 5 „O Trwały Pokój o Demokrację Ludową" 1953, nr 10. Podczas tej sesji odbytej 17 kwietnia w Warszawie referaty wygłosili: Stanisław Arnold (Praca J. W. Stalina: Ekonomiczne problemy socjalizmu a niektóre zagadnienia historii Polski), Włodzimierz Brus (Znaczenie pracy J. Stalina dla badania ekonomiki okresu przejściowego), Stefan Ignar (O zniesieniu przeciwieństwa między miastem a wsią), Oskar Lange (O dwóch rynkach światowych), Zygmunt Modzelewski (Znaczenie pracy J. W. Stalina: Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR dla rozwoju nauki). 6 AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/Y-6. 7 Patrz np. ibid., sygn. 237/V-6. 8 B. Jakubowska, op. cit., s. 239-240, 247. 9 AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/VIII-57, k. 28-155. 10 Marks-Engels-Lenin-Stalin. Wystawa publikacji. Przewodnik po wystawie, Warszawa 1953. 11 Z. Rykowski, W. Władyka, op. cit., s. 53. 12 Materiały II zjazdu patrz: „Nowe Drogi" 1954, nr 3. 13 L. Tyrmand, Dziennik 1954, Warszawa 1988, s. 159. 14 J. Nowak-Jeziorański, op. cit., t. l, s. 106. 15 Ekonomia polityczna. Podręcznik, Warszawa 1955, s. 16. 16 A. C. Vinograde, Will Stalin Became a Non Person?, „Index on Censorship" 1985, vol. 14, nr 6, s. 15-17. W pierwszym wydaniu biogram Stalina liczył 87 kolumn tekstu i 14 pełnostronicowych fotografii, w drugim 10 kolumn tekstu i l fotografię, w trzecim z 1976 r. 5 kolumn i małe zdjęcie. 231 17 "Pogadanki propagandysty" 1953, nr 12, s. 1-8. 18 Z. Strzemięcki, Przed otwarciem obozów i kolonii letnich dla młodzieży, „Biuletyn Aktywisty TPPR", 1955, nr 2, s. 22. 19 Ten dowcip opowiadało mi kilku moich rozmówców. Inne patrz: Dowcip surowo wzbroniony. Antologia polskiego dowcipu politycznego, Toruń 1990, s. 42-43. 20 G. Stankiewicz, Jak powstal Paląc Kultury i Nauki „Res Publica" 1990, nr 3, s. 30., J. Morawski, Podrzutek, „Przegląd Tygodniowy" 1990, nr 29. 21 T. Torańska, Oni, Warszawa 1989, s. 160. 22 „Trybuna Ludu" 1955, nr 245; „Życie Literackie" 1955, nr 44-46. 23 I. Erenburg, Odwilż, Warszawa 1955. 24 A. Zambrowski, Byłem synem czerwonego dygnitarza. Dojrzewanie, Pilą 1990, s. 113. 25 N. S. Chruszczow, op. cit., Warszawa 1956. 26 Z. Rykowski, W. Władyka, op. cit., s. 45. 27 V. Micunović, Dziennik moskiewski 1956, Warszawa 1988, s. 12. 28 T. Torańska, op. cit., s. 379-383. 29 Z. Rykowski, W. Władyka, op. cit., s., 46. 30 M. Jastrun, Dziennik. Wybór z lat 1955—7960, Londyn 1990, s. 40. 31 W. Kłosiewicz, Gdy wieje wiatr historii, Warszawa 1987, s. 91-92. 32 J. Kuron, Wiara i wina. Do i od komunizmu. Warszawa 1990, s. 95. 33 M. Jastrun, op. cit., s. 41 i dalsze. 34 Rozmowa z Ryszardem Turskim przeprowadzona 2 kwietnia 1991 r. 35 A. Burda, op. cit., s. 303. 36 „Po Prostu" 1956, nr 15. 37 W. Machejek, Moje trzęsienie ziemi, „Życie Literackie" 1956, nr 15. 38 The Anti-Stalin Campaign and International Communism, New York 1956. 39 J. Kossak, R. Turski, W. Wirpsza, Za czy przeciw socjalizmowi, "Po Prostu" 1956, nr 40. 40 „Nowe Drogi" 1956, nr 10, s. 39-41. 41 K. Kersten, Historia polityczna Polski 1944—1956, Warszawa 1986, s. 104. ZAKOŃCZENIE Georges Bortoli — autor książki o schyłkowym okresie rządów Stalina — napisał: „Od 5 marca wiele rzeczy uległo zmianie, gdy umarł starzec. W tydzień po złożeniu go do grobu świat odczuł, że nie jest ten sam. Czy był, czy nie był wytworem epoki, sam stał się epoką; Stalin i po Stalinie. Panowanie ogromne, szef o rozgłosie, o władzy niezmiernej. Strach i miłość, które on inspirował, geniusz nadludzki, który mu przypisywano. Później, z dziś na jutro — otchłań zapomnienia, ostrożne szepty. Najgorliwsi jego uczniowie udają, że nie znają swego mistrza. I jednocześnie denuncjują jego zbrodnie. I znowu cisza. Jego rodacy kluczą, by nie wymówić słowa Stalin, określają go wstydliwą peryfrazą «epoka kultu jednostki»"1. Powyższe zdania rzeczywiście oddają naturę procesu: od boskiej apoteozy po niebyt. Jednakże całe lata obcowania ze Stalinem, zawiłość historii, natura ludzkiej psychiki, a także nie do końca jasne cele grup rządzących spowodowały, iż usunięcie go w cień nie mogło być ani łagodne, ani też konsekwentne. Już w marcu 1956 r., w 3 rocznicę śmierci „wodza narodów" i kilka zaledwie dni po zakończeniu XX zjazdu, stolicę Gruzji Tbilisi i wiele innych miejscowości tej republiki, ogarnęły gwałtowne demonstracje ludności. Doszło do starć z milicją i wojskiem. Padli zabici. Podczas tych wydarzeń demonstranci wznosili okrzyki na cześć Stalina protestując przeciwko rewelacjom Chruszczowa. Władze radzieckie widziały w nich „prowokację i chuligańskie wybryki niebieskich ptaków i elementów zdemoralizowanych". W opracowaniach historycznych pojawia się niekiedy teza, iż był to przejaw dumy narodowej Gruzinów — antyrosyjskiej i antykomunistycznej — przeciwnej rozumowi i ślepej do końca. Być może jednak mieliśmy tam do czynienia rzeczywiście z prowokacją — tyle tylko, że zorganizowaną 233 przez „antystalinowskie, leninowskie jądro we władzach KPZR" celem pokazania obywatelom ZSRR, że zwolennicy Stalina „podnoszą jeszcze głowę", ale powrót do korzeni leninowskich jest nieuchronny, a sytuację kontroluje odnowione Biuro Polityczne. Już niedługo, po krótkotrwałym okresie zaostrzenia publicznej krytyki „kultu jednostki" otwartej XXII Zjazdem KPZR w 1961 r., dojście do władzy Breżniewa, a później i jego następców, otworzyło okres zabiegów rehabilitujących Stalina. Najpełniej widać to w sferze jego zasług wojskowych. „Kult mocarstwowości, który w epoce zastoju zyskał rangę oficjalnej doktryny wymagał symbolu — pisze historyk. — Coraz częściej zaczęto odwoływać się zatem do Stalina, zwycięzcy z lat II wojny światowej i twórcy militarnej potęgi ZSRR. Istotną rolę odegrały również czynniki subiektywne: naciski wpływowego lobby wojskowego, a również osobiste sentymenty członków ówczesnego kierownictwa politycznego. W większości należeli bowiem do pokolenia, które rozpoczęło kariery w epoce «wielkiej czystki». Breżniew i główny ideolog partyjny Michaił Susłow awansowali w czasach stalinowskich najwyżej. W nich też sekretarz generalny upatrywał pomocników i następców, przystępując na krótko przed śmiercią do kolejnej wymiany kadr. Jeśli nie wszyscy nawet członkowie ekipy postchruszczowowskiej życzyli sobie natychmiastowej i pełnej rehabilitacji Stalina, to w każdym razie nie pojmowali potrzeby historycznego rewizjonizmu"2. Zresztą działania te — co paradoksalne — pokrywały się w jakiejś mierze z odczuciami części społeczeństwa radzieckiego, pamiętającej lata wojny i samych kombatantów, przypominających swoje rany, trudy i cierpienia ponoszone w bitwach, podczas których szli do ataku i ginęli z imieniem swego wodza na ustach. Rodzi się tu więc naturalne pytanie, czy gdyby nie ostatnia wojna, dynamizująca propagandę kultu Stalina, miałby on szansę tak głębokiego i trwałego zaistnienia? Obrońcy Stalina podnoszą także jego zasługi dla innych dziedzin życia kraju. Do dziś też niektóre zebrania kombatantów i weteranów pracy odbywają się tam pod jego portretami. Uniwersalnym znakiem obciążenia przeszłością świadomości mieszkańców ZSRR może być symboliczny bohater jednej z piosenek Włodzimierza Wysoc-kiego żyjący z wizerunkiem generalissimusa wytatuowanym na piersi: (... A na liewoj grudi portriet Stalinu, A na prawoj Marinka anfas...). 234 Moskwianie mają też w pamięci niedawny proces wytoczony opinii publicznej przez emerytowanego prawnika występującego w obronie „wodza narodów" i uosabianego przezeń fragmentu przeszłości kraju. Do dziś tez istnieje ostatnia enklawa jego kultu — w Gori, rodzinnym mieście Stalina posiadającym muzeum jego imienia tłumnie odwiedzane przez turystów. Polski dziennikarz wizytujący je wspominał sprzedawców ulicznych handlujących portretami swego przywódcy oraz Gruzinów z durną mówiących o fakcie, iż mieszkają w mieście, w którym on się urodził oraz że łączą ich więzy krwi3. Ostatnie lata istnienia Związku Radzieckiego stały jednak pod znakiem początku rzeczowych dyskusji dotyczących Stalina oraz lat, w których działał. Ogarnęły one publicystykę, docierając do naukowych i popularnonaukowych monografii4. W odmienny sposób problemy te powracają w przypadku Polski, gdzie kult Stalina nie zapadł tak głęboko w sferę psychiki społecznej. Oczywiście, będąc przez wiele lat kategorią organizującą życie publiczne silnie, choć w różny sposób oddziaływał na ludzkie postawy oraz wizje świata. Jego publiczna ekspresja w naszym kraju była jednak przede wszystkim formą wypełniania obowiązku płynącego z faktu podległości państwa czynnikom zewnętrznym, przyjęciem obcej formy oraz rytuału władzy. Zwraca tu również uwagę fakt większego aniżeli w ZSRR zaangażowania aparatu propagandowego dla stworzenia obrazu kraju zjednoczonego pod „sztandarem wodza narodów". Nie oznacza to bynajmniej, że i w Polsce nie było ludzi myślących o Stalinie jak o najlepszym ojcu, obrońcy, protektorze, czy wreszcie nadczłowieku, wcieleniu Marksa, Engelsa i Lenina, ale także Kościuszki, Bolesława Chrobrego „bijącego Niemca" i innych własnych bohaterów narodowych. Kult niósł przecież ze sobą silny ładunek uniwersalizmu i syn-kretyzmu, sprzężony z kreacją nierzeczywistego obrazu świata. Jeśli jednak — słusznie zresztą — za twórców i nadzorców tego systemu jesteśmy skłonni uważać komunistów oraz ich aparat wykonawczy, to nie wolno nam zapominać o rzeszach ludzi, tych o znanych nazwiskach i tych, dziś anonimowych, którzy walnie dopomogli w jego funkcjonowaniu. Zresztą do dnia dzisiejszego nie doczekaliśmy się reprezentatywnego i zadawalającego studium samoświadomości społeczeństwa polskiego lat stalinowskich. W końcu i dziś wiele osób w prywatnych rozmowach dobrze wspomina ten okres. Przecież obok zbrodni, terroru, kłamliwej i ogłupiającej propagandy był też entuzjazm tych lat, 235 możliwość szybkiego awansu zawodowego i środowiskowego, a także wiara, iż własna praca doprowadzi do szczęścia i dobrobytu. Dla wielu po prostu były to lata ich młodości. A Stalin, na przykład w świadomości niektórych robotników? Oto w grudniu 1970 r. podczas strajku w Szczecinie notowano podobno stwierdzenia, że „za kultu jednostki robotnik był szanowany". W Łodzi zaś w tym samym czasie miało się pojawić hasło: „Wstań Stalinie bo robotnik ginie"5. Obok postaw zaangażowanych, wymuszonych strachem, powodowanych wiarą lub oportunizmem, masowo występowały również takie, które cechowała niewrażliwość, indyferentyzm lub totalitarne kalectwo, którego mechanizm tak oto opisał jeden z bohaterów powieści Juliana Stryjkowskiego: „To jest terror psychiczny, może groźniejszy od terroru fizycznego. Naprzód napełnia to obrzydzeniem i niechęcią, próbujemy się bronić śmiechem i kpinami, dlatego taka liczba anegdot; potem następuje najgorsze — znieczulenie"6. To uczucie — wbrew głoszonemu przez komunistów aktywizmowi — miało się okazać najbardziej przydatne w wywoływaniu pożądanych reakcji zbiorowych. Łatwo było w efekcie zbudować w środkach przekazu obraz narodu skupionego wokół „genialnego wodza" i utrzymywać go tak długo, jak wymagał tego interes grupy rządzącej. Na koniec system okazał się równie bezlitosny dla swoich bogów, tak samo podatnych na zniszczenie, jak wszelkie wartości nie mieszczące się w aktualnym porządku świata. Doraźne cele partii miały się okazać ważniejsze od treści konstytuujących jej rzeczywisty rodowód. Narzędzia dialektyki oraz pragmatyka władzy wzięły bowiem górę nad wiarą, emocją i tradycją, która — jak pokazano — znajduje się tam gdzie bieżąca słuszność. To właśnie, jak utrzymuje wielu badaczy komunizmu, stało się początkiem jego końca. Poza treścią związaną z osobą generalissimusa w rzeczywistości tamtych lat tkwi jeszcze model propagandy ukształtowany niewątpliwie pod wpływem wzorców radzieckich i doprowadzony wówczas do karykaturalnej postaci. Wiele z tworzących go mechanizmów wykaże się znaczną trwałością i w zmodyfikowanej formie obecnych będzie w polskich środkach przekazu do końca PRL-u. Kult Stalina w Polsce, który zniknął równie gwałtownie, jak rozpoczął swoje istnienie, w sytuacji gdy jego dawne kontury zacierają się w ludzkiej pamięci, może budzić dziś obojętne wzruszenie ramion. Nie istnieje wszak pamięć zbiorowa, precyzyjnie i wiernie przechowu- 236 jąca obrazy z przeszłości. Jej rekonstrukcję stanowi odtwarzanie historii, będące próbą obiektywizacji subiektywnych wrażeń zawartych w przekazach oraz poszukiwaniem cech je łączących. Wyniki tych prac zbliżają nas do poznania prawdy, zawsze jednak niepełnego — jak wszędzie tam, gdzie podmiotem działania jest człowiek. Ale w pojęciu „pamięć zbiorowa", czy też używanym zastępczo, jako pierwotnym wobec pamięci, terminie „świadomość zbiorowa" kryje się niebezpieczeństwo. Stanowi je chęć zewnętrznej ingerencji, umieszczenia w niej wzorców oraz interpretacji, co do których pragnie się, by zostały uznane przez społeczeństwo za własne. Dążenia takie obserwujemy u grup rządzących w sposób niedemokratyczny — bez względu na to, czy działają doraźnie, czy też włączone zostały w długofalowy proces kreowania nowego człowieka i wyposażenia go w te cechy, które w rozumieniu manipulatorów mają współgrać z aktualnie prowadzoną polityką. Szczególnie wielkie zagrożenie następuje jednak, gdy gubi się w podobnych działaniach granicę pomiędzy rzeczywistością a fikcją. Powstaje wtedy „świat przedstawień" funkcjonujący na własnych prawach, silnie oddziaływujący na prawdziwe życie i zdradzający poważne aspiracje do stopniowego jego zastępowania. Ów świat, stworzony dla udawania życia, dla udawania, iż utopia zaistniała naprawdę najpełniejszy swój wyraz odnalazł w gloryfikacji Stalina, w kulcie jego osoby, który był regulatorem życia publicznego w Polsce w opisanych tu latach. Przypisy 1 G. Bortolr, Śmierć Stalina, Wrocław 1989, s. 5. 2 P. Wieczorkiewicz, Posłowie do książki M. Mikelna, Stalin, Warszawa 1990, s. 437—438. 3 M. Chrzanowski, Wycieczka do Gori, „Przegląd Tygodniowy" 1988, nr 22. 4 Przykładem niech służy pierwsza naukowa radziecka biografia Stalina autorstwa generała-pułkownika Dmitrija Wołkogonowa, Triumf i tragiedija. Politiczieskij partriet J. W. Stalina, Moskwa 1989, oraz zbiór zawierający szkice wielu autorów: Osmyslit'kult Stalina, Moskwa 1989. 5 A. Głowacki, Kryzys polityczny 1970 roku, Warszawa 1990, s. 30. 6 J. Stryjkowski, Wielki strach, Warszawa 1990, s. 182. ANEKS: INDEKS TYTUŁÓW JAKIMI W LATACH 1944—1956 OBDARZANO STALINA W POLSKICH ŚRODKACH PRZEKAZU Faraon, boski Amenhotep IV, posiadał przed swoim imieniem sześć tytułów. Despotyczny dyktator Dominikany, rządzący tym krajem przez 31 lat Rafael Trujillo y Molina zadowalał się dwunastoma. Na potrzeby Józefa Stalina pracował zaś cały sztab ludzi — twórców mistycznego języka, jedynego, w jakim wolno było wypowiadać się o nim przez kilkadziesiąt lat kilkuset milionom ludzi. Ważne miejsce w tym języku zajmowały tytuły ubrane w formę epitetów, peryfraz i przenośni. Każdy sukces — rzeczywisty, bądź domniemany, każde zwycięstwo i dziedzina życia skojarzone z jego imieniem przekształcały się w określenia na stałe odtąd propagandowo z nim zrośnięte. Jakiekolwiek pominięcie lub niewłaściwe użycie tytułu narażało „winnego" na surową karę. Te zbitki słowne były częścią „świata przedstawień", przynależały też do magicznej sfery życia tamtych lat, która, by istnieć, musiała się o nie wspierać. Odbijały się w nich przecież zarówno wymiar dydaktyczny socrealistycznego toposu, ideowości, krytycyzmu (partyjnego), normatywności oraz pozytywnego realizmu, jak i doktrynalna spójność geniuszu. Tytuły te swym pozytywnym wydźwiękiem nie tylko oddziaływały na ludzkie emocje, lecz także stanowiły istotny czynnik rytualizacji ówczesnych przekazów i procesów komunikowania się w ogóle. Oznacza to tyle, iż Stalin stał zawsze w ich centrum, nie sposób było więc pominąć go w całym bogactwie jego tytulatury przy opisie biegu wydarzeń. Stałe wzbogacanie i sztywne przestrzeganie rytualnej tytulatury wykreowało obraz człowieka idealnego, złożonego z samych pozytywnych cech zarówno w rozumieniu 238 porządku komunistycznego, jak i ogólnoludzkiego. Był to katalog cech komunisty — przedstawianego jako najwyższe wcielenie ludzkiej doskonałości. Hierarchia wartości ukazująca się poprzez elementy tworzące tytu-laturę Stalina obdarzona była znamieniem uniwersalności. Przez odwołania do wartości komunistycznych stawała się wzorem do naśladowania dla komunistów. „Bądźcie tacy jak On" - głosiło wezwanie skierowane do członków partii. Z kolei zaangażowanie cech ogólnie aprobowanych przez społeczeństwa powiększać miało krąg jej promieniowania na ludzi nie utożsamiających się jednoznacznie z ideologią, porządkiem społeczno-politycznym, czy też uosabiającym je przywódcą W ten więc sposób, każde działanie uznane przez partyjnych funkcjonariuszy za wrogie wobec Stalina i systemu, tym łatwiej można było przedstawiać jako skierowane przeciw interesowi narodowemu i powszechnie podzielanym wartościom. Karania buntu przeciw najczystszej prawdzie, szczęściu i realizacji marzeń milionów me trzeba było przecież zbytnio uzasadniać. Wprzęgnięcie tej tytulatury w budowę kultu daje również dodatkowy materiał do badania struktury mitu Stalina. W przypadku odwołań do wartości komunistycznych pomocą służyło narzędzie dialektyki pozwalające przedstawiać rzeczy w porządku zawsze zbieżnym z pożądanym ich kształtem. Dlaczego Józef Stalin jest wodzem postępowej ludzkości? — zapytać mógłby wówczas ktoś nieuświadomiony. Ano dlatego — padała dialektyczna odpowiedz — rz jest on przywódcą KPZR — partii komunistycznej. Ta zaś — jak dowodzono — jest awangardą ruchu robotniczego, ten z kolei stanowi przodujący oddział międzynarodowego proletariatu", który skupiony w partii staje się awangardą „postępowej ludzkości" prowadzoną przez generalissimusa do zwycięstwa. W podobny sposób wyjaśniano również znaczenie i innych jego tytułów (na przykład „Stalin to Lenin dnia dzisiejszego", „Generalissimus pokoju"). Przedstawiona poniżej lista jest, niekompletnym zapewne, lecz ze wszech miar reprezentatywnym zbiorem tytułów jakimi w latach 1944—1956 obdarzano w Polsce Stalina. W toku swych badań odnalazłem ich 336. Wszystkie stanowią mianownikową formę tytułu, który odmieniony przez wszystkie przypadki funkcjonował często w różnych układach gramatycznych. Przedstawiam je uporządkowane w „bloki tematyczne". 239 •Il II Budowniczy, inicjator, organizator, twórca Bezpośredni inicjator i organizator zwycięstw Armii Czerwonej Budowniczy dzisiejszej potęgi ZSRR Budowniczy nowego świata Budowniczy sił zbrojnych państwa radzieckiego Budowniczy socjalistycznej kultury Budowniczy socjalistycznej sztuki Budowniczy socjalizmu Inicjator i twórca światowego ruchu pokoju Inicjator nowych dziedzin przemysłu Inspirator nauki Konspiracyjny organizator Organizator historycznego zwycięstwa nad hitleryzmem Organizator zwycięstw proletariatu Organizator zwycięstw socjalizmu Twórca człowieka radzieckiego Twórca genialnych planów komunistycznego budownictwa Twórca i przywódca Światowego Frontu Pokoju Twórca mocarstwa socjalistycznego Twórca najbardziej przodującej nauki wojennej Twórca niezłomnej, braterskiej jedności wolnych narodów Twórca programowych założeń budownictwa Armii Radzieckiej Twórca ustroju kołchozowego Wielki budowniczy socjalizmu Założyciel pierwszego na świecie państwa socjalistycznego Człowiek Człowiek bezgranicznie drogi wszystkim Człowiek bliski i drogi wszystkim prostym ludziom Człowiek drogi nam i bliski Człowiek głęboko umiłowany przez wszystkich przodujących ludzi na świecie Człowiek, który obejmował swym dalekosiężnym wzrokiem szeroki horyzont dziejów i sięgał swą myślą w daleką przyszłość Człowiek, który ocalił ludzkość Człowiek, który odzwierciedla w sobie wszystkie dążenia i aspiracje mas ludowych Człowiek, który wygrał wszystkie bitwy Człowiek i wódz ucieleśniający najlepsze cechy ludzkie Człowiek najbliższy i najbardziej ukochany przez wszystkich ludzi radzieckich Człowiek o darze naukowego przewidywania Człowiek o niezachwianej woli Człowiek o niezwykłej pamięci Człowiek praktyki Krzewiciel ludzkiej dobroci i szlachetności Największy człowiek naszej epoki Największy człowiek naszych czasów Pierwszy obywatel ludzkości Potężny, twórczy, promienny człowiek Syn prostego ludu Świetlana postać Ten, któremu masy pracujące zawdzięczają swoje sukcesy Ten, który pokochał prostych ludzi Wierny syn ludu Życie Stalina to nieustanna walka nie znająca wytchnienia Nadczłowiek Głos historii, która jest naszym dziełem Głos historii ludzkości Głos prawdy Inżynier naszych marzeń Jutrzenka nowej ery Każde słowo Wielkiego Stalina to alarm wzywający do czujności i czynnego oporu wobec podżegaczy do nowej wojny światowej Mąż natchniony Natchnienie ludzi radzieckich Natchnienie milionów Natchnienie sił demokratycznych Natchnienie wielkiego października Natchnienie walczących o swoje wyzwolenie społeczne i narodowe wyzyskiwanych świata kapitalistycznego i narodów kolonialnych oraz walki o niepodległość małych narodów przeciwko zaborcom i ujarzmicielom kapitalistycznym Nic co ludzkie nie jest mu obce Nieśmiertelny 240 16 - Natchnienie milionów... 241 Olbrzym myśli i czynu Prawodawca sumień Prometeusz nowej ery Realizator marzeń i tęsknot całej ludzkości Rzeczywisty wielki motorniczy naszej epoki Słońce komunizmu Tytan myśli i czynu Wcielenie nieobjętych zdolności i sił twórczych ludu Wcielona wola i rozum Wiecznie płonące słońce komunizmu Żywe wcielenie najpiękniejszych ideałów i najśmielszych marzeń całej postępowej ludzkości Przywódca, wódz Chorąży pokoju Chorąży światowego obozu obrońców pokoju, wolności i niepodległości Chorąży wolności narodów Kierownik państwa radzieckiego Kierownik socjalistycznego mocarstwa Mądry i zapobiegliwy wódz narodu radzieckiego Największy przywódca Nasz wódz Przezorny wódz Przywódca ZSRR Sternik państwa rad Wielki sternik pierwszego w świecie państwa socjalistycznego Wielki chorąży komunizmu Wódz komunizmu Wódz narodów słowiańskich Wódz o czystym sumieniu Wódz międzynarodowego proletariatu Wódz międzynarodowego ruchu robotniczego Wódz państwa socjalistycznego Wódz uciśnionych i wyzyskiwanych Wódz uwielbiany przez narody Wódz wszystkich wyzwolonych narodów 242 Bojownik, działacz, komunista, rewolucjonista Bojownik o wolność i pokój, dobrobyt i kulturę Bojownik o wyzwolenie ludu pracującego Ideowy komunista Jeden z majstrów rewolucji Konsekwentny antyfaszysta Konsekwentny marksista-dialektyk Najważniejsza karta rewolucji proletariackiej Największy autorytet marksistowski Największy bojownik o pokój Największy marksista naszych czasów Największy marksista obok Lenina Największy po Leninie sternik rewolucji proletariackiej Nieprzejednany wróg ucisku mas pracujących Niestrudzony bojownik Niestrudzony działacz partyjny Nieubłagany wróg nacjonalizmu, imperializmu i kosmopolityzmu Nieugięty przeciwnik caratu Niezłomny bojownik o wolność, niepodległość i równouprawnienie narodów Pierwszy marszałek armii komunistów Pochodnia rewolucji światowej Pierwszy na świecie bojownik o pokój Postrach dla imperialistów Postrach wszystkich pragnących iść w ślady faszyzmu Wczoraj, dziś i jutro światowej rewolucji Wielki mąż stanu Wielki rewolucjonista Wielki rewolucjonista czynu Wybitny działacz państwowy Wybitny działacz robotniczy Obrońca, opiekun, strateg, zwycięzca Dowódca nowego typu Generalissimus pokoju Generalissimus zwycięstwa Gwarant naszej niepodległości Marszałek zwycięstwa 243 Mistrz sztuki wojennej Największy strateg naszych czasów Niedościgły strateg wojskowy Nieugięty obrońca pokoju Obrońca matek i dzieci całego świata Obrońca najwyższego dobra ludzkości przed zamierzeniami nowych podpalaczy świata Obrońca pokoju światowego Obrońca polityki Lenina Obrońca spokojnego bytu ludu pracującego Obrońca zasady równouprawnienia wszystkich ras i narodowości Obrońca żywotnych interesów narodów wszystkich krajów Opiekun i przyjaciel lotników Opiekun postępowego chłopstwa Opiekun przyjaźni miłujących pokój narodów Orędownik uciśnionych i pokrzywdzonych Pogromca faszyzmu Pogromca hitleryzmu Propagator ludowego patriotyzmu i internacjonalizmu Rzecznik sprawiedliwego pokoju Troskliwy opiekun i światły doradca Polski Ludowej Troskliwy opiekun szkoły, nauczyciela i młodzieży Ukochany opiekun młodego pokolenia Wierny i nieugięty rzecznik pokoju Wielki strateg partii bolszewickiej Wielki wyzwoliciel Wybawca Wybawiciel narodów Europy Wyzwoliciel narodów Wyzwoliciel świata od tyranii Geniusz Genialny architekt komunizmu Genialny ideolog Genialny mąż stanu Genialny przewodnik na drodze socjalizmu Genialny uczeń Marksa i Lenina Genialny umysł, płomienne uczucie, żelazna wola w służbie rewolucji 244 Genialny umysł teoretyczny Genialny wódz Geniusz proletariackiej rewolucji Geniusz troski o człowieka Indywidualny geniusz Stalina to uosobiony w największym człowieku naszych czasów zbiorowy geniusz ludu Najgenialniejszy ze wszystkich uczonych Największy geniusz naszej ery Największy geniusz świata cywilizowanego Wielki geniusz ludzkości Życiodajny geniusz Nauczyciel, przewodnik, wychowawca Dzieła Stalina stanowią najcenniejszy skarb naszej partii, pomagają nam zorientować się w najtrudniejszych sytuacjach, pomagają rozwiązać najbardziej skomplikowane zagadnienia Dzieła Stalina to pochodnia oświetlająca drogę ku socjalizmowi, 10 drogowskaz dla wszystkich ludzi pracy całego świata, to nie-rdzewiejący oręż w walce ze starym, przegniłym ustrojem krzywdy i wyzysku, to busola w dziele budowy nowego społeczeństwa Mądry nauczyciel pisarzy i artystów Nasz kochany nauczyciel Nasz przewodnik Najdoskonalszy nauczyciel socjalizmu naukowego Nauczyciel Armii Czerwonej Nauczyciel całej postępowej ludzkości Nauczyciel i wychowawca młodzieży Nauczyciel narodu radzieckiego Nauczyciel polskiej klasy robotniczej Niezawodny przewodnik całej postępowej ludzkości Ojciec i nauczyciel Przewodnik w budowie socjalizmu Ukochany nasz ojciec Wielki nauczyciel międzynarodowej klasy robotniczej Wielki Wychowawca Wychowawca kadr budowniczych socjalizmu Wychowawca komunistów wszystkich krajów Wychowawca narodów 245 i t Wychowawca w duchu czujności Wychowawca stalowej kadry przywódców Koryfeusz, klasyk, myśliciel Klasyk socjalizmu naukowego Kontynuator klasyków marksizmu-leninizmu Koryfeusz kultury Koryfeusz nauki marksistowsko-leninowskiej Mistrz i strażnik rewolucyjnej nauki marksizmu-leninizmu Myśliciel, z którego wskazań czerpaliśmy i czerpać będziemy natchnienie w sztuce Mistrz słowa jasnego, dobitnego i zrozumiałego dla wszystkich a zarazem zachowującego całą głębię problemu, przedstawiającego rzeczy najtrudniejsze i najbardziej skomplikowane Największy humanista naszych czasów Największy myśliciel naszych dni Największy obok Lenina marksistowski teoretyk zagadnienia narodowego Natchniony kontynuator nieśmiertelnej nauki Marksa, Engelsa, Lenina Stalin swą pracą myślową wzbogaca i odkrywczo rozwija naukę Marksa, Engelsa, Lenina w najbardziej istotnych kwestiach i problemach, od których trafnego ujęcia i rozstrzygnięcia zależą bezpośrednio losy świata Teoretyk socjalizmu naukowego Tytan myśli komunistycznej Tytan myśli rewolucyjnej Wielki humanista Wielki językoznawca Genialny językoznawca Wielki teoretyk kwestii narodowej Wielki umysł Znakomity uczony Przyjaciel Najlepszy i najmądrzejszy z przyjaciół Najserdeczniejszy przyjaciel szarego człowieka Największy przyjaciel Polski Niezłomny przyjaciel narodu polskiego Niezłomny szermierz wieczystej przyjaźni narodów Polski i ZSRR Opoka przyjaźni i chwały narodów Przyjaciel dzieci robotniczych całego świata Przyjaciel i opiekun dzieci Przyjaciel młodzieży polskiej Przyjaciel pisarzy i wszystkich postępowych twórców kultury Przyjaciel polskiej klasy robotniczej Przyjaciel postępowej młodzieży całego świata Przyjaciel sportowców Przyjaciel Warszawy Przyjaciel wolnej młodości Serdeczny przyjaciel narodu polskiego Wielki przyjaciel Polski Wypróbowany przyjaciel Polski Symbol, ucieleśnienie, wzór Chwała budowniczych komunizmu Duma klasy robotniczej całego świata Duma proletariatu Dumna reduta wolności i pokoju Mądry i prosty jak prawda Mąż sprawiedliwy Nadzieja i otucha milionów ludzi na całej kuli ziemskiej Najważniejsza i najsilniejsza podpora rewolucyjnych robotników Nasz wzór Ostoja pokoju na całym świecie Promienny symbol zwycięstwa Symbol dążeń ludzkich do pokoju i sprawiedliwości Symbol równouprawnienia i braterstwa ludów Symbol walki o trwały pokój, postęp i demokrację przeciw imperialis-tycznym podżegaczom wojennym i reakcji kapitalistycznej Symbol wszystkiego, co przodujące, co postępowe Symbol zwycięstwa klasy robotniczej Ucieleśnienie rozumu i nieugiętej woli działania Ucieleśnienie treści prowadzonej w naszych czasach walki wyzyskiwanych i uciśnionych o wyzwolenie własne, o wyzwolenie ludzkości 246 247 Uosobienie bolszewizmu i władzy radzieckiej Uosobienie jedności partii Uosobienie najściślejszego związku partii z masami Uosobienie patriotyzmu i internacjonalizmu mas ludowych Uosobienie tego, do czego jest zdolny proletariat wyzwolony z pęt kapitalizmu Wcielenie wszystkich cech największego stratega dziejów współczesnych Wielki maszynista lokomotywy historii Wielki przodownik ludzkości Wzór człowieka Wzór dla nas wszystkich Wzór komunisty Wzór ł przykład jedności myśli i czynu Wzór wiązania teorii z doświadczeniem praktycznym Zwiastun nieuchronnej zagłady imperialistycznych ludobójców Żywa i twórcza łączność rewolucyjnej teorii i rewolucyjnej praktyki Żywy symbol zwycięstwa sprawy pokoju Źródło jedności mas pracujących całego świata w walce o komunizm Źródło twórczych natchnień ludzi pracy na całym świecie Źródło twórczych natchnień ludzi pracy w Polsce Wobec Lenina Kontynuator dzieła Lenina Najlepszy uczeń Lenina Największy i do końca konsekwentny uczeń Lenina Najpilniejszy uczeń Lenina Prawa ręka Lenina Stalin to Lenin naszych czasów Stalin to Lenin Kaukazu Wielki uczeń Lenina Wierny współtowarzysz Lenina Animizacja Czułe serce świata Głowa obozu pokoju Głowa państwa radzieckiego Gwiazda Kaukazu 248 Gwiazda przewodnia i nadzieja ludów Orzeł nie znający bojażni w walce Serce Stalina — wzór serc Po prostu Stalin Najlepszy z towarzyszy Nasz Stalin Marszałek Pokój Marszałek pokoju Promienny syn Kolchidy Siewca demokracji, ładu i pokoju Silne wsparcie klasy robotniczej Siła międzynarodowego ruchu robotniczego Spełniona misja dziejowa Spokojna przystań wśród burz i wichrów Stalin to bojowy sztandar klasy robotniczej maszerujących ku socjalizmowi krajów demokracji ludowej Stalin to ciągłość historyczna rewolucyjnej teorii i praktyki naukowego socjalizmu, marksizmu-leninizmu Stalin to coś, czego wyzyskiwacze, podżegacze wojenni i maniacy atomowi nigdy nie będą mogli zrozumieć Stalin to internacjonalizm proletariacki Stalin to imię epoki Stalin to imię jasne jak śpiew Stalin to imię wielkie jak świat Stalin to imię zwycięskiego socjalizmu Stalin to lot górskiego orła Stalin to Marks i Engels naszych czasów Stalin to marksizm Stalin to partia Stalin to pewny pochód do komunizmu Stalin to pokój między narodami Stalin to szczęśliwe dzieciństwo i nadzieja spokojnej starości Szermierz dobrej sprawy Stalin to szermierz wolności narodów Stalin to szlachetne męstwo Stalin to sztandar budowniczych komunizmu Stalin to sztandar, nadzieja i duma całej postępowej ludzkości 249 Stalin to sztandar światowego obozu pokoju Stalin to sztandar walczącego proletariatu Stalin to sztandar walki milionów prostych ludzi Stalin to sztandar walki o wielkie ideały ludzkości Stalin to światło na drodze do socjalizmu Stalin to tworzenie Stalin to wola i umysł milionów Stalin to wolność i pokój między narodami Stalin to wszechogarniający rozum, stalowa wola i gorące serce Stalin to Związek Radziecki Stalin to zwycięstwo Stalin uderza celnie Stalin widzi daleko Stalina interesuje wszystko Ukochany Towarzysz Stalin BIBLIOGRAFIA I. Archiwalia Archiwum Akt Nowych w Warszawie Zespół: Ministerstwo Informacji i Propagandy Zespół: Ministerstwo Kultury i Sztuki Archiwum Akt Nowych — Oddział VI — Archiwum Lewky Polskiej (dawniej Centralne Archiwum KC PZPR) Zespół: Organizacje komunistyczne w Polsce 1940—1942 — Stowarzyszenie Przyjaciół Związku Radzieckiego Zespół: Polska Partia Robotnicza — Sekretariat KC — Wydział Organizacyjny KC — Wydział Propagandy i Prasy KC — Wydział Oświaty i Kultury — Wydział Historii Partii — Wydział Szkolenia Partyjnego Zespół: Polska Zjednoczona Partia Robotnicza — Biuro Polityczne KC — Sekretariat KC — Wydział Organizacyjny KC — Wydział Nauki i Szkolnictwa Wyższego — Wydział Prasy i Wydawnictw — Wydział Propagandy i Agitacji — Wydział Kultury — Wydział Kobiecy — Wydział Historii Partii — Wydział Oświaty — Wydział Szkół Partyjnych Archiwum Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu — Teczka personalna księdza profesora Szczęsnego Dettlofla — Wydział Filozoficzno-Historyczny Centralne Archiwum Wojskowe Zespół: Główny Zarząd Polityczno-Wychowawczy Wojska Polskiego Polska Kronika Filmowa Pojedyncze wydania z !at 1945—1956 II. Relacje 48 nieautoryzowanych relacji III. Prasa i wydawnictwa ciągłe „Biuletyn Aktywisty" TPPR 1952—1956 „Biuletyn Specjalny Polskiej Agencji Prasowej" 1945—1956 „Czerwony Sztandar" 1939—1940 (roczniki niekompletne) „Dziś i Jutro" 1945—1955 „Głos Ludu" 1944—1948 „Głos Nauczycielski" 1945—1956 „Głos Pracy" 1951—1956 „Kalendarz Robotniczy" 1948—1957 „Kobieta Wiejska" 1947—1949 „Kuźnica" 1945—1950 „Life" 1943, March 29, Special Issue. USSR. „Łowiec Polski" 1949-1953 „Nasza Praca" 1947—1956 „Notatnik Agitatora" 1950—1956 , „Notatnik Referenta" 1946—1956 „Nowa Kultura" 1950—1956 ' „Nowe Drogi" 1947—1956 „O Trwały Pokój o Demokrację Ludową" 1948—1956 „Odrodzenie" 1944—1950 „Pogadanki Propagandysty" 1950—1954 „Pokolenie" 1948—1953 „Po Prostu" 1947—1956 \_. „Poradnik Społeczny" 1948—1949 „Przegląd Kulturalny" 1952—1956 „Przyjaciółka" 1948—1956 „Przyjaźń" 1946—1956 252 „Słowo Powszechne" 1947—1956 „Trybuna Ludu" 1948—1956 „Trybuna Wolności" 1944—1956 , „Twórczość" 1945—1956 „Życie Literackie" 1951—1956 „Życie Warszawy" 1944—1956 VI. Dokumenty publikowane Gomulka i inni. Dokumenty z archiwum KC 1948—1982, Warszawa 1986 (Wstęp, wprowadzenie i przypisy Jakub Andrzejewski). Hitler's Table Talk 1941—1944, Oxford 1988. Krasiński Edward, Z archiwum: warty honorowe w PWST, „Dialog" 1989, nr 7, s. 146—150. Królak Jacek (opr.), Większego wyboru pozycji nie ma, „Res Publica" 1990, nr 3, s. 34—40. Kto zabil pierwszego sekretarza? Polityczne zabójstwa w KC PPR w 1942 roku: nieznane relacje Wladysława Gomułki i Franciszka Jóźwiaka (posłowie Leopolita — Roman Zimand), Warszawa 1985. Materiały XX Zjazdu KPZR, Warszawa 1956. O kulcie jednostki i jego następstwach. Referat I Sekretarza KC KPZR tow. N, S. Chruszczowa na XX Zjeździe Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, Warszawa 1956. O Stalinie. Pieśni, wiersze, inscenizacje, dokumenty, wspomnienia (opr. Dom Wojska Polskiego), Warszawa b.r.w Stalin. Dokumenty 5—9 marca 1953, Warszawa 1953. Stalin J. W., O projekcie konstytucji Związku SRR. Konstytucja Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, Warszawa 1951. Stalin J.W., O Wielkiej Wojnie Narodowej Związku Radzieckiego, Warszawa 1951. Stalin J.W., Przemówienie na XIX Zjeździe Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, Warszawa 1952. Stalin J.W., Wybór dokumentów w sprawie polskiej, Warszawa 1949. The Anti-Stalin Campaign and International Communism, New York 1956. Wolfe Bertram D., Khrushchev and Stalin's Ghost. Text, Background, and Meaning of Khrushchev's Secret Report to the Twentieth Congress on the Night of February 24—25, 1956, New York 1957. Zakrzewska Janina, Garlicki Andrzej, Zatwierdzenie Konstytucji PRL, „Polityka" 1990, nr 28. V. Dzienniki, pamiętniki, wspomnienia, wywiady Allilujewa Świetlana, Dwadzieścia listów do przyjaciela, Paryż 1967. Bażanow Borys, Bylem sekretarzem Stalina, Warszawa 1985. Beck Józef, Ostatni raport, Warszawa 1987. Błażyński Zbigniew, Mówi Józef Światlo. Za kulisami bezpieki i partii, b.r.i m.wyd. 253 Bratny Roman, Pamiętnik moich książek, Warszawa 1978. Braun Andrzej, W kraju odzyskanych przyjaciół, Warszawa 1953. Burda Andrzej, Przymrozki i odwilże. Wspomnienia z lat 1945—1957, Lublin 1987. Chrzanowski Maciej, Wycieczka do Goń, „Przegląd Tygodniowy" 1988, nr 22. Churchill Winston, The Second World War, vol. 5: Closing the Ring, London 1952: vol. 6, Triumph and Tragedy, London 1954. Dąbrowska Maria, Dzienniki, t. 3, 4, Warszawa 1988. Diariusz i teki Jana Szembeka (1935—1945), t. l, Londyn 1964. Drawicz Andrzej, Pocalunek na mrozie, Londyn 1989. Drewnowski Tadeusz, Moskiewskie lalo. Warszawa 1953. Drewnowski Tadeusz, Tyle halasu — o nic?, Warszawa 1982. Dżilas Milovan, Rozmowy ze Stalinem, Paryż 1962. Eden Anthony, Pamiętniki, t. 1; 1923—1938, W obliczu dyktatorów, Warszawa 1970. Garncarczykowa Stanisława, M. Jaszczukowa, E. Orłowska, Bylyśmy w ZSRR, Warszawa b. r. wy d. Gleichgewicht Bolesław, Narada. Fragment wspomnień 1939—1942, „Odra" 1990, nr 11, s. 82-86. Głąbiński Stanisław, PAP w herbie, Warszawa 1986. Hidalgo de Cisneros Ignazio, Lotnik republiki, Warszawa 1970. Janta-Połczyński Aleksander, Patrzę na Moskwę, Poznań 1933. Janta-Połczyński Aleksander, W gląb ZSRR, Warszawa 1933. Jastrun Mieczysław, Dziennik. Wybór z lat 1955—1960. Londyn 1990. Jodłowski Marek, Kwartet Stalina, „Odra" 1990, nr 4, s. 80-81. Kisielewski Stefan, Wedlug alfabetu. Warszawa 1988. Kłosiewicz Wiktor, Gdy wieje wiatr historii, Warszawa 1987. Korotyński Henryk, Trzy czwarte prawdy. Wspomnienia, Warszawa 1987. Kott Jan, Przyczynek do biografii, Londyn 1990. Kuroń Jacek, Wiara i wina. Do i od komunizmu, Warszawa 1989. Lepecki Mieczysław, Sowiecki Kaukaz. Podróż do Gruzji, Armenii i Azerbejdżanu, Warszawa 1935. Ludwig Emil, Wodzowie Europy. Szkice z natury, Warszawa 1935. Ludwig Emil, Twarz Stalina, Warszawa 1990. Łopieńska Barbara N., Szymańska Ewa, Stare numery, Warszawa 1990. Mac Jerzy Sławomir, Przesluchanie supergliny, Warszawa 1990. Mackiewicz-Cat Stanisław, Myśl w obcęgach. Studja nad psychologią spoleczną Sowietów, Warszawa 1931. Micunović Yeljko, Dziennik moskiewski 1956, Warszawa 1988. Naszkowski Marian, Paryż—Moskwa. Wspomnienia dyplomaty (1945—1950), Warszawa 1986. Nowak Jan (Jeziorański Zdzisław), Wojna w eterze. Wspomnienia t. 1: 1948—1956, Londyn 1986. Nowicki Stanisław, Pól wieku czyśćca. Rozmowy z Tadeuszem Konwickim, Londyn 1986. Osóbka-Morawski Edward, Trudna droga. Fragmenty wspomnień, Warszawa 1992. Owczarek Stanisław, Być zaangażowanym — być księdzem, Warszawa 1982. Panufnik Andrzej, O sobie, Warszawa 1990. 254 Pomianowie Grażyna i Krzysztof, O Kulturze. Wspomnienia i opinie, Warszawa 1988. Putrament Jerzy, Pól wieku. Literaci, Warszawa 1986. Rolicki Janusz, Edward Gierek: Przerwana dekada, Warszawa 1990. Różański Henryk, Spojrzenie na RWPG. Wspomnienia, dokumenty, refleksje 1948—1988, WarszawaI990. Różański Henryk, Śladem wspomnień i dokumentów 1943—1948, Warszawa 1988. Stonimski-Antoni, Alfabet wspomnień, Warszawa 1989. Słonimski Antoni, Moja podróż do Rosji, Warszawa 1932. Sokorski Włodzimierz, Wspomnienia, Warszawa 1990. Srofcowski Konstanty, Na czerwonym Olimpie, Lwów-Warszawa 1934. Stalin i stalinizm. Rozmowy George'a Urbana, Warszawa 1988. Torańska Teresa, Oni, Warszawa 1989. Trocki Lew, Moje życie. Próba autobiografii, Warszawa 1990. Trznadel Jacek, Hańba domowa. Rozmowy z pisarzami, Warszawa 1986. Tyrmand Leopold, Dziennik 1954, Warszawa 1988. Wańkowicz Melchior, Opierzona rewolucja, Warszawa 1934. Wasowski Jerzy, Podróż do ZSRR, Lublin 1945. Wat Aleksander, Mój wiek. Pamiętnik mówiony, t. 1,2, Warszawa 1990. Wołowski Jacek (Sachnowski Stanisław), Z dziennika podróży do ZSRR, Warszawa 1950. Woroszylski Wiktor, Dziennik węgierski 1956, Warszawa 1990. Wysznacka Anna, W Moskwie i gdzie indziej, Warszawa 1953. Zambrowski Antoni, Bylem synem czerwonego dygnitarza. Dojrzewanie, Piła 1990, Żakowski Jacek, Anatomia smaku, czyli rozmowy o losach zespolu ,,Tygodnika Powszechnego" 1953-1956, Warszawa 1988. Żakowski Jacek, Trzy ćwiartki wieku. Rozmowy z Jerzym Turowiczem, Kraków 1990. VI. Literatura piękna, opracowania propagandowe i agitacyjne Adler Emil, Znaczenie prac Stalina o językoznawstwie dla rozwoju materializmu dialektycznego i historycznego, Warszawa 1951. Aleksandrów Jerzy, Na drodze Lenina pod wodzą Stalina, Moskwa 1945. Aleksandrów Jerzy, O stalinowskiej definicji marksizmu, Warszawa 1951. Aleksandrów Jerzy, Praca J. W. Stalina: Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR — programem budownictwa komunizmu w ZSRR, Warszawa 1953. Aleksandrów Jerzy, Wielka silą idei stalinowskich. W rocznicę opublikowania prac J. W. Stalina o językoznawstwie, Warszawa 1951. Andrzejewski Jerzy, Partia i twórczość pisarza, Warszawa 1952. Arnold Stanisław, Praca Józefa Stalina: Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR a niektóre zagadnienia historii Polski, „Kwartalnik Historyczny" 1953, nr l, s. 33-57. v, Arnold Stanisław, Daniszewski Tadeusz, Grosfeld Leon, Kormanowa Żanna, Kowalski Józef, Kula Witold, Leśnodorski Bogusław, Znaczenie prac Józefa Stalina dla polskiej nauki historycznej, „Kwartalnik Historyczny" 1953, nr 2, s. 3-51. Barbusse Henri, Ogień. Opowiadania, przemówienia, artykuły i listy, Warszawa 1953. Barbuse Henri, Staline, Paris 1935. Bartelski Lesław, Wygodzki Stanisław (red.), Slowo o wielkim braterstwie, Warszawa 1950. 255 Bauman Zygmunt, Wiatr Jerzy, Obiektywny charakter praw przyrody i spoleczeństwa w świetle pracy J. W. Stalina: Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR, Warszawa 1953. Beria Ławrientij, Wielikij wdochnowitiel i organizator pabied komunizmu. Moskwa 1949. Bierut Bolesław, Nieśmiertelne nauki Towarzysza Stalina orężem walki o dalsze wzmocnienie partii i Frontu Narodowego, Warszawa 1953. Bierut Bolesław, O partii, Warszawa 1952. Bobińska Celina, Józef Stalin a węzlowe zagadnienia nauk społecznych, „Myśl Współczesna" 1949, t. IV, s. 257-270. Bobińska Celina, Stalin a pewne zagadnienia metodologii historii, „Przegląd Historyczny" 1949. t. 40, s. 9-21. Bobińska Helena, Będziesz taki jak Koba, „Przyjaźń 1949", nr 50/51. Bobińska Helena, Soso. Dziecięce i szkolne lata Stalina, Warszawa 1953. Braun Andrzej, Reportaż serdeczny. Poezje, Warszawa 1951. Broniewski Władysław, Slowo o Stalinie. Warszawa 1950. Caly świat obchodzi 70-lecie urodzin Stalina. „Płomień" 1949, nr 51. Czego nas uczy pierwszy tom dziel Józefa Stalina, Warszawa 1950. Czen-Bo-da, Stalin a rewolucja chińska, „Myśl Współczesna" 1950, t. IV, s. 372-382. Czesnokow Dmitrij, Marksizm-leninizm o ojczyźnie i patriotyzmie, Warszawa 1951. Drewnowski Tadeusz, Wittlin Jerzy, Dotrzymana przysięga. Montaż sceniczny ku czci Józefa Stalina, Warszawa 1953. Dwa orly. Wybór radzieckich baśni ludowych o Leninie i Stalinie, Warszawa 1954. Dzielą Stalina żyje i zwycięża, Warszawa 1953. Ehrlich Stanisław, Dominik Tadeusz, Stalinowski plan przeobrażenia przyrody, Warszawa 1950. Fedorow-Dawydow A. A., Niektóre zagadnienia teorii i praktyki architektonicznej w świetle pracy J. W. Stalina: Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR i uchwal XIX zjazdu partii, w: Zagadnienia teorii i praktyki architektury radzieckiej, s. 30-54, Warszawa 1953. Fritzhand Marek, Dzielą Stalina — szkolą myśli marksistowskiej, „Myśl Współczesna" 1950. t. IV, s. 404-416. Gradstein Alfred, Slowo o Stalinie. Kantata do slów Wladyslawa Broniewskiego na chór męski, alt lub baryton solo i orkiestrę, Warszawa 1952. Gronowski Leon, Martel Karol, Józef Stalin — wódz obozu pokoju, Warszawa 1950. Historia Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii Bolszewików. Krótki kurs, Moskwa 1945. Historycy radzieccy o znaczeniu prac J. Stalina o językoznawstwie dla rozwoju nauk historycznych, „Kwartalnik Historyczny" 1950/1951, zesz. 1/2, s. 13-38. Janicki Jerzy, O Palacu Kultury i Nauki im. J. Stalina, Warszawa 1955. Jegolin A. M.. Stalin a literatura radziecka, Warszawa 1951. Kammari M. D., Praca J. W. Stalina: Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR nowym wybitnym wkładem do filozofii marksistowsko-leninowskiej, Warszawa 1953. Krzemieniecka Lucyna, O Wielkim Stalinie, Warszawa 1949. Kuusinen Otto, Gdzie Stalin tam zwycięstwo, Warszawa 1950. Lange Oskar, Prawa ekonomiczne socjalizmu w świetle ostatniej pracy Józefa Stalina, Warszawa 1953. 256 Lange Oskar, Zagadnienia ekonomii politycznej w świetle pracy J. W. Stalina: Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR, Warszawa 1953. Lenin-Stalin. O roli kobiety w walce o socjalizm, Warszawa 1950. Leontiew L., Ekonomia polityczna socjalizmu w dzielach Lenina i Stalina, Warszawa 1951. Lepieszyńska Olga, Rozwój procesów życiowych w okresie przedkomórkowym, „Myśl Współczesna" 1951, nr 3/4, s. 305-328. Lepieszyńska Olga. Twórcze znaczenie prac Marksa-Engelsa-Lenina-Stalina dla rozwoju nauk przyrodniczych, Warszawa 1954. Lewicka Halina, Strelcyn Stefan, Językoznawstwo na nowym etapie, „Myśl Współczesna" 1950, t. IV, s. 295-305. Lewin D. B., Współczesne zagadnienia prawa międzynarodowego w pracach J. W. Stalina, Warszawa 1951. Lewin Leopold, Odpowiedź poety, Warszawa 1951. Lewin Leopold, Poemat o Dzierżyńskim, Warszawa 1951. Lewin Leopold, Żołnierska droga, Warszawa 1953. Levine Isaac. Stalin — mąż ze stali, Warszawa 1933. Lissa Zofia, Niektóre zagadnienia estetyki muzycznej w świetle artykulów Józefa Stalina o marksizmie w językoznawstwie, Kraków 1952. Lissa Zofia, O obiektywności praw w historii i teorii muzyki. Na marginesie pracy J. W. Stalina: Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR, Kraków 1954. Marek Franz, Stalin. Człowiek i dzieło. W 70 rocznicę urodzin, Warszawa 1949. Marks Engels, Lenin, Stalin, Wystawa publikacji. Przewodnik po wystawie, Warszawa 1953. Martel Karol, Stalin budowniczy socjalizmu, „Myśl Współczesna" 1949, t. IV, s. 271-308. Materiaiy pomocnicze dla wykładowców kursów partyjnych, Warszawa 1953. Matuszewski Ryszard, Pollak Seweryn, Poezja Polski Ludowej, Warszawa 1955. Mayenowa Maria Renata, Propozycje stylistyczne. Na marginesie radzieckiej dyskusji językoznawczej po artykułach Józefa Stalina, Warszawa 1954. Mitin Marek, J. W. Stalin—Koryfeusz nauki marksistowsko-leninowskiej, Warszawa 1950. Mitin Marek, Rola i znaczenie pracy towarzysza Stalina: O materializmie dialektycznym i historycznym w rozwoju marksistowsko-leninowskiej myśli filozoficznej, Warszawa 1950. Na Kremlu. Opowiadania o Stalinie, Warszawa 1951. Nikolski W. K., Jakowlew N. F., Podstawowe twierdzenia materialistycznej nauki Marra o języku, „Myśl Współczesna" 1950, t. I, s. 95-124. Ninow Stojan, Botew Bogdan, Zawsze ze Stalinem, Warszawa 1953. Nowicki Andrzej, Stalin a problematyka kulturalna, Bydgoszcz 1950. O Józefie Stalinie. Na 70-lecie urodzin, Warszawa 1949. O Józefie Stalinie. Z okazji 70 rocznicy urodzin, Warszawa 1950. O Leninie i Stalinie, Warszawa-Łódź-Lublin 1945. O Stalinie. Trzynaście pieśni na chór i fortepian, Warszawa 1949. O Wielkim Stalinie, Warszawa 1953. Opowiadania o Stalinie, Warszawa 1953. Orłów W., Niektóre zagadnienia nauczania historii w świetle nauki Józefa Stalina: O bazie i nadbudowie, w: „Wiadomości Historyczne" 1953, nr 2, s. 90-102. 17 - Natchnienie milionów... 257 O Towarzyszu Stalinie, Wrocław 1949, Artykuł redakcyjny z okazji śmierci Stalina, „Przegląd Historyczny" 1953, zesz. 1/2, s. I-VII. Pollak Seweryn, Wiersze o Stalinie. Wybór wierszy poetów radzieckich, Warszawa 1949. Prutkowski Józef, Do żywego. Warszawa 1951. Przestalo bić serce wodza ludzkości wielkiego Stalina, Warszawa 1953. Reychman Jan, Józef Stalin a walka narodowo-wyzwoleńcza narodów Wschodu, Warszawa 1953. Rokossowski Konstanty, Stalin — Największy strateg naszych czasów, Warszawa 1950. Rola Stalina w budownictwie komunizmu w ZSRR, Warszawa 1949. Rozental M., Stalin o sprzecznościach w okresie budownictwa komunizmu i ich przezwyciężaniu, Warszawa 1951. Schaff Adam, O niektórych zagadnieniach filozoficznych w pracach Józefa Stalina o językoznawstwie, „Myśl Współczesna" 1950, t. IV, s. 230-249. Simonian E., Wybitny wklad do skarbnicy marksizmu-leninizmu. W 45 rocznicę opublikowania serii artykulów J. W. Stalina: Anarchizm czy socjalizm, Warszawa 1951. Słucki Arnold, Poranek, Warszawa 1953. Słucki Arnold, Spotkania, Warszawa 1952. Słucki Arnold, Wiersze wybrane, Warszawa 1956. Stalin a Polska. Broszurka poświęcona 70 rocznicy urodzin Józefa Stalina, Warszawa 1949. Stalin J. W., Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR, Warszawa 1952. Stalin J. W., Marksizm a zagadnienia językoznawstwa. Warszawa 1950. Stalin, Warszawa 1950. Stalin J. W. Krótki życiorys, Warszawa 1950. Stalin losif Wissarionowić (album), Moskwa 1949. Stalin (album), Warszawa 1949. Józef Stalin — Marszalek Związku Radzieckiego, b.m.wyd. 1945. Józef Stalin. Materiały do obchodu 70 rocznicy urodzin, Warszawa 1949. Stalin Józef, Międzynarodowy charakter Rewolucji Październikowej, „Myśl Współczesna" 1949, t. IV, s. 129-134. Stalin Józef. O życiu pracy i walce. Materialy szkoleniowe dla zespolów szkoleniowych I stopnia i wieczorowych szkól politycznych, Warszawa 1950. Stalin J. W. Piętnaście fotografii, b. r. i m. wyd. Józef Stalin — wódz pracujących caiego świata, Warszawa 1949. Józef Stalin. W 72 rocznicę urodzin, Warszawa 1951. Stalinowska nauka o bazie i nadbudowie, Warszawa 1951. Stalinowska nauka o industrializacji, Warszawa 1951. Stalinowska opieka nad dzieckiem i młodzieżą w ZSRR, Warszawa 1953. Starzyński Juliusz, Na stalinowskiej drodze, Warszawa 1953. Strofy o Stalinie. Wiersze poetów polskich, Warszawa 1949. Tezy Stalina o języku a metodologia badań literackich, Warszawa 1952. Timofiejew Grzegorz, W stronę jutra, Warszawa 1954. Trietjakow Petr, Niektóre zagadnienia pochodzenia narodów w świetle prac Stalina o języku i językoznawstwie, Warszawa 1950. W 70 rocznicę urodzin towarzysza Stalina. Materialy dla prelegentów, Warszawa 1949. 258 Wasowski Józef, Rozsądna przyjaźń, Warszawa 1947, Ważyk Adam. Nowy wybór wierszy, Warszawa 1950. Wielki wódz i nauczyciel komunistycznej partii i narodu radzieckiego. Na 70-lecie urodzin J, W. Stalina, Warszawa 1949. Winogradow Wiktor, Genialny program marksistowskiego językoznawstwa, „Myśl Współczesna" 1950, t. IV, s. 250-294. Wirpsza Witold, List do żony, Warszawa 1953. Woroszylski Wiktor, Dla pokolenia bohaterów, Warszawa 1953. Woroszylski Wiktor, Pierwsza linia pokoju, Warszawa 1951. Woroszylski Wiktor, Przyjaciele zza Odry, Warszawa 1952. Woroszytow Kliment, Genialnyj polkowodiec Wielikoj Otieczestwiennoj Wojny, Moskwa 1950. Woroszyłow Kliment, Stalin i siły zbrojne ZSRR, Warszawa 1951. Woroszytow Kliment, Bułganin Nikołaj, Wasilewski Aleksandr, Stalin twórca i wódz radzieckich sil zbrojnych, Warszawa 1950. Wostrikow A. W., Lenin i Stalin w walce o partyjność filozofii marksizmu, Warszawa 1950. W 72 rocznicę urodzin Józefa Stalina, Warszawa 1951. Worobiew Władimir, Stalin jako organizator zwycięstw na frontach wojny domowej, Warszawa 1949. Wybrane zagadnienia z dziejów narodu polskiego w świetle pism Bolesława Bieruta, .Kwartalnik Historyczny" 1952, nr 2, s. 1-44. Wychował nas Stalin. Opowiadania laureatów nagród stalinowskich, Warszawa 1951. Wypowiedzi W. I. Lenina i J. W. Stalina i B. Bieruta o roli pracy. Warszawa 1952, Zagadnienia językoznawstwa w świetle prac Józefa Stalina, Warszawa 1954. Zagadnienia materializmu dialektycznego i historycznego w pracy J. W. Stalina: Marksizm a zagadnienia językoznawstwa. Warszawa 1952. Znaczenie prac J. W. Stalina w sprawie językoznawstwa dla radzieckiej nauki historycznej, „Kwartalnik Historyczny" 1950/51, zesz. 1/2, s. 3-12. Znaczenie pracy J. W. Stalina: Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR, Warszawa 5952. Życie i walka Józefa Stalina, Warszawa 1949. VII, Opracowania naukowe, popularnonaukowe, publicystyka (artykuły, monografie, syntezy) Adler Emil, Polskie wydania dziel Lenina i Stalina, „Myśl Współczesna" 1949, t. IV, s. 214-219. Alfabetyczny wykaz prac J. W. Stalina, Warszawa 1953. Antonow-Owsiejenko Anton, Teatr Józefa Stalina, „Dialog" 1989, nr l, s. 130-152. Antonow-Owsiejenko Anton, The Time of Stalin. Portrait ofa Tyranny, New York 1983. Archer Jules, Mań of Steel. Joseph Stalin, Folkestone 1974. Arendt Hannah, Korzenie totalitaryzmu, t. l, 2, Warszawa 1989. Awtorchanow Abdurachman, Zagadka śmierci Stalina, Londyn 1983. Baczko Bronisław, Stalin — spreparowany charyzmat, „Aneks" 1984, nr 34. 259 Barańczak Stanisław, Czytelnik ubezwłasnowolniony. Perswazja w masowej kulturze literackiej PRL, Paryż 1983. Bączkowski Włodzimierz, Józef Stalin, „Kultura" (Paryż) 1953, nr 4, s. 17-24. Bey Essad (Leo Noussimbaum), Stalin (z ilustracjami), Warszawa 1937. Bibliografia o Leninie i Stalinie, Warszawa 1950. Biedzki Tadeusz, Stalinogród, „Przegląd Tygodniowy" 1988, nr 46. Biernat Tadeusz, Mit polityczny, Warszawa 1989. Bod Ladislas, Jeżyk i polityka. Rozważania o stalinizmie, „Aneks" 1980, nr 21 Bójko Szymon, Leninowski plan monumentalnej propagandy, „Sugestie" 1970, nr l, s. 4-6. Bonusiak Włodzimierz, Józef Stalin (biografia), Kraków 1992. Boriew Jurij, Prywatne życie Stalina, Warszawa 1989. Borodziej Włodzimierz, Od Poczdamu do Szklarskiej Poręby. Polska w stosunkach międzynarodowych 1945—1947, Londyn 1990. Bortoli Georges, Śmierć Stalina, Wrocław 1989. Bralczyk Jerzy, O języku polskiej propagandy politycznej lat siedemdziesiątych, BraulłM* Totalitarny język komunizmu, „Kultura" (Paryż) 1979, nr 12, s. 91-99. Carrere d'Encause Helenę, Stalin. Państwo terroru, Warszawa 1983. Chase Stuart, Power of Words, New York 1954. Chase Stuart, Tyranny of Words, New York 1938. Ciećwierz Mieczysław, Polityka prasowa 1944-1948, Warszawa 1989. Ciesielski Stanisław, Myśl polityczna polskich komunistów w latach 1939—1944, Wrocław 1990. Cimek Henryk, Komuniści, Polska. Stalin 1918—1939, Białystok 1990. Ciołkosz Adam, Od Marksa do Chruszczowa, Londyn 1962. Conąuest Robert, The Great Terror, London 1971. Coudenhove-Kalergi R. N., Stalin and Co., Leizig-Wien 1931. Czubiński Antoni, Dzieje najnowsze Polski 1944-1989, Poznań 1992. Czubiński Antoni, Najnowsze dzieje Polski 1914-1983, Warszawa 1987. Czy PRL byla państwem totalitarnym?, Warszawa 1991. Deutsher Isaac, Stalin. A Political Biography, New York 1960. Dominiczak Henryk, Halaba Ryszard, Walichnowski Tadeusz, Z dziejów politycznych Polski 1944—1984, Warszawa 1984. Dowcip surowo wzbroniony. Antologia polskiego dowcipu politycznego, t. l Toruń 1990, t. 2 Toruń 1991. Dymek Benon, PZPR 1948-1954, Warszawa 1989. Dzwonkowski Włodzimierz, Droga Stalina do faszyzmu, „Wiadomości Literackie 1937, nr 40. Eisler Jerzy, Jak żegnano Stalina, „Tygodnik Kulturalny" 1988, nr 10. Eisler Jerzy, Kolaboracja we Francji 1940-1944, Warszawa 1989. Eisler Jerzy, Wiersz-zagadka, „Po Prostu" 1990, nr 31. Eisler Jerzy, Zarys dziejów politycznych Polski 1944-1989, Warszawa 1992. Ekonomia polityczna. Podręcznik, Warszawa 1955. Ellenstein Jean, The Stalin Phenomenon, London 1976. Erenburg Ilja, Burzliwe życie Lejzorka Rojtszwańca, Warszawa 1957. 260 Erenburg I!ja, Odwilż. Warszawa 1955, cz. 2 Warszawa 1956. Fejtó Francois, A History of the People's Democracies. Eastern Europę sińce Stalin, London 1974. Fenomen Stalina (wybór tekstów Aleksander Proskurin), Warszawa 1988. Fijałkowska Barbara, Polityka i twórcy (1948—1959), Warszawa 1985. Fik Marta. Kultura polska po Jałcie. Kronika lat 1944—1981, Londyn 1989. Fik Marta, Teatr pierwszej polowy lat pięćdziesiątych. Między sztuką a propagandą, „Mówią Wieki" 1990, nr 8, s. 5-11. Filipowicz Stanisław, Mit i spektakl wladzy, Warszawa 1988. Friedrich Carl, Brzeziński Zbigniew, Totalitarian Dictatorship and Autocracy, New York 1965. Garlicki Andrzej, Od Brześcia do maja, Warszawa 1986. Głowiński Michał, Nowomowa po polsku, Warszawa 1990. Gniatczyński W., Jasieńczyk J., Żeromska Olga, Literatura piękna, „Kultura" (Paryż) 1952, Zeszyt krajowy nr 3. Groński Ryszard Marek, Teatrzyki na scenie historii, „Polityka" 1990, nr 40. Góra Władysław, Polska Ludowa 1944—1948, Lublin 1986. Hass Ludwik, Pisma Lwa Trackiego w Polsce międzywojennej, „Kwartalnik Historyczny" 1991. nr 1. s. 45-60. Helier Michał, Niekricz Aleksander, Historia ZSRR. Rządy utopii, t. l Warszawa 1987, t, 2 Lublin 1988. Helier Michał, Język sowiecki a język rosyjski, „Kultura" (Paryż) 1979, nr 12, s. 99-103. Helier Michał, Świadek historii, „Zeszyty Historyczne" nr 44, Paryż 1978. Heska-Kwaśniewicz Krystyna, Stalinogród, „Przegląd Tygodniowy" 1989, nr 2. Hingley Ronald, Joseph Stalin. Mań and Legend, London 1974. Holzer Jerzy, Kieniewicz Jan, Tymowski Michał, Historia Polski, Warszawa 1990. Huovinen Yeikko, Wujaszek Józek, Warszawa 1992. Jagiełło Michał, „Tygodnik Powszechny" i komunizm 1945—1953, Warszawa 1988. Jakubowska Barbara, Przeobrażenia w szkolnej edukacji historycznej w Polsce 1944—1956, Warszawa 1987. Jaremko-Pytowska Zofia, Henri Barbusse, Warszawa 1966. Jarocki Robert, Czterdzieści pięć lat w opozycji. O ludziach „Tygodnika Powszechnego", Kraków 1990. Jaworski Marek (red.), Październik'56, Warszawa 1987. Jeieński Konstanty, Notatki o żałobie, „Kultura" Paryż 1953, nr 5, s. 10-17. Język propagandy, Warszawa 1979 (opr. Stefan Amsterdamski, Aldona Jawłowska, Tadeusz Kowalik). Karpiński Jakub, Mowa do ludu. Szkice o języku polityki, Warszawa 1989. Karpiński Jakub, Polska, komunizm, opozycja. Slownik, Warszawa 1988. Kersten Krystyna, Historia polityczna Polski 1944—1956, Warszawa 1986. Kersten Krystyna, Inteligencja wobec nowej rzeczywistości „Mówią Wieki" 1990, nr 7, s. 6-11. Kersten Krystyna, Narodziny systemu wladzy. Polska 1943—1948, Warszawa 1987. Kersten Krystyna, Stalinizm w Polsce 1944—1956, „Tygodnik Solidarność" 1989, nr 3. Klemensiewicz Zenon, Językoznawstwo wobec problematyki odrodzenia w Polsce, „Kwartalnik Historyczny" 1953, nr 3, s. 164-171. 261 Klemperer Yictor, LTI. Notatnik filologa, Warszawa 1989. Kołakowski Leszek, Główne nurty marksizmu, t. 1: Powstanie, t. 2: Rozwój, t. 3: Rozklad, Warszawa 1989. Kołomejczyk Norbert, Polska Zjednoczona Partia Robotnicza 1948—1986, Warszawa 1988. / Konferencja Metodologiczna Historyków Polskich w Otwocku 28 XII 1951 — 1211952, „Przegląd Historyczny" 1952, zesz. l, s. 159-161. Kott Jan, Mitologia i realizm, Warszawa 1956. Kozik Zenobiusz, PZPR w latach 1954—1957. Szkic historyczny, Warszawa 1982. Kozłowski Czesław, Rok 1948, Warszawa 1988. Krakowski Roman, Czerwony dyktator — Stalin, Warszawa 1932. Kronika aresztowań, zeslań i ucieczek towarzysza Stalina, Warszawa 1949. Król Marcin, Ład utajony, Kraków 1983. Kucharzewski Jan, Od białego do czerwonego caratu, Warszawa 1990. Kuncewicz Piotr, Poetyka powieści produkcyjnej, w: Z problemów literatury polskiej XX wieku, t. 3, s. 141-157, Warszawa 1964. Kupiecki Robert, Generalissimus i polskie dzieci, „Rzeczpospolita" 1992, nr 127. Kupiecki Robert, Korzenie kultu Stalina, „Społeczeństwo Otwarte" 1991, nr 5, s. 32-37. Kupiecki Robert, Kościół i śmierć Stalina, „Rzeczpospolita" 1992, nr 69. Kupiecki Robert, Kult Stalina w Polsce 1944—1956, „Rzeczpospolita" 1991, nr 301. Kupiecki Robert, Od VIII plenum do VIII plenum 1953—1956. Odchodzenie od kultu Stalina w Polsce „Kwartalnik Historyczny" 1992, nr 2, s. 71-93. Kupiecki Robert, Także i polska paranoja, „Polska Zbrojna" 1991, nr 264. Kupiecki Robert, Umari car, „Po Prostu" 1991, nr 9. Kurkowska Halina (red.), Współczesna polszczyzna — wybór zagadnień, Warszawa 1981. Kwiatkowski Eugeniusz, W takim żyliśmy świecie. Sylwetki polityków, Kraków 1990. Kwiatkowski Stanisław, Słowo i emocje w propagandzie. Warszawa 1973. Lenin i Stalin. Zestawienie bibliograficzne, Warszawa 1950. Lichodziejewska Feliksa, O Władysławie Broniewskim, mps w zbiorach Instytutu Badań Literackich w Warszawie. Liskowacki Artur D., Prawda według „Prawdy", „Morze i Ziemia" 1990, nr 24. Łatyński Marek, Nie paść na kolana. Szkice o opozycji lat czterdziestych, Warszawa 1987. Łepkowski Tadeusz, O problemie rewolucji w Polsce w latach 1944—1989, „Mówią Wieki" 1990, nr 7, s. 1-6. Machcewicz Paweł, Poznańska rewolta 1956 —postulaty i symbolika, „Więź" 1991, nr 6, s. 103-118. Maciąg Włodzimierz, Literatura Polski Ludowej 1944—1964, Warszawa 1974. Matuszewski Ryszard, Poezja Władysława Broniewskiego w latach 1939—1954, Wrocław 1954. Mc Cauley Martin, The Stalin File, London 1979. Micewski Andrzej, Współrządzić, czy nie kłamać? Pax i Znak w Polsce 1945—1976, Warszawa 1981. Miedwiediew Rój. A., Ludzie Stalina, Warszawa 1979. Miedwiediew Rój. A., On Stalin and Stalinism, Oxford 1979. Miedwiediew Rój. A., Pod osąd historii. Geneza i następstwa stalinizmu, t. l, 2 Warszawa 1990. 262 Mikeln MiSoś, Stalin, Warszawa 1990. Morawski Jerzy, Podrzutek, „Przegląd Tygodniowy" 1990, nr 29. Mycka Bronisław, Wykaz alfabetyczny zawartości dziel zbiorowych Józefa Stalina, Łódź !953. Myśliński Jerzy, Mikrofon i polityka, Warszawa 1990. Nałecz Daria i Tomasz, Józef Piłsudski — legendy i fakty, Warszawa 1986. Niekrasz Lech Z., Czerwone i brunatne, Gdańsk 1991. Nowomowa. Materiały z sesji naukowej poświęconej problemom współczesnego języka polskiego odbytej na Uniwersytecie Jagiellońskim w dniach 16—17 stycznia 1981, Londyn 1985. Nowosielski Kazimierz, Leninizm w oświetleniu J. Stalina, Poznań 1933. Osmyslit' kult Stalina, Moskwa 1989. Paczkowski Andrzej, Prasa nowego typu 1944—1953, „Mówią Wieki" 1990, nr 8, s. 1-5. Panufnik Andrzej, Życie muzyczne w dzisiejszej Polsce, „Kultura" (Paryż) 1955, nr i/2, s. 7-20. Rechowicz Henryk, Bolesław Bierut 1892—1956, Katowice—Warszawa 1977. Reguła Jan Alfred (Mitzenmacher Józef), Historia Komunistycznej Partii Polski w świetle faktów i dokumentów, Warszawa 1934. Roszkowski Wojciech (Albert Andrzej), Historia Polski 1914—1990, Warszawa 1991. Rudniański Jarosław, Murawski Krzysztof (red.), Sposoby istnienia, działanie wobec innych, Warszawa 1988. Rykowski Zbysław, Władyka Wiesław, Kalendarium polskie 1944—1984, Warszawa 1987. Rykowski Zbysław, Władyka Wiesław, Polska próba. Październik '56. Kraków 1989. Sartre Jean Paul, The Spectre of Stalin, London 1956. Shapiro Leonard, Totalitaryzm, Warszawa 1987. Schiller Herbert Irving, Sternicy świadomości, Kraków 1976. Seaton Albert. Stalin as Warlord, London 1976. Słonimski Antoni, Artykuły pierwszej potrzeby. Notatki i uwagi 1951—1958, Warszawa 1956. Słonimski Antoni, Stalin — Imperatorem proletariatu, „Wiadomości Literackie" 1937, nr 14. Smaga Józef, Narodziny i upadek imperium. ZSRR 1917—1991, Kraków 1992. Sołtysiak Grzegorz, Komisja Specjalna do Walki, „Karta" 1991, nr l, s. 91-97. Sołżenicyn Aleksander, Archipelag Gulag, t. 1-3 Warszawa 1988. Sosnowski Józef, Teoria propagandy w zarysie, Warszawa 1948. Srokowski Konstanty, Elita bolszewicka. Studium socjologiczne, Kraków 1927. Stalin —przypadek czy przeznaczenie, „Miesięcznik Literacki" 1988, nr 6, s. 98-116. Stalinizm — próba interpretacji, Warszawa 1989. Stankiewicz Grażyna, Jak powstał Pałac Kultury i Nauki, „Res Publica" 1990, nr 3, s. 23-33. Stawar Andrzej, Pisma ostatnie, Paryż 1961. Suvorin Boris, Stalin. A Critical Survey of Bolshevism, New York 1972. Szulczewski Michał, Prasa i społeczeństwo, Warszawa 1964. Szulczewski Michał, Propaganda polityczna. Pojęcia, funkcje, problemy, Warszawa 1971. Szczepański Jan Józef, Maleńka encyklopedia fatalizmu, Kraków 1990. 263 Ślusarczyk Jacek, Stosunki polsko-radzieckie 1939—1945, Warszawa 1991. dŚwida-Ziemba Hanna, Mechanizm zniewalania społeczeństwa u schylku formacji, Warszawa 1991. Tarniewski Marek (Karpiński Jakub), Porcja wolności, Warszawa 1989. Tomaszewski Jerzy, Europa Środkowo- Wschodnia. Powstanie, ewolucja i kryzys realnego socjalizmu, Warszawa 1992. Tragedia Komunistycznej Partii Polski (pod red. Jaremy Maciszewskiego), Warszawa 1989. Trocki Lew, Staline, Paris 1948. Trocki Lew, Zbrodnie Stalina, Warszawa 1937. Tucker Robert, The Rise of Stalin Personality Cult, New York 1973. Tucker Robert, The Soviet Political Mind. Stalinism and post-Stalin Change, New York 1971. Turlejska Maria, Te pokolenia żalobami czarne... Skazani na śmierć i ich sędziowie, Warszawa 1990. Turlejska Maria, Zapis pierwszej dekady 1945—1954, Warszawa 1972. Ułam Adam B., Stalin. The Mań and His Era, New York 1973. Wat Aleksander, Pisma Wybrane, t. 1: Świat na haku i pod kluczem. Eseje, Londyn 1985. Ważniewski Władysław, Polityczne i społeczne problemy rozwoju Polski Ludowej 1944-1985. Zarys historii, Warszawa 1989. Werblan Andrzej, Stalinizm w Polsce, Warszawa 1991, Werblan Andrzej, Władysław Gomułka. Sekretarz Generalny PPR, Warszawa 1990. Wierzbicki Piotr, Struktura kłamstwa, Warszawa 1986. Władyka Wiesław, Na czołówce. Prasa w październiku 1956 roku, Warszawa—Łódź 1989. Włodarczyk Wojciech, Socrealizm. Sztuka polska w latach 1950—1954, Paryż 1986. Wojtasik Lesław, Propagandowe funkcje niektórych form kultury, Warszawa 1982. Wojtasik Lesław, Propaganda wizualna, Warszawa 1987. Wojtasik Lesław, Psychologia propagandy politycznej, Warszawa 1986. Wojtasik Lesław, Teoria i praktyka politycznej propagandy wizualnej, Warszawa 1987. Wojtasik Lesław, Warunki skutecznego oddziaływania propagandy. Aspekty psychologiczne, Warszawa 1979. Wołkogonow Dmitrij, Triumf i tragiedija. Politiczeskij portriet J. W. Stalina, Moskwa 1989. Yinograde Ann C., Will Stalin Become a Non-Person?, „Index on Censorship" 1985, vol 14, nr 6, p. 15-17. Zaremba Paweł, Historia dwudziestolecia 1918—1939, t. l Warszawa 1983. Zawadka Mieczysław, O prasie Polski Ludowej, „Zeszyty Prasoznawcze 1964" nr 3. 264 Indeks nazwisk (W indeksie pominięto nazwisko Józefa Stalina; kursywą wyróżniono nazwiska występujące wyłącznie w przypisach) Adenauer Konrad 115 Albrecht Jerzy 108 Aleksandrów Aleksander 76 Aleksandrów Gieorgij F. 53, 72, 156 Amenhotep IV 238 Andrzejewski Jerzy 131, 155, 184 Antonow-Owsiejenko Anton 18, 35, 36, 111, 115 Arnold Stanisław 231 Awtorchanow Abdurachman 151, 156 Baczko Bronisław 36 Bakuła (ślusarz) 172 Bandrowska-Turska Ewa 183 Baranowski Wincenty 93 Barbusse Henri 21, 36 BartelKurt 110 Basiński Antoni 193 Bauman Zygmunt 156 Bączkowski W. 231 Beck Józe/36 Bethoven Ludwig van 5 Bergman Stefan 78 Beria Ławrientiej 112, 180, 208-210 Berling Zygmunt 60 Berman Jakub 73,127,128,157,169,217 Bębenek Stanisław 225 Biedzki Tadeusz 197 Bieńkowska Flora 189 Bierdiajew Walerian 137 Biernacki (student) 118 Biernat Tadeusz 35 Bierut Bolesław 7, 42, 50, 52, 57, 69, 70, 75, 81, 86, 92, 93, 104, 107, 108, 111, 133,146-150, 152, 158,159, 165,169, 176,177, 179, 180, 186,187, 200-202, 211,213,218,231 Bilicz Józef 93 Błaś Bolesław 94 Błażyński Zbigniew 57, 72 Bobińska Celina 78, 114 Bobińska Helena 138, 155, 184 Bocheński Jacek 98, 115, 184 Bod Ladislas 131, 155 Bogusz Jerzy 85, 95 Borawski (malarz) 137 Borecka Bronisława 93 Borejsza Jerzy 82 Bourke-White Margaret 23 Borodziej Włodzimierz 72 Borsukiewicz Mieczysław 44 Bortoli Georges 233, 237 Boruciński Michał 133 Boruński Włodzimierz 189 Brandys Kazimierz 184 Bratny Roman 184 Braun Andrzej 99 Breza Tadeusz 185 Breżniew Leonid 46, 234 Brodzki Stanisław 104 Broniewski Władysław 99, 115, 135, 184 Broszkiewicz Jerzy 185 Brus Włodzimierz 67, 73, 231 Brzoza Jan 184 Budzyk Kazimierz 126 Bukowski Jerzy 183 Bułganin Nikołaj 45, 71 Burda Andrzej 73, 163, 196, 225, 232 Burski Aleksander 93 Butrym Seweryn 136 Buzatu (pastuch) 110 Byrnes James 24 Carrere d'Encause Helenę 17, 35 Cat-Mackiewicz Stanisław 25 Chałasiński Józef 93 265 Chełchowski Hilary 108 Chaczaturian Aram 106 Chrobry Bolesław 235 Chruszczow Nikita 8, 14, 15, 112, 161, 209, 211, 219-221, 223-227, 229, 232, 233 Chrzanowski Maciej 237 Churchill Winston 23, 24, 36, 115 Ciepielewska Anna 164 Ctmek Henryk 37 Ciołkosz Adam 151, 156 Csató Edward 74 Cyrankiewicz Józef 60, 61, 70, 118, 150, 161, 179 Czen-Bo-da 36 Czerny-Stefańska Halina 137 Czerwenkow Wyłko 111 Ćwiklińska Mieczysława 185 Daniszewski Tadeusz 202 Danton Georges 27 Davies Joseph 20 Dąbrowska Maria 5, 8, 142, 161, 183-185, 197 Dąbrowski Konstanty 176 Dejmek Kazimierz 136 Dembowski Jan 81, 161, 184 Dewoyno Władysław 135 Dettloff Szczęsny 193, 197, 231 Dikij Aleksiej 136 Dhiski Ostap 108 Dmochowski Mariusz 164 Dobrowolski Stanisław Ryszard 28, 37 Dominik Tadeusz 132, 155 Drawicz Andrzej 163, 196 Drewnowski Tadeusz 144, 182, 197 Drobner Bolesław 60 Dunikowski Xawery 134, 184, 217 Dygat Stanisław 185 Dymek Benon 167, 197 Dzierżyński Feliks 143 Dziklińska Irena 121 Dzwonkowski Włodzimierz 28, 27 Dżilas Milovan 22, 37 Eden Anthony 25, 36 Ehrlich Stanisław 132, 155 Eisler Jerzy 12, 32, 35, 37, 197 Ejwazow Mahmud 145 EluardPaul 110 Engels Fryderyk 65,67,94,122,129,150, 205, 206, 215, 235 Erenburg Ilia 194, 197, 218, 232 Fadiejew Aleksander 92 Fehnerowa Aniela 135 Feliszek Stanisława 154 Fik Ignacy 35, 38 Fitelberg Grzegorz 173 Fołtyn Maria 137 Ford Aleksander 185 Forrest Jean-Kurt 110 Franco Bahamonde Francisco 115 Fritzhand Marek 155 Frycz Modrzewski Andrzej 115 Gałczyński Konstanty Ildefons 4, 5, 99, 133, 189 Garlicki Andrzej 156, 196, 197 Garztecka Ewa 218 Garztecki Juliusz 218 Gełowani Michaił 136 Gębska Zofia 88 Gheorghiu-Dej Gheorge 93, 111 Gierek Edward 59, 169 Gisges Jan Maria 189 Gleichgewicht Boleslaw 57 Gląbiński Stanisław 115, 156 Głowacki Andrzej 237 Głowiński Michał 155 Gniatczyński W. 155 Goethe Johann Wolfgang von 5 Gogolewski Ignacy 164 Goldfiam Beniamin 29 Goldsztab Salomon 136 Gołas Wiesław 164 Gomułka Władysław 38, 41, 57, 58, 60, 64, 208, 210, 223, 228-230 Gomułkowa Zofia 178 Góring Hermann 26 Gościmińska Wanda 197 Gottwald Klement 111, 219 Gradstein Alfred 135 Granas Romana 163 Grodzieńska Wanda 189 Gronowski Ludwik 85, 114, 120, 154 Gruszczyński Krzysztof 99 266 Kamera Bogdan 182, 183 Harriman Averell William 23 Hoss Ludwik 37 Heller Michał 35, 36 Heryng-Ryng Jerzy 29 Heska-Kwaśniewicz Krystyna 197 Hidalgo Cisneros Ignazio de 37 Hitler Adolf 21, 26, 103, 225 Hodża Enver 147 Hoffman Paweł 218 Holand Henryk 104 Hopkins Harry Lloyd 23 Horodyński Dominik 161, 186 Horwath Ede 110 Hubert Henryk 177 Ibarruri Dolores (Passionaria) 22, 111, 180 Ignar Stefan 114, 161,231 Infeld Leopold 183 Iskrowa Maria 156 Iwan Groźny 27 Iwaszkiewicz Jarosław 161, 182 Jabłoński Henryk 96 Jabłoński Stanisław 168 Jackiewicz Władysław 137 Jagiełło Michał 198 Jakir Jona 18 Jakubowska Barbara 71, 154, 205, 231 Jakubowska Wanda 136, 183 Janicki Jan zob. Goldfiam Beniamin Janta-Połczyński Aleksander 4, 8, 25, 36 Jarecki Franciszek 173 Jarocki Robert 198 Jaroński (porucznik) 147 Jasieńczyk J. 155 Jastrun Mieczysław 184, 223, 224, 232 Jaworska Helena 34, 38 Jazwiński Zdzisław 173 Jefimow A. W. 205 Jeleński Konstanty 187, 188, 197 Jesion Alfred 217 Jodlowski Marek 155 Joliot-Curie Fryderyk 35 Jóźwiak Franciszek 38, 93, 149, 179 Kaczmarek Czesław 208 Kaczorowski Wojciech 168 Kaganowicz Łazarz 26, 219 Kalinowski Józef 202 KammariM. D. 156 Karny Alfons 217 Karol Wielki 21 Karpiński Jakub 68, 73 Kawecka Antonina 137 Kersten Krystyna 8, 12, 72, 231, 232 Kierczyńska Melania 104 Kijowski Andrzej 184 Kisielewski Stefan 61, 73, 173, 184, 197 Klemperer Yictor 130, 155 Kłosiewicz Wiktor 161, 202, 223, 232 Kobaładze Andriej 136 Kobuszewski Jan 164 Kobyliński Szymon 171 Kocur Adam 170 Kołakowski Leszek 15, 35, 68, 73, 124, 125, 155 Kołodziej Jan 157 Konwicki Tadeusz 54, 184 Korczyński Grzegorz 208 Korotyński Henryk 144, 196 Korta Adam 103 Kossak Jerzy 232 Kościuszko Tadeusz 235 Kott Jan 33, 37 Kowalski Władysław 108 Krajewska Helena 127 Krakowski Roman 36 Krasiński Edward 197 Kruczek Adam. zob, Heller Michał Kruczek Władysław 202 Kruczkowski Lenon 184, 210, 213 Krzemieniecka Lucyna 50, 72, 96 Krzycki Leon 62 Kubacki Andrzej 71 Kubiak Tadeusz 92 Kuczyński Witold 144 Kuleszow Lew 136 Kuliniec (podporucznik) 147 Kulisiewicz Tadeusz 161 Kupiecki Robert 3, 4, 7, 8 Kuroń Jacek 224, 225, 232 Kuszko Eugeniusz 112 Lachert Bogdan 185 Lange Oskar 152, 156,231 Lasota Eligiusz 197 Lau Jerzy 99 Laval Pierre 20 267 Lec Jerzy 31 Lenin Włodzimierz 15, 21, 27, 53, 54, 65, 67,68,70,73,76,77,79,82,86,92,94, 101,106,122, 128,133,134,145, 150, 180, 201, 205, 206, 213, 215, 235 Leonów Leonid 111 Lepecki Mieczysław 25 Levine Don Izaak 37 Lewandowski (artylerzysta) 177 Lewikowski Wacław 176 Lewin Leopold 31, 99 Lichodziejewska Feliksa 115 Lipiński Eryk 144 Liskowacki Artur D. 37 Lissa Zofia 35, 127, 155 Li-Syn-Man 115 Lovell Jerzy 184 Lubomirski Jerzv 115 Ludwig Emil 20, 23, 25, 36 Łapicki Andrzej !79 Łatyński Marek 71 Łomnicki Tadeusz 164 Mac Jerzy Slawomir 72, 73 Machejek Władysław 184, 185, 225, 232 Magiera Stanisław 86 Malenkow Gieorgij 112, 153, 180, 202 Mandelsztam Osip 17 Manteuffeł Tadeusz 183 Mao-Tse-Tung 22, 93 Marchlewski Teodor 182, 183 Marek Franz 102, 115 Markiewicz Henryk 126, 184 Markiewka Wiktor 121 Marks Karol 14,15,21,27,65,67,94,99, 102, 122, 128, 150, 205, 206, 209, 235 Marr Nikołaj 124-126 Martel Karol 85, 114, 120, 154 Matela Stefan 88, 93 Matuszewski Ryszard 38, 99, 115 Matwin Władysław 104, 162 Mayenowa Renata Marta 126 Mazur Regina 93, 94, 111 Mazur Stanisław 89 Micewski Andrzej 198 Mickiewicz Adam 12, 193, 197 Michalak Jan 88 Michejda Tadeusz 108 Międzyrzecki Artur 189 Miller Jerzy 189 Mikeln Miloś 237 Mikojan Anastas 219 Miłosz Czesław 6, 32 Mino Hilary 92, 108, 176 Mirska Anna 40, 71 Mitin Mark 152 Mitzenmacher Józef 29, 37 Młzerkiewicz Jan 154 Moczar Mieczysław 56 Modzelewski Zygmunt 61, 114, 231 Mołotow Wiaczesław 22, 24, 26, 103, 112, 133, 180 Morcinek Gustaw 170, 171, 197 Morawski Jerzy 104, 232 Mortinek Józef 160 Motyka Lucjan 217 Musiał Felicja 161 Mussolini Benito 20 Muszanka-Łukomska Janina 133 Muszka Imre 110 Mycielski Zygmunt 185 Nadzin Stanisław 41 Nałkowska Zofia 81, 184 Nansen Fridtjof 20 Niecko Józef 108 Niekricz Aleksander 35 Nowak Tadeusz 189 Nowak Zenon 121 Nowak-Jeziorański Jan 156, 197, 231 Nowakowski S. 115 Nowicki Andrzej 113 Nowicki Stanisław 72 Nowocień Stanisław 161 Nowosielski Kazimierz 25, 36 Nyka Józef 133 Ochab Edward 161, 162, 166, 176, 206, 221 Odciska Wanda 178, 197 Olearczyk Edward 133 Oleś (kanonier) 147 Olszewski Edward 133 Olszewski Józef 169 Osóbka-Morawski Edward 42, 52 Ostrowski Stefan 157 Otwinowski Stefan 184 Owczarek Stanisław 197 Panufnik Andrzej 135, 155 Parandowski Jan 142 Partyka Szczepan 93, 112 Pasternak Leon 31, 99, 189 Pfanstiel Margot 123 Piasecki Bolesław 186 Pieck Wilhelm 111 Pieczka Franciszek 164 Pietkiewicz Rajmund 133, 137 Pietruszkiewicz Witold 118, 119 Piłsudski Józef 25, 54, 55, 146, 172, 188 Piszczyk Jan 194 Podolski Wiktor 134 Pogodin Mikołaj 135 Pollak Seweryn 38, 189 Pollit Harry 111 Ponomarenko Pantelejmon 69 Popławski Stanisław 93 Prokofiew Sergiusz 173 Prutkowski Józef 82, 133, 189 Przeradowski Tadeusz 168 Przyboś Julian 184 Putrament Jerzy 4, 31, 99, 126, 155, 165, 184 Radkiewicz Stanisław 202 Ra"kosi Matyas 93, 111, 148 Rapacki Adam 194 Reguła Jan Alfred zob. Mitzenmacher Józef Reimann Max 180 Ribbentrop Joachim 22, 103 Ridgway Matthew 115 Rokossowski Konstanty 7, 45-47, 71, 104, 108, 176 Rolicki Janusz 73, 197 Roman Andrzej 156 Roosevelt Elliot 63, 64 Roosevelt Franklin Delano 24 Rojsztwaniec Lejzorek 197 Rotter Adam 168 Rowicki Witold 135 Różański Henryk 59, 73, 177 Rudnicki Lucjan 97 Ryćko Janina 89 Rykowski Zbysław 4, 231, 232 Sartre Jean-Paul 7 Schaff Adam 104, 125, 128, 155 Seaton Albert 45, 71 Shaw George Bernard 19, 33, 98 Sigalin Józef 149, 216 Sikorski Władysław 54 Słobodnik Grzegorz 170 Słobodnik Włodzimierz 31, 189 Słonimski Antoni 25, 26, 37, 98, 134, 155 Słucki Arnold 137, 189, 204 Sobczak Juliusz 197 Sobolew Arkadij 150, 159 Sokorski Włodzimierz 37, 60, 73, 137, 155, 184 Sołżenicyn Aleksander 14, 35 Spychalski Marian 59, 208 Srokowski Konstanty 25, 36 Stalą Stanisław 133 Stalin Wasilij 79 Stankiewicz Grażyna 232 Starewicz Artur 107 Staszewski Stefan 221, 223, 226 Stawar Andrzej 28, 37 Stern Anatol 189 Strelcyn Stefan 128 Stryjkowski Julian 33, 37, 182, 237 Strynkiewicz Franciszek 217 Strzemięcki Z. 232 Suchcicka (maszynistka) 195 Sukiennicki Wiktor 214 Surkow Aleksiej 143 Susłow Michaił 234 Sygietyński Antoni 137 Szapocznikow Alina 133 Szarota Tomasz 3 Szczepańska 172 Szczepański Jan Alfred 144 Szczepański Jan Józef 18, 36 Szcześniak (garbarz) 89 Szewczyk Wilhelm 169, 170, 197 Szlachcic Franciszek 55, 57, 67 Szmurygin 194 Szołochow Michaił 183 Szpakiewicz A. 73 Sztaudynger Jan 189 Sziics Janosz 110 Szurpin F. 105 Szwernik Nikołaj 94 Szymborska Wisława 189 Światło Adam 29, 37 Światło Józef 57, 210 268 l 269 Tchórzewski Jerzy 133 Terebuch (profesor) 192 Thorez Maurice 111 Tito Broz Josip 115 Tokuda Kyuichi 219 Togliatii Palmiro 93, 111, 180 Torańska Teresa 217, 232 Trepkowski Tadeusz 171 Trocki Lew 25, 26, 37 Trujillo y Molina Rafael 238 Truman Harry 115 Trznadel Jacek 33, 37, 139, 155 Turski Ryszard 232 Turlejska Maria 73, 178 Turowicz Jerzy 195, 198 Tuwim Julian 97, 133, 143, 182, 185 Tyrmand Leopold 198,212,213,225,231 Ułam Adam 17, 23, 35, 36 Ulbricht Walter 93 Urban George 36 Urgacz Tadeusz 99 Vinograde Ann C, 231 Wańkowicz Melchior 25 Warga Jewgienij 151 Wasilewski Aleksander 45, 71 Wasowski Józef 48, 72 Wat Aleksander 4, 8, 30, 33, 37,124,128, 143, 155, 156, 189, 197 Ważyk Adam 31, 126, 181, 185, 218 Welles Herbert George 19 Werblan Andrzej 60, 73 Werfel Roman 78, 114, 202 Wiatr Jerzy 156 Wieczorkiewicz Paweł 83, 237 Wierzbicki Eugeniusz 185 Wierzbicki Piotr 155 Wiktor Jan 184 Wilamowski Kazimierz 136 Wilczek Jan 137, 184 Wiłkomirska Wanda 137 Winkler (artylerzysta) 177 Winogradow Wiktor 152 Winnicka Lucyna 164 Winnicki Aleksander 133 Wirpsza Witold 99, 189, 232 Wirski Juliusz 99 Wiszniewski Wsiewołod 136 Witaszewski Kazimierz 161 Władyka Wiesław 4, 10, 221, 231, 232 Włodek Adam 189 Wnuk Marian 217 Wochniak (koncertmistrz) 173 Wodecki W. 196 Wojciechowski Marian 12 Wojewodzie (chorąży) 147 Wojtyński W. 113 Wolski Władysław 146 Wołkonogow Dmitrij 237 Wołowski Jacek 144, 156 Worobiew Władimir 45, 71 Woroszylski Wiktor 65,66,115,180,184, 189, 197 Woroszyłow Kliment 45, 71 Wozniesieński Mikołaj 151 Wrzos Konrad 25 Wygodzki Stanisław 99, 142, 184 Wyka Kazimierz 3, 171, 184 Wysznacka Anna 144 Wyszyński Stefan 208 Zakrzewska Janina 156 Zalewski Witold 185 Zaliwski Tomasz 164 Zambrowski Antoni 232 Zambrowski Roman 86, 219 Zamoyski Jan 134 Zapasiewicz Zbigniew 164 Zarako-Zarakowski Stanisław 112 Zawadzki Aleksander 70, 120, 159, 176, 179, 180 Zelwerowicz Aleksander 160, 184 Zimand Roman 109, 115, 128, 155 Żakowski Jacek 198 Żeromska Olga 155 Żmichowska Narcyza 5 Żółkiewski Stefan 126, 183 Żuławski Mirosław 185 Żylińska Janina 133 Żymierski (Rola) Michał 42, 52, 208