John Gray m STO « Marsjanie i Wenusjanki rozpoczynają życie od nowa Praktyczny przewodnik dla tych, którzy chcą ponownie znaleźć miłość po zerwaniu z partnerem, po rozwodzie lub śmierci ukochanej osoby Przekład AnnaBartkowicz Zysk i S-ka Wydawnictwo Tytuł oryginału Mars and Yenus Starting Over A Practical Guidefor Finding Love ASain After a Painful Breakup, Dworce ar the Loss of a Loved One Copyright © 1998 by Mars Productions, Inc. Ali rights reserved CoPyright©2001 for the Polishtranslation by Zysk i S-ka Wydawnictwo s.c., Poznań Ilustracja na okładce Paweł Domurat _. Wydanie I ISBN 83-7150-977-4 Zysk i S-ka Wydawnictwo ul. Wielka 10,61-774 Poznań tel (0-61) 853 27 51, 853 27 67, fax 852 63 26 Dział handlowy, ul. Zgoda 54, 60-122 Poznań tel. (0-61) 864 14 03, 864 14 04 e-mail: sklep@zysk.com.pl nasza strona: www.zysk.com.pl DRUKARNIA GS: Kraków, tel. (012) 65 65 902 Książkę tą, z najgłębszą miłością i czułością, Dedykuję mojej towarzyszce życia, pokrewnej duszy i żonie, Bonnie Gray. Jej promienna miłość wciąż wyzwala we mnie to, co mam w sobie najlepszego. Spis treści Podziękowania 13 Wstęp 15 Trzy części 17. Uzdrawianie złamanego serca 18. Dąż do ziszczenia swoich marzeń 20 Część pierwsza Marsjanie i Wenusjanki rozpoczynają życie od nowa 1. Marsjanie i Wenusjanki rozpoczynają życie od nowa . 24 Zrozumieć proces uzdrawiania 25. W jaki sposób goi się zranione serce 27. Trzy kroki na drodze ku uzdrowieniu serca 28. Rozpoczynanie życia od nowa 33 2. Dlaczego to tak bardzo boli? 34 Miłość, zależność i przywiązanie 35. Sztuka akceptacji i uwalniania się od przywiązania 38 . Ponownie odnaleźć w sobie zdolność do miłości 40 3. Czas emocjonalnego opóźnienia 42 Zasady przetrwania 43. W jaki sposób kobiety unikają bólu wynikającego ze straty 46. Różnice w reakcjach kobiecego rozumu i serca48. Wjaki sposób mężczyźni unikają bólu spowodowanego stratą 50. Różnice w reakcjach męskiego rozumu i serca 52 4. Opłakiwanie utraty miłości 56 Cztery uzdrawiające emocje 56. Negatywne emocje przyczyniają się do zmiany kierunku 61 5- Jak uniknąć pogrążenia się w negatywnych uczuciach . 64 6- Przerażający film 65 7- . Kolejne odkrycia 66. 8- Gdy nęka gniew 68 9- Gdy nęka smutek, strach i żal 69. 10- Emocje nie zależą od płci 70. Mary, czyli kobieta, którą nękały smutek i strach 71. Tom, czyli mężczyzna, którego nękały gniew i uraza 72 Danna, czyli kobieta, którą nękał żal i która wciąż rozczulała się nad sobą 75. Ponowne otwieranie się na miłość 77 6. Dobry koniec staje się dobrym początkiem 7|Opłakiwanie tragedii 79. 7. Gdy tracisz męża lub żonę 81 8. . Moc uzdrawiania własnego serca 84 9. . Proces uzdrawiania i komplikacje, które mogą wystąpić w jego trakcie 85. 10. Gdy człowieka nęka gniew 87. 11. Gdy człowiek nie dopuszcza do siebie niektórych uczuć 90 7. Ćwiczenie prowadzące do lepszego samopoczucia . . Pisanie listu opowiadającego o naszych uczuciach 93. 8. Część pierwsza: wyrażenie uczuć 93. 9. Wzór listu wyrażającego uczucia 94. Część druga: odpowiedź, jaką pragniemy otrzymać 95. 10. Wzór listu będącego odpowiedzią 95 11. . Część trzecia: wyrażenie pozytywnych emocji 96. 12. Wzór listu doprowadzającego sprawę do końca 96. Przykład listu wyrażającego uczucia 97. 13. Przykład listu będącego odpowiedzią98. 14. Przykład listu doprowadzającego sprawę do koń ca 99. 15. Cztery pytania 99 16. Umieć wybaczyć O tym, jak ważna jest umiejętność wybaczania 104. Komunikowanie uczuć bez obwiniania 106. Porządkowanie życia po rozpadzie związku 106 9. Jak żegnając się, mieć serce pełne miłości 109 Siedem negatywnych postaw 111. Zgłębianie uczuć leżących u podstaw zazdrości 130. Uleczyć przeszłość 132 10. Uwalnianie się od zranienia 133 Zranione uczucia i czynienie z siebie ofiary 135. Żyć chwilą obecną 137. Dwie ręce, które uzdrawiają 139. Wyrabianie uzdrawiającej postawy 141 11. Zasada dziewięćdziesięciu do dziesięciu procent . 143 Uleczyć przeszłość po to, by uzdrowić teraźniejszość 145. Ponow ne przeżycie dawnych doświadczeń 150 12. Przetwarzanie „gorących punktów", czyli wspomnień obciążonych ładunkiem emocjonalnym 153 Trzy kolejne fazy procesu uzdrawiania 154. Zwierzanie się ze swojego zranienia 155. Uzdrawianie serca jest procesem „wielowarstwowym" 157. Docieranie do uczuć, których nie jesteśmy świadomi 158. Jak przetwarzać przeszłość 160. Jak sobie przypo- minać 161. Odszukiwanie wspomnień pozytywnych 163. Bierz to, co si? pojawia 165. Rozwijanie ważnych umiejętności 167. Ćwiczenie w przypominaniu sobie 168. Polecenia pozwalające przetworzyć dawne emocje i zacząć od początku 169 13 Wspominanie miłości jest uzdrawiające 179 Wizualizacje pozwalające przypomnieć sobie miłość 181 14 Sto jeden sposobów uzdrawiania serca 191 Część druga Rozpoczynanie życia na Wenus 1. Długa lista wymagań 207 2. Właściwa naszym czasom presja na szybki seks ...211 3. Chodź na randki z wieloma, ale nie sypiaj z wieloma . 213 4. Gloryfikowanie przeszłości 216 5. Gdy nęka nas uporczywy ból 218 6. „Zdrada" polegająca na ponownej miłości 220 7. Seks a poczucie własnej wartości 223 8. Przeświadczenie o konieczności seksu a poczucie własnej wartości 225 9. Głód namiętności 229 10. Kino a prawdziwe życie 232 11. Pociąg do niewłaściwego partnera 234 12. Skłonność do nadmiernego romantyzmu 236 13. Kobieta w poszukiwaniu wrażliwego mężczyzny . . .238 14. Skupianie się na tym, co negatywne 242 15. Po co mi mężczyzna? 244 16. Kobiety, które robią zbyt wiele dla innych 248 Jak się nauczyć robić mniej 251 17. Gdy kobieta opiekuje się innymi 255 Pragnienie posiadania dzieci 256 18. Kobiecy strach przed intymnością 258 19. Moje dzieci mnie potrzebują 260 Zdrowy związek rodzica i dziecka 263. Chodzenie na randki a samotne rodzicielstwo 263 20. Ale moje dzieci są zazdrosne 265 Napady gniewu i złego humoru 266. Zazdrości należy się spodziewać 267 21. Manifestowanie uczuć zamiast komunikacji 270 Utrata kontroli 271. Uwalnianie się od urazy 272. Zemsta ci nie pomoże 273 22. Uczenie się szczęścia w pojedynkę Szczęście bez mężczyzny 277 23. Wszystko albo nic 280 Jak rozwija się miłość 282. Czynienie z mężczyzny centralnego punktu swego życia 283. Uprawianie gier 284. Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus 286 Część trzecia Rozpoczynanie życia na Marsie 1. Dążenie do nowego związku za wszelką cenę w celu zrekompensowania straty 291 Angażować się we właściwym momencie 293. Jak rozpoznać właściwą osobę 295 2. Seks za wszelką cenę dla zrekompensowania straty 297 Nałogi nie są prawdziwymi potrzebami 298 3. Nałogi pozytywne 300 4. Praca, pieniądze i miłość 302 5. Miłość to nie wszystko 305 6. Uczenie się na własnych błędach 308 7. Nie jest konieczne, żebyś przestał kochać 310 8 Miłość nie odwzajemniona 311 9 Konieczność rezygnacji, gdy partnerka nas nie chce . . 313 Jak radzić sobie z odrzuceniem 314. Proces zamykania sprawy 316 1.0 Towarzyszka życia, z którą łączy nas duchowe pokre wieństwo, nie jest ideałem 318 11. Pośpiech 321 12 Jak rozpoznać towarzyszkę życia, z którą łączy nas duchowe pokrewieństwo 323 13. Nie sądzić książki po okładce 325 14. Nie mogę żyć z nimi i nie mogę żyć bez nich 328 15. Nie kończące się poszukiwanie 331 Problemy i skargi kobiet 332 16. Gdy mężczyzna powstrzymuje się od dawania z siebie tyle, na ile go stać 335 Mężczyźni powstrzymują się od dawania, a kobiety dają zbyt wiele 336 „Być” w przeciwieństwie do „robić" 338 17. Im więcej, tym lepiej 341 Czego kobiety chcą naprawdę 342. Rzeczy małe, które bardzo liczą się w oczach Wenusjanek 343 19. Odzyskiwanie równowagi 345 Sypianie mężczyzn z wieloma kobietami 346. Sypianie kobiet z wieloma mężczyznami 348. Dążenie do seksu 349 20. Wybór właściwej kobiety 351 21. Nauczyć się mówić „do widzenia" 355 Jak napisać list pożegnalny 356 22. Skłonności autodestrukcyjne 359 Interwencja 360. Uzdrawianie przeszłości 361. Ucieczka w alkohol i narkotyki 362. Ucieczka samochodem 363. Narażanie się na ryzyko utraty życia 364. Tracenie życiowej energii 365. Skłonności samobójcze 366 11 23. Jak odnaleźć moc dawania 369 Randki z młodszymi kobietami 370. Niepowodzenie w seksie 371. Ratowanie kobiet 372. Kobieta opiekuńcza 373 Posłowie 376 Na rozdrożu 376. Nauczyć się godzić ze stratą i uwalniać od przywiązania377. Umieć wybaczyć 378. Podejmij decyzję: zwróć się w stronę miłości 379 Podziękowania Dziękuję mojej żonie, Bonnie, za to, że ponownie odbyła ze mną drogę prowadzącą do powstania nowej książki. Dziękuję naszym trzem córkom, Shannon, Mięt i Lauren, za miłość i wsparcie, którymi mnie bezustannie obdarzają. Szczególne podziękowania kieruję do Helen Drakę, która podczas pisania tej książki tak sprawnie kierowała moim biurem. Pragnę także podziękować członkom mojej rodziny i przyjaciołom za ich sugestie oraz uwagi, jakie czynili po przeczytaniu tekstu książki. Osoby te, to: moja matka, Yirginia Gray, moi bracia, David, William, Robert i Tom, moja siostra, Yirginia Gray, oraz Robert i Karen Josephsonowie, Susan i Michael Najarianowie, Renee Swisko, łan i Elley Corenowie, Trudy Green, Candice Fuhrman, Bart i Merril Berensowie, Martin i Josie Brownowie, Reggie i Andrea Henkartowie, Rami El Ba-trawi, Sandra Weinstein, Robert Beaudry, Jim Puzan, Ronda Coallier, Jim i Anna Kennedy, Alan i Barbara Garberowie oraz Clifford McGuire. Dziękuję również moim agentkom, Patti Breitman za jej inteligencję i wsparcie, oraz Lindzie Michaels za to, że sprawiła, iż moje książki ukazują się na całym świecie w ponad czterdziestu językach. Dziękuję redaktorce, Dianie Reverand, za profesjonalne wskazówki i pracę nad tekstem. Dziękuję Davidowi Steiberge-rowi, prezesowi wydawnictwa HarperCollins oraz Jane Fried-man, dyrektorowi naczelnemu wydawnictwa, za ich wskazówki 13 i wsparcie. Składam także podziękowania Carlo wi Raymondowi, Maryłin Allen, Laurze Leonard, Davidowi Florze, Kriście Stroe-ver i innym członkom personelu HarperCołlins za ich życzliwość i pomoc. Nie mógłbym znaleźć lepszego wydawcy. Dziękuję Annę Gaudinier, Rickowi Harrisowi, Johnowi Ko-roly'emu oraz personelowi HarperAudio, jak również Dougowi Nicholsowi, Susan Stone i personelowi Russian Hill Recording, czyli wszystkim osobom, które uczestniczyły w tworzeniu wersji audio tej książki. Pragnę ponadto podziękować setkom osób prowadzących na całym świecie warsztaty „Marsjanie i Wenusjanki" oraz tysiącom pojedynczych osób i par, które w ciągu ostatnich piętnastu lat wzięły udział w moich uzdrawiających warsztatach. Dziękuję też terapeutom kierującym się w swojej pracy zasadami doradztwa w duchu Marsjan i Wenusjanek. A mój drogi przyjaciel Kaleshwar niech przyjmie bardzo szczególne podziękowania. Wstęp Gdy tracimy miłość, nasze życie nagle się zmienia. A rozpoczynając wszystko od nowa, stajemy twarzą w twarz z przyszłością i często nie mamy pojęcia, co robić. Pozbawieni jesteśmy tego, co znaliśmy najlepiej, a równocześnie dysponujemy bardzo nikłą wiedzą o tym, co nastąpi dalej. Gdy stajemy przed takim wyzwaniem, brakuje nam doświadczenia, które mogłoby służyć za wskazówkę. Nasza głowa jest pełna pytań, a serce wypełnia ból. Jeżeli, drogi czytelniku, poświęcisz nieco czasu na przeczytanie tej książki, to zyskasz wgląd w wiele problemów towarzyszących kryzysowi, o jakim tu mówię, i znajdziesz mnóstwo wskazówek pozwalających z niego wyjść. Dowiesz się, co powinieneś robić i dokąd zmierzać. Gdy stajemy przed wyzwaniem, jakim jest konieczność rozpoczęcia życia od nowa, brakuje nam doświadczenia, które mogłoby służyć za wskazówkę. To, co przedstawiam w tej książce, jest plonem dwudziesto-ośmioletniej praktyki terapeutycznej, podczas której doradzałem mężczyznom i kobietom, jak dokonywać mądrych wyborów w procesie uzdrawiania serca następującym po rozstaniu z partnerem, po rozwodzie czy śmierci najbliższej osoby. Choć każdy Przypadek, z którym miałem do czynienia, był jedyny w swoim rodzaju, wszyscy moi klienci odczuwali taki sam ból — ból złamanego serca. Doradzając i prowadząc warsztaty, pomogłem uzdrowić serce tysiącom ludzi. 15 Metody, którymi się przy tym posługiwałem, spełniły swoje zadanie w wypadku każdej z tych osób. Spełnią je także w twoim. Muszę tu dodać, że spełniły je również w moim własnym życiu. Ja też zaczynałem wszystko od początku, kiedy rozpadło się moje pierwsze małżeństwo, a ponadto cierpiałem bardzo po śmierci ojca oraz młodszego brata. Wiem więc, jak destrukcyjnym doświadczeniem jest taka strata i znam dobroczynne działanie procesu uzdrawiającego po takim przeżyciu. Uzdrowiwszy serce i pozbywszy się bólu, jaki był moim udziałem po rozwodzie, potrafiłem nauczyć się wiele na własnych błędach, a potem rozpocząć wszystko od nowa i ułożyć sobie dalsze, szczęśliwe życie. Choć wtedy, przed laty, nie przy-szłoby mi nawet do głowy, że będzie to kiedykolwiek możliwe, teraz jestem wdzięczny losowi za to, że moje pierwsze małżeństwo się rozpadło. Bo gdyby tak się nie stało, nigdy bym nie poślubił mojej obecnej żony, Bonnie, i nie stworzyłbym wraz z nią tak wspaniałej rodziny. Wspominając okres, w którym tak bardzo cierpiałeś, będziesz wdzięczny losowi za dary, jakie ci on przyniósł Uzdrowiwszy swoją zbolałą duszę, rozpocząłem nowe życie — życie pełne miłości i sukcesów. Otworzywszy serce szerzej niż kiedykolwiek przedtem, widziałem wszystko wyraźniej. Podczas drogi ku uzdrowieniu każdy dzień pozwalał mi wniknąć głębiej w tajniki naszych wzajemnych relacji, przynosił odkrycia, które umożliwiły mi dostrzeżenie w Bonnie osoby, z którą łączy mnie duchowe pokrewieństwo. A potem, gdy moim udziałem była wzajemna miłość małżeńska oraz coraz większe sukcesy na polu zawodowym, napisałem książkę zatytułowaną Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus. Tak więc, drogi czytelniku, przeszedłem proces uzdrawiania serca i dzięki temu stałem się o wiele lepszym terapeutą oraz, co ważniejsze, lepszym mężem i ojcem. Odbywszy tę drogę, przekonałem się, jak wiele człowiek otrzymuje, kiedy jest już w stanie rozpocząć życie od nowa i znaleźć nową miłość. 16 Nawet przeżycie tak bolesne jak rozwód może otworzyć przed tobą drzwi prowadzące do bogatych doświadczeń spełnionego, pełnego miłości życia. Droga ta nie jest łatwa do przebycia. Albowiem z narodzinami nowego jai nowego życia wiążą się bóle porodowe. Wszystko to wymaga ciężkiej pracy. Jednak proces uzdrawiania serca, choć niekiedy bolesny, obfituje w ogromne bogactwa i obiecuje spełnienie. Po przejściu fazy wstępnej wszystko staje się o wiele łatwiejsze. A potem, po jakimś czasie, okazuje się, że spoglądając wstecz, widzisz, że cały twój ból jest już tylko wspomnieniem. Wkrótce cały twój ból będzie już tylko wspomnieniem. Śmierć ukochanej osoby to doświadczenie, które bardzo się różni od zerwania z partnerem czy od rozwodu. Jednak proces uzdrawiania zbolałego serca po każdym z tych doświadczeń jest taki sam. Czytając tę książkę, dowiesz się, drogi czytelniku, jak uzdrowić złamane serce bez względu na rodzaj straty, która była twoim udziałem. Podane tu przykłady będą oczywiście przedstawiały sytuacje różne od twojej. Jednak przekonasz się z pewnością, że odnoszą się też w jakiś sposób do ciebie. Trzy części Książka jest podzielona na trzy części. Część pierwsza, „Marsjanie i Wenusjanki rozpoczynają życie od nowa", traktuje o tych aspektach procesu uzdrawiania serca, które są jednakowe dla mężczyzn i kobiet. Choć proces ten jest w obu wypadkach taki sam, to jednak w jego trakcie mężczyzna napotyka częstokroć inne wyzwania niż kobieta. Strategia odpowiednia dla mężczyzny nie musi więc być właściwa dla kobiety, i Odwrotnie Część druga, „Rozpoczynanie życia od nowa mówi o wyzwaniach, wobec których stają kobjety. Natomiast 17 część trzecia, „Rozpoczynanie życia od nowa na Marsie", jest skierowana szczególnie do mężczyzn. Czytając tę książkę, mężczyzna może pominąć część drugą i powrócić do niej później, dopiero po przeczytaniu części trzeciej. Obie te części zawierają informacje istotne zarówno dla mężczyzn, jak i dla kobiet, gdyż zawsze istnieją pewne aspekty wspólne. Proces uzdrawiania serca jest jednakowy dla wszystkich, jednak każdy z nas, doznawszy straty, o jakiej tu mowa, staje przed wieloma wyzwaniami, które są jedyne w swoim rodzaju. Dlatego, drogi czytelniku, przeanalizuj wglądy dotyczące różnych sytuacji, a potem zdecyduj, które podejście jest najlepsze dla ciebie. Dzięki temu po pierwsze, twoje wybory staną się oczywistsze, i po drugie, znajdziesz pocieszenie, uświadamiając sobie, że nie jesteś sam. Przekonasz się, że inni byli w sytuacji podobnej do twojej, a jednak ruszyli z martwego punktu, rozpoczęli wszystko od nowa, doznając ulgi i trwałego uzdrowienia. Uzdrawianie złamanego serca Podczas miodowego miesiąca po ślubie z Bonnie otrzymałem drogą telefoniczną tragiczną wiadomość. Mojego ojca znaleziono martwego w bagażniku jego własnego samochodu przy tek-saskiej szosie. Został obrabowany, a napastnik zamknął go w bagażniku i zostawił w upale na poboczu drogi. Po kilku godzinach ojciec zmarł wskutek udaru cieplnego. Podobnie jak wiele innych osób, które straciły kogoś bliskiego, bardzo cierpiałem. Nie było bowiem sposobu, by przywrócić ojcu życie. Pogrążony w bólu sądziłem, że moje cierpienie będzie trwało wiecznie. Na szczęście jednak miałem wsparcie potrzebne do uzdrowienia zbolałego serca. Teraz, myśląc o ojcu, nie czuję bólu, lecz błogość wywołaną wspomnieniem jego miłości do mnie, a także czułość wynikającą z mojej własnej miłości do niego. Choć chciałbym, by był z nami i cieszył się moimi osiągnięciami oraz czerpał radość z kontaktu z wnukami, nie odczuwam już bólu. Gdy piszę o nim, ogarniają mnie serdeczne uczucia 18 a moje oczy napełniają się łzami wdzięczności za wszystkie niezapomniane chwile, które z nim spędziłem. Nawet ból wywołany tragiczną stratą w końcu ustępuje. Dwa lata później otrzymałem jeszcze tragiczniejszą wiadomość. Mój młodszy brat, Jimmy, popełnił samobójstwo. Ten świat okazał się zbyt zimny i zbyt surowy dla jego wrażliwej duszy i Jimmy postanowił rozstać się z nim. Nie posiadając wiedzy o tym, jak uzdrowić serce po zetknięciu się z narkotykami i po bolesnym zerwaniu z ukochaną, przestał sobie radzić z życiem. Zapadł na psychozę maniakalno-depresyjną i musiał brać leki, by jakoś funkcjonować. W tamtych czasach leki były mniej doskonałe niż dzisiaj. Ich działania uboczne spowodowały, że życie stało się dla Jimmy'ego nie do zniesienia. Ta strata dokonała spustoszenia w mojej duszy. W dzieciństwie Jimmy był mi bardzo bliski. Jego śmierć okazała się dla mnie równie bolesna jak śmierć ojca, choć w inny sposób. Brakowało mi go bardzo, a równocześnie — inaczej niż w wypadku ojca — odczuwałem głęboki smutek z tego powodu, że nie potrafiłem mu pomóc. Pomogłem w swoim życiu wielu ludziom, lecz jego nie potrafiłem uratować. Jednak bolejąc nad stratą brata, nauczyłem się wybaczać sobie. Ogromna część naszego cierpienia może brać się z tego, że mamy świadomość własnej bezsilności, że wiemy, iż nie potrafiliśmy uratować bliskiej nam osoby, ani też nie potrafimy przywrócić jej życia. Przed laty do studiów psychologicznych skłoniła mnie przede wszystkim chęć niesienia pomocy bratu w rozwiązywaniu jego problemów. Gdy metody tradycyjne zawiodły, rozpocząłem poszukiwania, starając się poszerzyć własne rozumienie procesu uzdrawiania. Po śmierci Jimmy'ego byłem zmuszony skonfrontować się 19 z własnym poczuciem winy i wstydem wywołanymi tym, że go nie uratowałem. Konfrontacja ta doprowadziła mnie do ponownego uzdrowienia serca, gdyż dzięki niej odkryłem, na czym w istocie polega niewinność i wartość człowieka, a dokonawszy tego odkrycia, byłem w stanie uwolnić się od przeświadczenia, że aby być godnym miłości, muszę być doskonały. Dzięki procesowi uzdrawiającemu stałem się w końcu zdolny wyraźnie dostrzec różnicę pomiędzy umiejętnością bycia wrażliwym na potrzeby innych ludzi a poczuciem, że jestem za nich odpowiedzialny. Dostrzegłem też, że to ostatnie jest błędem. Są to tylko niektóre z cennych darów, które otrzymałem w trakcie uzdrawiania serca po śmierci brata. Najcenniejszym z nich jest fakt, że nadal czuję miłość do brata, nie odczuwając już bólu. Zamiast owego bólu, odczuwam wdzięczność za to, że on już nie cierpi. Nie potrafiłem ocalić Jimmy'ego, jednak potem pomogłem wielu innym ludziom ocalić siebie. Mój brat żyje w moim sercu i inspiruje mnie, bym starał się czynić ten świat lepszym. Dąż do ziszczenia swoich marzeń Miliony ludzi wykonujących różne zajęcia, bogatych i biednych, zdrowych i chorych, cierpią z powodu utraty miłości. Ludzie ci, zamiast szukać miłości i znajdować ją, zamiast dążyć do spełnienia swoich marzeń, ograniczają się ledwie do dawania sobie jakoś rady w życiu. Próbują jedynie przeżyć każdy kolejny dzień. Na ogół nie uświadamiają sobie nawet, czego tak naprawdę im brakuje. Nie wiedzą, że mają wybór. Nie wiedzą, że istnieje sposób na to, by uleczyć złamane serce i ponownie znaleźć miłość. Nie zdają sobie sprawy, że mogą pokonać ból spowodowany stratą. Po przeczytaniu tej książki będziesz, drogi czytelniku, wiedział, że masz wybór. Choć ból związany ze stratą jest nieuniknioną częścią życia, to cierpienie nią nie jest. Możesz się pozbyć bólu przeszłości i z tego doświadczenia wynieść dużo korzyści. 20 Jakość twojego życia nie musi się pogarszać. Przeciwnie, może się poprawić. I poprawi się. Twoje życie będzie lepsze. Książka ta jest dzieckiem miłości. Jest moim darem dla świata rezultatem dwudziestoośmioletniej służby ludziom takim jak ty. Mam nadzieję, że będzie ci wsparciem podczas tej ciemnej nocy, w której pogrążona jest twoja dusza. Pragnę, by była światełkiem nadziei rozświetlającym ciemność twojej rozpaczy. By była twoim mądrym nauczycielem. A także pełnym zrozumienia przyjacielem wspierającym cię w twojej samotności. By była twoim towarzyszem w tym ogromnie bolesnym okresie. Czytaj ją po wielekroć i pamiętaj, że nie jesteś sam. Inni także przeszli tę drogę __ i przetrwali. Przeżyli, by pokochać na nowo. Tobie też się to uda! Część pierwsza Marsjanie i Wenusjanki rozpoczynają życie od nowa Rozdział pierwszy Marsjanie i Wenusjanki rozpoczynają życie od nowa Wyzwania, przed jakimi — pozostawszy bez partnera czy partnerki — stają kobiety i mężczyźni, są różne. My, przedstawiciele różnych płci, myślimy, czujemy i porozumiewamy się w inny sposób. Inaczej też reagujemy na utratę miłości. Podczas tego rodzaju kryzysu instynktowne i automatyczne reakcje kobiety różnią się od instynktownych i automatycznych reakcji mężczyzny. Co innego jest dla niej istotne, popełnia ona inne błędy. To, co jest dobre dla niej, nie musi być dobre dla niego. Różnią się też bardzo ich potrzeby. Jest tak, jakby mężczyźni pochodzili z Marsa, a kobiety z Wenus. Choć kobiety i mężczyźni radzą sobie z życiem w różny sposób, to jednak mogą doświadczać równie bolesnych uczuć. Rozpoczynanie wszystkiego od nowa po rozwodzie, po zerwaniu z partnerem czy po śmierci ukochanej osoby bywa największym wyzwaniem w życiu człowieka. Dla większości ludzi zrozpaczonych po utracie miłości wyzwanie to jest czymś, co przekracza wszelkie ich oczekiwania, przewidywania czy wyobrażenia. Rozpoczynanie wszystkiego od nowa po rozwodzie, po zerwaniu z partnerem czy śmierci ukochanej osoby bywa największym wyzwaniem w życiu człowieka. W kryzysie związanym z utratą miłości nasze serca boleją, pogrążone w samotności i zagubieniu, a my jesteśmy oszołomie- 24 ni własną bezsilnością. Prowadzimy wewnętrzną walkę, zmagamy się z własną niezdolnością do tego, by zmienić to, co się wydarzyło. Szalejemy, pogrążając się w rozpaczy i bezradności. Czujemy się zagubieni i opuszczeni w morzu pustki i ciemności. Czas zaczyna płynąć wolniej, każda chwila wydaje się ciągnąć w nieskończoność. Po stracie prowadzimy wewnętrzną walkę, zmagamy się z własną niezdolnością do tego, by zmienić to, co się wydarzyło. Jest to walka o to, by wypełnić każdą pustą chwilę, walka o to, by przeżyć kolejny dzień. Czasami gorzko-słodki ból straty zostaje zastąpiony przez tępe odrętwienie. Jednak z tego odrętwienia wyrywa nas coś, co przypomina nam o naszej stracie, a wtedy pragniemy ponownie doznawać uczuć i kochać. Nigdy przedtem nie doświadczaliśmy potrzeby miłości i związku z drugą osobą jako tak wielkiej udręki. Zmuszeni do konfrontacji z dojmującym bólem, uświadamiamy sobie, że nasze życie nigdy już nie będzie takie jak przedtem. Jednak później, gdy proces uzdrawiania dobiegnie końca, jesteśmy w pełni pogodzeni z tym, co zaszło. W głębi umysłów i serc poddajemy się i godzimy się z faktem, że nie potrafimy zmienić tego, co się stało. Pozostawszy bez partnera, zaczynamy odbudowywać swoje życie. Ponownie wyciągamy rękę, by dawać i brać miłość. Choć kiedyś nie mogliśmy sobie nawet tego wyobrazić, teraz nasze życie powraca na normalne tory. Po okresie ciemności i rozpaczy objawia się nam ponownie ciepłe, pocieszające i kojące światło miłości. Takie szczęśliwe zakończenie jest możliwe, nie można go jednak nikomu zagwarantować. Zrozumieć proces uzdrawiania Aby uzdrowić złamane serce, musimy proces jego uzdrawiania doprowadzić do końca. A to wymaga nowego spojrzenia na pewne sprawy , zrozumienia ich . Niestety większość ludzi nie uświadamia sobie tego. W szkole nikt nas nie uczy jak uzdrowić złamane serce. Są ludzie, którzy po utracie miłości potrafią ponownie rozkwitnąć. Jednak nie wszyscy. Wielu nie zaznaje tego szczęścia i, pogrążywszy się w rozpaczy, nigdy nie wychodzi na drugi brzeg. Ludzie tacy — w różnym stopniu i na różne sposoby — cierpią bezustannie z powodu swojej straty. Poznawszy ból związany z utratą miłości, postanawiają bronić się przed ponownym otwarciem swoich serc. Są też inni, którzy z pozoru — ale tylko z pozoru — pogodzili się ze stratą. Ci są przekonani, że mają swój problem za sobą, że powrócili do życia i znowu żyją jego pełnią. Jednak prawda jest taka, że uczynili to kosztem zamknięcia własnych serc. Pragnąc uniknąć bólu, poszli do przodu zbyt prędko, w wyniku czego utracili zdolność autentycznego przeżywania uczuć. Nie zdając sobie z tego sprawy i nie mając pojęcia, jak i kiedy — zamknęli się na miłość. Żyją, nie będąc w stanie odczuwać miłości. Ponieważ utracili zdolność do wzrastania w miłości i szczęściu. Utrata partnera jest bez wątpienia sytuacją kryzysową i jak każda taka sytuacja niesie ze sobą zarówno pewne niebezpieczeństwo, jak i pewną szansę. Szansa to możliwość uzdrowienia i wzmocnienia serca i umysłu. Uzdrowienia i wzmocnienia, które umożliwią człowiekowi odbywanie dalszej drogi w dobrym zdrowiu. Sam czas nie leczy ran. To sposób, w jaki radzimy sobie z utratą miłości, decyduje o tym, jak potoczy się reszta naszego życia. W jaki sposób goi się zranione serce Aby zapewnić sobie całkowite uzdrowienie, musimy zrozumieć, czym jest w istocie gojenie się zranionego serca. Najprościej będzie porównać ten proces do procesu zrastania się złamanej kości. Emocjonalna rana to abstrakcja, natomiast złamana kość to coś namacalnego i konkretnego. Jeżeli zrozumiemy poszczególne fazy jej zrastania się, to będziemy umieli uznać i uszanować potrzeby naszego złamanego serca. Nasz organizm ma naturalną moc pozwalającą mu poradzić sobie ze złamaniem kości. Gdy kość ulegnie złamaniu, cierpimy ból, jednak ten ból z czasem mija. Jeżeli nie wtrącamy się w proces zdrowienia, ciało zdrowieje automatycznie i to w możliwym do przewidzenia czasie. Gdy pozwolimy zaistnieć temu automatycznemu procesowi, a także wspomożemy go, kość zrośnie się i będzie nawet mocniejsza niż dawniej. Podobnie się dzieje ze złamanym sercem. Gdy wspomożesz proces jego gojenia się, twoje serce się wzmocni. Ból i rozpacz przeminą, a ty na nowo znajdziesz miłość i odzyskasz radość. Złamane serce, wróciwszy do zdrowia, staje się silniejsze. Złamaną kość trzeba nastawić, a potem unieruchomić i pozwolić organizmowi, by ją uzdrowił w sposób automatyczny i naturalny. Jeżeli kość zostanie złożona niewłaściwie, to zrośnie się krzywo. Jeżeli nie damy jej dość czasu na odpoczynek, chroniąc ją gipsem, to pozostanie słaba. A z drugiej strony, jeżeli gipsu nie zdejmiemy w odpowiednim momencie, to kość nie będzie mocna. Podobne ostrzeżenia odnoszą się do procesu uzdrawiania złamanego serca. 27 Gdy nasze serce zostanie złamane, nie wystarczy po prostu przyjąć, że sobie z tym poradzimy. Zdrowienie jest automatyczne, jednak nie rozumiejąc tego procesu, będziemy mieli skłonność do ingerowania w niego, a zaingerowawszy mimo wołi, uniemożliwimy uzdrowienie. Posłużmy się zatem analogią do zrastania się złamanej kości — rozpoznajmy i zrozummy, jak ważne są trzy zasadnicze kroki prowadzące do uzdrowienia złamanego serca. W wypadku złamanej kości trzy kroki są następujące: po pierwsze, uzyskanie pomocy, po drugie, nastawienie kości i po trzecie, danie jej czasu na zrośnięcie się w warunkach, gdy jest chroniona przez gips. A oto trzy kroki prowadzące do uzdrowienia złamanego serca: • krok pierwszy: uzyskanie pomocy, • krok drugi: opłakiwanie straty, • krok trzeci: dojście do zdrowia przed zaangażowaniem się w nową miłość. Na kolejnych stronicach rozważymy je szczegółowo. Trzy kroki na drodze ku uzdrowieniu serca Krok pierwszy: uzyskanie pomocy W wypadku złamania kości pierwszym krokiem jest uzyskanie pomocy. Gdy człowiek doznał urazu, potrzebne mu jest wsparcie ze strony innych ludzi. Nawet specjalista od nastawiania kości w wypadku złamania nie obejdzie się bez pomocy. Podobnie jest ze złamanym sercem. Gdy zdarzy ci się to nieszczęście, twoim pierwszym i najważniejszym krokiem będzie uzyskanie pomocy. Nie trać czasu na udawanie, że nic się nie stało, nie ignoruj własnego bólu, poszukaj kogoś, kto ci pomoże. Jeżeli jesteś mężczyzną, to szybciej uzdrowisz swoje serce, wysłuchawszy kogoś, kto przeżywa ból podobny do twojego, a je- 28 żeli jesteś kobietą, podziel się swoim bólem z kimś, kto cię wysłucha. Dzielenie się uczuciami i spędzanie czasu z ludźmi, którzy cię rozumieją, którzy wiedzą, przez co właśnie przechodzisz, przynosi zdecydowaną ulgę, a także ma zasadnicze znaczenie w procesie uzdrawiania. Mężczyzna szybciej uzdrowi swoje serce, wysłuchawszy kogoś, kto przeżywa ból podobny do jego bólu, a kobieta — podzieliwszy się swoim bólem z kimś, kto ją wysłucha. Przeczytanie tej książki to dobry początek, nie ma co do tego wątpliwości. Jednak książka nie zastąpi ci wsparcia ze strony ludzi, którzy — całkiem niedawno lub w odleglejszej przeszłości — przeżyli stratę podobną do twojej. Jeżeli kiedykolwiek miałeś zamiar wziąć udział w warsztatach, przyłączyć się do grupy wsparcia lub skorzystać z pomocy terapeuty, to teraz jest najodpowiedniejszy na to moment. Wsparcie ze strony ludzi, którzy uleczyli swoje emocjonalne rany, oraz pomoc profesjonalnego eksperta mogą ci zapewnić całkowite uzdrowienie. Jest tak, ponieważ podczas kryzysu, w którym się znalazłeś, stałeś się niezwykle chłonny na to, co może ci zaoferować terapeuta lub grupa wsparcia, a także na to, co może ci dać uczestnictwo w warsztatach. Na kartach tej książki przyjrzymy się, w jaki sposób ludzie nieświadomie odpychają od siebie miłość i wsparcie potrzebne im do odbycia procesu uzdrawiania serca w jego pełnym zakresie. Ponadto przedstawimy praktyczne strategie umożliwiające. człowiekowi w kryzysie uzyskanie potrzebnego mu wsparcia. Nie istnieje co prawda żaden sposób na natychmiastowe unicestwienie bólu. Jednak człowiek może otrzymać wsparcie, które uczyni ten ból bardziej znośnym. A później, po uzyskaniu właściwej pomocy, we właściwym momencie człowiek taki przekona się, że ból ustąpił i ponownie doświadczy radości oraz spokoju płynących z faktu, że jego serce jest otwarte. 29 Krok drugi: opłakiwanie straty Podczas drugiej fazy, po znalezieniu kogoś, kto może udzielić nam pomocy, kość musi zostać nastawiona. Pojawi się wtedy szansa na to, że zrośnie się równo. Podobnie jest ze złamanym sercem — musi ono zostać przywrócone do dawnego stanu. W drugiej fazie musimy sobie dać czas na opłakanie straty, na wspominanie ukochanej osoby oraz wszystkiego, co się działo w naszym związku. Gdy człowiek utracił ukochaną osobę, wspominanie wspólnej przeszłości wywołuje w nim bolesne uczucia. Równocześnie jednak powoduje, że powraca do niego miłość, która była jego i tej osoby wspólnym udziałem. A ponowne doświadczenie tej miłości pomaga człowiekowi wrócić do zdrowia. Ta miłość koi ból po stracie. Odczuwając wdzięczność za wszystko, co było dobre, a także wybaczając błędy, sprawiamy, że nasze serce wypełnia się miłością, która jest potrzebna do uzdrowienia. Gdy starasz się wrócić do równowagi po zerwaniu z partnerem lub po rozwodzie i czujesz się odepchnięty i zdradzony, może ci być z początku trudno opłakiwać stratę czy napełnić serce miłością, ponieważ gniew, który odczuwasz, jest zbyt wielki. W takim wypadku stoi przed tobą pewne wyzwanie. Wyzwaniem tym jest konieczność „nastawienia" serca tak jak kości. A „nastawić" serce to znaczy przywrócić je do dawnego stanu. Osiągniesz to, gdy nakłonisz siebie do wybaczenia partnerowi. A gdy wybaczysz, będziesz w stanie opłakać do końca swoją stratę. Nawet wtedy gdy jesteś zadowolony z zerwania, gdy czujesz ulgę na myśl, że zakończył się związek, w którym byłeś na przykład maltretowany, stajesz przed koniecznością cofnięcia się w przeszłość i przypomnienia sobie marzeń i nadziei, jakie wiązałeś na początku tego związku, a następnie opłakania roz- 30 czarowania, które nastąpiło później. Pragnąc przywrócić swoje serce do dawnego stanu, musisz docenić to, co było dobre w związku i wybaczyć drugiej stronie błędy. Jeżeli ci się to uda, staniesz się wolny i będziesz mógł pójść dalej z otwartym sercem — na poszukiwanie prawdziwej i trwałej miłości. Twoje serce nie może się w pełni otworzyć na nową osobę, gdy jest całkowicie zamknięte na kogoś, z kim byłeś w przeszłości. Gdy uda nam się opłakać stratę do końca, przywrócimy nasze serce do dawnego stanu i będziemy ponownie umieli odczuwać subtelne i czyste pragnienie troszczenia się o kogoś i ufania czyjejś miłości. Jednak zdolność do takiej troski i takiego zaufania nie pojawi się, gdy nie dojdzie do uzdrowienia, o jakim tu mowa, bo pojawienie się jej uniemożliwi nasze emocjonalne wyczerpanie. Gdy proces uzdrawiania wciąż jeszcze trwa, gdy nie został zakończony, mężczyźni bywają niezdolni do troszczenia się o drugą osobę, podczas gdy kobiety mają problemy z ponownym zaufaniem komuś. Wskutek tego często bywa tak, że mężczyzna natychmiast po zerwaniu z partnerką angażuje się w nowy związek, ale ma trudności ze związaniem się z nową kobietą na stałe, podczas gdy kobieta ma skłonność do unikania ponownych zranień, więc nie angażuje się w żaden związek. Do chwili zakończenia procesu uzdrawiania mężczyźni mają trudności z wiązaniem się z partnerką na stałe, a kobiety mają problemy z ponownym zaufaniem komuś. W kolejnych rozdziałach postaramy się szczegółowo odpowiedzieć na pytanie, co należy uczynić, by w pełni opłakać swoją stratę, a także w pełni odczuć wewnętrzną pustkę. Gdyż tylko wtedy, gdy ją odczujemy, będziemy mogli ponownie napełnić serce miłością. Kiedy doświadczymy wewnętrznej pustki, 31 miłość przyjdzie jak światło świtu następujące po ciemnościach nocy. Krok trzeci: dojście do zdrowia Podczas trzeciej fazy, po nastawieniu kości, ochraniamy ją pancerzem z gipsu i dajemy jej czas na zrośnięcie się. Kiedy kość jest zrośnięta, nadchodzi pora zdjęcia gipsu. Podobnie jest z procesem uzdrawiania serca. Zanim zaangażujemy się w ponowny związek, musimy dać sobie czas na dojście do zdrowia. By odbudować w sobie zdolność dzielenia życia z drugą osobą, musimy się wyzbyć głodu uczuć, poczucia emocjonalnego nie-zaspokojenia, a także zyskać silne poczucie własnej tożsamości. Najlepszym momentem na ponowne nawiązanie związku jest ten, w którym człowiek czuje, że wcale nie musi tego czynić. Najkorzystniej byłoby, gdybyśmy przed zaangażowaniem się w kolejny związek czuli się pełnymi i spełnionymi osobami. Najlepszym momentem na ponowne zaangażowanie się w związek jest ten, w którym czujesz, że wcale nie musisz tego czynić. Zwykle bywa tak, że mężczyźni angażują się zbyt prędko, podczas gdy kobiety bezwiednie odpychają miłość. Nie dawszy sobie koniecznego czasu przed ponownym nawiązaniem związku, mężczyzna będzie miał ograniczoną umiejętność dawania, a kobieta przyjmowania miłości. W dalszych rozdziałach przedstawimy sposoby, jakimi posługują się mężczyźni i kobiety, mimowolnie sabotując trzecią fazę procesu uzdrawiania serca. Podamy także praktyczne wskazówki pozwalające każdemu uzyskać pewność, że angażuje się w ponowny związek w odpowiednim czasie. 32 Rozpoczynanie życia od nowa Gdy tracimy partnera, nasze życie nagle się zmienia. Stajemy wtedy twarzą w twarz z przyszłością, nie mając pojęcia, co począć. Pozbawieni jesteśmy tego, co znaliśmy najlepiej i nie wiemy, co czynić dalej. Czytając tę książkę, znajdziesz wgląd w te problemy oraz istotne wskazówki. Rozdział drugi Dlaczego to tak bardzo boli? Ze wszystkich strat najbardziej bolesna jest utrata miłości. Gdy spotykają nas inne rozczarowania i niesprawiedliwości, to nie co innego jak właśnie miłość koi naszą duszę i czyni ból możliwym do zniesienia. Gdy doznajemy innej straty, odrzucenia czy niepowodzenia, automatycznie bronimy się myślą, że w domu jest ktoś, kto nas kocha. Kiedy jednak tracimy miłość, nie znajdujemy ulgi, pocieszenia ani ochrony. Najczęściej nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo jesteśmy zależni od tego wsparcia, które daje nam czyjeś uczucie. Uświadamiamy to sobie dopiero wtedy, gdy je utracimy. Gdy doznajemy rozczarowań i niesprawiedliwości, to nie co innego jak właśnie miłość koi naszą duszę i czyni ból możliwym do zniesienia. Kiedy tracimy główne źródło miłości, stajemy się całkowicie bezbronni. Doświadczamy dojmującego bólu spowodowanego stratą. Jesteśmy zranieni, samotni i smutni. Opłakujemy stratę ukochanej osoby, a także modlimy się o to, byśmy mogli doznać ulgi i pytamy: „Dlaczego to tak bardzo boli?" Na ból i pustkę, na całą tę udrękę, która przychodzi po stracie miłości, nie sposób się przygotować. Bolesne zerwanie z partnerem, rozwód czy tragiczna śmierć ukochanej osoby łamie nam serce. Z początku jesteśmy oszołomieni. Odrętwiali. Każda komórka naszego ciała woła: „Nie! To niemożliwe. Ja na to nie 34 pozwalam. To się nie może dziać". Wołając tak, nie akceptujemy straty. Mamy nadzieję, że na drugi dzień, gdy się obudzimy, wszystko będzie jak przedtem. Jednak niestety, okazuje się, że to nie jest tylko zły sen. Obudziwszy się rano, uświadamiamy sobie, że ta straszna rzecz zdarzyła się naprawdę i że nie możemy cofnąć czasu, by wszystko zmienić. Gdy zaakceptujemy swoją bezradność, wkracza rzeczywistość i zaczynamy czuć się samotni. W naszym życiu panuje chłód i jałowość. Gdy stopniowo ustępuje odrętwienie, zdajemy sobie sprawę z wielkiego bólu, jakiego doświadczamy. Nie jest łatwo pogodzić się ze stratą ani pożegnać się z kimś, kogo kochamy. A to dlatego, że jesteśmy zbyt do tego przy wiązani. Aby doznać ulgi i wyleczyć złamane serce, musimy najpierw zrozumieć, na czym polega miłość, zależność i przywiązanie. Miłość, zależność i przywiązanie Gdy mamy kogoś, kto mówi nam wieczorem dobranoc, kto ceni to, co robimy, kto uznaje naszą wartość i komu nasze istnienie jest potrzebne jak powietrze, nasze życie ma sens i cel. Człowiek jest najszczęśliwszy wtedy, gdy ktoś się o niego troszczy, gdy komuś na nim zależy, gdy ma kogoś, kto daje mu poczucie własnej wyjątkowości i ważności, kto rozumie jego smutki i cieszy się z jego sukcesów. I naturalne jest, że mając całą tę miłość, staje się coraz bardziej zależny od swojego partnera. Bywa, że w swoim związku nie zawsze otrzymujemy to, czego pragniemy i potrzebujemy, jednak już sam fakt, że żywimy na to nadzieję i że wkładamy wysiłek w utrzymanie owego związku, wzmaga naszą zależność. Być może nasze życie z partnerem nie jest wcale sielanką, jednak już sama nadzieja płynąca z miłości stanowi dla nas ochronę przed chłodem i obojętnością zewnętrznego świata. Gdy kogoś kochamy, stajemy się — na różne sposoby — coraz bardziej zależni od jego obecności. W miarę intensyfikowania się tej zależności następuje w nas 35 pewna istotna zmiana. Mianowicie z czasem przestajemy odczuwać podstawową ludzką potrzebę kochania i bycia kochanym, a zaczynamy czuć potrzebę bardziej swoistą — potrzebę obdarzania miłością swojego partnera i bycia kochanym właśnie przez niego. Przestajemy odczuwać właściwą wszystkim ludziom potrzebę miłości w ogóle. Zamiast niej pojawia się potrzeba nowa: potrzeba miłości naszego partnera. Musi to być nasz partner — nikt inny nam nie wystarczy. Nazywa się to przywiązaniem. Uzależniwszy się w ten sposób od miłości partnera, stopniowo przywiązujemy się do niej. W miłosnym związku zastępujemy potrzebę miłości w ogóle potrzebą miłości naszego partnera. Kiedy jesteśmy przywiązani do partnera, nie wystarcza nam to, że doceniają nas inni. Fakt, że nas ktoś docenia, ma największy sens wtedy, kiedy tym kimś jest właśnie nasz partner. Ktoś inny może nam prawić komplementy, może wysłuchiwać naszych żalów, a my nie przywiążemy do tego takiego samego znaczenia. Przez cały dzień dajemy coś z siebie ludziom i coś od nich otrzymujemy, jednak ta wymiana nie zapewnia nam takiego poczucia spełnienia jak wymiana z własnym partnerem. Kiedy tracimy ukochaną osobę, pojawia się w nas przekonanie, że nigdy więcej nie pokochamy, a siła tego przekonania jest wprost proporcjonalna do siły naszego przywiązania do partnera. Czujemy, że pozbawieni jego miłości nie otrzymamy tego, co jest nam potrzebne do szczęścia, ani tego, co nadaje sens naszemu życiu. Tracimy nadzieję, a to po stokroć powiększa ból, którego doznajemy po stracie. Bo dla człowieka czym innym jest wiedzieć, że nie będzie jadł przez jeden dzień, czym innym natomiast żywić przeświadczenie, że został pozbawiony pożywienia do końca swoich dni. Utrata czegoś, co wydaje się nie do zastąpienia, jest doświadczeniem, które nas niszczy. Przywiązanie zwiększa po stokroć nasz ból. 36 Pragnąc uzdrowić swoje złamane serce, musimy się wyzbyć przywiązania. Musimy się też otworzyć na dawanie miłości innym ludziom, a także na branie jej od. nich. Jeżeli nie podejmiemy ryzyka ponownego otwarcia serca, to albo nie będziemy w stanie uwolnić się od bólu, albo pozo staniemy emocjonalnie odrętwiali. Tylko wyzbycie się przywiązania pozwoli nam doprowadzić serce do dawnego stanu i ruszyć naprzód z martwego punktu. Doprowadziwszy serce do dawnego stanu, będziemy mogli ponownie odczuć podstawową ludzką potrzebę miłości. Zamiast czuć swoistą potrzebę miłości ze strony partnera, zaczniemy wtedy odczuwać potrzebę miłości w ogóle. Zaakceptowawszy stratę i pozbywszy się przywiązania, zaczniemy się stopniowo ponownie otwierać i w końcu odzyskamy tę otwartość, która nas cechowała, zanim się przywiązaliśmy. Wtedy nie będziemy już zależni od uczucia swojego partnera, lecz staniemy się otwarci na inne źródła miłości i wsparcia. Otworzywszy się w ten sposób, będziemy dysponowali intuicyjną wiedzą pozwalającą szukać miłości tam, gdzie będziemy mogli ją znaleźć. Gdy wyzbędziemy się płynącego z przywiązania pragnienia miłości swojego partnera, gdy odczujemy podstawową ludzką potrzebę kochania i bycia kochanym, dokonamy pewnego odkrycia. Przekonamy się mianowicie, że mając świadomość tej potrzeby, zaczynamy stopniowo posiadać nie tylko coraz większą wiedzę o tym, że możemy ją zaspokoić, lecz także moc jej zaspokajania. Dopóki jednak nie wyzbędziemy się przywiązania, dopóty nie będziemy potrafili wykorzystać wrodzonej nam zdolności, która pozwala znaleźć miłość. Mając świadomość własnej potrzeby kochania i bycia kochanym, zaczynamy stopniowo posiadać nie tylko coraz większą wiedzę o tym, że możemy tę potrzebę zaspokoić, lecz także moc jej zaspokajania. 37 Wyzbycie się przywiązania do partnera jest tym trudniejsze, im bardziej jesteśmy od niego zależni. Nasza zależność zmniejszy się wtedy, gdy pewne nasze potrzeby będzie już mogła zaspokoić rodzina lub przyjaciele. Wypełniwszy stopniowo serce miłością pozbawioną zależności od partnera, uwolnimy się od bólu. Pozbędziemy się bólu całkiem i do końca. Innymi słowy, gdy otworzymy się na dawanie i branie wolne od zależności od partnera, osiągniemy wyzwolenie od przywiązania. Wypełniwszy serce nową miłością i podzieliwszy ją z kimś, przekonamy się, że znika pustka. I choć miłość, którą teraz dajemy i otrzymujemy, nie jest tą samą miłością, zaczyna ona stopniowo przynosić nam takie samo spełnienie jak dawna. Sztuka akceptacji i uwalniania się od przywiązania Pragnąc rozpocząć życie od nowa, powinniśmy rozwinąć w sobie umiejętność akceptacji straty, godzenia się z nią. Aby ruszyć z martwego punktu, musimy ponownie poczuć wrodzoną wszystkim ludziom potrzebę miłości niezależną od konkretnego partnera. Chcąc osiągnąć ten cel, trzeba działać bardzo umiejętnie, gdyż inaczej, zamiast uwolnić się od przywiązania, bezwiednie je zintensyfikujemy. Jeżeli trzymam kurczowo coś, co ty usiłujesz mi wydrzeć, to jestem skłonny szarpać się z tobą, walczyć. Zaciskam dłonie i chwytam tę rzecz jeszcze mocniej. Tak właśnie się dzieje, gdy jesteśmy przywiązani. Nie chcemy stracić rzeczy, na której nam zależy, wskutek czego czepiamy się jej jeszcze mocniej. ^ Aby wyzbyć się przywiązania, trzeba się poddać, pójść z prądem. Na tym polega cały sekret. Chcąc wyzbyć się przywiązania, nie staraj się tego uczynić. Przeciwnie, uczep się rzeczy, na której ci zależy. Pamiętaj, jak wielka jest twoja miłość do partnera, czuj, jakbardzo go pragniesz i potrzebujesz. Odczuwaj także wdzięczność za wszystkie dary, którymi cię obdarzył, doświadczaj własnego wielkiego pragnienia jego powrotu. 38 Aby wyzbyć się przywiązania, trzeba pójść z prądem. Wspominając swego partnera w ten właśnie sposób, opłakujesz stratę tak, jak należy to czynić. Bo właśnie tak odbywa się uzdrawianie. Pamiętaj, że z początku te wspomnienia sprawią, iż będziesz jeszcze intensywniej odczuwał swoją stratę. Możesz wtedy do znać różnych bolesnych uczuć: gniewu, smutku, strachu i żalu. Jednak doznając ich, pozbywasz się przywiązania. Pamiętaj, że twój ból jest chwilowy. Może się zdarzyć, że po wyzbyciu się przywiązania będziesz wciąż odczuwał żal na wspomnienie utraconego partnera. Zapewniam cię jednak, że równocześnie poczujesz słodycz miłości i siłę własnego ducha. Gdy serce człowieka jest całkowicie uzdrowione, wspominanie byłego partnera nie wiąże się już z bólem. Staje się ono natomiast formą kontaktu z nieśmiertelną miłością będącą udziałem każdej ludzkiej duszy. Na tym etapie myśl o partnerze sprawia, że twoje serce wypełnia się miłością i spokojem. Jeżeli doświadczasz czegoś takiego, to znak, że jesteś gotów, by zaangażować się ponownie, że jesteś w pełni zdolny do tego, by znaleźć prawdziwą i trwałą miłość. Gdy serce człowieka jest całkowicie uzdrowione, wspominanie partnera nie wiąże się już z bólem. Wiąże się natomiast z doznawaniem słodyczy miłości. Aby uzdrowić swoje złamane serce, człowiek musi stanąć twarzą w twarz z bolesnymi emocjami wywołanymi stratą, musi tych emocji doświadczyć. Proces uzdrawiania nastąpi automatycznie, jednak pod warunkiem, że nie zapomnimy byłego partnera. Musimy przyjąć postawę aktywną i stwarzać sobie okazje do pamiętania o swojej stracie. Czyniąc tak, wywołujemy bowiem w sobie miłość, która jest nam potrzebna do pogodzenia się ze stratą i uwolnienia od przywiązania. W różnych kulturach i tradycjach religijnych istnieje zwyczaj 39 dawania sobie czasu na przeżywanie żałoby. Istnieją też różne związane z tym zwyczajem rytuały. Jednym z nich jest chodzenie przez jakiś czas w czerni, innym palenie świec, jeszcze innym sadzenie drzewek czy opowiadanie historii z życia zmarłego podczas ceremonii pogrzebowych. Odwiedza się też grób i składa na nim ofiary, by wyrazić miłość do osoby, która odeszła, albo przekazuje tym, co pozostali, rodzinne dziedzictwo czy wystawia — na przykład w domu — wizerunek zmarłego. Wszystkie te zwyczaje łączy jedna wspólna idea, a mianowicie, że poświęcając czas na wspominanie z miłością tego, kto odszedł, dajemy sobie szansę na uzdrowienie własnego serca. Ponownie odnaleźć w sobie zdolność do miłości Po śmierci współmałżonka czy ukochanej osoby pojawiają się w naszym sercu bolesne uczucia. Dzieje się tak dlatego, że w głębi duszy jesteśmy przekonani, iż nigdy więcej nie pokochamy. Sądzimy, że gdy zabrakło żywej, fizycznej obecności naszego partnera, przestaliśmy kochać. Nasze serce poddało się, a nas pochłonął ból. Nasze serce poddaje się nie dlatego, że utraciliśmy miłość, ale dlatego, że chwilowo przestaliśmy kochać. To samo następuje po rozwodzie. Nasz były partner wciąż żyje, jednak związek, z którym wiązaliśmy nadzieje, już nie istnieje. Osoba, z którą zamierzaliśmy dzielić życie, nie jest już w naszym życiu obecna. Jest tak, jakby umarła. Strata, którą odczuwamy po rozwodzie, bywa tak samo realna jak strata po śmierci współmałżonka. W sytuacji gdy partner nie jest już fizycznie obecny, człowiek nabiera przekonania, że nie może kochać i być kochany. Sądząc tak, tkwi w błędzie, jednak dojście do właściwego przekonania wymaga czasu, gdyż trudno jest się od tego błędu uwolnić. Przez całe lata człowiek był bowiem zależny od fizycznej obecności 40 ukochanej osoby, gdyż obecność ta uaktywniała w jego sercu całą miłość, na jaką go było stać. Dzień w dzień przekonywał się, że obecność partnera stanowi dla niego namacalne źródło wsparcia i sprawia, że on sam okazuje miłość. Pozbycie się tego rodzaju przywiązania wymaga czasu. Czasu wymaga także odkrycie, że jesteśmy w stanie nadal tę osobę kochać. Kiedy partnera już nie ma, kochamy go nadal, choć fizyczny obiekt miłości nie jest już w naszym zasięgu. Kochamy, lecz nie możemy dotknąć ukochanego, nie możemy też poczuć, że nas obejmuje. Wciąż jednak pamiętamy, jak wspaniale się czuliśmy, gdy to się działo. Po odejściu partnera — czy to spowodowanym śmiercią, czy rozstaniem — jesteśmy w stanie pamiętać jego miłość, potrafimy czuć jego wsparcie i nadal obdarzać go miłością. Choć nasz partner zniknął z naszego życia i nigdy go już nie zobaczymy, żyje on nadal w naszym sercu. W trakcie procesu opłakiwania odkrywamy, że miłość trwa w nas nadal, niezależnie od tego, czy nasz partner jest obecny czy nie. Nasza przyszłość nie jest więc tak ponura, jak myśleliśmy. Gdy wiedza o tym, że mimo wszystko możemy nadal kochać, przestaje być dla nas abstrakcją, gdy częścią naszego codziennego doświadczenia staje się zdolność do miłości — odnajdujemy spokój. Szare chmury rozpaczy znikają, a my godzimy się ze stratą, lecz nie zapominamy. Wyruszamy w nową podróż, a łagodny powiew odgarnia nam włosy. Zaczynając od nowa, mamy pewność, że znajdziemy nową miłość — miłość, na którą zasługujemy. Mamy też w sobie siłę, by dzielić się własną miłością — tą, którą nosimy głęboko w sercu. Rozdział trzeci Czas emocjonalnego opóźnienia Umysł wyprzedza serce, pragnie ruszyć z martwego punktu, iść naprzód, zanim serce jest gotowe pogodzić się ze stratą i uwolnić się od przywiązania. Jest to zupełnie naturalne. Serce porusza się bowiem znacznie wolniej. Podczas gdy umysł mknie z prędkością światła, ono czyni to z prędkością dźwięku. Jest między nimi istotna różnica. Istotna, choć nie mierzalna. Świat zjawisk mentalnych i emocjonalnych jest bowiem o wiele trudniejszy do obserwacji niż świat zjawisk fizycznych. Mimo to jednak, chcąc skutecznie uleczyć złamane serce, musimy tę różnicę dostrzec i uwzględnić. Po utracie miłości sercu potrzeba więcej czasu na dojście do siebie niż umysłowi. W momencie gdy umysł oznajmia nam, że jesteśmy gotowi ruszyć do przodu, w sercu pojawia się kolejna fala bolesnych uczuć. Falowanie uczuć przypomina przypływy i odpływy morza i tak jak one jest nie tylko czymś naturalnym, lecz także koniecznym. Serce nie akceptuje straty i nie uwalnia się od przywiązania za jednym razem; czyni to raczej stopniowo, falami, w miarę jak napływają i cofają się uczucia, których nie doświadczyło do końca i od których się nie uwolniło. Gdy fala się cofa, znika ból, a człowiek odkrywa w sobie siłę pozwalającą ponownie kochać, a także świadomość tej siły. Kiedy jednak nadchodzi przypływ, człowiek doświadcza bolesnych uczuć — gniewu, smutku, strachu oraz żalu. Tak właśnie przebiega proces opłakiwania prowadzący do tego, że w końcu godzimy się ze stratą, uwalniamy się od przywiązania i kochamy ponownie. 42 Podczas odpływu czujemy, że wszystko jest świetnie. Bo przecież — sądzimy — przystosowaliśmy się do zmienionej sytuacji, doszliśmy do siebie po stracie i jesteśmy gotowi ruszyć z martwego punktu, iść do przodu. Potem jednak nadchodzi przypływ i oto nagle ponownie stajemy twarzą w twarz z naszymi bolesnymi uczuciami, od których nie zdołaliśmy się uwolnić. Tak więc jednego dnia człowiek jest optymistą gotowym iść naprzód, a drugiego czuje gniew, smutek lub strach. Zakrawa to na szaleństwo, jednak szaleństwem nie jest. Tak jak światło i dźwięk poruszają się z różną prędkością, tak umysł i serce zmieniają się, przystosowują, adaptują i dokonują autopoprawek w różnym tempie. W trakcie uzdrawiania serca jest rzeczą normalną, a nawet zdrową, jeżeli uczucia pozostają w tyle w stosunku do procesów umysłowych. Jest rzeczą normalną, a nawet zdrową, jeżeli w trakcie uzdrawiania serca uczucia pozostają w tyle w stosunku do procesów umysłowych. Zasady przetrwania Większość ludzi odczuwa pokusę, by ruszyć naprzód, zanim proces uzdrawiania dobiegnie końca. Bo przecież nikt nie przepada za bólem. Jest oczywiste, że człowiek chce się go pozbyć jak najszybciej. Ktoś, kto ma zdrowe podejście do życia, unika bolesnych doświadczeń. Najważniejszą zasadą „przetrwania" jest zasada mówiąca, że należy unikać bólu i dążyć do przyjemności. Więc kiedy pojawiają się bolesne uczucia, umysł mówi: „Dobrze, dosyć tego. Dlaczego to trwa tak długo? Idźmy do przodu!" W zwykłych okolicznościach jest to skłonność prawidłowa. Jednak podczas kryzysu, w jakim człowiek znajduje się po stracie ukochanej osoby, taka postawa może zaszkodzić. Kiedy nie mamy pojęcia, jak należy przetwarzać swoje negatywne uczucia i jak się od nich uwalniać, mogą one przekroczyć 43 granice naszej wytrzymałości. Doświadczając tych uczuć, pragniemy doznać ulgi. Próbujemy wtedy zignorować poczucie straty. Jednak usiłując zbyt wcześnie uwolnić się od bolesnych uczuć, bezwiednie sabotujemy proces uzdrawiania. Podejmujemy decyzje i snujemy plany, które przynoszą mam krótkotrwałą ulgę, lecz na dłuższą metę dają skutki przeciwne do zamierzonych. Tego rodzaju skłonność do unikania bole snych uczuć i do stawiania im oporu może doprowadzić do depresji. Stawianie oporu bolesnym uczuciom może prowadzić do depresji-. Stawiając opór powracającym falom gniewu, bólu zranienia, lęku, pustki i samotności, możemy doznać chwilowej ulgi. Nie sprawi to jednak, że będziemy w stanie zaakceptować stratę i uwolnić się od przywiązania. Wbrew wysiłkom, które podejmujemy, by uwolnić się od tych uczuć, opanowują nas one bez reszty. Jeżeli nie zrozumiemy, na czym polega proces uzdrawiania serca, to z łatwością pogrążymy się w rozpaczy. A gdy ogarnie nas depresja i poczucie beznadziejności, możemy dojść do wniosku, że z naszej ponurej sytuacji nie ma żadnego wyjścia. Skutek jest łatwy do przewidzenia: będziemy jeszcze bardziej zawzięcie próbowali unikać bolesnych uczuć • Jest to błędne koło, którego ruch możemy zatrzymać jedynie wtedy, gdy damy sobie konieczny czas na uzdrowienie naszego serca. Wbrew wysiłkom, które podejmujemy, by uwolnić się od bolesnych uczuć, opanowują nas one bez reszty. Ból i poczucie straty to doświadczenia normalne i zdrowe; nawet wtedy, gdy to ty sam byłeś stroną, która zerwała związek Po takim zerwaniu twój umysł powiada: „Przecież to dobrze, że| rozpadł się ten związek. Bo teraz mam szansę na znalezienie! prawdziwej miłości i wsparcia". Jest to oczywiście prawda, jednak wbrew temu oraz wbrew temu, że twój umysł jest gotów 44 iść do przodu , Twoje serce prawdopodobnie powie : „Odczuwam wielki smutek , jestem bardzo samotne Nie wiem, czy kiedykolwiekktoś mnie jeszcze pokocha Z pewnością już nigdy nie będę szczęśliwe Pierwszym krokiem na drodze do uzdrowieniajest rozwiązanie problemu na poziomie umysłowym. Krokiem_drugim zgłębianie bolesnych uczuć i uwalnianie się od nich . Na analizę tych uczuć trzeba poświęcić sporo czasu. Jest to konieczne , gdyż Pozwoli na doprowadzenie do końca procesu uzdrawiania serca. Umysł, który poradził już sobie z problemami , dochodzi do wniosku ´Wszystko jest w porządku, życie jest takie jakie jest i dobrze „Fakt , że problemy zostały rozwiązane na poziomie umysłu stanowi mocną podstawę z którą można przystąpić do przetwarzania bolesnych uczuć na poziomie serca, a przetworzywszy je można się od nich uwolnić.Obiektywny i zdecydowany punkt widzenia przyjęty przez umysł będzie pomocą dla serca , które chce zaakceptować stratę i uwolnić się od przywiązania Umysł , który już sobie poradził z problemami , dochodzi do wniosku : „Wszystko w porządku. Życie jest takie jakie jest, i dobrze. Niestety ludzie przeważnie nie są świadomi , że proces , o którym tu mowa przebiega w ten sposób. Kiedy ich umysł dojdzie już do siebie i zaadaptuje się do nowej sytuacji , stają się niecierpliwi. Chcą zignorować uczucia , które noszą w sercu , pragną zbyt szybko pójść do przodu. Ta niecierpliwość cechuje zarówno mężczyzn jak i kobiety,jednak przedstawiciele każdej z płci chcą przyspieszyć bieg rzeczy w inny sposób . Przypatrzmy się najpierw jak czynią to kobiety.” 45 W jaki sposób kobiety unikają bólu wynikającego ze straty Skłonność kobiety do unikania bólu wynikającego ze straty, a także jej skłonność do szukania ulgi przejawia się zwykle w tym, że kobieta zaprzecza własnej potrzebie miłości. Chcąc ochronić siebie przed bólem, postanawia, że już nigdy nie zaufa miłości i nie stanie się od niej zależna. Wenusjanki są bardzo zorientowane na związki. Największy ból sprawia im poczucie, że zostały porzucone. Być najpierw od kogoś zależną, a potem znaleźć się w sytuacji, kiedy tego kogoś już nie ma — to dla Wenusjanki rzecz nie do zniesienia. Kobieta, która nie zechce uznać, że zgłębienie własnych uczuć ma zasadnicze znaczenie w procesie uzdrawiania, pójdzie jedną z dwóch dróg: albo będzie tłumiła swój ból, poświęcaj ąc się dla innych i daj ąc im zbyt wiele, albo nie będzie się angażowała w intymne związki i stanie się nadmiernie samowystarczalna. Skłonność kobiety do unikania bólu, a także jej skłonność do szukania ulgi przejawia się w tym, że kobieta zaprzecza własnej potrzebie miłości. Nadmierna samowystarczalność takiej kobiety polega na tym, że zachowuje się ona tak, jakby nie potrzebowała od innych pocieszenia ani wsparcia. Kobieta nie chce wtedy zwłaszcza angażować się w intymny związek. Jest rzeczą oczywistą, że po stracie partnera człowiek potrzebuje czasu, że nie angażuje się od razu. Jednak kobieta, o jakiej tu mowa, chcąc uniknąć ewentualnego bólu wynikającego z porzucenia, będzie minimalizowała znaczenie intymnych związków. Przekona samą siebie, że wcale nie musi być w takim związku, ponieważ nie jest to dla niej ważne. Będzie się upierała, że potrzeba intymności nie jest dla niej potrzebą o istotnym znaczeniu i zaprzeczając ważności tej potrzeby, uniknie doświadczania poczucia straty. Z kolei poświęcając się dla innych i dając im zbyt wiele 46 kobieta sprawia, że potrzeby innych ludzi stają się ważniejsze niż jej własne. Jest to alternatywny sposób na to, by uniknąć odczuwania własnych potrzeb. Dostrzegając potrzeby innych i starając sieje zaspokoić, kobieta doznaje chwilowej ulgi. Opiekując się własnymi dziećmi, angażując się w działalność charytatywną czy jakąś inną działalność społeczną, ucieka na chwilę od własnej pustki i bólu. Służenie innym jest z pewnością godne uznania, jednak, zwłaszcza w wypadku kobiet usiłujących uzdrowić swoje złamane serce, może się ono okazać sposobem na to, by unikać doświadczania własnych bolesnych uczuć i uwalniania się od nich. Chcąc pozbyć się bólu, kobieta pójdzie jedną z dwóch dróg: albo zacznie poświęcać się dla innych, dając im zbyt wiele, albo nie będzie się angażowała w intymny związek. Gdy człowiek się sparzył, to już sama myśl o zbliżeniu się do ognia może u niego wywołać lęk przed ponownym oparzeniem. Podobnie jest z osobą, która straciła partnera. W tym wypadku nawet znikome prawdopodobieństwo ponownego przywiązania się do kogoś może wywołać bolesne uczucia oraz przypomnieć o nie rozwiązanych problemach. Jeżeli kobieta, o jakiej tu mowa, postanowi, że nigdy więcej nie zaufa, to zdystansuje się w stosunku do uczuć wywołanych zranieniem, porzuceniem i zdradą. Zaplanowawszy sobie, że się już nigdy nie zaangażuje w związek z mężczyzną, nie musi więcej konfrontować się z własnym strachem przed ponownym zranieniem, nie musi też odczuwać smutku z tego powodu, że ktoś ją zranił. Przyjrzyjmy się teraz niektórym uczuciom wywołanym stratą partnera, a potem zastanówmy się, w jaki sposób umysł usiłuje te uczucia odepchnąć. Choć są to ze strony umysłu gesty rozsądku i miłości, nie pomagają one jednak uleczyć złamanego serca. 47 Różnice w reakcjach kobiecego rozumu i serca Serce kobiety mówi Czuję się sfrustrowana tym, że jestem sama. Muszę sobie sama ze wszystkim radzić. Tak bardzo pragnę być kochana i wspierana. Jestem zniechęcona i taka samotna. Nikt mnie nie rozumie. Nikomu tak naprawdę na mnie nie zależy, nikt o mnie nie dba. Chciałabym, żeby można było cofnąć czas. Martwię się, że nigdy więcej nie znajdę miłości. Nikt już mnie nigdy nie uszczęśliwi. Czuję się taka bezsilna; nic nie mogę na to wszystko poradzić. Czuję się zażenowana tym, że jestem sama i z nikim nie związana. Dlaczego? Dlaczego? Co ja takiego zrobiłam? Czy coś jest ze mną nie tak? Czy nie można mnie kochać? Czuję złość, ponieważ nie jestem kochana i wspierana. To nie w porządku. Zasługuję na więcej. Jeżeli świat jest taki, to nie chcę już więcej kochać. Jej umysł myśli Musisz pogodzić się z rzeczywistością. Jeżeli czegoś pragniesz, to musisz sobie to sama zapewnić. Tak właśnie bywa, gdy człowiek potrzebuje innych ludzi. Miłość nie jest ci aż tak bardzo potrzebna. Tyle z siebie dałaś innym, teraz czas, byś zajęła się sobą. Potrafisz sama zadbać o siebie. Czas ruszyć do przodu. Potrafisz ułożyć sobie życie na nowo. Możesz się nauczyć uszczęśliwiać samą siebie. Taka zależność od innych jest niezdrowa. Spróbuj dawać coś z siebie innym ludziom; to cię uszczęśliwi. Głowa do góry. Nie musisz okazywać uczuć. Nie załamuj się. Trzymaj się, a nie będziesz ciężarem dla innych. Zbyt wiele się spodziewasz od życia. Nic nie trwa wiecznie. Czas zaakceptować stratę i uwolnić się od przywiązania. Zatroszcz się o siebie. Sama Serce kobiety mówi Jestem smutna. Nigdy więcej już nie pokocham. Moje życie to pustka. Moje serce jest puste i nic go nigdy już nie wypełni. Boję się, że nigdy nie znajdę właściwego dla siebie człowieka. Zawsze będę sama. Nigdy nie zakosztuję słodyczy miłości, ani nie poczuję, jak obejmują mnie jego silne ramiona. Żałuję, że moje życie potoczyło się właśnie tak. Czuję się bardzo źle. Szkoda, że nie mogę tego zmienić. Moje życie jest takie jałowe. Jestem wściekła. Nie mogę uwierzyć, że to się zdarzyło. To oburzające. To niesprawiedliwe. Nie dam się tak traktować. Czuję się zraniona. Ufałam twojej miłości. Czuję się opuszczona. Jak mogłeś mnie opuścić? Tak bardzo mnie zraniłeś. Obiecywałeś, że będziesz zawsze mnie kochał. Boję się być sama. Nie umiem w ten sposób funkcjonować. To tak boli. Wstydzę się Powinnam była Być bardziej kochająca . A wtedy może to by się nie zdarzyło . Wszystko mogło być inaczej.Czuję , że jestem osobą nic nie wartą. Jej umysł myśli Nie powinnaś mówić takich rzeczy. Pomyśl o całym dobru, którego w życiu doświadczyłaś. Pomyśl o wszystkich innych ludziach,_którzy cię kochają. Mogłoby być gorzej. Dlatego powinnaś nauczyć się opiekować samą sobą. Niepotrzebny ci nikt inny. Musisz być silna. Spróbuj myśleć o innych, a nie o sobie. Zajmij się czymś. Gdy będziesz zajęta, wszystko będzie w porządku. Zbyt wiele się spodziewasz po związkach. Po prostu zajmij się sobą. Nie bądź taka potrzebująca, pozbądź się tego głodu uczuć, a nie będziesz tak podatna na ciosy. Utrata miłości za bardzo rani. Powinnaś być bardziej ostrożna, zanim się znów przywią-żesz. Wtedy nikt cię więcej nie zrani. Jesteś zbyt ufna. Jesteś w stanie przetrwać bez partnera. Nie jest tak źle. Przynajmniej nikt cńę więcej nie porzuci. Te uczucia Ci nie służą . Musisz zacząć kochać siebie i żyć dalej.Jest tyle do zrobienia. Innym ludziom jest gorzej niż Tobie W każdym z powyższych przykładów serce odczuwa stratę, ale umysł Jest gotów iść do przodu. Umysł posługuje się rozumem, żeby popędzać serce. Jeżeli kobieta chce uleczyć złamane serce, to musi uważać, by nie folgować swojej skłonności do szukania natychmiastowej ulgi. Musi dać sobie czas i otworzyć się na wsparcie ze strony innych ludzi. Okres po stracie partnera nie jest dobrym czasem na to, żeby opiekować się innymi. Jest to okres,w którym kobieta powinna potraktować własne potrzeby jako priorytet. Nie jest to także dobry moment na wycofywanie się z pozostałych związków. Jest to czas, kiedy kobieta powinna > \vyciągnąć rękę do innych ludzi i pozwolić im, żeby ją wspierali. W jaki sposób mężczyźni unikają bólu spowodowanego stratą Mieszkańcy Marsa są bardzo zorientowani na rozwiązywanie problemów. Gdy pojawia się ból, mężczyzna uznaje, że musi być aktywny, musi coś robić, żeby się go pozbyć. Jeżeli nie zrozumie, żepo stracie partnerki potrzebny mu jest czas na uzdrowienie serca, to wybierze jedną z dwóch dróg: albo będzie unikał kontaktu z własnymi uczuciami, będzie te uczucia minimalizował, oddając się bez reszty pracy zawodowej, albo — chcąc uśmierzyć ból ^pospiesznie zaangażuje się w nowy związek. Chcąc szybciej dojść do równowagi, mężczyzna będzie albo tłumił swoje uczucia, oddając się pracy, albo uśmierzy ból, angażując się pospiesznie w nowy związek. 50 To wyjaśnia, dlaczego wielu mężczyzn ma skłonność do bardzo szybkiego zmieniania partnerek. Jeżeli mężczyzna ma problem polegający na tym, że utracił miłość, rozwiązuje on ten problem, znajdując miłość nową. Jednak fakt, że nawiązuje pospiesznie kolejny związek, nie oznacza, że nie kochał kobiety, z którą był poprzednio. Na tej kobiecie mogło mu naprawdę bardzo zależeć i jego obecne postępowanie nie ma nic wspólnego z intensywnością jego uczucia do niej. On — postępując w ten sposób — po prostu stara się pozbyć bólu. Bywa nawet tak, że im większy ból, im większe poczucie straty, tym szybciej mężczyzna stara się zaangażować w nowy związek. Jest to pewien automatyzm prowadzący do zachowania, którego skutki bywają przeciwne do zamierzonych. Większość mężczyzn nie posiada intuicji, która by im podpowiadała, jak należy uzdrawiać własne serce. Filozofia Marsjan sprawdza się, gdy idzie o rozwiązywanie konkretnych problemów, lecz nie nadaje się do leczenia złamanego serca. Mężczyzna nie wie, że wielokrotne przeżywanie tych samych uczuć jest istotną częścią procesu uzdrawiania. Dlatego, chcąc uleczyć swoje złamane serce, musi on kierować swoimi zachowaniami, wykorzystując w tym celu rozum, posługując się głębszym wglądem i kierując się mądrością. Nie może się pospiesznie angażować w nowy związek. Musi się od tego powstrzymać. Wolno mu oczywiście szukać pocieszenia płynącego z intymnych zbliżeń, jednak jedynie pod warunkiem, że zarówno on sam, jak i jego nowa partnerka zdają sobie sprawę, że w tym momencie dąży on do nich nie z głębszych pobudek, lecz po prostu dla zrekompensowania swojej straty. Po upływie kilku miesięcy, gdy proces uzdrawiania będzie bardziej zaawansowany, jego uczucie do nowej partnerki może się nagle zmienić. Dlatego nie powinien jej nic obiecywać, ani przyjmować na siebie zobowiązania, że zwiąże się z nią na stałe. Powinien nawet umawiać się na randki z dwiema lub więcej niż dwiema partnerkami. Przywiązanie się do jednej partnerki przeszkodzi mu bowiem pogodzić się ze stratą i uwolnić się od przywiązania. Często bywa tak, że mężczyzna, uporawszy się ze swoim 51 problemem jedynie na poziomie umysłu, bezwiednie stawia opór procesowi uzdrawiania. Może to czynić na różne sposoby, które omówimy dalej. Poniższe zestawienie pokazuje różnice w reakcjach męskiego serca i rozumu, mówi o uczuciach, których mężczyzna doświadcza na poziomie serca, ignorując je równocześnie lub minimalizując na poziomie umysłu. To, co podpowiada rozum, jest bez wątpienia rozsądne, lecz niestety stanowi również sposób na odpychanie od siebie uczuć, których ten mężczyzna powinien wciąż doświadczać. Przykłady mogą się w niektórych wypadkach odnosić również do kobiet. Trzeba bowiem pamiętać, że każdy człowiek, czy to kobieta, czy mężczyzna, posiada zarówno cechy męskie, jak i żeńskie. Zatem bez względu na płeć zarówno zestawienie ze strony 48, jak i poniższe mogą się okazać dla ciebie przydatne. Różnice w reakcjach męskiego rozumu i serca Serce mężczyzny mówi Czuję się sfrustrowany. Nienawidzę tego stanu. To bolesne i trudne. Czuję pustkę. Czuję się zniechęcony. Nie wiem, co robić. Mam ochotę po prostu się poddać. Tak się martwię. Nic już nie będzie takie jak przedtem. Moje życie legło w gruzach. Nic mi się nie układa. Czuję się zażenowany. Taki przegrany. Nie wiem, jak się pokażę ludziom. Czuję, że jestem do niczego. Jego umysł myśli Weź się w garść i ruszaj z martwego punktu, idź do przodu. To nie koniec świata. Rzeczywistości nie da się zmienić. Powinieneś się z nią pogodzić i zacząć życie od nowa. Nie powinieneś się tak bardzo martwić z tego powodu. Żyj dniem dzisiejszym i rób, co masz do zrobienia. Słuchaj, takie rzeczy się zdarzają. Weź się w garść i wyjdź do ludzi. Jesteś w stanie zdobyć to, czego pragniesz. 52 Serce mężczyzny mówi Czuje, złość z tego powodu, że to się stało. To nie w porząd-kU; nie pogodzę się z tym. To się nie może nigdy powtórzyć. Nie mogę znieść tego bólu. Tak mii smutno. Czuję się samotny i opuszczony. Nic mnie już nie cieszy. Boję się, że nigdy więcej nie spotkam miłości. Muszę rozpocząć życie od nowa. Straciłem tak wiele. A co, jeżeli będzie już tylko gorzej? Jest mi źle. Czuję żal. Może gdybym postąpił inaczej... Boże, daj mi kolejną szansę. Jestem wściekły, że to się zdarzyło. To nie w porządku. Nie mogę w to uwierzyć. Czuję się tak bardzo zraniony. Obiecywałaś. Mówiłaś, że zawsze mnie będziesz kochała. Jak mogłaś mnie opuścić? Tak się boję. To beznadziejne. Nigdy więcej nie będę szczęśliwy. To niemożliwe, to nie mogło się stać! Nie mogło się wydarzyć właśnie mnie! Tak się wstydzę. Nie powinienem był dopuścić do tego, żeby to się zdarzyło Jego umysł myśli Życie nie jest sprawiedliwe. Więc zapomnij o tym. Nie potrzebujesz nikogo. Zajmij się po prostu sobą. Nie ona jedna jest na świecie. To nie koniec świata. Jak długo jeszcze będziesz tak jęczał? W ten sposób pogarszasz tylko sytuację. Zastanów się, ile dobrych stron ma twoje życie. Wyolbrzymiasz problem. To nie jest nic takiego. Zaakceptuj stratę, uwolnij się od przywiązania i żyj dalej. Słuchaj, nikt nie jest doskonały. Teraz już nic na to nie poradzisz. Daj spokój, żyj dalej. Co się tak przejmujesz? Od tej chwili zajmij się sobą, dbaj o siebie. Komu potrzebny jest twój smutek? Słuchaj no, nie bądź dzieckiem. Dorośnij. Poradzisz sobie z tym. Ruszaj do przodu. Co się stało, to się nie odstanie. Nie możesz wiecznie tak jęczeć. Musisz się z tym pogodzić. 53 . Tak zostały rozdane karty. Nie lamentuj, tylko napraw to. Każdy z powyższych przykładów pokazuje wyraźnie, jak umysł unieważnia uczucia doświadczane na poziomie serca. Niektóre z „wypowiedzi" serca są nie tylko jego głosem, lecz także głosem udzielających ci rad przyjaciół. Przyjaciele zapewne ci współczują, jednak po kilku tygodniach twoje cierpienie zacznie ich niecierpliwić, a oni będą cię popędzać, namawiać, żebyś wziął się w garść i szedł do przodu. Wypływa to zapewne z dobrych intencji, lecz tego rodzaju rady mogą spowodować skutki przeciwne do zamierzonych. Przyjaciele zapewne ci współczują, ale po kilku tygodniach twoje cierpienie zacznie ich niecierpliwić i zechcą, żebyś wziął się w garść i poszedł do przodu. Przyjaciele, podobnie jak ty sam na poziomie umysłu, uważają, że fakt, iż proces uzdrawiania trwa u ciebie tak długo, pogarsza tylko sytuację. Sądzą zapewne, że za bardzo się nad sobą rozczulasz. Ich zdaniem nie powinieneś w nieskończoność żałować tego, co się stało, a czego przecież nie można już odwrócić. Nie zdają sobie sprawy, że nawroty cierpienia mają swój głęboki sens. Kiedy twój umysł jest już gotów pogodzić się ze stratą i ruszyć z martwego punktu do przodu, twoje serce potrzebuje jeszcze co najmniej kilku miesięcy. Jeżeli podejdziesz do sprawy w sposób właściwy, jeżeli dasz sobie wystarczająco dużo czasu, to w końcu będziesz w stanie uwolnić się od rozpaczy i wyjść z ciemności na światło. A ono, będąc światłem miłości i radości, rozświetli twoje serce. Ważne jest jednak, żebyś wiedział, jakie konsekwencje wynikają z faktu, 54 że człowiek nie dał sobie dość czasu na wyzdrowienie. Nawet wtedy, gdy w naszym związku z utraconym partnerem brakowało nam miłości i wsparcia, musimy po jego zakończeniu uleczyć swoje serce. W następnym rozdziale zajmiemy się opłakiwaniem utraty miłości. Rozdział czwarty Opłakiwanie utraty miłości Po utracie miłości człowiek musi w pełni doświadczyć wszystkich bolesnych emocji, które się wtedy pojawiają, a potem się od nich uwolnić. Proces ten ma charakter automatyczny, jednak my — na wiele sposobów — bezwiednie go zakłócamy. W poprzednim rozdziale powiedzieliśmy, że jednym z częstych błędów popełnianych przez ludzi, którzy stracili partnera, jest zbyt pospieszne ruszenie z miejsca, pójście do przodu—bez dania sobie wystarczającej ilości czasu na opłakiwanie straty. Błędem jest również ucieczka przed wszystkimi swoimi uczuciami. Kiedy tracimy partnera lub gdy rozpada się nasz związek, jest oczywiste, że będziemy odczuwali smutek i żal. Jednak uczucia te stanowią tylko część procesu opłakiwania. Aby uwolnić się od przywiązania do jakiejś osoby lub do związku, musimy najpierw doświadczyć, a potem pozbyć się nie tylko żalu i smutku, lecz także innych uczuć. Cztery uzdrawiające emocje By uwolnić się od przywiązania, musimy doświadczyć czterech uzdrawiających emocji. Są nimi: gniew, smutek, strach i żal. Przywiązanie trwa tak długo, jak długo odczuwamy smutek i gniew. Dopóki natomiast doznajemy strachu i żalu, dopóty nie jesteśmy otwarci na nowe możliwości, które może przynieść nam życie. Gdy chcemy pogodzić się ze stratą, uwolnić się od przy- 56 wiązania i zacząć żyć dalej pełnią życia, wszystkie te cztery uzdrawiające emocje są dla nas bardzo istotne. Odgrywają one bowiem zasadnicząrolę w procesie pozbywania się przywiązania i uzdrawiania serca. Złamana kość — zanim się prawidłowo zrośnie — musi zostać nastawiona. Tak samo jest z naszymi pragnieniami, one także muszą zostać „nastawione", to znaczy skierowane we właściwą stronę. Człowiek, który stracił partnera — zamiast wciąż spoglądać w jednym kierunku i spodziewać się, że stamtąd przyjdzie zaspokojenie jego pragnień i potrzeb — musi otworzyć • się na nowe źródła miłości i wsparcia. Przeżywając i analizując cztery uzdrawiające emocje, wyzwala się on i przystosowuje swoje pragnienia, nadzieje i potrzeby do nowej sytuacji. Każda z czterech podstawowych uzdrawiających emocji odgrywa tu istotną rolę. Zastanówmy się teraz nad ich znaczeniem. Pierwsza uzdrawiająca emocja: gniew Gniew pozwala nam pojąć — na poziomie uczuciowym — co takiego, niezgodnego z naszymi pragnieniami, zaszło w naszym życiu. Gniew jest dla nas emocjonalnym sygnałem, że nie otrzymujemy tego, czego pragniemy. Jest to sygnał alarmowy, który każe nam zatrzymać się w życiowym pędzie i przystosować do tego, co się wydarzyło. Jeżeli, straciwszy partnera, nie damy sobie przyzwolenia na odczuwanie gniewu, to możemy popaść w stan uczuciowej martwoty, odrętwienia — i pozostać w tym stanie. Gniew wyzwala nas z obojętności i pozwala wejść w kontakt z własną pasją życia i pragnieniem miłości. Przeżycie uczucia gniewu do samego końca oraz uwolnienie się od niego pozwala wejść w kontakt z naszą pasją życia i pragnieniem miłości. Dzięki gniewowi jesteśmy w stanie pozbyć się przywiązania do swoich dawnych pragnień, zaczynamy też dzięki temu odczu- 57 wać nowe pragnienia w sposób wolny od przywiązania. A kiedy pragnienie jest wolne od przywiązania, jesteśmy otwarci na wszystkie istniejące możliwości. Nasza podstawowa potrzeba nie wyraża się wtedy słowami: „Pragnę miłości mojego partnera", lecz przybiera formę: „Chcę być kochany". Gdy naszemu pragnieniu nie towarzyszy przywiązanie, posiadamy intuicyjną zdolność do rozpoznawania nowych źródeł miłości. Druga uzdrawiająca emocja: smutek Smutek pozwala pojąć — w sensie emocjonalnym — co tak upragnionego przez nas nie wydarzyło się. Jeżeli po stracie partnera nie damy sobie przyzwolenia na odczuwanie smutku, to nie będziemy w stanie przystosować swoich oczekiwań do tego, co jest możliwe. Smutek pozwala ponownie wejść w kontakt z naszą zdolnością kochania oraz cenienia tego, co mamy, a także cieszenia się tym. Gniew doprowadza do stopniowego odrodzenia się w nas naszej pasji życia, natomiast smutek otwiera nasze serce i pozwala mu ponownie odczuwać słodycz miłości. Przeżycie uczucia smutku, a następnie pozbycie się tego uczucia otwiera nasze serce, pozwalając mu ponownie odczuwać słodycz miłości. Dzięki smutkowi jesteśmy w stanie zrezygnować z oporu w stosunku do tego, co się wydarzyło i stopniowo pogodzić się ze stratą. Ta rezygnacja stanowi podstawę, dzięki której nasze oczekiwania dostosują się do obecnej sytuacji. Powinniśmy oglądać się wstecz i przeżywać uczucia związane z tym, co było przez nas upragnione, bo inaczej nie będziemy umieli skierować swoich oczekiwań we właściwym kierunku. Jeżeli to uczynimy, to nasza podstawowa potrzeba zamiast wyrażać się w słowach: „Spodziewam się miłości od mojego partnera", będzie brzmiała: „Mam nadzieję, że będę kochany". Tego rodzaju wolne od przy- 58 wiązania oczekiwanie oznacza, że wzrasta nasza ufność oraz pewność, że możemy otrzymać to, czego pragniemy. Trzecia uzdrawiająca emocja: strach Strach pozwala pojąć, co takiego — nie chcianego przez nas — mogłoby się zdarzyć. Strach to nie prorokowanie katastrofy, ale emocjonalny sygnał, że czegoś nie chcemy. Odczuwanie strachu i opór wobec tego, co może się zdarzyć, pozwalają ponownie wejść w kontakt z naszą podatnością na ciosy. A to z kolei pozwala dostrzec, czego potrzebujemy i na co możemy liczyć obecnie. Umożliwia otworzenie się na wsparcie, którego potrzebujemy i napełnia nasze serce odwagą i wdzięcznością. Przeżycie strachu do samego końca, a następnie uwolnienie się od niego, pozwala nam dostrzec, czego potrzebujemy i na co możemy liczyć obecnie. Dzięki strachowi jesteśmy w stanie dostosować swoje potrzeby do tego, co jest obecnie dostępne, a także przestać potrzebować tego, co nie jest już nasze. Jeżeli przeżyjemy strach do końca i uwolnimy się od niego, to nasza podstawowa potrzeba zamiast wyrażać się słowami: „Potrzebuję miłości i wsparcia mojego partnera", będzie brzmiała: „Mam potrzebę bycia kochanym i wspieranym". Tego rodzaju wolnej od przywiązania potrzebie towarzyszy moc i determinacja, konieczne wtedy, gdy chcemy ponownie znaleźć miłość. Czwarta uzdrawiająca emocja: żal Żal pozwala pojąć, co takiego — upragnionego przez nas — nie może się zdarzyć. Żal jest uczuciem, które umożliwia zrozumienie, że tego, czego pragniemy, nie możemy otrzymać. Tego 59 rodzaju świadomość jest konieczna, gdy musimy się pozbyć przywiązania. Żal jest równoznaczny z przyznaniem się do bezsilności, do faktu, że nie jesteśmy w stanie zmienić tego, co się stało. Zastanawiając się nad tym, co jest niemożliwe, zyskujemy zdolność dostrzegania tego, co jest możliwe. A ta zdolność pomaga reagować we właściwy sposób na współczucie ze strony innych ludzi. Współczucie natomiast jest potrzebne, jeżeli chcemy uleczyć swoje rany. Dostarcza nam ono inspiracji do tego, byśmy ponownie, z głębi serca, obdarzali innych miłością. W ostatecznym rozrachunku rezygnacja płynąca z żalu daje nam spokój. Przeżycie uczucia żalu, a potem uwolnienie się od niego, zapewnia nam zdolność dostrzegania, co jest możliwe. Dzięki żalowi jesteśmy w stanie porzucić dawne nadzieje i wzbudzić w sobie nowe. Przeżywszy żal i uwolniwszy się od niego, sprawiamy, że zamiast wyrażać swoją potrzebę słowami: „Chciałbym, żeby moja partnerka była ze mną i mnie kochała", sformułujemy ją: „Mam nadzieję, że będę kochany". Tej wolnej od przywiązania nadziei towarzyszą intencja oraz motywacja potrzebne do tego, by rozpocząć wszystko od nowa. Dopóki nie zaświta nam światełko nowej nadziei, dopóty nie jesteśmy w sta nie otworzyć serca i naprawdę kochać. A gdy ono się pojawi, ciemności naszej rozpaczy zostają rozproszone, a my stajemy się znowu wolni. ; Każda z omówionych wyżej emocji odgrywa istotną rolę-w procesie uzdrawiania złamanego serca. Żadna z nich nie jest) lepsza od pozostałych, nie istnieje też jakiś określony porządek,? w którym powinniśmy ich doświadczać. Często zdarza się, że-] doznawszy jakiejś straty lub rozczarowania, doświadczamy najpierw gniewu, potem smutku, następnie strachu, a w końcu żalu.Jednak w różnych sytuacjach i u różnych osóbuzdrawiające emocje pojawiają się w różnej kolejności. Wiedza na temat wszystkich tych czterech uzdrawiających 60 emocji pomaga nam w pełni zanalizować to, co przeżywamy na poziomie uczuć oraz wyleczyć swoje rany. Wynikiem zlekceważenia choćby jednej z tych emocji może być spowolnienie czy nawet zablokowanie procesu uzdrawiania. Chcąc opłakać utratę miłości w sposób właściwy, musimy sprawić, by nasz umysł dał naszemu sercu przyzwolenie na odczuwanie każdej z czterech uzdrawiających emocji. Negatywne emocje przyczyniają się do zmiany kierunku Gdy, jadąc samochodem i zdążając w pewnym kierunku, chcemy się zatrzymać i zawrócić, musimy posłużyć się hamulcem. Podobnie jest w życiu emocjonalnym: chcąc zmienić jego kierunek, musimy przedtem „wyhamować", a aby to uczynić, należy odczuć cztery uzdrawiające emocje. Wiedza o tym, że trzeba zmienić kierunek, wypływa z umysłu, „wyhamowanie" należy do serca. Aby zmienić kierunek naszego życia uczuciowego, aby pokochać jeszcze raz, musimy najpierw — na poziomie serca — przestać trzymać się kurczowo tego, co było, musimy się pogodzić ze stratą i uwolnić się od przywiązania. W tym celu należy opłakać stratę, albowiem w trakcie procesu opłakiwania zdołamy się wyzwolić, co pozwoli nam zmienić kierunek, a także dostosować swoje pragnienia, oczekiwania, nadzieje i potrzeby do aktualnej sytuacji. Gdy przestajemy być zależni od — nieosiągalnej już dla nas — miłości byłego partnera, nabieramy zdolności otwierania się na miłość innych osób — zaczynamy umieć czerpać z tych jej zasobów, które są dla nas dostępne. Gdy nie jesteśmy już zależni od miłości byłego partnera, otwieramy się, by przyjąć to, co jest dla nas dostępne. Jednak by pozbyć się przywiązania, musimy je sobie najpierw uświadomić. I to właśnie nasze cierpienie, nasz ból płynący 61 z czterech uzdrawiających emocji sygnalizuje nam, że wciąż trzymamy się kurczowo tego, co nie jest już dla nas osiągalne. Przeżycie tego bólu sprawi jednakże, że się go pozbędziemy. Gdy ktoś ciska w ciebie gorącym ziemniakiem, ty automatycznie go odrzucasz. Podobnie jest z bólem: człowiek, który w pełni doświadczy cierpienia płynącego z przywiązania, automatycznie godzi się ze stratą i uwalnia się od tego przywiązania. Bo to cierpienie, ten ból zmniejsza się wskutek samego doświadczania uzdrawiających emocji, co prowadzi do całkowitego jego zaniku i wyzwolenia. Człowiek, który w pełni doświadczy bólu płynącego z tego, że przy czymś wciąż kurczowo tkwi, automatycznie godzi się ze stratą i uwalnia się od przywiązania. Bywa jednak tak, że nie jesteśmy w stanie doświadczyć wszystkich tych uczuć. Dochodzi wtedy do sytuacji, że zatrzymujemy się na jakimś poziomie, „grzęźniemy" w nim i zamiast doznać ulgi, przeżywszy je do końca, doświadczamy tej negatywnej emocji wciąż na nowo. Emocja ta nie opuszcza nas, tylko wciąż trwa, bez względu na to, jak silnie ją odczuwamy. W takim wypadku zamiast pogodzić się ze stratą i uwolnić od przywiązania, stajemy się odrętwiali, i zamiast otworzyć swoje serce na nowe możliwości — na miłość i szczęście — zamykamy się. Zdarza się nieraz tak, że zamiast przeżyć swoje emocje do końca, doznając wskutek tego ulgi, zatrzymujemy się na jakimś poziomie, „grzęźniemy" w negatywnych uczuciach, doświadczając ich wciąż na nowo. Chcąc opłakać stratę do końca, musimy w pełni doświadczyć każdej z czterech uzdrawiających emocji. Niestety większość ludzi, nieświadoma dynamiki tych zjawisk, nie doprowadza do 62 końca procesu uzdrawiania. Niektórzy straciwszy partnera, doświadczają tylko jednej lub dwóch uzdrawiających emocji, podczas gdy powinni doświadczyć wszystkich czterech. Skutek jest taki, że zamiast zacząć życie od początku, pogrążają się w negatywnych uczuciach, przeżywając je wciąż na nowo. W następnym rozdziale powiemy, jak do tego nie dopuścić, jak uwolnić się od negatywnych emocji i ruszyć z martwego punktu po to, by znowu móc kochać oraz osiągnąć szczęście i spokój. Rozdział piąty Jak uniknąć pogrążenia się w negatywnych uczuciach Przedstawione wyżej spojrzenie na cztery uzdrawiające emocje pozwala zrozumieć, dlaczego prosty kontakt z własnymi uczuciami nie zawsze odnosi pożądany skutek. Czasami ten kontakt kończy się „ugrzęźnięciem", popadnięciem w stan, w którym doświadczamy ich wciąż na nowo. W takim wypadku nasze samopoczucie nie poprawia się, lecz przeciwnie — pogarsza. Przypomina to poruszanie się po ruchomych piaskach: im bardziej się szamoczemy, chcąc pozbyć się bólu wynikającego z negatywnych emocji, tym głębiej się zapadamy. Po kilku doświadczeniach tego rodzaju zaczynamy dokładać wszelkich starań, by uniknąć owych negatywnych uczuć. Bronimy się przed nimi. Na krótką metę to działa, unikamy na chwilę. bólu lub minimalizujemy go. Jednak trzeba pamiętać, że za tę:| chwilową ulgę zapłacimy ukrytą cenę. Tłumiąc negatywne emocje lub znieczulając się na nie, stopniowo tracimy zdolność odczuwania emocji pozytywnych. Wszyscy lubimy kontakt z dziećmi. Dlaczego? Otóż między innymi dlatego, że dzieci są emocjonalnie niezakłamane. Kiedy | dziecko cieszy się, że kogoś widzi, to odczuwa tę radość naprawde. Kiedy kogoś kocha, to naprawdę i z całego serca. W dzieciństwie wszyscy mieliśmy tę zdolność. Doświadczaliśmy uczuć w pełni i do końca. Jednak później, dorastając, większość z nas 64 ją w znacznym stopniu utraciła. W życiu człowieka bywa bowiem tak, że radząc sobie z wyzwaniami i rozczarowaniami, znieczula się on na pewne emocje. Przestaje czuć gniew, smutek, strach i żal. A wskutek tego traci w końcu zdolność odczuwania również miłości, radości, wdzięczności i spokoju. Serce się wtedy może zamknąć. Ale może też pozostać otwarte. Będzie to możliwe, gdy człowiek nie będzie tłumić swoich negatywnych emocji. Przestając odczuwać negatywne emocje, stopniowo tracimy zdolność odczuwania emocji pozytywnych. Kiedy nie wiemy, w jaki sposób uwolnić się od negatywnych uczuć i kiedy nie przeszliśmy do końca przez proces takiego uwalniania, będziemy się ciągle martwić, że doprowadzi to nas do depresji. Musimy się więc nauczyć odczuwać wszystkie cztery uzdrawiające emocje, bo tylko wtedy uzdrowimy swoje złamane serce, a także wzmocnimy je. Proszę cię bardzo, drogi czytelniku, uwierz mi, że po uzdrowieniu złamanego serca człowiek jest w stanie kochać nawet bardziej niż przedtem, a także odczuwać większą niż kiedyś radość życia. Przerażający film Opowiem teraz, jak ja sam, po raz pierwszy w życiu, zdałem sobie sprawę, że wśród uczuć człowieka powinna panować równowaga. Było to prawie dwadzieścia lat temu. Poszedłem wtedy do kina, żeby obejrzeć horror. Właściwie nie lubię takich filmów, ale ktoś mi powiedział, że ten nie jest pozbawiony pierwiastka duchowego. Wiedziałem, że będzie to tylko film, jednak czekając na rozpoczęcie projekcji, odczuwałem pewien niepokój i zdenerwowanie. Siedziałem w kinie i doświadczałem nieokreślonego lęku. Sala była pusta, a my z moją ówczesną dziewczyną byliśmy jedynymi widzami. Jednak tuż przed rozpoczęciem projekcji do 65 kina wszedł jakiś wysoki facet w kowbojskim kapeluszu i usiadł tuż przede mną. Był tak nieokrzesany, że nie pomyślał, że mi będzie zasłaniał. Co za gnojek, pomyślałem, i ogarnęła mnie wściekłość. Nie uświadamiałem sobie, że ten człowiek nie zdaje sobie sprawy, że mi przeszkadza. Był bowiem tak wysoki, że jemu samemu nikt nigdy nie byłby w stanie zasłonić ekranu. Byłem wtedy młody i nie posiadałem jeszcze tej koniecznej w kontaktach z ludźmi umiejętności, która pozwoliłaby mi grzecznie poprosić go, żeby się przesiadł. Zamiast to zrobić, nie ruszałem się z miejsca i coraz bardziej gotowałem się z wściekłości. Po trzech czy czterech minutach postanowiłem się zemścić. Wstaliśmy i usiedliśmy wraz z dziewczyną tuż przed tym facetem. I dopiero chwilę później dotarło do mnie, że on nawet nie zwrócił na to uwagi. Siedziałem przed nim wciąż wściekły. Równocześnie jednak odczuwałem pewną ulgę na myśl, że zdobyłem się na jakieś działanie. I nagle uświadomiłem sobie, że opuściły mnie lęk i zdenerwowanie wywołane oczekiwaniem na film. Dlaczego? Co takiego zaszło w moim wnętrzu? Ano to, że gniew na tamtego faceta wyparł mój lęk. Doszedłem do wniosku, że przyczyną mojej strachliwości jest skłonność do tłumienia gniewu. Wypieram się własnego gniewu — rozumowałem — i wskutek tego intensyfikują się moje lęki. Żeby sprawdzić tę hipotezę, zacząłem wykonywać pewne „ćwiczenie". Wpadałem mianowicie w gniew za każdym razem, gdy czułem lęk. I przynosiło mi to natychmiastową ulgę. Dając wyraz swojemu gniewowi i traktując to jako przeciwwagę dla lęku, sprawiałem, że lęk znikał. Kolejne odkrycia To doświadczenie skłoniło mnie do zastanowienia się, w jaki sposób moi klienci blokują własne negatywne emocje. Niektórzy „grzęźli" w gniewie, doświadczając go wciąż na nowo, bo nie potrafili płakać. Innym płacz przychodził z łatwością, ale ci nie 66 potrafili się złościć. A znowu innych — tych, co nie dali sobie czasu na odczuwanie smutku i gniewu — paraliżował strach i brak poczucia bezpieczeństwa. Byli też tacy, którzy wciąż na nowo przeżywali żal i nie byli zdolni kochać, bo nie skonfrontowali się ze swoimi lękami. Ludzie ci doświadczali tego wszystkiego, gdyż wskutek waunkowania, jakie przeżyli w przeszłości, nie byli w stanie rozpoznać i odczuć niektórych choćby ze swoich uzdrawiających emocji. Odkryłem, że każdy z ich negatywnych stanów był bezpośrednim skutkiem braku równowagi wśród negatywnych uczuć. Natomiast w momencie, gdy równowaga taka zostawała osiągnięta, następowało u nich automatyczne uzdrawiające uwolnienie się od tych emocji, które ich nękały. Równocześnie działał też inny automatyzm: uczucia negatywne zostawały zastąpione uczuciami pozytywnymi i udziałem człowieka stawały się: ulga, spokój, miłość, zdolność do rozumienia innych i wybaczania im oraz ufność. Wszystkie negatywne stany człowieka są bezpośrednim skutkiem braku równowagi wśród jego negatywnych emocji. Całe to rozumowanie było nowym spojrzeniem na negatywne emocje. Dotychczas uważałem, że negatywne emocje stanowią problem, teraz jednak okazało się, że są rozwiązaniem problemu. Uzyskawszy ten wgląd, zmieniłem postępowanie wobec klientów. Zamiast zachęcać ich do pozbywania się negatywnych emocji lub okazywania ich, zacząłem im sugerować, by poszerzali swoją świadomość własnych negatywnych emocji, by stawali się świadomi wszystkich czterech emocji uzdrawiających. Zastosowaliśmy następującą procedurę: gdy ktoś czuł, że nęka go któraś z negatywnych emocji, że wciąż powraca, uruchamiał inną. A to prawie w każdym wypadku przynosiło natychmiastową ulgę. Po pewnym czasie, pracuj ąc z tysiącami klientów i uczestników warsztatów, opracowałem nowe podejście do czterech uzdrawiających emocji. 67 Gdy nęka gniew Osobę, która nie jest zdolna odczuwać smutku, strachu czy żalu, zaczyna nękać gniew. W naszym społeczeństwie dotyczy to zwłaszcza mężczyzn. Często zdarza się tak, że mężczyzna, wskutek społecznego warunkowania, ma trudności z przyznaniem się do smutku, strachu i żalu. Panuje bowiem powszechne przekonanie, że te uczucia nie przystoją mężczyźnie. Mężczyźni płacą za to wysoką cenę. Bo gdy przychodzi moment, w którym doznają również innych negatywnych emocji, nie mogą się z tym pogodzić i czują się tak zranieni, jakby spadł na nich ciężar wszystkich krzywd, jakich doznali w ciągu całego życia. Z takim stanem trudno jest sobie poradzić. To oczywiste. Jeżeli jednak mężczyzna znajdujący się w tym stanie doprowadzi do końca proces opłakiwania straty, to wyzwoli się raz na zawsze z ograniczeń będących skutkiem społecznego warunkowania. Jeżeli człowiek, czy to mężczyzna czy kobieta, nie jest w stanie przyznać się do strachu czy żalu, jeżeli nie potrafi zwierzyć się komuś z tych uczuć, to jego zdolność do dawania i brania miłości będzie ograniczona. Mężczyzna mający złamane serce i nie potrafiący przyznać się do swojego smutku, strachu i żalu w kolejnych związkach będzie najprawdopodobniej nadmiernie wymagający, skłonny do przybierania postawy obronnej oraz obojętny na potrzeby partnerki. Dzieje się tak dlatego, że w momencie gdy zaczyna on odczuwać miłość i chęć do intymnych zbliżeń, aktywizują się u niego uczucia, których nie przeżył do końca i od których się nie uwolnił. A są nimi: smutek, strach i żal. Mężczyzna taki, chcąc uniknąć ponownej konieczności radzenia sobie z tymi uczuciami, automatycznie wycofuje się. Zaczyna czuć się bezsilny, niezdolny do otrzymania tego, czego potrzebuje, nie może się zorientować we własnych emocjach, kwestionuje własne zobowiązania wobec partnerki. Mężczyzna, który poprzednio tłumił pewne swoje uczucia, będzie to czynił również teraz. Będzie też czuł się usprawiedliwiony, stając się coraz bardziej wymagającym, skłonnym do przyjmowania postawy obronnej oraz coraz bardziej obojętnym na potrzeby partnerki. Gdy nęka smutek, strach i żal Podobny proces zachodzi, gdy człowiek nie jest zdolny doświadczać gniewu. Taką osobę zaczynają nękać smutek, strach i żal. Dotyczy to zwłaszcza kobiet, gdyż mają one trudności z przyznaniem się do gniewu. Społeczeństwo nie akceptuje bowiem faktu, że kobieta mówi „nie" albo daje upust złości. Kobietom od dzieciństwa wpaja się, że mają być pożądane, ale im nie wolno pożądać. Takie warunkowanie społeczne ma prowadzić do tego, by stały się istotami czułymi i kochającymi. Nie zachęca się ich do zaznaczania granic, których przekroczenia sobie nie życzą, ani do okazywania gniewu. Kobietom od dzieciństwa wpaja się, że mają być pożądane, a nie wolno im pożądać. Kobieta o złamanym sercu chcąc je uleczyć, musi przekroczyć nałożone na nią przez społeczeństwo ograniczenie dotyczące ekspresji uczuć. Jeżeli pragnie kiedykolwiek zaufać nowej miłości, to musi dać sobie przyzwolenie na gniew. Jest to dla niej rzecz zasadniczej wagi. Jeżeli kobieta nie poczuje siły płynącej z gniewu, to jej strach, smutek i żal będą trwały wiecznie. Zwykle bywa tak, że kobieta o złamanym sercu unika ponownego zaangażowania się w związek z mężczyzną, bo nie chce pogrążyć się w otchłani tych właśnie uczuć — strachu, smutku i żalu. Jeżeli te bolesne uczucia, których kobieta nie przeżyła do końca i od których się nie uwolniła, nie znajdą przeciwwagi w postaci gniewu, któremu dała wyraz, to może je u niej wywoływać już sama myśl o ponownym zaangażowaniu się w związek z mężczyzną. I często bywa tak, że kobieta, chcąc uniknąć takiego dyskomfortu, unika też ponownego zaangażowania się. Jeżeli nie przeżyła uczucia gniewu i nie uwolniła się od niego, to nie pozbędzie się bólu. Będzie też miała skłonność do depresji, będzie nieufna oraz spięta i nieelastyczna. I stanie się sama dla siebie największą przeszkodą na drodze do nowej miłości. 69 Emocje nie zależą od płci Przeważnie zdarza się tak, że kobiety mają problemy z odczuwaniem gniewu i agresji oraz z uwalnianiem się od nich, a mężczyznom trudno jest doświadczyć uczuć takich, jak smutek, strach czy żal. Różnica ta jednak nie wynika z ich cech wrodzonych, albowiem zdolność do odczuwania różnych emocji nie jest związana z płcią. Na zdolność tę mają natomiast ogromny wpływ nasi rodzice, społeczeństwo oraz nasze doświadczenia z wczesnego dzieciństwa. A odczuwanie czterech uzdrawiających emocji jest w równym stopniu potrzebne mężczyznom jak kobietom. Zróżnicowanie naszej zdolności do odczuwania emocji nie jest związane z płcią. Na zdolność tę ogromny wpływ mają nasi rodzice, społeczeństwo oraz nasze doświadczenia z wczesnego dzieciństwa. Prawdą jest, że wskutek społecznego warunkowania mężczyźni przeważnie tłumią takie uczucia, jak strach, smutek i żal, natomiast kobiety wszelkiego rodzaju agresję. Nie jest to jednak regułabez wyjątków. I wyjątków jest wiele, zwłaszcza gdy w grę wchodzi złamane serce. Często bywa tak, że dawszy sobie na to przyzwolenie, mężczyźni potrafią czuć się tak samo słabi i podatni na ciosy jak kobiety, a kobiety odczuwają taką samą agresję jak mężczyźni. W swojej pracy terapeutycznej nieraz byłem świadkiem, jak moi klienci, czy to mężczyźni czy kobiety, zaczynają skutecznie uzdrawiać własne serce. Dzieje się to dzięki temu, że w trakcie terapii jednakową uwagę poświęcamy wszystkim czterem uzdrawiającym emocjom. Przekonałem się też, że zwykle bywa tak, iż emocja, której odczuwanie i werbalna ekspresja przychodzą klientowi najłatwiej, maskuje inne negatywne emocje. Emocja ta stanowi wierzchołek góry lodowej. W takich wypadkach postęp w terapii można osiągnąć, jedynie 70 schodząc w głąb, do tych warstw psychiki, które znajdują się poniżej poziomu umysłu. Często zdarzało się, że całkowite u-zdrowienie następowało po tym, jak wspólnie z klientem cofnęliśmy się, w przeszłość, powracając do takiej sytuacji, w której nie przeżył on w pełni którejś z bolesnych emocji. Osoba ta musiała dać wyraz wszystkim czterem uzdrawiającym emocjom. Uwalniała się od nich dopiero wtedy, gdy to uczyniła, a uwolniwszy się, zaczynała doświadczać ukrytych głębiej uczuć pozytywnych — potrafiła kochać, okazywać zrozumienie, umieć wybaczać i być wdzięczną. Przyjrzyjmy się tym zjawiskom na przykładzie kilku autentycznych przypadków. Mary, czyli kobieta, którą nękały smutek i strach Mąż Mary, Richard, zmarł na zawał serca w wieku lat trzydziestu ośmiu. Pięć lat po jego śmierci Mary zgłosiła się na terapię. Miała depresję. Mówiła, że po śmierci męża towarzyszy jej bezustanne uczucie pustki, że jej życie pozbawione jest radości. Gdy zapytałem ją, jak przebiegał proces opłakiwania straty, odrzekła, że w jej wypadku żałoba trwała kilka lat. Mimo to serce Mary nie zostało uleczone. Wciąż była pogrążona w smutku. Płakała, nie doznając żadnej ulgi. Przez całe lata nie mogła nawet myśleć o zaangażowaniu się w nowy związek. Powiedziała mi, że wcześnie straciła ojca, który zmarł, gdy była bardzo młoda. Po latach, po śmierci męża okazało się, że dwie takie straty, to dla niej zbyt wiele. Czuła, że ponowna miłość przyniosłaby jej ból, który byłby nie do zniesienia. Dlatego nie angażowała się w nowe związki z innymi mężczyznami. Często zdarza się tak, że straciwszy partnera, czujemy, iż nowa miłość przyniosłaby nam ból, który byłby nie do zniesienia. Mary zdołała w końcu uwolnić się od lęków i smutku, bo dała sobie przyzwolenie na gniew. Przed podjęciem terapii nie przy- 71 szłoby jej nawet do głowy, że może się złościć. Wydawało jej się, że złość jest uczuciem sprzecznym z miłością. Całymi latami żyła, czując żal, smutek i strach. Żyła, nie mogąc się tych uczuć pozbyć. Musiała dać sobie przyzwolenie na gniew, musiała go odczuć i wyrazić. Dopiero gdy to uczyniła, stała się zdolna do stopniowego rozpoczęcia życia od nowa, a także do miłości. W trakcie terapii okazywała nawet swój gniew na Boga — za to, że zabrał jej ojca. Fakt, że doświadczyła gniewu, sprawił, że ponownie weszła w kontakt ze swoją pasją życia i pragnieniem miłości. Sprawił też, że w końcu zdobyła się na odwagę i zaangażowała w nowy związek. Dopóki nie przyznawała się do gniewu, nie mogła tego wszystkiego uczynić, bo powstrzymywały ją lęki. Tom, czyli mężczyzna, którego nękały gniew i uraza Tom był zadowolony, że się rozwiódł. Po rozwodzie czuł ulgę, bo wyzwolił się z nieharmonijnego związku i stał się człowiekiem wolnym. W małżeństwie przeżywał bezustanną frustrację, bo jego żona była wciąż z niego niezadowolona. Żeby najbardziej się starał, jej wszystkiego było mało. Nie mógł się wprost odezwać, bo miała mu za złe wszystko, co powiedział. „Była taka wymagająca — wyznał. — W naszym związku nie było radości. A ja uważam, że związek z partnerką po winien być poza wszystkim innym dobrą zabawą". Po rozwodzie Tom zaczął się więc bawić. Czuł wielką ulgę, mogąc słuchać ulubionej muzyki, mogąc robić to, co sobie zaplanował, a także jeść ulubione potrawy i oglądać takie filmy, jakie mu się podobały. Zaczął się umawiać na randki. Bawił się świetnie. I wszystko było dobrze, dopóki nie zaczynało się zanosić na poważny związek, bo gdy do tego dochodziło, Tom wycofywał się. Czynił tak, ponieważ wydawało mu się, że każda jego potencjalna partnerka staje się po pewnym czasie zbyt wymagająca — podobna do jego byłej żony. Tom był człowiekiem o pozytywnym nastawieniu do życia] i życzył swojej żonie dobrze, jednak na jej wspomnienie wciąż przeżywał gniew. Czuł do niej urazę za to, że nie doceniała jego starań. Tom radził sobie z gniewem w sposób następujący: oskarżał swoją żonę i żył dalej, starając się jednak usilnie nigdy więcej nie związać z wymagającą kobietą. Nie zdawał sobie sprawy, że „ugrzązł", że nęka go wciąż powracające uczucie gniewu i że to wpływa na jego kolejne związki. Gdyż było tak, że w każdym nowym związku przychodził moment, w którym zaczynał ponownie się złościć, oskarżał swoją partnerkę, po czym zrywał z nią i szukał nowej kobiety. Sposób, w jaki radzimy sobie z utratą miłości, jest wskazówką, która mówi, jaki automatyzm będzie najprawdopodobniej rządził naszym postępowaniem w kolejnej miłości. Tom oczekiwał, że jego wybranka będzie beztroska, wesoła i zawsze z niego zadowolona. Uważał siebie za człowieka wyrozumiałego i pragnął wyrozumiałej partnerki. Kiedy kobieta chciała, by dał jej coś więcej niż to, co jej właśnie dawał, następowała u niego reakcja obronna. Oskarżał partnerkę o to, że jest zbyt wymagająca. Nie uświadamiał sobie, że jego oczekiwania w stosunku do związku z kobietą są nierealistyczne. Nie potrafił dostrzec, że to on sam jest wymagający. Dzięki terapii zaczął jednak rozumieć, jak nierealistyczne są jego oczekiwania. Nauczył się, że fakt, iż reakcje mężczyzn i kobiet różnią się od siebie, to rzecz normalna. Nauczył się też, że pełen miłości związek wymaga zaakceptowania tych różnic. Po pewnym czasie potrafił już — na razie na poziomie umysłu — zaakceptować kobiecą potrzebę dzielenia się z partnerem swoimi negatywnymi uczuciami. Jednak wciąż jeszcze się denerwował, kiedy partnerka wydawała się wyprowadzona z równowagi. By mógł to zaakceptować na poziomie emocjonalnym, potrzebne było uzdrowienie jego serca. Doszedłszy do tego, przyjrzeliśmy się wspólnie faktowi, że sześć lat wcześniej Tom nie opłakał do końca rozpadu swojego małżeństwa. 73 By nasze oczekiwania stały się realistyczne na poziomie nie tylko umysłu, lecz także emocji, musimy uzdrowić swoje serce. Zaraz po rozwodzie Tomowi nie przyszło do głowy, że powinien zgłębić swoje cztery uzdrawiające emocje. Czuł wtedy ogromną ulgę i nie zdawał sobie sprawy, że w jego sercu istnieje rana, którą trzeba wyleczyć. Podczas terapii, gdy rozmawialiśmy o jego problemach, odczuwał gniew, ale nie doświadczał smutku ani żalu. Twierdził, że jest zadowolony, iż jego związek się rozpadł. W końcu jednak, kiedy sobie przypomniał, jak świetnie się czuł w początkowej fazie swego związku z byłą żoną, zdołał poczuć smutek i rozczarowanie. Dla mnie jednak było oczywiste, że wciąż jest zablokowany. Kiedy go poprosiłem, żeby sobie przypomniał taki okres swojego życia, w którym czuł się do głębi rozczarowany, przyszedł mu na myśl czas po śmierci ojca, która nastąpiła, gdy był dwunastoletnim chłopcem. Ojciec zginął w wypadku samochodowym, a Tom i jego matka przeżyli tę śmierć bardzo ciężko. Podczas pogrzebu ktoś powiedział chłopcu, że musi być silny ze względu na matkę. Wobec tego dwunastoletni Tom ze wszystkich sił powstrzymywał łzy napływające do oczu. Dokładał też wszelkich starań, by nie okazywać żalu. Próbował być wesoły, gdyż uważał, że tylko wesołe dziecko nie będzie ciężarem dla matki. Przypomniał sobie to wszystko podczas terapii, po czym dał sobie przyzwolenie na odczuwanie wszystkich czterech uzdrawiających emocji. Dzięki temu stopniowo uleczył serce złamane już dawno — w tym wczesnym okresie życia, w którym dziecko jest bardzo podatne na ciosy. Jeżeli w przeszłości któreś z naszych uczuć zostało zablokowane, to będziemy mieli trudności z jego doświadczaniem aż do chwili, gdy dojdzie do jego odblokowania. 74 Przeżycia z dzieciństwa sprawiły, że Tom, będąc już człowiekiem dorosłym, nie potrafił pogodzić się z tym, że partnerka jest smutna czy rozczarowana. Działo się tak dlatego, że te dwa uczucia były wciąż uczuciami, których on sam nie przeżył do końca i od których się nie uwolnił. Tom nie chciał odczuwać własnego smutku i żałoby, i dlatego nie był w stanie tolerować objawów rozczarowania u swoich partnerek. Reagował na nie obronnie — gniewem i obwinianiem partnerki. Później jednak, gdy już zaakceptował i przeżył własne uczucia, udało mu się stopniowo urealnić swoje oczekiwania. Zrozumiał, że partnerka musi czasami poczuć się wyprowadzona z równowagi, że jest to jedna z jej potrzeb. Wskutek tego zmniejszyła się jego skłonność do reakcji obronnych i do przybierania wobec partnerki wymagającej postawy. Danna, czyli kobieta, którą nękał żal i która wciąż rozczulała się nad sobą Danna była mężatką dwanaście lat, po czym jej mąż, Rex, porzucił ją dla znacznie młodszej sekretarki. Od tego czasu, przez ponad dziesięć lat, Danna żyła samotnie. Mówiąc o Reksie, przybierała ton użalania się nad sobą. Twierdziła, że Rex zrujnował jej życie. Opowiadała o tym różnym ludziom od lat, jednak wciąż nie potrafiła pogodzić się ze stratą i uwolnić od przywiązania. Nie potrafiła też ruszyć z martwego punktu. Była przekonana, że jej życie nigdy już nie będzie takie jak przedtem. Dannę nękał żal, w którym „ugrzęzła". Nie potrafiła zaakceptować straty, zapomnieć o mężu i pójść do przodu. Trzymała się kurczowo przekonania, że brakuje jej Rexa i unikała konfrontacji z własnym strachem przed ponownym odrzuceniem. Czuła też w głębi duszy, że jest osobą nie potrafiącą sprostać wymaganiom życia i że nie zasługuje na miłość. Obawiała się, że nikt jej już nigdy nie pokocha. Nie potrafiła się przyznać do tego strachu. A tylko to było warunkiem pozbycia się go. Tak właśnie wygląda problem z negatywnymi uczuciami. 75 Większość z nich jest nieracjonalna. Uczucia te są oparte na błędnych przekonaniach. Jednak chcąc pozbyć się tych przekonań, musimy najpierw przeżyć te negatywne uczucia, i to przeżyć je do końca. Duma nie pozwalała Dannie przyznać się do strachu, o którym wyżej była mowa. Nie przyznawała się więc do niego nawet przed samą sobą. Aby pozbyć się błędnych przekonań, musimy najpierw przeżyć negatywne uczucia. W trakcie terapii wróciliśmy do czasów, gdy Danna była: zakochana w Reksie. Wspomnienia te sprawiły, że zaczęła odczuwać smutek. Przypomniała sobie bowiem, jak bardzo kochała Rexa, wróciła pamięcią do dobrych chwil, które były ich wspól-^ nym udziałem. Przypomniała sobie także ból, którego doświadczyła, gdy Rex ją opuścił. Przeżywając swój smutek, zyskasz zdolność odczuwania go głębiej. Odkryła swój strach wywołany myślą, że nigdy więcej nie spotka miłości, bo przecież boi się zaufać komukolwiek, gdyż każdy może ją ponownie zranić. Gdy już potrafiła odczuwać ten strach, cofnęliśmy się jeszcze dalej w przeszłość. Danna przypomniała sobie, że istniał w jej życiu okres, w którym bardzo się bała. Było to w dzieciństwie, gdy jej ojciec często krzyczał na matkę i źle ją traktował. Danna bała się wtedy, że i ją potraktuje tak samo. Pragnąc uniknąć jego gniewu, starała się być bardzo grzeczna. Żywiła głębokie przekonanie, że straci miłość ojca i poniesie karę, jeżeli w sposób nieskrępowany da wyraz swoim uczuciom albo zrobi to, na co ma ochotę. Miała trudności z odczuwaniem gniewu na ojca, ponieważ nie traktował jej źle. Nie rozumiała, że wolno jej się gniewać na niego o to, czego jeszcze nie zrobił. W trakcie terapii Danna uświadomiła sobie, że ojciec nie zapewniał jej poczucia bezpieczeństwa, dzięki któremu mogłaby się poczuć w pełni sobą. Nie poświęcał nawet odrobiny czasu na to, by się przekonać, kim ona jest, co czuje, czego pragnie i czego potrzebuje. Odkrycie to spowodowało gniew, na który Danna dała sobie przyzwolenie. 76 Złościła się na ojca za to, że tak ją zaniedbywał, dzięki czemu zdołała w końcu wyzwolić się ze swoich lęków. Ponowne otwieranie się na miłość Posłużyłem się wyżej opisanym podejściem w tysiącach przypadków. I w każdym z tych przypadków okazywało się, że klient przechodzący terapię, czy też uczestnik Warsztatów Osobistego Sukcesu, przeżywszy w pełni każdą z czterech uzdrawiających emocji, pozbywa się bólu wynikającego z doświadczeń przeszłości i otwiera się na miłość oraz wszelkie sukcesy, jakie niesie życie. Często się zdarzało, że ktoś opłakał stratę w stopniu więcej niż dostatecznym, a ponadto przeżył dwie lub trzy uzdrawiające emocje, jednak nie osiągał zamierzonego skutku. Skutek przychodził dopiero wtedy, gdy przeżyte zostały pozostałe emocje. Dopiero wtedy człowiek potrafi naprawdę ruszyć z martwego punktu i rozpocząć życie od nowa. Gdy problemem człowieka jest zablokowane uczucie, terapeuta musi wraz z nim cofnąć się w przeszłość, do takiego okresu, w którym osoba ta nie przyznawała się w pełni do tego uczucia i nie pozwoliła sobie na jego przeżywanie. Doświadczony terapeuta wiedząc, jakiego uczucia szuka, nie ma przeważnie trudności z jego znalezieniem. Zadając właściwe pytania, sprawia, że brakujące uczucie pojawia się automatycznie. Aby otworzyć swoje serce, tak jak się to stało w wyżej przytoczonych przykładach, musimy się starać przezwyciężyć skutki społecznego warunkowania, które było naszym udziałem w przeszłości, a także doświadczyć w pełni każdej z czterech uzdrawiających emocji. Blokujemy te emocje nie tylko wskutek społecznego warunkowania. Blokujemy je też sami, i to na różne sposoby. W następnym rozdziale pokażemy, w jaki sposób może się do tego przyczynić doświadczenie straty. A później wyjaśnimy, jak wywołać brakujące emocje i jak — już po uleczeniu złamanego serca — odzyskać zdolność kochania, akceptacji, rozumienia innych oraz sytuacji, w której się znajdujemy, a także ufność. Rozdział szósty Dobry koniec staje się dobrym początkiem Oczywiste jest, że człowiek zakochany nie myśli: „Połączmy nasze losy, a potem, po kilku szczęśliwych latach doprowadźmy do zerwania powodującego ból i cierpienie". Zakochawszy się, nie planujemy, że stracimy naszą miłość. Z początku zawsze się nam wydaje, że będzie ona trwała wiecznie. Jednak życie to nie bajka i prawda jest taka, że możemy naszą miłość stracić. A utrata miłości łamie nam serce. Gdy nasz związek się kończy, ponosimy stratę i to taką, która działa na nas destrukcyjnie. Zawsze — bez względu na okoliczności, które do niej doprowadziły. Sposób, w jaki opłaczemy tę stratę, zadecyduje o naszym dalszym życiu. Koniec związku może nastąpić wskutek śmierci partnera, rozwodu lub zerwania, jednak w każdym z tych wypadków musimy zrobić wszystko, by doprowadzić do końca proces opłakiwania go, ponieważ dobry koniec staje się dobrym początkiem. Bez względu na to, jak kończy się nasz związek, musimy zrobić wszystko, by doprowadzić do końca proces opłakiwania go. Chcąc ruszyć z martwego punktu i znaleźć nową miłość, musimy w pełni odczuć i w pełni opłakać swoją stratę. Jednak różne okoliczności towarzyszące stracie mogą sprawić, że proces uzdrawiania będzie zagmatwany i trudny. Gdy brak nam właści- 78 wego spojrzenia, gdy nie wiemy, co robić, możemy — na różne sposoby — sabotować naturalny proces uzdrawiania. Opłakiwanie tragedii Opowiadałem już, jak podczas miodowego miesiąca po ślubie z Bonnie otrzymałem telefoniczną wiadomość o śmierci mojego ojca. Byłem zaszokowany, a równocześnie czułem wściekłość i przerażenie. „Jak to się mogło zdarzyć? — pytałem siebie. — Kto mógł dopuścić się czegoś takiego? To straszne. To niesprawiedliwe. Dlaczego ten człowiek to zrobił?" Byłem już wtedy dość doświadczonym terapeutą. Zdążyłem pomóc wielu ludziom, także tym, którzy przeżyli tragedie. Jednak sam, osobiście, nie poniosłem nigdy tego rodzaju straty. Na szczęście miałem rodzinę i przyjaciół, którzy udzielili mi wsparcia. Wziąłem udział w warsztatach i dzięki temu zdołałem w pełni doświadczyć procesu uzdrawiania oraz doprowadzić ten proces do końca. Początkowo zdawało mi się, że mój ból nigdy nie ustąpi. Jednak z czasem został on uleczony. A kiedy ustąpił, moje serce pogodziło się ze stratą i wypełniło się miłością. I okazało się, że wbrew oczekiwaniom doświadczenie to bardzo mnie wzbogaciło. Kiedy ból w naszym sercu zostanie uleczony, ogarnia nas spokój, przychodzą też pełne miłości wspomnienia. Jak pisałem już wcześniej, mój ojciec wziął do samochodu autostopowicza, który go obrabował, a następnie zamknął w bagażniku i zostawił na poboczu drogi. Był upał. Po kilku godzinach ojciec zmarł wskutek udaru cieplnego. Po pogrzebie zapragnąłem wejść w kontakt z ojcem i w jakiś sposób podzielić z nim jego cierpienie. Chciałem doświadczyć tego, czego on doświadczył. W obecności matki i rodzeństwa dałem się więc zamknąć w bagażniku. 79 Leżąc już w bagażniku, który nie był tak ciasny, jak sobie wyobrażałem, zobaczyłem ślady po śrubokręcie, którym ojciec walił w pokrywę. Miał najwyraźniej nadzieję, że ktoś go usłyszy i uratuje. Zauważyłem też ślady świadczące o tym, że próbował otworzyć zamek. A także takie, które wskazywały, że udało mu się odgiąć oprawę tylnych świateł, żeby wpuścić do środka powietrze. Odruchowo wyciągnąłem rękę i wysunąłem ją przez otwór. Kiedy ją cofnąłem, mój brat powiedział: „Spróbuj, czy dosięgniesz do przycisku". Wyciągnąłem rękę jeszcze raz, nacisnąłem przycisk i bagażnik otworzył się. Byliśmy oszołomieni. Gdyby ojcu przyszło do głowy, żeby zrobić to, co ja zrobiłem przed chwilą, nie straciłby życia i byłby teraz z nami. Nie wpadł jednak na to, bo próbując wydostać się z bagażnika, człowiek nie zastanawia się nad tym, w jaki sposób został w nim zamknięty. Nie pomyślałem o tym także i ja. To mój brat, który był na zewnątrz, wpadł na pomysł, że można sięgnąć do przycisku. Ojciec na to nie wpadł i pozostał zamknięty w pułapce aż do śmierci. Przez wiele miesięcy po jego śmierci usiłowałem przetworzyć gniew wywołany tym, że ktoś napadł na niego i tak bestialsko go potraktował. Odczuwałem też smutek, ponieważ ojca już z nami nie było. Stawałem również twarzą w twarz ze strachem przed śmiercią, który mnie ogarniał na myśl o tym, jak umarł ojciec. A ponadto odczuwałem żal, uświadamiając sobie własną bezsilność. Nie mogłem przecież przywrócić ojcu życia. A jeszcze przed jego śmiercią nie byłem w stanie oszczędzić mu cierpień. Rozmawiałem jednak wiele z innymi ludźmi, którzy ponieśli podobną stratę, i to sprawiło, że wszystko, co przeżywałem po śmierci ojca, stało się łatwiejsze do zniesienia. Rozmowy te, choć niosły ból, pomagały równocześnie go uleczyć. Nie będąc w stanie odczuwać bólu, nie możemy go uleczyć. 80 Stopniowo było mi coraz łatwiej wspominać ojca. Przestałem na myśl o nim odczuwać tak wielki ból w sercu. Nie lubiłem mówić o tym tragicznym zdarzeniu, wiedziałem jednak, że właśnie mówienie o tym jest najistotniejszą częścią procesu uzdrawiania. Po wielu rozmowach z ludźmi, podczas których dzieliliśmy się ze sobą swymi przeżyciami, zacząłem czuć błogość na myśl o miłości ojca do mnie, a także czułość płynącą z mojej miłości do niego. Była to zmiana bardzo istotna. Jeżeli w jakiś czas po stracie jesteśmy już w stanie odczuwać swoją miłość do utraconej osoby, nie doświadczając przy tym bólu, to znak, że proces uzdrawiania naszego serca został doprowadzony do końca. Tak było właśnie w moim wypadku. Do dzisiejszego dnia, gdy myślę o ojcu i jego tragicznej śmierci, odczuwam przypływ miłości i ogarnia mnie spokój. Jeżeli, oglądając się wstecz, odczuwamy przypływ miłości, której nie towarzyszy już ból, to jest to znak, że proces uzdrawiania naszego serca został doprowadzony do końca. Muszę powiedzieć, że przeżywając tę tragedię, miałem dużo szczęścia, ponieważ w trakcie moich przeżyć zrozumiałem, jak należy opłakiwać stratę. Chodzą jednak po świecie setki tysięcy ludzi, którzy takiego szczęścia nie mieli, i którzy, doznawszy tragicznej straty, nie zostali uleczeni. Ludzie ci, zamiast odzyskać spokój, całymi latami cierpią w milczeniu. Nie zdając sobie sprawy, że istnieje sposób pozwalający uleczyć złamane serce, trwaj ą pogrążeni w negatywnych uczuciach. Gdy tracisz męża lub żonę Kiedy wskutek jakiegoś tragicznego wypadku stracimy ukochaną osobę, musimy zdawać sobie sprawę, że nasza żałoba nie Powinna trwać wiecznie. Człowiek, który jest przeświadczony, że żałoba musi się ciągnąć w nieskończoność, myli ją z miłością 81 do osoby, którą utracił, a czyni to dlatego, że nie rozumie, w jaki sposób można uleczyć ból. Żywiąc przekonanie, że jeżeli kogoś naprawdę kochaliśmy, to zawsze będziemy odczuwać ból po jego stracie, tkwimy w błędzie. Komuś, kto tego nie rozumie, wydaje się, że już sama myśl O tym, iż może się poczuć lepiej, uwłacza jego żałobie. A już myśli o własnym szczęściu w ogóle do siebie nie dopuszcza. Jest bowiem przekonany, że czując się szczęśliwy, dowiódłby, że zapomniał ukochaną osobę. W wypadku gdy tą utraconą osobą jest współmałżonek, ten ktoś, o kim tu mowa, może nawet uznać, że ponownie się zakochując, popełniłby zdradę. Przekonania tego rodzaju zaburzają naturalny proces dochodzenia do zdrowia 1 mogą sprawić, że człowiek nigdy nie pogodzi się ze stratą i nie uwolni się od przywiązania. Ktoś, kto na poziomie umysłu żywi przekonanie, że uwolnienie się od smutku równe „niekochaniu", będzie — na poziomie serca — kurczowo się tego smutku trzymał, ponieważ umysł, który potrafi stłumić negatywne uczucia, umie także — tłumiąc uczucia pozytywne — nie pozwolić nam pogodzić się ze stratą i uwolnić się od przywiązania. Aby w pełni uleczyć serce, musimy nie tylko odczuć swoje negatywne emocje, lecz musimy także dać sobie przyzwolenie na zaakceptowanie straty, uwolnienie się od przywiązania i ponowne doznawanie szczęścia. Kiedy serce jest już uleczone, myśl o stracie wywołuje w nas pewien smutek, może również wywoływać tęsknotę za partnerem. Jednak nie są to doznania dominujące. W takiej sytuacji dominuje bowiem czułość i serdeczność płynące z naszej miłości do utraconej osoby. Wspomnienia o wspólnie spędzonych cudownych chwilach nie powodują już bólu, ale sprawiają, że 82 ogarnia nas spokój, że odczuwamy wdzięczność. Nie czujemy już pustki, nie jesteśmy samotni. Czujemy natomiast, że zaczynamy odbudowywać swoje życie, czujemy się otoczeni miłością i wsparciem ze strony ludzi, których mamy w pobliżu siebie. Ci, którzy uważają, że trwająca w nieskończoność żałoba jest dowodem głębokiej, prawdziwej miłości, są w błędzie. Ich miłość jest z pewnością szczera i prawdziwa, jednak ich rozpacz wypływa z faktu, że nie doprowadzili do końca procesu opłakiwania. Wiecznie trwający żal nie jest dowodem na nieśmiertelność naszej miłości, jest natomiast chorobą wymagającą lekarstwa. Nikt nie jest stworzony do życia bez miłości. Takie życie nie jest niczyim przeznaczeniem. Życie ze złamanym sercem jest tragiczniejsze od śmierci. Nowa miłość nie oznacza., że przestaliśmy kochać osobę, którą straciliśmy. Życie ze złamanym sercem jest tragiczniejsze od śmierci. Może się jednak zdarzyć, że nawet wiedząc to wszystko, nie przeżyjemy pewnych negatywnych uczuć do końca i nie uwolnimy się od nich. Musimy ich wtedy poszukać, a gdy dobrze poszukamy, to na pewno znajdziemy. Jeżeli jednak nie wiemy, czego szukać, to możemy spędzić resztę życia w żałobie. Dlatego wiedza o tym, jak należy przeżywać cztery uzdrawiające emocje jest tak ważna. Nie wystarczy bowiem po prostu doświadczać tego, co czujemy. Na ogół bywa tak, że człowiek musi dokonać dogłębnej analizy, która pozwoli mu znaleźć tę emocję, której nie przeżył do końca i od której się nie uwolnił. Aby uleczyć serce, nie wystarczy po prostu doświadczać tego, co czujemy. Jeżeli w określonych okolicznościach tłumiliśmy określone uczucia, to odszukanie tych uczuć nie przyjdzie nam łatwo. A to dlatego, że wskutek dotychczasowego warunkowania, nie jesteś-my w stanie odczuwać w sposób nieskrępowany wszystkich 83 czterech uzdrawiających emocji. W takim wypadku polecam terapię indywidualną, warsztaty, udział w grupie wsparcia oraz ćwiczenia w pomaganiu samemu sobie. Wszystko to bowiem umożliwia wyzwolenie się z tego, co w naszej psychice wytworzył proces warunkowania, a także pozwala nam przeżyć wreszcie do końca ukryte emocje. Moc uzdrawiania własnego serca Każdy człowiek posiada wewnętrzną moc uzdrawiania siebie. Potrzebuje jednak także innych, którzy posłużą mu pomocą w trakcie procesu uzdrawiania. Lekarz, który doznał złamania kości, potrzebuje pomocy innego lekarza, mimo że wie, jak jej się udziela. Podobnie rzecz się ma w wypadku złamanego serca. Gdy nasze serce zostało złamane, musimy udać się po pomoc do kogoś, kto potrafi jej udzielić. Musimy też poszukać ludzi, którzy udzielą nam wsparcia. Sami sobie nie poradzimy. Bywa, że podczas warsztatów lub w ramach działań grupy wsparcia z łatwością dochodzi do ujawnienia naszych uczuć. Tłumione uczucia pojawiają się u nas po prostu dlatego, że doznaje ich także ktoś inny. W samotności nigdy by do tego nie doszło, tymczasem podczas warsztatów następuje to automatycznie. Ukryte głęboko uczucia ujawniają się automatycznie, kiedy doznaje ich także ktoś inny. Dzieje się tak na przykład wtedy, gdy ktoś, kto nie tłumi gniewu, okaże go. Wtedy i w tobie budzi się ta część twojego ja która jest wściekła. I odblokowujesz się — nawet w wypadku, gdy wskutek przeszłego warunkowania jesteś przekonany, że gniewu odczuwać ci nie wolno. Doznajesz ulgi, jak człowiek, który ma łzy w oczach, oglądając melodramat. Te łzy nie są spowodowane rozpaczą czy rozżaleniem nad samym sobą, nie wywołują u niego przygnębienia, tylko powodują lepsze samopoczucie. Uzdrawiające łzy nie powodują przygnębienia, tylko sprawią, że poczujesz się lepiej. Warsztaty oraz zajęcia w grupach wsparcia pomagają człowiekowi skontaktować się z własnymi uczuciami. Natomiast dłuższy związek z terapeutą daje klientowi poczucie bezpieczeństwa, które, obok zaufania do terapeuty, pozwala mu głębiej w nie wniknąć. Klient, dzieląc się swymi przeżyciami z człowiekiem, który rozumie, czym jest strata, czuje się wystarczająco bezpieczny, by badać głębsze poziomy własnych uczuć. Kiedy terapeuta potrafi we właściwym momencie zadawać właściwe pytania, ukryte emocje ujawniają się, a klient się od nich uwalnia. Ćwiczenia w pomaganiu samemu sobie są również bardzo skuteczne. Skuteczność ich jednak znacznie wzrasta, gdy towarzyszy im terapia indywidualna oraz udział w warsztatach i grupie wsparcia. Wszystkie ćwiczenia zalecane w tej książce można wykonywać w samotności, lub też z pomocą terapeuty albo grupy wsparcia. Idealnym rozwiązaniem, zwłaszcza we wczesnej fazie leczenia emocjonalnej rany, jest zgłębianie własnych zranionych uczuć w obecności innych ludzi. Wtedy — dzięki temu, że ktoś inny wie, o czym mówimy — nasz ból staje się bardziej znośny. Mogąc się zwierzyć ze swojego bólu, uwalniamy się od niego bardziej skutecznie i w efekcie szybciej doznajemy uzdrowienia. Proces uzdrawiania i komplikacje, które mogą wystąpić w jego trakcie Każdy przypadek, w którym człowiek poniósł stratę, jest przypadkiem indywidualnym. Towarzyszą mu więc jego własne, jedyne w swoim rodzaju wyzwania i komplikacje. Carol na przykład straciła męża, Steve'a, który zginął w wypadku samochodowym. Zawsze go upominała, żeby zapinał pasy bezpieczeństwa, a po jego śmierci dowiedziała się, że tym razem tego nie uczynił, wskutek czego stracił życie. Przekonała się ponadto, 85 że Steve ukrywał przed nią, że mają poważne problemy finansowe, których ciężar musiała teraz dźwigać sama. Carol czuła smutek, a równocześnie gniew i strach. I gubiła się w tym wszystkim. Jak większość z nas nie była bowiem przyzwyczajona do odczuwania więcej niż jednej emocji naraz. Jej smutek wynikał z tego, że kochała Steve'a i boleśnie odczuwała jego brak, ale równocześnie czuła gniew na męża, bo nie zapiął pasów. Na dodatek bała się kłopotów finansowych. Nie wiedziała, że powinna dać sobie czas na doświadczenie i zgłębienie każdej z tych emocji. Skutek był taki, iż przytłoczyły ją one tak, że nie mogła się ich pozbyć. Podczas pogrzebu zalałają fala smutku, jednak gdzieś w głębi duszy nękał ją także gniew, a ponadto obwiniała męża. Ponieważ gniew wydawał jej się uczuciem sprzecznym z miłością, starała się go stłumić. Mimo to była zła. Równocześnie obwiniała Ste-ve'a o to, że jej nie posłuchał i zostawił ją samą z takimi kłopotami. Strach, który odczuwała na myśl o swoich nowych obowiązkach, podsycał jeszcze jej gniew oraz skłonność do obwiniania męża. Carol tłumiła gniew przez dłuższy czas, aż wreszcie zaczęła mieć trudności z odczuwaniem smutku. Spychała swój gniew i strach pod powierzchnię, co sprawiło, że nie była w stanie przeżyć swojego smutku w pełni i do końca oraz uwolnić się od niego. Jej smutek przybrał formę użalania się nad sobą. Carol płakała, ale łzy nie przynosiły jej ulgi. Jej serce bolało i trwało w odrętwieniu. Kiedy nasz gniew zostanie stłumiony, nasz smutek przybiera formę użalania się nad sobą. Przykład ten pokazuje, jak może się skomplikować proces opłakiwania. Osoba, która straciła partnera, może za nim tęsknić, a równocześnie obwiniać go i żywić do niego urazę. Osoba taka, zamiast dać sobie przyzwolenie na odczuwanie gniewu, blokuje to uczucie, gdyż sądzi, że powinna czuć jedynie smutek. Ponie- waż nie chce być ciężarem dla innych ani sprawić, by inni myśleli źle ojej nieżyjącym partnerze, nie zwierza się nikomu ze swoich lęków. Stara się być silna i „trzyma wszystko w sobie". I zdarza się tak, że nie mogąc nikomu zaufać ani opowiedzieć o tym, co przeżywa, zaczyna nosić w sobie bezustanną pretensję do utraconego partnera. Czuje się wskutek tego jego ofiarą. Jeżeli nie uzdrowi serca, to stan ten może u niej trwać do końca życia. Do tego może dojść poczucie winy, płynące z faktu, że żyje, doznając uczuć „sprzecznych z miłością" — żywiąc gniew na partnera i obwiniając go. Osobie, o jakiej tu mowa, wydaje się, że nie kocha partnera tak jak kiedyś, a to wywołuje u niej złe samopoczucie. Osoba taka próbuje więc odnaleźć w sobie dawną czułość i ciepło, jednak kończy się to fiaskiem, wskutek czego staje się ona rozdrażniona albo przestaje czuć cokolwiek. Dzięki terapii Carol uzyskała w końcu zdolność ujawniania swoich ukrytych uczuć — gniewu i strachu. A następnie przeżyła do końca swój smutek i żal i uwolniła się od nich. Poczucie winy zniknęło, a ona spojrzała na siebie o wiele pozytywniej, zaczęła też mieć nadzieję, że poradzi sobie z nowymi obowiązkami. Gdy człowieka nęka gniew Sharron i Ed bez przerwy się kłócili. Ich skale wartości różniły się tak bardzo, że nie mogli żyć w zgodzie. Gdy się rozstali, Sharron doświadczała całej gamy uczuć. Przede wszystkim gniewu, który był jednak podsycany przez strach. Sharron bała się bowiem, że jej dziewięcioletniemu synkowi, Nathanowi, szkodzą kontakty z ojcem. Uważała, że Ed psuje Nathana. Ona uczyła syna, jak ważne są pieniądze i ich zarabianie, tymczasem Ed kupował chłopcu wszystko, czego ten zapragnął. Ona chciała, żeby Nathan miał obowiązki, wykonywał różne prace domowe, a Ed zaspokajał wszystkie jego zachcianki. Sharron uważała, że to wszystko wytwarza mętlik w głowie dziecka i czuła żal, gdyż była bezsilna, nie mogąc go przed tym uchronić. 87 Ten strach i żal podsycały jej gniew na Eda. Sharron, zamiast pogodzić się ze stratą i uwolnić się od przywiązania oraz gniewu spowodowanego separacją, wściekała się coraz bardziej. Po kilku miesiącach Nathan zaczął mieć problemy w szkole, co jeszcze bardziej nasiliło jej gniew. Na domiar złego Sharron miała teraz mniej czasu dla syna. Po separacji musiała bo wiem wrócić do pracy. Czuła smutek, gdy Nathan nie wywiązywał się z zadań szkolnych, ale miała trudności z okazywaniem dziecku współczucia i zrozumienia. Nękało ją wskutek tego poczucie winy i była zła. Poczucie winy wynikało z tego, że nie mogła spędzać więcej czasu z synem, a jej złość była złością na Eda. Trudno jest okazywać współczucie, gdy człowiek jest wściekły. Sharron nie dała sobie dość czasu na opłakanie rozpadu swojego małżeństwa, wskutek czego o wiele trudniej przychodziło jej teraz znosić frustracje wynikające z obowiązków rodzicielskich. Kiedy czyjeś serce nie jest uleczone, człowiek ten staje się nadmiernie wrażliwy i trudniej mu dźwigać problemy, które niesie życie. Często czuje się tak, jakby ktoś urażał go w otwartą ranę. Sharron czuła ogromny gniew, nie będąc w stanie dać sobie rady z problemami syna. Gdy zachowała się wobec niego szorstko lub z niedostateczną wrażliwością, rosło jej poczucie winy. A to z kolei podsycało w niej jeszcze większy gniew na Eda. Było więc coraz gorzej. Jednakże Sharron zgłosiła się na moje warsztaty. Tu uzyskała wiedzę o czterech uzdrawiających emocjach i uświadomiła sobie, że w rzeczywistości nie opłakała rozpadu swojego związku i nie uleczyła złamanego serca. Zdała sobie sprawę, że odczuwała gniew, ale nie czuła smutku. I dopiero teraz, gdy dała sobie czas na przeżywanie smutku i opłakanie straty, była w stanie wybaczyć Edowi i zrozumiała, że rozpad ich związku nie nastąpił wyłącznie z jego winy. Prawda bowiem była taka, że się po prostu nie dobrali. Gdy damy sobie czas na odczucie smutku, będziemy w końcu w stanie pogodzić się ze stratą, uwolnić się od przywiązania, wyzwolić się z gniewu i wybaczyć. Sharron płakała łzami smutku. Wtedy jej gniew złagodniał, a ona była zdolna przypomnieć sobie miłość, jaką kiedyś czuła do Eda i docenić dobro, którego od niego doznała. Dzięki temu, mając serce pełne miłości, pogodziła się ze stratą i uwolniła od przywiązania. Potrafiła teraz czuć wdzięczność dla Eda za dobre chwile, które były ich wspólnym udziałem, a także spojrzeć pozytywnie na siebie. Przestała uważać się za idiotkę, która była tak głupia, że wyszła za człowieka takiego jak Ed. A wskutek tego nabrała ufności, że w przyszłości stworzy trwały związek z innym partnerem. Uznała też, że powinna mówić dobrze o Edzie w obecności Nathana. Uświadomiła sobie ponadto, że jej syn posiada pewne cechy własnego ojca, których ona nie lubi. Nauczywszy się akceptować Eda i dostrzegać jego zalety, ułatwiła sytuację chłopcu, który musiał uporać się w jakiś sposób z tym, że jego rodzice nie żyją w zgodzie. Dowiedziała się, że wolno jej nie akceptować systemu wartości wyznawanego przez Eda, nie potępiając równocześnie jego samego. Chłopiec taki jak Nathan, słysząc pochlebne sądy na temat swojego ojca, jest w stanie zaakceptować te swoje cechy, które po ojcu odziedziczył. Sharron miała więc podwójną motywację. Wybaczając Edowi, uczyniła to nie tylko dla własnego dobra, ale także dla dobra syna. Największym darem, jaki mogą dać dziecku rodzice, jest miłość między nimi samymi. Gdy Sharron dała sobie przyzwolenie na zgłębienie własnego smutku, uwolniła się od gniewu i zyskała zdolność odczuwania intensywniejszej miłości. Dzięki temu stała się szczęśliwsza. 89 Szczęśliwszy był także jej syn. Ten „dobry koniec" sprawił, że łatwiej jej było ponownie zaangażować się w związek z mężczyzną. Sharron wyszła po raz drugi za mąż — za właściwego dla siebie partnera — i miała więcej dzieci. Gdy człowiek nie dopuszcza do siebie niektórych uczuć Fakt, że nie dopuszczamy do siebie niektórych uczuć, ponieważ wydają się one sprzeczne z miłością, to znak, że czas udać się po pomoc. Zwierzanie się przyjaciołom czy rodzinie nie zawsze jest bezpieczne. Natomiast terapeucie możemy powierzyć swoje uczucia bez obawy. Powinniśmy więc pójść do psychologa, wziąć udział w uzdrawiających warsztatach lub przyłączyć się do grupy wsparcia. Często się zdarza, że człowiek nie dopuszcza do siebie gniewu, bo uważa, że jest on sprzeczny z miłością. Gdy pragniemy doznać ulgi, musimy stworzyć sobie odpowiednie warunki, w których będziemy mogli zwierzyć się ze sprzecznych z miłością uczuć, nie raniąc przy tym nikogo ani nie narażając się na to, że ktoś nas negatywnie oceni. Gdy uzyskamy możliwość zgłębienia własnych uczuć, gdy się z nich komuś zwierzymy, rana w naszym sercu zacznie się goić, a my stopniowo się otworzymy i będziemy w stanie wybaczać, rozumieć innych, kochać ich i im ufać. Profesjonalny terapeuta nie będzie oceniał naszych uczuć. Uaktywni w nas natomiast — słuchając i zadając pytania — różne emocje, których powinniśmy doświadczyć i którym powinniśmy dać wyraz. Zwierzanie się z uczuć — bez obawy, że to kogoś zrani albo że zostanie użyte przeciwko nam — wyzwala nas i leczy nasze serce. Stwarzając sobie warunki do takich zwierzeń, czynimy coś, co przypomina zakładanie gipsu 90 na złamaną rękę. Gips taki chroni tę rękę podczas zrastania się kości. Wyznając całą prawdę o wszystkich swoich uczuciach bez wyjątku, umożliwiamy sobie ponowne znalezienie miłości. Stosując właściwe podejście, wyzwalamy się od bólu i otwieramy sobie drzwi do ponownego szczęścia. Starając się o to, by koniec był dobry, zapewniamy sobie dobry początek. Gdy nasze serce jest otwarte, jesteśmy naprawdę zdolni znaleźć miłość, której pragniemy, której potrzebujemy i na którą zasługujemy. Rozdział siódmy Ćwiczenie prowadzące do lepszego samopoczucia Wspominanie swojego partnera i opłakiwanie go powinno przywrócić zdrowie naszemu sercu, jednak czasami zdarza się, że proste skontaktowanie się z własnymi emocjami nie doprowadza do końca procesu uzdrawiania. Bywa, że odczuwszy ból, nie doznajemy ulgi. Dzieje się tak przeważnie dlatego, że doszło z naszej strony do przeoczenia, że nie uwzględniliśmy jakiegoś istotnego elementu procesu uzdrawiania i wskutek tego zmniejszyliśmy swoją naturalną zdolność dochodzenia do zdrowia. Istnieje ćwiczenie, które nazywam ćwiczeniem prowadzącym do lepszego samopoczucia i które zwiększa zdolność uzdrawiania własnego serca. Jednym z najlepszych sposobów uruchamiania naszej zdolności dochodzenia do zdrowia jest stosowanie ćwiczenia prowadzącego do lepszego samopoczucia. Istnieją setki sposobów i procesów pozwalających skontaktować się z tymi naszymi uczuciami, które sprawiają nam ból. Jednak my, chcąc pogodzić się ze stratą, uwolnić się od przywiązania i znaleźć nową miłość, musimy poznać podstawowe zasady jego leczenia. Stosując ćwiczenie prowadzące do lepszego samopoczucia, zapewniamy sobie zdolność leczenia zranień, z którymi się kontaktujemy. Ta zdolność jest konieczna, bo bez niej może się zdarzyć, że ból będzie nas nękał i że go stopniowo stłumimy. 92 pisanie listu opowiadającego o naszych uczuciach Jeżeli doznajesz uczuć, które sprawiają ci ból, to poświęć dwadzieścia minut na ich opisanie. Najlepiej będzie, jeżeli najpierw wyliczysz je na piśmie. Gdy już nabierzesz w tym wprawy, możesz zacząć wyliczać je w myśli, siedząc z zamkniętymi oczami. Możesz także wyliczyć je głośno w obecności swojego psychologa czy grupy wsparcia. Ja stosuję to ćwiczenie od siedemnastu lat, a do dzisiejszego dnia zdarza się, że najlepiej mi robi wyliczenie moich uczuć na piśmie. Kiedy jest coś, co bardzo mnie niepokoi, siadam przy komputerze i wpisuję do niego swoje uczucia, zgodnie z procedurą zalecaną w tym ćwiczeniu. Ćwiczenie prowadzące do lepszego samopoczucia składa się z trzech części: • Część pierwsza polega na wyrażeniu czterech uzdrawiają cych emocji oraz na wyliczeniu swoich pragnień, potrzeb i życzeń. • W części drugiej dajemy wyraz płynącej z miłości i umiejęt ności rozumienia bliźniego reakcji, z jaką pragniemy się spotkać w odpowiedzi na poprzedni krok. • W części trzeciej dajemy wyraz swojemu wybaczeniu byłemu partnerowi, temu, że go rozumiemy, że jesteśmy mu wdzięcz ni i że ufamy, iż nasza przyszłość będzie lepsza. Przyjrzyjmy im się teraz. Część pierwsza: wyrażenie uczuć Pierwsza część tego ćwiczenia polega na napisaniu listu do osoby, którą straciłeś i z której stratą nie potrafisz się pogodzić, cierpiąc przy tym bardzo. Możesz także napisać list do kogoś, kto twoim zdaniem wysłucha cię uważnie — do dobrego przyjaciela albo anioła. Postaraj się zgłębić każdą z czterech uzdrawiających emocji. Jeżeli chcesz zmienić ich kolejność, to w po- 93 rządku. Zacznij od uczuć, które przeżywasz najsilniej. Poświęć dwie lub trzy minuty na przeżycie każdej z czterech uzdrawiających emocji. Pisząc list, wyobrażaj sobie, że adresat słyszy wszystko, co mu przekazujesz. Wyobraź sobie, że jest on w stanie cię wysłuchać i zrozumieć, a także że będzie potrafił dać wyraz temu, iż cię rozumie i zaoferuje ci wsparcie. Może być tak, że w rzeczywistości ta osoba nie potrafiłaby cię wysłuchać. Jednak ty, chcąc uleczyć własne serce, wyobraź sobie, jak byś się czuł i co byś powiedział, gdyby cię wysłuchała. Wzór listu wyrażającego uczucia Drogi... Piszę do ciebie, by zwierzyć ci się z mojego bólu i znaleźć akceptację, wybaczenie oraz miłość. W tej chwili... 1. Czuję gniew, bo... Czuję gniew, ponieważ... Czuję gniew, kiedy... Nie podoba mi się... Chciałbym... 2. Czuję smutek, bo... Czuję smutek, ponieważ... Czuję smutek, kiedy... Chciałem... Oczekuję... 3. Boję się, że... Boję się, ponieważ... Boję się , kiedy... Nie chcę.. Czuję potrzebę 94 4. Czuję żal z tego powodu, że... Czuję żal, ponieważ... Czuję żal, kiedy... Chcę... Mam nadzieję ... Dziękuję ci za to, że mnie wysłuchałeś. Całuję Część druga: odpowiedź, jaką pragniemy otrzymać Aby wziąć na siebie obowiązek uleczenia swojego bólu bez uciekania się do jakiegoś zewnętrznego źródła miłości i wsparcia, musimy nauczyć się dawać sobie tę właśnie miłość i wsparcie samym sobie. Jest to bardzo łatwe. Dajemy sobie potrzebne wsparcie, tak jakbyśmy je dawali komuś innemu. Po wyliczeniu swoich uczuć przystępujemy do drugiego kroku, który polega na wywołaniu i wyrażeniu płynącej z miłości reakcji. Mieliśmy potrzebę wyrażenia uczuć słowami i uczyniliśmy to. A teraz musimy wyrazić słowami wsparcie, którego potrzebujemy. Jest to równie ważne. Część druga polega na napisaniu listu do siebie. Udajemy, że jesteśmy osobą, do której napisaliśmy pierwszy list i piszemy odpowiedź, jaką byśmy pragnęli otrzymać. Jeżeli poprzednio wyobraziłeś sobie, że dzielisz się swoimi uczuciami z przyjacielem lub aniołem, wyobraź sobie teraz, że to właśnie on ci odpowiada i napisz jego odpowiedź. Zawrzyj w niej to wszystko, co sprawi, że poczujesz, iż zostałeś wysłuchany i zrozumiany. Aby sobie to ułatwić, posłuż się poniższym wzorem. Wzór listu będącego odpowiedzią Drogi... 1. Dziękuję ci za... 95 2. Rozumiem... 3. Przykro mi... 4. Proszę, wybacz mi,... 5. Chcę , żebyś wiedział... 6. Zasługujesz... 7. Chcę ... Czasami napisanie odpowiedzi działa silniej niż wyliczenie czterech uzdrawiających emocji. Napisanie tego, co chcielibyśmy usłyszeć, otwiera nas, dzięki czemu bardziej chłoniemy wsparcie, na które zasługujemy. Wyobrażając sobie owo wsparcie, otwieramy ponownie serce, co prowadzi do uleczenia bólu. Część trzecia: wyrażenie pozytywnych emocji Po napisaniu odpowiedzi, która sprawi, że poczujemy, iż otrzymaliśmy wsparcie, powinniśmy wyrazić swoje pozytywne uczucia, powinniśmy dać wyraz faktowi, że wybaczamy byłemu partnerowi, rozumiemy całą sytuację, jesteśmy partnerowi wdzięczni i ufamy, że przyszłość będzie lepsza oraz dokonać afirmacji tego wszystkiego. Poniższy wzór pomoże ci to uczynić. Wzór listu doprowadzającego sprawę do końca 1. Dziękuję ci za... 2. Rozumiem... 3. Zdaję sobie sprawę, że... 4. Wiem... 5. Wybaczam... 6. Jestem wdzięczny za... 7. Ufam, że... 8. Obecnie jestem w trakcie... 96 Dając sobie czas na dokonanie afirmacji własnych pozytywnych uczuć, poczujesz się znacznie lepiej. Czasami zdarza się, że z początku, po przejściu całego tego procesu, człowiek jest nieco wyczerpany. Później jednak, gdy jego stan się poprawia, czuje się po tym ćwiczeniu pokrzepiony. Przykład listu wyrażającego uczucia Poniżej pokazujemy, jak Bili wykorzystał ćwiczenie prowadzące do lepszego samopoczucia w celu skontaktowania się z własnymi czterema uzdrawiającymi emocjami. Chcąc ujawnić swoje uczucia, posłużył się po prostu wyrażeniami rozpoczynającymi zdania. Ćwicząc tę technikę, możesz powtarzać każde z wyrażeń tyle razy, ile chcesz. Potem przechodź do następnego. Jeżeli chcesz któreś z tych wyrażeń opuścić, to też w porządku. Potraktuj wzór jako narzędzie, które ci pomoże skontaktować się z twoimi czterema uzdrawiającymi emocjami oraz je wyrazić. Droga Susan! Piszę ten list, by zwierzyć ci się z mojego bólu i znaleźć akceptację , wybaczenie oraz miłość. W tej chwili czuję się samotny, zraniony, opuszczony i zdradzony. 1. Czuję gniew, bo ty odeszłaś. Czuję gniew, ponieważ ty jesteś zakochana w kimś innym. Czuję gniew, kiedy myślę o tym, że wy dwoje jesteście razem. Nie podoba mi się to, że jestem odrzucony. Chciałbym, żebyś wciąż mnie kochała. 2. Czuję smutek, bo nie ma cię w moim życiu. Czuję smutek, ponieważ nie wiem, do kogo się zwrócić. Czuję smutek, kiedy uświadamiam sobie, jak bardzo cię kocham. Chciałem żyć w szczęściu do końca moich dni; chciałem, żebyś mnie kochała. 97 Oczekiwałem, że będziesz mnie kochała i że dotrzymasz obietnicy. 3. Boję się, że byłem głupcem. Boję się, ponieważ nie wiem, co zrobiłem nie tak. Boję się, kiedy myślę, że trzeba zacząć życie od początku. Nie chcę być sam. Czuję potrzebę twojej miłości i przyjaźni. 4. Czuję żal, ponieważ nie jesteśmy razem. Czuję żal, ponieważ nie mogę cię skłonić, byś zmieniła decyzję. Czuję żal, kiedy myślę o naszej miłości. Chcę, żebyś mnie kochała. Chcę żyć w małżeństwie. Mam nadzieję, że nauczę się akceptować stratę i uwalniać się od przywiązania. Dziękuję ci, że mnie wysłuchałaś. Całuję, Bili. Przykład listu będącego odpowiedzią Drogi Billu! 1. Dziękuję ci za to, że zwierzyłeś mi się ze swoich emocji. 2. Rozumiem, że bardzo zraniłam twoje uczucia. 3. Przykro mi, naprawdę bardzo mi przykro, że już cię nie kocham tak jak kiedyś, przykro mi, że wszystko się zmieniło. 4. Proszę, wybacz mi, że cię opuściłam i odrzuciłam. 5. Chcę, żebyś wiedział, że cię kocham, ale równocześnie chcę, żebyś zdawał sobie sprawę, że nie jesteś właściwym, dla mnie partnerem. Zawsze będę miała w pamięci czas,, który spędziliśmy razem. Jestem ci bardzo wdzięczna za\ twoją miłość i wsparcie. 6. Zasługujesz na to, żeby ktoś cię kochał oraz na wspaniały! związek. 7. Chcę, żebyś był szczęśliwy. Chcę, żebyś ponownie znalazł^ miłość. Całuję, Susan. 98 przykład listu doprowadzającego sprawę do końca Droga Susan! 1. Dziękuję ci za to, że mnie kochasz. Ja zawsze będę ciebie kochał. 2. Rozumiem, że muszę pogodzić się ze stratą i uwolnić się od przywiązania. W końcu to uczynię. 3. Zdaję sobie sprawę, że wymaga to czasu. Czuję się bardzo zraniony, lecz dam sobie czas na dojście do zdrowia i rów nowagi. 4. Wiem, że mnie kochasz na swój własny sposób. Wiem, że nie jesteś moją własnością i że jesteś wolną osobą, która może robić, co chce. 5. Wybaczam ci, że mnie nie kochasz. Wybaczam ci, że mnie opuściłaś. Wybaczam ci, że nie dałaś mi szansy. 6. Jestem wdzięczny za lata, które spędziliśmy razem. 7. Ufam, że znajdę znowu miłość, że rozpocznę życie odnowa. 8. Obecnie jestem w trakcie rozpoczynania życia od nowa i odbudowywania go. Robię wszystko, co należy robić, by znaleźć nową miłość i szczęście. Wiem, że będzie lepiej. Całuję, BUL Cztery pytania Innym sposobem na przetworzenie czterech uzdrawiających emocji jest zadanie sobie wymienionych niżej pytań. Często bywa tak, że mężczyźnie łatwiej jest zacząć właśnie od tego. Gdy odpowiadamy na te pytania, nasze uzdrawiające emocje zaczynają się ujawniać. Dzieje się to automatycznie. Dlatego, odpowiadając na nie, daj sobie przyzwolenie na odczuwanie gniewu, smutku, strachu, żalu i wszelkich innych podobnych uczuć. 1. Co się zdarzyło? 2. Co się nie zdarzyło? 3. Co mogłoby się zdarzyć? 4. Co nie może się zdarzyć? 99 Dla tych, którzy chcą drążyć głębiej, podaję rozwiniętą wersję powyższych pytań. Pytanie pierwsze Zdarzyło się coś wbrew twoim pragnieniom — co to było? Co takiego, niezgodnego z twoimi pragnieniami, dzieje się w tej chwili? W twoim życiu wydarzyło się coś, czego nie chciałeś i nie chcesz — co to takiego? Pytanie drugie Co tak upragnionego przez ciebie nie wydarzyło się w twoim życiu? Co tak upragnionego przez ciebie nie zdarza się w tej chwili? Co powinno było się zdarzyć? Pytanie trzecie Co bardzo niechcianego przez ciebie mogłoby się zdarzyć? Co jest dla ciebie ważne? Co bardzo upragnionego przez ciebie mogłoby się zdarzyć? Pytanie czwarte Co tak upragnionego przez ciebie nie może się zdarzyć? Określ, co to było, czego żałujesz, że nie zdarzyło się w twoim życiu? Co tak upragnionego przez ciebie może się zdarzyć? Zadając wszystkie te pytania albo stosując ćwiczenie prowadzące do lepszego samopoczucia, przygotujesz się do procesu uzdrawiania, w trakcie którego będziesz doświadczał uczuć wywołanych stratą. Dzięki obu tym technikom będziesz mógł wspominać swego partnera bez nawracających uczuć powodujących ból i cierpienie. Skontaktujesz się ze swoimi uczuciami w sposób nieskrępowany i doprowadzisz proces uzdrawiania do końca. Rozdział ósmy Umieć wybaczyć Obwiniając partnera o to, że jesteśmy nieszczęśliwi, nie dopuszczamy do uwolnienia się od uczuć będących przyczyną naszego bólu i cierpienia. Czynimy to mimowolnie, bezwiednie. Uznając partnera za odpowiedzialnego za nasz ból, trzymamy się tego bólu kurczowo i czekamy, aż partner się zmieni. Tego rodzaju skłonność bardzo nas ogranicza. Nie wyzwolimy się od bólu i cierpienia, dopóki odpowiedzialnym za oba te uczucia będziemy czynili naszego partnera. Obwiniając go o to, że czujemy się tak, a nie inaczej, nie jesteśmy bowiem w stanie pogodzić się ze stratą, uwolnić się od przywiązania i pozbyć się zranienia. Bo wszystko to, naszym zdaniem, mogłoby się zdarzyć tylko pod warunkiem, że partner zmieni na lepsze swoje postępowanie czy postawę. Obwiniając partnera o to, że czujemy się tak, a nie inaczej, nie jesteśmy w stanie pogodzić się ze stratą, uwolnić się od przywiązania i pozbyć się zranienia. Bo wszystko to, naszym zdaniem, mogłoby się zdarzyć jedynie pod warunkiem, że on zmieni na lepsze swoje postępowanie czy postawę. Obwinianie partnera bywa skuteczne w trakcie leczenia naszego serca. Jednakże później musimy się uwolnić od negatywnych uczuć. Obwiniając kogoś, możemy sobie ułatwić ustalenie granic między tym, co akceptujemy, a tym, czego nie akceptuje- 101 my, a także dotarcie do swojego gniewu. Obwinianie partnera zapobiega również braniu na siebie zbyt wielkiej odpowiedzialności za stratę. Jeżeli bowiem zbytnio obwiniamy o nią siebie, to znak, że nie dajemy sobie przyzwolenia na obwinianie innych. Kiedy już, obwiniwszy partnera, skontaktujemy się ze swoim gniewem, powinniśmy spróbować się od tego gniewu uwolnić. Jest rzeczą oczywistą, że należy obwiniać innych o błędy, które oni popełnili, jednak nie wolno ich obwiniać o nasze uczucia. Wybaczyć znaczy uwolnić kogoś drugiego od odpowiedzialności za to, co my czujemy. A równocześnie uwolnić siebie, pogodzić się ze stratą, uwolnić się od przywiązania i wyzbyć się bólu. Wybaczyć, oznacza uwolnić kogoś drugiego od odpowiedzialności za to, co my czujemy. Prawdą jest, że partner może nas wyprowadzić z równowagi, lecz prawdą jest także, że to my, a nie kto inny, posiadamy moc akceptowania straty, uwalniania się od przywiązania i wyzwalania się ze swojego bólu. Kiedy obwiniamy partnera o swój ból, a nie o błędy, które on popełnił, wpadamy w pułapkę, w której więzi nas ten właśnie ból. Odczuwając gniew lub smutek spowodowany tym, że partner nas zlekceważył, powinniśmy zdawać sobie sprawę, że to uczucie przeminie. Bo jeśli czujemy się bezsilni wobec własnych uczuć, jeżeli uważamy, że nie możemy ich zmienić, to zaczynamy winić partnera o to, że doznajemy takich, a nie innych emocji — zamiast obwiniać go o to, że coś zrobił lub czegoś nie zrobił. Poniżej podaję przykłady ilustrujące różnicę pomiędzy dawaniem wyrazu uczuciom a obwinianiem. Proszę cię, czytelniku, poświęć trochę czasu na wyobrażenie sobie, że wypowiadasz kolejne stwierdzenia i poczuj różnicę między nimi. Zdania mówiące o naszych uczuciach umożliwiają nam kontakt z nimi, podczas gdy zdania obwiniające sprawiają, że czujemy się ofiarą. 102 Zdanie mówiące o uczuciach Czuję gniew, ponieważ ty nie traktujesz mnie z szacunkiem. Czuję gniew i czuję się zraniona, bo ty traktujesz mnie w ten sposób. Jestem zły, ponieważ ty otrzymujesz to, czego pragniesz, a ja nie. Jestem zły, bo ty tak bardzo się spóźniłaś, nie zadawszy sobie trudu, żeby zadzwonić. Czuję się zraniony, bo ty mnie zignorowałaś, a ponadto zachowujesz się tak, jakby inni byli ważniejsi ode mnie. Jestem smutna, ponieważ nie dałeś mi prezentu. Boję się, że będziesz mnie osądzał. Jestem zły, ponieważ mnie skrytykowałaś. Albo: Boję się, że mnie skrytykujesz. Jestem zły, bo kazałaś mi czekać. Boję się rozmawiać z tobą. Boję się, że ciebie nie interesuje to, co mam do powiedze Jestem zdenerwowana, bo byłeś dla mnie niegrzeczny. Jestem wyprowadzona z równowagi, bo traktujesz mnie tak nierówno. Raz jesteś pełen miłości, a znów za chwilę taki obojętny. nia. Zdanie obwiniające Czuję gniew, ponieważ ty czynisz mnie tak nieszczęśliwą. Jestem zła, bo ty mnie tak ra-nisz. Jestem zły, ponieważ ty sprawiasz, że czuję się taki zazdrosny. Jestem zły, ponieważ ty tak mnie przestraszyłaś. Nie wiedziałem, co robić. Czuję się zraniony, bo ty sprawiasz, że czuję się ignorowany i nieważny. Jestem smutna, bo ty sprawiasz, że czuję się nie kochana. Boję się, że sprawisz, iż będę się czuła źle. Jestem zły, bo zepsułaś mi dzień. Albo: Boję się, że zepsujesz mi dzień. Jestem wściekły, bo ty sprawiasz, że się złoszczę. Boję się, że wyprowadzisz mnie z równowagi. Boję się, że sprawisz, iż poczuję się naprawdę źle i będę miał wrażenie, że jestem osobą nieinteresującą. 103 Jestem zdenerwowana, bo ty sprawiasz, że czuję się taka nieszczęśliwa. Jestem zdenerwowana, bo mnie wyprowadzasz z równowagi. Jest całkiem w porządku, kiedy komunikujemy partnerowi swoje uczucia będące reakcją na to, co on mówi lub czyni. Jeżeli partner wyprowadza nas z równowagi, to powinniśmy poinformować go o tym, co czujemy, jednak później musimy się pogodzić z tym, co zaszło. Jeżeli wciąż winimy partnera za swoje uczucia, to upokarzamy nie tylko jego, ale i siebie. Obciążając go odpowiedzialnością za to, co czujemy już po fakcie, już po tym, jak on popełnił swój błąd, pozbawiamy się możliwości pogodzenia się z tym, co zaszło. Dopóki kogoś obwiniamy, dopóty jesteśmy wyprowadzeni z równowagi. I stan taki musi trwać do chwili, aż ten ktoś zechce się zmienić. O tym, jak ważna jest umiejętność wybaczania Oto, w największym skrócie, uzasadnienie mówiące, dlaczego tak istotne jest umieć wybaczyć: gdy wybaczymy, uwalniamy się od przymusu kurczowego trzymania się swojego bólu. Gdy wybaczymy, godzimy się z tym, co się stało, pozbywamy się zranienia. Akt wybaczenia działa wyzwalająco , pozwala poczuć się lepiej i znaleźć nową miłość. Kiedy doświadczymy naszych emocji do końca i zdobędziemy się na wybaczenie, zyskujemy większą zdolność rozwiązywania problemu, który przed nami stoi. Zgłębiając swoje uczucia z zamiarem wybaczenia, stajemy się mniej skłonni obwiniać partnera. I w końcu możemy przestać 104 to czynić, pomimo że od tego zaczęliśmy. Dojdzie do tego, jednak pod warunkiem że zanalizujemy cztery uzdrawiające emocje przy współudziale kogoś, kogo nie obwiniamy, albo też pod warunkiem że damy swoim uczuciom wyraz na piśmie. Kiedy komunikujemy własne uczucia bezpośrednio osobie, którą obwiniamy, rośnie nasza skłonność do wygłaszania zdań obwiniających, zamiast zdań mówiących o uczuciach. Informowanie partnera o swoich uczuciach nie jest niczym złym, jednak powinniśmy to robić w chwili, gdy on ma ochotę nas wysłuchać i gdy my chcemy mu wybaczyć. Zwierzając się ze swoich uczuć komuś, kogo nie obwiniamy, możemy z większą łatwością dotrzeć do własnej zdolności wybaczania. Gdy uzależnimy swoją chęć wybaczenia od reakcji partnera, z pewnością przegramy. Taka postawa potwierdza bowiem tylko, że obwiniamy go o swój ból, a nie o to, co zrobił czy czego nie uczynił. Natomiast wtedy, gdy partner nie musi się bronić, bo nie czynimy go odpowiedzialnym za nasze uczucia, jest skłonny nas wysłuchać i zareagować o wiele przychylniej. W większości książek poświęconych porozumiewaniu się słusznie kładzie się nacisk na to, by stosować zdania zawierające czasownik „czuję", zamiast zdań z użyciem zaimka „ty". Jest to zalecenie jak najbardziej słuszne, musimy jednak uważać, by wypowiedziane przez nas zdanie zawierające czasownik w pierwszej osobie liczby pojedynczej nie było zdaniem obwiniającym, ponieważ zdanie zaczynające się od „czuję" może być równie obwiniające jak zdanie z użyciem zaimka „ty". Może się zdarzyć, że posługując się zdaniami pierwszego rodzaju, mimo woli odepchniemy partnera. Zdania zaczynające się od „czuję" mogą być równie obwiniające jak zdania z użyciem zaimka „ty". 105 Jeżeli damy sobie czas na przeżycie do końca własnych emocji oraz wybaczymy, to zmaleje nasza inklinacja do obwiniania innych ludzi o to, że doznajemy takich czy innych uczuć. Jeżeli nauczymy się komunikować swoje uczucia bez użycia zdań obwiniających, to partner stanie się o wiele bardziej skłonny nas wysłuchać. Zanim poinformujemy go o własnych emocjach, potrzebach, pragnieniach i życzeniach, powinniśmy zdobyć się na wybaczenie, a wtedy nie będziemy go obwiniać. Komunikowanie uczuć bez obwiniania Kobiety mają większą motywację do komunikowania swoich uczuć. Kobieta bowiem instynktownie wyczuwa, że zwierzając się ze swojego bólu komuś, kto ją kocha, skłoni tę osobę, by ją chroniła i wspierała. Albowiem podzielenie się z kimś swoim bólem może dostarczyć temu komuś motywacji do wspierania nas. Jeżeli inni ludzie nie wiedzą, co czujemy, to nie są w stanie zmienić swojego postępowania na lepsze, nie wiedzą też, jakiego wsparcia nam potrzeba. Sposób, w jaki komunikujemy komuś nasze uczucia, decyduje o tym, czy ten ktoś nas wysłucha. Przeważnie bywa tak, że kobieta chcąc wyrazić swoje emocje, posługuje się zdaniami obwiniającymi. Mężczyzna w takim wypadku — zamiast wysłuchać, co ona ma do powiedzenia i zyskać motywację do tego, by coś dla niej zrobić—przybiera postawę obronną. Może się nawet zdarzyć, że mężczyzna obwiniany przez kobietę staje się znacznie oporniejszy na zmianę. Porządkowanie życia po rozpadzie związku Kiedy rozpada się nasz związek, a mamy z niego dzieci, musimy zdawać sobie sprawę, że związek ten w rzeczywistości się nie kończy. Nie możemy go bowiem zakończyć definitywnie. 106 Możemy go jednak zmienić. Nie będąc już współmałżonkami, nadal jesteśmy rodzicami, a to zmusza nas do dalszych kontaktów. Jest istotne, byśmy w naszych kontaktach z partnerem komunikowali się z nim tak, by nie czuł się obwiniany. Chcąc ponownie uporządkować swoje życie, musimy nie tylko przestać się czuć ofiarą byłego partnera, lecz musimy także powstrzymać się od porozumiewania się z nim z pozycji ofiary. Większość problemów pojawiających się między rozwiedzionymi rodzicami bierze się stąd, że porozumiewają się oni za pomocą zdań obwiniających, że przed zakomunikowaniem sobie nawzajem swoich uczuć, nie dają sobie czasu na ochłonięcie i dojście do równowagi. Mężczyźni i kobiety kłócą się o wiele rzeczy: O sprawy finansowe, o niedopełnione obowiązki, o niedotrzyma ne obietnice, o różnice dotyczące wyznawanych wartości i po dejścia do spraw wychowawczych oraz o czas spędzany przez poszczególne strony z dziećmi. Jednakże prawdziwą przyczyną ich kłótni jest fakt, że nie nauczyli się używać zdań nie będących zdaniami obwiniającymi, w następstwie czego po kilku minutach każdej kłótni kłócą się o sposób, w jaki się kłócą. Kiedy potrafimy skomunikować się z partnerem na temat tego, co nas różni, bez przyjmowania postawy obwiniającej, partner jest w stanie nas wysłuchać. Gdy każda ze stron czuje się wysłuchana i obdarzana szacunkiem i gdy ponadto widzi, że druga strona jej nie obwinia, można w sposób twórczy poszukiwać rozwiązań swoich sporów i problemów. I można te rozwiązania znaleźć. Jeżeli znamy zasady komunikowania się, a nasza postawa świadczy o tym, że wybaczyliśmy partnerowi, to nawet używając niewłaściwych słów, nie powstrzymamy go od wysłuchania nas 1 przyjęcia do wiadomości tego, co mamy do powiedzenia, a tak że od pozytywnego zareagowania na nasze uczucia. Natomiast bez znajomości zasad komunikowania się będziemy mieli skłon ność obwiniać rozmówcę o to, że przybiera postawę obronną, i nie dostrzegać, że to my sami komunikujemy mu, że go obwiniamy. Poznawszy własną moc zmieniania swoich uczuć i posłużywszy się nią, wyzbędziemy się postawy oskarżycielskiej i nie 107 będziemy już winić partnera o własne uczucia. Dopóki jednak nie uświadomimy sobie jasno, że to my sami posiadamy moc uwalniania się od negatywnych emocji i przekształcania ich, dopóty będziemy o te emocje obwiniać partnera. Nie zdając sobie sprawy, że posiadamy tę właśnie zdolność, będziemy się kurczowo trzymać swojego zranienia, będziemy też czuli coraz większą urazę. W następnym rozdziale zajmiemy się kolejnymi wyzwaniami stojącymi przed każdym, kto chce dać sobie czas na doprowadzenie do końca procesu uzdrawiania oraz uzyskać potrzebne do tego wsparcie. Rozdział dziewiąty Jak żegnając się mieć serce pełne miłości Gdy rozpadnie się nasz związek, mamy przed sobą tylko dwie drogi. Albo rozwijamy w sobie zdolność kochania, albo wstępujemy na ścieżkę prowadzącą w przeciwnym kierunku i stopniowo tracimy tę zdolność. Rozpoczynając życie od nowa, stajemy przed wyzwaniem, którym jest konieczność uwolnienia się od bólu. Uwolnienie takie nastąpi, gdy wybaczymy byłemu partnerowi, zrozumiemy jego oraz całą sytuację, a także poczujemy do niego wdzięczność i uwierzymy w lepszą przyszłość. Jeżeli pożegnamy się z nim, doznając takich uczuć, to odzyskamy dobre samopoczucie, będziemy spokojni o przyszłość i pogodzeni z przeszłością. No cóż, łatwo powiedzieć, lecz trudniej wprowadzić to w czyn. Nie zrozumiawszy do końca, co musi zajść w trakcie procesu uzdrawiania, doprowadzimy do tego, że będą nas nękały różne stany emocjonalne — nawracające i niepożądane. Będziemy czuli urazę, będziemy obwiniali partnera, staniemy się obojętni, będziemy się czuli winni, będzie nam brakowało poczucia bezpieczeństwa, stracimy wszelką nadzieję, będzie nas nękała zazdrość i zawiść. Te siedem postaw powoduje, że człowiek nie jest zdolny doświadczyć w pełni nowej miłości. Postawy takie to sygnał, że osoba ta wciąż nie uleczyła serca. Jeżeli trwają przez dłuższy czas, to znak, że zlekceważyła jakąś istotną część procesu uzdrawiania. Te siedem postaw stanowi przeciwieństwo czterech uzdrawiających emocji. Jeżeli nas nękają, to nic nam nie pomoże ani 109 ich przeżywanie, ani stawianie im oporu. Bo im silniej je przeżywamy, tym większy ból nam przynoszą. A gdy stawiamy im opór, przypominają emocjonalne ruchome piaski: im bardziej się im opieramy, tym silniej nas wciągają. Siedem negatywnych postaw przypomina emocjonalne ruchome piaski: im bardziej się im opieramy, tym silniej nas wciągają. Każdy z tych negatywnych stanów jest jak posłaniec, który coś nam komunikuje. Jeżeli wysłuchamy, co ma nam do powiedzenia, to odejdzie i zostawi nas w spokoju. Jeżeli jednak nie zrozumiemy, o co mu chodzi, to będzie wytrwale kołatał do naszych drzwi. On musi zostać wysłuchany. Bo im bardziej będziemy go ignorować, tym głośniej będzie się dobijał. Każda z siedmiu negatywnych postaw jest drogowskazem. Wskazują nam, gdzie tkwi ból, który ignorujemy. Przybieramy te postawy wtedy, gdy okoliczności towarzyszące naszej stracie nie pozwalają nam w pełni odczuć bólu. Podpowiadają nam one, co zostało pominięte w trakcie procesu uzdrawiania. Celem każdej z nich jest wskazać miejsce w naszym sercu, w którym zaszło stłumienie określonego uzdrawiającego uczucia lub pragnienia. Kiedy zdołamy zlokalizować i uleczyć swój ukryty ból, wszystkie te negatywne postawy automatycznie znikną. Każda z siedmiu negatywnych postaw jest drogowskazem. Wskazują nam one, gdzie znajduje się ból, który ignorujemy. Chcąc się uwolnić od siedmiu negatywnych postaw, musimy ich wysłuchać i wziąć sobie do serca to, co mają nam do zakomunikowania. 110 Siedem negatywnych postaw 1. Uwalnianie się od urazy Uraza jest najczęstszą z siedmiu negatywnych postaw. Pojawia się zwłaszcza wtedy, gdy związek, który się rozpadł, nie był związkiem pełnym miłości oraz takim, z którego czerpaliśmy wsparcie. Żywimy wówczas urazę o to, że zmarnowaliśmy czas oraz o to, że nie spełniły się nasze nadzieje i oczekiwania. Żywimy ją także o to, że choć dawaliśmy z siebie wiele, nie otrzymaliśmy w zamian tego, czego potrzebowaliśmy, gdyż pomimo naszych usilnych starań nasz partner był wciąż niezadowolony. Uraza jest w takim wypadku z pewnością uzasadniona. Jednak równocześnie stanowi ona znak, że nie jesteśmy jeszcze gotowi do zaangażowania się w nowy związek. Żywiąc urazę, nie potrafimy przebaczyć. Nie umiemy też rozstać się z partnerem, mając jeszcze serce pełne miłości. Choć mamy prawo żywić urazę, stoi przed nami pewne wyzwanie. Musimy mianowicie przypomnieć sobie miłość, którą czuliśmy kiedyś do swojego partnera, a następnie wybaczyć mu jego błędy. Gdy damy sobie czas na opłakanie do końca swojej straty, pozbędziemy się wszelkiej urazy i zaczniemy dobrze życzyć byłemu partnerowi. Pozbycie się wszelkiej urazy jest możliwe. Możliwe jest także życzenie dobrze byłemu partnerowi. Może być tak, że chcąc dotrzeć do swoich dawnych serdecznych uczuć dla partnera, będziemy musieli najpierw zgłębić każdą z czterech uzdrawiających emocji. 1. Może się zdarzyć, że będziemy musieli poczuć gniew na partnera za to, że zmarnował nam życie, że nas zdradził albo że pozbawił nas miłości i wsparcia, na które zasługiwaliśmy. 2. Może się też zdarzyć, że będziemy musieli poczuć smutek 111 na myśl, że nasz związek się rozpadł, że nie mamy nikogo, kogo moglibyśmy kochać, że się nam życie nie ułożyło. 3. Może się również zdarzyć, że będziemy musieli poczuć strach — bać się, że byliśmy głupcami, albo że ponownie wyj dziemy na głupców, że nie wiemy, jak sprawić, by nasz kolejny związek był udany. 4. A także tak, że będziemy musieli poczuć żal, nie mogąc się cofnąć w przeszłość i sprawić, by nasz związek z byłym partne rem był udany, że nie możemy odzyskać straconego czasu i zmie nić uczuć naszego partnera. Przeżywszy tego rodzaju uczucia i zgłębiwszy je, powinniśmy dać wyraz temu, że wybaczamy byłemu partnerowi i go rozumiemy, ponieważ to sprawi, że przypomnimy sobie miłość, która na początku była naszym wspólnym udziałem. Przypomnienie sobie tej miłości jest bardzo istotne, albowiem dopóki nie przywołamy dawnych pozytywnych uczuć, dopóki nie przypomnimy sobie miłości, którą kogoś obdarzaliśmy, dopóty nie będziemy w stanie tak naprawdę i do końca wybaczyć. Na czym polega przebaczenie Czasem człowiek nie potrafi wybaczyć, bo tak naprawdę nie rozumie, co to oznacza. Wydaje mu się, że wybaczywszy partnerowi i przywoławszy swoją dawną miłość do niego, musiałby do niego wrócić, wznowić swój z nim związek. Jest to przekonanie błędne. Musimy bowiem wiedzieć, że najlepiej jest, gdy żegnamy się z byłym partnerem, mając serce pełne miłości i uświadamiając sobie, że choć go kochamy, nie jest on osobą dla nas właściwą. Jeżeli, kończąc związek, czujemy wewnętrzny przymus, by powiedzieć: „Już cię nie kocham", to wyjdziemy z tego związku z zamkniętym sercem. A człowiekowi o zamkniętym sercu trudno jest znaleźć nową miłość. To, że wybaczamy byłemu partnerowi, nie oznacza, że musimy do niego wrócić i wznowić z nim związek. 112 Natomiast człowiek, który ma serce otwarte, z łatwością rozpoznaje właściwego dla siebie partnera. Człowieka o otwartym sercu najbardziej pociągają osoby mające w sobie potencjał, który pozwala na nawiązanie związku niosącego spełnienie, a nie takiego, który będzie prowadził do rozczarowań. Sam także pociąga takie właśnie osoby. Zdolność do wybrania właściwej osoby wypływa z otwartego serca. Gdy nasze serce jest zamknięte na jedną osobę, na byłego partnera, to nie może być w pełni otwarte na kogokolwiek innego. Jeżeli wspomnienia przeszłości powodują zamknięcie naszego serca, to jest nam niezmiernie trudno znaleźć nową miłość. W takiej sytuacji może się nawet zdarzyć, że spotkamy kogoś kochającego, lecz nie będziemy w stanie tego docenić. 2. Uwalnianie się od postawy obwiniającej Często się zdarza, że po rozpadzie związku zrzucamy winę za wszystkie problemy na byłego partnera, a uczyniwszy to, odczuwamy wielką ulgę, że związek się skończył i staramy się zacząć życie od nowa. Czujemy ulgę, bo w końcu staliśmy się wolni i zyskaliśmy kolejną szansę na miłość i szczęście. Tego rodzaju reakcja jest z pewnością adekwatna do okoliczności. Stanowi jednak znak, że wypieramy się mnóstwa uczuć, których nie przeżyliśmy do końca i od których się nie uwolniliśmy. Jeżeli będziemy te uczucia ignorować, a ignorując je, postaramy się zacząć wszystko od nowa, to w przyszłości pojawi się u nas skłonność do przyciągania partnerów, którzy będą w nas uaktywniali te właśnie nie przeżyte do końca uczucia. Fakt, że czujemy ulgę, to znak, że wypieramy się mnóstwa uczuć, których nie przeżyliśmy do końca i od których się nie uwolniliśmy. Zwykle bywa tak, że mężczyźni odczuwają ulgę z innych powodów niż kobiety. Mężczyzna czuje ulgę, obwiniając part- 113 nerkę o problemy istniejące w związku, podczas gdy kobieta odczuwa ją, ponieważ nie musi się dłużej czuć odpowiedzialna za związek. Uczucie ulgi jest udziałem zarówno mężczyzny, jak i kobiety. Oboje chcąc uzdrowić swoje serce i znaleźć w przyszłości właściwego partnera, muszą głębiej wniknąć w swoje przeżycia. Mężczyzna bardzo chce zapomnieć o tym, co się stało, jednak jeszcze nie wybaczył. Rozwiązaniem, jakie przychodzi mu do głowy natychmiast, w reakcji na niepowodzenie związku, jest znalezienie kolejnej partnerki. Jest to postawa z pozoru pozytywna. Jednak mężczyzna wkrótce się przekona, że wprowadziwszy w życie swój zamiar i spotkawszy się w kolejnych związkach z problemami podobnymi do tych, które miał poprzednio, okaże się bardzo skory do obwiniania partnerki. Będzie miał także trudności z wybaczaniem. By móc wybaczyć, mężczyzna musi zbadać, w jaki sposób sam przyczynił się do powstania problemów zaistniałych w związku. Im bardziej czuje się za nie odpowiedzialny, tym bardziej będzie zdolny wybaczyć. A wyrobiwszy w sobie skłonność do wybaczania i odpowiedzialną postawę, nie będzie zbytnio przebierał w kandydatkach na kolejną partnerkę. Nie będzie też na wszelkie problemy w kolejnych związkach reagował obwinianiem partnerki. By móc wybaczyć, mężczyzna musi zbadać, w jaki sposób sam przyczynił się do powstania problemów zaistniałych w związku. U kobiety ulga ma związek z odpowiedzialnością. Kobieta czuję ulgę, gdy nie musi już czuć się odpowiedzialna za to, żeby związek był udany. Jest przeświadczona, że poświęciła dla partnera wystarczająco dużo, często też uważa, że nie ma już nic więcej do zaoferowania. W tym stanie umysłu musi być ostrożna. Musi uważać, żeby nie wybaczyć partnerowi natychmiast, bo wtedy będzie wciąż obwiniała samą siebie. Przeważnie bywa bowiem tak, że gdy związek się rozpada, mężczyzna przyjmuje 114 postawę obwiniającą partnerkę i uparcie w niej trwa, natomiast kobieta obwinia siebie. Pragnąc wybaczyć i zapomnieć, kobieta musi najpierw zbadać, jaki wpływ miały na nią problemy istniejące w związku. Gdy usiłuje wybaczyć zbyt szybko, bywa, że popada w uporczywe i długotrwałe poczucie winy; może się też u niej pojawić brak poczucia własnej wartości. Jeżeli jednak da sobie czas na zgłębienie czterech uzdrawiających emocji, to będzie w stanie wybaczyć partnerowi, nie obciążając przy tym siebie samej niezdrowym poczuciem winy. Przeważnie bywa tak, że gdy związek się rozpada, mężczyzna przyjmuje postawę obwiniającą partnerkę, natomiast kobieta obwinia samą siebie. Gdy kobieta wybaczy partnerowi, nie obciążając zbytnio siebie winą za problemy zaistniałe w związku, stworzy podstawę, aby w pełni przyjąć odpowiedzialność za własny wkład w powstanie tych problemów. Kobieta, która przyjęła postawę wybaczającą i odpowiedzialną, potrafi rozpocząć wszystko od nowa. Cechuje ją pewność siebie potrzebna do zaangażowania się w nowy związek. Jest teraz świadoma, że cierpienia, których doznała w starym związku, nie muszą być jej udziałem w związku nowym. Postawa odpowiedzialności za własny wkład w powstanie problemów zaistniałych w związku pozwala kobiecie uświadomić sobie, że cierpienia, których doznała w starym związku, nie muszą być jej udziałem w związku nowym. Jeżeli związek, który się rozpadł, wymagał zdaniem kobiety zbytniego poświęcenia z jej strony, to nie będzie ona chciała się ponownie zaangażować. Jeżeli mężczyzna wspominając swój były związek, obwinia równocześnie partnerkę, to prawdopodobnie zaangażuje się ponownie, jednak w chwili gdy jego nowy 115 związek będzie wymagał uzasadnionych poświęceń czy kompromisów z jego strony, szybko się z niego wycofa. Gdy po rozpadzie związku czujemy ulgę, konieczne jest, byśmy przyjrzeli się swoim uczuciom. Ulga bowiem jest w znacznym stopniu skutkiem tego, że dzięki rozpadowi związku przestajemy odczuwać różne nieprzyjemne emocje. Chcemy wtedy zapomnieć o wszystkim. Tego rodzaju strategia daje czasami pewne efekty, jednak nie jest to strategia właściwa. Jeżeli damy sobie czas na zgłębienie swoich emocji, jeżeli przyjrzymy się uczuciom istniejącym głębiej niż powierzchowne uczucie ulgi, to stopniowo odkryjemy bogaty świat uczuć, których nie przeżyliśmy do końca i od których się nie uwolniliśmy. Zastosowawszy wyżej opisaną strategię, jesteśmy co prawda szczęśliwi, bo zapominamy i usiłujemy żyć dalej, jednak postąpimy mądrzej, jeżeli damy sobie przyzwolenie na urazę z powodu rozpadu naszego związku oraz na to, by poczuć cztery uzdrawiające emocje. Ponieważ do kolejnego związku jesteśmy gotowi dopiero wtedy, gdy — chcąc się poczuć lepiej — nie musimy zapominać o przeszłości. 3. Uwalnianie się od obojętności Kiedy rozpad związku nie angażuje w pełni naszych uczuć, pojawia się ryzyko, że staniemy się zbyt zdystansowani lub obojętni. Usiłując zdobyć się na rozsądek, ryzykujemy, że stłumimy uczucia wynikające ze straty. Ponieważ umysł przystosowuje się szybciej niż serce, „rozsądne" zerwanie pociąga za sobą pewne niebezpieczeństwo. Może się bowiem zdarzyć tak, że partnerzy, którzy zerwali ze sobą w sposób „rozsądny", będą w głębi swoich serc wciąż do siebie przywiązani. Zrywając związek, mamy zawsze nadzieję, że podjęliśmy rozsądną decyzję. Jednak zawsze też stoi przed nami pewne wyzwanie. Polega ono na tym, że musimy przeżyć żal po stracie. Dlatego po podjęciu decyzji o zerwaniu musimy dać sobie przyzwolenie na to, by doświadczać nawrotów sprzecznych emocji. 116 W przeciwnym bowiem razie możemy stracić kontakt z własnym pragnieniem kochania i bycia kochanym. Bywa, że po rozstaniu jest nam lepiej niż przed nim. Jednakże nawet wtedy musimy dać sobie czas na opłakiwanie straty. Powinniśmy bowiem zdawać sobie sprawę, że pewna cząstka naszego serca miała nadzieję, że nasz związek będzie trwał. Ta właśnie cząstka powinna zostać wysłuchana. I to nie raz i nie dwa. Powinniśmy wielokrotnie usłyszeć, co ona ma nam do zakomunikowania. Powinniśmy jej słuchać, aż nasze serce nie zostanie uzdrowione. Bywa, że zerwanie związku jest rozwiązaniem najlepszym z możliwych. W takim wypadku może być nam trudno odczuć cztery uzdrawiające emocje. Po „rozsądnym" zerwaniu związku musimy naszym emocjom dać przyzwolenie na dłuższe trwanie i nawroty. Bo nawet wtedy, gdy decyzja o rozstaniu była decyzją najlepszą z możliwych, jest najzupełniej normalne, jeżeli czujemy żal po stracie i smutek. Nawet wtedy powinniśmy dać sobie szansę na emocjonalne przystosowanie się do nowej sytuacji,, na uczuciowe dojście do siebie. I jeżeli emocji wynikających ze straty nie doświadczamy automatycznie, to powinniśmy poszukać ich w sobie. Znajdziemy je, przypominając sobie nadzieje i marzenia towarzyszące początkowej fazie naszego związku. A przypomniawszy je sobie, zaczniemy odczuwać smutek wywołany zerwaniem. Będzie to dobry moment, by zacząć się zastanawiać, co takiego się stało — co niezgodnego z naszymi pragnieniami wydarzyło się w naszym życiu. Będzie to też dobry moment na to, by zgłębić swój gniew, a następnie wybaczyć. Oprócz gniewu musimy także poczuć strach — bo przecież, być może, popełniamy poważny błąd — oraz żal — ponieważ nie możemy sprawić, by wszystko było dobrze. Jeżeli od czasu do czasu pragniemy powrócić do swojego byłego partnera i czynić wszystko, by nasz związek z nim był udany, to w porządku, 117 ponieważ wszystko to składa się na proces godzenia się ze stratą i uwalniania się od przywiązania. Fakt, że doświadczamy tego rodzaju uczuć, nie oznacza jednak, że powinniśmy kierować się nimi i wrócić do partnera. Bo to, że czujemy się zrozpaczeni, to, że mamy poczucie, iż nasze potrzeby nie są zaspokajane, jest wyraźnym sygnałem, że nie czas na taki powrót. Zgłębiwszy swoje uczucia wynikające z przywiązania do partnera, możemy się pogodzić ze stratą i uwolnić od przywiązania bez dystansowania się od własnych emocji. Jeżeli pozostaniemy w kontakcie z uczuciami wywołanymi stratą — nawet wtedy, gdy nasz umysł uwolnił się już od przywiązania — to zachowamy otwarte serce. Bardzo często bywa tak, że ktoś, kto zerwał z partnerem w sposób rozsądny, a także ktoś, kto wydaje się obojętny w obliczu rozpadu związku, całymi latami nosi w sercu ukryte rany, jest rozczarowany i smutny. Człowiek, który nie potrafi dotrzeć do własnych uczuć wynikających ze straty partnera, powinien cofnąć się w przeszłość do takiego momentu swojego życia, w którym poniósł jakąś inną stratę. Powinien to uczynić, ponieważ kiedyś w przeszłości musiało mu się zdarzyć coś, co odebrało mu zdolność odczuwania w pełni potrzeby miłości. Bardzo często bywa tak/ że ktoś, kto zerwał z partnerem w sposób rozsądny, a także ktoś, kto wydaje się obojętny w obliczu rozpadu związku, całymi latami nosi w sercu ukryte rany, jest rozczarowany i smutny. Cofnij się więc w przeszłość i przypomnij sobie, jak w dzieciństwie czy we wczesnej młodości przekonano cię, że musisz być silny. Przypomnij sobie, że nie miałeś nikogo, do kogo mógłbyś się zwrócić, że nie mogłeś zwierzyć się nikomu ze swego bólu w poczuciu pełnego bezpieczeństwa. Podjąłeś wtedy 118 decyzję, że będziesz trzymał ten ból w sobie aż do momentu, gdy poczujesz się bezpieczny. I oto ten moment nadszedł właśnie teraz. Teraz właśnie jest czas, byś zgłębił swoje uczucia. Teraz jesteś bezpieczny. Możesz skontaktować się z każdą z czterech uzdrawiających emocji, a potem, wybaczywszy partnerowi i odzyskawszy zdolność kochania, będziesz gotowy do rozpoczęcia wszystkiego od nowa. 4. Uwalnianie się od poczucia winy Przeważnie bywa tak, że gdy rozpada się nasz związek, czujemy się winni z dwóch powodów. Po pierwsze, dlatego, że na różne sposoby zraniliśmy i rozczarowaliśmy swojego partnera, a po drugie, dlatego, że kładziemy kres naszemu związkowi. Obiecaliśmy partnerowi, że będziemy go kochać, a teraz łamiemy tę obietnicę. Chcąc uwolnić się od poczucia winy wynikającego z jednego i drugiego powodu, musimy wybaczyć sobie. Gdy człowiek popełni błąd, czuje się winny. To rzecz normalna. Jednak nie jest dobrze, jeżeli poczucie winy nęka go uporczywie jeszcze długo po tym, jak sobie ten błąd uświadomił. Nasze poczucie winy staje się toksyczne wtedy, gdy — wysłuchawszy, co ma nam do zakomunikowania — nie jesteśmy w stanie uwolnić się od niego, gdy uniemożliwia nam życie w zgodzie ze sobą. Są ludzie, którzy po rozpadzie związku trzymają się kurczowo swego zranienia wynikającego z tego, że zostali potraktowani niesprawiedliwie. Są też inni, którzy uporczywie trzymają się własnego poczucia winy spowodowanego tym, że tak, a nie inaczej postąpili wobec partnera. Poczucie zranienia i poczucie winy są ze sobą nierozerwalnie związane. Jest tak dlatego, że to wybaczenie stanowi lek na jedno i na drugie. Chcąc się uwolnić od zranienia, musimy wybaczyć komuś innemu. A pragnąc uwolnić się od poczucia winy, musimy wybaczyć sobie. 119 Jeżeli nie nauczyliśmy się wybaczać innym, to będzie nam trudno wybaczać sobie. Jeżeli po rozpadzie związku nęka nas uporczywe poczucie winy, to znak, że nie uleczyliśmy jeszcze swojego serca. Często zdarza się tak, że nie potrafimy wybaczyć sobie dopóty, dopóki nie czujemy, że wybaczyli nam inni. Musimy sobie jednak zdawać sprawę, że nie jest wcale konieczne, by wybaczył nam nasz były partner,. Przekonanie, że musi on nam wybaczyć, bo inaczej nie będziemy mogli żyć w zgodzie ze sobą, zbytnio nas ogranicza. Powinniśmy je więc odrzucić. Chcąc sobie pomóc, napiszmy list, w którym wyznamy swojebłędy, przeprosimy go oraz wyrazimy nadzieję, że i on nam kiedyś wybaczy. To na razie wystarczy. Następnie znajdźmy sobie terapeutę lub grupę wsparcia i zacznijmy zwierzać się ze wszystkiego, co wywołuje w nas poczucie winy. Fakt, że terapeuta i uczestnicy grupy zaakceptują nas bez osądzania, pomoże nam wybaczyć sobie. Wybaczenie sobie nie jest wcale zależne od tego, czy wybaczą nam inni. Często bywa, że któryś z moich klientów czuje się winny, bo opuścił swego partnera. W takim wypadku okazuje się zwykle, że kiedyś, w bardziej odległej przeszłości, także i on sam został opuszczony. Człowiek, który przeszedł przez takie doświadczenie, zna ból wynikający z odrzucenia. Dlatego, w wypadku gdy sam zadał go komuś innemu, ma szczególne poczucie winy. Ujawnia się ono, bo nie zdążył się jeszcze uwolnić od bólu wywołanego tamtym porzuceniem. Jeżeli, zraniwszy kogoś, nie potrafimy sobie tego wybaczyć, to znak, że my sami w przeszłości zostaliśmy zranieni i nie zdążyliśmy się uwolnić — wybaczając temu, kto nas zranił — a ni od czterech uzdrawiających emocji, ani od samego zranienia. Gdy, opuszczając swojego partnera, czujemy się winni, przypomnijmy sobie, jak w przeszłości sami zostaliśmy opuszczeni albo zranieni. 120 Przebaczywszy tym, którzy nas zranili, jesteśmy w stanie wybaczyć sobie, gdy to my ranimy kogoś innego. Niektórzy trzymają się kurczowo poczucia winy. Czynią tak, ponieważ żywią przekonanie, że są złymi ludźmi, którzy powinni czuć się winni, opuszczając partnera, bo przecież partner w takim wypadku czuje się zraniony, zdradzony lub porzucony. Myśląc tak, tkwią w błędzie. Jeżeli bowiem mam pewność, że związek mi nie służy, to z pewnością nie służy on także i mojemu partnerowi. Największym darem, jaki człowiek może ofiarować drugiej osobie, jest szansa znalezienia miłości. Jeżeli my w naszym związku nie otrzymujemy tego, czego potrzebujemy, to sami także nie potrafimy zaspokoić potrzeb partnera. Nie potrafimy tego uczynić, bo czujemy do niego urazę. W takiej sytuacji powinniśmy opuścić partnera, bo jedynie w ten sposób dajemy mu szansę na znalezienie miłości. Czasami się zdarza, że osoba będąca ofiarą w nieharmonij-nym związku czuje się winna, opuszczając partnera. Czuje się winna, jest jej przykro, żal jej tej drugiej osoby. Doświadcza takich uczuć, mimo że to partner powinien odczuwać przykrość i przepraszać za to, że ją ranił. Tego rodzaju skłonność jest skutkiem tłumienia czterech uzdrawiających emocji. Nasz umysł tłumi nasze emocjonalne reakcje, wywołując w nas poczucie winy w związku z tym, że opuściliśmy partnera. Istnieją cztery mechanizmy takiego tłumienia: zaprzeczanie, usprawiedliwianie, racjonalizowanie i samoobwinianie. • Zaprzeczanie Uruchamiając mechanizm zaprzeczania, mówimy sobie, że w zasadzie nasz partner wcale nas źle nie traktował. Ignorujemy to, co naprawdę zaszło. Uporczywie zaprzeczamy. Chcąc to zmienić, musimy poczuć gniew. Bo gniew pozwoli nam dostrzec, co się naprawdę wydarzyło — co takiego, sprzecznego z naszymi pragnieniami, nastąpiło w naszym życiu. Dzięki gniewowi będziemy tego świadomi. 121 • Usprawiedliwianie Uruchamiając mechanizm usprawiedliwiania, bronimy swojego partnera, znajdujemy dla niego usprawiedliwienie. Mówimy: „On tego przecież nie chciał". Usprawiedliwiamy go z uporem. Pragnąc to zmienić, musimy poczuć smutek. Smutek bowiem pozwala dostrzec, co takiego, upragnionego przez nas, nie wydarzyło się w naszym życiu. Smutek przypomina nam, czego nie otrzymujemy, i nie pozwala się skupić na przyczynach, dla których partner odmawiał nam wsparcia. • Racjonalizowanie Uruchamiając mechanizm racjonalizowania, mówimy sobie, że to, co się stało, nie ma tak naprawdę znaczenia — z różnych powodów. Mawiamy wtedy: „Mogło być o wiele gorzej". Racjonalizujemy z uporem, nie odstępując od tego mechanizmu. Żeby to zmienić, musimy poczuć strach. Musimy zacząć się bać, że nigdy nie otrzymamy tego, czego potrzebujemy. Strach pozwala dostrzec, co takiego, niechcianego przez nas, mogłoby się zdarzyć. Pomaga rozpoznać, co jest ważne dla nas samych, a nie tylko, co jest ważne dla naszego partnera. • Samoobwinianie • Uruchamiając ten mechanizm, obwiniamy samych siebie o to, że sprowokowaliśmy sprzeczne ze swoimi pragnieniami postępowanie naszego partnera. Mówimy: „Gdybym odniósł się do niego inaczej, to on nie postąpiłby w ten sposób" albo: „Ona zrobiła to i to, aleja przecież uczyniłem to". Uporczywie obwiniamy siebie. Chcąc się od tego uwolnić, musimy poczuć żal. Żal pomaga nam uświadomić sobie, czego nie możemy zmienić. Wiedząc, że nie jesteśmy w stanie zmienić swojego partnera, przestajemy sobie wyobrażać, że jesteśmy odpowiedzialni za to, że nas źle traktował. Gdy skłonność do posługiwania się czterema powyższymi mechanizmami nie pozwala nam odczuwać negatywnych emocji, staje przed nami poważny problem. Pokonamy go, dając sobie czas na zgłębienie tych emocji, ponieważ tylko po ich zgłębieniu będziemy w stanie uświadomić sobie jasno, jak naprawdę wygląda sytuacja. A następnie będziemy umieli — bez złego samopoczucia i bez poczucia winy — podjąć decyzję o opuszczeniu partnera. To, że pozwalamy komuś nas ranić, nie jest wcale dowodem miłości. Gdy w naszym związku nie otrzymujemy tego, czego nam potrzeba, damy dowód miłości, kładąc temu związkowi kres. Uświadomiwszy sobie, że aktualny partner nie jest dla nas osobą właściwą, powinniśmy z nim zerwać i zacząć wszystko od nowa. Zamiast kłaść kres związkowi z tego powodu, że partner nie dorasta do swojej roli albo że nas w jakiś sposób wykorzystuje, zakończmy związek, wybaczając mu, a równocześnie zdając sobie sprawę, że nie jest on dla nas osobą właściwą. 5. Uwalnianie się od braku poczucia bezpieczeństwa Gdy związek się rozpada, człowiek, chcąc poradzić sobie ze swymi lękami i brakiem poczucia bezpieczeństwa, czepia się nadziei na pojednanie ze swoim partnerem. Chroni go to bowiem przed koniecznością skonfrontowania się z własnymi lękami. Nie pozwala mu też odczuć, jak wielka jest jego strata. Gdy wierzymy, że kiedyś ponownie zejdziemy się z naszym partnerem, nie musimy brać pod uwagę konieczności rozpoczęcia życia od nowa. Ta nadzieja na pojednanie przynosi nam co prawda pewną ulgę, jednak równocześnie nie pozwala doprowadzić do końca procesu uzdrawiania. Nie pozwala na kontakt z własnymi lękami i nie daje nam się uwolnić od braku poczucia bezpieczeństwa. Jeżeli naprawdę pragniemy pojednać się z partnerem, to nawet w wypadku, gdy istnieje pewna nadzieja na takie pojednanie, najlepiej jest przyznać — i to w sferze emocji — że w chwili obecnej drzwi prowadzące do niego są zamknięte. Po rozpadzie związku musimy bowiem przeżyć własne emocje do końca 123 i uwolnić się od bólu, a chcąc tego dokonać, musimy przestać trzymać się kurczowo nadziei. Jest to najlepsza rzecz, jaką w tej sytuacji możemy zrobić dla siebie, a także najlepszy sposób na otworzenie drzwi prowadzących do pojednania. Fakt, że trzymamy się kurczowo swojego zranienia, może powstrzymać naszego partnera od podjęcia decyzji o powrocie. Związek, który się rozpadł, można odbudować jedynie na fundamencie zrozumienia i pod warunkiem, że się mu wybaczy. Fakt, że wciąż trzymamy się kurczowo swojego zranienia, świadczy o tym, że nie wybaczyliśmy naszemu partnerowi w pełni i do końca. Może to spowodować, że będzie on wciąż czuł się winny. Wszystko, co mówimy lub czynimy w celu wywołania w nim poczucia winy, sprawi, że będzie mu trudno znaleźć w sobie chęć powrotu do nas. By nastąpiło pojednanie, obie strony muszą się w jakiś sposób zmienić. Opłakanie rozpadu związku uwolni nas od zranienia, wskutek czego wybaczymy partnerowi, zrozumiemy go i poczu-| jemy do niego wdzięczność. Zmieniwszy się w ten sposób i nie! odczuwając już bólu, znajdziemy w sobie siłę i ufność, pozwalaJące nam otrzymać miłość, której potrzebujemy. Przybrawszy postawę wolną od przywiązania, nie będziemj już więcej czuć, że nasze potrzeby nie są zaspokojone, nie będziemy pogrążeni w rozpaczy, nie będziemy mieć skłonności! do kurczowego trzymania się czegokolwiek, nie będziemy też odczuwać lęku ani braku poczucia bezpieczeństwa. Ten zdrowy stan umysłu i serca sprawi, że dojdziemy do porządku z samym, sobą, po czym albo skłonimy dawnego partnera do pojednania albo stwierdzimy, że nie jest on osobą dla nas właściwą. Opłakawszy rozpad związku w pełni i do końca, albo pojednamy się z byłym partnerem, albo też nawiążemy inny, odpowiedniejszy dla nas związek. 124 6. Odzyskiwanie nadziei Czasami zdarza, się tak, że gdy byliśmy ofiarą — bo partner nas maltretował, lekceważył, oszukiwał, pozbawiał czegoś istotnego, porzucił lub zdradził — czujemy się nią nadal, nawet po rozpadzie związku. Musimy wtedy uświadomić sobie, że choć rzeczywiście byliśmy ofiarą, to jednak po rozpadzie związku jesteśmy wolni i możemy otrzymać to, czego nam potrzeba. Po rozpadzie związku nie jesteśmy już ofiarą. Co więcej, jesteśmy w pełni odpowiedzialni za to, co otrzymujemy. Jednak bywa tak, że ktoś, kto — na poziomie umysłu — wie, że już nie jest ofiarą, w dalszym ciągu się nią czuje. I jest przekonany, że nie ma żadnej nadziei, by kiedykolwiek otrzymał to, na co zasługuje i czego mu potrzeba. Jeżeli człowiek taki nie nauczy się uwalniać od tego poczucia beznadziejności, to nie znajdzie w sobie motywacji do czynienia właściwych wyborów, które mu pozwolą znaleźć nową miłość. Bywa, że choć podjęliśmy zdecydowane działania w celu ochrony własnej osoby, wciąż czujemy się ofiarą. Skłonność do tego, by czuć się ofiarą, jest zrozumiała, ale niezdrowa. Nie pozbędziemy się jej, jeżeli nie udamy się po pomoc i nie uleczymy swego serca. Fakt, że straciliśmy wszelką nadzieję, to wyraźny sygnał, że istnieją w nas całe pokłady bólu, którego nie doświadczyliśmy do końca i od którego się nie uwolniliśmy. A jeżeli sprawy tak się mają, to stoi przed nami wyzwanie: musimy uleczyć swoje zranienia i odzyskać ufność. Jeżeli nie zrozumiemy, jak należy się uwalniać od bólu, to postawa ofiary może utrwalić się w nas do tego stopnia, że nigdy nie uwolnimy się od niej. Przez całe życie będziemy się uważali za ofiarę naszej przeszłości! A oto przykłady niezdrowego myślenia charakterystycznego dla takiej postawy: • Ponieważ wydarzyło się to, co się wydarzyło, nie będę nigdy szczęśliwy. 125 • Ponieważ wydarzyło się to, co się wydarzyło, moje życie jest zmarnowane. • Ponieważ wydarzyło się to, co się wydarzyło, zmarnowałem swoje życie. • Ponieważ wydarzyło się to, co się wydarzyło, nigdy już nie będę zdolny kochać. • Ponieważ wydarzyło się to, co się wydarzyło, nigdy już nie będę zdolny zaufać. • Ponieważ wydarzyło się to, co się wydarzyło, jestem zbyt wyczerpany, by zacząć wszystko od nowa. • Ponieważ wydarzyło się to, co się wydarzyło, nie chcę być osobą kochającą. • Ponieważ wydarzyło się to, co się wydarzyło, jestem zbyt rozgoryczony, żeby ponownie pokochać. • Ponieważ wydarzyło się to, co się wydarzyło, nie mam już niczego, co mógłbym dać drugiej osobie. • Dzisiaj jestem nieszczęśliwy, ponieważ wydarzyło się to, co się wydarzyło. • Nie jestem w stanie ponownie zaufać, ponieważ wydarzyło się to, co się wydarzyło. • Jestem dzisiaj sam i nigdy już nie znajdę miłości, ponieważ wydarzyło się to, co się wydarzyło. • Do końca życia nie pogodzę się z tym, co się wydarzyło. • Moje najlepsze lata minęły. Nie mam szans na znalezienie miłości. Nie pozwólmy, by takie przekonania stanowiły ograniczenie naszych życiowych możliwości. Potraktujmy je raczej jak trampolinę. Skoczmy z niej i zanurzmy się w te negatywne uczucia, których nie przeżyliśmy do końca i od których się nie uwolniliśmy. Człowiek, który jest przekonany, że „nigdy więcej nie pokocha", powinien dać sobie czas na zgłębienie własnego strachu. A potem na przypomnienie sobie, że w przeszłości przeżywał już podobne lęki. 126 Nasze negatywne przekonania mogą nam posłużyć za latarnię. Dzięki temu odkryjemy negatywne uczucia, od których się nie uwolniliśmy i których nie jesteśmy świadomi. Zrozumiałe jest, że podczas procesu uzdrawiania pojawia się w nas wiele z powyższych przekonań. Naszym celem powinno być jednak uświadomienie sobie, że są one błędne. Stwierdziwszy, że żywimy przekonania czyniące z nas ofiarę, zaczniemy przetwarzać negatywne emocje związane z tymi przekonaniami. Uruchomimy w ten sposób swój wewnętrzny mechanizm uzdrawiania i zyskamy dostęp do własnej intuicyjnej mądrości, wrażliwości oraz zdolności twórczych. Wszystkie one pozwolą nam rozproszyć mrok, w którym tego rodzaju przekonania pogrążają naszą duszę. Kiedy o nasze cierpienie uparcie obwiniamy przeszłość, wtedy nasz obecny ból wynika z tej przeszłości, a nie ma nic wspólnego z obecną sytuacją. Ból z przeszłości, którego nie przeżyliśmy do końca i od którego się nie uwolniliśmy, nie pozwala w pełni uświadomić sobie możliwości, które oferuje nam chwila obecna. Jeżeli nie uleczymy swojego serca, to nie będziemy w stanie dotrzeć do drzemiącej w nas mocy tworzenia nowego życia. Będziemy natomiast w różnym stopniu wciąż doświadczać bólu wynikającego z przeszłości. Bo czując się ofiarą, człowiek nie jest w stanie w pełni skorzystać z tego, co niesie mu życie. 7. Uwalnianie się od zazdrości i zawiści Czasami zdarza się, że na rozpad małżeństwa lub związku reagujemy zazdrością. A zazdrość jest nie tylko uczuciem, które uprzykrza życie, lecz także uczuciem, które nie pozwala uczestniczyć w dobrym losie innych ludzi. Zazdrość nie blokuje co prawda naszej zdolności kochania, jednak ważne jest, żebyśmy 127 ją rozpoznali. Rozpoznawszy ją, będziemy mogli podjąć kroki, które pozwolą ją uleczyć. Zazdrość i zawiść przejawiają się na różne sposoby: • Odkrywamy, że nasz były partner jest szczęśliwy albo do brze się bawi. I wtedy nagle ogarnia nas złość lub rozdraż nienie. Uczucia te pochodzą z zazdrości. • Gdy nasze dzieci lub inne osoby wyrażają się dobrze o na szym byłym partnerze, zaczynamy czuć się nieswojo. Uczu cie to pochodzi z zawiści. • Wyobrażając sobie, że nasz partner kocha kogoś innego i cieszy się jego obecnością, czujemy się wykluczeni i zra nieni. Nasze zranienie spowodowane jest zazdrością. • Ich szczęście czyni nas nieszczęśliwymi, podczas gdy ich nieszczęście nas cieszy. Zarówno nasza radość, jak i nasze cierpienie biorą się z zazdrości. • Widząc zakochaną parę, myślimy: „To długo nie potrwa". Nasza cyniczna postawa spowodowana jest zawiścią. Zazdrość przejawia się w różny sposób, unieszczęśliwiając nas. Jednakże zamiast cierpieć z powodu objawów zazdrości, możemy to uczucie spożytkować w celu uzdrowienia siebie. Zazdrość jest wyraźnym sygnałem, że wypieramy się mnóstwa nie spełnionych pragnień i ignorujemy swoje negatywne uczucia, których nie przeżyliśmy do końca i od których się nie uwolniliśmy. Kiedy nęka nas zawiść, szczęście innych ludzi unieszczęśliwia nas, podczas gdy ich nieszczęście nas cieszy. Zazdrość pojawia się wtedy, gdy ktoś inny ma coś, czego my pragniemy. Zamiast uznać, że jest to dla nas osiągalne, złościmy się, że to nie my to coś posiadamy, lecz ktoś inny. Zawiść natomiast pojawia się wtedy, kiedy mówimy sobie, że zadowala nas to, co posiadamy, a tymczasem jest to nieprawda, bo w rze- 128 czywistości pragniemy więcej. Zawiść przypomina drogowskaz, wskazujący to, co ukrywamy przed samym sobą. Jeżeli nęka mnie zawiść spowodowana czyimś sukcesem, to znak, że pragnę sukcesu większego niż ten, który jest właśnie moim udziałem. Fakt, że jestem zazdrosny o to, że ktoś jest kochany lub uznawany, jest sygnałem, że sam chcę być kochany. Zazdrość i zawiść podpowiadają nam, czego skrycie pragniemy. Kiedy pragniemy czegoś, żywiąc równocześnie przekonanie, że nie możemy tego mieć, to chcemy uniknąć bólu rozczarowania. W tym celu minimalizujemy pragnienie albo nawet wypieramy się go. Rozumujemy następująco: „Skoro nie mogę tego mieć, to w rzeczywistości nie jest to takie ważne. Zresztą wcale tego nie pragnę". Jeżeli mimo to gdzieś w głębi serca pragniemy tego, a otrzymuje to ktoś inny, ogarnia nas zazdrość. Gdy nie potrafimy uczestniczyć w szczęściu i sukcesach innych ludzi, nasze szansę na szczęście i spełnienie są nikłe. Jeżeli jesteśmy zazdrośni lub zawistni, to odpychamy od siebie to, czego tak naprawdę w życiu pragniemy. Zawiść jest wyraźnym znakiem, że wypieramy się tej własnej zdolności, która pozwala na zamanifestowanie, czego w życiu pragniemy. Jeżeli jesteśmy zawistni, to odpychamy od siebie to, czego naprawdę w życiu pragniemy. Zazdrość jest jednym ze stanów emocjonalnych, które przynoszą człowiekowi ogromne cierpienie. Jest z nią tak jak z sześcioma pozostałymi negatywnymi postawami — im intensywniej ją odczuwamy, tym więcej nam ona przynosi bólu. W odróżnieniu od uzdrawiających emocji — gniewu, smutku, strachu i żalu — negatywne postawy nie znikają, gdy je przeżywamy. Czując lekkie ukłucie zawiści, powiadamy: „Ty masz to, czego ja pragnę". Kiedy natomiast nęka nas ból zazdrości, stwierdzamy: „Ty masz to, czego ja pragnę, wskutek czego ja odczuwam ból, ponieważ tego czegoś nie mam". Zawiść jest w istocie wspaniałym przewodnikiem. Pokazuje nam, gdzie w naszym wnętrzu znajdują się uczucia, które powinniśmy przetworzyć, by 129 uwolnić się od bólu. Jeżeli nie skonfrontujemy się z tymi uczuciami i nie uleczymy bólu z nich płynącego, to będziemy — nawet o tym nie wiedząc — stawiali tamę miłości, szczęściu i życiowym sukcesom, albo też odepchniemy je wszystkie od siebie. Zamiast więc dać się złapać w pułapkę zazdrości, posłużmy się tą negatywną postawą w celu przeżycia do końca naszych uzdrawiających uczuć. Wyobraźmy sobie, że odczuwasz zazdrość, bo twój były partner ponownie się żeni. Ja ci wtedy poradzę: zamiast czuć zazdrość czy urazę, zamiast przybierać postawę krytyczną, wniknij w niżej wymienione uczucia lub wyszczególnij je na piśmie. Zgłębianie uczuć leżących u podstaw zazdrości 1. Strach Boję się, że nie znajdę właściwej dla siebie osoby. Boję się, że nie robię tego, co powinienem robić. Boję się, że nie jestem wystarczająco dobra. Boję się, że inni pomyślą, iż to ja stanowiłem problem w naszym małżeństwie. Boję się, że nie wiem, co robić, by znaleźć miłość. Boję się, że popełniam poważny błąd. Boję się, że nikt mnie nie zechce. 2. Smutek Smutno mi, bo nie wychodzę ponownie za mąż. Smutno mi, ponieważ nie mam zbyt szczęśliwego życia. Smutno mi, bo rozpadło się moje małżeństwo. Smutno mi, bo nikt mnie nie chce. Smutno mi, ponieważ w tej chwili nie jestem szczęśliwy. Smutno mi, ponieważ jestem wciąż niezamężna. Smutno mi, bo nie znalazłem sobie nikogo. 3. Gniew Jestem zła, bo wciąż pozostaję niezamężna. Jestem zły, bo rozpadło się moje małżeństwo. 130 Jestem zły, bo oni są szczęśliwi, a ja nie. Jestem zły, ponieważ wciąż jeszcze szukam miłości. Jestem zły, bo muszę rozpocząć życie od nowa. Jestem zła, bo oni są w centrum uwagi, a nie ja. Jestem zły, ponieważ podczas trwania naszego małżeństwa ona nie była taka otwarta jak teraz. 4. Żal Żałuję, że nie potrafię się cieszyć z ich szczęścia. Żałuję, że nie potrafię zaufać miłości. Żałuję, że nasze małżeństwo się nie udało. Żałuję, że to nie ja biorę ślub. Żałuję, że nie potrafię znaleźć właściwej dla siebie osoby. Żałuję, że nie potrafię znaleźć kogoś, kto mnie pokocha. 5. Zamiar Chcę ponownie wyjść za mąż. Chcę znaleźć miłość. Chcę wybaczyć swojemu byłemu partnerowi. Nie chcę być taki krytyczny i zazdrosny. Chcę znowu kochać. Chcę zaufać miłości. Chcę wyjść za mąż. Chcę znowu czuć się dobrze i być szczęśliwy. 6. Uczucia pozytywne. Wybaczanie, rozumienie, wdzięczność ufność Wybaczam mojemu byłemu partnerowi to, że mnie zranił. Wybaczam mojej byłej partnerce to, że mnie zdradziła. Wybaczam mojemu byłemu partnerowi to, że się zmienił i już mnie nie kocha. Wybaczam wszystkim moim przyjaciołom to, że jego także lubią. Rozumiem, że ona zasługuje na szczęście. Rozumiem, że się nie dobraliśmy. Jestem wdzięczny za to, że mam możliwość ponownego znalezienia miłości. 131 Jestem wdzięczna za miłość, którą dostaję od ludzi. Jestem wdzięczny za to, że mam przyjaciół i rodzinę. Ufam, że znajdę ponownie miłość. Ufam, że jestem właśnie w trakcie otrzymywania tego, czego mi potrzeba. Ufam, że otrzymam miłość, której pragnę. Widzimy tutaj, jak można nie dać się schwytać w pułapkę zazdrości, a pójść trochę głębiej i odczuć emocje ukryte w naszym wnętrzu. Gdy zgłębimy już uczucia negatywne, szansę na ujawnienie się zyskają również utajone uczucia pozytywne. Uleczyć przeszłość Nie pozwólmy negatywnym postawom ograniczyć naszych życiowych możliwości. Posłużmy się nimi w celu odkrycia różnych emocji znajdujących się w naszym sercu, przeżycia ich do końca i uwolnienia się od nich. Dopóki uporczywie trwamy w tych siedmiu postawach, dopóty nie jesteśmy gotowi, by zaangażować się ponownie. Chcąc się przekonać, że możliwości znalezienia miłości i szczęścia są nieograniczone, musimy uleczyć rany, które życie zadało nam w przeszłości. Gdy uwolnimy się wreszcie od bólu wynikającego z minionych zdarzeń, otworzymy się na pozytywne możliwości, na doświadczanie tego, co naprawdę może nas jeszcze w życiu spotkać. Gdy będziemy w stanie cieszyć się z zakończenia swojego związku, gdy odczujemy wdzięczność za to, czego się nauczyliśmy, nasze serce okaże się całkowicie wolne i uzdrowione. Ktoś, kto w swym związku był źle traktowany, nie odczuje oczywiście za to wdzięczności. Powinien jednak odczuć wdzięczność za siłę i mądrość, które zyskał dzięki temu, że potrafił się pogodzić ze stratą i uwolnić się od przywiązania oraz uzdrowić swoje serce. W następnym rozdziale zajmiemy się dynamiką procesu godzenia się ze stratą oraz uwalniania się od przywiązania, zranienia i bólu. Rozdział dziesiąty Uwalnianie się od zranienia Ze wszystkich możliwych strat rozwód bywa stratąnajtrud-niejszą do opłakania. Jest on pod tym względem bardziej skomplikowany niż śmierć małżonka. Kiedy nasz partner umiera, musimy się pogodzić z faktem, że nie możemy przywrócić mu życia. Koniec jest nieodwołalny. Współmałżonka już: nie ma, a my zdajemy sobie jasno sprawę, że nie możemy już być zależni od jego miłości i wsparcia. Uznawszy ten fakt, jesteśmy w stanie w pełni opłakać swoją stratę. Natomiast po rozwodzie były partner wciąż żyje. A nam jest trudno opłakać stratę, bo przeważnie czujemy się nadal zranieni. Bywa też tak, że czujemy urazę do naszego ekspartnera za to, że traktuje nas w określony sposób, albo zazdrościmy mumiłości i wsparcia, które być może otrzymuje od kogoś innego. Możemy także obwiniać go o to, że nie wspiera nas w dostatecznym stopniu albo się złościć, że wciąż musimy mieć z nim do czynienia. Bywa, że wciąż czujemy się zranieni, niezależnie od stopnia, w jakim nasz partner nas źle traktował. Fakt, że czujemy się zranieni, sygnalizuje, że jeszcze nie Pogodziliśmy się w pełni ze stratą, nie pozbyliśmy się przywiązania i wciąż potrzebujemy emocjonalnego wsparcia od byłego małżonka. Bywa na przykład, że o wiele mniej zranieni czujemy się wtedy, gdy niegrzeczny jest dla nas ktoś obcy, a bardziej, gdy niegrzecznie potraktuje nas były partner. Dzieje się tak, ponieważ • 133 Nasze oczekiwania wobec kogoś obcego są inne niż wobec partnera. Po rozwodzie musimy zmienić te oczekiwania. Musimy swojego „byłego „ traktować już nie jakwspółmałżonka , lecz jak byłeggo partnera. Wymaga to jednak czasu. Albowiem przez całe lata dawaliśmy mu z siebie wiele , a w zamian oczekiwaliśmy miłości i wsparcia . I teraz spodziewamy się czegoś w zamian za nasz wkładw związek , zwłaszcza wtedy gdy nie otrzymaliśmy tego , na co zasługiwaliśmy. Innymi słowy , bywa tak ,że wciąż czujemy , że były partner jest naszym dłużnikiem.Gdzieś w głębi duszy nadal oczekujemy że nam się zrewanżuje. Jestśmy w tym sensie od niego zależni i dopóki z tej zależności nie zrezygnujemy , dopóty będziemy przez niego ranieni. Fakt, że po zerwaniu czujemy się zranieni, sygnalizuje, iż nie pogodziliśmy się w pełni ze stratą, nie uwolniliśmy się od przywiązania i wciąż odczuwamy potrzebę emocjonalnego wsparcia ze strony byłego partnera. Czując się ranieni, będziemy rozgoryczeni. Fakt, że tak się czujemy, jest ponadto sygnałem, że szukając miłości i wsparcia, spoglądamy w niewłaściwym kierunku. Trzymamy się kurczowo swojego zranienia, nie zauważając realnych możliwości ich otrzymania. Natomiast pozbywszy się zranienia, stajemy się wolni, możemy rozpocząć życie od nowa, możemy poszukać miłości, która jest nam potrzebna i na którą zasługuj emy — i znaleźć ją. Dopóki jednak pozostajemy zależni od byłego partnera, dopóki — zamiast leczyć zranienie — oczekujemy od niego emocjonalnego wsparcia, dopóty to zranienie pogłębiamy. Emocjonalna zależność jest nieszkodliwa jedynie pod warunkiem, że wsparcie, którego się spodziewamy, jest osiągalne. Gdy jednak nasz partner nie może czy nie chce dać nam miłości i wsparcia, musimy uwolnić się od zależności. 134 Dopóki pozostajemy zależni od partnera, dopóki — zamiast leczyć zranienie — oczekujemy od niego emocjonalnego wsparcia, dopóty to zranienie pogłębiamy. Nie wyleczymy złamanej kości, nie przyznawszy uprzednio, że jest ona złamana. Fakt, że przedłużamy emocjanalną zależność od partnera, sygnalizuje, że nie chcemy przyznać, iż doszło między nami do zerwania. Tłumimy wtedy swoje uczucia wynikające ze straty, nie przyznając się do żalu wywołanego tym, że nie możemy już dostać od partnera tego, czego nam potrzeba. Bywa, że dzięki temu doznajemy chwilowej ulgi. Jednak wskutek takiego postępowania będziemy czuli do partnera jeszcze większą pretensję o to, że nie chce nam dać tego, czego pragniemy. Gdy nasze oczekiwania nie są spełnione i gdy jesteśmy wskutek tego zranieni, zaczynamy się czuć ofiarą byłego partnera. Dopóki żywimy przekonanie, że partner stoi naszemu szczęściu na zawadzie, dopóty czujemy się przez niego ranieni. Dopiero gdy sobie uświadomimy, w jaki sposób sami przyczyniamy się do własnego zranienia, stajemy się od tego zranienia wolni. Jesteśmy też zdolni zmienić swoją postawę. Poniżej podaję przykłady zranionych uczuć oraz ukrytej postawy ofiary, która utrwala zranienie człowieka. Zranione uczucia i czynienie z siebie ofiary Zranione uczucie Czuję się zraniony, bo ty nie dołożyłaś starań, żeby było lepiej. Czuję się zraniona, ponieważ ty nie pomyślałeś o uzyskaniu dla siebie pomocy. Przekonanie czyniące z nas ofiarę Gdybyś ty dołożyła starań, to byłbym dzisiaj szczęśliwy. Gdybyś ty uzyskał pomoc, mogłabym dzisiaj być szczęśliwa. 135 Czuję się zraniony, bo ty nie ^mieniłaś się ze względu na Czuję się zraniona, bo ty nie troszczyłeś' się o mnie. Gdyb-yś się zmieniła, dzisiaj mógłbym być szczęśliwy. GdyNyś troszczył się o moje po trzeby, dzisiaj byłabym śliwa. się zraniony, bo ty tak się zmieniłaś. Czuję się zraniona, bo mnie odrzuciłeś. sę zraniony, ponieważ ni:nie ignorowałaś. się zraniona, bo mnie ś; bo nie dotrzymałeś obietnicy. j^ się zraniony, bo mnie skrytykowałaś. GdyNyś tylko stała się taka jak przedtem, mógłbym być dzisiaj szczęśliwy. Gdybyś tylko pokochał mnie zno\vni, byłabym dzisiaj szczęśliwa. Gdyby zależało ci na mnie bardziej, mógłbym być dzisiaj szczecśli\vy. Gdybyś dotrzymał obietnicy, mógł abym być dzisiaj szczęśliwa. Gdybyś tylko mnie wsparła, mógł bym być dzisiaj szczęśli- się zraniona, bo zrobiłeś! ze mnie idiotkę. sę zranony, poneważ miiłie jporzuciłaś. Gdybyś traktował mnie z szacunkiem, mogłabym być dzisiaj s.zczęśliwa. Gdybyś ze mną została, mógłbym ~być dzisiaj szczęśliwy. Zgłębiwszy swoje zranione uczucda, potrafimy dostrzec ^ne z nimi postawy czyniące z n as ofiarę. Bywa, że taka utajtJ0:ma postawa nie pozwala nam uwolnić się od zranionych uczcuć , Gdyż zamiast uwolnić nas od- bólu, wzmacnia naszą potnrzesbę odczuwania go. 136 Żyć chwilą obecną Pragnąc uwolnić się od zranienia, musimy sobie uświadomić, że nie możemy wciąż być zależni od byłego partnera. Po rozpadzie związku konieczne jest, byśmy zdawali sobie sprawę, że ten związek już nie istnieje. Były partner nie jest już odpowiedzialny za nasz ból. Zostaliśmy zranieni, jednak teraz to od nas, a nie od niego zależy, czy sprawy będą się miały lepiej. Prawdą jest, że to partner był przyczyną naszego zranienia, ale teraz to my sami jesteśmy odpowiedzialni za uzdrowienie własnych uczuć. To my, a nie partner, odpowiadamy za leczenie swojego złamanego serca. Gdy zdamy sobie już sprawę, że nasze szczęście i spełnienie nie zależą od byłego partnera, partner ten nie będzie mógł nas nadal ranić. A my, nie będąc już przez niego ranieni, uwolnimy się od zranienia, które nosimy w sobie. To bardzo proste, ale równocześnie bardzo głębokie. Jeżeli nie ma nic, czym mógłbym się martwić, to jestem w stanie uwolnić się od zmartwień albo przestać się martwić. Jeżeli nie ma nic, co by mnie raniło, to mogę uwolnić się od zranienia albo przestać się czuć zraniony. Jeżeli w chwili obecnej nie jestem raniony, to jestem zdolny uwolnić się od wszelkiego zranienia z przeszłości. Gdy uświadomimy sobie, że nie jesteśmy już zależni od byłego partnera, partner ten nie może nas nadal ranić. Jeżeli jednak nasz były partner nadal robi coś, co nam sprawia przykrość, to musimy sobie uświadomić, że nie łamie nam wcale serca. Bo uczynił to już przedtem. Rozróżnienie takie jest bardzo istotne. Wyobraźmy sobie teraz, że stopień zranienia można mierzyć, tak jak temperaturę ciała, że mała przykrość, to zranienie o wartości pięciu stopni, a złamane serce, to zranienie mające sto stopni. Kiedy twoje serce jest już uzdrowione, to w razie gdy partner zrobi ci przykrość, odczujesz zranienie o mocy zaledwie pięciu stopni. Natomiast w wypadku, gdy jest ono wciąż złamane, 137 poczujesz zranienie nie o sile pięciu ani nawet stu, ale stu pięciu stopni. Sto stopni będzie pochodziło ze zranionego serca, a dalsze pięć z obecnego zachowania twojego byłego partnera. Osoba, która nie potrafi poprawnie dokonać tego rozróżnienia, będzie miała złamane serce za każdym razem, gdy były partner zrobi jej przykrość. Poczuje wtedy zranienie o temperaturze stu pięciu stopni, zaledwie się przy tym kontaktując ze swoją raną z przeszłości. Bo błędne przekonanie, że partner wciąż łamie jej serce, sprawi, iż jej ból będzie o wiele intensywniejszy. Jeżeli człowiek nie da sobie czasu na uzdrowienie własnego złamanego serca, to nie będzie mógł znieść sytuacji, w której były partner sprawia mu przykrość lub go irytuje. Dopóki żywimy przekonanie, że w chwili obecnej stajemy się ofiarą, dopóty będziemy się czuli do głębi zranieni. Gdyż komuś, kto aktualnie czuje się raniony, bardzo trudno jest uwolnić się od zranienia. Chąc się uwolnić od zranienia, musimy żyć chwilą obecną, musimy też mieć świadomość, że zranienie, od którego chcemy się uwolnić, nastąpiło w przeszłości. Jeżeli uznamy, że byliśmy ofiarą, lecz teraz nią nie jesteśmy, to będziemy w stanie uwolnić się od zranienia. Aby wyleczyć złamaną kość, musimy najpierw przyznać, że jest złamana, a późni ej ochronić j ą przed ponownym urazem. Nie zdołamy nastawić jej prawidłowo, jeżeli będziemy ją nadal łamać. Podobnie jest z sercem, nie uleczymy go, żywiąc przekonanie, że wciąż jesteśmy ofiarą. Wybaczenie, zrozumienie, wdzięczność i ufność nie zdadzą się wtedy na nic. Jeżeli umożliwiamy byłemu partnerowi łamanie nam po wielekroć serca, to nigdy nie dojdziemy do zdrowia. A oto kilka przykładów. Pokazują one, jak — żyjąc chwilą obecną — można się uwolnić od postawy ofiary. • Tak, doznałam rozczarowania i zostałam zdradzona, ale teraz jestem wolna i mogę zmienić swoje pragnienia i ocze kiwania. . Tak, byłem pozbawiony miłości, odrzucony i opuszczony, ale teraz jestem wolny i mogę znaleźć miłość gdzie indziej. . Tak, odczuwam ból, ale w tej chwili ból ten nie jest mi już zadawany. • Tak, moje serce zostało złamane, ale teraz sam ponoszę odpowiedzialność za leczenie swoich ran. • Tak, jestem bardzo przygnębiony, ale z czasem znajdę po nownie miłość. • Tak, być może zmarnowałam czas, ale nauczyłam się wiele. Teraz potrafię uzdrowić swoje złamane serce i poszukać prawdziwej i trwałej miłości, a także ją utrzymać. Dwie ręce, które uzdrawiają Uzdrawiania dokonujemy dwiema rękami i obydwie są jednakowo potrzebne. Jedną dajemy sobie przyzwolenie na to, byśmy czuli to, co czujemy. A drugą tworzymy postawę przeciwstawną do postawy ofiary. Chcąc uleczyć swoje serce, musimy teraz, w chwili obecnej, utrzymywać taką właśnie postawę, doświadczając równocześnie uczuć wynikających z tego, że byliśmy ofiarą w przeszłości. Aby uleczyć zranienie, musimy je poczuć, ale równocześnie uświadomić sobie/ że należy ono do przeszłości. Chcąc uzmysłowić sobie, na czym polega taka uzdrawiająca postawa, wyobraźmy sobie kochającego rodzica, który trzyma dziecko w ramionach. Dziecko płacze i mówi: „Jestem taki smutny, bo nikt nigdy mnie nie pokocha". Rodzic wysłuchuje słów dziecka, nie przerywając, a potem odpowiada: „Nonsens. Jesteś kochany i zawsze będziesz kochany". Współczujący ro- 139 dzic po prostu przytula dziecko ze zrozumieniem. Rozumie jego ból i smutek. A potem zapewnia je, że jest kochane. Gdy czujemy się ofiarą, powinno być podobnie. Jedna część naszego „ja" powinna stać się odpowiedzialnym, kochającym rodzicem, ponieważ druga jest dzieckiem doznającym uczuć, które muszą zostać wyrażone. Tego rodzaju zabieg wyzwoli nas i pozwoli się uwolnić od poczucia, że jesteśmy ofiarą. Aby uwolnić się od bólu, musimy się nauczyć przyjmować postawę będącą zaprzeczeniem postawy ofiary, przy równoczesnym doświadczaniu tych emocji, które płyną z faktu, że czuliśmy się ofiarą. Aby poczuć, na czym to wszystko polega, wykonaj pewien eksperyment. Poświęć mianowicie kilka minut na ćwiczenie polegające na robieniu równocześnie dwóch różnych rzeczy. Lewą ręką rób kółka na brzuchu, poruszając nią zgodnie z ruchem wskazówek zegara, a prawą klep się po głowie. A więc do dzieła. Zajmie ci to zaledwie kilka minut. Nie zabieraj się do dalszej lektury, aż nie opanujesz tych ruchów. Jeżeli ćwiczenie nie sprawia ci trudności, to zamień ręce albo rób kółka na brzuchu, poruszając ręką w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara. Gdy trochę poćwiczysz, okaże się, że nie jest to takie trudne. Nie spodziewaj się jednak, że wszystko przyjdzie ci automatycznie. Ćwiczenie wymaga celowego działania. Podobnie jest z emocjonalnym bólem. Właściwe obchodzenie się z nim nie jest trudne. Ale wymaga decyzji o podjęciu celowego działania. Jeżeli umiemy już uświadamiać sobie, że w chwili obecnej nie jesteśmy ofiarą (co odpowiada klepaniu się po głowie), a równocześnie odczuwać emocje ofiary (czemu odpowiada robienie kółek na brzuchu), to znak, że wyrobiliśmy w sobie wymaganą uzdrawiającą postawę. 140 Wyrabianie uzdrawiającej postawy Większość ludzi nie wie, jak wyrobić w sobie uzdrawiającą postawę. Ludzie ci albo wypierają się emocji płynących z faktu, że czują się ofiarą, albo gubią się w nich i nie potrafią się od nich uwolnić. Wskutek tego doświadczają mnóstwa niepożądanych stanów emocjonalnych. Nękają ich nawracające negatywne uczucia i postawy. Są nimi: poczucie zranienia, zazdrość, uraza, skłonność do obwiniania, obojętność, brak wszelkiej nadziei, brak poczucia bezpieczeństwa oraz poczucie winy. Osoby te nie potrafią wejść w kontakt z miłością istniejącą w nich samych ani z własną wewnętrzną mądrością, wrażliwością i zdolnościami twórczymi. I nie będą tego potrafili, dopóki nie uzdrowią serca. Jeżeli człowiek nie potrafi przyjąć postawy uzdrawiającej, to zwierzając się komuś ze swoich uczuć, pogorszy tylko swój stan. Bo gdy trafi na rozumiejącego go słuchacza, poczuje się jeszcze bardziej rozgoryczony, przygnębiony czy bezsilny. Same zwierzenia nie wystarczą. Samymi zwierzeniami nie uzdrowimy naszego serca. Czasami zdarza się tak, że danie wyrazu swoim uczuciom przynosi chwilową ulgę, nie powoduje jednak prawdziwego, trwałego uzdrowienia. Gniew i narzekanie także go nie przyniosą, gdy człowiek równocześnie nie stara się wybaczyć. Jeśli nie postaramy się zrozumieć tego, co się stało, i nie pogodzimy się z tym, to poczucie zranienia i smutek przysporzą nam tylko cierpienia. Przeżywając lęki, martwiąc się, mając wątpliwości, zintensyfikujemy jedynie własne poczucie braku bezpieczeństwa. Aby tak się nie stało, musimy równocześnie dziękować losowi za dobro, które jest naszym udziałem. Ujawniając swój wstyd, zakłopotanie i żal, zintensyfikujemy w sobie poczucie, że nie dorastamy do roli, że jesteśmy nic nie warci. Sprawimy też, że wzrośnie nasze poczucie winy. Możemy jednak temu wszystkiemu zapobiec. Zapobiegniemy temu, jeżeli nauczymy się równocześnie wybaczać sobie. Wyrobienie w sobie właściwej postawy uzdrawiającej, która Pozwoli nam uleczyć serce, jest możliwe pod warunkiem, że 141 damy sobie czas na zgłębienie tych uczuć, które zostały spowodowane przeżyciami z przeszłości, oraz na wzbogacenie ich zamiarem wybaczenia partnerowi, pogłębienia naszego zrozumienia całej sytuacji, podziękowania za spotykające nas dobro, a także odzyskania ufności. ROZDZIAŁ JEDENASTY ZASADA DZIEWIĘĆDZIESIĘCIU DO DZIESIĘCIU PROCENT Ból, który odczuwamy w chwili obecnej, ma prawie zawsze związek z bólem z przeszłości, którego nie przeżyliśmy do końca i od którego się nie uwolniliśmy. Gdy teraz coś nas rani, ujawnia się równocześnie podobne zranienie z przeszłości. Wyparte uczucia z dzieciństwa lub dawnych związków intensyfikują nasze zranienie płynące z obecnej straty. Zranienie, które odczuwamy aktualnie, aż w dziewięćdziesięciu procentach wynika z przeszłości, a tylko w dziesięciu z tego, co wyprowadza nas z równowagi w chwili obecnej. To, że nie umiemy się uwolnić od bolesnych uczuć, wynika częstokroć stąd, iż powód naszych cierpień nie jest wcale taki, jak sądzimy. Jedynie dziesięć procent odczuwanego przez nas zranienia jest wynikiem tego, co sami uważamy za jego powód. Zasada dziewięćdziesięciu do dziesięciu procent sprawdza się zawsze i wszędzie. Jeżeli mieliśmy ciężki dzień w pracy, jeżeli ktoś potraktował nas niegrzecznie, a potem utknęliśmy w korku i na dodatek bolała nas głowa, to wracając do domu, przynosimy ze sobą wszystkie spowodowane tym dniem negatywne uczucia. Gdy nasz partner odezwie się do nas niegrzecznie, reagujemy gwałtownie i odgrywamy się na nim za to wszystko, co spotkało nas w ciągu dnia. Dzieje się tak dlatego, że jego nłeuprzejmość była dla nas prawdopodobnie ostatnią kroplą, która przelała kielich goryczy. 143 Denerwujemy się na partnera, choć większa część naszego zdenerwowania pochodzi z tego, co się nam przytrafiło przedtem. Jeżeli partner odezwałby się do nas niegrzecznie po cudownym dniu, w czasie którego wszystko szło gładko, to poradzilibyśmy z tym sobie ze znacznie większą łatwością. Automatycznie okazalibyśmy więcej zrozumienia. A stałoby się tak, bo nie bylibyśmy obarczeni ciężarem negatywnych uczuć z całego dnia, uczuć, od których się nie zdążyliśmy uwolnić. Ta sama zasada stosuje się do stłumionych uczuć pochodzących z dalszej przeszłości, na przykład z dzieciństwa. Gdy przeżyjemy stratę i jesteśmy tym zdruzgotani, uruchamiają się w nas emocje z przeszłości. Fakt, że uporczywie nękają nas takie uczucia i postawy jak uraza, skłonność do obwiniania, obojętność, poczucie winy, brak poczucia bezpieczeństwa, brak wszelkiej nadziei oraz zazdrość, wskazuje na to, że dziewięćdziesiąt procent naszego zranienia wynika z przeszłości, a jedynie dziesięć z tego, co przeżywamy obecnie. To, że trudno nam jest otrząsnąć się z negatywnych uczuć, sygnalizuje przeważnie, że powinniśmy znaleźć związek między uczuciami przeżywanymi w chwili obecnej a emocjami z przeszłości. Proces uzdrawiania staje się znacznie prostszy, kiedy jesteśmy w stanie ponownie przeżyć uczucia z przeszłości, od których się nie uwolniliśmy. Człowiekowi jest łatwiej, gdy ma do czynienia z wydarzeniami z przeszłości, niż gdy konfrontuje się z tymi, które zachodzą w chwili obecnej. Gdy spoglądamy w przeszłość, mamy dodatkową siłę płynącą z tego, że wiemy, co było dalej. Jesteśmy bardziej obiektywni, dzięki czemu możemy wysłuchać siebie ze współczuciem, przyjąwszy postawę uzdrawiającą. W takiej sytuacji jedna część naszego ,,ja" przeżywa ból, podczas gdy druga przyjmuje na siebie rolę pełnego troski przyjaciela albo kochającego rodzica. Lecząc swoją przeszłość, mamy dodatkową siłę płynącą z wiedzy, co było dalej. 144 r Gdy czujemy się bezpieczni, gdy otrzymujemy wsparcie, które pozwala nam się otworzyć i zwierzyć, gdy możemy komuś powiedzieć, co się z nami dzieje wskutek tego, co się wydarza obecnie, automatycznie rozpoznajemy zranienie z przeszłości. Dostrzegając związek między obecnym bólem a podobnymi doświadczeniami z czasów dawniejszych, godzimy się ze stratą i uwalniamy się od przywiązania. Podejście takie pozwoliło mi pomóc nie tylko tysiącom klientów oraz uczestników uzdrawiających warsztatów, ale także sobie samemu — wtedy gdy rozpadło się moje pierwsze małżeństwo. Uleczyć przeszłość po to, by uzdrowić teraźniejszość Gdy poznaliśmy się z moją obecną żoną, Bonnie, szybko się w sobie zakochaliśmy. Chodziliśmy na randki przez półtora roku, po czym ja doszedłem do wniosku, że chcę się z nią ożenić. Równocześnie jednak czułem, że nie jestem do tego gotowy. Jakaś cząstka mojego serca nie była jeszcze do końca pewna. Kochałem Bonnie, jednak myśl o ślubie napełniała mnie ambiwalentnymi uczuciami. Nie zdawałem sobie wtedy sprawy, że niepewność jest w takich razach stanem normalnym. Rezultat był taki, że postanowiliśmy się rozstać. Trzy lata później poślubiłem inną kobietę, mój ą dawną przyjaciółkę. Każde z nas robiło doktorat z psychologii. Prowadziliśmy też warsztaty dotyczące związków, a równocześnie, w miarę upływu czasu i rozwoju naszego związku, uczyliśmy się wspólnie różnych rzeczy. Po dwóch latach nasze małżeństwo zaczęło się psuć. Namiętność i wzajemny pociąg zniknęły. Zaczęliśmy mieć wątpliwości, czy dobrze się dobraliśmy. W końcu postanowiliśmy się rozstać. Ja po rozstaniu uzdrowiłem swoje serce i byłem w stanie zakończyć ten związek z miłością. Następnie zaś osobę dla siebie właściwą rozpoznałem w Bonnie. 145 Dzień rozstania Pamiętam dobrze ten dzień. Chociaż decyzja była słuszna,! czułem się ogromnie rozczarowany. Nie mogłem uwierzyć, że| do tego doszło. Byłem bardzo smutny. Zasmucał mnie fakt, że nasz związek się rozpadł. Rozstanie było naszą wspólną decyzją,! jednak ja, jakąś cząstką serca, wciąż kochałem swoją byłą ż pragnąłem jej i potrzebowałem. Byliśmy bardzo do siebie przywiązani. Moją byłą żonę także to wszystko przygnębiło. Kocha-| liśmy się bowiem, ale równocześnie zdawaliśmy sobie sprawęj że nie jesteśmy dobraną parą. Wyszedłem z domu i całymi godzinami jeździłem samocho-i dem po mieście, płacząc i słuchając piosenek, których przedter słuchaliśmy razem. Opłakiwałem stratę potokami łez. Nie łem pojęcia, dokąd się teraz udam i co będę robił. Czułem się jak człowiek, któremu wszystko się zawaliło. Uważałem, że nic mi się nie udało — ani życie małżeńskie, ani zawodowe. Jak mam teraz doradzać innym — pytałem sam siebie — jak prowadzić warsztaty dotyczące związków, skoro mój własny związek się nie udał? Cierpiałem tak bardzo, że postanowiłem zadzwonić do matki. Dotychczas telefonowałem do niej tylko po to, żeby zapytać ojej zdrowie albo żeby opowiedzieć jej o tym, co dobrego zdarzyło się w moim życiu. Od chwili gdy po raz ostatni przed nią płakałem, gdy się jej skarżyłem, upłynęło ze dwadzieścia lat. W rozmowie telefonicznej zapytałem matkę, czy przyjedzie do Kalifornii. Mieszkałem bowiem w Los Angeles, a ona w Teksasie. Matka natychmiast powiedziała, że tak. Stwierdziła też, że ma właśnie spakowane torby, bo zamierzała odwiedzić któregoś z wnuków i że już udaje się na lotnisko. Zamieni tylko rezerwację i przyleci do mnie, do Kalifornii. Czekając na nią na lotnisku, zacząłem spisywać zalewające mnie uczucia wywołane stratą. Wiedziałem, że muszę wydobyć je na światło dzienne, bo to nie tylko przyniesie mi doraźną ulgę, ale także pozwoli uzdrowić serce. Pisząc, doznałem przypływu czułości. Coś w głębi mojej duszy mówiło: „Nie opuszczaj mnie, 146 proszę, proszę cię, nie odchodź". Wraz z tymi słowami pojawiło się pewne wspomnienie z dzieciństwa. Szukanie związku między chwilą obecną a przeszłością Miałem wtedy sześć lat i byłem najmłodszym z rodzeństwa. Całą rodziną — a było nas siedmioro — pojechaliśmy samochodem na wakacje z Teksasu do Los Angeles. Mieliśmy tam spędzić miesiąc, spodziewaliśmy się także, że odwiedzą nas zamieszkali niedaleko krewni. My, dzieci, nie mogliśmy się doczekać wycieczki do Disney-landu. Któregoś dnia krewni przyjechali z wizytą i zaprosili do siebie tego spośród nas, kto będzie miał ochotę na odwiedzenie ich domu. Jeden z moich starszych braci szepnął mi do ucha, że ten dom znajduje się tuż obok Disneylandu. Słysząc to, natychmiast wyraziłem chęć odwiedzenia krewnych. Myślałem przy tym, że wszyscy zrobią to samo. Wsiadłem do samochodu wujostwa i ruszyliśmy w drogę. Kiedy jednak przybyliśmy na miejsce, okazało się ku mojemu zdumieniu, że za nami nikt nie jedzie, że nie ma nikogo z mojego rodzeństwa ani najbliższej rodziny. Gdy teraz, na lotnisku, przypomniałem sobie to wszystko, zrozumiałem, że wtedy, będąc małym chłopcem, doznałem szoku. Nie mogłem uwierzyć, że nie ma mojej mamy. Byłem sam wśród obcych ludzi. Mieszkałem u nich tydzień, a do Disneylandu wcale nie pojechaliśmy. Dziecko nie zawsze zdaje sobie sprawę z tego, że istnieje możliwość znalezienia miłości i pozbycia się poczucia bezsilności. W ciągu tych siedmiu dni nie zdawałem sobie sprawy, że rnogę poprosić ciotkę, aby zadzwoniła do mamy i kazała jej po mnie przyjechać. Myślałem, że moja najbliższa rodzina o mnie zapomniała i że nigdy do niej nie wrócę. Pamiętam, że pewnego 147 dnia poczułem wściekłość. Miałem wtedy zaledwie sześć lat, jednak postano wiłem się postawić. Poszedłem sam do najbliższej przecznicy, zdecydowany opuścić to więzienie i odnaleźć swoich najbliższych. Niestety uświadomiłem sobie, że nie mam pojęcia, dokąd iść. Poczułem się pokonany. Spuściłem głowę i wróciłem do wujostwa. Powrót do domu Siódmego dnia zaczął mi dokuczać jeden z moich starszych braci ciotecznych, a ja się rozpłakałem. Ciotka spojrzała na mnie i powiedziała: „Oj, dziecko, widzę, że musisz wrócić do mamusi", a ja wybuchnąłem histerycznym płaczem. Dotychczas nikt nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo czułem się nieszczęśliwy z tego powodu, że oddzielono mnie od rodziny. Jednak teraz to było jasne. Wiele lat później moja ciotka stwierdziła, że nigdy w życiu nie widziała dziecka, które czułoby się tak nieszczęśliwe jak ja wtedy. Widząc moją rozpacz, bezzwłocznie odwiozła mnie do rodziców. Nie chciała martwić mojej matki, więc postanowiła nie mówić jej, co zaszło. Jednak matka wyczuła, jak bardzo przez te siedem dni brakowało mi poczucia bezpieczeństwa i cały następny dzień spędziła tylko ze mną. Tego dnia na plaży rozglądałem się wkoło i czułem się bardzo mały. Świat stał się nagle w moich oczach taki wielki, a ja byłem jak jakaś drobina. Zastanawiałem się, kim są ci wszyscy ludzie, dokąd zdążają, co robią. Zastanawiałem się także, jak dam sobie radę w tym świecie. Uczucie to pozostało we mnie na całe życie. Gdzieś w głębi serca zawsze czułem się mały oraz pozbawiony poczucia bezpieczeństwa i zastanawiałem się, jak się dopasować do świata. Z początku sądziłem, że uczucie to ustąpi, gdy będę starszy. Jednak okazało się, że nawet po trzydziestce pewna część mojego .ja" wciąż czuła się jak tamten mały, opuszczony chłopiec, bezradny i oderwany od domu. 148 Całe to wspomnienie pojawiło się w mojej świadomości, gdy czekałem na matkę i zapisywałem swoje zranienia. Dotychczas pamiętałem zawsze, jak spacerowałem z matką po plaży, nie pamiętałem jednak, że przedtem pozostawiono mnie samego u krewnych, na całe siedem dni. Gdyż ta część wspomnienia została całkowicie zablokowana, wskutek czego nie miałem pojęcia, że wtedy, przed laty, czułem się taki opuszczony. Uruchamianie wypartych wspomnień i emocji Druzgoczące poczucie straty spowodowane rozpadem małżeństwa obudziło we mnie tamte wyparte uczucia. Czekając na matkę, zacząłem je szybko zapisywać. Dostrzegłem związek między emocjami doświadczanymi w chwili obecnej a tym, co przeżyłem w przeszłości. Następnie, zapisując swoje uczucia, przeżyłem całe owo dawne doświadczenie ponownie. Wzbogaciłem je o słowa istniejącego we mnie sześciolatka i umożliwiłem temu sześciolatkowi wyrażenie swojego bólu za pośrednictwem wszystkich czterech uzdrawiających emocji. Udzieliłem głosu uczuciom, których nigdy dotąd nie wyraziłem i o których nikt nigdy nie słyszał. Siedziałem na lotnisku, a z moich oczu płynęły łzy. To płakał we mnie ten smutny mały chłopiec, który stracił matkę. Czuł się taki samotny, taki opuszczony, taki zraniony, taki zdradzony, tak niepewny, co ma robić. I tak bardzo się bał, że już nigdy nie zobaczy swojej rodziny. Gdy wracamy pamięcią do tego rodzaju historii, możemy z łatwością zlekceważyć takie uczucia, sądząc na przykład, że chłopiec w rzeczywistości wcale nie był porzucony. Ale przecież ten chłopiec nie miał o tym pojęcia! Czuł się jak ktoś, kogo pozostawiono samemu sobie, jak ktoś całkowicie pozbawiony opieki. Był zły, bo go opuszczono, był smutny, bo został sam, bał się, że zostanie zapomniany i że nikt go nie będzie kochał, czuł żal, ponieważ nie mógł wrócić do domu. Czuł też, że sobie nie radzi, że jest bezsilny i zagubiony. Spisawszy wszystkie te bolesne emocje, poczułem się lepiej. 149 A wtedy właśnie wylądował samolot z moją matką na pokładzie. Uściskałem ją serdecznie i podziękowałem, że przyjechała. Wyjaśniwszy jej krótko, że tego właśnie dnia rozstałem się z żoną, powiedziałem: „I nawet nie wiem, gdzie możemy się zatrzymać". A ona, nie mając pojęcia o tym, że przed chwilą spisałem swoje uczucia związane z owym niefortunnym tygodniowym pobytem u ciotki, stwierdziła: „Nie ma problemu. Możemy zatrzymać się u cioci Innie". Nie mogłem uwierzyć własnym uszom. Bo oto okazało się, że nie tylko wróciłem pamięcią do tych bolesnych wspomnień po to, by je odświeżyć i doznać dzięki temu uzdrowienia, ale miałem także możliwość znalezienia się w domu ciotki i ponownego przeżycia tamtego doświadczenia, tym razem w obecności matki. Ponowne przeżycie dawnych doświadczeń Matka mieszkała ze mną u ciotki przez cały tydzień. Dwa razy pojechaliśmy do Disneylandu. Wciąż byłem bardzo przygnębiony, jednak potrafiłem zwierzyć się matce ze swoich uczuć wywołanych rozstaniem z żoną. Był to długi tydzień. Uważam, że miałem wielkie szczęście, mogąc się zwierzyć komuś, kto mnie kochał. Nocami nie mogłem spać i od czasu do czasu wstrząsał mną zimny dreszcz. Byłem bardzo smutny, ale doceniałem to, że doświadczam takiej bliskości z matką. Chwilami czułem się tak słaby i podatny na ciosy jak sześciolatek. Pod koniec tygodnia, dzień przed wyjazdem matki, pewien klient zaprosił mnie na pożegnalne przyjęcie. Umierał bowiem na raka i zapragnął spotkać się ze wszystkimi przyjaciółmi, pożegnać się z nimi i powspominać wszystkie dobre uczucia, jakie ich łączyły. (Zmarł miesiąc później). Na przyjęciu zostałem przedstawiony różnym wybitnym ludziom. Zwykle bywało tak, że w towarzystwie sław nieco traciłem poczucie bezpieczeństwa. Jednak tego wieczoru było inaczej. Miałem za sobą tydzień tortur, wskutek czego przyjęcie ISO okazało się dła mnie pestką. Pamiętam, że gdy przedstawiano mnie komuś znanemu, stałem obok matki. Spojrzałem wtedy na nią i po raz pierwszy w życiu uświadomiłem sobie, że jestem od niej wyższy. Po tygodniu leczenia złamanego serca spojrzałem na matkę i po raz pierwszy w życiu uświadomiłem sobie, że jestem od niej wyższy. Do tej pory zawsze doznawałem wrażenia, że to matka jest wyższa ode mnie. A tym razem, po raz pierwszy w życiu, poczułem się dorosły. Sześciolatkowi, który mieszkał we mnie, została w końcu dana szansa, aby dorósł. Miałem trzydzieści sześć lat, a dotychczas jakaś część mojego „ja" czuła się jak sześciolatek chodzący po plaży z matką, trzymający ją za rękę i zastanawiający się, jak sobie poradzi w tym ogromnym świecie. Powrót do zdrowia Zakrawało to na ironię, jednak fakt, że dałem sobie przyzwolenie na przeżycie emocji mieszkającego we mnie zranionego sześciolatka, umożliwił mi dorośniecie. Dziecko, które w momencie traumy nie potrafi wyrazić swoich uczuć i nie zostaje wysłuchane — z miłością i współczuciem — wypiera te uczucia. Pewna część jego „ja" doznaje pewnego rodzaju zamrożenia i nie otrzymuje szansy na to, by dorosnąć. Dorośniecie staje się możliwe dopiero później — gdy jakieś zdarzenie doprowadzi do tego, że owo dziecko, będące już osobą dorosłą, dotrze do swego zamrożonego cierpienia. Wtedy aktywizuje się ból z przeszłości, a człowiek zyskuje szansę na uzdrowienie serca. Takie właśnie uzdrowienie było moim udziałem, a ja, już po nim, uświadomiłem sobie, że sympatię do swojej pierwszej żony poczułem nie przez pomyłkę, ani też nie dlatego, że nie potrafiłem jej właściwie ocenić, tylko dlatego, że pewna część mojego >ja" uległa wyparciu i potrzebowała uzdrowienia. Trwałą miłość 151 — do Bonnie — znalazłem dopiero, gdy uleczyłem swoją przeszłość. Nastąpiło to mniej więcej rok później, gdy w końcu uświadomiłem sobie, że to ona jest osobą dla mnie właściwą. Ożeniłem się z nią i nasze małżeństwo jest szczęśliwe. W kolejnym rozdziale zajmę się procesem leczenia przeszłości. ROZDZIAŁ DWUNASTY PRZETWARZANIE „GORĄCYCH PUNKTÓW", CZYLI WSPOMNIEŃ OBCIĄŻONYCH ŁADUNKIEM EMOCJONALNYM Oprócz przetwarzania czterech uzdrawiających emocji istnieje inny bardzo skuteczny sposób uzdrawiania serca i uwalniania się od bólu. Polega on na dostrzeganiu związku między zranieniem doświadczanym w chwili obecnej a zranieniem, którego doznaliśmy w przeszłości. Widząc związek między naszym obecnym bólem i uczuciami z przeszłości, których nie przeżyliśmy do końca i od których się nie uwolniliśmy, przetwarzamy owe uczucia i uwalniamy się od bólu, który odczuwamy w chwili obecnej. Koncepcja ta jest podstawą wszelkich form terapii i uzdrawiania stosowanych na całym świecie. Gdy mówimy o swojej przeszłości, przypominamy sobie swój ból. Przypominamy go sobie — zamiast czuć, że wciąż jesteśmy zranieni. Im lepiej go sobie przypomnimy, tym mniejsze ma on szansę nękać nas nadal. Różnica istniejąca między „czułem się zraniony" a „czuję się zraniony w tej chwili" jest ogromna. Wszystko to nie oznacza, że nie powinniśmy się czuć zranieni. Znaczy to tylko, że skupianie się na owym zranieniu przez długi czas wcale nam nie pomaga. Zamiast skupiać się na nim, powinniśmy je potraktować jako trampolinę, z której zeskoczymy w toń tych emocji, których nie przeżyliśmy do końca i od których się nie uwolniliśmy. Powinniśmy więc czuć swoje zra- 153 nienie, rozumiejąc równocześnie, że jest ono jedynie sygnałem, iż nasze emocje związane z jakimś zdarzeniem z przeszłości są wciąż nie przeżyte do końca i nie usunięte. Najlepiej będzie, gdy posłużymy się swoimi zranionymi uczuciami po to, by dotrzeć do bólu, który wciąż jeszcze nie został uleczony. Trzy kolejne fazy procesu uzdrawiania Na proces uzdrawiania składają się trzy fazy: • W fazie pierwszej dostrzegamy związek między naszymi obecnymi uczuciami a uczuciami z przeszłości. Jeżeli w tej chwili czujemy się zranieni z powodu odrzucenia, to przy pominamy sobie sytuację z przeszłości, w której byliśmy odrzuceni. • W fazie drugiej przeżywamy ponownie zdarzenia z prze szłości. Przypomniawszy je sobie, wyobrażamy sobie, że cofnęliśmy się w przeszłość i doświadczamy tego, co się wtedy zdarzyło. • W fazie trzeciej wzbogacamy to zdarzenie. Przeżywając je ponownie, korzystamy z zasobów, które mamy do dyspozy cji w chwili obecnej, a których nie mieliśmy kiedyś. Wyob rażamy sobie, że możemy zwierzyć się ze swoich uczuć kochającemu partnerowi, przyjacielowi lub aniołowi, a tak że że możemy przetworzyć swoje zranienie, stosując ćwi czenie prowadzące do lepszego samopoczucia. Zamiast czuć zranienie z powodu obecnego odrzucenia, dostrzegamy związek między tym zranieniem a zranieniem, którego doświadczyliśmy w przeszłości. Czynimy to, przypominając sobie, co było przyczyną tamtego zranienia. Następnie przeżywamy przeszłe zdarzenie ponownie, wyobrażając sobie, że cofnęliśmy się w przeszłość i doświadczamy tamtego odrzucenia. Tym razem możemy dać sobie czas na wzbogacenie swojego przeszłego doświadczenia. Przeżywając przeszłe zdarzenie po- 154 nownie, możemy się zatrzymać w dowolnym momencie i zbadać swoje doświadczenie w sposób bardziej dogłębny, zauważając rzeczy, które, być może, przedtem uszły naszej uwagi. Możemy też w dowolnej chwili zdecydować się na dokładniejsze przetworzenie tego czy innego uczucia, a także spróbować wybaczyć partnerowi, lepiej zrozumieć i jego, i sytuację, poczuć wdzięczność za to, co dobre i nastawić się ufnie. Ponowne przeżywanie jakiegoś zdarzenia przypomina oglądanie filmu na wideo. Możemy film w dowolnej chwili zatrzymać. Przypomniawszy sobie jakąś okoliczność, możemy „zamrozić" nasze doświadczenie w dowolnym bolesnym momencie, a następnie uleczyć ból, zgłębiając cztery uzdrawiające emocje. Możemy też ćwiczyć swoją zdolność wzbogacania tego doświadczenia, zgłębiając dokładniej każdą z czterech uzdrawiających emocji, a także dostarczając sobie wsparcia, którego w przeszłości nie mieliśmy. Zwierzanie się ze swojego zranienia Zwierzając się ze swoich uczuć przyjacielowi, terapeucie lub grupie wsparcia, z większą łatwością przejdziemy przez trzy fazy procesu uzdrawiania. Kiedy opowiadamy komuś o naszej przeszłości, ujawnia się związek pomiędzy tą przeszłością i uczuciami, których doznajemy w tej chwili. Gdy ktoś inny okaże nam zrozumienie, zaczynamy ponownie przeżywać swoje dawne doświadczenia. Dzieje się to automatycznie. Kiedy na dodatek wyjdzie na jaw, że ten ktoś doświadczył bólu podobnego do naszego i uwolnił się od niego, my także uzyskamy znacznie większą zdolność do leczenia swojego bólu. Dzieląc się swoim bólem z innymi, wspomagamy więc zachodzący automatycznie proces uzdrawiania. Może się jednak zdarzyć, że wsparcie ze strony innych ludzi nie ułatwi nam uzdrawiania, a wręcz zablokuje ten proces. Dzieje się tak, gdy inni, zamiast po prostu słuchać, zasypują nas radami, bo wtedy my nie uzyskujemy kontaktu ze swoimi uczuciami, 155 a uczucia te zaczynają nas uporczywie nękać. Żeby poczuć swój ból, człowiek musi wiedzieć, że jest bezpieczny. Nie może się martwić, że ktoś zbagatelizuje lub osądzi jego uczucia, albo że posłuży się swoją wiedzą o nich przeciwko niemu. Musi być pewien, że wszystko, co mówi, pozostanie między nim a tym kimś, komu się zwierzył. Proces uzdrawiania staje się o wiele łatwiejszy, gdy spełnione są te właśnie warunki. Poczucie bezpieczeństwa, które towarzyszy dzieleniu się z kimś naszymi uczuciami, jest jednym z najważniejszych elementów uzdrawiania. W życiu dorosłym tłumimy pewne emocje, ponieważ w dzieciństwie ich wyrażenie okazało się dla nas nie całkiem bezpieczne. Automatycznych sposobów radzenia sobie z emocjami, stosowanych przez nas w życiu dorosłym, nauczyliśmy się w bardzo młodym wieku. Jeżeli, będąc jeszcze dzieckiem, człowiek przekonał się, że wyrażanie pewnych uczuć nie jest bezpieczne, to zaczął dawać sobie radę inaczej — w sytuacjach stresowych tłumił to, co czuł. W dzieciństwie było tak, że nasze negatywne uczucia pojawiały się zawsze w najbardziej nieodpowiednich momentach. Nasi rodzice, opiekunowie oraz rodzeństwo przeważnie nie mieli czasu ani nie posiadali umiejętności wysłuchania nas cierpliwie i ze zrozumieniem. My wskutek tego nie mogliśmy wyrażać i zgłębiać własnych uczuć w poczuciu pełnego bezpieczeństwa, nie nauczyliśmy się poruszać wśród swoich negatywnych emocji tak, by dochodzić do emocji pozytywnych. Nie nauczyliśmy się wybaczać ani rozumieć, nie nauczyliśmy się akceptacji, wdzięczności i ufności. Jednak w życiu dorosłym jesteśmy w stanie stworzyć sobie wspierające otoczenie, w którym uleczymy swój ból. Możemy wybrać sobie przyjaciół, którzy nie mają skłonności do ferowania ocen, a także grupę wsparcia i terapeutów, którzy nam pomogą odkryć i zgłębić to, co czujemy. Człowiek może się nauczyć przetwarzać emocje negatywne tak, by zamieniać je na pozytywne. Nigdy nie jest na to za późno. Gdy wie, co jest mu potrzebne do uzdrowienia złamanego serca, potrafi nie tylko przetrwać stratę, ale również bardzo się rozwinąć. Uzdrawianie serca jest procesem ,, wielowarstwowym" Często się zdarza, że kiedy już uznamy, iż przeboleliśmy stratę, następuje nawrót negatywnych postaw. Po okresie lepszego samopoczucia powracają podstawowe objawy tłumienia: zranienie, uraza, skłonność do obwiniania, obojętność, poczucie winy, brak poczucia bezpieczeństwa, brak wszelkiej nadziei i zazdrość. Czynimy co prawda postępy, ale symptomy tego rodzaju oraz symptomy do nich podobne pojawiają się u nas raz po raz. Będzie się tak działo, aż nie uleczymy naszego serca w pełni i do końca. Uzdrawianie serca jest procesem „wielowarstwowym". Przypomina obieranie cebuli. Po pozbyciu się jednej warstwy zranienia natrafiamy na następną, od której też trzeba się uwolnić. W praktyce oznacza to, że doświadczywszy na chwilę miłości i wybaczywszy na krótki czas, ponownie czujemy zazdrość i urazę. Uzdrawianie serca jest procesem stopniowego usuwania kolejnych warstw. Może być tak, że po okresie ufności w przyszłość, w którym czujemy, że z pewnością znajdziemy nową miłość, nadchodzą chwile niepokoju i zwątpienia, a nawet tęsknota za byłym partnerem. Po chwilach dobrego samopoczucia i wewnętrznej harmonii może wrócić poczucie winy oraz przekonanie, że nie radzimy sobie w życiu albo że nie jesteśmy godni miłości. Możemy nagle stracić kontakt z własną zdolnością kochania i zacząć doświadczać pustki i braku wszelkich uczuć. Wszystko to dowodzi, że przechodzimy do kolejnej „warstwy" uzdrawiania. Pełne uzdrowienie serca złamanego stratą zajmuje dużo czasu. Zdarza się, że zrobiwszy dwa kroki do przodu, cofamy się o jeden. Może to wyglądać na zahamowanie procesu uzdrawiania , jednak w istocie nim nie jest. Oznacza to tylko, że schodzimy wgłąb, na poziom kolejnej „warstwy". Za każdym razem, gdy sądzimy, że proces uzdrawiania dobiegł już końca, usunęliśmy w istocie tylko jedną „warstwę", doznaliśmy cząstkowego uzdrowienia na kolejnym poziomie. Musimy zrozumieć, że leczenie zachodzi warstwa po warstwie, po jednej warstwie naraz, bo jeżeli tego nie zrozumiemy, to będziemy błędnie interpretowali nasze postępy. A wskutek tego możemy się zniechęcić i zrezygnować ze świadomego zgłębiania swoich uczuć. Możemy, zamiast prawidłowo leczyć swoje złamane serce, poszukać jedynie chwilowej ulgi, tłumiąc uczucia, co doprowadzi do tego, że będziemy cierpieć przezresztę życia. Docieranie do uczuć, których nie jesteśmy świadomi Fakt, że doświadczamy objawów stłumienia, pochodzi stąd, że tłumimy jedną lub więcej niż jedną ze swoich czterech uzdrawiających emocji. Tłumimy gniew, smutek, strach lub żal. Chcąc uleczyć zranienie, musimy przeciwstawić się temu nawykowi i dotrzeć do tych brakujących uczuć, których nie jesteśmy świadomi. Jeżeli od dzieciństwa tłumiliśmy je, to będzie nam bardzo trudno uczynić to samodzielnie. Dzisiaj zakończyłem pisanie, zapominając uruchomić funkcję zapamiętywania w komputerze, wskutek czego zniknęły mi dwie strony tekstu. Na szczęście mój komputer ma system dublujący, pozwalający na odzyskiwanie plików. Bez niego straciłbym ten skasowany materiał bezpowrotnie. Podobnie jest z człowiekiem — dorastając, „kasuje" pewne reakcje emocjonalne. I dopóki ich nie odzyska, ma ograniczoną zdolność leczenia własnych zranień. Wszyscy mamy w sobie „system dublujący" pozwalający odzyskać utracone wspomnienia, które potrzebują uleczenia. Na przykład, jeżeli od dieciństwa mamy skłonność do tłumienia gniewu, to w życiu dorosłym nasza zdolność odczuwania go i uwalniania się od niego będzie ograniczona. A to może?P spowodować, że przez całe życie będzie nas nękał uporczywy strach, żal lub smutek. Skutkiem tego będziemy od czasu do czasu odczuwać zazdrość, mieć poczucie winy, lub też pojawią się w nas jakieś inne objawy tłumienia. Jeżeli w przeszłości stłumiliśmy gniew, to będzie nam trudno odczuć gniew, który jest adekwatny do naszej obecnej straty. To samo odnosi się do tłumienia wszystkich innych emocji. Udając się w takiej sytuacji po pomoc, posługujemy się jakby „systemem dublującym" pozwalającym odzyskiwać nasze „skasowane" doświadczenia. Potrzebny jest nam w takim wypadku ktoś, kto uaktywni nasze wspomnienia. Neurochirurdzy odkryli, że stymulowanie pewnych partii mózgu prowadzi do uaktywnienia tych wspomnień z przeszłości, które uległy całkowitemu zapomnieniu. My jednak, na szczęście, nie potrzebujemy zabiegów z dziedziny neurochirurgii, gdyż możemy w inny sposób uaktywnić uczucia, których nie przeżyliśmy do końca, od których się nie uwolniliśmy i które są głęboko ukryte. Zwierzywszy się komuś ze swojego bólu, możemy odzyskać ukryte wspomnienia. Pewne nasze uczucia zostały stłumione, ponieważ w przeszłości wyrażenie ich nie było dla nas rzeczą bezpieczną lub użyteczną. Fakt, że jesteśmy przeświadczeni, iż nie możemy podzielić się z nikim swoimi myślami, uczuciami lub pragnieniami, oznacza, że pewne nasze uczucia są stłumione. Tłumienie zachodzi dopóty, dopóki żywimy to przeświadczenie. Nie możemy oczywiście zwierzać się ze wszystkiego, co czujemy, osobom przypadkowym. Bo to nie jest bezpieczne. Kiedy mamy do czynienia z kimś, kto nie udzieli nam wsparcia, mądrzej będzie zataić przed nim nasz wewnętrzny świat myśli, uczuć, nadziei i marzeń. 159 Gdy ustanowisz uzdrawiający związek z terapeutą albo grupą wsparcia, poczujesz się bezpieczny i będziesz mógł podzielić się z nimi wszystkim, co ciebie dotyczy. Człowiek, który pragnie zyskać zdolność całkowitego otworzenia się na doświadczanie miłości, który chce uaktywnić swoją mądrość, wrażliwość i zdolności twórcze, musi stworzyć sobie bezpieczne otoczenie pozwalające mu zgłębiać własne uczucia — zarówno obecne, jak i te, których doznawał w przeszłości, a także zwierzać się z nich. Jak przetwarzać przeszłość Gdy odkryjesz związek między bólem, który odczuwasz obecnie, a bólem, którego doznałeś w przeszłości, będziesz mógł uaktywnić swoje wyparte uczucia — uczucia, które ograniczają twoją zdolność odczuwania i uwalniania się od bólu przeżywanego w tej chwili. Jeżeli na przykład jest w tobie nie przeżyty do końca i nie usunięty strach wiążący się z przeżyciami z przeszłości, to doznasz blokady — nie będziesz mógł ani uaktywnić strachu wynikającego z przeżyć obecnych, ani uwolnić się od niego. A nie mogąc tego uczynić,nie będziesz zdolny przetworzyć swoich uczuć negatywnych w sposób, który ci pozwoli zacząć doświadczać uczuć pozytywnych. Strach, którego nie przeżyłeś do końca i od którego się nie uwolniłeś, mający związek z doświadczeniami z przeszłości zablokuje cię, nie pozwalając ci uwolnić się od strachu wynikającego z przeżyć obecnych. Chcąc uruchomić własną zdolność przypominania sobie, posłuż się ćwiczeniami, które podaję dalej. Ćwiczenia te pomogą ci znaleźć związek pomiędzy tym, co czujesz w chwili obecnej 160 a przeszłością. Włącz jakąś uspokajającą muzykę i wykonuj polecenia. Wsłuchuj się w pojawiające się reakcje. Zgłębiaj wszystkie wspomnienia, nawet te, które są właściwą reakcją na dane polecenie. Mam na myśli na przykład sytuację, gdy — dostawszy polecenie „Przypomnij sobie czas, kiedy nie byłeś kochany", przypominasz sobie czas, kiedy nie byłeś kochany. Tego rodzaju reakcja jest normalna, należy się jej spodziewać. Kiedy pojawia się bolesne wspomnienie, chwyć je w „szpony" jak drapieżny ptak. Jak sobie przypominać Daj sobie czas na ponowne przeżycie tego wspomnienia, a następnie wzbogać je, posługując się ćwiczeniem prowadzącym do lepszego samopoczucia. Nie próbuj wizualizować na siłę czy przypominać sobie wyraźnie, bo nawet niewyraźne czy mgliste wspomnienie spełni swoje zadanie. Skoro zyskasz pewne pojęcie o jakiejś sytuacji z przeszłości, wyobraź sobie, co mogłeś wtedy odczuwać. Pomyśl, że doświadczałeś wówczas tych samych uczuć, których doświadczasz teraz. Gdy będziesz już miał wprawę, umiejętność ta stanie się twoim dobrym, zapewniającym wsparcie przyjacielem. Dzięki niej nie będziesz już niezdolny do pamiętania przeszłości, nie będziesz także obawiał się wspomnień. Nawet niewyraźne lub mgliste wspomnienie umożliwi ci przetworzenie przeszłości. Nie dopuszczaj do siebie myśli, że nie potrafisz ponownie przetworzyć jakiegoś wydarzenia. Każdym z przywołanych wspomnień możesz posługiwać się wiele razy. Gdyż przetwarzając ponownie dane wydarzenie, człowiek nie tylko otwiera dawną ranę, ale także intensyfikuje swoją zdolność do uaktywniania bólu oraz uwalniania się od niego, zdolność wynikającą z tego, 161 że wybacza, okazuje zrozumienie, odczuwa wdzięczność i okazuje ufność. Cofając się w przeszłość i wspominając coś, co trudno było wybaczyć, a potem zdobywając się na wybaczenie, wzmacniamy swoją zdolność wybaczania. Więc powracaj do przeszłych wydarzeń po wielekroć. Nawet wtedy, gdy już wybaczyłeś, powróć do poprzedniej fazy i przejdź cały proces, ponownie wybaczając. Ponieważ za każdym takim powtórzeniem będzie rosła twoja zdolność wybaczania oraz ponownego przeżywania bólu i uwal-| niania się od niego za pomocą pozytywnych uczuć. Uzdrawianie uczuć z przeszłości intensyfikuje naszą obecną zdolność wybaczania oraz wdzięczność i ufność. Kiedy obecnie trudno ci jest coś komuś wybaczyć, powinieneś powrócić do podobnej chwili z przeszłości i przetworzyć to,| co wówczas zaszło. Dostrzegłszy związek pomiędzy swoim obecnym bólem a tym wydarzeniem z przeszłości oraz przeżywszy to wydarzenie ponownie i wybaczywszy komuś, kto ci wtedy sprawił ból, uwolnisz się od obecnego bólu wynikającego z tego, żel nie jesteś w stanie wybaczyć i, powróciwszy do chwili obecnej,\ wybaczysz ponownie. Jest też pożądane, by człowiek był otwarty na wspomnienia z mniej odległej przeszłości. Lecząc swój ból związany z jakimś! wspomnieniem, dostrzegamy zwykle inny ból, od którego także! powinniśmy się uwolnić. Jeżeli nie pamiętasz, co się z tobą działo! w dzieciństwie, postaraj się przypomnieć sobie jakieś wydarzenie sprzed kilku lat. Bo przetwarzając jakiekolwiek emocje z przeszłości, zaczniesz sobie przypominać również i inne doświadczenia. Chcąc sobie w tym pomóc, weź album z fotografiami, które uruchomią twoje wspomnienia. Stopień wyrazistości i dokładności tych wspomnień nie ma znaczenia. Jeżeli nie jesteś w stanie przypomnieć sobie czegoś dokładnie, to wyobraź sobie po prostu,| co byś pamiętał, gdyby tak było. Wspomnienie nie będzie do 162 kładne, ale spełni swoje zadanie, gdyż to, co sobie wyobrazisz, pomoże ci dotrzeć do uczuć z przeszłości. Odszukiwanie wspomnień pozytywnych Większość poleceń w ćwiczeniu dotyczącym przetwarzania ma na celu to, byś odszukał doświadczenia pozytywne. Wykonując polecenia, które je przywołują, otrzymujesz wsparcie od własnej przeszłości. Równocześnie w sposób automatyczny przypominają ci się wszelkie bolesne doświadczenia, ze względu na które powinieneś uzdrowić swoje serce. W wypadku Lizy było tak: kiedy poproszono ją o przypomnienie sobie okresu, w którym była kochana, ona przypomniała sobie moment, w którym jej ojciec nie dotrzymał danej jej obietnicy i zranił jej uczucia. Natomiast Kevin, gdy poproszono go, by przywołał w pamięci miłość matki, przypomniał sobie najpierw, jak jechał razem z nią samochodem na lunch. Spędzając czas z matką, Kevin czuł się wyjątkowy. Jednak powróciwszy do polecenia, przywołał inne wspomnienie. Zobaczył oczami pamięci, jak — będąc jeszcze uczniem szkoły podstawowej — godzinami czekał po lekcjach przed szkołą, a matka wciąż po niego nie przyjeżdżała. Tym razem zalała go fala uczuć negatywnych — czuł smutek i zranienie. Następnie Kevin dostrzegł związek pomiędzy swoimi obecnymi uczuciami wywołanymi tym, że porzuciła go partnerka, a smutkiem, jaki był jego udziałem, gdy matka zapominała odebrać go ze szkoły. Dzięki takiemu obcowaniu z nie przeżytymi do końca i nie usuniętymi uczuciami z przeszłości poprawia się nasza pamięć oraz zdolność kontaktowania się z naszymi pozytywnymi emocjami, które uległy wyparciu wraz z uczuciami negatywnymi. Dzięki ujawnieniu uczuć negatywnych intensyfikują się nasze uczucia pozytywne. Kevin uleczył swój smutek spowodowany tym, że matka 163 zapominała o nim. Uczynił to dzięki temu, że przeżył także strach, żal i gniew. A gdy to się już stało, był w stanie poczuć również miłość, którą obdarzał wtedy matkę. To, że przypomniał sobie okres, w którym bardzo kochał i bardzo potrzebował rodziców, sprawiło, że poczuł się bardziej kochany i bardziej wspierany w chwili obecnej. A dzięki temu zyskał zdolność odczuwania wsparcia ze strony przyjaciół i rodziny, pomimo że został odrzucony przez swoją partnerkę. A teraz wróćmy do Lisy. Po przetworzeniu dawnych negatywnych uczuć i po tym, jak wybaczyła ojcu, Lisa była w stanie przypomnieć sobie wszystkie swoje pozytywne uczucia i całą swoją ufność z dawnych czasów. I choć w chwili obecnej miała poczucie winy wynikające z tego, że zerwała związek, czuła równocześnie uzdrawiającą ulgę na wspomnienie swoich pozytywnych uczuć z dzieciństwa. Przetworzywszy dawne negatywne uczucia, uwolniła się od negatywnych emocji odczuwanych obecnie, od wstydu, poczucia winy oraz poczucia, że nie dorasta do sytuacji i sobie nie radzi. Gdy przypomnimy sobie pozytywne doświadczenia i przetworzymy dawne negatywne uczucia, będziemy mogli wejść w kontakt ze wszystkimi pozytywnymi uczuciami, które zostały wyparte. Człowiek, któremu się to uda, pamięta siebie jako osobę żyjącą pełnią życia tu i teraz, osobę pełną miłości i radosną. Nie chodzi o to, żeby powrócić do stanu dzieciństwa. Chodzi o to, by być jak dziecko, będąc równocześnie w pełni odpowiedzialnym dorosłym, by pozostawać w kontakcie z własną zdolnością kochania, z własną radością i z tkwiącym w nas pierwiastkiem twórczym. Człowiek, który odzyskał wszystkie swoje czyste pozytywne uczucia z dzieciństwa, pozostając równocześnie doświadczonym i mądrym dorosłym, jest człowiekiem zdrowym. Nie musi wcale rozwijać pozytywnych stron swego charakteru, musi je tylko odzyskać i ujawnić. Uleczywszy ból z przeszłości, ma w sobie tyle miłości, że uleczy też ból płynący z doświadczeń chwili obecnej. 164 Bierz to, co się pojawia po przeczytaniu każdego z poleceń, pracuj z tym, co ci przychodzi do głowy. Jeżeli jednak przyjdzie ci do głowy coś, z czym nie chcesz mieć do czynienia, to nie zajmuj się tym. przejdź wtedy po prostu do kolejnego polecenia. Nie musisz zajmować się wszystkim od razu. Gdy już uleczysz swoje serce, przyjdzie w końcu taki moment, w którym poradzisz sobie z każdą rzeczą, która się pojawi i uleczysz każdy ból. Celem tego ćwiczenia nie jest odkrywanie bolesnych wspomnień. Gdy jesteś w dobrym nastroju, gdy czujesz się szczęśliwy, nie zawracaj sobie głowy powracaniem do przeszłości. Przedstawione tu techniki mają ci pomóc uwalniać się od bólu płynącego z doświadczeń chwili obecnej za pomocą odszukiwania związku między tym bólem a przeżyciami z przeszłości. Bo przypomniawszy sobie momenty pozytywne, momenty, w których potrafiliśmy sprostać wyzwaniom w przeszłości, jesteśmy w stanie uwolnić się od bólu i sprostać wyzwaniom teraźniejszości. Celem tego ćwiczenia nie jest powracanie do bolesnych wspomnień, lecz czerpanie wsparcia z dawnych sukcesów. W pewnym sensie pieczemy tu dwie pieczenia przy jednym ogniu. Po pierwsze, leczymy ból z przeszłości, który może mieć wpływ na to, co czujemy obecnie, który może nasze obecne uczucia intensyfikować. A po drugie, kontaktując się z pozytywnymi uczuciami z przeszłości, zyskujemy zdolność czerpania z nich wsparcia, które pozwala rozwiązać obecne problemy. Podaną przeze mnie listą poleceń można posłużyć się również podczas sesji terapeutycznych lub warsztatów. Podczas warsztatów albo spotkania grupy wsparcia można zastosować następującą technikę: połączywszy się w pary, przedstawiać sobie polecenia z listy, po czym rozmawiać o wspomnieniach, które się pojawiają. Kiedy w trakcie takiego ćwiczenia odkryje się jakiś „gorący punkt", czyli wspomnienie obciążone ładun- 165 kiem emocjonalnym, wtedy należy się zatrzymać i przetworzyć je, stosując ćwiczenie prowadzące do lepszego samopoczucia. Kiedy — podczas sesji terapeutycznej czy warsztatów — natrafisz na taki „gorący punkt" z przeszłości, możesz wzbogacić swoje dawne doświadczenie, zgłębiając i wyrażając cztery u-zdrawiające emocje. Partner pracujący z tobą w parze lub twój terapeuta mogą następnie zadawać ci pytania, posługując się przy tym wzorami trzech listów: listu wyrażającego uczucia, listu będącego odpowiedzią oraz listu kończącego. Trzymając się tych wzorów, unikniecie niepotrzebnych dyskusji i zmian tematu. Dyskusja może nastąpić dopiero po zakończeniu całego ćwiczenia. Podczas sesji terapeutycznej lub warsztatów możesz ponownie przeżyć, a następnie uleczyć „gorący punkt" z przeszłości. Zamknij oczy i reaguj na polecenia, udając, że cofnąłeś się w przeszłość. Kiedy skończysz, dobrze będzie odegrać scenkę, podczas której usłyszysz rzeczy, które kiedyś pragnąłeś usłyszeć. Podpowiedz partnerowi, co to ma być, a potem zamknij oczy i pozwól mu to wypowiedzieć. Słysząc słowa, które chciałeś usłyszeć w przeszłości, wyobraź sobie, jak byś się czuł po ich usłyszeniu. Udawaj, że wszystko to dzieje się naprawdę. Daj sobie przyzwolenie na doświadczanie własnej reakcji na zasłużoną przez ciebie miłość. Chłonąc tę miłość, doprowadzisz do automatycznego ujawnienia się własnych pozytywnych uczuć, które były wyparte wraz z uczuciami negatywnymi. Jest oczywiste, że nie możemy zmienić przeszłości. Możemy jednak doświadczyć tego, co byśmy czuli, gdyby ktoś nas wtedy wysłuchał i udzielił nam wsparcia. Chcąc uzdrowić swoje serce, człowiek nie musi zmieniać przeszłości, musi tylko dać sobie miłość i wsparcie, których mu wtedy brakowało. Dzięki temu ujawnią się jego uczucia pozytywne, które zostały wyparte wraz z uczuciami negatywnymi — miłość, ufność, radość, uznanie dla innych, pewność siebie, podniecenie, entuzjazm i tak dalej. 166 Rozwijanie ważnych umiejętności Przetwarzanie „gorących punktów" pomaga dotrzeć do własnych pozytywnych uczuć. Wyposaża nas także w zdolność posługiwania się ważnymi umiejętnościami, które nie zostały w pełni rozwinięte, a także rozwijania tych umiejętności. Oto lista niektórych z nich. (Umiejętności te u każdego człowieka powinny zostać rozwinięte w dzieciństwie, jednak bywa inaczej). • Zdolność wybaczania innym • Zdolność wybaczania sobie • Szacunek dla innych • Szacunek dla samego siebie • Umiejętność ofiarowywania pomocy • Umiejętność proszenia o pomoc • Umiejętność dzielenia się własnymi uczuciami we właściwy sposób • Umiejętność jasnego wyrażania swoich myśli, uczuć i po trzeb • Umiejętność wysłuchiwania innych z empatią i współczu ciem • Cierpliwość • Zdolność do poprawy własnego postępowania • Zdolność do odkładania gratyfikacji na później • Zdolność do współpracy z innymi • Zdolność do dzielenia się zasługą • Zdolność do dzielenia się sukcesem z innymi • Zdolność do przyjmowania wyrazów uznania i pochwał • Zdolność do wyrażania uznania dla innych oraz chwalenia ich • Zdolność do rozmyślnego podejmowania ryzyka • Sumienie — zdolność rozpoznawania, co jest dobre, a co złe • Uczciwość • Zdolność do rozpoznawania własnej wartości i dostrzegania wartości innych ludzi • Zdolność do twórczego rozwiązywania problemów • • Zdolność godzenia się z tym, czego nie można zmienić • Umiejętność samodzielnego myślenia — we własnym imie niu i z głębi własnego serca • Umiejętność brania na siebie odpowiedzialności za własne czyny i uczucia • Umiejętność nieegoistycznego dawania oraz ustalania zdro wych granic Przeczytawszy tę listę, dojdziesz z pewnością do wniosku, że większość dorosłych nie posiadła wszystkich tych umiejętności. Jednak nigdy nie jest za późno. Dając sobie czas na uzdrowienie własnego serca, odniesiesz dodatkową korzyść, gdyż rozwiniesz w sobie te właśnie potrzebne w życiu umiejętności. Dając sobie czas na uleczenie własnej przeszłości i równoczesne uzdrawianie serca po obecnej stracie, odkryjesz własny potencjał pozwalający rozwinąć każdą z tych umiejętności. Powtarzając to ćwiczenie, będziesz w istocie rozwijał każdą z nich. Ćwiczenie w przypominaniu sobie Czytaj podane niżej polecenia! konfrontuj je z pojawiającymi się wspomnieniami. Przypominając sobie poszczególne wydarzenia, skup się na początku, części środkowej oraz zakończeniu każdego ze swoich przeżyć. Następnie cofnij się dalej w przeszłość i przypomnij sobie jakieś wcześniejsze wydarzenie. Powtórz polecenie dwa lub trzy razy. Gdy nie pojawia się już nic więcej, przejdź do kolejnego polecenia. Przywołując w ten sposób pozytywne wspomnienia, człowiek doświadczający bólu doznaje pocieszenia. Jeżeli zaczną się pojawiać wspomnienia bolesne lub negatywne, to nie odrzucaj ich. Znajdując związek pomiędzy bólem obecnym a wspomnieniem z przeszłości, możesz ten ból skuteczniej uleczyć. Skoro „gorący punkt" lub bolesne wspomnienie zostanie już zidentyfikowane, należy je przetworzyć, posługując się ćwiczeniem prowadzącym do lepszego samopoczucia. 168 Przy każdym ponownym odczytaniu polecenia cofaj się nieco dalej w przeszłość, a w końcu postaraj się dotrzeć do wspomnienia najwcześniejszego. Natrafiwszy na polecenie „Przypomnij sobie, jak chodziłeś do szkoły", postaraj się przypomnieć sobie pierwszy dzień w szkole. Nie zwracaj uwagi na kolejność poleceń- Możesz zacząć od początku albo od środka. Możesz też wielokrotnie wracać do tego samego polecenia. Polecenia pozwalające przetworzyć dawne emocje i zacząć od początku • Przypomnij sobie, jak coś ci się w końcu udało. • Przypomnij sobie okres, w którym byłeś pewny siebie. • Przypomnij sobie moment, w którym się bałeś, ale odzyska łeś poczucie bezpieczeństwa. • Przypomnij sobie sytuację, w której komuś ufałeś. • Przypomnij sobie chwilę, w której nie byłeś rozczarowany. • Przypomnij sobie okres, w którym na kimś polegałeś. • Przypomnij sobie, jak ktoś o tobie zapomniał, ale potem sobie przypomniał. • Przypomnij sobie, jak czegoś potrzebowałeś i otrzymałeś to. • Przypomnij sobie, jak nie dostałeś od kogoś tego, czego w swoim mniemaniu potrzebowałeś, ale otrzymałeś to od kogoś innego. • Przypomnij sobie czas, w którym miałeś coś, czego pragnął ktoś inny. • Przypomnij sobie, jak ktoś inny miał to, czego ty pragnąłeś, i jak ten fakt działał na ciebie inspirująco. • Przypomnij sobie, jak dostałeś coś, czego pragnąłeś. • Przypomnij sobie, jak nie dostałeś tego, czego pragnąłeś, ale podjąłeś ponowną próbę otrzymania tego. • Przypomnij sobie, jak ktoś inny dostał to, czego ty pragnąłeś, i jak ty cieszyłeś się ze względu na niego. • Przypomnij sobie, jak kogoś o coś poprosiłeś i otrzymałeś to, czego pragnąłeś. 169 Przypomnij sobie, jak ponownie poprosiłeś w inny sposób o coś, czego pragnąłeś. Przypomnij sobie, jak wynegocjowałeś sporo dla siebie i innych. Przypomnij sobie, jak ktoś cię niósł (w sensie dosłownym, fizycznym). Przypomnij sobie, jak pokonałeś swoją nadmierną powściągliwość. Przypomnij sobie, jak otrzymałeś zachętę. Przypomnij sobie, jak ktoś ci zaufał. Przypomnij sobie, jak ktoś cię pragnął. Przypomnij sobie, jak ktoś cię lubił. Przypomnij sobie, jak się z kimś zaprzyjaźniłeś. Przypomnij sobie, jak się z kimś pogodziłeś. Przypomnij sobie, jak ktoś wybaczył ci twój błąd. Przypomnij sobie, jak oparłeś się pokusie. Przypomnij sobie, jak chorowałeś i wyzdrowiałeś. Przypomnij sobie sytuację, w której byłeś zadowolony z siebie. Przypomnij sobie, jak z początku nie wiedziałeś, co masz zrobić, ale w końcu, po zastanowieniu, wiedziałeś już. Przypomnij sobie, jak okazało się, że wszystko jest dobrze. Przypomnij sobie, jak poszedłeś czy pojechałeś w jakieś nowe, nie znane ci dotąd miejsce. Przypomnij sobie, jak poszedłeś po zakupy i kupiłeś coś, co ci się naprawdę podobało. Przypomnij sobie, jak ktoś ci pomógł rozwiązać jakiś problem. Przypomnij sobie, jak płakałeś i poczułeś się lepiej. Przypomnij sobie sytuację, w której byłeś zmieszany i zawstydzony, ale potem okazało się, że wszystko jest w porządku. Przypomnij sobie, jak dochowałeś tajemnicy. Przypomnij sobie, jak popełniłeś błąd i dzięki temu nauczyłeś się czegoś. Przypomnij sobie, jak uwolniłeś się od poczucia, że jesteś mało wart. 170 Przypomnij sobie, jak podjąłeś działanie, mimo że cię zniechęcano. Przypomnij sobie, jak ktoś się spóźnił, ale nic się z tego powodu nie stało. Przypomnij sobie, jak przybyłeś gdzieś punktualnie. Przypomnij sobie, jak chwaliłeś sam siebie. Przypomnij sobie, jak ktoś cię chwalił. Przypomnij sobie, jak ktoś wyraził uznanie dla ciebie. Przypomnij sobie, jak ktoś cię potrzebował i jak ty temu komuś pomogłeś. Przypomnij sobie, jak zostałeś oszukany, lecz dzięki temu nauczyłeś się czegoś. Przypomnij sobie, jak ktoś nie dotrzymał danej ci obietnicy, a jednak ty w końcu otrzymałeś to, czego potrzebowałeś. Przypomnij sobie sytuację, w której dobrze się bawiłeś w grupie ludzi. Przypomnij sobie, jak uczyłeś się prowadzić samochód. Przypomnij sobie, jak zdałeś egzamin na prawo jazdy. Przypomnij sobie, jak skończyłeś czytać jakąś książkę. Przypomnij sobie, jak odwiedziłeś bibliotekę. Przypomnij sobie, jak do późnej nocy oglądałeś telewizję. Przypomnij sobie, jak wstałeś z łóżka bardzo wcześnie. Przypomnij sobie, jak zdążyłeś wykonać jakąś pracę w terminie. Przypomnij sobie jakieś pojednanie. Przypomnij sobie, jak dostałeś prezent. Przypomnij sobie przyjęcie na twoją cześć. Przypomnij sobie, jak upadłeś, ale się podniosłeś. Przypomnij sobie, jak czegoś nie przegapiłeś. Przypomnij sobie, jak nauczyłeś się czegoś nowego na temat seksu. Przypomnij sobie sytuację, w której byłeś seksualnie podniecony. Przypomnij sobie, jak kogoś całowałeś. Przypomnij sobie, jak rozpoczynałeś coś nowego. Przypomnij sobie stratę, z którą w końcu się pogodziłeś. 171 • Przypomnij sobie, jak po czyjejś śmierci czułeś wdzięczność za to, że znałeś tę osobę. • Przypomnij sobie, jak brałeś w czymś czynny udział. • Przypomnij sobie, jak podjąłeś jakieś działanie. • Przypomnij sobie, jak coś ci się stało i jak ktoś się tobą zaopiekował. • Przypomnij sobie, jak byłeś w szpitalu. • Przypomnij sobie, jak ktoś cię gdzieś wiózł. • Przypomnij sobie, jak ktoś cię karmił. • Przypomnij sobie zabawę z okazji jakiegoś święta. • Przypomnij sobie, jak zmieniłeś coś w swoim wyglądzie. • Przypomnij sobie, jak udałeś się w podróż w miejsce dotąd ci nie znane. • Przypomnij sobie, jak wykonałeś jakieś zadanie. • Przypomnij sobie, jak cię nagrodzono. • Przypomnij sobie, jak czując się pozbawiony prawie wszyst kiego, otrzymałeś jednak to, czego potrzebowałeś. • Przypomnij sobie, jak zakończyłeś jakąś kłótnię. • Przypomnij sobie, jak ktoś cię szanował. • Przypomnij sobie, jak się dla kogoś poświęciłeś. • Przypomnij sobie, jak zaprzyjaźniłeś się z jakimiś nowymi ludźmi. • Przypomnij sobie, jak poszedłeś za głosem serca. • Przypomnij sobie, jak zerwałeś z jakimś nałogiem. • Przypomnij sobie, jak uniknąłeś jakiejś pokusy. • Przypomnij sobie, jak wybaczyłeś sobie popełniony błąd. • Przypomnij sobie, jak jadłeś to, na co miałeś ochotę. • Przypomnij sobie sytuację, w której w końcu znalazłeś drogę. • Przypomnij sobie sytuację, w której musiałeś okazać wy trwałość. • Przypomnij sobie sytuację, w której zmusiłeś się do ogrom nego wysiłku i byłeś z siebie dumny. • Przypomnij sobie, jak przez długie godziny prowadziłeś samochód, a potem wreszcie odpocząłeś. • Przypomnij sobie, jak nie kładłeś się spać przez całą noc. • Przypomnij sobie, jak po przebudzeniu czułeś się wspaniale. 172 Przypomnij sobie, jak ktoś ci pomógł w krytycznej sytuacji. Przypomnij sobie, jak ktoś cię odwiedził, gdy byłeś chory. Przypomnij sobie, jak zaniosłeś komuś kwiaty. Przypomnij sobie, jak się spóźniłeś, ale nic się z tego powodu nie stało. Przypomnij sobie, jak stwierdziłeś, że nie jest tak źle, jak myślałeś. Przypomnij sobie, jak się przestraszyłeś, a wtedy okazało się, że wszystko jest w porządku. Przypomnij sobie, jak ktoś zaofiarował ci pomoc. Przypomnij sobie, jak myślałeś, że masz rację, podczas gdy w rzeczywistości się myliłeś. Przypomnij sobie, jak nauczyłeś się czegoś, co się okazało dla ciebie ważne. Przypomnij sobie, jak się spodziewałeś nagrody. Przypomnij sobie, jak stwierdziłeś, że nie zostałeś oszukany. Przypomnij sobie, jak się spodziewałeś, że ktoś ci się zrewanżuje. Przypomnij sobie, jak się ogromnie na coś cieszyłeś. Przypomnij sobie, jak wyjawiłeś ważne życzenie. Przypomnij sobie, jak zrewanżowałeś się komuś. Przypomnij sobie, jak dałeś komuś prezent, nie spodziewając się niczego w zamian. Przypomnij sobie, jak dostałeś coś za darmo. Przypomnij sobie, jak zasłużyłeś sobie na coś. Przypomnij sobie, jak kupiłeś sobie coś za własne pieniądze. Przypomnij sobie, jak ktoś cię poprosił, żebyś się z nim podzielił. Przypomnij sobie, jak powiedziałeś komuś, żeby poczekał. Przypomnij sobie, jak ostrzegłeś kogoś, żeby uważał. Przypomnij sobie, jak się broniłeś. Przypomnij sobie, jak wygrałeś spór. Przypomnij sobie, jak kogoś czegoś nauczyłeś. Przypomnij sobie, jak się czegoś nauczyłeś. Przypomnij sobie, jak uniknąłeś niebezpieczeństwa. Przypomnij sobie, jak przyjąłeś nauczkę. 173 • Przypomnij sobie, jak występowałeś publicznie. • Przypomnij sobie, jak rozśmieszyłeś innych. • Przypomnij sobie, jak zabierałeś głos przed grupą ludzi. • Przypomnij sobie, jak odpowiedziałeś na jakieś pytanie w grupie ludzi. • Przypomnij sobie sytuację, w której znałeś właściwą od powiedź. • Przypomnij sobie, jak cię do czegoś wybrano. • Przypomnij sobie, jak zwyciężyłeś, grając w jakąś grę. • Przypomnij sobie, jak znajdowałeś się w zwycięskiej dru żynie. • Przypomnij sobie, jak zdobyłeś punkt. • Przypomnij sobie, jak zdobyłeś nagrodę. • Przypomnij sobie, jak cieszyłeś się z czyjegoś szczęścia. • Przypomnij sobie, jak się z kimś czymś podzieliłeś. • Przypomnij sobie, jak się obudziłeś wcześnie, żeby coś zrobić. • Przypomnij sobie, jak byłeś z siebie dumny. • Przypomnij sobie, jak ktoś był dumny z ciebie. • Przypomnij sobie, jak chciałeś być zauważony. • Przypomnij sobie, jak coś leżało na tobie jak ulał. • Przypomnij sobie sytuację, w której byłeś pełen lęku i otrzy małeś pomoc. • Przypomnij sobie, jak pędziłeś, by znaleźć się w bezpiecz nym miejscu. • Przypomnij sobie, jak nie chciałeś być zauważony. • Przypomnij sobie, jak naprawiłeś swój błąd. • Przypomnij sobie, jak ktoś ci wybaczył spóźnienie. • Przypomnij sobie sytuację, w której ktoś o tobie pamiętał. • Przypomnij sobie, jak się komuś przedstawiłeś. • Przypomnij sobie, jak bawiłeś się sam. • Przypomnij sobie, jak bawiłeś się z kolegą. • Przypomnij sobie, jak opiekowałeś się chorym zwierzęciem. • Przypomnij sobie, jak cieszyłeś się z tego, że możesz komuś pomóc. 174 Przypomnij sobie, jak zrozumiałeś, dlaczego ktoś był dla ciebie nieprzyjemny. Przypomnij sobie, jak wybaczyłeś komuś spóźnienie. Przypomnij sobie, jak po długim oczekiwaniu otrzymałeś w końcu to, czego pragnąłeś. Przypomnij sobie, jak dałeś sobie radę z zepsutym samochodem lub brakiem benzyny. Przypomnij sobie, jak ktoś cię przepraszał. Przypomnij sobie, jak powierzyłeś komuś sekret. Przypomnij sobie, jak ktoś cię poprosił, byś dochował tajemnicy. Przypomnij sobie coś, co było zawsze twoim sekretem. Przypomnij sobie, jak wyplątałeś się z krytycznej sytuacji. Przypomnij sobie sytuację, w której musiałeś kłamać, żeby kogoś chronić. Przypomnij sobie sytuację, w której byłeś wreszcie wolny. Przypomnij sobie, jak wreszcie zaczęło ci się powodzić. Przypomnij sobie, jak twoje modlitwy zostały wreszcie wysłuchane. Przypomnij sobie, jak wierzyłeś, że świat jest cudowny. Przypomnij sobie, jak kogoś poznałeś i polubiłeś. Przypomnij sobie, jak stałeś się silniejszy. Przypomnij sobie, jak nauczyłeś się coś robić lepiej. Przypomnij sobie, jak podjąłeś ryzyko, a inni cię za to docenili. Przypomnij sobie, jak ci zaufano. Przypomnij sobie, jak podjąłeś właściwą decyzję. Przypomnij sobie sytuację, w której byłeś zaskoczony. Przypomnij sobie, jak ktoś sprawił, że poczułeś się lepiej. Przypomnij sobie, jak ktoś w ciebie uwierzył. Przypomnij sobie sytuację, w której nie zostałeś ukarany. Przypomnij sobie sytuację, w której ktoś ci nie przerwał. Przypomnij sobie, jak powiedziałeś wszystko, co czułeś. Przypomnij sobie sytuację, w której czułeś, że ktoś cię naprawdę rozumie. 175 • Przypomnij sobie, jak się uśmiechałeś, gdy ktoś robił ci zdjęcie. • Przypomnij sobie sytuację, w której byłeś z jakiegoś powodu naprawdę podekscytowany. • Przypomnij sobie jakąś niesprawiedliwość, która została naprawiona. • Przypomnij sobie, jak ktoś cię ochraniał. • Przypomnij sobie, jak doprowadziłeś do tego, że ktoś zmie nił zdanie. • Przypomnij sobie, jak sam zmieniłeś zdanie. • Przypomnij sobie, jak zmieniłeś zdanie o kimś. • Przypomnij sobie, jak z czegoś wyrosłeś. • Przypomnij sobie, jak wycofałeś się ze związku, w którym partner nie dawał ci wsparcia. • Przypomnij sobie sytuację, w której powiedziałeś „nie", a mimo to byłeś nadal kochany. • Przypomnij sobie, jak byłeś innego zdania, a jednak ktoś cię nadal lubił. • Przypomnij sobie, jak zaplanowałeś coś, co sprawi komuś przyjemność. • Przypomnij sobie, jak zaplanowałeś przyjęcie. • Przypomnij sobie, jak zobaczyłeś siebie na zdjęciu. • Przypomnij sobie, jak pozowałeś do zdjęcia. • Przypomnij sobie, jak ktoś cię zmusił do zrobienia czegoś dla twojego dobra, • Przypomnij sobie, jak wyprowadziła cię z równowagi jakaś niesprawiedliwość. • Przypomnij sobie, jak wynająłeś kogoś do wykonania jakiejś pracy dla ciebie. • Przypomnij sobie, jak zleciłeś coś komuś, czyniąc go za to odpowiedzialnym. • Przypomnij sobie, jak zrobiłeś coś, co powinieneś był zrobić. • Przypomnij sobie, jak nie zgadzałeś się z kimś, kogo lubiłeś. • Przypomnij sobie, jak byłeś pewny siebie. • Przypomnij sobie, jak czułeś, że ojciec cię kocha. 176 • Przypomnij sobie, jak czułeś, że matka cię kocha. • Przypomnij sobie, jak spędziłeś czas sam na sam z matką. • Przypomnij sobie, jak spędziłeś czas sam na sam z ojcem. • Przypomnij sobie, jak twoja matka cię pocieszyła. • Przypomnij sobie, jak pocieszył cię twój ojciec. • Przypomnij sobie, jak twój ojciec pomógł ci w czymś. • Przypomnij sobie, jak pomogła ci w czymś twoja matka. • Przypomnij sobie, jak twój ojciec cię niósł. • Przypomnij sobie, jak obejmowała cię twoja matka. • Przypomnij sobie, jak twój ojciec ci usługiwał. • Przypomnij sobie, jak usługiwała ci twoja matka. • Przypomnij sobie, jak ktoś opowiadał ci jakąś historię. • Przypomnij sobie, jak chciałeś zadowolić swoją matkę. • Przypomnij sobie, jak chciałeś zadowolić swojego ojca. • Przypomnij sobie, jak czułeś aprobatę swojej matki. • Przypomnij sobie, jak czułeś aprobatę swojego ojca. • Przypomnij sobie, jak poczułeś, że jesteś wolny i możesz się powłóczyć. • Przypomnij sobie, jak miałeś kryjówkę. • Przypomnij sobie, jak poświęcano ci wiele uwagi. • Przypomnij sobie, jak odniosłeś zwycięstwo w bitwie. • Przypomnij sobie, jak podróżowałeś z grupą. • Przypomnij sobie, jak coś wyczyściłeś. • Przypomnij sobie, jak wykonałeś do końca jakieś zadanie. • Przypomnij sobie, jak twój ojciec ci wybaczył. • Przypomnij sobie, jak twoja matka ci wybaczyła. • Przypomnij sobie, jak twój ojciec cię chronił. • Przypomnij sobie, jak chroniła cię twoja matka. • Przypomnij sobie coś, czego nauczył cię twój ojciec. • Przypomnij sobie coś, czego nauczyła cię twoja matka. • Przypomnij sobie swoją ulubioną potrawę śniadaniową. • Przypomnij sobie, jak twój ojciec się tobą opiekował. • Przypomnij sobie, jak opiekowała się tobą twoja matka. • Przypomnij sobie, jak opiekowało się tobą któreś z ro dzeństwa. • Przypomnij sobie, jak się zgubiłeś i jak cię znaleziono. 177 • Przypomnij sobie sytuację, w której bardzo się cieszyłeś, że kogoś widzisz. • Przypomnij sobie, jak cię do czegoś zaproszono. • Przypomnij sobie, jak czułeś się wyjątkowy. • Przypomnij sobie, jak czułeś, że jesteś inny, ale w pozytywnym sensie. • Przypomnij sobie, jak powiedziałeś „nie" • Przypomnij sobie, jak byłeś wściekły i silny. • Przypomnij sobie, jak byłeś smutny, ale nie nieszczęśliwy. • Przypomnij sobie, jak się bałeś, ale równocześnie czułeś sie pewnie. • Przypomnij sobie, jak było ci przykro z powodu czegoś, co| zrobiłeś, ale nie uważałeś się za złego człowieka. • Przypomnij sobie, jak czułeś się bezsilny, ale równocześnie| niepozbawiony wiary, • Przypomnij sobie, jak wyszedłeś z życiem z jakiegoś wy-| padku. • Przypomnij sobie, jak usłyszałeś dobrą nowinę. • Przypomnij sobie, jak żegnałeś się z kimś z sercem pełnyrn| miłości. • Przypomnij sobie, jak rozpocząłeś życie od nowa i znalazłeś) ponownie miłość. Doświadczając bólu wynikającego z obecnej sytuacji, do-| znasz wsparcia, jeżeli zgłębisz swoje pozytywne doświadczenie z przeszłości. Jeżeli pomiędzy odczuwanym przez ciebie bólem a przeszłością istnieje związek, który dostrzegasz, to istnieje też szansa, że przeczytawszy powyższe polecenia, doprowadzisz do ujawnienia się wszelkich nie przeżytych do końca i nie usuniętych negatywnych uczuć. Dając sobie czas na znalezienie związku pomiędzy bólem obecnym a bólem z przeszłości, zyskasz zdolność odczuwania natychmiastowej ulgi i uzdrawiania własnego serca. Posługuj się powyższą listą po wielekroć. Rozdział trzynasty Wspomnienie miłości jest uzdrawiające Gdy człowiek, straciwszy partnera, rozpoczyna wszystko od nowa, musi pamiętać miłość. To jest najważniejsze. Gdy bowiem w sposób świadomy przypomni sobie dobre chwile, które były wspólnym jego i partnera udziałem, będzie w stanie uleczyć swoje serce. A uleczywszy je, poczuje w końcu przypływ miłości, natomiast ból, który go nękał, zniknie. Jeżeli, z drugiej strony, nie będzie pamiętał miłości, to jego serce przez resztę życia pozostanie częściowo zamknięte. Z początku wspominanie miłości może człowieka doprowadzać do płaczu. Jednak łzy, które się w związku z tym pojawią, będą łzami uzdrawiającymi. Sprawią, że człowiek poczuje się lepiej. Zwykle bywa tak, że wspominanie miłości przychodzi łatwiej, gdy partner już nie żyje albo kiedy wciąż żywimy nadzieję, że jeszcze do siebie wrócimy. Natomiast po zerwaniu związku czy po rozwodzie człowiek bywa tak bardzo wyprowadzony z równowagi lub wściekły na byłego partnera, że nie chce pamiętać dobrych chwil. Przeszkodę tę można jednak pokonać. Po zerwaniu związku człowiek bywa tak bardzo wyprowadzony z równowagi, że nie chce pamiętać miłości. Ktoś, kto jest wściekły na byłego partnera, powinien wyobrazić sobie, że partner umarł. Uznać, że nie żyje. Osoba, która 179 jest zadowolona, że się partnera pozbyła, powinna wrócić myślą do przeszłości i przypomnieć sobie, jaki ten partner był jej zdaniem na początku, a potem wyobrazić sobie, że zmarł. W ten sposób będzie mogła ponownie skontaktować się z tą częścią własnego „ja", która potrafi kochać. Jeżeli natomiast żywisz nadzieję, że do siebie wrócicie, to może dojść do zablokowania twoich uczuć wynikających ze straty. Powinieneś więc chwilowo tę nadzieję porzucić. Bo jeżeli pojednanie jest rzeczywiście możliwe, to będziesz do niego lepiej przygotowany, jeżeli przedtem uleczysz swoje serce. Kiedy masz nadzieję na to, że ty i twój partner do siebie wrócicie, nie jesteś w stanie opłakać straty. Poczyniwszy przygotowania polegające na wejściu w kontakt z miłością, jesteś gotowy, aby doświadczyć uzdrawiających wizualizacji, o których opowiem za chwilę. Przed przystąpieniem do tego ćwiczenia odpręż się. Przez pierwszych dwanaście tygodni uzdrawiania wybieraj jedną wizualizację na każdy tydzień. Wykonuj ją codziennie przez siedem dni, po czym, w kolejnym tygodniu, przejdź do następnej wizualizacji. Czytaj powoli pytania mające wywołać wizualizację. Po każdym z nich przez przynajmniej dziesięć sekund zastanów się nad swoją wewnętrzną reakcją na nie, a potem kontynuuj ćwiczenie, Przeczytanie wszystkich pytań każdego ćwiczenia zabiera zaledwie kilka chwil, jednak jego dokładne wykonanie zajmie ci conajmniej dziesięć minut. Po wykonaniu wszystkich dwunastu ćwiczeń, możesz powtórzyć te, które spodobały ci się najbar dziej. Możesz wykonywać ćwiczenia z towarzyszeniem muzyki z taśmy, możesz też nagrać ćwiczenie z muzyką w tle, a potem wykonywać je w pozycji leżącej. Na przykład wieczorem, przed snem. 180 Wizualizacje pozwalające przypomnieć sobie miłość Przed każdą wizualizacją odpręż się, rozluźnij. Skupiaj się kolejno na różnych częściach swego ciała. Robiąc wdech, wyobrażaj sobie, że napełniasz każdą komórkę powietrzem, a robiąc wydech, rozluźniaj się. Kiedy rozluźnisz już całe ciało, zacznij zgłębiać własne reakcje na poszczególne pytania. Po zakończeniu wizualizacji powróć do teraźniejszości, powtarzając podane przed chwilą ćwiczenie rozluźniające. Aby się na powrót zakorzenić w teraźniejszości, powtórz około dziesięciu razy zdanie: „W chwili obecnej jestem w trakcie...", dodając odpowiednie zakończenie. Powiedz na przykład: • W chwili obecnej jestem w trakcie uzdrawiania mojego serca. • W chwili obecnej jestem w trakcie dochodzenia do zgody z samym sobą. • W chwili obecnej jestem w trakcie poszukiwania nowej miłości. • W chwili obecnej jestem w trakcie wybaczania mojemu byłemu partnerowi. • W chwili obecnej jestem w trakcie przygotowywania się do odniesienia zwycięstwa. Tydzień pierwszy Jak się poznaliście Przypomnij sobie, jak się poznaliście. Dokąd pierwszy raz poszliście razem? Kiedy obudziły się w tobie romantyczne uczucia? Czy powstrzymałeś się od powiedzenia czegoś? Co to było? A co powiedziałeś? Co powiedziała ona? Co zrobiłeś? Co zrobiła ona? Co było w niej najbardziej niezwykłe? Wyobraź sobie, że możesz cofnąć czas i spojrzeć jej w oczy. Poczuj w sercu miłość do niej. Jak się wtedy dzięki niej czułeś? Jak jeszcze? Zgłębiając swoje uczucia, skup się na miłości. Patrząc jej nadal w oczy, 181 poczuj ból wywołany tym, że ją straciłeś. Poczuj, jak bardzo ci twojej partnerki brakuje. Gdy ujawni się ten ból, poczuj również miłość, którą do niej czujesz. Skup się na tej miłości. Miłość to coś dobrego, to coś ekspansywnego. Miłość jest otwarta i akceptująca. Ta miłość, którą czujesz, leczy ból wynikający ze straty, Pewnego dnia, już wkrótce, twój ból zniknie, a pozostanie jedynie miłość. Tydzień drugi Wasza pierwsza randka Przypomnij sobie waszą pierwszą romantyczną randkę. Co wtedy robiliście? Pamiętasz, jak się po raz pierwszy dotknęliście? Pamiętasz, jak ona cię dotykała? Pamiętasz wasz pierwszy pocałunek? Pamiętasz, jak sobie uświadomiłeś, że ją kochasz i że chcesz spędzić z nią resztę życia? Cofnij się w przeszłość i przypomnij sobie, jak się czułeś, gdy się obejmowaliście. Przypominając sobie, jak leżeliście blisko siebie, opłacz stratę, zapłacz nad tym, że twojej partnerki przy tobie nie ma. Poczuj, jak czysty był wasz związek. Poczuj przypływ ówczesnych własnych nadziei i pragnień. Wejdź w kontakt z tą częścią własnego „ja", która pragnęła być wszystkim tym, czym mogłeś się stać. Wejdź w kontakt z tą częścią własnego „ja", która chciała uszczęśliwić twoją partnerkę. Przypomnij sobie, jak miałeś nadzieję albo jak wierzyłeś, że wszystko ułoży się wspaniale i że będziecie żyli w szczęściu do końca swoich dni. Przypomnij sobie, jak się przytulałeś do swojej partnerki. Poczuj łączącą was więź, serdeczność i bliskość. Gdy pojawi się ból spowodowany tym, że jej nie ma, skup się na waszej miłości i bliskości. Skup się na miłości. Miłość sprawia, że człowiek czuje się bezpiecznie i błogo. Miłość jest ciepła i kojąca. Miłość czyni cię wolnym, umożliwia ci bycie sobą oraz wszystkim tym, czym pragniesz się stać. Pewnego dnia, już wkrótce, twój ból zniknie, a pozostanie jedynie miłość. 182 Tydzień trzeci Chwila namiętności Przypomnij sobie którąś z waszych intymnych chwil namiętności przesyconych wzajemną miłością. Przypomnij sobie, jak rosło podniecenie. Przypomnij sobie, jak czekałaś na to, co ma nastąpić- Co składało się na taką szczególną chwilę? Przypomnij sobie własne narastające podniecenie, przypomnij sobie, co się wtedy działo i gdzie się to wszystko wydarzyło. Przypomnij sobie, czy było ciepło czy chłodno. Przypomnij sobie zapachy unoszące się w powietrzu. Odetchnij i wyobraź sobie, że jesteś właśnie tam. Poczuj namiętność, którą czułaś wtedy w sercu i w ciele. Przypomnij sobie własne palące pragnienie. Poczuj, jak twój partner ciebie pragnął, jak cię obejmował. Poczuj własne pragnienie złączenia się z nim. Poczuj namiętność towarzyszącą twojemu podda^ niu się w momencie najwyższej rozkoszy. W rozkosznej chwili zespolenia leżeliście, obejmując się ramionami — spokojni i szczęśliwi. A teraz, w chwili obecnej, poczuj pustkę w sercu, poczuj rozpaczliwą tęsknotę za tym, żeby jeszcze raz połączyć się ciałem z jego ciałem i duszą z jego duszą. Poczuj ból płynący z faktu rozdzielenia, przypominając sobie równocześnie waszą wspólną ekstazę. Niech ból, który odczuwasz, pomiesza się z tą ekstazą. Poczuj miłość, która wam wtedy towarzyszyła, i niech ta miłość uzdrowi twoją duszę. Miłość jest spokojem , miłość jest szczęściem. Znajdź spokój we wspomnieniach waszej miłości. Pewnego dnia, wkrótce, ból zniknie, a ty będziesz czuła jedynie spokój płynący właśnie z miłości. Tydzień czwarty Wsparcie Przypomnij sobie okres, w którym twój partner był naprawdę Przy tobie. Potrzebowałaś go, a on cię wspierał. Przypomnij sobie, co się wtedy działo. Jakie były twoje potrzeby? Co mówiłaś? A co on ci na to odpowiadał? Co zrobił? Co jeszcze uczynił dla ciebie? 183 Odetchnij głęboko i wyobraź sobie, że cofnęłaś się w przeszłość. Wyobraź sobie, że odczuwasz te same potrzeby co wtedy. Poczuj potrzebę miłości, bliskości, akceptacji, ufności, troski. Poczuj, jak ci było dobrze, gdy stanowiłaś część pełnego miłości związku. Poczuj wdzięczność za wsparcie, które wtedy otrzymywałaś. Poczuj radość płynącą z tego, że dzielisz życie z kimś drugim. Poczuj ulgę płynącą ze świadomości, że nie musisz dźwigać ciężaru życia w samotności. Niech twoje serce napełni się wdzięcznością. Czując ciężar i napięcia, jakie niesie ze sobą samotność, skupiaj się nadal na swojej wdzięczności. Podziękuj swojemu partnerowi za to, co zrobił. Uznaj w głębi serca to, za co jesteś wdzięczna. Odczuwając ból po stracie, odczuwaj równocześnie wdzięczność za wszystko, co twój partner ci dał. Pewnego dnia, już wkrótce, twój ból zniknie. Będziesz znów żyła pełnią życia, w którym będzie miłość. Tydzień piąty Rzeczy proste Przypomnij sobie proste rzeczy, które zwykła robić twoja partnerka, takie jak: planowanie, organizowanie różnych zajęć, robienie zakupów, prowadzenie samochodu, pakowanie, płacenie rachunków czy wysyłanie listów. Jakie drobne rzeczy robiła specjalnie dla ciebie? Co jeszcze? Przypomnij sobie jakieś jej charakterystyczne zachowania. Rzeczy, które robiła tylko ona. Może w jakiś charakterystyczny sposób kichała albo wymawiała jakieś słowo? Przypomnij sobie, jak wyglądała. I jak na ciebie patrzyła. Odetchnij głęboko i wyobraź sobie, że cofnąłeś się w przeszłość i przeżywasz z nią chwilę szczęścia. Przywołaj serdeczne uczucia, jakie do niej żywiłeś. Przypomnij sobie, jak doceniałeś jej troskę o ciebie. Człowiekowi jest przecież tak dobrze, kiedy ktoś się o niego troszczy. Jest mu tak dobrze, kiedy nie jest sam. Kiedy jest dla kogoś drugiego kimś wyjątkowym. Odczuwając ból spowodowany faktem, że dzisiaj jesteś sam, dopuść do siebie równocześnie swoją miłość z tamtych czasów- 184 Niech twoja dusza zazna pocieszenia płynącego ze wspomnień o tamtej miłości. Odczuwając ból, skup się na miłości. Poczuj, że chłoniesz miłość swojej partnerki. Wyobraź sobie, że jesteś nią otulony jak miękkim kokonem. Niech twoja partnerka wie, że jej nie zapomniałeś i że zawsze ją będziesz kochał. Pewnego dnia, już wkrótce, twój ból zniknie, a ty będziesz czuł miłość. Tydzień szósty Dzielenie czyjegoś szczęścia Przypomnij sobie, jak cieszyłeś się ze szczęścia swojej partnerki. Przypomnij sobie okres, w którym byłeś szczęśliwy, bo szczęśliwa była twoja partnerka. Co sprawiło, że twoja partnerka była tak szczęśliwa? W jaki sposób ty przyczyniłeś się do jej szczęścia? Przypomnij sobie radość płynącą z faktu, że dzielisz jej szczęście. Przypomnij sobie, jak po raz pierwszy sprawiłeś, że była zadowolona. Przypomnij sobie, jak dobrze się czułeś, wiedząc, że coś dla niej znaczysz, jaki sens twojemu życiu nadawał fakt, że troszczysz się o drugą osobę. Przypomnij sobie, jak ci się coś udało, a twoja partnerka była z ciebie dumna. Jak szczerze cieszyła się z twojego sukcesu. Jak pragnęła, żeby ci się udało. Jak uszczęśliwiało ją twoje szczęście. Jak się czułeś, dzieląc swój sukces z ukochaną osobą? Przypomnij sobie inne okazje, przy których razem się cieszyliście. Jak to było? Co was uszczęśliwiało? Niech wspominane przez ciebie wsparcie ze strony twojej partnerki ukoi ból płynący z obecnej pustki. Poczuj wdzięczność za to wsparcie; niech ta wdzięczność ukoi twoją duszę i pomoże ci znosić ból samotności. Niech miłość twojej partnerki pocieszy cię i pomoże ci ponownie poszukać miłości i wsparcia. Podziękuj partnerce za to, że potwierdziła, iż zasługujesz na miłość i, przypominając sobie jej wsparcie, postanów zyskać wsparcie, którego tak potrzebujesz obecnie. Pewnego dnia, już wkrótce, twój ból zniknie, a ty ponownie będziesz się dzielił z kimś swoim kochającym sercem. 185 Tydzień siódmy Potęga miłości Przypomnij sobie moment w życiu, w którym byłaś smutna lub rozczarowana. Co się wtedy wydarzyło? A jaka rzecz przez ciebie upragniona nie wydarzyła się? Przypomnij sobie, jak miłość i wsparcie ze strony partnera uczyniły twój ból znośnym. Przypomnij sobie ulgę, jaką czułaś, mogąc przestać się pilnować i mogąc ujawnić swoją słabość oraz podatność na ciosy. Przypomnij sobie, jakie pocieszenie przyniosła ci miłość partnera. Odetchnij głęboko i wyobraź sobie, że cofnęłaś się w przeszłość. Wyobraź sobie, że twój partner wyciąga ramiona i cię obejmuje. Poczuj, że cię akceptuje, rozumiejąc, kim jesteś. Poczuj, że wolno ci dzielić się swoim smutkiem. Poczuj ulgę, jaką przynosi świadomość, że nie musisz dźwigać swego ciężaru sama. A potem, pocieszona pełnym miłości wsparciem ze strony partnera, poczuj smutek płynący z obecnej straty. Poczuj w sercu tęsknotę za obecnością partnera i pozwól, by jego miłość pocieszyła cię w smutku, jak to bywało kiedyś. Poczuj potęgę jego akceptacji. Poczuj się uzdrowiona jego miłością. Nie uciekaj przed miłością. Daj sobie czas potrzebny na uzdrowienie serca, apotem zyskaj wsparcie, na jakie zasługujesz. Pewnego dnia, już wkrótce, twój ból zniknie, a ty ponownie odczujesz w pełni potęgę miłości. Tydzień ósmy Podatność na ciosy Przypomnij sobie okres, w którym brakowało ci pewności siebie, albo kiedy się bałaś, a twój partner w ciebie wierzył. Czego się bałaś? Co takiego nie chcianego przez ciebie mogło się wtedy zdarzyć? Jakie ten fakt wywoływał w tobie odczucia? Przypomnij sobie wsparcie, którego udzielił ci twój partner w tamtym okresie, gdy byłaś naprawdę podatna na ciosy. Przypomnij sobie jego słowa: „Wiem, że potrafisz to zrobić. Wierzę w ciebie" albo: „Wszystko będzie dobrze". Odetchnij głęboko i wyobraź sobie, że cofnęłaś się w prze- 186 szłość. Poczuj, jaką siłę dawała ci miłość partnera w chwilach, gdy byłaś najbardziej podatna na ciosy. Skontaktuj się z tą częścią własnego „ja", która najbardziej potrzebowała pocieszenia, podniesienia na duchu i zachęty. Poczuj, jak bardzo wtedy ceniłaś owo pełne miłości wsparcie, którego dostarczał ci partner. Mając w pamięci to wsparcie, poczuj, jak bardzo byłabyś podatna na ciosy bez niego. Poczuj strach spowodowany myślą, że nikt cię nie będzie kochał albo że ty sama już nikogo nie pokochasz. Poczuj strach spowodowany myślą, że w twoim życiu nigdy już nie zaświeci słońce. Odczuwając te lęki, przypomnij sobie siłę, którą kiedyś dawało ci wsparcie ze strony partnera. Doceń teraz tę siłę, postanawiając dać sobie czas potrzebny na uzdrowienie własnego serca po stracie. Nie ukrywaj swojej miłości, pozwól jej się ujawnić. Niech inni ludzie będą przy tobie, gdy znalazłaś się w potrzebie. Obiecaj, że, rozpoczynając nowy rozdział swojego życia, będziesz pamiętała siłę płynącą z faktu, że ktoś ci udzielił wsparcia. Uszanuj swojego partnera, przyjmując jego dary i nadal z nich korzystając. Niech twój partner się dowie, że jego miłość i wsparcie nie zostały i nie zostaną zapomniane. Pewnego dnia, już wkrótce, twój ból zniknie, a ty ponownie poczujesz się silna i wspaniała. Tydzień dziewiąty Magia wybaczania Przypomnij sobie, jak popełniłeś błąd, a twoja partnerka ci wybaczyła. Co się wtedy zdarzyło? Na czym polegał twój błąd? Czym zraniłeś lub rozczarowałeś partnerkę? Jak się poczułeś, widząc jej bezwarunkową miłość, wyrozumiałość i akceptację? A teraz odetchnij głęboko i wyobraź sobie siebie w tamtym czasie. Poczuj, że szczerze żałujesz, iż zraniłeś partnerkę. Czego wtedy nie powiedziałeś? Co należało powiedzieć? Z pewnością chciałbyś to powiedzieć teraz, prawda? Poczuj własne, płynące z miłości wyrzuty sumienia, które każą ci mówić: „Kocham cię. Przykro mi z powodu tego, co się zdarzyło". Poczuj uzdrawiającą moc bezwarunkowej miłości twojej partnerki do ciebie. 187 Odczuwając jej płynące z miłości wsparcie, poczuj też ból płynący z własnego żalu — żalu spowodowanego tym, że nie możesz nic zrobić, by sprowadzić swoją partnerkę z powrotem. Odczuwając ból związany z opłakiwaniem, poczuj równocześnie kojący wpływ jej miłości i wybaczenia. Poczuj, jak ona ci wybacza. Usłysz, jak mówi: „Wiem, że mnie kochałeś. Zrobiłeś, co w twojej mocy, czegóż można chcieć więcej". Poczuj dar jej miłości. Wyobraź sobie własną duszę skąpaną w świetle jej miłości i wybaczenia. Poczuj, że twoja dusza jest czysta, że rozkwita jak kwiat otwierający się na promienie miłości twojej partnerki. I czując to, poczuj też wdzięczność za uzdrawiającą siłę miłości. Wiedz, że wkrótce twój ból ustąpi, a ty będziesz kochał ponownie Tydzień dziesiąty Gdy ktoś cię rozumie Przypomnij sobie, jak poczułeś się naprawdę rozumiany Co się wtedy wydarzyło? Co powiedziała lub zrobiła twoja partnerka? Przypomnij sobie też inną sytuację, w której jacyś ludzie ci ] się sprzeciwiali, ale twoja partnerka stała po twojej stronie. Przypomnij sobie, jak się czułeś, wiedząc, że cię wspiera. Przypomnij sobie, jak się czułeś, wiedząc, że rozumie, czego właśnie | doświadczasz. Odetchnij głęboko i wyobraź sobie, że cofnąłeś się w przeszłość, do tamtego momentu. Przypomnij sobie, jak się czułeś, wiedząc, że twoja partnerka naprawdę rozumie, przez co ty przechodzisz. Twoja partnerka doceniała twoje wysiłki, wiedziała, że starasz się zrobić wszystko, co należy. Znała całą sprawę | i wiedziała o twoim bólu. Westchnij z ulgą, przypominając sobie, jak czułeś jej pełne współczucia i zrozumienia wsparcie. Ból wynikający ze straty jest częściowo spowodowany tym, że jesteśmy przekonani, iż teraz nikt nie rozumie, czego właśnie doświadczamy. Mamy poczucie, że nikt nie byłby w stanie tegO zrozumieć. Odczuwając ten ból, przypomnij sobie wsparcie płynące ze strony twojej partnerki, kiedy była przy tobie. Poczuj| pocieszenie i ulgę wynikające ze świadomości, że ktoś cię zna 188 że ktoś widzi twoje utrapienia, cierpienia, że ktoś docenia twoje wysiłki i osiągnięcia. Przypomnij sobie słodki nektar zrozumienia, który bywa udziałem człowieka tylko wtedy, gdy dwie dusze spotkają się z sercami pełnymi miłości i żyją razem — rzeczywistością i marzeniami. Poczuj też ból spowodowany twoją obecną samotnością i pozwól, by twoja dusza doznała ukojenia, wspominając, jak dzieliła życie i liczne doświadczenia z byłą partnerką oraz jakie z tego faktu płynęło dla niej pocieszenie. Wyciągnij rękę do innych ludzi przeżywających ból i ofiaruj im swoje zrozumienie. Uświadom sobie także, że oni potrafią zrozumieć głębię twojego bólu. Pewnego dnia, niedługo, twój ból zniknie, a ty nie będziesz już sam. Tydzień jedenasty Gdy ktoś cię potrzebuje Przypomnij sobie okres, w którym czułaś, że ktoś cię naprawdę potrzebuje. Okres, w którym należałaś do kogoś. Stanowiłaś część życia tego człowieka, a on stanowił część twojego. Przypomnij sobie, jak twój partner zwracał się do ciebie o wsparcie, a ty potrafiłaś w ten czy inny sposób mu to wsparcie zapewnić. Odetchnij głęboko i cofnij się w przeszłość. Przypomnij sobie, jak się czułaś, wiedząc, że partner cię kocha. Poczuj radość płynącą ze świadomości, że on docenia to, co ty wnosisz do jego życia. Poczuj sens, jaki twój partner nadawał twojemu życiu. Poczuj swój związek z nim. Straciwszy go, czułabyś się tak jak ktoś, kto stracił rękę czy nogę —jakąś część własnego „ja"; jakąś integralną część swojego życia. Część szczególną, ukochaną. Bolejąc nad swoją stratą, poczuj smutek i żal, ale równocześnie odczuj wdzięczność za dary, którymi twój partner cię obdarował; poczuj wdzięczność za wszystkie dobre wspomnienia. Przypomnij sobie, jak partner potrzebował twojej miłości, jak wiele od niej zależało. W głębi serca, zawiadom go, że nie zostanie przez ciebie nigdy zapomniany. Poczuj gorycz, a zarazem słodycz radości, która płynie ze świadomości, że twój były partner będzie zawsze stanowił część 189 ciebie. Bo możesz zawsze pamiętać zarówno jego, jak i jego miłość. Pamiętaj, że z biegiem czasu wspomnienia będą się stawały coraz mniej bolesne. Miłość do partnera mieszkająca w twoim sercu uleczy twoje rany. Z pomocą tej miłości odrodzisz się, a twoje życie wypełni nowa miłość. Tydzień dwunasty Dary miłości Przypomnij sobie dary miłości, które twój partner wniósł do twojego życia. Przypomnij sobie, jaki te dary miały wpływ na ciebie. Przypomnij sobie, jak uczyniły twoje życie lepszym. Przypomnij sobie, jak wyglądało twoje życie, zanim twój partner się w nim pojawił. W jaki sposób rozjaśnił on/ona to życie? W jaki sposób dawał potrzebną ci siłę? Przypomnij sobie wasze wspólne chwile szczęścia. Przypomnij sobie chwile wspólnej zabawy. Przypomnij sobie, jak twój partner dawał ci to, czego pragnęłaś. Przypomnij sobie, jak dziękowałaś Bogu za dar jego miłości. Odetchnij głęboko, cofnij się w przeszłość i wyobraź sobie raz jeszcze radość płynącą z przebywania w jego towarzystwie. Ogrzej się w słońcu jego miłości. Poczuj słodycz własnej miłości do niego. Poczuj, jaka jesteś szczęśliwa, mogąc wrócić na kilka chwil do okresu, w którym byliście razem. A teraz, odczuwając ból spowodowany stratą, poczuj się pocieszona wspomnieniami radości, którą dawał ci twój partner. Niech pełna miłości pamięć o nim unicestwi twój ból. Twój partner nie pojawił się w twoim życiu zrządzeniem ślepego losu, był odpowiedzią na twoje modlitwy. Bóg cię kocha, Bóg cię nie opuścił. W tej chwili nie możesz zapewne sobie tego wyobrazić, jednak przekonasz się, że to doświadczenie cię wzmocni, że dzięki niemu będziesz w stanie dawać i otrzymywać więcej miłości niż kiedykolwiek przedtem. Nie zostałaś zapomniana. Jesteś wciąż kochana i będziesz ponownie kochała. Pewnego dnia, już wkrótce, ból zniknie, a ty znów doświadczysz bożej miłości i łaski. Rozdział czternasty Sto jeden sposobów uzdrawiania serca Istnieje wiele różnych sposobów i procesów pozwalających wspominać swojego partnera z sercem pełnym miłości i przyczyniających się do uzdrowienia naszego serca. Wszystko, co pomaga doświadczyć emocji wynikających ze straty, pomoże nam także w procesie uzdrawiania. Żaden z tych sposobów nie jest lepszy od innych, jeżeli prowadzi nas z powrotem ku miłości, zrozumieniu, wybaczeniu, wdzięczności i ufności. W tym rozdziale podaję sto jeden sposobów pozwalających wspomnieć ukochaną osobę i oddać jej należny szacunek. Nie czuj się więc bezsilny, nie sądź, że nie możesz zrobić nic w celu uzdrowienia złamanego serca i zbolałej duszy. Posłuż się natomiast moimi propozycjami i każdego kolejnego dnia rób coś, co wspomoże naturalny proces uzdrawiania. Posłuż się którymikol-wiek z tych propozycji, by umożliwić sobie wspominanie partnera z miłością oraz kontakt z własnymi emocjami. Poniższą listę poleceń skierowanych do osoby, której partner zmarł, można także wykorzystać w celu uzdrowienia serca po rozwodzie, separacji lub zerwaniu. Jeżeli nasze serce jest złamane, a nasz partner żyje, to chcąc uzdrowić swoje serce, musimy sobie uświadomić, że nie istnieje już osoba, którą ten partner był w rzeczywistości lub w naszej wyobraźni. Osoba ta jakby umarła. Spojrzawszy na sprawę z tej perspektywy, czytelnik będzie mógł we właściwy sposób opłakać swoją stratę. 191 1. Słuchaj po wielekroć wzruszających piosenek lub muzyki, która porusza twoje serce. 2. Chodź na filmy, które doprowadzają cię do płaczu lub oglądaj takie filmy na wideo. 3. Czytaj swoje ulubione książki albo wstąp do klubu czytel ników i dyskutuj tam o tym, co ostatnio przeczytałeś. 4. Pojedź gdzieś w poszukiwaniu przygody, nawet jeżeli miałaby ona trwać tylko jeden dzień. Daj sobie czas na jakieś nowe doświadczenie — na doświadczanie siebie samego w nowy sposób. 5. Idź na tańce albo wybierz jakąś inną rozrywkę. To, że opłakujesz stratę, nie oznacza, iż musisz być bez przerwy przy gnębiony. Człowiekowi potrzebny jest czas na robienie czegoś, co podniesie go na duchu, potrzebna mu obecność innych ludzi, którzy się dobrze bawią. Będzie normalne, jeżeli rozrywka, na którą się zdecydowałeś, spowoduje, że potem poczujesz się znowu smutny. 6. Odwiedzaj miejsca, w których bywałeś ze swoją partnerką i w których spędzałeś z nią wyjątkowe, dobre chwile, albo wróć tam, gdzie się poznaliście. 7. Czytaj stare listy do i od swojego partnera. 8. Wyobraź sobie, że twój partner stoi przed tobą i wylej przed nim wszystkie swoje uczucia, wierząc, że on cię słyszy i reaguje na to, co mówisz. Możesz to przećwiczyć z przyjacielem — poproś go, żeby usiadł przed tobą i odgrywał rolę twojego part nera. Niech twój przyjaciel trzyma cię za ręce i słucha. I to wszystko, nie musi nic więcej robić. 9. Oglądaj domowe filmy wideo pokazujące, jak razem spę dzaliście czas. 10. Zapal świecę na pamiątkę twojej partnerki albo też pal świece zapachowe, które ci przypomną, jak słodka była wasza miłość. 11. Oglądaj swój album z fotografiami, najpierw sam, a po tem z przyjaciółmi. Żeby wzbogacić to doświadczenie, wybieraj za każdym razem kogoś innego spośród przyjaciół. Opowiadaj cie sobie o dawnych czasach. 192 12. Stwórz dla rodziny i przyjaciół księgę życia twojego partnera. 13. Trzymaj w pobliżu jakieś osobiste rzeczy twojej part nerki. 14. Trzymaj przy łóżku fotografię partnera. Mów tej fotogra fii dobranoc i dzień dobry. 15. Opowiedz każdemu z przyjaciół po kolei, jak straciłeś swoją partnerkę albo jak z nią zerwałeś. Za każdym razem, opowiadając tę historię, będziesz uzdrawiał kolejną warstwę bólu i otwierał się na większą miłość. 16. Przyłącz się do grupy wsparcia, aby opowiedzieć swoją historię. Słuchaj innych, gdy opowiadają o swoich przeżyciach. To, że usłyszysz o ich bólu, pomoże ci poczuć własny ból. W miarę upływu kolejnych tygodni dziel się z grupą swoim doświadczeniem stopniowego powracania do zdrowia. 17. Weź udział w uzdrawiających warsztatach po to, by znaleźć się wśród ludzi, których doświadczenia są podobne do twoich. Proces uzdrawiania przebiega z większą łatwością przy wsparciu grupy. 18. Pojedź na wakacje z grupą ludzi albo weź udział w jakichś grupowych zajęciach. Współuczestniczenie w nowym doświad czeniu wesprze proces wyłaniania się twojego nowego „ja". 19. Zrób listę wszystkich pozytywnych cech twojego partnera i opowiedz o tych cechach swoim przyjaciołom. 20. Odbywaj pogawędki w Internecie. Anonimowość bywa bardzo wyzwalająca. Wypróbujesz w ten sposób swoje „nowe skrzydła". Spróbuj być całkowicie szczery i zakosztuj swojej nowo zdobytej wolności. 21. Na cześć swojego partnera naucz się czegoś nowego. Zacznij uczęszczać na zajęcia w jakiejś nowej dziedzinie albo w dziedzinie, którą interesował się twój partner. 22. Kup sobie prezent i wyobraź sobie, że jest to prezent od twojej partnerki. Pomyśl, co ona chciałaby ci kupić, pragnąc cię Pocieszyć i spraw sobie to. 23. Przypomnij sobie, jakie twoje zachowanie lubił twój Partner. Zachowuj się tak nadal, żeby go sobie przypominać. 193 24. Postaw na grobie partnerki albo przed jej fotografią bukiet kwiatów. Rób to codziennie przez pierwszy tydzień, raz na tydzień przez następne trzy miesiące i raz na miesiąc przez kolejny rok. A potem, do końca twego życia raz na rok, w dzień jej urodzin. 25. Zapisz, jaki wkład miał twój partner w twoje życie i w ży cie innych ludzi. Zapytaj o to innych. 26. Napisz list wyrażający twoją wdzięczność wobec part nerki. 27. Napisz do siebie list, w którym twój partner będzie do dawał ci otuchy. Wyślij ten list do siebie. 28. Poświęć partnerce jakąś część ogrodu. 29. Kup jakąś piękną rzecz i postaw ją na kominku, żeby ci przypominała o partnerce. 30. Napisz do zmarłej partnerki list, w którym stwierdzasz, że wybaczasz jej wszystkie zapamiętane przez siebie błędy. Odczytaj ten list przyjacielowi lub terapeucie odgrywającemu rolę twojej partnerki. Odczytując go, wyobrażaj sobie, że part nerka cię słucha. 31. Napisz list z przeprosinami. Przeproś w nim za wszyst kie błędy, które swoim zdaniem popełniłaś. Odczytaj go terapeucie lub komuś z przyjaciół odgrywającemu rolę twojego partnera. 32. Napisz list za swoją partnerkę. Niech partnerka wybaczy ci w nim wszystkie twoje błędy. Wyślij ten list do siebie. Ode graj akt wybaczania wraz ze swoim terapeutą lub przyjacielem. Zamknij oczy i — gdy twój terapeuta czy przyjaciel będzie odczytywał ten list — wyobrażaj sobie, że mówi do ciebie twoja partnerka. 33. Napisz list, w którym twój partner przeprasza cię, i wyślij ten list do siebie. Odegraj akt przeprosin także ze swoim terapeu tą. Niech terapeuta odczyta list z przeprosinami. A ty z zamknię tymi oczami, daj wyraz temu, że wybaczasz oraz okaż wszelkie inne uczucia, które się pojawią. 34. Pomyśl o akcji dobroczynnej, w której uczestniczył twój partner lub którą popierał i daj datek w jego imieniu, zwłaszcza 194 jeżeli w zamian dostaniesz jakiś dowód uznania w rodzaju plakietki czy znaczka. 35. Przeznacz określoną godzinę w ciągu dnia na ćwiczenia uzdrawiające albo na słuchanie taśm uzdrawiających złamane serce oraz na wizualizacje. Wybierz specjalną muzykę, której będziesz słuchał, opłakując swoją stratę. 36. Poinformuj przyjaciół, że opłakiwanie poprawia twoje samopoczucie. Powiedz im, że choć to bolesne, dobrze jest czuć miłość do partnera. W przeciwnym wypadku twoi przyjaciele będą zniecierpliwieni tym, że twoje opłakiwanie trwa tak długo. Zareagują tak, bo nie doświadczywszy tego, co ty, nie będą cię rozumieli. 37. Poświęcaj czas na słuchanie historii innych ludzi, którzy stracili miłość. Wczuwając się w ich położenie, uświadomisz sobie, że nie jesteś sam. I twoja samotność przestanie być tak dojmująca. 38. Idź w jakieś nowe miejsce i poznaj nowych ludzi. Nowe doświadczenia zawsze ujawniają coś nowego w nas samych. 39. Weź pod opiekę jakieś zwierzę. Opiekowanie się zwie rzęciem może ukoić i uzdrowić twoje serce. Możesz też dzięki temu poczuć się młody. 40. Wyciągnij rękę i poproś przyjaciół o wsparcie. Udzielą ci go z ochotą. Poproś ich, żeby cię zaprosili na kolację. Jeżeli wydaje ci się, że cię unikają, to pamiętaj, że jest to spowodowane jedynie faktem, iż nie mają pojęcia, co powiedzieć lub jak się zachować. Przyjaciele z pewnością chcieliby wiedzieć, co mogą dla ciebie zrobić. 41. Nie usiłuj przyspieszyć procesu uzdrawiania. Zaplanuj sobie, że będzie on trwał trzy miesiące lub dziewięć miesięcy. Jak długo, trzy czy dziewięć, to zależy od ciebie. Jeżeli tego nie uczynisz, to możesz w pośpiechu zlekceważyć ten niezwykły czas, czas uzdrawiania. Jeżeli natomiast zaplanujesz wszystko we właściwy sposób, to cały proces będzie później stanowił najbardziej wyjątkowe wspomnienie twojego życia. 42. Co rano, po przebudzeniu, wykonaj następujący rytuał, który pozwoli ci się skupić na chwili obecnej. Spójrz w lustro 195 i powiedz głośno: „Właśnie w tym momencie mojego życia jestem w trakcie..." Za każdym razem uzupełnij to zdanie myślą, która ci przyjdzie do głowy i powtórz je dziesięć razy. 43. Wyobraź sobie coś wyjątkowego, co robiłbyś w tym tygodniu, gdyby twój partner był nadal z tobą, i zrób to bez niego, 44. Wyobraź sobie, jak byś się czuł, gdybyś był do końca przekonany, że to doskonale, iż wydarzyło się to, co się wyda-| rzyło. 45. Uświadom sobie pozytywne strony swojego życia. Często zdarza się tak, że opłakując stratę, zapominamy docenić to, co mamy. 46. Podchodź do samego siebie z cierpliwością. Zamiast czuć frustrację w chwili nawrotu negatywnych uczuć, spraw sobie jakąś przyjemność. 47. Jeżeli poczujesz się przygnębiony, wypożycz kilka komedi i obejrzyj je wszystkie jednego dnia. 48. Proś przyjaciół, żeby cię przytulali. Straciwszy źródło czułości, możemy mimo wszystko otrzymać tyle dotyku, ile nam potrzeba, prosząc ludzi o uściski. Zwracaj się do nich z prosty] pytaniem: „Czy możesz mnie uściskać?" 49. Chodź raz w tygodniu na masaż. Fizyczny dotyk jest tak samo potrzebny jak miłość. Chcąc uleczyć serce, musimy także troszczyć się o swoje ciało. 50. Daj sobie przyzwolenie na to, żeby czuć, że życie nie jest sprawiedliwe. Rozmyślaj o marzeniach i celach, które miały być waszymi wspólnymi marzeniami i celami. Poczuj rozczarowanie i napisz list, w którym wyrazisz swoje uczucia. 51. Nie próbuj być w dobrym nastroju ze względu na przyja ciół. Daj sobie przyzwolenie na osiągnięcie samego dna. Bo uleczysz serce jedynie pod warunkiem, że zaakceptujesz nawroty cierpienia i smutku. Jeżeli uszanujesz prawa rządzące procesem uzdrawiania, twój ból ustąpi całkowicie i na zawsze. 52. Gdybyś był w Jerozolimie, mógłbyś pójść pod Ścianę Płaczu i spotkać tam innych ludzi coś opłakujących. Współczes nym odpowiednikiem Ściany Płaczu są warsztaty poświęcone leczeniu przeszłości lub opłakiwaniu straty ukochanej osoby. 196 53. Jeżeli nie udało ci się powiedzieć do widzenia w sposób, w jaki byś sobie tego życzył, usiądź twarzą w twarz z terapeutą lub przyjacielem, weźcie się za ręce, a ty zamknij oczy i wyobraź sobie, że masz właśnie okazję pożegnać się ze swoją partnerką. Odegraj to pożegnanie dokładnie tak, jak byś sobie życzył, żeby ono wyglądało. A potem zamieńcie się rolami i wyobraź sobie, co powiedziałaby twoja partnerka. 54. Jeżeli masz poczucie winy z powodu straty, bo czujesz, że mogłaś coś zrobić, żeby jej zapobiec, podziel się tym ze swoim przyjacielem albo terapeutą. Żeby wybaczenie sobie stało się dla ciebie łatwiejsze, „napraw swoją winę". Podejmij zobowiązanie, że zrobisz coś dobrego dla kogoś znajdującego się w potrzebie. Ofiaruj z siebie tyle, ile powinnaś była dać swojemu partnerowi. Złóż dar miłości i wsparcia komuś w potrzebie. Bo dając coś z sie bie, z większą łatwością pozbywamy się poczucia winy czy wstydu. 55. Spróbuj odnaleźć związek z naturą. Idź rano na spacer. Jeżeli pogoda na to pozwoli, pochodź boso po trawie. Oddychaj głęboko świeżym powietrzem. 56. Jeżeli czujesz, że dla uleczenia serca potrzebna ci samo tność, to weź jak najszybciej urlop. Twoi pracodawcy zrozumieją twoją potrzebę. 57. Wytnij z gazety nekrolog twojego partnera i odczytuj go co parę dni. 58. Niech ktoś z przyjaciół nagra na taśmę wideo lub audio nabożeństwo żałobne i stypę. Będziesz mógł oglądać ten film czy słuchać tej taśmy później, gdy będziesz naprawdę potrzebował tej pociechy. Czasami zdarza się tak, że podczas pogrzebu znaj dujemy się jeszcze w szoku. Bywa też, że ból pojawia się dopiero po iluś dniach i to właśnie wtedy najbardziej potrzebne jest nam wsparcie. Niech twój przyjaciel sporządzający nagranie poprosi innych uczestników pogrzebu, żeby powiedzieli, co najbardziej lubili w twojej partnerce. Niech każdy opowie, jak ją poznał Jaką ona była osobą. Później oglądaj od czasu do czasu ten film lub słuchaj tej taśmy. 59. Powtarzaj sobie: „Uda mi się przez to przejść". Pamiętaj, że inni ludzie też przez to przeszli. Wkrótce ból ustąpi. 197 60 Przypomnij sobie jak się poznaliście . Napisz list do osoby która was sobie przedstawiła, wyrażając wdzięczność za to i wyślij go. 61. Napisz list do „działu reklamacji wszechświata". Daj upust całemu swojemu gniewowi, urazie i zranieniu. A następnie postaraj się zgłębić inne uczucia — dotrzyj do smutku, strachu i żalu. Napisz list w imieniu Boga lub jakiegoś anioła, będący odpowiedzią na twoją „reklamację" i wyślij go do siebie. 62. Poproś przyjaciela, żeby do ciebie przyszedł i po prostu z tobą pobył. Powiedz mu, że nie musi nic mówić. Poćwiczcie bycie razem bez mówienia czy robienia czegokolwiek. Żadnej telewizji, żadnego gotowania, żadnego czytania. Po prostu idźcie na spacer albo posiedźcie godzinę, obserwując zachód słońca czy wschód księżyca. Spokój, który poczujesz, ukoi twoją duszę. 63. Daj sobie przyzwolenie na to, byś był jak dziecko. Jeżeli strata uruchamia nie przeżyte do końca sprawy z przeszłości, od których się nie uwolniłeś, idź z kimś z rodziny albo z przyjacie lem do zoo albo do parku rozrywki. Pobądź wśród dzieci, które dobrze się bawią. 64. Chodź na śluby i wesela. Otaczanie się miłością jest najlepszym lekarstwem. Uruchomi ból, ale będzie uzdrawiające. 65. Jeżeli lubisz sporty, w których wchodzi w grę współza wodnictwo, nie stroń od nich. Sporty mogą pomóc, zwłaszcza mężczyźnie, skontaktować się z poczuciem, że żyje i czegoś pragnie. 66. Chodź do kościoła i módl się do Boga. Zwierz Mu się z poczucia, że nie dorastasz do sytuacji, że sobie nie radzisz. Poczuj, że otacza cię Jego łaska pomagająca ci przejść przez tę ciemność, w której jesteś czasowo pogrążony. 67. Postaw siebie na pierwszym miejscu. W okresie żałoby powinieneś roztoczyć nad sobą opiekę. Odsuń od siebie wszelkie obowiązki, wszelki pośpiech. Opłakujesz stratę i w tej chwili masz tylko to na głowie. 68. Jeżeli przyjaciele nie pytają cię o twoje uczucia, to poin formuj ich, czego ci potrzeba. Powiedz: „Czuję ogromny smutek i chcę się przez dziesięć minut nad sobą poużalać. Wysłuchajcie 198 tylko, a poczuję się lepiej. Muszę to po prostu z siebie wyrzucić". Kiedy przyjaciele się zgodzą, opowiedz im o czymś, Co pamiętasz z czasów, gdy byłeś ze swoją partnerką i pozwól, by w trakcie opowiadania ujawnił się twój smutek. 69. Nie powstrzymuj łez. Płacz jest normalną reakcją. Nie którzy potrafią płakać tylko w samotności. To też dobrze. Płacz jest dobry dla duszy. Chcąc się porządnie wypłakać, posłuchaj muzyki z musicalu Les Miserables. Albo lepiej idź do teatru i obejrzyj ten musical, a potem słuchaj wielokrotnie płyty z mu zyką do tego przedstawienia. 70. Staraj się zminimalizować konflikty i unikaj walki zwią zanej z podziałem majątku. Jeżeli ktoś z krewnych walczy o spa dek, spróbuj pamiętać, że tak naprawdę osoba ta jest wytrącona z równowagi z powodu straty. W wypadku rozstania z mężem czy żoną, postaraj się o długi okres separacji przed uporządko waniem wszystkich spraw i zabierz się do dzielenia majątku już po przejściu znacznej części procesu uzdrawiania. 71. Kiedy odczuwasz ból, nie trzymaj tego w sekrecie, albowiem czas żałoby to okres, w którym powinieneś wyciągnąć rękę do ludzi i obnażyć swoją duszę. 72. Po śmierci partnera czy po rozwodzie nie nakazuj swoim dzieciom, żeby były silne. Nie dziel się z nimi swoim smutkiem i cierpieniem. Bądź raczej w miarę możliwości jak najbliżej nich. Staraj się nie okazywać przy nich, że opłakujesz stratę. Nie oczekuj od dzieci pocieszenia. Bo jeżeli będziesz go oczekiwała, to one nie będą szukały pocieszenia u ciebie. 73. Nie pogarszaj sytuacji. Błędem jest zachęcanie dzieci do tego, żeby się nie smuciły, ale także sugerowanie im, że strata jest większa, niż to wynika z ich własnych odczuć. Zanim dzieci będą w stanie skonfrontować się z własnymi uczuciami, może upłynąć trochę czasu. Może się też zdarzyć, że będą one wypro wadzone z równowagi z powodu zupełnie innych spraw niż strata rodzica. Najlepiej zrobisz, jeżeli będziesz po prostu słuchała tego, co mówią. Pytaj: „Co jeszcze ci dolega?" Zadawaj to Pytanie wielokrotnie. 74. Kiedy widząc ludzi zakochanych, zaczynasz żałować 199 siebie, skonfrontuj się z własnym gniewem. Patrząc w lustro przez kilka minut mów, z jakiego powodu jesteś zły. Następnie poświęć kilka minut na wyrażanie swoich pragnień, a w końcu, także przez kilka minut, mów głośno, na co zasługujesz. Zobaczysz, że natychmiast poczujesz się lepiej. 75. Kiedy ogarnia cię zawiść lub złość, bo ktoś chwali two jego byłego partnera, poświęć trochę czasu na zrobienie pisemnej listy swoich ukrytych lęków. Takich jak te, które wyrażają się słowami: „Nigdy więcej nie będę kochana" albo: „Nie jestem wystarczająco dobra". Zakończ to ćwiczenie, pisząc, za co jesteś wdzięczna losowi. 76. Zrób coś dla innych, zwłaszcza dla ludzi, którzy docenią to, co masz do zaoferowania. 77. Zadaj sobie pytanie, jakbyś się czuł, gdybyś wiedział, że za dwa lata twoje życie będzie pełne miłości i szczęścia. Następ nie zamknij oczy i zwizualizuj tę przyszłość. Wyobraź sobie siebie za dwa lata i opisz na głos. w obecności terapeuty albo kogoś z przyjaciół, jak będziesz się wtedy czuł. By wydobyć swoje pozytywne uczucia, posłuż się następującymi wyrażenia mi: „Czuję wdzięczność za...", „Czuję się szczęśliwy, bo...", „Jestem pewien, że...". 78. Pojedź w góry, nad rzekę albo nad morze i tam stwórz mały rytuał pożegnalny. Niech to będzie półdniowa wycieczka samochodowa albo piesza. Uzdrawianie dokonuje się w znacznej części podczas podróży. Rozsyp kwiaty na cztery strony świata, traktując to jako ofiarę i wyraz twojej miłości. 79. Porozmawiaj z osobą duchowną — księdzem, pastorem, rabinem albo innym przewodnikiem duchowym — aby uzyskać duchowe wsparcie i wskazówki. 80. Pomyśl o czymś, co twój partner chciał zrobić albo dokończyć, i zrób to albo dokończ. 81. Zadzwoń do jego przyjaciół i poinformuj ich o wszystkich szczegółach towarzyszących jego śmierci. Jeżeli opłakujesz roz wód, to opowiedz swoim przyjaciołom, jak starałaś się, żeby małżeństwo przetrwało i jak się przekonałaś, że nie jesteście dla siebie stworzeni. Spróbuj opowiedzieć, jak bardzo starał się twóJ 200 partner, nawet jeżeli część twojego „ja" nie wierzy jeszcze w to, że rzeczywiście się starał. 82. Zawsze staraj się wybaczyć. Najlepszym przykładem jest pod tym względem Chrystus, który, na krzyżu, powiedział: „Oj cze, wybacz im, bo nie wiedzą, co czynią". Kiedy uświadomimy sobie, że nasz partner naprawdę nie wiedział, co czyni, będzie nam bardzo łatwo wybaczyć. 83. Uświadom sobie, że ból, który odczuwasz dzisiaj, jest przygotowaniem. Przygotowuje cię on do tego, byś sam w przy szłości potrafił zrozumieć innych. Lecząc swoje rany, rozwiniesz w sobie ogromne współczucie i miłość do innych ludzi doświad czających bólu. Nauczysz się pożytecznych rzeczy, które bę dziesz mógł przekazać innym. 84. Uświadom sobie, czego potrzebujesz wtedy, gdy do świadczasz bólu, a dzięki temu będziesz wiedział, jak bardzo potrzebują cię inni, gdy to oni go doświadczają. Przebywanie z kimś, kto przeżywa ból, po prostu pobycie z nim w milczeniu, bywa dla niego wielkim pocieszeniem. Gdy pogrążeni jesteśmy w ciemności, chcemy czuć przy sobie czyjąś pełną miłości obec ność. 85. Postanów być dobry. Często zdarza się tak, że fakt, iż poczuliśmy ból i uwolniliśmy się od niego, jest dla nas inspiracją. Sporządź w takiej chwili listę dobrych cech, które chciałbyś posiadać. 86. Przez pierwsze trzydzieści dni swojej uzdrawiającej po dróży prowadź pamiętnik. Zapisuj codziennie niektóre swoje myśli, uczucia i doświadczenia. 87. Napisz wiersz albo przeczytaj tomik poezji. 88. Zwróć się o pocieszenie do Boga. Bywa, że to właśnie w najcięższych chwilach naszego życia jesteśmy w stanie uko rzyć się przed Bogiem w sposób najbardziej doskonały. Wyko rzystaj ten czas na odnowienie swojej wiary. 89. Nie ograniczaj czasu, jaki każdego dnia poświęcasz na opłakiwanie straty. Każdy człowiek jest inny i każdy dzień będzie inny. Bądź elastyczny i dawaj sobie tyle czasu, ile ci Potrzeba. 201 90. Poddaj się falowaniu uczuć. Nie spodziewaj się, że przez cały czas będziesz przygnębiony albo przeciwnie — w dobrym nastroju. Chwile radości i ulgi nie równają się zdradzie partnera. Nasze opłakiwanie nie jest deklaracją miłości, jest to proces uwalniania się od bólu. dlatego za każdym razem, gdy uwalniamy się od jego części, możemy czuć ogromną radość. 91. Znajdź własną, właściwą tylko tobie, metodę opłakiwania. Niektórzy dają wyraz swoim uczuciom w sposób bardzo dramatyczny, a inni są bardziej powściągliwi. Jeżeli należysz do ludzi tego pierwszego rodzaju, staraj się także od czasu do czasu dziękować za doznane dobro i czuć się dobrze. Jeżeli jesteś bardziej powściągliwy, staraj się nie tłumić bólu. 92. Nie spodziewaj się, że inni będą znali twoje potrzeby. Często wstydzimy się poprosić o wsparcie. Informuj przyjaciół i krewnych o swoich potrzebach i proś ich o wsparcie. 93. Odwiedź porodówkę w szpitalu. Po stracie dobrze jest mieć kontakt z radosną i pełną miłości energią towarzyszącą narodzinom. W pewien sposób i ty rodzisz się teraz ponownie do nowego życia. 94. Pamiętaj, że świt nowego dnia przychodzi po naciemniej- szej chwili nocy. Wszystko może się stać jeszcze ciemniejsze niż było, ale później pojawi się światło miłości i doznasz ulgi. 95. Zdobądź się codziennie na fizyczną aktywność; posługuj się ciałem w sposób, który sprawi, że będziesz głęboko oddychał. Oddychanie i ruch są bardzo ważne, stymulują bowiem układ limfatyczny, co oczyszcza organizm podczas uzdrawiającego kryzysu. 96. Zasadź na cześć swojego partnera drzewo albo jakąś inną roślinę i opiekuj się tym drzewem czy rośliną. 97. Kup sobie coś z biżuterii i noś tę rzecz na pamiątkę waszej pięknej miłości. 98. Noś na przegubie ręki czarny sznureczek na znak, że opłakujesz stratę. 99. Każdego dnia zapisz w swoim pamiętniku trzy wspo mnienia z czasów trwania waszego związku. 100. Sporządź listę wszystkich rzeczy, co do których żału- 202 jesz, że ich nie zrobiliście i których już nigdy nie zrobicie razemn. Opłakując tę właśnie stratę, będziesz w stanie w pełni docenić wasz wspólny czas, a potem rozpocząć życie od nowa. 101. Kiedy odczuwasz ból, daj sobie czas na przetworzenie czterech uzdrawiających emocji. Odnajdź związek istniejący między twoim obecnym bólem a przeszłością, przeżyj ból ponownie i wzbogać całe to doświadczenie. Aby uleczyć swój ból, wykonuj ćwiczenie prowadzące do lepszego samopoczucia. Jeżeli w tym krytycznym okresie, okresie uzdrawiania, wejdziesz w świadomy kontakt ze swoją miłością oraz z innymi uczuciami, to okres ten okaże się czymś wspaniałym. Zapewniam cię, że tak będzie i choć może trudno ci w to uwierzyć, mogę cię też zapewnić, że wszystko to przeminie, a ty dźwigniesz się, by ponownie doświadczać życia w pełni jego blasku. Pomyśl, że okres ten to sroga zima, którą musisz przetrwać. Posługuj się opisanymi przeze mnie technikami i procesami, by ochronić własną osobę, by zapewnić sobie zdrowie i ciepło. Choć zima może okazać się długa, pamiętaj, że chłód wreszcie ustąpi i nadejdzie wiosna, zrobi się ciepło i wszystko się odrodzi. Część druga Rozpoczynanie życia od nowa na Wenus Rozpoczynanie życia od nowa na Wenus różni się od rozpoczynania życia od nowa na Marsie. Mężczyźni stają wobec innych wyzwań niż kobiety. To, co jest dobre dla mężczyzny, może nie być dobre dla kobiety. To, co kobieta postrzega jako przeszkodę, może nie być przeszkodą dla mężczyzny. Jeżeli weźmiemy pod uwagę te różnice, to łatwiej nam będzie wybrać właściwą drogę i postępować, jak należy. Gdy odczuwamy ból, kierowanie się instynktem nie zawsze jest mądre. Wówczas bywa, że postępowanie, które wydaje nam się słuszne, wcale takie nie jest. Po stracie partnera stajemy nagle twarzą w twarz z nieznaną przyszłością, a także mnogością wyborów. W takich okolicznościach człowiekowi trudno jest się zorientować, co powinien robić. Taka decyzja może mieć wpływ na resztę jego życia. Osoba, która nie zrozumiała w pełni i do końca, czym jest uzdrawiająca podróż, może nieświadomie odepchnąć od siebie możliwość znalezienia nowej, prawdziwej i trwałej miłości. Dotyczy to zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Zajmiemy się teraz dwudziestoma trzema powszechnie występującymi wyzwaniami, przed którymi stająkobiety rozpoczynające życie od nowa. Następnie, w części trzeciej, omówimy dwadzieścia trzy wyzwania, które pojawiają się przed mężczyznami będącymi w podobnej sytuacji. Przedstawione w obu tych częściach spojrzenie na dynamikę procesu rozpoczynania życia od nowa pomoże czytelnikowi czy czytelniczce znaleźć nową miłość. Te dwie kolejne części poświęcone są odrębnym problemom Wenusjanek i Marsjan. Mogąjednak między nimi zaistnieć pewne punkty wspólne. Przeczytanie obu części przyniesie więc korzyść zarówno mężczyźnie, jak i kobiecie. Uświadomiwszy sobie, jakie błędy można popełnić w okresie uzdrawiania złamanego serca, unikniesz niepotrzebnego bólu. Obie części książki przygotują cię do podjęcia ponownego ryzyka miłości. A ty uzdrowiwszy serce i znalazłszy nową miłość, rozpoczniesz wszystko od nowa, czerpiąc ze swoich wewnętrznych zasobów pozwalających na osiągnięcie sukcesu i szczęścia. Rozdział pierwszy Długa lista wymagań Kobieta zwykle chroni siebie w ten sposób, że ma w świadomości listę wymagań wobec ewentualnego przyszłego partnera. Sprawdza takiego mężczyznę, zanim otworzy się na możliwość związku z nim. Mężczyzna musi najpierw spełnić jej warunki i wymagania, a dopiero potem ona zechce się zaangażować. Jeżeli kobieta nie przeżyła do końca i nie uwolniła się od pewnych uczuć, to jej lista będzie długa. I zamiast otworzyć się na możliwość pełnego miłości związku, odrzuci ją. Dzięki temu pozostanie bezpieczna, ale wciąż będzie sama. Osobę cierpiącą z powodu straty cechuje z natury rzeczy większa skłonność do chronienia siebie. Cechuje ją nadopiekuń-czość wobec siebie. I słusznie. Gdyż, jak powiedzieliśmy już przedtem, gojąca się rana potrzebuje szczególnej ochrony. Dopiero gdy się zagoi, człowiek powraca do stanu, w którym stosuje zwyczajne środki ochrony. Jeżeli natomiast nie wyleczy rany, to może przez resztę życia pozostać nadopiekuńczy wobec siebie. Gdy dochodzimy do zdrowia, jesteśmy nadopiekuńczy wobec siebie. I słusznie. Gdy kobieta jest nadopiekuńcza wobec siebie, jej lista wymagań wobec ewentualnego partnera wciąż się wydłuża. Kobieta taka, chcąc ochronić siebie przed ponownym zranieniem, staje Się nadmiernie krytyczna i skłonna do osądzania albo nadmiernie 207 wymagająca w stosunku do potencjalnego związku. Mówiąc po prostu, staje się zbyt wybredna, zbyt drobiazgowa, szuka dziury w całym. Żaden mężczyzna nie będzie dla niej wystarczająco dobry. Może się zdarzyć, że kobieta tego rodzaju będzie się z całych sił starała zdobyć na otwartość, jednak pomimo wszelkich wysiłków odrzuci to, co może mieć, a będzie pragnęła tego, czego mieć nie może. Będzie uważała, że wszyscy odpowiedni dla niej mężczyźni są już zajęci. Oto przykłady tego rodzaju testowania lub osądzania mężczyzny: 1. Był już kiedyś żonaty; ciekawe, co w jego małżeństwie się popsuło. Nie mówi zbyt wiele o byłej żonie. Dlaczego ich mał żeństwo się rozpadło? On coś ukrywa... 2. Ciekawe, czy do mnie zadzwoni, kiedy obieca, że to zrobi. Jeżeli nie, to nie sądzę, żebym mu mogła zaufać... 3. Założę się, że chodzi mu tylko o seks, że nie interesuje go głębszy związek. 4. Przekonajmy się, czy przyjedzie po mnie punktualnie. Nie mam zamiaru wdawać się ponownie w związek z mężczyzną, dla którego jestem zawsze na końcu listy... 5. Wątpię, czy on kiedykolwiek zwiąże się ze mną na stałe. Spotykał się przecież z tyloma innymi kobietami. 6. Ma ponad trzydzieści pięć lat i nie był nigdy żonaty. To prawdopodobnie kolejny mężczyzna, który boi się intymności. Nie mam zamiaru marnować na niego czasu. 7. On jest zamknięty w sobie. Nigdy się przede mną nie otworzy. Jeżeli mam się zaangażować, to pragnę mężczyzny, który potrafi się otworzyć. 8. Nie jest zbyt odpowiedzialny; prawdopodobnie jest jednym z tych mężczyzn, którzy nigdy nie stają się dorośli. Nie chcę być jego mamusią. 9. Jeżeli nie umie żartować i być zabawny, to się wycofuj?- Byłam już w związkach, w których panowała zbyt wielka powaga. 10. Nie podoba mi się jego sposób ubierania się. Jeżeli nie dba o siebie, to nie będzie potrafił dbać o mnie. 208 11. Nie dba o swoje zdrowie tak jak ja. A mnie potrzebny jest ktoś, kto myśli tak samo jak ja. 12. Ogląda zbyt wiele programów sportowych. Potrzebny mi ktoś, kto będzie chciał robić to co ja. Nie chcę być jeszcze jedną wdową po kibicu tkwiącym przed telewizorem. 13. Nie jest zbyt schludny ani zorganizowany. Będę pewnie musiała po nim sprzątać i organizować mu życie. Przeszłam już przez coś takiego; nie chcę tego rodzaju obowiązków. 14. Jest bardzo przystojny i czarujący. Jak mam uwierzyć, że będzie wierny? Przecież tyle kobiet będzie go pragnęło. 15. Jest bardzo zaangażowany w pracę zawodową. A ja nie mam zamiaru z nią konkurować. Praca będzie dla niego zawsze ważniejsza ode mnie. 16. Jest zbyt zaangażowany w sprawy swoich dzieci. Przy nim nigdy nie poczuję się wyjątkowa ani adorowana. 17. Jest za stary, żeby się zmienić. Prawdopodobnie ma ustalone nienaruszalne nawyki. Nie chcę pakować się w coś takiego. 18. Jest oczywiste, że pociągają go młodsze kobiety. Nigdy go nie zadowoli związek z kobietą dojrzałą. 19. Ciekawe, ile zarabia. Jeżeli nie potrafi zadbać o siebie, to jak zadba o mnie? Potrzebny mi mężczyzna z pieniędzmi. A być może on chce, żebym to ja zaopiekowała się nim. 20. Nie mamy wystarczająco wiele wspólnego. A jeżeli brak nam wspólnych zainteresowań, to nie możemy być osobami dla siebie właściwymi. 21. Co by pomyśleli o nim moi rodzice albo przyjaciele? Wiem, że sądziliby, że się z nim związałam z braku kogoś lepszego. Zwykłe ocenianie czy sprawdzanie potencjalnego partnera nie jest niczym złym. Trzeba się przecież upewnić, czy odpowiada on naszym, jedynym w swoim rodzaju, potrzebom i wymaganiom. Każdy człowiek ma własne priorytety. Lista ocen i testów staje się problemem jedynie wtedy, gdy powstrzymuje kobietę od chodzenia na randki i dawania szansy miłości. Jedynie pozna- 209 jąc wielu potencjalnych partnerów, kobieta przekonuje się, że niektóre z jej niepokojów znikają. Wtedy jej potrzeba znalezienia ideału zmniejsza się, dzięki czemu w końcu rozpoznaje ona właściwego dla siebie mężczyznę. Zamiast szukać ideału, znajduje mężczyznę idealnego dla siebie. Rozdział drugi Właściwa naszym czasom presja na szybki seks Skłonność do odrzucania potencjalnych źródeł miłości jest sprzężona z presją wywieraną na osoby uczestniczące w randkach. Kobiety dzisiejsze odpychają miłość, ponieważ odczuwają ogromną presję ze strony społeczeństwa oraz mężczyzn nalegających na to, by natychmiast dochodziło do seksualnych zbliżeń. Kobieta, która przed nawiązaniem związku o charakterze bardziej intymnym, chce dać sobie trochę czasu, zostaje uznana za staroświecką albo pruderyjną. Gdziekolwiek spojrzymy, widzimy „szybkie" kobiety i „szybki" seks — w kinie, w telewizji, na billboardach, w reklamach oraz we wszystkich czasopismach. Kobieta, która przed nawiązaniem związku o charakterze bardziej intymnym, chce dać sobie trochę czasu, zostaje uznana za staroświecką lub pruderyjną. Kobieta powinna czuć się wolna; powinna czuć, że może cieszyć się seksem wtedy, kiedy ma na to ochotę. Nie powinna odczuwać żadnej presji pod tym względem. Jeżeli się jej podda, to wzrośnie u niej potrzeba ochraniania samej siebie — i to wprost proporcjonalnie do stopnia, w jakim się temu poddaje. Rozumuje ona bowiem następująco: jeżeli do stosunków seksu-alnych ma dojść natychmiast, to muszę być pewna, że mężczyzna, z którym mam do czynienia, jest kimś, z kim chciałabym nawiązać intymny związek. Wskutek takiego rozumowania ko- 211 bieta, o jakiej tu mowa, zamiast czuć, że ma prawo spotykać się z mężczyzną i poznać go bliżej, uważa, że musi go ocenić natychmiast. I brać wszystko albo nic. Jest to batalia, którą musi przegrać. Bo na poznanie kogoś bliżej potrzebny jest czas. Nawet wtedy, gdy serce kobiety jest już całkowicie uleczone, potrzebuje ona czasu na to, by się przekonać, czy chce z danym mężczyzną wejść w bliską, intymną zażyłość. Jeżeli pozna kogoś dość blisko, ale jeszcze nie będzie wiedziała, czy pragnie intymności, to powie „nie". Uczyni tak, by ochronić siebie przed „obowiązkiem" seksu. W takiej sytuacji,) mężczyzna zostanie odrzucony, a kobieta, o jakiej tu mowa, nie da sobie szansy na ponowne znalezienie miłości. Bo przecież po wspaniałym wspólnym wieczorze mogłoby się okazać, że jej wątpliwości zniknęły. Kobiety podchodzą do seksu zupełnie inaczej niż mężczyźni. Mężczyzna od razu wie, czy pragnie nowo poznanej kobiety, A kobieta odwrotnie, ona potrzebuje czasu. Aby poczuć się wolną w sferze poszukiwania miłości, najpierw chce wiedzieć, że nie musi natychmiast nawiązywać związku o charakterze intymnym. Powinna czuć, że ma wolny wybór. Jeżeli potrafi bez zahamowań powiedzieć „nie" natychmiastowemu seksowi, to może swobodr nie spotykać się z mężczyznami, nie będąc zbyt wybredną i zdecydować, że chce seksu w momencie, gdy będzie na to gotowa," Rozdział trzeci Chodź na randki z wieloma ale nie sypiaj z wieloma Kobieta odpycha od siebie miłość, bo kojarzy randki z seksem. Aby uwolnić się od własnych oczekiwań dotyczących ideału mężczyzny oraz długiej listy wymagań w stosunku do potencjalnego partnera, powinna chwilowo odrzucić tę listę. I chodzić na randki z wieloma, lecz nie sypiać z wieloma. Nie musi bowiem chronić siebie przed zranieniem, dopóki nie zaangażuje się poważnie w związek z jednym mężczyzną. Jest tak dlatego, że człowiek doznaje zranienia tylko wtedy, gdy poczuje się przywiązany do jakiejś osoby, a następnie straci jej miłość. Jeżeli natomiast przez jakiś czas nie będzie się do nikogo przywiązywał, to może doświadczyć różnych przejawów miłości, nie doznając zranienia. Jednym ze zdrowych podejść pozwalających kobiecie uniknąć zranienia w okresie, gdy otwiera ona swoje serce, jest podejście pozwalające jej spotykać się z trzema mężczyznami w tym samym okresie. Niech znajomość z jednym już się kończy, znajomość z drugim niech będzie w pełnym rozkwicie, a z trzecim niech się zaczyna. Jeżeli kobieta nie uprawia seksu z żadnym z nich ani nie dopuszcza do intymnej zażyłości, to nie ma mowy o zranionych uczuciach. Z takiego układu płynie jeszcze jedna korzyść: umawiając się mianowicie z kilkoma mężczyznami w tym samym okresie, kobieta ma mocniejszą podstawę do tego, by odmawiać im seksu. Może z łatwością powiedzieć „nie" Jednemu z partnerów, bo spotyka się także z innym. Uczucia 213 mężczyzny nie będą zranione, jeżeli powie mu jasno, że spotyka się także z kimś innym. Spotykaj się równocześnie z trzema mężczyznami — z jednym, z którym znajomość się kończy, z drugim, z którym znajomość jest w pełnym rozkwicie, i z trzecim, z którym znajomość się rozpoczyna. Są kobiety, które z początku odrzucają ten pomysł. „Trzech mężczyzn? — mówią. — Chciałabym spotykać się chociaż z jednym!" I to właśnie one najbardziej potrzebują tego rodzaju układu. Jeżeli kobieta nie jest zapraszana na randki, to znak, że jakaś część jej „ja" odpycha wszelkie szansę na miłość. Powodem, dla którego nikt jej nie zaprasza, jest jej zbytnia wybredność. Kobieta taka bowiem w jakiś sposób daje znaki, że nie jest zainteresowana. Aby zacząć chodzić na randki, kobieta powinna zapomnieć o liście wymagań wobec potencjalnego partnera i obniżyć poprzeczkę. Chcąc zmienić swój wzorzec postępowania, powinna obiecać sobie, że będzie umawiała się wyłącznie z mężczyznami, których nie chciałaby poślubić i z którymi zdecydowanie nie pragnie seksu. Najlepiej, żeby byli to mężczyźni, którzy się nią interesują, ale którzy jej nie pociągają seksualnie. Zastosowawszy taką metodę, zacznie chodzić na randki, podczas których nie będzie odczuwała presji, by dopuścić do intymnej zażyłości. Spotkaw-szy się podczas randek z możliwością dawania i brania przyjaźni, zacznie otwierać swoje serce, nie czując równocześnie, że musi chronić siebie. Mając swobodę powiedzenia „nie" seksowi, zyska zdolność powiedzenia mu „tak" w momencie dla siebie właściwym. Aby odkryć czyjeś dobre cechy, człowiek potrzebuje czasu-Oceniając książkę po okładce, nie postępujemy sprawiedliwie 214 ani roztropnie. Dając sobie czas na chodzenie na randki z wieloma mężczyznami i nie dopuszczając równocześnie możliwości Doznania zranienia, kobieta, o jakiej tu mowa, wyzbywa się skłonności do ferowania ocen i przekonuje się, co dany mężczyzna ma naprawdę do zaoferowania, dowiaduje się także, ile sama musi mu dać z siebie. Jeśli nie wejdzie w zbyt intymną zażyłość, to będzie się świetnie bawiła, zyskując równocześnie coraz większą zdolność do ponownego ufania miłości. Inne z kolei kobiety odrzucają ten pomysł, bo chodzenie z trzema mężczyznami wydaje im się nienaturalne. Mówią: „Nie mogę się spotykać z więcej niż jednym mężczyzną naraz. Jestem z natury monogamiczna". Być może to prawda, ale trzeba pamiętać, że chodzenie na randki z więcej niż jednym mężczyzną nie oznacza sypiania z więcej niż jednym partnerem. W naszym społeczeństwie randki do tego stopnia są kojarzone ze spaniem ze sobą, że trudno sobie wyobrazić chodzenie na randki bez seksu. Przekonanie kobiety, iż nie może się spotykać z wieloma mężczyznami, wynika po prostu z tego, że jeszcze nie spróbowała tego czynić, przyjąwszy postawę, jaką opisałem wyżej. Często się zdarza, że człowiek jest przeświadczony, iż może mieć tylko jednego dobrego przyjaciela. Jednak to nie wyklucza możliwości posiadania innych przyjaciół. Podobnie chodzenie na randki z wieloma mężczyznami nie jest sprzeczne z monoga-mią. Bądź monogamiczna, wierna tej bratniej duszy, która ma się pojawić w twoim życiu. Ale czekając na tego najlepszego przyjaciela, miej wielu innych przyjaciół. Chodź na randki, aż nie spotkasz kogoś naprawdę wyjątkowego, a gdy go spotkasz, przestań spotykać się z innymi. Kiedy będziesz pewna, że oto spotkałaś kogoś, kto może być pokrewną ci duszą, przyjdzie czas na związek wykluczający wszelkie inne związki. Gloryfikowanie przeszłości Długą listę wymagań w stosunku do potencjalnego partnera nosi w głowie najczęściej kobieta, która w przeszłości została zraniona lub źle potraktowana przez mężczyznę. Może się to jednak zdarzyć także kobiecie, którą w przeszłości ktoś kochał i wspierał. Jest rzeczą naturalną, że po śmierci ukochanego mężczyzny kobieta gloryfikuje jego dobre cechy do tego stopnia, że żaden żyjący mężczyzna nie może mu dorównać. Takie gloryfikowanie zdarza się też wtedy, gdy związek zakończył się rozwodem. Bywa, że kobieta rozwiedziona wciąż gloryfikuje dobre cechy swego byłego partnera. Mężczyźni także mają skłonność do gloryfikowania przeszłości. Jeżeli ktoś — czy to kobieta, czy mężczyzna — wciąż żywi przywiązanie do swego byłego partnera, to żaden kolejny partner nie może się z nim równać. Dopóki nie uwolnimy się od takiego przywiązania, dopóty nie będziemy w stanie docenić wszystkiego, co ma nam do zaoferowania nowy partner. Jeżeli wciąż żyjemy przeszłością, to nie jesteśmy w stanie w pełni docenić możliwości istniejących w chwili obecnej. Chcąc przezwyciężyć tę skłonność do porównywania, nie powinniśmy z nią walczyć, powinniśmy natomiast ją uszanować Od przeszłości nie można uwolnić się natychmiast. Wyzwalanie się z niej musi potrwać. Powinniśmy o tym pamiętać, gdy zaczy- 216 namy chodzić na randki. Nie spodziewajmy się, że ktoś nam zastąpi dawnego partnera lub wytrzyma z nim porównanie. Należy sobie natomiast uświadomić, że z czasem sytuacja się zmieni. Jeżeli jednak zaczniemy się umawiać na randki nie po to, żeby znaleźć tę jedyną bratnią duszę, ale po to, by doświadczyć przyjaźni i koleżeństwa, to przestaniemy ulegać skłonności do porównywania. Będziemy bardziej zdolni do doceniania tego, co mamy. Oczywiste jest, że żaden nowy partner nie będzie „lepszy" niż ten dawny, może jednak być inny. Przeświadczenie, że nasze serce jest tak małe, iż może kochać tylko jedną osobę, a także inne, mówiące, że nas może kochać tylko jedna osoba na świecie, zbytnio nas ograniczają. Gdy nasze serce zostanie uzdrowione, znajdzie się w nim mnóstwo miejsca na nową miłość. Przeświadczenie, że może nas kochać tylko jedna osoba, zbytnio nas ogranicza. Błąd, jaki popełniają zarówno mężczyźni, jak i kobiety, polega na odrzucaniu możliwości związku z tego jedynie powodu, że potencjalny partner zdaje się nie wytrzymywać porównania z dawnym. Ktoś, kto myśli: „No cóż, ta osoba nie sprawia, że czuję się tak samo", zbytnio ogranicza sam siebie. Jest oczywiste, że ta nowa osoba nie może sprawić, iż będziemy się czuli tak samo jak w obecności dawnego partnera, ale z czasem to się może zmienić. Rozsądnie więc będzie umawiać się na randki z wieloma osobami i czynić to do chwili pogodzenia się ze stratą i uwolnienia się od przywiązania. Bo zdobywszy nowe doświadczenia w zakresie miłości i przyjaźni, przekonamy się, że z większą łatwością uwalniamy się od przeszłości. Rozdział piąty Gdy nęka nas uporczywy ból Innym powszechnie spotykanym sposobem, w jaki kobiety chronią się przed ponownym zranieniem, jest pogrążenie się w bezustannym smutku i żałobie. Stan ten niesie ze sobą samotność, jest jednak bezpieczniejszy od konfrontacji z możliwością ponownego zaangażowania. Kiedy kobieta kurczowo trzyma się swego smutku po to, by uniknąć konfrontacji ze swoimi lękami, jej żałoba zamienia się w końcu w rozpacz i brak wszelkiej nadziei. Bywa nawet, że kobieta, o jakiej tu mowa, próbuje ruszyć z martwego punktu i żyć dalej, jednak jej depresja trzyma ją w swoich kleszczach i nie pozwala na to. Kiedy kobieta nie da sobie przyzwolenia na gniew lub wściekłość z powodu straty, może u niej dojść do zahamowania procesu uzdrawiania. Chcąc uwolnić się od smutku i żałoby, musi ona przeżyć do końca inne swoje emocje. Chodzi tu zwłaszcza o gniew. Albowiem gniew, który nie został w pełni odczuty, a potem usunięty, sprawia, że wszyscy, zarówno kobiety, jak i mężczyźni, pogrążają się w uporczywym smutku i lęku. Jeżeli kobieta doświadczy swego gniewu, a potem uwolni się od niego, to pojawi się u niej przekonanie, że ma prawo do miłości, a także skłonność do wybaczania oraz wdzięczność, które przyczynią się do zmniejszenia jej lęków. 218 Osobie owdowiałej może być bardzo trudno odczuwać gniew. Trudno jest bowiem obwiniać współmałżonka, którego śmierć nastąpiła w wyniku wypadku lub śmiertelnej choroby. Z drugiej strony, po rozwodzie czy zerwaniu odczuwanie gniewu przychodzi łatwiej, trudniej jest natomiast pogodzić się ze stratą i uwolnić się od przywiązania, wybaczając i czując wdzięczność. Rozdział szósty Zdrada polegająca na ponownej miłości Kolejnym sposobem odpychania miłości jest niedawanie sobie przyzwolenia na ponowną miłość. Zdarza się to zwłaszcza wtedy, gdy współmałżonek umarł. W takim bowiem wypadku wejście w nowy związek może się wydawać zdradą. Gdy serce kobiety zostało uzdrowione, jest dla niej jasne, że współmałżonek przebywający w niebie z pewnością by nie chciał, żeby ona, tu na ziemi, była pozbawiona miłości. Gdy otwieramy nasze serce na miłość, radują się wszyscy aniołowie w niebie. Jeżeli natomiast nie dajemy sobie przyzwolenia na miłość, to możemy pogrążyć się na stałe w smutku i żałobie. Chcąc pokochać jeszcze raz, musimy dać sobie przyzwolenie na odczuwanie zarówno uczuć pozytywnych, jak i negatywnych. Musimy dać sobie przyzwolenie na ponowną miłość. Przedstawimy teraz trzy powszechne przekonania, które należy zakwestionować, a następnie uwolnić się od nich: • Nie powinnam już więcej kochać, bo mój partner poczułby się zdradzony i zraniony. Ponowna miłość nie jest nigdy zdradą w stosunku do byłego partnera. Jeżeli partner umarł, to na pewno chciałby, żebyśmy byli szczęśliwi. Chciałby, żebyśmy żyli chwilą obecną. Znalezienie nowej miłości przy równoczesnym zachowaniu miłości do zmarłego partnera jest jak najbardziej możliwe. Ten, kto znajduje się w zaświatach, nie jest zazdrosny. Czy ty sama, po śmierci, 220 chciałabyś, żeby twój partner spędził resztę życia w samotności, bez miłości? . To, że jestem szczęśliwa, oznacza, iż tak naprawdę nie kochałam swojego partnera. To, że jesteśmy znowu szczęśliwi, nie oznacza., że nie kochaliśmy swojego zmarłego partnera czy partnerki. Szczęście pojawia się, gdy otrzymujemy to, czego pragniemy i potrzebujemy. Każdy potrzebuje miłości. To, że obecnie ktoś ofiarowuje nam dary miłości, w żadnym wypadku nie oznacza, że nie kochamy już dawnego partnera. To, że jesteśmy znowu szczęśliwi, nie jest niczym złym czy niewłaściwym. I nie oznacza, że cieszymy się, iż poprzedni partner odszedł. Jesteśmy szczęśliwi z innych powodów. Jesteśmy szczęśliwi, bo otrzymujemy to, czego potrzebujemy i na co zasługujemy. • To, że nie opłakuję straty, oznacza, iż w rzeczywistości za nim nie tęsknię. Nie jest tak, że opłakujemy stratę po prostu dlatego, że kogoś kochaliśmy. Opłakujemy stratę dlatego, że wciąż jesteśmy przywiązani. W trakcie procesu opłakiwania rezygnujemy z tego przywiązania. Nie oznacza to jednak w żadnym wypadku, że rezygnujemy z miłości do zmarłego partnera. Gdy uwolnimy się już od przywiązania, dawny partner wciąż będzie żył w naszym sercu. Gdy nasze serce jest uzdrowione, jesteśmy w stanie czuć miłość do niego, choć zniknęły już ból i żałoba. Myślenie o swojej stracie może wciąż wywoływać w nas pewien smutek, jednak smutek ten jest przesycony radością płynącą z miłości do zmarłej osoby, a nie bólem wynikającym z tęsknoty za nią. Czasami wydaje się, że miłość sprawia ból. To nieprawda. Kiedy kogoś kochamy, czujemy się świetnie. Wtedy, gdy kocha-my> jesteśmy najszczęśliwsi. To utrata miłości sprawia ból. Kiedy tracimy kogoś, kogo kochamy, odczuwamy ból nie dlatego, że kochamy tę osobę, lecz dlatego, że stawiamy opór stracie. Nie akceptujemy jeszcze rzeczywistości , nie pogodziliśmy się z tym , że tej osoby już nie ma. A kiedy jesteśmy w stanie pogodzić się ze stratą , ból ustępuje.Uwolnienie się od bólu nie oznacza , że przestaliśmy kochać partnera . W rzeczywistości jest to oznakaczegoś wręcz przeciwnego. Kiedy nasz ból jest już uleczony , jesteśmy w stanie odczuwać całą słodycz miłości , którą doświadczaliśmy przed śmiercią tej osoby. 221 Rozdział siódmy Seks a poczucie własnej wartości Kolejnym błędem często popełnianym przez kobiety rozpoczynające życie od nowa jest sypianie z wieloma partnerami w celu ugruntowania u siebie poczucia własnej wartości. Często się zdarza, że kobieta stara się pozyskać uczucie i uwagę mężczyzny po to, by poczuć się wartą miłości. Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy podczas trwania ostatniego związku kobieta była zaniedbywana przez partnera. Trudno jest bowiem mieć dobre samopoczucie, gdy osoba, z którą się żyje, lekceważy nas albo uważa, że wszystko, co jej z siebie dajemy, należy się jej. A jeszcze trudniej jest wtedy, gdy nasz partner zakochuje się w innej kobiecie albo czuje do niej pociąg seksualny. Kobieta, która była w takiej sytuacji, pragnie ponownie poczuć się osobą wyjątkową i ma pokusę, by w celu pozyskania uczucia i uwagi mężczyzny posłużyć się seksem. Niestety, tego rodzaju podejście zawsze mści się na niej. Szukając bowiem miłości, kobieta, o jakiej tu mowa, przyznaje, że jej wartość zależy od uczucia i uwagi mężczyzny. Zależność od mężczyzny w sprawach romantycznych uczuć jest co prawda normalna, jednak uczynienie się zależną od niego w momencie, gdy się pragnie poczuć wartą tego rodzaju uczucia, nie jest właściwe. Najlepiej będzie, gdy kobieta najpierw poczuje się go warta, gdy będzie w głębi własnej duszy przekonana, że tak jest, a dopiero później poszuka uczucia mężczyzny. Jeżeli czuje się warta miłości dopiero wtedy, gdy już ją dostaje, to czyni się zbyt zależna od mężczyzny. Wskutek tego w końcu jej nie- 223 zdrowy głód uczuć odstręcza partnera, a ona ponownie zostaje zraniona. Najlepiej jest, gdy kobiece poczucie własnej wartości nie jest uzależnione od uwagi i uczucia, jakie żywi do kobiety mężczyzna. O wiele lepiej jest, gdy kobieta skupia się na uzdrawianiu własnego serca, nie będąc zależną od uwagi czy uczucia mężczyzny. Podstawą zdrowego związku jest bowiem miłość własna i poczucie, że jest się wartym miłości. Dotyczy to zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Tylko osoba, która kocha siebie, jest pociągająca dla kogoś, kto jest w stanieją kochać, tak jak ona na to zasługuje, i tylko taka osoba odczuje pociąg do takiego właśnie partnera. Bo tylko wtedy gdy nasze poczucie własnej wartości pochodzi z naszego wnętrza, jesteśmy gotowi zaufać drugiemu człowiekowi, jeśli chodzi o miłość i wsparcie. Tylko wtedy, gdy mamy silne poczucie własnej tożsamości, gdy wiemy, kim jesteśmy, możemy zadzierzgnąć więź z innym człowiekiem, nie tracąc przy tym zdrowego poczucia własnej wartości. Dając sobie czas na przetworzenie nie przeżytych do końca uczuć i uwolnienie się od nich, zanim zaczniemy chodzić na randki, przywrócimy sobie poczucie własnej wartości. Kiedy w związku z tym, że nas zaniedbywano w przeszłości, jesteśmy w stanie zamiast smutku poczuć złość, wtedy automatycznie potwierdzamy własną wartość. Dopiero przeżywszy gniew i uwolniwszy się od niego dzięki wybaczeniu, jesteśmy gotowi do tego, by znowu zacząć chodzić na randki. Uzdrowienie naszego serca w sposób bardzo skuteczny podbudowuje nasze poczucie własnej wartości.Rozdział ósmy Przeświadczenie o konieczności seksu a poczucie własnej wartości Kolejnym sposobem odpychania miłości przez kobiety jest żywienie przekonania, że seks jest obowiązkiem. Często zdarza. się, że kobieta nie chce nic przyjąć od mężczyzny, bo uważa, że przyjęcie od niego czegokolwiek zobowiązuje ją do rewanżowania się seksem. Czasami, gdy sugeruję jakiejś kobiecie, żeby poszła na randkę i pozwoliła mężczyźnie zapłacić za kolację, ale nie szła z nim do łóżka, ona odpowiada: „A dlaczego mężczyzna miałby chcieć ze mną gdzieś iść, jeżeli ja nie pójdę z nim do łóżka? Co on z tego będzie miał?" Niestety, to częsta reakcja. Jest ona oznaką obniżonego poczucia własnej wartości. Kobieta, która reaguje w ten sposób, nie rozumie, jaką wartość stanowi dla mężczyzny. Z faktu, że kobieta żywi tego rodzaju przekonanie, wynika często, że czuje się zobowiązana zaspokoić zachcianki seksualne mężczyzny jedynie dlatego, że ten zaprosił ją na kolację. Kobieta taka nie zgodzi się, by mężczyzna za nią zapłacił, bo nie chce, żeby on uważał, że ma wobec niego jakiekolwiek zobowiązania. tego rodzaju myślenie zdradza niskie poczucie własnej wartości, kobieta musi się nauczyć przyjmować dary od mężczyzny, nie CZUJąc się równocześnie zobowiązaną do rewanżowania mu się seksem. Jest wiele kobiet charakteryzujących się wysokim poczuciem własnej wartości, gdy chodzi o pracę czy interesy. Jednak te same kobiety są często przeświadczone, że w sferze relacji z mężczyznami ich jedyną wartością jest seks. Taka kobieta nie widzi , że dla mężczyzny najcenniejsze jest po prostu przebywanie z nią że mężczyzna chce zrobić dla niej coś miłego i uszczęśliwiać ją Oczywiście, na pierwszy rzut oka może się wydawać, że mężczyzna szuka seksu, jednak tak naprawdę szuka on miłości -^ podobnie jak kobieta. Kobiety często są przeświadczone, że ich jedyną wartością w oczach mężczyzny jest seks. Kobiecie trudno jest poznać własną wartość. Tradycyjnie kobiety były cenione jako strażniczki domowego ogniska. Jednak czasy się zmieniły. Dzisiaj kobieta nie szuka już kogoś, kto będzie wyłącznie zapewniał rodzinie byt, a mężczyzna nie szuka już jedynie matki dla swoich dzieci. Żyjemy w czasach zmieniających się wartości. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety szukają miłości, romantycznych przeżyć i namiętności. Obecnie w oczach mężczyzny wartość kobiety wynika z tego, kim ta kobieta jest oraz z miłości, którą z nią można dzielić. Mężczyzna docenia wielorakie wsparcie, jakiego może mu udzielić kobieta, i pragnie jej miłości. Nie tylko seksu. W miarę rozwoju związku seks staje się dla kobiety sposobem informowania mężczyzny o swojej miłości, nie jest on jednak jedyną drogą komunikowania mu tego uczucia. Dla mężczyzny seks jest tym, czym dla kobiety małżeństwo. Jest najwyższą nagrodą za miłość. Przeświadczenie, że mężczyźni pragną tylko seksu przypomina przekonanie, że kobiety chcą jedynie wyjść za mąż. W każdym z tych stwierdzeń jest nieco prawdy, są one jednak jednostronne. Mężczyźni także pragną ślubu, ale ta myśl przychodzi u nich później. Podobnie kobiety także pragną seksu, ale to pragnienie pojawia się u nich z opóźnieniem. Kiedy mężczyźnie zależy na kobiecie, pragnie on – oprócz 226 uprawiania seksu—po prostu spędzać z nią czas. Kiedy kobiecie zależy na mężczyźnie, to być może jako celu ostatecznego pragnie ona małżeństwa, ale oprócz tego czerpie radość z przebywania z tym mężczyzną. Nie udaje, że jego obecność ją uszczęśliwia, po to by za niego wyjść. Ona, przebywając z nim, jest naprawdę szczęśliwa. A równocześnie jej nadzieja na małżeństwo nie jest niczym złym. I podobnie nadzieja mężczyzny na seks to nic złego. Idąc z kobietą na kolację, mężczyzna nie czuje się w obowiązku ożenić się z nią. Podobnie kobieta nie powinna czuć, że ma obowiązek iść z mężczyzną do łóżka tylko dlatego, że ten zapłacił za kolację. Jest mu winna uśmiech i „dziękuję", nic ponadto. Kobieta, która czuje się zobowiązana rewanżować się mężczyźnie seksem za dar miłości, popełnia poważny błąd. Po randce mężczyzna nie czuje się w obowiązku wziąć ślub; dlaczego więc kobieta miałaby się czuć zobowiązana do seksu? Jeżeli mężczyźnie zależy na kobiecie, to będzie chciał się z nią spotykać i spędzać miło czas, nawet wtedy, gdy seks jest niedostępny. Mężczyzna pragnie dawać i otrzymywać uczucie nie wyłącznie z tego powodu, że kobieta później da mu coś jeszcze. Bywa, że ma na to „coś jeszcze" nadzieję, ale nie jest to jego wyłączna motywacja. Odmawiając natychmiastowej gratyfikacji seksualnej zarówno kobiety, jak i mężczyźni zyskują szansę na to, by się przekonać, że prawdziwym powodem, dla którego czują do siebie pociąg, jest potrzeba miłości. Rzeczą niefortunną dla mężczyzny jest to, że — nie otrzymaw-szy seksu — czuje się on częstokroć tak, jakby był jedynym człowiekiem na świecie, który go nie otrzymuje. Mężczyźni doświadczają nie tylko presji kulturowej, która skłania ich do natychmiastowego seksu, lecz także „presji" ze strony własnych hormonów. Kobieta zaczyna odczuwać silny popęd seksualny dopiero, gdy skończy trzydzieści siedem lat. Przedtem naturalnie cieszy się seksem. Jednak bywa, że dopiero w wieku lat trzydziestu siedmiu staje się podobna do młodego mężczyzny, który 227 pragnie go bezustannie. Jak na ironię, u mężczyzny w tym wieku popęd seksualny maleje. Gdy u kobiety poziom testosteronu rośnie, u mężczyzny zaczyna nieznacznie spadać. Gdy w wieku lat trzydziestu siedmiu poziom testosteronu u mężczyzny spada, popęd seksualny u kobiety wzrasta. Mężczyzna rozgląda się wokół siebie i wydaje mu się, że wszyscy uprawiają seks. Jeżeli on sam seksu nie otrzymuje, to zaczyna się zastanawiać, dlaczego. Ego takiego mężczyzny z trudem znosi to, że kobieta nie reaguje pozytywnie na fakt, że on ma nadzieję na seks. Kobieta nie jest jednak za to odpowiedzialna . Mężczyzna powinien mieć poczucie własnej wartości niezależnie od tego, czy kobieta zechce zaspokoić go seksualnie. Z drugiej jednak strony, sposób, w jaki kobieta odmawia może mężczyźnie znacznie ułatwić pewne sprawy. Dając jasno do zrozumienia, że spotyka się także z innymi mężczyznami, kobieta umożliwi mężczyźnie pogodzenie się z faktem, że odmawia mu seksu. On może wtedy z łatwością zrozumieć, że ona nie chce zranić innego mężczyzny. Jeżeli kobieta odmawiająca mu seksu spotyka się z kimś innym, mężczyzna ratuje swoją twarz. Co więcej, jeżeli mu na tej kobiecie naprawdę zależy, to może potraktować całą sytuację jako wyzwanie i zacząć udowadniać, że to właśnie on, a nie tamten drugi, jest właściwym dla niej partnerem. Rozdział dziewiąty Głód namiętności Kolejnym sposobem odpychania miłości przez kobiety jest oczekiwanie, że w nowym związku natychmiast pojawi się namiętność. Jeżeli kobieta mająca tego rodzaju oczekiwania nie poczuje, że drży ziemia, to nie okaże zainteresowania związkiem. Będzie chciała go kontynuować jedynie pod warunkiem, że poczuje iskrę namiętności. Nie dawszy sobie przyzwolenia na przeżycie straty w pełni i do końca, kobieta zmniejsza swoją zdolność doświadczania emocji. Pragnie ich doświadczać, ale równocześnie żywi błędne przekonanie, że to mężczyzna sprawi, iż ona otworzy się na świat uczuć. Nie zdaje sobie sprawy, że uczucie, którego jej brak, jest stłumione w jej własnym wnętrzu. Im bardziej jest niezdolna do odczuwania tak stłumionej namiętności, tym bardziej liczy na to, że to mężczyzna ją w niej rozpali. Nie dawszy sobie przyzwolenia na przeżycie straty w pełni i do końca, kobieta zmniejsza swoją zdolność doświadczania emocji. Kiedy kobieta nie kontaktuje się ze swoimi stłumionymi uczuciami, chodzenie na randki z kimś miłym, kto się nią interesuje, nie stanowi dla niej perspektywy zbyt pociągającej. Kobieta taka, żeby poczuć, że żyje, musi znaleźć się w „niebezpieczeństwie". Ponieważ tylko zaistnienie jakiegoś dramatycz-nego napięcia pozwala jej kontaktować się z własnymi uczucia- 229 mi. Kobieta, o jakiej tu mowa, czuje się pobudzona tylko wtedy gdy istnieje niebezpieczeństwo. Może to być niebezpieczeństwo w sensie fizycznym, ale w rzeczywistości ma ono charakter emocjonalny i polega na doświadczaniu możliwości utraty mi-łości mężczyzny. Niektóre kobiety muszą znaleźć się w „niebezpieczeństwie", aby być w stanie w pełni poczuć, że żyją. Ten nadmierny głód romantycznych przeżyć i namiętności, będący objawem tłumienia uczuć, jest podsycany przez film i telewizję. „Jeżeli w moim ulubionym filmie gwiazdy doświadczają natychmiastowych przypływów namiętności, to dlaczego ja nie mogę ich doświadczyć? — zadaje sobie pytanie kobieta. — Jeżeli tak się dzieje w filmach, to dlaczego nie w moim życiu?" Kobieta, która liczy na to, że mężczyzna rozbudzi jej pasję życia, jest skazana na wieczne rozczarowania. Być może w filmach kobiety czują natychmiastowe podniecenie, jednak w świecie realnym wymaga to czasu i pełnej miłości komunikacji z partnerem. Kobiety, które znajdują trwałą miłość, w prawdziwym życiu nie podniecają się natychmiast. Namiętność, którą są w końcu w stanie poczuć, potrzebuje czasu, musi się stopniowo rozwinąć. W prawdziwym życiu kobieta potrzebuje czasu na to, by rozwinąć w sobie i przeżyć namiętność. Z mężczyzną jest inaczej. Mężczyzna częstokroć od początku czuje namiętność i silny pociąg o charakterze seksualnym. Mężczyźni są inaczej skonstruowani. Najpierw czują pociąg seksualny, a ten stopniowo przekształca się u nich w uczucie i zainteresowanie. Natomiast kobiety najpierw czują zainteresowanie, a dopiero później pociąg o charakterze seksualnym. Jedy-nie w wyobraźni czują od początku podniecenie. Jeżeli kobieta doświadcza natychmiastowego pociągu seksualnego, to znak, że wyobraża sobie, iż już zna tego mężczyznę 230 po czym zdarza, się przeważnie tak, że — po rzeczywistym Doznaniu go i przekonaniu się, że nie jest on tym, kogo podsuwała jej wyobraźnia — doznaje rozczarowania. Natychmiastowy pociąg seksualny u kobiety jest wyraźnym sygnałem ostrzegawczym Jeżeli kobieta rozpoczynająca życie od nowa spotka mężczyznę, który natychmiast wzbudza w niej namiętność, to powinna przed nim uciekać. Kobieta, która szuka natychmiastowej namiętności, żyje w świecie rozczarowań, bo mężczyźni, którzy powodują, że czuje tę namiętność, są dla niej zawsze w jakiś sposób groźni. Tak jak alpinista, który — by czuć — potrzebuje zagrożenia, jak kierowca rajdowy, który potrzebuje pędu, jak alkoholik, który potrzebuje alkoholu, kobieta taka potrzebuje mężczyzny, który jest niebezpieczny. Czuje automatyczny pociąg do mężczyzn, którzy ją mogą w jakiś sposób zranić. Kino a prawdziwe życie Następnym sposobem odpychania miłości przez kobiety jest kurczowe trzymanie się nierealistycznych oczekiwań. Skłonność tę w znacznym stopniu podsyca Hollywood. Różnica między filmem a prawdziwym życiem polega na tym, że w naszych domach nie ma zawodowych scenarzystów, którzy miesiącami pracują nad tym, by włożyć w nasze usta właściwe słowa. Nasi partnerzy nie są zawodowymi aktorami zdolnymi wygłaszać idealne kwestie z idealnym uczuciem i ekspresją. Nie jest nam dany luksus powtarzanych ujęć i doskonałego oświetlenia. W prawdziwym życiu pisarze tworzący scenariusze do filmów i grający w nich aktorzy nigdy nie stworzyliby scen takich jak te filmowe. Nasi partnerzy nie są zawodowymi aktorami zdolnymi wygłaszać idealne kwestie z doskonałą dykcją i w najodpowiedniejszym momencie. Tak więc scenariusze filmów nie są prawdziwe. Nie są również prawdziwi grający w nich aktorzy. Ponadto przedstawione w filmach okoliczności są skonstruowane z nadmierną przesadą, tak by wszystko prowadziło do punktu kulminacyjnego i rozwiązania. W filmach wydarzenia następują po sobie tak, że pojawia się narastające napięcie, nieobecne w prawdziwym życiu. Zakosztowawszy tej filmowej ekstazy namiętności, mówimy: „Chcę właśnie tego". A potem wracamy z kina do domu 232 i znajdujemy się w samym środku codzienności. Czar nagle pryska. Patrzymy na swojego partnera, nie dostrzegamy w nim nic nadzwyczajnego i tęsknimy za magią, jaką stwarzał film. W domu nie ma bitew, nie ma wielkich bohaterów, nie ma zarazy ani cudownych kuracji, nie ma wszystkiego tego, co wywołuje wielkie uczucia i budzi namiętności. Film nie jest czymś rzeczywistym, jednakże uczucia, które dzięki niemu przeżywamy, są realne. Przeżywanie namiętności wywołanej filmowymi perypetiami jest możliwe. W przeciwnym bowiem wypadku widzów kinowych ogarniałby po prostu pusty śmiech. Jednak tak się nie dzieje, bo człowiek nosi w sercu namiętność, która czeka, by się móc ujawnić. Filmy pomagają nam nieraz znaleźć to, czego nam brakuje. Nie uczą jednak, jak znaleźć namiętność w codziennym życiu. Jeżeli chcemy tego dokonać, musimy uzdrowić swoje serce oraz odzyskać pełną zdolność doświadczania emocji, zdolność kochania. Musimy ponadto dać sobie czas na nauczenie się nowych umiejętności potrzebnych w związku — umiejętności, które pozwolą nam na romantyczne doznania. Rozdział jedenasty Pociąg do niewłaściwego partnera Często zdarza się, że kobieta angażuje się emocjonalnie, a wszyscy jej przyjaciele mówią: „Uważaj". Jednak ona ignoruje oczywiste symptomy wskazujące na to, że człowiek, którego wybrała, nie ma ochoty nawiązywać z nią bliższych stosunków. Zamiast się od niego odwrócić, pragnie zdobyć jego miłość. I naraża się na zranienie. Dążąc do zdobycia miłości tego mężczyzny, nie zwraca uwagi na innego, który naprawdę się nią interesuje i który darzy ją szacunkiem. Taka skłonność do wybierania kogoś, kto nie jest w stanie dać nam tego, czego pragniemy, jest wynikiem zbyt wczesnego emocjonalnego angażowania się. Gdyż dopiero wtedy, gdy człowiek da sobie czas na uzdrowienie własnego serca, automatycznie pociągają go partnerzy, którzy są bliżsi temu, czego on pragnie lub czego potrzebuje. Jeżeli natomiast kurczowo trzyma się zranienia, to pociąga ludzi, którzy najprawdopodobniej ponownie go zranią, albo też sam czuje pociąg do takich właśnie osób. Mechanizm ten działa zarówno w wypadku mężczyzn, jak i kobiet. Trzymając się kurczowo zranienia, pociągamy ludzi, którzy nas ponownie zranią, albo też sami czujemy pociąg do takich osób. Jeżeli uciekamy od swoich nie przeżytych do końca uczuć, od których się nie uwolniliśmy, to czujemy pociąg do sytuacji. 234 w których ponownie przeżyjemy te uczucia, a także do ludzi, którzy je w nas uaktywniają. Jeżeli wciąż czujemy się zranieni, to możliwe jest, że będzie nas pociągał ktoś, kto może nas ponownie zranić. Osoba ta, będąc dla nas niewłaściwym partnerem, jest jednak osobą właściwą ze względu na możliwość skontaktowania nas z tymi naszymi uczuciami, o których tu mowa. Jeżeli wykorzystamy kontakt z nią do powtórnego przeżycia swoich uczuć, to wyzwolimy się z błędnego koła ponownych zranień. Uleczymy swoje zranienie i przestaniemy czuć pociąg do niewłaściwych partner rozdział dwunasty Skłonność do nadmiernego romantyzmu Kolejnym sposobem odpychania miłości przez kobiety jest nadmierny romantyzm. Kobiety czytają romanse, oglądają romantyczne filmy i seriale, a następnie oczekują takiej samej dawki romantyzmu w realnym życiu. Oczekują, że mężczyzna będzie doskonały. Jeżeli kobieta nie zejdzie w swych oczekiwaniach na ziemię, to żaden rzeczywisty mężczyzna nie będzie w stanie spełnić jej romantycznych nadziei i zachcianek. Kobiety takie chcą mieć wszystko. Chcą, żeby mężczyzna potrafił słuchać i żeby równocześnie umiał się otworzyć i zwierzyć ze swoich uczuć. Mężczyzna ma być bogaty i pracowity, ale równocześnie ma mieć dużo czasu dla swojej partnerki i dostarczać jej romantycznych przeżyć. Ma być podporą społeczeństwa, a równocześnie buntownikiem. Ma być odważny i lubić ryzyko, a równocześnie dobrze zakorzeniony w rzeczywistości, by zapewnić kobiecie poczucie bezpieczeństwa. Ma mieć liczne zainteresowania i zajmować się różnorodną działalnością. Ma być stanowczy i nie ulegać wpływom innych ludzi, a równocześnie zawsze wspierać partnerkę, gdy w grę wchodzą jej pragnienia. Ma być niezależny i przywiązany do własnej autonomii, a równocześnie niezdolny żyć bez miłości swojej partnerki. Ma być poważny, gdy chwila tego wymaga, a kiedy indziej spontanicznie zabawny. Ma być twardym facetem, ale równocześnie być zdol- 236 ny do współczucia i wrażliwy. Ma posiadać wszelkie zalety, wszystkie dobre strony. Mam nadzieję, że czytając tę listę wymagań, uświadomisz sobie, droga czytelniczko, że taki mężczyzna nie istnieje. Jednak prawdziwy romantyzm istnieje i jest możliwy. Tylko że nie wynika on bynajmniej z tego, że jesteś z partnerem, który posiada wszystkie te cudowne cechy. Prawdziwie romantyczne przeżycia, pojawiają się wtedy, gdy my sami jesteśmy w stanie zaspokoić romantyczne potrzeby swojego partnera. Nie wymaga to wcale doskonałości. Wymaga natomiast opanowania pewnych romantycznych umiejętności i posługiwania się nimi. A nade wszystko wymaga kontaktowania się z własnymi uczuciami. Prawdziwy i trwały romantyczny związek nie wymaga doskonałości. Gdy kobieta nie jest w kontakcie ze swoimi uczuciami albo kiedy nie przeżyła do końca i nie uwolniła się od uczuć związanych ze związkiem z przeszłości, wtedy żadne, nawet największe wysiłki partnera jej nie zadowolą. Nie przeżyte do końca i nie usunięte uczucia z przeszłości powodują, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni są niezadowoleni z tego, co mają. Zamiast chcieć tego, co jest możliwe, stawiają partnerom nierealistyczne wymagania, co kończy się tym, że czują się rozczarowani. Nie ma nic złego w tym, że będąc w związku, pragniemy czegoś więcej niż mamy, ani w tym, że mamy potrzebę odczuwania zadowolenia z tego, co otrzymujemy. Jednak fakt, że nie jesteśmy wdzięczni za to, co mamy, oznacza, że wciąż tłumimy jakieś nie przeżyte do końca uczucia. I dopiero wtedy, gdy nasze serce się otworzy, będziemy w stanie kochać i doceniać to, co mamy oraz wciąż pragnąć więcej. Pragnienie czegoś więcej staje się. problemem jedynie wtedy, gdy pragniemy i oczekujemy rzeczy nierealnych. Rozdział trzynasty Kobieta w poszukiwaniu wrażliwego mężczyzny Kolejnym sposobem odpychania miłości przez kobiety jest oczekiwanie, by mężczyzna bardziej przypominał kobietę. Przez ostatnie trzydzieści lat kobietom szukającym partnera przyświeca hasło „Szukamy wrażliwego mężczyzny". Jednak zdarza się, że ta, która znajdzie takiego mężczyznę, jest niezadowolona. Sam wiele razy byłem tego świadkiem. Często "bowiem się zdarza, że znalazłszy mężczyznę będącego w kontakcie z własnymi uczuciami, kobieta nie czuje się usatysfakcjonowana. Pracowałem też z wieloma miotanymi gniewem mężczyznami, którzy twierdzili, że choć byli tacy, jak ich partnerka sobie życzyła, jednak odepchnęła ich dla jakiegoś „twardziela". Często bywa tak, że kobieta, zaangażowawszy się w związek z „wrażliwym" mężczyzną, narzeka, że mężczyzna ten jest zbyt wrażliwy. Nie oznacza to, że go nie kocha, oznacza to tylko, że jego wrażliwość stanowi dla niej pewien ciężar. Gdyż przeważnie uważa ona, że powinna takiemu partnerowi matkować albo obchodzić się z nim jak z jajkiem. I ma dosyć jego wrażliwości. Nie chcę tutaj powiedzieć, że z wrażliwym mężczyzną jest coś nie w porządku. Istnieje jednak pewien problem. Polega on na tym, że mężczyzna, o jakim tu mowa, musi się nauczyć tak obchodzić ze swoją wrażliwością, żeby jego partnerka otrzymywała to, czego potrzebuje. A z drugiej strony kobieta powinna nauczyć się kontaktować z własnymi uczuciami bez popadania w zależność od mężczyzny. 238 Kobieta, która pragnie delikatności ze strony mężczyzny, tak naprawdę próbuje znaleźć delikatność w sobie. Kobieta nie będąca w kontakcie z własnymi uczuciami, będzie pragnęła mężczyzny, który jest w takim kontakcie. Żywi bowiem błędne przekonanie, że mając do czynienia z mężczyzną potrafiącym się otworzyć, otworzy się także i ona, w wyniku czego będą żyli w harmonii. Niestety, przekonanie tego rodzaju jest niezdrowe. Bo zależność od wrażliwego mężczyzny tak naprawdę nie otwiera kobiety. Dzieje się inaczej, a mianowicie tak, że im bardziej otwiera się mężczyzna, tym bardziej jego partnerka czuje się za niego odpowiedzialna. Ponadto kobieta taka czuje, że w tym związku nie ma okazji, by ona sama była sobą. Jeżeli na terapię zgłasza się jakaś para i kobieta skarży się, że mąż nie chce się otworzyć, to prawdziwy problem polega na czymś innym. Mianowicie znaczy to, że to właśnie kobieta nie czuje się wystarczająco bezpieczna, by się otworzyć. Należy wtedy uczyć mężczyznę, ale wcale nie, jak ma się otwierać, tylko, że ma szanować uczucia partnerki i w ten sposób pomagać otworzyć się jej. Oczywiście mężczyzna może także odnieść korzyść z faktu, że się otworzył na własne uczucia. Jednak pierwszym krokiem w leczeniu związku, o jakim tu mowa, jest stworzenie takich warunków dla kobiety, w których będzie ona mogła bezpiecznie przeżywać swoje uczucia i zwierzać się z nich partnerowi. Bez tego mężczyzna nigdy jej nie zadowoli, choćby bardzo się starał. Jest dobrze, gdy mężczyzna jest wrażliwy, musi on jednak być również silny. Musi potrafić zapomnieć na chwilę o swoich uczuciach wtedy, gdy partnerka go potrzebuje, wtedy gdy to partnerka chce, by ją wysłuchał i udzielił jej wsparcia. Kiedy kobieta nie czuje się na tyle bezpieczna, by wyrazić swoje uczucia, mężczyzna jej nie zadowoli, choćby bardzo się starał. 239 Wiele kobiet skarży się, że ich mężowie są z Wenus. Że chcą gadać i gadać, one tymczasem nie mają czasu na słuchanie, a poza tym nie interesuje ich to, co oni mają do powiedzenia. Narzekają, że ich mężczyźni pragną pracować nad związkiem, gdy tymczasem one chcą po prostu, żeby dali im spokój. Skarżą się, że ich mężczyźni chcą się zwierzać ze swoich uczuć, one tymczasem pragną po prostu rozwiązywać problemy. Tego rodzaju odwrócenie ról stwarza określone trudności, a ostatecznym rozwiązaniem musi być w takim wypadku znalezienie równowagi. Mężczyzna, o jakim tu mowa, nie jest wcale z Wenus. Jest z Marsa, jak wszyscy mężczyźni. Ma jednak problem polegający na tym, że nigdy w życiu nie spotkał innego mężczyzny, który potrafiłby dać kobiecie to, czego ona potrzebuje. Musi on najpierw nauczyć się słuchać bez wdawania się w spory, a nauczywszy się tego, znajdować w sobie męską siłę, która pozwoli jego partnerce poczuć się bardziej kobieco. Z początku bywa to trudne, jednak zyskując coraz większą zdolność „panowania nad własnymi uczuciami", mężczyzna znajdzie moc i siłę, które mu są potrzebne. Słuchając partnerki i panując równocześnie nad swoimi uczuciami, mężczyzna może znaleźć w sobie siłę, która pozwoli jego partnerce poczuć się bardziej kobieco. Aby związek był harmonijny, kobieta potrzebuje wsparcia, które pozwoli jej czuć się kobieco. Współczesne społeczeństwo wymaga od kobiet, aby były podobne do mężczyzn. Jednak mężczyzna musi pamiętać, że po powrocie z pracy do domu albo pod koniec długiego dnia wypełnionego zajęciami domowymi jego partnerka potrzebuje oparcia pozwalającego jej powrócić do kobiecości. Potrzebny jest jej ktoś, kto będzie przy niej, kto się o nią zatroszczy, kto potrafi wysłuchać i zrozumieć jej problemy. W tym celu nie jest konieczne, by jej partner był mężczyzną wrażliwym. W dzisiejszych czasach kobieta potrzebuje partnera, który będzie szanował jej uczucia — mężczyzny, który, zamiast 240 być człowiekiem wrażliwym, będzie po prostu wrażliwy na jej uczucia. Dlatego hasłem kobiet szukających partnera przez na-stępne trzydzieści lat powinno stać się zawołanie: „Szukamy mężczyzny szanującego nasze uczucia". Rozdział czternasty Skupianie się na tym co negatywne Kolejnym sposobem, w jaki kobiety odpychają miłość, jest skupianie się na tym, co negatywne. Zdarza się, że po rozwodzie czy zerwaniu z partnerem kobieta szuka usprawiedliwienia dla faktu, że się ponownie nie angażuje. Rozumuje przy tym następująco: „Dopóki nikt inny tak naprawdę nie żyje w harmonijnym i pełnym miłości związku, dopóty ja nic nie tracę". Pocieszając się tego rodzaju argumentacją, nie musi konfrontować się z własnym lękiem przed ponownym zranieniem. Skoro rokrocznie rozwodzi się 50 procent małżeństw, rozumuje kobieta, o jakiej tu mowa, to małżeństwo nie jest taką wielką frajdą. Mężczyźni także padają ofiarą tego rodzaju postawy. Powyższe dane statystyczne są oczywiście prawdziwe, nie zaprzeczaj ą one jednak f aktowi, że istnieją miliony szczęśliwych małżeństw oraz że tysiące par pobierających się każdego dnia będą żyły w szczęściu do końca swoich dni. Dlatego ten argument przeciwko małżeństwu, po bliższym zanalizowaniu, okazuje się nieprzekonujący. Przecież gdyby zaledwie 50 procent ludzi było bogaczami, to człowiek nie przestałby podejmować wysiłków, by zarobić pieniądze. Szansę sukcesu w małżeństwie są w istocie bardzo duże — wyobraź sobie, że 50 procent ludzi przyjeżdżających do Las Vegas wygrywa najwyższą wygraną. 242 Bywa, że dopóki nie chcemy uleczyć swoich negatywnych uczuć związanych z byłym partnerem i dawnym związkiem, dopóty mamy negatywne nastawienie do płci przeciwnej. Kobieta o takim nastawieniu uwielbia historie potwierdzające jej przekonanie, że mężczyznom nie można ufać i że lepiej jest żyć bez nich. A mężczyzna będzie miał skłonność twierdzić, że kobiety nie są warte zachodu, bo nie można ich zadowolić, choćby człowiek najbardziej się starał. Żadna z tych postaw nie jest słuszna i żadna nie pomaga znaleźć trwałej miłości. Z tego rodzaju kobietami i mężczyznami jest tak: im więcej słyszą i opowiadają różnych historyjek o ofiarach osobników płci przeciwnej, tym lepiej się czują. Kobieta, która nie leczy swego zranienia, zaczyna wprost napawać się całą tą negatywnością. Ironia polega na tym, że skupiając się na tym, co negatywne, naprawdę doznaje ulgi. Jest to jednak ulga chwilowa. Bo cały jej negatywizm jest w rzeczywistości jedynie maską dla bólu płynącego z samotności. Aby doznać prawdziwej i trwałej ulgi, kobieta, o jakiej tu mowa, powinna uleczyć rany, które wciąż nosi w sercu. Przyłączenie się do grupy wsparcia jest prawie zawsze korzystne. Jednakże w wypadku osoby, o jakiej tu mowa, może być inaczej, gdyż zdarza się, że osoba taka wykorzystuje grupę wsparcia do tego, by po prostu ugrzęznąć w swoim negatywizmie. Dla takich osób korzystniejsza jest praca z indywidualnym terapeutą lub stosowanie ćwiczeń w pomaganiu samemu sobie. A poza tym pomoże im słuchanie historii o szczęśliwych małżeństwach i harmonijnych związkach. Osoby, o jakich tu mowa, powinny ponadto unikać programów typu talk show, w których mówi się o tym, jak okropne bywają związki. Tego rodzaju bodźce mogą bowiem wzmocnić ich nawyk skupiania się na tym, co negatywne. Rozdział piętnasty Po co mi mężczyzna ? Bywa, że kobieta, która zbyt długo zwleka z ponownym zaangażowaniem się w związek z mężczyzną, staje się nadmiernie samowystarczalna i zaczyna bezwiednie odpychać miłość. Nie dając sobie przyzwolenia na to, by korzystać z pomocy innych lub być od nich zależną, kobieta taka zamyka drzwi przed miłością i wsparciem. Często boi się ona wypaść na osobę o nie zaspokojonej potrzebie uczuć i dlatego stara się nie potrzebować nikogo. W głębi duszy uważa, że fakt, iż człowiek kogoś potrzebuje, świadczy o jego słabości. A tymczasem prawda jest taka, że chcąc otworzyć się na miłość, kobieta powinna umieć korzystać ze wsparcia innych ludzi. Mężczyźni także stają się ofiarami tego rodzaju rozumowania, jednak w mniejszym stopniu niż kobiety. Mężczyzna odczuwa potrzebę miłości kobiety w stopniu o wiele wyższym niż kobieta odczuwa potrzebę mężczyzny. Kobieta, która potrafi zaspokoić swoje fizyczne potrzeby w sposób niezależny od mężczyzny, może dojść do wniosku, że nie warto go szukać. Zapewnia wtedy, że go nie potrzebuje. Mężczyzna odczuwa potrzebę miłości kobiety w stopniu o wiele wyższym, niż kobieta odczuwa potrzebę mężczyzny. Mężczyzna odczuje najprawdopodobniej potrzebę seksu i to go skłoni do umawiania się na randki. Czując pociąg seksualny 244 do kobiety, zacznie otwierać serce i doznawać potrzebę miłości. Kobieta natomiast nie czuje zwykle pociągu seksualnego, aż nie otworzy się jej serce. Pociąg seksualny nie otwiera jej serca automatycznie. Dlatego ważne jest, żeby kobieta, chcąc pozosta-wać w kontakcie ze swojąreceptywnością, komunikowała swoje emocje. Uczuciami receptywnymi są: zaufanie, akceptacja oraz docenianie. Kiedy kobieta zaprzecza swojej potrzebie miłości, traci z nimi kontakt i stopniowo staje się nieelastyczna oraz niewrażliwa na wsparcie. Może sobie z tego nie zdawać sprawy, ale wysyła wyraźny sygnał: „Jestem silna. Nie potrzebuję pomocy". Wskutek tego nie tylko pozostaje sama, ale także traci kontakt z własną zdolnością cieszenia się w pełni życiem. Mężczyzna, aby doświadczyć pociągu do kobiety, musi wyczuwać, że nie jest jej obojętny. Jeżeli kobieta, zaprzeczywszy własnym potrzebom, odetnie się od swoich uczuć receptywnych, to sprawi, że nie zaistnieje nic, co by wzbudziło w mężczyźnie pragnienie bycia przy niej. Uczuciami recepty wnymi przyciągającymi mężczyznę są: zaufanie, akceptacja i docenianie. Kobieta, która zaprzecza swoim potrzebom, wysyła sygnał mówiący, że nie jest recepty wna. Receptywnymi uczuciami przyciągającymi mężczyznę są: zaufanie, akceptacja oraz docenianie. Kobieta, o jakiej tu mowa, odepchnie od siebie nie tylko wsparcie mężczyzny, ale także wsparcie wszystkich innych ludzi. Gdy ktoś jej to zaoferuje, ona natychmiast je odrzuci, traktując jak coś, co nie jest ważne ani potrzebne. Jak na ironię, często zdarza się, że ta sama kobieta jest bardzo szczęśliwa, oferując wsparcie innym. Jej problem polega na tym, że nie potrafi go Przyjąć. Jeżeli nie skupi się na odczuwaniu negatywnych emocji i leczeniu swojego zranienia spowodowanego stratą, to będzie zaprzeczała własnym potrzebom, chcąc w ten sposób uniknąć bólu związanego z ewentualną przyszłą stratą i utrudniając sobie coraz bardziej przyjmowanie miłości. Albowiem za każdym 245 razem, gdy będzie miała konfrontować się z własną recep- tywnością, zacznie też doświadczać tych uczuć, których nie przeżyła do końca i od których się nie uwolniła. Ponieważ fakt że potrzebuje miłości, powoduje u niej ból, kobieta taka by gO wyeliminować — po prostu przestanie potrzebować miłości zamiast przyjmować wsparcie od innych ludzi, zamiast żywić na nie nadzieję, zaopiekuje się sobą i samodzielnie „zaspokoi, wszelkie swoje potrzeby. Gdy jednak mimo to ponownie poczuje potrzebę miłości, będzie zmuszona doświadczać także swojego nieuleczonego zranienia. Dojdzie wtedy do wniosku, ^ miłość to uczucie bolesne. Ponieważ potrzeba miłości powoduje ból, kobieta, chcąc go wyeliminować, po prostu przestanie potrzebować miłości. Aby się uwolnić , od tego negatywnego wzorca postępowaniakobieta musi sobie UŚwiadomić, że miłość nie oznacza bólu. Musi też dostrzec związeK pomiędzy swoim bólem a swoją przeszłością i zacząć tenból leczyć. Powinna znaleźć terapeutę i uleczyć serce złamane po stracie. Powinna przypomnieć sobie te momenty z dzieciństwa gdy potrzebowała miłości i wsparcia, lecz ich nie otrzymała. Albowiem fakt, że dorosła kobieta nie potrafi zaufać, ma zaw sze sWoie źródło w dzieciństwie. Jeżeli osoba o jakiej tu mowa, jest zbyt samowystarczalna, by zwrócić się do terapeuty, powinna zacząć od ćwiczeń w pomaganiu samej sobie , a dopiero potem, gdy już się otworzy na pomoc ze strony innych ludzi, poszukać terapeuty. Idąc do niego przyznaje boWiem że potrzebuje pomocy. Gdy zacznie ufać i doceniać korzyści płynące z terapii, zacznie też ponownie otwierać swoje serce . W autentycznej samowystarczalności nie ma naturalnie nic złego. Jednak stan taki niesie pewne niebezpieczeństwa. Tradycyjnie kobiety były zależne od mężczyzny. Mężczyźni chronili Je w sensie fizycznym i wspierali finansowo. Stając się corazBARDziej samowystarczalne pod tymi dwoma względami, kobiety znalazły się na rozdrożu. Mężczyzna nie jest już im konieczny jako człowiek zapewniający tego rodzaju ochronę i wsparcie, zaczynają więc się zastanawiać, do czego jest im w ogóle potrzebny. Niektóre kobiety znalazły się na rozdrożu — mężczyzna nie jest im już konieczny w roli zapewniającego pieniądze, więc zastanawiają się, po co jest im w ogóle potrzebny. Kobieta, która nie zrozumie, dlaczego potrzebuje mężczyzny, zamknie drzwi przed udzielanym przez niego wsparciem. Gdyby kobiety naprawdę nie potrzebowały mężczyzn, ich brak nie byłby taką tragedią. Prawda jest taka, że im bardziej kobieta staje się finansowo i fizycznie samowystarczalna, tym większą czuje potrzebę emocjonalnego wsparcia ze strony mężczyzny. Im większe odnosi sukcesy, tym bardziej pragnie towarzystwa, emocjonalnego wsparcia i pocieszenia. Uświadomienie sobie tej prawdy bywa nie lada wyzwaniem. Kobieta, która długo starała się o to, by nie potrzebować mężczyzny jako dawcy finansowego wsparcia, zdaje sobie nagle sprawę, że potrzebuje go jako dawcy wsparcia emocjonalnego. Ponieważ nie pasuje to do jej wizerunku własnej osoby, ukrywa uczucia związane z tą potrzebą głęboko w zakamarkach duszy. Jeżeli jednak je zgłębi, korzystając z pomocy grupy, to być może odnajdzie tę część własnego ,ja", która potrzebuje wsparcia. Możliwe jest bowiem, że gdy kobieta taka — uczestnicząc w grupie — zobaczy, jak inne kobiety się otwierają i otrzymują wsparcie, uczyni to samo. Rozdział szesnasty Kobiety , które robią zbyt wiele dla innych Wiele kobiet odpycha miłość i wsparcie, biorąc na siebie zbyt wiele obowiązków. Kobiety takie stają się do tego stopnia zaabsorbowane potrzebami innych, że nie mają czasu na to, by odczuwać własne potrzeby. Nie czują się dobrze, prosząc o coś, czego pragną, i nie potrafią odmówić innym ludziom. Czują się nadmiernie odpowiedzialne za innych, a równocześnie nie pozwalają drugim, by zaspokajali ich potrzeby. Gdy człowiek robi zbyt wiele dla innych, bywa sfrustrowany. Z drugiej jednak strony postępowanie takie się opłaca. Po pierwsze bowiem, osoba, która jest zawsze ogromnie zajęta, może — gdy zechce — odmawiać prośbom innych, nie mając przy tym poczucia winy. Po drugie, osoba ta ma większe prawo, żeby prosić o pomoc. A po trzecie, dopóki jest zbyt zajęta, by uświadomić sobie własne potrzeby, dopóty nie czuje bólu spowodowanego własną samotnością i zranieniem. Kobieta, o jakiej tu mowa, unika własnego bólu, zajmując się bólem innych ludzi. Pomaganie innym jest oczywiście czymś dobrym. Jednak ona musi także starać się o wsparcie, którego sama potrzebuje. Robiąc zbyt wiele dla innych, traci kontakt z własnym „ja" i ze swoimi potrzebami. Może ten kontakt odzyskać, dzieląc się z kimś swoimi uczuciami. Robiąc zbyt wiele dla innych, kobieta traci kontakt z własnym „ja" i ze swoimi potrzebami. 248 Często zdarza się jednak, że odrzuca tego rodzaju radę, twierdząc, iż jest zbyt zajęta, by mówić o własnych uczuciach, że nie ma na to czasu. Jest to poważny problem, którego się nie pozbędzie, aż go sobie nie uświadomi. Kobieta, o jakiej tu mowa, powinna dać sobie czas na wycofanie się z wiru życia i zajęcie się własnymi potrzebami, a następnie na stworzenie sobie warunków do zgłębienia własnego bólu. Najlepiej będzie, jeżeli znajdzie terapeutę i zacznie z nim rozmawiać o pojawiających się uczuciach. Kobieta, o jakiej mówię, jest bezustannie zajęta i naprawdę bardzo samotna, ponieważ daje, ale nie otrzymuje od innych tego, co jest jej potrzebne. A co najważniejsze, sama nie daje nic sobie. Jeżeli to się przedłuża, jeżeli kobieta ta będzie wciąż dawała, nie otrzymując od innych żadnego wsparcia, to popadnie w końcu w depresję. Dawanie zbyt wiele kończy się depresją. Głównym powodem depresji u kobiet jest poczucie osamotnienia. Im bardziej kobieta odpycha od siebie miłość, tym bardziej się czuje samotna. Wskutek tego maleje jej zdolność odczuwania miłości i radości, a także skłonność do doceniania innych i ufania im. Aby uniknąć depresji, kobieta taka musi zostać wysłuchana. To jest pierwszy warunek. Gdy ktoś ją wysłucha, gdy ktoś dowie się o jej bólu, zniknie u niej poczucie osamotnienia, a powrócą jej pozytywne uczucia oraz zdolność kochania. Kiedy kobieta robi zbyt wiele dla innych ludzi, poznaje ich ból. Tymczasem jej bólu nie zna nikt. I nikt jej nie wspiera. Wie ona bardzo dobrze, czego potrzebują inni, nie potrafi jednak poprosić o to, co jest potrzebne jej samej. Ludzie uważają wtedy po prostu, że jest silna i nie potrzebuje pomocy, albo że otrzymuje tę pomoc skądinąd. Biorąc na siebie zbyt wiele, kobieta taka staje się przytłoczona nadmiarem zajęć. I w końcu dochodzi do wniosku, że ją to przerasta, że nie poradzi już sobie sama. 249 Kobieta, która robi zbyt wiele dla innych ludzi, poznaje ich ból; tymczasem jej bólu nie zna nikt. Depresja u mężczyzny to sprawa na ogół prosta. Mężczyźnie będącemu w depresji brakuje energii na jakąkolwiek aktywność. Nie ma on żadnej motywacji i poddaje się przygnębieniu. Przyczyną jego stanu jest przekonanie, że nikt go nie potrzebuje. Natomiast kobieta wpada w depresję wtedy, kiedy nie może otrzymać tego, co jest jej potrzebne. Znajdując się w depresji, bardzo często ma ostrą świadomość potrzeb innych ludzi. I zamiast być pozbawioną motywacji, czuje się umotywowana bardziej niż przedtem, czuje nawet, że ma obowiązek tych innych ludzi wspierać. Musi to czynić, bo nie zrobi tego nikt poza nią. Jeżeli w takich okolicznościach nawiąże związek, to będzie to związek z mężczyzną o niezaspokojonych potrzebach, który także cierpi na lekką depresję i nie jest zdolny wspierać swojej partnerki. Bywa wtedy tak, że życie z tą kobietą wpędza tego mężczyznę w jeszcze głębszą depresję. Albowiem żaden mężczyzna nie może się cieszyć dobrym samopoczuciem, jeżeli nie ma świadomości, że jego partnerka jest zdolna docenić to, co on ma do zaoferowania. Kobieta, która robi zbyt wiele, potrafi pozbawić mężczyznę całej energii. Z kolei mężczyzna znajdujący się w depresji, który nie ma nic do zaoferowania, może doprowadzić partnerkę do tego, że będzie robiła zbyt wiele. Kobieta, która robi zbyt wiele, potrafi pozbawić mężczyznę całej energii. Kobiety, którym dokucza stres, mają skłonność do robienia coraz więcej i więcej. Natomiast mężczyźni mają w tej sytuacji coraz mniej energii, co nie pozwala im robić więcej, niż robili dotychczas. Zestresowany mężczyzna może mieć energię w pracy, jednak po powrocie do domu nie będzie po tej energii śladu. Mężczyzna przyrośnie do kanapy, nie będzie miał siły ani żadnej motywacji do działania. 250 Natomiast kobieta, której dokucza stres, będzie po powrocie do domu widziała w nim milion rzeczy do zrobienia. Nie będzie umiała się odprężyć ani zapomnieć o swoich zmartwieniach. Im bardziej — zamiast na przeżywaniu własnych emocji — będzie się skupiała na działaniu, tym większy będzie czuła przymus, by więcej robić, więcej sprzątać, więcej pomagać innym i więcej się martwić. I w końcu jej energia się wyczerpie, a ona poczuje się całkiem bezsilna. Jak się nauczyć robić mniej Pod tym względem kobiety i mężczyźni bardzo się od siebie różnią. Niewielu jest na świecie mężczyzn, którzy muszą się uczyć, jak robić mniej. Natomiast kobiety, chcąc robić mniej, potrzebują treningu. Kobieta może nauczyć się robić mniej. Nie osiągnie tego jednak od razu. Proces uczenia się wymaga przejścia przez cztery fazy. W fazie pierwszej kobieta musi mówić o swoich uczuciach, dawać wyraz bólowi. Musi narzekać. Otwierając się i informując innych o wszystkim, co robi, odnajduje związek pomiędzy swoim przemęczeniem a własną potrzebą robienia mniej. Zwierzywszy się komuś, poczuje ulgę, bo nie będzie już musiała nieść swego ciężaru w samotności. Mówienie o uczuciach pomoże jej się odprężyć i nie robić tak wiele dla innych. W fazie drugiej kobieta musi z pełną świadomością robić więcej dla siebie. Powinna na przykład zacząć chodzić na masaże lub na terapię, kupić sobie coś, pojechać na krótkie wakacje. Dając sobie w ten sposób szansę na relaks i cieszenie się życiem, musi równocześnie przekonać się, że świat kręci się dalej bez jej udziału. Nic złego się nie dzieje, nic się nie wali, gdy te rzeczy, które, jej zdaniem, „muszą" być przez nią zrobione, zrobione nie zostają. Czasami bywa tak, że kobieta odrzuca radę, aby robiła więcej dla siebie. Odpowiada wtedy: „No tak, ale jeżeli poświęcę czas dla siebie, to po powrocie będę miała jeszcze więcej do roboty". 251 Mówiąc tak, nie mija się z prawdą. Jednak mimo to powinna zacząć dawać sobie wolne. Czyniąc tak, przekona się w końcu, że to ona sama tworzy atmosferę, w której wszystko wydaje się bardzo pilne, i że to ona sama może ją zmienić. W fazie trzeciej kobieta, o jakiej mówimy, powinna zacząć się uczyć sztuki proszenia o wsparcie. Teraz, po przygotowaniu się do tej fazy, wie lepiej, czego potrzebuje i dzięki temu może zacząć o to prosić. Natomiast bez przygotowania nie miałaby o tym pojęcia. Fakt, że dała sobie urlop (faza druga), zmusza kobietę do tego, żeby zaczęła prosić o pomoc. Bez urlopu nie czułaby potrzeby proszenia o nią. Kobiecie, o jakiej tu mowa, trudniej jest poprosić czy zacząć liczyć na innych, niż samodzielnie zrobić to, co jest do zrobienia. O sztuce uczenia się, jak prosić o wsparcie, piszę szczegółowo w rozdziale dwunastym książki pod tytułem Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus. W fazie czwartej kobieta może zacząć z wdziękiem mówić „nie", może zacząć odmawiać zaspokajania potrzeb innych ludzi czy spełniania ich próśb. Jedną z najważniejszych rzeczy nie pozwalających kobiecie robić mniej dla innych jest to, że nie umie ona powiedzieć „nie" z sercem pełnym miłości. Jeżeli w ogóle potrafi odmówić, to nie czyni tego z wdziękiem i bez poczucia winy czy zakłopotania. I na tym polega problem. Jednakże nauczywszy się prosić, kobieta nauczy się też czuć się w porządku, gdy mówi innym „nie". Sztuka odmawiania stanie się dla niej łatwiejsza do opanowania, jeżeli będzie się w niej świadomie ćwiczyła. A ćwicząc to, musi za każdym razem mówić: „Bardzo mi przykro, ale nie mogę". Tylko tyle, więcej nie trzeba. Jeżeli jednak, odmawiając komuś, nadal czuje się nieswojo i jeżeli wciąż robi zbyt wiele dla innych, to musi głębiej wejrzeć we własne emocje. Nieumiejętność powiedzenia „nie" u kobiety pochodzi często z nie przeżytych do końca i nie usuniętych uczuć żywionych do kogoś, kto mówił „nie" jej własnym potrzebom. Kobieta, o jakiej tu mowa, wie, jak wielki ból wywołuje taka odmowa i dlatego nie jest w stanie odmawiać innym. Jeżeli została porzucona, to teraz 252 ona nie chce porzucić kogoś drugiego. Chcąc zmienić ten wzorzec postępowania, będzie musiała uzdrowić zranienie z przeszłości. Jej trudności będą wprost proporcjonalne do stopnia, w jakim nie zdołała się uwolnić od dawnych uczuć. Kobieta taka nie będzie o nic prosiła, ponieważ nie chce czuć zranienia wynikającego z odmowy. I będzie miała trudności z mówieniem „nie", bo nie chce zranić innego człowieka. Kobieta, o jakiej tu mowa, będzie nadmiernie wrażliwa na potrzeby innych, ponieważ jej ból z przeszłości jest wciąż nie uleczony. Nie chcąc czuć bólu wynikającego z tego, że potrzebując pomocy, spotyka się z odmową, będzie wolała zrobić wszystko sama. Dopóki jej ból z przeszłości pozostanie nie uleczony, dopóty jej strach przed ponownym zranieniem lub zranieniem kogoś innego będzie ją powstrzymywał od swobodnego proszenia o wsparcie oraz od odmawiania prośbom innych. Kobieta, o jakiej mówimy, będzie się czuła do tego stopnia odpowiedzialna za innych, że nie da sobie czasu na odprężenie i odpoczynek. Chcąc uleczyć swoją przeszłość, musi wrócić pamięcią do takiego okresu życia, w którym nie uznawano i nie zaspokajano jej potrzeb. Ponieważ dopiero gdy da sobie czas na zgłębienie własnych emocji, stanie się zdolna odczuwać gniew adekwatny do bodźca, a także słusznie obwiniać, następnie wybaczyć. Musi jednak uważać, by nie wybaczyć i nie zrozumieć zbyt prędko. Postawa wybaczająca i pełna zrozumienia bywa bowiem wyjściem zbyt łatwym, gdyż człowiek unika wtedy skonfrontowania się z bolesną prawdą, z faktem, że został zraniony i że odczuwa ból. Często bywa tak, że tłumimy swoje uczucia, mówiąc: „W porządku. Rozumiem". Z drugiej jednak strony stwierdzenia tego rodzaju miewają wielką moc uzdrawiającą. Postawa wybaczająca i pełna zrozumienia bywa zbyt łatwa, gdyż przyjmując ją, człowiek unika skonfrontowania się z bolesną prawdą, z faktem, że został zraniony i że odczuwa ból. 253 To, że kobieta jest w zbyt wielkim stopniu pozbawiona egoizmu oznacza, że w przeszłości została przez kogoś zraniona —. przez kogoś, kto był zbyt wielkim egoistą, kto miał zbyt wielkie niezaspokojone potrzeby, albo kto był po prostu nieodpowiedzialny. Chcąc rozwinąć w sobie poczucie odpowiedzialności, które będzie dla niej odpowiednie, kobieta musi poczuć własny gniew, a następnie wybaczyć. Musi też doświadczyć żalu wynikającego z faktu, że kiedyś nie mogła otrzymać tego, czego pragnęła, a ponadto uświadomić sobie, że sama nie była odpowiedzialna za to, że tego czegoś nie otrzymała. Dopóki nie pozbędzie się swego niezdrowego wzorca postępowania, dopóty będzie istniało niebezpieczeństwo, że pozostanie niezamężna i pozbawiona wsparcia. Jeżeli kobieta przekonana, że nie ma czasu dla siebie, to nie znajdzie też czasu na to, by nawiązać związek z mężczyzną. Jeżeli cechuje ją skłonność do żywienia takiego przekonania™ pod koniec związku, to znak, że miała ją od dzieciństwa. Pod wpływem tej skłonności może odsunąć od siebie pragnienie ponownego doświadczania intymności. Jeżeli bowiem w swoim poprzednim związku nie miała czasu dla siebie, to nie wie, jak pełen miłości i wsparcia może być związek z mężczyzną. Jeżeli obecnie nie stworzy w świadomości bardziej pozytywnego obrazu możliwości, jakie niesie jej życie, to prawdopodobnie postanowi nigdy więcej się nie angażować. Rozdział siedemnasty Gdy kobieta opiekujje się innymi Powszechnie spotykanym sposobem odpychania przez kobiety szans na miłość jest służenie innym ludziom będącym w większej potrzebie niż one same. Służenie innym jest niewątpliwie dobre, jednak dla takich kobiet staje się ono metodą pozwalającą unikać odczuwania własnych potrzeb. Przecież trudno jest żałować siebie, kiedy inni mają problemy poważniejsze od twoich. Nie sugeruję wcale, że kobieta powinna użalać się nad sobą, twierdzę jednak, że powinna dać sobie czas na opłakanie swojej straty. Kobieta, która nie czuje się na tyle bezpieczna, by podzielić się z kimś swoimi uczuciami, zaczyna się nad sobą użalać. Jednak pragnąc uniknąć pogrążenia się we własnym żalu, pomaga innym. Pomaganie innym jest chwalebne, wszak pod warunkiem, że człowiek nie zaniecha uzdrawiania siebie. Pragnąc uniknąć pogrążania się we własnym żalu, kobieta będzie się starała pomagać innym. W wypadku zranionego mężczyzny jest inaczej. Zranionemu mężczyźnie — inaczej niż kobiecie — pomoże to, że sam pomaga innym w potrzebie. Pomagając bowiem innym, mężczyzna z większą łatwością odczuje własny ból, a potem coś z nim zrobi. Im bardziej będzie się czuł potrzebny, tym bardziej będzie zdolny Pokonać i uleczyć własny ból. Widząc cierpienie innych ludzi, 255 mężczyzna lepiej kontaktuje się z własnymi uczuciami i potrzebami. A to umożliwia mu zrobienie czegoś, co umożliwi zaspokojenie tych potrzeb. Z kobietami jest na odwrót. Kobieta, służąc innym ludziom, zaspokajając ich potrzeby, zapomina o sobie. Przechodząc przez proces uzdrawiania serca, powinna bardzo uważać, żeby nie brać na siebie nowych obowiązków. Musi dać sobie czas na odczuwanie własnych potrzeb, musi też spowodować, by zostały one zaspokojone. W przeciwnym razie nigdy nie uleczy swojego zranienia i będzie nadal musiała się opiekować innymi po to, by nie czuć własnego bólu. Stanie się po prostu uzależniona od tego wzorca postępowania. Pragnienie posiadania dzieci Bywa, że kobieta, która czuje się bezradna, nie mogąc otrzymać potrzebnej jej miłości, zaczyna odczuwać przedwczesne pragnienie posiadania dzieci. Będzie chciała mieć dzieci podobnie jak kobiety, które zbytnio liczą na ich miłość, bo przecież otrzymać miłość od dziecka jest tak łatwo. Kobieta, o jakiej tu mowa, zamiast przyjąć na siebie odpowiedzialność, której wymaga związek z dorosłym mężczyzną, szuka miłości dzieci. Myśl o posiadaniu dzieci jest dla niej pocieszeniem, bo daje jej pewność, że może być i będzie kochana. Potrzebę tego rodzaju można zaspokoić w inny, zdrowszy sposób, biorąc mianowicie pod opiekę jakieś zwierzę. Opiekując się zwierzęciem, człowiek nie doświadcza stresów związanych z opieką nad dzieckiem. Nie chcę przez to powiedzieć, że pragnienie dziecka u kobiety jest zawsze spowodowane opisaną wyżej przyczyną. To, że kobieta młoda i niezamężna pragnie mieć dzieci, może także oznaczać, że unika intymności, że pragnie miłości dzieci, która nie niesie ze sobą konieczności mierzenia się z wyzwaniami intymnego związku. Jeżeli jednak kobieta będzie miała dziecko, zanim uzdrowi swoje serce, to nie dostanie miłości, której potrzebuje. Poza tym nie będzie oczywiście w porządku wobec dziecka. 256 Kobieta, o jakiej mówimy, nie powinna po miłość udawać się do dzieckapowinna natomiast nauczyć się otrzymywać miłość od przyjaciół, rodziny, a następnie od partnera. Gdy zazna w pełni miłości płynącej ze związków z dorosłymi, będzie gotowa dawać miłość bezwarunkową. A to będzie oznaczało, że jest przygotowana do macierzyństwa. Rozdział osiemnasty Kobiecy strach przed intymnością Kobietę, która obawia się intymności, będzie pociągał mężczyzna dla niej niedostępny, i to tym bardziej, im większa jest ta jej obawa. Kobieta taka w głębi serca pragnie miłości, ale równocześnie boi się ponownego zranienia. Kiedy znajdzie się mężczyzna dla niej dostępny, który się na dodatek nią zainteresuje, strach przed ponownym zranieniem nie pozwoli jej poczuć, że mężczyzna ten ją pociąga. Kobieta, o jakiej tu mowa, wcale nie myśli: „No dobrze, nie chcę się angażować, więc znajdę sobie jakieś powody, dla których nie będę chciała być z tym mężczyzną". Nie myśli tak, bo to, co się z nią dzieje, dzieje się poza jej świadomością, automatycznie. Zbliżywszy się do mężczyzny, o jakim mowa wyżej, kobieta ta staje się raptem nadmiernie krytyczna i skłonna do osądzania, a powodem takiej postawy jest jej lęk. Kiedy natomiast jakiś mężczyzna jest niedostępny, miłość okazuje się dla niej nagle bezpieczna. Ujawniają się wtedy wszystkie jej skumulowane miłosne uczucia. Gdy jednak sytuacja się zmieni i ten dotychczas niedostępny człowiek stanie się wolny, cała jego atrakcyjność nagle zniknie. Albowiem kiedy mężczyzna staje się dostępny, u kobiety, o jakiej tu mowa, pojawiają się lęki, wskutek czego odpycha ona tego mężczyznę. Tego rodzaju strach przed intymnością można stopniowo uleczyć, ponieważ kobietę, o jakiej tu mowa, cechuje jednak potrzeba umawiania się na randki. Problem w tym, że w jej wypadku wszystko musi przebiegać powoli. Upewniwszy sama 258 siebie, że nie szuka męża czy partnera seksualnego, może ona rozpocząć proces leczenia się ze swego lęku przed intymnością, tym bardziej, że ma potrzebę zgłębienia nie przeżytych do końca • nie usuniętych uczuć z ostatniego związku. Najlepiej dla niej będzie, jeżeli podczas leczenia odnajdzie związek między swoimi obecnymi uczuciami a uczuciami z przeszłości. Cofając się Bowiem w przeszłość, będzie zdolna uleczyć głębsze poziomy swoich lęków. Lęki tego rodzaju biorą się przeważnie stąd, że w jakiś sposób zranili nas, zdradzili lub rozczarowali nasi rodzice. Przetworzywszy swój lęk przed porzuceniem i odrzuceniem, kobieta, o jakiej tu mowa, zacznie w końcu odczuwać pociąg do mężczyzn, którzy są dla niej dostępni. Rozdział dziewiętnasty Moje dzieci mnie potrzebują Kobieta może także odpychać szansę na miłość, stawiając potrzeby swoich dzieci przed własnymi potrzebami. Po rozwodzie czy śmierci współmałżonka czuje ona potrzebę przyjęcia na siebie roli obojga rodziców. Wie, że dziecku potrzebna jest i matka, i ojciec, więc próbuje zrekompensować mu brak ojca i dawać mu więcej siebie. Jest to oczywiście gest szlachetny, jednak sprawia to, że kobieta nie wyciąga ręki po miłość, której potrzebuje od innego dorosłego, wskutek czego jej nie otrzymuje. Gdy kobieta odczuwa ból wywołany stratą, jej naturalna skłonność do poświęcania się dla dzieci ulega wzmocnieniu. Jak już powiedzieliśmy, kobiety bardzo często uciekają przed swoim bólem w opiekuńczość. Jeżeli samotna matka nie da sobie czasu na uleczenie własnego bólu, to opiekowanie się dziećmi może stać się dla niej doskonałą ucieczką od tego bólu. Skupiając się na potrzebach dzieci, kobieta, o jakiej tu mowa, jest w stanie uniknąć konfrontacji z własnym lękiem przed ponownym poszukiwaniem miłości. Oddając się rodzicielskim obowiązkom, z łatwością tłumi własną potrzebę intymności i miłości. Rola rodzica może co prawda sprawić, że kobieta będzie się czuła spełniona. Spowoduje jednak równocześnie, że wyeliminuje miłość ze swego życia. A to nie jest zdrowe ani dla niej, ani dla jej dzieci. 260 Oddając się rodzicielskim obowiązkom, kobieta może z łatwością stłumić własną potrzebę intymności i miłości. Mogłoby się wydawać, że kobieta, o jakiej tu mówię, tak bardzo dużo daje swoim dzieciom. W rzeczywistości jednak sytuacja przez nią stworzona zaowocuje tym, że dzieci będą się czuły odpowiedzialne za jej szczęście. Wszystkie dzieci chcą uszczęśliwiać swoje matki, jednakże dziecko nie jest w stanie zaspokoić potrzeb dorosłej kobiety. Kobieta bowiem ma dorosłą potrzebę intymności, dzielenia się, bycia rozumianą, potrzebę współpracy, potrzebę towarzystwa, otrzymywania czułości, pocieszenia i zachęty oraz potrzebę romantycznych przeżyć. Jeżeli kobieta nie weźmie na siebie odpowiedzialności za zaspokojenie tych swoich dorosłych potrzeb, to jej dzieci automatycznie poczują, że są dla niej dodatkowym ciężarem. I to one zaczną żyć w stresie, którego ona unika. Wezmą na siebie nie swój obowiązek, będą dźwigały ciężar odpowiedzialności za zaspokajanie dorosłych potrzeb matki. Dzieci najbardziej potrzebują matki, której życie jest spełnione. Dzieciom nie uda się uszczęśliwić matki, bo nie potrafią zaspokoić potrzeb osoby dorosłej. Jeżeli matka, choćby najbardziej kochająca, nie przyjmie na siebie odpowiedzialności za uczynienie własnego życia spełnionym, to jej dzieci będą cierpiały, doświadczając w przyszłości różnorodnych problemów. Najczęściej jest tak, że dorośli, którzy w dzieciństwie dźwigali zbyt wielką odpowiedzialność za szczęście własnych rodziców, starają się zawsze wszystkich zadowalać. Osoby te jako dzieci musiały zrezygnować z części własnego ,ja" po to, by zadowolić matkę. I wzorzec ten powtarza się w ich życiu dorosłym. Poświęcają zbyt wiele, a później są oburzone, że nie dostały tego, czego potrzebowały. Trudno im jest oddzielić własne potrzeby od potrzeb innych ludzi, co powoduje, że są nadmiernie 261 odpowiedzialne za innych. W wyniku tego dają innym zbyt wiele. Dzieci niespełnionych matek często w dorosłym życiu stają się osobami starającymi się zawsze zadowalać wszystkich — osobami, które dają innym zbyt wiele. Dziecko, które zbyt wcześnie czuje ciężar odpowiedzialności, może się pod tym ciężarem załamać i zmienić kierunek — zamiast próbować zadowolić matkę, przestanie się nią w ogóle przejmować. Jest to bardzo dla niego niekorzystne, bo dziecko, które traci podstawowe pragnienie zadowalania swoich rodziców, traci też życiową busolę. Nie wie, czego chce i łatwo ulega wpływom. Dziecko takie ulega grupie i pragnie tego, czego chcą inni albo tego, co zobaczy w telewizji. Nie wie, czego chce. Ktoś, kto będąc małym chłopcem, nie potrafił uszczęśliwić swojej matki, okaże się w dorosłym życiu bardzo zirytowany w sytuacji, gdy jego partnerka będzie z jakiegoś powodu nieszczęśliwa. Zamiast reagować współczuciem, człowiek taki przyjmie postawę obronną i stanie się nadmiernie sfrustrowany lub wściekły. Nie potrafi znieść myśli, że oto ma do czynienia z kolejną kobietą, której nie potrafi zadowolić. Natomiast kobieta, która będąc małą dziewczynką, nie potrafiła uszczęśliwić matki, upodobni się do niej albo będzie reagowała zaprzeczaniem własnym potrzebom. Kobieta mająca tego rodzaju doświadczenia nie chce bowiem być dla nikogo takim ciężarem, jakim była dla niej jej matka. Jednak niestety, fakt, że zaprzecza własnym potrzebom, okaże się źródłem frustracji dla jej partnera. Partner będzie czuł, że nie ma z nią kontaktu. Im bardziej będzie się o ten kontakt starał, tym bardziej kobieta będzie przed nim uciekała. Kobieta, o jakiej mowa, będzie miała trudności z proszeniem o to, czego pragnie, bo nie będzie chciała być dla nikogo ciężarem. I możliwe, że stawiając sobie takie wymaganie, stanie się bardzo surowa — zarówno dla siebie, jak i dla innych. 262 Zdrowy związek rodzica i dziecka Zdrowy związek między rodzicem a dzieckiem oparty jest na bezwarunkowej miłości. Rodzice dają, a dzieci otrzymują. Kiedy miłość jest bezwarunkowa, dziecko czuje, że nie musi się rewanżować i nie jest odpowiedzialne za swoich rodziców. Dzięki temu uczy się dawać nie dlatego, że powinno, ale dlatego, że chce. Dziecko, które nie czuje odpowiedzialności za swoich rodziców, ma zdrową potrzebę ich zadowalania. Jeżeli dorastającemu dziecku udaje się zadowalać rodziców, to nie żyje ono później w przeświadczeniu, że musi zadowolić wszystkich. Ma silne poczucie własnej tożsamości i cechuje je zdrowe pragnienie służenia innym ludziom. Rodzic nie musi być przez cały czas szczęśliwy i spełniony. Chodzi jednak o to, by w chwilach, gdy czuje się nieszczęśliwy czy niespełniony, nie liczył na dziecko, tylko brał odpowiedzialność za swoje dorosłe potrzeby na własne barki, bo dopóki to czyni, jego dziecko nie czuje ciężaru odpowiedzialności. Ten ważny wgląd pomoże każdej samotnej matce ustalić właściwą hierarchię priorytetów. Matka taka, zamiast dawać pierwszeństwo potrzebom dzieci, powinna najpierw przyznać priorytet własnym potrzebom, stawiając potrzeby dzieci dopiero na drugim miejscu. Nie oznacza to przyzwolenia na ignorowanie potrzeb dzieci, tylko zapewnia samotnej matce przyzwolenie na mądre podejście do sprawy i na zajęcie się najpierw własnymi potrzebami. Chodzenie na randki a samotne rodzicielstwo Często się zdarza, że samotny rodzic chcąc pójść na randkę, czuje się winny. Samotna matka myśli wtedy, że powinna spędzić więcej czasu z dziećmi. Wyczuwa, że jej dzieci pragną otrzymać od niej więcej, niż otrzymują i wychodząc z domu, ma poczucie winy. Samotni rodzice nie zdają sobie jednak sprawy, 263 że gdyby rodzina była pełna, dzieci także pragnęłyby otrzymy, wać więcej, niż otrzymują. Prawem dziecka jest chcieć więcej, a prawem rodzica ustanawiać rozsądne granice. Rozsądne granice oznaczają, że rodzice! nie powinni poświęcać własnych potrzeb dla dzieci. Jeżeli rodzic nie ustanowi rozsądnych granic/ to pragnienia i potrzeby dziecka staną się nadmierne, dziecko będzie miało przesadne wymagania. Dziecko będzie napierało, dopóki nie natrafi na granicę.! Dając zbyt wiele lub poświęcając własne potrzeby, możesz mieć wrażenie, że czynisz to z miłości, jednak postępowanie takie nie zapewnia twojemu dziecku wsparcia. Oczywiście czasami dokonujemy dla naszych dzieci płynących z miłości poświęceń, jednak później powinniśmy wszystko zrównoważyć i dać również! czas dla siebie. Jeżeli matka zaprzecza własnym potrzebom, to dziecko pozbawione jest wyraźnego przykładu będącego wskazówką, jak ustanawiać granice we własnym życiu. Jednym z największych wyzwań stojących przed samotnym rodzicem jest konieczność dalszego zaspokajania własnych dorosłych potrzeb. Dysponując przedstawionym powyżej wglądem w prawdziwe potrzeby dziecka, samotny rodzic jest zdolny podejmować właściwe decyzje dotyczącejego samego, jak również własnych dzieci. Rozdział dwudziesty Ale moje dzieci są zazdrosne Często się zdarza, że samotni rodzice odpychają miłość, bojąc się, że jeżeli zaangażują się w nowy związek, to ich dzieci będą zazdrosne albo złe. Prawdą jest, że dzieci będą zazdrosne, jednak to nie powód, by rodzice wyrzekali się miłości. Przeciwnie, jest to kolejny powód, dla którego samotny rodzic powinien się zaangażować w ponowny związek. Pomoże to dziecku skonfrontować się ze swoją stratą, a ponadto spowoduje, że dziecko zostanie zwolnione z odpowiedzialności za rodzica. Zamiast więc chronić swoje dzieci przed zazdrością, samotna matka powinna raczej skupić się na pomaganiu im w przezwyciężaniu tego uczucia, gdy się ono pojawi. Zamiast chronić swoje dzieci przed zazdrością, samotna matka powinna raczej skupić się na pomaganiu im w przezwyciężaniu tego uczucia, gdy się ono pojawi. Bywa również, że samotny rodzic po zaangażowaniu się, po zaręczeniu się czy ponownym zawarciu związku małżeńskiego próbuje ochronić swoje dzieci przed zazdrością, udając przed nimi, że jego uczucie do nowego partnera jest mniejsze niż w rzeczywistości. Mogłoby się wydawać, że to dobry pomysł. Jest jednak przeciwnie — pomysł ten jest zły. Rodzic powinien raczej ze wszystkich sił chwalić nowego partnera. 265 Zamiast bagatelizować swoją miłość do nowego partnera, powinniśmy z rozmysłem dawać jej wyraz w obecności naszych dzieci. Dzieci powinny mieć powód, żeby lubić tego „intruza". To przecież nie one go wybrały. Przeważnie są bardzo zadowolone, mając samotnego rodzica tylko dla siebie. Jeżeli jednak usłyszą, zobaczą i przekonają się, że ta osoba uszczęśliwia ich mamę czy tatę, to ją polubią. Każde dziecko polubi w końcu kogoś, kto uszczęśliwia jego rodzica. Jeżeli jednak dziecko nie aprobuje ojczyma czy macochy, to należy znaleźć czas na przebywanie tylko z nim, bez tego nowego członka rodziny. Dziecko, tak samo jak nowa para potrzebująca prywatności na przebywanie tylko ze sobą, potrzebuje jej dla siebie na przebywanie tylko z rodzicem. Rodzice, czy to rozwiedzeni czy nie, często czynią z dziecka absolutne centrum własnego świata. Aby przeciwstawić się tej skłonności, muszą dołożyć starań i potraktować swoje dorosłe potrzeby jako priorytetowe. Napady gniewu i złego humoru Bywa, że dziecko reaguje na nowego partnera rodzica napadami gniewu i złego humoru, które wynikają z zazdrości. Mądry rodzic umie wtedy — cierpliwie i ze współczuciem — wysłuchać swoje dziecko, ponieważ rozumie jego ból. Potrafi uznać, że ekspresja tego rodzaju uczuć jest konieczna do przystosowania się dziecka do nowej sytuacji i że napady te miną. Niektóre dzieci wyrażają swoje uczucia w sposób bardziej dramatyczny. Dzieci takie będą otwarcie dawały wyraz nurtującemu je bólowi. Gdy dziecko nie lubi nowego partnera swojego rodzica, rodzic powinien wiedzieć, że tak naprawdę niechęć nie jest spowodowana 266 pobudkami osobistymi. Dziecko jest po prostu wciąż jeszcze wściekłe, że mama i tato się rozwiedli i kieruje swój gniew przeciwko nowej osobie. Może być tak, że nie polubi wybranka matki czy wybranki ojca, aż nie zostaną uleczone jego zranienie, gniew i strach. Więc zamiast przekonywać je, że twój nowy partner da się lubić, skup się raczej na tym, by pomóc mu przeżyć do końca swoją stratę oraz dać jej wyraz. Zamiast przekonywać dziecko, że ich nowy partner da się lubić, matka czy ojciec powinni bardziej skupić się na tym, by pomóc dziecku przeżyć do końca swoją stratę oraz dać jej wyraz. Jeżeli samotna matka ma trudności z zaaprobowaniem bólu dziecka, to powinna pamiętać, że to nie ono dokonało wyboru. To nie ono wybrało tę nową osobę. I nie musi jej kochać ani nawet lubić. Osoba z zewnątrz wchodząca do rodziny jest intruzem. Jest zagrożeniem, jest kimś, kto wszedł między dziecko a rodzica. Podczas warsztatów przeznaczonych dla dzieci przekonałem się niejednokrotnie, że dziecko zawsze chce, by jego mama i tato się kochali. Jest to jego największe pragnienie. Dziecko poproszone o narysowanie tego, co je uszczęśliwia, rysuje nieodmiennie darzących się wzajemną miłością rodziców. Duża kochająca się rodzina uszczęśliwia je najbardziej i sprawia, że czuje się ono bezpieczne. Kiedy na horyzoncie pojawia się ktoś nowy, dziecko musi sobie jasno uświadomić, że mama i tato nie będą już razem. Jest zmuszone skonfrontować się z poczuciem straty. Dopóki samotny rodzic nie sprowadzi do domu kogoś nowego, dzieci mają wciąż nadzieję, że ich rodzice do siebie wrócą. Zazdrości należy się spodziewać Gdy jesteśmy już gotowi zaangażować się ponownie, musimy być też przygotowani na to, że nasze dzieci będą wyprowa- 267 dzone z równowagi. Jeżeli natomiast dzieci pozytywnie zareagują na naszego nowego partnera, to powinniśmy doznać miłego zaskoczenia. Bo nawet wtedy, gdy rodzic jest gotowy do nowego związku, u dziecka mogą wciąż występować nie przeżyte do końca i nie usunięte uczucia wynikające ze straty. Prawda jest więc taka, że powinniśmy spodziewać się zazdrości. Dziecko, które nie uwolniło się od emocji spowodowanych stratą, będzie zazdrosne. I to tym bardziej, im bardziej nękają je te emocje. Pomagając dziecku skonfrontować się z uczuciami wynikającymi z zazdrości, pomożemy mu stanąć twarzą w twarz z emocjami spowodowanymi stratą, a także przeżyć je do końca i uwolnić się od nich. Będą to zranienie, gniew i strach, które pojawią się automatycznie. Nasze dzieci, podobnie jak my, muszą konfrontować się ze swoimi uczuciami, a fakt, że my skonfrontowaliśmy się ze swoimi, bardzo im w tym pomaga. Często zdarza się tak, że jedno dziecko daje wyraz uczuciom zarówno własnym, jak i rodzeństwa. Sposób, w jaki obejdziesz się właśnie z nim, wpłynie w znacznym stopniu na pozostałe dzieci. Musisz uważać, żeby w rozmowie z jednym dzieckiem nie bagatelizować emocji innego. Dziecko, które nie jest zazdrosne, może wyrażać dezaprobatę dla uczuć innego — tego, które zazdrość odczuwa. Jest jednak bardzo ważne, żeby rodzic aprobował uczucia każdego z dzieci. Często bywa tak, że jedno z dzieci wyraża uczucia w imieniu pozostałego rodzeństwa. Fakt, że nie potrafimy z uczuciami naszych dzieci obchodzić się cierpliwie, oznacza, że my sami żywimy wciąż jakieś emocje, których nie przeżyliśmy do końca i od których się nie uwolniliśmy. Stawiamy opór uczuciom dzieci, bo wciąż opieramy się pewnym emocjom istniejącym w nas samych. Jeżeli my tłumimy uczucia spowodowane rozstaniem z partnerem, to będą ich doświadczały nasze dzieci. Będą je też okazywały. Dzieci mają oczywiście własne problemy, jednak w takiej sytuacji zostaną dodatkowo obarczone tym, co my tłumimy. 268 Nasze dzieci dadzą wyraz temu lub okażą to, co my wciąż tłumimy. Wszystko to nie oznacza, że powinniśmy dzielić się z dziećmi własnymi bolesnymi uczuciami. Byłoby to nie do przyjęcia. Dziecko nie powinno być płytą rezonansową dla naszych emocji, jeżeli wykorzystujemy je w ten sposób, to poczuje się odpowiedzialne za nasze potrzeby. Zamiast być dzieckiem i dorastać w sposób naturalny, stanie się natychmiast dorosłe. Dopóki bierzemy odpowiedzialność za zajmowanie się własnymi emocjami, dopóty te emocje nie ranią naszych dzieci. Fakt, że jesteśmy przygnębieni stratą, nie wyrządza naszym dzieciom krzywdy, dopóki nie zostaną one zmuszone do dźwigania odpowiedzialności za nas. Mogą widzieć, że jesteśmy smutni lub zdenerwowani. To jest w porządku, ale tylko w pewnych granicach, po przekroczeniu których zaczną się one czuć za nas odpowiedzialne. Tym, co je uwalnia od poczucia odpowiedzialności za nas, jest fakt, że my sami dbamy o własne potrzeby. Kiedy bierzemy na siebie odpowiedzialność za udzielenie pomocy samym sobie, kiedy czerpiemy wsparcie od rodziny, przyjaciół, grupy lub terapeuty, nasze dzieci są zwolnione od dźwigania naszego ciężaru. Rozdział dwudziesty pierwszy Manifestowanie uczuć zamiast komunikacji Bywa, że po stracie partnera kobieta odpycha miłość, manifestując swoje uczucia. Zamiast dać sobie czas na zgłębienie i zakomunikowanie swoich emocji, wyraża je za pośrednictwem określonych zachowań. Często się zdarza, że tego rodzaju postępowanie nie jest wynikiem świadomej decyzji, lecz wewnętrznego przymusu. Jeżeli kobieta czuje, że nie może w sposób bezpieczny wyrazić swoich emocji, to zacznie je manifestować za pośrednictwem pewnych zachowań. Kobieta, która w dawnym związku czuła się ignorowana lub lekceważona, będzie się ubierała w rzeczy, które wyraźnie mówią: „Patrzcie na mnie, jestem nieatrakcyjna. Nikt nigdy mnie nie pokocha". Uczucia, których nie przeżyła do końca i od których się nie uwolniła, doprowadzą do tego, że przestanie o siebie dbać. Jeżeli w przeszłości dbałość takiej kobiety o siebie przejawiała się w tym, że starała się ona zachować szczupłą sylwetkę, to teraz okaże się to dla niej bardzo trudne. Sądząc, że nikomu na niej nie zależy, kobieta, o jakiej tu mowa, będzie miała problemy ze znalezieniem motywów, dla których warto o siebie dbać. Problemy te będą tym większe, im silniejsze jest w niej to przeświadczenie. Postawy tego rodzaju pojawiają się często u kobiet mających 270 skłonność do zbytniego obwiniania siebie, a biorące się stąd, że nie dają sobie przyzwolenia na gniew z powodu straty. Stłumiony gniew stanowi bowiem podłoże apatii i abnegacji. Kobieta, która nie daje sobie przyzwolenia na gniew, obwinia siebie. Kobieta, o jakiej tu mowa, znajduje się w pułapce: żałuje siebie i nie ma pod ręką nikogo, kogo mogłaby obwinić. Jeżeli będzie nadal zaniedbywała siebie, to jej fałszywe przekonanie o własnej winie pogłębi się. Zresztą za to, że się objada lub źle traktuje siebie samą, nie można winić nikogo prócz niej. Manifestując swoje emocje w ten właśnie sposób, kobieta wzmacnia w sobie poczucie, że nic nie jest warta, wskutek czego jakość jej życia wciąż się pogarsza. Może się jednak uwolnić od tego wzorca postępowania. W tym celu musi pozwolić sobie na odczuwanie gniewu z powo-du swojej straty i dostrzec związek pomiędzy swoimi uczuciami obecnymi a emocjami z przeszłości. Wskutek tego bowiem skontaktuje się z tym wszystkim, co zostało stłumione. Utrata kontroli Często zdarza się tak, że przestając dbać o siebie, kobieta demonstruje swoje poczucie bezsilności. Czuje bowiem, że nie jest w stanie wyciągnąć do nikogo ręki po potrzebną jej miłość oraz wsparcie i, nie mogąc podzielić się z nikim swoimi emocJami, manifestujeje w sposób, który sugeruje: „Utraciłam kontrolę. Jestem bezsilna. Potrzebuję pomocy". Gdy nie jesteśmy w stanie opłakać swojej straty, automatycznie manifestujemy uczucia w sposób, który wyraża naszą bezsilność. 271 Kobieta taka powinna powrócić pamięcią do dzieciństwa, do okresu, w którym była naprawdę bezsilna i naprawdę nie mogła otrzymać potrzebnej jej miłości i wsparcia. Po zanalizowaniu wszystkiego, co się wówczas wydarzyło, uwolni się od skłonności do tracenia kontroli w życiu dorosłym. Uwalnianie się od urazy Bywa, że kobieta przestaje o siebie dbać w celu zamanifestowania urazy, której nie przeżyła do końca i od której się nie uwolniła. Osoba, która przez całe lata dbała o kogoś drugiego i nie otrzymywała w zamian tego, co jej było potrzebne, czuje wewnętrzną pustkę. Nic już jej nie zostało, nie ma nic, co by mogła z siebie dać. Zrobiła, co w jej mocy, by dawać i otrzymywać miłość i wszystko to zdało się na nic. Czuje teraz urazę, opadła z sił, jest wyczerpana. Nie chce już więcej zdobywać miłości. Przestaje robić cokolwiek, co mogłoby miłość przywabić. Przyjmuje postawę buntowniczą, przestaje dbać o siebie, staje się osobą nieatrakcyjną i niewartą niczyjego uczucia. Celowo odrzuca wszelkie próby pomocy ze strony innych ludzi. Swoim buntem manifestuje, że nie ufa miłości i nie da się już nigdy oszukać. Postanawia, żejej nie potrzebuje i nie zrobi nic, by ją zdobyć. W ten sposób daje wyraz swoim uczuciom. Swoim buntem kobieta manifestuje, że nie ufa miłości i nie da się już nigdy oszukać. Dopóki kobieta, o jakiej tu mowa, nie będzie w stanie przeżyć do końca zranionych uczuć kryjących się pod jej urazą oraz uwolnić się od nich, dopóty jej problemy będą się pogłębiać. Wyciągnięcie ręki i przyjęcie wsparcia oznaczałoby, że chce ponownie znaleźć miłość. A już sama myśl o tym powoduje, że jej zranienie się odnawia. Ma ona poczucie odrzucenia, jest przekonana, że została zdradzona oraz pozbawiona tego, co jest jej 272 potrzebne. I dopóki nie myśli o ponownym emocjonalnym zaangażowaniu się lub o tym, że mogłaby liczyć na to wszystko, co płynie z miłości, dopóty nie musi konfrontować się z tymi uczuciami. Zemsta ci nie pomoże Kobieta, która czuje urazę, która czuje się bezsilna i która nie potrafi zakomunikować tych uczuć, może je zamanifestować, mszcząc się. Jednak zemsta jej nie pomoże. Kobieta, która szuka zemsty, będzie podejmowała niefortunne decyzje i dokonywała niefortunnych wyborów, a one będą miały wpływ na resztę jej życia. Będzie przy tym żywiła błędne przekonanie, że mszcząc się, znajdzie zadowolenie. Kiedy zemsty szuka mężczyzna, kieruje się on pragnieniem, żeby ktoś inny poczuł ból, który czuje on sam. Mężczyzna taki został zraniony i chce, żeby ktoś za to zapłacił. Jego pragnienie można wyrazić słowami: „Chcę, żebyś poczuł ból, który mi sprawiłeś". Kobieta oczywiście może także tak reagować, jednak w jej wypadku przeważnie jest inaczej. Najczęściej bywa tak, że zamiast pragnąć, żeby jej były partner czuł taki sam ból jak ona, kobieta chce, żeby poczuł się on naprawdę źle z tego powodu, że zrobił to, co zrobił. Jej zemsta jest inna, ponieważ nawet wtedy, gdy kobieta chce, żeby jej były partner odczuwał ból, u podstawy tego pragnienia znajduje się potrzeba zmuszenia go, by poczuł się odpowiedzialny za to, że ją zranił. Kobieta szuka zemsty, chcąc, żeby jej były partner poczuł się naprawdę źle z tego powodu, że ją zranił. Mężczyzna, który się mści, mówiąc i robiąc rzeczy nieprzyjemne, pragnie po prostu w jakiś sposób zranić swoją byłą partnerkę. Kiedy to samo czyni kobieta, jej celem jest obwieszczenie światu, że jej były partner jest człowiekiem złym. To, co czuje taka kobieta, można wyrazić słowami: „Chcę, żeby wszys- 273 cy wiedzieli, co on zrobił". W zasadzie chce ona, żeby zarówno jej były partner, jak i wszyscy wokół podzielali jej przekonanie że jest on naprawdę złym człowiekiem. Prawdziwą potrzebą, która się pod tym wszystkim kryje, jeS{ potrzeba bycia wysłuchaną. Kobieta, o jakiej mówimy, pragnie żeby inni ją usłyszeli i uznali jej ból. Ma ona potrzebę uleczenia tego bólu. Mówiąc światu o swoim byłym partnerze, kobieta taka w sposób pośredni podejmuje próbę poinformowania innych o własnych uczuciach. Rozumuje przy tym następująco: „Jeżeli dowiecie się, co on zrobił, to będziecie także wiedzieli, co ja czuję". Takie pośrednie podejście przynosi jej chwilową ulgę, ale jej nie uzdrawia. Aby uleczyć swoje zranienie, kobieta musi je poczuć, zwierzyć się komuś z niego i zostać wysłuchana. Chęć zemsty wynika z potrzeby podzielenia się swoim bólem. Zemsta pogarsza jedynie sytuację. Kiedy mężczyzna kogoś krzywdzi, kończy w więzieniu, a poza tym rani także siebie, bo traci kontakt z własną szlachetnością. Mężczyzna jest najbardziej spełniony wtedy, gdy próbuje służyć innym i ochraniać ich. A pragnąc kogoś zranić, przestaje dążyć do tego rodzaju szlachetnych celów. Natomiast kobieta, która usiłuje wzbudzić w mężczyźnie poczucie winy lub sprawić, żeby poczuł się źle z tego powodu, że zrobił to, co zrobił, traci kontakt ze swoją zdolnością dostrzegania możliwości szczęścia, jakie niesie życie. Skupiając się na wzbudzaniu w mężczyźnie poczucia winy, jeszcze raz potwierdza, że mężczyzna ten zmarnował jej życie. Chcąc zyskać upragnione współczucie, musi w dalszym ciągu czuć się ofiarą. Chcąc zmusić kogoś do tego, by poczuł się źle, musimy sami w dalszym ciągu czuć się ofiarą. Jeżeli mąż opuścił kobietę dla innej, to ona sama, w celu pozyskania współczucia, musi pozostać samotna, pozbawiona 274 środków do życia i nieszczęśliwa. Gdyby nagle spotkała księcia z bajki i wyszła za niego, mało byłoby rzeczy, na które mogłaby narzekać. Korzystanie przez nią z uroków życia, jej szczęście oznaczałoby, że dobrze się stało, iż jej związek się rozpadł, chcąc znaleźć uzasadnienie współczucia, którego pragnie, kobieta taka może przez resztę życia nie chcieć być szczęśliwa. Gdyby kobieta spotkała nagle księcia z bajki i wyszła za niego, mało byłoby rzeczy, na które mogłaby narzekać. Odmawiając sobie szczęścia z chęci zemsty, kobieta sabotuje własną zdolność znajdowania miłości. Dopóki kurczowo trzyma się swego zranienia po to, by jej były partner czuł się źle, dopóty nie może wybaczyć ani uwolnić się od swojej urazy. Nękana uczuciami wynikającymi ze zranienia, nie jest zdolna ufać, że kiedykolwiek znajdzie ponownie miłość. I choć jest przekonana, że wymierza karę swemu byłemu partnerowi, w rzeczywistości wymierza ją samej sobie. Rozdział dwudziesty drugi Uczenie się szczęścia w pojedynkę Kobietę od dzieciństwa uczy się, jak ma ukrywać swoje nieprzyjemne uczucia. Uczy się ją także, że ma być pożądana, ale nie pożądać. Tego rodzaju trening stoi zawsze w sprzeczności z uczuciami wywołanymi stratą. Warunkowanie, jakiemu została poddana, podpowiada kobiecie: jeżeli pragniesz miłości, to bądź szczęśliwa. Jednak jej autentyczną potrzebą jest w tym momencie potrzeba podzielenia się z kimś uczuciami wywołanymi zranieniem. Po stracie partnera kobieta ukrywa tę część własnego „ja", która najbardziej potrzebuje miłości. Pragnąc być godną miłości, tłumi swoje uczucia. Wskutek tego nie poczuje się kochana, choćby dostała najwięcej miłości. Pragnąc otrzymać miłość, kobieta, o jakiej tu mowa, zaprzecza swoim negatywnym uczuciom i próbuje być szczęśliwa. Nie wie, że jej autentyczne uczucia wynikające ze straty nie czynią jej wcale niegodną miłości. Chcąc być jej godną, próbuje być szczęśliwa w pojedynkę. Czyli, jak na ironię, pragnąc otrzymać miłość, zostaje sama. Próbując być szczęśliwa, usiłując odnieść się pozytywnie do swej straty, tłumi uczucia z niej wynikające i zaprzecza im, blokuje proces uzdrawiania i w rezultacie odpycha od siebie wszelkie możliwości znalezienia miłości. Jakaś część jej „ja " chce zachować pozytywną postawę, jednak inna część pragnie po prostu wypłakać się w czyichś ramionach. A to jest sprzeczne ze wszystkim, czego ją uczono. 276 Może się zdarzyć, że kobieta — w momencie gdy najbardziej potrzebuje miłości — jest niezdolna do ujawnienia uczuć, z których powinna się komuś zwierzyć po to, by móc być kochaną. Kobieta nauczyła się, że jeżeli chce być kochana, to musi być kochająca, musi akceptować, doceniać, musi być przyjacielska, serdeczna, odpowiedzialna, musi dawać, być usłużna i szczęśliwa. Jeżeli nie ma do powiedzenia nic miłego, to nie powinna odzywać się wcale. Tego rodzaju warunkowanie i programowanie utrudnia jej szczerość, gdy w grę wchodzą jej uczucia. Po całych latach nauki, po tym jak wpajano jej, że aby być pożądaną, ma robić emocjonalny makijaż, kobieta staje się taką ekspertką w udawaniu, że czasami oszukuje nawet samą siebie. Po latach robienia emocjonalnego makijażu kobieta potrafi oszukać nawet samą siebie. Mówi innym, że czuje się świetnie, i sama w to wierzy. Zamiast dać sobie czas na odczuwanie smutku wywołanego tym, że czegoś jej brak, mówi sobie, że wszystko jest w porządku. Aby uniknąć bólu wynikającego ze straty, zaczyna szukać pozytywów. Idealizuje swoje życie. Skupia się na zapewnianiu siebie, że bez partnera jest jej o wiele łatwiej, a jej życie jest szczęśliwsze. Szczęście bez mężczyzny Kobieta, ćwicząc się w sztuce bycia szczęśliwą bez mężczyzny, musi równocześnie bardzo się starać uczciwie podchodzić do swojego zranienia, a to dlatego, że łatwo jest jej stracić kontakt z własną potrzebą bycia z mężczyzną. Jeżeli, żyjąc bez mężczyzny, stara się być zadowolona, ale równocześnie daje sobie czas na przetworzenie uczuć wynikających ze straty, to otwiera sobie możliwość ponownego znalezienia intymności. 277 Najlepszy moment na ponowne zaangażowanie się w związek przychodzi wtedy, gdy czujemy się zadowoleni, żyjąc bez partnera. Kiedy kobieta zaczyna czuć się dobrze, zaprzeczając swoim uczuciom, ryzykuje, że do końca życia pozostanie sama. Tłumiąc swoje uczucia wynikające ze zranienia, sprawia w końcu, że wyparciu ulega część jej kobiecego „ja", ta mianowicie, która potrzebuje miłości. Do głosu dochodzi wtedy jej męska strona, która zajmuje się zaspokajaniem potrzeb i przyjmuje rolę mężczyzny w jej życiu. Kiedy kobieta uparcie tłumi uczucia wynikające ze straty, uczucia te w końcu znikają. Kobieta doznaje wówczas trwałej ulgi, ale nie jest uleczona. Jest wolna od bólu, ale płaci za to pewną cenę. Jest szczęśliwa, ale nie potrafi szczęścia w pełni odczuwać. Jeżeli wyprzemy ból, to nasza zdolność odczuwania czegokolwiek zostaje ograniczona. Kobieta taka czuje się dobrze i nie potrzebuje partnera. Uważa, że miło byłoby mieć kogoś, z kim można by było pójść do kina albo czasami pojechać na wakacje, ale to wszystko. Ta jej część, która ma autentyczną potrzebę miłości, została pogrzebana bardzo głęboko. Dopóki rany tej-kobiety nie zostaną uleczone, 278 dopóty będzie ona pewną częścią własnego „ja" żyła bez miłości, nie wiedząc nawet, że czegoś jej brakuje. Jeżeli w końcu zdecyduje się zaangażować ponownie, to może mieć trudności z wabieniem mężczyzny. Dopóki bowiem kobieta, o jakiej tu mowa, nie skonfrontuje się z tą częścią własnego „ja", która potrzebuje miłości, dopóty mężczyznom trudno będzie poczuć, że ich ona pociąga. Kiedy kobieta chce otworzyć drzwi do swego serca, mężczyźni zaczynają do nich pukać. Kobieta musi dać sobie przyzwolenie na to, by być nieszczęśliwą. Jeżeli przychodzi jej to z trudem, to powinna codziennie przeznaczyć trochę czasu na dawanie wyrazu negatywnym uczuciom. Jeżeli nie chce, żeby ktoś wiedział o jej problemie, to może zacząć zwierzać się z tych uczuć kartce papieru, pisząc pamiętnik. Ale później, kiedy już się z nimi oswoi, powinna przyłączyć się do grupy wsparcia albo znaleźć terapeutę, z którym będzie mogła podzielić się tą częścią swojego „ja". Rozdział dwudziesty trzeci Wszystko albo nic Niektóre kobiety odpychają miłość, domagając się wszystkiego od razu. Nie chcą poświęcać czasu na spotkania i powolne poznawanie kogoś. Chcą, żeby wszystko zostało od razu wyłożone na stół. Nie chcą uprawiać żadnych gier. Nie chcą żadnego udawania. Mówią prawdęijuż. Jeżeli mężczyzna nie jest w stanie poradzić sobie z bezpośredniością takiej kobiety, to tym gorzej dla niego. Bo wtedy ona przestaje się nim interesować. Więc niech mężczyzna zaakceptuje ją taką, jaka jest, a jeżeli nie, to już jej nie ma, to woli być sama. Tego rodzaju postawa może sprawić, że kobieta będzie się| czuła silna, nie jest to jednak postawa osoby, która kocha sama siebie. Osoba tak uparta i nieelastyczna nigdy nie znajdzie miło-| ści. Jej trzeźwość wydaje się godna podziwu i pożądania, ale w rzeczywistości zdaje się na nic. Siła takiej kobiety wydaje się autentyczna, jednak są to tylko pozory, ponieważ naszą prawdziwą siłą jest zdolność otrzymywania tego, czego potrzebujemy. Kobieta, o jakiej tu mówimy, pragnie być silna i kochająca, jednak nie mapojęcia, co to znaczy. Potrzebuje miłości tak jak każdy człowiek, jednak jej strach powoduje, że nie daje związkowi szansy. Pragnąc spotkać prawdziwą i trwałą miłość, musi zrozumieć, że jej postawa wyrażająca się słowami „wszystko albo nic" bardzo ogranicza — zarówno ją samą, jak i innych. 280 Kobieta z pozoru twarda często kryje w sobie kobietę wrażliwą i zranioną. Niechęć kobiety do tego, by iść na rękę mężczyźnie, oznacza, że w przeszłości czyniła ona wszystko, co w jej mocy, lecz bez żadnych rezultatów. Jej pozorny brak odpowiedzialności wynika w istocie z tego, że latami próbowała być odpowiedzialna, lecz potem całkowicie zrezygnowała. Poddała się, więc teraz nie uczyni już nic. Kobieta taka czuje, że zmarnowała wiele lat, próbując zadowalać innych, że przez te lata dawała, nie otrzymując nic w zamian. Ma rację, szukając równowagi, ale przeholo-wuje w drugim kierunku. Chce natychmiast dzielić się wszystkim, bo jej zdolność odkładania gratyfikacji na później jest niezmiernie ograniczona. Musi mieć wszystko od razu, albo zgłasza brak zainteresowania. To jej emocjonalne niezaspokojenie, ten jej głód uczuć przywodzi na myśl zachowanie dziecka. Dziecko chce mieć wszystko naraz, i ona chce mieć wszystko natychmiast. Aby wesprzeć i uzdrowić tę dziecinną część swojego „ja", kobieta, o jakiej tu mowa, musi się nauczyć odkładać gratyfikację na później, jednak bez rezygnowania z tego, czego pragnie. Zdolność odkładania gratyfikacji na później rozwinie się u niej, gdy da sobie czas na uleczenie własnych ran. Kobieta, o jakiej mówię, bardzo pragnie „wyłożyć na stół" swoje uczucia, a dzieje się tak, ponieważ jej ból domaga się, by ktoś o nim usłyszał. Jednak początek związku nie jest właściwym momentem na tego rodzaju uzdrawianie. Kobieta, o jakiej mówimy, musi bardzo uważać, żeby nie pomylić intymnego związku z terapią. Zanim będzie gotowa na taki związek, musi dać sobie czas na terapię albo na udział w grupie wsparcia, musi przyjrzeć się swoim poprzednim związkom z mężczyznami i uleczyć swoje zranienie. Początek związku nie jest właściwym momentem na uzdrawianie serca złamanego w związkach poprzednich. 281 Pragnienie dzielenia się wszystkim natychmiast, występujące u kobiety, jest porównywalne z męskim pragnieniem natychmiastowego seksu. Wyobraź sobie, jak głupio i niedojrzale zachowałby się mężczyzna, który by mówił: „Chcę seksu natychmiast. Jeżeli nie potrafisz temu sprostać, to się wynoszę. Chcę, tego chcę i jeżeli nie mogę tego dostać na moich warunkach, to nie ma o czym mówić". Kobieta pragnąca natychmiastowej emocjonalnej bliskości jest tak samo impulsywna i niedojrzała jak mężczyzna domagający się natychmiastowego seksu. Jeżeli w tym świetle spojrzy na swoje niezaspokojenie, to przestanie je usprawiedliwiać. Jej impulsywność świadczy też o tym, że nie rozumie, w jaki sposób rozwija się miłość. Jej wgląd w proces randkowania jest bardzo ograniczony. Kobieta taka skorzystałaby wiele, gdyby zapoznała się z pięcioma fazami chodzenia na randki opisanymi w książce Marsjanie i Wenusjanki na randce. Zrozumiawszy dzięki temu, jak rozwija się miłość, byłaby zdolna zrealizować własny potencjał pozwalający znaleźć prawdziwe i trwałe uczucie. Jak rozwija się miłość Związek rozwija się stopniowo. Gdy posieje się ziarno, trzeba mu dać czas, ponieważ dopiero po pewnym okresie rozwinie się z niego roślina. Nie można żądać natychmiastowych rezultatów. Ludzie potrzebują czasu, żeby się nawzajem poznać. Przyspieszając ten proces, możemy spowodować wykolejenie się nawet najlepszego związku. Często bywa, że kiedy kobieta pospiesznie dąży do intymności, mężczyzna odczuwa nagle potrzebę wycofania się. To intensyfikuje jej głód uczuć, który z kolei działa na niego zniechęcająco. Jeżeli kobieta zacznie od tego, że będzie się umawiała na randki z kilkoma mężczyznami i nie będzie od razu dążyła do wyłączności oraz intymności, to zyska szansę na ograniczenie swojej skłonności do dążenia do natychmiastowej bliskości z mężczyzną. Choć bliskość taka wydaje się naturalna i choć jest 282 przez nią upragniona, to jednak chcąc podtrzymać związek, kobieta musi być powściągliwa. Miłość nie rozkwitnie, gdy zostanie zbyt wcześnie przytłoczona zbyt wielką intymnością. Umawiając się na randki z kilkoma mężczyznami, kobieta zyska szansę na ograniczenie swojej skłonności do dążenia do natychmiastowej bliskości z mężczyzną. Aby zaangażować się w intymny związek, kobieta musi wiedzieć, że nie przyniesie on jej żadnych zmian na gorsze. Kobieta potrzebująca, cierpiąca na niezaspokojony głód uczuć będzie miała skłonność do tego, by uczynić z mężczyzny centralny punkt swego życia oraz żądać od niego, by zaspokoił wszystkie jej potrzeby. To z początku może mężczyźniepochlebiać, jednak skończy się jego ucieczką. Oczekiwanie, że którykolwiek mężczyzna zaspokoi wszystkie potrzeby partnerki jest nierealistyczne. Natomiast dzięki cierpliwości i mądrej powściągliwości kobieta może w końcu pokonać swoje niezaspokojenie, swój uczuciowy głód. Czynienie z mężczyzny centralnego punktu swego życia Aby pokonać swoje niezaspokojenie, swój głód uczuć, kobieta musi bardzo uważać, by nie uczynić z mężczyzny centralnego punktu, wokół którego będzie kręciło się jej życie. Może ona nauczyć się panować nad swoim niezaspokojeniem, starając się działać powoli i czerpiąc wsparcie ze związków z przyjaciółmi i rodziną. Natomiast porzucając wszystko dla intymnego związku z mężczyzną, popełni błąd. Miłość oraz wsparcie pochodzące od przyjaciół i rodziny są równie ważne jak miłość mężczyzny. W pewnym sensie są nawet ważniejsze, gdyż stanowią podstawę związku z mężczyzną. Dysponując taką podstawą, kobieta nie wymaga od mężczyzny zbyt wiele i nie ma skłonności do dawania mu zbyt wiele. 283 Miłość i wsparcie przyjaciół jest dla kobiety jak dobry domowy obiad, a miłość mężczyzny to smakowity deser. Bez zdrowego rozsądku i wiedzy o tym, jak rozwija się miłość, kobieta może z łatwością zacząć kierować się instynktami i w rezultacie rozczarować się. Kiedy przyjaciele radzą jej, by była powściągliwa, dążąc do zaskarbienia sobie miłości i uwagi mężczyzny, kobieta, o jakiej tu mowa, odrzuca tę radę. Nie chce uprawiać żadnych gier. Nie zdaje sobie sprawy, że powściągliwość w tym wypadku nie oznacza manipulacji, lecz wynika z mądrości. Nie mając wiedzy o różnych fazach procesu chodzenia na randki, kobieta strzela z biodra. Działanie powściągliwe nie przypada jej do gustu, więc rzuca się głową w dół. W imię autentyczności kieruje się odruchami, bez żadnych hamulców. Wyobraźmy sobie, że takie podejście zastosuje ktoś, kto pije zbyt dużo alkoholu lub wydaje zbyt dużo pieniędzy. Osoba taka stoczy się na dno, opróżniając przy tym swoje konto bankowe. Pragnąc rozpocząć życie od nowa, nie możemy — w imię autentyczności — usprawiedliwiać swojej nerwicy. Szacunek dla zasad procesu chodzenia na randki nie jest równoznaczny z uprawianiem gier. W ostatecznym rozrachunku to autentyczność decyduje o udanym związku, jednak całkowite ujawnienie tego, kim naprawdę jesteśmy, musi się odbyć stopniowo. Uprawianie gier Uprawianie gier nie daje dobrych rezultatów. Do właściwych rezultatów prowadzi natomiast mądrość. Fakt, że kobieta twardo stoi na stanowisku, iż nie będzie „uprawiała gier", wskazuje na to, że uprawiała je w przeszłości z negatywnym skutkiem albo że ktoś uprawiał gry w stosunku do niej i zranił ją. Jeżeli rana jeszcze się nie zagoiła, to kobieta, reagując w istocie na swoją przeszłość, nie daje szansy nowemu związkowi. 284 Stojąc twardo na stanowisku, że nie będzie „uprawiała gier", kobieta może wylać dziecko z kąpielą. Gry, które uprawiają ludzie, często zawierają racjonalne ziarno. Większość gier stosowanych przez kobiety w celu uwiedzenia mężczyzn opiera się w istocie na pewnego rodzaju „praktycznej mądrości". Jednak prawdziwa mądrość ułatwia rozwój miłości, podczas gdy uwodzicielskie gry usprawiedliwiają oszustwo. Często zdarza się, że kobieta, która zdobyła mężczyznę oszustwem, traci go. Mężczyzna bowiem, przekonawszy się, kim ona jest naprawdę, dochodzi do wniosku, że jej nie kocha, poniżej podaję przykłady manipulatorskich gier, które nie dają pozytywnych skutków, oraz dobre rady, które — po zastosowaniu się do nich — przynoszą pozytywne rezultaty. Choć są do siebie podobne, to jednak jest między nimi ogromna różnica. Manipulatorska gra Nie oddzwaniaj do niego, a będzie cię bardziej pragnął. Bądź seksowna, ubieraj się seksownie. W łóżku rób wszystko, czego on chce. Ukrywaj swoje prawdziwe uczucia, pozostawaj chłodna i wyniosła. Nie okazuj w żaden sposób zapału i skwapli-wości. Nie dzwoń do mężczyzny ani nie okazuj zbytniego zaintere- sowania. Umawiaj się na randki z innymi, żeby wzbudzić jego zazdrość. Nie bądź na każde zawołanie. Czasami mów, że jesteś zbyt zajęta. Ubieraj się, mów, uśmiechaj się i flirtuj w sposób uwodzicielski. Dobra rada Nie czyń z mężczyzny centrum, wokół którego kręci się twoje życie. Oddzwaniaj do niego, ale nie porzucaj dla niego wszystkiego. Ubieraj się w to, w czym czujesz się dobrze i nie rozpoczynaj z nim współżycia seksualnego, aż nie będziesz do tego gotowa. Powstrzymaj się od natychmiastowego dzielenia się wszystkimi swoimi uczuciami. Niczego nie przyspieszaj. Pozwól rozkwitać kwiatu, odchylając po jednym płatku. 285 W porządku będzie, jeżeli do niego zadzwonisz. Nie spodziewaj się jednak, że będzie miał wiele do powiedzenia. A jeżeli tak będzie, to bądź tym mile zaskoczona. Nie zadawaj wielu pytań. Podziel się z nim natomiast swoimi myślami i uczuciami. Chodzenie na randki z wieloma, lecz niesypianie z wieloma sprawi, że nie będziesz nadmiernie spragniona jego uwagi. Staraj się nie wyczekiwać na jego telefon. Bądź aktywna i zajęta, a nie będziesz zbyt potrzebująca, zbyt głodna uczuć. Nie staraj się o mężczyznę bardziej, niż on stara się o ciebie. Jego zadaniem jest uwodzenie ciebie, a twoim wzbudzanie jego zainteresowania. Kobieta może z łatwością uwieść mężczyznę, lecz mężczyzna taki rzadko podejmie wobec niej trwałe zobowiązanie, wiążąc się z nią na stałe. Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus Może się wydawać, że bezpośredniość i skłonność do wykładania kawy na ławę są dobre, jednak w rzeczywistości postawa taka zdradza brak wrażliwości na innych ludzi oraz na ich potrzeby. 286 Kobieta, którą cechuje taka postawa, ma niewiele tolerancji dla różnic. Uważa, że jej własny sposób patrzenia na świat jest właściwy i jest zdania, że mężczyzna powinien myśleć, czuć reagować tak jak ona. Powinna ona przeczytać książkę Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus i uświadomić sobie oraz przyjąć do wiadomości, że mężczyźni są inni niż kobiety. Mężczyźni różnią się od kobiet i tak być powinno. W kolejnej części niniejszej książki zajmiemy się wyzwaniami, przed którymi stają mężczyźni rozpoczynający życie od nowa. Przedstawione w niej przykłady będą dotyczyły w zasadzie mężczyzn, jednak pewne sprawy będą wspólne dla mężczyzn i kobiet. Wiele kobiet przekona się, że opisane w tej części książki wzorce postępowania są właściwe także im. Dawszy sobie czas na zrozumienie męskiej perspektywy, kobieta zorientuje się, czego doświadczają mężczyźni rozpoczynający życie od nowa. To pomoże jej zrozumieć własne doświadczenia, a także podjąć mądre decyzje ułatwiające rozwój miłości Część trzecia Rozpoczynanie życia od nowa na Marsie Rozpoczynaniu życia od nowa na Marsie towarzyszą jedyne w swoim rodzaju wyzwania. Zdarza się, że proces ten przypomina przechodzenie przez zaminowane pole. Niektórzy mają szczęście i udaje im się przejść, a innych jakaś mina rozrywa na kawałki. Poznawszy błędy innych, będziesz mógł, drogi czytelniku, podjąć właściwe decyzje we własnej sprawie. Dowiedziawszy się tego, czego należy się dowiedzieć, zyskasz pewność siebie i mądrość, które pozwolą ci maszerować naprzód bez popełniania błędów, jakie wcześniej popełniali inni. Prawdopodobnie w każdym z podanych przeze mnie dwudziestu trzech przykładów znajdziesz cząstkę siebie. Poznawszy wyzwania, przed jakimi stanęli inni, być może różniące się nieco od twoich własnych, zyskasz większy wgląd w to, co jest ci potrzebne do przejścia własnej ścieżki w procesie rozpoczynania życia od nowa. Zyskawszy potrzebne ci wsparcie i podjąwszy właściwe decyzje, będziesz w stanie wydobyć na światło dzienne najlepsze swoje cechy i doświadczyć pełni miłości i siły, jakie płyną z sensownego związku. Rozdział pierwszy Dążenie do nowego związku za wszelką cenę w celu zrekompensowania straty Jedna z największych różnic między mężczyznami a kobietami rozpoczynającymi życie od nowa polega na tym, że mężczyźni mają skłonność do zbyt szybkiego angażowania się na nowo, podczas gdy kobiety zbyt długo z tym zwlekają. Mężczyzna usiłuje zrekompensować sobie stratę i w tym celu przerzuca się z jednego związku w drugi. Nie zdaje sobie sprawy, że postępując w ten sposób, traci możliwość uzdrowienia własnego serca. Zaangażowanie się w nowy związek zaraz po stracie partnerki może ukoić jego ból, ale ma niewielki wpływ na uleczenie tego bólu. Mężczyzna, który nie rozumie, jak należy opłakiwać stratę, uświadomi sobie po prostu swój ból, a potem przystąpi do rozwiązywania problemu. Mężczyźni są nastawieni na rozwiązywanie problemów. Nie czują się dobrze, siedząc i „przeżywając swoje uczucia". Mężczyzna, który czuje ból z powodu braku pieniędzy, zacznie je po prostu zarabiać. Natomiast ten, który cierpi, bo stracił miłość partnerki, znajdzie sobie inną kobietę, która będzie go kochała. Mężczyzna, który angażuje się natychmiast, traci możliwość uleczenia własnego serca. Mężczyzna szukający nowego związku za wszelką cenę, dla zrekompensowania straty, nie zdaje sobie sprawy, że miłość 291 innej kobiety nie uzdrowi jego serca. Jej miłość ukoi natomiast jego duszę i wydobędzie na powierzchnię bolesne uczucia, które potrzebują uleczenia. Mężczyzna, o jakim tu mowa, musi wziąć na siebie odpowiedzialność za uleczenie własnego bólu, a nie uciekać przed nim. Musi poczuć cztery uzdrawiające emocje i uwolnić się od bólu. Nie oznacza to, że powinien to czynić w samotności. Nie, on powinien wyciągnąć rękę do przyjaciół i rodziny, prosząc ich o wsparcie. Najlepszym momentem na ponowne głębokie zaangażowanie się w związek jest dla niego chwila, w której nie będzie czuł, że musi się zaangażować. Dopóki czuje, że „musi" być w związku, aby uciec przed bólem, dopóty nie jest gotowy do podjęcia zobowiązania względem partnerki, do rzeczywistego związania się z nią. Mężczyźnie szukającemu związku za wszelką cenę, aby zrekompensować stratę, będzie też trudno dotrzymać zobowiązania, jeżeli już je podejmie. Wynikiem podjęcia zobowiązania będzie to, że albo zacznie się zastanawiać, dlaczego tak naprawdę nie jest w stanie się zdecydować, albo zadecyduje stanowczo, że partnerka, z którą się związał, nie jest dla niego odpowiednia. Większość związków, nawiązywanych dla zrekompensowania straty za wszelką cenę, jest nietrwała. Kiedy mężczyzna angażuje się, bo dąży do związku za wszelką cenę w celu zrekompensowania straty, rzadko dotrzymuje zobowiązania podjętego względem partnerki, rzadko tak naprawdę wiąże się z nią na stałe. Człowiek zgłodniały jest w stanie zjeść prawie wszystko. Jednak po zaspokojeniu pierwszego głodu staje się bardziej wybredny. Mężczyzna pragnący zrekompensować stratę za wszelką cenę przypomina człowieka umierającego z głodu. Jest w stanie zakochać się w każdej kobiecie, która ofiaruje mu okruch miłości. Jednak z chwilą, gdy zostanie zaspokojony jego głód miłości, mężczyzna ten stanie się bardziej krytyczny. Obudzi się ze swego zadurzenia jak ze snu i straci zainteresowanie tą part- 292 nerką. Dzisiejszemu mężczyźnie generalnie bardzo często trudno jest podjąć zobowiązanie względem partnerki, trudno mu jest się związać z nią na stałe, a taki, który szuka związku za wszelką cenę, aby zrekompensować stratę, ma z tym podwójny problem. Mężczyzna szukający związku za wszelką cenę, aby zrekompensować stratę, może się zakochać w każdej kobiecie, która ofiaruje mu okruch miłości. Bywa, że po rozpadzie związku mężczyzna czuje się przegrany. Chcąc udowodnić swoją męskość, będzie szukał partnerki seksualnej. Fakt, że ją znalazł, może poprawić mu samopoczucie. Może także dać mu doskonałą sposobność leczenia uczuć, które pojawiają się u niego automatycznie, a to dlatego, że miłość kobiety jest w stanie sprawić, iż mężczyzna poczuje się dobrze, a także może wspomóc proces uzdrawiania jego serca. Jednak mężczyzna będący w takiej sytuacji musi bardzo uważać, by nie składać kobiecie obietnic. Po zakończeniu związku powinien na jakiś czas uwolnić się od podejmowania zobowiązań, od wiązania się z kobietami. Jego przyszła siła i sukces opierają się bowiem na zdolności zyskiwania dobrego samopoczucia niezależnie od bezpieczeństwa, jakie daje związek, w którym doszło do podjęcia takiego zobowiązania. Angażować się we właściwym momencie Dla mężczyzny najlepszym momentem, by zaangażować się w związek, jest chwila, w której jego pragnienie dawania przewyższa jego potrzebę otrzymywania. Jest tak dlatego, że mężczyzna zaangażowany w związek, w którym otrzymuje więcej, niż daje, zostaje osłabiony. Zaangażowanie w tego rodzaju związek sprawia, że staje się on bardziej potrzebujący i bardziej skupiony na sobie. Mężczyzna powinien więc się zaangażować w momencie, gdy znajduje się w pozycji silnego. Angażując się, 293 musi czuć, że ma siłę pozwalającą mu zapewnić kobiecie szczęście, nie może natomiast być przeświadczony, że to kobieta jest tą silną stroną, która zapewni spełnienie jemu. Jeżeli decyduje się na seks, nie będąc jeszcze gotowym związać się z kobietą to powinien jasno przedstawić swoje intencje. Musi powiedzieć partnerce, że szuka związku dla zrekompensowania straty, że potrzebuje jedynie pocieszenia i że nie jest gotowy podjąć zobowiązania o związaniu się na stałe. Zaangażowanie się mężczyzny w związek, w którym otrzymuje on więcej, niż daje, osłabia tego mężczyznę. Przeważnie dzieje się tak, że bardziej zostaje zraniona kobieta niż mężczyzna, jeżeli mężczyzna ten nawiązał z nią związek dla zrekompensowania swojej straty. Bo on pojawił się w jej życiu, okazując, że ją docenia, obdarzając serdecznością, wdzięcznością i miłością, a potem wszystko to jej odebrał. Pewnego dnia jego uczucia, bez widocznego powodu, uległy nagłej zmianie. Ona się nie zmieniła, a jego uczucia do niej — tak. Mężczyzna, nie czując już głodu wynikającego z deprywacji, nie potrzebuje tej kobiety ani jej nie docenia. Choć odzyskał siłę, stracił zainteresowanie kobietą. Tego rodzaju wzorzec postępowania nie jest oczywiście korzystny dla kobiety, nie jest też dobry dla mężczyzny. Mądra kobieta godzi się na seks z mężczyzną poszukującym związku dla zrekompensowania straty tylko wtedy, gdy nie oczekuje z jego strony zobowiązania, że zwiąże się z nią na stałe. Musi ona być przygotowana na to, że mężczyzna w każdej chwili może przestać się z nią spotykać. Jeżeli decyduje się na seks w takiej sytuacji, to musi zdawać sobie sprawę, że uczucia mężczyzny są chwilowe. Wtedy nie zostanie zraniona. Jeżeli natomiast nie będzie sobie zdawała sprawy z chwilowości jego uczuć, to — po tym jak on z nią zerwie — będzie zmagała się ze zranieniem oraz poczuciem, że została zdradzona. Mężczyzna tymczasem będzie musiał radzić sobie z poczuciem winy. Aby tego uniknąć, stłumi 294 sWoje negatywne emocje, angażując się w kolejny związek. Tego rodzaju wzorzec postępowania będzie się u niego po\vtarzał, aż mężczyzna, o jakim tu mowa, nie da sobie czasu na uleczenie swego bólu. Jeżeli w pewnym momencie nie powstrzyma się od składania obietnic, gdy dąży jedynie do związku dla zrekompensowania straty, to nie znajdzie nigdy trwałej miłości. Jak rozpoznać właściwą osobę Zranienie i poczucie winy, których nie przeżyliśmy do końca i od których się nie uwolniliśmy, nie pozwalają nam dostrzec ani rozpoznać osoby, która będzie właściwym dla nas partnerem. Angażowanie się za wszelką cenę dla zrekompensowania straty prawie zawsze prowadzi do zaangażowania się w związek z niewłaściwą osobą. Im większe mężczyzna ma poczucie winy, ponieważ zawiódł kobietę (lub im większe poczucie winy tłumi) tym dłużej będzie musiał czekać na odzyskanie zdolności do rozpoznania właściwej dla siebie kobiety. Angażowanie się za wszelką cenę w celu zrekompensowania straty prawie zawsze prowadzi do zaangażowania się w związek z niewłaściwą osobą. Jeżeli mężczyzna zaangażuje się w związek z kobietą, będąc równocześnie stroną słabą i potrzebującą, to prawie zawsze, po odzyskaniu siły i niezależności, poszuka sobie nowej partnerki. Czując swoją siłę, zapragnie kobiety, której będzie mógł dawać, a nie matki, która się nim opiekuje. Zapragnie partnerki, która dostrzeże i doceni jego siłę, a nie jego słabość. To, że poprzednia partnerka poświęciła się dla niego, czy też oddała mu najlepsze lata swojego życia, nie będzie miało dla niego żadnego znaczenia. Jeżeli kobieta taka nie jest osobą dla niego właściwą, to mężczyzna będzie chciał zacząć od początku. Cokolwiek mu dała, fakt, że mu to dała, nie sprawi, że 295 będzie osobą dla niego właściwą. Mężczyznę na dłuższą metę może pociągać jedynie kobieta, która jest dla niego kobietą właściwą. A ta, którą wybiera w trakcie szukania związku za wszelką cenę dla zrekompensowania straty, przeważnie nią nje jest. Zresztą i on nie jest właściwym dla niej mężczyzną. Może się też zdarzyć, że kobieta jest tą właściwą partnerką dla danego mężczyzny, jednak on tego nie widzi ani nie czuje A sprawia to fakt, że zaangażował się w związek z nią za wszelką cenę, chcąc zrekompensować swoją stratę. Jeżeli kobieta stała przy nim, kiedy był w depresji, to po jego wydobyciu się z niej oboje będą czuli, że ma on wobec niej dług wdzięczności. A poczucie, że jest kobiecie coś dłużny, że ma względem niej zobowiązanie, może sprawić, że mężczyzna nie będzie w stanie jej kochać. Trawa po drugiej stronie płotu wyda mu się o wiele bardziej zielona. Zaangażowanie się za wszelką cenę dla zrekompensowania straty może sprawić, że mężczyzna nie będzie w stanie rozpoznać w swojej partnerce kobiety dla siebie właściwej. Poczucie, że jest kobiecie coś winien, nie pozwala mężczyźnie podjąć swobodnej decyzji, nie pozwala mu w sposób nieskrępowany zadecydować, że chce być z nią w związku. To się często zdarza. — mężczyzna nie jest w stanie być z kobietą wtedy, kiedy czuje, że powinien z nią być, bo jest jej coś winien. Jego dług wobec niej przypomina kajdany. Zaangażowanie w związek z nową partnerką staje się dla takiego mężczyzny wyzwoleniem, wydostaniem się z więzienia, a perspektywa rozpoczęcia wszystkiego od nowa z czystą kartą jest niezmiernie kusząca. Rozdział drugi Seks za wszelką cenę dla zrekompensowania straty Jedną z największych przeszkód pojawiających się na drodze do uzdrawiania serca mężczyzny jest występujący u niego głód seksu. Mężczyznom bardzo łatwo jest pomylić potrzebę miłości z potrzebą seksu. Ten, który wyczuwa, że nie jest jeszcze gotowy zaangażować się emocjonalnie, pragnie zaangażować się seksualnie. Przypadkowe zaangażowanie seksualne może mu przynieść chwilową ulgę, nie uzdrowi to jednak jego serca. Dlatego po każdym spotkaniu, podczas którego uprawiał seks, powinien dać sobie czas na zgłębienie uczuć, które się przy tej okazji pojawiły. Seks jest pięknym wyrazem miłości i formą intymności. U mężczyzny, którego uczucia zostały zranione, staje się ponadto sposobem, który umożliwia mu kontakt z własnymi uczuciami. Jednak mężczyźnie, o jakim tu mowa, nie wolno podejmować zobowiązania o związaniu się z kobietą, gdyż zobowiązanie tego rodzaju wzmocni jego zależność od jej miłości. Najlepiej będzie dla niego, jeżeli będzie utrzymywał seksualne kontakty z kilkoma partnerkami, albo jeżeli przy najmniej postawi sprawę jasno, informując partnerkę, że nie jest obecnie zdolny do składania żadnych obietnic. Uporczywy głód seksu, szukanie go za wszelką cenę, aby zrekompensować stratę, może przekształcić się w nałóg. Aby tak się nie stało, mężczyzna, doznawszy chwilowej ulgi, musi prze- 297 tworzyć swój ból. Może się jednak zdarzyć, że będzie unikać uzdrawiających uczuć, rzucając się w wir seksualnych przygód Skoro tak się stanie, musi uważać, żeby ta seksualna stymulacja — zamiast być czymś, co umożliwi mu kontakt z własnym bólem oraz uzyskanie pocieszenia — nie stała się dla niego metodą unikania własnych uczuć, sposobem znieczulania się na nie. Mężczyzna, który chwilowo powstrzyma się od szukania stymulacji seksualnej, ma większą szansę na doprowadzenie do końca procesu uzdrawiania własnego serca. Fakt, że to powstrzymywanie się przychodzi mu z trudem, będzie oznaką, że uzdrowienie serca jest mu naprawdę potrzebne. Sprawę ułatwi mu unikanie sytuacji, w których będzie nadmiernie pobudzony. Powstrzymując się chwilowo od szukania stymulacji seksualnej, mężczyzna zyskuje szansę na doprowadzenie do końca procesu uzdrawiania serca. Nie powinien na przykład oglądać erotycznych filmów, czytać czasopism pornograficznych czy udawać się na przejażdżki po mieście w poszukiwaniu chwilowej partnerki, ponieważ tego rodzaju bodźce wzmocnią tylko jego potrzebę seksu. Zimne prysznice, gimnastyka oraz spędzanie czasu z przyjaciółmi to najlepsze środki pozwalające zachować kontrolę nad potrzebą seksu. Nałogi nie są prawdziwymi potrzebami Może się komuś wydawać, że nałogi są związane z prawdziwymi potrzebami. Jest to nieprawda. Nałogi sąbowiem związane z potrzebami zastępczymi. Kiedy odczuwaj ąc prawdziwą potrzebę, doznajemy zbyt wielkiego bólu, nasz umysł tworzy potrzebę nową, zastępczą. Obsesyjny głód seksu za wszelką cenę u mężczyzny jest potrzebą zastępczą. Prawdziwą potrzebą tego człowieka jest potrzeba uzdrowienia własnych uczuć. Seks w dawkach 298 umiarkowanych może mężczyźnie pomóc skontaktować się , jednak seks obsesyjny najprawdopodobniej zablokuje proceS uzdrawiania. Mężczyźni są bardziej podatni na nałogi niż kobiety, ponieważ na ogół są mniej niż one biegli w dzieleniu się własnymi uczuciami z innymi ludźmi. Większość mężczyzn nie ma przyjaciół, z którymi mogłaby porozmawiać o swoich najskrytszych emocjach; mężczyźni nie posiadają też przeważnie umiejętności porozumiewania się, która pozwoliłaby im na rozmawianie o nich. Aby poradzić sobie ze zwykłym stresem życia, zazwyczaj rozmawiają ze sobą o sporcie, interesach, polityce i pogodzie. To na ogół wystarcza — jednak tylko tak długo, jak długo serce mężczyzny nie zostanie złamane. Mężczyźni przeważnie rozmawiają o sporcie, interesach, polityce i pogodzie, a nie o uczuciach, które wywołują ból. Często się zdarza, że mężczyzna, który po utracie miłości nie wie, dokąd się zwrócić, popada w jakiś nałóg. Jego prawdziwa potrzeba, to znaczy potrzeba podzielenia się z kimś własnymi uczuciami, zostaje zastąpiona przez potrzebę fałszywą. To samo dotyczy kobiet. Mężczyźni mają wówczas większą skłonność do uzależniania się od seksu, podczas gdy kobiety częściej zaczynają się przejadać. Człowiek, który nie zrozumie dokładnie, na czym polega proces uzdrawiania, i nie doprowadzi go do końca, może się znaleźć w szponach uzależnienia, w szponach jakiegoś nałogu. Rozdział trzeci Nałogi pozytywne Mężczyzna, który w trakcie uzdrawiania złamanego serca nie potrafi stworzyć sobie okazji do podzielenia się z kimś swoimi uczuciami, odczuwa cierpienie. Chcąc go uniknąć, szuka ulgi w nałogu. Nałogiem najpopularniejszym wśród mężczyzn jest seks, a po nim idą takie destrukcyjne uzależnienia jak uzależnienie od alkoholu i od narkotyków. Zresztą każde zachowanie, do którego uciekamy się w sposób przesadny, może stanowić metodę tłumienia uczuć. Chcąc uniknąć cierpienia, szukamy ulgi, oddając się nałogom. Często zdarza się, że podczas uzdrawiającego kryzysu mężczyzna uzależnia się od pracy. Choć przepracowywanie się bywa uzależnieniem, stanowi ono mniejszą przeszkodę w procesie uzdrawiania niż inne nałogi. Jest to uzależnienie bardziej pozytywne, mogące nawet ułatwić uzdrawianie złamanego męskiego serca. Jeżeli mężczyzna otrzymuje wsparcie w postaci terapii lub| ze strony grupy, to skupianie się na pracy może rnu sprawić* wielką ulgę. I będzie to ulga zdrowa. Praca bowiem pozwala mężczyźnie poczuć się ponownie człowiekiem wolnym i posiadającym autonomię, nieuzależnionym od intymnego miłosnego związku. Skupianie się na pracy podczas uzdrawiającego kryzysu jest zdrowe dla mężczyzn, nie jest takie natomiast dla kobiet. 300 Kobieta bowiem, chcąc uniknąć kontaktu z własnymi uczuciami, ma skłonność do tego, by dawać z siebie zbyt wiele. Skupiając się na pracy lub na dawaniu czegoś innym, może się stać nadmiernie odpowiedzialna za innych i w efekcie wyprzeć własne uczucia • potrzeby. Kobieta zatem nie powinna zatracać się w pracy. W wypadku mężczyzny praca bywa nałogiem pozytywnym, jednak w wypadku kobiety skupianie się na niej może zablokować proces uzdrawiania. Uczciwa praca pomaga mężczyźnie uzdrowić własne serce. Gdy mężczyzna daje coś z siebie innym, oni sygnalizują, że go doceniają, akceptują i że mu ufają, a to jest dla niego źródłem siły, powiększa też jego zdolność do głębszego wglądu we własne uczucia oraz do leczenia tych uczuć. Wszystko, co mężczyzna czyni, by pomagać innym albo by stać się bardziej niezależnym i zyskać większą autonomię, ułatwia uzdrawianie jego serca. Pozytywnym nałogiem może być także oddawanie się zajęciom rekreacyjnym. Bardzo dobrze jest, gdy mężczyzna wychodzi z domu i robi to, co przyczynia się do jego dobrego samopoczucia. W okresie uzdrawiania serca powinien też sprawiać sobie przyjemności. Jeżeli od jakiegoś czasu pragnął mieć nowy samochód, to teraz powinien go sobie kupić. Jeżeli chciał mieć nowy sprzęt stereofoniczny, to teraz właśnie powinien go sobie sprawić. Oczywiście oddawanie się zabawom oraz wydawanie pieniędzy także może stać się nałogiem, jednak stosowane z umiarem są nałogami pozytywnymi. Jeżeli mężczyzna ma pieniądze, to powinien je wydawać właśnie teraz. Jeżeli zaspokojone są potrzeby jego dzieci i jeżeli on sam wywiązuje się ze swych obowiązków w pracy, to może sobie pozwolić na przyjemności, odpoczynek i zabawę. Okres uzdrawiania serca jest czasem na to wszystko najodpowiedniejszym — czasem na robienie tego, czego mężczyzna nie mógł robić, gdy był żonaty. Rozdział czwarty Praca , pieniądze i miłość Może się jednak zdarzyć, że mężczyzna do tego stopnia zatraci się w pracy, że będzie ignorował swoje uczucia wynikające ze straty. Mężczyzna taki, tłumiąc swój żal i poczucie bezsilności, może w miejscu pracy stwarzać sytuacje bez wyjścia. Na przykład weźmie na siebie więcej obowiązków, niż jest w stanie wykonać, wskutek czego poczuje się bezsilny, nie mogąc sobie poradzić z nadmiarem zajęć. Jeżeli jego była partnerka miała wobec niego nadmierne wymagania i jeżeli on sam nie uwolnił się od gniewu, to zacznie prawdopodobnie wymagać od siebie zbyt wiele. Jego stłumiony gniew upodobni go do byłej, zbyt wymagającej partnerki. Mężczyzna ten będzie wskutek tego stawiał sobie nierealistyczne cele wymagające poświęcenia całego jego czasu i całej energii. Powinien on starać się stawiać sobie cele realistyczne. W przeciwnym bowiem razie sam wytworzy ogromną presję wynikającą z tego, że będzie usiłował sprostać własnym nierealistycznym wymaganiom. A presja ta odbierze mu możliwość uleczenia zranienia leżącego u podłoża jego niezdrowej obsesji. Mężczyzna stwarza sobie ogromną presję wynikającą z tego, że stara się sprostać własnym nierealistycznym wymaganiom. Znałem pewnego biznesmena, który po zerwaniu z partnerką postanowił nie angażować się ponownie w związek z kobietą, aż 302 nie zarobi dziesięciu milionów dolarów. Tego rodzaju presja nie jest zdrowa. Najlepiej jest, gdy po uleczeniu złamanego serca mężczyzna jest wolny od przekonania, że powinien osiągnąć coś więcej, niż osiągnął do tej pory. Nie powinien odczuwać tego rodzaju wewnętrznego przymusu. Nie powinien być przeświadczony, że chcąc nawiązać pełen miłości związek, musi zdobywać więcej dóbr materialnych. Kobieta, która jest dla niego kobietą właściwą, nie będzie go kochała ze względu na jego pieniądze, tylko ze względu na to, że jest on dla niej właściwym partnerem. Stawiając sobie cel finansowy jako warunek wstępny dla przyszłego związku, mężczyzna przywiązuje zbyt wielką wagę do pieniędzy. Może też się zdarzyć tak, że po rozpadzie nieharmonijnego, nie zapewniającego wsparcia związku mężczyzna dojdzie do wniosku, iż lepiej mu się będzie żyło bez partnerki. Jest oczywiście najlepiej, gdy przed nawiązaniem kolejnego intymnego związku potrafi zatroszczyć się o własne potrzeby, jednak nie oznacza to, że z nawiązaniem takiego związku musi czekać aż do chwili, gdy „osiągnie sukces". Szansę mężczyzny na trwały sukces znacznie rosną, gdy w jego życiu panuje równowaga pomiędzy miłością a pracą. Pełen miłości związek pomaga mu osiągać swoje cele w pracy. Ja sam kiedyś uważałem, że aby być wartym miłości, muszę odnosić sukcesy. Nie polegało to na tym, że powtarzałem sobie w myślach: „Muszę osiągać większe sukcesy, bo inaczej nie będę kochany". Polegało natomiast na tym, że na poziomie świadomości odczuwałem ogromną presję, by te sukcesy odnosić. I nigdy nie byłem zadowolony z tego, co dotychczas osiągnąłem. Wszystko, co zrobiłem, było niewystarczające. U podstawy męskiego pragnienia osiągnięć często leży błędne przekonanie, że aby być kochanym, mężczyzna musi odnosić sukcesy. 303 U podstaw tej presji leżało podświadome przekonanie, że aby być kochanym, muszę mieć więcej. Dopóki tak myślałem, moje sukcesy były niewielkie, a poza tym nie mogłem osiągnąć zadowolenia. Wszystko to uległo zmianie, gdy ożeniłem się z Bonnie. Po ślubie z nią w ciągu kilku lat doświadczałem uzdrawiającej siły miłości. Bonnie kochała mnie niezmiennie, a ja przekonywałem się, że — by zyskać jej miłość — nie muszę wcale robić więcej, niż robię i mieć więcej, niż mam. Albowiem ona najbardziej kochała spędzać czas wspólnie ze mną. Zmieniło to całkowicie moje nastawienie do pracy. A więc, drogi czytelniku, rozpoczynając życie od nowa, postaraj się pracować mniej, zamiast pracować więcej. Spróbuj też częściej spotykać się z przyjaciółmi i poświęcać więcej czasu na rekreację. Dzięki temu nie tylko szybciej uzdrowisz swoje serce, ale także z większą łatwością będziesz odnosił sukcesy. Ja sam przekonałem się o tym w praktyce. Nauczyłem się wprowadzać równowagę pomiędzy swoimi potrzebami emocjonalnymi a potrzebami związanymi z pracą. I wtedy zacząłem odnosić większe sukcesy, które z biegiem czasu jeszcze rosły. Teraz w moim życiu bezustannie pojawia się pokusa, bym się przepracowywał, lecz ja pamiętam, skąd się biorą moje sukcesy i co jest ich podstawą, ich korzeniem. Nawadniając ten korzeń, jak roślinę, sprawię, że moje sukcesy będą jeszcze większe. Mężczyzna, starając się mieć otwarte serce, pielęgnuje podstawę swego sukcesu w pracy. Będąc kochanym oraz ciesząc się zaufaniem przyjaciół i rodziny, doświadcza też zaufania ze strony świata. Życie, w którym panuje równowaga, jest jak magnes przyciągający możliwości jeszcze większego sukcesu Rozdział piąty Miłość to nie wszystko Zarówno mężczyźni, jak i kobiety popełniają błąd, sądząc, że miłość wystarczy, by związek był trwały. Czasami bywa, że dwoje ludzi darzy się miłością, lecz ludzie ci nie są osobami dla siebie właściwymi. Mogą się bardzo kochać, lecz równocześnie miłość ich może nie wystarczyć do zawarcia związku małżeńskiego lub pozostania w nim. W naszym społeczeństwie panuje przekonanie, że skoro się kogoś kocha, to należy z nim zawrzeć małżeństwo. Sądzi się powszechnie, że osoba przez nas kochana jest osobą dla nas właściwą. Oczywiście, miłość jest warunkiem wstępnym dla trwałego i zapewniającego spełnienie związku, jednak nie stanowi żadnej gwarancji, że kochana przez nas osoba jest tą właściwą. Wybieranie partnera przypomina wybieranie pracy. Istnieje wiele zajęć, które moglibyśmy wykonywać, jednakże chcąc znaleźć to, które jest dla nas właściwe, musimy poszukać odpowiedzi w głębi własnego serca. Możemy mieć przecież wiele ulubionych zajęć, jednak wybierając pracę, musimy się skupić na jednym. Podobnie jest z poszukiwaniem partnera. Po świecie chodzi tysiące osób, które moglibyśmy kochać, jednak tylko nieliczne spośród nich mogą się stać dla nas partnerami w małżeństwie. To spośród tej niewielkiej grupki musimy wybrać tę osobę, która jest dla nas osobą właściwą. A uczynimy to, wysłuchawszy najpierw, co podpowiada nam serce. Bywa, że gdy mężczyzna i kobieta starają się wzajemnie zadowolić, stwarzają sobie problemy. Bo albo on zmienia się za 305 bardzo, próbując zaspokoić potrzeby partnerki, albo czyni to ona. I każde z nich przestaje być do końca sobą. Aby małżeństwo było udane, obie strony muszą czuć, że wolno im być sobą w stopniu coraz większym, a nie coraz mniejszym. Jeżeli dzieje się tak, że jedna strona musi rezygnować z siebie — by zadowolić drugą — to małżeństwo nie będzie harmonijne ani szczęśliwe. Choćbyś nie wiem jak kogoś kochał, nie zdołasz się dopasować, jeżeli nie jesteś właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Może być tak, że dwoje ludzi, próbując żyć razem, zabrnie w układ bardzo zły, uniemożliwiający nawet wzajemną sympatię. Prawda o takiej parze jest następująca: każda ze stron pozostających w związku przestała lubić w sobie tę osobę, którą się w nim stała. Trwała miłość wymaga, abyśmy lubili osobę, którą się stajemy w relacji z naszym partnerem. Każdy nasz związek wydobywa na jaw jakąś część naszego ,ja". Partner będący dla nas osobą właściwą wydobywa z nas to, co najlepsze, a partner nią nie będący — to, co najgorsze. Jeżeli tkwimy w związku z kimś dla nas niewłaściwym, to zamiast stawać się osobą coraz bardziej kochającą, mądrą, recepty wną i twórczą, przestajemy się rozwijać. Jest w tym wszystkim pewna ironia. Polega ona na tym, że kochający się ludzie, którzy potrafią zakończyć związek, wybaczając sobie nawzajem i rozumiejąc, że nie byli osobami dla siebie właściwymi, są w stanie być bardzo dobrymi przyjaciółmi. Oczywiście pod warunkiem, że nie usiłują kontynuować intymnego związku. Zdarza się, że jedno czy każde z obojga partnerów nie potrafi zrozumieć, iż czasami związek, pomimo starań, nie może być udany. Pod koniec związku bywa, że jedno z partnerów lub oboje czują się winni, bo nie zdołali sprawić, by był on udany. Osoby takie, chcąc uniknąć poczucia winy, pozostaną w związku jeszcze długo, pomimo że już dawno zdali sobie sprawę, że czas się 306 rozstać. I dopiero, gdy wszystko będzie bezustannie szło ku gorszemu, poczują się usprawiedliwieni i odejdą. W tego rodzaju sytuacji jest tak, że im dłużej pozostajemy w związku, tym bardziej się nawzajem rozczarowujemy, a nawet ranimy. Wskutek tego musimy się później leczyć z większego poczucia winy. Gdy chcemy uniknąć poczucia winy, pozostajemy w związku jeszcze długo po tym, jak zdaliśmy sobie sprawę, że czas się rozstać. Przyjęcie do wiadomości, że dwoje ludzi może się kochać, nie będąc w stanie sprawić, by intymny związek był udany, pozwala pogodzić się z sytuacją, uwolnić się od przywiązania i rozstać się bez poczucia winy, a także z wybaczającym sercem. Przyjąwszy do wiadomości tę prawdę, możemy powiedzieć partnerce: „Kocham cię, ale nie jesteśmy dla siebie stworzeni". Możemy też potwierdzić, że oboje zrobiliśmy, co w naszej mocy, a związek się rozpadł, bo nie byliśmy osobami dla siebie właściwymi. Jeżeli nasze serce pozostanie dzięki temu otwarte, to będziemy mieli o wiele większą szansę znaleźć w przyszłości właściwą partnerkę. Bardzo trudno jest ją znaleźć, gdy szukamy, czując się równocześnie źle, mając poczucie winy, uważając, że nie sprostaliśmy sytuacji lub patrząc na siebie jak na człowieka przegranego. Kiedy natomiast zakończymy związek z sercem pełnym miłości, zdając sobie sprawę, że nasza partnerka nie była dla nas osobą właściwą, automatycznie przyjmiemy prawidłowy kierunek, poszukując kobiety bardziej odpowiedniej. Poczucie winy jest sygnałem, że proces naszego uzdrawiania nie został zakończony, i że — zanim będziemy gotowi zacząć wszystko od nowa — musimy go doprowadzić do końca. Rozdział szósty Uczenie się na własnych błędach Jedną z metod tłumienia przez mężczyznę uczuć wynikających ze straty jest obwinianie byłej partnerki. Przyjmując po prostu, że nie była ona kobietą dla niego właściwą, mężczyzna może z łatwością stłumić emocje, które w sposób naturalny wypływają ze straty. Przekonuje on bowiem sam siebie, że dobrze się stało, iż się rozstali, a racjonalizacja ta prowadzi go do zlekceważenia wszystkich tych emocji. To z kolei nie tylko nie pozwala mężczyźnie na ponowne otworzenie serca, lecz także uniemożliwia mu uświadomienie sobie, w jaki sposób sam przyczynił się do powstania problemów w związku. Problemy pojawiające się w związku nie są nigdy winą jednej tylko strony. Nie wystarczy więc powiedzieć: „Zawarłem związek z niewłaściwą osobą". Zdolność do znalezienia w przyszłości właściwej dla siebie osoby zależy od tego, czy nauczyliśmy się czegoś na błędach, jakie popełniliśmy w poprzednim związku. Gdy dwoje ludzi, którzy nie są dla siebie stworzeni, schodzi się i próbuje sprawić, by ich związek był udany, jest nieuniknione, że wydobędą z siebie nawzajem to, co najgorsze. Jednakże z drugiej strony fakt, że zeszli się z osobą dla siebie właściwą, nie usuwa w sposób magiczny wszystkich problemów. Bez względu na to, czy jesteśmy z osobą dla siebie właściwą czy niewłaściwą, przyczyniamy się do problemów istniejących w związku. Aby nie powtarzać swoich błędów w przyszłości, musimy przyjąć na siebie odpowiedzialność za nasz wkład w ich powstanie. Przyjrzawszy się temu wkładowi, będziemy w przyszłych związkach osobą bardziej kochającą. Wyniósłszy naukę z własnej przeszłości, zyskujemy większą zdolność tworzenia tego, co pragniemy stworzyć. Natomiast zrzucając winę za wszystkie problemy na swoją byłą partnerkę, rezygnujemy z możliwości nauczenia się czegoś, a także z własnego rozwoju. Jeżeli tak postąpimy, to będziemy nadal popełniać te same błędy. Będziemy też odczuwać automatyczny pociąg do kobiet podobnych do byłej partnerki. Wyniósłszy naukę z własnej przeszłości, zyskujemy większą zdolność tworzenia tego, co pragniemy stworzyć. Mężczyzna z łatwością zapomina, jednak z trudnością wybacza. Jeżeli w jego nowym związku pojawią się takie same problemy jak w poprzednim, to zamiast zająć się nimi ponownie, będzie miał skłonność być mniej tolerancyjny. Przed rozpoczęciem życia od nowa mężczyzna powinien przyjrzeć się dobrze nie tylko błędom partnerki, ale także swoim. Dawszy bowiem sobie czas na przeanalizowanie własnego postępowania, będzie w stanie nie tylko zapomnieć o tym, co się stało, ale także wybaczyć. Rozdział siódmy Nie jest konieczne , żebyś przestał kochać To, że mężczyzna zrozumiał, iż jego była partnerka nie jest dla niego partnerką właściwą, wcale nie oznacza, że musi przestać ją kochać. Często zdarza się jednak, że mężczyzna, o jakim tu mowa, uważa, że musi to zrobić, bo inaczej nie będzie w stanie powiedzieć ,do widzenia". Nie zdaje on sobie sprawy, że może przecież powiedzieć: „Kocham cię, a równocześnie jestem świadom, że ty i ja nie jesteśmy dla siebie partnerami właściwymi. Lepiej będzie dla obojga, jeżeli zostaniemy tylko przyjaciółmi". Oczywiście miłość, jaką żywił do partnerki, do pewnego stopnia wygasła, jednak mężczyzna ten, chcąc wycofać się ze związku, nie musi zamykać swojego serca. Kiedy opuszczamy związek, powinniśmy przypomnieć sobie miłość, która na początku była wspólnym naszym udziałem. Jest to bardzo ważne, bo bez tego nie uzdrowimy złamanego serca. Rozdział ósmy Miłość nie odwzajemniona Wyzwanie jest zwykle czynnikiem motywującym dla mężczyzny. Gdy mężczyzna pragnie czegoś, co nie jest łatwo osiągalne, jego pragnienie jeszcze wzrasta. Zdarza się, że wyzwanie wywołuje u niego namiętność. Dzieje się tak wtedy, gdy pragnie on miłości kobiety i nie może jej dostać. W takim właśnie wypadku bywa, że ogarnia go płomień namiętności. Czasami się zdarza, że po rozpadzie związku mężczyzna wprost usycha z tęsknoty za byłą partnerką, którą wciąż kocha. Nie może uwierzyć, że ona nie darzy go już uczuciem, co sprawia, iż ogromnie jej pragnie i bardzo cierpi. Tego rodzaju ból, wywołany nie odwzajemnioną miłością, pomaga mu dotrzeć do własnego żalu. Jednak żal to nie wszystko. Mężczyzna ten powinien zgłębić także swoje inne uczucia. To, że doznaje bólu płynącego z nie odwzajemnionej miłości, czy też z faktu, że jego miłość nie może się spełnić, oznacza, iż są w nim uczucia z przeszłości, których nie przeżył do końca i od których sienie uwolnił. Skłonność do nieakceptowania odrzucenia, czy też do odczuwania zranienia z powodu utraty miłości pojawiła się u niego już dawno. Nieznośny ból wynikający z nie spełnionej miłości jest wyraźnym sygnałem, że w mężczyźnie są uczucia z przeszłości, których nie przeżył do końca i od których się nie uwolnił. 311 Aby uwolnić się od męki nie odwzajemnionej miłości, mężczyzna musi odnaleźć związek pomiędzy bólem odczuwanym obecnie a swoją przeszłością. Musi przypomnieć sobie dawne przeżycia — sytuacje z okresu, gdy był młody i zaczynał dopiero umawiać się na randki, a także wydarzenia wcześniejsze, gdy czuł się odrzucony lub opuszczony przez własną matkę. U mężczyzny niezdolność do pogodzenia się ze stratą i uwolnienia się od przywiązania wynika często z tego, że są w nim uczucia, których nie przeżył do końca i od których się nie uwolnił, związane z jego relacjami z matką. Jeżeli w dzieciństwie zmuszono go, by przestał potrzebować matki, zanim był do tego gotowy, to jako człowiek dorosły będzie jakąś częścią swojego , ja" wciąż kurczowo się trzymał potrzeby bliskości z matką lub kimś w jej rodzaju. Może to się wiązać ze śmiercią matki albo z tym, że w rodzinie przybyło młodsze dziecko. Odkrywając jednak związek pomiędzy uczuciami odczuwanymi obecnie a przeszłością, mężczyzna, o jakim tu mowa, może zacząć wyzwalać się z bolesnego uścisku tych uczuć. Jest najzupełniej normalne, że człowiek, który miał takie przeżycia, spodziewa się, iż żadna kobieta nie spełni jego oczekiwań i że on sam nigdy nie będzie szczęśliwy. Myśli tego rodzaju stanowią podłoże całego bólu i całego dramatu nie odwzajemnionej miłości. Gdyby mężczyzna, o jakim tu mówię, mógł poznać przyszłość i przekonać się, że znajdzie jeszcze miłość — i to doskonalszą niż poprzednia — nie dręczyłby się tak bardzo. Ponieważ jednak nie zna przyszłości, pozostaje pogrążony w bólu. Jest jednak z tego wyjście, gdyż człowiek, przetworzywszy przeszłą sytuację, w której jego miłość była nie odwzajemniona, dowiaduje się — patrząc z dogodnej pozycji, jaką zajmuje obecnie — że znalezienie miłości, i to wielkiej, jest możliwe. Wsłuchując się w chwili obecnej w swoje uczucia z przeszłości, może wzbogacić proces zgłębiania swojego dawnego bólu tym pocieszającym wglądem, a potem wykorzystać ten wgląd w zmaganiu z tym, co spotyka go teraz. Rozdział dziewiąty Konieczność rezygnacji gdy partnerka nas nie chce Czasami mężczyzna nie jest w stanie wyjść z impasu, bo nie potrafi zrezygnować, gdy partnerka go nie chce. Czuje, że partnerka go opuściła, a równocześnie trzyma się kurczowo myśli, że uczyniła źle. Obwiniając ją, nie może ruszyć naprzód z martwego punktu ani odzyskać dobrego samopoczucia. Najlepiej jest, gdy decyzja o zakończeniu związku jest wspólną decyzją obu stron, bo wtedy żadna z nich nie czuje się ofiarą. Mężczyzna, o jakim tu mowa, w pewnym momencie musi dojść do przekonania, że nie byli z partnerką sobie przeznaczeni. Być może w innych okolicznościach i w innym czasie mogliby sprawić, że ich związek okazałby się udany, jednak w tych okolicznościach, które były im dane, nie było to możliwe. Przyjmując taką pozytywną perspektywę, mężczyzna stanie się bardziej zdolny wybaczyć i rozpocząć nowe, szczęśliwsze życie. Bywa, że mężczyzna, który — czując się opuszczony przez partnerkę — wciąż jej pragnie, uparcie ją obwinia i osądza. Jeżeli ma dzieci, to może także popełnić wielki błąd polegający na przedstawianiu im matki jako osoby samolubnej i nie dbającej o nikogo. Mężczyzna, o jakim tu mówimy, powinien zatrzymać tego rodzaju oceny dla siebie i dla swego terapeuty. Gdy jest się rodzicem, należy zawsze bardzo uważać, żeby w obecności dzieci nie osądzać zbyt surowo i nie krytykować drugiego rodzica, gdyż dla dzieci jest to bardzo trudne do zniesienia. Dziecko zmuszone do solidaryzowania się z jednym z ro- 313 dziców, a pozostania przeciwko drugiemu będzie miało mnóstwo problemów. Mężczyzna, który kocha swoją byłą partnerkę i uważa, że nie powinna ona była go opuścić, sam musi zdecydować, jaki kształt nadać swojej miłości. Jeżeli naprawdę kocha tę kobietę, to powinien ją wspierać wtedy, gdy ona robi to, co uważa za dobre dla siebie. Nie powinien traktować jej jak swego dziecka czy swojej własności. Takie traktowanie nie ma nic wspólnego z miłością. Jeżeli mężczyzna naprawdę pragnie, żeby partnerka do niego wróciła, to najlepiej będzie, jeżeli przestanie się jej kurczowo trzymać. Jak radzić sobie z odrzuceniem Jeżeli my sami nie jesteśmy osobą właściwą dla kogoś drugiego, to nie może być prawdą, że ten ktoś jest osobą właściwą dla nas. Jeżeli dana kobieta nas nie chce, to z pewnością nie jest ona dla nas osobą właściwą. Żywiąc przekonanie, że jest inaczej, pozostajemy ofiarą i trzymamy się kurczowo swojego zranienia oraz swojej straty. Aby przestać się kurczowo trzymać kobiety, mężczyzna musi zrozumieć, że prawdopodobnie będąc tego blisko, nie była ona jednak osobą dla niego właściwą. Nie jest dobrze, jeżeli idealizujemy kobietę, która nas nie chce. Pamiętając o tym, przekonajmy się, że podane niżej sądy są logicznie niespójne: • Tworzylibyśmy idealny związek, gdybym nie popełnił tego błędu. • Tworzylibyśmy idealny związek, gdyby ona zechciała się tu sprowadzić i być ze mną. 314 • Powinniśmy być razem, i bylibyśmy, gdyby ona nie spotkała tamtego faceta. • Moglibyśmy być dla siebie idealni, gdybym spotkał ją wcześniej. • Bylibyśmy dla siebie idealni, gdyby ona nie była już zajęta. Gdyby ta kobieta była rzeczywiście idealną dla ciebie partnerką, wybaczyłaby ci twój błąd, sprowadziłaby się do ciebie, aby być z tobą, spotkałbyś ją we właściwym momencie, nie zakochałaby się w tym drugim, byłaby dostępna i nie zajęta... Chcąc stwierdzić, że ktoś jest dla nas idealnym, doskonałym partnerem, musimy poprawnie zdefiniować tę doskonałość — co najmniej jako dostępność dla nas. Przekonanie, że ktoś, kto nas nie kocha, nie akceptuje ani nie pragnie, mógłby być osobą dla nas właściwą, jest złudzeniem wynikającym z zadurzenia. Aby przestać się kurczowo trzymać kobiety, która go nie chce, aby się z nią rozstać, mężczyzna musi zrozumieć, że ona naprawdę go nie chce. Musi to do niego dotrzeć. Uznanie tego faktu będzie bolesne, ale pomoże mu stanąć twarzą w twarz z prawdą. A prawda jest taka, że ta kobieta nie kocha go na tyle, by z nim zostać, że nie chce z nim być. Uznanie tej prawdy jest ważne. Natomiast nic mężczyźnie nie pomoże, a wręcz zaszkodzi, jeżeli skupi się on na konkretnych przyczynach, z powodu których kobieta go nie chce. Wyliczając takie konkretne przyczyny, kobieta może powiedzieć, że mężczyzna ten nie jest dla niej wystarczająco bogaty, wystarczająco inteligentny czy wystarczająco obyty i kulturalny, że jest zbyt skomplikowany, zbyt samolubny, zbyt podatny na wpływy i tak dalej, i tak dalej. Wszystko to są stwierdzenia powierzchowne. Prawdziwą bowiem przyczyną, dla której kobieta go nie chce, jest fakt, że nie jest on dla niej właściwym 315 - partnerem. Gdyby nim był, wszystko to nie miałoby znaczenia. Skupiając się na takich stwierdzeniach, mężczyzna może zacząć myśleć: „Ale przecież ja się mogę zmienić..." Spowoduje to, że, wybierze niewłaściwą drogę. Proces zamykania sprawy Parze znajdującej się w końcowej fazie związku może bardzo pomóc terapia pozwalająca ten związek zakończyć. Terapeuta, chcąc pomóc mężczyźnie, który kurczowo trzyma się kobiety, poprosi tę kobietę, żeby powtarzała po wielekroć podane poniżej zdania. Dzięki nim mężczyzna poczuje ból wynikający ze straty, a to pomoże mu rozstać się z kobietą. Kobieta ma po prostu powtarzać następujące zdania: • Nie chcę z tobą być. • Nie kocham cię tak bardzo, jak myślałam. • Nie jesteś dla mnie właściwym partnerem. • Chcę być z kimś innym. • Będę cię zawsze kochała, ale nie na tyle, by z tobą być. • Wiem, że nie jesteś osobą dla mnie właściwą. Słysząc te zdania wielokrotnie, mężczyzna zyska szansę na to, by przeżyć zerwanie do końca i przestać się trzymać kobiety; by się z nią rozstać. Po wykonaniu tego ćwiczenia terapeuta powinien poprosić kobietę, by wyszła z pokoju, a potem poświęcić trochę czasu na zgłębienie wraz z mężczyzną jego czterech uzdrawiających emocji. Na zakończenie mężczyzna powinien te same zdania powiedzieć kobiecie. Powinien to zrobić nawet wtedy, gdy jeszcze w pełni nie czuje tego, o czym mówi. Wypowiadając te słowa, zyskuje bowiem szansę na to, by uznać prawdę, a prawda z kolei ma szansę zapaść mu w świadomość i wyzwolić go z uścisku bólu. Jeżeli mężczyzna odbywa terapię sam, bez partnerki, to może 316 wykonać to ćwiczenie z terapeutą, który odegra rolę kobiety. Odgrywając tę rolę, terapeuta będzie powtarzał te zdania wyrażające odrzucenie, a mężczyzna poddany terapii będzie miał szansę odczuć i przetworzyć emocje, które się w nim pojawią jako reakcja na wypowiadane przez terapeutę zdania. Po zgłębieniu tych emocji zakończy ćwiczenie, wypowiadając te same zdania. Rozdział dziesiaąty Towarzyszka życia , z którą łączy nas duchowe pokrewieństwo nie jest ideałem Zdarza się, że mężczyzna nie jest w stanie podjąć zobowiązania i związać się z nową partnerką na stałe, bo porównuje ją do idealnej kobiety ze swoich marzeń. Możliwe, że ją kocha, jednak równocześnie zastanawia się, czy decyzja, by się z nią związać, jest decyzją właściwą. Chce się upewnić, że dostaje najlepszą kobietę, jaką może mieć. Martwi się, że być może gdzieś istnieje lepsza. Spodziewając się, że towarzyszka życia, z którą połączy go duchowe pokrewieństwo, będzie ideałem, odbiera sobie szansę na znalezienie prawdziwej, trwałej miłości. Mężczyzna, o którym mówimy, odkłada na później podjęcie zobowiązania o związaniu się z kobietą, bo ma nadzieję, że znajdzie ideał. Wyobraża sobie, że towarzyszka życia, z którą połączy go duchowe pokrewieństwo, jest ideałem. Brak mu realistycznego spojrzenia na związki i ludzi. Osoba, jakiej on szuka, ideałem nie jest. Albowiem absolutne ideały w świecie realnym nie istnieją, a towarzyszka życia, z którą kogoś łączy duchowe pokrewieństwo, jest osobą idealną jedynie dla tego właśnie partnera. Towarzyszka życia, z którą łączy nas duchowe pokrewieństwo, nie jest ideałem, ale jest osobą idealną dla nas. 318 Mężczyzna będzie mógł sobie uświadomić, że jakaś kobieta jest towarzyszką życia, z którą połączy go duchowe pokrewieństwo, dopiero wtedy, gdy da sobie czas na bliższe jej poznanie. Oczekiwanie, że tego rodzaju świadomość pojawi się natychmiast, jest oczekiwaniem z gruntu nierealistycznym. Aby się na siebie otworzyć, nasze serca potrzebują czasu. Jeżeli damy miłości czas na to, by się rozwijała, to przyjdzie taki dzień, w którym zdamy sobie sprawę, że nasza partnerka jest dla nas partnerką właściwą. Uświadomienie sobie tego nie jest kwestią oceny wynikającej z umysłowego wysiłku. Jest to kwestią „poruszenia duszy". To nasza dusza, a nie nasz umysł rozpoznaje osobę dla nas właściwą. Dusza nie kalkuluje. Ona po prostu wie i mówi: „To właśnie jest ktoś dla mnie". Próbując kalkulować, czy partnerka jest dla nas osobą właściwą, oceniamy ją na podstawie pewnego rozumowania, pewnego procesu umysłowego. Czyniąc tak, przekonujemy się, że nigdy nie sprosta ona naszym wymaganiom, bo nasz umysł zawsze znajduje całą listę wad. Dlatego pragnąc wybrać towarzyszkę, z którą łączy nas duchowe pokrewieństwo, musimy pozwolić wybierać naszej duszy. Człowiek nie jest w stanie na podstawie wyrozumowanej kalkulacji wybrać towarzyszkę życia, z którą będzie go łączyło duchowe pokrewieństwo. Najlepiej będzie, jeżeli najpierw posłużymy się umysłem po to, by dociec, jak możemy w sposób najbardziej efektywny obdarowywać kogoś miłością i wsparciem oraz jak je od niego otrzymywać, a dopiero później, po przebyciu procesu chodzenia na randki, zaczniemy otwierać swoje serce. Gdy nasze serce się otworzy, nasza dusza da nam dalsze wskazówki, podpowiadając, czy mamy kontynuować znajomość czy zerwać. Czasami zdarza się, że otworzywszy już serce, przekonujemy się, iż nasza partnerka nie jest dla nas osobą właściwą. Miłość to nie wszystko — dowiedzieliśmy się już tego wcześniej. Wiemy 319 więc, że fakt, iż kochamy naszą partnerkę, nie oznacza, że jest ona właściwą dla nas osobą. Towarzyszka życia, z którą łączy nas duchowe pokrewieństwo, to ktoś, z kim z głębi serca pragniemy dzielić życie. A może się przecież zdarzyć, że kogoś kochamy, a równocześnie wcale z nim spędzić całego życia nie chcemy. Rozdział jedenasty Pośpiech Bywa, że mężczyzna traci szansę na miłość przez pośpiech. Jest to z reguły osoba, która ma poczucie misji. Nie mając pewności, że kobieta jest dla niego osobą właściwą, człowiek ten będzie po prostu szukał dalej. Nie będzie chciał się głębiej angażować, bo nie ma ochoty tracić czasu. Czas jest cenny. Mężczyzna, o jakim tu mowa, rozumuje tak: jeżeli poświęcę zbyt wiele czasu na ten związek, to być może stracę szansę znalezienia właściwej dla siebie kobiety. Gdyby wiedział więcej o tym, jak należy szukać towarzyszki życia, z którą połączy go duchowe pokrewieństwo, odprężyłby się i dał sobie więcej czasu. Jeżeli kocha jakąś kobietę, nie mając przy tym pewności, czy jest ona dla niego partnerką właściwą, to wcale nie zmarnuje czasu, spotykając się z nią i poznając ją bliżej. Kontynuując związek do chwili, gdy się przekona, czy kobieta jest dla niego partnerką właściwą czy nie, mężczyzna przygotowuje się do znalezienia towarzyszki życia, z którą będzie go łączyło duchowe pokrewieństwo. Przeciwnie, uczyni mądrze, poświęcając czas na otwarcie serca i na rozwinięcie w sobie zdolności do rozpoznania towarzyszki życia, z którą będzie go łączyło duchowe pokrewieństwo. Gdyż dając sobie czas na opłakanie zakończenia dawnego związku - 321 mężczyzna zwiększa swoje szansę na znalezienie w przyszłości właściwej osoby. Jeżeli nawet się okaże, że kobieta, z którą się spotykał nią nie jest, to jego wysiłek nie pójdzie na marne. Następnym razem jego szansę na trafienie w dziesiątkę będą o wiele większe. Nawet najlepsi strzelcy czasami chybiają. Rozdział dwunasty Jak rozpoznać partnerkę z którą łączy nas duchowe pokrewieństwo Często się zdarza, że nie wiedząc, czy uda nam się wybrać właściwą dla siebie partnerkę, za bardzo się niepokoimy. Każda kobieta jest co prawda wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju, jednak to, co możemy otrzymać od partnerki w związku, zależy bardziej od tego, co my sami jej dajemy, niż od niej. Mężczyzna, który byłby równocześnie z wieloma kobietami, przekonałby się, że to, co otrzymuje od każdej z nich, jest bardzo podobne do tego, co dostaje od pozostałych. To, że nasza dusza rozpoznaje towarzyszkę życia, z którą łączy nas duchowe pokrewieństwo, nie oznacza, że identyfikuje ona kobietę, która jest lepsza od innych. Identyfikuje natomiast osobę, wraz z którą my będziemy się mogli rozwijać w miłości trwającej przez całe życie. To, co otrzymujemy w związku, zależy bardziej od tego, co sami dajemy, niż od tego, kim jest nasza partnerka. Rozpoznając towarzyszkę życia, z którą łączy nas duchowe pokrewieństwo, czujemy się tak, jak byśmy znaleźli tę jedną jedyną osobę, z którą będziemy dzielić swoje życie. Ponieważ wyboru dokonała nasza dusza, wydaje się nam, że tak musiało być. Jednak rzeczy mają się inaczej. Żywiąc przekonanie, że to 323 Przeświadczenie, że na świecie istnieje tylko jedna właściwa dla nas osoba, jest nazbyt ograniczające. Mężczyźni często popełniają błąd, sądząc, że na świecie istnieje jedna idealna kobieta lepsza niż wszystkie inne. Tego rodzaju postawa bardzo utrudnia decyzję — po prostu dlatego, że taka kobieta nie istnieje. Każdy mężczyzna może wybierać spośród setek kobiet, bo istnieją setki takich, które on mógłby wybrać. Mężczyźni często mówią mi: „Jak mogę wybrać jedną? Wszystkie są takie cudowne! Jest ich tyle, a każda inna". Odpowiadam im na to, że decyzja nie zostaje podjęta w wyniku rozumowania. Proces decyzyjny przebiega następująco: najpierw mężczyzna wybiera jedną kobietę, która wydaje się tak samo dobra jak inne, i daje szansę związkowi. Wraz z rozwojem miłości, gdy mężczyzna daje coś z siebie, jego serce otwiera się szerzej. A kiedy serce jest już otwarte, zyskuje on zdolność rozpoznania, czy ta właśnie kobieta jest dla niego właściwa. Jeżeli nie, to za następną próbą mężczyzna ten będzie bliższy znalezienia takiej kobiety. Rozdział trzynasty Nie sądzić książki po okładce Często zdarza się tak, że mężczyzna będąc już gotowym do rozpoczęcia życia na nowo, stara się zdobywać względy jedynie takich kobiet, które odpowiadają jego „wyobrażeniu". Każdy mężczyzna nosi bowiem w wyobraźni obraz idealnej dla siebie partnerki. Przeważnie bywa tak, że kobieta, która nią zostaje, wcale nie odpowiada temu wyobrażeniu. Bywa to kompletnym zaskoczeniem. Mężczyzna starający się o względy jedynie takich kobiet, które odpowiadają jego wyobrażeniu ideału, odsuwa w czasie szansę znalezienia właściwej dla siebie osoby. Często się zdarza, że idzie on na przyjęcie i spotyka tam kilka kobiet, które go podniecają. Ignoruje to jednak, ponieważ kobiety te nie wyglądają tak, jak jego zdaniem powinny wyglądać. Mężczyzna ignoruje to, że kobieta go pociąga, jeżeli jej wygląd nie jest zgodny z jego wyobrażeniem ideału. Gdyby mężczyzna taki zapomniał na jakiś czas o swoim wyobrażeniu ideału i umawiał się na randki z kobietami, które go pociągają, miałby o wiele większą szansę na znalezienie właściwej dla siebie osoby. Powinien on raczej, zamiast skupiać się na wyglądzie kobiety, skoncentrować się na tym, jak się w jej obecności czuje. Pociąg fizyczny bardzo prędko mija, a namiętność można podtrzymać jedynie wtedy, gdy pociąg, który odczuwamy, wynika z czegoś więcej niż tylko z wyglądu kobiety. Towarzyszka życia, z którą łączy nas duchowe pokrewieństwo, to ktoś, kto nas pociąga na wszystkich czterech poziomach naszej egzystencji: na poziomie fizycznym, emocjonalnym, umysłowym i duchowym. Kobieta taka pociąga nas seksualnie, lubimy ją, uważamy ją za osobę interesującą, a ponadto inspiruje nas ona do tego, żebyśmy ujawniali najlepszą stronę swojej natury. Aby doświadczyć miłości trwającej przez całe życie, a nie tylko przez kilka tygodni, miesięcy czy lat, musimy nawiązać związek dobrze funkcjonujący na wszystkich tych czterech poziomach. Namiętność można podtrzymać jedynie wtedy, gdy odczuwany przez nas pociąg wynika z czegoś więcej niż tylko z powierzchowności kobiety. Nieraz w ciągu swojej kariery zawodowej byłem zdumiony, gdy moje klientki, kobiety o wyglądzie gwiazd filmowych, skarżyły się, że nie pociągają już swoich narzeczonych czy mężów. Kobiety te doznawały częstych rozczarowań, gdyż mężczyźni, którzy początkowo ich pragnęli, szybko tracili zainteresowanie nimi. Działo się tak nie dlatego, że były niegodne miłości, lecz ponieważ wdawały się w związki z niewłaściwymi mężczyznami, z mężczyznami, których pociągały jedynie na poziomie fizycznym. Mądry mężczyzna, który chce być szczęśliwy i kochany przez całe życie, nie sądzi książki po okładce. Niektórym jednak trudno jest przyjąć taką postawę. Nie są oni w stanie porzucić nadziei, że znajdą idealną kobietę, która wygląda jak dziewczyna z rozkładówki. Niestety, zawsze bywa tak, że kiedy nadzieja ta się ziści, okazuje się, że „idealna" kobieta ma jakieś wady. Zbytnie skupianie się na fizycznej stronie związku nie jest nigdy satysfakcjonujące na dłuższą metę. Poniższa analiza może przyczynić się do tego, że mężczyzna trzymający się kurczowo swego wyobrażenia wyzwoli się z tego nawyku. 326 Wyobraźmy sobie, że mężczyzna patrzy na piękną kobietę, zapytajmy, co czyni ją w jego oczach istotą tak cudowną? Otóż to, że kobieta ta jest piękna. Że wspaniale jest na nią patrzeć. Spoglądając na nią, mężczyzna czuje się świetnie. Kobieta taka go podnieca. Budzi w nim pragnienie dotykania. Kiedy mężczyzna jej dotyka, czuje się doskonale. Jest podniecony i podnieca też tę kobietę. Powyższa analiza pokazuje, że mężczyznę najbardziej u-szczęśliwia to, że kobieta działa na niego tak, a nie inaczej, że pod jej wpływem on czuje się w określony sposób. Jaki stąd płynie wniosek? Otóż taki, że najważniejszym wymaganiem ze strony mężczyzny nie powinno być wymaganie, aby kobieta miała taką, a nie inną powierzchowność, tylko żeby sprawiała, że on czuje się tak, a nie inaczej. Czasami mężczyzna nie porzuca swoich wyobrażeń z tego samego powodu, dla którego trzyma się kurczowo swojej byłej partnerki. Powodem tym jest jego przywiązanie. Powiedzieliśmy już wcześniej, że człowiek, chcąc się uwolnić od przy wiązań, musi w pełni opłakać swoją stratę. Fakt, iż jest przywiązany do jakiegoś wyobrażenia, oznacza, że nie przestał się kurczowo trzymać czegoś, co istniało w jego związkach w przeszłości. Rozdział czternasty Nie mogę żyć z nimi i nie mogę żyć bez nich Niektórzy mężczyźni po serii nieudanych związków po prostu rezygnują. Przestają próbować. Szukają towarzystwa kobiet, lecz w chwili, gdy pojawiają się problemy, porzucają te kobiety i szukają następnych. Zamiast uczyć się z własnego doświadczenia, tworzą ograniczające ich negatywne uogólnienia. Nie rozumieją, w jaki sposób mężczyźni różnią się od kobiet. Kochają kobiety, ale doszli do wniosku, że nie mogą z nimi żyć. Chcą się zaangażować emocjonalnie i seksualnie, ale nie interesuje ich małżeństwo. Mężczyźni ci maj ą błędne oczekiwania w stosunku do kobiet oraz wypaczony pogląd na to, jak kobiety powinny reagować w różnych sytuacjach. Kiedy kobieta nie reaguje zgodnie z jego oczekiwaniami, mężczyzna, o jakim tu mowa, doświadcza ogromnej frustracji. Osądza kobietę i próbuje ją zmienić, zamiast spróbować zmienić własne podejście. W stosunkach między mężczyznami a kobietami frustracja pojawia się zwłaszcza w sferze komunikacji. Kobieta chce rozmawiać wtedy, gdy mężczyzna nie ma na to ochoty. Mężczyzna chce mieć przestrzeń dla siebie, podczas gdy kobieta chce właśnie być z nim blisko. Kobieta chce, żeby mężczyzna słuchał, ale gdy mężczyzna przedstawia swoją propozycję rozwiązania problemu, nie bierze pod uwagę jego rad, w wyniku czego on czuje się nie doceniany. Mężczyzna stara się z całych sił, ale kobieta nigdy nie jest z niego zadowolona. 328 Miłości trudno jest się rozwijać, gdy partnerzy bez przerwy zderzają się ze sobą. Gdy mężczyzna podsuwa kobiecie rozwiązania, ta może się poczuć jeszcze bardziej sfrustrowana. Mężczyzna, który wciąż napotyka takie same problemy, nie powinien dochodzić do wniosku, że coś jest nie tak z kobietami. Powinien natomiast się zorientować, w jaki sposób sam przyczynia się do tych problemów. Często wystarczy tylko kilka zmian w postępowaniu, a mężczyzna, o jakim tu mowa, doświadczy w swoim pełnym miłości związku właśnie tego, czego pragnie i na co ma nadzieję. Poświęciwszy trochę czasu na nauczenie się, jakie są różnice w komunikowaniu się mężczyzn i kobiet, będzie mógł zmienić wzorzec, według którego dotychczas układały się jego stosunki z kobietami. Czasami jednak w grę wchodzi coś więcej niż tylko wiedza o płci przeciwnej. Jeżeli mężczyzna nie przeżył do końca uczuć wynikających z niepowodzeń poprzedniego związku i nie uwolnił się od nich, to prawdopodobnie nie uzna żadnej kobiety za wystarczająco dobrą dla siebie. Bo w momencie, gdy zbliży się do niej, gdy poczuje, że ją kocha i jest jej oddany, uaktywni się któraś ze zranionych części jego „ja", mówiąc: „Powstrzymaj się, przecież przedtem wszystko to zdało się na nic. Skończyło się na tym, że czułeś się jak idiota. To może spowodować zranienie..." Jeżeli mężczyzna nie przeżył do końca i nie uwolnił się od emocji wynikających z niepowodzeń poprzedniego związku, to prawdopodobnie nie uzna żadnej kobiety za wystarczająco dobrą dla siebie. Jeżeli w głębi duszy mężczyzna wciąż czuje się zraniony, odrzucony lub uważa siebie za nie potrafiącego sprostać sytuacji, to, zbliżywszy się do kobiety, poczuje, że ujawniają się te właśnie jego emocje. A po ich ujawnieniu nie zidentyfikuje ich jako 329 uczuć z przeszłości, będzie natomiast uważał, że coś jest nie tak z jego partnerką. Mężczyzna, który czuje, że nie potrafi sprostać sytuacji, że sobie nie radzi, ma wielką skłonność do obwiniania innych ludzi. Jeżeli czuje się mało wart, to trudno mu jest cenić kogoś, kto chce cenić jego. Przypomina to dowcip, w którym ktoś mówi: „Nie chciałbym należeć do klubu, który chciałby mieć mnie za swojego członka". Kiedy zdarzy się tak, że kobieta z łatwością ulega jego zalotom, mężczyzna, o jakim tu mowa, zacznie się najprawdopodobniej zastanawiać, do jakiego stopnia jej pragnie lub jak bardzo chce się z nią związać. A później, gdy mimo wszystko zaangażuje się w związek z nią i gdy w tym związku pojawią się problemy, trudno mu będzie cenić związek w stopniu mobilizującym go do tego, żeby starał się te problemy przezwyciężyć. Rozdział piętnasty Nie kończące się poszukiwanie Niektórzy mężczyźni ciągle szukają. Nie zadowala ich nigdy kobieta, z którą właśnie są, oni bez końca poszukują tej właściwej. Wciąż odpychają miłość w przekonaniu, że gdzieś istnieje partnerka, z którą będzie łatwo. Mężczyzna tego rodzaju w konfrontacji z wyzwaniem, jakich w związkach wiele, dochodzi do naiwnego wniosku, że jego partnerka nie jest dla niego osobą właściwą. Zakłada błędnie, że dostaje mu się zawsze „wybrakowany towar". Naiwnością jest spodziewać się, że w związku wszystko zawsze będzie szło gładko i że człowiek zawsze dostanie to, czego pragnie. Każdy związek ma swoje wzloty i upadki. W dobrym związku para pracuje nad tym, by sprostać wyzwaniom i za każdym razem, gdy jakiemuś sprosta, bardziej się do siebie zbliża. W tego rodzaju związku obie strony potrafią też spojrzeć wstecz i śmiać się ze swoich frustracji i rozczarowań. Mężczyzna nie mający realistycznych oczekiwań co do sposobu funkcjonowania związku, dochodzi w końcu do wniosku, że nie potrafi uczynić nic, by wszystko układało się dobrze. Gdy jego partnerka skarży się na coś, on przedstawia swój punkt widzenia i oczekuje, że ona zareaguje w określony sposób. Jeżeli partnerka tego nie czyni, to on szybko rezygnuje. Partnerce wydaje się wtedy, że mężczyzna o nią nie dba, choć prawdziwą przyczyną jego reakcji jest fakt, że tak naprawdę nie ma on pojęcia, co robić. Natomiast mężczyzna, który wyczuwa, że jest w stanie rozwiązać 331 problem znajduje energię by się nim zajmować aż do chwili gdy zostanie rozwiązany Rezygnuje jedynie wtedy gdy dochodzi do wniosku , że nie wie co robić . Na przykład gdy ma problem z komputerem , gotów jest poświęcić wiele godzin na to , by go rozwiązać.Między komputerem a partnerką istnieje jednak różnica Wynika ona z tego, że mężczyzna wie , iż komputery mają prawo sprawiać kłopoty i zakłada , że studiując podręcznik dowie się wreszcie jak ma to rozwiązać. To właśnie nadzieja na sukces sprawia , że nie traci zainteresowania sprawą i znajduje siłę by wytrwać. Problemy i skargi kobiet Jeżeli mężczyzna dojdzie do błędnego wniosku, że wybiera ciągle niewłaściwe kobiety, to nie będzie chciał rozwiązywać pojawiających się problemów. Będzie sabotował swoją szansę na nawiązanie i utrzymanie pełnego miłości związku, nie dopuszczając do siebie myśli, że w związkach bywają czasami problemy i trudności. Zapytajmy jednak, który mężczyzna zakłada, że jego praca zawodowa powinna być zawsze łatwa i sprawiać mu jedynie radość? Otóż, drogi czytelniku, życie to równowaga między trudem a zabawą. I naiwnością jest przypuszczać, że związek mężczyzny z kobietą jest wyjątkiem od tej reguły. Spodziewając się, że związki są pozbawione problemów, mężczyzna sabotuje swoją szansę na znalezienie miłości. Jako terapeuta miałem do czynienia z tysiącami mężczyzn oraz kobiet i doszedłem do wniosku, że kobiety przeważnie skarżą się na to samo i na ogół mają takie same problemy ze swoimi partnerami. Prawie każda z rozmawiających ze mną kobiet uważała, że jej problemy są jedyne w swoim rodzaju, nie mając pojęcia, że ja wciąż wysłuchuję tego samego. Każdy intymny związek jest oczywiście jedyny w swoim rodzaju i wyjątkowy. Mimo to istnieje wiele wzorców postępo- 332 wania, wiele problemów, skarg i nieporozumień, które pojawiają się niemal zawsze. Po przeczytaniu mojej książki Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus różni mężczyźni i różne kobiety stwierdzają, że musiałem siedzieć pod ich łóżkiem i podsłuchiwać ich rozmowy. A dowiedziawszy się, że nie są wyjątkami i że inni ludzie doświadczają tego samego co oni, odczuwają pewną ulgę. Ich ulga po części wynika z faktu, iż uważają, że skoro ich doświadczenia nie różnią się od doświadczeń innych, to oni sami nie zawalili sprawy". Mężczyzna bowiem w swoim nieustającym poszukiwaniu czuje, że „zawala sprawę", że coś traci przez własne przeoczenie. Kiedy zda sobie sprawę, że doświadczenia innych są podobne, może się w końcu odprężyć. Bo już wie, że bez względu na to, kogo sobie wybierze, reakcje tej kobiety będą takie jak reakcje jego dotychczasowych partnerek. Wie, że nigdy nie znajdzie kobiety, która by nie była kobietą. Nie oznacza to, że nie może on od związku otrzymać tego, czego potrzebuje. Oznacza to jedynie, że dostrzeżenie powyższej prawdy umożliwi mu znalezienie prawdziwej miłości. Łatwo jest kochać osobę doskonałą. Jednak kochanie osoby doskonałej nie jest prawdziwą miłością. Prawdziwa miłość polega na tym, że kochamy prawdziwą osobę wraz ze wszystkimi jej wadami i niedoskonałościami. Bez względu na to, kogo mężczyzna sobie wybierze, reakcje tej kobiety będą takie jak reakcje jego dotychczasowych partnerek. Mężczyzna, o jakim tutaj mowa, nie otrzymywał wcale „wybrakowanego towaru". On po prostu nie wiedział, jak ulepszyć ten towar, który trafiał w jego ręce. Doszedł do błędnego wniosku, że jego trudności wynikają z faktu, iż za każdym razem wybiera niewłaściwą kobietę. Obecnie może doznać pociechy, uświadamiając sobie, że jakąkolwiek kobietę wybierze, stanie w obliczu tych samych problemów. Wiedząc, że pewne problemy są nieuniknione, mężczyzna zda sobie prawdopodobnie spra- 333 we, że jego frustracja wynika raczej z jego własnego podejścia niż z faktu, iż wybrał taką, a nie inną kobietę. Także kobieta może wiele skorzystać, jeśli uświadomi sobie prawdę o tym, że przedstawiciele obu płci różnią się od siebie Kobiety są bardziej skłonne dostrzegać, że w związkach bywają trudności, jednak często się zdarza, że nie mogą się pogodzić z męskim sposobem reagowania. W swojej praktyce słyszałem od niejednej z nich, że dopiero gdy zdała sobie sprawę z różnic między obiema płciami, była w stanie zaakceptować swojego męża i przestała próbować go zmienić. Często bywa, że kobieta czuje się urażona, gdy mężczyzna reaguje niezgodnie z jej życzeniami albo zapomina zrobić coś, o czym ona by pamiętała. Jeżeli jednak uświadomi sobie, w jaki sposób mężczyźni różnią się od kobiet, to — zamiast brać to wszystko do siebie — uśmieje się po prostu i powie sobie, że przecież mężczyzna jest z Marsa. Rozdział szesnasty Gdy mężczyzna powstrzymuje się od dawania z siebie tyle na ile go stać Jeżeli mężczyzna nie da sobie czasu na opłakanie swojej straty, to będzie bezwiednie odpychał miłość, powstrzymując się od dawania z siebie tyle, na ile go stać. Jeżeli w momencie, gdy powinien już zacząć ponownie umawiać się na randki, nie uwolnił się jeszcze od swoich negatywnych uczuć i nie wybaczył byłej partnerce, to będzie powstrzymywał się od wiązania się na stałe z kolejnymi kobietami. Zaraz po zerwaniu wycofywanie się jest objawem zupełnie zdrowym. Albowiem mężczyzna przed ponownym zaangażowaniem się powinien odzyskać niezależność, samowystarczalność i autonomię. Nie dawszy sobie dość czasu na powstrzymywanie się od podejmowania zobowiązań, od wiązania się na stałe, z całą pewnością nie dotrzyma zobowiązania względem kobiety, z którą się angażuje. Jeżeli w przeszłości nie udało mu się zadowolić partnerki, to tym razem — zamiast ryzykować, że się ponownie sparzy — nie będzie się tak bardzo starał. Będzie chciał być kochany za to, kim jest, a nie za to, co robi. Będzie bardzo uważał, żeby nie dawać z siebie zbyt wiele i żeby niczego nie obiecywać. Skutki przyjęcia takiej postawy nie są dla niego dobre. Jeżeli mężczyzna ma zamiar się zaangażować w związek, to powinien być gotów dawać z siebie jak najwięcej. Marsjanie powinni 335 kierować się hasłem: „Jeżeli pracajest warta tego, by jąwykonać, to jest też warta tego, żeby wykonując ją, dać z siebie wszystko". Ten, który nie daje z siebie wszystkiego, traci. Jeżeli praca jest warta tego, by ją wykonać, to jest też warta tego, żeby wykonując ją, dać z siebie wszystko. Mężczyzna czuje się najlepiej, gdy wie, że służy innym. Jego poczucie własnej wartości wypływa z tego, że robi on różne rzeczy dla innych ludzi oraz z tego, że czuje, iż odnosi sukcesy. Mieszkaniec Marsa rozwija się, gdy składa obietnice i robi, co w jego mocy, by ich dotrzymać. Jeżeli w przeszłości jego wysiłki nie były doceniane, to nie zostało to spowodowane jego pragnieniem zadowalania innych i robienia czegoś dla nich, lecz tym, że ktoś go nie docenił. Jeżeli kiedyś nie był doceniany, to teraz — zamiast powstrzymywać się od dawania — powinien dawać z siebie jak najwięcej komuś, kto go doceni. Największym wyzwaniem, przed jakim staje mężczyzna, jest konieczność dania z siebie wszystkiego, gdy ma świadomość, że kiedyś jego wysiłki nie były doceniane. W takiej sytuacji będzie on prawdopodobnie próbował zaangażować się w kolejny związek z kobietą, powstrzymując się równocześnie od dawania z siebie wszystkiego. Będzie się od tego powstrzymywał, aby ochronić siebie. Jeżeli związek się rozpadnie, to znajdzie pocieszenie, mówiąc sobie: „No cóż, tak musiało być, bo właściwie nie dokładałem starań, żeby było inaczej". Nie zdaje on sobie sprawy, że postępując w ten sposób, traci kontakt z własną wewnętrzną siłą. Mężczyźni powstrzymują się od dawania, a kobiety dają zbyt wiele Rozpoczynając życie od nowa z sercem, które nie zostało jeszcze uzdrowione, mężczyzna ma skłonność powstrzymywać 336 się od dawania z siebie wszystkiego, natomiast kobieta ma tendencję dawać zbyt wiele. Kobiety chcąbyć kochane takimi, jakie są, bez konieczności zasługiwania na miłość. Czerpią oczywiście radość z tego, że robią coś dla innych i z tego, że są doceniane, jednak ich poczucie wartości wypływa z tego, że są po prostu kochane. Kobieta ma potrzebę bycia kochaną przede wszystkim za to, kim jest, a nie za to, co robi. A kiedy za bardzo jej zależy na tym, by ją kochano za to, co robi, nabiera skłonności do dawania z siebie zbyt wiele. Kobieta ma potrzebę bycia kochaną przede wszystkim za to, kim jest, a nie za to, co robi. • Jasne że zarówno mężczyźni, jak i kobiety powinni być kochani za to, kim są, a nie tylko za to, co wnoszą do związku. Mężczyźni jednak mają pewną specyficzną potrzebę. Jest nią mianowicie potrzeba bycia docenianymi przede wszystkim za to, co robią. Mężczyźnie nigdy nie wystarczy to, że jest kochany po prostu za to, kim jest. Będzie mu w takim wypadku czegoś brakowało. By mieć poczucie, że jest naprawdę kochany, musi widzieć, że miłość, którą otrzymuje, stanowi rezultat jego wysiłków i osiągnięć, a nie wynika jedynie z faktu, że jest dobrym i kochającym człowiekiem. Mężczyzna czuje się najlepiej wtedy, gdy swoimi działaniami zaspokaja potrzeby innych. Jeżeli w dawnym związku jego działania nie wystarczały partnerce, to teraz będzie się powstrzymywał od dawania z siebie wszystkiego. Będzie tak czynił aż do momentu, gdy ból wynikający z faktu, że jego była partnerka się tak zachowywała, zostanie uleczony. Dopóki mężczyzna nie jest w stanie przebaczyć swojej byłej partnerce, dopóty jego zdolność dawania będzie ograniczona. Mężczyzna taki przed podjęciem ponownego zobowiązania dotyczącego związania się z kobietą na stałe, musi nabrać pewności, że jest już gotowy dawać z siebie wszystko i nie powstrzymywać się od tego. Rozdział siedemnasty „Być” w przeciwieństwie do „Robić Mężczyzna może się z łatwością zagubić i zrezygnować z pragnienia zadowalania kobiety. Może zacząć twierdzić, że chce być kochany za to, kim jest, a nie za to, co robi. Może oświadczyć, że nie chce już dłużej być niewolnikiem, nie chce pracować w pocie czoła, by zapewnić partnerce byt. Może zacząć czuć, że jest pracującą maszyną, której wartość mierzy się wydajnością, i zapragnąć być kochanym za to, że po prostu jest, a nie za to, że coś robi. Wszystkie te pragnienia i odczucia mają prawo się pojawić, są jednak objawami nie uleczonego zranienia. Są reakcjami mężczyzny na to, że czuje się nie doceniony. Mężczyzna, o jakim tu mowa, zrezygnował z prób zadowolenia kobiety, gdy w przeszłości jego wysiłki poszły na marne. Ma on poczucie, że tych wysiłków nie uznano i zapytuje wobec tego, dlaczego miałby ponownie się starać. Mężczyzna ten — zamiast rezygnować z chęci zadowolenia kobiety — powinien nauczyć się, co należy robić, by ją zadowolić. Stoi przed nim podwójne wyzwanie. Po pierwsze, powinien zdać sobie sprawę, że chcąc zadowolić kobietę, nie musi wcale czuć się odpowiedzialny za jej szczęście. Po drugie, powinien się zastanowić, jakie działania dają pożądane rezultaty, a jakie nie, i zamiast zrezygnować całkowicie, postąpić mądrze, to znaczy zrezygnować z tych działań, które pożądanych rezultatów nie dają. 338 Mężczyzna powinien zdać sobie sprawę, że chcąc zadowolić kobietę, nie musi brać na siebie odpowiedzialności za jej szczęście. Jeżeli mężczyzna czuje się nadmiernie odpowiedzialny za szczęście kobiety, to widząc ją nieszczęśliwą, jest wyprowadzony z równowagi. Kiedy jego partnerka jest nieszczęśliwa, uważa się za człowieka przegranego. Najlepiej więc będzie dla niego, jeżeli nie przejmie na siebie odpowiedzialności za szczęście kobiety. Mądry mężczyzna wie, że partnerka, jak każdy człowiek, sama jest odpowiedzialna za to, jak się czuje, a jego — mężczyzny — obowiązkiem jest tylko pomagać jej w chwilach nieszczęścia. Mężczyzna nie może sprawić, by jego partnerka była szczęśliwa. Nie może tego uczynić za nią. Jeżeli weźmie na siebie zbyt wielką odpowiedzialność, to poczuje się jak pies obity kijem. Między dawaniem z siebie wszystkiego w celu uszczęśliwienia kobiety a dawaniem z siebie wszystkiego i żądaniem, żeby ta kobieta była natychmiast szczęśliwa, istnieje ogromna różnica. Mężczyzna musi zrozumieć, że czasami — chcąc uszczęśliwić partnerkę — powinien reagować empatycznie. Powinien tak reagować wtedy, gdy ona jest nieszczęśliwa. Kobieta, która czuje się źle, lub taka, która czuje się nieszczęśliwa, wcale nie chce, żeby mężczyzna — w celu przywrócenia jej dobrego samopoczucia —rozwiązywał jej problem. Zamiast rozwiązania problemu oczekuje ona czego innego, mianowicie tego, że będzie mogła przez chwilę poczuć po prostu to, co czuje, wiedząc równocześnie, że jej partner ją rozumie. Jeżeli mężczyzna czuje się nadmiernie odpowiedzialny za szczęście kobiety, to widząc ją nieszczęśliwą, jest wyprowadzony z równowagi. Zamiast powstrzymywać się całkowicie od udzielania pomocy partnerce, mężczyzna musi zdać sobie sprawę, że czasami 339 najlepiej jej pomoże, ofiarowując jej swoją bliskość, bo wróżnych sytuacjach być przy kobiecie oznacza robić coś dla niej Zrozumiawszy kobiecy sposób myślenia i odczuwania, mężczyzna ten będzie tworzył bardziej udane związki. Będzie bowiem umiał udzielać kobiecie wsparcia, nie czując się odpowiedzialnym za to, jak ona się czuje. Jeżeli posiądzie tę umiejętność, to dając z siebie mniej, udzieli większego wsparcia. Mężczyzna, który daje z siebie zbyt wiele za bardzo uzależnia się od rezultatu swego działania. Natomiast dając tyle, ile potrzeba, nie musi się po wstrzymywać oddawania, bo dając, co może, zostaje doceniony w stopniu, w jakim tego potrzebuje. Rozdział osiemnasty Im więcej , tym lepiej Najlepiej jest dla mężczyzny, gdy nie czuje on, że jego wartość mierzona jest jego wydajnością. Mężczyzna nie powinien być niewolnikiem swojej pracy, nie powinien żyć w stresie, nie powinien mieć wrażenia, że aby być kochanym, musi się mozolić i zaspokajać wszelkie potrzeby bytowe. Powinien natomiast pracować i zaspokajać te potrzeby dlatego, że chce to czynić. Jednakże z reguły fakt, że odczuwa tego rodzaju presję, wynika bardziej z jego własnych cech niż z tego, że jego partnerka ma tak wielkie wymagania. Bardzo często bowiem zdarza, się, że mężczyzna uważa, iż, by być kochanym i docenianym, musi robić więcej, niż jest w stanie zrobić, czy też więcej, niż w rzeczywistości robi. W większości przypadków bywa tak, że mężczyzna, który nie chce identyfikować się z rolą zapewniającego byt kobiecie czy rodzinie, ma zbyt wielkie oczekiwania w stosunku do siebie samego. Zamiast uznać, że to, co może zrobić, jest godne miłości, poddaje się presji społecznej zmuszającej go do czynienia więcej, do osiągania więcej, do posiadania więcej — w celu zasłużenia na miłość kobiety. Wpada w pułapkę, którą stanowi pogląd, że im więcej, tym lepiej. Moje doświadczenia terapeutyczne wskazują na to, że mężczyznom na ogół najbardziej potrzebne jest uwolnienie się od skupiania się na robieniu rzeczy wielkich, a skupienie się na rzeczach małych. To prawda, że męska aktywność robi na kobietach największe wrażenie, jednak kobiety nie liczą wcale na to, 341 że ich partnerzy będą robili rzeczy wielkie. Żeby uszczęśliwić kobietę, mężczyzna wcale nie musi czynić rzeczy wielkich. Czasami bywa nawet tak, że — chcąc diametralnie odmienić swój związek — powinien robić mniej rzeczy wielkich, a więcej rzeczy małych. To prawda, że męska aktywność robi na kobietach największe wrażenie, jednak kobiety nie liczą wcale na to, że ich partnerzy będą robili rzeczy wielkie. Bywają co prawda kobiety, które chcą, żeby mężczyzna robił rzeczy wielkie. Jednak nawet one, odkrywszy rzeczy małe, które mężczyzna może im zapewniać stale, zaczynają widzieć, jak ważne są właśnie te małe dowody troski i wsparcia. Tak naprawdę większość kobiet o tym wie. To mężczyźni sądzą, że muszą mieć więcej, robić więcej i osiągać więcej. Czego kobiety chcą naprawdę Kobieta, która narzeka i oczekuje czegoś więcej od swojego partnera, w rzeczywistości pragnie więcej porozumienia, więcej troski i więcej zrozumienia. Mężczyzna słysząc, że partnerka jest niezadowolona z rzeczy małych, natychmiast błędnie zakłada, że nie ceni rzeczy wielkich, które on jej zapewnia. I dochodzi do wniosku, że — chcąc ją uszczęśliwić — musi robić rzeczy jeszcze większe — zaplanować wspaniałe wakacje, kupić dom i tak dalej. • Marsjanin rozumuje następująco: jeżeli zrobię dla kobiety coś naprawdę dobrego, to ona, w dowód uznania, nie będzie zwracała uwagi na moje drobne błędy. Mężczyzna pozostający w związku z kobietą — w momencie gdy ta narzeka z powodu rzeczy małych — dochodzi do wniosku, że nie ceni ona rzeczy wielkich. I odczuwa jeszcze większą presję — uważa, że powinien robić rzeczy jeszcze większe, a to z kolei powoduje, że jeszcze bardziej ignoruje rzeczy małe. 342 Gdy kobieta narzeka z powodu rzeczy małych, mężczyzna dochodzi do wniosku, że nie ceni ona rzeczy wielkich. Tymczasem jest tak, że narzekania kobiety z powodu rzeczy małych wynikają z tego, że dla niej rzeczy małe są równie ważne jak rzeczy wielkie. Więc zamiast błędnie interpretować tę kobiecą skłonność, zamiast jej stawiać opór, mężczyzna powinien ją wykorzystać. Jeżeli pragnie zadowolić i zaspokoić swoją partnerkę, to nie powinien tak bardzo skupiać się na rzeczach wielkich. Powinien bardziej skupić się na rzeczach małych. Dla kobiety rzeczy małe » są równie ważne jak rzeczy wielkie. Zadowolić kobietę jest łatwiej niż większość mężczyzn sobie wyobraża. Mężczyzna, który zrozumie, że kobieta potrafi go naprawdę kochać i doceniać za rzeczy małe, odczuje nie lada ulgę. Fakt, że jest doceniany za te właśnie rzeczy, może go bowiem uwolnić od presji wiążącej się z wymaganiem, by robił, osiągał i miał coraz więcej. A oto przykłady rzeczy małych, które bardzo liczą się w oczach Wenusjanek. Rzeczy małe, które bardzo liczą się w oczach Wenusjanek • Czułość i dotykanie partnerki kilka razy dziennie. • Słuchanie z zainteresowaniem tego, co ona mówi. • Planowanie naprzód i regularne aranżowanie romantycznych randek i wyjść. • Drobne komplementy. • Darowanie jej kwiatów. • Noszenie jej rzeczy. • Pomaganie jej w wypełnianiu obowiązków, gdy jest zmęczona. 343 • Spontaniczne ofiarowanie pomocy, bez prośby z jej strony. • Pisanie do niej od czasu do czasu liścików. • Zachęcanie jej do tego, by poświęcała czas sobie. To nie wielkie rzeczy powodują, że w związku się nie układa. Powodują to rzeczy małe. Choć pary kłócą się nieraz o rzeczy wielkie, to tak naprawdę fakt, że mężczyzna zapewnia kobiecie rzeczy małe, powoduje, iż ona odwzajemnia mu się miłością, której on potrzebuje po to, by ze swej strony dawać z siebie jak najwięcej. Rozdział dziewiętnasty Odzyskiwanie równowagi Często po rozstaniu z partnerką mężczyzna osądzają według tego, jak radzi sobie ona z zerwaniem. Może się na przykład zdarzyć, że gdy on czuje potrzebę nieangażowania się w związki, ona staje się bardzo aktywna i umawia się na randki z wieloma mężczyznami. Fakt, że jego była partnerka chodzi na randki, bywa dla mężczyzny bolesny, zwłaszcza wtedy, gdy to on czuje się odrzucony. Jednak mężczyzna, który zrozumie potrzeby kobiet, nie będzie brał tego tak bardzo do siebie. Mężczyzna, o jakim tu mowa, ma skłonność do błędnego interpretowania postępowania swojej byłej partnerki, ponieważ jego własne potrzeby pojawiające się po zerwaniu różnią się od jej potrzeb. Jeżeli w związku, który się rozpadł, dawał z siebie zbyt wiele, wskutek czego czuje się odrzucony, to w celu odzyskania równowagi będzie się przez pewien czas izolował. W okresie takiej izolacji zyska możliwość zgłębienia i przetworzenia swoich uczuć oraz odzyskania niezależności, samowystarczalności i autonomii. W okresie tym powinien spędzać sporo czasu w samotności, a także poświęcać go rodzinie i przyjaciołom. Nie powinien się angażować w nowy związek z kobietą, względem której podejmie jakiekolwiek zobowiązania. Wycofawszy się w ten sposób na pewien czas, umożliwi sobie odnalezienie właściwej drogi. 345 Ofiarowany sobie czas na samotność pozwala mężczyźnie poczuć, że jest niezależny i samowystarczalny, pozwala mu też odzyskać autonomię. Tymczasem kobieta lecząca złamane serce potrzebuje czego innego. Kobieta dojdzie do równowagi, jeżeli odzyska pewność siebie, pewność własnego wdzięku oraz poczucie, że tak jak inni zależą od niej, tak ona zależy od innych, Jeżeli w swoim byłym związku nie otrzymywała tego, czego potrzebowała, to prawdopodobnie będzie chciała często wychodzić z domu, a także pojechać na wakacje z koleżanką. To, co mężczyzna osądza jako zachowanie samolubne, jest dokładnie tym, czego jego była partnerka w tej chwili potrzebuje. A ponadto nie ma przecież nic złego w tym, że postępuje ona teraz jak kobieta niezamężna i że cieszy się towarzystwem mężczyzn. Pewność siebie, jaką zyskuje dzięki zainteresowaniu i adoracji ze strony licznych mężczyzn, pozwoli jej wrócić do zdrowia. Często zdarza się, że kobieta odzyskuje równowagę dzięki temu, że zwalnia samą siebie z różnych obowiązków i pozwala, aby inni się nią opiekowali. To, że czerpie radość z zainteresowania okazywanego jej przez wielu mężczyzn, jest w porządku. Jednak najlepiej będzie dla niej, jeżeli nie zaangażuje się teraz w związek z jednym partnerem, gdyż zaspokajając jego potrzeby, może przestać dawać sobie czas na rozpoznawanie i zaspokajanie własnych potrzeb. Najlepiej, aby umawiała się na randki z wieloma mężczyznami, unikając równocześnie podejmowania względem nich zobowiązań dotyczących wejścia w stały związek. Sypianie mężczyzn z wieloma kobietami Po zerwaniu związku partnerskiego lub po rozwodzie każdy człowiek — zarówno mężczyzna, jak i kobieta — może odczuć potrzebę sypiania z wieloma osobami, a to w celu poprawienia 346 sobie samopoczucia. Zarówno mężczyzna, jak i kobieta musi uważać, by nie zaangażować się wtedy w kolejny związek. Po utracie miłości człowiekowi potrzebny jest czas na to, by się skupić na własnych potrzebach, a nie na potrzebach innych. Zanim ponownie zaangażujemy się w stały związek, musimy uleczyć swoje uczucia wynikające ze straty, U mężczyzny sypianie z wieloma partnerkami lub inne regularne rozładowywanie napięcia seksualnego przyczyni się do tego, że pozostanie on w kontakcie z uczuciami, które powinien przeżyć do końca i od których powinien się uwolnić. Natomiast nie zaspokajając swoich potrzeb seksualnych, mężczyzna zatrzyma się prawdopodobnie na poziomie umysłu, to znaczy będzie niezdolny do odczuwania własnej straty. W wypadku niektórych mężczyzn jedynie seks z partnerką lub inne rozładowanie napięcia seksualnego umożliwia przejście z poziomu umysłu na poziom uczuć oraz doznanie życiowej pustki. Po zaspokojeniu potrzeby seksualnej z partnerką lub w samotności pod prysznicem człowiek taki powinien dać sobie czas na doświadczenie czterech uzdrawiających emocji. Gdyż właśnie wtedy, po zaspokojeniu potrzeby seksualnej, przychodzi najlepszy moment na przetwarzanie uczuć. Mężczyzna, który nie korzysta z seksu świadomie, który nie traktuje go jako czegoś, co pozwala mu wejść w kontakt z własnymi uczuciami, może posłużyć się nim nieświadomie, traktując go jako metodę pozwalającą mu unikać własnych uczuć. Zaspokajanie jakiejkolwiek naturalnej potrzeby w nadmiarze może stać się nałogiem, który oddziela nas od własnych uczuć. Dotyczy to nie tylko seksu, bo na przykład zbyt wiele snu, pracy czy jedzenia może nas także znieczulić, nie pozwalając odczuć własnego bólu ani uleczyć serca złamanego stratą. Z drugiej jednak strony seks, jak każda inna naturalna funkcja, może nam pomóc skontaktować się z naszymi uczuciami. Umiarkowanie w zaspokajaniu potrzeby seksualnej, zarówno w wypadku mężczyzn, jak i kobiet, jest ważnym elementem w procesie uzdrawiania. 347 Sypianie kobiet z wieloma mężczyznami Kobiety mają większą od mężczyzn naturalną skłonność do pozostawania w kontakcie z własnymi uczuciami. Nie są także do takiego stopnia jak mężczyźni zależne od potrzeby seksualnej. Jednakże w wypadku kobiety seks i romans mogą się przyczynić do odbudowania jej poczucia własnej wartości, które zostało zachwiane wskutek tego, że były partner jej nie kochał lub ją lekceważył. Kobieta powinna czuć, że mężczyźni jej pożądają. Jest to dla niej ważne, gdyż pozwala zachować zdrowe poczucie własnej wartości. Gdy, pozostając w stałym związku, przekona się, że jej partner przestał się nią interesować, z całą pewnością w znacznym stopniu straci owo poczucie. To, że już po zerwaniu umawia się na randki z wieloma mężczyznami, a nawet, jeżeli taka jest jej wola, sypia z wieloma, może jej pomóc odzyskać dobre samopoczucie. Najlepiej, gdy seks jest wyrazem naszego dobrego samopoczucia oraz sygnałem, że posiadamy coś, czym się chcemy podzielić z drugą osobą. Kobieta nie powinna oferować seksu w nadziei, że mężczyzna, który skorzysta z jej oferty, zwiąże się z nią na stałe. Takie postępowanie jest wielką pomyłką mogącą jej przysporzyć wiele bólu. Seks dla zrekompensowania straty powinien mieć na celu jedynie odzyskanie dobrego samopoczucia oraz wejście w kontakt z drugim człowiekiem, w kontakt dający pocieszenie w samotności. Kobieta musi uważać, by nie wykorzystywać seksu jako narzędzia, którego używa w celu skłonienia mężczyzny do wejścia w stały związek. Jeżeli myśli poważnie o zaangażowaniu się w związek z danym mężczyzną, to powinna z rozmysłem odłożyć seks na później, aż do chwili, gdy uzdrowi swoje serce. Jeżeli spodziewa się, że dzięki seksowi uzyska od mężczyzny więcej, niż aktualnie otrzymuje, to z całą pewnością naraża się na zranienie. 348 Dążenie do seksu Seks między dwiema dorosłymi zgadzającymi się na niego osobami jest sam w sobie niewinny. Jednak bywa, że dążenie do seksu zakłóca proces uzdrawiania, bo skupiwszy się na tym dążeniu, człowiek może nie rozpoznać prawdziwego źródła własnego bólu. Poszukując seksualnego partnera, zaczyna przywiązywać zbytnią wagę do ilości seksu, jaką otrzymuj e A to nie jest zdrowe i może się stać przyczyną dodatkowego cierpienia. Jeżeli rzeczy tak się mają, to — zamiast pozwolić, by dąże nie do seksu stało się dla nas źródłem frustracji—powinniśmy wziąć sprawy w swoje ręce i nie zbaczać z drogi prowadzącej ,do wyzdrowienia. Zaspokajajmy swoją potrzebę seksu w pojedyNkę, bez partnera, bo czyniąc tak, możemy poświęcić czas na doświadczanie własnych uczuć wypływających ze straty i uwalnianie się od nich. Gdy już poczujemy się lepiej, przejdźmy do zaspokajania innych swoich ważnych potrzeb — potrzeby przyjaźni, rozrywki, autorefleksji i produktywnej pracy. Rozładowując regularnie swoje seksualne napięcie, uwalniamy się od bezustannej pogoni za seksem i zyskujemy czas na zaspokajanie również innych potrzeb. Potrzeba rozładowania napięcia seksualnego jest tylko jedną z wielu potrzeb człowieka. Nie powinniśmy się jej wypierać, ale z drugiej strony nie powinna się ona stać naszą obsesją. NajlepSza jest równowaga i umiarkowanie. Seks dla rozrywki z partne^em lub rozładowanie napięcia seksualnego w pojedynkę są często błędnie kojarzone z winą i wstydem. Dzieje się tak dlatego? że po rozładowaniu napięcia seksualnego wychodzą na powierzchnię uczucia, których nie przeżyliśmy do końca i od których się nie uwolniliśmy Na przykład, gdy tłumimy wstyd, smutek i po_ czucie pustki, ujawniają się one automatycznie po rozładowaniu napięcia seksualnego. Jeżeli nie rozumiemy, na czym polega proces uzdrawiania, to błędnie łączymy te uczucia z ak:tem rozładowania tego napięcia. 349 Bywa, że po rozładowaniu napięcia seksualnego w pojedynkę czy z partnerem człowiek czuje się źle. Najlepiej będzie, jeżeli powie sobie wtedy: „Dobrze, mam teraz okazję doświadczyć uczuć, które wychodzą na powierzchnię i uwolnić się od nich. Czuję się źle nie dlatego, że zrobiłem coś złego. Czuję się źle z powodu zerwania; na jaw wychodzą bowiem uczucia, których nie przeżyłem do końca i od których się nie uwolniłem. Doświadczam uczuć związanych z moją przeszłością". Dostrzegając związek ujawniających się emocji z przeszłością i posługując się ćwiczeniem prowadzącym do lepszego samopoczucia, zapoczątkowujemy proces uzdrawiania. Rozładowanie napięcia seksualnego samo w sobie nie jest złe, jednakże otwiera nas ono na doświadczanie naszych negatywnych uczuć, których nie przeżyliśmy do końca i od których się nie uwolniliśmy. Jeżeli tłumimy uczucia, które powodują, że czujemy się źle, to uczucia te ujawniają się po rozładowaniu napięcia seksualnego. Chcąc uzdrowić swoje serce, musimy jasno sobie uświadomić, że takie rozładowanie to rzecz niewinna i zgodna z naturą. Sprawia po prostu, że powracamy do naszego naturalnego stanu, stanu, w którym przeżywamy uczucia i wskutek tego konfrontujemy się nagle ze wszystkimi tymi uczuciami, których nie przeżyliśmy do końca i od których się nie uwolniliśmy. Jeżeli nie wiemy, jak te uczucia przetwarzać, to po rozładowaniu napięcia seksualnego poczujemy się źle. Jeżeli — drogi czytelniku — nie chcesz stosować technik przetwarzania uczuć zalecanych w tej książce, to nie zalecam ci też rozładowywania napięcia seksualnego. Sprawi ono bowiem, że pojawi się u ciebie. ból płynący z uczuć, których nie przeżyłeś do końca i od których się nie uwolniłeś. Będzie się to powtarzało, aż nie dojdzie u ciebie do wyparcia tych uczuć i znieczulenia się na nie. Gdyż jedynie wtedy, gdy człowiek potrafi przetworzyć ujawniające się emocje, rozładowanie napięcia seksualnego staje się dla niego sposobem pozwalającym na dotarcie do własnych uczuć oraz na przeżycie ich do końca. Rozdział dwudziesty Wybór właściwej kobiety Bywa, że mężczyzna, który powinien już wejść w stały związek, odpycha miłość, gdyż nie jest w stanie się zdecydować. Ma trudności z wyborem partnerki. Nawiązuje liczne związki, ale żadnego nie doprowadza do pełnego rozwoju. Umawia się na randki równocześnie z trzema lub więcej kobietami. A kiedy chce podjąć zobowiązanie, kiedy chce się związać z jedną z nich, nie może podjąć decyzji, bo nagle zaczyna myśleć o zaletach wszystkich innych swoich partnerek. Niektórym mężczyznom zdaje się, że ustatkowując się, coś stracą. Przez krótką chwilę jedna z partnerek wydaje mu się odpowiednia, zaraz jednak zaczyna go kusić inna. Za każdym razem, gdy zbliża się do jednej z kobiet, poprzednia partnerka wydaje mu się bardziej atrakcyjna. Wraca więc do tej poprzedniej, ale wtedy niezawodnie pojawia się nowa i tym razem ta go bardziej kusi. Mężczyzna bez przerwy miota się pomiędzy poprzednim związkiem a związkiem nowym. Nie może się związać na stałe, bo żadna z kobiet nie jest wystarczająco dobra. Rozważa zalety każdej z nich i zaczyna pragnąć kobiety, która będzie kombinacją ich wszystkich. Z im większą liczbą kobiet się umawia, tym bardziej nierealistyczne stają się jego oczekiwania i tym trudniej mu jest się zdecydować. 351 Mężczyzna taki nie potrafi się otworzyć i docenić w pełni jedne^ go związku, ponieważ wciąż kurczowo trzyma się przeszłości. Mężczyzna rozważa zalety każdej z kobiet, z którymi umawiał się na randki, i zaczyna pragnąć takiej, która będzie łączyła cechy ich wszystkich. Z tego rodzaju wzorcem postępowania mężczyzna poradzi sobie najlepiej, jeżeli zmieni sposób randkowania. Fakt, że nie jest w stanie się ustatkować, oznacza, że albo istnieją w nin\ uczucia, których nie przeżył do końca i od których się nie uwolnił, albo po prostu ma zbyt wiele partnerek. Czasami pozostawanie w kontaktach z licznymi partnerkami seksualnymi uniemożliwia wręcz rozpoznanie osoby, z którą mężczyznę łączy duchowe pokrewieństwo. Warunek konieczny do rozpoznania partnerki jako osoby duchowo pokrewnej nie jest spełniony, jeżeli mężczyzna przez ostatnie trzy miesiące utrzymywał kontakty seksualne z partnerką . Jest w porządku, jeżeli mężczyzna ma wiele partnerek seksualnych i utrzymuje z nimi stosunki w celu umożliwienia sobie skontaktowania się z własnymi uczuciami, jednak w momencie gdy jest gotowy, by znaleźć osobę duchowo pokrewną, musi zwolnić tempo i dać każdemu związkowi szansę. Do rozpoznania osoby duchowo pokrewnej konieczna jest monogamia. Mężczyzna, chcąc się dowiedzieć, czy pragnie dzielić życie z tą, a nie inną kobietą, musi pozwolić, by jego miłość do niej się rozwijała. Musi stworzyć warunki do tego, by między nim a wybraną kobietą wytworzyły się więzy. Jeżeli w okresie tworzenia się więzów mężczyzna ma stosunki seksualne z inną partnerką, to więzy te pękają i trzeba wszystko zaczynać od początku. Do rozpoznania osoby duchowo pokrewnej konieczna jest monogamia. 352 Okres monogamii musi trwać przynajmniej kilka miesięcy. Bez tego mężczyzna nie będzie wiedział. Będzie się natomiast nadal miotał pomiędzy pragnieniem kobiety A a pragnieniem kobiety B. Będzie usiłował dociec rozumowo, która jest dla niego odpowiednia, zamiast pozwolić, by podpowiedziały mu to serce i dusza. Chcąc położyć temu kres, musi wybrać jedną partnerkę i chwilowo zapomnieć o innych. I postawić sobie za cel doprowadzenie związku z nią do pełni rozkwitu. Musi się ograniczyć do seksu z tą jedną wybraną kobietą. Nie wolno mu nawet flirtować z żadną nową kandydatką, ani nawet brać od niej numeru telefonu. W tym okresie będzie mu się przez pewien czas wydawało, że po drugiej stronie płotu trawa jest bardziej zielona. To normalne. Jednak musi pozostać wierny. Może się nawet zdarzyć, że kobieta, którą wybrał, przestanie go w ogóle pociągać. Mimo to powinien zostać z nią przez kilka następnych miesięcy, aby pozwolić odnowić się swoim potrzebom seksualnym. Często się zdarza, że mężczyzna mający trudności ze zdecydowaniem się na stały związek z kobietą chwilowo przestaje czuć do niej pociąg seksualny. Jeżeli po tym okresie poczuje, że pociąg wraca, to będzie chciał kontynuować związek. Jeżeli natomiast pociąg seksualny nie wróci, to powinien zakończyć go raz na zawsze. Może się też zdarzyć, że pociąg do tej kobiety pozostanie u niego silny, ale po okresie monogamii mężczyzna będzie w stanie rozpoznać, że partnerka ta nie jest dla niego osobą właściwą. Zakończywszy związek, musi mieć jasność co do tego, że nie powróci już do tej partnerki. Następnie musi uleczyć wszelkie pojawiające się uczucia. Jeżeli chce teraz znowu chodzić na randki z wieloma kobietami, to w porządku. Jednak później, gdy zechce związać się z jedną, musi wycofać się z kontaktów z pozostałymi. 353 Zanim zacznie sypiać z kobietą, powinien ustalić pewne zasady postępowania. Musi mianowicie nawiązać z niąmonoga-miczny związek. Związek ten powinien przynajmniej wydawać mu się związkiem z właściwą dla niego osobą. Mężczyzna nie musi mieć pewności, że to jest właśnie ta osoba, jeżeli jednak przekona się, że to nie ta, to powinien natychmiast przestać z nią sypiać. Sypianie i intymne stosunki z kobietą, która zdecydowanie nie jest tą właściwą, to dla niego strata czasu i postępowanie przynoszące skutek przeciwny do zamierzonego. Zmieniwszy wzorzec chodzenia na randki mężczyzna, o jakim tu mowa, przekona się, że potrafi się ustatkować i wybrać jedną jedyną kobietę. Jeżeli da sobie czas i zrobi to prawidłowo, to w przyszłości nie będą go dręczyły wątpliwości. Nie będzie się już czuł tak, jakby coś tracił. Poczuje natomiast, że coś straci, jeżeli nie zwiąże się na stałe Rozdział dwudziesty pierwszy Nauczyć się mówić „ do widzenia „ Podczas gdy jedni mężczyźni mają trudności z powiedzeniem związkowi „tak innymn trudno jest po wiedzieć „nie". Ci drudzy, straciwszy miłość, angażują się w kolejny związek z kobietą i kiedy zaczynają zdawać sobie sprawę, że nie jest ona tą właściwą, nie są w stanie jej opuścić. Mężczyzna myśli wtedy: „Ona mnie kocha, więc nie -wolno mi jej zranić, a jeżeli ją opuszczę, to ją zranię". Bardzo często się zdarza, że drugie małżeństwo takiego człowieka nie układa się właśnie z tego powodu. Mężczyzna tego rodzaju angażuje się bowiem natychmiast. Zawiązuje się intymny związek i para bierze ślub. Wszystko to wynika z impulsywnego głodu uczuć mężczyzny. On musi mieć tę kobietę natychmiast. Muszą -wziąć ślub. Nie mogą czekać. Tego rodzaju impulsy wność i pośpiech świadczą przeważnie o tym, że popełniany jest błąd. Często się zdarza, że drugie małżeństwo się nie układa, ponieważ jest związkiem zawartym za wszelką cenę dla zrekompensowania straty. Skoro mężczyzna, o jakim tu mowa, się ożeni, zaczynają go nawiedzać wątpliwości. Czuje się jak w pułapce. Ocknąwszy się z zadurzenia, odkrywa, że partnerka nie jest kobietą jego marzeń. Odczuwa ból. Chcąc być uczciwym wobec siebie, powinien odejść. Jednak zerwanie po ślubie jest bardziej bolesne niż przed 355 nim. Im dłużej mężczyzna czeka, tym wszystko staje się bardziej bolesne i skomplikowane. Mógł i sobie, i partnerce oszczędzić tego dodatkowego bólu. Oszczędziłby go, gdyby się nie ożenił. Jeszcze lepiej, gdyby nie podjął od razu żadnych zobowiązań. Powinien był dać sobie czas na wolność, na przebywanie tylko we własnym towarzystwie, a następnie na umawianie się na randki z wieloma kobietami. Chodząc na randki z wieloma, przygotowałby się do znalezienia właściwej kobiety we właściwym momencie. No i jeszcze jedno: po seksie powinien był dać sobie czas na przetworzenie pojawiających się uczuć. Fakt, że mężczyzna nie potrafi powiedzieć kobiecie „nie", ponieważ nie chce jej zranić, wskazuje na istnienie u niego uczuć wynikających ze zranienia, których nie przeżył do końca i od których się nie uwolnił. Jeżeli mężczyzna, o jakim mówimy, został zraniony przez kogoś, kto go odrzucił, to nie chce w ten sam sposób zranić swojej partnerki. Niezdolność do zakończenia związku jest wyraźnym sygnałem, że musi on popracować nad swoim zranieniem. Dopiero gdy to zrobi, będzie gotów do ponownego zaangażowania się. Wybaczywszy osobie, która go kiedyś zraniła, będzie zdolny opuścić swój związek bez poczucia winy. Jak napisać list pożegnalny Bez względu na to, czy czuje się winny czy nie, mężczyzna, który musi wydostać się ze związku, powinien to uczynić. Wolność, jaką w ten sposób da kobiecie, jest najlepszym prezentem, jaki jej może ofiarować. Jeżeli kończąc związek, czuje się nieswojo, to niech napisze list, w którym da wyraz temu, co chce powiedzieć. List taki może brzmieć następująco: 'i Droga...! (, Chcę, żebyś wiedziała, że cię kocham i że mi na tobie zależy, jednak czuję, że właśnie teraz nie powinienem się z tobąwiązać. 356 Nie dałem sobie dość czasu na to, by przeboleć niepowodzenie mojego poprzedniego związku. Zdaję sobie sprawę, że - zanim „odejmę zobowiązanie takie, jakie podjąłem względem ciebie - winienemdaćsobie czas na umawianie się na randki z wieloma kobietami. Wyznanie to przychodzi mi z trudem, bo nie chcę mówić ani robić niczego, co by cię raniło. Jednak muszę to uczynić ze względu na siebie. Jest mi smutno, że nasz związek się skończył ńBoJe się że powiem to wszystko nie tak, jak by należało i że Cię zranię Nie chcę cię ranić. Wiem, że mnie kochasz i że wszystko to sprawi ci ból Przykro mi, że nie mogę dać ci tego, czego pragniesz, że nie mogę ochronić Cię przed tym cierpieniem . Jestem jednak pewien, że musze, zakończyć nasz związek. Dziękuję za piękne chwile Wszystkie oneoraz cała miłość którą dzieliliśmy. Pozostaną, na zawsze w mojej pamięci. Jesteśwsp aniałą oSobą, a ja ufam, że znajdziesz właściwego dla siebie mężczyznę. Całuję Po wyrażeniu na piśmie swoich myśli, uczuć i intencji mężczyzna może ten list odczytać partnerce. Powinien spotkać się z nią, a nie wysyłać listu pocztą. Rozmowa, która nastąpi po odczytaniu listu, jest bowiem bardzo ważna dla kobiety. Kobieta musi poczuć, że reagując na list tak, a nie inaczej, została wysłuchana. A mężczyzna musi bardzo się starać, by jego postanowienie o zakończeniu związku nie osłabło. Musi się tego stanowczo trzymać. Musi być kochający, ale stanowczy. Kobieta będzie pytała: „Dlaczego?" Jedyna odpowiedź na to pytanie brzmi: „Kocham cię, ale uświadomiłem sobie, że nie jesteś osobą dla mnie właściwą. A skoro ty nie jesteś dla mnie, to i ja nie jestem partnerem dla ciebie". Jeżeli mężczyzna zacznie podawać nieistotne powody, to kobieta poprosi, by dał jej kolejną szansę albo żeby dał związkowi więcej czasu. Może obiecać, że się zmieni, albo poprosić go, żeby się zmienił. Wszystko to będzie prowadziło do odwrócenia uwagi- Prawdziwym powodem, dla którego ktoś kończy związek jest ten sam powód, dla którego zawiera się małżeństwo. Jest nim potrzeba serca, poruszenie duszy. Kiedy nasza miłość jest bezwarunkowa, nie ma mowy o żadnych powodach. Powody, dla których chcemy lub nie chcemy być z kimś, są drugorzędne w stosunku do uczucia, które płynie z głębi serca i które każe mówić „tak" lub „nie". Trudności z zakończeniem intymnego związku może mieć także mężczyzna, który wcale nie dążył do niego dla zrekompensowania straty. Jeżeli mężczyzna taki jest pewien, że osoba, z którą umawia się na randki, nie jest dla niego osobą odpowiednią, to może napisać, a potem odczytać jej list następującej treści: Droga...! Chcę, żebyś wiedziała, że cię bardzo kocham i bardzo się o ciebie troszczę. Piszę ten list, bo trudno jest mi wyrazić to, co mam ci do powiedzenia. Nie chcę cię zranić. Jesteś wyjątkową kobietą. Zasługujesz na to, by cię ktoś kochał i adorował. Jednak doszedłem do wniosku, że choć cię bardzo kocham, nie jesteś osobą dla mnie właściwą. Chcę zerwać nasz związek. Przykro mi, jeżeli to sprawi ci ból. Pragnę, żebyś była szczęśliwa i żeby twoje życie było spełnione, ale jestem pewien, że nie osiągniesz tego ze mną. Boja po prostu nie jestem właściwym dla ciebie mężczyzną. Ufam, że znajdziesz miłość, naktórązasługujesz że ja także znajdę właściwą dla siebie osobę. Czas, który z tobą spędziłem, był wyjątkowy. Pozostanie na zawsze w mojej pamięci. Całuję... Dla niektórych mężczyzn zerwanie jest bardzo trudne. Sprostawszy temu wyzwaniu, mężczyźni potrafią wybaczyć wszystkim kobietom, które ich odrzuciły. Powiedzenie „nie" związkowi, który nie jest związkiem dla nas właściwym, doskonale nas przygotowuje do znalezienia właściwej dla siebie partnerki. Rozdział dwudziesty drugi Skłonności autodestrukcyjne Jeżeli mężczyzna nie jest w stanie przeżyć do końca i uleczyć swoich uczuć wynikających ze straty, to może znaleźć się w szponach skłonności autodestrukcyjnych. Im bardziej nie potrafi uporać się z własnym zranieniem, tym bardziej będzie skłonny ranić samego siebie. Może zacząć zażywać narkotyki, może uciec i próbować zacząć wszystko od początku gdzieś daleko od dotychczasowego domu, może narażać się na ryzyko utraty życia, może trwonić swoją życiową energię, a nawet targnąć się na życie. Mężczyzna taki, straciwszy kontrolę nad własnymi działaniami, będzie się prawdopodobnie staczał coraz niżej, aż nie sięgnie dna i nie poszuka pomocy. Dopóki jednak nie zrozumie, na czym polega alternatywny sposób radzenia sobie z bólem, dopóty nie będzie wyciągał ręki po wsparcie. Może być też tak, że w końcu, widząc, iż sytuacja coraz bardziej się pogarsza, dojdzie do wniosku, że sam sobie nie pomoże. Panuje powszechne mniemanie, że mężczyzna, o jakim tu mowa, nie podejmie nawet próby wydźwignięcia się, dopóki nie spadnie na samo dno. Jednak pogląd ten nie zawsze jest słuszny. Mężczyzna nie musi bowiem spaść na dno. Nie musi, gdy uświadomi sobie, że ma wybór, gdy uzyska wiedzę na temat procesu uzdrawiania. Wtedy może się posłużyć rozumem i dostrzec wartość wsparcia płynącego od innych ludzi, a także zorientować się, jak to wsparcie uzyskać. 359 Mężczyzna, który uświadomi sobie, że ma wybór, nie musi spaść na dno. Może on nawet zacząć kierować się we właściwą stronę dzięki wskazówkom zaczerpniętym z tej książki. Osiągnąwszy stan, w którym jego serce zacznie się ponownie otwierać, dostrzeże wartość wsparcia płynącego ze strony grupy. Musi zdać sobie sprawę, że jego skłonności autodestrukcyjne są spowodowane faktem, iż niektóre jego uczucia uległy wyparciu, a także, iż całkowite wyzdrowienie jest prawie niemożliwe bez pomocy innych ludzi. Interwencja Kiedy ktoś bliski wykazuje skłonności autodestrukcyjne, można się udać do terapeuty, który zainterweniuje, by mu pomóc. Interwencja tego rodzaju może się okazać skuteczna nawet w wypadku człowieka, który sam nie stara się o pomoc. I choć to on sam musi być odpowiedzialny za własne leczenie, jego rodzina i przyjaciele mogą się bardzo przyczynić do pokonania przez niego własnych autodestrukcyjnych skłonności. Nie należy robić takiemu człowiekowi wykładów na temat tego, co powinien, a czego nie powinien robić. Jego przyjaciele i rodzina muszą natomiast uświadomić mu, w jaki sposób jego postępowanie wpływa na nich. Dobrze będzie także, jeżeli członkowie rodziny będą wykonywać ćwiczenia prowadzące do lepszego samopoczucia, a także pisać i głośno odczytywać listy wyrażające ich emocje — gniew, smutek, strach, żal, miłość, zrozumienie, pragnienie i ufność. Poinformowawszy człowieka, któremu starają się pomóc, o swoich uczuciach, bez instruowania go, co ma robić, wniosą istotny wkład w proces jego uzdrawiania, dodadzą mu też sił. 360 Chcąc zainterweniować, nie powinieneś mówić osobie, której pragniesz pomóc, co ma robić; pomożesz jej natomiast, jeżeli poinformujesz ją, jak się wskutek jej postępowania czujesz. Usłyszawszy, jakich uczuć doznają osoby, które on rani mężczyzna, o jakim tu mówimy, znajdzie w sobie siłę, by dokonać koniecznych zmian. Jeżeli natomiast będzie uważał, że jego postępowanie nie wpływa na nikogo, to osunie się prawdopodobnie jeszcze głębiej w otchłań rozpaczy. Mężczyźni bowiem czer--pią inspirację z faktu, że ktoś ich potrzebuje. Usłyszawszy, co czują inni, mężczyzna, o jakim tu mowa, może się ocknąć i uruchomić w sobie zdolność walki ze swoją słabością. Być może z początku nie będzie mu się podobało, że bliscy mówią mu o swoich uczuciach, jednak później z pewnością podziękuje im za wsparcie, jakiego mu udzielili. Uzdrawianie przeszłości Skłonności autodestrukcyjne człowieka są wprost proporcjonalne do stopnia, w jakim wypiera on pewne swoje uczucia. JeSt bardzo ważne, by osoba o skłonnościach autodestrukcyjnychi, obojętne czy to będzie mężczyzna czy kobieta, uświadomiły sobie, że w samotności, w pojedynkę nie ma szans dojść dob zdrowia. Stan takiej osoby wymaga interwencji z zewnątrz. Jeżeli okoliczności życiowe sprawiły, że w dzieciństwie osoba ta nauczyła się wypierać pewne uczucia, to potrzebna jest jej pomoc z zewnątrz, która spowoduje, że otworzy się ona na te właśnie uczucia. Mężczyzna w tym stanie najbardziej potrzebuje terapeu -ty lub grupy wsparcia. Wyparte uczucia powodują skłonności autodestrukcyjne. 361 Jeżeli wychowywano go za pomocą kar, to będzie osobą szczególnie autodestrukcyjną. Doświadczywszy upokorzenia spowodowanego niepowodzeniem, będzie karał sam siebie. Człowiek taki musi się uwolnić od skłonności do karania siebie. W tym celu powinien wrócić pamięcią do przeszłości i przypomnieć sobie, że był karany albo że bał się kary. Przetworzywszy i uleczywszy negatywne uczucia pochodzące z tego właśnie okresu swego życia, będzie w stanie przełamać autodestrukcyj-ny wzorzec postępowania. Ucieczka w alkohol i narkotyki Bywa, że chcąc spowodować, aby życie było znośne, mężczyzna ucieka od bólu, nadużywając alkoholu i narkotyków. Jeżeli pił lub zażywał narkotyki, zanim utracił miłość, to podczas kryzysu następującego po stracie będzie mu bardzo trudno powstrzymać się od tych nawyków. Gdyż tworząc zmieniony stan świadomości, unika on swoich prawdziwych uczuć. Substancje zmieniające stan świadomości znieczulają nas chwilowo na uczucia wywołujące ból, ale zniewalają umysł i ciało, doprowadzając je do stanu uzależnienia. Człowiek jest najbardziej podatny na tego rodzaju substancje tuż po stracie. Gdy nasze serce boli, ból odczuwa także nasze ciało. Aby poradzić sobie z tym bólem, ciało zaczyna produkować naturalne endorfiny, które go łagodzą. Proces opłakiwania opisany w tej książce pobudza naturalne wytwarzanie endorfin redukujących ból. Narkotyki i alkohol także pobudzają ciało do produkcji redukujących ból endorfin. Problem polega jednak na tym, że organizm, któremu dostarcza się tych zewnętrznych stymulantów, przestaje wytwarzać endorfiny samoczynnie. A wtedy ciało człowieka — gdy nie jest on pod wpływem alkoholu lub narkotyków 362 — niezmiernie cierpi z powodu syndromu odstawienia. Jest to bardzo bolesne, gdyż ciało przestało produkować normalne en dorfiny powodujące dobre samopoczucie i pozwalające sercu się otworzyć, a umysłowi zachować spokój. Unikając substancji, od których się można uzależnić, człowiek bywa zmuszony do skonfrontowania się z własnym bólem ale ból ten jest o wiele mniej intensywny niż fizyczne i emocjonalne męczarnie powodowane odstawieniem. Poddawszy sie detoksykacji lub przyłączywszy się do grupy AA, człowiek pozostający w szponach nałogu będzie miał szansę otrzymać potrzebne wsparcie, bez staczania się na dno. Ucieczka samochodem Mężczyzna, u którego zablokowana jest zdolność przeżywania emocji, może czuć się odrętwiały i bez sił. Ponieważ chce ponownie poczuć, że żyje, ogarnia go przeważnie przemożna chęć wyrwania się z otoczenia, w którym się znajduje. Bywa, że wtedy wsiada po prostu w samochód i jedzie przed siebie na spotkanie zachodzącego słońca. Mężczyzna taki nie ma pojęcia, dokąd chce jechać, wie tylko, że chce się wyrwać. Jadąc przed siebie, czuje się tak, jakby zostawił za sobą wszystkie swoje problemy i cały swój ból. Jednak po pewnym czasie przekonuje się, że problemy są jak cień — nie znikają, gdy on wyjeżdża z miasta, czy też zmienia otoczenie. Takie wyjazdy mogą mu sprawiać ulgę, to prawda. Powinien on jednak bardzo uważać, by nie palić za sobą mostów i nie uciekać przed wsparciem ze strony przyjaciół i rodziny, które jest bardzo cenne. Uczucia, których nie przeżyliśmy do końca i od których się nie uwolniliśmy, są jak cień — nie znikają, gdy my wyjeżdżamy z miasta. 363 Jeżeli mężczyzna, o jakim tu mowa, jeździ bezpiecznie, jeżeli przy tym lubi prowadzić samochód, to w porządku. Bo on w końcu wróci — nie odjedzie daleko i nie zostanie tam. Jednakże chcąc uleczyć swoje serce, mężczyzna nie może uciekać. Musi skonfrontować się ze swoimi uczuciami, gdyż skłonność do opuszczania wszystkich, którzy nas kochają, jest kolejną skłonnością autodestrukcyjną. Mężczyzna, o jakim tu mowa, ucieka, bo czuje się niewart tego, by go oglądano i by udzielano mu wsparcia. Ale stając twarzą w twarz z przyjaciółmi, otrzyma jedną z najbardziej uzdrawiających lekcji w życiu. Ku swemu zdziwieniu przekona się mianowicie, że jest kochany nawet wtedy, gdy czuje się najmniej wart miłości. Narażanie się na ryzyko utraty życia Czasami bywa tak, że mężczyzna, u którego nastąpiło wyparcie uczuć, czuje, że żyje jedynie wtedy, gdy naraża się na ryzyko utraty życia lub też podejmuje jakieś inne ekstremalne ryzyko. Mężczyzna taki, straciwszy partnerkę, będzie uprawiał wspinaczkę wysokogórską albo brał udział w wyścigach samochodowych. W podejmowaniu tego rodzaju ryzyka nie ma nic złego — dopóki zachowywane są zasady zapewniające bezpieczeństwo. Ludzie codziennie podejmują ryzyko. Wspinaczki górskie czy wędrówki przez leśną głuszę mają swoje dobre strony, bo sprawiają, że mężczyzna ponownie czuje się niezależny i ma poczucie własnej autonomii. Robiąc coś z narażeniem się na ryzyko utraty życia, człowiek jest zmuszony skupić całą energię na zachowanie tego życia. Jest wtedy zajęty sprawami życia lub śmierci i chwilowo traci kontakt ze swoją potrzebą kochania i bycia kochanym. W takich warunkach ból wynikający z utraty miłości staje się mało znaczący w porównaniu z niebezpieczeństwem utraty życia. Chcąc pozostać przy życiu, ryzykant musi bez reszty skupić się na chwili 364 obecnej. Czuje wtedy radość płynącą z faktu pozostawania w kontakcie z własnymi uczuciami. W momencie, gdy człowiek staje twarzą w twarz z niebezpieczeństwem, ból płynący z utraty miłości zostaje automatycznie stłumiony. Choć jest to ucieczka o charakterze pozytywnym, nie uzdrawia ona zranionych uczuć ryzykanta, ani też nie pozbawia go skłonności do wypierania emocji. Koncentracja na chwili obecnej chwilowo uwalnia go od jego przeszłości, jednak nie uzdrawia tej przeszłości. W momencie, gdy niebezpieczeństwo mija, ujawniają się uczucia, których nie przeżył do końca i od których się nie uwolnił. Uczucia te wymagają uzdrowienia. Dlatego mężczyzna, o jakim tu mowa, przed wyruszeniem na spotkanie kolejnej ryzykownej przygody, musi dać sobie czas na przetworzenie własnych uczuć. Ludzie dziwią się często, że terapia skupia się w dużym stopniu na problemach z przeszłości. Dlaczego — pytają — skoro jej celem jest nauczenie człowieka, jak ma żyć w chwili obecnej? Otóż przyglądanie się własnej przeszłości jest sprawą bardzo istotną, ponieważ to nie co innego jak właśnie nie dokończone przeszłe doświadczenia uniemożliwiają nam życie chwilą obecną. Kiedy damy sobie czas na wsłuchanie się w swoją przeszłość, wtedy ona przestaje zakłócać nam teraźniejszość. Najlepiej jest, gdy człowiek żyje w pełni chwilą obecną, kiedy czuje się w pełni żywy i w kontakcie z własnymi uczuciami, nie stając przy tym w obliczu niebezpieczeństwa. Tracenie życiowej energii Bywa, że mężczyzna o zamkniętym sercu ma obsesję seksualną na punkcie kobiet, do których nie żywi żadnego uczucia. Energia zablokowana w jego sercu szuka ujścia poprzez seks. Seks pozwala takiemu mężczyźnie poczuć cokolwiek. 365 Zdarza się, że mężczyzna redukuje odczuwane przez siebie napięcie emocjonalne, uwalniając własną seksualną energię ży_ ciową. Dzięki intensywnej stymulacji seksualnej doznaje chwilowego wyzwolenia. Trwonienie życiowej energii poprzez seks bez miłości może się wydawać przyjemne. Jest to jednak przyjemność złudna, gdyż człowiek, który się jej oddaje, już po fakcie nie czuje się dobrze. Ponieważ, doznawszy ulgi, jaką daje uwolnienie się od napięcia, ma poczucie, że coś traci. Poczucie straty nie bierze się tutaj z faktu, że oddawał się seksowi bez miłości, lecz że istnieją w nim negatywne uczucia wynikające ze straty, która nastąpiła w przeszłości, uczucia, których nie przeżył do końca i od których się nie uwolnił. Seks bez miłości może dawać przyjemność, ale potem człowiek czuje pustkę i jest wyczerpany. Mężczyzna, który wypiera bolesne uczucia, może odczuwać głód seksualnej przyjemności. Będzie czuł silny pociąg do prostytutek, pornografii i nadmiernej masturbacji. Będą go pociągały kobiety, z którymi pragnie tylko seksu i niczego więcej. Będzie także odczuwał silny pociąg seksualny w warunkach, gdy nie ma szans na intymność. Po tego rodzaju kontaktach seksualnych jego serce wymaga uleczenia. By je uleczyć, mężczyzna musi przetworzyć oraz uleczyć pojawiające się bolesne uczucia — wstydu, straty i pustki. Chcąc uniknąć nadmiernej stymulacji seksualnej, powinien brać zimne prysznice, gimnastykować się, jeść, brać udział w jakichś ciekawych zajęciach i oglądać filmy, w których seks nie odgrywa znaczącej roli. Więcej niż jeden wytrysk dziennie może oznaczać uzależnienie od seksu. Skłonności samobójcze ™ Najpoważniejszą skłonnością autodestrukcyjną jest skłonność do samobójstwa. Więcej kobiet niż mężczyzn podejmuje próbę samobójczą, lecz u większej liczby mężczyzn niż kobiet 366 próba taka kończy się śmiercią. Mężczyzna myśli o samobójstwie, gdy życie staje się dla niego nie do zniesienia. Często zdarza się, że to wstyd związany z niepowodzeniem powoduje iż chce on umrzeć. Mężczyzna woli umrzeć niż stanąć przed rodziną i przyjaciółmi i przyznać, że nie sprostał swoim zadaniom. Nie jest w stanie przyjąć wsparcia od rodziny i przyjaciół bo czuje, że nie jest go wart. Bywa, że mężczyzna odbiera sobie życie, bo nie widzi innego wyjścia. Uważa, że jeżeli nie może uratować twarzy, to musi umrzeć. Kobiety natomiast popełniają samobójstwo, kiedy ból spowodowany faktem, że nie otrzymują tego, czego pragną, jest tak wielki, iż nie mogą go znieść i nie widzą innego wyjścia jak śmierć. Często zdarza się, że kobieta informuje innych, że chce popełnić samobójstwo, dając w ten sposób wyraz swojej potrze bie otrzymania pomocy. Zdarza się, że mężczyzna czuje, iż musi umrzeć, aby uratować twarz po upokorzeniu wynikającym z niepowodzenia. Mężczyzna popełnia samobójstwo, bo nie widzi innego wy ścia i jest przekonany, że pozostawanie przy życiu pogorszy tylko sprawy, wpłynie źle na wszystkich. Woli umrzeć, niż skonfrontować się z konsekwencjami własnego niepowodzenia. Nie może znieść myśli, że rozczarowuje tych, których kocha. Kiedy zacz] na sądzić, że pozostając przy życiu, pogorszy tylko sytuację samobójstwo staje się w jego oczach sposobem na rozwiązanie spowodowanych przez niego samego problemów. Najogólniej biorąc, przyczyną samobójstw zarówno mężczyzn, jak i kobiet jest pragnienie śmierci, która pozwoli przestać odczuwać ból. Samobójca pragnie uwolnić się od bólu. Pod pragnieniem śmierci kryje się w istocie pragnienie wolności od bólu, pragnienie szczęścia i spokoju. 367 Jednym ze sposobów pozbycia się skłonności samobójczych jest przyznanie się do tego, że „chcemy umrzeć". Gdy się już do tej chęci przyznamy, powinniśmy zanalizować ją głębiej, zadając sobie pytanie: „Dlaczego chcę umrzeć?" Odpowiedź będzie zawsze odpowiedzią afirmującą życie. Na przykład: „Chcę się uwolnić od cierpienia, od bólu, chcę, żeby to wszystko było już poza mną, chcę być wolny, chcę być szczęśliwy, pragnę spokoju umysłu, chcę żyć". Skontaktowawszy się z tymi pozytywnymi intencjami kryjącymi się za pragnieniem śmierci, człowiek, o jakim tu mówimy, może zacząć przetwarzać swoje cztery uzdrawiające emocje. Po skontaktowaniu się z własnym pragnieniem życia jest mu bowiem łatwiej wejść w kontakt ze swoim gniewem, smutkiem, strachem i żalem. Może to wszystko zrobić sam, ale nie będąc w takich zabiegach biegły, powinien raczej podzielić się swymi uczuciami z terapeutą, który udzieli mu pomocy. Rozdział dwudziesty trzeci Jak odnaleźć moc dawania Straciwszy miłość, mężczyzna na różne sposoby doświadcza braku poczucia bezpieczeństwa. Bywa, że w pracy jest bardzo pewny siebie, a równocześnie myśl o ponownym chodzeniu na randki napawa go strachem. Jest to naturalne, albowiem bez względu na to, jak zakończył się jego poprzedni związek, ponowne nawiązywanie kontaktów z kobietami może się okazać krępujące i przerażające. Mężczyzna po czterdziestce w tej sytuacji poczuje się z pewnością niezręcznie. Jeżeli przez jakiś czas był żonaty, to teraz nie wie, od czego zacząć, gdzie zawierać nowe znajomości. Obyczaje związane z chodzeniem na randki zmieniły się bardzo od czasów jego młodości. Dzisiejsze kobiety mają nowe potrzeby i inne oczekiwania. Wciągnięcie się w chodzenie na randki zajmie więc mężczyźnie dość długi okres. Obyczaje związane z chodzeniem na randki bardzo się zmieniły, jest ono obecnie o wiele bardziej skomplikowane niż dawniej. Jeżeli jednak mężczyzna da sobie czas na samotność i powstrzyma się od nawiązywania związków za wszelką cenę, to stopniowo odzyska swobodę. Wróci mu pewność siebie i wkrótce uświadomi sobie, że posiada moc dawania. W momencie, gdy poczuje, że jest w stanie zrobić oszałamiające wrażenie na kobiecie, uda mu się znaleźć właściwą dla siebie osobę. 369 Natomiast mężczyzna, który za swój główny cel uznaje znalezienie partnerki seksualnej, odkłada na później wszelki sukces mogący płynąć z chodzenia na randki. Gdyż tylko u takiego mężczyzny, który — inaczej niż on — odkryje i przekona się w praktyce, że poznawszy bliżej kobietę, można zyskać coś więcej niż tylko seks, rośnie zdolność adaptacji do własnego statusu człowieka nie pozostającego w związku. Randki z młodszymi kobietami Mężczyzna po czterdziestce, który nie oswoił się jeszcze z tym, że nie pozostaje w związku, będzie automatycznie czuł pociąg do młodszych kobiet. Ich młodość i brak doświadczenia sprawią bowiem, że on poczuje się nagle bardzo kompetentny i silny. Z drugiej strony kobiety w wieku lat dwudziestu kilku często mają skłonność do mężczyzn starszych od siebie i dysponujących siłą czy władzą. Są oni bowiem bardziej dojrzali niż ich rówieśnicy. Pociągają je oni, zwłaszcza te, którym brak poczucia bezpieczeństwa, szukają więc kogoś, kto im w życiu pomoże. Nie ma nic złego w umawianiu się na randki z młodszą kobietą, albowiem wchodząc w kontakt z taką osobą, mężczyzna automatycznie czuje się młodszy i silniejszy. Najlepiej będzie postrzegać to jako pewną fazę, jako szansę na skontaktowanie się z pewną częścią jego przeszłości. Często bywa tak, że mężczyzna, który jest jeszcze młody, nie ma pewności siebie mężczyzny dojrzałego. Natomiast mężczyzna dojrzały, który czuje się znowu młodo, mając przy tym właściwą swemu wiekowi pewność siebie, doświadcza poczucia wyzwolenia i spełnienia. Jest jednak pewien problem. Polega on na tym, że takie młode kobiety zmieniają się z czasem. Gdy zbliżają się do trzydziestki, zachodzą u nich hormonalne zmiany. Przestają wtedy być tak uległe jak poprzednio. Czują większą potrzebę bycia sobą i z mniejszą łatwością naginają swoją wolę do życzeń partnera. 370 Gdy kobieta zbliża się do trzydziestki, zachodzą u niej zmiany hormonalne, a ona staje się bardziej wymagająca, mniej uległa. Sprawa atrakcyjności młodej kobiety dla jej starszego partnera i na odwrót również bywa źródłem problemów. Trudno jest bowiem przez dłuższy czas z taką samą intensywnością interesować się osobą, której stopień dojrzałości różni się bardzo od naszego. Jeżeli mężczyzna nie jest bardzo młody duchem, a kobieta starsza duchem niż wskazuje na to jej wiek, to para taka — po początkowym okresie zainteresowania sobą uwarunkowanego wpływem hormonów — straci owo zainteresowanie. Mężczyzna, który chce mieć pewność, że zawiera związek z osobą właściwą, musi bardzo uważać, żeby nie ożenić się z młodszą od siebie partnerką. Mężczyźnie takiemu potrzebny jest czas na to, by mógł rozwinąć w sobie moc dawania oraz na to, by się upewnił, że pociąga go właśnie ta kobieta. Niepowodzenie w seksie Niemal każdy mężczyzna rozpoczynający życie od nowa doświadcza braku zdolności do stosunku płciowego. Wpada wtedy często w panikę i myśli, że coś jest z nim nie w porządku. Tymczasem nic nie jest nie w porządku. Prawda jest taka, że to jego ciało po prostu informuje go, iż nie jest jeszcze gotowy do seksu. Jego ciało mówi mu, żeby zwolnił tempo. Mężczyzna, o jakim tu mowa, nawet w wypadku, gdy odczuwa głód seksualny, będzie — kiedy nadarzy się sposobność do seksu — niezdolny do erekcji. Może się też zdarzyć, że straci erekcję przed stosunkiem, albo doznawszy jej, nie będzie miał wytrysku. Gdy pojawia się któryś z powyższych objawów, mężczyzna z reguły błędnie przypuszcza, że coś jest z nim nie w porządku. A powinien raczej uświadomić sobie, że nie jest jeszcze gotów posuwać się tak daleko. 371 Fakt, że mężczyznę zawodzi w sferze seksu własny organizm, jest sygnałem, że powinien zwolnić tempo. Mężczyzna, o jakim tu mowa, trzymając się kurczowo swojego zranienia, nie może zespolić się na poziomie seksu z kobietą na której mu zależy. Bywa, że z prostytutką albo w samotności pod prysznicem wszystko wychodzi mu wspaniale, jednak gdy jest z partnerką, na której mu zależy, jego ciało odmawia współpracy. Nie powinien w tej sytuacji podejmować prób sprawienia, by wszystko poszło dobrze. Jeżeli to uczyni, zanim będzie gotowy, to tylko skomplikuje cały proces. Jeżeli w przeszłości mu się nie udawało, to przy każdej następnej próbie wzrośnie jego obawa, że znowu się nie uda. Najlepiej będzie, jeżeli mężczyzna uświadomi sobie wtedy, że jego ciało przesyła mu wiadomość. Gdy uzdrowi on swoje serce i odzyska naturalną moc dawania, jego zdolność do odbywania stosunków seksualnych powróci. Ratowanie kobiet Często się zdarza, że mężczyznę, który nie odzyskał jeszcze swojej mocy dawania, pociąga kobieta w potrzebie. Mogąc przyjść kobiecie z pomocą, zaczyna czuć się silny. Jest to oczywiście przyjemne, jednak mężczyzna taki musi zachować ostrożność, gdyż istnieje prawdopodobieństwo, że uzależni się od tej kobiety. To, że ona jest w potrzebie, sprawi, iż on odzyska pewność siebie i siłę. Najlepiej będzie dla niego, jeżeli najpierw — dzięki procesowi uzdrawiania — poczuje swoją moc dawania, a dopiero potem zaangażuje się w intymny związek. Tego rodzaju uzależnienie od kobiety daje poczucie siły. To poczucie jest jednak złudne, bo fakt, że partnerka jest w potrzebie, uwalnia mężczyznę od poczucia własnej bezsilności jedynie chwilowo. Zdarza się, że mężczyzna, o jakim tu mowa, posiadając środki pozwalające rozwiązać problem kobiety w potrzebie, 372 natychmiast odczuwa podniecenie seksualne. Jeżeli przedtem doznawał bólu, to teraz jego samopoczucie jest znacznie lepsze. Romanse oparte na takim mechanizmie, choć namiętne, przeważnie nie trwają długo. Zdarza się, że mężczyzna, posiadając środki pozwalające rozwiązać problem kobiety, odczuwa natychmiast seksualne podniecenie. Dzieje się tak dlatego, że w momencie, gdy kobieta przestaje odczuwać rozpacz, gdy nie musi już być ratowana, przestaje być atrakcyjna. I wtedy jedno z partnerów odkrywa, że nie są dla siebie stworzeni. Atrakcyjność kobiety wynikała bowiem z tego, że mężczyzna pragnął jej pomagać, by czuć dzięki temu przyjemność płynącą z poczucia własnej siły. Jednak może on doznać tej samej przyjemności, pomagając kobiecie i nie angażując się przy tym seksualnie. Wtedy będzie mu łatwo odejść, gdy okaże się, że nie są dla siebie osobami właściwymi. Kobieta opiekuńcza Często też zdarza się, że w okresie odzyskiwania mocy dawania mężczyznę chwilowo pociągają kobiety opiekuńcze. Kobieta taka pomaga mężczyźnie poczuć własne zranienia pochodzące z dzieciństwa. Często jednak bywa tak, że po uleczeniu tych zranień on orientuje się, iż nie jest ona dla niego osobą właściwą. Bywa, że mężczyznę z nie rozwiązanymi problemami z dzieciństwa pociąga kobieta, która jest zdolna pocieszyć go jak małego chłopca. Mężczyzna taki będzie chciał, żeby partnerka traktowała go tak, jak, zgodnie z jego pragnieniem, powinna go była traktować własna matka. Gdy jednak zostanie już pocieszony, kobieta, która ukoiła jego ból, przestanie go pociągać, a w najlepszym razie będzie go raz pociągała, a raz nie. 373 Pociąg seksualny w stosunku do kobiety opiekuńczej, jaki mężczyzna odczuwa w procesie uzdrawiania, jest często krótkotrwały. Po związaniu się partnerów na stałe sprawy stają się jeszcze trudniejsze, gdyż mężczyzna zaczyna automatycznie dokonywać na kobietę projekcji uczuć, których nie przeżył do końca i od których się nie uwolnił. Dokonuje tej projekcji tym intensywniej, im intensywniej odczuwa potrzebę, aby partnerka odgrywała wobec niego rolę matki. I to, co czuł do matki, czuje teraz do niej. Jeżeli na przykład ma nie rozwiązany problem z gniewem i zranieniem, to w związkach z kobietami będzie nadmiernie wrażliwy, a to, co kobieta mówi lub czyni, będzie go łatwo raniło. Będzie też reagował nadmiernym gniewem. A przecież każdy związek jest i tak trudny. Po co więc wprowadzać do niego problemy z przeszłości. Mężczyzna, o jakim tu mowa, zanim zwiąże się z kobietą, musi bardzo uważać, by nie była ona osobą opiekuńczą, mającą uleczyć jego rany. Seks podczas procesu uzdrawiania powoduje intensyfikację skłonności do dokonywania projekcji na partnerkę naszych uczuć z przeszłości. Seks z opiekuńczą kobietą oraz związanie się z nią na stałe podczas leczenia złamanego serca wprowadzają napięcie do związku i blokują naturalny proces uzdrawiania. Uzależniając się w ten sposób od kobiety, mężczyzna spowalnia ponadto u siebie proces odzyskiwania niezależności i siły. Choć bywa, że związek, o jakim tu mowa, przynosi mu pocieszenie i uzdrowienie, to jednak mężczyzna po pewnym czasie uświadomi sobie, że jest w nim uwięziony. Jeżeli mężczyzna podczas procesu uzdrawiania czuje, że pociągają go kobiety opiekuńcze, to powinien zwrócić się o pomoc do terapeutki. Terapeutka otoczy go potrzebną mu opieką, a on sam dzięki temu odzyska niezależność i siłę potrzebne do wejścia w kolejny stały związek. 374 Mężczyzna potrzebujący partnerki, która mu będzie matkowała/ zrobi mądrze, jeżeli zamiast niej poszuka sobie terapeutki. W każdym z powyższych przykładów mężczyznę pociąga kobieta, przy której czuje się silny, albo sytuacja, w której się tak czuje. W skłonności tej nie ma nic ograniczającego pod warunkiem, że mężczyzna stara się unikać wiązania się z partnerką na stałe w trakcie uzdrawiającego kryzysu. Jeżeli nie podejmie zobowiązania dotyczącego związania się na stałe, to będzie mógł się przekonać, że jest w stanie wiele z siebie dawać, bez zbytniego przywiązywania się do partnerki. Wymaga to oczywiście powściągliwości. Jednak mężczyzna — dając coś z siebie drugiej osobie i nie uzależniając się przy tym od niej seksualnie — zyskuje ogromną siłę i pewność siebie. Ta ostatnia zaś sprawia, że chodzenie na randki staje się dla niego świetną zabawą, a także stanowi grunt, na którym nawiąże on w przyszłości właściwy dla siebie związek. Mężczyzna, który ma świadomość, że może wiele z siebie dawać, będzie przez całe życie zdolny odczuwać namiętność. Doświadczając swobodnej ekspresji seksualnej i nie czując przymusu wiązania się z kobietą na stałe, mężczyzna zyskuje ogromną siłę. Seksualna przychylność ze strony kobiety nie obwarowana żadnymi warunkami pomaga mu przetrwać oraz uleczyć własne zranione uczucia spowodowane przywiązaniem. Uzdrowiwszy swoje serce, mężczyzna, o jakim tu mowa, staje się gotowy do odnalezienia miłości i związania się na stałe z właściwą dla siebie partnerką. Posłowie Na rozdrożu Ludzie rozpoczynający życie od nowa, zarówno mężczyźni, jak i kobiety, znajdują się na rozdrożu. Jedna z dróg, które mają przed sobą, prowadzi wzwyż, ku światłu, miłości i nadziei, a druga — w dół, w stronę ciemności, rozpaczy i pustki. Na drodze wzwyż początkowo jest trudno. Trzeba tu poczuć własny ból i nauczyć się nowych sposobów nawiązywania relacji z ludźmi. Trzeba podjąć wyzwanie, trzeba dać z siebie wszystko. Natomiast na drugiej drodze początkowo jest łatwiej, jednak na dalszych etapach człowiek spotyka się z większym bólem i większymi trudnościami. Droga ta bowiem obiecuje ulgę, ale nie uzdrawia serca i nie doprowadza nas z powrotem do domu. Podejmując ryzyko ponownej miłości, człowiek staje się nie tylko silniejszy, ale i bardziej kochający. Sprostawszy wyzwaniu, jakim jest uzdrawianie własnego serca, rusza w końcu do przodu i znajduje miłość jeszcze większą niż poprzednia. A gdy ma serce pełne miłości, jest w stanie zrealizować cały swój potencjał, zaspokajając największe pragnienie ludzkiej duszy — pragnienie kochania i bycia kochanym. Okaże się to korzystne nie tylko dla niego samego, lecz także dla jego dzieci, gdyż dzieci rodziców cierpiących ból są także obolałe. Rodzice często zastanawiają się, co mogą zrobić dla swoich dzieci. Otóż największym darem, jaki mogą im ofiarować, jest własny przykład. Rodzice powinni być dla dzieci przykładem 376 pokazującym, jak się kocha i jak uzdrawia. Gdy ty uzdrawiasz własne serce, twoje dzieci automatycznie rozwijają się w atmosferze miłości. Gdy ty uleczysz swoje rany i uwolnisz się od bólu, twoje dzieci także przestaną dźwigać ten ciężar. Natomiast bólem, od którego się nie uwolniłeś, obciążasz swoje dzieci. Kiedy więc twój ciężar staje się nieznośny, kiedy masz ochotę się poddać, pamiętaj, że pomagając sobie, pomagasz także swoim dzieciom, likwidujesz sytuację, w której dzieje im się krzywda, zapewniasz im bezpieczeństwo i serdeczność płynące z miłości. Przez sam fakt, że poświęciłeś czas na przeczytanie tej książki, dałeś wyraz temu, że pragniesz dokończyć swoją uzdrawiającą podróż i powrócić do domu, do własnego serca. Czas uzdrawiania może się okazać najboleśniejszym okresem twojego życia. To prawda, jednak w przyszłości popatrzysz na to z wdzięcznością. Będziesz wdzięczny za dary, jakie przyniosło ci uzdrowienie. Dzięki bowiem uzdrowieniu złamanego serca staniesz się silniejszy niż kiedykolwiek przedtem. Ból przeminie, a ty rozpoczniesz nowe życie, życie pełne takiej miłości, takiego zrozumienia i takiego współczucia, jakich sobie nie wyobrażałeś w najśmielszych marzeniach. Być może swoją stratę przeżyłeś wiele lat temu. Pamiętaj, że nigdy nie jest za późno, by cofnąć się w przeszłość, uzdrowić swoje serce, a następnie rozpocząć życie od nowa i znaleźć prawdziwą, trwałą miłość. Być może popełniłeś już niektóre błędy opisane w tej książce W takim wypadku przyjmij do wiadomości, że wciąż masz wybór, wciąż możesz wybrać drogę, na której ponownie znajdziesz miłość. Nauczyć się godzić ze stratą i uwalniać od przywiązania f Richard, zanim się rozwiódł, był żonaty dwadzieścia trzy lata. Ożenił się młodo, lecz potem po dwudziestu trzech latach małżeństwa uświadomił sobie, że żyje z kobietą która nie jest dla 377 niego partnerką właściwą. Po rozwodzie, zamiast dać sobie czas na uzdrowienie serca, zaczął nawiązywać liczne związki z kolejnymi kobietami. Popełnił prawie wszystkie błędy opisane w tej książce. Gdy miał zamiar związać się na stałe z jedną z kobiet, nagle pojawiały się wątpliwości, wskutek czego zaczynał chodzić na randki z inną. Po trzech latach, w ciągu których nawiązał intymne związki z sześcioma kobietami, nie był w stanie podjąć decyzji o związaniu się na stałe z którąkolwiek. Każda z tych kobiet miała bowiem jakieś zalety, na których mu zależało. Richard, zamiast wybrać jedną, zaczął się zastanawiać, czy nie powinien w ogóle zrezygnować ze stałego związku. Na szczęście trafił na warsztaty „Marsjanie i Wenusjanki", które pozwoliły mu ruszyć z martwego punktu i tym razem poszło mu lepiej. Dzięki warsztatom zrozumiał, że trzyma się kurczowo swoich nowych związków, nie potrafiąc ich zakończyć, bo nie przestał trzymać się kurczowo swojej byłej żony. Uwolniwszy się od negatywnych uczuć w stosunku do niej, nauczył się wreszcie, jak prawidłowo postępować, chodząc na randki. Dokończywszy sprawę swego byłego małżeństwa, był zdolny zamknąć także sprawę innych swoich związków. Rok później znalazł partnerkę idealną dla siebie i doświadczył prawdziwej i trwałej miłości. W momencie gdy był naprawdę gotowy do tego, by się ponownie zaangażować, przekonał się, że ta idealna dla niego kobieta mieszka o jedną przecznicę od jego domu. I tym razem związanie się z nią na stałe przyszło mu bez żadnych trudności. Umieć wybaczyć Lucy była zdradzoną żoną. Jej mąż porzucił ją, zakochawszy się w swojej sekretarce. Lucy była tym po prostu zdruzgotana. Pragnąc odzyskać pewność siebie, zaczęła spotykać się z różnymi mężczyznami. Fakt, że jest doceniana i adorowana, sprawiał jej co prawda przyjemność, jednak było jej wszystkiego mało. 378 I nic dziwnego, bo Lucy znajdowała się pod wpływem zranionych uczuć związanych z nieudanym małżeństwem, których nie przeżyła do końca i od których się nie uwolniła. Nie miała pojęcia, jak je przetworzyć i uleczyć. W końcu postanowiła skupić się na pracy zawodowej oraz na dzieciach i nie zawracać sobie głowy ponownym związkiem. Dziewięć lat później była dość zadowolona z życia, jednak wciąż czegoś jej brakowało. Lucy także, podobnie jak Richard, wzięła udział w warsztatach, dzięki czemu zrozumiała, że wciąż trzyma się kurczowo dawnych zranionych uczuć. Gdy jednak nauczyła się odczuwać cztery uzdrawiające emocje, potrafiła wybaczyć i doświadczyć zdrowego pragnienia intymności. Lucy sądziła, że nigdy więcej nie znajdzie miłości, jednak gdy dała sobie czas na uzdrowienie własnego serca, uświadomiła sobie, że ma wybór i zmieniła postawę. Sześć miesięcy później poznała mężczyznę, który okazał się idealnym dla niej partnerem. Uzdrowiwszy swoje serce, była w stanie rozpocząć życie od nowa i znaleźć trwałą miłość. Podejmij decyzję: zwróć się w stronę miłości Znasz teraz, drogi czytelniku, proste prawdy, które wyłożyłem w tej książce, a znając je, masz wybór, możesz zdecydować, w którym kierunku się zwrócić. Jesteś w posiadaniu mapy, która cię poprowadzi w twojej podróży. Mam nadzieję, że ta mapa, jak mądry nauczyciel, pomoże ci znaleźć odpowiedzi, których szukasz i, jak dobry przyjaciel, będzie ci towarzyszyła w drodze. Mam też nadzieję, że będzie ona przypominała dobrego anioła, który pocieszy cię w chwili, gdy znajdziesz się w wielkiej potrzebie i który przypomni ci, że jesteś kochany, że nie zostałeś zapomniany i że twoje modlitwy będą wysłuchane. W tej swojej podróży powrotnej do domu znajdziesz potrzebne ci wsparcie, które pomoże podejmować najtrafniejsze decyzje. Przybywając na każde kolejne rozstaje, decydując się na uzdrawianie swego serca, pamiętaj, że przynosisz na świat miłość 379 bożą .Kochaj nie tylko ze względu na siebie samego , ale także ze względu na swoje dzieci , swoich przyjaciół , a nawet ze względu na cały świat . I zawsze pamiętaj , że twoja miłość jest potrzebna. Dziękuję ci za wspólną podróż , a także za to , że pozwoliłeś mi wpływać na swoje życie.