Św. Bonawentura Jan Fidanza MNIEJSZA BIOGRAFIA ŚW. FRANCISZKA przełożył O. Salezy Kafel OFMCap KRAKÓW 1976 JEGO NAWRÓCENIE Czytanie pierwsze Pochodzenie św. Franciszka „Okazała się łaska Boga, naszego Zbawiciela'" (Tt 2,11) w tych najnowszych czasach w Jego słudze Franciszku, którego „O/ciec miłosierdzia" (2 Kor 1,3) i „świateł" (Jk 1,17) obdarzył tak obfitym błogosławieństwem, że jak to jasno widać na dziejach jego życia, nie tylko wyprowadził go z ciemności światowych na światło, lecz również uczynił sławnym dzięki doskonałym zaletom cnót i zasług, a także wybitnym przez ukazanie w nim wspaniałych tajemnic Krzyża. Pochodząc z Asyżu, małego miasteczka w Dolinie Spole-tańskiej, otrzymał najpierw od matki imię Jan, a następnie od ojca Franciszek. Zatrzymał imię otrzymane od ojca, ale nie zrezygnował także z imienia nadanego mu przez matkę. Chociaż jednak w młodzieńczym wieku karmiony był światową próżnością razem ze swoimi towarzyszami oraz został przeznaczony do zajmowania się sprawami handlowymi, po krótkim okresie uczenia się w szkółce przynoszącymi zysk, to jednak, dzięki pomocy z niebios, nie poszedł za pożądliwością ciała razem ze swawolnymi chłopcami i razem z chciwymi kupcami ,/iie złożył swej nadziel w pieniądzach i skarbach" (Syr 31,8). Czytania drugie Wrodzone zalety. Choroba Dzięki Miłosierdziu Bożemu młody Franciszek był obdarzony uprzejmą łagodnością i szczodrą litością wobec ubogich. Wzrastała ona wraz z nim od dzieciństwa i napełniła jego serce tak wielką życzliwością, że już nie jako głuchy słuchacz Ewangelii postanowił sobie, iż każdemu proszącemu przyjdzie z pomocą, zwłaszcza gdyby ten powoływał się na miłość Bożą. W kwiecie wieku zobowiązał się mocnym przyrzeczeniem, że nigdy proszącym z miłości do Pana niczego nie odmówi, jeżeli tylko będzie w stanie. Tego szlachetnego postanowienia nie złamał aż do śmierci i osiągnął wielkie umiłowanie Boga, a także wzrost w Łasce. Zaprawdę, chociaż ten płomyk miłości Bożej zawsze płonął w jego sercu, to jednak jako młodzieniec nie znał jeszcze tajemnicy Bożej mowy, ponieważ był uwikłany w sprawy ziemskie. Zrozumiał to dopiero wówczas, gdy spoczęła na nim ręka Pańska i na zewnątrz został doświadczony przedłużającą się ciężką chorobą, wewnętrznie zaś oświecony namaszczeniem Ducha Świętego. mS d !i Czytanie trzecie Szczodrobliwość. Wizja Po odzyskaniu sił ciała i wewnętrznym przemienieniu duszy na lepsze, niespodziewanie spotkał pewnego rycerza, szlachetnego pochodzenia, lecz ubogiego. Poruszony wspomnieniem wspaniałomyślności Króla i ubogiego Chrystusa został ogarnięty tak wielkim współczuciem^wobec tego rycerza, że wszystko, co przygotował dla siebie, nawet odzienie, z którego się rozebrał i natychmiast mu podarował. Następnej nocy, gdy był pogrążony we śnie. Pan, do którego miłość sprawiła, że przyszedł z pomocą ubogiemu rycerzowi, ukazał mu dzięki łaskawemu objawieniu piękny i duży pałac, w którym znajdowało się dużo rycerskiej zbroi z wyciśniętym znakiem krzyża. Obiecał mu także i zapewnił go z całą stanowczością, że to wszystko, co widział będzie przeznaczone dla niego i jego żołnierzy, jeżeli odważnie i wytrwale podejmie sztandar krzyża Chrystusowego. Od tej pory wycofując się ze zgiełku zajęć publicznych, poszukiwał miejsc samotnych, będących przytułkiem smutnych i cierpiących. Tam bezustannie oddawał się niewypowiedzianym westchnieniom i po długich, wytrwałych modlitwach zasłużył sobie na wysłuchanie swego pragnienia, aby Pan okazał mu drogę doskonałości. Czytanie czwarte Inna wizja Któregoś dnia, gdy tak odosobniony trwał na modlitwie, ukazał mu się Jezus Chrystus jakby przybity do krzyża swym ewangelicznym słowem:,,Kto chce pójść za mną, niech zaprze się siebie samego i weźmie krzyż swój i naśladuje mnie" (Mt 16,24), tak mocne wrażenie wywarł na nim, że wewnętrznie jego duszę rozpalił żarem miłości i przepełnił bólem współcierpienia. Bowiem na wspomnienie tego widzenia dusza jego rozpływała się a pamięć Męki Chrystusowej tak bardzo przeniknęła całe jego serce, że i rany ukrzyżowanego Pana jakby zawsze oglądał wewnętrznym wzrokiem umysłu i z trudem mógł się powstrzymać od zewnętrznych objawów głębokiego rozrzewnienia. Dlatego, gdy już w zamian za miłość Jezusa Chrystusa „wzgardził całym bogactwem swego domu za nic je uważając" (PnP 8;7), był przekonany, że znalazł „skarb ukryty" i bezcenną „perłę" (Mt 13,44 nn), a urzeczony pragnieniem ich posiadania zdecydował się pozbyć się wszystkiego, by zgodnie z Bożym sposobem zamienić światowe zajmowanie się kupiectwem na ewangeliczne. Czytania piąte Boże polecenie Wyszedłszy któregoś dnia za miasto, aby wśród pól oddać się rozmyślaniu, gdy przechodził koło kościółka św. Damiana, chylącego się z powodu starości ku ruinie i pod wpływem Ducha Świętego wszedł do wnętrza, aby się pomodlić, upadł na twarz przed podobizną Ukrzyżowanego i doznał w czasie modlitwy ogromnej pociechy ducha. Gdy oczyma napełnionymi łzami wpatrywał się w Krzyż Pański, wyraźnie usłyszał dochodzący do niego z Krzyża głos mówiący trzykrotnie: „Franciszku, idź, napraw mój dom, który, jak widzisz, cały ulega zniszczeniu". Mąż Boży najpierw przeraził się z powodu tego dziwnego nakazu wydanego głosem wprawiającym w zdumienie, następnie przepełniony radością i podziwem natychmiast wstał, aby przygotować się da wykonania polecenia odnośnie do materialnej odnowy kościółka; jednak słowo skierowane do niego dotyczyło przede wszystkim tego Kościoła, który Chrystus nabył za cenę swej najdroższej Krwi, jak go pouczył o tym Duch Święty i sam Franciszek wyznał później swoim bliskim. Czytanie szóste Pobyt przy kościele fw. Damiana. Gniew Ojca. Ufność Franciszki 2. miłości do Chrystusa, sprzedał wszystko, co mógł, pieniądze dał ubogiemu kapłanowi, mieszkającemu przy wspomnianym kościele, na jego odnowę, wspomagał także biednych. Pokornie również prosił kapłana, aby mu pozwolił zatrzymać się na jakiś czas u niego. Na zamieszkanie kapłan ów zgodził się, ale pieniędzy nie przyjął z obawy przed rodzicami. Wówczas ów prawdziwy wzgardzicie! pieniędzy, wyrzucając przez okno ciężar metalu, okazał, że lekceważy pieniądze jak proch ziemi. Będąc przekonanym, że to wszystko wzbudzi rozgniewanie ojca przeciw niemu, aby dać upust jego gniewowi, przez jakiś czas schował się w ukrytej grocie poszcząc, modląc się i płacząc. Napełniony jednak duchową radością i „uzbrojony mocą z wysoka" [Łk 24,49) wyszedł ufnie na zewnątrz i odważnie wszedł do miasta. Młodzi zobaczywszy go ze zniszczoną twarzą i tak dziwnie postępującego uznali, że postradał zmysły i z tego powodu obrzucili go błotem ulicznym, i jak chorego umysłowo atakowali, aby go pobić, ubliżając mu różnymi wyzwiskami. Sługa Boży pod wpływem wyrządzonej mu krzywdy nie załamał się i nie zmienił swego postępowania, ale jak głuchy przechodził pomiędzy wszystkimi. Czytanie siódme Doskonała wyrzeczenie Ponad wszystkich natomiast jego ojciec, pałający gniewem i groźbami, jakby zapominając o naturalnym uczuciu litości, zaczął okrutnie bić, przyprowadzonego do domu syna, a następnie zakuł go w kajdany, aby przez udręczenia cielesne nakłonić duszę do powabów światowych. Przekonując się jednak z doświadczenia, że sługa Boży zdolny był ochoczo znosić wszelkie przykrości z miłości do Chrystusa jasno pojął, że nie jest w stanie zawrócić go z obranej drogi; zaczął wówczas nalegać, aby poszedł z nim do biskupa miasta i na jego ręce zrzekł się zupełnie prawa dziedziczenia majątku ojcowskiego. Sługa Pański natychmiast się zgodził to wykonać i zaraz, gdy tylko stanął przed biskupem bez najmniejszej zwłoki i wahania, nie czekając na niczyje słowo w milczeniu, zdjął wszystkie swoje szaty, zrzucił nawet opaskę z bioder i wobec wszystkich obecnych, jak w upojeniu duchowym, nie wzbraniał się przed zupełnym obnażeniem a to z miłości ku Temu, który zawisł za nas obnażony na krzyżu. Czytanie ósme Wśród rozbójników i trędowatych Tak więc jak człowiek zupełnie wyrzekający się tego świata, uwolniony od więzów ziemskich pożądliwości, opuściwszy miasto, spokojny i wolny wśród lasów wyśpiewywał w języku francuskim pochwały Pana. Gdy napadli na niego bandyci, herold wielkiego Króla nie przestraszył się i nie przestał chwalić Pana, jako że był pielgrzymem na wpół nagim i nic nie mającym, a nawet za przykładem apostołów cieszył się w tym utrapieniu. Następnie miłośnik doskonałej pokory udał się na posługiwanie trędowatym, aby poddając się pod jarzmo posługiwania ludziom cierpiącym i odrzuconym, mógł sam najpierw nauczyć się doskonale pogardy dla siebie i świata, zanim zacznie uczyć innych. Wprawdzie początkowo czuł ogromną odrazę i brzydził się nimi, ale gdy obficiej spłynęła na niego łaska, oddał się im na posługiwanie, tak pokornym sercem, że obmywał im nogi, zawiązywał wrzody, oczyszczał rany i obmywał ropiejące części ciała. Pod wpływem niesłychanego zapału posuwał się do tego rodzaju skrajności, że nawet całował ich rany, dotykając swoimi ustami zgnilizny, aby „nasycony hańbą" (Lm 3,30), pychę ciała z całą mocą mógł poddać ,jprawu ducha" (Rz 8,2) i w pełni opanować siebie, zwyciężywszy najbliższego sobie wroga. Czytania dziewiąte Odnowa kościołów Ugruntowawszy się już w Chrystusowej pokorze, stając się bogatym przez ubóstwo, chociaż właściwie nic nie posiadał, rozpoczął zgodnie z otrzymanym poleceniem z krzyża odbudowę kościoła tak gorliwie, że i ciało wyniszczone postami obarczał dźwiganiem kamieni; nie wzbraniał się prosić o pomoc i jałmużnę u tych, z którymi niegdyś opływał w dostatkach. Towarzyszyło mu oddanie wiernych, którzy już zaczęli poznawać wspaniałą cnotę męża Bożego i dlatego mógł odnowić nie tylko kościółek św. Damiana, ale także zniszczone i opuszczone kościoły Księcia Apostołów i chwalebnej Dziewicy, aby to, co na płaszczyźnie duchowej, Bóg zamierzał przez niego zdziałać później, już teraz zostało zaznaczone w sposób tajemniczy widzialnym dziełem. Albowiem na podobieństwo tej potrójnej odnowy kościołów pod przewodnictwem świętego męża miał być trojako odnowiony cały Kościół według wzoru, reguły i nauki podanej przez Chrystusa. Teraz widzi m w-że-głos z krzyża trzy razy nawołujący do odnowienia kościołów był wstępnym znakiem tego, co się dokonało dzięki założonym przez Franciszka Trzem Zakonom. ZAŁOŻENIE ZAKONU l SKUTECZNOŚĆ GŁOSZENIA EWANGELII Czytanie pierwsza Naukt Ewangelii Po ukończeniu remontu trzech kościołów, gdy niestrudzony mieszkał przy tym kościółku poświęconym Matce Bożej, dzięki pomocy Tej, która dała Zapłatę za nasze zbawienie, zasłużył sobie na to, że znalazł drogę doskonałości przez otrzymanie od Boga ducha ewangelicznej prawdy. Gdy bowiem któregoś dnia podczas Mszy św. czytano słowa Ewangelii (Mt 10,9 nn), w których została podana ewangeliczna norma życia dla uczniów posłanych na przepowiadanie Królestwa Bożego, mianowicie aby „nie mieli złota ani srebra ani pieniędzy w swoich trzosach ani torby podróżnej ani dwóch tunik ani sandałów ani laski" natychmiast po usłyszeniu tych słów Duch Chrystusowy obdarzył go taką mocą i tak go namaścił, z« przyjął dosłownie wspomnianą formę życia nie tylko przez poznanie i uczucie, ale także w praktycznym życiu i ubiorze. Zaraz bowiem zdjął obuwie, odrzucił laskę, torbę i pieniądze, zadowolony z jednej tylko tuniki, pozbył się pasa, na miejsce którego wziął kawałek sznura; usuwając także z swego serca troskę o sprawy materialne, wykonał wszystko tak, jak słyszał i dostosował się zupełnie do wymagań stawianych przez słuszną zasadę apostolską. Czytanie drugie Głoszenie pokuty Następnie, ogarnięty zupełnie płomieniem Ducha Chrystusowego, zaczął jak drugi Eliasz żyć gorliwą troską o prawdę. Zaczął także zachęcać innych do pokuty. Słowa jego nie były próżne, ani wywołujące drwiny, ale pełne mocy Ducha Świętego przenikały wszystkie zakamarki serca. Słuchających wprawiały w ogromne zdumienie, a swą potężną skutecznością doprowadzały dusze zatwardziałe do prawdziwej skruchy. Wielu przekonanych o jego wspaniałym i świętym postanowieniu, i to zarówno na podstawie prawdziwości jego prostej nauki jak i życia, zaczęło za jego przykładem zapalać się do czynienia pokuty. Wielu mężczyzn, opuściwszy wszystko, przyłączyło się do niego, przyjmując jego ubiór i sposób życia. Pokorny mąż zdecydował się nazwać ich określeniem „Bracia Mniejsi". Czytanie trzecie Zapewnienie o odpuszczeniu grzechów. Podróż do Rzymu Gdy dzięki łasce powołującego Boga liczba Braci wzrosła i było ich już sześciu, pobożny ich Ojciec i Pasterz, znalazłszy jedno samotne miejsce opłakiwał w wielkiej goryczy serca okres życia swej młodości spędzonej nie bez winy. Błagał także o łaskę i przebaczenie dla siebie i dla swoich duchowych synów, których zrodził w Chrystusie. Ogarnęła go wielka radość, gdy otrzymał zapewnienie o zupełnym odpuszczeniu wszystkich grzechów „aż do ostatniego" (Mt 5,26). Następnie w stanie zachwytu był cały pogrążony w ożywiającym kręgu światła i dostąpił poznania przyszłości odnoszącej się do niego i jego Braci. Sam później z wielką tkliwością powiedział dla umocnienia małej gromadki, że wkrótce dzięki miłosierdziu Bożemu Zakon się rozwinie i rozszerzy. Były to prorocze słowa. Nie trzeba było długo czekać, aby przyłączyli się inni i liczba ich wzrosła do dwunastu. Wówczas sługa Boży zdecydował udać się z tą grupką ludzi obdarzonych rostotą do Stolicy Apostolskiej, aby ukazany mu przez Pana sposób życia, który w krótkości słowa spisał, został zatwierdzony przez najwyższą władzę Stolicy Świętej. Pokornie i wytrwale o to zabiegał. Czytanie czwarte U Papieża Gdy więc zgodnie z postanowieniem udał się wraz z towarzyszami w drogę, aby stanąć przed obliczem Najwyższego Kapłana, którym był wówczas Innocenty III, uprzedziła ich łaskawie moc i mądrość Boża. Chrystus bowiem przez specjalną wizję przysposobił swego Zastępcę, aby przyjął na audiencji proszącego biedaczynę i zgodził się na to, o co on będzie prosił. Biskup Rzymu widział bowiem we śnie, że bazylika Late-rańska jest bliska zawalenia się. Jednak pewien człowiek, skromny i niepo-kaźny, własnymi barkami podtrzymał ją przed upadkiem. Skoro mądry papież zobaczył sługę Bożego, dostrzegł w nim również czystość duszy obdarzonej prostotą, pogardą świata, miłością do ubóstwa, stałością w podjętym postanowieniu, gorliwością o zbawienie dusz i żarem świętego entuzjazmu jego woli, powiedział: „Naprawdę, to jest ten, który dziełem i nauką Chrystusa podtrzyma Kościół". Następnie, okazując odtąd szczególną cześć wobec Franciszka i we wszystkim przychylając się do jego prośby, zatwierdził Regułę, udzielił prawa do głoszenia pokuty i przychylił się do tego o co prosił, obiecując, że później chętnie i szczodrze udzieli mu tego wszystkiego, o co poprosi. Czytanie piąte Powrót Ufając łasce Bożej i autorytetowi Najwyższego Kapłana, Franciszek z wielką nadzieją udał się w drogę powrotną na Dolinę Spoletańską, aby prawdę ewangelicznej doskonałości, którą poznał swoim umysłem a związał się z nią profesją, czynami wprowadzić w życie i głosić słowami. W omawianej z towarzyszami również kwestii, czy powinni żyć wśród ludzi czy też udać się na miejsca samotne, przez wytrwałą modlitwę starał się dczytać wolę Bożą, a oświecony blaskiem objawienia z niebios zrozumiał, e na to został posłany przez Pana, aby zdobywał dusze dla Chrystusa, którego szatan starał się je oderwać. Uważając, że należy wybrać raczej życie w poświęceniu się dla wszystkich, aniżeli mieć na uwadze siebie samego, zatrzymał się w opuszczonej szopie w pobliżu Asyżu, aby tam żyć razem z Braćmi według normy świętego ubóstwa obowiązującej całe Zgromadzenie i głosić Słowo Boże ludowi w różnych miejscach i w różnym czasie. Stając się więc ewangelicznym heroldem, chodził po miastach i wioskach i głosił Królestwo Boże nie w „uczonych słowach mądrości ludzkiej, lecz w mocy Ducha Świętego" (1 Kor 2,13). Pan kierował nim i obdarzał jego mowę światłem objawienia, a także „potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły" (Mk 16,20). Czytanie szóste Ukazanie się Braciom Pewnego razu czuwając trwał na modlitwie oddalony fizycznie od swoich synów, jak to miał w zwyczaju. Około północy, gdy niektórzy Bracia odpoczywali, a inni pogrążeni jeszcze byli w modlitwie, wóz ognisty przedziwnie błyszczący, nad którym unosiła się kula podobna do mocno świecącego słońca, przetoczył się przez drzwi mieszkania Braci trzy razy tam i z powrotem. Modlący na ten dziwny i oczywisty widok zdumieli się bardzo; śpiący obudzili się i przelękli równocześnie. Doznali także identycznego oświecenia serca, jak oświetlenia ciała, bo mocą tego przedziwnego światła ich świadomość stała się jakby odkryta dla drugich, l wszyscy zgodnie zrozumieli, patrząc sobie nawzajem w serca, że św. Ojciec Franciszek został im przez Pana ukazany w tak przemienionej postaci, jakby „przychodząc w duchu i mocy Eliasza" (Łk 1,17), stawszy się duchowym księciem, jakby „rydwanem Izraela i jego jeźdźcem" (2 Krl 2,12). Powróciwszy zaś święty mąż utwierdził ich w sprawie tej cudownej wizji, zaczął przenikać tajniki ich sumień i przepowiadać przyszłość i tak jaśnieć cudami, że postępować według jego nauki i przykładu było dla wszystkich rzeczą najbardziej oczywistą. Czytanie siódme Uzdrowienie Brata Morycjusza W owym czasie pewien zakonnik z Zakonu Krzyżowców imieniem Morycjusz, gdy leżał długo w pewnym szpitalu blisko Asyżu tak ciężko chory, że wydawało się, iż wkrótce umrze, za pośrednictwem posłańca nieustannie błagał Bożego męża, aby raczył wstawić się za nim do Pana. 10 Pobożny mąż przychylając się życzliwie do jego prośby, wziął kawałek hleba i zmieszał go z oliwą lampki, która paliła się przed ołtarzem Matki Bożej i jakby jakieś lekarstwo posłał to za pośrednictwem Braci choremu, mówiąc: „Zanieście ten lek naszemu Bratu Morycjuszowi; dzięki niemu nie tylko w pełni odzyska zdrowie mocą Chrystusa, ale stanie się także dzielnym rycerzem i zaciągnie się na stałe w nasze szeregi", l natychmiast, gdy tylko chory zażył to „lekarstwo", przygotowane pod wpływem działania Ducha Świętego, wstał zdrowy, pokrzepiony od Boga taką siłą ducha i ciała, że wkrótce wstąpił do Zakonu Bożego męża. Przez długi czas nosił na gołym ciele zbroję oraz odżywiał się tylko lichymi potrawami, nie skosztowawszy nawet wina i nie jedząc nic gotowanego. Czytanie ósme Wizja i nawrócenie Brata Sylwestra Również w owym czasie pewien kapłan z Asyżu, imieniem Sylwester, człowiek sumienny w postępowaniu i odznaczający się gołębią prostotą, widział we śnie, że całą okolicę okrążał ogromny smok o strasznym i przerażającym wyglądzie i wydawało się, że zagraża zniszczeniem wszystkiego. Spostrzegł następnie, że jakiś złoty krzyż, wychodzący z ust Franciszka, swoim szczytem dosięgał nieba i robił wrażenie, że jego poprzeczne ramiona rozciągają się aż do krańców ziemi. Na ten wspaniały widok, straszny i okropny smok znikł zupełnie. Gdy to widzenie powtórzyło się trzykrotnie, pobożny i Bogu oddany mąż zrozumiał, że Franciszek został przeznaczony przez Pana, aby chwyciwszy sztandar chwalebnego Krzyża, zniszczył siłę wpływu piekielnego smoka i odmienił dusze wiernych promieniującym światłem prawdy zarówno nauką jak i swoim życiem. Opowiedział o tym mężowi Bożemu i następnie innym, wkrótce zaś porzucając świat za przykładem Ojca wytrwale kroczył śladami Chrystusa a jego życie w Zakonie potwierdzało autentyczność widzenia, które miał przed wstąpieniem do Zakonu. ł^~t«o Czytanie dziewiąte Wizje Brata Pacy fika. Znak „Tau" Pewien Brat, imieniem Pacyfik, żyjąc jeszcze w świecie, spotkał w San Severino sługę Bożego, głoszącego kazanie w klasztornym kościele. Spoczęła iim ręka Pańska i zobaczył Franciszka naznaczonego jakby krzyżem n z dwu skrzyżowanych mieczy jaskrawo jaśniejących. Były one tak ułożone, że jeden sięgał od stóp do głowy, a drugi, przechodząc przez pierś, końcami swymi dotykał rozłożonych rąk. Nie widział jego twarzy, lecz wkrótce po zauważeniu tak wielkiego cudu poznał go, nie mógł wyjść z podziwu, a mocą jego słów skruszony i jakby przeszyty mieczem ducha wychodzącym z jego ust, wzgardziwszy w zupełności próżnościami tego świata, przyjął sposób życia błogosławionego Ojca. Następnie w Zakonie postępując na drodze doskonałej świętości, zanim został Ministrem Prowincjalnym we Francji, a był on pierwszym, który spełniał tam ten obowiązek, zasłużył sobie na to, że zobaczył wielki znak „Tau" na czole Franciszka. Znak ten mieniąc się różnymi kolorami zdobił twarz Franciszka godną podziwu pięknością. Bowiem Mąż Boży znak ten otaczał szczególną czcią, często mówił o mm w swoich przemówieniach, wykonywał go na początku swoich zajęć i własnoręcznie podpisywał się tym znakiem na listach, które od serca wysyłał jak gdyby całą jego troską było — według wyrażenia Proroka (Ez 9,4) — naznaczyć znakiem „tau na czołach ludzi płaczących i bolejących", autentycznie nawróconych do Jezusa Chrystusa. WSPANIAŁOŚĆ CNÓT FRANCISZKA Czytanie pierwsze Surowość życia Wybitny naśladowca ukrzyżowanego Jezusa, mąż Boży Franciszek, od pierwszych chwil swego nawrócenia ujarzamiał swoje ciało tak surową karnością i powstrzymywał twardymi prawidłami wady i poruszenia zmysłowe, że z musu spożywał to, co jest konieczne dla podtrzymania życia. Gdy był zdrowy bardzo rzadko przyjmował gotowane pokarmy, a gdy je przyjmował to albo dosypując popiół czynił je gorzkimi albo dolewaniem wody odbierał im właściwy smak. Zachowując również surowość w używaniu małej ilości napojów, powstrzymywał swoje ciało od picia wina, aby łatwiej przenieść swoją duszę do światła mądrości. Możemy tutaj śmiało stwierdzić, że i świeżej wody nie pił wystarczająco, gdy męczył go żar pragnienia. Gdy ciało jego było znużone często kładł się na gołej ziemi, podkładając pod głowę kamień albo drzewo. Chodził w ubogim i szorstkim odzieniu, bo doświadczenie uczy, że złego ducha zmusza się do ucieczki twardym i szorstkim odzieniem a miękkie szaty sprzyjają pokusom. Czytanie drugie Troska o cnotę czystości Surowy w zachowaniu dyscypliny uważnie czuwał na „swej strażnicy" (Iz 21 8). Szczególnie strzegł bezcennego skarbu czystości, który nosimy w glinianych naczyniach" (2 Kor 4,7; 1 Tes 4,4). Starał się zachować nienaruszoną czystość w świętym poszanowaniu całej swej osobowości — człowieka wewnętrznego i zewnętrznego. Dlatego w początkach swego nawrócenia zanurzał się wiele razy zimową porą w rowie z lodem i śniegiem, uniesiony duchowym zapałem i mocą, aby i najbliższego wroga doskonale sobie podporządkować a białą szatę czystości ustrzec od ognia cielesnej rozkoszy. Przez tego rodzaju postępowanie zajaśniał tak wielkim pięknem skromności, że dla osiągnięcia doskonałego panowania nad ciałem, „zawarł przymierze z oczyma" (Job 31,1); wydawało się, iż nie tylko unikał zmysłowych spojrzeń, ale wystrzegał się zupełnie jakiegokolwiek spojrzenia na rzeczy nic niewarte. Czytanie trzecie Dar łez. Pogoda ducha Chociaż osiągnął czystość duszy i ciała i zbliżył się w jakiś sposób do szczytu świętości, to jednak nie przestawał ustawicznie rozpływać się we łzach dla obmycia oczu ducha, w pragnieniu osiągnięcia czystości duchów niebieskich, nie licząc się z utratą z tego powodu wzroku ciała. Gdy bowiem z powodu ciągłego płaczu zachorował ciężko na oczy, lekarz radził mu, aby — jeżeli chce uniknąć utracenia wzroku — powstrzymał się od wylewania łez. W żaden sposób nie zgodził się na to twierdząc, że woli utracić wzrok zewnętrzny, aniżeli zrezygnować z łez, które oczyszczają wewnętrzne oczy, którymi będzie mógł oglądać Boga, że nie może hamować odzyskanej nabożności ducha. Mąż Bogu oddany wśród potoków łez promieniował dziwną słodyczą i pogodą wewnętrzną i zewnętrzną, która malowała się na jego twarzy, a równocześnie z powodu czystości świętego sumienia cieszył się tak wielkim namaszczeniem radości, że duchem nieustannie wznosił się ku Bogu, więc we wszystkich swoich pracach ustawicznie się radował. Czytanie czwarte Pokora i poddanie się wszystkim akora, strażniczka i ozdoba wszystkich cnót, zyskała sobie taką pozycję igo męża, że chociaż promieniował wspaniałością całego zespołu cnót, 12 13 to jednak wydaje się, że ona u tego najmniejszego wśród Braci Mniejszych właśnie ona miała szczególne pierwszeństwo, Franciszek był przeświadczony, że jest największym grzesznikiem, że jest mało znaczącym, czy też tylko kruchym i brudnym naczyniem, choć w rzeczywistości był wybranym naczyniem świętości, wielorakich cnót i łask, promieniującym ozdobą i predysponowanym do świętości. Bardzo się starał okazać mało wartościowym zarówno w oczach własnych jak i w oczach innych, ukryte braki ujawaniał w publicznym wyznawaniu, a dary Dawcy ukrywał w tajemnicy swego serca, aby nigdy nie otrzymał pochwały, gdyż to mogłoby być okazją do upadku. Ponadto, aby uczynić zadość wymogom doskonałej pokory (cfr Mt 3,15), usiłował poddać siebie samego nie tylko wyższym od siebie, ale i poddanym a nawet najbardziej prostemu towarzyszowi podróży zwykł był obiecywać posłuszeństwo; aby nie mógł rozkazywać jak przełożony na mocy władzy, lecz jak usługujący i sługa, to nawet z pokory poddanym okazywał posłuszeństwo. Czytanie piąte Ubóstwo Doskonały naśladowca Chrystusa starał się poślubić wieczną miłością również towarzyszkę świętej pokory — wzniosłe ubóstwo, tak że nie tylko ze względu na nie opuścił ojca i matkę, ale także zrezygnował z tego wszystkiego, co mógł posiadać. Nikt tak złota chciwie nie pożądał, jak on ubóstwa i nikt nie był czujniejszy w strzeżeniu skarbu, jak on strzegł tej ewangelicznej perły. Przecież od początku istnienia Zakonu aż do śmierci posiadał tylko jedną tunikę, sznur i pas na biodrach. Wydawało się, że się chlubi tym brakiem i raduje się ubóstwem. Gdy czasem zobaczył kogo, kto w zewnętrznym ubiorze wydawał się być uboższym, natychmiast ganiać samego siebie, pobudzał się do większego niedostatku, jak gdyby szedł w zawody pod względem ubóstwa i bał się, by nie został pokonany w tym szlachectwie ducha. A dlatego tak czynił, że ubóstwo jako zadatek dziedzictwa wiecznego cenił bardziej, aniżeli wszystkie dobra otrzymane w spadku, fałszywe bogactwa uważał za dzierżawę chwilową i nic nie znaczącą, kochał ubóstwo ponad wszelkie bogactwa i w nim starał się wszystkich przewyższyć; właśnie dzięki ubóstwu nauczył się także uważać siebie za niższego od wszystkich. 14 Czytanie szóste Najbogatszy w braterstwie wszystkich stworzeń Mąż Boży przez umiłowanie najwyższego ubóstwa nagromadził w świętej prostocie tak wielkie bogactwa, że chociaż nic nie posiadał na własność z rzeczy tego świata, to wydawało się, iż w Stwórcy tego świata był właścicielem wszystkich dóbr. Bowiem bystrym gołębim wzrokiem, to jest pełnym prostoty nastawieniem duszy a także czystym spojrzeniem umysłu wszystko odnosił do Najwyższego Pana, którego uważał za Stwórcę, kochał Go i wielbił we wszystkim. Stawał się przez to uczestnikiem największej hojności, posiadał bowiem wszystko w Bogu a Boga we wszystkim. Rozważając prawdę, że wszystkie stworzenia, choćby one były bardzo małe, pochodzą z jednego Źródła, nazywał je „bratem" lub „siostrą", jakby były jego rodzeństwem. Jednak te, które z natury wyraźniej przedstawiały świętą łagodność Chrystusa i te, które w Piśmie świętym były Jego figurą, kochał bardziej i z większą tkliwością. Z tego powodu pod wpływem mocy nadnaturalnej działo się tak, że zwierzęta z natury swojej zbliżały się ku niemu z dziwną sympatią, a także na jego skinienie były mu posłuszne stworzenia pozbawione zmysłów, jak gdyby ten święty mąż, pełen prostoty i prawości, przywrócony został do stanu pierwotnej niewinności. Czytanie siódme Współczucie W Słudze Bożym słodycz litości wypływała ze źródła miłosierdzia tak obfitą pełnią, że wydawało się, iż ma macierzyńskie serce ku spieszeniu z pomocą biednym ludziom w ich potrzebach. Posiadał wrodzoną dobroć, którą podwajał udzielony przez Chrystusa dar wyjątkowej zdolności współczucia. Dusza jego miała taką litość wobec chorych i biednych, że gdy nie mógł przynieść im pomocy materialnej, to okazywał przynajmniej uczuciowo swą wielką miłość; gdy tylko zauważył u kogoś jakiś brak czy otrzebę, zaraz zwracał się z gorącą modlitwą do Chrystusa w jego intencji. Ponieważ we wszystkich ubogich widział obraz Chrystusa, dlatego nawet wówczas, gdy otrzymał dla siebie coś koniecznego do życia, nie tylko chętnie dawał spotykanym biedakom, ale nawet twierdził, że należy im to zwrócić, L U „Stworzył Bóg człowieka..." Powinniście wiedzieć, że jest podwójne stworzenie: jedno w „istnieniu" natury, a drugie w „istnieniu" łaski. Pierwsze istnienie daje stworzenie natury, drugie — łaski. O pierwszym mówi Eklezjasty k :„&, gdzie jest cześć moja, a skoro jestem Panem, gdzież szacunek dla M 1.6). l tak samo powie ów Job: „Na sługę mego wołałem bez tku (19,16). Woła i wzywa nas Pan przez wewnętrzne natchnienia, przez kazanie, przez cierpienie, przez dobrodziejstwa i przez przykłady doskonałych, a my nic nie robimy! Jest jednak napisane u św. Łukasza-„Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą otrzyma wielką chłostę" (12,47). Był więc św. Franci! szek pokornym sługą Boga ze względu na oddawanie Mu czci. Następnie był sługą jeszcze bardziej pokornym ze względu na pomoj udzielaną bliźniemu; Apostoł Paweł napisał w l Liście do Koryntiart: „Będąc wolnym od wszystkiego, stałem się niewolnikiem wszystkich", Święty Ojciec Franciszek stał się wszystkim dla wszystkich i sługą wszystkich; chciał być sługą nawet osób zasługujących na wzgardę. W podróży przyrzekł posłuszeństwo każdemu, bez żadnej różnicy Bratu danemu do towarzystwa. Kiedy był jeszcze człowiekiem świeckim, najbardziej N wzdrygał się przed trędowatymi. Po swoim nawróceniu oddał siebie na służbę właśnie trędowatym myjąc im nogi, opatrując wrzody i rany, usuwając zgniliznę i ropę, całując im stopy, aby przychodząc z pomocą bliźniemu, okazać się wzgardzonym i uzyskać łaskę u Boga. Św. Paweł w Liście do Galatów (5,13 nn) mówi: „Wy zatem, bracia, powołani jesteście do wolności. Tylko nie bierzcie tej wolności, jako zachęty do hołdowania ciału, wręcz przeciwnie, ożywieni miłością służcie sobie wzajemnie. Bo całe Prawo wypełnia się w tym jednym nakazie: Będziesz miłował bliźniego jak siebie samego. A jeśli u was jeden drugiego pożera i kąsa, baczcie, byście się wzajemnie nie zjedli. Oto czego uczę: postępujcie według Ducha". Taka powinna być nasza wolność. Może ktoś powiedzieć: jest prawdą, że powinniśmy sobie służyć wzajemnie, lecz czy należy służyć aż trędowatym? Jednak tej usługi oczekuje od nas Bóg, który pochylił się, aby umyć zabłocone nogi uczniów i powiedział: „Wy mnie nazywacie Nauczycielem i •Panem i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc ja, Pan i Nauczyciel umyłem wam nogi, to i wy powinniście sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak ja wam uczyniłem. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Sługa nie jest większy od swego Pana, ani wysłannik od tego, który go posłał" (J 13,13-16). Św. Augustyn napisał: „Czynimy sobie w pokorze to, co zrobił w uniżeniu Najwyższy; wielkie to jest zalecenie pokory i czynią tak sobie nawzajem bracia w widzialnej działalności, a jeśli nawet nie wzajemnie, to jednak urzeczywistniają te sercem; oczywiście o wiele lepiej byłoby aby spełniali to czynem, bo nikł h ścijan nje moze uważać za niewłaściwe czynienie tego, co Chrystus .. | rodzi pokorę? Oczywiście, źródłem jej jest serce. Św. Brat Pacyfik, óry pierwszy przeszczepił Zakon Braci do Francji, był mężem wielkiej 'ści. Kiedy pewnego dnia modlił się ze św. Franciszkiem w kościele, i zobaczył, jak otwiera się niebo, a w niebie ujrzał piękny tron. Zapy-dla kogo postawiono ten tron. Odpowiedziano mu, że ten tron opuszczo-st przez Lucyfera z powodu swej pychy i zachowany jest dla św. Fran-* w/ględu na jego pokorę. Kiedy się zbudził, zapytał św. Franciszka: z o sobie?" Św. Franciszek odpowiedział: „Wydaje mi się, że największym grzesznikiem świata" Brat Pacyfik powiedział: „Są mordercy, bandyci i inni źli ludzie". Odpowiedział mu na to św. Frań) ciszek: „Nie ma nikogo bardziej niegodnego ode mnie na świecie, bo gdyby ktoj otrzymał tyle darów łask co ja, stałby się pobożniejszy ode mnie". Zwróćcii uwagę! Jedno jest najbardziej cudowne wśród tego wszystkiego, co możemy p0. dziwiąc. Ze wszystkich, których Bóg wyniósł w Nowym i Starym Testamencie nikogo nie wyróżnił tak, jak człowieka pokornego i uniżonego. Trzech ludzi wywyższył Pan w Starym Testamencie. Nie wyniósł Saula, ponieważ brakło mu stałości, ale wyniósł Józefa, Mojżesza i Dawida. A co czytamy o Józefie? Psalm mówi: „Wysłał przed nimi człowieka: Józef a sprzedanego jako niewolnika" (104,17). Jest powiedziane tam, że był uwięziony, związany łańcuchem i służył tym, którzy byli z nim w wie ieniu. Później Faraon ustanowił go panem swego domu. Także Mojżeszowi, który był przyjęty na syna przez córkę Faraona w Ziemi Egipskiej, nie obiecał Pan wyniesienia, lecz kiedy rozgorzał przeciw niemu Faraon i był na pustyni i stał się stróżem i pasterzem owiec, dał mu swoje Przykazania. A o Dawidzie co się mówi czy czyta? Co ty mówisz o Dawidzie? Dawid mówi: „Wybrał sługę swego Dawida i wziął go od owczych zagród: powołał go, gdy chodził za karmiącymi owcami, by pasł Jakuba, Lud jego i Izraela, Jego dziedzictwo..." (Ps 77,70 nn). Wszyscy się uniżali, również w twoim imieniu. Ale najbardziej ze wszystkich uniżył się Chrystus. Jeśliby ktoś miał drogi kamień, to im bardziej by go lekceważył, tym drożej by go sprzedał; chętnie pokazywałby temu, który by go ganił. Męstwo ducha wzrasta w pogardzie. Wielką głupotę okazuje ten, który chce być chwalony. Święci pragnęli wzgardy od ludzi, aby podobać się Bogu. Święty Grzegorz mówi: „Jeśli święci mężowie, nawet dokonując wielkich czynów niewiele myślą o sobie, to cóż na swoje usprawiedliwienie powiedzą ci, którzy bez mężnych czynów nadymają się?" Św. Anzelm uczy zaś, że jest sześć stopni pokory, a kto może dojść do i szóstego stopnia, posiada pełnię łaski. Pierwszym stopniem pokory jest uznanie siebie samego za godnego wzgardy. Drugim stopniem — wyrażać, że si$ zasługuje na wzgardę. Trzecim przekonywać kogoś o tym; czwartym -pragnienie, aby uważano go za takiego; piątym, że chciałby, aby rozpowiadano o nim tak, szóstym zaś, by traktowano go jako zasługującego na wzgardę. Wtedy właśnie człowiek jest najbliżej Boga. Jest tym tylko i niczym więcej, kim jest w oczach Boga, ile Bóg go ceni. Dziwna to rzecz, że ludzie chcą się podobać innym ludziom przez co nie stają się lepsi, a nie starają się podobać Temu, przez którego może osiągnąć pełnię cnót. Tak więc św. Franciszek zasługuje na uwiecznienie przede wszystkim z powodu swej głębokiej pokory- owodu tej pokory dostąpił potrójnego miłosierdzia. „Chroń swego dla Jeg° dobra, aby nie uciskali mnie zuchwalcy! Postąp ze sługą swoim g miłosierdzia swego" (Ps 118,122 nn.). On pokorny sługa Boży, >waż był do tego stopnia pokorny, że gardził samym sobą, dlatego njł miłosierdzia ułaskawiającego; ponieważ szedł z pomocą bliźniemu, pił miłosierdzia ochraniającego i po trzecie, ponieważ był czcicielem Boga, dostąpił miłosierdzia zbawiającego i wywyższającego. Podkreślam w pierwszym rzędzie to, że św. Franciszek był człowiekiem, który gardził samym sobą i że dostąpił miłosierdzia przebaczającego. Powiedziane jest w Pieśni Najświętszej Maryi Panny: „Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych. Ujął się za sługą swoim, Izraelem, pomny na miłosierdzie swoje" (Łk 1,52.54). Izrael czyli Jakub mocował się z Aniołem i okulał. Dostąpił miłosierdzia, aby z jego rodu wyszedł Syn Boży, dzięki któremu zostały odpuszczone grzechy. Trzeba było jednak, aby najpierw „uschło ścięgno" (Rdz 32,24) tzn. trzeba umartwienia ciała. Stąd w Księdze Daniela powiedzieli trzej młodzieńcy: „nie ma miejsca dla pierwocin", a następnie: „z umysłem skruszonym i duchem upokorzonym niech będziemy przyjęci przez Pana" (3,39). Jeśli chcesz być przyjęty przez miłosierdzie przebaczające trzeba, abyś walczył z Aniołem w modlitwie, by wyschła pożądliwość, wówczas będziesz mógł złożyć ofiarę skruszonego serca. Rozpala się bowiem tutaj (na ziemi) umysł człowieka pożądliwością niższej natury jak gdyby był w piecu; lecz gdy Anioł zstąpił do pieca i przeniknął nasze serca łaską, a człowiek upokorzyłby się i zaczął ujarzmiać swoje ciało, będzie podobał się Bogu. Sprowadzi do środka pieca jakby orzeźwiający powiew wiatru i wtedy w żyłach nie czuje człowiek pożądliwości ciała, albo jeśli je odczuwa, to nie cierpi. Św. Franciszek nie ustawał w wylewaniu ez, odkąd wykorzystał łaskę nawrócenia, aż Bóg mu się ukazał i powie-ział, że odpuszcza mu liczne grzechy, ,ponieważ bardzo umiłował" 7,47). Ja to chętniej chciałbym usłyszeć, aniżeli cokolwiek innego na Jcie. To usłyszała także Magdalena. Tak więc św. Franciszek gardząc >bą, dostąpił miłosierdzia przebaczającego. tępme, ponieważ św. Franciszek wspierał bliźniego dostąpił miłosier- 1 ochraniającego. Stąd u Izajasza: „Sługą moim jesteś, wybrałem cię, drzuciłem... Umacniam cię, jeszcze i wspomagam, podtrzymuję o/ą sprawiedliwą prawicą". (41,9). Skoro przyłożył rękę do pługa, °9'ądał się wstecz, wybrany został a nie odrzucony. Nie tylko unikał grzechów śmiertelnych, ale także powszednich, o ile to jest w możliwości* ludzkiej, podtrzymuje cię moja prawica sprawiedliwa". Któż jest tym sprawiedliwym? Apostoł mówi: „Mamy rzecznika wobec Ojca — Jezus* Chrystusa sprawiedliwego" (1 J 2,1), Prawica Sprawiedliwego mojego to prawica wszechmocy Bożej, która go broni od wszystkich przeciwności. Kiedy demony znęcały się nad jego ciałem i poniewierały nim całym, zawsze chronił się u Boga. Mógł mówić zgodnie z Psalmem: „W cieniu Twych skrzydeł wołam radośnie, do Ciebie lgnie dusza moja, prawica Twoja mnie wspiera" (68,2). Kto chce być chroniony, trzeba aby znalazł się „pod prawicą Bożą". Wreszcie św. Franciszek był czcicielem Boga, dostąpił zatem miłosierdzia zbawiającego. „Tyś ujął moją prawicę; prowadzisz mnie według swojej rady i przyjmujesz mnie na koniec do chwały" (Ps 72,23). „Człowieka poniża jego pycha, pokorny zdobędzie uznanie" (Prz 29,23). To miłosierdzie zbawia, wywyższa, obdarza czcią i sławą. Stąd mówi Pan: „Kto mnie będzie sławił, tego i ja wsławię" (Syr 3,21). „Wielka jest moc Boga samego, a od pokornych cześć odbiera". Tylko ci, którzy czczą Boga, sami doznają czci i chwały. Lecz tylko pokorni czczą Boga naprawdę, więc tylkp pokorni będą wsławieni. Chcesz więc doznać potrójnego miłosierdzia, bądź sługą pokornym, gardząc sobą, wspomagając bliźniego i oddając cześć Bogu. To jest pierwsza część filozofii chrześcijańskiej. Dioskur pytał św. Augustyna: „Czym jest w istocie filozofia chrześcijańska?" Augustyn odpowiedział: „Jeśli pytałbyś, co jest istotne w retoryce, odpowiedziałbym ci: wymowa; podobnie, jeślibyś zapytał po raz drugi czy trzeci, albo pytałbyś sto razy, zawsze otrzymasz odpowiedź: wymowa. Mówię ci w tej sprawie: czym jest filozofia chrześcijańska? Odpowiadam ci: pokorą! Podobnie jeślibyś dwa czy trzy razy, albo nawet sto razy pytał, zawsze odpowiem ci: pokora. Tak mówi Ewangelia i nie ma ani stronicy ani wersetu w Piśmie świętym, które nie nakazywałoby pokory. Jeśli się pysznimy, odpadamy od prawdziwej mądrości Proroków i Apostołów'. Tak więc oczywistą staje się właśnie głęboka pokora św. Franciszka. Przyjrzyjmy się nieco jego wypróbowanemu męstwu, które wyraża si w słowach: „Wybrany mój, upodobała sobie w Nim moja dusza". Wybranie oznacza wyróżnienie, przez które jedną rzecz stawia się wyże innej. Św. Franciszek był wybrany nie tylko spośród złych, ale nawet spośród h był wywyższony. Dlatego odnosi się do niego to, co powiedziane Księdze Mądrości Syracha: „Wśród mnóstwa wybranych będzie miał . a między błogosławionymi będzie błogosławiony"(cgr Syr 24',4). Franciszek uważany jest za człowieka wybranego i wypróbowanego ech powodów: po pierwsze — z racji doskonałego zachowywania Prawa • Ewangelii; po drugie - z powodu niezwykłej gorliwości w wierze chrześci- . .iskjei j po trzecie — ze względu niezwykle żarliwego umiłowania Krzyża Chrystusowego. Spójrzmy na pierwszą przyczynę: św. Franciszek był wypróbowany z powodu doskonałego zachowywania Prawa i Ewangelii. „Oto jak srebro przetopiłem cię ogniem i wypróbowałem cię w piecu ubóstwa" (Iz 48,10). Ubóstwo jest piecem spalającym jednych, a hartującym innych. Spala tych, którzy są ubogimi niepokojem i pożądliwością zdobywania rzeczy doczesnych. „Najniegodziwsze jest ubóstwo w ustach bezbożnika". Lecz dobrowolne ubóstwo, które łączy się z upodobnieniem do Chrystusa jest owym piecem, który poddaje próbie wybranych. W takim piecu byli owi trzej młodzieńcy, l powiedziano tam: „jak w piecu ognia pałającego wśród trzech młodzieńców ukazał się podobny do Syna Bożego" (Dn 3,72), tak ukazuje się na świecie wśród ubogich. Pan mówi: „Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem" (Łk 14,33). l dodaje natychmiast: ,^4 kto nie dźwiga krzyża swego i nie idzie za mną, nie może być moim uczniem". Ubóstwo połączone z Krzyżem jest piecem próby i łączy się z życiem ewangelicznym, które jest prowadzone w surowości i prostocie, w pokorze i wszelkiej łagodności. Surowość wyklucza chciwość, czystość rozpustę, pokora pychę, prostota ciekawość, a łagodność new. Tak naśladuje człowiek Chrystusa obnażonego w ogniu ubóstwa, bym chciał być człowiekiem łakomym, rozpustnym albo pysznym, ów nie jest ogniem oczyszczającym ale spalającym. Św. Franciszek bYł wypróbowanym złotem, bo przeszedł przez próbę ognia. Ci, którzy •ują do tego pieca i wyskakują na zewnątrz - nie są godni oczyszczenia! ałV jest ten ogień. Anioł sprawił, że wnętrze tego pieca stało się » ^/ >ef. la zniszczenia grzesznego ciała dawny nasz człowiek został i ukrzyżowany po to, byśmy już więcej nie byli w niewoli grze-' '• Przez takie właśnie umartwienie służy się Bogu. Ze względu na przyrodzoną waszą słabość posługuje się porównaniem wziętym z kich stosunków: Jak oddawaliście członki wasze na służbę i nieprawości, pogrążając się w nieprawości, tak teraz wydajcie członki na służbę sprawiedliwości, dla uświęcenia" (Rz 6,19). Tak postąpił św. Fran. ciszek, bo nawet w najsroższą zimę, aby ugasić żądze cielesne tarzał sio w śniegu na wszystkie strony (Leg. 5,3). To więc robił św. Franciszek i prZ62 to zasłużył na niebieską pociechę. „Niech biodra wasze będą przepasane..." (Łk 12,35); a św. Grzegorz mówi, że „przepasujemy biodra, kiedy zbytek ciała powstrzymujemy przez wstrzemięźliwość" (Horn. 13,1). l dalej w Ewangelii jest mowa: ,JPan, kiedy takich znajdzie, zaprosi ich do stołu" (Łk 12,37), to znaczy, że użyczy im pomocy. Pomocy takiej nie otrzymają prowadzący nieczyste życie. Stąd w Apokalipsie: „Na zewnątrz są psyt guślarze, rozpustnicy..." (22,15). Ponieważ był wierny w wyrzeczeniu się żądz ziemskich można zastosować do niego słowa Księgi Liczb: „Sługa mój, Mojżesz w całym domu moim Jest najwierniejszy" (12,7). Wierny jest ten sługa, który nie szuka ludzkiej chwały, jeślibym się jeszcze ludziom podobał nie byłbym sługą Chrystusowym" (Gal 1,10). A św. Bernard mówi: „Naprawdę jesteś wiernym sługą, jeśli z wielkiej chwały Pana, chociaż nie pochodzącej od ciebie, jednak przechodzącej przez ciebie, do twoich rąk nic nie przylgnęło" (Sermo 13 in Cant. 3). Wierniejszym jest ten, który nie szuka spokoju ciała: „Któż jest tym sługą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowił nad swoją służbą..." (Mt 24,45) i następnie: „Szczęśliwy ów sługa, którego pan, gdy wróci, zastanie czuwającego" (Tamże, 46). Pan przychodzi w śmierci; ówcześniej więc nie należy odpoczywać od trudu. Stąd i o Samuelu powiedziano w Księdze Królewskiej: „/ poznał cały Izrael od Dań aż do Bersabee, że Samuel był wiernym prorokiem Pańskim" (1 Krl 3,20). Do niego można odnieść słowa Eklezjastyka: pieniędzy, a nawet obuwia od nikogo nie wziął..." (46,22). Św. Franciszek wypełniał to doskonale: ,/tie miał ani pieniędzy w trzosie, ani sandałów na nogach" (cfr Mk 6,8), naśladując w tym Pana, albowiem jak mówi św. Hieronim: „nie mógł mieć Pan tego, czego zakażał sługom" (Epist. ad Eust. 19). Przez tego rodzaju wierność zasłużył na to, że zosta wyniesiony do godności i czci królewskiej. „Dobrze sługo prawy i wierny> wejdź do wesela Pana twego" (Mt 25,21), do którego nie są dopuszczeń" chciwi. • A rozpustnik ani nieczysty, ani chciwiec (to jest bałwochwalca), nie • Hzictwa w Królestwie Chrystusa i Boga" (Ef 5,5). Dlatego bluźnią ci, łoszą, że trzeba kochać rzeczy doczesne. „Jest rzeczą obrzydliwą, rzed drzwiami kapłana Pana ukrzyżowanego i ubogkiego, który spo-•udze pożywienie trzymali straż liktorzy konsulów i żołnierze" (Hiero-Eoist 52 ad Nepotianum 11). „Nie jest bowiem sługa większy od swego " (J 13,16). Również domownik — przez spełnianie rozkazów Bożych. A czy zwróciłeś uwagę na sługę mego Joba, że nie masz na ziemi podobne-' :emu człowieka szczerego i prostego, a bojącego się Boga i odstępującego od złego?" (Job 11,8). O tym posłuszeństwie powiedziano w Pierwszej Księdze Królewskiej: „Służcie Jemu samemu, a wybawi was" (7,3). Nikt bowiem nie może dwom panom służyć, mianowicie diabłu i Bogu, chyba w takim przymierzu, jakie Naas chciał zawrzeć z synami Izraela, kiedy powiedział: ,fod tym warunkiem zawrę z wami przymierze, że wyłupię wam wszystkie prawe oczy i dam was na pośmiewisko w całym Izraelu" (1 Krl 1 1,2). Oko prawe oznacza troskliwość o rzeczy wieczne; lewe — o rzeczy ziemskie. Chce bowiem diabeł, aby słudzy jego nawet gdy coś dobrego robią, utracili troskę o rzeczy wieczne; św. Franciszek natomiast miał prawe oko we wszelkim działaniu; był bowiem prosty i prawy. A ponieważ miał oko szczere, to cała jego działalność była światła (Mt 6,22). l przez taką służebną pokorę zasłużył na to, by był dopuszczony do boskiej wspólnoty. ,0to sługa mój wybrany, którego wybrałem, położyłem na nim ducha (Iz 4,1). Dla tej zaś wspólnoty nieużytecznym jest ten, który odmawia fnienia poleceń Boga. „Sługę nieużytecznego wrzućcie w ciemności twnętrzne" (Mt 25,30). Tak więc św. Franciszek był sługą miłym Bogu, iieważ był pokorny, mężny, wierny, usłużny, przeciwny próżnościom żądzom cielesnym, chciwości ziemskiej i zaciętej nienawiści. na °*ę de, jak sygnet..." Słowa te zwracają szczególną uwagę nY znak świętości", ponieważ wiele wycierpiał przez stygmaty Męki. zaznaczyć, że sam był sygnetem odnowionym przez łzy i skru- (Job 3P^Z/e przywr°cona jak błoto pieczęć i będzie stała jak odzienie" >nioł. który był sygnetem Boga nie może się odrodzić, ponie- e pokutować. Tylko człowiek, l mówi: „Jak sygnet się z gliny suknja k $ta*e S'ę Z W0dy skruchy ' Procnu Pokory i taki stanie się jak 1 służY d|a okrycia ciała nie dla siebie". Taki był Francisąek 11 ii u l u i i M 11111 „przywrócony (odnowiony) sygnet", jak błoto przez skruchę i stał się jak suknia, oczywiście, Ducha Świętego. Był również przemieniony przez żar miłości: przyłóż mnie jako pieczęć do serca twego" (Pnp 8,6). Hugo z klasztoru św. Wiktora mówi: „Myślę, duszo moja, że taka jest siła miłości, że w niej przemienia się na podobieństwo tego, którego kochasz" (De arrha animae). Wyrażone jest to również jasno przez przykład doskonałej cnoty, według słów Apostoła w Liście do Rzymian: „Otrzymał znak obrzezania jako pieczęć sprawiedliwości z wiary" (4,11); jednakże obrzezanie nie jest cielesne, ale duchowe. Również wywiera wpływ przez żarliwość w boskim życiu według słów Apokalipsy: „/ ujrzałem innego anioła wstępującego od wschodu słońca, mającego pieczęć Boga żywego" (7,2). Tym znakiem zaś jest gorliwość zbawienia człowieka. Stąd w Księdze Ezechiela: „Naznacz tau na czołach mężów wzdychających i żałujących nad wszystkimi obrzydliwościami" itd. (9,4). Stąd też pochodzi to, że w Egipcie rozproszył tych, którzy tego znaku nie mieli. Tak więc była to pieczęć przywrócona, przemieniona, wyraźna i podnoszona w górę. » III. ,JPonieważ cię wybrałem..." Jest tu mowa o przywileju boskiego wybrania i należy tu zaznaczyć, że nie chodzi o przyczynę boskiego wyboru, ale o wolę Tego, który mówi: ,LHtuję się nad kim będę chciał i będę miłosierny komu mi się będzie podobać". Trzeba jednak wynaleźć znaki tego rodzaju wyboru, których głównie jest siedem, mianowicie: poszanowanie Boskiego Imienia: początkiem mądrości bojaźń Pańska i z wiernymi w żywocie jest razem stworzona i z wybranymi niewiastami" tj. duszami Chodzi i ze sprawiedliwymi i z wiernymi bywa poznana" (Eklezjastyka ks. ł, 16). Tą zaś sentencję poprzedza: „Temu, który się Pana boi będzie się dobrze działo na ostatku, a w dzień śmierci swej będzie błogosławiony" (16,13—28). Przeciwnie tamże powiedziano: „Kto bez bojaźni jest, nie będzie mógł być usprawiedliwony, gdyż zapalczywość śmiałości jego jest upadkiem dla niego" (12,13). Stąd całe Pismo św. dąży do tego, aby w człowieku zrodziła się bojaźń Pańska. „Boga się bój i strzeż przykazań Jego, bo to jest cały człowiek" (Ekl 12,13). Również: „umiłowanie niewinności cielesnej" — „wybrał nas w Nim przed założeniem świata, abyśmy stali się świętymi i niepokalanymi w miłości przed Jego obliczem" (Ef 1,4). „Wy jesteście rodzajem wybranym, królewskim kapłaństwem, świętym narodem... "(1 P 2,9). Równie słodycz wrodzonej miłości" - „Przyobleczcie się tedy, jako wybrani Boży święci i umiłowani w tkliwe miłosierdzie" (Koi 3,12). A ponieważ jest to pieczęć wybrania tenże wskazuje w Liście do Tymoteusza, że oobożność do wszystkiego jest pożyteczna, bo ma obietnicę żywota teraźniejszego i przyszłego" (1 Tym 4,8). „Od dzieciństwa rosło ze mną użalenie j z żywota matki mojej wyszło ze mną" (Job 31,18). Z drugiej strony: „Serce twarde na końcu źle się będzie miało" (Syr 3,27). Św. Bernard mówi: „Jeśli chcesz wiedzieć, co to jest twarde serce, zapytaj Faraona". Upodobanie w dobrowolnym ubóstwie i czy to przyjętym dobrowolnie czy narzuconym wyrażają słowa: przetopiłem cię w piecu ubóstwa" (Iz 48,10). „Czyż Bóg nie wybrał biednych na tym świecie, jako bogaczy w wierze i dziedziców królestwa obiecanego przez Boga tym, którzy Go miłują" (Jak 2,5). „Błogosławieni ubodzy duchem, albowiem ich jest Królestwo niebieskie" (Mt 5,3). Św. Franciszka cechowała także pokora Bogu poświęconej duszy. „A przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu, że niewielu wśród was mądrych według ciała, lecz Bóg wybrał to, co głupie u świata, aby zawstydził mądrych i co słabe u świata wybrał Bóg, aby zawstydził potężnych..." (1 Kor 1,26). To było także znakiem wyboru u Dawida, który powiedział Mikal: ,^rzed Panem, który mnie wybrał raczej, niż ojca twego i grać będę i uniżę się jeszcze bardziej, niż dotąd i będę małym w oczach moich" (2 Kr l 6,21). Przeciwnie mówi św. Łukasz: „Co u ludzi jest wzniosłe, obrzydliwe jest przed Bogiem" (16,15). Franciszka cechowała również „łagodność łaskawości wrodzonej". Eklezjastyk mów: „Uczynił go świętym w wierze i w cichości jego i wybrał go -ze wszystkich ludzi" (45,4), a przeciwnie jest w Księdze Przypowieści: ,Lześć rzeczy jest, których nienawidzi Pan, siódmą brzydzi się dusza Jego; tego, który sieje rozterki między braćmi" (6,16-19). Także działanie Boskiej łaskawości jest w nim widoczne. „Wzgląd Jego na wybranych Jego" (Mdr 4,15). Ten wzgląd Boga jest obecnością Jego Opatrzności. „Nie wyście Mnie wybrali, ale ja was wybrałem i ustanowiłem "*" itd. (J 15,16). Ponieważ te przymioty są czytelne u św. Franciszka, wskazują one, że był on wybrany. ŚW. BONAWENTURY KAZANIE CZWARTE O ŚW. FRANCISZKU Z ASYŻU ftA wówczas ukaże się na niebiosach znak Syna Człowieczego" (Mt 24,30). s/e/ nasiona twoje, a wieczorem niech odpoczywa ręka twoja, bo . które lepiej zejdzie, to czy tamto, a jeśli oba razem, lepiej będzie" h 11 6). l jest słowo, które mądry Eklezjastes kieruje do głosiciela prawdy, ie powinien być zadowolony, gdy nie tylko rano głosi Słowo Boże, o każdej godzinie, nawet wieczorem powinien je głosić i nalegać, by no trafiało do wnętrza człowieka według owych słów Apostoła: „Nalegaj / porę czy nie w porę, przekonywaj, proś, karć z wszelką cierpliwością i nauką". Dzisiaj kardynał zwracał się do was i wierzę, że z pomocą Bożą jego po-siew wyda w was owoce, l jeśli tylko moglibyśmy wam coś dopowiedzieć, byłoby to korzystne. Cóż, niektórzy mówią: kazania, które słyszymy są uprzykrzynie nudne i pełne docinków. To nie jest jednak prawdą: dusze dobrze kierowane nie zniechęcają się, bo dusza urobiona chętnie, o każdej godzinie posłucha, gdy mówi się jej o Bogu i Stwórcy. Taka bowiem dusza ochoczo kształci się, o jakiejkolwiek godzinie chętnie słucha, aby się douczyć, uczestniczy w zwyczajnej lekcji rano, nie opuszcza nauki i nie zaniedbuje po południu, lecz z chęcią jej słucha. Z duszą dobrze przysposobioną do słuchania Słowa Bożego jest tak, z powodu kazania słyszanego rano nie zwolni się od słuchania nauki iczorem jeśliby nawet nie skorzystał czasem i niewiele się nauczył, jednak odobaniem chętnie słucha, gdyż mówi się w nich o jego Stwórcy - jest > wielką zasługą. Wśród utartych zwyczajów jest jeden bardzo chwalebny, 'niowie w tym mieście (prawdopodobnie w Paryżu) chętnie przychodzą Jchanie Słowa Bożego. Należy więc głosić, siać Słowo Boże i rano, ">• Ale jak nasienie w świecie materialnym mało owocuje, albo na-«j«, jeśli nie spadnie na nie deszcz, który sprzyja zakiełkowaniu >niu; tak jeśli nie spadnie deszcz błogosławieństwa Bożego, moje J«zu J wyda owocu. Dlatego na początku poprosimy Pana naszego hrystusa, który „wydziela obfity deszcz dziedzictwu swojemu" te*>. co powiedziano w Psałmie (67,10), abym mógł przemawiać ku l NTI l Jego czci i chwale na cześć św. Franciszka i dla pocieszenia naszych dusz. „Wówczas ukaże się znak Syna Człowieczego..." I. Wśród licznych darów, jakich Bóg użyczył pokornemu i ubożuchnemu św. Franciszkowi był jeden specjalny przywilej i można powiedzieć - wyjąt kowy. Nosił on na swoim ciele przez dwa lata przed swoją śmiercią stygmaty Pana naszego Jezusa Chrystusa (Gal 6,17), ponieważ bok jego był przebity, skąd płynęła krew; podobnie miał blizny na rękach, w których tkwiły czarne i zakrzywione gwoździe. To jest pewne, jak wszystko sprawdzalne na świecie. Widziało to wielu ludzi, niektórzy z nich jeszcze żyją. Ten znak Pan wycisnął owemu biedaczynie najpokorniejszemu, który"w swym uniżeniu stał się sługą trędowatych. Jak to dzisiaj słyszeliście. Ola upamiętnienia tego specjalnego i wyjątkowego przywileju wzięte zostały te słowa Mateusza, które dosłownie i zgodnie z prawdą historyczną oznaczają ukazanie się znaku Pańskiego w dniu sądu, to jest Krzyża; według alegorii oznaczają ukazanie się znaku Krzyża na ciele Chrystusa w Jego Męce; według przenośni oznaczają ukazanie się znaku Pańskiego w ciele św. Franciszka. Na niebie — chodzi o to naturalne niebo, które widzimy — w dniu sądu ukaże się znak krzyża jako znak surowości Sędziego „/ będą się uskarżać nań wszystkie pokolenia ziemi". W Apokalipsie (Cap 1,7) i u Habakuka (3,11; Reg 17,43) powiedziano: Będą szli w blasku błyszczącej Twej włóczni. Włócznią, którą ugodził Dawid Goliata, tj. diabła, jest krzyż, o którym Chryzostom mówi: (Horn l 2 de Cruce n. 4; Iz 11,10; 1 Gal 5,25), że ukaże się w dniu sądu jaśniejszy od wszystkich gwiazd. - Ten jednak znak ukazał się na firmamencie poznania, to jest na ciele Pana naszego Jezusa Chrystusa w dniu Jego Męki. Stąd powiedziano u Izajasza: „Owego dnia korzeń Jessego, który stoi na znak narodów, na znak miłosierdzia" (11,10), albowiem krzyż, który podtrzymuje i na którym cierpiał Chrystus jest znakiem miłosierdzia dla wszystkich ludów i wszystkich narodów. „Do niego narody modlić się będą i grób /ego będzie sławny" (Iz 11,10). Oby zastanowili się nad tym i zrozumieli to Żydzi, którzy nie chcą przyjąć i zrozumieć Chrystusa. Niech zobaczą, czy grób jakiegokolwiek człowieka jest tak sławny. — Ten znak ukazał się w mistycznym ciele Chrystusa i ukaże się w członkach Chrystusa, ponieważ mówi Apostoł: „A ci, którzy są Chrystusowi, ciało twe ukrzyżowali wraz z namiętnościami i pożądliwościami" (Gal 5,24). Nikt nie może zaliczać się do zastępców Chrystusa, jeśli nie nosi Jego krzyża. Ten znak bowiem u wszystkich powinien być zauważony. Szczególnie dwom członkom mistycznego ciała Chrystusa pokazał Bóg znak krzyża, mianowicie: Konstanty nowi l, ponieważ od długiego czasu królowie i cesarzowie byli niewierni, trwały wojny i niezgody wśród ludzi na świecie, a dobrodziejstwa krzyża były jakby całkiem zapomniane. Temu zaś Konstantynowi, który powinien był iść na wojnę przeciw Maksencjuszowi, ukazał się znak krzyża na niebie jako symbol jego zwycięstwa w tym znaku, ponieważ powiedziane mu było: Konstanty nie, w tym znaku zwyciężaj, albo zwyciężysz (Euzeb. l de vita Constantin, c.28 i seoq De iuventione S. Crucis per B. Helonan...), wówczas on uznał Ukrzyżowanego, uczynił znak krzyża na swoim czole i wówczas krzyż z szubienic przestępców przeniósł się na czoła cesarzy. Wysłał Helenę, matkę swoją do Jerozolimy, aby odnalazła drzewo krzyża świętego, które wywiozła z Jerozolimy, dzięki czemu są po całym świecie relikwie pochodzące z najdroższego drzewa Krzyża. Podobnie jak w czasach owego Konstantyna, spodobało się więc Bogu, że dla położenia kresu prześladowaniom i wojnom, które były na świecie, ukazał cesarzowi znak zwycięstwa, tj. wizję Krzyża, tak samo chciał znak zwycięstwa wycisnąć na św. Franciszku. Wybrał on bowiem do tego prostego, ubogiego i pokornego człowieka, aby był wzorem pokuty. Szedł on bowiem drogą pokory i pokuty, więc spodobało się Panu wyryć na nim stygmaty Krzyża, stygmaty swojej Męki. Stąd i do niego mogą odnosić się owe słowa Apokalipsy: „Ujrzałem innego Anioła wstępującego od wschodu słońca mającego pieczęć Boga żywego" (7,2; Ezech 9,4), dla wyciśnięcia oczywiście tego znaku na czołach mężów wzdychających i żałujących. Stąd w powyższych słowach zauważa się dwie rzeczy: po pierwsze — podkreśla się tu przywilej specjalnej łaski, którą miał św. Franciszek w upodobnieniu do Chrystusa, kiedy powiedziano: „Wtedy ukaże się znak Syna Człowieczego"; po drugie — podkreślono doskonałą zasługę wyróżnieniem w „niebie", ponieważ Duch Święty napełnia niebiosa to jest mężów świętych — swoimi darami. II. Trzeba zauważyć, że liczne są właściwości nieba, ponieważ niebo można rozważać i pod względem istnienia i pod względem tego, co mieści w sobie, i pod względem wywierania wpływu, pominąwszy inne właściwości, które są liczne. Gdy chodzi o istnienie, to niebo jest wysoko położone. « NTł l przez co rozumiemy w mężu prawym — św. Franciszku — wspaniałość ubóstwa; niebo jest także pięknie ozdobione, przez co rozumiemy piękno czystości; niebo jest niezakłóconą harmonią, przez co rozumiemy u św. Franciszka pokorne posłuszeństwo. Był więc św. Franciszek niebem wysoko położonym z powodu doskonałości ubóstwa; Izajasz: „Niebo stolicą moją, a ziemia podnóżkiem nóg moich" (66,1) i bezpośrednio potem: „Ale na kogóż wejrzę, jeśli nie na ubożuchnego i na skruszonego duchem, a drżącego na moje słowa?" Panie Boże! Dlaczego łączysz ubożuchnego z niebem? O jakim myślisz niebie? W jakim niebie chętnie mieszka Pan? — Zapewne w ubogim i dowiodę tego przez słowa: „Pan, w niebie stolica Jego", a natychmiast potem: „Oczy Jego patrzą na ubogiego" (Ps 4,10). Ludziom chciwym ubóstwo wydaje się być rzeczą wstrętną, ale nie oczom Boga, bo chociaż zewnętrznie biorąc ma cechy słabości, to jednak jest to rzeczywistość wzniosła, bardzo głęboka i pełna mocy. Stąd Apostoł mówi w II Liście do Koryntian: „l skrajne ich ubóstwo stało się obfite w bogactwo ich prostoty" (8,2). l jak w strukturze niebios są stopnie, bo niebo jest wysokie, wyższe i najwyższe; tak ubóstwo jest dobre, gdy je przenika cierpliwość; lepsze, gdy zaistnieje w pragnieniu i w tęsknocie, a najlepsze, które jest w chwale, kiedy człowiek cieszy się i doznaje chwały z tytułu swojego ubóstwa. Ubóstwo sprawia zatem, że człowieka zestawia się z niebem, ponieważ wprowadza ono w posiadłość królestwa niebieskiego; stąd u Mateusza: „Błogosławieni ubodzy duchem, ponieważ ich jest królestwo niebieskie" (Mt 5,3.19.24; i l Tym 6,9). A innych, którzy nie kochają ubóstwa wyklucza, albo pozbawia ich czci „łatwiej -bowiem — wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego"; bogatemu, kochającemu bogactwa i tylko na nich opierającemu się. Tak więc chciwość człowieka czyni go obciążonym, albowiem ci, którzy chcą być bogaci, wpadają w pokusy i w sidła diabelskie i w wiele szkodliwych i niepotrzebnych pożądliwości pogrążających ludzi w zatracenie i zgubę. Oto, co strąca w* przepaść. Ubóstwo natomiast tworzy i czyni człowieka niebiańskim, a przede wszystkim to ubóstwo, w którym człowiek zyskuje chwałę i cieszy się. Lecz nie znajdziecie nikogo, kto by tak poślubił ubóstwo, jak św. Franciszek i kto by doznawał takiej czci w ubóstwie. Zrzekał się zupełnie posiadania czegokolwie czy to we wspólnocie czy osobiście, nie chciał także, aby jego Bracia posiadali. Jeśli więc krzyż Chrystusa jest znakiem ubóstwa Syna Człowieczego, to znaczy, że krzyż Chrystusa powinien być obecny w ubóstwie. Lecz powie ktoś: chwała powtarzana na ustach wszystkich traci wartość, a więc nie powinniśmy o tym mówić, co powiększa naszą cześć, chwałę naszego Zakonu i naszego Ojca. Lecz nie należy przemilczać, co Duch Święty przedziwnie zdziałał — stan ubóstwa. On bowiem cudownie w tym znaku przekazał dla wiecznej pamięci stan ubóstwa i umocnił, albowiem stygmaty Pana naszego otrzymał św. Franciszek w tym samym czasie, kiedy uprosił zatwierdzenie swego Zakonu od Papieża. Nie było to zatwierdzenie przez człowieka, lecz przez Boga. Człowiek bowiem może się mylić, stąd też w zatwierdzeniu tego Zakonu, który legitymuje się przysięgą skrajnego ubóstwa nie sam człowiek przyłożył pieczęć, lecz na potwierdzenie ubóstwa Pan chciał przyłożyć pieczęć wyciskając pokornemu i biednemu św. Franciszkowi stygmaty swej Męki. Nie każdy jest zdolny osiągnąć lub wybierać osobiście takie ubóstwo, lecz wszystkim jest dane uznać je i takie dobrowolne ubóstwo powinno się podobać każdemu z drugiego człowieka, chociaż on sam nie jest zdolny zostać tak biednym. Niebo jest piękne również w swej ozdobie. Z powodu piękna czystości takim niebem był św. Franciszek. Stąd powiedziano u Eklezjastesa: „Sklepienie na wysokości jest jego pięknością, aślicz-ność nieba widzeniem chwały" (43,1), wspaniałością wysokości, przepięknym widokiem, sklepieniem o przeźroczystej jasności jest dusza, która została umocniona czystością. W Księdze Wyjścia mówi się, że starsi Izraela zobaczyli - Pana - Boga Izraelowego, a pod nogami Jego jakby robota kamienia szafirowego i jakby samo niebo, gdy jest pogodne" (24,9), co oznacza ową duszę, która oczyszczona jest z wszelkiej nieczystości, ze wszystkiego brudu i zepsucia grzechu cielesnego. Taka jest dusza Nazarejczyków, o których powiedziano w księdze czwartej Trenów: „Bielsi nad śnieg Nazarejczycy jej, jaśniejsi nad mleko, bardziej rumiani, niż stara kość słoniowa". To mówi o tych, którzy byli poświęceni Panu i powinni zachować piękno czystości. Są więc ci Nazarejczycy bielsi nad śnieg, ponieważ ludziom czystym jasności dodaje piękność ciała; jaśniejsi nad mleko, z powodu piękna ich uczuć; jaśniejsi od mleka, bo ich myśli są piękne; bardziej rumiani niż stara kość słoniowa, gdyż wszystkie te zalety wzajemnie się łączą; piękniejsi °d szafiru, a więc od czystego i zdobnego nieba, ponieważ szafir ma kolor Pogodnego nieba. Niebem więc może być nazwany św. Franciszek z powodu tej wszystko obejmującej czystości. Pozostał bowiem bezżenny dla królestwa nie bieskiego (Mt 19,12} utrzymując w czystości i dyscyplinie swoje ciało, aby z jego poruszeń, myśli i uczuć nie rodziły się ciernie i osty. Tak postąpił św. Benedykt, gdy na początku swego nawrócenia doznawał takich pokus cielesnych, że „miał zamiar opuścić pustelnię, lecz natchniony łaską z nie bios rzucił się nagi pomiędzy kolczaste krzewy albo ciernie głogów lub pokrzywy i szybko namiętność zamieniła się w ból, tak że później rzadko odczuwał w sobie podobne bodźce". Podobnie też św. Franciszka na początku jego nawrócenia nawiedzały pokusy ciała, a ponieważ walczył z nimi, rzucał się nagi w mroźną noc w śnieg, tak że doskonale ujarzmił swoje ciało, przytłumił pragnienia, ponieważ ciało było dostatecznie poskromione przez inne czyny pokuty, które podejmował i znosił. W ogóle chciał być panem poruszeń ciała i myśli oraz uczuć duszy (Leg. c. 5 n 3 seq). Pełna powabu była jego czystość, niebiańska cnota. Obyście mogli zro zumieć, że czystość jest ozdobą cnót i że wszystko czyni pięknym i szlachetnym. Bo kiedy mówi się: to człowiek o szlachetnym sposobie życia, czysty i piękny, rozumiemy przez to, że jest on bezcenną ozdobą w oczach Boga. Krzyż zaś Chrystusa jest znakiem czystości, znakiem umartwienia ciała, prostoty owieczki i niewinności, więc ten znak Męki słusznie powinien w nim zajaśnieć. Po trzecie, nazywa się go niebem ze względu na jego sposób bycia, ponieważ zaprowadził w sobie ład; nie ma u niego żadnego zamętu, wszystko było w nim harmonijne. Niebem można także nazwać św. Franciszka z racji uległego posłuszeństwa. W Księdze Joba: „Czy znasz porządek nieba?" (38,33). - Cóż to jest porządek nieba? - Oto widzimy, że sfera wyższa swoim ruchem przyciąga wszystkie inne sfery. Chociaż wszystkie sfery poruszają się swoim torem, jednak ich ruch jest sprzężony z tą sferą,'która pociąga wszystkie inne. W hierarchii niebieskiej jest taki porządek, że najwyż szy rząd pociąga inne sfery. A kto tworzy ten porządek? — Porządek ten zapewne jest stąd, że najwyższy chór, czyli najwyższe duchy posłuszne są prawom wiecznym, a niższe duchy są im podporządkowane. Jeślibyś powie dział aniołowi niższego rzędu, dlaczego ty jesteś posłuszny wyższemu rzędowi, kiedy i ty, podobnie jak tamten zostałeś stworzony bezpośrednio przez Boga? Powie ci: cóż w tym dziwnego, że jestem mu posłuszny? Niczego od siebie mi nie poleca, jak tylko tyle, ile Bóg mu przekazał. A Stworzyciela mojego winieniem słuchać. W ten sposób jest w Kościele Bożym i w duszy świętej ustanowiona hierarchia, to znaczy, że niżsi podlegają wyższym, i są im posłuszni. Niższe siły ducha są podporządkowane wyższym, są im posłuszne i podlegają im. Dlaczego w ciele jest bunt przeciwko duchowi? Nie było tak na początku stworzenia. Nie myślmy, że Bóg tak stworzył człowieka. Gdyby bowiem był wytrwał, nigdy zmysłowość albo pożądliwość nie podnosiłyby się przeciwko rozumowi i nie byłoby w człowieku tego rozdarcia, które nastąpiło z powodu grzechu pierworodnego. Albowiem w rzeczy samej wyższy rozum nie posłuchał Boga, niższa zmysłowość nie posłuchała rozumu, zachwiane zostało podporządkowanie niższego wyższemu. Pierwotny ład zostaje znów przywrócony przez pokorne posłuszeństwo. Pokorne posłuszeństwo jest wtedy, kiedy człowiek słucha praw boskich, żyje bez jakiegokolwie sprzeciwiania się im, bez jakiegokolwiek błędu, bez wszelkiego ociągania się i wtedy człowiek staje się naprawdę niebem, w którym od najniższej sfery do najwyższej jest całkowite posłuszeństwo. Właśnie taką prawdziwą pokorę miał św. Franciszek. Stąd też od niej wziął nazwę, którą sam przyjął i obdarzył swój Zakon. Nazywa się bowiem, po prostu, Zakonem Braci Mniejszych. Był więc mniejszym od wszystkich, albo przynajmniej uważał się za mniejszego. Pierwszy Prowincjał Zakonu, któremu ten urząd powierzył, miał na imię Pacyfik i był towarzyszem św. Franciszka. Pewnego razu wydawało mu się we śnie, że był uniesiony do raju i widział liczne trony obsadzone, a ponad wszystkimi zobaczył jeden wyższy, pusty. Zapytał czyj jest to tron? Odpowiedziano mu, że należy do św. Franciszka. - Więc któregoś dnia zapytał o zdanie św. Franciszka, co myśli o sobie samym. Usłyszał odpowiedź: wydaje mi się, że jestem największym grzesznikiem na świecie. Mam takie wyrobione mniemanie o sobie. — Ten odpowiedział mu: Dlaczego tak mówisz? Czyż nie dostrzegasz na świecie wielu łotrów, rozpustników i wielu zbrodniarzy? - Wówczas św. Franciszek powiedział: Nie ma na świecie takiego, któremu by Bóg wyświadczył tyle i tak wielkich dobrodziejstw jak mnie, a ten byłby mu tak niewdzięczny jak ja — dlatego uważam siebie za największego z grzeszników. U św. Pawła czytamy: „Spośród których pierwszy jestem ja" (1 Tym 1,15). Nie pierwszy w czasie, bo wielu było grzeszników przed nim, lecz pierwszy w znaczeniu największy, to jest najpokorniejszy i skromny, l mówię wam, H i TWI l M l l wielki ciężar włożono na nas, dlatego nazywamy się mniejszymi, stąd powin niśmy uważać siebie za niższych, marniejszych i nędzniejszych od wszystkich. Nie podoba się nam niekiedy, jeśli zdarzy się wśród nas ktoś pyszny. Taki na pewno o wiele więcej nie podoba się Bogu. Jeśli więc krzyż Chrystusa jest z swej istoty znakiem pokory, co jest oczywiste, to posłuchaj Apostoła: „Upokorzył samego siebie stawszy się posłusznym aż do śmierci, śmierci zaś na krzyżu" (Flp 2,8). Krzyż bowiem jest znakiem najwyższej pokory Chrystusa, który tak bardzo został poniżony na nim, doznał wzgardy krzyża i dlatego ten znak powinien tkwić w św. Franciszku, który miał najwyższą pokorę, który uważał się za najniższego i najlichszego. Sam o tym mówił do Pana w swoich modlitwach: O Panie, dlaczego dałeś mi i włożyłeś na mnie ten ciężar? Uczyniłeś mnie głową tego Zakonu, mnie, prostego i niewykształconego i lichego. — Ba to ciebie ustanowiłem, aby to, co czynię w tobie, było przypisane nie ludzkiej działalności, lecz mojej łasce. Po wtóre, ogromnie ceni się niebo z powodu tego, co obejmuje i zawiera. Obejmuje bowiem obszerną treść; wszystko zawierającą, l tak był niebem św. Franciszek przez pełnię miłości, która rozciągnęła się na wszystkich; u Eklezjastesa: „Sama obeszłam okrąg ziemi" (24,5; c. 43,12). W przybliżeniu może to oznaczać miłość, miłość, która jest w Bogu i tę, która jest w nas, ponieważ sama obeszła niebo, gdyż niebo ma ogól na treść wszystkiego. Nikt przecież inny nie mieszka w niebie, tylko dobrzy: tak samo miłość obejmuje wszystko, co należy kochać, a zamieszkać może ona tylko w dobrych. Miłość przecież sprawiła, że boskość złączyła się z ciałem, ponieważ Chrystus się uniżył i poddał śmierci. „Patrz na tęczę, a błogosław Tego, Który ją stworzył". Cóż jest tą tęczą, jeśli nie krzyż Chrystusa? A więc św. Franciszek, mąż niebieski, w którym rozprzestrzeniała się miłość, powinien być naznaczony krzyżem Chrystusa. On bowiem miał bezgraniczną miłość dla wszystkich. Miłość bowiem najchętniej zwraca się ku grzesznikom. Jemu zaś nie wystarczyło głosić chrześcijanom, gdzie dobrze był przyjmowany, gdzie wierni chętnie go słuchali, lecz poszedł do Saracenów aby do nich przemawiać i tam przekonać się, czy za tę miłość ktoś spowoduje przelanie jego krwi i zabije go za wiarę chrześcijańską. A my, nieszczęśni, dlaczego mamy tak oziębłe serca, że nic nie chcemy znieść dla Pana? Nie goreją i nie płoną nasze serca miłością. Lecz jak żar jest jedną z właściwości serca i w kim jest większy żar serca, ten zdobywa się na odważniejsze i bardziej mężne czyny, tak ten, kto ma płonące miłością bliźniego serce, sam przez się zdolny jest do czynów coraz bardziej mężnych. 10 Czy ty pragniesz wycisnąć w sercu swoim Chrystusa Ukrzyżowanego? Czy ty chcesz przemienić swoje wnętrze według stopnia twej miłości? To tak jest jak z żelazem, które dobrze rozgrzane staje się miękkie, a wówczas można wycisnąć z niego jakikolwiek kształt czy figurę; tak w sercu gorejącym miłością do Chrystusa Ukrzyżowanego zostaje wyciśnięty obraz przybitego do krzyża, a miłujący przeobraża się i przemienia w Ukrzyżowanego, jak to było ze św. Franciszkiem. Niektórzy dziwią się, że Serafin został wysłany do niego, kiedy miał otrzymać stygmaty męki Chrystusowej. Czyż mógł być Serafin ukrzyżowany?"Nie, ale Serafin jest duchem nazwanym od żaru miłości, co oznacza też, że był wysłany do św. Franciszka jak do pochodni miłości. To oznaczał ów duch. Krzyż zaś, albo znaki ran wyciśniętych na jego ciele oznaczały uczucie, które on żywił dla Chrystusa Ukrzyżowanego; i wtedy z tego żaru miłości przeobrazić się w Ukrzyżowanego. Dowodem na to niech będzie przykład, że w tej prowincji zdarzyło się, że wybuchła u zwierząt pewna zaraza, tak iż nie mogły przyjmować pokarmu i szybko lub nagle umierały. Ludzie zaś nie wiedzieli, jak mają ratować swoje zwierzęta. Ktoś z nich zwrócił się do jednego ze świątobliwych ludzi i powiedział mu, w jaki sposób ginęły zwierzęta, prosząc go o radę. Ten powiedział mu, aby postarał się o posokę płynącą z rąk i nóg św. Franciszka i następnie skropił nią zwierzęta, a te wyzdrowieją. Tak uczynił. Zaraz zaczęły przyjmować paszę i mogły się odżywiać. Opowiedział mi to człowiek, który był naocznym świadkiem. Ponieważ św. Franciszek uosabiał niebo o tej bogatej treści przez miłość, krzyż zaś jest znakiem najwyższej miłości i umiłowania, więc uzasadnione jest naznaczenie go stygmatami. Niebo jest pełne tajemniczej treści, dlatego więc nazywa się „zasłoną tajemnicy" i w tym sensie św. Franciszek był niebem przez wzniosłość kontemplacji. „Ty rozciągasz niebo jak skórę, pokrywasz wodami wierzch Jego" (Ps 103,3). Oczywiście wodami jasnymi, zdrowymi i wspaniałymi, w których nurcie, to jest kontemplacji — człowiek widzi swój wizerunek i odbicie boskiego światła. W kontemplacji był tak wzniosły, że sam przewidywał przyszłość, znał tajniki serc, uobecniał się tym, którzy byli daleko, podobnie jak św. Antoni, o którym jest na początku książki „O nauce chrześcijańskiej". Ponieważ krzyż Chrystusa jest znakiem mądrości i uchyleniem rąbka tajemnic Boga, stąd też zrozumiałe stają się słowa w Apokalipsie, gdzie powiedziano, że >,Baranek, który był zabity otworzył siedem pieczęci księgi" (5,12), to jest 11 i i i i i przez swój krzyż odsłonił całość tajemnic Pisma Świętego; „Krzyż bowiem Chrystusa jest kluczem Dawida, który otwiera, a nikt nie zamknie i ten co zamyka, a nikt nie otworzy" (Ap 3,7), temu więc Franciszkowi świętemu powinien był być dany ten znak obejmujący tak wielką wzniosłość kontemplacji i mądrości. „Bądźcie więc prości, jak gołębice" (Mt 10,16). Kochajmy prostotę i czystość serca, jeśli chcemy być oświeceni przez Pana światłem mądrości i zrozumienia. Rzecz ma się tak, jak z księżycem, który gdy jest twarzą do słońca jest oświetlony i świeci światłem odbitym; w przeciwnym razie nie ukazuje się jego światło, ani jego oświetlenie. Lecz jeżeli księżyc jest bliższy słońca, gdy bardziej zbliża się do słońca, to tym więcej jest oświetlony. Wtedy więc jest bardziej oświetlony pod względem mocy, aniżeli gdy się znajduje w położeniu przeciwnym od słońca. Tak też jest z człowiekiem, bo im bardziej pokazywałby swoją mądrość i chciałby uchodzić za mądrego, wówczac tym mniej jest oświecony; jeśli stroni od ludzi, skupia się w sobie i pogrążę się w głąb myśli, aby połączyć się ze swoim Bogiem, to tym bardziej jest oświecony; żeby ktoś okazał się naprawdę oświecony, to musi iść z najwyższą pokorą i prostotą serca do Pana. Podam przykład: przyszli do przełożonego jego uczniowie i zapytali go w co ty wierzysz? Powiedz nam, w co mamy wierzyć? A ten zawołał jednego prostego człowieka przechodzącego przez ulicę i zadał mu podobne pytanie. Odpowiedź brzmiała po prostu: Bóg Ojciec Wszechmogący i Jego Syn i Duch Obydwu jednako są jednym Bogiem. Wspaniałe — odpowiedział. l mojej wierze potrzeba prostoty i pokory. Niebo jest również przesycone bogatą treścią, ponieważ obejmuje wszystko, a samo jest nieogarnione. Tak św. Franciszek był niebiem bogatym w treść z powodu spełnienia się siedmiorakiej łaski, która w nim była. popatrz w niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić, takie będzie twoje potomstwo" (Rdz 15,5). Nie ma tak małej gwiazdy, której bezmiar nie napełniłby ziemi i nie oświetlił jej. Jasność i promienie tkwią w ich środku, choć są równe zależnie od ich wielkości ozdabiają gwiazdy, tak i święte dusze są oświetlone boskimi blaskami przez Ducha Świętego, „którego ziarno jest w nich". Było bowiem nasienie jego jak gwiazdy nieba, ponieważ Duch Święty cudownie go użyźniał, stąd powiedziano w księdze Joba: „Duch jego ozdobił niebiosa" (26,13), to znaczy mężów niebieskich; „a za sprawą ręki jego wydobyty jest wąż kręty". Dziwne słowa Pisma św., 12 w jaki sposób łączy jedno z drugim, co wydać się może niestostownie, jednak tak nie jest. Co jest ręką Boga, za sprawą której to się dzieje. Ręką Boga może być nazwany Syn według skuteczności działania sił przyrody, przez którego wszystko uczynił; według rozróżnienia prawd Duch Święty, ponieważ On ściśle udziela darów łaski, obdarowując poszczególnych ludzi tak, jak chce. Ręką jest więc Duch Święty według podziału darów i łaski. Ile jest części w rękach człowieka? - Czternaście. A więc „wąż kręty" nie jest inaczej wyprowadzony z człowieka, jak tylko tą ręką to jest wtedy, gdy Duch Święty udziela człowiekowi siedmiu darów łaski dla zapoczątkowania dobra w człowieku i siedmiu swoich darów dla dążenia do doskonałości. Te dary Ducha Świętego usposabiają do chętnego czynienia dobra. A krzyż Chrystusa jest znakiem zdroju łaski Boga, ponieważ z krzyża Chrystusa z Jego męki płyną dary łaski. Przez Znak Syna Człowieczego rozumiemy znak krzyża Chrystusa, który powinien być w człowieku napełnionym charyzmatami Ducha Świętego. Po trzecie, możemy mówić o niebie ze względu na wpływ i to czworakie-go zakresu działania. Niebo bowiem błyskawicami rozświetla niziny, z chmur pada rosa na ziemię, z nieba bije ciepło rozpalające błyszczące światło, l te cztery momenty zauważamy u św. Franciszka. Przez dowody męstwa oświetla i rozjaśnia proste serca, tj. bliźnich. Przez przykłady doskonałości i cnoty zrasza te serca jak deszcz. Jeżeli więc krzyż Chrystusa jest znakiem doskonałych dzieł Boga i wszelkich cudów, to św. Franciszek był niebem aktywnie działającym. Na nim powinien ukazać się krzyż, aby przez ten znak został wyniesiony. Bowiem Pan ,j>atrzy na pokornych" (Ps 112,5), a więc spojrzał na św. Franciszka pokornego i ubogiego wyciskając na nim swój znak; „on wzniosłe z daleka poznaje", a więc to, co pyszne. „On bowiem pokornym łaskę daje, a pysznym się sprzeciwia" (Jk 4,6). Będziemy Go prosić, abyśmy się nauczyli uniżać ze św. Franciszkiem, byśmy przez jego zasługi zasłużyli na chwałę razem z nim w niebie. Niech nam w tym dopomoże Jezus Chrystus, Pan nasz, który miłuje i wynosi pokornych. Amen. 13 Św. Bonawentura Jan Fidanza UMIŁOWANIE MODLITWY I DAR PROROCTWA przełożył O. Satezy Kafel OFMCap UMIŁOWANIE MODLITWY l DAR PROROCTWA Czytanie pierwsze Ustawiczna modlitwa. Zachwyty Sługa Chrystusowy wiedział, że jak długo pozostaje w ciele jest „pielgrzymem, z dala od Pana" (2 Kor 5,6), a z miłości do Chrystusa stając się już zewnętrznie zupełnie niewrażliwym na ziemskie przyjemności, nie chcąc pozbawić się pociechy ze strony Umiłowanego, modlił się bez przerwy i starał się żyć w duchowej obecności w obliczu Boga. Bowiem chodząc, czy siedząc, będąc w mieszkaniu czy poza nim, pracując czy odpoczywając z taką gorącością ducha oddawał się modlitwie, że wydawało się jakby jej poświęcał nie tylko serce i ciało, ale także wszystkie czynności i wszystek czas. Wiele razy wpadał w zachwyt "i był jakby wyrwany z siebie do tego stopnia, że nie reagował na bodźce zewnętrzne zupełnie nie wiedząc, co się wokół niego działo. Czytanie drugie U m ił o wan ie sam o tn ości Aby zaś mógł spokojnie przyjmować nawiedzenia duchowych pociech, udawał się nocą na miejsca samotne i do kościołów opuszczonych, aby się modlić. Jednak i tam przeżywał okrutne ataki szatanów, którzy jakby się zmówili razem w usiłowaniach przeszkodzenia mu w oddawaniu się modlitwie. Mąż Boży zaś odpędzał je niezwyciężoną mocą gorliwych modlitw, a pozostając sam po odzyskaniu spokoju, przepełniał lasy płaczem, rozpływał się we łzach, bił się w piersi; w najbardziej odludnych miejscach jego modlitwa była odpowiedzią Sędziemu, błaganiem Ojca, radowaniem się obecnością Oblubieńca i rozmową z Przyjacielem. Tam widziano go w nocy modlącego się z rozkrzyżowanymi rękami, uniesionego nad ziemię i otoczonego jakby błyszczącą mgiełką, będącą jakby zewnętrznym na jego ciele znakiem tego, co w przedziwny sposób przez oświecenia i uniesienia działo się w jego duszy. Czytanie trzecie Wiedza wlana i duch proroctwa Nadnaturalną mocą tego rodzaju zachwytów, jak to zostało wykazane na podstawie pewnych oznak, „zakryte i tajemnicze" (Ps 50,8) skarby Bożej mądrości stawały się dla niego jasne, chociaż on tego nie ujawniał, chyba tylko w tym wypadku, gdy zmuszała go gorliwość o zbawienie bliźnich i polecało mu to natchnienie objawienia z góry. Nieustanne oddawanie się modlitwie połączone z ustawicznym ćwiczeniem w cnotach doprowadziło go do zdobycia tak wielkiej jasności umysłu, że chociaż nie był biegły w ludzkim studiowaniu Pisma św., to jednak oświecony blaskami wiecznego światła, przenikał dziwną bystrością umysłu głębokie tajemnice Pisma św. Spoczął na nim wieloraki duch Proroków w tak różnorodnej pełni, że prze dziwną jego mocą Mąż Boży niekiedy bywał obecny wśród tych, którzy znajdowali się daleko od niego, wiedział o sprawach bardzo odległych, przenikał tajniki serc, a także przepowiadał przyszłe wydarzenia, jak to w bardzo wielu sytuacjach zostało z całą oczywistością sprawdzone. Niektóre z tych wydarzeń zostaną podane niżej. Czytanie czwarte Ukazanie się Braciom Gdy swego czasu św. Antoni, wówczas wybitny kaznodzieja a teraz zaś sławny wyznawca Chrystusa, wspaniale przemawiał na temat słów umieszczonych na krzyżu: ,Jezus Nazareński, Król Żydowski" (J 19,19) podczas Kapituły Prowincjalnej w Arles, mąż Boży Franciszek przebywający wtedy bardzo daleko, ukazał się przy drzwiach uniesiony w powietrzu, z rękoma jakby wyciągniętymi na krzyżu, błogosławiący Braci, wszyscy odczuli, że zostali napełnieni tak nieprzebraną pociechą ducha, że byli przekonani przez wewnętrzne świadectwo Ducha Świętego, iż owa cudowna wizja dokonała się z mocą niebios. Ze o tym wiedział św. Franciszek, jasno wynika z tego, iż jego duch trwał w świetle wiecznej Mądrości, która jest „ruchliwsza nad wszelką ruchliwość i przez wszystko przechodzi i przenika dzięki swej czystości, zstępując w dusze święte, wzbudza przyjaciół Bożych i proroków" (Mdr 7,24.27). Czytanie piąte Poznawanie przyszłości i tajników serc Gdy raz Bracia zebrali się według zwyczaju na Kapitułę u Matki Bożej z Porcjunkuli, jeden z nich pod pozorem własnej obrony nie chciał poddać się karności zakonnej. Mąż święty widząc to w duchu, modlił się wówczas w celi, jak „odosobniony i pośrednik" (Pwt 5,5) między Braćmi a Bogiem, wezwał jednego z Braci do siebie i powiedział mu: „Bracie, widziałem diabła siedzącego na grzbiecie Brata nieposłusznego i ściskającego go za szyję. Poddany takiemu jeźdźcy, wzgardziwszy wędzidłem posłuszeństwa, dał się wodzić jego podszeptom. Idź, więc i powiedz owemu Bratu, aby natychmiast poddał swój kark pod jarzmo świętego posłuszeństwa, ponieważ tego pragnie ten, którego wytrwała modlitwa spłoszyła zawstydzonego szatana". Upomniany przez tego posłańca Brat, skruszywszy się w duchu upadł na twarz, uznał swoją winę, prosił o przebaczenie, poddał się karności posłuszeństwa a następnie we wszystkim pokornie je zachowywał. 4 Czytanie szóste Inny przykład Gdy zaś zamknięty w celi przebywał na górze Alwernii, jeden z jego towarzyszy bardzo pragnął mieć napisane coś krótko jego ręką ze słów Pana. Uważał, że w ten sposób uwolniony od pokus, albo przynajmniej lżej mu będzie znosić ciężką pokusę raczej ducha niż ciała. Pragnąc tego, wewnętrznie bardzo się męczył, ponieważ będąc pokornym, skromnym i prostym, wzięła nad nim górę wstydliwość i nie odważył się wyjawić tego czcigodnemu Ojcu. Lecz jemu objawił Duch Święty to, czego nie powiedział ów człowiek. Rozkazał, aby ten Brat przyniósł mu atrament i kawałek kartki i zgodnie z życzeniem tego Brata napisał własnoręcznie uwielebienie Pana wraz z błogosławieństwem i wręczył mu chętnie to, co napisał, a wszelka pokusa natychmiast go opuściła. Zachowana kartka przyniosła wielu chorym zdrowie, dla ujawnienia wszystkim, jak wielkie zasługi miał przed Bogiem ten, który ją napisał, skoro tak skuteczną moc pozostawił na tej zapisanej kartce. Czytanie siódme Cudowne nawrócenie W innym czasie przyszła do świętego Męża pewna oddana Bogu kobieta ze szlacheckiego rodu i prosiła usilnie, aby zechciał się wstawić u Pana za jej mężem, który był dla niej bardzo przykry i przeszkadzał jej w służbie Chrystusowej. Kobiecie chodziło o to, by jego twarde serce uczynił delikatniejszym dzięki działaniu szczodrobliwej łaski. Święty i pobożny Mąż wysłuchawszy tego wszystkiego, utwierdził ją świętymi słowy w dobrym, obiecując, że w niedalekiej przyszłości dozna upragnionej ulgi, a w końcu polecił jej, aby w imieniu Boga i jego własnym powiedziała swemu mężowi, że teraz jest czas łaskawości, zanim nastąpi czas sprawiedliwości. Kobieta uwierzyła słowom, które jej sługa Pan powiedział a przyjąwszy błogosławieństwo szybko powróciła do swego domu. Opowiedziała mężowi wszystko dokładnie, ufając, że spełni się obietnica Franciszka. Natychmiast, gdy tylko mąż to wysłuchał, spłynęła na niego łaska, zmieniając jego serce, tak że od tej pory pozwolił pobożnej żonie zupełnie swobodnie służyć Bogu a i sam zdecydował się na to, aby razem z nią być wiernym w służbie Bogu. Pod wpływem świątobliwej żony przez wiele lat żyjąc w celibacie, tego samego dnia, żona rano a on wieczorem odeszli do Pana; jedno jako „poranna żertwa ofiarna" a drugie „jako wieczorna" (Lb 28,8.23). l Czytanie ósme Skarcenie człowieka rozwiąźle żyjącego Wówczas, gdy święty Mąż leżał chory w Rieti, pewien beneficjant imieniem Gedeon, człowiek rozwiązły, oddany światowym przyjemnościom, ciężko zachorował i leżał w łóżku. Gdy go przyniesiono do Franciszka, zalany łzami prosił razem z obecnymi, aby ten naznaczył go znakiem krzyża. Święty powiedział do niego: „Skoro dawniej żyłeś w niewoli pożądliwości ciała, nie bojąc się sądu Bożego, ja nie ze względu na pobożne prośby wstawiających się za tobą naznaczę cię znakiem krzyża, chcę dać ci do zrozumienia, że z całą pewnością jeszcze bardziej będziesz musiał cierpieć, jeżeli uzdrowiony powrócisz do swoich obrzydliwości" (cfr Prz 26,11; 2 P 2,22). Po zrobieniu na nim krzyża od głowy aż do stóp wszyscy słyszeli jak zatrzeszczały jego kości, jakby ktoś rękami łamał suche drewna; ten zaś, który był chory, natychmiast wstał zdrowy i wielbiąc Boga, wykrzyknął: „Zostałem uwolniony!". Wkrótce jednak zapomniawszy o Bogu oddał się rozpuście. Gdy jednego wieczoru był na przyjęciu w domu pewnego kanonika i tam nocował, nagle zawalił się na wszystkich-dach tego domu. Innym udało się uniknąć śmierci, a tylko on sam został zabity. Stało się tak, aby przez ten fakt ujawniło się jak surowa jest ręka Bożej sprawiedliwości wobec niewdzięcznych i jak wierny jest danemu słowu nie podlegającemu żadnym nieuzasadnionym wątpliwościom Ten, który napełnił Franciszka duchem proroczym. Czytanie dziewiąte Proroctwo i nawrócenie Również w tym czasie, gdy wrócił zza morza i udał się do Celano, aby tam głosić kazania, pewien żołnierz usilnie błagający serdecznie zaprosił go na posiłek, a właściwie zmusił do tego. Zanim pobożny Mąż zaczął jeść, swoim zwyczajem wzniósł do Boga modły i uwielbienia i zobaczył w duchu, że temu bardzo bliskiemu śmierci człowiekowi grozi sąd; wprawiony w podziw stał z oczyma wzniesionymi w niebo. Skończywszy modlitwę, poprosił na bok życzliwego gospodarza i powiedział mu, że jest już bardzo bliski śmierci. Radził mu się wyspowiadać i jak mógł, zachęcał do dobrego. Człowiek ten posłuchał słów świętego Męża i niezwłocznie odkrył jego towarzyszowi wszystkie swoje grzechy w spowiedzi świętej, „rozporządził swoim domem" (Iz 38,1), polecił się miłosierdziu Bożemu i jak najlepiej przygotował się do przyjęcia śmierci. Gdy inni spożywali posiłek, żołnierz, na pozór zdrowy i silny, wkrótce oddał Bogu ducha zgodnie z tym, co mu powiedział człowiek Boży. Śmierć nagle podcięła jego życie, ale dzięki proroczej spowiedzi Franciszka, uzbrojony pokutą uniknął wiecznego potępienia i wszedł do wieczystych przybytków zgodnie z obietnicą ewangeliczną. POSŁUSZEŃSTWO STWORZEŃ l ŁASKI, KTÓRYMI BÓG GO OBDARZYŁ Czytanie pierwsze Nie p a rżąc y ogień Ze swoim sługą Franciszkiem był Ten, który go namaszczał Duchem Pańskim, a także obecna w nim była „moc Boża i mądrość — Chrystus" (1 Kor 1,24), którego mocą i łaską działo się to, że znał nie tylko „zakryte i tajemne" sprawy, ale także żywioły tego świata były mu posłuszne. Swego czasu, gdy lekarze mu poradzili, za usilnym naleganiem Braci, aby poddał się leczeniu oczu, polegającym na ich przypalaniu rozżarzonym żelazem, mąż Boży pokornie się zgodził nie tylko dlatego, że to miało być lekarstwem na jego chorobę, ale także widział w tym okazję do ćwiczenia się w cnocie. Gdy zaś zmysł jego ciała na widok rozpalonego narzędzia z zupełnie naturalnej odrazy i strachu wzdrygał się, święty Mąż zaczął przemawiać do ognia jak do brata w imię Stwórcy i Jego mocą nakazując, aby zmniejszył swój żar wobec niego oraz aby jego złagodzone palenie mógł wytrzymać. Gdy palące żelazo zagłębiło się w delikatnym ciele i od ucha aż do brwi wypaliło ranę, Mąż Bogiem silny, radując się w duchu powiedział do Braci: „Chwalcie Najwyższego, ponieważ — wierzcie mi — nie czułem ani żaru ognia, ani żadnego bólu ciała". Czytanie drugie Przemiana wody w wino Gdy sługa Boży leżał bardzo ciężko chory w pustelni św. Urbana, odczuwając wyczerpanie swoich sił, poprosił o kubek wina. Gdy mu odpowiedziano, że nie mogą mu podać wina, bo niestety nie posiadają go, polecił przynieść wody i tę pobłogosławił znakiem krzyża. Wkrótce zwykła woda stała się wybornym winem, i to, czego nie można było zdobyć w ubóstwie opuszczonego miejsca, uprosiła dla niego czystość świętego Męża. Po spróbowaniu wina szybko wyzdrowiał, a wszyscy zrozumieli, że upragniony napój udzielony mu został przez szczodrobliwego Dawcę nie tyle dla zaspokojenia smaku, ale raczej dla przywrócenia zdrowia. Czytanie trzecie Inny cud W innym czasie Mąż Boży chciał przenieść się do innej pustelni dla bardziej spokojnego pogrążenia się w modlitwie kontemplacyjnej ze względu na to, że był słaby przewożono go na osiołku pewnego ubogiego człowieka. Gdy w upalne dni lata ów człowiek szedł ze sługą Bożym po górskim terenie, zmęczony trudną podróżą i długą drogą, a równocześnie bardzo spragniony, zaczął natarczywie wołać za świętym, że jeśli choćby trochę się nie napije, to wkrótce wyzionie ducha. Mąż Boży bez najmniejszej zwłoki zsiadł z osiołka i uklęknąwszy na ziemi, wyciągnął dłonie ku niebu i tak długo się modlił aż zrozumiał, że został wysłuchany. Po skończeniu modlitwy powiedział temu człowiekowi: „Pobiegnij do skały, tam znajdziesz świeżą wodę, którą w tej chwili Chrystus łaskawie wyprowadził z kamienia, abyś się mógł napić". Spragniony człowiek pobiegł na wskazane miejsce, napił się wody wytrysku-jącej ze skały, a to dzięki modlącemu się, „czerpał pucharem z najtwardszego kamienia". Czytanie czwarte Łódź Swego czasu, gdy Sługa Boży przemawiał na brzegu morskim w Gaeta, tłumy ludzi kierowane pobożnością cisnęły się ku niemu, aby go dotknąć. Wówczas on sam wsiadł na łódkę, znajdującą się przy brzegu morskim. Ta zaś dziwną mocą napędową poruszana od wewnątrz bez posługiwania się wiosłem odpłynęła dość daleko od brzegu. Zatrzymała się w dość dużej odległości na powierzchni głębi i stała nieruchomo wśród fal jak długo Mąż Boży przemawiał do ludzi stojących na brzegu. Gdy zaś tłum na jego prośbę po wysłuchaniu kazania, zobaczeniu cudu i otrzymaniu błogosławieństwa odszedł, łódź nie pod wpływem czegoś innego, jak tylko na mocy rozkazu z niebios powróciła do brzegu, jakby „stworzenie służące Stwórcy" (Syr 16,24) bez sprzeciwu się poddała doskonałemu czcicielowi Stworzyciela i niezwłocznie była mu posłuszna. Czytanie piąte Inny cud Gdy mieszkał jakiś czas w pustelni w Greccio, dowiedział się, że tamtejsi mieszkańcy byli nękani licznymi nieszczęściami do tego stopnia, iż letnie burze niszczyły co roku ich zasiewy i winnice, a nawet wielka ilość drapieżnych wilków pożerała nie tylko zwierzęta, ale i ludzi. Sługa Boży współczując im z powodu tak licznych klęsk, powiedział im w kazaniu i zaręczył, że wszelkie te nieszczęścia ominą ich, jeśli po spowiedzi świętej zechcą czynić godne owoce pokuty. Od tej pory pod wpływem jego zachęty czyniących pokutę przestały nawiedzać klęski, przeminęły niebezpieczeństwa i żadnej krzywdy nie wyrządzały im ani wilki ani burze. Co więcej, i co jest jeszcze większe, jeżeli sąsiednie pola nawiedzał grad, to zbliżając się do ich granic, albo przestał padać, albo oddalał się w innym kierunku. Czytanie szóste Kazanie do ptaków W innym czasie, gdy przemierzał dolinę Spoleto, głosząc kazanie, przybył do Bevagna, gdzie w jednym miejscu zgromadziła się wielka ilość różnego rodzaju ptaków. Popatrzywszy na nie życzliwie, pod wpływem Ducha Pańskiego, szybko do nich pobiegł i pozdrowiwszy je radośnie polecił im uciszyć się, aby uważnie mogły słuchać Słowa Bożego. Gdy wiele im mówił o dobrodziejstwach wyświadczonych im przez Boga i o tym, że są zobowiązane chwalić Pana, one zachowując się trochę dziwnie zaczęły wyciągać szyje, rozkładać skrzydła, otwierać dzioby, patrząc na niego uważnie, jakby usiłowały wchłonąć przedziwną moc jego słów. Mąż pełen Boga słusznie odnosił się do tego rodzaju stworzeń pozbawionych rozumu z uczuciem życzliwości, gdyż i one wzajemnie lgnęły do niego w tak dziwny sposób, że i nauczającego słuchały i rozkazującemu były posłuszne i od biorącego je na ręce nie uciekały, a u zatrzymującego je bez jakiegokolwiek lęku pozostawały. Czytanie siódme Troskliwość Boga wobec Świętego W owym czasie, gdy usiłował udać się za morze, aby zdobyć palmę męczeństwa, a nie mógł tego dokonać z powodu burzy, Opatrzność Boża czuwała nad nim do tego stopnia, że wyrwała go z wielu innych niebezpieczeństw śmierci i okazała wiele cudownych dzieł wobec jego osoby, gdy przebywał na pełnym morzu. Gdy bowiem zdecydował się wrócić z Dalmacji do Italii, a bez pieniędzy i jakichkolwiek zapasów wsiadł na okręt, przez Boga został posłany człowiek, który zatroszczył się o Biedaczynę Chrystusowego, aby miał przy sobie to wszystko, co potrzebne jest do życia. Ale ten zawołał do siebie jednego z żeglarzy i dał mu te zapasy, aby w stosownym czasie, gdy nic nie będą mieli do jedzenia, rozdał je wszystkim ludziom. Rzeczywiście, gdy żeglarze z powodu niesprzyjających wiatrów w żaden sposób nie mogli dopłynąć do portu, spożyli wszystkie swoje zapasy, pozostała im tylko skromna jałmużna ofiarowana mocą niebios świętemu Mężowi. Dzięki jego zasługom i za jego wstawiennictwem mocą nadprzyrodzoną, jałmużna tak została rozmnożona, że przez wiele dni, gdy burza ciągle szalała na morzu, zanim nie przypłynęli do upragnionego portu w Ankonie, w zupełności zaspokoiła potrzeby wszystkich podróżnych. L:. Czytanie ósme Podobny wypadek W innym czasie, gdy ów Mąż Boży wędrował ze socjuszem między Lombardią i Marchią Trevigiana celem głoszenia Słowa Bożego, zaskoczyła ich noc nad rzeką Po (Pad). Ponieważ dalsza podróż narażała ich na wielkie i liczne niebezpieczeństwa z powodu rzeki, bagien i ciemności, towarzysz nalegał, aby w tej sytuacji Franciszek błagał niebiosa o pomoc. Z wielką ufnością Mąż Boży odpowiedział mu: „Mocny jest Bóg, i jeśli spodoba się Jego dobroci, to rozproszy mroki ciemności a udzieli nam daru światła", l dziwna rzecz! Ledwie to powiedział, a oto wielka światłość zaczęła wokół nich promieniować z tak dużą siłą, że nie tylko widzieli drogę, ale także rozpoznawali teren z drugiej strony rzeki. Czytanie dziewiąte Epilog Wśród ciemności nocy poprzedzał ich blask niebieskiej jasności i to było namacalnym dowodem, że ciemność śmierci nie może zagarnąć tych, którzy prawym krokiem idą za światłem życia. Kierowani bowiem przewodnictwem tego cudownego blasku odnośnie do ciała i wzmocnieni duchowo, przeszli z hymnami i pochwałami na cześć Boga nie mały kawał drogi aż do miejsca zamieszkania. O zaiste sławny i godny podziwu był to człowiek! Na jego życzenie ogień powstrzymywał swój żar, woda zmieniała smak, skała przygotowała obficie napój, nieożywiona przyroda była na jego służbie, dzikie zwierzęta się oswajały i bezrozumne stworzenia uważnie słuchały. Nawet sam Pan spełniał wszystkie jego życzenia, gdy pokarm przygotował z całą obfitością i światłem prowadzi; w ten bowiem sposób jako człowiekowi nadzwyczajnej świętości służyło każde stworzenie i sam Stwórca wszechrzeczy łaskawie przychylał się do jego próśb. ŚWIĘTE STYGMATY Czytanie pierwsze Post na górze Alwernii i wizja Serafina Franciszek, prawdziwie wierny niewolnik i sługa Chrystusa, dwa lata przed oddaniem niebu ducha, gdy na wysokim miejscu, zwanym górą Alwernią samotnie rozpoczął czterdziestodniowy post na cześć św. Michała Archanioła, został ubogacony bardziej niż zwykle słodyczą nadprzyrodzonej kontemplacji, a rozpalony mocniejszym płomieniem pragnień niebiańskich, odczuł obficiej strumień nadprzyrodzonych darów. Gdy więc seraficznym żarem pragnień wznosił się do Boga i współczującą wrażliwością przemieniał się w Tego, któremu spodobało się z bezgranicznej miłości dać się ukrzyżować, któregoś ranka około święta Podwyższenia Krzyża świętego, podczas modlitwy na 10 zboczu góry zobaczył jakby podobieństwo jednego Serafina mającego sześć skrzydeł jaśniejących, jakby były z ognia. Zstępował on z wysokości niebios i bardzo szybkim lotem przybył do miejsca i zawisł w powietrzu bardzo blisko Męża Bożego. Okazało się, że nie tylko ma skrzydła, ale także jest ukrzyżowany. Miał bowiem rozciągnięte ręce i nogi przybite do krzyża. Skrzydła miał natomiast tak dziwnie ułożone, że dwa wznosiły się nad jego głową, dwa były rozpięte do lotu, a dwa okrywały całe ciało. Czytanie drugie Otrzymanie stygmatów Widząc to, bardzo się zdziwił, a jego duszę przepełniły mieszane uczucia smutku i radości. Przeżywał ogromną radość z zaszczytu, że Chrystus ukazał mu się w tak pięknej i tak mu bliskiej postaci, ale widząc także okrutne przybicie do krzyża, jego dusza została przeszyta mieczem współczującego bólu. Zrozumiał wprawdzie, dzięki wewnętrznemu pouczeniu, że boleść męki nie można w żaden sposób pogodzić z nieśmiertelnością serafickiego ducha, i że dlatego zostało mu dane to widzenie, aby on sam, przyjaciel Chrystusa, poznał wcześniej, że ma być zupełnie przemieniony na podobieństwo ukrzyżowanego Chrystusa, ale nie przez męczeństwo ciała, lecz przez żar duszy. Po tajemniczej i poufnej rozmowie znikająca wizja rozpaliła jego duszę wewnętrznym żarem serafickim, a na jego ciele wyraziła podobiznę znaków Ukrzyżowanego, jak gdyby była wyiciśnięta na nim pieczęć mająca moc płonącego ognia. Czytanie trzecie Opis stygmatów Natychmiast bowiem zaczęły się pokazywać na jego rękach i nogach ślady gwoździ, których główki widać było na wewnętrznej stronie rąk i na górnej u stóp, zaś ich ostre końce na stronach przeciwnych. Główki gwoździ w rękach i nogach były okrągłe i czarne a ich wydłużone ostre końce były zgięte i jakby powtórnie wbite, wystając z ciała unosiły się nad jego pozostałą częścią. Samo zaś zagięcie gwoździ pod stopami było tak sterczące i tak na zewnątrz wystające, że nie tylko nie pozwalało swobodnie stawiać stopy, ale nawet w otwór, gdzie było zagięcie, łatwo było można włożyć palec ręki. O tych szczegółach dowiedziałem się od tych, którzy je widzieli na własne oczy. Również prawy bok był zraniony, jakby włócznią przebity; ranę zaś otaczał zabliźniony brzeg. Często wypływająca z niego święta krew tak bardzo plamiła habit i tunikę, że później bracia przy praniu odzienia poznawali od czasu do czasu, bez cienia wątpliwości, że jak na rękach i nogach, tak również w sposób wyraźny na boku Sługa Boży miał odbite podobieństwo Ukrzyżowanego. n '••i Czytanie czwarte Ukrywanie stygmatón Ten człowiek Boży uświadamiał sobie, że tak wyraźnych stygmatów nie zdoła ukryć wobec bliskich sobie Braci. Obawiając się jednak wyjawienia tajemnicy Pańskiej, znalazł się w wielkiej udręce z powodu wątpliwości i niepewności co do tego, czy ma opowiedzieć o tym, co widział, czy też okryć milczeniem. Zmuszony jednak głosem sumienia opowiedział z wielkim zmieszaniem najbliższym Braciom wspaniałą wizję, dodając, że Ten, który mu się objawił powiedział mu pewne rzeczy, których nigdy do końca życia nikomu nie wyjawi. Skoro więc prawdziwa miłość Chrystusa przekształciła umiłowanego „upodabniając go do Jego obrazu" (2 Kor 3,18), po spędzeniu 40 dni na owej górze samotności, postanowił ją opuścić także z powodu zbliżającej się uroczystości św. Michała Archanioła; zszedł więc anielski Mąż Franciszek z góry, niosąc z sobą podobiznę Ukrzyżowanego, wykonaną nie sztucznie na tablicach kamiennych czy drewnianych, ale „palcem Boga żywego wyrażoną" (cfr. Wj 31,18) na członkach jego ciała. Czytanie piąte Bóg przygotowuje ujawnienie stygmatów Chociaż święty i pokorny Mąż starał się bardzo troskliwie ukryć swe święte znaki, to jednak spodobało się Panu na jego chwałę ukazać je przez jawne cuda, aby ich tajemna moc ukazała się przez znaki, a Franciszek stał się błyszczącą gwiazdą, promieniującą wśród gęstych ciemności tego świata. Bowiem odnośnie do wspomnianej góry Alwernii zdarzył się cud. Przecież zanim święty Mąż tam zamieszkał, chmury, które się tam gromadziły, powodowały gwałtowne burze gradowe, niszczące zazwyczaj wszystkie plony ziemi. Jednakże po owej zachwycającej wizji grad już więcej nie padał, a tamtejsi mieszkańcy bardzo się temu dziwili i cieszyli pomyślną odmianą. Stało się tak dlatego, aby wspaniałość owej wizji niebiańskiej, a także moc otrzymanych tam stygmatów została ukazana wobec dotychczasowych doświadczeń pogodnym obliczem nieba. Czytanie szóste Inny dowód W innym czasie, w prowincji Rieti grasowała ogromna zaraza, która tak strasznie niszczyła bydło i owce, iż zdawało się, że wszystko choruje na nie uleczalną chorobę. Jednak pewien gospodarz, bojący się Boga, miał widzenie i został pouczony w nocy, aby szybko udał się do pustelni Braci, gdzie wów czas przebywał Błogosławiony Ojciec i wziął od jego towarzyszy wodę, w której św. Franciszek umył sobie nogi i ręce, następnie, żeby pokropił nią chore zwierzęta a zaraza ustanie. Gdy on to skrzętnie wypełnił, Bóg tej wodzie, która dotykała świętych ran, dał tak wielką moc, że wystarczyło, by kropla upadła na chore zwierzęta, to zaraza ustępowała, a zwierzęta uzyskiwały pierwotną siłę jakby nie przeszły choroby biegły na pastwisko. 12 Czytanie siódme Uzdrawiający dotyk Jego ręce otrzymały tak cudowną moc, że swoim dobroczynnym dotykiem przywracały zdrowie chorym i wlewały życie w wyschnięte członki paralityków, a nawet — co zadziwia jeszcze bardziej — przywracały życie śmiertelnie zranionym. Z wielu jego cudów w krótkim streszczeniu wspomnę tylko o dwóch. W pobliżu Lerida pewien człowiek imieniem Jan żywił wielką cześć dla św. Franciszka. Został on ciężko poraniony, do tego stopnia, że trudno było uwierzyć, żeby doczekał jutrzejszego dnia. Ukazał mu się najświętszy Ojciec w sposób cudowny, który dotykając owych ran rękami świętymi, w tym samym momencie uzdrowił go zupełnie, aby ludność tamtejszej okolicy poznała, że ten niezwykły człowiek noszący znaki krzyża zasługuje na cześć. Któż mógłby bez podziwu patrzeć na tamtego szarego człowieka, który był ciężko ranny, a który niejako w tym samym momencie mógł się cieszyć zupełnym zdrowiem? Któż mógłby nie okazać wdzięczności? Któż w końcu z należną czcią bodaj na chwilę nie pomyśli o tym Mężu pobożnym, pełnym cnót i rozsławionym tak wielkim cudem. Czytanie ósme Inny cud W Potenza, mieście Apulii, żył duchowny imieniem Rogeriusz, który niedorzecznie myślał odnośnie stygmatów błogosławionego Ojca. Nagle jakby jakąś strzałą z łuku został uderzony w lewą rękę ubraną w rękawiczkę; sama zaś rękawiczka została nienaruszona. Gdy zaś cierpiał przez trzy dni z powodu ostrego bólu, skruszony w sercu, wzywał św. Franciszka i zaklinał na jego chwalebne rany, aby przyszedł mu z pomocą, odzyskał upragnione zdrowie, wszelki ból ustąpił i nie pozostał żaden ślad uderzenia. Na podstawie tego jasno widać, że owe święte znaki miały dziwną moc i siłę, która zdołała zranić i wyleczyć, opornych zwyciężyć i skruszonych uzdrowić" (Łk 4,18). Czytanie dziewiąte Tajemnica krzyża w całym życiu św. Franciszka Ten człowiek Boży okazał się godny szczególnego przywileju, gdyż cała jego troska tak publiczna jak i prywatna była skierowana na Krzyż Pański. Bowiem i przedziwna łagodność, i surowość życia, jego głęboka pokora, chętne posłuszeństwo, wybitne ubóstwo, nienaruszona czystość, gorzka skrucha, potoki łez, przejmująca litość, niedościgniona gorliwość, pragnienie męczeństwa, wyjątkowa miłość i wreszcie cały splot zalet upodabniających do Chrystusa — czyż to wszystko nie zmierzało do nakreślenia w nim rysów Chrystusa, i czyż nie było przygotowaniem do owych świętych stygmatów? Dlatego od początku swego nawrócenia całe jego życie zdobiły wspaniałe ta-jemnce Krzyża Chrystusowego, aż został przemieniony na podobieństwo owego wzniosłego Serafina i pokornego Ukrzyżowanego i to w sposób widzialny, otrzymując jakąś siłę przebóstwiającą i ogniste jego odbicie. Zaświadczyli o tym ci, którzy widzieli", dotykali, całowali i pod przysięgą dotykając rzeczy świętych zeznali, że tak było i że je widzieli, dając przez to aż nazbyt wystarczające świadectwo prawdziwości. 13 lilii PRZEJŚCIE PRZEZ BRAMĘ ŚMIERCI Czytanie pierwsze Gorliwość Świętego Mąż Boży przybity już zarówno ciałem jak i duchem do krzyża Chrystusowego, wznosił się w górę ku Bogu nie tylko żarem serafickiej miłości, ale także był przeszyty żarem gorliwości o dusze, ponieważ z Panem na Krzyżu pragnął zbawienia wszystkich. Ponieważ nie mógł chodzić z powodu wystających pod stopami gwoździ, sprawił, że jego na wpół umarłe ciało obwożono po miastach i wioskach, aby jak ten „drugi Anioł, wstępujący od wschodu słońca" (Ap 7,2) zapalał serca sług Bożych płomieniem ognia Bożego, kierował ich kroki na drogę pokoju i znaczył ich czoła pieczęcią Boga żywego. Gorąco także pragnął powrócić do pierwotnej pokory, aby służyć trędowatym, ja to było na początku i wyniszczone pracą ciało chciał poddać pierwotnej surowości. Czytanie drugie Zapał i choroby Zamierzał pod przewodnictwem Chrystusa dokonać rzeczy wielkich, a chociaż ciało było osłabione, to jednak był mocny i płomienny duchem, mając nadzieję odniesienia zwycięstwa w walce z wrogiem. W rzeczywistości, aby Prostaczkowi Chrystusowemu zwiększał się skarbiec zasług, wszystko znosząc z doskonałą cierpliwością, znosił na nowo okropne cierpienia i różne choroby, gdy dotkliwe bóle i udręki przeszywały wszystkie jego członki tak dalece, że po wyniszczeniu ciała, jakby tylko skóra łączyła i pokrywała kości. Gdy był tak bardzo dręczony bólami, nazywał te udręki nie „karami" ale „swoimi siostrami" a cierpliwym ich znoszeniem oddawał chwałę i składał dziękczynienie Panu. Obecnym Braciom wydawało się, jakby oglądali św. Pawła z powodu tak ujmującego i pokornego wysławiania Pana, a podziwiając niezmąconą pogodę i siłę ducha, jakby w nim drugiego Joba widzieli. Czytanie trzecie Przepowiednia śmierci i powrót do Porcjunkuli Dużo wcześniej wiedział o swoim zgonie, a gdy zbliżał się dzień śmierci, powiedział Braciom aby szybko zwinęli namiot jego ciała według tego jak mu objawił Chrystus. Bowiem po dwóch latach od otrzymania stygmatów, to jest w dwudziestym roku od swego nawrócenia, prosił o przeniesienie go do Matki Bożej z Porcjunkuli, gdzie otrzymał ducha łaski i doskonałości, by tam oddać się władzy śmierci i dojść do mety wiecznej nagrody. Przyniesiony na wspomniane miejsce, aby jeszcze raz potwierdzić, że nic go nie wiąże z tym światem, w tej tak ciężkiej boleści, która zamyka wszystkie męki, obnażony położył się na gołej ziemi, gdyż i w tej ostatniej godzinie wróg mógł okazać jeszcze swą gniewną moc, dlatego chciał obnażony prowadzić walkę w odkryte karty. Bojownik ten leżąc tak na ziemi i w prochu, osłonił lewą ręką ranę prawego boku, chcąc ją zakryć, swoim zwyczajem podniósł ku niebu pogodną twarz, skupiając się zupełnie na niebiańskiej chwale, zaczął wielbić Najwyższego za to, że wyzwolony ze wszystkiego, będzie mógł już wolny przejść do Niego. 14 Czytanie czwarte * Ztbranie Braci i Błogosławieństwo Gdy więc zbliżyła się jego godzina odejścia, polecił wezwać wszystkich tam mieszkających Braci do siebie i pocieszając ich słowami pełnymi otuchy wobec swej śmierci zachęcił ich z ojcowskim uczuciem do miłowania Boga. Zostawiając im jako swoim następcom w spadku posiadłość ubóstwa i pokoju oraz zachęcając, aby dążyli do wiecznych wartości, a także uzbroili się przeciw niebezpiecznym zasadzkom tego świata, napominał ich i jak mógł najskuteczniejszymi słowami polecił im z troską, aby doskonale wstępowali w ślady Jezusa Ukrzyżowanego. Patriarcha ubogich, którego oczy traciły światło nie z powodu starości, ale z powodu łez, prawie ociemniały i umierający Mąż święty wyciągnął ku siedzącym synom ręce złożone na kształt krzyża, bo zawsze ten znak kochał i wszystkim Braciom, tak obecnym jak i nieobecnym, mocą Ukrzyżowanego i w Jego imię udzielił błogosławieństwa. Czytanie piąte Słuchanie opisu Męki Chrystusowej. Śmierć. Wizja Po tym wszystkim prosił, aby mu czytano ewangelię według słów św. Jana, począwszy od miejsca: „Było to przed świętem Paschy" (J 13,1); chciał w niej usłyszeć głos Umiłowanego, od którego dzieliła go już tylko granica ciała. Gdy wypełniły się w nim wszystkie tajemnice, modląc się i odmawiając psalm, zasnął w Panu Błogosławiony Mąż, a jego najświątobliwsza dusza, uwolniona od ciała, pogrążyła się w bezmiarze wiecznej jasności. Jeden z Braci — jego uczeń, człowiek słynący ze świętości, w owej godzinie widział jego duszę, unoszoną na jasnym obłoku ponad wieloma wodami, wstępującą prosto do nieba, bo promieniowała blaskiem czystego sumienia i mnóstwem zasług. Unosiła się w górę obsypana obfitością łask i przebóstwiających cnót, tak że nie mogła się powstrzymać ani trochę w drodze ku oglądaniu niebieskiego światła i chwały. Czytanie szóste Inne wizje Podobnie w tym czasie Minister Prowincjalny w Terra di Lavoro, imieniem Augustyn, człowiek Boży, znajdował się w ostatniej godzinie swego życia. Dużo wcześniej stracił mowę, a jednak, jak słyszeli to obecni, nagle głośno zawołał: „Zaczekaj, na mnie, Ojcze, zaczekaj, oto już idę z Tobą". Braciom zaś pytającym się z kim tak rozmawiał, powiedział, że widział św. Franciszka idącego do nieba. Natychmiast po tej odpowiedzi i on szczęśliwie zasnął na wieki. Również wtedy biskup Asyżu jako pielgrzym przebywał w sanktuarium św. Michała Archanioła na górze Gargano; jemu również ukazał się św. Franciszek w chwili swego szczęśliwego przejścia do wieczności i powiedział mu, że opuszcza świat i z radością idzie do nieba. Biskup wstawszy rano, opowiedział towarzyszącym mu osobom o widzeniu a powróciwszy do Asyżu, po dokładnym zbadaniu sprawy, przekonał się z całą pewnością, że w tej godzinie, w której mu się ukazał Błogosławiony Ojciec odszedł do nieba. 15 Czytanie siódme • Cuda po śmierci Jak wielkim świętym był ten przesławny Mąż okazała łaskawie niezmierzona Dobroć Boża przez liczne cuda dokonane po jego śmierci. Bowiem na jego wezwanie i dzięki jego zasługom wszechmocna Moc Boga przywróciła wzrok ociemniałym, słuch głuchym, niemym mowę, chromym możność normalnego chodzenia, paralitykom zdolność czucia i poruszania się, dotkniętym kalectwem i okaleczonym pełne zdrowie; uwolniła zamkniętych w więzieniach, ochroniła znajdujących się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, porodowym szczęśliwe rozwiązanie, wypędziła z opętanych złe duchy, oczyściła trędowatych i cierpiących krwotoki, ciężko rannym przywróciła zdrowie a nawet dokonała czegoś więcej, bo wskrzesiła zmarłych. Czytanie ósme Uratowanie Bonawentury W różnych częściach świata nie przestają objawiać się niezliczone dobrodziejstwa Boże. Przecież i ja sam, opisujący to wszystko, doświadczyłem ich na sobie i o tym świadczę. Gdy byłem dziecięciem, zostałem wyrwany z objęć śmierci i w pełni przywrócony do życia, gdy matka złożyła ślub za mnie ciężko chorego, prosząc o wstawiennictwo św. Franciszka. To, co żywo w pamięci zachowuję, teraz jako fakt rzeczywisty wyznaję, bym jako niewdzięczny nie został skarcony za winę, że milczę o tak wielkim dobrodziejstwie. Przyjmij więc, Błogosławiony Ojcze, chociaż małe i niewspółmierne do twoich dobrodziejstw i zasług, podziękowanie, a gdy przyjmiesz prośby, swoją modlitwą oczyść nasze winy, abyś uwolnił Tobie wiernie oddanych od obecnych nieszczęść i doprowadził do osiągnięcia dóbr wiecznych. Czytanie dziewiąte Epilog Tak więc, kończąc podsumowaniem to wszystko, co zostało napisane, ktokolwiek to przeczyta, niech w końcowym rozmyślaniu rozważy, że cudownie dokonane nawrócenie Błogosławionego Ojca Franciszka, skuteczność w głoszeniu Słowa Bożego, zalety wspaniałych cnót, duch proroctwa z rozumieniem Pisma św., posłuszeństwo pozbawionych rozumu stworzeń, otrzymanie świętych stygmatów i sławne przejście z tego świata do nieba, jak gdyby siedem świadectw jasno ukazuje całemu światu i wzmacnia przekonanie, że należy godnie czcić tego przesławnego Herolda Chrystusowego, „mającego na sobie pieczęć Boga żywego" (Ap 7,2), autentycznego w nauczaniu i godnego podziwu w świętości... Niech bezpiecznie idą za nim ci, którzy „wychodzą z Egiptu" (Wj 14,22 nn; Ps 141,6), ponieważ „po rozdzieleniu morza" (Ps 135, 15) laską Chrystusowego Krzyża, „przejdą pustynię" (Ps 67,8), a „przekroczywszy Jordan" (Pwt 27,3) tego śmiertelnego życia, wejdą „do obiecanej ziemi żyjących" (Ps 141,6; Dz 7,5) dzięki cudownej mocy Krzyża. Do ziemi żyjących przez zasługi Błogosławionego Ojca, niech was wprowadzi przesławny Zbawiciel i Wódz nasz Jezus, któremu z Ojcem i Duchem Świętym w doskonałej Trójcy niech będzie wszelka chwała, cześć i uwielbienie na wieki wieków. Amen. 16 SACRUM COMMERCIUM Przekład: O. Salezy Kafel OFMCap Marian Solarz OFMCoiw KRAKÓW 1977 rrv Jf IŁ Wprowadzenie Jakkolwiek we wszystkich dziełach, których tłumaczenie dotychczas podawaliśmy, znajdowały się fakty z życia*św. Franciszka, to Sacrum Com-mercium ma inny cel: przedstawia ono w udramatyzowanej formie refleksję teologiczną. Ma ono jednak pewien wspólny punkt z biografami św. Franciszka, a mianowicie ilość omawianych problemów. Przed propozycją interpretacji dzieła zbadamy najpierw te problemy. I. Data i autor Znamy aktualnie 14 manuskryptów Sacrum Commercium. Najstarsze z nich pochodzą z XIV w, najpóźniejsze zaś z XVI. Siedem z tych manuskryptów wskazuje na to, że dzieło zostało ukończone w lipcu 1227 r., siedem innych wskazuje, iż nie. Badanie wariantów wykazuje, że te dwie grupy manuskryptów pochodzą bezpośrednio lub pośrednio z dwóch zagubionych manuskryptów pochodzących z XIII wieku. Jest więc rzeczą niemożliwą, abyśmy wiedzieli, czy jest to jeden z tych „przodków", który podał datę, czy też inny, który ją zniósł. Cztery manuskrypty łacińskie i jeden z tłumaczeniem włoskim wskazują na autora; Jan z Parmy (2 manuskrypty), św. Antoni (2 manuskrypty) i Krescenty z lesi. Zauważyliśmy, że wszystkie te manuskrypty są późniejsze w stosunku do ostatniej ćwierci XIV wieku. Spiesząc z dowodami oznajmiamy, że św. Antoni i Krescenty z lesi są nie do przyjęcia. Pozostaje Jan z Parmy: urodzony w 1208 roku, wstąpił do Zakonu w 1233 i był ministrem generalnym od 1247 do 1257 roku, zmarł w 1289 roku. Celem przyznania autorstwa Janowi z Parmy, można podać następujące argumenty: 1. Kronika XXIV Generałów Arnaulda z Sarrant donosi, że Jan z Parmy napisał dzieło zwane „Commercium Paupertatis". Zazwyczaj podejrzewa się informacje przytoczone przez tę kronikę, że nie zawsze są prawdziwe, jednak trzeba zaznaczyć, że wszelkie informacje porządku „bibliograficznego", jakie można z niej wziąć, podane są dokładnie wraz z obecnością „Traktatu o cudach" Olano, o którym wątpiono aż do czasu odkrycia manuskryptu w Marsylii przynoszącego dowód, że Arnauld z Sarrant nie mylił się. i i t i i 2. W całym Sacrum Commercium, a zwłaszcza w numerach 33—51 napotyka się na aluzje co do letniości zakonników wobec ubóstwa. Używane wyrażenia są raczej ogólne i wieloznaczen, tak że nie można stwierdzić, czy wymierzone są one w dawne zakony. Ale można też podtrzymać opinię, że aluzje są dosyć przejrzyste, by nie rozpoznać stanu Zakonu w połowie XIII wieku. W szczególności w numerze 47 zarzuca się złym zakonnikom fakt zmiany prawodawstwa jaki i reorganizacji prowincji. Czy duża liczba dawnych zakonników była zorganizowana w prowincje? Zarzut więc mógł dotyczyć albo br. Eliasza, który podniósł liczbę prowincji z 12 do 72, albo kapituły liońskiej (1271), która dodała dwie prowincje do 32 ustało nych przez kapitułę rzymską (1239), jako reakcję na administrację br. Eliasza. 3. Brak zarzutów względem książek i studiów pokazuje, że autor jest literatem i to piszącym w epoce, kiedy to potrzeba studiów w Zakonie została prawie powszechnie przyjęta. Przeciwko przyznaniu autorstwa Janowi z Parmy można podać następujące argumenty: a) Data 1227, którą nosi jedna grupa manuskryptów. Data ta już jest potwierdzona przed końcem XIII wieku, tzn. w epoce znacznie bliższej napisaniu dzieła i jeśli nie nasuwa jej tradycja manuskryptu — jak o tym mówiliśmy — to i tym bardziej ona jej nie odwołuje. b) W swym „Arbor Vitae" napisanym w 1305»roku, Libertyn z CasaU cytuje Sacrum Commercium. Przyznaje ją „świętemu doktorowi", ale terminy, jakich używa są tak niejasne, że można zadać pytanie, czy naprawdę go znał. Z drugiej zaś strony wydaje się, że Libertyn z Casale był przekonany, iż Sacrum Commercium jest dokumentem sięgającym bardzo dawnego okresu. Otóż Libertyn ma zwyczaj podawania nazwisk tych, którzy są gwarantami jego potwierdzeń, a z drugiej strony jest rzeczą pewną, że spotkał Jana z Parmy. Przypuszczając, iż Jan z Parmy nie powiedział Libertynowi, że był autorem Sacrum Commercium, lub że Libertyn wiedząc o tym miał swoje racje, aby tego nie wyjawić, trzeba wnioskować z tego milczenia, że Jan z Parmy nie jest autorem Sacrum Commercium. Ta kwestia podsumowuje się więc w alternatywie: albo data — to rok 1227 i autorem nie jest Jan z Parmy, albo datą nie jest rok 1227 i autorem jest Jan z Parmy. By rozbić tę alternatywę, o. Edward z Alengon zaproponował przyznanie autorstwa Sacrum Commercium Janowi Parenti, który w latach 1227 — 1232 był ministrem generalnym. Twierdził on, że podobieństwo nazwisk jest dostatecznie wyjaśniające, iż później nazwisko Jana z Parmy zastępowano nazwiskiem Jana Parenti. Prawdę mówiąc, jest to jedynie hipoteza wymagająca jednak innych dowodów, aby mogła być przyjęta. Innym sposobem rozbicia alternatywy byłoby zanegowanie w niej dwóch terminów: data nie byłaby 1227 i autor nie byłby Janem z Parmy. Sacrum Commercium byłoby po prostu anonimowym dziełem brata mniejszego, piszącego podczas drugiej ćwierci XIII wieku. Dopiero bowiem później narodziły się różne tradycje co do daty i autora, tradycje, które rozpowszechniły się z braku poważnej krytyki. Jedynie to ostatnie rozwiązanie jest w aktualnym stanie naszej wiedzy dość mądre, by je przynajmniej prowizorycznie przyjąć. To, że żałujemy, iż nie znamy daty i autora Sacrum Commercium, nie powinno w żadnym wypadku zmniejszać wartości i celu omawianego dzieła. II. Trudności interpretacyjne Przed poruszeniem sprawy całościowej interpretacji utworu, należy zasygnalizować punkty, które utrudniają wspomnianą interpretację. Tytuł. Jego znaczenie — Słowo „commercium" jest słowem języka handlowego. Określa ono najpierw wymianę dóbr materialnych, sam towar, cenę płaconą, czy wreszcie umowę, którą z tej okazji spisują strony. Potem, przez poszerzenie może ono oznaczać wymianę dóbr duchowych, konwersację czy relacje, jakie się tworzą pośród tych, którzy się odwiedzają. Słowo to nie znajduje się w pismach św. Franciszka. Nie było mu ono jednak nieznane i Tomasz z Celano wkłada je w jego usta: „Jest jakby umowa między światem a braćmi..." l tutaj umowa ta mówi o wartościach materialnych: istnienie braci, którym winno przyjść z pomocą miłosierdzie świata. Znajdujemy je także w celańskim 1,35: porównanie z odpowiednim tekstem Juliana z Spiry pokazuje, za ma ono jednocześnie sens umowy, paktu, przymierza raczej niż konwersacji. Studium tekstu potwierdza, że słowo ,,commercium" posiada również ten sens w dziele, które stosujemy. Poza strukturą części środkowej, charakterystyczne są dwa fragmenty. Pierwszy z nich mówi o pierwszym spotkaniu z Ubóstwem w numerze 16. Używane słownictwo: „błagamy cię", „schylamy się do twych stóp", „przyjmij nas w pokoju", „uczyń tylko pokój z nami", „jeśli ty decydujesz" — wskazuje, że mamy tam do czynienia 2 poselstwem przybyłym w celu omówienia traktatu przymierza. Na te życzenia Ubóstwo odpowie, stawiając, sui generis, swoje warunki (numery 23-55, a zwłaszcza 53-55). Drugim charakterystycznym fragmentem będzie odpowiedź Franciszka i jego towarzyszy (numery 56—57). l tutaj także występuje słownictwo związane z zawieraniem traktatu: „Placet", zgadzamy się; dlatego też „iura-vimus et stuimus", postanawiamy i przysięgamy. Jego tłumaczenie. To, co powiedzieliśmy, ukazuje jasno, iż trzeba zrezygnować z tłumaczenia: „Mistyczne zaślubiny św. Francisza z Ubóstwem", jakkolwiek napotykamy się na nie od początku XIV wieku. Jest też rzeczą absolutnie niemożliwą dosłowne tłumaczenie „Święty Handel"!!! Dokładniejszym tłumaczeniem byłoby „Święta więź św. Franciszka z ubóstwem", jednakowoż niezbyt szczęśliwe wyrażenie to było już użyte do określenia znanej koalicji politycznej. Dlatego też z powodu niemożności znalezienia wyrażenia oddającego sens tego tytułu woleliśmy go nie tłumaczyć. Ubóstwo: panią czy małżonką? Drugą trudnością, jaką przedstawia interpretacja Sacrum Commercium jest określenie roli, jaką spełnia w nim Ubóstwo. Czy jest ono Panią, Królową czy Małżonką? Nigdzie w Pismach św. Franciszka nie ma śladu mistyki Ubóstwa-Małżonki: tam, gdzie Franciszek personifikuje ubóstwo, robi to zawsze pod tytułem „Domina Paupertas", Pani Ubóstwo. Właśnie w Vita II pojawia się po raz pierwszy w literaturze franciszkańskiej temat Ubóstwa-Małżonki i to w paragrafie będącym osobistą refleksją Tomasza z Celano. Kiedy św. Bonawentura przepisał dosłownie ten paragraf w „Legenda maior" i w „Legenda minor", temat Ubóstwa-Małżonki rozprzestrzenił się szybko w Zakonie i w Kościele, gdzie miał znaczny wpływ w dziedzinie teologii mistycznej, jak i w sztuce i literaturze, jak to widzimy, jest to interpretacja późniejsza. Jeśli w Sacrum Commercium ubóstwo jest przedstawione jako małżonka Chrystusa, to nie jest przedstawiane jako G małżonka Franciszka. Zresztą, od numeru 12 począwszy, poszukiwanie Ubóstwa nie jest dziełem samego Franciszka i jego Towarzyszy. W tych warunkach temat zaślubin nie byłby pozbawiony pewnej sprzeczności. Jak to się dzieje, że błąd o roli Ubóstwa pojawił się tak szybko, usprawiedliwiając tym samym miano „mistycznych zaślubin"? Do prawdopodobnego wpływu interpretacji Celano podzielanej przez św. Bonawenturę można bez wątpienia dorzucić błąd popełniony przy przepisywaniu manuskryptów przez kopistów, co miało miejsce daleko wcześniej, a który wynikał z trudnego do zinterpretowania przez nich słowa. W numerze 13 czytamy: „Mirabilis est, fratres, dispensatio pauper^atis". Pożądane przez autora słowo „dispensatio" oznacza rozdawnictwo darów, administrację w sensie dowolności. Ale przymiotnik „mirabilis" charakteryzujący tą dowolność i wyrażenie „salutare commercium" znajdujące się o jeden werset dalej, wskazuje, że autor rozumie wzniesienie się ponad zwyczajny sens tego słowa. Czyni go nośnikiem znaczenia teologicznego, drogiego Ojcom Greckim, którzy wypracowali go począwszy od nauki św. Pawła, i gdzie owe słowo „dispensatio" mogłoby być określone w łacinie jako sens zbiorczy słów określających „ekonomię zbawienia", w kontekście odkrycie głębokiego znaczenia słowa „dispensatio" wymaga jednak subtelności, nie będącej wszelako udziałem wszystkich kopistów. Zrozumiałe jest, że musieli oni prawie nieświadomie przekształcić trudne do zrozumienia „dispensatio" w „dispensatio" — zaślubiny. „Klucz" do interpretacji. Ubóstwo ustanowione przez Boga jako „Królowa i Pani (Mistrzyni)" stało się małżonką Chrystusową, który „będąc bogaty, dla was stał się ubogi, aby was ubóstwem swoim ubogacić" (2 Kor 8,9). Ubóstwo jest więc środkiem do zbawienia i to właśnie bez udziału w tym zbawieniu św. Franciszek i jego Towarzysze zawarli z nim przymierze i złożyli względem niego wiernopoddańczą przysięgę. Jest to też główny temat Sacrum Commercium. Ale Sacrum Commercium przedstawia się nam jako bardzo starannie wypracowane dzieło poetyckie a owa ekspresja poetycka zawiera w sobie pewne skomplikowanie. Otóż używane tam słowa nie tylko są używane do określenia rzeczywistości, lecz także mają wartość symboliczną, co jest również ważne. Jeśli autor między tyloma różnymi słowami mogącymi wyrazić sens jego dzieła wybrał słowo „commercium", to będzie ono prawdopodobnie l * ^ oznaczać to, że miał on nadzieję uświadomić nam, iż zawarcie przymierza z Ubóstwem nie było takim traktatem, jak sporo innych; że nie należy rozumieć go li tylko na płaszczyźnie prawnej, ale że sankcjonowało ono pragnienie więzi życia razem. Jeżeli autor w numerze 13 używa słowa „dispensatio", odpowiadającego myśli, które chciał wyrazić, to kilka wyrażeń znajdujących się bezpośrednio w kontekście ukazuje, że chciał on przekazać czytelnikowi aliterację dispensatio—disponsatio. Dylemat Pani czy Małżonka nie jest, jak by się to wydawało tak przeciwstawny. Jednym ze środków rozwiązania tego dylematu jest niewątpliwie wyjaśnienie Sacrum Commercium panującym wtedy prądem opiewanej przez trubadurów miłości dworskiej (rycerskiej) w XII i XIII wieku. W miłości dworskiej rycerz ślubuje żonie pana szlachetniejszego niźli on sam, a zatem żonie tego, który posiada wyższą rangę społeczną. To w tą ukochaną kobietę, będącą raczej symbolem wciela się niebiańska moc miłości, której czyste brzmienie winno oczyścić aspiracje mężczyzny. Jednakowoż nie potrafiono zbyt długo zatrzymać się na wzniosłym szczycie miłości dworskiej. Pani z doskonałej miłości dworskiej stanie się małżonką. Sacrum Commercium umiejscawia się dokładnie w tym punkcie ewolucji, gdzie to Pani przestaje być obiektem miłości dworskiej i jest zastąpiona w tej roli przez Małżonkę. Pierwszym znaczeniem Sacrum Commercium jest, jak to już powiedzieliśmy, przymierze Franciszka i jego Towarzyszy z Ubóstwem pojętym jako rodzaj Pani z miłości dworskiej. Nie można jednak lekceważyć zarodków, jakie zawiera trochę inna interpretacja, tj. ta, która od Celano do św. Bona-wentury i u kolejnych kopistów przejdzie do niedokładnego i anachronicznego określenia „mistycznych zaślubin". III. Podział dzieła i problemy kompozycji Krytyczne wydanie z Ouaracchi podzielone jest na rozdziały tytułami na nieszczęście apokryficznymi, które bardzo często nie są zgodne z treścią. Dzieło pozwala jednak dzielić się dość łatwo na duże części i to tym bardziej, że autor używa sygnalizowania niektórych, raczej ważniejszych sui generis sztuczki literackiej. Tak więc plan przedstawia się w sposób następujący l -- Prolog (1-4) II - Franciszek dowiaduje się o Ubóstwie (5—11) III -- Franciszek wybiera sobie towarzyszy i wchodzi z nimi na górę, Ubóstwo zaś podziwia ich żwawość (12—15) IV - Wykład prośby o przymierze (16-22) V - Wielka mowa Ubóstwa (23-55) VI — Przyjęcie przymierza i ślub wierności; jego ratyfikacja przez Ubóstwo (56-58) VII - Uczta (59-63) VIII - Rozmowa końcowa (64-69) J. Engels zauważa, że w tym, iż Sacrum Commercium posiada dwa punkty kulminacyjne w swoim rozwinięciu, należy dopatrywać się niezręczności kompozycyjnej. Pierwszym takim punktem ma być wniosek o zawarcie przymierza, drugim — uczta. Nic jednak nie wskazuje na to, by owa uczta miała być ucztą weselną (nowy dowód na błąd wynikający z tłumaczenia „zaślubiny mistyczne"), tym bardziej też nic nie wskazuje tam, aby miał to być jakiś „festyn z okazji przymierza". Jeśli jeszcze dodamy, że styl wspomnianego epizodu bardzo różni się od reszty utworu pod względem stylu, to można zadać sobie pytanie, czy ów epizod nie został wetknięty tam przez samego autora lub kogoś innego w celu uzupełnienia dzieła. Odnośnie do rodzaju literackiego Sacrum Commercium to, jeśli nie można go określić jako rozprawy dydaktycznej czy alegorii, proponowalibyśmy zaliczyć go do misteriów średniowiecznych. Począwszy od numeru 8 tekst wydaje się być przygotowany jakby do reprezentacji teatralnej: dialogi, wskazówki odnośnie gry na scenie i ruchów robią wrażenie „scenariusza" gotowego do przedstawienia. Autor pisze językiem czystym, naśladuje cytaty i aluzje biblijne z godnym uwagi mistrzostwem, które winno było zachwycić czytelników z XIII wieku, a które — musimy to przyznać — czyni na nas daleko mniejsze wrażenie. IV. Wartość Tym, co nadaje wielką wartość Sacrum Commercium jest to, że istnieje w nim, w udrą maty zowanej formie pierwsza refleksja teologiczna nad znaczeniem ubóstwa, którą głoszą bracia mniejsi. Refleksja ta począwszy od po-początkowego okresu życia Zakonu przekształci się w ubóstwo nie dla niego samego, ale jako pośredniczka naszego włączenia się w historię zbawienia. l • HW'P II ł! M1!' V jr IŁ Przeobrażenie tej refleksji jest tym bardziej ważne, że starożytność Sacrum Commercium zapewnia nam unaocznienie myśli pierwszej generacji franciszkańskiej. Refleksja ta będąc i jednocześnie bliską myśli św. Franciszka i wolną od naleciałości problemów, które w kilkadziesiąt lat później skomplikują życie Zakonu jest szczególnie godna naszej uwagi. Sacrum Commercium winno dlatego zająć obowiązkowo miejsce pośród źródeł dotyczących pierwszych lat życia Zakonu. Niezależnie od tej trochę teoretycznej wartości dotyczącej może bardziej historyka, Sacrum Commercium jest jeszcze cenne z innego powodu: zawiera ono prawdziwe „cacko", jedną z najpiękniejszych stron całej literatury franciszkańskiej, a mianowicie — opis uczty. Tak samo dobrze, a może jeszcze lepiej jak w „Kwiatkach" wspomniany jest tam prawdziwy „esprit franciszkański" widoczny zwłaszcza w ostatniej replice: „Kiedy wstała, chciała, aby pokazano jej klasztor. Zaprowadzili ją na wzgórze i sprawili, że podziwiała wspaniały krajobraz. Pani — powiedzieli — oto nasz klasztor". Od XIII do XX wieku nie ma prawdziwego franciszkanina, który nie rozpoznałby w tej odpowiedzi wyrażenia swych najgłębszych aspiracji. O. Teofil Desbonnets OFM 10 SACRUM COMMERCIUM (tekst) m--\m A Mm WSTĘP 1. Na pierwszym miejscu wspaniałych cnót, które przygotowują mieszkanie Boga w człowieku i które otwierają najlepszą i najszybszą drogę dojścia do Niego, na czele tego pochodu posuwa się Ubóstwo. Dzięki specjalnemu przywilejowi przewyższa ono wszystkie inne cnoty ewangeliczne, ponieważ równocześnie stanowi ich fundament i obronę. Inne cnoty są w stanie oprzeć się działaniu deszczów, wezbranych potoków i wichrów, ponieważ opierają się na tej skale (Mt 7,24 nn). 2. Nie jest to bez przyczyny, że Syn Boży, „Pan zastępów i Król chwały" (Ps 23,10) ukochał je w sposób szczególny; ubóstwa szukał i zachował je aż do chwili, kiedy dokonał dzieła zbawienia świata. To właśnie ubóstwo umieścił na początku swego Kazania na Górze jako latarnię morską dla tych, którzy zawijają do portu wiary i jako kamień węgielny domu. Królestwo Niebieskie obiecuje w nagrodę za inne cnoty, ale ubóstwu daje od razu: „Błogosławieni ubodzy w duchu, ponieważ wasze jest Królestwo Niebieskie" (Mt 5,3). 3. Jest to zupełnie słuszne, że należy ono do ludzi, którzy dobrowolnie dążą do dóbr wiecznych i nic nie posiadają na tym świecie. Jeżeli ktoś nie troszczy się nadmiernie o rzeczywistości ziemskie trzeba, aby żył w łaskach nieba. Ten. kto wyrzekając się dóbr tego świata „wszystko uznaje za śmieci" (Flp 3,8) zakosztowuje więc podczas ziemskiego wygnania „okruchów, które spadają ze stołu ' (Mt 15,27) aniołów, zasługuje on również na to, aby doznał „jak Pan jest dobry" (1 P 2,3). Oto prawdziwe objawienie Królestwa Niebieskiego, prawdziwa rękojmia posiadania go i jakby przedsmak świętej szczęśliwości 4. Dlatego właśnie błogosławiony Franciszek od swego nawrócenia, doskonały naśladowca i uczeń Zbawiciela oddał się z całym zapałem, 2. całą gorliwością i wolą poszukiwania, odkrywaniu i przestrzeganiu świętego Ubóstwa, nie bojąc się ani wątpliwości, ani przeszkód, nie unikając ani 13 zmęczenia, ani fizycznego bólu, by danym mu było dojść do zdobycia takiego ubóstwa, w którym Pan ukrył „klucze Królestwa Niebieskiego" (Mt 5,3 i 16,19). POSZUKIWANIE UBÓSTWA 5. Niespokojny, szalenie w ubóstwie zakochany zaczął przebiegać ziemię, penetrować miasto, ,jchodzić po ulicach i placach, aby znaleźć Tę, którą kochał" (Pnp 3,2). Pytał przechodzących: „Czy widzieliście moją Ukocha-na?" (Pnp 3,3). Dla nich był to jednak obcy język (Łk 18,34): przyjacielu, nie rozumiemy tego, o czym nam mówisz. Powiedz to w naszym języku, a odpowiem ci" (2 Krl 18,26). Słownictwo synów Adama nie znało ani słowa, ani nawet idei „ubóstwa" (2 Krl 4,31), i to ich w końcu w czasie rozmów denerwowało. Bali się ubóstwa — jak zresztą i dzisiaj — i „nie mogli pogodnie mówić o nim" (Rdz 27,4) z tym, który go poszukiwał. Odpowiadali mu również jak komuś obcemu: nie rozumieli absolutnie, o czym on wspominał. 6. „Pójdę poszukać ludzi wysoko postawionych i wykształconych — mówił błogosławiony Franciszek — może oni przynajmniej poznali, jaka jest droga Pana i myśl Boga". Tak też uczynił. Ci jednak jeszcze ostrzej mu odpowiedzieli: „Cóż to jest ta nowa nauka, którą ty nam głosisz?" (cfr Dz 17,19). Ubóstwo, którego szukasz, zachowaj „dla siebie, dla twoich synów i twego potomstwa" (Rdz 13,15). Nam odpowiada przyjemność i obfitość. ,^ycie jest krótkie i smutne — mój przyjacielu — a u jego końca nicość" (Mdr 2,1). Jak długo żyjemy, nie znamy nic lepszego nad śmiech, jedzenie i picie". 7. Te propozycje zdziwiły błogosławionego Franciszka i obudziły w nim uczucie wdzięczności: „Błogosławiony bądź, Panie — mówił -Ty, który zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, ponieważ takie było Twoje upodobanie" (Mt 11,25). ,JPanie, Ojcze i Nauczycielu mojego życia, nie zostawiaj mnie ich radom i nie dopuszczaj mi przez nie upaść" (Syr 23,1) w tę ich hańbę, lecz Twoja łaska niech sprawi, abym znalazł to, czego poszukuję, ponieważ „ja jestem Twoim sługą i synem Twojej Służebnicy" (Ps 115,16). 14 8. Opuścił więc szybko miasto. We wsi zobaczył z daleka dwóch starców; siedzieli owładnięci melancholią: - Na kogo spojrzę — mówił jeden — jeśli nie na ubożuchnego i na skruszonego duchem, a drżącego na moje słowa? (Iz 66,2). - Nic nie przynieśliśmy na ten świat — mówił drugi — i nic też z pewnością nie będziemy mogli z niego wynieść. Mając natomiast żywność i odzienie, bądźmy z tego zadowoleni (Tm 6,7—8). 9. Błogosławiony Franciszek zbliżył się do nich: - Powiedzcie mi, proszę, gdzie mieszka Pani Ubóstwo, gdzie się odżywia, gdzie odpoczywa po obiedzie (Pnp 1,6), ponieważ cierpię z miłości ku niej (Pnp 2,5). - Mój kochany bracie - odpowiedzieli mu — całą wieczność już siedzimy w tym miejscu. Owszem, widzieliśmy Ją często przechodzącą, ponieważ wielu Jej szukało. Częstokroć była w licznym towarzystwie, ale o wiele częściej przechadzała się sama. Była pozbawiona towarzystwa, klejnotów, odzienia. Płakała rzewnymi łzami: ,JMoi rodzeni bracia — wzdychała — rozgniewali się na mnie" (Pnp 1,5). Mówiliśmy Jej: „Odwagi! Nie zniechęcaj siei Sprawiedliwi bardzo Cię kochają" (Pnp 1,3). 10. A więc ty, mój bracie, „wznieś się na górę wysoką, gdzie umieścił ją Bóg" (Ap 21,10). Tak, Ona mieszka na świętej górze" (Mt 28,16), ponieważ „Bóg Ją kocha i pragnie, nad wszystkie mieszkanie Jakuba" (Ps 86). Wielcy nie mogli pójść Jej szlakami, ani orły wznieść się dokładnie na Jej wysokość. Jest coś niesłychanego z tym ubóstwem: cały świat wzgardził nim, ponieważ „nie znajduje się go w kręgu ludzi szczęśliwych" (Job 28,13); „ukrywa się Tobie przed ich oczyma, jak i przed ptakami niebieskimi. Bóg On sam wie, gdzie Ona się ukrywa i gdzie mieszka" (Job 28,21—23). 11. Dlatego, mój bracie, jeśli chcesz dojść do Niej, zdejmij twój odświętny ubiór, „odłóż na ziemię wszelki ciężar i naraź się na przykrości" (Hbr 12,1), bo jeśli nie uwolnisz się od tego wszystkiego, nie będziesz mógł dojść do tej, która ukryła się tak wysoko, jednak Ona jest dobra i łatwo się Ją odnajduje, gdy się Ją kocha i łatwo się do Niej trafia, gdy się Jej szuka" (Mdr 6,13). „Myśleć o Niej — mój bracie — to doskonałość ducha, a czuwać z miłości ku Niej — bezpośrednie bezpieczeństwo" (Mdr 6,16). Wybierz 15 sobie wiernych towarzyszy, aby korzystać z ich rad i pomocy w tym wstępowaniu, ponieważ ,^le jest samemu; jeśli sam upadnie, kto go podniesie? Ale jeśli jeden z nich upadnie, to drugi pomoże mu powstać" (Koh 4,10). WSTĘPOWANIE NA GÓRĘ 12. Błogosławiony Franciszek wzmocniony tymi cennymi radami, poszedł wybrać kilku wiernych towarzyszy i szybko przybył do stóp góry. „Chodźcie — powiedział do swoich braci — wstąpmy na górą Pana" (Iz 2,3), gdzie mieszka Pani Ubóstwo, aby pouczyła nas o swoich drogach i abyśmy wstępowali w Jej ślady". Niektórzy bracia, mierząc wysokość i przewidując trudności związane z wstępowaniem mówili jeden do drugiego: „Któż będzie chociażby mógł próbować wstępować na tą górę" (Ps 23,3) i dojść tak wysoko? 13. Słysząc to, błogosławiony Franciszek powiedział im: Tak, „wąska jest droga i ciasna jest brama, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują" (Mt 7,14), ale zaufajcie Panu i Jego mocy" (Ef 6,10), a każda trudność zmaleje. Odłóżcie brzemię waszej własnej woli i pozbądźcie się waszych grzechów; Dróbcie tak, jak soHdni robotnicy, prze-paszcie wasze biodra" (1 Mch 3,58). Nie myślcie więcej o przyszłości, nastawcie się na to, co nadchodzi. Ja wam to mówię: „każde miejsce, na którym postawicie stopą" (Joz 1,3) wasze będzie, ponieważ z góry pociągnie nas ku szczytowi więzami miłości Chrystus Pan (por. Oz 11,4). Bracia moi, jakaż to cudowna i wspaniała propozycja ze strony Ubóstwa) l nie będziemy mieć żadnych trudności w zdobyciu Jego względów, ponieważ ,JPani świata — jest teraz — jak wdowa" (Lm 1,1), królowa cnót została opuszczona i wzgardzona przez wszystkich. Nie będzie nikogo, kto ośmieliłby się sprzeciwiać nam, kto miałby prawo i środki, aby nam zabronić zawarcia przymierza, które nas zbawi. „Wszyscy przyjaciele zdradzili Ją, wzgardzili Nią, i stali się wrogami" (Lm 12). Po tym przemówieniu wszyscy za św. Franciszkiem udaii się w drogę. 14. Posuwali się na szczyt ze zdumiewającą łatwością. Otóż i Pani Ubóstwo mieszkająca na szczycie, popatrzyła w dół, a widząc tych ludzi 16 wspinających się tak radośnie, biegnących tak swobodnie, zdziwiła się i powiedziała: „Co to są za ludzie lotni Jak chmury i zdający się lecieć, jak gołębie do swego gołębnika?" (Iz 60,8). Dużo już czasu upłynęło, jak nie widziałam takich wędrowców bez żadnego obciążenia! Powiem im krótko to, co mi leży na sercu, aby nie żałowali, jak wielu innych, dokonania takiego wzniesienia się wobec przepaści, które ich otaczają. Wiem, że nie mogą mnie posiąść bez mojej zgody, ale jeśli powierzę im tajemnice zbawienia, mój Ojciec Niebieski wynagrodzi mi za to. l oto jakiś głos Jej powiedział: Nie bój się. Córko Syjońska, ponieważ ci ludzie są nasieniem, „któremu Pan pobłogosławił" (Iz 61,9), i które wybrał w nieskończonej swej miłości. 15. Wówczas Pani Ubóstwo zajęła miejsce na tronie niedostatku i zwracając się do przybyłych, pobłogosławiła ich czule i zapytała: Bracia moi l Jaka jest przyczyna waszego przybycia? Dlaczego tak szybko z doliny łez wstąpiliście na górę światła? Czy to mnie szukaliście? Przecież wiecie, jak jestem uboga, ,s>arażona na przykrości wiatrów i deszczu, pozbawiona wszelkie/pociechy l" (Iz 54,11). PROŚBA O PRZYMIERZE 16. Odpowiedzieli Jej: To właśnie Ciebie przyszliśmy zobaczyć, nasza Pani; błagamy Cię o to, abyś przyjęła nas w pokoju. Pragniemy służyć Bogu Zastępów, ponieważ „On jest Królem Chwały" (Ps 23,10). Słyszeliśmy jak mówiono, że Ty jesteś Królową Cnót a doświadczenie nam to potwierdziło. Właśnie dlatego pochylamy się do Twoich stóp i prosimy Cię z czcią, abyś raczyła nam towarzyszyć i być dla nas drogą, która prowadzi do Króla Chwały, jak byłaś Jego drogą, kiedy zgodził się ^puścić niebiosa, by nawiedzić tych, którzy mieszkali w mroku i cieniu śmierci" (Łk 1,78—79). Wiemy, ie „Twoja Jest moc i królowanie, że ty jesteś ponad wszystkimi cnotami" (1 Krn 29,11) i że Ciebie wybrał na Królową Król królów. Zawrzyj z nami pokój, abyśmy byli zbawieni i aby za Twoim pośrednictwem przyjął nas Ten, który dzięki Tobie nas odkupił. Jeżeli Ty zdecydujesz się nas ocalić, natychmiast będziemy wyzwoleni. Czyż „Król królów i Pan panujących" (Ap 19,16) nie ukochał Twojego oblicza i Twojej piękności? 17 Czyż Jedyny król, który był w swoim pałacu" (Pnp 1,16) „Przepełnionym bogactwami i chwałą" (Ps 111,3) ,/iie opuścił pałacu" (Mdr 18,15) J swoich dóbr, aby okazać Ci wyjątkową cześć" przez to, że przyszedł Cię szukać? 17. Na jak wielkie poważanie, na jak wysoki stopień wyniósł Ciebie, „która byłaś na samym dnie w błocie" (Ps 39,2) J w cieniu śmierci" (Ps 87,6), gdy opuścił mieszkanie aniołów, gdzie jest niewypowiedziane szczęście? Żyjących napawałaś tylko nienawiścią do siebie: wszyscy uciekali od Ciebie i gdyby mogli, zabiliby Ciebie. Jeśli chodzi o tych, którzy nie mogli Ci się wymknąć zupełnie, to właśnie oni odczuwali wstręt do Ciebie. 18. Kiedy jednak przyszedł Pan panów, osobiście Cię przygarnął do siebie, przedstawił całemu światu, przepasał Cię diademem jak swoją oblubienicę" (Iz 61,10) i „wzniósł Cię ponad obłoki" (Iz 14,14). Na pewno wielu jeszcze Cię nienawidzi, nie znając ani Twej potęgi, ani Twej chwały, ale to w niczym nie umniejsza Twego powabu, ponieważ Ty przebywasz w mieszkaniu, którego nie można się zrzec — ,/ta świętej górze" (Ps 86,1) i w chwale Chrystusa. 19. Oto jak Syn najwyższego Ojca „stał się miłośnikiem Twojej piękności" (Mdr 8,2), wybierając Ciebie spośród tysięcy uznał, że Ty powinnaś być Jego najwierniejszą towarzyszką. Zanim zstąpił z swej słonecznej ojczyzny, Ty byłaś tą, która przygotowała Mu odpowiednie miejsce, tron, na którym mógł zasiąść, łoże, na którym mógł spocząć: Dziewicę bardzo ubogą, z której się narodził. Od Jego narodzenia Ty szłaś za Nim wiernie, aby w Tobie, nie zaś w zbytku, znalazł swe szczęście. Położyła „Go w żłobie — mówi Ewangelista — bo nie było dla Niego miejsca w gospodzie" (Łk 2,7). l zawsze Mu towarzyszyłaś tak bez przerwy, „gdy był na ziemi, wśród ludzi" (Ba 3,38): Jisy miały swe jamy, ptaki swe gniazda, ale On nie miał miejsca, gdzie by głowę skłonił" (Mt 8,20). Kiedy sam zaczął mówić i nauczać, pozwoliwszy prorokom, aby mówili w Jego imieniu, to najpierw na Twoją cześć wygłosił pochwałę: Błogosławieni ubodzy w duchu, ponieważ ich jest Królestwo Niebieskie" (Mt 5,3). 18 20. Później, kiedy wybrał kilku przyjaciół jako świadków swego przepowiadania i pobytu wśród ludzi dla ich zbawienia wcale nie wybrał bogatych kupców, ale ubogich rybaków, aby pokazać wszystkim, jak Ciebie ceni, żeby została obudzona miłość ku Tobie. W końcu, aby dać przekonywujący i ostateczny dowód Twojej wartości, szlachetności, wyższości nad innymi cnotami, które bez Ciebie nie mają cech prawdziwości, jako znak Twojej „Królewskiej godności — niebiańskiej — obcej temu światu" (J 18,36), Ty sama pozostałaś ściśle związana z Królem chwały wówczas, gdy wybrani przyjaciele opuścili Go. Ty jesteś wierną Towarzyszką, czułą oblubienicą, nie opuściłaś Go ani na moment. Tym bardziej przywiązywałaś się do Niego, im bardziej widziałaś Go całkowicie wzgardzonego. 21. Ty byłaś z Nim pośród wrzasku Żydów, krzywd wyrządzanych Mu przez faryzeuszy, wzgard ze strony arcykapłanów; byłaś z Nim podczas policzkowania, szyderstw i biczowania. On, który zasługiwał na wszelki szacunek, znosił wszelkie obelgi, a tylko Ty sama Go pocieszałaś. Nie opuściłaś Go, gdy „poniósł śmierć i to śmierć na krzyżu" (Flp 2,8), obnażony, z rozpiętymi ramionami, z przebitymi rękami i nogami; aż na krzyżu Ty przeszłaś tortury z Nim tak dalece, że nie pozostało Mu nic innego, jak ukazać swoją chwałę, którą byłaś Ty... Wreszcie, gdy wstąpił do nieba, ustanowił Cię pieczęcią Króla niebios, by znaczyć Tobą wybranych, by każdy, kto pragnie zdobyć Królestwo Niebieskie, znalazł Ciebie i prosząc, abyś go tam wprowadziła, gdyż tam może wejść tylko ten, który jest naznaczony Twoją pieczęcią. 22. Dlatego więc, nasza Pani okaż nam współczucie, naznacz nas znamieniem Twojej łaski. Kto będzie tak głupi, tak szalony, aby nie kochał całym sercem swoim Tej, która w ten sposób została wybrana i przeznaczona przez Najwyższego? Czy jest ktoś, kto odmawiałby okazania Ci czci i szacunku, kiedy Pan wielbiony przez wszystkie zastępy nieba otoczył Cię takimi względami? Czy jest ktoś, kto nie całowałby śladów Twoich stóp, skoro Pan majestatu pochyla się tak pokornie przed Tobą, staje się tak przyjacielskim towarzyszem i tak czule przywiązuje^rę^do Ciebie? Prosimy Cię więc, nasza Pani, przez Niego/T ze względu na Niego, nie odrzucaj naszych próśb, skoro znajdujemy sief wj^ptjr^ebffc, ale wybaw nas z niebezpieczeństw Ty, która cieszysz się szczęściem Ręcznej chwały! l 'B ASM