Joanna Komorowska Autohipnoza psychoterapia dla każdego Książkę tę dedykuję wszystkim, którzy są i będą mi bliscy - z wdzięcznością za to, że pozwo- lili mi się odnaleźć i że dzięki nim wciąż na nowo mogę za- chwycać się pięknem ludzkiej natury. Moim Przyjaciołom i siostrze Kasieńce. Od autorki Książka ta powstała z potrzeby serca i jest logiczną kontynu- acją trwającego od kilku lat procesu osobistych poszuki- wań. Zaczęły się one odkry- ciem, że mój sposób radzenia sobie w życiu jest niewłaściwy, przynosi szkodę zarówno mnie, jak i mojemu najbliższemu oto- czeniu. Potem przyszła potrze- ba wyzwolenia się z ogranicza- jących, nieświadomie przyswo- jonych sposobów reagowania na otaczającą rzeczywistość. Najważniejszym „narzędziem", które do dziś z powodzeniem mi służy, okazała się umiejętność wykorzystania technik autohip- nozy i relaksacji. Przy okazji osobistych poszukiwań zauwa- żyłam ze zdziwieniem, że nie ja jedna dźwigałam przez lata ba- gaż szkodliwych nawyków. Po- dobnych mi osób jest wiele. Często rozpaczliwie starają się odnaleźć szczęście i zadowole- nie, ale nie bardzo wiedzą, jak się do tego zabrać. Z myślą o nich pisałam tę książkę. Bywa, że podświadomie, a cza- sem nawet z pełną świadomo- ścią akceptujemy zakodowane w naszym umyśle przekonanie, że cierpienie wywyższa. Im bar- dziej katastroficznie myślimy, im bardziej zamartwiamy się przyszłością czy rozpamiętuje- my smutne doświadczenia z przeszłości - tym więcej ma to nas uszlachetnić. Co gorsza, destrukcyjnym myśleniem przesiąknięte jest nawet nasze „narodowe" zrozumienie zasad wiary katolickiej. Nie tak dawno przysłuchiwałam się kazaniu, w którym wygłaszający je du- chowny poruszał temat Bosko- ści i Człowieczeństwa. Z treści homilii jasno wynikało, że tylko Bóg może być dobry i szlachet- ny, my zaś, ludzie, jesteśmy z gruntu źli i grzeszni. Nie wiem, czemu ta tyrada miała służyć, przekonana jestem jednak, że jej skutkiem było umocnienie w słuchających poczucia braku wartości i niechęci do siebie samych. A przecież doktryny kościelne nie muszą być biczem inkwizytora, w religii katolickiej nie brak treści, które mogą się przyczyniać do rozwijania tego, co jak powietrze potrzebne jest do życia: harmonii, optymizmu i miłości do siebie oraz bliźnich. Pozytywne, zdrowe i szczęśli- we życie jest jak najbardziej możliwe i wszyscy mamy do niego prawo. Poznałam je w wyniku pracy nad sobą, stop- niowego „wydzierania" z siebie przekonań utrwalających po- czucie niemocy, katastrofizmu i lęku. Poznałam ludzi promien- nych, radośnie realizujących osobiste zamierzenia i chętnie dzielących się z innymi swoją miłością do świata. Są oni tacy nie dlatego, że wybrali drogę umartwiania się i negacji. Wręcz odwrotnie, zaufali swej intuicji, nauczyli się zaspokajać osobi- ste potrzeby i pragnienia wyzy- skując moce własnej podświa- domości. Metody przedstawio- ne w niniejszym poradniku umożliwią Państwu dotarcie do tych zasobów i przeobrażenie swojego życia w sposób, jaki Wam najbardziej odpowiada. Książka jest podzielona na trzy części. Pierwsza dotyczy ogól- nej wiedzy na temat hipnozy i autohipnozy -przygotowuje teo- retycznie do proponowanych na dalszych stronach ćwiczeń. W części drugiej zgromadziłam praktyczne informacje niezbęd- ne do umiejętnego wykorzysta- nia wizualizacji oraz autohipno- zy w codziennym życiu. Wia- domości te wystarczają, by móc samodzielnie przygotować wła- sną sesję autohipnozy, nawet jeśli problem, którym chcemy się zająć, nie jest poruszany w poradniku. Tu także znalazły się szczegółowe instrukcje doty- czące wchodzenia i wychodze- nia z transu. Ostatnia część książki omawia kilka najpow- szechniejszych problemów, możliwych do rozwiązania przy użyciu autohipnozy. Przedsta- wione są w niej przyczyny po- jawiania się tych problemów oraz techniki ułatwiające ich rozwiązywanie. Na końcu każ- dego rozdziału zamieściłam tekst odpowiednich sugestii hipnotycznych. Dla Państwa wygody nagrałam sesje hipno- tyczne dotyczące redukcji na- pięcia nerwowego i samoakcep- tacji (kaseta jest załączona do książki). Taką terapię stosuję z powodzeniem wobec moich pa- cjentów w Kanadzie. Metod prowadzenia sesji hipno- tycznych jest mnóstwo, nie znaczy to jednak, że wystarczy sięgnąć po pierwszą z brzegu, a dobroczynny efekt będzie za- pewniony. Różnimy się między sobą charakterami i doświad- czeniami życiowymi, inne rze- czy nas drażnią, inne sprawiają przyjemność. Nie może więc istnieć idealna technika hipno- tyczna zaspokajająca potrzeby wszystkich bez wyjątku pacjen- tów - jednym z warunków po- wodzenia jest wyszukanie ta- kiej, która nam najbardziej odpowiada. Z tej właśnie przy- czyny w poradniku znalazło się kilka wersji indukcji hipnotycz- nej oraz technik pogłębiania i wychodzenia z transu. Polecani wykorzystanie tych propozycji, które wydają się najbardziej zgodne z naszymi osobistymi potrzebami. Więcej nawet, za- chęcam do wprowadzania zmian w treści prezentowanych sugestii. Przygotowany przez nas pełny tekst sesji autohipno- zy można nagrać na taśmę ma- gnetofonową i słuchać go regu- larnie do chwili, gdy zauważymy oczekiwane przemiany. Poradnik nie jest przeznaczony wyłącznie dla osób, które pra- gną skorzystać z gotowych przepisów na polepszenie swe- go życia - jest w nim dość in- formacji, byśmy samodzielnie mogli opracowywać sugestie dostosowane do naszych indy- widualnych potrzeb. Umiejęt- ność ta okaże się prawdziwym skarbem w późniejszym życiu. W trzeciej części książki znala- zły się propozycje różnorod- nych ćwiczeń wspomagających autohipnozę. (Warto z nich ko- rzystać, jako że przyspiesza to i umacnia proces pozytywnych przemian. ) Niektóre wymagają świadomej pracy nad sobą, na przykład wypisania motywów naszego zachowania albo kon- trolowania własnych myśli czy wypowiedzi. Inne proponowane ćwiczenia wykorzystują moce podświadomości i powinny być wykonywane w stanie głębokie- go wyciszenia lub relaksu, bo tylko wtedy będziemy w stanie zaakceptować przekazywane sobie sugestie i doprowadzić do ich urzeczywistnienia. Zarówno ćwiczenia, polegające na nawiązaniu kontaktu z wła- sną podświadomością, jak i su- gestie autohipnotyczne, a także praktyczne rady oznakowane są barwnymi symbolami (Unie i punkty), a styl wypowiedzi jest bardziej bezpośredni niż w po- zostałych fragmentach tekstu. Niektórych Państwa zaskoczy może fakt, że wielokrotnie zwracam się w książce do ko- biet. Nie jest to pomyłka w dru- ku -czynię to z rozmysłem. Ży- jemy w czasach, gdy coraz wy- raźniej ujawnia się potrzeba równouprawnienia płci. Coraz jaśniej dostrzegamy, że kobieta to też człowiek i jej rola nie ogranicza się do rodzenia dzieci oraz zajmowania się domem. Zauważa to już coraz więcej mężczyzn, którzy wspierają od- rodzenie kobiecości i akceptują bardziej partnerskie układy. Utarte zwroty i zwyczaje języ- kowe z ery męskiej dominacji nie nadążają jednak za zmianami w umysłowości. Ogromna więk- szość tekstów przeznaczonych dla szerokiej publiczności nadal formułowana jest tak, jakby nasz gatunek składał się wy- łącznie z mężczyzn. Co gorsza, nie dziwi to wcale tej połowy czytających, która należy do płci przeciwnej i od dawna ci- cho akceptuje niesprawiedliwe status quo. Chęć zerwania ze starym nawykiem to podstawo- wa przyczyna mojej przekornej decyzji zwrócenia się do pań. Jest jeszcze i drugi powód. Du- żo mówi się ostatnio o demo- kracji. Nie zaszkodzi więc, jeśli powieje nią z kart tej książki. Psychologią, duchowym do- skonaleniem się, wyzyskiwa- niem sił własnej psychiki inte- resują się przede wszystkim kobiety, mężczyzn zaintereso- wanych tym tematem jest znacznie mniej. Czyż nie narzu- ca się więc sprawiedliwe i de- mokratyczne rozwiązanie: zwrócenie się do tych, które słuchają, nie zaś do nieobec- nych?... Myślę, że ci panowie, których zainteresowania odbie- gają od wyników badań staty- stycznych, ze zrozumieniem podejdą do mojej niecodziennej decyzji. Od formy daleko waż- niejsza jest treść, a ta jest rów- nie aktualna dla wszystkich za- interesowanych, bez względu na ich płeć, wiek czy przekona- nia polityczne. J. K. Wstęp (... ) Bo zaprawdę powiadam wam: jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze:,, Przesuń się stąd tam", i przeniesie się. I nic nie- możliwego nie będzie dla was. MAT. 17, 20 Dzieci są pełne życia i energii. Potrafią się cieszyć spontanicz- nie, śmiać pełną piersią i żywio- łowo uczestniczyć w zabawie. Po prostu są. W miarę upływu lat w wielu z nas coś się jednak zmienia, radość życia przygasa. Zmiany te skłonni jesteśmy przypisać procesowi dorastania i przejść nad tym do porządku. Łatwiej wówczas pogodzić się z faktem, że przybyło kłopotów i zmartwień, że uśmiech nie go- ści już tak często na naszej twa- rzy, a spontaniczność i żywio- łowość pozostają tylko wspo- mnieniem. Życie nas nie cieszy, czegoś w nim brakuje, coś nam doskwiera. Czy nie byłoby wspaniale móc skinąć jakąś czarodziejską różdżką i odmienić swój los na taki, o jakim marzymy? Być piękną, bogatą, powszechnie szanowaną... Prawdopodobnie z tęsknoty za życiem bez proble- mów rodzi się zainteresowanie poszukiwaniem cudownych środków i leków, które mogłyby tę magiczną różdżkę zastąpić. Wróżby, diety cud, uzdrawiające wody - propozycji jest bardzo, bardzo wiele. Nie twierdzę, że wszystkie są nieprzydatne, wręcz odwrotnie, uważam, że jeśli jesteśmy głęboko przeko- nani o ich skuteczności, mogą okazać się pomocne. Są zresztą na to liczne dowody. Wydaje się jednak, że w ferworze poszuki- wań - jak błędni rycerze - zapę- dzamy się w najbardziej nie- prawdopodobne miejsca, choć tak naprawdę nasz największy skarb znajduje się tuż, tuż. No- simy go w sobie już od naj- młodszych lat, kiedy umieliśmy śmiać się i bawić, kiedy byliśmy sobą; by móc go umiejętnie wy- korzystać i odmienić swe życie, nie trzeba specjalnych zdolno- ści. 11 W mojej książce przedstawiam proste sposoby wykorzystania niespożytych, zagadkowych sił, które drzemią w każdym czło- wieku. Tkwią one w naszej psy- chice, od tysięcy lat stanowią- cej o człowieczeństwie gatunku Homo sapiens. Umysł ludzki, skomplikowany i fascynujący twór natury, potrafi nie tylko doświadczać i uczyć się oto- czenia, ale także poznawać i ro- zumieć sam siebie. To poznanie jest pierwszym krokiem prowa- dzącym do pozytywnych zmian osobowości i sposobu postrze- gania świata. Nie znachor, dieta cud czy astrolog jest bezpo- średnim powodem tych prze- mian. To my sami potrafimy i możemy przekształcać własną rzeczywistość, zapewnić sobie zdrowie i sukces. Nigdy nie jest za późno. Odpowiednio modelując stany swej świadomości, wielu z nas jest w stanie zmienić stare na- wyki, a nawet usunąć efekty wieloletniej, często dewastują- cej walki wewnętrznej. Ważne jest przy tym, by polubić i zaak- ceptować siebie bez żadnych wstępnych warunków, właśnie takim, jakim się jest. Niechaj te słowa nie zostaną zrozumiane jako próba zachęty do wyrobienia w sobie egocen- tryzmu i skłonności do rozpy- chania się łokciami. Ogromna większość aroganckich zacho- wań bierze się nie z nadmierne- go samouwielbienia, lecz prze- ciwnie, z niepewności i pod- świadomej potrzeby ukrycia swoich kompleksów. Często dopiero wówczas, gdy zacznie- my traktować siebie z szacun- kiem i sympatią, okażemy się bardziej wyrozumiali dla bliź- nich oraz chętni do niesienia pomocy, znikną też arogancja i sztuczność. Metody, które pre- zentuję w tej książce, mają Pań- stwu to zadanie ułatwić. Hipno- za, autohipnozą i inne pokrewne techniki umożliwią porozumie- nie się z własną podświadomo- ścią, oddziaływanie na nią oraz wykorzystanie tego porozumie- nia do osiągnięcia sukcesu ży- ciowego. l Zjawisko hipnozy f Świadomość i podświadomość Istnieje poziom wiedzy nie- skończonej, dostępnej tym wszystkim, którzy pozwolą so- bie na introspekcję, na wniknię- cie do własnego wnętrza. Wła- śnie w nim żyje mądrość. Prze- konałem się, że tu rodzi się spokój i prostota, cisza i bez- miar, twórcza wena i wiedza o właściwej drodze, a także poko- ra, cierpliwość i siła. SHELDON BILSKER Choć wiele wiadomo o budowie i funkcjonowaniu mózgu, dale- ko nam jeszcze do pełnego zro- zumienia wszystkich jego ta- jemnic. Jednym z przykładów, które jasno ilustrują naszą nie- wiedzę, jest zjawisko transu hipnotycznego oraz związane z nim pojęcia świadomości i pod- świadomości. Podział umysłu na część świa- domą i podświadomą znany jest już od czasów Arystotelesa i Hipokratesa, jednak dopiero za sprawą Zygmunta Freuda, twór- cy psychoanalizy, został przy- pomniany i rozpowszechniony. Według Freuda podświadomość zawiera głęboko ukryte podsta- wowe popędy: seksualny i agresywny, życia i śmierci, a dowodem ich istnienia są sym- boliczne sny, przejęzyczenia oraz wolne skojarzenia. Pojęcie „podświadomość" rozumiane jest rozmaicie. Amerykański psychoanalityk, Morton Price, potraktował jako podświadome wszelkie procesy odbywające się bez udziału świadomości. Inni badacze psychiki uważają, że istnieje kilka poziomów nie- uświadomionych procesów my- ślowych. Anita Muhl - znany amerykański psychiatra - doszła do tego wniosku, wykorzystując doświadczenia z użyciem 15 16 automatycznego pisma*. Ujaw- niły one obecność kilku warstw podświadomości. Najniższa wydawała się zawierać popędy i instynkty opisane przez Freuda. Także Ernest R. Hilgard, znawca i wieloletni badacz hipnozy, wy- różnił cały zespół nie uzmysła- wianych procesów psychicz- nych. Całkowicie poza obrębem świadomości leży, według Hil- garda, poziom nieświadomy, odpowiedzialny za regulację niezależnych od naszej woli funkcji fizjologicznych. Infor- macja, którą przy odrobinie skupienia łatwo udaje nam się przywołać na myśl, zalega w obszarze przedświadomym. Po- ziom procesów zdysocjowa- nych zawiera wiadomości mo- gące się spontanicznie wydo- być z pamięci, podświadomość zaś odpowiada za przeżycia i doznania, z których nie zdajemy sobie sprawy, ich istnienie uda- je się stwierdzić tylko pośred- nio, na przykład za pomocą ma- rzeń sennych, przejęzyczeń czy wolnych skojarzeń. Dla naszych celów wystarczają- cy będzie klasyczny podział funkcji umysłu na część świa- domą i to, co przed nią ukryte, czyli cześć podświadomą. Świadomość odpowiedzialna jest za racjonalne, logiczne my- ślenie i działania podległe woli. Pełni też rolę filtru informacji docierających do podświado- mości: decyduje o tym, co zo- stanie zaakceptowane jako zgodne z naszym systemem wartości, a co odrzucone i zi- gnorowane. To w niej zapadają decyzje o celach i dążeniach, ona też decyduje o tym, czy in- formację uznać za prawdziwą, czy też fałszywą. Jeżeli po- strzegamy siebie jako osobę nieatrakcyjną albo niezbyt bły- skotliwą, wszystko, co by świadczyło inaczej, będzie zba- gatelizowane lub dopuszczone do podświadomości jako nie- prawda. Świadomość stanowi tylko o niewielkim fragmencie proce- sów umysłowych. Jeżeli decy- zja o wprowadzeniu zmian w naszym życiu i pragnienie prze- kształcenia dotychczasowych sposobów reagowania zatrzy- mały się na poziomie świado- mym, niewielkie są szanse na autentyczną transformację. Klucza należy bowiem szukać w podświadomości. Tutaj zgro- madzone są przekonania, na- wyki, psychiczne i fizyczne po- trzeby oraz magazyn pamięci. To podświadomość steruje wy- uczonymi już reakcjami. Z cza- sem nasze zachowania stają się na tyle automatyczne, że prze- stajemy skupiać na nich uwagę, * Pismo automatyczne - zapis wykonany odruchowo, w stanie całkowitego wyłączenia proce- sów świadomych, na przykład pod wpływem sugestii hipno- tycznej. a w rezultacie wymykają się naszej świadomej kontroli. Na- tura nie lubi zbytnich wydatków energii; nią ma potrzeby anga- żowania świadomości, jeżeli wystarczy wykorzystanie za- chowań zautomatyzowanych i wypróbowanych w określonych warunkach. Choć nie zastana- wiamy się nad tym, jak idąc stawiać stopy, czy jak przejść płynnie z chodu do biegu, dzięki udziałowi podświadomości ro- bimy to z perfekcyjną dokład- nością. Podświadomość steruje funk- cjonowaniem organizmu wpły- wając na aktywność autono- micznego układu nerwowego. Myśli symbolicznie i nastawiona jest na osiąganie celu, wydaje się dziecinna i niedojrzała. Każ- de polecenie przyjmuje dosłow- nie. Jeśli kogoś będącego w transie hipnotycznym zapyta- my: „Czy możesz mi powie- dzieć, jak się nazywasz?", od- powie twierdząco, podczas gdy świadomie bez zastanowienia podałby swe imię. Tajemnice prawej półkuli Druga połowa dwudziestego wieku obfituje w odkrycia uła- twiające zrozumienie podłoża transu hipnotycznego. Za- wdzięczamy to między innymi dwom amerykańskim uczonym: Rogerowi Sperry'emu i Russe- lowi Meyersowi. Począwszy od lat pięćdziesiątych, prowadzili oni zabiegi chirurgicznego przecinania spoidła wielkiego - głównego połączenia nerwowe- go miedzy obu półkulami mó- zgowymi. Pierwsze operacje odbywały się na kotach, w la- tach siedemdziesiątych zabieg zaczęto też wykonywać terapeu- tycznie u ludzi cierpiących na padaczkę. W normalnych warunkach oby- dwie półkule mózgowe wciąż się ze sobą kontaktują. Jak dwa wiecznie czynne komputery, bez przerwy wymieniają, po- równują i integrują docierające do nich bodźce. Współzależ- ność ta jest posunięta tak dale- ce, że cały ośrodkowy układ nerwowy funkcjonuje jako nie- rozdzielna jedność. Jak jednak wykazali Sperry i Meyers, gdy zniszczone zostanie spoidło wielkie, każda półkula zaczyna żyć własnym życiem - odizolo- wana od drugiej pozwala się bliżej poznać. 17 18 Podświadomość koduje o wiele więcej informacji, niż nam się wydaje. Spostrzeżenia, nawet te rejestrowane bezwiednie, gro- madzone są w pamięci już od momentu narodzin. Niektórzy twierdzą, że pamiętamy nawet szczegóły z życia płodowego. Wrażenia wzrokowe, słuchowe, węchowe i dotykowe zapamię- tywane są z jednakową precy- zją. W pewnych sytuacjach, na przykład w regresji hipnotycz- nej lub w stanach bardzo silne- go pobudzenia emocjonalnego, wychodzi to na jaw: jesteśmy wtedy w stanie przypomnieć sobie z zaskakującą dokładno- ścią minione wydarzenia. Bywa, że choć wspomnienie bole- snych doświadczeń wypierane jest ze świadomości, wpływa na nasze zachowanie. Przypo- mnienie sobie nieprzyjemnego przeżycia często pomaga w usunięciu problemów, które po- jawiły się w wyniku jego wypar- cia. Na doświadczeniach z dzie- ciństwa budowany jest cały system osobistych przekonań i wierzeń, towarzyszący nam później w dorosłym życiu. Bywa też, że po latach zaczynamy pewne przekonania kwestiono- wać, okazują się one nielogicz- ne, bezsensowne, komplikują nam życie. Mimo że najchętniej pozbylibyśmy się wczesnodzie- cęcych przesądów, nie tak ła- two można je wyrugować z na- szej podświadomości. Tkwią w niej uparcie, podobnie jak fi- zyczne i psychiczne potrzeby, których zaspokojenie jest nie- zbędne dla zdrowia ł dobrego samopoczucia. Czasem auto- matyczna działalność podświa- domości przyczynić się może do powstania problemów psy- chologicznych, chorób psycho- somatycznych, neuroz czy psy- choz. Raz zaakceptowany sposób ra- dzenia sobie z trudnościami, przyzwyczajenia i nawyki wy- kształcone w dzieciństwie zako- rzeniają się i są traktowane jako jedyny sposób na przetrwanie, choćby były nieskuteczne, a nawet prowadziły do choroby. Proces powstawania nawyków najłatwiej zaobserwować pod- czas nabierania wprawy w wy- konywaniu jakiegoś trudnego zadania. Prowadzenie samo- chodu wydaje się ogromnie skomplikowane, jeśli zasiadamy za kierownicą po raz pierwszy. Każdy ruch wymaga wysiłku świadomości, absorbuje naszą uwagę bez reszty. Z czasem większość ruchów staje się au- tomatyczna i nie wymaga już skupienia. Jeśli * Choroba psychosomatyczna - fizyczne niedomaganie wywoła- ne lub pogłębione przez czynni- ki natury psychicznej. podświadomość przyjęła rolę automatycznego pilota, będzie ją pełnić bezbłędnie i z uporem, bez względu na konsekwenq'e, które możemy sobie świadomie uzmysławiać. Dlatego tak nie- zmiernie trudno jest wykorzenić nie chciane nawyki wyłącznie przy użyciu siły woli -ilekroć rozluźniamy świadomą kontro- lę, automatyczny pilot nieomyl- nie powraca do dawno wypró- bowanego, a więc „bezpiecz- niejszego" zwyczaju. Tak jed- nak być nie musi. Umiejętne wykorzystanie sił na- szej podświadomości oraz zmiana przekonań czy szkodli- wych zwyczajów staną się za- dziwiająco łatwe, jeśli zastosu- jemy techniki hipnotyczne umożliwiające przemówienie do podświadomości w języku, któ- ry jest dla niej zrozumiały. Nasz mechanizm samonaprowadza- jący pozwoli nam wówczas ru- szyć z miejsca, dotychczasowy nieprzyjaciel zmieni się w naj- lepszego sprzymierzeńca. Prze- kazana w stanie hipnozy suge- stia będzie zaakceptowana i wykorzystana zgodnie z naszy- mi oczekiwaniami. Teorie hipnozy Hipnoza to skupienie uwagi. MŁTON ERICKSON 20 Różne bywają stany pobudzenia naszego układu nerwowego, co -choć wszyscy subiektywnie odczuwamy-wyraźnie wychodzi na jaw dopiero w badaniach EEG. Charakterystyczne dla stanu czuwania pobudzenie mózgu, nazwane fazą beta, ob- jawia się falami o częstotliwości 13-20 cykli na sekundę. Niższe częstotliwości towarzyszą falom alfa (8-13 cykli na sekundę) oraz theta (4-7 cykli na sekundę). Bardzo zwolniony rytm fal mó- zgowych (1-4 cykli na sekundę) odpowiada fazie delta, charak- teryzującej miedzy innymi głę- boką medytację. Mózg o aktyw- ności niższej niż l cykl na se- kundę znajduje się w stanie śpiączki. Dla transu hipnotycz- nego specyficzne są fale alfa i theta. Sam trans, jak każdy inny su- biektywnie odczuwany stan świadomości, jest trudny do sprecyzowania w naukowy spo- sób. Nic więc dziwnego, że opi- nie na temat jego natury i przy- czyn różnią się znacznie. Bywa na przykład określany jako stan z pogranicza snu i czuwania, niektórzy doszukują się w nim podobieństw z somnambuli- zmem i ekstazą. James Braid, który jako pierwszy określił trans mianem „hipnozy", przy- puszczał początkowo, że ten zagadkowy stan zmienionej świadomości jest rodzajem snu. Choć później odstąpił od tej hi- potezy, nazwa pochodząca od imienia greckiego boga snu Hypnosa zdążyła już przyjąć się i rozpowszechnić. Dziś wiemy, że są sytuacje, w których pa- cjent, mimo głębokiego transu hipnotycznego, zachowywać się będzie zupełnie tak jak w nor- malnym stanie czuwania. Według niektórych specjalistów hipnoza prowadzi do uaktyw- nienia podstawowych, pierwot- nych systemów funkcjonowania umysłowego, które w zwykłych warunkach przygłuszone są przez świadomość. Teoria psy- choanalityczna sugeruje regre- sję jednego z podsystemów ego. Z podobnego założenia wychodzi Ernest R. Hilgard, według którego w transie hipnotycznym uaktywniony zo- staje oddzielny, samokontrolu- jący się podsystem mózgu. W rezultacie zmianie ulegają pro- cesy pamięciowe i zdolność skupienia uwagi. Ten zagadko- wy, nie poznany bliżej podsys- tem potrafi się porozumiewać z otoczeniem za pomocą automa- tycznego pisma, kierując bez- wiednymi, lecz skoordynowa- nymi ruchami ręki. Bez udziału świadomości może więc dono- sić o zjawiskach i doznaniach hipnotyzowanego. Niektórzy naukowcy twierdzą, że w hipnozie uaktywnia się pierwotny poziom świadomości odpowiedzialny za fantazjowa- nie. Inni badacze zwracają uwa- gę na towarzyszące hipnozie znaczne zawężenie uwagi, sku- pienie jej na doznaniach we- wnętrznych i równoczesne od- cięcie się od otaczającej rze- czywistości. Podkreślana jest też silna skłonność zahipnoty- zowanego do zniekształcania wrażeń zmysłowych. Liczne ba- dania prowadzone m. in. przez Josephine i Ernesta R. Hilgar- dów wskazują na powiązanie transu hipnotycznego ze zwięk- szoną aktywnością prawej pół- kuli mózgowej. Mimo pewnych rozbieżności w opiniach na temat natury hipno- zy, większość naukowców oraz praktykujących hipnotyzerów przyznaje, że w transie następu- je wyraźne zawężenie uwagi do tych wartości, na których za- hipnotyzowany zdecydował się skupić (decyzja skoncentrowa- nia się na wybranym zagadnie- niu podjęta przez osobę zahip- notyzowaną może być wynikiem sugestii hipnotyzera). W toku doświadczeń okazało się, że choć półkule mózgowe to anatomicznie bliźniacze sio- stry, funkcjonalnie nie są by- najmniej identyczne: wykazują daleko idącą specjalizację. Pół- kula lewa, dominująca u więk- szości osób, ma zdolność poro- zumiewania się za pomocą słów (w formie pisanej i mówionej), myśli analitycznie, skupia się na szczegółach, jest zdolna do lo- gicznego wyciągania wniosków. Jej mocną stroną jest na przy- kład matematyka (operowanie liczbami). Nasz „lewy mózg" uaktywnia się szczególnie wówczas, gdy gromadzimy wia- domości, zaczynamy dopiero wyrabiać sobie na jakiś temat zdanie. 21 Wbrew dość powszechnemu mniemaniu, w hipnozie nie ma nic mistycznego. Stan hipnopo- dobny znany jest nam wszyst- kim z codziennego życia. Wchodzimy weń przynajmniej dwukrotnie każdego dnia: gdy się budzimy i gdy zasypiamy. Marzyciele doświadczają go jeszcze częściej. Ktoś, kto ma tendencje do zamyślania się i błądzenia myślami bez celu, wprowadza się bezwiednie w trans hipnotyczny. Zdarza się wówczas, że zamyśleni wycho- dzimy w kapciach na ulicę albo, zagadani ze znajomymi, zapo- minamy o całym świecie. Czytanie zajmującej książki lub angażowanie się w jakieś po- chłaniające zajęcie to inne przykłady transu. Maria Skło- dowska-Curie w dzieciństwie podobno tak zagłębiała się w lekturze, że choć inne dzieci z przekory otaczały ją barykadą z zabawek, zupełnie nie była tego świadoma. Ten właśnie stan zamyślenia i skupienia, jeśli bę- dzie wywołany celowo, może być wykorzystany do doskona- lenia samego siebie. Trans hipnotyczny; głębokość i objawy Trans to świadomy sen. JAMES BRATO Trans to stan patologiczny. JE- AN MARTIN CHARCOT Trans to powrót do prymityw- nego stanu, w którym rozsądek ustępuje impulsowi. GILL I BENMAN Trans to nabyte umiejętności. CLARK HULL Głębokość transu hipnotyczne- go zależna jest od wielu czynni- ków, na przykład indywidualnej podatności na hipnozę, kondy- cji fizycznej czy warunków oto- czenia. Najprostszy podział wy- różnia hipnozę płytką, hipnozę średnio głęboką i hipnozę głę- boką. Około 20% osób po raz pierwszy poddających się hip- nozie jest w stanie osiągnąć poziom płytki. Średnio głęboki trans można wywołać u około 60% osób, pozostałe 20% popu- lacji zdolne jest do doświad- czenia głębokiego transu. Liczne są skale mierzące głębo- kość hipnozy (skala Liebauta, stanfordzka, T. X. Barbera, Davisa i Husbanda i in. ). Poni- żej zaprezentowana jest zmody- fikowana skala Le Cron- Bordeaux. poziom transu stan hipnoidalny lekki trans objawy zamknięcie oczu, fizyczne i umysłowe odprężenie, mruga- nie powiek, uczucie ciężkości kończyn; częściowa katalepsja* kończyn, sztywność kończyn, katalepsja oczu, mimowolne ruchy gałek ocznych, nie kontrolowane ru- chy drobnych * Katalepsja - odrętwienie połą- czone z utratą dowolności ru- chów. 23 średni trans głęboki trans (stan somnambu- liczny) 24 mięśni twarzy, głęboki, zwol- niony oddech, zwolniony puls, uczucie unoszenia się lub cięż- kości ciała, niechęć poruszania się, myślenia, mówienia, kon- centracja uwagi na stanach wewnętrznych, analgezja* dłoni; katalepsja całego ciała, podnie- siona wrażliwość zmysłów, zmiana wrażeń zmysłowych, częściowe oderwanie się od rzeczywistości, halucynacje wzrokowe, słuchowe, smakowe, dotykowe, węchowe, świado- mość bycia w transie, pełna analgezja, częściowa amnezja pohipnotyczna; możność otworzenia oczu bez wyjścia z transu, nieruchomy wzrok, całkowite rozluźnienie lub zesztywnienie kończyn, roz- szerzenie źrenic, całkowita amnezja pohipnotyczna, ane- stezja, anestezja pohipnotycz- na, wrażenie lekkości, unosze- nia się, bujania, powiększenia ciała, odizolowania od ciała, hi- permnezja***, wrażenie regresji wieku, pozytywne i negatywne halucynacje, pobudzenie wy- obraźni, oryginalne, nietypowe reakcje na sugestie pohipno- tyczne, wrażenia kolorystyczne, brak świadomości otoczenia. Czasami wyróżniany jest stan głębszy niż somnambuliczny, zwany plenarnym, objawiający się zahamowaniem wszelkiej spontanicznej aktywności oraz szeregiem subiektywnych wra- żeń towarzyszących także płyt- szym poziomom hipnozy, jak halucynacjami czy amnezja. Co ciekawe, nawet osoba znajdują- ca się w tym najgłębszym tran- sie wciąż jeszcze jest w stanie samodzielnie przekazywać so- bie sugestie, choć już ich nie odbiera, jeśli podawane są z zewnątrz. Każde doświadczenie z hipnozą jest jedyne i niepowtarzalne. Głębokość transu może się zmieniać z seansu na seans i nie wydaje się czynnikiem wpływającym na efektywność sugestii hipnotycznej. Dobre, czasem nawet najlepsze efekty uzyskuje się wówczas, gdy trans jest płytki lub średnio głę- boki. Zarówno * Analgezja - niewrażliwość na ból. ** Anestezja - utrata wrażliwości w całym ciele lub w jakiejś jego części. *** Hipermnezja - nadnormalna zdolność pamięciowa, stan wy- sokiego uczulenia pamięci. objawy zewnętrzne, jak i su- biektywne doznania towarzy- szące wymienionym poziomom transu są bardzo zróżnicowane i w dużej mierze zależą od oczekiwań samego zahipnoty- zowanego. Granica miedzy po- szczególnymi stanami hipnozy jest płynna i przyjęta raczej ar- bitralnie, nie powinno być wiec zaskoczeniem, jeśli niektóre z przedstawionych przed chwilą objawów w ogóle nie wystąpią lub pojawią się w nieco innej kolejności. Nieomylnymi obiektywnymi oznakami hipnozy są: począt- kowe mruganie powiek, ustępu- jące później szybkim ruchom gałek ocznych, nie kontrolowa- ne drżenie różnych części ciała i tiki mięśniowe, opadanie gło- wy na ramię lub na piersi, opa- danie ramion, rozluźnienie mię- śni twarzy, lekkie otwarcie ust spowodowane rozluźnieniem mięśni szczęk, wywrócenie ga- łek ocznych ku górze, zaczer- wienienie oczu, łzawienie, zwol- niony, głęboki, równy oddech, niski ton głosu, zwolnienie re- akcji, zmiana tonu barwy skóry. Prawa półkula uważana była do niedawna za nieświadomą, wręcz niedorozwiniętą; praw- dopodobnie do rozpowszech- nienia takiego poglądu przy- czynił się fakt, że jest praktycz- nie niema. Ma zaledwie szcząt- kowe zdolności porozumiewa- nia się za pomocą pojedyn- czych, prostych słów. Dla nas jest ona szczególnie interesują- ca z tego powodu, że z jej funk- cjonowaniem wiązane jest wy- stępowanie zjawiska transu hipnotycznego. Według Arthura K. Shapiro zwiększona skłon- ność do ulegania sugestii i zdolność do wchodzenia w stan hipnozy są u większości osób uzależnione od podwyższonej aktywności tej właśnie półkuli. Subiektywne doznania wskazu- jące na to, że znajdujemy się w transie, to odczucie ciężkości lub odwrotnie - unoszenia się, wrażenie mrowienia czy pulso- wania, zimna lub ciepła, pobu- dzenie wyobraźni, uspokojenie, senność oraz odczucie niereal- ności. Autohipnoza a heterohipnoza Jeśli sam sobie tego nie ofiaru- jesz, gdzie to znajdziesz? ZAHRIN Różne są opinie specjalistów na temat efektywności autohipno- zy. Niektórzy skłonni są wie- rzyć, że lepsze wyniki daje hete- rohipnoza (hipnoza wywołana cudzymi sugestiami). Istotnie, trudno jest czasem osiągnąć natychmiastowe rezultaty sto- sując autohipnozę, jeśli nie wiemy, jak wprowadzić się w trans i jakie sformułowania bę- dą najskuteczniej przyswajane przez podświadomość. (Mam nadzieję, że po zaznajomieniu się ze wskazówkami zawartymi na dalszych stronach książki, będziecie Państwo w stanie ominąć te trudności. ) Efektyw- ność autohipnozy może się okazać znacznie obniżona w przypadku błędnego rozpozna- nia naszego problemu. Wów- czas przyda się pomoc do- świadczonego terapeuty, umie- jętnie naprowadzającego nas na cel. Prawa półkula mózgu, choć nie jest w stanie swobodnie poro- zumiewać się za pomocą mowy, potrafi demonstrować swą wie- dzę innymi metodami; na przy- kład przez ruch czy też przy użyciu rysunków. Rejestruje i zapamiętuje pojęcia na tyle skomplikowane, że niemożliwe do precyzyjnego odtworzenia słowami. Wyczuwa kształt i przestrzeń, bierze udział w uze- wnętrznianiu oraz interpretowa- niu emocji. Potrafi uogólniać i spontanicznie pojmować całość zagadnienia w nagłym olśnie- niu. Jest również odpowiedzial- na za wyobraźnię i uzdolnienia artystyczne, a jej domeną są kreatywność i spontaniczność. 26 Są specjaliści, którzy twierdzą, że właśnie w autohipnozie osią- gane są często najlepsze efekty. Zdarza się bowiem, iż ktoś w obawie przed wyjawieniem tajemnic albo ubezwłasnowol- nieniem opiera się wejściu w trans, jeśli jest on narzucony z zewnątrz. W sytuacjach gdy ktoś obawia się utraty samo- kontroli, najlepsze efekty będzie więc przynosić autohipnozą. Niektórzy są zdania, że każda heterohipnoza sprowadza się w gruncie rzeczy do autohipnozy. Zauważają oni, że fiaskiem koń- czą się wszelkie próby zahipno- tyzowania kogoś bez jego oso- bistego przyzwolenia. Najlepiej jest zawsze tak przy- gotowywać swój program auto- hipnozy, by był on dostosowa- ny do naszych potrzeb i ocze- kiwań. Sugestie można sobie przekazywać w myślach, we- dług zawczasu przygotowanego planu. Czasem jednak, jeśli trans hipnotyczny jest głęboki, trudno się na nich skupić, a myśli mają wtedy tendencję do błądzenia bez celu. Lepszym rozwiązaniem będzie w takich okolicznościach przygotowanie własnej taśmy magnetofonowej z sugestiami i indukcją hipno- tyczną (co opiszę dokładnie w rozdziale „«Anatomia» procesu hipnotycznego"). Ma to tę zale- tę, że nie wymaga nieprzerwa- nej koncentracji na tekście mo- nologu i nawet w stanie rozko- jarzenia myśli sugestie zostaną wprowadzone do podświado- mości. Można wreszcie poprosić osobę o hipnotycznym głosie (termin ten wyjaśnię później), by nagra- ła wybrany przez nas tekst i słuchać go potem samotnie w zaciszu własnego mieszkania. Podatność na hipnozę , Jak zostaje się motylem?" - spytała w zamyśleniu.,, Trzeba tak gorąco pragnąć latania, że będzie się gotowym na rozsta- nie z postacią poczwarki". TRINA PAULUS 28 Może zastanawiacie się Pań- stwo, czy będziecie zdolni do wejścia w trans hipnotyczny i czy metody prezentowane w ni- niejszej książce są dla Was od- powiednie. Zapewniam, że nie ma powodu do niepokoju: większość osób jest wystarcza- jąco podatna na hipnozę, by móc wykorzystać ją do samo- doskonalenia i autoterapii. Jak już bowiem wspomniałam w poprzednim rozdziale, nawet lekki trans wystarcza, by wpro- wadzić do podświadomości większość sugestii. To prawda, istnieją wyraźne in- dywidualne różnice w podatno- ści na hipnozę. Dawniej uważa- no, że skorelowana jest z inteli- gencją: im niższe zdolności in- telektualne, tym wyższa miała być umiejętność wchodzenia w głęboki trans. Dziś wiemy, że tak nie jest. Nie zauważa się żadnego bezpośredniego po- wiązania między ilorazem inteli- gencji a podatnością na hipno- zę. Trudniej natomiast wprowa- dzić w stan hipnotyczny osoby niezrównoważone psychicznie (cierpiące na neurozy i psycho- zy). Josephine Hilgard z uniwersyte- tu Stanford w USA dowiodła, że podatność na hipnozę idzie w parze z umiłowaniem książek, muzyki, przyrody, ciekawością świata i skłonnościami religij- nymi. Inni naukowcy podają zestaw dalszych cech świadczących o łatwości wchodzenia w trans. Są to: otwartość na nowe do- świadczenia, skłonność do in- tymnych zwierzeń, zdolność do zagłębiania się w pochłaniają- cym zajęciu z całkowitym wyizolowaniem się z otoczenia, bujna wyobraźnia, otwartość wobec innych, swobodny i na- turalny sposób poruszania się, skłonność do długiego snu (ponad osiem godzin) oraz umiejętność zasypiania w towa- rzystwie innych osób. Niektóre doniesienia naukowe kwestionowały udział prawej półkuli w tych procesach my- ślowych, które odpowiedzialne są za pobudzenie wyobraźni i trans hipnotyczny. Okazywało się bowiem niejednokrotnie, że wbrew oczekiwaniom, w czasie rozwiązywania zadań wymaga- jących zaangażowania wy- obraźni znacznie uaktywniała się nie prawa, lecz lewa półkula mózgu. Dopiero Paul Bakan w 1980 roku wyjaśnił przyczynę zamieszania. Udowodnił, że prawa półkula jest odpowie- dzialna za „surową" i sponta- niczną wyobraźnię objawiającą się w snach, przy całkowitym odprężeniu i podczas snucia marzeń (stany te uważane są od dawna za wykładnik podatności na trans hipnotyczny). Wyobrażenia spontanicznie in- dukowane przez prawą półkulę są natychmiast „poddawane obróbce" przez półkulę dominu- jącą - stąd jej podwyższona ak- tywność podczas procesów myślowych wymagających ope- rowania wyobraźnią prze- strzenną lub rozwiązywania te- stów badających wyobraźnię. Nie powinno więc dziwić, że me- loman podchodzący do muzyki po amatorsku będzie ją przeży- wał emocjonalnie, głównie pół- kulą prawą, wyszkolony muzyk zaś będzie angażował do anali- zy tego samego utworu swą le- wą półkulę. Do grupy ludzi łatwo dających się zahipnotyzować zaliczyć należy starsze dzieci i młodzież (zwłaszcza w wieku od siedmiu do czterna- stu lat), szczególnie jeśli sugestie przekazywane są w formie baśni lub opowieści o ulubionych posta- ciach książkowych i telewizyjnych. Dzieci wciąż jeszcze budują szkielet własnego światopoglądu i wiele wiadomości akceptują bezkrytycznie, tworząc bazę swych późniejszych przekonań 29 30 - prawdopodobnie dlatego ła- twiej przyjmują sugestie niż do- rośli. Według Josephine Hilgard naj- więcej trudności z osiągnięciem transu hipnotycznego mogą mieć osoby lubiące rywalizację (na przykład sportowcy) lub za- interesowane naukami ścisłymi. Trudno też zahipnotyzować lu- dzi obawiających się utraty kon- troli nad sobą (co ciekawe, wła- śnie oni są często wyjątkowo chętni do poddania się hipno- zie). Jest wiele testów wykorzysty- wanych do oszacowania podat- ności na hipnozę. Stosowane są one głównie w hipnozie teatral- nej, gdzie powodzenie całego przedstawienia uzależnione jest od współpracy osób wybranych spośród publiczności. Za po- mocą prostych metod hipnoty- zer potrafi „wyłuskać" takie osoby, które nawet w warun- kach dalekich od idealnych, w obecności setek widzów, są w stanie wejść w głęboki trans. Testy wykorzystuje się czasem w hipnoterapii, ułatwia to decy- zję o wyborze najodpowiedniej- szej metody dotarcia do pod- świadomości pacjenta. Jeśli decydujemy się na autohipnozę, wiedza o własnej podatności nie jest znów aż tak niezbędna. Zaprezentuję jednak kilka te- stów, które pozwolą przekonać się o tym, że nawet proste, pa- rominutowe zaangażowanie wyobraźni może wywołać w nas subiektywną reakcję i dać na- macalny dowód wpływu pod- świadomości na fizyczną rze- czywistość. Próbę określającą naszą podat- ność na hipnozę należy prze- prowadzić w warunkach umoż- liwiających odprężenie i sku- pienie uwagi na własnych do- znaniach wewnętrznych. Po- winniśmy zadbać o to, by nic nas nie rozpraszało ani nie od- rywało od ćwiczenia. Tekst pro- gramu autohipnozy może być czytany przez osobę zaufaną albo odtwarzany z taśmy. Moż- na też, odwołując się do wła- snych zdolności narracyjnych, przekazywać sobie w myślach sugestie oparte na podstawo- wych założeniach tekstu poda- nego w książce. Jeśli wystąpią sugerowane w tekście objawy, znak to, że wykazujemy dobrą podatność na hipnozę. Brak tych objawów nie zawsze jed- nak świadczy o braku podatno- ści. * Hipnoza teatralna - hipnoza wykorzystywana w celach roz- rywkowych. Już w pierwszych miesiącach życia rozpoczyna się u człowie- ka proces specjalizacji półkul mózgu, doprowadzający naj- częściej do silnej dominacji jednej z nich. U większości do- rosłych (90% populacji) dominuje półkula lewa, co objawia się między innymi praworęcznością. Także u około 70% osób leworęcznych lewa półkula mózgu dominuje nad prawą. Tylko około 30% leworęcznych należy do grupy, u której brak wyraźnej dominacji lub jest ona odwró- cona. Co ciekawe, z dominacją półkulową często związany jest wybór zawodu. Prawnicy, archi- tekci i naukowcy są w większo- ści „lewopółkulowcami". Pra- wopółkulowa dominacja charak- teryzuje aktorów i artystów. Wstęp do testu na sugestyw- ność Usiądź wygodnie i rozluźnij się. Stopy spoczywają wygodnie na podłodze, obydwa ramiona luź- no leżą na poręczach fotela albo na kolanach. Zamknij oczy. Spokojnie, głęboko oddychając, rozluźnij wszystkie części swe- go ciała. Pozwól odprężyć się nogom, łagodnie rozluźnij mię- śnie nóg... Poczuj, jak fala uspokojenia przepływa przez twoje ciało. Weź głęboki od- dech... wypuść powietrze od- prężając się jeszcze bardziej, pozwalając powiekom ciężko opaść. Rozluźniasz się i uspo- kajasz, łagodzisz wszelkie na- pięcia. Napięcia rozpływają się i znikają. Odprężenie pogłębia się z każdym wydechem, oddy- chasz spokojnie i głęboko. Jak- że miły jest ten spokój i rozle- niwienie... Oddychasz głęboko i równomiernie, czując przyjem- ne uspokojenie i odprężenie ciała, umysłu i ducha... , Test worka kamieni" Wyprostowane ręce unieś przed siebie na wysokość klatki pier- siowej... Trzymaj je sztywno i nieruchomo. Wyobraź sobie, że do jednego nadgarstka przy- wiązany jest ciężki worek wy- pełniony kamieniami... tak cięż- ki, że choć bardzo się 31 starasz utrzymać rękę w po- ziomie, czujesz, jak męczy się ona i słabnie z każdą chwilą. Czujesz ciężar worka pełnego kamieni, który pociąga twoją rękę coraz niżej i niżej... Obcią- żona ręka stopniowo opada w dół... Worek kamieni ciąży jak ołów, pociąga twoją rękę w dół... coraz bardziej i coraz ni- żej... coraz niżej i coraz bar- dziej... Odczuwasz narastający ciężar i zmęczenie ręki, utrzy- manie ciężaru wymaga coraz większego wysiłku. Kamienie pociągają w dół twoją rękę i choć starasz się temu przeciw- stawić, choć starasz się jak mo- żesz utrzymać ją w poziomie, ręka opada pod ciężarem ka- mieni... Stop. Otwórzmy teraz oczy. Większość poddających się te- stowi osób odczuwa subiek- tywne wrażenie ciążenia jedne- go z ramion. Fizyczną reakcją jest odchylenie tej ręki od po- ziomu wyjściowego. , Test balonu" 32 Wyprostuj usztywnione ręce na wysokości klatki piersiowej. Wyobraź sobie, że do nadgarst- ka lewej ręki przymocowany jest lekki balon wypełniony he- lem. Balon jest lżejszy niż piór- ko. Jest tak lekki, że unosi się coraz wyżej i wyżej. Z gracją szybuje w powietrzu. Pociąga za sobą twoją rękę. Pociąga ją ku górze, coraz wyżej i wyżej. Jest lżejszy niż puch... z łatwo- ścią pociąga za sobą i unosi twoją dłoń, całe ramię. Płynie ku górze, ku niebu. Balon jest lek- ki, jest ogromny i bardzo lekki. Coraz łatwiej i szybciej unosi się i szybuje w przestworzach... wędruje coraz wyżej, lekko i swobodnie, pociągając za sobą twoje ramię... unosi się coraz wyżej i wyżej... łagodnie wędru- je ku niebu... Stop. W tym momencie lewe ramię powinno znajdować się zauważalnie wyżej niż prawe. Towarzyszyć temu będzie su- biektywne wrażenie lekkości jednej ręki, łatwiej jest ją utrzy- mywać w powietrzu i mniej się ona męczy. Jeśli jest tak w isto- cie, świadczy to o naszej dobrej podatności na hipnozę. Ci nie- liczni z Państwa, którzy nie do- świadczyli najmniejszej nawet reakcji na sugestię, nie powinni się zrażać i nazbyt pochopnie odrzucać hipnozy z arsenału metod radzenia sobie z problemami. Możliwe, że cza- sowa niewrażliwość wywołana jest wysokim poziomem stresu lub niemożnością skupienia uwagi w chwilowo nie sprzyja- jących okolicznościach. Radzę powtórzyć ćwiczenie w innych warunkach, a tymczasem przy- stąpić do dalszej lektury. Style hipnozy Czy naprawdę trzeba się trapić niemożnością pojęcia istoty rzeczy? Nieważne, jakim szlakiem wę- druję, wiem, że podążam do domu. SlNSHO 34 Wielu z nas, nawet tych najbar- dziej otwartych i ufnych, zanim pozna dokładniej zjawisko hip- nozy i zasadę opierania się nie akceptowanym, sprzecznym z własnym systemem wartości sugestiom, na myśl o seansie hipnotycznym odczuwa gdzieś tam na dnie duszy lekki niepo- kój. Przed oczyma wyobraźni żywo stają nam urywki filmów oraz fragmenty książek przed- stawiające nieszczęsną „ofiarę" hipnotyzera poddającą się bez- wolnie urokowi jego głosu i wy- pełniającą wszelkie jego za- chcianki. Takie obrazki pora wreszcie włożyć między bajki. Są one pozostałością przeko- nań sięgających korzeniami czasów Mesmera i Charcota*, którzy uważali, że tylko osobie posiadającej autorytet uda się wprowadzić pacjenta w trans. Autorytet ten wzbudzano ota- czając hipnotyzera aureolą mi- stycyzmu i przekazując suge- stie w formie kategorycznych żądań oraz rozkazów. Choć i dziś wykorzystywane są w hip- noterapii komendy, stosuje się jeszcze inny, równie dobry spo- sób wprowadzania w trans, tak zwaną metodę zezwalającą. W autohipnozie wykorzystuje się obydwa style. Styl autorytarny, zwany też bezpośrednim, polega na prze- kazywaniu sugestii w formie komend i poleceń. Stosowany jest do dziś w hipnozie teatral- nej, w wielu przypadkach przy- nosi też dobre rezultaty w tera- pii hipnotycznej, daje dobre efekty u osób szanujących au- torytet. * Franz Anion Mesmer (1734- 1815) oraz Jean Martin Charcot (1825-1893) - jedni z ojców współczesnej hipnoterapii. Osoby podatne na hipnozę po- trafią spontanicznie wyhamo- wywać u siebie krytyczne i ana- lityczne myślenie typowe dla półkuli dominującej. Wielu z nas nauczyło się jednak skutecznie blokować tę zdolność, ograni- czając tym samym możliwości wykorzystania swej intuicji i wyobraźni. A przecież jest wiele metod ułatwiających obniżenie aktywności lewej półkuli; wszystkie umożliwiają dotarcie do zasobów podświadomej mą- drości, prawd często okazują- cych się kluczem do zrozumie- nia siebie i swoich reakcji. Umiejętne wykorzystanie auto- hipnozy i technik relaksacyj- nych oraz wyobrażeń plastycz- nych, czyli wizualizacji, daje nam szansę na rozbudzenie myślenia prawopółkulowego i wykorzystanie go do swoich po- trzeb. Niekiedy styl bezpośredni wskazany bywa również w autohipnozie, na przykład w sytuacjach, gdy chcemy pozbyć się wyniesionych z dzieciństwa zahamowań emocjonalnych lub gdy przeżywamy lęki sięgające swymi korzeniami wczesnych lat życia. Oto przykład stylu autorytarne- go: Zrób kilka głębokich wdechów i wydechów. Odetchnij pełną piersią i rozluźnij się, zostaw problemy poza sobą, skoncen- truj się na własnym oddechu. Chcę, żebyś usiadła wyprosto- wana, z rękoma swobodnie spoczywającymi na udach, uniesioną głową... Wkrótce po- czujesz, że oddech staje się głęboki i równomierny... za- czniesz wchodzić w trans hip- notyczny. Wsłuchaj się w mój głos. Daje ci to możliwość od- prężenia się. Rozluźniasz się i odprężasz. Chcesz się odprę- żyć, wchodzisz w głęboki trans... Styl przyzwalający wykorzystuje formę łagodnej sugestii, zezwa- lając na osobisty wybór i inter- pretację wrażeń. Pacjent trak- towany jest jako równoprawny partner sesji hipnotycznej, współdziała z hipnotyzerem w kreowaniu transu i przyjmuje odpowiedzialność za jego póź- niejsze rezultaty. Większość z nas dobrze reaguje na ten styl przekazywania sugestii. Szczególnie wskazany jest on dla osób z zamiłowaniami twórczymi i ar- tystycznymi, ludzi 35 z rozbudzoną wyobraźnią, in- dywidualistów. Pozwala osią- gnąć trans także tym z nas, któ- rym trudność sprawia podpo- rządkowanie się autorytetowi i którzy na rozkazy reagują iryta- cją. Oto przykład stylu przyzwalają- cego: Kiedy już znalazłaś wygodną pozycję i czujesz się przyjemnie uspokojona, możesz sobie po- zwolić na całkowite odprężenie. Zwykle gdy ono przychodzi, zwalnia się oddech i uderzenia serca, mięśnie rozluźniają się i odpoczywają. Możesz też po- czuć, że powieki robią się coraz cięższe i bardziej rozleniwione, łatwo je zamknąć i pozwolić so- bie na błogi nastrój relaksacji. Miło jest zdecydować się na całkowity relaks. Może odczu- wasz miłą ociężałość kończyn... wrażenie mrowienia albo lekko- ści... Ciekawe, czy twój trans jest tak przyjemny, na jaki wy- gląda. Nie musisz się do nicze- go zmuszać, nie musisz nawet słuchać mojego głosu, nic nie jest teraz tak ważne jak twoje własne przeżycie odprężenia i rozluźnienia... Większość sugestii przedsta- wionych w tej książce sformu- łowana jest w stylu autorytar- nym. Jeśli jednak forma przy- zwalająca bardziej nam przypa- da do gustu, warto przy nagry- waniu własnej taśmy zastąpić sugestie proponowane w po- radniku mniej bezpośrednimi poleceniami. Język hipnozy Poezja starych studni, zepsu- tych zegarów. Strychu i nie- mych skrzypiec pękniętych bez grajka, Zżółkła księga, gdzie uschła niezapominajka Drzemie - były dzieciństwu memu lasem czarów. LEOPOLD STAFF Dzieciństwo Podświadomość najwrażliwsza jest na jeżyk baśni i przypowie- ści, na poetyckie sformułowa- nia. Opisowość, barwność sty- lu, powtarzanie wypowiedzi w różnych formach oraz odwoły- wanie się do wszystkich zmy- słów przynosi najlepsze i naj- wyraźniejsze efekty. Ci z Pań- stwa, którzy czytali lub opowia- dali baśnie, z pewnością wie- dzą, co mam na myśli. Dobrze jest przy formułowaniu sugestii hipnotycznej posługiwać się synonimami i parafrazami (... czuję się spokojna, odprężona, zrelaksowana i rozluźniona... spokój ogarnia całe moje ciało, wprowadzam się w stan relak- su, czuję przyjemne odprężenie ogarniające moje członki... czu- ję falę odprężenia płynącą przez ciało, które rozkoszuje się re- laksem i odpoczywa, jestem spokojna i rozluźniona... ). Nie zapominajmy o wykorzystaniu powtórzeń, przenośni i porów- nań, które bardzo wzbogacą przekaz hipnotyczny (... wcho- dzę w trans, coraz głębiej i głę- biej, i głębiej... jestem spokojna, spokojna, bardzo spokojna... jest mi tak lekko, jakbym unosi- ła się na delikatnej, puszystej chmurce, ciepłej i opiekuńczej... ). Słowa używane w monologu hipnotycznym muszą być pro- ste i bezpośrednie. Nie należy wprowadzać doń wyrazów wie- loznacznych, dziwnych, wywo- łujących wrażenie niepokoju lub kojarzących się z bólem, stre- sem czy też z nieprzyjemnymi zdarzeniami z przeszłości. Sformułowanie: „... zanurzasz się w odprężenie... obejmuje ono twoją szyję... usta... nos... " może sprawić wrażenie topienia się i u kogoś, kto boi się wody, najprawdopodobniej wywoła panikę - jego użycie jest wiec niedopuszczalne. Najlepiej wy- kluczyć też wszelkie negatywne 37 sformułowania typu „nie chcę", „nie mogę", „nie należy". Nega- cje mogą być zignorowane, nie wyćwiczona podświadomość będzie się koncentrować na przekazie tak, jakby pozbawiony był on zaprzeczeń. W efekcie zamiast odsunąć od siebie nie chciane wyobrażenia, będziemy się na nich niepotrzebnie sku- piać, ustawicznie przywołując je na myśl. Kluczem do powodze- nia jest umiejętne przeistocze- nie negatywnych sformułowań w stwierdzenia pozytywne, tak by treści zawarte w wypowiedzi zostały zachowane, a więc zda- nie: „Nie chcę być gruba" zmieńmy na: „Chcę być szczu- pła", „Od dziś nie palę" prze- kształćmy w: „Od dziś jestem wolna od nałogu palenia". Zawodowi hipnotyzerzy wyko- rzystują negatywne stwierdze- nia dla wzmocnienia efektów hipnozy. Są one jednak używa- ne w specyficznym kontekście, jako wyzwanie dla podświado- mości, na przykład stwierdzenie typu: „Nie staraj się nawet zro- zumieć, co chcę przez to po- wiedzieć" wywoła podświado- mą chęć sprzeciwienia się su- gestii: „A właśnie że zrozu- miem!" 38 Bezsporny i nie budzący już wątpliwości jest wpływ wy- obraźni na psychiczną i fizycz- ną kondycję organizmu. Dzieje się to za sprawą podwzgórza - okolicy mózgu, która przetwa- rza impulsy nerwowe na język neurohormonów, pośrednicząc tym samym między układami nerwowym i dokrewnym. Neu- roprzekaźniki zawiadują wydzie- laniem hormonów przez gruczo- ły dokrewne, hormony zaś roz- prowadzane są z krwią do po- szczególnych komórek organi- zmu i regulują ich funkcjono- wanie. Wpływają na przykład na ekspresję lub blokowanie in- formacji genetycznej zawartej w niciach DNA jądra komórkowe- go. Ta informacja odpowie- dzialna jest za produkcję różno- rakich białek decydujących o funkcjonowaniu organizmu; je- go wzroście, pobudliwości, od- porności na choroby itp. Wyko- rzystując umiejętnie stan transu hipnotycznego i celowo kreując odpowiednie wyobrażenia, je- steśmy w stanie przekazać wła- ściwe polecenie każdej komór- ce swego ciała i wpłynąć na jej funkcjonowanie. Dobre chęci i marzenia często nie wystarczają jeszcze do wprowadzenia w czyn nowego programu działania. Nic wiec dziwnego, że najsilniejszy efekt wywołują takie sugestie, które podkreślają stawanie się, bycie, nie zaś chęć czy pragnienie zmiany. Stwierdzenie: „Jestem szczupła, wyglądam zgrabnie i wdzięcznie, czuję się z tym do- brze" - jest właściwsze niż sformułowania: „Chciałabym wyglądać zgrabnie i powabnie"; „Dobrze by było, gdybym ze- szczuplała". Głos hipnotyczny W zdolności wyrażenia niewy- powiedzialnego milczeniu ustę- puje tylko muzyka. AŁDOUS HUXLEY 40 Sugestię można przekazywać głosem jednostajnym i bez- barwnym, którego „dobroczyn- ny", relaksujący efekt wielu z nas poznało podczas nudnych konferencji i posiedzeń. Są wśród mówców tak uzdolnieni „hipnotyzerzy", że potrafią uśpić całą zgromadzoną na sali publiczność. Monotonny głos uspokaja świadomość, która znudzona i ukołysana jego brzmieniem wyłącza swą kon- trolę. Skoro nic z zewnątrz nie absorbuje już uwagi, skłonni je- steśmy dryfować myślami w marzenia i przeżycia wewnętrz- ne. Inna metoda przekazywania su- gestii polega na wprowadzeniu rytmu. Rytmicznie i śpiewnie wymawiane słowa potrafią nas wyciszyć i ukoić w taki sam sposób, jak w dzieciństwie robi- ła to kołysanka babci. Ton gło- su ma opadać i wznosić się w przewidzianych miejscach, rytm powinien być naturalny. Dla podniesienia efektu sugestii dobrze jest położyć nacisk na istotne treści, zmieniając nieco (na przykład obniżając) ton gło- su. Podświadomość odbierze to jako sygnał informujący o szczególnym znaczeniu wypo- wiadanych właśnie słów i ła- twiej je zaakceptuje. Wykorzy- stywane jest to szczególnie w tekstach hipnozy pośredniej, gdzie w metaforyczną treść wplecione są ważne sugestie. Świadomie nie zwracamy na nie uwagi, nie zdajemy sobie nawet sprawy z ich istnienia, pod- świadomość zaś nieomylnie je wyłuska i zaakceptuje. Oto przykład (zwróćmy uwagę na słowa wyróżnione): „Każde na- sienie ulega zadziwiającej trans... formacji, gdy znajdzie się w glebie. Wrasta w ziemię małym kiełkiem, wypuszcza zie- lone pędy i liście. Coraz głębiej i głębiej wnika w podłoże korze- niami. Tymi korzeniami trans... portuje wodę do liści". Innym godnym polecenia tri- kiem, który przyciąga uwagę podświadomości, jest celowe wydłużanie lub zniekształcanie niektórych słów („... Ramiona są luuźne, szczęka opaada, je- stem przyjemnie odprężoona... ")- Dobroczynne efekty myślenia prawopółkulowego znane są już od stuleci filozofom Wschodu, którzy nawołują do oderwania się od schematów i stereotypów myślowych. „Zen pragnie żyć do wewnątrz. Nie być ograni- czanym przez reguły, lecz kre- ować własne, osobiste prawa. Właśnie ten rodzaj życia próbu- je nam podsunąć zen. Stąd jego nielogiczne, a raczej superlo- giczne sformułowania" (Daisetz Teitaro Suzuki). Czymże są te zalecenia, jeśli nie napomnie- niem do przywrócenia zdrowej równowagi i harmonii w funk- cjonowaniu całego mózgu? Co dla typowego „lewopółkulowca" wydaje się w filozofii wschod- niej zaprzeczeniem logiki oraz zdrowego rozsądku, jest w isto- cie poezją zawierającą głębokie prawdy, dające się odebrać wy- łącznie w sposób intuicyjny. Wykorzystane jest tym samym niekonwencjonalne, holistyczne myślenie właściwe prawej pół- kuli. Ważne jest wprowadzanie przerw między poszczególnymi zwrotami, zwłaszcza wtedy, gdy sugerujemy sobie jakąś na- tychmiastową reakcję, na przy- kład głęboki oddech. Pauza musi być na tyle długa, by po- zwoliła na wolne i głębokie za- czerpnięcie, a następnie wy- puszczenie powietrza. Nie spieszmy się więc podczas na- grywania taśmy z indukcją hip- notyczną. Dajmy sobie tyle cza- su, by później, podczas słucha- nia móc w pełni przeżyć suge- rowane wrażenia zmysłowe. Zanim przystąpimy do nagrania, wskazane jest uprzednie próbne przeczytanie tekstu z odpo- wiednią intonacją, obniżonym tonem głosu, wolno i z wieloma właściwie umiejscowionymi pauzami. Głos powinien brzmieć przekonująco. Jeśli na- granie jest udane, w momencie słuchania powinno wywoływać w nas silnie pozytywne wraże- nie. Nagrywanie przeprowadzać najlepiej w warunkach, które ko- jarzymy z odprężeniem, relak- sem i przyjemnym nastrojem. Warto założyć luźne, wygodne ubranie, wybrać spokojny mo- ment, kiedy jesteśmy pewni, że nic nam nie przeszkodzi. 41 Gdyby jednak okoliczności zmusiły nas do przerwania na- grywania, radzę rozpocząć je jeszcze raz od nowa. Wszelkie przypadkowo utrwalone na ta- śmie odgłosy (nawet dźwięk towarzyszący naciśnięciu kla- wisza „stop"), gdy odbierane są w transie hipnotycznym, powo- dują napięcie, a czasem wyry- wają nas całkowicie z nastroju relaksu. Jeśli jakiekolwiek słowa czy zwroty wywołują w nas niepokój podczas słuchania, należy je wyeliminować lub zastąpić in- nymi, bardziej dostosowanymi do naszych potrzeb. Niech całe nagranie sprawia wrażenie na- turalności i płynności, zezwala- jąc na odczucie przyjemnego odprężenia. Monolog powinien płynąć bez zająknięć czy nie- właściwie rozmieszczonych przerw, nie powinien też wywo- ływać wrażenia pośpiechu. i „Anatomia" procesu hipno- tycznego Jeśli spokoju ducha nie znajdu- jemy we własnym wnętrzu, nie ma sensu szukanie go gdzie in- dziej. FRANCOIS DE LA ROCHEFO- UCAULD Każda sesja autohipnozy po- winna przebiegać według usta- lonego z góry planu, z zacho- waniem kolejności etapów pro- gramu hipnotycznego. Oto one: - przygotowanie właściwej, sprzyjającej hipnozie atmosfe- ry; - indukcja hipnotyczna; - pogłębienie transu; - wprowadzenie do podświado- mości odpowiednich sugestii hipnotycznych i pohipnotycz- nych oraz wizualizacji; - wyjście z transu. Przygotowanie sprzyjającej at- mosfery Nie musisz opuszczać pokoju. Pozostań przy stole i nasłuchuj. Nie słuchaj nawet, po prostu czekaj. Nie czekaj nawet, siedź bez ruchu i w samotności. Świat z własnej woli pozwoli ci WSIe zdemaskować, nie będzie miał wyjścia, zacznie się tarzać w ekstazie u twoich stóp. FRANZ KAFKA 46 Szczególnie w początkach do- świadczeń z autohipnozą, zanim jeszcze zaczniemy wprowadzać się w trans, powinniśmy zadbać o zapewnienie sobie całkowite- go spokoju i poczucia bezpie- czeństwa. Pierwsze sesje najle- piej przeprowadzać w samotno- ści, wyłączywszy uprzednio te- lefon i wyciszywszy pomiesz- czenie. Już po kilku sesjach za- uważymy, że coraz łatwiej i szybciej zaczniemy osiągać od- prężenie, nawet jeśli warunki zewnętrzne nie będą idealne. Sesje przeprowadzajmy siedząc na wygodnym krześle lub w fo- telu albo leżąc na łóżku, a wtedy najlepiej podłożyć pod głowę poduszkę i przykryć się ciepłym kocem. Podstawową zasadą jest stworzenie sobie maksy- malnego komfortu, który aż prosi się o nastrój odprężenia. Już po kilku próbach autohip- nozy podświadomie zaczniemy kojarzyć pewne warunki ze- wnętrzne z błogim nastrojeni re- laksu. Z tej właśnie przyczyny, dla wzmocnienia efektu, warto pierwsze sesje autohipnozy przeprowadzać tylko wówczas, kiedy i bez niej czujemy się uspokojeni i odprężeni. W początkowych doświadcze- niach z transem dobrze będzie stosować długą indukcję, która da nam dużo czasu na powolne rozluźnianie mięśni i usuwanie napięcia. Później, gdy nabie- rzemy wprawy, trans uda nam się osiągnąć przy zastosowaniu znacznie krótszych i bardziej bezpośrednich indukcji. Ilekroć jednak czuć się będziemy szczególnie napięci i niespo- kojni, zawsze warto będzie po- wracać do dłuższych indukcji. Czasem natłok myśli do tego stopnia utrudnia osiągnięcie re- laksu, że - aby indukcja przy- niosła zamierzony efekt - trzeba ją kilkakrotnie powtórzyć. W żadnym wypadku nie rezygnu- jemy z sesji. Może się zdarzyć, że ilekroć wprowadzeni jesteśmy w stan relaksu, zapadamy w sen. Wskazuje to na przemęczenie. Jeśli sugestie nie były odtwa- rzane z taśmy, lecz przekazywa- liśmy je sobie w myślach, jedy- nym pozytywnym efektem bę- dzie głęboka relaksacja, nie wprowadzimy jednak do pod- świadomości żadnych nowych programów. W takiej sytuacji radzę zadbać o dwie rzeczy: odespanie zmęczenia i unikanie podawania sobie sugestii hip- notycznej w pozycji leżącej. Indukcja hipnotyczna Wyobraźnia jest potężniejsza niż intelekt. ALBERT EINSTEIN Indukcja hipnotyczna pozwala na osiągniecie pełnego uspoko- jenia umysłowego oraz fizycz- nego odprężenia, zawęża uwagę do przeżyć wewnętrznych i umożliwia odseparowanie się od nieistotnych i neutralnych bodźców z zewnątrz. Otwiera drzwi do podświadomości, usy- piając jednocześnie czujność świadomości. Jest wiele technik indukcyj- nych, tak różnorodnych jak róż- norodne są osobowości hipno- tyzerów i potrzeby zgłaszają- cych się do nich osób. Powo- dzenie całej sesji hipnotycznej zależy w dużej mierze od wła- ściwego dobrania techniki. Nie- którzy specjaliści są nawet zda- nia, że nie ma osób opornych na hipnozę; wszyscy mogą być zahipnotyzowani, jeśli tylko znaleziona będzie najodpo- wiedniejsza dla nich metoda. Ogólnie biorąc, im bardziej osobista i bardziej zindywidu- alizowana będzie metoda in- dukcji, tym łatwiej uda się wprowadzić nas w odpowiednio głęboki trans i uzyskać wyraź- niejsze efekty. Zaprezentuję kilka technik in- dukcyjnych, które akceptowane są przez większość z nas nawet w czasie pierwszego zetknięcia z hipnozą. Z reguły im więcej mamy doświadczenia z hipnozą i autohipnozą, tym więcej tech- nik będzie nam odpowiadać i tym szybciej wchodzić będzie- my w trans. Gorąco zachęcam do wstępnego wypróbowania kilku podanych poniżej tekstów indukcji. Tę, która przynosić będzie najprzyjemniejsze do- znania i pozwoli na najgłębsze odprężenie, wykorzystamy póź- niej w programie autohipnozy. 48 Metoda progresywnej relaksacji Metoda ta jest wykorzystywana najpowszechniej i polega na stopniowym i systematycznym rozluźnianiu całego ciała, poczynając od stóp, a kończąc na głowie lub odwrotnie, posu- wając się od głowy do stóp. Na- sza uwaga jest sukcesywnie kierowana na wybrane okolice ciała i na wrażenie ich rozluź- niania, spokoju i odprężenia. Metoda relaksacji nadaje się szczególnie dla osób cierpią- cych na nadmierny stres i chro- niczne bóle. Niektórym z nas rozluźnienie się sprawia wyraźne trudności. Musimy się więc tego nauczyć, ściślej zaś przypomnieć sobie wrażenia dochodzące z odprę- żonych mięśni. W takich razach wskazane jest naprzemienne napinanie i rozluźnianie po- szczególnych grup mięśnio- wych (co opiszę w rozdziale „Krótkie metody relaksacji"). Łatwiejsze okazuje się wtedy odczucie różnic między sygna- łami napięcia i rozluźnienia cia- ła. Ćwiczenie to pozwala zapa- miętać wrażenie dopływające z odprężonych mięśni, a później automatycznie odwołać się do niego w kolejnych transach. Całkowite rozluźnienie jest wa- runkiem późniejszych sukce- sów z autohipnozą. Bez fizycz- nego odprężenia nie nastąpi odprężenie umysłu, a przeka- zywane sugestie nie zadziałają. Bywa, że napięcie mięśni nie ustępuje nawet w chwilach od- poczynku. Jeśli wydaje się nam, że należymy do trudno odpręża- jącej się grupy wciąż zabiega- nych, chronicznie zmęczonych osób, warto wyćwiczyć się w rozluźnianiu i napinaniu mięśni. Gorąco polecam połączenie tych izotonicznych ćwiczeń z odpoczynkiem w ciepłej kąpieli czy słuchaniem spokojnej mu- zyki; stwórzmy sobie warunki, w których odprężenie jest łatwe i naturalne. Oto tekst indukcji: Skoro spoczywasz już w wy- godnej pozycji, zamknij oczy i skieruj uwagę na własny od- dech. Wczuj się w jego rytm, we wrażenia, które towarzyszą wdechom i wydechom... Oddychasz regularnie, wdycha- jąc odprężenie, wydychając na- pięcie... Pozwól sobie na do- kładne odczucie wewnętrznego rytmu, który towarzyszy każde- mu oddechowi. Oddechy stają się coraz bardziej rytmiczne i głębokie. Z każdym wydechem wprowadzasz się w głębszy spokój, wewnętrzną ciszę i re- laks. Wszelkie odgłosy z ze- wnątrz okazujące nieistotne, zupełnie nieważne, bez znacze- nia. Ten czas relaksu to twoje miniwakacje, odprężenie dla ciała, umysłu i ducha. 49 50 Zasługujesz na nie... Wszystkie inne powszednie sprawy scho- dzą na plan dalszy, przestają być w tej chwili istotne. Ważny jest tylko ogarniający cię stan wewnętrznej ciszy i odprężenia towarzyszący głębokim, regu- larnym, spokojnym oddechom... W miarę jak koncentrujesz się na własnym oddechu, wcho- dzisz w coraz głębszy kontakt z własnym ciałem, odprężasz się i uspokajasz. Łagodna, kojąca energia zaczyna wypełniać two- je ciało, rozprasza wszelkie na- pięcia. Przepływa od stóp do głowy rozluźniając wszystkie mięśnie twojego ciała. Odczu- wasz miłe odprężenie, mięśnie rozluźniają się jak podczas cie- płej kąpieli albo w łagodnych, ciepłych promieniach zacho- dzącego słońca... Całe ciało jest przyjemnie odprężone... i roz- luźnione... Łagodna, odprężają- ca fala wnika do głowy. Rozluź- nia i chłodzi czoło... mięśnie czaszki... wprowadza je w cał- kowity relaks i uspokojenie. Obejmuje teraz mięśnie twa- rzy... Czujesz, jak łagodnieją ci rysy, jak głębokie odprężenie ogarnia wszystkie mięśnie twa- rzy. Przyjemne ciepło wypełnia powieki... Fala relaksu rozluźnia mięśnie szczęk, pozwól im się lekko rozchylić... Mięśnie szczęk i języka są odprężone, zupełnie odprężone. Pozwól te- raz, by fala dobroczynnego re- laksu przesunęła się w okolice szyi. Poczuj rozluźnienie ogar- niające mięśnie szyi i ramion... Wrażenie napięcia uchodzi i znika. Zastępowane jest całko- witym spokojem i odprężeniem, całkowitym odprężeniem szyi i ramion. Wyobraź sobie, że fala odprężenia przepływa z ramion do rąk, wypełnia dłonie i palce rąk... Pozwól sobie na dokładne odczucie odprężenia i rozluź- nienia tych okolic, podczas gdy fala relaksu przesuwa się z po- wrotem do ramion, łagodnie przepływa na plecy. Zwróć uwagę na głęboki relaks, towa- rzyszący fali odprężenia. Mię- śnie pleców rozluźniają się cał- kowicie, pozwalasz im się od- prężyć... Poczuj, jak z każdym oddechem spokój wypełnia two- je ciało, wprowadzając cię w co- raz przyjemniejszy stan spoko- ju... Fala łagodnej energii prze- suwa się teraz do klatki pier- siowej, odprężając wszystkie mięśnie w tej okolicy... Wyobraź sobie, jak energia kieruje się te- raz w stronę bioder i brzucha, zezwól sobie na odczucie przy- jemnej, życiodajnej, zdrowej fali odprężenia wypełniającej te okolice. Poczuj rozluźnienie i uspokojenie mięśni... Teraz wy- obraź sobie, jak odprężenie obejmuje krzyż i pośladki, cał- kowicie je rozluźnia. Jakże przy- jemnie zdać sobie sprawę z błogiego zadowolenia i uczucia spokoju wypełniającego całe ciało... Im silniej odczuwasz ten przyjemny stan, tym łatwiejsze staje WSIe odprężenie i rozluź- nienie całego ciała. Pozwól te- raz, by energia relaks agi prze- płynęła w rejon podbrzusza. Poczuj przyjemny spokój i wra- żenie zupełnego relaksu, które wypełnia te okolice, rozładowu- je wszelkie napięcia... Ta łagod- na fala ma zdolność rozprasza- nia i rozładowywania wszelkich niepokojów. Wyobraź sobie, że przepływa teraz do ud, rozluź- niając mięśnie, stawy, ścięgna, dodając tym okolicom nowej, zdrowej energii... Gdy czujesz, że uda są już zupełnie rozluź- nione, skieruj falę odprężenia niżej, do kolan... następnie do łydek... pozwalając im się od- prężyć i odpocząć. Rozleniwie- nie i spokój... Fala odprężenia obejmuje twoje stopy, łagodnie masuje podeszwy, wnika do palców, pozwala ci rozproszyć napięcie, zastępuje je całkowi- tym spokojem i rozluźnieniem. Oddychasz regularnie, głęboko, spokojnie. Jesteś zupełnie od- prężona. Metoda fiksacji (skupienia wzroku, fascynacji) Proste skupienie wzroku na wybranym obiekcie umożliwia zawężenie uwagi, odcięcie się od otaczającej rzeczywistości oraz wejście w trans hipnotycz- ny. Wkrótce zaczynamy odczu- wać zmęczenie oczu, co skłania do zamknięcia powiek i ułatwia pogłębienie transu. Za przed- miot koncentracji służyć może wahadło zegara lub metronomu, płomień świecy, a nawet zwykła plamka na ścianie. W tym ostatnim przypadku należy wy- brać punkt, który znajduje się powyżej linii wzroku. Spotęgu- jemy wówczas wrażenie zmę- czenia, bo dłuższe utrzymanie spojrzenia skierowanego ku gó- rze wymaga dodatkowego wy- siłku mięśni gałek ocznych. Metodę fascynacji polecam tym z Państwa, którzy niełatwo dają się przekonać, jeśli argumenty nie są poparte namacalnymi dowodami. Warto też, by wy- próbowali ją roztargnieni, któ- rym trudność sprawia dłuższe skupienie uwagi na jednym za- gadnieniu. (W tekście indukcji słowo „punkt" należy ewentual- nie zastąpić słowem „wahadło", „płomień" itd. ) Usiądź w wygodnej pozycji, ze stopami spoczywającymi swo- bodnie na podłodze. Ręce połóż luźno na poręczach fotela lub na kolanach. Ani ręce, ani nogi nie powinny się krzyżować. Weź głęboki oddech i wypuść powie- trze z płuc. Odpręż się... Skup się na własnym oddechu... 51 Zacznij się wpatrywać w obra- ny przez siebie punkt. Wpatruj się weń oddychając spokojnie i regularnie. Już wkrótce poczu- jesz przyjemne odprężenie wy- pełniające całe twoje ciało, koń- czyny... korpus... głowę... Pro- blemy i niepokoje, które zaprzą- tały dotychczas twoje myśli, okazują się nieistotne. Wszyst- ko, co dzieje się dookoła, prze- staje być w tej chwili ważne, traci znaczenie... Ważne jest tylko skupienie, koncentracja na punkcie, w który wciąż się wpatrujesz. Koncentrujesz się wyłącznie na tym skupieniu i przyjemnym odprężeniu ogar- niającym całe ciało. Stajesz się coraz bardziej zrelaksowana i uspokojona. Twój oddech coraz bardziej się wyrównuje, znajdu- jesz własny rytm, który pozwala na pogłębienie odprężenia. Kie- dy tak regularnie oddychasz i patrzysz na wybrany przez sie- bie punkt, może okazać się, że coraz trudniej jest ci nieprze- rwanie wpatrywać się w jedno miejsce. Mimo że bardzo się starasz, coraz trudniej jest ci utrzymać uwagę na jednym punkcie. Może się okazać, że powieki zaczynają mrugać, oczy mogą lekko łzawić... Patrz na punkt i głęboko, spokojnie od- dychaj. Powieki stają się coraz cięższe, coraz bardziej ociężałe i zmęczone... Ogarnia cię coraz większa ochota na to, by po- zwolić im opaść i się odprężyć... Czujesz, że gdy tylko zamkniesz oczy, uczucie głębokiego relak- su i ulgi rozleje się po całym organizmie. Pozwól sobie na zaniknięcie oczu... Poczuj głę- bokie odprężenie i spokój ogar- niające twoje ciało. Skoncentruj się na oddechu... Oddychasz regularnie, głęboko i równo- miernie. Czujesz się spokojna i rozluźniona. Metoda fragmentacji 52 Fragmentacja może być stoso- wana jako technika indukcji lub jako metoda pogłębiania transu. Zasadą stosowaną w metodzie fragmentacji jest wykorzysty- wanie efektu rytmu i falowania, który w naturalny i łatwy spo- sób uspokaja i odpręża osobę słuchającą tekstu indukcji. Można w tym celu wykorzystać liczenie od jednego do pięciu oraz od pięciu do zera, wyobra- żenie wznoszenia się i opadania fal morskich lub, tak jak w za- prezentowanym niżej tekście, wrażenie spaceru po pagórko- watej okolicy. Usiądź wygodnie, ze stopami spoczywającymi swobodnie na podłodze. Ręce połóż luźno na poręczach fotela lub na kola- nach. Zamknij oczy. Weź głębo- ki wdech... i wypuść powietrze z płuc. Odpręż się... Skup się na własnym oddechu... Wyobraź sobie, że wędrujesz po okolicy usianej łagodnymi tra- wiastymi wzgórzami. Jest pięk- ny, pogodny dzień. Świeci słoń- ce. Rozglądasz się dookoła. Jak okiem sięgnąć rozciąga się kra- jobraz łagodnych zboczy poro- śniętych falującą na wietrze trawą... Ogarnia cię przyjemne uczucie odprężenia i zadowole- nia. Masz na sobie wygodne, luźne ubranie, czujesz na skó- rze przyjemny podmuch wiatru. Muska on twoje policzki, roz- wiewa włosy. Jesteś odprężona, w pogodnym nastroju. Jesteś szczęśliwa, wolna, swobodna... Wędrujesz po zboczach, czując pod stopami miękką trawę. Ten samotny spacer sprawia ci wielką przyjemność... Na szczy- cie bierzesz głęboki wdech... i wypuszczając powietrze zaczy- nasz schodzić w dół, coraz niżej i niżej, aż docierasz do stóp pa- górka... Wspinasz się teraz na następne wzgórze, bierzesz głęboki wdech... i wypuszczając powietrze schodzisz do jego podnóża. Czujesz na twarzy orzeźwiający wiatr, pod stopami miękką trawę... w nozdrzach aromat łąki... Ta wędrówka w górę i w dół... w górę i w dół... sprawia ci wielką przyjemność. Uspokaja, napawa pogodą i po- czuciem swobody. Z każdym kolejnym zejściem coraz łatwiej osiągasz głęboki stan odpręże- nia i rozluźnienia... Każde kolej- ne zejście do podnóża pagórka wprawia cię w coraz głębszy i coraz przyjemniejszy stan re- laksu i uspokojenia... Spójrz te- raz dookoła. W oddali dostrze- gasz miejsce wymarzone na odpoczynek... Udaj się w to miejsce... Połóż się w wygodnej pozycji i pozwól sobie na wej- ście w trans hipnotyczny... je- steś rozluźniona, odprężona, bezpieczna. Pogłębianie transu Nie lękaj się życia. Jeśli uwie- rzysz w to, że jest ono warte przeżywania, twoje przekonanie pomoże ci wykreować rzeczy- wistość. WILLIAM JAMES 54 Skoro indukcja hipnotyczna wprowadziła nas już w przyjem- ny nastrój odprężenia, warto ten stan pogłębić i umocnić. Po- zwoli to na obniżenie aktywno- ści umysłu i dalsze skupienie uwagi na procesach wewnętrz- nych. Pożądane sugestie wpro- wadzane będą potem do pod- świadomości, w chwili gdy ta jest najbardziej chłonna i wraż- liwa, słowem, w najdogodniej- szych okolicznościach. Do pogłębienia hipnozy można wykorzystać różne metody; ja zaprezentuję dwie - „schodze- nie po schodach" i „wymarzony zakątek". Oto pierwsza z nich: Wyobraź sobie, że stoisz na szczycie schodów. Schody te mają dziesięć stopni. Wkrótce zaczniesz schodzić nimi w dół. Im niżej zejdziesz, tym głębsze będzie twoje odprężenie. Gdy osiągniesz podnóże, będziesz odprężona całkowicie, bardziej nawet niż w chwili obecnej. Za- czynasz w myślach schodzić po schodach... Jeden... robisz pierwszy krok w dół. Schodzisz w relaks i uspo- kojenie... Dwa... niżej i głębiej. Może czu- jesz już, jak twoje odprężenie pogłębia się i umacnia z każdą chwilą... Trzy... im bliżej do podnóża schodów, tym bardziej się od- prężasz i rozluźniasz... Cztery... może czujesz już miłą ociężałość lub przyjemną lek- kość ogarniającą twoje ciało... Pięć... każdy kolejny krok wprowadza cię w coraz głębsze i przyjemniejsze odprężenie... Sześć... coraz głębiej i głębiej, ogarnia cię relaks i błogie roz- luźnienie... Siedem... może myśli twoje za- czynają już błądzić, dryfować ku wewnętrznym procesom i do- znaniom... Osiem... miłe uczucie odpręże- nia wypełnia całe ciało... Dziewięć... zbliżasz się do pod- nóża schodów. Wszelkie do- znania przyczyniają się do osiągnięcia pełnego relaksu i błogości... Dziesięć... stajesz u podnóża schodów. Czujesz się zupełnie odprężona. Głęboko odprężona i rozluźniona. Wymarzony zakątek odtwórzmy z pamięci lub wykreujmy we własnej wyobraźni. Skupienie na nim powinno wywoływać wy- łącznie przyjemne, odprężające wrażenia. Takich zakątków mo- że być bez liku: zaśnieżona ko- tlina górska, las we wszystkich kolorach jesieni, plaża nadmor- ska, spokojne jezioro, porośnię- te bujną trawą pagórki, płynące po niebie chmury czy wnętrze przytulnej izby z kominkiem. Jednym z moich ulubionych za- kątków jest ogród w lesie. Wyobraź sobie, że znajdujesz się w pięknym, starym ogrodzie otoczonym lasem. Gdzie spoj- rzysz, rozciąga się wspaniały widok - wysokie drzewa owo- cowe i kwiaty we wszystkich ko- lorach tęczy. Właśnie wstał no- wy dzień, zapowiada się piękna pogoda. Ciepłe promienie słoń- ca padają na trawy, kwiaty i drzewa. Perlą się krople rosy. Czujesz się wspaniale... Otacza cię upojny zapach ziół i kwiatów zmieszany z aromatem żywicy. Wdychasz te zapachy, cieszysz się nimi i delektujesz. Jesteś szczęśliwa, wolna od trosk... Słyszysz delikatny szum liści, które lekko poruszają się na wietrze. Pod stopami czujesz miękką trawę i mech, na skórze ciepło promieni słonecznych. Jesteś we wspaniałym nastroju, radosna i swobodna... Cała oko- lica emanuje harmonią i spoko- jem. Czujesz się częścią tego zakątka i myśl o tym przepełnia cię radością i zadowoleniem. Może zechcesz uzewnętrznić swoją radość, może rozpiera cię ochota, żeby dać upust uczuciu szczęścia i swobody. Zrób to w sposób, który ci najbardziej od- powiada. Wyzwól swą radość spontanicznie, bez żadnych ograniczeń... Przez ogród 55 wije się ścieżka prowadząca do lasu. Skieruj na nią kroki... Ścieżka prowadzi cię teraz przez las. Otaczają cię piękne, wysokie i strzeliste drzewa. Sły- chać świergot ptaków. Oto do- cierasz do pięknego leśnego zakątka. Spomiędzy skał bije ciepłe, czyste źródło. Woda bulgoce i pluska, wesoło spada- jąc po kamieniach do płytkiego jeziorka leżącego wśród skał. Woda jest w nim tak krystalicz- nie czysta i ciepła, że trudno WSIe oprzeć pokusie kąpieli. Wejdź do wody... zanurz się w tej odprężającej kąpieli... Woda masuje i rozluźnia całe twoje ciało. Rozleniwia, pozwala na zupełny relaks... Wychodzisz z wody, czujesz przyjemne ciepło i odprężenie. Rozejrzyj się do- okoła. Brzegi źródła porasta kobierzec z miękkich mchów i delikatnych traw... Tuż obok dostrzegasz miejsce wprost wymarzone do tego, by spocząć i odprężyć się jeszcze głębiej niż dotychczas. Połóż się na tym leśnym dywanie... Wsłuchaj się w głosy lasu, świergot pta- ków, szum drzew... Miłe ciepło i rozleniwienie wypełnia całe cia- ło... Myśli zaczynają błądzić bez celu... Oddychasz regularnie, swobodnie i głęboko. Warto mieć w zapasie kilka ta- kich ulubionych scenerii i wy- bierać tę, która wydaje się nam w danej chwili najwłaściwsza. O dobroczynnej roli, jaką w pro- gramie autohipnozy pełnią po- dobne wizualizacje (wyobraże- nia plastyczne), mowa jeszcze będzie nieco dalej. Sugestia hipnotyczna i pohip- notyczna Człowiek tworzony jest przez własną wiarę. Jest tym, w co wierzy. Bhagawadgita Nasz umysł powinien teraz znajdować się w stanie podat- ności i otwartości na sugestię hipnotyczną. Czeka nas bowiem główna część zadania: przeka- zanie do podświadomości pro- gramu, który spowoduje ocze- kiwane przemiany - pozbycie się nadwagi, poprawę pamięci, uleczenie dolegliwości itp. (Szczegółowe teksty sugestii znajdują się w ostatniej części poradnika. ) Nie żądajmy od siebie rzeczy niemożliwych, niech sugestie będą realistyczne, a oczekiwany efekt nie przerasta naszych możliwości. Jeśli obraliśmy so- bie bardzo specyficzne cele, a nasze pragnienia są skrystali- zowane, można się posłużyć techniką autorytarną. Warto wówczas pamiętać o prostym i zdecydowanym sposobie wy- rażania poleceń; nie powinno być żadnych wątpliwości co do zna- czenia poszczególnych sugestii ani miejsca na ich dowolną int- erpretaq'ę przez podświado- mość. Pamiętajmy, że sugestie mogą być przez nią rozumiane w sposób dosłowny. Zbagateli- zowanie tej prawdy w trakcie przygotowywania tekstu może czasem doprowadzić do niezręcznej sytuacji albo nie- przewidzianych komplikacji. Przypuśćmy, że ktoś zdecydo- wał się na kurację pobudzającą łaknienie i otrzymał sugestię ty- pu: „Twój apetyt rośnie, na widok sztuki mięsa reagujesz jak zgłodniały wilk... " Delikwent mógłby na jakimś przyjęciu wprowadzić osoby towarzyszą- ce w duże zakłopotanie, gdyby ulegając nieodpartej pokusie dosłownego wypełnienia suge- stii, pożerał swoją porcję powarkując cicho i mlaskając z rozkoszą. Choć mój przykład jest wyolbrzymiony, przecież zdarzają się czasem kłopoty wywołane dosłownym wypeł- nianiem poleceń przekazywa- nych podczas hipnozy, szczególnie jeśli była to heterohipnoza podawana przez hipnotyzera amatora. 57 58 Oto kilka przykładów prawidło- wo ułożonych sformułowań: „Z każdym dniem łatwiej mi ograniczyć palenie. Jestem wolna od nałogu palenia tytoniu i czuje się z tym doskonale... " „Akceptuję siebie i lubię siebie, przez co w bezpieczny sposób osiągam właściwą wagę ciała. Zjadam tylko takie rodzaje po- karmów, które przynoszą mi najwięcej pożytku... jem tylko w porach wyznaczonych na posił- ki". „Szybko nasycam się nie- wielkimi ilościami pokarmu, co pozwala mi na redukcję nadwa- gi przy zachowaniu zdrowia i dobrego samopoczucia". Motywacja i gorące pragnienie osiągnięcia nakreślonego przez siebie celu są głównym nośni- kiem sugestii. Bez zapału i za- angażowania emocjonalnego sugestia nie będzie akceptowa- na przez podświadomość. Na- wet najbardziej wzniosłe sfor- mułowania okażą się wówczas pustosłowiem i przyniosą dość mizerne efekty. Zwróćmy więc szczególną uwagę na wrażenie, jakie wywiera na nas treść tek- stu sugestii. Najbardziej zna- czące wyniki osiągają ci z nas, którzy z głębokim przekona- niem pragną zmiany. Powierz- chowna chęć da tylko powierz- chowne rezultaty. Bywa, że ktoś „zdecydował się" podświadomie na przekształce- nie problemu psychicznego w dolegliwość somatyczną. W ta- kim przypadku, póki nie do- trzemy do źródła tej dolegliwo- ści, efekty autohipnozy będą mało skuteczne i krótkotrwałe, nawet jeśli początkowo udało się nam usunąć pewne niemiłe doznania. Kolejną zasadą kształtowania sugestii hipnotycznych jest określenie ram czasowych, w których mają nastąpić wyczeki- wane zmiany. Bądźmy przy tym realistami, pozwólmy podświa- domości popracować nad su- gestią. Nie oczekujmy natych- miastowej poprawy tam, gdzie jest to niemożliwe z powodu czysto fizycznych ograniczeń. Łatwo wtedy o zwątpienie w efektywność kuracji, zniechę- cenie i porzucenie jej często właśnie w chwili, gdy podświa- domy „automatyczny pilot" za- czynał już wprowadzać w życie nasze polecenia. Nie żądajmy od siebie na przykład zrzucenia dwudziestu kilogramów nadwa- gi w ciągu jednego tygodnia. Nawet gdyby teoretycznie było to możliwe, wiązałoby się z nie- bezpiecznym zachwianiem rów- nowagi metabolicznej i odbiło niekorzystnie na zdrowiu. Nie o to przecież chodzi. Naczelnym celem wszelkich programów jest osiągniecie zadowolenia i dobrego samopoczucia. W sugestiach, których realiza- cja wymaga dłuższego okresu, używajmy określeń czasu od- noszących się do przyszłych zdarzeń, na przykład: „Za rok będę ważyć sześćdziesiąt kilo- gramów, będę szczupła, atrak- cyjna i pełna energii" albo: „W dniu egzaminu z historii będę pamiętać cały materiał histo- ryczny, który do tej pory opa- nowałam". Przestrzegam przed błędem, który sama niechcący popełni- łam na początku moich osobi- stych doświadczeń z autohip- nozą. Chcąc zwiększyć swą mo- tywację do studiowania pewne- go mało mnie fascynującego przedmiotu i wiedząc, że wkrót- ce będę musiała napisać trudny referat z tej właśnie dziedziny, ułożyłam odpowiedni tekst su- gestii hipnotycznych skupiają- cych się na pobudzeniu gorli- wości, chęci do pracy nad tym przedmiotem oraz pragnieniu napisania ważkiego i bogatego w oryginalne pomysły elabora- tu. Dopiero gdy sugestia zaczę- ła działać, zorientowałam się, że nie określiłam dziennych ram czasowych, w których będę za- angażowana w pracę nad tema- tem. Nagle więc zauważyłam, że problem pochłonął mnie do te- go stopnia, iż potrafiłam sie- dzieć nad notatkami do póź- nych godzin nocnych i choć by- łam naprawdę zmęczona, ode- rwanie się od pracy wywoływało niepokój. Ciągle napływały mi do głowy nowe pomysły i nie sposób było się uspokoić ina- czej, jak tylko zasiadając znów przy biurku. Choć szybko upo- rałam się z zadaniem i zyskałam pochwałę profesora, nikomu nie polecam takiego sposobu ra- dzenia sobie w szkole; odbywa się to kosztem zdrowia i nie jest wcale przyjemne. Lepiej więc zasugerować sobie systema- tyczną naukę trwającą nie wię- cej niż kilka godzin każdego dnia. Będzie nam wówczas to- warzyszyć uczucie zadowolenia i dobrze spełnionego zadania, jednocześnie zabezpieczymy się przed własną nadgorliwo- ścią i jej nieprzyjemnymi rezul- tatami. Nie polecani jednoczesnego zajmowania się zbyt wieloma problemami. Efekt sugestii rozmywa się wtedy i staje się znikomy w każdej dziedzinie, nad którą pracujemy. To zupeł- nie tak, jakbyśmy zamierzali przesunąć kilka ciężkich mebli. Jeśli zapragniemy poruszyć wszystkie naraz, nie wystarczy nam sił. Koncentrując się jed- nak kolejno na każdym przed- miocie, osiągniemy zamierzony efekt. Skoro więc zdecydowali- śmy się rozwiązać problem bezsenności, nie pracujmy jed- nocześnie nad usunięciem nadwagi i rzuceniem palenia. 59 Warto w tym miejscu podkre- ślić, że często skupienie uwagi na jednej tylko, węzłowej spra- wie automatycznie przynosi po- zytywne efekty także w innych obszarach naszego życia (na- wet jeśli wcale się nimi nie zaj- mujemy). Pewne problemy, choć pozornie zupełnie ze sobą nie powiązane, wyrastają z tego samego podłoża. Jedna pozy- tywna przemiana będzie działać jak katalizator innych pozytyw- nych przemian. I tak na przykład koncentracja na redukcji napię- cia w miejscu pracy może spo- wodować otwartość w kontak- tach z ludźmi, umożliwić rzuce- nie nałogu palenia, zlikwidowa- nie bólów głowy itp. Rozpoczynajmy od poradzenia sobie z drobnymi problemami. Pozwoli to na szybsze nabranie wprawy, płynności i wyczucia w autohipnozie. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że prze- cież o wiele łatwiej i przyjemniej uczyć się pływać, jeśli robimy to na płytkiej wodzie... Gdy pra- gniemy się skupić na rozwiąza- niu problemu dużego kalibru, na czymś, co wymagałoby lat psychoterapii, najlepiej podzie- lić pracę na kilka etapów. Przy- kładowo: pragnąc złagodzić wybuchy irytacji czy agresyw- ność wobec innych, można się na początku ograniczyć do tek- stu autohipnozy sugerującego uśmiech i miłe słowo skierowa- ne codziennie pod adresem bo- daj jednej osoby. Kiedy ten cel zostanie osiągnięty, wytyczmy nowy, chociażby wyświadcze- nie przysługi sąsiadowi lub przesłanie pozytywnej myśli komuś, kogo nie darzymy sym- patią. Jeden z moich kolegów, syste- matycznie stosujący autohipno- zę w codziennym życiu, natrafił kiedyś na przełożonego, który upatrzył go sobie jako ofiarę i prześladował przy każdej nada- rzającej się okazji. Ktoś inny wypowiedziałby szefowi jawną wojnę, zmienił pracę albo starał się zagryźć wargi i cierpieć w milczeniu. Nie było to w stylu Jurka. Codziennie przed wyj- ściem do pracy spokojnie za- siadał w fotelu, wprowadzał się w krótką hipnozę i wysyłał nie- sympatycznemu szefowi jak najczulsze i najserdeczniejsze myśli. Musiał tak promieniować tym pozytywnym, pokojowym nastawieniem, że gdy po trzech tygodniach zapytałam go, jak sobie daje radę w pracy, stwier- dził z dumą, że szef okazał mu zaufanie, radzi się go we wszystkich sprawach i miano- wał swym zastępcą. Wizualizacje Mogę wiedzieć o świecie jedy- nie to, co sobie wyobrażę. Są ludzie przekonani, że świat jest taki albo inny, lecz ja jestem pewien tylko mojego świata, moich przeżyć. GENNY DAYIS, BRUCE DAVIS Język podświadomości to mo- wa wyobraźni i przenośni. Nic wiec dziwnego, że wizualizacje, reprezentujące nasze pragnie- nia i zamierzenia, przemawiają do niej z wielką siłą. Są znacz- nie skuteczniejsze niż proste słowne komendy i chociażby dlatego powinny się znaleźć w każdej indukcji hipnotycznej. Jeśli na przykład pragnieniem naszym jest pobicie rekordu w sprincie, wyobraźmy sobie, jak w pięknym stylu wyprzedzamy wszystkich przeciwników, jak dobiegamy do mety, czujemy na piersiach dotyk przerywanej ta- śmy i słyszymy tłumy wiwatują- cej publiczności. Wizualizacje, które zamierzamy włączyć do naszej indukcji, po- winny być tak dobrane i prze- myślane, by wywoływały przy- jemny, pozytywny nastrój. Mogą dotyczyć zdarzeń z przeszłości, mogą też być wytworem naszej wyobraźni. Ktoś, kto zamierza się uwolnić od napięcia psy- chicznego, mógłby powrócić myślami do okoliczności, w któ- rych czuł się w pełni uspokojo- ny, rozluźniony i szczęśliwy. Przypomnienie sobie tych przy- jemnych zdarzeń kojarzyć się będzie z towarzyszącymi im w przeszłości przeżyciami we- wnętrznymi, z zadowoleniem i odprężeniem, automatycznie więc przyniesie podobne od- czucia. Jeśli odtworzenie z pamięci przyjemnej chwili sprawia nam trudność, warto pozwolić swej wyobraźni na stworzenie nowej, samodzielnie wykreowanej sce- ny. Im intensywniejsze i pozytywniej zabarwione do- znanie towarzyszy wyobrażeniu, tym lepsze przynosi efekty. Naj- lepiej jeśli jest przeżywane, tak jakbyśmy się znajdowali w środku stworzonej przez nas sceny. 61 Wyobraźnia, która w powyż- szym przykładzie pełni rolę na- szego największego sprzymie- rzeńca, może też okazać się wrogiem. Jeśli kultywujemy przekonania pesymisty i mal- kontenta, odmalowując przed sobą obrazy obfitujące w po- rażki i nieszczęścia, podświa- domość doprowadza do speł- nienia tych „wyobrażeń", prę- dzej czy później stają się one naszą obiektywną rzeczywisto- ścią. Nie znam osobiście niko- go, kto szczerze wierząc w swe siły i zdolności byłby wciąż nę- kany niepowodzeniami. To, w co wierzymy i co sobie wyobra- żamy, ma wyraz w naszych osiągnięciach, stanie zdrowia, a nawet zdobyczach material- nych. Zmiana dotychczasowych wyobrażeń o świecie i sobie samym wywołuje zmiany w po- stawie wobec innych, w wyglą- dzie zewnętrznym, stanie zdro- wia oraz w sukcesach zawodo- wych. Jeden z moich profesorów, de- monstrując wpływ wyobraźni na zachowanie, zwykł był dawać taki oto przykład: Jeśli naszym zadaniem jest przejście po leżą- cej na ziemi desce, robimy to zręcznie i z łatwością. Gdy po- dobna kładka umieszczona jest pół metra nad ziemią, wciąż jest to stosunkowo łatwe. Co by się. jednak stało, gdybyśmy byli przekonani, że przerzucona jest przez wartki strumień? Zwąt- pienie zrodzone w sercu spo- wodowałoby utratę równowagi i upadek. A przecież szerokość kładki nie uległa zmianie, zmie- niło się tylko NASZE WYOBRA- ŻENIE i towarzyszące mu ocze- kiwania. Niewykluczone, że wszystko, co powiedziano przed chwilą o sile wyobraźni, wyda się niektórym mało prawdopodobne. Zapew- niam, że będzie tak tylko do momentu, gdy sami się o tym zaczniemy przekonywać. A przekonać się można łatwo - znając zasadę tworzenia rze- czywistości zgodnej z naszymi oczekiwaniami, już od dziś za- cznijmy przekazywać swej pod- świadomości tylko te myśli i wyobrażenia, które świadomie wybraliśmy jako odpowiednie. Każdą sugestię należy kilka- krotnie powtórzyć (trzy lub czte- ry razy w każdej sesji); dobrze, jeśli jest ona podana w kilku wersjach. J Zakończenie transu Wszystko, co poznałem, uczy mnie wdzięczności dla Stwórcy za to wszystko, czego nie dane mi było poznać. RALPH WALDO EMERSON Błędem byłoby niedocenianie zakończenia transu. Jest ono ważną częścią każdej sesji hip- notycznej i zezwala na wprowa- dzenie organizmu w typowy stan pobudzenia i czujności. Zakończenie transu obejmuje: wprowadzenie sugestii pohip- notycznych, mających ułatwić wejście w trans w późniejszych sesjach; usunięcie wszelkich sugestii, które wprowadzone były w celu pogłębienia obec- nego transu; wyjście z transu. Wskazane jest wprowadzanie do zakończenia sesji hipno- tycznej sugestii, które ułatwią osiągnięcie właściwej głęboko- ści transu w przyszłości. Służyć temu mogą sformułowania ty- pu: „Od tej chwili, ilekroć zasią- dę w swoim ulubionym fotelu, ogarnie mnie miły nastrój relak- su i odprężenia. Z łatwością osiągnę relaks na tyle głęboki, by wprowadzić sugestie hipno- tyczne do podświadomości" lub: „Odtąd, kiedykolwiek wy- powiem w myślach słowo re- laks, natychmiast znajdę się w stanie głębokiego uspokojenia gwarantującego współpracę podświadomości". Wszelkie sugestie, które użyte były do wprowadzenia nieco- dziennych wrażeń, na przykład ociężałości, ospałości, napięcia mięśni lub uczucia lekkości, powinny być usunięte, zanim powrócimy do codziennych za- jęć. Jeśli nie pamiętamy wstępnych sugestii, najlepiej uciec się do powtórzonej kilkakrotnie for- mułki: „Wszystkie procesy fizjologiczne powracają do normy, czuję się rześka i odprężona". Nie zaszkodzi przekazanie sobie sugestii w kilku wariantach. W ogromnej więk- szości wystarcza to w zupełno- ści do bezpiecznego wyjścia z hip- nozy. Jeśli jednak po otworze- niu 63 64 oczu czujemy się nieswojo, czy też jesteśmy rozkojarzeni, nale- ży się ponownie wprowadzić w trans hipnotyczny i poświęcić więcej czasu na słuchanie su- gestii pełnego rozbudzenia, do- brego samopoczucia, wrażenia przyjemnego odprężenia itp. Czasem dla pozbycia się niemi- łych objawów wystarczy przejść się trochę po pokoju. Warto przy tym zaznaczyć, że wspo- mniane przed chwilą komplika- cje zdarzają się niezwykle rzad- ko. W najgorszym razie nieprzy- jemne doznania usunięte zosta- ną krótką drzemką. Pamiętajmy, że im głębsza była hipnoza, tym więcej czasu powinniśmy po- święcić na wychodzenie z tran- su. Do zakończenia sesji hipno- tycznej wykorzystywać można wyobrażenie wspinania się po schodach, liczenie, skupienie uwagi na otaczającej rzeczywi- stości, dobiegających z ze- wnątrz dźwiękach itp. Jeśli poddajemy się heterohipnozie lub nagrywamy tekst sugestii na taśmę magnetofonową, przekierunkowanie uwagi na zewnątrz uzyskane być może dodatkowo przez nieznaczne przyspieszenie rytmu, podwyż- szenie tonu głosu lub wymó- wienie imienia osoby zahipno- tyzowanej. Oto przykładowy tekst zakoń- czenia sesji samohipnozy: Pozwól sobie na kilka dodatko- wych chwil odprężenia i spoko- ju... Bez względu na warunki otoczenia będziesz w stanie za- chować wewnętrzny spokój i zadowolenie w czasie normal- nych zajęć. Nastrój relaksu, to- warzyszący ci w ciągu dnia, pomoże osiągać sukcesy. Coraz łatwiej będzie ci się odprężać w kolejnych sesjach autohipnozy. Pozytywne zmiany zachodzące w twoim życiu będą z każdym dniem coraz wyraźniejsze. (Jeśli słuchanie taśmy odbywa się bezpośrednio przed snem, odtwarzanie można w tym miej- scu przerwać. ) Teraz zacznę liczyć od jednego do dziesięciu, a ty będziesz po- woli powracać do normalnego, naturalnego stanu czuwania. Gdy powiem „dziesięć", bę- dziesz się czuć zupełnie natu- ralnie, odprężona i całkowicie świadoma otaczającej rzeczy- wistości. Jeden... dwa... zaczynasz po- wracać do stanu czuwania... Trzy... cztery... uczucie ocięża- łości oraz inne związane z tran- sem wrażenia opuszczają twoje ciało... Pięć... sześć... powracasz do stanu czuwania, wszystkie pro- cesy fizjologiczne powracają do normy... Siedem... zdajesz sobie sprawę z dźwięków dobiegających z otoczenia, twoja uwaga zaczyna kierować się na zewnątrz... Osiem... gdy powiem „dzie- sięć", będziesz się czuć rześka i odprężona, z jasnym umysłem, tak jak po długim, solidnym wy- poczynku... Dziewięć... zaczynasz otwierać oczy... Dziesięć... otworzyłaś oczy, je- steś rześka, pełna energii i wy- poczęta. Czujesz się wspaniale. Tekst zakończenia sesji może być krótszy: Teraz będę powoli liczyć od jednego do pięciu. Gdy powiem „pięć", powrócisz do stanu normalnej świadomości, rześka, spokojna i pełna wigoru. Jeden... zaczynasz powracać do normalnego stanu czuwania. Jesteś świadoma odczuć do- chodzących z twojego ciała... Dwa... powracasz do stanu czuwania... Trzy... uczucie ociężałości opuszcza twoje ciało... Cztery... oddychasz regularnie, gdy powiem „pięć", otworzysz oczy czując się całkowicie spo- kojna i wypoczęta... Pięć... jesteś spokojna i odprę- żona, rześka i wypoczęta... mo- żesz powrócić do normalnych zajęć. Krótkie metody relaksacji Twoim obowiązkiem jest być, nie zaś być „tym" albo „tam- tym". Św RAMANA MAHARSHI 66 Minirelaksacja Ćwiczenie to wykonujemy kil- kakrotnie (trzy lub cztery razy) w ciągu dnia, szczególnie gdy zaczynamy odczuwać wzrasta- jące napięcie, na przykład w szkole lub w pracy. Wystarczy mu poświęcić nie więcej niż pięć minut. Można je przepro- wadzić w każdym miejscu, które daje nam wrażenie względnego komfortu i bezpieczeństwa. Niektórzy wykonują tę krótką re- laksację w łazience. Oddychaj spokojnie, głęboko i regularnie. Skoncentruj się na relaksie i odprężeniu. Licz powoli od dziesięciu do ze- ra. W miarę liczenia powinnaś odczuwać wrażenie narastają- cego spokoju. Wyobraź sobie przyjemną, spo- kojną scenę. Spędź kilka chwil . kontemplując miłe doznanie. Powiedz sobie, że udaje ci się rozładować każdy stres i jesteś w stanie zachować właściwy dystans względem rzeczywisto- ści. Nade wszystko liczy się spokój i równowaga wewnętrz- na. Powróć do normalnego stanu czuwania licząc w myślach od jednego do trzech. Nie przejmujmy się, jeśli tym ra- zem nie udało nam się odprę- żyć. Zachowujmy się tak, jakby- śmy osiągnęli głęboki relaks. Po kilku próbach z powyższym ćwiczeniem okaże się, że od- prężenie przychodzić będzie au- tomatycznie i bez wysiłku. Napinanie i rozluźnianie mięśni W chwilach gdy czujemy, że trudno będzie WSIe nam odprę- żyć, warto wykorzystać krótką technikę progresywnej relaksa- cji polegającą na napinaniu i rozluźnianiu zespołów mięśni. Metodę powyższą polecam szczególnie tym z nas, którzy podejrzewają, że reagują na stres nieświadomym napina- niem mięśni. Mogą wówczas nastąpić pewne trudności z roz- luźnieniem. Nawet gdy się nam wydaje, że osiągnęliśmy zupeł- ne odprężenie, często wciąż jeszcze utrzymujemy w napięciu całe zespoły mięśniowe. Przed- stawiona w tym miejscu metoda pomoże nam uwrażliwić się na subtelne różnice w sygnałach, jakie docierają z napiętego oraz rozluźnionego ciała. Usiądź lub jeszcze lepiej połóż się w wygodnej pozycji. Skon- centruj się na uspokojeniu. Po- staraj się maksymalnie wyci- szyć myśli, odprężyć. Nie za- mykaj oczu. Głęboko zaczerpnij powietrza. Wstrzymaj oddech na kilka sekund. Wypuść powie- trze przez nos. Wydech powi- nien być swobodny i naturalny. Powtórz ten sposób oddychania jeszcze jeden lub dwa razy... Ilekroć wydychasz powietrze, ogarnia cię przyjemny spokój. Oddychaj spokojnie i natural- nie... Zwróć uwagę na potęgują- cy się nastrój relaksu i odprę- żenia oraz postępujące rozluź- nienie mięśni. Trwaj w tym przy- jemnym stanie przez około mi- nutę... Napnij teraz całe ciało, mocno napręż wszystkie mię- śnie... Rozluźnij je... Naprze- miennie napinaj i rozluźniaj wszystkie grupy mięśni, poczy- nając od stóp, a kończąc na głowie (albo odwrotnie). Napnij... a następnie rozluźnij mięśnie stóp, łydek i ud. Skon- centruj się przez chwilę na mi- łym odczuciu relaksu, które to- warzyszy odprężeniu tych mię- śni. Napręż... i rozluźnij mięśnie po- śladków oraz brzucha. Skon- centruj się przez chwilę na wra- żeniach, które docierają z tych okolic. Napnij... a po chwili rozluźnij mięśnie pleców, ramion i rąk. Poczuj chwilowe napięcie i usztywnienie, a następnie przy- jemne odprężenie i spokój. Napnij mięśnie szyi i karku. Rozluźnij je. Zwróć uwagę na różnice we wrażeniach, które docierają z tych okolic w sta- nach napięcia i rozluźnienia. 67 Zamknij oczy. Odpręż wszyst- kie mięśnie. Skup uwagę na każdej grupie mięśni. Sprawdź, czy wszystkie są dostatecznie rozluźnione. Jeśli odczuwasz w jakiejś okolicy nadmierne na- pięcie, napnij ją jeszcze bar- dziej, a po chwili, wydychając powietrze, rozluźnij. Oddychaj spokojnie i natural- nie. Przy każdym wydechu wymawiaj w myślach pojedyn- cze słowa kojarzące się z odprężeniem („relaks", „spo- kój", „harmonia", „szczęście itp. ). Wyobraź sobie jakąś przyjemną scenerię, na przykład spokojne jezioro, las, piękny ogród. Powróć do normalnego stanu czuwania licząc w myślach od jednego do pięciu. l Sugestie autohipnozy Ostatnią część poradnika po- święcam omówieniu konkret- nych problemów, które dają się rozwiązywać przy użyciu auto- hipnozy i pokrewnych jej me- tod. Na końcu każdego rozdzia- łu proponuję teksty sugestii stanowiących centralną część sesji hipnotycznej, mającej za- radzić naszym kłopotom. Przy- pomnijmy, że warunkiem ko- niecznym do tego, by nasze su- gestie odniosły zamierzony sku- tek, jest rygorystyczne prze- strzeganie kolejności wszyst- kich etapów sesji autohipnozy. Każdy trans należy więc rozpo- czynać tekstem wybranym z rozdziału „Indukcja hipnotycz- na". Następny krok to pogłębie- nie transu z wykorzystaniem metod opisanych w rozdziale „Pogłębianie transu". Teraz do- piero umieścić należy konkret- ne sugestie pochodzące z ni- niejszej części. Sesję autohip- nozy (o ile w tekście nie sugeru- ję innego rozwiązania) kończy- my zawsze sugestiami wyjścia z transu zaczerpniętymi z rozdzia- łu „Zakończenie transu". Redukcja napięcia nerwowego Nie trzeba wcale zmieniać rze- czywistości, którą dostrzegamy wewnątrz siebie czy poza sobą. Wystarczy zmienić sposób, w jaki ją dostrzegamy. TADEUS GOLAS 72 Życie nie szczędzi nam obcią- żeń. Chcąc nie chcąc, prędzej czy później wielu z nas zaczyna na nie reagować zwiększonym niepokojem, a nawet dolegliwo- ściami fizycznymi. Niełatwo da- je się jednak uniknąć okolicz- ności, w których rodzi się na- pięcie. Terminy, obowiązki - to niestety nieodłączne elementy rzeczywistości. Zamiast podej- mować kolejne próby odizolo- wania się od nadmiernego stre- su, spróbujmy poszukać nowe- go, zdrowszego sposobu neu- tralizowania jego szkodliwych efektów. Jedną z lepszych me- tod, które nam to zamierzenie ułatwią, jest autohipnozą. Każdy z nas wchodzi w życie z pewną określoną tolerancją na napięcie psychiczne. Jeśli nie przekracza ono naszej normy, jesteśmy w stanie w miarę sprawnie radzić sobie w sytu- acjach kryzysowych i wciąż za- chować dobre samopoczucie i zdrowie. Gdy jednak napięcie osiągnie poziom przewyższają- cy naszą wrodzoną odporność, tracimy równowagę. Jakikol- wiek dodatkowy wysiłek, dodat- kowe przeżycia, nawet pozy- tywne, rozregulują nasz orga- nizm i doprowadzą do załama- nia się jego funkcji. Pierwsze objawy sugerujące, że pułap naszej wytrzymałości został przekroczony, to poranna po- wolność, budzenie się z uczu- ciem niezadowolenia i zmęcze- nia, niechęć do wstania z łóżka, rozkojarzone myśli, osłabienie pamięci, niska zdolność do koncentracji i brak równowagi emocjonalnej. Jeżeli pośród wymienionych doznań rozpoznali Państwo swoje objawy, najwyższy czas, by wyzwolić się z zaklętego kręgu napięcia. Nikt inny, tylko my decydujemy o własnej reak- cji. My sami jesteśmy też w sta- nie ją zmienić. Już w dzieciństwie wybraliśmy pewien sposób radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych, później konsekwentnie stosu- jemy go w dorosłym życiu. Wszystkie sprowadzają się do dwóch podstawowych reakcji: ataku albo ucieczki w siebie. Osobowość skłonna do ataku wyładowuje się w gwałtownym wybuchu. Ta metoda, choć mo- że mieć nieobliczalne skutki, jest zbawienna dla zdrowia jed- nostki, bo pozwala na szybkie odreagowanie napięcia. Dla na- szego organizmu groźniejsza jest jednak ucieczka do we- wnątrz; agresja jest wtedy kie- rowana przeciwko samemu so- bie. Reagujące tak osoby do- świadczają stresu na poziomie emocjonalnym. Martwiąc się, powracając w myślach do nie- przyjemnych zajść z przeszło- ści, wciąż przeżywają niepokoje i depresje. Inni z kolei nauczyli się blokowania emocji, nie od- czuwają więc stresu w formie pobudzenia. Napięcie jednak istnieje i gromadzi się w organi- zmie. Lokowana w ciele energia stresu z czasem zaczyna być odczuwana jako dolegliwości fi- zyczne - ból głowy, niestraw- ność, ból pleców itp. Stąd nie- daleko już do chronicznych chorób natury psychosoma- tycznej. Różne są nie tylko sposoby wy- ładowania napięcia, ale i inten- sywność odpowiedzi na stres. Co jednej osobie potrafi zakłó- cić spokój na cały dzień, dla in- nej może być niewartym odno- towania szczegółem. Pod tym względem podzielono osobo- wości na trzy kategorie: A, B i C. Osoby, które na kryzys re- agują nadmiernym pobudze- niem, utarło się zaliczać do typu A. Inni przyjmują taktykę cho- wania głowy w piasek; taka osobowość nazywana bywa ty- pem C. Reagujących adekwat- nie zaliczono do typu B. Ludzie o skłonnościach do re- akcji typu A charakteryzują się nadpobudliwością emocjonalną i chęcią współzawodniczenia. Są niespokojni, niecierpliwi i napięci, zwykle mają wysokie aspiracje, pracują szybko, z po- czuciem ciążącej na nich odpo- wiedzialności i presji, wciąż są w ruchu. Mają skłonność do „spalania się" w sytuacjach stresowych, cierpią zwykle na alergie, nadciśnienie, wrzody przewodu pokarmowego, mają zawały serca. Dla jednostek z osobowością C typową odpowiedzią na nad- mierny stres jest... pozorny brak reakcji. Osoby takie wydają się pasywne, łatwo ulegają presji z zewnątrz, niechętnie stawiają czoło problemom czy biorą od- powiedzialność za swoje 73 czyny. Wolą oddać inicjatywę w cudze ręce. Nieobca jest im skłonność do depresji, załama- nia funkcji układu odporno- ściowego, mają też większe szanse zachorowania na raka. Pasywności może towarzyszyć poczucie winy i niska samo- ocena. Najzdrowsze reakcje charakte- rystyczne są dla osobowości typu B. Ludzie z tej grupy są z reguły odprężeni i spokojni (da- je się to dostrzec w ich sposo- bie poruszania się i mówienia), są łatwi w obcowaniu, rzadko tracą cierpliwość, trudno ich wyprowadzić z równowagi, zdolni są do systematycznej pracy. Chętnie też poświęcają czas na własne przyjemności i nie zależy im tak bardzo na uznaniu otoczenia. Często naj- wyższą wartość stanowi dla nich własna satysfakcja. Zastanówmy się, który z wyżej wymienionych typów osobowo- ści najwłaściwiej określa nas samych. Ułatwi to późniejsze znalezienie odpowiednich me- tod rozwiązywania problemów i wybór sugestii hipnotycznych dostosowanych do naszych po- trzeb. 74 Kształtowanie nowej reakcji Pomyślmy, jakie bodźce wpro- wadzają nas w stan napięcia nerwowego. Czy jest ono wywo- łane sytuacją w pracy, czy ra- czej nieporozumieniami w do- mu? Warto spisać listę wszyst- kich czynników, które wyzwala- ją w nas nadmierny niepokój. Jestem zirytowana, gdy: - Krystyna upiera się przy swo- im zdaniu... -Jan robi bałagan w kuchni... Następnym krokiem będzie uświadomienie sobie, jaka jest nasza typowa odpowiedź na te bodźce. Kiedy jestem zirytowana: - czuję gniew, zaciskam zęby, zgryźliwie odpowiadam Krysty- nie... - zamykam się w sobie, nic nie mówię, choć tak naprawdę złoszczę się na Jana. Wyma- wiam sobie, że jestem nie- wdzięczną żoną. Teraz obmyślmy inną, właściw- szą reakcję, która mogłaby za- stąpić dotychczasową. - gdy Krystyna upiera się przy swoim zdaniu, rozmawiam z nią szczerze i otwarcie, pragnę zro- zumieć jej punkt widzenia... - gdy Jan robi bałagan w kuch- ni, wyjaśniam mu, jaką przy- krość sprawia mi jego zacho- wanie, proszę o pomoc przy sprzątaniu kuchni... Warto teraz wyobrazić sobie scenkę, która przedstawia po- tencjalnie konfliktową sytuację i naszą nową reakcję. W pierw- szym podanym wyżej przykła- dzie moglibyśmy w wyobraźni zainscenizować spotkanie z Krystyną i naszą pełną wzajem- nej akceptacji rozmowę. Wy- obrażalibyśmy sobie, że ze zro- zumieniem wysłuchujemy wza- jemnych argumentów i czujemy radość z powodu osiągnięcia porozumienia. Ułożone przez nas wyobrażenia i słowne sugestie włączone bę- dą następnie do programu au- tohipnozy, który znajdziemy przy końcu niniejszego rozdzia- łu. Dobrze jest obmyślić zestaw działań, pozwalających nam bezpiecznie rozładować napię- cie. Jednym z nich jest spacer. Już w latach siedemdziesiątych odkryto, że piętnastominutowy energiczny marsz odpręża lepiej niż niejeden lek uspokajający. Zwróćmy uwagę na sposób, w jaki się poruszamy podczas spaceru; najwięcej korzyści przynosić będzie spacerowanie długimi krokami, z podniesioną głową i wymachiwaniem rąk. Pozwoli to na rozluźnienie mię- śni szyi, ramion i pleców; oko- lic, które u zagniewanych osób często są podświadomie napi- nane. Dobrym sposobem zredukowa- nia napięcia jest podzielenie się myślami z kimś zaufanym. Po- zwoli to bardziej obiektywnie spojrzeć na problem, który ubrany w słowa traci znaczenie i staje się łatwiejszy do ogar- nięcia myślą. Gdyby trudno nam było znaleźć odpowiednią osobę, warto przelać myśli i uczucia na papier. Uzewnętrz- nienie napięcia ułatwi zdobycie perspektywy i znalezienie wyj- ścia z trudnej sytuacji. Innym wspaniałym lekiem anty- stresowym jest śmiech, pozwa- la na odprężenie i uspokojenie całego organizmu. Nauczmy się więc dostrzegać komizm nawet w sytuacjach, które dotychczas wywoływały w nas gniew i iry- tację. Warto wyolbrzymić stre- sową sytuację do takich rozmia- rów, że stanie się wręcz grote- skowa. 75 76 Bywa, że ktoś odczuwa potrze- bę natychmiastowego odre- agowania. Japończycy radzą sobie w takich sytuacjach bi- ciem kukły, umieszczonej do tego celu w wielu zakładach pracy. My, Polacy, nie mamy podobnych ułatwień, posłużmy się więc innymi, a równie po- mocnymi sposobami szybkiego i bezpiecznego rozładowania napięcia. Może to być krzycze- nie w poduszkę (poduszka do- skonale durni dźwięki, krzycz- my więc pełną piersią bez oba- wy, że przestraszymy domow- ników czy sąsiadów), rzucanie się na łóżku, biegi, ćwiczenia fi- zyczne, praca w ogródku czy rwanie gazet. Gdy rozładujemy już napięcie, wprowadźmy się w stan odprężenia wykorzystując do tego technikę relaksacji (me- todę znajdziemy w rozdziale „Krótkie metody relaksacji"). Później, w wolnej chwili, warto przemyśleć przyczyny naszej reakcji, przeanalizować własne odczucia i okoliczności, które wyprowadziły nas z równowagi. Zastanówmy się wówczas nad takim sposobem rozładowania napięcia, który nie dopuści już do następnego wybuchu. Po- mysły dotyczące sposobu re- agowania na bodźce wywołują- ce nadmierny stres warto bę- dzie włączyć do programu au- tohipnozy. Jesteś odprężona. Jesteś głę- boko odprężona i spokojna. Od- tąd będziesz odczuwać odprę- żenie zawsze, gdy okaże się to potrzebne. Z łatwością radzisz sobie z napięciem. Otoczona je- steś kokonem ochronnej ener- gii, który broni cię przed nega- tywnymi wpływami z zewnątrz. Wszelkie wpływy z zewnątrz wywołujące niepokój i nadmier- ne stresy odbijają się od po- wierzchni tego kokonu. Odbijają się i odskakują, dzięki czemu pozostajesz zawsze spokojna i zrównoważona. Łatwo ci uzy- skać właściwe, zdrowe spojrze- nie na sprawy, które do nie- dawna wprowadzały cię w na- pięcie... Odtąd jesteś w stanie podchodzić do życia w sposób zrównoważony i pełen zrozu- mienia dla siebie oraz innych. Radzisz sobie z nadmiernym stresem w nowy, zdrowy i doj- rzały sposób, odczuwasz zado- wolenie z siebie i swoich no- wych reakcji. Uczucie zadowo- lenia towarzyszy ci przez cały dzień. Odtąd ilekroć... (tu wpro- wadź czynnik wywołujący na- pięcie), natychmiast... (tu wy- obraź sobie swoją nową, zdro- wą i bezpieczną reakcję na sy- tuację stresową). Twój nowy, bezpieczny sposób reagowania towarzyszy ci zaw- sze, w każdych okoliczno- ściach. Jeżeli kiedykolwiek znajdziesz się w sytuacji, która dotychczas wprowadzała cię w stan napięcia, wystarczy, że- byś wzięła głęboki oddech i wymówiła w myśli słowo „re- laks", natychmiast otoczy cię i przeniknie nastrój głębokiego odprężenia. Odtąd potrafisz so- bie doskonale radzić z napię- ciem. Wiesz, że możesz pano- wać nad własnymi emocjami. Od ciebie zależy przecież reak- cja na okoliczności zewnętrzne. Od dziś wybierasz te najbez- pieczniejsze i najwłaściwsze. Z radością zauważasz pozytywne zmiany zachodzące w twoim sposobie reagowania. Jesteś pogodna i radosna. Jesteś zrównoważona. W każdych oko- licznościach zachowujesz się naturalnie, właściwymi emo- cjami reagujesz na warunki ze- wnętrzne. Czujesz się całkowi- cie bezpieczna. Osłania cię ko- kon ochronnej energii. Jak tar- cza odbija wszelkie napięcie i niepokój. Napięcie i niepokój nie mają do ciebie dostępu. Od- tąd jesteś bezpieczna i zrówno- ważona, dlatego łatwiej jest ci ze zrozumieniem podchodzić do innych. Jesteś silna. Bezpiecz- ne rozładowanie i usunięcie na- pięcia okazuje się łatwe i natu- ralne... Zdajesz sobie sprawę ze wszystkich swoich emocji i na- strojów. Wszystkie są warto- ściowe i potrzebne. Wszystkie mają swoje miejsce i czas. Ta akceptacja swoich emocji i na- strojów pozwala na śmiałe roz- ładowanie napięcia. Jesteś bez- pieczna. Dotychczasowe napię- cie zastępujesz nastrojem re- laksu i głębokiego odprężenia, przydającego siły, poczucia mocy i wiary we własne możli- wości. Jesteś silna, zdolna do rozładowania i zneutralizowania wszelkich nacisków zewnętrz- nych... To poczucie pozwala ci na osiągnięcie przyjemnego odprężenia i zachowanie rów- nowagi w każdej sytuacji. Je- steś bezpieczna. Wolna od stre- su. Spokojna i wolna od stresu. Sugestii należy słuchać dwa lub trzy razy w ciągu dnia, najlepiej rano, zaraz po przebudzeniu, w porze drugiego śniadania oraz przed snem. Już w ciągu kilku tygodni powinniśmy zauważyć pozytywne zmiany w naszych reakcjach. Ci z nas, którym bliższy jest sposób reagowania charaktery- styczny dla osobowości typu C, mają obniżoną odporność na stres. Zamiast wyładować gniew na zewnątrz, noszą go w sobie. Często pojawia się wów- czas uczucie urazy, użalanie się nad własnym losem, skłonność do depresji. Jeżeli nieobce są nam powyższe reakcje, zajrzyj- my do następnego rozdziału. Opisuję w nim metody zwięk- szenia samoakceptacji i wiary we własne siły. Prócz tego war- to zastanowić się nad 77 sposobem ubarwienia własne- go życia. Sporządźmy wiec listę aktywności, które sprawiają nam radość, z których potrafi- my czerpać zadowolenie. Można się będzie nią posłużyć w chwili obniżonego nastroju i pozwolić sobie na trochę frajdy, do której każdy z nas ma przecież prawo. Najwięcej przyjemności i korzy- ści przyniosą aktywności wy- magające od nas trochę polotu i twórczego zaangażowania. Samoakceptacja Masz prawo do swoich uczuć zarówno bolesnych, jak i rado- snych. Odczuwanie wszystkie- go, co da się odczuć, oto co jest prawdziwie ludzkie. MŁDRED NEWMAN, BERNARD BERKOWTTZ Problemem doświadczanym często w dorosłym życiu jest brak pewności siebie i niska samoocena. Objawia się to na przykład tendencją do ciągłego przepraszania. Przepraszamy za to, że ktoś nas potrącił, że hy- draulik nie przyszedł naprawić kranu, że boli nas głowa, sło- wem, za to, że żyjemy. Towa- rzyszyć temu może niezwykle krytyczna ocena własnej oso- by., Jestem nic niewarta, bo mam za grube uda", „Ale ofer- ma ze mnie" - słyszy się to na każdym kroku. A jak reagujemy na pochwałę czy komplement pod własnym adresem? „Co? Ładnie wyglądam? Gdzie taka starucha jak ja może ładnie wy- glądać?" albo też: „Podoba ci się moja sukienka? Ach, to przecież stary ciuch". Cóż się dziwić, że tworząc tak ograniczony do jednej barwy - czerni - obraz rzeczywistości, tkwimy w nim, święcie przeko- nani, że taki jest już nasz los. Wstyd i poczucie niższości po- wodują, że koncentrujemy się wyłącznie na jej negatywnym wycinku. Każda myśl wywołuje odpo- wiednią reakcję fizyczną orga- nizmu (przyspieszenie rytmu uderzeń serca, zwiększenie ci- śnienia krwi, napięcie mięśni). Ciągłe powtarzanie negatyw- nych myśli wpływa niekorzyst- nie na nasze samopoczucie i reakcje, tworząc zewnętrzną rzeczywistość odzwierciedlają- cą nasze przekonania. Niska samoocena objawiać się może na wiele sposobów, na przykład łatwością obrażania się na in- nych. Ponieważ sami bez prze- rwy krytykujemy siebie i poni- żamy, wystarczy drobna, nawet z dobrego serca wypływająca uwaga, a wybuchamy jak dy- namit albo wręcz przeciwnie, zamykamy się w sobie samotni, nieszczęśliwi, rozgoryczeni, z głęboką urazą w sercu. Innym objawem poczucia niższości jest 79 80 bezsilność i bierność, lęk przed podejmowaniem decyzji. Sfor- mułowania „nie umiem", „nie potrafię", „nie wiem" towarzy- szą nam na każdym kroku. Są to równocześnie jedyne zwroty, w których nie wahamy się wymó- wić słowa „nie". W przypadkach gdy oczekuje się od nas cze- goś, na co nie mamy ochoty, co ogranicza naszą wolność, ubezwłasnowolnia, słowo „nie" jakoś w żaden sposób nie chce przejść przez gardło. Często postawę „wszystko dla innych, nic dla mnie" przyjmują kobiety. Podejście to mówi samo za sie- bie: „Inni zasługują na szacu- nek, są ważni, ja nie". Nie sposób być szczęśliwym odmawiając sobie radości ży- cia. Niestety, negacja własnych potrzeb jest typowa dla ludzi z niską samooceną. Osoby takie mogą przyjąć postawę „zamar- twiacza": wciąż oczekują gromu z jasnego nieba. Ponieważ wy- znają zasadę „nie ciesz się, bo jutro będziesz płakać" oraz, jest źle, jutro będzie gorzej", na wszelki wypadek wolą być zaw- sze nieszczęśliwe. Niska samoocena wiąże się z kompleksem niemożności, bie- dy, poczuciem niezasługiwania na przychylność losu. Z dużym prawdopodobieństwem można przewidzieć, że nawet uśmiech fortuny i odziedziczenie spadku po bogatym kuzynie nie uczyni- łoby z „zamartwiacza" człowie- ka szczęśliwego. Pewnie wów- czas zacząłby martwić się o to, co zrobić z tak pokaźną sumą pieniędzy, jak się zachować, by jej przypadkiem nie stracić. Ot, i kolejny ból głowy... Jeśli ktoś wierzy, że nie zasługuje na sza- cunek i dobrobyt, posłuszna podświadomość zatroszczy się już o to, żeby zadośćuczynić oczekiwaniom. Zanim zajmiemy się „odhipno- tyzowaniem" z programu nega- tywnego, pomyślmy, jak po- wstał. Odpowiedź nie jest skomplikowana. Jeszcze we wczesnym dzieciństwie przeję- liśmy go od rodziców. Rodzice to pierwszy i największy autory- tet, wszystko wiedzą, wszystko mogą, mają nad nami całkowitą władzę. Nic dziwnego, że w pierwszych latach naszego ist- nienia traktowani są jako ośro- dek wszechświata. Jeśli roz- bieżność miedzy ich oczekiwa- niami a naszymi najbardziej podstawowymi potrzebami jest rozładowana w niewłaściwy sposób, wyniesiemy z takiego domu obraz rzeczywistości peł- nej napięć i tarć wewnętrznych oraz poczucie niskiej własnej wartości. Przyczyn może być kilka, na przykład niekonsekwencja ze strony rodziców czy opieku- nów: zachowanie, które raz jest karane, innym razem uchodzi płazem. Nawet dorosłą osobę doprowadziłoby to do dezorien- tacji. Dorosły z reguły daje so- bie jednak z tym radę, opierając się na własnym, wyrobionym przez lata zdaniu. Dziecko jesz- cze takiego zdania nie ma, do- piero je tworzy. Podświadomie zaś wie tylko jedno: za wszelką cenę musi przetrwać, zdobyć akceptację rodziców, zrobić wszystko, co tylko można, żeby zasłużyć na ich miłość i troskę. Bywa i tak, że rodzice, w wyniku własnych wczesnodziecięcych doświadczeń, nauczyli się nie- uznawania pewnych sfer swojej osobowości, potrzeb, uczuć czy pragnień. Możemy się spodzie- wać, że nie zaakceptują ich tak- że u swojego potomka. Będą krytycznie osądzać i karać każ- de uzewnętrznienie tej głęboko przez nich zepchniętej do pod- świadomości sfery. Co gorsza, mogą krzywdzić niesprawiedli- wą oceną, wyśmianiem, nawet wyzwiskiem. Niekiedy prócz komentarza na temat zachowa- nia pojawia się też poniżanie: „Jesteś zła, nic niewarta, bo za często odwiedzasz koleżanki" (towarzyskość jest tu uważana za cechę naganną), „Za dużo się mądrzysz, choć głupiaś" (chęć podzielenia się własnymi myślami w tym przypadku uznano za przejaw niskiej inte- ligencji). Najbardziej zrównowa- żony psychicznie człowiek nie wytrzymałby takiego wielolet- niego „prania mózgu". By się dostosować, dziecko podświa- domie wybiera najodpowied- niejszą strategię przetrwania. Konkluzja jest dość oczywista: „To ja muszę być zła, skoro ro- dzice wciąż są niezadowoleni. Nie zasługuję na ich miłość, je- żeli robię wszystko nie tak, jak należy". Gniew kierowany jest do wewnątrz i poczucie niskiej własnej wartości rozkwita w ca- łej okazałości. Podświadomie kultywowane towarzyszy nam później w życiu i skutecznie uniemożliwia budowanie sza- cunku do samych siebie. Dziecko, które z jakichś przy- czyn nie jest akceptowane przez rodziców, a więc czuje się za- grożone tym, że mogą je porzu- cić, silniej jeszcze będzie po- trzebować i poszukiwać z nimi kontaktu. Może ich idealizować, znów siebie tylko obwiniając za to, że nie spełnia oczekiwań. W późniejszym życiu człowiek taki poszukiwać będzie intymnych kontaktów z osobami, które ce- chami charakteru przypominają mu rodziców. Utrudnia to oczy- wiście zmianę przekonania o swojej wartości. 81 82 Inną metodą redukcji niepokoju i lęku przed porzuceniem przez rodziców może być ucieczka w siebie i bierność. „Nie czynię nic, a wiec mam przynajmniej pewność, że nie popełnię żad- nego błędu". Przyjmując taką postawę jesteśmy chronicznie smutni, nie wierzymy w lepsze jutro, często siebie obwiniamy za wydarzenia, za które nie je- steśmy w ogóle odpowiedzialni. Dajemy sobą manipulować, nie odmawiając nikomu i niczego, jesteśmy grzeczni i do przesady usłużni. Z poczucia zagrożenia rodzi się czasem obsesyjna po- goń za pieniędzmi i dobrami materialnymi lub skłonność do pedanterii i sztywnego trzyma- nia się planów. Co może się niektórym wyda- wać zaskakujące, za nasze ni- skie poczucie własnej wartości i niepewność odpowiedzialna bywa nadopiekuńczość rodzi- cielska. Cieplarniane warunki silnie ograniczają inicjatywę i chęć podejmowania decyzji. Osoba w nich wychowana nie ma później odwagi zmierzyć się z problemami i woli oglądać się na innych, przekonana o wła- snej słabości i niekompetencji. Efektem niskiej samooceny jest czasem obrócenie się przeciw samemu sobie. Człowiek wów- czas jest skłonny do poszuki- wania okoliczności sprawiają- cych psychiczny i fizyczny ból. Może się okazać, że częściej niż inni ulega różnego rodzaju wy- padkom lub wchodzi w związki z osobami o gwałtownym cha- rakterze. Możliwe, że niechęć do siebie przyjmie bardziej zawo- alowaną postać - alkoholizmu, obżarstwa czy choroby psycho- somatycznej. Jak już wspomniałam przy innej okazji, kluczem do zmiany szkodliwych sposobów myśle- nia i reagowania jest motywa- cja. Musi być na tyle silna, że skłoni nas do zarzucenia dobrze znanych i dotychczas wykorzy- stywanych sposobów reagowa- nia. Szkoda naszego życia na niechęć do siebie, oskarżanie się i wytykanie sobie słabych punktów. Przecież ideały nie istnieją, wszyscy mamy swoje niedoskonałości, popełniamy pomyłki. Świat pełen jest osób, które gotowe są nas polubić czy pokochać z tymi wszystkimi wadami i niedoskonałościami, o których przypominamy sobie na każdym kroku. Dlaczego wiec mamy nie polubić siebie? Czy przyjaciół darzymy sympatią za to, że są idealni? Nie, skupiamy się na kilku wybranych ce- chach, ignorując pozostałe. Martwienie się czy nienawidze- nie siebie z powodu cech, któ- rych zdecydowaliśmy się w so- bie nie akceptować, to strata energii i rezygnacja z możliwości rozwo- ju oraz głęboka krzywda wyrzą- dzona sobie samemu. Każdy z nas powinien być dla siebie najwierniejszym przyjacielem. Pora wreszcie siebie pokochać, choćby za to, że jesteśmy, że przetrwaliśmy trudne chwile i upokorzenia, że wciąż staramy się dawać sobie radę. Jeśli nie zawsze byliśmy kochani, czas teraz, by się wreszcie obdarzyć miłością. Każdy, kto zacznie lu- bić i szanować samego siebie, już wkrótce zauważy w swym życiu pozytywne zmiany. Nagle łatwiej mu będzie zrozumieć i wybaczyć cudze niedoskonało- ści, szerzej też otworzą się dla niego serca innych ludzi. Neutralizacja wewnętrznego krytyka Pracę nad zwiększeniem pew- ności siebie można rozpocząć od świadomej kontroli krytycz- nych monologów, które aż do tej chwili skutecznie obniżały naszą samoocenę. Nie mówmy tego, co jest sprzeczne z na- szymi pragnieniami. Usuńmy z własnych wypowiedzi negatyw- ne komentarze na swój temat. Komplementy przyjmujmy z wdzięcznością, bez dodawania do nich niczego, co by obniżało ich wartość. Niesłyszalny dla świadomości, krytykujący głos wewnętrzny atakuje nas z ukrycia jak snaj- per i skutecznie utrudnia samo- akceptację. Naszym kolejnym zadaniem będzie więc uświa- domienie sobie jego obecności i wyśledzenie postaci, pod jaką się ukrywa. Usiądź w wygodnej pozycji... Weź kilka głębokich oddechów. Zamknij oczy. Wprowadź się w stan odprężenia... Wyobraź so- bie, że obserwujesz kogoś sie- dzącego na krześle. Tą osobą jesteś ty. Dostrzegasz wszyst- kie szczegóły swojego wyglądu, ubiór, wyraz twarzy, postawę... Pozwól sobie na krytykę posta- ci, zwracając się do niej w dru- giej osobie: jesteś... wyglą- dasz... powinnaś... Teraz, tkwiąc już we własnej skórze, odpowiedzmy na usły- szane przed chwilą zarzuty. Ja- kie uczucia towarzyszą odpo- wiedzi? Czy jest nam trudno znaleźć argumenty, czy bronimy się i usiłujemy usprawiedli- wiać? Zapiszmy ten krytyczny komentarz i późniejszą odpo- wiedź, która nasunęła nam się na myśl. Wykorzystajmy te no- tatki w dalszych ćwiczeniach. 33 l 84 Następnym posunięciem będzie neutralizacja wypowiedzi tego nieubłaganego wewnętrznego krytyka. Potrzebna nam będzie złożona na pół czysta kartka papieru i ołówek. Po jednej stronie kartki zapisać należy w formie zdania to, co uważamy w sobie za war- tościowe. Wymówmy to zdanie na głos, na przykład: „Ja, Kata- rzyna, jestem wrażliwa na ludz- ką krzywdę". Na odwrotnej stronie powinna się znaleźć pierwsza krytyczna uwaga, jaka przychodzi nam do głowy w odpowiedzi na ten komplement, na przykład: „Co z tego, i tak nikt cię nie potrzebu- je". Ponownie odwróćmy kartkę. Powtórzmy poprzednio zapisa- ną pozytywną myśl na swój te- mat, po czym, tak jak przed chwilą, zanotujmy treść kolejnej negatywnej odpowiedzi... i tak do końca kartki. Postąpiwszy w ten sposób, uchwycimy wiele negatywnych myśli, podkopują- cych dotąd poczucie własnej wartości. Nie zdziwmy się, jeśli większość tych krytycznych opinii będzie do złudzenia przy- pominać sformułowania zasły- szane od najbliższych. Choć pochodzą z zewnątrz, z upły- wem lat akceptowane są jako własne przekonania. Teraz należy obmyślić pozy- tywną, a zarazem logiczną od- powiedź na krytyczne uwagi. Będziemy ją później wypowia- dać w myślach, ilekroć uświa- domimy sobie, że właśnie włą- czył się negatywny głos, na przykład: „Nikt cię nie potrzebuje". Jeśli nikt by mnie nie potrzebo- wał, nie zapraszaliby mnie do siebie znajomi i przyjaciele. „Jesteś głupia". Gdybym była głupia, nie ukoń- czyłabym szkoły z dobrymi wynikami. „Wyglądasz jak straszydło". Bzdura, mam ładne nogi i wiele razy słyszałam, że innym podoba się mój sposób ubiera- nia. Zasadą będzie wiec wprowa- dzenie po każdej krytycznej myśli pozytywnego i racjonal- nego komentarza. Ćwiczenie z lustrem Stańmy przed lustrem i wpatru- jąc się w swoje odbicie powta- rzajmy: „Kocham siebie i akcep- tuję. Jestem wartościowym człowiekiem". Na początku ła- twiejsze może się okazać sku- pienie na wybranych cechach osobowości czy wyglądu, któ- rych zaakceptowanie nie spra- wia nam specjalnych trudności. Przy pierwszych próbach ćwi- czenie może się nam wydać głupie i śmieszne albo wprawi nas w zakłopotanie. Możliwe, że do głowy będą nam przychodzić różne nieprzyjemne i zjadliwe myśli. Pozwólmy się im ujawnić. Zdajmy sobie sprawę z ich ist- nienia, po czym, bez zrażania się ich treścią, powróćmy do afirmacji szacunku dla siebie i bezwarunkowej akceptacji. Już po kilku czy kilkunastu dniach zauważymy, jak bardzo przydają się takie pozytywne słowa kie- rowane pod własnym adresem i jaką sprawiają nam przyjem- ność. Nie zdziwiłabym się, gdy- by w którymś momencie ćwi- czenie to wzruszyło nas do łez. Łzy będą dowodem, że taje w naszym sercu jakiś dawno za- stygły sopel i powoli kiełkuje poczucie własnej wartości. Ćwiczenie to wykonywać należy każdego dnia przez kilka minut. Odwrażliwianie Wygodnie się połóż. Weź kilka oddechów. Zamknij oczy. Wprowadź się w stan odpręże- nia... Powróć myślami do przeszło- ści... Przywołaj zdarzenie, które wiązało się z poniżeniem, od- trąceniem czy wyśmianiem. Wyobraź sobie teraz tę samą sytuację z własnym, samodziel- nie ułożonym happy endem... Poczuj pogodny nastrój, dumę z wyjątkowo dobrze wykonanego zadania, zadowolenie z własne- go sposobu rozładowania sytu- acji. Oczywiście sceny, nad którymi chcemy pracować, można sukcesywnie zmieniać, „od- wrażliwiając się", czyli niwelu- jąc wiele nieprzyjemnych doświad- czeń. 85 Powrót do przeszłości Usiądź lub połóż się wygodnie... Weź kilka głębokich oddechów. Zamknij oczy i wprowadź się w stan relaksu... Wyobraź sobie, że powracasz do przeszłości, do czasu gdy byłaś małym dzieckiem... Pa- trzysz na to dziecko, czujesz, że jest nieszczęśliwe, że dzieje mu się krzywda. Zbliż się do nie- go... Zacznij do niego serdecz- nie przemawiać... Uśmiechnij się, weź je za rękę, przytul. Powiedz, że nie pozwo- lisz mu zginąć, że odtąd bę- dziesz nad nim czuwać i opie- kować się nim. Wykorzystując wszystkie doświadczenia i wie- dzę nabytą w ciągu życia, zaw- sze, gdy będzie tego potrzebo- wało, przyjdziesz mu z pomocą, zawsze będziesz je bezwarun- kowo kochać. Poczuj więź z ma- łym człowiekiem. Poczuj miłość wypełniającą twoje serce... Powróć do normalnego stanu czuwania. Usuwanie urazy 86 Usiądź lub połóż się wygodnie... Weź kilka głębokich oddechów. Zamknij oczy i wprowadź się w stan relaksu... Wyobraź sobie, że siedzisz w ładnym, przytulnym pokoju. Je- steś przyjemnie odprężona, w zgodzie z samą sobą. Naprze- ciwko ciebie siedzi osoba, do której czujesz urazę. Przycho- dzą ci na myśl wszystkie upo- korzenia i nieprzyjemności, na które cię ten człowiek naraził. Decydujesz się mu o tym po- wiedzieć. Wyrzuć z siebie ból i rozgoryczenie, mów, co my- ślisz, jak się czujesz... Wyobraź sobie, że teraz pozwa- lasz przemówić tej drugiej oso- bie. Chcesz zrozumieć, dlacze- go tak właśnie postąpiła. Może ma jakiś problem, może sama ma niskie poczucie własnej war- tości, może wreszcie wyrządziła ci krzywdę niechcący. Jesteś w stanie zrozumieć jej uczucia i prawdziwe motywy, jak lęk czy niepewność. Czujesz rodzące się zrozumienie i sympatię. Czu- jesz chęć objęcia i uściśnięcia tej osoby. Obejmij ją i przyciśnij do serca. Jeżeli nie udaje się nam spon- taniczne wzbudzenie w sobie pozytywnych uczuć w stosunku do nielubianej osoby, nie zmu- szajmy się do tego. Dajmy sobie trochę więcej czasu na usunię- cie negatywnych emocji, nawet gdyby proces ten wymagał wie- lu dni. Kiedy nadejdzie odpo- wiedni moment, przebaczenie wyda się jedyną naturalną reak- cją i przyniesie dużą ulgę. „Ładowanie baterii" Pozwólmy sobie czasem na samotne spędzanie wolnych chwil. Poświęćmy je wyłącznie przyjemnościom - pójściu do kina, na samotny spacer, słu- chaniu muzyki itp. Będą to mi- niwakacje dla ducha i ciała. Uciszą wewnętrzne niepokoje, pozwolą zregenerować siły. Nie wymawiajmy się brakiem czasu. Jeśli będziemy naprawdę chcie- li, czas zawsze się znajdzie. Pamiętajmy, że naszym świętym prawem jest spędzenie kilku specjalnych chwil w swoim własnym towarzystwie. A oto tekst sugestii hipnotycz- nej, mającej na celu zwiększe- nie samoakceptacji: Jesteś zupełnie odprężona, zu- pełnie spokojna i odprężona... Jesteś bezpieczna. Ogarnia cię coraz wyraźniejsze odczucie odprężenia i zadowolenia... Je- steś zdecydowana na dokona- nie w swoim życiu pozytywnych zmian. Masz już dosyć bycia podporządkowaną i uległą wo- bec innych. Masz już dosyć słu- chania negatywnych myśli, któ- rymi sama się dotychczas kar- miłaś. Odtąd potrafisz zadecy- dować, co zaakceptujesz, a co odrzucisz jako niewłaściwe i niepotrzebne. Zaczynasz siebie szanować. Jesteś dobrym, war- tościowym człowiekiem, dlate- go też zasługujesz na szacunek i całkowitą akceptację. Poczuj, jak pod wpływem tych pozy- tywnych myśli prostuje się two- ja sylwetka, unosi się głowa... Oczy nabierają nowego, rado- snego blasku... Emanujesz spo- kojem i pewnością siebie. Lu- bisz siebie, akceptujesz swoje prawo do własnego zdania, do własnych pragnień. Coraz ła- twiej jest ci wyrazić swoje zda- nie, nawet jeśli jest ono sprzeczne ze zdaniem innych osób. Robisz to w sposób tak- towny i zdecydowany, wprawia- jąc innych w podziw i wzbudza- jąc ich szacunek. Wielką przy- jemność sprawia ci przekazy- wanie własnych myśli i odczuć. Gdy to robisz, czujesz się swo- bodnie i naturalnie. Zwiększa się 87 twój szacunek dla siebie. Na- reszcie wyzwalasz się ze sta- rych, niesprawiedliwych sche- matów i przekonań o sobie sa- mej... Wyobraź sobie, że wszel- kie niesprawiedliwe określenia, którymi cię kiedykolwiek obda- rzano, zapisane są na tablicy. Weź teraz gąbkę i je zetrzyj. Wpisz na ich miejsce kilka po- zytywnych sformułowań, które celniej cię określają: „Ja (wpisz własne imię) jestem wrażliwa, zdolna, szlachetna... " Czując zadowolenie z siebie i szacunek dla swojej osoby, jesteś w sta- nie zawsze podejmować decy- zje najwłaściwsze i przynoszące największe korzyści. Świat jest ciekawy, barwny i pociągający. Wszelkie okoliczności, które do- tychczas wywoływały napięcie czy niechęć do siebie, stają się świetną okazją do zaprezento- wania nowego, pełnego optymi- zmu podejścia do życia... Ponieważ czujesz rosnący z każdym dniem szacunek dla siebie, ponieważ lubisz się i ak- ceptujesz, z coraz większym szacunkiem i zrozumieniem podchodzisz do innych ludzi. Łatwiej jest ci wybaczyć ich niedoskonałości i pomyłki, bo wiesz, że jesteś wartościowa i akceptujesz siebie bezwarun- kowo. Stajesz się bardziej tole- rancyjna. Twój nowy, pozytyw- ny stosunek do siebie promie- niuje na każdą dziedzinę twoje- go życia. Stajesz się bardziej otwarta i serdeczna. Żyjesz peł- nią życia, doprowadzając do re- alizacji swoich marzeń i planów. Wszelkie krytyczne uwagi wy- korzystujesz dla własnego do- bra. Lepiej oceniasz samą sie- bie i szanse osiągnięcia sukce- su życiowego. Jesteś warto- ściową osobą, masz wiele talen- tów i pięknych cech charakteru. Akceptujesz siebie i szanujesz siebie bezwarunkowo. Sugestii należy słuchać dwa lub trzy razy w ciągu dnia. Najlepiej rano, wkrótce po przebudzeniu, około południa i tuż przed snem. Już w ciągu kilku tygodni powinniśmy zauważyć zmiany na lepsze. Poprawa pamięci i koncentracji Ten, kto studiuje, lecz nie po- wtarza lekcji, jest jak ktoś, kto sadzi drzewa, lecz nie zbiera owoców. Talmud Naukowcy wyróżniają trzy typy pamięci: ultrakrótką, krótko- trwałą i długotrwałą (perma- nentną). Pamięć ultrakrótka od- powiedzialna jest za interpreta- cję wrażeń odbieranych przez narządy zmysłów. Informacja utrzymuje się w niej przez nie- całą sekundę, wystarcza to jed- nak, byśmy prawidłowo odczy- tali i zaklasyfikowali odbierany bodziec. Za dowody istnienia tego typu pamięci uważa się znany wszystkim powidok oraz wrażenie echa, które dźwięczy nam czasem w uszach jeszcze przez chwilę po usłyszeniu nie- których odgłosów. Zinterpreto- wana już informacja dociera te- raz do pamięci krótkotrwałej. Na tym poziomie odbywa się wprowadzenie zapamiętanych faktów do świadomości. Pamięć długotrwała charakteryzuje się prawie nieograniczoną chłon- nością. Wiadomości kodowane są tu w co najmniej trzech sys- temach: w postaci dźwięków, obrazów oraz wrażeń rucho- wych. Jeżeli swobodny prze- pływ informacji między syste- mami pamięci ulegnie zaburze- niu, pojawiają się kłopoty z za- pamiętywaniem. Różne bywają tego przyczyny, do najczęst- szych należą: niska samoocena, nadmierny stres, brak motywa- cji i niewłaściwy sposób ucze- nia się. Osoba z niską samooceną może być przeświadczona, że ma gorszą pamięć niż inni. Będzie się więc zachowywać stosownie do swojego przekonania. Po- wtarzając w myślach, że nic nie osiągnie, bo jest głupia i mało warta, nie będzie nawet próbo- wała czegokolwiek zapamiętać czy usprawnić procesu przy- swajania wiedzy. Człowiek taki ignoruje wszelkie dowody świadczące o jego zdolno- ściach, gdyż nie pasują do wy- robionego w ciągu lat przeko- nania. Jeżeli właśnie niska sa- moocena jest przyczyną trud- ności z pamiętaniem, dużo * Powidok - wrażenie wzrokowe utrzymujące się przez jakiś czas po ustaniu działania bodźca zewnętrznego. 89 90 korzyści przyniesie dodatkowe wykorzystanie sugestii zawar- tych w poprzednim rozdziale. Znacznie obniża zdolność za- pamiętywania napięcie psy- chiczne utrzymujące się przez dłuższy czas. Ponieważ przy nadmiernym stresie cały orga- nizm koncentruje się wyłącznie na przetrwaniu, osłabione są procesy skupiania myśli, przy- pominania i logicznego rozu- mowania. W sytuacji niebez- piecznej stają się one zbytecz- nym luksusem, niepotrzebnie rozpraszającym cenną energię. Jeżeli za osłabienie pamięci od- powiedzialne jest napięcie ner- wowe, najwięcej korzyści przy- niesie program jego redukcji. Dopiero następnym krokiem powinno być odwołanie się do tekstu autohipnozy zamiesz- czonego w tym rozdziale. Z re- guły już wówczas, gdy zaczy- namy sobie lepiej radzić z na- pięciem psychicznym, stajemy się sprawniejsi intelektualnie. Bywa, że musimy uczyć się czegoś, co nas nudzi. Choć zmuszamy się wtedy do nauki, nasza motywacja jest bliska ze- ru i tak naprawdę wolelibyśmy znaleźć sobie inne, bardziej pa- sjonujące zajęcie. Nic dziwne- go, że nawet kilkugodzinne sie- dzenie nad książką daje wtedy nikły rezultat. Jednym z dobrych sposobów zwiększenia motywacji często okazuje się spisanie korzyści płynących z przyswojenia sobie materiału. Mogą to być na przy- kład: zdanie egzaminu, poczu- cie dumy czy szansa na znale- zienie dobrej pracy. Na więk- szość z tych korzyści trzeba niestety trochę poczekać, a dla niektórych, szczególnie mło- dych osób zwiększenie zapału do nauki z myślą o odległych zyskach może się okazać dość trudne. Jeśli należymy do tych niecierpliwych, obmyślmy sys- tem nagród, którymi będziemy się obdarzać, ilekroć zapamię- tamy zaplanowaną porcję mate- riału. Nie żałujmy sobie przy- jemności, nagradzajmy się na- wet za drobne osiągnięcia. Wyniki naszej pracy będą raczej mizerne, jeśli nieumiejętnie roz- planowujemy czas nauki, gdy warunki, w których się uczymy, pozostawiają wiele do życzenia albo nie wiemy, jak „zagospo- darować" przyswajany materiał. Przyda się wówczas wprowa- dzenie porządku w dotychcza- sowy system nauki. Przyczyny trudności w zapamię- tywaniu mogą wynikać z nie- właściwego podejścia do nauki. Jeśli nie są objawem innego, głębszego problemu (niska sa- moocena, nadmierny stres), stosunkowo szybko uda się nam uporać z kłopotem. Wykorzystajmy kilka sprawdzo- nych pomysłów. • Stwórzmy sobie środowi- sko sprzyjające koncentracji. Niektóre osoby najlepiej uczą się w ciszy, innym pomaga sły- szalny w tle regularny szum lub cicha spokojna muzyka. • Rozplanujmy czas nauki, pamiętając, że zwykle najlepsze efekty przynosi studiowanie w 40-60-minutowych blokach. • Jeśli pijamy kawę czy her- batę, czyńmy to z umiarem. Choć niewielkie ilości tych używek ułatwiają zapamiętywa- nie, duża ich dawka rozprasza i obniża zdolność koncentracji. • Najłatwiej przypominać so- bie materiał w tych warunkach, w których był zapamiętywany. Warto tę zasadę wykorzystać, jeśli wiemy, w jakich okoliczno- ściach przyjdzie nam później prezentować naszą wiedzę. • Zadbajmy o to, by już w czasie nauki informacja była zrozumiana i zapamiętana w formie nie wymagającej popra- wek czy uzupełnień. Wprowa- dzanie zmian w raz zapamiętane treści przyczynia się do po- wstawania pomyłek podczas późniejszego odtwarzania wia- domości. • Jeśli uczymy się kilku przedmiotów jednego dnia, sta- rajmy się je tak uszeregować, by nie sąsiadowały ze sobą te- maty o podobnym profilu. Mate- riał zostanie zapamiętany lepiej, jeśli na przykład naukę dwóch różnych języków rozdzielimy studiowaniem jakiegoś przed- miotu ścisłego. • Nie czekajmy z nauką na ostatnią chwilę, lecz rozplanuj- my ją tak, by wystarczyło czasu na powtórzenie i jeden lub dwa dni 0 odpoczynku umysło- wego. • Ważnym elementem pro- cesu zapamiętywania jest sen. Wtedy właśnie odbywa się kon- solidacja wchłoniętych infor- macji. Zadbajmy wiec o wystar- czająco długi nocny wypoczy- nek. Jeśli zadaniem naszym jest pa- mięciowe opanowanie dużej ilości materiału z podręcznika, warto zwrócić uwagę na kolejny zestaw wskazówek. • Pobieżnie zapoznajmy się z materiałem. Przejrzyjmy tytuły rozdziałów, zorientujmy się, o czym mówią. • Przekształćmy tytuły roz- działów w pytania. 91 92 • Bardzo dokładnie przeczy- tajmy teraz tekst, próbując od- powiedzieć na sformułowane przez siebie pytania. • Zastanówmy się nad sen- sem przeczytanego właśnie ma- teriału. • Znajdźmy dodatkowe przy- kłady odzwierciedlające prawdy w nim zawarte. • Ponownie przeczytajmy ma- teriał. Tym razem po zapozna- niu się z każdym rozdziałem spróbujmy, bez zaglądania do książki, odpowiedzieć na pyta- nia, które sobie na początku za- daliśmy. Jeśli nam się to nie udaje, przeczytajmy ponownie te urywki, które sprawiają kło- pot. • Gdy dojdziemy do wniosku, że znamy już całość tekstu, powtórzmy najważniejsze punk- ty. Jeszcze raz odpowiedzmy na postawione przez siebie pyta- nia. Jeśli chcemy utrwalić wiado- mości w pamięci, postępujmy według następujących zasad: • Często powtarzajmy zapa- miętany materiał: przed pój- ściem do łóżka, rano po prze- budzeniu się, w tydzień po jego przyswojeniu. Im częściej bę- dziemy to robić, tym łatwiej wbudujemy nowo nabytą wie- dzę do swej pamięci. • Organizujmy zapamiętane fakty w logiczne całości i kate- gorie (tych kategorii nie powin- no być więcej niż dziewięć). • Starajmy się tworzyć wzro- kowe wyobrażenia materiału, który zapamiętujemy. Warto sceny, które reprezentują fakty, wyobrażać sobie metaforycznie, nie dosłownie. Jeśli uczymy się tematu nieciekawego dla nas, dobrze jest tworzyć wyobraże- nia dziwaczne i wyolbrzymiają- ce zapamiętywane fakty. • Dyskusja, krytyka i para- frazowanie wzmacniają zdol- ność zapamiętywania oraz trwa- łość śladu pamięciowego. Po- dobne efekty ma dzielenie się naszą wiedzą z innymi osobami. Ci z nas, którym trudno przy- chodzi kojarzenie nazwisk i twa- rzy nowo poznanych osób, mo- gą skorzystać z tych kilku po- mysłów: • Kilkakrotnie powtarzajmy w myślach nowo usłyszane na- zwisko. • Zróbmy komentarz na te- mat nazwiska. Użyjmy go, gdy zwracamy się do przedstawio- nej nam właśnie osoby lub my- ślimy o niej. • Zwróćmy się po imieniu lub nazwisku podczas żegnania się z nowym znajomym. • Przedstawmy sobie to na- zwisko w formie obrazu lub znajdźmy rymujące się z nim słowo. • Stwórzmy w wyobraźni po- łączenie miedzy imieniem lub nazwiskiem a jakimś elementem osobowości czy cechą fizyczną kojarzącą się z osobą jego wła- ściciela. Proponuję taki tekst sugestii dotyczącej uczenia się: Jesteś spokojna i w pełni ufasz swoim zdolnościom uczenia się i zapamiętywania informacji. Jesteś w stanie się skoncen- trować na wybranym zagadnie- niu w określonych przez siebie ramach czasowych. Od... do... (wybierz odpowiednie ramy czasowe) skupiasz się wyłącz- nie na nauce. Wszelkie czynniki, które mogły cię dotychczas rozpraszać i niepokoić, okazują się nieistotne albo pomagają ci w skupieniu uwagi. Zawsze je- steś spokojna i systematyczna. Wiesz, że uczenie się od... do... (powtórz odpowiednie ramy czasowe) przynosi ci korzyści. Dostrzegasz te korzyści i ich wartość. Twoja motywacja zwiększa się z każdym dniem, bo... (przypomnij własne moty- wy). Wytyczenie celów pozwala ci się uczyć łatwo, efektywnie i z przyjemnością. Potrafisz szybko i dokładnie zapamiętać materiał. Z łatwością przypomi- nasz go sobie w okoliczno- ściach, gdy okazuje się po- trzebny. Wierzysz w swoje zdolności i kompetencje. Jesteś błyskotliwa i inteligentna. Po- nieważ ufasz swoim zdolno- ściom, możesz całkowicie od- prężyć się w czasie egzaminu. Odprężasz się 9 zupełnie, ile- kroć przypominasz sobie zapa- miętany materiał (wyobraź so- bie moment zdawania egzami- nu). Potrafisz i możesz zapre- zentować zapamiętany materiał w dowolny sposób, zarówno pi- semnie, jak też w formie ustnej. Zachowujesz się inaczej, twój styl bycia jest objawem rosną- cej pewności siebie i dojrzało- ści. Jesteś zdolna, odprężona i pogodna... Z każdym dniem ła- twiej jest ci się uczyć, przypo- minać sobie i prezentować wia- domości. Jeżeli przyczyną osłabienia pa- mięci jest niska zdolność kon- centracji, można wykorzystać sugestię: 93 Twój umysł jest bystry i przeni- kliwy. Z łatwością docierasz do sedna spraw. Uczysz się szybko i łatwo. Przyjemność sprawia ci skupienie uwagi na problemie, którym się w danej chwili zaj- mujesz. Z łatwością przenikasz zagadnienia i chłoniesz wiedzę w błyskawicznym tempie. Twoja pamięć jest doskonała i szybko koduje wszelkie informacje, któ- re chcesz zapamiętać... Równie łatwo odtwarzasz każdy frag- ment zapamiętanego materiału. Czerpiesz radość z wiedzy, któ- rą przyswajasz z taką łatwością. W życiu towarzyszą ci swoboda i relaks, ogarniasz rozumem i pojmujesz wszelkie zagadnie- nia, które chcesz zrozumieć. Masz wyśmienitą pamięć. Twój umysł pracuje sprawnie i szyb- ko. Dzięki swojej doskonałej pamięci i sile rozumu osiągasz wciąż nowe sukcesy w wybra- nej przez siebie dziedzinie. Wiesz, że twoja zdolność zapa- miętywania faktów i powiększa- nia wiedzy przynosi korzyści tobie oraz innym. Z wielką ła- twością przychodzi ci skoncen- trowanie się na nauce. Twoja wydajność podnosi się z dnia na dzień. Strumień twojej skon- centrowanej uwagi, która po- zwala ci wykorzystać pełną moc pamięci, jest podobny światłu lasera: czysty, silny i pełen energii. Program autohipnozy powinien być wysłuchiwany codziennie przez kilka tygodni. Już po oko- ło tygodniu powinniśmy zauwa- żyć poprawę pamięci i koncen- tracji uwagi. Wystąpienia publiczne Jeśli toniesz robić dobrze jedną rzecz, możesz zrobić wszystko. GURDJIEFF Niewiele osób może się po- chwalić tym, że obca jest im trema. Nawet ci, których zawód wymaga regularnych wystąpień przed publicznością, odczuwają większe lub mniejsze napięcie w obliczu wypełnionej po brzegi sali. Gorzej, jeśli widok taki obezwładnia nas do tego stop- nia, że plącze myśli i wywołuje uczucie paniki. W takich przy- padkach bardzo pomocna oka- zuje się autohipnozą. Bywa, że już w kilka dni po rozpoczęciu terapii dają się zauważyć zmia- ny na lepsze. Nie trzeba nikogo przekonywać, że choć autohip- nozą jest ich wystarczającym katalizatorem, wykorzystanie kilku dodatkowych wskazówek przyspieszy i wspomoże proces nabierania pewności siebie. Oto kilka ogólnych porad przygoto- wanych w tym właśnie celu: • Ciągła świadomość niewy- gody w zbyt ciasnym ubraniu na pewno nie będzie ułatwiała odprężenia. Wybierzmy więc strój, który nie krępuje ruchów. Załóżmy też wygodne, spraw- dzone uprzednio buty. • Osob^, które od lat prze- mawiają podczas większych zgromadzeń, wiedzą, że pod- niesiona głowa, wyprostowana sylwetka i sprężysty krok to sy- gnały informujące o wewnętrz- nej 4 równowadze. Demonstru- jąca spokój postawa przyjaźnie nastroi zebranych, a nam sa- mym pomoże się odprężyć i uspokoić (nawet jeśli w pierw- szej chwili była grą, a nie prze- jawem rzeczywistego stanu du- cha). • Dobrze jest upatrzyć sobie na widowni kilka sympatycznie wyglądających, przyjaznych osób. Utrzymując z nimi kontakt wzrokowy i czując ich poparcie, łatwiej będzie nam przekazywać myśli w sposób interesujący i bezpośredni. 95 96 • Już w ciągu pierwszych chwil naszego wystąpienia war- to zająć uwagę słuchaczy czymś ciekawym i niepowsze- dnim, na przykład żartem lub anegdotą z własnego życia. Zjedna to sympatię słuchaczy, pozwoli nawiązać wzajemny kontakt, śmiech zaś doskonale rozładuje napięcie samego mówcy. • Dostosujmy natężenie swo- jego głosu tak, by słyszały nas osoby siedzące w ostatnich rzędach, wyobraźmy sobie, że do nich właśnie adresowane jest nasze wystąpienie. Mówmy wolniej i dobitniej niż zwykle. Tak więc przygotowujemy się do wystąpienia publicznego. Warunkiem powodzenia jest oczywiście nie tylko spokój du- cha, lecz przede wszystkim opanowanie materiału. Niektó- rzy starają się zapamiętać tekst słowo w słowo. Nie jest to me- toda właściwa. Gdyby zdarzyło się nam gdzieś utknąć, możemy w panice zgubić wątek. Nieła- two będzie go później odnaleźć przerzucając kartki roztrzęsio- nymi ze zdenerwowania rękami. Zabezpieczmy się przed taką przykrą sytuacją, pozostawiw- szy sobie dużo swobody w do- borze słów i sformułowań. Napiszmy swoje przemówienie. Jeśli jest to nasze pierwsze wy- stąpienie i nie wiemy, jak brzmieć będzie dla obcego ucha, warto je nagrać na taśmie magnetofonowej (mikrofon ustawmy w odległym końcu po- koju). Wysłuchajmy taśmy i po- prawmy w tekście te fragmenty, które nam się nie podobają. Za- notujmy przemówienie w posta- ci planu, a następnie wygłośmy je opierając się wyłącznie na tych skróconych notatkach. Warto to robić do czasu, aż doj- dziemy do wniosku, że mówimy płynnie. Ostatnim krokiem bę- dzie wypisanie najważniejszych pojęć w formie punktów, rów- noważników zdań albo wręcz kluczowych słów kojarzących się z większymi fragmentami naszego przemówienia. Po- wtórzmy tekst stojąc w pozyqi, w jakiej będziemy go wygła- szać. Spróbujmy też sobie wyobrazić siebie w roli mówcy - śmiałego, dobierającego z łatwością słów, po mistrzowsku utrzymującego w napięciu uwagę słuchaczy. Wczujmy się w tę sytuagę wszystkimi zmysłami. Przynajmniej przez jeden ty- dzień przed planowanym wy- stąpieniem publicznym raz dziennie słuchajmy sugestii hi- ponotycznej. Usiądź lub połóż się wygodnie. Weź kilka głębokich oddechów. Zamknij oczy. Wprowadź się w stan przyjemnego odprężenia... W miarę jak się rozluźniasz, ogarnia cię poczucie komfortu, przyjemne uczucie pewności siebie i przekonania o swoich umiejętnościach. Stajesz się co- raz bardziej pewna swojej wie- dzy i umiejętności. Czujesz, jak z każdym dniem rośnie twoje przekonanie o tym, że jesteś dobrym mówcą. Wiesz, że kiedy stajesz przed słuchaczami, wy- starczy się odprężyć, wystarczy pozwolić swym hamowanym dotąd umiejętnościom rozbu- dzić się i wydobyć. Weź kilka głębokich oddechów i odczuj błogi, odprężający nastrój swo- body... Możesz sobie pozwolić na osiągnięcie głębokiego od- prężenia. Jesteś dobrym mów- cą. Jesteś spokojna i pewna siebie. Z łatwością i w naturalny sposób zwracasz się do zebra- nych. Twoje ruchy są pewne i płynne. Jesteś odprężona. To odprężenie potęguje twoje przy- jazne nastawienie do zebra- nych... Publiczność jest Cpatyczna, życzliwa i zaintere- sowana tematem. Tym łziej za- chęca cię to do wygłoszenia przemówienia. Mówisz głośno i wyraźnie. Mówisz z odpowied- nim naciskiem i intonacją. Ła- two znajdujesz właściwe słowa. Z uśmiechem i spokojem prze- kazujesz swą wiedzę, serdecz- nie i śmiało patrzysz na zebra- nych, czujesz kontakt z widow- nią. Łatwo jest ci zainteresować zgromadzonych. Jesteś skon- centrowana na przekazywanych treściach. Jesteś całkowicie odprężona i zadowolona... Po- zytywna energia towarzyszy ci podczas kontaktu z grupą. Oto okazuje się, że jesteś dobrym mówcą. Sprawia ci to wielką przyjemność. Jesteś spokojna, odprężona. Jesteś dobrym mówcą. Rozbudzanie zdolności twór- czych Funkcją sztuki jest odnowienie naszej percepcji. Przestajemy dostrzegać rzeczy, które znamy. Pisarz potrząsa powszedniością i jak za sprawą czarów, zaczy- namy w niej widzieć nowe zna- czenie. ANAIS NIN 98 Thomas Alva Edison, jeden z najwybitniejszych wynalazców naszego wieku, nie zdobył na- wet podstawowego wykształce- nia. Już po pierwszych trzech miesiącach nauki decyzją dy- rektora szkoły został wykreślo- ny z listy uczMów i zakwalifiko- wany jako niesprawny umysło- wo. Albert Einstein stwierdził kiedyś, że oryginalność swoich koncepq'i zawdzięcza w dużej mierze nieznajomości fizyki kla- sycznej... Wiele jest podobnych przykładów sugerujących, że zdolności twórcze wcale nie muszą iść w parze z wiedzą lub dobrymi stopniami w szkole. Jak wskazują doniesienia na- ukowe, nie ma też żadnej kore- lacji miedzy zdolnościami twór- czymi a inteligencją. Osoby, które odznaczyły się w jakiejś dziedzinie, nie muszą wykazy- wać żadnych nadnaturalnych zdolności, ich inteligenta nie odbiega od poziomu przecięt- nego. Cechą wyróżniającą ludzi kreatywnych jest natomiast umiejętność świeżego i orygi- nalnego spojrzenia na rzeczy- wistość. Według Artura Ko- estlera są oni zdolni do syntety- zowania, tworzenia nowych układów z kombinacji znanych powszechnie elementów oraz łączenia ważnych szczegółów w niecodzienny sposób. Choć nie udało się na razie zna- leźć odpowiedzi na pytanie, co decyduje o zdolnościach twór- czych, udało się przecież wy- różnić cechy często towarzy- szące twórczej osobowości. Są to: ciekawość świata, poczucie humoru, spostrzegawczość, wy- trwałość w poszukiwaniu wła- ściwej odpowiedzi na nurtujące pytania, podążanie śladem oso- bistych zainteresowań, tenden- cje przywódcze, łatwość ogar- niania umysłem i pojmowania prostych współzależności, umiejętność dostrzegania korelacji między pozornie nie związanymi ze so- bą zjawiskami, zdolność koja- rzenia faktów, umiejętność two- rzenia wielu pomysłów pod wpływem jednego bodźca, wrażliwość na ludzką krzywdę i niesprawiedliwość. Na zdolności twórcze wpływają przede wszystkim osobowość, motywacja i doświadczenie ży- ciowe. W wielu z nas tkwią duże możliwości i oryginalność, czę- sto niestety ukryte, przyduszo- ne lękiem lub brakiem pewności siebie i przesadnie krytycznym stosunkiem do własnej osoby. We wczesnym dzieciństwie wie- lokrotnie pozwalaliśmy sobie na całkowite oddanie się fascynu- jącym nas zajęciom. Bez obawy przed porażką czy narażeniem się na śmieszność tworzyliśmy oryginalne rozwiązania. Bawiąc się nimi, odkrywaliśmy wciąż nowe, niecodzienne sposoby wiązania i kojarzenia faktów. Niestety, w wielu przypadkach taka oryginalność bywa ograni- czana, czasem przez rodziców wolących bezpieczeństwo po- stępowania według utartych schematów, innym razem przez szkołę, która przecież powinna ją rozbudzać i kultywować. Nie tak znów często można znaleźć nauczyciela pozwalającego na indywidualizm. Dziecko, które w odpowiedzi na zadanie domowe pod tytułem „Wypracowanie o jesieni" usiadło przy pianinie i za pomocą muzyki przekazało swoje wrażenia, zostało odesła- ne do domu z dwójką, bo nie odrobiło pracy domowej. Nic więc dziwnego, że wielu z nas uczy się ukrywać twórczą część osobowości głęboko i mowy nie ma, byśmy pozwolili sobie na oryginalność i niecodzienność. Nawet gdy później chcemy się dostać do tej twórczej sfery, za- akceptować ją wreszcie i wyko- rzystać, utrwalane przez lata zahamowania nie dają się szyb- ko wyeliminować. Gdziekolwiek byśmy się znaj- dowali -na początku naszej dro- gi ku rozwinięciu kreatywności czy też bliżej jej końca, hipnoza oraz proste pomocnicze ćwi- czenia wyobraźni znacznie nam ułatwią osiągnięcie celu. Ciekawe, że jeśli gorączkowo usiłujemy rozwikłać jakiś problem czy na siłę stworzyć coś wyjątkowego, z reguły nic z tego nie wychodzi. Często do- piero wtedy, gdy zrezygnujemy z prób i oddamy się zupełnie innemu zajęciu, rozwiązanie nagle, spontanicznie dociera do świa- domości. W takim właśnie niespodziewanym przebłysku pojawiają się najoryginalniejsze teorie naukowe, powstają naj- bardziej poruszające utwory 99 100 muzyczne czy pomysły na wiel- kie dzieła literackie. Wiedza o powyższych prawidłowościach ułatwia akceptację okresowej niemocy i pustki twórczej po- przedzającej przypływ weny. Akceptując ten przejściowy stan dezorganizagi, czasem wręcz chaosu i bezsilności, komunikujemy swojej podświa- domości ważne przesłanie: ufam sobie, ufam w swoje zdol- ności. Wiara ta zwielokrotnia si- ły twórcze dostarczając nowej energii, która była dotychczas rozpraszana na niepotrzebne napięcia. * Podobnie jak przeciążenie stre- sem, tak i niska samoocena oraz nadmierny krytycyzm będą wyczerpywać i osłabiać naszą płodność twórczą. Brak wiary we własne możliwości, obawa przed krytyką za nadmierną „inność" i nowatorstwo lub wręcz odwrotnie - za stereoty- powość i powielanie rozwiązań znanych, to tylko niektóre z za- hamowań ograniczających na- szą oryginalność. Pozwólmy więc, by poniosła nas fantazja. Znowu jak w dzieciństwie wy- myślajmy najbardziej zwario- wane rozwiązania, zapamiętując się w twórczej zabawie. Z osza- cowaniem wartości swoich po- mysłów zawsze można pocze- kać. Gdy upłynie nieco czasu, spojrzymy na nie świeżym i bardziej krytycznym okiem. Są sposoby ułatwiające rozbu- dzenie naszych twórczych zdolności. Oto kilka sprawdzo- nych propozycji: • Wyobraźmy sobie, że wni- kamy do jądra procesu twórczego. Stajemy się jedną z części składowych abstrakcyj- nej rzeczywistości, nad którą pracujemy, na przykład posta- cią utworu literackiego, który tworzymy, albo cząstką materii biorącą udział w procesach, które staramy się zrozumieć lub wyjaśnić w nowy sposób. Wy- obraźmy sobie, że wnikamy w tę stworzoną we własnym umyśle rzeczywistość. • Jeśli rozpracowanie pro- blemu sprawia nam trudności, uwikłaliśmy się w stereotypy badając interesujące nas zjawi- sko, poszukajmy analogii w zu- pełnie innej dziedzinie. Jeśli nie potrafimy znaleźć istniejących już przykładów, równie dobrze możemy się uciec do wyobra- żeń, symboli. • Linus Pauling, dwukrotny laureat nagrody Nobla, powie- dział kiedyś: „Najlepszym spo- sobem na dobry pomysł jest wiele pomysłów". Popuśćmy więc wodze naszej fantazji i po- zwólmy sobie na tworzenie rozwiązań całkowicie niereal- nych, nie z tego świata. Wyobraźmy sobie, że przez krótką chwilę wszystko, absolutnie wszystko jest możli- we i zaakceptujmy wszelkie rozwiązania, które przychodzą nam do głowy. Takie podejście ułatwi przestawienie się na no- we tory myślowe i zbudzi twór- czą wenę. Niektórzy ludzie są zdania, że nadmiar wiadomości może cza- sem ograniczyć kreatywność. Bezpośrednią przyczyną nie- mocy twórczej jest jednak nie sama wiedza, lecz raczej skłon- ność do traktowania jej jako je- dynej możliwej i niepodważalnej prawdy. Jeśli ktoś ma otwarty umysł i zdaje sobie sprawę z własnej omylności oraz względności wiedzy ludzkiej, to fakt, że posiada dużo wiadomo- ści, powinien mu tylko pomóc w tworzeniu oryginalnych pomy- słów. „Kolekgonerstwo" wiedzy stanowi właśnie pożywkę dla podświadomości, która dyspo- nując bogatym zbiorem kon- cepcji, będzie łatwiej tworzyć nowe, niekonwencjonalne roz- wiązania. Bardzo pomocna w pobudzaniu kreatywności jest hipnoza. Wprowadźmy się w stan relaksu i wysłuchajmy sugestii. Wiesz, że dysponujesz dużymi możliwościami, że twój umysł jest bystry i przenikliwy. Z ła- twością sięgasz do sedna spraw. Z łatwością przychody ci skoncentrowanie się na zagad- nieniu, które cię absorbuje. Twoja zdolność koncentracji idzie w parze ze zdolnościami twórczymi. Jesteś w stanie sze- rzej otworzyć drzwi do skarbni- cy pomysłów... Wyobraź sobie, że masz przy sobie czarodziej- ską różdżkę. Dotykając nią gła- zów leżących na twojej drodze, ścian blokujących dotąd ścież- kę, po której stąpasz, usuwasz te przeciwności. Kruszą się i rozsypują, gdy tylko dotkniesz ich swoją różdżką. Uwolnioną przy tym energię gromadzisz w sobie i przekształcasz w energię twórczą. Coraz łatwiej i szybciej posuwasz się drogą do celu. Nowa energia wypełnia twój or- ganizm. Czujesz przypływ wi- talności i wigoru. Rosnące za- dowolenie, ufność we własne siły i możliwości pozwalają ci dostrzec nowe, niekonwencjo- nalne i oryginalne rozwiązania. Sprawy, które dotychczas wy- dawały się zwykłe i nieciekawe, ukazują się w nowych barwach, dźwięczą nową muzyką, zaska- kują formą... Wyobraź sobie, że jesteś linią, linią dźwięku, świa- tła, barw i kształtu. Wyobraź sobie, że jako ta linia wędrujesz, płyniesz i unosisz się w prze- strzeni. Docierasz do nowych zakątków kosmosu, wnikasz w miejsca, które 101 umożliwiają ci nowe spojrzenie na rzeczywistość. Jesteś wolna, możesz dotrzeć wszędzie, do- kąd chcesz. Suniesz do celu, który sobie obrałaś, jesteś cał- kowicie swobodna, otacza cię przestrzeń doświadczeń, świa- teł i kolorów. Zmieniasz kształt, zwijasz się i rozwijasz w dyna- micznym, tanecznym ruchu. Odbierasz i przetwarzasz na swój sposób docierające do ciebie doznania. Wybierasz drogę obfitującą w nowe, cie- kawe zjawiska... Czujesz, jak twoja aktywność twórcza budzi się i rośnie z każdym dniem. Jesteś pełna przyjemnego, twórczego * podniecenia, pełna energii i chęci tworzenia. Pozwól sobie na całkowity re- laks i odprężenie. Zaufaj proce- sowi tworzenia. Zaufaj sobie. Słuchajmy tego tekstu raz na dzień, do chwili gdy odczujemy wyraźne pozytywne zmiany. Także później warto od czasu do czasu powracać do propo- nowanych tu sugestii. Leczenie bezsenności Niech błogosławieństwa spłyną na tego, kto wynalazł sen! To pokarm dla głodnych, napój dla spragnionych, ciepło dla zzięb- niętych, chłód dla przegrza- nych. To moneta, za którą moż- na wszystko kupić, i waga, któ- ra równa króla z pasterzem, a głupca z mędrcem. MIGUEL DE CERYANTES SAAYEDRA Zdarzają się osoby, które zado- wolą się czterema godzinami snu na dobę. Jeśli należymy do tej grupy, zmuszanie się do dłuższego wypoczynku nie ma oczywiście sensu. Większość z nas potrzebuje jednak około ośmiu godzin snu w ciągu do- by, w przeciwnym razie czujemy się zmęczeni i osowiali. Bezsenność może ifieć kilka form. Najpowszechniejszą są trudności z zapadaniem w sen. Niekiedy mijają długie godziny, nim uda się nam zasnąć, z regu- ły śpimy już wtedy nieprzerwa- nie aż do rana. Inne osoby za- sypiają stosunkowo łatwo, lecz budzą się w środku nocy i nie mogą ponownie zmrużyć oka. Jeszcze inni śpią jak przysło- wiowy zając pod miedzą, zapa- dając w parominutowe drzemki przerywane dłuższymi okresami czuwania. Różne bywają przyczyny bez- senności. Jedną z nich jest nadmierny stres doświadczany w ciągu dnia. Nawet gdy po pełnym napięcia dniu skłaniamy głowę do poduszki, sen nie nadchodzi. Bezradnie przewra- camy się wówczas z boku na bok, za wszelką cenę usiłując zatrzymać wewnętrzny mono- log. Możliwe też, że zaprzątamy sobie głowę typowymi rozmy- śleniami pesymisty: „Nic mi się nie udaje, niczego nie potrafię zrobić" lub zmuszamy się do zaśnięcia i ciągle rozmyślamy o swojej bezsenności. Obsesyjnie sprawdzamy upływający czas, martwiąc się, że rano znów wstaniemy niewypoczęci. 103 104 Bezsenność jest jednym z pro- blemów współczesnego świata. Dotyka nas w okresach zwięk- szonego napięcia, a u niektó- rych przeradza się niestety w chroniczną dolegliwość. Rato- wanie się środkami nasennymi, choć pozwala wyłączyć świa- domość i na kilka godzin zmru- żyć oczy, jest tylko wyjściem doraźnym. Sprowadza sen, któ- ry pozbawiony jest fazy marzeń nocnych (REM), pojawiającej się regularnie podczas snu na- turalnego. Okresy REM zaś są konieczne do prawidłowego wypoczynku. Hipnoza, w prze- ciwieństwie do większości pigu- łek, usuwa bezsenność w spo- sób niewymuszony i łagodny. W sytuacjach gdy za bezsenność odpowiedzialny jest nadmierny stres, często już same sugestie skierowane na jego redukcję pozwalają powrócić do regular- nego rytmu snu i czuwania. Trudności z zaśnięciem mogą być reakcją warunkową. Jeśli własne łóżko jest kojarzone z miejscem aktywności - jemy w nim, uczymy się, czytamy czy piszemy listy, to ilekroć znaj- dziemy się w pościeli, organizm będzie odruchowo reagował pobudzeniem i gotowością do działania. Inną przyczyną bezsenności mogą być ciężkostrawne po- karmy, jeśli spożywamy je na krótko przed ułożeniem się do snu. Podobny efekt wywołuje kofeina i umiarkowane ilości al- koholu. Intensywna aktywność fizyczna czy wysiłek umysłowy wprowa- dzają nas w stan silnego pobu- dzenia, który również może utrudniać zaśnięcie. Bywa też, że sen kojarzony jest z niebezpieczeństwem, na przy- kład ze śmiercią lub lękami nocnymi. Nic dziwnego, że w takiej sytuacji będziemy się przed nim bronić. Pomocne może się wówczas okazać za- stosowanie metod redukują- cych napięcie nerwowe i po- szukanie pomocy doświadczo- nego psychologa. Choć rzadko, zdarzają się i takie sytuaqe, gdzie zamiast wykorzystania hipnozy czy autohipnozy wska- zane będzie raczej odwołanie się do pomocy lekarza, na przy- kład gdy cierpimy na bezdech lub uzależnieni jesteśmy od pewnych substancji chemicz- nych. Zadbanie o warunki sprzyjające zdrowemu nocnemu wypoczyn- kowi wspomoże naszą terapię autohipnotyczną. Czasem już sama poprawa higieny snu jest wystarczającym remedium na bezsenność. Zapewnijmy więc sobie odpo- wiednie warunki nocnego wy- poczynku: • W pokoju, w którym śpimy, nie powinno być ani za zimno, ani za gorąco. • Zadbajmy o stały dopływ świeżego powietrza. • Odprężenie ułatwia wzięcie przed snem letniej kąpieli lub prysznicu. Podobnie dobro- czynne efekty mają wieczorne spacery. • Ograniczmy spożywanie substancji o właściwościach pobudzających, szczególnie zawierających kofeinę i cukier. • Wieczorną herbatę zastą- pmy herbatą ziołową lub roz- cieńczonym sokiem owoco- wym. • Jeśli pracujemy nocami, zmuszeni jesteśmy do sypiania w ciągu dnia. Zadbajmy wtedy o dokładne zaciemnienie po- mieszczenia, w którym śpimy. • Dobrze robi czytanie do poduszki krótkich, nieabsorbu- jących opowiadań lub artyku- łów. Jeśli będą wystarczająco nieciekawe, wkrólpe powieki same nam opadną. • Bardzo pomocne okazuje się słuchanie nagrań z suge- stiami odprężenia oraz spokoj- nych melodii i dźwięków natury, a także skupienie uwagi na wła- snym oddechu. Poniżej proponuję Państwu ze- staw wskazówek, które pozwolą na oderwanie się od spirali my- śli powodujących bezsenność. Radzę wybrać i wykorzystać dwie lub trzy techniki, które najbardziej nam odpowiadają. • Gdy zaczynają nam się tło- czyć do głowy myśli uniemożliwiające zaśnięcie, wypiszmy je w punktach na kartce. Już samo zapisanie po- może w odsunięciu ich od sie- bie na czas nocnego wypo- czynku. • Wprowadźmy do swego rozkładu zajęć zwyczaj jednogodzinnego martwienia się przed snem. Trzymając się ściśle planu, codziennie przed pójściem do łóżka martwmy się i kłopoczmy przez pełną godzi- nę. Z reguły szybko wyczerpie- my wówczas zapas problemów, martwienie się pod przymusem nagle stanie się zajęciem nud- nym i uciążliwym. Znacznie szybciej niż dotychczas zmoży nas sen. 105 106 • Leżąc już w łóżku, wy- obraźmy sobie, że wszystkie problemy i zmartwienia umiesz- czamy w ozdobnej wazie, którą zamykamy szczelną pokrywą. Przekażmy sobie sugestię, że przeleżą tam do rana, podczas gdy będziemy spokojnie spali. • Wyobraźmy sobie, że sto- imy przy tablicy i zapisujemy na niej wszystkie myśli, które nie pozwalają nam zasnąć. Świa- domość, że problemy zostały zanotowane i będzie się nimi można zająć następnego dnia, ułatwi nam zwalczenie bezsen- ności. • Stwórzmy sobie w wy- obraźni kilka przyjemnych, uspokajających obrazów. Odtąd ilekroć skłonimy głowę do po- duszki, powracajmy do tych scen myślami. Wprowadzi nas to w stan głębokiego odpręże- nia i senności. • Jeśli cierpimy na bezsen- ność z powodu samokrytycz- nych myśli oraz czarnowidztwa, gdy tylko negatywna myśl się pojawia, zneutralizujmy ją pozy- tywnym kontrargumentem. Własną myśl: „Ale się wygłupi- łam biorąc prezesa firmy za jej sekretarza" odparować można na przykład stwierdzeniem: „...za to bardzo elegancko wy- brnęłam z pomyłki". • Dotychczas walcząc z bez- sennością za wszelką cenę sta- raliśmy się zmrużyć oczy ł zmu- sić do zaśnięcia. Zmieńmy więc taktykę i zaakceptujmy swoją bezsenność. Potraktujmy ją ze spokojem. Teraz, gdy zezwolili- śmy sobie wreszcie na bezsen- ność, dotychczasowy niepokój ustąpi miejsca odprężeniu, któ- re samo przez się sprzyjać bę- dzie zasypianiu. • Innym sposobem radzenia sobie z bezsennością jest świadome zmuszanie się do czuwania. Skoro dotychczaso- we próby zmuszenia się do snu przynosiły wręcz odwrotny sku- tek, i tym razem możemy się spodziewać przeciwnego rezul- tatu; wbrew naszym świado- mym wysiłkom wkrótce powi- nien nas zmożyć sen. Sugestia hipnotyczna będzie bardzo pomocna przy radzeniu sobie z tym problemem. Wyobraź sobie, że stoisz na szczycie schodów. Schody te mają pięć stopni. Schodzisz po nich w dół powoli, jakby od nie- chcenia. Każdy krok prowadzi cię do głębszej relaksacji i od- prężenia. Pięć... cztery... schodzisz w dół po stopniach, coraz niżej i niżej. Trzy... dwa... coraz niżej i niżej w odprężenie. Jeden... całkowicie się rozluź- niasz. Zero... jesteś na samym dole, odprężona i rozluźniona. Wyobraź sobie teraz, że stoi przed tobą ciężka ozdobna wa- za. Podnieś pokrywę i umieść w wazie wszystkie troski i niepo- koje, które nazbierały się w cią- gu dnia. Cokolwiek wprowadziło cię w napięcie czy zaprzątało dotąd twoje myśli, umieszczasz teraz wewnątrz wazy... Przykryj wazę pokrywą. Wszystko, co zajmowało dotąd twoje myśli, spokojnie przeleży w niej do ra- na. Jesteś wolna od napięć, je- steś spokojna i odprężona. Mo- żesz sobie pozwolić na głęboki sen, który będzie trwał nieprze- rwanie aż do rana. Odtąd gdy tylko ułożysz się do snu, na- tychmiast poczujesz przyjemne, rozluźniające odprężenie. To błogie rozleniwienie spowoduje wejście w spokojny, zdrowy sen, trwający do godziny... (wprowadź wybraną przez sie- bie godzinę). Jesteś spokojna i odprężona. Spokój i odprężenie towarzyszą ci przez cały dzień i każdego wieczora pozwalają ci wejść w ożywczy,^łęboki i spo- kojny sen. Będziesz spać przez tyle czasu, ile potrzebne jest ci'dla zdrowia i zachowania do- brego samopoczucia. Każdy nocny wypoczynek będzie obfi- tował w bogate, przyjemne sny. Te nocne marzenia pozwolą ci uporządkować wszelkie sprawy. We śnie twoja podświadomość znajduje nowe, dobre sposoby radzenia sobie z kłopotami i za- spokojenia potrzeb. Dlatego z wielką przyjemnością i zadowo- leniem przygotowujesz się co wieczór do nocnego wypoczyn- ku... Wyobraź sobie siebie pod- czas snu. Oddychasz głęboko, równomiernie. Jesteś zupełnie odprężona. Twoja klatka pier- siowa regularnie i spokojnie unosi się w rytm oddechu. Śpisz zdrowym, głębokim snem... Jeśli zdarzy ci się kie- dykolwiek obudzić w środku nocy, z łatwością wyobrazisz sobie przyjemną, relaksującą scenę i wkrótce zapadniesz w ożywczy sen. W tych rzadkich okolicznościach, gdy zaśnięcie okaże się nieco trudniejsze niż zwykle, będziesz w stanie wyko- rzystać czas bezsenności w sposób konstruktywny i przy- noszący głębokie odprężenie... Twoim naturalnym stanem jest odprężenie i spokój towarzy- szący ci zarówno w ciągu dnia, jak i podczas nocnego wypo- czynku. Sen daje ci spokój i re- laks, nową energię, dzięki której za dnia dajesz sobie radę w trudnych sytuacjach. Okres czuwania przynosi nowy 107 materiał, wykorzystywany póź- niej przez twoją podświado- mość do wewnętrznego rozwo- ju, osiągania coraz większej równowagi, harmonii i dobrego samopoczucia. Jesteś głęboko odprężona. Gdy tylko ułożysz głowę na podusz- ce, zapadasz w przyjemny, ożywczy, trwający aż do rana sen. Uwaga! Pomińmy etap zakoń- czenia transu, jeśli tej indukcji słuchamy bezpośrednio przed snem. Sugestię dobrze jest stosować przez okres kilku tygodni, szczególnie polecam wysłuchi- wanie jej tuż przed zaśnięciem. Już w ciągu kilku dni powinni- śmy zauważyć redukcję napię- cia i znaczną poprawę zdolno- ści zasypiania. Warto i później powracać okresowo do suge- stii. Zrzucenie nadwagi Oto, czego chciałeś będąc dzieckiem - być kochanym i ak- ceptowanym takim, jakim by- łeś... Wciąż tego chcesz... lecz nie dostaniesz tego od innych dotąd, dopóki sam sobie tego nie ofiarujesz. LOUISE L. HAY Śmiem przypuszczać, że dla wielu osób, które decydują się na program autohipnozy oma- wiany w tym rozdziale, nie bę- dzie to pierwsza próba odchu- dzania. Najprawdopodobniej stoczyły już niejedną batalię z nadwagą, w nadziei że „tym ra- zem się uda", z głębokim po- stanowieniem wypełnienia co do joty założeń kolejnej diety cud. Jeśli należymy do tej gru- py, nieobce są nam również klęski poniesione w tej osobi- stej wojnie, gdy z rozgorycze- niem przyznawaliśmy, że znów musimy się poddać. Czujemy się podle, wstydzimy się spoj- rzeć w lustro, nie możemy się powstrzymać od negatywnych^ myśli na swój temat. Odmawia- my sobie przyjemności z obawy przed wyśmianiem przez in- nych, szczupłych, a ich kąśliwe uwagi potrafią nam zepsuć cały dzień. Niewykluczona jest też odmien- na reakcja na własną nadwagę. Chwilowo staje się nam abso- lutnie obojętne, że przytyjemy, nie można się już dłużej opierać głodowi, pal więc licho - sięga- my do lodówki i z desperacją „zapychamy" swą frustrację je- dzeniem. Proponuję zaryzykować odchu- dzanie raz jeszcze, zabierając się za to w sposób zupełnie in- ny niż dotąd - bez odmawiania sobie pokarmów, na które ma- my właśnie ochotę, bez niechę- ci i napięć; budując zdrową, bezwarunkową przyjaźń z samą sobą. Bywa, że po włożeniu wielu wy- siłków w przestrzeganie ścisłej diety, gdy istotnie uda nam się choć trochę schudnąć, powrót do spożywania umiarkowanej ilości pokarmu prowadzi do jeszcze większej nadwagi niż przed odchudzaniem. Przyczy- na 109 jest dość prosta. Ograniczanie ilości jedzenia organizm inter- pretuje jako początek okresu głodówki. Włączony zostaje „program oszczędnościowy", doprowadzający do automa- tycznego spowolnienia proce- sów przemiany materii. Pro- gram ten zakłada, że gdy żyw- ności jest mało, należy nią oszczędnie gospodarować i za- dbać, by była jak najekono- miczniej zużytkowana. Zwalnia- ny jest więc proces trawienia i do maksimum wykorzystane są wszystkie dostarczane składniki pokarmowe. Cierpimy wówczas na zaparcia, możemy się stać powolni i chronicznie zmęczeni. Są to mechanizmy prowadzące do ograniczenia zużycia energii. Choć po jakimś czasie zaczy- namy jeść normalnie, głodówka nie będzie przez podświado- mość zapomniana. Na wszelki wypadek metabolizm pozostaje obniżony, choć pożywienia jest tym razem w bród. W rezultacie przybieramy na wadze, nawet jeśli jemy mniej niż niejedna szczupła osoba. Obniżony metabolizm to nie je- dyny problem, z którym boryka- ją się otyli. Można by przecież ograniczyć spożywanie pokar- mu do tak niewielkiej ilości, że nadwaga zostanie usunięta. W praktyce trudno utrzymać zbyt surowe restrykcje. W typowych próbach odchudzania, choć świadomie usiłujemy ograni- czyć jedzenie, podświadomie wręcz odwrotnie - uciekamy się do jedzenia jako niezbędnej formy zaspokojenia jakiejś we- wnętrznej potrzeby. Wystarczy więc nawet chwilowe osłabienie czujności, a podświadomość natychmiast to wykorzysta i po- stawi na swoim. Dotąd, dopóki nie zmienimy głęboko zakodo- wanego programu, możemy walczyć z sobą, ile dusza za- pragnie, i nic nie wskóramy, wysiłki będą bezowocne jak walka z własnym cieniem. 110 Nie na walce, lecz na umiejęt- nym dialogu opiera się moc ar- gumentów skierowanych do podświadomości. Dopiero gdy przekonamy ją o tym, że są in- ne, lepsze i przyjemniejsze spo- soby zaspokojenia potrzeb niż obsesyjne jedzenie, zauważymy trwałe zmiany na lepsze. Celem naszym powinna więc być przemiana zakodowanego w podświadomości programu, a naturalnym następstwem bę- dzie przekształcenie dotychcza- sowych zwyczajów pokarmo- wych i w efekcie szczupła syl- wetka. Ważnym ogniwem procesu prowadzącego do usunięcia nadwagi jest samoakceptacja. Zdaję sobie sprawę, że może ona być trudna, zwłaszcza dla- tego iż w naszym społeczeń- stwie ludzie „puszyści" są jakby napiętnowani. Przyczyn tej spo- łecznej niechęci trudno dociec, bo są oni często osobami ser- decznymi, dobrymi i wrażliwymi na krzywdę bliźnich. Ktoś, kto usiłuje się odchudzić, naraża się czasem na złośliwe komen- tarze i uszczypliwe uwagi; by- wa, że im bardziej się wymawia od jedzenia, tym goręcej jest do niego nakłaniany. Sztuką jest uodpornienie się na tę wątpliwą serdeczność i zaakceptowanie siebie ze wszystkim, co nas do- tyczy, także tymczasową nad- wagą. Samoakceptacja jest bar- dzo ważnym przyczynkiem do powodzenia naszego programu hipnozy. Zachęcam więc do wy- korzystania ćwiczeń podanych w rozdziale dotyczącym samo- akceptacji. Uważa się, że u 2% osób cier- piących na nadwagę problem wynika z przyczyn o podłożu fi- zjologicznym, ściślej zaś, że komplikacje natury fizjologicz- nej (cukrzyca, obniżona aktyw- ność tarczycy itp.) oraz nadwa- ga są u tych osób sprzężone. W takich przypadkach nie jest wskazane odchudzanie się bez uprzedniej konsultacji lekarza: U pozostałej części osób „pu- szystych" jedyny bezpośredni powód nadwagi to przejadanie się i tu właśnie autohipnozą jest bardzo pomocna. Warto poro- zumieć się z lekarzem podejmu- jąc decyzję o tym, jaka waga jest dla nas optymalna i bez- pieczna. Kluczem do sukcesu z autohip- nozą jest odkrycie potrzeby, ja- ką zaspokaja jedzenie. Nierzad- ko z nadwagą wiąże się nad- mierne napięcie i niska samo- ocena. W takim przypadku go- rąco polecam wykorzystanie także sugestii dotyczących ra- dzenia sobie ze stresem i niską samooceną. Często okazują się one bardzo pomocne w usunię- ciu nadwagi, bo prowadzą do zmiany stylu życia i rozładowa- nia konfliktu wewnętrznego. Warto pamiętać, że większość kobiet regularnie co miesiąc przybiera nieco na wadze. To najzupełniej normalny objaw zespołu przedmenstruacyjnego. Towarzyszą temu miedzy inny- mi: gromadzenie wody w orga- nizmie, podwyższony apetyt na słodkie i słone potrawy, waha- nia nastrojów, senność, drażli- wość. Powyższe objawy mogą występować na kilka do kilku- nastu dni przed menstruacją i znikają wraz z pój awieniem 111 się krwawienia. Najlepiej wiec nie wpadać w popłoch stając w tych dniach na wadze, lecz spo- kojnie przeczekać ten okres. 112 Przyczyn przejadania się jest kilka i tak jak w przypadku in- nych podświadomych progra- mów, większość wywodzi się z dzieciństwa. Właśnie wtedy za- czynamy wykorzystywać po- karm jako środek zaspokajający różne nie związane z jedzeniem potrzeby. Jedną z nich może być potrzeba komfortu i bezpie- czeństwa. Płaczącemu niemow- lęciu matka podaje pierś lub bu- telkę, choć płacz nie musi być wcale spowodowany głodem. Pokarm zaczyna być kojarzony z komfortem psychicznym, bo jednocześnie rodzice obdarzają dziecko uwagą i czułością. W późniejszym życiu ten związek nadal tkwi w podświadomości. Jesteśmy w złym humorze, ze- stresowani, więc jemy, by roz- ładować napięcie i utulić się, tak jak przed laty. Jedzenie może spełniać rolę nagrody. Gdy tylko zaczynamy sobie zdawać sprawę z tego, co jest akceptowane, a co nie, na- gradzani jesteśmy za właściwe zachowania. Najczęściej rolę nagrody spełnia właśnie po- karm: cukierek, ciastko, batonik czekoladowy. „Zjedz, zasłużyłeś sobie na to" - powie ciocia czy wujek, czule klepiąc nas po główce i wciskając do ręki sma- kołyk. Gdy jesteśmy nieco star- si, w dowód uznania za znaczą- ce osiągnięcie możemy być za- proszeni do restauracji lub pod- jęci uroczystym obiadem. Cóż się więc dziwić, że niektórzy z nas podświadomie decydują się na nagradzanie siebie w iden- tyczny sposób. Dla innych osób przejadanie się spełnia wręcz przeciwną rolę, służy do karania się i pogłębia- nia niechęci do samego siebie. Można to sobie nawet logicznie uzasadnić: „Mam rację, że się nie lubię, wyglądam przecież nieatrakcyjnie, jak można lubić takiego grubasa". Są wreszcie wśród otyłych takie osoby, dla których tkanka tłuszczowa pełni rolę tarczy chroniącej przed niebezpie- czeństwem. Odizolowując się od innych swoją tuszą, powięk- szają dystans i zabezpieczają się przed możliwością bliższych kontaktów osobistych. Gdy ktoś uważa się za mało atrakcyjnego seksualnie, oba- wia się odrzucenia lub z innych przyczyn nie akceptuje seksu, może podświadomie bronić się przed intymnością przybierając na wadze. Okrągła figura dość efektywnie zabezpieczy go przed intymnymi kontaktami. Ktoś inny może bardzo pragnąć intymności seksualnej, niestety jego potrzeba nie jest zaspoko- jona. Przejada się wówczas, by wypełnić pustkę i niedosyt. W pewnych okolicznościach dezaprobata otoczenia jest lep- sza niż brak zainteresowania. Do takiego wniosku dochodzą niektóre dzieci, przyjmując stra- tegię zwracania na siebie uwagi niegrzecznym lub agresywnym zachowaniem. Ten sam sche- mat może być wykorzystany przez osoby „puszyste", z tą jednak różnicą, że przykuwają uwagę otoczenia swymi kształ- tami, a nie zachowaniem. Wy- jątkowo grubi ludzie wzbudzają w przeciętnym śmiertelniku pewną połączoną z niedowie- rzaniem fascynację. Choć więc naszej otyłości towarzyszą czę- sto negatywne emocje, zwróce- nie na siebie uwagi okazuje się czasem potrzebą nadrzędną. Ci z nas, którzy czują się sa- motni czy nie chciani i nie po- trafią okazać sobie miłości w inny sposób, mogą uciec się do jedzenia. Emocjonalna pustka wypełniana jest wówczas pt- karmem. Nierzadko przyczyna tego zachowania leży w do- świadczeniach z lat dziecię- cych, kiedy to jako mały czło- wiek nie byliśmy akceptowani przez rodziców. Do dziś obda- rzamy się więc miłością w jedy- nej dostępnej nam postaci: w formie jedzenia. Często w takich przypadkach szczególnie po- ciągające okazują się słodycze. Niektórzy jedzą z nudów. Nie wiadomo, co ze sobą zrobić, najłatwiej więc zasiąść przed te- lewizorem z górą ciasteczek czy orzeszków i chrupiąc je zabijać czas. Sięgać więc będziemy po jedzenie nawet wówczas, gdy nie jesteśmy głodni. Niemało przekonań na temat je- dzenia wiąże się z „prawdami", które w dzieciństwie wtłaczano nam do głowy, by wmusić jeszcze jedną, dodatkową por- cję kaszki czy szpinaku. Nawet po latach często pamiętamy typo- we sformułowania, którymi nas wówczas raczono. Wiele osób, choć w dorosłym życiu doskonale widzi ich bezsen- sowność, nadal nie może się im oprzeć. Ilekroć postąpi wbrew ich wskazaniom, przeżywa wewnętrzny niepokój i poczucie winy. Ciekawa jestem, ilu Czytelników rozpozna w kilku zamieszczonych poniżej przykładach słowa zapamiętane z dzieciństwa. 113 „Musisz zjeść całe drugie da- nie, bo nie dostaniesz deseru"; „Będziesz siedzieć przy stole tak długo, aż skończysz to, co masz na talerzu". Jeśli zapro- gramowano nas podobnym tek- stem, mamy trudności z wyrzu- ceniem nie zjedzonych resztek, zjadamy całą, choćby nie wiem jak dużą porcję, nie mogąc so- bie nawet logicznie wytłuma- czyć dlaczego. „Dzieci w Afryce zjadłyby wszystko i jeszcze paluszki ob- lizały, a ty marudzisz". W tym przypadku, jeśli nie zjemy podanej nam porcji, pojawia się poczucie winy. „Jedz, żebyś był silny i zdro- wy". Z tego stwierdzenia wyni- ka, że mało je tylko mięczak i słabeusz. Nikt nie chce być sła- by i chory, by więc zapobiec tej groźnej ewentualności, będzie- my wmuszać w siebie, ile się da. 114 Najogólniej biorąc, przyczyną nadmiernego jedzenia jest w większości przypadków potrze- ba wypełnienia, dopełnienia lub spełnienia. „Zapychanie się" pokarmem w nienaturalny, lecz jakże prosty sposób rekompen- suje niedosyt, głód w jakiejś niezwykle istotnej dziedzinie naszego życia. Zanim zajmiemy się omówie- niem sposobów radzenia sobie z nadwagą, pomyślmy przez chwilę, dlaczego chcemy się jej pozbyć, jakie motywy nami kie- rują. Zapiszmy je wszystkie i powracajmy do nich od czasu do czasu, zwłaszcza w momen- tach gdy czujemy, że nasza mo- tywacja słabnie. Skoncentrujmy się w tym ćwiczeniu na pozy- tywnych rezultatach, na tym, co zyskamy mając szczupłą syl- wetkę. Oto przykład: Pragnę być szczupła, bo ludzie szczupli żyją dłużej niż otyli; są ogólnie zdrowsi. Chcę być szczupła i dłużej żyć. Gdy będę szczupła, zwiększy się mój za- sób energii i wytrzymałość na zmęczenie. (Są to motywy zdrowotne.) Jako osoba szczu- pła będę korzystnie i atrakcyjnie wyglądać, będę miała dobre samopoczucie, mój wygląd bę- dzie mi sprawiał przyjemność, będę się podobać innym. (Są to motywy estetyczne.) Wypisane przez nas motywy będą podstawową siłą pobudza- jącą pragnienie zmiany. Postarajmy się zmienić sposób myślenia o naszej nadwadze. Oto kilka rad praktycznych: Nie ważmy się częściej niż raz na jeden, a jeszcze lepiej raz na dwa tygodnie, zawsze o tej sa- mej porze i najlepiej w tym sa- mym ubraniu. Odnajdźmy fotografię, na której wyglądamy szczupłe, postawmy ją w widocznym miejscu i czę- sto oglądajmy, pozwalając so- bie na doznania zadowolenia i radości. Ten obraz pomocny też będzie w tworzeniu wizualizacji, które są częścią składową pro- gramu autohipnozy. Jeśli nie posiadamy odpowiedniej foto- grafii, można wyciąć z.żurnalu zdjęcie przedstawiające szczu- płą, atrakcyjnie wyglądającą osobę, a następnie na miejscu jej twarzy przykleić wizerunek własnej, wyciętej z jakiejś foto- grafii. Warto wyposażyć swoją szafę w luźne ubrania, w których mo- żemy się czuć swobodnie. Nie nośmy ubrań obcisłych - wciąż dotykają skóry i krępują ruchy, co bez przerwy przypomina o naszej otyłości i wprowadza w nieprzyjemny nastrój. Stwórzmy system nagród, pro- mujący osiąganie kolejnych ce- lów, na przykład usunięcie każ- dych dwóch kilogramów nad- wagi. Wymyślmy takie nagrody, które przyniosą nam jak najwię- cej radości i sprawią satysfak- cję. Wybaczmy sobie, jeśli zdarzy się nam dzień powrotu do sta- rego zwyczaju. Szczególnie wtedy będzie nam potrzeba du- żo miłości i samoakceptacji. Zrozumienie przyniesie o wiele więcej pożytku niż oskarżanie i krytykowanie siebie. Zaakceptujmy siebie bezwarun- kowo, bez względu na to, jak wyglądamy (polecam wykorzy- stanie metod zamieszczonych w rozdziale „Samoakceptacja"). Znajdźmy przyczyny pojawienia się nadwagi. Sprawdźmy, jakie potrzeby zaspokajamy jedząc, w jakich okolicznościach się ujawniają. Przejadam się, gdy potrzebuję nagrody; ...gdy jestem zdener- wowana; ...gdy się nudzę; ...po kłótni z mężem; ...siedząc przed telewizorem. Zastanówmy się teraz, jakimi zachowaniami chcielibyśmy za- stąpić nadmierne jedzenie. Znajdźmy coś, co będzie 115 bezpieczne i jednocześnie przyjemne. Należy wymyślić i zanotować kilka możliwości. 116 Gdy chcę się nagrodzić, idę do teatru, na koncert... Gdy jestem zdenerwowana, wy- chodzę na spacer, biorę kąpiel... • Wiele osób ze skłonnością do nadwagi ma tendencję do jedzenia w pośpiechu, z poczu- ciem winy i wstydu. Ten zwy- czaj należy zmienić. Prze- kształćmy jedzenie w uroczy- stość. Pozbędziemy się wów- czas napięcia i niepokoju, które dotychczas towarzyszyły posił- kom. Jedzmy tylko w jednym, wyznaczonym do tego celu miejscu i tylko w wyznaczonych porach. Zadbajmy też, by at- mosfera, w jakiej spożywamy każdy posiłek, była jak najprzy- jemniejsza. Elegancko zasta- wiony stół, estetycznie podane potrawy, jakaś spokojna muzy- ka - pomysłów może być wiele. Jedzmy wolno, delektując się każdym kęsem, rozsmakowując się w obfitości doznań smako- wych i zapachowych. Nakła- dajmy na talerz małe porcje, jedzmy mniejszymi sztućcami. Dzięki temu zaspokoimy apetyt mniejszą niż dotychczas ilością pokarmu. Hipnoza uważana jest za naj- lepszą naturalną metodę trwa- łego pozbycia się nadwagi, sto- sując ją wolni jesteśmy od nie- przyjemnych ubocznych efek- tów towarzyszących wielu die- tom cud - osłabienia, zawrotów głowy, odwodnienia, senności oraz irytacji. Usuwanie zbęd- nych kilogramów odbywa się powoli i w bezpieczny sposób, nie trzeba się wyrzekać ulubio- nych potraw ani zmuszać do wstrzemięźliwości, można jeść wszystko i bez ograniczeń. Hip- noza pozwala na przekształce- nie podświadomego programu, a nie ograniczanie na siłę je- dzenia. Efektem jest „bezbole- sna" przemiana zwyczajów po- karmowych. Okaże się, że nie mamy już ochoty na duże posił- ki, smakować nam zaczynają dania, które są niskokaloryczne, a jednocześnie pełnowarto- ściowe. Na bodźce wywołujące dotychczas potrzebę jedzenia zaczynamy odpowiadać nowy- mi, zdrowszymi reakcjami. Jesteś odprężona, pozwalasz sobie na zupełne odprężenie i relaks. Zdajesz sobie sprawę, że w stanie odprężenia najłatwiej i najefektywniej usuniesz nad- wagę. Wiesz, że możesz stać się osobą szczupłą, pewną siebie i że możesz taka pozostać. Czu- jesz głęboką ufność w niespo- żyte siły drzemiące w twojej podświadomości. Decydujesz się uwolnić tę energię i zaangażować ją w proces od- chudzania oraz kształtowania lepszej opinii o samej sobie. Ufasz swoim zdolnościom wprowadzenia trwałych pozy- tywnych zmian we własnym ży- ciu. Jesteś zdecydowana na osiągnięcie szczupłej sylwetki. Proces usuwania nadwagi jest prosty, naturalny i łatwy. Odtąd decydujesz się na jedzenie tylko pokarmów zdrowych i niskoka- lorycznych. Wszystkie inne usuwasz z jadłospisu jako nie- właściwe i niesmaczne. Dania bogate w tłuszcz i obfitujące w cukry są szkodliwe, nieapetycz- ne i odstręczające. Odtąd chcesz dbać o swój organizm, umożliwić mu odzyskanie do- brego samopoczucia, wigoru i witalności. Pomagają ci w tym twoje nowe zwyczaje pokarmo- we. Z radością zauważasz, jak coraz bardziej pociąga cię żyw- ność bogata w witaminy, związ- ki mineralne i błonnik. Czujesz silną skłonność do spożywania warzyw i owoców oraz innych produktów przyczyniających się do usunięcia nadwagi. Jedzenie ich sprawia ci przyjemność. Za- uważasz, jak zdrowe i lekko- strawne są te pokarmy... Jesz tylko w okresach wyznaczonych posiłków, siedząc przy stole. Pozwól sobie na zupełny relaks i odprężenie w czasie jedzenia. Pozwól sobie na smakowanie i napawanie się zapachem spo- żywanych potraw. Zaangażuj wszystkie zmysły w rejestrowa- nie doznań towarzyszących je- dzeniu zdrowych, niskokalo- rycznych dań... Siedzisz przy elegancko zastawionym stole, powoli podnosisz do ust nie- wielkie porcje pożywienia. Jesz małymi kęsami delektując się smakiem, wyglądem i zapachem jedzenia. Wystarczają ci małe porcje, by w pełni odczuć i do- świadczyć przyjemnych doznań smakowych, węchowych i wzrokowych towarzyszących jedzeniu. Już po zjedzeniu nie- wielkiej ilości pokarmu zauwa- żasz z zadowoleniem, że jesteś najedzona, a poczucie sytości towarzyszy ci aż do następnej pory posiłku... Nabierasz pew- ności siebie, jesteś przekonana o swojej wartości, ufna w po- wodzenie swoich zamierzeń. Zmiana zwyczajów pokarmo- wych prowadzi do usunięcia nadwagi. W miarę jak stajesz się coraz bardziej atrakcyjna i szczupła, zwiększa się twoja pewność siebie, czujesz swoją prawdziwą wartość. Jesteś war- tościową osobą. Wyobraź so- bie, że jest... (podaj dzień, mie- siąc i rok, które wydają ci się realnym terminem osiągnięcia szczupłej sylwetki). Stoisz przed lustrem, dostrzegasz w nim swoje odbicie. Jesteś szczupła, wyglądasz zdrowo i ładnie. Zwróć uwagę na zado- wolenie bijące z twojej twarzy. Jesteś szczęśliwa. Osiągnęłaś swój cel. Wyglądasz ładnie i wdzięcznie. 117 Podobasz się sobie. Czujesz, jak wzrasta twój szacunek do siebie samej. Wiesz, jak kiero- wać własnym życiem. Spędź kilka chwil delektując się wido- kiem twej odmłodzonej, szczu- płej i zgrabnej postaci. Osiągnę- łaś ten cel jako odrodzona, energiczna, pełna radości oso- ba. Możesz znów cieszyć się życiem. Jesteś szczupła i zdro- wa. Jesteś odprężona i bez- pieczna... Jesteś wolna od sta- rych, szkodliwych przyzwycza- jeń. Te dawne sposoby reago- wania okazują się niepotrzebne, zużyte i zbędne. Pozbywasz się ich, zastępujesz je nowym, zdrowym sposobem postępo- wania i myślenia. Odtąd ilekroć czujesz... (wprowadź bodziec wyzwalający dotychczas po- trzebę jedzenia), robisz... (tu za- proponuj nową reakcję). Ta no- wa, zdrowa reakcja wprowadza cię w nastrój odprężenia i satys- fakcji, czujesz, że sama decydu- jesz o swoim losie. Szanujesz się i lubisz. Nowe zwyczaje sta- ją się twoją nową naturą... Wysłuchujmy tekstu autohipno- zy do czasu, aż osiągnięta zo- stanie oczekiwana waga ciała. W pierwszym tygodniu najlepiej słuchać sugestii trzykrotnie w ciągu dnia: rano, około połu- dnia i wieczorem, przed zaśnię- ciem. Później wystarczy jedna sesja na dzień. Odzwyczajenie się od palenia papierosów Przekonanie o tym, że jesteśmy czymś zajęci, podczas gdy w rzeczywistości nie robimy nic, to najważniejsza z iluzji tytoniu. RALPH WALDO EMERSON W wielu zachodnich państwach zauważa się w ostatnich latach wyraźny odwrót od szeroko do niedawna rozpowszechnionego zwyczaju palenia tytoniu. Rządy tych krajów podjęły ostrą walkę z nałogiem. Na przykład w Ka- nadzie duże zakłady pracy, urzędy państwowe czy uniwer- sytety tolerjjją palenie tylko w spegalnie do tego celu wyzna- czonych miejscach. Nastał więc ciężki okres dla palaczy. Nic dziwnego, że rzesze niepalą- cych powiększają się z każdym rokiem i właśnie chęć rzucenia palenia jest jedną z najczęst- szych przyczyn odwoływania się do pomocy metod hipno- tycznych. O tym, że nałóg przy- czynia się do powstawania wie- lu chorób, nikogo nie trzeba już dziś przekonywać. Do proble- mów zdrowotnych, które wiąza- ne są z paleniem tytoniu, należą między innymi astma, nadci- śnienie krwi, bronchit, arterio- skleroza oraz nowotwór pęche- rza moczowego i impotencja. Znając skład papierosa i wie- dząc, jaką ilość dymu tytonio- wego przeciętny palacz może wprowadzić do płuc i rozpro- wadzić po całym organizmie, trudno nie czuć podziwu dla wy- trzymałości ludzkiego organi- zmu, który potrafi przetrwać wieloletnie zatruwanie toksy- nami. Tych trucizn jest w papie- rosie zbiór pokaźny: nikotyna (toksyczna i silnie uzależniająca substanga wywołująca zwęże- nie naczyń krwionośnych i podnosząca ciśnienie krwi), smoły (ciężkie związki orga- niczne, które zalepiają pęche- rzyki płucne i utrudniają wy- mianę gazów), formaldehyd (silnie dezynfekujący gaz uży- wany jako środek antyseptycz- ny i konserwujący), amoniak oraz znane ze swych silnie tru- jących właściwości tlenek wę- gla, pochodne arszeniku i cy- janki. 119 120 Wtórną przyczyną palenia jest w wielu przypadkach fizjologiczne uzależnienie od nikotyny. Na sięgniecie po papierosa decy- dujemy się jednak często z po- wodów natury psychologicznej. Jednym z nich jest potrzeba odprężenia. Wielu palaczom ulgę i odprężenie przynosi już samo wykonywanie czynności związanych z zapalaniem papie- rosa i zaciąganiem się dymem. Pozwala to zająć ręce, oderwać się na chwilę od dotychczaso- wych, monotonnych lub wywo- łujących napięcie czynności. Przyczyną palenia może być też potrzeba zredukowania napięcia związanego z czynnikami natury społecznej. Częściej sięgamy po papierosa przebywając w towarzystwie, w którym czuje- my się nieswojo. Gdy wyczerpu- je się temat do rozmowy i nagle zapada krępująca cisza, rytuał palenia staje się pewnego ro- dzaju rozładowaniem, wprowa- dzającym obecnych w chwilowy nastrój odprężenia. Podobnym ratunkiem w niezręcznych sytu- acjach bywa jedzenie. Po ilości znikających ze stołów orzesz- ków ziemnych i krakersów oraz przybywających w popielnicz- kach niedopałków można więc dość precyzyjnie oszacować atmosferę spotkania towarzy- skiego. Choć może się to wydawać dziwne, dla niektórych z nas papieros spełnia rolę bliskiej osoby; zajmuje i absorbuje, gdy czujemy się źle. To dla samot- nego palacza kumpel, jakim dla kogoś innego jest zwierzę do- mowe. Kiedy przychodzi chwila, że na nic nie mamy ochoty, nu- dzimy się, tęsknimy za towarzy- stwem, papieros - choć to prze- cież obiekt nieożywiony - uła- twia wypełnienie odczuwanej pustki. Możliwe, że palenie papierosów podyktowane jest potrzebą za- imponowania otoczeniu. W przeszłości było przecież uwa- żane za przejaw elegancji i do- brego tonu. Dla młodzieży to często nawet i dziś objaw doro- słości. Palimy wiec, by zaszpa- nować, popisać się, utrzymać wysoką pozycję w hierarchii grupowej. Czego się nie robi, żeby zostać zaakceptowanym przez grono osób, które w jakiś sposób podziwiamy! Gdy za punkt honoru stawiane jest w nim palenie papierosów, trudno się oprzeć naciskowi ze strony kolegów. Nawet osobie nie znajdującej przyjemności w pa- leniu niełatwo będzie odmówić z obawy, że zostanie obwołana mięczakiem i odszczepieńcem. Jeśli mamy skłonność do zapa- lania papierosa w towarzystwie, radzę zwrócić uwagę na zacho- wanie się grona palaczy. Usiądźmy z boku i obserwujmy przez kilka chwil grupę osób rozmawiających przy stoliku w kawiarni. Zauważyć można cie- kawą reakcję łańcuchową towa- rzyszącą paleniu. Jeśli jedna osoba sięga po papierosa, inni zaraz idą w jej ślady. Gdy ktoś go podnosi do ust i zaciąga się dymem, wkrótce robią to i po- zostali członkowie grupy. Pale- nie w grupie jest podyktowane podświadomą chęcią naślado- wania i przynależności, a nie fi- zjologiczną potrzebą organi- zmu. Znajomość tego mechani- zmu umożliwi łatwiejsze wyła- manie się ze schematu. Efektywny i trwały sposób po- zbycia się uciążliwego nałogu polega na zmianie zwyczajów, które towarzyszyły potrzebie zaspokajanej dotychczas przez papierosa. Warto się również zastanowić nad naszymi moty- wami. Silna motywacja pozwoli wytworzyć i podtrzymywać swój obraz jako odbby wolnej od na- łogu palenia. Nie trzeba chyba zaznaczać, że dotąd, dopóki będziemy podświadomie opie- rać się zmianom, żadna metoda, nawet hipnoza, nie przyniesie zadowalających i trwałych efek- tów. Takie mierne rezultaty osiągane są wtedy, gdy zmu- szani jesteśmy do szukania pomocy w likwidacji nałogu wbrew własnej woli. W pewnych sytuacjach automa- tycznie sięgamy po papierosa. By ułatwić sobie porzucenie nawyku, warto będzie te wyzwa- lające okoliczności nieco prze- kształcić. Jeśli mamy zwyczaj palenia podczas oglądania te- lewizji, zmieńmy miejsce sie- dzenia, siadajmy na krześle, a nie, jak dotąd, na kanapie. Jeże- li chwytaliśmy za papierosa podczas rozmowy telefonicznej, przestawmy telefon w inne miejsce, naklejmy na nim napi- saną dużymi czerwonymi lite- rami formułkę: „Stop! Jestem wolna od nałogu palenia". Na początku kuragi może się okazać, że trudno znaleźć zaję- cie dla rąk, w których zwykle trzy- maliśmy przecież papierosa. Może nam się wówczas wyda- wać, iż tylko rytuał palenia bę- dzie w stanie przynieść ulgę i uspo- kojenie, mimo że papieros nie zawiera przecież żadnych sub- stancji uspokajających czy sprzyjających koncentracji. To tylko my sami, stworzywszy swój szkodliwy dla zdrowia zwyczaj, kojarzymy z nim póź- niej przyjemne emocje i nastroje. Pojawiający się czasem w pierwszych dniach kuracji niepokój zredukowć można 121 122 „pojadaniem" niskokalorycz- nych potraw, na przykład chru- paniem marchwi lub ogórka. Pomaga też zajęcie się jakąś praktyczną czynnością wyma- gającą zaangażowania rąk - ro- bieniem na drutach, modelar- stwem czy inną pracą manipu- lacyjną. To wszystko do czasu, gdy uwolnimy się od nałogu. Zastanówmy się nad motywami, które wpływają na decyzję rzu- cenia palenia. Wypiszmy je wszystkie na kartce. Dlaczego chcę się uwolnić od nałogu palenia papierosów? Palenie jest kosztowne. (To mo- tyw finansowy.) Palenie niszczy moje zdrowie, skraca mi życie. (To motywy zdrowotne.) Paląc papierosy psuję sobie ce- rę, postarzam się. (To motywy estetyczne.) Co zyskam rzucając palenie? Moje płuca staną się czyste, zdrowe i silne, przestanę ka- słać, pogłębi się mój oddech, poprawi się krążenie krwi, będę pełna energii i witalności, oczy- ści się cały mój organizm, oszczędzę pieniądze, będę mieć czyste zęby i dłonie, będę mieć świeży oddech, wygładzą mi się zmarszczki na twarzy, poprawi się wygląd mojej skóry, poprawi mi się smak i węch, ludzie prze- staną się ode mnie odsuwać, uwolnienie się od nałogu darni poczucie decydowania o wła- snym życiu, przestanę być nie- wolnikiem nałogu... itp. Dodatkiem do programu auto- hipnozy wykorzystywanym przez niektóre osoby jest spo- rządzenie niewielkich kart in- deksowych, które należy nosić przy sobie. Na jednej stronie pi- szemy kilka najsilniejszych mo- tywów, dla których zdecydowa- liśmy się nie palić, po drugiej stronie umieszczamy spis szkodliwych efektów palenia lub listę substancji zawartych w papierosie. Warto później od czasu do czasu zerkać na kartę, szczególnie w chwilach gdy ogarnia nas ochota na palenie. Zastanówmy się nad okoliczno- ściami, w jakich dotychczas sięgaliśmy po papierosa, i nad potrzebą, jaką zaspokajało pa- lenie. Wypiszmy te spostrzeże- nia. Palę wówczas, gdy czuję się samotna, znudzona, zdenerwowana... Palę przed telewizorem, w sa- mochodzie, rozmawiając przez telefon... Teraz wymyślmy nowe sposo- by reagowania. Palenie zastąpić należy czynnościami, które na poziomie podświadomym skłonni będziemy zaakceptować jako właściwe i pożądane. Odtąd, gdy czuję się samotna (zdenerwowana, znudzona... itp.), idę na spacer, głęboko od- dycham, piszę list, rysuję... Ćwiczenie to jest ważnym uzu- pełnieniem tekstu autohipnozy znajdującego się przy końcu rozdziału. Ponieważ główną przyczyną pa- lenia jest często jakaś forma napięcia, bardzo ważnym ele- mentem naszego programu bę- dą kilkuminutowe sesje relaksacji, o których była mowa w rozdziałach „Pogłębianie transu" i „Krótkie metody relaksacji". Gdy już dojdziemy dL wprawy, ćwiczenia w odprężaniu się mogą być wy- konywane nawet w warunkach mało temu sprzyjających, jak choćby w autobusie czy w poczekalni u dentysty. Zwykle do rozładownia napięcia wystarczy wtedy wzięcie kilku głębokich oddechów i wyobrażenie sobie przyjemnej scenerii. Może się zdarzyć, że w pierw- szych dniach abstynencji bę- dziemy się czuć zirytowani i na- pięci. Napięcie to jest przej- ściowe. Już po kilku czy kilku- nastu dniach następuje popra- wa samopoczucia, zwiększa się też zapas energii. Autohipnoza i krótkie ćwiczenia relaksacyjne łagodzą nieprzyjemne objawy, umożliwiając łatwiejsze przej- ście przez wstępną fazę odzwy- czajania się od palenia. Niektórzy początkujący „niepa- lacze" mogą odczuwać smutek jak po utracie kogoś bliskiego, szczególnie jeśli papieros speł- niał dotąd rolę towarzysza. Hip- noza ułatwia przebrnięcie przez ten okres. Pamiętajmy, że jako osoba niepaląca mamy większe szanse na wejście w krąg cie- kawych ludzi i pozyskanie przy- jaźni, która da nam więcej sa- tysfakcji niż zaciąganie się dy- mem. Jeżeli kiedykolwiek ogar- nia nas ochota na palenie, do- brze jest wziąć kilka głębokich oddechów i przesyłać sobie myśl: „Jestem wolna od nałogu palenia i czuję się z tym do- brze". Rzucanie palenia z użyciem hipnozy jest stosunkowo łatwe. Najwięcej problemów bywa jed- nak z powstrzymaniem się od powrotu do dawnego zwyczaju. Czasem już jeden papieros wy- starczy, by ochota do palenia odżyła na nowo. Dlatego bardzo ważne jest skupienie się na mo- tywacji i znalezienie 123 124 dobrego środka zastępującego palenie. Jeśli środek ten zaspo- koi w pełni potrzebę wypełnianą dotychczas przez papierosa, nie trzeba się obawiać, że zwyczaj powróci. W rzucaniu palenia bywa też pomocny trening pod- noszący naszą ogólną pewność siebie. Łatwiej wówczas będzie nam odmówić papierosa, gdy nas częstują. Pamiętajmy, że prawdziwi przyjaciele będą nas zawsze lubić i szanować bez względu na to, czy palimy, czy też nie. Jeśli ktoś się boczy i wyśmiewa nas tylko z tego po- wodu, że odmawiamy zapalenia papierosa, musi mieć naprawdę niskie poczucie własnej warto- ści, które stara się ukryć napa- dając na innych i odwracając uwagę od swoich słabostek. Taki człowiek wzbudza raczej współczucie niż respekt. Poczuj przyjemne odprężenie i relaks, które wypełniają twoje ciało. Zidentyfikuj się z tym na- strojem. Odtąd ilekroć weź- miesz głęboki oddech, będziesz mogła wywołać takie samo albo nawet głębsze wrażenie odprę- żenia. Odprężenie i relaks towa- rzyszą ci w ciągu dnia. Odprę- żona kładziesz się spać i wsta- jesz do codziennych zajęć. Od- tąd decydujesz się na usunięcie papierosów z własnego życia. Są one zupełnie zbędne i szko- dliwe. Wiesz, że papierosy są szkodliwe, bo zawierają wiele trujących i niezdrowych sub- stancji. Ponieważ postanawiasz odtąd szanować siebie i cenić, ponieważ postanawiasz dbać o swój organizm, na trwałe usu- wasz papierosy ze swojego ży- cia. Zdajesz sobie sprawę z ich szkodliwości. Papieros przesta- je ci smakować, sama myśl o wzięciu go w usta i zapaleniu napawa cię wstrętem i niechę- cią. Jego obrzydliwy smak i tru- jące właściwości odstręczają cię od palenia. Jesteś odtąd osobą niepalącą. Jesteś całko- wicie wolna od nałogu palenia... Twój nowy sposób bycia wpro- wadza cię w pozytywny nastrój akceptacji siebie, relaksu i do- brego samopoczucia. Łatwo jest ci odmówić papierosa, jeśli ktoś cię częstuje. Twoje nowe zachowanie napawa cię dumą i zadowoleniem... czujesz, że pa- nujesz nad sytuacją. Wyobraź sobie, że z wdziękiem odma- wiasz zapalenia papierosa... Za- uważasz korzyści płynące z te- go nowego, wolnego od nałogu sposobu bycia. Twój organizm w szybkim tempie oczyszcza się z toksyn, usuwa skutki dotych- czasowego nałogu. Poprawia się twoje samopoczucie, zaczy- nasz odczuwać smak i zapach potraw, które spożywasz... (wprowadź swoje własne moty- wy). Odtąd ilekroć pojawia się potrzeba, którą zaspokajał dotychczasowy nawyk, lub jeśli stajesz w obliczu okoliczności, które tę potrzebę wywoływały, potrafisz wykorzystać nowy, zdrowy sposób reagowania. Ile- kroć... (wprowadź przyczynę do- tychczasowego palenia), na- tychmiast... (wprowadź swoją nową reakcję). Ten nowy, zdro- wy sposób reagowania napawa cię dumą i podziwem dla wła- snych możliwości i motywacji. Czujesz się wspaniale jako osoba całkowicie i trwale wy- zwolona od nałogu palenia ty- toniu... Wyobraź sobie, że znaj- dujesz się na otwartym powie- trzu, w pięknym zakątku. Czu- jesz rześkie, krystalicznie czy- ste powietrze. Wiatr przynosi zapach żywicy i ziół. Czujesz się wolna, wdychasz do płuc czy- ste, zdrowe powietrze... Oddy- chasz głęboko i swobodnie, na- pawając się aromatami i świ^ym powietrzem. To głębo- kie oddychanie sprawia ci wy- raźną radość. Jesteś wolna od nałogu palenia. Nareszcie mo- żesz się delektować wrażeniami docierającymi do twoich zmy- słów smaku i węchu. Pozwól sobie na odczucie wielkiej przy- jemności wywoływanej przez te doznania... Twoja głęboka motywacja do prowadzenia życia wolnego od nałogu dodaje ci energii i pew- ności siebie. Ogarnia cię zado- wolenie i duma z powodu two- ich decyzji. Jesteś zdrowa, sza- nujesz swój organizm. Dbasz o siebie. Tempo, w jakim poszczególnym osobom udaje się zwalczyć na- łóg, jest oczywiście różne. Słu- chajmy więc programu regular- nie, co najmniej raz na dzień, aż do momentu gdy osiągniemy oczekiwane rezultaty. Warto też i później, ilekroć pojawi się po- kusa zapalenia papierosa, wra- cać do słuchania sugestii. Samoleczenie Ja jestem Bobby Gutierez. Przygotowuję pacjentów du- chowo do leczenia. Nie można uleczyć człowieka, jeśli nie ule- czy się jego duszy. Przede wszystkim trzeba wyrwać cho- robę z jego myśli, oczyścić myśl laską Boga. (...) Uzdrawia- nie nie jest procesem jedno- znacznym i odbywa się różnymi drogami. My nie robimy cudów. My pomagamy tym, którzy tego pragną, by nauczyli się poma- gać sobie. LUCYNA WINNICKA Podróż dookoła świętej krowy 126 Opis możliwości wykorzystania sił własnej podświadomości w leczeniu chorób i dolegliwości fizycznych to temat rzeka, trze- ba by poświęcić mu kilkudnio- we sympozjum. Trudnym zada- niem jest więc zgromadzenie in- formacji na ten temat w jednym rozdziale. Zaprezentowane są jednak tak, by ułatwić ułożenie własnego programu autohipno- zy, także gdy dolegliwości, któ- re Czytelnik pragnie u siebie usunąć, nie zostały wymienione w tekście. Należy przy tym do- dać, że autohipnozą nie powin- na zastępować, lecz raczej uzu- pełniać metody wskazane przez lekarza. Choroby i niedomagania towa- rzyszą nam wszędzie, wciąż o nich słyszymy, niektórych do- świadczamy osobiście. Umie- jętnie wykorzystana autohipno- zą poparta ćwiczeniami w wy- obraźni okazuje się wspaniałym narzędziem przyspieszającym gojenie się ran i zdrowienie or- ganizmu. Nawet jeśli proces chorobowy posunięty jest na ty- le daleko, że -jak się wydaje - nie ma już żadnych szans na wyleczenie, hipnoza czyni cuda. Zdarzają się one na tyle często, iż według Davida Ben Guriana, „ten, kto w nie wątpi, nie jest realistą". Ważnym czynnikiem, który de- cyduje o powodzeniu kuracji, jest wiara i głębokie przekona- nie, że poradzimy sobie z nie- domaganiem. Z samych przy- kładów, które świadczą o tym, że wiara (w leki, w siebie, w siłę wyższą, w uzdrowiciela) czyni jednak cuda i stawia na nogi ob- łożnie chorych, można by stwo- rzyć pokaźną księgę. Drugi, nie mniej pokaźny tom utworzyłyby z pewnością udokumentowane przypadki rozwoju choroby, a nawet śmierci wywołanej prze- konaniem o nieskuteczności kuracji. Każdy czarownik, zna- chor czy szaman, demonstrując swą władzę nad chorobą, wyko- rzystuje wiedzę o sile sugestii. Mieszkańcy cywilizowanych krajów nie są bynajmniej wolni od wpływu autorytetu na wyniki leczenia. Pacjent, który wierzy w umiejętności swego lekarza, ma większe szanse na wyzdro- wienie niż ktoś, kto nie darzy go zaufaniem. Wpływ autorytetu nierzadko wzmacniany jest jeszcze działaniem efektu pla- cebo*, wykorzystywanym przez czarowników plemiennych. I tym razem łatwo doszukać się analogii w cywilizowanym świe- cie. Jak wykazują różne bada- nia, wielu pacjentów zawdzięcza wyraźną poprawę zdrowia wie- rze w skuteczność otrzymywa- nego lekarstwa. Nie musi ono nawet zawierać żadnych leczni- czych składników. W jednym z eksperymentów przeprowadzo- nych niedawno w USA grupie pacjentów z krwawiącymi wrzo- dami żołądka podawano pod- skórne zastrzyki, będące jakoby doskonałym lekarstwem prze- ciwwrzodowym. W rzeczywisto- ści zastrzyki nie zawierały ni- czego poza wodą destylowaną. U 70% osób stwierdzono znaczną poprawę zdrowia. Prócz wiary w samoleczenie po- trzebna również będzie zmiana niezdrowych nawyków, które często stają się źródłem po- ważnych dolegliwości. Dopiero zmiana trybu życia będzie gwa- rancją trwałej poprawy zdrowia. W przeciwnym razie usunięte zostaną tylko symptomy, nie zaś głębiej tkwiąca przyczyna dolegliwości. Skąd więc biorą się choroby? Na pozór wydać się może, iż ich źródło znajduje się w środowi- sku zewnętrznym: mikroorgani- zmy atakujące nas jesienią i wiosną, niebezpieczeństwa czyhające na nas w domu i na ulicy - jest * Efekt placebo — poprawa sa- mopoczucia pacjenta, następu- jąca po zażyciu leku obojętnego, wywołana przyczy- nami psychologicznymi. 127 128 tych przyczyn bardzo wiele. Są jednak ludzie, którzy choć żyją w tym samym środo- wisku, nie chorują i nie ulegają nieszczęśliwym wypadkom. Ktoś powie: „Łut szczęścia albo dziedziczna odporność". Niekoniecznie. Coraz więcej jest dowodów na to, że o kondycji fizycznej i zdrowiu każdego z nas w dużej mierze decyduje stan umysłu. Sposób widzenia świata i umiejętność rozładowywania napięcia mają ogromny wpływ na samopoczucie. W rozdziale „Redukcja napięcia psychicznego" wspomniałam, że nadmierny stres przyczynia się do powstawania chorób psychosomatycznych. Szcze- gólnie jest to widoczne u osób, które nie umieją rozładować napięcia psychicznego inaczej niż skierowaniem go do we- wnątrz organizmu. Jeszcze w dzieciństwie mogły się one zde- cydować na tłumienie tych emocji, które traktowane były przez najbliższe otoczenie jako negatywne. Często taką nie chcianą i tłumioną emocją jest gniew. Ukrywany i kierowany do wewnątrz nie znika, lecz szkodzi hamującej go osobie. Inną przyczyną słabego zdrowia jest chęć karania się, a nawet samodestrukcji wynikająca z nabytego w dzieciństwie prze- konania, że jesteśmy źli i mało warci. Tu więc podłożem cho- roby staje się niska samoocena, czasem wręcz nienawiść do samego siebie. Są osoby, które wybierają ucieczkę w chorobę jako naj- wygodniejszy sposób zwróce- nia uwagi najbliższych. W cho- robie doznajemy czułej opieki, zaspokajane są nasze potrzeby, słowem - stajemy się nagle pępkiem świata. W sytuacjach gdy tego zainteresowania brak nam na co dzień, choroba bywa bardzo wygodnym narzędziem jego pozyskania, nawet jeśli odbywa się to kosztem zdrowia i dobrego samopoczucia. Zdarza się, że chorujemy w wy- niku autosugestii, na przykład tak silnie pragniemy się z kimś zidentyfikować, że podświado- mie przejmujemy także jego do- legliwość. Równie dobrze mo- żemy zasugerowć sobie choro- bę, która nęka osobę należącą do naszej najbliższej rodziny; dojść do wniosku, że musi ona być dziedziczna, a więc prędzej czy później dosięgnie nas sa- mych. To, na co zachorujemy, nie jest sprawą czystego przypadku, lecz zależy od naszej konstytu- cji psychicznej. Choć u dwóch różnych osób powód niedoma- gania może być identyczny, na przykład przedłużające się na- pięcie nerwowe, każda może doświadczyć zupełnie innych dolegliwości. Autorka licznych publikacji traktujących o wpły- wie stanów psychicznych na zdrowie, Louise L. Hay, twierdzi, że podświadomie lokujemy cho- robę w miejscu, które ma dla nas jakieś symboliczne znacze- nie. Właściwa interpretacja tego faktu pozwala dotrzeć do przy- czyny dolegliwości, a tym sa- mym umożliwia poradzenie so- bie z niedomaganiem. Astma uważana bywa przez niektórych psychologów za przejaw ha- mowanej rozpaczy, wynikającej z wewnętrznego konfliktu doty- czącego osoby matki. Ludzie ze skłonnościami do tej dolegliwo- ści tłumili potrzebę porozumie- nia się z matką czy wyjawienia jej swoich prawdziwych uczuć. Możliwe, że i inne dolegliwości dróg oddechowych związane są z trudnościami w uzewnętrznia- niu emocji. Alergie i problemy skórne mogą być wynikiem hamowanej iry- taq'i i wrogości odczuwanej najczęściej w stosunku do bli- skiej osoby. Gdy zaczniemy te uczucia uzewnętrzniać w jakiejś innej, odpowiadającej nam for- mie, niedomaganie zwykle znika jak ręką odjął. Tłumiony gniew wyraża się nadmiernym napię- ciem mięśniowym, artretyzm zaś często odzwierciedla usztywnione podejście do rze- czywistości i lęk przed zmiana- mi. Bóle głowy i migreny są charakterystyczne dla osobo- wości ze skłonnościami do per- fekcjonizmu, na pozór nieagre- sywnej, lecz w rzeczywistości skrywającej uczucia urazy i wrogości. Ten typ reakgi wy- kształca się często w wyniku nazbyt ograniczającego i suro- wego wychowania, gdy rodzice karzą dziecko za niewłaściwe emocje i „okazywanie humo- rów". Na osobną uwagę zasługują schorzenia nowotworowe. Zapadają na nie osoby ze skłonnościami do depresji, czę- sto nie mające już ochoty do życia. Ca- roline Bedell Thomas z kliniki Johna Hopkinsa w USA udoku- mentowała, że ludzie chorzy na raka są pod względem niektó- rych cech osobowości w uderzający sposób podobni do samobójców. Wielu chorych na raka to wyjątkowo grzeczni, uprzejmi i niewymagający pacjenci. Niczego im nie trzeba, nie chcą sprawiać nikomu kłopotów. Są cisi i zrezygnowa- ni. Nie oni, lecz raczej ci 129 13C pacjenci, którzy decydują się na podjęcie walki z chorobą, ak- tywnie współpracują z lekarzem oraz włączają hipnozę i auto- hipnozę do procesu leczenia, mają największą szansę na wy- zdrowienie. Świadczą o tym chociażby osiągnięcia założo- nego w Kalifornii przez Carla i Stephanie Simontonów ośrodka dla chorych na raka. Główne metody stosowane tam w tera- pii to właśnie relaksacje, wizu- alizacje i autohipnozą. Centrum Simontonów działa już ponad dwadzieścia lat i poszczycić się może znacznie lepszymi wyni- kami leczenia niż instytucje stosujące terapię tradycyjną. Osiągnięcia te zachęciły wiele podobnych placówek do zwró- cenia się ku metodom wykorzy- stującym siły psychiczne i wy- obraźnię chorego. Czasem dopiero silny wstrząs uświadamiający zagrożenie ży- cia powoduje, że pomimo do- tychczasowej bierności chory na raka mobilizuje energię i de- cyduje się na wyjście z letargu. Świadomość, że już nic gorsze- go niż śmierć nie może nas spo- tkać, wywołuje u niektórych osób przedziwną transformację wyzwalającą z zastarzałych blo- kad, które nie pozwalały do- tychczas cieszyć się życiem i towarzystwem bliskich. Daje odwagę do robienia tego, co by- ło naszym najskrytszym marze- niem, a czego sobie wciąż od- mawialiśmy. Za transformacją sposobu patrzenia na świat po- dąża remisja choroby. Często już sam sposób formu- łowania wypowiedzi wskazuje organ, który z dużym prawdo- podobieństwem stanie się ce- lem ataku nie rozładowanej energii konfliktu wewnętrznego. Pamiętajmy, że podświadomość zawsze będzie dążyła do stwo- rzenia takiej rzeczywistości, na jakiej skupiamy swą uwagę. Je- śli nasze myśli wciąż koncen- trują się wokół choroby, pod- świadomie traktujemy to jako „zaproszenie jej do siebie". My- śli te łatwo dają się wyśledzić, bo wydobywają się często na światło dzienne w postaci prze- języczeń oraz zwyczajowych powiedzeń. Sformułowanie: „Muszę już nosić ten krzyż na plecach" wskazuje, że dana osoba w negatywny sposób koncentruje się na swym krę- gosłupie. Stwierdzenie: „Cały dom na mojej głowie" sugeruje, że mówiący będzie miał skłon- ności do bólów głowy. Czło- wiek, któremu co rusz ktoś lub coś „zachodzi za skórę", może mieć tendencję do egzemy czy wyprysków. Powodzenie samoleczenia za- leży od tego, czy istotnie pra- gniemy wyzdrowieć. Dopóki do- legliwość podświadomie jest uważana za potrzebną, będzie- my ją traktować jako jedyną drogę rozładowania konfliktu wewnętrznego. Warto więc na wstępie kuraq'i zadać sobie pytanie, czy rze- czywiście zależy nam na odzy- skaniu zdrowia. To pytanie po- winno być skierowane do pod- świadomości, bo tylko w ten sposób uzyskamy szczerą, intu- icyjną odpowiedź. Świetnie na- daje się do tego celu ćwiczenie „Rozmowa w podświadomo- ści". Zanim je zaprezentujemy, na miejscu wydaje się kilka słów wyjaśnienia, bo jego sym- bolika może niektóre nie przy- gotowane osoby zaskoczyć czy zdezorientować. Wyobraźmy sobie, że nasze chęci, potrzeby i pragnienia, które wciąż w różnych okolicz- nościach dają nam o sobie znać, to sygnały wielu odręb- nych fragmentów naszego ja scalanych i „trzymanych w ry- zach" przez świadomość. Te fragmenty, jak członkowie licz- nej i nie zawsze zgodnej rodzi- ny, rozprawiają, kłócą się ze sobą, mocują, wykorzystują różne podstępy, by tylko prze- forsować swoje zdanie, słowem - mogą być dość niesforne. Ła- two w takim zamęcie nie zauwa- żyć jakiegoś „krewnego", któ- rego głos jest zbyt słaby i cichy, żeby go usłyszeć i zrozumieć. Będziemy się więc starali na- wiązać kontakt z tym właśnie „krewnym", dotrzeć do tych fragmentów naszego ja, które zaangażowane są w proces tworzenia choroby i mogą nam pomóc w jej zwalczeniu. Przy- pomnijmy jeszcze, że symbole, nawet te najbardziej niepraw- dopodobne, są właśnie kluczem do porozumienia się z podświa- domością. Rozmowa w podświadomości Usiądź lub połóż się wygodnie. Wprowadź się w stan uspokoje- nia i relaksu... Stwórz w wyobraźni takie po- mieszczenie, które sprzyja dys- kusji, otwartości i porozumie- niu. Może to być mała sala kon- ferencyjna, gabinet psychologa, wnętrze przyjemnego pokoju z kominkiem itp. 131 132 Poinformuj wszystkie fragmenty swojego ja, że pragniesz się z nimi porozumieć. Zaproś do pokoju tę cześć, która jest od- powiedzialna za niedomaganie. Zapytaj ją, czy jest chętna do nawiązania z tobą kontaktu. Wyczul się na wszelkie dozna- nia i wrażenia docierające z wnętrza organizmu. Otwórz się na odpowiedź, która nadejść może w wielu formach, na przy- kład obrazu, głębokiego prze- konania, wrażenia cielesnego czy dźwięku. Liczy się każdy, nawet najbardziej błahy sygnał. Teraz wyraźnie sprecyzuj dole- gliwość, od której pragniesz się uwolnić. Zapytaj swojego roz- mówcę, czy godzi się na usu- nięcie choroby. Jeśli odpowiedź jest zdecydowanie twierdząca, znaczy to, że jesteś gotów do trwałego usunięcia dolegliwo- ści, bo spełniła już swoje zada- nie i nie jest ci potrzebna. Jeśli odpowiedzi nie ma lub jest przecząca, zapytaj, jaką funkcję pełniła dotąd dolegliwość. Co było ci podświadomie komuni- kowane za pomocą choroby?... Podziękuj swojemu rozmówcy za współpracę. Zaproś teraz do pokoju twórczą część swojego ja. Zwróć się z prośbą o stworzenie trzech róż- nych sposobów zaspokojenia potrzeby uzewnętrznianej dotąd w formie choroby. Niech to bę- dą zachowania, które spełnią tę funkcję równie dobrze, a nawet lepiej niż dotychczas. Ponownie zwróć się do części odpowiedzialnej za chorobę. Dowiedz się, czy nowe sposoby reagowania są przez nią akcep- towane. Zapytaj, czy godzi się na zastąpienie reakcji dotych- czasowej tymi nowymi meto- dami. Jeśli nie, poproś część twórczą o znalezienie innych, lepszych rozwiązań... Zwróć się do pozostałych czę- ści swojego ja z zapytaniem, czy akceptują powyższe rozwią- zania. Zapytaj swą podświadomość, czy godzi się na usunięcie cho- roby. Otwórz się na odpo- wiedź... Ćwiczenie to wymaga nieco praktyki w porozumiewaniu się z własną podświadomością, lecz warte jest wypróbowania, bo z czasem zaczyna przynosić bardzo dużo korzyści - pozwala nam wyczulić się na wewnętrz- ne potrzeby i znajdować naj- właściwsze sposoby ich zaspo- kajania. Jak zainicjować proces samo- leczenia? W naszym programie podstawową rolę będzie pełnić autohipnozą i wyobrażenia do- tyczące chorego organu. Wy- obrażenia te skupiać się będą na procesie leczenia, gojenia i zabliźniania. Ważne, by stwo- rzony obraz odpowiadał nam i zgadzał się z naszym systemem wartości. Wyobrażenia mogą być dosłowne, będą wtedy pla- stycznie i możliwie wiernie przedstawiać proces leczenia, jeszcze lepsze jednak efekty przyniesie fantazjowanie, po- sługiwanie się samodzielnie wymyślonymi symbolami od- zwierciedlającymi zdrowienie w sposób przenośny. Nawet cał- kiem nieprawdopodobny sym- bol działać będzie z niezwykłą siłą. Osoba, której skóra pokry- ta była egzemą i której nie po- magały żadne środki polecone przez lekarza, na reprezentację własnego niedomagania wybra- ła wyobrażenie dżemu rozsma- rowanego po jej ciele (!). Rów- nież w wyobraźni poddała się oczyszczającemu prysznicowi ze źródlanej wody. Na drugi dzień egzemy już nie było! Nie wahajmy się użyć najbar- dziej nawet dziwnych symboli podsuwanych przez podświa- domość. Zaufajmy jej, a przy- niesie to rezultaty, które nas samych wprawią w zachwyt. Wyobrażenie zdrowia Wyobraźmy sobie okolicę ciała, którą pragniemy uzdrowić. Przedstawmy ją sobie tak, jakby już była zdrowa. Przeżyjmy to dobre, miłe odczucie zdrowia wszystkimi zmysłami. Jeśli mamy trudności z wyobra- żeniem sobie chorego organu w pełnym zdrowiu, przedstawmy go sobie jako nieco tylko zdrowszy niż dotychczas. Wy- obrażajmy sobie stopniową po- prawę stanu zdrowia. Bądźmy przy tym cierpliwi. Jeśli lata ca- łe „pracowaliśmy" na powstanie dolegliwości, mało prawdopo- dobne (choć możliwe) będzie uleczenie jej w ciągu jednego dnia. Usunięcie drobniejszych dole- gliwości, na przykład wyprysków, kurzajek, skale- czeń, będzie oczywiście wyma- gało mniej czasu niż leczenie wrzo- dów żołądka czy artretyzmu. 133 Symboliczne wyobrażenie pro- cesu leczenia Wyobraźmy sobie swoją dole- gliwość w formie symbolu. Tak- że symbolicznie przedstawmy proces zdrowienia. Może to być uzdrawiający snop światła skie- rowany na niesprawny organ albo czysta źródlana woda, któ- ra omywając chore miejsce, wypłukuje chorobę i unosi ją ze sobą w dal. Symbolizm jest często wyko- rzystywany w sytuacjach, gdy przyczyną cierpienia jest obni- żona odporność organizmu. Przy nowotworach, AIDS czy przeziębieniach może to być przedstawienie białych ciałek krwi, które jak legiony odważ- nych rycerzy zwalczają oddziały przeciwnika: komórki rakowe, wirusy, bakterie, cokolwiek by to było. Czynniki chorobotwór- cze powinny być reprezentowa- ne przez symbol o wyraźnie ne- gatywnym zabarwieniu: złego smoka, bandy zbójców itp. Jeśli użycie siły kłóci się z naszymi przekonaniami, zmieńmy ten obraz na coś o bardziej poko- jowym oddźwięku. Jest jeden warunek: nowe stworzone przez nas wyobrażenie musi nam we- wnętrznie odpowiadać. Najlep- sze efekty przynoszą zwykle te symbole, które wykreowaliśmy samodzielnie. 134 Naprawa uszkodzeń Metodą wykorzystywaną w sa- moleczeniu jest wyobrażenie sobie, że wnikamy do wnętrza własnego ciała jako maleńki lu- dzik i dotarłszy do ogniska schorzenia, naprawiamy uszko- dzenie: smarujemy je cudowną maścią, zeskrobujemy szpa- chelką lub zalepiamy magicz- nym klejem. Własna imaginacja podsunie nam najwłaściwsze rozwiązanie. Regularne, codzienne powta- rzanie wybranego ćwiczenia oraz słuchanie podanych dalej sugestii hipnotycznych już w ciągu paru tygodni powinno za- cząć przynosić zauważalną po- prawę stanu zdrowia. Stosujmy nasz program do czasu, gdy uwolnimy swój organizm od do- legliwości. Nawet po całkowi- tym \ "/leczeniu warto niekiedy powracać do ćwiczeń w wy- obraźni. Wiesz, że posiadasz szczególną moc decydowania o swoim zdrowiu. Potrafisz usunąć wszelkie dolegliwości. Skon- centruj się na głębokim posta- nowieniu decydowania o wła- snym losie, głębokim pragnieniu odzyska- nia zdrowia. W tym stanie peł- nym ufności i odprężenia przedstaw sobie przed oczyma wyobraźni łagodny strumień złotego światła. Skieruj ten strumień na okolice ciała, które chcesz uzdrowić. Pozwól sobie odczuć wszystkimi zmysłami korzystne i uzdrawiające dzia- łanie światła... Czujesz, jak energia przekazywana przez lecznicze złote światło wypełnia tkanki twego organizmu, napeł- nia cię witalnością i zdrowiem. Odczuwasz, że ognisko choro- by poddane jest wspólnemu działaniu tej dobroczynnej energii i sił leczniczych twojego własnego organizmu. Jesteś silna, jesteś zdecydowana wy- zdrowieć. W szybki i sprawny sposób usuwasz dolegliwość, leczysz i zabliźniasz okolicę, która tego wymaga. Wszystkie układy obronne organizmu koncentrują swą siłę na zniwe- czenie dolegliwości, usuwają ją i zwalczają. Podziwiasz i szanu- jesz tę wspaniałą zdolność or- ganizmu do samoleczenia... Twój organizm jest silny i sprawny, dlatego uzdrawia się w szybki i efektywny sposób. Twoje ciało to wierny przyjaciel, możesz na nim polegać. Jego niespożyte siły wykorzystywane są teraz do przyspieszenia pro- cesu gojenia, zabliźniania ran i leczenia. Wiesz, że możesz i chcesz usunąć dolegliwość i czujesz się w tym przeświad- czeniu radosna, zadowolona i pełna optymizmu... Postana- wiasz odtąd dbać o siebie, sza- nować siebie i doceniać swoją wartość. Wykorzystaj ponownie ćwicze- nia zaprezentowane wcześniej (na przykład spędź kilka dodat- kowych chwil wyobrażając so- bie, że zmniejszona do rozmia- rów krasnoludka wnikasz do własnego ciała i naprawiasz niedomagający organ). Nie spiesz się, masz dość czasu, by móc w pełni i dokładnie wy- obrazić sobie proces uzdrawia- nia. Słuchajmy taśmy z programem każdego dnia. U niektórych osób proces zdrowienia zaczy- na się już po jednym czy dwóch tygodniach, inni muszą na efek- ty poczekać trochę dłużej. Na- wet po wyleczeniu warto po- wracać co jakiś czas (choćby raz na tydzień) do ogólnych su- gestii pomagających zachować zdrowie i dobre samopoczucie. Uśmierzanie bólu Pełne zwycięstwo odnosimy tylko nad tym, co zdołaliśmy pojąć. ANDRE GIDE 136 Ktokolwiek był w swoim życiu narażony na dotkliwe cierpienie wywołane bólem fizycznym, dałby prawdopodobnie wiele, by pozbyć się go raz na zawsze. Zdarzają się jednak wśród nas „szczęśliwcy", których natura uwolniła od tego nieprzyjemne- go doznania. Od urodzenia po- zbawieni są zdolności rejestro- wania jakichkolwiek wrażeń bó- lowych, bez względu na to, czy doświadczyli drobnego zadra- pania, czy też poważnej opera- cji. Oni, jak na ironię, najpraw- dopodobniej wiele by dali, by móc odczuwać to, co pozostała cześć ludzkości stara się zli- kwidować za pomocą środków przeciwbólowych. Ból jest potrzebnym elementem doznań zmysłowych: to sygnał informujący, że coś jest nie w porządku. Zmusza do oszczęd- nego używania uszkodzonej części ciała, dając jej tym sa- mym szansę wygojenia, w prze- ciwnym razie byłaby angażowa- na w pracę na równi ze zdro- wymi organami, co oczywiście przysporzyłoby dalszych kom- plikagi. Wiedzą o tym dobrze ludzie niewrażliwi na ból, którzy pozbawieni tego „alarmu" są na każdym kroku narażeni na urazy ciała. Bez wątpienia wiec ból jest po- trzebny, zdarzają się jednak okoliczności, w których przesta- je on spełniać swą biologiczną funkcję i staje się raczej wro- giem niż sprzymierzeńcem. Przykre doznania towarzyszące zabiegowi dentystycznemu lub dolegliwości natury chronicznej będą tylko potęgowały cierpie- nie, utrudniając nam normalne funkcjonowanie i nie przyno- sząc żadnych widocznych ko- rzyści. W takich razach likwida- cja bólu okazuje się często zbawienna. Zanim jednak się- gniemy do autohipnozy, trzeba zawsze poradzić się lekarza, który zbada naturę oraz przy- czyny bólu i powiadomi, czy wskazane będzie jego uśmie- rzanie. W przypadkach kiedy ból towa- rzyszy procesowi gojenia się tkanek, dobrze jest, dla bezpie- czeństwa, podać sobie dodat- kową sugestię, że w obliczu nieprzewidzianych komplikacji będziemy w stanie odczuć jego nasilenie. PozwoE to we wła- ściwej chwili poszukać pomocy speq'alisty. Czym jest ból? W latach sześć- dziesiątych Ronald D. Melzack i Patrick D. Wall zaproponowali teorię sugerującą, że pojawia się on w wyniku podrażnienia zakończeń specyficznych włó- kien nerwowych, które następ- nie przekazują to pobudzenie do centralnego układu nerwo- wego. Sygnały docierają do wy- odrębnionych obszarów mózgu odpowiedzialnych za doznania bólowe. Pewne substancje chemiczne, na przykład morfi- na, redukują cierpienie fizyczne blokując miejsca receptorowe na synapsach, czyli w okoli- cach, gdzie poszczególne ko- mórki nerwowe wymieniają miedzy sobą informacje na dro- dze chemicznej. W wyniku tego blokowania wędrujący dotych- czas swobodnie wzdłuż nerwu sygnał wygasa, zanim dotrze do ośrodków bólowych w mózgu. Mogłoby się wydawać dziwne, że w ludzkim systemie nerwo- wym znajdują się miejsca re- ceptorowe dla substancji po- chodzących z zewnątrz. Natura nie lubi rozrzutności, po co nam więc takie kosztowne przysto- sowanie? Stosunkowo niedaw- no okazało się, że niema tu żadnej rozrzutności. Do tych synaptycznych receptorów pa- sują swą konfiguracją substan- cje wytwarzane wewnątrz orga- nizmu każdego kręgowca. Zwa- ne są one endorfinami i mają zdolność osłabiania i uśmierza- nia bólu. Cząsteczki morfiny do tego stopnia przypominają bu- dową te endogenne związki chemiczne, że mogą się łatwo wpasować w miejsca recepto- rowe. W 1980 roku Michael Fanselow zasugerował, że wydzielanie endorfin w chwilach silnego pobudzenia ma znaczenie przy- stosowawcze, bo blokując do- znania bólowe umożliwia ucieczkę nawet wtedy, gdy rany są głębokie i dotkliwe. Istnieją ponadto liczne dowody na to, że intensywność bólu zależy od wielu z pozoru niefizjologicz- nych czynników, na przykład oczekiwań, cech osobowości, tolerangi na ból, ogólnego sta- nu zdrowia czy wreszcie wcze- snodzieciecego warunkowania. Wydaje się, że hipnoza - w przeciwieństwie do leków przeciwbólowych czy akupunk- tury, które uśmierzają ból na poziomie nerwów aferentnych (doprowadzających bodźce 137 138 z organizmu do ośrodkowego układu nerwowego) - wpływa na doznania bólowe na najwyż- szym poziomie, czyli w fazie in- terpretacji tych impulsów przez odpowiednie ośrodki mózgu. Prawdopodobnie wrażenie wciąż jest odbierane na pew- nym szczeblu percepcji przez jedną z warstw podświadomo- ści, blokowana jest natomiast jego świadoma rejestracja. Przypuszczenie to potwierdzają doświadczenia wykonane przez Ernesta R. Hilgarda. Zahipnoty- zowane przez niego osoby, któ- re otrzymały wstępną sugestie całkowitego znieczulenia jednej dłoni, po zanurzeniu jej w lodo- watej wodzie twierdziły, że od- czuwają tylko niewielką przy- krość, badanie automatycznego pisma udowodniło jednak, że doznawały intesywnego bólu. Świadczy to o nieuświadamia- niu sobie wrażeń bólowych, a nie o ich braku. Bardzo duży wpływ na inten- sywność doznań bólowych ma- ją oczekiwania. Coraz więcej znajduje się dowodów na to, że działanie środków przeciwbó- lowych jest w pewnej mierze re- zultatem efektu placebo. U oko- ło połowy pacjentów złagodze- nie dolegliwości pooperacyj- nych jest wywołane nie che- micznym działaniem środka przeciwbólowego, lecz raczej oczekiwaniami pacjenta. We- dług Fredericka Evansa efekt placebo jest odpowiedzialny za 55% terapeutycznego, dobro- czynnego działania leku i jak dotąd udało się udokumento- wać ten wpływ między innymi dla aspiryny, morfiny i kodeiny. Jeszcze w latach pięćdziesią- tych wykazano, że żołnierze mniej dotkliwie odczuwają ból i wymagają mniejszej ilości środków uśmierzających niż doznający podobnych obrażeń cywile. Henry K. Beecher tłu- maczy to faktem, że dla żołnie- rza cierpienie fizyczne równo- ważne jest z bezpieczeństwem, z pobytem w szpitalu, gdzie nie grożą kule nieprzyjaciela, a czę- sto nawet z powrotem do domu. Osoba cywilna nie ma tego ro- dzaju skojarzeń. Nadmierny stres, frustracja i poczucie nie- mocy wzmagają cierpienie fi- zyczne, dlatego ludzie skłonni do pasywności są bardziej po- datni na odczuwanie bólu niż osoby zdecydowane i niezależ- ne. Podniesiona wrażliwość idzie w parze z niską motywa- cją, zdawaniem się na innych, przekonaniem, że nie jesteśmy w stanie decydować o własnym losie, niskim poczuciem własnej wartości, łatwym poddawaniem się w obliczu trudności. Wpływ na naszą ogólną wrażli- wość na ból będą też mieć wa- runki, w jakich się wychowali- śmy. W niektórych społeczeń- stwach mężne znoszenie bólu uważa się za objaw ^ heroizmu; cierpienie wywyższa i uszla- chetnia, kojarzone jest więc z przyjemnymi doznaniami i od- czuwane z mniejszą intensyw- nością. W kulturze europejskiej często bywa odwrotnie. Od najmłodszych lat boimy się bólu i uczymy się go unikać. Na drobną nawet dolegliwość re- agujemy nadmiernym niepoko- jem, co oczywiście potęguje jeszcze nasze doznanie. Różnorakie są przyczyny bólu. U jednego może on być wywo- łany urazem czy mechanicznym uszkodzeniem ciała (w następ- stwie poparzenia, złamania czy obrażeń wewnętrznych), ktoś inny będzie cierpieć na ból chroniczny spowodowany cho- robą (artretyzmem, wrzodami czy nowotworem). Zdarza się też ból fantomowy, który wydaje się promieniować z miejsca po amputowanej kończynie... Cier- pienie fizyczne może się wiązać z poczuciem winy i stanowić „karę" za rzeczywiste lub wy- imaginowane błędy życiowe, może też być przeniesieniem uczuć niepokoju, gniewu, de- presji, szczególnie jeśli towa- rzyszy niektórym chronicznym dolegliwościom, zwłaszcza umiejscowionym w okolicy krę- gosłupa i szyi. Bóle chroniczne często są nie- rozerwalnie związane z wyso- kim poziomem stresu. W takich przypadkach pomoże dodatko- we odwołanie się do tekstu in- dukcji redukującej napięcie oraz wykorzystanie ćwiczeń odprężających podanych w rozdziale „Redukcja napięcia nerwowego". Gdy mamy do czynienia z bólem wywołanym operacją, równocześnie z sugestiami zawartymi w tym rozdziale radzę wykorzystać sugestie ułatwiające zwiększenie poczucia pano- wania nad sytuagą oraz wła- snymi emocjonalnymi i fizjolo- gicznymi reakcjami. Hipnoza jest bardzo dobrym sposobem uśmierzania cierpie- nia fizycznego. Zastępuje środki chemiczne nie wywołując żad- nych efektów ubocznych i nie zatruwając organizmu. Zanim rozpoczniemy program hipnozy, warto jednak upewnić się, czy rzeczywiście pragniemy złago- dzić cierpienie. Może się bo- wiem zdarzyć, iż dolegliwość zaspokaja jakąś ważną, lecz nie uświadomioną potrzebę i usu- nięcie symptomu byłoby potrak- towane jako odebranie cennego remedium. W takich razach ani hipnoza, ani żadna inna metoda nie będzie zbyt 139 wydajna, jeśli zaś przyniesie rezultaty, podświadomie znaj- dziemy wkrótce inną dolegli- wość, która zastąpiwszy do- tychczasową, przysporzy nam nie mniejszych cierpień. Warto wiec porozumieć się z własną podświadomością, zapytać, co nam ten ból daje i wykorzystać taką indukcje. hipnotyczną, któ- ra ułatwi zaspokojenie tej po- trzeby w „zdrowy" sposób. Na przykład jeśli cierpienie jest wynikiem poczucia winy, przyda się nam trening samoakceptacji i szacunku dla siebie samych. Starajmy się unikać słowa „ból", zastępując je określe- niami sugerującymi mniejszą in- tensywność doznania, słowami „przykrość" lub „niewygoda". W celu uśmierzenia bólu po- służmy się technikami wyobra- żeniowymi. 140 Nawiązanie kontaktu z pod- świadomością Podobnie jak w ćwiczeniu „Rozmowa w podświadomości" prezentowanym w poprzednim rozdziale, także i w tym miejscu proponuję wykorzystać język symboli do uzyskania szczerej, intuicyjnej odpowiedzi na pyta- nie o przyczynę bólu. Będzie to wewnętrzny dialog, w którym w symboliczny sposób traktowa- na podświadomość jest przed- stawiona jako odrębny i pełno- prawny partner rozmowy o na- szym cierpieniu. Usiądź lub połóż się w wygod- nej pozycji. Zamknij oczy. Wprowadź się w stan odpręże- nia. Zapytaj swą podświadomość, co jest przyczyną bólu... jaki cel spełnia dolegliwość, jaką po- trzebę zaspokaja (może pozwala czegoś uniknąć, karze kogoś za coś, umożliwia ci znalezienie się w centrum uwagi lub jest je- dyną metodą zapewnienia sobie miłości...). Pozwól sobie na całkowitą, otwartą i bezkrytyczną akcepta- cję odpowiedzi (może ona na- dejść w formie obrazu, głosu, uczucia, wrażenia). Zinterpretuj otrzymany sygnał... Podziękuj swojej podświadomości za to porozumienie... Zapytaj teraz, czy godzi się ona na usunięcie bólu, czy spełnił już swoją rolę. Tak jak uprzed- nio, pozwól sobie na całkowitą, otwartą i bezwarunkową akcep- tację odpowiedzi. Jeśli jest twierdząca, możesz śmiało sto- sować tekst sugestii usuwania bólu. Jeśli zaś podświadomość sygnalizuje, że ból nadal speł- nia ważną funkcję, zapytaj jak w inny, bezpieczny i bezbolesny sposób możesz tę wewnętrzną potrzebę zaspokoić. Wykorzy- staj pomysł, który przychodzi ci na myśl. Podziękuj swojej podświado- mości za podsunięte rozwiąza- nie. Dodajmy, że ćwiczenie, chyba z tego powodu, że wykorzystuje symbolikę i język przenośni, okazuje się bardzo pomocne. Mogłam się wielokrotnie przekonać, iż jest szczególnie wartościowe przy usuwaniu bólu chronicznego. Umiejscowienie bólu Zlokalizowanie cierpienia zmniejsza jego natężenie. Za- czynamy je odbierać jako rze- czywistość, a nie coś ulotnego i trudnego do określenia. Tym samym zyskujemy nad nim moc, kontrolę, a to jest już po- łowa sukcesu. Gdy panujemy nad bólem, staje się on możliwy do okiełznania, może być wzmacniany i osła- biany na życzenie przy użyciu odpowiednich technik hipno- tycznych. Usiądź lub połóż się wygodnie. Zamknij oczy. Wprowadź się w stan odprężenia... Skoncentruj się na dokuczają- cej ci okolicy ciała, skup na niej całą uwagę... Spędź kilka chwil studiując wrażenie bólu, jak najprecyzyj- niej uświadamiając sobie jego lokalizację... Zwróć uwagę na rodzaj bólu (czy jest on szarpią- cy, nieprzerwany, pulsujący, piekący... znajdź określenie naj- celniej charakteryzujące twoje doznanie). Nadanie bólowi formy Ćwiczenie to jest kontynuacją ćwiczenia poprzedniego. Polega na dalszym precyzowaniu wra- żenia bólowego, a następnie zmniejszeniu jego natężenia przy użyciu odpowiedniego symbolu. 141 Usiądź lub połóż się w wygod- nej pozycji. Zamknij oczy. Wprowadź się w stan odpo- czynku... Skoncentruj się na wrażeniu bó- lu. Wyobraź go sobie w formie jakiegokolwiek symbolu, który nasuwa ci się na myśl... (Niektó- rzy przedstawiają go sobie jako pulsującą gorącą kulę.) Można wykorzystać zarówno symbol realny, jak i zupełnie fanta- styczny. (Ostry ból wywołany zranieniem może być reprezen- towany przez wyobrażenie tkwiących w bolącym miejscu noży lub kawałków szkła.) Teraz przekształć lub usuń wy- brany przez siebie symbol... (Jeśli była to gorąca pulsująca kula, można sobie wyobrazić, jak stygnie, zmienia kolor z ogniście czerwonego na chłod- ny niebieski, a równocześnie zmniejsza się, kurczy, rozpra- sza, by wreszcie zniknąć zupeł- nie. W przykładzie z ostrzami wbitymi w ciało wyobraźmy so- bie, jak kolejno, jedno po dru- gim wydobywane są one z do- legającej okolicy ciała. Róbmy to dotąd, aż wszystkie odłamki szkła lub noże zostaną usunię- te.) Powodzenie tej metody zależy w dużej mierze od znalezienia właściwego symbolu. Jedna z osób uciekających się do po- mocy hipnozy z powodu dotkli- wego bólu krzyża wyobraziła sobie swoją dolegliwość w po- staci leżącego na jej plecach i przytłaczającego ją swym cięża- rem traktora (!). Ból został zli- kwidowany już po jednej sesji hipnotycznej, w której do usu- nięcia wyimaginowanego cią- gnika wspomniana pani zaan- gażowała zespół wyimaginowa- nych przyjaciół. Pamiętajmy, że pewne dolegli- wości krzyża bywają objawami zwyrodnieniowych zmian krę- gosłupa. Uśmierzenie takich bó- lów dopuszczalne jest tylko po konsultacji z lekarzem. 142 , Wyłączenie" bólu Usiądź lub połóż się w wygod- nej pozycji. Zamknij oczy. Wprowadź się w stan odpręże- nia... Wyobraź sobie, że twój mózg wyposażony jest w zespół prze- łączników i pokręteł regulują- cych wrażenia docierające z wszystkich okolic ciała... Nad każdym przełącznikiem znajduje się kolorowa żarówka sygnali- zująca, czy jest on włączony, czy też nie. Porusza- jąc pokrętłami możesz płynnie regulować nasilenie wrażeń od- bieranych z organizmu. Znajdź to pokrętło, które jest odpowie- dzialne za doznania bólowe po- chodzące z chorej okolicy... Po- kręcając nim zmniejszaj płynnie intensywność bólu. Zauważ, że gdy to robisz, światło żarówki coraz bardziej przygasa, traci na intensywności, aż wreszcie gaśnie zupełnie... Towarzyszy temu zmniejszenie intesywno- ści bólu. Jeśli to niezbędne, powtórz czynność wyłączania pokrętła kilkakrotnie, aż ból ustąpi lub złagodnieje. Analgezja rękawiczkowa Znajdź wygodną pozyqę i za- mknij oczy. Wprowadź się w stan odprężenia... Wyobraź sobie, że jedna z twych dłoni ulega znieczule- niu... Staje się coraz mniej wraż- liwa na dotyk i ból... Jeśli z własnego doświadczenia znasz uczucie niewrażliwości na ból wywołane działaniem środków znieczulających, wy- obraź sobie, że podobne do- znanie umiejscowione jest teraz w dłoni... Niewykluczone, że będzie mu towarzyszyć mro- wienie lub wrażenie chłodu. Możesz sobie wyobrazić, że wkładasz rękę do lodowatej wody albo że zakładasz na nią gumową rękawiczkę, skutecznie ograniczającą wrażenia zmy- słowe... Po kilku minutach uszczypnijmy się w grzbiety obu dłoni, pozwo- li to odczuć różnicę w dozna- niach. Wrażenie odebrane przez dłoń znieczuloną powinno być znacznie przytłumione. Dla zwiększenia efektu analgezji warto wydłużyć czas trwania ćwiczenia... Gdy dłoń została już w zadowa- lającym stopniu znieczulona, ' należy ją przyłożyć do bolesnej okolicy, wyobrażając sobie, że .znieczulenie przepływa w to nowe miejsce. Pamiętajmy o usunięciu analge- zji, gdy już wypełniła swe zadanie! Wybierzmy którakol- wiek z metod opisanych w rozdziale „Zakończenie tran- su". 143 Przekierunkowanie uwagi Technika ta wykorzystuje skłonność do ignorowania wszelkich bodźców znajdują- cych się poza obszarem świa- domości. Nie można równocze- śnie skupić uwagi na dwóch ze- społach wrażeń, które się wza- jemnie wykluczają, jeśli wiec przywołamy przyjemne dozna- nie, pociągnie to za sobą usu- nięcie lub wyraźne złagodzenie doznania bólowego. Dodatko- wym czynnikiem pogłębiającym korzystny efekt ćwiczenia jest rozluźnienie mięśni, które zaw- sze towarzyszy przyjemnym przeżyciom. Metodę tę warto na przykład wykorzystać, gdy sie- dzimy na fotelu dentystycznym. Wyobraźmy sobie wówczas ja- kiś przyjemny krajobraz lub mi- łe wnętrze, bliską osobę, ulu- bione hobby, słowem, myślmy o przyjemnych, radosnych prze- życiach. Taka „ucieczka w przy- jemność" prawie zawsze poma- ga w złagodzeniu bólu. Katharsis 144 Bywa, że ból spotęgowany jest wspomnieniem nieprzyjemnego wydarzenia, które go zapocząt- kowało. W takim przypadku pomocne może okazać się od- tworzenie tego doświadczenia w myślach, odczucie wrażeń, które nam wówczas towarzyszy- ły. Jeśli pozwolimy sobie na ka- tharsis, rzeczywisty ból może zostać zredukowany. Indukcja hipnotyczna, którą proponuję, dotyczy ogólnej re- dukcji bólu i poprawy procesu gojenia się ran. Autohipnozę radzę stosować razem z zapre- zentowanymi przed chwilą ćwi- czeniami. Bardzo pomaga też wykorzystanie technik reduku- jących napięcia nerwowe i zwiększających samoakcepta- cję. Skoro osiągnęłaś już stan re- laksu i odprężenia, pozwól so- bie na skupienie uwagi na oko- licy ciała, w której odczuwana jest dolegliwość. Skoncentruj się na tym miejscu, zwróć uwa- gę na odprężenie ogarniające przylegające tkanki... Czujesz, jak napięcie uchodzi z tych ob- szarów i znika... Odczucie bólu jest całkowicie subiektywne, od ciebie zależy jego natężenie. Możesz je dowolnie wzmacniać lub osłabiać. W każdej sytuagi masz nad nim władzę. Wyobraź sobie, że bolącą część ciała omywa czysta, uzdrawia- jąca woda, która unosi ze sobą przykre odczucia... Napięcie i ból unoszone są z prądem wo- dy. Prąd wody wymywa je z twojego ciała. Bolące miejsce oczyszcza się i uzdrawia. W miarę jak omywane jest stru- mieniem wody, staje się chłod- niejsze, odpręża się, goi... Do- tychczasowe wrażenie bólu ustępuje miejsca wrażeniu ulgi, relaksu i odprężenia. Czujesz, jak chora okolica ciała wypełnia się nową energią, jak zdrowie- je... Uczucie ulgi i spokoju wy- pełnia organizm... Wszelkie wrażenia towarzyszące temu procesowi potęgują i przyspie- szają odczucie ulgi... Odtąd je- steś w stanie panować nad swoim bólem. Z każdym dniem łatwiej ci zapanować nad nim, ból się zmniejsza, staje się co- raz łatwiejszy do tolerowania. Ustępuje miejsca potęgującemu się wrażeniu rozluźnienia i przy- jemnego chłodu... Okolica, na której skupiasz swą uwagę, goi się i zdrowieje. Włączmy do programu jedną z technik wyobrażeniowych za- prezentowanych w pierwszej części rozdziału. Dajmy sobie wystarczająco dużo czasu, by móc w pełni i dokładnie wy- obrazić sobie proces usuwania dolegliwości. Sami zorientujemy się najlepiej, jak często warto stosować su- gestie dotyczące redukcji bólu. Jeśli jest to ból chroniczny, Ko- rzystajmy z programu autohip- nozy regularnie, każdego dnia. Jeśli ból jest okresowy, przeka- zujmy sobie sugestie do czasu, gdy dolegliwość zostanie usu- nięta. Literatura 146 Anderson-Evangelista A., A jo- urney mto the mind: Hypnosis, Arco Publishing, New York 1980. Beattie M., Beyond codepen- dency andgetting better allthe time, Harper and Rów, San Francisco 1989. Gapik L., Hipnoza i hipnoterapią (wyd. 2), Państwowe Zakłady Wydawnictw Lekarskich, War- szawa 1990. Gheorgiu V.A., Hipnoza. Rze- czy\vistość i fikcja (wyd. 2), Wiedza Powszechna, Warszawa 1985. Hadley J., Staudacher C., Hyp- nosis for change. A practical manual ofproven hypnotic techniąues, Ballantine Books, New York 1985. King S., Imagineering for health, Theosophical Publishing Hou- se, Wheaton, 111. 1981. Krebs D., Blackman R., Psycho- logy. Aflrst encounter, Harcourt Brace Jovanovich, San Diego 1988. LeCron L.M., Self-hypnotism: The technigue anditsuse m da- ily living, Prentice-Hall, New York 1964. Ram Dass, Joumey ofawake- ning: A meditator's guidebook, Bantam Books, New York 1979. Roediger H.R., Capaldi E.D., Pa- ris S.G., Polivy J., Psychology. Third Edition, Harper Collins, New York 1991. Rossi E.L., The psychobiology ofmind-body healing. New con- cepts of therapeutic hypnosis, W.W. Norton and Company, New York 1986. Wolberg L.R., Hypnosis. Is it for you?, Harcourt Brace Jova- novich, New York 1972. Young P., Personal change through self-awareness, Angus and Robertson, London 1986. Spis treści Od autorki 7 Wstęp 11 Zjawisko hipnozy 15 Świadomość i podświadomość 15 Teorie hipnozy 20 Trans hipnotyczny; głębokość i objawy 23 Autohipnoza a heterohipnoza 26 Podat- ność na hipnozę 28 Wstęp do testu na sugestyw- ność 31 „Test worka kamieni" 31 „Test balonu" 32 Style hip- nozy 34 Język hipnozy 37 Głos hipnotyczny 40 „Anatomia" procesu hipnotycz- nego 45 ^ Przygotowanie sprzyjającej atmosfery 46 Indukcja hipnotyczna 48 Metoda progresywnej relaksacji 48 Metoda fiksacji 51 Metoda fragmentacji 52 Pogłębianie transu 54 Su- gestia hipnotyczna i pohipno- tyczna 57 Wizualizacje 61 147 148 Zakończenie transu 63 Krótkie metody relaksacji 66 Minirelaksacja 66 Napinanie i rozluźnianie mięśni 67 Sugestie autohipnozy 71 Redukga napięcia nerwowego 72 Kształtowanie nowej reakgi 74 Samoakceptacja 79 Neutralizacja wewnętrznego krytyka 83 Ćwiczenie z lustrem 85 Odwrażliwianie 85 Powrót do przeszłości 86 Usuwanie urazy 86 „Ładowanie baterii" 87 Po- prawa pamięci i koncentracji 89 Wystąpienia publiczne 95 Rozbudzanie zdolności twórczych 98 Leczenie bezsenności 103 Zrzucenie nadwagi 109 Odzwyczajenie się od palenia papierosów 119 Samoleczenie 126 Rozmowa w podświadomości 131 Wyobrażenie zdrowia 133 Symboliczne wyobrażenie pro- cesu leczenia 134 Naprawa uszkodzeń 134 Uśmierzanie bólu 136 Nawiązanie kontaktu z pod- świadomością 140 Umiejscowienie bólu 141 Nadanie bólowi formy 141 „Wy- łączenie" bólu 142 Analge- zja rękawiczkowa 143 Przekierunkowanie uwagi 144 Katharsis 144 Literatu- ra 146 Wydawnictwo poleca publikacje z serii Biblioteka Wiedzy Współcze- snej OMEGA Dwie półkule - jeden mózg Wanda Budohoska, Anna Gra- bowska Woda - substancja zagadkowa Walery Siniukow Sionce - Ziemia Jan Mergentaler Sens sztuki Herbert Read Urojeniowa wizja świata Zdzisław Chlewiński, Anna Grzywa Efekt cieplarniany Krzysztof Kożuchowski, Raj- mund Przybylak Wydawnictwo poleca Spotkania z podświadomością Hipnoza werbalna i biostymula- cją Maria Szulc Hipnoterapią czyli 30 stopni w skali Darisa Wojciech Syroka Zaświaty Fantazja czy rzeczywistość B. D. Benedikt Zdrowie i długowieczność Kinga Wiśniewska - Roszkow- ska Wydawnictwo „Wiedza Po- wszechna" ul. Jasna 26, 00-054 Warszawa, tel./fax: 26-95-92. Wydanie II ,1996 r. Druk i oprawa: Zakłady Graficzne w Poznaniu, ul. Wawrzyniaka 39 Zam. 71977/96 1 / 80