Otto Wolff Medycyna antropozoficzna i jej leki Tłumaczył Henryk Horaczyński Alla Selawry Metoda krystalizacyjna Ehrenfrieda Pfeiffera w badaniach sil formotwórczych oraz w praktyce *" i " p tft: 1. A f Tłumaczył Tomasz Mazurkiewicz > y *, WYDAWNICTWO SPEKTRUM WARSZAWA 1994 Tytuły oryginałów Anthroposophisch orientierte Medizin und ihre Heibnittel Yerlag Freies Geistesleben, Stuttgart, 1990 Ehrenfried Pfeiffers Kristattisationsmethode in Bildekrafteforschung undPrcoas „Das Goetheanum", Wochenschrift fur Anthroposophie, nr 8/1989 Redakcja Anna Brzezińska. W,j*'t!«r © Yerlag Freies Geistesleben, Stuttgart 1990 © Allgemeine Anthroposophische Gesellschaft, Domach 1989 © Copyright for the Polish edition by WYDAWNICTWO SPEKTRUM WYDAWNICTWO SPEKTRUM Warszawa 1994 ISBN 83-901266-5-6 Druk Drukarnia EXTT ul. Polna 40 00-635 Warszawa Spis treści Otto Wolff, Medycyna antropozaficzna i jej leki Przedmowa ................. 5 Sytuacja w medycynie .............. 7 Chroba i jej leczenie ............... 10 Istota leczenia ................ 15 Znajdowanie leków .............. 17 1. Medycyna ludowa, przyrodolecznictwo ...... 17 2. Chemioterapia .............. 18 3. Homeopatia ............... 19 4. Leki medycyny ukierunkowanej antropozoficznie . . 24 Nowe metody sporządzania leków ......... 27 Jemioła a rak . . .;............. 31 Typowe leki ...."............. 36 Leczenie metalami ..*',..*''...." , ..... 40 Obecna sytuacja w lecznictwie .' l . * . ! . .'C . • 47 Jak przebiega leczenie . . . n. . ^^\f • • '" • • -49 Perspektywy na przyszłość . ąj|. . T,„f1 . ., h, . . 53 Literatura i uwagi .... ,,ń* . ?j,^ fl . *,',, . . 56 Adresy szpitali i sanatoriów . , 0 Zjawiska krystalizacji .............. 62 1. Formy związane z dodatkami mineralnymi .... 63 2. Język form związanych z dodatkami roślinnymi ... 63 3. Język form obrazu krystalicznego krwi ...... 64 Formy charakterystyczne dla organów ........ 65 Formy charakterystyczne dla choroby. „Znaki choroby" . . 66 Literatura .................. 68 5 * «*,' v i • * *">( ' 3 <•"» iJ», 't (i i j ł i ' ' 'S k * iTO) - ' ' "i? •"»:; .* 05l*' i '< H * "W n^-> < / Ł,1S|?, ,' , W| n '0, l l,, J "1 'U ''-"((t "V \ f. » -•**; r " f, MM ' ' ,,? "i S '? « 'VIWW lii Przedmowa '4 « •oh W ostatnich stuleciach nauki przyrodnicze wywierały stopniowo coraz większy wpływ na sztukę leczenia. Pole widzenia lekarza zawęziło się z czasem do pola oglądanego przez obiektyw mikroskopu, zaś bezpośredni obraz człowieka i wpływającego nań środowiska zeszły na dalszy plan. To, co pierwotnie przedstawiano jako prawidłowe (eukrazja) i nieprawidłowe (dyskrazja) funkqonowanie płynów ciała, zepchnięto jako reakcję substancjalną do probówki. Utracono obraz człowieka. Na chorego nie patrzy się już jak na istotę posiadającą duszę i ducha. Ocenia się go w oparciu o fizyczno-chemiczny opis stanu, traktuje jako obiekt wymagający „naprawy". Należy w pełni docenić godną podziwu perfekcję, jaką w tym osiągnięto. Mimo jednak coraz większej mechanizacji, elektronizacji i rosnącej złożoności aparatury medycznej ludzie chorują więcej. Czynni zawodowo lekarze, którzy zachowali jasne spojrzenie na sprawę i zdolność wolnego osądu, którzy swym myśleniem nie pogrążyli się w mechanice owej rzekomo przyrodoznawczej medycyny, dochodzą do wniosku, że to sama medycyna jest chora. Często studiująca młodzież bądź młodzi lekarze, mając już za sobą stadium fascynacji dzisiejszą medycyną, próbują znaleźć wyjście z jej jednostronnego skostnienia. Szukają takiego spojrzenia na człowieka, które pozwoliłoby rozpoznać człowieka zdrowego, chorego, dotkniętego przez los. Nauką, która daje taki obraz człowieka, jest istniejąca od początku tego stulecia antropozofia Rudolfa Steinera. Niniejsza książka w krótkiej i przejrzystej formie przedstawia wynikającą z antropozofii sztukę leczenia. Podane tu informacje pokazują, że nie stoi ona bynajmniej w sprzeczności z rzeczywistą nauką, lecz stanowi rozszerzenie nauczanej dziś i praktykowanej medycyny. Jeśli przedstawiony szkic zachęci Czytelnika do studiowania dzieła Rudolfa Steinera, to cel tej publikacji zostanie w pełni osiągnięty. Dr med. Friedrich Lorenz f Sekcja Medyczna Freie Hochschule fur Geisteswissenschaft Goetheanum, Domach (Szwajcaria) nąi , >>'n i w- '^Ą^^r-ff l |> '"MUłfaF J,"1' ' M t i 'b c< , > SJfnWHJ f l ' t/'»i!rVk f ul* ii.iłł^i.t. .^l!f« 4t* f a- 1 Ul' l^1 V l( f H J 3 ł- '* , 'N WU *• U^lWUf, •%{ k sił t *' j ' l *>St* "JlWm M ,". /Ił 15, 'i ' 9i *J J U , l* f ijfcfi O ' *"( M . 7 6 . <*$«s )** ^ iry1/ i, "» " ! i' n' » ^ Medycyna antropozoficzna ! *; i jej leki q Sytuacja w medycynie Paqent przychodząc dziś do lekarza oczekuje szybkiego złagodzenia swych dolegliwości. Jest przekonany, że każdemu bez mała cierpieniu „można jakoś zaradzić". Większość pacjentów spodziewa się na przykład kropli na serce, tabletek przeciwbólowych, a następnie jeszcze jakiegoś leku „na nerwy", to znaczy na uspokojenie. Współczesny pacjent jest więc przyzwyczajony, ze leczy się „zakłócenie". Oczekuje od lekarza usunięcia tego zakłócenia dokładnie tak samo, jak usuwa się usterkę w samochodzie. Rzeczywiście, dzisiejsza medycyna dysponuje lekami, o których sile działania nie śnili jeszcze przed kilkudziesięciu laty ludzie nawet najbardziej ufni w postęp. Za pomocą medykamentów udaje się dziś w sposób niemal pewny spowodować szybkie ustanie stanu zapalnego, stłumić podniecenie, opanować infekcję, złagodzić bóle lub uniknąć komplikacji grożących śmiercią. Nawet człowiek, który stracił obie nerki, może żyć dalej, ponieważ istnieje sztuczna nerka; organy takie jak serce, wątroba, płuca i nerki dają się przeszczepiać; chorzy 8 Otto Wolff na cukrzycę mogą dzięki insulinie prowadzić - prawie - normalne życie. Stale odkrywane są i wytwarzane nowe medykamenty o jeszcze silniejszym, szybszym i dłuższym działaniu. Nic więc dziwnego, iż - nie tylko w kręgach laików - powstaje wrażenie, że tak jak niektóre choroby zostały dziś całkowicie „wyplenione", a nad innymi bez trudu się panuje, także problemy zdrowotne naszych czasów zostaną rozwiązane w następnych dziesięcioleciach. Bez wątpienia dzisiejsza medycyna odniosła triumfalne sukcesy w walce z chorobami. Należy jednak jasno zdać sobie sprawę z tego, na czym te sukcesy polegają. Skonstruowanie sztucznej nerki stanowiło problem techniczny; wytworzenie leków o wysokiej skuteczności jest wynikiem badań chemików; nową aparaturę zawdzięczamy fizykom itd. Postęp w medycynie należy zatem przede wszystkim przypisać nie samej sztuce lekarskiej, lecz osiągnięciom techniki, chemii i fizyki, czyli naukom przyrodniczym. Jest rzeczą oczywistą, że wyniki ich badań były wykorzystywane. Stopniowo jednak medycyna podporządkowywała się coraz bardziej tym dyscyplinom nauki, zaprzeczając tym samym własnej istocie. Stąd też dążenie do odniesienia sukcesu polegającego na „usunięciu zakłócenia" i jednocześnie zapominanie o głębszej przyczynie choroby i leczenia. Ba, ten rodzaj „sukcesu" stał się nawet miernikiem działania lekarza bez względu na to, czy osiągnięta poprawa zdrowia zgodna jest z sensem leczenia, czy też leczeniu temu staje wręcz na przeszkodzie. Konsekwencje takiego rozwoju medycyny ponosi mimo - czy właśnie z powodu - jej sukcesów pacjent, a więc człowiek. Nie widzi się już bowiem jedności jego istoty, co zresztą nie jest możliwe, jeśli sposób poznania człowieka ogranicza się do poznania przyrodniczego. Współczesna medycyna jest jednostronnie zorientowana na nauki przyrodnicze. Właściwe umiejętności lekarza, takie jak: „kliniczny ogląd", zdolność wczuwania się, kontakt z chorym, zrozumienie indywidualności pacjenta, jego losu, konstytucji itd. są dzisiaj cenione o wiele mniej niż diagnoza postawiona przy szerokim wykorzystaniu aparatury. Jest rzeczą zrozumiałą, że żaden lekarz nie będzie się wzbraniał przed stosowaniem dzisiejszej wyrafinowanej diagnostyki. Należy jednak jasno zdać sobie sprawę, iż powinna ona być jedynie Medycyna antropozoficzna 9 środkiem pomocniczym, wspierającym właściwe zdolności lekarskie, nie zaś je zastępować. Można zauważyć, że we współczesnej medycynie błąd jednostronności popełniany jest wówczas, gdy lekarz i pacjent bardziej ufają wynikom laboratoryjnym, aparaturze, „niezbitym faktom" niż lekarskiemu doświadczeniu i intuicji. Stąd też przekonanie, że jedyną obowiązującą, dającą się naukowo badać i oceniać jest ta część medycyny, która opiera się na naukach przyrodniczych. U podstaw tego dziś powszechnie panującego sposobu myślenia leży obraz świata zredukowany do jednostronnego wyobrażenia, które nie jest w stanie oddać pełnej rzeczywistości człowieka, przeceniając i badając jego cielesną podstawę, oddzielając lub pomijając zaś stronę duchową i los. Wprawdzie badania psychosomatyczne intensywnie starają się wykazać znaczenie życia duszy dla rozwoju choroby, to jednak w obliczu powszechnie panującego podejścia przyrodniczego obok medycyny wewnętrznej stosuje się co najwyżej równolegle np. psychoterapię (co jest również wyrazem specjalizacji). Do rzeczywistego zrozumienia tych zależności brakuje rozróżnienia ducha od duszy, z którego wynika również różnica między człowiekiem a zwierzęciem. Niedostrzeganie tej istotnej różnicy prowadzi między innymi do fatalnego w skutkach przenoszenia na ludzi wyników badań nad zwierzętami. Jest rzeczą oczywistą, że taki rozwój medycyny wytworzył sytuację, w której ludzie nie potrafią się wewnętrznie ustosunkować do choroby, nie widzą jej sensu i traktują jedynie jako problem techniczny. Jest to najzupełniej zrozumiałe, jako że również współczesna medycyna widzi w chorobie „błąd w przemianie materii", „błąd w sterowaniu", „zaburzenie układu regulacji" itp. Nie stawia przy tym pytania, kto się właściwie myli, kto błędnie kieruje itd. Choroba pojmowana jest zatem wyłącznie jako zaburzenie w działaniu, jako defekt, który powstał bez udziału pacjenta i również bez jego współdziałania powinien zostać naprawiony przez lekarza. Tak więc wraz z rozwojem medycyny coraz bardziej widoczna stawała się dysproporcja: z jednej strony udawało się dotąd znacznie przedłużać życie człowieka (niepotrzebna jest jednak głęboka wie- 10 Otto Wolff dza, by zorientować się, że taka tendencja nie może utrzymywać się w nieskończoność); z drugiej zaś wzrost przeciętnej długości życia nie szedł bynajmniej w parze z polepszeniem zdrowotności. To, że ludzie coraz bardziej chorują, jest faktem bezspornym. Świadczy o tym nie tylko obserwowany w ostatnich latach wzrost liczby przypadków słabości konstytucjonalnej (np. u dzieci rozpoczynających naukę szkolną), dający się powszechnie obserwować wzrost liczby schorzeń tkanki podporowej i łącznej oraz ich następstw (zwłaszcza uszkodzeń kręgosłupa), lecz również rosnąca liczba zachorowań na prawie wszystkie choroby przewlekłe i zwyrodnieniowe, alergie, pojawianie się nowych chorób, wzrastające zużycie medykamentów itp. Zmusza to do zastanowienia się nad podstawowym celem drogi obranej przez medycynę. Leki stosuje się często nie z zamiarem wyleczenia choroby, lecz z myślą o skuteczności ich działania. Nie stawia się przy tym pytania o celowość, a więc i o sens symptomów choroby. Choroba i jej leczenie Choroba atakuje całego człowieka. Oddziaływanie w sferze cielesnej może spowodować ból, tj. przeżycie w sferze duszy. I odwrotnie: szok, strach mogą wywołać reakcje także w ciele, a nawet doprowadzić do śmierci. Te łatwe do zaobserwowania, poważne następstwa mają miejsce również w wypadku niewielkich, ale dłużej trwających działań. Naturalnie, znane są dziś oddziaływania w sferze duszy, które prowadzą do choroby ciała, i odwrotnie, ale wiedza ta nie wystarcza do zrozumienia choroby i jej znaczenia dla człowieka. Podstawę dzisiejszej medycyny stanowią nauki przyrodnicze. Choroba nie jest jednak zagadnieniem przyrodoznawczym. Nic więc dziwnego, że te zasadnicze kwestie pozostają nadal nie wyjaśnione. „Jakkolwiek obrazy kliniczne chorób stanowią podstawę dzisiejszej medycyny, nie była ona dotąd w stanie dać zadowalającej i powszechnie uznanej definicji tego, czym właściwie jest choroba oraz jaki stan należy za nią uznać"1. Medycyna antropozoficzna 11 Sposób pojmowania choroby oraz pytanie o sens jej objawów w żadnym razie nie są rozważaniami teoretycznymi, lecz mają istotne praktyczne znaczenie dla jej leczenia. Jeżeli przyczynę choroby widzi się w opętaniu pacjenta przez złego ducha, to jest całkiem naturalne, że ducha tego będzie się próbować wypędzić. Jeśli z kolei uważa się, że choroba wywołana została przez bakterie, to jest rzeczą zrozumiałą, że będzie się próbować je zniszczyć, człowieka od nich odizolować itp. Jeśli natomiast przyczynę choroby upatruje się w niedoborze jakiejś substancji, oczywiste wydaje się jej podanie. To samo dotyczy osłabienia. Chorego wzmacnia się wówczas, pobudza, wspiera itp. Wszystkie przytoczone powyżej przykłady odegrały istotną rolę w rozwoju medycyny. Decydujące jest to, że sposób leczenia, jaki uzna się za niezbędny, wynika ze sposobu pojmowania choroby. Zgodnie z rozległą wiedzą, która leży u podstaw antropozofłcz-nego obrazu człowieka, istnieją dwie grupy chorób o biegunowo przeciwnym zachowaniu, tzn. chorób wzajemnie się równoważących. Pierwszą grupę stanowią stany zapalne - mamy tu na myśli choroby, którym towarzyszy wysoka gorączka, drugą zaś choroby sklerotyczne - choroby prowadzące do stwardnień (zalicza się do nich również raka i cukrzycę). Biegunowe zachowanie się tych dwóch grup chorób oznacza, że mogą się one wzajemnie znosić i nieustannie na siebie oddziaływać, jak to ma miejsce w wypadku ramion wagi: obniżenie się ramienia po jednej stronie może być wywołane zarówno zwiększeniem się ciężaru po tej właśnie stronie, jak i brakiem przeciwwagi po drugiej. Rzeczywiste zrozumienie choroby lub jej objawów staje się więc możliwe dopiero wtedy, gdy powstałe zaburzenie rozpatruje się z punktu widzenia dwóch przeciwstawnych sobie działań. Współczesny człowiek przywykł w istocie do myślenia linearnego, tzn. do tego, że jedno wynika z drugiego, a poszczególne odgałęzienia myślowe nie mają już ze sobą żadnego kontaktu. Prowadzi to do jednostronnej, źle pojmowanej specjalizacji. Biegunowe podejście do procesów, reprezentowane przede wszystkim przez Goethego, traktuje parę przeciwieństw jako powstałą z jednego źródła, pojmowanego jako całość, w której jeden biegun 12 Otto Wolff nie może istnieć bez drugiego, nie da się bez niego również zrozumieć. Najlepiej widać to w wypadku magnetyzmu i elektryczności: istnienie bieguna północnego warunkuje istnienie bieguna południowego, bez plusa nie ma minusa. Oba powstały z tej samej jedności. Odnosi się to również do wspomnianych już biegunowych tendencji chorobowych: stanu zapalnego i sklerozy. Wyjaśnimy to na przykładzie. Fakt, iż stan zapalny i rozwój raka są ze sobą wzajemnie powiązane, zachowując się jak dwa przeciwne ramiona wagi, stwierdzono w przeszłości w bardzo wielu sytuacjach2. Niemal zawsze zauważano, że między obu chorobami istnieje antagonizm, że są one dla siebie przeciwnikami, a nawet do pewnego stopnia wzajemnie się wykluczają. Okazało się, że przy raku skłonność do stanów zapalnych jest rzadkością, że chorzy na raka wykazują również pewną odporność na choroby infekcyjne, a przede wszystkim, że nieliczne przypadki samowyleczenia z raka były zazwyczaj następstwem przebycia choroby objawiającej się wysoką gorączką. To, że fakt wzajemnego oddziaływania stanu zapalnego i raka znany jest już od dawna, a jednak nie pociągnął dotąd za sobą żadnych praktycznych konsekwencji, wynika z jednej strony stąd, że dla pełnego zrozumienia tej relacji brakuje pojęcia biegunowości, z drugiej zaś stąd, że znaczenie gorączki jako czynnika integrującego przy stanach zapalnych i jej lecznicze - tj. rozpuszczające, rozwiązujące i odnawiające - działanie nie jest należycie doceniane. Według Lwoffa2, francuskiego laureata nagrody Nobla, zdolność organizmu do obrony przed wirusami w o wiele większym stopniu zależy od temperatury ciała niż od reakcji humoralnych czy komórkowych. Dzięki odpowiednim badaniom można było wykazać, że w wypadku infekcji wirusowej obniżenie temperatury ciała za pomocą środka przeciwgorączkowego jest zabiegiem nieodpowiednim. Sprzyja ono rozmnażaniu się wirusa, wzrostowi liczby uszkodzeń oraz większej śmiertelności. Badania te potwierdziły doświadczalnie to, co mogłoby wyniknąć z wglądu w przedstawioną wyżej biegunowość. W praktyce jednak w ogóle nie bierze się pod uwagę ani owego wglądu, ani wyników badań eksperymentalnych. , Medycyna antropozoficzna 13 Z przeciwnego względem siebie zachowania wymienionych dwóch dużych grup chorób: powstawania stanów zapalnych oraz powstawania stwardnień (albo tworzenia się nowotworów) wynika, że choroby te do pewnego stopnia mogą się wzajemnie znosić, tzn. jedna może wyleczyć ze skłonności do drugiej - stwierdzenie być może szokujące, jako że dążeniem człowieka jest przecież zapobieganie wszystkim chorobom. Zależności te nie są jednak czymś zupełnie nieznanym. Żyjący około 500 roku p.n.e. grecki mędrzec Parmenides mówił na przykład: „Dajcie mi środek wywołujący gorączkę, a uzdrowię każdą chorobę". Dziś umiemy wywołać gorączkę, a mimo to nie każdą chorobę potrafimy wyleczyć. U podstaw wypowiedzi Parmenidesa leżała jednak wiedza o uzdrawiającej sile gorączki. Choć wiedza ta została w ostatnich latach częściowo na nowo odkryta, nie poznano jeszcze jej pełnego znaczenia. Wspomniane wcześniej nieliczne przypadki samouleczenia raka (tj. bez ingerencji lekarza) miały najczęściej miejsce po jednoczesnym wystąpieniu innej choroby, a mianowicie choroby z wysoką gorączką (najczęściej róży przyrannej). Znosiła ona tendencję właściwą chorobie nowotworowej, tendencję do kostnienia, sztywnienia, oziębiania. Z tego powodu lekarze ciągle starali się wykorzystać gorączkę w leczeniu raka. W rzeczywistości nie jest to takie proste pod względem technicznym, a zwłaszcza niemożliwe w zaawansowanych stadiach choroby. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy tu przed sobą jedną z podstawowych możliwości terapii. Kolejny wniosek z wglądu w biegunowe procesy chorobowe ma daleko idące konsekwencje: zapobiegając lekkiej chorobie, której towarzyszy wysoka gorączka, można wesprzeć ciężką, „zimną" chorobę. Ponieważ wiele rzeczy jest dziś w medycynie możliwych, a do dyspozycji stoją wysoce efektywne leki obniżające gorączkę, korzysta się z wszystkich tych możliwości, nie biorąc jednak pod uwagę sytuacji, w której mająca ostry przebieg, ale niegroźna choroba z wysoką gorączką może być podjętą przez organizm próbą zapobieżenia w przyszłości ciężkiej chorobie przewlekłej czy ewentualnie chorobie grożącej śmiercią, takiej jak rak. Już dawno temu stwierdzono na przykład, że chorzy na raka przechodzili w przeszłości jedynie jedną 14 Otto Wolff trzecią chorób zapalnych, w szczególności dziecięcych, jakie przechodzili inni chorzy.2 Niemal powszechnie dziś stosowane rutynowe tłumienie gorączki nabiera więc nowego znaczenia ze względu na następstwa spowodowanego nim przesunięcia tendencji chorobowych. Niejednokrotnie „trudne do wytłumaczenia" nasilenie się pewnych chorób można by wyjaśnić badając choroby biegunowo im przeciwne. Omawiane tu biegunowe podejście do procesu choroby, w tym także zrozumienie faktu, że zdrowie nie polega na braku w organizmie tendencji zapalnych i sklerotycznych, lecz na równowadze obu biegunowych sił, mogłoby okazać się owocne dla patologii i terapii. Dalszym wnioskiem wynikającym z owego fundamentalnego poglądu na zdrowie i chorobę jest to, że obie wymienione tendencje chorobowe (tendencja ku stanom zapalnym i tendencja ku sklerozie) są człowiekowi przynależne i bez nich nie może on żyć w zdrowiu. Procesy twardnienia są tak samo konieczne jak procesy rozpuszczania. Gdyby w organizmie nie zachodziły procesy twardnienia, człowiek nie miałby kości i zębów. Z drugiej strony, gdyby nie istniały procesy rozpuszczania, związane z możliwością powstawania stanów zapalnych, człowiek nie mógłby rosnąć i regenerować się. „Stare" substancje nie mogłyby być usuwane i człowiek nieustannie chorowałby z powodu tkwiących w nim ich resztek. To, czy z tendencji chorobowych rozwinie się stan chorobowy, zależy od miejsca i czasu, tj. od tego, gdzie i kiedy wystąpią. Kolejny wniosek jest taki, że możliwość zachorowania należy do istoty człowieka i może być dla niego pomocą. Dzięki takiemu podejściu choroba nabiera sensu, jakiego dzisiaj zasadniczo się jej odmawia. Choroba to ekstremum niezbędnej człowiekowi tendencji chorobowej; choroba jest więc wynikiem zbyt jednostronnej i zbyt długo utrzymującej się tendengi. Rozwój tej tendencji warunkują okoliczności życia człowieka. Ponieważ zaś dusza człowieka podporządkowana jest, lub powinna być, duchowi, choroba jest w efekcie problemem duchowym, a więc w pełni ludzkim. Choroby nie należy przy tym pojmować jako rodzaju kary, lecz jako sygnał ostrzegawczy, jako korekturę mającą spowodować zmianę. Łatwo zrozumieć, że Medycyna antropozoficzna 15 ból nas chroni, a tym samym z zasady ma sens. Gdybyśmy nie odczuwali bólu, nie zauważylibyśmy na przykład, że się oparzyliśmy. To samo, w szerszym znaczeniu, dotyczy również choroby. Ma ona sens i jej zadaniem jest prowadzić człowieka ku niemu samemu, umożliwić mu ludzki byt w wyższym sensie. „Gdybyśmy jako ludzie nie mogli chorować, nie moglibyśmy również być istotami duchowymi; istotami duchowymi jesteśmy tylko dzięki temu, że istnieje w nas możliwość chorowania." (Rudolf Steiner) Istnieje oczywiście wiele zewnętrznych oddziaływań mogących spowodować chorobę, takich jak: trucizny, wypadki, stresy itd. Równie istotna jest jednak reakcja na nie ze strony organizmu. Ten sam uraz będzie miał gorsze następstwa u osoby wrażliwej lub osłabionej niż u osoby zdrowej, czyli człowieka w stanie równowagi. Choroba jest więc nie tylko stanem, w jakim się człowiek znalazł, lecz wezwaniem do dokonania korektury, do przeciwdziałania. Ma ono miejsce w trakcie leczenia, stanowiącego właściwy cel choroby. W każdym przypadku leczenie oznacza dla organizmu wysiłek i dlatego potrzebuje on w tym czasie między innymi spokoju. Istota leczenia yvi Każdy z pewnością doświadczył choćby najprostszego procesu leczenia. Załóżmy, że skaleczenie, cięcie otworzyło skórę. Wówczas łączy się ze sobą oba brzegi rany i czeka kilka dni. Ulegają one w tym czasie „sklejeniu", zostają trwale połączone. Po pewnym czasie rana zarasta tworząc bliznę; rozdzielenie zostaje usunięte, jedność ponownie przywrócona. Także w przypadku złamania kości proces ten przebiega zasadniczo podobnie. Kość uległa złamaniu, została „podzielona na dwie części". Choroba polega przede wszystkim na rozdzieleniu, leczenie zaś na przywróceniu porządku, na - co ma duże znaczenie - stworzeniu nowego, silniejszego niż przedtem połączenia rozdzielonych części. Proces gojenia przebiega samorzutnie, tzn. bez ingerencji z zewnątrz. Zszycie rany czy opatrunek z gipsu stwarzają tylko warunki 16 Otto Wolff ". sprzyjające gojeniu, nie są zaś nim samym. Byłoby nierozsądne, gdybyśmy uważali, że ten wysoce skomplikowany i sensowny proces przebiega w sposób niekierowany i sam z siebie. Przeciwnie, wymaga on obecności w organizmie nadrzędnej, niewidzialnej zasady, której podlegałyby te wyrażające niezwykłą mądrość procesy. Owa zasada ma niewątpliwie związek z siłami wzrostu, wykracza jednak poza ich działanie, bowiem skóra i kości muszą się wprawdzie ponownie zrosnąć, ale samo rośniecie to jeszcze nie gojenie. Jak powiedział Pa-racelsus, przejawia się tu działanie „wewnętrznego lekarza". Choć mówi się dziś o „siłach samoleczenia", nie potrafi się tego pojęcia właściwie ująć. Skąd pojedyncze komórki wiedzą, kiedy ma ustać rozrost? Żadnej z komórek organizmu nie należy rozumieć jako coś odrębnego, lecz zawsze jako wyraz i narzędzie całego organizmu. W ostatecznym rozrachunku w procesie leczenia chodzi zawsze o przenikającą cały nasz organizm zasadę życia, która na przykład w trakcie wzrostu z początkowo nie uporządkowanego lub nie zróżnicowanego zbioru komórek tworzy organizm. Proces leczenia jest częścią owych przenikających każdą żywą istotę sił życia i wzrostu. Ta nadzmysłowa zasada organizacyjna nazywana jest przez antropozofię ciałem eterycznym lub ciałem życiowym. Życie samo w sobie ma naturę nadzmysłowa. Widzimy tylko jego zewnętrzne przejawy, nie zaś istotę. Do bezpośredniej percepcji procesów życiowych brakuje nam odpowiednich organów, podobnie jak brakuje ich nam do percepcji sił elektryczności czy magnetyzmu w obszarze podzmysłowym. Dawniej bardzo wyraźnie odczuwano różnicę pomiędzy leczącą funkcją organizmu a działaniem lekarza. Mówiono: Medicus curat, natura sanat - lekarz kuruje, leczy, t.j. pomaga stwarzając jedynie odpowiednie warunki, właściwego uzdrowienia dokonuje jednak sama natura (w niektórych współczesnych językach wyrażenie tego subtelnego, ale istotnego rozróżnienia, które w łacinie było jeszcze całkiem oczywiste, nie jest już możliwe). Jak można wpłynąć na procesy leczenia? Było to od dawnych czasów przedmiotem prób - zawsze uzależnionych od sposobu pojmowania życia. Medycyna antropozoficzna 17 Jakie istnieją w ogóle możliwości poznania, czy i w jaki sposób jakaś roślina lub substancja są w stanie działać leczniczo? Znajdowanie leków Zarówno pod względem historycznym, jak i ze względu na cel oraz punkt wyjścia można wyróżnić cztery sposoby znajdowania leków. 1. Medycyna ludowa, przyrodolecznictwo W dawnych czasach wszystkie ludy stosowały zioła lecznicze, ściśle przyporządkowane określonym chorobom. Skąd jednak wiedziano o związkach między daną rośliną a chorobą? Dziś sądzi się, że ówcześni ludzie znajdowali je po prostu metodą prób. Jeśliby tak było, o ile łatwiejsze musiałoby to być dzisiaj, kiedy dysponujemy dokładniejszymi diagnozami i możliwościami obserwacji? Ale właśnie proces testowania współczesnych leków wskazuje, jak trudno jest takie zależności naprawdę poznać. Pomimo to nie ma jednak wątpliwości, że rośliny mają owo działanie lecznicze. Również obecnie wiele leków, np. przeciw schorzeniom serca, otrzymuje się z roślin, które były używane do tego celu już od dawna, np. naparstnicy, głogu, konwalii majowej itp. Dziś wyodrębnia się z tych roślin tak zwane substancje czynne, wzbogaca je i standaryzuje. Już w dawnych czasach człowiekowi znane były wszystkie rośliny o działaniu pobudzającym, tj. zawierające kofeinę. Jej obecność stwierdzono dotychczas w około 70 roślinach. Stosując analizę chemiczną nie udało się jednak znaleźć ani jednej rośliny zawierającej kofeinę w ilości wystarczającej, by działać pobudzająco, o której nie wiedziano by już wcześniej z przekazów medycyny ludowej! Również praktycznie wszystkie rośliny o działaniu odurzającym były znane już przed stuleciami. A zatem całkowicie pozbawione sensu jest twierdzenie, jakoby odkryto je metodą „prób". Jeśli obecnie nadal uporczywie się tak twierdzi, to tylko dlatego, że nawyki myślenia nie pozwalają na wyobrażenie sobie innej sytuacji. 18 Otto Wolff Dawne zielarki z całą pewnością nie posiadały zdolności ukierunkowanej obserwacji i jej dokładnej oceny. Dostępny był im raczej inny stan świadomości. Oglądając rośliny lecznicze miały one podobne odczucia jak przy odpowiadających tym roślinom stanach chorobowych. Przeżywały bezpośrednio duchową istotę rośliny, a tym samym jej działanie. Podobnie zwierzęta nie spożywają na ogół roślin trujących, a w wypadku choroby często same wyszukują sobie odpowiednie zioła; na przytępionym, instynktownym poziomie przeżywają istotę danej rośliny i odczuwają ją jako odpychającą lub przyciągającą. Zależnie od tego omijają ją lub wyszukują. Niektórzy ludzie posiadali w dawnych czasach podobną zdolność. Wraz z pojawieniem się w czasach nowożytnych bardziej wyostrzonej świadomości zanikła również owa instynktowna zdolność i tylko pojedynczy ludzie zachowali ją jeszcze przez długi czas. Ma to związek z rozwojem wolności człowieka. Impuls leżący u podstaw odczuwania istoty życia i rośliny oraz ich związku z człowiekiem żyje nadal w dążeniach naturalnej sztuki leczenia i medycyny naturalnej. Dawniej starano się na przykład uchwycić to, co jest czynne w danej roślinie leczniczej, przygotowując „esencję". Preparat ten nazywano w ten sposób, ponieważ miał on zawierać to, co jest „obecne" w danej roślinie, jej istotę. Dziś pod nazwą „esencja" rozumiemy abstrakcyjnie jedynie wyciąg alkoholowy. Oczywiście stosowano również trucizny i dokładnie wiedziano, iż o tym, czy coś jest trucizną, decyduje dopiero podana dawka. Zdawano sobie sprawę, że właśnie rośliny trujące są bardzo często roślinami leczniczymi i że umiejętne stosowanie takich „trucizn" należy do sztuki lekarskiej. 2. Chemioterapia Początkowo wraz z rozwojem chemii starano się analizować „składniki" roślin, a następnie syntetycznie je odtwarzać i przekształcać. Później zaczęto również badać działanie substancji uzyskanych na drodze syntezy i nie występujących dotychczas w naturze. Ponieważ na podstawie wzoru chemicznego - także i dzisiaj Medycyna antropozoficzna 19 - nie da się przewidzieć całości działania danej substancji, testuje się ją w doświadczeniach na zwierzętach. Jeśli za pomocą jakiejś substancji uda się obniżyć u zwierząt gorączkę, ciśnienie krwi, stłumić ból itd., poddaje się ją dalszym przeobrażeniom, dopóki nie stanie się możliwa do przyjęcia również przez ludzi. Ponieważ jednak między człowiekiem a zwierzęciem istnieją niewątpliwie poważne różnice, przenoszenie na ludzi wyników uzyskanych w badaniach na zwierzętach jest sprawą nader problematyczną i możliwe jest tylko w bardzo ograniczonym zakresie. Ma to związek z istotą rzeczy, a nie z dokładnością badań, ich weryfikacją czy układem doświadczalnym. Przykładem niech będzie znana tragedia wynikła ze stosowania Conterganu. Substancja czynna tego leku - thalidomid - została dobrze sprawdzona w doświadczeniach na zwierzętach, zanim podano ją ludziom. U ludzi powstały deformacje ciała, u większości badanych zwierząt natomiast nie. Można to było stwierdzić dopiero po fakcie. W szczególności doświadczenia na zwierzętach pozwalają stwierdzić jedynie działanie objawowe danej substancji. Nie uzyska się jednak za ich pomocą informacji o jej działaniu leczniczym. Odkryte w ten sposób substancje działają efektywniej i silniej, ale właśnie przez to utrudniają dostrzeżenie powodu choroby i zastosowanie terapii przyczynowej. 3. Homeopatia Około roku 1790 lekarz Samuel Hahnemann (1755-1843) opracował metodę - znaną później jako homeopatia - pozwalającą na odkrywanie nowych leków. Zasada, którą stosował - similia similibus cwentur (podobne leczone podobnym) - głosi, że określone substancje, np. wyciągi roślinne, wywołują w organizmie ludzkim określone objawy, przypominające niektóre kliniczne obrazy chorób, tzw. obrazy testowe leku. W przypadku wystąpienia choroby można ją leczyć podając w małych dawkach, w bardzo dużym „rozcieńczeniu", substancję, która u zdrowego człowieka wywołałaby objawy tej choroby. W homeopatii obraz kliniczny choroby i obraz wywołany podaniem leku są więc identyczne. Dla biegłego w tej dziedzinie lekarza ozna- 20 Otto Wolff cza to, że stawiając diagnozę, określa on jednocześnie terapię. Punktem wyjścia są dla niego objawy choroby. Wie, że odpowiadają one określonemu lekowi. Zastosowana terapia nie jest jednak terapią objawową, lecz jej przeciwieństwem. Obejmuje ona bowiem całość zaburzenia kryjącego się za objawami, a nie bezpośrednio same objawy. Wskazują one jedynie kierunek, nie są zaś tym, na czym koncentruje się działanie. Pojęcie „homeopatia" stosuje się dziś na ogół w odniesieniu do leków przygotowywanych w procesie potencjonowania. Zasada simi-le, stanowiąca podstawę homeopatii, leży także u podstaw wielu innych zabiegów leczniczych. Chcąc np. uzyskać lepsze ukrwienie nogi, można ją na pewien czas podwiązać. Po usunięciu blokady występuje jako reakcja intensywniejsze ukrwienie niż przed podwiązaniem (przekrwienie bierne). Metoda ta pochodzi od profesora Augusta Biera, znanego chirurga, gorącego zwolennika homeopatii. Nawiasem mówiąc był on w pełni świadom homeopatycznego charakteru tego zabiegu. W gruncie rzeczy za homeopatyczne można uznać każde leczenie bodźcowe oraz wiele środków mających na celu przestrojenie, przestawienie się organizmu. Najczęściej bowiem wiążą się one z niewielkim obciążeniem, służącym jego aktywizacji, a więc wzmocnieniu poprzez pokonanie przeszkody. Działanie dobrze dobranego leku całkowicie pokrywa się z klinicznym obrazem choroby. Organizmowi zostaje zatem podana dokładnie jego choroba, tyle że w przeobrażonej postaci jako lek. W formie substancjalnej spowodowałby on nasilenie się choroby, przygotowany zaś w specjalny sposób - w formie potencjonowanej - może ją wyleczyć. Zastosowanie znajduje tu nie substancja, lecz uaktywnione w niej siły. Obrazowo pokazują one organizmowi jego „błąd" lub niedobór, zasadę jego choroby, pobudzając tym samym do jej pokonania, tzn. do skoncentrowania na niej swych sił. Gdy organizm jest już do tego zadania przygotowany albo jest w stanie je wykonać, pokonując chorobę uczy się rozwijać dokładnie to, czego mu brakuje. Konieczny jest do tego pewien stan gotowości organizmu, który - podobnie jak wymienione wcześniej „siły samoleczenia" Medycyna antropozoficzna 21 - niezależny jest od myśli i woli człowieka. Chodzi przede wszystkim o wyzwanie postawione organizmowi i jego siłom życiowym, do niczego ich jednak nie zmuszające. Choroba nie zostaje zatem organizmowi odebrana, zostaje on natomiast wezwany do samodzielnego uporania się z nią. Jest to istotna różnica w stosunku do wymienionej wcześniej chemioterapii, która ingeruje w procesy bez względu na to, czy organizm tego chce, czy nie. Na tym polega również niezawodność działania leku. Tabletki nasenne działają „śmiertelnie niezawodnie". Jest „tylko" kwestią dawki, czy wymuszony przez nie sen przejdzie w śmierć. Działanie homeopatycznego środka nasennego nie jest w żadnym razie „pewne". Jednakże, odpowiednio dobrany, może nauczyć organizm zasypiania. Hahnemann dokonał swego odkrycia po zaaplikowaniu sobie kory chinowej. Będąc zdrowym, wywołał w ten sposób stan, w którym oziębieniu uległy stopy i końce palców; przyspieszył puls; wystąpiły palpitacje serca i odczuwalne w kończynach wyczerpanie. Stan ów Hahnemann słusznie utożsamił ze znanymi sobie objawami malarii. Wywnioskował stąd, że lek wywołał stan, z jakim mamy do czynienia w przypadku tej choroby. Chorobę należałoby zatem leczyć substancją, która powoduje dokładnie taki sam stan, tyle że w słabszej postaci. Chodziłoby więc o znalezienie odpowiedniości pomiędzy chorobą a substancją. W homeopatii robi się to testując leki na ludziach zdrowych. Otrzymuje się dzięki temu obraz leku. W ciągu prawie 200 lat zbadano w ten sposób setki roślin, minerałów i toksyn zwierzęcych pod kątem ich zdolności leczniczych. Metoda znajdowania leku to jeden z forteli homeopatii. Innym jest jego przygotowanie: podanie leku odpowiadającego danej chorobie, a więc środka, który ją wywołuje, w formie skoncentrowanej musiałoby doprowadzić do pogorszenia się stanu chorego. Genialność fortelu homeopatii polega na zaaplikowaniu leku będącego w stanie wywołać określony stan chorobowy, tyle że nie w ilościowej formie substancjalnej, lecz w specjalnie przygotowanej formie „potencjonowanej". 22 Otto Wolff Jak jednak przebiega proces potencjonowania, tzn. jak przemienia się daną substanq'ę w lek? Hahnemann określił przygotowanie substanq'i wyjściowej, a więc np. minerału takiego jak siarka lub wyciągu roślinnego jak belladonna czy toksyny pochodzenia zwierzęcego, mianem potencjonowania. Jedną część substancji wyjściowej zalewa się lub rozciera, czyli rozcieńcza, dziewięcioma częściami „medium", tzn. wody, alkoholu lub laktozy. Następnie, w podobny sposób, jedną część otrzymanego preparatu rozcieńcza się znowu dziewięcioma częściami medium itd. Rozcieńczanie w stosunku 1:10 jest więc wielokrotnie powtarzane. Powstają w ten sposób potencje dziesiętne (łac. decem = 10) oznaczane kolejno Dl, D2, D3 itd. Jeśli więc Dl odpowiada stężeniu 10% to n' n'P^!< D2 1% i -f, H' D3 0,1% « •" f> D4 0,01% itd. >Kt l Gdy zmieszamy l część substancji wyjściowej z 99 częściami medium, będzie to odpowiadać rozcieńczeniu 1:100. Otrzymane w ten sposób potencje setne oznacza się symbolem C lub CH (łac. centum = 100). We Franq'i ogólnie stosowane są potencje C, podczas gdy w Niemczech preferowane są potencje D. Hahnemann, lekarz i posiadający obszerną wiedzę przyrodnik, był w pełni świadom tego, że decydujące jest nie „rozcieńczenie", lecz, jak to określił, „dynamizaq'a", rozwinięcie czy wyzwolenie sił mające miejsce w trakcie potencjonowania. Mówił on o „dynamicznych siłach mających szczególny wpływ na [...] zasadę życia... Homeopatyczna sztuka leczenia rozwija na swe konkretne potrzeby wewnętrzne siły lecznicze duchowego rodzaju związane z'surową substanq'ą..." Nie chodzi więc o niewielką liczbę cząsteczek substancji wyjściowej, ewentualnie zawartą jeszcze w leku, lecz o to, że „...w wyniku coraz większej dynamizacji substancja staje się coraz bardziej subtelna, aż wreszcie całkowicie przemienia się w duchową siłę lekarstwa"3. W oryginalnym tekście wyczuwa się trudności, z jakimi zmaga się Hahnemann, próbując wyrazić te rzeczy. Było dla niego całkowicie jasne, że niewielkie ilości substancji wyjściowej, jakie mogą Medycyna antropozoficzna 23 być zawarte w roztworze o wysokiej potencji, nie mają nic wspólnego z działaniem leku. Brakowało mu wyraźnie odpowiednich pojęć, by to, co słusznie stwierdził, również opisać. Tym, co działa w leku, są siły, a nie substancje. Nazwał je siłami „duchowego rodzaju" - nie są one bowiem jeszcze bezpośrednio duchem, nie są już jednak substancją. Proces uwalniania ducha nazwał Hahnemann „dynami-zacją", „potencjonowaniem", co można przetłumaczyć jako rozwijanie sił. Hahnemann wcale nie uważał, by „rozcieńczenie" miało decydujące znaczenie. Jest ono tylko środkiem do celu. „Słyszy się jeszcze ciągle, że leki homeopatyczne uważa się jedynie za rozcieńczenia, gdy tymczasem są one ich przeciwieństwem, tzn. rozcieranie lub potrząsanie uaktywniło, wydobyło i ukazało specyficzne siły lecznicze, ukryte w wewnętrznej istocie substancji naturalnych. Użyty w tym celu, nie posiadający własności leczniczych środek rozcieńczający stanowi jedynie warunek uboczny. Sam roztwór... to po prostu woda; sól kuchenna zniknie w roztworze wodnym i nie stanie się przez to nigdy solą-lekiem. Dzięki dobrze przeprowadzonej dynami-zacji można z niej jednak otrzymać lek o zadziwiającej mocy"4. Odnośnie działania leku Hahnemann pisał: „Tym, co działa dynamicznie na cały organizm, nie są materialne atomy dynamizowanych leków... [lecz] wyzwolona z substancji-leku specyficzna siła lecznicza. [...] Działa ona dynamicznie na cały organizm i jej wpływ jest tym większy, im bardziej została uwolniona w procesie dynamizacji, im bardziej stała się dzięki temu procesowi niematerialna."5 Lek homeopatyczny nie działa zatem bezpośrednio w sensie molekularnej reakcji chemicznej, lecz „duchowo" na zasadę życia, nadrzędną wobec reakcji substancjalnych! Inaczej mówiąc: apeluje on do organizmu o mobilizację właśnie tych sił, które w przypadku określonej choroby uległy zakłóceniu. Nie działa zamiast reakcji właściwych ciału (do czego zmierza np. chemioterapia), lecz poprzez cały organizm, tzn. nie wyłącza organizmu, lecz przeciwnie, wprzęga go w proces leczenia. Jeśli stawia się dziś nadal zarzut, że przy wyższych potencjach roztworu (ściśle mówiąc, powyżej D 23) „niczego już w nim nie ma", 24 Otto Wolff tzn. nie ma w nim już ani jednej cząsteczki substancji wyjściowej, to odpowiada to rzeczywistości. Niemniej wniosek, że w takim razie roztwór nie może mieć działania leczniczego, wynika z przyjętego z góry założenia, iż działać mogą tylko substancje materialne. W rzeczywistości przy wyższych potencjach chodzi o działanie sił uwolnionych z substancji wyjściowej w procesie potencjonowania. Siły te występują w istocie nie w martwym obszarze, dostępnym pomiarom fizycznym, gdzie na próżno stara się je umieścić materialistyczny sposób myślenia, lecz są natury „duchowej" - jak trafnie zauważył Hahnemann - i czynne są w obszarze życia. Przeprowadzono liczne badania, w których, wykorzystując również metody statystyczne, wykazano działanie substancji w wysokich potencjach (przygotowanych zgodnie z zasadą homeopati), nie tylko od strony medycznej, lecz także w doświadczeniach ze zwierzętami oraz wzrostem roślin. Zwracamy szczególnie uwagę na prace Pelikana6' 7, w których przedstawiono badania wpływu potencjonowane-go azotanu srebra lub azotanu ołowiu na kiełkowanie pszenicy oraz różnice w działaniu roztworów zwykłych i potencjonowanych. Prace te wykazały, że: - daje się zauważyć typowy przebieg krzywej wzrostu zależny od potencjonowanej substancji wyjściowej (srebro lub ołów); wyraźne są różnice między maksimami a minimami poszczególnych potencji, - tym, co rzeczywiste, jest potencja, a nie rozcieńczenie; istotna jest liczba kroków potencjonowania, a nie obecna jeszcze pozostałość, „stężenie" czy „moc" substancji wyjściowej. 4. Leki medycyny ukierunkowanej antropozoficznie Twórcą nowej idei odkrywania leków, całkowicie niezależnej od dotąd omówionych, jest Rudolf Steiner. Opiera się ona na rozległym obrazie człowieka, jaki w antropozofii wynika z badań duchowych. Jednym z podstawowych stwierdzeń antropozoficznej wiedzy duchowej jest to, że człowiek i przyroda wspólnie przeszli dostępny poznaniu rozwój. Stąd też zauważalne pokrewieństwo istoty ludzkiej z królestwami przyrody. W trakcie ewolucji oddzielały się one od Medycyna antropozoficzna 25 ludzkiego przodka w miarę procesu jego uczłowieczenia. Pogląd ten, jak ukazują to mitologie wszystkich ludów, należy do najstarszych dóbr ludzkości. Odnajdujemy go również u Goethego, Okena, Ca-rusa i in. Zbadanie owych współzależności w nowoczesny sposób stało się możliwe dzięki Rudolfowi Steinerowi. Istotę rośliny, zwierzęcia czy minerału można badać w podobny sposób jak istotę ludzką, przenikając poprzez ich przejawy zewnętrzne, właściwości itp. do treści duchowej, leżącej u podłoża każdego zjawiska materialnego. Nie istnieje materia, a na pewno żadna substancja ożywiona, u której podstaw nie leżałaby duchowość, w równym stopniu zróżnicowana co materia. „W ten sposób można wyjść poza samo tylko eksperymentowanie i wypróbowywanie, czy jakaś substancja lub preparat pomagają. Organizm zgłębia się pod kątem warunków równowagi jego organów, przyrodę zaś pod kątem sił budujących i rozkładających, a ze sztuki leczenia czyni się coś, co przenika się poznaniem, dziedzinę, w której lek stosuje się nie tylko dlatego, że statystycznie stwierdzono, iż w tylu to a tylu przypadkach zadziałał korzystnie, lecz dlatego, że dzięki poznaniu człowieka i przyrody wiadomo, jak w poszczególnych przypadkach procesy zachodzące w danym produkcie naturalnym można w sposób zupełnie ścisły przekształcić w czynnik leczniczy, tzn. leczniczy dla organu ludzkiego w odniesieniu do sił budujących i rozkładających."8 (R. Steiner) Jeśli badamy w ten sposób przyrodę, odsłaniają się przed nami związki pomiędzy określonymi roślinami, minerałami lub metalami a ludzkimi organami i procesami. Można sobie zadać na przykład pytanie: Jak to się dzieje, że z jednej komórki jajowej powstają tak różne organy? U podstaw tego zróżnicowania leżą różne impulsy, realnie działające siły nadzmysłowe, które rozpoznajemy również w przyrodzie. Działają one w obszarze życia i określane są jako eteryczne siły kształtujące. Spokrewnione są z siłami „typu duchowego" u Hahnemanna. Jeśli działają w człowieku, tworzą organ, jeśli zaś w przyrodzie - powstaje roślina albo metal lub minerał. Niektóre z tych związków znane były od najdawniejszych czasów i wiedza o nich przetrwała aż do średniowiecza: np. związek złota z sercem, 26 Otto Wolff żelaza z żółcią, a także roślin z organami, np. mniszka lekarskiego z wątrobą itd. Ten rodzaj wiedzy zaginął jednak i można ją ponownie odnaleźć jedynie w nowy sposób. Wspomniane związki należy rozumieć jako wynikające z historii rozwoju, powstawanie odpowiadających sobie organów, roślin i substancji przebiegało bowiem w tym samym czasie. W wyniku niezbędnego procesu indywidualizacji człowiek oddzielił się wprawdzie od przyrody, lecz pozostał z nią w wyraźny sposób spokrewniony - człowiek jako mikrokosmos jest odbiciem makrokosmosu. Dzięki poznaniu sił eterycznych w przyrodzie oraz uwarunkowanego przez nie wzajemnego przyporządkowania procesów w przyrodzie procesom w ciele, albo substancji organom, możemy oddziaływać pierwszymi na drugie. W ten sposób możemy również stymulować w organizmie procesy życiowe bądź lecznicze. Uszkodzony organ możemy pobudzić do regeneracji działającymi w przyrodzie siłami, aktywnymi na przykład w określonej roślinie. Mówiąc o tego rodzaju związku pomiędzy przyrodą a człowiekiem, mamy oczywiście na myśli tylko substancje naturalne. Substancje syntetyczne, nawet o bardzo silnym działaniu, nie wykazują żadnego wewnętrznego związku z organizmem, z człowiekiem, żadnego pokrewieństwa co do istoty. Dlatego w żaden sposób nie da się z góry powiedzieć, jaki będzie zasięg ich działania (działania opóźnionego); można go jedynie stwierdzić post factum. Z tego też powodu działania substancji syntetycznych nie można przewidzieć i testuje się je na zwierzętach. Wyników tych testów z zasady nie da się przenieść na człowieka; możliwe jest to co najwyżej w odniesieniu do niektórych objawów chorobowych. Leki, znalezione dzięki wzajemnym powiązaniom między przyrodą i człowiekiem, pobudzają podstawowe procesy w organizmie ludzkim lub pojedyncze organy. Nie są one skierowane przeciwko jakiemuś określonemu objawowi, np. stanowi zapalnemu, bakteriom itp. Oddziałują na dany organ lub cały organizm, pobudzając go do pełnienia funkcji właściwych jego naturze. Zrozumienie działania tych leków jest możliwe tylko wówczas, gdy rozpatruje się cafy organizm, nigdy wyizolowany organ. Medycyna antropozoficzna 27 Podobnie, prawdziwe zrozumienie działania rośliny możliwe jest nie dzięki poznaniu budowy, niekiedy skomplikowanej, zawartej w niej „substancji czynnej", lecz w oparciu o obraz istoty rośliny, który oczywiście znajduje swój wyraz także w substancji. Roślina to jedność, organizm. Każda komórka i substancja została przez ten organizm wytworzona i jest jego wyrazem. Wyizolowana natomiast substancja nie jest już w stanie wyrazić całości rośliny, jej istoty. Zawiera ją jednak bez wątpienia prawidłowo przygotowany wyciąg, np. „esencja". Leku nie uzyska się również przez proste zmieszanie dwóch lub większej liczby różnych substancji. Jest on czymś znacznie więcej niż tylko sumą substancji czynnych, jest organizmem, dziełem sztuki-, które farmaceuta winien przede wszystkim zachować takim, jakim stworzyła je przyroda; dzięki odpowiednim środkom może je jednak dokończyć. W procesie wytwarzania leku punktem wyjścia musi być organiczna jedność, a nie „składniki". Nowe metody sporządzania leków •t "t i f-J.f Ą By odpowiednio przetworzyć substancje wyjściowe, minerały, rośliny, organy lub toksyny pochodzenia zwierzęcego, by uczynić użytecznymi ich siły i przybliżyć je procesom zachodzącym w człowieku, obok ekstrakcji lub sporządzania wywarów stosowane są różne inne zabiegi farmaceutyczne. Zorientowane tylko na procesy zachodzące w substancji zabiegi „wzbogacania" lub wyodrębniania „substancji" czynnej można uzupełnić zabiegami ukierunkowanymi na dynamikę, na działanie sił w roślinie. Od dawna wykorzystuje się różne stopnie ciepła w celu wydobycia sił leczniczych rośliny. I tak na przykład w wypadku rośliny zielonej korzystniejsze jest przeprowadzenie zimnej ekstrakcji (maceracji), podczas gdy wysuszone korzenie lub kora wymagają wygotowania. Nie chodzi przy tym jedynie o „składniki" zawarte w roślinie i ich odpowiednio duży „odzysk", lecz o ich ukierunkowanie, poprzez sposób przygotowania, na określone organy człowieka. Jest to moż- 28 Otto Wolff liwe zwłaszcza przy jeszcze intensywniejszych procesach cieplnych, a mianowicie przy prażeniu, zwęglaniu czy spopielaniu. Chodzi właściwie o procesy alchemiczne, do zrozumienia których konieczne byłoby poznanie podstaw tej nauki. Popiół jest nie tylko mieszaniną różnych soli, lecz układem substancji, który przeszedł określony proces. Procesowi temu odpowiada w ludzkim organizmie proces oddychania, podczas którego zachodzi przemiana podobna do całkowitego spalania. Stąd też preparatami leczniczymi z popiołu działać można na odpowiednie procesy w organizmie ludzkim, zwłaszcza zaś na układ oddechowy i płuca. Tak więc poprzez wybór procesu cieplnego ukierunkowuje się preparat roślinny na funkcję organu. Zabiegiem farmaceutycznym zaproponowanym przez Rudolfa Steinera jest uaktywnianie substancji mineralnej lub metalu za pośrednictwem rośliny. Roślinę nawozi się solą metalu, a następnie kompostuje. Zabieg ten powtarza się kilkakrotnie. Dzięki niemu metal zostaje nie tylko uaktywniony, tj. przybliżony procesom życiowym, lecz -jako metal „wegetabilizowany" - ukierunkowany na ten organ lub miejsce w organizmie, z którym dana roślina jest związana. Preparatami tego typu są np. Urtica dloica Ferro culta czy Cichońum Stanno cultum*. Przy doborze rośliny bierze się pod uwagę stopień powiązania, jakie istnieje pomiędzy nią a metalem, który należy uaktywnić. Pokrzywa zwyczajna znana jest ze swego powinowactwa z żelazem. Sprawa nie polega jednak na tym, że zawiera go ona stosunkowo dużo. O wiele ważniejsza jest funkcja, jaką dana substancja ma do spełnienia w roślinie. Mogłyby wszak wchodzić w grę substancje, które roślina odłożyła, tzn. substancje wydzielone, nie mające żadnej wartości dla przemiany materii, a także terapii. Można to zrozumieć badając istotę danej rośliny. Pokrzywa potrafi rzeczywiście szczegól- * Ustawodawstwo niemieckie spowodowało konieczność zmiany nazw leków. W niektórych krajach nadal obowiązują stare nazwy: stara nazwa Ferrum per Urticam Stannum per Cichońum 1% nowa nazwa Urtica dioica Ferro culta Cichońum Stanno cultum. Medycyna antropozoficzna 29 nie umiejętnie obchodzić się z żelazem. Nie tylko je pobiera, lecz również doprowadza do stanu, w którym odpowiada ono jej własnym impulsom. Z kolei istota żelaza odciska się w pokrzywie coraz bardziej, stąd też parzący, agresywny charakter rośliny, wyrażający wojowniczy impuls Marsa-żelaza (patrz rozdział: Leczenie metalami). W organizmie ludzkim żelazo spełnia wielorakie funkcje; jedna z nich jest związana z odbudową. Jeśli chce się ją pobudzić, można to zrobić preparatem Urtica dioica Ferro culta. Wiemy dziś, że różne sole żelaza mogą działać w bardzo różny sposób. Organizmowi jest tym łatwiej przyjąć żelazo, im bardziej zostało ono uaktywnione. Nie chodzi przy tym jednak tylko o żelazo jako substancję, lecz przede wszystkim o umiejętność organizmu obchodzenia się z nim. To zaś szczególnie dobrze potrafi pokrzywa. Traktując ją w czasie wzrostu w odpowiedni sposób żelazem, pobudza się w niej właśnie te zdolności. Za pomocą pokrzywy można następnie wpływać na podobną zdolność w człowieku. Nie chodzi wówczas o dostarczenie organizmowi żelaza w formie substancjalnej, lecz o impuls pobudzający, o dynamikę obchodzenia się z substancją. Z żelazem ściśle związane jest również tworzenie się żółci. W jaki jednak sposób „powiedzieć" żelazu, by działało nie na procesy budowy, lecz na żółć? Rozwiązanie stanowi tu roślina lecznicza, mająca związek z żółcią, jak np. Cheliodonium - glistnik jaskółcze ziele. Przez odpowiednie nawożenie jej żelazem można ukierunkować siły tego metalu na proces tworzenia się żółci. Właściwym preparatem jest w tym wypadku Chelidonium Ferro cultum*. Budowa wątroby jest w szczególny sposób związana z siłami cyny. Mogą być one jednak aktywne w bardzo różny sposób. I znów można je ukierunkować za pomocą właściwej rośliny leczniczej. Na procesy budowy w wątrobie nadzwyczaj silnie działa mniszek lekarski. Działanie to można jeszcze wzmocnić, traktując go w odpowiedni sposób cyną. Otrzymuje się w ten sposób preparat Taraxacum Stanno cultum. '' Stara nazwa nowa nazwa Ferrum per Urticam Urtica dioica Ferro culta Stannum per Taraxacum Taraxacum Stanno cultum. 30 Otto Wolff Na „dalszy" etap czynności wątroby można wpłynąć stosując cykorię podróżnika. W przeciwieństwie do mniszka lekarskiego osiąga ona szczytowy punkt rozwoju późnym latem i jesienią; kwitnie zaś nie żółto, lecz niebiesko. Te „znamiona" są bardzo ważne. Umiejętność ich właściwego odczytywania jest w istocie sprawą wyszkolenia. Wyciąganie prostych wniosków przez analogię, np. że liście kształtu sercowatego są dobre na serce, zaś liście kształtu nerkowatego na nerki itd., świadczy tylko o całkowitym braku zrozumienia natury rzeczy. Chodzi raczej o dotarcie poprzez te zjawiska do obrazu istoty rośliny i znalezienie jego odpowiednika w ludzkim organizmie. Tak na przykład właściwie przygotowanym preparatem Clchońum Stanno cultwn można pobudzić nie tyle czynność anaboliczną wątroby, co raczej jej czynność wydzielniczą. W medycynie ukierunkowanej antropozoficznie często - ale bynajmniej nie zawsze - stosowany jest proces potencjonowania wywodzący się od Hahnemanna. Jeśli nie znajduje on zastosowania czy choćby uznania w zwykłej farmacji, to tylko dlatego, że obowiązuje w niej myślenie chemiczne lub substancjalno-molekularne, a tym samym nie ma miejsca na zrozumienie innego sposobu działania leków. Jeśli dzisiejsza medycyna odrzuca leki homeopatyczne, to wynika to ze wspomnianego przesądu. Widoczne lecznicze działanie substancji potencjonowanych próbuje się zbyć efektem placebo, wpływem sugestii czy też innymi niepoważnymi „wyjaśnieniami". Dzisiejsze pojęcie substancji nie wystarcza do zrozumienia procesu potencjonowania, ponieważ nie ujmuje się w sposób konkretny związku ducha z materią. Współczesny człowiek całkiem słusznie stawia wymaganie, by rozumieć to, co czyni. Sposobu działania nie powinna jednak ograniczać różna u każdego możliwość zrozumienia. Zadaniem człowieka współczesnego, a zwłaszcza badacza, jest tworzenie sobie odpowiednich wyobrażeń w oparciu o rzeczywistość. Już stosunkowo niewielkie doświadczenie wystarczy, by przekonać się o poniekąd zdumiewającym działaniu wysokich potencji. Tego rodzaju działania - przeważnie długofalowego (jawiącego się więc jako lecznicze) - nie da się osiągnąć żadnymi innymi lekami lub zabiegami. Medycyna antropozoficzna 31 Tragedia dzisiejszej medycyny polega na tym, że ze szkodą dla pacjenta świadomie i całkowicie rezygnuje ona z leków homeopatycznych. Bezwarunkowo konieczne jest, by leki homeopatyczne były stosowane zgodnie ze wskazaniami. W przeciwnym razie stają się nieskuteczne (w gruncie rzeczy jest to słuszne w odniesieniu do wszystkich leków). Im dokładniej istota takiego leku odpowiada chorobie, tym wyraźniejsze, a także szybsze jest jego działanie. Organizm jest wówczas do leku dostrojony bądź szczególnie nań wrażliwy. Na tym polega jednak jednocześnie trudność prawidłowego stosowania leku. Musi ono odpowiadać jego homeopatycznemu obrazowi lub obrazowi istoty, wynikającemu z wiedzy duchowej. Jeśli jakiś lek, w typowy sposób związany z organizmem kobiety, zwłaszcza w okresie klimakterium, zostanie „wypróbowany" przede wszystkim na młodych mężczyznach - co miało miejsce9 - łatwo będzie można „dowieść" jego nieskuteczności. Takie nierzeczowe i bezwzględnie nienaukowe „testowanie" leków homeopatycznych jest przykładem uprzedzeń, z jakimi podchodzi się do problemu, wierząc w możliwość oceny wszystkiego z własnego punktu widzenia - groteskowy błąd wykwalifikowanego w swej specjalności uczonego. * l W medycynie ukierunkowanej antropozoficznie chodzi o rozszeł* rżenie sztuki leczenia. Zawierałaby ona w sobie wszystko, co już istnieje, i kierując się wglądem w związek przyrody z człowiekiem odpowiednio stosowała lub - właśnie dzięki owemu wglądowi - świadomie z pewnych rzeczy rezygnowała. Zalecanie i stosowanie jej leków nie wynika jednak, jak to się dzieje w homeopatii, z podobieństwa działania leku i objawów chorobowych. Podstawę stanowi tu obraz istoty będący wynikiem badań nad substancją, rośliną lub procesem chorobowym. ', Jemioła a rak ' Opierając się na swym wglądzie w związek pomiędzy rośliną a procesem chorobowym Rudolf Steiner wskazał, że jemioła może stanowić lek przeciw rakowi. Zaproponował również określony spo- 32 Otto Wolff sób przygotowania preparatów i ich stosowania. W oparciu o wskazania Steinera prowadzone byty prace nad wyprodukowaniem takiego leku. Najbardziej znanym preparatem tego typu jest Iscador®*. Na jego temat zebrano dotychczas obszerny materiał doświadczalny i kliniczny10. Ponieważ leczenie tym preparatem zdobyło już sobie szersze uznanie, przedstawimy dalej krótko jego zasadę, z której wyniknie również zrozumienie sposobu działania. Zuchwałością wydawać się może oczekiwanie, by tak nieszkodliwa roślina jak jemioła mogła być skuteczna w leczeniu tak ciężkiej choroby jak rak. Na czym polega „rak"? Jak wiadomo, jest to miejscowy, wybujały rozrost komórek. Od pewnego momentu, którego nie potrafimy określić, komórka organizmu nie dzieli się ponownie na dwie „normalne" komórki, lecz powstaje nowy rodzaj komórek „dziko" rosnących. Ich wzrost jest nie tylko szybszy, lecz nie respektuje również granic organu lub całego organizmu. Jeśli nie ingeruje się w rozwój nowotworu, przebiega on dalej kosztem coraz bardziej słabnącego organizmu. Nowotwór i jego przerzuty stopniowo rozprzestrzeniają się po całym organizmie, zatruwają go i w końcu całkowicie wyniszczają. Zrozumiałe, że nowotwór próbuje się usunąć chirurgicznie lub stara się zniszczyć życie jego komórek promieniowaniem, czy też stosowanymi w chemioterapii cytostatykami. Działania te są niezbędne i w pełni uzasadnione, mają jednak poważne następstwa. Z tego powodu należy zawsze dobrze wyważyć korzyści i nieuniknione straty. Zarówno promieniowanie, jak i zwykle stosowane substancje chemio-terapeutyczne działają niszcząco - tak t?Ż właściwie powinny działać - ale ceną za to jest niszczenie także zdrowych komórek. Jak zatem roślina, która nie jest nawet szczególnie trująca, mogłaby działać na nowotwór równie silnie, czy nawet jeszcze silniej? Nie potrafią tego pojąć przede wszystkim fachowcy. Sposób działania jemioły jest rzeczywiście zupełnie inny niż przedstawionych wyżej zwykłych środków. Aby to zrozumieć, należy najpierw zapoznać się z właściwościami tej rośliny. * Innymi preparatami z jemioły opracowanymi na podstawie wskazań Rudolfa Steinera są Iscucin, Yiscum Abnoba, Helkor, Isorel. Medycyna antropozoficzna 33 Jemioła wykazuje osobliwe cechy, które pozwalają zrozumieć jej działanie: jest półpasożytem, to znaczy wytwarza wprawdzie w liściach zielony barwnik, ale nie może rosnąć jak inne rośliny na Ziemi. Zdana jest na żywiciela, drzewo, któremu jednak jako półpasożyt nie szkodzi. Częstymi żywicielami jemioły są topole, jabłonie i sosny. Nie rozwija się ona natomiast na bukach i wiśniach, mimo że jabłonie i wiśnie są ze sobą blisko spokrewnione. Bardzo charakterystyczne jest następujące zachowanie: u każdej rośliny wyższej korzenie rosną ku środkowi ziemi, pędy zaś ku słońcu; w wypadku jemioły łodyga i liście nie rosną ku słońcu. Tworzą okrągły krzak, który rozrasta się, nie uwzględniając relacji wobec Ziemi i Słońca. Wierzchnia strona liścia jemioły jest taka sama jak spodnia, co nie zdarza się u roślin wyższych. Krzak jemioły jest, jak wiadomo, wiecznie zielony. Nie traci liści zimą, co oznacza, że nie uczestniczy w rytmie rocznym. Z tych oraz wielu innych właściwości można odczytać, że jemioła nie wykazuje więzi z przestrzenią i czasem, ani też z Ziemią. Wykazuje natomiast wyraźny związek ze światłem. Kiełkowanie większości roślin wymaga ciemności; niektóre mogą kiełkować pomimo obecności światła, jemioła zaś do wykiełkowania musi mieć światło. Przy braku światła liście roślin żółkną, podczas gdy liście jemioły nie zmieniają barwy. Zielony barwnik liści, powstający tylko w obecności światła, u jemioły znajduje się również w ssawce (tak określa się „korzeń" jemioły tkwiący w tkance drzewa-żywiciela, gdzie przecież jest ciemno). Jemioła wykazuje ponadto silny związek z wodą. Szczególnie dobrze rozwija się ona na drzewach rosnących na żyłach lub ciekach wodnych. Liście jemioły wyparowują sześciokrotnie więcej wody niż liście drzewa-żywiciela. Wnikliwsze zbadanie właściwości jemioły pozwala na wytworzenie sobie jeszcze pełniejszego obrazu jej istoty. Niemniej już tych kilka osobliwości, które wymieniliśmy, wystarcza, by stwierdzić, że jemioła nie przejawia więzi z Ziemią i stroni od wszystkiego, co wiąże się z typowymi siłami ziemskimi. Związana jest natomiast wyraźnie z elementem wody. Nie oznacza to jednak, że pobiera wodę i zawiera jej tyle co pomidor, lecz że posiada zdolność jej przeobrażania, a tym samym zdolność życia. Wynika ona ze związku jemioły ze światłem. 34 Otto Wolff Światło jest właśnie tym elementem, który jest aktywny przy tworzeniu struktury, kształtowaniu. Pomyślmy choćby o zbyt silnie uformowanych roślinach wysokich gór w przeciwieństwie do nie uformowanego, wybujałego wzrostu roślin przy braku światła. Ale co to wszystko ma wspólnego z rakiem? Zdrowy wzrost musi być nieustannie kierowany i kształtowany, tzn. utrzymywany w określonych granicach. Tkanka nowotworowa jest wprawdzie żywą tkanką (właściwie zbyt żywą), ale przez swój rozrost wykazuje niedostateczne zorganizowanie i uformowanie. Rak jest więc żywym, obcym ciałem, którego proces wzrostu uległ zmianie, a życie przebiega kosztem organizmu. Siły formotwórcze organizmu są zbyt słabe, aby ów wzrost nowotworu opanować i utrzymać w ryzach. Nie pochodzą one jednak z pojedynczej komórki, lecz z całego organizmu. Dopóki sił tych poszukuje się tylko w komórce, nie można ich naturalnie znaleźć. Dopiero w ostatnich latach dokładniej zbadano pod tym kątem znaczenie organizmu jako całości, jego zdolność obrony, zdolność rozpoznawania obcego życia itd. Rakiem zajmuje się coraz bardziej wyspecjalizowana dziedzina - immunologia. Wiadomo już dziś, że organizm chorego na raka nie dostrzega owego obcego życia i nie dysponuje przeciwko niemu dostatecznymi siłami obronnymi. Wynika z tego nowa droga w leczeniu raka: wzmocnienie zdolności obronnych organizmu. Jest to dziś przedmiotem światowego programu badawczego, którego pierwsze rezultaty znajdują już częściowe zastosowanie w praktyce, podczas gdy do niedawna jedyną bronią przeciw rakowi był zabieg chirurgiczny lub napromieniowanie. W jemiole znajdujemy połączone dwie różne zasady działania. Dzięki nowym badaniom odkryto substancje o nadzwyczaj silnym działaniu cytostatycznym, a więc takie, które w kulturach komórek intensywniej niszczyły komórki rakowe lub hamowały ich rozwój niż stosowane dziś zwykłe substancje chemiczne. Znaną wadą tych ostatnich jest paraliżowanie sił obronnych organizmu. Cechą szczególną substancji cytostatycznych jemioły jest to, że mimo wysokiej skuteczności w niszczeniu komórek raka nie atakują one normalnych, zdro- Medycyna antropozoficzna 35 wych komórek, a ponadto - co wykazały badania10 - pobudzają cały system obronny organizmu. Niepowtarzalną cechą jemioły jest zatem nie tylko jej wysoce skuteczne działanie na komórki raka, ale również pobudzanie całego organizmu do obrony, tzn. zwalczania nowotworu. Na ogół mówi się, że obie te zasady działania wzajemnie się wykluczają. Rzeczywiście, poza jemiołą nie znaleziono, jak dotąd, żadnej substancji, która łączyłaby je obie. Jemioła działa zarówno cytostatycznie (hamuje rozwój komórek rakowych), jak i stymulująco na system immunologiczny, pobudza zatem cały organizm do obrony przed „fałszywym" życiem. Ta wyjątkowość jemioły winna zwrócić uwagę naukowców z całego świata zajmujących się badaniami nad rakiem. Otwiera się tu bowiem nowa droga terapii, wolna od znanych, poważnych wad związanych z samym tylko niszczeniem komórek. Możliwość pobudzenia organizmu preparatami z jemioły poprzez wzmocnienie jego zdolności obrony przed obcym życiem została już tymczasem wielokrotnie potwierdzona. Istnieje bogata dokumentacja kliniczna, z której wynika, iż w wypadku terapii jemiołą mamy do czynienia ze sposobem leczenia nie prowadzącym do uszkodzeń powodowanych przez zwykłe cytostatyki. Stosowanie tej rośliny w wysokim procencie przypadków rzeczywiście przedłuża życie, wpływa często na zwolnienie tempa lub zahamowanie rozrostu nowotworu, a niekiedy nawet powoduje jego całkowity zanik10. W szczególności możliwe jest zapobieganie powstawaniu nowotworów lub występowaniu przerzutów po operacji przez profilaktyczne stosowanie jemioły. Badania w tym zakresie nie zostały bynajmniej zakończone. Nie zostały także w pełni wydobyte możliwości tkwiące w samej roślinie. Ponieważ choroba nowotworowa dotyczy całego człowieka, nie można się z nią uporać stosując jedynie leki, nawet najlepsze i najskuteczniejsze. Praktycznie dotyczy to wszystkich chorób przewlekłych oraz tych, które głęboko sięgają w człowieka. Do terapii o głębokim, przestrajającym działaniu należą m.in.: odpowiednie odżywianie, zmiana stylu życia, aktywność równoważąca, w szczególności zaś terapia artystyczna itp. 36 Otto Wolff Podstawowym czynnikiem harmonijnego, tj. zdrowego rozwoju całej osobowości człowieka jest sztuka. Nie jest ona „... czymś w rodzaju luksusowego dodatku do życia, lecz nieodzownym warunkiem wszelkiego bytu godnego człowieka; czymś, co czyni z człowieka dopiero pełną istotę i nadaje ludzkiej cywilizacji pełny sens. Agnosty-cyzm pozbawia człowieka prawdy, która pragnie i musi żyć w sztuce." (R. Steiner) Prawdziwa sztuka umożliwia człowiekowi wypełnienie jego zadania na ziemi i rozwinięcie najszlachetniejszej natury. Owa misja sztuki została jednak w naszych czasach po części zapomniana. Nie każde nowoczesne dążenie artystyczne działa w tym duchu. Rudolf Steiner dał zdecydowany impuls do uczynienia sztuki owocną w dziedzinie terapii. Powstała w ten sposób nowa gałąź zawodowa, terapia artystyczna, obejmująca malowanie, rysowanie, modelowanie, muzykę, kształtowanie słowa (Sprachgestaltung) i eurytmię. Chodzi przy tym o aktywne uczestnictwo pacjenta, nie zaś o pasywną postawę widza. Ze stworzonej przez Steinera nowej sztuki ruchu - eurytmii - powstała eurytmia lecznicza, która w szerokim zakresie może być stosowana do pobudzenia procesu leczenia. Proces tworzenia ludzkiej postaci, po substancje włącznie, określa jej funkcja. U jego podstaw leży ta sama twórcza siła kształtująca, która uformowała również głoski. Stosowane w eurytmii leczniczej formy ruchowe umożliwiają oddziaływanie na procesy życiowe, składające się na funkcje organizmu oraz aktywność jego organów. Typowe leki Na zupełnie nowej zasadzie działania oparte są wywodzące się od Rudolfa Steinera leki przeciw typowym chorobom, takie jak Cardio-doron®, Hepatodoron®, Kephalodoron®. Z zewnątrz mogą one wyglądać jak mieszanki, nie są nimi jednak. W procesie farmaceutycznym odpowiednie rośliny lub minerały, pozostające w jasno określonym wzajemnym związku, połączone zostały w jedną całość. Nie są to więc kombinacje lub mieszanki, które można by w dowolny sposób uzupełniać. Pewne wzajemne przeciwieństwo roślin i minerałów zo- Medycyna antropozoficzna 37 stało w tych lekach zrównoważone dzięki procesowi farmaceutycznemu i połączone w jedność wyższego rodzaju. Opierają się one na koncepcji, która za punkt wyjścia przyjmuje nie konkretne choroby, lecz podstawowe procesy zachodzące w człowieku lub jego poszczególnych organach czy układach. Dlatego nie są to leki przeciw jednej, wąsko określonej chorobie, lecz działają na grupy chorób typowych dla danego organu, wspomagając go w pełnieniu funkcji właściwych jego naturze. Wyjaśnimy to na kilku przykładach. Istotnym wynikiem badań duchowych Rudolfa Steinera jest trój-członowa struktura ludzkiego organizmu. Obejmuje ona biegun nerwów i zmysłów, biegun kończyn i metabolizmu oraz pośredniczący między nimi układ rytmiczny. Chodzi przy tym o podejście dynamiczne, mogące stanowić fundament dla zrozumienia istoty zdrowia i choroby. Zaburzenie owej dynamiki w organizmie, np. przewaga procesów metabolicznych i owładnięcie przez nie układem nerwo-wo-zmysłowym, może stworzyć warunki do powstania przede wszystkim migreny. Poszerzone przez antropozofię poznanie przyrody pozwala na znalezienie wewnętrznego pokrewieństwa pomiędzy kwarcem (naturalny kwas krzemowy) i układem nerwowo-zmysło-wym z jednej strony oraz siarką i układem metabolicznym z drugiej. Między tymi dwoma układami pośredniczy układ rytmiczny, za którego reprezentanta można uznać żelazo, co daje się odczytać również z zawartości tego metalu we krwi oraz całości procesu przemiany materii z jego udziałem. Dzięki odpowiednim zabiegom farmaceutycznym otrzymuje się z wymienionych trzech substancji naturalnych lek Kephalodoron® (w Szwajcarii znany pod nazwą Biodoron®), mający wpływ dokładnie na wymienione procesy. Nie jest to w żadnym razie środek przeciwbólowy czy lek działający bezpośrednio na zaburzenia naczyniowo-ruchowe. Działa on na dynamikę procesów. Dopiero jej zaburzenie powoduje objawy chorobowe. Jego działanie nie obejmuje zatem jakiegoś konkretnego organu, lecz zachodzi tam, gdzie choroba rzeczywiście bierze swój początek. Głównym organem procesów życiowych, ciała eterycznego, jest wątroba. Zachodzą w niej prawie wszystkie procesy życiowe, zarówno przemiany białka, tłuszczów, jak i węglowodanów. Związek między 38 Otto Wolff wątrobą a życiem odzwierciedla w wielu językach podobieństwo nazw (niem. Leber - Leben, ang. liver - live, ttfe - przyp. tłum.). Wątroba jest więc jednocześnie organem wykazującym w swej naturze najwięcej cech roślinnych. Jej związek z życiem można zauważyć w wielu szczegółach procesu przemiany materii. Typowy dla rośliny sposób wzrostu obserwujemy przede wszystkim w liściach. Istnieje roślina, która szczególnie dobrze umie gospodarować cukrem, odgrywającym - jak wiadomo - centralną rolę w przemianie materii wątroby: winorośl. Dlatego też używa się jej liści. Łączy się je, odpowiednio przygotowując, z innymi liśćmi - liśćmi poziomki pospolitej - które funkcję tę przekazują dalej. W jej owocach uwidaczniają się zupełnie inne cechy niż u winorośli. Poziomka zorientowana jest raczej na białko i jego tworzenie. Hepatodoron® jest lekiem powstałym z połączenia liści winorośli i poziomki pospolitej. Środek ten pozwala zatem przywrócić aktywność prawzoru funkcji wątroby. Wiadomo, iż by zrozumieć serce, nie należy go rozpatrywać oddzielnie, lecz wraz z układem krążenia, z którym tworzy całość. Pomimo to z łatwo zrozumiałych, praktycznych względów chętnie rozróżnia się leki działające na serce i leki działające na krążenie krwi -przy czym w ich działaniu istnieją znaczne różnice. Wszelako można uchwycić nadrzędną zasadę obejmującą i serce, i układ krążenia. Jeśli obydwa te elementy organizmu harmonijnie z sobą współdziałają, wówczas funkcjonowanie całości jest optymalne: układ krążenia nie jest przeciążony, a serce może w najodpowiedniejszy sposób dopasowywać się do aktualnych warunków. Zrozumieniu owych możliwości i procesów staje na przeszkodzie współczesny pogląd, traktujący serce jako motor i pompę poruszające krew, i nie uznający aktywności własnej krwiobiegu. Jeśli jednak za punkt wyjścia przyjmie się poszerzone poznanie serca i krwiobiegu, wówczas zrozumie się, że pierwiosnka lekarska i drapacz lekarski to dwie rośliny o przeciwstawnych właściwościach; to samo poznanie odsłoni nam również związek obu roślin z czynnością serca i krwiobiegu. Dzięki trzeciej roślinie - lulkowi czarnemu - zostają one połączone w jedną całość. Powstały w ten sposób lek, Cardiodoron®, nie jest przeznaczony do leczenia jakiejś określonej choroby serca, Medycyna antropozoficzna 39 nie jest również „środkiem" na układ krążenia, lecz swoim działaniem obejmuje całość funkcji serca-krwiobiegu. Można go uważać za lek, ponieważ sprawia, iż nieprawidłowo przebiegająca funkcja powraca do normy. Leki oparte na tej samej koncepcji opracowano także z myślą o innych organach i funkcjach organizmu. „Nową" zasadą tych leków jest zatem to, że nie są one ukierunkowane przeciw jednej konkretnej chorobie czy objawowi, lecz pomyślane tak, by działały na rzecz danego organu lub funkcji. Ich celem nie jest zapobieganie czemuś, zmniejszenie czy blokowanie czegoś, lecz działanie pozytywne, odwoływanie się do właściwych funkcji i procesów formujących danego organu. Zostały tym samym otwarte nowe możliwości terapii oraz profilaktyki, rzeczywiście odwołujące się do sił uzdrawiających w organizmie. Rudolf Steiner wskazał na przyszłe zadanie człowieka: „działać w harmonii nie z przyrodą już powstałą, lecz z przyrodą dopiero powstającą". Współczesnemu myśleniu trudno jest to zrozumieć. Przyzwyczajeni jesteśmy bowiem brać pod uwagę wyłącznie substancje, a nie procesy, zwłaszcza te, które zachodzą w świecie ożywionym. Chcielibyśmy sprowadzić je do zjawisk fizycznych i reakcji chemicznych. Każda substancja, w tym również każda wyodrębniona z rośliny substancja biologicznie czynna, jest czymś skończonym, gotowym, nie podlegającym już prawom żyjącej rośliny. Jest jednak wynikiem działania tych praw. Posługiwanie się takimi substancjami jest oczywiście konieczne i uzasadnione. Nowe podejście idzie dalej, próbując poznać siły, które są czynne w roślinie i prowadzą do tworzenia się substancji. Wykorzystuje ono jednak nie gotową substancję, lecz aktywne siły. Aby poznać je w działaniu, lekarz musi - jak żądał tego Paracelsus - „zdać egzamin przyrody". Zaczątki przyszłych możliwości, jak np. „wytwarzanie leków według modelu rośliny leczniczej", zostały już stworzone przez uczniów Steinera. Preparaty takie jak np. Solutio Ferri comp. naśladują procesy roślinne zachodzące w pokrzywie zwyczajnej (Urtica dioica). Podobnie Solutio Si- 40 Otto Wolff liceae comp.* odpowiada procesom w skrzypie polnym (Eąuisetum arvense) itd. Dalszą wskazówką Rudolfa Steinera, która została już w pewnym stopniu wykorzystana praktycznie, jest włączenie sił kosmicznych w proces wytwarzania leku. Badania nad siłami leżącymi u podstaw powstawania rośliny umożliwiły przedłużenie ich działania dzięki zastosowaniu specjalnej, rytmicznej obróbki soków. Opracowano specjalne techniki, w których procesy rytmiczne umożliwiają oddziaływanie kosmicznych sił formotwórczych na sok wyciśnięty z rośliny, by w ten sposób spotęgować jego terapeutyczne właściwości (preparaty-Rh*). Leczenie metalami * * Trzon sztuki lekarskiej opartej na poznaniu duchowym stanowi stosowanie w terapii siedmiu metali: ołowiu, cyny, żelaza, złota, miedzi, rtęci i srebra. Opiera się ono na zrozumieniu powinowactwa metali z odpowiadającymi im organami i procesami w organizmie człowieka. Powinowactwo to wynika zaś z kosmicznego, a dokładniej planetarnego, pochodzenia zarówno metali, jak i organów czy procesów. Echo dawnej, głębokiej wiedzy o owych związkach odnajdujemy w nazwach takich, jak np. Merkury, którą określa się planetę, jak również przyporządkowany jej metal - rtęć**. Także niemiecka nazwa Saturnismus, odnosząca się do zatrucia ołowiem, lub Aqua Satumi, wody ołowiawej (2% roztwór octanu ołowiu - przyp. tłum.), stosowanej jako lek, świadczą o tym, że w dawnych czasach wyczuwano, iż oddziaływanie planet tożsame jest z określonymi metalami, a te z kolei z odpowiednimi procesami w ludzkim organizmie. Działanie planet na Ziemię znajduje swój kres w metalach. Liczne prace * Producent: Weleda AG, Schwabisch Gmiind. ** W języku niemieckim używa się w odniesieniu do rtęci słowa Quecksilber lub niekiedy dawnej nazwy Merkur, podobnie w j. franc. - mercure, ang. - mer-cmy (przyp. tłum.). Medycyna antropozoficzna 41 badawcze unaoczniły te wzajemne pozwiązania planet z metalami w sposób eksperymentalny11. W człowieku działanie planet rozciąga się na kształtowanie organów lub funkcji, pozostaje zatem w sferze procesów. Fakt, że z zapłodnionej komórki jajowej powstaje w efekcie nie przypadkowy zbiór komórek, lecz cała zróżnicowana tkanka, że wykształcają się określone funkcje organizmu, jest wyrazem dostępnego poznaniu działania planet. Planeta Metal Organ lub funkcja *T Rudolf Steiner, opierając się na badaniach duchowych, przedstawił związki pomiędzy planetami, metalami i organami lub konkretnymi procesami w człowieku w formie, jaka odpowiada współczesnej świadomości. Są one następujące: Planeta Metal Organ Saturn ołów śledziona Jowisz cyna wątroba Mars żelazo żółć Słońce złoto serce Wenus miedź nerki Merkury rtęć płuca Księżyc srebro mózg Z powyższego przyporządkowania metali wynika ich terapeutyczne zastosowanie. Należy jednak zaznaczyć, iż oprócz związku metali z organami istnieje również ich związek z określonymi funkcjami, obejmującymi swym zasięgiem całego człowieka12. Na początku może się wydawać niezrozumiałe, dlaczego substancje takie jak ołów czy srebro miałyby odgrywać w ludzkim organizmie istotną rolę, skoro występują w nim w niewielkich ilościach. Wyjąt- 42 Otto Wolff Idem pod tym względem są żelazo i miedź. Decyduje tu jednak specyficzna dynamika, to, co obecne jest w substancji jako aktywność sił. Na przykład w wypadku żelaza można łatwo pokazać, że z substancją i specyfiką wszelkiego jej działania nierozerwalnie związane są zarówno procesy cielesne, jak i duszno-duchowe. Niektóre metale lub pierwiastki pozostają czynne wyłącznie w sferze dynamiki jako siły, inne natomiast, jak żelazo lub miedź, aktywne są również jako substancje. Mamy tu do czynienia z płynnym przejściem. Dlatego w zastosowaniach terapeutycznych rzadko konieczne jest podawanie tych metali w formie dawki substancjalnej. Najczęściej uaktywnia się je do stanu działania dynamicznego dzięki homeopatycznemu procesowi potencjonowania lub za pośrednictwem roślin (metale wege-tabilizowane). Dopiero wówczas osiąga się pożądane działanie w sferze procesualnej. Rozpatrując istotę człowieka w sposób bezstronny (wyobrażenie to słuszne jest do pewnego stopnia również w wypadku zwierzęcia), można stwierdzić, że istnieją w nim procesy, dzięki którym powstaje nowa, żywa substancja - jak to ma miejsce przede wszystkim w fazie wzrostu, a jednocześnie procesy im przeciwne: z żywej całości wyłamują się nieustannie substancje, przechodząc w stan martwego minerału - jak to możemy obserwować w procesie tworzenia się kośćca czy zębów. Pierwszy z wymienionych procesów prowadzi ku życiu, tworzy substancję żywą; drugi - przeciwny mu, od życia ku śmierci, tworzy substancję mineralną. Oba te przeciwstawne, rzeczywiście biegunowe procesy nieustannie przebiegają w organizmie człowieka. Pierwszy z nich przeważa, oczywiście, w okresie młodości, drugi natomiast w okresie starości, prowadząc w końcu do śmierci. Oba procesy są wyrazem przeciwnych w swej naturze działań srebra i ołowiu. Podobnie jak Księżyc jest planetą położoną najbliżej Ziemi, tak samo srebro, jako metal księżycowy, obejmuje swoją dynamiką najbliższe z procesów wykraczających poza prawa ziemskie. Są to procesy życiowe - w swej naturze pochodzenia kosmicznego - a to, że mają one w ogóle jakieś pole działania, związane jest z istotą srebra. Stąd też srebru podlegają procesy ożywiania i regeneracji, w szer- Medycyna antropozoficzna 43 szym znaczeniu, procesy budowy. Dotyczy to nie tylko funkcji właściwych organom prokreacji, których związek z Księżycem można wyraźnie rozpoznać w cyklu miesiączkowym, lecz także w sensie ogólnym, w procesach powstawania i regeneracji tkanek. Życie może się rozwijać tylko tam, gdzie obecny jest element wody, nigdy zaś w elemencie stałym i krystalicznym. Dlatego sfera działania srebra jest niemal tożsama ze zdolnością organizmu do właściwego zapanowania nad procesami zachodzącymi w cieczach. Powszechnie znany jest zresztą wykraczający poza organizm człowieka związek Księżyca z zasobami wodnymi Ziemi (np. jego oddziaływanie na pływy mórz). Tworem w organizmie podlegającym wpływowi srebra lub Księżyca jest mózg. Proces jego formowania zakończył się najwcześniej, mózg jest więc najstarszym organem. Właśnie dlatego, że jego własne siły formotwórcze stosunkowo wcześnie i niemal całkowicie się z niego wycofały, komórki nerwowe w krótkim czasie po urodzeniu tracą zdolność do podziału, prawie całkowicie obumierają. Funkcja, jaką pełni mózg - funkcja lustra, jest również typowa dla procesów związanych ze srebrem. Dzięki niej mogą powstawać postrzeżenia. Typowymi zatem dla srebra obszarami działania są biegunowo sobie przeciwne procesy ożywiania i regeneracji z jednej strony oraz procesy tworzące mózg z drugiej. Przeciwieństwem srebra, nie tylko pod względem właściwości fizycznych i chemicznych, lecz również działania w sferze procesual-nej, jest ołów. Wpływa on ograniczająco na procesy życia. W wyniku jego działania substancje ożywione przechodzą w stan stały minerału. Czynne w substancji ożywionej siły eteryczne zostają tym samym uwolnione, tworząc podstawę dla procesów duchowych. Opierając się na dawnym wglądzie, przedstawiano odpowiadającego ołowiowi Saturna jako źródło sił śmierci. Ludzki szkielet jest wynikiem działania Saturna, a zarazem wizerunkiem śmierci. I wreszcie procesowi śmierci przebiegającemu w organizmie człowiek zawdzięcza możliwość swobodnego rozporządzania duchem. Jednocześnie proces ten -w razie konieczności - umożliwia przechodzenie substancji ożywionych w podobny minerałom stan stały lub powoduje ich obumieranie. 44 Otto Wolff Gdyby w człowieku czynne byty tylko procesy srebra i ołowiu, mógłby on jedynie oscylować między życiem a śmiercią. Nie powstałoby jednak podłoże dla działań duszy. By mogło to nastąpić, oba procesy muszą zostać poddane dalszym przeobrażeniom. „Ożywione" przez aktywność srebra substancje winny pozostać w dyspozycji całego organizmu i nie mogą prowadzić „własnego życia". Muszą zostać poprowadzone ku wyższym funkcjom. Proces, który to sprawia, tożsamy jest z Merkurym. Od dawien dawna widziano w Merkurym siły pośredniczące i łączące. Jako posłaniec bogów pośredniczył on między niebem i ziemią, między wyższymi istotami duchowymi i człowiekiem, a także między różnymi dziedzinami. Mamy tu więc prazasadę leczenia, jako że wiele chorób polega na zaburzeniach w pośredniczeniu: w jednym miejscu organizmu występuje nadmiar jakiejś substancji lub procesów, w innym zaś ich brak. Mogą w ten sposób powstawać zatory. Proces merkurialny likwiduje je. Merkury był w starożytności bogiem kupców, gdyż właśnie ich zadaniem było przekazywanie tego, co występowało na jednym obszarze w nadmiarze, do miejsca, gdzie występował niedobór. W wyższym sensie jest to rzeczywiście czynność lecznicza, dlatego też Merkury był jednocześnie bogiem lekarzy. Organem powstałym z sił Merkurego są płuca. We wdechu i wydechu pośredniczą one między siłami ożywiającymi i uśmiercającymi. Wraz z typowym ludzko-zwierzęcym procesem oddychania stworzona została podstawa dla wyższego życia - dla wykraczającego poza biologiczne życie wegetatywne życia dusznego. O ile proces ołowiu rządzi na granicy pomiędzy tym, co żywe, a tym, co martwe, mineralne, o tyle procesy cyny, podobnie jak i rtęci, stoją o stopień wyżej niż działanie pary przeciwieństw: ołów-srebro. Obszar działania procesów cyny nie obejmuje więc stanu stałego czy tym bardziej formy mineralnej; należą do niego typowe dla substancji organicznych stany półstałe. Jak wiadomo, sole mogą krystalizować z roztworu; przechodzą wówczas ze stanu ciekłego w stan stały. Nie istnieją jednak przy tym stopnie pośrednie, nie ma także miejsca stopniowe przechodzenie z jednego stanu w drugi. W dziedzinie organicznej występują natomiast wszelkie możliwe półstałe stany po- Medycyna antropozoficzna 45 średnie, jak np. ciągliwy miód, galareta, chrząstka itp. Kryształ soli wyraża nie tylko efekt działania sił śmierci, lecz ukazuje również siły tkwiące w tworzywie i aktywne w procesie kształtowania kryształu. Stąd też najczęściej substancję można określić już na podstawie jej formy krystalicznej. W przeciwieństwie do tego właśnie stan półstały jest otwarty na działanie innych sił, nie wynikających ze specyfiki substancji. To formowanie i modelowanie materii organicznej zachodzi dzięki siłom cyny. Organem powstałym na skutek działania sił cyny jest wątroba. Typowa dla stanu półstałego jest na przykład jej konsystencja. Wątroba związana jest z panowaniem nad elementem wody. Stąd też proces cyny oddziałuje również na gospodarkę wodną, jednak w zupełnie inny sposób niż przedstawiony proces Merkurego: cyna organizuje wodę, Merkury natomiast wprawia ją w ruch, np. w razie powstania zastojów. Trzecie z biegunowych przeciwieństw: miedź-żelazo doprowadza do stanu dojrzałości i rozwija dalej to, co zostało osiągnięte dzięki poprzednim procesom, i w rezultacie organizm otwiera się na działanie duszy. Miedź związana jest z tym aspektem przemiany materii, który odpowiada procesom budowy. Znaczenie miedzi nie polega jednak na tworzeniu substancji ożywionej - co jest zadaniem procesów srebra - lecz na doprowadzeniu jej do „dojrzałości", tak by substancję tę mogła przeniknąć dusza i mógł się nią posługiwać duch. Ożywiona poprzez wątrobę substancja, dotąd zdolna „tylko" do życia, musi ulec takiej dalszej przemianie, by móc przyjąć impulsy duszy i ducha. Dzieje się to dzięki czynności układu nerek-nadnerczy, organu odpowiadającego miedzi. Dzięki procesowi miedzi działającemu poprzez nerki substancja ożywiona „dojrzewa", stając się zdolna do odczuwania. Człowiek może dać tym samym gościnę ciału dusznemu*. * Ciało duszne, obok ciała fizycznego i życiowego (eterycznego), trzeci - nad-zmysłowy - człon cielesny istoty ludzkiej. Dzięki jego istnieniu i aktywności możliwe są odczucia zmysłowe (barwy, zapachy, smaki, wrażenia dotykowe, cieplne, ból, zmęczenie, poczucie równowagi i ruchu ciała itd.), odczucia związane z procesami życiowymi (głód, pragnienie, poczucie zdrowia i choroby, odczucia 46 Otto Wolff Ze wszystkich siedmiu metali najbardziej znana pod względem fizjologicznym jest rola żelaza, ponieważ występuje ono w organizmie w znacznych ilościach również w formie materialnej. Istnieją jednak różne jego stany i miejsca aktywności. To właśnie po owym ciągłym przejściu żelaza - od działań niematerialnych, czysto dynamicznych, do formy substancjalnej - poznajemy jego znaczenie dla człowieka. Jest to metal związany z możliwością inkarnacji, tzn. stwarza niezbędne połączenie ducha i duszy z ciałem. Dzięki żelazu duch człowieka może przejawiać się na ziemi. Dzięki procesowi żelaza człowiek utrzymuje aktywność, wykazuje odwagę i energię życiową. Procesowi temu, a także samemu żelazu i Marsowi, przyporządkowana jest żółć. Chodzi tu o proces jej tworzenia w wątrobie. Wymienione wcześniej trzy pary przeciwieństw skupia w sobie i potęguje złoto. Jest ono metalem o najszerszym działaniu, łączącym w spotęgowanej formie istotne właściwości pozostałych sześciu metali. Stanowi centrum biegunowych przeciwieństw, podobnie jak Słońce stanowi centrum systemu planetarnego, a serce - punkt środkowy całego człowieka, punkt, w którym przeciwieństwa się równoważą. Na odczuciu tego faktu opiera się wyższość i wartość złota. Łączą się w nim harmonijnie największe przeciwieństwa. Jako prawdziwie królewski metal złoto jest symbolem drogi rozwoju oraz celu człowieka i ludzkości. Siedem wymienionych metali tworzy jedność, mikrokosmos człowieka, odbicie makrokosmosu, które należy zatem pojmować realnie. Złoto Harmonia Miedź Żelazo Obecność duszy Aktywność Rtęć Cyna Pośrednictwo Władanie Srebro Ołów Życie Śmierć cd ze str. 41 towarzyszące rośnięciu i starzeniu się organizmu itd), ruch ciała, a także popędy, namiętności, żądze, zadowolenie, niezadowolenie itd. Por. R. Steiner, Teozofia, rozdz. „Istota człowieka". (Przyp. red.) Medycyna antrepazoficzna 47 Obecna sytuacja w lecznictwie Wysoce skuteczne leki, jakie ma dziś do dyspozycji lekarz - i po części bez recepty również pacjent - pozwalają mu w „niezawodny" sposób wyeliminować lub złagodzić bóle, stany zapalne, zaparcia, zgagę, stany lękowe itd. Działanie tych leków jest najczęściej natychmiastowe, ale nietrwałe. Dlatego wiele osób musi je przyjmować bez przerwy. Nie leczą one choroby. Działają tylko na objawy, a nie na stojącą za nimi chorobę. Z tego względu określa się je jako objawowe. Przejściowemu stosowaniu leków przy drobnych niedo-maganiach lub dolegliwościach nie można oczywiście niczego zarzucić. Często jednak pacjent przyzwyczaja się do takich leków i przekonany jest, że się bez nich nie obejdzie, obejść się już nie może lub nie chce. Niejednokrotnie nie jest łatwo stwierdzić, czy dany lek działa objawowo, czy przyczynowo. Tabletka przeciwbólowa działa na ogół objawowo, gdyż ból nie jest chorobą, a tylko jej objawem. W wypadku innych leków, jak np. antybiotyki, rozstrzygnięcie zależy od poglądu na istotę choroby. Jeśli jej przyczynę upatruje się w bakteriach, działanie antybiotyku jest przyczynowe. Jeśli zaś widzi się w nich jedynie objaw choroby, będzie ono działaniem objawowym. Można by w tym miejscu postawić zarzut, iż problem jest teoretyczny, gdyż chodzi przede wszystkim o to, by pacjent wyzdrowiał. Takie podejście nie odpowiada jednak rzeczywistości. Jeśli przyczyną choroby są bakterie, to człowiek wyzdrowieje, gdy się je usunie. Jeśli natomiast nie uważa się ich za przyczynę choroby, a przyczyna tkwi natomiast w organizmie, zniszczenie bakterii nie ma nic wspólnego z wyleczeniem. Praktyka coraz częściej uwidacznia, że problem choroby nie jest tożsamy z bakteriami, a ich pozbycie się nie oznacza w żadnym razie zdrowia. W gruncie rzeczy stosując antybiotyki działa się nie na człowieka, lecz na bakterie. Hamuje się ich wzrost lub niszczy - w idealnym przypadku - bez wpływu na organizm pacjenta. Z tego też względu poddaje się próbom bakterie i ich wrażliwość na 48 Otto Wolff antybiotyki, nie zaś sam organizm ludzki. Zastosowanie antybiotyku daje skutek niezależnie nawet od rodzaju choroby. Tym samym lekiem można leczyć zapalenie płuc, zapalenie pęcherza moczowego czy ropień stopy, a więc zupełnie różne choroby. O jego zastosowaniu decyduje jedynie to, czy chorobę wywołuje ten sam zarazek. Fakt leczenia różnych chorób za pomocą tego samego leku staje się zrozumiały tylko wtedy, gdy wiemy o istnieniu bakterii, znamy ich sposób życia, wrażliwość itd. Istnieją jednak również leki działające inaczej. Jeśli u kogoś występuje niedobór kwasu żołądkowego, wydaje się zrozumiałe, że należy mu tego kwasu dostarczyć i przywrócić w ten sposób „normalne" warunki. Jeśli u starszych osób występuje np. niedoczynność gruczołów, wówczas uzupełnia się ich działanie, podając chorym wyciągi z tych gruczołów lub odpowiednie preparaty syntetyczne. Zaliczyć tu można np. leczenie hormonami. Taki sposób leczenia określa się jako terapię substytucyjną. Jej zastosowanie może być konieczne, czy nawet uratować życie. Przykładem mogą być cukrzycy: dostarczenie insuliny (wytwarzanej w trzustce), której brak występuje u tych ludzi, może tak dalece znormalizować przemianę materii, że będzie ona niemal taka sama jak u człowieka zdrowego. Podając ten hormon w sytuacjach krytycznych, zagrażających życiu, przy tzw. śpiączce cukrzycowej, szybko udaje się przezwyciężyć stan, który w przeciwnym razie zakończyłby się śmiercią chorego. Jednakże nawet najlepsze zaopatrzenie cukrzyka w insulinę nie może go wyleczyć i jest on na nią skazany do końca życia. Terapia zastępcza lub ratujące życie działanie leków objawowych mogą wprawdzie zapobiec śmierci, a niektóre objawy chorobowe wyeliminować lub przytłumić, nie prowadzą jednak bezpośrednio do wyleczenia. Wiąże się z tym fakt, na który już wcześniej zwracaliśmy uwagę: człowiek współczesny żyje niewątpliwie dłużej niż kiedyś, ale jednocześnie częściej i- dłużej choruje! Wspominaliśmy o tym na początku. Duża liczba ludzi, by móc pracować czy w ogóle żyć, zdana jest dziś na przyjmowanie leków miesiącami, latami, a nawet przez całe życie. Nawet przy najlepszych chęciach nie można powiedzieć, że są to ludzie zdrowi - nawet jeśli takimi się wydają, a dzięki przyj- Medycyna antropozoficzna 49 mowaniu hormonów, witamin itd. są w stanie dokonać niezwykłych wyczynów (stosowanie przez sportowców środków dopingowych). Wiele spektakularnych i często ratujących życie zabiegów dzisiejszej medycyny opiera się na stosowaniu wymienionych leków. Stąd też poczucie, że medycyna osiągnęła obecnie tak wysoki poziom jak nigdy przedtem. Jest sprawą oczywistą, że utrzymanie ludzkiego życia, uśmierzenie bólu i wyeliminowanie problemów zdrowotnych należy do zadań sztuki lekarskiej. Najważniejszym jednak zadaniem lekarza jest leczenie człowieka. 41 Jak przebiega leczenie? 'njsVła f V|f" • ^ - v Opisując i charakteryzując chorobę, za punkt wyjścia przyjmuje się dziś dane patologiczno-anatomiczne. Podstawę stanowią zatem zmiany cielesne. Pytanie, co doprowadziło do ich powstania, pozostaje natomiast najczęściej bez odpowiedzi. Sposób, w jaki traktuje się chorobę, jest wyrazem epoki. Przez długi czas uważano na przykład, że czynnikiem decydującym o chorobie jest przemieszczanie się płynów (patologia humoralna). Można jednak posunąć się o krok dalej i postawić pytanie: jakie zmiany w działaniu sił w organizmie wywołują zmianę w jego płynach lub komórkach? Antropozoficzna wiedza o człowieku pozwala na konkretne ujęcie sił leżących u podstaw procesów życiowych (ciało eteryczne) oraz sił związanych z duszą człowieka (ciało astralne), a także prześledzenie oddziaływania sił ducha (ja człowieka), obejmującego również substancje. Dzięki temu można rozpoznać np. zaburzenia chorobowe, które mimo iż uzewnętrzniają się w różny sposób, mogą być leczone tym samym lekiem. W świetle naszkicowanego studium opartego na wiedzy duchowej może się na przykład okazać, że u jakiegoś człowieka występują zaburzenia procesu cyny. Może się to objawiać zarówno zaburzeniami wątrobowymi, jak i niedostatecznym wykształceniem się tkanki chrzestnej, prowadzącym do określonego schorzenia stawów. Działanie procesu cyny daje się jednak prześledzić również w zaburzeniach postaci ludzkiej, a nawet w samej strukturze myślenia - i wykorzystać 50 Otto Wolff w terapii, co wymaga oczywiście wnikliwego studium. Ukazałoby ono nowe możliwości terapeutyczne, nieosiągalne w inny sposób. Odpowiednio dotyczy to również procesów związanych z innymi metalami lub minerałami. Aby pojąć ich działanie, należy dotrzeć do istoty danej substancji, podobnie jak chcąc zrozumieć działanie różnych antybiotyków, należy posiąść wiedzę o bakteriach. Stanie się wówczas jasne, dlaczego stosując jedną określoną substancję można działać na tak różne rzeczy jak: chora wątroba, zmiany w stawach, a nawet charakter człowieka (jak przedstawiliśmy to na przykładzie procesu cyny). Porównanie tego rodzaju terapii z „osiągnięciami" współczesnej chemioterapii uniemożliwiają różnice leżące u ich podstaw. Pojmowanie choroby i cel leczenia są w obu wypadkach całkowicie odmienne. Decydującą różnicę stanowi to, czy osłabia się lub zastępuje reakcje organizmu, czy też pobudza je w taki sposób, by organizm (ponownie) się ich nauczył lub nabrał sił do samodzielnego zapanowania nad bakteriami itp. W pierwszym wypadku człowiek zostaje w znacznym stopniu wyłączony z terapii, w drugim staje się ośrodkiem wysiłków lekarza. Każda choroba, która została organizmowi jedynie „zabrana", nie posuwa go naprzód w rozwoju. Człowiek zostaje przez to od niej oddzielony. Dotykamy tym samym zagadnienia losu, które jest głęboko związane z chorobą. Ważnym wynikiem poznania duchowego jest wyjaśnienie związku pomiędzy chorobą i losem a ludzką indywidualnością. To zaś prowadzi do konieczności uznania nie tylko postegzysten-cji, ale również preegzystencji człowieka, a więc reinkarnaq'i jego duchowej istoty. Wszak w ostatecznym rozrachunku również zdolność człowieka do ulegania chorobie jest zagadnieniem duchowym, którego nie da się rozwiązać ani tylko na płaszczyźnie czysto przyrodo-znawczej, ani wyłącznie poprzez studium duszy. Współczesny sposób myślenia w terapii cechuje stronniczość i upojenie błyskawicznym i intensywnym działaniem wielu leków. Działanie takie przyjmuje się za miernik. Zdolność organizmu do samodzielnej reakcji uwzględnia się przy tym w równie niewielkim stopniu jak pytanie o celowość choroby dla późniejszego okresu Medycyna antropozoficzna 51 życia. Zarówno lekarz, jak i pacjent są częstokroć zaślepieni natychmiastowym skutkiem działania leku i nie myślą o następstwach, jakie może pociągnąć za sobą np. stłumienie klinicznych objawów choroby. Szersze jej pojmowanie pozwala np. zorientować się, że gorączka, a także i inne reakcje zapalne, mogą oznaczać dla człowieka nie tylko zagrożenie, lecz stanowić również pomoc w jego ogólnym rozwoju. Mogą one zmienić całą jego konstytucję, jak też predyspozycje do chorób, które uwidocznią się, być może, znacznie później. Przedstawione wcześniej biegunowe przeciwieństwo stanu zapalnego i sklerozy umożliwia konkretne pojmowanie tego oddziaływania. Choroba oznacza - jak pokazaliśmy - podział na dwie części, rozdwojenie, a przede wszystkim zachwianie równowagi. Leży ono u podstaw każdej choroby - często w sposób ukryty. Zadaniem lekarza jest wykrycie, które stosunki uległy zachwianiu, i wprowadzenie nowego porządku. Wyleczenie osiąga się jednak dopiero wtedy, gdy pacjent jest w stanie sam opanować procesy, które doprowadziły do stanu nadmiaru lub niedoboru, tj. rozdzielenia, braku równowagi. Wówczas dzięki uporaniu się z chorobą organizm „uczy się". Zauważalnie lub niepostrzeżenie zmienia się. Nie dzieje się to nigdy bez aktywnego współudziału pacjenta. Ale nie oznacza to, że na proces uzdrowienia jako taki może on świadomie bezpośrednio wpływać. Z pewnością jednak decydującą rolę dla organizmu i jego reakcji ma podejście pacjenta do życia, jego nastawienie. Z tego też względu człowieka można „leczyć" bez udziału z jego strony, czy wręcz wbrew jego woli, a nawet „poprawić" jego stan zdrowia, ale nigdy wyleczyć. Tak samo łatwiej jest komuś pomóc niż go wyleczyć. Większość współczesnych środków terapeutycznych opiera się na krótkim i skutecznym działaniu. Dlatego największe możliwości dzisiejszej medycyny leżą w opanowaniu ostrych stanów chorobowych. Nie rozwiązanym przez nią problemem jest natomiast według Joresa „pacjent przewlekle chory"1. Większość chorób przewlekłych, a zwłaszcza przewlekłe stany zapalne, jest następstwem nie wyleczonych, tj. stłumionych ostrych stanów chorobowych. Dalsza duża część chorób przewlekłych typu zwyrodnieniowego, jak rak itp., jest skutkiem rutynowego tłumienia Medycyna antropozoficzna 53 nadrzędną w stosunku do wszelkich procesów materialnych. Sfera twórczych sił organizmu jest tą, którą pobudza się w trakcie leczenia do stworzenia poprawionego, nowego porządku wobec odchylenia wywołanego chorobą. Leczenie jest więc przywróceniem boskiego pierwowzoru człowieka, a leki są do tego narzędziami. Można zatem zrozumieć, dlaczego grecki filozof Herofilos nazwał leki „rękoma bogów". Jest rzeczą oczywistą, że leki takie powinno się stosować w oparciu o szeroki obraz człowieka, tak jak to przedstawiliśmy. Drogą ku temu jest poznanie istoty minerału, rośliny, zwierzęcia oraz człowieka. Nie chodzi przy tym jedynie o wiedzę rejestrującą, lecz o rozwinięcie i nabycie określonych zdolności, a przez to zżycie się z prawami wyższych światów - światów, których częścią jest człowiek13. W żadnym wypadku nie neguje się tu ani nie lekceważy fachowości przygotowania współczesnego lekarza, lecz wykorzystuje to przygotowanie jako instrument obok innej wiedzy i możliwości. W ten sposób staje się możliwe rozszerzenie dzisiejszej medycyny (na którą zbyt jednostronny wpływ wywarły nauki przyrodnicze) i uczynienie z niej sztuki leczenia. $' Perspektywy na przyszłość '•' ' M Wymogiem naszych czasów nie może być wytwarzanie coraz silniej i szybciej działających leków, lecz uzyskanie szerokiego wglądu w proces choroby i w oparciu o ów wgląd dążenie do prawdziwego leczenia. Tę możliwość stwarza medycyna rozszerzona dzięki antro-pozofii. Nie odrzuca ona w żadnym razie osiągnięć nowoczesnej medycyny, uzupełnia ją jednak tam, gdzie ta ostatnia jest jednostronna. „Nie chodzi o tworzenie opozycji przeciw medycynie posługującej się uznanymi, współczesnymi metodami naukowymi. W pełni ją uznajemy wraz z jej zasadami. Jesteśmy zdania, że to, co oferujemy, winien stosować w sztuce lekarskiej tylko ten, kto w świetle tych zasad jest pełnowartościowym lekarzem. Do tego, czego można dziś dowiedzieć się o człowieku za pomocą uznanych metod naukowych, 52 Otto Wolff każdej choroby objawiającej się gorączką, w wyniku czego w poważny sposób zostaje zachwiana równowaga wymienionych wcześniej tendencji chorobowych. Niezbędnym środkiem umożliwiającym lekarzowi leczenie są leki. Pomagają one pacjentowi przezwyciężyć kryzys chorobowy. Wiele medykamentów uwalnia jedynie pacjenta od kłopotów lub wyręcza go w działaniu, obniżając ciśnienie krwi lub gorączkę, zabijając bakterie itd. Prawdziwy lek powinien natomiast „wskazać" choremu, jak przebiega zdrowa reakcja organizmu, nie zmuszając go do niej. Dlatego dla leku nie jest miernikiem to, jak szybko i w jakim stopniu jest on w stanie obniżyć gorączkę lub usunąć jakiś inny objaw. Może to być w pełni uzasadnione, a nawet niezbędne dla organizmu. O wiele większe znaczenie ma jednak stworzenie mu możliwości samodzielnego zapanowania nad reakcją, ogarnięcia całego stanu, tak by na przykład wysoka gorączka nie była już „konieczna". Można to w pełni osiągnąć poprzez odpowiednie leki. Zastosowane przez lekarza, prowadzą pacjenta przez chorobę, pomagają mu ją pokonać, nadmierne zaś reakcje jedynie ograniczają. Owo ograniczenie do sensownych rozmiarów nadmiernych reakcji organizmu (takich jak wysoka gorączka), zamiast stosowanego jako reguła gwałtownego ich tłumienia, stanowi tu istotną zasadę. Zwykły środek nasenny, o ile tylko zostanie podany w wystarczająco wysokiej dawce, zmusza do snu każdego, bez względu na przyczynę bezsenności. Nie leczy on jednak bezsenności jako takiej. Lek natomiast „uczy" ponownie zasypiania. Konieczna jest do tego znajomość różnorodnych przyczyn bezsenności. Podobnie różnorodne muszą być więc leki. Zależnie od gotowości organizmu ich działanie może być bardzo szybkie. W procesie „uczenia się" chodzi jednak często o nabycie zdolności, której nie można uzyskać przez jednorazowe działanie, a jedynie przez ćwiczenie. Prawdziwe leki spełniają w takim wypadku funkcję „nauczyciela". Cechą charakterystyczną tak rozumianego leku jest to, że powinien on zwracać się do całego pacjenta, tj. do jego ciała, duszy i ducha, i pobudzać organizm do samodzielnego przywrócenia harmonii. Proces leczenia przebiega w sferze życia i duszy, zajmuje zatem pozycję Medycyna antrapozoficzna 55 nauczyć się nimi posługiwać i czerpiąc z poznania duchowego kształtować życie w przynależnych mu stanach zdrowia i choroby. W miarę postępu cywilizacji życie staje się coraz bardziej skomplikowane. Już dzisiaj w głębi wielu dusz panuje tęsknota ku znalezieniu czegoś, co temu coraz bardziej komplikującemu się życiu mogłoby sprostać. Antropozofia pragnie przede wszystkim być odpowiedzią na tę tęsknotę. Przekonamy się, że w obliczu wielu destrukcyjnych zjawisk we współczesnym życiu, pragnie ona szczerze brać udział w budowie, wzroście i pomyślnym rozwoju cywilizacji - nie poprzez czcze frazesy, lecz poprzez czynny udział w praktycznych problemach życia. Wszędzie tam, gdzie należy poznawać, pragnie czynić to w taki sposób, by poznanie mogło przeniknąć do życia; wszędzie zaś tam, gdzie coś pojawia się w życiu, pragnie poznawać, tak by być w stanie pomóc."8 (R. Steiner) Antropozofia Rudolfa Steinera zawiera duchowy obraz człowieka. Z obrazu tego wynika również, obejmujące całość istoty człowieka, rozumienie choroby. Dopiero dzięki konkretnemu uwzględnieniu ducha, duszy i życia możliwa jest humanizacja medycyny. Konieczne do tego leki spełnią swoją rolę tylko wtedy, gdy będą odpowiadać istocie człowieka. te 54 Otto Wblff dołączamy jednak wiedzę zdobytą innymi metodami i dlatego, wychodząc z owego rozszerzonego poznania świata i człowieka, czujemy się zmuszeni do pracy na rzecz rozszerzenia sztuki lekarskiej. Ponieważ nie negujemy uznanej medycyny, nie może ona w gruncie rzeczy podnosić zarzutów przeciwko temu, co wnosimy. Jedynie ten, kto nie tylko domaga się, aby uznać jego wiedzę, lecz żąda również, by nie proponować żadnego innego poznania, które wykraczałoby poza jego własne, może z góry odrzucić naszą próbę."14 (R. Steiner) Swego czasu wielu lekarzy zainteresowało się możliwością rozszerzenia sztuki lekarskiej dzięki poznaniu duchowemu. Dla nich Rudolf Steiner poprowadził w roku 1920 „Pierwszy kurs medyczny", po którym przyszły następne. W roku 1921 lekarka Ita Wegman założyła Kliniczno-Terapeutyczny Instytut w Arlesheim koło Bazylei (Szwajcaria). Do kliniki, noszącej obecnie jej imię, włączono laboratorium, którego zadaniem było wytwarzanie leków odpowiadających specyficznym potrzebom lekarzy antropozoficznych. We współpracy z kliniką wypróbowywano i produkowano nowe leki również w Stuttgar-cie. Ośrodki wytwarzające leki antropozoficzne zostały następnie połączone w ramach firmy Weleda AG, mającej główną siedzibę w Arlesheim i filie we wszystkich niemal krajach zachodnich. W chwili obecnej prawie na całym świecie istnieją lekarze praktykujący w myśl opisanej tu rozszerzonej sztuki leczenia. Powstały cztery kliniki w Niemczech, dwie w Szwajcarii, jedna w Holandii i jedna w Brazylii. W obrębie Lukas-Klinik (Arlesheim) i Filderkli-nik (Stuttgart) działają seminaria medyczne, w których regularnie, dwa razy do roku, organizowane są trzymiesięczne kursy wprowadzające dla lekarzy. W różnych miejscach odbywają się kursy dokształcające i konferencje mające na celu przedstawienie podstaw oraz praktyki tej medycyny, a także dalszy jej rozwój. Od śmierci Rudolfa Steinera (1925) ogólna sytuacja, w tym także sytuacja w medycynie, zaostrzyła się jeszcze bardziej, jeśli chodzi o jednostronność poglądów. Znajduje to wyraz w odżegnywaniu się od duchowej istoty człowieka lub jej zaniedbywaniu. Sytuacja w naszych czasach coraz wyraźniej wymaga, by człowiek: „...zbliżył się do przyrody i sił duchowych nie tylko teoretycznie, lecz tak, by Medycyna antropozoficzna 57 stkie pozycje wydane przez Yerlag Freies Geistesleben, Stuttgart Wilhelm Pelikan, Sieben Metalle, PMosopWsch-Anthroposopj^pcher Yerlag, Domach 1968. 'O 12. Szczegółowe omówienia w: Otto Wolff, Therapie mit Metatten, w: Evolution und Heilmittel, numer specjahiy „Weleda Korrespondenzblatter fur Arzte", 79/1971, od str. 118. Friedrich Husemann, Otto Wolff, Dos Bild des Menschen als Grundlage der Heilkunst, tom III: Żur spezieUen Pathologie und Therapie, Yerlag Freies Geistesleben, Stuttgart 1986. Wilhelm Pelikan, Sieben Metalle (patrz pozycja 11). 13. Zwracamy uwagę czytelnika na podstawowe dzieła Rudolfa Steinera (nowe wydania Rudolf Steiner Yerlag, Domach): Philosophie der Freiheit (Filozofia wolności, F. Hoesick, Warszawa 1929, w przygotowaniu nowy przekład), Wie erlangt mań Erkenntnisse derhóheren Welten? (Jak uzyskać poznanie wyższych światów, w przygotowaniu nowy przekład). Die Geheimwissenschaft im Umrifl (Wiedza tajemna). Theosophie (Teozofia, Wydawnictwo Spektrum, Warszawa 1993). Praktische Ausbildung des Denkens, wykład z 18.1.1909, (Praktyczne kształcenie myślenia,Yirya, Bielsko-Biała 1992). Gesundheit und Krankheit. Wybór wykładów (Thementaschenbucher Nr 10), red. Otto Wolff, Yerlag Freies Geistesleben, Stuttgart, 1983. 14. Rudolf Steiner, Ita Wegman, Grundlegendes fur eine Erweiterung der Heilkunst nach geisteswissenschaftlichen Erkenntnissen (1925), Rudolf Steiner Yerlag, Domach, 1972 (Podstawy sztuki leczenia poszerzonej wiedzą duchową, Wydawnictwo Genesis, Gdynia 1994) Ponadto: 15. Herbert Sieweke, Anthroposophische Medińn - Studien zu ihren Grund-lagen, Philosophisch-Anthroposophischer Yerlag, Domach 1969. Margarethe Kirchner-Bockholt, Grundelemente der Heileurythmie, Phflo-sophisch-Anthroposophischer Yerlag, Domach 1969. Arzt und Heileurythmie. Geisteswissenschaftliche Beitrage zurMedizin der Gegenwart, red. Walter Holtzapfel, Philosophisch-Anthroposophischer Yerlag, Domach, 1972. Margarethe Hauschka, Żur kunstlerichen Theraphie, Boli 1971. Margarethe Hauschka, Rhythmische Massage, menschenkundliche Grundlagen, Boli 1972. 56 r«c0»0 Wołff Literatura i uwagi ,v< 1. Arthur Jores, Die Medizin in der Krise unserer Zeit, Bern 1961. Patrz również: Gerhard Klenie Arzneimittelsicherheit und Geselhchaft, F. K. Schattauer Yerlag, Stuttgart 1974. W książce tej omówiono szczegółowo problem rozumienia choroby i jej współczesnego jednostronnego leczenia. 2. Wyczerpujące omówienie tych problemów wraz z obszernym spisem literatury znajduje się w książce: Friedrich Husemann, Otto Wolff, Das Bild des Menschen als Grundlage der Heilkunst, tom II: Żur Allgemeinen Pathologie und Thempie., Yerlag Freies Geistesleben, Stuttgart 1986. 3. Samuel Hahnemann, Organem der Heilkunst, wyd. 6, § 270. 4. Tamże, przypisek do § 269. 5. Tamże, przypisek do § 11. t" 6. Wilhelm Pelikan, Georg Unger, Die Wirkung potenzierter Substanzen, i,' Philosophisch-Anthroposophischer Yerlag, Dornach 1965. i 7. Wilhelm Pelikan, Potenzierte Heilmittel, Yerlag Freies Geistesleben,'* Stuttgart 1971. '* Wilhelm Pelikan, Evolution und Heilmittel, numer spegalny „Weleda-1 n Korrespondenzblatter fur Arzte", 79/1971, od s. 94. * t 81 Rudolf Steiner, Was kann die Heilkunst durch eine geisteswissenschaftliche Betrachtunggewinnen?, wykład z 17.07.1924 w: Anthroposophische Men-.' ' schenerkenntnis und Medizin, GA 319, Dornach 1971. ; ' 91 Martini, cyt. za: Alfons Stiegele, Homóopatische Arzneimittettehre, Hip-** pokrates-Yerlag Marąuard & Cię., s. 37, Stuttgart 1949. 10. Zestawienie prac znajduje się w: Otto Wolff, Die Mistel in der Krebsbe-'^ '' handlung, Yerlag Yittorio Klostermann, wyd. 3, Frankfurt 1985. 11. Lilii Kolisko, Sternenwirken in Erdenstoffen, Stuttgart 1927, 1929, 1932. Andre Faussurier, La Naturę et la Language des Formes. Supplement au "•St> Bulletin Nr. 2/1970 de PAssociacion europeenne d'agriculture et d'hy-S! l giene biologiąues „Naturę et Progers". i. Agnes Fyfe, Die Signatur des Mondes im Pflanzenreich, (1967); Die Si-,, v gnatur Merkurs im Pflanzenreich,(1973); Die Signatur der Yenus im Pflanzenreich, (1978); Die Signatur-des Uranus im Pflanzenreich, (1984). Wszy- Medycyna antropozoficzna 59 Therapeutische Gemeinschaft fur Kinder- und Jugendpsychiatrie, Sonderkrankenhaus fur Psychiatrie, D-7861 Neuenweg Sanatorium Sonneneck, Kanderner StraBe 18, D-7847 Badenweiler Sanatorium SchloB Hamborn, D-4799 Borchen Haus am Stalten, Sanatorium fur Allgemeinmedizin, D-7853 Steinen-Endenburg Casa Andrea Cristoforo, CH-6612 Ascona-Collina Diat- und Kneipp-Sanatorium, Dr. Felbermayer, A-6793 Gaschurn/Montafon Therapiehaus de Maaretak, Emmalaan 2-4-6, NL-3972 EZ Driebergen Adresy lekarzy stosujących antropozoficzna medycynę można uzyskać poprzez: Gesellschaft anthroposophischer Arzte, Trossinger StraBe 53, 7000 Stuttgart, telefon: 471501. Zakłady terapeutyczne, w których stosuje się zaleconą przez lekarza terapię fizyczną i artystyczną (masaże, kąpiele, eurytmia lecznicza, ćwiczenia artykułowania mowy (Sprachgestaltung), zajęcia plastyczne itd.), znajdują się aktualnie w następujących miejscowościach: Bochum, Bonn, Dreieich, Dortmund, Frankfurt, Fryburg, Hamburg, Heidelberg, Herdecke, Kilonia, Kolonia, Marburg, Monachium, Oberursel, Stuttgart, Tybinga, Winterbach, Wuppertal. 58 Otto Wolff Adresy szpitali i sanatoriów (stosujących terapię w myśl antropozoficznie ukierunkowanej medycyny) Filderklinik, Gemeinnuntziges Gemeinschaftskrankenhaus, Haberschlaiheide l, D-7024 Filderstadt-Bonlanden Friedrich-Husemann-Klinik, Fachkrankenhaus ftir Psychiatrie und Neurologie, D-7801 Buchenbach bei Freiburg i. Br. Gemeinnutziges Gemeinschaftskrankenhaus Herdecke, Klinikum der Universitat Witten/Herdecke, Beckweg 4, D-5804 Herdecke Heilstatte Sieben Zwerge, Fachklinik fiir Drogenkrankheiten, GriinwangerstraBe 4, Postfach 1140, D-7777 Salem-Oberstenweiler Ita-Wegman-Klinik, Pfeffingerweg l, CH-4144 Arlesheim Klinik Óschelbronn, Am Eichhof, D-7532 Niefern-Óschelbronn 2 Kurklinik fur dynamische Therapie „Studenhof" D-7821 Dachsberg-Urberg iiber St. Blasien, Sud-Schwarzwald Lukas-Klinik, BrachmattstraBe 19, CH-4144 Arlesheim Paracelsus-Krankenhaus, Burghaldenweg 60, D-7263 Bad Liebenzell-Unterlengenhardt Willem Zeylmans van Emmichoven Kliniek, Prof. Bronkhorstlaan 10, Postbus 401, NL-3720 AK Bilthoven •nureures oAzjOMjs sjBupsf -op pBpm •goBfBAYgiumpz Azoazi 'BJraupis tura AV Aq Buzop^ 'TAU31 qnj oSguinjsoi tups 'o?qpo isi BU -BIUIZ BUBIUIZ BU pBU oBi op i iUBp op dgjsop rauBuzod Biu9iuzoopiAvn OQ -TUH u Biu97JOAvj op 'Auzojtndulg q9sods ., -1" » >«s > t ' t iii op fa -zijq o8wDMOS3J3}uwz KyiwpjAz^ •aimzpaizp bi M. m o tyzovpvq - faMaps $\IY zazid 6uvsidvu '}vui3i fo[ vu o opjsoz 3iio3vSoqzM vff]OM ono ppty&l 3mvpfM •ihvz\\visfjb[ bMijzojM bpowiu zaiimoj VUVM(ZVU '(spoi{idui b[ nzvuqo n -OJłuv fajunpi zazłd isdf vuvMfys&ao^^M buzo&aiu Od 1991 r. istnieją w Polsce: Polskie Towarzystwo Medycyny Antropozoficznej z siedzibą w Białymstoku Kontakt: Wojciech Rosłan, (siedziba Towarzystwa) ul. Mazowiecka 37e m 3, 15-301 Białystok, tel. 206 65 V, u n Polskie Towarzystwo Lekarzy Antropozofów (PTLA), członek Międzynarodowego Stowarzyszenia Towarzystw Lekarzy Antropozoficznych (I.A.Y) Kontakt: Ewa Waśniewska, Świętojańska 130/9, , ' \ ,t 81-401 Gdynia, f *'• ' M tel. 202775 ' - f 1. CuCI2 bez dodatków 2. CuCI2 z dodatkiem kwasu azotowego 3. CuCI2 z dodatkiem ługu sodowego 4 CuCI2 z dodatkiem zarodków owsa 5. CuCI2 z dodatkiem ziaren owsa pierwszy dzień drugi dzień trzeci dzień 6a. Ciąg form szeregu krystallzacyjnego zarodków w różnych okresach rozwoju (szereg rozwojowy) - ogólny obraz krystaSzacyjny 62 Alla Selawry Zadania tego podjął się Ehrenfried Pfeiffer, rozwijając swą metodę wrażliwej krystalizacji chlorku miedziowego (CuCk). Roztworom chlorku miedziowego z dodatkiem różnych substancji pozwalał krystalizować na płaskich płytkach szklanych, umieszczonych w komorach klimatyzacyjnych. Powstawały wówczas rozmaite, charakterystyczne dla dodanej substancji, powtarzalne obrazy krystalizacyjne (OK), swym pięknem i wyrazistością przypominające roślinne rysunki mrozu na szybach, różniące się od nich jednak swą zielonkawo-niebieską barwą. Zostały w ten sposób stworzone zjawiska nowego rodzaju. W rozmaitych formach krystalicznych uwidaczniają one w ośrodku soli mineralnej siły formotwórcze związane z danym dodatkiem, odtwarzając je niejako w sposób mikrogenetyczny. Drobne, rozczłonkowane ciągi igieł; mocne, przeświecające „dzidy" oraz splecione ze sobą sieci; promieniste formy gwiaździste, drgające podwójne wachlarze oraz rozmaite, ograniczone liniami prostymi formy puste - wszystko to tworzyło znaki pisma, znaki mowy form, które należało rozszyfrować. Charakterystyczne dla dodanej substancji formy krystaliczne ulegają przeobrażeniu, modyfikacji, zależnie od jej stanu (substancja świeża lub zestarzała; rodzaj gleby i sposób nawożenia roślin; krew człowieka chorego lub zdrowego). Wynika stąd możliwość wywnioskowania z obrazu kryształów o stanie dodatku oraz zastosowania metody do testowania jakości roślin i środków spożywczych, a także diagnostyki opartej na badaniu krwi chorego. Podstawowe prace Ehrenfrieda Pfeiffera opublikowane zostały w latach 1930-35.1 Opisaną w nich metodę wykorzystali również inni badacze, rozwinęli ją i zastosowali w biologii, farmacji oraz medy- 2-8 cynie. Zjawiska krystalizacji Proces krystalizacji chlorku miedziowego to czuły reagent, wspólny dla sił formotwórczych wszystkich czterech królestw przyrody. Bez dodatków chlorek miedziowy krystalizuje w postaci drobnych, linearnych ciągów igieł (ilustr.l). Metoda krystalizacyjna Ehrenfrieda Pfeiffera 63 1. Formy związane z dodatkami mineralnymi Neutralne sole mineralne zmieniają obraz krystalizacyjny (OK) chlorku miedziowego tylko w niewielkim stopniu.4 Chemicznie aktywne kwasy i zasady wpływają na OK jednoznacznie pod względem typologicznym. Poszczególne kwasy znajdują wyraz w różniących się od siebie promienistych formach gwiaździstych, natomiast zasady w zmodyfikowanych, ograniczonych liniami formach pustych. Substancjom przeciwstawnym pod względem chemicznym odpowiadają więc formy krystaliczne, biegunowe pod względem geometrycznym (ilustr. 2 i 3).5 2. Język form związanych z dodatkami roślinnymi Soki roślinne dają rozmaite obrazy krystaliczne, będące wyrazem roślinnych sił formotwórczych. Należy tu rozróżnić właściwe gatunkom roślin obrazy odpowiadające nasionom z poszczególnych rodzin-oraz typy obrazów odpowiadające zarodkom oraz częściom rośliny (korzeń, liść, kwiat).2'3 I tak nasiona np. traw i roślin strączkowych dają zawsze obrazy właściwe każdej z rodzin (ilustr. 5). Ich zarodki wykazują natomiast zupełnie odmienne, specyficzne dla embrionów typy form", w których bardzo silnie, prężnie wykształcone igły odpowiadają niezróżnicowanym jeszcze siłom formotwór-czym nadzwyczaj witalnego, pierwotnego stanu, w jakim znajduje się białko (ilustr. 4). Kiełkującym nasionom odpowiadaj ą szeregi wzrostowe i rozwojowe. Pierwotny obraz embrionalny przeobraża się w czasie 8 do 14 dni w procesie postępującego rozwidlania się i rozgałęziania tworzących go ciągów igieł w obraz charakterystyczny dla danego gatunku rośliny, stosownie do aktywnych w niej, różnicujących sił formotwórczych (ilustr. 6a, 6b).6 W przeciwieństwie do nich starzejące się nasiona lub liście odpowiadają szeregom ukazującym postępujące ubożenie. Przechodzeniu w linearny, mineralny obraz krystalizacyjny chlorku miedziowego towarzyszy w nich malenie grubości igieł, ich zakrzywienia oraz ilości 6b. Ciąg form szeregu krystalizacyjnego zarodków w różnych okresach rozwoju - fragmenty obrazu krystalizacyjnego 7a. OKK osoby chorującej na płuca 7b. Forma odpowiadająca płucom (w powiększeniu) Formy w kształcie litery U Formy poligonalne serca Trygony nerek Asymetryczne formy wątroby 8. Znaki odpowiadające poszczególnym organom i ich charakterystyczne umiejscowienie Metoda hystalizacyjna Ehrenfrieda Pfeiffera 65 OKK oferuje jedyne w swoim rodzaju zjawiska powstawania form, przy czym obrazy krwi osób zdrowych i chorych wyraźnie się od siebie różnią. OKK człowieka zdrowego przedstawia harmonijną całość. Jego równomiernie rozłożone, uporządkowane igły rozchodzą się promieniście z zarodka-centrum ku peryferiom, niczym promienie ze źródła światła. W przeciwieństwie do nich obrazy krwi człowieka chorego są nie-harmonijne, wykazują niejednolity układ igieł w obrębie specyficznych - charakterystycznych dla organu bądź choroby - form zaburzających, zależnie od tego, z jakim procesem chorobowym mamy do czynienia (ilustr. 7a, 7b). ^ Formy charakterystyczne dla organów Każdy chory organ „odciska" w OKK typową dla siebie formę odpowiednio do swych sił formotwórczych. Płuca - nośnik eteru życia*, znajdują wyraz w równoległych, symetrycznych pustych przestrzeniach, przypominających swym obrysem kryształ górski. Serce -organ eteru cieplnego, wyraża się w ograniczonych liniami prostymi, wewnątrz pustych formach kolistych, tzw. „formach życia"; wątroba * Przyrodoznawstwo goetheanistyczne z jednej strony oraz poznanie nad-zmysłowe z drugiej wskazują na możliwość przedłużenia ciągu stanów: stały, ciekły, gazowy o dalsze cztery: eter cieplny (ciepło), eter. świetlny, eter chemiczny oraz eter życia. Nie należy jednak wyobrażać ich sobie jako materialne, tak jak wyobrażano sobie wcześniej cieplik, jeden z fluidów. Ciepło to stan graniczny pomiędzy dostępnymi zmysłom stanami przestrzennymi, a stanami nieprze-strzennymi, niezmysłowymi (eterycznymi), rządzącymi się prawami istotnie odmiennymi od praw trzech stanów fizycznych. Łączy on w sobie własności obu grup i ujawnia je zależnie od zjawiska. Czwartym członem wchodzącym w skład ludzkiego jestestwa jest w ujęciu antropozoficznym „ja" człowieka. Obecność „ja" znajduje swój zewnętrzny wyraz między innymi w postaci ciała człowieka - ludzkiej postaci, wyprostowanej postawie, ludzkich ruchach i gestach, mowie odzwierciedlającej nie tylko odczucia, lecz również myśli. Nadzmysłowe w swej naturze „ja" aktywne jest bezpośrednio w organizmie cieplnym człowieka, uformowanym z eteru cieplnego, i pośrednio przezeń oddziałuje na całość procesów cielesnych. (Przyp. red.) 64 Alla Selawry rozgałęzień. Uwidacznia się tu wycofywanie się sił formotwórczych, mające miejsce w trakcie starzenia się substancji roślinnej.3'6 Procesy wzrostu i starzenia można zatem prześledzić obserwując charakterystyczne dla nich przemiany morfologiczne. Przezywając później powtórnie w swym wnętrzu ów wzrost i rozwój z jednej strony oraz więdnięcie i obumieranie z drugiej, w obiektywny sposób dochodzimy do „medytacji ziarna".* Szeregi obrazów krystalizacyj-nych odpowiadające obu procesom dostarczają badaniom jakości skali witalności substancji roślinnej i możliwości jej oceny porównawczej. Test jakości roślin i środków spożywczych Osiągnięte wyniki uzasadniły wnet zastosowanie poy/yższej metody w dziedzinie badań jakości1. Za jej pomocą badano wpływ gleby i nawożenia na rośliny, a także różne metody wytwarzania i konserwowania środków spożywczych213'6 i farmaceutycznych. Badano ponadto działanie potenq'onowanych metali na kiełkujące ziarno siewne.6 Na koniec udało się również wykazać wpływ promieniowania substancji radioaktywnych na środki spożywcze. 3. Język form obrazu krystalicznego krwi (OKK) Krew zajmuje w badaniach sił formotwórczych szczególne miejsce. Traktując rzecz ilościowo, krew posiada najmocniejsze w porównaniu z innymi substancjami ciała siły kształtujące. Potencjalnie zawiera ona wszystkie siły formujące organów i tkanek, jak również procesów chorobowych. OKK sięga w głąb stosunków pomiędzy stałym, ciekłym i gazowym elementem krwi oraz przyporządkowanymi im członami konstytuującymi daną istotę. * Autorka nawiązuje do medytacji opisanej przez Rudolfa Steinera w książce Jak uzyskać poznanie wyższych światów?, rozdział: „Stopnie wtajemniczenia", podrozdział: „Kontrola myśli i uczuć". Jej przedmiotem są te siły w nasieniu, dzięki którym rozwija się z niego roślina. (Przyp. red.) Metoda krystalizacyjna Ehrenfrieda Pfeiffera 67 reumatyzmie i chorobach psychicznych - oraz zaburzenia takie skutecznie leczyć. Daje również możliwość wczesnego rozpoznawania procesów zapalnych oraz nowotworowych. Nad podstawami tej metody i jej praktycznym zastosowaniem pracuje się dziś w kilku miejscach. Prace podjęte przez Pfeiffera kontynuuje Laboratorium Krystalizacyjne przy Goetheanum. Laboratoria takie działają również w Niemczech, Szwecji, Holandii i Francji. W laboratorium badawczym w Stuttgarcie dysponuję materiałem doświadczalnym składającym się z około 160.000 obrazów krystalizacyjnych krwi, do którego powstania przyczyniło się wielu kolegów z Europy i spoza niej. Metoda - uwzględniając jej możliwości i ograniczenia - okazała się praktyczna. Impuls pochodzący od Pfeiffera otworzył w obszarze zjawisk krystalizacji drogę ku nieznanym dziedzinom badań sił formotwórczych. Dzięki niemu powstała jednocześnie nowa metoda do badań jakości oraz diagnostyki kierunkowej. 66 Alla Selawry - organ eteru chemicznego, w kanciastych formach w kształcie półksiężyca, tzw. „formach wątrobowych", nerki - organ eteru świetlnego, w niewielkich trygonach „form nerkowych"(ilustr. 7a, 7b, 8).5>7 Z takimi samymi typami form spotykamy się w rozważaniach dr Giinthera Wachsmutha na temat eterycznych sił formotwórczych i ich impulsów kształtujących.* Formy charakterystyczne dla choroby. „Znaki choroby" Również procesy chorobowe znajdują wyraz w OKK w typowych dla siebie formach. Stany zapalne uzewnętrzniają się w znamiennych „formach gwiaździstych". Przebiegi nowotworowe złośliwe i niezło-śliwe w formach pustych lub w elementach poprzecznych.1'5'7 Te zdumiewające zjawiska dają się zrozumieć w oparciu o zasady porządkujące oraz siły formotwórcze krwi. Krew jako praorgan sił formotwórczych zawiera potencjalnie, in statu nascendi, wszystkie impulsy formy organizmu. We krwi znajdują również odbicie wszystkie procesy życiowe i funkcje (zmiany ciepła, zmiany w procesie utleniania, w całości procesów chemicznych oraz w procesach substancjalnych wszystkich organów i tkanek). Wszystkie te procesy podlegają układowi sterującemu, jaki tworzy cieplna, czyli jaźniowa, organizacja człowieka, utrzymująca je u zdrowego człowieka w harmonijnej równowadze. U człowieka chorego w sposób jednostronny dochodzą do głosu pojedyncze procesy, w OKK występujące jako „dysonanse" w obrębie charakterystycznych dla siebie typów form. Tak więc każdy OKK jest jednorazowy i indywidualny, stanowiąc jakby mikrogenetyczny ślad, pozostawiony przez organizm sił formotwórczych. Krystalizacja krwi służy od dziesiątek lat do celów diagnostyki kierunkowej. Pozwala wykazać istnienie trudnych do uchwycenia funkcji zaburzających, będących przyczyną choroby, a związanych z poszczególnymi organami - dajmy na to przy chorobach skóry, * Gunther Wachsmuth, Die iitherischen Bitdekrdfte in Kosmos, Erde und Merach, 1924 (Przyp. red.). ••ft 68 tin- Atta Selawry, * Literatura '"> '«>< 1. E. Pfeiffer, Kristalle (1930), Studium von Formkrdften an Kristallisationen (1931), Empfindliche Kristallisationsvorgange als Nachweis von Formkrdften im Blut (Dresden, 1935). 2. H. Kruger, Kupferchlorid-Kństallisationen - ein Reagens auf Gestaltung-skrdfte des Lebendigen (Schwabisch Gmiind, 1950). 3. M. Engąuist, Gestaltkrafte des Lebendigen (Frankfurt, 1970). 4. A. Neuhaus, „Die kristallographischen Grandlagen der «Diagnostischen Kristallisation»", w: A. Selawry, Kupferchlorid-Kristallisation (Stuttgart, 1957). 5. A i O. Selawry, Kupferchlorid-Kristallisation in Naturwissenschaft und Medizin (Gustav-Fischer-Verlag, Stuttgart 1957). 6. A Selawry, Samenkeimung und Metallpotenzwirkungen im Kristallisa-tionstest (Darmstadt 1975). 7. A Selawry, Metallfunktionstypen in Psychologie und Medizin, cz. III: „Bildekrafte im Kristallisationstest" (Karl Haug Yerlag, Heidelberg 1986). 8. A Selawry, Ehrenfried Pfeiffer, Pionier spiritueller Forschung und PTOMS " j(Dornach, 1987). 9. A Selawry, Blutkristallisation als Richtungsdiagnostik, brw, Selbstverlag Yerein żur Fórderung der Blutkristallisations-Forschung E.Y, 7000 Stut-tgart-Sonnenberg, Degerlocher StraBe 9.