Barbara Mikołajewska Mahabharata Opowieść IV: Ziarna namiętności opowiada Barbara Mikołajewska na podstawie fragmentów Mahâbharâta, 1. The Book of the Beginning, 1 (7) The Origins, 116.1-123.75 1 (8) The Fire in the Lacquer House, 124.1-129.1 w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu J.A.B. van Buitenen, The University of Chicago Press. Wydanie I internetowe The Lintons' Video Press New Haven 2003 Copyright (c) 2004 by B. Mikołajewska Wszelkie prawa zastrzeżone Porada techniczna i edytorska: F.E.J. Linton Wydane w USA, 2004, przez The Lintons' Video Press New Haven, CT 06511-2208 USA Spis treści 1. Śmierć króla Pandu 2. Zawistna rywalizacja: Durjodhana i Bhima 3. Bramin-wojownik: Krypa 4. Mściwi przyjaciele: bramin-wojownik Drona i król Drupada 5. Niepokonani rywale: Karna i Ardżuna 6. Słowniczek: Kto jest kim w Ziarnach namiętności "Wjasa spojrzał na pogrążony w żałobie lud i rzekł do swej matki Satjawati przepełnionej bólem smutku: O matko, szczęśliwie czasy skończyły, się i nadchodzą złe czasy. Każdy następny dzień będzie gorszy, sama ziemia się starzeje. Straszliwe czasy przed nami, zaciemnione przez czary, niszczone przez rozpustę i występek, w których wszystkie działania i zwyczaje wyznaczone przez Prawo będą splamione. O matko, porzuć królestwo i żyj w dżungli w pustce prostoty, aby nie być zmuszonym do patrzenia na upadek własnej dynastii. (Mahabharata, 1 (119.5)) 1. Śmierć króla Pandu Pandu, król Hastinapura, wywodzący się z linii Bharata, żyjąc pod klątwą natychmiastowej śmierci w momencie, gdy pokona go żądza miłości, wyrzekł się wszelkich namiętności, łącznie ze swą namiętnością do zabijania, która przyniosła nań klątwę. Jednakże pewnego pięknego wiosennego dnia, gdy cała przyroda budziła się do życia, drzewa rozkwitały i wszystkie żywe istoty traciły głowę z miłości, spacerując samotnie ze swą młodszą żoną, Madri, owładniętą z równą siłą przez ducha wiosny, nie potrafił opanować wzrastającej w nim namiętności, i gdy pokonany przez żądzę wziął swą żonę w ramiona, umarł przy pierwszym pocałunku. Madri, trzymając w swych ramionach ciało martwego króla, nie mogła powstrzymać krzyku przerażenia. Starsza żona Pandu, Kunti, słysząc żałosny płacz Madri, ruszyła w kierunku skąd głos dochodził, i zobaczywszy martwe ciało męża, nie potrafiła powstrzymać się od lamentu. Rzekła: „O Madri, jak mogłaś stracić nad sobą kontrolę, i zamiast chronić króla i naszego męża przed skutkami klątwy, skusić go i uwieść w tym cichym zakątku! Twoja wina nie podlega dyskusji, gdyż bez twego udziału, nasz mąż Pandu, który zawsze pamiętał o skutkach klątwy, nie straciłby rozumu i nie szukałby nagle fizycznej rozkoszy. Wielkie jest twoje szczęcie w porównaniu z moim, gdyż przynajmniej w godzinie jego śmierci dane ci było widzieć jego wypełnioną szczęśliwością twarz!" Słysząc to, Madri rzekła: „O Kunti, mylisz się, winiąc mnie za śmierć Pandu. Nasz bohaterski mąż pokonany przez ducha wiosny sam spieszył na spotkanie swego losu!" Kunti lamentując, zwróciła swą myśl ku pogrzebowym rytuałom, i rzekła: „O Madri, to ja jestem pierwszą i starszą żona Pandu, i dlatego podążę za nim do krainy śmierci, gdyż taki obowiązek narzuca na mnie Prawo. Tobie pozostanie obowiązek opieki nad dziećmi". Słysząc to, pogrążona w bólu Mardi odpowiedziała: „O Kunti, choć mówisz słowa prawdy, pozwól mi spłonąć na stosie razem z martwym ciałem Pandu i połączyć się z nim w śmierci. Weź pod uwagę to, że zarówno moja jak i jego żądza zastała oszukana przez śmierć, i pozostaje nienasycona. Pozwól mi podążyć za nim do świata boga śmierci Jamy, by nie pozostawał tam samotny, na próżno łaknąc miłości. To mnie zabrudziło zło jego śmierci. Pozwól mi więc spłonąć w oczyszczającym ogniu jego pogrzebowego pyre". Kunti rzekła: „O Madri, niech tak się stanie!" Dowiedziawszy się o śmierci Pandu, boscy prorocy zamieszkujący dżunglę zgromadzili się tłumnie, aby oddać królowi ostatnią przysługę, wykonując należne mu ostatnie ryty, i zastanowić się nad losem pozostającej przy życiu starszej żony Pandu, Kunti, i nieletnich królewiczów. Szeptali między sobą: „O prorocy i asceci, Pandu, asceta o wielkim duchu wyrzekł się królestwa, i schronił się wśród nas, aby poddać się umartwieniom, i prowadzić proste, pozbawione żądzy życie. I teraz, gdy odszedł do nieba, na które sobie zasłużył, pozostawił pod naszą opieką swą żonę i nieletnie dzieci. Musimy więc zadecydować o ich przyszłym losie. Najlepiej będzie, gdy osobiście udamy się w wielkiej procesji do Hastinapura i oddamy uroczyście pięciu synów Pandu i jego starszą żonę Kunti pod opiekę Biszmy i Dritarasztry. Oddamy im też ciała Pandu i Madri, by mogli je uhonorować należnymi rytami". Jak postanowili, tak uczynili, udając się w uroczystej procesji w kierunku Hastinapura. Gdy mieszkańcy Hastinapura dostrzegli nadciągającą procesję pustelników, zgromadzili się tłumnie, aby ich powitać, i dotknąć wzrokiem boskich ascetów. Na ulice miasta wyległy tłumy kobiet, wojowników i braminów. Przybyły również tłumy pospólstwa i służby, lecz nikt nikomu nie zazdrościł, gdyż umysły wszystkich skoncentrowane były na Prawie. Na spotkanie procesji wyszli też w towarzystwie swych domowych duchownych dziedzice Hastinapura, Biszma, Dritarasztra i Widura ze swymi żonami i dziećmi, oraz Satjawati wraz z wdowami po jej zmarłym synu. Pokłoniwszy się z szacunkiem przed przybyłymi ascetami, zaoferowali im zajęcie najbardziej zaszczytnych miejsc. Pokłon swoich władców powtórzyły tłumy mieszkańców, siadając na ziemi u ich stóp. Gdy zapadła pełna szacunku cisza, Biszma powitał boskich ascetów, mówiąc, że do nich należy całe królestwo. Słysząc te pełne szacunku słowa, najstarszy z ascetów rzekł, zwracając się do dziedziców i władców Hastinapura: „O potomkowie króla Bharata, powitajcie przy pomocy należytych rytów i weźcie pod waszą opiekę tych pięciu młodych królewiczów, synów króla Pandu, który choć wyrzekł się wszelkich wygód, i prowadził skromne życie ascety, dzięki boskiej interwencji uratował waszą dynastię przed zagładą, gdyż bóg Prawa Dharma dał mu jego najstarszego syna Judisztirę, Wiatr dał mu syna Bhimę, najsilniejszego z silnych, a Indra dał mu syna Ardżunę, którego siłą jest Prawda. Narodzili się oni ze starszej żony Pandu, Kunti. Z młodszej Madri z kolei narodzili się synowie bliźniacy, dar Aświnów. Uhonorujcie także zmarłego króla Pandu wykonując ryty ofiarne należne przodkom". Po tych słowach wszyscy asceci w cudowny sposób znikli, wprowadzając wszystkich zebranych w stan głębokiego zdumienia i podziwu. Wówczas Widura i Biszma zajęli się wypełnieniem ich życzeń i wykonaniem odpowiednich rytów, gdyż autorytet słów boskich ascetów wystarczył, aby przekonać wszystkich zebranych o cudownym poczęciu synów Pandu i ich prawach do królewskiego dziedzictwa. Tylko prorok Wjasa, patrząc swym dalekosiężnym wzrokiem na stu synów niewidomego króla Dritarasztry i pięciu synów zmarłego króla Pandu, zobaczył nadchodzące nieszczęście, i rzekł do swej matki Satjawati: „O matko, szczęśliwie czasy skończyły się, i nadchodzą złe czasy. Każdy następny dzień będzie gorszy, sama ziemia się starzeje. Straszliwe czasy przed nami, zaciemnione przez czary, niszczone przez rozpustę i występek, w których wszystkie działania i zwyczaje wyznaczone przez Prawo będą splamione. O matko, porzuć królestwo i żyj w dżungli w pustce prostoty, aby nie być zmuszonym do patrzenia na upadek własnej dynastii". Słysząc słowa swego boskiego syna, Satjawati udała się do pokoju Ambiki, matki Dritarasztry, i rzekła: " O Ambiko, błędna polityka twego syna Dritarasztry zniszczy potomków króla Bharata i ich sprzymierzeńców, nie oszczędzając nawet ich wnuków. Dlatego też ja, i pogrążona w smutku matka zmarłego króla Pandu, Ambalika, opuszczamy królestwo, i udajemy się do dżungli, aby nie patrzeć na upadek dynastii". Słysząc to Ambika, matka Dritarasztry, postanowiła dołączyć do Satjawati i udać się do dżungli, gdzie trzy królewskie wdowy poddały się surowemu umartwianiu i pożegnały się na zawsze ze swym ciałem, udając się do nieba. 2. Zawistna rywalizacja: Durjodhana i Bhima Pięciu synów Pandu wzrastało i wychowywało się razem z synami Dritaraszty, ciesząc się wszelkimi przyjemnościami życia, i oddając się z zapałem wszelkim dziecinnym grom i zawodom, w których Pandawowie z łatwością pokonywali Kaurawów. W tej dziecinnej społeczności prym wiódł syn boga Wiatru Bhima, który będąc najsilniejszy terroryzował synów Dritarasztry. Ciągnął ich za włosy lub za nogi, tarzając ich w piasku. Raz złapawszy dziesięciu z nich jedną ręką zanurzał ich głowy pod wodą, uwalniając ich dopiero wówczas, gdy wydawali nieomal ostatnie tchnienie. Gdy wdrapywali się na drzewo, aby zerwać dojrzałe owoce, trząsł drzewem tak, że spadali na ziemię razem z owocami. Bhima nie czynił tego jednak z ambicji lub szaleństwa, lecz dlatego, że był dzieckiem, i eksperymentował ze swą potężną siła. Tymczasem Durjodhana, najstarszy z Kaurawów i prawie brat bliźniak Bhimy, gdyż obaj, choć z innych matek, urodzili się w tym samym czasie, poznawszy ogromną siłę Bhimy, pozwolił na to, by ambicja i szaleństwa opanowały jego umysł. Myślał: „Ponieważ Bhima jest najsilniejszy wśród Pandawów, przeto muszę go zabić przy pomocy podstępu lub oszustwa, gdyż wówczas uda mi się pokonać jego młodszych braci, i zakuć następnie w kajdany następcę tronu, Judisztirę, syna boga Prawa i będę mógł bez przeszkód stać się władcą całej ziemi!" Powziąwszy takie postanowienia, Durjodhana szukał pilnie okazji, aby wprowadzić je w czyn. I tak pewnego dnia, gdy zmęczony zabawą Bhima usnął w namiocie nad brzegiem Gangesu, Durjodhana spętał mu ręce i nogi i wrzucił w wartki nurt rzeki. Bhima jednakże obudził się i z łatwością zerwał pęta. Innym razem Durjodhana przyniósł do namiotu, gdzie spał Bhima, jadowite węże, skłaniając je by ukąsiły Bhimę, lecz węże nie potrafiły przebić się przez twardą skórę Bhimy i zabić go swą trucizną. Jeszcze innym razem Durjodhana dodał trucizny do posiłku Bhimy, lecz Bhima był tak silny, że z łatwością truciznę strawił, nie ponosząc żadnego uszczerbku na zdrowiu. Pięciu synów Pandu szybko zorientowali się w złych intencjach Durjodhana, lecz za radą swego stryja Widury powstrzymali się od rewanżu, wierząc, że zaogniłoby to jedynie sytuację, nie przynosząc żadnego rozwiązania. 3. Bramin-wojownik: Krypa Wkrótce, ponieważ zabawy chłopców stały się zbyt złośliwe i niebezpieczne, Widura i Biszma zaczęli myśleć o znalezieniu odpowiednich nauczycieli, którzy zadbaliby o ich rozwój duchowy, ucząc ich samokontroli i perfekcji, i znaleźli takich nauczycieli w osobach dwóch niezwykłych braminów, Krypy i Drony, biegłych zarówno we władaniu bronią jak i w mądrości Wed. Bramin Krypa i jego bliźniacza siostra Krypi zostali pewnego dnia znalezieni przez polującego na jelenia króla Śamtanu, który zaadoptował je, i wychowywał w swoim pałacu. Obok niemowląt leżały łuk, strzały i skóry czarnej antylopy, i król Śamtanu pomyślał, że muszą to być dzieci bramina, który poznał tajemnice władania bronią. I faktycznie, przed królem ukazał się prorok Gautama, i rzekł, że są to jego dzieci. Wyjaśnił, że bliźnięta narodziły się z badyla trzciny, na który upadło jego nasienie. Wielki proroka Gautama, choć narodzony w kaście bramińskiej, nie miał wielkiego zapału do studiowania Wed, i umartwiał się nie po to, by zdobyć wiedzę, lecz by wydrzeć bogom tajemnice władania bronią. Król bogów Indra niepokoił się rosnącą władzą proroka Gautamy i aby przerwać jego ascezę wysłał boską nimfę apsarę, aby pobudziła w nim pożądanie. Na widok boskiej nimfy nasienie Gautamy upadło na badyl trzciny, który podzielił się na dwie części, z których narodziły się bliźnięta. Gdy król zgodził się na ich zaadoptowanie, prorok oddał się całkowicie praktyce łucznictwa, i gdy poznał już wszelkie tajemnice tej broni, przekazał je swemu synowi Krypie, który w międzyczasie dorósł, i który po otrzymaniu tej wiedzy został nauczycielem łucznictwa. Jak wieść niesie bramin Krypa był w rzeczywistości częściową inkarnacją jednego z rudrów, bogów burzy, którzy podobnie jak bogowie burzy marutusi towarzyszą Indrze. Pięciu synów Pandu z kolei, choć spłodzeni przez różnych bogów, byli w rzeczywistości częściowymi inkarnacjami króla bogów Indry, gdyż w rzeczywistości pierwotną przyczyną ich narodzin na ziemi była klątwa, jaką wielki ascetyk, bóg Sziwa, rzucił na Indrę, gdy Indra oznajmił, że jego władza nie ma granic i jest równa władzy wielkich bogów stwarzania i niszczenia świata, Wisznu i Sziwy. 4. Mściwi przyjaciele: bramin-wojownik Drona i król Drupada Drugim nauczycielem królewiczów został bramin Drona, Jak wieść niesie był on w rzeczywistości częściową inkarnacją wielkiego duchownego bogów Brihaspatiego, który narodził się na ziemi, aby pomóc inkarnacji boga Wisznu w oczyszczeniu ziemi z demonów. Bramin Drona narodził się z nasienia sławnego proroka i bramina Bharadwadży, które upadło na ziemię, gdy pewnego dnia podczas wykonywania codziennych zabiegów rytualnych na ołtarzu ofiarnym, gdzie przechowywano Somę, na mgnienie oka zobaczył piękną boską nimfę apsarę, cierpiącej właśnie na swą comiesięczną przypadłość, której szaty rozwiał nagły powiew wiatru. Bramin Bharadwadża zebrał staranie swe nasienie i włożył je do korytka. Po pewnym czasie narodził się z niego bramin Drona. Na życzenie swego ojca, a także pragnąc gorąco posiadania syna, Drona ożenił się z Krypi, bliźniaczą siostrę bramina-wojownika Krypy, która słynęła ze swej pobożności. Krypi urodziła Dronie upragnionego syna, i w momencie, gdy zobaczył on po raz pierwszy światło dzienne i wydał swój pierwszy głos, głos z nieba rzekł: „O braminie, nazwij swego syna Aśwatthaman (rżeniem- konia), gdyż zapłakał on głosem tak donośnym i sięgającym daleko, jak rżenie ogiera Ukaihśwarasa, w momencie gdy wyłonił się z ubijanego oceanu". Bramin Drona krył w swym sercu wielką urazę i namiętność, która sięgała korzeniami do czasów dzieciństwa. Wówczas to nawiązał przyjaźń z następcą tronu Panczalów, Drupadą, którego ojciec był przyjacielem jego ojca i który przychodził do pustelni jego ojca, aby studiować Wedy. Chłopcy studiowali również razem tajemnice walki, mając za nauczyciela proroka Agniweśję. Przyjaźń ich była tak wielka, że Drupada obiecał, że gdy zostanie królem odda braminowi Dronie połowę swego królestwa. Gdy chłopcy dorośli, ich drogi na jakiś czas się rozeszły, i podczas gdy Drona pozostał w bramińskiej pustelni, Drupada po śmierci swego ojca został królem Panczalów. Jednakże bramin Drona, który już od dawna nie kierował się motywacją czysto bramińska, nie na długo pozostał w pustelni swego ojca. Motywowany chęcią bycia równym swemu przyjacielowi wojownikowi Drupadzie, marzył o zdobyciu odpowiedniej dla siebie broni. Szczęście mu dopisało, i otrzymał taką broń wraz z tajemnicą jej użycia od bramina-wojownika Paraśuramy, który wycofując się z aktywnego życia, rozdawał swój majątek braminom. Ponadto od proroka Agniweśji otrzymał potężną ognistą broń zwaną agneja. Zdobywszy godną wojownika broń, uszczęśliwiony bramin Drona udał się do pałacu króla Drupady, spodziewając się, że ucieszy się on, widząc swego przyjaciela z dzieciństwa i odda mu, jak obiecywał, połowę królestwa. Drupada jednakże rzekł: „O braminie, chyba straciłeś rozum, nazywając mnie swym przyjacielem! Któż to słyszał, aby wyniosły król, taki jak ja, przyjaźnił się z kimś całkowicie pozbawionym dóbr, jak ty, braminie. Nasza przyjaźń zestarzała się. To prawda, że w dzieciństwie byliśmy przyjaciółmi, ale przyjaźń ta bazowała na tym, co wówczas posiadaliśmy. Przyjaźń starzeje się i umiera. Niszczy ją żądza, i okalecza ją gniew. Nie licz więc na starą przyjaźń, i rozejrzyj się raczej za nową. O dobry braminie, byłem twym przyjacielem, gdy było to zgodne z moimi interesem. Biedak nie może być przyjacielem bogatego, a głupiec nie może być przyjacielem mędrca. I po co komu stary przyjaciel? Przyjaźń i małżeństwo są możliwe jedynie wśród tych, którzy są sobie równi zarówno pod względem bogactwa jak i urodzenia. Jaki król zechce przyjaźnić się z kimś, kto królem nie jest?" Bramin Drona, słysząc te słowa, nie posiadał się z oburzenia, lecz powstrzymał się od natychmiastowego okazania swego gniewu, aby skupić całą swą myśl na przygotowaniu odpowiedniej zemsty. Udał się więc do Hastinapura, myśląc o tym, że jeżeli uda mu się zostać nauczycielem królewiczów, będzie mógł poprosić ich o to, aby zapłacili mu za otrzymaną wiedzę pomocą w realizacji jego zemsty. Zbliżywszy się do pałacu, Drona zobaczył młodych królewiczów pochylonych bezradnie nad studnią, i próbujących bezskutecznie dosięgnąć zabawki, która wpadła tam podczas zabawy. Drona roześmiał się i rzekł: „O hańba wojownikom i ich wiedzy walki, jeżeli wy, potomkowie królów z linii Bharata nie potraficie wyciągnąć ze studni swej zabawki". Powiedziawszy to, na oczach zdumionych i zachwyconych królewiczów połączył razem kilka badyli trzciny i wyciągnął uwięzioną w studni zabawkę. Widząc to, młodzi królewicze zawołali jednym głosem: „O braminie, chwała tobie, gdyż ty jeden potrafiłeś tego dokonać. Powiedz nam, kim jesteś, i czy w jakiś sposób możemy odwzajemnić oddaną nam przysługę?" Drona rzekł: „O młodzi królewicze, opowiedzcie Biszmie o moim przybyciu do Hastinapura i o moich zdolnościach, i on z cała pewnością będzie wiedział, kim jestem, i jak moją obecność wykorzystać". Chłopcy zgodzili się z ochotą, i gdy opowiedzieli Biszmie o całym wydarzeniu, rozpoznał on w zręcznym braminie Dronę i pomyślał, że byłby on znakomitym nauczycielem dla królewiczów. Myśl ta była w całkowitej zgodzie z pragnieniem Drony, który opowiedział Biszmie o palącym go pragnieniu zemsty na królu Drupadzie. Drona rzekł: „O Biszma, uczyłem się sztuki walki u samego wielkiego proroka Agniweśji. Byłem dobrym uczniem, nieskażonym, zdyscyplinowanym, z włosami związanymi w ciężki węzeł. U tego samego nauczyciela uczył się krzepki syn króla Panczalów, Drupada, pracując ciężko i z dużą gorliwością. Od lat dziecinnych studiowaliśmy razem, ciesząc się nawzajem swą obecnością, i pragnąc nawzajem sprawiać sobie przyjemność. Wszystko, co mówił i robił, sprawiało mi przyjemność, i powodowało, że go bardzo polubiłem. Pewnego dnia powiedział „O przyjacielu, gdy odziedziczę królestwo po mym ojcu o wielkim duchu, chcę byś cieszył się nim razem ze mną. Przysięgam, że mówię prawdę, i że całe moje bogactwo, przyjemności i wygody będę dzielił z tobą.'" Drona kontynuował:, "Gdy uzyskałem perfekcję w dziedzinie walki, udałem się w świat w poszukiwaniu szczęścia. Gdy usłyszałem, że mój dawny przyjaciel został królem, udałem się do niego, by przypomnieć mu o naszej przyjaźni i jego obietnicy. Tymczasem król Drupada odpowiedział mi śmiechem, twierdząc, że musiałem stracić rozum, uważając się za jego przyjaciela. Słysząc te słowa, zapłonąłem gniewem, i przyszedłem tutaj, poszukując uczniów, którzy mogliby mi pomóc realizacji mej zemsty". Biszma wysłuchawszy opowieści bramina Drony, uznał go za nauczyciela młodych królewiczów, i przedstawił go swym młodym uczniom. I gdy młodzi uczniowie znaleźli się sam na sam ze swym nauczycielem, siedząc z szacunkiem u jego stóp, bramin Drona rzekł: „O niewinni uczniowie, głęboko w swym sercu chowam urazę, którą chcę pomścić. Dajcie mi swe słowo, że pomożecie mi w tym w zamian za moją pomoc w nauczeniu was sztuki walki". Słysząc te słowa, synowie Dritarasztry odpowiedzieli milczeniem. Jednakże jeden z synów Pandu, Ardżuna, pełen ekstatycznego entuzjazmu dał swe słowo, że zniszczy jego wroga, co spowodowało, że Drona pokochał go bardziej niż innych i wyróżniał go spośród swoich uczniów. Po zakończeniu edukacji Drona raz jeszcze poprosił królewiczów o zapłatę, mówiąc: „O uczniowie, teraz, gdy zdobiliście już wszelkie tajemnice walki, zrewanżujcie mi się godziwą zapłatą i napadnijcie na niespodziewającego się niczego króla Panczalów Drupadę, odbierzcie mu władzę nad jego królestwem, i oddajcie go w moje ręce". Królewicze zgodzili się, i gdy przyprowadzili przed oblicze Drony pokonanego i upokorzonego króla Drupadę, bramin Drona rzekł: „O królu, raz jeszcze poszukuję twej przyjaźni. Powiedziałeś mi, że żaden król nie może być przyjacielem kogoś, kto nie posiada żadnego majątku. Pozbawiłem cię więc twego majątku, aby raz jeszcze prosić cię o przyjaźń. Daję ci moje słowo, że jeżeli uznasz mnie za swego przyjaciela, potraktuję cię po przyjacielsku, i oddam ci połowę twego królestwa na północ od Gangesu, podczas gdy dla mnie zostanie jego część południowa". Słysząc te obraźliwe słowa król Drupada powstrzymał swój gniew, i rzekł: „O braminie, zgadzam się być twym przyjacielem, i pragnę twej przyjaźni po wieczne czasy". Lecz od momentu, w którym wypowiedział te wymuszone słowa przyjaźni jego umysł nie zaznał spokoju. Chowając w sercu wielką urazę i chęć zemsty, czuł się jednak bezsilny, gdyż zrozumiał, że trudno mu będzie pokonać tego bramina w otwartej walce, gdyż, choć obaj znali znakomicie rzemiosło wojenne, Drona, będąc braminem wzmacniał swą rycerską potęgę władzami duchowymi. Nie mogąc pokonać Drony w walce wręcz, Drupada zaczął rozmyślać o uzyskaniu syna, który, będąc wyposażony zarówno w cnoty rycerskie i moce duchowe, zabiłby jego śmiertelnego wroga, który śmiał mianować się jego przyjacielem. I tak jak bramin Drona narodził się z nasienia, które upadło w miejscu ofiarnym, tak i przyszły syn króla Drupady i zabójca Drony, narodzi się wkrótce z Ofiarnego Ognia. Jak wieść niesie, król Drupada był częściową inkarnacją jednego z marutusów, bogów burzy towarzyszących królowi bogów Indrze. 5. Niepokonani rywale: Karna i Ardżuna Lekcje sekretów walki, których bramin Dronę udzielał królewiczom z linii Bharata, stały się wkrótce sławne w całym kraju, i wielu synów wojowników przyjeżdżało do Hastinapura, aby uczyć się władania bronią u bramina Drony. U bramina Drony uczył się także jego syn Aśwatthaman, oraz Karna, syn, którego Kunti otrzymała od boga słońca, zanim została żoną zmarłego króla Pandu, i który na dworze Dritarasztry uchodził za syna królewskiego woźnicy. Błyszczący słonecznym blaskiem utalentowany Karna hodował w swym sercu wielką ambicję pokonania i przewyższenia w swych umiejętnościach najlepszego z królewiczów. Gdy szybko stało się jasne, że najlepszym uczniem bramina Drony jest trzeci z kolei syn Pandu, Ardżuna, Karna z umysłem opanowanym przez żądzę pokonania go, stał się sojusznikiem Durjodhana w okazywaniu swego lekceważenia pięciu Pandawom. Ardżuna wyróżniał się wśród uczniów Drony swym ogromnym zaangażowaniem zarówno w doskonalenie swych umiejętności, jak i w wyrazach szacunku dla swego nauczyciela. W ten sposób nie tylko ćwiczył gorliwiej niż inni, ale także stał się faworytem Drony, który chwaląc namiętnie jego zaangażowanie, obiecał mu, że zrobi z niego najlepszego łucznika, którego żaden z jego uczniów nie potrafi pokonać. Jednakże pewnego dnia, gdy Pandawowie udali się do dżungli na polowanie, pędząc bohatersko na swych rydwanach, zobaczyli włóczącego się psa ze strzałami w pysku, umieszczonymi w taki sposób, że dokonać tego mógł tylko łucznik co najmniej równy Ardżunowi. Nie posiadając się ze zdumienia, nie mogli powstrzymać się od wychwalania umiejętności nieznanego im łucznika, i ruszyli w głąb dżungli, aby poznać, kim jest ów tajemniczy rywal Ardżuny. Jak się okazało, był nim królewicz Niszadów o imieniu Ekalwaja, któremu swego czasu bramin Drona odmówił udzielania lekcji łucznictwa, lecz który tak bardzo pragnął być uczniem Drony, że zrobił sobie z gliny jego podobiznę, której składał cześć, i obserwując z ukrycia lekcje Drony, sam ćwiczył się w łucznictwie. Pandawowie opowiedzieli o całym wydarzeniu braminowi Dronie, słusznie sławiąc umiejętności Ekalwaji, lecz Ardżuna poczuł w swym sercu żądło zazdrości, i gdy został sam na sam ze swym nauczycielem, zwrócił się do niego w te słowa: „O braminie, czyż nie obiecałeś mi kiedyś gorąco, gdy byliśmy sami, że wśród twoich uczniów będę najlepszy? Z całą pewnością nie powiedziałeś prawdy, gdyż wielbiący twój posąg królewicz Niszadów przewyższył mnie w swych umiejętnościach". Słysząc to, Drona rzekł: „O Ardżuna, moje usta nie kłamią". Powiedziawszy to, bramin Drona udał się do kryjówki Ekalwaji, który kontynuował swą naukę, oddając cześć posągowi Drony, deklarując się w ten sposób jego uczniem. Drona rzekł: „Skoro jesteś moim uczniem, zapłać mi za pobierane nauki". Ekalwaja z ochotą zgodził się spełnić każde życzenie Drony, który z kolei zażądał od niego jego kciuka. Ekalwaja z szacunkiem dla Prawdy i bez najmniejszego wahania, z twarzą wypełnioną ekstatycznym szczęściem i z czystym umysłem odciął sobie własny kciuk, i płacąc Dronie pozbawił się możliwości dorównania Ardżunowi w jego łuczniczych umiejętnościach. Ardżuna uzyskał więc to, czego gorąco pragnął i co mu bramin Drona gorąco obiecał, gdyż podczas egzaminów końcowych żaden z królewiczów, oficjalnych uczniów bramina Drony, nie potrafił dorównać Ardżunowi. Choć Judisztira po mistrzowsku walczył na rydwanie, Durjodhana i Bhima osiągnęli doskonałość w walce na maczugi, a bracia bliźniacy Nakula i Sahadewa w walce na miecze, Ardżuna był najlepszy nie tylko w łucznictwie, ale w walce z użyciem dowolnej broni. Aby go nagrodzić, Drona dał mu boską broń nie do pokonania, zwaną Głową Brahmy, ostrzegając go jednak, że broń ta nie powinna zostać nigdy użyta przeciw człowiekowi, gdyż wówczas może zniszczeniu ulec cały świat. Można jej użyć jedynie w walce z istotami nadprzyrodzonymi. Widząc ten sukces Ardżuny i pozostałych synów króla Pandu, synowie króla Dritarasztry nie potrafili uwolnić się od uczuć zazdrości. Durjodhana szczególnie zazdrościł Bhimie jego umiejętności walki na maczugi, gdyż były one równe jego zdolnościom, i Durjodhana nie potrafił go pokonać. Tymczasem Drona zadowolony z wyników swych królewskich uczniów zaproponował królowi Dritarasztrcie przygotowanie specjalnych zawodów, w których jego uczniowie mogliby popisać się swymi umiejętnościami, na co Dritarasztra zgodził się z wielką ochotą, rozkazując Dronie, aby, bazując na swej bramińskiej wiedzy, sam wybrał odpowiedni dzień pod szczęśliwą gwiazdą, i odpowiednie miejsce, gdzie można bezpiecznie zbudować teatr odpowiedni dla takich zawodów. I Drona wraz z Widurą, trzymając się ściśle nakazów Wed, wybrali na ten cel teren równy i nie zalesiony, i lekko opadający w kierunku Gangesu. Złożono na nim należyte ofiary, i wzniesiono teatr, przygotowując odpowiednią platformą na arenę, i otaczając ją miejscami dla widowni uszeregowanymi według porządku kast. Gdy nadszedł dzień zawodów, tłumy ludzi z różnych kast ciekawe popisów królewiczów, spiesznie zajmowały przeznaczone dla nich miejsca w należytym porządku. Najpierw przybyli Biszma i pierwszy nauczyciel królewiczów Krypa, zajmując zaszczytne miejsca pod baldachimem ozdobionym złotem i perłami. Następnie przybyły Gandhari i Kunti w towarzystwie wszystkich innych kobiet z królewskiego dworu wraz ze służącymi i świtą, i zająwszy przeznaczone dla nich miejsca, wyglądały równie wspaniale jak małżonki bogów. Wkrótce zgromadził się tam tłum bez granic, wielki jak ocean falujący w rytmie dźwięków boskiej muzyki i poruszany ludzką ciekawością. Ostatni przybył bramin Drona w towarzystwie swego syna Aśwatthaman, z włosami i brodą pokrytą siwizną, ubrany w białe bramińskie szaty i namaszczony bramińskimi olejami, z dumą noszący swą śnieżno białą bramińską świętą nić. Złożył on odpowiednie ofiary należne bogom, i gdy bramini ciągle jeszcze recytowali święte słowa Wed, na arenę wkroczyli młodzi królewicze, niosąc ze sobą wszelkie rodzaje broni. I prowadzeni przez najstarszego z nich, Judisztirę, zaprezentowali swoje umiejętności, wypuszczając ze swych łuków tysiące strzał. Niektórzy z widzów pochylali głowy, bojąc się zbłąkanych strzał, podczas gdy inni odważnie patrzyli na arenę. Lecz każda ze strzał dosięgła swego celu oznaczonego imieniem królewicza, wywołując tym wielki aplauz tłumu. I tak królewicze kontynuowali swe popisy, używając różnych rodzajach broni. Nagle syn Pandu, Bhima, i syn Dritarasztry, Durjodhana, stanęli do pojedynku na maczugi. Rozgorączkowany tłum widzów podzielił się na dwie połowy, dopingując swojego faworyta. Widząc to, bramin Drona rzekł do swego umiłowanego syna Aśwatthaman: „O synu, idź i przerwij walkę tych dwóch walecznych championów, gdyż inaczej wywoła ona zamieszki, skłócając między sobą zwolenników Bhimy i Durjodhana". I Aśwatthaman, posłuszny swemu ojcu, wyszedł na środek areny, i powstrzymał tych dwóch braci, gdy wznosili przeciw sobie swe potężne maczugi, sami potężni jak dwa zderzające się oceany w godzinę Apokalipsy. Bramin Drona wystąpił wówczas na środek areny, wstrzymując hałaśliwych muzyków, i rzekł: „O szlachetni widzowie, nadszedł czas, abyście skupili swą uwagę wyłącznie na Ardżunie, który jest największym wśród wielkich łuczników, i którego ja sam kocham bardziej niż własnego syna". Ardżuna, słysząc błogosławieństwo swego nauczyciela wkroczył samotnie na arenę, imponujący w swej złotej zbroi, trzymając łuk z przygotowaną strzałą, potężny jak chmura zaciemniająca słońce, mieniący się jak tęcza towarzysząca błyskawicy. Wielki aplauz wybuchnął wśród widzów wzmocniony przez eksplozję dźwięków bębnów i konch. Tłum krzyczał: „Chwała wspaniałemu synowi Kunti. Na kanwie jego talentu zbudowane jest bezpieczeństwo ludu Kuru. On jest najpotężniejszym rycerzem i obrońcą Prawa i Moralności". Kunti, słysząc ten aplauz, zalała się łzami radości. Nawet niewidomy król Dritarasztra, czując w swych oczach łzy szczęścia, zapytał Widurę: „O Widura, wyjaśnij mi przyczynę tego nagłego entuzjazmu tłumu, gdyż nie potrafię jej zobaczyć". Widura rzekł: „O królu, tłum wiwatuje Ardżunowi, który w pełnej zbroi wkroczył na arenę". Zanurzywszy się w słodkiej ekstazie, Dritarasztra rzekł: „ O Widura, chwała niech będzie losowi, który dał mi synów mego brata Pandu i dzięki temu pozbawił mnie zmartwień o bezpieczeństwo kraju". Gdy okrzyki tłumu nieco przycichły, Ardżuna zaczął prezentować swą boską broń i swe umiejętności posługiwania się nią. Przy pomocy daru od boga ognia wywołał ogień; przy pomocy daru od boga oceanu stworzył wodę; dar boga wiatru przekształcił w wiatr, a dar boga deszczu w deszcz. Wyuczony aż do perfekcji i faworyzowany przez swego nauczyciela potrafił w sposób nieomal magiczny użyć swego łuku i dosięgnąć swymi strzałami niewyobrażalnie trudnego celu. Gdy Ardżuna zakończył swe popisy, zawody miały się ku końcowi, i tłum widzów zaczął rzednąć, ruszając w kierunku bram. Lecz nagle od strony jednej z bram dał się słyszeć dźwięk podobny do grzmotu. Zaniepokojeni widzowie zaczęli pytać: "Czy to ziemia się trzęsie, góry drżą lub nadchodzi nieoczekiwany, potężny sztorm?" Ku bramie spojrzał również bramin Drona, otoczony przez pięciu synów Pandu, i Durjodhana, otoczony przez pozostałych synów Dritarasztry razem z Aśwatthaman, synem Drony -- wszyscy gotowi do obrony królestwa i pokonania wroga. Spoglądając ku bramie, zobaczyli w osłupieniu Karnę, wkraczającego na arenę w złotej zbroi, w której się urodził, i w swych złotych kolczykach, trzymając w dłoniach naprężony łuk. Choć uchodził na dworze za syna królewskiego woźnicy, bijąca od niego potęga zdradzała królewskie pochodzenie. Miał siłę królewskiego lwa lub słonia, i bił od niego blask piękna i świetności, równy blaskowi jego potężnego ojca, ognistego boga słońca, którego był częściową inkarnacją. Gdy tłum zamarł w oczekiwaniu, chcąc znać imię tego nieznanego im wojownika, Karna po złożeniu pokłonów Dronie i Krypie, rzekł butnie do Ardżuny: „O synu Kunti, przestań się sobą tak zachwycać, gdyż mogę dowieść na oczach całego tłumu, że nie tylko potrafię dokonać tych samych sztuczek, co ty, ale nawet potrafię zrobić to lepiej!" Słysząc to wyzwanie tłum zerwał się z siedzeń jak jeden mąż, wydając groźne pomruki. I gdy bramin Drona dał pozwolenie Karnie na pokazanie swych umiejętności, Karna dowiódł, że są one co najmniej równe umiejętnościom Ardżuny. Gniew i upokorzenie zalały Ardżuny umysł, podczas gdy Durjodhana i jego bracia rozpłynęli się w ekstatycznej szczęśliwości. Durjodhana, ściekając Karnę z wielką radością, rzekł: „O wielki herosie, witaj! Dziękuję dobremu losowi, który cię tu zesłał. Ty jeden potrafiłeś zniszczyć Ardżuny pychę! Witaj w mym królestwie i czuj się u mnie, jak u siebie w domu". Karna odpowiedział: „O Durjodhana, dziękuję ci za twą życzliwość i pozwól mi odwzajemnić twą przyjaźń i zostać twym dozgonnym przyjacielem. I jako mój przyjaciel dowiedz się, że chcę pojedynku z Ardżunem!" Durjodhana rzekł: „O Karna, dziel ze mną wszystkie przyjemności, i pokonaj w walce tych, którzy są twoimi zagorzałymi wrogami!" Ardżuna, widząc Karnę w otoczeniu synów Dritarasztry, i słysząc jego wyzywające słowa, poczuł się dogłębnie urażony, i rzekł donośnym głosem: „O Karna, śmierć tobie! Nie dość, że przyszedłeś tu nie zaproszony, to jeszcze dodatkowo wypowiadasz obraźliwe słowa!" Karna odpowiedział: „O Ardżuna, śmierć tobie! Arena jest otwarta dla wszystkich, i liczy się tylko siła i zręczność. W walce wygrywa ten, kto jest najlepszy. Nie mów więc na próżno o obrazie, lecz skieruj ku mnie strumień swoich strzał, i pozwól mi, abym na oczach twych nauczycieli mógł pozbawić cię głowy przy pomocy strumienia moich strzał!" Gorąca krew bramina Drony zawrzała, i słysząc tę wymianę obelg, oraz widząc po jednej stronie Ardżunę otoczonego przez swych braci, a po drugiej Karnę otoczonego przez synów Dritarasztry, wydał zgodę na pojedynek. Sam razem z Biszmą i braminem Krypą stanął po stronie Ardżuny, podczas gdy jego syn Aśwatthaman stanął po stronie Durjodhana. Nawet bogowie, obserwujący scenę z wysokości, nie potrafili zostać bezstronni. Król bogów i bóg burzy, Indra, ojciec Ardżuny, zakrył chmurami niebo po stronie Pandawów. Bóg słońca, Surja, ojciec Karny, oświetlał Karnę i stojących po jego stronie synów Dritarasztry. Tymczasem Kunti, patrząc na zbroję i kolczyki, w których Karna się urodził straciła przytomność, rozpoznawszy w nim swojego najstarszego syna przygotowującego się do śmiertelnej walki ze swym młodszym bratem. Choć dwaj przeciwnicy palili się do walki, pojedynek nie mógł się odbyć bez odpowiednich, poprzedzających go ceremonii. Szaradwata, który był biegły w etykiecie, i znał Prawo, rozpoczął od przedstawienia pojedynkujących się wojowników. Po przedstawieniu Karnie Ardżuny, jako królewskiego potomka z linii Bharata, poprosił Karnę o podanie Ardżunowi swego imienia i królewskiej linii, z której się wywodzi. Rzekł: „Prawo głosi, że dopiero po usłyszeniu, kim jest przeciwnik, pojedynkujący się może zadecydować, czy przeciwnik jest jego godny, i czy chce z nim walczyć". Słysząc to Karna pobladł ze wstydu, zrozumiawszy, że Ardżuna, chcąc go upokorzyć, może odmówić mu prawa do walki, twierdząc, że nie należy on do kasty wojowników. Lecz zanim którykolwiek z pojedynkujących się zdążył wypowiedzieć słowo, Durjohana, widząc przywiędłą twarz Karny, wroga swego wroga, zerwał się w pośpiechu ze swojego miejsca, i rzekł: „O szanowni zgromadzeni, Ardżuna nie ma prawa odmówić walki Karnie, gdyż w tym momencie mianuję go królem kraju Angów!" Rzekłszy to, rozkazał braminom, aby natychmiast polali ceremonialnie głowę Karny wodą, tak jak nakazuje święty rytuał, mianując go królem, i ozdobili go wszelkimi insygniami władzy królewskiej. Nie posiadający się ze wzruszenia Karna, rzekł: „O Durjodhana, powiedz mi, czy jest na świcie coś, czym mógłbym odpłacić ci za dar, jakim jest królestwo". Durjodhana odpowiedział: „O Karna, daj mi w zamian swą dozgonną lojalność i przyjaźń". Karna rzekł: „O Durjodhana, niech tak się stanie!" I ci dwaj przyjaciele w stanie wielkiej szczęśliwości serdecznie się uściskali. Na wszystko to patrzył ze swego miejsca na widowni królewski woźnica, który wychował Karnę i uchodził za jego ojca, i nie mógł powstrzymać zalewającej go fali radości. Widząc swego syna ukoronowanego sukcesem, zerwał się ze swego miejsca, i drżąc na całym ciele z miłości, wybiegł na arenę, krzycząc: „O mój synu". Karna zobaczywszy swego ojca, odłożył swój łuk, i z należytym szacunkiem pochylił do jego stóp swą głowę, mokrą jeszcze od wody rytualnej, którą jego ojciec oblał łzami szczęśliwości. Bhima, widząc postać królewskiego woźnicy, Karny ojca, tak śmieszną wśród ozdobionych złotem królewskich wojowników, wybuchnął gromkim śmiechem, i zawołał: „O Karna, Ardżuna nie będzie z tobą walczył, gdyż jesteś synem woźnicy, i nie masz większego prawa do królestwa niż zbłąkany pies do pożerania ofiarnego zwierzęcia". Na te słowa wargi Karny zadrżały, i boleśnie wzdychając, spojrzał błagalnie w kierunku słońca, jakby poszukując pomocy. Tymczasem Durjodhana, słysząc słowa Bhimy, zawołał: „O Bhima, nie masz prawa do wypowiadania takich słów. O byciu wojownikiem decydują umiejętności walki i osobowość danej osoby, gdyż nie można z całą pewnością odróżnić wojownika na podstawie jego nazwiska, gdyż jak napisano w Wedach, źródło kasty wojowników nie jest całkowicie jasne. Spójrz na Karnę! To nie łania urodziła tego lwa! Jego złota zbroja i kolczyki, w których przypomina on słońce, są znakami jego królewskiego urodzenia. Mocą swych ramion zasługuje na to, aby rządzić całym światem, a nie jedynie Angą! Tym, którzy temu zaprzeczą odpowiem moimi strzałami" Gdy zgiełk i dopingowanie coraz bardziej rosło, słońca coraz bardziej chyliło się ku zachodowi, aż wreszcie znikło za horyzontem, dając sygnał, że czas udać się do domów. Durjodhana z Karną, oświetlając sobie drogę pochodniami, opuścili arenę. Podobnie uczynili Pandawowie w towarzystwie Biszmy, Krypy i Drony. Wzburzony tłum widzów podzielił się, wykrzykując imiona Ardżuny, Karny lub Durjodhana. Choć pojedynek Karny z Ardżunem nie doszedł do skutku, uniemożliwiony przez zachód słońca, wyzwanie rzucone przez Karnę, wzburzyło myśli i serca potomków królewskich z linii Bharata. Kunti, którą Widura ocucił z omdlenia, patrzyła na swego nowo odnalezionego najstarszego syna, Karnę, króla Angi, z sercem zalewanym coraz potężniejszą falą miłości. Durjodhana, mając u swego boku Karnę, przestał się śmiertelnie obawiać Ardżuny. A najstarszy z Pandawów, Judisztira, syn boga Prawa, chroniony i mający oparcie w sile i umiejętnościach Ardżuny, nie mógł pozbyć się myśli, że być może nie Ardżuna, lecz Karna jest najlepszym na świecie łucznikiem. 6. Słowniczek: Kto jest kim w Ziarnach namiętności _Ambalika: matka króla Pandu. _Ambika: matka króla Dritarasztry. _Agniweśja: bramin i prorok, znawca tajników walki, nauczyciel bramina Drony i króla Drupady. _Aśwatthaman (rżenie konia): bramin, syn bramina Drony i bliźniaczej siostry bramina Krypy, Krypi. _Ardżuna: trzeci z Pandawów; syn króla bogów Indry. _Bharadwadża: bramin, ojciec bramina Drony. _Bharat: król i przodek zarówno Pandawów jak i Kaurawów. _Bhima: drugi z Pandawów, syn boga wiatru. _Biszma: syn króla Śamtanu i bogini Gangi, zwany dziadkiem Hastinapura. _Brihaspati: duchowny bogów, którego częściową inkarnacją był bramin Drona. _Drona: bramin, nauczyciel walki Pandawów i Kaurawów, syn bramina Bharadwadży, częściowa inkarnacja duchownego bogów, Brihaspatiego. _Dritarasztra: niewidomy król Hastinapura, z dynastii księżycowej, linii Bharata, najstarszy syn mędrca Wjasy z Ambiką, wdową po królu Wikitrawirji, młodszym synu króla Śamtanu i Satjawati. _Drupada: król Panczalřw, częściowa inkarnacja jednego z marutusów. _Durjodhana: najstarszy syn króla Dritarasztry. _Ekalwaja: królewicz Niszadów. _Gautama: bramin, prorok, ojciec bliźniąt bramina Krypy i jego siostry Krypi. _Gandhari: królowa, żona króla Dritarasztry. _Karna: nieślubny syn Kunti otrzymany od boga słońca. _Kaurawowie: stu synów króla Dritarasztry, z których najstarszy był Durjodhana. _Krypa: bramin, częściowa inkarnacja jednego z rudrów, jeden z nauczycieli Pandawów i Kaurawów. _Krypi: bliźniacza siostra bramina Krypy, żona bramina Drony,matka Aśwatthamana. _Kunti: królowa, pierwsza żona króla Pandu, matka trzech Pandawow (Judisztiry, Bhimy, Ardżuny) i nieślubnego syna z bogiem słońca Karny, córka Sury, szefa rodu Jadawów, i siostra Wasudewy, ojca boga Kriszny. _Indra: król bogów. _Judisztira: jeden z pięciu braci Pandawów, syn Kunti i Pandu otrzymany od boga Prawa Dharmy. _Madri: druga żona króla Pandu. _marutusi: bogowie burzy, którzy podobnie jak bogowie rudrowie towarzyszą Indrze. _Pandawowie: pięciu synów króla Pandu: Judisztira, Bhima, Ardżuna, Nakula i Sahadewa. _Pandu: król Hastinapura, z dynastii księżycowej, linii Bharata, młodszy syn mędrca Wjasy z Ambaliką, wdową po królu Wikitrawirji, młodszym synu króla Śamtanu i Satjawati. _Paraśurama: pustelnik, syn Bhrigu, jedna z inkarnacji boga Wisznu, który na przełomie eonów zabił wszystkich wojowników. _rudrowie: bogowie burzy, którzy podobnie jak bogowie marutusi towarzyszą Indrze. _Satjawati: żona króla Śamtanu, babka Pandawów i Kaurawów. _Sziwa: Najwyższy Bóg, stwórca i niszczyciel świata. _Surja: bóg słońca. _Ukaihśwarasa: ogier, który wyłonił się podczas ubijania oceanu. _Wedy: święte hinduskie księgi. _Widura: królewski doradca Dritarasztry, częściowa inkarnacja boga Prawa, Dharmy, syn bramina Wjasy i służącej królowej Ambiki. _Wisznu: Najwyższy Bóg, stwórca i niszczyciel świata. _Wjasa: bramin, mityczny mędrzec, ojciec Dritarasztry, Pandu i Widury, mityczny autor "Mahabharaty".