Lech Zaciura TEST REDAKCYJNY WINDOWS 3D czyli... ...nowy system Microsoftu objawia się światu Znów Billowi Gatesowi i firmie Microsoft udało się zelektryzować świat, sprawić, by ludzie ustawiali się po ich najnowszy produkt w kolejkach niczym po wołowe z kością w zamierzchłych czasach komunizmu. Owym produktem jest oczywiście system operacyjny Windows 3D, którego finalna wersja nareszcie trafiła do naszych rąk i możemy ją naszym Czytelnikom wstępnie zrecenzować. Nieoficjalną premierę Windows 3D miały już przeszło miesiąc temu, kiedy system operacyjny trafił na rynek piracki. Wersja final beta wzbudziła mieszane uczucia (jak zwykle), głównie z uwagi na to, że z niezwykłą inwencją wieszała komputer na dziesiątki sposobów - jeśli komuś udawało się tę Windozę w ogóle zainstalować. Chodziły plotki, że w MS zapanował popłoch, ale rzecznik firmy stwierdził, że nie ma mowy o wielu bugach, tylko w programie zamieszczono pułapki na hackerów, by spiratowany system nie nadawał się do użytku. Michael Onnecessary, guru hackerów, skwitował słowa rzecznika lakonicznym "gówno prawda". Zatem sprawa - jeśli się tak można wyrazić - zawisła w powietrzu. Dziś możemy się przekonać, jaka jest prawda prawdziwa - my pomożemy ją odsłonić. System Windows 3D dostarczany jest na trzech modułach nośnika RAM-BO, co jest pewną niespodzianką. Przywykliśmy, że produkty Microsoftu są duże, ale nawet na te standardy jest to objętość niezwykła. Wynika z niej niespotykana dotąd konieczność zmiany modułów podczas instalacji. Jednak ta czynność nie wpływa znacząco na czas instalowania systemu, który wynosi 40-50 minut. Sporo, zważywszy, że dotychczasowy niechlubny "rekordzista", Extreme Quake 2, instalował się z pełnego modułu przez całe 58 sekund. Windows 3D z założenia jest systemem zorientowanym na pełną integrację z Globalną Siecią (w tym z Internetem) i jest tworem w pełni przestrzennym, przez co rozumie się całą strukturę systemu, a nie tylko sam audiowizualny z nim kontakt. Niemniej w kodzie pozostawiono fragmenty 16-bitowe, a nawet 8-bitowe, co sprawia, że wiele starszych programów będzie chodziło znacznie wolniej, niż byśmy się tego po nich spodziewali. Za to zachowano pełną zgodność programową z modelami XT i AT, a MS-DOS wydaje się działać bez zarzutu. Podczas pierwszej instalacji system wywalił się przy próbie połączenia z satelitą. Początkowo sądziliśmy, że mamy niedokładnie ustawiony talerz anteny, ale rychło okazało się, że połączenie jest jak najbardziej prawidłowe, tyle że nie z satelitą Sieci Globalnej, a z włoskim telekomunikacyjnym. Elektroniczny Makaroniarz wpadł w panikę, nadając zapętlony komunikat: "Santa Madonna, diabolo veni!!!" Zwróciliśmy się do serwisu MS; na ekranie pojawił się młody człowiek i z zażenowanym uśmiechem tłumaczył nam przez kwadrans, że owszem, Win 3D jest systemem inteligentnym, ale nie do tego stopnia. Na koniec przesłał nam patcha, który rozwiązał problem trafiania we właściwe satelity, a my w międzyczasie wystosowaliśmy krótkie przeprosiny do telewizji RAI, której widzowie przez jakiś czas musieli zdzierżyć na ekranach obrazek windowsowego nieba okraszony wspomnianym komunikatem, a wszystko to podczas transmisji papieskiego orędzia. Ostatecznie system udało się odpalić dopiero po trzeciej instalacji, i tu mała dygresja odnośnie wymagań sprzętowych Windows 3D. Microsoft deklaruje, że do działania systemu wystarczy już komputer klasy Septimus 400 z 60 gigabajtami pamięci RAM, 0.75 litra ciekłego helu do chłodzenia sprzętu + pół litra na rozgrzewkę (to ostatnie wewnętrznie dla użytkownika). Na twardym dysku wystarczą 4 terabajty wolnego miejsca. W istocie podane parametry mogą, owszem, wystarczyć do działania systemu, ale do korzystania z niego już niespecjalnie. Bardziej realną konfiguracją wydaje się Octan 80 z pozostałymi parametrami razy dwa (o przydatności drugiego pół litra nieco dalej). Właśnie z uwagi na parametry zdarzają się kłopoty z instalacją Win 3D na modelach starszych niż trzy miesiące, ale przedstawiciel serwisu Microsoft obiecał podesłać patcha, który rozwiązuje ten problem. Zainstalowany system następne pół godziny spędza na samokalibracji i rozpoznawaniu urządzeń peryferyjnych. Przyjemnym zaskoczeniem dla naczelnego (mańkut) było rozpoznanie przez system wirtualnego manipulatora dla leworęcznych, natomiast w przypadku karty dźwiękowej program stwierdził obecność Adliba, co przyjęliśmy już mniej entuzjastycznie. Adlib jako żywo nigdy nie wydawał z siebie dźwięku kwadrofonicznego na 512 kanałach. Kartę przekonfigurowaliśmy więc ręcznie, co musiał zrobić sam naczelny, bowiem manipulator nie dał się przestawić na praworęczny. W związku z tym znów zwróciliśmy się do miłego pana z serwisu. Ten stwierdził, że zapewne mamy wersję 2.004A Windozy, która istotnie ma feler niekonfigurowalności manipulatora i spytał, czy chcemy upgrade do wersji 2.004B, czy też chwilowo wolimy patcha usuwającego usterkę z manipulatorem. Wybraliśmy patcha i wreszcie uruchomiliśmy system, który powitał nas ciepłym, uniseksowym głosem mówiącym: "Witaj w świecie wielkich przestrzeni Windows 3D. Odetchnij głęboko." Zatem odetchnęliśmy, ale tylko do momentu, gdy postanowiliśmy przełączyć system na tryb 3D view, pod który ma być optymalizowane wszelkie przyszłe oprogramowanie. Tymczasem na ekranie ukazał się napis jak najbardziej 2D oznajmujący: "Niezbieżność perspektywy. Prosimy wyregulować rozstaw oczu." Zbaraniali, w te pędy połączyliśmy się z serwisem MS. Młody człowiek przyznał, iż istotnie rozsądek nakazuje rozwiązywać takie problemy softwarowo. Przede wszystkim poradził zignorować komunikat i w specjalnych okularach (dwie pary dołączone do zestawu) indywidualnie przetestować na screen saverach widok 3D, który niekoniecznie musi być całkiem skopany. Drobne rozbieżności perspektywy można poprawić dodatkowym półlitrem, który dostroi ogniskowanie wzroku do produktu MS. W razie dalszych problemów firma oferuje patcha, korygującego widok 3D na trzeźwo. Przynajmniej jak chodzi o użytkownika. Ostatecznie efekt 3D w nowych Windowsach udało nam się wyegzekwować całkiem nieźle (już mniejsza o metody), wobec czego z zapałem wzięliśmy się najpierw za uruchamianie aplikacji, które z 3D view współpracują. Powiedzmy od razu: takich programów nie ma na razie zbyt wiele, a ogromna większość obecnie dostępnych to standardowe wersje zaadaptowane do nowej technologii. W najbliższej przyszłości ma być tych programów zatrzęsienie, ale tymczasem proponujemy Wam czujność przy kupowaniu programów, które mają pracować pod Windows 3D: jeśli na pudełku jest napisane "Designed for 3D" - wszystko powinno być OK. Natomiast napis "Enhanced to 3D view" jest ostrzeżeniem, że mamy do czynienia z namiastką, by nie rzec lipą. Na przykład MS Office Millennium w wersji "enhanced", choć kompletnie poroniony, to może działać także w trybie 2D (jest wówczas funkcjonalnie identyczny ze zwykłym Officem), ale w tym momencie powstaje kwestia: po kiego grzyba dopłacać 40% za trzy słówka więcej na opakowaniu? Trzeba przyznać, że najcudniej z tego wszystkiego wyglądają trójwymiarowe screen savery. Aż korci, żeby zanurzyć się w tę ożywioną przestrzeń, która się przed naszymi oczami otwiera. Trójwymiarowość "enhanced" wygląda przy tym żałośnie, przypomina głębię rury kanalizacyjnej, a my walczymy z odruchem, żeby wsadzić tam głowę. Dwa-trzy plany; na ostatnim już prawie nic nie widać, stąd chęć dotarcia jak najbliżej tła, gdzie zwykle jest najwięcej treści. Nauczeni tym doświadczeniem (i nieco zniechęceni) aplikacje profesjonalne uruchamialiśmy już tylko w trybie 2D. Testy wypadły pozytywnie, znaczy system nie sypie się za często, jakkolwiek standardowe ustawienie w programach autosave'u na 3 minuty wydaje się podyktowane zdrowym pragmatyzmem. Przy okazji tego testowania objawiła się nam przykra cecha Win 3D - system nie odinstalowuje programów, które nie są specjalnie mu dedykowane. Czyli na razie niemal każda aplikacja musi być usuwana ręcznie i zostawia śmieci. Po sprawdzeniu czterech "kalorycznych" pakietów katalog Windows.3D spuchł o 47 gigabajtów nieusuwalnego badziewia. Od roztropnego serwisanta Microsoftu dowiedzieliśmy się, że w wersji 2.004C będzie zaimplementowane superinteligentne odinstalowywanie wszelkiego softwaru, a na razie musimy zaczekać na patcha, który będzie dostępny za jakieś dwa tygodnie i pozwoli odinstalowywać programy normalnie, bez inteligencji. Alternatywą jest radykalne wycięcie przerośniętego systemu i zainstalowanie go od nowa, po uprzednim sformatowaniu twardego dysku. Jeśli chodzi o osiągi szybkościowe, to wspomniany MS Office Millennium działał jak na normalnym Septimusie pod starą wersją systemu, tylko o ok. połowę szybciej. Ponieważ używany przez nas Octan 80 jest konstrukcją blisko pięciokrotnie wydajniejszą od Septimusa, można przyjąć, że produkt Microsoftu mieści się w swoim standardzie. Osiągi pakietów Corela i Adobe są podobne, natomiast prawdziwego kopa dostały gry działające w Globalnej Sieci. Można w ciemno prorokować, że one pierwsze zostaną ubrane w pełny trójwymiar i właśnie do gier nowy system będzie używany najpowszechniej. Połaziliśmy sobie po kilku wirtualnych światach i było to bardzo przyjemne - dopóki naszych bohaterów nie pozabijano. Nie był to zatem długi test. Po tych wszystkich działaniach spróbujmy wydać jakąś wstępną, ogólną opinię nowemu systemowi operacyjnemu. Mimo pewnych niedoróbek i starych grzechów, wydaje się, że Windows 3D jest skazany na sukces, ergo my jesteśmy skazani na życie z nową Windozą. Perspektywa to tyleż ekscytująca, co czasem niezbyt zbieżna. Patrząc na dynamiczny rozwój tego systemu musimy jednak być coraz ostrożniejsi w szafowaniu niepochlebnymi ocenami i ciskaniu gromów. Może się bowiem zdarzyć już wkrótce, że kolejne Windowsy, wieszając się, to samo zrobią najpierw ze swym użytkownikiem. Uwagi redakcyjne zebrał Bilbo.