JERZY WYROZUMSKI HISTORIA POLSKI do roku 1505 Okładkę projektował Marian -Jankowski Redaktor Marża Skowronek Redaktor techniczny Witold Motyl Korektorzy Ewa Łukasik^ Zygmunt Stolarski 465291 Copyright by państwowe Wydawnictwo Naukowa Warszawa 1978 EEłnfa In K«^lfn»S \ ^ l I. UWAGI METODYCZNE Zgodnie z periodyzacją przyjętą dla dziejów, powszech- •Jcb, średniowiecze polskie zaczynamy ostatnio coraz coście] od schyłku V lub od początku VI w. Zamykamy je zaś albo w połowie w. XV (1454 lub 1466), albo —jak w niniejszym opracowaniu — z początkiem w. XVI (I5C5). Jest to więc około tysiącletnia epoka, w której przodko- we nasi przeszli bardzo dużą ewolucję społeczno-eko- —niczną, ustrojowo-polityczną i kulturalną. Badanie tej bardzo zróżnicowanej epoki wymaga różnych metod. Pierwsze jej cztery stulecia podobne są pod tym wzglę- dem do ostatnich wieków starożytności. Czołową rolę w ich poznaniu odgrywa jeszcze archeologia, gdy tym- czasem źródła pisane, wszystkie obcego pochodzenia, sta- •owia czynnik pomocniczy, o wzrastającym jednak zna- Ofniti. Od drugiej połowy X aż po XIII w. na czoło wprawdzie wysuwamy już źródła pisane, ale posiłkujemy —e, i to w ostatnich czasach w coraz większym stopniu, Tłukami badań archeologicznych, zwłaszcza gdy chodzi • kulturę materialną, ustrój polityczny, ale także pewne •fanenty kultury duchowej. Dla ostatnich trzech stuleci ——wianej epoki zdecydowanie dominującą rolę odgry- Wją już źródła historyczne, pisane. W praktyce badaw- oej dopiero średniowiecze polskie jest właściwą domeną —okowej eksploracji historyka. Wyłania się więc tutaj taneczne pytanie, co to jest źródło historyczne i jakie ^ (ranice możliwości badawczych historyka. l. Źródło i poznanie historyczne WeiBug dominującej dziś opinii za źródło historyczne uważać wszelki ślad ludzkiej działalności, a więc lapisany tekst, jak i materiał; na którym go utrwalono, szczątki kostne człowieka, ale i szczątki oswo- jonych przez niego zwierząt, narzędzia pracy i sprzęt domowy, wszelki zmaterializowany wytwór ludzkiej wy- obraźni, fakt językowy w postaci nazwy osobowej lub topograficznej, dokonane ręką człowieka zmiany krajo- brazu, ale też i żywą w ludzkiej pamięci tradycję. Od dawna zdawano sobie sprawę, że tak szeroko rozu° miane źródła historyczne wymagają systematyzacji. Ze ^ względu na formalną postać źródeł proponowano wiec ich podział na: l) pozostałości, 2) tradycję. Wśród po- zostałości wyróżniano pozostałości właściwe (nie tylko w postaci materialnej, ale także przeżytków społecz- nych i obyczajowych, instytucji, ustroju i mowy) ora? pomnikowe, mające niejako upamiętniać zdarzenia, czyn- ności prawne itp. Tradycję dzielono na ustną, obrazową i pisaną. Tę niedoskonałą systematyzację próbowano za- stąpić inną, według której źródła miałyby się dzielić na; l) bezpośrednie i 2) pośrednie. Cechą pierwszej grupy byłoby to, że informują nas o przeszłości poprzez swoją materialną zwykle postać, jako bezpośredni ślad ludz- kiej działalności. Grupa druga przemawiałaby do nas poprzez treść utrwalonego zapisu, wyobrażenia czy sym" bólu. Nietrudno dostrzec niedoskonałość również tego drugiego podziału, którego człony na siebie zachodzą, a o każdym niemal źródle pośrednim można by mówić, że w swojej materialnej postaci jest źródłem bezpośred nim. W tej sytuacji próbowano zerwać z formalnym kryteriami systematyzacji, a spojrzeć na źródło jako na wytwór pewnej sfery ludzkiego działania A ponieważ działanie to, najogólniej rzecz biorąc, odbywa się na płaszczyźnie; l) celowego wysiłku czyli pracy, 2) mię- dzyludzkich więzi społecznych oraz 3) życia psychiczne- go, proponowano — stosownie do tych trzech sfer —t dzielić źródła na: l) ergotechniczne (greckie ergon == pra- ca), 2) socjotechniczne, 3) psychotechniczne. Okazałe się jednak, że żadne źródło nie da się przyporządkować wy- łącznie jednej z tych trzech sfer, że każde należy przy- najmniej po trosze do każdej z nich. Proponowano więc szukać w źródłach cech dominujących, charakterystycz- nych dla jednej z wymienionych ster i na tej podstawie x STstematyzować. Być może podział ten byłby bliski •aczonałości, jako odzwierciedlający najistotniejsze ele- aaecty procesów dziejowych, jest jednak nazbyt teore- UŁŁuy. aby można się nim było posługiwać na co dzień. Łririe źródło wymagałoby wnikliwej analizy tylko po a»> aby mogło być odpowiednio zaszeregowane, gdy tym- casesa systematyzacja powinna być prostym kluczem Atwiającym wstępne rozpoznanie merytorycznej przy- iiŁtności źródła. ?oiostawimy więc na uboczu problemy systematyza- C9. a spróbujemy spojrzeć na źródła historyczne pod ką- •seca widzenia możliwości badawczych różnych warszta- -r naukowych. Chociaż proces dziejowy stanowi jedną •t»a<ć, a zadaniem badacza przeszłości jest syntetyczne ujmiecie tej całości, to jednak jest on na tyle złożony aa tak wiele różnorodnych przejawów, że naukowe ich t^edienie, nawet w małym wycinku czasowym, nie może 1*4 ograniczać do jednego punktu obserwacyjnego i do «riaej choćby najlepszej metody poznania. Inaczej bada EiLtt szczątki kostne człowieka, inaczej jego narzędzia, je- •asse inaczej zmiany krajobrazu w kręgu ludzkiego by- .t-ania, fakty językowe, twory wyobraźni, treści zapi- w itp. Jest więc rzeczą oczywistą, że odtwarzanie procesu saełswega w całej jego złożoności wymaga współdzia- ła wielu dyscyplin naukowych, przy czym dla każ- •; z nich pozostałe zajmujące się badaniem przeszłości ^.grywać powinny rolę posiłkujących, oczywiście w for- -t* spreparowanych już wyników badawczych. Wyod- ••snianie się zaś poszczególnych wspomnianych tu dys- •pŁ-a było prawie zawsze dyktowane względami na -ap&Sredni przedmiot badania, który 2. kolei narzucał JBBzebę wypracowania odpowiednich metod i stałego e& doakonalenia. Warsztatowe możliwości badawcze hi- łBKyka. w węższym tego słowa znaczeniu, ograniczają •t w zasadzie do źródeł pisanych. Jeżeli jednak dla kije j konstrukcji naukowej korzysta on z zabytków .aaograficznych, materialnych szczątków dawnej kultu- . seaSeriałów onomastycznych, żywej tradycji ustnej », nie może się obejść bez szczegółowych badań hi- storyka sztuki, archeologa, językoznawcy czy etnografa. Pogrążyłby się w dyletantyzmie, gdyby eksploracją wła- Bną próbował zastąpić badawcze osiągnięcia tych nauk. Z tego oczywiście nie wynika, aby w obrębie własnego warsztatu naukowego nie mógł ich twórczo wzbogacić. Z punktu widzenia zatem warsztatowych możliwości hi- storyka najpraktyczniejszy wydaje się proponowany już przed laty zupełnie formalny podział źródeł historycz- nych na: pisane, tj. wchodzące w zakres kompetencji badawczych historyka, oraz niepisane, których badanie leży w zasadzie w sferze innych dyscyplin naukowych. Pod względem logicznym podział ten jest w pełni po- prawny, jakkolwiek kryje w sobie usterki semantyczne, bowiem sam termin „źródło pisane" jest nieprecyzyjny, skoro o każdym źródle pisanym można powiedzieć, że ma swoją niepisaną materialną postać, że np. kodeks średniowieczny obok utrwalonej na piśmie treści składa się z kart pergaminu pokrytych znakami pisma, zszy- tych i ujętych w oprawę, co wszystko razem może być przedmiotem analiz i obserwacji przekraczających mo- żliwości historyka. Zdając sobie zatem sprawę z niedo- skonałości również zastosowanego tutaj podziału, przejdźi my do omówienia źródeł pisanych. Ą Systematyka tej grupy źródeł historycznych nastręcza również wiele trudności. Proponowano więc ich podział na: l) opisowe i 2) aktowe, albo na: l) narracyjne, 2) do- kumentowe i 3) epistolarne, albo wreszcie wyodrębniano | z całej grupy źródeł pisanych historiograficzne, tj. takie, l które powstały z wyraźnym zamierzeniem informowa- nia potomnych o pewnych wydarzeniach, a za osobną grupę uważano wszystkie inne źródła (niehistoriogra- ticzne), które powstały w jakimś doraźnym celu prak- tycznym, ale przez sam fakt swego zachowania dostar- czają wiedzy o przeszłości. Każdy z tych podziałów oka- zuje się w konfrontacji z rzeczywistością niedoskonały. Każdy jednak w jakimś stopniu najogólniej orientuje w całym zasobie wytworzonych przez ludzkość źródeł hi- storycznych. Trzeba jednak stwierdzić, że każda epoka, mniejsza czy większa, ma sobie właściwe źródła, sło- yem źródło pisane jest kategorią historyczną, gdy tym- Leuu- f aJdź-A 'pp7.a A a—or sygnalizowane wyżej podziały starano się sta- WC niejako ponad czasem. rannej zostaną omówione z osobna główne źródła do ^UCJÓ* riem polskich w starożytności; w odniesieniu do •M>rtn średnich ograniczymy się do pokazania tylko tackretnych źródeł pisanych, charakterystycznych dla —3 epoki w różnych jej fazach rozwojowych. t. Główne źródła do dziejów Polski starożytnej Epoka starożytna na ziemiach polskich, określana je- mae niedawno wraz z czterema pierwszymi wiekami fctdaiowiecza europejskiego jako prehistoria, a dziś ra- OR; jako prahistoria, jest przede wszystkim domeną >il u'i archeologicznych. A więc główny przedmiot do- caecan naukowych nad tą epoką stanowią przechowane w siani i z kolei odkryte łopatą archeologa materialne •czątki dawnych społeczeństw ludzkich i kultur. Ich T-sowa jest siłą rzeczy bardzo ograniczona, a stąd l |roces poznawczy wymaga zespolenia wysiłków wielu •ypecjalizowanych dyscyplin naukowych, jak zwłaszcza fedogii, paleobotaniki, paleozoologii, antropologii, etno- ffu i językoznawstwa, stanowiących w danym wypad- ła nauki posiłkujące właściwą archeologię. Wyniki ba- 4(6 archeologicznych, prowadzonych bardzo intensyw- ne iwlaszcza po drugiej wojnie światowej, ogłaszane • w formie sprawozdań, komunikatów i rozpraw nau- it.r«7ch w licznych czasopismach specjalnych i wydaw- wctwach seryjnych, takich jak: „Przegląd Archeolo- gii-y", „Z otchłani wieków", „Archeologia", „Świato- wy. „Sprawozdania Archeologiczne", „Archeologia Pol- ać". „Acta Archaeologica Carpathica", „Wiadomości Ar- tfneOtOgiczne", „Silesia Antiqua", „Pomerania Antiqua", Jfatwiały Zachodnio-Pomorskie" i inne, nie licząc bar- te wielu publikacji odrębnych, których nawet przy- Jkoowe wyszczególnianie byłoby w tym miejscu nie- w. W celu bliższej orientacji w badaniach z za- archeologii Polski sięgnąć należy do omówień lub zestawień zbiorczych, do których należą przede wszyst< kim: J. Kostrzewski, Dzieje polskich badań pre- historycznych, Poznań 1949; I. Górska, L. P a d e- rewska, J. Pyrgała, W. Szymański, Badania archeologiczne w Polsce w latach 1944 - 1964, Wrocław— Warszawa—Kraków 1965 (zestawienie bibliograficzne we- dług stanowisk badań wykopaliskowych, z mapą). Dopiero dla tysiąclecia od w. V p.n.e. po schyłek sta- rożytności dysponujemy do dziejów Słowiańszczyzny źródłami pisanymi z kręgu cywilizacyjnego śródziemno- morskiego. Wiadomości tych źródeł są jednak tak ułam- kowe i mało precyzyjne, że bez badań archeologicznych nie przedstawiałyby większej wartości dla studiów nad pierwotną Słowiańszczyzną, a tym bardziej nad pra- dziejami Polski. Wychodząc jednak z założenia, że róż- norodne źródła poznania przeszłości wzajemnie się we- ryfikują, warto wskazać na ważniejsze z tych źródeł pisanych. Zebrał, przełożył na język polski i ogłosił dru- kiem odnośne fragmenty Marian P l e z i a w wydawni- ctwie Greckie i łacińskie źródła do najstarszych dziejów Słowian, część I (do VIII wieku), Poznań—Kraków 1952. Za pierwszą wiadomość pisaną dotyczącą Słowian uchodzi wzmianka o Neurach u „ojca historiografii euro- pejskiej", historyka greckiego Herodota z Halikar- nasu (V w. p.n.e.). Podał ją w swojej Historii przy oka- zji opisu wyprawy króla perskiego Dariusza przeciw Scytom. Według tego przekazu na północ od Scytów- -rolników siedzieli Neurowie; nauka identyfikuje ich ze Słowianami, a lokalizuje w przybliżeniu na terenie Wo- łynia. Z kolei — jak przypuszczają niektórzy badacze — Indi wymienieni w dziele Exempla historyka rzymskiego Korneliusza N e p o's a (I w. p.n.e.) to nie kto inny tylko Wenedowie (Venedi, Vinedi, Vindi), jak zwykle okre- ślali pisarze starożytni Słowian osiadłych nad Bałty- kiem. O rzece Wiśle (Wiśnia) oraz o mieszkających w jej obrębie ludach, wśród nich o niewątpliwie słowiańskich Wenedach, wspomina już w sposób nie nasuwający żad- nych kwestii Pliniusz Starszy (I w. n.e.), autor du- żego dzieła Historia naturalis. Z kolei o przodkach na- szych Wenedach pisał u schyłku I w. n.e. historyk rzymski Korneliusz Tacyt w dziele Germania. Nie 10 Antraegając w nich jednak odrębnej grupy etnicznej, «*hał się, czy ich zaliczyć do Germanów, czy do indo- im6skich Scytów. Ostatecznie skłonny był widzieć w nich lad germański, który uległ znacznym wpływom scy- trtdma. Jednym z najważniejszych źródeł pisanych do dziejów tSarołytnych Słowian jest opatrzona w mapy Nauka ;ieovra}ii Greka Klaudiusza Ptolemeusza, działają- refrs w egipskiej Aleksandrii (II w. n.e;). Dzieło Ptole- =owany w oryginale), kapitulnego poznan- ego. W 1266 r. dokonano przeróbki rocz- » krakowskiego na nowy zwód roczni- ona na przepisaniu, z mniejszymi niż orni, starego zwodu oraz na włączeniu i kośćca chronologicznego dziejów po- początku świata", tj. wyciągu ze znane- • z Sewilli (VII w.) pt. Etymologiae. No- taSDJ krakowski, jeden z najważniejszych •rtyce, został z kolei uzupełniony kilko- apiskami (do 1331). Zależność od niego •ycb roczników, jak zwłaszcza rocznik' • «xiny dla XIV i XV w. rocznik mie- V 4B U— r. jedną ręką, a z kolei kon- • CT iłych pisarzy. Zwód stary, zanim •taaA • Khyłku XIII w. jeszcze jednej k x tete •łła się zawiązkiem innej grupy szereg roczników W śląskich, a także — przy pewnych powiązaniach z n»- dziną poprzednią — ważny dla XIV w. rocznik Trasfa oraz ciekawy nadto dla stulecia następnego rocznik świt- tokrzyski nowy i inne. W Polsce zachowało się około 40 roczników średnio- wiecznych. Ich zapiski zrazu bardzo zwięzłe, z czasc stają się obszerne i formą swoją zbliżają się do kronik. Wielkie dzieło historyczne Długosza, w zasadzie pony- siane jako annalistyczne, przerywa długi ciąg rozwojoT tego działu historiografii. Nie znaczy to, że po Długość już roczników nie pisano. Zmieniły one jednak sw. charakter, odchodząc od rejestrowania i opisu wydaran. o znaczeniu ogólnopolskim ku faktom drugorzędnyn. o zasięgu lokalnym. Większość roczników polskich ogłoszono drukiem w L • l III MPH. Nowe krytyczne wydanie rocznika miechow- skiego dała Z. Kozłowska-Budkowa w „Studiaa Zródłoznawczych", t. V, 1960, a takież wydanie roczni- ków wielkopolskich przygotowała B. K ii r b i s (piw współpracy G. Labudy, J. Lucińskiego i R. Walczak* w MPH, seria II, t. VI, Warszawa 1962. Z ważniejszyct opracowań rocznikarstwa polskiego należy wymienić- T. Wojciechowski, O rocznikach polskich X - Z9 wieku, Kraków 1880 (Pamiętnik AU); W. Kętrzyński, O roczwfcach polskich, Kraków 1896; Z. (Kozłowsk»-ł Budkowa, Poc2;qt?cź polskiego rocznikarstwa, „Studa Zródłoznawcze", II, 1958; B. Kiirbisówna, Dziejopi- sarstwo wielkopolskie XIII i XIV wieku. Warszaw* 1959; J. Dąbrowski, Dawne dziejopisarstwo polsks (do roku 1480), Wrocław - Warszawa - Kraków 19-iJ»iłta, w sposób bardziej tanrridm) Gali byt zwią- księcia. Kronika nie za- e dość rzetelnie, mimo że N^ —AT •d ambicji literackich (zrytmizowa- me zachował się, a spośród trzech jej SJ pochodzi dopiero z XIV w. Jego Hczną ogłosił J. Krzyżanowski, Kromka, podobizna fotograficzna z XIV w., l Krytyczne wydanie kroniki dał K. M a- rftłki w MPH, seria II t. II, Kraków 1952. Na —••me nowa edycja kroniki w polskim prze- •• Gródeckiego w opracowaniu i z obszer- 1f'". sumującym stan badań w tym przedmio- PlezL Annnim tzw. Gali, Kronika polska (Bi- 10 blioteka Narodowa, nr 59, seria l, wyd. 2 1965, wyd. 3 1968). 2) Charakter podobny do Kroniki Anonima Galia no- sił zabytek przechowany tylko w okruchach, Carmen Mauri (Poemat Maura). Jak Gali Anonim utrwalił sławę czynów Bolesława Krzywoustego, tak nieznany nam dzii bliżej Maur, zapewne mnich benedyktyński z tego samego co Gali romańskiego kręgu kulturalnego, opisał czyny palatyna Krzywoustego, potężnego Piotra Włosto- wica, najprawdopodobniej krótko po jego śmierci (1153). Znano poemat Maura w średniowieczu na Śląsku, a wy- korzystał go dość gruntownie — nie tylko pod względen-- treści, ale przejmując zeń całe heksametryczne ustępy — bezimienny autor kroniki o Piotrze Właście z początku XVI w. Kronika ta posłużyła M. P l e z i do częściowej rekonstrukcji poematu Maura (MPH, seria II, t. III, Kra- ków 1951). 3) Kolejna kronika polska wyszła spod pióra Polaka mistrza Wincentego zw. Kadłubkiem. Pochodził on z rodziny rycerskiej (z ziemi sandomierskiej), odbył studia zagraniczne może w Bolonii, a może w Paryżu, i uwieńczył je — jako jeden z pierwszych Polaków — stopniem mistrza (magister). Związał się blisko z dwo- rem Kazimierza Sprawiedliwego, pełniąc funkcje kan- celaryjne. Co do godności duchowych, to na pewno był proboszczem kolegiaty sandomierskiej, a od 1207 r. — biskupem krakowskim. W 1218 r. tę ostatnią godność po- rzucił, aby zamknąć się w klasztorze cystersów jędrze- jowskich, gdzie w pięć lat później rozstał się ze światem. Kronika mistrza Wincentego jest owocem dużej erudy- cji połączonej ze swoistym smakiem i talentem literac- kim. Niewiele w niej troski o prawdę historyczną, wątki dziejów Polski przeplatają się z dziejami Aleksandra Wielkiego, Juliusza Cezara, Grakchów itp. W celu osiąg- nięcia efektów estetycznych lub moralnych autor swo- bodnie przeinacza fakty. Konstrukcja kroniki jest nie- jednolita. Trzy pierwsze księgi traktują o dziejach ba- jecznych i dynastii piastowskiej do 1173 r. w formie ana- chronicznego niekiedy dialogu między biskupem krakow- skim Mateuszem i arcybiskupem gnieźnieńskim Janem. Księga IV natomiast, doprowadzona do 1202 r. (wzmian- . 30 ' 1X5 r.), została napisana w formie narracji • mełe bardziej komunikatywny język i sto- tehgr zrąb faktograficzny. Kronika była dzie- fooyteym, o czym świadczy duża liczba JCJ rękopisów kompletnych, a nadto W XV w. studiowano ją w Uni- pfzy tym do czasów Długosza ryonej o dawniejszej Polsce. kn—Od mistrza Wincentego, •teś wymogom nauki, tzn. •W. Nłjbardziej dostępny X. & 'n——czeme polskie w wydaniu i Jfefa WfcciUe^o zwanego Kadtub- ——Alfo Kromka polska, Kraków 1862, • 4> IJ« iiyria Otrzymaliśmy ostatnio no- Abcarowicza i B. Kiirbis, ko- i ofirzony erudycyjnym wstępem przez . Ki.r»i«» Mutrac Wincentego Kronika polska, War- —— MM. Z literatury przedmiotu na uwagę zasługują: r 6r»d«cfci, Mistrz Wincenty Kadłubek biskup kra- —ftt JfN-mft Krakowski", XIX, 1923; O. B a l z e r, —dkR • Kcdłuoku [w:] Pisma pośmiertne Oswalda fciil-air. Ł 1-2, Lwów 1934-1935; M. Plezia, Podsta- IB 4ft —Kggo wydania kroniki Kadłubka [w:] Od Ary- wM— 4o JZlotej legendy". Warszawa 1958. 9' ftfewne z inspiracji kroniki mistrza Wincentego : «yAą iblizenia jej niełatwego tekstu do czytelnika, . .XE——B uzupełnienia jej opisem wydarzeń nowszych, — fcaez Wincentego nie uwzględnionych, powstała i •JuiuJ XIII w. w środowisku franciszkańskim kra- ^BB kronika doprowadzona do 1288 r. Od imienia •(Hor* pomieszczonego na początku tekstu nazywa się łibo Kroniką'Mierzwy (według jednego z rękopisów: CTry), albo od ośrodka, w którym powstała — kro- ——4 franciszkańską. Jej wydawca A. Bielowski (MPH, t. O i ni) nie dostrzegł w niej jednolitej całości i po- <—M ją na trzy części. Mierzwie, o którym zresztą nic ifiaad nie wiemy, przypisał tylko autorstwo ustępów •łJących we własnej oprawie stylistycznej .bajeczne tje Polski (w ujęciu Kadłubka) z dziejami biblijnymi U, l. 145 - 190). Ustępy dotyczące okresu od Kazimie- tl rżą Odnowiciela do 1202 r., bardziej zbieżne z kronika Kadłubka, uznat za „Kroniki Mierzwy dopełnienie" nie- znanego autorstwa i wydrukował przy odpowiednich ustępach Kadłubka. Wreszcie część stanowiącą uzupeł- nienie Kadłubka, opartą na zapiskach rocznikarskict franciszkanów krakowskich nazwał „Rocznikiem fran- ciszkańskim krakowskim" (t. III, s. 46 - 52). O problemach tej kroniki, wymagającej zarówno no- wych badań, jak i lepszego wydania, pisze zwięźle (oprócz informacji edytorskich A. Bielowskiego) J. Dą- browski, Dawne dziejopisarstwo polskie, s, 120-122. 5) Na -zrębie Kroniki mistrza Wincentego powstała na Śląsku, równocześnie niemal z kroniką Mierzwy, tzw. Kronika polska (niekiedy nazywana też kroniką polsko- -śląską). O jej autorstwie nic bliższego nie wiadoma Przypuszczać jednak wolno, że pisało ją dwu autorów, ponieważ składa się ona najwyraźniej z dwu różnych części. W pierwszej streszczającej Kadłubka, a z ko- lei uzupełniającej go pobieżnie wiadomościami z okresu od śmierci Leszka Białego do 1285 r., na czoło wysuwają się wypadki o charakterze ogólnopolskim. Część druga natomiast, zamykająca się datami 1139 -1278, jest już od Kadłubka niezależna, a przy tym w sposób odmienny snuje dzielnicową tradycję Piastów śląskich. Kronika ta jest najłatwiej dostępna w wydaniu MPH, t. III. 6) U schyłku XIII w. powstała również w swoim za- sadniczym zrębie Kronika wielkopolska. Jej autorstwo, a także czas spisania, były od dawien dawna przedmiotem dyskusji. Przypisywano je więc biskupowi poznańskiemu Boguchwałowi (1242 -1253) i równocześnie kustoszowi katedry poznańskiej Godzisławowi Baszkowi (występuje w latach 1268-1273), albo tylko temu ostatniemu; stąd w wydaniu MPH (t. II) źródło to nazywa się kroniką Boguchwała i Godysława Paska. Ponieważ jednak kro- nika zawiera opis dwu epizodów dziejowych z XIV w. (1314 i 1346), a drugi z nich dotyczył Santoka, o którym na ogół w Kronice są stosunkowo dobre informacje, próbowano czas jej powstania przesuwać do około po- łowy XIV w., a autora wiązać z Santokiem. Ponieważ dalej we wszystkich dziewięciu zachowanych rękopisach 22 wielkopolskiej znajduje się ona jako część (po- R) wielkiego zwodu kronikarsko-annalistycznego Tg" JDlugą kroniką Polaków" lub „Wielką kro- ŁłtŁitóW, do którego to zwodu należy m. in. Kro- J—fca z Czarnkowa, próbowano również autorstwo 1 przypisywać Jankowi. Krytyka jednak wykazała, zrąb kroniki kończy się na 1273 r., wycho- B tę datę wiadomości stanowią późniejsze , Interpolacje. Najbardziej prawdopodobne __A Godzisława Baszka. . wielkopolska stanowi bardzo cenne źródło hi- OB 1X2 r. opiera się na Kadłubku, ale wpro- ——rt bardzo ważne elementy wielkopolskiej mej. Ta sama tradycja dominuje w dal- IKZ porównania ważniejszej. Dysponuje- wydaniem tej kroniki B. Kurbisówny n, t. VTII, Warszaw? 1970, oraz polskim K. Abgarowicza że wstępem i ko-' . Knirbisówny, Kronika wielkopolska, & Z opracowań na uwagę zasługują: O kronice wielkopolskiej, Rozprawy a. Wydz. Hist.-Filoz., t. 33, Kraków Ikr B. Kurbisówna, Studia •Wb^L Poznań 1B52, oraz Dziejopi- ZIH i XIV wieku. Warszawa 1959, w wymienionych l kronikę z XIV w., któ- •PB wyżej zwodu „Wiel- •m włączono częściowo do . . _ (l. n, ». 623 - 831, § 3), częś- —— •* •1MU——— Nko .Rocznik kujawski" (tamże, E- & •»-3X& Jitoą całość dostrzegł w tym zabytku t C«trxyiski i tak go ogłosił drukiem jako do- —UK — ——id pracy O rocznikach polskich. (Kraków —L Ł. IfcąT*w«ki (Dawne dziejopisarstwo polskie, Mfaaajt dlań nazwę Kronika katedralna te aa podstawie kręgu zainteresowań ano- —. Kronika obejmuje okres od 1202 do Icnm IMa-l 278 zawiera zaledwie wyciąg Bocznika kapitulnego krakowskiego. Już 23 dla schyłku XIII w. szerzej omawia walki o Kraków^ jest zaś bardzo cennym źródłem do czasów Łokietka i Kazimierza Wielkiego. W ustępie końcowym daje b»> dzo ujemną ocenę panowania Ludwika Andegaweńskie go w Polsce. ftfejootAw i gotówki, doprowadzając do skazania Ucate raienia i banicję. Umożliwiono mu jed- t aa archidiakonat gnieźnieński, co stworzyło ie warunki do napisania kroniki. fc« J—ka z Czarnkowa została ogłoszona drukiem Aiewięciu zachowanych rękopisów w MPH, t. II. foridad dał J. Żerbiłło, Kronika Jana — archidiakona gnieźnieńskiego podkanclerze- npa polskiego (1370-1384), Warszawa 1905. •6 rasługują na uwagę: J. Sieradzki, Pol- XTV. Studium z czasów .Kazimierza Wielkiego, 1M8 (2właszcz.a szkic Janko z Czarnkowa ź je- oraz J. Dąbrowski, Dawne dziejopisarstwo ril—— CL 140 - 165). Ważny jest artykuł o Janku z Czarn- i—k ^tfat autora w Polskim Słowniku Biograficznym. • fow współcześnie z kroniką Janka z Czarnkowa •fth aa Śląsku Kronika książąt polskich. Jej autorem a^—wdopodobniej kanonik kolegiaty w Brzegu, a— fazuje treść i nastrój utworu — raczej Polak niż •i"1"^"1 Czas powstania kroniki zamyka się w grani- l cferonologicznych 1382 -1386 r., doprowadzona zaś •te do 1382 r. Bajeczne dzieje Polski kronika powta- • Kadłubkiem. Zna legendę o Lechu i Czechu, która Jak} eostała zapisana w Kronice wielkopolskie!'. •rtmro obficie korzysta z kroniki Galia, po nim zaś ifr z Kadłubka. Do śmierci Leszka Białego ma jesz- e&arakter ogólnopolski, przechodząc z kolei prawie (oaie do przedstawienia dziejów Śląska, czy raczej HMt tlaskich. tUESt kroniki podano w MPH, t. III. W TTśrod kronik z XIV w. warto jeszcze wspomnieć •L Kromkę oliwskq. Zaczyna się ona datą f-undacji Moru cystersów w Oliwie (1170), a kończy się na po- r XtV w. Jest to w zasadzie kronika klasztoru oliw- »». ale od schyłku XIII w., przy bardziej rozwiniętej scy. podaje wiele informacji do politycznych dzie- Pamorza Gdańskiego. Autorem kroniki był najpraw- kobcdej pochodzący z Pomorza Stanisław Polak, opat Ci -w latach 1330 - 1356. 3t kromki został ogłoszony w MPH, t. IV. Z początkiem XV w., na krótko po bitwie grun- 25 8) W historiografii polskiej XIV w. czołowe miej— zajmuje Kronika Janka z Czarnkowa. Jeżeli wyłąca|Słej erudycji dziejopisarza; do dwu ostam , Odznaczył się zrazu dużymi zdolnościami w zakresie ^^••rcjonalnie obszernych, materiał czerpał z aulop- administracji gospodarczej biskupstwa, sporządził inwen- fa~« x tradycji ustnej. Obie części pisane były P1'^00, tarz jego dóbr (1440), który niestety zaginął, wykazał się ^^kf równolegle, już po śmierci Oleśnickiego. craK. pewną obrotnością w poselstwach z ramienia biskupa |tewi perspektywy historyczne], t], świadomości, i doszedł do godności kanonika kapituły krakowskiej, k Mtytucje spoleczno-prawne i gospodarcze podlegała Brak i.. . ... i . » ..„_-;- »s^ ^ł>TQry>npyonln faktOW fW~f^. u^rw———-- ^- łnemianom. Zdarzają się przemilczenia faktów a nawet świadome zniekształcenia. Dzieje a zostały ogłoszone w serii jego Dziel . eez A. Przezdzieckiego (t. 1-14, U73 - 1878; t. 10 - 14 tekst łaciński, t. 2 - 6 prze- fkki K. Mecherzyńskiego). Obecnie Instytut Hi- Itewersytetu Jagiellońskiego przygotowuje nowe R *BC)ÓW Polski Długosza (redaktorzy J. Dąbrow- 27 zbierając przy tym wiele prebend. Oddany absolutnie Zbigniewowi Oleśnickiemu, pod jego wpływem kształto- wał swój pogląd na wiele spraw, a także stosunek do Kazimierza Jagiellończyka. W okresie sporu o obsadę biskupstwa w Krakowie w 1461 r. znalazł się nawet w jawnej opozycji do króla. Wnet jednak konflikt ustał, a Długosza spotykamy w poselstwach królewskich dla układów z Krzyżakami. Po wojnie trzynastoletniej zaan- 26 ski, J. Garbacik i K. Pieradzka) Wydawcy powrócili tytułu Roczniki czyli kroniki stawnego Królestwa P< skiego. Dotąd ukazało się 9 ksiąg, tj. 5 tomów teki polskiego (Warszawa 1961 - 1974) oraz 4 tekstu łacińskie (Warszawa 1964-1975). Dzieło Długosza doczekało i rozbiorów krytycznych: A. Semkowicz, Krytycz rozbiór Dziejów Polski Jana Długosza (do roku 13S Kraków 1887; S. Gawęda, K. Pieradzka, J. R dziszewska, K. Stachowska, pod kierunkie J. Dąbrowskiego, Rozbiór krytyczny Annalium t loniae Jana Długosza (lata 1385 - 1480), t. I - II, Wrocław - Warszawa - Kraków 1&61 - 1965. Osobno opracowany z stał rozbiór dla ważkiego okresu wojny trzynastoletni S. M. Kuczyński [i współpracownicy], Lata woj) trzynastoletniej w „Rocznikach czyli kronikach" mąci historii polskiej" Jana Diugosza (1454-1466), t. I-: Łódź 1964 - 1965. Oprócz pełnych dziejów Polski spod pióra Długosza w: szły żywoty biskupów polskich, w tym osobno św. St. nisława oraz Zbigniewa Oleśnickiego, a nadto żyw bl. Kingi (Dzieła wszystkie, t, l). Opisał chorągwie zdi byte na Krzyżakach w bitwie pod Grunwaldem (Jan Dli gosz, Banderia Pruthenorum, wyd. K. Górski, Wa szawa 1958) oraz herby używane w Królestwie przez zii mię, biskupstwa oraz rycerstwo, o których podał wie ciekawych informacji (Klejnoty Dtugoszowe, krytyczn; opracował i na nowo wydał M. Friedberg, Krs ków 1931). Jest wreszcie autorem obszernego opisu dól kościelnych (kapitulnych, parafialnych i klaszfornyci diecezji krakowskiej, czyli tzw. Liber beneficiorw (Dzieła wszystkie, t. 7 - 9). Najpełniejsze omówienie życia i działalności Dług?s: "dali M. Bobrzyński i S. Smółka, Jan Diugos jego życie i stanowisko w piśmiennictwie, Kraków 18S 13) Na Długoszu zamyka się epoka polskiej historii grafii. Aż po Naruszewicza dzieje Polski średniowieczne; widziano tylko oczyma Długosza, streszczając jedynie i skracając. Zasadniczego znaczenia nabierała natomiast sprawa jego kontynuacji. Pierwszym takim kontynuato- _ Krakowskiej, lekarz, historyk i geograf Maciej Miechowa (1457 - 1523). Jego Kronika Polaków, któ- po raz pierwszy wyszła drukiem w 1519 r., aż po r. streszczała Długosza, a z kolei w świetle dla lonów niekorzystnym przedstawiała okres 1480 - . Z tego względu pierwsze jej wydanie zostało _ tekowane i dopiero wersja wyretuszowana, o dwa późniejsza, trafiła do rąk czytelników. Obszerne stu- o kronice Macieja z Miechowa dał A. B o r z e m- Kron'ka Miechowity, rozbiór krytyczny. Rozprawy «mił Umiejętności, Wydz. Hist.-Filoz., t. 26, Kra- Wl. O życiu i wszechstronnej działalności tego -tego informuje praca zbiorowa: Maciej z Miechowa '-1523, historyk, geograf, lekarz, organizator nauki, --idaw - Warszawa 1960. W Wspomnieć tu jeszcze należy niektóre ważniejsze kroniki obce, szczególnie zawierające wia- do ubogich w źródła najstarszych dziejów Pol- pierwszym miejscu wymienimy kronikę współ- ——„-» Bolesławowi Chrobremu biskupa merseburskie- ThKtaara. Uzupełnia ona naszą wiedzę o czasach a I, a nade wszystko przedstawia obszernie sto- Chroteego x cesarstwem do 1018 r. Krytycznie ; łariteki, wraz z przekładem na język Jedlieki, Kronika Thietmara, Poz- "^'i-^friT polsko-ruskich za pierwszych Damę wiadomości przynosi współczesna mwonych lat, łącząca elementy typo- _. - _ x narracją właściwą kronikom i za kro- itnio uchodząca. W dochowanej do nas redakcji . ,_ dziełem mnicha peczerskiego Nestora z 1113 r., kryje w sobie warstwy czyli zwody wcześniejsze, da- •BC aa lata: 1037 -1039, 1073, 1093 - 1095. Dysponuje- , dadi przekładem polskim tej kroniki opatrzonym obszerny komentarz: F. Sielicki, Powieść minio-'. vfKh lat, Wrocław - Warszawa - Kraków 1968. O stosun- kach polsko-czeskich od zarania naszych dziejów po Krzywoustego informuje kronika kanonika pras- rem, doprowadzającym dzieje Polski do 1506 r., był uczo- Ttaeso Kosmasa, spisana w latach 1110-1125 i do tej ny przedstawiciel polskiego Odrodzenia, profesor Akade- ——taiej daty doprowadzona. Uważana dawniej za źródło ^ilm bałamutne, dziś zyskuje coraz wiece] obrońców. 29 Mamy przekład polski tej kroniki (z obszernym wstępem edytorskim) M. Wojciechowskiej, Kosmasa kro- nika Czechów, Warszawa 1968. W tym szeregu wymienić jeszcze warto Kronikę Słowian z drugiej połowy XII w. kronikarza niemieckiego Helmolda, traktującą o chry- stianizacji Słowiańszczyzny zachodniej, a pośrednio doty- kającą również dziejów Polski (przekład polski J. Matu- szewskiego ze wstępem i komentarzem J. S t r z e 1- czyka, Helmolda kronika Słowian, Warszawa 1974), oraz tzw. Kronikę polsko-węgierską, źródło pochodzenia węgierskiego z pierwszej połowy XIII w., którego ręko- piśmienne przekazy zachowały się tylko w Polsce. Kro- nika zawiera wiadomość o koronie pozyskanej w Rzymie dla Bolesława Chrobrego, która dostała się ostatecznie św. Stefanowi węgierskiemu. Ostatnie wydanie: Chronień Hungaro-Polonźca, cz. I (tekst), wyd. B. Karacsoni, Szeged 1969. Tekst dostępny jest również w MPH, t. I. Z późniejszych kronik obcych na wzmiankę zasługuje: Kronika hipacka (Polnoje sobranije russkich letopisiej, t. II, Sanktpeterburg 1843), stanowiąca niezastąpione źródło do stosunków polsko-ruskich w pierwszej poło- wie XIII w.; dalej ze źródeł krzyżackich: Kronika Piotra z Dusburga, obejmująca lata 1190 -1326 (por. studium: M. Polakówna, Kromka Piotra 2 Dusburga, Wro- cław - Warszawa - Kraków 1968, gdzie m. in. informacje o wydaniach) oraz Kronika Wiganda z Marburga, doty- cząca okresu 1293 - 1393 (przekł. polski E. R a c z y ń- s k i e g o, Poznań 1842). d. Żywoty świętych i inne biografie Żywoty świętych stanowią grupę źródeł historycznych typowych dla średniowiecza. Wątek biograficzny przepla- ta się w nich z legendą, dlatego wymagają dużej ostroż- ności badawczej. Są z reguły źródłem nie do okresu, o którym traktują, ale do czasów, w których zostały napisane. Odzwierciedlają mentalność ludzi swojej epoki i wiele realiów z ich życia. Pierwszorzędną wartość źródła historycznego przedsta- wiają dwa żywoty św. Wojciecha, spisane na krótko po 30 jego śmierci. Jeden z nich powstał w Rzymie; napisał go może mnich Kanaparz, a może — jak przypuszczają nie- którzy — sam papież Sylwester II; dziś przyjmuje się dlań nazwa „żywotu pierwszego". Drugi żywot wyszedł •pod pióra św. Brunona z Kwerfurtu. Oba zostały wy- dane według najnowszych wymogów nauki przez J. Karwasińską w MPH, seria II, t. IV, cz. 1-2, Warszawa 1962 i 1969; przekład polski K. A b g a r o- w i c z a ze wstępem i komentarzem J. Karwasiń- »k i e j, Piśmiennictwo czasów Bolesława Chrobrego, Warszawa 1966. Istniał jeszcze inny żywot św. Wojcie- cha bardzo bliski jego czasom, wspominany przez Galia Anonima, ale nie zachował się. Wreszcie stosunkowo bli- •fci czasom św. Wojciecha jest jeszcze krótki utwór no- szący tytuł Męczeństwo sw. Wojciecha męczennika, inne natomiast jego żywoty są już znacznie późniejsze (MPH, t.I i IV). Do najstarszych zabytków hagiograficznych Polski na- leży Żywot pięciu braci pustelników (eremitów benedyk- tyńskiej reguły z Międzyrzecza w Wielkopolsce, zamor- dowanych w celu rabunkowym w 1003 r.) pióra wspo- mnianego Brunona z Kwerfurtu (tekst łaciński w kry- tycznym wydaniu J. Karwasińskiej w MPH, se- ria II, t. IV, cz. 3, Warszawa 1973; przekład polski w cy- towanej publikacji Piśmiennictwo czasów Bolesława Chrobrego). Osobną grupę stanowią trzy żywoty biskupa bamber- skiego św. Ottona, który dokonywał chrystianizacji na podbitym przez Krzywoustego Pomorzu Zachodnim. Au- torami żywotów byli Niemcy Wolfger, Ebo i Herbord, • spisano je w klasztorach niemieckich w Priifening i w Bambergu. Wszystkie trzy powstały około połowy XII w., odzwierciedlają więc jeszcze świeżą tradycję po- morskich wypraw misyjnych; znaczna jest zatem ich wartość jako źródła do dziejów Pomorza Zachodniego w tej epoce. Wszystkie trzy mają już naukowe, krytycane wydania (MPH, seria II, t. VII, cz. 1-3, wyd. J. Wi- lk a r j a k i K. Liman, Warszawa 1966 -1974). Cennym źródłem dla XIII w. są żywoty św. Stanisła- wa: Żywot mniejszy datowany na ok. 1242 r. i Żywot •sifkszy z około 1260 r. (oba autorstwa Wincentego i-- 31 z Kielc, ogłoszone drukiem w MPH, t. II) oraz później- szy nieco od nich zaczynający się od „Tradunt" (dono- szą), a mający tylko bardzo przestarzałe wydanie (1824). U schyłku XIII w. zostały spisane większy i mniejszy żywot św. Jadwigi, żony Henryka Brodatego; do żywo- tów dołączono nadto genealogię świętej (druk w MPH, t. II). Bardzo realistycznie przedstawione sceny z życia wpłynęły na powstanie aż dwu obrazowych wersji cu- dów św. Jadwigi, a to w postaci ilustracji do rękopisów, datowanych na 1380 i 1451 r. Ta obrazowa legenda zo- stała ogłoszona drukiem: T. Wąsowicz, Legenda Śląska, Wrocław - Warszawa - Kraków 1967. Niewiele późniejsze od żywotów św. Jadwigi są żywo- ty Anny żony Henryka Pobożnego, Kingi żony Bolesława Wstydliwego, Salomei jego siostry, jak również św. Jacka (wszystkie trzy w MPH, t. IV). W XV w. do rejestru żywotów typu hagiograficznego należy dołączyć: żywot królowej Jadwigi, św. Jana Kantego oraz brata Mikołaja z Wielkiego Koźmina (druk. w MPH, t. IV-VI). Dopiero w tym stulsciu, zapewne pod wpływem prądów Odro- dzenia, zaczyna się rozwijać biografia niehagiograficzna, Chociaż jeszcze w żywotach biskupów polskich Jana Dłu- gosza (Dzieła wszystkie, t. I) czy np. w Katalogu bisku- pów krakowskich (MPH, t. III) znajdujemy nader słaby wyraz tych nowych dążności. Nowy kierunek biografii świeckiej reprezentuje już żywot Zbigniewa Oleśnickiego (Dzielą wszystkie, t. I) pióra Długosza, a przede wszyst- kim prace Filipa Kallimacha (Vita et mores Gregorii Sanocei, wyd. I. Lichońska, Warszawa 1963; Vita et mores Sbignei cardinalis, wyd. I. Lichońska, War- szawa 1962, oraz przypisany Kallimachowi, a cytowany już wyżej w ustępie o kronikach, żywot Długosza). e. Dokumenty i listy Termin „dokument" bywa często używany w bardzo szerokim znaczeniu. Rozciąga się go mianowicie na wszel- kie źródło pisane, na wszelki element dokumentacji hi- storycznej. Jest to jednak niesłuszne. Dokumentem win- no się nazywać akt prawny, spisany według określonych SH kancelaryjnych formuł. Tak pojęty dokument jest wy- tworem kultury średniowiecznej, o wiele trwalszym od niej samej, bo w niektórych kancelariach żywotnym na- wet jeszcze w XIX w. Listy miały w średniowieczu bar- dzo często postać zewnętrzną dokumentów, nawet jeże- li — tak jak dokument właściwy — nie stwarzały no- wego stanu prawnego. Niekiedy więc trudno rozróżnić te dwie gatunkowo odrębne grupy źródeł, a zatem w od- niesieniu do średniowiecza można traktować je łącznie. Rozwój dokumentu i listu związany jest ściśle ze wzrostem roli pisma w społeczeństwie. Toteż u nas nie od razu z przyjęciem chrześcijaństwa i włączeniem się Polski w krąg kultury zachodniej upowszechnił się do- kument. Nie trzeba zaś podkreślać, że bardzo poważną rolę w przyjmowaniu się świadectwa pisanego odegrał Kościół, sam zresztą bezpośrednio w należytej petryfi- kacji czynności prawnych zainteresowany. Pierwszym do- kumentem wystawionym przynajmniej formalnie w Pol- sce czy przez władcę Polski był najprawdopodobniej akt Dcgome iuderr, datowany na lata 985 - 992. Zachował się on jednak tylko w sto lat późniejszym streszczeniu. (Wielką dyskusję na temat tego dokumentu podsumo- wuje K. Buczek, Zagadnienie wiarygodności regestu Odgórne iudex, „Studia Zródłoznawcze", t. 10, 1965, po- dając również tekst). Kolejnym zachowanym dokumen- tem czy listem powstałym w Polsce, co prawda znanym tylko z kopii, byłoby pismo Lamberta biskupa krakow- skiego z lat 1085 -1092 do króla czeskiego Wratysława, l prośbą o zapewnienie bezpiecznej drogi posłom arcy- biskupa kolońskiego, wracającym z Polski. Natomiast najstarszym zachowanym w oryginale dokumentem pol- stliTi jest akt księcia Władysława Hermana z lat 1099 - -1102 powstały jako pismo towarzyszące zwrotowi na rzecz kościoła w Bambergu dwu złotych krzyży, które zostały temu kościołowi zabrane, a następnie przez księ- cia polskiego kupione. W XII w. liczba dokumentów spi- sanych w Polsce była jeszcze stosunkowo nieduża, ale ciągle wzrastała. Wzrost gwałtowny następuje w stule- ciu następnym, a w XIV i XV w. pojawiają się już setki t tysiące dokumentów, przy czym wyrobiony formularz oęsto zaczyna zacierać samą treść czynności prawnej, «—Historia Polski do roku 150S 33 jak na to zwraca uwagę w odniesieniu do jednej kate- gorii dokumentów S. K u ras. Przywileje prawa nie- mieckiego miast i wsi małopolskich XIV - XV wieku, Wrocław 1971. Na ogół dokumenty i listy stanowią dobre źródło bardzo różnorodnej informacji historycznej, wy- magają jednak odpowiedniej krytyki i umiejętności in- terpretacyjnych. Najstarsze dokumenty i listy w Polsce powstałe i do Polski adresowane (w liczbie 150 pozycji do końca XII w.) zostały zarejestrowane i krytycznie omówione w Reper- torium polskich dokumentów doby piastowskiej Z. K o- złowskiej-Budkowej (Kraków 1937), gdzie podano również miejsce ich przechowania i druku. Większość dokumentów średniowiecznych została już opublikowana w zbiorach, które zwykle nazywamy „kodeksami dyplo- matycznymi" (z jeż. greckiego przejęte przez łacinę: dtploma = dokument). Ważniejsze z tych zbiorów przy- toczymy poniżej: Kodeks dyplomatyczny Polski, wyd. L. Rzyszczewski, A. Muczkowski, J. Barto- szewicz, M. Boniecki, M. Bobowski, t. I-IV, Warszawa 1847-1887; Kodeks dyplomatyczny Małopolski, wyd. F. Piekosiński, t I-IV,'Kraków 1876-1905; Kodeks dyplomatyczny katedry krakowskiej, wyd. F. Piekosiński, t. I - II, Kraków 1874-1883; Zbiór dokumentów katedry i diecezji krakowskiej, wyd, S. K u- raś, t. I-II, Lublin 1965-1973; Kodeks dyplomatyczny miasta Krakowa, wyd. F. Piekosiński, t. I - II, Kra- ków 1879-1882; Zbiór dokumentów małopolskich, wyd. S. Kura ś. I. Sułkowska-Kuraś, t. I- VIII, Wro- cław 1962 -1975; Dokumenty sądu ziemskiego krakow- skiego 1302 - 1453, wyd. Z. P e r z a n o w s k i, Wrocław 1971; Kodeks dyplomatyczny Śląska, wyd. K. M a l e- czyński, A. Skowrońska, t. I- III, Wrocław 1956 - -1964; Urkunden żur Geschichte des Bisthums Breslau, wyd. G. A. S tenże l, Wrocław 1845; Regesty śląskie 1343-1348, oprać, zespół pod red. W. Korty, t. I, Wrocław 1975 (jest to kontynuacja niemieckiego wydaw- nictwa Schlesische Regesten, należącego do wielotomo- wej serii Codex diplomaticus Silesiae; zawiera streszcze- nia nie publikowanych lub trudno dostępnych dokumen- tów śląskich); Kodeks dyplomatyczny Wielkopolski, M •wyd. I. Zakrzewski, F. Piekosiński, t. I-V, Poznań 1877 -1908; tegoż wydawnictwa t. VI, zawierają- cy Dokumenty opactwa benedyktynów w Lubiniu z XIII - - XV wieku, wyd. Z. Perzanowski, Warszawa - Po- znań 1975; Dokumenty kujawskie i mazowieckie prze- ważnie z XIII wieku, wyd, B. Ulanowski, Kraków 1887; Kodeks dyplomatyczny księstwa mazowieckiego, wyd. T. Lubomirski, Warszawa 1863; Zbiór ogólny przywilejów i spominków mazowieckich, wyd. J. K. K o- ehanowski, Warszawa 1919; Zbiór dokumentów i li- stów miasta Płocka, wyd. S. M. S z a c h e r s k a, t. I, 1065 -1495, Warszawa 1975; Pommersches Urkundenbuch, wyd. R. Klempin, G. Winter, O. Heinemann, H. F.Fpederich, t. I- VII, Szczecin 1868 -1934; Pommerellisches Urkundenbucft, wyd. M. Peribach, Gdańsk 1822; Akta grodzkie i ziemskie, t. I - IX, Lwów 1868-1883; Vetera monumenta Poloniae et Lithuanźae historiom illustrantia, wyd. A. Theiner, t. I, Romae 1360 (bulle papieskie dla Polski); Analecta Yaticana 1202-13G6, wyd. J. Ptaśnik, Kraków 1914 (głównie bulle papieskie); Code-r epźstolaris saeculi decimż auinti, wyd. A. Sokołowski, J. Szujski, A. Lewicki, Kraków 1876 -1894 (jest zbiorem zarówno listów, jak i właściwych dokumentów); Akta unii Polski z Litwą, wyd. S. Kutrzeba, W. Semkowicz, Kraków 1932; Materiały do dziejów dyplomacji polskiej z lat 1486 - 1516, wyd. J. G a r b a c i k, Wrocław - Warszawa - Kraków 1966; Akta Aleksandra (1502-1506), wyd. F. Papę e, Kra- ków 1927. f. Zbiory norm prawnych Akta normatywne są bardzo cennym źródłem histo- rycznym, pozwalają bowiem wniknąć w sferę stosunków społeczno-prawnych i obyczajowych. Między normą praw- ną a rzeczywistością nie można jednak stawiać znaku równości. W większym stopniu odzwierciedla rzeczywi- stość prawo zwyczajowe, ostrożniejszej natomiast i bar- dziej umiejętnej interpretacji wymagają normy prawa stanowionego, wyrażające niekiedy tylko stan postulo- 35 wany. W średniowieczu polskim na czoło wysuwają się normy tzw. prawa ziemskiego, kościelnego i miejskiego. Pominiemy tu prawo żydowskie, ormiańskie i inne. Obszerne omówienia źródeł normatywnych i zestawie- nia ich publikacji zawierają zwłaszcza: S. Kutrzeba, Historia źródeł dawnego prawa polskiego, t. I - II, Lwów —Warszawa—Kraków 1925 - 1926; S. Płaza, Źródła dru- kowane do dziejów wsi w dawnej Polsce. Studium bi- bliograf iczno-żródloznawcze, Warszawa—Kraków 1974 (Zeszyty Naukowe UJ, Prace Prawnicze, z. 66). Do nich też odsyłamy Czytelnika po informacje bardziej szcze- gółowe na temat innych kategorii źródeł, zwłaszcza aktowych. l) Prawo ziemskie wyrosło na gruncie prawa zwyczajowego, a z czasem sprzęgło się najsilniej z dzia- łalnością ustawodawczą państwa. Było prawem uprzy- wilejowanej rycersko-szlacheckiej warstwy społecznej, ale i ludności wieśniaczej, związanej z tamtą warstwą tzw. „układem ziemskim". Najwcześniejszy zachowany zbiór norm prawa zwyczajowego polskiego został spisa- ny w języku niemieckim na potrzeby ludności pruskiej poddanej władzy Zakonu Krzyżackiego, najprawdopo-' dobniej u schyłku XIII w., jakkolwiek istnieją próby za- równo wcześniejszego (pierwsza pół. XIII w.), jak i póź- niejszego (przed 1320) datowania tego zabytku. Nowe jego krytyczne wydanie wraz z przekładem na język polski dał J. Matuszewski, Najstarszy zwód prawa poi- skiego. Warszawa 1959. Z kolei prawo zwyczajowe Poi-1 eki zostało skodyfikowane i przystosowane do nowych l potrzeb społeczno-państwowych w statutach Kazimierza Wielkiego. Jak wykazał badacz tych statutów R. R o- m a n. Geneza statutów Kazimierza Wielkiego. Studium źródłoznawcze, Kraków 1961, wcześniejszy był statut wielkopolski (po 1357 r.), późniejszy zaś nieco małopolski.' Z czasem statuty te uzupełniono protokołami spraw pre- cedensowych (prejudykaty) oraz dodatkowymi normami prawa stanowionego (ekstrawaganty), tworząc w ten spo- sób zwody rozszerzone. Nadawano im rozmaite redakcje, l łączono w jeden zwód ogólny, a także tłumaczono na język polski i ruski. Wszystkie te zwody i redakcje zo- stały ogłoszone drukiem w wydawnictwie Archiwum Ko- 38 k misji Prawniczej AV (t. II - IV, Kraków, 1895 -1921), przy czym w t. II i IV B. Ulanowski wydal przekazy ła- cińskie, a w t. III F. Piekosiński — przekłady polskie. Próbę odtworzenia pierwotnego tekstu statutu małopol- skiego podjął O. B a l z e r. Statuty Kazimierza Wiel- kiego, Poznań 1947. Statuty kazimierzowskie były pod- rtawą prawa ziemskiego w Polsce aż do rozbiorów. Zo- rtały one opublikowane w jednym z najstarszych dru- ków polskich (L. Ł y s i a k, S. Roman, Polskie sta- tuty ziemskie w redakcji najstarszych druków, Wroc- tew—Kraków 1958). Kodyfikacja Kazimierza Wielkiego ominęła ziemię łę- czycką, która do lat pięćdziesiątych XIV w. tworzyła oddzielny organizm polityczny. Jej prawo zwyczajowe spisano więc u schyłku XIV w., a następnie włączono do zwodu praw tej ziemi z 1419 r. (druk m. in. w Wy- borze źródeł do historii ustroju i prawa sądowego Pol- •hi, z. II, wyd. S. Kutrzeba, A. Yetulani, Kra- ków 1930). Z podobnych względów zostało z osobna sko- dyfikowane l rozbudowane szeregiem statutów książę- cych, poczynając od 1377, prawo na Mazowszu. Zbiór tych •tatutów ogłosił O. B a l z e r, Średniowieczne prawa mazowieckiego pomniki. Archiwum Komisji Prawniczej AV, f V, Kraków 1897, s. 191 - 309. Ostatnio podjęto re- edycję pomników prawa mazowieckiego, której trzy to- rr.y, obejmujłice lata 1228--15't0, ukazały się już drukiem: Juro Mcsoiioe terrestria, t. I - III, wyd. J. S a w i c k i, Warszawa 1972 -1974. Prawo ziemskie Królestwa było systematycznie uzu- pełniane (statut warcki 1423 r., statuty nieszawskie 1454 c., itatut piotrkowski 1496 r., dodatkowe spisy prawa zwy- aajowego), a w 1506 r. zostało ujęte w zbiór nazywany rwykle statutem Łaskiego, który ukazał się drukiem w Krakowie pt. Commune incliti Regni Potomne privi- legwm... Niektóre pozycje tego statutu przedrukowano •w cytowanym wyżej Wyborze. Zabytki prawne omawia- nej tu epoki znajdują się w wydawnictwach: S. K o- narskiego, Voliimma legum, t. I, przedruk — Pe- tersburg 1859; J. V. Bandtklego, lw Polonicum; Warszawa 1831. 2) Polskie prawo kościelne formowało się oczy" 71. wiście w oparciu o kanony (prawo kanoniczne). Życie ;ednak narzucało wiele problemów lokalnych. Rozwią- lywano je w ramach synodów prowincjonalnych, o któ- rych słyszymy od zarania XIII w., a także synodów die- cezjalnych. Zachowało się już z tego stulecia stosunkowo dużo statutów synodalnych, jednakże nie wszystkie, bo wobec kodyfikacji prawa kościelnego w Polsce, traciły one aktualność. Pierwszą taką próbę kodyfikacyjną pod- jął w 1357 r. arcybiskup gnieźnieński Jarosław ze Skot- nik Bogoria (Starodawne prawa polskiego pomniki, t. I, wyd. A. Z. Helcel, Warszawa 1856, s. 407-416), do- konał jej zaś na dużą skalę w 1420 r. arcybiskup Mi- kołaj Trąba (Statuty synodalne wielunsko-kaliskie Mi- kolaja Trąby z r. 1422, wyd. J. F i j a ł e k, A. V e t u- 1 a n i, Kraków 1915 - 1951). Znaczenie statutów synodalnych jako źródła historycz- nego wykracza znacznie poza sprawy wewnątr;'.kościelne. Rzucają one światło na stosunki gospodarcze kraju, po- ziom pracy duszpasterskiej, mentalność i obyczaje wier- nych i wiele realiów z życia codziennego. Stosunkowo duża liczba statutów oraz ich ewentualna przynależność do różnych diecezji stwarzają znaczne możliwości ba- dawcze. Część statutów synodalnych jest rozproszona po różnych wydawnictwach, ale mamy również poświęcone im dwie serie wydawniczo-krytyczne: Studia i materialy do historii ustawodawstwa synodalnego w Polsce (AU i PAU), nr 1-8, Kraków 1915 - 1945 i Concilia Poloniae, t. I - X, 1945 - 1963 (wyd. J. S a w i c k i). 3) Prawo miejskie stosowane w Polsce zostało przejęte w gotowej formie z Zachodu za pośrednictwem Niemiec. Zrazu ramy tego prawa zakreślały specjalne pouczenia (najobszerniejsze miasta Halle nad Saalą dla Środy Śląskiej z 1235 r.), a z kolei jego podstawą były: zwyczajowe prawo saskie (tzw. Zwierciadło saskie), zbiór przepisów prawa magdeburskiego (tzw. Weichbild mag- deburski), a wreszcie zbiór orzeczeń Magdeburga w róż- OTcfa konkretnych sprawach (tzw. ortyle magdeburskie), które znane były w Polsce w kilku redakcjach oraz w przekładach łacińskim i polskim (druk: M. W i s z- n i e w s k i. Historia literatury polskie?, t. V, Kraków U43; M. Bobrzyński, Ortyle magdeburskie, Poznań, lt76; .Najstarsze staropolskie tluwaczenia ortyli magde" barskich, oprać. J. R e c z e k, W. T w a r d z i k, cz. I - II, Wrocław 1970 -1972). Bogactwo życia miejskiego stwa- nało jednak potrzeby, którym nie mogło sprostać pra- wo importowane. Miasta więc zaczęły ogłaszać własne uchwały, zwłaszcza dotyczące administracji ł porządku miejskiego. Te uchwały zwano z niemiecka wilkierzami. Miały je na pewno wszystkie miasta, choć zachowało ich a; stosunkowo niewiele, przeważnie zresztą w księgach Klieiskich (o których niżej); część takich uchwał ogło- aoao w kodeksach dyplomatycznych miast (Kraków, Wrocław). Opublikowano też parę ich zbiorów (Materiały 4o motwgrafii Lublina. Wilkierze XV - XVII w., wyd. L Białkowski, Lublin 1928; Najstarszy zbiór przy- —l«}ów i wilkierzy miasta Krakowa, wyd. S. E s t r e i- cher, Kraków 1936; Wilkierze poznańskie, wyd. W. M a i s e l, cz. I - II, Wrocław—Warszawa—Kraków W-1968; Najstarsze uchwaly miejskie (wilkżerzeJ Czchowa, wyd. B. Wyrozumska, „Małopolskie Studia Motory czne", R. XI, 1966, nr 1-2 i in.). Nadto miasta, Ufeych sądy uzyskały status sądów wyższych prawa nie- Eieduego, przejęły rolę wystawców ortyli dla swoich prowincji sądowych. Zachowały się takie ortyle z te- recu Wielkopolski: miast Poznania, Kościana i Śremu, które ogłosił drukiem W. Maisel, Ortyle sądów wyż- szydk miast wielkopolskich. 2 XV - XVI wieku, Wrocław W. Systematyczne opracowanie stosowanego w Polsce fca-w* niemieckiego przypada dopiero na wiek XVI. ^ '< g. Księgi sądów i urzędów KJigtf awA6>«r i urzędów stanowią najliczniejszą i naj- Tny materiał grupę źródeł aktowych. jednak stosunkowo późno. Z XIV w. ——ay ica J.,... . ,. bardzo niewiele, znacznie więcej x XV w, a dopmo w ctuleciach następnych były tak Baae, łe utworzyły całe zespoły archiwalne. Stanowią •oe bieżącą dokumentację pracy różnych instytucji t — dodajmy — dokumentację trwałą. Zanim czynności praw- ae laczęto utrwalać w księgach, protokołowano je na ta- 3t bliczkach pokrytych woskiem, aby v, ten sposób uzyskać substrat do sporządzenia dokumentu, po czym zapis ni- szczono. l) Najstarszą grupę ksiąg urzędowych w Polsce sta- nowią księgi miejskie. Z grubsza dzielono je na wójtowsko-ławnicze i radzieckie. Wójtowsko-ławnicze miały głównie charakter sądowy; w większych miastach dzieliły się niekiedy na wójtowskie i ławnicze. Księgi radzieckie były związane z urzędem rady miejskiej i bur- mistrza; wyodrębniały się z nich niekiedy księgi przyjęć 'do prawa miejskiego, księgi rachunkowe, podatkowe i in. Za najstarszą zachowaną księgę miejską z terenu Pol- ski można uważać księgę wrocławską z lat 1299 -1358 (druk w Codea: diplomaticus Silesiae, t. III, wyd. C. Griinhagen, Wrocław 1860). Jest to jednak tylko księga rachunkowa. Toteż niektórzy za najstarszą uzna- ją księgę radziecką krakowską, zaczynającą się z rokiem 1300 (Najstarsze księgi i rachunki miasta Krakowa, wyd. F. P i e k o s i ń s k i, J. S z u j s k i, cz. I - II, Kraków 1877 - 1878). W następnej kolejności należałoby wymienić zachowaną jedynie we fragmentach księgę miejską ol- kuską sprzed 1317 r. (Fragmenty najstarszej księgi miej- skiej Olkusza, wyd. B. Wyrozumska, „Małopolskie Studia Historyczne". R. II, 1959, nr l) oraz księgę gdań- ską rozpoczynającą się od 1345 r. (Das Danziger Schof- fenbuch, wyd. M. T o e p p e n, Gdańsk 1878). Mamy je- szcze kilka ksiąg miejskich z drugiej połowy XIV w. Z małymi wyjątkami zostały one już ogłoszone drukiem i tylko drukowane tutaj wymienimy. Są to: Liber scabi- norum Yeteris Civitatis Thorunensis 1363 -1428, wyd. K. Kaczmarczyk, Toruń 1936; Księgi ławnicze kra- kowskie 1365-1376 i 1390-1397, wyd. S. Krzyżanow- S k i, Kraków 1904; Księgi radzieckie kazimierskie 1369- 1381 i 1385-1402, wyd. A. Chmiel, Kraków 1932; lwowska Najstarsza księga miejska 1382 - 1389, wyd. A. Czołowski, Lwów 1892 (Pomniki dziejowe Lwo- wa, h I); Najdawniejsza księga sądowa miasta Biecza {1387-1398), wyd. B. Ulanowski, Archiwum Komisji Prawniczej AU, t. V, Kraków 1887; Księga ławnicza No- wego Miasta Torunia (1387-1450), wyd. K. Ciesiel- »ka. Warszawa—Poznań 1973; Księgi przyjęć do prawa ,W t miejskiego w Krakowie 1392-1506, wyd. K. Kaezmar- czyk, Kraków 1913; Das Stadtbuch von Posen (1398- 1433), wyd. A. Warschauer, Poznań 1892. Część wy- mienionych tu ksiąg wkracza już w wiek XV. Uzupeł- nimy jeszcze ten wykaz, zastrzegając się, że opubliko- wane księgi miejskie z tego stulecia stanowią już nie- wielki procent zachowanych. Są to: przemyskie Księgi ławnicze (1402 - 1452), wyd. J. Smółka, Z. T y m i ń- s k a, t. I - II, Przemyśl 1936; Księga ławnicza miasta Nowej Warszawy, t. l (1416-1485}, wyd. A. Wolff, Wrocław 1960; Księgi ławnicze miasta Starej Warszawy z XV wieku, t. I (1427 - 1453), wyd. S. Ehrenkreutz, Warszawa 1916; Akta radzieckie poznańskie, wyd. K. Kaczmarczyk, t. I - III (1343-1506), Poznań 1925 - 1948; lwowska Księga ławnicza miejska 1441 - 1448, wyd. A. Czołowski, F. Jaworski, Lwów 1921 (Pomniki dziejowe Lwowa, t. IV; tamże, t. II - III — ra- chunki miasta Lwowa); Księga radziecka miasta Starej Warszawy, t. I (1447 -1527), wyd. A. Wolff, Wrocław— Warszawa—Kraków 1965. Zupełną rzadkością są w Polsce średniowieczne księgi cechowe. Zachowało się ich zaledwie parę, przy czym żadna nie została wydana drukiem. 2) W ostatniej ćwierci XIV w. zaczynają się upo- wszechniać w Polsce tzw. księgi ziemskie, zwią- zane z instytucją szlacheckich sądów ziemskich, w XV w. zaś również księgi grodzkie, związane z urzędem starosty. Do ksiąg ziemskich trafiały wszystkie sprawy tzlachty-posesjonatów (sprawy ziemskie), o ile nie zo- stały zastrzeżone dla innych sądów. Druga grupa ksiąg, pierwotnie związana głównie z agendami karnymi sądów starościńskich (4 artykuły grodowe: podpalenie, gwałt, napad na drodze publicznej, najście domu), z czasem przejmowała wiele spraw właściwych dli sądów ziem- skich. Sądy ziemskie zbierały się bowiem rzadko, ponie- waż jeden komplet sędziowski obsługiwał wszystkie tzw. powiaty sądowe ziemi, gdy tymczasem urzędy staro- ścińskie działały w permanencji. Jeszcze dla XV w. bo- gatszy materiał badawczy mają z reguły księgi ziemskie, ale już w XVI w. sytuacja się zmienia. Urząd starościń- •ki rozpada się na sąd (iudicium) l właściwy urząd (offi- *t dum), a akta ich obu stają się dla historyka kopalnią materiałów. Księgi ziemskie i grodzkie przechowywane są w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie oraz w Archiwach Wojewódzkich w Krakowie, Lublinie i Poznaniu. Najstarsze księgi (koniec XIV i początek XV w.), zwłaszcza ziemskie, przynajmniej w formie wy- boru zapisek zostały opublikowane. Tak więc w wydaw- nictwie Starodawne prawa polskiego pomniki znalazł się komplet zapisek sądu ziemskiego krakowskiego z lat 1374-1400 (t. VIII, wyd. B. Ulanowski, Kraków 1884 - 1886) oraz wybór blisko 5000 zapisek z ksiąg ziem- skich i grodzkich z lat 1394-1506 (t. II, wyd. A. Z. Hel- cel, Kraków 1870). Wybór zapisek sądu ziemskiego san- domierskiego z lat 1385 - 1444 ogłosił F. Piekosiński (Archiwum Komisji Prawnicze], t. VIII, Kraków 1907). Najstarsze księgi ziemskie wielkopolskie opublikowali: J. Lekszycki (Die dltesten grosspolnischen Grod- bucher, t. I - II, Leipzig 1887 - 1889) za lata 1386 - 1400 oraz K. Kaczmarczyk i K, Rzyski (Księga ziem- ska poznańska 1400 - 1407, Poznań 1960). W serii wydaw- niczej Teki Pawinskiego znalazły się najdawniejsze księ- gi ziemskie łęczyckie z lat 1385-1419 (t. III - IV, War- szawa 1897) oraz brzesko-kujawskie z lat 1418 -1424 (t. VII, wyd. J. K. Kochanowski, Warszawa 1905). Z ksiąg ziemskich mazowieckich wydano drukiem: naj- starszą płońską z lat 1400 - 1417 (wyd. M. H a n d e l s- m a n, Warszawa 1920), czerską z lat 1404 -1425 (wyd. T. Lubomirski, Warszawa 1879) oraz dwie zakro- czymskie obejmujące lata 1423 - 1437 (wyd. A. R y b a r- s k i, Warszawa 1920 i K. Tymieniecki, Warszawa 1920). Wszystkie średniowieczne księgi ziemskie i grodz- kie ziem ruskich (przemyskiej, sanockiej, halickiej, lwow- skiej i bełzkiej) opublikowali K, Liske i A. Proch a- s k a w serii wydawniczej Akta grodzkie i ziemskie (t. X - XIX, Lwów 1884 - 1906). 3) Dopiero w XV w. zaczęto wprowadzać księgi wiejskie. O wcześniejszych w każdym razie nie sły- szymy. Związane były z sądami prawa niemieckiego. Są one bardzo ważnym źródłem, ponieważ odzwiercie- dlają praktykę sądową wiejską, a przy tym wnoszą wie- le szczegółów do stosunków społecznych i kultury oby- 43 czajowej na wsi. Niestety z liczby około 100 zarejestro- wanych ksiąg wiejskich z terenu Polski tylko kilka od- nosi się do średniowiecza, gdy pozostałe należą do czasów nowszych. Przy tym zdecydowana ich większość pochodzi z Małopolski lub z graniczących z nią ziem ruskich. Najstarsza z tych ksiąg (wsi Krościenka w ziemi sanoc- kiej) zaczyna się od 1408 r. Wybór jej zapisek wraz z zapiskami innych średniowiecznych ksiąg wiejskich (Komborskiej Woli od 1457 r., Maszkienic od 1482 r., Woli Jasienickiej od 1463 r., Jadownik od 1454 r., Lubczy od 1457 r., a nadto dóbr klasztoru benedyktynów w wiel- kopolskim Lubiniu od 1432 r.) ogłosił B. U l a n o w*'s k i w Starodawnych prawa polskiego pomnikach (t. XI - XII, Kraków 1921). Nadto dysponujemy następującymi wy- dawnictwami ksiąg sądowych wiejskich: Najstarsza fcsźę- ga sądowa wsi Trzesniowa 1419 - 1609, wyd. H. P o l a c z- kówna. Lwów 1923; Das Schoffenbuch der Dorfge- meinde Krzemienica aus den Jahren 1451 -1482, wyd. F. A. D o ubek, F. H.Schmid, Leipzig 1931; Księga sądowa wsi Wary 1449-1623, wyd. L. Ł y siak, Wro- cław 1971. 4) Na szczególną uwagę zasługują księgi Metry- ki Koronnej, związane z urzędem kanclerskim i pod- kanclerskim. Wprowadzono je według dawnej tradycji w 1440 r., ale pierwsze księgi miały zaginąć w obozie Władysława Warneńczyka pod Warną. Faktycznie więc pierwsza nasza księga Metryki Koronnej zaczyna się z rokiem 1447 (ogłosił ją drukiem T. Wierzbowski,' Knigi polskoj koronnej mietriki XV stoletija, 1447 - 1454, Warszawa 1914). Do ksiąg Metryki wpisywano teksty wszystkich akt wychodzących z kancelarii królewskiej; ponieważ większość tych akt zaginęła, znamy je dzisiaj w wielu wypadkach wyłącznie z tych ksiąg, przechowy- wanych w Archiwum Głównym Akt Dawnych w War- szawie i tworzących w nim zespół kilkuset tomów. Akta zawarte w księgach Metryki Koronnej do schyłku XVI w. ogłoszone zostały w streszczeniach w wydawnictwie MctricularMm Regni Poloniae summaria (okres 1447 - 1506 w t. I-III, wyd. T. Wierzbowski, Warszawa 1905- 1908, streszczenia blisko 7 tyś. akt). Tu wspomnieć jeszcze należy o księgach metryki ma- 43 zowieckiej. Są one wcześniejsze niż koronne, bo zaczy- nają się w 1420 r., z tym, że wewnątrz najstarszej księgi znajduje się wpis z 1417 r. Księgi metryki mazowieckiej mają inny charakter niż koronne. Zawierają bowiem przeważnie protokoły spraw załatwianych przez kance- larię książęcą, gdy do ksiąg Metryki Koronnej wpisy- wano pełne teksty opuszczających kancelarię dokumen- tów. Księgi metryki mazowieckiej kończą się wraz z osta- teczną inkorporacją Mazowsza (1526). Opublikowano do- tąd dwie najstarsze z tych ksiąg, obejmujące łącznie lata 1417 - 1433 (Metryka księstwa mazowieckiego z XV - XVł wieku, t. I - II, Warszawa 1918 - 1930). 5) Słów parę należy poświęcić jeszcze innym księgom, ważnym dla badań nad polskim średniowieczem, w szcze- gólności księgom sądów wyższych prawa niemieckiego, w których znajdują się sprawy rozpatrywane w trybie apelacyjnym lub takie, gdzie stroną był sołtys czy wójt. Spośród wydanych mamy tu do odnotowania najstarszą księgę Sądu Najwyższego Prawa Niemieckiego na Zamku Krakowskim z lat 1390 i 1392-1416 (wyd. A. K ł o- d z i ń s k i w t. X Archiwum Komisji Prawniczej, Kra- ków 1936), oraz księgę wyższego sądu leńskiego dla po- siadłości benedyktynów tynieckich w grodku Golesz koło Jasła z lat 1405 - 1546 (wyd. F. Piekosiński w t. IX Starodawnych prawa polskiego pomników, Kraków 1889). Wypada tu również wspomnieć o księgach sądów pod- komorskich, w których gestii leżało rozstrzyganie sporów granicznych. Niestety z wieków średnich dotrwały tylko w drobnych szczątkach. Najpełniej zachowana księga lu- belska (1443 -1496, ze znacznymi lukami) została ogło- szona drukiem przez L. Białkowskiego (Lubelska księga podkomorska piętnastego wieku, Lublin 1934), ja- ko jedyna w tej grupie. Księgi podkomorskie zawierają bardzo cenny materiał do badań osadniczych. h. Opisy dóbr Pierwotną postacią tej grupy źródeł był inwentarz po- siadłości. Inwentarze, które najwcześniej sporządzane były przez instytucje kościelne, zwłaszcza klasztory, wi-, doczne są od początku XII w. głównie w dokumentacS konfirmujących stan posiadania, np. benedyktynów w Tyńcu, bożogrobców w Miechowie, cysterek w Trzeb- nicy, arcybiskupstwa gnieźnieńskiego (bulla 1136 r. itp.). W XIII i XIV w. takimi zwięzłymi rejestrami źródeł do- chodów dysponowały już chyba wszystkie biskupstwa, bo ślady ich spotykamy w księgach uposażeń, stanowią- cych wyższy szczebel inwentaryzacji czy opisów mająt- kowych. Księgi te są bardzo ważnym źródłem, ponieważ pokazują nam, oprócz stanu posiadania, organizację dóbr kościelnych, rentę feudalną itp. 1) Wśród zachowanych ksiąg uposażeń najstarszą jest wrocławska (Liber fundationis episcopatus Yratłi slamensis, wyd. H. Markgraf, J. W. Schulte w se- rii Codex diplomaticus Silesiae, t. 14, Wrocław 1889). W głównym zrębie powstała ona w latach 1317 -1319, a w pewnych partiach — u samego początku XIV w. Niekiedy autor czy raczej autorzy odwołują się do „sta- rego rejestru". Istotnie wykazano, że niektóre ustępy dają się odnieść aż do lat sześćdziesiątych XIII w. Księga dotyczy tylko dóbr biskupich, pomija zaś kapitulne, kla- sztorne i parafialne. Mamy jednak wskazówki, że w tym samym prawie czasie (1316) spisano we Wrocławiu rów- nież księgę uposażeń kapitulnych, która się nie zacho- wała. 2) Przetrwał do naszych czasów fragment księgi upo- sażeniowej biskupstwa płockiego, wydrukowa- ny mylnie w MPH, t. III jako Spominki płockie. Frag- ment ten, pochodzący zapewne z około połowy XIV w. (rejestruje daty: 1330, 1337 i 1339) ciekawy jest z tego względu, że wspomina parokrotnie o dokonywaniu w od- nośnych dobrach pomiarów gruntowych, co można by łączyć z wprowadzaniem właśnie prawa niemieckiego. 3) Około 1405 r. powstała księga uposażenia biskup- stwa lubuskiego. Tekst jej dostępny jest dopiero po wojnie, dawniej zaś nie znano go nawet z rękopisu, który uchodził u nas za zaginiony. Po raz pierwszy opu- blikował tę księgę w 1942 r. H. Ludat, który z kolei dał jej nowe wydanie w 1965 r. (H. Luda t, Das Lebuser Stiftsregister von 1405. Studien zu den Sozial- und Wirt- Khaftsverhaltnissen im mittieren Oderraum zu Beginn 45 des 25. Jahrhunderts, TeU I, Wiesbaden 1965). Księga jest interesująca nie tylko dla środkowego Nadodrza, ale częściowo także dla Małopolski i Wielkopolski, gdzie biskupstwo lubuskie miało swoje posiadłości. 4) Kolejną chronologicznie jest księga uposażenia k a- pituły katedralnej poznańskiej z 1422 r. O niej także wiedziano do niedawna z późniejszych źró- deł, sam zaś jej tekst uważano za zaginiony. Tymczasem badania nad późniejszą księgą uposażeniową diecezji po- znańskiej wyjaśniły losy tamtej wcześniejszej księgi. A mianowicie zaraz w 1423 r. przepisano ją do „nowej księgi pergaminowej", która wprawdzie zaginęła w XVI w., ale jeszcze w drugiej połowie stulecia po- przedniego dokonano wyciągu z niej w postaci inwen- tarza prebend kapitulnych. Nie wiadomo, w jakim stop- niu odpowiada on księdze z 1422 r., ale jest to — bardzo ezczupły zresztą — jedyny tekst, którym dziś dysponu- jemy. Opublikował go J. Nowacki w wydawnictwie Księga uposażenia diecezji poznańskiej z roku 1510 (Po- znań 1850), niestety w sposób, który nie może zadowolić mediewistyki, bowiem tekst został rozbity na wiele frag- mentów, które wydawca przytoczył w przypisach do tekstu księgi z 1510 r. Omawiana tu księga jest intere- sująca z tego względu, że ma za przedmiot uposażenie kapitulne, gdy poprzednie dotyczyły dóbr biskupich. 5) Dziełem nie dającym się porównać z żadną wcze- śniejszą księgą uposażeń, a stojącym również wyżej od ksiąg późniejszych, jest Liber beneficiorum diecezji krakowskiej Jana Długosza. Pracę nad tym wiel- kim dziełem podjął Długosz jeszcze w 1440 r. na pole- cenie Zbigniewa Oleśnickiego. Spisał wówczas stan upo- sażenia samego biskupstwa krakowskiego. Niestety ta księga zaginęła. Próba odtworzenia jej treści (S. I n g l o t, Stan t rozmieszczenie uposażenia biskupstwa krakowskie- go w połowie XV w., Lwów 1925) nie zastąpi oczywiście zaginionego tekstu. Dalszą pracę inwentaryzacji dóbr pod- jął Długosz dopiero w 30 lat później. Jej efekt mieści się w trzech dużych tomach (Dzielą wszystkie, t. VII - IX), obejmujących kolejno: opis dóbr kapituły i kościo- łów kolegiackich, parafii oraz klasztorów. Jakkolwiek 46 samo wydanie tej księgi w świetle nowszych badań po- zostawia wiele do życzenia (S. K u r a ś, Regestrum ec- clesiae Cracoviensis. Studium nad powstaniem Liber be- neficiorum Jana Długosza, Warszawa 1966), odgrywa ona wciąż dużą rolę w badaniach nad historią Polski śred- niowiecznej. 6) Osobne miejsce wśród opisów dóbr zajmuje tzw. Księga henrykowska. Nie jest ona właściwą księ- gą uposażeń, choć bywa niekiedy do tej kategorii zali- czana. Tamte bowiem opisują przekrojowo, statycznie, stan posiadania instytucji kościelnej, ona zaś daje hi- storię tworzenia się podstaw materialnych klasztoru cy- stersów w Henrykowie. Powstała wprawdzie dla należy- tego udokumentowania poszczególnych pozycji uposaże- niowych, ale w swojej formie jest jak gdyby utworem historiograficznym. Jedna jej część została spisana w la- tach 1268 - 1273, druga po 1310 r. Jest to niezwykle in- teresujące źródło do badania kultury średniowiecznego społeczeństwa polskiego. Księga dostępna jest w tłuma- czeniu polskim (Księga henrykowska, przetłumaczył i wstępem opatrzył R. Gródecki, w aneksie tekst łaciński, Poznań 1949). ł. Źródła rachunKowf Niezwykle ważną kategorią źródeł do historii polskiego średniowiecza są różnego rodzaju rachunki. Wbrew po- zorom są z reguły bardzo interesującą lekturą, przybli- żającą wiernie realia życia, zwłaszcza z zakresu kultury materialnej. Niestety źródła rachunkowe pojawiają się u nas dosyć późno, najpierw w administracji miejskiej, a z kolei w administracji gospodarczej państwa. Mniej mamy rachunków kościelnych, choć zachowane pozycje świadczą, że i w zarządzie dóbr duchownych odgrywały pewną rolę. Stan zachowania źródeł rachunkowych jest zupełnie nieproporcjonalny do ich znaczenia w życiu. Wynikało to stąd, że po zamknięciu pewnego okresu roz- liczeniowego traciły, aktualność, więc i mnie^ pieczoło- 47 wicie je przechowywano. Najwięcej zachowało się ra- chunków miejskich, a to z tego względu, że najczęściej wpisywano je do ogólnej księgi radzieckiej, w której miały szansę długiego trwania. 1) Zwrócono już wyżej uwagę, że najstarsza zachowa- na księga miejska to księga rachunkowa miasta Wrocła- wia, rozpoczynająca się od 1299 r.^ zw. Henricus Pauper {Codex diplomaticus Silesiae, t. III, wyd. C. G r ii n h a- g e n, Wrocław 1860). Kównież następna w porządku chro- nologicznym księga miejska krakowska (od 1300 r.) za- wiera rachunki (Najstarsze księgi i rachunki miasta Kra- kowa, wyd. F. P i e k o s i ń s k i, J. S z u j s k i, cz. II, Kraków 1877); zaczynają się one jednak dopiero od 1390 r. Od początku XV w. mamy rachunki miasta Lwowa, opu- blikowane przez A. Czołowskiego (Pomniki dzie- jowe Lwowa, t. II - III, Lwów 1896 - 1905, lata 1404 - 1426). W nie publikowanych dotąd księgach miejskich kryją się oczywiście również rejestry rozchodów i przychodów. 2) Od schyłku XIV w. mamy zachowane i ogłoszone drukiem rachunki kilku kompleksów, a zarazem jedno- stek administracyjnych (podrzęctw) małopolskich dóbr królewskich, podległych wielkorządcom krakowskim, oraz spory fragment rachunków podskarbiego (jak gdyby mi- nistra skarbu). Zostały one opublikowane przez F. P i e- kosińskiego pod mylącym tytułem Rachunki dworu króla Władysława Jagiełły i królowej Jadwigi z lat 1388 - 1420 (Kraków 1896). Zanotowane tu jednak liczne wy- datki na potrzeby dworu stanowią niezwykle cenny i barwny materiał. Współcześnie rejestrowano w pod- rzęctwie korczyńskim wydatki na budowę zamku w Kor- czynie (Rachunki z prac budowlanych na zamku w No- wym Mieście Korczynie w latach 1403 -1408, wyd. J. Karwasińska, Warszawa 1956, zeszyt dodatkowy do „Kwartalnika Historii Kultury Materialnej", R. IV, 1956), prowadzono oczywiście także rachunkowość w kra- kowskich żupach solnych (Rachunki zupne bocheńskie z lat 1394 - 1421, wyd. J. Karwasińska, w serii Ar- chiwum Komisji Historycznej, t. XV, Kraków 1939). Z drugiej polowy XV w. zachowały się i zostały opubli- kowane znaczne fragment rachunków wielkorządowyetl 48 krakowskich (Rachunki wielkorzadowe krakowskie s lat 1461 -1471, wyd. S. Krzyżanowski, w serii Archi- wum Komisji Historycznej, t. XI, Kraków 1909 -1913; Rachunki wielkorzadowe krakowskie z r. 1471, wyd. R. Gródecki, Kraków 1951) oraz rachunków pod- skarbińskich (Rachunki królewskie z lat 1471 -1472 i 1476-1478, wyd. S. Gawęda, Z. Perzanowski, A. Strzelecka, Wrocław^Kraków 1960). Na uwagę zasługuje w tym miejscu rozprawa J. K a r w a s i ń- s k i e j, O najdawniejszych księgach tzw. Rachunków dworu królewskiego, „Archeion", I, 1927. Wspomnijmy wreszcie o rachunkach księcia mazowieckiego Janusza II z ostatniej ćwierci XV w. (Księga skarbowa Janusza II księcia mazowieckiego z lat 1477 - 1490, wyd. J. S e n- k o w s k i, Warszawa 1959, zeszyt dod. do „Kwartalnika Kultury Materialnej", R. VII, 1959, nr 3). 3) Spośród średniowiecznych rachunków osób lub in- stytucji duchownych mamy do zanotowania ogłoszone drukiem (fragmenty) rachunki archidiakona krakowskie- go Zbigniewa z Nasichowic z lat 1389 i 1390 (MPH, t. V). Do tej kategorii można zaliczyć rachunki ściąganego w Polsce przez poborców Stolicy Apostolskiej denara św. Piotra, daniny pogłównej zwanej inaczej świętopie- trzem. Zachowały się one dość licznie, poczynając od XIV w. aż po połowę XVI w., kiedy praktycznie sama danina wygasła. Wielkie partie tych rachunków z lat 1327 - 1388 zostały ogłoszone drukiem przez J. P t a ś n i- k a (Monumenta Polonźae Vaticana, t. I - II, Kraków 1913); one właśnie służyły za podstawę szacunku zalud- nienia w Polsce pod panowaniem Kazimierza Wielkiego. 4) Zupełną rzadkością są wreszcie w Polsce średnio- wieczne rachunki kupieckie. Tym bardziej na uwagę za- sługuje źródło pokrewne: Notatki kupca krakowskiego z podróży do Flandrii z r. 1401 - 1402 (wyd. A. P a w i ń- ski, „Biblioteka Warszawska", 1872, t. III). Najbogatszy w tę kategorię źródeł rachunkowych był Gdańsk (zob. H. Samsonowicz, Dwa fragmenty gdańskich źródeł rachunkowych z XV wieku. Prace z- dziejów Polski feu- dalnej ofiarowane Romanowi Gródeckiemu w 70 rocznicę urodzin. Warszawa 1960). « .Historia Polski do roku 1MS 3. Inne źródła Należy jeszcze zwrócić uwagę na pewne źródła, które nie zmieściły się w powyższych kategoriach. 1) Wspomnimy tu o tzw. „Księgach zmarłych", li- stach opatów, katalogach biskupów, listach dobroczyń- ców klasztornych itp. (MPH, t. IV, V, VI; seria II, t. IX — 1/2, t. X — 2), których materiał jest pomocny w badaniach genealogicznych. Nadmienimy również o ka- lendarzach niektórych biskupstw (MPH, t. II, V), zbliża- jących się swoim charakterem do źródeł rocznikarskich, a pomocnych w ustalaniu chronologii wydarzeń. 2) Źródłem o pierwszorzędnym znaczeniu dla badania stosunków polsko-krzyżackich, a także budzenia się świa- domości narodowej Polaków, sfery ich pojęć politycznych i szerzej pojętej mentalności, są akta procesów Polski z Zakonem z lat 1320, 1339, 1412 i 1414. Ogłoszone one zostały w wydawnictwie Sprawy i spory pomiędzy Po- lakami a Zakonem Krzyżackim (wyd. 2, t. I - II Poznań 1890 - 1892, t. III, Warszawa 1935), z tym, że akta z lat 1320 -1321 doczekały się już krytycznego wydania trze- ciego H. Chlopockiej (Wrocław - Warszawa - Kra- ków 1970). 3) Konieczna jest jeszcze wzmianka o wielkim zbiorze akt po tzw. Stanach Prus Królewskich, czyli zjazdach miast i szlachty pruskiej z okresu 1466 -1526 r. Obok władzy namiestniczej królewskiej zjazdy te sprawowały rodzaj administracji samorządowej. Ich protokoły (tzw. recesy) oraz akta wystawiane przez Stany i do nich adre- sowane stały się przedmiotem (pomijając okres krzyżacki) wydawnictwa F. Thunerta Akten der Stdndetage Preussens Koniglichen Anteils (Gdańsk 1896, lata 1466- -1479). Ich druk znalazł kontynuację w wielkim wydaw- nictwie M. Biskupa i K. Górskiego, Akta stanów Prus Królewskich (t. I - IV, Gdańsk 1955 -1967, lata 1479 - -1506). 4) Wspomnijmy tu jeszcze niektóre traktaty naukowe średniowiecza. Można je zaszeregowywać bądź do ogól- nie pojętej historii nauki, bądź w sposób bardziej szcze- gółowy do historii pojedynczych dyscyplin naukowych, ale niektóre z nich są bardzo istotnym przejawem men- SO talności i kultury swojej epoki. Do nich należą np. trak- tat o wojnie i pokoju profesora Akademii Krakowskiej Stanisława ze Skalbmierza (Polski wykład prawa wojny 2 XV wieku, wyd. L. Ehriich, Warszawa 1955), słyn- ny traktat O władzy papieskiej i cesarskiej względem •pogan rektora tejże Akademii Pawła Włodkowica, przed- stawiony na soborze w Konstancji (Pisma wybrane Pawła Włodkowica, wyd. L. Ehriich, t. I-III, Warszawa 1966 - 1969, gdzie oprócz odnośnych tekstów łacińskich po- dano ich przekład na język polski i angielski) i inne, a wreszcie związane silnie z realiami naszych dziejów dzieło Jana Ostroroga, Memoriał o naprawie Rzeczypo- spolitej (tekst łaciński z przekładem polskim i obszerną rozprawą podał A. Pawiński, Jana Ostroroga żywot i pismo O naprawie Rzeczypospolitej, Warszawa 1884). 5) Znakomitym przejawem kultury duchowej i mental- ności ludzi naszego średniowiecza jest twórczość literac- ka. Należą do niej równie dobrze kroniki, żywoty świę- tych, legendy i niektóre roczniki, psałterze, kazania, jak też poezja. Wszystkie te kategorie — obok swojej więcej lub mniej rozbudowanej strony informacyjnej — od- zwierciedlają upodobania, uczucia i klimat intelektualny swojej epoki. Gdy więc o kronikach, żywotach świętych i rocznikach mowa już była wyżej, tu wspomnieć wypa- da z osobna poezję średniowieczną. Nie jest ona zbyt obfita. Pod względem językowym wyróżnia się w niej polską i łacińską. Oprócz realiów i wspomnianych już elementów kultury duchowej, ważna jest ona również dla śledzenia samego poziomu, gatunków i filiacyjnych po- wiązań kunsztu pisarskiego. Wśród publikacji z tego okresu na szczególną uwagę zasługuje zbiór Najstarsza poezja polsko - łacińska (do polowy XVI wieku) w opra- cowaniu Mariana P l e z i (Biblioteka Narodowa, seria I, nr 141, Wrocław 1952). Wspomnieć jeszcze wypada o pro- zie średniowiecznej pisanej w języku polskim, której obfity wybór podaje wydawnictwo Polska proza średnio- wieczna, wyd. A. Briickner (Biblioteka Narodowa, seria I, nr 68, Kraków 1923), a informacje o niej — Bibliografia literatury polskiej. Nowy Korbut, t. I - III, Warszawa 1963 -1965. Sł 4. Elementy źródłoznawstwa Jedną z najistotniejszych cech poznania przeszłości jest ogniwo pośrednie czyli źródło historyczne, przez pryzmat którego widoczne są fakty, zdarzenia i — co najważniej- sze — ludzie. W dyscyplinach niehistorycznych badacz ma bezpośredni kontakt z przedmiotem naukowej eks- ploracji, natomiast historyk jest zdany na wymowę tego ogniwa pośredniego. Można je przyrównać do zwierciadła, poprzez które badacz ogląda przeszłość, ale do zwier- ciadła, które wyolbrzymia, pomniejsza lub zniekształca, wyjątkowo tylko dając wierne odbicie. Jeżeli przy tym udoskonalenie samego zwierciadła jest niemożliwe, po- zostaje historykowi rozpoznanie jego krzywizn i usterek, a z kolei korygowanie i retusze odtwarzanego obrazu. Sprawa jest prosta — kontynuujemy porównanie — je- żeli na ten sam wycinek dziejów można spojrzeć przez kilka zwierciadeł, tj. poprzez różnorodne źródła histo- ryczne, które wzajemnie się uzupełniają i weryfikują. O wiele gorzej, gdy badacz dysponuje tylko jakimś ułam- kiem niedoskonałego zwierciadła, źródłem fragmentarycz- nym i niezbyt wymownym. A w takiej właśnie sytuacji jest badacz polskiego i nie tylko polskiego średniowiecza. Zanim przystąpi do odczytania treściowej zawartości źródła, musi samo źródło poddać dokładnemu rozpozna- niu, czyli — jak zwykliśmy mówić — krytyce. Tę fazę postępowania badawczego traktujemy coraz częściej jako odrębny czy wyodrębniający się dział historii i nazywa- my ją źródłoznawstwem. Jeżeli źródłoznawstwo histo- ryczne odgrywa ważną rolę w odniesieniu do każdej epo- ki historycznej, to w zakresie historii średniowiecznej, tj. mediewistyki, jest elementem podstawowym. Od dawna zdawano sobie sprawę, że do badań medie- wistycznych niezbędna jest nie tylko znajomość pisma oraz języka, w którym źródło zostało spisane, ale również elementów średniowiecznej rachuby czasu, obyczaju kan- celaryjnego i wielu dających się usystematyzować realiów. Rozwój badań historycznych w ubiegłym stuleciu dopro- wadził ostatecznie do wyodrębnienia się kilku dyscyplin historycznych, które ze względu na ich instrumentalną niejako przydatność w warsztacie historyka zwykło się 52 nazywać naukami pomocniczymi historii. Ich początki w Polsce łączą się z wcześniejszym okresem działalności naukowej Joachima Lelewela. W drugiej połowie XIX w. uznano je za fundament krytyki źródła historycznego, co otwarło im drogę do samoistnego rozwoju. Dochodzo- no w ich zakresie niemal do autonomicznych wyników, co z kolei podnosiło ich instrumentalną wartość. Do dys- cyplin tych zalicza się tradycyjnie: l) dyplomatykę czyli naukę o dokumencie, 2) paleografię zajmującą się historią pisma, 3) chronologię czyli naukę o rachubie czasu, 4) sfragistykę, mającą za przedmiot badanie pieczęci, 5) heraldykę czyli naukę o herbach, 6) genealogię śledzącą międzyludzkie związki pokrewieństwa, 7) geografię hi- storyczną, która porządkuje elementy przestrzeni w dzie- jach. Niektórzy zaliczają nadto do nauk pomocniczych historii numizmatykę, czyli naukę o pieniądzu, oraz archi-- wistykę jako wiedzę o archiwach; tę ostatnią należałoby jednak traktować głównie jako dyscyplinę pomocniczą historii nowożytnej. Do rejestru nauk pomocniczych hi- storii w zakresie mediewistyki powinno się natomiast za- liczać język źródła, a więc w Polsce łacinę średniowiecz- ną, szczególnie w jej aktowej postaci, jaka wymyka się najczęściej zainteresowaniom filologów. Niektórzy współcześni badacze idą znacznie dalej w pojmowaniu nauk pomocniczych historii, bo zaliczają do nich również takie dyscypliny, jak archeologia, etno- grafia, socjologia, ekonomia, prawo, rozmaite filologie itp., słowem te wszystkie nauki, do których zmuszony jest sięgać historyk przy odtwarzaniu procesu historycz- nego. Dla rekompensaty niejako przyznają historii rolę nauki pomocniczej w stosunku do innych nauk. Nie jest to jednak słuszne, bo inna jest rola w badaniu przeszłości tych dyscyplin par excellence historycznych, które sta- nowią instrument krytyki źródła, a inna z kolei tych, które mają własne metody i cele badawcze, a historykowi służą z reguły gotowymi już wynikami. Trafne wydaje się dawne rozróżnienie terminologiczne „nauk pomocni- czych" i „nauk posiłkujących historię". Pierwsza grupa to przede wszystkim fundament źródłoznawstwa histo- rycznego, druga to element niezbędny przy odtwarzaniu integralnie pojętych procesów dziejowych. » 53 Tradycyjnie pojęte nauki pomocnicze historii są na tyle ważne dla warsztatu naukowego historyka — mediewi- sty, że warto im tu poświęcić nieco więcej uwagi. Jeżeli chodzi o zarysowe zwięzłe ujęcia tego zespołu dyscyplin, to dysponujemy dziś już kilkoma; wszystkie pomyślane zostały jako podręczniki uniwersyteckie. Są to: W. S e m- k o w i c z, Encyklopedia nauk pomocniczych historii, wyd. 3, Kraków 1946; A. Gieysztor, Zarys nauk po- mocniczych historii, wyd. 3, rozszerzone przy współudzia- le S. Herbsta, Warszawa 1948; S. P a ń k o w, Z. P e- rzanowski. Nauki pomocnicze historii z archiwistyką i archiwoznawstwem, Kraków 1957; J. Szymański, Nauki pomocnicze historii od schyłku IV do końca XVIII w., wyd. 2, Warszawa 1972. Problematyka i zada- nia poszczególnych dyscyplin pomocniczych historii przed- stawiają się następująco: Paleografia (od wyrazów greckich paiaios = daw- ny, starożytny i grafo = piszę) spełnia dwojaką funkcję. Uczy praktycznej umiejętności odczytywania dawnych tekstów, a zatem kształtów liter w różnych epokach hi- storycznych oraz sposobów zapisywania, zwłaszcza skra- cania wyrazów; w tym zakresie dostarcza historykowi podstawowego narzędzia poznawczego. Z drugiej strony zajmuje się teoretycznie historią pisma oraz ewolucją materiałów i narzędzi pisarskich. Umożliwia więc przy- bliżone datowanie tekstów, którym brak innych elemen- tów chronologicznych, a zarazem pozwala weryfikować teksty datowane, zwłaszcza odkrywać dokumenty fałszy- we (gdy np. pismo nie odpowiada czasowi czynności prawnej); pozwala wreszcie rozróżnić rodzaje pism, jak pismo kodeksowe (książki rękopiśmiennej), dokumentowe, kursywa aktowa itp. Za osobną gałąź paleografii uważa się tzw. epigrafikę (od wyrazu greckiego epigrap- he = napis), której przedmiotem jest pismo ryte w ma- teriale twardym, np. w kamieniu. Materiał i narzędzia pisarskie narzucały tu bowiem odmienne kroje liter. Bar- dzo ważnym działem paleografii jest tzw. b r a c h y- g rafia (od greckiego brachys = krótki), tj. wiedza o stosowanych w różnych epokach systemach skrótów pisarskich. Zadaniem brachygrafii jest zestawienie skró- tów, którymi posługiwano się w danym kręgu kultural- 54 nym. Zestawienia takie zaś stanowią podstawowy element paleografii praktycznej. Najważniejsze skróty podają podręczniki nauk pomocniczych historii, a szczególnie przydatne pod tym względem dla badacza polskiego jest Yademecum. Podręcznik do studiów archiwalnych dla hi- storyków i prawników polskich, T. Wierzbowskie- g o. Warszawa 1908. Historiografia polska dysponuje dziś gruntownymi studiami z zakresu paleografii łacińskiej, do których należą: W. Semkowicz, Paleografia łaciń- ska, Kraków 1951; A. Gieysztor, Zarys dziejów pis- ma łacińskiego, Warszawa 1973; J. Szymański, Pismo Łacińskie i jego rola w kulturze, Wrocław 1975. Dyplomatyka (od greckiego i łacińskiego diplo- ma = dokument) obok paleografii należy do najwcześniej, bo już w XVII w., wyodrębnionych dyscyplin pomocni- czych historii. Wyznaczono jej początkowo funkcję roz- różniania prawdziwych i fałszywych dokumentów. Od te- go czasu rozwinęła się w samoistną wiedzę o dokumencie, o funkcjach społeczno-kulturalnych dokumentu w róż- nych epokach historycznych, o kancelariach wytwarza- jących dokumenty itp. Ten aspekt teoretyczny dyploma- tyki wspiera oczywiście bardzo poważnie jej funkcje in- strumentalne: narzędzia krytyki dokumentowych źródeł historycznych. W tym ostatnim zakresie dyplomatyka rozróżnia znamiona zewnętrzne oraz wewnętrzne doku- mentu. Do zewnętrznych zalicza materiał, na którym dokument spisano, rodzaj pisma i szczególne znaki do- kumentowe, którymi się posłużono, a także sposób przy- twierdzenia pieczęci, którą dokument został uwierzytel- niony. Do znamion wewnętrznych należą formuły doku- mentowe konieczne i możliwe, w które ujęto treść do- kumentu, oraz jego język. Ogólnie rzecz biorąc, typowy dokument składał się z części wstępnej, właściwego tek- stu i części końcowej. Formułą niezbędną części wstępnej było wskazanie osoby wystawcy oraz osoby lub insty- tucji adresata dokumentu. W części drugiej najważniejszą formułą, zarazem istotą samego dokumentu, była dyspo- zycja tworząca lub poświadczająca pewien stan prawny, poprzedzona z reguły tzw. narracją kreślącą okoliczności , czy powód wystawienia dokumentu; często mamy tu jeszcze do czynienia z jakąś ogólną teoretyczną motywa- cją, której nadawano przeważnie staranną literacką po- Btać (arenga); formuła w rodzaju: „niech wiedzą wszys- cy...", groźba sankcji za naruszenie dyspozycji dokumen- tu oraz zapowiedź środków uwierzytelniających doku- ment dopełniały zwykle tej jego części. W formułach końcowych dokumentu zamieszczano datację oraz listę Świadków. Analiza znamion zewnętrznych i wewnętrznych doku- mentu to zadanie dyplomatyki w jej funkcji instrumen- talnej. Porównywanie formuł w dokumentach jednego Wystawcy czy jednej kancelarii, weryfikacja listy świad- ków w zestawieniu z formułą datacyjną, ale i analiza sa- mej treści dokumentu, to najczęstsza droga wykrywania fałszerstw dokumentowych. Najpełniejszą informację na temat dyplomatyki pol- ekiej znajdzie Czytelnik w publikacjach: S. Kętrzyń- ski, Zarys nauki o dokumencie polskim wieków sred" nich. Warszawa 1934; K. Malczyński, M. Bieliń- Bka, A. Gąsiorowski, Dyplomatyka wieków śred- nich, Warszawa 1971; K. Maleczyński Studzą nad dokumentem polskim, Wrocław 1971. Sfragistyka (od greckiego sphragis = pieczęć) jest związana ściśle z dyplomatyką, pieczęć bowiem była pod- gtawowym środkiem uwierzytelniania średniowiecznych dokumentów. Podpis jako środek uwierzytelniający upo- wszechnił się u nas dopiero w XVI w., nie eliminując zresztą pieczęci. Średniowieczna pieczęć tym różniła się od dzisiejszej, że nie wytłaczano jej na samym papierze, ale na wosku, laku lub ołowiu (wyjątkowo na złotych płytkach); przy tym albo ją przywieszano na dokumencie, albo materiał pieczętny wkładano w nacięcie dokumentu, a z kolei rozpłaszczano przy pomocy tłoka pieczętnego. Materiał pieczętny oraz sposób połączenia pieczęci z do- kumentem stanowią elementy wstępnego rozpoznania sfragistycznego. Wiedza historyka musi tu być zatem wspierana znajomością technologii materiałów pieczęt- nych, a także technologii sznurków, na których bardzo często pieczęcie przywieszano. Z kolei istotna jest orien- tacja w kształtach, rozmiarach i wyobrażeniach napie- czętnych oraz umiejętność odróżniania pieczęci papieskich [(ołowiane bulle), cesarskich, królewskich lub książęcych, 58 instytucji świeckich, biskupów, instytucji kościelnych, a wreszcie pieczęci prywatnych. Do tego dodać należy umiejętność odczytywania napisów pieczętnych, w czym sfragistyka łączy się z epigrafiką. Obok instrumentalnych funkcji krytyki źródła, sfragistyka dostarcza historykowi ciekawego — choć czasem trudno czytelnego— materiału ikonograficznego. Podstawy wiedzy o pieczęci w Polsce zawiera publi- kacja: M. Gumowgki, M. Haisig, S. Mikucki, Sfragistyka, Warszawa 1960. Chronologia (od greckiego chronos = czas) zwią- zana jest również blisko z dyplomatyką, a należy do naj- ważniejszych dyscyplin pomocniczych historii średnio- wiecznej. Jeżeli np. według formuły datacyjnej dokumen- tu czynność prawna dokonana była „w '•zwarty dzień ty- godnia po Zielonych Świątkach", to nie wystarczy wie- dzieć, że zwyczajem średniowiecznym zaczynano tydzień od niedzieli, nie zaś od poniedziałku, Latem czwarty dzień tygodnia była to środa, a nie czwartek, ale — ca znacznie trudniejsze — należy stwierdzić, pod jaką datą w danym roku wypadały Zielone Świątki, które są świę- tem ruchomym. Jeżeli zresztą w datacji podawano, że czynności prawnej dokonano np. w najbliższy piątek po święcie Piotra i Pawła, to znowu powstaje kwestia, na jaki dzień tygodnia przypadało W danym roku to święto. Z pomocą przychodzą tutaj tzw. tablice kalendarzowe, układane według dat Wielkanocy. Nierzadko datowana w średniowieczu wydarzenia zwyczajem starożytnym, tj. według kalendarza rzymskiego (kalendy, nony, idy). Ko- nieczna więc jest mediewiście znajomość odnośnych tech- nik rachuby czasu. Przydatna jest również znajomość hi- storii kalendarza, w szczególności jego reform, co pozwala uniknąć błędów w rozwiązywaniu dat. Dla zrozumienia rozmaitych systemów rachuby czasu i ich korektur nie bez znaczenia są pewne elementy astronomii. Te zarysowane z grubsza problemy, z którymi niemal na co dzień styka się badacz-mediewista, są przedmiotem chronologii pojętej jako pomocnicza dyscyplina historii. Niezbędne historykowi tablice kalendarzowe, daty Wiel- kanocy oraz wykazy świąt i świętych podaje cytowana już publikacja: T. Wierzbowski, Yademecum. Od- 87 nośne zaś tablice wraz z obszernym wykładem wiedzy o rachubie czasu zawiera podręcznik opracowany przez zespół specjalistów pod red. B. Włodarskiego, Chro- nologia polska, Warszawa 1957. Genealogia (od greckiego genea = ród) ma za przedmiot związki pokrewieństwa; w odniesieniu do wie- ków średnich śledzi je w obrębie panujących dynastii i możnych, zwłaszcza zaangażowanych politycznie rodzin. Jako nauka samoistna straciła wiele na znaczeniu wraz z przesunięciem się w nowszych czasach punktu ciężkości zainteresowań badawczych historyków ku masowym zja- wiskom społecznym. Dla mediewistyki jest ona jednak wciąż jeszcze bardzo ważna z uwagi na doniosłą rolę związków rodzinnych, zwłaszcza dynastycznych, w życiu politycznym wieków średnich. Zestawienia faktów genea- logicznych, czy to w formie opisowej, czy też w formie tablic, są bardzo cenną pomocą w weryfikacji źródeł hi- Btorycznych, a także w konstruowaniu historycznych prac naukowych. Zarys genealogii polskiej wraz z ogromną liczbą tablic genealogicznych dynastii panujących w Polsce i w kra- jach sąsiednich oraz możnych rodzin polsko-litewsko-rus- kich zawiera publikacja: W. Dworzaczek, Genealo- gia, Warszawa 1959. Wspomnieć należy nadto dzieła: O. B a Izę r, Genealogia Piastów, Kraków 1895; Z. Wdo- wiszewski. Genealogia Jagiellonów, Warszawa 1968. Wreszcie na szczególną uwagę zasługuje dzieło K. J a- sińskiego, Rodowód Piastów Śląskich, t. I - III, Wro- cław 1973 - 1977. Heraldyka (od niemieckiego Erbe == dziedzictwo l wyrazu pochodnego Herold == sprawdzający znaki her- bowe przy turnieju) wiąże się bardzo ściśle z genealogią, a zajmuje się zarówno badaniem genezy i rozwoju zna- ków herbowych, jak i ich klasyfikacją pod kątem widze- nia sztuki heraldycznej. Ta interesująca dla badań nad dawną kulturą i ustrojem społecznym dyscyplina jest W bardzo małym stopniu przydatna dla celów żródło- mawczych, zwłaszcza epoki średniowiecznej. W tym za- kresie bowiem dostarcza tylko elementów dodatkowych dla weryfikacji lub rozpoznawania osób. Wprawdzie her- by są wytworem jak najbardziej średniowiecznym, w Polsce jednak przyjęły się dopiero w ciągu XIII i XIV w. Poprzedziły je natomiast znaki własnościowe, a także zawołania o funkcjach wyraźnie wojskowych, które są również przedmiotem badań heraldycznych. Ja- ko dyscyplina pomocnicza historii większą rolę heraldyka odgrywa dopiero w odniesieniu do XV - XVIII w., tj. do epoki w pełni wykształconej warstwy szlacheckiej. Na uwagę w zakresie heraldyki zasługuje praca: S. Rusocki, S. K. Kuczyński, J. Willaume, Godio, barwy t hymn Rzeczypospolitej. Zarys dziejów, Warszawa 1963. Geografia historyczna ma za zadanie odtwo- rzyć pierwotny krajobraz w obrębie bytowania danej grupy etnicznej, a z kolei ukazać zasadnicze fazy kształ- towania się, pod wpływem człowieka, tzw. krajobrazu kulturalnego wraz z jego politycznymi i administracyj- nymi elementami (granice). Efektem końcowym wszelkich badań historyczno-geograficznych powinna być mapa, stąd omawiana dyscyplina zazębia się silnie z kartografią. Przydatności geografii historycznej dla odtwarzania właś- ciwych procesów dziejowych nie trzeba dowodzić. Ele- ment przestrzeni w historii jest równie istotny jak ele- ment czasu, ale jest on także ważny dla krytyki źródła historycznego. Często niemal podświadomie badacz wery- fikuje przekaz przy pomocy elementów geograficznych. Na przykład anachroniczna tytulatura księcia jako wy- stawcy dokumentu zdradza fałszerstwo. To samo można odnosić do świadków czynności prawnych. Z kolei przy wnikaniu w treść źródła historycznego bardzo często nie można się obejść bez odpowiedniej mapy. Zarówno więc własne cele badawcze geografii historycznej, jak i jej funkcje instrumentalne w zakresie poznania przeszłości kwalifikują ją jako jedną z najważniejszych nauk po- mocniczych historii. W zakresie geografii historycznej dawnej Polski na szczególną uwagę zasługują publikacje: S. Arnold, Geografia historyczna Polski, Warszawa 1951; K. B u- | czek, Ziemie polskie przed tysiącem lat, Wrocław - Kra- ków 1960; M. Dobrowolska, Przemiany środowiska geograficznego Polski do XV wieku. Warszawa 1961. Numizmatyka (od greckiego nomisma i łacińskie- go numisma = moneta) nie zawsze jest traktowana jako nauka pomocnicza historii. Często łączono jej funkcje pomocnicze z archeologią. Istotnie monety stanowią — obok ceramiki — najlepszy datownik znalezisk archeolo- gicznych. Dotyczy to również wczesnego średniowiecza polskiego, którego poznanie w coraz większym stopniu opiera się na wykopaliskach. Funkcja numizmatyki w ba- daniu przeszłości nie ogranicza się bynajmniej do roli datownika innych znalezisk. Monety opatrzone w odpo- ; Wiednie napisy, wyobrażenia lub symbole są same w so- bie źródłem historycznym, tyle że wymagającym spe- cjalnego przygotowania, i to nie tylko, gdy chodzi o róż" ' poznawanie zawartości kruszców szlachetnych w mone" cię, chronologii monet oraz monetarnych relacji rachun- kowych, ale również w zakresie odtwarzania treści in- skrypcyjnych i wyobrażeniowych. Numizmatyka zazębia gię oczywiście również z historią sztuki, a dla ogólnie pojętej historii ma walor podwójny: dostarcza realiów, które stanowią ważny element źródłoznawstwa historycz- nego, zaś jako samoistna nauka jest fundamentem wiedzy p stosunkach ekonomicznych w przeszłości. Podstawowy zrąb wiadomości na temat omawianej dys- cypliny podaje R. Kiersnowski, Wstęp do numizma- tyki polskiej wieków średnich, Warszawa 1964, B. Wskazówki bibliograficzne W niniejszym przeglądzie zwrócimy uwagę tylko na opracowania najważniejsze z punktu widzenia ogólnej problematyki Polski starożytnej i średniowiecznej, a wśród nich przede wszystkim na możliwie najnowsze. Rzut oka na rozwój badań w zakresie starożytności słowiańskich stanowi nieduże odstępstwo od przyjętej zasady. Z ko- nieczności pominięte zostaną prace drobniejsze, rozpro- szone w czasopismach naukowych, chociaż często są one bardzo wartościowe. Pominiemy również publikacje doty- czące naszych źródeł historycznych, odsyłając Czytelnika do podrozdziału Zródla pisane do dziejów Polski średnio- wiecznej w niniejszych Uwagach metodycznych, gdzie w miarę możliwości staraliśmy się je pomieścić. To samo 60 dotyczy głównych opracowań z zakresu nauk pomocni- czych historii, które Czytelnik znajdzie powyżej w pod- rozdziale Elementy źródłoznawstwa. W przeglądzie najważniejszych opracowań dotyczących Polski starożytnej wypadnie ograniczyć się do ujęć syntetycznych, zarysów całości zagadnienia oraz do klu- czowych tylko problemów węższych, zwłaszcza tych, które są w nauce przedmiotem sporów i dyskusji. U progu naukowych zainteresowań najdawniejszymi dziejami Słowian znajdują się w Polsce dwie prace, znacz- nie wyprzedzające żywszy ruch w dziedzinie badań arche- ologicznych. Jest to ogłoszona w 1818 r. praca A. Czar- nookiego, piszącego pod pseudonimem Zoriana Dołęgi Chodakowskiego, O Slowiańszczyźnie przed chrześcijań- stwem (wznowienie: Zorian Dolega Chodakowski, O -Slo- wiańszczy&nie przed chrześcijaństwem oraz inne pisma i listy, oprać. J. Maślanka, Warszawa 1967) oraz ogło- szona zaledwie w sześć lat później, a na znacznie wyższym poziomie stojąca książka W. Surowieckiego, Sie- dzenie poczqtfcu. narodów słowiańskich (wznowienie foto- typiczne z przedmową W. Hensla: Wrocław - Warszawa- -Kraków 1964). Kolejny ważny etap w rozwoju badań nad pierwotną Słowiańszczyzną stanowi dzieło czeskiego uczonego J. Safarika, Slovanske staroźitnosti (Pra- ga 1837, przekład polski H. N. Bońkowskiego, Poznań 1844); autor ten przełożył na język niemiecki cytowaną pracę Surowieckiego (1828). Nie sposób przedstawić tu dalszego rozwoju w XIX w. starożytnego słowianoznawstwa, do- dajmy jednak, że wśród wielu badaczy niepoślednią rolę. odegrała praca J. I. Kraszewskiego, Sztuka u Sio wian, szczególnie w Polsce i Litwie przedchrześcijańskiej (Wilno 1860). Z kolei na gruncie znacznego postępu badań archeolo- gicznych, etnograficznych, językoznawczych, antropolo- gicznych i historycznych, jaki dokonał się w drugiej po- łowie XIX w., narodziło się wielkie fundamentalne dzieło uczonego czeskiego L. Niederlego, jedno z najwięk- szych dzieł nauki europejskiej swego czasu, Slovanske staroźitnosti (dwie serie łącznie w ośmiu tomach, Praga 1902 - 1924). Pierwszy tom tego dzieła, dotyczący począt- ków Słowian, ukazał się w tłumaczeniu na język polski 61 (przekład K. Chamca, Warszawa 1806 -1910). Tenże Nie- derle opracował wraz z innym uczonym czeskim K. K a d- 1 e c e m oraz uczonym polskim A. Briicknerem Po- czątki kultury słowiańskiej, będące osobnym tomem En- cyklopedii Polskiej (t. IV, cz. 2, dział V, Kraków 1912), wydanej przez Akademię Umiejętności. Po tych pracach przyszła pora na syntezy ściśle archeo- logiczne. Taki charakter miała książka jednego z naj- wybitniejszych polskich archeologów J. Kostrzew- skiego, Wielkopolska w czasach przedhistorycznych (Poznań 1914), w późniejszych latach znacznie rozszerzona i uzupełniona (Poznań 1923), do dziś uchodząca za pod- stawową w swoim zakresie. Pierwsze pełne podsumowa- nie polskich badań wykopaliskowych stanowiła obszerna książka W. Antoniewicza, Archeologia Polski. Zarys czasów przedhistorycznych i wczesnodziejowych ziem Pol- ski (Warszawa 1929). W tym czasie znacznemu pogłębie- niu uległa wiedza o paleolicie i młodszych epokach pre- historycznych, czemu pełny wyraz dała Prehistoria ziem polskich, stanowiąca nowy tom Encyklopedii Polskiej (t. IV, cz. l, dział V, Kraków 1939). Epokę paleolitu opra- cował najlepszy wówczas znawca S. Krukowski, zaś okres od mezolitu do wędrówek ludów — J. Kostrzew- s k i. Równolegle z dążeniem do archeologicznej syntezy najstarszych dziejów Słowian ku temu samemu celowi zmierzały w okresie międzywojennym polskie badania antropologiczne, reprezentowane przez J. Czekano w- s k i e g o. Jego Wstęp do historii Słowian (Lwów 1927, znacznie rozszerzone wznowienie: Poznań 1957) wykra- czał zresztą znacznie poza interpretację materiału ściśle antropologicznego, wchodząc w problematykę języko- znawczą, etnograficzną itp., torując w ten sposób drogę nowym pełniejszym syntezom. Natomiast badania etno- graficzne i językoznawcze dawnej Słowiańszczyzny szły wówczas głównie w kierunku wyjaśnienia etnogenezy Słowian. Po drugiej wojnie światowej ukazała się dość pokaźna liczba syntetycznych ujęć pradziejów Polski (lub Sło- wiańszczyzny). Autorami ich byli przeważnie archeolo- gowie. Należą tu: Prasłowianszczyzna. Zarys dziejów i kultury Prasłowian J. Kostrzewskiego (Poznań 62 1946) oraz tegoż autora Pradzieje Polski (Poznań 1949 i rozszerzona wersja: Wrocław 1965) oraz dwa bardzo przystępnie napisane zarysowe ujęcia S. Noska: Słowianie w pradziejach ziem polskich (Kraków 1946) oraz Zagadnienie prasiowiańszczyzny w świetle historii („Swiatowit", t. 19, 1946 - 1947). Kolejną obszerną syntezę badań archeologicznych stanowi książka A. G a r d a w- skiego, J. Gąssowskiego i Z. Rajewskiego, Archeologia i pradzieje Polski (Warszawa 1957). Na bacz- ną uwagę zasługują syntetyczne ujęcia najstarszych dzie- jów Polski W. H e n s l a, spośród których wymienimy tylko dwa ostatnie: Polska starożytna (Wrocław 1973) oraz U źródeł, Polski średniowiecznej (Wrocław 1974). Wreszcie wymienić należy najświeższą publikację w tym szeregu, pomyślaną jako podręcznik uniwersytecki, tj. Historię starożytna ziem polskich K. Godłowskiego i J. Kozłowskiego (Warszawa 1976). Nowsze syn- tezy znamionują się coraz bardziej udanymi próbami od- chodzenia od statycznych charakterystyk przemysłów i kultur ku odtwarzaniu procesów dziejowych, z których coraz silniej przezierają ludzie tworzący te przemysły i kultury. Taką próbą jest przede wszystkim Polska sta- rożytna i wczesnośredniowieczna A. Gardawskiego i J. Gąssowskiego (Warszawa 1961), a dalej rów- nież Dzieje i kultura dawnych Słowian J. G ą s s o w- s k i e g o (Warszawa 1964), w części tylko poświęcone epoce starożytnej. Ten sam cel już wcześniej przyświecał wydanej po wojnie — pierwszej od czasów E. Bogusław- skiego w naszym naukowym piśmiennictwie — pracy hi- storyka poświęconej pradziejom Polski, a mianowicie dziełu K. Tymienieckiego, Ziemie polskie w sta- rożytności. Ludy i kultury najdawniejsze (Poznań 1951). Nie jest to ujęcie syntetyczne w ścisłym tego słowa zna- czeniu, bo zawiera liczne polemiki, próby nowych inter- pretacji i ustaleń, może jednak uchodzić za znakomite przygotowanie do właściwej syntezy historycznej. Ten sam trud oczyszczenia i przetarcia szlaków badawczych, a na tym gruncie — nowych ustaleń dla I tysiąclecia n.e., podjął H. Łowmiański w swoim wielkim niedokoń- czonym jeszcze dziele Początki Polski (t. I - V, Warszawa 1963 -1973), stanowiącym w wielu sprawach ostatnie sło- 83 wo naszej nauki. Charakterystyka polskich badań sło- wianoznawczych nie byłaby pełna, gdyby nie wspomnieć o Kulturze ludowej Słowian K. Moszyńskiego (cz. I: Kultura materialna, Kraków 1929; cz. II, Kultura ducho- wa, Kraków 1934-1939; wznowienie: Warszawa 1967- —1968). Jest to studium etnograficzne, sięgające jednak często w odległą przeszłość i odzwierciedlające wiele archaicznych realiów i instytucji. Wzmianka należy się również wielkiemu przedsięwzięciu, jakim jest Słownik Starożytności Słowiańskich (wydawany od 1961 r., dotąd pięć tomów). Wreszcie słów kilka o badaniach dawnej Słowiańszczyz- ny u naszych sąsiadów. O ile uczeni radzieccy pierwszo- planowe poświęcają uwagę wschodniemu odłamowi Sło- wian, o tyle badania czeskie wzbogacają bezpośrednio również pradzieje Polski. Wśród najnowszych prac daje temu wyraz J. E i s n e r, Rukov6t slovenske archeologie. Pocatky Slovanu a jejich kultury, Praga 1966. Po tym przeglądzie opracowań ogólnych należy po- święcić uwagę ważniejszym pozycjom naukowym, doty- czącym dyskutowanego od zarania badań słowianoznaw- czych zagadnienia praojczyzny Słowian. Ważny etap tych dyskusji podsumowuje (co prawda głównie w aspekcie językoznawczym) praca Z. Rysiewicza, O praojczyź- nie Slowian („Lud", t. 34, 1936, wznowienie w zbiorze prac tegoż autora Studia językoznawcze, Wrocław 1956). No- wy zaś etap otwarło niezwykle gruntowne studiumi T. Lehra-Spławińskiego, O pochodzeniu i pra- ojczyźnie Slowian (Poznań 1946). Nawiązując do badań' archeologicznych J. Kostrzewskiego, jak również do spo- strzeżeń antropologicznych J. Czekanowskiego, autor roz- winął i gruntownie udokumentował pogląd o odrzańsko- -wiślańskiej prakotebce Słowian; wyszedł przy tym znacznie poza najbliższy sobie materiał językoznawczy. Bardziej przystępny wykład tej samej teorii dal autor równocześnie w pracy: Początki Słowian (Kraków 1946). Teoria zyskała sobie u nas powszechną aprobatę, czemu dały wyraz: znakomity Zarys językoznawstwa ogólnego T. Milewskiego (Lublin - Kraków 1947 - 1948), Atia» do pradziejów Słowian K. Jażdżewskiego (Łódź 1549), jak również powojenne podręczniki historii. Sam •4 jednak T. Lehr-Spławiński uczynił wnet odstęp- stwo w stosunku do głoszonej przez siebie teorii. A mia- nowicie idąc za uczonymi radzieckimi (głównie P. N. Tre- tiakow i A. D. Udalcow), których wyniki badawcze przy- swoił nauce polskiej (w rozprawce Zagadnienie pocho" dzenia Słowian w Świetle nauki polskiej i rosyjskiej, Warszawa 1948, nadb. ze „Swiatowita", t. 20), skłonny był rozszerzyć praojczyznę ludów słowiańskich od Odry na zachodzie po Dniepr na wschodzie. Dał temu wyraz w ko- lejnej jeszcze pracy Powstanie, rozrost i rozpad wspólno- ty prasłowiańskiej („Przegląd Zachodni", nr 3/4, 1951). Wnet jednak odezwały się inne głosy. Wybitny etnograf, twórca teorii o azjatyckim pochodzeniu Słowian K. M o- s z y ń.s k i (Badania nad pochodzeniem i pierwotną kul- turą Słowian, Kraków 1925), wystąpił w 1957 r. z obszer- ną pracą Pierwotny zasięg języka prasłowiańskiego (Wrocław - Kraków 1957), broniąc w zmodyfikowanej for- mie swojej koncepcji wschodniej, tym razem „dnieprzań- skiej". W tym samym czasie nad obroną teorii o wschod- nim pochodzeniu Słowian, a w każdym razie nad kry- tyką koncepcji odrzańsko-wiślańskiej, pracował języko- znawca H. U ł a s z y n. Przygotowana przez niego praca Praojczyzna Słowian (Łódź 1959) ukazała się już po jego śmierci. Krytyka (K. Jażdżewski, J. Kostrzewski, T. Lehr- -Spławiński, T. Milewski, M. Rudnicki, J. Safarewicz, M. Szymczak) dość zgodnie podnosiła wysokie walory naukowe obu prac, ale nie aprobowała ich ostatecznycK wyników. Równolegle rodziło się wielkie dzieło M. R u d- nickiego (Prasłowianszczyzna. Lechia-Polska. I. Wyło- nienie się Słowian spośród ludów indoeuropejskich i ich pierwotne siedziby. Poznań 1959; II. Wspólnota slowian- ska. Wspólnota lechicko-polska, Poznań 1961), który już dawniej niejednokrotnie się wypowiadał na temat inte- resujących nas zagadnień. Do wyników najnowszej pracy Moszyńskiego, a tym bardziej Ułaszyna, nie mógł jeszcze w tym studium się ustosunkować. Stanął on wprawdzie na gruncie wschodniego pochodzenia szczepu indoeuro- pejskiego, ale prakolebkę Słowian widział — jak daw- niej — w dorzeczu Odry i Wisły. Natomiast do poglądu o wschodnim pochodzeniu Słowian powrócił H. Ł o w- m i a ń s k i w dziele Początki Polski (t. I, Warszawa 1963), B—Historia Polski do roku IStf co spotkało się z obszerną repliką archeologa, rzecznika koncepcji odrzańsko-wiślańskiej, K. Jażdżewskiego, w pracy Z problematyki początków Słowiańszczyzny i Polski (Łódź 1968). W dyskusji nad problemem etnogenezy Słowian, mimo dalszych Istotnych rozbieżności, widać punkty zbieżne, przede wszystkim co do dawności Słowian nad Odrą i Wisłą; rzecz zaś główna sprowadza się dziś do pytania, czy dorzecza wspomnianych rzek należy uważać za miej- sce wyodrębnienia się grupy językowej słowiańskiej ze wspólnoty indoeuropejskiej, czy też za najstarszy (lub bardzo stary) teren ich względnie osiadłego bytowania. Ze sprawą etnogenezy Słowian łączy się dyskutowany szeroko w naszej nauce problem ciągłości osadniczo-kul- turalnej na naszych ziemiach przed okresem wędrówek ludów. Chodzi tu nie tylko o odpowiedź na pytanie, czy prakolebka Słowian znajdowała się w dorzeczu Odry i Wisły, ale także o to, czy od czasów prasłowiańskich W rozwoju kulturalnym tego obszaru nie było większych przerw spowodowanych migracjami innych grup etnicz- nych, a wreszcie o zagadnienie jak gdyby ilościowe — roli i zasięgu wpływów obcych. Po wielkiej, nie wolnej od akcentów politycznych polemice naukowej szkoły archeologicznej poznańskiej (J. Kostrzewski) z nauką nie- miecką (G. Kossinna) w dwudziestoleciu międzywojen- nym, polemice, której efektem było zwycięstwo teorii wiążącej kulturę łużycką z grupą etniczną słowiańską (prasłowiańską), a zatem obalającej pogląd nauki nie- mieckiej o przybyciu Słowian nad Wisłę i Odrę dopiero w okresie wędrówek ludów, szczególnej ostrości nabrało zagadnienie roli plemion germańskich na naszych zie- miach, zwłaszcza dających się stwierdzić w I - II w. n.e. u ujścia Wisły Gotów i Gepidów, którzy później powę- drowali nad Morze Czarne. W latach powojennych wy- powiedzieli się na ten temat wybitni przedstawiciele pol- skiej archeologii (J. Kostrzewski, W. Antoni e- w i c z), antropologii (J. C z e k a n o w s k i), językoznaw- stwa (M. R u d n i c k i, T. T a s z y c k i) oraz historycy (L. Piotrowie z, K. Tymieniecki), głównie na łamach „Przeglądu Zachodniego" (nr 5/6, 1951), a także przy innych okazjach. Chociaż występowały i opinie 66 skrajne (zwłaszcza K. Tymieniecki, Ziemie polskie w starożytności), że plemiona te w swojej wędrówce na południowy wschód w ogóle przez nasz kraj nie prze- szły, przyjął się jednak pogląd bardziej umiarkowany o ich epizodycznej tylko roli w dziejach polskiej kultury. W tym duchu ujął tę rzecz syntetycznie na szerszym ogól- nosłowiańskim tle K. Jażdżewski w pracy Z za- gadnień ciągłości kulturalnej i osadniczej na ziemiach Słowiańszczyzny pierwotnej („Nauki Humanistyczne i Spo- łeczne", Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Łódzkiego, z. 8, Historia, Łódź 1958), tak potraktował ją również w swoim wielkim dziele Początki Polski (t. I, 1963) H. Ł o w m i a ń- ski. Do innych rezultatów badawczych doszedł nato- miast J. Kmieciński w gruntownym studium Za- gadnienie tzw. kultury gocko-gepidzkiej na Pomorzu Wschodnim w okresie wczesnorzymskim (Łódź 1962). Wprowadzając istotne rozróżnienie migracji etnicznych od elementów kultury, zaprzeczył po pierwsze samym możliwościom przesunięcia się ze Skandynawii na teren północnej Polski większej fali osadniczej u początków naszego tysiąclecia, a z kolei rewidując same elementy „kultury gocko-gepidzkiej", widział w nich raczej kon- tynuację rodzimej kultury oksywskiej niż wpływy obce. W ogólnych opracowaniach polskiego średniowie- cza do niedawna jeszcze przeważała bezwzględnie pro- blematyka polityczna. O tym należy pamiętać, gdy sięga się po oryginalne i bardzo dobre skądinąd podręczniki, do których należą: M. Bobrzyński, Dzieje Polski w za- rysie, wy d. 4, t. I, Warszawa 1927; S. Zakrzewskł, S. Zachorowski, O. Halecki, J. Dąbrowski, S. Smółka, F. Papce, Historia polityczna Polski, cz. I: Wieki średnie (Encyklopedia Polska, t. V, cz. l, dział l), Kraków 1920; B. Gródecki, S. Zachorow- ski, J. Dąbrowski, Dzieje Polski średniowiecznej, t. I - II, Kraków 1926. Nieco szerszy zakres problematyki przedstawia opracowanie dziejów Polski średniowiecznej S. Arnolda, R. Gródeckiego i O. Haleckiego w dziele Polska, jej dzieje i kultura, t. l, Warszawa 1928. W powojennej historiografii polskiej przedsięwzięto opra- cowanie integralnych syntez naszej przeszłości, w których" obok zagadnień politycznych znalazła należne miejsce r «7 historia gospodarczo-społeczna, ustrojowa i kulturalna. Pierwszą taką syntezą polskiego średniowiecza byla Hi- storio, Polski do r. 1466 w opracowaniu J. Bardach a, A. Gieysztora, H. Łowmiańskiego i E. Ma- leczyńskiej (Warszawa. 1953, wyd. 4, Warszawa 1960). Z kolei pełniejsze opracowanie podjął Instytut Historii Polskiej Akademii Nauk pod ogólną redakcją T. M a n- [teuffia. Część średniowieczna (do połowy XV w.) tej nowej Historii Polski (t. I, cz. I, Warszawa 1957) została .opracowana przez duży zespół autorski (J. Bardach, J. Ba«zkiewicz, A. Gieysztor, Z. Kaczmar- czyk, G. Labuda, E. Maleczyńska, M. H. Se- rejski, M. Sczaniecki) pod redakcją H. Ł o w- m i a ń s k i e g o. Z indywidualnych prób nowego ujęcia dziejów Polski odnotujemy następujące: K. T y mie- ni eck i, Polska w Średniowieczu, Warszawa 1961; J. Do- w i a t, Polska państwem średniowiecznej Europy, War- szawa 1968; S. Arnold, Historia Polski do polowy XV wieku. Warszawa 1968 (opracowanie bardzo zwięzłe). ."Wspomnieć tu jeszcze wypada obcojęzyczny pełny zarys 'dziejów Polski A. Gieysztora, E. Rostworow- Skiego, S. Kieniewicza i H. Wereszyckie- go, gdzie średniowiecze opracował pierwszy z wymienio- nych autorów (wersja angielska: Warszawa 1968, wersja francuska: Warszawa 1971). Prawie pełny, a w każ- dym razie bardzo wszechstronny obraz polskiego śred- niowiecza daje opublikowany pod redakcją A. Giey- sztora tom Polska dzielnicowa i zjednoczona. Pań- stwo - społeczeństwo - kultura. Warszawa 1972, w opraco- , waniu czternastu jak najbardziej kompetentnych badaczy. | Zwrócono powyżej uwagę na dwa typy opracowań Bziejów Polski średniowiecznej: syntezy integrujące róż- norodną problematykę dziejową oraz zarysy dziejów po- litycznych. Wypada teraz ukazać z osobna opracowania innej, pozapolitycznej problematyki. W zakresie dziejów gospodarczych polskiego średniowiecza wciąż jeszcze nie- zastąpiona jest Historia gospodarcza Polski J. R u t k o w- s k i e g o (t. I, Poznań 1946, oraz wyd. 2, jednotomowe do 1864 r.: Warszawa 1953). Nadto na uwagę zasługują po- pularnie ujęte Dzieje gospodarcze Polski do 1939 r. B. Zientary (średniowiecze), A. Mączaka, I. Ihna-i 08 l łowicza i Z. Landaua (Warszawa 1965). Bardziej szczegółowych problemów gospodarczych i gospodarczo- -społecznych, jak zwłaszcza dziejów wsi i ludności wieś- niaczej, dziejów górnictwa, hutnictwa i handlu oraz życia miejskiego, dotyczą m. in. prace: Z. Podwińska, Tech- nika uprawy roli w Polsce średniowiecznej, Wrocław - - Warszawa - Kraków 1962; K. Tymieniecki, Historia chłopów polskich, Ł I - III, Warszawa 1965 - 1969; D. M o- 1 e n d a. Górnictwo kruszcowe na terenie złóż 6ląsko-kra- kowskich do polowy XVI wieku, Wrocław - Warszawa - - Kraków 1963; J. Wyrozumski, Państwowa gospo- darka solna w Polsce do schyłku XIV wieku, Kraków 1968; Zarys dziejów górnictwa na ziemiach polskich, t. l, Katowice 1960 (praca zespołowa w opracowaniu: T. Dzie- końskiego, J. Pazdura, A. Keckowej, D. M o- lendy i M. Weber-Kozińskiej); M. Radwan, Rudy, kuźnice i huty żelazne w Polsce, Warszawa 1963; S. K u t r z e b a, Handel Krakowa w wiekach Średnich na tle stosunków handlowych Polski, Kraków 1902; H. Samsonowicz, Życie miasta średniowiecznego, Warszawa 1970. W zakresie szeroko pojętej problematyki ustrojowo- -prawnej, oprócz bardzo upowszechnionej Historii ustro- ju Polski. Korona S. Kutrzeby (wyd. 8 uzupełnione przez A. Vetulaniego, Warszawa 1949), wymienić należy opracowania: Z. Wojciechowski, Państwo polskie w wiekach Średnich. Dzieje ustroju, wyd. 2, Poznań 1948; J. Bardach, Historia państwa i prawa Polski do potowy XV wieku, wyd. 2, Warszawa 1864. Z problematyki kulturalnej w szerokim rozumieniu wymienić należy dzieła: A. Briickner, Dzieje kultury polskiej, t. I, Kraków 1930, wyd. 3, Warszawa 1957; M. Friedberg, Kultura polska a niemiecka. .Ele- menty rodzime a wpływy niemieckie w ustroju i kultu- rze Polski Średniowiecznej, t. I - II, Poznań 1946. Pełny obraz nauki polskiej w średniowieczu daje opracowanie: Historia ncukź polskiej pod red. B. Suchodolskic- g o, t. I pióra P. Czartoryskiego (Średniowiecze) i P. Rybickiego (Odrodzenie), Wrocław - Warszawa - -Kraków 1970. Tak ważne dla średniowiecza sprawy kościelno-religijne przedstawia praca zbiorowa Kościół ea w Polsce, t. I: Średniowiecze, pod red. J. Kłoczow- s k i e g o, Kraków 1966. Te same zagadnienia w zwięźlej- szej, popularnej formie, ale na szerokim tle europejskim, omawia książka J. D o wiat a. Historia Kościoła kato- lickiego w Polsce (do polowy XV w.). Warszawa 1968. Wspomnieć tu również należy Historię Kosciola w Polsce, t. I, cz. I pod red. B. Kumora i Z. O b e rt.y ński e- g o, Poznań - Warszawa 1974. O dziejach oręża polskiego w średniowieczu informuje W sposób kompetentny Zarys dziejów wojskowości pol- skiej do roku 1864, t. I: do roku 1648, Warszawa 1965 (część średniowieczną opracowali: A. F. Grabski, A. Nadolski, T. Nowa k, S. M. Kuczyński, Z. Spieralski). Przedstawimy z kolei najważniejsze opracowania do- tyczące poszczególnych dzielnic dawnej Polski. Z ko- nieczności wypadnie pominąć omówienia mniejszych jed- nostek geograficzno-historycznych, jak np. ziemia wie- luńska, chełmińska itp., a tym bardziej monografie lo- kalne poszczególnych miast, chociaż stanowią nierzadko interesującą lekturę. Poważnie przedstawia się dorobek historiografii pol- skiej w zakresie dziejów Śląska. Jeszcze w dwudzie- stoleciu międzywojennym powstała pod firmą naukową Polskiej Akademii Umiejętności Historia Śląska od naj- dawniejszych czasów do roku 1400, t. I - III, Kraków 1933. Całość o bardzo szerokiej rozpiętości tematycznej została opracowana przez dwunastoosobowy zespół autorski. Na szczególną uwagę zasługują dzieje polityczne w opraco- waniu R. Gródeckiego i J. Dąbrowskiego, dzieje ustrojowe Z. Wojciechowskiego, historia Kościoła T. Silnickiego, oraz dzieje sztuki śląskie] w ujęciu M. Gębarowicza, T. D o b r o w o l s k i e- go i W. Podia c'h y. Opracowanie nowej Historii Ślą- ska, wychodzącej poza wieki średnie, podjęto po wojnie pod redakcją K. Maleczyńskiego. Część średnio- wieczną (t. I do 1763 r., cz. I - II, Wrocław - Warszawa - - Kraków 1960 -1961) opracowali W. Hołubowicz, K. Maleczyński, R. Heck i E. Maleczyńska. Związkom Pomorza Zachodniego z Polską poświęcili spe- cjalne prace J. Mitkowski, Pomorza Zachodnie 70 w stosunku do Polski (Poznań 1946) l B. D o p i e r a ł a, Polskie losy Pomorza Zachodniego (Poznań 1970). Pełne opracowanie dziejów całej dzielnicy pomorskiej w inte- resującej nas epoce dają dwie publikacje zespołowe pod redakcją G. L a b u d y: Pomorze średniowieczne. War- szawa 1958 (10 autorów) i Historia Pomorza, t. I cz. I - II, do roku 1466, Poznań 1969 (6 autorów). Ostatnio historio- grafia nasza wzbogaciła się również o Dzieje Wielkopol- ski, do roku 1793, pod red. J. Topolskiego, Poznań 1069 (samo średniowiecze opracował kilkunastoosobowy zespół autorski) oraz Dzieje Lubelszczyzny, pod red. T. M e n c l a, gdzie starożytność i zaranie średniowiecza opracowali A. Gardawski i Z. Sułowski, a epo- kę piastowską i jagiellońską K. Myśliński. Inne dzielnice Polski średniowiecznej nie mają jeszcze podob- nych opracowań. Małopolska zachodnia ma jedynie star- tze zarysowe ujęcie swoich dziejów, a mianowicie Kra- ków i ziemia krakowska pióra R. Gródeckiego (średniowiecze), K. Lepszego i J. Feldmana (Lwów 1934). Przechodzimy z kolei do przedstawienia ważniejszych prac dotyczących poszczególnych okresów polskiego śred- niowiecza. Epoka zarania feudalizmu, której granice chro- nologiczne wyznaczają w niniejszym zarysie początek wieku VI i polowa X, przedmiotem żywszego zaintere- sowania w naszej historiografii stała się dopiero po dru- giej wojnie światowej. Wcześniej pozostawiano ją zwykle archeologom lub sprowadzano od dawien dawna do za- gadnienia Lechitów, które było niejako kluczem i do wyjaśnienia genezy państwa, i rozwarstwionego klasowo tpołeczeństwa. Historię Polski zaś, traktowaną jako opis wydarzeń politycznych, zaczynano zwykle datą 963 lub 966. O zagadnieniu lechickim, zredukowanym z czasem do kwestii nazwy mieszkańców Polski w epoce przed- piastowskiej, orientuje rozprawa K. Potkańskiego, Lachowie i Lechici, (druk w 1898 r.), wznowiona w wy- borze pism tego autora pt. Lechicż, Polanie, Polska, War- szawa 1965. Wśród zarysów szeroko pojętej kultury w omawianej epoce (kultura materialna, społeczna i ele- menty duchowej), które wyszły spod pióra archeologów, na szczególną uwagę zasługują: J. Kostrzewski, 71 Kultura prapolska, Poznań 1947, wyd. 3, Warszawa 1962; W. H e n s e l. Słowiańszczyzna wczesnośredniowieczna. Zarys kultury materialnej, Poznań 1952, wyd. 3, Warsza- wa 1985; tegoż autora Polska przed tysiącem lat, wyd. 3, Wrocław - Warszawa - Kraków 1964; A. Gardawski, J. Gąssowski, Polska starożytna i wczesnośrednio- wieczna, Warszawa 1961. Istotą postępu badań było za- stąpienie statycznych z reguły ujęć archeologów próbami rekonstrukcji procesów dziejowych. Pod tym względem na szczególną uwagę zasługuje, jako jedna z pierwszych, rozprawa A. Gieysztora, Geneza państwa polskiego w Świetle nowszych badań, „Kwartalnik Historyczny", R. 61, 1954, nr l. Pełniejsze opracowanie tego zespołu za- gadnień dał w przystępnej, popularnej formie S. T r a w- k o w s k i. Jak powstała Polska, wyd. 4, Warszawa 196S. Świeżo z wielką erudycją opracował całą odnośną epokę w tomie III i IV swego wielkiego dzieła Początki Polski H. Łowmiański (Warszawa 1967 - 1970). Problematyce bardziej szczegółowej poświęcone są: sturiium Z. Podwińskiej, Zmiany form osadnictwa wiejskiego na ziemiach polskich we wcześniejszym Śred- niowieczu, Wrocław 1971, ukazujące bardzo istotny ele- ment terytorialnej striTktury przedfeudalnego i wczesno- feudalnego społeczeństwa polskiego; praca S. Arnolda, Terytoria plemienne w ustroju administracyjnym Polski piastowskiej (w. XII - XIII) (druk w 1927 r., wznowienie w wyborze pism tego autora Z dziejów średniowiecza, Warszawa 1968), stanowiąca próbę rekonstrukcji zasięgu terytorialnego państewek plemiennych na ziemiach pol- skich; studium J. Adamusa, Polska teoria rodowa, Łódź 1958, w którym autor zwalcza pogląd, że państwo Piastów wywodziło się z ustroju rodowego; praca J. Wi- dajewicza, Państwo Wiźlan, Kraków 1947; rozprawa K. Buczka, Zagadnienie wiarygodności dwu relacji o początkowych dziejach państwa polskiego (Prace z dzie- jów Polski feudalnej ofiarowane Romanowi Gródeckiemu, Warszawa 1960), dowodząca, iż prawdziwa jest tradycja Galia o przodkach Mieszka I; dwie rozprawy dotyczące kontrowersyjnego problemu przynależności politycznej Polski południowej po upadku państwa wielkomorawskie- go: J. Dąbrowski, Studia nad początkami państwa l (Wrocław - Kraków 1958, „Rocznik Krakowski", •L M, L l) i K. Buczek, Polska południowa w IX • Z wefcu („Małopolskie Studia Historyczne", R. II, 1859, x. l): wreszcie dwie nowsze prace dotyczące wierzeń t tw.atopoglądu Polski pogańskiej: S. Urbańczyk, B(U9— pogańskich Słowian, Kraków 1847 i M. K o w a 1- ttyk. Wierzenia pogańskie ssą pierwszych Piastów, Łftźz 1868. Omawiając literaturę poświęconą okresowi od poło- •W- X do końca XII w. na pierwszym miejscu wymienić B.Ł--EŻ? wielką pomnikową publikację Początki państwa famkwoo. Księga tysiąclecia, t. I - II, Poznań 1962; 21 au- accw prezentuje tu w 28 rozprawach wiele zagadnień fyrii n iio-gospodarczych, kulturalnych i politycznych, •wiązanych z narodzinami państwa feudalnego w Polsce. CsasJ Mieszka I omawiają wyczerpująco: S. Z a k r z e w- • c -, Mieszka I jako budowniczy państwa polskiego, fi-szawa 1920; J. Natanson-Leski, Państwo Miesz- ł-i Pierwszego, Wrocław 1958 (Studia Wczesnosrednio- •wcz-ne, t. IV); S. Kętrzyński, Mieszka I (w zbiorze feRo prac Polska X - XI wieku. Warszawa 1961). Na «c-Ł?gólną uwagę zasługuje książka M. Z. Jedlickie- t :-. Stosunek prawny Polski do cesarstwa do r. IOW, ?"s-.ań 1939. Czasom Chrobrego poświęcone są studia: i- Zakrzewski, Bolesław Chrobry Wielki, Lwów - • Warszawa - Kraków 1925; A. F. G r a b s k i, Bolesław C'"c'ory. Zarys dziejów politycznych i wojskowych, »?d. 2, Warszawa 1966. Problem załamania się monar- «*^ pierwszych Piastów rozważa D. Borowska, Kry- zys monarchii wczesnopiastowskiej w latach trzydziestych K wieku. Warszawa 1964. Próbie utworzenia w tym czasie separatystycznego państwa na Mazowszu poświęcił •obną pracę J. B i e n i a k, Państwo Mieclawa. Studium wlityczne, Warszawa 1963, dopatrując się zresztą w tej yrtbie ogólnopolskich aspiracji. Kaztmienowi Odnowi- cielowi poświęcił piękne studium S. Kętrzyński Unik w 1899 r., nowa wersja w cytowanym wyżej zbio- nrt. Panowanie Bolesława Szczodrego jest przedmiotem ciekawych studiów T. Grudzińskiego, Bolesław Sacsodry. Zarys dziejów panowania, cz. I, Toruń 1953, JTZZ Polityka papieża Grzegorza 'VII wobec państw Ewe- ^ py środkowej i wschodniej, Toruń 1959. Tu przede wszyst- kim wymienić należy klasyczne dzieło polskiej mediewi- styki: T. Wojciechówskiego, Szkice historyczne XI wieku, Kraków 1904, wyd. 4, Warszawa 1970, choć ich rozpiętość tematyczna sięga od Chrobrego po Hermana. Ciekawy zawsze epizod konfliktu Bolesława Szczodrego z biskupem krakowskim Stanisławom najpełniej oświe- tla R. Gródecki, Sprawa Sw. Stanisława (w po- śmiertnej edycji jego prac: Polska piastowska, Warszawa 1969). Pełną monografię Bolesława III Krzywoustego dał K. Maleczyński, Botesiaw Krzywousty, wyd. 2, Wrocław - Warszawa 1975. Na szczególną uwagę zasługuje nadto rozprawka R. Gródeckiego, Zbigniew książę polski, Kraków 1927. Dla kontrowersyjnej sprawy podzia- łu państwa przez Krzywoustego najważniejsze wśród nowszych prac są: G. L a b u d a. Testament Bolesława Krzywoustego (Opuscula Casimiro Tymieniecki septua- genario dedicata, Poznań 1959) oraz K. Buczek, Jesz- cze o testamencie Bolesława Krzywoustego „Przegląd Hi- storyczny", t. 60, 1969, z. 4). Do okresu od 1138 r. do końca XII w. wciąż jeszcze niezastąpione jest studium S. Smółki, Mieszka Stary i jego wiek, Warszawa 1881, wyd. 2, Warszawa 1959. Z jego inspiracji powstała świe- żo znakomita książka B. Zientary, Henryk Brodaty i jego czasy (Warszawa 1975), ukazująca bogatą proble- matykę polską drugiej połowy XII i pierwszej połowy XIII w. na szerokim tle powszechnodziejowym. Zwrócimy tu jeszcze uwagę na kilka prac dotyczących ogólnej problematyki omawianego okresu. Przede wszyst- kim wymienić należy książkę Polska pierwszych Piastów. Państwo, społeczeństwo, kultura, pióra T. Manteuffia, S. Trawkowskiego, D. Borawskiej i T. La- li k a, Warszawa 1968, zamykającą się w zasadzie datą 1138 r. Problemów gospodarczo-spolecznych wczesnego średniowiecza polskiego dotyczą bardzo liczne rozprawy. Zwróćmy uwagę szczególnie na następujące: R. Gró- decki, Książęca wlosć trzebnicka na tle organizacji majątków książęcych w Polsce w XII w. („Kwartalnik Historyczny", R. 26-27, 1912-1913); K. Buc-zek Ksią- żęca ludność służebna w Polsce wczesnofeudalnej, Wro- cław-Kraków 1958; tenże, Targi i miasta na prawie poi- 74 ikim (okres wczesnośredniowieczny), Wrocław - Warsza- wa-Kraków 1964; S. A r n o-l d, Możnowładztwo polskie w. XI i XII i jego podstawy gospodarczo-spoleczne (druk w 1925 r., wznowienie w cytowanym już wyborze pism tego autora Z dziejów Średniowiecza); K. M o d z e l e w- t k i. Organizacja gospodarcza państwa piastowskiego (X - XIII wiek), Wrocław 1975. Do stosunków kościel- nych odnosi się klasyczne studium W. Abrahama, Organizacja Kościota w Poisce do polowy wieku XII, Lwów 1893, wyd. 3, Poznań 1962. Pożytecznym uzupełnie- niem poruszonej przez Abrahama problematyki jest roz- prawa W. Dziewulskiego, Postępy chrystianizacji i proces likwidacji pogaństwa w Polsce wczesnofeudalnej, Wrocław - Warszawa - Kraków 1964. Publikacją pierwszo- rzędnego znaczenia dla studiów nad wcześniejszym śred- niowieczem polskim jest Budownictwo romańskie w Pol- ice, Katalog zabytków, w opracowaniu Z. Świechow- skiego, Wrocław - Warszawa - Kraków 1963; przydat- ność jej podnoszą liczne reprodukcje zabytków architek- tury. Na koniec wymienimy jeszcze książkę A. F. G r a b- a k i e g o, Polska w opiniach obcych X - XIII w., Warsza- wa 1964, rozszerzającą poważnie pole widzenia spraw polskich. Zarejestrowane w ostatnim akapicie prace nie ograni- czają się w większości do wieku XI - XII, ale wkraczają w stulecie następne. Dotyczy to zwłaszcza cytowanych prac K. Buczka i R. Gródeckiego, które mają za przedmiot bardzo istotną społeczno-gospodarczą pro- blematykę XIII w. Należy do niej dorzucić rozprawę R. Gródeckiego, Początki immunitetu w Polsce, Lwów 1930. Gruntowne studium nad polskim wie- kiem XIII, uwypuklające szczególnie sprawy ustrojowe i społeczne, to Dzieje wewnętrzne Polski XIII wieku tegoż autora, pomieszczone w cytowanym już zbiorze je- go prac Polska piastowska (Warszawa 1969). Poza opra- cowaniami podręcznikowymi, najgruntowniejszą rozpra- wą dotyczącą znacznego okresu omawianego tu stulecia są pośmiertne wydane Studia do dziejów wieku XIII w pierwszej jego połowie S. Zachorowskiego (wyd. J. F i j a ł e k, Kraków 1920). Wieloaspektowe badania nad procesem scalania ziem polskich w XIII w. przedsta- 75 wla praca J. Baszkiewicza, Powstanie zjednoczą-, nego państwa polskiego (na przełomie XIII i XIV wieku), Warszawa 1954. Problematyki zjednoczenia ziem polskich dotyczy również bardzo ciekawa książka T. S i l n i c- k i e g o i K. Gołąb a, Arcybiskup Jakub Świnka i je- go epoka. Warszawa 1956. W tym zakresie zwraca rów- nież uwagę rozprawa K. Zielińskiej, Zjednoczenie Pomorza Gdańskiego z Wielkopolską pod koniec XIII w. Umowa kępińska 1282 r., Toruń 1968. Bardzo ważny dla XIII w. problem prusko-krzyżacki znajduje oświetlenie zwłaszcza w następujących godnych uwagi pracach: K. T y- m i e n i e c k i, Misja polska w Prusiech i sprowadzenie Krzyżaków, Toruń 1935; B. Włodarski, Rywalizacja o ziemie pruskie w połowie XIII wieku, Toruń 1958; tenże, Polityczne plany Konrada I księcia mazowieckiego, Toruń 1971, gdzie jednak autor wyszedł poza sprawy Prus. Nowe gruntowne ujęcie stosunków polsko-ruskich, stanowiących również bardzo ważny rozdział dziejów XIII w., przed- stawia praca B. W ł o d a rskiego, Polska i Ruś 1194- -1340, Warszawa 1966. Ten sam autor wyjaśnia w obszer- nym wywodzie genezę krótkiego epizodu unii polsko-czes- kiej pod berłem Przemyślidów, w pracy Polska i Czechy w drugiej połowie XIII i początkach XIV wieku (1250 - -1306), Lwów 1931. Ciekawy przejaw budzenia się patrio- tyzmu polskiego w XIII, ważnego elementu ideologii zjed- noczeniowej, przedstawia praca R. Gródeckiego, Po- wstanie polskiej świadomości narodowej. Katowice 1946. Okres dziejów Polski 1300 -1370 ma stosunkowo bogatą literaturę naukową, jest jednak opracowany dość nie- równomiernie. Istotę przemian gospodarczych tego okresu próbował ująć syntetycznie J. Sieradzki w jednym ze szkiców pomieszczonych w jego zbiorze Polska wie- ku XIV. Studium z czasów Kazimierza Wielkiego, War- szawa 1959. Oszacowaniem zaludnienia Polski w XIV w. zajął się T. Ładogórski, Studia nad zaludnieniem Polski XIV wieku, Wrocław 1958. Całego okresu dotyczy niezwykle erudycyjne studium O. B a l z e r a, Królestwo Polskie 1295 - 1370, t. I - III, Lwów 1919 - 1920; uwypukla- jące zwłaszcza problematykę polityczno-ustrojową. Obce sądy na temat Polski, również w odniesieniu do oma- 76 wianego tu okresu, rozważa A. F. Grabski. Polska w opiniach Europy Zachodniej w XIV - XV w., Warsza- wa 1968. Panowania czeskiego w Polsce dotyczy cytowana już wyżej praca B. W ł o d a r s k i e g o o stosunkach pol- sko-czeskich oraz gruntowne źródłowe studium J. B i e^ n i a k a. Wielkopolska, Kujawy, ziemie łęczycka i sie- radzka wobec problemu zjednoczenia państwowego w la- tach 1300-1306, Toruń 1960. Całokształt problematyka czasów Łokietka przedstawiają: E. Długopolski, Władysław Łokietek na tle swoich czasów, Wrocław 1951, oraz J. Baszkiewicz, Polska czasów Łokietka, War- szawa 1968. Wielkopolską problematyką polityczną za Łokietka zajmuje się w kilku rozprawach K. P o t k a ń- s k i (reedycja w cytowanym wyborze jego prac: Lechid, Polanie, Polska, Warszawa 1965). Ważny epizod ze sto- sunków z Zakonem Krzyżackim przedstawia K. Ty- mieniecki w rozprawie Proces polsko-krzyzacki z lat 1320 - 1321 („Przegląd Historyczny", t. 24, 1017 - 1918). Pol- ska pod rządami Kazimierza Wielkiego doczekała się wy- jątkowo licznych opracowań, spośród których wymie- nimy ważniejsze: Z. Kaczmarczyk, Monarchia Ka- zimierza Wielkiego, t. I - II, Poznań 1939 - 1946; tenże, Polska czasów Kazimierza Wielkiego, Kraków 1964; J. Dąbrowski, Kazimierz Wielki twórca Korony Kró- lestwa Polskiego, Wrocław - Warszawa - Kraków 1964; Z. Kaczmarczyk, S. Weyman, Reformy wojsko- we i organizacja sily zbrojnej za Kazimierza Wielkiego, Warszawa 1958. Bogatej problematyce politycznej z cza- sów Łokietka i Kazimierza Wielkiego poświęcone są przede wszystkim prace R. Gródeckiego, Rozstanie się Śląska z Polska, Katowice 1938 oraz E. M a l e c z y ń- skiej, Książęce lenno mazowieckie 1351-1526, Lwów 1929. Politykę gospodarczą wielkiego Piasta omawia wy- czerpująco R. Gródecki, Dzźatalnosć gospodarcza Ka- zimierza Wielkiego (w cytowanym zbiorze jego prac Polska piastowska. Warszawa 1969). W tym zakresie na uwagę zasługuje także książka R. Kiersnowskłe- g o. Pradzieje grosza. Warszawa 1975. Pod kątem widze- nia teorii ustroju państwowego rozpatrzył czasy kazi- mierzowskie J. Dąbrowski w pracy Korona Króle- 11 stwa Polskiego w XIV wieku. Studium z dziejów róż- '• woju polskiej monarchii stanowej, Wrocław - Kraków ( 1956. t Późne średniowiecze polskie jest od dawna przedmio- tem żywego zainteresowania historyków. Do bogatej li- teratury na temat tego okresu przybywają wciąż nowe prace zarówno wzbogacające faktografię, jak i korygu- jące dawniejsze poglądy. Ciekawą próbę nowej syntezy epoki dał ostatnio H. Samsonowicz, Złota jesień polskiego Średniowiecza, Warszawa 1971. W zakresie pro- blematyki gospodarczo-społecznej wciąż jeszcze na uwa- gę zasługują studia K. Tymienieckiego, Procesy twórcze formowania się społeczeństwa polskiego w wie- l kach średnich. Warszawa 1921, gdzie znajdujemy najpeł- j niejszy obraz tworzenia się stanów, oraz Wolność kmieca na Mazowszu, Poznań 1921. Problemu powstania i upad- ku stanu sołtysiego w Polsce dotyczy praca L. Ł y s i a- ka, Własność sołtysia (wójtowska) w Malopolsce do koń- ca XVI wieku, Kraków 1964. Wśród licznych prac doty- czących rzemiosł omawianej epoki przykładowo można wymienić A. M ą c z a k a, Sukiennictwo wielkopolskie XIV - XVII wieku, Warszawa 1955, oraz J. W y r o z u m- s k i e g o. Tkactwo małopolskie w późnym średniowieczu, Warszawa - Kraków 1972. Problematykę innej ważnej ga- łęzi życia gospodarczego porusza B. Zientara, Dzieje małopolskiego hutnictwa żelaznego XIV - XVII w., War- szawa 1954. Praca H. Samsonowicz a. Późne śred- niowiecze miast nadbałtyckich, Warszawa 1968, przedsta- wia rezultaty badań nad najważniejszą u schyłku śred- niowiecza strefą handlową Polski. W zakresie historii politycznej na uwagę zasługują naj- pierw dwie podstawowe prace dotyczące rządów ande- gaweńskich w Polsce: J. Dąbrowski, Ostatnie lata Ludwika Wielkiego 1370 - 1382, Kraków 1918, oraz t e n- ż e, Elżbieta Łokietkówna (Rozprawy Akademii Umiejęt- ności, Wydz. Hist.-Filoz., t. 57, Kraków 1914). Warto rów- nież wspomnieć pracę A. Strzeleckiej, O królowej Jadwidze. Studia i przyczynki, Lwów 1933. Pełne opra- cowanie czasów Władysława Jagiełły daje studium A. Prochaski, Władysław Jagiełło, t. I - II, Warsza- wa 1808. W popularnej formie tę samą problematykg 19 przedstawia M. K o s m a n, Władysław Jagiełło, Warsza- wa 1968 (Światowid). Jednemu z najważniejszych wyda- rzeń tego okresu, zwycięstwu nad państwem zakonnym, poświęcona jest gruntowna praca S. M. Kuczynskie- go. Wielka wojna z Zakonem Krzyżackim w latach 1409 - 1411, wyd. 3, Warszawa 1966. Zazębiające się silnie z problemem krzyżackim stosunki Polski z Luksemburga- mi przedstawia Z. N o w a k, Polityka północna Zygmun- ta Luksemburskiego do roku 1411, Toruń 1964. W związku z tą samą problematyką pozostaje praca M. Bar t'k o- wiaka. Towarzystwo Jaszczurcze w latach 1387-1437, Toruń 1948. Wpływ husytyzmu na Polskę przedstawia najpełniej praca E. Maleczyńskiej, Ruch husycki w Czechach i w Polsce, Warszawa 1959. Jeden z ważniej- szych' epizodów z okresu krótkich rządów Władysława zwanego Warneńczykiem omawia A, Pro c-haska. Kon- federacja Spytka z Melsztyna, Lwów 1887. Do problemu krótkotrwałej unii polsko-węgierskiej z tego czasu nie- zastąpiona jest praca J. Dąbrowskiego, Włady- sław I Jagiellończyk na Węgrzech (1440 - 1444), Warszawa 1922. Sprawy zabiegów o trony czeski i węgierski dla synów Władysława Jagiełły są przedmiotem pracy E. Maleczyńskiej, Społeczeństwo polskie pierwszej połowy XV wieku wobec zagadnień zachodnich (Studia nad dynastyczną polityką Jagiellonów), Wrocław 1947. Brzemienne w wydarzenia panowania Kazimierza Ja- giellończyka przedstawia interesująco w popularnej for- mie M. B o g u c k a, Kazimierz Jagiellończyk, Warszawa 1970 (Światowid). Wiele kwestii szczegółowych tego okre- su roztrząsa F. P-.apee, Studia ż szkice z czasów Ka- zimierza Jagiellończyka, Warszawa 1907. Jednemu z naj- ważniejszych problemów panowania Kazimierza Jagiel- lończyka, sprawie rewindykacji Pomorza Gdańskiego, poświęcone jest studium M. Biskupa, Zjednoczenie Pomorza Zachodniego z Polską w połowie XV wieku, Warszawa 1959. Aspekty militarne tej sprawy autor uwypuklił w kolejnym swoim bardzo obszernym opra- cowaniu pt. Trzynastoletnia wojna z Zakonem Krzyżac- kim 1454 -1466, Warszawa 1967. W związku z wojną trzy- nastoletnią i jej następstwami wspomnieć należy pracę B. Leśnodorskiego, Dominium warmińskie (l 2431 7fl -1569), Poznań 1849. Ciekawym przyczynkiem do zagad- nień śląskich omawianego okresu jest praca H. Szcze- góły, Koniec panowania piastowskiego nad środkową Odrą, Poznań 1868. Splot czynników towarzyszących częś- ciowej inkorporacji Mazowsza do Królestwa w drugiej połowie XV w. przedstawia cytowana już praca E. M a- 1 e c z y ń's k i e j, Ksiqźęce lenno mazowieckie 1351 - 1526, Lwów 1829. Spośród prac, które dotyczą bardzo ważnych przemian wewnętrznych za Kazimierza Jagiellończyka, a zwłaszcza przesunięć w układzie sił politycznych, należy wymienić głównie następujące; S. Roman, Przywileje nieszaw- skie, Wrocław 1957; W. Knoppek, Zmiany w układzie sil politycznych w Polsce w drugiej polowie XV w. i ich związek z genezą dwuizbowego sejmu („Czasopismo Prawno-Historyczne", t. VII, 1955, z. 2); K. Górski, Rządy wewnętrzne Kazimierza Jagiellonczyka w Koronie („Kwartalnik Historyczny", t. 66, 1959, z. 3). Pierwsze dwa panowania synów Kazimierza Jagielloń- czyka opracował wyczerpująco F. Papce w pracach Jan Olbracht, Kraków 1936, oraz Aleksander Jagiellon- czyk, Kraków 1949. Wreszcie epizod śląskich rządów kolejnego syna Kazimierza Jagiellończyka — Zygmunta (Starego) przedstawia S. Nowogrodzki, Rządy Zyg- munta Jagiellończyka na Śląsku i Łuźyoach (1499 -. 1506), Kraków 1937. Wzrastający w omawianym okresie wpływ włoski na szeroko pojętą kulturę Polski uwypukla praca J. P t a ś- n i k a, Kultura wioska wieków średnich w Polsce, War- szawa 1922. Wśród licznych prac dotyczących wczesnej fazy Odrodzenia i Humanizmu w Polsce zwrócimy uwagę na następujące: J. Garbaci k, Kallimach jako dyplo- mata i polityk, Kraków 1948; A. J e l i c z, Konrad Cel- tis na tle wczesnego Renesansu w Polsce, Warszawa 1956; A. N o wiek i, Grzegorz z Sanoka, Warszawa 1958; I. Zarębski, Stosunki Eneasza Sylwiusza z, Polską f, Polakami, Kraków 1939. D. RZUT OKA NA ZIEMIE POLSKIE 3V STAROŻYTNOŚCI ). Ludy Iowiecko-zbierackie Najstarsze ślady pobytu istot ludzkich na ziemiach dzisiejszej Polski pochodzą z epoki, którą geologowie na- zywają lodowcową. Zaczęła się ona mniej więcej 800 tyś. lat temu, a zakończyła się około 10 tyś. lat przed n.e. W tym długim okresie czterokrotnie nasuwał się na na- Bze ziemie od Gór Skandynawskich lodowiec, którego najdalszy południowy zasięg wyznacza linia Karpat i Su- detów. Zlodowacenia trwały w sumie ponad 300 tyś. lat, a towarzyszył im klimat polarny z roślinnością i zwie- rzostanem tundry. Ziemię porastały mchy i karłowate brzózki, a świat zwierzęcy stanowiły częściowo wymarłe już gatunki, jak mamut, nosorożec włochaty, niedźwiedź jaskiniowy, a także renifer, zając bielak, lis polarny. W okresie częściowego cofania się lodowca następowało ocieplenie, a tundrę wypierał step z właściwą mu florą i fauną. Okresy międzylodowcowe (interglacjalne) zna- mionowały się trwałym ociepleniem, bujną roślinnością, z przewagą lasu, oraz bogatym zwierzostanem leinym. W trzecim okresie lodowcowym, kiedy lodowiec sięgnął mniej więcej po Góry Świętokrzyskie, około 2.W tyś. lat przed n.e. pojawiły się na naszych ziemiach gromady pier- wotnych ludzi, zajmujących się łowiectwem i zbierac- twem. Nie pozostały po nich żadne szczątki kostne, a przy- najmniej dotąd na nie nie natrafiono, nie umiemy więc określić ich typu antropologicznego. Domyślamy się tyl- ko, że musiał to być typ pokrewny neandertalczykowi. Siadem ich życia i działalności są jedynie prymitywne narzędzia kamienne. Jest to zbyt mało, aby mówić o kul- turze tych najstarszych łowców i zbieraczy. Ze względu więc na sposób wytwarzania narzędzi zwykliśmy w za- raniu ludzkości wyróżniać tylko tzw, przemysły, w któ- »—Historia Polsiki do roku 1505 81 rych uwidacznia się zaledwie jeden przejaw pierwotnego ludzkiego bytowania. Jak długo podstawowym tworzy- wem w wyrobie narzędzi był kamień, ściślej krzemień, mówimy o epoce kamiennej, którą dzielimy na starszą czyli paleolit (od greckiego palaios = dawny i litos =s kamień), środkową czyli mezolit (od greckiego meso* == środkowy i Iźtos) oraz młodszą czyli neolit" (od greckiego neos = młody i litos). Wskutek ogromnej rozległości cza- sowej paleolitu zwykliśmy go z kolei dzielić na' starszy i młodszy. Początki istot ludzkich na ziemiach polskich wiążą się ze starszym paleolitem. Najwcześniejsze ślady paleolitycznego człowieka za- chowały się u nas na terenie Górnego Śląska w Racibo- rzu-Studziennej i w Bieńkowicach niedaleko Raciborza, a nadto w Piekarach pod Krakowem i w jaskiniach oj- cowskich. Płaskie odłupki krzemienne, których używał do krajania i skrobania, skłaniały niektórych archeolo- gów do łączenia tych znalezisk z tzw. przemysłem lewa- luaskim (od znalezisk z Levallois we Francji). Z tego samego trzeciego okresu lodowcowego pochodzą zapewne również narzędzia kamienne, znane z Piekar i z jaskiń ojcowskich, a dające się łączyć m.in. z przemysłami: aszelskim (od znalezisk w St Acheul we Francji) i mu- tierskim (od Le Mustier we Francji). W młodszym paleolicie, przypadającym na czwarte zlo- dowacenie, które zaczęło się około 60 tyś. lat przed n.e., wybijają się na naszych ziemiach przemysły: oryniacki, magdaleński, szelecki, jerzmanowicki i in. (nazwy od głównych znalezisk w Aurignac i La Madeleine we Francji, w jaskini Szelesta na Węgrzech i w Jerzmano- wicach niedaleko Olkusza). Ślady tych przemysłów znamy głównie z Góry Puławskiej nad Wisłą koło Puław (ory- niacki), z terenu Górnego Śląska (szelecki) oraz z jaskiń ojcowskich (magdaleński i jerzmanowicki). W okresie ostatecznego cofania się lodowca, przypadającym na lata 21 tyś. do 8 tyś. przed n.e., wytworzyły się jak gdyby przemysły rodzime, które od głównych znalezisk w Świ- drach i w Pludach pod Warszawą zwykliśmy obejmować nazwą kultury mazowszańskiej. Charakterystyczne dla młodszego paleolitu na ziemiach polskich jest pojawienie się ludzi o wyższym stopniu inteligencji, pod względem 82 antropologicznym znacznie zbliżonych do dzisiejszych mieszkańców naszego kontynentu. Obróbka krzemienia wykazuje dużo wyższy poziom techniczny. Umiejętnie odłupywane cienkie płytki krzemienia nadawały się nie tylko jako noże, skrobaki itp. do oprawiania zwierzyny, czy jako groty myśliwskie, ale służyły również do obra- biania kości, rogu i drewna (cis), które stały się szeroko głosowanym tworzywem do wyrobu zwłaszcza sprzętu łowieckiego. Do tego okresu należy wynalazek wyrzutni oszczepów oraz łuków, a wreszcie malowidła jaskiniowe, których jednak z ziem polskich dotąd nie znamy. Na lata 8000 do 4500 przed n.e. przypada mezolit, któ- ry był epoką przejściową od paleolitu do kultur neoli- tycznych. Znamionował się on daleko idącą zmianą wa- runków egzystencji ludzkiej, spowodowaną ostatecznym • ustąpieniem lodowca i zniknięciem renifera, który w po- przedzających kilkunastu tysiącach lat był u nas główną zwierzyną łowną. Polodowcowy krajobraz charakteryzu- jący się dużą liczbą rzek, jezior i lasów sprzyjał rozwo- jowi rybołówstwa, łowiectwa leśnego oraz bardziej osia- dłemu bytowaniu. Wybijają się w tym okresie przemy- tły komornicki (od miejscowości Komornica niedaleko Nowego Dworu Gdańskiego) i janisławicki (od Janisła- wic na południe od Skierniewic). Dla przemysłów tych charakterystyczne były wyroby z drobnych odlupków krzemiennych i obsydianowych, czyli tzw. narzędzia mi- krolityczne. Z okresu mezolitu znany jest u nas w Oroń- »ku koło Radomia rodzaj odkrywkowej kopalni krzemie- nia. 2. Początki rolnictwa i hodowli Następująca po mezolicie epoka neolityczna ma w dzie- jach naszych ziem bardzo doniosłe znaczenie. Nowe fale osadników, które sięgnęły tu wówczas od południa, wschodu i zachodu, przyczyniły się zarówno do wzrostu zaludnienia, jak i do stabilizacji osadnictwa. Dokonała się w tym czasie wielka rewolucja gospodarcza, polega- jąca na znacznym upowszechnieniu się hodowli, która zaczyna spełniać ważniejszą rolę niż łowiectwo, i upraw rolniczych przeważających nad zbieractwem. Rewolucji •• 83 tej towarzyszył poważny rozwój narzędzi pracy. Chociaż tworzywem był w dalszym ciągu kamień, jednak umie- jętność jego szlifowania i wiercenia w nim otworów po- zwalała na wyrób toporów, młotów itp. Umożliwiło to m.in. znaczny postęp w obróbce drewna. Wzrostowi za- potrzebowania na krzemień odpowiadało sięganie w jego poszukiwaniu pod ziemię. Wśród typowych neolitycznych kopalń tego surowca na uwagę zasługuje kopalnia w Krzemionkach Opatowskich o imponującej liczbie kil- kuset szybów. Do wielkich osiągnięć ludzi z tej epoki na naszych ziemiach należy dalej upowszechnienie się umie- jętności lepienia i wypalania garnków, jak również wy- robu tkanin, przy zastosowaniu prymitywnych jeszcze pionowych krosien tkackich. Wśród znalezisk neolitycznych, obok typowych dla ca- łej epoki kamiennej wyrabianych z kamienia narzędzi, pojawia się obficie ceramika. Jej kształty, a zwłaszcza ornamentacja, pozwalają wyróżnić szereg kultur i śle- dzić proces ich nawarstwiania się. Z tego okresu znamy już liczne wyroby, które służą do charakterystyki poszcze- gólnych luaów. W neolicie zwykliśmy wyróżniać trzy okresy, które da-' tuje się następująco: pierwszy od około 4500 do 2500 r., drugi od 2500 do 2000 r., trzeci od 2000 do 1800 r. W pierw- szym okresie od południa znad Dunaju napłynęły na na- sze ziemie, w pierwszej kolejności na lessowe obszary Małopolski, dwie fale osadnictwa rolników, którzy przy- nieśli ze sobą znajomość rolnictwa, a zapewne również hodowli owiec, gdy natomiast hodowla świń i bydła do- mowego od początku wykazywała cechy rodzime. Wcze- śniejszą falę nazywamy kulturą ceramiki wstęgowej ry- • tej, a późniejszą — ceramiki wstęgowej kłutej. W drugim okresie neolitu mamy do odnotowania dwa dalsze ruchy migracyjne o charakterze rolniczym, które objęły południową Małopolskę, gdzie upowszechniła się kultura kręgu lendzielskiego (od Lengyel na Węgrzech) z ceramiką malowaną oraz kultura nadcisańska z cera- miką pozbawioną malowanej ornamentacji. W tym sa- mym mniej więcej czasie na obszarze Polski środkowej i północnej, a wnet i południowej, pojawiła się tzw. kul- tura pucharów lejkowatych, którą cechował znaczny sto- 94 pień rozwoju hodowli l rolnictwa. Na temat jej pechom dzenia istnieją w nauce opinie rozbieżne. Niektórzy ko- lebkę tej kultury widzieli w Jutlandii, inni zaś dostrze- gają jej silne związki z kulturą trypolską na Ukrainie i byliby zatem skłonni tam widzieć jej źródło. Wreszcie od wschodu przez Wołyń uwidoczniły się w tym okresie wpływy tzw. kultury ceramiki grzebykowej, uważanej dawniej za praugrofińską. W trzecim okresie neolitu rozwinął się na terenie Poi-' ski południowej odłam kultury ceramiki wstęgowej w po- staci tzw. ceramiki promienistej. Rozwijało się, zwłaszcza na południu Polski, osadnictwo kultury pucharów lejko- watych, wywierające trwały wpływ na gospodarcze obli- cze naszych ziem, a niosące ze sobą umiejętność posłu- giwania się radiem; od zachodu najprawdopodobniej nad-i ciągnęła fala osadnictwa hodowlano-rolniczego, które obejmujemy nazwą kultury amfor kulistych, a gdzieś od Pirenejów 'dotarła na ziemie polskie migracja wojowni- ków, znana pod nazwą kultury pucharów dzwonowatych. Na szczególną jednak uwagę zasługuje tzw. kultura ce- ramiki sznurowej, o charakterze zrazu pasterskim, z cza- sem hodowlano-rolniczym. Jej zawdzięczamy prawdopo- dobnie znajomość hodowli konia. Jest kwestią sporną, czy kolebką tej kultury były tereny Niemiec, czy stepy Ukrainy, czy też była wytworem rodzimym środkowo- europejskim. Objęła ona w każdym razie prawie całość ziem polskich. Jej nosicielami byli prawdopodobnie pra- indoeuropejczycy. W ciągu pierwszych stuleci epoki brązu, którą datuje się na naszych ziemiach na lata 1800 - 700 p.n.e., Śląsk i część Wielkopolski znalazły się w zasięgu tzw. kultury unietyckiej (od znalezisk w miejscowości Unetice w Cze- chach), znamionującej się szerokim stosowaniem brązu, a także znacznym zróżnicowaniem społecznym widocz- nym w pochówkach. Kultura ta tworzyła wówczas dość zwarty kompleks na obszarze Czech, Moraw, południo- wych i środkowych Niemiec oraz wspomnianej już czę- ści ziem polskich. Obok kultury unietyckiej rozwinęła się niemal równocześnie w północnej części Wielkopolski, na Pomorzu Gdańskim, Kujawach i Mazowszu tzw. kultura iwieńska (od znalezisk w Iwnie koło Szubina), której przedstawiciele nie znali produkcji brązu, a trudnili się głównie hodowlą. We wschodniej części ziem polskich rozwinęła się niemal równocześnie bardziej prymitywna kultura mierzanowicka (od miejscowości Mierzanowice niedaleko Opatowa). Około XVI w. p.n.e. na podłożu kultury unietyckiej, a pod wpływem naddunajskiej tzw. kultury mogiłowej, wykształciła się w PJisce zachodniej kultura nazywana przedłuźycką, a znamionującą się przewagą pasterstwa nad rolnictwem. Równocześnie na podłożu kultury mierzanowickiej wykształciła się kultura trzciniecka (od znalezisk w Trzcińcu niedaleko Lublina), która pozostawiła* trwałe ślady na terenie Polski wschod- niej od Karpat po Wołyń i Pojezierze Mazurskie. Z kolei około przełomu XIII/XII w. p.n.e. na wymienione tu kul- tury przedłuźycką i trzciniecka nawarstwiła się kultura łużycka, nazywana tak od pierwszych znalezisk na tere- nie Łużyc. Kultura ta odznacza się dobrze rozwiniętym rolnictwem i hodowlą oraz znajomością metalurgii brązu, a w późniejszym okresie także żelaza. Kultura ta dzieli się na dwie strefy, w których widoczne jest jej przed- łużyckie i trzcinieckie podłoże. Zarazem pas przejścio- wy świadczy o wzajemnym przenikaniu się tych stref. Z kulturą łużycką wiążemy zwykle problem prasłowiań- ski. 8. Prasiowianie Archeologia, która odkrywa z powodzeniem materialne cechy różnych kultur, a nierzadko rzuca pewne światło na wyobrażenia religijne i światopogląd ich nosicieli, nie może dać odpowiedzi na pytanie, jakimi językami posłu- giwali się ludzie z odległych epok neolitu czy choćby brązu, jeżeli nie pozostały po nich żadne zabytki pisane. Sprawę komplikuje okoliczność, iż nie da się identyfiko- wać kultury w sensie archeologicznym ze zwartą grupą etniczną. Ta bowiem mogła przejmować zdobycze cywi- lizacyjne swoich poprzedników na danym obszarze, za- rzucając zdobycze własne, a na stykach różnych obsza- rów etnicznych nieuniknione było obustronne przenika- nie się kultur. Zagadnienie początków każdej grupy etni- cznej, a etnogenezy Słowian w szczególności, wymaga stałego zespalania wyników badań w zakresie różnych dyscyplin naukowych, takich jak archeologia, antropolo- gia, językoznawstwo, paleobotanika, historia i inne. Dyskusyjny w nauce jest problem czasu i miejsca wy- krystalizowania się szczepu indoeuropejskiego, którego odroślą byli Słowianie. W aspekcie chronologicznym do- konało się ono na pewno w dłuższym procesie dziejo- wym, którego początków dopatrywać się można w me- zolicie. W neolicie natomiast szczep ten musiał ulec znacznym przemieszczeniom, co przyniosło w efekcie no- wy proces powolnego wytwarzania się w jego obrębie osobnych grup językowych. Już w III tysiącleciu przed naszą erą wyodrębniły się indoeuropejskie języki he- tycki i grecki. Istnieje domysł, że wytworem szczepu indoeuropejskiego była kultura ceramiki sznurowej, któ- ra rozwinęła się na ziemiach polskich w trzecim okresie neolitu (2000 -1800 p.n.e.). W sprawie pierwotnych siedzib indoeuropejczyków przeważa dziś opinia, że znajdowały się one w Azji, która była kolebką wielu różnych ludów, czy może ściślej w Eurazji, lub nawet w południowej jej części. W różnym czasie ze szczepu indoeuropejskiego wykształciło się dwanaście grup językowych, które opa- nowały rozległy obszar od Półwyspu Indyjskiego po Pół- wysep Pirenejski i Skandynawski oraz wyspy brytyjskie, czyli znaczną część Azji południowej, Azję Przednią wraz z Mniejszą oraz całą niemal Europę. Owe zaś grupy ję- zykowe to: indyjska, irańska, hetycka, tocharska, tracko- -ormiańska, grecka, iliro-wenocka, italska, celtycka, ger- mańska, słowiańska i bałtyjska. W tym rzędzie Słowia- nie i Bałtowie przedstawiają się jako najmłodsza odrośl szczepu. Wciąż odradzają się wątpliwości, gdzie dokonał się historyczny proces wyodrębnienia się naszych praprzod- ków w słowiańską, czy zrazu w bałto-słowiańską grupę językową. Jedni uczeni (J. Rozwadowski, K. Moszyński, H. Ułaszyn, H. Łowmiański) dopatrywali się prakolebki Słowian w Azji lub we wschodniej Europie, inni (J. Kos- trzewski, T. Lehr-Spławiński, J. Czekanowski) w dorze- czu Odry, i WisłY( a więc na terenie późniejszej Polsk4 jeszcze inni (W. Hensel, J. Gąssowski) — na większym obszarze między Odrą a środkowym Dnieprem. Ten ostat- ni pogląd reprezentują również badacze radzieccy. Najważniejszym argumentem za tezą o zachodnim po- chodzeniu Słowian, w jej dwojakim ujęciu, są ślady kon- taktów językowych grupy słowiańskiej z grupami języ- kowymi germańską, bałtyjską, iliro-wenecką i Irańską. Brak natomiast w językach słowiańskich zapożyczeń ugro- fińskich przemawiałby przeciwko wschodniej etnogene- zie naszych przodków. Zwolennicy tezy zachodniej zwra- cali uwagę na cis i bluszcz, występujące jedynie w do- rzeczu Odry i Wisły, gdy tymczasem nazwy tych roślin są wspólne niemal wszystkim językom słowiańskim, a więc wywodziłyby się jeszcze z okresu prasłowiańskie- go, poprzedzającego rozejście się Słowian z ich prasie- dziby i powstanie w konsekwencji odrębnych języków słowiańskich. Zwolennicy .tezy wschodniej zwracają na- tomiast uwagę na to, że buk i jawor, rosnące pierwotnie W Europie zachodniej i środkowej, mają w językach słowiańskich nazwy zapożyczone. Oznaczałoby to, że Sło- wianie zrazu drzew tych nie znali, skoro nie mieli wła- snych określeń na nie, a więc mieszkaliby pierwotnie poza strefą ich występowania, tj. na wschodzie. Zwraca się również uwagę na to, że spośród wielkich rzek sło- wiańskich tylko Wisłę pisarze starożytni określali jej dzisiejszą nazwą, gdy dla innych mieli nazwy odmienne od obecnych, co mogłoby dowodzić dużej stabilizacji et- nicznej w jej obrębie. Wzmianka greckiego historyka z V w. p.n.e., Herodota, o Keurach mieszkających na północ od irańskich Scytów, w rejonie — jak się zwykle przyjmuje — górnej Prypeci czy może Narwi, identyfi- kowanych dość zgodnie ze Słowianami, świadczy w każ- dym wypadku o wczesnym zasiedleniu przez Słowian ziem ruskich czy południoworuskich. Już w latach przedwojennych, a szczególnie po drugiej wojnie światowej, utrwalił się pod wpływem Józefa Ko- strzewskiego pogląd o ciągłości rozwoju kulturalnego ziem w dorzeczu Odry i Wisły, od początków kultury łużyckiej aż po wczesne średniowiecze, zakłócanej jedy- nie w niektórych rejonach w sposób krótkotrwały no- wymi migracjami obcych etnicznie elementów. W. kon- sekwencji łączono kulturę łużycką z grupą etniczną pra- słowiańską, z której wzięła początek słowiańska rodzina językowa. Ponieważ zaś kultura łużycka wyrosła ]a\s, gdyby w sposób ewolucyjny z kultur przedłużyckiej i trzcinieckiej, wydawało się zatem prawdopodobne, że właśnie na jej obszarze wykrystalizowała się prasłowiań- ska czy słowiańska odrośl szczepu indoeuropejskiego. Błędne w tej teorii było stawianie znaku równości mię- dzy archeologiczną kulturą i grupą etniczną; w sposób zbyt śmiały postawiono zagadnienie ciągłości kulturalnej w prahistorii naszych ziem, a wreszcie nie dostrzeżono, że kultura łużycka nie była monolitem, ale rozpadała się na dwie różne strefy, tj. wschodnią i zachodnią. Dziś z kolei upowszechnia się pogląd, już niegdyś podnoszony przez Włodzimierza Antoniewicza, że z Prasłowianami wiązać należy kulturę trzciniecką. W nowym kształcie i w przekonywającym rozwinięciu Witolda Hensla przed- stawia się on następująco: Obszarem, na którym wykry- stalizowała się gdzieś u schyłku neolitu wspólnota bałto- -słowiańska, byłby trójkąt między Bałtykiem, Sanem i środkowym Dnieprem. Przypadająca na epokę brązu kultura trzciniecką (XVI - XIII w. p.n.e.) stanowiłaby wytwór wyodrębnionych już prawdopodobnie Prasłowian. Sąsiadująca zaś z nią od zachodu kultura przedlużycka należałaby do grupy językowej weneckiej, uważanej bądź za pokrewną iliryjskiej, bądź też w stosunku do niej zu- pełnie odrębną. Zrazu prawdopodobnie następowało wza- jemne przenikanie tych dwu kultur, a następnie, gdzieś na początku I tysiąclecia p.n.e., Wenedowie wyszli z nad- odrzańskich siedzib, co otwarło Prasłowianom możliwość ekspansji na zachód. Na tym terenie mieliby przejąć nie tylko liczne zdobycze kulturalne swoich poprzedników, ale także ich nazwę, pod którą znani byli pisarzom an- tycznym. 3. Życie pierwotnych Słowian 'Jeżeli przyjmiemy, że kultura łużycka w swojej stre- fie wschodniej była wytworem Słowian, a w strefie za- chodniej przynajmniej od X w. p.n.e. związana była rów- 8» nież z tą grupą etniczną, to o życiu naszych słowiańskich praprzodków jesteśmy dość dobrze zorientowani na pod- stawie stosunkowo licznych znalezisk wykopaliskowych. Byli oni przede wszystkim rolnikami i hodowcami. Upra- wiali proso, pszenicę, jęczmień, soczewicę, groch, wykę, bób, rzepę. Hodowali owce, krowy, świnie, kozy. Nadto łowili ryby, zwierzynę leśną, zbierali miód z barci, zioła, a w obrębie domowego gospodarstwa rozwijali niektóre umiejętności typu rzemieślniczego, jak ciesiołka, kołodziej- •two, tkactwo, kornictwo, oraz garncarstwo, którego roz- kwit pod względem techniki wykonania i ornarrentacji przypada zwłaszcza na wieki VII - V p.n.e. Na szczególną uwagę zasługuje ich metalurgia. Zrazu na wysokim po- ziomie stanął wyrób sprzętu i ozdób z brązu, później zaś do znaczenia doszło kuźnictwo żelaza i przetwarzanie tego surowca na narzędzia, oręż, ozdoby itp. W okresie cesarstwa rzymskiego, a więc w pierwszych wiekach naszej ery, przy ożywionych kontaktach handlowych z Italią, stosunkowo rzadko wśród importów rzymskich na naszych ziemiach trafiają się narzędzia i broń. Nie- mało w tym zakresie zawdzięczali zapewne nasi przod- kowie swoim celtyckim sąsiadom, którzy w V - III w. p.n.e. wykazali się wielką prężnością militarną i gospo- darczą, a wywarli duży wpływ czy to przez bezpośred- nie osadnictwo, czy w drodze kontaktów handlowych, zwłaszcza na Śląsk i Małopolskę. Obok metalurgii, która wcześnie wyodrębniła się u Słowian w osobną specjal- ność, podobny charakter miało kamieniarstwo, dostarcza- jące bardzo poszukiwanych w tym zamierzchłym okresie żarnowców. Pod względem organizacji społecznej spostrzegamy u Słowian okresu kultury łużyckiej odejście od wielkich wspólnot rodowych. Podstawową komórką społeczną sta- ła się u nich rodzina, czy tzw. wielka rodzina, skupiająca oprócz rodziców i dzieci także dziadków i niektórych krewniaków. Świadczą o tym charakterystyczne dla tego okresu domy mieszkalne, które udało się archeologom gtosunkowo dobrze rozpoznać, a nawet zrekonstruować. Brak również w tym okresie zaawansowanego rozwar- stwienia społecznego, choć jego zawiązki dają się spora- dycznie dostrzec w pochówkach. 90 Na uwagę zasługuje budownictwo obronne kultury łu- życkiej, początkami swymi sięgające IX w. p.n.e., sto- sunkowo dobrze znane z wykopalisk w Biskupinie i So- biejuchach w Wielkopolsce. Na półwyspie utworzonym przez jezioro, a więc na obszarze o znacznym stopniu obronności naturalnej, wybudowano palisadę, która wraz z drewnianym wałem otaczała osadę, mieszczącą domy o układzie równoległym dla ponad 1000 osadników. Bra- ma z grodu wychodziła ku wodzie, a wąskie dojście do niej było tak pomyślane, że napastnik posuwający się po nim w kierunku bramy miał po prawej stronie wał obronny; przed ciosami z góry musiał się więc osła- niać tarczą przy pomocy prawej ręki, co zmniejszało jego zdolność bojową, bo razić mógł jedynie ręką lewą. Nie ulega wątpliwości, że grody tego typu mogły powstać jedynie przy sprawnej organizacji danej grupy osadni- ków. Nie spostrzegamy w nich jednak miejsca, które mo- głoby być siedzibą władcy. Trzeba więc przyjąć, że od- zwierciedlają one etap wczesnodziejowej demokracji, w której faktyczną władzą był wiec dorosłych mieszkań- ców, czy tzw. starszyzny, a jej wykonawcami powoły- wani doraźnie wodzowie. Wszak organizacja militarna była głównym celem tych samorzutnie niejako tworzą- cych się u ludów rolniczych pierwocin państwowego ustroju. Ewolucja społeczno-ekonomiczna umożliwiła z czasem wykształcenie się zawodowych wojowników, którzy stawali się podporą jedynowładztwa. Charakterystycznym przejawem kultury łużyckiej był obrządek ciałopalny, upowszechniający się zresztą w tej epoce dość szeroko również u innych ludów, a związany niewątpliwie ze światopoglądem i wierzeniami religijny- mi. Charakterystyczny dla pierwotnych rolników kult ziemi ustąpił już — jak się wydaje — w tym okresie miejsca innej życiodajnej sile przyrody, a mianowicie słońcu, które długo było głównym przedmiotem kultu Słowian. Świadczą o tym kulcie znaleziska figurek pta- ków, które w różnych kulturach symbolizowały cześć dla słońca. Obrządek ciałopalny oznaczał zapewne jakąś prze- mianę w kulcie przodków, jakieś nowe wyobrażenia o ży- ciu pozagrobowym i o stosunku zmarłych do świata ży- wych, nie dowodzi zaś zaniechania tego kultu. 91 5. Kształtowanie się związków plemiennych Budownictwo obronne okresu kultury łużyckiej i to- warzyszące mu zawiązki demokracji wojennej wiązały ' się przede wszystkim z permanentnymi walkami między - plemiennymi. Kulminacja zaś tego budownictwa, przy- padająca na V - IV w. p.n.e., bywa łączona z najazdami scytyjskimi, po których pozostały liczne ślady, a wśród nich typowe dla tej grupy etnicznej groty, znajdowane ^ nierzadko w wałach obronnych ludności miejscowej. Kał- ' minacja owa zbiega się nadto z procesem nasuwania się na teren Polski od północy tzw. kultury pomorskiej, bę- dącej być może wytworem osiadłej na Pomorzu Wschod- nim grupy Prasłowian, która żyła i rozwijała się w pew- nej geograficznej izolacji. Upowszechnienie się na pół- , nocnym zachodzie naszych ziem charakterystycznego dla l wspomnianej grupy obrządku grzebalnego odpowiadało ' prawdopodobnie wzrostowi znaczenia nowych plemion. Budowano teraz rodzaj grobowców z płyt kamiennych, do których wkładano urny z prochami. Na urnach zaś utrwalano zarysy twarzy zmarłego, sceny wojenne i ele- menty uzbrojenia, co może świadczyć o zwiększającej się , roli wodzów i wojowników. Od południowego wschodu zaznaczył się równocześnie wpływ pochówków, w kto- • rych do pokrywania szczątków zmarłego używano gli- nianych kloszów. Pewnego przełomu w stosunkach gospodarczo-społecz- nych na ziemiach polskich dopatrują się archeologowie w II w. p.n.e. Przejawił się on w zaniku resztek kultury łużyckiej i wytwarzaniu się pustek osadniczych. Na kul- turę pomorską zaczęły się teraz nawarstwiać pokrewne jej i bliskie sobie wzajemnie kultury przeworska i oksyw- ska. Obie miały charakter rolniczy i nie znały budowni" ctwa obronnego. W stosunkach społecznych uwidoczniło się silniejsze rozwarstwienie majątkowe, na postęp eko- nomiczny zaś wpływał rozwój metalurgii żelaza, zwła- szcza w Górach Świętokrzyskich, Wyraźnie zaznaczyły się w tym okresie wpływy celtyckie; nie ograniczyły się one bynajmniej do stosunków handlowych, ale związane były z osadnictwem Celtów, którego ślady mamy na Ślą- sku i w Małopolsce. 92 Kola Celtów w kulturze materialnej dawnych Słowian lest przedmiotem dyskusji naukowej. Czy byli oni nau- czycielami naszych przodków w zakresie górnictwa, me- talurgii, rzemiosł i nawiązywania kontaktów handlowych, czy też trafili na naszych ziemiach na grunt o tyle pod względem ekonomicznym przygotowany, że mogli stać się szybko partnerami w wymianie towarów i umiejętno- ści technicznych. Nie ulega wątpliwości, że liczne impor- ty celtyckie, zwłaszcza w postaci ozdób i broni, cieszyły się u nas popytem w związku z szybko postępującym roz- warstwieniem społecznym. Ten sam charakter wymiany występował w okresie cesarstwa rzymskiego, przy czym towarem wywozowym stał się wówczas przede wszystkim bursztyn, którego składy handlowe trafiały się już nie tylko na Pomorzu, ale i w głębi kraju, a szlaki burszty- nowe grały rolę ważnych arterii komunikacyjnych. Obce źródła pisane z pierwszych wieków naszej ery (Pliniusz Starszy, zm. 79, Tacyt, zm. 120, Ptolonaeusz, II w.) przekazują nam pierwszą nazwę mieszkańców na- •zych ziem. Byli to Wenedowie. Jeżeli pierwotnie pod nazwą tą kryła się odrębna wenedzka grupa językowa, to w pierwszych wiekach naszej ery oznacza ona już szereg plemion w dorzeczu Odry i Wisły, w szczególno- ści — jak się wydaje — w środkowej i północnej części tych rzek. Nazwa była żywotna i ekspansywna przynaj- mniej w tym stopniu, co w tysiąc mniej więcej lat póź- niej nazwa plemienna Polan, a na Śląsku — Siężan. We- nedami nazywają polską grupę Słowian także pisarze następnych stuleci, a późne jej echo zawierał jeszcze w IX w. n.e. tzw. opis Germanii króla angielskiego Alfre- da Wielkiego (871 - 899 r.). Za trwały zaś ślad tej nomen- klatury uznać należy przechowaną do dziś w języku nie- mieckim nazwę Wenden dla Słowian żyjących niegdyś między Odrą a Łabą. 6. Zagadnienie plemion germańskich aa ziemiach polskich w pierwszych wiekach nowej ery Według tradycji przekazanej przez historyka gockiego Jordanesa (VI w.) gdzieś z początkiem nowej ery w do- rzecze dolnej Wisły przybyło ze- Skandynawii german'1 83 skie -plemię Gotów, a w jakiś czas po nim plemię Gepi- dów, oba być może zasilone jakimiś plemionami po-' mniejszymi. Pozostały ich ślady archeologiczne w postaci pochówków szkieletowych, nie praktykowanych wówczai u ludności tubylczej; nic nie stoi na przeszkodzie łącze- niu tych szczątków pod względem antropologicznym z grupą etniczną germańską; również towarzyszące im zabytki materialne dają się związać z kulturą materialną ówczesnych Germanów. Plemię Gotów według wspomnia- nej tradycji wywędrowało ze swych nadwiślańskich sie- dzib pod koniec II lub z początkiem III w. w kierunku Morza Czarnego, skąd później (V w.) pod nazwami Wi- zygotów i Ostrogotów przeszło na zachód w granice im- perium. zachodniorzymskiego. Siadem Gotów w połowie III w. wywędrowali znad Wisły Gepidowie. Szlak tej wędrówki nie jest dokładnie znany. Wiódł może wzdłuż Prypeci i Dniepru, a może Przełęczą Dukielską do Nizi- ny Naddunajskiej i wzdłuż Dunaju nad Morze Czarne. ; Wędrówka odbywała się zresztą na pewno falami, a więc : niekoniecznie jednym tylko szlakiem. Pobyt Gotów i Ge- l pidów na naszych ziemiach był zaledwie epizodem; nie ' wyparli oni ze swych siedzib miejscowej ludności sło- wiańskiej, choć może zdołali ją sobie czasowo podporząd- . kować. Historiografia, zwłaszcza niemiecka, dopatrywała się ' na naszych ziemiach, na podstawie przekazów Tacyta i Ptolomeusza, innych jeszcze plemion germańskich, a mia- l nowicie Burgundów, Lugiów, Wandalów, Hasdingów i Si- lingów. Co do pierwszych, to istnieje prawdopodobień- stwo, że przejściowo i w niedużej grupie mogli się zna- leźć na południowo-zachodnim obszarze naszych ziem, nie pozostawiając zresztą całkiem pewnych śladów. Co do drugich, to przypuszczalnie nie byli plemieniem ger- mańskim, lecz raczej celtyckim, a w zasięgu ich znajdo- wały się przede wszystkim Łużyce i częściowo śląsk. Być może osiedli na Śląsku w swojej wędrówce ze Skan- , dynawii Wandalowie, zanim pociągnęli dalej ku Italii i Hiszpanii. Przesłanki takiego domysłu są jednak bardzo wątle. Przypuszcza się wreszcie, że mogło również cza- i sowo osiąść na Śląsku plemię Hasdingów, wchodzące —• [ jak się wydaje — do związku plemiennego Wandalów. ' Co do należących również do tego związku Silingów, to historycy niemieccy przyjmowali, że od nich właśnie po- chodzi nazwa Śląska, a więc ich pobyt w tej części Pol- ski przyjmowali za fakt. Tymczasem nie ma żadnej przesłanki źródłowej, ani historycznej ani archeologicz- nej, która by do takiego wniosku upoważniała. Nazwa Śląska jest rdzennie słowiańska (Ślęz = mokradło) i znaj- duje potwierdzenie toponomastyczne w postaci góry i rze- ki Ślęży, oraz taktu, że w obrębie tej rzeki i góry osiadło słowiańskie plemię Siężan, poświadczone w X w. Na razie wydaje się najbardziej prawdopodobne, że Silingo- wie zamieszkiwali czasowo na terenie Łużyc. 7. Wzrost znaczenia wodzów plemiennych Przemiany gospodarczo-społeczne, dokonywające się na naszych ziemiach na przełomie starej i nowej ery, a mia- nowicie wzrost produkcji metalurgicznej, rozwój niektó- rych rzemiosł, rozwój wymiany z Celtami i z kolei z ce- sarstwem rzymskim, postępujące rozwarstwienie mająt- kowe, wreszcie warunki politycznego zagrożenia ze strony plemion germańskich przyśpieszyły proces emancypacji wodzów plemiennych spod władzy wieców. Postępował on być może nierównomiernie, ale objął najprawdopo- dobniej wszystkie plemiona na naszych ziemiach. Bez sprężystej organizacji nie do pomyślenia byłyby wędrówki Słowian w kierunku dobrze zaludnionych regionów nad- dunajskich i dalej w głąb cesarstwa wschodniorzymskie- go na Półwysep Bałkański, na południowym zachodzie po Alpy, a na zachodzie po Łabę. Te ruchy migracyjne zaczęły się może już około II w. n.e. i trwały aż po wiek VIII. Kulminacja ich zaś przypada na okres wielkich wę- drówek ludów, kiedy to plemiona słowiańskie, zwłaszcza idące na południe, ścierać się musiały z wojowniczymi Germanami przesuwającymi się znad Morza Czarnego na zachód, dalej z Hunami i Awarami. U schyłku staro- żytności również ziemie nad Odrą i Wisłą stały się wi- downią licznych utarczek między plemionami słowiański- mi i wzajemnych podbojów, a wyraz temu dał wspo- mniany już historyk gocki Jordanes, który o wielkim ludzie Wenedów-Słowian znad Wisły napisał, że „ich nazwy [plemienne] zmieniają się teraz, stosownie do róż- nych szceepów", co należy rozumieć, że coraz to inne plemiona dochodziły na tym terytorium do znaczenia i co- raz to inne ich nazwy słyszeli cudzoziemcy. Byłaby to sytuacja charakterystyczna dla okresu formowania się państewek plemiennych, niekiedy efemerycznych, wza- jemnie się zwalczających lub wchodzących ze sobą w po- rozumienie ze względu na konieczność prowadzenia wspólnych akcji wojennych i tworzących w ten sposób i nietrwałe jeszcze związki plemienne. Cały ten długo- | trwały proces przebiegał na gruncie demokracji wojen- nej, przy czasowym kurczeniu się lub wzroście roli wiecu, zależnie ad indywidualnych cech wodzów. Nawet jednak zdobycie przez tych ostatnich mocnej pozycji w obrę- bie plemienia nie oznaczało jeszcze przejścia ustroju de- mokracji wojennej w feudalizm, dopóki nie wytworzyła się konieczna dla tej formacji baza materialna, w postaci ustabilizowanego i wytwarzającego produkt dodatkowy rolnictwa. Jak długo bowiem świadczenia o charakterze publicznym uiszczane przez ludność były niewielkie lub wpływały sporadycznie w razie koniecznej potrzeby, nie dając podstawy do utrzymywania stałej i względnie sil- nej drużyny, i jak długo głównym źródłem bogactwa ' wodzów plemiennych były łupy wojenne, w znacznym stopniu służące tylko tezauryzacji, tak długo ich władza nad plemieniem była albo nietrwała, albo tylko iluzo-' ryczna. III. ZARANIE FEUDALIZMU (OD VI DO POŁOWY X W.) l. Przemiany w rolnictwie Początki rolnictwa na naszych ziemiach wiążą się je- szcze z epoką neolitu. Pojawiło się ono wraz z osadni- ctwem ze strefy naddunajskiej, obejmując najpierw ob- szary lessowe Małopolski, a następnie Kujawy, później Wielkopolskę i Mazowsze. Pierwotnie miało charakter wyłącznie kopieniacki, tzn. polegało na spulchnianiu zie- mi prostym ręcznym narzędziem z drewna (rodzaj mo- tyki). Z czasem łączyło się również z wypalaniem lasu, przez co uzyskiwano zarówno nowe gruntx pod uprawę, jak i użyźnienie gleby popiołem. Przy pomocy owych ręcznych narzędzi kopieniackich zasiewano ziarno w zie- mi tak długo, dopóki nie została wyjałowiona. Z kolei porzucano stare pola i szukano nowych. Tereny lessowe jałowiały wolniej i wolniej porastały lasem, toteż sprzy- jały rolnictwu osiadłemu. Poważny postęp w rolnictwie przyniosło zastosowanie zwierzęcej siły pociągowej i na- rzędzi sprzężajnych. Były to zrazu drewniane radła, któ- rych znajomość w Europie centralnej przypada jeszcze na środkowy okres epoki brązu, w Polsce zapewne trochę później. Z kolei zaopatrzenie radła w żelazną radlicę usprawniało czynność rozpulchniania ziemi i umożliwiało jej naturalne użyźnianie. Ta nowa zdobycz, przypadająca na epokę żelaza, na ziemiach polskich przyjęła się później, może dopiero około II w. n.e., w związku z poważnym wzrostem produkcji żelaza. Wnet obok radlić pojawiły się w radiach kroje (noże), które podnosiły poważnie jakość t skuteczność orki. Duże znaczenie miała wreszcie umie- jętność użyźniania gleby nawozem zwierzęcym, której początków można się dopatrywać jeszcze przed naszą erą. ł—Historia Polski do roku 1505 97 Wraz z upowszechnieniem się nowej techniki uprawy ziemi rolnictwo z przerzutowego stawało się stałym. Do- chodziło do tego zwykle powoli w dłuższym procesie dziejowym. Kiedy nastąpiło to w Polsce, jest sprawą dyskusyjną. Niewątpliwie początków stałego rolnictwa, zwłaszcza na terenach lessowych, można się dopatrywać jeszcze u schyłku I tysiąclecia p.n.e., ale z drugiej strony relikty uprawy przerzutowej (wypaleniskowej) znane są nawet z XII i XIII w. Chodzi więc raczej o to, kiedy rolnictwo stałe można uznać za formę przeważającą. Wydaje się, że szczytowy okres wielkiej wędrówki Sło- wian (IV - VI w.) wiązać należy nie tyle ze znacznym przyrostem naturalnym tej grupy etnicznej, ile z rewo- lucją w rolnictwie, tj. z jego dojrzałością do pełnej sta- bilizacji i z poszukiwaniem możliwie jak najlepszych terenów osadniczych. Jeżeli słuszna jest ta przesłanka, nie poparta jeszcze zresztą wystarczająco materiałem archeologicznym, to upowszechnienie się rolnictwa sta- łego na ziemiach polskich przypadłoby na schyłek sta- rożytności i początek średniowiecza. Z tym wielkim po- stępem w rolnictwie łączył się nadto rozwój hodowli, która dostarczać teraz musiała w coraz większym stopniu mięsa, siły pociągowej i nawozu. Równoczesny wzrost znaczenia żyta i owsa w stosunku do prosa, pszenicy i jęczmienia był następstwem pewnego pogorszenia się warunków klimatycznych, dającego się obserwować już w I tysiącleciu p.n.e., a przejawiającego się- w większej wilgotności gleby i spadku średnich temperatur. 2. Wzrost znaczenia wytwórczości typu rzemieślniczego Źródła archeologiczne z terenu całej niemal Słowiań- szczyzny poświadczają stosunkowo wysoki poziom wyro- bów rzemieślniczych. Z wyjątkiem metalurgii (która już na przełomie starej i nowej ery musiała mieć charakter wyodrębnionej specjalności zawodowej), niektórych ośrod- ków garncarstwa (np. założony zapewne przez przyby- szów z granic imperium rzymskiego ośrodek garncarski w Igołomii), złotnictwa (np. ośrodek nad Dnieprem z VI - VIII w.), czy kamieniarstwa (np. ośrodek śląski pod górą Ślężą, wytwarzający kamienie do żaren), inna wy- twórczość miała charakter domowy, a więc stanowiła jak gdyby margines zajęć rolniczo-hodowlanych. Jej rozwój zatem wiązać należy w dużym stopniu z rolnictwem sta- łym i jego potrzebami. Jako rzemiosło domowe garncar- stwo dopiero w IX - X w. osiągnęło wyższy szczebel roz- woju dzięki upowszechnieniu się wówczas na naszych ziemiach koła garncarskiego. Podobnie było z głównym zajęciem rzemieślniczym kobiet — tkactwem, które roz- wijało się pomyślnie w związku ze wzrostem znaczenia ' hodowli owiec oraz uprawy lnu i konopi. Już około X w. 'posługiwano się u nas udoskonalonym krosnem poziomym. Do znaczenia doszło też przetwórstwo drewna: bednar- stwo, kołodziejstwo, korabnictwo, rzeszotarstwo, wyrób drążonych naczyń, a przede wszystkim ciesiołka, która •wzbudzała podziw u obcych. Na szczególną uwagę zasłu- guje przetwórstwo skór, a zwłaszcza szewstwo, którego kunszt budził szersze zainteresowanie. Wreszcie znaczny poziom osiągnęła obróbka rogu i kości. W okresie nasilania się ruchów plemiennych i między- plemiennych wojen, wielką rolę musiało odgrywać wy- twarzanie sprzętu wojennego — hełmów (szłomy), szczy- tów do tarcz, grotów, mieczy, łuków itp. W tym zakre- sie mogło nawet dochodzić do specjalizacji i wyodrębnia- nia się wspomnianej produkcji we właściwe rzemiosła. Wydaje się jednak, że po wielkiej wędrówce ludów na- stąpił względny spokój na naszych ziemiach, który z jed- nej strony sprzyjał stabilizacji rolnictwa, a z drugiej usu- wał w znacznym stopniu potrzebę wytwarzania na więk- szą skalę sprzętu wojennego. Dopiero wczesny feudalizm wpłynął ponownie na aktywizację i rozwój tej gałęzi wy- twórczości. lęzyka. Również wspólne wszystkim Słowianom jest sl(Ą wo ptacźć, urobione od archaicznego surogatu pieniądząj jakim było w Słowiańszczyźnie płótno (płaty tkanin)( Powszechnie stosowanym na ziemiach słowiańskich „pła- cidłem" były nadto skórki kunie i wiewiórcze, a w do- rzeczu Odry i Wisły — także sól. Wymiany dokonywano dość powszechnie w miejscach kultu. Już w czasach rzymskich ziemie polskie uczestniczyły w handlu z ce- sarstwem. Po upadku państwa zachodniorzymskiego i przejęciu wielkiego handlu przez Bizancjum i Wenecjt oraz Arabów na południu i południowym wschodzie, a skandynawskich Wikingów na północy, ziemie nasze pozostały w tym handlu aktywne. Świadczą o tym sto- sunkowo liczne znaleziska monet arabskich (od IX w.), a także sporadycznie spotykane monety niemieckie, bi- zantyńskie i angielskie. Częsta postać ich przechowywa- nia w połówkach lub nawet w ćwiartkach świadczy o tym, że były istotnie używane lako środek płatniczy. Siekano je bowiem (stąd nazwa siekance) przy mniejszych transakcjach pieniężnych. Do głównych artykułów wy- wozowych dalekosiężnej wymiany należy zaliczyć nie"; wolników i skóry. Na uwagę zasługują również kontakty^ handlowe o mniejszym zasięgu, o których świadczą m.in. znajdowane na terenie całej Polski obodrzycko-pomorskie^ kabłąki skroniowe, częsta ozdoba dawnych Słowianek,! oraz ślady ceramiki z tejże strefy, dalej ozdoby awarskie, pochodzące zatem z państwa Awarów nad Dunajem, licznie znajdowane na terenie całej Polski przęśliki (dc obciążania wrzecion) z różowego łupku z wołyńskiego Owrucza, malowane pisanki oraz gliniane grzechotki z Rusi Kijowskiej. Siady ceramiki polskiej spotykamy natomiast w Szwecji; być może pochodzi ona z naczyń. w których wywożono miód. Artykułem eksportu naszych przodków musiały być kamienie do żaren, skoro na taki „żarnowiec" z krzemienia śląskiego spod góry Sobótki natrafiono na Półwyspie Jutlandzkim. Przedmiotem wy- wozu były prawdopodobnie r&wmei typowe dJa słowiań- skiej kultury ludowej w naszej strefie filigranowe wy- roby ze srebra. Najwcześniejsze ośrodki produkcii ncmidBnżeBo-prae- rrystowej (np. hutniczy w rejonie Gór Swiętokzz?sxiea c.a przełomie starej i nowej ery czy garncarski w Igo- torai datowany na III w. n.e.), mimo znacznej nieraz tpecjalizacji zawodowej i rozległych kontaktów handlo- wych, nie były czynnikami miastotwórczymi, tzn. nie wytwarzały z reguły „pramiasta", przez które rozumie- libyśmy trwałe skupiska ludności oddającej się przynaj- cniej na pół zawodowo zajęciom pozarolniczym. Jest natomiast niemal prawidłowością, że pierwsze w dzie- jach różnych cywilizacji tego typu ośrodki pramiejskie powstawały przy siedzibach władzy lub kultu Tempo procesu urbanizacyjnego i jego skala zależały' jednak bardzo poważnie od postępu w rozwoju sił wytwórczych. Na ziemiach polskich wyglądało to zazwyczaj w ten spo- sób, że ośrodki kultu wpływały na rozwój wymiany, a więc okresowo przy okazji świąt kultowych przycią- gały bądź bezpośrednich producentów, bądź niekiedy tak- że wędrownych kupców, ale rzadziej, i to raczej dopiero we wczesnym feudalizmie, przekształcały się w stale osady rzemieślniczo-targowe. Natomiast ośrodki władzy oddziaływały miastotwórczo w okresie większej stabili- zacji państewek plemiennych, która na naszych ziemiach przypada — jak się wydaje — na stulecia VII - IX. Wy- twarzały one znaczne zapotrzebowanie na niektóre arty- kuły rzemieślnicze, jak broń, zbroje, ozdoby, obuwie, odzież itp., a także na większy asortyment produktów żywnościowych. Koncentrowały więc zrazu tylko okre- sowo, ze względu na doraźne potrzeby, bądź wolnych wieśniaków-rzemieślników oraz kupców, bądź też nie- wolnych specjalistów — rekrutujących się z jeńców wo- jennych. Oni właśnie stawali się najczęściej stałymi mie- szkańcami tych ośrodków. Z czasem wyrastały obok całe osady rzemieślniczo-handlowe, a choć ich mieszkańcy w znacznej mierze byli jeszcze rolnikami lub hodowca- mi, gdyż zajęcia rzemieślnicze uzależnione były od do- raźnych zamówień lub zapotrzebowań, to jednak takie osady uznać już można za pramiasta. Oczywiście nie wszystkie ośrodki władzy plemiennej zdołały wytworzyć zawiązki życia miejskiego, niektóre pramiasta traciły znaczenie zapewne wraz z upadkiem państewka plemien- nego, ale kilka przynajmniej takich pramiast z epoki plemiennej możemy na naszych ziemiach zarejestrować. Należały do nich najprawdopodobniej: Poznań, Gniezno, Kraków, Wrocław, Opole, Głogów, Niemcza, Wolin, Szczecin, Kołobrzeg, przy czym nie jest to zestawienie kompletne. 5. Wspólnoty terytorialne i zawiązki ustroju feudalnego Przechodzenie w większej skali od rolnictwa przerzu- towego na stałe przyniosło bardzo istotne zmiany w ustro- ju społecznym ziem polskich. Wspólnota pierwotna o cha- rakterze rodowym, ograniczająca się z czasem do tzw. wielkich rodzin, miała za podłoże ekonomiczne potrzebę zbiorowego wysiłku przy karczunkach i wypalaniu lasów. Stałe rolnictwo sprzyjało natomiast indywidualizowaniu j się gospodarki w ramach mniejszych rodzin. Nie oznacza- ło ono jednak równoczesnego wyrabiania się indywidual- nej własności uprawianych gruntów. Siedzący w pobliżu siebie osadnicy użytkowali zrazu wspólnie ziemię, lasy, drogi i wodę. Wspólnoty takie niekiedy się rozrastały szeroko, w miarę przybywania osadników, a ponieważ ziemi i lasów było pod dostatkiem, potrzeba ich rozgra- niczania między wspólnotami pojawiała się dopiero wów- czas, gdy jedna wspólnota wchodziła na obszar użytko- wany przez drugą. Indywidualizowanie się własności wewnątrz wspólnot dokonało się w późniejszym etapie i objęło przede wszystkim ziemię uprawną. A mianowi- cie jednostki możniejsze, dochodzące do znaczenia czy to dzięki łupom wojennym i umiejętnemu wyzyskaniu pracy jeńców, czy też dzięki przymiotom osobistym, zaczęły się prawdopodobnie wyłamywać ze wspólnot wcześniej. Musiało to wpływać na konsolidację — w obronie wła- snych zagrożonych interesów — pozostałej części wspól- noty. W tej fazie wspólnoty (opola) jak gdyby się insty- tucjonalizowały, wytwarzając rodzaj samorządu, którego 'przeżytki, wraz ze zbiorową odpowiedzialnością i z re- 102 liktami wspólnych świadczeń opolnych znalazły odbicie w źródłach z XII - XIII w. Tym przemianom towarzyszyła powolna teudalizaćja ustroju gospodarczo-społecznego. Jej istotą było wyrabia- nie się ponadużytkowych praw do podstawowego środka produkcji, jakim w coraz większym stopniu stawała się ziemia. Uzurpowali je sobie zapewne zwycięscy wodzo- wie na terytoriach podbitych plemion, a w drodze powol- nej ewolucji wytwarzać się musiały na innych obsza- rach. Proces ten zakończył się dopiero za pierwszych Piastów, ale już w epoce plemiennej musiał przynieść wzrost świadczeń poszczególnych plemion na cele mili- tarne. W miarę jak świadczenia te z dobrowolnych sta- wały się przymusowymi, nabierały charakteru renty feu- dalnej. Procesowi feudalizacji torowała drogę na pewno siła; bez której nie dałoby się utrwalić przymusu poza- ekonomicznego, tworzenie zaś zrębów wczesnego feuda- lizmu było możliwe wtedy, gdy wódz plemienny, czy in- ny możny, potrafił sobie zorganizować własną drużynę. Drużyna bowiem była czynnikiem, który przyśpieszył, czy wręcz umożliwił — na bazie nadwyżek produkcyj- nych — przejście od demokracji wojennej do feudalizmu. 6. Rozwój państewek plemiennych Nie wiemy nawet w przybliżeniu, ile państewek ple- miennych mogło istnieć na naszych ziemiach. Po więk- szości z nich nie ocalały nawet nazwy. Próba odtworze- nia tzw. terytoriów plemiennych na podstawie systemu ważniejszych grodów Polski wczesnofeudalnej, zwłaszcza kasztelańskich (S. Arnold), spotkała się z ostrą krytyką (K. Buczek). Zdani więc na ułamkowe obce źródła pisa- ne, wiemy o niektórych zaledwie przedteudalnych orga- nizacjach politycznych, istniejących dłużej lub krócej na interesującym nas terytorium. Najstarsze informacje z tego zakresu są zresztą stosunkowo późne, bo pochodzą dopiero z około połowy IX w. Zawiera je tzw. Geograf bawarski, tj. opis czy raczej rejestr plemion i grodów znajdujących się na północ od Dunaju. Składa się on 103 wlaśuwie z dwu zapisek ujętych w całość pod wspólnym tytułem w jednym z rękopisów przechowanych w Ba- warii, który powstał na terytorium monarchii Franków tuż przed jej rozpadem na mocy traktatu w Verdun (843 r.). Czy opis ten sporządzono dla celów informacji handlowej, czy polityczno-wojskowej, czy też czysto po- znawczej, rozstrzygnąć dziś trudno. Miał najwyraźniej za podstawę wiadomości bardzo różne, o czym świadczą zaskakująco rozbieżne liczby grodów przypisywanych po- szczególnym plemionom czy związkom plemiennym. Wi- docznie informatorzy raz pod pojęcie grodu podciągali znamienitsze obronne obiekty, a innym razem starali się uchwycić globalną liczbę osad na danym terytorium, oczywiście w przybliżeniu, na co wskazują okrągłe z re- guły liczby. W sumie wiadomości o grodach nie budzą zaufania, co do nazw plemiennych zaś zasługują w pełni na uwagę. Spośród 13 plemion w pierwszej części opisu żadne nie wiąże się z Polską, spośród zaś 43 plemion czy ludów części drugiej 9 da się na pewno lub z dużym prawdopodobieństwem związać z Polską. Są to: Wolinia- nie (Wieluńczanie) i Pyrzyczanie na Pomorzu Zachodnim, Sl^żanie, Dziedoszanie, Opolanie i Golężyce na Śląsku, dalej Wiślanie i Lędzice, a wreszcie przypuszczalna Go- ' planie (Glopeani) na Kujawach. Niektórzy badacza wiążą , nadto z Polską plemiona: Besunzane i Yerizane, ale loka- ' lizacja ich nastręcza wiele trudności. Dokument cesarza Henryka IV z 1086 r., zatwierdzający na podstawie znacz- nie wcześniejszego źródła (X w.) stan posiadania połączo- nych biskupstw praskiego i morawskiego, wymienia obok wielu plemion czeskich również 4 plemiona śląskie, a mianowicie: Ślężan, Dziadoszan, Trzebowian i Bobrzan. Mimo zastrzeżeń formalnych, jakie budzi ten dokument, przyjmujemy zeń do rejestru plemion polskich niezna- nych skądinąd Trzebowian i Bobrzan. Lokalizacja pierw- szych nastręcza trudności; na ogół przyjmuje się ostatnio, że głównym ich grodem mogła być Legnica. Siedziby Bobrzan rozciągałyby się natomiast wzdłuż rzeki Bóbr, lewego dopływu Odry. Uderzająco mała jest liczba plemion na wielkim ob- szarze Polski poza Śląskiem i Pomorzem Zachodnim- Czy zabrakło Geografowi bawarskiemu odnośnych informacji, czy może mniejsze organizmy plemienne zostały tu już wówczas wyparte przez większe związki plemion? Ta ostatnia okoliczność dotyczy zwłaszcza — jak się wy- daje — poludniowopolskich Wiślan. Nie znamy też z na- zwy ani jednego plemienia z terenu Wielkopolski. Zwią- zana najpierw z tą dzielnicą nazwa Polska (PoZonża) po- jawia się stosunkowo późno i już za Chrobrego oznacza całe jego państwo. Wątpliwe więc, czy w ogóle była nazwą plemienną. Natomiast współczesny Mieszkowi I kronikarz saski Widukind z Korbei napisał, że Mieszko panuje nad ludem zwanym Licikawiki. To samo zdaje się poświadczać w połowie X w. cesarz bizantyński Kon- stanty Porfirogeneta, który w dziele O zarządzaniu ce- sarstwem wspomniał jakichś pogan znad Wisły zwanych Dicyke czy może raczej Licyke. Próbowano ich łączyć z Lędzianami i lokalizować w Wielkopolsce. Dziś nato- miast przyjmuje się pogląd (H. Łowmiański), że Licika- wiki i Licyke byliby to Listkowice (Leszkowice), potom- kowie Leszka, który był dziadem Mieszka I. W takim ujęciu również ta nazwa nie byłaby pochodzenia ple- miennego. Rychło zresztą została wyparta przez nazwę Polska. Plemię czy związek ponadplemienny Lędziców lokalizujemy dziś we wschodniej części naszych ziem w rejonie Sandomierza i Lublina (H. Łowmiański). Mniej prawdopodobna jest ich lokalizacja na pograniczu między Polską a Rusią, w dawnych ziemiach przemyskiej i sa- nockiej (T. Lehr-Spławiński). Tak jak źródłoslowem na- zwy Polan było pole, tak nazwę Lędaiców wyprowadzamy od rzeczownika pospolitego tęda, oznaczającego grunt uprawny. Tak jak od Polan urobiono nazwę naszych przodków na zachodzie, tak od Lędziców — na wscho- dzie (litewskie Lenkas, ruskie Lach, węgiersko Lengyel). Świadczy to o roli, jaką musieli Lędzice odgrywać w do- bie formowania się naszego państwa, ale także o zasad- ności ich wschodniej lokalizacji. Warto dodać, że wspo- mniany już Konstanty Porfirogeneta napisał o Lendza- nenoi, że wraz ze wschodniosłowiańskimi Krywiczanami uiszczali daninę na rzecz Rusów. Nie znamy wreszcie ani jednego plemienia z terenu 104 105 Mazowsza, chociaż przypuszczać można, że nazwa krainy historycznej urobiona została od nazwy plemiennej Ma- zowszan, tak jak nazwa Śląsk od Sleżan. Zanim Mieszko I zjednoczył pod swoją władzą więk- szość czy całość ziem polskich, wykształciły się na nich przynajmniej dwa silniejsze ośrodki państwowe, o struk- turze przypuszczalnie już częściowo feudalnej. Było to państwo Wiślan na południu i państwo Polan na północy. 7. Państwo Wiślan Już przekaz Geografa bawarskiego nasuwa przypu- szczenie, że wspomniani przezeń Wiślanie, bez podania liczby grodów, to albo jakiś bardzo mało znaczący orga- nizm plemienny, albo duży związek o trudno uchwytnych danych. Kompletny brak innych nazw plemiennych z te- renu Małopolski, będącej siedzibą Wiślan, przemawiałby za tą drugą ewentualnością. Do tego samego wniosku zdaje się prowadzić inny przekaz, a mianowicie tzw. opis Germanii króla angielskiego Alfreda Wielkiego (871 - 899 r.), stanowiący przeróbkę geograficznej części dzie- jów świata chrześcijańskiego pióra biskupa hiszpańskiego Orozjusza (V w.). Informuje on, że na wschód od Moraw leży kraj Wiślan (Wiśle tond), a na wschód z kolei od niego znajduje się Dacja (teren późniejszej Rumunii). Tak więc państwo Wiślan wybijałoby się znaczeniem na du- żym obszarze między Morawami a Dacją. Potwierdzenie tego wniosku znajdujemy w trzecim z kolei przekazie o państwie Wiślan, tj. w żywocie apostoła Wielkich Mo- raw św. Metodego (zm. w 885 r.), spisanym wnet po jego śmierci. W pewnym fragmencie autor żywotu pisze, że Metody miał dar proroczy, a stwierdzenie to poparł na- stępującym przykładem: „Pogański książę, bardzo po- tężny, siedząc na Wiśle [lub: Wiślech] urągał chrześci- janom i szkody im wyrządzał. Posławszy więc do niego, kazał mu [Metody] powiedzieć: Dobrze by było, synu, abyś się dal ochrzcić dobrowolnie na swojej ziemi, bo inaczej będziesz w niewolę wzięty i zmuszony przyjąć chrzest na ziemi cudzej. Wspomnisz moje słowo. Tak się też stało". Nie należy tej relacji brać całkiem dosłownie, bo może ona być skażona tendencyjnością, ale na pewno jest w niej echo rzeczywistych wydarzeń. Istnienie państwa Wiślan w świetle wszystkich trzech przekazów nie ulega kwestii. Można mieć wątpliwości, czy istotnie było to państwo potężne. Nie wiemy, gdzie znajdował się jego główny ośrodek władzy, bo określenie „na Wiśle" tego nie wyjaśnia, nasuwa się najwyżej przypuszczenie, że chodzi o najważniejszy gród nad górną Wisłą, tj. Kraków. Wi- ślicę należy raczej wyłączyć. Mógł władca Wiślan urągać misyjnej działalności państwa wielkomorawskiego i mógł też ulec jego przemocy, zwłaszcza gdy panujący w nim Swiętopetk (870 - 894) wyniósł je do szczytu potęgi. Mógł też być ochrzczony „na ziemi cudzej". Najbardziej dy- skusyjna jest natomiast sprawa ewentualnej chrystiani- zacji państwa Wiślan w obrządku słowiańskim Wielkich Moraw. Poglądy w nauce są podzielone. Jedni uważają, że chrystianizacja taka istotnie nastąpiła, i szukają jej śladów we wczesnym średniowieczu polskim, w postaci np. domniemanej drugiej, tj. słowiańskiej metropolii w Polsce za czasów Bolesława Chrobrego, a w rzekomej likwidacji tej metropolii próbują nawet dopatrzyć się źródła konfliktu między Bolesławem Szczodrym i bisku- pem krakowskim Stanislawem. Relikty języka, którym posługiwał się ten obrządek (tzw. język starocerkiewno- słowiański), dostrzega się w pieśni Bogurodzica, datowa- nej zatem na czasy bardzo zamierzchłe. Inni badacze za- przeczają w ogóle istnieniu obrządku słowiańskiego w Polsce. Na pewno większej roli on tu nie odgrywał, bo pozostawiłby prawdopodobnie jakieś trwalsze i wy- rażniejsze ślady. Nie może więc być mowy o takiej chry- stianizacji, jaka dokonała się w państwie wielkomoraw- skim, ale też pewnego wpływu na Polskę nie można cał- kiem zaprzeczać, choćby ze względu na ścisłe związki Polski południowej z Czechami, przynajmniej po upadku państwa wielkomorawskiego (906). Nie wiadomo, kiedy upadło państwo Wiślan. Czy klę- ska jego „potężnego księcia" była tylko epizodem, czy też łączyła się z likwidacją samego państwa. W X w. w każdym razie już o nim nie słyszymy, natomiast do- myślamy się z dużym prawdopodobieństwem, że przy- najmniej po schyłek panowania Mieszka I jego teryto- rium znajdowało się pod zwierzchnością władców cze- skich. 8. Początki państwa Polan W tym mniej więcej czasie, kiedy na południu Polski istniało państwo Wiślan, w jej części pólnocno-zachodniej tworzyły się zawiązki wczesnofeudalnego państwa Polan. Jego bezpośrednią kontynuacją było państwo Mieszka I. Według tradycji dworskiej pierwszych Piastów, utrwalo- nej z początkiem XII w. w kronice anonima, zwanego W późniejszej historiografii Gallem, Mieszko I był już czwartym władcą państwa Polan. Przed nim władali tu 'przodkowie Mieszka: Ziemowit, Leszek i Ziemomysł. Niektórzy badacze odnosili się do tej tradycji nieufnie, ale Gali tak wyraźnie odgranicza odnośną informację od legendy, że nie ma powodu mu nie wierzyć, skoro w in- nych sprawach informuje na ogół rzetelnie. Ale i w sa- mej legendzie o złym władcy Popiciu i jego zacnym ora- czu, Piaście, którego syn Ziemowit miał zająć miejsce Popielą, doszukać się można echa obalenia dawniejszego jeszcze władcy Polan. Tak więc państwo Polan sięga- łoby swymi początkami jeszcze IX w. 9. Kultura duchowa l wierzenia Słowian w okresie pogańs!d;n W dobie przedchrześcijańskiej Słowianie nie znali pi- sma. Stąd też nie mamy dostatecznie wymownych prze- kazów źródłowych. Podstawowym elementem kultury mu- siała być oczywiście religia i związana z nią mitologia, w której wyrażał się światopogląd epoki. Niestety o re- ligii pogańskiej na ziemiach polskich niemal zupełnie brak wiadomości. Późny przekaz Długosza okazał się nie- mal mistyfikacją historyka, który w reliktach pogaństwa i zabobonach ludu polskiego, w pięć wieków po chrystia- nizacji, szukał odpowiedników mitologii starożytnych Greków i Rzymian. Ponieważ natomiast stosunkowo do- brze poświadczone są wierzenia pogańskie na Rusi oraz na drugim krańcu Słowiańszczyzny, tJ. u Obodrzyców, Wieletów i na zachodnich kresach Pomorza (Wolin, Szcze- cin), a w pewnych elementach okazują się zbieżne, stąd można, wnosić, że na ziemiach polskich przedstawiały się podobnie. Do weryfikacji uzyskanego stąd obrazu po- służyć się można znaleziskami archeologicznymi z terenu Polski (Łysa Góra, Płock, Sobótka, Wolin i in.). Tak więc na najwyższym szczeblu w wyobrażeniach Słowian znajdował się bóg ognia i błyskawicy, zwany na Rusi Swarogiem; z kolei po nim największą czcią da- rzono boga słońca lub słońca i ognia, zwanego w całej przypuszczalnie Słowiańszczyźnie Swarożycem (jak gdyby synem Swaroga), a na Rusi dodatkowo jeszcze Dadźbo- giem. Pochodną tych kultów był szczególny szacunek dla hutnictwa i kuźnictwa, jak o tym zdaje się świadczyć nieprzypadkowa chyba łączność miejsc kultowych z ośrod- kami metalurgicznymi (Łysa Góra, Płock). Czcili nadto nasi przodkowie rzeczki, strumyki, niektóre drzewa i si- ły przyrody. Pierwotnie bogom swoim nie stawiali świą- tyń, lecz czcili ich w gajach, ewentualnie w miejscach ogrodzonych, gdzie również odbywali sądy. Świątynie są wytworem późnego pogaństwa, a znamy je z zachodnich kresów Słowiańszczyzny. Również kapłani pojawili się u Słowian być może dopiero pod wpływem chrześcijań- skiego sąsiedztwa. Ze zwierząt szczególną czcią darzyli nasi pogańscy przodkowie konie; w szczególności posłu- giwali się nimi przy odprawianiu wróżb. W ogóle gusła i czary były ważkim elementem ich światopoglądu. Jed- nym z głównych obrzędów religijnych było święto sobó- tek. W okresie plemiennym, a zwłaszcza tworzenia się układu feudalnego, wykształcały się kulty lokalne, zamy- kające się w wąskich stosunkowo granicach plemion czy związków plemiennych. Powstawały więc odrębne wy- obrażenia bogów, pod odrębnymi nazwami, a przykładów w tym względzie dostarcza i Słowiańszczyzna nadłabska, i Ruś. Bogowie tej epoki mieli po trzy lub cztery twarze, które symbolizowały bądź różne sfery boskiej mocy, bądź też wszechobecność na obszarze plemiennym. IV. WCZESNY FEUDALIZM POLSKI (OD POŁOWY X DO KOŃCA XII W.) l. Poglądy historiografii na genezę państwa polskiego W źródłach pisanych państwo polskie pojawiło się nagle i to od razu jako twór politycznie dojrzały, jako partner i sprzymierzeniec największej potęgi świata chrześcijańskiego, odnowionego przez królów niemieckich z dynastii saskiej cesarstwa rzymskiego. Badaczom prze- szłości wydawało się to dziwne, jak długo pod łopatą archeologa nie przemówiła ziemia i dopóki nie poddano wnikliwej analizie na płaszczyźnie porównawczej rozpro- szonych okruchów czy wzmianek historycznych. Szukano długo takiej teorii, która by wyjaśniała zarazem i naro- dziny państwa, i genezę rysującego się wyraźnie już u je- go początków rozwarstwienia społeczeństwa. Wraz z odej- ściem od skonstruowanych przez Kadłubka bajecznych pradziejów Polski powstały w XVIII w. teorie, według których państwo polskie było efektem najazdu ze- wnętrznego, co w najczęstszym ujęciu przedstawiało się w ten sposób, że Słowianie podbili miejscową ludność sarmacką, tworząc warstwę panującą i aparat państwo- wy (A. Naruszewicz i inni). W następnym stuleciu na- jeźdźców-Lechitów szukano w Dacji (W. A. Maciejowski), w Ilirii (A. Bielowski), a wreszcie w Skandynawii. Ta ostatnia próba wyjaśnienia początków państwa polskie- go, mająca za przesłanki m.in. domniemane normańskie imię Mieszka I — Dago (z aktu Dagome iudex) oraz rze- kome znaki runiczne (inskrypcyjne pismo skandynawskie w herbach szlachty polskiej), odegrała dużą rolę w anty- polskiej propagandzie dawnej nauki niemieckiej. Twórcą. teorii najazdu normańskiego był K. Szajnocha (1857). W jego ujęciu podbój naszych ziem przez skandynawskich 110 Lachów (lag, lah = towarzysz) został dokonany jeszcze w VI w. Nowy złagodzony wariant tej teorii wyszedł spod pióra F. Piekosińskiego (1881). Według tego uczone- go podboju nadwiślańskich Lechitów (VII lub VIII w.) dokonali nie wprost skandynawscy Normanowie, ale nad- labscy Lechici, którzy wcześniej ulegli wpływom nor- mańskim. Wreszcie spóźnionym echem teorii najazdu nor- mańskiego był pomysł K. Krotoskiego, że Normanowie przybyli na ziemie polskie przez Ruś (1925). Z teoriami podboju zewnętrznego współistniały próby wyjaśnienia początków państwa polskiego w wyniku dłu- giej wewnętrznej ewolucji. Pierwszą taką oryginalnie po- myślaną naukową konstrukcję dał J. Lelewel (1846). Punkt ciężkości spoczywał w niej na ewolucji społeczeń- stwa. W długim procesie dziejowym autor widział usta- wiczne ścieranie się dwu warstw: arystokratycznych le- chitów oraz wieśniaczego gminowładztwa. Efektem tego ścierania się był postępujący wzrost znaczenia lecbitów („z lechów lechcice", czyli „zlechcice", to szlachta, szlach- cice), przejawiający się w utrwalaniu rządów autokraty- cznych (jedynowładczych) kosztem gminowładztwa, któ- rego wyrazem były wiece. Na gruncie krytyki teorii na- jazdu K. Szajnochy i F. Piekosińskiego wykrystalizowała się tzw. polska teoria rodowa (K. Potkański, O. Balzer, Z. Wojciechowski). Przyjmowała ona, że organizacja pań- stwowa była wynikiem ewolucji ustroju rodowego, dyna- stia miała rodową budowę, a monarcha to nikt inny, jak tylko starosta panującego rodu. W drodze podboju we- wnętrznego ród ten miał podporządkować sobie inne ro- dy, z częścią z nich wchodząc w przymierze i uznając ich lepsze prawa, część zaś obracając w poddanych. Teoria ta okazała się błędna, gdy dowiedziono, że państwo po- wstało na gruncie pełnego rozkładu społecznego ustroju rodowego, co więcej — na gruncie rozkładu również wspólnot terytorialnych. \ Nie da się inaczej wyjaśnić genezy naszej państwowo- ści, jak tylko w drodze powolnego narastania elemen- tów feudalizmu w łonie wspólnoty pierwotnej, aż do ich przejścia w nową społeczno-ustrojową i gospodarczą ja- kość, która bez aparatu państwowego obejść się nie mogła. ^.,..'" . 111 2. Przełomowe momenty w budowie państwa wczesnofeudalnego w Polsce Słusznie w historiografii naszej nazwano Mieszka I bu- downiczym państwa polskiego. Wiele bowiem wskazuje na to, że dopiero jego geniusz zespolił te elementy, które w budowie trwałego organizmu politycznego były nie- zbędne. Badania archeologiczne wykazały, że wielkie grody państwa Polan, jak zwłaszcza Gniezno i Poznań, wybudowane zostały w połowie X w. Należałoby więc je łączyć już z państwem Mieszka I. Jaka była ich funk- cja? — Nie były to już grody plemienne, czy tzw. czoła opolne, służące niegdyś bezpieczeństwu najbliższej oko- licy, ale siedziby księcia oraz załóg i funkcjonariuszy książęcych, a zatem podstawa władzy terytorialnej pań- stwa. Tradycja przechowała długo taką rolę tych i in- nych grodów, bo jeszcze kronika Galia przekazuje nam informacje, że za Bolesława Chrobrego Poznań miał 1300 pancernych i 4000 tarczowników (lekka jazda), Gniezno — 1500 pancernych i 5000 tarczowników, dla Włocławka odnośne liczby wynosiły 800 i 2000, a dla Giecza — 300 i 2000. Należy sobie wyobrażać, że wraz z powiększaniem się-terytorium państwowego grodów tego typu przyby- wało, a choć ich załogi w stosunku do pojedynczego gro- du były z czasem coraz mniej liczne i coraz bardziej rozproszone, to jednak w sumie stanowić musiały znaczną siłę. Miały one pierwotnie charakter drużyn monarszych, z czasem zaś przekształcały się w rycerstwo osiadłe, związane z ziemią i żyjące z renty feudalnej. Za Mieszka I instytucja drużyny była jeszcze w pełni rozwoju. Infor- muje o niej Ibrahim ibn Jakub, pisząc, że Mieszko miał 3000 pancernych o dużych walorach bojowych, których zaopatrywał w odzież, broń, konie i żywność i którym regularnie wypłacał żołd, a nawet wyposażał ich dzieci. Liczby podane przez Ibrahima ibn Jakuba oraz Galia wydają się wysoce prawdopodobne, bo jeżeli Mieszko miał ich 3000, to za Bolesława Chrobrego nie dziwi liczba 4300 (bez tarczowników, o których podróżnik arabski nie informował). Musiał bowiem Chrobry mieć owego zbroj- nego wojska dużą liczbę, skoro — jak relacjonuje Thiet- mar — 300 pancernych powierzył cesarzowi Ottonowi III przy okazji zjazdu gnieźnieńskiego w 1000 r. Utrzymanie przez władcę własnym kosztem kilku- czy kilkunastotysięcznej drużyny wymagało bardzo wysokich dochodów, których nie mogły pokryć łupy wojenne ani pierwotne, dorywcze świadczenia ludności. Należało stwo- rzyć system skarbowy, który by zabezpieczył funkcjono- ' wanie rozbudowującego się aparatu państwowego, a także j interesy materialne formującej się elity władzy. Zmian l o znaczeniu przełomowym dokonał zapewne w tej dzie- ; dzinie Mieszko I. Polegały one na obciążeniu całej lud- ności — z wyjątkiem wojów i możnych, którzy bezpo- średnio z władcą współdziałali — stałą rentą gruntową o charakterze publicznym. Należy przypuszczać, że już bardzo wcześnie możni zdołali związać ze sobą zarówno część wolnych, jak zwłaszcza niewolnych osadników, i że aa własny użytek budowali — na znacznie mniejszą ska- lę — podobny do monarszego system skarbowy. Ale na- wet ich ludzie, w szczególności wywodzący się spośród wolnych, pociągani byli do niektórych przynajmniej świad- czeń publicznych. Rentę, aby odpowiadała potrzebom pań- stwa, należało odpowiednio zróżnicować i ująć w pewne ramy organizacyjne. Ramy takie mamy poświadczone przez Galia dla czasów Bolesława Chrobrego. Wprawdzie niejeden ich element przeniósł Gali wstecz ze stosunków- sobie współczesnych, to jednak sam system nie był za jego czasów tworem nowym. Jeżeli tradycja wiązała go z epoką Chrobrego, nie przypisując temu władcy bynaj- mniej jego utworzenia, to widocznie wprowadzony został przez Mieszka I lub może nawet przez jego poprzedników. W obrębie większych zespołów osadniczych tworzono pe- wien system gospodarki zamkniętej, w którym świadczenia ludności były pomyślane tak, aby w sumie mogły zaspo- koić potrzeby podróżującego po kraju monarchy, będą- ( cych w jego otoczeniu urzędników i dworzan, a także . załóg grodowych. Zapasy przeznaczano z pewnością na l okoliczności szczególne, a zwłaszcza na zaopatrzenie woj- ska w razie wyprawy wojennej. Jest w naszej nauce kwestią sporną, czy tak pojęta organizacja gospodarcza ", stanowiła „system dworski" czy też „system grodowy", 112 l—Historia Polski do roku 1505 I1S inaczej mówiąc, czy przedstawione wyżej kompleksy osad- nicze stanowiły rodzaj włości z rezydencją monarszą czyli dworem i osobną administracją gospodarczą, czy też pod- legały grodom i zwierzchniej władzy kasztelanów, w rę- kach których znajdowały się agendy policyjno-sądowe i wojskowe, a więc środki pozwalające stosować przymus, niezbędny w egzekwowaniu świadczeń. Dziś coraz więcej zwolenników zyskuje sobie ta druga wykładnia (A. Giey- sztor, K. Modzelewski), jakkolwiek źródła nasze nie po- świadczają gospodarczych funkcji kasztelanów. Być może jednak oba te systemy ze sobą w pewnym zakresie współistniały. Świadczenia ha rzecz państwa musiały się składać już za czasów Mieszka I i Bolesława Chrobrego zarówno z produktów, jak i ze służebności. Niekiedy ograniczały się do jednej tylko postaci. Zwykliśmy je nazywać na tym etapie społecznego rozwoju rentą feudalną, wyróż- niając w niej postać produktową, odrobkową, a z czasem także pieniężną. Rentę pierwotną stanowiły oczywiście produkty gospodarki rolniczo-hodowlanej, a więc zboże i rzeźne zwierzęta domowe, oraz — w związku z bardzo upowszechnionym u naszych przodków bartnictwem — miód. Zamieniano ją często już za Mieszka I — stosow- nie do potrzeb gospodarczych państwa — na świadczenia produktowe typu rzemieślniczego lub na służebności. Po- nieważ osady wiejskie były z reguły nieduże i tworzyły je przeważnie rozrośnięte rodziny, zwykle w takich wy- padkach całą wieś obarczano jednym rodzajem świadcze- nia służebnego, co miało tę dodatnią stronę, że w miarę przybywania osadników czy naturalnego rozrastania się osady nie było potrzeby dodatkowego określania powin- ności, bo były one już zwyczajowo przyjęte. W ten spo- sób powstawały całe wsie typu rzemieślniczego lub usłu- gowego, które bardzo często od rodzaju świadczeń przyj- mowały nazwy, niekiedy utrzymane do dziś. Były to np. Szewce, Złotniki, Grotniki, Korabniki, Szczytniki, Skot- niki, Owczary, Kobylniki, Piekary, Rybitwy itp. Z terenu Polski znamy ich ponad 40 kategorii, a zatem przynaj- mniej tyle musiało być rodzajów służebności. Przyjmowa- no niekiedy, że we wczesnym średniowieczu niejako sa- morzutnie wykształciły się liczne wsie o specjalistycznym 114 profilu gospodarczym, które nasi władcy tylko podporząd- kowali państwu wczesnofeudalnemu. W większości wy- padków działo się jednak odwrotnie. To państwo narzu- cało części osadników — stosownie do swoich potrzeb — rodzaj rzemieślniczego lub usługowego świadczenia, przy- czyniając się jednak nierzadko do znacznego rozwoju zajęć pozarolniczych. Ustawały one przeważnie wraz z upadkiem tego wczesnofeudalnego systemu gospodarki państwowej. Czasem natomiast przeżywały ten system, • wpływając w okresie kilku stuleci na gospodarczy profil niektórych wsi. Zdarzało się jednak, że monarcha celowo sprowadzał osadników o pewnych rzadszych umiejętno- ściach, tworząc od nowa pewne osady służebne. Posługi- wał się w tym celu zapewne głównie jeńcami wojennymi. Gali Anonim np. poświadcza, że Bolesław Chrobry miał ptaszników i łowców „niemal wszystkich narodów". Budowa wielkich grodów o charakterze administracyj- no-wojskowym musiała się odbywać wspólnym wysiłkiem dużej liczby ludności, tak zresztą, jak grodów epoki ple- miennej. O ile jednak tamte budowała ludność niemal samorzutnie, we własnym bezpośrednim interesie, o tyle w nowym układzie stosunków społeczno-ustrojowych sta- ło się to jej obowiązkiem. Z pewnością nie stosowano na- wet wyłączeń na rzecz mieszkańców posiadłości tworzącej się warstwy feudałów. Świadczenie było więc powszechne i w tym charakterze utrzymało się najdłużej. Gdy inne zmieniały się z czasem w prywatno-prawne, ono pozo- stało jako publiczne. Wielkie grody epoki wczesnego feudalizmu — w znacz- niejszym stopniu niż dawne plemienne — zaczęły przy- ciągać osadników stałych. Osiadali oni w ich pobliżu, tworząc charakterystyczne dla tej epoki podgrodzia. Wpływało na ten proces zarówno poczucie bezpieczeń- stwa u boku dobrze obwarowanych i obsadzonych załoga- mi wojskowymi grodów, jak też zapotrzebowanie tych grodów na różne artykuły rolniczo-hodowlane i rzemieślni- cze, nie dające się w pełni pokrywać ze świadczeń ludno- ści służebnej. Zarówno przez budowę grodów o nowych funkcjach administracyjno-wojskowych, jak i przez nowy system świadczeń, państwo wczesnofeudalne przyśpie- szyło rozwój społecznego podziału pracy i stworzyło po- »• 115 trzebę stosowania pieniądza, której już nie mogły sprostać monety obce. Należało więc wprowadzić pieniądz własny. Jeszcze za Mieszka I moneta wybijana w niewielkiej ilo- ści w Polsce miała znaczenie raczej symboliczne niż eko- nomiczne, ale już za Bolesława Chrobrego emisje stały się liczniejsze, a odpowiadały zapewne rodzącym się po- trzebom państwa i społeczeństwa. Bardzo istotnym i przełomowym elementem tworzącego się państwa wczesnofeudalnego w Polsce była również nowa nadbudowa ideologiczna w postaci religii chrześci- jańskiej, która ponad kultami i świadomością plemienną tworzyła świadomość nową, integrującą państwo w duchu chrześcijańskiego uniwersalizmu, wierności władcy i po- kory. S. Walka o nowy kształt terytorialny państwa Całe niemal panowanie Mieszka I (ok. połowy X w. — 992 r.) wypełnia walka o rozszerzenie podstaw terytorial- nych państwa. Walka ta miała bardzo doniosłe znaczenie, bo w jej wyniku zostały zespolone plemiona o bardzo bli- skich sobie cechach kulturalno-językowych, osiadłe na zwartym pod względem geograficznym obszarze. Panowa- nie Mieszka I jest więc jednym z najważniejszych w na- szych dziejach etapów tworzenia się polskiej .wspólnoty polityczno-kulturalnej. Jeżeli kolebką państwa Polan była Wielkopolska, lub może tylko jej część z ośrodkiem w Gnieźnie, to do naj- wcześniejszych zdobyczy tego państwa musiały należeć pozostałe obszary Wielkopolski oraz Kujawy. Bawiący w 965/966 r. na dworze praskim Bolesława I Ibrahim ibn Jakub, o Polsce prawdopodobnie nieźle poinformowany ze względu na żywe wówczas kontakty Polski z dworem czeskim, napisał o państwie Mieszka I, że jest ono naj- rozleglejsze z krajów słowiańskich i graniczy od północy z Prusami, a od wschodu z Rusią. W granicach tego pań" stwa znajdowało się zatem wówczas Mazowsze. Autor nazwał Mieszka ,,królem północy" i wspomniał o jego sąsiedztwie z Wieletami (może przez Lubusz). Podbój Po- morza Zachodniego został przez Mieszka dokonany w la- tach 967 - 972; Pomorze Gdańskie spośród nadmorskich 116 obszarów w pierwszej kolejności musiało zostać włączo- ne do Polski. Kraków, który był wówczas ważnym . punktem etapowym na drodze handlowej z Rusi Kijow- skiej do Pragi, został przez Ibrahima zaliczony do władz- twa księcia Czech Bolesława. Odosobniony pozostał po- gląd (J. Dąbrowski), że Kraków, a także Śląsk, w X w. w skład państwa czeskiego nie wchodziły. W tradycji czeskiej, utrwalonej w dokumencie biskupstwa praskiego z 1086 r., zwierzchność Kościoła czeskiego rozciągała się niegdyś na śląsk i na Małopolskę. Czas tej zwierzchności łączyć należy najprawdopodobniej z ostatnią ćwiercią X w., bowiem biskupstwa w Pradze i Ołomuńcu zostały kreowane około 973 r. Próba jej odnoszenia do okresu państwa wielkomorawskiego, które upadło około 906 r., nie znalazła uznania. W każdym razie biskupstwo praskie pretendowało do odnowienia tej zwierzchności jeszcze pod koniec XI w. Mamy wreszcte wyraźne wskazówki źródło- we, że dopiero Mieszko I, i to w schyłkowym okresie swe- go panowania, zajął na rzecz Polski obie wspomniane dzielnice. Do Śląska najprawdopodobniej odnosi się wzmianka kroniki Thietmara pod 990 r. o „królestwie" zabranym przez Mieszka I Czechom, oraz współczesna jej wiadomość tzw. Mnicha sazawskiego o utracie Niemczy przez Czechy. Nie można zresztą wykluczyć poglądu, że Małopolska weszła w trwały związek z Polską dopiero pod panowaniem Bolesława Chrobrego. Kosmas pisze wprawdzie, że zajął ją Mieszko I, ale jako datę tego faktu podaje rok 999, który odpowiada już Chrobremu. Jedyną stratą terytorialną Polski z czasów Mieszka I byłoby pogranicze polsko-ruskie z grodami Przemyśl i Czerwień, które według tradycji ruskiej zostało oder- wane od kraju „Lachów" przez Włodzimierza Wielkiego w 981 r. Pod koniec panowania Mieszka I granice jego „gnieź- nieńskiego" państwa zostały opisane w tzw. akcie DaBome iudex (990 - 992), który znamy niestety tylko z mocno skażonego streszczenia. Państwo to opierało się prawdo- podobnie od strony północnej o morze, od strony wschod- niej graniczyło z Prusami i Rusią; stąd granica szła do Krakowa, przy czym niektórzy badacze przyjmują, że je- szcze Krakowa nie obejmowała; dalej biegła ku rzece 117 Odrze i trudnej do zidentyfikowania miejscowości Alemu- re (może Ołomuniec), z kolei ku siedzibom Milczan, ale ich nie obejmowała, i wreszcie — z biegiem Odry, za- pewne aż ku morzu. Jeżeli tak zarysowane terytorium państwowe zostało zespolone pod jedną władzą świadomie i celowo, to świadczy to o mądrości twórców państwa polskiego i zro- zumieniu jego najżywotniejszych interesów. Jeżeli zaś było efektem zbiegu okoliczności, był to zbieg nadzwy- czaj szczęśliwy. Tworzyły to terytorium w sposób niemal idealny dorzecza Wisły i Odry, wzajemnie na siebie za- chodzące i nie wykazujące nawet w niektórych miejscach wyraźnego działu wodnego. Obie rzeki wraz z ich dopły- wami, a także pas jezior na naszej części Niżu Środko- woeuropejskiego, stanowiły główne szlaki ruchu osadni- czego, a nierzadko także ważne arterie komunikacyjne. Sieć hydrograficzna była tu więc istotnym czynnikiem integrującym te grupy etniczne, które znalazły się w gra- nicach tworzonego w drugiej połowie X w. organizmu państwowego Polski. Tylko podmokłe obszary nadnoteckie, osłonięte po obu stronach szerokimi pasami puszczy, w sposób naturalny separowały Pomorze i utrudniały je- go zrośnięcie się z resztą ziem polskich. To zwarte pod względem geograficznym, etnicznym i osadniczym terytorium Polski ze schyłku X w. opierało się od południa o naturalną granicę górską Karpat i Su- detów; od zachodu było osłonięte pasem puszcz, zalega- jących międzyrzecze Bobru i Nysy (Łużyckiej). Począwszy od ujścia tej ostatniej rzeki, Odra — pozbawiona dopły- wów lewobrzeżnych, a mająca całe swoje zlewisko po stronie wschodniej — stanowiła wyraźną i trudno do- stępną bagnistą zaporę od zachodu. W dwu miejscach jednak idące od strony wschodniej fale osadnicze prze- kroczyły tę rzekę, obejmując obydwa jej brzegi: raz w re- jonie ujścia Warty, gdzie Odra wygina się ku wschodowi, teren jest suchszy, a na jej zachodnim przedpolu stanął gród Lubusz, i drugi raz w rejonie Szczecina, gdzie z kolei brzeg zachodni suchszy jest od wschodniego. Dalej od ujścia Odry i wyspy Wolin, związanej pod względem osadniczym z pomorską grupą Słowian, granica biegła morzem do ujścia Wisły. O dolny, podmokły od wschodu ». bieg tej rzeki oparła się granica między osadnictwem słowiańskich Pomorzan i litwo-bałtyjskich Prusów. Tylko tutaj, mniej więcej od ujścia Osy, rzeka ta dzieliła ludzi i kultury, a dalej w górę już tylko łączyła mieszkańców obu jej brzegów. Od ziemi chełmińskiej ku wschodowi granica między Prusami a kujawsko-mazowieckimi Sło- wianami była dość płynna. Stanowił ją pas mokradeł, je- zior i puszcz; tu była możliwość wzajemnego przenikania się obu grup etnicznych, ale w X w. musiały one być jeszcze od siebie odległe. Płynna była na całej swojej dłu- gości granica wschodnia. Dorzecze Wisły splatało się tu niemal z dorzeczami Niemna, Prypeci i Dniestru. Granicę w pewnym sensie naturalną mógł tu stanowić w swoim środkowym biegu Bug, ale od strony zachodniej osadni- ctwo zatrzymywało się na strefie lasów i mokradeł ciąg- nących się na wschód ku górnej Prypeci. Dopiero na po- łudnie od tej strefy bagnisto-leśnej znajdowały się te- reny zasiedlone z kilkoma znacznymi grodami, o przej- ściowym polsko-ruskim etnicznym i kulturalnym cha- rakterze. Od zarania naszej państwowości te tzw. grody czerwieńskie, wraz z noszącym podobne przejściowe ce- chy dorzeczem Sanu, były przedmiotem sporów między Polską a Rusią. Terytorium państwowe Polski z końca X w. liczyło nie więcej niż 250 tyś. km2. Stan jego zaludnienia szacuje się na około l min mieszkańców. Było więc ono zasiedlone rzadko (około 4 mieszkańców na l km2), w sposób bar- dzo nierównomierny, a krajobraz puszczański dominował jeszcze na rozległych obszarach. Natomiast większe sku- piska osadnicze musiały się znajdować, idąc od północy, w rejonie Wolina, Pyrzyc, Kołobrzegu, Sławna, Słupska, Gdańska, Tczewa i Chełmna. Pas intensywnie zasiedlo- ny ciągnął się od Poznania i Giecza, przez Gniezno, Krusz- wicę, Płock gdzieś po Wyszogród. Bardziej na południe stwierdzić można kilka ośrodków o większym potencjale demograficznym, jak zwłaszcza w rejonie Kalisza, Łęczy- cy, Sieradza. Potem znowu mamy pas gęściej zasiedlony gdzieś od Wolborza po Radom. Na Śląsku jako oś osad- nictwa rysuje się wyraźnie Odra, na co wskazują dobrze udokumentowane terytoria plemienne Dziadoszan, Ślężan, Opolan i Golęszyców. Już w owych zamierzchłych czasach T licznych osadników przyciągały również dopływy tej rze- ki, a zwłaszcza Kaczawa, Bystrzyca, Ślęża, Oława, Nysa Kłodzka i Olza. Dużym potencjałem ludnościowym odzna- czała się również Małopolska, szczególnie lewy brzeg Wi- sły na zwartym obszarze od Krakowa po dolinę Nidy, czy jeszcze na wschód od tej rzeki w rejonie Sandomie- rza i Zawichostu po Wyżynę Lubelską. Wreszcie znacz- na wyspa osadnicza znajdować się musiała w dolinie Sanu, gdzie na czoło wysunął się gród Przemyśl. magdeburskiej, nie cofającej się nawet przed stwarza- niem fałszywych podstaw prawnych (czego dowiodła zre- sztą nauka niemiecka). Właśnie cytowany już akt Dagome łudex, w którym Mieszko poddał swoje państwo pod pro- tekcję Stolicy Apostolskiej, miał na celu w pierwszym rzędzie wyjednanie dla Polski statusu odrębnej prowincji kościelnej. Udało się dopiąć tego celu dopiero Bolesławo- wi Chrobremu, ale był to i tak sukces olbrzymi, skoro wcześniej schrystianizowane Czechy uzyskały własne ar- cybiskupstwo dopiero około połowy XIV w. 4. Chrzest Polski 'Jednym z najdonioślejszych aktów politycznych pań- stwa Mieszka I było przyjęcie chrześcijaństwa. Sposób, w jaki tego aktu dokonano, dowodzi ogromnej zręczności i przezorności Mieszka. Właśnie na dworze Ottona I przez wiele lat dojrzewała myśl założenia arcybiskupstwa w Magdeburgu, które w sferze kościelnej realizowałoby program ekspansji wschodniej cesarstwa. Arcybiskupstwo to istotnie zostało powołane do życia w 968 r.; miało wy- tyczone granice od strony zachodniej, a otwarte było ku wschodowi. Mieszko jednak był szybszy. Pojął w 965 r. za żonę Dobrawę córkę księcia czeskiego Bolesława I, a w następnym roku przyjął wraz ze swoim dworem chrzest; z kolei nastąpiła chrystianizacja kraju. Czechy nie miały jeszcze wówczas własnego biskupstwa, lecz na- leżały do bawarskiej diecezji w Ratyzbonie. Ta zaś wcho- dziła w skład kierowanej z odległej Nadrenii archidiecezji mogunckiej, której konkurentem na wschodzie miał się stać Magdeburg. Wygrał tu więc Mieszko konflikt kościo- ła niemieckiego i w ten sposób zapewnił chrystianizowa- nej Polsce status misyjnego terytorium, podległego bez- pośrednio Rzymowi. Pierwszym biskupem misyjnym Pol- ski był Jordan, który pochodził zapewne z krępu kultury romańskiej, może z Włoch, a może z Lotaryngii. Jego na- stępcą był Niemiec Unger. Biskupstwo misyjne miało cha- rakter przejściowy i musiało z czasem przybrać diece- zjalną formę organizacyjną. Mieszko pokonał z pewno- ścią rozliczne trudności, aby nie dopuścić do podporząd- kowania Polski pod względem kościelnym archidiecezji 5. Stosunek Mieszka I do cesarstwa Król niemiecki z dynastii saskiej Otto I odnowił w 962 r. godność cesarza rzymskiego i związał ją trwale z króle- stwem niemieckim. Zatem królowie niemieccy zyskali nie tylko najwybitniejszą pozycję wśród władców zachodniej i środkowej Europy, ale podjęli plan rozciągnięcia swojej zwierzchności, w zakresie władzy świeckiej, nad całym światem zachodniochrześcijańskim. Mieszko wcześnie zro- zumiał tę. ideę, bo już wkrótce po koronacji cesarskiej Ottona I nazwany zostaje przez kronikarza niemieckiego Widukinda „przyjacielem cesarza", co potwierdza nadto Thietmar, nazywając go pod 972 r. „wiernym cesarzowi". Owa przyjaźń i wierność okupywana była przez Mieszka trybutem z terytorium „aż do rzeki Warty", a więc tery- torialnego nabytku Polski na południe od rzeki Warty. Traktował Mieszko tę przyjaźń jako zło konieczne, mają- ce go doraźnie zabezpieczyć przed ekspansją Marchii Wschodniej, która z rejonu górnej Łaby dokonała właśnie w 963 r. zaboru Łuźyc. Zarówno po śmierci Ottona I (973), jak i Ottona II (983), popierał do tronu cesarskiego przeciwko dynastii saskiej księcia bawarskiego Henryka zwanego Kłótnikiem. Formalną przyjaźń z cesarzem przeplatały konflikty Mieszka ze wschodnioniemieckimi feudałami. W 963 r. najechał Polskę na czele pogańskich Kedarów skłócony z cesarzem przedstawiciel niemieckiego świata feudalne- go Wichman. Zadał on klęskę Polakom w bitwie, w któ- rej poległ nieznany z imienia brat Mieszka I. Informa- cja o tej bitwie kronikarza niemieckiego Widukinda jest pierwszą wzmianką źródłową o Mieszkowym państwie. W cztery lata później ten sam Wichman poległ w walce z Mieszkiem. W 972 r. doszło do zbrojnego starcia między Polską a margrabią Marchii Wschodniej Hodonem. Szalę zwycięstwa w słynnej bitwie pod Cedynią przechylił na rzecz Mieszka jego brat Czcibor. Zwycięski Mieszko zo- stał wezwany przed Ottona I do Kwedlinburga, gdzie dal- szą przyjaźń z cesarstwem okupić musiał oddaniem na dwór cesarski, w charakterze jak gdyby zakładnika, swego syna Bolesława, zwanego później Chrobrym. Gdy wnet zmari Otton I, a Mieszko poparł jego bawarskiego rywala, doprowadziło to do zerwania przyjaznych stosunków Pol- ski z cesarstwem. W 979 r. Otto II podjął nawet wyprawę zbrojną przeciw Mieszkowi, która jednak nie przyniosła zamierzonego rezultatu. Nie przywrócono zerwanej świe- żo zależności trybutarnej Mieszka od cesarstwa, a gwa- rancją dobrych stosunków polsko-niemieckich miało być na przyszłość małżeństwo Mieszka z Odą, córką margra- biego Marchii Wschodniej Dytryka. Po śmierci Ottona II (983) Mieszko znów poparł Henryka Kłótnika, który jed- nak tronu nie osiągnął. Aby uprzedzić konflikt zbrojny, uznał Mieszko zwierzchność cesarstwa nad swoim pań- stwem, a przy tej okazji złożył zwycięskiemu Ottonowi III egzotyczny dar w postaci wielbłąda. W 990 r. w trakcie wojny z Czechami, której najbardziej prawdopodobnym efektem było przyłączenie Śląska do Polski, korzystał Mie- szko z pomocy militarnej cesarstwa. 6. Początek panowania Bolesława Chrobrego Mieszko I zmarł w 992 r., pozostawiając dwu synów z małżeństwa z Odą, córką margrabiego Dytryka, oraz Bolesława zwanego Chrobrym ze związku małżeńskiego z Dobrawą. Brak Bolesława w akcie Dagome iudex na- suwa przypuszczenie, że mógł on być przez Mieszka od- sunięty na rzecz synów z drugiego małżeństwa, lub że miał wcześniej wydzielone własne państwo, np. na terenie ziemi k-rakowskiej. Jakkolwiek było, zdołał on po śmierci ijca zawładnąć całą jego spuścizną, usuwając na wygna- lie Odę wraz z jej synami i oślepiając jakichś uzurpato- rów być może z bocznej linii Piastów, w osobach Przy- fcywoja i Odylena. Bolesław dziedziczył państwo, które miało dobrze uło- żone stosunki z cesarstwem, zapoczątkowane zapewne za- łaegi w Rzymie o polską prowincję kościelną, a może a o koronę królewską, korzystnie zapowiadające się sto- itunki ze Skandynawią, którym drogę utorowało małżeń- itwo córki Mieszka I, rodzonej siostry Bolesława, Swię- tosławy — Storrady, z Erykiem Zwycięskim, królem StWecji i Danii, a z kolei po śmierci tegoż (994) wydanej la Swena Widłobrodego, króla duńskiego. Korzystnie układały się też stosunki z Węgrami dzięki małżeństwu Bostry Mieszka Adelajdy z twórcą państwa węgierskiego Gejzą. Zaognione zapewne pozostały stosunki z Czechami po niedawnej wojnie, a być może również stosunki z Ru- s;ą, która zagarnęła w 981 r. Przemyśl z tzw. grodami 'czerwieńskimi. W panowaniu Bolesława Chrobrego wyróżnić się dają wyraźnis dwa etapy. W pierwszym dziesięcioletnim mniej więcej okresie kończył Bolesław budowlę ojca, zabiega- jąc o polską prowincję kościelną oraz o koronę. Pogłębił sojusz z cesarstwem i wykorzystał te szansę, które mogły mu zjednać Stolicę Apostolską. Okazja nadarzyła się, gdy Wojciech syn czeskiego wielmoży Sławnika, dwukrotnie powoływany na biskupstwo praskie, w drodze powrotnej z Rzymu w 996 r. — wobec wymordowania jego rodziny w Czechach — szukał schronienia w Polsce. Bolesław przyjął go chętnie i dopomógł w realizacji jego misyjnych planów. Śmierć Wojciecha podczas misji pruskiej (997), a z kolei wykupienie na wagę złota jego zwłok przez Bo- lesława, sprawiły, że Polska zyskała własnego męczenni- ka, którego w Rzymie uznano za świętego. Dzięki temu atutowi już w 999 r. papież Sylwester II kreował „arcy- biskupstwo św. Wojciecha", które powierzył bratu mę- (czennika Radzimowi Gaudentemu. W roku następnym ce- ! sarz Otto III podjął wotywną wyprawę do grobu tegoż męczennika, włączając przy tej okazji Bolesława Chrobre- go do swego planu „odnowy cesarstwa rzymskiego". 7. Zjazd gnieźnieński 1000 roku ^ ^ Wojciecha i wyprawO z nim 300 pancernych ry- Mimo swojej religijnej oprawy zjazd gnieźnieński b^-^p^acji uchwał i symboliki zjazdu gnieźnień- aktem politycznym o dużej doniosłości. Odbił się głośnym niektórzy uczeni idą bardzo daleko, domyślając echem we współczesnym świecie chrześcijańskim. Zosti^ ^ Q^ ^ ^y^ Bolesława Chrobrego swoim za- obszerme opisany w zaginionym żywocie św. Wojciecha, ^ ^^ następcą na tronie cesarskim. Do takich z którego odnośnych informacji czerpał zapewne Ga(^^ ^^ ^ uprawniają, wydaje się jednak bar- Anomm, wiele uwagi poświęcił mu też w gorzkich słot^ prawdopodobne, iż w cesarsko-papieskim programie WaCh biskUD mersehiir.lli-i Thiptmnr n Tnfcnootrrumlir J - wach biskup merseburski Thietmar, a zarejestrowały ^odnowy imperium rzymskiego", którego ideowy wyraz również roczniki niemieckie. Zjazd został przez Polsl^stawia znana miniatura z ewangeliarza Ottona III starannie przygotowany w Stolicy Apostolskiej i na dwo^ ^ ^ Germanii i Słowiańszczyzny skła- rze cesarskim w drodze dyplomatycznej. Bolesław ni, ^ cesarzowi), Bolesławowi przypaść miała god- szczędził środków, by wypadł dostojnie i okazale. B<^ ^ ^^ słowiańskich. więc w pewnym sensie prezentacją cywilizacyjnego do. ^ ^g ^^ ^ powiodło się Bolesławowi Chrobre- robku młode] państwowości polskiej wobec najwyższe^,, ,„„„i,„„,„ ,,„,.„„„ i.^^^iripi sknrn król miał hvć nu uzyskanie korony królewskiej. Skoro król miał być autorytetu ówczesnego świata zachodniochrześcijańskiegi Nawet niechętny Polsce i BoLTawo^C^bre^u"^^^""""1' nie ^""y1 aktkoronacJi" przez cesa- rza, potrzebna była sakra papieska. Zabiegi czynione w Rzymie w r. 1000 nie odniosły rezultatu, a wnet, wo- mar musiał przyznać, że prezentacja ta wypadła bard4 okazale, i nieć zmiany na tronie cesarskim, zostały w Stolicy Apo- ^yiolskiej udaremnione. Według późniejszej tradycji, ko- Realne korzyści, jakie Polska wyniosła ze zjazdu gnie® ^^ ^ nieńskiego, były bardzo duże. Potwierdzając decyzję St^^^ta^^^czTs d^"Po!skru"7a^eża" wyjednana, Ił f* V A r'1/tC'l-rtlolrim /\ iii--rvrr\v"vr^t-i^ 11 " '•t — .n.1-^ •-> ^S — ->1~1-;—^ — — - ——•_• 11- ' • - - - |ror licy Apostolskiej o utworzeniu odrębnej polskiej prowini^ wskutek zbiegu niesprzyjających okoliczności cji kościelnej, przekazał równocześnie Otto na przyszłoś Bolesławowi i jego następcom władzę inwestytury dosto} ników kościelnych, a więc prawo obsadzania zarówni stolicy arcybiskupiej i powołanych wówczas do życii biskupstw (Kołobrzeg, Wrocław, Kraków), jak też pozo stającego dotąd w bezpośredniej podległości Rzymowi bii skupstwa misyjnego, któremu wytyczono teraz obsza dostał ją Stefan węgierski. 8. Nowe nabytki terytorialne Ze śmiercią Ottona III (styczeń 1002) zbiega się prawie początek nowego etapu polityki Bolesława Chrobrego. Jej diecezjalny ze stałą siedzibą w Poznaniu. Gali Anonii^^^y" "^"g ^zdobyc7e" tery tonalne na zachodzie, po- informuje, że Otto uznał Bolesława godnym królewskiej ^^ ^ wschodzie. Dopatrywano się w tym chęci two- godności, a na znak tego włożył na jego głowę swoją ce- ^^ rodzaju marchii, które na przedpolu łatwiejszych sarską koronę i nazwał go „bratem i współpracownikiem granicznych strzec miały nienaruszalności tery- cesarstwa" oraz „przyjacielem i sprzymierzeńcem naroda ^^ państwowego Polski. Brak jednak na to wystar- rzymskiego". Akt ten wychodził znacznie poza symbo. rających dowodów liczne znaczenie, skoro Thietmar pisał • wyrzutem; „Niect ^ kwietniu 1002 r gdy został zamordowany margra- Bóg wybaczy cesarzowi, że czyniąc trybutariusza panern( ^ ^^ miśnieńskiej Ekkehard, Bolesław zajął Łużyce wyniósł go tak wysoko"... Obustronne dary umocniły za. ^ ^^ wkroczył do Miśni, a córkę swą Regelindę wydał dzierzgnięte więzy przyjaźni. Cesarz ofiarował Chrobrenu ^ Hermana syna Ekkeharda. Świeżo wybrany królem domniemany gwóźdź z krzyża Chrystusowego i tzw. włó., ^^im Henryk II uznał wprawdzie Łużyce i Milsko cznię św. Maurycego, zaś Bolesław darował cesarzowi ra- ^ ^^ Bolesława z ramienia Niemiec, ale w ugodzie 12* 12S krył się zalążek konfliktu. Wnet potem Bolesław wmie- szał się w sprawy czeskie. Bunt przeciwko tamtejszenu władcy, okrutnemu Bolesławowi Rudemu, umożliwił Chro- bremu wprowadzenie na tron czeski oddanego sobil Władywoja (spoza dynastii Przemyślidów). Gdy zaś te) związał się z Henrykiem II, Chrobry dopomógł Bolesła- wowi Rudemu powrócić do władzy. Wobec nowych okru cieństw tegoż, sam Bolesław Chrobry został powołany ns księcia Czech. Oślepił swego rywala i przez 18 miesięc? sprawował rządy w Czechach i na Morawach. Z kolei przjj poparciu Henryka II brat Bolesława Rudego Jaromił usunął z Czech Chrobrego i załogi polskie. Przy Polscą pozostały jednak Morawy, a prawdopodobnie również Sło-i wacja. Epizod czeski Bolesława Chrobrego był zarazem początkiem długotrwałej wojny Polski z Henrykiem II( Pierwszy jej etap rozegrał się na terenie Łużyc i Milska. a znalazł ciąg dalszy w uciążliwej dla Niemców, wspieraj nych przez pogańskich Lutyków, wyprawie w głąb Pol^ ski. Mimo skucesów militarnych Henryka II i wkrocze- nia jego wojsk w głąb Wielkopolski zawarty w 1005 n pod Poznaniem pokój, którego warunków nie znamy, nią był w pełni dla Niemców zadowalający, skoro współcze- sne źródło niemieckie nazywa go „złym pokojem". Za- ważyła na tym zapewne porażka najeźdźców na krótko przed rozpoczęciem pertraktacji, o czym wspomina Tiliet-i mar. Nowy konflikt zbrojny rozpoczął się w 1007 r. Bo- lesław Chrobry zajął ponownie Łużyce i Milsko, a w łu- pieskim pochodzie doszedł aż pod Magdeburg. Odweto- wa wyprawa Henryka II przeciw Polsce dotarła do Gło- gowa, ale nie przyniosła sukcesu. W związku z zabiegami! o koronę cesarską, poszedł Henryk II w 1013 r. na zjeździe w Merseburgu na ustępstwa. Bolesław zdołał prawdopo- dobnie utrzymać Łużyce z Milskiem jako lenno niemiec- kie. Henryk II udzielił Bolesławowi pomocy zbrojnej w jego wyprawie na Ruś w tymże roku, a z kolei Bole- sław winien był wspierać włoską wyprawę Henryka wl 1014 r. Ten jednak posiłków nie udzielił, co stało się wstę- pem do nowej fazy konfliktu zbrojnego. W 1015 r. rozpo- częła się wyprawa cesarza Henryka II przeciw Polsce. Na- jeźdźcy zdołali wprawdzie przekroczyć Odrę, ale nękani przez polskich obrońców musieli się wycofać. W dwa lata 126 1 później ruszyła nowa wyprawa cesarska. Plan uderzenia na Polskę od wschodu przez Jarosława Mądrego nie do- szedł do skutku. W toku tej wyprawy wojsko polskie miało swoją chlubną kartę w postaci trzytygodniowej bo- haterskiej obrony śląskiego grodu Niemczy. Pokój budzi- szyński 1018 r. zakończył tę trzecią fazę konfliktu. Polska zatrzymała Łużyce i Milsko oraz Morawy. Celem utwier- dzenia pokoju Bolesław pojął za żonę córkę Ekkeharda, a siostrę margrabiego Miśni, Hermana, Odę. 9. Ruś w polityce Bolesława Chrobrego Ważne miejsce w polityce zagranicznej Bolesława Chro- brego zajmowała sprawa ruska. Celem tej polityki nie był jednak podbój Rusi, lecz • co najwyżej podporządko- wanie Polsce, a w każdym razie oderwanie jej od soju- szu z Niemcami; nadto chodziło o włączenie do Polski pogranicznego terytorium tzw. grodów czerwieńskich. Po- przez małżeństwo swojej córki ze Swiętopełkiem, synem księcia kijowskiego Włodzimierza Wielkiego, zamierzał Bolesław utrwalić własne wpływy na Rusi po wspomnia- nej wyprawie z 1013 r. Temu samemu celowi służyć miała poufna misja ruska biskupa kołobrzeskiego Reinberna. Cała akcja nie doprowadziła do zamierzonego rezultatu, a w 1017 r. doszło do sojuszu między Jarosławe||a Mądrym a cesarzem Henrykiem II. Toteż w roku następ8St(p pod- jął Bolesław znowu wyprawę na Ruś. Odniósł duży suk- ces militarny, zdobył liczne łupy, w drodze powrotnej za- jął na rzecz Polski grody czerwieńskie. Osadził też na tronie kijowskim na krótko Swiatopełka, ale po ustąpie- niu Polaków wyparł go brat Jarosław Mądry. Bolesław pogodził się z tym faktem i ułożył z Jarosławem popraw- ne sąsiedzkie stosunki. 10. Ostatnie lata rządów Bolesława Chrobrego Z rokiem 1018, na który przypadły największe sukcesy polityki zagranicznej Bolesława Chrobrego, urywa się najlepsze źródło do jego panowania, kronika Thictmara. 127 Stąd brak nam pełniejszej informacji do ostatnich lat Bo- lesławowych rządów. Niektórzy badacze (D. Borawska, A. F. Grabski) domyślają się, że w okresie tym wstrzą- snęła Polską jakaś rewolucja czy bunt, inni przyjmują za Kosmasem, że w 1021 r. Polska utraciła Morawy (S. Za- krzewski). Na domyśle oparta jest informacja naszej hi- storiografii o nowej wojnie Bolesława z Rusią około 1020 - 1022 r. Pewne jest natomiast, że po śmierci w 1024 r. najpierw niechętnego Polsce papieża Benedykta VIII, a wnet po nim cesarza Henryka II, wszczął Bolesław w Stolicy Apostolskiej energiczne starania o koronę kró- lewską. Koronował się zaś w Gnieźnie w 1025 r. prawdo- podobnie na dwa miesiące przed śmiercią. 11. Zmierzch i upadek monarchii pierwszych Piastów Na swego następcę desygnował Bolesław Chrobry Mie- szka II, który wnet po śmierci ojca koronował się. Star- szy jego brat przyrodni Bezprym został z woli ojca osa- dzony w klasztorze kamedułów koło Rawenny, młodszy zaś, imieniem Otto, zrazu nie przedstawiał niebezpieczeń- stwa dla nowego władcy. Rządy Mieszka II były konty- nuacją mocarstwowej polityki Bolesława Chrobrego. Przy Polsce pozostawała jeszcze większość nabytków teryto- rialnych Chrobrego, a więc Łużyce i Milsko, strzegące wejścia do Polski przez tzw. Bramę Łużycką, posiadała też Polska wbrew dawniejszym domniemaniom na przed- polu Bramy Morawskiej — Morawy, a u przejścia z Ma- łopolski na Węgry — Słowację. Przy Polsce pozostało również terytorium pograniczne w stosunku do Rusi, tzw. grody czerwieńskie. We wsześniejszym okresie swego panowania włączył się Mieszko II do wielkiej polityki środkowoeuropejskiej. Akcentował silnie swoją niezależność wobec cesarstwa i związał się z opozycją niemiecką w stosunku do Kon- rada II, sięgając swoimi wpływami aż do dalekiej Nad- renii. Siadem porozumienia czy sojuszu Mieszka II z wro- gą cesarzowi. Lotaryngią jest kodeks liturgiczna z wiae- rnnkiem Mieszka l adresowanym doń pełnym pochwał h podziwu dla jego królewskiej godności listem Matyldy, córki Herimana szwabskiego, a żony księcia Lotaryngii Fryderyka. Wyrazem czynnego zaangażowania Mieszka w sprawy cesarstwa były dwukrotne jego dywersyjne wyprawy w głąb Saksonii (1028, 1030), które sięgnęły ;w niszczącym, wspieranym przez Lutyków pochodzie aż jpo rzekę Saalę. Odwetowa wyprawa Konrada II (1029) 'dotarta zaledwie do Łużyc. Mimo doraźnych sukcesów polityczno-militarnych Mie- ^«zka, nad Polską zawisło niebezpieczeństwo. O udział w rządach upomniał się najstarszy syn Chrobrego Bez- Drym, który już wcześniej porzucił życie zakonne, a po- darty został przez trzeciego syna Bolesława — Ottona. i Mieszko wygnał braci z kraju, ale to sytuacji nie po- prawiło, bo weszli oni w porozumienie zarówno z wrogim Polsce cesarstwem, jak i z Rusią. W 1031 r. doszło do dwustronnego ataku na Polskę. Po nieudanej próbie opo- ru przeciw Konradowi II, Mieszko uciekł do poróżnio- nego z cesarzem księcia czeskiego Udairyka. Od strony Rusi wkroczyli do Polski bracia Mieszka. Bezprym objął rządy, a dla pozyskania poparcia ze strony cesarstwa odesłał przez żonę Mieszka Rychezę na dwór Konrada II polskie insygnia koronacyjne. Wnet padł jednak ofiarą zamachu, który umożliwił Mieszkowi powrót do kraju. W wypadkach 1031 r. Polska poniosła duże straty tery- torialne. Łużyce i Milsko odpadły od Polski bezpowrot- nie, tzw. grody czerwieńskie zajęli Rusini, Morawy — Czesi. Polska utraciła, prawdopodobnie wówczas, również Słowację na rzecz Węgier. Ale i wewnątrz państwa sy- tuacja Mieszka była niełatwa. Jeszcze w ciągu 1032 r. musiał się on stawić w Merseburgu przed oblicze cesar- skie i przyjąć podyktowane mu warunki. Cesarz podzie- lił Polskę między Mieszka i jego brata Ottona, a nadto — jak się wydaje — wykroił osobną dzielnicę jakiemuś Dytrykowi, bratankowi Chrobrego. Rychłe zejście Ottona, na którego targnął się jego własny giermek, a może rów- ' nicż usunięcie Dytryka, umożliwiły na krótko Mieszkowi zjednoczenie kraju, ale już w 1034 r. także on zginął gwałtowną śmiercią. 12. Powstanie ludowe i reakcja pogańska żeli nie dotyczy innych wydarzeń — przechowała mylne Okres od zgonu Mieszka II w 1034 r. do najazdu Brze- Jego daty. Wprawdzie Gali pisze, że wywołali je „wy- tysława I czeskiego na Polskę latem 1039 r. i następu- zwoleńcy" i „niewolnicy", nie ulega wątpliwości, że ter- jącego tuż po nim powrotu do kraju syna Mieszkowego minologia ta nie jest precyzyjna, i że główną siłą napę- Kazimierza przedstawia się w naszych źródłach zagad-dową powstania była ludność wolna, której coraz bar- kowo. Nie wiadomo przede wszystkim, kto był u władzy dziej dawała się we znaki stale wzrastająca renta feudal- w tym pięcioletnim okresie. Nie informują o tym ani na; właściwi niewolnicy mogli się do tego ruchu włą- Gall Anonim, ani Mistrz Wincenty Kadłubek, ani roczniki czyć. Nie trzeba bowiem dowodzić, że liczne wojny z cza- polskie. Również informacji na ten temat nie zawiera sów Chrobrego i Mieszka II, jeżeli nawet przynosiły duże kronika Kosmasa, choć obszernie opisuje najazd Brzety- lupy, ogromnym ciężarem spadały na całą wieśniaczą sława. Analogicznie rzecz się przedstawia we współ- ludność kraju. Kto inny na cele wojenne pracował, a kto czesnych źródłach niemieckich, na ogól interesujących inny zgarniał łupy. Wojna była formą podziału dochodu się sprawami polskimi. Jedynie Kronika wielkopolska, społecznego. Także utrzymanie Kościoła, coraz bardziej spisana w drugiej połowie XIII w., podaje wiadomość, że się rozwijającego w Polsce za Bolesława Chrobrego po Mieszku II objął rządy i koronował się na króla jego i Mieszka II, w sposób bezpośredni lub pośredni ciążyło pierworodny syn Bolesław, który „życie źle skończył", na ludności wieśniaczej. Przy innych wyśrubowanych już a z powodu swej niegodziwości został niejako z pocztu świadczeniach feudalnych musiano odczuwać wprowa- władców polskich wymazany. Niektórzy tę wiadomość dzoną właśnie dziesięcinę kościelną w sposób dotkliwy. przyjmowali, nazywając owego Bolesława „zapomnia- Natomiast świętopietrze z terenu Polski, rozpoczęte naj- nym", bowiem w ten sposób wyjaśniała się zarazem za- prawdopodobniej w związku z aktem Dagome iudex, mia- gadka „mnichostwa" Kazimierza Odnowiciela. Jeśli się ło pierwotnie postać świadczenia władcy na rzecz Stolicy natomiast przyjmie, że Kazimierz był jedynym synem Apostolskiej, a więc bezpośrednio na barki ludności nie Mieszka, to niejasna jest zarówno wiadomość roczników spadało. Było zresztą opłatą niewysoką. Jeżeli nie wzglę* o oddaniu go w 1026 r. na naukę, jak i późniejsza trądy- dy ideowe żywego jeszcze w tych czasach polskiego po- cja o nim jako o mnichu. Wydaje się jednak, że owa gaństwa, to w każdym razie racje ekonomiczne tłumaczą wiadomość o Bolesławie z Kroniki wielkopolskiej była dostatecznie związek powstania ludowego z reakcją po- właśnie próbą rozwiązania tej samej, nurtującej nas; gańską. dzisiaj zagadki, i to rozwiązania na domysł. Czy oprócz Powstanie nie ogarnęło całej Polski. Z największymi Kazimierza miał Mieszko II jeszcze innego przeznaczone- nasileniem wystąpiło w Wielkopolsce, a ominęło z pew- go do rządów państwem syna, czy Kazimierz objął wła- nością Mazowsze, gdzie sytuację opanował cześnik Miesza dzę bezpośrednio po ojcu, a dopiero wygnany z Polski ka II Miecław, uzurpując sobie władzę książęcą. Tu zna- wybrał życie klasztorne, są to pytania bez jednoznacznej leźli schronienie liczni zbiegowie z dzielnic ogarniętych odpowiedzi. . powstaniem, a zwłaszcza z Wielkopolski. Wojska księcia Pewne jest natomiast, że po śmierci Mieszka II, ale) czeskiego Brzetysława I, który latem 1039 r. podjął wy- przypuszczalnie bliżej daty najazdu Brzetysława, wstrzą- prawe do Polski w celu zdobycia zwłok św. Wojciecha, snęło Polską groźne dla wczesnego feudalizmu powstanie! nie natrafiły na opór ani na Śląsku, ani w Wielkopolsce; ludowe, połączone z reakcją pogańską. Pamiętano o nim Poza Mazowszem państwowości polskiej nie było. Wy- jeszcze na dworze Bolesława Krzywoustego, a głośnym' prawa ta dopełniła miary zniszczenia. Uwięziono bowiem echem odbiło się w Niemczech, na Rusi i w Czechach nie tylko zwłoki św. Wojciecha i pochowanych w Gnież- choć tradycja historyczna dwu ostatnich Krajów — je- nie: brata Wojciecha — Radzima Gaudentego, oraz „pię- ciu braci męczenników", ale zagrabiono wszystko to, co ostało się po powstaniu ludowym z mienia kościołów ka- tedralnych gnieźnieńskiego i poznańskiego (wspaniały złoty krzyż), uprowadzono w niewolę wielu ludzi wraz z całym dobytkiem. Równocześnie załogi czeskie obsa- dziły główne grody na Śląsku, włączając tę dzielnicę do państwa czeskiego. Nie wiadomo, czy powstanie i najazd czeski dotknęły Małopolskę. 13. Odnowa państwowości polskiej W okolicznościach bliżej nie znanych, jeszcze przed powstaniem ludowym i najazdem Brzetyslawa, Kazimierz zmuszony był Polskę opuścić, udając się — według prze- kazu Galia — na Węgry, stąd zaś do Niemiec. Zapewne jeszcze w 1039 r. powrócił do kraju, poparty czynnie przez cesarza Konrada II lub jego syna Henryka III (oddział 500 rycerzy). Nie wiadomo, jakich przeciwników musiał pokonać przy wejściu do Polski i w jakiej kolejności scalał swoje dziedzictwo. Pewne jest tylko, że na po- czątku swych rządów władał tylko Małopolską i Wielko- polską oraz zapewne łączącą je ziemią łęczycko-sieradzką. Ponieważ jednak Gniezno i Poznań, a zapewne również inne grody wielkopolskie, legły w ruinie, punkt ciężko- ści odradzającego się państwa przesunął się na południe. Do roli stolicy doszedł za panowania Kazimierza Odno- wiciela Kraków. Stąd rozwinął zapewne Kazimierz swoje dwie wielkie akcje rewindykacyjne, a mianowicie w sto- sunku do opanowanego przez Miecława Mazowsza oraz w stosunku do Śląska, który zagarnął Brzetysiaw. Obok cesarstwa, które chętnie w tym czasie popierało Polskę — może z powodu emancypacyjnych wobec Niemiec dążeń księcia czeskiego Brzetysława, poszukał sobie Kazimierz sprzymierzeńca na Rusi w osobie wielkiego księcia ki- jowskiego Jarosława Mądrego, którego przyrodnią sio- strę Dobronegę pojął za żonę. Te same siły zewnętrzne, które przyczyniły się do upadku monarchii Mieszka U w lOol r., miały teraz dopomóc odradzającemu się pań- stwu polskiemu. Przy poparciu Rusi, kilkuletnim wysił- kiem zbrojnym, pokonał ostatecznie Kazimierz w 1047 r. Miecława i opanował Mazowsze. Samozwańczy książę dzielnicy mazowieckiej poległ na polu bitwy. Prawdopo-i dobny wydaje się domysł, że bezpośrednio po inkorpora- cji Mazowsza narzucił Kazimierz swoją zwierzchność Po- morzu. Wnet potem, około 1050 r., uderzył na załogi cze- skie osadzone w grodach śląskich i zawładnął tą z kolei dzielnicą. Naraził się jednak cesarzowi Henrykowi III, który w 1041 r. uznał Śląsk za posiadłość czeską, ale Ka- zimierz swoją polityką stawiania cesarstwa przed fak- tem dokonanym wymógł na zjeździe z Henrykiem III •w Kwedlinburgu w 1054 r. uznanie przezeń Śląska za nabytek Polski, pod warunkiem uiszczania trybutu na rzecz Czech w wysokości 500 grzywien srebra i 30 grzy- wien złota rocznie. Sprawnemu scalaniu terytorium państwowego Polski towarzyszyły bowiem istotne przedsięwzięcia Kazimierza w zakresie organizacji wewnętrznej państwa, które przy- niosły mu przydomek „odnowiciela". Powrót do starego ładu nie zawsze był możliwy. Przeżyła się przede wszy- stkim ta organizacja siły zbrojnej, którą stworzył Miesz- ko I, a rozwinął Bolesław Chrobry. Obciążała ona nad- miernie dochody monarsze już u swoich początków. Wraz ze wzrostem liczebnym armii, rosły koszty jej utrzyma- nia. Ale nadto wraz z wykruszaniem się kadry starych' wojów należało — w myśl pierwotnych założeń tej orga- nizacji — zaopatrywać z jednej strony niezdolnych już do służby weteranów, a z drugiej zastępować ich ludź- mi nowymi. Kryzys monarchii pierwszych Piastów był przede wszy- stkim kryzysem organizacji siły zbrojnej. Działalność odnowicielska Kazimierza musiała więc mieć za punkt wyjścia przebudowę systemu militarnego państwa. Skoro nie można było utrzymywać większych oddziałów na żoł- dzie monarszym, należało przejść do osadzania wojów na ziemi. Nadawano im ziemię na zasadach zobowiązu- jących z jednej strony do służby wojskowej na wezwa- nie monarchy, a z drugiej strony uprawniających do udziału w rencie feudalnej z tej ziemi, co stało się za- wiązkiem wykształconego później „prawa rycerskiego". Mamy wskazówkę w Kronice Galia, że zasługi wojenne nagradzał Kazimierz właśnie nadaniami ziemskimi. Tą drogą wojowie dawnego typu przekształcili się we właś- cicieli feudalnych, w rycerzy osiadłych. Monarcha pozby- wał się dużego ciężaru, ale równocześnie zapoczątkował proces systematycznego uszczuplania własnych dochodów, co w dalszej konsekwencji prowadziło do osłabienia wła- dzy państwowej. Drugą dziedzinę odnowy stanowiła organizacja kościel- na. Powstanie ludowe i reakcja pogańska dotknęły naj- silniej Wielkopolskę. Z całą pewnością zabrakło w Gnieź- nie arcybiskupa, nie obsadzone zapewne pozostawało bi- skupstwo w Poznaniu, a prawdopodobnie również we Wrocławiu. Ośrodkiem odbudowy organizacji kościelnej stał się więc Kraków, wsparty przez kazimierzowską fundację klasztoru benedyktyńskiego w Tyńcu. W trady- cji rocznikarskiej krakowskiej zachowała się wiadomość, że w 1059 r. zmarł konsekrowany w Kolonii arcybiskup krakowski Aaron, według niektórych roczników będący równocześnie opatem tynieckim. Jeżeli przyjąć tę trady- cję, to Kraków stał się wówczas faktyczną siedzibą sto- licy arcybiskupiej. Nie utrzymał jednak tej roli długo, bo już o następcy Aarona wiadomo, że arcybiskupem nie był, a więc organizacja kościelna w Polsce została w krót- kim czasie odbudowana w tym stopniu, iż bezpośrednio niemal po śmierci Kazimierza Odnowiciela stolicą pol- skiej prowincji kościelnej stało się znowu Gniezno. 14. Między cesarstwem a papiestwem Z chwilą śmierci Kazimierza Odnowiciela (1058) przy życiu pozostawało trzech jego synów: Bolesław Szczodry, Władysław Herman i Mieszko. Skąpe informacje źródło- we z tego okresu nie pozwalają stwierdzić z całą pewno- ścią, czy najstarszy z nich Bolesław objął władzę samo- dzielnie nad całym państwem, czy też dzielił ją z brać- mi. Mieszko w każdym razie zmarł już w 1065 r., a co do Władysława Hermana, to jego bliższy związek z Ma- zowszem w latach późniejszych mógłby wskazywać, że siedział tam już za życia Bolesława, ale czy jako jego namiestnik, czy raczej jako udzielny książę, tego się rozstrzygnąć nie da. Niewiele ponad 20 lat trwające panowanie Bolesława (Szczodrego odznacza się ogromną aktywnością polityczną Polski. Kierunek polityki, jaki obrał młody władca, był zdecydowanie antycesarski. Zaprzestał on płacenia try- butu ze Śląska na rzecz Czech, które były lennem ce- sarstwa; prowadził nadto z władcą czeskim wiele wojen. Na Węgrzech popierał skutecznie do tronu przeciwko niemieckiemu kandydatowi Salomonowi jego stryja Belę (1060), później syna tego ostatniego Gejzę (1074), a wresz- cie brata Gejzy Władysława (1077). W 1072 r. okazał jawne nieposłuszeństwo Henrykowi IV, łamiąc przyjęty 'w roku poprzednim zakaz wojny z Czechami, po czym popierał buntujących się przeciw temu władcy Sasów, W walce emancypacyjnej, której kulminacja przypadła na pontyfikat Grzegorza VII (1073 - 1085), gdy cały świat zachodniochrześcijański podzielił się na zwolenników ce- sarstwa i papiestwa, Bolesław przystał do obozu grego-1 riańskiego, odgrywając w nim bardzo aktywną rolę. Wy- raziła się ona nie tylko w owym popieraniu Sasów, w po- lityce antyczeskiej, wspomnianym już osadzeniu Włady- sława na tronie węgierskim, a Izjasława, który zmierzał do unii Kościoła wschodniego z Rzymem, na tronie ki- jowskim (1077), ale również w reformach na terenie Pol- ski, prowadzących do wzmocnienia tu organizacji koś- cielnej. W ten sposób uzyskał Bolesław Szczodry zezwo- lenie papieskie na koronację królewską, której dokonano w Gnieźnie w 1076 r. Odnowienie królestwa było naj- większym sukcesem jego panowania. Po Bolesławie Szczodrym przez 220 lat- żaden z władców polskich ta- kiego sukcesu już nie osiągnął. Na koncie strat polityki Bolesława zapisać natomiast wypadnie odejście od spraw pomorskich. 15. Bunt przeciw królowi Królewskie rządy Bolesława Szczodrego trwały nie- wiele ponad dwa lata i zakończyły się katastrofą. Przy- pada na ten okres głośny epizod skazania i śmierci bisku- pa krakowskiego Stanisława, którego w połowie XIII w. uznano za świętego. Epizod ten nie stanowił bezpośred- niej przyczyny upadku króla, ale tak jak potomnych ; dzielił na jego zwolenników i przeciwników, mógł już współcześnie przyczynić się do mobilizacji jego wrogów. Nie znamy tła przyczynowego zajścia między biskupem a królem. Według bardzo bliskiej tym czasom tradycji, utrwalonej w Kronice Galia, czyn biskupa został zakwa- lifikowany jako zdrada, a kara obcięcia członków, jaką mu wymierzono, była stosowana powszechnie w takich wypadkach. Nie ma potrzeby rozumienia wyrazu zdrada w jego dzisiejszym wybitnie pejoratywnym znaczeniu. Nie musiała to być zdrada w sensie politycznym. W okre- sie kiedy biskupi byli mianowani przez monarchę i na jego ręce składali przysięgę wierności, wszelkie niepo- słuszeństwo w stosunku do króla, choćby płynęło z czy- stych etycznie pobudek, mogło być poczytane za zdradę. Współczesna Gallowi bulla papieska, dotycząca bezpo- średnio innych spraw, wspomina mimochodem o skazaniu w Polsce biskupa przez, czy przy udziale, arcybiskupa gnieźnieńskiego. Chodzi tu według wszelkiego prawdopo- dobieństwa o sprawę św. Stanisława, a zatem wspomnia- ny arcybiskup byłby to wierny Bolesławowi metropolita gnieźnieński Bogumił. Utwierdza nas to w przekonaniu nie tylko o sądzie królewskim nad biskupem, ale i o po- przedzającym ten sąd lub z nim związanym sądzie arcy- biskupim. Tym samym daleka od prawdy byłaby druga, znacznie późniejsza tradycja o całym tym epizodzie, utrwalona w kronice Kadłubka, według której biskup zginął przy ołtarzu pod ciosami rozgniewanego Bolesła- wa i jego siepaczy. Jeżeli czyn św. Stanisława nie miał bezpośredniego związku z dywersyjną działalnością obozu cesarskiego w Polsce, to w każdym razie był mu na rękę. Przyspo- rzył temu obozowi stronników spośród malkontentów po- litycznych i przyczynił się do zwarcia jego szeregów. Do malkontentów należał zapewne junior dynastii Włady- sław Herman, bezpośrednio zainteresowany w odejściu Od władzy Bolesława, a faktycznym przywódcą spisku mógł być Sieciech, późniejszy wszechwładny palatyn Her- mana. Przebiegu spisku nie znamy, wiadomo tylko, że Bolesław z żoną i synem Mieszkiem uszedł na Węgry do swego sprzymierzeńca Władysława, a w 1081 r. zmarł w niejasnych okolicznościach. Przywołany później do Pol- ski przez. Hermana Mieszko zginął otruty (1089). ^M 16. Osłabienie władzy monarszej Byłoby nieścisłością historyczną, gdyby przyczyny upadku monarchii Bolesława Szczodrego ograniczać do sprawy św. Stanisława lub patrzeć na nią jedynie w aspekcie walki cesarstwa z papiestwem. Upadek ten bowiem miał głębokie korzenie w strukturze ówczesnego społeczeństwa polskiego. Szybko postępujący od czasów Kazimierza Odnowiciela proces feudalizacyjny sprowa- dzał się do emancypacji ekonomicznej dużej rzeszy ry- cerstwa, do wytwarzania się nowej arystokracji, lub nie- kiedy do powrotu znaczenia starej — z epoki plemiennej. Procesowi feudalizacji podlegał również Kościół. Miejsce pierwotnych uposażeń, opartych głównie na monarszych źródłach dochodu, zajmowała w coraz większym stopniu feudalna własność ziemska, uniezależniająca poważnie Kościół od monarchy. Gdy do tego dodać stałe kurcze- nie się podstaw materialnych państwa, okaże się, że silna władza monarsza była w drugiej połowie XI w. w zaniku. Równocześnie brakowało form politycznego współistnienia monarchy i możnowładztwa. Próbowano powracać do przerwanej za pierwszych Piastów tradycji wieców plemiennych, ale stare formy dopiero z czasem mogły się przekształcić w nową instytucję. Bunt feuda- łów wcześniej stał się rzeczywistością, niż zinstytucjona- lizowaną w postaci tzw. prawa oporu klapą bezpieczeń- stwa tej warstwy. Droga wpływu na władcę przez urzędy stała otworem jedynie dla bardzo nielicznych jednostek. Łatwiej było monarchę obalić, aniżeli stworzyć ustrój państwowy korzystniejszy dla możnych przedstawicieli społeczeństwa. Tak właśnie przedstawiały się sprawy po wygnaniu Bolesława Szczodrego, kiedy to miejsce silnej władzy monarszej zajęły autokratyczne rządy książęce- go palatyna Sieciecha. Stały się one wręcz dotkliwe dla części starej arystokracji. Samo obalenie więc autokra- tycznej monarchii nie zaspokoiło naturalnych ambicji rosnącej pod względem ekonomicznym warstwy feuda- łów. 17. Niebezpieczeństwo rozbicia jedności politycznej państwa Rządy Władysława Hermana, a właściwie jego wszech- władnego palatyna, wywołały niemal powszechne nieza- dowolenie. Sieciech skazywał na wygnanie lub „zaprze- dawał w niewolę" przedstawicieli starej arystokracji, a otaczał się przede wszystkim ludźmi sobie powolnymi, często wynoszonymi na urzędy z niższych warstw spo- łecznych. Rosnące niezadowolenie zwracało się już nie tylko przeciw Sieciechowi, ale również przeciw Włady- sławowi Hermanowi. Nic więc dziwnego, że liczna emi- gracja polityczna z ówczesnej Polski, zebrana w Cze- chach, postanowiła wprowadzić w granice państwa pol- skiego syna Hermanowego Zbigniewa, bądź przeciwko panującemu księciu, bądź też na jego współwładcę. We- dług współczesnej, nieprzychylnej Zbigniewowi tradycji, książę ten był nieprawym synem Hermana. Ale ojciec oddał go „na naukę" stosunkowo późno, bo dopiero po zawarciu małżeństwa z Judytą czeską i po przyjściu na świat Bolesława Krzywoustego, jak gdyby wcześniej wi- dział w nim swego ewentualnego następcę. Stąd w histo- riografii kwestionowano opinię o jego nieprawym pocho- dzeniu (R. Gródecki). Judyta czeska zmarła wnet po uro- dzeniu Krzywoustego, po czym Herman pojął za żonę córkę cesarza Henryka III Judytę Marię, wdowę po Sa- lomonie węgierskim, zacieśniając w ten sposób swój so- jusz z cesarstwem. Wówczas usunięto Zbigniewa z kraju, prawdopodobnie do klasztoru w Kwedlinburgu. Stamtąd został przez wspomnianych emigrantów odwołany i około 1093 r. wprowadzony na śląsk. W wytworzonych wów- czas przymusowych okolicznościach Herman uznał go formalnie za swego syna i wydzielił mu Śląsk jako osob- ne księstwo. Sprawujący władzę namiestniczą we Wro- cławiu Magnus objąl teraz funkcje jego palatyna. Rów- nocześnie książę czeski Brzetysław II, wuj Bolesława Krzywoustego, wydzielił temu ostatniemu ziemię kłodzką, przedmiot sporów między Polską a Czechami Rządy Zbigniewa na Śląsku trwały krótko. Nie zdołał się on oprzeć sile zbrojnej Sieciecha. Zbiegł do Krusz- wicy, gdzie został pobity i dostał się do Sieciechowej nie- woli. Wyszedł z niej w 1097 r., a następnie sprzymierzył się z Krzywoustym i obaj — poparci przez możnych — wymogli na ojcu około 1098 r. wydzielenie im osobnych dzielnic i usunięcie Sieciecha. Odtąd Zbigniew władał w Wielkopolsce, do której zapewne włączono Kujawy, oraz ziemią łęczycko-sieradzką, Bolesław zaś na Śląsku i w Małopolsce, gdzie jednak wyłączono na rzecz ojca główne grody (.Wrocław, Kraków i Sandomierz); sam Herman zatrzymał sobie Mazowsze, a Płock pełnił rolę jego stolicy. Ten podział przetrwał aż do 1102 r., tj. do śmierci Hermana. Wówczas Mazowsze przeszło do rąk Zbigniewa, Bolesław zaś zajął główne grody swojej dziel- nicy. Aż do 1106 r. istniały na ziemiach polskich dwa or- ganizmy państwowe, praktycznie od siebie niezależne. 18. Walka "o scalenie ziem polskich Dążeniom możnowładczym do rozbicia jedności politycz- nej Polski przeciwstawił się Bolesław Krzywousty. Był władcą ambitnym i rycerskim, a oparcia dla swoich rzą- dów szukał w szerszych rzeszach rycerstwa, dla którego szczególnie atrakcyjny był program podboju Pomorza, przejęty przez Krzywoustego po ojcu. Dzięki małżeństwu z córką wielkiego księcia kijowskiego zapewnił sobie na najbliższą przyszłość sojusz i poparcie ze strony Rusi. Podobne znaczenie miało przymierze z królem węgier- skim Kolomanem, zwrócone przeciw procesarskim Cze- chom, stanowiące zatem pewne zabezpieczenie Polski od strony cesarstwa. Było to niezbędne ze względu na pro- gram pomorski. Wyprawy na Pomorze podejmował Krzy- wousty jeszcze prz.ed 1106 r., wbrew Zbigniewowi, któ- rego władztwo graniczyło z Pomorzem i który — od- miennie niż brat — utrzymywał z Pomorzanami przy- jazne stosunki. Na tym tle najostrzej rysował się kon- flikt między braćmi; do otwartej wojny doszło w 1106 r. Krzywousty szybkim marszem zajął główne grody Wiel- kopolski, wypierając Zbigniewa na Mazowsze. W ten sposób otworzył sobie drogę na Pomorze. Zbigniewowi pozostawił Mazowsze, nie jako Księciu jednak, lecz jako wasalowi. Dzielnica ta stała się więc rodzajem lenna Bolesławowego. Ale na krótko, bo już w 1107 r., w wy- niku nowego konfliktu między braćmi, Zbigniew musiał Polskę opuścić. Znalazł poparcie u króla niemieckiego Henryka V, który podjął przeciw Krzywoustemu wypra- wę wojenną. Wojna Polski z cesarstwem 1109 r. wykazała skutecz- ność sojuszu polsko-węgierskiego, bo Koloman uderzył na Czechy, których książę Świętopełk wziął udział w wy- prawie cesarskiej. Wojna ta ujawniła nadto wybitne zdol- ności wojskowe KrzyWoustego i niezłomną jego wolę walki z najazdem, a w społeczeństwie, także w jego warstwie wieśniaczej, wyzwoliła falę gorących patrio- tycznych uczuć. Niezłomność obleganych przez cesarza głogowian, nieudana próba oblężenia Wrocławia, zlekce- ważona przez Krzywoustego groźba marszu wojsk cesar- skich na Kraków, duże straty w obozie cesarskim, a wre- szcie zbliżanie się posiłków ruskich i węgierskich spra- wiły, że Henryk V wycofał się z Polski, porzucając praktycznie sprawę Zbigniewa. W trzy lata później zgo- dził się Bolesław dopuścić Zbigniewa do współrządów krajem, ale nie ma pewności, fzy nie był to podstęp zmie- rzający do unieszkodliwienia przeciwnika. Gdy bowiem Zbigniew powrócił, został przez brata oślepiony, po czym wkrótce zmarł. 19. Podbój i chrystiatlizacja Pomoraa Wyprawy pomorskie Władysławy Hermana, jakkolwiek uwieńczone znacznymi sukcesami, nie doprowadziły do trwałego zjednoczenia tego kraju z państwem polskim. Tymczasem bogactwo miast pomorskich i brak silniej- szej jednolitej organizacji państwowej na Pomorzu czy- niły zeń atrakcyjny teren ekspansji dla Polski, Saksonii, Danii, a także dla Wieletów. Niejedna W yprawa na Po- morze, podejmowana z Polski, miała chara kter łupieżczy. 2a Bolesława Krzywoustego podbój Ptoa orzą stał się akcją programową, zmierzającą do pełnegt' podporząd- kowania tego kraju Polsce i do jego ponownej chrystia- nizacji, przerwanej tu wnet po śmierci Chrobrego, lub 140 może nawet jeszcze za jego życia. Pierwsze wyprawy pomorskie Krzywoustego z lat 1103 -1105 miały głównie charakter łupieżczy. Po wygnaniu Zbigniewa podjął Krzywousty wysiłki w celu opanowania terytorium nad- noteckiego, które stanowiło naturalny pas obronny od strony polskiej. Zdobycie Nakla i Wyszogrodu w 1113 r. zamykało okres uporczywych bojów o ten pograniczny obszar, który został inkorporowany bezpośrednio do Pol- ski. Do 1119 r. opanował Krzywousty i obsadził polskimi załogami Pomorze Gdańskie. Z kolei toczył boje o Po- morze Zachodnie, zakończone praktycznie około 1123 r., kiedy to Polacy dotarli aż na Rugię. W 1121 r. zawarł Krzywousty układ z księciem pomorskim Warcisławem, odnowiony następnie na lżejszych dla Pomorzan warun- kach w 1124 r., a określający zasady zwierzchności Pol- ski nad Pomorzem Zachodnim. Warcisław uznał się wa- salem władcy Polski i zobowiązał do trybutu oraz do pomocy wojskowej na jego rzecz, a nadto otwarł sw&j kraj dla religii chrześcijańskiej. Właściwą akcję chrystrianizacyjną rozpoczęła wyprawa misyjna na Pomorze, podjęta w 1123 r. przez Bernarda Hiszpana. Jednak ubogi pustelnik nie zdołał wywrzeć wrażenia na bogatych mieszkańcach miast zachodniopo- morskich. W roku następnym zorganizował więc Krzy- wousty dużym nakładem środków wspaniałą wyprawę chrystianłzacyjną, powierzając jej prowadzenie biskupo- wi bamberskiemu Ottonowi. Odniosła ona znaczne suk- cesy, które okazały się jednak nietrwałe. Wobec powrotu znacznej części Pomorza do dawnej wiary, podjął Otto w 1128 r. nową akcję misyjną, rozluźniając tym razem swoje powiązania z Bolesławem Krzywoustym. Ten jed- nak nie rezygnował z pełnego podporządkowania chry- stianizowanej dzielnicy prowincji kościelnej polskiej. Jeszcze w 1124/1125 r. odnowiono dawne biskupstwo kruszwickie; ulokowano je obecnie we Włocławku. Temu biskupstwu kujawskiemu podporządkowano Pomorze Gdańskie. Pas nadnotecki podzielono między archidiece- zję gnieźnieńską i diecezję poznańską, odcinek zaś Po- morza w widłach Odry i Warty znalazł się w gestii utwo- rzonego również w tym czasie biskupstwa w Lubuszu. 141 Założenie właściwej diecezji pomorskiej z siedzibą w Wo-| linie stało się faktem dopiero w 1140 r. Na jej bi-i skupa powołano Wojciecha, kapelana Bolesława Krzy- woustego, co było pośmiertnym już sukcesem tego księcia, i 20. Gniezno czy Magdeburg Pomorskie sukcesy Bolesława Krzywoustego wywołały niezadowolenie Magdeburga, którego arcybiskupi rościli sobie prawo do zwierzchności kościelnej nad Pomorzem, jak zresztą nad całą Polską. Za pontyfikatu na stolicy arcybiskupiej w Magdeburgu św. Norberta arcybiskup- stwo to uzyskało w latach 1131 i 1133 r., na podstawie sfałszowanych dokumentów, bulle papieskie, mocą któ- rych został mu podporządkowany Kościół polski. Bolesła- wa Krzywoustego absorbowały tymczasem sprawy wę- gierskie. A mianowicie po śmierci króla Węgier Stefa- na II (1131) wywiązała się walka o następstwo tronu. Do władzy pretendowali z jednej strony syn Kolomana Borys, a z drugiej oślepiony przez tegoż Kolomana Ala- mus wraz ze swoim oślepionym równocześnie synem Be- lą II Ślepym. Bolesław Krzywousty poparł Borysa, któ- rego szansę były jednak nikłe, mimo iż jako wnuk Wło- dzimierza Monomacha korzystał też z poparcia Rusi. Bela miał poparcie Czechów i silny obóz stronników wewnątrz kraju. Wyprawy Bolesława na Węgry na rzecz Borysa skończyły się klęską, a ponadto wywołały odwet w po- staci wypraw czeskich na Śląsk. Toteż zażegnany w 1114 r. stary konflikt Polski z Czechami, m. in. o po- graniczne grody (Racibórz, Koźle), wystąpił znowu z dużą ostrością. Skomplikowana sprawa wywołała interwen- cję cesarza Lotara. Na zjeździe w Merseburgu w 1135 r. musiał Bolesław wycofać się ze sporu węgierskiego na korzyść Beli II, zawrzeć z nim pokój, a nadto uznać się j lennikiem cesarskim z Pomorza. Ze swej strony wymógł prawdopodobnie na Lotarze poparcie, a przynajmniej zgodę na zabiegi w Stolicy Apostolskiej o uchylenie zwierzchności arcybiskupstwa magdeburskiego nad Ko- ściołem polskim. Było to możliwe tym bardziej, że św. Norbert już nie żył. Jak gdyby rękojmią w tych ważnych dla Polski zabiegach mogła być sprawa czeska, w której Bolesław Krzywousty okazał się nieustępliwy, wskutek czego nie stała się ona przedmiotem zjazdu mer- seburskiego, ale znalazła finał w 1137 r. w dwustronnym pokoju między Polską i Czechami. Ale tymczasem już w 1136 r. musiał uzyskać Bolesław w Stolicy Apostolskiej potwierdzenie odrębności Kościoła polskiego. 21. Ustawa sukcesyjna Bolesława 'Krzywoustego Nazywa się ją zwykle testamentem, chociaż nie była wcale aktem ostatniej woli Bolesława. Opracowana bo- wiem przypuszczalnie na kilka lat przed śmiercią księcia, a zaprzysiężona na wiecu przez dostojników duchownych i świeckich, nabrała charakteru aktu publiczno-prawnego. Dodatkowo miało ją umocnić zatwierdzenie papieskie. Ustawa — wbrew pozorom — miała zapobiec rozdrabnia- niu się państwa. Tekst jej niestety nie zachował się, a treść odtwarzamy z konieczności bądź na podstawie źródeł późniejszych, niejednokrotnie odzwierciedlającycK już faktycznie dokonane zmiany, bądź współczesnych wprawdzie, ale drugorzędnego znaczenia. Fakt nie- uwzględnienia w ustawie praw Kazimierza Sprawiedli- wego tłumaczy się tym, że w chwili jej ogłoszenia nie było go jeszcze na świecie. Być może nawet, iż urodził się on już po śmierci Krzywoustego jako pogrobowiec. Istotą nowego porządku sukcesyjnego było utworzenie dzielnic dziedzicznych, które miały być podstawą ma- terialną egzystencji poszczególnych synów Krzywouste- go, a później z kolei ich potomstwa, oraz — jednej dziel- nicy niedziedzicznej, tzw. wielkoksiążęcej albo pryncy- packiej, która miała przechodzić we władanie najstarsze- go członka dynastii jako podstawa jego władzy zwierzch- niej nad całością państwa, a więc również nad dzielnica- mi dziedzicznymi. Te ostatnie mogły podlegać dalej idą- cym podziałom, gdy dzielnica pryncypacka, senioralna, winna była pozostawać zawsze nienaruszona. Główne agendy władzy pryncepsa stanowiły: wypowiadanie i pro- wadzenie wojen zewnętrznych, reprezentacja państwa na zewnątrz, zawieranie traktatów, inwestytura dostojników kościelnych, tj. arcybiskupa i biskupów, być może rów- nież prawo mianowania kasztelanów w głównych grodach juniorów i zwierzchność sądowa w stosunku sto tych ostatnich. Odtworzenie podziału terytorialnego Polski, który wprowadzała ustawa sukcesyjna Bolesława Krzywouste- go, nastręcza wiele trudności. Już dawno utrwalił się pogląd (za T. Wojciechowskim), że dzielnice sukcesyjne: Śląsk — Władysława Wygnańca i Wielkopolska — Miesz- ka Starego, były oddzielone pasem terytorium pryncy- packiego — które obejmowało ziemię krakowską, łę- czycko-sieradzką, część Wielkopolski z Kaliszem i Gniez- nem oraz Pomorze Gdańskie i zwierzchność lenną nad Pomorzem Zachodnim — od dwu pozostałych dzielnic sukcesyjnych: Kujaw z Mazowszem — Bolesława Kę- dzierzawego oraz ziemi sandomierskiej — Henryka san- domierskiego. Dyskutowano tylko pewne szczegółowe kwestie, a więc czy Wiślica należała do dzielnicy pryn- cypackiej, czy też do sandomierskiej, dalej czy Kruszwicę włączono do dzielnicy pryncypackiej, czy do kujawsko- -mazowieckiej, a wreszcie czy do Śląska, czy też do Wiel- kopolski należał Lubusz. W ostatnich czasach pogląd ten został obalony i zastąpiony nową konstrukcją (G. La- buda), mającą za podstawę mało wymowne wprawdzie, ale współczesne źródła niemieckie, do których dawniej wagi prawie nie przywiązywano. Według tej nowej hi- potezy dzielnicę pryncypacką stanowiły tylko ziemie kra- kowska i sandomierska w granicach diecezji krakowskiej, ziemia łęczycko-sieradzka była natomiast w intencji usta- wy sukcesyjnej zabezpieczeniem materialnym nie tylko wdowy po Krzywoustym Salomei, ale w przyszłości jego najmłodszych synów: Henryka sandomierskiego i Kazi- mierza Sprawiedliwego. Dzielnice dziedziczne były zatem tylko trzy. Ziemia lubuska miałaby należeć do Śląska, dzięki czemu każdy z trzech książąt dziedzicznych — w razie gdyby został pryncepsem — miał stosunkowo łatwy dostęp do Pomorza podlegającego władzy pryn- cypackiej. Konstrukcja ta została zakwestionowana głów- nie w punkcie dotyczącym ziemi sandomierskiej, o której wiadomo, że ją Henryk "andomierski posiadł z woli ojca 144 Jako dożywocie, oraz ziem łęczyckiej i sieradzkiej, które miałyby zatem w razie śmierci wdowy wejść w skład dzielnicy pryncypackiej, tj. krakowskiej (K. Buczek). 22. Wojna domowa' i •wygnanie seniora dynastii Ustawa sukcesyjna Krzywoustego okazała się trudna do realizacji. Zaczęło się od konfliktu rodzinnego w łonie dynastii między seniorem Władysławem, synem Zbysła- wy, a przyrodnimi braćmi — juniorami i ich matką Sa- lomeą. Jeżeli konflikt ten przerodził się w wojnę do- mową, a seniorowi — mimo rozległych atrybutów wła- dzy — nie udało się go opanować, to dlatego, że możni przedstawiciele ówczesnego społeczeństwa byli zaintere- sowani w obaleniu pryncypatu i w takim podziale Pol- ski, w którym obok siebie stanęłyby równorzędne pod względem państwowo-prawnym małe państewka dzielni- cowe. Otwarłoby to im bowiem drogę do rzeczywistego wpływu na słabszego, władającego na mniejszym tery- torium księcia, tym bardziej gdy książę ten im właśnie zawdzięczałby swoją władzę. Nie wiadomo, w jakim momencie konflikt ów się zaczął i jakie były jego konkretne przyczyny. Ujawnił się on natomiast w jaskrawej formie w 1141 r., gdy z pominię- ciem Władysława juniorzy z matką zwołali do Łęczycy wiec, mający powziąć decyzję co do zamążpójścia lub oddania do klasztoru córki Krzywoustego Judyt-y. Ponie- waż małżeństwo w rodzinie książęcej było aktem poli- tycznym, a w danym wypadku miało nadto na uwadze sojusz juniorów z Rusią, pominięcie Władysława stano- wiło naruszenie jego pryncypackiej władzy. Władysław ubiegł jednak braci, sam zapewnił sobie pomoc ruską i rozpoczął kroki wojenne przeciw braciom. Gdy w 1144 r. zmarła Salomea, doszło do nowego konfliktu między Władysławem i braćmi, tym razem o oprawę wdowią, tj. o opróżnioną przez Salomeę dzielnicę. Znów doszło do otwartej wojny, w której Władysław posłużył się ude- rzeniem Rusinów, a za ich pomoc zapłacił ziemią wizką, należącą do mazowieckiej dzielnicy Bolesława Kędzie- 10—Historia Polski do roku 1505 145 rzawego. Za juniorami ujął się prawdopodobnie palatyn Władysława, wielmoża śląski Piotr Włostowic. Być może za to spotkała go surowa kara oślepienia i obcięcia jeży- * ka (1145). Fakt ten przyczynił się jednak do osamotnienia Władysława. Mimo zdecydowanej przewagi militarnej | i oblężenia juniorów w Poznaniu, poniósł klęskę. Przy- i czyniła się do niej w niemałym stopniu klątwa, jaką rzu- cił na niego w obozie pod Poznaniem arcybiskup Jakub ze Żnina. To poparcie moralne dla juniorów ze strony j najwyższej polskiej władzy kościelnej przeciągnęło na ich stronę część wahającego się być może dotąd rycerstwa. | Odsiecz była skuteczna. Władysław musiał uchodzić z kraju (1146), a w ślad za nim opuściła stołeczny Kra- l ków jego żona Agnieszka, córka margrabiego Austrii Leopolda III, a szwagierka księcia czeskiego Władysła- wa II. 23. Juniorzy pod naciskiem cesarstwa i papiestwa Po wypędzeniu Władysława rządy krajem sprawowali praktycznie tylko dwaj jego bracia: Bolesław Kędzierza- wy, który jako starszy zajął dzielnicę pryncypacką i opuszczony przez Władysława Śląsk, oraz Mieszko Sta- ry; Henryk, a tym bardziej Kazimierz, nie osiągnęli jesz- cze wówczas tzw. wieku sprawnego (tj. 12 lat życia), i pozostawali pod opieką braci. Tymczasem Władysław stanął przed królem niemieckim Konradem III i jego do- stojnikami, zabiegając o pomoc przeciw juniorom. Musiał i uznać się podwładnym cesarstwa, skoro Konrad wbrew radom spowinowaconego z juniorami margrabiego miś- nieńskiego i władcy Marchii Północnej Albrechta Niedź- wiedzia, podjął w 1146 r. zbrojną wyprawę do Polski. Jednak wobec trudności przekroczenia Odry i deklaracji posłuszeństwa ze strony Bolesława i Mieszka Konrad za- . niechał dalszego marszu, porzucając praktycznie sprawę' Władysława. Powstały tymczasem okoliczności w pełni juniorom sprzyjające. W związku z organizowaną w tym czasie przez Ludwika VII króla francuskiego oraz Koń-' rada III krucjatą do Ziemi Świętej powstała myśl dru- giej mniejszej wyprawy krzyżowej przeciwko trwającej 146 jeszcze w pogaństwie Słowiańszczyźnie nadłabskiej. Na rzecz tej wyprawy, organizowanej przez wschodnionie- mieckich władców terytorialnych, papiesiwo chciało po- zyskać książąt polskich. Liczył się oczywiście nie sam potrzebujący pomocy Władysław, ale faktyczni władcy, tj. juniorzy dynastii. W tym stanie rzeczy papież Euge- niusz III wziął stronę juniorów i zatwierdził klątwę arcybiskupa gnieźnieńskiego rzuconą na wygnańca. Z ko- lei doszło do przymierza juniorów ze wschodnioniemiec- kimi władcami terytorialnymi, łącznie z arcybiskupem magdeburskim, przypieczętowanego małżeństwem córki Krzywoustego Judyty z synem Albrechta Niedźwiedzia. W konsekwencji Mieszko ze znacznymi siłami wziął udział w krucjacie na teren Słowiańszczyzny nadłabskiej (1147), a Bolesław Kędzierzawy podjął łupieżczą wyprawę do Prus (1148). Tymczasem dyplomatyczne zabiegi Agnieszki spowodo- wały zwrot w nastroju i stosunku Stolicy Apostolskiej do Polski. Ten sam papież, który rok wcześniej zatwierdził klątwę rzuconą na Władysława, wysłał do Polski legata Gwidona z żądaniem pod adresem juniorów, aby przyjęli wygnanego księcia do kraju. Wobec ich oporu rzucił on na nich klątwę, a Eugeniusz ją zatwierdził. Ale wówczas się okazało, że klątwa, która w kilkadziesiąt lat wcześniej wiodła Henryka IV do Canossy, przestała być straszną bronią. Nie ugięli się książęta, ale — co ciekawsze — nie odstąpili od nich polscy dostojnicy kościelni, związani silnymi więzami ideowymi i rodzinnymi z liczną grupą możnych świeckich, którzy popierali juniorów. Wobec we- zwania przez Gwidona pomocy najwyższej władzy świec- kiej w świecie zachodniochrześcijańskim, zawisła nad Polską groźba nowej wyprawy cesarskiej. Podjął ją w 1157 r. cesarz Fryderyk Barbarossa. Woj- ska cesarskie przekroczyły trudną do sforsowania linię Odry, zabezpieczoną dodatkowo pasem zrąbanego lasu (przesieka) i bez oporu pociągnęły w kierunku Poznania. Książęta polscy bowiem, nieufni w swoje siły, paląc główne punkty oporu (m. in. nie zdobyty dotąd Bytom nad Odrą i Głogów), cofali się w głąb Polski. Do starcia zbrojnego nie doszło, natomiast w Krzyszkowie pod Po- znaniem Bolesław Kędzierzawy pokornie poprosił o po- lo* 147 kój, złożył cesarzowi przysięgę wierności i znaczną da- ninę pieniężną, przyrzekł swój udział w cesarskiej wy- prawie do Włoch i zobowiązał się przybyć do Magde- burga, gdzie miała być rozsądzona sprawa między Wła- dysławem i juniorami. Gwarancję dotrzymania zobowią- zań stanowiło oddanie cesarzowi w charakterze zakład- nika Kazimierza Sprawiedliwego. Wyprawa z 1157 r., sta- nowiąca w opinii samego Fryderyka Barbarossy ogromny sukces cesarstwa na ziemiach polskich, w gruncie rzeczy nie odniosła skutku, bo Kędzierzawy przyrzeczeń nie wy- pełnił. W dwa lata później zmarł Władysław i dopiero wówczas w grę mógi wchodzić powrót do kraju jego synów — Bolesława Wysokiego i Mieszka Plątonogiego. Istotnie przyjął ich około 1163 r. Bolesław Kędzierzawy i w formie własnego nadania, a nie sukcesji po ojcu, przekazał im w posiadanie Śląsk, z wyłączeniem jednak głównych grodów. Przyjmowano niekiedy, że już wów- czas bracia podzielili się ojcowską spuścizną. Poglądu tego jednak utrzymać się nie da. Wiadomo natomiast, że Bolesław Wysoki i Mieszko Plątonogi zdołali zawładnąć owymi głównymi grodami, być może w 116^ r., kiedy senior dynastii zaabsorbowany był wyprawą pruską. Do- myślano się, iż w konsekwencji synowie Władysława Wygnańca zostali ponownie wypędzeni. Prawdopodobna jest jednak inna interpretacja wydarzeń (B- Zientara), że mianowicie Mieszko Plątonog' sprzymierzył się z sy- nem Bolesława Wysokiego — Jarosławem, że obaj sprzy- mierzeńcy zbliżyli się do Bolesława Kędzierzawego i że wspólnym ich dziełem było wygnanie Bolesława Wyso- kiego. Powrócił on jednak już w 1173 r. pod groźbą no- wej, stojącej u granic Polski wyprawy Fryderyka Bar- barossy, w której efekcie Kędzierzawy uznał się nadto lennikiem cesarza i złożył mu znaczny okup. Przy okazji powrotu Bolesława Wysokiego miał Mieszko Plątonogi otrzymać własną dzielnicę w postaci ziemi raciborskiej, a Jarosław — w postaci ziemi opolskiej. Przy takiej wy- kładni traci rację bytu inny domysł naszej historiografii (B. Gródecki), że dopiero około 1177 r. dokonał się pierw- szy podział spuścizny Władysława Wygnańca. Do daty tej natomiast można odnosić ewentualne powstanie efe- merycznego księstwa głogowskiego, które miał wykroić l własnej dzielnicy Bolesław Wysoki na rzecz swego naj- młodszego brata Konrada. 24. Zmierzch senioratu w Polsce Mimo wygnania z kraju najstarszego przedstawiciela dynastii Władysława, samego senioratu w zasadzie nie obalono. Miejsce Władysława zajął z kolei następny wie- kiem syn Krzywoustego — Bolesław Kędzierzawy. Ze istotnie był on wielkim księciem, świadczy o tym układ krzyszkowski, w którym występował w imieniu całej Pol- ski. Niezależnie od parcia feudałów ku rozbiciu Polski na mniejsze samoistne organizmy polityczne, rodził się nowy konflikt wśród synów Krzywoustego. Gdy Henryk doszedł do lat sprawnych (około 1148 r.), otrzymał nazna- czoną mu przez ojca ziemię sandomierską. Nie pomyśla- no natomiast o podobnym zaopatrzeniu Kazimierza, któ- ry wiek sprawny osiągnął około 1150 r. Dopiero gdy w 1166 'r. zmarł Henryk sandomierski, uzyskał Kazimierz najprawdopodobniej wykrojoną z jego spuścizny kaszte- lanię wiślicką (odtąd księstwo wiślickie). Główną część tej spuścizny zatrzymał dla siebie Bolesław Kędzierzawy, wykrawając z niej nadto jeszcze jakąś nieznaną dziś dokładnie część dla Mieszka Starego. W tym stanie rze- czy Kazimierz Sprawiedliwy musiał być malkontentem, na którego zwracały się oczy możnych, żądnych władzy i wpływów. Po śmierci w 1173 r. Bolesława Kędzierza- wego na tron krakowski próbowano wprowadzić Kazi- mierza Sprawiedliwego. Nie wiadomo, czy Kazimierz nie czuł się dość silny, aby się przeciwstawić kolejnemu se- niorowi Mieszkowi Staremu, czy też stronnictwo moż- nych, na których mógł się oprzeć, nie było jeszcze dość skonsolidowane. W każdym razie Mieszko opanował dziel- nicę wielkoksiążęcą. Jednak gdy do Krakowa wprowa- dził swoich wielkopolskich urzędników, a rządy jego oka- zały się i autokratyczne, i twarde, przepojone nadmier- ' nym fiskalizmem, doszło około 1177 r. do buntu panów krakowskich, którzy po raz drugi wysunęli przeciwko Mieszkowi Staremu Kazimierza Sprawiedliwego. Tenden- cje; partykularystyczne możnych znalazły równocześnie silny wyraz w innych dzielnicach Polski. Na Śląsku ju- nior Mieszko Plątonogi wystąpił zbrojnie przeciw Bolesła- wowi Wysokiemu, w Wielkopolsce zaś przeciw Mieszkowi stanął jego syn Odon. W tym buncie juniorów nie było bynajmniej pełnego porozumienia buntowników między sobą. Kazimierz sprzymierzył się bowiem z seniorem ślą- skim Bolesławem, a junior Mieszko Plątonogi z seniorem dynastii Mieszkiem Starym, Odon zaś był siłą rzeczy sprzymierzeńcem Kazimierza i Bolesława. Mimo tak roz- łożonych sił, zwycięzcami byli wszędzie młodsi przedsta- wiciele dynastii. Mieszko Stary musiał w ogóle z Polski uchodzić, a Mieszko Plątonogi, choć zwyciężył na polu bitwy, pełnego sukcesu nie odniósł, wobec przymierza Bolesława Wysokiego z Kazimierzem Sprawiedliwym. Musiał się zadowolić niedużym działem uzyskanym już wcześniej z rąk Bolesława Wysokiego, tj. kasztelanią ra- ciborską, do której Kazimierz Sprawiedliwy dodał mu zachodnią część ziemi krakowskiej z grodami: Oświęci- miem, Bytomiem i Siewierzem. Uformowane w ten spo- ; sób księstwo raciborskie powiększył Mieszko Plątonogi w 1201 r., przyłączając doń, po śmierci Jarosława i Bole- sława Wysokiego, również kasztelanię opolską; odtąd można mówić o księstwie opolsko-raciborskim. W buncie juniorów jakąś rolę odegrał być może młodszy brat Bo- lesława Wysokiego i Mieszka Plątonogiego — Konrad, solidaryzując się prawdopodobnie z Mieszkiem Plątono- gim. Może wówczas otrzymał on Głogów, gdzie tradycja przypisuje mu krótkotrwałe ksiąstewko, opuszczone za- pewne rychło w związku z jego śmiercią. Zwycięstwo juniorów oznacza obalenie w praktyce za- sady senioratu. Późniejsze próby jej odnowy nie miały już większego znaczenia. Czy jednak władza Kazimierza, obejmująca ziemię krakowską, łęczycko-sieradzką, sando- mierską oraz w formie rządów opiekuńczych — nad nie- l letnim synem Bolesława Kędzierzawego — Leszkiem — Mazowsze i Kujawy, miała charakter pryncypacki, wiel- koksiążęcy, czy zrównała się z władzą pozostałych ksią- żąt? Wydaje się, że teoretycznie z pryncypatu jeszcze nie zrezygnowano, a sam Kazimierz zabiegał i w Bzymie, i na dworze cesarskim o zalegalizowanie jego pryncypackich' rządów. W tym celu zwołał w 1180 r. wiec do Łęczycy z udziałem arcybiskupa i wszystkich biskupów polskich, a za cenę ustępstw na rzecz Kościoła w postaci zniesienia ius spolii (prawo księcia do ruchomości po zmarłym bi- skupie) oraz ograniczenia nadużyć w korzystaniu z pod- wód i tzw. stacji w dobrach kościelnych uzyskał według wiarygodnej tradycji Kadłubka zatwierdzenie papieskie swego pryncypatu. Ta sama tradycja głosi, że podobnego zatwierdzenia dokonał również cesarz. Sprowadzało się to praktycznie do uznania rządów krakowskich Kazimie- rza, bo właściwego pryncypatu odnowić się już nie dało. 25. Polityka zagraniczna książąt polskich w ostatniej ćwierci XII w. Postępujące rozbicie dzielnicowe Polski odbiło się nie- korzystnie na polityce zewnętrznej naszych książąt, a z czasem wpłynęło na zawężanie się ich horyzontów politycznych. Zwraca uwagę odejście Polski w tym okre- sie od spraw zachodnich. Poparcie Mieszka Starego udzie- lone v/ 1177 r. Bogusiawowi I pomorskiemu przeciwko Danii okazało się nieskuteczne. Coraz trudniej było zresz- tą liczyć na rozbitą i skłóconą wewnętrznie Polskę. Wręcz przeciwnie Mieszko Stary po opuszczeniu kraju szukał pomocy Pomorzan. I istotnie poparty przez nich zdołał w 1181 r. osiąść w Gnieźnie. Zresztą Bogusław uznał już w 1164 r. zwierzchność lenną księcia saskiego Henryka Lwa, a w siedem lat później — cesarza Fryderyka Bar- barossy. W stosunkach z cesarstwem książęta polscy skłonni byli do uległości. Prawdopodobnie zwierzchność cesarską uznał Mieszko Stary jeszcze w czasie swego wygnania, skoro w 1184 r. podjęto z terenu Niemiec pró- bę interwencji na jego rzecz. Być może podobnie postąpił Kazimierz Sprawiedliwy, skoro podporządkował się woli cesarskiej w swojej polityce ruskiej. Na ogół przejawiali nasi książęta coraz więcej zainteresowania rozbitą we- wnętrznie Rusią. I Bolesław Kędzierzawy, i Mieszko Sta- ry, i Kazimierz Sprawiedliwy mieli żony Rusinki. Od Kazimierza Sprawiedliwego zaś wziął początek nowy kurs polityki polskiej wobec Rusi. Wpływy polskie nie sięgały teraz odległego wielkoksiążęcego Kijowa, ale ograniczały się do Rusi halicko-włodzimierskiej i zwra- cały się przeciw próbom opanowania tych terenów przez Węgry. Walka ta, kontynuowana następnie przez Leszka Białego i książąt z mazowieckiej linii Piastów, znalazła finał w opanowaniu tronu halicko-wlodzimierskiego przez Bolesława (Jerzego) Trojdenowica, a z kolei w zajęciu Rusi przez Kazimierza Wielkiego. Polityka ruska Kazi- mierza Sprawiedliwego, połączona z uległością wobec cesarstwa, była niepopularna w Polsce. Wywołała bunt panów krakowskich (1191), którzy wezwali do Krakowa Mieszka Starego. Kazimierz jednak sytuację opanował, obalając tę próbę restytycji senioratu. Pod koniec życia Kazimierz odnowił sojusz z Węgrami, a nadto podjął jeszcze wyprawę przeciwko Jaćwięgom, którzy nękali wyprawami łupieskimi Mazowsze. Dziel- nica ta bowiem, po nieudanych próbach opanowania jej przez Mieszka Starego, po śmierci jej prawego sukceso- ra Leszka Boleslawowicza (1186) przeszła we władanie Kazimierza Sprawiedliwego. 26. Rządy regencyjne w Krakowie i próby powrotu na tron krakowski Mieszka Starego Kazimierz Sprawiedliwy zmarł nagle, przy uczcie, może otruty, w 1194 r. Na wieść o tym Mieszko Stary ruszył do Krakowa. Tymczasem panowie krakowscy postanowili zorganizować rządy regencyjne do czasu osiągnięcia wie- ku sprawnego przez synów Kazimierza, Leszka Białego lub Konrada zwanego później mazowieckim. W imieniu . nieletniego księcia władzę mieli sprawować wdowa po l Kazimierzu — Helena (córka księcia kijowskiego Roś- cisława), wojewoda krakowski Mikołaj (Gryfita) oraz biskup krakowski Pełka. Mikołaj, wsparty przez, księcia ruskiego Romana, stawił czoła Mieszkowi Staremu w bit- wie nad rzeczką Mozgawą koło Jędrzejowa. Obie wal- czące strony poniosły ciężkie straty. Poległ syn Mieszka, Bolesław, a sam Mieszko ranny wycofał się do Wielko- polski. Na pobojowisku rozegrała się druga bitwa, gdy, 152 na pomoc Mieszkowi Staremu nadciągnął spóźniony książę raciborski Mieszko Plątonogi, a równocześnie na pomoc krakowianom przybył, także spóźniony, kasztelan sandomierski czy palatyn dworu książęcego w Sando- mierzu, wychowawca synów Kazimierza Sprawiedliwego, Go worek. Ten ostatni być może celowo się spóźnił, prag- nąc, by jego rywal Mikołaj poniósł klęskę. Sam jednak Goworek doznał porażki i dostał się do niewoli Plątono- giego. Na polach Mozgawy starli się nie tylko rywale do rządów krakowskich, ale dwie ideologie, dwie koncepcje władzy monarszej: rządów autokratycznych, których zwo- lennikiem był Mieszko Stary, oraz oligarchii możnych, której kolebką był nie zamieniony jeszcze w pełni w dzielnicę dziedziczną Kraków. Rządy regencyjne zostały uratowane, ale nie układały się najlepiej. Dzielnicą krakowską władali faktycznie wo- jewoda Mikołaj i biskup Pełka. Wywołało to niezadowo- lenie w najbliższym otoczeniu Heleny, a podsycał je prawdopodobnie Goworek, który wnet powrócił z niewoli. Około 1<98 r. Helena weszła w porozumienie z Mieszkiem Starym i pomogła mu w opanowaniu Krakowa za cenę uznania swoim następcą jej syna Leszka Białego. Było to już trzecie panowanie Mieszka na tronie krakowskim, zakończone wygnaniem najpóźniej w 1201 r. Zdołał on tu jeszcze powrócić po raz czwarty. Wytrwały szermierz zasady senioratu zmarł w marcu 1202 r. w Krakowie. 27. Kultura Polski w X - XII w. Rozwój kultury tej epoki był bardzo nierównomierny w różnych warstwach społecznych. Ludność wieśniacza, zarówno w sferze swego materialnego bytu, jak też oby- czajów i wyobrażeń, pozostała w zasadzie pogańska, cho- ciaż formalnie przyjęła nową wiarę. Jeszcze długo w świeżych formach religii chrześcijańskiej mieściły się stare treści. Nie wszyscy zresztą zostali objęci organiza- cją kościelną, bo kościoły związane były na razie z dwo- rami, grodami, siedzibami biskupstw, klasztorów itp., a właściwa sieć parafialna wytworzyła się dopiero w XIII w. Inne było- tempo rozwoju kultury w ośrod- 153 kach tworzącego się życia miejskiego, a więc na podgro- dziach czy w osadach targowych. Siłą rzeczy zaznaczał się tu postęp w poziomie produkcji typu rzemieślniczego, która musiała odpowiadać rosnącym wymogom odbior- ców, najczęściej możnych świeckich, rycerstwa i duchow- nych. Wpływało to korzystnie na standard życiowy pro- ducentów. Równocześnie bliskość ośrodków władzy, dwo- rów feudalnych, kościołów grodowych, biskupstw czy klasztorów, przyśpieszała proces przemian w zakresie obyczajów i świadomości tej warstwy społecznej. Bez porównania szybciej rozwijała się kultura samych feuda- łów, a więc dworu monarszego, dworów możnowładczych i usiłujących za nimi nadążać dworów rycerskich. W rę- kach tej warstwy pozostawała większość łupów wojen- nych, toteż — według tradycji XII w. — za czasów Chrobrego kobiety z otoczenia tego monarchy uginały się niemal pod ciężarem złotych ozdób, a i rycerze (zapewne możniejsi) nosili złote łańcuchy, które były oznaką ich rycerskiego zawodu. Potrzeby w zakresie ubiorów, ozdób itp. pokrywał wówczas już import szlachetnych tkanin i innych przedmiotów zbytku. Żony zaś książąt, możnych i rycerzy same haftowały, szyły, tkały, sporządzając ozdobne płaszcze, kapy itp., nie tylko zresztą na potrzeby własne, ale i kościołów czy klasztorów. W tej warstwie społecznej najszybciej dokonały się przemiany obyczajo- we. Wiarygodna tradycja głosi, ze Bolesław Chrobry sto- ,,.,,, l o sował karę wybijania zębów za łamanie postów, a także surowe represje mające wytępić cudzołóstwo. Nie znaczy to oczywiście, że obyczaj chrześcijański od razu tu wziął górę nad pogańskim. Być może nawet niekiedy się odeń odwracano. Brak świętego w łonie dynastii piastowskiej mógłby przemawiać za niepopularnością w warstwie pol- skich feudałów wczesnego średniowiecza wzorców chrze- ścijańskiej świątobliwości. Nowe wytwory kultury służyły przede wszystkim pań- stwu feudalnemu i niedużej grupie możnych. Powstawały na ich zamówienie, stanowiąc oparcie czy ideologiczną podbudowę dla nowego porządku społeczno-państwowe- go. Wśród twórców dóbr kulturalnych tej epoki prym wiedli przybysze z zewnątrz. W piśmiennictwie panowali prawie niepodzielnie, wraz z językiem łacińskim, którym się posługiwali i którym wytyczali wąskie ramy zasięgu swojej twórczości w społeczeństwie polskim, włączając natomiast tę twórczość do ogólnego niejako dorobku kul- turalnego świata zachodniochrześcijańskiego. Tak więc język, który czynił kulturę ekskluzywną, był zarazem znakomitym środkiem wymiany myśli, poglądów i idea- łów na rozległym obszarze Europy. Sztuka omawianej epoki w zakresie swych treści, wyobrażeń, symboliki była również wytworem przybyszów, ale że nie mogła się obejść bez większej liczby wykonawców, znajdowała współtwórców w rzemieślnikach czy artystach rodzimych, którzy wzbogacali ją nadto realiami ł motywami z krę- gu ich własnego życia i działalności. Dzieła sztuki były w tej epoce nie tylko środkiem wyrazu artystycznego, ale także środkiem przekazu informacji, treści światopoglą- dowych, czy wręcz politycznej propagandy. Sięgały one nadto tam, dokąd nie docierało piśmiennictwo łacińskie, ani żywe słowo kaznodziei, jeżeli nie posługiwał się ję- zykiem ludu. Miała swoją silną wymowę architektura sakralna. Poza symboliką czysto religijną, która mogła być czytelna dla znawców, lud widział w kamiennych budowlach romańskich, na tle powszechnie stosowa- nego budownictwa drewnianego, znamię potęgi Kościoła i sprzężonego z nim silnie państwa wczesnofeudalnego. Jeżeli nadto Jud z tych budowli niekiedy korzystał jako z obiektów obrontlycA, Stawały się widomym wyrazem siły. Takie oddziaływanie budowli sakralnych ogranicza- ło się jednak do osad podgrodowych, przyklasztornych itp., dla innych pozostając tylko symbolem. W rozwoju kultury na ziemiach polskich okresu wcze- snośredniowiecznego wybitną rolę odegrał dwór Bole- sława Chrobrego, przez który przewinęło się wiele wy- bitnych osobistości jego czasów, jak św. Wojciech, Włoch opat Tuni, Bruno z Kwerfurtu, Reinbern biskup koło- brzeski, a wybitną indywidualnością mógł być również Radzim Gaudenty. W Polsce lub w związku z Polską te- go okresu powstało wcale pokaźne piśmiennictwo. Należą tu przede wszystkim żywoty św. Wojciecha: jeden po- wstał w Rzymie około 999 r., drugi wyszedł spod pióra Brunona z Kwerfurtu, trzeci niewiadomego autorstwa znany jest pod nazwą Męczeństwo sw. Wojciecha, a był jeszcze czwarty, który zaginął. Należy tu dalej piękny^ rów. Były tu dziełka typu szkolnego, ^S^1^"^1""®' żywot pięciu zamordowanych braci z eremu międzyrzec- kiego pióra tegoż Brunona, list Brunona do króla nie- mieckiego Henryka II, sławiący monarchię Chrobrego w duchu ideałów chrześcijańskich. Były już wówczas pierwsze zapiski rocznikarskie, jedna grupa w kręgu ko- ścielnym poznańskim, druga w gnieźnieńskim. Istnieje domysł, że powstał jeszcze jeden współczesny żywot pię-1 ciu braci męczenników, który zaginął. Zwraca uwagę fakt, że Mieszko II był wykształcony, znał podobno i łacinę, i grekę. Jego syn Kazimierz w 1026 r. został oddany na naukę, co jest bardzo dziwne, jeżeli był synem jedynym, l Siostra zaś -tegoż Gertruda, żona księcia kijowskiego Izjasława, nie tylko znała łacinę, ale układała nawet i w tym języku modlitwy, które przechował tzw. kodeks Gertrudy. Oprócz kontaktów z Włochami, dworem cze- skim, żywe związki kulturalne łączyły Polskę tego czasu z Nadrenią, z archidiecezją kolońską, a ściślej z diecezją leodyjską (Liege w Belgii). Do rozwiniętego tam kultu św. Lamberta nawiązywały imiona niektórych Piastów (Lambert syn Mieszka I, drugie imię Mieszka II). teologiczne, a nadto dwa egzemplarze prawa longobardz- kiego. Z XII w. zachowały SIĄ księgi liturgiczne z każdej niemal diecezji. Wskazują one na związki kulturalne Polski z Belgią, Francją, Nadrenią (Kolonia), Ratyzboną i Czechami. Na uwagę zasługują wśród nich: tzw. Sd- kramentarium tynieckie, powstałe około 1060 r. w Ko- lonii (dziś w Bibliotece Narodowej w Warszawie), dalej ewangeliarz płocki, czyli tzw. Złoty kodeks pułtuski (dziś w Bibliotece Czartoryskich w Krakowie), czy tzw. Poiz- ti.fżcale biskupów krakowskich, sporządzone prawdopo- dobnie wprost na zamówienie Kościoła polskiego (dziś rękopis Biblioteki jagiellońskiej). Po przerwie spowodowanej reakcją pogańską, a potem trudnościami odnowy organizacji kościelnej, zaczęło po- jawiać się piśmiennictwo. Po akcie Dagome iudex aż po czasy Władysława Hermana nie znamy z terenu Polski ani jednego dokumentu. Dopiero w związku z oddaniem przez tegoż księcia jakichś dwu złotych krzyży kościoło- wi bamberskiemu powstał dokument, którego wystawcą był wspomniany książę, lecz spisano go być może w Bam- bergu. Natomiast już dokument biskupa krakowskiego Maura z 1110 r. dla kościoła w Pacanowie powstał na pewno w Polsce. W drugiej połowie XI w. kontynuowa- no zapisy rocznikarskie. Na ich podstawie powstał z po- czątkiem XII w. tzw. Rocznik Świętokrzyski dawny, je- dyny zabytek polskiej annalistyki z tego czasu zachowa- ny w oryginale. Z początkiem XII w. spisana została u nas ku chwale Bolesława Krzywoustego anonimowa kronika tzw. Galia, która ujęła w literacką formę tra- dycję dworską Piastów. W podobnej formie sławił w po- łowie XII w. czyny palatyna Władysława Wygnańca, wielmoży śląskiego Piotra Włostowica, obszerny utwór wierszowany, tzw. Carmen Mauri (Poemat Maura), znany dziś niestety tylko we fragmentach. W tym samym czasie upamiętniono wierszowaną inskrypcją postawienie słupa milowego w Koninie, wyznaczającego połowę drogi z Ka- lisza do Kruszwicy. Obok tradycyjnego budownictwa drewnianego, które nie pozostawiło trwalszych śladów, rozwijało się już od początku omawianej epoki budownictwo kamienne. Je- Powstanie ludowe i reakcja pogańska po śmierci Mie- szka II zmiotły wprawdzie wiele wytworów kultury wczesnopiastowskiego okresu, nie przerwały jednak kul- turalnej tradycji. Pisma Brunona z Kwerfurtu ocalały — jak się wydaje — tylko poza granicami, podobnie być może — dwa pozostałe żywoty św. Wojciecha, ale naj- starszy zrąb naszego rocznikarstwa przetrwał burzę, uwięziony prawdopodobnie z Wielkopolski do Krakowa. Już za Mieszka II był w Gnieźnie arcybiskupem niejaki Bossuta, przypuszczalnie pochodzenia rodzimego. W dru- giej połowie XI w. mamy już wielu wyższych duchow- nych Polaków, jak arcybiskup Bogumił w Gnieźnie, bi- skupi Suła-Lambert, Stanisław i Czasław w Krakowie oraz Michał w Poznaniu. Przy kościołach katedralnych tego czasu tworzyły się zawiązki bibliotek, których zbio- ry w XII w. powiększyły się o wiele cennych pozycji. Szczęśliwym trafem zachował się inwentarz ksiąg ka- tedry krakowskiej z 1110 r. Biblioteka liczyła 47 rękopi- sów, liczba zaś tytułów mogła być większa, bowiem je- den rękopis mieścił niekiedy kilka lub kilkanaście utwo- szcze do czasów Mieszka I można odnosić palacjum wraz •Ł rotundą-kaplicą na Ostrowie Lednickim między Po- znaniem a Gnieznem. Do tegoż czasu należą ślady pier- ; wotnego kościoła, w miejscu późniejszej katedry poznań- . skiej, z chrzcielnicą, w której być może chrzczono Mię- l szka I i jego dwór, wraz z kamiennymi grobowcami, które pokryły prawdopodobnie ciała Bolesława Chrobre- go i jego ojca. Współcześnie wybudowano również w Kra- kowie na Wawelu rotundę Marii Panny Egipcjanki, któ- rej wezwanie zostało zmienione w XIV w. na św. Feliksa i Adaukta. Niewiele późniejsze były budowle pałacowe z kaplicami, (przeważnie rotundowymi) w Przemyślu, Cieszynie, Gieczu, Wiślicy, pierwsza katedra (Chrobrego) oraz kościół św. Salwatora w Krakowie, kaplice w Trze- mesznie i Łęczycy oraz inne. To wcale obfite budowni- ctwo przedromańskie (czy w niektórych wypadkach wczesnoromańskie) znalazło, poczynając od połowy XI w., kontynuację w budowlach sakralnych romańskich, które — ze względu na ?>wój szerszy zasS'ag oddziaływania — były z reguły obszerniejsze. Wznossrone z ciosów kamien- nych, opatrzone w wąskie otwory Okienne i w potężne niekiedy wieże, spełniały nadto rolę obiektów obron- nych. Warto wymienić przynajmniej ważniejsze z nich. Jeszcze w XI w. powstały: t.zw. katedra „hermanow- ska" na Wawelu, katedry w Poznaniu i w Gnieźnie, ba- zylika tyniecka, kościoły Św. Andrzeja w Krakowie, Św. Idziego w Inowtodzu, Św. Wojciecha w Krakowie i inne. W ciągu XII w. wybudowano: katedrę w Płocku, ko- ścioły kolegiackie w Kruszwicy, Łęczycy, Opatowie i Wi- ślicy, kościoły Św. Prokopa l norbertanek w Strzelnic, zburzony w 1529 r. benedyktyński kościół Św. Wincen- tego we Wrocławiu, opactwo kanoników regularnych w Czerwińsku, kościoły NMP w Inowrocławiu, Św. Jana w Siewierzu i inne. Do najokazalszych zabytków rzeźby romańskiej należą przede wszystkim drzwi gnieźnieńskie z lat 1172-1180, odlane w brązie, a przedstawiające 18 scen z życia i mę- czeństwa św. Wojciecha. Wykazują wpływ artystyczny kraju nadmozańskiego w Belgii. Obrazy mają dużą wy- mowę ideologiczną, splatając ideały chrześcijańskiej świą- tobliwości z realiami władzy wczesne feudalne j monarchii. Zabytek o podobnym charakterze, tzw. drzwi katedry płockiej, wyobrażające m.in. biskupa płockiego Alek- sandra z Malonne, zostały wykonane w połowie XII w. w Magdeburgu dla Płocka, ale przez Szwecję dostały się do Nowogrodu Wielkiego, gdzie ozdobiły cerkiew Sw, Zofii. Osobliwy zabytek stanowi współczesna drzwiom gnieźnieńskim piękna gipsowa płyta posadzkowa z ko- legiaty wiślickiej. Przedstawia trzy modlące się posta- cie, wśród nich być może Kazimierza Sprawiedliwego, okolone ornamentacją roślinno-zwierzęcą. Zwraca uwagę technika wykonania tej płyty; rysunek postaci został wyryty w powierzchni gipsowej, przy czym do rowków wlano jakąś czarną masę. Wśród rzeźb kamiennych czo- łowe miejsce zajmują tympanony w kościołach NMP we Wrocławiu na Piasku i norbertanek w Strzelnic, por- tal kolegiaty łęczyckiej, ocalały portal po kościele Św Wincentego we Wrocławiu, dalej rzeźba św. Jana Chrzci- ciela z katedry wrocławskiej, a nade wszystko odkryte po drugiej wojnie światowej, we wnętrzu późniejszych filarów, pięknie rzeźbione kolumny kościoła norbertanek W Strzelnic. Dwie z nich przedstawiają wyobrażenia cnót i grzechów. W celu dopełnienia obrazu kultury w Polsce wczesno- średniowiecznej wspomnieć trzeba o klasztorach. Za cza- sów Bolesława Chrobrego były to eremy (zgromadzenia pustelnicze reguły benedyktyńskiej) o małym jeszcze za- sięgu oddziaływania. Wiemy o istnieniu takiego eremu w Międzyrzeczu w Wielkopolsce, a drugi prawdopodob- nie powstał w Łęczycy. Z kolei pojawiali się, poczynając od czasów Kazimierza Odnowiciela, właściwi benedykty- ni (Tyniec, Sieciechów, Łęczyca, Mogilno, Lubin w Wiel- kopolsce, Płock, Lubiąż, Wrocław, Święty Krzyż). Ode- grali w tym czasie pewną rolę zarówno w służbie bisku- pów diecezji, jak i przez kontakty z Zachodem. Obok nich podobną rolę spełniali kanonicy regularni (Trze- meszno, Wrocław, Czerwińsk, Mstów). Miejsce jednych i drugich zajęli wnet cystersi, którzy stali się podporą działalności misyjnej, kierowanej przez papiestwo, a nad- to w tym wcześniejszym okresie odgrywali pewną rolę w akcji osadniczej. Poczynając od lat czterdziestych XII w., do końca stulecia powstało aż 9 ich zgromadzeń (Łekno, Ląd, Jędrzejów, Lubiąż, Kołbacz, Oliwa, Sule- jów, Wąchock, Koprzywnica). Przeważnie w drodze fun- dacji prywatnych powstawały u nas już w drugiej po- łowie XII w. zgromadzenia norbertańskie, które — obok rozwijającego się w tym okresie tzw. kanonikatu świec- kiego — tworzyły organizacyjne ramy życia dla części kobiet i mężczyzn z rodzin możnowładczych i spośród zamożnego rycerstwa (Strzelno, Kraków-Zwierzyniec, Płock, Wrocław, Witów koło Piotrkowa, Busko). W tym samym czasie pojawiły się u nas, pochodzące z Ziemi Świętej, zakony rycerskie joannitów (Zagość, Poznań) oraz bożogrobców (Miechów). r V. PEŁNE ROZBICIE DZIELNICOWE. TWORZENIE SIĘ SPOŁECZEŃSTWA STANOWEGO (1202 -1300) l. Granica etniczna l polityczna Polski XIII w. Strukturalnym przemianom Polski XIII w. towarzy- •Ul proces ustalania się granic zewnętrznych państwa. Aż do tego czasu bowiem granice na wielu odcinkach były płynne i wahały się na krawędziach idących od •trony Polski w różnych kierunkach fal osadniczych. Po- stępy tego osadnictwa, nasilające się zwłaszcza w XIII w., natrafiały często na osadnictwo idące z zewnątrz ku Pol- »ce. Zmuszało to do przejrzystego wytyczania granic, za- równo ze względów skarbowo-jurysdykcyjnych, jak też •dministracyjno-kościelnych. Proces ten dokonywał się w stosunkowo korzystnych warunkach politycznych ze- wnętrznych. W pierwszej połowie stulecia cesarstwo cią- żyło bowiem wyraźnie ku sprawom włoskim, a w dru- giej pogrążyło się w „wielkim bezkrólewiu". Czechy i Węgry zaabsorbowane były przez wiele lat walką o spadek po austriackich Babenbergach. Ruś rozbita po- litycznie, a wreszcie ujarzmiona przez Tatarów, nie przedstawiała większego zagrożenia. Zakon Krzyżacki do końca stulecia utrwalał swoje władztwo w Prusach. Je- dynie Brandenburgia od połowy XIII w. odznaczała się większą siłą ekspansywną w kierunku Polski. Najazdy pruskie ustały wnet po przybyciu Krzyżaków. Niebez- pieczeństwo zaś jaćwięskie i tatarskie tylko w sposób pośredni utrudniało stabilizację granicy etnicznej na wschodzie. Jeżeli Polska nie wykorzystała należycie Wy- mienionych warunków zewnętrznych dla utrwalenia swo- ich granic z czasów Chrobrego i Krzywoustego, to wsku- tek własnego rozbicia dzielnicowego, dezorientacji l za- traty horyzontów politycznych u wielu jej książąt, a wre- gzcie z powodu marnotrawstwa sił na .jałowych konflik- tach wewnętrznych; 11 - aistorla Polski do roku 180S Na południu państwa osadnictwo postępowało żywo w górę prawobrzeżnych dopływów Wisty OL_ wobrzeżnych dopływów Odry, ale Karpaty i Sudety zostały mocną barierą, przekraczaną przez osada zaledwie w paru punktach. W szczególności osada! polskie weszło w omawianym okresie na Spisz, ale nica państwowa Polski za nim nie nadążyła: p osadnicy znaleźli się w obrębie państwa węgienłd Podobnie ludność polska przesuwająca się ku polodB_ od strony Cieszyna i Raciborza (ku Opawie) znaladBl w obrębie państwa czeskiego. Na zachodzie Śląska nica ustabilizowała się w XIII w. wzdłuż rzeki i jej dopływu Kwisy, w paru tylko miejscach, jak : szcza w rejonie Żagania, przekraczając te rzekŁ mniejszych enklaw polskiego osadnictwa w pasie p_ ciągnących się w kierunku Nysy Łużyckiej pozostało | za granicą polityczną Polski. Bardzo daleko idące i miało przekazanie w połowie stulecia przez Bolę Rogatkę Ziemi Lubuskiej na rzecz arcybiskupstwa deburskiego i Marchii Brandenburskiej. Ten «._ w granicy państwowej polskiej był punktem wyjścia i utworzonej w ciągu paru następnych dziesiątków Nowej Marchii, która wdarła się głębokim klinem dzy Wielkopolskę i Pomorze Zachodnie. Drogi do ta) państwa polskiego strzegły odtąd nadnoteckie f Drezdenko i Santok. Pomorze Zachodnie zerwało związek polityczny z ską jeszcze w drugiej połowie XII w. Stan polityczny leżności Pomorza Zachodniego od Marchii Brandeni skiej utrwalił się w XIII w. Ziemie sławieńska i shq w trzecim lub czwartym dziesiątku tego stulecia dos się pod zwierzchność władców Pomorza Gdańskiego. piero „zdrada Swięców" (1307) przesądziła o przej tych ziem pod panowanie brandenburskie. Na wscho Pomorza Gdańskiego osadnictwo polskie przekręć Wisłę w kierunku Prus, ale granica polityczna u& mywała się prawdopodobnie wciąż jeszcze na tej n Na Żuławach i w ziemi chełmińskiej fale osadnicze skie i pruskie wzajemnie na siebie zachodziły, a u lenie się ściślejszej garnicy w tym rejonie przyi właśnie na czasy krzyżackie. Od strony Mazowsza, w Mazurskiego i Puszczy Galindzkiej, płyn- ^, J—te jeszcze w głąb XIII w. JBiwięskie, nękające Polskę zwłaszcza od lat Xlii w., nie sprzyjały stabilizacji granicy a wschodzie. Mamy jednak ślady osadni- J~ o charakterze rycerskim na terenie Jać- aŁJS-Ad), mamy próby ze strony Polski chry- 31 ~^to kraju. Największą ekspansywnością od- KI; osadnictwo polskie XIII w. na wschodzie. xi; ono na teren Podlasia, środkowego Bugu, •l w dorzecze Wisłoka i górnego Sanu. Mia- r charakter rycerski, a zatem samo przez się , wytyczało granicę państwową Polski. Żywo •atmiast ekspansja polityczna Polski w kie- •-'•"'adsim nie dała większych efektów. Wiado- »r«-szej połowie stulecia w rękach Konrada .—-SJ znajdował się Drohiczyn. W tym waż- JŁ:'"" •-apsmm grodzie handlowym osadził książę ;raci dobrzyńskich, którzy nie połączyli się K-zyżackim. Oczekiwał po nich być może =-syjnej na terenie Jaćwieży. Wnet potem pa. ••Tócii jednak pod panowanie ruskie. Leszek tf——I utrwalić zwierzchność Polski na Rusi Ha- kbEnierskic}, ale nie wytrzymał konkurencji Jki i nie zdołał nawet związać ze swoim księ- fBpłnicznego terytorium przemysko-sanockiego. kos planom książąt polskich towarzyszyły inne t inedrięwzięcia chrystianizacyjne, jak misja cy- kf^atów), misja ruska biskupstwa lubuskiego oraz •e przez dominikanów w połowie stulecia misyjne dla Jaćwieży i Litwy, a wreszcie przez franciszkanów dla misji na wschodzie i łukowskie. Nie osiągnięto jednak na tej dro- rezultatów. X. Kiw6j wielkiej własności ziemskiej k drielnicowe sprzyjało wzrostowi politycznej Mftw świeckich i duchownych, a zarazem po- m c< ich posiadłości. W coraz większym stopniu podstawą ich społecznej pozycji i politycznego w.— stawała się ziemia. Uzyskiwali oni nadania ziemskiej monarchów, ale i na obszarach już wcześniej paw nych zajmowali pod uprawę coraz więcej gruntów. skupstwa, które pierwotnie miały określony udział chodach monarszych, już w XII w. stanęły w największych właścicieli ziemskich. Klasztory nie początku opierały swoją egzystencję przede wsiy na dochodach z rolnictwa i hodowli. Włości klas powstawały często z nadań monarszych, ale w • wypadkach z pojedynczych fundacji prywatnych, ze składkowych niemal drobnych zapisów rycerskich-1 cerstwo bowiem zaliczało się również do właścicieli r skich. Z rozwojem wielkiej własności ziemskiej wiązało i zapotrzebowanie na ręce robocze. We włościach i szych starano się w możliwie największej skali rzystywać pracę jeńców wojennych, niewolników v» dzących z kupna lub ludzi, którzy utracili wolność bistą w wyniku zadłużenia czy wyroku sądowego. '7f\ wadzono tu nawet setniczą i dziesiętniczą organii ludności niewolnej. Starano się jednak przede wst? kim asymilować jeńców z ludnością miejscową i ps kształcąc niewolę w inne formy zależności feudaił Niewolnikami posługiwały się również posiadłości p watne, zwłaszcza świeckie, bo Kościół miał mniiji szansę uzyskiwania jeńców. W dalszym ciągu przestn gano zasady, że cała ludność wolna, wywodząca i z dawnych wspólnot terytorialnych, pod względem świa czeń\ feudalnych i wymiaru sprawiedliwości podlej monarsze. Ten zaś mógł tą ludnością rozporządzać, od jąć ją np. do dyspozycji Kościoła. Zwłaszcza Kościół zainteresowany w pozyskiwaniu ludności wolnej do snej akcji osadniczej. W niektórych przypadkach i wiek wolny przechodził w stan przypisaństwa. Z po< karni tej kategorii społecznej mamy do czynienia b już za czasów Bolesława Chrobrego, jak zdaje się o i świadczyć żywot pięciu braci męczenników; z czasem tej ludności przybywało, a zasilali ją z całą pewno także jeńcy i niewolnicy. Z tymi przemianami wiązała się dążność do int Zamiast ugorowania roli sporadycz- iradzać trójpolówkę, w której ugorem 'o tylko trzecia część gruntów. Pług krojem wypierał prymitywniejsze narzędzia fwcechniało się nawożenie, które związane —H. Z kolei większa wydajność rolnictwa • •wzrost znaczenia hodowli. Postęp w rol- *MimJn»iiił się z reguły samorzutnie jako głów • » ówczesnego rozwoju ekonomicznego. Nie należy —f wpływu klasztorów w tym zakresie. Wpraw i —r-linwo liczne już u nas w drugiej połowie t. Umtory cysterskie poczytywały za swoją ważną W« riemi, a dzięki stałej łączności z ich fran- —c*—e*"zą nie brakło wymiany doświadczeń i wie- ej, jednak działały one w izolacji, odcięte od mętrznego i w małym tylko stopniu mogły a ogólny poziom kultury rolnej. Rola osadni- t, którzy zaczynali się pojawiać już w XTI w. wie na Śląsku), była większa, ale postępu polskim tej epoki nie można sprowadzać _ ___ naśladownictwa. Był on istotnym elemen- ffcudowy całej struktury społeczno-gospodarczej i kraju w XIII w. 3. Walka o Immunitet konsekwencją rozwoju wielkiej własności i byta walka o immunitet, tj. o wyłączenie tej i x systemu świadczeń na rzecz władzy publicz- _ drugiej kolejności spod władzy sądowej panu' te-munitet był najistotniejszym przejawem roz- -tzasnofeudalnej 'państwowości, której tundamen- •t aespół zwierzchnich, monopolowych praw panu" w ograniczających się bynajmniej do dziedziny Sci. Kulminacja rozwoju immunitetu w Polsce na wiek XIII, głównie na jego połowę, po- ; dają się dowodnie stwierdzić dla stulecia XII t XI. Nie da się obronić poglądu, jakoby pierw- tccsji immunitetowych dokonano w Polsce do- i — zjeździe łęczyckim 1180 r., czy w przywileju na rzecz Kościoła w Polsce, ogłoszonym w 1215 r. , Leszka Białego, Konrada mazowieckiego, Kazimierxa< skiego i Władysława Odonica. W swojej najwczeSn fazie immunitet objął tylko niektóre posiadłości, a obrębie wyłączył spod władzy publicznej tylko li niewolną i przypisaną. Walka o immunitet rozpoczęła się w dobrach nych. Dotyczyła zrazu świadczeń skarbowych, a —. w drugiej niejako kolejności podległości sądowej jednak w XII w. można śledzić początki immu w dobrach świeckich. W przywileju borzykon z 1210 r. Leszka Białego, Konrada mazowieckiego i mierzą opolskiego, jak też we wspomnianym już pr leju czterech książąt z 1215 r., gwarancje immunit obejmowały wszystkie posiadłości kościelne znajd się pod władzą wspomnianych książąt, ale w x się, w jakim wcześniej zostały im nadane. Nie by. więc immunitety pełne, dlatego nie zamykają one cesu immunizacji wielkiej własności kościelnej, ale ot rają nowy etap, w którym chodziło o objęcie immu tem coraz szerszego zakresu świadczeń, a pod wzgl^_ sądowym — także ludności swobodnej, która ciąg!* szcze podlegała osobiście władzy panującego. Władcy i tu jednak na ustępstwa niechętnie, widząc w tym s nie uszczuplanie własnych agend publicznych. Stoa więc ograniczenia, uzależniając np. liczbę ludzi wól w tmmunizowanych beneficjach od godności benefit Kiedy indziej zrównywali pod względem kondycji lecznej wolnych osadników z przypisańcami wtedy, jedni i drudzy siedzieli w jakiejś wsi obok siebie, a ni nie przekraczali liczby trzech. Ponieważ immu przynosił z reguły ulgi czy swobody podatkowe wl cielom ziemskim, a nie poprawiał położenia materia go osadników, ci ostatni bronili niekiedy w sposób paczliwy wobec monarchy swojego statusu ludzi woln. Na większą skalę immunitet rozwinął się w dóbr biskupich. Wykorzystując różne okazje polityczne trudności władców dzielnicowych, uzyskali ducha około połowy XIII w. wiele rozległych przywilejów -- munitetowych, Ani dobra klasztorne, ani możnych św--: 166 (y. bardziej rycerskie, nie zdołały im nigdy ——6] immunitetu związany był z osadnictwem —enueckim. Tu jednak immunitet nie stano- t w sobie, nie prowadził do likwidacji świad- ——TCh. ale świadczenia starego typu pozwalał — nowe. W sferze sądownictwa kasował •eendy sądowe panującego, ale niezupełnie, 3—salne sądy wyższe prawa niemieckiego nie —woe charakteru publicznej władzy sądowej. immunitet odegrał bardzo doniosłą rolę dzie- —finl poważnie władzę monarszą, redukując hCy do minimum na zwartych obszarach. Za |BXyfcład posłużyć może nadanie przez księcia icfo Henryka IV Probusa w 1290 r. biskup- ulawskiemu ' „pełnego prawa książęcego" dla kompleksu dóbr nysko-otmuchowskich. W rę- bfcrch pozostawały tu tylko zwierzchnie prawa Bównocześnie immunitet wzmacniał pozycję uniezależniając ich zwłaszcza pod względem Fin. Przyczynił się też do niwelacji różnic społeczno-prawnej ludności wieśniaczej. •adnictwa wiejskiego na prawie czynszowym —a tworzenia się wielkiej własności ziemskiej i dąż- a» intensyfikacji produkcji rolnej nie mogły się IR wewnętrznej przebudowy tej własności, bez fadeiszych form osadnictwa. Już w XII w. wy- I «e „obyczaj wolnych gości", który był wczesną l dzierżawy. Gwarantował on panu stały, zgodny q dochód, osadnikowi zaś dawał możliwość odej- ^f wywiązał się ze swych powinności, a nadto WC}alną opłatę z tytułu rozwiązania umowy. •ch późniejszych nazwano ten „obyczaj", charak- —V dla pewnej fazy rozwoju feudalizmu, pra- llkkim, w odróżnieniu od przyjętego już szeroko — —snieckiego. Zdarzało się w XII w„ że na pra- irioych gości osadzano nawet niewolników, ale 167 odnic-wiano im swobodnego wychodu. U te) B osadników bardzo wcześnie zaczął się pojawiać jako częściowa renta feudalna. Poświadczają go menty trzebnickie z samego początku XIII w, jeszcze do włości trzebnickie j dotarło prawo aua Wykształcił się nadto już w XII w. „obyczaj m czyli osadników, którzy — nie mając własnego ic rżą ani ziemi do własnego użytku — w formie uprawiali tzw. rezerwę pańską, tj. rodzaj folwar.-- Przy powszechnym zatem zapotrzebowaniu •• Własności na ręce robocze pojawiać się zaczęli niemieccy, których ucisk feudalny i względne nienie wsi zachodnioeuropejskiej skłaniały do wania nowych terenów osadniczych. Nieśli oni ze nową postać czynszowego prawa osadniczego, kfóf* chociaż narodziło się na Zachodzie, poza właścr» Niemcami — przyjęło się u nas szeroko pod nazwą ] wa niemieckiego. Osadzano na nim pierwotnie Ni ców, ale wnet także ludność rodzimą, tak że ósadmc niemieckie przekształciło się w osadnictwo na pr niemieckim. O pierwszych Niemcach jako potencjał osadnikach słyszymy na Śląsku pod 1175 r., a o fafci nie osadzonych — w 1202 r. Z kolei wzmianek o przybywa coraz więcej. Niesłuszny jest zatem pc łączący kolonizację na prawie niemieckim dopiero ł mniemanym spustoszeniem Polski w wyniku pierws najazdu tatarskiego (1241). Osadnictwo czynszowe na prawie niemieckim przj sio dość daleko idące przeobrażenia życia wiejsk. W celu tworzenia nowych terenów osadniczych ląc niekiedy w jedną całość dwie lub więcej osad stan typu, a kiedy indziej na większym obszarze o osadnicti rozrzuconym tworzono jedną lub więcej nowych v Przeprowadzano reformę gruntową, polegającą na v mierzaniu jednostek roli czyli łanów o powierzchni oh 30 lub 43 morgów, które stanowiły podstawę pojedy czego gospodarstwa o znacznym potencjale produkcyjny; Charakterystyczna dla tej reformy szachownica g, tów gwarantowała wszystkim osadnikom przydział tej samej przeciętnie klasy. Osadnictwu na prawie mieckim towarzyszył okres wolny od świadczeń od 8 168 ikfacśd od tego, czy przy osadzaniu wsi wcho- 6 tarczunek lasu lub inne okoliczności nad- tfrudniające lokację. Ta tzw. wolnizna była również przy osadnictwie na prawie pol- duła skalę stosowało ją dopiero prawo fez co było dla osadników bardzo atrak- . łwiadczenia podstawowego na rzecz pana czynsz czyli renta pieniężna. Renta pro-. t-iaaczona w zbożu schodziła na plan drugi, ^zybierając charakter symboliczny. Nieduża •ex z reguły renta odrobkowa (dwa dni w roku l— na rzecz pana dwu morgów gruntu). Jako •a. && właściciela gruntu zbiorowo świadczono acrssach 'świątecznych daninę w mięsie (szyn- ie lego abowiązywało tzw. obłędne, świadczone Afi przez wieś trzy razy do roku, gdy zjeżdżał " P-awo niemieckie sprzyjało wprowadzaniu ple- JUO przynajmniej zbożowej dziesięciny w miej- Mrj uciążliwej — snopowej. W zbożu świadczono •er. meszne, tj. daninę kościelną, wprowadzoną z iwwojem sieci parafialnej, na rzecz pleba- —ięcina bowiem z reguły należała do biskupa dopiero z jego nadania mogła przysługiwać tucji kościelnej. W formie podatku, czyli świad- . rzecz władzy publicznej, płaciły wsie na pra- nerium tzw. kolektę (lub „berna"), która miała nadzwyczajny: na potrzeby obronne kraju, uro- lodzinne panującego i wykup rycerzy lub \.e- . ptóstwowego spod obcej władzy. B prawie niemieckim miała sołtysa, który byt 3-rganizatorem osady nowego typu, a z kolei t wasalem jej właściciela. Otrzymywał kilkuła- •1 ziemi wolnej od czynszów, a partycypował •ch i dochodach sądowych właściciela. Z tego .^•wiązany był do służby wojskowej. W stosunku •ftrifców pełnił namiestniczą władzę z ramienia pa- lt * więc przede wszystkim był sędzią pierwszej Jego władzę sądową ograniczał organ samorzą- '-_ lawa złożona z chłopów, która wzorem ustroju przyjęła się w Polsce we wsiach na prawie 1B9 Osadnictwo na prawie niemieckim pojawiło sit wcześniej na Pomorzu Zachodnim, które jednak rr. państwowy z Polską utraciło już w drugiej poi XII w., oraz na Śląsku, gdzie żywo rozwijało si< ) całe XIII stulecie. Do tych dzielnic napłynęło tet więcej osadników niemieckich. Już do Wielkopolski, l również wcześnie rozpoczęto ten proces osadniczy, Xi ców przybyło niewielu, choć prawo niemieckie prrr? walo się szeroko. W Małopolsce początki osadnictwa prawie niemieckim dają się stwierdzić w latach i dziestych XIII w., na Kujawach w połowie tego •vA a na Mazowszu dopiero w stuleciu następnym. Osa^ niemieccy przybywali na nasze ziemie w większe: bie na początku XIII w., potem byli coraz mniej '-i a w zakładaniu lub reorganizacji naszych wsi w i odegrali dość skromną rolę. Równocześnie prawo mieckie zataczało coraz szersze kręgi, przynosząc •rt cielom ziemskim zwiększone dochody, nierzadko i nów zajętych świeżo pod uprawę; chłopom dawało -i sadzie osobistą wolność, jeżeli tylko wywiązywali : swoich kontraktów dzierżawnych, a władcom pn nialo wojowników o dobrym wyposażeniu bojowy 5. Rozwój miast Okres intensywnego rozwoju w osadnictwie wiej • znamionuje się postępem społecznego podziału p Upowszechnianie się czynszów podnosiło znaczenie niądza, a zatem i produkcji rzemieślniczej, i wym: Mieszkańcy podgrodzi v/ coraz większym stopniu wali się zawodowymi rzemieślnikami, osady targ; które tylko sporadycznie, w okresach targów, przyc pierwotnie większą liczbę ludności, stawały się bardziej ludne na co dzień. Osiadali w nich rzemie a niekiedy również kupcy. Z XII i XIII w. osad doliczyć się można na naszych ziemiach około 100. V~s z licznymi podgrodziami stanowiły one wielką —3>i(„ ośrodków, które pod względem funkcji gospodarcaydfc; mogą uchodzić za miasta, choć brakowało im jes miejskiej samorządowej formy ustrojowej. Osadami 170 niekiedy włodarz książęcy. W okresie tar- których obowiązywał tzw. „mir" czyli pokój •W, aadownictwo w osadach targowych sprawo- te—X]onariusze kasztelańscy, karząc osobno, obok 1 praestępstwa czy wykroczenia, także naruszenie 1 a—-— W Płocku rozciągnięto w -1237 r. na osadni- •kJAicb prawo własności gruntowej, jakie przy- •k łycerstwu. W ogóle do kupców próbowano od- •fc-lmą dla rycerstwa karę za zabicie i zranienie, i im gwarantować bezpieczeństwo. Mir monarszy •o także na drogi publiczne. •em na zachodzie Europy, osobno na południu dk. a osobno w północnej Francji i Flandrii, w pro- łnełowym, który nazywamy „rewolucją komun", fala się emancypacja ośrodków miejskich spod W fcudałów i tworzył się samorządowy ustrój miej- & południu rolę wiodącą odegrało, obok elementu sacfffl, osiadłe licznie w miastach rycerstwo. Tutaj •hkłły się wcześnie organa reprezentacji i rada te jako czynnik kontroli władzy wykonawczej. Na V ciężar walki o samorządową gminę wzięły na •HM— bractwa kupieckie czyli gildie, z których wyrosła Wtfw-iłministracyjna władza miejska. Na terenie Mie- •m? miejskie tworzyły się głównie w drodze kom- •u między władzą publiczną lub zwierzchnością fpu- I a mieszkańcami miast. Jego wyrazem była wasalna r aku do pana miasta władza wójtowska oraz ko- organ sądowy w postaci ławy, wyłaniany spo- coczan. Rada miejska przyjęła się w tej strefie, i Wisko wtórne, dopiero w XIII w. fsiace znalazł zastosowanie model północny, a ogni- t foirednim w jego przeszczepianiu był Magdeburg, r? fZJSkał przywilej prawa miejskiego w 1188 r. Przy- « aea posłużył w 1211 r. za wzór ustrojowy Złotoryi i &!»». a z kolei i innym miastom. Natomiast prawo borsiue, które za pośrednictwem Halle w Saksonii Bae obszernego pouczenia dotarło w 1235 r. do Śląskiej, stało się podstawą szeroko przyjętego tzw. prawa średzkiego. Podobnie prawo magde- tapożyczone z Magdeburga przez Chełmno, było txw. prawa chełmińskiego. Tylko niektóre na- 171 sze miasta, zwłaszcza na Pomorzu Zachodnim, Stały z innego wzoru ustrojowego, a mianowicie Li gdzie wcześniej niż w Magdeburgu, bo na samym czątku XIII w., istniała już rada miejska. Tak zwane lokacje miast polskich nn prawie niemu przebiegały etapami, a przywilej prawa miejskiego sto zamykał dłuższy proces osadniczy. Tak np. w K: wie jest poświadczony sołtys w 1228 r., a przywilej kacyjny krakowski pochodzi dopiero z 1257 r. W sumie lokowano u nas w ciągu XIII w. więcei 100 miast na prawie niemieckim, ale żadne z nich powstało na „surowym korzeniu"; wszystkie one r wcześniejsze zawiązki gospodarczego życia mieJsh Badę miejską do swego modelu ustrojowego wprow jako jeden z pierwszych w Polsce Kraków na mocy wileju z 1257 r. Nie miał jej jeszcze wówczas nawet cław, choć Kraków zasadniczo na jego ustroju się rowaL 6. Początki społeczeństwa stanowego Ważne przemiany dokonały się w XIII w. w stn rżę społeczeństwa polskiego. Ich istotą był proces nil lacji różnic v,- grupach społecznych podporządkowani prawu książęcemu i równocześnie wytv'arzar.ia się wl< szych grup typu stanowego. Prze.i: pozyskiwanie ogólnji przywilejów grupy te coraz bardziej się w stosunku siebie zamykały, a uprzywilejowanie stawało niekie ponad różnicami majątkowymi, s nawet klasowymi Ni pierw wyodrębniło się w osobny stan już w pierwu połowie XIII w. duchowieństwo, znacznie silniej niż IJ^-]| ność świecka poddane przepisom prawa kanoniczn Dużą rolę w tym zakresie odegrały reformy arcybisk gnieźnieńskiego Henryka Kietlicza (1199-1219). Szei immunitet dóbr kościelnych, wprowadzony przez Kit cza celibat duchownych i wywalczona przezeń zaa kanonicznego wyboru biskupów zamiast monarszych minacji, wreszcie zdobycz z połowy XIII w. w pos odrębnego wewnątrzkościelnego sądownictwa duchownytti (2 wyjątkiem spraw q dziedziczenie dóbr ziemskich) ^fiTne przejawy stanowej odrębności licznej już m. trupy duchownych. •teehecki zamknął się dopiero w XIV w, ale k stulecia XIII, a nawet wcześniej, wyrobiły się •o rozmaite uprawnienia tej warstwy społecz- e zwyklo się nazywać prawem rycerskim. Na- ft pełne, a nie tylko użytkowe, prawo do po- siani, wysoka kara za zabicie (główszczyzna) jenie (nawiązka), tzw. dziesięcina swobodna, po- oa wyborze instytucji kościelnej, na rzecz któ- i ona być świadczona, przy tym nie połączona ddena odwożenia jej do rąk odbiorcy; dalej wy- cie pieniężne za służbę wojskową, bardzo często :Ml książę perejasławski Jarosław, pozostało pod r Andrzeja II. Po latach zmagań o wpływy na W corocznych wyprawach ruskich Leszka, do- 1214 r. w układzie zawartym na Spiszu do no- •apromisu polsko-węgierskiego. Nieletni syn An- n. Koloman, miał zostać królem halickim i po- łooe trzyletnią zaledwie córkę Leszka, Salomeę. lat później układ ten formalnie wprowadzono Juł jednak w 1221 r. Andrzej II wszedł w po- i ruskim pretendentem do Halicza, księciem Mścisławem. Obejmował on teraz tron ha- następcą czyniąc drugiego syna Andrzeja II, Polski do roku 1505 177 o tym samym co ojciec imieniu. Leszek Biały ponN więc porażkę na Rusi Halickiej; nie zdołał także utr mać swego wpływu we Włodzimierzu. Jego nabytki rytorialne na Rusi okazały się również nietrwałe. Leszku Białym inicjatywę w polityce ruskiej pn jego brat Konrad, a później sukcesorzy Konrada z mazowieckiej. 10. Wojny domowe w Wielkopolsce Wielkopolska, którą po Mieszku Starym dziedzic najstarszy jego syn Władysław Laskonogi, stała w 1206 r. widownią ostrych konfliktów wewnętrzn? Ówczesny arcybiskup gnieźnieński Henryk Kietlicz, N za wskazaniami papieża Innocentego III, podjął wła walkę o reformę wewnątrzkościelną oraz o emancyp Kościoła polskiego spod władzy świeckiej. Lasko mianował biskupa w Poznaniu; wywołało to prawdo dobnie sprzeciw arcybiskupa, który rzucił na ksi< klątwę. Z konfliktem tym nieprzypadkowo zapewne z gło się wystąpienie bratanka Laskonogiego, Władysł Odonica, który zażądał nadania mu osobnej dzieli Laskonogi obu swoich przeciwników wygnał z Wie polski. Znaleźli oni oparcie u Henryka Brodatego, k wymógł na Laskonogim ich powrót i wydzielenie ( nicowi osobnego księstwa z ośrodkiem w Kalis W 1216 r. Odonic uderzył na stryja i wyparł go z I znania. Z pretensjami zaś do Kalisza wystąpił da» protektor Odonica Henryk Brodaty. Ułatwiło to Las-:i- nogiemu zupełne wygnanie bratanka (1217), który lazł schronienie na Węgrzech. Między Brodatym a La&i-a nogim stanął układ w Sądowlu (1217), na mocy któn pierwszy z nich zatrzymał Kalisz, a drugi uzyskał Zie= Lubuską, pozostającą dotąd .w związku państwowyr- Siąskiem. Gwarantem tego układu stała się Stolica . stoiska, do której coraz częściej zwracali się w poo-a- nych sprawach książęta polscy. Odonic nie znalazł poparcia na Węgrzech, zyskał tomiast sprzymierzeńca w Swiętopelku pomorskim, 178 lto( pojął za żonę. Działając z Pomorza Gdań- iderwał od Wielkopolski pas nadnotecki z gro- CJŚciu i Nakle i przyjął tytuł księcia ujskiego r 1227 r. między Laskonogim i jego bratankiem l się wojna. Prowadzona ze zmiennym szczę- akończyła się w 1229 r. zupełnym wygnaniem go z Wielkopolski. 11. Próby chrystianizacji Prus l sprowadzenie Krzyżaków do Polski (tkiem XIII w. dojrzewała w Polsce, zarówno l kościelnych, jak i świeckich, myśl chrystiani- i wciąż jeszcze pogańskich Prus. Propagował ją opat •KU cystersów w Łeknie w Wielkopolsce Gotfryd, JoJąc się na bullę papieską z 1206 r. Właściwą dzia- 6ć misyjną rozpoczął w 1209 r. mnich i okresowo tegoż klasztoru Chrystian, wraz z drugim mnichem Mam Filipem-Boguchwałem z wielkopolskiego rodu •w Ten ostatni poniósł śmierć męczeńską, zaś Chry- przy poparciu materialnym Mszczuja pomorskiego, •da mazowieckiego i Władysława Odonica osiągnął • łukcesy. W 1216 r. uzyskał sakrę biskupią na teren l przy czym biskupstwo pruskie podporządkowane ite bezpośrednio papiestwu. Istnieje domysł (T. Man- iCfc>, że misji Chrystiana towarzyszył plan zorgani- Rł^ia państwa biskupiego w Prusach, którego zwierz- anie należałaby również do papiestwa. "7-=.czasem plan chrystianizacji Prus był jeszcze daleki •is-izacji. W związku z podejmowaną właśnie w 1217 r. _'^C;atą do Ziemi Świętej Stolica Apostolska nawoły- R do wyprawy krzyżowej przeciw Prusom. Sugero- K wstrzymanie wywozu do tego kraju niezbędnych artykułów, jak sól, żelazo i broń. Wówczas Leszek Ł-T przeciwstawił projektowi papieskiemu własny, nie- •rsle na owe czasy humanitarny plan zorganizowania • Prusach emporium handlowego na te niezbędne arty- •iBitf. gdzie przy okazji transakcji handlowych głoszono « dowo boże. Do tego jednak nie doszło i sam Leszek 179 Biały z Henrykiem Brodatym, Konradem, Święto; pomorskim i episkopatem polskim podejmowali k do Prus (1222, 1223). Pod wpływem zaś Chrystiana : rad mazowiecki i biskup płocki powołali do życia 2 rycerski z siedzibą w Dobrzyniu, który miał być x nym ramieniem biskupstwa pruskiego. Swiętopelk czyi do chrystianizacji Prus osadzonych właśnie w sku dominikanów, a Konrad wszedł w porożu] z Zakonem Niemieckim Marii Panny, tj. z Krzyż< Wyparty z Jerozolimy, zakon ten znalazł pole dzia na Węgrzech wśród pogańskich Kumanów, ale stąd i wydalony (1215) i — jak się wydawało — mógł być z j wodzeniem użyty do chrystianizacji Prus. W wyniku porozumienia z Konradem mazowieckim, ; jeszcze przed właściwym przybyciem do Polski, wy?« nali sobie Krzyżacy przywilej cesarza Fryderyka II, stawiony w Rimini v/ 1226 r., który na przyszłość g rautował im na terenach podbitych status państw< z jakiego korzystali książęta Rzeszy. Konrad mazowi uposażył ich nadaniami gruntowymi w ziemi chełmińi o charakterze wyłącznie prywatno-prawnym (1228, Natomiast już pod datą 30 czerwca 1230 r. Krz: sporządzili falsyfikat (tzw. przywilej kruszwicki), posłużył im do uzurpacji władzy publicznej w ob tej ziemi. Właściwą działalność rozpoczęli w 123t w porozumieniu z Chrystianem. Szlak ich podbojów wi w dół Wisły, z kolei brzegiem morza ku wschoó i stąd wreszcie w głąb Prus. Gdy Chrystian w lat 1233 -1239 znajdował się w niewoli pruskiej, Krzyż rozwinęli żywą działalność w Stolicy Apostolskiej. efektem było pozyskanie inwestytury papieskiej na l sy (1234), a z kolei zawiązanie stosunku lennego ma wielkim mistrzem a papieżem. W 1235 r. wchłonęli K: żacy w obręb własnej organizacji zakonnej braci brzyńskich, a w dwa lata później także inflancki Kawalerów Mieczowych. Korzystając z poparcia cesarstwa, papiestwa i siły militarnej przystąpili do budowy państwa zakc go. W Polsce nie dostrzeżono niebezpieczeństwa i c udzielano im pomocy. Tylko Swiętopełk pomorski z nimi natychmiast samotną walkę. 180 l brata Ziemowita, właściwego protoplastę mazowiec- »«» Piastów, od 1247 r. księcia czerskiego. Po śmier- Benowita w 1262 r. Mazowsze rozpadło się na dziel- ! ffccką jego syna Bolesława II, oraz Czerska — dru- »yna Konrada. W 1294 r., po śmierci Konrada, o scalone i pod jedną władzą przetrwało do 1313 r. •e inne były koleje dzielnicy kujawsko-łęczycko- ifakiej. Jeszcze za życia Kazimierza najstarszy jego Lcczek Czarny otrzymał Łęczycę i Sieradz (1260). teierci zaś Kazimierza (1267) Kujawy objął drugi «yn Ziemomysł. Wreszcie po dojściu do lat spraw- pozostałych trzech synów Kazimierza, tj. Włady- l Łokietka, Kazimierza II i Ziemowita, ten ostatni hdszy, osiadł w Dobrzyniu, a Łokietek z Kazimie- ; dneUU rządy na Kujawach brzeskich i w Łęczycy; nadto po śmierci Leszka Czarnego Łokietek objął Sier Kujawy inowrocławskie Ziemomysła miały z kolei tr sukcesorów, a księstwo dobrzyńskie Ziemowita — czterech. Jeszcze za życia Konrada mazowieckiego jego dziein stanęła wobec problemu najazdów jaćwięskich. Aby przed nimi zabezpieczyć, Konrad osadził część ryce dobrzyńskich, tych, którzy nie połączyli się z Krzyiał mi, w Drohiczynie (1237). Musiał zatem posiadać ów C leżący już poza Mazowszem, ku któremu kierowało mazowieckie osadnictwo. Dobrzyńcy napadów jad skich nie powstrzymali, a działalność ich wnet wyga Około połowy XIII w. Drohiczyn już od Mazowsza padł. Najazdy Jaćwięgów ciągnęły się jeszcze przez k dziesiąt lat, a jeden z ostatnich (1282) sięgnął aż do K polski. Równocześnie książęta mazowieccy utrzyma niemal nieprzerwanie przyjazne stosunki z Rusią. KB wy stanęły wobec takich problemów, jak spór o kujawskie rządy Bolesława Pobożnego, sąsiedztwo : żackie i pomorskie. Niebezpieczeństwa od strony Kr ków jeszcze tu nie dostrzegano, co więcej — udzielano czynnego poparcia w walkach zbrojnych z Pomon Gdańskim. Na Kujawach, a także na Mazowszu, rozległe przy leje immunitetowe osiągnął Kościół. Mniejszą rolę w innych dzielnicach odgrywało tu osadnictwo na prał niemieckim: nie tknęło ono jeszcze niemal w omai nym okresie Mazowsza. 19. Ku zjednoczeniu Polski Przemiany gospodarczo-społeczne Polski XIII w. st rzyły warunki, w których zjednoczenie Polski stało koniecznością. Rozwój gospodarki towarowo-pienięŁ tworzył więzi ekonomiczne o charakterze wczesnych i ków lokalnych, ale również i więzi handlowe o szera zasięgu, wykraczające poza granice pojedynczych księ i wymagające opieki władzy państwowej, jakiej nie i 190 «C»arantować drobne, często skłócone między sobą —7 polityczne. Jeżeli nawet poszczególne miasta i o«zyły w drugiej połowie XIII w. czy to ku Cze- CTy to ogólnie ku niemczyźnie, to rozwój życia (•o t®J epoki i tak stanowił obiektywny czynnik Koia Polski. Dalej rycerstwo, które wyrobiło so- ; doić szeroki zakres uprawnień typu stanowego, •ię ponaddzielnicową solidarną siłą społeczną. u zainteresowane w takiej władzy publicznej, • gruncie wyrobionych już praw tej grupy spo- I trzegłaby jej interesów przed przerostem znacze- Ałych i roszczeniami Kościoła. Ale i możnowładz- kToiej główna siła rozkładowa jedności politycznej . cdgrywać zaczęło inną rolę. Tworzyło teraz stron- k o zróżnicowanych tendencjach, popierające nie- • przedsięwzięcia zjednoczeniowe. Wreszcie bardzo rolę w procesie zjednoczenia ziem polskich ode- IKoAciół. Stanowił on wciąż jedną prowincję kościel- a latem organizację wiążącą w całość wszystkie . Podział zaś na diecezje nie pokrywał się z po- politycznymi, co niewątpliwie utrudniało pracę erską. Jeszcze większe niedogodności odczuwała i administracja gospodarcza. Dobra bowiem jed- tiricupstwa i jego kapituły znajdowały się często Ukarze kilku, nie zawsze zgodnych między sobą w.- Waśnie zaś polityczne często dawały się we posiadłościom kościelnym. Tak np. wiadomo, że Swiętopełka pomorskiego na Kujawy z 1238 r. » bardzo dotkliwie biskupstwo włocławskie. Podob- hra biskupstwa wrocławskiego poważnie ucierpiały i 3" r. wskutek dywersyjnych napadów na Śląsk Bo- Wstydliwego przy poparciu Leszka Czarnego, i Pobożnego i Konrada czerskiego. O żywotności zjednoczeniowej w łonie Kościoła polskiego legenda o św. Stanisławie, a mianowicie jej o zrośnięciu się członków świętego, co miało zapo- e połączenie się w jedną całość rozbitej politycznie . Nie bez racji arcybiskup Jakub Świnka był go- i Ręcznikiem zjednoczenia. zjednoczeniowemu towarzyszyło .rozbudzenie 101 w całym niemal społeczeństwie świadomości narodom Miało ono za podstawę ponaddzielnicowe więzi eka miczne, a za katalizator napływ obcych językowo i dl czajowo osadników lub rycerzy niemieckich; oddał wało na ideologię zjednoczeniową, ale i wtórnie wa gało się na fali zjednoczeniowego procesu. Bardzo istotnym wreszcie czynnikiem tego procesu ła sama dynastia piastowska, która przechowała poczucie więzi rodzinnej i — mające być może 01: w ówczesnym prawie prywatnym — przeświadc o niepozbywalności dóbr poza krąg rodzinny, jak gd i tutaj obowiązywało prawo bliższości krewnych do ra wania posiadłości w obrębie rodziny, połączone z prawem retraktu w wypadku pominięcia bliższych. J« cze np. Henryk IV Probus, który za młodu sukcesję s go księstwa najprawdopodobniej przekazał Przemyślid pod koniec życia z odnośnych zobowiązań się wyć na rzecz krewniaka śląskiego. Przemysł II wielkopt przelał wprawdzie w 1291 r. na Wacława II częste swoje prawa do ziemi krakowskiej, ale uczynił to w l tuacji przymusowej. W XIV w. to poczucie już się i trącało, jak świadczy o tym choćby fakt, że Henryk ^ wrocławski zapisał swoją sukcesję Luksemburgom. 20. Książęta polscy wobec idei zjednoczenia Polski u schyłku XIII w. Od dawna domyślano się, że około 1287 r. czterej żęta polscy, a mianowicie Leszek Czarny, Henryk IV : bus, Przemysł II i Henryk głogowski, zawarli porożu nie co do kolejnej wzajemnej sukcesji dzielnicy kral skiej, czy może również ich dzielnic dziedzicznych. głąd ten, oparty jedynie na wnikliwej analizie następ wypadków, został zakwestionowany, ale sama koń wentna dążność naszych książąt ze schyłku XIII » scalania ziem polskich nie może ulegać wątpliwość W 1288 r. zmarł bezpotomnie po dziewięcioletnich dach w Krakowie Leszek Czarny. Rycerstwo dzieła małopolskiej powołało na jego następcę Bolesława, 192 l»fc»OŁiego. Tymczasem kasztelan krakowski Sułko od- Ifficę księstwa Henrykowi IV Probusowi, który zna- > <»arcie szczególnie w mieszczaństwie. Z początkiem ttępnego, gdy Probus bawił już na Śląsku, ruszyła wwa wyprawa posiłkowa, prowadzona przez ksią- amka szprotawskiego, Bolka opolskiego i Henryka efo. W drodze powrotnej książęta ci zostali po- d Siewierzem przez pretendenta mazowieckiego •a płockiego, jego brata Konrada oraz Władysła- i bkietka. Przemko zginął na polu bitwy, a Bolko aę do niewoli. Kraków zajął Łokietek, któremu »» płocki przekazał swoje prawa do spuścizny po L Czarnym. W nowej wyprawie (1289) Henryk IV Ikwiu zawładnął Krakowem, zaś Łokietek zatrzymał ^ —ndomierską. Teraz podjął Henryk starania o ko- c--:ewską, w trakcie których zginął otruty (1290). pitnądzonym tuż przed śmiercią testamencie prze- 1 «B«lnicę krakowską Przemysłowi II wielkopolskie- * wiasne księstwo wrocławskie Henrykowi głogow- . Ewentualne roszczenia Przemyślidów miała za- : oddana im ostatnią wolą Probusa ziemia kłodzka. ł zajął Kraków bez trudu, natomiast sprawa siej sukcesji we Wrocławiu natrafiła na opór i z linii legnickiej, za którym opowiedzieli się nie wrocławscy i którego poparł Wacław II cze- >'W?»ikły stąd konflikt zbrojny zakończył się dopiero t s. W tym okresie trzykrotnie rozbierano najwięk- Sfsicu księstwo wrocławskie. Znaczną jego część, « po prawym brzegu Odry, utrzymał w swoich Henryk głogowski. Wrocław z centralną lewo- ezęścią Śląska pozostał w rękach Henryka leg- Cięść południową księstwa wrocławskiego ze i Ziębicami otrzymał jeszcze w 1291 r. brat Scgnickiego Bolko jaworski, który w sporze ; po Probusie popierał Henryka głogowskiego. OM r. zmarł Henryk Gruby legnicki władztwo i się na trzy księstwa, a mianowicie: właś- e, wrocławskie i brzeskie (Brzeg nad Odrą). zaś księciem Śląska był teraz Henryh do roku 1MS rtg 21. Roszczenia Przcmyślidów do Krakowa Tymczasem z pretensjami do dzielnicy krako^ wystąpił Wacław II z dynastii Przemyślidów. Według l dycji czeskiej zapisu tej dzielnicy (zapewne łącznie z l domierską) na jego rzecz dokonała wdowa po Czarnym, a ciotka Wacława, Gryfina. W świetle ] go prawa dynastycznego zapis taki — jeżeli fakt: nastąpił — nie miał mocy prawnej. Prawdopodobnie . nak jeszcze przed śmiercią Henryka IV Probusa spoa się Wacław do opanowania Krakowa, bo począwszy l 1289 r. tworzył sobie pomost do tej dzielnicy przez dowanie najpierw księcia bytomskiego, a następnie żąt cieszyńskiego i opolskiego (1291) oraz racibor (1292). Śmierć zaś Probusa dała mu do ręki najsile atut. Wacław był bowiem dawniej przewidywany na cesora w księstwie wrocławskim, a ponieważ w 12 Henryk Probus uznał się wasalem króla niemieci Rudolfa Habsburga, wystarał się teraz Wacław o i kazanie mu spuścizny Henrykowej przez Rudolfa N pana lennego. Chociaż stosunek lenny Henryka IV l Rzeszy niemieckiej nie mógł w żadnym wypadku (N czyć Krakowa, łatwo było rozciągnąć go i na dzicW krakowską, skoro Henryk z czasem ją posiadł. Tytuły^ jednak nie wystarczały. Zdawał sobie z tego spr sam Wacław, bo przystąpił do organizowania w M polsce stronnictwa, które by go poparło. Istotnie część | nów małopolskich z biskupem Pawłem z Przemank na czele dokonała elekcji Wacława na tron krakoi Zdaje się, że Paweł z Przemankowa, który już daw znajdował się w opozycji do Bolesława Wstydlii i Leszka Czarnego, po śmierci Henryka IV poparł P mysła II wielkopolskiego. Przemysł, po utracie opa w tym możnym przedstawicielu Kościoła krakowska wobec niechybnej groźby rozprawy zbrojnej z Wa< wem II, zrzekł się na jego rzecz Krakowa. Gdy już l nie stało Wacławowi na przeszkodzie, biskup bamba Arnold na czele wojsk czeskich zajął w jego inrit Kraków (1291). Wacław przyjął tytuł księcia krakowi go i sandomierskiego, chociaż w Sandomierzu wł sprawował Łokietek. Wkrótce delegacja panów kra 194 * kfupem Pawłem z Przemankowa udała się do L •toe pozyskała omówiony już przywilej lutomy- 1-MC.1, Srtóry gwarantował zdobycze Kościoła i ry- i który stanowił ze strony Wacława dopełnienie • w sprawie jego elekcji na tron krakowski. s. wyprawił się Wacław przeciw Łokietkowi. wyparł go z Sandomierza, a następnie oblężo- ineradzu przymusił do zrzeczenia się Małopolski l hołdu lennego. W razie niedotrzymania przez tych warunków mieszczanie Brześcia Kujaw- 2-zeżnicy mieli wypowiedzieć mu posłuszeństwo. s-iy złożyli wówczas Wacławowi brat Łokietka xz oraz książę płocki Bolesław. Tak zawładnął II Małopolską i ustanowił tu namiestniczy urząd i który — wbrew gwarancjom przywileju lu- o obsadzaniu godności przez panów miejsco- — powoływał oddanych sobie ludzi spoza dzielnicy ci-ążę opolski, Tasso z Wiesenburga, Mikołaj ksią- A). Zf. Królestwo Przemyśla II i jego upadek H rezygnację na rzecz Czech z Krakowa i Sando- traktował zapewne Przemysł II jako doraźną ko- •ć. bo już wnet po sukcesach Wacława II z 1292 r. l; rezygnację za nie wiążącą; znalazło to wyraz • tJ-tulaturze z początku 1293 r. (książę Wielkopol- |l,t «iaedzic Krakowa) oraz w utrzymanym po jego kra- si rządach godle pieczętnym w postaci ukorono- arła, jakiego używał Henryk Probus; łączyło się •Łiceniem godła wielkopolskiego, tj. lwa. Być mo- ' wiązku z pogłoskami na temat starań Wacława II ——ę polską, wszczął w Rzymie takież zabiegi rów- 1 IftJguysł II. Akcja była skuteczna, bo uzyskał zgodę IMką. w myśl której arcybiskup Jakub Świnka doko- • Gnieźnie w czerwcu 1295 r. aktu koronacyjnego. CTo Przemyśla II miało szczupłą podstawę teryto- > bo oprócz Wielkopolski obejmowało faktycznie Pomorze Gdańskie, które stosownie do .umowy' l i. między Mszczujem II pomorskim a Przemy- 195 słem II, po śmierci Mszczuja w 1294 r. przeszło pod dzę Przemyśla. W intencji swego twórcy nie miało i być bynajmniej partykularne królestwo wielkopoił teoretycznie rozciągało się ono z pewnością na oft ziem polskich, przy czym Przemyśl nie rezygnowi przyszłość nawet ze stołecznego charakteru Krata w tworzonym państwie. Na pokoronacyjnej jego maia tycznej pieczęci widnieje wszak krakowski orzeł w ronię. Królewskie rządy Przemyśla II trwały zaledwie siei miesięcy. Został on bowiem zamordowany w Rogi (luty 1296) w wyniku spisku wielkopolskich rodów rembów i Nałęczów, a przy prawdopodobnej insf brandenburskiej. W myśl wcześniejszych układów mysła II najpierw z Henrykiem głogowskim, a l prawdopodobnie z Władysławem Łokietkiem co do! sji w Wielkopolsce, po spadek Przemysłowy s równocześnie obaj ci pretendenci. W każdym razie ] szy znalazł oparcie w miastach, a drugi w ryce i władzach kościelnych. Sytuację komplikowało wystąpienie Łokietkowego bratanka Leszka kujai -inowrocławskiego, który z racji powinowactwa z gasła pomorską dynastią zajął Pomorze Gdańskie. kietek odebrał jednak Pomorze bratankowi, a z kiem głogowskim, którego nie zdołał wyprzeć z ' polski, wszedł jeszcze w 1296 r. w układy. W Kr: dokonano więc podziału państwa Przemyśla II. Ł oprócz Pomorza .zatrzymywał trzon dzielnicy wid polskiej z głównymi grodami w Gnieźnie, Kaliszu i znaniu, zaś Henryk głogowski posiadł południowa chodnie tereny pograniczne. Trudności wewnętrzae) Wielkopolsce, a nadto wojna z Wacławem, zmusiły kietka w 1297 r. do nowego zrzeczenia się na rzecz cława Krakowa ł Sandomierza. Wkrótce stracił Łoid oparcie w sferach kościelnych Wielkopolski (1298), li odwróciły swoje sympatie ku Henrykowi glogowsida Kiedy w 1299 r. zobowiązał się do hołdu lennego na a Czech, doszło do buntu rycerstwa, które po wygsa Łokietka powołało na tron wielkopolski Wacława IŁ mało zapewne zabiegał o to sam Wacław, torując nadto drogę do spuścizny po Przemyśle II przez ma •196 ł Jry> córką Ryksą. Zająwszy Wielkopolskę, opie- « aa znacznej sile militarnej i formalnie wybrany ftr^. koronował się w 1300 r. na króla Polski. Aktu • dokonał arcybiskup Jakub Świnka, który pięć •c-ej włożył koronę na głowę Przemyśla II. Dzieło •sda zostało w znacznym stopniu dokonane, bo Topił w swoich rękach większość ziem polskich, > próbował rozciągnąć swą władzę zwierzchnią na • pozostałe. Miał więc całą Małopolskę, Wielko- Pomorze Gdańskie, opuszczoną przez Łokietka ; tijaw z ziemiami łęczycką i sieradzką, był panem —'*'••"" dawnej dzielnicy opolsko-raciborskiej, Ku- r —wrocławskich, a prawdopodobnie również Mazow- & •feucfycznie więc poza zasięgiem jego władzy pozo- ^ księstwa Śląska Właściwego i przypuszczalnie i AfarzynsKa. 23. Itultura Polski Xm w. starze polskiej XIII w. zaszły bardzo istotne zmia- 5-aede wszystkim bardzo pokaźnie rozszerzył się l saeczywistych odbiorców nowych chrześcijańskich R ^eowych. Wciąż jeszcze głównymi ośrodkami wyż- lltary umysłowej były siedziby biskupów, a zwłasż- i ^—łające w ich otoczeniu kapituły, które skupiały —— większą liczbę ludzi wykształconych. Szkoły ka- —ia» przodowały w dziedzinie oświaty, przygotowując »-n.~ja głównie adeptów stanu duchownego. Liczba pny katedrach biskupich i kościołach kolegiackich ftła w XIII w. do 30. Dopiero w tym stuleciu ooo sieć organizacji parafialnej, z czym łączył się liczby duchowieństwa, a Kościół zbliżył się po- . do ludu. Szkoły parafialne były jeszcze nieliczne i Kalcowie pierwsza w latach dwudziestych XIII w.) ——awały na razie jeszcze głównie w miastach. Od —a początków dawały jednak możliwości elernentar- lamfi nie tylko dla potrzeb Kościoła, ale również BŁ^-W formującego się stanu mieszczańskiego. Poja- k a; troska o polskie oblicze krzewionej przez Kościół lary, co znajdowało wyraz w postulatach, aby dusz- W pasterze polscy znali polski język (zalecenie legata , pieskiego z 1248 r. oraz uchwała synodalna z 1285 r.j. Zmienił się w omawianej epoce zasięg kultura] oddziaływania klasztorów. Dawne zgromadzenia relit benedyktyńskie, kanoników regularnych, norbertar cysterskie, jakkolwiek miały znaczne osiągnięcia, i łaty w pewnej izolacji w stosunku do szerszych ki\, społeczeństwa. W XIII w. prym wiodły nowe zakony minikanów i franciszkanów, które powstały na począ stulecia w Europie zachodniej na fali miejskich ruch. społecznych, mających najczęściej zabarwienie sekda skie i antyfeudalne. Jeżeli miały sprostać zamierza swoich twórców, musiały się maksymalnie zbliżyć społeczeństwa miejskiego i oddziaływać na nie słów lub przykładem. Pierwszy konwent dominikański powi w Krakowie w 1222 r., następnie w parę lat później Wrocławiu i Sandomierzu, a już w 1228 r. zorganizowi w Polsce dominikańską prowincję zakonną. Później, około 1236 r. pojawili się u nas franciszkanie (Krakó którzy również wkrótce utworzyli liczne konwenty. Nowe treści kulturalne sięgały coraz bardziej w społeczeństwa. Nie tylko przybywało duchownych / skiego pochodzenia, ale na gruncie rodzimym rozwL się twórczość intelektualna i artystyczna. Coraz częś udawali się Polacy na studia zagraniczne, a nierzai, przyczyniali się do rozwoju myśli w skali ogólnoeurop. skiej. Listę wybitnych przedstawicieli nauki i piśmie nictwa otwiera mistrz Wincenty Kadłubek, wychowań uniwersytetu w Paryżu lub Bolonii, czy może jedna . i drugiego, kanclerz Kazimierza Sprawiedliwego, poh (od 1207) biskup krakowski, a wreszcie w ciągu ostatni pięciu lat życia — mnich u cystersów w Jędrzejol (zm. 1223). Jego kronika, rozsnuwająca dzieje Polski kanwie dziejów powszechnych, była nie tylko dzie bardzo poczytnym, ale wpłynęła też silnie na róż 'ówczesnego środowiska intelektualnego w Krakowie, , i na całą niemal przeddługoszową historiografię polsik Manierę pisarską Kadłubka można dostrzec w licznyt dokumentach, powstałych w Krakowie w pierwszej p łowię XIII w., w niektórych zapiskach Rocznika kapitu nego krakowskiego, a inspirację jego dzieła — w pov yofcłwie XIII w. żywotach św. Stanisława pióra —n* Wincentego z Kielc. Studia zagraniczne następca Kadłubka na stolicy biskupiej kra- Iwo Odrowąż (zm. 1229), który pozostawił po T księgozbiór. Zagraniczną peregrynację odbyli •j krewniacy Iwona, św. Jacek i bł. Czesław, if igromadzeń dominikańskich w Polsce. Za gra- bowali wybitni prawnicy polscy omawianej epo- Sulcda ze Skaryszowa (zm. 1268) i Stefan Polak c. 1173), podobnie jak autor słynnej Kroniki cesarzy lt9 Marcin Polak z Opawy (zm. ok. 1278), niekiedy -•urażany za Czecha. W ostatniej ćwierci XIII w. l w Paryżu traktat o przyrządzie astronomicz- faaym „torquetum", autorstwa Franka z Polski. cTSem związany był Ślązak (ojciec z Turyngii, matka IiWfca) Witelo (zm. 1314), którego traktat o optyce ^apefctywa) należy do najwybitniejszych produktów a. iredniowiecznej w skali ogólnoeuropejskiej. Około e- oany był w Padwie Mikołaj z Polski, rektor •6v przybyłych na tamtejszy uniwersytet zza Alp. a. samym mniej więcej czasie ze znakomitej szkoły M»C] w Montpellier wyszedł inny Mikołaj z Polski, tefcarz, który leczył m. in. Leszka Czarnego. Polska —— i i J i okresu wniosła swój wkład w dzieło pozna- niu i opisu odległych krajów i ludów. Mianowicie wyprawie do imperium mongolskiego, podjętej z ra- •Bł papiestwa przez Jana de Piano Carpino w la- li 1245 -1247, uczestniczył wrocławski franciszkanin •Jfh.1 Polak, który pozostawił cenną relację na temat By*;w, ich zwyczajów, podbojów i ustroju. Niedawno .—".ł ir.;-iq jeszcze relację z tej samej podróży, której Polska uzyskała na przyszłość sankcję moralną ćU ewentualnej rewindykacji utraconej dzielnicy. Na razae 220 T nie mogło być o niej mowy. Król polski gromadził siły i szukał sprzymierzeńców. W 1326 r. — w związku z wy- prawą przeciwko Brandenburgii, którą zawładnęli właś- nie zwalczani przez papieża Jana XXII Witteisbachowie — Krzyżacy wkroczyli w granice Wielkopolski. Sytuacja była dla Łokietka tym bardziej groźna, że do sojuszu z nimi przystąpili książęta mazowieccy. Zdecydował się więc Łokietek na rozejm. W 1327 r. uderzył na sprzy- mierzone z Zakonem Mazowsze, co wywołało odwet w po- staci najazdu krzyżackiego na Kujawy. W tym czasie Łokietek przeniósł swego bratanka Przemyśla z jego dzielnicy kujawskiej (inowrocławskiej) do Sieradza, a drugiemu bratankowi Władysławowi w zamian za zie- mię dobrzyńską oddał Łęczycę. Zabezpieczył ich w ten sposób od strony Krzyżaków, a sam uzyskał swobodę działania na tym kresowym terytorium. Po zawartym te- raz nowym rozejmie Krzyżacy zyskali potężnego sprzy- mierzeńca w osobie Jana Luksemburczyka, który w '1328 r. podjął wyprawę krzyżową przeciw Litwie. W czasie tej wyprawy został zawarty sojusz luksembur- sko-krzyżacki (1329), przypieczętowany wspólnym zaję- ciem — przez układające się strony — na rzecz Zakonu ziemi dobrzyńskiej. Rozpoczęły się najazdy krzyżackie, sięgające teraz aż po ziemię łęczycką. Łokietek próbował odwetu. Nastąpił kolejny rozejm, ale w drugiej połowie 1331 r. wznowiono działania wojenne. Niszczący najazd krzyżacki sięgnął w głąb Wielkopolski, ziemi łęczyckiej i lieradzkiej. Militarne zwycięstwo Łokietka z września Wf-a. roku w bitwie pod Płowcami z częścią armii krzy- atti&ej było tylko sukcesem doraźnym. Już wiosną 1332 r. Łayiacy zajęli ojcowiznę Łokietka, Kujawy. W trakcie podjętej przez króla polskiego wyprawy odwetowej za- •»»rto w tym samym roku za staraniem legata papieskie-. W Piotra z Alwernii rozejm, przy czym konflikt mieli iiiriiii.1 'ć królowie czeski i węgierski. Rozejm ten prze- *EMł z kolei dwukrotnie Kazimierz Wielki, tak że obo- —W^ał on do 1335 r., kiedy to problem krzyżacki wy- Iftpa^l na szersze polityczne forum pertraktacji trenczyń- *a •Jszehradzkich z Janem Luksemburczykiem. 11. Sojusze polityczne Łokietka i niebezpieczeństwo luksemburskie Powracając do Polski w 1304/1305 r., skorzystał Ło- kietek z poparcia węgierskiego, ściślej tych ugrupowań politycznych, które zwalczały kandydaturę Wacława (III) do tronu na Węgrzech. Akcja bowiem Łokietka w Polsce angażowała siły Przemyślidów, odciągając tym samym ich uwagę od Węgier. Z kolei w latach następnych kon- flikty: andegaweńsko-luksemburski i polsko-luksembur- ski, czyniły z Węgier naturalnego sprzymierzeńca Polski W 1320 r. zawarto formalny sojusz, przypieczętowany małżeństwem córki Łokietka Elżbiety z królem węgier- skim Karolem Robertem. Drugim sprzymierzeńcem Pol- ski tego czasu okazała się Litwa. Niektórzy badacze do- myślają się, że w 1305 r. Litwini dokonali dywersyjnego najazdu na Polskę przeciwko Przemyślidom, a na rzecz Łokietka. Przyjazne stosunki z Litwą znalazły wnet uza- sadnienie we wspólnym niebezpieczeństwie krzyżackim. Zacieśnione zostały w 1325 r. przez małżeństwo syna Ło- . kiełkowego Kazimierza zwanego później Wielkim z córką Giedymina Aldoną. Z pomocy militarnej litewskiej ko- rzystał Łokietek we wspomnianej już wyprawie do Bran- denburgii z 1326 r. Przeciwko Brandenburczykom w tym- że czasie próbował zawrzeć sojusz z książętami zachod- niopomorskimi. Wobec wzrastającego niebezpieczeństwa krzyżacko-luksemburskiego zawarł Łokietek w 1329 r. w Landsbergu pokój z Brandenburgią. Sojusze polityczne Łokietka miały bardzo istotne zna- czenie dla przyszłych losów Polski. Zażegnane wpraw- dzie zostało niebezpieczeństwo brandenburskie, ale na- brzmiewał konflikt z Krzyżakami i z Luksemburczykiem. W 1327 r. Jan Luksemburczyk, uzurpujący sobie po Prze- myślidach prawo do tronu polskiego, podjął wyprawę zbrojną na Kraków. Na skutek groźby Karola Roberta zawrócił już spod Sławkowa w ziemi krakowskiej W trakcie tej wyprawy narzucił zwierzchność lenną ksią- żętom górnośląskim: niemodlińskiemu, raciborskiemu, cie- szyńskiemu, bytomskiemu i opolskiemu, a nadto uzyskał ekspektatywę na inkorporację księstwa wrocławskiego 222 | do Czech po śmierci jego dotychczasowego władcy Hen-- | ryka VI. Nie mający często zdecydowanej orientacji po- ' Btycznej książęta śląscy, niektórzy z zawiścią i lękiem patrzący na zjednoczeniowe aspiracje i królewską władzę Łokietka, inni do niedawna jeszcze przyjaźnie do niego -stosunkowani (np. Henryk VI chciał uczynić Łokietka 'swoim sukcesorem), ulegali teraz naciskowi miast i ich niemieckiemu patrycjatowi, a także presji lub obietni- com Jana Luksemburczyka i poddawali się jego zwierz- chniej władzy. W czasie swojej krucjaty przeciw Litwie, o której wspomniano wyżej, Jan Luksemburczyk zhol- dował skłóconego z Łokietkiem księcia płockiego Wańkę tl329); wreszcie w drodze powrotnej pozyskał sobie no- wych lenników na Śląsku, a mianowicie książąt: ścinaw- skiego, oleśnickiego, brzesko-legnickiego i żagańskiego. W 1331 r. wymusił na księciu ścinawskim sprzedaż odziedziczonego przezeń po bracie księstwa głogowskie- go. W ten sposób Głogów stał się nie lennem, lecz bezpo- średnim władztwem Luksemburgów. W 1336 r. podpo- rządkowało się im w wyniku zbrojnej wyprawy Karola Luksemburczyka księstwo ziębickie. Tylko Belko świd- nicki zdołał jeszcze przez kilkanaście lat utrzymać nie- podległość. 12. Sukcesja Kazimierza Wielkiego Łokietek zmarł w marcu 1333 w wieku około 73 lat. Pozostawił po sobie państwo nie skonsolidowane we- wnętrznie i śmiertelnie zagrożone od zewnątrz. Składało się ono właściwie z dwu nie połączonych nawet ze sobą dzielnic, t j. z Wielkopolski i Małopolski. W ziemi sie- radzkiej władzę sprawował bratanek Łokietka Przemysł, a w ziemi łęczyckiej — drugi bratanek Władysław. Ku- j»wy, ziemię dobrzyńską i Pomorze Gdańskie okupowali Krzyżacy. Księstwo płockie było lennem luksemburskim, t pozostałe dwa księstwa mazowieckie nie uznawały nrierzchnictwa Polski. Śląsk, z wyjątkiem księstw zię- anckiego i świdnicko-jaworskiego stanowił również lenno iaitsemburskie: księstwo głogowskie (por. wyżej) zostało t 223 wprost przez Luksemburgów inkorporowane do Czech, a ten sam los podzielić miała już rychło centralna dziel- nica wrocławska. Jedyny syn Władysława Łokietka Kazimierz, zwany później Wielkim, miał w chwili śmierci ojca 23 lata. Ko- ronował się na króla niemal bezzwłocznie, ale współcześni żywili obawy, czy nowy władca podoła spiętrzonym trud- nościom. Nawykli do ciągłych wojen pod rządami Ło- kietka, nie widzieli w Kazimierzu tych cech, które zna- mionowały ojca. Krążyły niesprawdzone wieści, że Kazi- mierz zbiegł z pola bitwy pod Płowcami. Tłumaczono ten fakt wprawdzie troską ojca o życie następcy tronu i celowym odprawieniem go z pola bitwy, ale sławy Ka- zimierzowi to nie przyczyniało. W dodatku młody król wykazywał nadmierne zainteresowanie kobietami, a w czasie swojego poselstwa na Węgry w 1329 r., gdzie miał zabiegać o pomoc dla Polski w jej wojnie z Krzyżakami, stal się sprawcą skandalu na dworze swego szwagra Ka- rola Roberta. Uwiódł bowiem podobno córkę jednego z możnowładców węgierskich, który w akcie zemsty i rozpaczy rzucił się na królową Elżbietę, siostrę Kazi- mierza, i obciął jej mieczem palce u ręki. Nawet opty- miści nie przypuszczali zapewne, że sukcesor Łokietka okaże się władcą tak zapobiegliwym i zręcznym, że je- dyny spośród królów Polski zasłuży sobie u potomnych na trwały przydomek Wielkiego. x Janem Luksemburskim podjął trudną sprawę uchyla- ła jego roszczeń do korony polskiej. Układom patrono- wał szwagier Kazimierza Wielkiego Karol Robert, wy- trawny polityk i potężny monarcha Węgier, sojusznik Polski od czasów Władysława Łokietka. Chociaż często byl nazbyt ustępliwy w stosunku do Luksemburczyka i wywierał w tym kierunku wpływ lub nawet nacisk na Kazimierza Wielkiego, nie ulega jednak wątpliwości, że bez tego partnera polityka Kazimierza Wielkiego byłaby bardzo trudna. Układy z Janem Luksemburskim zostały zapoczątko- wane w 1335 r. Najpierw we wstępnych rozmowach w Trenczynie, przeprowadzonych przez poselstwo Kazi- Slierza Wielkiego, król czeski zobowiązał się zrezygnować z roszczeń do korony polskiej, jeśli Kazimierz uzna jego •wieżo nabyte prawa do Śląska i Mazowsza. Tych wa- |) runków Kazimierz Wielki jednak nie uznał i w kolej- nych pertraktacjach, które odbyt w tym samym jeszcze reku osobiście z Janem Luksemburczykiem, a przy udzi;i- le Karola Roberta, w Wyszehradzie, zdołał wykupić cze- Aie tytuły do tronu w Polsce za olbrzymią sumę 20 ty&, kóp groszy praskich, nie składając przy tym żadnych deklaracji co do Śląska i Mazowsza. Był to niewątpliwy •akces polityki polskiej. Rezygnacja Kazimierza Wiel- kiego z praw do Śląska nastąpiła dopiero w cztery lata •6żniej pod presją sprawy krzyżackiej. 13. Zażegnanie niebezpieczeństwa luksemburskiego Sojusz luksembursko-krzyżacki był dla przyszłości Pol- ski bardzo groźny. Kazimierz Wielki licząc się z tym, że w starciu zbrojnym nie pokona żadnego z tych dwu prze- ciwników z osobna, a cóż dopiero razem połączonych, starał się przede wszystkim rozerwać ich sojusz. Dążył więc do ułożenia stosunków z wrogimi państwami za ce- nę doraźnych ustępstw, a równocześnie powiększał po- tencjał gospodarczy i militarny Polski i umacniał jej pozycję na arenie międzynarodowej. Zaczął Kazimierz swoje dzieło od prolongaty rozejmu z Krzyżakami. o czym mowa była już wyżej, a z kolei w układach 14. Rozwiązanie problemu krzyżackiego Przemocą zabrane Polsce przez Krzyżaków Pomorze (<5. wyrażające się czy to w obyczaju, czy w zwycza- JKłi prawnych, znalazły w XIII w. oparcie w odrębnych Accintegrujących orientacjach politycznych. Ideologia r.'tinoczeniowa była wprawdzie czynnikiem bardzo istot- : •"=. ale nie sięgała często w głąb mas społecznych. ; • -adoma polityka władcy w tym zakresie miała zna- - .-".ie daleko większe. Taką politykę podjął Kazimierz T.-lki. W sferze gospodarczej wprowadzał jednolite obcią- ikcia skarbowe i wojskowe dla całej ludności kraju, popierał unifikację świadczeń na rzecz Kościoła, wpro- wadził zasadę „jednej monety w jednym Królestwie", • miastom nadawał przywileje, które pozwalały im roz- nerzać .swą działalność poza granice dawnych dzielnic. ł zakresie organizacji państwowej utrzymano urzędy samiestnicze starostów, które pozwalały na dalsze ogra- niczanie kompetencji dawnych urzędów dzielnicowych. Te zaś — chociaż bynajmniej nie zlikwidowane — prze- Kieniały się faktycznie w urzędy ziemskie, związane od- tąd z rozwojem samorządu rycerskiego czy szlacheckiego. Podobny był los dawnych wieców dzielnicowych. W ce- tech ustawodawczych odwoływano się do nich rzadko, •ozustawiono im natomiast agendy sądowe. Stąd ich dalsza ewolucja uległa rozszczepieniu. Z instytucji wiecu rozwijał się stały organ w postaci sądów wiecowych pieniężny skarb państwowy i potrafił mu zapewnić tak maczne dochody gotówkowe (z górnictwa solnego, ceł, podatków gruntowych, ziemskich majątków monarszych , . - , -, . . , nemskich, zaś drugim torem wykształcało się z nich kiem. Lenno panów von Osten wygasło wraz ze śmier- li •, ^ . . , ^ ^ , , i • , a i. • „,•„ T,'„„-„;„„ w n„»„„ i * - ^ -• - i- ^ ,- , " przedstawicielstwo stanowe szlacheckie, które w postaci •ejmików ziemskich do znaczenia doszło w XV w. Nowym czynnikiem integrującym była rada królew- dca. Dobierana przez monarchę, nie miała ona charak- teru reprezentacji stanowej, a jeżeli przez większy udział w niej panów małopolskich wiązała się ściślej z interesa- mi tej dzielnicy, to w założeniu swoim była organem po- naddzielnicowym, ogólnopolskim. Dla najważniejszych funkcji państwowych wprowadzono urzędy centralne, a więc podskarbiego i podkanclerzego Królestwa. Po raz pierwszy w naszych dziejach utworzył Kazimierz Wielki itp.), że praktycznie był niezależny od uprzywilejowanych stanów z ich dzielnicową jeszcze reprezentacją. Toteł przy stanowej już budowie społeczeństwa, monarchii w małym tylko stopniu miała charakter stanowy. w mniejszym niż księstwa nasze XIII wieku. Na niezbędną zjednoczonemu Królestwu unifikację pra- wa było jeszcze za wcześnie, jeżeli prawo miało odpo- wiadać realiom życia, a nie być tworem sztucznym. Dl takiej unifikacji jednak król powoli zmierzał, a kody- fikacja praw dzielnicowych była tu etapem wstępnym Tak więc na krótko po 1357 r. ujęto w normę pisana zwyczajowe prawo wielkopolskie, a dopiero później — jak wykazały nowsze badania — małopolskie. W zakre- sie prawa stanowionego natomiast zaczęły się pojawiał przepisy o charakterze ogólnopolskim. Prawo zwyczajowe ziemi łęczyckiej, która do lat pięćdziesiątych XIV w. mia- ła własnego księcia i żyła w znacznym stopniu odrębnyr życiem państwowym, spisano dopiero pod koniec teg» stulecia, a zatwierdzono w 1419 r. Mazowsze, częściow inkorporowane do Królestwa, a częściowo zhołdowane, miało ustawodawstwo własne swoich książąt. Chcąc za- pobiec praktyce miast polskich odwoływania się do Mag- deburga o porady w trudnych kwestiach prawnych, powołał król do życia Sąd Najwyższy Prawa Niemiec- kiego na Zamku Krakowskim (1356). Był to również po- ważny czynnik integracji państwa i społeczeństwa. Nowej rzeczywistości społeczno-państwowej czasów Ka- zimierza Wielkiego odpowiadała przyjęta około połowy XIV w., wzorem Węgier i Czech, teoria „Korony Kró- lestwa Polskiego". W sensie terytorialnym obejmowan* tym pojęciem nie tylko ziemie faktycznie wchodząc* w skład Królestwa, ale teoretycznie również te, które dawniej doń należały. Była więc Korona Królestwa two- rem jak gdyby ponadczasowym. W sensie prawno-pań- stwowym wiązała się z tym pojęciem suwerenna na we- wnątrz i na zewnątrz władza monarsza. Z czasem zna- lazła tu odbicie również stanowa rzeczywistość społeci- na, bo pod Koroną Królestwa zaczęto rozumieć oderwana jak gdyby od osoby monarchy władzę państwową, w któ- rej udział miały uprzywilejowane stany społeczeństwa. 19. Wzrost znaczenia Polski w stosunkach międzynarodowych Polska czasów Kazimierza Wielkiego przedstawiała się" .-ako zwarty wewnętrznie organizm państwowy o silnych podstawach gospodarczych i dużym znaczeniu politycz- nym. Terytorium państwowe powiększyło się w stosun- fJ do czasów Łokietka ze 102 tyś. km2 do 244 tyś. km2, i więc przeszło dwukrotnie. Król Kazimierz Wielki roz- i-inĘł dużą aktywność polityczną. Za partnerów miał ~}adców wybitnych, takich jak Karol Robert, Ludwik Andegaweński, Karol IV Luksemburczyk, Waldemar IV duński, czy Winrych z Kniprode wielki mistrz krzyżacki. Kazimierz Wielki był m.in. (wraz z Bolkiem świdnickim) rozjemcą w sporze cesarza Karola IV Luksemburczyka z Rudolfem IV Habsburgiem i Ludwikiem Andegaweń- skim. Na szczególną uwagę zasługuje kongres krakowski •w 1364 r., upamiętniony słynną ucztą Wierzynka. Ucze- stniczyli w nim Karol IV, Ludwik Andegaweński, Wal- demar IV duński. Piotr król Cypru, Bolko świdnicki, Ziemowit III mazowiecki, a prawdopodobnie również Władysław opolski, książę pomorski Bogusław V z sy- aem Kazkiem oraz Otton margrabia brandenburski. Ce- '.em zjazdu było utwierdzenie pokojowych stosunków i po- etycznej równowagi w Europie Środkowej, ku czemu prowadziły już wcześniejsze dwustronne układy. Tylko Piotr cypryjski, który przybył do Krakowa jako gość Karola IV, szukał tu zwolenników dla idei nowej kru- cjaty. • y (Szaflary, Czchów, kościół Karmelitanek Bosych ' « Krakowie), dalej krucyfiksy (np. krucyfiks królowej Jtewigi w katedrze Wawelskiej, krucyfiks kościoła w • •mwtułach). Rzadszy typ stanowi drewniana statua iB—onierza Wielkiego z kolegiaty wiślickiej (dziś w Mu- a——n Uniwersytetu Jagiellońskiego). Wśród malarstwa •gi>ŁŁmć należy polichromię (np. kościoły Sw. Jana • Gnieźnie, bożogrobców w Miechowie, cysterek w La- osie, parafialny w Niepołomicach), malarstwo witrażowe taarira włocławska, kościół Dominikanów w Krakowie) •oz łztukę iluminatorską (miniatury licznych rękopisów —6d religijnej, obrazowa legenda o św. Jadwidze). W tym zakresie widać więcej wpływów obcych: czeskich, wuriuch, niemieckich, francuskich. Stay kunszt i znaczenie w omawianym okresie osiąg- *i sztuka złotnicza, zwłaszcza popytem cieszyły się *» ze srebra, jak relikwiarze, kielichy, monstrancje sprzęt liturgiczny, a również ozdoby i zastawa , na które zgłaszały zapotrzebowanie dwór kró- dwory książąt (Śląsk, Pomorze Zachodnie, Ma- i możnych. Po wycofaniu z użytku lub zniszcze- 243 niu wyroby te przetapiano, dlatego zachowało się ich sto sunkowo niewiele, ale za to szansę długiego trwania mi» ły dzieła wybitne. Przykładowo należy wymienić grobo we insygnia Kazimierza Wielkiego, kielichy z daru tegol króla dla kolegiaty kaliskiej oraz kościoła parafialnegł w Stopnicy, wreszcie relikwiarz — dar Kazimierzowsh dla katedry płockiej. Stabilizacji gospodarczej l politycznej Polski XIV jak również dojrzewaniu stanowego ustroju społec; stwa i doskonaleniu się aparatu władzy, towarzyszył n woj ogólnej kultury społecznej. Świadomość dokonany! i dokonujących się przemian, w wyniku których rósł di brobyt wszystkich warstw społeczeństwa, rodziła poszl nowanie prawa, dążność do normowania na użytek po tomnych tego, co współcześni uważali za słuszne i k» rzystne. Z kolei monarcha szanował zwyczaj i intera wszystkich warstw społecznych, chociaż nieraz wypadate podporządkowywać prawo stanowione wymogom pań- stwa. Za czasów Kazimierza Wielkiego ustawodawstwi objęło wiele dziedzin życia, bo właściwe prawo ziemskie (dotyczące warstwy rycerskiej), tzw. układ ziemski, czyi stosunek rycerstwa — szlachty do ludności kmiecej, ro& ległe sfery życia miejskiego, regulowane najczęściej na drodze pojedynczych przywilejów dla poszczególnych miast, stanowisko prawne ludności żydowskiej, a nawet z osobna górników (w ordynacji krakowskich żup sol- nych z 1368 r.). W związku z powołaniem do życia w 1356 r. Sądu Najwyższego Prawa Niemieckiego IM zamku Krakowskim zatroszczył się król o to, aby ta nów instytucja mogła dysponować własnym egzemplarzem tz«. Zwierciadła saskiego. Szerokie stosowanie dokumentów było przejawem wzrostu roli pisma w społeczeństwu i wywodziło się z powszechnego poszanowania prawa. tym samym tle zaczęły się pojawiać pierwsze rachi gospodarcze i zawiązki ksiąg uposażeń w dobrach kość nych (diecezje wrocławska, płocka, krakowska). Ta w stosunkach międzypaństwowych umowa, układ bi często górę nad przemocą. Polska omawianego okresu tylko zawierała wiele umów dwustronnych (także li nych), ale także odegrała niemałą rolę w tworzeniu zbi»-| rowego porozumienia w celu zachowania równowagi 244 • Europie środkowej (kongres krakowski 1364 r.). W sze- •kich kręgach społeczeństwa — obok wcześniej już roz- tadsonej świadomości narodowej — rodzić się zaczęła ftnadomość państwowa, która w przyszłości miała do- —móc w asymilowaniu się żywiołów etnicznie obcych. Sleodłącznym elementem scharakteryzowanych wyżej frwfflian był rozwój oświaty. Szkoły zachowywały swój fadyeyjny profil instytucji kościelnych (szkoły parafial- •r i katedralne), ale osiągnęły znacznie wyższy poziom.- polskie sięgało Morza Czarnego. Była to zwierzch- aofć o charakterze lennym, nigdy zresztą należycie nie 'icryalona, a praktycznie zerwana już u schyłku XV w. X* terenie bowiem hospodarstwa, będącego wytworem •ue'-'entów etnicznych dacko-romańskich, germańskich słowiańskich, ścierały się wpływy węgiersko-polskie, iet i tureckie. Dla Polski był to teren ważny z punk- idzenia gospodarczego, bo umożliwiał łączność przez ie polskie basenu czarnomorskiego z bałtyckim '» Europą Zachodnią. Na styku państwa polskiego z Mol- iiŁVią rysował się sporny problem przynależności pań- •owej pogranicznego terytorium Pokucia. 2. Zmiany w strukturze rolnictwa Osadnictwo na prawie czynszowym, tak żywo rozwija- Jtre się na ziemiach polskich w XIII i XIV w., przyniosło 'irost wydajności gospodarki rolnej, chłopom dało znacz- 34 sferę wolności osobistej, możliwość obrony własnych yaw zarówno w obrębie organizacji samorządowej wsi aa prawie niemieckim (sąd ławniczy), jak też w sądach •Boskich, a wreszcie ułatwiało bogacenie się przynaj- •—ej niektórym bardziej przedsiębiorczym przedstawt- ariom warstwy włościańskiej. W księgach sądowych •eolskich z XV w. znajdujemy przypadki zapożyczania •ł szlachty u własnych kmieci. Najbardziej od tła wiej- •CJEfo odbijali sołtysi, którzy ze względu na rangę spo- Ifeoaą ich urzędu, znaczny stopień zamożności, obowią- 251 zek służby wojskowej i odrębną podległość sądową tw- rzyll niemal osobny stan. Już w statutach Kaaim'ierza Wielkiego przypomniano, iż nie godzi się, aby sołtys był, zamożniejszy od swego pana, bo wtedy mógłby mu nie dochowywać posłuszeństwa. Jeszcze ów proces reformy czynszowej nie został w peł- ni zakończony, bo w niektórych dzielnicach, zwłaszcza w ziemiach łęczyckiej, sieradzkiej, na Kujawach i na Ma- zowszu było żywotne tzw. prawo polskie z dominującą w nim rentą produktową i odrobkową, a na Rusi ledwie tę reformę zapoczątkowano, gdy zakłóciła ją nowa ten- dencja ekonomiczna rozbudowy gruntowej „rezerwy pań- skiej" czyli folwarku. Objęła ona wszystkie kategorie dóbr, tj. zarówno królewszczyzny, jak też dobra kościel-j nie, możnawładcze i rycerskie, i Folwarki nie były w XV w. nową formą organizacji produkcji rolnej. Jako własne gospodarstwa właścicieli L ziemskich poświadczone są już w odniesieniu do XII w. y Źródła z XIV i XV w. informują nas o tylu folwarkach, iż przyjąć możemy ich istnienie niemal w każdej po- siadłości ziemskiej. Zachodzi jednak jakościowa różnica J między tamtymi wcześniejszymi a tymi, które żywiołowo i powszechnie rozwijały się począwszy od XV w. Tamte bowiem produkowały głównie na potrzeby własne włości monarszej, instytucji kościelnej czy dworu rycerskiego. Opierały się przy tym często na pracy najemnych „rata- jów" lub na niedużej, bo ograniczającej się do 2 - 3 dni W roku rencie odrobkowej, a czasami na tzw. „jutrzy- nie", tj. na obowiązku poszczególnych kmieci całkowitej uprawy np. jednej morgi folwarcznej ziemi. Rozmiarami były one przy tym stosunkowo nieduże, a w każdym ra- zie dostosowane do potrzeb właściciela. Rozwój miast w XIII i XIV w. i związany z nim po- stęp w społecznym podziale pracy rodziły zapotrzebo- wanie na produkty rolne w nieznanej dotąd skali. Zaspo- kajały je najpierw gospodarstwa kmiece, czym tłumaczy się wzrost ich zamożności w późnym średniowieczu. Związek z rynkiem utrzymywały również od początku folwarki sołtysie. Handel zbożowy jednak wcześnie za- czął przekraczać zasięg tworzącego się rynku lokalnego W skromnych rozmiarach i sporadycznie już w XIII 252 XIV w. wożono zboże Wisłą w dół do Gdańska, aby je edać obcym nabywcom. Wiadomo, że w tym najdaw- aym wywozie uczestniczyły nie tylko bliskie Po- eu krainy, jak Kujawy i Mazowsze, ale nawet odle- _ Sądecczyzna. Popyt zagraniczny na polskie zboże WE^sł poważnie w XV w. Większy wywóz da się stwier- w latach czterdziestych tego stulecia, a z kolei stały wzrost po drugim pokoju toruńskim, tj. po rewin- ^.—icji przez Polskę Pomorza Gdańskiego. W rozwoju łpBirowej produkcji zbożowej przodowały dobra kró- JCTfŁsie, ale wkrótce z koniunktury zaczęła korzystać •c-łchta, a także Kościół, zmieniając gospodarczy profil ••fasaych folwarków. Powiększano więc ich areał i sta- •oo się im zapewnić darmową lub tanią siłę roboczą; ^"7 to dwa cele, ku którym zmierzała przebudowa - -stury rolnej w Polsce późnośredniowiecznej. ^Powiększania areału folwarcznego dokonywano róż- S»-=i sposobami. Na pewno zagospodarowywano nieużyt- rwłaszcza łąki, rzadziej natomiast karczowano w oma- •-Ł-aej epoce lasy, bo to wymagało dużego nakładu pra- :"• i. stosunkowo długiego czasu. Wielokrotnie własność " iska powiększała lub organizowała nowe folwarki •--ca wykup sołectw, ku czemu podstawę prawną dawał •Kut warcki 1423 r. Często również rugowano w XV w. tei.L&u z ich łanów, w zupełności lub częściowo, bowiem SBŁT&rczna produkcja zbożowa rokowała większe docho- dy niż zapewnić mogły łany kmiece. Co prawda w nie- •ałcycb przynajmniej częściach Polski normy- prawne ESły jeszcze w tym względzie interesów kmiecych, Bp. zwód prawa ziemi łęczyckiej z 1419 r. zezwalał _ «wobodne odejście kmiecia od pana zarówno wtedy, •0-sy pan zniesławił jego córkę lub żonę, jak też wtedy, trsy zabrał część użytkowanej przez niego roli. Zda- MBtr się jednak liczne wypadki zbiegostwa kmieci, co •^r^-^r?. że porzucenie gospodarstwa leżało nierzadko • JSh interesie. Częściowo były to na pewno wypadki tpcszczone prawnie, częściowo natomiast miały swoje •Bidio w wyrachowaniu. Kusiły bowiem szeregiem lat ^•rimy czekające na osadników ziemie ruskie, do któ- QR& też istotnie zbiegano. Ustawodawstwo tej epoki po- •a^ problemowi zbiegostwa bardzo wiele uwagi (zie- 251 mia łęczycka. Mazowsze). Natomiast księga uposażeń skupstwa poznańskiego z 1422 r. poświadcza zdumie' jąco dużą liczbę opuszczonych łanów lub niemal całyi osad na terenie Wielkopolski. Taki stan rzeczy umoż] wiat wtaczanie pustych ról do folwarków, jak równi tworzenie nowych, jakkolwiek brak siły roboczej w tym zakresie bardzo ważnym czynnikiem hamując: Opłacalność produkcji folwarcznej zależała od koszt siły roboczej. Można było tę opłacalność podnieść pr; zastosowanie pracy darmowej, a zatem przez powie! szenie renty odrobkowej, co prowadziło do rozwój wtórnego poddaństwa. Nie obywało się bez przymus co stanowiło jedną z przyczyn zbiegostwa. Kmiecie z słaniali się często kontraktami lokacyjnymi, które prz mawiały z reguły na ich korzyść. Na Mazowszu, gdz dominowała średnia i drobna własność rycerska, niełatwi szła właścicielom ziemskim walka z ich poddanymi. Ni leży przypuszczać, że to właśnie było powodem, dla kl rego już w 1421 r. książę warszawski Janusz I wpro\ dził ustawowy obowiązek minimalnej renty odrobkoi w wysokości jednego dnia w tygodniu od łana i pół d- od półłanka. W Koronie to samo osiągano powoli w dri dze praktyki, która sankcję ustawową uzyskała dopić w sto lat później. Właściciele folwarków byli również zainteresowa w możliwości korzystania z taniej siły najemnej, co ok zywalo się nieodzowne zwłaszcza w czasie intpnsywnyi prac polowych. Dlatego utrudniali odpływ młodzieży wiejskiej do rzemiosła czy do posług miejskich, a taka do sezonowych prac polowych poza granice państw W imię obniżenia ceny siły roboczej na wsi statut 01- brachta z 1496 r. zabraniał przyjmowania do pracy w mia- stach najemników tygodniowych, zwłaszcza nie mają- cych świadectwa, które uprawniałoby do wyjścia ze wsł nakazywał starostom, zarządcom dóbr itp. zatrzymyw mężczyzn i kobiety wędrujące na śląsk lub do Prus c zarobku w okresie żniw i kierować ich do najbliższy dóbr ziemskich; nakładał obowiązek specjalnej kontn _ żebrzących w celu wyeliminowania spośród nich luda zdolnych do pracy, a wreszcie ograniczał do jednej oso- by rocznie z jednej wsi prawo wychodu młodych ludzi da; 2Sft służby lub na studia, wprowadzając zarazem zaopatrywania wychodzących w odpowiednie zaświadczenia. 8. Miasta i mieszczaństwo dziejach miast omawiany okres nie wyróżnia się ciowo od okresu poprzedniego. Z wyjątkiem Śląska Umorzą Gdańskiego, gdzie sieć miejska ukształtowała ; Już wcześniej, w innych dzielnicach lokowano wciąż •cxe nowe miasta. W Wielkopolsce powstało ich XV w. nawet więcej niż w stuleciu poprzednim. Na iwszu zorganizowano w XV w. 43 nowe gminy miej- wobec 36 z XIV w. Liczne były późnośredniowieczne cię miejskie na terenie Małopolski wschodniej (Lu- nę: 4 w XIV w., 9 w XV w.), a także na Rusi Ha- -Włodzimierskiej (10 w XIV w., 13 w XV w.). Nowe :je różniły się jednak od dawniejszych. Tamte obej- ały z reguły ośrodki o liczniejszych elementach gos- rczych miejskich, gdy w nowych w sposób dość zny starano się zamienić na miasta osady typowo cze, które zresztą ten swój profil już jako miasta raźnie zachowywały. W grę tu może wchodzić rów- ta okoliczność, że miasta dawniejsze natrafiły na rstne jeszcze warunki rozwoju, które pozwoliły im tsneć jako ośrodkom miejskim, gdy lokacjom nowym foe już w tym stopniu nie sprzyjało. Xa ekonomikę miejską w XV w. zaczął ujemnie wpły- rozwój folwarku i związany z nim nawrót poddań- L Wzrost renty odrobkowej wpływał bowiem na -lejszenie zdolności produkcyjnej gospodarstwa kmie- a zatem i jego dochodów, rozluźniając w dalszej wencji związek całej warstwy kmiecej z rynkiem. szesne zwiększanie się dochodowości właścicieli ;ów nie pokrywało strat w bilansie rynku lokal- powstających w wyniku wycofywania się zeń chło- f. Właściciele bowiem reprezentowali inny standard fKieb, któremu nie odpowiadało skromne i w znacz- —— stopniu ludowe rzemiosło drobnych rodzących się ^hfaie miast. Poprawiało to natomiast doraźnie ko- 255 niunkturę dawnych ośrodków miejskich o rozwinięta i wyspecjalizowanym rzemiośle. Toteż liczne spośród nic odczuwały zrazu dokonującą się przebudowę struktu rolnej jako korzystną, zanim szlachta, prowadząca tran porty zboża w dół Wisły, nie ulega zbiorowej poku czy modzie zaopatrywania się na większą skalę w Gda sku, zarówno w towary importowane, jak też produt miejscowej. Nawrót poddaństwa był więc równoznaczny z reg sem społecznego podziału pracy, a zatem odradzania i rozwoju rzemiosła wiejskiego; proces ten towarzysz; owej pozornej późnośredniowiecznej urbanizacji. Zdawa sobie z tego zapewne sprawę sami twórcy nowych óv czesnych gmin miejskich, często możni reprezentan warstwy szlacheckiej, bo jak gdyby programowo nazn. czali tym gminom odmienne od dawnych funkcje. Ryni nieproporcjonalnie duże w stosunku do rozmiarów mi) sta, stanowiły w gruncie rzeczy wielkie place targów które mogłyby pomieścić liczne wozy wieśniaków prz] bywających z okolicy, nie tyle w celu sprzedaży pł» dów rolniczo-hodowlanych, ile dla wymiany produktów własnego wiejskiego rzemiosła. Ograniczało to do min mum szansę rozwoju rzemiosł miejskich, a w każdyl razie większości branż, było zaś okolicznością sprzyji jącą dla drobnego pośrednictwa handlowego, propinac i niektórych innych usług. Temu nowemu poczynającem się ledwie w XV w. modelowi małego miasta służyt] liczne i coraz liczniejsze przywileje targowe. Targi bo wiem stawały się podstawową ich funkcją. Rozwijając się teraz prawo miejskie w praktyce odbiegało daleta od niemieckiego wzoru, a w miastach prywatnych był nawet dość dowolnie modyfikowane przez właścicieli W małych miastach królewskich podobną rolę zacz< odgrywać starostowie lub nawet wójtowie, bowiem wl dze samorządowe nie były z reguły w stanie uwolnić l od dziedzicznego wójtostwa. Większość miast polskich, zwłaszcza dawniej loków; nych, tętniła jeszcze w omawianym okresie życiem i o< bijała korzystnie od tamtego obrazu. Poza granicami Kro-] lestwa prawidłowo rozwijały się miasta śląskie i z»-ł chodniopomorskie; na Mazowszu wybijała się Warszaw 256 Rronie ważną rolę odgrywały przede wszystkim •—«r. Lwów, Poznań, a także włączone do Polski •wyniku wojny trzynastoletniej Gdańsk i Toruń. Wszy- one co prawda uczestniczyły aktywnie w wielkim (u i to podnosiło ich rangę, ale były zarazem waż- ośrodkami produkcji rzemieślniczej. Istniała jeszcze grupa miast w skali polskiej średnich, do któ- zaliczały się Bochnia, Wieliczka i Olkusz jako i górnicze, oraz takie miasta, jak Biecz, Lublin, Sącz, Przemyśl, Kalisz, Kościan, Gniezno czy wa. Spośród rzemiosł poważniejszą rolę odgrywa- ••kiennictwo i płóciennictwo, zwłaszcza w Malopol- ktore w połączeniu z hutnictwem i obróbką metalu z górnictwem ołowiu i soli, nadawały tej dzielnicy ólnego znaczenia gospodarczego. Rzemiosła meta- nie były bardzo istotnym czynnikiem postępu i roz- się w licznych stosunkowo miastach. Upowszech- była obróbka drewna, garbarstwo i kuśnierstwo, Kła spożywcze, krawiectwo i szewstwo. W sumie ":y się doliczyć w naszych miastach późnego śred- iecza ponad czterdziestu specjalności rzemieślni- l. Niektóre z nich z osobna, a inne w pewnych gru- pokrewnych, organizowały się w cechy. Liczba ce- ' wahała się przeważnie od kilku do kilkunastu, i l?Ło takie miasta, jak Wrocław, Gdańsk czy Kraków, r ich w XV w. powyżej dwudziestu. Organizacja awa była jeszcze na ogół w tej epoce sprawnym or- atorem produkcji, a w każdym razie gwarantem jej ej jakości. Cechy jednak były trawione konfliktami Ętrznymi, co przejawiło się w licznych stosunkowo h tworzenia w ich ramach odrębnych związków aiczych. Walka z produkcją pozacechową, czyli cwem, oraz wysiłki w kierunku realizowania za- równego zysku, wypełniały treść społeczną ce- ej organizacji rzemiosła. Stosowanie nakładu w rze- , czy inne elementy pierwotnej akumulacji ka- należy jeszcze w miastach, z wyjątkiem Gdańska, Ikości. ' TCV w. dojrzała w pełni średniowieczna organizacja ądowa naszych miast. Radę miejską pod przewod- burmistrza miały, przynajmniej formalnie, wszy- aria Pol«kl do rolni liiS stkie miasta. Na wykup wójtostw dziedzicznych na rżę rady pozwalały sobie jednak tylko silniejsze gospodaro gminy miejskie. W innych albo wójtostwa takie pozosta wały, z uszczerbkiem dla samorządu, albo były likwidl wane na rzecz właścicieli miast.. Obok rad miejska funkcjonowały wszędzie sądy ławnicze. Miasta na og zdołały sobie zapewnić własne, chociaż nierzadko skr mnę, źródła dochodów, które były rękojmią samorządn ści. Ale one zarazem stanowiły źródło tarć między rz dzącym patrycjatem z jednej strony a pospólstwem z dr giej. To ostatnie bowiem patrzyło na ogół nieufnie gospodarkę finansową rajców i domagało się konta W tym zakresie. Zinstytucjonalizowane jej formy l wstały dopiero w XVI w., wspomniane zaś tarcia ośli biały spoistość gmin miejskich wobec świata zewnętrzni go już w późnym średniowieczu. Nie to jednak zaważy^ że miasta nasze nie dobiły się roli politycznej w pał stwie, chociaż w XV w. rysowały się w tej dziedzin pewne możliwości. Znaczenie decydujące miała słabd ekonomiczna naszego mieszczaństwa, a zwłaszcaa bn miast większych oraz liczniejszej grupy miast średnia które zdolne byłyby stworzyć przeciwwagę w stosunku i szlachty i duchowieństwa. Z kolei brak mieszczan w fa .mującej się reprezentacji stanowej oddziałał w spo wtórny na dalsze osłabienie gmin miejskich i mieszcz stwa w Polsce. 4. Przemiany w stosunkach handlowych Późne średniowiecze stanowi okres żywo rozwijając się kontaktów handlowych Polski z innymi krają .W znacznym stopniu kontynuowano dawniej zadzieriga te stosunki, zachodzące przemiany miały jednak nie tył charakter ilościowy. Ewolucji podlegała bowiem stru ra handlu, a nadto ożywiały się nowe jego szlaki. W stosunkach handlowych z Czechami wciąż je jako artykuły wywozowe z Polski główną rolę odgrył sól i ołów, w przywozie zaś rosło znaczenie sukien skich, chociaż srebro pozostawało przedmiotem górnego zainteresowania strony polskiej. W kont l » natomiast znaczenie tego artykułu na rynku kra- in. U schyłku XV w. handel miedzią monopolizo- byl przez przedstawiciela formującej się warstwy distów Jana Turzona, do czego zapewne przyczy- aę rządy Władysława Jagiellończyka na Węgrzech. •ria komunikacyjna Wisły znów nabrała znaczenia r.wozie miedzi do Gdańska. W wymianie towarowej l^kłiią wzrastał w XV w. udział win węgierskich. Jeśli r •kręgle poprzednim dominował jeszcze tranzyt na Wę- f tkanin z Europy zachodniej, to w XV w. zwiększył się »ort tekstyliów polskich, który miał duże znaczenie i Małopolski, bo ich producentami były głównie miasta drielnicy. Wśród innych towarów wywozowych wy- •ć należy sól z żup krakowskich, a dalej śledzie. A, ałun i skóry, które szły na Węgry. • •kdzo pomyślnie rozwijał się aż do ostatniej ćwierci handel czarnomorski. Poważnej zmianie uległa jego struktura, a przy tym w coraz większym nabierał on charakteru tranzytowego. Gdy bowiem i »netomie XIV i XV w. Timur tworzył nowe imperium •Bohkie, a zniszczeniu uległy ośrodki handlowe u uj- i Wołgi i Donu, włoskie kolonie nad Morzem Czarnym aritoteły już odnowić dawnych kontaktów z Dalekim idem. Zainteresowały się teraz one towarem bliż- nplecza gospodarczego, tj. głównie niewolnikami, B i rybami. Jeszcze w połowie XIV w. Turcy tocy zaczęli kontrolować cieśniny prowadzące z Mo- • Czarnego na Śródziemne, a z czasem utrudniać ruch we włoskich. Wówczas handel kolonii czarnomor- kicrował się w coraz większym stopniu drogą lą- praez Polskę. Wielu kupców włoskich przyjmowało miejskie Krakowa lub Lwowa, co pozwalało im ' rygorów prawa składowego tych miast. Wtórnie to Włochom okazję angażowania swoich kapita- niektóre dziedziny życia gospodarczego Polski. XV w. kontakty Włochów z Polską nie ustawały, nek nieznaczna tylko część dominujących teraz lu czarnomorskim towarów nadawała się do trans- ladowego. W handlu samej Polski ze strefą czar- 358 256 nomorską coraz większą rolę zaczęły odgrywać mołdaw- skie woły, których większość szła zresztą tranzytem prze Polskę na Śląsk. Ta więc prowincja podtrzymywała swoje stosunki handlowe ze Wschodem, stając się pomosteat w dalszej wymianie towarowej z Niemcami i Czechawi właściwymi. Z miast niemieckich główną rolę w handlu wschodnim przez ziemie polskie odgrywała w dalszyi ciągu Norymberga. W 1475 r. Turcy zajęli Kaffę, z koi w 1484 r. padły Kilia i Białogród, co oznaczało w su' mię koniec ważnego etapu w rozwoju stosunków handio wych Polski ze Wschodem. Unia Polski z Litwą otwarła nowe możliwości wyroi ny, która rozwijała się powoli w ciągu XV w., aby na brać wielkich rozmiarów w stuleciu następnym. Do Pół ski i przez nią na zachód szły z ziem litewsko-ruskict wosk, skóry i futra, a w zamian kupowano tkaniny, czap- ki, wyroby metalowe i duży asortyment tzw. towaru kra- marskiego. Dwa ważniejsze szlaki tego handlu biegły przez Mazowsze: jeden przez Warszawę na Poznań, a drit gi wzdłuż Narwi, powyżej Warszawy odchodził na Torut a stąd zmierzał albo do Poznania, albo do Gdańska; trzed omijając Mazowsze biegł do Lublina, tu zaś rozgałęzi: się, idąc albo przez Sandomierz na Kraków, albo prz< Radom na Wrocław, albo też przez Radom i Opoczno i Poznań. Jako emporia tego handlu szczególnego znaca nią nabrały Lublin i Poznań. Handel bałtycki zmonopolizowała w drugiej połowa XIV w., po zwycięstwie nad Danią i Norwegią i po po- koju stralsundzkim 1370 r., Hanza. Późne średiuowiecłe.( stanowi okres świetności tego związku miast strefy bał- tyckiej. Stwarzał on nie tylko możliwości pomyślnei rozwoju miastom członkowskim, do których należa)| Gdańsk, Toruń, Elbląg, a formalnie również Wróć! i Kraków, ale wpływał na profil gospodarczy rozległ ich zaplecza. W stosunku do Polski Hanza w niemały^ stopniu odegrała rolę stymulatora wzrostu produkcji a i tzw. towaru leśnego, na które miała zbyt w Europie chodniej. Wywóz tych produktów z Polski rozwinął się dużą skalę dopiero w XVI w., ale już w omawianym okresie nie był bez znaczenia. Zboże, drzewo, wosk, na-ał i skóry należały już na początku XV w. do głównych 206 etatów handlowych wywożonych z Polski' przez hanzea- f. wśród przywożonych zaś ns nasze ziemie wybijały f wówczas sukna, sól i śledzie. Warto podkreślić, że Jtf n schyłku XIV w. zarejestrowano szeroki asortyment BCKiworów drzewnych (półfabrykatów), które były przed- ffiaot«in polskiego eksportu drogą przez Bałtyk. 5. Ofensywa gospodarcza szlachty Wzrost wpływu szlachty na bieg wydarzeń politycznycK « oasach unii andegaweńskiej i u początków dynastii ja- ffiońskiej umocnił i utrwalił uprzywilejowaną pozycję •u szlacheckiego w państwie. Względna słabość mie- •cnnstwa w Polsce średniowiecznej, a w szczególności nJc w jego obrębie silnej warstwy kupieckiej, która Sytatoy zdolna do aktywności w życiu politycznym, przy awioczesnym osłabieniu władzy monarszej, która wraz • faniercią Kazimierza Wielkiego utraciła dziedziczny i maturalny" charakter, pozwoliły szlachcie polskiej zdon ft przewagę również w dziedzinie gospodarczej. Stało •« to kosztem ludności wieśniaczej i miast, w ciasno po- Myro jej interesie stanowym i klasowym. •taż przywilej koszycki z 1374 r., redukujący do mini-. •—B świadczenia publiczne szlachty z tytułu posiadanych •rzeź nią łanów kmiecych, poprawił poważnie jej docho-- ItrwTsć. Statut warcki Władysława Jagiełły z 1423 r. ko- •"•ttt:'»-ał dalszy etap jej zabiegów gospodarczych. W arty- łBue „O sołtysie krnąbrnym a nieużytecznym" uzyskała liwią podstawę do przejmowania w drodze wykupu no- •—neśnie z reguły uprofilowanych gospodarstw sołtysich JMcU się zważy, że już w statutach Kazimierza Wielkiego- •—kzła wyraz niechęć szlachty do sołtysów zamożnych, wir przyjąć, że tacy właśnie padali ofiarą przymuso- wa wykupu. Przepis nie pozostał martwą literą, ale •—e&łe w miarę swoich możliwości finansowych szlachta ftetsywnie likwidowała sołectwa w swoich dobrach. Ite sam statut warcki dał wojewodom, jako przywódcom Ił-ncjącego się samorządu szlacheckiego, prawo i obo- «wek ustanawiania cen maksymalnych na artykuły rze» •—tecze oraz kontroli miar i wag w miastach, wystę- / 2»1 pując zarazem przeciwko cechom, które nakazał likwido- wać i stawiał niejako poza prawem. Klauzula o cechach pozostała na papierze, chociaż powracano do niej jeszcze, zwłaszcza w XVI w. Natomiast prawo ustanawiania cen w sposób jednostronny przez czynnik szlachecki stało się rzeczywistością, a potwierdzone również w statutach nie- szawskim z 1454 r. i w piotrkowskim z 1496 r., utrzymało się aż do rozbiorów. Wspomniane statuty nieszawski i piotrkowski postulo- wały dopuszczanie na targi miejskie bez ograniczeń wszy- stkich towarów wiejskich, w czym również wyrażał się interes szlachcica, jako dostawcy produktów własnego fol- warku. Statut nieszawski petryfikował nadto wyrabia- jącą się już wcześniej zasadę, że szlachta małopolska może trzy razy do roku nabywać po umiarkowanych ce- nach sól na własny użytek bezpośrednio w krakowskich żupach solnych, a zatem z ominięciem pośrednictwa han- dlowego miast. Temu przywilejowi, który szlachta długo utrzymała, towarzyszył inny, zezwalający jej (jak też sta- nowi duchownemu) na transport soli bez opłaty ceł. Sta- tut piotrkowski utwierdza w przekonaniu, że w rzeczy- wistości również inne towary wożone przez szlachtę wolne były od opłat celnych i tę praktykę sankcjonuje normą prawną. Była to na przyszłość wielka zdobycz stanu szla- checkiego, bo dawała mu szansę bardzo opłacalnego han- dlu, jeżeli tylko jego przedmiotem były produkty własne- go gospodarstwa szlachcica, a więc zboże, „towar leśny" itp. Tej praktyki szlachty miasta nie zdołały przezwy- ciężyć, a tym bardziej nie były w stanie z nią konkurować. Wreszcie w statucie piotrkowskim z 1496 r. szlachta przeprowadziła zasadę, że „mieszczanie i plebeje" nie mogą nabywać posiadłości gruntowych „prawem ziem- skim", tj. takim, jakie przysługiwało szlachcie, bo stąd płynęłyby obowiązki mieszczan natury wojskowej, a to by skomplikowało wzajemne stosunki między szlachtą i mieszczanami. Bardzo silnie przemówiła tu szlachecka zawiść stanowa. Wobec stanu kmiecego, tj. własnych poddanych, szla- chta miała o wiele większą swobodę postępowania. Mu- siała się jednak liczyć ze zbiegostwem oraz prawną ochro- na kmiecia. Stąd i ta sfera spraw znajdowała odbicie 262 w polskim ustawodawstwie XV w., które poważnie skrę- —owało wolność osobistą stanu kmiecego i narzuciło mu sporą, a. niezgodną z wcześniejszą praktyką, rentę od- —bkową, której minimum określono ustawowo w 1520 r. — jeden dzień w tygodniu z lana. S. Przemiany w strukturze polityczno-ustrojowej państwa Rządy Ludwika andegaweńskiego stanowiły ważny etap kształtowania się monarchii stanowej w Polsce. W celu —Ęrskania zmiany prawa sukcesyjnego w Polsce na ko- ssytt rodziny Andegawenów, tj. przeniesienia sukcesji na )cj linię żeńską, Ludwik Andegaweński rozpoczął przede —lystkim układy ze szlachtą. Podniosło to ogromnie jej polityczną rolę. Z kolei zwolnienie jej od świadcaeń daw- —Co typu i ograniczenie do dwu groszy od łana osadzo- —cco przez kmiecia głównego podatku gruntowego, czyli tnr. poradinego, podkopywało na przyszłość ten funda- IKR! wewnętrznej suwerenności monarchy, jakim był —nrorzony przez Kazimierza Wielkiego niezależny pie- —eźny skarb państwowy. Sam fakt pozostawania monar- AJ poza granicami kraju i przeciągające się latami rzą- 4- namiestnicze, a potem bezkrólewie po śmierci Ludwi- te Andegaweńskiego i skomplikowana, nie skłaniająca do łatoomyślności sprawa sukcesji, były dla szlachty bodź- ORC do angażowania się w sprawy państwowe. Wykazała —a w tym okresie niemałą dojrzałość polityczną, wynie- —aa niewątpliwie z Kazimierzowskiej szkoły. Prym wio- «• szlachta małopolska, najmocniej związana niegdyś x monarchią Kazimierza Wielkiego, gdy tymczasem w Wielkopolsce tej dojrzałości brakowało, co w konse- kwencji prowadziło do wojny domowej. Przejawem aktyw- a—c politycznej szlachty w omawianym okresie były —teszcza dwie konfederacje zawiązane w Radomsku —R i 1384). Szczególnie druga z nich zasługuje na uwa- —. Wyłoniła bowiem własne organa władzy państwowej ——isje ziemskie), które miały stać na straży ładu we- wnętrznego do czasu obsady tronu. Nie widać w niej J—ae tej stanowej zawiści, którą przejawiała szlachta 263 w stuleciu następnym, bo do wspomnianych organów wła- dzy państwowej dopuściła także mieszczan, doceniając ich rzeczywistą siłę w społeczeństwie. Małżeństwo Jagiełły z Jadwigą Andegaweńską było ju rezultatem wzrostu znaczenia szlachty, a ściślej układl z nią, jako reprezentantem narodu. Z kolei rządy Ja- giełły, władcy z tytułu związku małżeńskiego z Jadwigi znamionują się dalszym rozwojem przywilejów szlacheo kich, najpierw w głównej mierze sankcjonujących zdo bycze z czasów andegaweńskich (przywilej krakowski 138 i piotrkowski 1388), a następnie idących w kierunku gwa rancji nienaruszalności mienia bez wyroku sądoweg (przywilej czerwiński 1422) i wreszcie gwarancji wolno ści osobistej szlachcica, o ile nie zostanie skazany prze sąd (zasada neminem captwabimus, tzn. nikogo nie uwię- zimy); tę ostatnią gwarancję wymuszono na królu, gdf zabiegał o zapewnienie praw sukcesyjnych w Polsce swe- mu synowi Władysławowi (przywileje: brzeski 1425, jedl- neński 1430 i krakowski 1433). Coraz bardziej widoczm było, że od masy szlacheckiej odrywa się grupa możno- władcza, która doszła do wybitnej roli politycznej już zł życia Władysława Jagiełły, ale szczególnie po jego śmier- ci, wobec niepełnoletności Władysława oraz w okresie] bezkrólewia z lat 1444 -1447. Kazimierz JagiellończykB wprawdzie starą oligarchię złamał, ale przy słabości pol- skich miast nie mógł w mieszczaństwie szukać przeciw- wagi, która umożliwiłaby wzmocnienie władzy królew- skiej, lecz oparł się na szerszych masach szlacheckich z jej nowymi przywódcami, wywodzącymi się głównie z Wielkopolski. Tu zaś kryło się źródło słabości monarcha. Bo za poparcie króla szlachta żądała coraz dalej idących przywilejów. Wystąpiło to w sposób niezwykle wyraźny już u progu wojny trzynastoletniej, kiedy pospolite ru- szenie szlacheckie odmówiło spełnienia swego podstawo- wego rycerskiego obowiązku służby wojennej bez uprzed- nich ustępstw królewskich na rzecz szlachty. Tak. doszło do ogłoszenia statutów nieszawskich, w któ- rych — wśród innych przywilejów — król przyrzekł, ii nie będzie podejmował działań wojennych ani nie bę- dzie ustanawiał nowych praw bez zgody szlacheddel wyrażonej na zjazdach ziemskich czyli sejmikach. 264 ttte życia prowadziła jednak do zjazdów generalnych, OTłip prym wiedli możni. Zjazd czyli sejm piotrkowski, OK? zebrał się wnet po śmierci Kazimierza Jagielloń- 4WKa, w 1493 r., znamionował się już dwuizbową struk- taą: miał senat złożony z wyższych urzędników (mar- •—ek, kanclerz, podskarbi, wojewodowie, kasztelanowie) k x wyższych dostojników kościelnych (arcybiskupi i bi- •B^n Kościoła rzymskokatolickiego) oraz właściwą re- fntację szlachecką, złożoną z delegatów samorządu •—oskiego. U początku rządów Aleksandra, w 1501 r., •fiC^rchia magnacka wymogła na królu przywilej (miel- •Kxł). który gwarantował współudział w rządach jej, • nie reprezentacji szerszych rzesz szlacheckich. Przy- •uej ten nie został jednak zaaprobowany przez szlachtę, • której król musiał się odwołać — wobec nieudolności •—atu — już w 1504 r., w obliczu zagrożenia Litwy ze ttny Moskwy. W konsekwencji wzrosła aktywność po- •yczna szlachty, a sejm radomski 1505 r. uchwalił kon- stytucję (tak zaczęto nazywać ustawy sejmowe), mocą l—rej, „nic nowego nie może być w przyszłości ustano- wię przez króla i jego następców bez pospólnej zgody ••radców oraz posłów ziemskich". Doradcy to senat, • posłowie ziemscy to izba poselska. Ta ustawa, nazy- ••i i konstytucją Nihii novi (nic nowego), otwiera okres demokracji szlacheckiej w Polsce. 7. Litwa przed unią z Polską Litwini należą do tej samej bałtyjskiej czy litwo-bał- 9]Kiej grupy językowej co Prusowie, Jaćwięgowie, łmdzini i Łotysze. Cała ta grupa stanowi najmłodszą f Słowianach odrośl szczepu indoeuropejskiego. W tym •—Re, kiedy Prusów i Jaćwięgów ujarzmił i wytępił ftkon Krzyżacki, a Łotyszami zawładnął Zakon Kawa- IBBÓ-W Mieczowych, Żmudź i Litwa zdołały obronić swoją •enieżność, co było możliwe w znacznym stopniu dzięki •—runkom naturalnym obu tych krajów. Skuteczną tak- •ką obrony, zręcznością i wytrwałością odznaczali się •teszcza Zmudzini, na których Krzyżacy napierali ze 26S We wczesnym średniowieczu na obszarze Litwy i Żmu- dzi zaczęty się tworzyć organizacje plemienne o demo- kratyczno-wojennym charakterze. Postępy w rozwoju rol- nictwa i rysujący się podział klasowy społeczeństwa po- zwoliły wybić się niektórym wodzom plemiennym i utrwa- lić swoją władzę. Jak wszędzie, tak i tutaj aparat pań- stwowego przymusu wytworzył się przy pomocy druży- ny. Już w drugiej połowie XII w. ujawniło się pewne współdziałanie plemion litewskich w akcjach obronnych przed najazdami z zewnątrz, zwłaszcza z Rusi, jak teł w najazdach na sąsiadów, tj. na Łotwę, do której napły- wali właśnie Niemcy, na Ruś i na Polskę. Za właści- wego organizatora państwa litewskiego uchodzi Mendog (zm. 1263), który zawarł sojusz z Krzyżakami i przy ich poparciu uzyskał od Stolicy Apostolskiej w 1253 r. ko- ronę królewską. Sam ochrzczony wraz ze swoim otocze- niem, nie zdołał jednak przeprowadzić chrystianizacji Litwy. Pod koniec życia zresztą odstąpił zarówno od chrześcijaństwa, jak też od sojuszu z Zakonem. Po zjednoczeniu Litwy etnicznej rozpoczął Mendog l długotrwałe podboje ziem ruskich, które zakończono do- piero w drugiej połowie XIV w. Ruś znajdowała się pod jarzmem tatarskim, zatem ekspansja Litwy oznaczała usunięcie tego jarzma. Na ogół władcy litewscy zacho- wywali ruskie instytucje i ruski obyczaj, a tylko w miej- sce dawnych rodzimych książąt osadzali w poszczegól- nych zdobytych ziemiach najczęściej własnych lub so- bie oddanych. Pogańscy Litwini prawosławia nie prze- śladowali, zdobyczy kulturalnych Rusi nie niszczyli, • wręcz przeciwnie — poddawali się ich wpływom. Już w czasach Mendoga Litwa zawładnęła znaczną czę- łcią Rusi Czarnej z Nowogródkiem i Grodnem i skiero- wała swoją ekspansję ku ziemi połockiej, opanowanej octa tocznie przez Witenesa (zm. 1315). Poważne umoc- nienie budowy wewnętrznej Litwy za Trojdena (zm. 1281) i Pukuwera (zm. 1294) umożliwiło dalsze jej postępy na Busi, przypadające na czasy Giedymina (1318-1341). No- wie kierunki ekspansji to Podlasie, Polesie i Wołyń, a na wcbodeie ziemia Witebska. Już po śmierci Giedymina dostały się pod panowanie Litwy rozległe obszary Rud Kijowskiej, Siewiersko-Czernihowskiej i Podola. U schyl- l ka XIV w. Litwa zawładnęła ostatecznie ziemią smo- ^óską. W pierwszej połowie XIV w. państwo litewskie zaczęło •ogrywać rolę bardzo ważnego czynnika politycznego w Europie środkowej i wschodniej. Wzrosły poważnie jego siła ekonomiczna i potencjał militarny, szczególnie w okresie panowania wielkiego księcia Giedymina, jed- nego z najbardziej zasłużonych organizatorów państwo- wości litewskiej. Jego najstarszy syn Jawnuta okazał się sukcesorem nieudolnym, toteż rychło władzę wielkoksią- żęcą przejął następny syn Olgierd (1345 - 1377) i sprawo- wał ją w zgodnym współdziałaniu z młodszym swym bratem Kiejstutem (1345 -1382). W tej sytuacji, gdy wła- łdwą stolicą wielkoksiążęcą było Wilno, do rangi jak gdyby drugiej stolicy doszły Kiejstutowe Troki. Rozwi- jając skutecznie politykę ekspansji na wschodzie, Litwa i trudem opierała się naporowi krzyżackiemu od strony lachodniej. Przy tym było jasne, że naturalnym dąże- niem Zakonu Krzyżackiego, zjednoczonego z inflanckim Zakonem Kawalerów Mieczowych, będzie opanowanie Żmudzi, która stanowiła pomost łączący Prusy z Inflan- tami. Było też jasne, że oprócz tej niemal naturalnej potrzeby Zakonu pogańska Litwa przedstawiała się Krzy- żakom nie tyle jako przedmiot troski misyjnej, ile jako jedyny w swoim rodzaju teren bezkarnych zagonów ry- cerskich, atrakcyjny dla samych Krzyżaków, jak też dla ich licznych a zamożnych zachodnioeuropejskich gości. Po śmierci Olgierda władzę wielkoksiążęcą objął jego tyn Jagiełło i został zrazu uznany przez stryja Kiejstuta. Rozbieżności wystąpiły na tle stosunku do Zakonu. Ja- giełło bowiem zawarł z Krzyżakami w 1380 r. w Dawi- dyszkach tzw. pokój wieczysty, którego Kiejstut nie apro- bował i zdołał nawet pokonać Jagiełłę. Ten jednak wnet zgładził stryja (1382), ale do rozgrywek politycznych z Ja- giełłą stanął z kolei syn Kiejstuta Witold. Aby umocnić twą pozycję, przyjął chrzest z rąk Zakonu, lecz gdy Ja- giełło odnowił w 1382 r. czterdziestoletni pokój z Krzy- żakami, Witold doprowadził do jego zerwania. Wśród tych rozgrywek politycznych na zachodzie komplikowały aę również wschodnie stosunki Litwy. Bo oto sprzymie- rzeniec Jagiełły chan tatarski Mama j został w 1380 r. S87 pokonany przez księcia moskiewskiego Dymitra Doń- skiego. Niepokoić musiała Jagiełłę nie tyle klęska Ma- maja, ile wyrastanie w bezpośrednim sąsiedztwie Litwy •groźnego dla niej konkurenta ruskiego, wobec którego Tatarzy nie stanowili już skutecznej przeciwwagi. W tej sytuacji Litwa oglądać się musiała za nowym sprzymie- rzeńcem. 8. Początki unii Polski z Litwą Litwa zagrożona przez Zakon Krzyżacki, a równocze- śnie władająca na rozległych obszarach Rusi, wydawała się panom małopolskim, którzy dzierżyli ster rządów w Polsce po śmierci Ludwika Andegaweńskiego, sprzy- mierzeńcem szczególnie pożądanym. Podjęli więc wysił- ki zmierzające do trwałego związania obu państw, ma- jąc dodatkowo na uwadze możliwość likwidacji sporu między Polską i Litwą o Ruś Włodzimierską. W styczniu 1385 r. bawiło w Krakowie poselstwo li- tewskie, a w sierpniu tego roku Jagiełło wystawił w Kre- wię akt, w myśl którego, po uzyskaniu wraz z ręką Jad- wigi tronu w Polsce, miał połączyć Litwę z Polską. Nie obyło się w samej Polsce bez przetargów i pertraktacji wewnętrznych, w efekcie których Ziemowit IV zrezygno- wał ze swych królewskich aspiracji. W pierwszych mie- siącach 1386 r. odbyły się zatem kolejno: obiór Jagiełły na króla Polski, jego chrzest, wraz z towarzyszącymi mu dostojnikami, ślub ochrzczonego elekta z Jadwigą i wre- szcie koronacja; z kolei podjęto chrystianizację Litwy. Nowy król przyjął imię chrzestne Władysław. Ścisły, w myśl pierwotnego założenia, związek Litwy z Koroną, równający się niemal inkorporacji, natrafił wnet na trudności. Nie zdawano sobie być może sprawy, że połączenie dwu bardzo różnych organizmów politycz- no-ustrojowych nie może się dokonać w sposób mecha- niczny, ale wymaga dłuższego przygotowania. Próba utrzy- mania licznych książąt litewskich i ruskich w bezpośred- niej zależności typu lennego od Jagiełły jako króla Pol- ski i utworzenia rządów namiestniczych w ojcowiźnie tegoż zderzyła się z naturalnym poczuciem litewsko-rus- kiej odrębności, z ambicjami wielkoksiążęcymi Witolda 288 l •raz brata Jagiełłowego Swidrygiełły, a wreszcie z kontr- •KCJ4 polityczną Zakonu, który dobrze pojął sens unii i od pierwszego momentu starał się ją rozbić. Unia od- •Miała mu w istocie rację bytu, a w znacznym stopniu srwaież materialne i moralne poparcie Zachodu. Już • czaaie koronacyjnej wyprawy Jagiełły do Polski został •budzony na Litwie, przy bezspornym udziale Zakonu, fratyzm ruski, który zmusił Jagiełłę do natychmiasto- wo przeciwdziałania. Dyplomacja krzyżacka przedsta- •mła Jagiełłę jako niepoprawnego schizmatyka, a waż- •ość jego małżeństwa z Jadwigą, które było podstawą iii, podważała przez poparcie roszczeń Wilhelma Habs- burga. Krzyżacy próbowali szachować pozycję polityczną Jagiełły przez sojusz z książętami zachodniopomorskimi, x Luksemburgami, a także z Mazowszem. Próba polu- bownego rozwiązania nabrzmiewającego konfliktu na «»eźdric Jagiełły z wielkim mistrzem w Toruniu w 1388 r. me dała rezultatu. Poparcie udzielone przez Zakon Wi- toldowi w niemałym stopniu przyczyniło się do spięcia tbrojnego Jagiełły z Witoldem w latach 1389 - 139& Ja- 9ello poszedł jednak na kompromis i dla zaspokojenia Witoldowych ambicji powierzył mu namiestnictwo Litwy. Z kolei usiłowali Krzyżacy użyć przeciw Polsce Władysła- wa Opolczyka, osadzonego jeszcze w 1379 r. przez Ludwi- ca Andegaweńskiego w ziemi dobrzyńskiej i w Gniewko- w.e. Wplątany w konflikt z Polską, ponieważ zastawił Zakonowi ziemię dobrzyńską, został wysłany na dwór Zygmunta Luksemburczyka w celu pertraktacji o roz- saór Polski między Węgry, Brandenburgię i państwo za- ss.aae. W latach 1394 -1397 Jagiełło rozerwał sojusz luksem- fcrsko-krzyżacki nawiązując porozumienie z Czechami • Węgrami; w 1395 r. wszedł w układy i przymierze l Książętami zachodniopomorskimi, a już znacznie wcze- fciłej (1388) pozyskał sobie i związał z Koroną stosun- toaa lennym Ziemowita IV, przez nadanie mu ziemi tekkiej. Krzyżacy powrócili wtedy do najgroźniejszej po- łCJiri: popierania tendencji separatystycznych na Li- •—e. Okolicznością sprzyjającą było żywe zainteresowa- XX Witolda sprawami wschodnimi. Szykując się do wojny x Tatarami, zawarł na własną rękę z Zakonem w 1398 r. S60 pokój na Wyspie Salińskiej, w którym oddał Zakonu Żmudź, a nadto przyrzekł mu pomoc w budowie di twierdz z nader wyraźnym celem ujarzmienia lu żmudzkiego. Ale już w roku następnym Tatarzy zad wojskom Witolda klęskę nad rzeką Worsklą. Zbliżył on teraz do Jagiełły, co umożliwiło ponowne uregulo' nie w sposób polubowny stosunku Litwy do PoL W układach z 1401 r. (tzw. unii wileńsko-radomski Witold uzyskał dożywotni status wielkiego księcia Litwie pod zwierzchnią władzą Władysława Jagiełły, poręczyli bojarzy litewscy i rada koronna Królest'. Niemal równocześnie poparł Witold powstanie ludno żmudzkiej przeciw Krzyżakom, co doprowadziło do w< ny między Zakonem i Litwą, a z kolei do nowych pr ze strony Zakonu — rozerwania unii przez poparcie sęp ratystycznych ambicji Świdrygiełły. Wojna zakończyła i— pokojem w Raciążu 1404 r., który nie był sukcesem po- litycznym strony polsko-litewskiej, skoro na Żmudzi p»J zostawiał panowanie krzyżackie, a Polsce stwarzał tylM możliwość wykupienia ziemi dobrzyńskiej. Przy formal-1- nym rozluźnieniu unii w świetle akt wileńsko-radoro-J skich, oznaczał teraz faktyczne jej okrzepnięcie w oblf czu dobrze już uświadomionego niebezpieczeństwa krz^ł żackiego i w tym sensie był niechybną zapowiedzią Grunwaldu, i 9. Utrwalenie się wpływów Polski na Rusi Halicko-Wlodzimierskiej j w Mołdawii A Ruś Halicko-Włodzimierska była od czasów LeszUf Białego terenem ścierania się wpływów Polski i Węgier Doszła do tego z czasem jeszcze i Litwa, która sięgnęto po włodzimierską część Rusi. Kazimierz Wielki opanowa! rozległe terytorium ruskie wraz z zachodnim Podolem. ale roszczenia węgierskie uległy — dzięki zresztą zręo- nej polityce króla — tylko zawieszeniu. To już jednald umożliwiło wytworzenie się trwalszych więzi ekonomiom nych Rusi z Polską, co znalazło m. in. wyraz w przesa-| nięciu się głównego centrum handlowego Rusi z Włodzi- mierza do Lwowa. Lwów zawładnął nie tylko zysliownyn. 270 na „szlaku tatarskim", ale stal się pośrednikiem mniej atrakcyjnych kontaktach z mołdawskim •ium w Suczawie. Ludwik Andegaweński powie- irazu rządy na Rusi Władysławowi opolskiemu, ijąc pozory jej odrębności zarówno w stosunku do jak i do Węgier, co zresztą akcentowała nader kancelaria węgierska, posługując się nieaktualną tlaturą Regnum Russiae (Królestwo Rusi). Z cza- . Ludwik zrezygnował z tych pozorów i po przenie- iu Opolczyka do ziemi dobrzyńskiej (1379) ustanowił wprost namiestnictwo węgierskie na Rusi, choć dla uwol- iia włodzimierskiej jej części spod władzy litewskiej omieszkał się posługiwać w 1377 r. rycerstwem pol- OBtateczne utworzenie pod panowaniem Ludwika {aweńskiego metropolii Kościoła rzymskiego dla ziem :h (najpierw z siedzibą w Haliczu, a potem we Lwo- •—e) akcentowało również ich odrębność w stosunku do Mski. Przyjmował się jednak pogląd o przynależności •OKi nie wprost do Węgier, lecz do dynastii Andega- ^fKskiej. Był to pogląd wygodny dla strony polskiej, bo Joz-ralał żywić nadzieję, że wraz z utrwaleniem się wła- •OJ Andegawenów w Polsce utrwali się związek Rusi • Polską. Sprawę tę rozumiało na pewno stronnictwo pro- wę^ierskie w Polsce, żywo zainteresowane właśnie w eks- ffcbsji polskiej na wschód. Definitywne załatwienie sprawy Rusi na korzyść Polski fażano za jeden z najpilniejszych problemów państwa. J6e było rzeczą przypadku, że wyprawę ruską poprowa- teła Jadwiga, sukcesorka Ludwika, ani to, że podjęto X wyprawę na początku 1387 r., kiedy wdowa po Lud- •ALU Elżbieta oraz jej córka Maria pogrążone były w trudnościach wewnętrznych Węgier. Ruś podporząd- mrana została formalnie Koronie Królestwa Polskiego, lis jej część włodzimierską oraz Podole zachodnie, pod- tti--e silniej wpływom litewskim, znalazły się w osobistej fut- gdyby dyspozycji króla. Ziemię bełską nadał on » icono Ziemowitowi IV (1388), na Podolu osadził na panrach księcia wasalnego Spytka z Melsztyna, woje- •d; krakowskiego, a po nim (1399) swego brata Świ- •EKietłę. Hołd lenny Polsce złożył nadto zagrożony przez 'SiEt)< hospodar Mołdawii. Jeżeli trafnie sprostowano 271 pogląd oparty na przekazie Długosza o wyprawie raot4 dawskiej Kazimierza Wielkiego, to Ludwikowi, wspie-J ranemu przez Polaków, należałoby przypisać inicjatywa ekspansji polskiej w tym kierunku. Pełny sukces od- niósł dopiero jednak Jagiełło, czym wzbudził — w po- łączeniu z utrwaleniem się zwierzchnictwa Polski nad Rusią — niemałe zaniepokojenie Węgier. Musiały się on» jednak liczyć z rosnącą potęgą polsko-litewską. W 1395 r. Władysław Jagiełło, Jadwiga i Witold spo- tkali się z Zygmuntem Luksemburczykiem i jego żoną Marią w Sączu. Wobec niebezpieczeństwa tureckiego, za- . grażającego w pierwszej kolejności Węgrom, strona wę- gierska pogodziła się najprawdopodobniej ze zwierzch- nością Polski nad Mołdawią, zwierzchność ta bowiem wciągała Polskę w bliższy kontakt z problemem turec- kim. Po tej linii szedł zapewne również układ polsko-wę- gierski z 1397 r., a na zjeździe Zygmunta Luksembur- czyka z Jagiełłą i Witoldem w Lubowli na Spiszu w 1412 r. podzielono wyraźnie strefy wpływów na polską w Mołdawii i węgierską na Wołoszczyźnie. Traktat w Lu- bowli został faktycznie zerwany w 1420 r., ale odno- wiono go w trzy lata później w Kieżmarku. Władający w tym czasie Mołdawią hospodar Aleksander Dobry (1400-1432) utrzymywał ścisła związki z Polską i Litwą. 10. Wielka wojna z Zakonem Krzyżackim i jej następstwa Na czoło zagadnień politycznych Polski w pierwszym dziesięcioleciu XV w. wysuwa się konflikt polsko-krzy- żacki, którego nie rozwiązał pokój raciąski 1404 r. Polska wykupiła wprawdzie, dzięki opodatkowaniu się szlachty, ziemię dobrzyńską, ale nie wygasły tarcia litewsko-krzy- żackie w związku z pozostającą nadal w rękach Zakonu Żmudzią, a do tego zrodziły Siię nowe, mające za przed- miot gród Drezdenko. Chodziło o to, że dążąc do stworze- nia sobie pomostu, który by łączył państwo zakonne z Eu- ropą zachodnią, wzięli Krzyżacy w zastaw od Brandenbur- gii w 1402 r. Nową Marchię, wrzynającą się klinem mię- dzy Wielkopolskę i Pomorze, Niezwykle ważny dla Polski j yc względem strategicznymi bo położony na wschodniej iB-iręazi Nowej Marchii gród Drezdenko, znajdował się » r^-em sprzymierzył się teraz z książętami zachodniopo- •cr-sk.in-ii, zawarł z Zygmuntem Luksemburczykiem so- J-K:, przewidujący zbrojne współdziałanie partnerów na Tpadek wojny z Polską, pozyskał sobie króla czeskiego Wacława Luksemburczyka i wprowadził rozłam poli- STcany na Mazowszu, gdzie książę Janusz warszawski po- —tał wprawdzie wierny Polsce, ale Ziemowit V płocki przyjął Krzyżakom. Nie obeszło się bez nowych prób aaebicia unii. W tym celu pozyskali sobie Krzyżacy raz jeszcze Swidrygiełlę, usiłując rozbudzić separatyzm li- tewski, a Zygmunt Luksemburezyk kusił Witolda koroną crciewską. Zarówno Zakon, jak Polska i Litwa, sposobiły się do walnej rozprawy zbrojnej. Stwarzano jednak pozory dą- Jema do pokojowego rozwiązania konfliktu. Było to waż- ąc dla opinii świata chrześcijańskiego, ale -obojętne x punktu widzenia militarnego, bo zbliżał się okres zimo- wy (1409 - 1410), w którym działań wojennych nie prowa- ftooo. Strony zdały się na arbitraż Wacława Luksembur- •KTka, który sprawę osądził po myśli Krzyżaków.. Wraz x aptywem zawieszenia broni, na początku lata 1410 r. yocięto działania wojenne. Odstępując od kontynuacji —Jny na Żmudzi, strona polsko-litewską podjęła plan Mierzenia w samo centrum państwa krzyżackiego. J-ŁgieIło zgromadził wojsko na Mazowszu; po przejściu Wały pod Czerwińskiem i połączeniu się tutaj z woj- t—Hittoria Polski do roku 1505 273 skiem łitewsko-ruskim Witolda obie armie ruszyły na północ ku Prusom i 9 lipca 1410 r. przekroczyły granicę państwa zakonnego w rejonie Lidzbarku. Zaskoczyło to wielkiego mistrza, koncentrującego swą armię w rejonie Chełmna i zmusiło do manewru defensywnego dla osłony drogi na Malbork. Do spotkania Krzyżaków z połączoną armią polsko-litewską doszło na polach Grunwaldu. Tu w dniu 15 lipca 1410 r. rozegrała się największa bitwa • w dziejach stosunków polsko-krzyżackich, a jedna z naj- większych w średniowiecznej Europie. Armię krzyżacką szacuje się na około 32 tyś. ludzi, a polsko-litewską na blisko 50 tyś. ludzi. Ta ostatnia dowodzona była świetnie przez Władysława Jagiełłę, który odstępując od praktyki średniowiecznej, nie wszedł w wir walki, ale centralnie kierował jej przebiegiem, wykorzystując skutecznie do- świadczenia wyniesione z wojen z Tatarami, obce rycer- stwu zakonnemu i zachodnioeuropejskiemu. Klęska Za- konu w tej bitwie była zupełna. Obok kwiatu rycerstwa krzyżackiego, wspomaganego i tym razem przez rycerstwo z Europy zachodniej, zwłaszcza Niemiec, ale nawet Ślą- ska i Pomorza Zachodniego, legł na polu bitwy sam wiel- ki mistrz Zakonu Uiryk von Jungingen. Pod wrażeniem klęski poddawały się Polsce liczne gro- dy krzyżackie i miasta. Wydawało się, że państwo za- konne zostanie w całości zlikwidowane. Strona polsko- -litewską nie wykazała jednak w tym względzie doś< sprężystości i energii. Punktem zwrotnym było niepowo- dzenie przy oblężeniu Malborka. Wyszło tu na jaw nie- przygotowanie w zakresie sztuki i taktyki oblężmczej, ale i brak konsekwencji w działaniu. Witold bowiem rychło się z wojny wycofał, a za nim uczynili to równieł Mazowseanie. Władysław Jagiełło zrezygnował z dalszego oblężenia stolicy Zakonu, a choć odniósł jeszcze zwycię- stwo nad Krzyżakami pod Koronowem (10 X 1410), szansę pełnego iukcesu zostały zniweczone. Pokój, jaki został zawarty między Zakonem a Polską i Litwą z początkiem 1411 r. w Toruniu, nie odpowiadał w najmniejszym na- wet stopniu militarnemu zwycięstwu pod Grunwaldem. Z wyjątkiem rewindykacji świeżo utraconej ziemi do- » brzyńakiej, Polska wychodziła z wojny bez żadnych na- • bytków. Nie zdołała nawet rozstrzygnąć na swoją korzyść 274 ( •pornej sprawy Drezdenka. Litwa odzyskała wprawdzie tmudż, ale tytułem Witoldowego dożywocia. Prysnął natomiast mit o niezwyciężonej armii zakonnej ; -.imocnił się związek Polski z Litwą, co zostało potwier- Aume w akcie unii horodelskiej 1413 r. Pod względem aonnalnoprawnym unia ta stanowiła w zasadzie rozwi- isęcie i sprecyzowanie zasad unii wileńsko-radomskiej s 1401 r. Litwa miała w przyszłości pozostać osobnym państwem z własnym wielkim księciem (magnus dnx), w stosunku do którego Jagiełło obwarował sobie tytuł księcia zwierzchniego (supremus diix). Istotne znaczenie •a przyszłość miała spontaniczna aprobata unii przez przedstawicieli społeczeństwa szlacheckiego obu stron, wraz z symbolicznym aktem zbratania w postaci przyjęcia pracz szlachtę polską do swoich herbów niektórych ro- 4sin bojarskich Litwy. Sukcesem dyplomatycznym strony polsko-litewskiej po Grunwaldzie było rozerwanie przymierza między Zako- •en a Zygmuntem Luksemburczykiem oraz pozyskanie teco ostatniego dla sojuszu z Polską i Litwą, co znalazło wyraz we wspomnianym już traktacie lubowelskim H12 r. Uboczną korzyścią Polski było uzyskanie przy tej okazji od Zygmunta w zastaw tzw. grodów spiskich (Lubowla, Podoliniec l inne), które aż do rozbiorów po- KKtawały w granicach państwa polskiego. Pokój toruński 1411 r. okazał się wyjątkowo nietrwały. Bardzo szybko Zakon wystąpił z roszczeniem do Żmudzi, kiórą Witold starał się związać systemem fortyfikacyj- «Tsn z Litwą. Nie brakło również zatargów o charakterze finicznym. Próba odwołania się przez Krzyżaków do •rbttrażu Zygmunta zawiodła ich nadzieje, bo orzeczenie ^.TSrountowego komisarza wypadło po myśli Polski l Litwy (1413). W łonie Zakonu ujawniły się tarcia co do ftityki względem polsko-litewskiego przeciwnika. Zwo- hBoik wojny Henryk von Plauen, który uratował pań- fo zakonne po klęsce grunwaldzkiej, został złożony • snędu. Jego przeciwnicy jednak nie byli wcale skłonni 4» urtępstw, jak pokazały rokowania z 1414 r., lecz liczyli • nowy korzystny arbitraż. Okleko idące żądania terytorialne Polski (zwrot Ponio- są Gdańskiego i ziemi chełmińskiej) doprowadziły do »• 275 nego (1414 -1418). Obok sprawy głównej, jaką była likwił ^^^i, a"nie toruński z 1411 r., zamknął tę fazę dacja schizmy w Kościele zachodnim, obok sprawy hu| ^^^ polsko-litewsko-krzyżackiego, którego kulmina- „„ł..,.— —„i-—- „.-i g^ pojawić przed forum soboJ ciwsiawił on w 415 r. krzyżackiej polityce nawracani«| ^eciwko dynastii luksemburskiej i reprezentowanej pogan mieczem słynną tezę o prawie tychże do niezależ-| ^ „; niemczyźnie, ale także przeciwko nadmiernie T^"^0 .tyczneJ^O-ne.wyrazrlie.nie działala.na f521""1! ^ogaconej, a nie zawsze świecącej dobrym przykładem świadczeń spięcia zbrojnego, w którym Zakon unikał walnej prawy w otwartym polu, a Polacy nie mogli się pok o skruszenie krzyżackich twierdz. W tym stanie rz< zawarto rozejm, a spór postanowiono poddać osado' zbierającego się właśnie w Konstancji soboru powszech^ sytyzmu czeskiego, miał rowym problem krzyżacki. Na czele polskiej delegacjf stal arcybiskup gnieźnieński Mikołaj Trąba, a cięż obrony interesów polsko-litewskich w sporze z Zakone wziął na siebie rektor Akademii Krakowskiej Paweł Włodkowic. W znakomitym wywodzie naukowym pt( O władzy papieża i cesarza względem niewiernych przi chrześcijaństwa. Niefortunny rzecznik strony krzyżackii dominikanin Jan Faikenberg przedstawił natomia paszkwil, w którym oszczerstwa przeplatały się z postu-] latami wytępienia Polaków wspólnym wysiłkiem świata! chrześcijańskiego. Skończyło się na uwięzieniu Faiken- berga i potępieniu jego traktatu przez papieża, a spór polsko-litewsko-krzyżacki wyroku się nie doczekał. Podjętą przez Jagiełłę w 1419 r. wyprawę wojennej wstrzymał legat papieski. Pozostawało więc przedłużenie rozejmu z Zakonem i szukanie nowego arbitra. Wybór padł na Zygmunta Luksemburczyka, który w wiela okolicznościach nie szczędził sympatii i poparcia Zakono- wi, z Polską natomiast od 1412 r. związany był soju- szem. Jego wyrok, ogłoszony w 1420 r. we Wrocławiu, był całkowicie stronniczy, pomyślny dla Krzyżaków, to- też spowodował z jednej strony faktyczne zerwanie traktatu lubowelskiego, a z drugiej postawił Zakon, Pol- skę i Litwę w obliczu nowej wojny. W 1421 r. Jagiełło osiągnął porozumienie z Brandenburgią, które szachowa-j ło Krzyżaków na północy, tym dotkliwiej, że nie mogB| teraz liczyć na pomoc Zygmunta Luksemburczyka, uwi-g kłanego w sprawy husyckie w Czechach. Doszło do woj- ny, w której powtórzyła się sytuacja z 1414 r. Krzyżacy unikali starcia w polu, a wojska polsko-litewskie — obie- 2T8 głównych twierdz zakonnych. Działania zakończo- pokojem podpisanym na jeziorze Melno (27 IX 1422), myfel którego Żmudź miała pozostać przy Litwie bez warunku dożywocia, a Polska uzyskała na swoją korzyść *obne korektury graniczne (Nieszawa). Dopiero pokój oą była bitwa pod Grunwaldem. 11. Polska wobec husytyzmu w Czechach W pierwszych dziesiątkach lat XV w. Czechami wstrząs- potężny ruch społeczno-narodowy. Zwrócił się on hierarchii kościelnej, uciążliwemu systemowi — raecz duchowieństwa i Stolicy Apostolskiej, wreszcie yieciwko samej instytucji papiestwa, od lat rozdartego «—tTmq Niemałą rolę odegrały konflikty czysto klasowe """ewnątrzstanowe między szlachtą i magnatami, między —•cachtą i magnatami a chłopstwem, między patrycja- »•=: a pospólstwem w miastach i między wyższym a niż- vym duchowieństwem. Z tych konfliktów wyłaniały się laty radykalne. Jak każdy ruch społeczny w średnio- '•aeczu, tak i ruch czeski przybrał postać herezji. Jej oj- duchowym był teolog angielski John Wyclif, a czes- ideologiem i przywódcą uczeń Wyclifa, rektor Uni- lytetu Praskiego Jan Hus. Otwarte wystąpienie Husa —w 1412 r. ściągnęło nań klątwę papieską oraz interdykt — Pragę. W 1415 r. wyrokiem soboru w Konstancji Hus —łai spalony na stosie, mimo listu żelaznego, w który ^)iil żył go Zygmunt Luksemburczyk, wówczas już król —aneaiecki. W rok później los Husa podzielił jego najbliż- ^T współpracownik Hieronim z Pragi. Ale to, co miało tańczyć ruch czeski, okazało się dopiero jego począt- V 1419 r. na wieść o rewolucji w Pradze i wyrzuceniu t uden ratusza rajców praskich zmarł król Wacław Luk- ——burczy k. Jego brat Zygmunt na ..próżno usiłował opa- m nować tron czeski. Wojna domowa ogarnęła cale Cze nie omijając także Śląska, a w szczególności Wrocia' gdzie powstanie plebejskie zakończyło się stracenii z wyroku Zygmunta Luksemburczyka, 23 przywódci Wśród husytów śląskich głośny stał się z czasem ksi, opolski Bolko V, niegdyś uczeń Jana Husa na Uniwer tecie Praskim. W samym państwie polskim ideologia husytyzmu zi lazła również silny oddźwięk. Społeczeństwo nurtów. podobne konflikty klasowe i stanowe, na tle dziesięi dochodziło do ostrych spięć z Kościołem, ale inne było i tło narodowe. Nie doszło tu więc do wybuchu, jakki wiek sympatycy i zwolennicy husytyzmu byli na pe\ liczni, zwłaszcza wśród średniej i uboższej szlachty i skiej. Dają temu wyraz m. in. statuty synodalne Miko! Trąby z 1420 r. oraz akt konfederacji Spytka z Melsz na z 1439 r. Zwolennikiem husytyzmu lub wycklifiz na Uniwersytecie Krakowskim był mistrz Jan Jelit a nieco później mistrz Andrzej Gałka z Dobczyna. Zos on w 1447 r. oskarżony o herezję z powodu obrony nai Wycklifa. Zamknięto go na rekolekcje w klasztorze i gilskim, a tymczasem rewizja w jego mieszkaniu ujawi istotnie pisma oksfordzkiego profesora. Andrzej zbi na Śląsk, a potem do Czech. Pozostał po nim napisi w języku polskim wiersz (może pieśń) propagujący n, kę Wycklifa. Ważna rola przypadła Polsce w życiu politycznym syckich Czech, bowiem husyci, opierając się solida; Zygmuntowi Luksemburczykowi jako pretendentowi korony czeskiej, postanowili oddać ją Jagiełłę. Wstę pertraktacje z królem polskim wypadły korzystnie, tomiast opinia zjazdu dostojników i szlachty w Łęczyi a potem w Niepołomicach (1420), ze względów doktryn. no-kościelnych uniemożliwiła takie rozwiązanie, f przez przypadek jednak oficjalna delegacja czeska w l sprawie spotkała się z Jagiełłą na Litwie, a nie w Kr kowie. Jagiełło bowiem, kiedy zmuszony był udzielić w, powiedzi odmownej, wskazał, jako ewentualnego kań data na swoje miejsce, Witolda. Pertraktacje przebici pomyślnie, a na kolejnym zjeździe dostojników w sprawie, odbytym w Lublinie w 1421 r., myśl pozy; 278 Witolda korony czeskiej spotkała się z aprobatą. Po- )ednak obiekcje co do praw Zygmunta Luksem- ka. z którym postanowiono pertraktować. Był to T przeciwników unii z Czechami, wśród których ł się Zbigniew Oleśnicki. On sam znalazł się w de- do Zygmunta, co przesądzało wynik rozmów. Po- ijąc jednak sprawę korony czeskiej, chciał wymóc Zygmuncie zwrot Polsce Śląska. Tymczasem Witold tanowi! ubiec przeciwników i wysłał do Czech w swo- imieniu w 1422 r. zbrojną wyprawę z Zygmuntem rybutowiczem na czele. Akcja odniosła tylko poło- any sukces. Tymczasem nastąpił wyraźny zwrot polityce Jagiełły. Spotkał się on bowiem z Luksem- [krczykiem w Kieżmarku (1423 r.), gdzie odnowił traktat towelski z 1412 r., po czym odwołał Korybutowicza ' Ctech. Następnym krokiem Jagiełły i antyhusyckiego bktoictwa w Polsce był edykt ogłoszony w Wieluniu r M24 r., ustanawiający surowe sankcje na wyznawców |Ł iwolenników husytyzmu, oraz rodzaj blokady gospo- si Czech w zakresie artykułów potrzebnych do pro- tua wojny. Wobec niepowodzeń z Jagiełłą i z Wi- i, husyci powołali na tron czeski samego Korybu- a, który okazał się gorącym zwolennikiem hysy- lu i który aż do roku 1431 walczył o swoją już teraz 1434 r. rozbity został pod Lipanami obóz radykałów tUch zwanych taborytami, a sobór bazylejski za- bował w 1436 r. w tzw. kompaktatach praskich irkowany (utrakwistyczny) nurt husytyzmu. Nurt na- ast radykalny przyjął postać narodowego stronnictwa ycmego, z którym splatać się zaczęły zabiegi Kazi- za Jagiellończyka do opanowania tronu czeskiego. 12. Sprawa następstwa tronu w Police po Władysławie Jagiełłę T^-aycja Władysława Jagiełły na tronie polskim nigdy była dość mocna, a już zwłaszcza w pierwszych la- jtf9 panowania w Polsce. Był on nie tylko władcą 7»oru, ale w gruncie rzeczy jedynie współkrólem 27» przy Jadwidze, „przyrodzonej pani Królestwa". Prawa dziedziczne miał na Litwie, toteż musiał strzec możliwie ścisłego związku dwu państw. Śmierć Jadwigi w 1398 r. wzmocniła pozycję Jagiełły w tym sensie, że stal się for- malnie jedynym władcą Polski. Mógł. sobie wówczas po- zwolić na pewne rozluźnienie unii przez dopuszczenie. Witolda do praw wielkoksiążęcych. Wpływ na rządy pań- stwem tych czynników społecznych, które dokonały elek- cji Jagiełły, był od początku znaczny, ale nie zinstytu- cjonalizowany, a więc stosownie do okoliczności dawał się pomijać. Fakt, że z dwu kolejnych małżeństw (Anna cyllejska i Elżbieta Granowska) nie doczekał się Jagiełłą męskiego potomstwa, czynił obojętną sprawę dziedzicz- ności tronu w Polsce. Córka zaś Jagiełły — z małżeństwa z Anną cyllejska — Jadwiga, po matce prawnuczka Ka- zimierza Wielkiego, choć zaręczona już z Fryderykiem Hohenzollernem, jako aprobowana przez panów polskich. następczyni tronu, stwarzała im widoki nowych prze- targów politycznych z jej przyszłym mężem. W ten spo- sób starzejący się król schodził na drugi plan. Sytuacja się odmieniła, gdy w 1422 r. wszedł Jagiełło w nowy związek małżeński ze spowinowaconą z Witoldem Zofia (Sońką), książniczką holszańską. Z tego związku urodził się w 1424 r. Władysław, nazwany przez późniejszą histo- riografię Warneńczykiem, a w trzy lata później Kazi- mierz Jagiellończyk. Zaledwie w pół roku po tym czwartym małżeństwie Jagiełły szlachta zebrana pod Czerwińskiem na wyprav. przeciw Zakonowi wystąpiła z żądaniem rozszerzenia je. przywilejów stanowych, a ściślej gwarancji nietykalności i dóbr bez wyroku sądowego (1422); sąd zaś rozumiano ja- ko instytucję odrębną w stosunku do wykonawczej (sta- rościńskiej) władzy królewskiej. Jaką rolę odegrał tu wpływ husytyzmu na szlachtę polską, jaką obawy przed ewentualną dziedzicznością tronu w linii męskiej, a jaki inne jeszcze czynniki, trudno ściśle rozstrzygnąć, faktem jest, że wnet sprawa sukcesji splotła się wprost z walfcł o przywileje stanowe szlachty. ' W rok po urodzeniu Władysława, na zjeździe z króler w Brześciu Kujawskim (1425 r.) szlachta przygotowała do- kument uznający niemowlęcego królewicza następcą tro- 280 •B, ale pod warunkiem rozległego przywileju stanowego. Znieważ król się ociągał z aprobatą żądań szlacheckich, «irt swój szlachta złożyła na ręce Zbigniewa Oleśnickiego •> czasu następnego zjazdu. Sprawa pozostała więc w za- wieszeniu. Kiedy na zjeździe łęczyckim w 1426 r. król •rtmówił wprost nadania szlachcie nowego przywileju, ttestnicy zjazdu pocięli ostentacyjnie mieczami własny akt dotyczący sukcesji. Jagiełło — jak się wydaje — «ie uznał swojej przegranej, ponieważ uważał, że sukce- sie synowi zapewni przez pozyskanie sobie gwarancji •dywidualnych ze strony możniejszych przedstawicieli ^•oteczeństwa. Być może sprawę uznał już za wygraną, • może zamierzał wywrzeć presję na społeczeństwie Blacheckim, które przywiązywało wielką wagę do unii •tewsko-polskiej, bo gdy Zygmunt Luksemburczyk po- wrócił do swego dawnego planu koronacji Witolda na króla Litwy, a zatem do rozbicia unii, Jagiełło ów plan •aprobował. Zjazd w Łucku w 1429 r., w którym ucze- •aiczył Zygmunt, stal się widownią gwałtownego prote- •u ze strony panów polskich, na czoło których wysunął «•( wyraźnie Zbigniew Oleśnicki. Sprawa korony dla Wi- teida upadła, a pokonany król ponowił zabiegi o szerszą «?-obatę społeczną dla sukcesji swego syna w Polsce. •Ołstrzygnięcie zapadło na zjeździe w Jedini w 1430 r. Król uwzględnił postulaty zjazdu brzeskiego z 1425 r., ' '•?wet częściowo wyszedł poza nie. Szlachta i ducho- stwo uzyskały m. in. gwarancję nietykalności osobi- fi^, bez wyroku sądowego oraz zapewnienie, iż dotychcza- «we przywileje stanowe zostaną zatwierdzone przez na-